Professional Documents
Culture Documents
Ufo-Contact-From-Planet-Arian-of-Alderbaron PL
Ufo-Contact-From-Planet-Arian-of-Alderbaron PL
Martin Wiesengrun
INTERES HUMANITARNY
Kontakt z UFO
Planeta ARIA
ALDEBARONA
Przez
Martin Wiesengrun
Przetłumaczone
przez E. Angeliko Feldman
Opublikowane
przez Wendelle C. Stevens
ARCHIWUM ZDJĘĆ UFO
Machine Translated by Google
KONTAKT UFO Od
Planeta ARIA
ALDEBARONA
Przez
Martin Wiesengrun
Przetłumaczone
przez E. Angeliko Feldman
Opublikowane
przez Wendelle C. Stevens
ARCHIWUM ZDJĘĆ UFO
Machine Translated by Google
POTWIERDZENIE
WSTĘP
Celem tej książki jest opisanie doświadczeń mojej młodości w ówczesnej NRD, w Niemczech
Wschodnich. Nigdy więcej nie przeżyłem takich przeżyć jak wtedy, ale doświadczenia z młodości
towarzyszyły mi do dziś, kiedy nabrałem zdrowego rozsądku.
Przez długi czas nie mogłem o tym mówić. Nie mogłam ryzykować swojego istnienia, pracy i
wszystkiego. Nawet dziś wolę rozmawiać na ten temat z nielicznymi osobami. A także wybieram
pseudonim dla siebie jako autora. Imię będzie moje własne. Imię jest prawidłowe.
Błagam Cię, abyś nie utrudniał sobie życia w taki sposób, abyś nie spieszył się z podjęciem decyzji co
do tego, co będziesz czytać i czy coś jest prawdą, czy nie. Pomyśl, ile razy w życiu czytałeś z przyjemnością
literaturę science fiction i przygodową. Proszę zrobić to samo z tą informacją. Pozwól sobie być – pozwól,
że zabiorę Cię w ten cichy, wyjątkowy świat, który otworzę przed Tobą, bo nasz świat nas dusi.
Któregoś dnia w Niemczech Wschodnich, kiedy już nie istniały, udało mi się zdobyć i przeczytać w
bibliotece kilka książek. Dzięki tym książkom zdałem sobie sprawę, że inni ludzie tutaj również mieli pewne
doświadczenia takie jak moje. Mieli także kontakt z istotami pozaziemskimi.
Nie jest całkowicie pewne, czy ci inni ludzie wiedzieli o rozwoju rasy ludzkiej.
Byłem też kiedyś u nich trzydniowym gościem. Pan Alex Collier opisał istoty pozaziemskie z dwudziestu
jeden cywilizacji ludzkości.
Oscarowi Magcosi, Lee Carol i innym powiedziano, że około sto tysięcy lat temu ludzie z Plejad zmieszali
się z młodymi ludźmi z Ziemi. Księga Urantii mówi o wydarzeniu czterdzieści tysięcy lat temu, kiedy wysoka
blond para ludzi o niebieskich oczach przybyła na Ziemię, aby się rozmnażać.
Uważam za bardzo interesujące, że autor El Yah i obywatel Republiki Południowej Afryki James Forbes
zostali przez to zmienieni, ponieważ uznają, podobnie jak ja, przybliżony wiek ludzkości na Ziemi.
W drugiej połowie XIX wieku było kilku mieszanych wyznawców, którzy byli przyjaźnie nastawieni do
idei, że ludzkość powstała tu miliony lat temu.
Lekcja Darwina na temat tego, skąd pochodzą istoty ludzkie, nie została jeszcze ustalona, więc w
tamtym czasie nie uznawano jeszcze faktów, tak jak to ma miejsce obecnie, co potwierdzili teraz nasi
naukowcy.
Autorzy Cremo i Thompson, którzy podążali za starymi raportami spodków
ustanowił je jako takie dla starożytnych społeczeństw.
Już w 1862 roku w hrabstwie Macoupin w stanie Illinois w USA odkryto w warstwach węgla ludzki
szkielet mający 300 milionów lat. W innych miejscach znaleźli pewne napisy z kolonii ukazujące ich
zainteresowanie UFO i wysiłki w obronie.
Machine Translated by Google
W miejscach, gdzie polowali na nie ludzie, odnaleziono wiele milionów lat kości
starożytnych zwierząt. Niektóre napisy pokazują styl polowania na nie i używane
przybory.
Zapraszam Cię teraz do wejścia w świat piętnastoletniego niemieckiego chłopca
żyjącego na wyspie Rugia w 1957 roku. Proszę, podążaj za mną w te wspaniałe życia.
Martin Wiesengrun
Machine Translated by Google
ROZDZIAŁ 1
Przed moim pierwszym kontaktem
Baldereck to dziś małe, senne miasteczko niedaleko Glowe na wyspie Rugia w pięknym
kraju zamieszkałym tylko przez kilka osób. Wysokie, piękne drzewa otaczały nasz dom, w
którym mieszkałam. Dom stał na zboczu nieco wyższym niż miasto na zboczu wzgórza.
Mój pokój znajdował się na górze, pod dwuspadowym dachem, skąd z mojego pokoju
mogłem dobrze widzieć okolicę i okolicę. Z okna miałem najpiękniejszy widok.
Do dziś, 18 lipca 1957 r., około godziny 11:00, chodziłem po okolicy do mojej tajnej
kryjówki na wybrzeżu tamtejszych wód. Chmury i słońce regularnie zamieniały się
miejscami. Od czasu do czasu wiatr rozdzierał białe chmury unoszące się na wietrze.
Takie dni lubiłem. To naprawdę przyciągało mnie raz po raz do tego surowego skalistego
wybrzeża.
Aby dotrzeć do mojej małej kryjówki, oddalonej o jakieś dwa kilometry na północny
wschód i aby nie zostać zauważonym z domu, musiałbym biec w tamtą stronę. Zanim
udało mi się znaleźć tę wiejską ścieżkę prowadzącą do wioski Kohsdorf, zwykle
zatrzymywałem się, aby złapać oddech. Przytulnie, od czasów starożytnych usiadłbym
trochę w tym miejscu. Z tego małego miejsca zwykle cieszyłem się cudownymi i pięknymi
dniami oraz pięknym widokiem na to głębokie wybrzeże. Stamtąd do swojego miejsca
zamieszkania musiałem przejść jeszcze kilometr.
Spojrzałem w kierunku drugiego końca dużego pola ziemniaków, które kończyło się
koniczyną. Pole to było bardzo żyzne i tam zauważyłem, że z tego kierunku zbliżał się do
mnie słaby cień. Miał średnicę pięciu metrów. Zdziwiony, obejrzałem to uważnie. Jego
krawędzie były „frędzlami” wokół owalnego kształtu, który cicho sunął nade mną.
Ja.
miejscu, bardzo obficie rosły orzechy laskowe, owoce dzikiej róży i wysokie sosny oraz inne krzewy i
krzewy. Drzewa to głównie drzewa iglaste zdeformowane przez wiatr.
W jednym miejscu w pobliżu Wulfes można było znaleźć obszar trawiasty o średnicy dwudziestu
metrów i głębokości około dwóch metrów, miejsce, z którego mogłem widzieć daleko dalej.
Od tego miejsca aż do kamienistej plaży, 15 metrów w dół znajdował się biały kredowy klif. Aby
lepiej dotrzeć do swojej kryjówki, zszedłem do niej kilka kroków w dół. Tylko ja znałem to miejsce.
Stąd roztaczał się najwspanialszy widok. Przy dobrej pogodzie widziałem bardzo wyraźnie Przylądek
Arcona.
To właśnie tutaj, w tym miejscu, przy małej górze i wybrzeżu, w pobliżu urwistego klifu na skalistym
wybrzeżu przylądka, niedaleko latarni morskiej na wodzie, wydarzyło się to, co się wydarzyło.
Kiedy przepływał statek ze Szwecji, łodzie rybackie wypływały z wiatrem na wodę, a za nimi podążali
ludzie. Wszystko to mogłem zobaczyć z mojego panoramicznego widoku. To było to maleńkie miejsce
na Ziemi, które kochałem, kochałem je głęboko ponad wszystko inne. W drodze na to pole ziemniaków
zrobiłem skrót w kierunku północno-wschodnim i przez nie.
Czasami miałem wrażenie, że jestem obserwowany, ale nigdy nic nie widziałem. Daleko i szeroko
nie widziałem ani jednej ludzkiej duszy. Tylko kilka krów jadło na polu koniczyny przede mną.
Im bardziej skupiałem się na swoich niezwykłych uczuciach, tym bardziej przypominałem sobie
wcześniejsze spotkania z tymi „cieniami”. Powtarzało się to osiem lub dziewięć razy w różne dni i o
różnych porach, tak delikatnie i spokojnie. Ale dzisiaj było uczucie jak nigdy dotąd. Jeśli miało to związek
z tymi niezwykłymi cieniami, to dzisiaj będę się z tym musiał uporać, ale jeśli to wynik cieni z ostatnich
dni, pomyślałem, to może poczekać.
Wkrótce dotarłem do wąskiej ścieżki prowadzącej na pole. Prowadziło to do bujnego lasu, potykałem
się i czasami upadałem na małe kamienie na polu,
Wkrótce, w tej chwili, mój Boże, zauważyłem, że jestem już po drugiej stronie pola, na skraju
ogromnego pola koniczyny. Z wielką uwagą przyciągnęła mnie chęć uważnego spojrzenia w stronę
Wybrzeża. Nic!
Nie było nic, ani jednej ludzkiej duszy. Tylko te piękne ptaki śpiewające swoje zwykłe melodie. Zrobiłem
krok do przodu. Był tam piękny śpiewający ptak, który wyrósł z krzaka i wzbił się wysoko w powietrze.
Zaskoczony, rozejrzałem się za nim i tam na niebie odkryłem dwa duże, jasnożółte, świecące koła.
Brzegi były jak „frędzle”, frędzle na zasłonie. Przesuwały się powoli na moich oczach, po czym rozdzieliły
się, minęły i kontynuowały stromo w górę w kierunku północno-wschodnim.
10
O mój Boże, znowu to dziwne światło świeci tak intensywnie i myśli przelatują mi przez mózg.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je ponownie. Niedługo potem mrugnąłem nimi ponownie. Te
światła! Jasno, jasnożółty, ciemnożółty, znowu jasnożółty, potem czerwony, potem ciemnoczerwony.
Te kolory nadal się utrzymywały, a strach wkradł się do moich kości. Czy moje zdrowie tak bardzo
ucierpiało, zadałem sobie pytanie? Trochę zmartwiony, wstałem i spojrzałem na morze. Teraz nic,
nie było nic. Światła zgasły. Poczułem się już lepiej i położyłem się z powrotem. Może po prostu
śniłem.
Spojrzałem w górę i spojrzałem w niebo, na dryfujące chmury. Ale to dziwne świecenie trwało
nadal. Ciekawość zwyciężyła i chciałam dowiedzieć się, co to jest. Dzięki moim słabym okularom
przeciwsłonecznym mogłem to zbadać, ale skoncentrowałem się na migoczącym świetle, które
wdzierało się do mojego wzroku. Chociaż słońce od czasu do czasu wydawało się bardzo jasne, w
rzeczywistości byłem w stanie spojrzeć w przeciwne oświetlenie.
Miałem mnóstwo czasu na zbadanie tego zjawiska i dowiedzenie się, co ono powoduje
to wszystko oznacza, dziwne chmury itp. i nagle słońce znów jest wolne.
Wtedy zobaczyłem pochodzenie tego dziwnego ruchu tego zjawiska świetlnego. Składał się z
dwóch gigantycznych pierścieni. Jeden pierścień był okrągły, a drugi trójkątny. Na wysokości około
150 do 200 metrów stanęli nade mną.
Poniżej znajdowało się potężne, stale pulsujące światło. Nagle to koło zaczęło się trząść. Szybował
wysoko, w górę i w dół, jak huśtawka, w lewo i prawo. Po chwili przystanęli i zatrzymali się, jakby
ktoś je tam zawiesił jako lampę. Zacząłem panikować. Jak kij leżę bez życia,
Machine Translated by Google
11
bez ruchu na kocu, który zabrałem ze sobą na łąkę. Oddychałem powoli i przestraszony
patrzyłem ponad siebie. Nagle coraz mocniej w mojej głowie rozległ się bum, bum, bum,
głośny dźwięk. Prawie miałem zawroty głowy.
I bez tchu, jak zaszczuty lis, całkowicie wyczerpany, usiadłem oparty o pień drzewa.
Desperacko próbowałam się uspokoić. Kiedy już się trochę uspokoiłem, spojrzałem
przez gałęzie drzewa w kierunku, z którego przyszedłem, i nie zobaczyłem niczego
niezwykłego. Tylko wiatr poruszał liśćmi. Spojrzałem na zegarek kieszonkowy. Było trzy
minuty po siódmej. Nadszedł czas, kiedy musiałem wracać do domu. Wyszedłem ze
swojej kryjówki w stronę przeciwną, z której do niej wszedłem. Na tej bardzo szerokiej
łące rozglądałem się. Spojrzałem za siebie, a nad łodzią znajdował się trójkątny kształt,
wciąż unoszący się w powietrzu. Znów się przestraszyłem i bum, bum, jak grzmot, znów
rozległ się w mojej głowie. Krew krążyła mi w żyłach, jakby miały pęknąć. Przyznałem, że
ta niezwykła rzecz podążała za mną, a co więcej, odkryła mnie teraz. Nie mogłem się
nawet ukryć. Wtedy pomyślałam, że może powinnam zostać zauważona, że powinnam
być
widziany.
Nagle usłyszałem dźwięk przypominający pracę turbiny. Nie mogłam nawet krzyczeć.
Nie przychodziła mi do głowy ani jedna inteligentna myśl. Coś było ze mną nie tak.
Poczułem się, jakby ktoś kręcił palcami w moim mózgu, jakby ktoś czegoś w moim
mózgu szukał. Prawie czułem się, jakbym miał wybuchnąć. upadłem. Moje zmysły
zniknęły.
Po pięciu, sześciu minutach obudziłem się ponownie. Leżałam na ziemi bez emocji.
Na szczęście miałem odwagę spojrzeć, spojrzeć w stronę Koches. Nie widziałem nic
niezwykłego, nic. Wokół mnie wydawało się, że wydarzyło się coś naprawdę niezwykłego.
Ze strachem wstałam na nogi, ale to dziwne uczucie nie chciało mnie opuścić. Czy to
były moje nerwy. Czy nerwy mnie zwyciężyły?
Machine Translated by Google
12
13
„Masz odwagę pójść z nami? Nic groźnego Ci się nie stanie. Po prostu odłóż swój
strach. Jesteśmy gotowi pokazać wam coś, czego żaden ziemski człowiek nie widział
wcześniej od bardzo, bardzo długiego czasu.
"Pójdę." Powiedziałem: „ale mogę to zrobić dopiero 23 lipca, za 5 dni”.
Zgadzali się wtedy z tą datą, ale teraz nalegali i
pragnąc, abym pojawił się wcześnie rano, około czwartej.
Stopniowo ten senny obraz zniknął. I właśnie dostałem to pole ze wspaniałymi
kwiatami, najpiękniejszymi kwiatami, jakie kiedykolwiek widziałem. To dopełniło
obraz snu.
Obudził mnie głośny dźwięk silnika z zewnątrz, ale poczułem się bardzo dobrze
odmłodzony. Nawet zaczerwienienie mojej skóry również się zmniejszyło i wróciło.
Jednak nie miałam ochoty wstawać tak wcześnie. Zrobiłbym to dopiero około ósmej
rano i po zjedzeniu śniadania. A potem muszę wypełniać codzienną pracę i zadania
moich rodziców. To, co chcieli, żebym robił w czasie pracy. Potem z sennością
wykonywałem swoje obowiązki. Mogłem robić, co chciałem, ale obrazy ze snu nie
chciały mnie opuścić. Kontynuowali.
Machine Translated by Google
14
ROZDZIAŁ 2
Mój pierwszy kontakt
Gdy tylko nadszedł dzień, w którym miałem spotkać się z tymi istotami, gdzieś moje nerwy
się napięły, rozwinęły i po prostu pojawiły się na ten pierwszy kontakt. Co zaskakujące, w noc
poprzedzającą to spotkanie wcale nie byłem podekscytowany.
Już zorganizowałem i umówiłem się na wcześniejsze opuszczenie domu.
Rankiem dwudziestego trzeciego dnia lipca obudziłem się wcześnie.
Mój wewnętrzny zegar obudził mnie bardzo, bardzo wcześnie. Kiedy się ubierałem, ogarnęły
mnie duże wątpliwości. Gdybym naprawdę chciał tego doświadczyć, dokładnie tego
doświadczenia, przez które przeszedłem we śnie.
Czy to nie mogło być tak, że nerwy mi się wystraszyły, bo za długo leżałem na polu, na
świeżym powietrzu, a może dopadły mnie halucynacje. Myśl, która naprawdę zaczęła mnie
niepokoić, dotyczyła tego, czy może mi się stać krzywda.
Ogarnęła mnie chęć zbadania sytuacji do samego dna. Ale także przerażające uczucie w
żołądku, którego nie mogłem się otrząsnąć. Jeszcze raz wyjrzałem przez okno i wdychałem
czyste, świeże poranne powietrze. Dopiero wczoraj zauważyłem, jak od czasu do czasu
chmury się rozstępowały i nastał poranek.
Zatem po trzeciej nad ranem wyszedłem i ruszyłem ku mojej przygodzie. Gdy dotarłem
do ścieżki w polu, która prowadziła do naszego małego domku, musiałem jeszcze przejść
około pół kilometra, zanim dotarłem do szerokiego wejścia na pole ziemniaków. Było to
wyraźnie widać. Do pokonania pozostało jeszcze jakieś sto metrów. Uważnie rozglądałem się
po otoczeniu. Im bliżej byłem mojego zamku, tym więcej nachodziło mnie wątpliwości.
Była 3:40 rano, kiedy wszedłem do tego starego miejsca, na starym gospodarstwie. To
było okropne. Moje uczucia były upiornie dziwne. Nie więcej niż dwa kroki zrobiłem do
przodu, gdy podejrzliwie rozejrzałem się po swoim położeniu. Nagle dostrzegłem w krzakach
słabe, czerwonawe, migające światło. Zatrzymałem się bez tchu. Strach, jakiego doświadczało
całe moje ciało, serce biło coraz szybciej, a krew krążyła w żyłach.
Po trzech do pięciu minutach ktoś odsunął krzaki na bok. Kości mi się trzęsły i myślałam,
że zapadnę się pod ziemię. Nagle sen powrócił do mnie wyraźnie i na skraju lasu pojawiły się
dwie istoty w hełmach. Dokładnie tak jak we śnie, w tym starym miejscu stały dwie istoty w
hełmach i stały tam i nie poruszały się przed krzakami.
15
Oboje mieli na sobie srebrne, błyszczące, ściśle dopasowane skafandry kosmiczne typu kombinezon.
Ich hełmy lśniły jak chrom, a hełmy miały przyłbice, jak za dawnych czasów średniowiecza,
z kolorowym szkłem jako częścią hełmu, które lekko wystawały. Na górze skafandra
widać elastyczny podwójny pierścień łączący go z hełmem.
16
Gotowa spojrzeć jeszcze trochę i naprawdę dobrze się temu przyjrzeć, moja wróżka nagle
odciągnęła mnie od siebie, wydając bardzo dziwny, gwiżdżący dźwięk, i to głośny. Wydawało się,
że oznacza to: „Proszę, nie idź w stronę tych błyszczących, białych, okrągłych kul”.
Pośrodku pod spodem widać było aparat sygnalizacyjny o szerokości około 6 metrów. Jest
wiele, wiele otworów, z których wyszło to wspaniałe, lśniące białe światło.
