Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 139

Runo I

1. Pragnienie już język pali,


2. Pora zacząć opowieść,
3. Wzbić się pieśnią rodzinną
4. Nad klechdy wieczorne ludu,
5. Melodii rozwinąć skrzydła,
6. Ażeby pomysł z głowy
7. Skoczył zwinnie na usta
8. I ulatywał z języka
9. Lekko, przystępnie, powoli,
10. Dzielony zębami w strofy.
11. Piękny czasie młodości,
12. Zbliż się, zaśpiewaj ze mną!
13. Towarzyszu mej drogi,
14. Zbliż się i opowiadaj!
15. Jesteśmy tutaj wszyscy,
16. Z różnych stron, zespoleni;
17. Rzadko się spotykamy,
18. Trudno się nam odnaleźć
19. Na tej szerokiej ziemi,
20. Szarej ziemi północy.
21. Zbliż swoją dłoń do mojej,
22. Spleć palce swoje z moimi,
23. By wzbiła się z dłoni pieśń
24. Ponad obłok jak sokół!
25. Niech przyjaciele łowią
26. Pieśń w wielostrunne ucho,
27. Niech towarzysze słuchają
28. Czasu własnej młodości,
29. Która dźwięczy wśród ludu
30. Pieśniami naszych przodków.
31. Niechaj słuchają dziś słów
32. Mocnego Väinämöinena,
33. Z kuźnicy Ilmarinena,
34. Znad miecza Kaukomieli,
35. Z łuku Joukahainena.
36. Tych słów uczyła mnie matka
37. I ojciec mi je śpiewał,
38. Gdy siekierę na nowe
39. Osadzał toporzysko.
40. Słuchajcie, jak tną ciszę
41. Głębokich pól Pohjoli,
42. Szerokich łąk Kalevali!
43. Gdy matka przędła kądziel,
44. Kręciłem się u jej kolan,
45. Niemowlę już dojrzałe,
46. Pędrak o ustach słodkich
47. Jak owoce czeremchy.
48. Matka mi wtedy śpiewała
49. O Sampo, chytrej Louhi.
50. Sampo od słów posiwiał,
51. Louhi zgasła wśród skał,
52. Lemminkäinen w swawoli.
53. Aby to opowiedzieć,
54. Tajemnych trzeba słów,
55. Które leżą na drodze
56. Biegnącej w cztery strony.
57. Zbierałem słowa z wrzosów,
58. Zbierałem z pokosów traw
59. I ze splątanych krzewów.
60. Słowa szły za mną ścieżką,
61. Gdym jako młody pastuch
62. Prowadził mleczne stada
63. Na stoki żyznych wzgórz,
64. Łąki pachnące miodem.
65. Szła czarna jak noc Muuriki,
66. Łaciata jak wiosna Kimmo.
67. Mróz szczypał język słów,
68. Deszcz przywracał im bujność.
69. Wiatry je kołysały
70. I czółna śródmorskich fal.
71. Pieśni śpiewały jak ptaki
72. Z drzew niebolotnych wierszy.
73. Słowa w kłębek zwinąłem,
74. W pasmo długie jak droga;
75. Kłębek rzuciłem w sanie,
76. Pasmo na mój zwrotny wóz.
77. Sanie przywiozły kłębek,
78. Pasmo - koła drewniane.
79. Nić na belkach rozsnułem,
80. Kłębek rzuciłem w głąb dzbana.
81. Długo leżały pieśni
82. W czarnej ciemności chłodu.
83. Długo leżały nieme,
84. Mróz kuł w moich pieśniach słowa.
85. Dziś niosę je do izby
86. W pięknej, rzeźbionej skrzyni.
87. Skrzynię stawiam na ławie
88. Pod sławną belką pułapu,
89. Na której strop się wspiera.
90. Czule otwieram skrzynię,
91. Szkatułę moich pieśni.
92. Węzeł kłębka rozrywam,
93. Nić wysnuwam ze zwoju
94. Soczystą, barwną jak baśń.
95. Dajcie mi chleba żytniego,
96. Miarkę jęczmiennego piwa!
97. Bo jeśli piwa nie dacie,
98. Nie nasycicie pieśni,
99. Zaśpiewam o suchym gardle.
100. Woda mi głosu użyczy,
101. Aby was uweselić,
102. Święcić dzień wielkiej pieśni.
103. Chcę śpiewać jak noc długa,
104. Nim świt podejdzie pod próg!
105. Bywało - mówi o tym
106. Pieśni wezbranej potok -
107. Samotnie zapadła noc,
108. Samotnie zrodził się dzień,
109. Samotnie na świat przyszedł
110. Mocarny Väinämöinen,
111. Zrodzony z panny Ilmatar,
112. Którą powietrze niosło.
113. I z niej począł się pieśniarz.
114. Żyła w przestworzach wysoko
115. Wyniosła Luonnotar,
116. Unosiła się czysta
117. Nad płodnymi chmurami,
118. W głębi rozległych przestworzy,
119. Na łąkach dziewiczych niebios,
120. Świeżych pokosach miodu.
121. Nagle szklana samotność
122. I życie czyste jak rosa
123. Pragnęły wynurzyć się z chmur,
124. Z niebiosów nieobjętych.
125. Wyniosła Luonnotar
126. Spłynęła śmigłami wiatrów
127. I na ogromnym morzu
128. Dotknęła ustami fal
129. Jak złotouste wiosło.
130. Spadła ze wschodu burza -
131. Aż z grzyw posypał się puch,
132. Z fal sypały się pióra...
133. Szkwał kołysał dziewczynę,
134. Fala szalała wraz z nią,
135. Wicher rozsadzał jej biodra,
136. Brzeg pieścił jej białą pierś.
137. Poprzez spienioną wodę
138. Gwałtowny strzelił gejzer,
139. Wbił się w jej białe uda,
140. Pełne ciepłego nieba.
141. Uniosła się brzemienna
142. Na ujarzmionej fali
143. I zaczął w niej dojrzewać
144. Przez dziewięć setek lat,
145. Poprzez dziewięć żywotów
146. Dziesięciu bohaterów
147. Świat nowy i nieznany.
148. Ze wschodu szła na zachód
149. I z południa na północ,
150. Ku kresom horyzontu,
151. Jak czółno zabłąkane.
152. Nie mogła się wyzwolić,
153. Stworzyć istoty pierwszej
154. Mórz pani pełnorodna.
155. Była jak ranny delfin,
156. Który łagodnie krwawi,
157. Obmyśla nieme słowa:
158. "Jakie też przeznaczenie,
159. Jaki kształt w sobie noszę?
160. Do jakiej to przystani
161. Pędzi mnie wiatr zamorski?
162. Czy mam ze słonej fali
163. Łez słone pieśni zbierać?
164. Czy nie byłoby lepiej
165. Panną w powietrzu płynąć,
166. Niż topić swą urodę,
167. Błądzić ciągle bez celu
168. W uciekającej wodzie?
169. Królestwo rozległych mórz
170. Zimne, płynne jak srebro.
171. Doskwiera mi tutaj głód
172. I chłód doskwiera boleśnie.
173. Trwam jak gwiazda bez steru...
174. Potężny boże Ukko,
175. Podporo gwiezdnego nieba!
176. Przypomnij sobie o mnie,
177. Przybądź mi szybciej niż wiatr!
178. Połóż swe dłonie chłodne
179. Na mój iskrzący brzuch,
180. W którym wnętrzności płoną..."
181. Ubiegł moment i chwila,
182. Ptak złoty zatrzepotał,
183. Padła odpowiedź z góry
184. Złocistą, tłustą kaczką.
185. Leciała lotem krętym,
186. Zwrotnym jak górska ścieżka:
187. Leciała na południe,
188. Zawracała na północ,
189. Okiem pięknym jak koral
190. Nizała sieć na gniazdo.
191. Leciała lotem płaskim,
192. Nisko - nad samą ziemią,
193. Gubiła złote słowa:
194. "Czy gniazdo wić na wietrze,
195. Czy na głębokiej wodzie?
196. Wiatr moje gniazdo zdmuchnie,
197. Fala podmyje ściany."
198. W tym czasie panna wód
199. Westchnęła łaski pełna
200. I swoje piękne kolano
201. Lekko z morza wychyla:
202. "Weźże je na mieszkanie".
203. I kaczka okiem ptasim
204. Dojrzała jej kolano.
205. Sądziła, ze to wyspa,
206. Którą porośnie trawa.
207. Wtedy swój lot zniżyła,
208. Usiadła na kolanie
209. I gniazdo zaczęła wić.
210. Panna drżała jak trzcina
211. Kołysana rozkoszą.
212. Sześć jaj było ze złota,
213. Siódme było z żelaza.
214. Ptak usiadł na nich miękko,
215. Cierpliwie je ogrzewał.
216. Grzało się jabłko kolana
217. Dzień jeden, drugi, trzeci...
218. Aż nagle panna wodna
219. Poczuła w sobie pożar.
220. Wchłonęła błogie ciepło
221. I odetchnęła ogniem -
222. Wszechobjęta tym żarem
223. Myślała, że żywcem spłonie.
224. Rozchyliła kolana
225. I sprężyła się w bólu,
226. A wtedy gniazdo ptasie
227. Zniknęło w słonej fali.
228. Stoczyło się do wody
229. Siedem kosztownych jaj.
230. Rozbiły się w kawałki,
231. Rozpadły się w części tysiąc,
232. Ale nie poszły na dno,
233. Pozostały w bezruchu.
234. W rozsypanych łupinach
235. Błyska słońce i woda;
236. Część każda dała początek
237. Rzeczom pięknym i dobrym:
238. Tak ze spodu skorupy
239. Podniósł się zrąb praświata,
240. Wierzch skorupy utworzył
241. Sklepiony ponad nim dach,
242. Środek złotego jaja
243. W żywe zmienił się słońce,
244. Z jego białej otoczki
245. Jak z procy księżyc spadł.
246. Każdy odprysk skorupy
247. Gwiazdą zakwitł na niebie.
248. Każda mniejsza drobina
249. Żaglem chmury się wzdęła.
250. Frunął nagle w przestworza
251. Czas uwięziony na ziemi,
252. W wiry młodego słońca,
253. W księżyca krągły bochen.
254. A panna wodna, co z nią?
255. Po tym dziewiczym porodzie
256. Stała się matką morza.
257. W żalu jak w mgle się kryje
258. I nikt jej tam nie odwiedza.
259. Przed nią morze otwarte,
260. Za nią niebo zawarte
261. Na mocny skobel miesiąca.
262. W dziewiątym roku namysłu,
263. W dziewiątej wiośnie tęsknoty
264. Zaczęła kształtować świat.
265. Miękkimi ruchami ramion
266. Kreśli urocze zakola.
267. Gdzie się odbiła stopami,
268. Trysnęły ławice ryb,
269. Gdzie pochyliła się nisko,
270. Drążyła ciemną otchłań.
271. Białymi jak śnieg biodrami
272. Słała piaszczyste plaże,
273. Piętą piękną jak perła
274. Toń otwierała łososiom.
275. Spokojne przystanie zatok
276. Kładły się nad jej czołem,
277. Aż utrudzona pracą
278. Płynęła po pełnym morzu
279. A tam, gdzie się zdrzemnęła,
280. Rafy wyrosły na dnie,
281. By zatapiać okręty.
282. Tam osiedliła wyspy
283. I rafy w zdradliwym morzu,
284. Nad ostrymi rafami
285. Rozpuściła zły wiatr.
286. Odezwał się z łoskotem
287. Zrodzony z miazgi ląd
288. I pierwsze słowo: ziemia
289. Wrosło w jałową skałę.
290. Jeszcze czas na pieśniarza,
291. Jeszcze się nie narodził
292. Mocarny Väinämöinen.
293. W szczelnej muszli dojrzewa,
294. W lędźwiach swej matki młodej.
295. Trzydzieści morskich lat
296. I morskich zim trzydzieści
297. Rozmyśla nad istnieniem,
298. Nad płodnym ziarnem życia.
299. W macicy muszli perlistej,
300. Gdzie księżyc nie dochodzi
301. I słońce nie rozbłyśnie,
302. Te się poczęły słowa:
303. "Księżycu, słońce, weź mnie!
304. Ty, Wielka Niedźwiedzico,
305. Zajeżdżaj po mnie wozem,
306. Przez bramy nieznane wieź!
307. Chcę wyrwać się z ogrodzeń.
308. Czas rozbić skorupę gniazda
309. I ziemię okrążać ptakiem!
310. Ja, syn człowieczy, dnia pragnę!
311. Chcę księżyc widzieć na niebie,
312. W dłonie chcę słońce brać
313. I Niedźwiedzicę głaskać,
314. Jak groch trząsać na sicie
315. Gwiazdy łuskane nocą!"
316. Księżyc bezdusznie ślepił,
317. Słońce prażyło niemo,
318. Nikt nie spieszył z pomocą.
319. Sam pięścią bez imienia
320. Rozsunął zasuwę kości -
321. Nikt mu w tym nie pomagał.
322. Sam rozwarł zielone wrota
323. I palcem u lewej nogi,
324. Który ze stopy mu wyrósł,
325. Przestąpił próg rodzicielski,
326. Bramę wejściową kolan,
327. I głową parł do przodu,
328. W wodę kozła wywinął.
329. Wśród gołych ścian przyrody,
330. Śród wodnych szklanych ścian
331. Rósł bezdomny jak drzewo,
332. Które na dom trzeba ściąć.
333. Aż kiedyś morska fala,
334. Która w morze nie wraca,
335. Została z nim na brzegu,
336. Na szarej, pustej ziemi.
337. Wstał, w górę wzniósł ramiona
338. I najpierw niebo objął,
339. Potem całował ziemię,
340. Całował myślą gwiazdy...
341. Tak zrodził się Väinämöinen
342. Z panny czystej Ilmatar,
343. Kość z kości rzeczywistej -
344. Spadł z nieba na ziemię jak deszcz.
Runo II
1. Stary i mocny Väinö
2. Podniósł się, stanął na ziemi,
3. Wbił stopy obie w grunt.
4. Na wyspie w środku morza
5. Żył wolny za rokiem rok
6. Mówiąc sobie: "Mam czas,
7. Wyspa jest nie nazwana,
8. Jeszcze nie szumi mowa."
9. Lecz myśl się z wolna poczyna:
10. "Kto będzie obsiewał ziemię?"
11. W głowie tkwiło pytanie,
12. Ziarnem wzeszła odpowiedź:
13. "Sampsa Pellervoinen,
14. Czarownik pustynnych pól,
15. Ziarno gęsto posieje."
16. I wyszedł czarodziej północy
17. Z grzbietem przygiętym w pałąk:
18. Bagna w łąki przemienił,
19. Piaszczyste równiny - w bory.
20. Skąd wziął się ten odludek,
21. Który tak równo sieje?
22. Już jodły się pną na wyżynach,
23. Świerki - na szczytach gór,
24. Pachną wrzosem polany,
25. W dole zieleń się krzewi:
26. Brzozy białe w bagniskach,
27. Olchy krzepkie nad wodą,
28. Wiosną czeremchy świeże
29. Wdarły się między wierzby.
30. Krwawi już jarzębina
31. W świętym miejscu na wzgórzu,
32. Łoziny tłumnie się tłoczą,
33. Jałowce dymią wśród skał.
34. Drzewa uniosły się w górę,
35. W niebo na palcach liści;
36. Świerk zapalił swój świecznik,
37. Sosna - z żywicy koronę,
38. Brzozy białe w bagniskach,
39. Olchy krzepkie nad wodą,
40. Wiosną czeremchy świeże
41. Wdarły się między wierzby.
42. Wonne jagody jałowca,
43. Słodkie jak miód czeremchy.
44. Patrzy Väinämöinen
45. Na ów wyśniony ogród;
46. Drzewa rosną wysoko,
47. Niebo kołysze konary,
48. Ptaszęce chóry dzwonią.
49. Tylko dąb gromowładny
50. Nie wschodzi spod murawy
51. Na życiodajną swobodę.
52. Rozstrzyga sam o swym losie.
53. Czekał trzy dni, trzy noce,
54. I jeszcze raz tyle dni,
55. Powraca, przystaje, patrzy,
56. Czy nie ma go na trawie;
57. Dąb twardo śpi w żołędzi
58. Jak w ziarno zaklęty siłacz.
59. Wtedy piękne dziewczyny
60. Wyszły z wód morskich na brzeg
61. I na przesiece w lesie
62. Kosiły łąkę rośną,
63. Kosiły wszystkie pięć.
64. Okryły mgłą nagą wyspę
65. I pod tą mgłą grabiły
66. Siano w leśnej uboczy.
67. Z sinego morza północy
68. Wyskoczył Tursas stary
69. I siano swoją brodą
70. Podpalił jak łuczywem.
71. Siano płonęło ogniem,
72. Czarnym dymem na popiół.
73. Płonęły w ogniu drzewa,
74. Od szczytu do korzeni,
75. Aż został stos popiołu.
76. Tam ocaliła się żołądź.
77. A wtedy trysnął kiełek
78. I żwawy, chwacki malec
79. Przebił brzuch płodnej ziemi.
80. Roznogi wzniósł w powietrze,
81. Rozwinął z nich konary;
82. Wierzchołek sięgał nieba,
83. Gałęzie darły chmury,
84. Wstrzymały bieg powietrza,
85. Pędzący chyżo wiatr.
86. W cieniu zniknęło słońce,
87. A księżyc blask utracił.
88. Ocknął się Väinämöinen:
89. "Co ta przyroda wyprawia!
90. Kto powali to drzewo,
91. Co cały przesłnia świat?
92. Ryba w wodzie nie pływa,
93. Kiedy słońce nie świeci.
94. Człowiek umiera nocą,
95. Kiedy nie ma księżyca.
96. Nie bylo bohatera
97. Ni człeka tak mocarnego,
98. Który by dąb powalił,
99. To drzewo gromowładne."
100. I wtedy stary Väinö
101. Ku bliskim siłom się zwraca:
102. "Kave! Ty boska matko,
103. Która dałaś mi życie,
104. Daj teraz siłę wód
105. W postaci morskiego stwora,
106. By ściął fatalne drzewo,
107. Co cały przesłania świat!"
108. Nie potwór, lecz bohater
109. Wyłonił się z morskiej głębi
110. I ludzką postać wziął.
111. Był on nie bardzo wielki,
112. Ale też nie najmniejszy:
113. Długi na męski kciuk,
114. Na piędź kobiecą wysoki.
115. Czapę miedzianą miał,
116. Stopy w butach miedzianych,
117. Miedziane rękawice
118. I miedzią zdobny strój.
119. Na biodrach - pas miedziany,
120. U boku topór z miedzi:
121. Na całą piędź toporzysko,
122. A ostrze na paznokieć.
123. Mocarny Väinämöinen
124. Zadał sobie pytanie:
125. "Na oko ów bohater
126. Wygląda jak mężczyzna:
127. Długi na męski palec,
128. Wysoki jak kopyto
129. Złotorogiego wołu."
130. Tak przeto się odezwał:
131. "Jaka twa moc u ludzi?
132. Nie zlękniesz się umarłego?
133. Z żywym w zawody pójdziesz?
134. Wszak marny to bohater,
135. Co nie zna swojej siły."
136. A na to człowiek z morza
137. Sypnął słowa jak sól:
138. "Jestem - jak każdy człowiek,
139. W którym drzemie bohater.
140. Przybywam dąb powalić
141. I w drzazgi go rozkruszyć."
142. Mocarny Väinämöinen
143. Zdumiony aż do głębi
144. Szerzej otwiera oczy,
145. Niż trzeba, żeby widzieć:
146. "Nie po to cię stworzono
147. Wysokiego na palec,
148. Abyś dęby potężne
149. Z ziemi w gniewie wyrywał."
150. Zaledwie rzekł te słowa,
151. Patrzy - widzi rzecz nową:
152. Zjawa się przeobraża,
153. Bierze postać olbrzyma.
154. Stopami gniecie ziemię,
155. Głową dziurawi chmury,
156. Broda mu sięga po pas,
157. Włosy broczą po ziemi,
158. Oczy na piędź od siebie,
159. Spodnie - dwa sążnie w biodrach,
160. W kolanach prawie półtora,
161. Nogawka - na łokieć szeroka.
162. Stoi i topór ostrzy
163. Na kamiennym toczydle,
164. Na sześciu młyńskich brusach,
165. Siedmiu osełkach twardych.
166. A gdy topór wyostrzył,
167. Odbił się jednym susem
168. Na brzeg z miałkiego piasku.
169. Po raz drugi się sprężył -
170. Stopą sięgnął murawy.
171. W trzecim skoku dosięgnął
172. Gałęzi rosłego dębu.
173. Ciął od morza po korzeń -
174. Natarł ostro siekierą;
175. Trzy razy ciął tak celnie,
176. Aż iskry szły z żelaza,
177. Trzy razy w pień uderzył
178. I dąb się nisko schylił.
179. Runęło ogromne drzewo
180. Pod trzecim ciosem topora.
181. Trysnęły z niego drzazgi
182. Wiórami białych błyskawic.
183. Pień upadł ku wschodowi,
184. Ku zachodowi - wierzchołek,
185. Konary runęły na północ,
186. Gałęzie - na południe.
187. Oto, czego dokonał
188. Jeden człowiek z toporem:
189. Dąb wielki o stu konarach
190. W dąbrowie przestał szumieć!
191. Kto bądź wziął z niego gałąź,
192. Szczęście zdobył wieczyste.
193. Kto bądź ujął wierzchołek,
194. Stawał się czarodziejem.
195. Kto chwycił garść młodych liści,
196. Wstąpiła w niego młodość.
197. Drzazgi się rozsypały
198. Na sinych falach morza;
199. Wiatr igrał nimi bezsenny
200. >Przez długie noce i dnie,
201. Wiatr nimi wściekle miotał,
202. Morze je kołysało
203. Jak lekkie czółna na wodzie,
204. Jak małe łódki na fali.
205. Daleko stąd, na północy,
206. Młoda dziewczyna z Pohjoli
207. Prała nad morzem płótna
208. Na białym jak śnieg kamieniu.
209. Długo biła kijanką,
210. Aż jej gołe kolana
211. Poczerwieniały od wody.
212. Ujrzała dębowe drzazgi -
213. Poniosła śpiesznie do domu:
214. Czarodziej z nich zrobi strzały,
215. Myśliwy - cudowną broń.
216. Teraz, gdy dąb zwalony
217. Legł już rozbity w drzazgi,
218. Słońce może zajaśnieć
219. I księżyc zalśnić może;
220. Tabuny chmur się toczą,
221. Tęcza w swą obręcz ujęła
222. Wyspę od brzegu do brzegu.
223. Wtedy wytchnęły lasy,
224. Bory tchnęły swobodniej:
225. W górze szumiały liście,
226. Trawy szumiały na ziemi.
227. Ptaki swe przyjście głoszą,
228. Kosy znaczą swą radość,
229. Dzwońce się rozdzwoniły,
230. Kukułki szczęście wróżą.
231. Prosto z ogrodów wiosny
232. Wyległy pyszne jagody,
233. Kwiaty rozwarły kielichy
234. Powabnie stojąc na łąkach.
235. Jeden jedyny jęczmień
236. Jeszcze nie czuł się dobrze -
237. Drogie ziarno pod chleb
238. Samo nie chciało rosnąć.
239. Stary i mocny Väinö
240. Zamyślony głęboko
241. Szedł niskim brzegiem morza,
242. Co rozważnie szumiało.
243. Tam znalazł sześć grubych ziaren;
244. Zgarnął do torby siedem,
245. Do mieszka z wiewiórczej skórki
246. Nasienie drogie schował.
247. Potem szedł siać u źródła
248. Na skraju polany Osmo,
249. Opodal studni Kalevy.
250. Śpiewała mu wtedy sikora:
251. "Jęczmień Osmy nie wzejdzie,
252. Nie wzejdzie owies Kalevy,
253. Jeśli się lasu nie zwali,
254. Jeśli go ogień nie zmoże."
255. Mocarny Väinämöinen
256. Siekierę ostrą sprawił
257. I w puszczy milcząc głucho
258. Kładł drzewo tuż przy drzewie;
259. Zajaśniał las polanami.
260. Wyrąbał piękne drzewa,
261. Zostawił wysoką brzozę,
262. By ptaki na niej siadały,
263. By mogła kukułka śpiewać.
264. A wtedy sfrunął orzeł.
265. Przeciął skrzydłami powietrze,
266. Na wielkiej usiadł brzozie
267. I takie stawia pytanie:
268. "Dlaczegoś ją zostawił?
269. Ta wielka biała brzoza
270. Będzie pochwałą czynu,
271. Jakiego jeszcze nie znam."
272. Rzekł stary Väinämöinen:
273. "To piękne drzewo stoi,
274. By w górze ptak odpoczął,
275. Aby się orzeł sadowił."
276. Odrzekł mu król powietrza:
277. "Jesteś podporą skrzydeł!
278. Myśl twoja piękna i dobra
279. Jak pióro w locie ptaka.
280. Będę ci w twojej pracy
281. Ptakiem pomagał na niebie!"
282. Wtedy z trąby powietrznej
283. Ogniem w zwalony las zionął
284. I drzewa oddały popiół
285. Jałowej na powrót ziemi.
286. I stary Väinämöinen
287. Wyciągnął sześć swoich ziarn,
288. Siedem jęczmiennych pereł
289. Z wiewiórczej wysypał skórki,
290. Z woreczka chytrej kuny,
291. Z gronostajowego miecha.
292. Szedł Väinö sypiąc ziarno
293. Swoimi garściami stwórcy
294. I mówił: "Rzucam nasienie
295. Rękami wszechmocnymi,
296. Ze zgiętym karkiem je rzucam
297. Własnymi grubymi palcami,
298. Rzucam je wprost w glebę płodną,
299. Na pola moje, by rosły.
300. Ciebie, najstarsza pani,
301. Która królujesz pod ziemią,
302. Proszę, niechże mój jęczmień
303. Bujnie kiełkuje w ziemi.
304. Niech ziemia w moich rękach
305. Krzepka będzie jak dąb,
306. Niech jęczmień rośnie wysoko
307. Jak wzrastał bujny las!
308. Ziemio spękanych dłoni
309. Obudź się chlebem na stole,
310. Wypuszczaj szybko pędy
311. I kłosy na nich osadź!
312. Potęgo, która chmury
313. Zwołujesz na wielkim niebie,
314. Przybywaj do mnie na chmurze
315. Wezbranej ciężkim deszczem!
316. Ukko, Boże Najwyższy,
317. Niebieski ojcze nasz,
318. Co władasz obłokami!
319. Przetnij na suchym niebie
320. Drogi dla ciepłych dżdżów,
321. Ostrogą gromu zbudź chmury!
322. Pierwszą pchnij prosto ze wschodu,
323. A drugą rzuć z północy,
324. Trzecia niech ruszy z zachodu,
325. Czwarta z południa niech skoczy.
326. Daj z każdej deszcz kroplisty
327. W kłosy młodego jęczmienia
328. Aby był słodki jak usta
329. Dziewczyny, która miód pije."
330. Wtedy najwyższy bóg Ukko
331. Stanął pośrodku chmur:
332. Pchnął pierwszą chmurę ze wschodu,
333. Drugą z północy rzucił,
334. Trzecia ruszyła z zachodu,
335. Czwarta skoczyła z południa,
336. Zebrał je wszystkie razem.
337. Uderzył jedną o drugą.
338. Otwarły się ciężkie upusty -
339. Deszcz posiał miody obłoków
340. Na jęczmień, na ziemię tłustą,
341. Na łany, co szumiały,
342. Na kłosów kolczasty wąs,
343. Który przebijał ulewę,
344. Na pęczniejące pędy,
345. Które deszcz chciwie ssały,
346. Na ziemię wydartą puszczy
347. Trudem starego Väinö.
348. Nazajutrz po tej ulewie,
349. Dwa dni, dwie noce i trzy,
350. Pod koniec siódmego dnia
351. Mocarny Väinämöinen
352. Na jawie śni swe pola:
353. Jęczmień wyrósł nad podziw;
354. Kłos z sześciogrannych ziarn,
355. Słoma - trzy węzły każda.
356. Nadleciała kukułka.
357. Po deszczu lśnią jej pióra,
358. A gardło wiosenne świeże:
359. "Kto tu zostawił tę brzozę?
360. Dlaczego brzozy nie tknięto?"
361. Spojrzał ku niebu Väinö,
362. Rozejrzał się dokoła:
363. "Nie ściąłem brzozy, by rosła,
364. Abyś ty miała dom,
365. To piękne drzewo dla ciebie.
366. Śpiewaj pośrodku dnia,
367. Śpiewaj wieczorem i rankiem,
368. Dla czarnych grud tej ziemi
369. Pieśni złotej nie żałuj.
370. Niech się twą pieśnią wykłosi
371. Uprawne dno urodzaju!
372. Śpiewaj od nieba do ziemi,
373. Niech się rozległy nasz kraj
374. Napełni zapachem chleba."

