J. Warylewski - Kara. Podstawy Filozoficzne I Historyczne

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 315

JA R O SŁ A W W A R Y LEW SK I

KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE

W Y D A W N IC T W O
U N IW E R S Y T E T U G D A Ń S K IE G O
KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE

Żonie mojej W iesławie pośw ięcam


Motto:

Prawnik nie może pomijać historii prawa. Aby wiedzieć gdzie jest
musi wiedzieć skąd przyszedł i dokąd zmierza
( A. du Boys, Histoire du droit criminel... , Paryż 1845, s. 3)

V
JAROSŁAW WARYLEWSKI

KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE

WYDAWNICTWO
UNIWERSYTETU GDAŃSKIEGO
GDAŃSK 2007
Spis teści

O d a u t o r a .................................................................................................................................... 9

C z ę ść I. P O D S T A W Y F I L O Z O F I C Z N E ................................................................... 11
§ 1. Uwagi w stęp n e...............................................................................................................11
§ 2. T erm in o lo g ia.................................................................................................................12
§ 2.1. Kara oraz ius p u n ie n d i.......................................................................................13
§ 2.2. N auka o karze - penologia............................................................................... 18
§ 2.3. Teorie k a r y ..........................................................................................................19
§ 2.4. Systematyka teorii k a r y .............................................................. ..................... 24
§ 3. Prawo karne a m o raln o ść........................................................................................... 25
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze . ........................................................30
§ 4.1. Poglądy Protagorasa i innych so fistó w ..........................................................34
§ 4.2. Idealizm P la to n a ................................................................................................ 35
§ 4.3. A rystoteles............................................................................................................ 36
§ 4.4. Święty A u g u s ty n ................................................................................................ 38
§ 4.5. Filozofia tom istyczna.........................................................................................39
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie k ary ........................................................................ 40
§ 5.1. Teoria odw etu moralnego K a n ta ....................................................................41
§ 5.2. Teoria odw etu dialektycznego H e g la ............................................................ 44
§ 5.3. Teoria odw etu b o ż e g o .......................................................................................46
§ 5.4. Empiryczne teorie retrospektyw ne................................................................. 49
§ 5.4.1. Socjologiczna teoria D u rk h e im a .......................................................... 50
§ 5.4.2. Teorie psychologiczne........................ .................................................... 51
§ 6. W zględne (relatywne) teorie k a ry ............................................................................. 52
§ 6.1. Teoria przymusu psychologicznego (zapobieżenia ogólnego)
A. F eu erbacha.....................................................................................................53
§ 6.2. Teoria zapobieżenia szczególnego K. G ro lm a n a ......................................... 54
§ 6.3. Utylitarystyczna teoria J. B en th ain a...............................................................55
§ 6.4. Teoria popraw y moralnej K. R oedera............................................................ 55
§ 6.5. Koncepcje penologiczne włoskiej szkoły p o z y ty w n e j................................56
§ 6.6. Teoria prewencyjna (zapobieżenia indywidualnego) F. L iszta................. 57
§ 6.7. Prawo karania w ujęciu C. B e c c a rii...............................................................58
§ 7. M ieszane (eklektyczne) teorie k a ry ...........................................................................61
§ 8. W ybrane teorie karne w polskiej doktrynie prawa k arn e g o ............................... 62
§ 8.1. Teoria praw a krym inalnego,R. H u b e g o .......................................................62
§ 8.2. Klasyczna koncepcja E. K rzym uskiego.......................................................... 64
§ 8.3. O dpłata a kara celowa w ujęciu J. M akarew icza......................................... 64
§ 8.4. Zagadnienie kary według M. C ieślak a..........................................................65
§ 9. K ontestatorskie teorie kary......................................................................................... 67
§ 9.1. Koncepcja Tołstoja. . ......................................................................................... 67
6 Spis treści

§ 9.2. Koncepcja R. O w e n a ......................................................................................... 68


§ 9.3. W kręgu środków obrony społecznej.............................................................68
§ 9.3.1. Ruch obrony społecznej...........................................................................69
§ 9.3.2. Ruch nowej obrony s p o łe c z n e j.............................................................70
§ 9.4. Ekonom iczne teorie kary i sprawiedliwość n a p ra w c z a ............................. 71
§ 10. Teorie kary w praktyce wymiaru spraw iedliw ości.............................................. 75
§ 10.1. Społeczne odziaływanie kary w orzecznictwie Sądu Najwyższego
i sądów apelacyjnych.......................................................................................76
§ 10.2. Teorie kary a polityka karna........................................................................... 77
§ 10.3. Podsum owanie...................................................................................................84

C z ę ść II. P O D S T A W Y H I S T O R Y C Z N E ....................................................................86
D z ia ł I. H is t o r ia k a r y ...........................................................................................................86
§ 11. Geneza i ewolucja k ary ..............................................................................................86
§ 11.1. Zemsta k rw a w a ................................................................................................ 86
§ 11.2. O dw et (zasada ta lio n u ) .................................................................................. 87
§ 11.3. O kup (system kompozycji)............................................................................. 88
§ 11.4. System proporcjonalności i upaństwowienie kary .................................... 92
§ 12. Pomniki historycznych regulacji k a r n y c h ............................................................ 98
§ 12.1. O bszar Bliskiego W schodu............................................................................. 98
§ 12.1.1. Kodeksy: Urukaginy, Ur-Namm u, Lipit-Isztara i B ila la m y ..........99
§ 12.1.2. Kodeks H am m urabiego...................................................................... 101
§ 12.1.3. Biblijne praw o k a rn e ...........................................................................103
§ 12.1.4. Islamskie praw o k arn e........................................................................ 118
§ 12.2. O bszar śródziem nom orski...........................................................................121
§ 12.2.1. Starożytna G re c ja ................................................................................121
§ 12.2.2. Starożytny R zym .................................................................................. 122

D z ia ł II. W y b r a n e r o d z a je k a r .......................................................................................124
§ 13. Kara śm ierci...............................................................................................................125
§ 13.1. W prow adzenie, historia, regulacje praw ne, sta ty sty k a ........................ 125
§ 13.2. Procedury w s p ó ln e .......................................................................................142
§ 13.3. Poszczególne rodzaje egzekucji....................................................................143
§ 13.3.1. Ścięcie mieczem, szablą (sejmitarem) lub to p o r e m ......................143
§ 13.3.2. Ścięcie na g ilo ty n ie ............................................................................. 147
§ 13.3.3. Powieszenie............................................................................................149
§ 13.3.4. Łamanie k o łe m .................................................................................... 153
§ 13.3.5. Pogrzebanie żyw cem ...........................................................................155
§ 13.3.6. Wbicie na pal (palow anie)................................................................. 156
§ 13.3.7. Utopienie .............................................................................................. 158
§ 13.3.8. Spalenie na s t o s ie ................................................................................160
§ 13.3.9. Uśmiercenie garottą............................................................................. 161
§ 13.3.10. Wstrząs elektryczny (krzesło e le k try c z n e )..................................163
§ 13.3.11. Zagazowanie (komora gazow a)..................................................... 166
Spis treści 7

§ 13.3.12. Rozstrzelanie z użyciem broni p a ln e j............................................168


§ 13.3.13. O trucie (zastrzyk z tru c iz n y ).......................................................... 169
§ 13.3.14. Ukrzyżowanie (powieszenie na krzyżu lub d rzew ie)................. 172
§ 13.3.15. U k am ie n o w a n ie .............................................................................. . 175
§ 13.3.16. Zrzucenie (strącenie) ze s k a ły ........................................................177
§ 13.3.17. Zgniecenie (peine forte et dure)..................................................... 177
§ 13.3.18. Rozerwanie (ćwiartowanie, ro zk aw ałk o w an ie)........................ 178
§ 13.3.19. U gotow anie......................................................................................... 179
§ 13.3.20. Pożarcie przez dzikie z w ie rz ę ta..................................................... 179
§ 14. Kara pozbawienia w o ln o ś c i..................................................................................180
§ 15. Kara ograniczenia w o ln o śc i..................................................................................205
§ 16. Kary m ajątkow e....................................................................................................... 207
§ 16.1. G rz y w n a ..........................................................................................................207
§ 16.2. N aw iązka..........................................................................................................209
§ 16.3. Konfiskata i przepadek..................................................................................211
§ 17. Kary cielesne i m utylacyjne.................................................................................... 213
§ 17.1. C h ło s ta ............ ................................................................................................213
§ 17.2. Obcięcie członków ............................................. ........................................... 215
§ 17.3. Kastracja i stery liz ac ja ..................................................................................216
§ 18. Kary na czci (hańbiące)........................................................................................... 218
§ 18.1. Piętnow anie..................................................................................................... 219
§ 18.2. Infamia, proskrypcja, b an icja...................................................................... 221
§ 19. W ybrane narzędzia wykonywania k a r................................................................. 224
§ 19.1. P ręgierz............................................................................................................ 224
§ 19.2. K u n a ..................................................................................................... ........... 227
§ 19.3. Kamienie hańbiące......................................................................................... 228
§ 19.4. Kamienie b a n k ru tó w .................................................................................... 228
§ 19.5. Krzyże p o k u tn e ..............................................................................................228
§ 19.6. S k rz y p c e ..........................................................................................................230
§ 19.7. Maski h a ń b y ...................................................................................................231

D z ia ł III. T o r t u r y ................................................................................................................. 233


§ 20. Uwagi wstępne i term inologia............................................................................... 233
§ 21. Prawny zakaz to r tu r ................................................................................................ 235
§ 22 . Rodzaje to rtu r w wiekach średnich i czasach n o w o ż y tn y c h ........................ 242
§ 22.1. W p ro w a d z e n ie ..............................................................................................242
§ 22.2. N arzędzia t o r t u r .......................................................................... ................ 248
§ 22.2.1. Krzesło czarownic (konfesjonał, tro n dziewiczy zwany
też krzesłem inkw izy to rsk im ).......................................................... 250
§ 2 2 .2 .2 . G ru s z k a ................................................................................................ 251
§ 22.2.3. Dyby lub inaczej k ł o d a ...................................................................... 252
§ 22.2.4. B e c z k a ...................................................................................................253
§ 22.2.5. Ława do wyciągania (łoże sprawiedliwości, k r o s n o ) ................. 254
§ 22.2.6. Żelazna dziewica (zwana też n o ry m b ersk ą).................................. 254
§ 2 2 .2 .7 . K a b a t..................................................................................................... 256
8 Spis treści

§ 22.2.8. Widełki h e re ty k ó w .............................................................................258


§ 22.2.9. Hiszpański pająk (ta ra n tu la )............................................................ 258
§ 22.2.10. Hiszpański b u t ................................................................................. 260
§ 22.2.11. Hiszpański o s i o ł............................................................................... 261
§ 22.2.12. Zgniatacz g ło w y ............................................................................... 262
§ 22.2.13. W ahadło (strappado, p e n d u lu m )...................................................263
§ 22.2.14. Kołyska J u d a s z a ............................................................................... 264
§ 22.2.15. Trzewik m alezy jsk i.......................................................................... 265
§ 22.2.16. Bocian (córka śmieciarza - Scavengers daughter)......................265
§ 22.2.17. Zgniatacz palców (k ciu k ó w )..........................................................266
§ 22.2.18. Pas cnoty............................................................................................. 267
§ 22.2.19. Zgniatacz goleni (łamacz kolan i k o śc i).......................................268
§ 22.2.20. Hiszpańskie łaskotki (zwane też kocią łapą)................................269
§ 2 2 .2 .2 1 . H u śta w k a ...........................................................................................269

D z ia ł IV. S ą d y b o ż e i p r ó b y c z a ro w n ic ja k o p ro c e s o w e
ś r o d k i d o w o d o w e ......................................................................................................... 271
§ 23. Sądy boże (ordalia) .................................................................................................. 272
§ 24. Próby czarow nic.......................................................................................................275

B ib l io g r a f ia ............................................................................................................................ 282

A n e k s .........................................................................................................................................293
1. Treść um ow y kopozycyjnej (ugody) z terenów Śląska, z 1305 r.......................293
2. Fragm ent „O torturach" z książki Jędrzeja Kitowicza (1728-1804).................294
3. Fragm ent dzieła Andrzeja Frycza M odrzewskiego (1 5 0 3 -1 5 7 2 )........................ 298
4. Fragm ent Pana Wołodyjowskiego H. S ienkiew icza................................................ 310

S p is ilu s tra c ji, ta b e l i w y k r e s ó w ....................................................................................311


Od autora
spółczesne praw o karne nie pojawiło się nagle, w jakimś ściśle określo­
W nym, momencie dziejów. M a ono swoją genezę i historię, przeszło długi
proces ewolucji i form owania, a jego obecny i przyszły kształt zależy dużo bar­
dziej od historycznych korzeni niż od futurologicznych spekulacji. Zam ierze­
niem m oim było przybliżenie osobom zainteresowanym węzłowych zagadnień
związanych z filozofią i historią kary.
D opiero wiek XIX przyniósł głębsze zainteresowanie historią kary. Stało
się jasne, że tylko poznanie historii kary umożliwia pełne zrozumienie jej isto­
ty. W polskiej nauce praw a karnego, której początki należy umieścić dopiero
w tym właśnie okresie, prekursorem badań historycznych nad karą był autor
pierwszego systematycznego wykładu prawa karnego - Romuald H ube1.
Prace poświęcone zagadnieniom historycznoprawnym z zakresu prawa kar­
nego są prawdziwą rzadkością (pomimo bardzo bogatej literatury historycz-
noprawnej o szerszym zakresie)2. Brak jest całościowego opracow ania dziejów
polskiego praw a karnego, a prace poświęcone historii prawa, właśnie prawu
karnem u poświęcają najmniej uwagi. Wiele pozycji pochodzi jeszcze z XIX w.,
część z nich ma charakter rozważań dogmatycznych, ograniczonych w swym
znaczeniu do ściśle określonego czasu - tym samym są w istocie ahistoryczne.
Często jest tak, że prace pisane przez historyków są mało interesujące dla kar-
nistów, karniści zaś poświęcają najwięcej uwagi zagadnieniom, które z punktu
widzenia nauk historycznych nie mają większego znaczenia. Tym samym wiel­
kim problem em staje się wybór najbardziej odpowiedniej metody dla ukaza­
nia tych instytucji praw a karnego, które po części są nadal żywe i funkcjonują
w ram ach wielu obowiązujących systemów prawa karnego, po części zaś utra­
ciły swe znaczenie dogmatyczne (niekoniecznie faktyczne) już wieki temu. Kary
i tortury do takich właśnie instytucji należą i prezentując je w tej pracy posta­
nowiłem dokonać połączenia metody historycznej i dogmatycznej. Ten swego
rodzaju eklektyzm pozwala - jak sądzę - na swobodne ukazanie ewolucji kar
i to rtu r bez rezygnacji z analizy dogmatycznej w poszczególnych, wybranych
przypadkach. Taki jest też podstawowy cel tej pracy - zaprezentowanie wybra­
nych środków praw a karnego z perspektywy ewolucyjnej, by dzięki temu lepiej
i łatwiej było zrozumieć niektóre współczesne przepisy karne3.

1 Zob. R. Hube: Pokora podług praw polskich i czeskich, „Themis Polska” 1829, t. 6,
s. 287 i n.; idem, Wróżba, wróżda i pokora, Ateneum 1884, t. 3, s. 477 i n.
2 Stwierdzeniu temu nie przeczy istnienie prac o charakterze fundamentalnym, wybit­
nym, stanowiących ogromny wkład do nauk historyczno-prawnych. Wystarczy wskazać na
prace prof. K. Koranyiego czy też prof. S. Salmonowicza.
3 Zob. W. Makowski: Prawo karne. Część ogólna. Wykład porównawczy prawa karnego
austrjackiego, niemieckiego i rosyjskiego obowiązującego w Polsce, W arszawa-Lublin-Łódź-
Poznań-Kraków 1920, s. 23.
10 Od autora

Studiowanie historii kar i to rtu r jest częścią procesu poznawania praw a kar­
nego. D otyka problem ów związanych z racjonalizacją kary, penologią i filozo­
fią praw a karnego. Nie omija zagadnień związanych z postępow aniem karnym,
zwłaszcza jeżeli dotyczy okresu, w którym brak jeszcze wyraźnego podziału na
zagadnienia m aterialne i procesowe. Studia te są z jednej strony fascynujące,
z drugiej zaś dotykają problematyki makabrycznej i nieludzkiej tak bardzo, że
tylko pragnienie ukazania prawdy, która być może przyczyni się do położenia
kresu podobnym praktykom - może je usprawiedliwiać.
Prezentowane opracowanie ma w znacznej mierze charakter sprawozdawczy,
co wynika poniekąd z przedm iotu rozważań. Uważny czytelnik znajdzie w nim
jednak wiele tez oryginalnych, często dyskusyjnych i skłaniających, w sposób
zamierzony, do polemiki. Jest to książka przeznaczona przede wszystkim dla
studentów uniwersyteckich wydziałów prawa, dla których może i pow inna być
nie w prow adzeniem do nauki prawa karnego, lecz raczej uzupełnieniem wia­
domości, podaw anych zwykle w bardzo ograniczonym zakresie, w podręczni­
kach akademickich, które często rezygnują z szerszych aspiracji poznawczych
na rzecz bieżącego kom entarza do ustawy karnej. M am jednak nadzieję, że
krąg czytelników będzie szerszy, że na kartach tej książki znajdą dla siebie coś
interesującego i nowego również ci, którzy profesjonalnie prawem karnym się
zajmują.

Gdańsk, grudzień 2006 r. Jarosław W arylewski


Część I
PODSTAWY FILOZOFICZNE

§ 1. Uwagi wstępne

ie usiłując naw et zdefiniować filozofii, czy też przyjąć odw ołania do jed­
N nej z wielu już istniejących, ze względu na skomplikowanie materii i nie-
konkludentne spory w okół takiej definicji4, należy chociażby na potrzeby tego
opracow ania określić kierunek i zakres projektowanej (podejmowanej) refleksji
o filozoficznych podstawach prawa karnego. Refleksja ta zbliża się, jak sądzę,
do wskazywania na właściwy dla każdej dyscypliny (dogmatyki) prawa funda­
m entalny obszar ustaleń co do teorii, idei, zasad, celów oraz pojęć. Właściwy
dla filozofii aprioryczny charakter sądów musi być jednak tutaj wzbogacony
o elementy natury normatywnej i empirycznej.
Starając się zachować jak najdalej posunięty, metodologicznie konieczny
obiektywizm i rzetelność, już na samym początku muszę uprzedzić o przyję­
tym przeze mnie paradygmacie badawczym, co musi skutkować i czego jestem
świadomy, pew ną subiektywizacją formułowanych ocen i tez. Sądzę bowiem,
że system praw a karnego nie powinien być kształtowany w sposób arbitralny.
Uważam, iż bez względu na przyjmowaną wizję prawa nie można w żadnym
systemie dopuścić do odrzucenia przeświadczenia o istnieniu ponadpozytyw-
nych zasad i idei praw a karnego. Należy to pogodzić jednocześnie z rozum o­
wym, a nie transcendentnym i z tego pow odu często totalitarnym kształtow a­
niem praw a przez suwerena. Bliskie jest mi przy tym przekonanie Kanta5, że
praw o, w szczególności praw o karne, musi w sposób najpełniejszy gw aranto­
wać jedynie wolność każdemu, a wszelkie próby budow ania nie państwa praw ­
nego (jakim Polska być powinna, zgodnie z art. 2 Konstytucji), lecz np. państwa
szczęśliwości bądź dobrobytu, muszą doprowadzić w konsekwencji do niespra­
wiedliwości.

4 Według Słownika języka polskiego PWN (Warszawa, 1997) filozofia to „nauka zajmu­
jąca się ogólnymi rozważaniami na temat istoty i struktury bytu, ludzkiego poznania, zasad
wartościowania, miejsca człowieka w świecie i jego poglądu na świat, obejmująca tradycyjnie
historię filozofii, teorię poznania, ontologię, logikę, psychologię, etykę, estetykę i metodolo­
gię nauk”. Encyklopedia filozofii (red. T. Honderich, Poznań 1998) określa ją jako „krytyczne
myślenie racjonalne, w systematyczny sposób traktujące o ogólnej naturze świata (metafizy­
ka, czyli teoria bycia), uzasadnianiu przekonań (epistemologia, czyli teoria poznania) oraz
właściwym życiu (etyka, czyli teoria wartości)”.
5 Tej deklarowanej bliskości proszę jednak nie traktować jako utożsamiania się z pogląda­
mi Kanta na temat istoty prawa i kary kryminalnej. W szczególności nie mogę np. zaakcepto­
wać żądania tego filozofa z Królewca, by sprawców przestępstw seksualnych karać kastracją,
a zabójców karą śmierci.
12 Część I. Podstawy filozoficzne

Koniecznym uzupełnieniem rozważań w ramach wskazywania na filozoficzne


podstawy prawa karnego są też, jak sądzę, kwestie związane z problematyką kary
śmierci, wzajemnym stosunkiem norm moralnych i norm karnoprawnych oraz
zagadnienia dotyczące kształtowania polityki karnej, przy których nie sposób
uniknąć odwołań do aktualnych wskaźników i badań zjawiska przestępczości.
M ożna spotkać się z traktowaniem filozofii prawa karnego, jako swoistego wstę­
pu (prolegomeny) do nauki prawa karnego i obejmowanie zakresem rozważań
m.in. zasad i instytucji prawa karnego (np. pojęcie przestępstwa i formy jego po­
pełnienia, specyficzne dla prawa karnego reguły wykładni, kwestia zawinienia).
O pracownie niniejsze takiej optyki filozofii prawa karnego nie uwzględnia.
W brew licznym wypowiedziom głoszącym kres filozofii prawa karnego
i w gruncie rzeczy stwierdzających bezużyteczność zajmowania się podstawami tej
filozofii, czyli teoriami kary, naukowa refleksja nad karą pozostaje wciąż - moim
zdaniem - domeną atrakcyjną, inspirującą i pożyteczną zarazem. O bok studiów
nad historią prawa karnego, a w szczególności nad historycznym kształtowaniem
się kary, stanowi ona rzetelny grunt dla wszelkich, nawet dogmatycznych, praw-
nokarnych rozważań. Nie sposób też pominąć pozytywnego wpływu zajmowania
się historią i filozofią kary na współczesną praktykę wymiaru sprawiedliwości.
W prawdzie wskazane związki nie zawsze są oczywiste i bezpośrednie, to jednak
negowanie ich istnienia tym bardziej ma wątpliwe uzasadnienie. Nie podzielając
wszystkich zapatrywań L. Lernella zaprezentowanych w jego publikacjach na te­
mat kary i filozoficznych podstaw karania6, zgadzam się ze stwierdzeniem, że fi­
lozofia kary wyznawana przez jednostkę, np. przez sędziego, „wyciska swe piętno
na każdej jej decyzji zapadającej w toku sprawowania wymiaru sprawiedliwości
w sprawach karnych. [...] Człowiek rozstrzygając o losach innego człowieka wy­
kracza poza opłotki rozpatrywanej sprawy, sięga do refleksji, do doświadczenia
własnego i zbiorowego, czerpie pośrednio świadomie czy podświadomie inspira­
cję z »filozofii kary«. I to nawet wtedy gdy nie jest obeznany z doktrynami peno-
logicznymi, roztrząsanymi w dziełach naukowych”7. Czyż nie lepiej więc, aby był
on z tymi doktrynami obeznany? Zwłaszcza dzisiaj, gdy zdarzają się absolwenci
wydziałów prawa, głoszący - niczym prawdy objawione i nie znoszące sprzeci­
wu - takie zasady karania, które urzeczywistniane w bieżącej polityce kryminalnej
państwa, stanowią poważne niebezpieczeństwo dla całego społeczeństwa, będąc
jednocześnie dowodem wielkiej ignorancji w dziedzinie prawa karnego.

§ 2. Terminologia
Wielu nazwom, którymi posługuje się prawo karne, nadaje się odmienne znacze­
nie od tego, które funkcjonuje w języku potocznym. Dodatkowo, w literaturze

6 W szczególności za zupełne nieporozumienie uznaję krytykę przeprowadzoną przez


L. Lernella wobec stanowiska M. Cieślaka, wyrażonego w studium o węzłowych pojęciach
związanych z sensem kary. L. Lernell: Współczesne zagadnienia polityki kryminalnej. Proble­
my kryminologiczne i penologiczne, Warszawa 1978, s. 122.
7 Ibidem, s. 123.
§ 2. Terminologia 13

prawa karnego dość często zdarza się, że tym samym pojęciom przypisywana jest,
przez różnych autorów, nie całkiem identyczna treść. Ponieważ nie sposób pisać
o teoriach karnych, rezygnując z wielu terminów, np. takich jak kara lub penolo-
gia, konieczne jest pewne uporządkowanie czy raczej przedstawienie term inolo­
gii, która w następnych paragrafach będzie stosowana.

§ 2.1. Kara oraz ius puniendi

Kara nie jest wyłącznie przedm iotem indywidualnym, bytem jednostkowym. Poz­
nanie jej właściwości nie może sprowadzać się więc jedynie do opisania jej jako
pewnego faktu, przy wykorzystaniu np. doświadczenia jako m etody poznania
(aposterioryzm). Kara ze względu na swój charakter domaga się przede wszyst­
kim zastosowania rozumowania (wnioskowania) apriorycznego, jako drugiej
- fundamentalnej - metody poznania. Twierdzenia aposterioryczne, wywiedzio­
ne z badań nad karą w ujęciu indywidualnym (będące przejawem empiryzmu
metodologicznego), powinny jedynie uzupełniać naukę o karze rozumianej jako
swego rodzaju idei. Idea ta powinna stanowić natom iast o wspólnych, pożąda­
nych właściwościach, odpowiadających jej indywidualnych kategorii kar.
Pojęcie „kara” jest na ogół odbierane intuicyjnie i sposób ten pozwala, w pew­
nym stopniu, na postrzeganie tego terminu (nazwy) w jego najbardziej zasadni­
czym znaczeniu. Kara jest pew ną dolegliwością, a równocześnie wyrazem nega­
tywnej oceny zachowań ludzkich. N auka prawa karnego wywodzi ją z zemsty
rodowej. Jej przeciwieństwem jest nagroda - jako wyraz aprobaty dla zacho­
wań preferow anych (ocenianych pozytywnie).
W każdym systemie społecznym zawsze istniały i będą, jak sądzę, istnieć
również w przyszłości, różnorodne - poza karą kryminalną - postacie kary.
Wspomnieć tu m ożna np. o karze dyscyplinarnej, administracyjnej lub karze
w obrębie niesformalizowanych grup społecznych. Należy się zgodzić z B. W ró­
blewskim, że nazwa „reakcje ujem ne” jest adekwatnym, zbiorczym określe­
niem dla takiej grupy zachowań. Przechodząc na grunt praw a karnego nie na­
leży zapom inać, że tzw. kara kryminalna8 w swojej obecnej postaci jest efektem
długiego procesu ewolucyjnego. W nauce prawa karnego nie ma w zasadzie
większych różnic w rozum ieniu czym jest „kara krym inalna”. D robne różnice
w stanowiskach autorów wypływają raczej z naturalnego i oczywiście koniecz­
nego, indywidualnego podejścia do problem u badawczego, niż z rzeczywistych
rozbieżności w poglądach.
Według M . Cieślaka kara kryminalna to „celowa dolegliwość stosowana
przez władzę państwową wobec człowieka z pow odu jego zachowania uznane­
go przez tę władzę za społecznie naganne i zasługujące na taką dolegliwość”9.
I. Andrejew uważa ponadto, że kara kryminalna jest dolegliwością współmierną

8 Zastrzeżenia wobec używania terminu „kara kryminalna” wysunął S. Plawski: Prawo


karne w zarysie, cz. II, Warszawa 1966, s. 74. Stanowisko to uważam za błędne.
9 M. Cieślak: Wstęp do nauki polskiego prawa karnego, Gdańsk 1985, s. 12.
14 Część I. Podstawy filozoficzne

do wagi przestępstwa i wyrazem potępienia jego sprawcy10. Kara ta jest niewąt­


pliwie środkiem przymusu państwowego, lecz niekoniecznie musi być wymie­
rzana przez sąd - jak chce tego I. Andrejew i L. G ardocki". Sądowy wymiar
kary kryminalnej powinien być zasadą, ale to nie upoważnia do w yprowadza­
nia wniosku, że jest to niezbędny elem ent jej definicji. Definiens powinien za­
wierać tylko taką liczbę określeń, które pozwalają na ustalenie desygnatów de-
finiendum . Uważam, że z karą kryminalną będziemy mieć do czynienia również
wtedy, gdy zostanie ona wymierzona przez inny niż sąd, upraw niony do tego
organ państwowy. Postawić można też pytanie: czy należy przy określaniu kary
kryminalnej wskazywać na w arunek „współmierności do wagi przestępstwa” ?
Niewątpliwie kara pow inna ten warunek spełniać, ale nawet wtedy, gdy ferowa­
nie kar nieadekwatnych do popełnionego przez sprawcę czynu (przy uwzględ­
nieniu wszystkich okoliczności z nim związanych) staje się niemal regułą, nadal
mamy, jak sądzę, do czynienia z karą kryminalną.
Nie należy chyba już na etapie odkodow yw ania pojęcia „kara” dążyć do
bogactwa określeń, wręcz przeciwnie - celem pow inna być prostota i klarow ­
ność, a liczba w prow adzanych term inów pow inna być ograniczona do nie­
zbędnego minimum. Przecież można by z równym pow odzeniem odw oły­
wać się nie tylko do „współmierności do wagi przestępstw a”, lecz również do
„współmierności do winy sprawcy”, a naw et do „zaspokojenia społecznego
poczucia sprawiedliwości”. Zabieg taki prowadzi jednak w pewnym sensie do
pomieszania tego, co stanowi o istocie (treści) kary z tym, co opisuje jej cele
lub funkcje.
Kara kryminalna pow inna być oczywiście dolegliwością ściśle osobistą, tzn.
karę wymierzyć można tylko sprawcy przestępstwa i tylko on może wymierzo­
ną karę ponieść. Stosowane środki powinny być zdatne do wyrządzenia dole­
gliwości osobistej, nie oznacza to jednak, by inne osoby, poza sprawcą, nie m o­
gły odczuć pewnej dolegliwości. Skutek taki nie dyskwalifikuje kary. N ie będzie
to bowiem dolegliwość zamierzona (celowa), a jedynie w danym konkretnym
przypadku nieunikniona. N aw et wtedy, gdy zamierzona dolegliwość wyjątko­
wo nie dotyka sprawcy - tak jak w przykładzie J. M akarewicza o włóczędze
zadowolonym z tego, że ma dach nad głową, ciepły kąt i łyżkę straw y12, to taki
jednostkowy fakt nie deprecjonuje kary. Dolegliwość musi być bowiem ocenia­
na z punktu widzenia formalno-obiektywnego w płaszczyźnie generalnej i abs­
trakcyjnej, tym samym środkiem dolegliwym jest taki, który za dolegliwy jest
powszechnie przez społeczeństwo uważany.
Uważam, że definiując karę kryminalną wystarczy przyjąć, iż jest ona celo­
wą i osobistą dolegliwością orzekaną przez sąd i stosowaną w drodze przymusu
państwowego wobec sprawcy przestępstwa albo wykroczenia. Podana definicja
zawiera te wszystkie elementy, które występują powszechnie w najprzeróżniej­
szych definicjach kary:

101. Andrejew: Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1976, s. 244.


11 Zob. L. Gardocki: Prawo karne, Warszawa 1998, s. 150.
12 Zob. J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 18.
§ 2. Terminologia 15

1) elem ent wskazujący i charakteryzujący dolegliwość,


2) elem ent wskazujący wobec kogo dolegliwość jest orzekana (wymierzana),
3) elem ent określający za co dolegliwość ta jest orzekana,
4) elem ent określający podm iot uprawniony do orzekania kary.
Z arów no ta definicja jak i poprzedzające ją wywody pomijały w zasadzie
problem , który można określić jako „złożoność pojęcia kary”. Wystarczy za­
uważyć, że powyższa definicja w ogóle nie odnosi się do kary występującej jako
zagrożenie karne w ustawie, wobec której ważne są pytania np. o tryb jej sta­
nowienia.
Za M. Cieślakiem podaję, iż złożoność owa przejawia się m.in. w występo­
waniu kilku postaci kary13. Kara może występować jako:
1) zagrożenie karne zawarte w ustawie (zakazie karnym),
2) kara orzeczona w wyroku skazującym,
3) kara już wykonana (lub wykonywana).
Jeżeli chodzi o tę postać, która została wym ieniona w punkcie trzecim, pod­
kreślić należy, że obejmuje ona nie tylko końcowy efekt w ykonania kary, ale
także sam proces jej wykonywania - co jest szczególnie istotne w przypadku
kary pozbaw ienia wolności.
Uwzględnienie całej, wskazanej wyżej, złożoności pojęcia kary jest niezbęd­
ne dla uniknięcia nieporozum ień zarówno przy prowadzeniu badań nad karą
i wtedy, gdy analizie poddaw ane są poglądy na jej temat. Należy również brać
pod uwagę powszechność stosowania nazwy „kara” w jej znaczeniu abstrakcyj­
nym i generalnym , a przecież kara podlega też konkretyzacji i indywidualiza­
cji. Czym innym są: kara kryminalna, kara pozbawienia wolności, kara śmierci
czy też w końcu kara orzeczona w konkretnym procesie karnym. Wszystko to
może być jeszcze skom plikowane implikacjami faktu, że zawsze kara, jako in­
stytucja praw a karnego, istnieje w określonym czasie i przestrzeni, w danym
systemie praw nym , kara zaś jako pewna idea (urządzenie życia społecznego),
nie daje się sprowadzić li tylko do rozważań na gruncie obowiązującego po­
rządku praw nego i jednostkowego faktu.
Przykładem swego rodzaju nieporozum ienia jest następujące stwierdzenie
B. Janiszewskiego: „D okładne prześledzenie podręcznikowych definicji kary
prowadzi do wniosku, iż nie jest obecnie jasno stawiana fundam entalna kwe­
stia, rodząca lawinę konsekwencji, a mianowicie, czy reakcja praw nokarna sta­
nowi potępienie czynu, czy też osoby sprawcy”14. Pogląd ten należy odczytać
jako zarzut wobec podejm owanych prób definiowania kary. B. Janiszewski nie
wyjaśnia przy tym o jakie konsekwencje mu chodzi i dlaczego m am y zawierzyć,
że kwestia, którą podjął, jest fundam entalna. Taki zarzut - uczyniony przez pry­
zmat poszukiwań odpowiedzi na pytanie o racjonalność celów i środków pra­
wa karnego - jest podwójnie chybiony.

13 Por. M. Cieślak: O węzłowych pojęciach związanych z sensem kary, „Nowe Prawo”


1969, nr 2, s. 201. Zob. też S. Śliwiński: Polskie prawo karne materialne. Część ogólna, War­
szawa 1946, s. 435; L. Lernell: Podstawowe zagadnienia penologii, Warszawa 1977, s. 161.
14 B. Janiszewski: Rozważania o „racjonalności” w dziedzinie prawa karnego, „Ruch Praw­
niczy i Socjologiczny”, Poznań 1996, z. 4, s. 14.
16 Część I. Podstawy filozoficzne

W jedynym, o ile mi wiadom o - a przynajmniej w jednym z niewielu - pol­


skim podręczniku prawa karnego, który doczekał się aż dziewięciu wydań, bez
trudu znajdujemy definicję wskazującą, że: kara wyraża „potępienie przestęp­
stwa i jego sprawcy ”15. O tak zróżnicowanym, dwukierunkowym charakterze
potępienia, wspomina też A. Grześkowiak w innym podręczniku16. Tak stawia­
jący sprawę autorzy słusznie nie widzą problemu we wskazywaniu bądź czynu,
bądź jego sprawcy, jako przedm iotu potępienia.
Jednoznacznie przesądza kwestię, której rozwiązania na próżno poszukiwał
B. Janiszewski, podręcznik M. Cieślaka. W podręczniku tym, rozdział poświę­
cony karze rozpoczyna się od stwierdzenia, że „Karą kryminalną jest nałożona
przez organ państwowy na sprawcę z pow odu popełnionego przezeń przestęp­
stwa, celowa dolegliwość wyrażająca społeczne potępienie czynu” 17.
Typowa podręcznikow a definicja kary znajduje się również w Malej ency­
klopedii prawa, gdzie pod hasłem „Kara” czytamy: „środek przymusu państw o­
wego stosowany w wymiarze sprawiedliwości wobec sprawcy przestępstwa lub
wykroczenia, wyrażający potępienie społeczne czynu i polegający na sprow a­
dzeniu dolegliwości”18.
Kara jako byt rzeczywisty - realnie funkcjonujące urządzenie życia społecz­
nego19- je s t pierw otna (wcześniejsza) w stosunku do różnych teorii zajmujących
się karą, do penologii oraz do samego prawa karnego. Temu ostatniem u użycza
tradycyjnie swej nazwy (Strafrecht, penal law, droit penal) i wyróżnia je spośród
innych gałęzi praw a „nie przez charakter norm, ale przez rodzaj sankcyj”20.
Prawo karania (ius puniendi), które przysługuje państwu i tylko państwu,
nie ogranicza się do stanowienia kar oraz innych środków reakcji karnej (przez
ustawodawcę) i ich orzekania (przez sądy) - obejmuje również wykonywanie
kar i innych środków łącznie z ich darowaniem (np. w drodze prezydenckiej
łaski albo ustawowej amnestii) - zob. il. 1. Należy to akcentować w związku
z pojawiającymi się pomysłami na wykonywanie np. kary pozbawienia w olno­
ści w zakładach karnych prowadzonych przez podm ioty prywatne, jako zada­
nie zlecone przez państwo (na zasadzie umowy, przetargu, itp.)21. Prywatyzacja

151. Andrejew: Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1989, s. 263.


16 A. Grześkowiak: System kar, (w:) A. Marek (red.), Prawo karne. Zagadnienia teorii i prak­
tyki, Warszawa 1986, s. 177.
17 M. Cieślak: Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia, Warszawa 1995, s. 433
(Tak samo w poprzednich wydaniach tego podręcznika).
18 Z. Rybicki (red.): Mała encyklopedia prawa, Warszawa 1980, s. 212.
19 B. Wróblewski wyprowadzał wniosek, że kary są faktami społecznymi, istniejącymi jedy­
nie wśród łudzi, w społeczeństwie. Zob. B. Wróblewski: Penologja. Socjologja kar, t. I, Wilno
1926, s. 7.
20 Por. W. Wolter: Zarys systemu prawa karnego. Część ogólna, t. II, Kraków 1934, s. 3.
21 W USA prywatne więzienia pojawiły się w drugiej połowie lat 80. XX w., w Australii
i Anglii na początku lat 90. XX w. Po początkowym okresie fascynacji można zauważyć od­
wrót od idei prywatnych więzień: oceniane po latach okazały się droższe albo równie drogie
jak państwowe, źle zarządzane (łącznie z występowaniem patologii w zarządzaniu) i mniej
bezpieczne. Zob. m.in. T.L. Krawczyk: Prywatne więzienia. Tak czy nie?, „Ius et Lex” 2005,
nr 1; M. Płatek: Więzienny biznes, „Gazeta Wyborcza” z 19 marca 2006 r. Zwolennikiem
§ 2. Terminologia 17

II. 1. Ius puniendi - obszary realizacji


«
więzień to prywatyzacja kary. W ykonywanie kary jest wyłącznie konsekwencją
jej orzeczenia: ma ona do spełnienia określone - najczęściej te same cele, któ­
re były brane pod uwagę przy jej stanowieniu i wymierzaniu. W ykonanie np.
kary pozbawienia wolności nie sprowadza się, a w każdym razie nie pow inno
się sprowadzać, do jej odbycia. Kara pozbawienia wolności nie pełni jedynie
funkcji izolacyjnej. Gdyby tak było, to zlecenie zamknięcia określonej osoby
(pozbawienia jej wolności) i wypuszczenia po upływie wskazanego czasu, m o­
głoby być realizowane gdziekolwiek i przez kogokolwiek. Tak jednak nie jest.
Prywatyzacja więzień to uchylenie furtki do prywatyzacji całego wymiaru spra­
wiedliwości karnej, to konieczność uświadom ienia sobie potencjalnego efektu
równi pochyłej, który może doprow adzić do zastąpienia wymiaru sprawiedli­
wości karnej przez „zarządzanie sprawiedliwością karną”, które będzie realizo­
wane przez pozarządow e, czasami ponadnarodow e organizacje lub korporacje.
Państwo, które zrezygnowałoby z tej części swojego imperium traci jeden z bar­
dzo ważnych argum entów na rzecz swojego istnienia.
W krytyce obecnego systemu karnego podnosi się niekiedy argum ent, że de­
mokracja wymaga innego, nowego spojrzenia na układ: sprawca czynu zabro­
nionego - ofiara - społeczeństwo - państwo. Wyznaczając państwu miejsce na
tzw. tylnym siedzeniu („tylnym krześle”) nie dostrzega się chyba, iż osłabianie
roli państwa w wymiarze sprawiedliwości karnej to w istocie deprecjacja reguł
demokratycznych. Systemowe umniejszanie zakresu zadań i kompetencji w ła­
dzy sądowej, odrębnej i niezależnej na mocy art. 173 Konstytucji, nie prowadzi
do urzeczywistnienia zasady, iż w ładza należy do narodu, ale do anarchii. Gdy
mówimy o ius puniendi w świetle Konstytucji, to nie sposób pom inąć brzmie­
nia art. 31 ust. 3 Konstytucji. Sform ułowana tam zasada stosunkowości (pro­
porcjonalności) skierowana przede wszystkim do władz (stanowiących m.in.

pryw atyzacji w ięzień jest m .in. R zecznik P raw O byw atelskich - J. K ochanow ski (zob.
P ryw atne w ięzienieł Dlaczego nie. Osiąganie celów publicznych za pom ocą środków
p ryw atnych, „R zeczpospolita” z dnia 24 października 2001 r.). Ten sam , k tó ry tra k ­
tując m aksym alnie in strum entalnie przepisy p raw a karnego w ycofał 2 0 .0 4 .2 0 0 6 r.
z T rybunału K onstytucyjnego, na p ó ł godziny przed term inem planow anej rozpraw y,
skargę na przepisy pozw alające bez określenia granic czasow ych nie przestrzegać n o r­
my 3 m. kw. na jednego w ięźnia.
18 Część I. Podstawy filozoficzne

o rodzaju zagrożeń karnych i ich wysokości) obejmuje wszystkich podlegają­


cych polskiem u prawu, w tym przestępców Nie można ich karać inaczej, jak
tylko nie przekraczając wymagania konieczności (m.in. w zakresie dotyczącym
zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego). Wymaganie to ogranicza
zarów no zakres regulacji karnej, jak i stopień dolegliwości stosowanych sank­
cji. M am wrażenie, że Ci, którzy powinni stać na straży Konstytucji, zupełnie
o tym zapom nieli, a może nigdy tej świadomości naw et nie mieli i formułując
oraz przedkładając projekty coraz surowszych regulacji po prostu Konstytu­
cję gwałcą. Jestem przekonany, że ewentualne wprowadzenie kary śmierci do
Kodeksu karnego byłoby nie tylko sprzeczne z podpisanymi i ratyfikowany­
mi przez Polskę konwencjami (wraz z protokołam i dodatkow ym i), ale byłoby
przede wszystkim sprzeczne z Konstytucją - z jej art. 31 ust. 3 i art. 4022.

§ 2.2. Nauka o karze - penologia

Etymologicznie, penologia jest nauką o karze. Uściśleniem będzie, jeśli się doda,
że chodzi tu o karę kryminalną, a niekiedy również o inne środki reakcji karnej
(sankcje). M ówiąc o penologii, w rzeczywistości mamy najczęściej na myśli pe-
nologię krym inalną21. Brak jest (i to nie tylko w polskiej literaturze) zgodności
co do zakresu problemów, jakimi powinna zajmować się penologia. N auka ta
wkracza bardzo często na obszary, którymi zajmują się m.in.: nauka praw a kar­
nego, nauka praw a penitencjarnego, a nawet kryminologia. N iewątpliwe jest
tylko to, że przedm iotem zainteresowań penologii jest kara. Kara jako zjawisko
prawne i socjologiczne, dlatego też penologia bywa nazywana socjologią kary.
Penologia zajmuje się analizą celów i skutków kary, jej ewolucją i racją bytu.
W kręgu zainteresow ań penologii znajduje się również praktyka wymiaru spra­
wiedliwości. Zarów no procesy stanowienia pr£wa, orzekania o karze, jak i etap
jej w ykonywania nie pozostają bez związku z pytaniem o sens kary kryminalnej.
To właśnie w dziele zatytułowanym Penologja. Socjologja kar B. Wróblewski
przedstawił kwestie związane z karą i jej racjonalizacją.
Bronisław Wróblewski (1888-1941), określając przedm iot penologii posłu­
żył się następującymi słowami: „skoro [...] kary są faktami społecznemi, to zba­
danie ich teoretyczne będzie należeć do socjologji względnie do nauki społecz­
nej pod nazwą penologji, która stanowi jedną z podstaw teoretycznych polityki
karnej i kryminalnej oraz praktycznego znawstwa w tej dziedzinie”24. F. Liszt

22 A rt. 40 w brzm ieniu: „N ik t nie może być p o ddany to rtu ro m ani okrutnem u.,
nieludzkiem u lub poniżającem u traktow aniu i karaniu. Z akazuje się stosow ania kar
cielesnych” . Obecny Rzecznik Praw Obywatelskich - dr J. Kochanowski, w wywiadzie dla
„Rzeczpospolitej” z dnia 12.07.2004 r. uznał za możliwe wprowadzenie kary śmierci po wy­
powiedzeniu przez Polskę protokołów do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i opowie­
dział się za karą śmierci, twierdząc, iż dzięki takiej karze wiemy, gdzie przebiega granica tole­
rancji dla największych zbrodni.
23 Por. L. Lernell: Podstawowe zagadnienia..., s. 11.
24 B. Wróblewski: Penologja..., t. I, s. 14-15.
§ 2. Terminologia 17

II. 1. Ius puniendi - obszary realizacji

więzień to prywatyzacja k ary W ykonyw anie kary jest wyłącznie konsekwencją


jej orzeczenia: ma ona do spełnienia określone - najczęściej te same cele, k tó ­
re były brane p od uwagę przy jej stanow ieniu i wymierzaniu. W ykonanie np.
kary pozbaw ienia wolności nie sprow adza się, a w każdym razie nie pow inno
się sprow adzać, do jej odbycia. Kara pozbaw ienia wolności nie pełni jedynie
funkcji izolacyjnej. Gdyby tak było, to zlecenie zamknięcia określonej osoby
(pozbaw ienia jej wolności) i w ypuszczenia po upływie wskazanego czasu, m o­
głoby być realizow ane gdziekolw iek i przez kogokolwiek. Tak jednak nie jest.
Prywatyzacja więzień to uchylenie furtki do prywatyzacji całego w ym iaru spra­
w iedliwości karnej, to konieczność uśw iadom ienia sobie potencjalnego efektu
rów ni pochyłej, który może doprow adzić do zastąpienia w ym iaru spraw iedli­
wości karnej przez „zarządzanie spraw iedliw ością k arną”, które będzie realizo­
w ane przez pozarządow e, czasami ponadnarodow e organizacje lub korporacje.
Państwo, które zrezygnow ałoby z tej części swojego im perium traci jeden z bar­
dzo ważnych argum entów na rzecz swojego istnienia.
W krytyce obecnego systemu karnego podnosi się niekiedy argum ent, że de­
m okracja wymaga innego, now ego spojrzenia na układ: sprawca czynu zabro­
nionego - ofiara - społeczeństw o - państw o. Wyznaczając państw u miejsce na
tzw. tylnym siedzeniu („tylnym krześle”) nie dostrzega się chyba, iż osłabianie
roli państw a w wymiarze spraw iedliw ości karnej to w istocie deprecjacja reguł
dem okratycznych. Systemowe um niejszanie zakresu zadań i kom petencji w ła­
dzy sądowej, odrębnej i niezależnej na mocy art. 173 Konstytucji, nie prow adzi
do urzeczyw istnienia zasady, iż w ładza należy do narodu, ale do anarchii. Gdy
m ów im y o ius puniendi w świetle Konstytucji, to nie sposób pom inąć brzm ie­
nia art. 31 ust. 3 Konstytucji. Sform ułow ana tam zasada stosunkow ości (pro­
porcjonalności) skierow ana przede wszystkim do władz (stanow iących m.in.

pryw atyzacji w ięzień jest m .in. R zecznik Praw O byw atelskich - J. K ochanow ski (zob.
P ryw atne w ięzienie? D laczego nie. Osiąganie celów publiczn ych za p o m o cą środków
p ry w a tn y c h , „R zeczp o sp o lita” z d n ia 2 4 p aźd ziern ik a 2 0 0 1 r.). Ten sam , k tó ry tra k ­
tując m aksym alnie in stru m en ta ln ie przepisy p ra w a k a rn eg o w ycofał 2 0 .0 4 .2 0 0 6 r.
z T rybunału K onstytucyjnego, n a p ó ł godziny p rz ed term in em p lan o w an ej rozpraw y,
skargę na przepisy pozw alające bez o k reślen ia g ranic czasow ych nie przestrzeg ać n o r­
m y 3 m . kw. na jednego w ięźnia.
§ 2. Terminologia 19

również skłaniał się do uznania, że przedmiotem penologii jest kara, a zada­


niem zbadanie jej pochodzenia oraz istoty, m.in. dla rozróżnienia od innych
środków stosowanych przez praw o karne25.
Racjonalizacja kary nie byłaby możliwa bez dostatecznego rozwoju nauki
prawa karnego, a w szczególności penologii. Chcąc wskazać prapoczątki tej na­
uki, należy się cofnąć do XIII w., kiedy to na terenie W łoch - uważanych za ko­
lebkę praw a karnego - Albert Gandin i Jakub de Belvisio rozpoczęli prace nad
porządkow aniem i kompilacją prawa rzymskiego, kanonicznego i germańskie­
go oraz tworzeniem nowych instytucji prawa karnego.

§ 2.3. Teorie kary

Racjonalizacja reakcji karnej to inaczej racjonalizacja samej kary, uspraw ie­


dliwienie dla jej istnienia i wymierzania, a tym samym filozoficzna racja bytu
całego praw a karnego. Pomijając okres pierw otnej i niezinstytucjonalizowanej
reakcji na czyn wyrządzający krzywdę, która przyjmowała najczęściej postać
zemsty, pomija się jedynie ten okres, w którym taka reakcja nie potrzebow ała
żadnego uzasadnienia. D opiero kara jako urządzenie sform alizow ane i pozba­
wione cech naturalnego popędu oraz emocji właściwych zindywidualizowanej
reakcji na czyn naganny dom aga się stworzenia odpow iednich teorii kary.
Termin „teoria kary”2'’ (Straftheorie, Strafrechtstheorie) nie jest do końca jed­
noznaczny. Wynika to w pewnej mierze zapewne i z tego, iż trudno w nauce
prawa karnego o bezwzględnie słuszne i jedynie prawdziwe sądy o pewnych
pojęciach czy zjawiskach. Bardziej wtedy można mówić o większej lub mniej­
szej popraw ności lub użyteczności niż o prawdziwości bądź fałszu.
Najogólniej mówiąc, teoria kary jest zespołem poglądów uzasadniających
ius puniendi, które przysługuje państwu. E. Krzymuski przyjmuje, że teoriami
karnymi są systematyczne wykłady podstaw filozoficznych praw a karnego, te
podstawy filozoficzne to: „[...] zasady, którem i prawo to [karne - przyp. J.W.]
rządzić się pow inno, aby stać się rozumną instytucją życia społecznego, inaczej
mówiąc, aby utrzymać się w zgodzie z pewnemi postulatam i, stawianemi przez
mężów nauki, co do istoty, celu i tytułu prawnego kary”27.
Z systematycznym ujęciem teorii karnych spotykamy się dopiero w XVII w.
Rozważania starożytnych, np. Platona czy Arystotelesa, na tem at przestępstwa
i kary, nie są zaliczane do tak rozumianych teorii. Jednak znajomość najdawniej­
szych, choćby fragmentarycznych, rozważań o karze, powinna należeć do ka­
nonu wiedzy na tem at prawa karnego. Dlatego przedstawioną niżej prezentację
teorii karnych poprzedzać będzie krótki przegląd stanowisk reprezentowanych
przez najwybitniejszych przedstawicieli antycznej i średniowiecznej filozofii.

25 F. Liszt: Strafrechtliche Aufsatze und Vortrage, t. II, 1905, s. 293.


26 Za termin synonimiczny należy uznać pojęcie „teoria karna”. J. Makarewicz za najtrafniej­
szą uważał nazwę „teorie o karze”. J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 27.
27 E. Krzymuski: System prawa karnego ze stanowiska nauki i trzech kodeksów, obowiązu­
jących w Polsce, Kraków 1921, s. 5.
20 Część I. Podstawy filozoficzne

I. Andrejew wyrażał pogląd, zgodnie z którym teoria kary jest rozwiniętą


postacią racjonalizacji kary2S. Pojęcie racjonalizacji kary zostało ugruntow ane
w polskiej literaturze prawa karnego przez B. Wróblewskiego, który w swym
dw utom ow ym dziele Penologja. Socjologja kar przedstawił m.in.: historię kary
oraz sposoby jej wytłumaczenia i uzasadnienia przez odw ołanie się do pewnych
uznawanych powszechnie racji.
L. Lernell używał zamiennie pojęcia „teoria kary” oraz „koncepcja penolo-
giczna”2*. W ujęciu tego autora, teorią kary jest spójny i zwarty system poglą­
dów na to, czy i jaki sens ma kara kryminalna.
Używa się też w literaturze określenia „filozofia kary”, przy czym nadaje się
mu znaczenie nieodbiegające od wyżej przedstawionych. M oże tylko określenie
„filozofia kary” zwraca naszą uwagę na to, że teorie kary zawierają w sobie ele­
menty socjologiczne, psychologiczne i kryminologiczne oraz na to, że rozważa­
nia w zakresie teorii karnych stanowią zasadniczą część filozofii prawa karnego.
Ten krótki przegląd poglądów na znaczenie term inu „teoria kary”, pozwala
- w poszukiwaniu satysfakcjonującej odpowiedzi - na postawienie następujące­
go pytania: Czym pow inna być i jakie warunki ma spełniać każda teoria kary?
Uwzględniając, że w nauce prawa karnego eksponuje się (akcentuje) różne ele­
menty i przesłanki teorii kary, za najbardziej praw idłow ą odpow iedź uznaję
stwierdzenie, że teoria kary to logicznie spójny i uporządkow any system twier­
dzeń o istocie, treści, funkcjach, celach, skutkach i racji bytu kary kryminalnej,
poparty popraw ną argumentacją, która jest możliwa do przyjęcia na gruncie
nauki prawa karnego.
Jest to kom pleksowe ujęcie teorii kary - sensu largo. W przypadku zabiegu
polegającego na równie szerokim rozumieniu „racjonalizacji kary”, zakres obu
term inów staje się podobny, a w niektórych ujęciach może być nawet tożsa­
my’0. W ujęciu węższym - sensu stricto - teoria kary odpowiadałaby jedynie na
pytanie o rację bytu kary kryminalnej, wskazywałaby na argumentum iuris pu­
niendi. Tym samym, w rozumieniu sensu largo, z pojęciem „teoria kary” wiąże
się nierozerw alnie zagadnienie prawidłowego rozumienia i rozróżniania takich
term inów jak: sens, treść, istota, cel, funkcja i skutek kary. Terminów tych nie
sposób, m oim zdaniem, uniknąć i chodzi o to, by każdy z nich miał tylko jedno,
sobie przypisane znaczenie. By nie używać ich zamiennie. Jest to bardzo waż­
ne - dlatego w arto o tym przypominać - dla uniknięcia nieporozum ień bądź
tylko pozornych rozbieżności między prezentowanymi wynikami badań nad
karą. Znaczenie wymienionych pojęć zostało przedstawione m.in. w artykule
M. Cieślaka na tem at węzłowych zagadnień związanych z sensem kary51. Autor
prezentuje pogląd, że przy analizie zagadnienia kary wystarczy ograniczyć się
do trzech pojęć:

281. Andrejew: Polskie prawo..., s. 244.


29 Zob. L. Lernell: Podstawowe zagadnienia..., s. 18.
30 Zob. K. Buchała, A. Zoll: Polskie prawo karne, Warszawa 1997, s. 405. Autorzy ci uży­
wają pojęcia racjonalizacji „dla oznaczenia wszelkich poglądów (naukowych i intuicyjnych)
wyjaśniających sens i rację bytu kary jako ujemnej reakcji społecznej”.
31 M. Cieślak: O węzłowych pojęciach..., s. 200.
§ 2. Terminologia 21

1) treści kary,
2) celów kary,
3) skutków kary.
Taka przejrzystość w stosow anych środkach pojęciowych jest niewątpliwie
tym - do czego należy dążyć. Jednak w obec konieczności prezentacji w tej pra­
cy różnych koncepcji penologicznych (teorii karnych), których autorzy dość
często odchodzą od przestrzegania zasady konsekwencji term inologicznej
- uw ażam , że celowym będzie dokonać pewnej analizy rów nież pozostałych
term inów (tj. istoty, funkcji i celów kary)32. O to pew na, możliwa lecz nie bezdy­
skusyjna, propozycja term inologiczna:
1. Funkcje kary - są, jak sądzę, nierozerwalnie związane ze skutkami kary. Ze
skutkami typowymi i powtarzalnymi. „Skutek” - nawet gdy jest długotrwały
- rysuje się jako pojęcie statyczne, „funkcja” zaś ma charakter dynamiczny.
Osiąganie pewnych typowych i powtarzalnych skutków pozwala na wskaza-.
nie i określenie (opisanie) funkcji. N a przykład: skutkiem (efektem, następ­
stwem) w ykonania kary śmierci jest pozbawienie życia skazanego. Kara śmier­
ci pełni więc (między innymi) funkcję eliminacyjną. Funkcje kary to dające się
obiektywnie zaobserwować następstwa jej ustanowienia, orzeczenia bądź wy­
konania.
2. Skutki kary - poddają się empirycznem u poznaniu. Są one następstw em
(efektem) zastosowanej kary. Podobnie jak w przypadku funkcji, możemy
mieć do czynienia ze skutkam i, które będą oceniane jako zam ierzone bądź
niepożądane (np.: pogłębiona dem oralizacja, desocjalizacja lub stygmatyza-
cja skazanego).
3. Cele kary - w odróżnieniu od jej skutków oraz funkcji, nie leżą w płaszczyź­
nie obiektywnej (przedmiotowej). Celem kary jest zawsze osiągnięcie pewnych
skutków, zamierzonych i preferowanych przez podm iot wyznaczający (okre­
ślający bądź akceptujący) dany cel. Cel lokuje się w płaszczyźnie subiektywnej
(podmiotowej) i jest wyznaczany w świadomości poprzez dążenia i pragnienia.
Cel pozostać może jedynie na etapie formułowania i artykułowania wtedy, gdy
nie dochodzi do jego urzeczywistnienia (realizacji) - brak jest zamierzonych
skutków i realizacji spodziewanej funkcji. Cel ze swej istoty jest zawsze zamie­
rzony i pożądany. Przykładowo można mówić m.in. o odstraszaniu, poprawie
(resocjalizacji) czy też o unieszkodliwieniu, jako o celach kary. Powyższe rozu­
mienie celów kary upatruje ich źródło w zasadach prawa karnego, ideach i po­
stulatach form ułowanych przez naukę prawa karnego. M ożna jednak form u­
łować cele kary, odnosząc się do faktycznie realizowanych przez karę funkcji,
a naw et wyprowadzać cele do realizacji określonej polityki kryminalnej.
B. W róblewski, w funkcji kar upatryw ał „stałego ich oddziaływ ania zarów ­
no na życie społeczne, jak i psychiczne, związane z przeciętną tych faktów ” ”.

32 Powoływane już opracowanie M. Cieślaka: O węzłowych pojęciach... było nie tylko


swego rodzaju inspiracją, ale dostarczyło mi też gotowych rozwiązań, które wykorzystałem
w omówieniu tych terminów.
33 B. Wróblewski: Penologja..., t. II, s. 20.
22 Część I. Podstawy filozoficzne

W pew nym sensie identyfikow ał czy raczej wskazywał na pow iązania funkcji
kary z jej celami, pisząc: „cele kary nie będą jedynie podm iotow ą budow ą tego
czy innego badacza, a funkcją obiektyw nie istniejącą”34. Jednocześnie dokony­
wał w yraźnego rozgraniczenia między celami i skutkam i kary: „Czym innym
jest funkcja kary samej w sobie, a czym innym skutek tejże kary, osiągnięty dzię­
ki takiem u czy innem u w ykonaniu kary [...] m ówiąc o skutkach kary czy też
kar, będziem y mieli na względzie te efekty, które zostały w rzeczywistości osią­
gnięte w skutek takiego czy innego w ykonania kary. [...] Skutki uzależnione od
sposobu w ykonyw ania kar m ogą być różne, albo m ogą wręcz nie odpow iadać
tym funkcjom , które leżą w naturze k ar”35.
Ilustracja 2 ukazuje zasadnicze cele kary krym inalnej - o nich m ówi się naj­
częściej, czasami jedynie w spom inając o celu wychowawczym. Należy też pa­
miętać, ze oprócz w skazanych; ogólnych i zasadniczych celów kary, każdy ro ­
dzaj kary ma swoje cele indyw idualne (szczególne). Specyfikacja celów kary
jest rów nież zależna od aktualnej płaszczyzny jej w ystępow ania (stanowienie
- orzekanie - w ykonywanie).

ŚflflHHH HI (, '\
Ogólnoprewencyjny Szczególnoprewencyjny
V J

Sprawiedliwościowy Kompensacyjny

II. 2. Zasadnicze cele kary kryminalnej

4. Istota kary - wyraża się w „dolegliw ości” dla sprawcy czynu zabronione­
go. D olegliwość jest tym elem entem kary, bez którego nie może ona ist­
nieć (conditio sine qua non). Całkowicie zgadzam się z J. Sliwowskim, który
stw ierdził, iż: „Istotą kary jest jej dolegliwość. [...] Kara musi być dolegliwa,
jeśli ma być karą: nie m a kary niedolegliw ej”36. N a dolegliwość, jako istotę
kary wskazywał rów nież: W. W olter37. C hodzi przy tym nie o każdą dolegli­
wość, a wyłącznie o dolegliwość zam ierzoną. Jednak istota kary nie wyczer­
puje się chyba do końca w dolegliwości. Pewna słuszność tkw i w tych p o ­
glądach, które wskazują, że to odw et jest istotą kary. Istotą, a nie celem czy

34 Ibidem.
35 Ibidem, s. 20-21 i 120.
36 J. Sliwowski: Prawo karne, Warszawa 1975, s. 266.
37 W. Wolter: Zarys systemu prawa..., t. II, s. 7.
§ 2. Terminologia 23

racją bytu. R. H ube wywodził, że „O dw et spełniony przeciw obrazicielowi


praw naszych przez nas samych jest zemstą, dokonany atoli przez całe spo­
łeczeństwo jest karą’”*. Konkludując wywody o pojęciu kary, dochodził do
wniosku, że: „Kara jest przymusem odwzajemnianym czyli odwetem użytym
przez społeczeństwo dla przywrócenia nadwerężonej przez występek pow a­
gi praw ”” . Potwierdzają to m.in. szerokie badania etnograficzne J. M akare­
wicza nad przestępstwem i karą4". Jego wnioski w tym względzie były bardzo
radykalne, twierdził bowiem, że „Kara z istoty swej jest odpłatą i niczem
innem ”41. W edług B. Wróblewskiego „W każdej z tych reakcji, nazywanych
karą, niezależnie od ich zmiennej formy i treści, jest zawarty czynnik odw e­
tu ”42. N a odw et (represję) jako istotę kary wskazywał też S. Pławski41.
W. W olter dokonyw ał rozróżnienia między odwetem formalnym i m aterial­
nym. Ten pierwszy - wskazujący na formę, nie na treść - miał należeć do isto­
ty kary, ten drugi stanow ił elem ent racjonalizacji. Uważał on, że pojęcie kary
nieodwetowej jest sprzeczne samo w sobie44, a term in „kara odw etow a” (peine-
chatiment, pena-castigo, Vergeltungsstrafe), w znaczeniu często używanym, jest
po prostu pleonazmem .
Zam iast konkluzji m ożna stwierdzić, że istnieje niewątpliwy związek mię­
dzy istotą, treścią i celem kary, a przeprow adzenie ścisłej linii granicznej mię­
dzy tymi pojęciami jest możliwe jedynie na określonej płaszczyźnie dokładno­
ści. Wskazywanie na konieczność różnicowania istoty i celu kary kryminalnej
bywa jednak kw estionow ane, choć jest atrakcyjne z tego chociażby pow odu,
iż pozwala - w pewnym sensie - pogodzić zasadniczą myśl teorii względnych
i bezwzględnych. Sprawiedliwy odw et byłby istotą kary, prewencja zaś celem.
5. Treść kary - to inaczej jej „realistyczna substancja”45. Gdy mówimy ogól­
nie o karze kryminalnej, to jej treścią będzie celowa i osobista dolegliwość,
stosow ana w drodze przymusu państwowego wobec sprawcy przestępstwa
(por. § 5.1.). Gdy mamy do czynienia np. z karą pozbaw ienia wolności, to
treścią tej kary jest uwięzienie (izolacja) pewnego podm iotu, wobec którego
jest stosowana.
6. Sens kary - wyznaczany jest przez cele i skutki kary. W łaśnie poprzez analizę
celów i skutków kary możemy dotrzeć do jej sensu. W ystępuje tu element
oceny (wartościowania). Kara ma zawsze jakiś cel (cele) i pociąga za sobą
określony skutek (skutki). N atom iast od podm iotu dokonującego oceny za­
leży, czy przypisze on karze sens, czy też go jej odm ówi. Sens kary to nie tyl­
ko pojęcie, ale i pewna samoistna wartość.

,x R. Hube: Ogólne zasady nauki prawa karnego, Warszawa 1830, s. 19.


•w Ibidem, s. 24.
40J. Makarewicz: Einfuhrung in die Philosophie des Strafrechts a u f Entwicklungsgeschicht-
licher Grundlage, Stuttgart 1906, s. 271 i n.
41 J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 17.
42 B. Wróblewski: Wstęp do polityki kryminalnej, Wilno 1922, s. 145.
4ł Zob. S. Pławski: Prawo karne..., s. 77.
44 W. Wolter: Zarys systemu prawa..., t. II, s. 8.
45 Zob. M. Cieślak: O węzłowych pojęciach..., s. 200.
24 Część I. Podstawy filozoficzne

§ 2.4. Systematyka teorii kary

Funkcjonujący do dziś, zasadniczy podział na teorie bezwzględne (absolutne)


i względne (relatywne) zaproponow ał w 1801 r. Karl Salomo Zachariae (17 6 9 -
-1 8 4 3 )46. Klasyfikacja Zachariae nawiązywała do koncepcji Grocjusza (De iure
naturali etgentium , 1640), który posługiwał się pojęciami meritum (słuszności)
i utilitas (użyteczności) w stosunku do kary (zob. il. 3). Klasyfikacja ta została
później uzupełniona o kategorię tzw. teorii mieszanych - Vereinigungstheorien,
zwanych też eklektycznymi, synkretycznymi lub koalicyjnymi. Wskazany trój­
podział teorii karnych (zob. il. 4), przyjmujący za kryterium podziału charak­
ter uzasadnienia (racjonalizacji) kary (Rechtgrund der Strafe), można do dzisiaj
przyjmować za aktualny schem at ułatwiający ich prezentację, należy jednak pa­
m iętać, że stanowi on duże uproszczenie i nie oddaje wszystkich występujących
między nimi różnic oraz podobieństw.

II. 3. Podstawowe rodzaje racjonalizacji kary

N arzekania R. H ubego na to, że „N ikt dotychczas nie odgadnął natural­


nego między systematami temi związku”47 w ypada skwitować stwierdzeniem,
że takiego naturalnego związku zwyczajnie nie ma. M ożna odwoływać się do
różnych kryteriów rozróżnienia i klasyfikacji teorii karnych (np. przedm ioto­
wych lub podm iotow ych, bądź sporządzać wyłącznie ich opisowe zestawienia).
Tym samym kształt klasyfikacji teorii karnych - mający drugorzędne znaczenie
w stosunku do ich przedm iotu - zależy w dużej mierze jedynie od zręczności
i intencji ich autora.

46 K.S. Zachariae: Altes Archw. des Criminalrechts, 1801.


47 R. Hube: Ogólne zasady..., s. 189.
§ 3. Prawo karne a moralność 25

II. 4. Podział teorii karnych

§ 3. Prawo karne a moralność


Do fundam entalnych zagadnień praw a karnego należy problem atyka jego
związków z m oralnością. Prawo karne cechuje się licznymi filiacjami ze sferą
moralności. Każda z tych dziedzin zawiera reguły odnoszące się do ludzkiego
zachowania, ale dopiero od czasów Christiana Thom asiusa (1655-1728) za­
częto wyraźnie rozgraniczać etykę i praw oznawstwo. Stosunki między prawem
i m oralnością mogą mieć charakter relacji: 1) przedm iotowych, 2) funkcjonal­
nych bądź 3) walidacyjnych. Relacja walidacyjna wskazuje na powiązanie mię­
dzy m oralnością i mocą obowiązującą praw a karnego. Odrzucić zdecydowanie
należy jedynie koncepcję, zgodnie z którą sprzeczność norm y praw a karnego
z norm ą m oralną prow adzić musi do utraty mocy obowiązującej norm y karno­
prawnej. N aw et przepis powszechnie nieakceptowany i uznawany za niesłusz­
ny będzie przecież obowiązywał do m om entu jego uchylenia (zmiany albo skre­
ślenia). Jednocześnie nie można nie zauważyć, iż w ystępowanie w tym zakresie
zgodności (braku sprzeczności) wzmacnia autorytet i skuteczność norm prawa
karnego, pozostając jednakże bez wpływu na ich status formalnoprawny. Tym
samym koncepcja zupełnego braku wpływu moralności na moc obowiązują­
cą praw a karnego nie zyskuje mojej aprobaty (nie jest to wpływ bezpośredni
wobec obowiązywania zasady nullum crimen sine lege). Nie m ożna oczywiście
zadekretow ać (wprowadzić w życie za pom ocą przepisów praw a karnego) obo­
wiązywania norm y moralnej. W yobraźmy sobie komiczność przepisu, który by
np. stanowił: „Z dniem 1 stycznia 2007 r. spożywanie kanapek w samochodzie
będzie niem oralne”. Jednak nie trzeba wcale wielkiej wyobraźni, by dostrzec
możliwość w prow adzenia ustawowego, pod groźbą kary, zakazu spożywania
26 Część I. Podstawy filozoficzne

posiłków w sam ochodach. Dzieje się tak dlatego m.in. z tego pow odu, iż nor­
my m oralne nie są zabezpieczone przez zinstytucjonalizowany przymus; presja
m oralna ma innych charakter niż przymus państwowy gwarantujący orzeczenie
i egzekucję kary za wykroczenie albo przestępstwo.
Relacja funkcjonalna dotyczy wzajemnego wpływu moralności i praw a kar­
nego na treść (kształt) tych systemów: wpływu prawa karnego na treść (brzmie­
nie) norm y moralnej oraz wpływu norm y moralnej na treść zakazu karnego
(znamiona typu czynu zabronionego). Byłoby niedorzecznością twierdzić, że
takiego wpływu, w obu kierunkach, nie ma. Ustawodawca niewątpliwie w p ro­
cesie stanow ienia prawa karnego bierze pod uwagę funkcjonujące normy m o­
ralne, a długotrw ałe obowiązywanie norm y prawa karnego może w efekcie
doprow adzić naw et do powstania (wykształcenia się) norm y o charakterze m o­
ralnym, tak samo jak rezygnacja z karalności może doprow adzić do deprecjacji
normy m oralnej, a naw et do utraty przez nią statusu m oralnego. Praw dopo­
dobieństw o takiego wpływu wzrasta w sytuacji w prow adzenia karalności za­
chowań uznawanych za doniosłe m oralnie (np. w prowadzenie zakazu karnego
dawania jałmużny ubogim). Nie można jednak tym stwierdzeniem uzasadniać
decyzji kryminalizujących określone zachowania tylko dlatego, że funkcjonu­
je m oralne ich potępienie. Poza tym musimy zdawać sobie sprawę z tego, że
niejednokrotnie rekonstrukcja brzmienia określonej zasady moralnej, pozor­
nie łatwa i faktycznie możliwa na dość wysokim poziomie ogólności, zawodzi
zupełnie wtedy, gdy musimy uzyskać efekty dające się przełożyć na brzmienie
konkretnego zakazu karnego. Całkowicie obcy jest mi pogląd, zgodnie z któ­
rym „praw o karne pow inno być wywiedzione z m oralności publicznej”.
D w orkin, rekonstruując argumentację Lorda Devlina przedstaw ioną w The
Enforcem ent o f Mora/s48, tak ujmuje uzasadnienie tego przekonania: „Ustawo­
dawcy muszą nieuchronnie podejmować pewne decyzje w kwestiach m oralno­
ści. M uszą decydować, czy instytucje, które wydają się zagrożone, są wystarcza­
jąco w artościow e, by chronić je za cenę ludzkiej wolności. M uszą decydować,
czy praktyki, które tym instytucjom zagrażają [Devlin swoją argum entację od­
nosił do praktyk homoseksualnych - przyp. J.W.], są niem oralne, bo jeśli tak,
to indywidualna wolność do ich uprawiania jest mniej w ażna”49. N ie można też
faktycznego znaczenia relacji funkcjonalnej demonizować. N aw et wtedy, gdy­
by został zniesiony karnopraw ny zakaz kazirodztwa to trudno sobie wyobrazić
i zapewne praw dopodobieństw o tego jest znikome, iż z upływem lat stosunki
kazirodcze staną się powszechne i np. kopulowanie brata z siostrą, matki z sy­
nem czy dziadka z wnuczką, nie będą rodziły sprzeciwów natury moralnej.
Ustawianie państw a w roli strażnika czy wręcz nauczyciela moralności musi
też nieuchronnie prowadzić do przyjmowania przez państw o postawy pater­
nalistycznej w stosunku do swych obywateli. Jedno i drugie jest niewskazane
i bardzo niebezpieczne; nie tylko dla praw a karnego, ale po prostu dla wolności
każdego człowieka. Zajm owane przeze mnie stanowisko nie jest na szczęście

48 P. Devlin: The Enforcement ofMorals, Londyn 1965.


49 R. Dworkin: Biorąc prawa poważnie, Warszawa 1998, s. 440-441.
§ 3. Prawo karne a moralność 27

odosobnione50, wiem jednak, że na wielu sprzymierzeńców liczyć nie mogę (np.


w kwestii poparcia postulatu de lege ferenda, aby zrezygnować z karnopraw ne­
go zakazu kazirodztwa).
Najbardziej istotny jest przedm iotowy stosunek praw a karnego do standar­
dów m oralności (wzorców zachowań wyznaczanych przez obowiązki i pow in­
ności natury m oralnej), odnoszący się do relacji między zakresami prawa karne­
go i m oralności. Podstawowa trudność w opisaniu takiego stosunku polega na
tym, że określenie, czym jest m oralność i jaki jest jej zakres, jest znacznie tru d ­
niejsze niż zdefiniowanie praw a karnego i identyfikacja zakresu jego regulacji.
Nie ma jednej moralności. Tak jak i prawo, m oralność może być rozważana
w ujęciu deskryptywnym i teoretycznym. Wyróżniać można m.in. moralność ka­
tolicką, protestancką, żydowską, muzułmańską i buddyjską, a także m oralność
propagow aną (deklarowaną) i moralność praktykowaną (realizowaną). Każda
z nich może być m oralnością dominującą lub uzupełniającą (nie dominującą).
Obowiązki i pow inności m oralne są zmienne w czasie i przestrzeni. Dla
pewnej społeczności może istnieć obowiązek moralny nakazujący żonie rzu­
cenie się w płom ienie na stos pogrzebowy męża, podczas gdy w innej społecz­
ności każde sam obójstw o spotyka się z powszechnym potępieniem moralnym.
Kiedyś większość społeczeństwa polskiego była skłonna uznawać kwestię tzw.
zalegalizowania pożycia kobiety i mężczyzny do sfery m oralności, obecnie nie
jest w yrażana powszechnie negatywna ocena m oralna osób, które pozostają
w związkach nieform alnych. Niektórzy za nieistotną część m oralności chcą
uważać norm y moralności seksualnej, gdy jednocześnie dla innych to właśnie te
norm y stanow ią samą istotę moralności.
Jak trafnie zauważył H erbert Lionel Adolphus H art (1907-1992): „N ajbar­
dziej w idoczna część m oralności każdego społeczeństwa składa się z reguł do­
tyczących kwestii seksualnych, a jest sprawą daleką od jasności, czy znaczenie
im przypisywane bierze się z przekonania o szkodliwości czynów zakazanych
przez te reguły dla innych. Nie da się pokazać, że reguły dotyczące moralności
seksualnej faktycznie mają takie uzasadnienie. [...] Funkcje i uczucia seksualne
są powszechnie sprawą takiego gwałtownego i emocjonalnego zaangażowania,
że odstępstw a od akceptow anych i norm alnych form ich wyrażania łatw o na­
bierają wielkiej wagi. Są one uważane za w strętne nie z uwagi na przekona­
nie o ich społecznej szkodliwości, ale jako «nienaturalne» lub też odpychające
same w sobie. M im o to, byłoby absurdem zaprzeczać, że m oralność ma tytuł
do zasadniczych sprzeciwów tego rodzaju. W istocie rzeczy, m oralność seksu­
alna jest być może najbardziej widocznym aspektem tego, czym w edług zwy­
kłych ludzi w inna być m oralność”5'. W podobnym tonie w ypow iada się Ronald
D w orkin (ur. 1931): „Dla większości ludzi kodeks seksualny stanow i centralny

50 Znamienna jest wypowiedź W. Sadurskiego: „Norma prawna, nakazująca postępo­


wanie zgodne z moralnością prawodawcy, wyraża nieufność prawa do obywateli; jest ona
w istocie przejawem postępowania paternalistycznego” - Neutralność moralna prawa. Przy­
czynek do terorii prawa liberalnego, „Państwo i Prawo” 1990, nr 7, s. 41.
51 H.L.A. Hart: Pojęcie prawa, Warszawa 1998, s. 236-237.
28 Część I. Podstawy filozoficzne

punkt m oralności, jeśli więc poglądy zwykłego człowieka na seks bez m ałżeń­
stwa, cudzołóstw o, sadyzm, ekshibicjonizm i inne rodzaje tow aru dostarczane­
go przez pornografię nie są poglądami m oralnymi, to trudno sobie wyobrazić,
jakie inne poglądy zwykłego człowieka mogłyby nimi być”52.
Pytanie o stosunek praw a karnego do moralności jest pytaniem o stosu­
nek między zachowaniami niemoralnymi i czynami społecznie szkodliwymi
oraz przestępstwam i. Przywołane wyżej słowa H.L.A. H arta przekonują, że nie
wszystkie zachowania niem oralne mogą być uznane za społecznie szkodliwe5’
(np. wszelkie kłam stw o czy dobrow olne stosunki hom oseksualne między oso­
bami dorosłym i). Z drugiej zaś strony pewne zachowania są w rzeczywistości
i w ocenie ustawodawcy ew identnie społecznie szkodliwe, choć nie spotykają
się z ujemną oceną m oralną (wydaje się, że są to zwłaszcza przestępstw a i wy­
kroczenia skarbowe przeciwko obowiązkom podatkow ym ). W doktrynie czę­
sto wskazuje się ogólnie na tzw. mała prohibita, jako przestępstwa indyferentne
moralnie. Istnieje oczywiście spora grupa norm m oralnych, które pokrywają się
z zakazami karnym i (np. zakaz zabójstwa i uszkodzenia ciała, zakaz kradzieży,
zakaz zgwałcenia i zakaz pozbawienia wolności).
Z zasady subsydiarności prawa karnego wynika, że nie każdy czyn społecz­
nie szkodliwy pow inien być uznany za zabroniony pod groźbą kary. Podzielając
oceny m oralne cudzołóstw a (niewierności małżeńskiej) i uznając je za społecz­
nie szkodliwe, należy ze względów pragmatycznych odstąpić od jego penali­
zacji. Zadaniem praw a karnego nie jest bowiem ochrona wszystkich wartości
moralnych, nie jest to wystarczająca racja kryminalizacji ludzkich zachowań.
Już św. Tomasz z Akwinu nauczał, że świeckie praw o karne nie pow inno zaka­
zywać tych wszystkich czynów, których nie pow inny się dopuszczać osoby cno­
tliwe. Prawo karne, zdaniem tego doktora kościoła, pow inno się ograniczać do
penalizow ania tylko tych zachowań, które innym wyrządzają szkodę lub wy­
mierzone są w podstawy bytu całego społeczeństwa.
Tworzeniu zakazów karnych nie zawsze towarzyszą, i naw et nie muszą to ­
warzyszyć, oceny natury moralnej. Już choćby z tego pow odu należy przyjąć,
że istnieją takie typy czynów zabronionych, które są m oralnie indyferentne.
G eorg Jellinek (1 851-1911), niemiecki praw nik, praw dopodobnie pod ko­
niec XIX w. wyraził pogląd, że praw o określa pewne minim um m oralne. Teza
ta, aczkolwiek popularna i przypisywana naw et Schopenhauerow i, a przez nie­
których W undtow i, nie jest prawdziwa. Zakłada ona, że między prawem kar­
nym a norm am i m oralności zachodzi stosunek podporządkow ania54. Powszech­
ne jest przy tym przeświadczenie o nadrzędności systemu norm m oralnych
nad systemem norm praw nokarnych. Jednak naw et człowiek ściśle przestrze­
gający praw a karnego może być człowiekiem niem oralnym , poniew aż normy

52 R. Dworkin: Biorąc prawa poważnie, Warszawa 1998, s. 459-460.


53 Społeczna szkodliwość jest w Polsce elementem konstytutywnym przestępstwa.
54 Zob. A. Wąsek: W kwestii tzw. odmoralizowania prawa karnego, „Studia Filozoficz­
ne” 1985, nr 2 -3 ; idem: Czyn niemoralny - czyn społecznie niebezpieczny - czyn przestępny,
„Studia luridica” Warszawa 1988, t. 16; idem: Prawo karne - minimum moralności, Annales
UMCS, Sectio G Jus, 1984, t. XXXI.
§ 3. Prawo karne a moralność 29

m oralności często stawiają przed człowiekiem wyższe wymagania niż prawo


karne. Z drugiej strony praw o karne stawia człowiekowi niekiedy bardzo wy­
sokie wymagania, takie, których nie przewidują żadne normy m oralne. M oż­
na uchodzić za człowieka m oralnego, nie przestrzegając jednocześnie zakazów
karnych. N ie m ożna w brew rzeczywistości twierdzić, że wszystkim zakazom
karnym odpow iadają pew ne reguły moralne, a tak by m usiało być, gdyby pra­
wo karne m iało zawierać się w moralności. Stosunek zawierania się norm pra­
wa karnego w zbiorze norm m oralnych należy więc zdecydowanie odrzucić.
Stanowisko, w edług którego praw o karne i m oralność nie mają żadnych
wspólnych elem entów (desygnatów) jest rów nież ewidentnie fałszywe i em ­
pirycznie wykluczone. Stanowisko takie nie jest reprezentow ane w doktrynie
praw a karnego. De lege lata praw o karne chroni m.in. życie i zdrowie, wolność
i mienie, a naw et w ograniczonym zakresie obyczajność, czyli te wartości (do­
bra praw ne), które mają również charakter moralny.
N ietrudno jest wykazać, że niemożliwa jest (przynajmniej w krajach europej­
skich) rów nież sytuacja tożsamości zakresu norm moralnych i praw nokarnych.
Twierdzenie, że zakres norm m oralnych jest identyczny (pokrywa się) z zakre­
sem wyznaczanym przez zakazy karne zostało już wyżej zakw estionowane.
Dość powiedzieć, że polskie praw o karne nie przewiduje karalności np.: hom o­
seksualizmu, prostytucji, samobójstwa i cudzołóstwa. Kryminalizacja wszelkich
czynów sprzecznych z norm am i moralnym i możliwa jest tylko w państwach
teokratycznych lub w niektórych systemach totalitarnych, co w praktyce ogra­
niczone jest obecnie do państw muzułmańskich. Zależność taka wykazuje w te­
dy nie tylko związki praw a karnego z m oralnością, ale i z religią.
Stosunek zawierania się norm moralnych w zbiorze norm praw a karnego
zakłada, że nie ma takich norm m oralnych, które nie byłyby sankcjonowane
przez praw o karne. Argumenty świadczące, że tak nie jest, zostały już wyżej
zaprezentow ane. D odatkow o można wskazać na argum ent podniesiony przez
H.L.A. H arta: „Gdyby było tak, iż ilekroć w przypadku przekroczenia przez
kogoś jakiejś reguły postępow ania jedynie zagrożenie karą cielesną czy inny­
mi ujemnymi konsekwencjami stanowiłoby środek pow strzym ania danej oso­
by, nie dałoby się traktow ać takiej reguły jako elem entu m oralności społecznej,
aczkolwiek bez przeszkód można by uważać ją za praw ną”55. Pozostaje więc
tylko stosunek krzyżowania się zbioru norm m oralnych ze zbiorem norm kar­
nopraw nych (zob. il. 5).
Stosunek ten odpow iada faktycznej relacji przedm iotowej między prawem
karnym i m oralnością. Prawo karne i m oralność nie są ani przedm iotow o iden­
tyczne, ani całkowicie różne, nie występuje też między nimi relacja podporząd­
kow ania w jakim kolw iek kierunku. Należy też w spom nieć i o tym, że zdarza
się, iż form alnopraw ne znam iona typu czynu zabronionego charakteryzują się
niewątpliwie konotacjam i ze sferą moralności (wtedy gdy nie mają charakte­
ru deskryptyw nego, a wymagają stosowania ocen). Wydaje się, że now ocze­
sne kodyfikacje karne starają się rezygnować z takich znam ion (np. rezygnacja

55 H.L.A. Hart: op. cit., s. 243-244.


30 Część I. Podstawy filozoficzne

Cześć
wspólna

Normy
karnoprawne

II. 5. Przedmiotowy stosunek zakresu norm moralnych i karnoprawnych

w k.k. z 1997 r. ze znam ion: „czyn nierządny” oraz „czyn lubieżny”), jednak
zrezygnować z nich całkowicie nie sposób. Przykładami takich znam ion w Ko­
deksie karnym z 1997 r. są m .in.: „znęca się”, „złośliwie”, „obraża uczucia”,
„poniżyć”, „ze szczególnym okrucieństw em ”, „ze szczególnym udręczeniem ”,
„w spółczucie”, „uspraw iedliw ione okoliczności”.
N a zakończenie tych rozw ażań o wzajemnym stosunku praw a karnego i m o­
ralności dodam , iż rozw ażania takie nie mają charakteru jedynie teoretycznej
refleksji intelektualnej. M ogą one, a naw et pow inny mieć praktyczne znacze­
nie, np. w rozwiązywaniu bieżących problem ów społecznych. N ie mając w ąt­
pliwości o głębokiej niem oralności podejm ow ania w spółpracy z UB, SB czy też
innym i specsłużbami w Polsce Ludowej i PRL-u, mam pow ażne zastrzeżenia
natury praw nokarnej do w prow adzania odpow iedzialności natury penalnej za
taką w spółpracę, wszak nie była ona praw nie zabroniona wtedy, gdy była reali­
zowana. Wsteczne działanie praw a represyjnego w takich przypadkach jestem
gotow y uznać nie tylko za sprzeczne z zasadą praw ną, ale i za postępow anie
niem oralne.

§ 4. Antyczne i średniowieczne
refleksje o karze
Prezentację daw nych refleksji na tem at kary w arto chyba poprzedzić odw oła­
niem się do tzw. okresu przedfilozoficznego (wczesnogreckiego), kiedy w ypo­
wiedzi odnoszące się do funkcjonującego praw a, w tym praw a karnego, były
pow iązane jeszcze ze sferą m itów i bóstw praw a. Tym samym i samo praw o
m iało charakter sakralny, bo było tw orzone i egzekw ow ane przez bogów.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 31

Dla G reków sprawiedliwość była córką bogów. Temida (0e|iię - Themis)


była jedną z Tytanid, przedolim pijską boginią praw, obyczajów i porządku. Ta
córka Uranosa i Gai, druga po M etis żona Zeusa, była personifikacją prawa.
C órkam i Temidy były H ory - G odziny (Ejrene - patronka pokoju, Eunom ia
- strażniczka praw orządności, Dike - bogini sprawiedliwości, zasiadająca na
stopniach tronu swego ojca i strzegąca boskiego ładu na niebie i ziemi) i M ojry
- Parki (Kloto, Lachesis, Atropos).
W m itologii rzymskiej bóstw em odpow iadającym Dike była Iustitia - przed­
staw iana jako kobieta w długiej szacie, trzymająca w prawej ręce wagę, lewą
ręką w sparta na włóczni. Symbolizowała sprawiedliwość — jedną z czterech
cnót, obok roztropności, m ęstwa i um iarkow ania.