W tylnej części obiektu latającego znajdowały się pod nim długości około sześciu metrów i
przymocowane ogromne lampy sygnalizacyjne. Świeciły słabym, żółto-białym światłem. Dawali to
światło.
Około 20 metrów od lasu, po lewej, prawej i z tyłu, znajdowały się podpory o grubości 3
metrów, ułatwiające poruszanie się obiektu latającego po ziemi. Koła te wyglądały jak kute żelazo.
Po prawej stronie tego urządzenia latającego, w pobliżu podwozia i bardzo z przodu, znajdowały
się stopnie wejściowe i otwór wejściowy. Z tego wpisu widać było czarną drabinę sięgającą do
ziemi.
Z przodu lub na dziobie tej maszyny można było zobaczyć pośrodku trzy otwory, każdy o
długości od 4 do 5 lub więcej metrów, umieszczone jeden na drugim, z tego samego materiału, co
czarna rama wyglądająca na kute żelazo. Górne krzywizny maszyny łączyły się dynamicznie.
Owalne okna kabiny w kształcie „byczego oka” miały ten sam kolor, co zewnętrzne poszycie, i to
tak, aby pasowały do koloru i zmian temperatury reszty statku.
Trzeba było się dobrze przyjrzeć, żeby je rozróżnić. Ale ze statku miałeś gwarantowany, całkowicie
czysty widok na Wszechświat. Całkowita wysokość maszyny latającej, od dołu do góry kabiny,
wynosiła około 8 do 10 metrów, ponieważ za lądującym statkiem nadal widziałem koronę wysokich,
popularnych drzew.
Po pewnym czasie ponownie stanąłem pomiędzy istotami pozaziemskimi, a ten wielki olbrzym
położył jedną ze swoich ogromnych dłoni na moim małym ramieniu, a drugą ręką kilkakrotnie
wskazywał w stronę drabiny wejściowej.
A gdy to robił, mamrotał coś, czego nie rozumiałem. Oto rysunek tej maszyny.
Machine Translated by Google
17
ROZDZIAŁ 3
Moja wizyta na pokładzie małego statku
18
Sprawiała wrażenie osoby odważnej, pełnej przygód. Była trochę mniejsza, miała
około 1 m 19 do 2 m 0 metrów wzrostu. Kiedy się odwróciłem, wszystkie istoty nie
miały na sobie żadnych zewnętrznych nawyków ani skafandrów kosmicznych. Bardzo
uważnie analizowałem – przyglądałem się im wszystkim.
Dopiero teraz zacząłem czuć się jak intruz. Dopiero teraz mogłem w pełni
uświadomić sobie, że te istoty to tak naprawdę trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Moja
„wróżka” miała właściwie 2 m 20 wzrostu (6 stóp 10 cali), obie pozostałe kobiety
oszacowałem na 1 m 90 i 2 m 0. Wysokość ich ciał była imponująca.
Mniejsza kobieta była „chuda” i drobnego wzrostu. Miała jasny kolor skóry i owalny
kształt twarzy, wysokie kości policzkowe, skośne oczy i krzaczaste brwi, które były
jeszcze bardziej skośne. Pod jej długim, prostym nosem znajdowały się małe, dobrze
uformowane usta z małymi wargami. Ze względu na czerwonobrązowe, połyskujące
włosy, które opadały jej na ramiona, wyglądała bardzo odważnie, prawie jak pirat.
Mimo że wszystkie istoty były bardzo wysokie, prawie jak olbrzymy, nie odczuwałem
już żadnego strachu w związku z ich bliskością, ponieważ wyglądały tak podobnie do
nas, ziemskich istot, i to mnie uspokoiło.
Moja „wróżka”, olbrzymka, która opiekowała się mną od początku, wzięła mnie za
rękę i poprowadziła do okrągłego pokoju o powierzchni 4 metrów kwadratowych. W
tym małym, przestronnym pokoju była trzecia kobieta. Ta kobieta miała okrągłą twarz
z murzyńskimi ustami, ale normalną mongolską twarz. Jej skóra miała niebieskawy
połysk. Włosy były głęboko czarne i kędzierzawe. Miała pięć palców u ręki. Oceniłem
jej wzrost na około 2 m 0 wzrostu.
Machine Translated by Google
19
„Musisz się szybko rozebrać” – powiedziała przyjaźnie. „A potem połóż na tym rękę”
i wskazała na symbol, który był spiczastym wzorem na kwadracie przerywanym falistymi
liniami.
Zgodnie z jej radą, po rozebraniu się, położyłem rękę na tym symbolu. Potem
cudowny aromat, który przypominał mi mech i przez kilka sekund płynął w moją stronę
niczym ciepła mgła. Spadł z sufitu i otoczył mnie. Weszło do znajdującego się tam
pokoju. Słychać było jedynie ciche buczenie w różnych tonach.
Usłyszałem przez ścianę inne dźwięki i głosy ludzi, które przerwały ciszę i wtedy
dostałem rozkaz. Usłyszałem głos, który mówił, że mam położyć rękę na okrągłym
symbolu i tam pojawią się moje rozkazy – gdzie mam położyć swoje rzeczy i suknię oraz
gdzie mogę otrzymać nowe ubranie. Położyłem rękę na okrągłym symbolu z dwoma
małymi kwadratami. Obok nich cicho pojawiły się dwie szuflady, a w nich moje nowe
ubrania. Wyszli cicho ze ściany.
W drugiej szufladzie leżał żółty garnitur z grubszego materiału, a wraz z nim lekkie,
specjalne buty, rękawiczki i czapka z tego samego materiału co tapicerowane siedzisko.
„Więc to będzie twoje miejsce” – powiedziała pani. „Usiądź, proszę, Synu Człowieczy.
Posłusznie usiadłem i położyłem ręce na oparciach krzesła, a potem ona dotknęła
kilku przycisków i wyregulowała krzesło, a krzesło dopasowało się do mnie bezpiecznie
i wygodnie do mojego ciała.
Chwilę później obserwowałem otoczenie. Pozostali ludzie na pokładzie siadali jedna
po drugiej na swoich miejscach. Podobnie jak ja, ich siedzenia dopasowywały się do
każdego z osobna.
Szybko odkryłem, że grupą roboczą kierowała kobieta o rudawo-błyszczących
włosach i brązowawej skórze. Myślałem, że jako komendantka ponosiła dużą
odpowiedzialność.
Wtedy nagle moja „wróżka” poklepała mnie czule po ramieniu.
„Dobrze pomyślałeś” – powiedziała.
Nagle spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Skąd ona mogła znać moje myśli?
Zapytałem siebie. Nie miałem odpowiedniego wyjaśnienia.
Po lewej, obok mnie siedziała ta komendantka. Skupiła się na różnych gadżetach i
urządzeniach elektronicznych. Pośrodku siedział Pilot, olbrzym, ten, który ma
odpowiadać przed komisją.
Machine Translated by Google
20
Pozostałe miejsca były zajęte przez inne istoty. Wydawali się być nawigatorami
lub naukowcami, a także pracowali z różnymi gadżetami.
Ten duży ekran emanował różowym światłem i wydawało się, że jest podłączony
do panoramicznej kamery, ponieważ mogłem na nim widzieć wewnętrzne ruchy
aparatury lotniczej, tak jak i tam, gdzie można było zobaczyć otoczenie w ich
naturalnych kolorach.
Najpierw usłyszałem krótkie pukanie, a potem mocny syk. I powoli ten duży
obiekt podnosił się z ziemi. Mniej więcej na wysokości wierzchołków wysokich sosen
wszystkie hałasy ucichły.
Nagle stamtąd potężna, gigantyczna moc wypchnęła się w górę.
Ciśnienie rosło coraz większe, większe i większe. Ekran podglądu pokazywał krajobraz
pod nami.
Nagle poczułem przemożną tęsknotę za domem.
Wzruszyłem się i wielki strach wszedł w moją istotę. Trzęsłam się na całym ciele.
Dagolo natychmiast przyznał się do moich obaw. Położyła swoją dłoń na mojej dłoni
i uważnie spojrzała mi w oczy. Mój niepokój zniknął. Moje zdenerwowanie zniknęło i
znów poczułem się dobrze.
Niespodziewanie zatrzymaliśmy się na wysokości około 150 do 200 metrów.
Wszystkie istoty, a także ja, zapięliśmy hełmy na głowach.
Moja „pani opiekunka” bardzo uważnie mnie obserwowała i doceniała.
Sprawdziła, czy wszystko działa prawidłowo. Właśnie teraz, gdy mnie sprawdzała i
kończyła, poczułem, jak aparat latający wepchnął mnie z powrotem na siedzenie.
Machine Translated by Google
21
Przez kilka minut z rozbawieniem wpatrywałem się w wielkie ekrany, ale delikatny
głos mojej „wróżki” wyrwał mnie z zadumy i myślenia, rozumowania i marzeń
"Gdzie?"
„Nie widzisz tego? Tam! Tam, na górze, po prawej stronie, jest. Nie widzisz tego?”
22
Gdy już zostaliśmy wyprzedzeni i połączeni z nią, jedliśmy i piliśmy. Dla mnie,
podobnie jak dla pozostałych istot na pokładzie, dostępne będą trzy posiłki dziennie.
Nasze menu składałoby się z płynów i głównie dań wegetariańskich. Jeśli teraz będę
spragniony, natychmiast będę mógł się napić. Przyjąłem jej ofiarę i podziękowałem
jej cicho. Przyniosła mi napój w bardzo pięknym i wąskim, kamiennym naczyniu,
przypominającym kielich do wina, a nie szklankę, wypełnionym wodą. Woda miała
smak orzechów włoskich. Jeśli jej to nie umknęło, bardzo szybko zdała sobie sprawę,
ile mi to dało, i skinęła głową. Potem opróżniłam swój
kamienny kubek. Kiedy było puste, usiadłem i wpatrywałem się w nie bardzo
głęboko. Przyjrzałem się temu dość uważnie. Piękno i prostota bardzo mi się
podobały. Filiżanka była wykonana z szarobrązowego marmuru. Było to piękne
dzieło sztuki z dziwnego, obcego świata.
Kiedy z wielką uwagą przyglądałem się temu kamiennemu pucharowi, na ekranie
podglądu, wielkości piłki nożnej, pojawił się ciemnożółty obraz. Kontur był połyskującą
zielenią. Fascynowało mnie to, ponieważ rozmiar i światło wzrastały ze względu na
prędkość, z jaką się poruszał. Zauważyłem, że moja „wróżka” przeszukiwała, skupiała
się i dostosowywała bardzo uważnie do zbliżającego się statku kosmicznego, statku
Zubringer. I na tym małym ekranie odczytywała czas przybycia, kiedy nadejdzie.
23
„Nie potrwa długo, synu ludzi, kiedy będziemy mogli zobaczyć statek Zubringera
z bliska. Ponieważ jednak mamy mało czasu, skorzystam z okazji, aby wyjaśnić
Państwu, co jeszcze będzie się działo, gdy Zubringer przejmie stery”.
Zawsze, gdy te istoty dotykały mnie cieleśnie, patrzyłem im ostro w oczy i czułem,
że się uspokajam i czułem się dobrze cieleśnie. Naprawdę nie potrafiłem tego
wyjaśnić – nie miałem logicznego wyjaśnienia dlaczego.
„Ponadto” – kontynuowała – „pokażę ci, gdzie będziemy musieli się udać, aby się
połączyć. Ponadto pokażę Ci, jaki obszar będziemy musieli realizować, aby się
połączyć.”
Wzięła mnie za rękę i poprowadziła w stronę półkola. Wskazano na drzwi, na
których widniały znaki ostrzegawcze. Znaki na panelu drzwi zaświeciły się. Wnętrze
tego pokoju wyglądało jak nowoczesna kabina prysznicowa. Przypominał nowoczesny
prysznic. Materiał prześwitujący ze złotą nitką w prześwitującym materiale. Podłoga
miała kształt wafla (kwadrat), ale świeciła w półmroku.
24
– Cóż, mamy jeszcze trochę czasu na rozmowę. Dagolo to moje imię. Da-go-lo
przedstawiła się, ale wymówiła to „da”, kiedy rozmawialiśmy w bramce, i wycisnęła
„a” z gardła, a obie formy „o” wymówiła przez nos, jakby była przeziębiona. To było
bardzo dziwne, bardzo niezwykłe, bardzo odmienne, ale mimo to rozumiałem ją
całkiem dobrze. Tak, nawet podobała mi się jej dziwna wymowa, bo była dla mnie
całkiem przyjemna.
„Mam 1230 lat według czasu ziemskiego, ale według czasu ariańskiego mam 61
lat. Pochodzę z planety Arian, z gwiezdnego obrazu Aldebaron.
Tutaj wymawia się Al-de-bar-own. Planeta Arian i Ziemia znajdują się w odległości
59 lat świetlnych od siebie. Arian to czwarta planeta od słońca, która ma mniej wody
niż Ziemia. Nadal Arian bardzo przypomina Ziemię, ale na Arianach żyje o wiele
mniej istot niż na Ziemi.
Arianie żyją zwykle 235 lat ariańskich
tysiące waszych ziemskich lat.”
Wyobraź sobie, że jeśli 61 lat ariańskich to 1230 lat ziemskich, 1 rok ariański równa się 20,18
lat ziemskich pomnożonych przez 235 lat ariańskich średni wiek, co równa się 4742 latom
ziemskim równoważnym średniemu wiekowi istoty ariańskiej.
„Jesteśmy dalekimi, zagranicznymi krewnymi ziemskich ludzi. Od czasu do czasu
odwiedzamy waszą planetę. Jestem wyszkolonym antropologiem, psychologiem,
biologiem, genetykiem i specjalistą ds. genów oraz badaczem języków
międzygalaktycznych.
„Zajmuję się badaniami nad rozwojem samca lub
męskich istot dla naszej Galaktyki.”
„Więc na razie tak to zostawimy. Dla mnie będę po prostu Dagolo, a ty będziesz
dla mnie, Andreas. Może tak to zostawimy? Czy zgadzacie się?”
– Tak, Dagolo.
Kiedy mówiłem i wymawiałem jej imię, odwróciła twarz w moją stronę z pewnym
uśmiechem.
Prawdopodobnie mój sposób mówienia był dla niej równie dziwny i niezwykły.
Wyjaśniła mi jednak, że komendant obiektu latającego, który jest w drodze, statku
Zubringer, również pochodzi z planety Arian, ale pochodzi ze strony północnej,
która jest znacznie cieplejsza niż strona południowa.
Machine Translated by Google
25
26
ROZDZIAŁ 4
Czekam na Zubringera
Ona znowu swoim niewidzialnym palcem zawróciła mój mózg, aby zaprowadzić
jakiś porządek w moim rozumieniu. Nagle poczułem bardzo przyjemny spokój
wewnętrzny. Nie musiałem już używać tak dużej siły, żeby ją zrozumieć, zrozumieć
ją właściwie, podążać za nią i zdać sobie sprawę, co próbowała wyjaśnić.
„To jest serce energii napędzającej ten statek i wszystko, co na nim jest
elementy sterujące ruchem statku.” Wyjaśniła.
„Zainstalowane są dwie nasze maszyny do zgrzewania, które działają w próżni.
Są szczególnie chronione i wykonane ze specjalnych materiałów. Po uruchomieniu
tych działających maszyn rozgrzewają się przez kilka tygodni, zanim będą gotowe do
długich lotów.
„Gdybyśmy nie mieli tych specjalnych maszyn, nie moglibyśmy odbywać tak
długich lotów kosmicznych. Jesteśmy całkowicie zależni od tej technologii i jej
bezpiecznego działania. Musimy móc mu całkowicie zaufać.
Tego rodzaju maszyny na Statku Matce są znacznie większe i mogą również
wykonywać to działanie energetyczne ze znacznie większą mocą.
„Teraz dostosujemy się nieco bardziej, abyśmy mogli dotrzeć do Zubringera
statku, abyśmy mogli zebrać i wymienić więcej osób.
Machine Translated by Google
27
Przez chwilę przez ułamek sekundy poczułam się jak piórko. Moje zmysły
byli nieobecni. Ale to uczucie minęło bardzo szybko.
Gdy odzyskałem świadomość i ubrałem się, Dagolo otworzył drzwi do szafki, tej szafki
prysznicowej, i zaprosił mnie do pokoju o powierzchni czterech metrów kwadratowych.
To był pokój kwarantanny, w którym musieliśmy zostać kilka minut.
Ledwo zająłem swoje miejsce, gdy zostaliśmy pochłonięci i zanurzeni w dziwnie
pachnącej mgle o piżmowym zapachu. Była podobna do mgły, kiedy po raz pierwszy
wszedłem na wahadłowiec. Było to urządzenie chroniące przyszłość wszystkich istot,
które weszły do tego obiektu lotu.
Pomyślałem, że wkrótce ograniczą procedury dezynfekcji. Podczas gdy trwała faza
dezynfekcji, Dagolo rozmawiał z innymi istotami.
Pod koniec tej rozmowy wybuchnęła szczerym śmiechem, co zdarzało jej się rzadko. To
dziwne szczekanie nie brzmiało jak autorytańska aura, wyraz władzy. Myśli krążyły po
moim mózgu. Tam Dagolo podtrzymał moje ramię.
28
ROZDZIAŁ 5
Na pokładzie Zubringera
Nagle, kiedy dotarliśmy na miejsce, kiedy skręciliśmy w ostatni zakręt, od razu zauważyłem
coś szklanego. Jak szklany materiał, który zamknął się za nami. Przynajmniej wyglądało to jak
rodzaj drzwi. Transport zaczął się poruszać. Wkrótce się zatrzymał i drzwi się otworzyły.
Dagolo podchwycił moje myśli. Zauważyła, że jestem mile zaskoczony i pogłaskała mnie po
włosach po głowie. I położyła mi rękę na ramieniu i szliśmy z jednego korytarza do drugiego i dwa
razy pojechaliśmy windą.
Potem musieliśmy przejść jeszcze tylko kilka metrów, minąć mały pusty korytarz i znaleźliśmy
się w pokoju z wieloma szklanymi drzwiami. Drzwi wykonane z jakiegoś przezroczystego materiału
przypominającego szkło.
Przed jednymi z tych „szklanych” drzwi zatrzymaliśmy się i gdziekolwiek spojrzałem, w górę i
w dół, wszystko było w połyskującym kolorze, różowym, niebieskawym i zielonkawym odcieniu, i
w każdym miejscu i czasie migotały tam obrazy roślin i kwiatów. W jednym była główka kukurydzy,
a jedno ziarno tej kukurydzy miało co najmniej dwa centymetry wielkości i powiedziałem:
„Takich dużych kłosów kukurydzy nigdy nie widziałem na naszej Ziemi” – powiedziałem. „To
coś ogromnego”.
Ucieszyłem się ze swojego odkrycia i palcem oceniłem to zdjęcie
akwaforta na szklanych drzwiach.
Dagolo spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i skinął głową.
„Jesteś bardzo dobrym obserwatorem” – powiedziała. „Ładne to kłos, a jedyną różnicą w
porównaniu z twoją kukurydzą jest to, że twoja kukurydza pochodzi z tego życia, pochodzi z naszej
kukurydzy, ale twoje ziarna są znacznie mniejsze ze względu na inne warunki uprawy.
Mówiąc mi to, sięgnęła do kieszeni i wyjęła płaski trójkątny przedmiot, z którym weszła do
drzwi. Dzięki temu udało jej się otworzyć drzwi.
Nagle drzwi się otworzyły. Weszliśmy do dużego pokoju. Tam przydarzyło mi się coś dziwnego.
Stałem się całkowicie gejem i szczęśliwym. Jak zawsze
Machine Translated by Google
29
Dagolo zauważył. Zawsze znała wszystkie moje myśli i uczucia. Ale tym razem nie wtrąciła
się ani nie skomentowała. Coś w kącie w magiczny sposób przyciągnęło moją uwagę.