Runo III
1. Mocny i stary Väinö
2. Spokojne dni swego życia
3. Spędzał wśród lasów Väinöli,
4. Na łąkach Kalevali.
5. Tam rzeczy kwitły pieśnią,
6. Pieśń porastała mądrością
7. Nieustannie - jak dzień
8. Porasta czarnymi nocami.
9. Zanurzał się pieśnią w otchłań,
10. Do dna początku świata;
11. Tak nie śpiewają dzieci,
12. Ani ludzie dorośli.
13. Śpiewał, że czas w przyrodzie
14. Ginie nie mając siły,
15. Lecz jest niszczącą potęgą
16. Dla samotnego człowieka.
17. Daleko wiatr niósł echo
18. Potężnej pieśni starca;
19. Głos na południe dotarł,
20. Echo dotknęło północy.
21. Tam młody Joukahainen,
22. Łakomy kot lapoński,
23. Chytry na mleko sławy,
24. Dowiedział się, że ktoś
25. Piękniej śpiewa od niego
26. Pośród lasów Väinöli,
27. Na łąkach Kalevali.
28. Gwałtownie się rozgniewał.
29. Z zazdrości rozum stracił.
30. Napuszył się jak kot
31. Przeciw Väinämöinenowi
32. Dlatego tylko, że śpiewa
33. Piękniejsze pieśni niż on.
34. Pobiegł do starej matki,
35. Do mądrej starej pani.
36. Rzekł jej, że pragnie wyjechać,
37. Przysiągł wyjechać bez zwłoki
38. W krainę Väinämöinena,
39. By Väinö wyzwać na pieśni.
40. Ojciec mu nie pozwalał,
41. Matka wzbraniała stara,
42. Aby nie pędził za echem,
43. By Väinö wyzwać na pieśni:
44. "Tam zaczarują ciebie.
45. Wystawią cię na drwiny.
46. Będziesz na głowie chodził
47. Po gołoledzi śliskiej,
48. Nogami chwycisz gwiazdę,
49. Rękami powietrze mroźne."
50. Rzekł młody Joukahainen:
51. "Wielka jest mądrość ojca,
52. Głęboka mądrość matki,
53. Lecz moja mądrość najwyższa,
54. O tym najlepiej wiem sam.
55. Srom zadam pieśniom jego,
56. Gdy tylko podejmę walkę,
57. I tak go zaczaruję,
58. Że zginie po nim slad.
59. Będzie pieśniarzem ostatnim,
60. Najgorszym z wszystkich pieśniarzy.
61. Będzie miał buty z kamienia,
62. Spodnie będzie miał z drzewa,
63. Kamienny kaftan na piersi.
64. Zrobię mu dugę z kamienia,
65. Dam rękawice kamienne,
66. Kamienną czapką nakryję
67. Wraz z głową jego pieśń."
68. Już bierze pięknego konia,
69. Z którego nozdrzy ogień,
70. A z kopyt sypią się skry.
71. Już go zaprzęga do sań
72. O pozłacanych płozach
73. I prosto z progu skacze
74. W sanie gotowe do drogi.
75. Smagnął biczem rumaka,
76. Biczem perłami zdobionym;
77. Koń ruszył ogniem po śniegu,
78. Jak burza pomknęły sanie.
79. Pędził dzień jeden, drugi
80. I cały niemal dzień trzeci...
81. Trzeciego dnia przystanął
82. Pośród lasów Väinöli,
83. Na łąkach Kalevali.
84. Mocarny Väinämöinen,
85. Pieśniarz nad pieśniarzami,
86. Odbywał właśnie podróż
87. Prowadząc równo sanie
88. Pośród lasów Väinöli
89. Przez łąki Kalevali.
90. Jak burza wpadł Joukahainen.
91. Najechał saniami z góry:
92. Dyszel zderzył sie z dyszlem,
93. Konie otarły się łbami,
94. Uprząż splotła z uprzężą,
95. Lejce i łuki chomąt
96. Jak dziki chmiel się splątały.
97. Stanęli naprzeciw blisko,
98. Pot ściekał z ich rumaków,
99. Para dymiła obficie.
100. Zapytał go Väinämöinen:
101. "Powiedz no mi, kochanku,
102. Z jakiego rodu pochodzisz,
103. Ty, który tak niebacznie
104. Najeżdżasz w szerokim polu
105. I pędząc jak szaleniec
106. Rwiesz drogocenną uprząż,
107. A moje piękne sanie
108. Rozbijasz jak zabawkę?"
109. Sprężył się Joukahainen
110. Jak strzała na cięciwie:
111. "Jam młody Joukahainen.
112. Ktoś ty? Odpowiedz zaraz!
113. Jakiego jesteś rodu,
114. Nędzniku, kim są twoi?"
115. Mocny i stary Väinö
116. Przedstawił mu się grzecznie,
117. Potem powiedział: "Z drogi!
118. Jesteś ode mnie młodszy,
119. Zejdź z drogi, pókim dobry."
120. Lecz dufny Joukahainen
121. Nie chce słuchać tych słów:
122. "Tu nie o młodość idzie
123. Ani o twoją starość!
124. Ten zajmie główną drogę,
125. Kto rozumem mądrzejszy!
126. Ty jesteś Väinämöinen,
127. Ja - chcę się z tobą zmierzyć
128. I nie ustąpię tak długo,
129. Aż cię pokonam w pieśni.
130. Zacznijmy już, od razu,
131. Nie czekając na cytry,
132. Niech klinga mojej pieśni
133. Uderzy w twoje słowa.
134. Jesteś gotów do walki?
135. Jeśli tak, daj mi pole!"
136. Na słowa ostrożądłe
137. Väinämöinen miód leje:
138. "Jaki ze mnie zaklinacz,
139. Jaki tam pieśniarz ze mnie?
140. W tym zaścianku - siedlisku,
141. Spędziłem całe życie.
142. Moja magia? Rozumiem,
143. Kiedy śpiewa kukułka,
144. Ale było - nie było,
145. Pozwól teraz usłyszeć,
146. Co ty lepiej ode mnie
147. Umiesz rozumem rozgryźć...?"
148. A na to Joukahainen:
149. "Coś tam na pewno wiem
150. I rozumiem dokładnie:
151. Skąd jest na dachu dym,
152. A blisko żaru płomień.
153. Foka lubi zyć lekko,
154. Pies morski lubi pływać,
155. Zjada tłuste łososie,
156. Zjada krążące sieje
157. Na wodach płaskodennych.
158. Szczupak ikrzy się w zimie
159. Podczas tęgiego mrozu,
160. Pstrąg - tylko w czasie burzy,
161. A najpłochliwszy okoń
162. Jesienią pływa w głębi,
163. Gdy się latem wyikrzy
164. Na wodach płytkodennych.
165. Jeśli ci tego mało,
166. Wiem wiele innych rzeczy:
167. Północ ma renifery,
168. Południe końmi orze,
169. Lapończycy łosiami.
170. Znam drzewa wzgórza Pisa,
171. Sosny ze skał na Hornie;
172. To są bory tak gęste,
173. Że nie prześliźnie się wąż.
174. Znam też trzy wodospady,
175. Jeziora trzy rozległe
176. I trzy góry wyniosłe
177. Po same lustro nieba.
178. Znam wiry Hällä w Häme;
179. Szumią jak wielka przepaść,
180. Wiem, wodospad w Karelii
181. Nazywa się Kaatra,
182. A ten drugi Vuoksi;
183. Żaden go nie przewyższa,
184. Oprócz wielkiej Imatry."
185. Odtrącił Väinämöinen
186. Tę mądrość zadufaną:
187. "Czy to jest mowa męża,
188. W dodatku żonatego?
189. Wyjaśnij praprzyczyny
190. Naszego prapoczątku!"
191. Tu młody Joukahainen
192. Zaczął dukać powoli:
193. "Wiem, skąd wzięła się zięba,
194. Zięba, panie, to ptaszek,
195. Wąż zielony to żmija,
196. A okoń - wodna ryba;
197. Żelazo bywa giętkie,
198. Ziemia gorzka jest w smaku,
199. Woda kipiąca parzy,
200. A leczy morska woda.
201. Stwórca to czarnoksiężnik
202. I pierwszy uzdrowiciel.
203. Wiem, że z gór płynie woda,
204. Że z niebios spada ogień,
205. Że rdzę rodzi żelazo,
206. Że miedź ze skały biorą.
207. Najstarsze: glina z wodą,
208. Najpierwsze z drzew: wiklina,
209. Pierwszym domem - pień sosny
210. Powalonej przez wicher,
211. Garnkiem - drążona skała."
212. A na to Väinämöinen:
213. "To cała mądrość twoja?"
214. "Jeszcze dużo pamiętam -
215. Chwali się Joukahainen -
216. Pamiętam ten czas sławny,
217. Kiedy orałem morze,
218. Otwierałem otchłanie
219. Dla srebrnołuskich ryb.
220. Dno morskie pogłębiałem,
221. Napełniałem jeziora,
222. Wznosiłem głowy gór,
223. Spajałem kości głazów.
224. To ja ten szósty byłem,
225. Siódmy spośród mocarzy;
226. Nadaliśmy kształt ziemi,
227. A na słupach powietrza
228. Oparliśmy sklepienie
229. I rozpięliśmy tęczę.
230. Księżyc uczyłem chodzić,
231. Uczyłem słońce biegać,
232. A Niedźwiedzicę tańczyć
233. Na czterech wielkich łapach."
234. "Łżesz - krzyknął Väinämöinen -
235. Nigdy nie byłeś przy tym,
236. Kiedy orano morze,
237. Otwierano otchłanie
238. Dla srebrnorłuskich ryb.
239. Gdy morza pogłębiano,
240. Napełniano jeziora,
241. Wznoszono głowy gór,
242. Spajano kości głazów.
243. Ciebie wtedy nie było
244. Nawet pod piętą stwórcy,
245. Gdy nadano kształt ziemi,
246. A na słupach powietrza
247. Opierano sklepienie
248. I rozpinano tęczę.
249. Gdy noc uczono chodzić,
250. Uczono słońce biegać,
251. A Niedźwiedzicę tańczyć
252. Na czterech wielkich łapach."
253. Chełpliwy Joukahainen
254. Znowu język w ruch puścił:
255. "Jeżeli tego mało,
256. Mam jeszcze ostry miecz
257. I żądam, abyś stanął,
258. Stary Väinämöinenie,
259. Pieśniarzu wielkousty,
260. Do walki w szczerym polu!"
261. "Boję się, ty nicponiu
262. Zachełpiony po uszy -
263. Väinämöinen go cedzi
264. Przez sito swoich słów -
265. Boję się tknąć nadętej
266. Purchawki pełnej oszustw,
267. Boję się ciebie zdeptać
268. Bo byłby wielki smród."
269. Skrzywił usta paskudnie
270. Zmarszczył czoła jak żaba
271. Joukahainen nadęty
272. Od dumnych, pustych słów:
273. "A kto się nie chce zmierzyć,
274. Do walki stanąć z mieczem,
275. Tego zamienię w wieprza
276. O zwisającym ryju;
277. Ja takich bohaterów
278. Złożę na kupie gnoju,
279. Po gnoju będę włóczył
280. We wszystkie strony świata,
281. Potem zamknę w oborze."
282. Spochmurniał Väinämöinen,
283. Gniew w nim zawarczał piesnią,
284. Zaczęły padać słowa
285. Buków obuchem w bęben;
286. Nie kołysanki dzieciom
287. Lub zgrabne niewaist zwrotki,
288. To była pieśń dojrzała,
289. Z której składa się świat.
290. Słuchajcie, młodzi chłopcy
291. I piękne narzeczone!
292. Śpiewał, że czas w przyrodzie,
293. Choć ciągle obumiera,
294. Wciąż jest niszczącą siłą
295. Dla samotnego człowieka.
296. Kamienie gryzły słowa,
297. Deszcze je polewały,
298. Dreszcz wstrząsał góry z miedzi,
299. W rzekach tonęły lasy,
300. A Väinämöinen śpiewał...
301. Na lejcach sierść wyrosła,
302. Łozina skryła dugę,
303. Liść wierzby strzelił z dyszla,
304. Złote trąciły sanie
305. Dno jeziora, jak pień.
306. Dumny bicz w skromną trzcinę
307. Zamienił się na brzegu,
308. Koń - w skaczący wodospad,
309. Miecz nagle z rąk wyrwany
310. Wbił się piorunem w niebo.
311. Kuszę napiętą z ramion
312. Zdjął Väinö, zmienił w tęczę,
313. Wtedy z pierzastych strzał
314. Sfrunęły trzy sokoły.
315. Z kłów ostrych jego psa
316. Uczynił krzemień w ziemi,
317. Jego czapkę zamienił
318. W myślącą w niebie chmurę,
319. A białe rękawice -
320. W zerwane lilie wodne
321. I rzucił na jezioro,
322. Ażeby jeszcze rosły.
323. Burkę ubitą z sierści
324. W chropawy szron rozsypał,
325. Pas delikatny z bioder -
326. W jedną smugę gwiazd mlecznych.
327. I wtedy Joukahainen,
328. Tonąc w bagnie do bioder,
329. W trzęsawisku po pas,
330. W piasku sypkim po pachy,
331. Pojął, kogo napotkał...
332. Chce, by nogi go niosły,
333. Lecz nie może ich unieść;
334. Nogi obute w kamień,
335. A na języku węzeł.
336. Oto - czym być potrafi
337. Wyzwany w gniewie Väinö!
338. I po co on tu jechał
339. Na lekkomyślnych saniach?
340. Po ciężką swoją klęskę
341. I przerażenie blade.
342. Skruszony mówił wtedy:
343. "Wielki Väinämöinenie,
344. Granit słów twoich słucha!
345. Odwołaj te zaklęcia,
346. Jak ryngraf we mnie wryte,
347. Wypuść mnie z tej topieli,
348. Z opresji grzesznej ocal!
349. Oddam ci w zamian dary
350. Jak bory nieprzebrane."
351. Pociągnął Väinämöinen
352. Jak haczykiem karasia:
353. "I cóż ty dać mi możesz,
354. Abym wyrwał zaklęcia
355. Jak ryngraf w ciebie wryte,
356. Abym z topieli puścił,
357. Z grzesznej wyrwał opresji?"
358. Skłonił się Joukahainen:
359. "Mam ja dwa sławne łuki,
360. Dwa łuki doskonałe;
361. Ten pierwszy strzela ostro,
362. Drugi celu nie chybia.
363. Weźmiesz ten, który zechcesz."
364. Zaśmiał się Väinämöinen:
365. "Kpię sobie z takich łuków!
366. Niech z nich strzelają baby.
367. Mam łuki doskonalsze;
368. Na każdej ścianie wiszą,
369. Bez strzelca idą wknieje
370. I na zwierza polują."
371. Rzekł i Joukahainena
372. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.
373. A ów z topieli woła:
374. "Piękne łodzie dwie mam!
375. Dwa czółna doskonałe;
376. Jedno tnie wodę ptakiem,
377. Drugie wozi ciężary.
378. Weźmiesz to, które zechcesz."
379. Zaśmiał się Väinämöinen:
380. "Kpię sobie z takich łodzi!
381. Gwiżdżę na twoje czółna.
382. Moje - rojne jak kaczki -
383. Rzekę gną na głębinach;
384. Jedne chodzą mi z wiatrem,
385. Inne chodzą pod wiatr!"
386. Rzekł i Joukahainena
387. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.
388. Broni się Joukahainen:
389. "Mam dwa ogniste konie;
390. Jeden śmiga pod siodłem,
391. Drugi w dugach jak wiatr!
392. Weź, którego sam zechcesz."
393. Zaśmiał się Väinämöinen:
394. "Kpię sobie z koni twoich
395. I nie chcę o nich słyszeć!
396. Moje konie piękniejsze;
397. Grzbiety lśnią jak strumienie,
398. Kłęby - jak żywe srebro,
399. Jaśnieją w moich stajniach
400. Czoła od gwiazd rumaków!"
401. Rzekł i Joukahainena
402. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.
403. Broni się Joukahainen:
404. "O mocny, stary Väinö,
405. Odwołaj swe zaklęcia
406. Jak ryngraf we mnie wryte!
407. Dam ci hełm pełen złota,
408. Kapelusz pełen srebra -
409. Na wojnie z karku wroga
410. Zdjęty przez mego ojca."
411. Zachmurzył się stary Väinö"
412. "Kpię sobie z twego złota!
413. Łotrze, chcesz srebrem kupić
414. Mnie, u którego srebro
415. Jak drzewo leży w szopie,
416. Skrzynie złotem pękają!
417. Złoto wieczne jak księżyc,
418. Srebro stare jak słońce
419. Leży w mych wielkich szopach."
420. Rzekł i Joukahainena
421. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.
422. "O mocny, stary Väinö,
423. Wypuść mnie z tej topieli!
424. Z opresji grzesznej ocal!
425. Oddam ci moje zboża,
426. Odstąpię moje pola,
427. By się wreszcie okupić."
428. Pochylił Väinö głowę:
429. Nie żądam twego zboża,
430. Nie żądam twego pola.
431. Mam ja pola żyźniejsze,
432. Gdzie spojrzysz - w każdej stronie
433. Brogi i sterty stoją;
434. Moje pola są ciężkie,
435. Płodne jak sama wiosna."
436. Rzekł i Joukahainena
437. Wepchnął w toń jeszcze głębiej.
438. Aż młody Joukahainen
439. Twardego dna rozpaczy
440. Dotknął miękkim podbródkiem
441. W topieli aż po szyję.
442. Zęby wbił w piach przybrzeżny,
443. Ustami lizał mech
444. I przez ten mech zielony
445. Skomlał dalej do Väinö:
446. Wielki Väinämöinenie,
447. Granit słów twoich słucha!
448. Odwołaj te zaklęcia
449. Nad miękką, cichą wodą!
450. Zdejmij buty kamienne
451. I zdmuchnij topiel z oczu,
452. Zdejm ze mnie ciężki ryngraf,
453. Odwołaj wyrok swój!
454. Dam ci mą siostrę Aino;
455. Rozjaśni twoją izbę,
456. Pod jej dłonią śpiewają
457. Garnki, cebry i wiadra,
458. Czyste przy niej są gwiazdy!
459. Będzie ci prać odzienie
460. Jak deszcz majowy liście,
461. Szaty ci przetka złotem,
462. Chleba z miodem zamiesi."
463. Mocny i stary Väinö
464. Na szczyt wyniósł się pieśni:
465. Siadł na kamieniu stromym,
466. Dreszcz radości go trącał.
467. Ponad słońca zachodem
468. Już wschodziła jutrzenka,
469. Siostra Joukahainena.
470. Wtedy zdjął ryngraf z niego.
471. Odwołał wyrok wryty,
472. Wycofał swoje zaklęcia.
473. Już Joukahainen wolny;
474. Szyja dźwignęła głowę,
475. Brodę o mech ociera.
476. Wodospad skoczył w konia
477. Pniak wodny dał mu sanie,
478. Trzcina trzasnęła biczem
479. W ręku Joukahainena.
480. Pędzi gnany wściekłością
481. Do siostry, którą sprzedał,
482. Do swojej dobrej matki,
483. Do mądrej starej pani.
484. Pędzi gnany wściekłością.
485. Do domu wpadł szalony,
486. Saniami rozbił szopę,
487. Dyszlem wrota i ganek.
488. "Czyżbyś rozum postradał?
489. Rozbijasz dobre sanie,
490. Umyślnie łamiesz dyszel,
491. Czy rdza ci rozum zżarła?" -
492. Powiedział ojciec w progu,
493. Matka stała z pytaniem:
494. "Co ci się przytrafiło?"
495. Stał z czapką przekrzywioną,
496. Z sercem bijącym na opak,
497. Gorzkimi łzami próg polał.
498. Z ustami w zimną podkowę,
499. Stojąc na niskim progu
500. Nos opuścił na kwintę.
501. "Płaczesz gorzko mój synu,
502. Jabłko mojej miłości,
503. Już cię wdeptano w trawę?
504. Nie płacz, ja cię podniosę,
505. Nie stój tak smutny w progu,
506. Z ust twych zdejmę podkowę,
507. Zanim próg ten przestąpisz."
508. "Matko, zły los mnie ściga,
509. Stały się rzeczy złe:
510. Siostrę swoją sprzedałem,
511. Oddałem ją starcowi;
512. Najdroższą siostrę Aino
513. Rzuciłem w siwą brodę
514. Trzęsącego się starca,
515. Aby go skulonego
516. Rozgrzała ciepłem swoim,
517. Aby żoną została
518. Sławnego Väinämöinena."
519. "Synu, aby to prawda?"
520. I matka w ręce klaszcze,
521. Klaszcze w dłonie z radości
522. Matka mądra jak sowa:
523. "Ach, jak zawsze pragnęłam
524. Tego orła mieć w gnieździe!
525. Człowieka tak sławnego
526. Zsyła nam oto niebo.
527. Nie rozpacz, lecz ufność moja
528. Spotyka twą decyzję.
529. Wkrótce będzie ci szwagrem
530. Sam pieśniarz Väinämöinen!"
531. Lecz młodą, piękną Aino
532. Ścięła ta wieść jak topór;
533. Płacze dzień jeden i drugi
534. Leżąc na niskim progu,
535. Jak kwiat zerwany z gałęzi,
536. Ma w obcych więdnąć dłoniach.
537. Gorycz jej gardło zalewa...
538. Podeszła do niej matka:
539. "Nie płacz już, mała Aino.
540. Będziesz w domu człowieka
541. Sławnego na świat cały:
542. W dzień siądzie w jego oknie
543. Słońce, a w nocy księżyc,
544. Zostałaś narzeczoną
545. Jego wspaniałej pieśni!"
546. Odpowiedziała córka:
547. "Ty, któraś mnie chowała,
548. Zrozum, nad czym ja płaczę!
549. Nad blaskiem moich włosów,
550. Odbijanych w strumieniu,
551. Które nad nim czesałam,
552. Teraz czesać nie będę.
553. Płaczę nad słońcem moim
554. I nad dobrym księżycem,
555. Który przychodził do mnie
556. Przez ojca jasne okno,
557. Nad powietrzem błękitnym
558. I nad domowym niebem."
559. Nad czym płaczesz dziewczyno?
560. Twe łzy - to groch zielony,
561. Który jeszcze nie dojrzał,
562. Ażeby strąki zrywać,
563. Oszczędzasz na radości,
564. Aby smutek rozrzucić.
565. Tam także przyjdzie nocą
566. Przyjaciel księżyc w okno
567. I słońce pójdzie z Tobą,
568. Gdziekolwiek się obrócisz.
569. Pójdzie z tobą powietrze,
570. Całe niebo domowe!
571. Poziomki pójdą łąką.
572. Będziesz je mogła zrywać
573. Tak słodko jak u ojca,
574. Jak u własnego brata.
575. Świat cały w tobie jest
576. I wszędzie tworzy całość.

Runo IV
1. Pewnego dnia piękna Aino,
2. Siostra Joukahainena,
3. Poszła w las naciąć witek
4. Do chłostania w kąpieli:
5. Pierwsza witka dla ojca,
6. Druga witka dla matki,
7. Trzecia - będzie dla brata
8. O policzkach różowych.
9. Wracała lekko do domu,
10. Biegła przez gaj olchowy,
11. Tam spotkał ją Väinämöinen;
12. Las był nią napełniony,
13. Gdy szła dziewczęcym krokiem
14. Ku niemu wśród leśnych traw.
15. "Dziewczyno, tylko dla mnie,
16. Tylko dla mnie jednego
17. Noś na szyi swe perły,
18. Krzyżyk na piersiach złoty.
19. Niech twoje włosy dla mnie
20. Będą wstążką związane."
21. Dziewczyna mu odrzekła:
22. "Nie myślę ja o nikim.
23. Krzyżyk jest sam dla siebie,
24. Wstążka tylko dla włosów.
25. Nie dbam o szat błękity
26. Ani o biały chleb!
27. Wolę ja prostą odzież,
28. Czarny razowiec z żarn;
29. Wszystko to mam u ojca
30. I w domu matki mojej."
31. Zerwała z piersi krzyżyk,
32. Wszystkie pierścienie z rąk,
33. Zerwała perły z szyi,
34. Czerwone wstążki z włosów.
35. Niech się tym ziemia cieszy,
36. Niech się raduje las!
37. I sama płacząc cicho
38. Szła bezbronna do domu.
39. Ojciec siedział u okna
40. I gładząc toporzysko
41. Pytał: "Dlaczego płaczesz,
42. Biedna moja córeczko?"
43. "Przepełnia mnie zmartwienie.
44. Z oczu wyciska łzy.
45. Ty - jesteś moim ojcem,
46. Posłuchaj, co się stało:
47. Na ziemię upadł krzyżyk,
48. Klamra z mojego pasa,
49. Krzyżyk zerwał się z szyi,
50. Z pasa miedziana nić..."
51. We wrotach stał jej brat.
52. Krzesał gałąź na dugę.
53. Pytał: "Dlaczego płaczesz,
54. Moja biedna siostrzyczko?"
55. "Przepełnia mnie zmartwienie.
56. Z oczu wyciska łzy.
57. Ty - jesteś moim bratem,
58. Posłuchaj, co się stało:
59. Spadły pierścienie z rąk,
60. A perły - z mojej szyi.
61. Z palców pierścienie złote,
62. A srebrne perły z szyi..."
63. Siostra siedząc na ganku
64. Złoty pas haftowała.
65. Pytała: "Dlaczego płaczesz,
66. Moja biedna siostrzyczko?"
67. "Przepełnia mnie zmartwienie.
68. Z oczu wyciska łzy.
69. Ty - jesteś moją siostrą,
70. Posłuchaj, co się stało:
71. Spadło złoto ze skroni,
72. A srebro z moich włosów
73. I nić błękitna z czoła,
74. A wstążkę zdeptał wiatr..."
75. Matka była w spiżarni,
76. Śmietanę brała z mleka.
77. Pytała: "Czemu płaczesz,
78. Biedna moja córeczko?"
79. "Ty, co mnie wykarmiłaś,
80. Ty, co mnie wychowałaś,
81. Sama od zgryzot ciężkich
82. Nie mogłaś mnie uchronić.
83. Ty - jesteś moją matką,
84. Posłuchaj, co się stało:
85. Poszłam w las naciąć witek
86. Do chłostania w kąpieli;
87. Pierwsza witka dla ojca,
88. Druga była dla ciebie,
89. Trzecia - była dla brata
90. O policzkach różowych.
91. Wracałam już do domu
92. Biegnąc przez gaj olchowy.
93. Osmo zawołał z pola,
94. Kaleva z karczowiska:
95. "Dziewczyno, tylko dla mnie,
96. Tylko dla mnie jednego
97. Noś na szyi swe perły,
98. Krzyżyk na piersiach złoty.
99. Niech twoje włosy dla mnie
100. Będą wstążką związane."
101. Zrzuciłam krzyżyk z piersi,
102. Spadły pierścienie złote,
103. Zerwałam perły z szyi,
104. Czerwone wstążki - z włosów.
105. Niech się tym ziemia cieszy,
106. Niech się raduje las!
107. A sama tak mu rzekłam.
108. Nie myślę ja o nikim.
109. Krzyżyk jest sam dla siebie,
110. Wstążka tylko dla włosów.
111. Nie dbam o szat błękity
112. Ani o biały chleb!
113. Wolę ja prostą odzież,
114. Czarny razowiec z żarn;
115. Wszystko to mam u ojca
116. I w domu matki mojej."
117. Wtedy matka wzruszona
118. Szepce jej w tajemnicy
119. Owoc swojej mądrości:
120. "Zdmuchnij z czoła złe myśli.
121. Przez rok jedz masło świeże,
122. Będziesz jak trawa w rosie.
123. Rok drugi - mięso z wieprza,
124. Będziesz żwawa jak dzięcioł.
125. Trzeci rok - chleb na mleku,
126. Piękna będziesz jak paw.
127. A teraz biegnij szybko,
128. Otwórz spichlerz na wzgórzu.
129. Tam skrzynia skrzynię napełnia,
130. Pasą się kufry opasłe.
131. Otwórz skrzynie odważnie,
132. A gdy wieko zaskrzypi,
133. Skoczy sześć złotych pasów
134. I siedem szat błękitnych.
135. Kuutar, córka księżyca,
136. Dla mnie je nocą tkała,
137. Päivätär, słońca córka,
138. Dla mnie zrobiła je dniem.
139. Gdy byłam młodą dziewczyną,
140. W lasach zbierałam jagody,
141. Słyszałam, jak córka księżyca
142. Ze srebrnych kłębów tka.
143. Widziałam, jak Päivätär
144. Ze słońca przędzie wątek.
145. Wtedy pobiegłam do nich
146. Skrycie z cichym błaganiem.
147. Błagałam je żarliwie
148. Jak suchy piasek o deszcz:
149. Kuutar, córko księżyca,
150. Rzuć na mnie trochę złota!
151. Päivätär, córko słońca,
152. Rzuć na mnie trochę srebra!
153. Proszę was, naga jak strumień,
154. W którym się odbijacie.
155. Kuutar dała mi złoto,
156. Päivätär srebro mi dała.
157. Miałam złoto na czole,
158. Srebro miałam we włosach.
159. Szłam jak sosna w bursztynie
160. Przez bór do domu ojca.
161. Szłam tak dzień jeden, drugi,
162. Aż naraz, dnia trzeciego
163. Prysło złoto na czole,
164. Spadło srebro z mej głowy.
165. Napasłam nimi kufry,
166. Jak wieprze spichlerze opasłe,
167. Nie chciałam na nie patrzeć.
168. One tam dotąd leżą.
169. Przewiąż błękitem oczy,
170. A złotem opleć czoło.
171. Szyję perłami owiń,
172. Złotym krzyżykiem piersi.
173. Na czystą lnianą koszulę
174. Przywdziej suknię wełnianą,
175. Przewiąż się pasem błękitnym,
176. Naciągnij cienkie pończochy
177. I haftowane pantofle,
178. A swoje długie włosy
179. Przepleć jedwabną nicią.
180. Włóż palce w złote pierścienie,
181. Przeguby rąk w złote kręgi.
182. Wyjdziesz ze spichrza jak kwiat
183. W naszym bujnym ogrodzie
184. Na radość swym rodzicom;
185. Piękniejsza niż korowód
186. Najurodziwszych dziewcząt,
187. Skryta przed okiem wędrowca
188. Jak kwiat paproci w lesie,
189. Pachnąca leśnym zapachem
190. Jak malina wśród lipca."
191. Tak jej mówiła matka,
192. Lecz córka nie słuchała.
193. Wybiegła cała we łzach,
194. Szła w smutku przez podwórze,
195. Które ją zapytało:
196. "Czy wiesz, jaka jest dusza
197. Szczęśliwie urodzonych?
198. Ty jeszcze nie wiedziałaś,
199. Posłuchaj teraz dobrze:
200. Ich dusza jest jak fala,
201. Jak woda w pięknym skopku.
202. Dusza strapionych dzieli
203. Los smętnej kurki wodnej.
204. Słuchaj duszy strapionych
205. Jak krzyku wodnej kurki.
206. Dusza nieszczęnych leży
207. Jak pod okapem śnieg,
208. Jak w deszczu śnieg marcowy,
209. A jej źrenica błyszczy
210. Jak brudna woda w studni.
211. I często zasmucona
212. I nieszczęśliwa dusza
213. Chodzi po suchych trawach,
214. Po ciernistych tarninach.
215. W jałowcach się ostrych nurza
216. Dusza dziewczyny samotnej,
217. Której serce spłonęło
218. Jak czarny w ogniu węgiel."
219. "Czy nie byłoby lepiej
220. Na świat ten nie przychodzić
221. I nigdy nie urosnąć?
222. Nie znałabym udręki
223. I nie zaznała rozpaczy,
224. Gdybym bezgłośnie umarła
225. W mej siódmej nocy życia.
226. Gdybym cicho odeszła
227. W wieku ośmiu wieczorów,
228. Starczyłaby mi wówczas
229. Piędź jedna białego płótna
230. I parę łez matczynych,
231. Jedna łza mego ojca
232. I suche oczy brata.
233. Wystarczyłby mi kopczyk
234. Wielkości czapki zimowej."
235. Tak rozpaczała dzień, dwa,
236. Trzeciego dnia matka pyta:
237. "Gdzie bije źródło płaczu,
238. Skąd ty łzy swoje bierzesz?"
239. "Głębokie źródło płaczu...
240. Łez starczy na całe życie.
241. To ty mnie zaprzedałaś,
242. Na siwą rzuciłaś brodę
243. Łaknącego mnie starca,
244. Abym go skulonego
245. Rozgrzała ciepłem swoim.
246. Lepiej było mnie rzucić
247. W wir wzburzonego morza,
248. Oddać rybom za siostrę
249. Lub za krewniaczkę siejom.
250. Żyć z rybami jak siostra,
251. Mieć sieje za krewniaczki
252. To lepiej niż się tulić
253. Do siwej brody starca,
254. Co w wełnianych skarpetach
255. Grzeje się przy kominie."
256. To rzekłszy rozgniewana
257. Pędem biegnie na wzgórze.
258. Wchodzi jak sen w drzwi spichrza,
259. Odważnie rozwiera skrzynie.
260. A gdy zgrzytnęły wieka,
261. Sześć złotych pasów skoczyło
262. I siedem szat błękitnych
263. Na jej spragnione dłonie.
264. Odziewała się we śnie.
265. Skroń skuła obręcz ze złota,
266. Porosło srebro we włosach,
267. Błękitna przepaska na czole,
268. Frunęły czerwone wstążki.
269. Piękna jak gałąź czeremchy
270. Ścięta ojcowskim toporem
271. Szła przez pola i łąki,
272. Tonęła w lasach czarnych,
273. Śpiewała sama jedna
274. Zabłąkana w swej pieśni:
275. "Głowę rozsadza cierpienie,
276. Jak ostry bukowy klin
277. Z drzewa już umarłego.
278. Mogę krewną mu być,
279. Aby się dobrze czuł
280. W martwej jak on materii.
281. Niech w kleszczach tej zgryzoty
282. Pękną dojrzałe orzechy.
283. Pora już z tego świata
284. Odejść jak z progu domu,
285. Pójść sobie do Manali,
286. Wejść w bramę Touneli...
287. Ojciec nie będzie płakał,
288. Matka płakać nie umie,
289. Siostra ma oczy bez łez
290. I suche oczy ma brat.
291. W czystej tam będzie wodzie
292. Czyste poiło mnie dno,
293. Będą moje źrenice
294. W szklane ślepia ryb patrzeć."
295. Dzień jeden, potem drugi
296. Szła przez pola, przez lasy,
297. U schyłku dnia trzeciego
298. Przez nadmorskie sitowia.
299. Tam ją noc przychwyciła
300. Palcami, po omacku,
301. A gardło żal uciskał
302. Dłonią ojca i matki.
303. Aż noc od płaczu zmiękła,
304. A kamień porósł solą,
305. Gdy siedziała na skraju
306. Roztańczonej zatoki.
307. Zaczepiło ją słońce
308. Wzrokiem ciepłym, bez słowa.
309. Poszła za tym spojrzeniem
310. Aż na szeroką wodę,
311. Gdzie trzy panny pływały
312. Jasnonagie w sitowiach.
313. Aino chciała być czwartą:
314. Wierzbie suknię powierza,
315. A koszulę - osice.
316. Naga, pończochy rzuca
317. Na półnagą już ziemię,
318. Pantofle rzuca skałom
319. Na piasek perły rzuca,
320. Pierścienie - w sypki żwir.
321. Aino płynie do rafy
322. Lśniącej jak złoto czyste.
323. Już jest Aino u celu,
324. Już na skale usiadła,
325. Na tym kamieniu pstrym,
326. Błyskającym zdradliwie.
327. Oto chwieje się skała,
328. Pogrąża się z dziewczyną.
329. Aino spada jak chmurka
330. Po deszczu lekko w morze,
331. A tonąc cicho mówi:
332. "Chciałam ledwie twarz obmyć
333. I wykąpać się w falach...
334. Nagle gołąb utonął;
335. Wiem, jak umiera ptak.
336. Niechaj mój drogi ojciec -
337. Dopóki będzie żył -
338. Nie chodzi tu na łowy,
339. Nie rzuca tutaj sieci!
340. Chciałam ledwie twarz obmyć
341. I wykąpać się w falach...
342. Nagle gołąb utonął;
343. Wiem, jak umiera ptak.
344. Niech nigdy moja matka -
345. Dopóki będzie żyła -
346. Nie pierze w tej zatoce
347. Sukien ani chust swoich!
348. Chciałam ledwie twarz obmyć
349. I wykąpać się w falach...
350. Nagle gołąb utonął;
351. Wiem, jak umiera ptak.
352. Niech nigdy brat mój drogi -
353. Dopóki będzie żył -
354. Nie poi swego konia
355. Nad brzegiem tej zatoki!
356. Chciałam ledwie twarz obmyć
357. I wykąpać się w falach...
358. Nagle gołąb utonął;
359. Wiem, jak umiera ptak.
360. Niech nigdy moja siostra -
361. Dopóki będzie żyła -
362. Nie myje swoich oczu
363. Nad brzegiem tej zatoki!
364. Każda kropla w tej wodzie
365. To kropla mojej krwi.
366. Z okruchów mego ciała
367. Ławice ryb powstają.
368. Gałęzie ponad brzegiem
369. To kruche me ramiona,
370. A trawy nad zatoką
371. Pachną jak włosy moje."
372. Już zniknął w szarej wodzie
373. Ostatni oddech Aino.
374. Kto teraz wieść poniesie,
375. Powie, że Aino nie ma
376. W drewnianym domu ziemi,
377. W rzeźbionej izbie ojca?
378. Niedźwiedź poniesie wieść
379. I powie, że jej nie ma,
380. Ale niedźwiedź utonął
381. W najtłustszym stadzie krów.
382. Kto teraz wieść poniesie,
383. Powie, że Aino nie ma
384. W drewnianym domu ziemi,
385. W rzeźbionej izbie ojca?
386. Wilk poniesie tę wieść
387. I powie, że jej nie ma,
388. Lecz wilk nie ubiegł daleko,
389. Wpadł w tłustych jagniąt stado.
390. Kto teraz wieść poniesie,
391. Powie, że Aino nie ma
392. W drewnianym domu ziemi,
393. W rzeźbionej izbie ojca?
394. Lis poniesie tę wieść
395. I powie, że jej nie ma,
396. Lecz lis nie ubiegł daleko,
397. Wpadł w tłustych gęsi stado.
398. Kto teraz wieść poniesie,
399. Powie, że Aino nie ma
400. W drewnianym domu ziemi,
401. W rzeźbionej izbie ojca?
402. Zając poniesie tę wieść
403. I powie, że jej nie ma,
404. Zastrzygł zając uszami,
405. Myśląc: "Honor lub śmierć!"
406. I ruszył wiatropędem:
407. Uchem kierunek łapał,
408. Cwałował kusym udem,
409. Sadził skokiem dosiężnym,
410. Aż wpadł w drewniany dom,
411. W rzeźbioną izbę ojca.
412. Przykucnął w progu łaźni,
413. Gdzie panny się kąpały,
414. Dotykał je wąsami,
415. Rozpoznając ich płeć.
416. Od rózg i żaru krwiste
417. Dziewczęta z niego drwiły:
418. "Zdatnyś w sam raz na pieczeń;
419. Podwieczorek dla pana,
420. Ranną strawę dla pani,
421. Podobiadek dla córki
422. Lub obiad dla ich syna."
423. Zając wypukłym okiem
424. Po nagich ciałach skakał:
425. "Niech w garnkach waszych Lempo
426. Zmieni się w coś lepszego!
427. Ja przynoszę wam wieść,
428. Z którą przysyła mnie morze:
429. Nie ma już misy cynowej,
430. Przepadła klamra srebrna,
431. Pas miedziany jest martwy.
432. Nie ma już waszej Aino!
433. Dziś siostrą ryb została,
434. Bliską krewniaczka sieji.
435. Dach się nad nią zatrzasnął
436. Dwóch zbitych z sobą fal."
437. Rozpłakała się matka,
438. Słowa jej były słone
439. I słony też był język,
440. Którym je wyrzekała:
441. "Niech nigdy żadna matka -
442. Dopokąd żyje na ziemi -
443. Nie kołysze swej córki
444. Pod wiatr z przeciwnej strony,
445. Jak ja wykołysałam
446. Córkę aż na dno morza."
447. Matka płacz topi głębiej
448. Niż Aino utonęła,
449. Co w morzu śpi jak strumień.
450. Matka słone łzy leje
451. Tam, gdzie strumień zaginął.
452. Strumień gorzko śpi w morzu,
453. Matka słone łzy leje
454. Po zgasłym ogniu twarzy
455. I po cichych westchnieniach.
456. Strumień gorzko śpi w morzu,
457. Matka słone łzy leje
458. Na swe ciche westchnienia,
459. Które pod suknią dusi.
460. Strumień gorzko śpi w morzu,
461. Matka słone łzy leje,
462. Co pod bluzką się tłoczą
463. Niby żywe istoty
464. I cisną się zduszone
465. W dół, w czerwone pończochy.
466. Strumień gorzko śpi w morzu,
467. Matka słone łzy leje
468. Przez czerwone pończochy
469. W pantofle szyte złotem.
470. Strumień gorzko śpi w morzu,
471. A łzy same się leją
472. Z pantofli szytych złotem
473. Coraz pod ziemię głębiej,
474. Na pożytek korzeniom,
475. Źródłom na większą chwałę.
476. Krągłe słone łzy matki
477. Wokół okrągłej ziemi
478. Potoczyły się rzeką
479. Jedną, a potem trzema...
480. Trzy popłynęły rzeki;
481. Na każdej szumiał wiatr,
482. Wodospad spinał każdą
483. Na stopniach nagich skał...
484. Na każdym stopniu skały
485. Wzniósł się pagór ze złota,
486. Na każdym złotym wzgórzu
487. Biała wyrosła brzoza.
488. Na wierzchołkach trzech brzóz
489. Usiadły trzy kukułki
490. I ponad rzeki szum
491. Śpiewały życia chwałę:
492. Pierwsza wyznaje miłość,
493. Druga błaga kochanka,
494. Trzecia pragnie radości.
495. Ta, co wyznaje miłość,
496. Trzy śpiewała miesiące
497. Nad wodnym grobem Aino.
498. Ta, co błaga kochanka,
499. Śpiewała sześć miesięcy
500. Opuszczonemu chłopcu,
501. Który w cierpieniu siwiał.
502. Ta, co pragnie radości,
503. Dla zrozpaczonej matki
504. Śpiewała całe życie,
505. Aby ją uweselić.
506. Otrząsnęła się matka
507. Z piór dzwoniącej kukułki.
508. Trzeba strzec się uroku,
509. Jaki zadaje jej krzyk,
510. Rytmiczny i dokładny,
511. Jakby liczyła kroki
512. Człowieka, w którym zawsze
513. Bije zranione serce,
514. Gdy liczy dojrzały smutek,
515. Od łez w oczach pełniejszy.
516. Wtedy życie usycha:
517. Starość rośnie na cal, Młodości na piędź ubywa...