II. 6. Współczesny witraż z wizerunkiem Temidy

Temida symbolizowała odwieczne praw o natury; bogom udzielała rad, lu­


dziom wiążących wskazówek co do ich postępow ania. Czuwała nad zgrom a­
dzeniami ludowym i, opiekow ała się skrzywdzonymi i tymi wszystkimi, którzy
potrzebow ali pomocy. Była to bogini groźna - stała wszak na straży praw o­
dawstwa. Jej ołtarze budow ane były w miejscach zgrom adzeń ludowych, miała
swoje liczne świątynie (była władczynią w yroczni delfijskiej).
32 Część I. Podstawy filozoficzne

Jej tradycyjne wyobrażenie to kobieta mająca zawiązane przepaską óczy,


miecz w prawej dłoni i wagę w lewej. N iekiedy przedstaw iano ją z rogiem ob­
fitości, niekiedy z ludzką, obciętą głową lub kodeksem na łonie. Opaska sym­
bolizuje bezstronność (można też symbol ten interpretow ać w sposób inny
- Temida jest ślepa), waga - porów nyw anie ciężaru dobrych i złych uczynków,
miecz to symbol władzy sędziowskiej, a obcięta głowa symbolizuje karę. Należy
wspom nieć, iż Temida „zaczęła ślepnąć” dopiero pod koniec XV w. i początko­
wo m iało to zdecydowanie negatywne konotacje. Jej wcześniejsze wyobrażenia
pozbaw ione były opaski na oczach. Temida jest przykładem współistnienia mitu
i symbolu pod jedną nazwą, jedną postacią. W symbolice związanej z prawem
Temida może też oznaczać wolę bogów (sprawiedliwe praw odaw stw o), a Dike
sprawiedliwe (słuszne) stosowanie praw już ustanowionych. Dike początkowo
była strażniczką i wykonawczynią porządku ustanow ionego przez jej ojca pra­
wodawcę - Zeusa. W najstarszych zabytkach greckiego piśm iennictw a, w Ilia­
dzie i Odyssei występują obok siebie pojęcia themis (normy postępowania) i di­
ke (realizacja upraw nienia, wyrok). D opiero w pracach Hezjoda pojawia się
pojęcie nom os, określające praw o, którego źródłem są ludzie i ich związki.
Filozofie starożytna i średniowieczna poprzedzają trwający do dziś okres
filozofii nowożytnej. Powszechnie przyjmuje się, że okres filozofii starożytnej
trwał od VI w. p.n.e. do VI w. n.e. Wiek XIV jest ostatnim stuleciem filozofii
średniowiecznej5*. Możliwy, bardziej szczegółowy podział, nie odgrywa większej
roli z punktu widzenia filozofii prawa karnego. W pływ i znaczenie dawnych
filozofów na współczesne praw o karne są niepodważalne. Już F. M aciejow ­
ski stwierdził, że podstaw ą nauki prawa karnego jest filozofia57, zaś w jednym
z najnowszych podręczników akademickich prawa karnego autorzy poświęcają
wiele miejsca na cytowanie słów Platona i Seneki58 - wym owa tego faktu jest
jednoznaczna.
Niechaj wstępem do tego krótkiego przeglądu będą słowa Lucjusza Anne-
usza Seneki (ok. 5 r. p.n.e. - 65 r. n.e.) na tem at systemu kar, uszeregowanych,
jak w Kodeksie karnym z 1997 r., od najmniej dolegliwej do najbardziej suro­
wej, w którym akcentowany jest element poprawy (resocjalizacji): „Każdy ro­
dzaj kary stosuję zamiast lekarstwa. Ty się znajdujesz w początkowym okresie
błędów i popełniasz przewinienia nie ciężkie, lecz częste, będę zatem starał się
ciebie popraw ić najpierw przez naganę poufną, później publiczną. Ty zaś już po­
sunąłeś się za daleko, żeby można cię poprawić słowami, utrata dobrego imie­
nia przyprowadzi cię więc do porządku, a jeśli i taka kara nie poskutkuje, na­
leży zastosować do ciebie jakiś ostrzejszy środek, taki, który byś poczuł, a więc
zostaniesz zesłany na wygnanie, na dom iar w okolice nieznane. A u ciebie już
głęboko zakorzeniony występek wymaga jeszcze surowszych środków poprawy,
a zatem zastosujemy do ciebie okowy i publiczne więzienie. A w tobie jest dusza

56 Por. W. Tatarkiewicz: Historia filozofii, t. I, Warszawa 1988, s. 15.


57 Zob. F. Maciejowski: Wykład prawa karnego w ogólności z zastosowaniem kar głów­
nych i poprawnych, Warszawa 1848, s. 6.
58 Zob. K. Buchała, A. Zoll: Polskie prawo karne, Warszawa 1997, s. 345-346.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 33

nieuleczalna i grom adzi zbrodnie do zbrodni, i już nie podniety, których nigdy
nie brak złoczyńcy, popychają ciebie do złego, ale samo dokonyw anie zbrodni
staje się wielką podnietą do zbrodni. Przepoiłeś się nieprawością i do tego stop­
nia występki wrosły w twe wnętrzności, że tylko wraz z życiem m ożna je będzie
z. nich wyrwać. Już od daw na starasz się o to, by zginąć nędznikiem , dobrze
więc ci się zasłużymy i oddalimy od ciebie tego rodzaju szaleństwo, przez które
i siebie dręczysz, i innych zadręczasz. Kiedy więc dostatecznie nasyciłeś cierpie­
niem siebie i innych, wyświadczymy ci jeszcze to jedyne możliwe dla ciebie do­
brodziejstw o - śm ierci”. (De ira - O gniewie 1, 16, 2,2-3).
Seneka akceptuje karę śmierci, jako zabieg pożyteczny dla społeczeństwa,
nie jako akt zemsty czy odw etu: „Nie jest to gniew, ale politow ania godny
zabieg leczniczy. Zabijam y wściekłe psy, zabijamy dzikiego i nieujarzm ionego
buhaja, zarzynamy chore bydlęta, żeby nie zarażały stada, uśm iercam y nowo
narodzone płody z cechami potw orów , a naw et topim y dzieci, jeśli przycho­
dzą na św iat ułom ne i niekształtne, i nie jest to aktem gniewu, ale przem y­
ślanej decyzji, jeżeli istoty chore wyłączamy od zdrow ych” (De ira 1, 15, 2).
Wskazuje na konieczność w olnego od emocji („bez wszelkiego w zburzenia w e­
w nętrznego”) orzekania o karze przez sędziów. M a to być przy tym kara sto­
sow ana jedynie za najbardziej ciężkie przestępstwa, wtedy dopiero, gdy żadnej
szansy na popraw ę złoczyńcy już nie ma. Seneka zwraca uwagę na cel prew en­
cyjny (szczególny i ogólny) oraz resocjalizacyjny kary: „Ustawa ma bowiem
na celu albo popraw ę tego, kogo karze, albo ostrzeżenie i popraw ę innych,
albo wreszcie usunięcie złych, aby całe społeczeństwo m ogło żyć w w arunkach
większego spokoju” (De clementia 1, 22, 1). Powołując się na Platona p o d ­
kreśla konieczność kary celowej, wymierzanej po to, by w przyszłości jakieś
pożytki osiągnąć, bo przeszłości i tak zmienić nie m ożna. W yraża to następu­
jącymi słowami: „Ż aden rozum ny sędzia nie karze z tego pow odu, że popeł­
niono w ystępek, ale w tym celu, aby go więcej nie popełniano. To bowiem,
co już się stało, nie może się odstać, tem u natom iast, co ma dopiero stać się,
m ożna zapobiec. Jeśli znów zechce, aby niektórzy złoczyńcy posłużyli za przy­
kład w ystępku, mającego sm utne następstw a, takich straci publicznie, i to nie
w tym celu, by sami zginęli, lecz także, by przez swą śmierć odstraszali innych
od złego” (De ira 1 ,1 9 , 7). Jednocześnie Seneka dopuszcza stosow anie praw a
łaski i łagodzenie kar, np. w przypadku przestępstw nieum yślnych. A rtykułu­
je też potrzebę zapew nienia oskarżonym obrony i przestrzegania zasady d o ­
m niem ania niew inności: „I dlatego trzeba brać w obronę, choćby na przekór
sobie, człow ieka niew innego, a gniew trzym ać w zawieszeniu. O droczoną bo­
wiem karę m ożna zawsze w ykonać, ale raz wykonanej niepodobna odw ołać”
(De ira 2, 22, 4).
Seneka wskazywał przy tym na istnienie innego systemu kar, niż ten wy­
żej przedstawiony. Przyjmował, że świadomość dobra i zła, możliwość ich roz­
różniania, jest z natury dana człowiekowi, ma charakter pierwotny i niezbywal­
ny. Z tego też pow odu uważał, iż najbardziej sprawiedliwym sędzią, nieomylnym
i nie znającym litości, jest ludzkie sumienie. Pisał tak: „Najpierwszą i największą
karą dla przestępców są same ich przestępstwa i żadna zbrodnia, choćby sprzyjały
34 Część I. Podstawy filozoficzne

jej wyjątkowo pomyślne zrządzenia losu, choćby los obronił i uratow ał zbrod­
niarza, nie zostaje bezkarna, ponieważ każda nieprawość zawiera srogą karę
w samej sobie. [...] Dla występków biczem jest nieczyste sum ienie”59.

§ 4.1. Poglądy Protagorasa i innych sofistów

Protagoras z Abdery, najpraw dopodobniej żyjący w latach 4 8 1 -4 1 1 p.n.e.60,


był najwybitniejszym umysłem w śród sofistów61. Uważał, że uregulow anie sto­
sunków między ludźmi pow inno być podporządkow ane zasadom wypływają­
cym z rozum u. Te zasady mogły się zmieniać wraz z poglądam i tw orzących je
ludzi. Protagoras był pozytywistą; cenił znajomość praw a i jego bezwzględne
przestrzeganie bardziej niż praw o naturalne. Prawo pow inno być dziedziną
racjonalną, a kara nie może być zemstą za popełnione przestępstw o, lecz je­
dynie środkiem zapobiegającym - poprzez odstraszanie - popełnianiu nowych
przestępstw. Kara - w edług Protagorasa - pow inna być lekarstwem na choro­
bę społeczną62. Wydaje się, że Protagoras przywiązywał też duże znaczenie do
wychowawczej funkcji praw a karnego. Relatywizm fizykalny sofistów pozw a­
lał na wskazanie większej liczby argum entów za karą celową niż za czystym
odw etem . Protagoras jest rów nież autorem tw ierdzenia, że m iarą wszystkich
rzeczy jest człowiek.
Protagoras był nie tylko filozofem, ale i praktykiem . Dążył do zreform ow a­
nia obowiązującego praw a zgodnie z głoszonymi przez siebie poglądam i. Jak
podaje W. Tatarkiewicz, był on praw odaw cą kolonii Turioi w Wielkiej Grecji.
Sam, będąc oskarżony o bezbożność (z pow odu traktatu O bogach), ratow ał
się ucieczką przed procesem. Zmierzając do Sycylii, utonął.
Sofiści szczególnie upodobali sobie kwestię pochodzenia prawa. W brew pre­
zentowanym niekiedy poglądom , nie przeciwstawiali sobie (przynajmniej nie
wszyscy) praw a i natury (nom os versus physis). Kritiasz, krewny Platona, tak wy­
pow iada się o genezie i usprawiedliwieniu kary: „Był czas, kiedy życie ludzi, nie
rządzone prawam i, podobne było do życia zwierząt i panow ała brutalna prze­
moc, kiedy dobrzy nie otrzymywali żadnej nagrody, a źli wcale nie byli karani.
I wtedy, wydaje mi się, ludzie ustanowili prawa, jako narzędzie kary, aby spra­
wiedliwość jednakow o panow ała nad wszystkimi i poskram iała występek: jeśli
ktoś popełnił występek, ponosił karę. Ponieważ jednak praw o powstrzymywało
ludzi tylko od jawnego dopuszczania się gwałtu, popełniano występki w skryto-
ści. Wtedy, jak mi się zdaje, chytry i mądry człowiek wymyślił dla śmiertelników
strach przed bogami, aby istniało coś, co budzi postrach w ludziach złych nawet
wtedy, gdyby w skrytości mieli czynić, mówić lub myśleć co złego”.

59 Zob. H. Kowalski, M. Kurylowicz: Kara śmierci w starożytnym Rzymie, Lublin 1996, s. 67 i n.


60 Według niektórych źródeł w latach 490-420.
61 Zob. W. Tatarkiewicz: op. cit., s. 67 i n.; G.W.F. Hegel: Wykłady z historii filozofii, 1.1,
Warszawa 1994, s. 521 i n.
62 Por. J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 24.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 35

§ 4.2. Idealizm Platona

Platon (4 2 7 -3 4 7 r. p.n.e.) był najznakomitszym z wielu uczniów Sokratesa,


przez większość swego długiego życia związany z Atenami. Ten grecki filozof,
tw órca Akademii, stworzył w swych licznych dziełach syntezę filozofii greckiej
0 charakterze idealistycznym63. Jego filozofia praw a została najpełniej wyłożo­
na w dialogach - ulubionej formie Platona - Państwo (X ksiąg) i Prawo, jednak
1 z fragm entów innych dzieł możemy czerpać wiedzę o zapatrywaniach filozofa
na zbrodnię i karę64.
W edług Platona: „Celem każdej kary, jeśli jest sprawiedliwa, jest uczynienie
lepszym tego, kto ją znosi, a zatem przyniesienie mu korzyści, albo stanie się
przestrogą dla innych, by ci widząc takie cierpienia z obawy stawali się lepsi.
Ci odnoszą korzyść z kary, jaką im nałożyli bogowie lub ludzie, którzy popełni­
li błędy dające się naprawić; muszą jednak znosić ból i cierpienia tak na ziemi,
jak w H adesie; inaczej nie pozbędą się swej nieprawości. Ci natom iast, którzy
wskutek popełnienia największych zbrodni nie mogą już zostać uleczeni, służą
za przykład innym ; oni sami nie mają żadnej korzyści ze swych cierpień, gdyż
są nieuleczalni, korzystają z tego jednak inni widząc tamtych cierpiących strasz­
liwie w nieskończoność za największe zbrodnie; są oni zawieszeni w więzieniu
w Hadesie jako wieczna przestroga i postrach każdego nowoprzybywającego
tam zbrodniarza”65.
Idealne państw o pow inno - według Platona - realizować ideę dobra i spra­
wiedliwości. Czytając Fedona natrafiamy na ustęp, w którym Platon wkłada
w usta Sokratesa słowa o zbrodniarzach niepoprawnych i o tych, którym nało­
żona kara pozwala się oczyścić. W Kritonie Platon uzasadnia karę swego rodzaju
umową społeczną. Sokrates przyjmuje karę śmierci ponieważ uprzednio wyraził
dorozum ianą zgodę na praw a obowiązujące w Atenach (de Legibus Lib. IX).
Jeden tekst Platona w sposób szczególny zasługuje na przytoczenie: „Ta wieść
bowiem czy nauka, czy jak ją nazwać należy, pochodząca od dawnych kapłanów,
pow iada wyraźnie, że Sprawiedliwość, mścicielka przelanej krwi rodzinnej, stoi
na straży praw a, o którym mówimy, i postanow iła, że każdy, kto uczyni rzecz
taką, wycierpieć musi nieuchronnie to samo, co uczynił. Temu więc, kto ojca
swego pozbawił życia, przyjdzie od własnych dzieci tego samego gwałtu doznać
w swoim czasie, a ten, kto zabił matkę, będzie musiał jako niewiasta urodzić się
kiedyś i z rąk zrodzonych wtedy przez siebie dzieci postradać życie w dalekiej
przyszłości. N ie ma bowiem innego oczyszczenia od zmazy przelanej wspólnej
krwi i nie da się ona zmyć, zanim dusza, która w inna jest grzechu, śmiercią nie
okupi śmierci, podobnym płacąc za podobne, i nie ukoi gniewu społeczności
rodowej uśmierzywszy go taką p okuta” (Prawa, IX).
Platon przewidywał karanie ateizmu i herezji. H eretyk miał być skazywany
na pięcioletni co najmniej pobyt w zakładzie poprawczym.

63 Zob. W. Tatarkiewicz: Historia filozofii, t. I, Warszawa 1988, s. 82 i n.


64 Zob. Platon: Gorgiasz, dialog wskazywany przez J. Makarewicza.
65 Zob. Ibidem.
36 Część I. Podstawy filozoficzne

II. 7. Platon i Arystoteles - fragment fresku Rafaela


Szkoła Ateńska

§ 4.3. Arystoteles

Arystoteles (3 8 4 -3 2 2 r. p.n.e.), uczeń Platona, stworzył system filozoficzny bę­


dący kom prom isem między idealistyczną wizją swego mistrza z gaju Akademo-
sa i m aterialistycznym ujęciem reprezentow anym np. przez D em okryta66.
W edług R. H ubego, to właśnie Arystoteles położył fundam ent pod później­
sze teorie karne67. Wydaje się, że to, co najważniejsze na tem at praw a i spra­
wiedliwości, Arystoteles wyraził w księdze III i V E tyki nikomachejskiej oraz
w księdze I E tyki wielkiej.
Uważał on, że sprawiedliwość jest największą z cnót i utożsamiał ją z dosko­
nałością etyczną. Niesprawiedliwość traktow ał zaś jako wadę etyczną. Rozróżniał
sprawiedliwość rozdzielającą i wyrównującą, uważał, że pow inna być ona p ro ­
porcjonalna. Uzasadnieniem karania była dla Arystotelesa m.in. sprawiedliwość

66 Zob. W. Tatarkiewicz: op. cit., s. 104 i n.


67 Zob. R. Hube: Ogólne zasady..., s. 56.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 37

wyrównawcza: „Wszystko bowiem jedno, czy człowiek dobry pozbawił mienia


człowieka złego, czy na odw rót: zły - dobrego, lub czy cudzołóstw a dopuścił
się człowiek dobry, czy zły; praw o baczy tylko na różnicę w wielkości straty
i traktuje wszystkie osoby jako równe, baczy tylko na to, czy ktoś postąpił nie­
sprawiedliwie, a ktoś drugi doznał krzywdy lub czy ktoś komuś wyrządził szko­
dę, a tam ten ją poniósł. Tak, że niesprawiedliwość w tym znaczeniu jest nierów ­
nością, którą sędzia stara się wyrównać; bo jeśli ktoś zadał, a ktoś inny odniósł
ranę, lub ktoś zabił, a ktoś inny zginął, to zachodzi nierów ność między czynem
jednego a doznaniem drugiego, sędzia jednak usiłuje usunąć za pom ocą kary
nierów ność, umniejszając zysk sprawcy68”.
Do dziś jest to podstaw ow y argum ent retencjonistów - zw olenników kary
śmierci. Twierdzą oni, że na zbrodnię zabójstwa należy odpow iedzieć zabiciem
sprawcy, właśnie w imię sprawiedliwości (wyrównawczej). Takiej sprawiedli­
wości ma dom agać się społeczeństwo: śmierć za śmierć. Zawsze, gdy słyszę ta­
kie słowa, zastanawiam się, co powstrzymuje współczesnych zw olenników kary
śmierci, którzy często wzmacniają swoją argumentację twierdzeniem (niepraw­
dziwym oczywiście) o niesamowitym potencjale odstraszania, jaki tkwi w za­
grożeniu karą śm ierci, dlaczego nie posuną się w swych propozycjach krok da­
lej, dlaczego nie zaproponują egzekucji publicznych, dlaczego nie proponują
pow rotu do kwalifikowanych kar śmierci? Jeżeli groźba powieszenia odstrasza,
to zapewne groźba męczarni przed powieszeniem, związanych np. z przypala­
niem i wbijaniem igieł pod paznokcie, odstraszać będzie jeszcze bardziej. Jeże­
li odstrasza kara zaw arta w ustawie, to lepiej jeszcze odstraszać będą egzeku­
cje transm itow ane w telewizji. Jeżeli adekw atną karą za śmierć jest śmierć, to
zapewne seryjnego zabójcę na tle seksualnym należałoby przed powieszeniem
wykastrować. Dlaczego tego nie proponują? Czyżby dlatego, że czują instynk­
tow nie nieom al, że to nieludzkie, że niehum anitarne, że tak czynić się nie go­
dzi? Ale dlaczego zawodzi to wyczucie wtedy, gdy żądni krwi, spełnienie swe
widzą w pow rocie kary głównej? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale czuję,
że może jeden i ten sam, niezrozumiały dla mnie czynnik, prow adzi do zbrod­
ni największych, jak i do żądania dla ich sprawców kary śmierci. Wszak nie ma
zbrodni większej niż zimne i emocji pozbawione zabijanie w imieniu prawa.
Zabójcę jestem w stanie niekiedy zrozumieć, co nie znaczy usprawiedliwić. Być
może naw et sam byłbym w stanie zabić człowieka. Ale nie rozum iem , nigdy nie
zrozumię i tym bardziej nie znajdę uzasadnienia i uspraw iedliwienia dla zabija­
nia, jako instytucji praw a karnego, jako instrum entu czynienia sprawiedliwości
i ochrony społeczeństwa.
Wracając do Arystotelesa: gdybyśmy jego rozproszone uwagi na tem at kary
mieli kwalifikować na podstaw ie współczesnych kryteriów, to niewątpliwie
umieścić by je należało w śród teorii bezwzględnych. Świadczą o tym chociażby
następujące słowa: „Sprawiedliwość jest także i odwetem , oczywiście nie w tym
sensie, jak to tw ierdzili pitagorejczycy. Oni bowiem uważali, że sprawiedliwość
polega na tym, aby każdy tego samego doznał, czego się dopuścił. Tej zasady

68 Arystoteles: Dzieła wszystkie, t. 5, s. 175, Warszawa 2002.


38 Część I. Podstawy filozoficzne

nie m ożna jednak stosować do wszystkich. Bo nie jest to samo sprawiedliwe dla
niewolnika w porów naniu z człowiekiem wolnym: jeśliby niew olnik uderzył
człowieka w olnego to nie jest sprawiedliwe, aby wolny uderzył niewolnika je­
den raz, tylko w ielokrotnie. I odw et jest również sprawiedliwością proporcjo­
nalną. Albowiem jaki stosunek zachodzi pomiędzy niewolnikiem a człowiekiem
wolnym ze względu na jego większą wartość, taki stosunek zachodzi pomiędzy
aktem odw etu i doznaną krzywdą. Ale podobny również stosunek będzie za­
chodził pom iędzy ludźmi wolnymi. Bo nie jest słuszne, aby ktoś kto wybił d ru ­
giemu oko, doznał jedynie tego samego, a nie w ycierpiał więcej, skoro mamy
się kierow ać zasadą proporcjonalności. O n bowiem zaczął i dopuścił się nie­
sprawiedliwości - dwojako zatem zawinił: stąd stosunek proporcjonalny winy
i kary jest słuszny, aby doznał więcej cierpienia, aniżeli sam go zadał”69.
O dw et więc nie oznacza dla Arystotelesa odpłaty tym samym za to samo, al­
bowiem przede wszystkim należy się kierować proporcjonalnością. Przekonuje
o tym następujący fragm ent E tyki nikomachejskiej: „Często bow iem odbiegają
od siebie odw et i sprawiedliwość; tak np. urzędnik mający po tem u władzę bije
kogoś, to obity nie pow inien mu oddawać razów, ale jeśli ktoś uderzył urzędni­
ka, to nie tylko pow inien być obity, lecz ponadto jeszcze ukarany. [...] W trans­
akcjach wym iennych węzłem łączącym ludzi jest sprawiedliwość w znaczeniu
odpłaty, a m ianowicie odpłaty proporcjonalnej, a nie rów nym za rów ne. Pro­
porcjonalna bowiem odpłata jest warunkiem utrzym ania się w spólnoty pań­
stwowej. Wszak ludzie pragną albo odpłacić złem za zło - a jeśli nie mogą, to
wydaje się im to niewolą, albo dobrem za do b ro ”70.

§ 4.4. Święty Augustyn

Święty Aurelian Augustyn (3 5 3 -4 3 0 r. n.e.) to najwybitniejszy - obok św. To­


masza z Akwinu - filozof wieków średnich. Ochrzczony dopiero w wieku 33
lat (po tym jak porzucił kochankę, narzeczoną i zawód nauczyciela), został bi­
skupem i obrońcą nauki kościoła. Swoje poglądy, które ukształtow ały się m.in.
pod wpływem idealizmu Platona, wyłożył najpełniej w słynnym dziele Civitas
Dei (Państwo boże)7'. Sprawiedliwość boska jest dla Augustyna wiedzą najwyż­
szą (summa sapientia) i powszechną (summa universalis) i posiada charakter
bezwzględny. Bóg jest praw odaw cą, a wystąpienie przeciwko ustanow ionym
przez niego norm om pociąga za sobą obowiązek wymierzenia kary.
Św. Augustyn uważał, że praw a boskie są usprawiedliwieniem dla stosow a­
nia przym usu. Przymus pozwala bowiem odwieść człowieka od grzechu (prze­
stępstwa) i w rócić go Bogu. W Wyznaniach pisze: „Panie, kradzież jest karana
na mocy Twego praw a, jak też praw a, które jest zapisane w sercach ludzi”. Z a­
stanawia się też nad etiologią przestępstwa: „Kiedy bada się, co było przyczyną

69 Arystoteles: Dzieła wszystkie, t. V, Warszawa 1996, s. 340.


70 Ibidem, s. 177.
71 Zob. W. Tatarkiewicz: op. cit., s. 193 i n.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 39

przestępstwa, nikt nie czuje się przekonany, dopóki nie wykaże się możliwości,
że winowajca dążył do osiągnięcia którejś z rzeczy nazwanych przez nas dobrami
najniższymi albo też bał się taką rzecz utracić. Piękne są one bowiem i ponętne.
Ten człowiek zabił. Dlaczego tak uczynił? Zapragnął czyjejś żony albo mająt­
ku. Albo chciał grabieżą zdobyć środki do życia. Albo może się obawiał, że tam ­
ten takich dóbr go pozbawi. Albo doznał krzywdy i rwał się do zemsty. Bo żeby
zabił bez pow odu, radując się samym zabójstwem? Któż by w to uwierzył?”
Sw. Augustyn nie dopuszczał do siebie myśli, że m ożna popełnić przestęp­
stwo dla „samego tylko przestępstw a”, twierdził, że nikt „nie kocha przestępstw
dla samych przestępstw ”. Zawsze są one drogą do osiągnięcia jakiegoś celu.
Sw. Augustyn dokonał zhierarchizowania systemów prawnych. Wyróżnił:
odwieczne praw o boskie (lex aeterna), praw o naturalne (lex naturalis) i prawo
doczesne (lex temporalis). Prawo odwieczne, to wola Boga, praw o naturalne to
wola Boga, dotycząca zasad m oralnych, wpisana w ludzkie dusze. N atom iast
praw o doczesne zmienne jest i niedoskonałe, w edług św. Augustyna. Człowiek
nie pow inien przestrzegać tych przepisów praw a doczesnego (państwowego),
które sprzeczne są z praw em boskim i naturalnym . Państwo pełni rolę „bicza
Bożego”, stanowiąc kary i je wymierzając tym, którzy naruszają praw o. D o­
strzegając zło w karze, jednocześnie uznawał karę za coś nieuniknionego i wią­
zał praw o karania z realizacją funkcji, jakie ma do spełnienia organizacja pań­
stwowa. Był przeciwnikiem stosowania to rtu r w postępow aniu sądowym.

§ 4.5. Filozofia tomistyczna

Podstawowym dziełem św. Tomasza z Akwinu (1225-1274) jest Sum m a the-


ologiae, dająca szeroką i systemowo ujętą panoram ę poglądów filozoficznych
autora. Filozofia tom istyczna - nazywana tak od imienia swego tw órcy - na­
wiązuje m om entam i do Arystotelesa72. W konsekwencji poglądy św. Tomasza
z Akwinu kontestują zarów no filozofię platońską, jak i augustyńską.
Według Akwinaty, sprawiedliwość (iustitia) to jedna z cnót kardynalnych
(dzielona na wym ienną - com m utatw a i rozdzielczą - distributwa), ta która po­
rządkuje ludzkie, zewnętrzne zachowania, biorąc pod uwagę to, co się komu na­
leży. Prawo dla swego działania i obowiązywania wymaga zgodności z rozumem.
Stanowienie praw a uzasadnione jest dobrem ogółu, a nie jednostki i tylko zbio­
rowość może „wytwarzać” prawa. Prawo może być oczywiście stanowione przez
rozum nego władcę danej zbiorowości. Naczelną zbiorowością jest wszechświat,
kierowany przez Boga i posiadający prawo boskie (lex aeterna). Odwieczne pra­
wo boskie, zrelacjonowane do człowieka i wpisane w jego naturę, to prawo na­
turalne (lex naturae). Akwinata twierdził, iż Lex naturalis nihil aliud est ąuam
participatio legis aeternae in rationali creatura (Prawo naturalne nie jest niczym
innym, jak tylko uczestnictwem praw a boskiego w rozumnej istocie)7’.

72 Zob. W. Tatarkiewicz: Historia filozofii, 1.1, Warszawa 1988, s. 270 i n.


73 Zob. Summa theologiae, I-II, 90, 2, c.
40 Część I. Podstawy filozoficzne

Podstawową zasadą praw a natury jest czynienie dobra i wystrzeganie się


zła. Poza praw em boskim i naturalnym istnieje też praw o ludzkie (lex humana).
Prawo ludzkie jest pochodną praw a naturalnego, jest próbą jego praktycznego
zastosowania. N ieodzow nym i elem entam i praw a ludzkiego są: kara i nagroda.
Kara jest odpow iedzią na akt woli człowieka, który dokonał pew nego wyboru.
Kary pozwalają zachować ład w śród zewnętrznych ludzkich zachowań. Usta­
nowienie kary za jakieś naganne postępow anie nie ustanaw ia zasady m oralnej,
lecz jedynie dokum entuje jej istnienie. Za największe zbrodnie św. Tomasz uw a­
żał zabójstwo, sam obójstwo oraz kradzież.

§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary74


Bezwzględne (absolutne) teorie kary (Die absoluten Theorien75) zwane są rów ­
nież odw etow ym i lub sprawiedliwościowymi, gdyż podkreślają istnienie związ­
ku przyczynowego między przestępstwem i karą. Zaistnienie przestępstw a p o ­
ciąga za sobą konieczność wymierzenia kary, która jest odpow iedzią (odwetem)
na czyn sprawcy. Teorie odw etow e upatrują rację bytu kary kryminalnej w jej
słuszności, w myśl założenia, że słuszne jest za zło w yrządzone - przestępstw o,
odpłacić złem - karą76.
Teorie te zwracają się ku przeszłości, do m om entu w którym przestępstwo
zostało popełnione i dlatego bywają też określane jako retrospektyw ne77. Po­
nieważ uzasadnieniem dla odw etu są według tych teorii wym agania np. m o­
ralności lub logiki, a nie cele społecznie użyteczne, bywają one nazywane teo­
riami (racjonalizacjami) metafizycznymi. W ymienionych nazw można używać
zamiennie, aczkolwiek każda z nich akcentuje inny, wspólny dla całej grupy,
charakterystyczny element.
W pew nym sensie absolutystyczne poglądy na karę wcale nie stanow iły
jej uspraw iedliw ienia, gdyż głosiły - przynajm niej im plicite, że kara takow e­
go nie potrzebuje. Racjonalizacje bezwzględne bardziej tłum aczą zjawisko
-kary, niż starają się przekonać, że racjonalizacja kary jest potrzebna. W skazu­
jąc na istotę kary usiłują dociec dlaczego ukształtow ała się ona w taki, a nie
inny sposób.
Z teorii retrospektyw nych wynikają trzy wnioski natury praktycznej. Po
pierwsze - kara może być reakcją tylko na popełnione już przestępstw o (nul-
lum crimen sine lege). Po drugie - przestępstwo zawsze musi zostać skwitowane
karą. Po trzecie - kara pow inna być adekw atna do przestępstwa. Zło jakim jest
kara w inno być proporcjonalne do zła wyrządzonego przestępstwem .

74 Nazwa „absolutne” uświadamia nam, że teorie te niejako absolutyzują karę, która jest,
czy też ma być, pewną samoistną wartością.
75 Zob. H. Welzel: Das Deutsche Strafrecht, Berlin 1969, s. 240-241. H. Welzel omawia­
jąc teorie absolutne ogranicza się w zasadzie do wskazania na poglądy Hegla i Kanta.
76 W ujęciu słownikowym odwet to przede wszystkim „odwzajemnienie złem za zło”, ale
również „zemsta”. Zemsta z kolei tłumaczona jest jako „odwet za zło”.
77 L. Lernell: Podstawowe zagadnienia..., s. 41.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 41

Teorie te były atakow ane z różnych pozycji. E. Krzymuski wysuwa następu­


jący argum ent przeciwko teoriom bezwzględnym: „pozostawiają [one - przyp.
J.W.] bez należytej odpow iedzi pytanie, dlaczego jest nieubłaganem wyma­
ganiem etyki, logiki, Boga lub materji, aby przestępstwo ściągało na swojego
sprawcę karę w postaci wyrządzenia mu z woli państwa pewnej dolegliwości”78.
M . Cieślak zauważa, że „kara, która nie potrafiłaby się wylegitymować żadną
celowością, żadnym społecznym pożytkiem, byłaby z praktycznego punktu w i­
dzenia nonsensem , zjawiskiem absurdalnym ”79.
Pomimo tych zarzutów, należy pamiętać, że odwetowy charakter kary jest nie­
wątpliwym postępem w stosunku do okresu, w którym panowała zasada zemsty.
Już chociażby dlatego, iż - jak podaje J. Rafacz - „w stosunkach międzynarodowych
panowała zasada zemsty, przejawiająca się brakiem miary pomiędzy naruszeniem,
które wywołało zemstę, a dolegliwościami, jakie mogły wyniknąć z zemsty”80.
Teorie absolutne zasługują współcześnie na uwagę, gdyż elem ent odw etu
ciągle jest, i raczej pozostanie, żywotny w procesie karania - wym ierzania spra­
wiedliwości.

§ 5.1. Teoria odwetu moralnego Kanta81

Immanuel Kant nie był prawnikiem - podobnie jak większość tw órców teorii
karnych. Poświęcił się całkowicie filozofii i będąc najwybitniejszym nowożyt­
nym filozofem do dzisiaj nie został przez nikogo, jak sądzę, zdystansowany. D o­
strzegał on ścisły związek między prawem i moralnością. Znajom ość systemu
filozoficznego Kanta jest w naszym kraju - jak sądzę - niewielka, lecz powszech­
nie znane są jego słowa, użyte w zakończeniu Krytyki praktycznego rozum u:
„Dwie rzeczy napełniają umysł coraz to nowym i wzmagającym się podziwem
i czcią, im częściej i trwalej się nad nimi zastanawiamy: niebo gwiaździste nade
mną i praw o m oralne we m nie”82. Jednak podziw i szacunek nie mogą zastąpić,
według słów samego Kanta, badań (naukowych), których nieporadną zapewne
i surową próbą zaledwie, jest poniższe przedstawienie jego poglądów na karę.
Według Kanta istnieją trzy podstawowe nakazy kategoryczne: nakaz wolności,
nakaz prawa i nakaz kary. Fundamentem dla poglądów Kanta było pojęcie wolno­
ści. Wolność jest podstawowym warunkiem postępowania moralnego i prawnego.

78 E. Krzymuski: System prawa karnego..., s. 9.


79 M. Cieślak: O węzłowych pojęciach..., s. 204.
80 J. Rafacz: Dawne polskie prawo karne. Część ogólna, Warszawa 1932, s. 95.
81 Immanuel Kant (1724-1804), filozof niemiecki, urodził się, żył i pracował w Królew­
cu. Teorię tę wyłożył w Krytyce praktycznego rozumu (Kritik der praktischen Vernunft, 1788).
Zob. E. Krzymuski: Teorja karna Kanta. Ze stanowiska jego ogólnej nauki o rozumie praktycz­
nym, Rozprawy Wydziału Filozofii Akademii Umiejętności 1882, t. XVI; idem: Historja filo­
zofii prawa do połowy XIX wieku, Kraków 1923, s. 95 i n.
821. Kant: Krytyka praktycznego rozumu, Warszawa 1972, s. 256. Warto zdanie to uzu­
pełnić o następne, mniej już znane: „Nie potrzebuję ich szukać ani jedynie domyślać się poza
polem mego widzenia jako spowitych w ciemnościach lub znajdujących się poza granicami
mego poznania; widzę je przed sobą i wiążę je bezpośrednio ze świadomością mego istnienia”.
42 Część I. Podstawy filozoficzne

Zachow anie pod wpływem przymusu nie może być oceniane w kategoriach
m oralności. Tylko wolny człowiek może przestrzegać obowiązków moralnych
lub je naruszać. Kant w yróżniał sferę wolności wewnętrznej i zewnętrznej. Je­
dynie wolność w ew nętrzna jest absolutna. Wolność zew nętrzna doznawać musi
pewnych ograniczeń. Granicę wolności zewnętrznej wyznacza sfera wolności
innych ludzi, nie może ona tej sfery naruszać. Tym samym praw o jest zbiorem
reguł, które stoją na straży wolności. W M etafizycznych elementach teorii pra­
wa Kant stw ierdził, że „Zgodne z prawem jest jedynie takie zachowanie, które
umożliwia w spółistnienie wolności każdej jednostki z wolnością wszystkich in­
nych ludzi”83. W yraża się w tym myśl uzależniająca istnienie wolności od postę­
pow ania zgodnego z prawem.
W późniejszym piśmiennictwie konsekwentnie podkreślano, że warunkiem
utrwalenia i zapewnienia wolności jest sformułowanie jej i uznanie przez prawo,
wskazując, że ograniczanie wolności w państwie nie stanowi jej zaprzeczenia,
a jest wyrazem pogodzenia wolności jednej osoby z wolnością pozostałych84.
Zmysł m oralny - der moralische Sinn - jest, według Kanta, w rodzony i dany
każdemu człowiekowi. M oralne jest tylko takie postępow anie, które wynika
z obowiązku. O moralności nie decyduje dobro czy zło. Wszelkie inne m otywa­
cje, poza obowiązkiem , jeżeli mają wpływ na zachowanie człowieka, pow odu­
ją, że nie możemy mówić o cesze moralności. Postępowanie m oralne pow inno
być - upraszczając - bezinteresowne. Ocenie moralnej, w edług I. Kanta, p o ­
winien podlegać przede wszystkim akt woli. Nie są ważne ani cele, ani skutki
ludzkiego zachowania.
Podstawą prawa i moralności jawi się zasada powszechności. Brzmi ona na­
stępująco: „Nie powinienem nigdy inaczej postępować jak tylko tak, żebym
mógł także chcieć, aby maksyma moja stała się prawem powszechnym ”85. Jest
to im peratyw kategoryczny (sąd syntetyczny a priori) - bezwarunkowy nakaz
moralny. Tym samym złodziej, który kradnie, nie może traktow ać swego czynu
jako m oralnego, gdyż nie chce on jednocześnie, aby wszyscy inni także kradli.
Imperatywem kategorycznym jest również idea sprawiedliwości i idea karania
(sprawiedliwego, bez dawania racji prewencji ogólnej i szczególnej - Das Straf-
gezetz ist ein kategorischer Imperativ). Idea sprawiedliwości dom aga się odpłace­
nia karą za przestępstwo. Karanie jako imperatyw kategoryczny wynika jedynie
z obowiązku. Kara nie musi, wręcz nie powinna, przynosić żadnego pożytku.
Nakaz kary celowej byłby imperatywem hipotetycznym, a nie kategorycznym.
Teoria karna Kanta była więc wyrazem krytyki wobec dom inującego już
w XVIII w. stanowiska, iż tylko kara celowościowa jest usprawiedliwiona. Tak
np. według Kanta każda teoria odstraszania w gruncie rzeczy traktuje człowie­
ka przedm iotow o, uznając go jako narzędzie do uzyskania określonego celu

831. Kant: Metaphysische Anfangsgrun.de der Rechtslehre, Kónigsberg 1797.


S4 J.S. Mili: O wolności, Warszawa 1959, s. 172; J.E. Acton: Historia wolności, Kraków
1995; J. Tischner: Nieszczęsny dar wolności, Kraków 1993.
K51. Kant: Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1953.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 43

społecznego, a to sprzeczne jest przecież z przyrodzoną ludzką godnością i jest


niesprawiedliwe. Poza tym, jeżeli mamy karać dlatego, żeby przestępstw nie po­
pełniano w przyszłości (przez innych lub samego sprawcę) to w pewnym sen­
sie abstrahujemy od już popełnionego przestępstwa, a tym samym popadamy
w konflikt z zasadą pozwalającą wymierzyć karę tylko wtedy, kiedy już zostało
popełnione przestępstwo.
Zgodnie z zasadą powszechności, sprawca, popełniając przestępstwo, auto­
matycznie wydaje w yrok na siebie. Kara tylko wtedy jest sprawiedliwa, gdy wy­
pływa z poczucia obowiązku, gdy jest nakazem rozumu. Wymierzając karę, nie
możemy kierować się jakąkolwiek korzyścią, gdyż postępow anie takie nie by­
łoby bezwarunkowym nakazem m oralnym , a kara przestałaby być sprawiedli­
wym odw etem . Państwo tak karząc przestępcę daje wyraz swego szacunku dla
jego wolności i godności, nie traktuje sprawcy czynu zabronionego jako środka
do osiągnięcia pewnych celów.
Z idei sprawiedliwości, powiązanej z zasadą powszechności, wynika - wedle
Kanta - absolutna proporcjonalność kary (jej rodzaju) do popełnionego przez
sprawcę przestępstwa. Kara pow inna ściśle odpowiadać popełnionem u czynowi
(zasada talionu - per quod ąuis peccat, per idem punitur et idem). Za kradzież
- pozbawienie majątku, za zgwałcenie i inne przestępstwa seksualne - kastracja,
za wszelkie uszkodzenia ciała - kary cielesne. I. Kant był też, co wydaje się oczy­
wiste wobec jego poglądów, za instytucją kary śmierci. Kara śmierci powinna
być wymierzana sprawcom zabójstwa, ponieważ ten kto zabija innego człowie­
ka, jednocześnie zabija siebie. Kant dopuszczał też karę główną w przypadku
innych zbrodni. N aw et gdyby w obliczu definitywnego końca pewnej społecz­
ności, w więzieniu pozostał jeden zabójca oczekujący na egzekucję, to i tak po­
winien on być stracony. Kant uznawał dwa wyjątki od karania śmiercią za zabój­
stwo: 1) w przypadku dzieciobójstwa w stosunku do dziecka pozamałżeńskiego
oraz 2) w przypadku pojedynku między żołnierzami. W każdym z tych przy­
padków decydować miało poczucie honoru (kobiecego i wojskowego).
Zwrócił też Kant uwagę na problem zabójstwa w stanie wyższej konieczności:
uznawał taki czyn za karygodny (culpabile), aczkolwiek miał on pozostawać bez­
karny (impunibile). Akceptował twierdzenie, iż „konieczność nie zna nakazu” (ne-
cessitas non habet legem), lecz nie dopuszczał, by jakakolwiek konieczność czyniła
zgodne z prawem coś, co jest bezprawne. Dostrzegając w prawie łaski wielką nie­
sprawiedliwość i jednocześnie atrybut władzy, dopuszczał łagodzenie kar, a nawet
uwolnienie od kary wyłącznie w odniesieniu do czynów wymierzonych w maje­
stat sprawującego władzę (crimen laesae maiestatis). Poglądy Beccarii - zdecydo­
wanego przeciwnika kary śmierci - nazywał sofistyką i wypaczaniem prawa.
Teoria karna Kanta powszechnie jest nazywana teorią odw etu m oralnego.
Wydaje się, że można ją z powodzeniem nazywać teorią retorsji czy też represji.
Należy przy tym podkreślić, iż trudno wobec teorii tej wysunąć zarzut trakto­
wania kary jako wyrazu społecznej zemsty, ponieważ przeczy tem u konieczna
instytucjonalizacja stanow ienia i egzekucji prawa karnego. Kant w ielokrotnie
podkreślał, iż atrybut sądzenia i wymierzania kary nie przysługuje wszystkim,
w szczególności ofierze, a jedynie właściwym sądom (trybunałom ). Dodać
44 Część I. Podstawy filozoficzne

też trzeba, iż K ant nie wykluczał całkowicie aspektów prewencyjnych i reso­


cjalizacyjnych kary, postrzegał je jednak za drugorzędne wobec zasady odw e­
tu. Zasadę odw etu - sprawiedliwość karną (Strafgerechtigkeit) odróżniał przy
tym od roztropności przy wymierzaniu kar (Strafklugheit). Pierwsza była argu­
mentem karygodności (quia peccatum est), ta druga dopuszczała poszukiwanie
najskuteczniejszych środków odstraszających od popełniania przestępstw (ne
peccetur).
W edług Kanta wykluczone było karanie suwerena (głowy państwa) oraz
zbiorowości. Pomijając te wyjątki kara pow inna być wym ierzana każdemu
sprawcy przestępstw a (do niezbędnych elem entów przestępstwa, traktow ane­
go jako zachowanie wykraczające przeciwko rozum ow o określonym dobrom
praw nym , Kant zaliczał umyślność), natom iast o to, by kara była sprawiedliwa
(adekwatna do wagi przestępstwa) zadbać już musi praw nik (ustawodawca, sę­
dzia) - żaden filozof nie może go w tym wyręczyć.
Kantystami i zwolennikami odwetu m oralnego byli m.in. K.S. Zachariae,
J.J. Wagner i K.T. Welcker. W pływ filozofii Kanta na praw o karne trw a do dzi­
siaj i zjawisko to należy ocenić pozytywnie. Jak zauważył w zasadzie w spółcze­
sny nam filozof austriacki Karl Raim und Popper (1902-1994), traktując pań­
stwo jako swego rodzaju towarzystwo zapobiegania przestępczości, zarzuty,
że trudno jest określić granicę wolności jaka przysługuje każdem u człowieko­
wi, najlepiej odeprzeć historią „o chuliganie, który twierdził, iż będąc wolnym
człowiekiem ma praw o kierować swą pięść, gdzie mu się podoba; na co sędzia
odpowiedział: W olność ruchu twojej pięści jest ograniczona położeniem , w ja­
kim znajduje się nos twego bliźniego”*6.

§ 5 .2 . T e o ria o d w e tu d ia le k ty c z n eg o H e g la

Georg W ilhelm Fryderyk Hegel (1770-1831), filozof niemiecki, podobnie jak


Kant był profesorem akademickim. Rozbudowaną teorię praw a zaprezentował
w dziele pt.: Zasady filozofii prawa (Grundlinien der Philosophie das Rechts).
N a wstępie podkreślić należy, że sam Hegel uważał, iż teoria jego w zasadzie
nie znajduje argum entów przemawiających za racją bytu kary kryminalnej. Jed­
nak nie takich argum entów poszukiwał Hegel. Teoria odw etu dialektycznego
ma nam ukazać istotę kary kryminalnej. Teoria ta wyprowadza, z reguł logiki
- w rozum ieniu Hegla nieograniczającej się do logiki formalnej - związek przy­
czynowy między przestępstwem i karą. Dla zrozumienia tej teorii karnej istot­
ne są też poglądy Hegla na państwo. Hegel gloryfikuje organizację państw o­
wą, państw o jest ucieleśnieniem woli powszechnej i źródłem wszelkiej wolności,
praw o zaś jest tego gwarantem. Kara jest czymś zewnętrznym, wymierzanym
przez władzę państw ow ą i służy przezwyciężaniu sprzeczności między wolą po­
wszechną i wolą jednostkową. Przestępstwo jest złem, jako wyraz opozycji mię­
dzy egoistyczną wolą jednostkow ą i wolą ogólną.

1,6 K.R. Popper: Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, Warszawa 2006, s. 142.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 45

Prawo (das Recht) posiada - zgodnie z filozofią Hegla - byt rzeczywisty (das
Daseiń). Prawo jest ucieleśnieniem obiektywnej, ogólnej woli rozum u i idei
wolności. Jako takie nie może podlegać żadnym naruszeniom . Przestępstwo
nie ma zaś bytu własnego i jest przejawem woli jednostki. Przestępstwo zostaje
potraktow ane w myśl tej teorii jako negacja praw a - bezprawie. Kara jest nega­
cją (zaprzeczeniem) bezprawia i tym samym afirmacją prawa. Daje wyraz prze­
konaniu, że indyw idualna wola sprawcy przestępstwa nie może panow ać nad
wolą powszechną, która została wyrażona m.in. w ustawie karnej.
Całe to rozum ow anie jest przeprow adzone przez H egla w łańcuchu: teza
- antyteza - synteza (tzw. ruch albo cykl triadyczny). Tezą jest praw o, anty­
tezą przestępstw o, syntezą - kara przyw racająca praw o. H eglow ska dialek-
tyka, trak to w an a jako praw o logiki, to właśnie budow anie kolejnych, coraz
bogatszych, syntez. Kara będąca syntezą praw a i przestępstw a, jest od nich
bogatsza.
Podobnie jak u Kanta, sprawca przestępstwa musi godzić się z karą, jest to na­
wet zgodne z jego wolą, tyle tylko, że „wolą ukrytą”. U Kanta wynika to z zasady
powszechności, u Hegla zaś stąd, iż kara stanowi potwierdzenie podmiotowości
i wolności jednostkowej sprawcy. M a on prawo do buntu przeciwko prawu (woli
ogólnej-powszechnej), lecz tym samym ma on i prawo do kary. Hegel twierdzi:
„Pogląd, że kara zawiera w sobie własne prawo przestępcy, jest poglądem, w któ­
rym przestępcy okazywana jest cześć jako istocie rozum nej”87. Istota rozumna
pow inna akceptować karę, jako logiczne następstwo popełnienia przez nią prze­
stępstwa. I to pow inno wystarczyć jako całe uzasadnienie, a raczej wyjaśnienie
fenomenu kary, ponieważ „przestępcy nie można traktować jak zwierzęcia, które
trzeba odstraszyć bądź uczynić lepszym”88. Kara powinna być oczywiście spra­
wiedliwa, ale nie można sprawiedliwości sprowadzać do odwetu wyłącznie na
zasadzie talionu, ponieważ zdarza się, iż - mówiąc nieco anegdotycznie: nie moż­
na ukarać ślepca wykipieniem oka, a bezzębnemu sprawcy wybić zęby.
Tak jak Kantowi, Heglowi nie umyka możliwa i pożądana użyteczność kary
dla sprawcy lub społeczeństwa, jednak nie należy tego wplatać - uważał - w roz­
ważania na tem at istoty i racji bytu kary kryminalnej. W piśmiennictwie przyj­
muje się wprawdzie powszechnie, że teoria Hegla powinna być kwalifikowana
jako absolutna (retrybutywna)89, zdarzają się jednak głosy, iż jest to teoria miesza­
na, zawierająca w sobie pierwiastki charakterystyczne dla idei prewencji"". Hegel
był zdecydowanym krytykiem poglądów Beccarii oraz koncepcji przymusu psy­
chologicznego Anzelma Feuerbacha.
Niezwykle cenne są też uwagi Hegla co do pojęcia czynu (Tat) w prawie kar­
nym.W edług H egla za czyn może być uznane tyko działanie celowe, ozostają-
ce w zasięgu woli danego podm iotu. Nie może być mowy o odpowiedzialności

87 G.W. F. Hegel: Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969.


88 F. Copleston: Historia filozofii, t. VII, Warszawa 2006, s. 180.
89 Zob. m.in.: E. Schmidhauser: Strafrecht. Allgemeiner Teil. Lehrbuch, Tybinga 1975
i C. Roxin: Sinn und Grenzen staatlicher Strafe, „Juristische Schulung” 1966.
90 Zob. np. M. Kaufmann: Rechtphilosophie, Freiburg 1996.
46 Część I. Podstawy filozoficzne

za przypadkow e, niedające się przewidzieć konsekwencje zachowania. Do


najwybitniejszych karnistów, którzy czerpali z filozofii Hegla i byli, do pewnego
stopnia, zwolennikam i zasady odw etu, należy zaliczyć A.F. Bernera, J.F. Abeg-
ga91 (profesora praw a karnego we Wrocławiu) i Ch.R. Kóstlina. Teorie Hegla
i Kanta m ożna objąć jedną, wspólną nazwą - teorie odw etu prawnego.
Jak zauważył H.J. Hirsch: „Patrząc na współczesne piśm iennictw o z zakre­
su teorii praw a karnego m ożna jednak zauważyć, że niewiele zostało z panują­
cych jeszcze po drugiej wojnie światowej teorii kary wypracowanej przez Kanta
i Hegla. Obserwuje się raczej w ostatnich dziesięcioleciach zwycięski pochód
teorii prewencyjnych. Towarzyszy tem u silny wpływ szkoły socjologicznej [...].
Osobiście w ątpię, czy najbardziej popularne współcześnie nastaw ienie sensu
kary na prewencję odpow iada rzeczywiście istocie kary. Jeśli kara nastawiona
jest tylko na kształtow anie przyszłego postępow ania skazanego, to traci się ele­
m ent kary jako represji i przez to zrywa się pom ost między karą a spraw iedli­
wością. W praw dzie zagrożenie ustawowe, jako zagrożenie właśnie, ma z natury
rzeczy znaczenie czysto prewencyjne. Obecny kierunek zaniedbuje jednak to,
co dla celów skuteczności tej prewencji mieści się w karze, elem ent represyjno­
ści kary. Interesujące jest przy tym, że ten element represyjny rów nież w rozw a­
żaniach zw olenników teorii prewencyjnych wraca tylnymi drzwiami jako tzw.
pozytywna prew encja generalna”92.

§ 5.3. Teoria odwetu bożego

Za prekursorów tej teorii można uznać św Augustyna i św. Tomasza z Akwi­


nu. Kara w ich ujęciu była narzędziem pokuty, która przywracała grzesznikowi
łaskę boską. W arto w spom nieć, że uważany za ojca niemieckiej doktryny pra­
wa karnego Benedykt Carpzov (1595-1666) był zw olennikiem teokratyzm u
i norm y praw a bożego uznawał za pierwszorzędne. Kara, w jego rozum ieniu,
stanow iła akt odpłaty mający sprowadzać przychylność boską. Carpzov osobi­
ście przysłużył się budow ąniu chwały Boga, posyłając, jako sędzia, kilkadziesiąt
tysięcy ludzi na śmierć, w szczególności skazując na spalenie kobiety uznane za
czarownice.
E. Krzymuski podaje, że najwybitniejszym przedstawicielem teorii odwetu
bożego był J. Stahl. B. W róblewski uznaje poglądy Stahla, za przykład racjona­
lizacji państw o wo-teologicznej.
Fryderyk Juliusz Stahl (1802-1861) był praw nikiem niemieckim, którego
poglądy ukształtow ane zostały po wpływem filozofii Hegla. Jego własne kon­
cepcje miały ścisły związek z chrześcijaństwem (luteranizm em , który oceniał
człowieka, jako istotę grzeszną i złą). Stworzona przez niego filozofia prawa
miała w ym iar teistyczny i negujący istnienie tzw. praw a natury. Wedle teorii

91 Zob. J. Abegg: System der Kriminalrechtswissenschaft, 1826.


92 Zob. H.J. Hirsch: Problem odpowiedzialności karnej związków osób, „Studia Prawni­
cze” 1993, z. 4.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 47

odw etu bożego państw o jest organizacją o genezie boskiej. Podobnie władza.
W procesie karania w ładza państw ow a nie działa w swoim imieniu, lecz wy­
pełnia jedynie obowiązek nałożony przez Boga. Podstawowe zasady, które po­
winny wyznaczać kierunek karania zostały zawarte w dziesięciu przykazaniach.
„Bóg żąda kary bezw arunkow o dla dobra samego przestępcy, aby dać mu moż­
ność odzyskania przez pokutę łaski Bożej”9’. Człowiek jako istota z natury swej
zła i grzeszna, popełniając przestępstwo występuje przeciwko Bogu, narusza
praw o i ład boski. Boska sprawiedliwość nie pozwala na pozostaw ienie takiego
zła bez kary, a wym ierzona kara umacnia boską chwalę94.
Stahl dopuszczał wymierzenie kary śmierci za zbrodnię zabójstwa, bunt oraz
zdradę główną. W pozostałych przypadkach sprawiedliwość boska nie dom a­
gała się ofiary z życia sprawcy. Pomimo zaliczenia teorii J. Stahla do grupy teo­
rii absolutnych, zauważyć w niej można pewne pierwiastki celowościowe.
O pożytkach płynących z teologicznego pojm owania kary wspom ina J. Ra­
facz w kontekście prewencji generalnej. Ze względu na odw ołanie się przez
tego autora do konkretnych - ciekawych i pouczających - przykładów, warto
zacytować te uwagi w szerszym zakresie: „Zasadę odstraszenia popiera uję­
cie, iż popełnienie przestępstwa - to zarazem popełnienie grzechu i obraże­
nie Boga, który w przypadku braku kary lub niedostatecznego ukarania może
gniew wywrzeć na całym społeczeństwie (dał temu wyraz w r. 1741 kanclerz
wielki koronny Załuski, będący zarazem biskupem chełmińskim, w liście do
Chełm na: bardzo mnie to obchodzi, gdy dowiaduję się już o pow tórnym kry­
minale obawiam się bardzo, żeby grzechy partykularnych generalnego nie za­
ciągnęły gniewu Bożego na cale miasto i diecezję moją. W Turku gdy w r. 1660 ska­
zano Franciszka Dzierzęgę za zabicie siostrzenicy na wplecenie w koło, ale potem na
prośby złagodzono ten wyrok, iż miano go ściąć, to sąd zastrzega się: eo praecauto,
żeby to lżejsze karanie na ich sumnienie nie przysychało, zaś w r. 1689 przy skazaniu
Łyszczyńskiego na spalenie za ateuszostwo, urządzono publiczne suplikacje, aby od­
wrócić od ogółu gniew Boży, a i w star. lanckorońskiem w r. 1700, było ujęcie,
iż słabe karanie ściągną pom stę Bożą)”95.
O bok J. Stahla, za przedstawiciela deistycznej koncepcji przestępstwa
i kary można uznać Karla Ernsta Jarckego (1801-1852), praw nika i polityka.
K.E. Jarcke uważał władzę państw ow ą za boskiego nam iestnika, a karę za od­
płatę, której wymaga boska sprawiedliwość. E. Krzymuski wymienia ponadto
Henryka Adama M ullera oraz Franciszka Baadera96.
W arto zwrócić uwagę, że w Polsce taki charakter kary znajdował swoje od­
zwierciedlenie rów nież w nazwach używanych na określenie przestępstwa. Jak
podaje S. Kutrzeba: „Przestępstwo uchodziło pierw otnie - jak w ogóle w pier­
wotnych praw ach karnych - za czyn obrażający Boga, którego gniew ściągało.

93 E. Krzymuski: System prawa karnego..., s. 8.


94 Zob. G. Masur: Friedrich Julius Stahl. Geschichte seines Lebens, Aufstieg und Entfaltung
1802-1840, Berlin 1930.
95 J. Rafacz: Dawne polskie prawo karne..., s. 96-97.
96 Zob. E. Krzymuski: Wykład prawa karnego ze stanowiska nauki i prawa austryackiego,
t. I, Kraków 1901, s. 25.
48 Część I. Podstawy filozoficzne

Stąd zwano je w wiekach średnich nieraz w prost grzechem, a przestępcą bez­


bożnym. Tę cechę zachowało przestępstwo w oczach społeczeństwa i w póź­
niejszej dobie i nigdy jej w zupełności nie zatraciło”97.
M . Szerer zwraca uwagę, że religijne racje karania były najwcześniej wysu­
wane, ale niewiele zmieniały w realiach - niewymagającej żadnego uzasadnie­
nia - zemsty prywatnej. „»Zemsta jest moja« - mówi kolejno każdy bóg, czyli
każda organizująca się społeczność. W ten sposób przestępstw o - tj. czyn, który
władza uznaje za szkodliwy dla chronionych przez siebie interesów - nabiera
dodatkow o znamienia grzechu. N iebo nad społecznością jest pełne piekieł”98.
Takie stanow isko, z którym trudno mi się zgodzić, podważa w zasadzie auten­
tyczność teorii odw etu bożego. Sugeruje, że omawiane wyżej teorie pow inny
raczej nosić nazwę „teorie z w yrachow ania”. H istoria kary wskazuje na to, że
racjonalizacja sakralna była naturalną i często jedyną odpow iedzią na koniecz­
ność legitymizacji kary99. M oże się ona wydawać naiwną, a naw et niedorzeczną
dzisiaj, ale na pewnym etapie historycznym była tak samo upraw nioną jak teo­
rie Kanta, Hegla czy Feuerbacha. Większość praw odaw stw antycznych miało
charakter sakralny: elementy sakralne odnajdujemy m.in. w: chińskim zbiorze
„Pięciu k a r”, później w Kodeksie H ia (2205 p.n.e.), Changa (1783 p.n.e.) oraz
Kodeksie Chou (1052 p.n.e.), w indyjskim Kodeksie M anu, w kodyfikacji Uru-
kaginy, zbiorze praw Esznuny, Kodeksie H am m urabiego, w Torze (hebrajskim
prawie karnym) i Koranie (muzułmańskim prawie karnym).
Należy też wspom nieć o praktycznym wymiarze koncepcji odw etu bożego,
którym było istnienie sądów kościelnych. W Polsce, sądow nictw o kościelne
zyskało na znaczeniu dzięki przywilejom książęcym z XII i XIII w. Sądow­
nictwo to (określane jako iurisdictio ecclesiastica, spiritualis albo episcopalis)
utraciło znaczenie dopiero wtedy, gdy jedynymi karam i, którym i dysponow a­
ło, pozostały: ekskom unika i klątwa. W Polsce stało się tak od Sejmu egzeku­
cyjnego w 1563 r.
N aw et wtedy, gdy w sprawach o przestępstwa seksualne orzekały sądy
świeckie, to czyniły to w dużej mierze w oparciu o tzw. praw o boże. Prawo
karne było tym działem prawa, które najpełniej uległo wpływom zakazów i kar
umieszczonych w Piśmie Świętym. Zw ierciadło Saskie cytowało w prost Nowy
i Stary Testament. W procesie przysięgi składano na krzyż, a za świadków wzy­
wano Boga i świętych. Gdy brak było świeckiego prawa pisanego lub zwyczajo­
wego, odw oływ ano się do kodeksu kanonicznego.

97 S. Kutrzeba: Dawne polskie prawo sądowe w zarysie, Lwów 1921, s. 3.


98 M. Szerer: Karanie a humanizm, Warszawa 1964, s. 94-95.
99 Jak podaje S. Pławski „w okresie niewolnictwa kara stosowana wobec przestępcy mia­
ła znamiona sakralne, a wykonywanie jej odbywało się w formie obrzędu religijnego. [...]
w państwach starożytnych Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza u Babilończyków i Egipcjan, wła­
dza sądzenia spoczywała w rękach kapłanów. Wszyscy zresztą ustawodawcy starożytnego
Wschodu występowali jako pośrednicy bóstwa i wszystkie akty ustawodawcze, jak np. kodeks
Hammurabiego i prawo Zoroastra były prawem o charakterze religijnym. Kara stosowana
wobec przestępcy miała być zadośćuczynieniem za obrazę bóstwa” - Prawo karne..., s. 76.
Zob. też C. Kunderewicz: Kodeks Lipit-lsztara, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1959,
t. XI, z. 2, s. 27 i n.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 49

Pismo Święte, w drugiej i piątej Księdze Mojżeszowej zakazuje pod karą


śmierci m.in. spólkow ania ze zwierzęciem (zarówno jeżeli chodzi o kobiety, jak
i o mężczyzn), stosunków kazirodczych, cudzołóstwa i męskich stosunków ho­
moseksualnych,
Do XV w. świeckie praw o karne nie interesowało się w zasadzie kwestią ince­
stu - kazirodztwa. Synod prowincjonalny, który odbył się w 1267 r. we W rocła­
wiu, zakazywał np. utrzymywania stosunków płciowych między chrześcijankami
i żydami. Żydom groziła za takie przestępstwo kara więzienia i kara pieniężna,
a chrześcijankom chłosta w trakcie oprowadzania ulicami miasta oraz wieczne
wygnanie. Postanowienia tego synodu były egzekwowane jeszcze w XVI w.
N a terenie Gdańska kościelną władzę sądowniczą sprawował oficjał biskupów
kujawskich, który miał swą siedzibę na Biskupiej Górce. Oprócz spraw wewnętrz­
nych Kościoła (inter clericis) oficjał rozstrzygał niekiedy w sprawach dotyczących
rodziny i obyczajów (np. o prostytucję, bigamię lub cudzołóstwo). Strony sporu
mogły wybierać sąd kościelny bądź świecki, a gdy każda wybrała inny, rozstrzygał
ten, do którego sprawa wcześniej wpłynęła. Protestanckie władze Gdańska, pod
naciskiem dw oru królewskiego, wyroki oficjała honorowały i egzekwowały100.
W Anglii i Irlandii aż do uchwalenia w 1908 r. Punishment o f Incest Act spra­
wy o kazirodztw o toczyły się wyłącznie przed sądami kościelnymi - duchow ny­
mi (ecclesiastical courts) i nie były przestępstwem w ramach com m on law'0'.
M ożna na zakończenie powiedzieć, że jedna rzecz zawsze wyróżniała sądy
kościelne, wysoki poziom zorganizowania i wykształcenie sędziów, a tego czę­
sto brakow ało sądom świeckim. O pracow ań na ten tem at jest m ało, ale wska­
zać m ożna chociażby na m onografię Ferdynanda Rymarza z 1970 r. pt. Kompe­
tencje sądów kościelnych w Polsce przedrozbiorowej.
Religijne (sakralne, teokratyczne) racjonalizacje kary straciły niemal całko­
wicie swoje znaczenie w kręgu cywilizacji europejskiej102. N adal jednak, w wie­
lu krajach, w szczególności w państwach islamu, służą uzasadnieniu ius punien­
di. Pominięcie ich w tym opracow aniu, tak jak uczynił to - zgodnie z przyjętą
przez siebie koncepcją - L. Lernell w Podstawowych zagadnieniach penologii'°\
byłoby jednak, jak sądzę, zabiegiem zubożającym.

§ 5.4. Empiryczne teorie retrospektywne

Przedstawione wyżej teorie (odwetu m oralnego, dialektycznego i bożego) na­


zywane są niekiedy teoriam i idealistycznymi bądź transcendentalnym i. Teorie

100 Zob. E. Rozenkranz: Gdańska archeologia prawna, s. 82-83; T. Maciejewski: Ustrój


sądów gdańskich (do 1793 roku), „Gdańskie Studia Prawnicze” 1997, nr 1, s. 35-36.
101 Zob. S. Frankowski: Wina i kara w angielskim prawie karnym, Warszawa 1976, s. 36. Sto­
sowano karę grzywny w wysokości główszczyzny przestępcy lub konfiskatę mienia. W Szkocji
kazirodztwo było zagrożone karą śmierci aż do 1887 r.
102 O pewnym ich wpływie świadczy ciągłe zainteresowanie np. stanowiskiem kościoła
w kwestii kary śmierci.
103 L. Lernell: Podstawowe zagadnienia...
50 Część I. Podstawy filozoficzne

te nie odw ołują się wcale, bądź tylko w minimalnym stopniu, do obiektywnie
istniejącej rzeczywistości, a ich twórcy twierdzą, że niemożliwe jest pow oływ a­
nie się na doświadczenie. Przedstawione niżej dwie koncepcje penologiczne za
podstawę biorą doświadczenie (społeczne i indywidualne) oraz obserwację pro ­
cesów zachodzących w postrzeganej rzeczywistości.

§ 5.4.1. Socjologiczna teoria Durkheim a

Emil D urkheim 104 teorię kary wywiódł ze swego systemu filozoficznego, który
to system zakłada istnienie, jako rzeczywistości pewnego rodzaju, społecznej
świadomości zbiorowej. Prawo karne jest emanacją istniejących więzi społecz­
nych, przestępstw o zaś to bunt świadomości jednostkowej przeciw św iado­
mości zbiorowej. Przestępstwo narusza więzi społeczne i jest zagrożeniem dla
świadomości zbiorowej, wobec tego społeczeństwo broniąc się, wymierza karę.
Kara to nieuchronny efekt przewagi tego, co społeczne {sacrum), nad tym co
jednostkow e (profanum ).
Kara, w myśl tej koncepcji, jest przede wszystkim aktem odpłaty, lecz jed­
nocześnie pełni swoistą funkcją aktu odkupienia. Kara jest konieczna, aby
przestępca wyzbył się poczucia wyobcowania i mógł pow rócić do społeczeń­
stwa. Kara jest pewnym narzędziem socjalizacji. E. Durkheim nie ogranicza się
w swej teorii tylko do samej idei odpłaty, lecz rozróżniając sferę bytu (Sein) od
sfery pow inności (Sollen), w tej drugiej upatruje realizację korzyści płynących
z wymierzenia kary.
Podobnie jak w stosunku do wszystkich pozostałych teorii kary, można
i w stosunku do teorii socjologicznej wysunąć wiele zarzutów. Chciałbym jed­
nak, w tym miejscu, ograniczyć się do uwagi w kontekście wyróżniania m.in.
rodzajowego przedm iotu ochrony różnych zakazów karnych. Tym przedm io­
tem są pew ne dobra praw ne, których ochrona zależy od woli ustawodawcy
(państwa), będącego m onopolistą w zakresie karania. M ożliwym i nierzadko
spotykanym jest przypadek rozejścia się ocen społecznych (indywidualnych,
grupow ych, zbiorowych) i ocen wyrażanych w ustaw odaw stwie karnym. Te
różnice dotyczą zwykle oceny wartości danego dobra. Skrajnym przykładem
jest odm aw ianie przez świadomość społeczną prawa do ochrony dobru, które
de iure jest chronione, bądź też odw rotna sytuacja. Zróżnicow anie ocen w sto­
sunku do wartości dobra praw nego pociąga za sobą brak zgodności zrelatywi-
zowanej co do kary105. Zjawiska tego żadna teoria kary nie pow inna uważać za

104 Emil Durkheim (1858-1917), filozof i socjolog francuski. Profesor Uniwersytetu


w Bordeaux, a od 1906 r. Sorbony. Kierował Katedrą Socjologii. Podstawą dla jego teorii
socjologicznych była koncepcja świadomości zbiorowej. Był zwolennikiem badań empirycz­
nych w naukach społecznych.
i°5 prZyjmując realny byt świadomości zbiorowej, doświadczenie mówi, iż skłonna jest
ona do negatywnych reakcji na przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, przeciwko indy­
widualnej własności i wolności, w przypadku zaś przestępstw przeciwko interesom państwa
(politycznym i ekonomicznym), karanie może spotkać się nawet z dezaprobatą. Wydaje się,
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 51

błahe i możliwe do pominięcia. Zróżnicow ana struktura przestępstw pow inna


znaleźć swe odbicie w koncepcjach penologicznych.

§ 5.4.2. Teorie psychologiczne

Jądro tych teorii leży w zjawisku przeżywania kary przez samego przestępcę.
Psychika ludzka jest m aterią bardzo oporną na wszelkie badania, lecz nie spo­
sób w tym względzie ograniczać się tylko do retrospekcji i odm aw iać prawa
nauce do form ułow ania twierdzeń o procesach zachodzących w świadomości
jednostki. To właśnie w świadomości przestępcy dochodzi (dochodzić pow in­
no) do odebrania kary jako aktu odpłaty. W ewnętrzne przeżycie - konieczne,
aby spraw ca przestępstw a mógł „odrodzić się” - stanowi w myśl tych teorii ra­
cję bytu kary kryminalnej.
Niezwykle interesujące są spostrzeżenia i refleksje K. Birkm ayera106 w tym
względzie. Z w raca on uwagę na swoiste sprzężenie zw rotne jakie zachodzi mię­
dzy instytucją kary kryminalnej a ideą odpłaty. Pod wpływem historycznego
procesu ewolucji kary dochodzi do zmian w świadomości ludzi. W św iadom o­
ści społecznej dokonuje się jakby petryfikacja idei odpłaty. D ługotrw ały proces
karania pow oduje przeświadczenie, że za przestępstw o płaci się karą. Brak al­
ternatyw nego rozwiązania wpływa też na to, że w powszechnym m niem aniu
karanie jest zjawiskiem nieuchronnym , ale i zgodnym z ideą sprawiedliwości*
i słuszności. Społeczne poczucie sprawiedliwości domaga się wym ierzenia kary,
a jej nieuchronność jest również pojm owana - do pewnego stopnia - przeę
sprawcę. Ta uśw iadam iana sobie nieuchronność (konieczność) pow oduje, że
dopiero w ym ierzenie kary przywraca zachwianą uprzednio rów now agę psy
chiczną przestępcy. Kara zaspokaja w ew nętrzną potrzebę odkupienia swej winy
i wyrażenia skruchy.
Wydaje się, że Fiodor Dostojewski dał w swojej twórczości wyraz akceptacji
właśnie dla koncepcji psychologicznych. Dostojewski - poeta zbrodni, upodle­
nia i zdegenerow ania - w niemal każdym swym dziele ukazywał m roczny świat
przestępców, kazał swoim bohaterom zabijać i cierpieć. Tym samym poruszał
problem y nurtujące i dziś naukę prawa karnego, wyrażał swoją własną kon­
cepcję zbrodni i kary. Dostrzegał rolę prewencji generalnej, pisząc na kartach
D ziennika pisarza (maj 1876 r.): „Trybuny naszych nowych sądów to na pewno
szkoła m oralna dla naszego społeczeństwa i ludu. Wszak lud uczy się w tej szko­
le praw dy i m oralności” 107. W numerze styczniowym „G rażdanina” z 1873 r.
Dostojewski wyraził opinię, że surowa kara; więzienie i katorga, stanow ią ra­
tunek dla każdego zbrodniarza, nawet tego najbardziej zatwardziałego. Brak
kary - w edług Dostojewskiego - rodzi u przestępcy cynizm i chęć pow rotu do

że uwaga ta jest szczególnie słuszna w odniesieniu do teorii Durkheima, który w państwie wi­
dział „naturalnego opiekuna jednostki”.
106 Karl Birkmayer (1847-1920), teoretyk prawa karnego z kręgu tzw. szkoły klasycznej
(kierunek normatywny).
107 F. Dostojewski: Dziennik pisarza, Warszawa 1982.
52 Część I. Podstawy filozoficzne

przestępstwa. W poglądach tych bez trudu odnajdujemy ukłon w stronę pre­


wencji indywidualnej. Kara to dolegliwość, to cierpienie, które przez D ostojew ­
skiego zostało wyniesione do rangi najbardziej oczyszczającego i odradzającego
przeżycia duchow ego. O d siostry swojej Duni, zabójca Raskolnikow usłyszał
następujące słowa: „Czyż idąc na cierpienie [katorgę - przyp. J.W.], tym samym
na w pół nie zmywa swej zbrodni?108”. Dostojewski uważał, że kara musi mieć
wyznaczone przez rozum cele, nie może zaś być zemstą (odwetem). W ymie­
rzenie kary miało przywracać nadwyrężony przestępstwem porządek prawny
i jednocześnie, jak czytamy w Braciach Karamazow: „przywrócić społeczności
zbłąkanego, zawczasu odw rócić nieszczęście i odrodzić upadłego”. N a pierw ­
szych stronach tej powieści zauważa: „Prawdziwą bowiem karą, jedynie rze­
czywistą, jedynie zastraszającą i skuteczną jest ta, która istnieje w św iadom o­
ści własnego sum ienia”. Tym samym kara państw ow a, „m echanicza”, pomaga
jedynie przestępcy przejść w swojej świadomości (psychice) drogę cierpienia
i pokuty, które składają się na proces resocjalizacji. Zbrodnia leży w ludzkiej
naturze, zapanow anie nad nią nie jest możliwe, a popraw a zbrodniarza również
spoczywa w jego rękach, czy raczej psychice. Sądowi własnego sumienia p o ­
w inno jednak towarzyszyć, według Dostojewskiego, publiczne wyznanie winy.
Okazją do takiego wyznania jest oczywiście sam odenuncjacja lub proces karny.
Kara krym inalna wspomagająca duchowe odrodzenie jest dla przestępcy da­
rem. Kara krym inalna i kara, jako przeżycie psychiczne sprawcy zbrodni, to dla
Dostojewskiego awers i rewers tej samej monety, stanowiącej zapłatę za popeł­
nione przestępstw o.
Również na tle teorii psychologicznych dochodzi do kom plikacji wskutek
niejednorodności zjawiska przestępczości. Różne przestępstwa mogą wywoły­
wać różne przeżycia psychiczne u ich sprawców. Zapew ne m ożna sobie wy­
obrazić sytuację, w której przestępca nie odczuwa potrzeby odkupienia swej
winy. N ie jest też jasne stanowisko tych teorii wobec spraw ców przestępstw
nieumyślnych.

§ 6. Względne (relatywne) teorie kary


Względne (relatywne) teorie kary (Die relatwen Theorien lub Interessenthe-
orień) zwane są rów nież prewencyjnymi bądź celowościowymi (utylitarnymi).
L. Lernell używa też nazwy „teorie prospektyw ne”. Kara - w myśl tych teo ­
rii - ma rację bytu ze względu na spodziewane korzyści. Sam fakt popełnienia
przestępstw a nie jest wystarczającym pow odem wymierzenia kary.
Teorie te niejako a priori przypisują karze pewne właściwości, których istnie­
nia nie sposób potw ierdzić bez odw ołania się do eksperym entu. Eksperym ent
taki, polegający na zaniechaniu karania, wydaje się być nie do przeprow adze­
nia. W ielka szkoda, gdyż tylko wtedy m ożna by na podstawie analizy zmienia­
jącej się dynam iki i struktury przestępczości, potwierdzić bądź zanegować takie

l0s F. Dostojewski: Zbrodnia i kara, Warszawa 1979, s. 531.


§ 6. Względne (relatywne) teorie kary 53

właściwości kary, jak: odstraszanie, zapobieganie czy poprawa. M im o to prospek­


tywne teorie kary dominują obecnie wśród wielu konkurencyjnych poglądów.
Jak zauważył M . Cieślak, podstaw ow e założenia współczesnego praw a kar­
nego „uzasadniać m ogą tylko karę celową” 109. M . Cieślak wyróżnia cztery cele,
stawiane przed karą. Są to, w następującym - nie przypadkow ym - porządku:
1) zaspokojenie społecznego poczucia sprawiedliwości,
2) zapobieganie przestępstw om (prewencja generalna i specjalna),
3) w ychow anie sprawcy,
4) napraw ienie szkody wyrządzonej przestępstwem.
Przedstawiciele utylitarnego nurtu refleksji nad karą bardzo często - i słusz­
nie - odw ołują się, do niezwykle celnej maksymy - N em o prudens punit ąuia
peccatwn est, sed ne peccetur, revocari enim praeterita non possunt, futura pro-
hibentur. Te słowa Protagorasa, które przechował dla współczesnych Seneka,
a przypom niał H ugo Grocjusz, powinny utrwalić się w świadomości każdego
karnisty.
E. Krzymuski wyróżniał trzy grupy teorii celowościowych:
1) opierające karę na interesie państwa,
2) opierające karę na interesie przestępcy,
3) opierające karę na interesie prawa.

§ 6.1. Teoria przymusu psychologicznego (zapobieżenia ogólnego)


A. Feuerbacha

Anzelm Feuerbach110 zaczerpnął wiele z teorii karnej Kanta, wyciągał wnioski


z dzieła Beccarii i upowszechnił, przetw orzone w naukowym tyglu, postulaty
oświeceniowe w obrębie praw a karnego. W edług P.J.A. Feuerbacha praw o kar­
ne służące zabezpieczeniu praw jednostki ludzkiej posługuje się przymusem.
Nie jest to jednak, jak mogłoby się wydawać, przymus fizyczny. Przymus fizycz­
ny jest bow iem nie do pogodzenia z traktow aniem człowieka jako istoty wolnej
i rozum nej, która zawsze musi pozostawać celem wszelkich poczynań.
M am y więc do czynienia z przymusem psychologicznym, który powstaje
przez zagrożenie karą zaw artą w ustawie. W artością przymusu psychologicz­
nego ma być to, że nie jest on adresowany do poszczególnych jednostek, lecz
do ogółu (prewencja ogólna). Przymus w takiej postaci nie przekreśla wolności
jednostki i daje jej do wyboru dwie drogi postępowania: 1) pow strzym anie się
od przestępstw a i uniknięcie kary, bądź 2) popełnienie przestępstw a i ściągnię­
cie na siebie kary. O rzeczenie i wykonanie kary jest według Feuerbacha jedynie

109 M. Cieślak: O węzłowych pojęciach..., s. 204.


110 Paul Johann Anselm Feuerbach (1775-1833) to ojciec słynnego filozofa Ludwiga
Feuerbacha, z którym niekiedy jest mylony. Prawnik niemiecki, twórca teorii karnej przymu­
su psychologicznego, autor dzieła poświęconego rewizji zasad i pojęć podstawowych prawa
karnego - Revision der Grundsatze und Grundbegriffe des positiven peinlichen Rechts (1799).
Zob. G. Radbruch: Paul Johann Anselm Feuerbach. Ein Juristenleben, Getynga 1957; R. Hart-
mann: P. J.A. Feuerbachs politische und strafrechtliche Grundanchauungen, Berlin 1961.
54 Część I. Podstawy filozoficzne

konsekwencją przymusu psychologicznego i jego konkretyzacją. Konkretyzacja


ta jest niezbędna dla urealnienia groźby zawartej w abstrakcyjnych norm ach
praw a karnego. Teoria ta (Theorie des psychologischen Zwanges), za jedyny cel
kary uznaje odstraszanie potencjalnych przestępców. Data sform ułow ania tej
teorii uznaw ana jest niekiedy za początek nowoczesnej nauki praw a karnego
w Niemczech, a w kład Feuerbacha w prace nad kodeksem bawarskim z 1813 r.
jest dow odem umiejętności godzenia pracy naukowej ze zdolnościami wielkie­
go kodyfikatora1". Feuerbach był przeciwnikiem kary śmierci.

§ 6.2. Teoria zapobieżenia szczególnego K. Grolmana

Punktem wyjścia dla tej teorii jest założenie, że kara jest sprawiedliwa tylko
wtedy, gdy zapobiega popełnianiu nowych przestępstw w przyszłości. Według
Karla Ludwiga von G rolm ana112 chodzi przy tym wyłącznie o niebezpieczeń­
stwo ze strony osoby karanej za już popełnione przestępstw o"3. N iebezpie­
czeństwo takie istnieje, ponieważ jeżeli ktoś już raz popełnił przestępstw o, uze­
wnętrzniając w ten sposób swoją złą wolę, to realna jest próba podejm ow ania
przez taką osobę kolejnych przestępstw. To niebezpieczeństwo usprawiedliwia
wymierzanie kar, które mają prowadzić do tzw. popraw y politycznej. Poprawa
polityczna rozum iana jest jako odebranie chęci do popełniania nowych prze­
stępstw i niekoniecznie musi się wiązać z popraw ą m oralną sprawcy. Wobec
diagnozy stwierdzającej, że kara stosowana w obec sprawcy nie jest w stanie
osiągnąć przedstaw ionego wyżej celu, należy sięgnąć do arsenału zapobieżenia
bezwzględnego - kary śmierci i kary dożywotniego pozbawienia wolności. Tyl­
ko bowiem te kary, poprzez fizyczną eliminację sprawcy, zapobiegają popełnia­
niu nowych przestępstw w przypadkach szczególnych.
Teoria Grolm ana, w odróżnieniu od teorii przymusu psychologicznego Feuer­
bacha, pokłada nadzieję nie w zagrożeniu karnym, a w samym wykonaniu kary,
obojętne jest więc czy sprawca miał świadomość tego, jakie mogą być konse­
kwencje popełnienia przestępstwa. Kładąc akcent na etap w ykonywania kary
teoria ta nie zbliża się jednak do tzw. teorii odstraszania (Gaetano Filangerii,
Christian G. Gmelin), które racjonalizację kary upatrywały w odstraszaniu in­
nych od popełniania przestępstw. Teoria zapobieżenia szczególnego zwraca uw a­
gę na konieczność, poprzez wykonanie kary, odstraszenia wyłącznie samego
sprawcy czynu zabronionego (prewencja szczególna). Dla Grolm ana ważniej­
sza była ochrona państwa i społeczeństwa, niż uwzględnianie interesu jednostki.
Między innymi w okół tych zagadnień toczył się spór między Feurbachem i Grol-
manem, wybitnymi karnistami niemieckimi z przełomu XVIII i XIX w.

111 Zob. S. Salmonowicz: Prawo karne oświeconego absolutyzmu. Z dziejów kodyfikacji


karnych przełomu XVIII/XIX w., Toruń 1966, s. 23.
112 Karl Ludwig Wilhelm von Grolman (1775-1829) był wykładowcą uniwersyteckim,
radcą Wyższego Sądu Apelacyjnego i współautorem heskiej kodyfikacji prawa karnego.
113 Grolman: Grundsiitze der Kriminalrechtwissenschaft, 1798 i Ueber die Begrundung des
Strafrechts u. der Strafgezetzgebung, 1799.
§ 6. Względne (relatywne) teorie kary 55

§ 6.3. Utylitarystyczna teoria J. Benthama

Jeremiasz B entham "4, przedstawiciel doktryny utylitaryzmu, uważał, że kara za


przestępstwo jest narzędziem harmonizacji interesu wszystkich (poszczególnych
ludzi) z interesem ogółu (społeczeństwa). Karanie sprawców przestępstw znaj­
duje swe uzasadnienie nie w naszej do nich niechęci, lecz w tym, by przestęp­
stwom zapobiegać. Teoria Benthama jest gloryfikacją idei prewencji. Prewencji
indywidualnej i generalnej, co pozwala nazywać ją teorią zapobieżenia szczegól­
nego i ogólnego. Bentham sformułował trzy funkcje prewencji indywidualnej:
1) unieszkodliwienie,
2) popraw a,
3) odstraszanie.
Jednak rację bytu kary kryminalnej widział on głównie w prewencji general­
nej. Z arów no ustawowe zagrożenie karą, jak i w ykonywanie kar już orzeczo­
nych w pływają na psychikę społeczeństwa. Społeczeństwa rozum ianego jako
prosta suma jednostek ludzkich, które kierują się zawsze „zasadą użyteczności”.
Zasada użyteczności głosi, że ludzie zawsze dążą do maksymalizacji szczęścia
i minimalizacji cierpienia. M echanizm przestępstwa polega na istnieniu pewnej
motywacji psychicznej u sprawcy. Popełnia on przestępstw o, gdyż w ten sposób
dąży do uzyskania pewnej korzyści (przyjemności). Kara zaś ma być „sztucz­
nym bodźcem ”, który spowoduje, że dojdzie do rezygnacji z przestępstwa. De­
cyzja taka wynikać będzie właśnie z zasady użyteczności. Bentham podzielał
pogląd, iż ważniejsza od surowości kary jest jej nieuchronność. Był przeciwni­
kiem pow szechnego wręcz stosowania kary śmierci (w Anglii za czasów Bent­
hama naw et drobne przestępstw a były zagrożone karą śmierci), postulow ał jej
ograniczenie do najpoważniejszych zbrodni.
E. Krzymuski nazywa koncepcję Benthama teorią zapobieżenia ogólnego
i szczególnego. Zw raca uwagę na to, że jest ona „niejako połączeniem w jeden
system zapatrywań Feuerbacha i Grolmana. Zagrożenie karą ma służyć za na­
rzędzie zapobieżenia ogólnego, a jej wykonanie ma być środkiem zapobieżenia
szczególnego”115.

§ 6.4. Teoria poprawy moralnej K. Roedera

Karl R oeder116 pozostawał pod wielkim wpływem poglądów filozoficznych Kar­


la Christiana Friedricha Krause. Teoria poprawy oparta jest na interesie samego

114Jeremiasz Bentham (1742-1832), prawnik, ekonomista i filozof angielski. Twórca teo­


rii utylitaryzmu. Promotor humanizacji systemu kar i orędownik zmian w więziennictwie.
115 Zob. E. Krzymuski: System prawa karnego..., s. 10. Teoria zapobieżenia Grolmana rację
bytu kary kryminalnej upatruje w odebraniu przestępcy ochoty bądź fizycznej możliwości do
popełniania nowych przestępstw. A. Grześkowiak nazywa teorię Benthama, teorią zapobieżenia
ogólnego. A. Marek, (red.): Prawo karne. Zagadnienia teorii i praktyki, Warszawa 1986, s. 181).
116 Karl David August Roeder (1806-1879), profesor prawa karnego w Heidelbergu.
Zob. K. Lithner: Pioneers in criminology: Karl Roeder - a forgotten prison reformer, „Journal
of Criminal Law”, Criminology and Police science 1968, vol. 50, nr 2.
56 Część I. Podstawy filozoficzne

przestępcy. Celem kary ma być jego „odrodzenie m oralne” . O drodzenie to ma


wyrobić u sprawcy postawę zgodną z oczekiwaniami społeczeństwa. Kara ma
rację bytu wtedy, gdy zdolna jest do przekonania przestępcy o konieczności
przestrzegania porządku praw nego. Poprawa jest zależna tylko i wyłącznie od
samego sprawcy. Jest to zarazem najsłabszy punkt tej teorii, gdyż pozostawia
on racjonalizację kary w rękach, a raczej w sumieniu przestępcy. J. M akarewicz
był nastaw iony krytycznie do tych koncepcji głównie dlatego, że nie m ożna za­
negować istnienia przestępców niepopraw nych oraz wobec istnienia kategorii
przestępstw nieumyślnych: „Na inny cel kary zapatrzyli się Krause, Roeder,
Ahrens, którzy pragną ją widzieć narzędziem popraw y przestępcy, w popraw ie­
niu sprawcy widzą uzasadnienie kary zapominając o tem , że istnieją przestępcy
niepopraw ni, że kara byłaby bezwzględnie wykluczoną tam , gdzie przestęp­
stwo wynika ze zbiegu okoliczności, a nie złej natury sprawcy, gdzie sprawca
wysoko etycznie stojący popraw y nie potrzebuje wcale, lub tam , gdzie sprawca
jest na pew no niepopraw nym ” 117.
K. R oeder był przeciwnikiem kary śmierci. Zbliżone poglądy, nazywane teo ­
rią popraw y jurydycznej (politycznej, prawnej), były wyrażane przez Steltzera.

§ 6.5. Koncepcje penologiczne włoskiej


szkoły pozytywnej"8

Zapatryw ania tej szkoły są o tyle ciekawe, że po pierwsze - stoją w opozycji do


klasycznej szkoły praw a karnego, po drugie - to z nich, pośrednio wywodzi się
kierunek obrony społecznej (zob. § 9.3.) i współczesna kontestacja wobec d o ­
tychczasowych pozycji zajmowanych przez praw o karne.
Najbardziej reprezentatyw ne są tutaj zapatrywania na karę C. Lom brosa"9
i E. Ferriego120. C. Lom broso w swej głośnej pracy Człowiek - zbrodniarz w sto­
sunku do antropologii, jurysprudencji i dyscypliny więziennej wysunął koncepcję
„urodzonych zbrodniarzy”. Wobec przestępców z urodzenia kara nie znajduje
żadnego uzasadnienia, gdyż zachowanie przestępcze jest w całości zdeterm ino­
wane przez cechy biologiczne (antropologiczne - zob. il. 8). W konsekwencji
Lom broso zagadnieniam i kary właściwie się nie zajmował, jednak jego koncep­
cja etiologii przestępstw a zaprzecza sensowi kary, jako odpłaty. Jeżeli zacho­
wania przestępców są zdeterm inow ane społecznie i biologicznie, to pozostaje

117J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 26.