Znajdował się tam świecący przedmiot o wysokości od 180 do 200 centymetrów i gładkiej
powierzchni. Położyłem na nim rękę i przeszły mnie wibracje. Bezgranicznie miałem
wrażenie, że stoję na szczycie niewielkiej wysokości i że mogę patrzeć na to pomieszczenie
z góry. Z fascynacją wróciłem do tego 180-centymetrowego obiektu, który nazwali „cuada” i
dotknąłem przeciwnej strony jego błyszczącej powierzchni. Teraz miałem wrażenie, że
jestem w dolinie, ogromnej dolinie.
„Widzisz, Andreas, owady służą jako system alarmowy. Kiedy zmieniają swoją działalność
i zachowują się nieprzyjaznie, musimy dostosować przeciwne działania, aby zapewnić
bezpieczeństwo statku.
Za ostatnim filarem, gdy skręciliśmy w lewo i weszliśmy do dużego okrągłego
pomieszczenia o powierzchni około 80 do 100 metrów kwadratowych, mogliśmy zobaczyć;
pośrodku tego ogromnego pokoju stał czarny stół w kształcie trójkąta i cztery siedzenia.
Ktoś już nakrył stół, a na nim leżały głównie dania wegetariańskie. Zauważyłem wiele
nieznanych odmian owoców i warzyw, a także ziemniaki, fasolę, kukurydzę, melony i gruszki.
Machine Translated by Google
30
31
ROZDZIAŁ 6
Pomysły dla grupy badawczej
Nagle moja „wróżka” wskazała mi gestem gości i dała mi znak, żebym usiadł.
Niedługo potem wdali się w bardzo luźną rozmowę. Nic nie rozumiałem, ale bawiłem
się ogromnie rozglądając się. Tak szybko, jak rozmowa się zaczęła, tak szybko się
skończyła
Istoty zaczęły łatwo i cicho jeść obiad, nie odzywając się ani razu
słowo i dali sobie wystarczająco dużo czasu na jedzenie i zabawę.
Wziąłem nieznane owoce i warzywa, ryby i fasolę i zjadłem. Gdy już byłem
usatysfakcjonowany, odłożyłem przybory do jedzenia i odchyliłem się do tyłu na
krześle. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni.
Bez słowa ten drugi człowiek podał mi coś zwiniętego, błyszczącego, zielonego
koloru – nazywamy to trującą zielenią, ponieważ jest to kolor, który zwykle wskazuje
na truciznę, jak zieleń kozów, liść wielkości dłoni i spojrzał na mnie z figlarnym
uśmiechem. Gdy wziąłem ten liść, spojrzałem na Dagolo, a ona również spojrzała na
mnie z figlarnym uśmiechem i skinęła głową.
Chciałem być grzeczny i nie chciałem nikogo zawieść, bo byli dość przyjaźni. Więc
wepchnąłem ten liść do ust i przeżułem. Bardzo szybko zauważyłem, jakie miały
intencje wręczając mi ten przysmak, ten zwinięty liść
Zebrana gorąca ostrość w pełni rozwinęła się w moich ustach, a łzy wypełniły
moje oczy. Reakcja na ten ostry smak była dość silna i szybko chwyciłem jedną ze
szklanek. Miał w sobie czerwonawy, soczysty płyn i wypiłem go pusty.
32
Po kilku chwilach wszyscy wstaliśmy, wstaliśmy i razem poszliśmy w stronę tych drzwi z
wygrawerowanymi kolbami kukurydzy. Dagolo pierwsza dotarła do drzwi, a ona otworzyła je swoją
błyszczącą trójkątną kartą, po czym przeszliśmy przez korytarz z bardzo gładką, błyszczącą podłogą, w
stronę windy.
Następnie patrzyliśmy na ekran, na którym znajdowało się wiele przycisków i symboli wykonanych z
różnych geometrycznych wzorów i pomalowanych na jasny i ciemny żółty kolor.
Dagolo aktywował jasnożółty okrągły symbol. Na tablicy widniał układ symboli z innymi jasnożółtymi
znakami. Moja „wróżka” powiedziała kilka słów i od razu na monitorze pojawiło się ujęcie miejsca na
stacji, stacji, do której chcieliśmy jechać.
Drzwi otworzyły się cicho i ukazały się w dużej windzie o wymiarach cztery na cztery metry kwadratowe.
Windę wykonano z tego samego materiału, co drzwi „kukurydziane”.
Na tym „szklanym” materiale w windzie widniały takie same ryciny, jak obrazy kukurydzy. Pokazywały
zwierzęta niebędące zwierzętami, ale także zwierzęta mitologiczne. Spojrzałem w górę i ujrzałem wiele
zwierząt, takich jak skrzydlate lwy wodne, centaury, jednorożce i inne mniej mityczne, jak dinozaury,
skrzydlate konie i ryby o dziwnym wyglądzie itp. Jedna z tych istot miała pływające błony między palcami
rąk i nóg.
Bez pytania usiadłem tam. Jej pracownia, czyli pokój do pracy, jak ktoś chce to nazwać, miała pięć
narożników i zajmowała powierzchnię od 50 do 60 metrów kwadratowych. Ściany wykonano z podobnego
materiału przypominającego szkło, jak w windzie. Ozdobione były wieloma rycinami podobnymi do tych
w windzie, a podłogi lśniły jak lustro.
W bardzo subtelny sposób szuflady zostały wpuszczone w ściany, a mała, pięknie zdobiona fontanna
brzęczała ściekającą wodą. Były tam zielone rośliny i nastrojowe oświetlenie harmonizujące ze wszystkim.
„Widzisz, znaleźliśmy się teraz w Centrum Badań Galaktycznych, Centrum, które prowadzę. Mamy
mało czasu i będziemy musieli bardzo intensywnie pracować.
Za tymi drzwiami jest moje łóżko. Znajdziesz tu wszystko, czego potrzebuje człowiek na Ziemi. Jeśli chcesz,
możesz się odświeżyć.
Z całą pewnością skorzystałem z jej oferty. Wchodząc do pokoju byłem zdziwiony. Zobaczyłem coś,
co wyglądało jak ładny pokój hotelowy, bardzo podobny do ziemskiego, o powierzchni około 20 do 25
metrów kwadratowych. Na łóżku leżała piżama.
Postanowiłem wziąć prysznic przed odpoczynkiem. Ostrożnie otworzyłem panel i otworzyła się kabina
kąpielowa. Wszedłem. Wraz z mgłą napłynęła lekka mgła o bardzo orzeźwiającym i przyjemnym zapachu
jodeł. Potem spryskała mnie ciepła woda. Miał ten sam przyjemny zapach co jodły. Najprzyjemniej płynął
po moim ciele.
Machine Translated by Google
33
Pomiędzy tymi dwoma symbolami dostrzegłem znaki bardzo niezwykłej formy pisma.
Ponieważ przygotowywała się do spotkania, wręczyła mi gadżet przypominający bardzo
wygodne słuchawki.
„Teraz jest to urządzenie do tłumaczenia języków galaktycznych dla ciebie.
Kiedy będziesz do niego mówić, Twój język dotrze do Kontenera wiedzy językowej, a
następnie zostanie przekonwertowany. W ten sposób możemy bez problemu wygodnie
rozmawiać ze sobą we wszystkich językach innych światów.
W naszym centralnym banku wiedzy znajdują się wszystkie przeszłe i wszystkie obecne języki oraz
pisma Ziemi. Oni wszyscy tam są.
Aby aktywować tłumaczenie wystarczy dotknąć odpowiednich przycisków. Na nasze
spotkanie przyjedzie jeszcze trzech naukowców. Dwóch z nich poznałeś już w jadalni.
Kiedy przyjdą usiąść tutaj z wami i nami, goście ci przyniosą ze sobą swój sprzęt do
tłumaczeń. Dzięki swojemu sprzętowi do tłumaczenia będziesz mógł mówić i być
zrozumianym bez żadnego problemu. Będziesz w stanie zrozumieć i pojąć, a także
będziesz w stanie tłumaczyć równie łatwo.
W tym momencie drzwi windy otworzyły się i do studia Dagolo weszła kobieta z
okrągłym nosem i smukłą, szarą, łysą, w ciemnobrązowym garniturze, mężczyzna o
wzroście 1 m i 70 cm.
W milczeniu usiedliśmy i pokiwaliśmy głowami, a on przyjacielsko skinął mi głową. I ja
też go przywitałem. Założyłem nakrycie głowy do tłumaczenia. Ale najpierw spojrzałem i
kontemplowałem tę nowo przybyłą brązową obcą istotę. Był piękny, ale miał też
europejskie rysy twarzy. Kształtem i rozmiarem ciała był mi bliski. Ale jego dłonie, które
widziałam, miały tylko cztery długie, chude palce. Byłam ciekawa i dotknęłam jego dłoni.
Potem spojrzał na mnie i był wzruszony. Ostrożnie ujęłam moją dłoń i pogłaskałam go po
skórze i linii włosów. Mój wyraz twarzy dał mi świadomość, że ma zupełnie inny rodzaj
skóry niż moja.
34
Przez krótką chwilę wydawało mi się, że czuję, jak porusza moim mózgiem. Za
każdym razem, gdy to robiła, obejmowała mnie ramieniem. Tym razem było inaczej.
Poszła dalej. Spojrzała mi z miłością w oczy i czule pogładziła mój policzek.
Zadowolona zauważyła, że mogę kontynuować koncentrację.
Nasienie, porządek nasienia, kiedy byłem tam, aby otrzymać moje instrukcje, był
taki sam aż do końca. Dagolo powiedział dwa słowa w moją lewą stronę.
Ta istota z błyszczącymi, delikatnymi włosami siedziała po mojej prawej stronie.
Naprzeciwko Dagolo siedział ten mały, szary mężczyzna, a za nim ta piękna istota z
zaokrąglonym nosem. Jej nos bardziej przypominał pączek. Ale ona była piękną
istotą.
Na początku spotkania niższy mężczyzna wstał i zebrał od wszystkich obecnych
trójkątne żetony i położył je w miejscu obok ekranu, gdzie znajdowała się szczelina.
Machine Translated by Google
35
W ciągu sekundy ekran podglądu zwracał się do każdego gościa i wyświetlał tekst,
pole tekstowe wielkości metra kwadratowego, w języku odpowiednim dla wpisu.
Znalazłem się w innym świecie z wieloma nowymi znakami, ale byłem szczęśliwy,
ponieważ mogłem rozpoznać niektóre ze znaków, które były mi znane. Nie było dla
mnie aż tak ważne, co one oznaczają, ale cieszyłem się, że w ogóle mogłem je odkryć.
Moja radość nie umknęła pozostałym gościom i ten mały człowiek skorzystał z okazji,
aby rozpocząć swoją prezentację.
„Synu Człowieczy” – powiedział – „uznajemy twoją gotowość do nauki. Wyjaśnię,
dlaczego okazaliśmy zainteresowanie Tobą. Jesteś bardzo młody i bardzo kreatywny
– a jednocześnie wolny od wpływów życia miejskiego. Będziesz w stanie zobaczyć
rzeczy, których żadna ziemska istota nie widziała od bardzo długiego czasu. Naszym
celem jest, aby wszystko, czego tutaj doświadczysz, mogło zostać udostępnione innym
ludziom w przyszłości – kiedy nadejdzie odpowiedni czas. Formuły naukowe nie będą
ci wyjaśniane. I tak nie byłbyś w stanie ich zrozumieć. Ale jesteśmy gotowi zapewnić
wam edukację techniczną i rozwój oraz pokazać reakcje, prawdopodobieństwa i
możliwości, które wam pokażemy. Tobie także zostaną pokazane rzeczy, których
jeszcze nie ma twoje człowieczeństwo. Wszystko, co tu zobaczysz i przeżyjesz, we
właściwym czasie zapamiętasz.”
36
przystosowano się do zamieszkania i obecnie żyją tam także niektóre istoty z Gne. Gne to
trzecia planeta oddalona od ich słońca.
„Ti, tam, pochodzi z planety Pall. Planeta Pall jest siódmą planetą, ale jest to jedyna
planeta zajęta przez jej słońce i jest dwukrotnie większa od planety Ziemia, ale jej słońce
jest trzy razy większe od słońca Ziemi.
Pallianie potrzebowaliby około sześćdziesięciu pięciu lat lotu przy prędkości 1875 razy
większej niż prędkość światła. Na tej planecie Pall jest dość wody, ale trzeba ją bardzo
głęboko kopać. Lud Palliański zwykle nie jest ani mężczyzną, ani kobietą.
Dopiero gdy odkryją, że kochają się głęboko i nie rozdzielają, ten, który kocha najgłębiej,
przekształci się w kobietę. Wtedy urodzi dziecko, a czasem dwójkę dzieci.
„Istoty Palliańskie mogą żyć do 360 lat, ale ich populacja zawsze pozostaje taka sama.
Nie zwiększają się ani nie zmniejszają znacząco. Pozostają na tym samym poziomie
populacji. Są jedyną rasą ludzką na ich planecie, „homininderem”, jak mówi. Oni, łącznie
(naukowcy biorący udział w tym panelu), należą do społeczności hominidów składającej się
z 12 ras hominidów, które ewoluowały do podróży kosmicznych, a niektóre robią to od
milionów lat, licząc według czasu ziemskiego”.
37
ROZDZIAŁ 7
Ludzkość w czasach twoich dinozaurów
Tymi słowami Ti zakończył swoje przedstawienie tej najważniejszej grupy naukowej. Podczas
pisania na tej maszynie (komputerze) wyjaśnił, że da mi mały wgląd w mój własny świat.
Potem wydał rozkaz i pojawił się błyszczący pojemnik, przypominający chrom. Wyciągnął go
ze ściany. Ten nowy pojemnik ma wymiary około 30 na 30 centymetrów, jest płaski na dnie i ma
około jednego metra wysokości. Pojemnik ten natychmiast zniknął z tyłu dużego ekranu.
Następnie podłączył się do baterii informacyjnej, która pasowała do rzeczy. Tego wyrażenia
użyłem na początku mojego pamiętnika, rysunku i zapisów z tych dni, które już przytoczyłem.
Od tej katastrofy, od tego czasu, Szatan ma teraz swoje własne trasy w kosmosie. Planeta ta
była wówczas pokazywana z dużymi białymi czapami na obu biegunach, północnym i
południowym. Mars o brązowawym kolorze podróżował równomiernie po swojej orbicie, prawie
bez żadnych zmian. Z Szatana powstał pas asteroid.
Komputer otrzymał instrukcje, aby przekazać nam dane 70 milionów lat temu. Planeta
Ziemia zbliżała się coraz bardziej do ekranu, aż ekran całkowicie wypełnił się jej rozmiarem.
Widziałem życie na naszej planecie takie, jakie istniało 70 milionów lat temu.
Widziałem rośliny i zwierzęta, które istniały w tamtych czasach. Widziałem starożytną florę i
faunę w tym wspaniałym, tajemniczym świecie. Zostało to podobnie opisane i pokazane w mojej
książce „Worldspace Earth Humans”, ale znacznie żywsze.
Pojawiły się gigantyczne i mniejsze Sauria i pojawiły się we wszystkich
kształty i kolory oraz inne dziwne zwierzęta żyjące w tym czasie.
Machine Translated by Google
38
Rasa żyjąca w lesie miała jasnobrązową skórę. Żywili się głównie wieloma owocami, których
było wówczas pod dostatkiem, a także trawami. Zjedli także niektóre z tych traw. Jadalne trawy
i owoce. Czasami jedli mięso małych zwierząt i małej niebieskogłowej rośliny żywiącej się
salamandrą. Te małe zwierzęta żyły na skraju lasu i można je było łatwo schwytać.
Odbyło się także polowanie na tę ptasią jaszczurkę. Zwierzęta takie dorastały do trzech
metrów wysokości i potrafiły biegać bardzo szybko i długo.
Zwierzęta te miały bardzo bogate kolory, z żółtawym haczykowatym dziobem, czerwonawymi
głowami i brązowymi piórami, a także żółtymi szponiastymi łapami. Mieszkali na skraju lasu i w
pobliżu bagien.
Ich mięso było bardzo pożywne. Można go przechowywać długo bez gnicia. Kiedy jedna z
tych małych, przypominających ludzi istot upolowała i schwytała małe zwierzę, zapewniało mu
pożywienie przez długi czas, całymi dniami.
Ponieważ bardzo łatwo ulegały chorobom, wymordowały wiele swoich roślin i nie były
jeszcze zdolne do rozmnażania się i powiększania swojej społeczności.
Nie znali głodu, ponieważ byli bardzo skutecznymi myśliwymi, a zwierzyna była obfita.
Czasami jednak nie byli w stanie rozmnażać się i rozwijać jako rasa, ale przynajmniej byli dobrze
chronieni przed chorobami.
Przez długi czas te dwie rasy wymieniały mięso, futra i narzędzia oraz drewniane pojemniki
na ryby, muszle i tkane kosze. Z powodu tej wymiany handlowej czasami mężczyźni z bagien
zabierali kobiety z lasu. Ale nigdy na odwrót. Z tych związków nigdy nie pochodziły dzieci.
Potomkowie obu ras znali ogień. Używali go w swoich chatach do gotowania i ogrzewania
Machine Translated by Google
39
Aby się kąpać, mieszkańcy bagien stworzyli oddzielne łaźnie społeczne, wykonane ze
specjalnych traw i pewnego rodzaju paproci, z gałęziami drzew, które je stabilizowały. Istniało
kilka odmian takich łaźni.
Mieszkańcy lasów używali wyłącznie okrągłych kształtów, podczas gdy mieszkańcy bagien
budowali je w formie prostokątnej jako preferowany styl, a ich budynki często były łączone ze
sobą.
Obie rasy używały broni myśliwskiej wykonanej z twardego drewna i kamienia
kości i z tych samych materiałów wykonywali narzędzia codziennego użytku.
Rasa zamieszkująca bagna odniosła największe sukcesy jako myśliwi, ponieważ polowali
głównie w wodzie. Ale z tego powodu byli również narażeni na większe niebezpieczeństwo niż
ich leśni krewni.
Mieszkańcy bagien budowali z pni drzew łodzie, które mogły pomieścić do ośmiu
sztuk zwierząt wraz ze zdobyczami myśliwskimi.
Po tych scenach obrazy na ekranie uległy zmianie. Teraz widzimy bardziej nowoczesną
technologię, która rozerwała ich Ziemię i wydobyła surowce do produkcji, zbudowała maszyny,
które wgryzły się w Ziemię i wykopała gigantyczne wykopaliska, z których wydobywano i
rozprowadzano zebrane metale i materiały.
Wokół tych miejsc znajdowały się miasta, w których mieszkali. rasy hominidów. W
największych miastach mieszkało łącznie około 100 000 istot. Żyli i pracowali przez 400 ziemskich
lat i wszyscy żyli razem w pokoju. W sumie istniało 35 miast, w których mieszkało łącznie ponad
milion istot, wyjaśnił znajdujący się tam komputer. Od czasu do czasu ten mały człowieczek
kontynuował swoje uwagi w tej prezentacji.
W tym miejscu, gdzie transportowano tony metali i żelaza, których goście potrzebowali
odnowić zewnętrzne pokrycie swoich ogromnych statków-matek. Było to dla nich konieczne w
tamtym czasie..
Był to bardzo wyjątkowy stop żelaza, mieszanina dużej ilości aluminium, manganu, miedzi i
srebra, a także części złota, cyny i niklu oraz innych mniejszych pierwiastków. Takie metale w
pożądanych ilościach można było wydobyć jedynie z naszej Ziemi, a miejscami wydobycia były
kopalnie odkrywkowe.
40
Ale potem pojawił się pomysł wykorzystania ich materiału genetycznego do tworzenia
wystarczającą liczbę pomocników i tylu robotników, ilu potrzeba do ich produkcji.
Po pierwsze, trzeba było zmienić napięcie swoich dzieci.