Runo V
1. Już przekazano posłanie:
2. Daleko rozeszła się wieść
3. O utopionej dziewczynie,
4. O śmierci niewinnej i czystej.
5. Mocarny Väinämöinen
6. Cały napełnił się bólem
7. I łzami ten ból wylewał.
8. Płakał wieczorem i rankiem,
9. A czarne noce żałobne
10. Głuchły od jego lamentu:
11. "Gdzież jest dziewczyna piękna?
12. Zniknęła w lustrze morza...
13. Czy chociaż jej odbicie
14. Dojrzę w wodzie przejrzystej?"
15. Chodził smętny i wzdychał
16. Nad lazurowym morzem
17. Prosząc sennego Untamo:
18. "Nie śpij w tej smutnej chwili.
19. Odsłoń wszystkie sny swoje!
20. I wskaż mi, gdzie mieszkają
21. Krewniacy boga Ahto,
22. Gdzie się bezwstydnie leniwią
23. Wodnice królowej Vellamo?"
24. Bóg Untamo zaspany
25. Zamachnął rękami jak wiatrak,
26. Senne odsłonił widzenie:
27. "Tam są krewniacy Ahto,
28. Tam leżą wodnice Vellamo,
29. Na krańcu mglistego przylądka,
30. Na skraju wyspy zamglonej.
31. Pod głębokimi wodami
32. Na żyznym, czarnym dnie
33. Żyją krewniacy Ahto,
34. Pląsają rusałki Vellamo,
35. W domkach z kamieni barwnych,
36. Za murem potężnych głazów."
37. I stary Väinämöinen
38. Przewinął linki rybackie.
39. Największy haczyk wybrał
40. I wrzucił go do saka.
41. Pracując jednym wiosłem
42. dotarł do skraju wyspy,
43. Do brzegu wyspy zamglonej
44. Na krańcu mglistego przylądka.
45. Tam zapolował jak umiał
46. (A dobrze władał wędziskiem!)
47. Pochłonięty swą pracą
48. Zarzucił haczyk największy:
49. Świsnęła srebrna nić,
50. Złociście zadrgał sznur.
51. Nad wodą tajemniczą
52. Kołysać się zaczęło
53. Jego wędzisko z miedzi.
54. Aż pewnego poranka,
55. po kilku dniach czekania
56. Pstrąg haczyk połknął największy.
57. Väinö go wciąga do łodzi
58. I w pusty rzuca koszyk.
59. Haczyk z pyszczka wyjmuje
60. I pieszczotliwie rzecze:
61. "A cóż to za rybeńka?
62. Jeszczem nie widział takiej!
63. Sieje nie są takie gładkie,
64. Na łososia zbyt biała,
65. Na szczupaka zbyt szara.
66. U samców płetwy są większe,
67. A u samiczek małe;
68. Panny wodne są w prążki,
69. Rusałki wstęgę mają,
70. A uszy ich gołębie.
71. To chyba łosoś morski
72. Lub okoń z tajemnej głębi."
73. Väinö nóż długi nosił
74. U pasa w srebrnej oprawie.
75. Wyjął go teraz z pochwy,
76. Aby rozpłatać rybę.
77. Już dzierży rękojeść w dłoni,
78. Już dłoń ćwiartować gotowa,
79. Ciąć pięknego łososia
80. Na przekąskę poranną,
81. Na śniadanie rybackie,
82. Na obiad przypiekany,
83. Na wspaniałą wieczerzę.
84. Już zimne srebro noża
85. Przy srebrnej łusce ryby...
86. Naraz srebra obydwa
87. Odskoczyły od siebie
88. I łosoś skoczył w morze,
89. Zwinnie się z rąk wypłoszył,
90. Z jego czerwonej łódki
91. Dał susa na dno morza.
92. Ryba była przekorna:
93. Z fal wychyliła głowę,
94. Z piątym porywem wiatru
95. Bok odsłoniła prawy,
96. Blisko, na fali siódmej
97. Ruszyła płetwą prawą,
98. A na siódmym grzywaczu,
99. Już na fali dziewiątej
100. Lewą unosząc płetwę
101. W te słowa się ozwała:
102. "Stary Väinämöinenie!
103. Skądże ci myśl powstała,
104. Że byłam ja stworzona
105. Na przekąskę poranną,
106. Na śniadanie rybackie,
107. Na obiad przypiekany,
108. Na wspaniałą wieczerzę?"
109. Väinö zdziwiony pyta:
110. "Dlaczego jesteś rybą?"
111. "Rybą jestem. Być mogę
112. Gołębiem na twoim dachu,
113. Żoną twoją u boku,
114. Pościel ścielić ci mogę,
115. Poduszki kłaść pod powałę,
116. Izbę twoją szorować,
117. Z kurzu zmiatać podłogi,
118. Ogień w piecu rozpalać,
119. Piec chleby smakowite,
120. Zamiesić ciasto z miodem,
121. Dolewać piwa w szklanicę,
122. Dogadzać potrawami.
123. Nie jestem ja łososiem
124. Ni pstrągiem, ni okoniem,
125. Dziewczyną jestem młodą,
126. Siostrą Joukahainena,
127. O którą zabiegałeś
128. Przez całe życie swoje.
129. Tak, wielki, krzepki starcze,
130. Ty żałosny mądralo!
131. Dziś byłeś nierozważny,
132. Stary Väinämöinenie.
133. Utraciłeś na zawsze
134. Rusałkę mórz Vellamo,
135. Najdroższą córkę Ahto!"
136. Stary Väinö oniemiał,
137. Stał z sercem zasmuconym.
138. "Tyś siostrą Joukahainena?
139. Powróć do mnie raz jeszcze!"
140. Lecz to się stać nie mogło
141. Ani teraz, ni później...
142. Zniknęła znowu w falach,
143. W jasnej, głębokiej wodzie,
144. Pośród ścian granitowych
145. Na podłodze kamiennej.
146. Został Väinö z myślami,
147. Z płonącą raną w sercu,
148. Dzierzgał sieci z jedwabiu,
149. Przesiewał przez nie wodę,
150. Jak siano przelewał fale
151. Zatoki Łososiowej:
152. Przetrząsał prądy morskie,
153. Wszystkie Väinöli wody,
154. Kalevali przesmyki,
155. Nurty rzeki Joukoli
156. I pobrzeża Laponii.
157. Zgromadził jarmark ryb,
158. Lecz nie złowił tej jednej,
159. Która nim owładnęła;
160. Rusałki mórz Vellamo,
161. Najdroższej córki Ahto!
162. I stary, krzepki Väinö
163. Stał z sercem zasmuconym,
164. Stał z przekrzywioną czapą
165. Na przekrzywionej głowie.
166. "Cóż ze mnie za szaleniec!
167. Jaki mój męski rozum?
168. Bystry byłem jak wiatr,
169. Serce miałem szlachetne.
170. A oto coś się stało
171. I pękło w moim życiu...
172. Czyżby napad starości?
173. Myśl moja słabnie nagle.
174. Gdzie jest moja odwaga,
175. Którą tak się chlubiłem?
176. Gdzie rusałka Vellamo,
177. O którą zabiegałem
178. Przez całe życie moje?
179. Gdzie najmłodsza mórz panna,
180. Najwierniejsza dziewczyna?
181. Z miedzianego wędziska
182. Skoczyła na dno łodzi,
183. Ale jej nie umiałem
184. W dłoni swojej utrzymać,
185. Zaprowadzić do domu
186. Przecudnej dziwożony...
187. Sam ręką swoją prawą
188. Posiałem ją w głębinach!"
189. Strapiony ruszył w drogę
190. Ku swojemu domostwu.
191. "Gdzież te złote kukułki,
192. Które szczęście wróżyły
193. W chłodne ranki, wieczory,
194. Czasem w południa porę?
195. Kto wykradł im głos z gardła
196. I pieśni piękne zdusił?
197. Troska radość wykradła,
198. Ból zagłuszył ich pieśni...
199. Nie słychać ich wołania,
200. Złotych słońca pożegnań,
201. Miłych dzwonnych wieczorów,
202. Srebrem ranków dźwięczących...
203. Nie umiem pojąć życia!
204. Co począć, aby trwała
205. Radość w szerokim świecie
206. Wielka jak cała ziemia?
207. Jak chodzić po tej ziemi,
208. Aby nas nie mijała?
209. Gdyby tak moja matka
210. Snem twardym nie zasnęła,
211. Gdyby mogła się zbudzić
212. Na jedną jedyną chwilę,
213. Mogłaby mi powiedzieć,
214. Co uczynić należy,
215. Ażeby się nie ugiąć
216. Pod tym bólem kamiennym,
217. Aby mnie czarna rozpacz
218. Nie topiła śród nocy,
219. Pośród doby ponurej...
220. Usłyszała go matka
221. Z przejrzystych luster wód:
222. "Jam nigdy nie zasnęła.
223. Posłuchaj, co ci radzę,
224. Jak masz postąpić, synu,
225. Ażeby się nie ugiąć
226. Pod tym bólem kamiennym,
227. Aby się czarna rozpacz
228. Nie topiła śród nocy,
229. Pośród doby ponurej.
230. Idź do dalekiej Pohjoli:
231. Tam panna w pannę wspaniała,
232. Młódki dwakroć wdzięczniejsze,
233. Piękniejsze i zgrabniejsze
234. Od garnkotłuków z Jouko,
235. Od ślamazarnych Laponek.
236. Tam, w dalekiej Pohjoli,
237. Wybierzesz sobie żonę,
238. Taką, co oczy ma piwne,
239. Kolana zgrabnej łani,
240. Taką skoczną i gibką W Pohjoli tylko znajdziesz."

Runo VI
1. Mocny i stary Väinö
2. Gotuje się do drogi:
3. Chce jechać do Pohjoli,
4. W kraj mrozu i wiecznej nocy.
5. Wyszukał w stajni rumaka
6. Maœci sytego grochu,
7. Wdział złotš uŸdzienicę
8. I srebrne cugle koniowi.
9. Skoczył miękko na grzbiet
10. I próg rodzinny porzucił.
11. Popędził chyżo drogš,
12. Galopem gnał na przełaj
13. Na swoim ršczym koniu
14. Maœci sytego grochu.
15. Minšł pola Väinöli,
16. Wrzosowiska Kalevy...
17. Koń go od stron rodzinnych
18. Niósł cwałem w daleki œwiat.
19. Gnał po brzegu nadmorskim,
20. Po nadmorskich kamieniach,
21. Nie zamoczywszy kopyt
22. Koń jego œmigły gnał.
23. A młody Joukahainen -
24. Chudy lapoński kot -
25. Złakniony mleka sławy
26. Łapczywie pił gniew i złoœć
27. Pałajšc nienawiœciš
28. Do wiekowego pieœniarza,
29. Starego Väinämöinena.
30. Ukuł ognisty łuk
31. W zapale starań własnych,
32. Ażeby kusza mierzyła
33. Czas - lepiej niż cień topoli.
34. Grzbiet jej umocnił miedziš,
35. Naprężył go żelazem,
36. Wyrył złote rysunki,
37. Uwypuklił je srebrem.
38. Skšd jednak wzišć cięciwę?
39. Zrobił jš z łosia Hiisi,
40. Z włosia końskiego Lempo,
41. Skręcił jš z żył złego ducha.
42. Już narzšdzona jest broń:
43. Łuk się pręży jak żmija,
44. Kusza najwyższej ceny.
45. Po wierzchu koń wyryty,
46. A z boku - Ÿrebak z miedzi,
47. Na œrodku panna drzemie,
48. W spuœcie przykucnšł zajšc.
49. Nacišł cały stos strzał:
50. Każdy pocisk trzypióry,
51. Tylce z twardego dębu,
52. Ostrze oblane smołš.
53. Do każdej strzały przyszpilił
54. Jaskółki œmigłej pióra
55. Lub wesołego wróbla.
56. Potem ostrza swych strzał
57. Hartował w jadzie węża,
58. W trujšcej jusze żmii.
59. A gdy już strzały gotowe,
60. Łuk napina truciznš,
61. W gęstwinie się zasadza.
62. Na Väinö starego czyha,
63. Na przyjaciela morza,
64. Na Suvantolainena.
65. Czatuje bez wytchnienia:
66. W południe, wieczór, rano,
67. Sypia w otwartym oknie,
68. Za węgłem spichrza się kryje,
69. Ku drodze polami się skrada
70. Z kołczanem zatrutych strzał.
71. Straż pełni dniem i nocš
72. Nie zasypia w południe:
73. Z żšdłem na łuku cięciwie
74. Węszy pięknego łososia.
75. Chciwy lapoński kot
76. Chodzi aż nad zatokę,
77. Gdzie lœni przylšdek ognisty,
78. Aż nad brzeg wodospadu,
79. Gdzie rzeka œwieta kipi
80. Z oburzenia i gniewu,
81. Że przeglšdać się musi
82. W jego fałszywych œlepiach.
83. Aż pewnego poranka
84. Œlepišc gku słońcu oczy
85. Dojrzał na falach cień
86. Jak obłok rozkołysany.
87. Czy ze wschodu ten to obłok,
88. Czy to jutrzenki œwiatłoœć?
89. To nie obłok ze wschodu
90. Ani jutrzenki œwiatłoœć,
91. To jedzie Väinämöinen,
92. Pieœniarz nad pieœniarzami!
93. Na swym ršczym rumaku
94. Maœci sytego grochu
95. Ku sławnej zmierza Pohjoli!
96. Zerwał się Joukahainen,
97. Chełpliwy kot lapoński,
98. Sięga po łuk ognisty,
99. Chwyta swš kuszę celnš,
100. By zabić starego Väinö,
101. Przyjaciela potoków.
102. Matka, wiekowa pani,
103. Z wielkiej słynšca mšdroœci,
104. Tak przemówiła do syna:
105. "Œmierć napinasz na łuk?
106. Nacišgasz kuszę żelaznš?"
107. Pyszałek Joukahainen
108. Pysznymi odrzekł słowy:
109. "Œmierć napinam na łuk,
110. Nacišgam kuszę żelaznš
111. Na głowę Väinämöinena!
112. W Ÿródło strumieni mierzę,
113. Do Väinö będę strzelał!
114. Powalę wielkiego pieœniarza,
115. Serce przeszyję srzałami,
116. Przez jego plecy dziurawe
117. Zemstę swojš przesieję!"
118. Matka chce syna powstrzymać:
119. "Nie wolno strzelać do Väinö,
120. Do syna krainy Kalevy!
121. To człowiek wielkiego rodu,
122. Syn dobrej mojej szwagierki.
123. Gdybyœ go zabił, synu,
124. Pieœń by umarła na ziemi!
125. A cóż ponad radoœć zwykłš
126. Lepszego na tym œwiecie?
127. Cóż ponad pieœń słodszego
128. ZnaleŸć można na ziemi,
129. Na wiecznych łškach Manali,
130. W pałacach Touneli?"
131. Lecz pyszny Joukahainen
132. Ma wyobraŸnię płytkš,
133. Przestrogę matki puszcza
134. Mimo swych kocich uszu.
135. Dłoń go zachęca do strzału,
136. Dłoń druga się przeciwi;
137. Ramiona łuk napinajš,
138. Palce biegajš po spuœcie,
139. A język mówi słowa:
140. "Niech cała radoœć œwiata
141. Po dwakroć zginie we mnie!
142. Niech pieœni wszystkie milknš
143. Przebite gwizdem strzały!"
144. Napina kuszę ognistš,
145. Napina łuk miedziany.
146. Wsparł go na nodze prawej,
147. Wsparł na lewym kolanie.
148. Wybrał strzałę z kołczana
149. Z czarnymi lotkami piór,
150. Strzałę układa na kuszy,
151. Opiera na cięciwie.
152. Wparł teraz łuk ognisty
153. W barku prawego wklęsłoœć,
154. W Väinämöinena mierzy
155. Zaklęciem naglšc strzałę:
156. "PędŸ celnie, grocie brzozowy!
157. Rdzeniu sosnowy, przebijaj!
158. Sprężysta konopna cięciwo,
159. Zeskakuj i znów się pręż!
160. Niech pióra strzałę poderwš,
161. Gdy ręka celuje zbyt nisko,
162. Gdy mierzy zbyt wysoko,
163. Niech strzała lot swój zniży."
164. Już szarpnšł spustem ostro:
165. Wypuœcił strzałę pierwszš.
166. Poniosło jš zbyt wysoko,
167. Trafiła prosto w niebo,
168. Aż się w kurzawie chmur
169. Baranki spłoszyły obłoków.
170. Lecz cóż to jest dla strzelca,
171. Którego nikt nie widzi?
172. Wypuszcza strzałę drugš.
173. Ta jednak szła zbyt nisko,
174. Wbiła się w jšdro ziemi:
175. Z bólu skrzywiło się morze,
176. Na brzegu wydmę piaszczystš
177. Jak bańkę rozniosło po wodzie.
178. Dopiero strzała trzecia,
179. Puszczona celnie z łuku,
180. W łopatkę bystrego łosia
181. Wbiła się powaliwszy
182. Tęgiego ogiera pod Väinö.
183. I stary Väinämöinen
184. Plecami padł na morze;
185. Dłonie klasnęły o fale,
186. Pięœci pianę wzbijały.
187. Potoczył się z ogiera
188. Maœci sytego grochu
189. I toczył się po morzu
190. Burzšc wody do dna...
191. Wiatr dšł jak sto wiatraków,
192. Stromo piętrzyły się fale.
193. Starego Väinämöinena
194. Poniosło daleko od brzegów,
195. Fale miotały nim w głšb,
196. Aż do dna podmorskiego.
197. Pyszałek Joukahainen
198. Pysznił się nad nim z daleka:
199. "Väinämöinenie stary!
200. Nigdy nie ujrzš twe oczy
201. Księżyca œwiatła złotego,
202. Chyba że księżyc utonie.
203. Nie ujrzysz pól Väinöli,
204. Wrzosowisk Kalevali,
205. Chyba że pola te umrš
206. I pójdš z tobš na dno.
207. Przez szeœć lat będziesz kršżył
208. Miotany od powierzchni
209. Aż do dna podmorskiego;
210. Szeœć lat jko pieœń jodły,
211. Siedem jak konar sosny,
212. Osiem jak belka stara!"
213. Przygniótł Väinö przekleństwem
214. I rychło wrócił do domu.
215. Matka go zaraz pytała:
216. "Czy strzelałeœ do Väinö?"
217. Syn odpowiedział dumnie:
218. "Już trafiłem go celnie,
219. Zabiłem syna Kalevy!
220. Szoruje ciałem morze,
221. Jak miotła omiata głębiny,
222. W zimnych czeluœciach pracuje,
223. Jest posługaczem rybim.
224. Palcami wczepił się w morze,
225. Po morzu pełzał na łokciach,
226. Potem jak płaska deska
227. Na plecach się rozłożył.
228. Już porwała go fala
229. Jak pierwsza lepsza dziewka!"
230. Smutnie matka wyrzeka:
231. "Nieszczesny! le postšpiłeœ
232. Mierzšc w Väinämöinena.
233. Zabiłeœ Kalevy syna
234. i bohatera Suvanto,
235. Syna zabiłeœ tej ziemi!"

Runo VII
1. Starego Väinämöinena
2. Niosło głębokie morze,
3. Niosło niby pień jodły,
4. Jak sosnę bursztynową.
5. Przez długie sześć dni lata
6. Sześć razy przez noce ciemne
7. Przed nim płynęła fala,
8. Nad nim płynęło niebo..
9. Niesiony falą obcą
10. Płynął z wysokim niebem
11. Jeszcze dwa dni najdłuższe,
12. Jeszcze długie dwie noce.
13. I wtedy, w noc dziewiątą,
14. Pod koniec dnia ósmego,
15. Ból skuł go tak ogromny,
16. Że sposępniał od grozy:
17. U nóg nie miał paznokci,
18. Przeguby rąk zmartwiały,
19. Jak zasolona ryba
20. Zesztywniał w słonej wodzie.
21. "Biada, mi! - wołał w głos
22. Na wodzie Väinämöinen -
23. Rzuciłem rodzinne strony,
24. Opuściłem swe ziemie,
25. Aby pod gołym niebem
26. Spać na wodnym posłaniu!
27. Oto mnie zimno przenika,
28. A ciężkie pierzyny fal,
29. Pełne ościstych ryb,
30. Burza narzuca na mnie.
31. Bez przerwy tonę w wodzie,
32. Dreszczami lęku zdjęty
33. W głębiny się zapadam.
34. Doprawdy, żart to czysty
35. O życiu śnić prawdziwym
36. Na ziemskiej wód polaci!
37. Mam uwić dom w powietrzu?
38. Mam-że go sklecić w wodzie?
39. Gdy do w powietrzu zbuduję,
40. Będę bez przerwy spadał,
41. Jeśli zbuduję na wodach,
42. Wciąż będę musiał tonąć."
43. Wtedy od stron Laponii
44. Wielki nadleciał orzeł.
45. Nie był największy z orłów
46. Ani też nie najmniejszy.
47. Raz skrzydłem zaczepiał chmury,
48. Raz wtóry zaczepiał fale
49. I przysiadał na morzu,
50. Dziobem uderzał w rafy.
51. Zbliżał się lotem płaskim,
52. Rozglądał się po morzu.
53. Dojrzał Väinämöinena
54. W lustrze błękitnej wody.
55. "Człowieku, co tu robisz?
56. Bohater na łasce fal?!"
57. Mocarny Väinämöinen
58. Chciał powstać i przemówić,
59. Lecz się uwolnić nie mógł
60. Z żelaznych objęć fali,
61. Leżąc mówił do orła,
62. Który się nad nim unosił:
63. "Spieszyłem do Pohjoli,
64. Koń rączy niósł mnie w cwał,
65. Pędziłem, by dziewczynę
66. Wybrać sobie na żonę.
67. W zatoce Luotola,
68. Nad wodą rzeki Joukoli
69. Koń martwy padł pode mną,
70. Choć we mnie strzelec mierzył.
71. Potoczyłem się w morze.
72. Włosami czesałem wodę,
73. W pierzynach burz zasypiałem,
74. Budziły mnie fale głuche.
75. Wiatr zawadiacki z północy,
76. Ze wschodu - brat huragan
77. Jak sprzedanego w koszu
78. Od ziemi niósł mnie w topiel.
79. Dzień rzucał mnie wieczorem
80. W ramiona nocy morskiej
81. Nad przepaściami wód
82. I nie mogłem odgadnąć,
83. Skąd pierwsza przyjdzie zguba,
84. Jaka śmierć na mnie spadnie:
85. Czy zginę z głodu wpierw,
86. Czy żywy pójdę pod wodę?"
87. Na to ozwał się orzeł:
88. "Koniec twojej rozpaczy!
89. Siadaj na moich skrzydłach,
90. Na srebrnych piórach moich,
91. Skacz ze srebrnego morza
92. W srebrne powietrze suche!
93. Wyrwę cię z głębi morskiej.
94. Poniosę, dokąd zechcesz.
95. Dobrze pamiętam czas,
96. Gdy karczowałeś Kalevę,
97. Gdyś ciął lasy Osmoli.
98. Wtedy tyś moim skrzydłom
99. Podał brzozę jak wyspę,
100. Zostawiłeś w powietrzu
101. Jej wysokie gałęzie,
102. Aby ptak mógł bezpiecznie
103. W dlugim wypocząć locie."
104. Uniósł głowę nad wodę
105. Väinämöinen i patrzył,
106. Jak ociekają z niego
107. Srebrzyste morza fale,
108. Jak uczepiony u skrzydeł,
109. Jak osuszony wiatrem
110. Już stąpa lekkim ptakiem
111. Na podeszwach z powietrza.
112. Już orzeł go unosi
113. Szlakami mocnych wichrów,
114. Drogą wiosennych ławic
115. Ku posępnej Pohjoli.
116. I przyniósł bohatera
117. Do Sarioli zamglonej,
118. I lekko go ułożył
119. Na uprawionej ziemi.
120. Zapłakał Väinämöinen.
121. Całował ziemię. Szlochał.
122. Obejmował brzeg morski
123. O nieznanym imieniu.
124. Tysiącem blizn porosły
125. Jego zranione boki,
126. A włosy z wodorostów
127. Zamieniały się w trawę...
128. Leżał tak dwie, trzy noce
129. I tyleż dni na pustkowiu;
130. Był tutaj obcy jak kamień,
131. Którego nikt nie pożąda.
132. A chciał być bliski jak drzewo,
133. Które w rodzinne strony
134. Podąża równo z wiatrem...
135. Natenczas służka z Pohja,
136. Dziewczyna o złotych włosach,
137. Ze słońcem rozmawiała
138. I z księżycem zazdrosnym,
139. Że będzie z nimi razem
140. Budzić się wcześnie ze snu.
141. Lecz dnia pewnego służka
142. Wcześniej niż księżyc, słońce,
143. Wcześniej, niż zapiał kur,
144. Niż pisklę wykluło się z jajka,
145. Wyszła na szare podwórze:
146. Ostrzygła sześć białych owiec,
147. Z wełny utkała materię,
148. Sukien uszyła sześć.
149. Zanim dzień krok postawił,
150. Pomyła długie stoły,
151. Podłogi spryskała wodą,
152. Zamiotła je do czysta,
153. Że w progu się przejrzał świt.
154. Szybko w miedziany skopek
155. Zsypała krnąbne śmiecie,
156. Wesoło je poniosła
157. W najdalszy kąt ogrodu.
158. Tam usłyszała płacz -
159. Zdawało się, że morze
160. Płacze nad piękną rzeką,
161. Która wiecznie w nim kona.
162. Płacz był tak przejmujący,
163. Że śpiesznie do izby wróciła:
164. "Nad morzem głośno ktoś płacze,
165. Nie wiem, co się tam stało!
166. Doleciał mnie płacz znad morza
167. Głośniejszy niż rzeki szum."
168. Louhi, pani Północy,
169. Szczerbata jak ksieżyc o świcie,
170. W jasne wychodzi podwórze.
171. Przestępuje próg bramy
172. I uchem łowi ów płacz.
173. Dziecko tak nigdy nie płacze,
174. Tak też nie płacze kobieta,
175. Tak płacze dorosły mężczyzna,
176. Gdy posiwieje mu broda
177. Jak w deszczu majowy bez."
178. Swoją podręczną łódź
179. Szybko zepchnęła na wodę;
180. Sama chwyciła za wiosła,
181. Klasnęła nimi o fale,
182. Dziwną wiedziona pewnością,
183. Jaką ma stary człowiek,
184. Płynęła szybko tam,
185. Gdzie Väinämöinen na piasku
186. Nadmorskim łzy wylewał.
187. Uvantolainen jęczał
188. W miejscu bardzo stosownym:
189. W rowie na samym dnie,
190. W gęstwinie osikowej.
191. Usta otwierał lament,
192. Brodę poruszał wiatr,
193. Ale podbródek jego
194. W tym płaczu był jak kamień.
195. Siwa pani Północy
196. Podeszła bardzo blisko:
197. "Na obcej jesteś ziemi,
198. Rozbitku z ludzkiej skały!"
199. Uniósł powoli Väinö
200. Głowę do góry i rzekł:
201. "Pani, dobrze wiem sam,
202. Gdzie się teraz znajduję,
203. W ojczyźnie byłem najlepszy,
204. Większy niż własny dom!"
205. Rzecze pani Północy":
206. Czy wolno cię zapytać,
207. Czy się dowiedzieć mogę,
208. Z jakiego jesteś rodu
209. I jakie twoje miejsce
210. Wśród ziemskich bohaterów?"
211. Wstał Väinö i tak mówił:
212. "Pieśń moja w każdej dolinie
213. Ptakiem płynie swobodnie.
214. Czarowałem wieczory
215. Gwiaździste od moich słów.
216. Czczono mnie w kraju Väinöli,
217. Na polach Kalevali...
218. A teraz nie wiem nawet,
219. Jakie me przeznaczenie."
220. Louhi, pani Północy,
221. Podeszła jeszcze bliżej:
222. "Już brak mi cierpliwości,
223. Jakie twoje przygody.
224. Proszę cię pod mój dach.
225. Opowiedz mi o sobie!"
226. Wywiodła bohatera
227. Z moczarów wprost do łodzi;
228. Kazała mu siąść przy sterze,
229. Sama wiosła chwyciła,
230. Łódź pociągnęła ku wodzie
231. I szybko mierzyła morze
232. Lekkimi ruchami ramion.
233. Rychło do ganku dobili,
234. Przestąpili próg razem.
235. Nakarmiła głodnego,
236. Osuszyła przy ogniu,
237. Natarła go ziołami
238. W gorącej, parnej łaźni,
239. A gdy się dobrze poczuł,
240. Spytała: "Co ci to, Väinö?
241. Dlaczego tak płakałeś
242. Samotnie nad morza brzegiem?
243. Mów, synu Uvantoli,
244. Opowiedz swoją przygodę."
245. "Długo pływałem po morzu.
246. Pięścią walczyłem z falami.
247. Naiąkało jak belka
248. W zimowym morzu ciało.
249. Bity przez obce burze,
250. Topiony za włosy w głębinie
251. Płakałem słonymi łzami
252. Nad krokiem nierozważnym,
253. Który sam uczyniłem.
254. Opuściłem swą ziemię,
255. Własne rzuciłem pola.
256. Znalazłem się w tym miejscu,
257. Gdzie nawet drzewa kąsają,
258. Jodłowa gałąź siecze,
259. Brzoza zadaje rany,
260. A olcha chce mnie rozedrzeć.
261. Tylko wiatr jest mi bliski,
262. Tylko słońce mi wierne
263. W dziwnej, obcej krainie,
264. Której nie umiem pojąć."
265. Louhi, pani Północy,
266. Bardzo się tym przejęła:
267. "Nie płacz, Väinämöinenie.
268. Już odzyskałeś władzę,
269. Którą miałeś w swym kraju;
270. Bierz łososia z wędzarni,
271. Czuj się przy stole jak w domu,
272. Żyj pełną piersią, jak umiesz."
273. Już spieszy Väinämöinen
274. Ze swoją odpowiedzią:
275. "Chociaż gospodarz miły,
276. Najlepiej - we własnym kraju.
277. Gdy się gościnność dłuży,
278. Cudzej wymaga łaski.
279. Najlepiej we własnym domu.
280. Oby mi Bóg pozwolił
281. Do Ojczyzny powrócić,
282. Do własnej mojej siedziby!
283. Lepsza we własnym kraju
284. Woda w łapciu brzozowym
285. Niż w obcym kraju miody
286. Spijane ze złotej czaszy."
287. Na to pani Północy
288. Odrzekła łaski pełna:
289. "A co dostanę za to,
290. Jeśli cię zaprowadzę
291. Na twoją własną ławę,
292. Ścieżkę do twojej łaźni?"
293. Rzekł Väinö jeszcze prościej:
294. "Dam ci, cokolwiek zechcesz,
295. Jeśli zawieziesz mnie
296. Do kraju łąk zielonych,
297. Do śpiewu moich ptaków.
298. Może chcesz czapkę złota,
299. Kapelusz pełen srebra?"
300. Louhi, pani Północy,
301. Żachnęła się na te słowa:
302. "Hola, Väinämöinenie!
303. Twe pieśni dźwięczą piękniej
304. Niż złoto w twojej czapce,
305. Niż w kapeluszu srebro.
306. Złotem dzieci się bawią,
307. Srebro na koniach podzwania,
308. a ty mi wykuj Sampo
309. I piękne zdobne wieko.
310. Weź pióra białego łabędzia,
311. Mleko jałowej krowy,
312. Miarkę jęczmienie dodaj
313. I garść jagnięcej wełny.
314. Za to dam ci w nagrodę,
315. Dam ci piękną dziewczynę,
316. Gdy będzie gotowe Sampo,
317. Córkę ci moją dam
318. I z nią cię zawiozę razem
319. W twoje rodzinne strony,
320. Gdzie kur godziny pieje -
321. Dla niej cię będzie budził!"
322. Nie wahał się Väinämöinen
323. I odpowiedział jasno:
324. "Nie umiem wykuć Sampo
325. Ani zdobnego wieka,
326. Ale gdy wrócę do kraju,
327. Dobrego przyślę kowala.
328. Nazywa się Ilmarinen.
329. On umie wykuć Sampo,
330. Naczyni zdobne wieko,
331. Córkę twą oczaruje.
332. A zręczny jest to kowal,
333. Z młotników najzręczniejszy!
334. Wykuł sklepienie nieba,
335. Stworzył powietrzne wieko,
336. Mocne. lekkie, przewiewne,
337. Nad naszą głową się sklepia
338. Bez śladów ciężkiego młota,
339. Bez znaku kowalskich kleszczy."
340. Louhi, pani Północy,
341. Niezmienną daje odpowiedź:
342. "Ten córkę weźmie za żonę,
343. Kto mi wykuje Sampo
344. I piękne zdobne wieko
345. Z piór białego łabędzia,
346. Z mleka jałowej krowy,
347. Z miarki jęczmiennych ziarn,
348. Z runa jagnięcej wełny.
349. Ten weźmie ją, kto to zrobi."
350. Zaprzęga źrebca mocnego,
351. Źrebca gniadego do sań.
352. Już Väinö w pięknych saniach
353. Wygodne miejsce bierze.
354. "W drogę! - Louhi przestrzega -
355. Wcześniej nie unoś głowy,
356. Nim koń się nie ochwaci,
357. Nim nie nadejdzie wieczór.
358. Jeśli głowę uniesiesz,
359. Jeśli podniesiesz czoło
360. to spotka cię nieszczęście,
361. Nie minie cię zły dzień."
362. Już stary Väinämöinen
363. Rzucił gniadego w galop,
364. Aż grzywa się zajęła
365. Złotawym, rudym ogniem.
366. Z głębi ciemnej Pohjoli,
367. Z Sarioli jak dym mrocznej
368. Szczęśliwie w dom powrócił.