118 Włoska szkoła pozytywna (scuola positwa) to jeden z bardziej znaczących kierunków
doktrynalnych prawa karnego. Rozwinął się pod koniec XIX wieku.
1,9 Cesare Lombroso (1835-1909), włoski lekarz, psychiatra, antropolog i kryminolog.
Profesor medycyny i psychiatrii sądowej, od 1867 r. w Pawii, a od 1876 r. w Turynie. Główne
dzieła to: Człowiek zbrodniarz - Luom o delinąuente (1876), Kobieta jako zbrodniarka i pro­
stytutka - La donna delinąuente, la prostituta e la donna normale (1893). Twórca tzw. kierun­
ku antropologcznego w prawie karnym.
120 Enrico Ferri (1856-1929), polityk, profesor prawa karnego (na uniwersytetach w Bo­
lonii, Sienie, Pizie i Rzymie) i kryminolog włoski. Autor projektu włoskiego kodeksu karnego
§ 6. Względne (relatywne) teorie kary 57

II. 8. Typy przestępców według C. Lombrosa

jedynie reakcja za pom ocą środków unieszkodliwiających czy wręcz eliminują­


cych spraw ców czynów zabronionych.
E. Ferri, rozwijając tę myśl, zwrócił uwagę na zdeterm inowanie nie tylko
czynnikami wew nętrznym i (biologicznymi), lecz i zewnętrznymi (społecznymi).
Akcentował niezwykle silnie znaczenie tych ostatnich (tzw. darwinizm społecz­
ny). Dokonując klasyfikacji przestępców (np.: przestępcy z urodzenia, z nawyk-
nienia i z nam iętności), zalecał stosowanie w obec poszczególnych typów spraw­
ców zróżnicowanych środków obrony społecznej. Kara miała służyć obronie
społeczeństwa przed zamachami ze strony przestępców. W ysunął też postulat
zrezygnowania z „praw a karnego czynu” na rzecz „prawa karnego spraw cy”.
W zależności od stopnia społecznego niebezpieczeństwa sprawcy należy
dobierać właściwe środki obrony społecznej. Wobec przyjęcia zasady deter-
m inizmu, z której w ynika niem ożność popraw y przestępcy, należy jednostkę
niebezpieczną poświęcić dla dobra ogółu. Poprawa, jako cel kary nie istnieje.
Pozostaje jedynie unieszkodliwienie i odstraszanie.
Koncepcje Lom brosa zyskały licznych zw olenników w Niem czech, Fran­
cji i Rosji. Z karnistów polskich Feliks Gryziecki był zwolennikiem poglądów,
które prezentow ał E. Ferri121.

§ 6.6. Teoria prewencyjna (zapobieżenia indywidualnego) F. Liszta


Franciszek Liszt122 uważany jest za prekursora i najwybitniejszego przedstaw i­
ciela szkoły socjologicznej123. Przeciwstawił on teoriom absolutnym koncepcję

z 1921 r., od 1927 r. członek partii faszystowskiej. Nowe horyzonty prawa karnego i proce­
dury karnej - N uovi orizzonti del diritto e della procedura pertale (1881).
121 Zob. F. Gryziecki: Do reformy prawa karnego, Lwów 1891.
122 Franciszek von Liszt (1851-1919), kryminolog austriacki, profesor prawa karnego (od
1882 r. - w Marburgu, od 1889 r. - w Halle, od 1899 r. - w Berlinie), współzałożyciel między­
narodowego związku kryminologów - Internationale Kriminalistische Mereinigung (1887 r.).
123 Obok Liszta najwybitniejszymi przedstawicielami szkoły socjologicznej byli Prins i van
Hamel. Poglądy tej szkoły zdominowały pierwszy okres istnienia Międzynarodowej Unii Prawa
58 Część I. Podstawy filozoficzne

kary celowej (Zweckstrafe) i ochronnej (Schutzstrafe). W yróżniając indyw idu­


alne i społeczne czynniki krym inogenne, koncentrow ał swą uwagę na poje­
dynczym przestępcy. Myśl Liszta zwraca się tym samym ku prewencji szcze­
gólnej (indywidualnej). To perspektywy popraw y mają wyznaczać stosowanie
odpow iednich kar. Wobec przestępców niepopraw nych należy stosować elimi­
nację lub długotrw ałą izolację, wobec przestępców niewymagających popraw y
- „okolicznościowych” - stosować należy środki odstraszające i wreszcie reedu-
kować nadających się do poprawy. Trójpodziałowi przestępców odpow iada try-
chotom iczne wyróżnienie funkcji prewencyjnych:
1) unieszkodliwienie albo eliminacja,
2) odstraszanie,
3) popraw a.
Kara pow inna być adekw atna do typu sprawcy. Tylko kara „ochronna” i ka­
ra „celow a” mają rację bytu. Poglądy Liszta nie tłum aczą czym kara jest, ale
czym być pow inna. Powinna zaś służyć ochronie dóbr prawnych. Po części jest
to wspólny m ianow nik wszystkich teorii celowościowych.

§ 6.7. Prawo karania w ujęciu C. Beccarii

W swym słynnym dziele Dei delitti e delle pene - O przestępstwach i karach


(1764)'24 markiz Cesare Beccaria (1738-1794) wyraził pogląd, iż: „Każda kara
nie wynikająca z bezwzględnej konieczności jest, jak mówi wielki M ontesąuieu,
tyrańska. Tę zasadę wyrazić m ożna w sposób jeszcze ogólniejszy: każdy przejaw
władzy człowieka nad człowiekiem nie wynikający z bezwzględnej konieczno­
ści jest aktem tyranii. O to więc na czym oparte jest praw o suwerena do karania
za przestępstwa: na konieczności bronienia depozytu dobra ogólnego przed
zamachami ze strony poszczególnych osób”125. Dzieło Beccarii odegrało chyba
największą rolę w kształtow aniu współczesnej polityki karnej, w reform ow a­
niu praw a karnego. Ten arystokrata i doktor praw a odważył się na podważenie
zasad, które w praw ie karnym , w prawie niezmienionym kształcie od wieków
już funkcjonowały. W arto też wspomnieć, iż był on w spółkodyfikatorem prawa
karnego dla Lom bardii z 1792 r.
Punktem wyjścia dla rozważań Beccarii było przyjęcie założenia istnienia
pewnej umowy społecznej jako koncepcji istnienia państw a i funkcjonowania
społeczeństwa: „Przez sprawiedliwość pojmuję tylko więź niezbędną do utrzy­
mania interesów prywatnych we wspólnocie, bez której odrodziłby się dawny
stan pozaspołeczny. Wszystkie kary, które wykraczają poza konieczność zacho­
wania tej więzi, są niesprawiedliwe z samej swej natury”'26.

Karnego. Wśród pierwszych członków (był wśród nich m.in. E. Krzymuski, J. Rosenblatt
i A. Moldenhawer) było aż 66 Niemców.
124 Książka ta już 3 lutego 1766 r. znalazła się na indeksie librorum prohibitum i zakazana
w oczach kościoła pozostawała do 1962 r.
,25 C. Beccaria: O przestępstwach i karach, Warszawa 1959, s. 56.
126 Ibidem, s. 58.
§ 6. Względne (relatywne) teorie kary 59

W edług Beccarii celem kary jest prew encja ogólna i szczególna: „Cel kary
sprow adza się więc do tego, aby przeszkodzić w innem u w w yrządzaniu n o ­
wych szkód w spółobyw atelom oraz aby pow strzym ać innych od w yrządza­
nia szkód tego sam ego rodzaju. Z tych w zględów należy dobierać tylko ta ­
kie kary i takie m etody ich stosow ania, które - przy zachow aniu proporcji
do popełnionego przestępstw a - w ywierałyby najskuteczniejsze i najbardziej
trw ałe na dusze ludzkie w rażenie, a zarazem najmniej udręczałyby ciało prze­
stępcy”127. N ie jest natom iast celem kary: „Ani torturow anie i męczenie w raż­
liwej istoty, ani też uczynienie nie istniejącym przestępstw a, które zostało już
p o p ełn io n e” 128.
Beccaria występow ał przeciwko dowolności w wymierzaniu kar i za istot­
ną funkcję gwarancyjną uznawał ich ustawową określoność (zasada legalizmu):
„Tylko praw a m ogą ustanawiać kary za przestępstwa i że władza ich stanow ie­
nia może należeć tylko do prawodawcy, który jest przedstawicielem całego spo­
łeczeństwa złączonego um ow ą społeczną. Żaden sędzia nie może bez obrazy
sprawiedliwości stanowić kar dla innych członków tej społeczności. Również
niesprawiedliwa byłaby kara przekraczająca granice praw nie ustalone, gdyż by­
łaby to kara inna, praw em nie przepisana”129.
Beccaria był chyba pierwszym, tak m ocno wewnętrznie przekonanym i pu­
blicznie zadeklarow anym abolicjonistą. W ystępował zdecydowanie przeciw­
ko karze śmierci, a jej dopuszczenie w stanach nadzwyczajnych (m.in. w czasie
anarchii albo przem ian rewolucyjnych) było, jak się wydaje, jedynie ukłonem
wobec aktualnych decydentów. W ywodził, odwołując się do umowy społecz­
nej i braku praw a każdego do rozporządzania swym własnym życiem, że kara
śmierci nie jest i nie może być uznanym prawem: „To bezcelowe szafowanie ka­
rami, nigdy nie czyniące ludzi lepszymi, pobudziło mnie do badań, czy w kraju
mającym rząd dobrze zorganizowany kara śmierci jest karą rzeczywiście p o ­
żyteczną i sprawiedliwą? Cóż to za prawo, które przypisują sobie ludzie, by
zabijać swoich bliźnich? [...] Kara śmierci nie jest praw em ”'30. O dwoływ ał się
również do braku dom niem ywanych pożytków z kary śmierci, wskazywał na
nieskuteczność w ym iaru sprawiedliwości karnej wtedy, gdy kara śmierci funk­
cjonuje: „Kara śmierci nie może być pożyteczna, gdyż daje ludziom przykład
okrucieństw a. Jeśli nam iętności lub konieczność prow adzenia wojen nauczyły
przelewać krew ludzką, to prawa, których zadaniem jest łagodzenie obyczajów
ludzi, nie pow inny pom nażać przykładów okrucieństw a, tym bardziej p onu­
rych, że śmierć z mocy praw a zadawana jest z zimną krwią i z zachowaniem for­
malności. Wydaje mi się niedorzecznością fakt, że prawa, które stanow ią wyraz
woli powszechnej, zakazują zabójstwa i karzą za nie - same je popełniają i dla
pow strzym ania obywateli od dokonyw ania zabójstw same zarządzają publiczne
ich w ykonanie”13'.

127 Ibidem, s. 88.


128 Ibidem.
129 Ibidem, s. 59.
130 Ibidem.
131 Ibidem, s. 151.
60 Część I. Podstawy filozoficzne

Jako alternatyw ę dla kary śmierci proponow ał dożyw otnie pozbawienie


wolności jako karę o wystarczającej sile odstraszania, większej naw et niż kara
śmierci, która najczęściej jest widowiskiem grającym m ocno na emocjach, ale
szybko idącym w zapom nienie.
W edług Beccarii wysokość kar zależna jest oczywiście od aktualnego po­
ziomu świadomości społecznej, od historycznie ukształtowanej rzeczywi­
stości i wobec tego mają one charakter
względny, jednak tym co pow inno być
PRZESTĘPSTWACH niezmienne i stać się nie tylko regułą
każdego ustawodawcy, ale i bezwzględ­
K A R A C H
nym prawem narodów , jest wymaganie:
/r r K L A D „Żeby kara nie była gwałtem ze strony
jednej lub wielu osób, dokonyw anym
z francuskiego
NA j ę Z Y K POLSKI.
na poszczególnym obywatelu, pow inna
ona być istotnie publiczna, szybka, nie­
. - - AJjit
R tp J a , ptecarti qiuc JMtMtt irro g a uu.
uchronna, najmniejsza spośród wszyst­
H ont. S«t. III. L . I . kich możliwych w danych okoliczno­
ściach, proporcjonalna do przestępstwa
i przepisana praw em ”1’2.
W swym traktacie o przestępstwach
i karach Beccaria występuje przeciwko
instytucji ułaskawienia. Argumentując
za szkodliwością miłosierdzia stara się
W B R Z E G V
przekonać czytelnika, że „przebaczenie
R o k u 17 7 3 . u ułaskawienie stają się tym bardziej ko-
T1 Q , ,, , ,. nieczne, im bezmyślniejsze są praw a i im
II. 9. Okładka pierwszego polskiego wy- . . . , ' i , ■ ■,
dania O przestępstwach i karach'33 okrutniejsze wyroki . Prawo łaski, jako
prerogatyw a tronu i atrybut władzy, łu­
dzi obywateli nadzieją na bezkarność
w razie popełnienia przestępstwa, podważa zasadę legalizmu i składa ofiarę
z bezpieczeństwa publicznego na ołtarzu korzyści indywidualnej. Zam iast ta­
kiego postępow ania i takich jego konsekwencji radzi Beccaria: „N iech więc
w poszczególnych w ypadkach będą nieubłagane praw a i ich wykonawcy, lecz
niechaj będzie wyrozumiały, pobłażliwy i ludzki praw odaw ca”134.
Gdybym miał zalecić studentom praw a jedną albo najwyżej dwie pozycje
historyczne niezbędne do studiow ania praw a karnego, to zawsze na pierw ­
szym miejscu znajdow ałoby się dzieło Beccarii. M am często w rażenie, słucha­
jąc niektórych praw ników , zwłaszcza tych, którzy stali się albo raczej próbują
być politykam i, jak i wtedy, gdy czytam niektóre projekty ustaw karnych, że
autoram i w spom nianych wypowiedzi i projektów są ludzie, którzy nigdy nie

132 C. Beccaria: O przestępstwach. . s. 216.


133 Polski przekład z 1772 r. został wydany przez Teodora Wagę na podstawie IV wydania
francuskiego. Drugie polskie wydanie pochodzi z 1959 r i zostało opracowane oraz przetłu­
maczone przez Emila Stanisława Rappaporta, na podstawie francuskiego wydania z 1766 r.
134 C. Beccaria: O przestępstwach..., s. 214-215.
§ 7. Mieszane (eklektyczne) teorie kary 61

czytali, a w każdym razie nie przeczytali ze zrozumieniem niewielkiej przecież


książeczki C. Beccarii O przestępstwach i karach. A przecież od pierwszego pol­
skiego w ydania m inęło już przeszło 230 lat.

§ 7. Mieszane (eklektyczne) teorie kary


W teoriach tych dochodzi do połączenia idei odw etu z ideą pożyteczności.
O becnie, praw ie nie spotyka się klasycznie pojmowanej teorii kary, w jakiejś
czystej, całkowicie jednokierunkow ej postaci. Nic w tym dziwnego. Trudno
wobec współczesnych osiągnięć praw a karnego opow iadać się bądź tylko za
odw etem , bądź tylko za prewencją. Dodać należy, że klasyczny trójpodział teo­
rii karnych traci już też na znaczeniu.
Wydaje się, że do teorii mieszanych - rozum ianych jednak nieco inaczej niż
jeszcze 50 lat tem u - należy przyszłość. Tylko spojrzenie ogarniające zarów ­
no retrospektyw ne, jak i prospektyw ne w ektory kary, pozwala na praw idłow ą
analizę i ujęcie tego zjawiska.
A utorem pierwszej eklektycznej teorii kary był G rocjusz135 (De iure belli ac
pacis - O prawie w ojny i pokoju, Księga II, rozdz. 20, 1625). O pracow ał on
zarazem pierwszą „systematycznie zbudow aną teorię karną” 136. Grocjusz doko­
nał rozróżnienia między karą idealną, której racją bytu jest przestępstw o i wina
sprawcy (elem ent słuszności; m eritum ; quia peccatum est), a karą jako narzę­
dziem sprawiedliwości społecznej, której uzasadnieniem jest pożyteczność (uti-
litas; ne peccetur). Ta myśl Grocjusza dała początek sporom między zw olenni­
kami idei kary odwetowej i idei kary celowej. Teorie synkretyczne poniekąd
zwracają się do punktu wyjścia, od którego rozpoczął się ten spór.
E. Krzymuski wym ienia dwa typy teorii mieszanych: 1) teorie spraw iedli­
wości bezwzględnej w granicach w zględów utylitarnych i 2) teorie względów
utylitarnych w granicach sprawiedliwości bezwzględnej. W pierwszym typie
mamy do czynienia z założeniem , że kara pow inna być zarów no odw etem
za przestępstw o, jak i odpow iadać wymogom celowości. Przedstawicielami
tego nurtu byli m .in.: Pellegrino Rossi (1787-1848) i Joseph O rtolan (1 8 0 2 -
-1 8 7 3 ).
W drugim typie dom inuje przekonanie, że „każda kara, zasłużona w rze­
czywistym znaczeniu tego pojęcia, a więc sprawiedliwa, w myśl idei odpłaty,
już przez to samo będzie musiała zawsze okazać się najpożyteczniejszą”. Do
przedstawicieli tego kierunku można zaliczyć m.in. J.F. Abegga (1796-1868)
i A.F. Bernera (1818-1907). W łaśnie te poglądy były, jak się wydaje, najbliższe
E. Krzym uskiem u137.

135 Właściwie Hugo de G root (1583-1645).


136 E. Krzymuski: System prawa karnego..., s. 6.
137 E. Krzymuski (1852-1928), profesor prawa i procesu karnego na Uniwersytecie Ja­
giellońskim. Główne dzieło to Wykład prawa karnego (Kraków 1911). Najwybitniejszy polski
karnista z kręgu klasycznej szkoły prawa karnego.
62 Część I. Podstawy filozoficzne

Juliusz Abegg usystematyzował historycznie racjonalizacje kary: od zemsty,


poprzez karę celową, na karze sprawiedliwej kończąc. G loryfikując uzasadnie­
nie sprawiedliwościowe, względy celowościowe uważał za pochłonięte przez
zasadę sprawiedliwości.
A lbrecht Berner, profesor uniwersytetu berlińskiego, pozostaw ał pod wpły­
wem filozofii H egla, jednak w zakresie nauki o karze łączył poglądy o absolut­
nym charakterze reakcji karnej z przekonaniem o istnieniu pierw iastków celo-
wościowych, zwłaszcza prewencyjnych. Posługiwał się, podobnie jak Abegg,
dialektycznym łańcuchem rozwoju kary, od systemów względnych do bez­
względnych, które uważał za ukoronow anie całego tego procesu.

§ 8. Wybrane teorie karne w polskiej doktrynie


prawa karnego
Uważam, że szeroka panoram a teorii karnych nie może pomijać poglądów pol­
skich karnistów, tym bardziej że to właśnie oni - m.in. E. Krzymuski, J. M aka­
rewicz, W. M akowski, J. Reinhold i B. W róblewski, a nie filozofowie, położyli
szczególne zasługi dla filozofii praw a w Polsce, na przełom ie XIX i XX w.1,8
Powszechnie przyjęte ograniczanie się do prezentacji jedynie poglądów ob­
cych nie jest w sposób szczególny uzasadnione w przypadku teorii karnych. Ze
względu na koncepcję tej pracy, niepoświęconej karze w praw ie i nauce pol­
skiej, prezentacja poniższa jest bardzo skrom na, aczkolwiek do pew nego stop­
nia reprezentatyw na i obejmująca karnistów najwybitniejszych. Pominięci zo­
stali niestety nie mniej znani i wybitni. Chociażby W ładysław W olter, który
był uczniem Edm unda Krzymuskiego - objął po nim katedrę praw a karnego
na Uniwersytecie Jagiellońskim. Logiczny umysł tego karnisty nie poprzesta­
wał na konstatacji, że kara musi być zarów no sprawiedliwa, to jest materialnie
odw etow a, jak i celowa, w szczególności realizująca funkcję prewencji ogólnej
i szczególnej. Z arów no W. Wolter, jak i pozostali, niżej nie wym ienieni, z pew ­
nością zasługują na odrębne, obszerne opracowanie.
W arto też pamiętać, że oryginalne koncepcje prezentowali nie tylko karniści.
Wystarczy wspom nieć o teorii życzliwości powszechnej Czesława Znam ierow ­
skiego. Znam ierow ski określał zemstę - najbardziej pierw otną reakcję na wyrzą­
dzoną krzywdę - jako „działanie represyjne, nie znające powściągu i m iary”139.

§ 8.1. Teoria prawa kryminalnego R. Hubego


Rom uald H ube, w spółtw órca Kodeksu kar głównych i popraw czych z 1848 r.,
wykazywał szczególne zainteresowanie problem atyką kary140. Fakt, że przez

138 Zob. M. Szyszkowska: Europejska filozofia prawa, Warszawa 1993, s. 139; eadem:
Zarys filozofii prawa, Białystok 1996, s. 24.
139 Por. Cz. Znamierowski: Wina i odpowiedzialność, Warszawa 1957, s. 87 i n.
140 Zob. A. Grześkowiak: Poglądy Romualda Hubego na karę, „Czasopismo Prawno-
-Historyczne” 1974, t. XXVI, z. 2, s. 151 i n.
§ 8. Wybrane teorie karne. 63

trzy semestry był słuchaczem wykładów Hegla odcisnął swój znak na form u­
łowanych przez H ubego tezach. Świadczy o tym chociażby następujące zda­
nie, nawiązujące bezpośrednio do teorii karnej Hegla: „Przyczyną wymierzania
kary jest popełniony, jeszcze istniejący występek, czyli trwające w skutek popeł­
nionego w ystępku nadwyrężenie praw a; dalej twierdziliśmy, iż celem kary jest
przyw rócenie powagi nadw yrężonego praw a przez zniszczenie dokonanego
w ystępku” 141. W zdaniu tym zawarte jest zarazem uzasadnienie karania i prze­
konanie o konieczności kary.
Sform ułow ana przez H ubego teoria kary ma charakter wyraźnie eklektycz­
ny, czego sam daw ał wyraz w twierdzeniu: „Zdaniem moim teorie względne
są koniecznym dopełnieniem i dalszym rozwinięciem teorii bezwzględnych”142.
Połączenie tych dw óch nurtów teorii karnych w jeden system uważał nie tylko
za możliwe, ale wręcz za konieczne. O dw et miał być odwiecznym fundam en­
tem karania, a cele kary, uwzględniające aktualne stosunki i potrzeby społecz­
ne, miały kształtow ać jej rodzaj i wymiar. Kara sprawiedliwa, w edług H ubego,
to kara, która uwzględnia zarów no elementy niezmiennej w czasie konieczno­
ści karania z wymaganiami bieżącej polityki karnej.
H ube uważał, że przestępstw o narusza istniejącą harm onię stosunków spo­
łecznych, a kara przywraca naruszony porządek. Kara jest reakcją nie tylko na
przestępstw o już popełnione, ale i koniecznością przywrócenia nadwerężonej
powagi praw a, z czym mamy do czynienia jeszcze po popełnieniu przestępstwa
- ergo kara nie zwraca się wyłącznie ku przeszłości.
H ube pisał, że: „Przymus użyty przeciwko przekraczającemu jest nie wię­
cej, jak oddaniem w et za w et, to jest zwróceniem na w innego tych samych
pocisków, które na nas wymierzył”143. Tym samym stawiał się w śród zw olenni­
ków przym usu odwzajemniającego (odwetu). Nie tracił jednak z pola widzenia
celów kary: „Najbliższym skutkiem kary, jeśli jest właściwie użytą, być może
m oralna popraw a przekraczającego. Kara albowiem, mianowicie, jeśli jest wy­
konaną przez zamknięcie obwinionego, a zarazem przez odosobnienie onegoż
od społeczeństwa, działać możę szczególnie na umysł przekraczającego przez
wzbudzenie w nim zastanowienia się nad swą godnością w ew nętrzną i d opro­
wadzić go pow oli do przekonania, że niepraw nie, niezgodnie z naturą m oralną
działał”144.
Zdając sobie sprawę, że popraw a w ew nętrzna sprawcy (moralna) jest bar­
dzo niepew na, zadowalał się odebraniem sprawcy chęci do popełniania kolej­
nych przestępstw, czyli „popraw ą polityczną”, pow odow aną nie szlachetnymi
pobudkam i, lecz wyłącznie „bojaźnią”. Dostrzegał wiele zam ierzonych i przy­
padkow ych skutków kary (w tym prewencję indywidualną i generalną), nie
traktow ał ich jednak jako konieczny elem ent racjonalizacji. O dw et przywraca­

141 R. Hube: O teoryach prawa kryminalnego. Rzecz czytana na publicznem posiedzeniu


królewskiego uniwersytetu dnia 19 września 1827 r. (w:) K. Dunin: Romualda Hubego pisma
poprzedzone zarysem biograficzno-krytycznym, 1.1, Warszawa 1905, s. 92-93.
142 R. Hube: O teoryach prawa..., s. 112.
143 R. Hube: Ogólme zasady nauki prawa karnego, Warszawa 1830, s. 18.
144 R. Hube: O teoryach prawa ..., s. 88.
64 Część I. Podstawy filozoficzne

jący szacunek obrażonej sprawiedliwości i służący zachowaniu jej władzy i p o ­


tęgi był w edług H ubego wystarczającym pow odem i celem kary. N ie sprze­
ciwiało się to jednak podejm ow aniu przy tym prób resocjalizacji skazanych,
najlepiej w w arunkach stosowania krótkoterm inow ych kar pozbaw ienia w ol­
ności (był przeciwnikiem kary dożywotniego pozbawienia wolności) i stosowa­
nia probacji (w arunkow ego przedterm inow ego zwolnienia z odbyw ania kary
pozbawienia wolności).

§ 8.2. Klasyczna koncepcja E. Krzymuskiego

Edmund Krzymuski, gorliwy wyznawca i propagator filozofii Kanta, przyjmo­


wał, że porządek prawny może być oparty wyłącznie na zasadzie sprawiedliwo­
ści. Sprawiedliwość zaś wymaga, by za popełnione przestępstwo odpłacać karą.
Wyrządzenie sprawcy przestępstwa dolegliwości jest według Krzymuskiego obo­
wiązkiem państwa. Dolegliwość ta jest zapłatą za krzywdę, którą przestępstwo
wyrządziło porządkow i prawnem u. Tym samym kara jest pożyteczna, ponieważ
służy ratow aniu porządku praw nego145. E. Krzymuski ujmował to zagadnienie
w sposób następujący: „Kara jest z jednej strony odpłatą za przestępstwo - z dru­
giej zaś, instytucyą pożytku społecznego. [...]. Wymierzanie kary według miary
wartości ujemnej, którą przestępstwo przedstawia dla społeczeństwa, stawać się
równocześnie musi jej wymierzaniem według stopnia, w jakim społeczeństwo
odczuwa potrzebę zabezpieczania się na przyszłość od podobnych przestępstw.
O to co nam tłumaczy, dlaczego kara, chcąc być rzeczywiście pożyteczną dla spo­
łeczeństwa i mieć na względzie ne pecaetur, pow inna wymierzać się quia pecca-
tum est i to w stopniu, któryby możliwie najbardziej odpow iadał tem u, co w sto­
sunku do innych działań ludzkich, to mniej, to bardziej szkodliwych od danego
przestępstwa, należy się jego sprawcy od trybunału sprawiedliwości społecznej.
Tym to sposobem kara, oparta na zasadzie suum cuiąue tribuere, już przez to
samo prowadzi najskuteczniej do umniejszania przestępstw; tym to sposobem
najlepszą rękojmią pożyteczności kary staje się jej sprawiedliwość” 146.
Przedstaw iona, przez najwybitniejszego polskiego przedstawiciela szkoły
klasycznej w nauce praw a karnego, racjonalizacja ma charakter zdecydowanie
sprawiedliwościowy, tj. odwetowy, choć pojawiają się w niej elem enty wska­
zujące na docenianie pożytków płynących z wymierzania kar. Dostrzec w niej
można elem enty różnych teorii odstraszania, zwłaszcza tych, które zwracały
uwagę na konieczność oddziaływania kary na całe społeczeństwo.

§ 8.3. Odpłata a kara celowa w ujęciu J. Makarewicza

W 1896 r. ukazała się, we W iedniu, książka Juliusza M akarew icza pt. „Das We-
sen des Verbrechens. Eine criminalsociologische Abhandlung a u f vergleichender

145 E. Krzymuski: Wykład prawa karnego..., s. 52-60.


146 Ibidem, s. 60.
§ 8. Wybrane teorie karne.. 65

und rechtgeschichtlicher Grundlage”. W tej rozprawie - w zamierzeniu habilita­


cyjnej - o pochodzeniu i istocie przestępstwa, próbie syntezy praw a karnego, M a­
karewicz przedstawił również, co oczywiste, swoje zapatrywania na istotę kary.
M akarew icz odnosił się sceptycznie do prezentow anych w doktrynie teorii
karnych. Wskazywał na ich podstaw ow ą wadę, błąd, którego się dopuszczają,
tj. poszukiwanie uzasadnienia dla kary. Ten tw órca polskiego kodeksu karnego
z 1932 r., profesor UJ, a później profesor i rektor (1923-1924) uczelni lwow­
skiej, uważał, że: „Kary nie potrzeba uzasadniać tak samo, jak trudnem było­
by chyba uzasadnienie przestępstwa; jedno i drugie jest zjawiskiem społecznem,
którego istotę tylko należy ująć i wyjaśnić. Kara jest odpłatą, tego nie zmieni
żadna teorya, bo tak jest, tego uczy obserwacja, prawo porów naw cze itd. M ożna
by tylko dyskutować nad celem kary, ale znów nie nad celem idealnym, jednym
tylko, a nad tem , jakie są możliwości wyzyskania pożytecznego kary w stosunku
do różnych typów przestępców. (Poprawa dla jednych, odstraszenie dla drugich,
unieszkodliwienie dla innych)”147. Według M akarewicza istnienie społeczeństwa
i np. m oralności nie wymaga uzasadnienia i na ogół uzasadnienia takiego nikt
się nie domaga. Podobnie niedorzecznością jest uzasadniać istnienie kary.
Zarów no przestępstwo, jak i karę traktował jako zjawiska społeczne. W konse­
kwencji dla M akarewicza kara była przede wszystkim aktem społecznej (publicz­
nej) zemsty. N egow ał on odszkodowawczy (kompensacyjny) charakter kary
Zauważając dom inację elem entów celowościowych w nowożytnych koncep­
cjach w ym iaru sprawiedliwości, wyrażał związany z tym niepokój. N iebezpie­
czeństwa upatryw ał w zatraceniu tego co stanowi o istocie kary - dolegliwości
wymierzanej w imię odw etu. Jednocześnie bardzo krytycznie oceniał rzeczy­
wiste funkcjonow anie kary: „Kara nowożytna jest w walce z przestępczością
narzędziem tępem , nieudolnym ” 148. Tym samym przekonywał o konieczności
połączenia zasady odpłaty z pożytecznością kary, zgadzając się z tym, że w nie-
dającej się przewidzieć przyszłości może się ziścić ideał kary celowej. Trudno
określić M akarew icza, jako zwolennika kary śmierci, jednak dopuszczał jej sto­
sowanie i był za jej umieszczeniem w katalogu kar tw orzonego wówczas pol­
skiego kodeksu karnego.

§ 8.4. Zagadnienie kary według M. Cieślaka

Profesor M arian Cieślak (ur. 1921) to jeden z najwybitniejszych polskich kar­


nistów drugiej połow y XX w.; ogarniający swymi zainteresowaniam i naukow y­
mi zarów no praw o karne m aterialne, jak i procesowe; profesor Uniwersytetu
Jagiellońskiego, a potem Uniwersytetu Gdańskiego. Zbudow any przez niego
system polskiego praw a karnego jest w pewnym sensie kontynuacją i rozw inię­
ciem pracy W. W oltera, którego był uczniem 149.

147 J. Makarewicz: Prawo karne ogólne, Kraków 1914, s. 27.


148 J. Makarewicz: Zbrodnia i kara, Lwów 1922, s. 137.
149 Zob. M. Cieślak: Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia, Warszawa 1995.
66 Część I. Podstawy filozoficzne

Elem entem charakterystycznym dla rozw ażań M . Cieślaka nad instytucja­


mi praw a karnego, w tym nad karą, jest głęboki hum anitaryzm , który każe
stawiać człowieka, a więc i sprawcę czynu
zabronionego, ponad urządzeniam i życia
społecznego, mającymi mu jedynie służyć.
Zasada hum anizm u, w edług M . Cieślaka,
musi stanow ić nieprzekraczalną granicę
dla dolegliwości, która jest nierozerw alnie
związana z karą. Sama zaś kara pow inna
być środkiem przymusu, do którego sięga
się tylko w ostateczności. W konsekw en­
cji M . Cieślak opow iada się zdecydowa­
nie za karą, jako celowym urządzeniem
życia społecznego. Kara pozbaw iona celu
jest - w edług tego autora - pozbaw iona ja­
kiegokolwiek sensu i nie znajduje żadnego
uspraw iedliw ienia. Cały system praw a kar­
nego musi wyrastać z idei celowościowej
racjonalizacji kary.
Kara pow inna być oczywiście spraw ie­
dliwa. Jednak cel spraw iedliw ościow y nie
oznacza akcentow ania odw etu. Kara spra­
wiedliw a, w edług M . Cieślaka, to kara
adekw atna do stopnia społecznej szkodli­
wości czynu i zaw inienia sprawcy, a zarazem zdolna do zaspokojenia społecz­
nego poczucia spraw iedliw ości. W śród innych celów kary cel spraw iedliw o­
ściowy zajmuje pierwsze miejsce, w konsekw encji możliwy konflikt między
celami kary należy rozstrzygać zawsze na korzyść sprawiedliwości.
To jednak tylko pozorne nawiązanie do teorii bezwzględnych kary, w ynika­
jące z akcentow ania celu sprawiedliwościowego. M . Cieślak zdecydowanie o d ­
rzucił uzasadnienia nie odw ołujące się do rzeczywistego pożytku społecznego
kary. Sprawiedliwość nie jest przy tym rozumiana metafizycznie, jako koniecz­
ność m oralna czy też dialektyczno-logiczna, a wyłącznie jako „rzeczywista po­
trzeba ludzka”. Tylko kara sprawiedliwa może zapewnić realizację celów pozosta­
łych (właściwych także dla różnych od kary pozostałych środków reakcji karnej),
do których profesor zalicza w szczególności: 1) prewencję ogólną (rozumianą ra­
czej, jako oddziaływanie wychowawcze, a nie odstraszające), 2) prewencję spe­
cjalną (przede wszystkim rozum ianą, jako w ychowanie i resocjalizację spraw ­
cy, a dopiero potem , jako utrudnienie bądź uniemożliwienie popełnienia czynu
zabronionego oraz tzw. popraw ę polityczną osiąganą poprzez odstraszanie) oraz
3) kompensację i restytucję (napraw ienie albo zmniejszenie społecznego zła wy­
rządzonego przestępstwem ).
Coraz częściej sądy zajmują takie stanowisko, jak M . Cieślak odnośnie do cha­
rakteru prewencji ogólnej. Przykładem może być wyrok Sądu Apelacyjnego we
Wrocławiu, w którym została sformułowana następująca teza: „Kształtowanie
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 67

świadomości prawnej społeczeństwa nie może sprowadzać się do negatywnej


prewencji ogólnej, pojm owanej wyłącznie jako odstraszanie społeczeństw a” 150.
Profesor M . Cieślak jest zdecydowanym przeciwnikiem kary śmierci, nie
podzielając wiary, na niczym nie opartej, w jej prewencyjną skuteczność, w ięk­
szą podobno niż odstraszająca wizja np. kary dożywotniego pozbaw ienia w ol­
ności. Prym itywna i anachroniczna sprawiedliwość w rodzaju „oko za oko”
jest zdecydow anie obca M . Cieślakowi. Z punktu widzenia celów kary stra­
cenie sprawcy przestępstw a jest zabiegiem absurdalnym , bo unicestwiającym
„przedm iot” zabiegów wychowawczych i resocjalizacyjnych. Dla M . Cieślaka
kara śmierci jest przede wszsytkim nie do pogodzenia z przyrodzoną godnością
każdej istoty ludzkiej, a powaga wymiaru sprawiedliwości karnej nie może być
łączona z instytucją k ata151. Sprzeciw, w stręt i obrzydzenia dla kary śmierci były
u M. Cieślaka tak zasadnicze i głębokie, iż powstrzymywał się on, np. w swoim
podręczniku praw a karnego, od kom entow ania obowiązujących w tedy jeszcze
przepisów dotyczących kary śmierci.

§ 9. Kontestatorskie teorie kary


Teorie te zyskują współcześnie coraz większe znaczenie. Nie ograniczają się one
- w każdym razie nie wszystkie - do krytyki tych teorii, które niejako afirmują
karę. Starają się nadto wskazywać na własne, oryginalne rozwiązania, w ypra­
cowane na gruncie odm iennym od zasad powszechnie uznawanych w nauce
praw a karnego. Swoista w artość tych teorii nie pow inna być kw estionow ana
i deprecjonow ana, m.in. ze względu na zgodnie reprezentow any w prawie kar­
nym pogląd, że kara nie jest wartością pozytywną, lecz „złem ”. „Z łem ”, które
nazywa się „koniecznym ” lub „mniejszym”, lecz zarów no z ontologicznego jak
i aksjologicznego punktu widzenia, kara tym „złem” pozostaje.
Choć teorie te, nazwane tutaj kontestatorskimi, nie dają ostatecznej odpow ie­
dzi jak zła tego uniknąć, to pozytywny jest już sam fakt twórczych poszukiwań.

§ 9.1. Koncepcja Lwa Tołstoja

Poglądy Lwa Tołstoja, dające się zaliczyć do nurtu tzw. negatywnych teorii kary
o podłożu m etafizycznym, znajdują oparcie w Piśmie Świętym. Cytaty z ewan­
gelii „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”152 (M t 7,1) oraz „Nie sądźcie, a nie
będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a bę­
dzie wam odpuszczone” (Łk 6,37) zostają przez Tołstoja rozwinięte w tw ierdze­
nie o niem ożności rozróżnienia dobra i zła, zwłaszcza w perspektyw ie nieda-
jących się przewidzieć konsekwencji ludzkiego zachowania. Tołstoj uważa, że

150 Wyrok z dnia 13 marca 2003 r., II AKa 47/03; OSA 2003, nr 10, poz. 99.
151 Zob. m.in. M. Cieślak: Problem kary śmierci, „Państwo i Prawo” 1966, nr 12.
152 W dalszym kontekście: „Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą,
jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we
własnym oku nie dostrzegasz?” (Mt 7,2).
68 Część I. Podstawy filozoficzne

nie sposób przewidywać wszystkich następstw ludzkich czynów. Skutki czynów


karygodnych (złych) mogą okazać się pozytywne (dobre). Zagadnienia przy-
czynowości pozostają dla człowieka tajemnicą.
Tołstoj dostrzegając i w zbrodni, i w karze zło, argum entuje, że nie gasi się
ognia ogniem. Z ła nie pow inno się zwalczać złem. Tylko pozornie są to ar­
gum enty naiwne. Identyczna w zasadzie konstatacja pojawia się bowiem we
współczesnych tekstach z zakresu filozofii prawa. H.L.A. H a rt pytał: „Dzięki
to jakiej tajemniczej alchemii moralnej dzieje się tak, że dodajem y cierpienie do
cierpienia i otrzym ujem y dobro m oralne?”153
Argum entem Tołstoja w krytyce kary kryminalnej jest przede wszystkim
idea wolności i poszanow ania godności każdego człowieka. W olności i godno­
ści nie da się pogodzić z karą krym inalną, która jest przecież aktem przemocy.

§ 9.2. Koncepcja R. Owena154

Poglądy na karę tego utopijnego socjalisty wynikają z przyjętego przez niego


założenia o całkowitym zdeterm inow aniu człowieka zarów no przez czynniki
zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Uwarunkowania genetyczne oraz wychowanie
i otoczenie społeczne kształtują zarów no sferę ludzkich przeżyć, jak i zachowań.
Przestępstwo jest konsekwencją określonego układu stosunków społecznych.
Należy więc odrzucić - w edług tego poglądu - instytucję kary kryminalnej,
gdyż nie m ożna mówić o zawinieniu i odpowiedzialności sprawcy za popełnio­
ne przestępstw o. W edług R. O w ena człowiek nie może ponieść kary za to, do
czego zmuszają go przyroda i społeczeństwo.
M ożliwe jest jednak społeczeństwo bez przestępstw i bez kar. Zależne jest
to jednak od zmian w układzie stosunków społecznych. Przebudowa społeczeń­
stwa, jego więzi strukturalnych i funkcjonalnych, podniesienie na wyższy poziom
ludzkiego bytowania i świadomości, to postulaty, których realizacja pozwoli na
wyeliminowanie zachowań przestępczych, a co za tym idzie, i kar. N a potwier­
dzenie swej teorii O w en przytaczał praktykę w prow adzoną w założonej przez
siebie kolonii N ew Lamarck, gdzie przez kilkanaście lat jej istnienia stosowa­
no wyłącznie nagany, potępienie przez kolonistów i kary pieniężne, rezygnując
całkowicie m.in. z najpowszechniejszej z kar kryminalnych - kary pozbawienia
wolności.

§ 9.3. W kręgu środków obrony społecznej

W tym samym okresie, gdy E. Ferri postuluje stosowanie środków obrony spo­
łecznej, francuski publicysta Emil de G irardin wytacza argum enty przeciwko

153 H.L.A. Hart: Punishment and Responsibility: Essays in the Philosophy o fL a w , Nowy
Jork 1968.
154 Robert Owen (1771-1858), walijski działacz i teoretyk socjalizmu, jeden z pionierów
ruchu spółdzielczego.
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 69

stosow aniu jakiejkolwiek form y przymusu wobec sprawców przestępstw 155.


Podstawowe z nich, to historycznie potw ierdzony brak skuteczności kar kry­
m inalnych w walce z przestępczością oraz idea wolności. N ie znajdując żadnej
racji bytu dla instytucji kary, postuluje w prow adzenie społecznej kontroli ludz­
kich zachowań.
W 1897 r. ukazuje się dw utom ow e dzieło D. Vargha - Zniesienie niewoli
prawa karnego. A utor poddaje bardzo ostrej krytyce instytucję kary, w zamian
proponując środki społecznej opieki i nadzoru.
Jak pokazują pow ołane wyżej przykłady, jeszcze przed ukazaniem się
w Brukseli, w 1910 r. książki A. Prinsa Obrona społeczna i przemiany prawa
karnego - La dfense sociale et les transformations du droit pnal156 - rodził się
wyraźny sprzeciw w obec tradycyjnych m etod stosowanych przez praw o karne
w walce z przestępczością. Osią tego sprzeciwu była tzw. obrona społeczna.

§ 9.3.1. Ruch obrony społecznej

Ruch obrony społecznej (La defense sociale) i jego tw órca, adw okat z Genui,
Filippo G ram atica, program ow o odrzucają pojęcie kary157. Karę mają zastąpić
środki obrony społecznej. G ram atica uważa, że państw o nie ma upraw nień do
w ym ierzania kary, może się jedynie bronić przed antyspołecznością. O bow iąz­
kiem państw a jest podjęcie działań mających na celu resocjalizację jednostki
o cechach antyspołecznych. Pojęcie „antyspołeczności” staje się centralnym
w doktrynie obrony społecznej. Subiektywna antyspołeczność sprawcy ma być
wystarczającą podstaw ą do zastosowania środków obrony społecznej.
Katalog środków obrony społecznej, mających zastąpić karę, możemy po­
znać m.in. na podstaw ie projektu kodeksu karnego - ustawy przeciwko anty­
społeczności (Legge control’ antisocialita) - dla Republiki Kuby, który został
opracow any w 1938 r. przez F. G ram atica158. Dzielą się one na środki główne,
dodatkow e i policyjne, a w ram ach tego podziału na: pozbawiające w olno­
ści, ograniczające wolność i majątkowe. Środki główne, pozbawiające w olno­
ści, to: umieszczenie w dom u pracy lub w kolonii rolnej, umieszczenie w dom u

155 Zob. E. Girardin: O prawie do karania, 1870.


156 M. Ancel uznaje A. Prinsa za twórcę pierwszej doktryny obrony społecznej.
157 F. Gramatica (ur. w 1901 r.) założył w 1945 r. ośrodek, którego celem było bada­
nie problematyki obrony społecznej. Od 1947 r. ośrodek ten, pod nazwą Centro Interna-
zionale di Studi di Difesa Sociale, jest międzynarodowym centrum ruchu obrony społecznej.
Zob. L. Tyszkiewicz: D oktryny i ruch „Obrony społecznej” we współczesnym prawie karnym,
Poznań 1968; J. Sawicki: O „nowej obronie społecznej”, „Państwo i Prawo” 1955, nr 1;
E.S. Rappaport: Siedmiolecie nowych doktryn „Obrony społecznej” w burżuazyjnym prawie
kryminalnym, „Państwo i Prawo” 1955, nr 1.
158 F. Gramatica jest również autorem projektu kodeksu karnego dla San Marino.
W 1954 r. został wprowadzony kodeks obrony społecznej na Grenlandii. Opracowany zo­
stał przez duńskiego prawnika, Vernera Goldshmita. Goldshmit wzorował się na projektach
Ferriego i Gramatica. Autorem projektu kodeksu obrony społecznej jest też Polak, prof. Ta­
deusz Grygier.
70 Część I. Podstawy filozoficzne

przystosowania, umieszczenie w reform atorium dla nieletnich. Środki główne


ograniczające wolność to m.in.: obowiązek świadczenia pracy dziennej, wol­
ność nadzorow ana, zakaz pobytu w gminie, zakaz uczęszczania do określonych
miejsc i ostrzeżenie publiczne, a z dodatkow ych wymienić można: zakaz piasto­
wania urzędów, w ykonywania zawodu lub pozbawienie praw rodzicielskich. Do
środków o charakterze majątkowym zaliczono grzywnę, kaucję i konfiskatę.
Należy zwrócić uwagę na fakt, że w kierunku tym, sięgnięcie po środki
obrony społecznej nie musi być poprzedzone popełnieniem przestępstwa. Przy­
kładow o, w edług art. 42 projektu kodeksu kubańskiego, środki te stosuje się
do osób uznanych za antyspołeczne. O uznaniu konkretnej osoby za antyspo­
łeczną miały decydować tzw. „wskaźniki subiektywnej antyspołeczności” - in-
dici di antisocialita. Tymi wskaźnikami miały być pewne ujemne zjawiska spo­
łeczne, uznaw ane za krym inogenne, np.: alkoholizm, prostytucja, próżniactw o
i włóczęgostwo.
Bez względu na stosunek do poszczególnych - proponow anych przez ruch
obrony społecznej - rozwiązań, dostrzec należy, iż ruch ten zwrócił uwagę na ko­
nieczność humanizacji prawa karnego i wyrugowania elementu „dolegliwości”
(celowego cierpienia) z arsenału stosowanych przez praw o karne środków. Pro­
pozycje zmierzające do rezygnacji z takich pojęć jak kara, przestępstwo i odpo­
wiedzialność oraz do zastąpienia prawa karnego prawem obrony społecznej nie
sprowadzają się jedynie do zmian terminologicznych. Tym samym ich realizacja,
w dającej się przewidzieć przyszłości, stoi pod wielkim znakiem zapytania.

§ 9.3.2. Ruch nowej obrony społecznej

Stanowisko reprezentow ane przez R Gramatica uchodzi za radykalne, natom iast


M. Ancel uważany jest za tw órcę i ideologa nurtu um iarkowanego, tzw. ruchu
nowej obrony społecznej - La defense sociale nouvelle]5\ Podobnie jak w przy­
padku ruchu obrony społecznej, główny nacisk kładzie się tu na resocjalizację,
przy pom ijaniu pozostałych celów kary. Resocjalizacja ma polegać na zmianach
świadomości sprawcy w kierunku zapewniającym bezpieczeństwo społeczeń­
stwu. Przestępca musi uświadamiać sobie, że popełnianie czynów karygodnych
zagraża nie tylko ogółowi, ale jest szkodliwe i dla niego. Ruch nowej obrony
społecznej nie żąda całkowitej rezygnacji z dotychczasowych m etod wypraco­
wanych przez praw o karne - jak czyni to kierunek radykalny, postuluje jednak
daleko idące zmiany. N aturalną konsekwencją prym atu resocjalizacji nad inny­
mi celami kary, jest żądanie rezygnacji z kary śmierci i kary dożywotniego p o ­
zbawienia wolności. N ow a obrona społeczna nie neguje podstaw ow ych zasad
współczesnego praw a karnego: nulla poena i nullum crimen sine lege.

159 M arc Ancel (ur. w 1902 r.) francuski karnista, prokurator i sędzia. Od 1947 r. zwią­
zany z ruchem obrony społecznej. W 1954 r. opublikował monografię pt. Nowa obrona spo­
łeczna. W 1966 r. zastąpił F. Gramatica na funkcji prezesa Stowarzyszenia Obrony Społecznej
- Societe Internationale de Defense Sociale (SIDS).
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 71

Trudno jest oprzeć się w rażeniu, że tylko dzięki ewolucji praw a karnego,
jego doskonaleniu i rzeczywistym osiągnięciom, możliwe jest jednoczesne upra­
wianie krytyki propozycji doktrynalnych i rozwiązań funkcjonujących w prak­
tyce w ym iaru sprawiedliwości. Tylko przekonanie o reform ow alności prawa
karnego nadaje sens postaw om kontestatorskim . W kontestacji praw a karnego
nie byłoby nic złego, gdyby nie przypadki totalnej negacji z pozycji bardzo w ąt­
pliw ych160.

§ 9.4. Ekonomiczne teorie kary i sprawiedliwość naprawcza

§ 9.4.1. W 1968 r. ukazał się artykuł „Crime and Punishm ent: an Economic
approach” autorstw a Gary S. Beckera161 i data ta jest powszechnie uznaw ana za
początek tzw. ekonomicznej teorii karnej (ekonomicznego podejścia do prze­
stępczości). Teoria ta wpisuje się w nurt ekonom icznego podejścia do prawa
w ogóle (am erykańska szkoła Law and Economics). Proponuje odrzucenie, jako
niepotrzebnego balastu, dogm atyki prawa karnego i jego klasycznych zasad,
na rzecz ekonom icznej analizy efektywności wymiaru sprawiedliwości karnej
- swoistego bilansu strat i zysków obliczanych w odniesieniu do zjawiska prze­
stępczości. Stosuje się ekonom iczny model ludzkich zachowań, zgodnie z któ­
rym każdy człowiek dokonując racjonalnych w yborów optymalizuje swoje za­
chowanie, tak aby maksymalizować osiągane zyski. W efekcie, jeżeli koszty
popełnienia przestępstw a wydają się być mniejsze niż zyski możliwe do osią­
gnięcia na skutek jego popełnienia, to człowiek decyduje się na to, by przestęp­
stwo popełnić (próbuje się tak wytłumaczyć zarów no popełnienie pierwsze­
go przestępstw a, jak i zjawisko recydywy)162. W ten sposób znajduje poniekąd
uzasadnienie teza, że każdego m ożna skorum pować, należy tylko zapropono­
wać odpow iednio wysoką łapówkę. Pytanie tylko, co wtedy, gdy w kalkula­
cji zysków i strat, niektórym ludziom zawsze będzie w ychodziło saldo ujem­
ne, ot chociażby dlatego, że wyżej cenią sobie tak nieekonom iczne kategorie,
jak „uczciwość” i „sum ienie” niż np. „roczny przychód n etto ” 163. Teoria ta siłą

160 Moim zdaniem, odpowiednim przykładem jest wystąpienie A. Krivine na Międzyna­


rodowym Kongresie Obrony Społecznej w 1971 r. Stwierdziła ona, że proces karania jest
niczym nieuzasadniony, a wobec absolutnej determinacji człowieka przez siły społeczne, nie
może być mowy o jakiejkolwiek winie i odpowiedzialności sprawców przestępstw.
161 Zob. G.S. Becker: Crime and Punishment: An Economic Approach, (w:) G.S. Becker,
W.M. Landes: Essays in the Economics o f Crime and Punishment, Nowy Jork 1974 (polskie
wydanie ukazało się w 1990 r.). Profesor Gary Becker, ur. 1930 r., jest ekonomistą, laureatem
Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii
,62 Zob. I. Ehrlich: Crime, Punishment, and the Market for Offences, „Journal of Econo­
mic Perspectives” 1996, vol. 10; K. Pawłusiewicz, B. Brożek: Prawo karne w świetle ekono­
micznej teorii prawa (Uwagi krytyczne), „Państwo i Prawo” 2002, nr 12; B. Szamota: Teo­
ria ekonomiczna przestępczości (Analiza krytyczna modelu wyboru zachowania przestępnego,
„Państwo i Prawo” 1992, nr 1.
161 Ekonomiczna teoria przestępczości zakłada, że wszyscy członkowie społeczeństwa są
do siebie podobni w aspekcie psychologicznym i społecznym.
72 Część I. Podstawy filozoficzne

rzeczy zawodzić musi w odniesieniu do kategorii przestępstw nieumyślnych


i tych, które są popełniane umyślnie nie z prem edytacji, a wyłącznie pod wpły­
wem emocji (we wskazanych przypadkach założenie racjonalnych w yborów po
prostu się nie sprawdza).
Teoria ta posługuje się modelowaniem ludzkich zachowań, ale nie siląc się na
obiektywizm, gdy czytam w artykule jednego z polskich pionierów tego ekono­
micznego podejścia, iż „ludzie wykształceni brzydzą się przestępstwam i z uży­
ciem przemocy, które są dom eną ludzi biednych”164, to moje neutralne nastawie­
nie natychm iast robi się sceptyczne i wyczulone na każdą „fałszywą nutę”.
Zaczynam też w ątpić w now atorstw o takiego ujęcia przypom inając sobie,
że już J. M akarew icz dokonyw ał obliczenia wymiernych strat pow odow anych
przez przestępstw a. Czyż nie dostrzeżemy też ekonom icznego podejścia do zja­
wiska przestępczości w historycznym już dzisiaj systemie kompozycji (m.in.
w form ie okupu płaconego w srebrnych m onetach - grzywnach - na rzecz
skrzywdzonego lub poszkodowanego)? O kategorii zysku w odniesieniu do
czynów zabronionych pisał Arystoteles, a i w polskiej literaturze praw a karnego
odnajdujem y wiele elem entów nawiązujących do „ekonom icznego podejścia”165.
Wydaje się, że form ułow any w tej teorii zarzut pod adresem klasycznego pra­
wa karnego, posługującego się jakoby „myśleniem intuicyjnym ”, którem u prze­
ciwstawia się m odel ekonom iczny bazujący na danych empirycznych, sam nie
wytrzymuje krytyki wobec powszechnie występującego deficytu tych właśnie
danych, bez których dochodzić musi do falsyfikacji każdego spekulatywnego
m odelu zjawiska przestępczości. Nie neguję możliwości opracow ania algoryt­
mów, które pozwalają szacować koszty przestępczości166, ani naw et ich uży­
teczności, ale wykorzystywanie ich dla oceny polityki kryminalnej jest niepo­
rozum ieniem . Tak jak nieporozum ieniem są podejm ow ane w tej teorii próby
przeliczania w artości ludzkiego życia na pieniądze. Wolę być uznany za nie-
nadążającego za postępem idealistę, twierdząc, iż każde ludzkie życie jest bez­
cenne, niż wpaść np. w pułapkę układania budżetu wym iaru sprawiedliwości
z uwzględnieniem param etru wartości życia pojedynczego człowieka. Pułapkę,
która prow adzi m.in. do ratow ania ludzkiego życia nie za wszelką cenę, ale wy­
łącznie po najmniejszych kosztach.
Jednak najpoważniejszy zarzut wobec ekonomicznej teorii kary dotyczy w ła­
śnie możliwości jej wykorzystania dla kształtowania polityki kryminalnej. Speł­
niając jej postulaty należałoby oczywiście zrezygnować z resocjalizacji i wycho­
wania jako zbyt kosztownych sposobów ograniczania przestępczości, a większość
środków przeznaczonych na prewencję i ściganie należałoby lokować w sferze
przestępczości intelektualnej, wyrządzającej miliardowe straty podm iotom go­
spodarczym przy jednoczesnym ograniczeniu (minimalizacji, a może wręcz re­
zygnacji) z finansowania zwalczania przestępczości skierowanej np. przeciwko

164J. Czabański: Ekonomiczne podejście do przestępczości, „Edukacja Prawnicza” 2005, nr 5.


165 Przegląd tych prac przedstawił T. Kaczmarek: Z rozważań nad ekonomiczną teorią
kary, „Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych” 2004, nr 2.
166 Według informacji KG Policji straty spowodowane przestępstwami w 2005 r. wyniosły
4 934 753 853 zł.
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 73

ludzkiemu życiu. Wybierając środki reakcji karnej wyłącznie na podstawie modelu


ekonomicznego być może należałoby też zrezygnować z wszelkich sankcji o cha­
rakterze pozamajątkowym - wszak wartość wszystkiego można podobno oszaco­
wać, więc i pozbawienia i ograniczenia wolności również, a ludzie motywowani
zyskiem łatwiej dokonają wyboru zachowania, gdy odstraszająco będzie działała
wysokość grzywny, a nie kary pozbawienia wolności. Pozostałyby nam tylko obok
kar majątkowych kary zastępcze na wypadek braku możliwości uiszczenia wyli­
czonej należności, a w perspektywie za popełnienie przestępstwa faktura zamiast
sądowego orzeczenia. Rozmiary tego opracowania nie pozwalają na pogłębioną
krytykę ekonomicznej teorii kary, ale mam nadzieję, że zaprezentowane argumen­
ty przynajmniej ostudzą zapał wielu jej bezkrytycznych zwolenników.

§ 9.4.2. N egow anie sensu kary spotykamy w jednym z najnowszych nurtów


współczesnej krym inologii i teori karnych, w tzw. sprawiedliwości naprawczej
(kompensacyjnej). Kwestionuje się też oczywiście samo ius puniendi przysługu­
jące państw u, w zamian proponując oddanie rozwiązania konfliktu (nazwywa-
nego klasycznie przestępstwem ) jego stronom : zamiast kary dyskurs i mediacja
między sprawcą i ofiarą167.
Restorative justice kładzie nacisk na dialog, na mediację, odw ołuje się do
zrozum ienia, współczucia, miłosierdzia, aktu skruchy i przebaczenia168. M ają to
być sposoby - nie now e przecież - na wyeliminowanie konfliktu między ludź­
mi, na w zrost poczucia bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania. Jednak błędem
jest wskazywanie na tzw. sprawiedliwość naprawczą jako m etodę alternatyw ną
dla klasycznych form wym iaru sprawiedliwości karnej. N aiwnością zaś i nie­
odpow iedzialnością jest żądanie pow rotu do wyłącznie w ew nątrzgrupow ych
(wspólnotowych) reakcji na czyny zabronione i czynienie z tego nowego para­
dygm atu w praw ie karnym . Już chociażby z tego pow odu, iż w arunkiem zacho­
wania przez restorative justice własnej tożsamości jest oparcie się na dobrow ol­
nym uczestnictwie stron konfliktu w procesie jego sanacji169.
Właściwe miejsce dla tego typu rozwiązań jest obok procesu karnego (nie
zamiast), w którym to sąd w imieniu państwa wymierza sprawcy czynu zabro­
nionego karę za popełnione przestępstwo (nie przeczy temu wprowadzenie me­
diacji do postępow ania karnego170). To miejsce jest np. w społecznościach lo­
kalnych albo zespołach pracowniczych, gdzie system udziału ofiary i sprawcy

167 Zob. N. Christie: Crime Control as Industry, Londyn 1994; idem Conflict as property,
„The British Journal of Criminology” 1977, nr 1.
168 O tym, że jest to współcześnie możliwe przekonuje kazus matki księdza Jerzego Po­
piełuszki i piosenkarki Eleni, które zdobyły się na przebaczenie zabójcom ich dzieci (za swą
postawę otrzymały medal św. Rity).
169 Zgodnie z art. 23a Kodeksu postępowania karnego: „Sąd, a w postępowaniu przy­
gotowawczym prokurator, może z inicjatywy lub za zgodą pokrzywdzonego i oskarżonego,
skierować sprawę do instytucji lub osoby godnej zaufania w celu przeprowadzenia postępo­
wania mediacyjnego między pokrzywdzonym i oskarżonym”.
170 Zob. W Zalewski: Mediacja w polskim prawie karnym, „Przegląd Sądowy” 2003,
nr 6 ; idem: Sprawiedliwość naprawcza. Początek ewolucji polskiego prawa karnego?, Gdańsk
2006.
74 Część I. Podstawy filozoficzne

w ostatecznym rozwiązaniu konfliktu jest możliwy do zrealizowania i wręcz


niezbędny M ożliwe są też środki reakcji, np. w postaci społecznych środków
wychowawczych (m.in. zobowiązanie do nieodpłatnej pracy na rzecz społecz­
ności lokalnej). Zapew ne też m odel proponow any przez restoratwe justice ma
większe szanse na sukces w odniesieniu do sprawców nieletnich, niż wtedy,
gdy spraw cą jest osoba dorosła. Sprawiedliwość naprawcza może pełnić waż­
ną funkcję w społeczeństwie obywatelskim171, jednak mówienie o jej przewadze
nad „systemem retrybutyw nym ” zupełnie niepotrzebnie zakłada konkurencję,
kolizję czy naw et konflikt między nimi zamiast pożądanego współistnienia.
Uważam, że naw et najbardziej atrakcyjne teoretycznie i naukow o m odele
nie mogą z dnia na dzień zastąpić m odelu obecnie funkcjonującego. W Polsce
co ok. 24 sekundy popełniane jest przestępstwo, co 10 godzin i 40 m inut jeden
człowiek zabija umyślnie drugiego, co 4 godziny i 22 min. zgwałcona zostaje
kobieta (zob. tabela 1) i reakcja musi być szybka, bez zwłoki dla w drażania, te­
stow ania i oceny skuteczności „alternatyw nych” m etod. N iecierpliw ość w dą­
żeniu do zmian o charakterze rewolucyjnym pow inna, jak sądzę, ustąpić cnocie
cierpliwego oczekiwania na efekty ewolucyjnych zmian w praw ie karnym. Tym
samym opow iadam się zdecydowanie zarów no przeciwko propozycjom zmie­
rzającym do w zrostu represyjności polskiego praw a karnego, jak i przeciwko
tym, które kierują nas w stronę liberalizacji przepisów i przebudow y system o­
wej odwołującej się do abolicjonizmu lub spraw dzonych wyłącznie teoretycz­
nie pom ysłów (np. propozycje prof. A. Bałandynowicza postulującego przyję­
cie za podstaw ę zmian w prawie karnym paradygm atu terapii społecznej).

Tabela 1. Zegar przestępczości w Polsce - Anno Domini 2006

Każde przestępstwo co 24 sekundy


Przestępstwo kryminalne co 35 sekund
Przestępstwo gospodarcze co 3 minuty i 36 sekund
Zabójstwo co 10 godzin i 44 minuty
Zgwałcenie co 4 godziny i 22 minuty
Uszkodzenie ciała co 35 minut i 20 sekund
Udział w bójce lub pobiciu co 36 minut i 40 sekund
Kradzież co 1 minutę i 48 sekund
Kradzież z włamaniem co 3 minuty
Rozbój co 15 minut
Łapownictwo co 2 godziny
Prowadzenie pojazdu co 2 minuty i 55 sekund
w stanie nietrzeźwości
Nieumyślne spowodowanie co 33 godziny i 25 minut
śmierci
Naruszenie nietykalności co 1 godzinę i 51 minut
Nadużycie władzy co 6 godzin i 19 minut
Kazirodztwo co 2 tygodnie
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych KG Policji, według stanu przestępstw
stwierdzonych na dzień 31 grudnia 2006 r.

171 W Polsce niewątpliwie największe zasługi na tym polu ma Polskie Centrum Mediacji.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 75

Jeżeli chodzi o najnowsze teorie karne, to w większości przypadków brak


dostatecznej perspektywy czasowej dla ich oceny. W noszą one wpraw dzie pe­
wien pow iew świeżości, nie wnosząc jednocześnie tak napraw dę wiele nowego
do nauk penalnych, ich użyteczność jest często wątpliwa, a nieraz brak jej zu­
pełnie (potrafią być przy tym szkodliwe). Co najwyżej wskazują na przesunię­
cie pewnych akcentów. Dająca się zauważyć fascynacja pomysłami N . Christie,
tzw. sprawiedliwością naprawczą (restoratwe justice), a nawet ekonomicznymi
teoriam i karnym i zapewne przem inie, jednak nie bez śladu - okruchy tych teo­
rii w zm ocnią fundam enty praw a karnego.

§ 10. Teorie kary w praktyce wymiaru sprawiedliwości


Teorie kary znajdują swoje odbicie w judykaturze i mają też wpływ na kształt ak­
tualnej polityki karnej. Już pobieżna analiza orzeczeń Sądu Najwyższego i sądów
apelacyjnych, dotyczących wymiaru kary na podstawie kodeksu karnego z 1969 r.
i z 1997 r., pozwala na wskazanie pewnych prawidłowości w tym zakresie.
Sąd Najwyższy uznaje, że kodeksowe ujęcie kary nie jest jednoznaczne w tym
sensie, że nie dekretuje tylko jednego nadrzędnego lub jednego wyłącznego
celu staw ianego karze. W w yroku z 12 marca 1970 r. SN wspom niał o dw o­
istym, represyjno-wychowawczym charakterze kary172. W w yroku z 8 czerwca
1971 r. SN wypowiedział się na tem at resocjalizacji oraz prewencji generalnej,
jako o zadaniach, które kara pow inna spełniać173. O tym, że kara ma zaspokajać
poczucie sprawiedliwości społecznej, przekonuje SN w wyroku z 16 czerwca
1971174. Konieczność wyważenia proporcji między celem ogólnoprewencyjnym
a celami, które kara ma osiągnąć w stosunku do skazanego (cele zapobiegaw­
cze i wychowawcze), została zaakcentowana w wyroku z 21 lipca 1976 r.175
W sposób pośredni, o kompensacyjnym celu reakcji karnej, wypowiedział się
SN w wyroku z 18 lutego 1975 r.l7‘
Stanowisko SN pokryw a się więc ze zdaniem doktryny, która uważa, że pol­
skie praw o karne, w wymiarze rzeczywistego ukształtowania środków reakcji
na czyn zabroniony, nawiązuje zarówno do idei odpłaty, jak i do koncepcji uty­
litarnych. O tym, że kara nie jest jedynie odpowiedzią na popełnione przestęp­
stwo, jego skw itow aniem , a spełniać pow iną także pewne postaw ione przed nią
zadania przekonuje w yrok SN z dnia 5 maja 1985 r., w którym czytamy: „Kara
bowiem, będąca wyłącznie równoważnikiem ujemnej treści przestępstwa, by­
łaby w tej sytuacji niczym innym jak tylko odwetem. Tymczasem spełnia ona
określone funkcje utylitarne i znajduje swój wyraz w indywidualnym oraz spo­
łecznym jej oddziaływ aniu”177.

172 IV KR 270/69, niepublikowany.


173 V KRN 155/71, OSNPG 1971, nr 12, poz. 231.
174IV KR 107/71, niepublikowany.
175 III KR 164/76, OSNPG 1977, nr 3, poz. 19.
176 III KR 197/74, OSNPG 1975, nr 7, poz. 68.
177 Rw 991/85, OSNKW 1986, nr 5-6, poz. 40.
76 Część I. Podstawy filozoficzne

§ 10.1. Społeczne odziaływanie kary w orzecznictwie


Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych

Sądy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że nie realizują w ym iaru spraw iedli­
wości w oderw aniu od otaczającej je rzeczywistości. Społeczna ocena ich funk­
cjonowania zależy w dużej mierze od tego, jak postrzegane są ferow ane przez
nie wyroki. Każdy skład sądzący powinien mieć na uwadze następujące słowa
wypow iedziane przez SN w wyroku z dnia 5 kw ietnia 1979 r.: „Sąd nie orzeka
w próżni, nie wym ierza kar w imię absolutnej sprawiedliwości, lecz czyni to dla
ochrony społeczeństwa przed przestępczością. Z tych względów społeczna oce­
na wym ierzonych kar nie może być obojętna dla sądu”178.
Sąd Najwyższy w ielokrotnie zwracał uwagę na to, że: „Względy na społecz­
ne oddziaływanie kary nie są równoznaczne z wymaganiem w ym ierzenia wy­
łącznie surowych kar. Oznaczają one jedynie potrzebę wym ierzenia takich kar,
które odpow iadają społecznemu poczuciu sprawiedliwości i tw orzą atm osferę
zaufania do obowiązującego systemu praw nego” 179. Zaspokajanie społecznego
poczucia sprawiedliwości nie może jednak polegać na zaspokajaniu restrykcyj­
nych upodobań części społeczeństwa. Prawo pow inno stosować środki racjo­
nalne, w granicach konieczności, gdyż kara nadm iernie surow a może wywołać
niezam ierzone współczucie dla sprawcy u innej części społeczeństw a180.
Jak trafnie podniósł Sąd Apelacyjny w Krakowie, wyraźnie nawiązując do
zaprezentow anej linii orzecznictwa: „Osiąganie celów ogólnoprewencyjnych
poprzez wykorzystywanie społecznego oddziaływania kary nie pow inno odby­
wać się kosztem sprawiedliwości. Wymierzanie kar zbyt surowych nie tylko nie
umacnia poszanow ania praw a, ufności w celowość przestrzegania norm praw ­
nych organizujących społeczeństwo ani zaufania do organów praw o realizują­
cych, ale naw et przeciwnie - może wywoływać m im ow olne współczucie społe­
czeństwa dla przestępcy zbyt surow o ukaranego”181.
Tylko kara przewidziana w ustawie oddziałuje na całe społeczeństw o. Kara
wym ierzona konkretnem u sprawcy za konkretne przestępstw o funkcji takiej
nie pełni. Jak słusznie zwrócił uwagę SN w wyroku z dnia 15 października
1982 r.: „Przez społeczne oddziaływanie kary - o którym m ow a w art. 50 § 1
i art. 73 § 2 k.k. - rozumieć należy wpływ, jaki kara w ym ierzona w konkret­
nym w ypadku może mieć na każdego, kto w jakikolwiek sposób dowiedział się
o przestępstw ie i zapadłym wyroku. Chodzi tu o wpływ, jaki orzeczona kara
pow inna wywrzeć w kierunku ugruntow ania w społeczeństwie praw idłow ych
ocen praw nych i stosow nego do tych ocen postępow ania, o potw ierdzenie
przekonania, że w walce z przestępczością zwycięża praw orządność, a sprawcy

1781 KR 25/79, niepublikowany.


179 Wyrok SN z dnia 10 października 1989 r., V KRN 249/89, OSNPG 1990, nr 4, poz. 29.
180 Zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 23 kwietnia 1998 r., II AKa 48/98,
KZS 1998, nr 4 -5 , poz. 49. Podobny pogląd SN wyraził w wyroku z dnia 4 lipca 1974 r.,
III KRN 33/74, OSNKW 1974, nr 11, poz. 201 (W. Wolter: Glosa do wyroku, „Państwo
i Prawo” 1975, nr 4, s. 178).
181 Wyrok z dnia 1 lutego 2001 r.; II AKa 3/01; KZS 2001, nr 2, poz. 22.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 77

są sprawiedliwie karani. W pływ ten orzeczona kara pow inna wywierać przede
wszystkim na środow isko spraw cy”"12.
Społeczne oddziaływanie kary bywa niestety rozumiane niekiedy wyłącz­
nie w kategoriach odwetu. Przykładem takiego podejścia było stanowisko Sądu
Apelacyjnego we Wrocławiu, zaprezentowane w wyroku z dnia 13 październi­
ka 1994 r.: „Zasadnicze znaczenie dla wymiaru kary winny mieć zatem stopień
zawinienia sprawcy oraz właściwa relacja pomiędzy charakterem popełnionego
przez niego przestępstwa, a wspomnianym społecznym poczuciem sprawiedliwo­
ści, którem u orzekana kara winna czynić zadość jako sprawiedliwa odpłata”183.
Bardzo interesujące stwierdzenie znalazło się natom iast w wyroku Sądu
Apelacyjnego w Krakowie z dnia 15 listopada 1995 r.184 Konstatacja, że „Obok
funkcji prewencyjnych kara spełnia też cele ekspiacyjne, to jest przez swą dole­
gliwość sprawia, że po jej odbyciu sprawca może czuć się uw olniony od cięża­
ru moralnej odpow iedzialności za wyrządzoną krzyw dę”, nawiązuje w pewien
sposób do psychologicznych teorii kary. Taki punkt widzenia jest rzadko spoty­
kany w publikow anym stanowisku judykatury.

§ 10.2. Teorie kary a polityka karna

Aktualna polityka karna w Polsce kreow ana jest m.in. w zaciszu gabinetów M i­
nisterstw a Sprawiedliwości, gdzie pod czujnym okiem A. Kryże przygotow yw a­
ne są projekty aktów praw nych; być może również w spółtw orzona jest przez
J. Kochanowskiego, który sprawia wrażenie, jakby od lat starał się organizować
zaplecze intelektualne dla pom ysłów Z. Ziobry (nie wychodząc z tej roli nawet
po wyborze na stanow isko Rzecznika Praw Obywatelskich) i wreszcie przez sa­
mego M inistra Sprawiedliwości, który w licznie udzielanych wywiadach i nie­
kończącym się korow odzie konferencji prasowych daje wyraz niew zruszone­
mu przekonaniu o wyższości teorii sprawiedliwościowych (odwetowych) nad
innymi teoriam i oraz swojego przekonania i opinii, zwłaszcza o konieczności
zwiększania poziom u represji poprzez surowsze kary i szerszy zakres krymina-
łizacji, nad wszelkimi innymi poglądami.
Realna siła praw a karnego kojarzona z surowością sankcji, negowanie d o ­
robku nauki praw a karnego i niezachwiane przekonanie o funkcji odstraszają­
cej kar prow adzą nas na skraj przepaści. Tak, kary faktycznie odstraszają, ich
wysokość, rodzaj oraz zakres penalizacji mają wpływ na poziom przestępczości.
Ci, którzy tw ierdzą inaczej nie mają racji. Nie mają też racji ci, którzy twierdzą,
że tylko nieuchronność kary ma moc powściągającą, a nie jej wysokość. Mylą
się jednak i ci, którzy wierzą lub tylko twierdzą, że wraz ze w zrostem zagro­
żenia karnego, wraz z w prow adzaniem surowszych kar, wraz z kryminalizacją

182 IV KR 249/82, OSNKW 1983, nr 6, poz. 41; zob. też wyrok SN z dnia 25 lutego 1981 r.,
V KRN 343/80, OSP 1981, nr 11, poz. 199.
113II AKr 316/94, „Prokuratura i Prawo” 1995, nr 6, poz. 21.
,M II AKr 279/95, KZS 1995, nr 12, poz. 12.
78 Część I. Podstawy filozoficzne

zachowań dotychczas nie zabronionych uda się, proporcjonalnie do zaangażo­


wanych sił i środków ograniczyć poziom przestępczości.
Takiej prostej zależności, możliwej do wykorzystania bez względu na ak­
tualny poziom przestępczości i towarzyszącej mu represji, po prostu nie ma.
M ożna to wykazać za pom ocą odpow iednich algorytm ów i obliczeń, uwzględ­
niających dane z zakresu statystyki kryminalnej, ale wiedział już o tym, ponad
250 lat tem u, M onteskiusz, gdy w swym najsławniejszym dziele O duchu praw
pisał: „Doświadczenie poucza, iż w krajach, w których kary są łagodne, działa­
ją one na obywateli tak samo jak gdzie indziej wielkie.
Daje się uczuć w państwie jakieś niedomaganie, rząd gw ałtow ny stara się je
napraw ić od razu; zamiast troszczyć się o wykonywanie daw nych praw nazna­
cza okrutną karę, która z miejsca powściąga zło. Ale w ten sposób zużywa się
sprężynę rządu, w yobraźnia oswaja się z tą wielką karą, jak oswoiła się z mniej­
szą; że zaś obaw a przed ową mniejszą zmaleje, trzeba niebawem rozciągnąć
większą na wszystkie wypadki. Rozboje na gościńcach były w niektórych pań­
stwach pospolite; chciano im zapobiec: wymyślono łamanie kołem , które po­
wściągnęło je na jakiś czas. Później zaczęto jak w przódy rabować na gościńcach.
[...] N ie trzeba wieść ludzi krańcowym i drogami: trzeba oszczędnie obchodzić
się ze środkam i, jakie natura nam daje do prow adzenia ich. N iech kto zbada
przyczynę wszelkiego skażenia; ujrzy, iż tkwi ona w bezkarności zbrodni, a nie
w um iarkow aniu k a r”185.
A rtykułow ane współcześnie w Polsce głosy za przywróceniem kary śmierci
(m.in. przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i M inistra Sprawiedliwości Z bi­
gniewa Z iobrę), jeżeli naw et nie odwołują się bezpośrednio do teorii Kanta
i Hegla, to właśnie z nich czerpią przekonanie, iż kara śmierci jest adekw at­
ną reakcją karną na zabójstwo. Zauważalna w śród tych, którzy mają obecnie
wpływ na kształt polskiej polityki karnej, postawa wojującego retrybutywizm u
i występujący u niektórych decydentów syndrom inkw izytora, musiały zaow o­
cować tw ierdzeniem , że sprawcę przestępstwa należy pozbawić tego dokładnie
dobra, w jakie jego czyn był wymierzony (tzw. aspekt jakościowy odpłaty).
Znam ienne jest przy tym stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, dr. Ja­
nusza Kochanowskiego, notabene również zwolennika kary śm ierci1"6, który za­
prezentow ał i poddał niejako pod publiczną dyskusję „10 zasad odpow iedzial­
ności karnej” w brzmieniu:
„1. Potrzeba kary za wyrządzone zło i praw o do bycia odpow iedzialnym
jest fundam entalnym praw em naturalnym , którego pogwałcenie narusza
wszystkie m oralne upraw nienia i obowiązki.
2. Trzeba, aby zło podlegało karze (sprawiedliwość retrybutyw na), a narusza­
jący ład nie osiągali z tego korzyści ze szkodą dla tych, którzy przestrzegają
uznawanych norm (sprawiedliwość dystrybutywna).

185 Monteskiusz: O duchu praw, Kęty 1997, s. 79.


186 Nie stanowi to wprawdzie żadnej formalnej przesłanki negatywnej do pełnienia funk­
cji RPO, wydaje się jednak, że jest to co najmniej sytuacja niezręczna, gdy Rzecznik Praw
Obywatelskich jest za wieszaniem obywateli w imieniu prawa.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 79

3. Zagrożenie karą, jej wymierzanie oraz wykonanie to wyraz potępienia wy­


rządzonego zła i potw ierdzenie prawom ocności naruszonych przez prze­
stępstw o reguł.
4. Potępienie zła (przez wym ierzoną karę) jest wyrazem społecznej solidarno­
ści z niew inną ofiarą przestępstwa, która w ten sposób uzyskuje m oralną
satysfakcję za w yrządzoną jej krzywdę.
5. M ożliwość ponoszenia odpowiedzialności stanowi o godności człowieka;
wym iar kary, będąc wyrazem uznania tej odpowiedzialności, potw ierdza
godność sprawcy jako istoty ludzkiej, a jej wykonanie przywraca mu utra­
cony status pełnopraw nego członka społeczeństwa.
6. W arunkiem uznania tej godności człowieka jest, aby jej podm iotem był je­
dynie ten, kto ma rzeczywistą możność bycia odpowiedzialnym , tzn. jest
człowiekiem norm alnym i odpow iednio dojrzałym. N atom iast gwarancją
jego wolności jest ponoszenie odpowiedzialności w granicach spoczywają­
cych nań pow inności i możliwości działania oraz jedynie do granic indywi­
dualnej możliwości przewidywania następstw swojego zachowania.
7. Gwarancją zarów no godności, jak i wolności sprawcy jest proporcjonal­
ność kary do wagi skutku i ciężaru przestępstwa. Proporcjonalność może
być przekroczona jedynie pod warunkiem zawinienia w ielokrotnego lub
pow rotnego przestępstwa oraz nagminności jego popełnienia.
8. Szczególny rodzaj naruszonego przez sprawcę obowiązku oraz uprzywile­
jow ana pozycja społeczna stanowią okoliczności zwiększające stopień za­
w inienia i ciężaru popełnionego czynu.
9. Sprawiedliwy wym iar kary ma pierwszeństwo przed jej celami utylitarny­
mi, a cele społeczne przed tymi, jakie ma ona osiągnąć w stosunku do ska­
zanego.
10. Cele resocjalizacyjne kary mogą być realizowane jedynie w granicach kary
sprawiedliwej (i w fazie jej wykonania) w stosunku do osób, które tego po­
trzebują, nadają się do resocjalizacji oraz wyraziły na nią zgodę” 187.
W edług deklaracji samego autora, zasady te zostały sform ułow ane przez
zdeklarow anego retrybutywistę. N aw et bez tej informacji, lektura tych dzie­
sięciu zasad nie pozostaw ia żadnych wątpliwości: w zasadzie nic nowego pod
słońcem - praw ie wszystko co zostało w nich sform ułow ane - wcześniej już
pow iedziano, a większość z tego bez trudu odnajdziemy w prezentow anym
w tym opracow aniu, skrótow ym z konieczności, przedstawieniu teorii kar­
nych Kanta i Hegla. Przykładowo: zasada 3. odpow iada tw ierdzeniom Hegla
o tym, że przestępstw o manifestuje wolę jednostkową, kara manifestuje wolę
powszechną, a jej wymierzenie jest konieczne dla restytucji naruszonego prawa
(heglowska triada - negacja przestępstwa przez karę prowadzi do afirmacji po­
rządku); zasada 5. brzmi niemal jak heglowskie przekonanie, że tylko ukaranie
pozwala uznać godność i podm iotowość sprawcy; zasada 7. uznająca karę m.in.
jako gwarancję wolności odwołuje się w prost do poglądów Kanta. Trudno więc

187 J. Kochanowski: 10 zasad odpowiedzialności karnej, „Ius et Lex” 2006, nr 1 (vol. IV),
s. 195.
80 Część I. Podstawy filozoficzne

prowadzić dyskurs z J. Kochanowskim, bo w istocie swej sprowadzałby się on


do dyskursu z dw om a największymi przedstawicielami niemieckiego idealizmu.
Dodać mogę jedynie, że opublikowanie tych zasad potw ierdza moją tezę o tym,
że historyczne teorie karne (w szczególności Kanta i Hegla) są nieprzemijającym
punktem odniesienia dla współczesnych rozważań nad filozofią praw a karnego
i jednocześnie stanowi ono ostrzeżenie przed bezkrytycznym przyjmowaniem
z dorobku wielkich filozofów tych twierdzeń, które nie przeszły testu trafno­
ści, przydatności i aktualności wobec osiągnięć i dorobku nauk penalnych, p o ­
czynionych w ciągu ostatniego stulecia. Nie można za fundam ent i założenia
podstaw ow e, za wytyczne wręcz dla konstruow ania instytucji i przepisów ko­
deksu karnego w XXI wieku (w odniesieniu do kodyfikacji nowej albo reko-
dyfikacji Kodeksu karnego z 1997 r.) przyjmować pewnych założeń ogólnych
sform ułow anych dwa wieki tem u 188. Już choćby dlatego, że dzisiaj kara nie jest
wyłącznym środkiem reakcji karnej na popełnione przestępstwo. W dziewięciu
z dziesięciu zasad m owa jest wyłącznie o karze, a i w tej jednej pozostałej nie ma
mowy o sankcjach niebędących karą. Być może jest jakieś wytłum aczenie tego
faktu, niemniej jest on bardzo symptomatyczny.
W praktyce 10 zasad ma jedynie legitymizować (uzasadniać i uspraw iedli­
wiać zwiększenie poziom u represyjności praw a karnego: coraz bardziej surowe
zagrożenia karne oraz coraz większa liczba typów czynów zabronionych w yni­
kająca z poszerzania zakresu penalizacji ludzkich zachowań). N ie jest możliwy
racjonalny dyskurs z propozycjami konkretnych rozwiązań kryjących się za 10
zasadami RPO wtedy, gdy nie tylko abolicjoniści bądź zwolennicy liberalizacji
polskiego praw a karnego, ale po prostu każdy kto nie zgadza się z tymi p ro ­
pozycjami, a więc i ci, którzy są za utrzymaniem naruszanego ostatnio status
quo (przeciw łagodzeniu i przeciw zaostrzaniu prawa karnego w kształcie usta­
lonym w 1997 r.) jest traktow any jako członek „frontu obrony przestępców ”.
D odatkow o praw nik karnista, w retoryce dzisiejszych włodarzy polityki krym i­
nalnej, to najczęściej po prostu reprezentant łże-elity III RP.
Stało się tak po tym, jak prem ier RP, Jarosław Kaczyński w swoim wystą­
pieniu sejmowym w dniu 16 lutego 2006 r. stwierdził: „Stanęła tutaj do walki
w zwartym ordynku łże-elita III RP. M amy znów odtwarzający się front obrony
przestępców, który wściekle atakuje m inistra Ziobro. I my nie pozwolimy, by
front obrony przestępców zwyciężył”. Słowa te zostały skierow ane do tych,
którzy „podpisują się pod różnego rodzaju deklaracjam i”. Stało się to po rezy­
gnacji w dniu 2 lutego 2006 r. z prac w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego
wszystkich jej członków. Setki przedstawicieli nauki praw a, a zwłaszcza p ra­
wa karnego zaprotestow ało w tedy przeciwko działaniom i planom m inistra
sprawiedliwości. Sform ułow ano apel o treści: „My, niżej podpisani przedsta­
wiciele środow isk prawniczych, wyrażamy głębokie zaniepokojenie zarów no
form ą, jak i treścią zmian w prow adzanych w praw ie karnym i wym iarze spra­
wiedliwości. W naszym przekonaniu działania te ignorują rzeczywistą sytuację
w kraju, a także dorobek nauki - w prow adzają opinię publiczną w błąd, są

18,1 Tak proponuje J. Kochanowski, zob. „Rzeczpospolita” z dnia 25 lipca 2006 r.


§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 81

uzasadniane demagogicznie, a w efekcie psują prawo i naruszają zasady dem o­


kratycznego państwa prawnego. Ich konsekwencją będzie nie tylko naruszanie
elem entarnych praw obywateli, ale także znaczny wzrost poczucia zagrożenia,
a w perspektywie kilkuletniej rzeczywisty wzrost przestępczości. [...] W XXI
w e k u nie da się rozwiązywać poważnych problem ów społecznych, ignorując
dorobek nauki. Nie mamy wątpliwości co do tego, że nasz apel nie wpłynie na
stanowisko władz. Jednak naszym obywatelskim obowiązkiem zgodnym ze spo­
łeczną rolą praw nika jest w tej sytuacji zgłosić swój zdecydowany sprzeciw”.
Według M inistra Sprawiedliwości stanowisko polskiej nauki praw a karne­
go było em ocjonalne i wyrażone jedynie w obronie własnego, podobno zagro­
żonego interesu (niestety nikt nie wie, na czym ten „interes” miałby polegać).
W konsekwencji nie dziwiło już naw et stwierdzenie o „pustce intelektualnej”,
którą odczuwałby minister, opierając się na ludziach, którzy się pod apelem
podpisali (w ten sposób wyklucza on z góry jakikolwiek dyskurs z przedstaw i­
cielami nauki praw a karnego)189. Jako aktywny członek frontu obrony przestęp­
ców mam jednak nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy o kształcie polityki karnej
nie będą decydowały wyłącznie uprzedzenia i nieznoszące sprzeciwu przekona­
nia o własnej racji.
Obecnie na pew no trudno uznać za realizowaną uchwałę Senatu z dnia
3 czerwca 2004 r. w sprawie polityki karnej w Polsce, w której czytamy m.in.:
.D ram atyczna jest sytuacja w zakładach karnych, gdzie ogrom ne przeludnienie
uniemożliwia działalność resocjalizacyjną, kierując cały wysiłek służby więzien­
nej na zapew nienie spokoju i bezpieczeństwa osadzonych i personelu. Kom­
prom itacją państw a grozi istniejąca sytuacja, gdy około 25 tys. skazanych na
karę pozbaw ienia wolności z różnych przyczyn nie odbywa tej kary, a których
w razie ustąpienia tych przyczyn nie pomieściłyby istniejące zakłady karne.
[...] N ow a polityka karna pow inna być oparta na idei sprawiedliwości napraw ­
czej, zgodnie z którą postępow anie karne nie koncentruje się na odwecie, lecz
zmierza do zadośćuczynienia pokrzywdzonem u i społeczności oraz do popra­
wy sprawcy. [...] Konieczne jest podjęcie i systematyczne prow adzenie, adre­
sowanych do szerokiego kręgu odbiorców, intensywnych działań inform acyj­
nych mających na celu przełam anie stereotypowych przekonań społeczeństwa,
że skuteczne zwalczanie przestępczości wymaga zwiększenia represyjności ka­
rania, a w szczególności szerokiego stosowania tymczasowego aresztowania
i długoterm inow ych kar pozbawienia wolności. Należy propagow ać w nich
ideę sprawiedliwości naprawczej i system środków probacyjnych”.
Uchwała realizowana nie jest, natom iast jest coraz bardziej aktualna: w ko­
lejce do więzienia czeka już nie 25 tys., a ponad 40 tys. skazanych, zamiast
sprawiedliwości naprawczej głoszone są hasła sprawiedliwości retrybutywnej,
a w przedstawionych na stronie M inisterstwa Sprawiedliwości założeniach re­
formy praw a karnego czytamy, iż prowadzeniu racjonalnej polityki karnej prze­
szkadzają m.in. kodyfikacje karne z roku 1997 r., które ponoć „doprowadziły

,w Zob. Profesorowie prawa o Ziobro: PRL wraca, „Gazeta Wyborcza” z dnia 11 lutego
2006.
82 Część I. Podstawy filozoficzne

do nadm iernego złagodzenia odpowiedzialności karnej”. Swoistym preludium


aktualnej polityki karnej była nowelizacja Kodeksu karnego z dnia 27 lipca
2005 r., która w prow adziła m.in. niezgodne z Konstytucją, o czym jestem głę­
boko przekonany1*0, sztywne sankcje za zabójstwo w typie kwalifikowanym,
brak możliwości zatarcia skazania w przypadku skazanych za przestępstw a sek­
sualne, jeżeli pokrzyw dzonym był małoletni poniżej 15 lat oraz drastyczne za­
ostrzenia zagrożeń karnych w przypadku kilku typów czynów zabronionych
(m.in. w art. 197, 200 i 202 k.k.).
Lektura najnowszych propozycji zmian w Kodeksie karnym , zmian przygo­
towanych w zaciszu m inisterialnych gabinetów - bez jakichkolwiek konsulta­
cji ze środow iskiem akadem ickim, napaw a mnie przerażeniem . W prow adze­
nie możliwości odpowiedzialności nieletnich za wszystkie zbrodnie i wybrane
występki bez ograniczeń w stosowanych sankcjach, koniecznych ze względu
no oczywiste różnice miedzy nieletnimi i dorosłymi w zakresie tzw. podm io­
towej zdolności do zawinienia, m ajstrowanie przy konstrukcji obrony koniecz­
nej i uczynienie niekaralnym ekscesu związanego z wdarciem się do dom u,
ogródka czy sam ochodu, drastyczne podniesienie dolnych i górnych zagrożeń
w przypadku kilkudziesięciu typów czynów zabronionych (m.in. do 8 lat p o ­
zbawienia wolności za nieumyślne spow odow anie śmierci), przekraczając tym
samym granice konieczności wynikające z art. 31 ust. 3 Konstytucji, to tylko
kilka przykładów tej nowelizacji, która po wejściu w życie uczyni polski kodeks
karny najbardziej represyjnym w krajach w spólnoty europejskiej, naw et bio­
rąc pod uwagę ostatnie kilkadziesiąt lat. O absurdalności niektórych propozycji
niech świadczy pomysł w prow adzenia karalności (do 5 lat pozbawienia w olno­
ści) za przygotow anie do przestępstwa z art. 200 § 1 Kodeksu karnego (sic!).
Constitutio Criminalis na miarę XXI wieku.
W październiku 2004 r. Zbigniew Z iobro oskarżył Policję i Prokuraturę
0 fałszowanie statystyk przestępczości, które w żaden sposób nie chciały p o ­
twierdzić tezy, głoszonej przez zw olenników kary śm iercim, iż liczba zabójstw
w Polsce gw ałtow nie rośnie. Jaki jest faktyczny poziom przestępczości, czy uza­
sadnia on nowelizację kodeksu karnego w kierunku kar drakońskich? Zdecy­
dowanie nie. Liczba przestępstw spada, rośnie też w spółczynnik w ykryw alno­
ści. Dane dotyczące liczby stwierdzonych przestępstw ogółem, wykrywalności
1 liczby zabójstw, zgwałcenia i kradzieży, w ostatnich kilkunastu latach, zostały
przedstaw ione w tabeli 2 i na wykresie 1. Zwiększanie poziom u represji w ob­
liczu zmniejszającego się poziom u przestępczości jest nieracjonalne.