Większość ras tych gości przypominała dzisiejszych ludzi na Ziemi. Byli wśród nich
Palianos z planetarnej ludzkości palijskiej i inni podobni. Kiedy połączyli je z genami rasy
hominidów Ludzi Bagien, pomyślnie osiągnęli cel swoich pomysłów i stworzyli ludzi
wystarczająco silnych do pracy w kopalniach.
Kiedy skrzyżowali geny z innymi rasami hominidów, wynik był nie do zaakceptowania.
Wygląda na to, że włochata rasa Paliani, która nie była ani płci męskiej, ani żeńskiej,
miała szczególne względy etyczne, które silnie odwracały ich uwagę od takiego użycia.
Ale pewnego dnia nawet oni byli gotowi pozwolić na tę masową manipulację w tym celu.
I tak powstała bardzo inteligentna, zdolna do pracy połowa rasy, która była zdolna do
ciągłej ciężkiej pracy na Ziemi.
Powstała wielka liczba tych stworzonych stworzeń. Jakiś czas później, kiedy zawartość
surowców w kopalni nie była już opłacalna, istoty kosmiczne opuściły Ziemię, a
zmanipulowane hybrydowe stworzenia pozostawiono, aby radziły sobie same. Szybko się
rozmnożyły.
Na przestrzeni 100 000 lat rasa leśna i rasa bagienna
wymarły, pozostawiając jedynie stworzenia hybrydowe zamieszkujące tę planetę.
Po około 4 milionach lat te zmanipulowane typy ras zmutowały, nieoczekiwanie
rozmnożyły się i stworzyły więcej potomków. Większość z tych potomków kontynuowała
prymitywne geny i pozostawiła po sobie kilka różnych typów ras. Nie przypominały już
swoich rodziców w tym gatunku.
Razem przenieśli się do oddzielnych społeczności podobnego typu.
Nieliczni pozostali potomkowie ludzi bagiennych wrócili do urodzajnych lasów i
stworzyli nowe ojczyzny.
Nie przejmowali się zbytnio swoimi pierwotnymi rodzicami i nic z tym nie robili
zachować ich pamięć.
Spośród tych zmanipulowanych genów niespodziewanie wyłoniła się rasa bardzo
owłosionych potomków o opadających czołach. Nie przypominali zbytnio swoich
pierwotnych przodków rasy bagiennej.
Te nowe istoty były bardzo podatne na choroby i z tego powodu cała ta zmanipulowana
genetycznie rasa tych włochatych istot wymarła. Nieliczni potomkowie tych ras
manipulujących genami, którzy pozostali, ponownie się rozmnożyli.
Po wielu setkach tysięcy lat, po wzroście ich populacji, wyprowadzili się z lasów na
otwarte tereny i utworzyli nowe społeczeństwa.
Machine Translated by Google
41
ROZDZIAŁ 8
Meteoryt uderza w Ziemię
Mały, szary człowieczek zakończył swój wykład. Wszystkie istoty spojrzały teraz na mnie.
Oczywiście chcieli sprawdzić moje odczucia po tych odkryciach, po tej prezentacji.
Znów poczułem się, jakby ktoś wchodził do mojego mózgu i mieszał się z moimi myślami, wydobywając
je. Dagolo i tak by wiedział, ale słuchałem z niemal niedowierzaniem.
Oczywiście myślała lub wierzyła, że teraz będę musiała poradzić sobie z całą tą nową wiedzą. Prawidłowe
wspomnienie pojawi się jednak znacznie później, gdy mój umysł się uspokoi. Chociaż bardzo się starałem,
aby podążać za tym, co mi pokazywano, tak naprawdę nie rozumiałem wówczas tego wykładu.
Na marmurowych talerzach leżało mnóstwo niesamowitych sałatek, co bardzo pobudziło mój apetyt.
Specjalnie dla mnie na talerzu stała bardzo prosta
drewniana miska, a w niej trzy kawałki chleba, a obok chleb kukurydziany.
Obok stał mniejszy talerz, na którym leżały grubo pokrojone plastry mięsa przypominającego szynkę.
Dagolo wyjaśnił mi, że jest to mięso węża, które jest dość smaczne i łatwo strawne. Wąż pochodzi z planety
Arian. Hodowano je na statku-matce w celach spożywczych ze względu na ich wartość odżywczą.
Menu składało się głównie z różnych ryb, małży i krabów oraz innych odmian owoców morza, a także
dziesięciu centymetrów długości, wielkości mojego środkowego palca i grubości, delikatnych różowych
miękkich robaków do jedzenia. Zjadłem wszystko, ale nie robaki. Wierzę, że w moich działaniach był rodzaj
zrozumienia,
Machine Translated by Google
42
mimo że jadłem inne zwierzęta i jedzenie, czymś w rodzaju połączenia widelca i łyżki.
43
Oto wykład.
Po około 10 000 latach te zmutowane nowe istoty żyły na Ziemi niezakłócone przez katastrofę naturalną,
komputer uruchomił nowy temat.
Pokazuję teraz część trzech regionów zaznaczonych na brązowo. Arianie, o których mówimy, byli
istotami, które żyły około 65 milionów lat temu. Stopniowo na ekranie podglądu pojawiały się mapy
geograficzne. Można było zobaczyć ogromne obszary, przeoczyć tutaj ogromne obszary. W tle widać było
krajobrazy z dawno zapomnianych czasów.
Przed wielkim upałem, sięgającym około 50 stopni Celsjusza, chronili się ciemnym kolorem skóry. Te
małe, żałosne istoty żerowały na terenach łowieckich swoich przodków. Ich wyprostowany chód i anatomia
były bardzo podobne do współczesnych ludzi. Ich twarze miały cechy bardzo podobne do współczesnych
ludzi. Komputer zamilkł. Spełniło swój obowiązek.
Komputer kontynuował. W tym czasie wokół Ziemi krążyły dwa palliańskie statki badawcze z planety Pali.
Ich system komputerowy natychmiast pokazał, jakie niebezpieczeństwo grozi Ziemi.
Zespół badawczy wymownie i natychmiast nakazał i nakazał zorganizowanie wysiłków, aby uniknąć
tego wielkiego niebezpieczeństwa. Mniejszą planetoidę lub meteor można zamienić w chmurę pyłu.
Średniej wielkości udało się skierować na inny kurs i oddalić. Trzeci, największy i najbardziej odległy, ważył
od trzech do czterech milionów ton masy. W związku z tym mieli kilka komplikacji. Istoty palliańskie zdały
sobie z tego sprawę
Machine Translated by Google
44
nie uda się skierować tego kolosa na inną orbitę, całe życie wszystkich zostanie
zniszczone. Szybko Pallianie wycelowali w stronę tego potwora dwie specjalne
rakiety, które zostały trafione i rozbite na trzy nierówne części. Nie udało im się
jednak uniknąć ani objechać jednego ogromnego kawałka o masie prawie stu
tysięcy ton, który przedostał się przez atmosferę ziemską. Widziałem, jak przy
najwyższej prędkości ten wielki meteoryt uderzył teraz z dużą prędkością i przebił
skorupę ziemską. Miliony ton kamienia i ziemi wypłynęły do atmosfery, pozostawiając
w skorupie ziemskiej w miejscu uderzenia ogromny krater uderzeniowy o
niewiarygodnych rozmiarach i głębokości.
Uderzenie to spowodowało ogromne katastrofy dla Ziemi.
Powierzchnia w wielu miejscach pękła i wypłynęła gorąca, świecąca lawa, która
pokryła znaczną część lądu.
Przez wiele miesięcy potężne siły i trzęsienia ziemi przemieszczały się po
oceanach i lądach. Wytworzył fale pływowe o wysokości od 60 do 70 metrów, które
niosły ze sobą gigantyczne masy lądowe. Gigantyczna powódź deszczu wywołana
straszliwymi burzami z wyładowaniami elektrycznymi dokonała reszty zniszczeń.
To, co rozwijało się przez miliony lat, zostało w ten sposób zniszczone
jedna katastrofa w ciągu zaledwie kilku miesięcy. To był obraz grozy.
Dowiedziałem się z komputera, że kiedy katastrofa się skończyła, istoty palliańskie
ogarnęły obawy o ludzi na Ziemi, wysłałem naukowców i badaczy na Ziemię, aby
ocenili, czy istoty hominidalne na Ziemi przeżyły tę katastrofę.
45
ROZDZIAŁ 9
Moja pierwsza noc na statku kosmicznym
Dagolo był bardzo zaskoczony moją apatią. Rozumiała, że moja ciekawość mnie
odmłodzi, a nowe otoczenie pobudzi mnie do większej czujności. Ale się myliła.
46
47
ROZDZIAŁ 10
Eksperyment genetyczny nieludzki na Ziemianie
48
W twoich stopach, uszach i policzkach znajdują się ciemne elektrody, które łączą się
z bokiem szyi, skąd łączą się z mózgiem. Elektrody które są w głowicy to najgorsze z
tych jakie podłączyliśmy
komputer. Wykonane są z bardzo szlachetnych, specjalnych materiałów, które są bardzo
bezpieczne i nie są niebezpieczne.
Nie dowierzając, z wielkim zdziwieniem patrzyłem na swoją rękę. Dla kogoś tak
niewykształconego jak ja nie było to możliwe – te cienkie jak włos elektrody. To było
medyczne arcydzieło, jak wprowadzono te elektrody do mojego ciała bez żadnego
bólu, a jednocześnie dokonano bardzo silnego wstrzyknięcia do mojego ciała.
„Bardzo słusznie o tym pomyślałaś, moja droga. Powiem to tylko w ten sposób.
Tylko o tym myślałeś, ale w rzeczywistości jest to znacznie bardziej złożone.
Wygłoszenie ci wykładu na ten temat zajęłoby zbyt wiele czasu i nie miałoby dla ciebie
większego sensu. Zanim wejdziemy i zbadamy Twoje ciało i duszę za pomocą tych
elektrod, pozwalamy danej osobie wejść w piękny sen. To zrelaksowałoby ciało.
Następnie wprowadzamy elektrody do ciała. Natychmiast podłączamy komputer, a
następnie komputer zbierze potrzebne informacje na temat sytuacji. W Twojej sytuacji
zebraliśmy wszystkie wartości, a jednocześnie zebraliśmy wszystkie informacje o
chorobach i wszystkie informacje o dobrostanie. Kiedyś w przyszłości będziesz mieć
pełną pamięć i będziesz mógł otworzyć nowe drogi, nowe umiejętności, a w twoim
przyszłym życiu otworzą się przed tobą nowe możliwości.
To, co teraz wyjaśniła, i tak nie miałoby żadnego sensu dla mojego małego mózgu.
Nawet nie mogłem zadać więcej pytań na ten temat
Machine Translated by Google
49
procesie, więc po prostu zgodziłem się z tym, co próbowali mi powiedzieć, i niech tak zostanie.
"Rozumiem cię. Będzie raczej trudno przetworzyć to wszystko, te informacje, bo będą rosły i
rosły, ale zadbaliśmy o to, jak to się rozwinie. Powiedział Dagolo.
Kiedy Dagolo mi to wyjaśniał, wstałem z miejsca i pobiegłem w stronę windy. Tam już na nas
czekali.
Gdy weszliśmy do windy, wszyscy przyglądali mi się bardzo uważnie i uprzejmie. Już w
windzie czułem, że zaraz doświadczę czegoś wyjątkowego.
Gdy tylko skończyłem tę myśl, już się zatrzymaliśmy i drzwi się otworzyły. Grzecznie pozwolili
mi wyjść pierwszej. Kiedy wyszedłem, wszystkie istoty grzecznie pokiwały głowami i wyszły za
mną.
Jakby lekki wiatr pchał mnie lekko, gdy szedłem z tą piękną kobietą z dziwnym nosem.
Pospieszyła przede mną do drzwi do jadalni, przytrzymała je otwarte, czekała tam i przytrzymała
je otwarte, abym mógł wejść bez konieczności robienia tego. Zwracała na nią szczególną uwagę
Ja.
Kiedy usiedliśmy przy stole, zaczęła się cicha, pełna miłości muzyka. Zmieniło to moją
świadomość i popadłam w melancholię.
Specjalne efekty świetlne zdawały się tworzyć piękny letni dzień. Tego rodzaju atmosfera
obejmowała dźwięki oceanu i efekt delikatnej, delikatnej bryzy. Poczułem się tak znajomo,
jakbym był w mojej kryjówce w Rugii na wybrzeżu. Miałem dziwne wrażenie, że szybuję nad
stołem i patrzę na niego z góry. Potem wylądowałem na krześle, ale kilka cali nad nim.
„To nie może być prawdziwe to, co czuję w tej chwili, gdy myślę o domu”.
Powoli moje wrażenia mózgowe zniknęły. Udało mi się to stworzyć
sam, żeby wyeliminować te dziwne odczucia.
Delikatnie Dagolo poklepał mnie po ramieniu.
– Że dobrze się spisałeś – powiedziała.
Dopiero teraz mogłem cieszyć się owocnymi snami.
Poczułem się przytulnie, więc odchyliłem się na krześle i z wielką uwagą przyglądałem się
tym istotom, gdy jadły obiad. Wierzę, że to zauważyli, ale nie przeszkadzało im to, że się na nich
gapiłem. To znaczy, że byli w tym fajni, że oglądałem je z większą uwagą.
Również i tym razem zjedli wszystko radykalnie, zjedli wszystko całkowicie. Ale gdy jedli, nie
rozmawiali. Wydawało się, że kryje się w tym tajemnica, jakby coś tajemniczego wisiało w
powietrzu, ponieważ istoty te zachowywały się inaczej niż zwykle.
50
Nawet w drodze do windy nikt się nie odezwał. Winda ponownie zawiozła nas
do biura Dagolo, gdzie zajęliśmy miejsca i usiedliśmy.
Machine Translated by Google
51
ROZDZIAŁ 11
Wgląd we współpracę ciała i duszy
Nie usiedliśmy jeszcze całkowicie, kiedy nowy wykładowca wszedł niczym piórko
do gabinetu Dagolo.
Był Szatanem z planety Szatanis. Miał blond falowane włosy, jasnoszare oczy,
długą, smukłą lub wąską twarz z rzymskim nosem, truskawkową głową i ustami
przypominającymi ziemskiego człowieka. Miał bardzo jasny kolor skóry. Pięć długich
palców każdej ręki sprawiło, że pomyślałem, że byłby dobrym pianistą. Był wysoki,
miał metr siedemdziesiąt. Był bardzo magnetyczną osobą. Stał przede mną, być
może potomek Europejczyków, nawet takich jak dzisiejsi. Powiedział:
„A więc jesteś ziemskim synem człowieka, z którym wszystko się teraz wiąże.”
Wkrótce pojawił się dla niego program. Ekran pokazywał mój pokój (w mieszkaniu
Dagolo), w którym znajdowały się trzy małe istoty ubrane na żółto, które opiekowały
się moim ciałem, gdy spałem. Zadałem sobie pytanie, czy to były te roboty, o których
wspomniał mi Dagolo?
Według moich szacunków każdy robot lub maszyna miała metr pięćdziesiąt
centymetrów wzrostu (około czterech i pół stopy). Poza tym istoty te miały ogromną
głowę lub jakiś sprzęt do jej kontrolowania. Mieli ciemnobrązowe, błyszczące,
szkliste oczy, prawdopodobnie soczewki aparatu, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Po tym jak zakończyli swoją czynność z moim ciałem, bez słowa opuścili moją
komnatę sypialną i przy tym spojrzeli po sobie, pozornie usatysfakcjonowani. Skinęli
głowami i dość szybko opuścili mój pokój.
Gdyby te małe istoty tego chciały, mogłyby mnie rozerwać na kawałki. Mogłyby
rozebrać całe moje ciało i je zbadać, a ja nigdy więcej nie zobaczę mojej ojczyzny.
52
Od tego czasu Dagolo odbierała moje fale myślowe i ponownie przywróciła porządek
w moim umyśle.
Ze współczuciem istota, która miała wszystkie delikatne włosy na całym ciele,
położyła dłoń na mojej dłoni i przyjemne ciepło wpłynęło do mojego ciała. I poczułam
się bezpiecznie, poczucie bezpieczeństwa i komfortu.
Nie musiałem się bać. Nie spotkało mnie nic złego. Ale poradził mi też, że
powinnam sama trochę lepiej uporządkować swoje nerwy, żeby mieć trochę lepszą
samokontrolę.
Ten argument do mnie dotarł i miał sens. Resztę zajęć śledziłem już spokojniej i
bardziej zebranie.
Znowu zobaczyłem ogromne pole kwiatów, te same, które widziałem we śnie.
Przyznałem, że w tej chwili Szatani komunikowali się szczególnie z istotą, która miała
te maleńkie włoski na całym ciele.
Od czasu do czasu wspominano moje imię, ale ponieważ mówili cicho, nie mogłem
za nimi nadążać. Ich komunikacja została nagle przerwana. Tylko ekran, na którym
wciąż widziałem ten fantastyczny ocean kwiatów, wydawał brzęczący i szumiący
dźwięk, bardzo nieznacznie.
Nagle szatan stanął obok włochatej istoty, aby rozpocząć głośną rozmowę.
Włochaty i Szatan najwyraźniej podzielają zainteresowanie badaniami w tej nauce o
duszach.
Rzucali specjalne wyrażenia, za którymi nawet najbardziej wykształcone istoty
trudno byłoby nadążyć. Moje urządzenie do tłumaczenia w ogóle mi nie pomogło. To
było bezużyteczne. Mówili zdecydowanie za szybko.
„Mój Boże” – pomyślałem – „wdają się w wielką, zaciekłą kłótnię”.
W końcu Dagolo zdecydował, że wgląd w duszę jest naprawdę rzadki i
przeznaczony wyłącznie do dozwolonych badań, ponieważ dusza i ciało to dwie różne
rzeczy. Dusza każdego człowieka jest nieśmiertelna i niesie ze sobą wszystkie
informacje potrzebne istocie do ewolucji na Ziemi.
Nie mogę dodać do tego nic więcej, ponieważ to wyjaśnienie zajęłoby po prostu
zbyt dużo czasu. Jej wyjaśnienia wydały mi się niesamowite.
Spojrzałem na piękną twarz Dagolo i ze zdziwieniem zauważyłem, jak zmieniły się
jej oczy. Patrzyła na mnie ze smutną melancholią, kręciła głową w lewo i prawo, po
czym szepnęła mi do ucha: „Nie musisz wszystkiego
rozumieć, przynajmniej nie teraz”.
I dobrze, że mi powiedziała, bo mnie uspokoiła, bo co ja
Widziałem, że po tej chwili spadła na mnie jak bajka.
Szatani poinstruowali komputer, aby pokazał program. Ponownie ekran pokazywał
mnie w dużym powiększeniu, gdy spałem, ale z innej perspektywy niż poprzednio.
Poczułem, że tam leżałem, biedne i bezbronne ludzkie dziecko, pogrążone w
chwalebnych snach, gdy brałem udział w tym wielkim eksperymencie. Nic nie czułem,
a jednak było to niesamowite i po prostu wspaniałe, prawie przerażające. To też było
fascynujące, ale trochę się obawiałem. Znów zauważyłem w sobie pewien rodzaj
kontroli. Moje serce biło jak silnik na pełnym gazie. Najpierw krew lekko pulsowała
mi w głowie, potem uczucie nasiliło się, aż głowa zaczęła pulsować jak podczas burzy.
W każdej chwili wierzyłem, że wybuchnę.
Machine Translated by Google
53
Nawet Dgaolo ledwo mógł – musiała dołożyć wszelkich starań, aby mnie uspokoić. Wkrótce
na ich twarzach pojawił się bardzo szczególny wyraz, jakby wyraz godności, wyraz godności.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nadchodzi coś wyjątkowego. Wydarzeniem było
wejście w głąb ludzkiego mózgu i wejście do duszy. Dagolo objęła mnie ramieniem i przyciągnęła
do siebie, a ona mówiła do mnie cicho i delikatnie, ale mówiła zbyt szybko dla mnie i nie
wszystko rozumiałem. Próbowała mnie uspokoić. Zdziwiłem się, bo do tej pory nie odezwała się,
kiedy złapał mnie wzrokiem.