Runo VIII
1. Piękna dziewczyna z Pohjoli,
2. Chwała ziemi i morza,
3. Na niebie w krześle siedząc
4. Materię złotą tkała.
5. Siedziała w szatach pysznych,
6. Tęczą spiętych na biodrach,
7. I bramowała srebrem
8. Materię całą ze złota.
9. W jej dłoni czółenko złote,
10. Srebrne wrzeciono się wiło.
11. Czółenko ślizgało się szybko,
12. Wrzeciono furczało w jej ręku
13. Aż nicielnice skrzypiały,
14. Srebrny grzebień podzwaniał,
15. Kiedy dziewczyna tkała
16. Gwiazdami płótno wieczoru.
17. Natenczas Väinämöinen
18. Z głębi ciemnej Pohjoli,
19. Z Sarioli jak dym mrocznej
20. Szczęśliwie w dom powracał.
21. Zaledwie się oddalił,
22. Ujechał wiorstę może,
23. Ponad głową usłyszał
24. Srebrnego warkot wrzeciona.
25. Uniósł głowę do góry
26. I dojrzał w łuku tęczy
27. Najpiękniejszą dziewczynę,
28. Pannę, o jakiej marzył
29. Rzucając rodzinny kraj.
30. Siedziała w szatach pysznych
31. I niebo tkała srebrem.
32. Mocarny Väinämöinen
33. Pod tęczą konia wstrzymał:
34. "Skacz z góry w moje sanie,
35. Wprost z wysokiego nieba!
36. Nikt śladu nie odnajdzie,
37. Nikt o tym się nie dowie."
38. Ale piękna dziewczyna
39. Z nieba go zapytała:
40. "Co będę robić w saniach?
41. Czy jestem tam potrzbna?"
42. Mocarny Väinämöinen
43. Rzekł jej zniecierpliwiony:
44. "Przy boku moim zasiądź,
45. A wszystko ci wyjaśnię:
46. Będziesz chleb wypiekała,
47. Będziesz pieniła piwo,
48. Będziesz rozsiewać pieśni
49. W ogrodzie pośród drzew,
50. Rozjaśnisz wzrok każdemu
51. W domu na ziemi Kalevy."
52. Odrzekła mu dziewczyna
53. Unosząc się nad saniami:
54. "Chodzę ja po centurii,
55. Przechadzam się po wrzosach...
56. Wczoraj, gdy dzień się chylił,
57. Drozda spotkałam w lesie,
58. Wdałam się z nim w rozmowę
59. I zapytałam wtedy:
60. Co ty tak wyśpiewujesz?
61. Duszę młodej dziewczyny
62. Czy też pięknej synowej?
63. Szepnij mi teraz cicho,
64. Powiedz mi w tajemnicy,
65. Która z nich jest szczęśliwsza,
66. Której los jest jaśniejszy:
67. Lepiej córce u ojca
68. Czy też u męża żonie?
69. Drozd odpowiedź zagwizdał,
70. Śpiew jasno płynął z gałęzi:
71. Dzień latem ciepły i jany
72. Jak życie córki u ojca.
73. Jak zimne żelazo w zimie
74. Jest życie u męża żony.
75. Córka u swego ojca
76. Jest jak czerwona jagoda,
77. Ale jak pies w cudzej budzie
78. Synowa jest w teścia domu.
79. Niewolnik nie zna czułości,
80. Nie zazna jej nigdy synowa."
81. Obruszył się Väinämöinen
82. Na drozda, nie na dziewczynę:
83. "Głupi śpiew tego ptaka,
84. Nie znany w naszych stronach!
85. Inaczej kocha się dziecko,
86. Żonę się kocha inaczej -
87. To jasne dla każdego.
88. Dziewczyno, usiądź przy mnie,
89. Przy moim boku prawym.
90. Nie jestem byle kim!
91. Skocz w sanie wprost z obłoku!"
92. Ona z obłoku nie skacze,
93. Lecz Väinö na próbę bierze:
94. "Wezmę ciebie za męża,
95. Gdy rozetniesz na dwoje
96. Włos nie toczonym sztyletem,
97. Jeśli uczynisz węzeł
98. Z jajka nie tłukąc skorupki,
99. Tak by nie dojrzeć w nim węzła."
100. Już rozciął włos na dwoje
101. Väinö sztyletem tępym.
102. Już zrobił węzeł z jajka,
103. Że węzła nie było widać.
104. Potem zawołał: "Skaczże
105. Do czarodziejskich sań!"
106. Ona przez chmurę rzecze:
107. "Może zejdę do ciebie,
108. Jesli mi wytniesz bicz z lodu
109. Giętki jak pręt leszczyny.
110. Kiedy nim śmignę konia,
111. Niech nie padnie okruszek."
112. Väinö nie stracił odwagi,
113. Zerwał skorupę ze skały,
114. Potem bicz wyciął z lodu
115. Giętki jak pręt leszczyny.
116. Wyciągnął ku niej dłonie:
117. "Zstąpże do moich sań!"
118. Dziewczyna nad jego głową
119. Krążyła lekko, swobodnie
120. I przyglądała się temu,
121. Co z jej pomocą czyni.
122. "Zstąpię do bohatera,
123. Który potrafi stworzyć
124. Łódź z mojego wrzeciona,
125. Z resztek białej kądzieli,
126. Który tę łódź odważnie
127. Spuści na wodę głęboką
128. Nie spychając jej z brzegu
129. Stopą ani kolanem,
130. Nie dotykając dłonią
131. Ani ramieniem swoim."
132. Wtedy to stary Väinö
133. Odpowiedział jej dumnie:
134. "Pod sklepieniem niebieskim
135. Nie masz budowniczego,
136. Który by zrównał się ze mną
137. W sztuce cieślenia łodzi,
138. Spławiania jej na wodę."
139. Zerwał szczątki wrzeciona,
140. Które mu z nieba rzuciła,
141. I pióropusze kądzieli.
142. Rozpoczął cieślenie łodzi:
143. Spajał sto desek razem
144. Na górze bogatej w stal,
145. Na szczycie żelaznej skały
146. Budował dla niej łódź.
147. Cieślił z powagą i dumą,
148. Kształt pewną ręką nadawał.
149. Pracował tak dni trzy -
150. Siekiery nie tępił o kamień.
151. Ale trzeciego dnia
152. Bóg Hiisi mu topór odwrócił,
153. Zły Lempo wykręcił ostrze:
154. Siekiera trafiła w skałę,
155. Odbiła się z łoskotem,
156. Topór z twardego kamienia
157. W ciało miękko się zarył,
158. W kolano bohatera,
159. W palec u nogi Väinö.
160. Lempo pchnął ostrze w ciało,
161. Hiisi pchnął ostrze w żyły,
162. Aż krew trysnęła obficie,
163. Toczyła się strumieniem.
164. Mocny i stary Väinö
165. Tak mówił do siekiery,
166. Bowiem jego siekiera
167. W obcych znalazła się rękach:
168. "Siekiero zjadliwie cięta,
169. Toporze o ostrzu stalowym,
170. Myślisz, że wgryzasz się w drzewo,
171. Że ścinasz zieloną jodłę,
172. Że pień obalasz sosnowy
173. Lub rozłupujesz brzozę?
174. ty drążysz moje ciało
175. I moje zyły otwierasz.
176. Czy ty, toporze zjadliwy,
177. Pragnienie krwią chcesz gasić?"
178. Väinö zaczął wyrzekać
179. Magiczne słowa zaklęcia
180. O prapoczątkach prawdy,
181. Pierwszym rzeczy porządku,
182. Lecz nie mógł sobie przypomnieć
183. Zaklęcia o żelazie,
184. Które sklepiłoby ranę
185. I zawiązało żyły.
186. Krew płynęła potokiem,
187. Kipiała ogniem czerwonym.
188. Łodygi jagód i wrzosów
189. Iskrami skropiła krwawo.
190. Krew z kolana rannego,
191. Krew z nogi Väinämöinena
192. Tryskała jak z wulkanu
193. Czerwieniąc las krwawym winem.
194. Nie było jednej skiby
195. Ni jednej grudy ziemi,
196. By nie splamiła jej krew,
197. Która z niego trysnęła.
198. Mocny i stary Väinö
199. Ze skał wyrywał mchy,
200. Brał porosty z moczarów,
201. Darń pazurami zdzierał,
202. By zatkać straszną ranę,
203. Przez którą wyciekało
204. Jego wspaniałe życie.
205. Lecz krew leniwa nie była,
206. Nie hamowała bigu -
207. Płynęła jak szalona.
208. Väinö ogarnął lęk,
209. Bojaźń go ogarnęła,
210. Męka stawała się silna
211. I stary Väinö zapłakał
212. Ze wstydu przed samym sobą...
213. Zaprzągł w szory ogiera,
214. Ustawił ryżego u sań,
215. Potem się rzucił w sanie
216. I szarpnął ostro lejcami.
217. Koń biegnie - drogi ubywa,
218. Mkną sanie śmigłe jak wiatr.
219. W wiosce trzy drogi rozstajne:
220. Väinö wybrał najniższą,
221. Saniami zjechał w dolinę,
222. Stanął przed progiem domu:
223. "Czy jest w tym domu znachor
224. Od rany żelazem zadanej?"
225. Przed domem stało dziecko,
226. chłopczyk, który tak rzekł:
227. "O żadnym nie słyszałem.
228. Nie ma w tym domu znachora,
229. Który by mógł bohatera
230. Uwolnić od jego bólu,
231. Który wyleczyć by umiał
232. Ranę żelazem zadaną.
233. Jedź teraz nieco wyżej,
234. Tam mieszka taki jeden,
235. Który zna się na ranach
236. Zadanych strasznym żelazem."
237. Mocny i stary Väinö
238. Smagnął batem ogiera.
239. Ruszył drogą środkową
240. Pod wskazaną zagrodę.
241. Jechał tam chwilę, drugą,
242. A gdy dojechał, stanął
243. I pytał z sań przed progiem,
244. I pytał z sań pod oknem:
245. "Czy tutaj ktos potrafi
246. Żelazem zranionego
247. Opatrzyć i powstrzymać
248. Strumień krwi z jego żył?"
249. Staruszka okryta szalem,
250. Babina o trzech zębach
251. (Bo resztę wygdakała
252. Na ławce przed domem w święta)
253. Rozgadała się w młyn:
254. "Nie ma w zagrodzie nikogo,
255. Kto zna krwi pochodzenie,
256. Skąd się w ogóle krew bierze,
257. Nie wiem, nie mam pojęcia.
258. Nie znam tutaj znachora
259. Dla zranionego żelazem.
260. A skąd to żelazo się wzięło
261. I kim jest ten zraniony?
262. Jedź dalej, w trzeciej zagrodzie
263. Jest ktoś, co na tym się zna."
264. Mocny i stary Väinö
265. Smagnął batem ogiera.
266. Pojechał drogą najwyższą
267. Do chaty stojacej na wzgórzu.
268. Nie przekraczając progu
269. Zapytał spod okapu:
270. "Hej tam! Czy jest tu ktoś,
271. Kto potrafi zatrzymać
272. Krew zranionego żelazem?"
273. Starzec jak zamieć zimowa
274. Mówił powoli, jak gdyby
275. Tamował krew samą mową:
276. "Zatrzymano krwawienia
277. Potężne jak gejzery
278. Trzema słowami Stwórcy
279. O prapoczątkach rzeczy
280. I słowem jednym: Niech staną
281. Pyszne potoki i rzeki!"

Runo IX
1. Na dźwięk świętego zaklęcia
2. Väinö podniósł się w saniach
3. I bez niczyjej pomocy
4. O własnych siłach zszedł.
5. Przekroczył próg niskiej izby,
6. Pod dachem gościnnym spoczął.
7. Ani ze srebra garniec,
8. Ani garniec ze złota
9. Nie zdołały pomieścić
10. Krwi uchodzącej z rany.
11. Krew płynęła beztrosko
12. Z wielkiego bohatera
13. Napełniając pękate
14. Wielkie dzbany i cebry.
15. Aż siwobrody starzec
16. Zdziwiony pytał rannego:
17. "A cóżeś to za jeden,
18. Że krew jak wino lejesz?
19. Oto już siedem cebrów
20. I dzbanów osiem złotych
21. Napełniła krew twoja,
22. A krwawić nie przestajesz.
23. Pragnę sięgnąć pamięcią
24. Do narodzin żelaza,
25. Bo wciąż mi słów brakuje
26. Do mojego zaklęcia."
27. Wtedy ozwał się Väinö:
28. "Znam narodziny żelaza.
29. Powietrze matką jego,
30. A woda - jego bratem.
31. Żelazo, syna młodszego,
32. Ogniem rozdzielił od wody
33. Ukko, co wprzódy wodę
34. Od powietrza odłączył
35. I ziemię wyłonił z mórz.
36. Żelazo czekać musiało
37. Na swoje narodziny
38. Najdłużej z materii wszelkiej.
39. Dopiero bóg powietrza
40. Potarciem palca o palec
41. Roziskrzył pięści swych rąk,
42. Rozgrzał kolanem kamień,
43. A wtedy z kolan jego
44. Trzy piękne wyszły panny -
45. To były matki żelaza
46. I giętkiej, błękitnej stali.
47. Trzy panny szły po obłoku,
48. Po chmurze białej jak mleko.
49. Ich piersi zderzyły się z chmurą
50. Jak najpiękniejsze łabędzie.
51. A wtedy na ziemię czarną
52. Mleko toczyło się z góry,
53. Na czarną toczyło się ziemię,
54. Toczyło się w bagniska,
55. Na morza i jeziora.
56. Gęste płynęły chmury,
57. A z każdej mleko inne;
58. Z najstarszej jak noc czarne,
59. Z tej średniej jak śnieg białe,
60. Z piersi panny najmłodszej
61. Mleko płynęło czerwone.
62. Ta, której mleko jak noc,
63. Dała kruche żelazo.
64. Ta, której mleko jak śnieg,
65. Piękną stal urodziła.
66. Ta, której mleko jak krew,
67. Żelazo stworzyła twarde.
68. Niewiele chwil minęło:
69. Sprężyło się żelazo,
70. W gorący skoczyło ogień
71. Do swego starszego brata.
72. Brat starszy szalał z gniewu
73. I poderwał się wściekły.
74. Już miał wchłonąć żelazo,
75. Już rozwarł paszczę czerwoną,
76. Lecz młodszy brat śmierci umknął,
77. Skrył się przed starszym bratem
78. Jak tylko mógł najdalej
79. Od pyska białych płomieni.
80. Od tej chwili żelazo
81. Przed ogniem się ukrywa:
82. Spoczywa pod darnią łąk,
83. Na stromych szczytach gór,
84. Gdzie czajki jaja znoszą,
85. Gdzie lęgną się łabędzie,
86. Ukrywa się w bagniskach,
87. U dna najgłębszych mokradeł...
88. Kryło się rok i dwa.
89. Woda je żarła trzy lata
90. Między dwoma pniakami,
91. Pod korzeniami trzech drzew.
92. Nie zdołało się nigdzie
93. Ukryć przed starszym bratem.
94. Musiało z pokorą przyjść
95. Do brata ognia strasznego,
96. By stać się bronią wojny,
97. Pozwolić przekuć się w miecz.
98. W bagnisko czmycha wilk,
99. Niedźwiedź uchodzi z kniei;
100. Jego pazury ostre
101. Już drą zieloną ziemię.
102. Osiada rdza na żelazie,
103. Na ostrzu krwawe plamy,
104. Po tropach wilczych stal
105. Lśni o świcie na czatach.
106. Tam, gdzie niedźwiedź drze ziemię,
107. Żelazo z niej wyziera.
108. W tym czasie na kopcu węgla
109. Ilmari kowal się zrodził
110. Z miedzianym młotem w ręku,
111. Z małymi kleszczami w garści.
112. Skorupa nocy pękła,
113. Ilmari z niej wyskoczył
114. Z pomysłem kuźni w głowie,
115. Z miejscem gotowym na kuźnię,
116. Do którego wiódł przesmyk
117. Przez rozległe moczary.
118. Znalazł tam suche miejsce,
119. By miech miał powietrze suche.
120. Tam się dobrze rozpatrzył
121. I nie zwlekając długo
122. W harmonię rozciągnął miech,
123. Szybko rozniecił ogień.
124. Szedł wilczymi tropami,
125. Śladem niedźwiedzia na łące:
126. Znajdował ziarna żelaza,
127. Ostre odłamki stali.
128. Widział je w tropach wilczych
129. I pod łapą niedźwiedzia.
130. Wtedy padły te słowa:
131. W nędznym cię widzę stanie,
132. Biedne, szlachetne żelazo.
133. Wilki się z ciebie śmieją,
134. Depczą cię ciężkie niedźwiedzie.
135. Wtedy pomyślał sobie:
136. Co by się też z nim stało,
137. Gdybym je wrzucił w ogień,
138. Gdybym do kuźni przyniósł?
139. Zadrżało biedne żelazo
140. Ze strachu przed słowem ogień,
141. Aż kowal Ilmarinen
142. Zaczął żelazo pocieszać:
143. Wdeptane jesteś w ziemię,
144. Ogień ciebie wyzwoli.
145. Leżysz oto jak niedźwiedź,
146. Poszybujesz jak orzeł.
147. Teraz jesteś zaledwie
148. Żelazem tropo-wilczym,
149. A gdy wyszlachetniejesz,
150. Ty będziesz wilka tropić.
151. Przekuję ciebie w miecze
152. Sprawne dla bohaterów,
153. W klamry zdobne dla niewiast.
154. I jeszcze tego dnia
155. Żelazo trafiło do kuźni,
156. Wydobyte z bagniska
157. I opłukane z błota.
158. Kowal układał je w stos
159. I miechem w ogień dmuchał,
160. Aż się żelazo lało
161. Do kotła jak śmietana.
162. Kipiało jak w mleku krupy,
163. Rosło jak ciasto w dzieży,
164. Jak miód ciągnęło się z plastra,
165. Pełzało wśród płomieni.
166. Wreszcie spalone ogniem
167. Potwornego pożaru
168. Krzyknęło: Hola, Ilmari!
169. Nie mogę ognia łykać!
170. Uwolnij mnie czym prędzej
171. Z piekielnej tej tortury!
172. Rzecze rozważny Ilmari:
173. Jeśli zdejmę cię z ognia,
174. Żądła w tobie nie spalę,
175. Będziesz zadawać rany.
176. Brat od tej rany umrze,
177. Matce dziecko zabijesz
178. I nawet się nie skrzywisz.
179. Wtedy skruszone żelazo
180. Przysięgę w kuźni złożyło
181. Wobec człowieka mądrego,
182. Między kowadłem i młotem:
183. Będzie mi wolno odtąd
184. Wgryzać się w serce kamienia,
185. Nie wolno mi ran zadawać
186. Żadnemu człowiekowi.
187. Tak będzie lepiej dla mnie.
188. Stal mui być szlachetna:
189. Będzie druhem piechura
190. I przyjacielem podróżnych,
191. Nigdy nie będzie katem
192. Własnej ludzkiej rodziny.
193. Wysłuchawszy przysięgi,
194. Żelazo zdjął kowal z ognia,
195. Ułożył je na kowadle
196. I zmiękczał młotem powoli.
197. Kuł noże do chleba, sztylety,
198. Topory kuł i dziryty,
199. Kuł do pracy narzędzia.
200. Potem hartował gotowe;
201. Kute narzędzia żelazne
202. Rzucał w wodę źródlaną,
203. Narzędzia przyjazne dłoniom,
204. Na miarę potrzeb człowieka.
205. Aby je lepiej utwardzić,
206. Brał kowal drzewny popiół
207. I dosypywał do wody,
208. W której żelazo kipiało.
209. Własnym językiem próbował,
210. Czy ług z popiołu dość mocny,
211. Sprawdzał wodę dokładnie,
212. Czy nie jest za gorąca
213. Lub też czy nie za zimna.
214. Troszczył się o żelazo
215. Jak matka o własne dziecię,
216. Które rodziło się oto
217. Mocą jego życzenia.
218. Tej wodzie czegoś brak,
219. Stal się hartuje w niej kiepsko.
220. Właśnie leciała pszczoła,
221. Gdy kowal te słowa mówił,
222. Zabrzęczała w drzwiach kuźni
223. Nad głową Ilmarinena.
224. On powiedział jej wtedy:
225. Mehiläinen, pyłku kwiecia,
226. Przynieś miodu na skrzydłach,
227. Złotego miodu pitnego.
228. Przynieś go z sześciu kwiatów
229. I z siedmiu łodyg trawy
230. Dla żelaza twardego,
231. Dla tej szlachetnej stali.
232. Przez dziurę w dachu kuźni,
233. Akurat gdy kowal mówił,
234. Wpadł ostrożądły szerszeń,
235. Krążył usłużnie, przewrotnie.
236. Był na usługach Hiisi,
237. Na czatach tkwił od rana,
238. Zerwał się teraz do lotu
239. Szybciej niż mała pszczoła.
240. Przyniósł zaraz trucizny
241. Z czarnej posoki czerwia,
242. Jadu z wężowych języków,
243. Brunatnych kwasów mrówczanych
244. I szczyptę śliny ropuszej.
245. Kowal tak wierzył w pszczołę,
246. Że nie patrząc, co robi,
247. Pozbierał jad z szerszenia
248. I do wody go wrzucił.
249. Pomylił się, niestety,
250. Ale nie spostrzegł tego,
251. W myślach dziękował pszczole
252. Za szybki lot i miód słodki:
253. Mam oto, czego chciałem.
254. Woda jest bardzo dobra;
255. Stal się w niej zahartuje,
256. Stal się szlachetna stanie.
257. Zanurzył szybko żelazo,
258. Stal zatopił w truciźnie,
259. A gdy wyciągnął z wody -
260. Stalą owładnął szał,
261. Żelazo zaczęło się burzyć.
262. Przysięga - dana przed chwilą -
263. Wyparowała jak woda,
264. Żelazo znikczemniało
265. Bardziej niż wściekły pies.
266. Zerwało się z łańcucha,
267. Rzuciło jak szalone
268. I kłami ostrymi z żelaza
269. Kąsać zaczęło do krwi."
270. Wtedy starzec sędziwy
271. Z brodą kwitnącą jak bez
272. Powiedział: "Oto żelazo,
273. Nikczemny, złośliwy metal,
274. Oto jego początek
275. Przeraźliwie przewrotny.
276. Ta stal, co ranę zadała,
277. Nigdy nie była piękna,
278. Nie była wielka ni mała,
279. Godna podziwu czy gniewu;
280. Nic w niej nadzwyczajnego,
281. Nie wolno jej przeceniać.
282. Ty, samolubna materio,
283. Przeobrażona w kata,
284. Leżałaś sobie jak mleko
285. I spoczywałaś w pokoju
286. Jak miłość młodych trzech dziewcząt,
287. Które nie znają zazdrości,
288. Jak ptak leżałaś na chmurze,
289. Jak owca na wyraju.
290. Leżałaś jak śmietana,
291. Której nie ma kto zbierać.
292. Nie byłaś wielka ni mała,
293. Nie myślał nikt o tobie.
294. Jak woda czysta do picia,
295. Której pić nie ma kto,
296. Jak bujna łąka zielona,
297. Której nie ma kto kosić,
298. Tak ty leżałaś w głębi
299. Żelazną rudą ziemi.
300. Łosie ciebie deptały,
301. Racicą tratował ren,
302. Niedźwiedź i wilk bezkarnie
303. Na martwym zasypiał żelazie.
304. Niczym była ta stal,
305. Gdy ją za kark ciągniono
306. Z bagna czeluści i błota,
307. Gdy ją Ilmari omywał,
308. Aby nie zbrukać ognia.
309. Nie była wielka ni mała,
310. Kiedy topiła się w żarze.
311. Do czasu gdy młot uderzył,
312. Kipiała jak wrząca woda
313. I kładła się na kowadle,
314. Posłusznie jak niewiasta,
315. Przysięgą zniewolona.
316. Bezecna! Ponosi cię furia,
317. Gdyś oto wielką się stała
318. Przysięgę swoją gwałcąc
319. W przytomnym umyśle ludzi.
320. Kto ci doradził zdradę?
321. Z ciebie wyszło to słowo.
322. Kto je przekuje w wierność
323. Młotem na swoim kowadle?
324. Rozdzierasz świat na ćwierci.
325. Rany siejesz bezmyślnie.
326. Kto ci doradził czyny,
327. Których się wszyscy wstydzą?
328. Czy ojciec, czy też matka,
329. Może brat twój nastarszy
330. Albo najmłodsza siostra,
331. Lub zaufany krewniak?
332. Nikt ci rady nie dawał.
333. Sama to uczyniłaś.
334. Jesteś początkiem łajdactwa,
335. Przyjrzyj się swojej zbrodni;
336. Trosk nam codziennie przybywa,
337. A ty beztrosko je mnożysz
338. Dzikim wiedziona szałem.
339. Komu to mamy powiedzieć -
340. Tym, którzy życie ci dali?
341. Waruj u nóg, żelazo,
342. Ty psie, odszczekaj zbrodnie!
343. Niech krew powstrzyma swój bieg,
344. Przestanie na nas spływać
345. Wielkimi jak deszcz kroplami.
346. Niech nie ucieka z nas
347. Szybki śmiertelny strumień,
348. Niech już spokojnie krzepnie
349. U ujścia naszej rany.
350. Niech stanie jak irys morski
351. Lub jak turzyca we mchu,
352. Jak na kaskadzie rafa,
353. Jak w polu płot drewniany.
354. Lecz ciebie, krwi gorąca,
355. Już ogarnęło szaleństwo:
356. Wylewasz się z naczynia,
357. Miast się przelewać w żyłach.
358. Krwi szalona w człowieku,
359. Rwij potokami wśród kości!
360. Piękniej pulsujesz pod skórą,
361. Niż krzepniesz rozlana na ziemi.
362. Niedobrze mleko rozlewać.
363. Jeszcze gorzej, gdy krew
364. Niewinną poniwieramy,
365. Gdy wdeptujemy w ziemię
366. To, co winno być w sercu.
367. Przez serce płyń bez przerwy,
368. Tam miejsce krwi najgodniejsze!
369. Oczyszczaj się jak w źródle.
370. Wracaj na miejsce swoje -
371. Ze śmiercią żartów nie ma.
372. Wracaj bez dalszej zwłoki,
373. Dopóki jesteś żywa.
374. Sądzisz, że jesteś wodą,
375. Jeziorem albo rzeką?
376. Krwi drogocenna, pomyśl,
377. Czym dla człowieka jesteś!
378. Jeśli nie możesz wrócić,
379. To się przynajmniej wstrzymaj
380. Jak wodospady Tyrjä
381. Jak rzeka zmarłych, Tuoni.
382. Jeśli nie spełnisz prośby,
383. Niebaczna na własny los,
384. I wbrew wszelkim przestrogom
385. Będziesz się dalej burzyć,
386. Znajdziemy sto sposobów,
387. By przyhamować twój pęd,
388. Ażeby ni jedna kropla
389. Nie upadła na ziemię.
390. W diabelskim kotle Hiisi
391. Będziemy warzyć cię długo
392. I zamkniemy cię szczelniej,
393. Niż usta oddech zamyka.
394. A jeśli nie potrafię
395. Ujarzmić rzeki żył,
396. Jest jeszcze ojciec na niebie,
397. Który wiosłuje w chmurze -
398. Wyższy od bohaterów,
399. Nad którymi się wznosi -
400. On może lepiej od ludzi
401. Zewrze tę paszczę krwi,
402. Zatamuje jej wylew,
403. Który życiu zagraża.
404. Ukko, stworco najwyższy,
405. Przybądź, jesteś potrzebny!
406. Przyłóż wszechmocną rękę
407. Do tej ogromnej rany.
408. Przyłóż ją jak liść klonu,
409. Przyłóż jak wodną lilię,
410. Przyłóż ją twardo i mocno
411. I zamknij śmierci bramę.
412. Przegrodź wezbrany strumień,
413. Ażeby na moją brodę
414. Nie bryzgał winem czerwonym!"
415. Zawarła się paszcza krwi
416. Na święte zaklęcia słowa,
417. Krew zastygła i krzepła
418. Jakby ją ściął biały mróz.
419. Starzec małego chłopca
420. Natychmiast posłał do kuźni,
421. Dąb stoi na jego drodze.
422. Pyta: "Czy ty masz miód
423. Na swoich liściach dębowych?
424. A może utoczysz mi soku
425. Spod swojej kory żelaznej?"
426. "Wczoraj przez cały dzień
427. Miód padał na moje liście.
428. To miód z najcięższych chmur.
429. Zerwij gałęzi kilka."
430. Wzięło dziecko gałęzie,
431. Liście dobrego drzewa,
432. Zioła dobre jak siostry,
433. Trawy spełnione rosą.
434. Nigdzie na naszej ziemi
435. Nie ma tak wonnych traw!
436. I postawiło dziecko
437. Kocioł na ogniu słabym.
438. Łagodnie przez trzy noce
439. Dobry się ważył balsam.
440. Dodało dziecko ziół
441. Od czarodziejó dziewięciu,
442. Od ośmiu zaklinaczy,
443. Którzy szli za nim w krok.
444. Przez trzy wiosenne dni
445. W słońcu warzył się balsam,
446. Przez trzy noce wiosenne
447. Warzył się przy księżycu,
448. A jeszcze nie nabrał mocy
449. Nie goił jeszcze rany.
450. Chłopiec wciąż dosypywał
451. Coraz lepszych ziół;
452. Brał je od czarowników,
453. Od zaklinaczy chorób,
454. Warzył w kotle trzy dni
455. I dziewięć nocy bez przerwy.
456. Gdy balsam był gotowy,
457. Chłopiec osikę ściął.
458. Rozłupał na dwie połowy
459. I natarł balsamem drzewo.
460. Leżała osika rozcięta
461. Od wierzchołka po korzeń:
462. "Jeśli balsam jest dobry,
463. Drzewo się zrosnąć musi,
464. Jeśli drzewo się zrośnie,
465. Zagoi się też rana.
466. Niech ozdrowieje osika,
467. Niech stanie się silniejsza,
468. Niż kiedykolwiek była!"
469. Oto dwie części osiki
470. Z sobą zrosły się mocno:
471. Stanęła zdrowa i cała
472. Do nieba prosto jak świeca.
473. Strzeliła w górę wierzchołkiem,
474. Na którym ptak się kołysał.
475. A chłopiec poszedł dalej -
476. Próbował moc balsamu.
477. Łączył pęknięcia głazów,
478. Krzemień z krzemieniem łączył,
479. Skałę spajał ze skałą.
480. Gdy wyprobował balsam
481. Lepiej niż mu kazano,
482. Do starca siwobrodego
483. Przyszedł i śmiało rzecze:
484. Oto balsam skuteczny.
485. Nawet się góry zrastają,
486. Gdy do ich ciał kamiennych
487. Ten balsam się przyłoży,
488. Przepaść ze szczytem się zrasta,
489. Taka jest moc balsamu!"
490. Starzec dotknął językiem,
491. Uznał, że maść jest dobra.
492. Nabrał balsamu na dłoń,
493. Namaścił Väinämöinena.
494. Najpierw go natarł z wierzchu,
495. Potem smarował od spodu,
496. Aż dotknął środka rany
497. I ozwał się tymi słowy:
498. "Nie moim ciałem dotykam,
499. Dotykam Stwórcy ciałem,
500. Balsamem z ziół i z drzew,
501. Rosą z czystego nieba.
502. Nie mojej używam siły,
503. Lecz sił używam Stwórcy.
504. To nie są moje słowa,
505. Lecz czysty oddech drzew.
506. Jeśli me usta są dobre,
507. Lepsze są usta Stwórcy,
508. Jeśli ci miła dłoń moja,
509. Dłoń Jego milsza ci będzie!"
510. to mówiąc starzc lał balsam
511. Słów owych i leku tego,
512. Który działał w dwójnasób:
513. Na umysł i na ciało.
514. Skręcał się Väinämöinen
515. Z bólu, co go opuszczał,
516. Wił się w cierpieniu strasznym,
517. Co z niego wychodziło -
518. W nim czuło się doskonale,
519. Jak w każdym chorym boleść.
520. Wreszcie cierpienie musiało
521. Opuścić ludzkie mieszkanie
522. I wychodziło długo:
523. Aż po szczyt Góry Bólu,
524. Po górę Kipumäki,
525. Gdzie nawet kamienie chore.
526. A starzec siwobrody
527. Chwycił kawał jedwabiu
528. I przygotował bandaż
529. Na nogę bohatera.
530. I tak przemawiać począł
531. Do rany i jedwabiu:
532. "Ten jedwab z płaszcza Stwórcy
533. Ściąłem na twe kolano,
534. To znakomity bandaż.
535. Ty chroń go teraz, Boże!
536. Jedwabnik dał ci płaszcz,
537. Ja część na bandaż wziąłem."
538. Dopiero wtedy Väinö
539. Prawdziwą poczuł ulgę;
540. Zdrowie jego wróciło
541. Jak po szarudze słońce,
542. Ciało stało się gibkie
543. Jak młoda topola wiosną.
544. Przestało boleć wewnątrz,
545. Wszędzie stało się zdrowe
546. I było bardziej całe
547. Niż kiedykolwiek przedtem.
548. Mógł Väinö chodzić jak dawniej:
549. Kolano zginał lekko.
550. Świat poweselał w nim
551. I dookoła niego.
552. Wzniósł stary Väinämöinen
553. Oczy ku wysokościom
554. I ujrzał swe źrenice
555. Niebem pogodne jasnym,
556. I słowa własne słyszał
557. Jaśniej niż kiedykolwiek:
558. "Sam jesteś sprawcą łaski,
559. Która na ciebie spływa
560. Z wysokiego sklepienia
561. Rosą na mądre zioła.
562. Oto prawdziwy Stwórca
563. Daje ci wsparcie swoje,
564. Dopokąd będziesz umiał
565. Siłę i moc czerpać z niego.
566. Chwała nadziei prawdziwej,
567. Która cię z sideł wyrywa
568. Na życie zastawionych,
569. Co nawet śmierć zwycięża
570. Srasznym zadaną żelazem!"
571. A potem stary Väinö
572. Spojrzeniem objął ziemię:
573. "Tu wyznaczone początki
574. I tu pisany koniec.
575. Cóż warta wiedza człowieka?
576. Co - władza i moc jego?
577. Ku Stwórcy trzeba się wzbijać
578. Bez niepotrzebnej pychy,
579. W zwyczajnej ziemskiej łodzi."