1,0 Zarówno skargę związaną z niekonstytucyjnością art. 148 § 2 k.k., jak i rozporządze­
nia dopuszczającego umieszczenie skazanych w warunkach, w których powierzchnia celi na
jedną osobę wynosi mniej niż 3 m2wycofał z Trybunału Konstytucyjnego nowy Rzecznik Praw
Obywatelskich, dr J. Kochanowski, reprezentujący w tym zakresie nie prawa obywatelskie -
jak sądzę, ale ewidentnie stanowisko władzy wykonawczej - Ministra Sprawiedliwości.
191 PiS, Samoobrona i LPR należą do tzw. partii stryczka. W październiku 2004 r. Sejm,
stosunkiem głosów 198 do 195 odrzucił projekt PiS przywracający w Polsce karę śmierci.
Zob. J. Potulski: Powrót kary głównej? Prawnokarna analiza projektu nr 33 2 UW, „Gdańskie
Studia Prawnicze” 2005, nr 14.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 83

Chciałoby się pow tórzyć za Beccarią: „Im bardziej kary stają się okrutne,
tym bardziej tw ardnieją dusze ludzkie. Zawsze po stu latach okrutnego kara­
nia łam anie kołem nie więcej przejmuje strachem niż poprzednio więzienie.
Dla osiągnięcia celów kary wystarcza, by zło (dolegliwość), jakie ona za sobą
pociąga, przewyższało korzyści osiągane przez popełnienie przestępstw a, a ta
przewaga zła pow inna obejmować i nieuchronność kary, i utratę dobra, które
uzyskano by w skutek popełnienia przestępstwa. Wszystko, co jest ponad to, jest
tedy zbędne, a więc jest aktem tyranii” 1'12.
Tabela 2. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1989-2006

Liczba Na 100 tys. Wykrywalność Zabój­ Zgwał­ Kra­


Rok cenia dzieże
przestępstw ludności ogółem % stwa

| 1989 547 589 1442 55,0 556 1 660 323 710

| 1990 883 346 2317 40,0 730 1 840 591 044

1991 866 095 2264 48,3 971 1 921 506 989

1992 881 076 2296 53,1 989 1 919 468 251

[ 1993 852 507 2216 53,5 1 106 1 976 448 427

I 1994 906 157 2351 54,2 1 160 2 039 484 807

1995 974 941 2526 54,2 1 134 2 267 516 501

| 1996 897 751 2324 54,4 1 134 1 985 463 182

[ 1997 992 373 2567 53,5 1 093 2 260 508 385

j 1998 1 073 042 2775 50,5 1 072 2 174 566 827

1999 1 121 545 2901 45,0 1 048 2 029 612 772

| 2000 1 266 910 3278 47,8 1 269 2 399 674 632


1 269 927 640 516
i 2001 3597 53,8 1 325 2 339
(1 390 089)*
1 259 775 619 445
2002 3635 54,9 1 188 2 345
(1 404 229)
1 315 680** 1 039 2 322 630 797
; 2003 3799 55,2
(1 466 643)
1 302 614 605 677
! 2004 3785 56,2 980 2 176
(1 461 217)
1 201 294
2005 3616 58,6 837 1 987 545 164
(1 379 962)
2006 1 287 918*** 3377 62,4 816 2 001 454 471

* Z dniem 15 grudnia 2000 r., w związku z brzmieniem art. 178a k.k., prowadzenie po­
jazdów w stanie nietrzeźwości stało się przestępstwem
** W nawiasach podano dane łącznie z przestępstwami z art. 178a k.k.
*** Łącznie z przestępstwami z art.l7 8 a k.k.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych KG Policji i Rocznika Statystycznego GUS.

m C. Beccaria: O przestępstwach. . s. 139-140.


84 Część I. Podstawy filozoficzne

1 500 000
1 400 000
1 300 000
1 200 000
1 100 000
1 000 000
900 000 -
800 000 -
700 000 "
600 000 -
500 000 -
0)°P.\ b'P>N \ oP^ orf* opf \ 0?)S n'* pN
c->
r>JO oN cC
JV cv> CV>
t \> t \ f \> \ o?> V v V V V V V
Wykres 1. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1900-2006 (w liczbach)
Źródło: Opracowanie własne.

§ 10.3. Podsumowanie

Trudno - przynajm niej częściowo - nie zgodzić się ze stw ierdzeniem W. W ol­
tera, iż „O ngiś bardzo wielkie znaczenie teoryj karnych, które wysuwały się
na czoło zagadnień praw a karnego, zm alało z postępem czasu” 193. Przekonują
o tym jednak nie tyle spekulacje na tem at m ożliwego, pozytyw nego oddziały­
w ania tych teorii, co obserwacja rzeczywistości. W podręcznikach praw a kar­
nego zagadnienia racjonalizacji kary sprow adzone zostały do m inim um . Brak
opracow ań z zakresu filozofii praw a karnego. Wydaje się, że przynajmniej
w pewnej m ierze był to efekt program ow ego odrzucania pom ostu między d o ­
robkiem nauk penalnych przed zm ianą ustroju w Polsce po II wojnie światowej
a późniejszą nauką praw a karnego.
K atastrofalny w ręcz w pływ na polskie praw o karne wywarła ideologia ko­
munistyczna i filozofia marksistowska194. N ow ożytne teorie karne zostały uznane
za wrogie dla ludu oraz reakcyjne i nieludzkie195, a po 1950 r. nikt już nie wykładał
filozofii praw a z uniwersyteckich katedr. Anzelm Feuerbach był nazywany teo­
retykiem burżuazyjnym, a w prezentacji poglądów filozoficznych Hegla i Kanta
najważniejsze było stwierdzenie, że „Teorie te zostały ostro skrytykowane przez
M arksa”196. N ie był to jedynie krótki epizod lat stalinowskich. Świadczą o tym

193 W. Wolter: Zarys systemu prawa..., Kraków 1934, s. 25.


194 Niewątpliwy, negatywny wpływ doktryny radzieckiej nie został do tej pory oszacowa­
ny. Przyczynkiem jedynie jest artykuł W. M ąciora: Negatywny w pływ marksizmu na polską
naukę prawa karnego, „Palestra” 1990, nr 8-9, s. 19 i n.
195 Zob. B.S. Utiewski: Historia prawa karnego państw butżuazyjnych, Warszawa 1952, s. 7 i 33.
1961. Andrejew, L. Lernell, J. Sawicki: Prawo karne Polski Ludowej, t. I, Warszawa 1954,
s. 53-54.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 85

m.in. następujące słowa M . Szerera z 1964 r.: „Nie sądzę m ianowicie, by po


zagłębianiu się w dzieje rozwojowe przestępstwa czy kary m ożna było obiecy­
wać sobie ważną pom oc w poznaw aniu, na czym w dzisiejszych w arunkach Pol­
ski Ludowej polega istota walki z przestępczością i jaki jest cel kary jako broni
w tej walce. Rewolucja to przerw anie ciągłości, to przejście na świadome tw o­
rzenie nowej nadbudow y”197.
N aw et jeżeli sam spór teorii karnych należy już do historii, to ich studio­
wanie i znajomość nadal jest w arunkiem praw idłow ego rozum ienia i stosowa­
nia prawa karnego. Teorie karne, należąc do podstaw ow ych zagadnień filozofii
prawa karnego, nie mogą być rozpatryw ane wyłącznie z perspektywy histo­
rycznej już chociażby dlatego, że wskazują na cele i funkcje kary. Są drogow ska­
zem dla ustaw odaw cy i wym iaru sprawiedliwości. M ają związek ze sposoba­
mi zwalczania i zapobiegania przestępczości. Bez wykorzystania ich dorobku
będą coraz częściej pojawiać się absurdalne i populistyczne propozycje na mia­
rę w prow adzenia ciężkich robót albo agentury do służb penitencjarnych, czy
naw et wypowiedzi akceptujące karę śmierci i jej przywrócenie do polskiego
systemu praw a karnego.
Jeżeli studia prawnicze bez filozofii prawa są jak kwiat odcięty od korzeni,
to tym bardziej nauka praw a karnego nie może odcinać się od swych filzoficz-
nych podstaw 198. Parafrazując znaną maksymę Cycerona, m ożna chyba pow ie­
dzieć, że ich znajomość nie jest wprawdzie przedm iotem chluby, lecz ich nie­
znajomość przynosi wstyd.

197 M. Szerer: Karanie..., s. 19.


IW Por. M. Szyszkowska: Zarys filozofii prawa, Białystok 1996, s. 19.
Część II
PODSTAWY HISTORYCZNE

Dział I. Historia kary

P oznanie genezy i prześledzenie ewolucji kary jest jedynym sposobem uzy­


skania wiedzy niezbędnej do rozwiązywania współczesnych problem ów
związanych ze stanowieniem , wymierzaniem i wykonywaniem kar oraz innych
środków reakcji karnej (np. środków karnych i zabezpieczających). Jednak do­
piero wiek XIX przyniósł głębsze zainteresowanie historią kary. Stało się jasne,
że tylko poznanie historii kary umożliwia pełne zrozumienie jej istoty i daje klucz
do zrozumienia linii rozwojowej prawa karnego. Współczesne praw o karne nie
pojawiło się nagle jak deus ex machina, a jego początki sięgają zemsty krwawej.
W polskiej nauce praw a karnego, której początki należy umieścić dopiero w tym
właśnie okresie, prekursorem badań historycznych nad karą był autor pierwsze­
go systematycznego w ykładu praw a karnego Romuald H u b e199.

§ 11. Geneza i ewolucja kary

§ 11.1. Z e m sta krwawa

Jedną z wielu teorii tłumaczących powstanie (genezę) kary jest teoria zemsty.
W edług przedstawicieli jednego z jej nurtów, to zemsta indywidualna, np. w ła­
dza ojca rodziny (pater familias), dała początek karze kryminalnej. Poglądy te
reprezentow ał m.in. J. H aytler200. Przykładem zemsty indywidualnej (prywat­
nej) może być zachowanie męża, który niewierną żonę mógł wychłostać i nagą
przepędzić przez całą wieś, obciąć jej włosy, pozbawić nosa lub naw et zabić, np.
topiąc w bagnie.
W edług innych (M akarewicz, M akowski) źródłem państwowej kary insty­
tucjonalnej była zemsta publiczna (vindicta publica). M akowski wiązał genezę
kary z uczuciem gniewu przekształconego w zemstę. Według J. M akarewicza
naw et w najbardziej odległych czasach podm iotem stosującym karę nie była
jednostka, tylko pew na grupa. Zem sta pryw atna była jedynie surogatem kary

199 Zob. R. Hube: Pokora podług praw polskich i czeskich, Themis Polska 1829, t. VI,
s. 287 i n.; idem: Wróżba, wróżda i pokora, „Ateneum” 1884, t. III, s. 477 i n.
200 J. Haytler: U źródeł prawa karnego, Warszawa 1934.
§1 1 . Geneza i ewolucja kary 87

i nie w yprzedzała ona zemsty publicznej (społecznej), lecz istniała z nią rów no­
legle, w tym samym czasie. W. Maisel wspom ina też, że w społeczeństwie feu­
dalnym funkcjonow ała obok zemsty rycerskiej tzw. zemsta plebejska201.
W czasach najdawniejszych, jeszcze przed powstaniem organizm ów pań­
stwowych, trzecią możliwą form ą reakcji karnej było sądow nictw o sakralne
spraw ow ane przez kapłanów. Wskazane trzy typy reakcji karnej odpow iadały
naruszeniom bądź 1) interesu najsilniejszego członka grupy, bądź 2) norm uzna­
wanych przez daną społeczność lub 3) zasad związanych z kultem religijnym.
Zem sta publiczna polegała najczęściej na 1) bezpośrednim uśm ierceniu jed­
nostki (kara definitywna), która naruszyła pewne norm y lub na 2) wyklucze­
niu jej ze społeczności, tj. wygnaniu połączonym np. ze zburzeniem jej domu
(kara losowa). W ygnanie i wyjęcie spod prawa (banicja) prow adziło zwykle do
śmierci wobec niemożliwości przeżycia poza społecznością. N aw et jeżeli tak się
nie stało, to i tak żona banity uważana była za wdow ę, a jego dzieci za sieroty.
Te dwie, wyżej wymienione formy zemsty publicznej najczęściej występowały
równolegle - brak wystarczających podstaw do uznania, że w ygnanie było for­
mą wcześniejszą202.
Najstarszy przekaz o zemście krwawej na ziemiach polskich pochodzi z prze­
łomu VI i VII w.
Pierw otna zemsta krw aw a (Blutrache) bywa słusznie nazywana pom stą
krwawą, krewniaczą lub rodow ą, gdyż najczęściej stawały przeciwko sobie nie
jednostki, ale kierow ane solidarnością całe rody, a wynikiem konfrontacji była
śmierć wielu osób. Pomstę cechowała odpowiedzialność zbiorow a (nie wyłą­
czając kobiet i dzieci), brak ograniczenia w czasie (obowiązek zemsty przecho­
dził z ojca na syna) i brak proporcjonalności kary do w yrządzonego zła przez
sprawcę. Zem sta rodow a niewiele się różniła od wojny i często do niej prow a­
dziła. Jak lapidarnie, aczkolwiek słusznie zauważył Jam es Stephen: „Prawo kar­
ne ma się tak do zemsty krwawej, jak małżeństwo do popędu płciow ego”203.

§ 11.2. Odwet (zasada talionu)

Niczym nie ograniczona zemsta krwawa przeradza się pod wpływem refleksji
nad jej sensem i celem w odw et, który ograniczał reakcję karną do kar odpow ia­
dających czynowi sprawcy i jego skutkom. M iarkow anie zemsty wiąże się też
z końcem ustroju rodow ego i powstaniem państw szczepowych (plemiennych).
Zaczyna obowiązywać zasada talionu (łac. talio to właśnie odpłata, odw et, a ta-
lionis poena to kara odw etow a), wyrażająca się w słowach Starego Testamentu:
„oko za oko, ząb za ząb” (tzw. odw et realny, talion m aterialny). Ograniczone
zostają w ten sposób nie tylko rozmiary zemsty, ale i krąg podm iotów wobec
których jest stosow ana - talion dotyka wyłącznie sprawcę czynu. O dw et real­

201 Zob. W. Maisel: Poznańskie prawo karne do końca XVI w., Poznań 1963, s. 88.
202 Zob. J. Makarewicz: Zbrodnia i kara, Lwów 1922, s. 90 i n.
203 J. F. Stephen: General Wiew o fth e Criminal Law ofEngland, Londyn 1863.
88 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

ny możliwy był w zasadzie tylko w przypadku czynów skierowanych przeciw­


ko życiu lub zdrow iu (np. pozbawienie życia za zabójstwo, złamanie ręki za
spow odow anie uszkodzenia ciała na tym polegającego), a zupełnie wyjątkowo
również wtedy, gdy czyn godził w tzw. cześć niewieścią (np. zgwałcenie) i mąż
pokrzywdzonej „szukał zadośćuczynienia na małżonce spraw cy” (doprow adzał
ją przem ocą do obcow ania płciowego).
Dlatego też pojawiają się symboliczne kary odzwierciedlające (tzw. odw et
bądź talion symboliczny): spalenie na stosie za podpalenie dom ostw a, wyka­
strow anie za zgwałcenie, wybicie zębów za złamanie postu, obcięcie ręki za
kradzież bądź fałszerstwo m onet, wyrwanie języka za krzywoprzysięstwo lub
bluźnierstwo. C harakter kar odzwierciedlających rodzi przypuszczenie, że to ­
warzyszyła im idea prewencji. Sprawcę pozbawiano bowiem organu niezbędne­
go do ponow nego popełnienia przestępstwa.
Każda próba spisania praw a, a zwłaszcza kodyfikacja, wypierały zemstę
krwawą. N a ziemiach polskich ograniczanie zemsty (wróżdy i zwady zwane gu-
errae, dissentiones i inimicitiae) i proces dostosowywania kary do przestępstwa
rozpoczął się pod koniec X w.
Zem stę ogranicza też tzw. praw o azylu - sprawca mógł uniknąć kary, a przy­
najmniej odwlec ją w czasie, chroniąc się w określonym miejscu (np. w świąty­
ni) albo korzystając z praw a gościnności lub azylu czasowego, związanego np.
z okresem świąt.
Wraz z pojawieniem się organizacji państwowej władza zaczyna ingerować
w system zemsty i odw etu. Ruska Prawda z XI w. zezwalała na wykonanie pra­
wa zemsty w przypadku zabójstwa tylko najbliższym krewnym zabitego. Gdy
zemsta nie została dokonana, przewidziany był okup w wysokości 10 grzy­
wien. W Polsce, statut sochaczewski z 1377 r. ograniczał praw o odw etu p o ­
przez wskazanie, że może on dotyczyć wyłącznie sprawcy zabójstwa. O d XV w.
pojawia się obowiązek zapowiedzenia odwetu.
Rozpoczyna się proces upaństw ow ienia kary (pojawiają się jego zwiastu­
ny). Pojawiają się przestępstw a publiczne (delicta publica), wywołujące zawsze
reakcję karną ze strony panującego, a przestępstwa pryw atne (delicta privata)
pozostaw ione były prawie wyłącznie reakcji pokrzywdzonego. Granice między
wskazanymi rodzajam i przestępstw nie były ostre i często się zmieniały. Statuty
w ielkopolskie pozostawiały sprawcę porw ania i zgwałcenia dziewicy na łasce
jej samej, jej rodziców i krewnych, lecz gdy naruszony został również mir pa­
nującego (ręka pańska), ponieważ zgwałcenie dziewicy,, kobiety zamężnej lub
wdowy miało miejsce na drodze, wówczas sprawca „na miłości” króla pozosta­
wał. Z a zabójstwo na gościńcu sprawca musiał zapłacić główszczyznę na rzecz
krewnych i dodatkow o 50 grzywien panującemu za złamanie miru.

§ 11.3. Okup (system kompozycji)

Ze zjawiskiem zapłaty pewnej sumy pieniędzy przez sprawcę przestępstwa


spotykamy się już w Kodeksie Ur-Nammu, pochodzącym z ok. 2050 r. p.n.e.
11. Geneza i ewolucja kary 89

Zgodnie z art. 17 tego Kodeksu: „Jeżeli obywatel zadał innem u obywatelowi


cios bronią i złamał mu kość, zapłaci 1 minę srebra”.
W całej Europie powszechnie stosowano kary pieniężne. W prawie bur-
gundzkim (koniec V w.) przewidziano za zabicie pana zapłatę 300 solidów, za
zabicie człowieka w olnego klasy średniej 200 solidów, a za zabicie kogoś z tzw.
niższego stanu jedynie 150 solidów. Według Edyktu Rotara z 643 r. złodziej zła­
pany na gorącym uczynku musiał oddać dziesięciokrotną w artość skradzionej
rzeczy i dodatkow o zapłacić 80 solidów. Gdyby tego zrobić nie mógł albo nie
chciał, wówczas groziła mu kara śmierci204. Ruska Prawda (ok. X I-X II w.) prze­
widywała za obcięcie palca 3 grzywny, za wydarty wąs lub brodę 12 grzywien.
Z kolei Zw ierciadło Saskie przewidywało karę (odszkodowanie) w wysokości
połowy główszczyzny za zraniony nos, oczy, język, uszy i narządy płciowe.
System kompozycji (łac. compositio znaczy układ, ugoda, pojednanie) roz­
winął się najpełniej w praw ie niemieckim, gdzie kara publiczna za tzw. prze­
stępstwa pryw atne w ypiera okup dopiero w XVI w. O kup był wynikiem układu
zawieranego między sprawcą a pokrzywdzonym lub jego krewnymi. Zawarcie
układu było zwykle poprzedzone tzw. jednaniem. Ugoda mogła być zawarta
przed sądem lub poza nim. Za wyrządzoną krzywdę sprawca musiał zapłacić
(tzw. płat); początkow o w bydle czy koniach, później w pieniądzach. Część za­
płaty musiała przypaść panującem u (fredus), w razie ugody zawieranej przed są­
dem część przypadała sędziemu. O kup płacony za zabójstwo nazywano główsz-
czyzną (pro capite, poena capita) lub zagłowiem (wergeld), a za zranienie (m.in.:
wybicie zębów, odęcie ręki, nogi lub języka) - nawiązką. W Polsce kary pie­
niężne płacono w grzywnach srebra (od XI w. m oneta o wadze 103 g srebra;
w XIV w. - 197 g), stąd nazwa „grzywna” przyjęta w term inologii prawniczej
dla funkcjonującej obecnie kary o charakterze majątkowym.
Według art. 28 Prawa chełmińskiego (w wersji rewizji pochodzącej z po­
łowy XVI w., który nosił tytuł: O główszczyźnie, nawiązce i mulkcie: „Głów-
szczyznę, nawiązkę i m ulkę należy uiścić w dniu nakazanym przez sąd, m onetą
będącą w obiegu. Główszczyznę i nawiązkę należy zapłacić skarżącem u, na­
tom iast m ulkę sędziem u zw ierzchniem u, odpow iednio do zwyczajów każdej
miejscowości. N aw iązkę i m ulkę w inno się uiścić w ciągu 14 dni, natom iast
główszczyznę wciągu 12 tygodni, m onetą będącą w obiegu na terenie okręgu
sądow ego. N ależy także w iedzieć, że pełna główszczyzna wynosi 24 grzywny
licząc po 20 groszy pruskich za każdą grzywnę. Jeżeli jednak ktoś z wyjątkiem
przypadków , w których m ożna uw olnić się (od większych kar) zapłaceniem
główszczyzny, chce uniknąć kary śmierci, to musi on (doprow adzić do ugo­
dy) odpow iednio do okoliczności przestępstw a stanu obu stron procesow ych
oraz ich m ajątku. Jeśli zaś strony nie mogą się pogodzić co do zadośćuczy­
nienia, w ówczas zw ierzchność danej miejscowości w inna mieć praw o pośred­
niczenia, a po dokonanym pośredniczeniu żadna ze stron nie może tej decyzji
podw ażać”.

204 Kompozycję przewidują wszystkie tzw. Leges Barbarorum, ustawodawstwa poszczegól­


nych państw germańskich powstających po upadku Cesarstwa Rzymskiego.
90 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

W arto zwrócić uwagę na to, że bardzo często układ kompozycyjny (umowa)


zawierał liczne postanow ienia dodatkow e, poza zobowiązaniem do zapłacenia
określonej sumy pieniędzy. O bok kary pieniężnej mogła wystąpić tzw. pokora
(symboliczne upokorzenie sprawcy czynu zabronionego), ofiara na rzecz ko­
ścioła, w ydalenie z kraju na czas jakiś, a naw et kara wieży. Pokora mogła też nie
wypływać z woli stron, lecz z mocy wyroku sądowego. Pokorę odbywał spraw ­
ca często nie sam, lecz z całym orszakiem i mogła ona polegać np. na prosze­
niu na klęczkach o wybaczenie ze strony pokrzywdzonej, której przedstawiciel
w tym czasie stał z mieczem nad głową proszącego.
Znakiem zawartej ugody był często krzyż kamienny, którego wystawienie
było pow innością sprawcy przestępstwa (tzw. krzyże jednania bądź pokutne205,
często z rytam i narzędzia zbrodni: np. noża, miecza, topora, wideł czy kuszy)
lub kam ienna bądź drew niana kapliczka (występują one powszechnie na Śląsku
i wystawiane były od początku XIII w.). Sprawca zabójstwa bywał też zobo­
wiązywany np. do: odbycia pielgrzymki do jednego ze świętych miejsc, pokry­
cia kosztów pogrzebu swojej ofiary, leżenia krzyżem na jej grobie, zamówienia
mszy lub zakupienia świec, leżenia krzyżem w kościele w „koszuli śm iertelnej”
przez np. „sześć niedziel”). W. Maisel w spom ina o prawie szwedzkim z poło­
wy XIII w., które nakazywało kazirodcom i krew nobójcom udać się do Rzymu
z listem do papieża. Ich zadaniem było uzyskanie listu z informacją o odpusz­
czeniu winy206. Przykładem pielgrzymki pokutnej może być pielgrzymka Bole­
sława Krzywoustego do Gniezna za oślepienie i spow odow anie śmierci swego
brata Zbigniewa.
Jednak okup na rzecz pokrzywdzonego, mający charakter prywatny, nie za­
wsze uw alniał od kary państwowej. Działo się tak m.in. w przypadku kradzie­
ży, fałszerstwa i m orderstw a. W przypadku zabójstwa osoby sam otnej, głów-
szczyzna za tzw. pustą głowę przypadała staroście. Przykładem podziału okupu
między aż trzy podm ioty upraw nione jest art. 149 Statutów Kazimierza W iel­
kiego w brzm ieniu: „Gdyby kto, najechawszy dom jakiegoś ziemianina, zabił
go w obecności dzieci, karę siedemnadzieścia ma zapłacić, a każdy jego pom oc­
nik tyleż, a także tyleż ma dać sądowi, a dzieciom zabitego piętnadzieścia ma
zapłacić”. N ie zawsze też okup był możliwy: Zw ierciadło Saskie za m orderstw o
i zabójstwo przewidyw ało karę „miecza”, a jedynie w razie uśm iercenia „z przy­
padku” możliwe było uiszczenie zagłównego. Ponieważ płat za głowę substy-
tuow ał jedynie karę śmierci, były możliwe przypadki, kiedy za m ężobójstwo
nie można się było w ykupić główszczyzną i dać trzeba było głowę (zwłaszcza
wtedy, gdy mężobójca był stanu niższego albo rów nego z zabitym). M ogło tak
być, gdy strona pokrzyw dzona nie chciała się zgodzić na przyjęcie główszczyz­
ny albo gdy taką decyzję podjął sąd. Według zw odów praw a mazowieckiego
z XVI w. wyłącznie kara śmierci, bez możliwości uiszczenia płatu, groziła za

205 W Polsce odnaleziono i opisano ponad 600 krzyży pokutnych. Najwięcej z nich wystę­
puje na obszarze województwa dolnośląskiego, lubuskiego, opolskiego i śląskiego. Pojedyn­
cze egzemplarze spotyka się w województwie pomorskim, wielkopolskim i świętokrzyskim.
206 W. Maisel: Archeologia prawna Europy, s. 39.
11. Geneza i ewolucja kary 91

krew nobójstw o i małżonkobójstwo. W ykonanie kary śmierci wykluczało z ko­


lei możliwość dom agania się główszczyzny.
K arnopraw ny charakter miał też zwyczaj występujący w średniowieczu
(głównie na zachodzie Europy), a polegający na „wypraszaniu od śmierci”
przez dziewczynę poprzez zarzucenie skazańcowi chusty na głowę. O tym, że
mamy tu do czynienia nie z w ątkiem legendarnym w prow adzonym do literatu­
ry przez H enryka Sienkiewicza świadczy m.in. zapis w wilkierzu krakowskim
z 1468 r., który zakazywał żonom rajców i innym mieszczkom207 wstawiać się
za skazańcami.
System kompozycji znalazł swoje odzwierciedlenie m.in. w Prawie salickim
(Lex Salica Francorum, VI w.208), które wyraźnie ukazuje przechodzenie od ze­
msty rodowej do okupu. Jeżeli sługa zniewolił cudzą służebnicę, a ta wskutek
tego zm arła, to musiał zapłacić jej panu 6 solidów, a gdyby tego nie zrobił, cze­
kało go w ykastrow anie. Spółkowanie z obcą służebnicą „kosztow ało” 15 soli­
dów, gdy była to służebnica królewska - 30 solidów. Dotknięcie piersi kobiety
wolnej „kosztow ało” 45 solidów, odpow iednio mniej dotknięcie łokcia, ram ie­
nia bądź palca - 35, 30 i 15 solidów. Za zabicie „wolnej dziewczyny” groziło
100 solidów, a za kradzież dwuletniej świni 15 solidów. Za zabójstwo dw orza­
nina królewskiego sprawca musiał zapłacić 600 solidów. Za wybicie oka, ob­
cięcie języka, nosa albo ucha - po 100 solidów, za wybicie zęba - 15 solidów.
Za nazwanie kogoś „obsrańcem ” kara wynosiła 3 solidy, zaś nazwanie kobiety
„ladacznicą” - 45 solidów. O kup czasami zależał też od wieku kobiety: zabicie
kobiety w olnej, mogącej mieć dzieci wyceniono na 600 solidów, natom iast za­
bójstwo kobiety, która ze względu na wiek dzieci już mieć nie mogła - 200 so­
lidów. Wciąż jednak za porw anie wolnej kobiety giermek albo półw olny karany
był śmiercią, funkcjonowały też kary cielesne, np. chłosta i kastracja, które były
stosowane, gdy sprawca nie mógł zapłacić okupu. W spomina się też o ordaliach
- próba kotła. Prawo salickie znało formę usiłowania przestępstw a, a jedną
z przesłanek odpowiedzialności karnej było ukończenie przez sprawcę 12 lat.
W Polsce kara pieniężna („siedemdziesiąt”) występowała już w 1177 r.
W edług art. 133 Statutów Kazimierza Wielkiego („O zabiciu szlachcica albo
kmiecia”): „Chociaż w edług prawa, gdy ktoś kogoś zabije, wtedy głową za gło­
wę płaci, chcąc to złagodzić postanawiamy, że gdy ktoś zabije rycerza, ten ma
dać jego ojcu i m atce 30 grzywien, dzieciom albo przyjaciołom 60 grzywien.
Za ucięcie ręki albo nogi, albo nosa 15 grzywien, a za palec 3, choć za wiel­
ki 8 grzywien a za każde zranienie tych członków kara piętnaście należeć się
będzie zranionem u od raniącego. A jeśli ktoś kmiecia zabije, wtedy za głowę
panu, którego był kmieć, 3 grzywny, żonie albo dzieciom - 6 grzywien zapła­
ci. A jeśli ten kto zabił i ów zabity będą poddanym i innych panów, to panowie

207 Zob. S. Estreicher: Wypraszanie od kary śmierci w obyczaju naszego ludu. „Lud”, t. X,
Kraków 1904; H. Łopaciński: Zwyczaj ocalania skazanego na śmierć przez dziewicę, „Wisła”,
t. XIX, Warszawa 1905; B. Barwiński: Wypraszanie od kary śmierci w dawnym prawie pol­
skim w X V I-X IX wieku, „Pamiętnik Historyczno-Prawny”, t. II, z. 1, Lwów 1925.
208 Tekst oryginalny, który nie przetrwał do naszych czasów, pochodził prawdopodobnie
z okresu panowania Chlodwiga, ok. 508-511 r.
92 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

ci owe 3 grzywny między sobą dzielą. Kto kmiecia zrani, to za ranę kmieciowi
1 grzywny a panu grzywnę zapłaci. A gdyby też ten co ranę zadał i ów zranio­
ny byli poddanym i różnych panów, to panowie ci karę między sobą podzielą”.
N a uwagę zasługuje fakt, iż w Statutach tych w zasadzie (poza nielicznymi
wyjątkami) nie występują: kara śmierci, kary na ciele (okaleczające), ani kara
pozbaw ienia wolności. Kara śmierci przez spalenie m iała spotkać podpalacza.
W edług art. 120 za kradzież na dw orze królewskim albo rycerskim groziła kara
obcięcia ucha, za dobycie miecza na dworze rycerskim i zranienie kogoś prze­
w idziano obcięcie ręki.
Statuty Kazimierza W ielkiego w ielokrotnie odw ołują się do kary pieniężnej
zwanej „siedem nadzieścia” (70 grzywien). Była to największa suma przew i­
dziana praw em za czyny zabronione i z tego pow odu nazyw ana była: „wielką
karą” albo „karą niem iłosierną” bądź „niem iłościwą” (sine gracia). Karą taką
karani być mieli ci, którzy: „porąbią trzy sosny, co rozsypią trzy kopce granicz­
ne, kto trzy drzew a z pszczołami porąbie, kto m iód kradnie, a mu to udow od­
nią, kto ukradnie lub gw ałtem weźmie trzy sztuki lub więcej z dobytku, kto
zrani czyje bydło robocze, a będzie mu to udow odnione, podpalacz gdy będzie
mu to udow odnione, kto gw ałt czyni i zabije kogo na wsi lub na polu, na d ro ­
dze publicznej, kto dziewice albo niewieście albo jakiejkolwiek kobiecie gwałt
czyni” (art. 150).
Najczęściej wysokość główszczyzny i nawiązki zależała od przynależności
stanowej pokrzyw dzonego. Przykładowo, według statutu m ałopolskiego głów-
szczyzna za szlachcica wynosiła 60 grzywien (za ucięcie członków trzydzieści,
za zranienie piętnaście), a za chłopa tylko 10 grzywien. Podwójną główszczyznę
płacono m.in. w przypadku zabójstwa za pom ocą broni palnej, a nawiązka była
niekiedy rów na główszczyźnie (za obcięcie jąder). Za zgwałcenie szlachcianki
Księga elbląska przewidywała karę 50 grzywien, za zgwałcenie chłopki 6 grzy­
wien, a gdy do zgwałcenia doszło w lesie lub innym miejscu, gdzie córka chło­
pa nie pow inna chodzić sama, sędziowie kontentow ali się dw om a kurczakami.
Status osobowy tak dalece wpływał na praw o karne, że np. w Polsce, aż do Sta­
tutów Kazimierza W ielkiego, zabójstwo nierządnicy („niewiasty pow łocznej”)
nie pociągało za sobą żadnej kary.
W Polsce główszczyzna współistniała przez wiele lat z systemem proporcjo­
nalności i odstraszania i zniesiona została dopiero w 1776 r. W Rosji przewidy­
wało ją jeszcze Sobornoje Ułożenije z 1649 r., ustalając okup w wysokości 50
rubli za każdą ranę, obejmującą obcięte: ręce, nogi, nos, ucho i wargę lub za
wybite oko.

§ 11.4. System proporcjonalności i upaństwowienie kary

W ram ach tego systemu dochodzi do praw ie całkow itego upaństw ow ienia
kary i ukształtow ania praw a karnego zgodnie z teorią odstraszania. Rozpo­
czyna się trw ała tendencja do ograniczania roli rzeczywistych stron konflik­
tu karnego. Proces upaństw ow ienia w ym iaru spraw iedliw ości karnej często
§ 1 1 . Geneza i ewolucja kary 93

zbiegał się też z pró b ą uporządkow ania pew nego chaosu praw nego, który
na przykład w N iem czech, na przełom ie XV i XVI w. w ynikał z rów noległe­
go funkcjonow ania praw a rzym skiego, kanonicznego i zwyczajowego praw a
germ ańskiego.
C onstitutio Criminalis Carolina (Kaiser Karls V. Und des Heiligen Romischen
Reiches peinlische Gerichtsordnung209), autorstw a Jana Schwarzenberga (opra­
cowana na podstaw ie C onstitutio Criminalis Bambergensis - Bambergische Pein-
liche Halsgerichtsordnung, z 1507 r.), ogłoszona w 1532 r. (przyjęta na Sejmie
w Regensburgu), liczyła 219 artykułów i zawierała tzw. klauzulę salwatoryjną,
zgodnie z którą Carolina miała wprawdzie moc obowiązującą na teytorium ca­
łej Rzeszy, nie m ogła jednak naruszać praw partykularnych. Kodyfikacja ta nie
przewidywała w ykupienia się od kary. Tą przeważnie była kara śmierci, która
unieszkodliwiała przestępcę i - jak uważano - działała odstraszająco na innych.
Carolina obok wielu rodzajów kary śmierci (spalenie na stosie, łam anie kołem,
ścięcie, ćw iartow anie, powieszenie, utopienie, pogrzebanie żywcem i przebicie
palem) przew idyw ała kary okaleczające (mutylacyjne): ucięcie ręki lub nogi,
wydarcie języka, oślepienie, obcięcie ucha oraz grzywnę, chłostę (przy pręgie­
rzu) i wygnanie (exilium). Jako obostrzenie kary śmierci traktow ano m.in. wle­
czenie skazańca końm i na miejsce kaźni i rwanie ciała rozgrzanymi kleszcza­
mi. Zabiegi te miały również na celu odstraszanie innych, a więc zapobieganie
przestępstw om , o czym w spom ina art. 130: „Podobnych złych przestępców na­
leży dla większego odstraszania innych przed taką lub inną karą śmierci wlec na
miejsce kaźni lub szarpać rozżarzonym i szczypcami”.
W ięzienie było przew idziane jedynie za drobniejsze kradzieże w art. 157:
„Jeśli ktoś po raz pierwszy dopuścił się kradzieży o wartości mniejszej niż pięć
guldenów i przy tym złodziej nie był okrzyknięty, zauważony lub przyłapany,
a także jeśli nie dokonał w łam ania i nie wszedł do mieszkania to ta kradzież jest
tajna. Jeśli podobna kradzież będzie więc ujaw niona i złodziej zostanie ujęty
z kradzieżą lub bez niej to sądy powinny wymierzyć, jeśli złodziej posiada środ­
ki na zapłatę pokrzyw dzonem u, podw ójną w artość kradzieży; jeśli jednakże
złodziej nie jest w stanie zapłacić podobnej kary pieniężnej pow inien być skaza­
ny na karę w trącenia do więzienia na jakiś czas”.
Kary w ykonyw ano publicznie (w myśl zasady peccantes coram om nibus ar-
gue, ut ceteri tim orem habeant - oskarżaj przestępców w obecności wszystkich,
aby i inni się bali), a gdy tylko było to możliwe, pod pręgierzem. Pod pręgie­
rzem chłostano m.in. niesumiennych adwokatów, którzy działali na szkodę
swoich klientów, a także złodziejaszków - zgodnie z art. 158: „Jeśli przy wska­
zanej pierwszej kradzieży o wartości poniżej 5 guldenów złodziej był złapany
wcześniej, zanim zdołał się ukryć i wzbudził krzyki lub pogoń, chociażby przy
krazieży nie dopuścił się w łam ania i nie wszedł do pomieszczenia, to taką kra­
dzież uznaje się za jawną, i tak, jak działanie obciążone jest w spom nianym nie­
pokojem i rozgłosem , to złodziej pow inien być postawiony pod pręgierzem,
wychłostany rózgam i i wygnany z ziemi ojczystej”.

209 Jest to tylko fragment pełnej, oficjalnej nazwy.


94 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

Pozbawienie wolności traktow ano prawie wyłącznie jako procesowy śro­


dek zapobiegawczy. Wielość kar, stopniow anie okrucieństw a przy ich wykony­
waniu i upow ażnienie sędziego do wymierzania kar nadzwyczajnych, tak aby
odpow iadały wadze popełnionego przestępstwa, miało zapewnić odpow iednie
proporcje między czynem i reakcją karną. Uważano, że kara sprawiedliwa to
taka, która jest 1) proporcjonalnie surowa do w yrządzonego zła („wedle róż­
ności zam ordow ania zachować różność karania”) i 2) cechuje się podobień­
stwem (analogią) do popełnionego przestępstwa. Carolina form alnie mająca
jedynie charakter posiłkowy w stosunku do praw partykularnych (zob. uwaga
wyżej), w yparła inne przepisy w Rzeszy Niemieckiej oraz została szeroko re-
cypowana poza jej granicami (co nie może dziwić, jeżeli spojrzymy na mapę
Europy z pierwszej połow y XVI w.), a od XVII w., przez niem al dwa stulecia,
była przedm iotem studiów na europejskich uniwersytetach. Gdyby na począt­
ku XXI w. miała w Polsce moc obowiązującą Konstytucja krym inalna cesarza
Karola V, to biorąc pod uwagę niektóre, bardzo dokładne informacje o liczbie
orzekanych i wykonywanych kar śmierci w XVI w. na jej podstaw ie, a także
uwzględniające populację naszego kraju, każdego roku na szafocie byłoby m or­
dow anych „zgodnie z praw em ” szacunkowo ok. 5 tys. ludzi. N a szafot trafia­
liby nie tylko wszyscy zabójcy, ale również sprawcy niemal wszystkich zbrodni
i niektórych występków.
Upaństw ow ienie kary i odejście od systemu okupu dokonało się w okresie
tzw. recepcji praw obcych. W pływ prawa rzymskiego i kanonicznego doprow a­
dził do przew artościow ania dotychczasowej, prywatnej koncepcji przestępstwa
i kary. M nożące się przestępstw a przestały być traktow ane wyłącznie jako czy­
ny w ym ierzone w indywidualny interes jednostek, a zaczęto dostrzegać w nich
elementy destabilizujące cały porządek prawny społeczeństwa. Ten, kto był wi­
nien takich czynów (zgodnie z recypowaną zasadą odpow iedzialności subiek­
tywnej) musiał być przykładnie ukarany.
Dalsze dzieje praw a karnego to okres nowożytny, którego początek wyzna­
cza hum anitaryzm i legalizm epoki Oświecenia. Wcześniejszy brak naukowej
refleksji i zawierzenie instynktom prow adziło do niepojętych dzisiaj w ynatu­
rzeń praw a karnego. Karano nie tylko ludzi i ich zwłoki, ale rów nież zwierzę­
ta i tzw. m artw ą naturę. C hłostano morze, wypuszczano w niebo grad strzał,
skazywano na śmierć świnie, konie i koguty, a i trupa poddaw ano torturom .
Zanim wykształciła się zasada winy, karano za sam skutek i dający się wyka­
zać jakikolwiek związek między skutkiem a sprawcą. Niepoczytalność, czyli jak
dawniej m ów iono: szaleństwo lub obłąkanie, nie gw arantow ała bezkarności.
Statut Litewski z 1588 r. stanowił: „Szalony, który zabił, siedzieć ma w wieży
rok i sześć tygodni, jeżeli wyzdrowiawszy w padł znów w szaleństwo i zabój­
stwo popełnił, ma być na gardle karany, bo wiedząc o swej chorobie, powinien
był mieć baczenie na siebie i być strzeżonym ”.
N a przełom ie XVIII i XIX w. pojawiły się wielkie kodyfikacje praw a karne­
go. N iektórzy nazywali naw et wiek XVIII wiekiem nowoczesnych kodyfikacji
europejskich, aczkolwiek niektóre z nich osadzone były głęboko jeszcze w w ie­
ku XVI i czerpały z tradycji kodyfikacyjnej, zapoczątkowanej przez Carolinę.
§ 1 1 . Geneza i ewolucja kary 95

%;

II. 11. Strona 79. Constitutio Criminalis Bambergensis przedstawiająca


narzędzia tortur i egzekucji

W 1769 r. została opublikow ana Constitutio Criminalis Theresiana (pod rząda­


mi cesarzowej M arii Teresy), która weszła w życie w 1770 r. i obowiązywała do
1787 r. Przepisy Tberesiany były łagodniejsze od Caroliny, wciąż jednak kody­
fikacja ta przew idyw ała karę śmierci w kilkanastu kwalifikowanych odm ianach
(zwykła kara śmierci polegała na ścięciu albo powieszeniu). W art. 5 § 2 była
przew idziana kara spalenia żywcem bądź po uprzednim ścięciu, gdy pozwala­
ły na to okoliczności łagodzące. N ad to ćw iartow anie, łamanie kołem od dołu
96 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

albo od góry. Dolegliwości skazańca m ożna było zwiększyć poprzez wleczenie


na plac egzekucji, szarpanie rozżarzonym i szczypcami, darcie pasów, obcięcie
języka czy wreszcie rw anie karku. Z godnie z art. 5 § 3 m ożna było zastosować
tylko jedno z tych obostrzeń lub „kom ponow ać” z nich cały spektakl przed de­
finitywnym uśmierceniem. „H um anitaryzm ” Theresiany ujawniał się w zakazie
stosow ania ćw iartow ania i w bijania żywcem na pal kobiet, ograniczeniu kary
wbicia na pal do zbrodni zdrady stanu i całkowitej rezygnacji z kary pogrzeba­
nia żywcem i obdarcia ze skóry.
O anachroniczności tej kodyfikacji najlepiej świadczą dołączone do There­
siany tablice poglądow e „o praw idłow ym w ykonyw aniu to rtu r” (zob. il. 13).
Tortury były oczywiście przez ten kodeks dozw olone i w przepisach u re­
gulowane. N a podstaw ie art. 38 § 1 „Przesłuchanie przy jednoczesnym to r­
turow aniu jest praw nie przew idzianym środkiem przymusu służącym do na­
kłonienia przestępcy do pełnego
CONSTITUTIO CRIMINALIS przyznania się do winy lub, co jest
też możliwe, do oczyszczenia go
T H E R E SIA N A z zarzutu”. Szczegółowe decyzje
o ►t r » » r w sprawie tego „praw nie przew i­
Sforafefr- Jfaifccl. ju -Oungam unb Sbljrim jt. te. 8bni&. STpoft dzianego środka przym usu” p o ­
fl j t (t 4 ( dejm ował sąd, kierując się brzm ie­
niem art. 38 § 2: „O zastosowaniu
aridS^rrrftd to rtu r podczas przesłuchania decy­
duje sąd, po uprzednim rozpatrze­
ja £*iterrrt$, k. k.
niu, czy okoliczności oskarżające są
V t i n ( i ct> t
wystarczające do ich zastosowania.
m ięfgprbniing* Sąd decyduje rów nież o rodzaju
i stopniu natężenia to rtu r oraz cha­
rakterze zadawanych pytań”.
Theresiana zawierała też m.in.
swoistego rodzaju deklarację p ro ­
gram ow ą co do celów kary w art.
4 § 2, gdzie postanow iono: „Wy­
m ierzenie kary prow adzi głównie
do takow ego celu ostatecznego,
aby sprawca popraw ił się, a znie­
ważone państw o otrzym ało zadość­
II. 12. Strona tytułowa Theresiany uczynienie, a takowe ukaranie sta­
now iło dla ludu obraz przestępstw a
i rodziło odstraszenie przed podobnym i złymi czynami. To wszystko zaś w tych
przypadkach, które nie pociągają za sobą kary śmierci, w przypadkach bowiem
kar śmierci tylko dwa ostatnie cele miejsce m ają”.
W 1787 r. Theresianę zastąpiła Józefina (Kodeks karny ogłoszony przez ce­
sarza Józefa II pod nazw ąAllgem eines Gesetz uber Verbrechen und derselben Be-
strafung), któ ra przew idyw ała m .in. karanie osób zmarłych, wagę wielką przy­
kładając do prewencji ogólnej: „Chociażby złoczyńca przez skrycie się, ucieczkę
§ 11. Geneza i ewolucja kary___________________ 97

F*un a L»na Ł

SorflMimg lift ©(foiurunj mit t a fiicrju trforkr(«$cn ynfwtit.

C r f U t n n g b rr 8 u <$ p jb n i.
A. iDcr InąuiPł.
U. £Vr ^trpmaim.
D. SXx e+mml , rtctta*SBanfH, wor«nftaq»i&fort.
C 5Vr ftnpmmiSfnfĄt.
H. JDfr Wttw, tocimt N a Iwjwfoffl fcqXx flufR pifamatrn pftmrikt (iut.
K. SJcr in Km tfttfifcottn rofrfltftt cifcrm ^>afm.
C. ©nr (tiUuig rc» Nr e^m rr, i w n u h m óagriftattt ijł.
a S3rt b^N RM frtfr pen Om flrręnunn«fii«l>; a uf ton Dtirffn m t taO fxr>
(U$t jujoinmra gtkgtt/ vat> ntęrmD txr etyiórung, urn antwĄ tmm mt&rtrtn 1“ Ctffdmng brr 25u$ftaf)fn.
cdurwdjm, W*ncd<n cim tn ttwo* auf tk aobnt almint foirtftó bmro<t rotton.
I- S)k ©dwur, mrfd* mit U n ©Jana w C*» -£*xf<n n n ^ t h smwnnm iitxr •« Jooaww bfę» flfeir........ . .......■i.JB
ttt£ktonaa$ckgtt ift.
K. fccr *wW, btp md&m ber 3f<pawnn '«it b t^ n -J>4afcn Htt &<fyun awjrtttf UBt>
A. ®r» tofM .mkW tti* t» **•«#.
B. S trM u M w , «M*t h/ IrWt Nn* »Mrr »if Uq»ttmi *•*«, far ftrdu «hr In tr» IH»łrt Wt Pił«Br«.
WtMlMK.kaMiMkr mto p*Ks; »• «rf*rłrrir $<**><MMMrt n « * , v+ «■ twtfl*MKrutn $/Wm (a
rwNr w <twj
L •*"*"»' **"“ *"”*»”»« M^
i £»«**« Wtf|r«*>**,» ' .’*, nbo
. Brr m4 Mlratrrm (SM «wwju* oiafttmte intafti.
trt taf OrftM MWtfmW*a/4.l.
■ t n n*tw*rrt ftr|ra*. n t M I^afctni 3*6 wmkrt f&tł+r Jbw*
_ Pff toywk. i r t t l i t M włtiwwtTiwMWWI Mr—rrt i^Ww.
M
.
a IM iMWfK kłut* M M g N m m m *n M d i y t
0X fcttfi* mt»r«t)f Mt>haW4/ **ttm**afW|r* s«f, ktMft u. €<»(. i-.3«f.

Figura IV. «*—* Figura IV. Latus UL

SSorfltUutta bec (ijtnUitiwn »n(fi}Bng S5cjnf$r«utm«, ant ko: linjtt

S r f l i i t u n j (e r SSuitltabrn.

A. £<r «if rititm ottSnłri e^Rflu^l jfyntt lmjojSf, -


R a « liwyMrenrt ouf tinm «im « mrtnj,n JtonW, uKr edwlimtl 5mwnmc(ii«fttr Bu6.
C t a Srtwmiit<K<tt, M liunuUtn mu raM rM l*V 6<?«»aim<» «uf Ni» «mW rartnMB.
O. S n OTtmr SrrjmaiuułnKti, mt mii tolm ftn Iik^Kh* W »«f Km&frMMitl i»<.
t t t , « nil w outtrra riĄi™ |WfnlD 6rt gmujniU tai 8Jiii#nuHii ł<lt.
E. Sftfrm m ann, fontuUr lułn,iMnb Ku»<iofitiji*ai 6«Jitt, unMml Kr DtatKo nUnld
» « C<twyM^liiM« giUi »<i$|HiMtt m ten g^rmKiiftiiitiln irnwi m » / nrt DK*t

& zsx
w utum ant Wal
iŃgtnfecMwt

MNn U»f4i«Knv«>.f»*<xfw»Maur,«

II. 13. Tablice poglądowe z Theresiany dotyczące tortur


98 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

i śmierć naw et od władzy kryminalnej zwierzchności uchylił się, dla występków


jednak, które większe u ludu wyobrażenie i zgorszenie sprawują, albo gdzie-
by bezkarność dalsze szkodliwe skutki za sobą ciągnęła, w yrok krym inalny na
nieprzytom nego, albo i um arłego, następującym sposobem dopełniony będzie.
Imię winowajcy, popełniony występek, i nastąpiony krym inalny w yrok na tabli­
cy w yrażone, i na szubienicy przybite, i przez publiczne gazety do powszechnej
wiadomości podane będą”. Wydaje się, że z tego samego pow odu ciało pow ie­
szonego m usiało przez 12 godzin wisieć na szubienicy. Straconem u odm aw iano
zwyczajowo przyjętego pogrzebu, grzebiąc go skrycie w pobliżu szafotu.
Postęp form alny jest jednak zauważalny - pręgierz zaczynają zastępować
gazety. N atom iast niewątpliwym postępem , realizacją postulatów oświecenio­
wych, była rezygnacja z kar arbitralnie przez sędziego wyznaczanych. O rze­
kanie kar nieprzewidzianych w ustawie i kształtowanie ich wysokości wedle
uznania sędziego dopuszała zarów no Carolina (np. w art. 159), jak i There­
siana (zob. art. 4 § 1). W Józefinie zaś znalazł się kategoryczny zakaz takiego
postępow ania w brzm ieniu: „Sędzia kryminalny do zachowania praw a podług
słownego brzm ienia obowiązany jest, kiedy do stopnia w ystępku, rodzaj kary,
jaśnie i wyraźnie przypisany jest. [...] O prócz ustanow ionych praw em tym kar
kryminalnych, żaden inny rodzaj kary co do w ystępków krym inalnych miejsca
mieć nie będzie”.
Należy na koniec pam iętać i o tym, że całkowite zerwanie z instynktow ną
zemstą krw aw ą dokonuje się dopiero wraz z w prow adzeniem środków zabez­
pieczających i w ielotorow ej reakcji karnej w dwudziestowiecznych kodyfika­
cjach karnych.

§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych


§ 1 2 .i . O b sz a r B liskiego W sch o d u

Bliski W schód2'0, dawniej nazywany Lewantem albo O rientem , wskazuje na ob­


szar położony na styku trzech kontynentów: Azji, Afryki i Europy. Jest on koleb­
ką starożytnych cywilizacji i wielkich monoteistycznych religii. Współcześnie do
krajów Bliskiego Wschodu zwykle zalicza się m.in.: Arabię Saudyjską, Bahrajn,
Irak, Iran, Izrael, Jordanię, Jem en, Palestynę (Autonomię Palestyńską), Katar,
Kuwejt, Liban, O m an, Syrię, Zjednoczone Emiraty Arabskie, a naw et Turcję.
O bszar położony między Eufratem a Tygrysem był miejscem, w którym p o ­
wstawały i upadały całe imperia. N a przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e. w czę­
ści południow ej osiedlili się Sumerowie, a ok. połowy III tysiąclecia p.n.e.
obszar środkowej M ezopotam ii został opanowany przez ludy pochodzenia se­
mickiego. Powstało państw o, które przyjęło nazwę Akkad. N a początku II tysiąc­
lecia p.n.e. do południow ej części przybywają z Syrii Amuryci, którzy zajmują

210 Bliski Wschód to przykład nazwy geograficznej wyrażającej typowo europocentryczny


punkt widzenia świata.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 99

Babilon i czynią z niego stolicę państwa. Cechą wyróżniającą starożytnej cywi­


lizacji mezopotam skiej był ogrom ny szacunek dla praw orządności. W ładcy im­
periów byli przekonani, a w każdym razie tak głosili, że to oni, z woli boskiej,
mają w opiece praw o i sprawiedliwość. Przykładowo: Kodeks U r-Nam m u za­
w iera wstęp, w którym w ładca oznajmia, iż jest pełnom ocnikiem Boga Nanna-
ra i w ykonuje swoje boskie zadania z woli Anum i Enlila (ważne bóstw a z pan­
teonu sumeryjskiego).
Najczęściej każde m iasto-państw o posiadało spisany na własny użytek zbiór
praw. Stosow ane wówczas pismo klinowe pozwala odtw orzyć z glinianych ta­
bliczek ich treść. Są to bez w ątpienia najstarsze zabytki źródeł prawa. Bardzo
długo to właśnie Kodeks Ham m urabiego (ok. 1728-1686 r. p.n.e.) uchodził za
zbiór najstarszy, okazało się jednak, iż wcześniej w M ezopotam ii funkcjonow a­
ło praw o sumeryjskie i akkadyjskie. Było to ustaw odawstwo Urukaginy (wład­
cy Lagasz) - z ok. 2400 r. p.n.e., Kodeks Ur-Nammu - z ok. 2060 r. p.n.e.,
Kodeks Lipit-Isztara, władcy Isinu z ok. 1875 r. p.n.e. oraz Kodeks Esznuny
(Bilalamy), najpraw dopodobniej pochodzący z 1767-1738 r. p.n.e.

§ 12.1.1. Kodeksy: Urukaginy, Ur-Nammu, Lipit-Isztara i Bilalamy

Kodeksy te to najstarsze ze znanych nam kodyfikacji praw nych. Dają pojęcie


o prawie karnym , które funkcjonowało 4 -5 tysięcy lat temu. Kodeks Urukagi­
ny (władcy państw a Lagasz) był zbiorem praw surowych i okrutnych. Niewiele
się z niego zachow ało, a o surowości praw a świadczy zagrożenie karą śmier­
ci w przypadku poliandrii, tj. związku małżeńskiego jednej kobiety z wieloma
mężczyznami.
Kodeks Ur-Namm u (Ur-Nammu to sumeryjski władca państwa-m iasta Ur
w M ezopotam ii), a ściślej jego niewielki fragment, został odczytany z glinianych
tabliczek z pismem klinowym dopiero w 1952 r. Znam y część w stępu (prolog)
do kodeksu i brzm ienie zaledwie jego pięciu artykułów. W arto więc te przepisy
przytoczyć w całości:

„A rt. 10. Jeśli obyw atel oskarża innego obywatela o czary oraz przyprow adza go
przed Boga rzeki i jeśli Bóg rzeki oznajmia, że oskarżony jest niewinny, ten który
go przyprow adził ... (brak dalszego tekstu);
Art. 15. Jeśli obyw atel schwytał cudzego niew olnika, przekroczył w raz z nim
granicę m iasta i oddał go, pan niew olnika zapłaci tem u, który niew olnika oddał
... sykli srebra;
Art. 16. Jeśli obyw atel innem u obywatelowi podczas bójki złam ał rękę lub nogę,
zapłaci 10 sykli srebra;
Art. 17. Jeśli obyw atel zadał innem u obywatelowi cios bronią i złam ał mu kość,
zapłaci 1 m inę srebra.
Art. 18. Jeśli obyw atel innem u obywatelowi ciężkim, ostrym narzędziem nos ob­
ciął, zapłaci 2/3 miny srebra211”.

211 1 sykl srebra to V60 miny srebra.


100 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

To niewiele, ale pozwala na wyciągnięcie pewnych istotnych wniosków. Ar­


tykuł 10 jest odpow iednikiem § 2 Kodeksu H am m urabiego i przewiduje próbę
wody. Zw raca uwagę zasada odszkodowania pieniężnego - w analogicznych sy­
tuacjach faktycznych Kodeks Ham m urabiego przewidywał karę talionu. Rów­
nież fałszywe zeznania na niekorzyść osoby oskarżonej o popełnienie przestęp­
stwa pociągały za sobą obowiązek świadka do zapłaty oskarżonem u 15 sykli
srebra. Zasada symbolicznego talionu wyrażona została jedynie w przepisie
o brzm ieniu: „Jeśli niewolnica jakiegoś obywatela uważając się za rów ną swej
pani w ypow iedziała na nią przekleństwo, zęby jej zostaną wyszorow ane 1 silą
(kilkoma garściami) soli”. W tym kontekście przepisy późniejszego Kodeksu
H am m urabiego m ożna uznać za wsteczne, gdyż co do zasady odwoływały się
do talionu właśnie.
Kodeks Lipit-Isztara (Lipit-Isztar to władca państwa-miasta Isin, panujący
w latach 1875-1865 p.n.e.) jest jednym ze znanych nam kodeksów sumeryjskich,
odczytany z tabliczek znalezionych w Nippurze w latach 1889-1900. Ocenia się,
że część norm atyw na tego Kodeksu była krótsza od Kodeksu H am m urabiego i za­
wierała ok. 100 artykułów. Niestety udało się zrekonstruować i odczytać jedynie
ok. V3 całego tekstu. Podobnie jak w Kodeksie Ur-Nammu mamy do czynienia
z zasadą pieniężnego odszkodowania za popełnione przestępstwo. Zgodnie z art.
9 „Jeśli ktoś wszedł do sadu (ogrodu) innego człowieka i został tam schwytany
na kradzieży, zapłaci 10 sykli srebra”. W kolejnym artykule przewidziano obo­
wiązek zapłaty l/ i miny srebra za bezprawne ścięcie drzewa w ogrodzie innego
obywatela. Z a fałszywe oskarżenie groziła kara, jak za czyn, o który oskarżano
(art. 17). Zw raca uwagę ochrona czci niewieściej kobiety niezamężnej określona
w sposób następujący: „Jeśli jakiś człowiek powiedział, że córka innego wolnego
człowieka, która nie jest jeszcze poślubiona, miała stosunek płciowy, gdy zosta­
nie stwierdzone, że nie miała stosunku płciowego oszczerca zapłaci 10 sykli sre­
bra”. Kodeks ten jest starszy od Kodeksu H am m urabiego o ok. 150 lat, zawiera
znacznie łagodniejsze sankcje i nie stosuje powszechnie zasady talionu, wręcz
przeciwnie, co do zasady system kar pieniężnych.
Kodeks Bilalamy został odczytany z glinianych tabliczek, zapisanych akka-
dyjskim pism em klinowym , odnalezionych w 1945 r. na dawnym terytorium
miasta-państw a Esznunny. A utorstw o Bilalamy, władcy Esznunny, bywa jednak
kw estionow ane. Ten akkadyjski kodeks jest surowszy niż przedstaw ione wyżej
kodeksy sumeryjskie. Często spotykaną sankcją jest kara śmierci. Groziła ona
za tzw. kradzież nocną: „Obywatel który został schwytany na polu muszkena,
w obrębie ogrodzenia, w dzień, zapłaci 10 sykli srebra; ten którego schwytano
w obrębie ogrodzenia, w nocy, umrze, nie ujdzie żywy”. Tak samo zagrożone
było cudzołóstw o, porw anie i pozbawienie dziewictwa. Łagodniej karano przy­
padki uszkodzeń ciała: odgryzienie nosa, wybicie oka, wybicie zęba, oderw anie
ucha, uderzenie w policzek, odcięcie palca, złamania: ręki, nogi, żebra rodziły
obowiązek zapłaty określonej kwoty w srebrze. O dpow iedni przepis brzmiał:
„Jeśli obywatel gryzie nos innego obywatela i nos odcina, zapłaci 1 minę sre­
bra; za oko - 1 minę; za ząb - miny; za ucho - V2 miny; za uderzenie w po­
liczek - 10 sykli srebra zapłaci”.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 101

§ 12.1.2. Kodeks H am m urabiego

Treść tego babilońskiego kodeksu praw a znana jest dzięki odkryciu Stelli z czar­
nego diorytu, która została znaleziona na przełomie 1901/1902 r. w ruinach
Suzy. D okonała tego francuska ekspedycja archeologiczna pod kierownictwem
Jacquesa de M organa. Przypuszcza się, iż z rozkazu H am m urabiego, który pa­
nował w latach 179 2 -1 7 5 0 p.n.e., wykonano co najmniej kilka kopii takich
stel i zostały one rozmieszczone w największych miastach jego im perium . Stella
ma wysokość przeszło 225 cm, 190 cm w obwodzie u podstaw y i 165 cm przy
w ierzchołku. Zw ieńczona jest płaskorzeźbą z wizerunkiem stojącego H am ­
murabiego, który odbiera symbole władzy od Boga Szamasza. Kodeks składa
się z trzech zasadniczych części: prologu, zbioru praw i epilogu. Z biór praw
- część zasadnicza kodeksu - zawiera 282 artykuły. Przepisy dotyczące prawa
karnego to jedynie fragm ent tego zbioru.
Bardzo często jako zagrożenie karne występuje kara śmierci. Jest ona prze­
widziana za 34 przestępstw a, m.in. za kradzież mienia z pałacu albo świątyni,
za paserstw o (art. 6: „Jeśli obywatel mienie boga lub pałacu skradł, obywatel
ten zostanie zabity i ten, który rzecz skradzioną w ręce swe przyjął zostanie
także zabity” i art. 7: „Jeśli obywatel albo srebro albo złoto, albo niewolnika,
albo niew olnicę, albo byka, albo owcę [...] albo cokolwiek innego z rąk syna
obywatela lub niew olnika obywatela, bez świadka i legalnego kontraktu kupił,
bądź na przechow anie przyjął, człowiek ten jest złodziejem i zostanie zabity”);
za porw anie dziecka (art. 14); za kradzież z w łamaniem (art. 21: „Jeżeli obywa­
tel w ścianie dom u wyłom uczynił, przed wyłomem tym zabije się go i pow ie­
si”); za niepraw dziw e oskarżenie o zabójstwo (art. 1: „Jeżeli obywatel oskarżył
i m orderstw o mu zarzucił, a nie udow odnił mu tego, oskarżyciel jego zosta­
nie zabity” oraz art. 3: „Jeśli obywatel podczas rozprawy sądowej z fałszywym
świadectwem wystąpił, oświadczenia swojego nie udow odnił, to jeżeli rozpra­
wa ta była spraw ą gardłow ą, człowiek ten zostanie zabity”).
Kara śmierci mogła być w ykonana przez utopienie (np. żony, która „nie pro­
wadzi się dobrze, dom swój rujnuje, męża swego poniża, kobieta ta do wody
zostanie w rzucona” - art. 143 oraz w jednym z przypadków kazirodztwa: „Jeśli
obywatel dla syna swego narzeczoną wybrał i syn jego miał stosunek z nią, a on
sam później na łonie jej przespał się i pochwycą go na tym, człowieka tego zwią­
że się i do w ody wrzuci go” - art. 155); spalenie na stosie („Jeśli ktoś po śmier­
ci swego ojca przespał się na łonie swej matki, spali się ich obydwoje” - art.
157; „Jeśli kapłanka lub arcykapłanka, która w klasztorze nie mieszka, oberżę
otworzyła, bądź po piwo do oberży weszła, obywatelka ta zostanie spalona”
- art. 110); wbicie na pal („Jeśli żona obywatela z pow odu mężczyzny innego
męża swego pozwoliła zabić, kobietę tę na pal wbije się” - art. 153); włóczenie
bydłem („Jeżli zobowiązania swego uiścić nie może, po polu tym przez bydło
włóczony będzie aż do śmierci” - art. 256); pogrzebanie żywcem i zamurowanie
(wykonywane na sprawcy włamania do domu). Powieszenie było sposobem wy­
stawienia zwłok skazańca na widok publiczny („Jeśli obywatel w ścianie domu
wyłom uczynił, przed wyłomem tym zabije się go i powiesi” - art. 21).
102 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

O bok kary śmierci w ystępuje też samodzielnie kara w ypędzenia z dom u


albo z miasta: „Jeśli obywatel po śmierci ojca swego na łonie m acochy swej,
która dzieci urodziła, zostanie przyłapany, człowiek ten z dom u ojca swego zo­
stanie w ypędzony” - art. 158 i „Jeśli obywatel z córką swą miał stosunek, czło­
wieka tego z m iasta wypędzi się” - art. 154.
Licznie występują w kodeksie H am m urabiego kary okaleczające, np.: „Jeżeli
syn dw orzanina lub syn mniszki do ojca, który go wychował, i m atki, która go
wychowała powiedział: Nie jesteś ty ojcem, nie jesteś ty m atką, język zostanie
ucięty m u” - art. 192 oraz „Jeśli obywatel dziecko
swe mamce przekazał i dziecko to w rękach mamki
zm arło, a m amka bez wiedzy ojca jego i matki jego
dziecko inne przystawiła do piersi i dowiedzie się
jej tego [...], pierś utną jej”.
Zasada talionu znajduje odbicie w treści bardzo
wielu przepisów tego zbioru praw: „Jeśli obywatel
oko obywatelowi wybił, oko wybiją m u”- art. 196;
„Jeżeli kość obyw atela złamał, kość mu złam ią”-
art. 197; „Jeśli obywatel ząb obywatelowi rów ne­
mu sobie wybił, ząb wybiją m u ”- art. 200. Jeżeli
jednak ofiarą czynu nie była osoba stanu wolnego
albo była nią osoba stanu niższego, zasada talionu
zostaje przełam ana: „Jeśli oko niew olnika obyw a­
tela wybił lub kość niew olnika obyw atela złamał,
połow ę ceny jego zapłaci” - art. 199 i „Jeśli ząb
m uśkena wybił miny srebra zapłaci” - art. 201.
Przykładem kar tzw. odzwierciedlających może być
np. treść art. 218: „Jeśli lekarz obyw atelow i ope­
rację ciężką nożem z brązu w ykonał i spow odow ał
śmierć obywatela lub łuk brw iow y obyw atela n o ­
żem z brązu otw orzył i oka obywatela pozbawił,
rękę m u u tn ą”.
W ystępowała też kara chłosty i ogolenia głowy,
np.: „Jeżeli obywatel na arcykapłankę lub żonę oby­
w atela palcem wskazał i oskarżenia nie dow iódł,
obywatel ten przed sędziami zostanie w ychłostany
i połow ę głowy jego ogoli się”.
II. 14. Bazaltowa Stella Znaczenie kar pieniężnych nie jest tak wielkie
z Kodeksem Hammurabiego jak kary śmierci oraz innych kar „na ciele i w łosach”
(występujących bardzo licznie), jednak i one znajdu­
ją swe miejsce w tym babilońskim systemie kar, m.in.: „Jeżeli obywatel bez zgo­
dy właściciela sadu w sadzie właściciela drzewo ściął, pół miny srebra zapłaci”
- art. 59 (charakter czynu może wskazywać na odszkodowanie o charakterze
cywilnym); „Jeśli obywatel w policzek obywatela takiego jak on uderzył 1 minę
srebra zapłaci” - art. 203 i „Jeśli obywatel córkę obywatela uderzył i spraw ił, że
płód swój poroniła, 10 szekli srebra za płód jej zapłaci” - art. 209.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 103

Samo wystąpienie skutku nie było wystarczającą przesłanką odpow iedzial­


ności karnej. Świadczy o tym brzmienie art. 250: „Jeśli bydlę przechodząc uli­
cą obywatela ubodło i spow odow ało jego śmierć, sprawa ta roszczeniom nie
podlega”.

§ 12.1.3. Biblijne praw o karne

H istoria narodu żydowskiego sięga 2000 lat p.n.e. O koło XVI w. p.n.e. ko­
czownicze plem iona Izraelitów zaczęły się osiedlać w kraju Kanaan - ziemi
obiecanej (Rzymianie nazwali później ten obszar - o powierzchni nieprzekra-
czającej 25 tys. km 2 - Palestyną212). Stary Testament wspom ina o tym w na­
stępujących słowach: „Pan rzekł do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej
i z dom u tw ego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki
naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosław ień­
stwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy
tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały bło­
gosławieństwo ludy całej ziemi. Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał,
[...], i wyruszyli, aby się udać do Kanaanu” (Rdz 12,1-5).
Biblijne (starotestam entowe) prawo karne to prawo karne Hebrajczyków213,
którzy ok. 1020 r. p.n.e. doprowadzili do powstania państwa Izrael214. Początki
państwowości Izraela wiążą się ściśle z okresem panowania pierwszego króla ży­
dowskiego - Saula, który zjednoczył do tej pory podzielone plemiona. Założone
przez Saula państw o przetrw ało tysiąc lat. Utrata niepodległości na rzecz Rzy­
mu nastąpiła już w 63 r. p.n.e., jednak przy zachowaniu autonom ii w sprawach
wewnętrznych. Do zburzenia Świątyni Jerozolimskiej doszło dopiero w 70 r. po
nieudanym pow staniu żydowskim. To właśnie po zburzeniu Świątyni Jerozolim ­
skiej przez Tytusa, po raz pierwszy doszło do ustalenia kanonu biblijnego.
Biblijne praw o karne jest pod wieloma względami wyjątkowe w śród innych
obowiązujących i stosowanych na Bliskim Wschodzie w czasach przed narodze­
niem Chrystusa215. W yróżnia się ono nierozerwalnym związkiem z religią m o­
noteistyczną - w iarą w jednego Boga oraz wymaganiem przestrzegania tego
praw a, jako w arunkiem szczęścia doczesnego i zbawienia po śmierci.
Określenie „Stary Testam ent” (testam entum z łaciny, będące przekładem
z języka greckiego i hebrajskiego - berit) oznacza przymierze, zapewne i to,

212 Używano również nazwy „Ziemia Obiecana”, od Przymierza zawartego między Abra­
hamem i Jahwe, a także „Ziemia Święta” i Judea. Zob. też M. Sartre: Wschód rzymski. Pro­
wincje i społeczeństwo prowincjonalne we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego
w okresie od Augusta do Sewerów (31 p.n.e.-23S n.e.), Wrocław 1991, s. 391.
213 N aród żydowski pochodzi od plemion semickich określanych jako Hebrajczycy albo
Izraelici. Współcześnie język hebrajski jest urzędowym językiem w państwie Izrael.
214 Nazwa państwa zapożyczona została od drugiego imienia Jakuba, syna Izaaka, a wnu­
ka samego Abrahama (Abrama).
215 Wymienić tu należy, w kolejności chronologicznej: kodeks Urnamu z Ur (ok. XXI w.
p.n.e.), kodeks Bilalama z Esznunna i kodeks Lipit-Isztara z Isin (ok. 1850 r. p.n.e.), wreszcie
Kodeks Hammurabiego (ok. XVII w. p.n.e.) oraz prawo hetyckie (ok. XIII w. p.n.e.) i prawo
asyryjskie z czasów Tiglat Pilesera I (ok. XI w. p.n.e.).
104 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

jakie Bóg zawarł z A braham em 216. N a określenie pierwszych pięć ksiąg Starego
Testamentu (tzw. Pięcioksiąg-Pentateuch Mojżesza217), zarów no w czasach sta­
rożytnych, jak i współcześnie używa się nazwy Tora. Tora to term in hebrajski
oznaczający praw o. W Starym Testamencie używane są zamiennie nazwy „Tora
Boga” i „Tora M ojżesza”. Ostateczny kształt tych pięciu ksiąg (Rodzaju - Ge­
nesis, Wyjścia - Exodus, Kapłańska - Leviticus, Liczb - N um eri, Powtórzonego
Prawa - D eutoronom ium )2™, wywodzący się z tzw. tradycji kapłańskiej, p o ­
chodzi z ok. VI i V. w p.n.e. Tora ma charakter dwojaki: obok tekstów praw ­
nych zawiera też teksty typow o narracyjne. Bardzo często narracja przeplata się
z praw em , tak że niemal nie m ożna oddzielić jednego od drugiego.
Dla Żydów praw o zawarte w Torze miało boski charakter w tym znaczeniu,
że pochodziło bezpośrednio od Boga. To Bóg podarow ał praw o swemu ludo­
wi w ybranem u, on je ustanow ił i tylko on mógł je zmieniać. Pięcioksiąg nie
jest jednak ani kodeksem cywilnym, ani kodeksem karnym , w ścisłym, w spół­
czesnym rozum ieniu tych słów. Do pewnego stopnia posługiwanie się nazwą
kodeks jest jednak upraw nione w stosunku do Tory - przepisy tam zawarte
pretendow ały bowiem do kompleksowej i wyczerpującej regulacji wielu dzie­
dzin życia społecznego. W Torze odnajdujemy 613 przykazań-przepisów (hbr.
Tarjag m icw ot), z których większość, posługując się obecnymi kryteriam i, ma
charakter karny. W yróżnić w śród nich można 248 nakazów (liczba odpow iada­
jąca liczbie organów ludzkiego ciała) oraz 365 zakazów (liczba dni w roku). Ich
suma, liczba 613 to w artość liczbowa słowa „Tora” (alfabet hebrajski pozwala
również na oznaczanie wartości liczbowych)219.
Przepisy o charakterze karnym mają w zdecydowanej większości charakter
opisowy i budow ę dw uelem entow ą, charakterystyczną dla współczesnych zaka­
zów karnych: dyspozycja wskazuje na znamiona czynu zabronionego, a sankcja
określa zagrożenie karne: „Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmier­
cią” (Kpł 24, 17). Niekiedy jednak mamy do czynienia z norm am i prawnymi
sankcjonowanym i i sprzężonymi z nimi norm am i sankcjonującymi, często od­
ległymi od siebie w systematyce tekstu i koniecznymi do odszukania: „N ikt nie
poślubi żony swego ojca i nie odkryje brzegu płaszcza ojca swego” (Pwt 23, 1)
oraz „Przeklęty, kto obcuje cieleśnie z żoną swego ojca, gdyż odkryw a brzeg
płaszcza swojego ojca” (Pwt 27, 20) wraz z „Jeśli nie usłuchasz głosu Pana, Boga

216 prZymierze zawarł Bóg z całym Izraelem, z całym jego ludem i z każdym z osobna.
Zob. A. Swiderkówna: Prawie wszystko o Biblii, Warszawa 2002, s. 56-57.
217 Mojżeszowi (hebr. Mosze), wodzowi i prorokowi pochodzącemu z pokolenia Lewiego,
żyjącemu ok. XIII w. p.n.e. bywa przypisywane autorstwo tych ksiąg. Zob. K. Sójka-Zielińska:
Historia prawa, Warszawa 1995, s. 16 oraz M. Petler: Dzieje Izraela, Poznań 1996, s. 30.
218 W pracy, przy wskazywaniu źródła przepisów biblijnych stosuję następujące, po­
wszechnie przyjęte skróty: Rdz - Księga Rodzaju, Wj - Księga Wyjścia, Kpł - Księga Kapłań­
ska, Lb - Księga Liczb, Pwt - Księga Powtórzonego Prawa. Jeżeli nie zaznaczono inaczej - cy­
taty pochodzą z Biblii Tysiąclecia (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallotinum,
Poznań 1991).
219 Zob. R. Rubinkiewicz: Starożytne prawo Izraela, (w:) Starożytne kodyfikacje prawa,
Lublin 2000, s. 66.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 105

swego, i nie wykonasz pilnie wszystkich poleceń i praw, które ja dzisiaj tobie
daję, spadną na ciebie wszystkie te przekleństwa i dotkną cię” (Pwt 28, 15).
Rozrzucone po całej Torze przepisy pozwalają jednak wskazać na trzy - sta­
nowiące ich trzon - odrębne źródła: najstarsze, pochodzące z ok. 1000 lat
p.n.e. - Księga Przymierza (rozdziały X X -X X III Księgi Wyjścia); zdecydowa­
nie późniejsze (z ok. VI w. p.n.e.) rozdziały X X I-X X V I Księgi Pow tórzonego
Prawa oraz najnowsze, stanowiące trzon Księgi Kapłańskiej i pochodzące z cza­
sów Ezdrasza (ok. IV w. p.n.e.). Późniejsze zmiany w prow adzane do Pięcioksię­
gu miały już tylko charakter porządkujący i wyjaśniający220.
Rządy Boga i jego praw a w Izraelu, swego rodzaju teokracja, rozpoczyna­
ją się od nadania ludowi wybranem u i całej wierzącej ludzkości Dekalogu - 10
przykazań221, na górze Synaj222: „Pan rzekł do Mojżesza: Wstąp do M nie na górę
i pozostań tam , a dam ci tablice kamienne, Prawo i przykazania, które napisa­
łem, aby ich pouczyć” (Wj 24, 12). Dysponujemy redakcją Dekalogu zawartą
w Księdze Wyjścia (20, 2 -1 7 ) oraz w Księdze Pow tórzonego Prawa (5, 6-21).
W poszukiw aniu tzw. pradekalogu, będącego tekstem najstarszym i jednocze­
śnie najkrótszym , zwraca uwagę propozycja A. Soggina, według którego tekst
ten miał praw dopodobnie następujące brzm ienie223:

Prolog: „Jam jest Pan, Bóg tw ój, który cię w yprow adził z ziemi egipskiej, z d o ­
mu niew oli” (Wj 20, 2; Pwt 5, 6).
1. „N ie będziesz mial bogów innych oprócz M nie” (Wj 20, 3; Pwt 5, 7),
2. „N ie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu” (Wj 20, 4; Pw t 5, 8),
3. „N ie będziesz wzywał im ienia Boga twego nadarem no” (Wj 20, 7; Pw t 5, 11),
4. „Będziesz zważał na szabat, aby go święcić” (Wj 20, 8 ; Pwt 5, 12),
5. „Czcij swego ojca i swoją m atkę” (Wj 20, 12; Pwt 5, 16),
6. „N ie będziesz zabijał” (Wj 20, 13; Pwt 5, 17),
7. „N ie będziesz cudzołożył” (Wj 20, 15; Pwt 5, 19),
8. „N ie będziesz k rad ł” (Wj 20, 15; Pwt 5, 19),
9. „N ie będziesz kłam ał” (Wj 20, 16; Pwt 5, 20),
10. „N ie będziesz p ożądał” (Wj 20, 17; Pwt 5, 21).

Przepisy o treści podobnej do tych z Dekalogu nie były w praw odaw stw ie
Starożytnego W schodu ew enem entem . Przykładowo, egipska Księga Z m ar­
łych zaw iera postanow ienia przypom inające przykazanie piąte, szóste, siód­
me i ósme. Z kolei w Kodeksie H am m urabiego znajdujemy zakaz zabójstwa,
cudzołóstw a, kradzieży i fałszywego świadectwa. Pięcioksiąg to w pewnym
sensie bardzo rozbudow any kom entarz (Mojżesza i późniejszych autorów ) do
D ekalogu. W ystarczy porów nać przykazanie: „Czcij ojca tw ego i m atkę tw o­
ją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20,12) z za­
kazami: „Kto by uderzył swego ojca albo m atkę, winien być ukarany śm iercią”

220 Zob.: L. Stachowiak (red.), Wstęp do Starego Testamentu, Poznań 1990, s. 79.
221 Nazwa „Dekalog” pojawia się po raz pierwszy w pismach Ireneusza i Klemensa Alek­
sandryjskiego, a pochodzi od wyrażenia greckiego, będącego tłumaczeniem tekstu hebraj­
skiego „aseret hadebarim” - dziesięć słów.
222 Zob. W. Szczepański: Na Synaju, Kraków 1908.
223 A. Soggin: Israelite Law, (w:) Introduction to the Old Testament, London 1976, s. 111 i n.
106 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

(Wj 21,15) i „Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śm iercią”
(Wj 2 1 ,17)224.
Sam bowiem Dekalog, doskonale syntetyczny i zrozumiały, stanow ił funda­
m ent dla całego izraelskiego praw odaw stw a. Prawodawstwa, które choć wie­
le czerpało z praw a starobabilońskiego, hetyckiego i asyryjskiego, tworzyło
w istocie now ą w artość poprzez uświęcenie wiarą w jedynego Boga, jako p ra­
wodawcy. O związkach tych świadczy niewątpliwie porów nanie przepisów bi­
blijnych z ich pozabiblijnymi odpow iednikam i (zob. tab. 3).

Tabela 3. Porównanie brzmienia przepisów biblijnych i pozabiblijnych

Przepis biblijny Przepis pozabiblijny


Kto by porwał człowieka i sprzedał go, Jeśli ktoś ukradł małego syna
albo znaleziono by go jeszcze w jego ręku, pełnoprawnego obywatela, poniesie karę
winien być ukarany śmiercią. (Wj 21,16) śmierci. (Kodeks Hammurabiego - § 14)*
Jeśli ktos znajdzie buhaja i zdejmie z niego
Jeśliby ktoś ukradł wołu lub owcę i zabiłby
znak własności, a jego właściciel zauważy
je lub sprzedał, wówczas zwróci pięć
to, winien dać siedem głów bydła: dwa byki
wołów za jednego wołu i cztery jagnięta za
dwuletnie, 3 byki roczne i dwoje cieląt.
jedną owcę. (Wj 21,37)
(§ 60 prawa hetyckiego)**
Jeśli czyjaś małżonka, która mieszka w czyimś
Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie
domu, postanowiła odejść, zaś gospodarzy dla
jej mężem, lecz nie będzie jej darzył
napełnienia własnej sakiewki i trwoni swój
życzliwością, gdyż znalazł u niej coś
majątek, a zostanie jej to dowiedzione, jeśli jej
odrażającego, napisze jej list rozwodowy,
mąż oświadczy, że chce ją odprawić, odprawi
wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie.
ją, a na drogę nie musi nic jej być dane.
(Pwt 24, 1)
(Kodeks Hammurabiego - § 141)
Jeśli czyjaś żona wychodzi z domu do
Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, innego człowieka, zamieszka u niego, a ten
będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, weźmie ją, to jeśli wiedział, ze jest ona żoną
i cudzołożnica. (Kpł 20, 10) innego człowieka, należy zabić jego i ją.
(§13 prawa asyryjskiego)**
Jeśli pełnoprawny obywatel wybił oko
członkowi klasy pełnoprawnych obywateli,
Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb wyrwą mu oko. (Kodeks Hammurabiego - §
za ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył i96)
bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony. Jeśli złamał kość pełnoprawnego obywatela,
(Kpł 24, 20) złamią mu kość (Kodeks Hammurabiego
Oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę - § 197)
za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za Jeśli pełnoprawny obywatel wybił ząb
ranę, siniec za siniec. (Wj 21, 24) pełnoprawnego obywatela równego sobie,
wybiją mu ząb. (Kodeks Hammurabiego
- § 200)
Jeśli ktoś kogoś oskarżył i rzucił nań
Jeżeli świadek taki fałszywie oskarżył brata podejrzenie o zabójstwo, zaś tego mu nie
swego - uczyńcie mu, jak on zamierzał
udowodnił, ten kto go oskarżył, poniesie
uczynić swemu bratu. (Pwt 19, 19)
karę śmierci (Kodeks Hammurabiego - § 1)

* Na podstawie: J. Klima: Prawa Hammurabiego, Warszawa 1957.


** Na podstawie: J. Zabłocka, T. Zawadzki: Wybór źródeł do historii starożytnej Wschodu,
Poznań 1966.

224 Zob. też P. Grelot: Sens Chretien de l’Ancien Testament, Tournai 1962, s. 172-188.
§ 1 2 . Pomniki historycznych regulacji karnych 107

Prawo starohebrajskie nie jest już tak okrutne jak starobabilońskie, kary są
wpraw dzie nadal surow e, ale wiele pierwiastków okrucieństw a zostało wyeli­
m inowanych. O surowości tego prawa świadczy m.in. przewidziana za wiele
czynów i w ykonyw ana na wiele sposobów kara śmierci. Księga Przymierza za­
wiera wiele zakazów karnych, gdzie jedyną sankcją jest kara śmierci:

- „Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony um rze, w inien sam być śm iercią ukara­
ny” (Wj 21,12).
- „K tokolw iek by obcow ał ze zw ierzęciem , w inien być uk aran y śm iercią”
(Wj 2 2 ,1 8 ).
- „K tokolw iek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia
obrzydliw ość. Obaj będą śm iercią ukarani, sami tę śmierć na siebie ściągnęli”
(Kpł 20,13).
- „Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć,
będą ukarani śm iercią” (Kpł 20, 27). Egzekucje najczęściej przeprow adzane były
publicznie: „Jeżeli kto weźmie swoją siostrę, córkę swojego ojca albo swojej m at­
ki i będzie oglądał jej nagość, a ona będzie oglądać jego nagość, jest to czyn ha­
niebny, oboje będą zgładzeni w obecności synów ich lu d u ” (Kpł 20, 17).

Tora zna trzy rodzaje wykonywania kary śmierci: 1) ukamienowanie, 2) spalenie


w ogniu i 3) powieszenie na drzewie. Traktat Sanhedrin wspomina jeszcze o ścięciu
i uduszeniu. H erod kazał katowi ściąć głowę Jana Chrzciciela (Mt 14, 10). Udu­
szenie wykonywane było narzędziem zbliżonym w swej konstrukcji do garroty
- żelazną obręczą zaciskaną na szyi skazańca za pomocą śruby.
Ukam ienow anie przewidywały m.in. następujące przepisy:

- „Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upo­
m nień ojca ani m atki, tak że naw et po upom nieniach jest im nieposłuszny, ojciec
i m atka pochw ycą go, zaprow adzą do bramy, do starszych miasta, i pow iedzą
starszym miasta: O to nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego
upom nienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu. W tedy mężowie tego miasta będą
kam ienow ali go aż um rze” (Pwt 21, 18-21).
- „Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna
w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bram y miasta i kam ienow ać ich
będziecie aż um rą: m łodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego
mężczyznę za to, że zadał gw ałt żonie bliźniego” (Pwt 22, 2 3 -2 4 ).
- „Jeśli się znajdzie u Ciebie w jednym z miast twoich, danych ci przez Pana, Boga twe­
go, mężczyzna lub kobieta, ktoś, kto czynić będzie to, co jest złe w oczach Pana, Boga
twego, przestępując Jego przymierze, przechodząc do bogów obcych, by służyć im
i oddawać pokłon, jak słońcu, księżycowi lub całemu wojsku niebieskiemu, czego nie
nakazałem - skoro ci to zostanie doniesione, wysłuchasz i zbadasz dokładnie sprawę.
Jeśli okaże się prawdą, że taką ohydę popełniono w Izraelu, zaprowadzisz tego męż­
czyznę lub kobietę - którzy tej złej rzeczy się dopuścili - do bramy miasta i będziesz
tego mężczyznę lub tę kobietę kamienował, aż śmierć nastąpi.” (Pwt 17,2-5).
- „K tokolw iek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się
w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci M olochow i, będzie ukarany śm iercią. M iej­
scowa ludność ukam ienuje go” (Kpł 20, 2).