„Synu ludzki, wkrótce dowiesz się, jak dusza i ciało współdziałają.” Gdy zaczął swój nowy
wykład, sataniści wkroczyli w moje milczenie. „Harmonii pomiędzy duchem a ciałem towarzyszą
działania przedskórne i biochemiczne, a inne aspekty odgrywają rolę, ale próba ich wyjaśnienia
nie miałaby dla ciebie w tej chwili sensu. Mówiąc prosto, dla waszego zrozumienia dusza jest
żywą istotą, żywą i zawsze istniejącą.
Spojrzał na mnie głęboko, ale zabrakło mi słów. Nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć,
dlatego pokiwałem głową. Wystarczył mu mój gest i dał komputerowi nowe instrukcje.
Nagle postać mojej duszy oddzieliła się od ciała i przez kilka sekund poruszała się radośnie
po pokoju. Moja twarz była teraz bardzo wyraźna na tej postaci i rozpoznawalna. Moje śpiące
ciało nie poruszyło się – ani trochę, bo znajdowało się w innej przestrzeni. To było imponujące,
ale i przerażające. Powoli moja dusza wraca do ciała. Po zjednoczeniu moje ciało przewróciło się
na bok. A na ekranie widziałem wyraźnie, że śniłem piękne sny ze świecącym słońcem, łagodnymi
wiatrami i szerokim statkiem, a ja byłem kapitanem tego statku. Ale tego, co widziałem, nie
byłem w stanie pojąć. To było dla mnie niewiarygodne. Spróbuj tak, jakbym nadal nie rozumiał.
Aby uporządkować to w moim mózgu. Żeby to miało sens.
„Widzisz, Synu Człowieczy? To, co właśnie obejrzałeś, zajęło tylko dwie minuty, dłużej nie
możemy. Wyjaśnili Szatani: „a teraz pokażemy wam, gdzie w mózgu łączy się wasza dusza i ciało.
Bez
Machine Translated by Google
54
przy tym połączeniu całe ciało nie może funkcjonować. Tutaj możemy uzyskać
dostęp do wszystkich informacji i udostępnić je na ekranie podglądu istot
hominidów, których życie zostało ożywione i gdzie jest przechowywane. Tylko tutaj
można pozytywnie wpłynąć na każdą chorobę duszy. Tylko w mózgu możemy
gromadzić informacje, zadawać pytania i przeszukiwać je. Przyjrzyjmy się jeszcze
raz ludzkiemu mózgowi.”
Ponownie szatani poinstruowali komputer i nakazali mu wyświetlanie
chronologicznie i zbieranie punkt po punkcie oraz w kolejności chronologicznej,
aby wyświetlał się na ekranie. Jego ostatnia informacja wciąż znajdowała się w
atmosferze, a na ekranie ludzkim wyświetlały się niezliczone fragmenty informacji,
przygotowane na następną.
Szatani poinstruowali teraz komputer, aby wprowadził opis punkt po punkcie w
porządku chronologicznym, aby pokazać chronologiczny opis mojej duszy, tak aby
przeszłość powiązała się z teraźniejszością.
Teraz ten włochaty zwrócił się do mnie i poprosił, abym stanął na wypolerowanej
płycie o wymiarach pięćdziesiąt na pięćdziesiąt centymetrów. Zrobiłem to i
odwrócona miska opadła mi nad głowę. Poczułam słabe wibracje na całym ciele.
Kiedy to zniknęło, moje ciało pojawiło się na dużym obrazie na ekranie z bardzo
różnych perspektyw. Zafascynowany podążałem za dużym elektronicznym ekranem
przedstawiającym moją postać. Wszystko, co czyni człowieka człowiekiem, zostało
poprawnie pokazane na ekranie. Wszystkie narządy ludzkiego ciała stały się
widoczne. Można było zobaczyć, jak wszystko na siebie oddziałuje, jak wszystkie
narządy współdziałają.
Stopniowo cała ta demonstracja narządów zniknęła i tylko część mojego mózgu
była nadal widoczna. Obok mojego mózgu znajdował się szkic konstrukcyjny
funkcjonowania mózgu, a miliony, miliardy, a nawet biliony sprzedanych nerwów
pojawiły się i stały się widoczne. Pokazano, jak współdziałały z każdą częścią mojego
ciała i jak współpracowały.
Na kwadratowym obrazie na ekranie podglądu pojawiły się mózgi różnych ras
hominidów. Na tej grafice szczególnie uwidoczniono pojemność ludzkiego mózgu
na Ziemi.
Było tam, jeśli ktoś chce to porównać z innymi rasami hominidów, innymi
istotami, które były tam ze mną na statku kosmicznym. Za każdym razem dla
ułatwienia wizualizacji wyświetlano obok siebie dwie grafiki, a następnie jedną
nakładano na drugą dla porównania. Wyraźnie widziałem chwilową pojemność
mojego mózgu i jego funkcjonowanie, ale moja pojemność nie była zbyt wysoka.
Teraz włochaty Palliano wyjaśnił, że w mózgu mają większą zdolność do
zdobywania wiedzy, ponieważ udoskonalili swoje metody uczenia się, w miarę jak
mózg dostosowywał się do rosnącej zdolności gromadzenia i przechowywania
informacji we wszelkich możliwościach.
Z konsternacją obserwowałem, jak rozbierali na części ludzkie ciało – jak mogli
je elektronicznie rozdzielić do badań.
Wszystko, co reprezentuje człowieka, zostało poprawnie pokazane i
zademonstrowane na tym ekranie. Wszystkie narządy ludzkiego ciała stały się
widoczne. Można było naprawdę wyraźnie zobaczyć, jak te narządy funkcjonowały
i jak współpracowały.
Machine Translated by Google
55
Za każdym razem miały obok siebie dwa opisy graficzne, a następnie mogły pokazać, a
ja mogłem zobaczyć, że moje chwilowe możliwości są bardzo niskie.
Pokazali w czterech kategoriach, gdzie znajdują się te cztery części mózgu, które są w
stanie przechowywać informacje. Tutaj jest na przykład pamięć osobista. Dla naszej ogólnej
informacji i wiedzy o tym, jak doświadczenia są wyrażane i przenoszone za pomocą środków
fizycznych i zdolności koordynacyjnych. W przypadku ludzi na Ziemi pojemność
przechowywania faktów i wiedzy nie jest właściwie wykorzystywana, ponieważ ludzie na
Ziemi nie byli jeszcze w stanie zastosować odpowiednich metod. I nie znaleźli ani nie
rozwinęli metod pomagania w tym kierunku.
56
W innej scenie wszystkie meble w domu wydawały się ogromne. I zaczęły się
nawet trząść, i pomyślałem, że to było wtedy, gdy uczyłem się chodzić, i upadłem. W
następnej scenie miałem około trzech i pół roku i siedziałem na kolanach mojego
ojca. Usiadł ze mną przy stole i razem zjedliśmy ciasto.
57
nie do wiary. Wszystkie te sceny na ekranie wyglądały dokładnie tak, jakbym właśnie
przeżył to wydarzenie
Po tych demonstracjach na ekranie zapadłem w półmrok, zadumę. Nie mogłam
się od tego uwolnić. Dagolo mi pomógł, a ja próbowałem. Miałem dziwne uczucie
tęsknoty, tęsknoty za moją przeszłością. Dlaczego tak było, nie wiem.
Więcej informacji dla mnie, ponieważ miałem czas. Wtedy Dagolo bardzo się
zaangażował i starał się skrócić program informacyjny. Poprosiła Szatana, aby nie
przedstawiał mi więcej scen z mojej przeszłości.
Machine Translated by Google
58
ROZDZIAŁ 12
Wgląd w ludzkie ciało
Drzwi do mojej sypialni zamknęły się za mną cicho. Byłem bardzo zestresowany, ale kiedy
wypiłem ten chłodny sok owocowy, naprawdę mnie odświeżył i poczułem się znacznie lepiej. Kiedy
usiadłam na skraju łóżka, jakbym dryfowała przede mną, jak w zadumie.
W ten sposób przedstawił się. Chciał mi wyjaśnić, gdzie się urodził, ale to stwarzało trudności,
bo i tak nie mogłam za nim podążać. To, co wyjaśniał, nawet przy użyciu gadżetu do tłumaczenia,
było niejasne.
„Dagolo wyjaśnił mi, że masz 15 lat. Czy wiesz, ile mam lat?"
"NIE…"
„Według czasu obliczonego na statku kosmicznym mam 130 lat, ale według czasu ziemskiego
mam 17 lat. Studiuję nauki przyrodnicze i technologię kosmiczną. Zadzwonię do ciebie Andreasie.
Andreas, zostałem przedstawiony z Departamentu Badań, gdzie kazano mi badać istoty ludzkie na
Ziemi i byłem zobowiązany zostać twoim towarzyszem do końca pozostałego czasu.
Machine Translated by Google
59
Nie umknęło mi, że Dagolo stopniowo znikał. Zostawiła nas samych z naszymi zajęciami. Nie chciała,
żeby nam przeszkadzano, a mimo to obserwowała nas uważnie.
Krotk poprosił męską istotę z Satanis, aby stanął na talerzu, na którym stałem wcześniej. Następnie
Krotk manipulował komputerem i szukał części, aby rozpocząć demonstrację wszystkich części ciała.
Bardzo szybko ciało Szatana znalazło się obok mojego, a ja przyznałem i uświadomiłem sobie, że
Szatanowi brakuje prawej ręki i że na prawej nodze brakuje mu kolana. Teraz zaczął powstawać projekt
techniczny. Zamiast odciętych kończyn znajdowały się dokładne rysunki techniczne funkcji mikroelektroniki.
Na ekranach wyświetlających
pojawiły się zespoły funkcji i pokazane zostały połączenia naszych nerwów z brakującymi kończynami.
Pokazano połączenia sztucznych kończyn z połączeniami nerwowymi żywego ciała i połączono syntetyczne
kończyny. Rysunek pokazał, jak mierzono, obliczano i łączono ze wszystkimi żywymi komórkami nerwowymi
ludzkiego ciała
Przyjrzałem się rysunkom bardzo skromnego procesu mikroelektronicznego. Krotk opowiedział mi, jak
doszło do wypadku. Od czasu do czasu na plantację owoców na Statku Matce przyjeżdżała grupa gości.
Któregoś razu skorzystał z zewnętrznej windy, która zawiozła go do najdalszej części plantacji.
Ponieważ jednak była to niewielka operacja, ten konkretny podnośnik był używany rzadko. A także dlatego,
że w przeszłości inny mały sprzęt silnikowy uszkodził ten podnośnik. Kiedy spotkali się na plantacji, dwa
zmotoryzowane ciała zmiażdżyły mu ramię i nogę.
60
ROZDZIAŁ 13
Demonstracja technologii czeteńskiej
61
Powiedział:
„Ta maszyna działa na krótkich falach dźwiękowych z niewiarygodną mocą
energie, które są na nią skierowane.”
„Dzięki tej maszynie” – powiedział – „można na przykład sprawić, że powietrze, które zwykle jest
niewidoczne dla ludzkiego oka, stanie się widzialne. A fizyk potrafi rozpoznać, czym jest powietrze.
Po schodach tym razem można zwiedzać inne terminy. Widzisz więc, że dzięki tej zdolności możesz z
największą łatwością odwiedzać nowe i odległe światy.
Jeśli naruszysz fundamentalne prawa natury, będziesz całkowicie i całkowicie zagubiony, znikniesz.
Tym wyjaśnieniem Krotk całkowicie mnie zmylił. Do tej pory byłem w stanie podążać za wyjaśnieniem w
połowie, ale teraz mój mózg się poddał. To było tak, jakbym został oczarowany. Poczułem się psychicznie
sparaliżowany. Naturalnie Krotk był przygotowany na moją niezdolność umysłową. Przerwał swój pokaz i
razem usiedliśmy obok Dagolo, który już podał nam orzeźwiającego drinka. Wierzę, że w czasie, gdy Krotk
i ja wypiliśmy nasz sok, Dagolo na nowo uporządkował mój mózg, bo inaczej by mi zabrakło.
62
Powoli pęknięcia powiększały się i powiększały. Krotk poprosił mnie, abym skupił
się na tych rozdarciach. Wkrótce zauważyłem, co poruszało się pomiędzy tymi
pęknięciami.
„To, co teraz widzisz, Andreas, nazywamy „wtórnymi podziałami czasu”. Ale to
też jest materia. Istnieje tylko w innej formie. Ten podział czasu pozwala nam
również na wielokrotne powiększenie, a czas i prędkość działają w taki sposób, jak
teraz wyjaśnię. Możesz teraz wyglądać przez okno, biegać po podwórku i ważyć się,
obserwować siebie, aby móc zsynchronizować wydarzenia.
Podobnie jak poprzednio, słuchałem Krotka bardzo uważnie i z dużą uwagą, lecz
zupełnie nie rozumiałem, co mówił. Nie spodziewali się, że teraz wszystko
zrozumiem. Wiedzieli, że to dla mnie zbyt skomplikowane. Ta techniczna
demonstracja przekraczała moje możliwości zrozumienia.
Krotk wiedział oczywiście o słabości mojego mózgu. I wcale nie miał mi tego za
złe. Wręcz przeciwnie, po przyjacielsku poklepał mnie po ramieniu i pocieszył,
mówiąc, że kiedyś w życiu usłyszę o takich rzeczach. Był całkowicie pewien, że ludzie
na Ziemi wkrótce opracują takie technologie. Kontynuował: „Rakiety i samoloty są
już u progu takiej wydajności”.
„Pewnego dnia sami ludzie będą mogli podróżować daleko w głąb Wszechświata,
ale zanim będą mogli to zrobić, będą musieli także stworzyć wszystkie te
przygotowania techniczne, których obecnie używamy. I muszą stworzyć podstawy,
na których teraz będziemy pracować.”
„Bez tych baz nie jest możliwe podjęcie krótko- lub długoterminowych podróży
kosmicznych. Aby powiększyć rozdarcie czasu, nie mogę wam teraz tego
zademonstrować, ponieważ wymaga to dużej ilości energii. To, co do tej pory
zobaczyliście, to oczywiście nie wszystko. To przygotowanie pozwala również na
wiele znacznie potężniejszych broni obronnych. Ma taką pojemność.”
Machine Translated by Google
63
Gdy tylko Krotk zakończył swój wykład dla mnie, Pallianin wniósł do sali kwadratowy
przedmiot o wymiarach 20 x 20 centymetrów na tabliczce i podał go Krotkowi. Krotk
zapytał mnie, czy wiem, z jakiego materiału został wykonany ten przedmiot. Miałem
wrażenie, że jest wykonany z jakiegoś metalu. Metal w kształcie, bo naprawdę wyglądał
jak metal, po czym powiedział:
„Tak, faktycznie jest wykonany z metalu. Weź ten kwadratowy przedmiot do swojego
ręce” – zapytał mnie Krotk.
Wziąłem go z tabletu i byłem zdumiony, jak lekki był.
Pierwotnie miał to być masywny metal, ale teraz ma wagę zaledwie kawałka drewna.
Odwróciłem rzadki przedmiot zgodnie z prośbą Krotka i bez żadnego oporu ten
kwadratowy metalowy przedmiot zamienił się w piasek, jak piasek w moich dłoniach.
Kilka sekund później na tablecie leżała niewielka kupka sypkich pozostałości. Byłem
zafascynowany i całkowicie zszokowany tym, co ta maszyna może zrobić jako broń.
Jest to bardzo potężne źródło energii, tak potężne jak Słońce na waszej Ziemi. Ma
zdolność wytwarzania energii podobnej do słonecznej.
Machine Translated by Google
64
ROZDZIAŁ 14
Statek Matka
65
66
Potem po każdym kęsie brali te małe roślinki, zioła, niecięte, a potem bardzo
świadomie i powoli sięgali po napój i przykładając go do ust, popijali ze szklanki duże
łyki. Potem poruszali ustami w bardzo nietypowy sposób, ich dolne wargi były
przesunięte do przodu, ponad górną wargę, a ja nie mogłem powstrzymać
żartobliwych myśli na ten temat.
Dagolo znów przykuł moją myśl. Z lekkim uśmiechem wyciągnęła rękę i podała
mi swoją szklankę oraz małą szklaną miseczkę z dwoma kwiatami. Były różowe i
niebieskie. Razem z innymi roślinkami ziołowymi i napojem gazowanym dała mi to i
jedno też Krotkowi.
„Spróbuj jednej z tych małych roślin” – powiedział Krotk i wyjął jedną ze swojej
szklanej miski.
Nagle wszystkie istoty obserwowały mnie, gdy ostrożnie wkładałem ten kwiat i
zioło do ust. Kiedy zacząłem go żuć, najbardziej wybuchowe doznanie smakowe
uderzyło w mój język. Smakowało jak miód i
Machine Translated by Google
67
pietruszką i cytryną, ale im dłużej żułem, tym bardziej tłusty stawał się smak.
To odrętwiało wnętrze moich ust, tak że zacisnęłam usta.
Szybko sięgnąłem po dołączonego do zestawu drinka i wypiłem go bardzo obficie.
Mimo że starałem się zachować normalne usta, działo się to samo, co z innymi
istotami. Nie mogłem już kontrolować części ust. Po przełknięciu tego wszystkiego
poczułem wibracje wchodzące w moje ciało, co szybko dało mi bardzo przyjemne
uczucie.
Teraz byli rozbawieni moją reakcją, bo musiałem wyglądać bardzo
dla nich zabawne. Odprężyli się i kontynuowali wieczorny posiłek.
Jak zwykle wszystko poszło bardzo łatwo, jednak tym razem nikt nie rozpoczął
żadnej z tych ożywionych i gorących dyskusji, bo czas płynął szybko. Krotk i ja
wstaliśmy i poszliśmy do windy.
Kiedy dotarliśmy do biura Dagolo, każda istota usiadła na swoim pierwotnym
miejscu. Dagolo nie usiadła całkowicie, gdy dotknęła czegoś na panelu sterowania i
na ekranie podglądu pojawił się nowy program.
Machine Translated by Google
68
ROZDZIAŁ 15
Historia pisania
„Teraz istota gnezyjska będzie cię pouczać” – powiedział Dagolo. „Ona rozpocznie
nowy temat. Jeśli się zmęczysz, zerwiemy, OK”
Po tych słowach istota z Gne wstała i stanęła na podłodze
kwadratowy talerz, na którym stałem wcześniej.
Dała komputerowi instrukcje, aby pokazał kilka przykładów pisania.
Natychmiast ekran podglądu zmienił kolor na delikatny różowy, a następnie
pociemniał. I wtedy na ekranie pojawił się pożądany obiekt w sześciu małych
pudełkach o różnych rozmiarach. W prawym górnym polu widniały 42 znaki pisma.
Była to mieszanina symboli, linii, punktów i okręgów o bardzo nieregularnych
liniach.
„W małym fragmencie pokażemy wam, jak rozwinęła się komunikacja na waszej
Ziemi i teraz najprawdopodobniej będzie się nadal rozwijać. Litery pisane, które
widzisz w górnych ramkach, to te, których używamy dzisiaj w naszej społeczności.
Oto pisemne znaki jedenastu ras ludzkich na naszych statkach kosmicznych, którymi
razem latamy. Chociaż każda rasa ludzka ma swój własny język, tutaj wszyscy
używamy tego samego kodu pisma. Każda istota, która przychodzi z nami i
podróżuje z nami, musi opanować kody pisma w języku naszego Statku Matki.