Runo X
1. Mocarny Väinämöinen
2. Odszukał swego konia
3. I zaprzągł go do sań.
4. Sanie pomalowane
5. Na kolor rudej sierści
6. Na śnieżnym śniegu stały.
7. Siadł w głębi sań na koźle
8. I smagnął konia batem.
9. Koń ruszył przeciw drodze,
10. Mkną sanie - cel się zbliża.
11. Brzozowe płozy płaczą,
12. Śpiewa dyszel z jarzębin,
13. Janczary ślepo dzwonią
14. Po bagniskach i polach,
15. Po łąkach ogołoconych.
16. Jechał Väinö w milczeniu,
17. Słowa nie rzekł do konia
18. Aż dnia trzeciego dotarł
19. Do drewnianego mostu.
20. Tu, na zboczach pól Osmo,
21. Na wrzosowiskach Kalevy,
22. Zatrzymał sanie w biegu
23. I długo dławione słowa
24. Wyrwały się z jego ust:
25. "Pyszałka lapońskiego,
26. Który mnie zwalił z konia
27. I rzucił na śmierć w morze,
28. Niech dosięgnie zaraza,
29. Niechaj go wilk wytropi.
30. Zaklęcia tego chłystka
31. Wrócić mi nie przeszkodziły
32. Do wrzosowisk Kalevy."
33. Jechał Väinö i śpiewał.
34. Z jego chmurnego śpiewu
35. Jodła rosła świecista -
36. Z igliwia cała złotego,
37. Koronę miała z kwiecia
38. I przebijała nią niebo.
39. Väinö czarował słowa,
40. Słowami czarował rzeczy.
41. Oto księżyc wprost z nieba
42. Zszedł nisko ku rosłej jodle,
43. A Wielka Niedźwiedzica
44. Zeskoczyła z wysoka
45. I jak złotnik złociła
46. Jej podniebne gałęzie.
47. Jechał Väinö powoli
48. W saniach ku swej siedzibie,
49. Lecz im bliżej był domu,
50. Tym głębszy gryzł go smutek,
51. Ponieważ przyrzekł święcie
52. starej pani w Pohjoli,
53. Że przyśle jej kowala,
54. Który wykuje Sampo,
55. Że kowal Ilmarinen
56. Odda się jej w niewolę,
57. Aby wykupic w zamian
58. Głowę Väinämöinena.
59. Już tutaj właśnie siedzi
60. Przy kuźni, w swoich saniach;
61. Słyszy dzwonienie młotów,
62. Co kują jego sumienie.
63. Wzdryga się mocny Väinö,
64. Ale do kuźni idzie.
65. Przerwał kowal robotę:
66. "Gdzieś tak długo przebywał?
67. Coś robił w wielkim świecie?
68. Co tam nowego słychać?"
69. Świat szeroki jak czas,
70. Długi jak śnieżna droga...
71. Zamieszkiwałem dni białe
72. Niezgłębionej Pohjoli,
73. Żyłem w Sarioli głuchej,
74. Pełnej czarnoksiężników."
75. "To ciekawe, co mówisz."
76. Kowal ściszył swój głos:
77. "A może masz coś dla mnie
78. Z tej przedziwnej podróży?"
79. "Dla ciebie? - stary Väinö
80. Aż się przysunął bliżej. -
81. Mam dla ciebie nowinę,
82. Na którą może czekasz.
83. Jest w Pohjoli dziewczyna,
84. Z tych, co znam - najpiękniejsza.
85. Wszystkich chłopców odrzuca,
86. Wszyscy w niej zakochani,
87. Bo jest wielkiej piękności.
88. Na jej twarzy śpi księżyc,
89. Słońce śpi na jej piersiach,
90. A Wielka Niedźwiedzica
91. Na jej ramionach leży.
92. Gwiazd siedem na jej plecach
93. Niebo kładzie co wieczór.
94. Tyś sławny Ilmarinen
95. I młotnik najzręczniejszy,
96. Który wieków obręcze
97. Na płynny czas nabija,
98. Do ciebie ta dziewczyna
99. Jak najpiękniejszy strumień,
100. Jeśli będziesz spragniony,
101. Sam do twych ust przypłynie."
102. Kowal pomyślał chwilę,
103. Młot uderzył w kowadło:
104. "Czuję, kujesz mój los,
105. Stary Väinämöinenie,
106. Tyś przecie moim kosztem
107. Wykupił swoją głowę,
108. Lecz dopóki żył będę,
109. Nie pójdę do Pohjoli,
110. Póki księżyc na niebie,
111. Nie wybiorę się w drogę
112. Do ponurej Sarioli,
113. Gdzie do junaków skrycie
114. Strzelają jak do wróbli
115. I jeszcze w morzu ich topią."
116. Natenczas Väinö dalej
117. Ilmarinenowi prawi:
118. Do tej pięknej dziewczyny
119. Dodaje piękno drugie:
120. Na skraju pola Osmo
121. Rośnie wysoka jodła,
122. Która kwitnie kwiatami
123. Możesz to sprawdzić wnet -
124. Księżyc śpi w jej wierzchołku,
125. A Wielka Niedźwiedzica
126. Wspina się po gałęziach."
127. "Ta rzecz jest nie do wiary -
128. Rzekł Ilmari - Nie wierzę,
129. Dopokąd nie ujrzę jej sam."
130. "Ponieważ nie chcesz wierzyć,
131. Więc chodźmy tam od razu,
132. Ażebyś sam zobaczył,
133. Czy prawda jest w mych słowach."
134. Poszli samowtór ujrzeć
135. Jodłę, co zakwitała,
136. Na skraju pola Osmo
137. Ujrzeli ją na jawie:
138. Na gałęziach spał księżyc
139. I spała niedźwiedzica.
140. Trącił kowala Väinö:
141. "Gdy niedźwiedź śpi na drzewie,
142. Nigdzie ci nie ucieknie,
143. Możesz byc tego pewien.
144. Wejdziesz w górę po jodle,
145. Już go upolowałeś."
146. Stanął zdumiony kowal
147. Na szczycie smukłej jodły
148. I księżyc brał w swe garście,
149. I niedźwiedzicę chwytał,
150. Ale co dotknął gwiazdy,
151. Znikała jak zaklęta,
152. Aż szumiał świerk zdziwiony,
153. Aż jodła przemówiła:
154. "Dlaczego tak się dręczysz,
155. I nie wiesz sam, co robisz?
156. Zrywasz fałszywy księżyc,
157. Chwytasz gwiazdę za rogi,
158. A gwiazdę w twoim oku
159. Tylko woda odbija."
160. Jodła wciąż jeszcze mówi,
161. Gdy stary Väinämöinen
162. Poderwał wiatr do góry,
163. Wierzchołek jej zachmurzył
164. Szybko, że kowal zniknął
165. Silnym porwany wiatrem.
166. To stało się tak nagle,
167. Że stary Väinämöinen
168. Nie zdążył zaklęć użyć,
169. Słowa rzucał w powietrze:
170. "Ciśnij go, błyskawico,
171. Aż do samej Pohjoli!
172. Unieś go, lekka burzo,
173. Na swoich skrzydłach z ognia."
174. I oto, na znak dany,
175. Ilmarinen w powietrzu
176. Leci jak iskra z kuźni,
177. Gdy młota grom uderzy.
178. Tnie drogę szybkim lotem,
179. Siedzi na karku wiatru,
180. Na grzbiecie niedźwiedzicy
181. W jasnym hełmie księżyca.
182. Ubrany w srebra runął
183. Na podwórzec u Louhi,
184. Na ścieżce do jej łaźni
185. Psy go nie dosłyszały,
186. Nie wyślepiły koty,
187. Lecz pani na Pohjoli,
188. Stara szczerbata Louhi,
189. Już jest przy nim w podwórzu,
190. Niewoli go słowami:
191. "Spadasz nam prosto z nieba!
192. Wyjęłam ciebie z wiatru
193. Tak cicho, że psy nawet
194. Nie wytropiły ciebie.
195. Przybywasz wprost z południa -
196. Poznaję po zapachu,
197. Ale z twarzy nie czytam
198. Jeszcze dobrze, kim jesteś?"
199. Ilmarinen nie wiedział,
200. Co się z nim nagle stało
201. I kto do niego mówi,
202. I jak się tutaj znalazł.
203. "Na pewno nie przybyłem
204. Psom twoim na zakąskę.
205. Bądź pewna, że wrót twoich
206. Jeszcze nie przestąpiłem."
207. Grzeczna pani Pohjoli
208. Dalej stawia pytania:
209. "Czy nie spotkałeś może
210. Kowala Ilmarinena?
211. Od tygodni czekamy,
212. Aby nam Sampo wykuł."
213. Kowal skłonił się nisko:
214. "Ja jestem Ilmarinen.
215. Spadam tu prosto z nieba,
216. Omal że i przez komin."
217. Pani biegnie do domu
218. Lekko jak młody wróbel:
219. "Córko moja najmłodsza
220. I najpiękniejsza z córek,
221. Ubierajże się prędko,
222. Wdziej szaty najpiękniejsze.
223. Koszulę czystą przywdziej,
224. Ze skrzyni weź klejnoty
225. I zawieś je na szyi,
226. I suknię malinową
227. Nałóż na swoje ciało,
228. Aby się różowiło
229. Jak po kąpieli w rzece,
230. Ażeby oczy twoje
231. Świeciły jak dwie iskry,
232. Gdy kowal Ilmarinen
233. Przestąpi nasze progi."
234. Już dziewczyna w komorze
235. Stroje wesołe wdziewa,
236. Klejnoty w nią wrastają
237. Jak dojrzałe owoce.
238. Pas z miedzi objął kibić,
239. Pas złoty objął biodra,
240. Chusty zielonomorskie
241. Owinęły jej czoło.
242. Gdy wyszła ze spichlerza,
243. Oniemiało podwórze;
244. Najpiękniejsza dziewczyna
245. Na lądzie i na morzu
246. Szła z oczami lśniącymi,
247. Aż jaśniała Pohjola.
248. Szła z czołem odsłoniętym
249. Nie dotykając ziemi,
250. Z twarzą tak rozjaśnioną,
251. Że w niebie kolor wzbierał,
252. Z policzkami jak mleko,
253. Na które spadła róża.
254. Skromnie złoto jaśniało,
255. Srebrna świeciła klamra.
256. Wtedy pani Louhi
257. W dom już prosi kowala
258. Do świetlicy Sarioli,
259. Gdzie go za stołem gości.
260. "Jedz, pij, Ilmarinenie!
261. Powiedz, czy jesteś gotów
262. Kuć czarodziejskie Sampo
263. I piękne, zdobne wieko?
264. Czy masz piórko łabędzie,
265. Aby śmigło zestroić
266. Do młyna cudownego?
267. Czy masz ziarno jęczmienia
268. I garść jagnięcej wełny?"
269. Odrzekł jej dumnie kowal:
270. "Wykuję składne Sampo,
271. Wyrzeźbię wieko zdobne,
272. Znajdę pióro łabędzie,
273. Zestroję z niego śmigło
274. Do młyna cudownego,
275. Dam ci ziarno jęczmienia
276. I garść jagnięcej wełny.
277. Czy wiesz, że kułem niebo
278. I pokrywę ogromną?
279. Zrobiłem to z niczego,
280. Bez młotka i bez gwoździ..."
281. Jak siedział przy jej stole,
282. Tak stanął do roboty.
283. Nie miał miejsca na kuźnię
284. Ani żadnych narzędzi.
285. Nie było wiatru, miecha,
286. Pieca ani kowadła,
287. Młota, a nawet kleszczy -
288. Był tylko Ilmarinen.
289. Zmierzał do drzwi pośpiesznie,
290. W próg uderzył obcasem:
291. "Dziwić się możesz, pani,
292. Że rękami gołymi
293. Chcę z ziemi rwać żelazo,
294. Pięścią je kuć na wietrze,
295. Mam ja głowę na karku,
296. Co zechcę, zaraz zrobię."
297. Znalazł miejsce na kuźnię
298. I płaski kąt na miechy,
299. Gdzie się pola uprawne
300. Z łąkami spotykały.
301. Miłe miejsce do pracy -
302. To połowa roboty.
303. Kowal trzy dni obchodził
304. To miejsce jednym krokiem,
305. Aż znalazł, czego szukał:
306. Brunatnozłote skały.
307. Rozniecił na nich ogień,
308. Miech wiatrom do ust przydał
309. I piec zaczął murować.
310. W krwawe pieca wnętrzności
311. Rdzenne kamienie rzucał.
312. Wziął tuzin niewolników,
313. Aby dmuchali w miechy;
314. Słabsi drew dorzucali,
315. Tężsi dmuchali w ogień
316. Przez długie dni polarne,
317. Przez trzy polarne noce.
318. Od roboty bezsennej
319. Kamienie wrosły w pięty,
320. Krzemienie w palce nóg.
321. Kowal zajrzał do pieca,
322. Skoro dzień pierwszy minął,
323. I ujrzał w palenisku,
324. Jakie jest żaru dzieło.
325. Łuk z płomienia wyskoczył
326. Jak złoty wąż sprężony;
327. Pysk i ogon miał srebrny,
328. A ostrze strzały - z miedzi,
329. Śmiercią wiało od niego,
330. Niedobrą, złowróżebną.
331. Załamał łuk na kolanie
332. Szlachetny Ilmarinen,
333. Łuk niesie tylko śmierć -
334. Niech sam od śmierci ginie!
335. Cisnął łuk połamany
336. W czyste płomienie pieca,
337. W ogień co sił dąć kazał
338. Kamiennym niewolnikom.
339. Drugiego dnia się schylił
340. Nad ogniem po raz drugi.
341. Oto z czeluści pieca
342. Statek morski wypłynął.
343. Czerwony był jak słońce;
344. Dziób i rufa złocone,
345. Uchwyty wioseł z miedzi,
346. Siedzenie z mchu zielone.
347. Wspaniały był to statek,
348. Lecz złe miał obyczaje,
349. Bez słowa parł na wojnę,
350. Na cudzy dybał brzeg.
351. Szlachetny Ilmarinen
352. Rozbił ten statek w drzazgi,
353. Pokruszył w drobny mak
354. I w palenisko cisnął.
355. I znowu dąć rozkazał
356. Płucami najemnymi
357. Kamiennym niewolnikom
358. W czerwoną gardziel ognia.
359. Trzeciego dnia ponownie
360. W czerwoną zajrzał otchłań,
361. Niepewny, co ci ludzie
362. Mogą w ogniu wytopić.
363. Wtedy jałowy cielec,
364. Z tarczą słońca na czole,
365. Na krzemiennych kopytach
366. Wyskoczył z kłębów dymu
367. Zjuszonym złotorożcem,
368. A za nim Niedźwiedzica
369. Na siedmiu gwiazdach mknęła.
370. Wspaniały był złotorożec,
371. Lecz złe miał obyczaje -
372. Mleko w trawie rozlewał
373. I lizał mech bezpłodnie.
374. Roztropny Ilmarinen
375. Nie skusił się na cudo,
376. Które ślepiło rogiem,
377. Lecz nie dawało mleka.
378. Pociął cielca na ćwierci,
379. Cisnął w ogień i czekał,
380. Co żar urodzić zdoła
381. Za niewolników sprawą.
382. Czwartego dnia Ilmari
383. Wyciągnął z pieca pług -
384. Przez żar zrodzone dzieło
385. Kamiennych niewolników.
386. Pług był piękny nad podziw,
387. Ale nie raczył słuchać
388. tego, kto nim kierował.
389. Wyskakiwał spod skiby
390. I ciągnął bruzdę wstecz,
391. Skakał jak z miedzy zając,
392. Gdy ucieka przed psem.
393. Mądry kowalIlmari
394. Dopieca wrzucił pług
395. I kazał wiatrom dąć
396. W płuca wielkiego miecha.
397. Zleciały wiatry cztery
398. Z czterech stron świata naraz
399. I zamiast niewolników
400. Same zadęły w miech.
401. Dęły prawie dni trzy,
402. dmuchały jak najęte,
403. Aż płomień poprzez ściany
404. Przenikał żarem piec,
405. Cały już w kłębach iskier.
406. Dopiero z czterech wiatrów,
407. Z ognia, co rozdmuchały,
408. Z cierpliwości kowalskiej
409. Zaczęło rosnąć Sampo
410. I barwne, zdobne wieko.
411. Wtedy młot w rękach jego
412. Uskrzydlił się i zaczął
413. Kuć w lot, jak błyskawica
414. W czas burzy kuje ziemię,
415. Wykuwał z głowy pomysł
416. Prosto w przedmiot niezbędny.
417. Było to sławne Sampo,
418. trzy czynności spełniało:
419. W jednej ścianie był młyn,
420. Wyrabiał mąkę chlebną,
421. W drugiej był młyn na sól,
422. A w trzeciej - na pieniądze.
423. Wyskoczył z ognia Sampo
424. I zaczął szybko mleć
425. Pulchną mąkę na pączki,
426. Grubszą mąkę na chleb.
427. Barwna pokrywa wieka
428. Kręciłasię jak wiatrak:
429. Raz sypała się mąka,
430. Raz pieniądze, raz sól.
431. Zabrała pani Louhi
432. Ten skarb dla niej wykuty.
433. Poniosła go jak jastrząb
434. W szponach miedzianym wzgórzem.
435. Sampo korzenie puścił
436. Dziewięć sążni głęboko;
437. Jednym pędem wrósł w ziemię,
438. Drugim w głęboką wodę,
439. A trzecim wrósł w jej okno.
440. Zamknięty dziewięć razy,
441. Stał się własnością ludzi.
442. "Dajcie mi teraz dziewczynę,
443. Słowa nie rzekłemo niej,
444. Kułem w cnocie żelazo
445. Nie myśląc o je wdziękach,
446. Lecz teraz mi potrzebna
447. Bardziej niż talent mój."
448. Wtedy panna z Pohjoli
449. Sfrunęła w jego ucho:
450. "Gdy pójdę w inne strony,
451. Ptaki nie pójdą za mną.
452. Chcesz, abym śpiew tych lasów
453. Pozostawiła wiatrom?
454. Zmarłyby wszystkie ptaki,
455. Gdybym ja stąd odeszła,
456. A moje młode lata
457. Jak brzeg jezior bez pieśni
458. Zarosłyby sitowiem.
459. Bez swawoli mych stóp
460. Uschłyby łąki z tęsknoty,
461. Lasy przestałyby rosnąć."
462. Smutek czarny jak sadza
463. siadł na czole kowala,
464. A przekrzywiona czapa
465. Cierpiała z jego głową.
466. Rozmyślał: cisnąć w diabły
467. Kraj przebiegły w chytrości,
468. Który spajał żelazem
469. Przez pracowite dni.
470. Niech jesień liść zielony
471. Pożera sobie sama,
472. On stąd odjedzie szybko
473. Nie żałując niczego.
474. Już pani na Pohjoli
475. Dłoń mu kładzie na czoło:
476. Twój humor dziś jak rdza,
477. Którą żelazo gryzie,
478. Czy aby nie zamierzasz
479. W rodzinny czmychnąć próg?
480. Czy gniew cię nie rozpala?"
481. "Tak, pani - odrzekł kowal
482. Nadchmurnie zbuntowany. -
483. Pragnę wrócić do domu
484. I w swoim umrzeć kraju."
485. "Umrzeć? Najpierw się posil."
486. Do stołu go prowadzi,
487. Poi, karmi jak matka,
488. Potem na łódź pod żaglem,
489. Przy sterze, dobrym wietrze,
490. Wygodnie go sadowi.
491. Lecz kowal Ilmarinen
492. Dziewczynę w sercu miał,
493. Chociaż już jej nie widział,
494. Czuł wszędzie jej obecność -
495. Z każdym dniem coraz głębiej.
496. Rodzinne, żyzne brzegi
497. Wstępowały bez słowa
498. W puste serce żeglarza.
499. A wreszcie dnia trzeciego,
500. Gdy przybył w domu progi,
501. Wyszedł Väinö naprzeciw
502. I pytał go proroczo:
503. "Stworzyłeś cudne Sampo.
504. Czy ono, bracie, już miele?
505. Powiedz, Ilmarinenie,
506. Młotniku doskonały!"
507. "Młyn miele od świtania
508. Skrzynię mąki dla domu,
509. Drugą miele dla ludzi,
510. Na zapas miele trzecią."