Do najcięższych przestępstw zagrożonych kam ienowaniem należały zbrod­


nie zw rócone przeciw ko religii. Bluźnierstwo - rozum iane bardzo szeroko,
a naw et zwykłe pogwałcenie szabatu. W Księdze Kapłańskiej czytamy: „Każ
108 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

w yprow adzić błuźniercę poza obóz. Wszyscy, którzy go słyszeli, położą ręce na
jego głowie. Cała społeczność ukamienuje go. K tokolwiek bluźni imieniu Pana,
będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukam ienuje go. Z arów no tubylec,
jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciw ko Imieniu. Po­
tem Mojżesz kazał Izraelitom wyprowadzić błuźniercę poza obóz i ukam ieno­
wać. Synowie Izraela uczynili to, co Pan rozkazał M ojżeszowi” .Przy kam ie­
now aniu świadkowie, którzy przeciwko złoczyńcy świadczyli, pierwsi musieli
rzucić kam ienie, potem wszyscy zgromadzeni: „Ręka św iadków pierwsza się
wzniesie przeciw niem u, aby go zgładzić, a potem ręka całego ludu. Usuniesz
zło spośród siebie” (Pwt 17, 7). Łagodniejsza form a kam ienow ania, przew i­
dziana w traktacie Sanhedryn, przewidywała zrzucenie skazańca, głową w dół,
z wysokości kilku (ok. 3 -4 ) metrów, a dopiero potem przywalenie kamieniami,
z których pierwszy i największy ugodzić miał w serce.
Spalenie w ogniu, jako rodzaj egzekucji, odnajdujemy w przepisach:

- „Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona
będą spaleni w ogniu, aby nie było rozpusty w śród w as” (Kpł 20, 14).
- „Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem , bezcześci przez to swego ojca.
Będzie spalona w ogniu” (Kpł 2 1 ,9 ).

Spalenia dokonyw ano żywcem: skazańca zakopywano do połow y w naw o­


zie, a górną część ciała okręcano łatwopalnym i pakułami. Kat wciskał w usta
skazanego płonące pakuły (w razie potrzeby siłą podważając zęby) i tym sposo­
bem dopełniał rytuału.
O wykonywaniu kwalifikowanej kary śmierci przez powieszenie trupa na
drzewie w spom ina następujący przepis:

- „Jeżeli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i p o ­


wiesisz go na drzew ie - tru p nie będzie wisiał na drzew ie przez noc, lecz tegoż
dnia musisz go pogrzebać” (Pwt 21, 22 -2 3 ).

Już w Księdze Rodzaju mamy wzmiankę o wykonaniu w yroku przez ścięcie


głowy i powieszenie na drzewie martwego już ciała (Rdz 40, 19). N ie m oż­
na jednak wykluczyć, że powieszenie było samodzielnym, odrębnym sposobem
egzekucji. Świadczą o tym m.in. następujące fragmenty Starego Testamentu:
„Tak została wyśledzona sprawa i odkryta, i pow ieszono obu na drzewie, i zapi­
sano to w księdze kronik w obecności króla” (Est 3, 23).
Ukrzyżowanie, w brew tem u co można by sądzić, biorąc pod uwagę egze­
kucję Jezusa, nie było w Izraelu powszechnym sposobem w ykonyw ania kary
śmierci. Żydzi nie krzyżowali - zwykle tylko ciała zabitych wieszano na drze­
wie (szubienicy). O krutna kara powieszenia na krzyżu, praw dopodobnie p o ­
chodząca z Fenicji, została rozpowszechniona przez Rzymian i stosow ana była
później w całym świecie antycznym225.
W spomnieć trzeba, że powszechności kary śmierci i dużej liczbie wykony­
wanych w yroków towarzyszyła dbałość o możliwość wstrzym ania egzekucji,

225 Zob. H. Daniel-Rops: Życie w Palestynie w czasach Chrystusa, Warszawa 2001, s. 159-160.
§ 1 2 . Pomniki historycznych regulacji karnych 109

np. na polecenie sądu, aż do ostatniej chwili. W pobliżu miejsca kaźni czuwała


konna straż i rozstaw ne konie. Tuż przed egzekucją podaw ano skazańcowi sy-
cyrę (szekar) - bardzo mocny, alkoholowy napój sporządzany ze sferm entow a­
nych owoców.
Wydaje się, iż występująca często w Torze form uła dotycząca wyłączenia
spośród ludu nie dotyczy kary śmierci, lecz kary wygnania (banicji), połączo­
nej z ekskom uniką religijną: „Bo każdy, kto czyni jedną z tych obrzydliwości,
wszyscy, którzy je czynią, będą wyłączeni spośród swojego ludu” (Kpł 18, 29)
oraz „Jeżeli kto obcuje cieleśnie z kobietą mającą miesięczne krw awienie i od­
słoni jej nagość, obnaża źródło jej krwi, a ona też odsłoni źródło swojej krwi, to
oboje będą wyłączeni spośród swojego ludu” (Kpł 20,18).
N iekiedy wym iar sprawiedliwości karnej oraz niektóre kary „zarezerwowa­
ne” były wyłącznie dla samego Boga. W Księdze Kapłańskiej (20, 20 -2 1 ) czyta­
my: „K tokolw iek obcuje ze swoją ciotką, odsłania nagość swojego wuja. Ponio­
są oni swój grzech - um rą bezdzietnie. Ktokolwiek bierze żonę swojego brata,
popełnia kazirodztw o. O dsłonił nagość swojego brata - będą bezdzietni”. Kary
bezdzietności nie należy odczytywać jako nakazu pozbawienia winowajców
przez lud Izraela zdolności płodzenia (np. przez kastrację mężczyzny). Bóg był
najwyższą instancją: „Jeżeli zaś nie będziecie M nie słuchać i nie będziecie wy­
konywać tych wszystkich nakazów, jeżeli będziecie gardzić m oimi ustawami,
jeżeli będziecie się brzydzić moimi wyrokam i, tak że nie będziecie wykonywać
m oich nakazów i złamiecie moje przymierze, to i Ja obejdę się z wami odpo­
w iednio: ześlę na was przerażenie, wycieńczenie i gorączkę, które prow adzą do
ślepoty i rujnują zdrowie. W tedy na próżno będziecie siali wasze ziarno. Zjedzą
je wasi nieprzyjaciele. Zw rócę oblicze przeciwko wam, będziecie pobici przez
nieprzyjaciół. Ci, którzy was nienawidzą, będą rządzili wami, a wy będziecie
uciekać naw et wtedy, kiedy was nikt nie będzie ścigał. Jeżeli i wtedy nie będzie­
cie M nie słuchać, będę w dalszym ciągu karał was siedem razy więcej za wasze
grzechy” (Kpł 26, 14-18). Za trw anie w nieprzestrzeganiu Tory groziła kara
straszliwa: „Zginiecie między narodam i, pochłonie was ziemia nieprzyjaciel­
ska. A ci, którzy pozostaną z was, zgniją z pow odu swego przestępstw a w zie­
miach nieprzyjacielskich, z pow odu przestępstw swoich przodków zgniją, tak
jak i oni. W tedy uznają przestępstw o swoje i przestępstwo swoich przodków,
to jest zdradę, którą popełnili względem M nie, i to, że M nie postępowali na
przekór.” (Kpł 26, 3 8-40).
N iektóre kary, przewidziane w Torze, odwoływały się do zasady talionu (łac.
talio to odpłata, odw et, a talionis poena to kara odwetowa). Stosowanie tej za­
sady stanow i istotny postęp w rozwoju praw a karnego, zwłaszcza w porów na­
niu do zemsty krwawej (rodowej, krewniaczej), stanowi jej ograniczenie i racjo­
nalizację. Niczym nie ograniczona zemsta krw awa przeradza się pod wpływem
refleksji nad jej sensem i celem w odwet, który ograniczał reakcję karną do kar
odpow iadających czynowi sprawcy i jego skutkom. O dw et realny (talion m ate­
rialny) możliwy był w zasadzie tylko w przypadku czynów skierow anych prze­
ciwko życiu lub zdrowiu (np. pozbawienie życia za zabójstwo, złamanie ręki
za spow odow anie uszkodzenia ciała na tym polegającego): „K tokolwiek zabije
110 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

człowieka, będzie ukarany śmiercią. Ktokolwiek zabije zwierzę, będzie obow ią­
zany do zw rotu: zwierzę za zwierzę. Ktokolwiek skaleczy bliźniego, będzie uka­
rany w taki sposób, w jaki zawinił. Złam anie za złamanie, oko za oko, ząb za
ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony.
Kto zabije zwierzę, będzie obowiązany do zwrotu. Kto zabije człowieka, będzie
ukarany śm iercią” (Kpł 17-21). Tora wyraźnie zakazuje główszczyzny (pro ca-
pite, poena capita) - okupu, zapłaty za zabicie człowieka: „Nie możecie przyj­
mować żadnego okupu za życie zabójcy, który winien jest śmierci. M usi zostać
zabity” (Lb 35, 31) oraz „Krew bezcześci ziemię i nie ma innego zadośćuczynie­
nia za krew przelaną, jak tylko krew tego, który ją przelał” (Lb 35, 33).
W Torze pojawiła się instytucja azylu dla zabójców, ograniczająca i łagodzą­
ca prawo- zemsty krwawej, chroniąc przed „mścicielem krw i”226, zrealizowana
poprzez ustanow ienie tzw. miast ucieczki: „Ustanowisz sobie trzy m iasta w kra­
ju, który ci daje Pan, Bóg twój, abyś go posiadł. Drogę do nich utrzymasz w d o ­
brym stanie i na trzy części podzielisz obszar kraju, który ci daje Pan, Bóg twój,
aby tam schronienie znalazł każdy zabójca” (Pwt 19,2-3). Azyl dotyczył tylko
spraw ców nieum yślnego spow odow ania śmierci: „W następującym wypadku
zabójca, który by tam uciekł, może pozostać przy życiu: jeśliby zabił bliźniego
nieumyślnie, nie żywiąc przedtem do niego nienawiści. Jeśli na przykład po­
szedł z drugim do lasu ścinać drzew o, uchwycił ręką siekierę, by ciąć w drzewo,
żelazo zaś odpadło od drzewca i trafiło śmiertelnie bliźniego - taki może schro­
nić się do jednego z tych miast, by ratować swe życie, aby ściągający mściciel
krwi w zburzony gniewem nie dosięgnął go ze względu na zbyt daleką drogę
i życia go nie pozbawił, gdyż ten nie jest winien śmierci, bo nie żywił zastarzałej
nienawiści do zm arłego” (Pwt 19,4-6). Sprawca zabójstwa umyślnego, nawet
gdyby dotarł do miasta ucieczki, nie mógł liczyć na ochronę przed mścicielem
krwi: „Jeśli jednak człowiek z nienawiści do swego bliźniego czatował na nie­
go, pow stał przeciw niem u, uderzył go śm iertelnie, tak iż tam ten um arł, i po­
tem uciekł do jednego z tych miast, starsi tego miasta poślą po niego, zabiorą go
stam tąd i oddadzą w ręce mściciela krwi, by um arł” (Pwt 19, 11-12) .
Było sześć m iast ucieczki, trzy po każdej stronie Jordanu: Kadesz w Gali­
lei na górze N eftalego, Sychem na górze Efraim a i Kiriat-Arba, czyli H ebron,
na górze Judy - po zachodniej stronie Jordanu oraz G olan w Baszanie, Ram ot
w Gileadzie i Beser po stronie wschodniej („Co do miast, które macie ustano­
wić, to pow inniście mieć sześć m iast ucieczki. Trzy m iasta za Jordanem i trzy
w ziemi Kanaan będą służyć za m iasta ucieczki” ; Lb 35,. 13-14). Azyl przysłu­
giwał Żydom i cudzoziem com . Kto dotarł do m iasta zyskiwał praw o do p ro ­
cesu - był chroniony dopóki nie stanął przed sądem zgrom adzenia: „M iasta
te będą dla was schronieniem przed mścicielem krwi, by zabójca nie poniósł
śmierci, zanim nie stanie przed sądem społeczności. Owe sześć m iast winny

226 Mściciel krwi (goel) realizował prawo zemsty krwawej. Najbliższy krewny miał nie
tylko prawo, ale wręcz obowiązek zabicia tego, kto śmierć jego krewnego spowodował. Nie
miało przy tym znaczenia, czy zabójstwo było umyślne, nieumyślne, czy też tylko przypadko­
we. Zabicie sprawcy kończyło sprawę, jeżeli jednak zabójca zabił mściciela krwi - pościg za
sprawcą podejmował następny mściciel krwi.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 111

służyć za schronienie zarówno Izraelitom, jak i obcym, oraz tym, którzy osie­
dlili się pośród was; tam może uciekać każdy, kto zabił drugiego nieumyślnie”
(Lb 35, 12 i 15).
Sprawca nieumyślnego zabójstwa mógł bezpiecznie opuścić miasto uciecz­
ki tylko w jednym przypadku: śmierci arcykapłana (najwyższego kapłana,
który w danym mieście sprawował w tym czasie czynności): „Do śmierci bo­
wiem arcykapłana winien zabójca przebywać w swoim mieście ucieczki. N ato ­
miast po śmierci arcykapłana może wrócić do swojej dziedzicznej posiadłości”
(Lb 35, 28). Wydaje się, że jest to nawiązanie do zwyczaju powszechnej am ne­
stii w dniu śmierci króla.
Postanowienia o miastach ucieczki zawarte w Księdze Liczb wskazują też na
wyraźne rozróżnianie form winy (umyślności od nieumyślności) i stosowanie
zasady subiektywnej odpowiedzialności karnej w połączeniu z przesłanką wy­
stąpienia związku przyczynowego między zachowaniem sprawcy a skutkiem,
będącym znam ieniem czynu zabronionego. Świadczą o tym trzy przykłady za­
bójstwa umyślnego: „Jeżeli kogoś jednak tak pobił przedm iotem żelaznym, iż
tam ten um arł, jest zabójcą, a jako taki musi zostać zabity. Gdy kogoś uderzył
kamieniem, którym można zabić, i ten uderzony um arł, jest zabójcą i jako taki
musi zostać zabity. Gdyby kogoś jakimś przedm iotem drewnianym tak pobił,
iż ów człowiek um arł, a można było tym narzędziem śmierć zadać, jest zabójcą
i jako taki musi um rzeć” (Lb 35, 16-18). Księga Liczb podaje też przykłady nie­
umyślnego spow odow ania śmierci: „Gdy mu jednak zadał cios nie z nienawiści
albo gdy rzucił na niego jakimkolwiek przedm iotem , ale nie w zamiarze zabi­
cia, lub też nie widząc spuścił na niego kamień, który może zabić, tak iż tam ten
rzeczywiście um arł, chociaż nie był mu nieprzyjazny i nie chciał mu nic złego
uczynić, wtedy według powyższych zasad społeczność rozstrzygnie pomiędzy
zabójcą a mścicielem krw i” (Lb 35, 2 2-24).
Sprawcy niektórych przestępstw mogli uniknąć kary poprzez wskazane
w Torze zachowanie już po popełnieniu czynu. Ta instytucja, zbliżona do zna­
nych dzisiaj ustawowych klauzul bezkarności (np. czynnego żalu), dotyczyła
w ybranych czynów - w szczególności nieumyślnych, popełnionych przez „nie­
uwagę” - zwróconych bezpośrednio przeciwko Bogu lub przepisom religijnym.
O d kary i winy uwalniała ofiara przebłagalna: „Jeżeli kto przez nieuwagę zgrze­
szy przeciwko jednem u z przykazań Pana, zabraniających jakiejś czynności, to
postąpi w brew jednem u z przykazań: jeżeli ten grzech popełni namaszczony
kapłan, tak że jego wina spada na lud, to złoży Panu jako ofiarę przebłagalną za
grzech, który popełnił, m łodego cielca bez skazy” (Kpł 4, 2 -3 ) oraz „Jeżeli zaś
cała społeczność Izraela zawini przez nieuwagę i sprawa ta będzie ukryta przed
oczami zgrom adzenia, mianowicie to, że uczynili coś sprzecznego z przykaza­
niami Pana, i w ten sposób zawinili, a potem grzech, który popełnili, wyjdzie na
jaw, w takim razie zgromadzenie przyprowadzi przed N am iot Spotkania m ło­
dego cielca jako ofiarę przebłagalną” (Kpł 4, 13-14).
Ciekawą konstrukcję, zwalniającą od odpowiedzialności karnej za zabójstwo
znajdujemy w Księdze Wyjścia: „Gdyby pochwycił ktoś złodzieja w czasie wła­
mywania się w nocy i pobił go tak, iżby umarł, nie będzie winien krwi. Ale gdyby
112 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

to uczynił po wschodzie słońca, będzie winien krw i” (Wj 22,1-2). Konstrukcja ta


zbliżona jest do kontratypu (w szczególności do kontratypu obrony koniecznej,
czy też bezkarności w przypadku jej przekroczenia - art. 25 § 3 k.k.), okoliczno­
ści wyłączającej bezprawność krym inalną czynu.
Wiele przepisów Tory świadczy o w spółistnieniu obok siebie zasady odpo­
wiedzialności zbiorowej i zasady indywidualizacji odpowiedzialności karnej.
Kara spadała naw et na całe miasta: „Jeśli usłyszysz w jednym z miast, które
Pan, Bóg twój, daje ci na mieszkanie, że wyszli spośród ciebie ludzie przew rot­
ni i uw odzą mieszkańców swego miasta mówiąc: Chodźmy, służmy obcym bo­
gom!, których nie znacie - przeprowadzisz dochodzenie, zbadasz, spytasz, czy
to praw da. Jeśli okaże się praw dą, że taką obrzydliwość popełniono pośród
ciebie, mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto ra­
zem ze zwierzętami obłożysz klątw ą” (Pwt 13, 13-18). W przypadku niewy­
krycia sprawcy zabójstwa przewidziano procedurę prow adzącą do uwolnienia
od winy i odpow iedzialności okolicznych mieszkańców: „Gdy w kraju, który
ci daje w posiadanie Pan, Bóg twój, znajdzie się na polu leżący trup człowieka
zabitego, a nie w iadom o, kto go uderzył, wtedy przyjdą starsi i sędziowie od­
mierzyć odległość trupa od okolicznych miast. Gdy chodzi o m iasto, które jest
najbliżej trupa, starsi tegoż miasta wezmą jałowicę, która jeszcze nie pracowała
i nie nosiła jarzma. Jałowicę tę sprow adzą starsi miasta do rzeki nie wysycha­
jącej, na miejsce nieupraw ione i nieobsiane i złamią jej kark w rzece. W tedy
nadejdą kapłani, synowie Lewiego; bo Pan, Bóg twój, wybrał ich, by M u posłu­
giwali, błogosławili w Jego imieniu i by ich wyrokiem rozsądzano wszelki spór
i sprawę o zranienie. Wszyscy starsi miasta, które leży najbliżej zam ordow ane­
go, umyją ręce nad jałowicą, której kark złam ano w rzece, i powiedzą te słowa:
Nasze ręce tej krwi nie wylały, a oczy nasze jej nie w idziały” (Pwt, 21,1-7).
O indywidualizacji odpowiedzialności wspom ina następujący przepis: „Oj­
cowie nie poniosą śmierci za winy synów ani synowie za winy swych ojców.
Każdy umrze za swój własny grzech” (Pwt 24, 16).
Tora jako jedną z kar przewiduje grzywnę - karę pieniężną. Sankcja ta wy­
stępuje m .in. w następującym przepisie: „Gdyby mężczyźni bijąc się uderzy­
li kobietę brzem ienną pow odując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to
winny zostanie ukarany grzywną, jaką na nich nałoży mąż tej kobiety, i wypła­
ci ją za pośrednictw em sędziów polubow nych”. (Wj 21, 22). Z nane były też
kary mutylacyjne (okaleczające), polegające np. na ucięciu ręki: „Jeśli się bić
będą mężczyźni, mężczyzna i jego brat, i zbliży się żona jednego z nich i - chcąc
wyrwać męża z rąk bijącego - wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe,
odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości” (Pwt 25, 11-12). Prze­
pis ten jest jednym z wielu, który świadczy o nierów nym , znacznie surowszym
traktow aniu kobiet w zakresie przestępstw związanych z m oralnością i obycza­
jowością seksualną.
Do kar cielesnych, przewidzianych przez Torę, należy zaliczyć także chło­
stę: „O ile w inowajca zasłuży na karę chłosty, każe go sędzia położyć na ziemi
i w jego obecności wymierzą mu chłostę w liczbie odpowiadającej przew inie­
niu. O trzym a nie więcej niż czterdzieści uderzeń, aby przez mnożenie razów
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 113

ponad tę liczbę chłosta nie była nadm ierna i nie został pohańbiony twój brat
w tw oich oczach.” (Pwt 2 5 ,2 -3 ). Prawo żydowskie, inaczej niż praw o rzym­
skie, ograniczało wyraźnie liczbę uderzeń. Chłostę zwykle przeryw ano po 39
uderzeniu w obawie, że czterdzieste może się okazać śm iertelne („Przez Żydów
pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego” 2 Kor 11, 24).
M ożna się w tych postanow ieniach doszukać realizacji zasady hum anitaryzm u,
zwłaszcza że narzędzia chłosty używane przez żydowskich katów były zwykły­
mi rzem ieniam i, splecionymi potrójnie albo poczwórnie. Daleko im było do bi­
eży rzymskich, zaopatrzonych w ołowiane kulki lub owcze kości.
Odpow iedzialności karnej podlegali nie tylko ludzie, ale i zwierzęta: 1) „Je­
śliby w ół pobódł mężczyznę lub kobietę tak, iż ponieśliby śmierć, wówczas wół
musi być ukam ienowany, lecz nie w olno spożyć jego mięsa, właściciel zaś w ołu
będzie wolny od kary” (Wj 21, 28); 2) „Ktokolwiek obcuje cieleśnie ze zwie­
rzęciem wylewając nasienie, będzie ukarany śmiercią. Zwierzę także zabijecie”
(Kpł 20, 15); 3) „Jeśli kobieta zbliży się do jakiegoś zwierzęcia, aby z nim się
złączyć, zabijesz i kobietę, i zwierzę. Oboje będą ukarani śmiercią, sami śmierć
na siebie ściągnęli” (Kpł 20, 16); 4) „Gdyby zaś wół zabódł niew olnika lub nie­
wolnicę, jego właściciel winien wypłacić ich panu trzydzieści syklów srebrnych,
wół zaś będzie ukam ienow any” (Wj 21, 32).
Często zakazy karne zawarte w Torze realizują funkcję kompensacyjną
i zmierzają do napraw ienia wyrządzonej przez sprawcę szkody: 1) „Jeśli pow sta­
nie ogień i ogarnie ciernie ogrodzenia, i spali stertę zboża albo stojące na pniu
zboże, albo pole, wówczas ten, co wzniecił pożar, winien wynagrodzić szkody”
(Wj 2 2 ,5 ); 2) „Jeśliby ktoś dał drugiemu pieniądze lub przedm ioty wartościowe
na przechow anie i zostałoby to skradzione w dom u tego człowieka, a złodziej
zostanie wykryty, winien wypłacić dw ukrotne odszkodow anie” (Wj 22, 6) - od­
szkodowanie przekraczające w tym przypadku wartość szkody zbliża się swym
charakterem do nawiązki; 3) „Jeśli ktoś uw iódł dziewicę jeszcze nie zaręczo­
ną i obcow ał z nią, uiści rodzinie opłatę składaną przy zaślubinach i weźmie
ją za żonę” (Wj 22, 15); 4) „Jeśliby się ojciec nie zgodził mu jej oddać, w ów ­
czas winien zapłacić tyle, ile wynosi opłata składana przy zaślubinach dziewic”
(Wj 22, 16). W przypadku kradzieży złodziej był zobowiązany zwykle do za­
płacenia odszkodow ania w wysokości od dwu- do pięciokrotnie wyższej niż
wartość skradzionego przedm iotu. Jeżeli sprawcy nie było stać na uiszczenie
takiej kw oty - m ożna go było sprzedać w niewolę. Przepisy zobowiązujące np.
do zapłaty określonej sumy pieniędzy (okupu) są wyrazem tzw. systemu kom ­
pozycji (łac. com positio znaczy układ, ugoda, pojednanie).
Więzienie - pozbawienie wolności było karą w zasadzie nie stosow aną, nie
przew idzianą w Torze. Jeżeli już do uwięzienia sprawcy przestępstw a docho­
dziło (czasami naw et wieloletniego), to traktow ano je wyłącznie jako środek
procesowy, zapewniający obecność oskarżonego podczas procesu i jego prze­
słuchanie („Umieszczono go pod strażą, dopóki sprawa nie będzie rozstrzy­
gnięta przez usta Pana” Kpł 24, 12). Więzienie mające charakter kary pojawia
się późno, dopiero w czasach Ezdrasza i N ehemiasza („I każdy, kto nie w ykona
Prawa Boga tw ojego albo rozkazu królewskiego, będzie niechybnie skazany na
114 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

śmierć albo na w ygnanie, albo na karę pieniężną, albo na w ięzienie” Ezd 7, 26).
O karze pozbaw ienia wolności, łączonej niekiedy z zakuciem w dyby, w spom i­
na bardzo często N ow y Testament („Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szyb­
ko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sę­
dzia dozorcy, i aby nie w trącono cię do więzienia” M t 5, 25). Kara pozbawienia
wolności była stosow ana zwłaszcza wobec niew ypłacalnych dłużników („Jego
współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade m ną, a oddam
tobie. O n jednak nie chciał, lecz poszedł i w trącił go do więzienia, dopóki nie
odda długu” M t 18, 29-3 0 ).
Tora zawiera też przepisy proceduralne. N iektóre z nich w ręcz przypom i­
nają te, które są fundam entem polskiej procedury karnej: „Jeśli wyniknie spór
między ludźm i, staną przed sądem, tam ich osądzą i za sprawiedliwego uznają
niewinnego, a skażą w inow ajcę”. Wystarczy porów nać z art. 2 § 1 pkt 1 Ko­
deksu postępow ania karnego: „Przepisy niniejszego kodeksu mają na celu takie
ukształtow anie postępow ania karnego, aby: sprawca przestępstw a został wy­
kryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niew inna nie ponio­
sła tej odpow iedzialności”.
Są takie, które dotyczą postępow ania dow odow ego: „N a słowo dwu lub
trzech św iadków skaże się na śmierć; nie wyda się w yroku na słowo jednego
św iadka.” (Pwt 17, 6) oraz „Nie przyjmie się zeznania jednego świadka prze­
ciwko nikom u, w żadnym przestępstwie i w żadnej zbrodni. Lecz każda popeł­
niona zbrodnia musi być potw ierdzona zeznaniem dwu lub trzech św iadków ”
(Pwt 19, 15). Świadkiem mógł być Zyd dopiero po ukończeniu 20 roku życia.
Świadek zobowiązany był mówić praw dę, bez względu na pozycję społeczną
oskarżonego: „Nie będziesz rozgłaszał fałszywych wieści i nie dołożysz ręki,
ażeby z niesprawiedliwym i ludźmi świadczyć na korzyść bezprawia. Nie łącz
się z wielkim tłum em , aby wyrządzić zło. A zeznając w sądzie, nie stawaj po
stronie tłum u, aby przechylić wyrok. A także w procesie nie miej względów dla
bogatych” (Wj 23 ,1 -3 ).
Jest i rem edium na fałszywe oskarżenia: „Jeśli powstanie świadek złośliwy
przeciw kom uś, oskarżając go o przekroczenie Prawa, dw u ludzi wiodących
między sobą spór stanie wobec Pana przed kapłanam i i przed sędziami urzędu­
jącymi w tym czasie. Jeśli ci sędziowie, zbadawszy sprawę dokładnie, dow iodą
fałszu świadkowi - jeżeli świadek taki fałszywie oskarżył brata swego - uczyń­
cie mu, jak on zamierzał uczynić swemu bratu” (Pwt 19, 16-19). Zw raca uw a­
gę celow ościow o-prewencyjne zorientow anie takiego rozwiązania: „Usuniesz
zło spośród ciebie, a reszta słysząc to, ulęknie się i nie uczyni więcej nic takiego
pośród siebie” (Pwt 19, 19-20).
Do sędziów skierowany był nakaz bezstronności i zakaz przyjm ow ania da­
rów od osób zainteresow anych rozstrzygnięciem: „Nie pozwolisz wydać prze­
w rotnego w yroku na ubogiego, który się zwraca do ciebie w swym procesie.
Oddalisz spraw ę kłamliwą i nie wydasz w yroku śmierci na niew innego i spra­
wiedliwego, bo Ja nie uniew innię nieprawego. N ie będziesz przyjmował p o ­
darków, poniew aż podarki zaślepiają dobrze widzących i są zgubą spraw słusz­
nych” (Wj 2 3 ,6 -8 ).
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 115

Całe postępow anie było, jak się wydaje, co do zasady ustne i jawne227. Wy­
kluczenie jawności postępow ania było dopuszczalne wyłącznie w sprawach kar­
nych o bluźnierstwo wtedy, gdy świadkowie mieli w sposób szczegółowy opi­
sywać sposób, w jaki oskarżony bluźnił Bogu. N orm y dotyczące żydowskiego
procesu karnego zostały spisane m.in. w Misznie, Talmudzie Palestyńskim i Tal­
mudzie Babilońskim, w traktacie Sanhedryn. Z Talmudu wiemy, że proces cy­
wilny mógł rozpoczynać się od oskarżenia bądź obrony, natom iast proces karny
od obrony. Sprawa karna musiała rozpocząć się i zakończyć za dnia, tego same­
go w przypadku w yroku uniewinniającego, a następnego w przypadku wyroku
skazującego. Odwleczenie wyroku skazującego tłum aczono m.in. możliwością
znalezienia w ciągu nocy, przez sędziów, okoliczności wyłączających odpow ie­
dzialność karną oskarżonego. Z tego właśnie pow odu spraw takich nie można
było zaczynać w przeddzień szabatu i innych świąt. Po wystąpieniu obrońcy
słuchano świadków, którym zadawano po siedem pytań, a następnie przesłu­
chiwano oskarżonego. Do skazania mogło dojść wyłącznie po przeprow adzeniu
postępow ania dow odow ego, w którym złożone zostały przynajmniej dwa jed­
nobrzmiące zeznania świadków. W postępow aniu dow odowym dopuszczalne
było „zeznanie zaprzysiężone”, osobiste zeznania świadków, wszelkie materiały
zgrom adzone w trakcie postępow ania poprzedzającego rozprawę, a w przypad­
ku oskarżenia o cudzołóstw o - opisany niżej - sąd boży. Przepisy praw a karne­
go stosowane były jednako zarów no w stosunku do Żydów, jak i cudzoziem ­
ców („Jednakow o będziecie sądzić i przybyszów, i tubylców, bo Ja jestem Pan,
Bóg wasz!” Kpł 24, 21). Odpowiedzialności karnej podlegały osoby dopiero po
ukończeniu 13 roku życia228.
W Księdze Liczb znajduje się opis procedury stosowanej wobec kobiet
oskarżanych o cudzołóstw o. Rytuał ten ma charakter sądu bożego. Wszystko
odbywa się przed kapłanem i jest dla kobiety próbą picia gorzkiej wody: „Gdy
mąż ma żonę rozpustną i ta go zdradzi przez to, że inny mężczyzna z nią obcuje
cieleśnie wylewając nasienie, a nie spostrzegł tego jej mąż, i dopuściła się nie­
czystości w ukryciu, gdyż nie było świadka, który by ją pochwycił na gorącym
uczynku - gdy więc duch podejrzenia ogarnie męża i zacznie podejrzewać żonę
swoją, w w ypadku gdy rzeczywiście się splamiła, lub będzie ją posądzał, choć
się nie splamiła - wówczas winien mąż przyprowadzić żonę swoją do kapłana”
(Lb 5, 12-15). Kapłan przygotuje gorzką wodę niosącą klątwę i choroby. Gdy
kobieta była niew inna i niesłusznie oskarżana, wówczas „woda goryczy i prze­
kleństw a” nie uczyni kobiecie żadnej szkody. Gdyby zaś kobieta była niewierna
mężowi i nieczysta, bo inny z nią obcował i na nią swe nasienie wylał - ciało jej
opanują choroby, a ból będzie jej dokuczał.
Stosowanie praw a jest sztuką niełatwą, wymagającą m.in. interpretacji (wy­
kładni) tekstu praw nego. Tym bardziej gdy praw o jest niezmienne, jak w przy­
padku Tory, a rzeczywistość społeczna zmienia się nieustannie. Z tych między

227 Zob.: A. Chouraqui: Życie codzienne ludzi Biblii, Warszawa 1995, s. 58.
228 Związane to było z osiągnięciem wieku, w którym odbywał się rytuał bat miewa (cór­
ka przykazania) dla dziewcząt i ben miewa (syn przykazania) dla chłopców.
116 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

innymi powodów, obok praw a spisanego w Torze, już w czasach przed naro­
dzeniem Chrystusa wyróżniano obok praw a zawartego w Pięcioksięgu M ojże­
sza rów nież ustną tradycję, czyli halachę. N orm atyw ną podstaw ą halachy są
przepisy starotestam entow e: „Jeśli za trudno ci będzie osądzić jakiś wypadek,
jak zabójstwo, spór lub zranienie, jakikolwiek proces w tym mieście, wstaniesz
i pójdziesz do miejsca, które sobie obierze Pan, Bóg twój. Tam udasz się do ka-
płanów -lew itów i do sędziego, który w tych dniach będzie sprawow ał urząd.
Poradzisz się, oni ci dadzą rozstrzygnięcie. Zastosujesz się do orzeczenia, jakie
ci wydadzą w miejscu, które sobie obierze Pan, i pilnie wykonasz wszystko,
0 czym cię pouczą. Postąpisz ściśle według ich pouczenia i w edług ich rozstrzy­
gnięcia, jakie ci dadzą, nie zbaczając ani na praw o, ani na lewo od ich orzecze­
nia” (Pwt 17, 8-11). Rabini doszukiwali się uzasadnienia dla tej dualistycznej
koncepcji praw a w słowach samego Boga, które skierował do Mojżesza: „Po­
uczaj lud dokładnie o przepisach i prawach, i pouczaj go o drodze, jaką winien
chodzić, i o uczynkach, jakie winien spełniać. A wyszukaj sobie z całego ludu
dzielnych, bojących się Boga i nieprzekupnych mężów, którzy się brzydzą nie­
sprawiedliwym zyskiem, i ustanów ich przełożonymi już tó nad tysiącem, już
to nad setką, już to nad pięćdziesiątką i nad dziesiątką, aby mogli sądzić lud
w każdym czasie. Ważniejsze sprawy winni tobie przedkładać, sprawy jednak
mniejszej wagi sami winni załatwiać. Odciążysz się w ten sposób, gdyż z tobą
poniosą ciężar” (Wj 18, 20-22).
Rabini dokonywali wykładni prawa mojżeszowego za pom ocą określonych
reguł interpretacyjnych zwanych middot. N iektóre z nich przypom inają albo są
naw et identyczne z tymi, których dzisiaj uczą się studenci praw a i wykorzystują
w swej pracy osoby zajmujące się profesjonalnie prawem karnym. Z nano i sto­
sowano m.in. w nioskow anie a minori ad maius oraz w nioskowanie per analo-
giam. Przyjmuje się, że do kodyfikacji halachy doszło w średniowieczu. W IX w.
pow stał kodeks H alachot G edelot autorstw a Simeona Kajjary, zaś w XI w. Iza­
ak Alfasi opracow ał syntetyczną wersję Talmudu Babilońskiego, ograniczając
się do zaprezentow ania w niosków z dyskusji talmudycznych i uzupełniając bra­
kujące wnioski rozstrzygnięciami z Talmudu Palestyńskiego. W XII w. M ajmo-
nides przygotow ał gigantyczny wręcz zbiór praw a zwany Miszneh Torah. N ale­
ży odnotow ać, iż Tora (Torah sze bi-ketav) i halacha (Torah sze be-al peh), Biblia
1 tradycja, są wciąż żywe w świecie judaizmu, a dla większości Ż ydów praw o
biblijne nie ma znaczenia wyłącznie historycznego229.
Szczególną rolę w interpretacji praw a mojżeszowego odgrywał Sanhedryn230,
który był do pewnego stopnia naw et ciałem ustawodawczym. Siedzibą Sanhe­
drynu była świątynia w Jerozolim ie, a w jego skład wchodzili arcykapłani, ży­
dowska arystokracja i doktorzy prawa. Sanhedryn był najwyższym organem

229 Zob. R. Rubinkiewicz: Starożytne prawo Izraela a współczesna kutura jurydyczna ju­
daizmu, (w:) A. Dębiński (red.): Starożytne kodyfikacje prawa, Lublin 2000.
230 Współcześnie brak jest centralnego ośrodka o uprawnieniach i autorytecie Sanhedry­
nu. W Izraelu funkcjonują natomiast dwaj wielcy rabini: jeden tzw. rytu aszkenazyjskiego,
a drugi z nich tzw. rytu sefaradyjskiego.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 117

administracyjnym i religijnym, miał też kompetencje w zakresie sądownictwa


karnego, włącznie z orzekaniem kary śmierci231. Początkowo sądy spraw ow a­
ła starszyzna u bram miasta, a sędzią najwyższym był król. Tora wskazuje na
hierarchicznie zbudowany system wymiaru sprawiedliwości, ustanow iony przez
Mojżesza: „Wybrał sobie Mojżesz z całego Izraela mężów dzielnych i ustanowił
ich kierow nikam i ludu, przełożonym i nad tysiącem, nad stom a, nad pięćdzie­
sięcioma i nad dziesięcioma, aby wyroki wydawali ludowi w każdym czasie,
a tylko ważniejsze sprawy przedkładali Mojżeszowi, wszystkie lżejsze natom iast
sami rozstrzygali” (Wj 18, 2 5-26). Brak było rozróżnienia na sądy cywilne, kar­
ne czy też administracyjne. Egzekucję w yroków zapewniały specjalne oddziały
milicji. Cały wym iar sprawiedliwości nadzorow any był osobiście przez króla,
wydającego wyroki w imię Boga, na podstawie praw objawionych na Synaju.
Prawo karne zajmuje się, ujmując to najprościej, przestępstw em i karą. Bi­
blijne praw o karne, dekodow ane z treści Tory, daje nam pojęcie o czynach, k tó­
re były w tedy zabronione i o karach, które groziły za ich popełnienie. Tora to
wspaniałe studium zbrodni i kary, warte uwagi nie tylko karnistów, ale i kry­
minologów, zajmujących się np. etiologią i fenom enologią zbrodni. Stary Te­
stam ent pełen jest opisów morderstw, zgwałceń i odrażającego kazirodztwa,
a o pospolitych kradzieżach czy okaleczeniach w spom inać naw et nie w arto.
Pozwolę sobie kilka takich, znaczących przykładów, w ypunktow ać:
- pierwsze udokum entow ane w ST zabójstwo (bratobójstwo popełnione z za­
zdrości): „Rzekł Kain do Abla, brata swego: Chodźm y na pole. A gdy byli
na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go” (Rdz 4, 8);
- m ord zbiorow y na mieszkańcach miasta Sychem w odwecie za zgwałcenie
kobiety: „Dwaj synowie Jakuba, Symeon i Lewi, bracia Diny, porwawszy za
miecze, w targnęli do miasta, które niczego nie podejrzew ało, i w ym ordo­
wali wszystkich mężczyzn” (Rdz 34, 25);
- umyślne zabójstwo popełnione przez samego Mojżesza: „W tym czasie M oj­
żesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i zobaczył jak ciężko pra­
cują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego pewnego Hebrajczyka, jego rodaka.
Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił
Egipcjanina i ukrył go w piasku” (Wj 2, 11-12);
- okrutny m ord i rzeź dokonana przez króla M enachema: „Podówczas Mena-
chem spustoszył Tappuach - zabijając wszystkich, którzy w nim byli - oraz
okolice jego, począwszy od Tirsy, ponieważ mu nie otw orzono bram. Spusto­
szył je, a wszystkie w nim brzemienne kobiety rozpruw ał” (2 Kri 15, 16);
- zgwałcenie zbiorow e popełnione przez mężczyzn z miasta Gibea: „A oni
z nią obcowali i dopuszczali się na niej gwałtu przez całą noc aż do świtu.
Puścili ją w olno dopiero wtedy, gdy wschodziła zorza” (Sdz 19, 25);
- kazirodcze zgwałcenie Tamar przez jej brata Am nona, przy zastosowaniu
przemocy: „Schwycił ją i rzekł: Chodź, połóż się ze mną, siostro moja! O d­
pow iedziała mu: N ie, mój bracie! Nie gwałć mię, bo tak się w Izraelu nie

2,1 Zob. M. Bałaban: Historia i literatura żydowska ze szczególnym uwzględnieniem histo­


rii Żydów w Polsce, Lwów-Warszawa-Kraków 1925, s. 130 i n.
118 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

postępuje. Zaniechaj tego bezeceństwa! O n jednak nie posłuchał jej głosu,


lecz zadał jej gwałt, zbezcześcił i obcował z nią” (2 Sm 13, 11-14);
- zbiorowe, kazirodcze zgwałcenie Lota przez jego dwie córki, z wykorzysta­
niem podstępu: „Chodź więc, upoimy ojca naszego winem i położymy się
z nim, a tak będziemy miały potom stw o z ojca naszego. Upoiły więc swe­
go ojca w inem tej samej nocy; wtedy starsza poszła i położyła się przy ojcu
swoim, on zaś naw et nie wiedział ani kiedy się kładła, ani kiedy wstała. N a­
zajutrz rzekła starsza do młodszej: O to ostatniej nocy ja spałam z ojcem;
upójm y go winem także tej nocy i idź ty, i śpij z nim, abyśmy obie miały p o ­
tom stw o z ojca naszego. Upoiły więc i tej nocy ojca swego winem i poszła
m łodsza i położyła się przy nim; a on naw et nie wiedział, kiedy się kładła
i kiedy wstała. I tak obie córki Lota stały się brzem ienne za sprawą swego
ojca” (Rdz 1 9 ,3 2 -3 6 ).
Biblijne praw o karne, pom im o iż prym itywne w porów naniu ze współcze­
snymi kodyfikacjami karnym i, zasługuje na poświęcenie mu zdecydow anie wię­
cej uwagi niż to do tej pory czyniono232. N ieprzypadkow o archetypem sprawie­
dliwego w yrokow ania jest Salomonowy w yrok - słuszny, mądry, zaskakująco
prosty i szybko wydany. Salomon, ten najbardziej znakomity, biblijny król ży­
dowski, otrzym ał od Boga dar sprawiedliwego sądzenia. Gdy przyszły do niego
dwie nierządnice, kłócące się o now orodka, gdyż urodzone w tym samym czasie
dziecko jednej z nich zm arło, Salomon nakazał przynieść miecz, dziecko prze­
ciąć, a jego połów ki dać kobietom . Jedna z nich zaprotestow ała, godząc się by
żywe dziecko dostała ta druga, tam ta zaś wolę króla zaakceptow ała. Słysząc to
Salomon nakazał żywe dziecko dać tej, która rezygnując z dochodzenia prawa,
życie swego dziecka ratow ać chciała (1 Kri 3, 16-28). Bez znaczenia w jakiej
sprawie zapadło to orzeczenie: karnej, cywilnej czy administracyjnej - trudno
też określić w jakiej sprawie Salomon wyrokował i tak napraw dę nikogo to dziś
nie interesuje - istotne jest, by orzeczenie było sprawiedliwe i szybko wydane.
Studiowanie biblijnego praw a karnego, najbardziej doskonałego i rozwiniętego
w śród starożytnych kodyfikacji Bliskiego Wschodu, może w tym pom óc.

§ 12.1.4. Islamskie praw o karne

Geograficzne korzenie Islamu to Półwysep Arabski. Islamskie233 praw o kar­


ne (muzułmańskie praw o karne) to praw o karne, którego źródłem jest m.in.
Święta Księga Islamu Koran, w której zostało spisane praw o objaw ione przez

232 Z dotychczasowych opracowań o charakterze ogólnym zob. w szczególności: S. La-


dier: Proces karny w Talmudzie. Z zagadnień stosunku prawa procesowego do prawa karnego
materialnego w Talmudzie, Lwów 1933; J. Kaczmarczyk: Kaźń krzyża u starożytnych, Kra­
ków 1931; K. Koranyi: Powszechna historia państwa i prawa, cz. I, Starożytność, Warszawa
1961; J.S. Synowiec: Na początku. Wybrane zagadnienia Pięcioksięgu, Warszawa 1987; S. Gą-
decki: Wstęp do ksiąg prorockich Starego Testamentu, Gniezno 1993.
233 Islam powstał jako ostatnia uniwersalna, wielka religia monoistyczna (wiara w jednego
i jedynego Boga) na przełomie VI i VII w.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 119

Boga Prorokow i M uham m adow i234. Koran zawiera norm y dotyczące wszyst­
kich sfer życia m uzułm anina. Ź ródłem islamskiego prawa, nie tylko karne­
go, jest szarijat. W systemie źródeł szarijatu (arab. szarfa - właściwa droga),
obok K oranu w yróżnia się Sunnę, czyli tradycję (zbiór hadisów) spisaną przez
uczniów p ro ro k a po jego śmierci. Sunna to jednocześnie dopełnienie i inetr-
pretacja K oranu. O bok tych tekstów źródłow ych na szarijat składają się: zgod­
ne wypowiedzi uczonych (idżm a) i rozum ow anie oparte na analogii (kijas).
Powstały cztery tzw. szkoły praw a (mathahb): hanaficka, m alikicka, szafiicka
oraz hanbalicka.
Szarijat jest święty i niezmienny; w wielu państw ach islamskich zasadą kon­
stytucyjną jest to, że islam jest oficjalną (państwową, urzędową) religią, a głów ­
nym źródłem praw a jest właśnie szarijat (m.in. Arabia Saudyjska, Pakistan
i Iran). W państw ach islamu nie istnieje podział na praw o świeckie i zasady
religijne. Jedna jest podstaw a porządku religijnego, państw ow ego i praw nego
- objawienie. N ie tylko nie może istnieć sprzeczność między pozytywnym pra­
w odaw stw em i praw em religijnym, ale celem jest również zapewnienie prawu
islamskiemu pierw szeństw a przed jakimikolwiek innymi norm am i (np. w yni­
kającymi z praw a m iędzynarodow ego) i w artościami (np. tymi, które wynikają
z wyznawania innej religii). Są oczywiście państw a m uzułm ańskie, gdzie do­
strzec m ożna pew ne odrębności między prawem świeckim i szarijatem, jednak
systemy te przenikają się (m.in. Egipt, Kuwejt i Libia) oraz takie, gdzie dokona­
no wyraźnego rozdziału praw a państwowego od w yznaniowego (Turcja).
W islamskim prawie karnym za kradzież grozi obcięcie ręki: „Złodziejowi i zło­
dziejce obcinajcie ręce w zapłatę za to, co oni popełnili. To jest przykładna kara od
Boga. Bóg jest potężny, mądry! A kto będąc przedtem niesprawiedliwy, nawróci się
i poprawi to zaprawdę, Bóg zwróci się ku niemu. Zaprawdę Bóg jest przebaczają­
cy, litościwy”235. Zdarzało się, że obciętą rękę wieszano na szyi skazańca.
Kary za cudzołóstw o, niesłuszne oskarżenie o cudzołóstw o, picie wina, kra­
dzież oraz rozbój na drodze, określane są nazwą „hadd”. C udzołóstw o kara­
ne jest batam i w liczbie 100, a kolejne ukam ienow aniem (karą śmierci): „Cu­
dzołożnicy i cudzołożnikow i wymierzcie po sto batów, każdemu z nich obojga!
W imię religii Boga, jeśli wierzycie w Boga i w Dzień O statni, niech nie po­
wstrzyma was żadna względem nich pobłażliwość. I niech pew na grupa wier­
nych będzie obecna przy ich karze.”236 Niesłuszne oskarżenie o cudzołóstwo
karane jest 80 batami: „A tym, którzy oskarżają kobiety godne, a nie mogą
przyprow adzić czterech świadków, wymierzcie osiemdziesiąt batów i nie przyj­
mujcie od nich nigdy świadectwa. To są ludzie szerzący zgorszenie. Z wyjąt­
kiem tych, którzy się następnie nawrócą i poprawią. Zapraw dę, Bóg jest Prze­
baczający, Litościwy”237.

234 M uhammad urodził się ok. 570 r. w Mekce.


235 „Koran”, tłum. J.Bielawski, 1986, 5:38-39.
236 Koran, 24:2. Koran za cudzołóstwo przewiduje jedynie chłostę, możliwość ukamieno­
wania wynika z Sunny.
237 Koran, 24:4.
120 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

Za picie w ina grozi kara od 40 do 80 batów. Przy pierwszej kradzieży obci­


na się lewą dłoń, przy następnej prawą. Za rozbój grozi kara pozbaw ienia w ol­
ności albo kara śmierci przez ukrzyżowanie: „Z apłatą dla tych, którzy zwalcza­
ją Boga, i Jego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie tylko to,
iż będą oni zabici lub ukrzyżowani albo też obetnie im się rękę i nogę naprze-
mianlegle, albo też zostaną wypędzeni z kraju. Oni doznają hańby na tym świe-
cie i kary bolesnej w życiu ostatecznym. Z wyjątkiem tych, którzy się nawrócą,
zanim przejmiecie władzę nad nim i”238. Kara śmierci grozi także za zdradę isla­
mu - zmianę religii, np. na chrześcijańską.
Przestępstwa wyżej wym ienione ścigane są z urzędu. Ściganie pozostałych,
co do zasady, uzależnione jest od inicjatywy pokrzywdzonego. Zabójstw o ści­
gane jest z oskarżenia publicznego wyłącznie wtedy, gdy brak jest możliwości
ustalenia tożsamości ofiary albo zidentyfikowana ofiara nie ma krewnych, k tó­
rzy mogliby wystąpić z inicjatywą ścigania.
Większość przestępstw skierowanych przeciwko życiu i zdrowiu karanych
jest na zasadzie odpłaty: za umyślne zabójstwo kara śmierci (taktil). Wedle zasa­
dy: „Zycie za życie, oko za oko, nos za nos, ucho za ucho, ząb za ząb; a za rany
obowiązuje praw o talionu. Ale kto z ceny krwi uczyni jałmużnę, otrzyma prze­
baczenie”239. W przypadku kary okaleczającej dbano, by sprawcy karą taką nie
pozbawić „przy okazji” życia; tam ow ano krwawienie z zadanej rany i zakładano
opatrunki.
Zw raca przy tym uwagę przynależność odpow iednich norm również do
praw a cywilnego, a nie tylko kryminalnego. Wynika to z faktu, że np. przy za­
bójstwie, to nie państw o, ale rodzina zabitego ma praw o dochodzić odpłaty
albo tzw. okupu krwi (zgodnie z tradycją za zabójstwo w wysokości 100 wiel­
błądów, 1000 dinarów w złocie albo 12 tysięcy w banknotach; za zabitą kobie­
tę płacono okup krwi zmniejszony o połowę).
Gdy rodzina dom agała się kary śmierci, np. w przypadku umyślnego zabój­
stwa, za które groziła kara zwana kisas, w yrok był wykonywany publicznie,
najczęściej przed meczetem. W przypadku egzekucji mieczem, ścięcia dokony­
wał kat. Skazany pozostaw ał w pozycji klęczącej, ze związanymi na plecach
rękom a i związanymi nogami. O prócz ukam ienowania (radżm ), wbicia na pal
i ukrzyżow ania (taslib), w przypadku wyjątkowo okrutnych zabójstw, znam ien­
nych sposobem działania sprawcy, zdarzało się, że rodzaj i sposób przeprow a­
dzenia egzekucji nawiązywał do modus operandi sprawcy zabójstwa.
W przypadku nieumyślnych uszkodzeń ciała nie obowiązywał talion, a wy­
łącznie odszkodow anie pieniężne (kara zwana dijja - „krwawy o kup”, „krwawe
pieniądze”). Dijja płacono początkow o w wielbłądach i kozach, później w sre­
brze i złocie. Wysokość dijja była zmienna w czasie i zależna od danego kraju,
m ożna jednak podać jej w artości względne na wybranych przykładach:
- pozbawienie nogi albo ręki (obcięcie): dijja w pełnej wysokości,
- pozbawienie wzroku, mowy albo zdolności płodzenia: dijja w pełnej wysokości,

238 Koran, 5:33-34.


239 Koran, 5:45.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 121

- trw ałe uszkodzenie głowy: dijja w pełnej wysokości,


- trw ałe uszkodzenie innych części ciała: połow a dijja,
- inne rany: dijja,
- wybicie zęba, obcięcie palca: 5 proc. dijja.

§ 12.2. Obszar śródziemnomorski

§ 12.2.1. Starożytna Grecja

Dla starożytnej Grecji charakterystyczne jest funkcjonowanie wielu rozproszo­


nych państw-m iast. Zajmowały one stosunkowo niewielkie obszary, przykła­
dow o Sparta ok. 8400 km 2. W zasadzie nie spotykamy w starożytnej Grecji
rządów despotycznych, funkcjonuje monarchia, rządy arystokracji oraz dem o­
kracja. W spółistniało obok siebie wiele różnorodnych systemów prawnych. Do
najbardziej znanych należy system ateński ukształtowany przez ustawodawstwo
Drakona. Początkowo pokrzywdzony, a w przypadku zabójstwa, jego krewni,
reagowali na zasadzie zemsty prywatnej. Reliktami tego rozwiązania pozostała
na długo możliwość bezkarnego zabójstwa schwytanego na gorącym uczynku
cudzołożnika albo sprawcy nocnej kradzieży. W ystępowała też, w późniejszym
okresie, instytucja okupu, który uiszczał mężobójca. W przypadku odmowy
przyjęcia zapłaty bądź braku możliwości jej uiszczenia sprawca zabójstwa m u­
siał się udać na wygnanie.
Kodyfikacja D rakona, określana, jako „pisana krw ią” - ze względu na jej
surowość, pochodzi z ok. 621 r. p.n.e. Przewidywała ona za mężobójstwo nie­
umyślne oraz uspraw iedliw ione (np. w ramach obrony koniecznej) karę wygna­
nia albo grzywny. D om inow ała jednak kara śmierci. Z ustaw odaw stw em D ra­
kona można porów nyw ać tylko Kodeks H am m urabiego, jeżeli brać będziemy
pod uwagę liczbę czynów zabronionych zagrożonych taką właśnie karą. Śmier­
cią były karane przestępstw a przeciwko życiu i zdrowiu (mężobójstwo i zranie­
nie), kradzież, naw et warzyw i owoców oraz nieróbstw o - uznawane za prze­
stępstwo. Kara śmierci groziła za wszystkie przestępstwa skierowane przeciwko
państwu: za zdradę tajemnicy, wydanie miasta nieprzyjacielowi, osiedlenie się
w kraju nieprzyjacielskim bez zezwolenia władzy, poddanie mu się z wojskiem
lądowym i flotą, a także w prow adzenie ludu w błąd przez fałszywe przyrzecze­
nia i niesum ienne w ypełnienie misji dyplomatycznej. O bok uśm iercenia za ich
popełnienie groziła kara konfiskaty majątku i wyrzucenia zwłok poza granice.
Kara śmierci groziła również za stręczenie do nierządu w olnego chłopca lub
kobiety. Karze tej podlegał zarów no wynajmujący, jak i najmujący do nierządu
za opłatą m ałoletniego lub pełnoletniego chłopca. Identycznie karano święto­
kradztw o i bluźnierstwo.
Egzekucja kary śmierci w państwach greckich była zróżnicowana. Znane
było strącenie w przepaść. W Atenach przepaścią tą był, znajdujący się na za­
chód od miasta, B aratron. W Sparcie zwłoki po egzekucji w rzucano do przepa­
ści Keadas. Stosow ano również: podanie trucizny, uduszenie, wbicie na krzyż
122 Część II. Podstawy historyczne. Dział I

(pal), powieszenie, ukam ienow anie, spalenie, a także niepogrzebanie zwłok


i wyrzucanie ich poza granicę kraju. Pomijając ukam ienow anie, egzekucje nie
były zazwyczaj przeprow adzane publicznie. Wobec niew olników stosow ano
kary cielesne - mutylacyjne i chłostę.
W arto też wspom nieć o ateńskim „sądzie skorupkow ym ”. N a zgrom adze­
niu ludowym głosow ano przez podniesienie ręki o konieczności zastosowania
wygnania z Aten (kara ostracyzmu - ostrakophora, pozbawiająca praw poli­
tycznych na 10 lat). Później, pod przew odnictw em archontów zapisywano na
glinianych tabliczkach (skorupkach) imię tego, którego należało w ten sposób
skazać. Kara ta spotykała polityków o nadm iernych ambicjach politycznych,
które mogły zagrażać ateńskiej demokracji. Została w ym ierzona m.in. Temi-
stoklesowi, zwycięskiemu w odzow i, który pokonał Persów pod Salaminą ok.
471 r. p.n.e. Czasami żal, że kary takiej nie m ożna zastosować, skazując na p o ­
lityczny niebyt niektórych polskich polityków.

§ 12.2.2. Starożytny Rzym

Ponad tysiąc lat istnienia starożytnego Rzymu (753 r. p .n .e .-4 7 6 r. n.e.) p o ­


zwala zaobserwować ewolucję praw a karnego od instynktownej zemsty pry­
watnej do zinstytucjonalizowanego odwetu państwowego.
Kara śmierci była wykonywana w starożytnym Rzymie na wiele sposobów:
m.in. przez zrzucenie ze skały, wbicie na pal, ścięcie toporem albo mieczem (de-
collatio), rozerw anie ciała przez pędzące w różne strony wozy, pożarcie przez
zwierzęta (dam natio ad bestias), ukrzyżowanie (crux), utopienie (kara w orka
- poena cullei), uduszenie i zam urowanie (żywej westalki w grobie), powiesze­
nie na w idłach (ad furcam) i spalenie żywcem (vivi crematió). Specyficznym
sposobem w ykonania kary śmierci było samobójstwo, a raczej doprow adzenie
do jego popełnienia. W niektórych przypadkach cesarz udzielał pozw olenia na
odebranie sobie życia (libera facultas mortis), co pozwalało na uniknięcie hań­
biącej i publicznej egzekucji.
Specyficzny sposób egzekucji kapłanek bogini Westy był przewidziany w przy­
padku incestu westalki - niedochow ania ślubów czystości.
Należy też wspom nieć o specyficznej karze właściwej dla praw a wojskowego,
a mianowicie dziesiątkowaniu (decimatio) - egzekucję wykonywano w stosunku
do co dziesiątego, wskazanego w sposób losowy żołnierza spośród wszystkich
winnych lub tylko podejrzanych.
Prawo XII Tablic (Lex duodecim tabu larum), pochodzące z ok. 451-450 p.n.e.,
za wiele czynów przewidywało karę śmierci. Zgodnie z Tablicą IX .4: „Karą
będzie ścięcie dla każdego sędziego legalnie wyznaczonego, którem u udow od­
ni się branie łapów ek za przychylne w erdykty”. Tablica IX.5: „Zdrada: ten,
który kolaborow ał z publicznymi wrogami, lub wydał obywatela publicznym
w rogom będzie musiał ponieść karę ścięcia”. O bok ścięcia przew idyw ano też
spalenie na stosie, o czym wspom ina Tablica VIII. 10: „Jeśli ktokolw iek podpali
i zniszczy w ten sposób budynek, albo hałdę zboża trzym aną w pobliżu dom u,
§ 1 2 . Pomniki historycznych regulacji karnych 123

niechaj będzie związany, wychłostany i zabity przez spalenie na stosie pod wa­
runkiem , że uczynił ów czyn karalny z rozmyślną złośliwością”.
Spotykamy się też z zagrożeniami w postaci kar majątkowych: „Jeśli ktoś
okaleczył kończynę drugiej osobie i nie ułożył się z poszkodow anym , ten ma
praw o do zemsty. Jeśli ktoś złamał kość człowiekowi w olnem u swą ręką, albo
drew nianą pałką, niechaj zapłaci karę w wysokości trzystu m onet, jeśli zaś zła­
mał kość niew olnikow i, zapłaci sto pięćdziesiąt. Jeśli ktoś winny jest zniewagi,
zapłaci dwadzieścia pięć m onet” (Tablica VIII.2). Pokrzywdzonemu przyzna­
no praw o zabicia złodzieja schwytanego na kradzieży w ciągu nocy: „Jeśli ktoś
został zabity podczas nocnej kradzieży, słusznie został zabity ” (Tablica YIII.3),
„Jeśli kradzież zostanie przeprow adzona nocą a właściciel zabije włamywacza,
będzie uważane, że zrobił to słusznie” (Tablica VIII. 12). Jednakże „Bezprawiem
jest zabić złodzieja za dnia [...] chyba, że on broni się bronią. Ale naw et, kiedy
on przyszedł z bronią, to dopóki jej nie użyje i nie zacznie walczyć, nie w olno
go zabić. N aw et gdy ów opiera się, najpierw trzeba zawołać kogoś, kto może
usłyszeć i przyjść z pom ocą ” (Tablica VIII. 13).
W rzymskim katalogu kar odnajdujemy również skazanie na pracę w kopal­
ni (dla sprawcy podstępnego zawładnięcia, przetrzymywania, handlu człowie­
kiem wolnym lub cudzym niewolnikiem), zesłanie na wyspę i wygnanie (rele-
gatio), stosow ane m.in. w obec urzędników prowincjonalnych wymuszających
pieniądze. W ygnaniec był wyjęty spod praw a i w razie pow rotu na terytorium
rzymskie każdy miał praw o go zabić. Niekiedy stosowano deportację, czyli ze­
słanie do najbardziej odległych zakątków im perium. W ygnanie i deportacja
bardzo często były połączone z pozbawieniem praw obywatelskich i konfiskatą
całego m ajątku. N a podstawie lex cornelia de sicariis kara deportacji na wyspę
i pozbawienie całego majątku groziła za kastrację niewolnika. Rodzaj kary zale­
żał często od statusu sprawcy. W przypadku kastracji niewolnika „dla rozpusty
lub zysku z h andlu” niewolnikowi groziła kara śmierci, człowiekowi wolnemu
zaś konfiskata majątku i wygnanie. Ta sama kara groziła na podstaw ie Lex lulia
de adulteriis za cudzołóstw o (adulterium i stuprum).
M im o swej dość znacznej surowości, rzymskie praw o epoki klasycznej zna­
ło przypadki niekaralności, głównie w sytuacjach obrony koniecznej i w przy­
padkach do niej zbliżonych (obrony interesu nie tylko osobistego, ale i całej
rodziny). Usiłowanie zbrodni, podobnie jak jej dokonanie, podlegało karze.
W ystępowało w prawie rzymskim pojęcie w spółudziału w przestępstwie, który
wywierał w pływ na rozm iar wymierzanej kary. O dróżniano przy tym w spół­
udział m aterialny i moralny, który mógł przybrać formę podżegania, zlecenia
albo rozkazu.
Dział II. Wybrane rodzaje kar

K
ary, będące jednymi ze środków reakcji karnej, m ożna klasyfikować i om a­
wiać na wiele sposobów. Najbardziej tradycyjny i mający swe uzasadnie­
nie w brzmieniu Kodeksu karnego, jest podział ze względu na rodzaj kary, tj.
uwzględniający dobra osobiste człowieka (np. życie, wolność, cześć, własność),
które doznają ograniczeń lub są eliminowane (np. w przypadku kary śmierci albo
konfiskaty mienia), na skutek zastosowania danej kary. M ożemy więc mówić
0 karach: majątkowych i niemajątkowych; karze pozbawienia bądź ograniczenia
wolności, karze dożyw otniego pozbawienia wolności albo karze grzywny.
Dawniej, niemal powszechnie funkcjonował podział na: 1) karę śmierci
(zwyczajną i kwalifikowaną), 2) kary cielesne (okaleczające, np. piętnow anie
1 nieokaleczające, np. chłosta), 3) kary pozbawienia wolności (m.in.: więzie­
nie, wygnanie, czyli banicja, deportow anie, czyli zesłanie oraz internow anie),
4) kary m ajątkowe, 5) utratę praw i 6) kary na czci.
M ożna dokonyw ać też podziału kar ze względu na ich surow ość (np. rzym ­
skie poena capitales i poena non capitales). C onstitutio criminalis Carolina dzie­
liła pod tym względem kary na: 1) peinliche Strafen (an leben, ehren, leib oder
gliederń) i 2) nichtpeinliche Strafen (m.in. więzienie czasowe i grzywna).
Niekiedy spotkać się można z podziałem, który uwzględnia organy uprawnio­
ne do stosowania (orzekania bądź wykonywania) danej kary. Przykładowo: kary
sądowe i pozasądowe (np. administracyjne lub policyjne). Wyróżnia się także po­
wszechne (orzekane wobec wszystkich sprawców) i indywidualne (partykularne,
np. orzekane tylko wobec żołnierzy) oraz podzielne (np. terminowa kara pozbawie­
nia wolności albo grzywna) bądź niepodzielne (np. kara śmierci albo kara dożywot­
niego pozbawienia wolności). Wreszcie mówić można o karach, biorąc pod uwagę
okres na jaki są orzekane: czasowych (terminowych) i trwałych (dożywotnich).
Katalog kar, przewidziany przez art. 32 Kodeksu karnego z 1997 r., został
uporządkow any począwszy od kary najłagodniejszej, do najsurowszej: 1) grzyw­
na, 2) ograniczenie wolności, 3) pozbawienie wolności, 4) 25 lat pozbawienia
wolności i 6) dożyw otnie pozbawienie wolności. Jak podniesiono w uzasadnie­
niu do k.k.: „Katalog kar jest ułożony według abstrakcyjnie ujętego stopnia do­
legliwości - od kary najłagodniejsze do najsurowszej. Ten układ ma, ustawowe
priorytety w wyborze rodzaju kary”.
Juliusz Makarewicz, opisując stan polskiego prawa karnego „u schyłku Rzeczy­
pospolitej ”, zaprezentował następującą systematykę środków reakcji karnej (kar):

1. Kara śmierci
2. Wyjęcie spod praw a
3. W ygnanie i w ydalenie
4. Kara ścieśnienia w olności
a) wieża
b) kara pracy przym usowej
c) dom popraw y
5. Kary m ajątkow e
§ 1 3 . Kara śmierci 125

a) kofiskata dób r
b) grzywna
c) w adyum
6 . Kary cielesne
7. U trata praw i godności
8. Kary na czci.

Z podobnym podziałem kar spotykamy się u J. Rafacza, który om awia daw ­


ne polskie praw o karne. U jednego i drugiego autora zwraca uwagę brak, w za­
prezentow anej sysytematyce, tych środków reakcji karnej, które wiązały się.
z bezpośrednim świadczeniem na rzecz pokrzywdzonego lub innych osób. Dla­
tego też należy powyższe wyliczenie uzupełnić o pewne środki związane z za­
wieraniem ugody ze sprawcą przestępstwa (np. obowiązek wystawienia krzyża
pokutnego) i zadośćuczynieniem dla pokrzywdzonego (np. nawiązka). Niżej
przedstaw ione om ów ienie rodzajów kar wprawdzie odbiega nieco od przedsta­
wionych wyżej podziałów i klasyfikacji, jednak w dużej mierze je uwzględnia.

§ 13. Kara śmierci


Kara śmierci jest czymś tak niegodnym praw a, że samo pisanie o niej może
być czymś nieuspraw iedliw ionym . Jednak głos będący wyrazem najwyższej
dezaprobaty dla uśm iercania w imieniu prawa nie będzie chyba poczytany za
„współdziałanie i współodpow iedzialność za praktyki, które pow inny co ry­
chlej zniknąć z naszego wymiaru sprawiedliwości”240.

§ 13.1. Wprowadzenie, historia, regulacje prawne, statystyka

Kara śmierci (nazywana karą na gardle bądź karą główną), to, jak się wydaje,
najstarszy i najpowszechniej kiedyś stosowany rodzaj kary (często jedyny). Z na­
ło ją praw o hetyckie, żydowskie, egipskie i rzymskie. Funkcjonowała w Kodek­
sie H am m urabiego i praw odaw stw ie Drakona. Tacyt w Germanii relacjonował:
„Wolno też na Sejmie obwiniać złoczyńców, i gardłem karać. Każdy występek
właściwą kaźń odnosi. Zdrajców i zbiegów wieszają na drzewach: gnuśników
zaś, tchórzów, i wszeteczników, w bagnie albo błocku przywaliwszy kratą, grą-
żą. Takowa różność kary dla tego jest ustanow iona, aby zbrodnie publiczne
wszystkim były jawne, a srom oty osobiste w wiecznej ugrzęzły niepam ięci”241.
Przez wieki była w ykonywana publicznie242 i jednocześnie była widowiskiem
dla ludzi żądnych w rażeń i krwi. W starożytnym Rzymie karę ścięcia toporem

240 M. Cieślak: Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia, Warszawa 1995, s. 444.
241 Kaia Korneliusza Tacyta Germania, w przekładzie Adama Naruszewicza, Warszawa
1804, s. 7.
242 Do 1950 r. kara śmierci również w Polsce mogła być wykonywana publicznie. Najbar­
dziej spektakularne miały miejsce w Lublinie (1944 r.), w Gdańsku i w Poznaniu (1946 r.).
126 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

wykonyw ano na Polu M arsow ym . W średniowieczu miejsca straceń były często


umieszczane poza murami miast, przy drogach, na skrzyżowaniach dróg, gdzie
wznoszono szubienice i pale z kołami egzekucyjnymi. Karę ścięcia mieczem
wciąż w ykonyw ano na rynku miasta, przed ratuszem albo w jego pobliżu (np.
w G dańsku przed D w orem Artusa).
W jednej z relacji możemy przeczytać: „13 października (1660 r.). Poszedłem
na Charing Cross zobaczyć, jak wieszano, włóczono i ćwiartowano generała-ma-
jora H arrisona; [...] Jego głowa i serce zostały pokazane ludowi przy wielkich
krzykach radości”243. Zapewne realizacja prewencji generalnej (odstraszania)
była częścią tego widowiska. O planowanych egzekucjach pojawiały się informa­
cje w prasie, informował o nich ksiądz podczas niedzielnej mszy. Najczęściej czas
między wyrokiem, a jego wykonaniem nie przekraczał kilku tygodni. Cerem o­
nia uśmiercenia trwała kilka godzin. Skazany docierał na miejsce egzekucji wśród
szpaleru gapiów, w towarzystwie księdza albo pastora oraz eskorty. Przed samą eg­
zekucją odczytywano wyrok, a skazany mógł po raz ostatni zabrać głos. N a miej­
sce egzekucji ściągało nieraz nawet kilkanaście tysięcy żądnych wrażeń ludzi.
W ten sposób (publicznie) powszechnie wykonywano karę śmierci w Eu­
ropie aż do drugiej połow y XIX w. Jednak dopiero w drugiej połow ie XX w.
pożegnano się z taką procedurą na zawsze. Współcześnie quasi-publiczne egze­
kucje w ykonyw ane są nadal m.in. w USA244 (dostępne dla w ybranych przedsta­
wicieli opnii publicznej i m ediów), natom iast prawdziwe spektakle śmierci od­
bywają się w Chinach, Pakistanie, Libii, Arabii Saudyjskiej, Burundi i Gwinei.
W Chinach z egzekucji, przeprow adzanych masowo m.in. na stadionach spor­
towych, przeprow adzano naw et transmisje telewizyjne.
Z biegiem czasu samo uśmiercenie skazanego (tzw. kara śmierci zwyczajna
bądź pojedyncza) nie wystarczało i wymyślano sposoby jej „obostrzenia”. Takie
sposoby egzekucji, połączone z dodatkow ym i cierpieniami dla skazańca, nazy­
wamy kwalifikowanym i karami śmierci (tzw. podw ójna kara śmierci, mors cru-
delis, turpissima, sroga albo bez miłosierdzia).
Do zwyczajnych rodzajów egzekucji zaliczano wyłącznie ścięcie głowy (rów ­
nież na gilotynie) i powieszenie, a w stosunku do żołnierzy - rozstrzelanie. Kwa­
lifikowana kara śmierci sprow adzała się nie tylko do szczególnego udręczenia
skazańca (kam ienowanie, utopienie, spalenie bądź zakopanie żywcem, ćwiar-
tow anie, rozszarpanie końm i, wypatroszenie, palow anie, wieszanie na haku,
ukrzyżowanie, zagłodzenie czy łamanie kołem), ale i do szczególnych zabiegów
dokonyw anych przed egzekucją (wleczenie na miejsce egzekucji, piętnow anie,
obcinanie języka, darcie pasów, szarpanie ciała kleszczami bądź cęgami) lub już
po egzekucji, na trupie skazańca (wbijanie na pal, ćw iartow anie, obcięcie człon­
ków, spalenie na stosie).

Z egzekucji tych przeprowadzano nawet transmisję radiową. Ostatnia publiczna egzekucja


w Polsce odbyła się 14 lipca 1946 r. - skazanym był A. Greiser, powieszony na stokach po­
znańskiej cytadeli.
243 Dziennik Samuela Pepysa (The Diary o f Samuel Pepys), Warszawa 1978, s. 116.
244 Ostatnia publiczna, dostępna dla wszystkich egzekucja miała miejsce w 1936 r.
§ 1 3 . Kara śmierci 127

Jed n ą z bardziej wym yślnych egzekucji w ykonano w W arszawie, w 1620 r.,


na niedoszłym zabójcy króla Z ygm unta III Wazy, M ichale Piekarskim herbu
Topór. Z am achu Piekarski dokonał 15 listopada 1620 r. za pom ocą czekana.
Sejm w ydał w yrok 11 dni później, uznając Piekarskiego w innym zbrodni sta­
nu. N a miejsce egzekucji Piekarski, ze skrępow anym i rękom a i nogam i, był
w ieziony na specjalnie skonstruow anym w ózku, w tow arzystw ie kata i jego
pom ocników . Po drodze w ózek zatrzym yw ano, a rozpalonym i szczypcami
(w ieziono ze sobą naczynie z tlącym i się węglami) szarpano ciało skazanego,
na oczach tłum u, który wyległ na place i ulice Warszawy. Po przybyciu na
miejsce egzekucji, kat w łożył Piekarskiem u do prawej ręki czekan (narzędzie
zam achow ca) i rękę tę trzym ał w ogniu aż do zw ęglenia, p o czym obciął m ie­
czem. Lewa ręka skazańca rów nież została obcięta, aczkolw iek już bez przy­
palania. K rólobójcę rozerw ano czterem a końm i na ćw iartki, które spalono
na stosie. N astępnie zebrano prochy ze stosu, nabito nimi arm atę i w ystrze­
lono w pow ietrze.
W Polsce, przez okres średniowiecza i aż do końca XVIII w. zwłoki przestęp­
ców, ich obcięte głowy lub ręce były wbijane na pale w miejscach publicznych,
przybijane do szubienicy lub zwyczajnie położone na kołach egzekucyjnych
pełniły funkcję ogólnoprew encyjną. Były to swego rodzaju znaki ostrzegające
przed konsekwencjam i złych uczynków245.
W spółcześnie, w żadnym z tzw. cywilizowanych państw nie stosuje się kwa­
lifikowanych rodzajów egzekucji. Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych
kara śmierci w ykonyw ana jest na jeden z pięciu sposobów (występują istotne
różnice między poszczególnymi stanami): 1) przez powieszenie, 2) przez roz­
strzelanie, 3) przez zagazowanie w specjalnej kom orze, 4) przez „uśpienie” za
pom ocą zastrzyków, 5) zabicie z użyciem tzw. krzesła elektrycznego. Ukamie­
nowanie jest praktykow ane w Afganistanie i Iranie, a ścięcie w Arabii Saudy-
skiej i w Iranie.
W 88 krajach świata kara śmierci nie grozi za żadne przestępstwa, w 11 kra­
jach kara śmierci jest przewidziana tylko w sytuacjach wyjątkowych (w czasie
wojny), w 29 krajach kary tej praktycznie się nie wykonuje (zob. il. 15). Łącznie
w 128 krajach świata mamy do czynienia z praw ną albo faktyczną abolicją. Kara
śmierci nadal funkcjonuje w 69 państwach (w 2005 r. egzekucje były przepro­
w adzone w 22 krajach). Większość egzekucji (94%) jest wykonywana obecnie
w czterech krajach: USA, Chiny, Arabia Saudyjska i Iran. W 2005 r. uśmiercono
2148 osób, a wyroki orzeczono wobec 5186. Najwięcej w yroków wykonuje się
w Chinach (ok. 84%). Niestety w wielu krajach nie podaje się wiarygodnych in­
formacji o egzekucjach (Chiny, W ietnam, Indie, Uzbekistan). W Japonii skaza­
niec dowiaduje się o czasie egzekucji dopiero kilka godzin wcześniej.
W USA kara śmierci funkcjonuje w 38 stanach. Grozi co do zasady wyłącz­
nie za zabójstwo pierwszego stopnia (stosowane nazwy: first degree murder\ ag-
gravated murder i capital murder). Prawie wszystkie egzekucje są obecnie prze­
prow adzane za pom ocą „zastrzyków śmierci”. Z 53 osób straconych w 2006 r.

245 Por. W. Maisel: Archeologia prawna Polski, Warszawa-Poznań, s. 304.


128 Część II. Podstawy historyczne. Dział II Pagina

P || Kara śmierci przewidziana jest


| Kara śmierci nie występuje. li tylko w sytuacjach wyjątkowych
np. w czasie wojny.

Kara śmierci jest J Kara śmierci jest przewidziana


w praktyce wykonywana. w prawie karą.

II. 15. Kara śmierci na świecie - występowanie

32 to biali, 21 czarni, wszyscy byli mężczyznami; tylko 1 w yrok został w yko­


nany na krześle elektrycznym. N a w ykonanie egzekucji oczekuje w USA (stan
na dzień 1. I. 2006 r.) ok. 3400 osób. Średni czas oczekiwania na wykonanie
w yroku wynosił w latach pięćdziesiątych 14 miesięcy, natom iast obecnie się­
ga 11 lat. W zależności od stanu, łączny koszt w ykonania jednej kary śmierci
w aha się od 2 do 5 m ilionów dolarów (koszty postępow ania przygotow aw cze­
go, procesu, kontroli instancyjnej, pozbaw ienia wolności i egzekucji246), nato ­
miast w ykonanie kary dożyw otniego pozbaw ienia wolności (przyjmując 50 lat
spędzonych w więzieniu) daje łącznie ok. 1 m iliona dolarów 247. Analiza danych
statystycznych wskazuje, iż odsetek wykonanych kar zapewne nie przekroczy
10%. Decyzje o w ykonaniu są bardziej niż same w yroki narażone na arbitral­
ność i przypadkow ość.
Najwięcej egzekucji, już od lat, w ykonuje się w stanie Teksas. Jak wynika
z badań przeprow adzonych w 2005 r. przez Instytut Gallupa, w USA za karą
śmierci opow iada się 47% społeczeństwa, 48% wybiera bezw arunkow e doży­
w otnie pozbawienie w olności, a 5% nie m a zdania, jak karać za najpoważniej­
sze zbrodnie. Daje się zauważyć w ostatnich latach spadek poparcia dla tej kary,
a począwszy od 1999 r. obserwuje się dużą dynamikę spadku w skazaniach na
karę śmierci (od 298 skazań w 1998 r. do 128 skazań w 2005 r.).

246 Koszty samej egzekucji są oczywiście najmniejsze, a nawet pomijalne. Jest to bowiem
koszt zużytego do powieszenia sznura, energii elektrycznej zużytej przy egzekucji na krześle
elektrycznym (ok. 50 centów), gazu (ok. 250 dolarów), zastrzyków (ok. 500 dolarów) albo
cena pocisku z broni palnej powiększone o wynagrodzenie obsługi i amortyzację używanego
sprzętu, np. komory gazowej.
247 Zob. J.S. Liebman, J. Fagan, W. West, A Broken System: Error Rates in Capital Cases,
1973-1995, The Justice Project, 2000.
§ 1 3 . Kara śmierci 129

Sąd Najwyższy USA w 2002 r. wydał orzeczenie, w którym uznał, że wykony­


wanie kary śmierci na osobach chorych psychicznie jest sprzeczne z Konstytucją
USA. Jednak od tego czasu, do połow y 2004 r., w stanie Teksas, stracono co
najmniej trzy osoby chore psychicznie, w tym: Kelseya Pattersena, cierpiącego
na schizofrenię paranoidalną (18 maja 2004 r.). 1 marca 2005 r. Sąd Najwyż­
szy USA uznał, ze wykonyw anie kary śmierci w obec osób, które nie ukończyły
18 lat jest niezgodne z Konstytucją. Do czasu tego wyroku, tylko począwszy
od 1976 r. stracono w USA 22 nieletnich. Wciąż jednak na świecie zabija się
w imieniu praw a rów nież dzieci (m.in. w Iranie).

250

200

150

100

Wykres 2. Egzekueię w USA 1930-2006


\

W latach 1968-1976 nie wykonano w USA żadnej egzekucji. Ostatnia egze­


kucja w latach 60. odbyła się 2 czerwca 1967 r. w Kolorado, w komorze gazowej.
Po prawie dekadzie pow rócono do zabijania i przed plutonem egzekucyjnym
rozstrzelano G arego G ilm ora w stanie Utah. Faktyczne m oratorium wynikało
z apelacji składanych do Sądu Najwyższego, w których wskazywano na orze­
kanie o karze śmierci w sposób arbitralny, bez żadnych zasad (wytycznych) do ­
tyczących w szczególności w yboru między karą śmierci i dożyw otnim pozba­
wieniem wolności. Sąd Najwyższy USA w w yroku z dnia 29 czerwca 1972 r.
orzekł, iż obecna praktyka stosow ania kary śmierci jest sprzeczna z konstytucją.
To orzeczenie w sprawie Furman v. Georgia doprow adziło do utraty mocy obo­
wiązującej praw ie 40 kodeksów stanowych w tym zakresie oraz unieważnienie
629 już orzeczonych w yroków skazujących na śmierć.
Zgodnie z ust. 1 art. 6 M iędzynarodow ego Paktu Praw Obywatelskich i Po­
litycznych (Nowy Jork, 1966 r.) każda istota ludzka ma przyrodzone praw o do
życia. Prawo to pow inno być chronione przez ustawę. Zgodnie z ust. 2 tego
art., w krajach, gdzie dalej może być orzekana kara śmierci - w yrok skazują­
cy na śmierć może być wydany jedynie za najcięższe zbrodnie, na podstaw ie
130 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Tabela 4. Egzekucje w USA 1930-2006


Rok Liczba Rok Liczba Rok Liczba
1930 155 1956 65 1982 2
1931 153 1957 65 1983 5
1932 140 1958 49 1984 21
1933 ‘ 160 1959 49 1985 18
1934 168 1960 56 1986 18
1935 199 1961 42 1987 25
1936 195 1962 47 1988 11
1937 147 1963 21 1989 16
1938 190 1964 15 1990 23
1939 160 1965 7 1991 14
1940 124 1966 1 1992 31
1941 123 1967 2 1993 38
1942 147 1968 0 1994 31
1943 131 1969 0 1995 56
1944 120 1970 0 1996 45
1945 117 1971 0 1997 74
1946 131 1972 0 1998 68
1947 153 1973 0 1999 98
1948 119 1974 0 2000 85
1949 119 1975 0 2001 66
1950 82 1976 0 2002 71
1951 105 1977 1 2003 65
1952 83 1978 0 2004 59
1953 62 1979 2 2005 60
1954 81 1980 0 2006 53
1955 76 1981 1 2007

ustawy, która obowiązywała w chwili popełnienia tej zbrodni. W ust. 5 prze­


widziany został zakaz orzekania kary śmierci w stosunku do osób, które popeł­
niły zbrodnię przed ukończeniem 18 roku życia oraz zakaz wykonyw ania kary
śmierci w stosunku do kobiet ciężarnych.
W niepodległej Polsce kara śmierci została w prow adzona do kodeksu kar­
nego z 1932 r. na skutek głosow ania w komisji kodyfikacyjnej większością jed­
nego zaledwie głosu. Przeciwko karze śmierci byli m.in.: profesorow ie M a­
kowski, Ettinger i R appaport. Była przewidziana za 5 przestępstw: 1) zamach
na niepodległy byt państw a (art. 93 § 1 k.k.), 2) zamach na życie lub zdrowie
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (art. 94 § 1 k.k.), 3) zdrada w ojenna w ty­
pie kwalifikowanym (art. 101 § 2 k.k.), 4) akcja dywersyjna w czasie wojny
§ 1 3 . Kara śmierci 131

Wykres 3. Skazani na karę śmierci, uniewinnieni na podstawie testów DNA w USA - stan
na 2005 r. (w liczbach)

4500
4000

Wykres 4. Udokumentowane egzekucje na świecie 1980-2005 (w liczbach)

(art. 102 k.k.) i 5) zabójstwo (art. 225 § 1 k.k.). W ystępowała alternatyw nie
z karą dożyw otniego więzienia albo więzienia, w ykonywano ją przez pow ie­
szenie w stosunku do sprawców, którzy ukończyli 17 rok życia. Poza kodeksem
karnym karę śmierci przewidywały też tzw. ustawy dodatkow e (m.in. rozporzą­
dzenie Prezydenta z 19 m arca 1928 r. w sprawie postępow ania doraźnego).
Przeciwnikiem w prow adzenia kary śmierci do Kodeksu karnego z 1969 r.
był m .in. prof. W ładysław W olter oraz prof. M arian Cieślak. Wobec uzasad­
niania, że ma to być kara o charakterze wyjątkowym, utrzym ywana w związku
z wymaganiami okresu historycznego, M. Cieślak tak pisał: „M ała to pociecha
132 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

dla skazanego, jeśli się go zapewni, iż będzie powieszony tylko wyjątkowo i tyl­
ko w szczególnym, przejściowym okresie historycznym ”248.
Kara śmierci orzekana na podstawie k.k. z 1969 r. była w ykonyw ana przez
powieszenie, a w stosunku do żołnierzy - przez rozstrzelanie (przepisy regulu­
jące w ykonanie kary śmierci znajdują się w rozdz. XIII kodeksu karnego wy­
konawczego z 1969 r. - art. 1 09-112 oraz w niepublikow anym zarządzeniu
m inistra sprawiedliwości), w miejscu zamkniętym, niepublicznie. Obowiązek
uczestniczenia w wykonywaniu wyroku miał prokurator, dyrektor (naczelnik)
zakładu karnego i lekarz. Lekarz badał skazanego przed w ykonaniem wyroku
(choroba pow odow ała przełożenie egzekucji) i po straceniu, celem stw ierdze­
nia zgonu. M ógł być obecny przy egzekucji - na życzenie skazanego - duchow ­
ny oraz obrońca (fakultatywnie). Kara śmierci była w ykonyw ana dopiero po
nadejściu zaw iadom ienia, że upraw niony organ nie skorzystał z praw a łaski
(Rada Państwa249, potem Prezydent RP). Datę w ykonania ustalał sąd w składzie
jednego sędziego przez wydanie postanow ienia - o dacie tej skazany nie był
wcześniej, aż do ostatniej chwili, informowany. Nie mogła być w ykonana kara
w stosunku do osób obłożnie i psychicznie chorych. W ykonanie podlegało od­
roczeniu do czasu w yzdrowienia. Zgodnie z art. 31 k.k. z 1969 r. kara śmierci
nie była w ykonyw ana w stosunku do osób, które w chwili popełnienia zbrodni
nie ukończyły jeszcze 18 lat oraz w stosunku do kobiet ciężarnych250 (w przy­
padkach takich kara śmierci była zamieniana na karę 25 lat pozbaw ienia w ol­
ności). Skazany pytany był o ostatnie życzenie, które pow inno być spełnione
o ile nie przesuw ało zbytnio czasu wykonania egzekucji (w praktyce dopusz­
czano zwłokę o 60 min.), nie naruszało zasad moralności i powagi egzekucji.
Najczęściej skazany prosił o papierosa, możliwość napisania listu albo środek
uspokajający. Techniczne szczegóły wykonania kary śmierci były w naszym kra­
ju utajnione251. Przygotowanie kary śmierci przez powieszenie wymaga wielu
zabiegów i jest dość skom plikow ane. N aw et ubiór kata był dość szczegółowo
regulowany: czarny garnitur, czarne buty, czarne skarpetki i kraw at oraz bia­
ła koszula i rękawiczki. Kat zawiązywał skazańcowi przepaskę na oczach (sam
mógł nosić czarną maskę na twarzy), prowadził do pomieszczenia z szubienicą,
nakładał sznur na szyję i za pom ocą dźwigni urucham iał zapadnię. Pod rządami
Kodeksu karnego z 1969 r. wyroki śmierci były w ykonywane praw dopodobnie

248 M. Cieślak: Problem kary śmierci, „Państwo i Prawo” 1966, nr 2, s. 844.


249 Zgodnie z ustawą z dnia 7 kwietnia 1989 r. o zmianie Konstytucji PRL (Dz. U. N r 19,
poz. 101) Rada Państwa działała do dnia objęcia urzędu przez Prezydenta i do tego dnia wy­
konywała wszystkie swoje dotychczasowe kompetencje.
250 W praktyce wyjątek ten rozumiano szeroko, uznając iż zakaz obowiązuje, jeżeli kobieta była
w ciąży w czasie popełnienia przestępstwa, w czasie orzekania, a nawet w dopiero w czasie egzekucji.
251 Szczegóły związane z wykonaniem kary śmierci były regulowane przez niepublikowa­
ne akty prawne: zarządzenie nr 37/70/P Ministra Sprawiedliwości z dnia 26 czerwca 1970 r.
(wcześniej Zarządzenie Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego PRL z dnia 6 li­
stopada 1959 r. nr 94/59/U) oraz instrukcja Dyrektora Centralnego Zarządu Zakładów Kar­
nych z 15 czerwca 1971 r.; w przypadku sądów wojskowych: Zarządzenie nr 39/71/P M ini­
stra Sprawiedliwości z 21 maja 1971 r. (wcześniej Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej
i Ministra Sprawiedliwości oraz Prokuratora Generalnego PRL z dnia 10 lutego 1961 r.).
§ 1 3 . Kara śmierci 133

wyłącznie przez dw óch pracow ników więziennictwa, którzy w ten sposób do­
rabiali do stałej pensji. Kodeks karny z 1969 r. przewidywał karę śmierci aż za
10 przestępstw (za sześć zbrodni przeciw ko podstaw ow ym interesom politycz­
nym Polski albo państw a sprzym ierzonego, w tym za zdradę ojczyzny oraz za
zbrodnię zabójstwa, rozboju z użyciem broni palnej, odm ow ę w ykonania roz­
kazu w sytuacji bojowej, organizow anie lub kierow anie zagarnięciem mienia
wielkiej w artości na szkodę jednostki gospodarki uspołecznionej). Kara ta była
przew idziana również w aktach pozakodeksow ych (dekretach i ustawach).
O statni w yrok został w ykonany 25 maja 1987 r. w G dańsku252. Skazany
- Paweł Tuchlin (zob. il. 16) ur. 2 8 .04.1946 r. „Skorpion” - był w ielokrot­
nym - seryjnym zabójcą m otyw ow anym seksualnie. Został zatrzymany 31 maja
1983 r. Przyznał się do zabójstwa 9 kobiet, łącznie zaatakow ał kilkanaście, za­
dając ciosy m łotkiem . W yrok zapadł 6 sierpnia 1985 r. O ile w przypadku tego
zabójcy nie było i nie m a żadnych w ątpliwości co do jego winy, o tyle w przy­
padku Zdzisława M archw ickiego, ur. 18.10.1927 r. (wyrok skazujący wydano
28 lipca 1975 r. po przeprow adzeniu „pokazow ego” procesu), tzw. w am pira
ze Śląska, oskarżonego o zabójstwo 14 kobiet, poważne wątpliwości pojawiły
się (zostały ujawnione) dopiero w latach 90. Samo przyznanie się do winy M ar­
chwickiego nie jest oczywiste, a pewne manipulacje i naciski na prow adzone w te­
dy postępow anie zapewne możliwe (jedną z ofiar była Jolanta Gierek, bratanica
ówczesnego I sekretarza KW PZPR, a później KC PZPR - Edwara Gierka)253.