„Kiedy około 70 milionów lat temu istniała zjednoczona ludzkość na Ziemi, która
rozwinęła się z ras leśnych i bagiennych, używali podobnych listów, ale gdy różni
goście opuścili Ziemię, pozostało tylko kilka tysięcy nowych istot ludzkich, które
opanowali i zrozumieli pisemną formę cudzoziemców, ponieważ byli oni jedynie
sługami gości, ludzi spoza Ziemi. Po kilkuset latach pojawił się nowy język pisany. Z
czasem zaniknęło kilka różnych języków, zanikły także nowe wyrażenia”.
69
„Pewnego dnia te społeczności stały się tak duże, że musiały się podzielić, a różne
części udały się do różnych regionów. Ale w ich nowych regionach zmieniono język
pisany. Z tego powodu pojawiły się różne formy pisane.”
„Forma pisemna była obecnie główną formą wyrazu. Komputer nazwał to formą
zapisu w pustych małych polach na ekranie monitora. Pojawiło się około 80 do 100
formularzy pisanych. Pojawił się jeden latający symbol jaszczura, a nad nim znajdowało
się słońce. To był jedyny znak, który stał samodzielnie w pudełku.
„Wszystkie te znaki były kombinacjami różnych symboli, a symbole mrówki,
pszczoły i słonia często pojawiały się jako symbole towarzyszące. Poza tym znajdowały
się symbole składające się tylko z pojedynczych i podwójnych linii, a także łuki i do 10
punktów. Pisma te zawierały najbogatszą informację. Jednak pismo to nie przetrwało
ze względu na wiele różnych symboli graficznych”.
70
Zadałem sobie pytanie, czy pojawi się to również w naszym świecie. I jakby Krotk
i Dagolo byli w tajnym porozumieniu, wyrazili jednocześnie komentarz. Kiedy
przyjrzałeś się trochę dłużej i dokładniej, zobaczyłeś podobieństwo różnych
pojedynczych symboli pisma, mimo że w większości miały one różne znaczenia.
W małych pudełkach można było sortować różne znaki, napisy i języki, które były
bliżej siebie. Im bardziej rozwijała się technologia i społeczności, wydawało się, że
jest to naturalne prawo, że jeśli różne, różnie mówiące narody i ludy będą chciały
się ze sobą porozumiewać, wkrótce stanie się jasne, który język jest najbardziej
przydatny do szybkiego porozumiewania się i wyrażać i wymieniać pomysły
najszybciej i najskuteczniej.
Machine Translated by Google
71
ROZDZIAŁ 16
Druga noc na statku kosmicznym
Gdy dotarliśmy do drzwi, zatrzymała się i odwróciła jeszcze raz. Wszystkie istoty
pokiwały w moją stronę bardzo przyjacielsko głowami. Piękna kobieta powtórzyła
miłe błogosławieństwo na dobranoc, ponieważ jako jedyna z nich rozumiała mój
język. Potrafiła bardzo szybko nauczyć się języka obcego.
72
w środku jej akcji i szepnąłem mi do ucha, tak jak nikt inny nie miał słyszeć.
Znów usiadła prosto na stołku i głęboko zamyślona patrzyła na mnie przez kilka
sekund, a ja zobaczyłem, jak jej oczy błyszczały, co pokazało mi trochę jej radości i
błogości.
– Proszę, wstań, porozmawiamy później, kiedy już to zrobisz
zrobiłeś poranną toaletę. Oczekuję cię w moim biurze, moim pokoju do pracy.
– Ubiorę się szybko – powiedziałem.
„O nie, nie spiesz się. Mamy bardzo dużo pracy i nie powinno to wprowadzać Cię
w stan niepokoju. Chcemy cofnąć się w czasie.” Odpowiedziała.
Wstała i energicznym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Zanim opuściła pokój,
odwróciła się jeszcze raz i jej bardzo ciepłe spojrzenie uderzyło
Ja.
73
„To maleńkie urządzenie elektroniczne, które właśnie umieściłem za uchem, zwiększa częstotliwość
mózgu sto tysięcy razy. Dzięki temu małemu wzmacniaczowi częstotliwości mózgu jestem w stanie
znacznie lepiej penetrować każdy mózg, a także mogę lepiej manipulować mózgiem dowolnej osoby za
pomocą tego urządzenia. To powinno wystarczyć, żebyś mógł zrozumieć. milczałem.
„OK, na razie idziemy na śniadanie, zanim będziemy kontynuować” – powiedziała, czesając swoje
piękne, długie, lśniące włosy. Tylko skinąłem głową.
Kiedy skończyła, Dagolo położyła mi rękę na ramieniu,
i tak połączeni ze sobą, weszliśmy do windy.
W jadalni przy stole siedziało już wiele istot, które rozpoznałem. Na moim talerzu stało kilka różnych
napojów i miski z zielonymi, żółto-pomarańczowymi i czerwonawymi liśćmi warzyw. Zwieńczeniem mojego
menu był cudownie pachnący niebieskawy kwiat, przypominający goździk. Liść na kwiecie wyglądał jak
gigantyczna koniczyna.
Podczas gdy Krotk wyjaśniał mi dalej naturę przeniesienia, patrzył na mnie przenikliwie. Nie pozostało
mi nic innego, jak tylko pokiwać głową na znak zgody i zrozumienia. Następnie życzył mi bardzo dobrego
apetytu.
I z wielką przyjemnością zjadł śniadanie. Ale próbowałem wypić kilka tych bardzo smacznych soków.
Potem zjadłem kilka liści sałaty i poczułem się nimi pełny. Tak jak Krotk radził, zjadłam je dopiero pod
koniec posiłku, a potem ten wielki, mieniący się kwiat bzu. Początkowo smakował słodko jak miód, potem
stał się tłusty, a potem gorzki. Kilka sekund później poczułam się, jakbym narodziła się na nowo, a nowa
energia pobudziła mnie do działania.
Machine Translated by Google
74
Ponieważ jako pierwszy skończyłem posiłek, miałem czas, aby poznać i bliżej
przyjrzeć się tym istotom. Z wielką przyjemnością zjedli podane im posiłki. Pod
koniec w tej bogato zdobionej misce pozostał jeden zielonkawo-żółty liść sałaty.
Włochaty Pallian i mały człowieczek z Uru sięgnęli po jedyny pozostały liść sałaty.
Najpierw wyciągnął rękę mały człowieczek, potem włochaty. Obaj trzymali go
mocno i żaden nie chciał zwolnić uścisku.
75
ROZDZIAŁ 17
Długie powstanie Czeteńczyków
76
„Stare było Słońce istot czeteńskich. Znajdowała się tysiące lat świetlnych od
waszego Słońca, które nazywają Arulą. Do Słońca Czeteńczyków należało siedem
planet. Stamtąd Czeteńczycy zajęli trzy planety, drugą, trzecią i piątą w oddaleniu
od ich słońca, a ostatnią planetą, którą uprawiali, była piąta. Pomiędzy drugą a
trzecią planetą upłynęło wiele długich lat. I przez wiele długich lat druga i trzecia
planeta były zaangażowane w straszliwe konflikty i wojny.
Gdy jeden statek kosmiczny badawczy o długiej podróży powrócił z długiej misji
i wylądował na drugiej planecie, wybuchła straszliwa choroba, która zniszczyła
planetę. Dwie trzecie żyjących tam istot spotkało straszliwą śmierć w ciągu dziesięciu
lat Chetenów.
Również trzecia planeta została niespodziewanie zarażona tą straszliwą chorobą
wirusową, lecz nie była ona tak zła jak druga planeta. A potem zrodziło wiele
ułomnych i bezowocnych istot.
Bardzo nagle i szybko zaczęli szukać przyczyny tej strasznej choroby. Po pewnym
czasie i stopniowo odkryto pochodzenie we własnej krwi istot Czeteńskich, ponieważ
wirus ten stale zmieniał swoją formę (retrowirus). Jeden pilnie potrzebował serum.
Kiedy udało się go odkryć i stworzyć, przy życiu pozostała tylko jedna trzecia do
połowy istot czeteńskich na drugiej i trzeciej planecie.
77
Minęło wiele czeteńskich lat i nauczono się wielu nowych rzeczy. I nie pragnęli już
zemsty na obywatelach piątej planety, ponieważ każdy miał wszystko, czego potrzebował
Każdy z tych trzech statków kosmicznych był w stanie osiągnąć maksymalnie 1480
razy większą prędkość światła. Pierwsze 12 lat minęło stosunkowo spokojnie, bez
żadnych szczególnych problemów.
Czeteńczycy dokonywali nowych odkryć oraz wymyślali i realizowali wiele badań i
wynalazków, które mogli wykorzystać w swojej podróży. W 17. roku lotu, pod koniec
tego roku, na pierwszym statku ponownie wybuchła nowa, straszliwa choroba wirusowa.
Wszyscy pasażerowie musieli ponownie zastosować wszystkie leki, które odkryli, aby
zapobiegać chorobom wirusowym, a było ich mnóstwo, a także więcej leków, które
wymyślili na statkach. Ale ten wirus był szczególnie złożony i mieli niewielkie szanse na
przeżycie, ponieważ wirus ten pokazał się w tak niezwykły sposób, że znowu musieli
zacząć go badać od nowa.
78
Istoty Cheten zdały sobie sprawę, że jeśli to przyspieszenie będzie trwało nadal i
nie będą w stanie go zatrzymać, mogą zostać rozsypane w pył. Jeśli szybko nie
odkryją przyczyny wzrostu i nie poprawią jej, znają wynik.
79
dał im wynik „trafiony”. Prędkość statku kosmicznego przekroczyła już prędkość maksymalną o
5%. Musieli zwiększyć granice statku, aby uniknąć najbardziej niebezpiecznego pola
magnetycznego na swojej drodze.
Z tego powodu ich statek dryfował w locie daleko od rzeczywistego celu.
Nie byli już w stanie wypełniać swojej misji polegającej na badaniu docelowego układu
słonecznego w pobliżu ich własnego układu słonecznego, a ich marzenia stały się fikcją.
Kilku członków chciało wrócić do swojego własnego układu słonecznego, a inni nie.
Zastanawiali się, czy powinni udać się do innego układu słonecznego, gdzie mogliby znaleźć
planety zapewniające odpowiednie warunki życia.
Prawie 5 lat po tym, jak pozostawili za sobą to bardzo niebezpieczne pole magnetyczne,
musieli obniżyć wydajność swojego głównego zasilacza termojądrowego próżniowego.
Podczas gdy statek wciąż pędził przez Wszechświat, przeszukali otaczającą przestrzeń w
poszukiwaniu planety nadającej się do zamieszkania, którą mogliby skolonizować.
Wreszcie, po 13 długich latach, w końcu otrzymali odpowiedzi na swoje sygnały z układu
słonecznego składającego się tylko z trzech planet oddalonych od ich statku o mniej więcej dwa
lata lotu.
Jeszcze tego samego dnia komputery nawigacyjne na ich statku rozpoczęły obliczenia
nowego celu. Gdy tylko poprawili swój kurs, rozpoczęli intensywny ruch komunikacyjny z żywymi
istotami tego układu słonecznego należącymi do rasy innej niż hominidalna. Ci zaprosili
Chetenów w przyjazny sposób na ich planetę oddaloną o pół lat świetlnych. Czeteńczycy na
pokładzie statku zmniejszyli prędkość głównego silnika próżniowego do 80%. Teraz zwolniliby
prędkość lotu i skierowali się na orbitę w nieznanym układzie słonecznym.
Około 200 kilometrów nad obcą planetą Czeteńczycy skierowali swoje statki na orbitę
parkingową w przestrzeni kosmicznej. Tam spodziewali się spotkać statki wahadłowe obcej
planety. Następnie Czeteńczycy prześwietlili przypływające obce statki i nie znaleźli żadnej broni.
Machine Translated by Google
80
ROZDZIAŁ 18
Przystanek na planecie Aron
Ich maksymalny wzrost wynosił 1 metr 50 centymetrów, a ich ciała były lub
sprawiały wrażenie raczej krępych. Czarne, perwersyjne, lśniące włosy pokrywały ich
szarą, pomarszczoną skórę. Na ich długich, smukłych dłoniach można było policzyć
pięć cienkich palców o podobnej długości. Potrafili nimi mocno chwycić. Okrągłe,
wyłupiaste oczy spoglądały z wąskich twarzy. Mieli mały romański nos. Miały różowe
uszy, a pomiędzy nimi widać było czerwonawe, płaskie zęby, które przypominały
gnoma z bajki.
Istoty te odżywiały się głównie dietą wegetariańską i wystarczyło im jedzenie co
trzy dni, łącznie z wodą. Ich matki nosiły w swoich ciałach potomstwo przez 18
miesięcy. Pod tym względem różnili się zupełnie od naszej rasy ludzkiej.
Ale ich wysoka inteligencja uczyniła ich wielkimi mistrzami swoich technologii.
Na ich planecie żyło około 300 milionów tych inteligentnych indywidualnych istot.
Zadbali o to, aby ich liczebność nigdy się nie zwiększała.
81
Jeden dzień na planecie ARON trwał dłużej niż 27 godzin czasu ziemskiego. Mają
sezon letni i zimowy z zimami w temperaturze –10 stopni Celsjusza i letnim klimatem
w temperaturze około 110 stopni F.
Kontakt między Lavanerami i Chetenami przedłużył się do trzech długich dni.
Zanim Lavanerowie zabrali Chetenów na ich rodzinną planetę, nalegali na pełne
informacje o swoich gościach.
Okazało się, że istoty Lavaner były całkiem dzielnymi i bardzo elokwentnymi
rozmówcami.
Trzeciego dnia wahadłowiec Lavanian opuścił orbitę i wrócił do Aron, gdzie
wylądował na jedynym kosmodromie na ich planecie, aby przygotować się na wizytę
gości.
Czwartego dnia Lavanerowie wysłali statek transportowy. Kiedy ten statek przybył
i połączył się ze statkiem Cheten, byli ponownie zaskoczeni, widząc, że pod wieloma
względami był on podobny do ich własnego statku.
Zgodnie z ustaleniami między nimi, dowódca Cheten i trzech członków załogi
weszli na pierwszy statek transportowy Lavanera. Kiedy weszli w atmosferę planety
ARON, zaskoczył ich dziwny aparat latający, który połączył się ze statkiem. Następnie
połączył się ze statkiem Aron i po kilku minutach wleciał i wylądował na długim pasie
startowym.
82
83
Gdyby Czeteńczycy chcieli dotrzeć do tego słońca Araula, musieliby tam udać się do
ramienia spiralnego naszej galaktyki.
Gdyby leciały z prędkością 800 razy większą niż prędkość światła, byłyby w stanie
dotrzeć do Arauli w ciągu około 113 lat świetlnych. Gdyby udało im się to przekroczyć,
mogliby nieco skrócić ten czas.
Według Lavanian Droga Mleczna ma średnicę około 130 000 lat świetlnych. Leżymy
blisko końca naszego ramienia spiralnego. Aron według Lavanian leży w kierunku
centrum galaktyki od nas.
Machine Translated by Google
84
ROZDZIAŁ 19
W drodze ku ziemi
Następnie komputer wyjaśnił mi, w jaki sposób istoty Czeteńskie przybyły do naszego
Układu Słonecznego.
Z wielką przyjemnością Czeteńczycy przyjęli tę informację. Zebrali wszystkie te
dane w swoim centralnym systemie komputerowym. Według ich obliczeń, po
dziesiątym roku Arona opuścili orbitę wokół słońca Arona Arglya i zaryzykowali
niebezpieczną drogę do nowego świata.
Po dwóch latach lotu osiągnęli współrzędne tego lotu do tego nowego świata.
Zanim zdążyli wyruszyć na nową, zaprogramowaną trasę, wybuchła nieoczekiwana
różnica zdań, która przerodziła się w walkę o dominację, w wyniku której zginęło
kilka osób. Jedna frakcja chciała wrócić do Arglya, a inna chciała kontynuować podróż
do nowego świata.
Na szczęście walka szybko się zakończyła i nastała cisza i spokój
panował, a nowe współrzędne pozostały w centralnym komputerze.
Przez dwa lata lotu podążali nową trasą. Nie było na co narzekać, bo cała
opracowana technologia faktycznie działała jak należy.
Pewnego dnia odkryli na swojej drodze lotu kolosalny kamień, który ważył kilkaset
ton. Było niebezpiecznie blisko. Wydali centralnemu komputerowi instrukcje, aby
użył jednej z nowych broni obronnych i zniszczył ten kamień. W ciągu kilku sekund
broń obronna, którą otrzymali od Lavanian, spowodowała jego zniszczenie. Bardzo
niebezpieczne zagrożenie zamieniło się w nieszkodliwą, gigantyczną mgłę.
85
86
Na początku i u początku tej tajemniczej choroby ofiara doświadczała przez wiele dni
wysokiej gorączki, która przerodziła się w obfite pocenie się i odwodnienie. Następnie
pojawiał się letarg i u pacjenta rozwijała się apatia. Gdy pacjent przeżył tę chorobę przez
sześć do dziewięciu tygodni lotu, jego skóra często marszczyła się i stawała się bolesna.
Wszystkim chorym członkom podawano przez kilka dni zupę z korzenia zwanego Kohbald
Root. Pochodzi z ich rodzinnej planety Cheten i rosła tam na wysokich płaskowyżach w
obszarach położonych wyżej.
Do tej pory kohbald korzeń, sproszkowany, był uważany za silny eliksir życia, ale jak dotąd
nie mogli go jeść na surowo. Ponieważ sproszkowana wersja przyjmowana w małych ilościach
wykazywała duże właściwości lecznicze, następnie podawali chorym pacjentom pewną
odmierzoną ilość korzenia kohbalda w sproszkowanej formie. W końcu udało im się poprawić
stan zdrowia i po kilku dniach choroba została opanowana.
Godzina lotu po godzinie lotu Chetenowie zbliżali się do celu. Potężny, gigantyczny statek
kosmiczny kontynuował podróż z przyspieszoną prędkością przez 110 lat lotu. I w końcu
zbliżył się do obrzeży Układu Słonecznego Araula.
Dokładnie tak, jak powiedzieli ich przyjaciele z Lavanii, pośrodku układu słonecznego
promieniowało potężne słońce. Nieskończona energia została wypromieniowana do
Wszechświata z układu słonecznego zwanego Araula.
Machine Translated by Google
87
Aby osiągnąć swój cel, potrzebowali jeszcze tylko kilku dni lotu i zaczęli spowalniać
swój cudowny statek-matkę.
Zanim zdecydowali się wylądować na jakiejkolwiek planecie, wysłali swoje roboty, aby
zbadały trzecią, czwartą i piątą planetę wewnętrzną ich nowej Sun Araula. Po kilku
miesiącach istoty-roboty wróciły z wynikami swoich badań.
Delikatnie poprowadzili swój ogromny statek kosmiczny na orbitę wokół tej nowej
planety macierzystej. Ale nieoczekiwanie jednostka napędowa ich statku osłabła i
zaparkowali duży statek na orbicie wokół swojej nowej rodzimej planety.
Aby zbadać szkody, wysłali kilka swoich robotów do kompleksu reaktorów statku-
matki. Stamtąd zasygnalizowali załodze istniejące promieniowanie otoczenia i uszkodzenia
wewnętrznej części reaktora oraz że jakakolwiek naprawa awaryjna nie wchodzi w rachubę.
Siedziałem jak posąg na krześle. Nie dowierzając, wpatrywałem się w palliańską istotę.
Trudno było mi uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyłem. Pokazano podróż pełną ryzyka
i niesamowitych niebezpieczeństw. Na tym statku toczyła się ciągła walka o przetrwanie.
Walka o przetrwanie i poszukiwanie nowego domu znęcały się nad moim biednym
mózgiem i dopadł mnie silny ból głowy.
Dagolo uspokoiła ból głowy swoimi zdolnościami telepatycznymi. Ona
podał mi szklankę wody i powiedział: „Pij, to
cię orzeźwi”.
Zrobiłem to i po chwili ból głowy zniknął i poczułem się trochę lepiej.