Runo X
1. Mocarny Väinämöinen
2. Odszukał swego konia
3. I zaprzągł go do sań.
4. Sanie pomalowane
5. Na kolor rudej sierści
6. Na śnieżnym śniegu stały.
7. Siadł w głębi sań na koźle
8. I smagnął konia batem.
9. Koń ruszył przeciw drodze,
10. Mkną sanie - cel się zbliża.
11. Brzozowe płozy płaczą,
12. Śpiewa dyszel z jarzębin,
13. Janczary ślepo dzwonią
14. Po bagniskach i polach,
15. Po łąkach ogołoconych.
16. Jechał Väinö w milczeniu,
17. Słowa nie rzekł do konia
18. Aż dnia trzeciego dotarł
19. Do drewnianego mostu.
20. Tu, na zboczach pól Osmo,
21. Na wrzosowiskach Kalevy,
22. Zatrzymał sanie w biegu
23. I długo dławione słowa
24. Wyrwały się z jego ust:
25. "Pyszałka lapońskiego,
26. Który mnie zwalił z konia
27. I rzucił na śmierć w morze,
28. Niech dosięgnie zaraza,
29. Niechaj go wilk wytropi.
30. Zaklęcia tego chłystka
31. Wrócić mi nie przeszkodziły
32. Do wrzosowisk Kalevy."
33. Jechał Väinö i śpiewał.
34. Z jego chmurnego śpiewu
35. Jodła rosła świecista -
36. Z igliwia cała złotego,
37. Koronę miała z kwiecia
38. I przebijała nią niebo.
39. Väinö czarował słowa,
40. Słowami czarował rzeczy.
41. Oto księżyc wprost z nieba
42. Zszedł nisko ku rosłej jodle,
43. A Wielka Niedźwiedzica
44. Zeskoczyła z wysoka
45. I jak złotnik złociła
46. Jej podniebne gałęzie.
47. Jechał Väinö powoli
48. W saniach ku swej siedzibie,
49. Lecz im bliżej był domu,
50. Tym głębszy gryzł go smutek,
51. Ponieważ przyrzekł święcie
52. starej pani w Pohjoli,
53. Że przyśle jej kowala,
54. Który wykuje Sampo,
55. Że kowal Ilmarinen
56. Odda się jej w niewolę,
57. Aby wykupic w zamian
58. Głowę Väinämöinena.
59. Już tutaj właśnie siedzi
60. Przy kuźni, w swoich saniach;
61. Słyszy dzwonienie młotów,
62. Co kują jego sumienie.
63. Wzdryga się mocny Väinö,
64. Ale do kuźni idzie.
65. Przerwał kowal robotę:
66. "Gdzieś tak długo przebywał?
67. Coś robił w wielkim świecie?
68. Co tam nowego słychać?"
69. Świat szeroki jak czas,
70. Długi jak śnieżna droga...
71. Zamieszkiwałem dni białe
72. Niezgłębionej Pohjoli,
73. Żyłem w Sarioli głuchej,
74. Pełnej czarnoksiężników."
75. "To ciekawe, co mówisz."
76. Kowal ściszył swój głos:
77. "A może masz coś dla mnie
78. Z tej przedziwnej podróży?"
79. "Dla ciebie? - stary Väinö
80. Aż się przysunął bliżej. -
81. Mam dla ciebie nowinę,
82. Na którą może czekasz.
83. Jest w Pohjoli dziewczyna,
84. Z tych, co znam - najpiękniejsza.
85. Wszystkich chłopców odrzuca,
86. Wszyscy w niej zakochani,
87. Bo jest wielkiej piękności.
88. Na jej twarzy śpi księżyc,
89. Słońce śpi na jej piersiach,
90. A Wielka Niedźwiedzica
91. Na jej ramionach leży.
92. Gwiazd siedem na jej plecach
93. Niebo kładzie co wieczór.
94. Tyś sławny Ilmarinen
95. I młotnik najzręczniejszy,
96. Który wieków obręcze
97. Na płynny czas nabija,
98. Do ciebie ta dziewczyna
99. Jak najpiękniejszy strumień,
100. Jeśli będziesz spragniony,
101. Sam do twych ust przypłynie."
102. Kowal pomyślał chwilę,
103. Młot uderzył w kowadło:
104. "Czuję, kujesz mój los,
105. Stary Väinämöinenie,
106. Tyś przecie moim kosztem
107. Wykupił swoją głowę,
108. Lecz dopóki żył będę,
109. Nie pójdę do Pohjoli,
110. Póki księżyc na niebie,
111. Nie wybiorę się w drogę
112. Do ponurej Sarioli,
113. Gdzie do junaków skrycie
114. Strzelają jak do wróbli
115. I jeszcze w morzu ich topią."
116. Natenczas Väinö dalej
117. Ilmarinenowi prawi:
118. Do tej pięknej dziewczyny
119. Dodaje piękno drugie:
120. Na skraju pola Osmo
121. Rośnie wysoka jodła,
122. Która kwitnie kwiatami
123. Możesz to sprawdzić wnet -
124. Księżyc śpi w jej wierzchołku,
125. A Wielka Niedźwiedzica
126. Wspina się po gałęziach."
127. "Ta rzecz jest nie do wiary -
128. Rzekł Ilmari - Nie wierzę,
129. Dopokąd nie ujrzę jej sam."
130. "Ponieważ nie chcesz wierzyć,
131. Więc chodźmy tam od razu,
132. Ażebyś sam zobaczył,
133. Czy prawda jest w mych słowach."
134. Poszli samowtór ujrzeć
135. Jodłę, co zakwitała,
136. Na skraju pola Osmo
137. Ujrzeli ją na jawie:
138. Na gałęziach spał księżyc
139. I spała niedźwiedzica.
140. Trącił kowala Väinö:
141. "Gdy niedźwiedź śpi na drzewie,
142. Nigdzie ci nie ucieknie,
143. Możesz byc tego pewien.
144. Wejdziesz w górę po jodle,
145. Już go upolowałeś."
146. Stanął zdumiony kowal
147. Na szczycie smukłej jodły
148. I księżyc brał w swe garście,
149. I niedźwiedzicę chwytał,
150. Ale co dotknął gwiazdy,
151. Znikała jak zaklęta,
152. Aż szumiał świerk zdziwiony,
153. Aż jodła przemówiła:
154. "Dlaczego tak się dręczysz,
155. I nie wiesz sam, co robisz?
156. Zrywasz fałszywy księżyc,
157. Chwytasz gwiazdę za rogi,
158. A gwiazdę w twoim oku
159. Tylko woda odbija."
160. Jodła wciąż jeszcze mówi,
161. Gdy stary Väinämöinen
162. Poderwał wiatr do góry,
163. Wierzchołek jej zachmurzył
164. Szybko, że kowal zniknął
165. Silnym porwany wiatrem.
166. To stało się tak nagle,
167. Że stary Väinämöinen
168. Nie zdążył zaklęć użyć,
169. Słowa rzucał w powietrze:
170. "Ciśnij go, błyskawico,
171. Aż do samej Pohjoli!
172. Unieś go, lekka burzo,
173. Na swoich skrzydłach z ognia."
174. I oto, na znak dany,
175. Ilmarinen w powietrzu
176. Leci jak iskra z kuźni,
177. Gdy młota grom uderzy.
178. Tnie drogę szybkim lotem,
179. Siedzi na karku wiatru,
180. Na grzbiecie niedźwiedzicy
181. W jasnym hełmie księżyca.
182. Ubrany w srebra runął
183. Na podwórzec u Louhi,
184. Na ścieżce do jej łaźni
185. Psy go nie dosłyszały,
186. Nie wyślepiły koty,
187. Lecz pani na Pohjoli,
188. Stara szczerbata Louhi,
189. Już jest przy nim w podwórzu,
190. Niewoli go słowami:
191. "Spadasz nam prosto z nieba!
192. Wyjęłam ciebie z wiatru
193. Tak cicho, że psy nawet
194. Nie wytropiły ciebie.
195. Przybywasz wprost z południa -
196. Poznaję po zapachu,
197. Ale z twarzy nie czytam
198. Jeszcze dobrze, kim jesteś?"
199. Ilmarinen nie wiedział,
200. Co się z nim nagle stało
201. I kto do niego mówi,
202. I jak się tutaj znalazł.
203. "Na pewno nie przybyłem
204. Psom twoim na zakąskę.
205. Bądź pewna, że wrót twoich
206. Jeszcze nie przestąpiłem."
207. Grzeczna pani Pohjoli
208. Dalej stawia pytania:
209. "Czy nie spotkałeś może
210. Kowala Ilmarinena?
211. Od tygodni czekamy,
212. Aby nam Sampo wykuł."
213. Kowal skłonił się nisko:
214. "Ja jestem Ilmarinen.
215. Spadam tu prosto z nieba,
216. Omal że i przez komin."
217. Pani biegnie do domu
218. Lekko jak młody wróbel:
219. "Córko moja najmłodsza
220. I najpiękniejsza z córek,
221. Ubierajże się prędko,
222. Wdziej szaty najpiękniejsze.
223. Koszulę czystą przywdziej,
224. Ze skrzyni weź klejnoty
225. I zawieś je na szyi,
226. I suknię malinową
227. Nałóż na swoje ciało,
228. Aby się różowiło
229. Jak po kąpieli w rzece,
230. Ażeby oczy twoje
231. Świeciły jak dwie iskry,
232. Gdy kowal Ilmarinen
233. Przestąpi nasze progi."
234. Już dziewczyna w komorze
235. Stroje wesołe wdziewa,
236. Klejnoty w nią wrastają
237. Jak dojrzałe owoce.
238. Pas z miedzi objął kibić,
239. Pas złoty objął biodra,
240. Chusty zielonomorskie
241. Owinęły jej czoło.
242. Gdy wyszła ze spichlerza,
243. Oniemiało podwórze;
244. Najpiękniejsza dziewczyna
245. Na lądzie i na morzu
246. Szła z oczami lśniącymi,
247. Aż jaśniała Pohjola.
248. Szła z czołem odsłoniętym
249. Nie dotykając ziemi,
250. Z twarzą tak rozjaśnioną,
251. Że w niebie kolor wzbierał,
252. Z policzkami jak mleko,
253. Na które spadła róża.
254. Skromnie złoto jaśniało,
255. Srebrna świeciła klamra.
256. Wtedy pani Louhi
257. W dom już prosi kowala
258. Do świetlicy Sarioli,
259. Gdzie go za stołem gości.
260. "Jedz, pij, Ilmarinenie!
261. Powiedz, czy jesteś gotów
262. Kuć czarodziejskie Sampo
263. I piękne, zdobne wieko?
264. Czy masz piórko łabędzie,
265. Aby śmigło zestroić
266. Do młyna cudownego?
267. Czy masz ziarno jęczmienia
268. I garść jagnięcej wełny?"
269. Odrzekł jej dumnie kowal:
270. "Wykuję składne Sampo,
271. Wyrzeźbię wieko zdobne,
272. Znajdę pióro łabędzie,
273. Zestroję z niego śmigło
274. Do młyna cudownego,
275. Dam ci ziarno jęczmienia
276. I garść jagnięcej wełny.
277. Czy wiesz, że kułem niebo
278. I pokrywę ogromną?
279. Zrobiłem to z niczego,
280. Bez młotka i bez gwoździ..."
281. Jak siedział przy jej stole,
282. Tak stanął do roboty.
283. Nie miał miejsca na kuźnię
284. Ani żadnych narzędzi.
285. Nie było wiatru, miecha,
286. Pieca ani kowadła,
287. Młota, a nawet kleszczy -
288. Był tylko Ilmarinen.
289. Zmierzał do drzwi pośpiesznie,
290. W próg uderzył obcasem:
291. "Dziwić się możesz, pani,
292. Że rękami gołymi
293. Chcę z ziemi rwać żelazo,
294. Pięścią je kuć na wietrze,
295. Mam ja głowę na karku,
296. Co zechcę, zaraz zrobię."
297. Znalazł miejsce na kuźnię
298. I płaski kąt na miechy,
299. Gdzie się pola uprawne
300. Z łąkami spotykały.
301. Miłe miejsce do pracy -
302. To połowa roboty.
303. Kowal trzy dni obchodził
304. To miejsce jednym krokiem,
305. Aż znalazł, czego szukał:
306. Brunatnozłote skały.
307. Rozniecił na nich ogień,
308. Miech wiatrom do ust przydał
309. I piec zaczął murować.
310. W krwawe pieca wnętrzności
311. Rdzenne kamienie rzucał.
312. Wziął tuzin niewolników,
313. Aby dmuchali w miechy;
314. Słabsi drew dorzucali,
315. Tężsi dmuchali w ogień
316. Przez długie dni polarne,
317. Przez trzy polarne noce.
318. Od roboty bezsennej
319. Kamienie wrosły w pięty,
320. Krzemienie w palce nóg.
321. Kowal zajrzał do pieca,
322. Skoro dzień pierwszy minął,
323. I ujrzał w palenisku,
324. Jakie jest żaru dzieło.
325. Łuk z płomienia wyskoczył
326. Jak złoty wąż sprężony;
327. Pysk i ogon miał srebrny,
328. A ostrze strzały - z miedzi,
329. Śmiercią wiało od niego,
330. Niedobrą, złowróżebną.
331. Załamał łuk na kolanie
332. Szlachetny Ilmarinen,
333. Łuk niesie tylko śmierć -
334. Niech sam od śmierci ginie!
335. Cisnął łuk połamany
336. W czyste płomienie pieca,
337. W ogień co sił dąć kazał
338. Kamiennym niewolnikom.
339. Drugiego dnia się schylił
340. Nad ogniem po raz drugi.
341. Oto z czeluści pieca
342. Statek morski wypłynął.
343. Czerwony był jak słońce;
344. Dziób i rufa złocone,
345. Uchwyty wioseł z miedzi,
346. Siedzenie z mchu zielone.
347. Wspaniały był to statek,
348. Lecz złe miał obyczaje,
349. Bez słowa parł na wojnę,
350. Na cudzy dybał brzeg.
351. Szlachetny Ilmarinen
352. Rozbił ten statek w drzazgi,
353. Pokruszył w drobny mak
354. I w palenisko cisnął.
355. I znowu dąć rozkazał
356. Płucami najemnymi
357. Kamiennym niewolnikom
358. W czerwoną gardziel ognia.
359. Trzeciego dnia ponownie
360. W czerwoną zajrzał otchłań,
361. Niepewny, co ci ludzie
362. Mogą w ogniu wytopić.
363. Wtedy jałowy cielec,
364. Z tarczą słońca na czole,
365. Na krzemiennych kopytach
366. Wyskoczył z kłębów dymu
367. Zjuszonym złotorożcem,
368. A za nim Niedźwiedzica
369. Na siedmiu gwiazdach mknęła.
370. Wspaniały był złotorożec,
371. Lecz złe miał obyczaje -
372. Mleko w trawie rozlewał
373. I lizał mech bezpłodnie.
374. Roztropny Ilmarinen
375. Nie skusił się na cudo,
376. Które ślepiło rogiem,
377. Lecz nie dawało mleka.
378. Pociął cielca na ćwierci,
379. Cisnął w ogień i czekał,
380. Co żar urodzić zdoła
381. Za niewolników sprawą.
382. Czwartego dnia Ilmari
383. Wyciągnął z pieca pług -
384. Przez żar zrodzone dzieło
385. Kamiennych niewolników.
386. Pług był piękny nad podziw,
387. Ale nie raczył słuchać
388. tego, kto nim kierował.
389. Wyskakiwał spod skiby
390. I ciągnął bruzdę wstecz,
391. Skakał jak z miedzy zając,
392. Gdy ucieka przed psem.
393. Mądry kowalIlmari
394. Dopieca wrzucił pług
395. I kazał wiatrom dąć
396. W płuca wielkiego miecha.
397. Zleciały wiatry cztery
398. Z czterech stron świata naraz
399. I zamiast niewolników
400. Same zadęły w miech.
401. Dęły prawie dni trzy,
402. dmuchały jak najęte,
403. Aż płomień poprzez ściany
404. Przenikał żarem piec,
405. Cały już w kłębach iskier.
406. Dopiero z czterech wiatrów,
407. Z ognia, co rozdmuchały,
408. Z cierpliwości kowalskiej
409. Zaczęło rosnąć Sampo
410. I barwne, zdobne wieko.
411. Wtedy młot w rękach jego
412. Uskrzydlił się i zaczął
413. Kuć w lot, jak błyskawica
414. W czas burzy kuje ziemię,
415. Wykuwał z głowy pomysł
416. Prosto w przedmiot niezbędny.
417. Było to sławne Sampo,
418. trzy czynności spełniało:
419. W jednej ścianie był młyn,
420. Wyrabiał mąkę chlebną,
421. W drugiej był młyn na sól,
422. A w trzeciej - na pieniądze.
423. Wyskoczył z ognia Sampo
424. I zaczął szybko mleć
425. Pulchną mąkę na pączki,
426. Grubszą mąkę na chleb.
427. Barwna pokrywa wieka
428. Kręciłasię jak wiatrak:
429. Raz sypała się mąka,
430. Raz pieniądze, raz sól.
431. Zabrała pani Louhi
432. Ten skarb dla niej wykuty.
433. Poniosła go jak jastrząb
434. W szponach miedzianym wzgórzem.
435. Sampo korzenie puścił
436. Dziewięć sążni głęboko;
437. Jednym pędem wrósł w ziemię,
438. Drugim w głęboką wodę,
439. A trzecim wrósł w jej okno.
440. Zamknięty dziewięć razy,
441. Stał się własnością ludzi.
442. "Dajcie mi teraz dziewczynę,
443. Słowa nie rzekłemo niej,
444. Kułem w cnocie żelazo
445. Nie myśląc o je wdziękach,
446. Lecz teraz mi potrzebna
447. Bardziej niż talent mój."
448. Wtedy panna z Pohjoli
449. Sfrunęła w jego ucho:
450. "Gdy pójdę w inne strony,
451. Ptaki nie pójdą za mną.
452. Chcesz, abym śpiew tych lasów
453. Pozostawiła wiatrom?
454. Zmarłyby wszystkie ptaki,
455. Gdybym ja stąd odeszła,
456. A moje młode lata
457. Jak brzeg jezior bez pieśni
458. Zarosłyby sitowiem.
459. Bez swawoli mych stóp
460. Uschłyby łąki z tęsknoty,
461. Lasy przestałyby rosnąć."
462. Smutek czarny jak sadza
463. siadł na czole kowala,
464. A przekrzywiona czapa
465. Cierpiała z jego głową.
466. Rozmyślał: cisnąć w diabły
467. Kraj przebiegły w chytrości,
468. Który spajał żelazem
469. Przez pracowite dni.
470. Niech jesień liść zielony
471. Pożera sobie sama,
472. On stąd odjedzie szybko
473. Nie żałując niczego.
474. Już pani na Pohjoli
475. Dłoń mu kładzie na czoło:
476. Twój humor dziś jak rdza,
477. Którą żelazo gryzie,
478. Czy aby nie zamierzasz
479. W rodzinny czmychnąć próg?
480. Czy gniew cię nie rozpala?"
481. "Tak, pani - odrzekł kowal
482. Nadchmurnie zbuntowany. -
483. Pragnę wrócić do domu
484. I w swoim umrzeć kraju."
485. "Umrzeć? Najpierw się posil."
486. Do stołu go prowadzi,
487. Poi, karmi jak matka,
488. Potem na łódź pod żaglem,
489. Przy sterze, dobrym wietrze,
490. Wygodnie go sadowi.
491. Lecz kowal Ilmarinen
492. Dziewczynę w sercu miał,
493. Chociaż już jej nie widział,
494. Czuł wszędzie jej obecność -
495. Z każdym dniem coraz głębiej.
496. Rodzinne, żyzne brzegi
497. Wstępowały bez słowa
498. W puste serce żeglarza.
499. A wreszcie dnia trzeciego,
500. Gdy przybył w domu progi,
501. Wyszedł Väinö naprzeciw
502. I pytał go proroczo:
503. "Stworzyłeś cudne Sampo.
504. Czy ono, bracie, już miele?
505. Powiedz, Ilmarinenie,
506. Młotniku doskonały!"
507. "Młyn miele od świtania
508. Skrzynię mąki dla domu,
509. Drugą miele dla ludzi,
510. Na zapas miele trzecią."
Runo XI
1. Pora pieśń zacząć o Ahtim.
2. Witaj, wesoły druhu!
3. Towarzyszu kompanii,
4. Gdzie kryłeś się tak długo?
5. Ten chłopak niefrasobliwy,
6. Lempiego syn z wyspy Saari,
7. Rósł w domu matki swojej,
8. W domu nad brzegiem zatoki,
9. W zakolu Kaukoniemi.
10. Nie było nad Ahtiego
11. Dorodniejszego chłopca:
12. W pasie gibki jak trzcina,
13. Do miłej kroków nie liczył.
14. Najbardziej mu dokuczała
15. Szalona wyobraźnia,
16. Nieposkromiona fantazja.
17. Przepadał na całe noce
18. Po wsiach za kobietami.
19. Ten syn obfitych łowów,
20. Karmiony świeżą rybą,
21. Kręcił się wokół dziewczyn
22. Bez przerwy jak wrzeciono.
23. Jedna tylko dziewczyna,
24. Kylli było jej imię,
25. Cudowny kwiat wyspy Saari,
26. Była dlań niedostępna,
27. Nie wychodziła z domu
28. Na wesołe zabawy.
29. Szła wieść o jej urodzie
30. Z ust do ust jak dobre wino.
31. Ona odmawia słońcu
32. Ręki dla jego syna,
33. Ma wyższe powinności -
34. Czeka robota w polu.
35. Odrzuca księżyca księstwo,
36. Który dla swego syna
37. Chce wynieść piękno dziewczyny
38. Wyżej niż gwiazdy świecą.
39. Gwiazda najwyższa chce zostać
40. Jej najbogatszą teściową,
41. Nie daje synom gwiazd
42. Praw do ślubnego pierścienia.
43. Przybyli chłopcy z Estonii
44. Na koniach malowanych,
45. Przybyli chłopcy z Ingrii -
46. Nawet do nich nie wyszła.
47. "Daremnie rzucacie srebrem,
48. Na próżno złotem dzwonicie,
49. Daremno depczecie trawę
50. Za oknem, pod moim płotem.
51. Nie pójdę do Estonii,
52. Nie pójdę za nic w świecie;
53. Nie znoszę estońskiej strawy,
54. Nie lubię ryb estońskich,
55. Estońskich rybaków nie lubię,
56. Nie znoszę estońskich wioseł.
57. Nie pójdę też do Ingrii
58. Nad nędzne jej wybrzeża,
59. Gdzie nawet drzewa głodują,
60. A studnie są bez wody,
61. Gdzie nie dają łuczywa
62. Na noc do izby ciemnej,
63. Trzeba by mi łzy spijać
64. Płynące z mojej urody."
65. A wtedy nasz bohater,
66. Bezwzględny Lemminkäinen,
67. Gdy to zza węgła usłyszał,
68. Podskoczył w górę jak komin
69. I zaczął szumieć na dachu
70. Dymem kadzideł dla panny.
71. Matka go ostrzegała:
72. "Ciebie za próg nie wpuszczą,
73. Czymże jesteś, biedaku,
74. Dla możnej rodziny z Saari?"
75. "Jestem ubogi dla siebie,
76. Dla niej będę bogaty;
77. Zręczność mnie urodziła,
78. Honor jest moim panem,
79. Gdy jestem zakochany,
80. Kochanej z rąk nie puszczę."
81. Padają ostatnie przestrogi,
82. Przebiegłe upomnienia:
83. "Dziewczęta ciebie wyśmieją,
84. Kobiety kpić będą z ciebie."
85. Lemminkäinen nie słucha
86. Rad mądrej swojej matki.
87. "Ja śmiech każdej kobiety
88. Wpędzę z powrotem do brzucha,
89. Gdy jej niemowlę wręczę,
90. Podarek miłości mojej.
91. Nie boję się śmiechu kobiet
92. Ani chichotów panien."
93. "Niedobrze! - woła matka -
94. Niedobrze z tobą, chłopcze,
95. Porywasz się jak szalony
96. Na całą wyspę kobiet?
97. Stu wojowników z mieczami,
98. Stu konkurentów z Saari
99. Taką ci sprawi łaźnię,
100. Że krwi ci zbraknie w żyłach!"
101. Lemminkäinen nie słuchał
102. Przestróg swej matki starej.
103. Wybrał młodego ogiera,
104. Jak on sam ognistego,
105. Ogiera przedniej maści -
106. Drugiego takiego nie było.
107. Zaprzągł ogiera do sań,
108. Lejce naprężył w konkury.
109. Osadził się jak strzała
110. W lejcach napiętych do celu.
111. Trafił jak kulą w płot
112. W małą uliczkę wioskową.
113. Huknęły śmiechem kobiety,
114. Gdy pacnął prosto w śnieg,
115. Sanie wielkie jak niecki
116. Wywrócił dnem do góry,
117. Wypadł z nich jak niemowlę
118. Prosto w srebrzysty śmiech.
119. Poderwał się Lemminkäinen,
120. Czoło zmarszczył w dwie fałdy,
121. Brodą czarną omiatał
122. Gniew ze swojego czoła.
123. "Nigdy nie przypuszczałem
124. - Powiedział wstając z ziemi -
125. Że kiedyś skoczę tak zgrabnie
126. W śnieg pod babskie spódnice."
127. Po chwili od niechcenia
128. Dodał, śnieg otrzepując:
129. "A gdzie tu można się bawić
130. Beztrosko i swobodnie?
131. Myślałem właśnie o tym,
132. Gdym ku wam koziołkował,
133. Lecz już stoję na nogach
134. I mogę z wami tańcować."
135. "Tańcować?" - Dziewczyny chórem
136. Jak echo powtórzyły,
137. Jeszcze im usta wzbierały
138. W kącikach drwiącym śmiechem.
139. "Ściernisko jest za stodołą,
140. Możesz tańczyć jak pastuch,
141. Jest za wsią karczowisko,
142. Zupełnie puste w tej porze,
143. Tam możesz tańczyć sobie.
144. Dziewki u nas są chude,
145. Za to źrebaki tłuste."
146. "A czemuż to nie miałbym
147. Zostać u was pastuchem?"
148. I najął się Lemminkäinen
149. Za pastucha na łąkach.
150. Szły w księżycowe noce
151. Sznurem do niego dziewczyny,
152. Rżał głośno jego ogier,
153. Gdy pan swawolił cicho
154. W sianie przesypnych włosów
155. Setnej z kolei dziewczyny.
156. Do każdej się przykładał
157. I już żadnej nie było,
158. Która by choć na lekarstwo
159. Zostawiła swą cnotę.
160. Każdą pieszczotą przebijał
161. Jak księżyc noc na wylot
162. I stale miał na nowo
163. Do coraz nowej ochotę.
164. Tylko piękna Kyllikki,
165. Pyszny kwiat wyspy Saari,
166. Rośnie w domowym ogrodzie
167. Nie tknięta przez nikogo.
168. Lemminkäinen wpadł w gniew:
169. Zdarł do niej sto par butów,
170. Zdarł sto wioseł na wodzie,
171. A ona mu z pogardą
172. Rzuca te same słowa:
173. "Nicponiu, nocny włóczęgo,
174. Obłapiasz każdą dziewczynę
175. I wypytując sie o nie
176. Wciąż moje imię pamiętasz?
177. Umykaj, skąd przyszedłeś!
178. Na moim się potkniesz progu,
179. Prędze niż wyjdę za ciebie,
180. Przetrę moździerz na wylot,
181. Prędzej się kamień młyński
182. Zmiele na mąkę białą,
183. Niż ty przez dziurkę od klucza
184. Zobaczysz nasze wesele.
185. Czekam chłopca na schwał,
186. Który smukle jak cień
187. Rośnie do mojej figury
188. Wiernie przez dzień i noc;
189. W dzień pracuje i tęskni,
190. A nocą pieśni śpiewa."
191. Niewiele minęło czasu
192. Od przysięgi dziewczyny,
193. Zeszły się panny na tańce.
194. Przyszła piękna Kyllikki.
195. Łąka szalała wraz z nimi
196. Kręcąc się pod stopami,
197. Gdy zjawił się rudolicy,
198. Chytry jak wąż Lemminkäinen.
199. Nie czekał dłużej niż trzeba,
200. Skoczył w kolisko zabawy,
201. Szalem okręcił tancerkę,
202. Rzucił w pędzące sanie.
203. To była piękna Kyllikki.
204. Na futrach ją ułożył,
205. Patrząc w gwiaździste oczy
206. Do gwiazd się wszystkich modlił,
207. Wszystkie dziewczęta zaklinał:
208. "Strzeżcie się, by mnie zdradzić,
209. Niech usta wasze zaniemią!
210. Żadnej z was nie porwałem -
211. Pamięć kobiety jest krótka.
212. Jeśli nie usłuchacie,
213. Wojna wybuchnie krwawa
214. I wszyscy wasi chłopcy
215. Zginą od kosy jak trawa.
216. Zostanie babia wyspa
217. Z wielką dziurą pośrodku,
218. Będziecie łodzie wysyłać
219. Po parobków najgorszych,
220. Spragnione będziecie słuchać
221. Męskiego kroku na ścieżce,
222. Aż wam się ucho wydłuży
223. Za echem męskiego kroku."
224. "Dość tego zaklinania! -
225. Kyllikki szal z twarzy zdjęła,
226. Jej oczy spokojnie mroźne
227. Spotkały się z jego oczami. -
228. Natychmiast wstrzymaj sanie
229. I puść z nich moją wolność.
230. Jedna nie może osoba
231. Jechać w dwie różne strony.
232. Radzę ci nie odmawiać.
233. Wiesz dobrze - pięciu mych braci
234. Po tropie dogania zająca,
235. Którego wśród burzy śnieżnej
236. Orzeł w powietrze unosi."
237. Gdy to mówiła, sanie
238. Pędziły szybciej niz wiatr,
239. A Lemminkäinen milczał -
240. Tylko się w nią wpatrywał.
241. Dziewczyna gorzkie łzy lała
242. Prosto pod końskie kopyta,
243. A Lemminkäinen milczał -
244. Tylko się do niej uśmiechał,
245. "Myślisz, że rosłam dla ciebie
246. Przez tyle pięknych dni,
247. Ażebyś ty zabrał ciało
248. Zaklęte w moją postać,
249. Którą porywasz oto
250. Na zawsze w nieznaną stronę?"
251. Przemówił Lemminkäinen
252. Ciszej niż płozy ich sań:
253. "Kyllikki, my jesteśmy
254. Myślami naszymi związani,
255. Nie szal, nie sznury konopne
256. Z galopem cię konia wiążą,
257. To moje puste ramiona,
258. Martwe z rozpaczy za tobą,
259. Bo ty zostałaś w domu,
260. Ty ze mną jeszcze nie jedziesz.
261. Bądź dobra, będę ci wierny,
262. Jak wierny jest dyszel koniowi,
263. Ja lepiej niż ty słyszę
264. Twój ból z mojego powodu.
265. Nie płacz i nie rozpaczaj -
266. Mam wszystko, co potrzeba.
267. Będziesz dla mnie jak pole
268. Wysokie po samo niebo,
269. Będę to pole orał
270. I będę je obsiewał,
271. Aż mleko moich krów
272. Z miodem pszczół twoich się zmiesza.
273. Martwisz się, że mój ród
274. Nie jest tak sławny, jak twój,
275. Że leśne karczowisko
276. Drze jeszcze pazurami?
277. Prawda, moja rodzina,
278. Mój ród nie jest wysoki,
279. Ale należy do mocnych,
280. Do tych, co idą sami
281. O własnych siłach do góry.
282. A tyle mają siły,
283. Że jeszcze innych podnoszą.
284. Przyjrzyj się mojej szabli,
285. Patrz, jak się ręki trzyma:
286. Jest hartowana w piekle,
287. W niebie zdobiły ją gwiazdy.
288. A wiesz ty, czyja to broń?
289. Z czyich rąk w moje spadła?
290. Ja tą szablą wywyższę
291. Swój ród nad niebios powałę."
292. Gdy mówił, dziewczyna czuła,
293. Że szablą przecina jej więzy,
294. Że rośnie w niebo topolą
295. Wolna i pełna oddechu.
296. "Ahti, synu Lempiego,
297. Zaczynasz być dla mnie miły.
298. Lecz jeśli chcesz prawdziwie
299. Wziąc mnie za żonę swoją,
300. Przyrzeknij, że z tą szablą
301. W bój nigdy nie wyruszysz;
302. Ani za złotem w pogoni,
303. Ani z chciwości do srebra."
304. Lemminkäinen zaprzysiągł
305. Natychmiast z ust do ust
306. I przysięgając całował
307. Na ustach ślady jej słów:
308. "Ngdy na wojnę nie pójdę,
309. Ani z chciwości do złota,
310. Ani z chciwości do srebra.
311. A ty, przysięgnij mi w zamian,
312. Że nigdy nie pójdziesz na wieś,
313. Ani dla płochej zabawy,
314. Ani tanecznych swawoli."
315. Tak przysięgali oboje
316. W galopie wśród śnieżnej kurzawy,
317. Że on na wojnę nie ruszy,
318. A ona na płoche zabawy.
319. Ahti smagnął ogiera,
320. Wspiął go lejcami w górę,
321. A gdy koń skoczył, krzyknął:
322. "Żegnajcie, lasy Saari!
323. Kochałem was podczas burz,
324. Kochałem w czas pogody
325. Szukając chwil na łowy,
326. Wreszcie złowiłem, com chciał."
327. Spod kopyt księżyce leciały,
328. Nie, to błyszczały podkowy
329. Na każdym końskim kopycie.
330. Na wzgórzu już dom majaczy.
331. "A cóż to za ruina!
332. Dach krzywy, łata przy łacie,
333. I okna w nim zezowate,
334. Dym się nie trzyma komina.
335. Gdzie będziemy mieszkali?"
336. "Nie trap się! - Lemminkäinen
337. W obronie szczęścia staje. -
338. Dom wybuduję ci nowy
339. Od fundamentów po komin,
340. Sosny smukłe pościnam -
341. Nie mniej zgrabne niż ty -
342. I ściany z nich zbuduję
343. Jak piosnki wesołe."
344. Wydobył dziewczynę z sań,
345. Postawił prosto na ścieżce,
346. Popchnął ją lekko naprzód,
347. Drzwi się otwarły szeroko,
348. Wyszła zdumiona matka:
349. "Boże, co to za cudo?"
350. Odrzekł jej: "Moja żona,
351. Aby tę jedną znaleźć,
352. Sto przesiałem przez przetak
353. I wszystkie całowałem,
354. Z każdą musiałem się przespać,
355. Ponieważ drwiły ze mnie,
356. Zadrwiłem z nich i ja.
357. Aż oto przywiozłem najlepszą
358. Synową do domu twego,
359. Straciłem dużo czasu,
360. To prawda, lecz całą wyspę
361. Przedziurawiłem na wylot,
362. Zanim znalazłem źródło,
363. Które przywiozłem w saniach;
364. Będę pił z niego wiecznie -
365. Wystarczy na całe życie."
366. Już matka łóżka ściele:
367. Kładzie poduszki łabędzie,
368. Podkłada im pod głowy
369. Swoje sny najpiękniejsze.
370. I mówi: "Dzięki ci, losie,
371. Błyszczący w niebie wysoko,
372. Że miałeś aż tyle gwiazd,
373. Aby nam zesłać jedną
374. Zdolną rozdmuchać ogień
375. W zgasłym piecu domowym,
376. Że dałeś mi synową
377. Zreczną jak pająk w kądzieli,
378. Która nić przędzie i tka,
379. I płótno bieli na słońcu.
380. Miałeś szczęście, mój synu,
381. Że taką znalazłeś dziewczynę,
382. Powiedz, jak to się stało,
383. Kto ci ją podarował?
384. Stwórca nie lubi gwałtów,
385. Choć kto to prawdę wie...
386. Wziąłeś? Więc teraz trzymaj,
387. Co dane ci było wziąć.
388. Czysty jesteś jak trznadel,
389. Który na śniegu siedzi;
390. Ona przecie jest śniegiem,
391. A ty trznadlem skaczącym.
392. Jej oczy w jasności swojej
393. Nie mają sobie równych.
394. Powiększaj okna w domu,
395. Aby patrzyła swobodnie.
396. Tnij sosny, układaj ściany
397. Pod nowy, wysoki dom
398. I postaw jej zgrabną stopę
399. Na nowym, dębowym progu!
400. Albowiem masz dziewczynę
401. Lepszą niż twoja przeszłość,
402. Dziewczynę od twego rodu
403. Piękniejszą o przyszły dzień."