II. 16. Paweł Tuchlin - ostatni stracony w Polsce

252 Według niektórych źródeł ostatnia egzekucja miała miejsce 21 kwietnia 1988 r. w kra­
kowskim więzieniu M ontelupich, gdzie powieszono 28 letniego mordercę - Andrzeja Cz.
253 W 1981 r. nakręcono film przedstawiający sprawę Marchwickiego „Anna i wam pir”
w reż. J. Kidawy. Powstał też film dokumentalny „Jestem mordercą” w reż. M. Pieprzycy
(1998 r.). W 2006 r. do wątpliwości związanych ze sprawą o kryptonimie „Anna” powróco­
no w serialu „Kryminalni”.
134 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

O d 1988 do 1995 r. funkcjonowało w Polsce faktyczne moratorium na stoso­


wanie kary śmierci. Sąd Najwyższy zmieniał konsekwentnie karę śmierci na karę 25
lat pozbawienia wolności, a organy uprawnione do stosowania prawa laski (Rada
Państwa i później Prezydent) nie podejmowały decyzji w przedmiocie ułaskawienia,
co skutecznie tamowało procedurę egzekucyjną. Orzekane jeszcze w łatach 1991-
1995 wyroki śmierci (łącznie było ich 8: w 1991 r. jeden, w 1992 r. - trzy, w 1993 r.
- jeden, w 1994 r. - dwa, w 1995 r. - jeden) nie zostały już nigdy wykonane.
Ewenementem było skazanie w 1965 r. na karę śmierci, w tzw. aferze mięsnej,
za kradzież mienia społecznego 44-letniego Stanisława Wawrzeckiego, dyrekto­
ra Państwowego Przedsiębiorstwa H andlu Mięsem (wyrok wykonano 19 marca
1965 r. - został powieszony w celi śmierci więzienia mokotowskiego w Warsza­
wie). Przewodniczącym składu sędziowskiego był sędzia Roman Kryże, specjalnie
w tym celu oddelegowany z Sądu Najwyższego. Nigdy potem nie orzeczono już
w Polsce kary śmierci za przestępstwo gospodarcze. Dopiero w 2004 r. Sąd Naj­
wyższy uchylił wyrok w tej haniebnej dla wymiaru sprawiedliwości sprawie. W po­
zostałych przypadkach kara śmierci była orzekana za zbrodnie zabójstwa (206),
rozboju kwalifikowanego (2), zamachu gwałtownego (2) i za zdradę stanu (3).
Ustawa z dnia 12 lipca 1995 r. o zmianie Kodeksu karnego, Kodeksu karnego
wykonawczego oraz o podwyższeniu dolnych i górnych granic grzywien i nawią­
zek w prawie karnym (Dz. U. N r 95, poz. 475), w art. 5 zawiesiła wykonywanie
kary śmierci na okres 5 lat (moratorium prawne). Jednocześnie wprowadzono do
Kodeksu karnego karę dożywotniego pozbawienia wolności.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat zwolennicy stosowania kary śmierci nie­
zmiennie mieli bezwzględną przewagę nad jej przeciwnikami. Najniższy odsetek

II. 17. Stanisław Wawrzecki (siedzi w środku) na ławie oskarżonych


§ 1 3 . Kara śmierci 135

Tabela 5. Stosunek do kary śmierci w Polsce254 (w %)

Rok 1987 1989 1990 1991 1994 1995


Za 60 52 63 62 56 66
Przeciw 28 27 28 29 28 26
Trudno powiedzieć 12 21 9 9 16 8
Rok 1996 1997 1998 1999 2000 2004
Za 74 74 76 77 77 77
Przeciw 19 20 15 18 19 19
Trudno powiedzieć 7 6 9 5 4 4

770/0

■ Za ® Przeciw ® Trudno powiedzieć

Wykres 5. Stosunek do kary śmierci w Polsce - sondaż OBOP z marca 2004 r.


Źródło: Opracowanie własne. Sondaż przeprowadzono w dniach 5-8 marca 2004 r., na liczącej
1022 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych Polaków.

■ Zdecydowanie tak ■ Raczej tak H Zdecydowanie nie


□ Raczej nie ^ Trudno powiedzieć

Wykres 6. Czy stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa


- sondaż z marca 2004 r.

254 W latach 1987 i 1989 pytanie brzmiało: „Dużo dyskutuje się obecnie nad stosowa­
niem kary śmierci. Czy widzi Pan(i) potrzebę stosowania takiego wyroku przez sądownic­
two w Polsce?” z odpowiedziami „tak” - „nie”. W latach 1990-1997: „Jaki jest Pana(i)
136 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

opowiadających się za stosowaniem tej kary odnotow ano w roku 1989, ale
i wówczas praw ie dw ukrotnie przeważali oni nad przeciwnikami. W pierw ­
szej dekadzie lat dziewięćdziesiątych liczba zw olenników tej kary wzrastała,
by w roku 1996 osiągnąć poziom trzech czwartych ogółu badanych i stan taki
utrzymuje się do dzisiaj. W arto też zwrócić uwagę na znaczny spadek liczby
osób, które nie mają zdania w tej sprawie: w roku 1989 był to co piąty badany,
obecnie zaś - co dwudziesty piąty (zob. tab. 6).

Tabela 6. Od jakiego wieku sprawcy mogłaby być - zdaniem badanych


- orzekana kara śmierci?
Od jakiego wieku sprawcy mogłaby być, Pana(i) zdaniem,
N = 1025
orzekana kara śmierci?
Od 10 do 14 lat 4%
Od 15 lat 8%
Od 16 lat 13%
Od 17 lat 6%
Od 18 lat 41%
Od 20 lat 10%
Od 21 lat 6%
Od 22 i więcej lat 7%
Trudno powiedzieć 5%
Źródło: Na podstawie komunikatu CBOS BS/8/99.

Należy też dodać, że w śród osób opowiadających się za stosowaniem kary


śmierci w yraźna większość to zdecydowani jej zwolennicy. Stanowią oni ponad
połow ę ogółu badanych.
Jak bardzo retencjonistyczna jest postawa Polaków w obec kary śmierci,
świadczy wysoki odsetek badanych, którzy dopuszczają jej w ykonyw anie w o­
bec m ałoletnich - łącznie aż 31% . Za karanie śmiercią dzieci, które ukończyły
10 lat opow iada się 4% , za zabijaniem 15 łatków - kolejne 8%, za uśmierca­
niem od 16 roku życia - 13% , egzekucję wobec 17 latków dopuszcza 6% bada­
nych (zob. tabela 7).
W sumie 31% badanych (poza zdecydowanymi przeciwnikami kary śmier­
ci) uważa, że w przypadku przywrócenia kary śmierci mogłaby ona być orzeka­
na wobec osób niepełnoletnich, natom iast 23% sądzi, że dopiero wobec spraw ­
ców, którzy ukończyli co najmniej 20 lat.

stosunek do kary śmierci? Czy jest Pan(i) za zniesieniem, czy też za utrzymaniem kary śmier­
ci?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie za utrzymaniem” do „zdecydowanie za zniesie­
niem”). W roku 1998: „Czy, Pana(i) zdaniem, byłoby słuszne, czy też niesłuszne przywrócenie
kary śmierci za zabójstwo?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie słuszne” do „zdecydowa­
nie niesłuszne”). W ostatnich sondażach: „Jaki jest Pana(i) stosunek do kary śmierci? Czy
w Polsce powinno się stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa, czy też nie powin­
no?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie powinno” do „zdecydowanie nie pow inno”).
§ 1 3 . Kara śmierci 137

Tabela 7. Jak karać sprawców zbrodni zabójstwa - OBOP, październik 2002


Odpowiedzi %
W ogóle nie karać
Zamiast karać, doprowadzać do ugody
Karać grzywną
Karać pozbawieniem wolności w zawieszeniu
Karać bezwzględnym pozbawieniem wolności
Karać dożywotnim pozbawieniem wolności 69
Inne kary (w większości kara śmierci) 20
Trudno powiedzieć

Zobaczm y jednak co dzieje się, gdy w sondażu zadaje się inne pytanie (tab. 7).
Z a stosow aniem kary śmierci do sprawców zbrodni zabójstwa jest niecałe 20%
respondentów ! Badanie było przeprow adzone na reprezentatyw nej próbie d o ­
rosłych Polaków. Gdy wskazać możliwość orzekania kary dożyw otniego p o ­
zbawienia w olności, to przeciw ników kary śmierci jest w naszym społeczeń­
stwie większość - 78% . To nie są odpow iedzi, które polityków satysfakcjonują,
wytrącają im bowiem jeden z ważniejszych - w ich m niem aniu - argum entów
z ręki, tj. w ychodzenie naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa.
W kodeksie karnym uchwalonym w 1997 r. kara śmierci nie została przewi­
dziana za żadną zbrodnię. Brak też na razie naw et ustawodawstwa o charakterze
wyjątkowym (np. za czyny popełnione w czasie wojny), na podstawie którego,
po wejściu w życie nowych kodyfikacji karnych, można by orzekać karę śmierci.
Z dniem 1 listopada 2000 r. zaczął Polskę obowiązywać Protokół nr 6 do
Europejskiej Konwencji o O chronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności

Wszystkich
sprawców
najcięższych
zbrodni - 69%

Wielokrotnych
sprawców
najcięższych
zbrodni - 26%

Wykres 7. Wobec kogo kara śmierci powinna być orzekana?


138 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

(dotyczący zniesienia kary śmierci) z dnia 26 kwietnia 1983 r. Zgodnie z art. 1.


Protokołu „Znosi się karę śmierci. N ikt nie może być skazany na taką karę ani nie
może nastąpić jej w ykonanie”. Protokół w art. 2 dopuszcza karę śmierci za czyny
popełnione podczas wojny lub w okresie bezpośredniego zagrożenia wojną.
Polska podpisała w dniu 3 maja 2002 r. w Wilnie Protokół nr 13 do Euro­
pejskiej Konwencji o O chronie Prawa Człowieka i Podstawowych Wolności,
w którym zdecydow ano się podjąć ostateczny krok celem w yelim inow ania kary
śmierci z europejskiego obszaru prawnego. Zgodnie z art. 1. kara śmierci nie
może być orzekana ani wykonywana w jakichkolwiek okolicznościach. Proto­
kół nie przew iduje składania żadnych zastrzeżeń do jego postanow ień. W Sej­
mie IV Kadencji nie zdołano jednak („nie zdążono”) uchwalić ustawy ratyfiku­
jącej (zob. projekt ustawy z dnia 10 maja 2005 r., druk sejmowy nr 4013). Tym
samym Polska znalazła się w gronie zaledwie kilku państw outsiderów, które
nie ratyfikowały jeszcze tego protokołu.
W czasie IV kadencji Sejmu RP do laski marszałkowskiej skierow ano posel­
skie projekty ustaw, które przewidywały przywrócenie kary śmierci, jako kary
o charakterze wyjątkowym, przewidzianej za najcięższe zbrodnie, tj. zbrodnie
zabójstwa i zabójstwa w typie kwalifikowanym (zob. druki sejmowe: nr 3311
z dnia 21 lipca 2004 r., nr 3463 z dnia 25 października 2004 r.). Według w nio­
skodawców, których reprezentow ał poseł Zbigniew Ziobro, przyw rócenie kary
śmierci pow inno spow odow ać m.in.: zwiększenie poczucia bezpieczeństwa
obywateli oraz redukcję kosztów związanych z utrzym aniem penitencjariuszy
zakładów karnych. Projekty zostały odrzucone.
N aw et pomijając wiążące Polskę zobowiązania m iędzynarodow e, uważam
że przyw rócenie w naszym kraju kary śmierci byłoby sprzeczne z Konstytucją
RP. Należy tu wskazać na znaczenie w tym zakresie art. 38 Konstytucji, który
gwarantuje każdem u ochronę życia, art. 40 zakazujący m.in. stosow ania okrut­
nego i nieludzkiego traktow ania i karania, a zwłaszcza zakazujący stosowania
kar cielesnych oraz art. 31 ust. 3, w którym sform ułow ana jest zasada stosunko-
wości, zabraniająca rów nież karania przestępców surowiej niż jest to konieczne
dla zapew nienia bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Tradycyjnie już odsetek zwolenników kary śmierci jest wysoki we wszystkich
krajach; tych w których kara ta funkcjonuje, jak i w tych, gdzie się jej w praktyce
nie wykonuje bądź też zupełnie z niej zrezygnowano (zob. wykres 8 i tab. 8).
Pomimo, iż w krajach których dotyczyło badanie, kara śmierci nie jest wy­
konywana, to w każdym z nich większość osób udzielających odpowiedzi opo­
wiedziała się za stosowaniem kary śmierci wtedy, gdy będzie ona orzekana za
najcięższe przestępstwa. Różnice występują jedynie w skali poparcia w poszcze­
gólnych krajach. Najmniej zwolenników ma kara śmierci w Czechach (56%), na­
tom iast odsetek przeciwników tej kary jest tylko trochę wyższy niż w Polsce, na­
tom iast występuje w tym państwie największa grupa osób niezdecydowanych.
Węgry mają trochę więcej zwolenników i przeciwników kary śmierci, niż Cze­
chy. Trzy piąte W ęgrów opowiada się za jej stosowaniem. W Polsce i na Litwie
procent osób aprobujących karę śmierci jest zdecydowanie wyższy niż w Cze­
chach i na Węgrzech. W jednym i drugim kraju prawie 75% osób dorosłych jest
§ 1 3 . Kara śmierci 139

Czechy Litwa Polska Rosja Węgry

| Tak D Nie O Trudno powiedzieć

Wykres 8. Zwolennicy i przeciwnicy kary śmierci w wybranych krajach


Źródło: CBOS.
za jej stosow aniem . Najbardziej restrykcyjne (retencjonistyczne) nastawienie
mają Rosjanie. Prawie 80% Rosjan opow iada się za stosow aniem kary śmierci
za najcięższe przestępstwa.
W Polsce podobnie jak w całej Europie (z wyłączeniem Białorusi) kara śmier­
ci nie funkcjonuje, ale w obec wypowiedzi przedstawicieli władzy wykonawczej
oraz liderów partii rządzącej koalicji, którzy szczerze żałują, że nie m ożna za
pom ocą konopnego sznura255 zabijać ludzi „w im ieniu praw a” oraz wobec skła­
danych projektów ustaw - kilka słów i danych na ten tem at.
Tabela 8. Zwolennicy i przeciwnicy kary śmierci w wybranych krajach (w %)
- sondaż z czerwca 2002 r. 156
Czy jesteś za karą śmierci? Czechy Litwa Polska Rosja Węgry
Tak 56 73 74 79 60
Nie 23 15 19 17 32
Trudno powiedzieć 21 12 7 4 9

Przerażają słow a M inistra Sprawiedliwości, który twierdzi: „Jestem prze­


konany, że dem okratyczne państw o też m oże być spraw ne w walce z prze­
stępcam i, ale musi mieć silne narzędzia. A do tych silnych narzędzi w zakresie
pew nego sym bolu należy też kara śmierci. N ie mam oporów , aby powiedzieć,
że dla takich złoczyńców, którzy z prem edytacją popełniają zło przez zbrodnie
m orderstw a, odbierając niew inne ludzkie życie, a naw et lubią to robić, karą

256 Nie sądzę bowiem, żeby zdecydowano się uśmiercać ludzi w komorze gazowej, na
krześle elektrycznym, zastrzykiem z pavulonu (jeden z trzech środków farmakologicznych
stosowanych przy egzekucji za pomocą zastrzyku) czy strzałem w tył głowy - pozostaje więc
jedynie powieszenie.
255 N a podstawie komunikatu CBOS BS 130/2002. Pytanie brzmiało: „Czy powinno się
stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa?”
140 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

sprawiedliwą jest kara śm ierci”. Swoją akceptację dla kary śmierci m inister po­
twierdził 4 stycznia 2007 r., kom entując zabójstwo siedmioletniej dziewczynki:
„Tej dziewczynce zadano niebywałe, okrutne cierpienie, w dodatku wykorzy­
stując jej zaufanie. Karą sprawiedliwą dla takiego m ordercy jest kara śmierci”.
N aw et w czasach PRL-u, gdy kara śmierci funkcjonow ała, Sąd Najwyższy
w sposób następujący wskazywał na przesłanki jej stosowania: „Aby sięgnąć po
najwyższy ustaw ow o przewidziany wymiar kary - karę śmierci, nie wystarczy
obiektywne stwierdzenie, że zbrodnia ta jest zbrodnią wyjątkowo oburzającą;
konieczne jest ponadto skrupulatne rozważenie całokształtu okoliczności spra­
wy, dokonanie oceny osoby oskarżonego, stopnia nasilenia jego »woli prze-
stępnej« w chwili czynu, ustalenie, czy w sprawie istnieją jedynie okoliczności
obciążające oskarżonego, czy zachodzą także okoliczności łagodzące. Sugero­
wanie się jedynie stroną przedm iotow ą zbrodni prow adziłoby do tego, że kara
śmierci stałaby się jedynie »odwetem«, a to byłoby sprzeczne z duchem no­
wożytnego praw a karnego” (wyrok z dnia 27 lutego 1973 r., V KRN 542/72;
OSNKW 1973, nr 7 -8 , poz. 89).
W innym orzeczeniu równie wyraźnie wypowiedziano się o wyjątkowym cha­
rakterze tej kary, a gdyby ją przywrócono, to zapewne miałaby taki charakter
i kierowanie na egzekucję sprawcy zbrodni na podstawie fragmentarycznej jedy­
nie wiedzy (co zrobił 4 stycznia 2007 r. Zbigniew Ziobro) o sprawcy i okolicz­
nościach sprawy jest niedopuszczalne: „W orzecznictwie Sądu Najwyższego od
dawna ukształtował się pogląd, że wyjątkowy charakter kary śmierci zobowiązuje
do wyczerpującego rozważenia, dlaczego na poprawę sprawcy liczyć nie można
i dlaczego kara pozbawienia wolności nie odniesie skutku, a konieczna jest trw a­
ła eliminacja sprawcy ze społeczeństwa. Podkreślenie przez ustawodawcę wyjąt­
kowego charakteru kary śmierci nie może być rozumiane jako szczególna forma
»deklaracji programowej«, lecz stanowi dyrektywę ograniczającą posługiwanie
się tym środkiem. Przemawia za tym ponadto fakt, że kara śmierci przewidziana
jest w kodeksie karnym zawsze alternatywnie. Stosowanie jej jako środka osta­
tecznego może nastąpić jedynie w tych wypadkach, w których brak w sprawie ja­
kichkolwiek okoliczności łagodzących, a ze względu na charakter sprawcy i jego
szczególne aspołeczne właściwości należy wnosić, że ani żadna kara go nie zmie­
ni, ani żadna kara prócz kary śmierci nie zabezpieczy przed nim społeczeństwa”
(wyrok z 13 lutego 1973 r., V KRN 530/72; OSNKW 1973, nr 6, poz. 74).
O tym co jest faktycznym przedm iotem w spom nianych wyżej żalów zw o­
lenników kary śmierci, w aspekcie ilościowym, przekonuje tab. 9. Gdyby kara
śmierci została w prow adzona (przywrócona) to najpraw dopodobniej byłaby
orzekana od kilku do kilkunastu razy w ciągu roku. Aspekt sprawiedliwej (czy­
taj proporcjonalnej odpłaty, który to argum ent jest ostatnio najczęściej pod­
noszony) byłby więc zachowany jedynie w odniesieniu do ok. 1% sprawców
zbrodni zabójstwa. A rgum ent o sile 1-2% jest słabym argum entem , natom iast
żadnym, bo nie potw ierdzonym , jest argum ent o rzekomej sile odstraszania
kary śmierci.
Dane te należy uzupełnić informacją, iż w latach 1946-1955, w postępow a­
niu przed wojskowymi sądami rejonowymi skazano na karę śmierci ok. 5000
§ 1 3 . Kara śmierci 141

osób, a w latach 1944-1946, w postępow aniu przed sądami specjalnymi, skaza­


no na karę śmierci ok. 630 osób (wskazane liczby nie zostały ujęte w tabelach).
O becnie Instytut Pamięci N arodow ej pracuje nad program em zmierzającym do
ustalenia kom pletnej listy skazanych w tym trybie257.
Tabela 9. Skazania na karę śmierci w latach 1946-1987 (przez sądy powszechne)

Skazania Skazania
Rok Rok
prawomocne prawomocne
1946 364 1967 4

1947 210 1968 5

1948 311 1969 6

1949 247 1970 10

1950 256 1971 9

1951 86 1972 15

1952 44 1973 18

1953 48 1974 8

1954 23 1975 18

1955 18 1976 23

1956 5 1977 10

1957 4 1978 15

1958 8 1979 5

1959 8 1980 8

1960 11 1981 4

1961 19 1982 3

1962 6 1983 9

1963 8 1984 12
1964 6 1985 17

1965 3 1986 13

1966 9 1987 7

257 Zob. Ł. Kamiński, Skazania na śmierć przez sądy wojskowe w 1945 r., s. 96-97; por.
K. Szwagrzyk: Golgota wrocławska 1945-1956, Wrocław 1996; K. Szwagrzyk, Zbrodnie
w majestacie prawa 1944-1955, Warszawa 2000; Z. Bąkowski, Wyniki prac nad ustaleniem
listy osób straconych i zmarłych w więzieniach w Polsce w latach 1944 -1956, „Pamięć i Spra­
wiedliwość”, Biuletyn GKBZpNP IPN, t. XXXIX, Warszawa 1996; H. Pająk: Straceni w pol­
skich więzieniach 1944-1956, Lublin 1994.
142 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

§ 13.2. Procedury wspólne

M ożna pokusić się o wskazanie kilku elem entów wspólnych dla wszystkich
rodzajów egzekucji. Dawniej, gdy uśm iercano skazańców publicznie, do wia­
domości wszystkich, z odpow iednim wyprzedzeniem, podaw ano czas i miej­
sce egzekucji. W ykorzystywano do tego naw et am bony kościołów i prasę. Jest
to zrozum iałe, ponieważ zgromadzenie przy szafocie jak największej liczby
„świadków egzekucji” miało realizować cel prewencyjny kary śmierci. Kilku-
dziesięciotysięczne zgrom adzenia w okół np. szubienicy nie należały wcale do
wyjątkowych. Starano się też, by czas między wydaniem w yroku, a jego wyko­
naniem był jak najkrótszy (maksymalnie do kilku tygodni). Osadzony, bardzo
często w tzw. celi śmierci miał praw o przyjmowania wizyt i korzystania z po­
sługi duchowej.
Do czasów współczesnych zachowały się pewne elementy wspólne tow a­
rzyszące egzekucji i występujące niemal powszechnie, bez względu na obow ią­
zujący system prawny. Należą do nich kwestie związane m.in. z ubiorem oraz
tzw. ostatnim posiłkiem , życzeniem i słowem skazańca. Skazany w przeddzień
egzekucji poddaw any jest często badaniom lekarskim, jest również ważony, co
ma istotne znaczenie przy niektórych rodzajach egzekucji (np. powieszenie i za­
strzyk z trucizny). Przed samą egzekucją zakłada się skazańcowi na głowę kaptur
(czarny albo biały) bądź opaskę na oczy. O ile kaptur i opaska uniemożliwiają
skazanemu dostrzeżenie np. m om entu opuszczania zapadni przy powieszeniu
bądź innych szczegółów egzekucji, to tylko kaptur ukrywa twarz skazańca, czę­
sto zniekształconą po egzekucji, przed oczyma osób będących uczestnikami
i świadkami egzekucji. Tuż przed egzekucją skazaniec ma praw o do tzw. ostat­
niego słowa, a naw et wtedy gdy zwyczaj bądź procedura tego nie przewidują,
zdarza się, że osoby skazane na karę śmierci chcą w ostatnich chwilach swego
życia wypowiedzieć, a naw et wykrzyczeć jakąś kwestię.
W USA, które współcześnie należą do krajów, gdzie w ykonuje się najwię­
cej w yroków śmierci i jednocześnie obowiązujące przy egzekucji procedury są
transparentne, można wskazać na następujące elementy obowiązujące w związ­
ku w w ykonaniem kary śmierci:
- po w ydaniu nakazu egzekucyjnego skazaniec jest przenoszony do specjalnej
celi, o szczególnym rygorze, polegającym m.in. na sporządzaniu cogodzin­
nych raportów z zachowania więźnia,
- sporządzany jest rap o rt psychiatryczny, podpisywany przez zespół 3 psy­
chiatrów na tem at stanu psychicznego skazanego oraz rap o rt o stanie em o­
cjonalnym , sporządzany przez kapelana więziennego,
- dzień przed egzekucją skazany jest przenoszony do celi znajdującej się bez­
pośrednio przy miejscu egzekucji i pozostaje on pod stałą obserwacją trzech
strażników (death w atch),
- w ieczorem skazany otrzymuje ostatni posiłek, w nocy poprzedzającej egze­
kucję nie gasi się światła w celi,
- w ostatnich godzinach przed egzekucją skazany bierze prysznic i otrzymuje
now e ubranie, jest ważony i fotografowany,
§ 1 3 . Kara śmierci 143

- skazany może sporządzić na piśmie oświadczenie, które jest odczytywane


przez naczelnika więzienia przed egzekucją albo tuż po niej, w zależności od
stanu,
- m om ent egzekucji poprzedza odczytanie w yroku,
- ciało straconego jest najczęściej wydawane rodzinie, a gdy nie ma kom u go
wydać, podlega kremacji na koszt państwa.
O ostatnim posiłku skazanych został nawet nakręcony film2S8, jednak jego
okoliczności, a zwłaszcza samo „śmiertelne m enu” nie są czymś nadzwyczajnym.
Przekonują o tym życzenia kilku, przypadkowo wybranych skazańców, straco­
nych w USA. Pedro Cruz Muniz, stracony 19 maja 1998 r. za zgwałcenie i zabój­
stwo małoletniej, zamówił krewetki i sałatę, jednak więzienny kucharz dostarczył
mu jedynie cheesburgera, frytki i colę. Dennis Thurl Dowthitt, stracony 7 marca
2001 r. za zabójstwo dwóch małoletnich, skomponował swój ostatni posiłek z ja­
jecznicy, chleba, frytek i mleka. Larry Wayne W hite, stracony 22 maja 1997 r. za
zabójstwo, zażyczył sobie wątróbki z cebulką, serka wiejskiego i pomidorów.

§ 13.3. Poszczególne rodzaje egzekucji

Nie sposób przedstaw ić wszystkich, nawet tylko tych ustaw ow o przewidzia­


nych, rodzajów egzekucji, które towarzyszyły przez wieki wymiarowi sprawie­
dliwości karnej. Zabraknie chociażby uśmiercenia poprzez przepiłow anie ciała,
zalanie gardła roztopionym metalem, które przew idywało Sobornoje Ułożenije
za fałszowanie pieniędzy, zagłodzenia na śmierć259, czy też sposobu zwanego
„m ozzatello” - popularnego we W łoszech do czasów zjednoczenia przez G ari­
baldiego260 oraz występującego w antycznej Persji „skafizmu”261. Poza tym nie­
które rodzaje egzekucji występowały w różnych w ariantach i różniły się szcze­
gółami, których wym ienianie wydaje się niecelowe. Pominięcie faktu, iż między
ścięciem głowy, a rzuceniem ciała straconego na stos, jeszcze mu serce z piersi
wyrywano niekiedy, zostanie mi chyba wybaczone.

§ 13.3.1. Ścięcie mieczem, szablą (sejmitarem) lub toporem

Ścięcie (capitis truncatio, decollatió) należy do najstarszych sposobów egzeku­


cji, obok powieszenia i ukrzyżowania. M ożna powiedzieć, że była to i nadal

258 „Ostatnia wieczerza”, reżyseria i scenariusz: Bigert &C Bergstrom, Szwecja 2005.
259 Śmierć głodową wybrał m.in. Ojciec Maksymilian Kolbe w obozie koncentracyjnym
Auschwitz-Birkenau, który dał się zamknąć w tzw. bloku śmierci (w celi głodowej) w zamian
za innego współwięźnia, gdzie spędził bez jedzenia i picia 14 dni. Bezpośrednią przyczyną
śmierci był jednak zastrzyk z fenolu.
260 Kat za pomocą drewnianego młota zwanego mazzą ogłuszał skazańca, a następnie za
pomocą noża podrzynał mu gardło.
261 Skafizm to rodzaj powolnej śmierci, do której doprowadzano przez ściśnięcie ciała ska­
zańca, wykłucie mu oczu i polanie twarzy oraz członków mlekiem i miodem. Ciało obsiadały
144 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

pozostaje, praktyczna i tania m etoda


pozbawiania życia. Jej popularność
w dawnych czasach należy, jak sądzę,
przypisać powszechnej dostępności
mieczy i toporów , które były używa­
ne jako broń (narzędzie walki). Ścięcie,
mieczem albo toporem , było uważane
za karę honorow ą (w przeciwieństwie
do powieszenia). W ykonywano ja za­
rów no w stosunku do mężczyzn, jak
i do kobiet (tzw. kara wspólna). Ta naj­
bardziej honorow a ze wszystkich kar
śmierci, m ogła stać się karą hańbiącą,
gdy zarządzono jej w ykonanie pod szu­
bienicą. Szacuje się, że ścięcie stanowi­
ło ok. 60% wszystkich egzekucji.
W starożytnym Rzymie aż do cza­
sów pryncypatu powszechnie używa­
no topora, później dopiero miecza.
Skazany był rozbierany, często p o d ­
dawany chłoście, kładziony na ziemię
i zabijany toporem .
Kara ścięcia groziła za wiele przestępstw, m .in. za zabójstwo, rabunek, zbez­
czeszczenie grobu lub zwłok, za zgwałcenie, bigamię, stręczycielstwo, nekrofi­
lię, kazirodztw o i homoseksualizm. Kara ścięcia mieczem m ogła być obostrzo­
na przez wleczenie sprawcy na miejsce egzekucji (np. końmi) lub szarpanie
ciała cęgami. O braza m ajestatu boskiego w ymagała dodatkow o obcięcia np.
ręki i przybicia języka.
Podobnie jak w przypadku innych egzekucji, nie ścinano kobiet brzem ien­
nych. Zgodnie z postanow ieniem art. XX X IV Statutu Litewskiego: „Niewiasta,
która by była z praw a na gardło skazana za iaki w ystępek a byłaby brzem ienna,
tedy do porodzenia ma być w olna od śmierci. Wszakże przecie ma być zatrzy­
m ana w więzieniu a po tym , gdy porodzi, m a być gardłem karana”.
W iek XVIII zapoczątkował w Polsce, podobnie jak w innych krajach, oży­
w ioną działalność na rzecz reform y praw a karnego. W 1778 r. został wydany
projekt Andrzeja Zamojskiego, pt.: Zbiór praw sądowych. Niestety, dalej przewi­
dywano w nim zwykłą i kwalifikowaną karę śmierci przez ścięcie. W art. XLVIII
czytamy: „Ścięty, a potem serce w ydarte, y ciało na stos rzucone zostanie, piersi

i wręcz pożerały muchy oraz robaki z ekskrementów skazańca wystawionego na działanie


słońca. Ten szczególnie okrutny rodzaj egzekucji mógł trwać wiele dni.
262 Ten „zestaw do egzekucji” był używany podczas rządów Henryka VIII do publicznych
egzekucji więźniów politycznych. 6 lipca 1535 r. został ścięty toporem Thomas More, który
odmówił złożenia przysięgi wierności Henrykowi VIII, po tym jak ten ogłosił się głową ko­
ścioła anglikańskiego i doprowadził do unieważnienia swojego małżeństwa z Katarzyną Ara­
gońską. Scietą głowę skazańca zatknięto na włóczni i umieszczono na moście Tower.
§ 1 3 . Kara śmierci 145

naprzód rozpalonem i cęgami maią być szarpane, po tym ręka praw a a na ko­
niec głowa ścięta i ze wszystkiem ciałem na stos rzucona”.
M iecze egzekucyjne różniły się nieco od tzw. mieczy rycerskich. Typowy
miecz w rękach kata miał długość od 90 do 120 cm, szeroki był na 5 -6 ,5 cm,
a jego ciężar w ynosił ok. 2 kg. Skazaniec w trakcie egzekucji stał, czasami je­
dynie pozw alano by usiadł (zwyczaj praktykow any zwłaszcza w obec kobiet).
N ie ze względu na wielkość miecza, a dla pewniejszego cięcia, kat trzym ał go
w obu rękach. Kat miał zwykle od kilku do kilkunastu mieczy przeznaczonych
do ścinania głów.
Ścięcie przy użyciu topora wymagało stosowania dodatkow o drew nianego
kloca, na którym skazaniec kładł głowę. Wysokość klocy była zróżnicowana.
Jedne były tak niskie, że skazaniec musiał leżeć by kark swój katow i podstawić,
inne bywały na tyle wysokie, że pozwalały na przyjęcie pozycji klęczącej.
W Polsce ścięcie wykonywane było najczęściej za pom ocą miecza, to p ó r po­
zostawiając raczej do w ykonywania kar mutylacyjnych. O ścięciu czytamy już
w przywileju W ładysława Łokietka z 1298 r. Jako kara, m.in. za zabójstwo,
podpalenie, rozbój, cudzołóstw o i zgwałcenie, było przewidziane w Zw iercia­
dle Saskim z XIII w. Carolina z 1532 r. przewidywała ścięcie rów nież za: kazi­
rodztw o, bigamię, podburzanie do buntu, włóczęgostwo i otrucie.
M iasta, które otrzymały praw o w ykonywania kary śmierci przez ścięcie
(ius gladi), musiały zadbać, by była ona wykonywana przez profesjonalistę. Kat
(mistrz świętej sprawiedliwości) był swego rodzaju funkcjonariuszem publicz­
nym, opłacanym z kasy miejskiej i korzystającym ze służbowego mieszkania.
Do obow iązków kata należało m.in.: wykonywanie kary śmierci, torturow anie
i wykonywanie kar cielesnych.
Urząd kata najlepiej opłacanym nie był, w brew wyrażanym niekiedy w lite­
raturze poglądom , często więc taki egzekutor sprawiedliwości musiał się in­
nych zajęć imać (łapanie bezdomnych psów, usuwanie martwych zwierząt z pól
i ulic, opróżnianie szamb, dostarczanie zwłok na wydziały medyczne albo pro­
wadzenie dom u publicznego), zwłaszcza, że najczęściej nie pobierał stałego wy­
nagrodzenia, a jedynie zapłatę za wykonanie konkretnej, właściwej dla jego
profesji czynności. Według taksy katowskiej dla Gdańska z 1708 r. należało
mu się następujące wynagrodzenie za poszczególne czynności263: 1) wyświece­
nie z miasta - 20 złp; 2) chłosta u pręgierza - 30 złp; 3) pławienie - 3 dukaty;
4) powieszenie - 3 dukaty; 5) łamanie kołem - 4 dukaty; 6) przypalanie żyw­
cem - 4 dukaty; 7) ścięcie głowy - 3 dukaty; 8) każde szczypnięcie rozżarzo­
nymi szczypcami - 1 dukat; 9) każde okaleczenie - 10 złp; 10) obcięcie ucha
- 1 dukat; 11) wypalenie piętna na ciele - 1 dukat. Przykład ten daje nam do­
bre wyobrażenie o zakresie zwykłych obowiązków kata, trudno bowiem uznać,
że przypadki nadzwyczajne znalazły swe odzwierciedlenie w ustalonym z góry
cenniku. M iasta, które miały przywilej utrzym ywania własnego kata, takie tak­
sy katowskie zwykle sporządzały.

263 Taksa katowska dla Tczewa z 1706 r. przewidywała „ceny” identyczne. Zob. E. Rozen-
kranz: Gdańska archeologia prawna, Gdańsk 1993, s. 108-109.
146 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Pewnym uzupełnieniem informacji o obowiązkach kata może być też wyciąg


z taksy katowskiej miasta Darmstadt: 1) założenie hiszpańskiego buta - 2 flore­
ny; 2) założenie kuny - 1 floren i 30 groszy; 3) wy chłostanie rózgami - 3 floreny
30 groszy; 3) przypieczenie - 5 florenów; 4) obcięcie uszu lub nosa - 5 flore­
nów; 5) udział w torturach - 2 floreny i 30 groszy; 6) ćwiartowanie - 15 flore­
nów i 30 groszy; 7) ścięcie mieczem - 10 florenów; 8) łamanie kołem - 5 flore­
nów; 9) zatknięcie głowy na haku - 5 florenów; 10) powieszenie - 10 florenów;
11) pogrzebanie ciała - 1 floren264.
Kat żył na marginesie społeczności, był z niej w zasadzie wykluczony. We
Francji i w Niemczech po części z pow odu braku możliwości zawierania m ał­
żeństw z osobami nie pochodzącymi z rodziny katowskiej (ze względu na ostra­
cyzm społeczeństwa przyjęło się, że kat mógł poślubić wyłącznie córkę kata
albo córkę jego pom ocnika), urząd kata stał się dziedziczny, a w każdym razie
przez stulecia pozostaw ał w obrębie kilku rodzin zaledwie. We Francji od po ­
łowy XV w. funkcję kata powierzano wyłącznie „zaw odow com ” (nie mógł być
już katem sędzia, co wcześniej się zdarzało, burmistrz, czy też inny mieszkaniec
miasta). Do XVII w. nie mógł mieszkać w mieście, a wyłącznie w dom u przy
szubienicy położonej na zewnątrz m urów miejskich.
To co robił kat budziło w stręt i obrzydzenie tak wielkie, że rozciągało się
naw et na miejsca kaźni i straceń. Znane są np. problemy, jakie były związane
ze znalezieniem chętnych do budowy szubienic. Stanow iono naw et specjalne
przepisy, na mocy których cieśle i m urarze zobowiązani byli do wznoszenia no ­
wej szubienicy albo do napraw ienia już istniejącej, zakazując jednocześnie, pod
groźbą kary pieniężnej i więzienia, czynienia później w yrzutów tym rzemieślni­
kom, za to co uczynić i tak musieli.
O urzędzie kata B. Groicki w Porządku sądów i spraw miejskich tak pisze:
„Kat persona nad złoczyńcą sprawiedliwość skutkiem okazująca, aczkolwiek
imię prawie u wszystkich ludzi na sobie nienawistne niesie, dla tego iż urząd
jego zda się być lekki, sprośny, okrutny a krwawy. Wszakże uczynkiem swo­
im na sumieniu nic nie grzeszy ani przed światem, ani przed Bogiem, który
jest początkiem wszystkiej sprawiedliwości. Albowiem co czyni, wszystko za
skazaniem sprawiedliwości, nie za żądzami swemi czyni, i owszem wedle Paw­
ła ś. jest sługą bożym, sługą sprawiedliwości i urząd jego jest bardzo potrzeb­
ny. Albowiem nic by po praw ie pisanym na złodzieje, nic na cudzołożniki, nic
na zbójcę, nic na mężobójce, nic na inne złoczyńcę, by nie było tego, który by
nad nimi to praw o skutkiem wypełniał. [...] Przeto z strony tej potrzebny kat
jest i ma być w obronie królewskiej i innych przełożonych, abu mu dla takiej
(jako mówią) sprosności urzędu jego żaden gwałtu nie czynił. [...] Urząd jego
na tym jest, aby egzekucyją czynił nad złoczyńcą wedle przew inienia rozmaitym
karaniem i różną śmiercią. Które karania przełożeni wynajdują i kaźnią na zło­
czyńcę wedle praw a, aby się złość nie mnożyła na świecie albo się drudzy kar­
nością ich, na to patrząc bali. [...] Ale iż katowie, oprawcy, ceklarze w wielkiej

264 Zob. T. Maciejewski: Narzędzia tortur sądów bożych i prób czarownic, Koszalin 1997,
s. 22.
§ 1 3 . Kara śmierci 147

nienawiści i zelżywości u ludzi bywają, to nie przychodzi i przychodzić nie ma


z strony ich urzędu, ale stąd, iż urzędu swego źle używają: nie z miłości bliź­
niego, nie z żalem, nie z lutow aniem , za czym by mogli mieć przyjaźń ludzką,
iże się ze złoczyńcami nie inaczej jedno jak z innemi bestyjami obchodzą bijąc,
poszyjkując, targając nielitościwie, mordując niezwyczajnie, odzierając, jeszcze
to sobie poczytając za chwałę, gdy tyraństwo nad człowiekiem, który też jest
stw orzeniem bożym, okazują, izby tylko chuci a żądzy swej, nie rozum ow i abo
sprawiedliwości, dosyć czynili. Z strony tedy urzędu swojego kat gdyż przed
światem ani przed Bogiem nic nie grzeszy, zelżywości nie ma żadnej i z kościo­
ła chrześcijańskiego dla tego nie ma być wyrzucon, ale ku świętościam i innym
obrzędom kościelnym ma być przypuszczon265”.
Ścięcie było praktykow ane w Europie aż do początków XX w. (w Anglii do
1747 r., w N orw egii do 1905 r., w Szwecji do 1903 r., w Danii i H olandii do
1870 r., we Francji do 1792 r., w Niemczech do 1938 r.). Powszechne, jako
m etoda egzekucji, było też w Chinach i Japonii. Kodeks karny Rzeszy N iem iec­
kiej z 1871 r. przewidywał, iż egzekucja odbywa się na dziedzińcu więziennym,
w obecności komisji sądowej i 12 członków gminy wydelegowanych przez jej
naczelnika. Przy egzekucji obecny mógł być kapłan religii wyznawanej przez
skazańca oraz jego obrońca. Inne osoby mogły uczestniczyć w egzekucji tylko
za pozw oleniem właściwego urzędnika.
Obecnie ścięcie stosowane jest w Arabii Saudyjskiej, Katarze, Jem enie i Ira­
ku. W 2002 r. doszło do co najmniej 47 publicznych egzekucji przez ścięcie
mieczem (sejmitarem) w Arabii Saudyjskiej (kara orzekana i w ykonyw ana m.in.
za zabójstwo, zgwałcenie, sodom ię i handel narkotykami).

§ 13.3.2. Ścięcie na gilotynie

G ilotyna została skonstruow ana w oczekiwaniu na bardziej spraw ne (wyma­


gający ostrzenia po każdym prawie ścięciu miecz i pow ieszenie nie bardzo
nadaw ały się do m asowych egzekucji) i jednocześnie bardziej „hum anitarne”
(szybkie i niepow odujące nadm iernych cierpień) narzędzie do zabijania. Urzą­
dzenia, które m ożna uznać za zbliżone do gilotyny, były stosow ane w Europie
już od XII w. W 1307 r. dokonano dekapitacji M urcoda Bellagha w Irlandii,
używając do tego stalow ego ostrza osadzonego między drew nianym i prow ad­
nicami. W Angli używ ano urządzenia zwanego H alifax G ibbet od ok.1280
do 1648 r.
Za ojca gilotyny uważa się powszechnie dra Józefa Ignacego G uillotin. To on
10 października 1789 r. zgłosił projekt ustawy, która przewidywała jeden ega­
litarny sposób egzekucji dla wszystkich, właśnie przez ścięcie głowy za pom ocą
maszyny. 25 m arca 1791 r. ustawa weszła w życie. N ad projektem maszyny dó
obcinania głów pracow ał d oktor Antoine Louis z Akademii Chirurgicznej. Od

265 B. Groicki: Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w Koronie Pol­
skiej, Warszawa 1953, s. 57-58.
148 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

nazwiska tego chirurga początkow o gilotynę nazywano naw et Louisette (Lud-


wisia)266.
Pierwsze urządzenie zbudował niemiecki inżynier, Tobiasz Schmidt, a pierw ­
sza egzekucja odbyła się 25 kwietnia 1792 r., po uprzednich próbach na wiązce
słomy, owcy oraz nieboszczykach. Znam y dane pierwszej ofiary tej maszyny do
zabijania: Jacąues Nicolas Pelletier - złodziej i m orderca. Z tej pierwszej przy
użyciu gilotyny publicznej egzekucji nie była zadowolona publiczność. Wszystko
trw ało zbyt krótko i wydarzeniu brakow a­
ło oczekiwanej przez gapiów dramaturgii.
N a ulicach śpiewano naw et piosenkę pt.
„Oddajcie nam drewniane szubienice”.
W krótce jednak gilotyna została dostar­
czona do wszystkich francuskich depar­
tam entów i zaczęła zbierać swe krwawe
żniwo. 21 stycznia 1793 r. zgilotynowano
Króla Ludwika XVI, 16 października tego
samego roku ostrze gilotyny obcięło głowę
królowej M arii Antoniny. Tylko pomiędzy
6 kw ietnia 1793 r. a 29 lipca 1795 r. zgilo­
tynow ano ok. 3 tys. skazańców.
G ilotyna była używana poza Francją
w: Algierii267, Belgii, Chinach (dostar­
czono ją tam w 1911 r.), N iem czech (na
mocy dekretu H itlera z 1938 r. zastąpi­
ła ścięcie mieczem bąź toporem ), Grecji,
Szwajcarii, Szwecji, W łoszech, Indiach
Zachodnich, na M adagaskarze, M iąuelon
i Saint Pierre (wyspy u wybrzeży Nowej
Fundlandii) i w W ietnamie.
Gilotyna była powszechnie uznawana
za „bardzo hum anitarne i sprawne urzą­
dzenie”. Ostrze, osadzone ukośnie, nie tę-
II. 19. Model gilotyny z 1792 r. piło się tak, jak w przypadku mieczy eg­
zekucyjnych, „efekt końcow y” nie był już
tak zdeterm inowany zręcznością kata, a od w prow adzenia na szafot do chwili,
gdy głowa skazańca w padała do kosza mijało zaledwie kilka sekund. O hum a­
nitaryzmie zabijania nie godzi się pisać, o sprawności tego urządzenia zaś niech
świadczy fakt, iż w czasie II wojny światowej we W rocławiu, ścięto na jednej
gilotynie 75 więźniów, w czasie ok. 90 minut. Naczelny kat Francji - Charles
-H enri Sanson mógł się pochwalić zgilotynowaniem 22 ludzi w czasie 36 minut.

266 Używano wiele różnych nazw, m.in.: „Wdowa”, „Ostrze narodow e”, „Mścicielka
ludu” i „Czerwony teatr”.
267 Gilotyna była stosowana we wszystkich francuskich koloniach i terytoriach zależnych,
m.in. w Luizjanie (Ameryka Północna).
§ 1 3 . Kara śmierci 149

O statnią publiczną egzekucję na gilotynie przeprow adzono we Francji


w 1939 r., a 10 września 1977 r. użyto jej po raz ostatni. W 1981 r. kara śmierci
została we Francji zniesiona.
Boczne słupy gilotyny miały wysokość ok. 3 metrów. Ustawione były w od­
ległości ok. 30 cm obok siebie. Ukośne ostrze opraw ione w blok, o wadze ok.
40 kilogramów, poruszało się w wyżłobieniach słupów. Skazaniec w kładał gło­
wę w otw ór, zamykany od góry. Ścięta głowa w padała do wiklinowego koszy­
ka, a ciało zsuwało się do skrzyni ustawionej obok gilotyny. Gilotynę m alow a­
no na czerw ono, aby zamaskować krew tryskającą po egzekucji. W pierwszym
dziesięcioleciu stosow ania tej „maszyny śmierci” pojawiły się naw et projekty
doskonalące funkcjonujący model w kierunku możliwości ścinania jednorazo­
wo więcej niż jednej głowy. Jednak gilotyny „podw ójne”, „potrójne”, a nawet
takie, które miały zapewniać ścięcie od 6 do 9 głów przy jednym uruchom ieniu
m echanizm u nie przyjęły się, być może również dlatego, że jeden z pom ysło­
daw ców został ścięty (za nadużycia i oszustwa) i to na zupełnie zwyczajnej, po­
jedynczej gilotynie - m odel 1792.

§ 13.3.3. Powieszenie

Powieszenie (suspendium ) było powszechnie uznawane za karę hańbiącą i ple-


bejską. Co do powszechności stosowania plasowało się na drugim miejscu, za­
raz za ścięciem. Z nało ją Zw ierciadło Saskie i Carolina. Stosowane było po­
wszechnie za kradzież. Prawo saskie przewidywało powieszenie złodzieja oraz
jego pom ocników , podżegaczy i popleczników. Czasami wieszano również zło­
dziei pochodzenia szlacheckiego. Najprostszy sposób powieszenia, to po prostu
skorzystanie z gałęzi drzewa - w ten sposób wykonyw ano karę śmierci w Lon­
dynie aż do drugiej połow y XVIII w. Skazaniec mógł wchodzić po drabinie,
którą następnie usuw ano, pozbawiając go podparcia, jako podest służyły też
platform y umieszczone na wozach konnych (od XVII w.). Początkowo szubie­
nice przygotow yw ane ad casum były wykorzystywane jednorazow o.
Stosunkow o szybko pojawiły się też specjalne konstrukcje szubienic, które
w zamierzeniu miały mieć charakter trwały i miały być wykorzystywane wielo­
krotnie. Szubienica bywała drew niana lub m urow ana, często usytuow ana poza
miastem. W G dańsku egzekucje przez ścięcie w ykonywano m.in. przy Bra­
mie W ięziennej, natom iast potrójna m urow ana szubienica została postaw iona
w 1529 r. poza miastem, na pobliskich wzgórzach.
Szubienica m urow ana to konstrukcja składająca się ze studni i z ruszto­
w ania, czasami w ielopiętrow ego. Powieszenie na najwyższym piętrzę było
uznaw ane za obostrzenie kary. W edług zachow anego opisu szubienicy zbudo­
wanej w Tczewie, a rozebranej dopiero w 1802 r., była to konstrukcja m uro­
w ana o średnicy ok. 9 m etrów (30 stóp) i wysokości ok. 3 m etrów (10 stóp),
do której w nętrza w chodziło się przez bram ę. W środku na dw óch kolum ­
nach um ocow ana była drew niana poprzeczka, do której przyw iązyw ano linę
(stryczek).
150 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Ciało skazańca pozostaw iano na szubienicy aż do jego rozkładu, przestrze­


gano też zakazu jego pochow ania według powszechnie przyjm owanych zwy­
czajów - zamiast tego zwłoki były grzebane w pobliżu szafotu albo w innym,
niepoświęconym miejscu. Wszystko to miało odstraszać i zapobiegać popełnia­
niu kradzieży oraz innych, karanych przez powieszenie przestępstw. Z nane są
przypadki wieszania za nogi i razem z psem. Skazańcowi przysługiwała najczę­
ściej koszula („śm iertelna”), niekiedy zasłaniano mu oczy przepaską - zwykle
czarną. Istniało też tzw. powieszenie żołnierskie, stosowane w wojsku, które
pozwalało na zdjęcie trupa z szubienicy i pogrzebanie go. Ten rodzaj powiesze­
nia nie miał charakteru hańbiącego.
Przejmujący jest opis wykonywania kary śmierci przez powieszenie w an­
gielskim więzieniu N ew gate: „Pod wielką szubienicą, na której wisieć mogły
jednocześnie 24 osoby, kapelan szybko mruczał m odlitw ę, skazańców ustaw ia­
no na szerokim wozie i zakładano im stryczek; teraz mogli oni, jeśli chcieli,
przem awiać do zebranego tłum u. Po chwili wóz ruszał, delikwenci zawisali na
stryczkach, a rodziny czy też litościwi widzowie ciągnęli ich za nogi, by skrócić
ich męki. U brania powieszonych zabierał kat, a u stóp szubienicy wybuchały
nieraz walki o nagie ciała między rodzinam i a handlarzam i trupów , dostarcza­
nych na sekcje lekarzom . Jeśli głowa wisielca miała być w ystawiona na moście
londyńskim, kat obcinał ją i zabierał, by następnie gotow ać w kotle ze słoną
w odą dla zabezpieczenia od zepsucia; proceder ten odbywał się na głównym
dziedzińcu w N ew gate ku zbudow aniu i doprow adzeniu do skruchy nie pow ie­
szonych jeszcze kandydatów na szubienicę”268.
Wyróżnia się dwie podstawowe metody egzekucji przez powieszenie: 1) k ró t­
kiego sznura (liny) i 2) długiego sznura. W pierwszym przypadku sznur jest na
tyle krótki, że skazaniec, nawet przy stosowaniu zapadni, nie opada wcale, lub
opada tylko niewiele w dół. Śmierć następuje wówczas na skutek uduszenia
(wskutek ucisku na tętnice szyjne bądź na krtań i tchawicę), a sama egzekucja
przeciąga się, gdyż proces duszenia, w trakcie którego skazaniec zachowuje
świadomość, może trw ać naw et kilka minut. Konstrukcję szubienicy z użyciem
długiego sznura i zapadni („the d ro p ”) zastosowano praw dopodobnie po raz
pierwszy dopiero 5 maja 1760 r. w Tyburn w Londynie, przy wieszaniu Earla
Ferrersa269. Typowa szubienica z zapadnią to dwie belki pionow e o wysokości
ok. 6 metrów, złączone u szczytu trzecią belką (poziomą), do której przywiązy­
w ano linę. N a wysokości ok. 3 m etrów ustawiano platform ę z zapadnią, która
była otw ierana (opuszczana) za pom ocą dźwigni bądź sznurów. Skrzydła zapad­
ni bywały obciążane w orkam i z piaskiem po to, by nie obijały się po otwarciu
o ciało skazańca.
M etoda długiego sznura, wymagająca stosowania zapadni, pow oduje, że ska­
zaniec opada na znaczną głębokość, a siła grawitacji pow oduje, że przy naprę­
żeniu sznura zostaje przerwany rdzeń kręgowy - bezpośrednią przyczyną śmier­
ci nie jest więc uduszenie. Śmierć następuje w czasie krótszym od 1 sekundy.

268 H. Fielding: Wielki Jonatan Wild, Warszawa 1955, s. 8.


269 Zob. J. Kellaway: The History o f Torturę and Execution, Londyn 2003, s. 115.
§ 13. Kara śmierci 151

N a skutek przemieszczenia kręgów szyjnych oraz zmiażdżenia bądź rozłączenia


kręgów kręgosłupa skazaniec jest nieprzytom ny i nie czuje bólu.
Techniczny aspekt powieszenia wymaga uwzględnienia m.in. wagi ciała ska­
zańca, jego budowy, długości liny i jej elastyczności, położenia węzła (zwykle
węzeł pętli umieszczany był za lewym uchem) oraz głębokości spadku. Pewnym
niebezpieczeństwem występującym przy użyciu metody długiej liny jest możli­
wość, iż tkanki nie wytrzymają olbrzymiej siły i dojdzie np. do urw ania głowy270.
Do egzekucji używano najczęściej liny wykonanej z konopi, uprzednio m oczo­
nej, rozciąganej i suszonej (aby wyeliminować zbyt dużą elastyczność), a następ­
nie pokryw ano linę woskiem, olejem albo mydłem, celem zmniejszenia tarcia.

Tabela 10. Obliczanie długości liny według podręcznika US Army

Waga skazańca Lina Waga skazańca Lina

Do 120 funtów* 8’ 1”** 170 funtów 6’ 0”

125 funtów r i” 175 funtów 5 ’ 11”

130 funtów r t 180 funtów 5 ’ 9”

135 funtów T 4” 185 funtów 5 ’ 7”

140 funtów T 1” 190 funtów 5 ’ 6”

145 funtów 6’ 9” 195 funtów 5’ 5”

150 funtów 6’ 7” 200 funtów 5’ 4”

155 funtów 6’ 6” 205 funtów 5 ’ 2”

160 funtów 6’ 4 ” 210 funtów 5 ’ 1”

165 funtów 6’ 2” 220 funtów i więcej 5’ 0”

* Jeden funt to 0,45 kilograma. 150 funtów to ok. 68 kilogramów.


** Jedna stopa to 30,48 centymetra, a 1 cal to 2,54 cm. 5 stóp (standardowa długość liny
stosowana przy powieszeniu) to ok. 1,5 metra.

Pojawiły się też konstrukcje bardziej wyszukane: w N ow ym Jorku w drugiej


połow ie XIX w. linę szubieniczną przywiązywano do dw óch innych lin, prze­
ciągniętych przez krańce szubienicy. Do lin m ocow ano po pięć odważników,
z których każdy miał wagę ok. 22,5 kg. Gdy odważniki opuszczano ciało ska­
zańca wylatyw ało w powietrze.
Gdy w yrok był wydawany zaocznie albo skazaniec zbiegł, wówczas na szu­
bienicy umieszczano (wieszano) portret skazańca. Nie pozbawiało to nikogo

270 Stało się tak podczas egzekucji Johna Brodersona w więzieniu stanowym w Waszyng­
tonie w 1960 r. Głowa skazańca została odłączona od reszty ciała, a świadkowie egzekucji
zostali dosłownie zbryzgani krwią skazańca.
152 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 20. Wieszanie portretu Stanisława Augusta

II 21. Egzekucja przez powieszenie dwóch nieletnich w Iranie271

271 Ayaz M arhoni i Mahmoud Asgari (16 i 18 lat w czasie egzekucji) zostali powieszeni
w północnym Iranie (w miejscowości Mashhad) 19 lipca 2005 r. na „Placu Sprawiedliwości”,
po tym jak zostali uznani winnymi odbywania stosunków homoseksualnych. W chwili popeł­
nienia zarzucanego im czynu mieli odpowiednio: 14 i 16 lat.
§ 13. Kara śmierci 153

życia, ale było swoistą karą dodatkow ą na czci. Wieszanie wizerunków nieuję-
tych albo zbiegłych zbrodniarzy przewidywały liczne kodeksy. Wspomnieć na­
leży, że czasami na szubienicach, nie z wyroku sądu, ale z woli ludu, wieszano
portrety tych, których na szafot nie sposób było zaprowadzić. Praktykę taką
obrazuje reprodukcja obrazu Jana Piotra N orblina Wieszanie zdrajców (il. 20).
W 1794 r. na szubienicy zawisł portret króla Stanisława Augusta.
W USA ostatnia publiczna egzekucja przez powieszenie miała miejsce
w O w ensboro (Kentucky) w obecności 20 tysięcy osób, 14 sierpnia 1936 r. -
skazańcem był Rainey Bethea272. Nie zakończyło to oczywiście pochodu śmierci
przez powieszenie. N a szubienicy zawiśli m.in.: po II wojnie światowej niemiec­
cy zbrodniarze wojenni skazani na śmierć przez Trybunał N orym berski, a 30
grudnia 2006 r. został powieszony w Bagdadzie Saddam Husajn. Kara śmierci
przez powieszenie wciąż pozostaje bardzo „popularną” m etodą egzekucji273.

§ 13.3.4. Łamanie kołem

Łamanie kołem (rotacio, rota plexus), kwalifikowana kara śmierci, było bardzo
popularną, jedną z surowszych m etod egzekucji (ok. 10% wszsytkich straceń).
Zw ierciadło Saskie przewidywało ten rodzaj kary m.in. dla m orderców i pod­
palaczy, a Carolina również dla trucicieli. G eneralnie była to kara przewidziana
za przestępstw a szczególnie okrutne, zwłaszcza za zbrodnię zabójstwa. Częstym
obostrzeniem tej kary było wleczenie na miejsce egzekucji końm i i szarpanie
ciała rozgrzanymi do czerwoności cęgami. Celem było nie tylko pozbawienie
życia skazańca, ale i pohańbienie jego ciała przez połam anie i zdeform ow anie.
Wydaje się, że do wykonywania tej kary używano dwóch rodzajów kół:
zwykłego i tzw. egzekucyjnego, które było zaopotrzone w metalowe, czasami
tępo, czasami ostro zakończone nasadki, umocowane na obręczy koła. Łamanie
kołem było karą typow o męską - stosowaną w zasadzie wyłącznie w stosunku do
mężczyzn, aczkolwiek zdarzało się, że wykonywano ją wobec kobiet. W Gdańsku
egzekucję za pom ocą koła orzeczono w 1601 r. wobec kobiety, która podstępnie
zam ordowała swojego męża; wcześniej - w 1566 r. łamanie kołem „z dołu do
góry” orzeczono wobec M argarethy Schomacher (również za zabicie męża),
a w 1608 r. spotkało to kobietę winną cudzołóstwa i otrucia męża274.
W spomniane wyżej łamanie kołem „z dołu do góry” (von unten auff) sta­
now iło form ę obostrzoną, gdyż zanim doszło do śmierci skazańca kat zdążył

272 Kwestia ta jest kontrowersyjna. Wyrażany jest pogląd, iż ostatnia publiczna egzekucja
miała miejsce w Missouri w 1937 r. Udział w niej był ograniczony do osób dorosłych, które
musiały posiadać bilet wstępu wydany przez szeryfa. Ezekucje na podobnych zasadach od­
bywały się w Mississippi jeszcze w latach czterdziestych XX wieku. Zob.: R. Bohm: Death-
ąuest..., s. 17
273 W Ameryce (USA), począwszy od pierwszych egzekucji na początku XVII w. do 2006 r.
(tj. przez ok. 400 lat) powieszenie stanowiło 70% wszystkich egzekucji.
274 Zob. D. Kaczor: Przestępczość kryminalna i wymiar sprawiedliwości w Gdańsku w XVI-
XVIII wieku, Gdańsk 2005, s. 282-283.
154 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 22. Ciało skazańca wplecione w szprychy koła - rycina z XIV w.

już połam ać część kości i sprawić ból, natom iast w przypadku łam ania „z góry
do d o łu ” (von oben ab), gdy pierwsze uderzenie spadało na głowę albo kark,
było ono śm iertelne. N aw et uedrzenie w klatkę piersiow ą zwykle prow adziło
do przerw ania rdzenia kręgow ego i skazaniec już bólu nie odczuwał.
Skazańca kładziono na kole lub innym, najczęściej drew nianym podkładzie
i okładano np. pałką, łamiąc m u kości, lub układano np. na żerdziach i łam ano
kości bądź naw et obcinano członki, za pom ocą koła egzekucyjnego, zrzucanego
przez kata z pewnej wysokości. W yrok niekiedy precyzyjnie określał ile uderzeń
i w jakie części ciała miał je kat uczynić. Jak podaje J. Rafacz, skazany w 1762 r.
Bartoszczyk miał otrzym ać 3 uderzenia na rękę praw ą, tyle samo na lewą, p o ­
tem 3 uderzenia w piersi, a na koniec koło miało uderzać w nogę praw ą i lewą.
W G dańsku, w wyroku wydanym 31 m arca 1727 r. za podw ójne m orderst­
wo, w sposób następujący określono 12 ciosów kołem: po dw a na każdą nogę
i ramię, trzy w pierś i ostatni w kark.
§ 1 3 . Kara śmierci 155

Ciało skazańca, gdy już miał połam ane kości, w platano w szprychy koła,
które m ocow ano na słupie zakopywanym w ziemię (wysokim na ok. 2 metry).
Tak zawieszony na kole konał, a później rozkładające się szczątki stanowiły
przestrogę dla innych. W ten sposób realizowano cel prewencji generalnej.
Nie zawsze jednak egzekucja przebiegała sprawnie, wymagała bowiem od
kata dużej wiedzy i sporych umiejętności. Przykładem takiego „nieudanego”
łamania kołem może być wykonanie w yroku wydanego przez sąd grodzki we
Lwowie (1775 r.) na skazanym za zabójstwo i kazirodztwo Piotrze M akowskim.
0 ile ścięcie w spółsprawców zbrodni przyszło katowi gładko, to gdy miał on ko­
łem połam ać M akowskiego: „Okazało się, że kat nie umiał związać ani ułożyć
skazanego, ani nie przeszedł w dostatecznym stopniu sztuki łamania kołem we­
dług m etod austriackich. Uczył się bowiem swego fachu w Niemczech. Zręczni
1 ludzcy kaci umieli nieraz niepostrzeżenie skracać męki ofiarom przez udusze­
nie lub ogłuszenie. Kat sprowadzony do Lwowa był stary i słaby oraz nieświa­
domy podobnych operacyj. Tłukł on M akowskiego na oślep kołem, wybił mu
zęby i oczy, strzaskał nogi i żebra, lecz ducha z ciała wydostać nie mógł. Z rozbi­
tych piersi nieszczęśnika wydobywały się straszliwe ryki boleści. Groza ogarnęła
obecnych. Wśród płaczu i oburzenia w ołano zewsząd, coraz gwałtowniej, o za­
niechanie egzekucji. Zmęczony mistrz stracił przytomność umysłu i zaprzestał
łamania. A w tedy komisja, lękając się, by tłum , jak to się dawniej zdarzało, nie
zabił kata - kazała mu odwiązać skazańca i ściąć mu głowę mieczem”275.
Jeszcze projekt Zamojskiego przewidywał karę śmierci z wykorzystaniem
koła: „ręka nayprzód jego prawa rozpalonemi cęgami szarpana, a potem kołem
bity na śmierć będzie” (art. LI).

§ 13.3.5. Pogrzebanie żywcem

W starożytnym Rzymie pogrzebanie żywcem groziło za tzw. w iarołom stw o


(porubstwo) westalki. Przebieg egzekucji znamy z opisu Plutarcha: „Tę, która
złamała ślub czystości, żywcem grzebie się przy bramie zwanej Kollińską. Przy
tej bram ie w ew nątrz miasta jest kopiec z ziemi ciągnący się daleko. Tam jest
przygotow ana niewielka podziem na kom nata, która ma wejście z góry. Znajdu­
je się w niej przygotow ane niewielkie łóżko i paląca się lampa i pew ne nieliczne
środki potrzebne do życia, takie jak chleb, naczynie z w odą, mleko, oliwa. Tak
jakby nikt nie śmiał zagłodzić osoby poświęconej do spraw ow ania największych
obrzędów religijnych. Tę westalkę, którą ukarano, sadzają do zakrytyj lektyki,
zasznurowanej rzemieniami, tak aby nikt nie mógł usłyszeć jej krzyków, niosą ją
przez rynek. Wszyscy w milczeniu schodzą jej z drogi i odprow adzają bez słowa
z jakimś budzącym lęk smutkiem: ani nie ma bardziej okropnego widowiska,
ani miasto nie ma innego dnia bardziej odrażającego od owego. Kiedy przyniosą
lektykę na miejsce, słudzy uwalniają ją z więzów. Najwyższy kapłan odmawia

275 J. Louis-Wawel: Początkowe sądownictwo austriackie w Galicji 1772-1789, Lwów


1897, s. 169.
156 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

jakieś tajemnicze m odlitwy unosząc ręce ku bogom. W yprowadza zakrytą i um ­


ieszcza na drabinie, która jest spuszczona w dół komnaty. N astępnie sam z in­
nymi kapłanam i odw raca się. Kiedy westalka zejdzie na dół, drabinę wciąga
się i zakrywa kom natę dużą ilością ziemi z wierzchu, tak że to miejsce staje się
takie same, jak pozostała część kopca. W ten sposób są karane te, które złamały
śluby czystości”276. Westalce jedynie symbolicznie daw ano szansę przeżycia.
Ten rodzaj egzekucji, różniący się jednak zdecydowanie od okoliczności to ­
warzyszących grzebaniu rzymskiej westalki, przewidywała m.in. Carolina. Statu­
ty toruńskie przewidywały ją dla winnych bigamii. Prawo duńskie przewidy­
w ało ją dla kobiet złodziejek. Jak wyjaśnia E. Rozenkranz, spow odow ane było
to względami religijno-obyczajowymi277. Śmierć przez egzekucję na szubienicy
traktow ano jako zniesławiającą zstępnych straconego na dwa pokolenia. Jed­
nocześnie m atka była swego rodzaju świętością, więc pogrzebanie kobiety żyw­
cem chroniło jej potom ków przed niesławą. O zakopaniu żywcem wspom ina
Sum m a Rajm unda i Carolina, a za nią B. Groicki w Postępku sądów. W Polsce
bywała stosow ana wobec kobiet winnych dzieciobójstwa. Karę wykonywano
zwykle w pobliżu szubienicy. Zakopaną kobietę przebijano często dodatkow o
palem. W praw ie niemieckim przewidywano zakopanie żywcem cudzołożni­
ków i przebicie ich palem. W takich przypadkach kara ta miała charakter od­
zwierciedlający.
Gdański kodeks prawa lubeckiego z 1263 r. przewidywał pogrzebanie żyw­
cem kobiety, która została przyłapana na kradzieży. Czyniono tak ze względu na
„cześć niewieścią” (art. 39) - mężczyźnie bowiem groziła za ten sam czyn kara
śmierci przez powieszenie.

§ 13.3.6. Wbicie na pal (palowanie)

Ten sposób egzekucji nie był czymś nadzwyczajnym w całej Europie. Prze­
widywała go m.in. Carolina - Keiser Karls V und des Heiligen Romischen Reiches
Peinlische Gerichordonung. Wbicie na pal, zaliczane do kwalifikowanych kar
śmierci, stosow ane było w Polsce wobec buntow ników i zbójców. N a Ukrainie
stosow ane było wobec buntujących się Kozaków. W. Maisel w spom ina, iż kara
ta (pało infixus) trzykrotnie jest wym ieniona w poznańskiej liber maleficorum
(księdze złoczyńców). Była orzeczona wobec winnych rozbojów, m orderstw ra­
bunkow ych, podpaleń i zgwałceń.
Kitowicz w swym Opisie obyczajów w sposób następujący przedstaw ia p a­
lowanie: „Komendanci polscy, wielu dostali żywcem hajdamaków, żadnego nie
pardonow ali, lecz zaraz na placu albo wieszali na gałęziach, albo jeżeli mieli
czas, żywcem na pal wbijali; która egzekucja takim szła sposobem : obnażone­
go hajdamakę położyli na ziemi na brzuch; mistrz albo który chłop sprawny

276 Cyt. za M. Krawczyk: Odpowiedzialność za incestum westalki, (w:) M. Kuryłowicz:


Crimina et mores, Lublin 2001, s. 78.
277 Zob. E. Rozenkranz: Gdańska archeologia..., s. 95.
§ 1 3 . Kara śmierci 157

l^iefacbtficbangardnsraulTem
lid)t *rfct):ocfmltd)r fcyffaiien ron brm unlfcm irum c^.
jDracole aay&c. W it cc Stel d c gefpifi ^at. t>n& gepiaten;
$tiD mit Den ^aufitcm.yn rinrm faflei gefoten. t>ń wie er Dś«
leut gefdjurt&ert ^at tm ser^ac?m k fjm ale cm fraut. 3 tej
er ^at aud? bert muter ń ire tint>gepwtex>nb fy 6ćs m tif'
fenJU(frr«flert.X)nt> uitanfccrc afctyocf«iU'd>c bing bum
biffcm tracrat g«fct>ufon ff Vi\b m n?el4?ernUmber

II. 23. Vlad III Tepes (palownik) wśród nabitych na pal


- drzeworyt niemiecki z 1499 r.

do egzekucji użyty naciął m u toporkiem kupra, zacierany pal ostro z jednego


końca w etchnął w tę jamę, którą gnój w ychodzi z człowieka, założył do nóg
parę w ołów w jarzmie i tak z w olna wciągał hajdamakę na pal rychtując go, aby
szedł prosto.
Zasadziwszy hajdam aka na pal, a czasem i dw óch na jeden, kiedy było wiele
osób do egzekucji, a m ało palów, podnosili pal do góry i wkopywali w ziemię.
Jeżeli pal wyszedł prosto głow ą lub karkiem , hajdam ak prędko skonał; lecz je­
żeli wyszedł ram ieniem albo bokiem , żył na palu do dnia trzeciego, czasem w o­
łał horyłki, to jest gorzałki, i pił podaną sobie.
158 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

To tak okrutne m orderstw o bynajmniej hajdam aków nie uśm ierzało; mieli
sobie za jakiś heroizm skonać na palu. Kiedy się w kom panii przy gorzałce je­
den z drugim kamracił, życzył mu: »Szczo by ty ze mnoju na jednym palu stry-
tył«, to jest: »Bogdajbyś ze mną na jednym palu sterczał«. Bywali drudzy tak
zatwardziałego serca, że m iasto jęczenia w bólu wołali na dyrygującego zaciąga­
niem na pal: »Krywo idet, punc m istru, jakby bólu żadnego nie czuł albo jakby
go tylko kto w ciasny bot obuwał«.
N a karę śmierci poprzez wbicie na pal został skazany m.in. Aleksander Kost­
ka Napierski, przywódca powstania chłopskiego na Podhalu. Nawleczenie na pal
odbyło się 18 lipca 1651 r., na wzgórzu Krzemionki w Krakowie. Ten sam los
spotkał przywódców powstania chłopskiego w Wielkopolsce.
W bijanie na pal, jako sposób egzekucji, podobno szczególnie upodobał so­
bie hospodar wołoski Vlad III Tepes (1431-1476) zwany Draculą. Ten władca
Wołoszczyzny zasłynął z egzekucji przez upalow anie dużej liczby wziętych do
niewoli żołnierzy tureckich w 1461 r.278

§ 13.3.7. Utopienie

U topienie, zaliczane do hańbiących rodzajów egzekucji, groziło najczęściej za


krew nobójstw o (zabicie jednego ze zstępnych, w stępnych lub z rodzeństw a),
m ężobójstw o (rozum iane jako zabójstwo w spółm ałżonka), a w przypadku ko­
biet - za zdradę głów ną, otrucie, trzykrotną kradzież albo kradzież z w łam a­
niem. U topienie w ystępow ało powszechnie pod postacią „kary w o rk a” [poena
cullei). Skazańca um ieszczano w w orku (skórzanym bądź lnianym) razem ze
zwierzętam i (pies, kogut, wąż i kot), w orek zaszywano i w rzucano do wody.
Kobiety, przed um ieszczeniem w w orku, pozbaw iano z reguły sukien.
Kara w orka była już znana w starożytnym Rzymie, gdzie orzekano ją
zwłaszcza za parricidium - zabójstwo osoby bliskiej, ojcobójstw o. Zaraz po
w ydaniu w yroku ow ijano głowę skazańca wilczą skórą, a na nogi zakładano
mu drew niane sandały (po to, by już nie czuł więcej ni pow ietrza, ni ziemi).
Do czasu uszycia w orka ze skóry skazany przebyw ał w w ięzieniu. Gdy w o ­
rek był gotowy, zaszywano w nim skazanego, w ieziono w ozem zaprzęgnię­
tym w czarne w oły w stronę rzeki albo m orza i w rzucano w orek do wody.
Tow arzystw o psa m ożna wytłum aczyć tym, iż pies był zwierzęciem szczegól­
nie pogardzanym przez G reków i Rzymian. U w ażano, że kogut pozbaw iony
jest uczucia przyw iązania, narodziny zaś żmiji w iązano ze śm iercią dorosłego
osobnika (jej m atki). Tam gdzie w arunki na to pozwalały, zam iast kota (kot­
ki), w kładano do w orka m ałpę (karykaturę człowieka). N ic dziw nego więc,
że tow arzystw o tych w łaśnie zw ierząt uw ażano za najodpow iedniejsze dla
krewnobójcy.
Symbolikę zaszywanych ze skazańcem zwierząt można tłumaczyć na wiele
sposobów. Psa i koguta m ożna bowiem potraktow ać jako symbol sacrum, a żmi­
ję i małpę, jako ucieleśnienie zła. Byłoby to więc symboliczne przedstawienie

278 Zob. R. Florescu: Dracula: A biography ofVlad the Impaler, 1431-1476, Hale 1974.
§ 1 3 . Kara śmierci 159

odwiecznej walki dobra ze złem. W prawdzie M. Jaskier nakazywał wzorem


praw a rzymskiego włożyć do w orka prócz skazańca psa, koguta, żmiję i małpę,
to jednak na ziemiach polskich zwyczaj ten nie był, jak się wydaje stosowany,
naw et w postaci umieszczania w w orku choćby wizerunków tych zwierząt. Sta­
tu t Litewski w art. 7 rozdz. XI zawierał przepis w brzmieniu: „Syn albo dziew­
ka, która przyczyną swą o gardło swego Rodzica przyprawi, śmiercią hanieb­
ną ma karan być, po rynku wożąc kleszczami ciało targać, a po tym w miech
skórzany, wsadziwszy do niego psa, kura, węża i kotkę, i to wszystko pospołu
w miech wsadziwszy zaszyć, i gdzie najgłębiej do wody utopić”.
Kara w orka w raz z wyjaśnieniem symboliki używanych przy egzekucji zwie­
rząt szczegółowo została opisana przez Groickiego: „Kto by zabił ojca, matkę,
syna , dziada, babę, brata, siostrę, krewnego swego aboby do tego jaką przyczy­
nę dal, taki zaszyty w skórę abo w w ór ze psem, z kurem , z jaszczurką, z małpą,
które z tych na ten czas może mieć, w rzekę ma być w rzucon i utopion.
Ze psem dla tego, iż ten zły człowiek nie znał uczciwości, którą był pow i­
nien rodzicom swym wyrzędzać, zaślepiony nie inaczej jako pies, który się śle­
po rodzi a do dziewiątego dnia nie widzi.
Kur znaczy wysoką a hardą myśl jego, którę miał przeciw rodzicom swoim
albo krew nem u swemu. Jaszczurka znaczy nieszczęśliwość rodziców. Bowiem
jaszczurka samiec gdy się z samicą schodzi, głowę swoję w jej usta włoży, którą
potym samica w sobie ugryzie. A jaszczurczęta gdy się mają wylągnąć, wygryza­
ją się z żywota samice, także i samica zdechnie.
M ałpa zasię jako się przypodoba sprawom ludzkim i podobieństw o czło­
wieka sprawam i swemi okazuje, a człowiekiem nie jest, także ten zabijacz zda
się być człowiekiem, ale wedle uczynku nie jest, dla tego iże zabiciem rodziców
swoich nie ludzki, ale więej niż bestyjalny uczynek popełnił”279.
Worki bywały skórzane lub lniane, uwiązane na linie trzymanej przez kata
stojącego najczęściej na moście, na brzegu rzeki lub na łodzi. W polskich m ia­
stach, tych położonych nad rzekami, praw dopodobnie właśnie do nich w rzu­
cano skazańców, o ile ten rodzaj egzekucji w praktyce sądownictw a miejskiego
występował. W G dańsku do M otław y280, w Poznaniu do Warty, we W rocławiu
do Odry. Podobnie działo się w innych krajach, np. we Frankfurcie topiono
skazańców w M enie. Znane są jednak przypadki topienia w innych miejscach,
np. w bagnie. Utopienie, które w XVI-XVII w. stanowiło ok. 14,5% wszyst­
kich rodzajów egzekucji, traktow ano niekiedy jako alternatyw ę dla kwalifiko­
wanych form kary śmierci - jako złagodzenie dodatkow ych cierpień towarzy­
szących pogrzebaniu żywcem bądź wbiciu na pal. Z biegiem czasu, począwszy
od XVI w. kara ta zdaje się nabierać charakteru kary losowej (od losu-przypad-
ku zależało przeżycie topionej kobiety).

179 B. Groicki: Porządek sądów..., s. 209-210.


280 Sądownictwo gdańskie miało np. do wyboru 5 rodzajów egzekucji: ścięcie, powiesze­
nie, łamanie kołem, spalenie na stosie i utopienie. Tej ostatniej kary prawdopodobnie nie sto­
sowano jednak, aczkolwiek W. Maisel podaje inaczej, zob. Archeologia prawna polski, War-
szawa-Poznań 1982, s. 185.
160 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

§ 13.3.8. Spalenie na stosie

Kara spalenia na stosie (combustió) stanow iła ok. 5% wszystkich egzekucji.


Kara m ogła przybierać form ę spalenia żywcem albo spalenia zwłok po uprzed­
nim ścięciu mieczem bądź powieszeniu. W zasadzie była to kara grożąca za całą
kategorię przestępstw przeciw ko Bogu i religii oraz za podpalenie. N a stosie
palono zwykle za czarostw o, podpalenie albo sodom ię (bestialstwo). W tym
ostatnim przypadku spaleniu podlegało rów nież zwierzę, z którym sodom ita
obcow ał płciowo.

II. 24. Spalenie żywcem dwóch sodomitów na stosie - Zurich 1482 r.

W edług Soborow ego Ułożenia z 1649 r. (art. II, 4): „Jeśli ktoś umyślnie lub
zdradziecko podpali m iasto lub dw ory i w czasie lub po tym podpaleniu zosta­
nie ujęty, jego samego spali się, bez jakiegokolwiek m iłosierdzia”. Podobnie,
zgodnie z art. 125 Caroliny: „K tórym udow odniono w złym zamiarze podpa­
lenie, w inni być karani śm iercią przez spalenie”. N atom iast zgodnie z art. 109:
„Jeśli ktoś przy spraw ow aniu czarów wyrządzi ludziom szkodę lub jakąś krzyw­
dę ma zostać skazany na karę śmierci przez spalenie”.
13. Kara śmierci 161

Z kolei według art. 116 Caroliny: „Jeśli człowiek oddaje się rozpuście ze
zwierzęciem, lub mężczyzna z mężczyzną lub kobieta z kobietą, to pozbawieni
zostaną życia, według powszechnego zwyczaju należy poddać ich karze śmierci
przez spalenie”. Przeszło 200 lat później, w bawarskim kodeksie karnym czyta­
my: „Ten kto cieleśnie spółkuje ze zwierzęciem, zmarłym lub osobami tej samej
płci będzie po uprzednim ścięciu ukarany przez spalenie, a zwierzę, z którym
zdarzył się ten ohydny czyn pow inno być razem z nimi spalone na stosie”.
W przypadku spalenia żywcem najczęściej skazaniec był przywiązywany do
pala w okół którego był ułożony stos. Rolą kata było podłożenie ognia pod stos
(zapalenie go). Ofiarą płom ieni padały bardzo często kobiety posądzone o cza­
ry. Jak podaje E. Rozenkranz, w Gdańsku, na placu Dominika w XVI i XVII w.
siedem razy płonął stos egzekucyjny, a nie były to wszystkie przypadki, gdyż
zdarzało się, że czarownice palono poza miastem281. Stosy płonęły nie tylko
w miastach; znacznie częściej oskarżenia o czary zdarzały się na wsiach, więc
i tam ogniem wypalano postępek czarostwa.
Kodeks karny bawarski z 1751 r. stanowił wyraźnie: „Występek czarów i za­
bobonów będzie karany następująco. 1. Jawny lub tajny związek lub fizyczne
spółkowanie z diabłem lub jego adorację jako też profanacja i nadużycie świętej
hostii do diabelsko adoracyjnych spraw będzie karane przez spalenie żywcem”.
Jedną z bardziej znanych ofiar spalenia na stosie była Joanna d ’Arc, oskar­
żona m.in. o herezję, św iętokradztw o i czary. Egzekucję przeprow adzono 30
maja 1431 r. na rynku w Rouen. Skazaną odziano w błazeńską czapkę, na któ­
rej znajdowały się napisy: Heretica, Relapsa, Apostata, ldolater. Kobietę spa­
lono żywcem - kat nie skrócił jej cierpień, a zwęglone zwłoki wystawiono na
widok publiczny. Prochy zmarłej w rzucono do Sekwany. W 1456 r. orzeczenie
o skazaniu na karę śmierci przez spalenie zostało uchylone, a w 1920 r. Joanna
została wyniesiona na ołtarze - uznana za świętą.
W koloniach amerykańskich spalenie żywcem było karą przewidzianą dla
niewolników, którzy zabili swych właścicieli albo przygotowywali rewoltę,
a także dla kobiet skazanych za zabójstwo swoich mężów.

§ 13.3.9. Uśmiercenie garottą

G arotta (hiszp.: knebel, żelazny kołnierz) była stosowana począwszy od śre­


dniowiecza, zwłaszcza w Hiszpanii, jako sposób egzekucji za pom ocą przy­
tw ierdzonego do drew nianego słupa metalowego kołnierza, który zaciskano,
przy użyciu śrubunku, na szyi skazańca. Skazaniec podczas egzekucji siedział ze
związanymi rękom a i nogami na „krzesełku”, które było częścią całego urzą­
dzenia, a kat stał za skazańcem i dokręcając śrubę wzmagał nacisk metalowej
obręczy na szyję skazańcą.
G arotta używana była głównie w Hiszpanii, gdzie w 1813 r. zastąpiła cał­
kowicie egzekucję przez powieszenie. Stosowano ją aż do 1974 r. (2 m arca wy-

281 Zob. E. Rozenkranz: Gdańska archeologia..., s. 98.


162 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 25. Egzekucja przy użyciu garotty - Filipiny, Manila


(dziedziniec więzienia Bilibid, 1901 r.)

\ IM

II. 26. Model garotty


§ 1 3 . Kara śmierci 163

konano ostatnią egzekucję). W samym XIX w. w Hiszpani stracono za pomocą


garotty 736 osób, w tym 21 kobiet.
G arotta pochodzi praw dopodobnie od chińskiej metody uśmiercania za po­
mocą cięciwy od łuku. Była stosowana jako m etoda egzekucji również w hisz­
pańskich koloniach (na Kubie, Puerto Rico i Filipinach oraz w Portugalii - do
1867 r.). G arotta była, w pewnym sensie, mniej humanitarnym i mniej pewnym
środkiem egzekucji niż np. powieszenie.

§ 13.3.10. Wstrząs elektryczny (krzesło elektryczne)

Pojawienie się tej metody egzekucji (elektrokucja) związane jest z poszu­


kiwaniem jakoby „hum anitarnego” i bezbolesnego sposobu zabijania. Należy
w tym miejscu zastrzec, że każde zabijanie, bez względu na m etodę, jest niehu­
m anitarne i okrutne ze swej istoty. M inimalizacja bólu i cierpienia związanego
z aktem pozbawiania życia nic w tym nie zmienia.