"Jak się teraz czujesz." Dagolo chciał wiedzieć.
– Już wiesz – powiedziałem.
Machine Translated by Google
88
ROZDZIAŁ 20
Czeteńczycy w swoim nowym układzie słonecznym
Prawie 700 lat żyli w zadowoleniu i wolni od zmartwień. Naród istot podróżujących
w przestrzeni kosmicznej coraz bardziej popadał w zapomnienie.
Machine Translated by Google
89
Tylko kilka osób, głównie naukowców, zajmowało się wspomnieniami dawnych lotów
kosmicznych. Po dłuższym czasie nawet oni nie mogli już odnaleźć archiwów. Przodkowie
Czetenów prowadzili niegdyś dobre zapisy dotyczące migracyjnych i międzyplanetarnych lotów
kosmicznych, ale nawet one z czasem zaginęły i stały się legendą.
W ciągu zaledwie 50 lat udało im się zremasterować stare technologie i techniki, stosowane
przez ich przodków. Pojawił się gigantyczny obiekt kosmodromowy. Stamtąd codziennie mały
statek transportowy wznosił się w niebiosa, aby testować najnowsze rozwijające się technologie
i urządzenia.
Najmniejszy księżyc zawierał specjalne żelazo w złożu trimetalu, zawierające duże ilości
platyny, srebra i aluminium, a także mniejsze ilości złota, molibdenu, magnezu itp. Czeteńczycy
nazywali ten trimetal „shirateen”, mieszaninami, których nie mieli w ogóle na Cheten.
90
ROZDZIAŁ 21
Chetenen Rekonesans Ziemi
Im bliżej byli, tym bardziej ujawniało się piękno. Wydawało się, że zbliżają się do
pięknie kolorowego szklanego marmuru, wokół którego od czasu do czasu unosi
się mleczna zasłona, jakby kryjąca jego tajemnice.
Wraz z małym laboratorium badawczym wylądowali na niemal owalnym płaskowyżu.
Było to jedyne wzniesienie w odległej i szerokiej dolinie. Na horyzoncie zobaczyli
wysokie góry. Znaleźli się w kraterze wygasłego wulkanu.
Odkryli, że przez deszcz i wiatr rozgałęziała się i była podlewana przez tysiące lat.
Powoli pracowali nad ziemią i ostrożnie testowali mieszaniny Ziemi. Mimo że
planeta, na której wylądowała grupa badawcza, przypominała ich planetę Cheten,
była prawie jak bliźniacza, tyle że wokół było mniej tlenu. Nie stanowiło dla nich
większego zagrożenia i tylko od czasu do czasu korzystali z aparatu oddechowego
91
rewelacyjne wyniki swoich badań. Tego rodzaju badania zmieniłyby od razu całą działalność badawczą w
tym miejscu.
Na obszarze bogatym w wodę, tysiąc kilometrów od tego punktu podparcia, od podstawy
fundamentów, grupa badawcza, która powróciła, natknęła się na kilka plemion inteligentnych,
wyprostowanych, ciemnoskórych stworzeń. Używali narzędzi, a nawet opanowali już posługiwanie się
ogniem.
Ale te istoty miały jedynie słabą, przędzioną suknię z włosów, która nie mogła chronić ich przed
zimnem, same sobie taką suknię stworzyły.
Przez większość czasu jedno plemię mieszkało w bardzo dobrze zbudowanych chatach, w których
centrum znajdowało się otwarte miejsce na ognisko. Prowadzili już bardzo dobrze zorganizowane życie,
które miało ogromne znaczenie dla przetrwania całego plemienia.
Grupa badawcza spotkała także istoty podobne do pierwszej grupy, ale potężniejsze i silniejsze w
budowie ciała, które poruszały się w pozycji bardziej zgiętej niż wyprostowanej. Dla nich ubranie było
niepotrzebne, ponieważ mieli grube, przypominające włos futro, które chroniło ich przed zimnem. Istoty
te były w równym stopniu zbieraczami, jak i myśliwymi.
Ich metody polowań znacznie różniły się od metod chodzenia w wyprostowanej pozycji.
Te drugie istoty nie odniosły takiego sukcesu, ponieważ miały słabiej zbudowaną broń i narzędzia do
polowania. Dlatego też plemię to dopadł straszliwy głód i nie było ono tak płodne, gdyż ograniczało to
jego zdolność reprodukcyjną. Mieszkali głównie w jaskiniach, gdzie nauczyli się rozpalać ogień, aby się
dodatkowo ogrzać.
Mimo że byli podobni do swoich sąsiadów, tej mniejszej rasy, całkiem sporo, mieli zupełnie inne
cechy. Czasami nie byli w stanie utrzymać tego, na co zapracowali, i dalej go rozwijać
Przez długi czas Czetenowie poświęcali się badaniom, gdzie i dlaczego takie
Odkryto ogromne różnice pomiędzy tymi dwiema różnymi rasami.
Po intensywnych badaniach i porównaniach doszli do wniosku, że był to przypadek dwóch bardzo
przeciwstawnych, bardzo różnych linii ewolucyjnych rozwoju.
Pionowo chodzące, mniejsze istoty były w stanie gromadzić nową wiedzę podczas polowań i w życiu
codziennym i potrafiły przełożyć ją na swoje życie, były bardzo inteligentne i niewątpliwie nosiły w sobie
geny hominidów.
To był znowu moment, kiedy ekran i głośnik wbijały tę informację do mojego bardzo zestresowanego
mózgu, że znowu poczułem ból głowy. Ale Krotk uwolnił mnie od tego dziwnego bólu głowy. Intuicyjnie
zrozumiałem, że Krotk posiadał zdolności telepatyczne, podobnie jak Dagolo. To, że był w stanie użyć tej
mocy, ogromnie mnie zdumiało, bo o ile wiedziałem, tylko Dagolo mógł to zrobić. Ale Krotk także
przechodzi przez mój mózg, przechodzi przez moją głowę, jak Dagolo.
92
Badania genu Czeteniana odbywały się w oparciu o wiedzę tej zaginionej grupy
badaczy – badacze genów Czetena byli początkowo raczej sceptyczni co do wiedzy
badawczej oferowanej przez zaginioną grupę badawczą.
Jednak dowody, które ze sobą przywieźli, zostały wykorzystane jako dowód istnienia
tych dwóch różnych ras ludzkich na Ziemi i zaakceptowali to.
Byli bardzo zaskoczeni, ponieważ wierzyli, że na Planecie Nadziei żyją co najwyżej
zwierzęta wysoko rozwinięte, takie jak te na Planecie Cheten.
93
ROZDZIAŁ 22
Manipulacja genami u Ziemiana
Kilka lat później intensywne badania nad genami wydobyły na światło dzienne
sensacyjną wiedzę. W historii swojej ewolucji humanoidalne istoty, które odkryli,
miały więcej genów zmanipulowanych przez różne rasy podróżujące w kosmos,
które odwiedziły tę planetę, niż przewidywano. Odkryli, że ta manipulacja genami
pomogła i zapobiegła wymarciu tych hominidów.
94
Nie trwało długo, zanim instytut badawczy na Planecie Cheten dowiedział się o
tym i zakazał proponowanego działania i nie pozwolił na nie. Dla naukowców
zajmujących się badaniami Cheten tutaj na Ziemi nie miało to wówczas znaczenia i
kontynuowali manipulację genami ludzkim dziedzictwem na mniejszą skalę i bez
pozwolenia.
Akcja ta zapoczątkowała walkę wśród badaczy czeteńskich. W rezultacie zamknęli
laboratoria badawcze na Ziemi i wstrzymali programy.
95
Ale kiedy Czeteńczycy (ich panowie) wyjaśnili im, że pochodzą od tych istot,
przeżyli głęboki szok. Przez wiele dni odosobnieli się i rozmyślali o swoim
przeznaczeniu; ich niepewnych pytań – czy ich matki były wśród nich, wśród tych
bardzo różnych istot?
Surowo zabraniano łączenia się w pary z rasami Ziemi, a ci, którzy złamali prawo,
musieli sprowadzić tych potomków z powrotem do swoich Panów. Z ciężkim sercem
wykonali polecenie.
Powiedziano im, że ich dzieciom będzie dobrze i że będą dorastać w odległym,
ukrytym miejscu. Kilku z tych hybrydowych uczonych nie zastosowało się do przestróg
i połączyło się w pary bez pozwolenia. Potem złapali ich Cheteńscy Lordowie i
wezwano ich z powrotem, ponieważ działali przeciwko i odmówili wykonania
rozkazów wydanych przez Lordów, i zostali ukarani. Dwóch z nich podano jako
przykład, a pozostałej młodzieży aż do śmierci nie pozwolono przebywać w
pomieszczeniach mieszkalnych Czeteńczyków na Ziemi. Choć żadna z osądzonych
młodzieży nie cierpiała głodu, pragnienia czy ubóstwa, nie podobała im się ta okolica
i w pewnym momencie uciekli na wolność.
96
Rozpoczęła się długa i zacięta walka pomiędzy Ziemią a Chetenem. Walka ta stała
się tak intensywna, że z czasem statek kosmiczny Chetanii w ramach ostrzeżenia użył
broni, a promienie laserowe zniszczyły kilka laboratoriów badań genetycznych na Ziemi.
Czenecjanie, którzy żyli na Ziemi, zbuntowali się i stworzyli coraz to nowe laboratoria
badań genów i instytucje badawcze dla czerpania przyjemności z badań, a także
stworzyli nowe stworzenia hybrydowe. Te hybrydowe stworzenia nie mogły się
rozmnażać, ale ich inteligencja wystarczyła, aby wykorzystać je do różnych celów.
97
Dla planety Cheten ich los był znacznie gorszy. Gigantyczny meteoryt o wadze
miliona ton rzucony w stronę ich planety groził jej zniszczeniem.
Wszystkimi pozostałymi środkami gorączkowo pracowali nad zbudowaniem nowego
systemu obronnego. Ale nie udało im się ukończyć tego na czas. Około trzeciego
roku po odkryciu meteoru uderzył on w planetę Czeteńską i zniszczył ją.
Całe życie zostało zniszczone. Eksplozja była tak gigantyczna, że uniosła Ziemię,
Planetę Nadziei, z jej orbity liczącej miliony lat. Miało to straszliwe konsekwencje,
przez wiele, wiele lat na Ziemi pojawiały się jedna katastrofa naturalna po drugiej.
Okresy upałów i mrozów, straszliwe burze z wyładowaniami elektrycznymi, susze,
powodzie i trzęsienia ziemi całkowicie zmieniły cały świat. Po tym czasie świat
wyglądał mniej więcej tak, jak teraz.
Komputer zakończył swój wykład. Po tej informacji zapadła cisza.
Znów spojrzałem na nieskończony, fascynujący, rozległy Wszechświat na ekranie i
wydawało mi się, że nic go nie zakłóciło.
Stopniowo ten obraz zniknął z ekranu i został zastąpiony przez
widok na nasz Układ Słoneczny.
Jedna część tej byłej piątej planety, Cheten, stała się pasem asteroid.
Jednak większa część tej masy wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną i uderzyła w
katastrofalne kratery na innych planetach, a wokół niektórych pozostała jako satelity.
Zaschło mi w ustach, ale Dagolo dał mi szklankę wody i pochylił się
mnie i szepnąłem:
– Widzę, że nie czujesz się zbyt dobrze. Spojrzałem jej w oczy i milczałem. Po raz
kolejny byłem zdumiony, jak szybko Dagolo czytał moje wewnętrzne myśli i reagował
na moje uczucia. Z jej pytań zdałem sobie sprawę, że bardzo dobrze przygotowała
mnie do tej roli i że mogłem zobaczyć i nie dałem się tak łatwo odłożyć na bok.
98
Jedna trzecia ocalałej populacji Czeteńczyków była bardzo stara i wyemigrowała, a dwie trzecie
nowych hybryd ludzkich pozostało, ale ich tempo namnażania było godne podziwu. Wyewoluowali
ściśle uporządkowany system z wieloma setkami zasad i ścisłymi kodeksami postępowania,
zgodnie z przykładem Czeteńczyka. Wszyscy żyli razem w pokoju i harmonii.
Po wielu ziemskich latach ich spokojna egzystencja została zakłócona. Dwa ogromne czeteńskie
statki kosmiczne wróciły z długiego lotu. Najwyraźniej w pewnym momencie zostali poinformowani
o zniszczeniu ich niegdyś macierzystej planety Cheten. I tak, zgodnie z tymi informacjami, doszli
do wniosku, że Czeteńczycy, którzy pozostali na Ziemi i tam żyli, że dawno temu zniszczyli swoją
rodzinną planetę i że byli współodpowiedzialni za to zniszczenie.
Tego samego dnia, w którym przybyli na Ziemię i okrążyli ją, odkryli regiony, w których żyli
Czeteńczycy i ich pomocnicy. Przerażające promienie ciepła rozbłysły i zniszczyły wszystkie
technologie, które budowali latami z takim wielkim wysiłkiem. Czeteńczycy na Ziemi nie mieli już
nic, czym mogliby się bronić przed dużymi podniebnymi statkami. Stanęli przed stosami zniszczenia.
Hybrydy otrzymały przywilej panowania nad jedną częścią własnej rasy hybrydowej. Pozwolono
im nawet wybierać i przenosić się do wybranych przez siebie regionów, a także tworzyć ze swoimi
zaufanymi podwładnymi miasto i rządzić sobą.
Wszystko, co rolne, wspaniale rosło tam, a Ziemia była bardzo urodzajna. Mieli studnie cieplne,
a mały kontynent wyspiarski był bogaty w minerały i metale, które mogli wykorzystać do odbudowy
swojego skromnego przemysłu. Tylko pozostali Czeteńczycy mogli żyć na tym wyspiarskim świecie.
Nawet dla najwierniejszych i najbardziej oddanych sług ta Boska Wyspa była tematem tabu.
Pozwolono im co najwyżej zbliżyć się do tej wyspy i obejrzeć ją ze statku, ale nie wolno im było
faktycznie wchodzić na wyspę.
99
Główne miasto liczyło około 1,5 miliona mieszkańców. Cała wyspa liczyła około
4,5 miliona mieszkańców.
Na ekranie widziałem i słyszałem, jak pod potężnym grzmotem i wielkimi falami
przypływowymi to wspaniałe miasto zostało zalane i stopniowo zatopione w oceanie.
100
ROZDZIAŁ 23
Ostatnia godzina w Zubringerze
Z fascynacją śledziłem wszystko, co pojawiało się na ekranie. Ale z jakiegoś powodu żadna
scena mnie tak naprawdę nie poruszyła. Wydaje się więc, że istota ludzka może udźwignąć
wielkie ciężary na swoich nerwach.
Chciałem chwilę pomyśleć o tych działaniach, o wszystkim, co widziałem.
Ale tym razem nie było. Dagolo uśmiechnęła się do mnie i po raz kolejny udowodniła mi, jak to
często robiła, skąd zna wszystkie moje myśli.
Przerwała instrukcję i dała komputerowi znak, aby wszedł i zademonstrował inny temat. Na
ekranie widziałem wiele pięknych krajobrazów takich, jakie były kiedyś.
Krotk, który siedział obok mnie podczas tej ostatniej nauki, był wiernym przyjacielem i teraz
położył mi rękę na ramieniu.
„Na szczęście możemy pokazać wam tylko ułamek tego, co wydarzyło się dawno temu na
waszej Ziemi. Fortuna z wydarzenia, które rozegrało się dawno temu na waszej Ziemi. Nie
sposób szczegółowo przedstawić wszystkich najważniejszych wydarzeń. Aby zobaczyć je
wszystkie, potrzeba byłoby lat, zanim pojawi się ekran oglądania. Jestem przekonany, że nawet
w ten sposób było to dla ciebie bardzo ekscytujące. Niektóre rzeczy, które widziałeś, na długo
pozostaną w Twojej pamięci.”
„Kiedyś, w jakiś sposób, to wspomnienie będzie ci przydatne, a tego wszyscy pragniemy.
Ważne jest nie tyle to, jakie doświadczenia widzisz, ale jak je wykorzystujesz.”
Choć Krotk patrzył na mnie uważnie, nie odpowiedziałem, ale doskonale zrozumiałem, co
miał na myśli. Jeszcze około dwóch do trzech godzin, pomyślałem, i wtedy mój pobyt dobiegnie
końca, jak się dowiedziałem.
„Zakończenie tych lekcji pokaże teraz najmłodszą historię waszej rodzimej planety.
Moglibyśmy o wiele mówić, ale pozostały czas nie będzie wystarczający. Dlatego przekazują mi
jedynie krótkie przebłyski informacji. Ale to będzie równie interesujące, jak widziałem do tej
pory.
Krajobraz na ekranie ukazywał świat sprzed około 30 do 40 tysięcy lat, kiedy były tam
niekończące się zielone lasy, wspaniałe zielone łąki i doliny, góry, jeziora i rzeki, wypełnione
niezliczoną liczbą żywych, poruszających się zwierząt. Żadna z tych żywych istot nie cierpiała
głodu ani pragnienia, a także nie za ludzi tamtych czasów.
Kiedy zimno stopniowo ustąpiło, na te tereny przybyło jeszcze więcej ludzi. Na początku
nadal żyli z naturą, ale kiedy ich liczba urodzeń rosła, rosła i rosła, zaczęli czerpać z natury, nie
oddając jej. To, co mogłem zobaczyć na ekranie, było okropne. Tam, gdzie była jeszcze nietknięta
przyroda, widziałem jałowe, przeciw człowiekowi ziemie, bez drzew i przyrodę zniszczoną przez
człowieka, który ją niszczył bez poszanowania ciągłości życia. Wszedł głód
Machine Translated by Google
101
ponieważ w regionach, w których żyli, ludziom nie wystarczało tego, czego mogła
zapewnić natura.
Ludzi było więcej, niż natura była w stanie wyżywić. Był to region, w którym
toczyło się wiele walk, w których wielu ludzi zginęło między sobą. Wydało mi się to
bardzo dziwne. Patrzyłem i oglądałem tę sekcję, gdzie odbywały się wojenne
konfrontacje. Poczułem się jak w filmie, oglądającym sceny służby wojskowej, historię
spraw wojskowych.
Musiałem zobaczyć, czego używali wojownicy, od prostej włóczni i tarcz po
zrzucenie bomby atomowej. Nieco wolniej kontynuowane były wojenne obrazy
naszej najmłodszej historii. Wyglądało jakbym tam był. Patrzyłem, jak te sceny
pojawiały się i znikały ponownie. Obserwowałem walczących żołnierzy w pięknych
mundurach, uczonych i ćwiczonych, jak się zabijać. Patrzyłem, jak mordowali się
nawzajem. Użyli wszystkiego, co potrzebne i zorganizowane do masowego zabijania
ludzi.
Widziałem ludzi w czołgach, na statkach na morzu, w maszynach latających i
samolotach; armaty, pistolety i wiele innych groteskowych i strasznych urządzeń i
maszyn stworzonych wielkim kosztem bogactwa, wyłącznie po to, aby angażować
się w wojnę i zniszczenie. Rzeczywiście szaleństwo!
W walce przywódców narodów świata dopuszczalne były wszelkie środki.
Wykorzystywano wszystko, co można było wykorzystać do zabijania i niszczenia.
Wiele milionów ludzi zginęło. Im dłużej patrzyłem na ekran, tym bardziej byłem
świadomy doskonałości działań wojennych. Wojna ludzi o siebie nawzajem.
Nic tylko chaos i horror. Wszystkie te rzeczy, które ziemscy ludzie opracowali, aby
świadomie i naukowo zabijać masy ludzkie.
Czy my, ludzie, nie mamy nic innego do roboty, jak zachowywać się tak szaleńczo,
zadałem sobie pytanie. Myśl ta nie opuściła mojego mózgu, gdy Krotk poklepał mnie
po ramieniu. Oczywiście chciał mi pokazać, że myślę o właściwej długości fali.