Runo XII
1. Od chwili ślubu z nią
2. Świat stał się nagle jasny
3. I Ahti Lemminkäinen
4. Bujnie, wspaniale żył:
5. Kochał, nie szukał sławy,
6. Nie wyruszał na wojnę,
7. A żona - jak przysięgła -
8. Nie szła na wiejską zabawę.
9. Po wielu takich dniach,
10. Po świtaniach porannych
11. Ahtiemu wpadło do głowy
12. Ryby łowić w jeziorze.
13. Poszedł i łowił długo,
14. I łowił tak głęboko,
15. Że jego noc złowiła,
16. Do domu wrócił nad ranem.
17. Wtedy piękna Kyllikki
18. Chyłkiem się z domu wymknęła
19. I nie wróciła aż rano,
20. I tańczyła do świtu,
21. Tańczyła na wiejskiej zabawie.
22. Siostra Ahtiego, Ainikki,
23. Podpatrzyła bratową:
24. "Kyllikki sobie tańczy,
25. A ty się łowom oddajesz?
26. Idź i przyjrzyj się teraz,
27. Jak twoja koza cnotliwa
28. Na nogach i na rogach
29. Tańczy urwana z powroza.
30. Jeszcze na święcie dziewcząt
31. Nie było takiej drugiej."
32. Ahtiego jakby piorun
33. W pogodny dzień uderzył.
34. Poszedł do swojej matki
35. I cichym głosem rzecze:
36. "Trzeba mi prać koszulę
37. W jusze czarnego węża,
38. Wybieram się na wojnę,
39. Na bój z Lapończykami.
40. Żona złamała przysięga -
41. Na święcie dziewcząt tańczyła."
42. Mówił tak spoglodając
43. Na swoją piękną Kyllikki.
44. Kyllikki mleko piła
45. Niewinna jak skowronek.
46. "Ahti, najdroższy mężu,
47. Nie wolno ci iść na wojnę,
48. Onegdaj sen śniłam straszny:
49. Ogień świstał w kominie,
50. Płomień syczał pod oknem,
51. Opasał nasz cały dom
52. Czerwoną wstęgą dookoła,
53. Potem do izby skoczył,
54. Z podłogi na powałę,
55. Z jednego okna w drugie."
56. "Kpię sobie z sennych mar! -
57. Ahti jej odpowiedział. -
58. Nie wierzę w zwidy senne
59. Ani w przysięgi lekkie,
60. Które jak pióra fruwają
61. Z rozprutej nożem poduszki.
62. Podaj mi strój bojowy;
63. Będę pił piwo wojny,
64. A ciebie jak słodki miód
65. Zostawiam w kielichach domowych."
66. Matka wzywa Ahtiego:
67. "Synu najdroższy, zostań!
68. Pij piwo z beczułki olchowej,
69. Naszej domowej roboty,
70. Dębowy czop wybij z beczki
71. I pij przez cały dzień,
72. I pij przez całą noc!"
73. Bezwzględny Lemminkäinen
74. Nie słucha matki ni żony:
75. "Wolę pić wodę z rzeki
76. Zaprawną smołą z wioseł -
77. Będzie mi przyjemniejsza
78. Niż w domu stołowe piwo,
79. Będzie mi przyjemniejsza
80. Niż żony słowa fałszywe.
81. Przynieś mi bluzę wojenną,
82. Podaj mi strój bojowy.
83. Wyruszam dziś do Pohjoli
84. Rabować złoto i srebro.
85. Niech szabla moja od jutra
86. Poczuje na cudzych karkach,
87. Jak serce dziś mnie boli!"
88. "Ahti synu nahdroższy,
89. Co nam po złocie bez ciebie?
90. Posłuchaj matki swojej,
91. Która przeczuwa najgorsze:
92. Gdy wczoraj nasz niewolnik
93. Pole orał żmij pełne,
94. Wielki kufer wyorał,
95. Strzeżony przez węże skąpe.
96. W tym kufrze sztuki monet
97. Tysiącem w tysiąc dźwięczą.
98. Wyorał je nasz lemiesz,
99. Nie szabla-ladacznica."
100. "Szabla pali mi dłonie
101. Żony wczorajszą zdradą.
102. Nie mogę ziemi orać,
103. Ja muszę z szablą szaleć!
104. Podaj mi, matko, strój,
105. Podaj mi bluzę wojenną.
106. Nie chcę nawet na drogę
107. Ni jednej sztuki złota.
108. Wyjeżdżam do Pohjoli
109. Bić się z Lapończykami.
110. Muszę się wreszcie przekonać,
111. Czy można znaleźć na ziemi
112. Niewiastę, co wierna swym słowom,
113. Swoim przysięgom wierna.
114. Czy znajdzie się w Pohjoli
115. Choć jedna taka dziewczyna,
116. Która nie pójdzie na lep
117. Swawoli kawalerskiej?
118. Chcę ujrzeć na własne oczy,
119. Usłyszeć na własne uszy,
120. Czy jest na świecie dziewczyna,
121. O którą kruszy się kopie!"
122. Ahti nie słucha matki.
123. Matka go nie rozumie.
124. Prosi, aby Kyllikki
125. Kochał jak na początku.
126. "To niemożliwe, mamo,
127. Mogę kochać dziewczynę,
128. Która tylko mnie kocha,
129. A każdej innej: bywaj!
130. Kyllikki poszła po nocy
131. Swawolić z dziewczętami
132. I pysznie się bawiła,
133. Kiedy łowiłem ryby."
134. "Możesz myśleć, co chcesz,
135. Ale ja nie dopuszczę,
136. By w domu dwie niewiasty
137. Leżały jak ścięt drzewa!
138. Kręcisz jak lis. Pamiętaj,
139. W czarodziejskiej Pohjoli
140. Czarodziej w twoje usta
141. Wsadzi dwie czarne żmije,
142. Zalepi gęstym iłem,
143. A potem ił wypali
144. W ogniu, na ustach twoich
145. I nawet nie będziesz mógł
146. Na swój ból się poskarżyć."
147. Bezwzględny Lemminkäinen
148. Nie dał się tym zaskoczyć.
149. Powiedział: "Żmije dla mnie
150. To tyle, co przekąski
151. Kiedyś trzech Lapończyków
152. Pewnej pogodnej nocy
153. spotkałem pod wielką skałą;
154. Raz tylko ciąłem szablą
155. I już się kładli pokotem,
156. Choć sami na mnie napadli,
157. Leżeli bez odzienia
158. Na przyrodzeniach swoich.
159. Tyle na mnie zyskali
160. Łotrzykowie nieszczęśni,
161. Co topór na kamieniu,
162. Gdy na nim się wyszczerbi,
163. Co wiatr na gładkim lodzie,
164. Co świder w gęsim jaju,
165. Co w pustym grobie śmierć.
166. Grozili, że mnie utopią,
167. A sami poszli na dno.
168. W bagnie ich czarne brody
169. Śmierć mędliła na włókno,
170. A ja zaklinałem ich ciała
171. Zaklęciem tylko mnie znanym,
172. Z topieli puszczałem ich dusze
173. Jak znad moczaru komary.
174. Huśtałem ich na łuku
175. Jak strzały zatrute jadem,
176. Potem ich wypuściłem
177. Wprost na wodospad Tuoni,
178. W to miejsce, gdzie wodospad
179. Topiel świdruje do głębi.
180. Tam leżą ci magowie,
181. Tam pośpią sobie tęgo,
182. Aż z ich ramion tatarak,
183. Z pleców sitowie wzrośnie;
184. Będą spali tak długo,
185. Aż skrzepnie w sośnie bursztyn."
186. Na nic się nie zdał lament
187. Matki płaczącej rzewnie
188. I na nic żony słowa,
189. Która go ostrzegała:
190. "Nie chodź na mroźną północ
191. Do ponurej Pohjoli.
192. Tam cię mróz tak zamrozi,
193. Że będzie z ciebie sopel,
194. Zanim na koniu wronym
195. Rozpoczniesz z nimi wojnę.
196. Ty nie znasz kraju Turii.
197. Nie mówisz po lapońsku,
198. ty tylko głośno krzyczysz,
199. Lecz nie potrafisz śpiewać,
200. Aby synów Pohjoli
201. Przemagać swoim głosem,
202. Rozbrzmiewającym piękniej
203. Od ich niedźwiedzich sporów."
204. Oto, po słowach żony,
205. Których nie słuchał wcale,
206. Beztroski Lemminkäinen
207. Czesał zwichrzone włosy;
208. Szczotkę cisnął na murek
209. Przy pobielanym piecu,
210. A grzebień z rogu wołu
211. Tuż na słupku powiesił
212. I głosem pewnym siebie
213. Jak magiczne zaklęcie
214. Mówił wierząc do głębi
215. W to, co właśnie wymyślał:
216. "Jeżeli na mnie spadnie
217. Tam, na wojnie, nieszczęście,
218. Na włosiu czarnej szczotki
219. Wystąpi krwawa rosa,
220. Z grzebienia krew popłynie -
221. Tego możecie być pewne."
222. Wdział drucianą koszulę,
223. Spiął ją stalowym pasem.
224. "Człowiek w zbroi jest mocny,
225. Nie podda się złym siłom,
226. Najtęższych czarowników
227. Człek zbrojny się nie lęka!"
228. Uniósł ciężki swój miecz
229. I lekko ostrzem błysnął.
230. Zamknął oczy i miecz
231. Sam trafił prosto w pochwę.
232. Czym się pokrzepia bohater,
233. Gdy w obce wyrusza strony?
234. Pieśni obronne na wojnę
235. Szykuje jak rynsztunek,
236. Zaklęcia na krwawe rany
237. Spod grubych desek odrzwi
238. Zabiera na wyprawę
239. I coraz ciszej mówi.
240. Wychodzi na podwórze,
241. Z którego droga polna
242. Biegnie prosto do lasu
243. Przez polną bramę domu.
244. Stanął w furtce jak skobel,
245. Który odewrzeć się nie da:
246. "Choćby sto niewiast stanęło,
247. Ja z drogi nie ustąpię,
248. Wszystkie przebodę kopią,
249. Klęknę przed najpiękniejszą."
250. I oto idzie dalej...
251. Znalazł się na rozdrożu.
252. Tu pochyla się nisko
253. I kamień twardego zaklęcia
254. Podnosi przeciw wrogom,
255. Przeciw ich groźbom wrażym.
256. Marszczy czoło i mówi
257. Przy wodospadzie szalonym:
258. "Ja, Lemminkäinen, bezwzględny
259. Dla żony wiarołomnej,
260. Jestem dla siebie bezwzględny,
261. Skoro na wojnę ruszam.
262. Wychodźcie, niewolnicy,
263. Tragarze swoich mieczy,
264. Ze źródeł wodospadów
265. Skaczcie na moją pierś!
266. Zrywajcie się łucznicy
267. Z napiętych łuków strumieni!
268. Lesie! Ze mną jak wojsko
269. Ruszysz na mroźną północ,
270. Z matecznikiem wód naszych,
271. Które źródłami dzwonią
272. Na kamieniach z granitu!
273. Nagie rusałki z bagnisk,
274. Świętojańskie ogniki,
275. Czas nagli - wyruszajcie
276. Przeciw czarnoksiężnikom!
277. Jeśli to nie wystarczy,
278. Zaklinam sto ostrych noży,
279. Co utkwiły w kołczanie
280. Wiernego mi wróżbity -
281. Teraz na rozbój pójdą.
282. Jeśli to nie wystarczy,
283. Zaklinam Ukko w niebie,
284. Niech mnie strzeże chmurami
285. Grubymi jak poduchy!
286. Niech mnie wspiera swym mieczem,
287. Niech ostrza nie żałuje
288. I niech tnie karki magów,
289. Którzy nie wierzą w niego!
290. Niechaj z powierzchni wody
291. Pierzchną w bagno jak żaby,
292. Niech przed moją osobą
293. Już nie skrzeczą złowieszczo
294. Ani za mymi plecami,
295. Ani przy boku moim.
296. Ukko, stwórco najwyższy,
297. Nie pozwól im kpić z siebie!
298. Władny jesteś ich zgnębić,
299. By kładli się pokotem!
300. Bezwzględny Lemminkäinen,
301. Kiedy wyrzekł te słowa,
302. Gwizdnął na palcach ostro
303. Na ognistego ogiera,
304. Który z lasu wyskoczył
305. Jak płonąca kometa
306. I juz w zaprzęgu stanął
307. U brzozowego dyszla.
308. Strzelił z bata i galop
309. Już tętni kopytami.
310. Koń biegnie - droga mija,
311. Pędzą sanie do celu
312. I na zakrętach drogi
313. Żłobią się wojny ślady.
314. Wreszcie, trzeciego dnia,
315. Bezwzględny Lemminkäinen
316. Dotarł do dużej wsi
317. I tu się chciał zatrzymać.
318. Skierował swego konia
319. Najniżej, zboczem góry,
320. Przyjemną polną drogą
321. Do najdalszej zagrody.
322. Gdy stanął pod okapem
323. Nie przekraczając progu,
324. Ujrzał chłopca na ganku
325. U szczytu długich schodów:
326. "Słuchaj no, czy w zagrodzie
327. Jest tam u was ktoś taki,
328. Kto by ogiera wyprzągł,
329. Oczyścił i napoił?"
330. "Nie ma u nas nikogo,
331. Kto by wyprzągł ogiera,
332. Kto by ci go oczyścił,
333. Napoił świeżą wodą."
334. Bat śmignął, a korale
335. Nanizane na bicz
336. Odbiły się czerwono
337. Na tłustym konia zadzie.
338. I kopyta - w tym miejscu
339. Głębiej w gruncie odbite -
340. Wtłoczył pan w polną drogę
341. Tym biczem cętkowanym.
342. "Jest tu kto?" - pyta Ahti
343. Przed następną zagrodą.
344. Zza pieca baba wyszła,
345. Siadła na skraju ławy:
346. "Chcesz wyprząc konia z sań,
347. Zaraz znajdą się ludzie,
348. Wygładzą jego sierść,
349. Osuszą suchym mchem.
350. Potem ci go napoją,
351. Letnią wodą w sam raz,
352. Aby się nie przeziębił
353. Twój znakomity ogier.
354. Lecz jeśli jesteś ladaco,
355. A to być bardzo może,
356. Są tacy, którzy ciebie
357. ciupasem odprowadzą
358. Do kraju, skąd przyszedłeś,
359. Do ojca i do matki,
360. Do brata i do żony,
361. Abyś się tu nie włóczył,
362. I po karku ci dadzą,
363. Szybciej niż zajdzie słońce."
364. Ahti aż parsknął śmiechem:
365. "Ty diablico przewrotna,
366. Twoja szczęka tak zwisa,
367. Że aż o schody kłapie,
368. A lisicę udajesz.
369. Wnet bym ci do snu posłał
370. Strzałę celną przez okno,
371. Ale mi szkoda strzały
372. Darmo posyłać w próchno."
373. Ahti popędził konia
374. Do domu najwyższego
375. I tam u drzwi zagrody
376. Zaczął mówić te słowa:
377. Niech się zatrzaśnie pysk
378. Psa ujadającego!
379. Hiisi, dobry demonie,
380. Wsadź knebel między kły,
381. Niech wściekłość tego psa
382. Rozsadza głuchy warkot
383. Tak długo, az bez tchu
384. Własny jęzor odszczeka."
385. Ahti w tym miejscu drogę
386. Smagnął w poprzek biczyskiem,
387. Aż skoczyła do góry,
388. Aż gęsty wzbił się kurz.
389. Z kurzawy wyszedł karzeł,
390. Który rozkiełznał konia
391. I wisząc na wędzidle
392. Zdejmował z konia hołoble.
393. Beztroski Lemminkäinen
394. Nastawił ucha bacznie:
395. Przez grube ściany domu
396. Przenikał dziwny śpiew,
397. Przy wtórze muzykantów
398. Usłyszał zaklinaczy,
399. O których myślał w drodze,
400. Choć ich jeszcze nie spostrzegł.
401. Zajrzał przez szparę w ścianie:
402. Pełno było wróżbitów;
403. Jak karty roztasowane
404. Siedzieli wokół stołu,
405. Najwięksi spośród nich
406. Siedzieli w głębi izby,
407. Z ich wąsów, z czarnych bród
408. Sypały się iskry kłębem.
409. Lekkoduch Lemminkäinen
410. Szybko zmienił swą postać,
411. Przez małą szparę w ścianie
412. Przedostał się do środka.
413. Przez chwilę słuchał śpiewu
414. I w myślach ich szacował:
415. "Ten - dobry, a ten - kiepski,
416. Trzeba go przesiać przez przetak,
417. Lepiej wcale nie śpiewać,
418. Niż pieśń urwać w połowie."
419. Pani z Pohjoli samotnie
420. Siedziała na środku podłogi
421. I od razu spostrzegła,
422. Że obcy wkradł się do izby:
423. "Jaka twa moc u ludzi,
424. Miejsce wśród sławnych mężów?
425. Jak duch wszedłeś do izby,
426. Pies cię nie zauważył,
427. Ten kundel o ryżej szczeci
428. Poluje na parę łydek
429. Młodzieńca jak ty krewkiego,
430. A jednak cię nie poczuł
431. I nawet nie zaszczekał."
432. Lemminkäinen odważnie
433. W takie ozwał się słowa:
434. "Gdybym ja nie był magiem,
435. Sławnym z dziada pradziada,
436. Już by pies ryżej sierści
437. Poszarpał moje nogi,
438. Lecz ja, sławni magowie,
439. Połowę was mogę w świnie
440. Zamienić, jeśli zechcę,
441. Całą resztę w brytanów
442. I pożrecie się sami.
443. Jestem po trzykroć wróżbitą,
444. Wielkim pieśniarzem w kraju,
445. Wszechmagiem we wszechświecie."
446. Na dowód Lemminkäinen
447. Wskoczył lekko na stół;
448. Gdy wypowiedział zaklęcie,
449. Ogien mu z ust wyskoczył,
450. A wróżbitom za stołem
451. Języki jak suche wióry
452. Zaczęły nagle płonąć.
453. A gdy zaśpiewał Ahti,
454. Woda polała się świeża,
455. Gasiła płomienie w ustach,
456. Oczyszczała języki.
457. Pieśniarzom przerażonym
458. Wepchnął próchno do gardła,
459. Głośnym - wepchnął w kamienie,
460. Wreszcie zalał im sadła,
461. Które wytopił na ogniu
462. Z ich wypasionych brzuchów.
463. Potem rozpędził magów
464. Na wszystkie strony świata
465. Po jałowych ugorach,
466. Po łąkach ostrokrzewych,
467. Po jeziorach bezrybnych,
468. Jak stado czarnych wron.
469. Niektórych pod prąd pchnął
470. Do wodospadu Rutja,
471. Tam im kazał pić wodę,
472. Dopokąd tryska z góry.
473. Tak oto Lemminkäinen
474. Okpił młodych i starych,
475. Mężów dojrzałych wiekiem
476. Wyłuskał swoim mieczem
477. Z ich nieroztropnych pochew -
478. I po świecie rozrzucił.
479. Tylko jednego starca
480. Z bielmem na lewym oku
481. Lemminkäinen oszczędził,
482. Nie chciał do szczętu go okpić.
483. Starzec spytał zdradliwie:
484. "Dlaczego mnie zostawiasz,
485. Gdy zdmuchnąłeś od stołu
486. Wszystkich mężów w tym kraju?"
487. "Bo wyglądasz okropnie,
488. Jak bezsilne straszydło,
489. Żadne czary nie mogą
490. W nic gorszego cię zmienić.
491. Ciebie dotknąć bez wstrętu
492. Nie mógłbym końcem laski:
493. Zgwałciłeś własną siostrę
494. I wszystkie klacze w stadzie.
495. Robiłeś to w bagnisku
496. Jak rak na zimnej żabie
497. Lub na wzgórku lesistym,
498. Gdy wszystkie ptaki scichły."
499. Stary pastuch wpadł w gniew,
500. Trzasnął drzwiami i wyszedł.
501. Nad rzeką Tuoneli
502. Ukrył się i tam czekał.
503. Poprzysiągł z żył Ahtiego
504. Wytoczyć wszystką krew,
505. Kiedy będzie z Pohjoli
506. Wracał pewny zwycięstwa.

Runo XIII
1. Lekkoduch Lemminkäinen
2. Zapałał nagle miłością
3. I od pani z Pohjoli
4. Zażądał jej młodych córek:
5. "Niech tutaj staną wszystkie,
6. Ja najpiękniejszą wybiorę."
7. Lecz pani na Pohjoli
8. Uderzyła w stół pięścią:
9. "Wara od moich córek,
10. Najlepszej ani najgorszej,
11. Najstarszej ani najmłodszej
12. Nie weźmiesz, lekkoduchu,
13. W domu masz żonę i pług."
14. Uparty Lemminkäinen
15. Spokoju jej nie daje:
16. "Ja żonę swoją, Kyllikki,
17. Przykuję do cudzych bram,
18. Za kratownicą posadzę,
19. Chcę żonę godniejszą mieć!
20. Mam po temu swe racje,
21. A ty, o zacna pani,
22. Daj z serca swoją córkę,
23. Rzuć perłę na poduszkę."
24. Drwi pani na Pohjoli:
25. "Gdy człowiek bez nazwiska,
26. Mężczyzna lada jaki
27. Żąda z góry nagrody,
28. Choć nic jeszcze nie dokonał,
29. Zbiera mnie pusty śmiech.
30. Dziewczyna ci potrzebna?
31. Pędź więc za łosiem z Hiisi;
32. Gdy go chwycisz za rogi,
33. Nagrody żądaj wtedy!"
34. Beztroski Lemminkäinen
35. Już oszczep ostrzy swój,
36. Bierze kuszę wspaniałą
37. I strzały sposobi do niej.
38. Brakuje mu lewej narty,
39. By śnieg po wierzchu gnieść,
40. Brakuje mu prawej narty,
41. By się nad śniegiem wzbijać.
42. Już pędzi do Lyylikki,
43. Który tnie narty z desek.
44. Już jest w kuźni Kauppiego,
45. Który je pięknie okuje.
46. Prosi o narty mocne
47. Jak jego własne ramię,
48. Prosi o narty lotne
49. Jak wiatronogi koń.
50. "Ja na tych waszych nartach
51. Muszę dopędzić diabła!
52. Zróbcie mi gładkie płozy,
53. Posmarujcie psim sadłem."
54. Śmieje się z niego Lyylikki,
55. Kauppi ostrzega i radzi:
56. "Na próżno, Lemminkäinenie,
57. Pędzisz za łosiem diabła,
58. to jest łoś bożka Hiisi;
59. Przechytrzyć go nie zdołasz
60. I miast grubego zwierza
61. Chwycisz zaledwie w garść
62. Narty rozbite w drzazgi."
63. Uparty Lemminkäinen
64. Wcale się tym nie przejął.
65. "Narty - tak do nich rzekł -
66. Zróbcie mi jak najlżejsze,
67. Tak lekkie, bym doścignął
68. Wiatr w rozłożystych rogach!"
69. Już mu szlifują płozy.
70. Już mu narty szykują,
71. Kijki do nart z leszczyny
72. I wiklinowe krążki.
73. Już narty stoją gotowe,
74. Za świeżym węszą śniegiem.
75. Leciutko same suną
76. Posłuszne jego stopom.
77. Kijki lecą do rąk,
78. Krążki w głęboki śnieg -
79. Narty bez jego stóp
80. Same mogłyby mknąć!
81. Kijek wart skórki z wydry,
82. A krążek skóry z lisa.
83. A wszystko razem warte -
84. Grubej skóry niedźwiedzia.
85. Namaścił narty masłem,
86. Natłuścił tłuszczem renim
87. Tak dobrze i tak mądrze,
88. Że narty przemówiły:
89. "Czy jest tu ten samochwał,
90. Co chce na deskach mknąć,
91. Które masłem smarował?"
92. Beztroski Lemminkäinen
93. Odrzekł nartom ochoczo,
94. Pytaniu ich naprzeciw:
95. "Ja jestem. Ja popędzę
96. Z wiatrem szybciej niż ptak!"
97. Na plecy kołczan zarzucił,
98. Kuszę przewiesił przez ramię
99. I pomknął prosto jak w dym
100. Na nartach w śnieżnej zamieci.
101. "Nie ma zwierzęcia w polu,
102. Którego bym nie dogonił
103. Na swoich nogach dwóch,
104. Choć zwierzę ma łapy cztery!"
105. Te słowa słyszał Hiisi,
106. Zły demon, w śnieżnej kurzawie;
107. Gwizdnął i cztery diablęta
108. Majstrują dzikiego łosia,
109. Rena z niczego tworzą:
110. Łeb ze zgniłego pniaka,
111. Rogi z wierzby pałuby,
112. Racice ze śmigłej trzciny,
113. Nogi z cieniutkich sztachet,
114. A kark z kołków od płota.
115. Łoś i ren w jednej postaci
116. Miał ścięgna z traw i sitowia,
117. Ślepia miał z nenufarów,
118. Uszy z lilii jeziornych,
119. Skórę z sosnowej kory,
120. Tułów z starego pnia.
121. A wtedy w jego głowę
122. Wierzbowo rozwidloną
123. Zły demon podmuchem wiatru
124. Wbił nagle szaloną myśl:
125. "Biegnij, szatański łosiu,
126. Cwałuj, szlachetny renie!
127. Niech Lemminkäinen w pogoni
128. Ostatni wydusi oddech,
129. Niech w śnieżnej zamieci utonie
130. Jak w gęstym mleku kot!"
131. Już łoś w diabelskim skoku
132. Za stodołami Pohjoli,
133. Już na łąkach Laponii
134. Harcuje wśród namiotów.
135. Rogami strąca kotły
136. Znad ognisk gorejących,
137. Wieczerza Lapończyków
138. Stygnie wdeptana w popiół.
139. Psy skomlą, dzieci płaczą,
140. Kobiety dławi śmiech,
141. A mężczyźni kijami
142. Grożą diabelskiej bestii.
143. Lekkoduch Lemminkäinen
144. Nie widzi nic poza łosiem
145. I pędzi za nim, aż ogień
146. Z nart trzaska w biały śnieg,
147. Aż dymią rozgrzane w biegu
148. Końce kijów z leszczyny,
149. Góry schylają się szybciej,
150. Doliny ścielą się w pas.
151. Przez ziemie za morzami,
152. Przez chytre pułapki Hiisi,
153. Przez utulone w śniegu
154. Liliowe wrzosy Kalmy
155. Śmigał lekko na nartach,
156. Płozami drogę zamykał
157. Śmierci idącej trop w trop.
158. Jeden jeszcze pozostał
159. Zakątek niezbadany -
160. Las gęsty jak bujna trawa,
161. Wysoki do samych chmur.
162. Nigdy nie widział siekiery,
163. Wiecznie szumiał wesoło.
164. Wpadł Lemminkäinen w las.
165. Naraz, gdy tam się zjawił,
166. Poczuł, że się znajduje
167. W głębokiej czeluści Pohjoli.
168. Usłyszał piekielny hałas
169. I przeraźliwe krzyki.
170. Zdawało się, że młyn
171. Miele na kłamstwo prawdę.
172. Psy Lapończyków szczekały
173. Węsząc niebezpieczeństwo,
174. Płakały lapońskie dzieci
175. Przeczuwając nieszczęście,
176. Kobiety lapońskie się śmiały
177. Na całą głębokość lasu;
178. Trzymały się za brzuchy,
179. Ponieważ nie miały pasów.
180. Las nie pomieścił krzyków,
181. Wypuszczał je na pola.
182. Lekkoduch Lemminkäinen
183. Próbował odgadnąć powód:
184. "Co się takiego stało,
185. Że płaczą małe dzieci,
186. Młode kobiety się śmieją,
187. A stare baby złorzeczą?
188. Na kogo psy szczekają?"
189. "Szatański łoś nas nawiedził,
190. Przegalopował jak wiatr
191. Przez nasze obozowisko:
192. Wszystkie misy na ziemi,
193. Zerwane z namiotów skóry,
194. Kopyta naszą wieczerzę
195. Zmieszały z czarnym popiołem."
196. Już Lemminkäinen skoczył
197. Za łosiem rozszalałym:
198. Lewa narta po śniegu
199. Przemyka niby żmija,
200. Prawa pomyka jak wąż
201. Za zdobyczą po trawie.
202. "Pochwycę łosia za kark
203. I przywiodę go tutaj.
204. Kobiety, szykujcie stoły,
205. Mężowie gotujcie noże -
206. Zdejmiemy z łosia skórę.
207. Niech wszystkie kotły Laponii
208. Gotowe na ogniu stoją!"
209. Już kipi woda w kotłach
210. Jak krew w Lemminkäinenie.
211. Skoczył i jednym susem
212. Przesadził pola Laponii.
213. Odbił się po raz drugi
214. I przesadził las cały.
215. Odbił się po raz trzeci
216. I siadł łosiowi na karku.
217. Nie zdając sobie sprawy,
218. Jechał na diable rogatym.
219. Sądził, że trzyma za rogi
220. Pieczeń na rożnie gotową.
221. Wrzucił łosia do klatki,
222. Brzozową wicią go związał:
223. "Dobry będziesz pieczony,
224. A jeszcze lepszy w rosole,
225. Nie każdy ren tak szlachetnie
226. Sprawiony będzie, jak ty!
227. Bywa, że pada samotnie
228. Zwierz przez mrówki toczony,
229. Ty się zamienisz w siłę
230. I w radość mądrych ludzi."
231. Gładził go dłonią po krzyżach
232. I pieścił jego rogi
233. Jak broń zużytą w boju,
234. Którą się w kąt odrzuca.
235. "Ach, jakby dobrze było
236. Wyciągnąć się przy dziewczynie
237. Na pięknej skórze łosia,
238. Który pode mną już jest."
239. Wtedy diabelski łoś Hiisi
240. Skoczył jak opętany:
241. "Ty chcesz na mojej skórze
242. Pokładać się z dziewczyną?"
243. Naprężył grzbiet jak łuk:
244. Pękła dębowa zagroda,
245. Poczwórna cięciwa nóg
246. Cisnęła łosia w powietrze,
247. Strzelił nad ogrodzenie,
248. Aż ku diabelskim wzgórzom...
249. Wzrok nie mógł go doścignąć,
250. Słuch za nim nie nadążył,
251. Kopyta ubiegły myśl.
252. Lekkoduch Lemminkäinen,
253. Cały w pancerzu gniewu,
254. Dał susa potężnego,
255. Aby się zmierzyć z łosiem.
256. Lecz wtedy lewa narta
257. Pękła jak ptasie skrzydło,
258. Prawa się roztrzaskała
259. O twardy łoskot kopyt.
260. Pyszałek Lemminkäinen
261. Obejrzał swój rynsztunek.
262. Był w posępnym humorze
263. Jak kończący się dzień.
264. Zapał w nim obumierał,
265. Siła w nim ostygała
266. I dokuczała mu myśl:
267. "Pycha przyniosła mi klęskę.
268. W śniegu mój oszczep utonął,
269. A w puszczy utonął ren..."

Runo XIV
1. Beztroski Lemminkäinen
2. Zamyślił się głęboko:
3. Iść do puszczy czy nie iść?
4. Diabłu zostawić łosia,
5. Samemu wrócić do kraju?
6. Czy też prosić o łaskę
7. Zieloną matkę lasów,
8. Z młodymi jej córkami
9. Gonić po puszczy łosie
10. I łowić je jak ryby
11. Na brzegu w płytkim jeziorze?
12. Wahając się decydował:
13. "Ukko, Stwórco Najwyższy,
14. Niebieski ojcze nasz,
15. Wspomóc mnie, Ukko, chciej!
16. Zrób dla mnie sprawne narty,
17. Bardziej lotne niż myśl;
18. Aby ię nie łamały,
19. Brały gładko i łatwo
20. Skręty nad przepaściami.
21. Niech narta będzie jak stopa
22. Nieodłączna od ciała,
23. Niech spoi głowę i myśl!
24. Ma sama sunąć po tropie
25. Pięknego jak sen łosia.
26. Oto ja, Lemminkäinen,
27. Porzucam świat i ludzi,
28. Na głowę wdziewam czapkę
29. Świeżego, leśnego wiatru,
30. Idę w krainę Tapio.
31. Witajcie, wysokie góry!
32. Czy nic wam nie potrzeba?
33. Jodłowy lesie stary,
34. Tyś moim przyjacielem!
35. Tapio, bożku życzliwy,
36. Na suchy wiedź pagórek.
37. Chcę przy ognisku strzelać
38. Wprost w wędzone półgęski.
39. Nyyrikki, synu Tapiego,
40. Skoczże w czapce czerwonej
41. I wycinaj na drzewach
42. Znaki dla mnie prawdziwe!
43. Ja bez ciebie w tej puszczy
44. Znaczę tyle, co pień.
45. Proszę cię, mnie tępego
46. Oświeć celnością strzałów!
47. Matko lasów, Mielikki,
48. Piękna jak wschody słońca!
49. Dzwoni złoto, gdy idziesz,
50. Dzwoni srebro, gdy biegniesz.
51. Bądź dobra dziś dla tego,
52. Który ci śle błaganie,
53. I ostrze jego strzały
54. Chciej mu posrebrzyć sama.
55. Otwórz mi złotym kluczem
56. Leśne spichlerze Tapiego,
57. Puść mnie w sąsieki puszczy
58. Pełne tłustej zwierzyny!
59. Ty mi sama na wietrze,
60. Gdy strzelam, podpowiadaj,
61. Albo w porę mi przyślij
62. Swoją leśną dziewczynę,
63. Aby mi napinała
64. Najtrafniej łuk do celu.
65. Przyjdź do mnie, panno leśna,
66. Dobra służko swej pani!
67. Zagraj jej prosto w ucho
68. Na swoim miodnym flecie,
69. Ażeby się zbudziła,
70. Ażeby posłyszała
71. Błaganie myśliwego
72. Polującego w tym lesie
73. W przymierzu z matką lasów,
74. W śnie pogrążoną głęboko.
75. Nawet motyl nie sfrunie,
76. Kiedy śpi matka lasów,
77. Zwierz gruby się nie ruszy,
78. Gdy sen pieści jej oko.
79. Zagraj jej, panno leśna,
80. Słodkomiodnie jak pszczoła!
81. Ja do niej złotym słowem
82. Przemówię wprost spod serca."
83. Beztroski Lemminkäinen
84. Po długiej tej przemowie
85. Na mchu już nie odpoczął,
86. Lecz skoczył w drogi leśne.
87. Z jednego dnia na drugi
88. Przeskakiwał o świcie,
89. Borem, lasem wędrował
90. Bez cienia swej osoby
91. Samotnie jak sen jego,
92. Odłączony od ciała.
93. Aż na wysokie wzgórze
94. Wspiął się trzeciego dnia,
95. Pałac Tapiego ujrzał
96. Ponad wrzosowiskami.
97. Dach jego gładził niebo
98. Jak piękny pawi ogon,
99. Bramy jego błyszczały
100. Jak sierść bułanych koni.
101. Beztroski Lemminkäinen
102. Obejrzeć chciał ten pałac.
103. Spojrzał przez szóste okno -
104. Całe było z kryształu -
105. I zobaczył przez szyby
106. Baby stare jak wiechcie,
107. Jak grzyby robaczywe,
108. Których nikt nie chce zbierać.
109. Siedziały na polanie
110. W łachmanach postrzępionych -
111. Mogłyby siedzieć nago
112. I byłoby to samo.
113. Matko lasów, dlaczego
114. Niechędogo wyglądasz?
115. Garb pod twoim łachmanem
116. Skacze jak zły karzełek.
117. Twarz twoja taka czarna,
118. Że nie wiem, kiedy płaczesz,
119. A kiedy się uśmiechasz.
120. Chodziłem dużo po świecie,
121. Nie jestem taki głupi.
122. Kiedyś w borach odkryłem
123. Przyjrzałem im się dobrze;
124. Sam trzy zamki przepiękne -
125. Pierwszy zamek był z drzewa,
126. Drugi zamek był z kości,
127. Trzeci zamek z kamienia.
128. W każdym zamku był pan,
129. Wielki pan na Tapioli,
130. Tellervo, jego córka,
131. Dwór państwa tapijskiego.
132. Wszyscy co do jednego
133. We złoto opływali,
134. Srebrem się podpierali.
135. Zielona matka leśna
136. W złotych stała obręczach:
137. Jej włosy w złotych splotach,
138. W uszach pająki złote,
139. Duże złote pierścienie
140. Jak trzmiele syte miodu
141. Na palcach jej dźwięczały.
142. Zielona matko lasów,
143. Matko miodu z Metsoli!
144. Porzuć łapcie ze słomy,
145. Włóż zgrabne pantofelki,
146. Zrzuć pasterskie odzienie,
147. Przywdziej suknie świąteczne!
148. Nie mogę stać bezczynnie
149. Cały w słuch zamieniony!
150. Wdziej koszule na siebie
151. I pójdź ze mną na łowy.
152. Ja nie mogę tak stać
153. Bez celu na cięciwie.
154. Cóż wart jest długi wieczór
155. Bez jednego uśmiechu?
156. Co warta doba w lesie
157. Bez największej radości?
158. Co warta doba w lesie
159. Bez strzały w sercu łosia?
160. Ty, szarobrody panie,
161. W jodłowym kapeluszu,
162. Ubierz w len proste lasy
163. A puszczę - w ciepłe wełny.
164. Na osiki rzuć płótno
165. Błękitne jak powietrze.
166. Świerki niech spacerują
167. Z jodłami w srebrnych płaszczach;
168. Jodły w pasach ze srebra,
169. Świerki w pasach miedzianych.
170. Okręć pnie girlandami
171. Rzeźbionymi ze złota,
172. Na brzozach porozwieszaj
173. Kwiaty z czystego słońca.
174. Niech cały las tak błyska
175. Jak królewska korona!
176. Niech las cały tak pachnie
177. Jak w lipcu puchar miodu!
178. Tuulikki, Tapiego córo,
179. Łosia pędź pod mój łuk
180. Na łąki odsłonięte,
181. Na śródleśne prześwity!
182. Brzozowymi witkami
183. Smagaj leniwe łosie,
184. Aby w gąszczach nie stały,
185. Gdy napinam cięciwę.
186. Tnij prętem leszczynowym -
187. Karkom ich nie pobłażaj -
188. Tnij po bokach, gdy błądzą,
189. Kieruj w lewo lub w prawo!
190. Niech pląsają nad skały,
191. Niech śmigają nad zioła!
192. Przed krokiem myśliwego
193. Niech ich tętent umyka,
194. Aż łowca wstąpi w strumień,
195. Którym pędzi zwierzyna,
196. I z cięciwy swą strzałę
197. Puszczać będzie pod prąd.
198. Wtedy nie ustąp na cal,
199. Aby z brzegów strumienia
200. Nurt się drogi nie wylał
201. Najcenniejszej zwierzyny.
202. Niechaj popłynie prosto
203. Tętniąc lekko po ziemi,
204. A gdy zboczy, z powrotem
205. Ciągnij stado za rogi.
206. Gdy pień drogę zastawi,
207. Zepchnij go wzrokiem na bok,
208. Jeśli drzewo wysokie,
209. Unieś je lekko w górę.
210. A jeśli płot zawadzi,
211. Rozsuń go na dwie strony.
212. Gdy rzeka przetnie łowy,
213. Z jedwabistej wikliny
214. Rzuć tam zwodzony most.
215. Celne kładki na strzał
216. Rzuć pod kopyta lotne,
217. Czerwoną juchą zwierząt
218. Święć zieloną murawę
219. I rzeki, i jeziora.
220. Nad wszystko wielką rzekę.
221. Gardła złych wodospadów
222. Ogniem czerwonym oczyść!
223. Wielki panie Tapioli,
224. Władco borów bez dna!
225. Co czyni Mimerikki,
226. Włodarka puszcz głębokich?
227. Jedwabi twoją brodę,
228. Która z księżyca rośnie?
229. Zjawcie się u mnie razem!
230. Będziemy mieniać złoto,
231. Będziemy srebro mieniać
232. I noce z dniem pogodnym.
233. Srebro moje jak księżyc:
234. Wojenna zdobycz świeci,
235. Wydarta wrogom w walce,
236. W ciasnej mojej sakiewce
237. I prosi o powietrze.
238. Pleśń saiewkę pożera,
239. Smutek srebro porasta,
240. A złoto traci dźwięk,
241. Gdy nie może się mieniać
242. Nawet samo ze sobą."
243. Tak oto Lemminkäinen
244. Wszystko, co chciał, powiedział.
245. Przypiął narty do nóg
246. I jeszcze raz zaśpiewał.
247. Czarował matkę lasów,
248. Czarował ojca borów
249. Do każdej sosny rdzenia.
250. Aż poszła cała puszcza
251. Za łosiem bożka Hiisi,
252. Gnała go wprost na pieśniarza
253. Na szczycie góry Tapio.
254. Bezwzględny Lemminkäinen
255. Rzucił na łosia lasso
256. I głaszcząc go po grzbiecie
257. Dziękczynne śpiewał słowa:
258. "Panie lasów wysokich,
259. Panie błękitnych wrzosów,
260. Ty, co z orzechów olej
261. Przetaczasz w ludzkie głowy!
262. Mielikki, matko borów,
263. Szczodra jak las i woda!
264. Rozłóżcie razem płótna,
265. Abym wam złoto sypał,
266. Ścielcie białe obrusy,
267. Abym wyłożył srebra."
268. Złoto szczerze się skrzy.
269. Szczodrze w obrus się sypie.
270. Srebro z pragnienia dzwoni,
271. Skacze z sakwy na płótno.
272. Już myśliwy na łosiu
273. Mknie w krainę Pohjoli.
274. "Upolowałem łosia.
275. Daj teraz, matko, córkę,
276. Daj spragnionemu dziewczynę."
277. Louhi, pani Pohjoli,
278. Złośliwie uśmiechnięta
279. Szczerbate sączy słowa:
280. "Na łosiu do mojej córki?
281. Co za krowi kawaler!
282. Gdy wjedziesz na rumaku,
283. Który cię z siodła nie zwali,
284. Gdy okiełznasz kłusaka,
285. Kasztana bożka Hiisi,
286. Wtedy możesz dopiero
287. Myśleć o córce mojej!"
288. Bezwzględny Lemminkäinen
289. Znalazł swą uździenicę,
290. Szytą z litego srebra
291. Ze złotymi cuglami,
292. I ruszył prosto z ganku,
293. Jak stał, w szaloną pogoń
294. Za złotogrzywą klaczą.
295. Był zły - więc pędził ostro,
296. Gniewny - pomykał szybko,
297. Deptał łąki zielone,
298. Święte tratował pola.
299. Gdzie, u diabła, jest klacz?
300. Gdzie ten wspaniały koń,
301. Bez którego nie może
302. Przystąpić do swej panny?
303. Z uździenicą u pasa
304. I z cuglami na plecach
305. Szedł przez bory i lasy
306. Głucho zamknięty w sobie.
307. Dopiero dnia trzeciego
308. Wspiął się na szczyt skalisty.
309. Na piasku ujrzał konia:
310. Grzywa kurzyła dymem,
311. Z sierści trystały iskry,
312. Ogień pod kopytami
313. Tlił jak huba z krzesiwem.
314. Bezwzględny Lemminkäinen
315. Nie czekał długo. Prosił:
316. "Potężny Ukko, ugaś
317. Ogień na grzbiecie konia,
318. Abym mógł go osiodłać
319. I nie spłonąć od żaru!"
320. Ukko czym prędzej dmuchnął
321. Mrozem przez dziurę z nieba;
322. Powiało takim zimnem,
323. Że parę ścięło w lód
324. I białe krupy gradu
325. Sypały się jak obrok.
326. Żarł go czerwony ogień
327. Ogniem gasząć pragnienie:
328. Krupy w pysk się sypały,
329. Na grzbiet i końską grzywę.
330. Bezwzględny Lemminkäinen
331. Zbliżył się wtedy do konia:
332. "Szlachetny, miły i dobry,
333. Najlepszy koniu z Hiitoli!
334. Daj pysk, niechaj ci przetrę
335. Chustką jedwabne chrapy,
336. Wystaw kopyto w górę,
337. Niech miesiąc je okuje,
338. Schyl głowę ku uździenicy,
339. Ku jej dzwonkom srebrzystym.
340. To siatka na twoją grzywę,
341. Aby nie targał jej wiatr.
342. Może ciebie dosiądę -
343. Chcę odbyć kawałek drogi,
344. Spieszę spóźniony do chorej,
345. Mojej teściowej w Pohjoli.
346. Gdy strzelę ostro z bata,
347. Pogłaskam cię nim po sierści,
348. Zamienisz kłusa w galop,
349. Niech krew się w tobie zapieni."
350. Wspaniałomyślny kasztan
351. Źrebiec o nozdrzach spienionych,
352. Zrozumiał w oka mgnieniu
353. Dokładnie, o co chodzi.
354. Rozwarł łagodnie zęby,
355. Przyjął na jęzor wędzidło,
356. Pochylił kształtną głowę,
357. Wsadził ją w uździenicę.
358. Potrząsnął łbem i dzwonki
359. Znak dały, że koń w zaprzęgu.
360. Pan skoczył wtedy na grzbiet,
361. Nad grzywą płomienną zawisnął,
362. Smagnął łoziną po kłębach
363. I konia okrył galopem:
364. Szybką, wygodną jazdą
365. Pierwszego w siodle człowieka.
366. Uskrzydlał cwałem góry -
367. Lecz nie wzbijał się wyżej -
368. Pędził wprost do Pohjoli,
369. W próg izby, gdzie dał słowo,
370. Że wróci z ogierem Hiisi.
371. "Jestem! - krzyknął w podwórzu -
372. Siedzę na koniu ognistym,
373. Krwią wściekłą wypełnionym,
374. Na koniu, który jest mój!
375. Już ugłaskałem źrebca,
376. Chodzi za mną jak pies
377. I sam bierze na jęzor
378. Złote wędzidło z mych rąk.
379. Już raz dałem ci łosia,
380. Teraz przywiodłem konia,
381. Matko, wyprowadź córkę
382. Z zamczystych drzwi na ganek!"
383. Louhi, pani Pohjoli,
384. Znowu się w drzwiach zaparła:
385. "Na czarnym wodospadzie
386. Białe pływają łabędzie;
387. Gdy pierwszą strzałą przebijesz
388. Szyję śnieżnego ptaka,
389. Wtedy jak tylko możesz,
390. Najprędzej do mnie powracaj,
391. Córkę dam ci za żonę."
392. Bezwzględny Lemminkäinen
393. Zdał się na los tej wróżby,
394. W drodze białe łabędzie
395. Na wodzie mu się śniły,
396. Na czarnej rzece Tuoni,
397. W płaskiej dolinie Manali
398. Widział już pochylone
399. Białe szyje ku niemu.
400. Szedł krokiem wpół przytomnym
401. Ku brzegom świętych wirów,
402. Już widział swoją strzałę
403. Wbitą w szyję łabędzia.
404. Natenczas stary pastuch,
405. Z bielmem na lewym oku
406. (Którego tak zwymyślał
407. Po walce z wróżbitami),
408. Siedział nad wodospadem,
409. Jak to sobie poprzysiągł.
410. Ujrzał Lemminkäinena.
411. Zaczął się za nim skradać
412. Nad wodospadem czarnym -
413. Pełzał cicho jak wąż.
414. Sam węża dobył z wody
415. I cisnął prosto w serce
416. Biednego Lemminkäinena.
417. Żądłem ostrym przewiercił
418. Serce jego na wskroś.
419. Bezwzględny Lemminkäinen
420. Czuł ból, który go orał,
421. Wyciągnął węża z rany
422. Za pysk, spod prawej łopatki -
423. Jeszcze chciał się ratować.
424. "Wielki błąd popełniłem.
425. Nie zapytałem matki
426. O dwa jedyne zaklęcia:
427. Jak się odczynia rany
428. Zadane wodnym wężem.
429. Bo jest na ranę sposób,
430. Na każdy ból - lekarstwo,
431. Na każdą śmierć - ratunek,
432. Można ją w porę wstrzymać.
433. Matko, która wydałaś
434. Zdrowe dziecię na świat,
435. Czy możesz mnie przywrócić
436. Temu światu, gdzie żyłem?
437. Ty znasz wszystkie zaklęcia
438. I umiesz je na pamięć!
439. Proszę, abyś raz jeszcze
440. Mnie zrodziła na nowo,
441. Abym nawet przez chwilę
442. Nie poczuł, że umieram.
443. Abym się nie bał śmierci
444. Nigdy jej nie uznając."
445. Lecz oto pastuch z Pohjoli,
446. Z bielmem na lewym oku,
447. Ów pastuch Mokra Czapa
448. Pchnął go w wodospad Tuoni.
449. Potoczył się Lemminkäinen
450. Tam, gdzie na niego czekał
451. Codziennie krwią polany
452. Zbójecki syn matki śmierci.
453. Wymierzył mieczem cios
454. I rozciął go na pięcioro,
455. Na osiem równych części
456. Rozdzielił jego ciało.
457. Jak drzewo porąbany
458. Płynął dnem czarnej rzeki
459. Bezwzględny Lemminkäinen,
460. Co się śmierci nie lękał.
461. Syn śmierci mu urąga;
462. Lemminkäinen nie słyszy:
463. "Ustrzel łabędzia na wodzie.
464. Wyjmij strzałę s kołczanu,
465. Napnij łuk. Twa dziewczyna
466. Czeka na ciebie w progu!"