II. 27. Krzesło elektryczne użyte do egzekucji


W. Kemmlera w 1890 r.

Podobno Benjamin Franklin w 1773 r. zabił za pom ocą prądu elektryczne­


go indyka i kilka kurczaków. Konstrukcja krzesła elektrycznego w zorowana jest
na pomyśle amerykańskiego dentysty Alfreda Southwicka. Konsultantem przy
164 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

realizacji projektu krzesła elektrycznego był sam Thomas Edison282. Istotnym


problem była kwestia jakiego prądu używać - o natężeniu stałym (direct current,
DC) czy zmiennym (alternating current, AC). O „sukcesie” krzesła elektryczne­
go zadecydowały: niski koszt samej egzekucji i jej efektywność. Pierwszym ska­
zanym, który poniósł śmierć na krześle elektrycznym był William Kemmler,
uznany winnym zabójstwa swojej żony za pom ocą topora.
Sąd Najwyższy USA w wyroku z dnia 19 maja 1890 r. uznał, iż wykonanie
kary śmierci przy zastosowaniu krzeła elektrycznego nie narusza VIII popraw ­
ki do Konstytucji (zakaz kar okrutnych i niezwykłych). Egzekucja odbyła się
6 sierpnia 1890 r. w więzieniu stanowym Auburn. Przez kilkanaście sekund za­
stosowano prąd o napięciu 700 wolt, a po krótkiej przerwie o napięciu 1030
wolt. Było czuć zapach spalonego mięsa. Krzesło to użyte zostało tylko raz.
Następne modele były zdecydowanie bardziej technologicznie zaawansowane.
W 1896 r. zaczęto stosować krzesło elektryczne w O hio, w 1898 r. w Mes-
sachusetts, w 1906 r. w N ew Jersey, w 1908 r. w Wirginii, w 1909 r. w Północnej
Karolinie, w 1910 r. w Kentucky, w 1912 r. w Południowej Karolinie, w 1913 r.
w Arkansas, Nebrasce, Indianie, Oklahomie, Tennessee, Vermont i Pensylwa­
nii. W następnych latach (do 1950 r.) ten sposób egzelucji został wprowadzony
również w Alabamie, Florydzie, Georgii, Kolumbii, Illinois, Nowym Meksyku,
Connecticut, Południowej Dakocie, Luizjanie, Missisipi i Zachodniej Wirgini.
W czasie między 1977 r. a 2006 r. na krześle elektrycznym stracono jeszcze
153 osoby w Alabamie, Florydzie, Georgii, Kentucky, Nebrasce, Południowej
Karolinie i Wirgini. Łącznie w USA od 1890 r. na krześle elektrycznym zabito
4461 osób.
W Północnej Karolinie był czas, kiedy na egzekucję sprzedaw no nawet bi­
lety wstępu, aby można było uczestniczyć w egzekucji przeprowadzanej w wię­
zieniu stanowym. Cieszyły się one ogromnym zainteresowaniem i osiągały wy­
sokie „czarnorynkow e” ceny (liczba miejsc była ograniczona).
W typowych urządzeniach do zabijania prądem elektrycznym stosuje się
prąd o napięciu od 1700 do 2400 wolt, który jest dostarczany do elektrod
umieszczonych na ciele skazańca przez kilkadziesiąt sekund. Kat dokonuje eg­
zekucji za pomocą dźwigni działającej na zasadzie zwykłego przełącznika. Cza­
sami zamiast jednego, konieczne jest użycie dwóch wstrząsów elektrycznych.
Najczęściej już pierwszy wstrząs niszczy całkowicie mózg i cały układ nerwowy
skazańca. Jak obliczono: skazaniec traci przytomność w czasie V24o sekundy. Pod­
czas egzekucji dochodzi do wstrząsów całego ciała, wymiotów, wypadania gałek
ocznych i wypróżnienia. Temperatura całego ciała zbliża się do 60 stopni C. Mózg
po prostu zostaje ugotowany.
Procedury uśmiercania są zróżnicowane i zależne od regulacji stanowej.
Często nie podają one szczegółów, nakazując jedynie używać prądu o takim natę­
żeniu, by spowodować śmierć. Krzesło wykonane jest z drewna dębowego i po­
siada skórzane pasy umożliwiające unieruchomienie rąk, nóg i klatki piersiowej

282 Edison eksperymentował z zabijaniem za pomocą prądu zwierząt laboratoryjnych, a na­


wet zabił w ten sposób słonia cyrkowego.
§ 13. Kara śmierci 165

Tabela 11. Egzekucje na krześle elektrycznym przed orzeczeniem w sprawie Furman


Stan Okres Liczba
Alabama 1927-1965 153
Arkansas 1913-1964 169
Connecticut 1937-1960 18
Dist. of Columbia 1928-1957 50
Floryda 1924-1964 197
Georgia 1924-1964 417
Illinois 1928-1962 98
Indiana 1914-1961 59
Kentucky 1911-1962 171
Louisiana 1941-1961 68
Massachusetts 1901-1947 65
Mississippi 1940-1954 76
Nebraska 1920- 1955 12
New Jersey 1907-1963 160
New Mexico 1933-1956 7
New York 1890-1963 695
North Carolina 1910-1938 167
Ohio 1897-1963 315
Oklahoma 1915-1966 83
Pennsylyania 1915-1962 350
South Carolina 1912-1962 241
South Dakota 1947 1
Tennessee 1916-1960 125
Teksas 1924-1964 361
Vermont 1919-1954 5
Wirginia 1908-1962 236
West Wirginia 1951-1959 9
Razem 1890-1966 4 308

skazańca. Umieszcza się je na gumowej macie i przymocowuje do podłogi. Na Flo­


rydzie prąd podawany jest trzykrotnie (trzy automatyczne cykle): po raz pierwszy
przez 8 sekund płynie prąd o napięciu 2300 wolt i natężeniu 9,5 ampera, po raz
drugi przez 22 sekundy płynie prąd o napięciu 1000 wolt i natężeniu 4 amperów,
po raz trzeci przez 8 sekund płynie prąd o napięciu 2300 wolt i natężeniu 9,5 am­
pera. W praktyce wartości te nieznacznie odbiegają od założonych.
Do czasu wyroku w sprawie Furmana z 1972 r. w ykonano za pom ocą krze­
sła elektrycznego 4281 egzekucji w USA. O d 1976 r. do listopada 2005 r. wy­
konano w USA kolejnych 990 egzekucji.
166 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 28. Egzekucja Allena Lee Davisa 8 lipca 1999 r. na Florydzie


- zdjęcia zostały wykonane tuż po egzekucji

M am nadzieję, że przyjdzie taki czas, o którym pisał T. Seitz: „Pewnego dnia


krzesło elektryczne i kom ora gazowa zostaną umieszczone w M uzeum Stano­
wym jako symbole wieku horroru i ignorancji. Uczniowie będą patrzyli na nie
i będą czuli się lepsi od nas, kiedy spojrzą wstecz”283.

§ 13.3.11. Zagazowanie (kom ora gazowa)

Podczas II wojny światowej gazu do m ordow ania ludzi używali naziści. Komora
gazowa używana jest do egzekucji wyłącznie w USA. Pomiędzy 1930 a 1980 r.
w USA stracono w ten sposób 945 mężczyzn i 7 kobiet. Komora gazowa była
stosowana w 11 stanach: Arizona, California, C olorado, M aryland, Missouri,
Mississippi, N ew M exico, N o rth Carolina, N evada, O regon i Wyoming. Obec­
nie dopuszczalna jest tylko w 5 stanach: Arizona, California, M aryland, M i­
ssouri i Wyoming.
Używanie gazu do uśmiercania ma swój początek w XIX w. - w ten spo­
sób zabijano zwierzęta. Pojawiające się w USA problemy z egzekucją na krześle
elektrycznym spowodowały zainteresowanie tą metodą. Już w 1896 r. uznano

283 T. Seitz: The Killing Chair, „North Carolina Historical Review” 2004, nr 81, s. 72.
§1 3 . Kara śmierci 167

II. 29. Komora gazowa w więzieniu San Quentin w Kalifornii


- 196 egzekucji

w Pensylwanii, że jest to m etoda bardziej hum anitarna od krzesła elektrycznego.


Pierwsze pomysły sprowadzały się do wpuszczania gazu do celi skazańca pod­
czas jego snu. Wydaje się, że pewnym impulsem dla rozwoju kom ory gazowej
były doświadczenia z gazami trującymi w czasie I wojny światowej W 1921 r.
w Newadzie Frank Kern przedstawił projekt uśmiercania za pom ocą gazu na
zgromadzeniu stanowym - projekt został przyjęty. Pierwsza kom ora gazowa zo­
stała skonstruow ana w 1924 r. według projektu majora Delos Turnera, medy­
ka wojskowego. Pierwszy wyrok w komorze gazowej został wykonany 8 lutego
1924 r. o godzinie 9.30. Skazańcem był chińczyk Gee Jong (zamordował człon­
ka konkurencyjnego gangu). Apelacja opierająca się na pogwałceniu 8. popraw ­
ki do Konstytucji została odrzucona przez Sąd Najwyższy.
Egzekucja w kom orze gazowej jest m etodą bardzo niebezpieczną dla otocze­
nia. Wiele uwagi poświęca się temu, aby gaz nie wydostał się z kom ory gazowej.
Do uśmiercania używany jest cyjanek w postaci kulek, które, rozpuszczając się
168 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

w kwasie siarkowym, uwalniają gaz284. Śmierć następuje w czasie od 6 do 20


m inut od chwili uwolnienia gazu, w wyniku odcięcia dopływu tlenu do organi­
zmu (mózgu - tzw. hypoxia, czyli głód tlenowy).
Egzekucji dokonuje się w stalowej kom orze z umieszczonym wew nątrz krze­
słem, fotelem albo łóżkiem, pod którymi zam ontowane są pojemniki z kwasem
i cyjankiem. Po egzekucji do kom ory wpuszczany jest amoniak w celu zneutra­
lizowania trującego działania gazu.
Po raz ostatni stosowano zagazowanie w 1999 r. w Arizonie. Wydaje się nie­
praw dopodobne, aby pom im o form alnych możliwości pow rócono do tej me­
tody w USA. Ten opis okrutnego i makabrycznego sposobu uśmiercania w arto
uzupełnić informacją, iż Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy W eterynarii nie
aprobuje zagazowania jako m etody uśmiercania zwierząt, ze względu na cier­
pienie, jakie jest z tą m etodą związane.

§ 13.3.12. Rozstrzelanie z użyciem broni palnej

Rozstrzelanie jest praktykow anym powszechnie sposobem egzekucji, w tych


krajach, w których funkcjonuje kara śmierci, stosowanym wobec żołnierzy (wy­
stępuje w ok. 70 krajach). Ten sposób egzekucji stosowany jest również do osób
cywilnych m.in. w stanie Utah i Idaho w USA. W Newadzie pierwszą i ostatnią
egzekucję przez rozstrzelanie przeprow adzono 14 maja 1913 r.

II. 30. Rozstrzelanie powstańców madryckich - Francisco Goya

284 Wzór chemiczny tej reakcji ma następującą postać: 2NaCh + H2 S 04 = 2H CN +


Na2 S04.
§13. Kara śmierci 169

Pluton egzekucyjny składa się z pięciu mężczyzn. Jeden z nich strzela ślepy­
mi nabojami, tak więc teoretycznie nikt nie wie kto naprawdę wykonał egze­
kucję, aczkolwiek odrzut broni jest inny przy strzelaniu amunicją ostrą, więc
w miarę doświadczony strzelec potrafi rozpoznać, jakimi nabojami strzelał.
Skazaniec ubrany w granatowy kombinezon, z założonym na głowę czarnym
kapturem , przywiązywany jest do krzesła skórzanymi pasami. Tuż nad sercem
skazańca mocowany jest znacznik o żywych barwach, w który, jak do tarczy,
celuje pluton egzekucyjny. Za skazańcem umieszcza się worki z piaskiem, które
pełnią funkcję kulochwytu.
Od czasu przywrócenia kary śmierci w USA, dwie osoby zostały stracone
w ten sposób: Gary Gilmore w 1977 r. oraz John Taylor w 1996 r.
W Rumunii, po obaleniu w dniu 22 grudnia 1989 r. rządów przywódcy partii
i państwa Nicolae Ceausescu, dochodzi do parodii procesu sądowego - oskarżo­
nymi są małżonkowie Ceausescu. Telewizja transmituje przebieg krótkiego pro­
cesu kapturowego (nie ujawniono nazwisk ani wizerunku sędziów) w dniu 25
grudnia. Oskarżeni zostali przewiezieni transporterem wojskowym do nieujaw­
nionego miejsca, gdzie naprędce zaimprowizowano salę sądową w pomieszcze­
niu przypominającym wyglądem świetlicę szkolną. Z ewidentnym naruszeniem
prawa (Prezydent Rumunii mógł odpowiadać jedynie przed Zgromadzeniem
Narodowym), bez zapewnienia prawa do rzeczywistej obrony, zostaje pośpiesz­
nie wydany wyrok: Nicolae i Elena Ceausescu zostają skazani na karę śmierci.
M ord sądowy dopełnia się kilka m inut później, kiedy seriami z karabinu ma­
szynowego rozstrzelano prezydencką parę. Kilkanaście dni później, 7 stycznia
1990 r. kara śmierci została w Rumunii zniesiona. Sposób egzekucji był praw do­
podobnie zdeterminowany przyjętym trybem postępowania, przypominającym
postępowanie przed jakimś doraźnym trybunałem wojskowym (widoczni pod­
czas procesu strażnicy i prokurator byli w mundurach wojskowych).
Zabicie strzałem w tył głowy jest praktykowanym sposobem egzekucji
współcześnie w Chinach, a w Europie na Białorusi - pluton egzekucyjny zabija
skazanych w więzieniu w Mińsku.

§ 13.3.13. Otrucie (zastrzyk z trucizny)

Idea wykonywania egzekucji za pomocą trucizny ma długą historię. W ten spo­


sób wykonano wyrok śmierci na Sokratesie w 399 r. p.n.e. w więzieniu ateń­
skim - podano mu cykutę do wypicia (Sokrates sam wybrał ten sposób egze­
kucji). Sokrates na wykonanie wyroku czekał 30 dni, odrzucając możliwość
proponow anej mu ucieczki.
W USA debatow ano nad tym sposobem już w XIX w. (pierwsza propozycja
wskazywała na zastrzyki z morfiny), jednak pomysł zarzucono ze względy na
protesty środowiska lekarzy. Uśmiercanie przez zastrzyk, przy obecności perso­
nelu medycznego uznano za szkodzące wizerunkowi lekarzy. Podnoszono też
względy etyczne. Do pomysłu pow rócono w latach 70. XX w. Okazało się,
że koszty przywrócenia do pełnej sprawności wyeksploatowanych już krzeseł
170 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 31. Komora przeznaczona do wykonywania egzekucji przez zastrzyk trucizny


- Teksas USA (więzienie Huntsville)

elektrycznych i kom ór gazowych są bardzo wysokie. Koszt budowy nowej ko­


mory gazowej szacowano na ok. 300 tys. dolarów, naprawy pojedynczego krze­
sła elektrycznego na ok. 5 0 -7 0 tys. dolarów, a koszt uśmiercającego zastrzyku
miał wynosić jedynie ok. 15 dolarów.
Współcześnie egzekucje za pom ocą zastrzyków z trucizny (lethal injectioń)
wykonywane są we wszystkich stanach w USA, za wyjątkiem Nebraski. W 21
stanach jest to wyłączna, a w 34 stanach zasadnicza m etoda egzekucji. Pro­
cedura jest zróżnicowana, ale najczęściej skazaniec prow adzony jest do spe­
cjalnej celi, gdzie przywiązuje się go do kozetki posiadającej zwykle rozkła­
dane „skrzydła” dla ramion. Skazańcowi podłącza się aparaturę m onitorującą
oraz dwie dożylne kroplówki. Niekiedy stosow ano też maszyny do podaw a­
nia kroplów ek (zasilane napięciem 12 w olt), wyposażone w sześć strzykawek
(w trzech znajdował się roztw ór soli, w trzech innych, „obojętne” dla życia
związki chemiczne). Obecnie z urządzeń tych rezygnuje się na rzecz „ręcznego”
podaw ania kroplów ek po to, by wykluczyć komplikacje związane z możliwy­
mi awariami urządzeń. Do egzekucji nie używa się personelu medycznego, ale
najczęściej specjalnie przeszkolonych funkcjonariuszy więzienia. Lekarzowi p o ­
zostawia się jedynie stwierdzenie zgonu skazańca. Podczas egzekucji stosuje się
następujące środki farmakologiczne:
1) Środek znieczulający - Sędium Thiopental, barbituran (pięciosiarczan sodu),
zwany pod nazwą handlow ą Pentathol. Usypia on poniekąd skazańca, p o ­
wodując całkowite znieczulenie. W czasie operacji chirurgicznych podaje
§ 1 3 . Kara śmierci 171

się pacjentom dawkę 100 do 150 miligramów, w czasie egzekucji zaś dawka
wynosi do 5 gram ów (ok. 50 razy więcej, co należy uznać za dawkę śmier­
telną).
2) Środek paraliżujący - Pancuronium bromide, znany pod nazwą handlo­
wą Pavulon. Powoduje on paraliż układu oddechowego, w tym przepony
i płuc. Efekt zwiotczenia mięsni pojawia się w czasie od 1 do 3 m inut. N ie­
kiedy stosuje się też inne środki.
3) Środek trujący (właściwa trucizna) - Potassium chloride, czyli chlorek pota­
su, w dawce śmiertelnej. Powoduje on natychmiastowe wstrzymanie akcji
serca.

II. 32. Urządzenie do aplikowania zastrzyków z trucizną

11 czerwca 2000 r. został w ten właśnie sposób stracony Tim othy McVeigh
w więzieniu Terre H aute (USA, stan Indiana). Egzekucji tego terrorysty, który
w 1995 r. podłożył bombę w O klahom a City (zginęło wtedy 168 osób, a ok.
500 zostało rannych) przyglądało się 30 osób (pracowników wymiaru spra­
wiedliwości, dziennikarzy i osób wskazanych przez samego skazańca). Kilkaset
osób śledziło przebieg egzekucji za pośrednictwem telewizji więziennej. Ciało
po egzekucji zostało skremowane, a prochy rozrzucone w miejscu, które nie
zostało ujawnione.
Egzekucję poprzez wstrzyknięcie trucizny wykonano również na trzydziesto-
ośmioletniej Karli Faye Tucker. Została ona 3 lutego 1998 r. uśmiercona w Tek­
sasie, w więzieniu Huntsville. Był to pierwszy w tym stanie, a drugi w USA,
wykonany wyrok śmierci na kobiecie od czasów wojny secesyjnej. Pomimo wie­
lu protestów, m.in. ze strony O N Z , Parlamentu Europejskiego i papieża Jana
Pawła II, egzekucja nie została wstrzymana. Komisja ułaskawień stanu Teksas
nie przychyliła się do prośby o łaskę. Sąd Najwyższy odrzucił wnioski adwoka­
tów o odroczenie egzekucji. Również gubernator George Bush, konsekwentnie
172 C zęść II. Podstaw y historyczne. D ział II

odrzucający wszystkie dotychczasowe prośby skazańców, nie skorzystał z pra­


wa do 30-dniow ego odroczenia egzekucji. G. Bush, po tym jak poinform ow ał
0 swoim stanowisku, powiedział: „Niech Bóg ma w swojej opiece Karlę Faye
Tucker, jej ofiary i ich rodziny”.
Od chwili popełnienia przestępstwa, za które kobieta ta została skazana, do
chwili egzekucji, upłynęło 15 lat. 13 czerwca 1983 r. Karla, narkomanka i pro­
stytutka, wraz ze swym przyjacielem zabiła, zadając ciosy motyką, dla zdobycia
motocykla, dwoje ludzi - Debrę Ruth Davis Thornton i Jerryego Lynn Deana.
Podobno Karla podczas pobytu w więzieniu bardzo się zmieniła. Miała stać się,
przynajmniej według przekazów prasowych, osobą głęboko wierzącą. Wyszła za
mąż za duchownego, którego poznała w więzieniu. Napisano o niej książkę. Po­
wstał nawet ruch na rzecz uratowania Karli Tucker. Prawdopodobnie przyczynił
się do tego fakt, że ta biała, młoda i - jak twierdzono - piękna kobieta, dobrze
„wypadała” podczas niezliczonych wywiadów, a przede wszystkim to, że nawró­
ciła się i zaczęła wyznawać religię chrześcijańską. Według słów samej skazanej,
została ona całkowicie zresocjalizowana i chciała, w przypadku zamiany kary
śmierci na dożywotnie pozbawienie wolności, poświęcić się pracy na rzecz innych
w ramach duszpasterstwa skazanych. Czy taka przemiana jest możliwa? Zapewne
tak, ale pamiętać należy, że w systemach gdzie kara śmierci ma charakter wyjątko­
wy, orzeka się ją tylko wtedy, gdy brak jest nadziei na poprawę oskarżonego. Kara
śmierci jest bowiem ze swej istoty zaprzeczeniem idei resocjalizacyjnej.
W czasie egzekucji, przed bram ą więzienia zebrał się tłum przeciwników
1 zwolenników kary śmierci. Telewizja C N N przeprow adziła bezpośrednią
transmisję, obecnych było kilkuset dziennikarzy z całego świata. Ciemna stro­
na wymiaru sprawiedliwości została ukazana w pełnym świetle. M edia uczy­
niły z tej egzekucji widowisko. W celi śmierci (180 cm x 270 cm x 255 cm),
nad łóżkiem, na którym leżała Karla, umieszczono mikrofon. N a chwilę przed
śmiercią, Karla wypowiedziała do tego m ikrofonu słowa przeprosin pod adre­
sem rodzin swych ofiar. O d m om entu, w którym wstrzyknięto jej truciznę, do
chwili stwierdzenia zgonu, upłynęło ok. 8 minut. Świadkowie egzekucji, przy­
patrujący się temu obdartem u z dyskrecji misterium śmierci (przez szybę), m ó­
wili, że Karla Tucker odeszła ze spokojnym uśmiechem na twarzy. Taka posta­
wa skazańca jest możliwa do zrozumienia, jednak żaden człowiek nie powinien
okazywać spokoju, a tym bardziej uśmiechu, dopóki może być orzekana i wy­
konywana kara śmierci. N aw et wtedy, gdy jest jej zwolennikiem. Trudno mi
uwierzyć w to, że faktycznie po śmierci Karli Tucker „Świat jest teraz lepszym
miejscem”, jak powiedział przyglądający się egzekucji Richard T hornton, mąż
kobiety zabitej przez Karlę.

§ 13.3.14. Ukrzyżowanie (powieszenie na krzyżu lub drzewie)

Ukrzyżowanie, jako sposób egzekucji znali już M edowie i Persowie. Rzymianie


zetknęli się z ukrzyżowaniem w czasie wojen punickich. W starożytnym Rzy­
mie ukrzyżowanie (crucifixio) było najbardziej hańbiącym rodzajem egzekucji.
§ 13. Kara śmierci 173

Orzekane było wobec niewolników i tych, którzy nie byli obywatelami Rzymu.
Kara ta groziła m.in.: za rozbój i zabójstwo, podpalenie, dezercję, zdradę stanu,
podżeganie do buntu i obrazę majestatu.
Ukrzyżowaniu zwykle towarzyszyło biczowanie (rózgami, kijami albo bicza­
mi - flagellatio). Skazaniec był rozbierany z szat i wiązany do niewysokiego słupa
tak, że stał nad nim pochylony. Najbardziej okrutny sposób biczowania wiązał się
z używaniem flagellum - bicza z powrozów rzemiennych, które były zakończo­
ne ołowianymi kulkami, haczykami albo kościanymi, spiczastymi elementami.
U Rzymian liczba uderzeń nie była z góry określana, u Żydów nie przekraczała
39, z czego 13 przypadało na klatkę piersiową i po 13 na każde z ramion.
Potem następow ało dźwiganie poziomej belki krzyża na miejsce straceń
głównymi ulicami miasta. Dźwiganie całego krzyża było niemożliwe ze wzglę­
du na jego wagę, która mogła wynosić nawet od 120 do 150 kg. Skazańca roz­
bierano, pozostawiając mu jedynie przepaskę na biodrach. Pochód na miejsce
egzekucji odbywał się w asyście straży, na jego czele szedł herold, który infor­
mował o popełnionej zbrodni. Niesiono też gotową do przybicia na krzyżu ta­
blicę z imieniem skazańca i opisem jego zbrodni (causam supplici).
Za ekstraordynaryjną metodę należy uznać wieszanie na krzyżu głową w dół
(bolesny, lecz szybszy od „normalnego” sposób egzekucji). Krzyż miał zwykle je­
den z trzech kształtów: 1) kształt krzyża łacińskiego (dwie belki pod kątem pro­
stym skrzyżowane w pobliżu szczytu - f); 2) krzyż o kształcie litery „T” (dwie
belki skrzyżowane dokładnie na szczycie); 3) czasami jednak układ ramion krzyża
był inny, jak np. w tzw. krzyżu św. Andrzeja - kształt litery X (crux decussata albo
andreana). Ukrzyżowanie zostało zniesione dopiero przez cesarza Konstantyna.
W krajach śródziemnomorskich krzyż był wykonany z dfzewa akacjowego,
deszczułki pod gwoździami bywały z drzewa oliwkowego. Do krzyża przybijano

II. 33. Prawdopodobny wygląd i rozmiary krzyża egzekucyjnego


174 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

skazanego używając gwoździ o długości ok. 15 cm i średnicy ok. 1 cm, którymi


przybijano stopy i nadgarstki. Często zamiast przybijania, stosowano przywią­
zywanie do krzyża pow rozam i (ze względów oszczędnościowych). Pod stopy
dawano podpórkę (sedile), aby ciało nie spadło z krzyża. Śmierć następow ała
najczęściej wskutek uduszenia. Skazaniec mógł jedynie wciągać powietrze, nie
mógł go wydychać. Ukrzyżowanie z ram ionam i odchylonymi na boki i z zasto­
sowaniem podpórki pod stopy przeciągało egzekucję na wiele godzin. W przy­
padku powieszenia za nadgarstki (ręce skrzyżowane nad głową) śmierć następo­
wała w czasie od 5 do 10 minut. W języku hebrajskim ukrzyżowanie określono
jako „powieszenie na drzew ie”.
Zw łoki pozostawały na krzyżu, aż do ich rozkładu i zjedzenia przez ptaki.
Wyjątkowo, w drodze łaski mogły być wydane celem pochowania. Tak czynio­
no m.in. w Judei, uznając zwyczaj żydowski, zgodnie z którym ukrzyżowany
zbrodniarz powinien być pogrzebany jeszcze tego samego dnia.
Bywało, że ukrzyżowanie następowało już po wykonaniu kary śmierci. Krzy­
żowanie zwłok (np. po ukamienowaniu) stosowali niekiedy Żydzi. Czytamy
o tym w Księdze Powtórzonego Prawa (21, 2 2-23): „Jeśli ktoś popełni zbrodnię
podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie - trup
nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo
wiszący jest przeklęty przez Boga. Nie zanieczyścisz swej ziemi, danej ci przez
Pana, Boga twego, w posiadanie”. Powieszenie na drzewie stosowano również

II. 34. Ukrzyżowanie św. Andrzeja


§ 1 3 . Kara śmierci 175

w Egipcie. W Księdze Rodzaju znajdujemy taki fragment (40, 19): „Za trzy dni
faraon rozkaże ściąć ci głowę i powiesić twe ciało na drzewie. W tedy ptaki będą
rozdziobywały twe ciało”.
W ykonywanie kary śmierci przez ukrzyżowanie było do niedawna prakty­
kowane w Jem enie285.
Patibulum to belka poprzeczna niesiona przez skazańca na miejsce egzeku­
cji gdzie czekał już wbity w ziemię pal (stipes, palus, crux). Krzyż mógł mieć
kształt tzw. crux commissa (T) albo crux immissa (f), najczęściej w zależności
od tego czy był używany titulus - drew niana tabliczka z opisem zbrodni i imie­
niem skazańca.

§ 13.3.15. Ukamienowanie

Jak zauważa W. Bojarski: „W najdawniejszych czasach kara miała charakter


społeczny. Reakcja na przestępstwo jednostki była zbiorowa. Najdawniejszą jej
formą było kamienowanie przestępcy”286. Ten sposób egzekucji nie wymagał

II. 35. Ukamienowanie św. Szczepana

285 Por. „Rzeczpospolita” z 02.09.1997 r., s. 13.


286 W. Bojarski: Kara śmierci w państwach antycznych, (w:) Kara śmierci w starożytnym
Rzymie (red.: H. Kowalski, M. Kuryłowicz), Lublin 1996, s. 11.
176 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

właściwie żadnych przygotowań, a jej narzędzia znajdowały się na wyciągnięcie


ręki - wystarczyło po prostu podnieść i rzucić kamień. Jest to o tyle szczególny
sposób egzekucji, że najczęściej obywa się bez kata, kamienie rzucają wyłącznie
członkowie pewnej zbiorowości (społeczności), czasami krąg egzekutorów zo­
staje ograniczony do rodziny zabitego przez skazanego na ukamienowanie.
O ukamienowaniu przeczytać możemy m.in. w Iliadzie i Odyssei - Grecy
zwykli byli sporządzać płaszcz kamienny (lainon chitona) złoczyńcy, który wy­
stępował przeciwko całej społeczności, dopuszczając się np. zdrady kraju (per-
duellio). W ielokroć o kamienowaniu wspomina Biblia, np. w Księdze Powtórzo­
nego Prawa: „zaprowadzisz tego mężczyznę lub kobietę - którzy tej złej rzeczy
się dopuścili - do bramy miasta i będziesz tego mężczyznę lub tę kobietę kamie­
nował, aż śmierć nastąpi” (17, 5) (za służenie obcym Bogom); „Wtedy mężowie
tego miasta będą kamienowali go, aż umrze” (21, 21) (nieposłuszeństwo rodzi­
com, rozpusta i pijaństwo); „wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca
i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceń­
stwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie”
(22, 21); „oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż
umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę
za to, że zadał gwałt żonie bliźniego” (22, 24).
Ukamienowanie Apostoła Szczepana to pierwszy, udokum entow any w N o­
wym Testamencie, przypadek takiej egzekucji. Opisują ją Dzieje Apostolskie:
„Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on
pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego
po prawicy Boga. I rzekł: Widzę niebo otw arte i Syna Człowieczego, stojącego
po prawicy Boga. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się
na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadko­
wie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali
Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się
na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych sło­
wach skonał” (7, 54-60).
Kamienowanie znane było u Germanów, zapiski o tym rodzaju egzekucji
znajdują się w księgach prawnych Aragonii z XII w., w Szwecji ukamienowanie
groziło zabójczyni własnego małżonka (XIII w.), a Najstarszy zwód praw a pol­
skiego (XIII w.) przewiduje ukamienowanie oskarżonego o zdradę i tego, który
przegrał pojedynek sądowy.
Kara ta do dziś stosowana jest np. w Iranie, gdzie wykonuje się ją publicznie.
Związany skazaniec okrywany jest białym workiem (nakłada się go co najmniej
na głowę). Tłum rzuca zgromadzonymi wcześniej kamieniami, a gdy biel worka
zmieni się w szkarłat krwi jest to znak, że egzekucja została wykonana. N ie­
kiedy skazanego zakopuje się w ziemi (mężczyzn do pasa, a kobiety prawie po
szyję, aby im piersi nie poranić (sic!).
Głośny był współcześnie kazus Aminy Lawal (30 lat) z Nigerii, która
19.08.2002 r. została skazana na ukamienowanie za cudzołóstw o przez sąd ko-
raniczny w nigeryjskim mieście Fatuna. Sąd skazał Aminę na ukamienowanie,
ponieważ ta urodziła nieślubne dziecko. Na terenach północnej Nigerii obo­
§1 3 . Kara śmierci 177

wiązuje od 2000 r. praw o koraniczne, na podstawie którego skazano na uka­


mienowanie już wcześniej (w październiku 2001 r.) Safiyę Hussaini, również
za urodzenie nieślubnego dziecka (Safiya została zgwałcona). N a skutek mię­
dzynarodowych protestów Safiya została uniewinniona przez Sąd Apelacyjny.
Amina Lawal miała zostać ukam ienowana w styczniu 2004 r., tj. wtedy, gdy
przestanie karmić piersią swoją córeczkę.

§ 13.3.16. Zrzucenie (strącenie) ze skały

Stosow ane było m .in. w Rzymie (ze skały Tarpejskiej - Saxum Tarpeium,
na południow ym krańcu wzgórza kapitolińskiego), jako wyraz tzw. zemsty
publicznej. N azw a podobno pochodzi od imienia Luciusa Tarpeiusa, który
został z niej strącony, jako przeciw nik Rom ulusa albo od im ienia westalki
Tarpei, któ ra zdradziła Sabinom wejście na Kapitol. O karze strącenia ze ska­
ły czytamy w praw ie XII Tablic (tablica VIII.23): „O soba, której udow odni
się winę dania fałszywego św iadectw a, zostanie zrzucona ze Skały Tarpej­
skiej”. Strącenie ze skały znane było rów nież w Delfach, Koryncie i praw ­
d opodobnie w Elidzie i Tessalii. W Atenach strącano ludzi ze wzgórza N im f
do przepaści B aratron (rów nież synonim bezdennej otchłani) znajdującej się
na zachód od m iasta. W Sparcie do tego rodzaju egzekucji służyła przepaść
Keadas.
§ 13.3.17. Zgniecenie (peine forte et dure)

Peine forte et dure (franc. - kara silna i długa, ew. mocna i przykra) to rodzaj
egzekucji oraz wymyślnych tortur. Zgniecenie (zmiażdżenie) zwykle wykony­
wane było w ten sposób, że na klatce piersiowej leżącego na plecach skazańca
umieszczano platform ę z desek, na którą kładziono kamienie lub stalowe od­
ważniki. Szczegółowy opis tej tortury przedstawił Wilhelm Blackstone287. Prze­
słuchiwanego należało trzy razy uprzedzić o możliwości zastosowania tego spo­
sobu, a naw et dać mu kilka godzin czas do namysłu. Gdy przesłuchiwany mimo
zachowywał milczenie sąd ogłaszał dekret skazujący na karę mocną, nie czyniąc
różnicy, tak samo w stosunku do mężczyzn, jak i kobiet. Winowajca odsyłany
był do więzienia, gdzie w prow adzano go do ciemnicy i nagiego rozciągano na
wznak na posadzce. Następnie kładziono na nim tyle żelaza, ile tylko wytrzy­
mać potrafił. Pierwszego dnia dawano podsądnem u trzy kawałki chleba, dru­
giego trzy szklanki wody i tak na przemian czyniono, ciągle żelazo dokładając.
Trwało to tak długo aż nieszczęśnik zaczął na pytania odpow iadać albo zmarł.
Z historycznych przekazów wiemy, że używano ciężarów o wadze sięgającej na­
wet 400 funtów (ok. 181,5 kilograma)288.
Śmierć następow ała zwykle przez uduszenie, ponieważ tak duży nacisk na
płuca uniemożliwiał oddychanie. Znane są wymyślne bardzo odmiany tej kary,

287 Zob. W. Blackstone: Prawo kryminalne angielskie, Warszawa 1786.


288 Zob. D. P. Manix: The History o f Torturę, Sutton Publishing 2003, s. 101.
178 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 36. Zgniecenie

np. miażdżenie z użyciem słoni, stosowane dawniej w Azji Południowej. Zgnie­


cenie zastosowano m.in. w trakcie tzw. procesu czarownic z Salem289, wobec
Gilesa Coreya (19 września 1692 r.), aczkolwiek nie była to śmierć w trakcie
egzekucji, lecz wynik procesowej tortury, o której jednak z góry w iadom o było,
że może zakończyć się śmiercią w przypadku braku przyznania się do zarzuca­
nych czynów. Ten rodzaj egzekucji stosowano w Europie jeszcze w XVIII w.

§ 13.3.18. Rozerwanie (ćwiartowanie, rozkawałkowanie)

Kwalifikowany rodzaj kary śmierci, najczęściej polegający na przywiązaniu


członków skazańca (rąk i nóg) linami do czterech koni, które ciągnąc w róż­
nych kierunkach rozrywały ciało. Śmierć najczęściej następow ała szybko z po­
wodu wykrwawienia. Carolina przewidywała karę śmierci przez ćw iartowanie
w przypadku zdrady (art. 124). Ćw iartow anie było powszechnie stosow aną
karą za królobójstw o - tak skończył M ichał Piekarski po nieudanym zama­
chu na króla Zygm unta III Wazę. We Francji na karę śmierci przez rozerw anie

289 Proces czarownic z Salem (stan Massachusetts) rozpoczął się w lutym 1692 r. Łącznie
ok. 20 osób, kobiet i mężczyzn zostało straconych (wyłączając Gilesa Coreya, wszyscy pozo­
stali zostali powieszeni) między 19 czerwca a 22 września 1692 r. Był to ostatni proces o cza­
ry w Ameryce, w którym orzeczono i wykonano kary śmierci i kres prawdziwie szaleńczego
polowania na czarownice.
§13. Kara śmierci 179

czterem a końm i został skazany Ravaillac za zabójstwo w dniu 14 maja 1610 r.


króla H enryka IV. Torturow any i skazany za zbrodnię „obrazy majestatu bo­
skiego i ludzkiego” został wyprowadzony przed katedrę N otre Dame celem
publicznej ezekucji. N ajpierw jego ramię, którym posłużył się podczas zama­
chu na króla, zostaje w łożone do kadzi z płonącą siarką, potem kat rwie jego
pierś kleszczami, na ram iona, plecy i uda skazańca wylewany jest roztopiony
ołów i wrząca żywica. Rany zalewane są gorącym woskiem. Po krótkiej prze­
rwie ręce i nogi skazańca zostają przywiązane do czterech koni, które rozry­
wają Ravaillaca na strzępy. Szczątki wystawione są na w idok publiczny, na­
stępnie spalone, a proch rozsypany z wiatrem.
Często ćw iartow anie wykonywano dopiero po uprzednim uśmierceniu
skazańca. Taki w yrok spotkał porywaczy-zamachowców na króla Stanisława
Augusta290. Za zbrodnię popełnioną 3 listopada 1771 r. (crimen laesae maie-
statis) w yrok Sądu Sejmowego przewidywał, iż „Ręce ściętych zbrodniarzy,
odłączone od ciała, mają być wbite na pal przy drogach publicznych i po nie­
jakim czasie spalone, a popioły na wiatr rozwiane, ciała zaś zaraz po ścięciu
rozćw iartow ane, spalone i na w iatr rozw iane”. Egzekucję przeprow adzoną
w dniu 10 września 1773 r. oglądało ok. 20 tys. widzów. Tych, którzy w wię­
zieniu pom arli karać w ten sposób już nie było można, więc postanow iono:
„Nazwiska ich, wieczną infamią napiętnow ane, na tablicach z opisem zbrodni
przez nich popełnionej wypisane, na szubienicy zostaną pow ieszone”.
Ćwiartowanie przewidywały również Statuty Litewskie: „Jeśliby sługa Pana swe­
go zabił, abo ranił, takowy ma gardłem karan być iako zdrayca czwartowaniem”.

§ 13.3.19. Ugotowanie

Bardzo okrutny sposób zadawania śmierci przez ugotowanie w wodzie albo


oleju. Gotow anie we wrzątku, jako metodę egzekucji, stosowano m.in. w An­
glii. Krół H enryk VIII w ten okrutny sposób kazał karać zabójców-trucicieli.

§ 13.3.20. Pożarcie przez dzikie zwierzęta

Skazanie na walkę z dzikimi zwierzętami (pożarcie przez zwierzęta - damnatio


ad bestias) było rodzajem egzekucji występującym już w czasach republikań­
skich starożytnego Rzymu. N a pożarcie dzikim zwierzętom skazywano cudzo­
ziemców - jeńców wojennych, dezerterów z armii i zbiegłych niewolników.
W okresie pryncypatu kara ta była stosowana za kradzież bydła, za zabójstwo,
dezercję, magię i świętokradztwo oraz w przypadku recydywistów. Kara ta była
przez praw ników rzymskich uważana za najsurowszą, jako łagodniejszą trak­
tow ano spalenie żywcem, za najbardziej łagodną powieszenie na widłach (na
krzyżu). Pożarcie przez dzikie zwierzęta odbywało się na arenie, w czasie igrzysk

290 Zob. W. Ostrożyński: Sprawa zamachu na króla Stanisława Augusta, Lwów 1851.
180 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 37. Ugotowanie

urządzanych z okazji świąt religijnych lub przed wyprawą wojenną. O prócz ka­
tegorii skazańców (bezbronnych) w walce z dzikimi zwierzętami występowali
też bestiarii - specjalnie szkoleni i uzbrojeni ludzie do takiej właśnie walki.
Jeżeli chodzi o okoliczności towarzyszące egzekucji, to do kary pożarcia
przez zwierzęta była zbliżona kara śmierci poprzez walkę z gladiatoram i (miej­
scem egzekucji była w obu przypadkach arena cyrku). Po części kara ta miała
charakter losowy, gdyż w przypadku zwycięstwa w walce, skazaniec stawał do
walki ponow nie. Według ustawy Konstantyna z 325 r. w walkach gladiatorów
mogli brać udział wyłącznie skazani na karę śmierci.

§ 14. Kara pozbawienia wolności


W starożytnym Rzymie znane było więzienie za długi - czytamy o tym w Pra­
wie XII Tablic, tablica III. 1: „Ten, który przyznał się do zadłużenia, albo też ten,
przeciw którem u ogłoszono orzeczenie, będzie miał trzydzieści dni na zapłatę.
§14. Kara pozbawienia wolności 181

Po tym term inie można przymusowo zniewolić jego osobę. Wierzyciel może
przyprowadzić go przed trybunał sędziowski. Jeśli człek ten nie zapłaci wyso­
kości orzeczenia, lub ktoś, w obecności sędziego nie zainterweniuje na jego ko­
rzyść jako jego obrońca, wierzyciel w takim razie zabierze go do swego domu,
gdzie zamknie go w składziku, bądź skuje w kajdany. Wierzyciel ma obowiązek
skucia go kajdanami o wadze nie mniejszej niż piętnaście funtów, lub większej,
jeśli taka jego wola. Jeśli więzień zechce, może zaopatrzyć się we własne zapasy
jedzenia. Jeśli nie, wierzyciel musi zapewnić mu funt mięsa dziennie, jeśli ze­
chce, może dać mu więcej”.
Kara pozbawienia wolności, w kształcie zbliżonym do obecnego, jest karą
stosunkowo młodą. Pojawiła się ona dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku.
Niekiedy jednak przesuwa się jej początek na koniec XVI w., wskazując na po­
wstanie w Amsterdamie zakładu poprawczego w 1598 r. M otywem powstania
tego zakładu był podobno sprzeciw rady miejskiej wobec wykonania wyroku
śmierci na nieletnim sprawcy kradzieży. Rozwiązanie amsterdamskie stało się
wzorem dla podobnych zakładów, które zaczęły powstawać w całej Europie:
w 1609 r. w Bremie, w 1613 r. w Lubece, w 1622 r. w Hamburgu, w 1629 r.
w Gdańsku i w 1667 r. we Florencji.
E. Krzymuski wskazywał na możliwe rozróżnienie tej kary na pozbawienia
wolności sensu largo i sensu stricto. Pozbawienie wolności sensu largo obejmuje
wszelkie środki związane z ograniczeniem bądź pozbawieniem sprawcy swobo­
dy wyboru miejsca pobytu, z wyjątkiem umieszczenia w więzieniu (zakładzie
karnym, areszcie), które stanowi pozbawienie wolności sensu stricto.
Pierwsze więzienia pojawiły się już w starożytnych Chinach, Egipcie, G re­
cji i Rzymie. Nie służyły one jednak wykonywaniu kary pozbawienia wolności.
Pozwalały izolować sprawcę i pełniły funkcję zbliżoną do dzisiejszych aresztów
śledczych. Powszechne w okresie średniowiecza ciemnice i lochy były związane
z wykonywaniem to rtu r i przetrzymaniem sprawcy do wydania w yroku291.
Na ziemiach polskich stosowano od XV w.292 karę wieży górnej (wierzch­
niej, cywilnej) i dolnej (na dnie, kryminalnej, in fundo). Pomieszczenie, w któ­
rym trzym ano więźnia znajdowało się najczęściej w wieży (baszcie) u bram mia­
sta lub w murach obronnych. Kara wieży górnej była mniej dotkliwa (orzekana
głównie wobec osób ze stanu szlacheckiego, na czas od jednej godziny do jedne­
go roku i 6 tygodni), natomiast trzymanie więźnia w tzw. wieży dolnej, w pobliżu
fundamentów, w celi, a raczej ciemnej dziurze (pozbawionej okien), najczęściej
wilgotnej i pozbawionej ogrzewania, było karą bardzo srogą (orzekaną na czas
od jednego tygodnia do jednego roku i jednego tygodnia, a za zabójstwo, nawet
do 2 lat i 12 tygodni). Zwykle nie tylko okien, ale i drzwi było takie pomiesz­
czenie pozbawione. Jak podaje Z. Gloger (Encyklopedia staropolska): „Wieża
dzieliła się na górną, czyli więzienie cywilne, i to było widne, czyste, schludne
i ciepłe, oraz na wieżę dolną, podziemną, która była więzieniem kryminalnym,

291 Por. H. Popławski: Prawo penitencjarne, Gdańsk 1984, s. 140-141.


292 Według niektórych źródeł dopiero od 1538 r. Jednak już w 1447 r. ustanowiono karę wie­
ży dla chłopów nie przyjmujących monety, a w 1465 r. dla osób „czyniących gwałty w sądzie”.
182 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

ciemnym, do 12 łokci głębokim. O ile wieża dolna zamykała się na grube wrze-
ciądze, o tyle górna część żadnego zamka u drzwi ani kraty w oknach nie posia­
dała, była bowiem więzieniem szlacheckim”.
Wieża górna pełniła też często rolę współczesnego aresztu śledczego. We­
dług projektu Zamojskiego: „Zaaresztowanego pilnując, da wszelką baczność,
aby zapozwany do Sądu się stawił, tam do wieży wyższej zamknięty przez opi­
sany proces kryminalny dochodzony y sądzony występek będzie”. Osadzony
w wieży górnej miał prawo przyjmować odwiedziny lekarza i duchownego,
mógł też razem z nim przebywać służący. Wieża górna standardow o posiadała
okna, podłogę ceglaną i piec, inne ulepszenia mógł sprawić sobie odbywający
karę. W zasadzie jedynym ograniczeniem był zakaz opuszczania wieży. Koszty
odbywania wyroku ponosił sam skazany, a ropoczęcie odbywania kary i opusz­
czenie wieży odbywało się w obecności woźnego oraz świadków i podlegało
wpisowi do ksiąg sądowych, jako dowód odbycia kary.
Głębokość wieży dolnej, określona została na Sejmie, w 1588 r. na 12 łokci
(ok. 9 m) poniżej wejścia do wieży (wieże na Litwie miały głębokość ok. 11 me­
trów). N a dno wieży dolnej skazańców spuszczano na linie lub schodzili tam po
drabinie, którą następnie wyciągano. Projekt Zamojskiego przewidywał karę
wieży dolnej (turris inferior) m.in. za zgwałcenie, w wymiarze jednego roku.
Korzeni współczesnej kary pozbawienia wolności należy dopatrywać się raczej
w powstających w Europie zakładach odosobnienia na przełomie XVI i XVII w.
(domy poprawy i domy pracy przymusowej - np. przędzalnie w Niemczech,
zwłaszcza hamburska założona w 1669 r.; zakłady dla nieletnich i zakłady dla
prostytutek), niż w średniowiecznych lochach, czy nawet w staropolskiej karze
wieży dolnej lub górnej. Okrucieństwo i warunki wykonywania tych kar zbliża­
ło je - biorąc pod uwagę skutek - do kar eksterminacyjnych, prowadząc bardzo
często do śmierci lub co najmniej znacznego wyniszczenia organizmu, a nie do
kary pozbawiającej człowieka jedynie wolności. Inny też był ich cel. Jak słusznie
podniósł L. Rabinowicz: „nie ma racjonalnego przejścia od więzień służących do
tortur, kaźni i męczarni, do więzień służących do poprawy przestępców”295.
To właśnie różnego rodzaju przytułki, domy dla włóczęgów, żebraków i star­
ców, dla nieletnich przestępców i upadłych kobiet, stanowią swego rodzaju po­
most między ciemnymi i wilgotnymi, średniowiecznymi lochami, a więzieniami
(zakładami karnymi), we współczesnym rozum ieniu tego słowa. Do najbardziej
znanych należy zaliczyć przytułek San Michelle (dom poprawy pw. św. M icha­
ła) dla nieletnich przestępców (do lat 12), założony w 1703 r. w Rzymie, przez
papieża Klemensa XI. Podobnie jak w amsterdamskim zakładzie poprawczym
dla nieletnich, noc spędzano tam w pojedynczych celach, natom iast w dzień
wspólnie wykonywano pracę lub pobierano naukę. Były to zakłady o systemie
celkowym. Później, z inicjatywy kolejnego papieża - Klemensa XII, zakłady
oparte na systemie odosobnienia wspartego pracą, nauką rzemiosła i m odlitw a­
mi powstały w Rzymie (1735 r.), Turynie (1757 r.), Wenecji (1760 r.) i M edio­
lanie (1759 r.).

293 Zob. L. Rabinowicz: Podstawy nauki o więziennictwie, Warszawa 1933, s. 6.


§ 1 4 . Kara pozbawienia wolności 183

Za najstarsze na ziemiach polskich więzienie miejskie można, jak sądzę,


uznać zespół Wieży Więziennej i Katowni w Gdańsku (zespół bramny przy uli­
cy Długiej)294. Ich charakter, jako więzienia we współczesnym rozum ieniu tego
słowa, rozpoczyna się w 1604 r., gdy przebudow ane przedbram ie całkowicie
utraciło swoją rolę obronną w systemie fortyfikacji miasta. Cele umieszczone
we w nętrzu wieży były jednoosobowe, w więzieniu mogło być osadzonych jed­
norazowo jedynie ok. 20 więźniów. W zespole więziennym mieścił się również
sąd inkwizycyjny. W przebudowanej bramie przedniej została urządzona wielka
sala przesłuchań sądowych. Pod salą sądową mieściły się 3 pojedyncze cele o na­
zwach: „lis”, „kogut” i „kain”. M ury tych cel, pozbawionych okien i ogrzewa­
nia, miały grubość ok. 4 m. Cele były więc ciemne, zimne i wilgotne. Na piętrze
było 5 cel o nazwach: „skop”, „buhaj”, „świntuch”, „kruk” i „wilk” i przy samym
wejściu „fortuna” (umieszczani w tej celi więźniowie, uznawani za szczęściarzy
i „wybrańców losu”, codziennie wychodzili na ulice miasta z taczką i zbierali
nieczystości). N a parterze były cele o nazwach: „sowa”, „jaszczurka”, „kaczka”
i „zając”. W ściany cel były w m urow ane łańcuchy z obręczami - służyły do za­
kuwania więźniów w kajdany. Więź­
niowie spali na dębowych ławach.
Personel więzienny składał się z 4
dozorców i 6 pachołków. Najczęściej
wymiar kary pozbawienia wolności
opiewał na czas od 3 do 10 lat, jed­
nak u schyłku XVII stulecia pojawiły
się już kary dożywotniego pozbaw ie­
nia wolności.
W tym czasie nieodłączną częścią
procesu karnego były tortury. Począt­
kowo posługiwano się więc nazwą
„Izba męczarni”, jednak stopniowo
upowszechniła się i do dziś funkcjo­
nuje nazwa „Katownia”. N a dziedziń­
cu Katowni do czasów współczesnych
zachowała się sztaba żelazna z nawle­
czonymi na nią uchwytami (kunami),
do których za pomocą łańcuchów
przykuwano więźniów i tak skutym
umożliwiano przebywanie i spacer na
świeżym powietrzu (zob. il. 38).
Przy wschodniej ścianie Wieży
Więziennej ustawiono pręgierz, przy
południowo-wschodnim narożniku - II. 38. Dziedziniec Katowni w Gdańsku, stan
dyby. Wykonywano tam też wyroki obecny

294 Pierwsza wzmianka o więzieniu w Gdańsku pochodzi z 1378 r. Przywilej budowy


i utrzymywania własnego więzienia pochodzi zaś z 1436 r.
184 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 39. Wieża więzienna i katownia w Gdańsku,


sztych P. Willera - ok. 1687 r.

śmierci, orzekane wobec osób niższego stanu. M ieszczanin mógł liczyć na ścię­
cie przed D w orem Artusa. W okresie funkcjonowania więzienia (1604-1858)
nie odnotow ano żadnego przypadku udanej ucieczki więźnia. O d 1983 r.
w tzw. Katowni mieściło się muzeum więziennictwa i ekspozycja związana z hi­
storią kryminalistyki. Kierownikiem był dr Jerzy W norow ski. Obecnie zmieni­
ło się przeznaczenie Katowni (urządzone jest tam m.in. M uzeum Bursztynu).
M uzeum więziennictwa i kryminalistyki zostało przeniesione do budynku Wy­
działu Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
W 1767 r. powstaje w Warszawie więzienie marszałkowskie, a w 1787 r.
więzienie w Kamieńcu Podolskim. To w zasadzie pierwsze więzienia w Polsce,
we współczesnym rozumieniu ich jako zakładu, w którym systemowo wykony­
wana jest kara pozbawienia wolności. N a szczególną uwagę zasługuje więzienie
warszawskie, które pow stało z inicjatywy marszałka Stanisława Lubomirskiego.
Było ono bardzo dobrze zorganizowane i zapewniało całkiem znośne warunki
(m.in. ogrzewane cele, co miesiąc zmieniana słoma w siennikach, opieka lekar­
ska i posługa duchowa), działało na podstawie ordynacji więziennej wydanej
§ 14. Kara pozbawienia wolności 185

przez marszałka 14 grudnia 1767 r. Więźniowie, wyłącznie mężczyźni w liczbie


65, najczęściej odbywający kary krótkoterm inow e, mieli obowiązek pracy.
W ięzienie to funkcjonow ało do 1795 r., a w arunki w nim panujące zo­
stały szczegółowo opisane przez L. Rabinowicza: „W więzieniu m arszałkow ­
skim znajdujemy po raz pierwszy w dziejach zakładów penitencjarnych w Pol­
sce lokal czysty, opalany, nie przynoszący skazanemu uszczerbku na zdrow iu,
lecz przeciwnie budzący w nim nawyk do czystości, zapewniający mu dobrą
bieliznę, odpow iednie jedzenie i w arunki spania. [...] Co dzień dwóch więź­
niów wynosiło nieczystości do Wisły, zamiatało izby, znosiło drw a, pom agało
w pracy kuchennej, jednym słowem przyczyniało się do utrzym ania ogólnego
ładu. Gdy więźniowie szli do pracy, otw ierano drzwi i okna by odświerzyć
pow ietrze, prócz tego co tydzień paleniem jałowca wykadzano całe więzienie.
[...] W poszczególnych wypadkach zasługujących na specjalne traktow anie,
zarząd więzienia pozwalał naw et na opuszczenie zakładu na pewien czas (np.
na święta); a przy ostatecznym zwolnieniu pozw alano skazanemu zatrzymać
odzież więzienną, jeśli nie posiadał swojej i daw ano mu jeszcze dwa złote pol­
skie na d rogę”295.
Wspomnieć należy też o roli Fryderyka Skarbka (1792-1866), penitencja-
rysty, inspektora więziennictwa i referendarza stanu ds. więzień, który położył
ogromne zasługi dla reformy więziennictwa w Królestwie Polskim i brał udział
w I M iędzynarodow ym Kongresie Penitencjarnym we Frankfurcie (1846 r.).
Z jego inicjatywy wybudowano więzienia w Warszawie (tzw. Pawiak w ybudo­
wany w 1835 r. - 180 cel pojedynczych i 24 wspólne, 12-14-osobow e), Sie­
radzu (1836 r. - trzecie w Europie więzienie wzorowane na systemie auburn-
skim), Siedlcach (1844 r. - 117 cel pojedynczych), Płocku (1846 r. - 113 cel
pojedynczych) i Kaliszu (1846 r. - 102 cele pojedyncze). F. Skarbek przykła­
dał ogrom ną wagę do resocjalizacji, dlatego też popierał zatrudnianie więź­
niów, ich segragację, rezygnację z ubiorów i urządzeń hańbiących (m.in. kajdan
i chłosty, jako kary dyscyplinarnej). Odbył podróż po Europie, w trakcie której
miał okazję zapoznać się nie tylko z warunkami panującymi w więzieniach, ale
i ze stosowanymi tam systemami penitencjarnymi296.
Aby ukazać standard prawny wykonywania kary pozbawienia wolności na
początku XIX w., a przecież rzeczywiste warunki często nie dorównywały stan­
dardom 297, w arto chyba zapoznać się z regulacją dotyczącą kary więzienia wa­
rownego z Kodeksu Karzącego z 1818 r. w brzmieniu: „Skazani na więzie­
nie warow ne będą mieć głowy ogolone, nosić mają ciężkie kajdany, do taczek
przykuci podczas roboty, w ohydne ubiory przybrani, dwa dni ciepłą, lecz nie-
mięsną potraw ą, a trzeci dzień chlebem i wodą żywieni będą, łoże mieć mają

295 L. Rabinowicz: Podstawy nauki o więziennictwie, Warszawa 1933, s. 23 i n.


296 Zob. F. Skarbek: Zdanie sprawy z podróży po niektórych krajach Europy z polecenia
rządu odbytej w zamiarze zwiedzenia zakładów dla ubogich i węzień, „Pamiętnik Warszaw­
ski”, Warszawa 1830.
297 Aby zapoznać się z rzeczywistymi warunkami odbywania kary pozbawienia wolności wy­
starczy przeczytać raport F. Skarbka z 1828 r., zob. M. Senkowska: Raport Fryderyka Skarbka
o warszawskim więzieniu śledczym z 1828 r., „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1957, t. IX, nr 2.
186 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 40. Charakterystyczny układ architektoniczny Eastern Penitentiary

z samych tarcic bez żadnego posłania, i użyci być powinni do prac najprzykrzej-
szych zewnętrznych lub w ew nętrznych”.
W nauce praw a penitencjarnego, zwanego dawniej nauką o więziennictwie,
wyróżnia się kilka, tzw. systemów penitencjarnych. System penitencjarny ozna­
cza zespół dyrektyw określających zasady i sposoby wykonywania kary pozba­
wienia wolności, z uwzględnieniem reguł organizacyjnych i środków techniczno-
materialnych, pozwalających te zasady i sposoby realizować.
1) System celkowy (pensylwański, filadelfijski, system odosobnienia - so-
litary system ) został zapoczątkowany w 1791 r., z inspiracji pomysłami Johna
H ow arda298 (The state o f the prisons in England and Wales w ith preliminary
obserations and an account o fso m m e foreign prisons and hospitals), w więzieniu
w Filadelfii. Nie można też pom inąć zasług Williama Pena (1644-1718), który
rozpoczął reformę wiezień w Pensylwanii i oparł ich prowadzenie po części na
zasadach religijnych kwakrów oraz Benjamina Franklina (1706-1790), który
był założycielem towarzystwa więziennictwa w Filadelfii.
Prowadzący filadelfijskie więzienie Kwakrzy uznali, że pełna izolacja więź­
niów w pojedynczych celach (celkach), których było 30 i lektura Biblii, połą­
czone z przymusem pracy, okażą się najbardziej skuteczne dla osiągnięcia po­
prawy moralnej więźniów. Przekonanie to nie sprawdziło się jednak do końca.
Absolutna izolacja skazanych prow adziła niekiedy do zaburzeń w sferze psy­
chicznej, a nawet samobójstw.
Za wzorcowe więzienie celkowe uznawano w ybudowane w 1827 r. (otwar­
te w 1829 r.) więzienie Eastern Penitentiary w Chery Hill, w pobliżu Filadelfii.
Zostało ono zbudowane na planie gwiazdy, z umieszczonymi w środku punk-

298 John Howard (1725-1790), autor głośnej pracy „O stanie więzień” z 1777 r. Przedstawił
szeroki program reform penitencjarnych w odpowiedzi na dramtyczny stan więzień w XVIII w.
Zob. E. Hansen: John Howard a współczesna problematyka penitencjarna, Warszawa 2002.
§1 4 . Kara pozbawienia wolności 187

tami obserwacyjnymi i korytarzam i


z celami w ram ionach tej gwiazdy
- tzw. panopticon. Cele były wy­
posażone w podw ójne drzwi. Była
to w tam tym czasie najdroższa b u ­
dowla wzniesiona w USA (780 tys.
dolarów ), a w krótce jedno z naj­
bardziej słynnych więzień. N a prze­
łomie 1929 i 1930 roku 8 miesięcy
spędził w nim gangster Al C apone.
Więzienie zostało definitywnie za­
m knięte w 1970 r. i obecnie (od
1994 r.) udostępniane jest zwiedza­
jącym.
W Polsce, więzienie we W ron­
kach, budowane w latach 1889-1894
(zob. II. 41), należało ówcześnie do
najnowocześniejszych obiektów pe­
nitencjarnych i zbudowane było tak,
aby umożliwić realizację am erykań­ II. 42. Więzienie w Auburn - stan Nowy Jork
skiego systemu osam otnienia (cel-
kowego). N a pierwszym Kongresie Penitencjarnym w 1846 r. system celkowy
został uznany za najlepszy system penitencjarny. N a Kongresie Penitencjarnym
w 1900 r. przyznano, że wprawdzie system odosobnienia nie służy resocjaliza­
cji, ale przynajmniej nie jest demoralizujący. D opiero na Kongresie Penitencjar­
nym w 1912 r. przyznano, że system celkowy był największą pomyłką peniten­
cjarną XIX w. A przecież już Dostojewski pisał: „Sławetny system celkowy osiąga
jedynie fałszywy, zwodniczy, pozorny skutek. Ten system wysysa z człowieka soki
188 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

żywotne, wyjaławia mu duszę, osłabia, zastrasza, a potem podaje tę wyschniętą


moralnie mumię, tego półwariata za wzór poprawy i skruchy”299.
2) System auburnski (system celkowy zmodyfikowany; silent system) został
wprow adzony w 1826 r. w więzieniu w Auburn, w stanie Nowy Jork w USA,
i znany jest także pod nazwą „system milczenia” (zob. il. 42). Stanowił pew ­
ną modyfikację systemu celkowego i jest przez niektórych nazywany system
celkowym odmiany auburnskiej. W ięźniowie byli izolowani w pojedynczych
celkach jedynie w porze nocnej, natom iast w ciągu dnia wspólnie wykonywali
pracę. Nie w olno im było jednak ze sobą rozmawiać. Rygorystycznie przestrze­
gany zakaz kom unikow ania się między więźniami miał zapobiegać wzajemnej
demoralizacji. System penitencjarny w tej postaci był powszechnie stosowany
w całym XIX w.
3) System progresywny (angielsko-irlandzki) pojawia się w połowie XIX w.,
w Anglii i Irlandii. Teoretyczne założenia tego systemu zostały przedstawione
w pracy O reformie więzień, czyli o teorii więziennictwa (1836-1838), autor­
stwa francuskiego penitencjarysty Ch. Lucasa. Według tez tam sform ułow a­
nych celem systemu penitencjarnego nie jest izolacja więźnia, ale jego poprawa.
Aby to umożliwić należy więźniów klasyfikować i różnicować wykonywanie
kary w stosunku do każdej grupy klasyfikacyjnej, przy stosowaniu systemu ulg
i łagodzenia reżimu odbywania kary.
W Anglii jego powstanie było związane z deportacją przestępców, skaza­
nych na długoterm inow e kary pozbawienia wolności do Australii (od poło­
wy XVII w.). Więźniowie byli transportow ani do Australii m.in. z w ykorzysta­
niem specjalnego statku-więzienia, na którym znajdowały się cele (convict ship
„Success”).
D eportow ani wykonywali dozorow aną pracę na cele publiczne, a od po­
prawy było uzależnione zwolnienie w arunkowe, połączone niekiedy z nada­
niem ziemi i uzyskaniem statusu kolonisty. Rozwinął się w system, w którym
pełna izolacja więźnia poprzedzała złagodzenie w arunków jej odbywania, uza­
leżnione od postępów w resocjalizacji, aż do w arunkow ego przedterm inow ego
zwolnienia. System nadawał się do stosowania tylko w przypadku długoterm i­
nowych kar pozbawienia wolności. Rozpoczynał go okres osam otnienia i bez­
czynności, trwający ok. 9 miesięcy (1 etap), potem następował okres w spólno­
ści (połączony z ciężką pracą i surową dyscypliną) - 2 etap podzielony na kilka
klas. Ukoronow aniem systemu był okres zwolnienia warunkow ego (3 etap).
Przykładem wprowadzenia w życie takiego systemu było więzienie na wy­
spie Norfolk, w pobliżu Australii. Naczelnikiem tego więzienia był w latach
1840-1844 emerytowany kapitan marynarki angielskiej Aleksander Maconochi.
To właśnie z M aconochim wiąże się podzielenie wykonywania kary na 3 etapy
i możliwość przejścia do następnego etapu po uzyskaniu (uzbieraniu) przez więź­
nia określonej liczby marek (kresek) - czyli punktów przyznawanych skazanym
każdego dnia na podstawie oceny ich zachowania i wyników pracy. Sam M aco­
nochi tak pisał o wprowadzonym przez siebie systemie: „W przeciętnym rygorze

299 F. Dostojewski: Wspomnienia z domu umarłych, Warszawa 1957, s. 17.


§1 4 . Kara pozbawienia wolności 189

więziennym zasadniczym błędem jest to, że od więźnia wymagana jest tylko


pokora. Stary system, nie stwarzając więźniowi żadnej sposobności do wal­
ki z pokusami, nie daje mu tym samym możności wyrobienia w sobie-energii
i siły walki. D ozorca zmusza więźnia do automatycznego i bezmyślnego posłu­
szeństwa, toteż odzyskawszy wolność, staje się zupełnie bezbronnym wobec
pokus życiowych i, nie nauczony w więzieniu walki z nimi, popełnia nowe
przestępstw o”300.
M aconochi, wprowadzając swój system, musiał wiedzieć, że kilka lat wcze­
śniej, w 1834 r., w więzieniu na wyspie N orfolk doszło do buntu więźniów,
którzy w ten sposób zaprotestowali przeciwko okrucieństwom związanym z od­
bywaniem kary pozbawienia wolności na tej małej wysepce. Trzydziestu pięciu
buntowników skazano na karę śmierci, wobec 14 wyrok wykonano. W ten spo­
sób zwrócono niewątpliwie uwagę władz na warunki panujące w tym więzieniu.
W odm ianie irlandzkiej, realizowanej kilkanaście lat później przez W. Crof-
tona, dodany został jeszcze jeden etap - więzienie przejściowe (intermediate
prison), a właściwie pobyt w tzw. zakładzie pośrednim (np. w osadzie rolnej
lub rzemieślniczej), który następował po etapie wspólnej pracy i poprzedzał
w arunkow e przedterm inow e zwolnienie (mogło ono objąć do V3 kary). W tym
„przejściowym więzieniu” skazani nosili prywatne ubrania, mogli robić zaku­
py poza więzieniem, pracowali na wolności. Nowością był też dozór policyjny
w okresie probacji.
System progresywny był stosowany w Polsce na podstawie przepisów Ko­
deksu karnego z 1932 r. i rozporządzenia w sprawie regulaminu więziennego
z 20.06.1931 r.
4) System klasyfikacyjny szwajcarski rozwinął się pod koniec XIX w. w Szwaj­
carii. Nazwa wiąże się z podziałem (klasyfikacją) więźniów na określone grupy
(klasy). Najczęściej istniały 4 klasy, a każda wyższa zapewniała łagodniejsze wa­
runki odbywania kary. Przejście do klasy wyższej było uzależnione od postępów
resocjalizacyjnych (m.in. od poprawnego zachowania się więźnia).
5) System reform atoriów amerykańskich - funkcjonował w Stanach Zjed­
noczonych, obok systemu celkowego. Z założenia miał służyć wychowaniu i po­
prawie moralnej więźniów, a nie zadawaniu im cierpienia w odwecie za po­
pełnione przestępstwo. Ukształtowany pod wpływem modyfikacji systemu
progresywnego, realizował zasady przyjęte na pierwszym amerykańskim kon­
gresie penitencjarnym w 1870 r. Przyjęte w Cincinnati zasady zaczęto w prow a­
dzać w życie w reform atorium w Elmirze (stan Nowy Jork). Więźniowie byli
podzieleni na 4 klasy, z których każda korzystała z innych uprawnień i w arun­
ków odbywania kary. Od stopnia poprawy zależał awans do klasy wyższej. Po­
nieważ decyzja o zwolnieniu z zakładu pozostawała w kompetencji administra­
cji więziennej, w reform atoriach wykonywano tzw. wyroki nieoznaczone, które
wskazywały jedynie na minimalny, konieczny do odbycia wymiar kary oraz jego
nieprzekraczalną granicę czasową (maksimum). W tym też upatryw ano jedno

,0° Cyt. za S. Lelental: Wykład prawa karnego wykonawczego z elementami polityki kry­
minalnej, Łódź 1996, s. 34.
190 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 43. Reformatorium w Elmirze

z niebezpieczeństw tego systemu, gdyż brak wiedzy o czekającej więźnia długo­


ści kary pow odow ał napięcia natury emocjonalnej. Początek XX w. to powolny
zmierzch reform atoriów. W USA prow adzone były też próby z systemem regre-
sywnym (odwrócony system progresywny), w którym więzień zaczynał odby­
wanie kary w reżimie najłagodniejszym i ze wszystkimi przywilejami, natom iast
dopiero w razie złego zachowania trafiał do reżimu surowszego.
6) System wolnej progresji - zmodyfikowany system progresywny, obowią­
zujący współcześnie w wielu krajach, w tym w Polsce. Jest on bardziej elastycz­
ny niż tradycyjny system progresywny, m.in. dzięki rezygnacji ze sformalizo­
wanego systemu ocen oraz skrócenia bądź całkowitego wyeliminowania etapu
polegającego na izolacji celkowej.
Należy też wspom nieć o najstarszym i najmniej efektywnym systemie, zwa­
nym systemem w spólności. Wszyscy skazańcy przebywają razem w trakcie od­
bywania kary, np. po kilkanaście (przypadkow o dobranych) osób w jednej celi,
a więzienie nie spełnia żadnej funkcji wychowawczej czy resocjalizacyjnej -
służy jedynie izolacji skazanych (do XIX w. nie zawsze funkcjonow ał nawet
podział na pomieszczenia dla mężczyzn i kobiet, a na terenie więzień prow a­
dzony był wyszynk alkoholu dla więźniów). Pewnym jego rozwinięciem i ud o ­
skonaleniem był tzw. system w spólności (wspólnoty) selektywnej. To o ta­
kim, w gruncie rzeczy bezsystemowym odbyw aniu kary pozbawienia wolności
Dostojewski pisał: „Więzienia i system ro b ó t przymusowych nie popraw iają
zbrodniarza; one go tylko karzą i zabezpieczają społeczeństwo od dalszych
zam achów złoczyńcy na jego spokój. W zbrodniarzu więzienie i najcięższa ka­
torga roznieca tylko nienawiść, pożądanie zabronionych rozkoszy i straszliwą
lekkom yślność”301.
Stosow ana w Polsce term inow a kara pozbaw ienia wolności ma charakter
jednolity, w szczególności bez podziału na karę hańbiącą i niehańbiącą (czyli
custodia honesta, np. w postaci w yróżniania znanej dawnym kodeksom kary

301 F. Dostojewski: Wspomnienia..., s. 17.


§ 14. Kara p ozbaw ienia w olności 191

twierdzy)502. O możliwym zróżnicowaniu kary pozbawienia wolności niech świad­


czą rozwiązania znane z niemieckiego kodeksu karnego, który przewidywał: a) tzw.
kryminał (Zuchthaus), b) więzienie, c) osadzenie w twierdzy i d) areszt.
Kara pozbawienia wolności, wymierzana w latach i miesiącach, może być
orzekana na czas od 1 miesiąca do 15 lat303. Granica 15 lat (górna) nie może
być w żadnym w ypadku, w szczególności w związku z nadzwyczajnym ob­
ostrzeniem kary, przekroczona. Nie można wymierzyć kary 17, 19 albo 23 lat
pozbawienia wolności. Kara pozbawienia wolności jest karą co do istoty wła­
ściwie tożsamą, ale co do rodzaju inną niż kara 25 lat pozbawienia wolności
i kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Zgodnie z art. 67 § 1 k.k.w. „Wykonywanie kary pozbaw ienia wolności ma
na celu w zbudzanie w skazanym woli współdziałania w kształtow aniu jego
społecznie pożądanych postaw, w szczególności poczucia odpow iedzialności
oraz potrzeby przestrzegania porządku praw nego i tym samym pow strzym a­
nia się od pow rotu do przestępstw a”. Aby osiągnąć ten cel: „prow adzi się zin­
dyw idualizow ane oddziaływ anie na skazanych w ram ach określonych w usta­
wie systemów w ykonyw ania kary, w różnych rodzajach i typach zakładów
karnych”.
Dlatego też, orzekając karę pozbawienia wolności sąd może jednocześnie
określić rodzaj i typ zakładu karnego, w którym ma być odbywana kara oraz
orzec system terapeutyczny wykonania. Jeżeli tego nie zrobi, decyzje w tym
zakresie będą podejm ow ały jednostki penitencjarne (zob. art. 62 k.k.). Wska­
zane niżej rodzaje zakładów karnych mogą funkcjonować jako: a) zakłady
typu zam kniętego, b) zakłady typu półotw artego, i c) zakłady typu otw artego.
W dniu 31 grudnia 2005 r. w ZK typu zam kniętego odbywało karę 36 464
osadzonych, w ZK typu półotw artego: 30 302, a w ZK typu otw artego 2 772
osadzonych.
Kara pozbawienia wolności może być wykonywana w jednym z trzech sys­
temów: a) program ow ego oddziaływania, b) terapeutycznym i c) zwykłym.
W dniu 31 grudnia 2006 r. w systemie program owego oddziaływania odbywa­
ło karę 36 096 (48,6%) osadzonych; w systemie terapeutycznym: 3 826 (5,2%)
osadzonych, a w systemie zwykłym 34 309 (46,2%) osadzonych. W systemie
terapeutycznym odbywają karę skazani z niepsychotycznymi zaburzeniami oso­
bowości, upośledzeni umysłowo, uzależnieni od alkoholu lub środków odurza­
jących, niepełnospraw ni fizycznie oraz sprawcy o znacznie ograniczonej poczy­
talności w chwili czynu.
Na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza się okres rzeczywi­
stego pozbawienia wolności w sprawie (np. okres tymczasowego aresztowania,
zatrzymania, pobytu w schronisku dla nieletnich, zakładzie psychiatrycznym
i okres internow ania). Jeden dzień kary pozbawienia wolności rów na się jedne­
mu dniowi rzeczywistego pozbawienia wolności.

502 Używano też nazw: sromotna i niesromotna kara pozbawienia wolności.


303 Według ostatnio przedstawionych projektów nowelizacji Kodeksu karnego, kara po­
zbawienia wolności ma być wymierzana od 1 miesiąca do 25 lat.
192 C zęść II. Podstaw y historyczne. D ział II

Tabela 12. Wymiar odbywanej kary pozbawienia wolności w Polsce, w latach 1990-2005
(Skazani, mężczyźni i kobiety, według wymiaru aktualnie odbywanej kary, stan
na 31 grudnia każdego roku)

Rodzaj i wymiar
1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997
kary
Ogółem skazanych 33532 42002 45778 45725 45441 43210 39834 41534
p.w. od 1 do 3 mies. 14 30 122 115 199 90 105 174
p.w. pow. 3 mies.
291 470 690 859 958 1070 725 900
do 6 mies.
p.w. pow. 6 mies.
3163 5286 6373 7092 7470 7593 7158 7666
do 1 roku
p.w. pow. 1 roku do
1 roku 6 mies.
8770 12365 13562 13515 13010 12279 11190 11681
p.w. pow. 1 roku
6 mies. do 2 lat
p.w. pow. 2 lat do
7902 9743 10099 9231 8864 8124 6794 6584
3 lat
p.w. pow. 3 lat do 8207
7349 8748 8591 8325 7542 7251 7528
5 lat
p.w. pow. 5 lat do
4064 3996 4304 4386 4556 4386 4345 4551
10 lat
p.w. pow. 10 lat do
1224 1221 1239 1293 1431 1493 1597 1772
15 lat
25 lat pozbawienia
755 684 641 643 628 633 667 671
wolności
dożywotnie
pozbawienie - - - - - - 2 7
wolności
Rodzaj i wymiar
1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005
kary
Ogółem skazanych 40987 40388 46700 54978 57830 59080 62651 66180
p.w. od 1 do 3 mies. 159 186 182 205 250 353 449 633
p.w. pow. 3 mies.
970 989 1312 1377 1583 1860 2629 3088
do 6 mies.
p.w. pow. 6 mies.
7646 7108 7725 8586 8665 8704 9683 10400
do 1 roku
p.w. pow. 1 roku do
8002 9304 8723 8643 9155 10084
1 roku 6 mies.
12099 11962
p.w. pow. 1 roku 8567
6673 8244 8266 9432 10591
6 mies. do 2 lat
p.w. pow. 2 lat do
5980 6088 7185 9020 9881 9641 10040 10143
3 lat
p.w. pow. 3 lat do 6654 7402 10492 10921 10285 10271
6919 9135
5 lat
p.w. pow. 5 lat do
4639 4614 5082 5686 6223 6393 6823 6672
10 lat
p.w. pow. 10 lat do
1799 1967 2231 2412 2621 2763 2850 2896
15 lat
25 lat pozbawienia 1042 1244
763 786 861 950 1115 1172
wolności
dożywotnie
pozbawienie 19 34 45 52 83 106 138 179
wolności
§1 4 . Kara pozbawienia wolności 193

W Polsce, w strukturze Centralnego Zarządu Służby Więziennej, znajduje


się 86 zakładów karnych304, 70 aresztów śledczych, 31 oddziałów zewnętrz­
nych, 13 szpitali i 2 domy matki i dziecka. Kara pozbawienia wolności może
być wykonywana w jednym z czterech rodzajów zakładów karnych:
- dla m łodocianych,
- dla odbywających karę po raz pierwszy,
- dla recydywistów penitencjarnych,
- dla odbywających karę aresztu wojskowego.

Tabela 13. Pojemność jednostek penitencjarnych w Polsce w latach 2000-2006

Rodzaj jednostki 31 XII 2000 31 XII 2001 31 XII 2002


penitencjarnej
Liczba Pojem­ Liczba Pojem­ Liczba Pojem­
jednostek ność jednostek ność jednostek ność
Ogółem 212 67 646 214 68 835 214 69 335
Areszty śledcze 70 21 271 70 21 414 70 21 609
Zakłady karne 86 40 902 86 41 778 86 42 068
Oddziały
zewnętrzne 30 3 875 32 4 057 32 4 057
Oddziały
tymczasowego
zakwaterowania 10 201 10 201 10 207
skazanych
Domy matki
i dziecka 2 47 2 47 2 50
Szpitale 14 1 350 14 1 338 14 1 344
Ogółem 214 69 588 212 70 338 212 74 562

Rodzaj jednostki 31 XII 2004 31 XII 2005 31 XII 2006


penitencjarnej
Liczba Pojem­ Liczba Pojem­ Liczba Pojem­
jednostek ność jednostek ność jednostek ność
Areszty śledcze 70 22 086 70 21 973 70
68 316
Zakłady karne 86 41 903 86 42 679 86
Oddziały
zewnętrzne 32 4 050 31 4 314 31 4 782
Oddziały
tymczasowego
zakwaterowania 10 207 10 207 10 313
skazanych
Domy matki
i dziecka 2 50 2 50 2 50
Szpitale 14 1 292 13 1 115 13 1 101
Źródło: Wszystkie dane pochodzą z Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

,04 Najczęściej zakład karny nazywa się w Polsce więzieniem, aczkolwiek ta ostatnia na­
zwa nie jest używana ani przez osadzanych, ani przez służbę więzienną. Powszechnie używa
się nazwy „kryminał”.
194 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

W dniu 30 listopada 2006 r. w jednostkach penitencjarnych (głównie aresz­


tach śledczych i zakładach karnych) w Polsce było 71 tys. 994 miejsc zakwa­
terow ania i 89 tys. 546 osadzonych. Zaludnienie (przeludnienie) wszystkich
jednostek penitencjarnych wyniosło tym samym ok. 124%. N a wykonanie
oczekiwało 45 477 orzeczeń sądowych, które dotyczyły 39 462 osób, a 35 617
osobom upłynął już term in stawienia się do odbycia kary pozbawienia wol­
ności. Ta kolejka do zakładu karnego jest chyba najdłuższą kolejką w naszym
kraju, a dostać się do więzienia jest praw dopodobnie trudniej niż na studia. Te
słowa, to niestety nie żart, to adekwatny kom entarz do stanu zapaści czy nawet
agonii, w jakim znajduje się polska penitencjarystyka anno dom ini 2007. W ist­
niejących w arunkach nie można prowadzić zindywidualizowanego oddziały­
wania na skazanych, a wynikający z Kodeksu karnego wykonawczego nakaz
uwzględniania przede wszystkim pracy w tym oddziaływaniu jest realizowany
w minimalnym zakresie, co wynika z przedstawionych niżej danych statystycz­
nych (w dniu 30 listopada 2006 r. odsetek zatrudnionych wśród osadzonych
w zakładach karnych wynosił zaledwie 29,23% ).

Tabela 14. Zaludnienie jednostek penitencjarnych


31 XII 31 X 31 XII 31 XII 30X1
Wyszczególnienie 2004
2000 2003 2005 2006
Ewidencyjna ogółem 67646 69724 69588 70338 71994
Osadzonych 70544 80281 80368 82955 89546
Średnie zaludnienie 104% 115% 115% 118% 124%
Liczba jednostek 212 214 214 212 212
Liczba zakładów karnych
156 156 156 156 156
i aresztów śledczych

Faktyczna pojemność wszystkich jednostek penitencjarnych (zakłady kar­


ne, areszty śledcze, oddziały zewnętrzne, szpitale oraz domy matki i dziecka)
w dniu 30 listopada 2006 r., była mniejsza o 1246 miejsc od pojemności ewi­
dencyjnej ze względu na prowadzone w tym czasie remonty, a liczba osadzo­
nych nie uwzględnia ani tych, którzy oczekują na wykonanie w yroku (39 462
osoby), ani naw et tych, którzy po prostu uciekli z więzienia albo nie powrócili
z przepustek (ok. 700 osób). Zaludnienie szpitali (ok. 1100 miejsc) kształtuje
się średnio na poziomie 80% , a dom ów matki i dziecka (ok. 50 miejsc) na po­
ziomie 98% . Faktyczne zaludnienie (przeludnienie) przykładowo, w dniu 30
listopada 2006 r. wynosiło: Areszt Śledczy Bielsko Biała - 225% ; Zakład Karny
Gdańsk Przeróbka - 134,2%; Zakład Karny Kluczbork - 140,4% ; Zakład Karny
Opole - 147,6%. W ciągu ostatnich 2 lat przeludnienie wzrosło o prawie 10%,
a w ciągu 6 ostatnich lat - o 20%. Przy zaludnieniu poniżej 100% udałoby się
utrzymać ustawową normę 3 m kw. celi na więźnia305 (standard w Europie to

,os Zgodnie z art. 110 § 2 k.k.w. powierzchnia celi przypadająca na skazanego me powin­
na wynosić mniej niż 3 m. kw.
§ 14. Kara pozbawienia wolności 195

6 -9 m kw., w Niemczech 8 -10 m kw.), natomiast obecnie na jednego więźnia


przypada mniej więcej tyle m kw. ile ma nieboszczyk w trumnie. Brak możliwości
zachowania własnych standardów należy dodatkowo skonfrontować z krytyką
tak niskiej normy przez Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom i Nie­
ludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu lub Karaniu, który w swoich rapor­
tach zdecydowanie zaleca Polsce zwiększenie normy do 4 m kw., a w celach po­
jedynczych naw et do 6 m kw.
Tym, którzy w odpowiedzi na apele o poprawę warunków, w jakich wyko­
nywana jest kara pozbawienia wolności reagują negatywnie, mówiąc o stwarza­
niu więźniom w arunków sanatoryjnych wręcz oraz tym, których satysfakcjonu­
je wypełnianie norm minimalnych jedynie, dedykuję następujące słowa Fiodora
Dostojewskiego: „Niektórzy sądzą na przykład, że wystarczy dobrze żywić, do­
brze utrzymywać więźnia, wykonywać wszystkie przepisy regulaminu. To tak­
że błąd. Każdy człowiek, kimkolwiek jest i jakkolwiek byłby poniżony, żąda
- chociażby instynktownie tylko, chociażby bezwiednie - poszanowania swej
ludzkiej godności. Więzień sam wie, że jest więźniem, wyrzutkiem, i zna swoje
miejsce wobec naczelnika; żadne jednak piętna, żadne kajdany nie sprawią, by
zapomniał, że jest człowiekiem. A ponieważ istotnie jest człowiekiem, należy
się z nim obchodzić po ludzku. Boże drogi! Przecież ludzkie traktow anie może
uczłowieczyć naw et takiego, w którym dawno już zatarło się podobieństw o
boże. W łaśnie tych „nieszczęśliwych” trzeba traktować najbardziej po ludzku.
W tym ich ocalenie i radość”306.
Liczba zakładów karnych i aresztów śledczych od wielu lat pozostaje taka
sama, w porów naniu z rokiem 1995 zwiększyła się jedynie o dwa. Do dziś
funkcjonują kryminały pochodzące z początku XIX w. i liczące prawie 200 lat,
te które powstały jeszcze z inicjatywy Fryderyka hr. Skarbka (np. zakład kar­
ny w Sieradzu z 1836 r.), a odsetek tych, które powstały po II wojnie św iato­
wej nie przekracza 25% . W 1995 r. w służbie więziennej zatrudnionych było
21 176 funkcjonariuszy, a w 2006 r. liczba zatrudnionych sięgnęła 25 tys. Od
1995 r. liczba osadzonych zwiększyła się o 46,5% (czyli prawie o połowę),
a liczba funkcjonariuszy zaledwie o ok. 15%. Na jednego wychowawcę przypa­
da ok. 100 więźniów, może więc wychowawca poświęcić jednem u skazanemu
statystycznie po kilkadziesiąt (sic!) sekund w miesiącu. Na jednego oddziało­
wego przypada prawie 150 więźniów. Patrząc tylko na liczby, ktoś mógłby po­
wiedzieć, że lepszą indywidualna opiekę i zindywidualizowany kontakt z opie­
kunem mają zwierzęta w ogrodzie zoologicznym niż więźniowie w polskich
zakładach karnych, ale byłoby to krzywdzące dla pełnej poświęcenia, trudnej
i niebezpiecznej pracy funkcjonariuszy SW oraz wysiłków kierow nictw a służ­
by więziennej, która ulokow ana w strukturach M inisterstwa Sprawiedliwości,
nie kształtuje przecież samodzielnie polityki penitencjarnej. Czy w tych w arun­
kach można mówić jeszcze o wykonywaniu kary pozbawienia wolności, o re­
alizacji funkcji resocjalizacyjnej? Nie można! Kara pozbawienia wolności jest
wyłącznie odbywana, a resocjalizacja, jeżeli się dokonuje, to albo okazjonalnie,

106 F. Dostojewski: Wspomnienia..., s. 112.


196 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

niejako w brew koszm arnym i urągającym godności człow ieka w arunkom , albo
w indyw idualnych przypadkach dzięki zaangażow aniu i pom ysłow ości w ycho­
w aw ców 307, albo, co szczególnie dram atyczne, przez geriatryzację.
W edług M inisterstw a Sprawiedliwości, rem edium na przeludnienie zakła­
dów karnych i obniżenie kosztów ma być m .in. szeroko „reklam ow any” system
dozoru elektronicznego. Jednak system ten co do zasady ma być stosowany w o­
bec skazanych na nie więcej niż 6 miesięcy pozbaw ienia w olności (zob. projekt
ustawy z dnia 30.11.2005 r., d ruk sejmowy nr 338). Takich w śród skazanych
jest nie więcej niż 5,6% . N aw et możliwość stosow ania dozoru w przypadku
pozbaw ienia w olności do 1 roku, o ile do końca kary nie zostało więcej niż 6
miesięcy, w żaden sposób nie doprow adzi do objęcia tym systemem 15 tysięcy
skazanych308 (zob. Pierwszy rok reformy wym iaru sprawiedliwości, Warszawa
2006, s. 7), czyli więcej niż aktualnie odbyw a karę pozbaw ienia wolności do
1 roku, już chociażby dlatego, że od złożenia przez skazanego odpow iednie­
go w niosku będzie musiał upłynąć pewien, wcale nie tak krótki czas, podczas
którego skazany w zakładzie karnym i tak będzie przebywał. Tym samym jed­
nostkow e (w przeliczeniu na jednego skazanego odbywającego karę w tym sys­
temie) koszty systemu w zrosną i na pew no nie będą mniejsze od kosztów utrzy­
m ania więźnia w zakładzie karnym (pod w arunkiem rzetelnego, tj. globalnego,
a nie prostego liczenia kosztów takiego systemu i kosztów utrzym ania). O bra­
ku przynajmniej dostatecznego przygotow ania tego projektu świadczy fakt, że
nie potrafiono naw et oszacować kosztów urządzenia do m onitoringu, tłum a­
cząc to niew ystępow aniem tych urządzeń „w sw obodnym obrocie”.
\o
100 000 -
1 5 ^M ~pJ 3
ro £ g|
90 000 -
r* r^l 0\ 4 CTN 0
S0 0
°0 o
°o oo ■
1 _
80
70
000
000
-
- s5o
OS o 'O r<
£ ^th 1
°° \C S
0
t—
Ci ^
ro
,—
t-h1
^ (N
OO >0
s 00 ^
N [s
| 60 000 -
£nn _=
. 1________Bi ^
| 3J £ 3 >©
| | |
3 50 000
40 000 -
-
B
11 1
30 000 -
20 000 -

10 000 -

0 -
ON O * — a \ O ^ H ( N r O T j - i y - ) .
O O O N O N O N O N O N O N a s a s O N C T s O O O O O O O
t—i i —i t - h i -h t —i t H t—i t —i i —i ^ H H < N < N r N ( N f N < N c < t

Wykres 9. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w Polsce w latach 1989-2006

307 Byłoby wielką niesprawiedliwością pominięcie ogromnego zaangażowania, wysiłków


i autentycznych osiągnięć funkcjonariuszy służby więziennej w procesie resocjalizacji, wycho­
wania i edukacji więźniów. Są na to liczne dowody i nie mam zamiaru tego kwestionować.
Jednak skala tych dokonań jest nieporównywalnie mniejsza od obszaru trudności i niemożli­
wości, będących następstwem przeludnienia.
308 W uzasadnieniu do projektu ustawy mowa jest nawet o 20 tys. skazanych, których ten
system obejmie.
§1 4 . Kara pozbawienia wolności 197

Tabela 15. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w Polsce, w latach 1924-2006


Rok Liczba Rok Liczba Rok Liczba
1924 30 947 1955 80920 1981 74 807
1925 32 085 1956 35879 1982 79 783
1926 30 454 1957 61248 1983 85 295
1927 27 625 1958 70348 1984 76 164
1928 29 796 1959 92595 1985 110 182
1929 25 073 1960 98250 1986 99 427
1930 30 219 1961 98506 1987 91 140
1931 36 130 1962 95863 1988 67 824
1932 37 992 1963 105444 1989 40 321
1933 34 648 1964 71448 1990 50 165
1934 48 444 1965 80026 1991 58 619
1935 55 895 1966 94193 1992 61 409
1936 55 336 1967 97867 1993 61 562
1937 59 496 1968 98685 1994 62 719
1938 68 008 1969 64952 1995 61 136
1939 70 520 1970 82 436 1996 55 487
1945 24702 1971 102 902 1997 57 382
1946 61365 1972 115 343 1998 54 373
1947 56554 1973 124 685 1999 56 765
1948 77116 1974 81 075 2000 70 544
1949 92786 1975 96 242 2001 79 634
1950 98046 1976 97 748 2002 80 467
1951 93064 1977 85 262 2003 80 281
1952 87460 1978 97 849 2004 80 368
1953 84603 1979 106 243 2005 82 955*
1954 91197 1980 99 638 2006 89 546**
* Dane na dzień 31 grudnia danego roku.
** Dane na dzień 30 listopada 2006 r.