102
wszyscy ludzie przestaną walczyć, ponieważ tylko pokój w ogóle dla wszystkich ludzi
w waszym świecie przyniesie najwyższy postęp naukowo-techniczny.”
„Głównym czynnikiem powodującym wojny między ludźmi jest populacja świata,
ponieważ Ziemia nie jest w stanie wyżywić tak wielu ludzi, jak obecnie. Wystarczającą
populacją dla Ziemi byłoby maksymalnie jeden miliard ludzi.
Walki prowadzące do wojen między ludźmi zostaną wówczas wykorzenione. Aby
przetrwać, liczba ludzi na waszej planecie musi się zmniejszyć o rozsądną liczbę.
Jeśli ludzie nie przyznają się do tego na czas i nie podjęli pewnych działań
redukcyjnych, pewnego dnia natura podejmie działania, aby dokończyć dzieło. W
regionach, w których żyją i są skupione masy ludzkie, choroby, głód i brak wody
pitnej będą miały straszliwe skutki”.
„Bez wątpienia te słowa mogą z tym walczyć lub coś z tym zrobić.
Macie wspaniałe religie, które na waszej Ziemi mogą pomóc. Za nimi podążają masy
ludzi. Mogliby cię nauczyć, jak zmniejszać liczbę ludzi na świecie.
Ich kapłani nie powinni namawiać człowieka, aby był płodny i rozmnażał się,
ponieważ nie służy to waszej Ziemi. Tacy kapłani powinni głosić: „Człowieku, bądź
płodny i rozmnażaj się mądrze i rozsądnie”, ponieważ jest to stwierdzenie zupełnie
inne niż dotychczas i o tym warto wspomnieć.
I wszystkie religie mogły zachować wiarę. Podczas ceremonii, kiedy głoszą, musieliby
wpisać tylko jedno słowo, a tym jednym słowem byłoby „inteligentnie”.
„Nie rozumiem też, dlaczego ludzie niszczą swoją piękną Matkę Ziemię. Dlaczego
nie zauważają i nie wspominają o pięknym otoczeniu.”
„Dokąd twoi ludzie zamierzają się udać? Jest tylko jedna Ziemia. Ludzie nie
rozumieją, że wykorzystanie energii atomowej na Ziemi jest dla człowieka i przyrody
najbardziej destrukcyjne. A kiedy na Ziemi energia atomowa jest już wykorzystywana,
nie ma technologii niezbędnej do udoskonalenia i opanowania materiału.
„Energia atomowa, której używasz, jest brudną energią i oznacza jedynie terror
i strach dla całej ludzkości. Pojawienie się materiału rozszczepialnego, plutonu,
uranu itp. jest bardzo rzadkie na waszej Ziemi. Wasi ludzie powinni obejść się bez
uranu, nie powinni używać go jako źródła energii. Kiedy za wiele lat zaczniecie
realizować programy promów kosmicznych i będziecie chcieli je dalej rozwijać,
będzie to wymagało wykorzystania całego uranu, jaki posiadacie, i będziecie go
pilnie potrzebować do projektów kosmicznych”.
Na chwilę przerwała przemowę. Spojrzała na mnie przyjaźnie, jakby liczyła na
konkretne pytanie z mojej strony. Pozostałam cicha. Zresztą nie wiedziałem, jak
można zadać inteligentne pytanie przy tak skomplikowanym temacie. A gdybym
zapytał, czy byłbym w stanie zrozumieć następującą odpowiedź? Wolałem więc
ciszę i z wielką uwagą wpatrywałem się w ekran, w sceny wojny i zniszczeń, i przez
głowę przeszło mi, jak i dlaczego Czeteńczycy byli zdolni i zainspirowani do
odtworzenia takiego wydarzenia, ponieważ między pierwszym a ostatnia wojownicza
demonstracja trwała tysiące lat.
Machine Translated by Google
103
Gdy tylko piękna pani z zadartym nosem przerwała prezentację przed komputerem,
widok na ekranie zmienił się w dwa okna. Jedna strona przedstawiała sekcję dotyczącą
technologii lotniczej na przestrzeni ostatnich stuleci aż do chwili obecnej. A druga
strona pokazywała technologie, podobne technologie, które zostały już opracowane i
zastosowane na Ziemi setki tysięcy lat temu. Rzeczywiście obie technologie były warte
porównania.
Jedną rzeczą, której nie udało się Czeteńczykom, było całkowite zniszczenie się
nawzajem, tak jak my, ludzie, i to przy użyciu zaawansowanej technologii.
Jeśli chodzi o broń ataku, zrobili to wyłącznie po to, aby zyskać nad sobą wyższą
technologię. Kiedy ta działalność została zniszczona, było to niezamierzone. Ponownie
zmienił się ekran oglądania i ponownie ujrzałem piękną, cudowną Ziemię, a moje
instrukcje dobiegły końca.
Dagolo wziął kontrolę nad maszyną w jej ręce. Manipulowała komputerem za
pomocą klawiatury i w mgnieniu oka duży ekran zamknął się, tak że cienka, złota rama
markizy, czyli strukturalna forma, pochłonęła go w cudownie wspaniałym panelu z
wygrawerowanymi słowami.
Wciąż siedzieliśmy na swoich miejscach, gdy Dagolo dotykał różnych klawiszy
komputera. Włochaty Palliano, Krotk i piękna dama zaczęli rozmawiać. Mówili bardzo
szybko, tak dużo, że nie mogłem nadążyć za ich rozmową. Delikatnie Dagolo przerwał
dyskusję.
„Chodźmy do sąsiedniego pokoju” i wskazała ręką w przeciwnym kierunku. Nawet
nie zauważyłem, ale obok mojego pokoju były drzwi.
Te drzwi były teraz otwarte. Następnie wszedłem do pomieszczenia trapezoidalnego
tak dużego jak biuro pracy w studiu Dagolo i podobnie skonstruowanego. Wewnątrz,
pośrodku, znajdował się bardzo bogato rzeźbiony, ciężki stół, a wokół niego znajdowały
się tapicerowane krzesła. Ze ścian dobiegała spokojna, relaksująca muzyka. Na
zaproszenie Dagolo Krotk podstawił pod stół wóz usługowy z napojami i każdy wziął
swój ulubiony wybór.
Tym razem odezwał się tylko Dagolo. Jeszcze raz opowiedziała o czasach ziemskich
io problemach emocjonalnych, które mnie spotkają w przyszłości.
Ale ona też komplementowała i pochwaliła moją odwagę. I z tego powodu przygotowali
dla mnie mały, ale przydatny prezent. Zdecydowanie było to dzieło stworzone specjalnie
dla mnie. Szybko go rozdarłem, bo powiedzieli, że jestem jedynym człowiekiem, który
będzie posiadał taki gadżet. Nie mogłam zaprzeczyć, bardzo mnie zaciekawiły.
Natychmiast przeszukałem swój umysł.
„Jaki byłby to prezent?” Moje pytanie zdumiało wszystkich.
„Słuchaj, on nawet może zadawać pytania. Myślałem, że odebrało mu mowę” –
powiedział włochaty Pallian. Pozostali zgodzili się i wszyscy oklaskiwali mnie za moje
pierwsze i ostatnie pytanie w ciągu ostatnich 24 godzin.
Z kieszeni, które miał przy sobie, Krotk wyciągnął skórę
futerał. Ostrożnie podał go Dagolo. Ostrożnie je otworzyła.
Wydawało się, że przedmiot w środku spełnił jej upragnione życzenie, bo nagle
wydała z siebie gwiżdżący dźwięk i szczeknęła stanowczo.
Co ciekawe, zastanawiałem się, jakie szczęśliwe uczucie może osiągnąć upragnione życzenie.
Pomyślałem, że w tym opakowaniu musi znajdować się bardzo cenny przedmiot. Miałem intuicję
Machine Translated by Google
104
– dotarło do mnie – że dzięki supermózgowi Dagolo oświecenie moich myśli jej nie
umknie. I tak to było. Kontynuowała i mówiła, aby udowodnić, jak prawidłowe były
moje myśli.
„Postanowiliśmy wręczyć Ci mały prezent, który przyniesie Ci radość i użyteczność.
I w ten sposób dziękujemy za odwagę. Krotk zademonstruje i zapozna Cię z jego
funkcją. A poza tym poprowadzi Cię do domu. Ty i Krotk macie jeszcze pół godziny,
zanim obiekt lotu was przejmie i zabierze do domu.
Teraz przy stole zostaliśmy już tylko ja i Krotk. Krotk z uśmiechem wziął walizkę i
otworzył ją. Delikatnie wypchnął – wysunął coś dla mnie i powiedział: „Patrz!”
"Czy ty widzisz? Więc musisz zrobić podobnie. Ciepło dłoni jest niezbędne jako
drugi element aktywujący proces. Jeśli chcesz skrócić promień światła, dotknij kontrolki
z trójkątem świetlnym.
I długim promieniem światła dotykasz ciemnego trójkąta, którego dotkniesz tutaj.
Dzięki temu możesz także oświetlić pokój. Jeśli dotkniesz tutaj okrągłego, okrągłego
kontaktu, oto jak” i nasz pokój natychmiast się rozjaśnił. Bez problemu to małe cudo
wypełniło światłem ten dość duży pokój. Byłem zafascynowany i zachwycony.
105
Jak długo Krotk i ja pozostaliśmy jeszcze w sali konferencyjnej, nie wiem. Mogła to być godzina. W
pewnym momencie ktoś dał mi znak, abym wszedł do kabiny transferowej.
Rozejrzałem się i znalazłem się już w innym obiekcie latającym. Pokój miał dziesięć metrów
kwadratowych. Oboje przybyliśmy w tym samym czasie.
„Tym razem nie musimy przechodzić kwarantanny. Nie jest to konieczne, gdy przychodzimy od
wewnątrz. Powiedział.
Machine Translated by Google
106
ROZDZIAŁ 24
Lot powrotny na Ziemię
Nie więcej niż dwie sekundy później Pallianin otworzył drzwi. Tylko kilka kroków i
weszliśmy do sterowni statku. Leciały trzy palliańskie istoty i dwie kobiety. Obie panie
przypominały piękną panią z Gne z pączkowym nosem.
Wydawało się, że wszystko jest takie samo. Obiekt lotu był tego samego typu, którym
przyleciałem. Tylko załoga była inna, więc nic nie mogło mnie już przestraszyć ani zaskoczyć,
ponieważ bardzo szybko przyzwyczaiłem się do wszystkiego i poczułem się bardzo znajomo
Zanim zająłem swoje miejsce, przebrałem się i usiadłem przy centrali. Przydzielono mi
to samo miejsce, co kilka dni temu. Krotk usiadł obok mnie. Rozmawialiśmy trochę na różne
tematy.
Stopniowo Krotk wyjaśniał mi, jak działa układ napędowy aparatu lotu – tego, którym
lecieliśmy.
Przykładowo w tym aparacie latającym wykorzystano siłę przyciągania grawitacyjnego
Ziemi – wyjaśnił Krotk, ale trudno mi było to sobie wyobrazić.
„Wyobraźcie sobie prosty okrąg wykonany z najwyższej jakości, najlepszych metali” –
kontynuował.
„Pręt prowadzony po okręgu obraca się bardzo szybko w lodowatym ośrodku o stałej
temperaturze. Wytwarzanie tego zimnego ośrodka oraz ruch obrotowy koła zużywają
bardzo dużo energii. Ciepło wytwarzane przez generator energii musi zostać od niego
oddzielone. Urządzenie obraca się jak normalny silnik elektryczny, ale kilkadziesiąt tysięcy
razy szybciej.”
„A teraz dzieje się tak: im szybciej obraca się ten krąg, tym bardziej spada siła grawitacji.
Grawitacja reagująca z obiektem lotu jest kontrolowana przez ten mechanizm. Zobacz szkic.
Masę rzeczywistą przekształca się w „masę pozorną”. Grawitacja Ziemi nie ma wpływu na tę
pozorną masę. Pierścienie wokół statku powstają i powstają pod wpływem ciśnienia
atmosfery ziemskiej, które wypycha statek do góry (odpycha grawitację).
Wytworzona i nagrzana energia będzie otaczać ciało latające i pod wpływem tego ciepła
ciało latające będzie się ślizgać i rozpoczyna się ruch, ale ten ruch nie jest wystarczający do
podtrzymania reakcji. W tym działaniu wykorzystywana jest już istniejąca energia cieplna.
107
108
ROZDZIAŁ 25
Powrót do domu
Gdy tylko wstałem w kabinie, moje ciało znów zaczęło swędzieć. Miałem wrażenie, że moje
zmysły odpływają.
W następnej chwili stałem na twardym podłożu. Znowu znalazłem się na tej samej łące.
Stopniowo zdawałem sobie sprawę, gdzie jestem. Znajdowałem się około 100 metrów od
pierwotnego miejsca startu, w którym po raz pierwszy wszedłem na ten aparat latający. Rozejrzałem
się po tym małym, starym gospodarstwie. Tak więc o siódmej wieczorem wróciłem na Ziemię.
Było chłodniej, w każdym razie chłodniej niż trzy dni temu. Nie potrafię powiedzieć, z jakiej
wysokości mnie przenieśli na dół, ale mimo to było to arcydzieło transakcji.
O tej późnej godzinie byłem jedyną duszą, o ile mogłem sięgnąć wzrokiem. Nie inna dusza.
Tylko ja. Tylko wiatr był ze mną i bawił się ze mną w swoje małe gierki.
Jak długo tu siedziałem, już nie pamiętam. Naprawdę całkowicie przebudziłem się i
uświadomiłem sobie rzeczywistość tego wszystkiego, gdy szedłem przez krzaki w stronę starej
stodoły. I obudziłem się całkowicie dopiero, gdy gałąź musnęła moją twarz.
Czego właściwie tu chcę? A potem ogarnęła mnie obawa i zacząłem się trząść jak liść na gałęzi.
Kiedy odepchnąłem gałąź, znów trząsłem się niekontrolowanie, a nawet słyszałem szczękanie
zębów.
Gdybym nie miał tej latarki w dłoni, zmuszony byłbym powiedzieć, że miałem fantastyczny sen.
W tym momencie nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że te kilka godzin mojego doświadczenia
zmieniło całe moje życie, a co więcej, że będzie mnie to nieustannie prześladować.
Poczułem głód, więc pobiegłem szybko do domu. Pośpiesznie opuściłem to stare pastwisko i
poszedłem najkrótszą drogą przez pola, a mimo to zajęło mi to pół godziny. Było już ciemno, kiedy
dotarłem do naszej małej doliny. Jeszcze jakieś sto metrów i byłbym w domu.
W korytarzu i salonie paliło się już światło. Planowałem się wkraść
Machine Translated by Google
109
domu, ale drzwi do domu były zamknięte. Spojrzałam w okno i zobaczyłam, kto jest w domu.
Usłyszałem jej kroki. Aha, niedługo się zacznie, mówiłem sobie. Kiedy weszła do
pokoju, szukałem w myślach wymówek. Ale ona już stanęła przede mną i zapytała:
Zastanawiałem się, dlaczego mnie tak potraktowała? Nie zrobiłem nic złego.
Jej słowa stawały się coraz bardziej ostre. Im dłużej mówiła, tym bardziej wściekała
się, co było dla mnie sygnałem, żebym wkrótce odpowiedział, zanim wpadnie w
jeszcze większą wściekłość.
Czego chciałam jak najbardziej uniknąć. Kiedy próbowałem jej odpowiedzieć,
krzyknęła znowu, zupełnie od
nowa; „Ponieważ ktoś... nikogo nie było w garażu. Powinieneś tam być i pomóc.
Ale od wspaniałego małego Pana, ani śladu skąd?
Co się z tobą stanie? Gdzie byłeś?"
Machine Translated by Google
110
Och, dlatego moja obecność została przegapiona. Zwykle nie mieli nic przeciwko temu,
kiedy wracałem do domu. Nawet teraz zachowywałem spokój i ciszę, ale czułem w sobie głęboki
rozłam, dużą odległość między mną a nimi.
Chętnie bym odpowiedział, ale nie wiedziałem, jak powinienem odpowiedzieć.
Że swoim zachowaniem tak bardzo wpłynąłem na matkę, kobietę, która jest tak cierpliwa. To,
że potrafiła się tak zdenerwować, było dla mnie nowością. Zerwała się z krzesła i podniosła rękę,
jakby chciała mnie porządnie zbić.
Nagle zatrzymała się i zaczęła nerwowo chodzić tam i z powrotem. Wtedy ona
odwrócił się i znowu krzyknął:
"Gdzie byłeś?"
Mimo to była bardzo podekscytowana i zdenerwowana. Jej oczy pokazały mi wszystko.
Przebili mnie jak wiertłem.
„Przybyłem z nieba, z istot pozaziemskich”. Odpowiedziałem chłodno: „i przywiozłem od
nich piękny prezent.
Najpierw zbladła, a potem zrobiła się czerwona jak pomidor, kiedy uderzyła mnie w twarz. I
widziałem gwiazdy.
"Więc!" powiedziała: „To jest ode mnie, a to z nieba, klutz!” I znowu uderzyła mnie za uszy.
Ucieszony tym faktem, pospieszyłem do swojego pokoju. Dopiero gdy położyłem się do łóżka, poczułem się głęboko
wyczerpany. Wkrótce zasnąłem głęboko.
Machine Translated by Google
111
112
pomiędzy s. Zapytał mnie, czy mógłbym go kiedyś odwiedzić. Byłoby lepiej, gdybym
przyszła sama, bo chciał ze mną porozmawiać o ważnej sytuacji. Kiedy nadejdzie
odpowiedni czas, da mi znać.
Wspiąłem się i pożegnałem, rozstając się z nim.
Wracając do domu, dokładnie przeszukałem głowę w myślach, szukając powodów.
Dlaczego i o czym chciał ze mną rozmawiać?
Już tydzień po naszym spotkaniu dał mi znać, że mogę już przyjechać. Bardzo
mnie to zaskoczyło. Rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się dawno temu między
mną a nim i powiedział, że jest mu przykro, że doszło do takiego konfliktu. Mówił o
tym dość długo. Jednak zawsze zwlekał z podjęciem działań w tej sprawie. A teraz
chciał formalnie przeprosić.
Kiedy mi to powiedział, spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Powiedział, że bardzo
mu przykro z powodu jego surowego i brutalnego zachowania wobec mnie.
Naturalnie przyjąłem jego przeprosiny, mimo że starzec ich żałował
błąd. Złożenie przeprosin zajęło mu dużo czasu.
Nie jestem pewien, czy w międzyczasie znalazł literaturę i czytał o doświadczeniach
podobnych do moich, czy też miał teraz własne wskazówki, które skłoniły go do
przeproszenia w ten sposób. Ale na pewno nie dał mi znać, czy WIERZYŁ w moje
ówczesne doświadczenia.
Machine Translated by Google
113
Machine Translated by Google
114
Machine Translated by Google
115
Machine Translated by Google
116
Machine Translated by Google
117
Machine Translated by Google
118
Machine Translated by Google
119
Machine Translated by Google
120
Machine Translated by Google
121
Machine Translated by Google
122
Machine Translated by Google
123
Machine Translated by Google
124
Machine Translated by Google
125
Machine Translated by Google
126
Machine Translated by Google
127
Machine Translated by Google
128
Machine Translated by Google
129
Machine Translated by Google
130
Machine Translated by Google
131
Machine Translated by Google
132
Machine Translated by Google
133
Machine Translated by Google
134
Machine Translated by Google
135
Machine Translated by Google
136
Machine Translated by Google
137
Machine Translated by Google
138
Machine Translated by Google
139
Machine Translated by Google
140
Machine Translated by Google
141
Machine Translated by Google
142
Machine Translated by Google
143
Machine Translated by Google
144
Machine Translated by Google
145
Machine Translated by Google
146
Machine Translated by Google
147
Machine Translated by Google
148
Machine Translated by Google
149