Runo XV
1. Dlaczego wciąż nie słychać
2. Kroków Lemminkäinena?
3. Czy to los już zawiązał
4. Nić jego życia w całość?
5. Czy na bezdrożach utknął
6. Dyszel jego podróży?
7. Tego matka samotna
8. Zgłębić sama nie może.
9. Nie wie, co się z nim dzieje:
10. Czy konno gna przez wzgórza,
11. Czy przed burzą umyka,
12. W końskiej ukryty grzywie?
13. To nie syn nieobecny,
14. Ale jej własna krew
15. Spieniona w jego żyłach.
16. Może w tej chwili tryska
17. Ta krew w straszliwym boju,
18. A on zginął i nie wie,
19. W której stronie jest dom.
20. Kyllikki, smutna i piękna,
21. Chodzi po domu jak lilia;
22. Sprzęty od niej jaśnieją,
23. Podłoga lśni jak lustro.
24. Cóż z tego? Jej drogi Kauko
25. Nie wraca dniem ni nocą.
26. Milczą ponuro wrota
27. I nikt ich nie otwiera.
28. Ogląda z trwogą grzebień,
29. Szczotkę z końskiego włosia.
30. Wróżba, którą pochopnie
31. Rzucił jej mąż na progu,
32. Wisi jak pająk nad głową,
33. Lecz nic się jeszcze nie dzieje...
34. Aż pewnego poranka
35. Trysnęła z grzebienia krew,
36. Z końskiego włosia krople
37. Czerwone się potoczyły.
38. Pobladła piękna Kyllikki,
39. Zmartwiała jak słup soli,
40. Słowo jej stało się gorzkie
41. Jak korzeń drzewa w morzu.
42. "Zbłąkał się dobry Kauko,
43. Mój najpiękniejszy kochanek,
44. Niewierny, zuchwały mąż.
45. Krew spływa obojętnie,
46. Jakby to była krew
47. Tylko martwego grzebienia."
48. Nagle matka dostrzegła
49. Straszliwą wróżbę śmierci,
50. Głośny płacz z niej się wydarł
51. Szybciej, niż pomyślała:
52. "Zły los jak strzała w tarczę
53. Trafił w sam środek bólu,
54. Czuję każdą krwi kroplę,
55. Która wyciekła z niego.
56. Oto otwieram drzwi,
57. Wrota podwórza otwieram -
58. Idę do syna martwego,
59. Który na matkę czeka."
60. Wyżyny się osuwają,
61. Aby wyrównać drogę
62. Pod stopą starej matki
63. Idącej ku Pohjoli.
64. Już przybyła do celu,
65. Już jest na dworze Louhi:
66. "Droga patronko Pohjoli,
67. Gdzie syna mojego ukryłaś?
68. Wysłałaś go do puszczy
69. Czy poluje na łosie?"
70. "Nic nie wiem o twoim synu,
71. Wsadziłam go do sań,
72. Las wtedy był wiatrołomny;
73. Wilki stadem szczupaków
74. Pływały w burzy śnieżnej,
75. Niedźwiedzie jak rekiny
76. W tej burzy nurkowały."
77. "Pani Pohjoli, kłamiesz!
78. I nawet się nie oglądasz,
79. Jak śnieg za tobą się kurzy,
80. Nikt jeszcze z mojego rodu
81. Od wilczych kłów nie zginął!
82. Mój syn na żywych niedźwiedziach
83. Sypiał jak na pierzynach.
84. Jeśli zaraz nie powiesz,
85. Gdzie jest mój Lemminkäinen,
86. Zburzę cudowny młyn Sampo."
87. Pani Pohjoli rzecze:
88. "Głodnego nakarmiłam
89. I napoiłam w porę.
90. Do łodzi go wsadziłam,
91. Aby bezpiecznie płynął
92. Przez rzeczne wodospady."
93. Ale matka nie wierzy
94. W słowa pani Pohjoli:
95. "Kobieto wiarołomna!
96. Ukrywasz mojego syna
97. W swoich źrenicach złych.
98. Ja muszę z twoich ust
99. Całą prawdę usłyszeć."
100. Pani Pohjoli w ogniu;
101. Jej wstyd na białej ścianie
102. Odbił się, więc go zakryła
103. Pani Louhi plecami:
104. "Powiem ci całą prawdę.
105. Wysłałam go po łosia,
106. Po ognistego ogiera,
107. Wreszcie za rzecznym łabędziem.
108. Przycwałował na łosiu,
109. Przygalopował na koniu,
110. Ale nie przybył z łabędziem
111. Po najpiękniejszą dziewczynę,
112. Którą mu obiecałam
113. Dać po tych próbach za żonę.
114. Nie wiem o nim nic więcej."
115. Teraz matka już wie,
116. Gdzie trzeba szukać syna;
117. Przebiega niestrudzona
118. Przepustne puszcze, knieje,
119. Zagląda w ślepe oczy
120. Czarnym jak noc jeziorom.
121. Prosi, na brzegu siedząc,
122. Fałszywe w swojej mowie
123. Fale, które ją łudzą,
124. Że coś na brzeg wynoszą.
125. Pod głazem kamiennym szuka,
126. Pod zwalonymi pniami
127. I chytrze jak łasica
128. Zagląda w każdą szczelinę.
129. Wszędzie od gluchych drzew
130. Milczenie dzwonne, głuche,
131. Nie ma nawet do kogo
132. Jednym przemówić słowem...
133. Nie mogąc sobie poradzić
134. Z językiem, który w ustach
135. Tkwił bez żadnego zajęcia,
136. Zwróciła się do drzewa,
137. Do sosny i do dębu.
138. Dąb twardo odpowiedział:
139. "Kobieto, nie męcz mnie.
140. Nie znam twojego syna.
141. Zbudują ze mnie stodołę
142. Nie pytając o zdanie
143. I nawet nie zapłacze
144. Po mnie liść zeszłoroczny."
145. Bez słowa poszła dalej;
146. Droga wyszła naprzeciw,
147. Stanęła pod jej stopami,
148. Matka ją pozdrowiła.
149. "Drogo, stworzona przez stopy,
150. Wędrujesz razem z człowiekiem.
151. Może mojego syna
152. Niosłaś na swoich plecach?
153. Czy moje złote jabłko
154. Po tobie się nie toczyło?
155. Czy moja laska srebrna
156. Nie dźwięczała w twych uszach?"
157. Droga do niej mówiła
158. Słowa szorstkie jak żwir:
159. "Stworzono mnie na los twardy;
160. Konie tratują mój grzbiet,
161. Buty po mnie szorują,
162. Ostre obcasy ranią.
163. I twój syn, jeśli szedł,
164. Deptał mnie tak, jak każdy."
165. Z góry zaświecił księżyc
166. Piękny jak malowanie.
167. "Czy moje zlote jabłko
168. Po niebie się nie toczyło?
169. Czy moja srebrna laska
170. Przy twojej nodze nie stała?"
171. "Mam dosyć swoich zmartwień. -
172. Odparł jej zimno księżyc. -
173. Stworzono mnie na los twardy.
174. Jestem jak orzech w zębach
175. Mroźnej, ponurej nocy
176. I dotąd ją rozjaśniam,
177. Dopokąd nie dam się zgryźć.
178. Twój syn mnie tyle obchodzi,
179. Co wypalona świeca."
180. Minęła noc i słońce
181. Wyszło matce naprzeciw.
182. Kłania się drodze słonecznej,
183. Po której miała iść:
184. "Gdzie potoczyło się jabłko,
185. Najdroższe jabłko moje?
186. Gdzie moja srebrna laska?
187. Złamała się może wpół?"
188. Słońce było u szczytu,
189. Gdy syn potoczył się w głębię,
190. I pamiętało dokładnie,
191. Gdzie Lemminkäinen leży:
192. "W czarną rzekę Tuoni,
193. W wieczyste wody Manali
194. Po wodospadzie się stoczył,
195. Spoczywa na jego dnie."
196. Nikt nie mógł jaśniej wyjawić
197. Tej strasznej prawdy matce,
198. Która swe myśli czarne
199. W głośnym pogrąża płaczu,
200. Ale natychmiast biegnie
201. Do kuźni Ilmarinena,
202. Aby jej grabie miedziane
203. Na długim stylisku okuł.
204. "W grabiach na sto sążni zęby,
205. Stylisko sto stóp długie
206. Ukuj, wiekowy młotniku,
207. Bym sięgnąć mogła do głębi
208. Czarnej rzeki Tuoni,
209. Tam gdzie spada wodospad."
210. Kowal sporządził jej grabie
211. Na miarę głębokiej wody:
212. Każdy ząb na sto sążni,
213. Stylisko na stóp pięćset.
214. Pobiegła nad czarną wodę
215. I prosi słońce o światło:
216. "Zniż się, gwiazdo uczynna,
217. Rozpal się do białości!
218. Przejrzyj głębię na wylot,
219. Abym dno ujrzeć mogła.
220. Uśpij zimne wodnice -
221. Żar rozleniwi je w sen,
222. Gdy wlejesz w ich rybie ślepia
223. Strumień ciepłego światła."
224. Słońce po brzozie się wspięło,
225. Usiadło nad wodą w olszynie
226. I przez godzinę długą
227. Rzodmuchiwało swój żar.
228. Pod koniec godziny wtórej
229. Poczerwieniało jak ogień.
230. W trzeciej zalśniło tarczą,
231. Aż ryby mrużyły oczy.
232. Oto zasnęły wodnice,
233. Złe duchy w głębokiej wodzie,
234. Starcy na swoich laskach
235. I wojownicy na mieczach.
236. Wtedy jak z kwiatu motyl
237. Słońce sfrunęło lekko
238. Z zielonej, leśnej ziemi,
239. Trzepocząc złotym skrzydłem
240. W nagrzanym mocno powietrzu.
241. Ostrożnie ujęła grabie
242. Matka Lemminkäinena.
243. Zaczęła nimi grabić
244. Czarne dno wodospadu,
245. Jak gdyby zagrabiała
246. Pokosy gradowej chmury,
247. Jakby szukała siana
248. Na dnie głębokiej wody.
249. Szła tak wzdłuż czarnej rzeki
250. Aż do samego morza.
251. Grabiła coraz głębiej
252. I zanurzyła się sama
253. Aż po skraj swoich pończoch,
254. Po okrajkę na biodrach.
255. Szła z prądem i pod prąd,
256. Grabiła dno pracowicie,
257. Aż pod spienioną wodą
258. Znalazła bluzę syna,
259. Pończochy i kapelusz.
260. Wróciła w dolinę Manali
261. I jeszcze raz od nowa
262. Grabiła to samo dno
263. Dokładnie jak ściernisko,
264. Do ostatniego źdźbła.
265. Wtedy, za trzecim razem,
266. Snop żytni z wody wychynął,
267. Zaświecił w słońcu kłosem,
268. Choć jeszcze ociekał wodą.
269. Nie był to jednak snop,
270. Lecz Lemminkäinen beztroski,
271. Wspaniały Kaukomieli
272. Z rzeki dobyty grabiami
273. Za swój palec serdeczny,
274. Za palec lewej stopy.
275. Syn nieśmiertelnej Kalevy,
276. Lekkoduch Lemminkäinen,
277. Wypłynął na lustro wody
278. Z pomocą matczynych grabi.
279. Lecz nie był jeszcze cały,
280. Brakło mu jednej ręki,
281. Kilku palców i żeber,
282. I jednej części głowy.
283. "Co zrobić, aby powstał?" -
284. Pytała matka kruka,
285. Który wykrakał zaraz,
286. Jakby już na to czekał:
287. "Szczupak rozpłatał go wpół,
288. Pstrąg wypił jego oczy,
289. Nie masz już takiej siły,
290. By go urodzić na nowo.
291. Najlepiej rzuć go do rzeki.
292. Może wyrośnie z niego
293. Topiący łodzie wodnik.
294. Jeśli rzucisz go w morze,
295. Z takiego bohatera
296. Będzie potężny wieloryb.
297. Czy jest ci na sercu lżej?"
298. Matka Lemminkäinena
299. Splunęła na wróżbę kruka
300. I powiodła grabiami
301. Po dnie zbełtanej rzeki,
302. Grabiła wszerz i wzdłuż,
303. Aż odnalazła rękę,
304. Pół głowy i pół krzyża
305. Oraz żebra do pary.
306. Teraz dopiero lekkoduch,
307. Teraz jej syn Lemminkäinen
308. Miał każdą kość, gdzie trzeba,
309. Na trawie przed nią leżał
310. Czekając, aż matka znowu
311. Tchnie w niego życie zuchwałe.
312. Najpierw sczepiła kości,
313. Mięśnie do mięśni złożyła,
314. Krwią napełniła żyły
315. Wprost ze słonecznej zieleni,
316. Puściła w ruch arterie
317. Musując czoło zaklęciem:
318. "Władczyni krwi i arterii!
319. Wejdź w puls mojego syna,
320. Jak jarzębina piękna,
321. Bogini krwi Suonatar,
322. Tkanko naczyń krwionośnych,
323. Puść w ruch wrzeciono serca,
324. Niech się na nim nawija
325. Raz jeszcze życie na nowo.
326. Ja umiałam to robić,
327. Gdy syna rodziłam z niczego,
328. A teraz ty tylko możesz
329. Powrócić go do życia
330. Z kości, które wyrosły
331. Daleko już poza mną.
332. A jeśli nie masz siły,
333. Niech spłynie z wyżyn nieba
334. Na statku czerwonodziobym
335. Dziewica, której każdy
336. Zawdzięcza swoje życie,
337. Gdy ona go łaskawie
338. Rodziła pierwszy raz.
339. Przejdź teraz, żywa pani,
340. Po żebrach jak po moście
341. I w żyłach gładko płyń
342. Jak wartki górski strumień.
343. A gdzie żyły zerwane,
344. Tam je nitkami zszywaj,
345. Igłami cynowymi
346. Cieniutkimi jak promień!
347. Końce naczyń krwionośnych
348. Przewiąż jedwabną nicią.
349. A jeśli nie wystarczy,
350. Niech sanna spłynie niebieska
351. Na jego krwawe rany,
352. Na połamane kości.
353. Niech je wygładzi śnieżnie,
354. Gdzie trzeba wyprostuje,
355. Niech mięśnie się ułożą
356. Równo jak śnieg pod płozami
357. I niech się tak naprężą
358. Jak duga nad końską szyją.
359. Tam, gdzie ciało śmiertelne
360. Utraciło swą władzę
361. Samoistnego życia,
362. Niech siedzący na niebie
363. Pan użyje swej siły!
364. Jemu już nie przystoi
365. Kleić złamanych kości,
366. Cerować dziury ran.
367. Winien nowe dać żebra
368. Z tworzywa najlepszego
369. Na miejsce kości starych.
370. Daj zatem mięśnie nowe,
371. Wiecznie mocne i młode,
372. I żyły rozciągliwe
373. Z młodych cielęcych jelit,
374. Krew wonną i czerwoną
375. Jak pąki róż w ogrodzie
376. I zawsze tak gorącą
377. Jak ogień w piecu zimy!"
378. Słowa jej były celne.
379. Tak trafiały do rzeczy,
380. Że wszystkie części ciała
381. Powróciły, gdzie trzeba.
382. Tylko mowy nie mogła
383. Tchnąć matka w Lemminkäinena
384. I język jego milczał
385. W ustach zawarowany.
386. Rozgląda się po lesie
387. I pszczołę napotkała:
388. "Gdzie znaleźć taki balsam
389. Lub kroplę miodosytną
390. Na język, który nie wie,
391. Jak się nazywa miód,
392. Żeby od razu poczuł
393. Smak nektaru dobrego
394. I żeby umiał nazwać
395. To, co mu smakowało.
396. Mehiläinen, ptaszyno,
397. Leć w krainę Metsoli!
398. Przynieś tęgiego miodu
399. Dla chorego człowieka.
400. Wybieraj go z najgłębszych
401. Kielichów leśnych kwiatów.
402. Mieszaj z miodem jodłowym,
403. Który płynie z igliwia,
404. Z ziół i traw, jeśli możesz,
405. Gdy opadnie z nich rosa."
406. Pszczoła frunęła prosto
407. W miłe strony Metsoli;
408. Z wrzosów brała miód czysty,
409. Z kielichów sześciu kwiatów,
410. Brała go ze stu traw,
411. Z ziół stu i ze stu jodeł.
412. Wróciła cała dzwonna
413. Od miodu w ciężkich skrzydłach
414. I matce Lemminkäinena
415. Nektar złożyła na dłoni.
416. Cóż z tego, skoro balsam
417. Synowi mowy nie wrócił,
418. Darmo leje go matka
419. Na martwy język syna,
420. Który w zdrewniałych ustach
421. Smaku nie rozpoznaje.
422. Wtedy matka raz drugi
423. W drogę wysłała pszczołę:
424. "Sfruń w siedziby Tuuri,
425. W dom bez dachu nad głową,
426. Za progi Balvonena.
427. Tam jest miód najprzedniejszy,
428. Olejki niezrównane
429. Sączą się prosto z nieba,
430. To są leki stosowne
431. Na tak wielką chorobę.
432. Jego struny głosowe
433. Rozdzwonią się wtedy same,
434. W głowie powstanie słowo
435. I spłynie łatwo na język."
436. Pszczoła w locie wysokim
437. Podkasała swe skrzydła,
438. Wylała resztki miodu
439. Do leśnego kielicha
440. I za dziewiątym morzem,
441. Na środku dziesiątego
442. Poszybowała w górę
443. Jak strzała za łabędziem,
444. Która w powietrzu go ściga.
445. Trzy długie dni leciała
446. Aż odnalazła wyspę
447. Pływającą na falach
448. Jak wielki plaster miodu.
449. Miód kręcono z tych plastrów
450. Na świętych wurach wodnych,
451. Miodu było tu tyle,
452. Że spływał wodospadem.
453. Nie był to jeden jedyny
454. Chłopski ul w pustym polu,
455. To była kuźnia miodu -
456. Miechami miód się lał.
457. Tam dzbany kamionkowe
458. Olejkiem się napełniały,
459. Tłustymi maściami faski
460. Zapełniały się same.
461. A kwiatowe olejki
462. Były w tak małych flaszkach,
463. Że szyjkę każdej z nich
464. Kciukiem się zatykało.
465. Mehiläinen z zapałem
466. Sześć chwyciła dzbanuszków,
467. Siedem fasek na plecy
468. Załadowała spiesznie
469. I frunęła z maściami
470. Tam, gdzie na nią czekała
471. Matka Lemminkäinena.
472. Nie pomogły te maści,
473. Wybornych maści dziewięć.
474. Nie pomogły olejki,
475. Na nic olejków osiem.
476. Jeszcze raz złotej pszczole,
477. Posłusznej Mehiläinen,
478. Szepcze matka do ucha:
479. "Proszę cię po raz trzeci!
480. Leć nad dziewiąte niebo;
481. Na środku dziesiątego
482. Jest wyspa wonnych miodów,
483. Która obłokiem słodkim
484. Bogu do ust napływa.
485. Umocz skrzydła w tym miodzie,
486. W jednej chwili zawracaj.
487. Czeka na to lekarstwo
488. Syn mój śmiertelnie chory."
489. Ten lot ziemi odległy
490. Mehiläinen zatrwożył.
491. Czy może ziemska pszczoła
492. Z księżyca miody zbierać?
493. "Nie martw się! Leć na gwiazdy
494. Śmiało jak między kwiaty,
495. Wdzieraj się bez obawy
496. Na te łąki niebieskie.
497. Pierwszego dnia dolecisz
498. Do rycerza Oriona,
499. Który na niebie leży
500. Jak mój syn tu, na trawie.
501. Drugiego dnia nad grzbietem
502. Srebrzystej Niedźwiedzicy,
503. A trzeciego dolecisz
504. Do siedmiorga gwiazd Plejad.
505. Stamtąd już droga krótka
506. Do domu pana niebios,
507. Tam, gdzie on do ust bierze
508. Swój obłok słodkowonny."
509. Wzbiła się miodoskrzydła
510. Mehiläinen na księżyc,
511. Omija skrajem słońce,
512. Aby skrzydeł nie spalić.
513. Ma ochotę odpocząć
514. Na grzbiecie Niedźwiedzicy,
515. Lecz się w porę wstrzymuje
516. Lepszej pewna przystani.
517. Już siedmioro gwiazd Plejad
518. Błyszczy siedmioramiennie,
519. Już pszczoła osiągnęła
520. Sklepienie komnaty pana,
521. W której tłoczono maście
522. Prosto z obłoków wonnych,
523. Nalewano olejki
524. Do srebrzystych kamionek.
525. Na środku ogień płonął,
526. Miód w złotym kotle szumiał,
527. Do niego olej wonny
528. Jasny wlewał poranek.
529. Odważny ptak Mehiläinen
530. Zanurzył skrzydła w miodzie,
531. Dzbany chwycił w pazury,
532. Tysiąc flakonów w dziób -
533. Jakby nie jedna pszczoła,
534. Lecz cały pszczeli rój
535. Wzbił się w górę do nieba,
536. Abuy podźwignąć gwiazdę.
537. Z powrotem drogą krótszą
538. Sfrunął prosto do matki
539. Odważny ptak Mehiläinen
540. I lekarstwa jej dał.
541. Dwie próby były daremne;
542. Zmarły w złym był nastroju
543. I zaciskając zęby
544. Na trzecią czekał próbę.
545. Gdy usłyszał brzęk pszczoły,
546. Chciał zakląć po lapońsku,
547. Ale dał pokój słysząc,
548. Jak matka zań się modli,
549. Maściami poi ciało,
550. Mówi do niego czule:
551. "Wypłyń z wiecznego snu.
552. Skocz z wodospadu pstrągiem.
553. W lesie zamień się w lisa -
554. Umknij z pułapki śmierci!"
555. A wtedy spoza słów
556. Wydostał się szept jego,
557. Nabrał siły, aż wreszcie
558. Władnął całym językiem:
559. "Jakże moglem tak spać
560. W mokrej i zimnej wodzie,
561. Głęboko w wodospadzie,
562. Który nade mną grzmiał."
563. "Zdrowie do snu, mój synu,
564. Miałeś zawsze wspaniałe;
565. Mogłeś pod wozem spać,
566. Gdy koń galopem biegł.
567. Przyjrzyj się teraz lepiej
568. Jednej słabej kobiecie,
569. Która nad wody głębią
570. Drugi raz cię zrodziła,
571. I powiedz, kto zdradziecko
572. Pchnął cię w nurt Tuoneli?"
573. Lekkoduch Lemminkäinen,
574. Mrużąc pod słońce oczy,
575. Czystą wodą przemyte,
576. Mówił bez cienia gniewu:
577. "To pastuch, Mokra Czapa,
578. Pchnął mnie w nurt Tuoneli,
579. Ślepe oko Untamo
580. POgrążyło mnie w sen.
581. Nie mam do niego żalu,
582. Lecz żałuję jednego,
583. Że nie znałem zaklęcia
584. Na ranę zadaną przez węża.
585. To pastuch Mokra Czapa
586. Żmiją mnie przebił na wylot,
587. Ja wyrwałem ją z piersi,
588. Lecz nie znałem zaklęcia."
589. "O lekkomyślny synu!
590. Pieśnią Lapończyków biłeś,
591. Ich czarowników jak szczury
592. Wyprowadziłeś w pole
593. Zwykłą piszczałką z wierzby,
594. A oni cię Mokrą Czapą
595. Jak muchę na stole nakryli.
596. Ja, matka twoja, wstyd czuję,
597. Ponieważ nie masz w głowie
598. Doświadczenia i wiedzy,
599. Niezbędnej w twoim wieku!
600. Ty nie znasz węża wodnego
601. I nie wiesz, skąd się wziął
602. Smok z mózgiem kaczki morskiej,
603. Ten wąż o głowie ptaka.
604. Syöjätar to matka węża,
605. Który wyskoczył z jej ust,
606. Z języka rozwidlonego
607. Skoczył w morze wzburzone.
608. Pysk jego kwitnie trucizną,
609. Jak jadowity powój
610. Pełza na brzegach rzek."
611. Z ust matki jedna za drugą
612. Płynęły klechdy domowe,
613. Syn uczył się bezwiednie
614. Wiedzy sobie niezbędnej
615. I wypoczywał tak dobrze
616. Jak w domu, kiedy zasypiał
617. Z jej opowieścią w uszach.
618. Wtedy matka pytała:
619. "Czy brak ci czegoś, synu?"
620. "Tak - brzmiała odpowiedź. -
621. Brakuje mi tej dziewczyny,
622. Która została w Pohjoli,
623. Jej matka o uszach zwiędłych
624. Jak stare liście osiki
625. Czeka na śpiew łabędzia,
626. Z którym miałem powrócić.
627. Za jego czysty śpiew,
628. Za jego złote pióra
629. Mogę dziewczynę kupić."
630. Tego już było za wiele
631. Matce Lemminkäinena:
632. "Ty liczysz, że ja ciebie
633. Trzeci raz jeszcze urodzę?
634. Patrz! Już się skrada nad wodą
635. Ten pastuch, Mokra Czapa.
636. Pewnie nas podsłuchuje
637. Czarodziejskim sposobem.
638. Słuchaj mnie! I ni słowa!
639. Dopiero się urodziłeś
640. Na tej zielonej trawie.
641. Dziękuj siłom najwyższym,
642. Które spłynęły z nieba,
643. Że w twoje martwe ciało
644. Z pomocą mądrej pszczoły
645. Wstąpiło życie na nowo.
646. A teraz wracaj do domu,
647. U starej matki odpocząć."
648. Zostawmy na długie dni
649. Wolną pieśń Lemminkäinena,
650. Ażeby bieg tych wierszy
651. Na nową skierować drogę.

You might also like