Projekt ustawy o wykonywaniu kary pozbawienia wolności w systemie tygo­


dniowym, ma znaleźć zastosowanie do tej samej kategorii sprawców, pod wzglę­
dem wysokości orzeczonej kary, co system dozoru elektronicznego. Tym samym
nie jest to dodatkowe rozwiązanie mogące doprowadzić do rozwiązania pro­
blemu przeludnienia. Co więcej, przeludnienie w zakładach penitencjarnych po
wprowadzeniu w życie tego projektu może się tylko zwiększyć, ponieważ będzie
wymagać wydzielenia dla jego realizacji osobnych cel, wyłączonych z zakwatero­
wania na zasadach ogólnych oraz rodzić będzie inne problemy natury finansowej
i organizacyjnej (m.in. konieczność posiadania przez skazanego środków finan­
sowych na pokrycie cotygodniowych kosztów podróży do zakładu karnego oraz
własnej odzieży, bielizny i obuwia). Jednak, co bardziej istotne, zakład karny to
nie hotel, gdzie wystarczy kilka minut na załatwienie formalności w recepcji, by
spędzić w nim dwie noce. W systemie weekendowym, ze względu na jego istotę,
nie jest możliwa realizacja wielu funkcji kary pozbawienia wolności, wynikająca
m.in. z konieczności rezygnacji z: klasyfikacji skazanych, systemu wykonywania
198 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Wykres 10. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w latach 1970-2006

Tabela 16. Wskaźnik prizonizacji w Polsce w latach 1989-2006


Rok Ludność Osadzeni Wskaźnik
1989 38 038 000 40 321 106,0
1990 38 183 000 50 165 131,3
1991 38 309 000 58 619 153,0
1992 38 418 000 61 409 159,8
1993 38 505 000 61 562 159,9
1994 38 581 000 62 719 162,6
1995 38 609 000 61 136 158,3
1996 38 639 000 55 487 143,6
1997 38 660 000 57 382 148,4
1998 38 667 000 54 373 140,6
1999 38 654 000 56 765 146,9
2000 38 646 000 70 544 182,5
2001 38 632 000 79 634 206,1
2002 38 610 000 80 467 208,4
2003 38 191 000 80 281 207,6
2004 38 175 000 80 368 210,5
2005 38 157 000 82 955 217,4
2006 38 135 000 89 546* 234,8
* Dane na dzień 31 listopada 2006 r.
§ 14. Kara pozbawienia wolności 199

250 235
230
206 208 208 211 |
210
190
1 1 1 1 1
170 153 1.) o ■ ! ; ■ i ; : i

150
n [-1 144 148 ia i 147 u U U U
— ■
«
130
110
n
90
70
50 u_
o? dp a'*' on
aV on op* on
o?5 on oh on
o(° on o^5 on
of
cf> on on s P ^ rS ^ o S ?3 r S J T rR P
V «p V
v°r S.°p ^ ^ n°p ^ ^ ^ ^ ^ 'vQi<V ' °
Wykres 11. Wskaźnik prizonizacji w Polsce w latach 1989-2006

250

o 209
*§ 200
169 164 169
1
o 150 -w -
o

t
'O
'2
'N
<D-
100

50 1 mm
ć# N ^ <& ■
y '? '/ '? # +*
Wykres 12. Wskaźnik prizonizacji w wybranych krajach europejskich
Źródło: Opracowanie własne.

kar i nagród, badań diagnostycznych i psychologicznych, stosow ania adekw at­


nego rodzaju i typu zakładu karnego, systemu program ow ego oddziaływania
i systemu terapeutycznego, w arunkow ego przedterm inow ego zwolnienia czy
też leczenia i rehabilitacji uzależnień. Poza tym zarów no system dozoru elek­
tronicznego, jak i system kar w eekendow ych prow adzić będą do zwiększenia
obciążeń k uratorów sądowych, a w konsekwencji do dalszej degradacji mało
efektywnego systemu probacji. Czy ocena tych systemów jest jednoznacznie
negatywna? Oczywiście nie, jednak wiąże się z nimi zbyt wielkie nadzieje, prze­
cenia się ich znaczenie dla funkcjonow ania całego systemu penitencjarnego.
200 Część II. Podstaw y historyczne. D ział II

Tabela 17. Wskaźnik prizonizacji w krajach europejskich


LP. Państwo 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003
1 Albania - - - 69 72 78 73
2 Anglia i Walia 118 125 123 125 127 135 140
3 Armenia 213 215 212 225 - - -

4 Austria 91 91 89 85 85 94 96
5 Belgia 84 81 83 81 81 86 86
6 Bułgaria 147 147 137 121 120 125 133
7 Chorwacja 120 121 95 59 60 59 62
8 ^ c >'Pr ______ 35 30 33 38 33 46 46
9 Czechy 209 214 224 210 188 158 169
10 Dania 66 65 69 63 60 64 67
11 Estonia 318 331 304 341 355 351 322
12 Finlandia 54 50 50 52 59 67 66
13 Francja 88 86 85 82 79 90 96
14 Grecja 52 68 71 72 78 80 81
15 Gruzja 195 204 169 167 154 138 136
16 Hiszpania 109 112 114 113 117 127 137
17 Holandia 83 83 85 84 89 94 100
18 Islandia - - - 28 39 37 38
19 Irlandia 66 71 73 76 - - -

20 Litwa 373 396 397 260 317 305 223


21 Luksemburg - - - 91 77 87 100
22 Malta 66 67 59 63 66 72 70
23 Mołdawia 220 227 230 222 245 238 243
24 Niemcy 90 97 98 97 96 91 99
25 Polska 149 153 142 169 207 210 209
26 Portugalia 144 146 128 124 126 132 130
Północna
27 101 93 76 63 54 60 68
Irlandia
28 Rumunia 196 228 229 221 225 230 203
29 Rosja 714 687 692 722 633 675 607
30 Słowacja 142 128 128 132 138 143 164
31 Słowenia 40 41 49 57 57 56 55
32 Szkocja 119 118 116 115 122 129 131
33 Szwajcaria 75 78 80 79 70 68 71
34 Szwecja 59 60 61 63 66 72 75
35 Ukraina - - - 445 458 400 395
36 Włochy 88 86 92 96 99 98 98
37 Węgry 131 141 149 148 169 179 169
Średni współczynnik: 138 140 138 142 143 145 141

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych z European Sorcebook ofC rim e and Cri-
minal Justice Statistics - 2003 (Second edition) i 2006 (Third edition), Boom Juridische Uit-
gevers, en Haag.
§ 14. K ara p ozbaw ienia w olności 201

Tabela 18. Liczba osadzonych i wskaźnik prizonizacji w USA


Więzienia Wskaźnik
Rok Razem
Federalne Stanowe Lokalne na 100 tys.
1995 89538 989004 507044 1585586 601
2000 133921 1176269 621149 1937482 684
2001 143337 1180155 631240 1961247 685
2002 151618 1209331 665475 2033022 701
2003 161673 1222135 691301 2081580 712
2004 170535 1243745 713990 2135335 723
2005 179220 1259905 747529 2193798 737
Źródło: Na podstawie U.S. Departament of Justice: Sourcebook of Criminal Justice Stati-
stics, Waszyngton 2006.

Tabela 19. Zatrudnienie osadzonych w Polsce


31 XII 31 X 31X11 31 XII 30X 1
Wyszczególnienie
2000 2003 2004 2005 2006
Liczba osadzonych 70544 80281 80368 82955 89546
Zatrudnieni łącznie 14646 16455 16749 20607 26176
Zatrudnieni odpłatnie 10952 10030 10883 13418 19357
Zatrudnieni nieodpłatnie 3694 6425 5911 7189 6819
Odsetek zatrudnionych 20,76% 20,49% 20,84% 24,84% 29,23%
Źródło: Na podstawie danych Biura Informacji i Statystyki Centralnego Zarządu Służby
Więziennej.

Naw et z uwzględnieniem bardzo wysokich wskaźników prizonizacji w takich


krajach, jak Rosja309, Ukraina, Litwa i Estonia, średni - europejski - wskaźnik
prizonizacji wynosi ledwie 1413,0 (jest on w zasadzie niezmienny od 1999 r.). Pol­
ski wskaźnik daleko od tej średniej odbiega (znacznie go przekracza - pod koniec
2006 r. wzrósł do 234) i sytuuje nasz kraj w pierwszej piątce najbardziej represyjnych
systemów karania w Europie. Dziś trudno uwierzyć, że jeszcze w 1989 r. wskaźnik

509 Zbliżony do rosyjskiego wskaźnik prizonizacji mają również USA, gdzie realizowana
jest idea masowej prizonizacji - mass imprisonment (2 miliony 200 tysięcy więźniów pod
koniec 2005 r., prawie 800 tys. osób poddanych próbie i ponad 4 miliony amerykanów wo­
bec których zastosowano innego rodzaju środki - łącznie ok. 7 milionów). Jaka jest skutecz­
ność tej polityki? W 1980 r. w więzieniach stanowych i federalnych przebywało 501 886
więźniów i w roku tym popełniono 82 990 zgwałceń z użyciem przemocy (forcible rape);
w 2004 r. populacja więźniów wzrosła do 2 193 798 i popełniono 94 535 zgwałceń. Tym,
którzy porównują politykę karną USA i Polski, dość powiedzieć, że w Polsce współczynnik
zgwałceń na 100 tys. ludności oscyluje w pobliżu 5, a w USA jest 7 razy wyższy (od 32 do 42,
w zależności od roku). Dla zabójstw współczynnik ten jest w USA wyższy średnio 2-3 razy.
Nie można stosować identycznego poziomu represji przy różnym poziomie przestępczości,
zwłaszcza że wzrost represyjności nie gwarantuje spadku poziomu przestępczości.
,10 Mediana kształtuje się na poziomie 100. Minimum wynosi: 38; maksimum: 607.
202 Część II. Podstaw y historyczne. D ział II

prizonizacji w Polsce wynosił zaledwie 106. Obecna sytuacja nie jest usprawiedli­
wiona, biorąc pod uwagę, że liczba przestępstw stwierdzonych na 100 tys. miesz­
kańców, która dla Polski wynosiła w 2006 r. 3377,5 jest poniżej średniej europej­
skiej, która wynosi 4736 (Austria - 7881; Niemcy - 7976; Francja - 6605; Grecja
-4 1 5 8 ; Hiszpania - 2377; Szwecja - 13995; Anglia i Walia - 11241).
Większość zatrudnionych (odpłatnie i nieodpłatnie) wykonuje jedynie prace
porządkowe oraz pomocnicze w miejscu osadzenia, a średnia miesięczna płaca
więźnia wynosi 350 zł przy średnim czasie pracy 115 godzin w miesiącu. Zasad­
niczym powodem niezatrudniania osób chętnych jest po prostu brak pracy. A jesz­
cze w 1989 r. 69,7% skazanych było zatrudnionych, a pozostałe 30% było po
prostu niezdolne do pracy (tylko dla 130 skazanych zabrakło pracy w 1989 r.).
Na specjalną uwagę zasługują tzw. długoterm inowe kary pozbawienia wol­
ności. W literaturze przyjmuje się m.in. podział kary pozbawienia wolności na
krótko- i długoterminową. Ze swej istoty kara dożywotniego pozbawienia wol­
ności długoterm inową nie jest, gdyż ma charakter bezterminowy, jednak w prak­
tyce, np. ze względu na w arunkow e przedterm inowe zwolnienie, jest to długo­
term inowe pozbawienie wolności (co najmniej na lat 25).
Niekiedy przyjmuje się, że z długoterminową karą pozbawienia wolności
mamy do czynienia już od kary pozbawienia wolności orzeczonej powyżej 6 mie­
sięcy (Holandia), powyżej 18 miesięcy (Norwegia), powyżej 3 lub 5 lat (więk­
szość państw zachodnioeuropejskich) bądź powyżej 10 lat (znaczna część państw
wschodnioeuropejskich). Kara 25 lat pozbawienia wolności ma bez wątpienia
charakter kary długoterminowej i rodzi specyficzne problemy, różne od tych,
które występują przy karze pozbawienia wolności orzekanej na czas do lat 15.
Kara 25 lat pozbawienia wolności nie była przewidziana w Kodeksie kar­
nym z 1932 r. (obok kary więzienia do lat 15 funkcjonowała jeszcze kara do­
żywotniego więzienia i kara śmierci). Gdy wchodził w życie Kodeks karny
z 1969 r. nie było już w nim kary dożywotniego pozbawienia wolności, za­
miast której pojawiła się kara 25 lat pozbawienia wolności. Chociaż była jedną
z kar zasadniczych, Sąd Najwyższy uznawał ją za wyjątkową: „Kara 25 lat po­
zbawienia wolności jest w kodeksie karnym karą o charakterze wyjątkowym,
chociaż w przeciwieństwie do kary śmierci, kodeks karny nie określił jej jako
kary o charakterze wyjątkowym. Wyjątkowość kary 25 lat pozbawienia w ol­
ności wynika bowiem z jednej strony z faktu, iż tylko w kilku wypadkach usta­
wa, to jest k.k., przewiduje możliwość jej wymierzenia, a z drugiej - z faktu, że
podstawowym czasokresem kary pozbawienia wolności jest m inimum 3 mie­
siące, a maksimum - 15 lat” (wyrok z dnia 3 grudnia 1980 r.; III KR 384/80).
Nawet po wejściu w życie Kodeksu karnego z 1997 r. wskazuje się w judyka-
turze na wyjątkowy charakter tej kary: „Sąd Apelacyjny w swym orzecznic­
twie konsekw entnie zwraca uwagę, że kara 25 lat pozbawienia wolności jako
kara wyjątkowa pow inna być wymierzana jedynie wtedy, gdy niewystarczające
jest orzeczenie kary 15 lat pozbawienia wolności” (wyrok Sądu Apelacyjnego
w Krakowie z dnia 15 maja 2003 r.; II AKa 86/03; KZS 2003, nr 3, poz. 29).
Kara 25 lat pozbawienia wolności jest karą bezwzględnie oznaczoną, nie pod­
dającą się żadnemu miarkowaniu w ramach sądowego wymiaru sprawiedliwości
§ 1 4 . K ara p ozbaw ienia w olności 203

karnej (tak jak dożywotnie pozbawienie wolności i kara śmierci). M a ona cha­
rakter kary wyjątkowej, która pow inna być orzekana jedynie wtedy, gdy nie­
wystarczającym jest orzeczenie kary 15 lat pozbawienia wolności. Kara ta ma
charakter prawie wyłącznie eliminacyjny - tak długi czas izolacji w zakładzie
karnym w zasadzie uniemożliwia przypisywanie jej pełnienia funkcji resocjali­
zacyjnej. W praktyce wymierzana jest za zbrodnię zabójstwa popełnioną w ta­
kiej sytuacji, że okoliczności obciążające zdecydowanie górują nad ew entualny­
mi okolicznościami łagodzącymi, stopień społecznej szkodliwości zbrodni jest
szczególnie wysoki, a sprawca np. głęboko zdemoralizowany.
Kara 25 lat pozbawienia wolności może być stosowana zarów no wobec mło­
docianego, jak i wobec nieletniego. Zawsze należy jednak brać pod uwagę fakt,
że kara ta ma w istocie charakter kary eliminującej, a nie resocjalizacyjnej. Jej
efektem jest zwykle niedostosowanie społeczne, syndrom trwałej izolacji i brak
szans na pow rót do norm alnego życia w społeczeństwie. Oczywiście wzgląd na
społeczne oddziaływanie kary nie może być pomijany.
Poselski projekt Kodeksu karnego z marca 2002 r. przewiduje wprowadzenie
kary pozbawienia wolności orzekanej na czas od 1 miesiąca do 25 lat. Propozycję
należy ocenić jako nie pozbawioną podstaw, lecz wymagającą zastanowienia i oce­
ny, która nie może się obyć bez przeprowadzenia odpowiednich badań i prognoz.
Być może, tak jak funkcjonowanie kary 25 lat pozbawienia wolności obok
kary śmierci, wpłynęło niewątpliwie na poważne ograniczenie liczby wyroków
śmierci w latach 1970-1992 (łącznie wydano 204 wyroki skazujące na karę śmier­
ci i 1216 wyroków skazujących na karę 25 lat pozbawienia wolności), tak zwięk­
szenie rozpiętości czasowej dla terminowej kary pozbawienia wolności pozwoli
ograniczyć liczbę wyroków sięgających po maksymalny, 25 letni okres izolacji.
Kara 25 lat pozbawienia wolności przewidziana jest za popełnienie zbrodni
z art. 117 § 1, 118 § 1 i 2, 120, 122 § 1, 123 § 1 i 2, 127 § 1, 130 § 4, 134, 148
§ 1, 2 i 3, 166 § 3 oraz 310 § 1 k.k., a więc w 15 przypadkach, przy czym za­
wsze występuje w alternatywie z term inow ą karą pozbawienia wolności.
Liczba skazanych odbywających karę 25 lat pozbawienia wolności w polskich
zakładach karnych, tzw. ćwiarusów, wciąż rośnie. W 2000 r. było ich 861, w 2001 r.
- 950, w 2002 r. - 1042, w 2003 r. - 1115, w 2004 r. - 1172, w 2005 r. - 1244.
Kara dożywotniego pozbawienia wolności znana była już Kodeksowi karne­
mu z 1932 r. Pod rządami tego Kodeksu Sąd Najwyższy wyraźnie stwierdził, iż
„Pogląd, że kara dożywotniego więzienia nie jest karą eliminującą, gdyż stwarza
możliwość wyjścia na wolność po pewnym czasie - chociażby w trybie w arun­
kowego zwolnienia - nie jest słuszny, gdyż przy wymiarze kary nie można kie­
rować się tym, że skazany może być przedterm inow o w arunkow o zwolniony.
Kierowanie się tą okolicznością doprowadziłoby do przekreślenia całej insty­
tucji przedterm inow ego w arunkow ego zwolnienia, a nawet byłoby sprzeczne
z podstawowymi przesłankami, jakimi ustawodawca kierował się przy w pro­
wadzeniu tej instytucji. Możliwość bowiem jej zastosowania zależna jest od za­
chowania się skazanego w okresie kary i jest wynikiem poglądu, że kara jest
środkiem popraw y i resocjalizacji skazanego” (wyrok z dnia 17 lutego 1966 r.;
V KRN 723/65; OSNPG 1966, nr 7 -8 , poz. 35).
20 4 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Tabela 20. Skazani odbywający karę dożywotniego pozbawienia wolności


Rok Prawomocne Nieprawomocne Razem
2001 52 27 79
2002 83 30 113
2003 106 45 151
2004 138 33 171
2005 179 21 200
2006 207 20 227
Źródło: CZSW. Według stanu na dzień 31 grudnia każdego roku.

Wykres 13. Dożywotnie pozbawienie wolności w latach 1996-2006

Do Kodeksu karnego z 1969 r. została w prow adzona dopiero po upływie


ćwierć w ieku jego obow iązyw ania, w 1995 r., w związku z ogłoszonym m ora­
torium na karę śmierci. Była traktow ana raczej jako środek ochrony i zabezpie­
czenia społeczeństw a przed skazańcem niż jako środek resocjalizacji. Do tego
zresztą dożyw otnie pozbaw ienie w olności zupełnie się nie nadaje. D ożyw ot­
nie pozbaw ienie w olności jest wprawdzie nieporównywalne z barbarzyństwem
kary śmierci, jednak podobnie jak kara śmierci jest niehum anitarnym środkiem
reakcji karnej. Tylko brak dodatniej prognozy kryminologicznej, brak jakiejkol­
wiek szansy na resocjalizację sprawcy może uzasadniać jej zastosowanie. Jest to
jedyna kara, która może trwale zabezpieczyć społeczeństwo przed przyszłym
i spodziewanym (wysoce praw dopodobnym ), negatywnym zachowaniem spraw­
cy najcięższych zbrodni (zob. w yrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 8 lip-
ca 1998 r., II AKa 119/98; Prokuratura i Prawo 1999, nr 2, poz. 17). Gdy obec­
ny kodeks karny wchodził w życie, karę dożywotniego pozbawienia wolności
§1 5 . Kara ograniczenia wolności 205

odbywało 19 skazanych. W dniu 31 grudnia 2006 r. przebywało w zakładach


karnych 207 skazanych praw om ocnie na karę dożywotniego pozbawienia w ol­
ności oraz 20 osób z wyrokami nieprawom ocnymi (razem 227 skazanych).
Karę dożyw otniego pozbawienia wolności można, jak się wydaje, wymie­
rzyć za czyn, który był zagrożony w Kodeksie karnym z 1969 r. karą śmierci,
nawet jeżeli był popełniony przed dniem 20 listopada 1995 r., tzn. zanim ta
kara została w prow adzona do systemu polskiego prawa karnego w związku
z ogłoszeniem 5-letniego m oratorium na wykonywanie kary śmierci.
Kara dożywotniego pozbawienia wolności nie może być stosowana wobec
sprawcy, który w czasie popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 18 lat
(zob. art. 54 § 2 k.k.). Kara ta przewidziana jest za popełnienie zbrodni z art.:
117 § 1, 118 § 1, 120, 123 § 1, 127 § 1, 134 oraz 148 § 1, 2 i 3 k.k., a więc w 9
przypadkach, przy czym zawsze występuje w alternatywie z term inow ą karą
pozbawienia wolności i karą 25 lat pozbawienia wolności (od dnia 26 września
2005 r. w przypadku zabójstwa w typie kwalifikowanym wyłącznie z karą 25
lat pozbawienia wolności).

§ 15. Kara ograniczenia wolności


Banicja (wygnanie) była karą traktow aną niekiedy jako swoistego rodzaju ogra­
niczenie wolności. Ze swej istoty odnosiła się wyłącznie do obywateli danego
państwa, ponieważ polegała na wydaleniu poza jego granice. Zakazu przeby­
wania na okeślonym terytorium nie można zrównywać z banicją. Stosowana
była już w starożytnej Grecji.
Geneza współczesnej kary ograniczenia wolności wiązana jest powszech­
nie z karą pracy poprawczej w Rosji radzieckiej. Została ona w prow adzona
już w 1917 r. instrukcją Ludowego Komisariatu Sprawiedliwości. Kara pracy
poprawczej została przyjęta przez większość tzw. państw socjalistycznych po
II wojnie światowej. W Polsce pojawiła się w 1950 r., w prow adzona ustawą
o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy. Niektórzy doszukują się ko­
rzeni kary ograniczenia wolności również w instytucji aresztu dom owego, prze­
widzianego w k.k. z 1932 r. oraz w k.k. WP z 1944 r.
W ustawodawstwach obcych, najbardziej zbliżonym środkiem do kary ogra­
niczenia wolności jest tzw. com m unity service (gemeinniizige Arbeit, travail
d ’interet generał), praca (usługa) na rzecz społeczeństwa, najczęściej na rzecz
społeczności lokalnych. Jest to, wykonywana za zgodą skazanego, praca świad­
czona nieodpłatnie na rzecz instytucji niekomercyjnych. Jej geneza łączona jest
z angielskim Criminal Justice Act z 1972 r. Jednak pierwsze próby z com m uni­
ty service, o charakterze eksperymentu (celem zastąpienia krótkoterm inow ych
kar pozbawienia wolności), były podejm owane w Anglii i Stanach Zjednoczo­
nych już w latach 60. Środek ten stosowany jest m.in. w Belgii, Danii, Finlandii,
Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech.
Powszechnie uznaje się, że kara ograniczenia wolności jest najlepszą alter­
natywą dla krótkoterm inow ych kar pozbawienia wolności oraz dla grzywny,
206 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

która byłaby trudną do egzekucji. Może spełniać, w obecnym kształcie, zarówno


funkcje resocjalizacyjne, jak i realizować cel sprawiedliwościowy kary. Pozbawiona
jest wielu wad kary bezwzględnego pozbawienia wolności, nie może być jednak sto­
sowana do sprawców niebezpiecznych, gotowych do przemocy lub agresywnych.
Kara ograniczenia wolności wymierzana jest w miesiącach, od jednego do
12 miesięcy. Ograniczenie wolności polega na tym, że w trakcie kary skazany:
1) nie może zmienić miejsca stałego pobytu bez zgody sądu, 2) ma obowiązek
wykonywania pracy wskazanej przez sąd, 3) jest zobowiązany do udzielania
wyjaśnień dotyczących przebiegu odbywanej kary (zob. art. 34 k.k.).
O bowiązek wykonywania pracy polega na wykonywaniu pracy nieodpłatnie
i pod kontrolą na cele społeczne. Jest to praca wskazana przez sąd, realizowa­
na w wymiarze od 20 do 40 godzin w stosunku miesięcznym w odpowiednim
zakładzie pracy, placówce służby zdrowia, opieki społecznej bądź w organiza­
cji lub instytucji niosącej pom oc charytatywną na rzecz społeczności lokalnej.
Jeżeli k.o.w. jest stosowana wobec osoby pozostającej w zatrudnieniu, zamiast
obowiązku pracy można orzec potrącanie od 10 do 25% wynagrodzenia na
rzecz Skarbu Państwa albo na cel społeczny wskazany przez sąd.

Tabela 21. Rozmiar orzekanej kary ograniczenia wolności (skazania prawomocne)


Ograniczenie
1995 r. 2000 r. 2001 r. 2002 r. 2003 r. 2004 r.
wolności
Ogółem 7 306 14 796 28 507 39 156 52 763 71 887
Warunkowo
X 1 445 1 696 2 308 3 426 3 966
zawieszone
Ogółem skazań 195 455 222 815 315 013 365 326 415 933 513 410

W prawdzie Sąd określa rodzaj, miejsce i czas pracy po wysłuchaniu skaza­


nego, jednak zgoda skazanego nie jest wymagana. Tym samym mamy w przy­
padku tej kary do czynienia z pracą przymusową, a taka praca jest zakazana na
podstawie art. 4 pkt 2 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych
wolności z 1950 r., w brzmieniu: „Nikt nie może być zmuszony do świadczenia
pracy przymusowej lub obowiązkowej”. Dlatego też należy uznać, że art. 34 § 2
pkt 2 oraz art. 35 Kodeksu karnego są niezgodne z Konstytucją. Z arzut ten jest
w doktrynie od dawna podnoszony, wciąż jednak brak kroków zmierzających
do usunięcia tej niezgodności, np. w postaci wprowadzenia obowiązku uzyska­
nia zgody skazanego na wykonywanie pracy.
Stosowanie k.o.w. może być połączone z oddaniem skazanego pod dozór
kuratora lub osoby godnej zaufania, stowarzyszenia, instytucji albo organizacji
społecznej, które w zakresie swych zadań mają troskę o wychowanie, zapobie­
ganie demoralizacji lub pom oc skazanym.
Skazanego można zobowiązać również do: 1) przeproszenia pokrzywdzone­
go, 2) powstrzym ania się od nadużywania alkoholu lub używania innych środ­
ków odurzających, 3) wykonywania ciążącego na nim obowiązku alimentacyj­
nego, 4) napraw ienia szkody w całości lub części.
§ 16. Kary majątkowe 207

W ykonanie kary ograniczenia wolności pow inno służyć wzbudzeniu w ska­


zanym woli kształtowania jego społecznie pożądanych postaw, a zwłaszcza po­
czucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego
(zob. art. 53 § 1 k.k.w.). N a poczet kary ograniczenia wolności zalicza się okres
rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie, przyjmując, że jeden dzień
tego pozbawienia równa się dwóm dniom kary ograniczenia wolności.
Kara ograniczenia wolności, przewidziana w k.w. trwa 1 miesiąc i ma kształt
zbliżony do k.o.w. orzekanej na podstawie k.k.

§ 16. Kary majątkowe


§ 16.1. G rzy w n a

Grzywna (niem. Geldstrafe, ang. fine), jako wykupienie od zemsty (kary) pu­
blicznej pojawia się w tym czasie, kiedy za tzw. przestępstwa pryw atne zaczę­
to płacić okup w systemie kompozycji, w związku ze stopniowym zanikaniem
prywatnej zemsty krwawej. Kara grzywny polega na nałożeniu obowiązku za­
płaty pewnej sumy pieniędzy, zwykle na rzecz państwa. Cechuje się ona dużą
elastycznością i podzielnością. Występowała samodzielnie, łącznie bądź alter­
natywnie z innymi karami. Początkowo kary pieniężne u dawnych Słowian pła­
cone były w jednostkach pieniężnych zwanych grzywnami (srebrnymi m one­
tami), stąd dzisiejsza nazwa dla omawianej kary o charakterze majątkowym.
W średniowiecznej Polsce pierwotnie płacona grzywna przypadała do podzia­
łu między władzę państwową i pokrzywdzonego. Później oddzielnie: grzywnę
dla państwa lub sądu, a nawiązkę dla pokrzywdzonego. Wysokość wymierza­
nej grzywny bardzo rzadko była arbitralna, najczęściej była ściśle określona.
Stosowane dawniej pozbawienie wolności w przypadku nieuiszczenia grzywny
w term inie nie było traktow ane jako kara zastępcza, lecz jako środek przymu­
szający do jej zapłacenia.
Na podstawie Kodeksów karnych z 1932 r. i z 1969 r. grzywna była orze­
kana kw otow o, czyli była wyrażona w określonej w sposób bezwzględny kwo­
cie pieniędzy. C harakter kary grzywny uległ radykalnej zmianie w Kodeksie
karnym z 1997 r. w porów naniu z regulacją zawartą w poprzednich kodek­
sach. Zam iast grzywny orzekanej kwotowo, w prow adzono grzywnę orzekaną
w stawkach dziennych, wprowadzając tym samym rozwiązanie, którego gene­
za sięga ustawodawstwa niektórych państw skandynawskich (Finlandia - od
1921 r., Szwecja - od 1931 r. i Dania - od 1939 r.) i odw ołania się do wielo­
krotności dziennego zarobku skazanego.
Grzywnę wymierza się w stawkach dziennych, w dwóch etapach (zob. art.
33 k.k.). Określa się: 1) liczbę stawek i 2) wysokość jednej stawki. W uzasadnie­
niu do projektu Kodeksu karnego stwierdzono: „Kodeks z 1997 r. radykalnie
zmienia charakter grzywny, znanej też kodeksowi z 1969 r. Zam iast systemu
kwotowego wprowadza się tzw. system stawek dziennych. Polega on na orze­
kaniu grzywny w dwóch etapach. W pierwszym orzeka się liczbę tzw. stawek
208 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

dziennych według wskazań zawartych w art. 33, w drugim - wysokość jednej staw­
ki według indywidualnych możliwości uiszczenia grzywny przez skazanego”.
Poza wypadkami wyraźnie przewidzianymi w ustawie, najniższa liczba sta­
wek wynosi 10, najwyższa 360. Wysokość stawki dziennej nie może być niższa
od 10 zł i wyższa od 2000 zł. Biorąc pod uwagę te granice, faktyczne do zapła­
cenia kwoty grzywny mogą wynosić od 100 zł do 720 tys. zł. W yjątkowo, kara
grzywny może być orzeczona w wysokości do 540 stawek przy karze łącznej,
grzywny w tej wysokości nie można orzekać jednak w przypadkach tak zwane­
go nadzwyczajnego zaostrzenia kary. W niektórych ustawach, grzywna okre­
ślona kw otow o może przewyższać oczywiście wskazane wyżej 720 tys. zł, np.
art. 27 g ustawy z 2002 r. o bezpośrednim wyborze wójta, burm istrza i prezy­
denta miasta, przewiduje grzywnę w wysokości do 1 min złotych. Przykładem
możliwości orzekania grzywny nie tylko ponad 360 stawek, ale i ponad 540
stawek, jest art. 309 k.k., który przewiduje grzywnę kumulatywną w wysokości
do 2000 stawek dziennych.
Określając liczbę stawek sąd nie bierze pod uwagę statusu majątkowego spraw­
cy i jego dochodów, a kieruje się jedynie dyrektywami kary z art. 53 § 1 k.k., m.in.:
winą sprawcy, społeczną szkodliwością czynu oraz prewencją ogólną i szczególną.
Dopiero wtedy, gdy sąd określa wysokość jednej stawki powinien uwzględnić moż­
liwości zarobkowe sprawcy, stan jego majątku oraz stosunki rodzinne i osobi­
ste, mogące mieć wpływ na sytuację materialną. Okoliczności brane pod uwagę
przy orzekaniu o liczbie stawek nie powinny wpływać na wysokość jednej staw­
ki i odw rotnie (ich zakresy powinny być rozłączne).
Nie ma żadnych przeszkód, żeby po oznaczeniu liczby stawek i wysokości
jednej stawki sąd podawał w wyroku kwotę w ten sposób określonej grzywny.
Sąd Apelacyjny w Krakowie, w wyroku z dnia 12.10.2000 r. stwierdził: „Sąd
Apelacyjny oznacza wymiar kary grzywny nie tylko przez wskazanie ilości sta­
wek dziennych i wartości każdej z nich, ale i przez oznaczenie kwoty grzyw­
ny jako iloczynu tych zmiennych. Choć niewymagane expressis verbis, jest to
uzasadnione potrzebą zachowania komunikatywności wyroków, które pow in­
ny być zrozumiałe dla każdego, nadto jest potrzebne dla oznaczenia opłaty,
a w końcu jest potrzebne dla wykonania tej kary bez dodatkowych zarzutów,
sporów i orzeczeń” (II AKa 168/00; KZS 2000, nr 11, poz. 38).
Co do zasady grzywna wymierzana jest samoistnie. M ożna ją orzec obok
kary pozbawienia wolności, jeżeli sprawca dopuścił się czynu w celu osiągnię­
cia korzyści majątkowej lub gdy taką korzyść majątkową osiągnął, popełniając
przestępstwo. Nie jest przewidziana grzywna kum ulatywna orzekana obliga­
toryjnie. Na poczet orzeczonej kary grzywny zalicza się okres rzeczywistego
pozbawienia wolności w sprawie, przyjmując, że jeden dzień tego pozbawienia
rów na się dwóm dziennym stawkom grzywny.
Sąd jest zobowiązany zrezygnować z orzekania kary grzywny (samoistnej
albo kumulatywnej) wtedy, gdy dochody sprawcy, jego stosunki majątkowe lub
możliwości zarobkowe uzasadniają przekonanie, że sprawca nie uiści grzyw­
ny i nie będzie można jej ściągnąć w drodze egzekucji (zob. art. 58 § 2 k.k.).
Rozwiązanie to, nieznane poprzednim kodeksom, ma sprzyjać racjonalizm ow i
§ 1 6 . Kary m ajątkow e 209

i realizm ow i w zakresie karania. Grzywny nie orzeka się rów nież obok kary
25 lat pozbaw ienia w olności i dożyw otniego pozbaw ienia w olności.
W razie nieuiszczenia grzywny (w wymiarze nie przekraczającym 120 sta­
wek) w term inie sąd może zamienić ją na pracę społecznie użyteczną, przyjmu­
jąc 10 stawek za równoważne 1 miesiącowi pracy. W braku innej możliwości,
przy bezskutecznej egzekucji, sąd orzeka wykonanie zastępczej kary pozbawie­
nia wolności, przyjmując jeden dzień pozbawienia wolności za równoważny 2
stawkom dziennym grzywny. Kara zastępcza nie może przekroczyć 12 miesięcy
pozbawienia wolności (zob. art. 4 5 -4 6 k.k.w.).
Wydaje się, że w sytuacjach, gdy nadal grzywna za przestępstwo może być
orzekana kwotowo, nie powinna być ona niższa od 100 zł, choć teoretycznie mo­
głaby ona być wymierzona również w wysokości 1 złotego (kodeks nie określa
dolnej granicy grzywny kwotowej). Sąd Najwyższy w uchwale z 21 maja 2004 r.
(I KZP 4/04, OSNKW 2004, nr 5, poz. 48) stwierdził, iż: „Dolnej granicy grzyw­
ny przewidzianej w sankcji art. 219 ust. 1 ustawy z dnia 28 sierpnia 1997 r. o or­
ganizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (Dz. U. N r 139, poz. 934 ze
zm.) nie określa się na podstawie art. 33 § 1 i § 3 k.k., a stanowi ją kwota 1 zł”.
Grzywna orzekana na podstawie Kodeksu wykroczeń (tylko kwotowo) nie
może być niższa od 20 zł i wyższa od 5 tys. zł, chyba że ustawa stanowi inaczej.
Przykładowo, ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o wyposażeniu morskim przewiduje
za wykroczenia grzywnę w wysokości do 100 tys. zł (zob. art. 15-18 ustawy).

§ 16.2. N a w iązk a

Nawiązka nie była znana Kodeksowi karnemu z 1932 r., aczkolwiek w ystępo­
wała w ustawie z 14 kwietnia 1937 r. o szkodnictwie leśnym i polnym. W Ko­
deksie karnym z 1969 r. nawiązka już występowała i miała, tak jak obecnie,
charakter niejednolity. Pierwotnie nawiązka (zadośćuczynienie pieniężne, tzw.
płat (solutio), za inne niż zabójstwo przypadki) występowała obok główszczy­
zny: np. za pozbawienie członków płaciło się (według Statutów Kazimierza
Wielkiego) połowę główszczyzny, za zadanie rany 15 grzywien. Według Zw ier­
ciadła Saskiego: „Gdy człowiek zostanie zraniony w nos, oczy, język, uszy i na­
rządy płciowe i trzeba będzie mu dać odszkodowanie, to należy mu zapłacić
karę w wysokości połowy główszczyzny”. Nawiązka przewidziana w Statucie
Litewskim została uregulowana w następującym brzmieniu: „Grabież z nawiąz­
ką oddać, to jest konia koniem, woła wołem nawiązać i każde bydlę jakie po-
grabił takowym nawiązawszy mu oddać”.
Nawiązka, w swym klasycznym ujęciu, to środek reakcji karnej o częściowo
cywilnoprawnym charakterze, lokujący się między grzywną a odszkodowaniem
i polegający na obowiązku uiszczenia na rzecz pokrzywdzonego kwoty w po­
dwójnej wysokości wyrządzonej szkody. Taką nawiązkę przewiduje np. art.
290 § 2 k.k. w brzmieniu: „W razie skazania za wyrąb drzewa albo za kradzież
drzewa wyrąbanego, sąd orzeka na rzecz pokrzywdzonego nawiązkę w wyso­
kości podwójnej wartości drzew a”. Nawiązkę przewiduje również art. 212 § 3
210 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

1 216 § 4 k.k. oraz m.in.: art. 35 ust. 5 ustawy o ochronie zwierząt z 1997 r.,
art. 55 ust. 3 ustawy o przeciwdziałaniu narkom anii z 1997 r. i art. 27a ust.
2 pkt 1 ustawy o rybactwie śródlądowym z 1985 r.
Sąd może orzec (nawiązka fakultatywna): a) nawiązkę na rzecz instytucji,
stowarzyszenia, fundacji lub organizacji społecznej, wpisanej do wykazu pro­
wadzonego przez M inistra Sprawiedliwości, której podstawowym zadaniem
lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na cele bezpośrednio związane
z ochroną zdrowia, z przeznaczeniem na ten cel, w razie skazania za umyślne
przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu bądź za inne przestępstwo umyślne,
którego skutkiem jest śmierć innej osoby, ciężki uszczerbek na zdrowiu albo na­
ruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia (zob. art. 47 § 1 k.k.),
b) nawiązkę na rzecz instytucji, stowarzyszenia, fundacji lub organizacji spo­
łecznej, wpisanej do wykazu prowadzonego przez Ministra Sprawiedliwości, któ­
rej podstawowym zadaniem lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na
cele bezpośrednio związane z ochroną środowiska, z przeznaczeniem na ten cel,
w razie skazania za przestępstwo przeciwko środowisku (zob. art. 47 § 2 k.k.);
c) nawiązkę na rzecz instytucji, stowarzyszenia, fundacji lub organizacji społecz­
nej, wpisanej do wykazu prowadzonego przez ministra sprawiedliwości, której
podstawowym zadaniem lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na
cele bezpośrednio związane z udzielaniem pomocy osobom poszkodowanym
w wypadkach komunikacyjnych, z przeznaczeniem na ten cel, w razie skazania
sprawcy prowadzącego pojazd mechaniczny za przestępstwo określone w art.
173, 174, 177 lub art. 355 k.k., jeżeli był on w stanie nietrzeźwości, pod wpły­
wem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia (zob. art. 47 § 3 k.k.).
W okresie od 15 lipca 2000 r. do 15 maja 2005 r. Sąd był zobowiązany (na­
wiązka obligatoryjna) do orzeczenia nawiązki na rzecz instytucji lub organizacji
społecznej, do której zadań lub statutowych celów należało świadczenie po­
mocy poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych, skazując sprawcę za
przestępstwo z art. 173, 174, 177 lub 355 k.k., jeżeli prowadził pojazd w stanie
nietrzeźwości lub odurzenia bądź zbiegł z miejsca zdarzenia (zob. art. 47a, skre­
ślony z dniem 16 maja 2005 r.).
W tym ostatnim przypadku wysokość nawiązki miała być nie niższa od
trzykrotnego i nie wyższa od stukrotnego najniższego wynagrodzenia w czasie
orzekania w pierwszej instancji. Zgodnie z art. 115 § 8 k.k., najniższym wyna­
grodzeniem jest najniższe wynagrodzenie pracow ników określone na podsta­
wie Kodeksu pracy. Obecnie kwestii najniższego wynagrodzenia Kodeks pracy
jednak nie reguluje (art. 774 k.p. został skreślony z dniem 1 stycznia 2003 r.),
zajmuje się tym ustawa z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym w ynagro­
dzeniu za pracę. W 2006 r. minimalne (najniższe w rozumieniu k.k.) w ynagro­
dzenie za pracę wynosiło 899,10 zł.
Z dniem 16 maja 2005 r. nawiązkę orzeka się w wysokości do 100 tys. zło­
tych (zob. art. 48 k.k.). Poprzednio, nawiązka określona w art. 47 § 1 k.k. nie
mogła przekroczyć dziesięciokrotności najniższego wynagrodzenia, a przewi­
dziana w art. 47 § 2 k.k. mogła być orzekana w wysokości od trzykrotnego do
dwudziestokrotnego najniższego wynagrodzenia w czasie orzekania w pierwszej
§ 1 6 . Kary m ajątkow e 211

instancji (tzw. system parametryczny, odporny na zjawiska inflacji i dewaluacji


pieniądza). Obecne uregulowanie wolne jest wprawdzie od uciążliwości zwią­
zanych z koniecznością ustalania najniższych wynagrodzeń, jednak w ątpliw o­
ści budzi brak określenia dolnej granicy nawiązki. Wydaje się, że de lege lata,
nawiązka może być orzekana nawet w minimalnej wysokości 1 grosza, trudno
jednak uznać, że jest to propozycja racjonalna.
Organizacje społeczne, fundacje i stowarzyszenia, na rzecz których może być
orzekana nawiązka muszą obejmować swoją działalnością terytorium całego kra­
ju. Regulujący to art. 49a k.k. nie formułuje takiego wymagania pod adresem
instytucji mogących być beneficjentem nawiązki. Wykaz instytucji, organizacji
społecznych, fundacji i stowarzyszeń, o których wyżej mowa, powinien być pu­
blikowany co najmniej raz w roku w formie obwieszczenia w Dzienniku Urzędo­
wym M inisterstwa Sprawiedliwości. Przepisy Kodeksu karnego wykonawczego
regulują kwestię kontroli i nadzoru nad tymi podmiotami, w zakresie wykorzy­
stania przez nie otrzymanych środków finansowych pochodzących z nawiązek
lub świadczenia pieniężnego określonego w art. 49 k.k. (zob. art. 196a k.k.w.).
Nawiązkę za wykroczenia orzeka się na rzecz pokrzywdzonego w przypad­
kach wskazanych w ustawie, np.: w art. 156 k.w. (do 500 zł), w art. 66 k.w. (do
1000 zł), w art. 63a k.w. (do 1500 zł) czy w art. 129 pkt 2 ustawy z 16 kwietnia
2004 r. o ochronie przyrody (do 10 tys. zł).
De lege ferenda, nawiązka przewidziana w Kodeksie karnym pow inna być
orzekana wyłącznie na rzecz pokrzywdzonego albo osób wykonujących jego
prawa. Tylko wyjątkowo, gdyby nie można było uczynić zadość temu postu­
latowi, dopuszczalna byłaby nawiązka na rzecz np. podm iotów o charakterze
niekomercyjnym, działających w interesie ofiar przestępstw. Konieczne jest też
ustawowe wskazanie dolnej granicy nawiązki.

§ 16 .3 . K onfisk ata i p rz e p a d e k

Często oskarżenie o popełnienia przestępstwa było środkiem jedynie do tego,


by doprow adzić do konfiskaty majątku określonej osoby. Kara konfiskaty mie­
nia (dóbr) była stosowana powszechnie w prawie feudalnym (często towarzy­
szyła karze śmierci bądź banicji). Pod koniec XVIII w., wobec zdecydowanej
krytyki, traciła stopniow o na znaczeniu. Łączyła w sobie elem ent kary majątko­
wej i środek zabezpieczający. M ogła być orzekana obligatoryjnie bądź fakulta­
tywnie, samoistnie nawet, choć najczęściej obok kary zasadniczej.
We współczesnym polskim ustawodawstwie pojawiła się konfiskata mienia
już w 1944 r. Przewidywał ją też Kodeks karny z 1969 r., jako jedną z kar do­
datkowych - częściową albo całkowitą. Zgodnie z art. 46 k.k. z 1969 r.:
„§ 1. Sąd orzeka konfiskatę całości albo części mienia w razie skazania za
zbrodnię:
1) przeciwko podstawowym interesom politycznym lub gospodarczym Pol­
skiej Rzeczypospolitej Ludowej,
2) zagarnięcia mienia społecznego znacznej wartości.
212 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

§ 2. Sąd może orzec konfiskatę całości albo części mienia w razie skazania za
inną zbrodnię popełnioną w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”.
Konfiskata obejm owała mienie należące do sprawcy, które przechodziło na
własność Skarbu Państwa.
Konfiskata została zniesiona dopiero z dniem 28 marca 1990 r. Specjalną
karą pieniężną w dawnym prawie polskim było tzw. wadium, najczęściej usta­
lane indyw idualnie przez króla, na wypadek popełnienia oznaczonego prze­
stępstwa.
Kodeks karny z 1932 r. przewidywał przepadek przedm iotów m ajątko­
wych i narzędzi, a k.k. z 1969 r. przepadek rzeczy. Należy też wspom nieć
o dekrecie z dnia 22 października 1947 r. o przepadku m ajątku, którego prze­
pisy miały zastosow anie do: 1) przepadku całości lub części m ajątku, orze­
czonego jako kara dodatkow a przez sąd, oraz do przepadku, orzeczonego
przez Komisję Specjalną do walki z nadużyciami i szkodnictwem gospodar­
czym; 2) zabezpieczenia grożącego przepadku majątku. N atom iast na podsta­
wie art. 7 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystow­
sko-hitlerow skich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością
cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców N arodu Polskiego, w razie skazania za
przestępstw o określone w tym dekrecie sąd był zobligowany do orzeczenia
całego m ienia skazanego.
Przepadek może dotyczyć obecnie, na podstawie przepisów Kodeksu karne­
go z 1997 r.: 1) przedm iotów (do 1 lipca 2003 r. obejmował wyłącznie przed­
mioty i kwoty pieniężne stanowiące ich równowartość) oraz 2) korzyści mająt­
kowej (w tym ich równowartości). Środek karny w postaci przepadku nie ma
charakteru jednolitego (zob. art. 44 i 45 k.k.).
Przepadek stosuje się do:
a) przedm iotów pochodzących bezpośrednio z przestępstwa, tzw. res scelere
productae (obligatoryjny),
b) przedm iotów, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia przestęp­
stwa, tzw. sceleris instrumenta (fakultatywny, a w przypadkach wskazanych
w ustawie obligatoryjny),
c) przedm iotów objętych zakazem wytwarzania, posiadania, obrotu, przesy­
łania, przenoszenia lub przewozu (fakultatywny, a w przypadkach wskaza­
nych w ustawie obligatoryjny),
d) korzyści majątkowej osiągniętej, chociażby pośrednio, z popełnienia prze­
stępstwa (obligatoryjny).
Jeżeli orzeczenie przepadku wskazanych przedm iotów lub korzyści m ająt­
kowej nie jest możliwe, orzeka się przepadek ich rów now artości. Nie orzeka
się przepadku przedm iotów wym ienionych pod literą a) i b), jeżeli podlegają
one zw rotow i pokrzyw dzonem u lub innem u upraw nionem u podm iotow i.
Procedura i sposób wykonania orzeczonego przepadku są uregulowane
w Kodeksie karnym wykonawczym. Przedmioty, korzyść majątkowa lub ich
rów now artość przechodzą na własność Skarbu Państwa z chwilą upraw om oc­
nienia się wyroku. Sąd po upraw om ocnieniu przesyła odpis w yroku do Urzędu
Skarbowego, celem wykonania przepadku.
§ 17. Kary cielesne i mutacyjne 213

§ 17. Kary cielesne i mutylacyjne


Kary cielesne („na skórze i włosach”) występowały powszechnie w katalogach
sankcji karnych. Niekiedy obejmuje się je jedną wspólną nazwą „kary na cie­
le” alba „kary na skórze i włosach”, niekiedy zaś wyróżnia się węższą kategorię
kar mutylacyjnych (łac. m utilatio - okaleczenie, uszkodzenie, obcięcie; trunca-
tio membrorum - kara obcięcia członków), czyli okaleczających, polegających
głównie na obcinaniu członków i obejmujących wszelkie zabiegi doprowadzają­
ce do trwałego naruszenia integralności cielesnej skazańca. Constitutio Crimina­
lis Carolina w jednym tylko art. 198 przewidywała: 1) ucięcie języka - skazany
miał być wystawiony na widok publiczny przy pręgierzu i po obcięciu języka
wygnany z kraju; 2) ucięcie palców - procedura podobna, wystawienie u prę­
gierza, ucięcie dwóch palców prawej ręki i wygnanie z kraju; 3) ucięcie uszu
i 4) chłosta rózgami - w okolicznościach identycznych, jak wyżej. W Hiszpanii
popularna była dekalwacja, czyli zdarcie z głowy skóry wraz z włosami, grożąca
za czary, krzywoprzysięstwo i świętokradztwo aż do 1822 r.
Theresiana (1768 r.) w art. 6 § 1 dokonuje klasyfikacji kar cielesnych: „Ka­
rami na ciele są po pierwsze, i nade wszystko takie, które bezpośrednio utrapie­
nie ciała bądź cielesne cierpienie przynoszą, po drugie takie, które poza bezpo­
średnią dolegliwością w następstwie przez przywiązanie do robót publicznych
ciało udręczają i cierpieć przymuszają, a po trzecie takie, w wyniku których
ktoś na publiczną hańbę wystawiony będzie, a wreszcie i po czwarte: istnieją
także inne kary do nałożenia, które wolność pobytu w pewnych miejscach od­
bierają lub ograniczają”. Wymienia też z nazwy: publiczne biczowanie, piętno­
wanie, kary mutylacyjne oraz chłostę kańczugiem albo rózgami.

§ 17.1. Chłosta

Była powszechnie stosowana w średniowieczu. Później ostała się, jako środek dys­
cyplinarny w zakładach karnych (Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia, Niemcy).
Jeszcze w 1905 r. została wprowadzona w Danii, jako kara dodatkowa dla recy­
dywistów (ustawę uchylono w 1911 r.). Chłosta (biczowanie) była karą cielesną,
obok okaleczenia. Najczęściej wykonywano ją publicznie (w przypadku cięższych
przestępstw), „u pręgierza”. Była to jednocześnie kara na honorze, a więc hań­
biąca. W ykonana niepublicznie, np. w więzieniu albo w ratuszowej piwnicy bądź
innym pomieszczeniu bez świadków, ten hańbiący charakter traciła.
Chłostano rózgami dębowymi zielonymi (świeżymi), pękami rózg, kijami, li­
nami i powrozami. Używano również biczy - skórzanych rzemieni osadzonych
na drewnianej rękojeści. Chłostano przy pręgierzu, czyli „u słupa” (po plecach)
albo używając ławki lub grubej drewnianej kłody („biskupa”), przez którą prze­
kładano skazańca (po pośladkach). Chłosta wykonywana musiała być dość czę­
sto, skoro to właśnie rózgi, obok miecza, stały się symbolem katowskiej profesji.
Gdański kodeks prawa lubeckiego z 1263 r. przewidywał karę chłosty i ogo­
lenie głowy w przypadku drobnej kradzieży (art. 37). Trzeci Statut Litewski
214 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 44. Publiczna chłosta z użyciem tzw. bata

(1588 r.) przewidywał ją m.in. dla tego „Kogoby pojm ano kradnąc snopy z kop,
abo sienne kopy, abo prażm o rżnąc pod kłos, taki prosty człowiek gdy będzie
z licem przywiedziony, ma u słupa biczami być bity”. Sobornoje Ułożenije sta­
nowiło: „Ten, kto dopuścił się uszkodzenia ciała za czyn ten poniesie karę bicia
knutem na targu i będzie w trącony do więzienia”.
Według Józefiny z 1787 r. „Chłosta kijami, batogami, rózgami albo za karę
przez się albo na zaostrzenie więzienia, i publicznej pracy naznacza się. Ta kara
pow inna być publicznie, na winowajcy dopełniana. Właściwe wymierzenie tak
liczby plag, które na raz dane będą, jako też i pow tórzenie tej kary, zależy od
roztropnego pom iarkow ania sędziego kryminalnego, który w tym na ułożenie
i moc ciała winowajcy, uważać ma. W inowajca jednak nie może więcej jak stu
plagami na raz być karan”.
Franciscana (1803 r.) przewidywała chłostę kijami wyłącznie dla mężczyzn.
Wobec kobiet i dzieci do lat 18 stosowano wyłącznie rózgi. Liczba uderzeń za­
leżała każdorazow o od decyzji sędziego, nie mogła jednak przekroczyć 50 plag.
Nie wszyscy podlegali karze chłosty według tego kodeksu. Stosowano ją do p o ­
spólstwa; do czeladzi służebnej i rzemieślniczej, do tych, którzy na utrzymanie
z dnia na dzień zarabiali i każdy areszt pow odow ałby u nich znaczny uszczer­
bek w zarobku.
Kodeks karzący Królestwa Polskiego z 1818 r. przewidywał chłostę rózgami,
w liczbie od 16 do 120 razów. M ogła być wykonywana w stosunku do tego sa­
mego skazanego tylko raz w miesiącu, nie więcej, jak 30 rózg na jeden raz. Ko­
deks kar głównych i poprawczych z 1847 r., przewidywał liczne wyłączenia od
kar cielesnych, w tym od kary chłosty. Chłoście nie podlegali m.in.: szlachta,
§ 17. Kary cielesne i mutacyjne 215

duchowieństwo, osoby posiadające stopnie i tytuły akademickie i naukowe, na­


uczyciele, artyści i starcy.
Obecnie tru d n o nam sobie wyobrazić okrucieństw o chłosty i dolegliwości
z nią związane oraz konsekwencje wszelkie tego rodzaju kar dla kondycji ca­
łego społeczeństw a. Pewne o tym wyobrażenie daje fragm ent filmu pt. „Pa­
sja” (The Passion o f the Christ) z 2004 r., w reżyserii M ela Gibsona, przed­
stawiający 12 ostatnich godzin z życia Chrystusa, w tym scenę biczowania.
Jednak zawsze w kontekście chłosty i innych kar cielesnych przypom ina mi
się pewien fragm ent książki Wspomnienia z dom u um arłych, autorstw a Fio­
dora Dostojewskiego. Tekst ten jest istotny nie tylko ze względu na jego au­
tentyzm i wręcz dokum entalny charakter, ale przede wszystkim ze względu
na zaw artą w nim m istrzowską analizę i ocenę ludzkiej duszy. Duszy skazańca
i duszy kata. Z tych pow odów pozwalam sobie zacytować ten obszerny frag­
ment: „Rózgi, jeśli się je wymierza w wielkiej ilości, są najcięższą ze wszyst­
kich stosow anych u nas kar. Pięcioma, naw et czterem a setkami rózeg można
zasiec człow ieka na śmierć; powyżej zaś pięciuset - zabija się go prawie na
pewno. Tysiąca rózeg nie wytrzyma naw et człowiek najsilniejszej budow y cia­
ła. N atom iast pięćset kijów można znieść bez żadnego niebezpieczeństwa dla
życia. Wszyscy więźniowie twierdzili, że rózgi są gorsze od pałek. Mocniej
drażnią, mocniej działają na nerwy, podniecają je nad miarę, szarpią nimi p o ­
nad wytrzym ałość. Nie wiem, jak jest teraz, ale w niedaw no m inionych cza­
sach byli tacy dżentelm eni, którym możność w ychłostania ofiary dostarczała
czegoś, co przywodzi na pamięć markiza de Sade. Sądzę, że to doznanie ma
w sobie coś, wskutek czego serce tych dżentelm enów zamiera słodko a zara­
zem boleśnie. Są ludzie, którzy jak tygrysy łakną krwi. Kto raz zakosztował tej
władzy, tego bezgranicznego panow ania nad ciałem, krwią i duchem takiego
samego jak on człowieka, kto miał całkowitą możność poniżyć największym
poniżeniem inną istotę, ten już jakoś nieuchronnie przestaje w ładać nad swy­
mi doznaniam i. Tyrania to nałóg, potrafi się rozy/ijać i wreszcie rozwija się
w chorobę. Krew i władza odurza: rozwija się grubiaństw o, wyuzdanie. Czło­
wiek i obywatel ginie w tyranie na zawsze, pow rót zaś do godności ludzkiej,
do skruchy, do odrodzenia, jest już dla niego prawie niemożliwy. Prawo kary
cielesnej, dane człowiekowi nad człowiekiem, stanowi jeden z w rzodów spo­
łeczeństwa, stanow i jeden z najskuteczniejszych środków wyniszczenia w nim
wszelkiego kiełka, wszelkiej próby obywatelskości, i jest wystarczającą pod­
stawą do nieuniknionego i nieodpartego rozkładu”311.

§ 17.2. Obcięcie członków

M ordercom obcinano ręce, złodziejom i stręczycielom uszy (co do zasady tylko


jedno). Obcięcie nosa stosowano rzadko, była to kara nawiązująca do tradycji

3,1 F. Dostojewski: Wspomnienia..., s. 193-194. Kara chłosty została w Rosji zniesiona


w 1863 r., jednak „rózgi” były nadal stosowane w wyrokach wspólnot wiejskich.
216 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

bizantyńskiej. Mutyłacja pełniła często funkcję piętnowania albo występowała


nie jako kara samodzielna, lecz dodatkowa, towarzysząca karze śmierci (np. ob­
cięcie pięści albo dłoni zabójcy przed jego ścięciem, darcie pasów skóry z ciała
albo i całkowite obdarcie ze skóry). Do wykonania kary używano noży, cęgów,
haków, toporów i siekier. Uszy przed obcięciem bywały przybijane do pręgierza.
W dawnym polskim prawie karnym wyrwanie języka groziło za obrazy
słowne, a według Zw ierciadła Saskiego była przeznaczona dla tego, kto sądził
bez upoważnienia. W tym przypadku, podobnie jak przy większości innych
kar mutylacyjnych, mamy do czynienia z ewidentnie odzwierciedlającym cha­
rakterem kary. Według Caroliny obcinano rękę za pierwszą „niebezpieczną”
kradzież (z włamaniem albo użyciem przemocy). Statuty Kazimierza Wielkiego
przewidywały obcięcie ucha za kradzież na dworze królewskim albo rycerskim.
Za krzywoprzysięstwo obcinano dłoń albo dwa palce. Tak stanowi m.in. art. 44
Prawa chełmińskiego w brzmieniu: „Gdy ktoś świadomie dopuścił się krzywo­
przysięstwa i został o to oskarżony, to jak to powinno być osądzone przez sąd.
Prawo w tym przypadku jest następujące: jeśli krzywoprzysięstwo zostało przy­
znane lub krzywoprzysięzca zostanie pokonany zgodnie z prawem wówczas
jest on pozbawiony praw a i winno mu się obciąć dwa palce którymi przysięgał.
Jeśli jednak oskarżenie odeprze - wówczas może zostać uniewinniony przysię­
gą na świętości”. W Gdańsku, na podstawie przepisów z ok. 1455 r. wykłucie
oczu groziło za oszukiwanie przy grze w karty. W prawie bartnym występowała
kara „wypuszczania jelit”. Ordynacja głogowska z 1662 r. przewidywała obcię­
cie języka oraz odrąbanie jednego członka za bluźnierstwo oraz inne zachowa­
nia polegające na obrazie boskiego majestatu.
W spomina się o tym nieczęsto, ale naturalną konsekwencją mutylacji jako
kary samodzielnej była konieczność leczenia skazańca, tak aby celowa am pu­
tacja nie doprow adziła do niezamierzonej śmierci ukaranego, o co przy otw ar­
tych ranach było łatwo przy ówczesnym poziomie higieny i medycyny.

§ 17.3. Kastracja i sterylizacja

Kastracja chirurgiczna (surgical castration) jest zabiegiem dokonywanym na na­


rządach płciowych mężczyzny. Polega na usunięciu jąder (kastracja jednostron­
na polega na usunięciu jednego jądra) lub jąder i członka. Okrucieństw o takie­
go postępow ania nie pow inno budzić żadnych wątpliwości. Dostrzegał je już
cesarz H adrian, który w swych reskryptach zabronił kastrować niewolników
w starożytnym Rzymie (II w. n.e.)m .
W przeszłości zabieg kastracji był stosowany przez wyznawców niektó­
rych kultów religijnych (np. przez kapłanów bogini Kybele lub członków sek­
ty skopców w Rosji w XVIII w.513), dla osiągnięcia odpow iednich męskich

’12 Zakaz kastracji był jednak obchodzony w ten sposób, że niewolnikom miażdżono ją­
dra, nie usuwając ich.
3,1 Rytuał „małej pieczęci” polegał na usunięciu jąder, a „wielka pieczęć” oznaczała usu­
nięcie jąder i członka.
§17. Kary cielesne i mutacyjne 217

głosów w chórach314, w celu wykorzystania kastratów w harem ach515 lub był


przewidzianą przez praw o karą. Najczęściej przybierała ona postać kary od­
zwierciedlającej, mającej charakter symboliczny. Z jednej strony zwracała
się w przeszłość, odpow iadając złem za zło wyrządzone, z drugiej zaś strony
była skierow ana ku przyszłości i miała na celu uniem ożliwienie sprawcy po­
pełnienie takiego samego lub podobnego przestępstwa. W niewielkim nato­
miast stopniu daw ała świadectwo o charakterze czynu, którego dopuścił się
sprawca, inaczej niż w przypadku okaleczenia innych części ciała czy napięt­
now ania, które były po prostu widoczne. W Egipcie kastrow ano gwałcicieli,
w G erm anii m ożna było wykastrować cudzołożnika schwytanego na gorą­
cym uczynku, a u W izygotów była to kara przewidziana za nierząd przeciw ­
ny naturze316. W Polsce, za panow ania Bolesława C hrobrego, cudzołożnika
prow adzono na m ost targowy i przym ocowywano do niego w ten sposób,
że przebijano gwoździem mosznę z jądrami. Nieszczęśnik mógł posłużyć się
nożem i uw olnić się, dokonując autokastracji lub umrzeć tam. Przed sobo­
rem w Nicei dochodziło do licznych autokastracji w śród chrześcijan, którzy
zbyt dosłow nie potraktow ali słowa Jezusa o obcięciu członków będących źró­
dłem grzechu. O fiarą kastracji dokonanej dla zemsty padł Abelard zakochany
w H eloizie, a chłopiec imieniem Sporus został wykastrowany przez cesarza
N erona, który chciał z niego uczynić kobietę.
Kastracja traktow ana jako środek zabezpieczenia i uzdrowienia (ais Massre-
gel der Sicherung und Besserung) była dopuszczalna w stosunku do przestępców
seksualnych na podstawie niemieckiej ustawy z 1933 r. Dopuszczała ją również
ustawa duńska z 1929 r. w stosunku do osób dotkniętych chorobą nienorm al­
nego popędu płciowego. W Polsce zwolennikiem kastracji przestępców seksu­
alnych był G. Wirszubski. Dopuszczał ją nawet względem nieletnich317. W na­
woływaniach do kastracji przestępców seksualnych słychać też czasem dawno
już przebrzmiałe poglądy szkoły antropologicznej, w jej najbardziej prymityw­
nym wydaniu.
Dostrzegając brak skuteczności stosowanych przez prawo karne środków
reakcji karnej, naw et J. Makarewicz nie poddawał negatywnemu osądowi po­
mysłu, by do środków takich włączyć sterylizację przestępców, uniemożliwia­
jącą przychodzenie na świat dzieci obciążonych skłonnościami do popełniania
przestępstw. Odwołując się do wskazań polityki kryminalnej, pisał: „Dla prze­
stępców nie wystarczy teoretyczna przeszkoda do zawierania małżeństw, gdyż
płodzenie dzieci w tej klasie odbywa się w regule bez sakram entu, bez urzędni­
ka stanu, przeszkodę należy stworzyć naturalną. Przestępca z grupy przestęp­
ców stałych (zawodowiec, nałogowiec, obłąkany lub częściowo anormalny) nie
powinien mieć możności pozostawiania po sobie potom ności, która by była
dla społeczności równą plagą, jak on sam. Stąd płynie wymóg sterylizacji tego

,l4 Dopiero w 1878 r. papież Leon XIII zakazał kastracji.


m Jeszcze na początku XX w. liczba eunuchów w Stambule sięgała 2 tys.
516 Zob. J. Makarewicz: Zbrodnia i kara, Lwów 1922, s. 98.
’17 Zob. G. Wirszubski: Obezplodnienie przymusowe jako środek walki z przestępczością,
„Rocznik Prawniczy Wileński” 1935, s. 146 i n.
218 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

rodzaju osobników ”518. Uważał przy tym, że być może stosowana dawniej ko­
lektywna kara śmierci, m.in. w starożytnym Rzymie, wykonywana nie tylko na
sprawcy, ale i na jego dzieciach i wnukach, takie właśnie miała uzasadnienie.
O ile kastracja chirurgiczna musi być uznana za środek bezwzględnie nie­
dopuszczalny, to kastracja chemiczna (chemical castration) nie rodzi aż takich
zasadniczych zastrzeżeń. Kastracja chemiczna (farmakologiczna) polega na
podawaniu środków, których zadaniem jest obniżenie (stłumienie) libido lub pra­
wie całkowite zlikwidowanie popędu płciowego. Pierwsze informacje o wyko­
rzystaniu preparatów hormonalnych w leczeniu dewiacji seksualnych pojawiły
się już na początku lat czterdziestych XX w.519 Obecnie do najczęściej stosowa­
nych leków należy zaliczyć antyandrogeny, które zmniejszają wytwarzanie testo­
steronu w organizmie człowieka oraz hamują jego wpływ na wszystkie narządy
(blokują receptory mózgowe). Badania dowodzą, że nawet niewielkie obniżenie
poziomu testosteronu skutkuje znacznym obniżeniem poziomu agresji seksual­
nej320. Biorąc pod uwagę to, że do istoty przestępstw seksualnych wcale nie nale­
ży seksualna motywacja sprawcy - nie musi to być czyn popełniony z zamiarem
pobudzenia lub zaspokojenia popędu płciowego, skuteczność kastracji chemicz­
nej ograniczona jest tylko do pewnej grupy sprawców521. Rodzi to pewne proble­
my natury etycznej i technicznej - czy wolno stosować kastrację chemiczną do
wszystkich sprawców przestępstw seksualnych i jak oddzielić tych, którzy dopu­
ścili się tych czynów z motywów pozaseksualnych322. Ten fakt oraz stosunkowo
wysokie koszty kastracji chemicznej to w zasadzie jedyne negatywne aspekty far­
makoterapii stosowanej wobec przestępców seksualnych323.
W Stanach Zjednoczonych kastracja chemiczna dozwolona jest m.in. w Misso­
uri, Kansas, Kalifornii i Teksasie. W tym ostatnim stanie, począwszy od 1997 r.,
dopuszczalna jest nawet „dobrowolna” kastracja chirurgiczna pedofili524.

§ 18. Kary na czci (hańbiące)


Podział kar na kary cielesne i hańbiące nie jest dychotomiczny i jest przeprow a­
dzony w oparciu o różne kryteria (cielesne - ze względu na sposób, chciałoby

’18J. Makarewicz: Zbrodnia..., s. 139.


114 Zob. C. Dunn: Stiloestrol induced gynecomastia in the małe, „Journal of the American
Medical Association” 1940, vol. 115, s. 2263-2264; R. Foote: Hormone treatment o f sex of-
fenders, „Journal of Nervous and Mental Diseases 1944, vol. 99, s. 928-929.
,20 Zob. P.T. Loosen, S.E. Purdon, S.N. Pavlou: Effects on behavior o f modulation o f go-
nadal function in men with gonadotropin - releasing hormone antagonists, „American Journal
of Psychiatry” 1994, vol. 151.
,21 Uwaga ta jest aktualna również w odniesieniu do kastracji chirurgicznej.
522 Zob. P. Bowden: Treatment: Use, Abuse and Consent, „Criminal Behaviour and Mental
Health” 1991, nr 1, s. 130-136.
m Miesięczny koszt samego preparatu to ok. 200 dolarów.
,24 Odpowiednie przepisy zostały uchwalone wkrótce po tym, jak Larry D. McQuay -
winny molestowania seksualnego wobec 240 uczniów - oświadczył, że jeżeli nie zostanie wy­
kastrowany, to nic go nie powstrzyma i dalej będzie gwałcił małe dzieci.
§1 8 . Kary na czci (hańbiące) 219

się powiedzieć ze względu na samą technikę czynności wykonawczej i przed­


miot wykonania - ludzkie ciało, a hańbiące - ze względu na naruszenie dobra
prawnego, jakim jest cześć i honor człowieka), tak więc zachodzi między nimi
stosunek krzyżowania.
Do kar hańbiących, występujących w polskim prawie karnym epoki średnio­
wiecza można niewątpliwie zaliczyć odwołanie obrazy, wożenie na hańbiącym
wozie, a naw et przeproszenie (pokorę). Odwołanie obrazy (zarzutu) odbywało
się w Polsce przez trzykrotne odszczekanie spod ławy albo na publicznym przy­
znaniu się do „łgania jak pies”.
Gdański kodeks prawa lubeckiego z 1263 r. wspomina o pławieniu w nieczy­
stościach tego, kto więcej niż jedną żonę poślubił, a nie był w stanie zapłacić mia­
stu 10 grzywien srebra kary (art. 57). Pławieniu towarzyszyć miało podanie do
publicznej wiadomości faktu bigamii. Specyficzną karę o niewątpliwie hańbiącym
charakterze przewidywał art. 43 tego kodeksu, w brzmieniu: „Jeśli mąż przyła­
pie kogoś ze swą ślubną małżonką, to jest prawem męża wyprowadzić kochanka,
wiodąc go ulicami w górę i w dół miasta, trzymając go za jego męskość”325.
Art. 6 § 8 Theresiany jako kary na czci wymieniał: stanie pod pręgierzem,
stanie przed kościołem w kunie, zamknięcie w domu dla obłąkanych, wysta­
wienie na publicznym podniesieniu, na koźle albo u słupa z dodaniem przy­
właszczonej rzeczy lub napisu informującego o popełnionym przestępstwie.
Zawieszanie na szyi skazańca tabliczki z krótkim , lakonicznym opisem
przestępstwa było bardzo powszechne. Poznańskie księgi złoczyńców podają
brzmienie kilku takich napisów, które były umieszczane na tabliczkach w latach
1790-1791: „Za fałszywą m onetę”, „Za fałszywych pieniędzy wydawanie”,
„Za cudzołóstw o i kazirodztw o” i „Oszust. Uwodziciel dziewcząt”.

§ 18.1. Piętnowanie

Piętnowanie, znane już w starożytnej Grecji i Rzymie, było karą na ciele, czy
jak inaczej często je nazywano „na skórze i włosach”, będąc jednocześnie karą
na honorze. Piętnowanie odbywało się najczęściej publicznie, przy pręgierzu,
za pomocą rozgrzanych do czerwoności żelaznych narzędzi piętnowania (stem­
pli, pieczęci i cech). Znaki wypalano na czole, na policzkach, na nosie, barkach,
w uszach i na bokach przestępców. Na Węgrzech Statuty króla Stefana z prze­
łomu XI i XII w. przewidywały piętnowanie czarownic znakiem krzyża, wypa­
lanym na piersiach i między łopatkami za pomocą kościelnego klucza. Cechy
do piętnow ania miały albo specjalne kolce, które wypalały właściwy znak, albo
wypalano go całą powierzchnią tłoka pieczętnego. W Niderlandach włóczę­
gów znaczono znakiem przypominającym krzyż św. Andrzeja. W Anglii wypa­
lona litera „R” oznaczała rozbójnika (Rogue), „B” błuźniercę (Blasphemy), „SL”
oszczercę (Seditious Libeler), „T” złodzieja ('Thief), „M ” zabójcę (Manslaughter),

323 Zob. T. Domagała: Decretum Cwitatis Danceke. Gdański kodeks prawa lubeckiego
z 1263 r., Gdańsk 2005.
220 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

„P” krzywoprzysięzcę (Perjurer). We Francji do 1832 r. wypalano litery „TF”


skazanym na ciężkie roboty (travaux forces), a literę „V” (uoleur) złodziejom.
W wielu krajach galernikom wypalano literę „G ”. a literę „R” skazanym na re-
legację. Często wypalanym znakiem był symbol szubienicy albo koła egzekucyj­
nego. Katorżnikom wypalano litery „K.A.T.”, złodziejom w Rosji litery „BOR”.
W niektórych miastach wypalano przestępcom herb miejski (w Gdańsku dwa
krzyże herbowe, we Frankfurcie nad M enem orła na czole). Niekiedy sprawcy
kradzieży w ypalano na czole znak psiej łapy, cudzołożnikom wyobrażenie na­
rządów płciowych, a alkoholikom symboliczny szyld karczemny.
Oprócz wypalania cech żelazem do piętnowania zaliczyć należy stosowane
w tym samym celu golenie włosów na głowie (albo tylko przednią część głowy,
albo część boczną z lewej strony), jednej brwi czy połowy wąsa, a nawet obcina­
nie uszu lub nosa. Piętna miały ostrzegać społeczeństwo przed przestępcą i jed­
nocześnie pełniły funkcję swoistego rejestru karnego, świadczącego m.in. o recy­
dywie (powrocie do przestępstwa). Gdy były wypalone w miejscach zasłoniętych
miały znaczenie jedynie dla sądu i innych organów sprawiedliwości karnej.
Piętnowanie było znane większości regulacji karnych. Kara ta występowała
w Statutach Kazimierza Wielkiego, w wilkierzach wielu miast, w Therersianie
i Józefinie, kodeksie francuskim z 1810 r. oraz w obowiązujących na ziemiach
polskich kodeksach z 1818 i 1848 r.
Karę piętnow ania (licowego przeżżenia - facialis adustio) przewidywały Sta­
tuty Kazimierza Wielkiego, jako karę dodatkow ą dla woźnych, którzy jeździli
po kraju i pozywali ubogich celem wymuszenia opłat i darowizn: „Gdy któryś
służebnik ośmieli się tam czynić, to wtedy ma być napiętnowany na tw arzy”.
Józefina (1787 r.) wyróżnia dwa rodzaje piętnowania: jawne-publiczne i taj­
ne. Zgodnie z § 24: „Występkom, dla których trwająca kara drugiego stopnia
prawem oznaczoną jest, może być przydane publiczne piętnow anie, osobliwie
gdy znakom ita złość i szkodliwość winowajcy przezorności tej wymaga, skaza­
nemu na to winowajcy, na początku zaraz oznaczonej kary, publicznie znak szu-
bieniczny na obydwóch policzkach, tak wyraźnie wypiętnowanym będzie, iżby
ani przez długość czasu, ani innym sposobem zatrzeć się nie m ógł”. W innym
celu, nie dla wiadomości wszystkich na podstawie § 39 „Tajemne piętnowanie,
także jako zaostrzenie kary postanawia się. Te się czyni przez znaczne i niepod­
ległe zejściu piętnow anie szubienicy na wklęsłości lewego boku, ten jednak ro ­
dzaj kary ściąga się tylko do winowajców obcych, którzy natychm iast z kraju
wypędzeni będą”.
Francuski kodeks karny z 1810 przewidywał w art. 20, iż „Każdy skazany
do robót przymusowych na całe życie, zhańbiony będzie na placu publicznym
przez wypalenie żelazem piętna na prawej łopatce. Skazani na inne kary otrzy­
mają znamię hańby tylko w tych przypadkach, gdzie by praw o toż zhańbienie
do wymierzonej kary dołączało. Piętno składać się będzie z liter R.W. co do wi­
nowajców skazanych na całe życie, z litery R. co do skazanych do przymuso­
wych robót na pewien czas. Litera F. dodana będzie do piętna, jeżeli winowajca
jest fałszerzem”. Według Kodeksu kar głównych i poprawczych z 1847 r. pięt­
nowanie miało charakter publiczny i polegało na wypaleniu na lewej łopatce
§1 8 . Kary na czci (hańbiące) 221

skazanego trzech liter K.A.T., jako początkowych liter wyrazu „katorżnyj”.


Piętnow aniu nie podlegały kobiety i osoby, które ukończyły 70 lat.
Piętnowanie zostało zniesione w Anglii w 1779 r., we Francji w 1832 r.,
w Austrii w 1848 r., a w Rosji i Królestwie Polskim dopiero w 1865 r.

§ 18.2. Infamia, proskrypcja, banicja

Kara wygnania to jedna z najstarszych kar publicznych. Jej treścią było wyklu­
czenie z danej społeczności. Towarzyszyło jej często „pustoszenie” (zniszcze­
nie, spalenie majątku), traktow ane jako konfiskata majątku. Osobę wykluczoną
traktow ano jak wyjętą spod prawa, każdy mógł ją bezkarnie zabić, pozbawić
majątku lub uwięzić. Infamis był pozbawiony czci i zdolności prawnej (nie
mógł występować w procesie ani sporządzać aktów prawnych). Infamia groziła
za łotrostw a i kradzieże. Infamia była też przewidziana m.in. za herezję, apo-
stazję i zabójstwo w typie kwalifikowanym. Oznaczała utratę szlachectwa. Była
orzekana w postępow aniu zaocznym. Działo się tak np. wtedy, gdy ktoś oskar­
żony o zadanie innemu ran ciężkich został oskarżony i pom im o trzykrotnego
wezwania nie stawił się na sesję sądową. M ożna go było w takim przypadku
„proskrybować, to jest skazać na banicję (art. 8 Prawa chełmińskiego).
Czasami infamisem stawał się banita, np. wtedy, gdy banicja przekroczy­
ła 8 miesięcy. Infamia obowiązywała w całej Rzeczpospolitej, spisy infamisów
rozsyłano bowiem do wszystkich powiatów. Skuteczność infamii była jednak
niewielka, brak było bowiem egzekucji wiążących się z nią dolegliwości. Jednak
np. Prawo chełmińskie w art. 47 przewidywało, iż: „Jeśli banita zostanie poj­
many w mieście, w którym go skazano na banicję, wówczas winien on ponieść
najwyższy wymiar kary”. Złapany w innym mieście mógł liczyć na uwolnienie.
O infamisach („o zbiegłej szlachcie co łotruje”) wspominają też Statuty Ka­
zimierza Wielkiego: „Zdarza się, iż zrodzony z plemienia szlachetnego, czę­
stokroć na cześć nie zważając pozwala sobie na różne łotrostw a, w tym i na
złodziejstwa, przez co sami skazują się na infamię i ucieczkę z granic naszego
królestw a”.
Proskrypcja (wywołanie) to w istocie wyjęcie skazańca spod działania pra­
wa. W prawie germańskim wywołany stawał się „wilkiem”. Wywołanie po­
zbawiało majątku, małżonka była traktow ana jak wdowa, a dzieci jak sieroty.
Wszyscy mieli obowiązek brania udziału w pojmaniu proskrybow anego, jednak
nie w olno go było zabić. Proskrypcja była orzekana w postępow aniu zaocznym.
W Polsce z proskrypcji rozwinęła się banicja.
Banicja była swego rodzaju odm ianą infamii, stosowaną w przypadkach
mniejszej wagi. Schwytanego banity nie wolno było uśmiercić. Dla polskiego
banity przeznaczona była wieża górna, podczas gdy dla infamisa wieża dolna.
Zakaz przebywania na określonym terytorium nie jest tożsamy z banicją, o ile te­
rytorium to nie ma odrębnej jurysdykcji (autonomii w zakresie wymiaru sprawie­
dliwości karnej). W Grecji znano wygnanie o charakterze hańbiącym i wygnanie
zaszczytne. To ostatnie nie było stosowane za popełnienie czynów zabronionych,
222 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

a wyłącznie w stosunku do obywateli o zbyt wielkiej popularności i nadmiernej


ambicji. W Sparcie stosowano wygnanie „do nieprzyjaciół Sparty” oraz wygna­
nie „do miasta sprzym ierzonego”. Banicja mogła być dożywotnia albo czasowa
(np. na 10 lat).
W średniowieczu niekiedy stosowano wygnanie jedynie z określonego teryto­
rium, np. z miasta, z jednoczesnym zakazem powrotu. W razie powrotu groziła
kara śmierci albo np. kara 50 plag u pręgierza i kolejne wygnanie. Często wy­
gnanie było jedynie na ściśle określony czas, np. na 1 rok i 6 tygodni. Wygna­
nie mogło też być dożywotnie. Ukarany musiał albo sam się wydalić albo był
pod strażą odprow adzany do granic danego terytorium . W niektórych przy­
padkach wygnanie związane było z całym cerem oniałem. Kobiety ukarane za
prostytucję były „wyświecane”, tj. ubierane w drew nianą spódnicę i prow a­
dzone przez kata pod szubienicę. W drodze kobieta była bita, a pod szubieni­
cą (za miastem) zdejm owano z niej spódnicę i palono zabraną uprzednio (cum
fasce straminea) wiązkę słomy, ostrzegając, iż jeżeli powróci to spłonie jak sło­
ma. Nazwa „wyświecenie z m iasta” nawiązywała też do pochodu przy świetle
pochodni326, najczęściej od ratusza do jednej z bram miasta. W trakcie takiego
pochodu bito w dzwony, obwieszczając mieszkańcom fakt wygnania.
Wygnanie z określonego terytorium w konsekwencji oznaczało pozbycie się
„problem u” - wygnany podlegał już bowiem najczęściej innej jurysdykcji. Była
to kara surowa, a surowości tej zrozumieć dzisiaj prawie nie sposób. Współcze­
śnie nie czujemy terytorialnych ograniczeń dla naszej przestrzeni życiowej, dla
naszej sfery bezpieczeństwa i wolności. Wtedy, wygnanie z miasta było co do
skutków prawnych i faktycznych zbliżone do kary śmierci, a w każdym razie
była to tzw. śmierć cywilna.
Zesłanie było rodzajem kary, który nie musiał się wiązać z w ydaleniem
z terytorium danego kraju bądź dotyczyło tylko tzw. terytoriów zależnych.
Theresiana (1768 r.) w yróżniała np. wydalenie czasowe bądź stałe: 1) bez p o ­
zbawienia krajow ego poddaństw a; 2) ze wszystkich krajów dziedzicznych;
3) w ydalenie z jednego kraju dziedzicznego; 4) wydalenie jedynie do okre­
ślonego miejsca nazywane „karą rezydencji przym usow ej”. O rdynacja kry­
m inalna Józefa II z 1788 r. przew idyw ała zesłanie do W ęgier celem odbycia
kary ciągnięcia barek pod prąd na Dunaju. Kodeks kar głów nych i popraw ­
czych z 1847 r. przew idyw ał karę zesłania na Syberię, jako karę popraw czą
(na zam ieszkanie w mniej lub bardziej odległych miejscach na Syberii, z cza­
sowym zam knięciem lub bez takow ego zam knięcia, połączone z pracą w ro ­
tach aresztanckich i w przypadkach prawem naznaczonych z karą chłosty ró ­
zgami od 50 do 100 razów ), zesłanie na mieszkanie do guberni irkuckiej lub
jenisejskiej i zakazem w ydalania się do innych guberni syberyjskich, zesłanie
do guberni tomskiej lub tobolskiej; zesłanie do „odległych guberni, oprócz
syberyjskich”, pozbaw ienie wszelkich praw i zesłanie na osiedlenie za Kau­
kazem. Z esłanie na Syberię m ogło być rów nież połączone z pozbaw ieniem
wszelkich praw.

,26 Pochodnie winny być koloru czarnego, właściwego żałobie i śmierci.


§ 1 8 . Kary na czci (hańbiące) 223

Franciscana z 1803 r. przewidywała wygnanie: 1) z jakiegoś określonego


miejsca, 2) z określonej prowincji, 3) ze wszystkich krajów państw austriac­
kich. Kodeks karny francuski z 1810 r. przewidywał deportację (kara dręczą­
ca i hańbiąca) oraz wywołanie z kraju (karę hańbiącą). Francuscy zesłańcy byli
deportow ani do Gujany Francuskiej w Ameryce Południowej, w szczególności
na tzw. Wyspę Diabelską. Kolonię karną na tej wyspie zlikwidowano dopiero
w 1938 r. Amerykański film z 1973 r. pt. „Papillon” opowiada historię francu­
skiego skazańca zesłanego właśnie na Wyspę Diabelską.
Deportację przewidywało rów nież praw o brytyjskie. Pierwsze projekty p o ­
jawiły się już w 1579 r., natom iast 1597 r. można uznać za początek masowych
deportacji. D eportacja mogła być orzeczona na 7 lat, na 14 lat albo dożyw ot­
nio. Bilet pow rotny można było jednak otrzymać w arunkow o już po upływie
odpow iednio: 4, 6 albo 8 lat. Kryminalistów deportow ano do Ameryki i p ro ­
ceder ten został zaham owany dopiero w 1775 r. po wybuchu wojny o nie­
podległość Stanów Zjednoczonych. Nie w strzymało to jednak deportacji, a je­
dynie zm ieniło ich kierunek. W 1788 r. Australia stała się formalnie kolonią
brytyjską i tam zostały skierowane statki z więźniami (najczęściej drobnymi
złodziejaszkami i oszustami). W arto zwrócić uwagę na fakt, że podróż statkiem
ciągnęła się miesiącami i niemal w każdym transporcie spory odsetek skazań­
ców umierał.

II. 45. Angielski statek-więzienie „Success”

Rewolucja Francuska dała początek stopniowego zmniejszania się roli bani­


cji. N a przełomie XVIII i XIX w. państwa coraz bardziej niechętnie przyjmowa­
ły w swe granice obcych przestępców. W drugiej połowie XIX w. w większości
krajów definitywnie zrezygnowano z banicji, pozostała ona jednak w niektó­
rych kodeksach (np. w Czarnogórze do 1918 r. wygnanie było karą przewidzia­
ną za bigamię, porw anie dziewicy i ucieczkę cudzołożnej żony). Podczas prac
nad projektem Kodeksu karnego z 1932 r. rozważano wprowadzenie banicji za
przestępstwa polityczne.
224 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

§ 19. Wybrane narzędzia wykonywania kar


Oprócz omówionych już wyżej narzędzi (np. mieczy katowskich) czy też urządzeń
(szubienica, krzesło elektryczne, gilotyna), warto przybliżyć i inne „narzędzia”
wykonywania kar. Przeznaczenie niektórych było podwójne, jako narzędzie kary
lub jak narzędzie do wykonywania (przeprowadzania) tortur. Kłoda - przykłado­
wo - służyła nie tylko czasowemu ograniczeniu (pozbawieniu) wolności - środek
procesowy (zapobiegawczy), oprócz tego pełniła również funkcję kary hańbiącej.
Z tego powodu część z nich przedstawiłem w dziale poświęconym torturom , re­
zygnując z omówienia w tym miejscu. O wszystkich narzędziach nie sposób też
szczegółowo napisać ze względu na przyjęte przez autora założenia konstrukcyj­
ne, np. o gwoździach egzekucyjnych, o narzędziach do piętnowania (wypalania),
o różnego rodzaju i zróżnicowanej konstrukcji: jarzmach (uchwytach na szyję do
prowadzenia więźniów), łańcuchach czy kajdanach, które zastąpiły prymitywne
liny, rzemienie i powrozy służące początkowo do pozbawienia wolności327.

II. 46. Kajdany z gdańskiej katowni

Zainteresow any czytelnik pow inien sięgnąć do bogatej literatury przedm io­
tu wymienionej w zamieszczonej na końcu książki bibliografii.

§ 19.1. Pręgierz

Pręgierze (niem. - der Prenger, staropol. - „pręga”, „prąga”) to nieodłączny ele­


ment dawnego wymiaru sprawiedliwości karnej. Pojawiły się one w całej Europie

527 Istniało wiele ich odmian (hiszpańskie szelki, manelki, rogatki, obręcze pręgierzowe),
różnie też je nazywano: pęta żelazne (wcześniej kajdany bywały drewniane), dybki, etc. Z a­
kładane na nogi (compedes ferreae) lub ręce, a także połączone łańcuchem by krępować jed­
nocześnie górne i dolne członki lub szyję. Gdy były wyposażone w kolce, stawały się do­
datkowo narzędziem tortury. Kajdany bywały obciążane kamieniami lub żelaznymi kulami,
§ 1 9 . Wybrane narzędzia wykonywania kar 225

II. 47. Pręgierz na wrocławskim rynku

już pod koniec XI w.328 Były w prawie każdym większym mieście (możliwość
jego posiadania była przywilejem nadawanym przez władcę) i służyły głównie
wykonywaniu kary chłosty i wystawienia na widok publiczny. Przy pręgierzu
w ykonywano też kary mutylacyjne, a obcięte części ciała wieszano na nim. Prę­
gierz stanowił prawdziwe centrum egzekucyjne (np. przy pręgierzu wylewano
sfałszowane w ino, niszczono oszukańcze wagi, odczytywano wyroki).
Pręgierz miał kształt wolno stojącego słupa bądź kolumny; posiadał jedną lub
zdecydowanie rzadziej więcej kondygnacji. Bywał drewniany, kamienny albo m u­
rowany. Zwieńczeniem pręgierza była często figurka kata, jak w przypadku prę­
gierza wrocławskiego. Pręgierz był wyposażony w żelazne uchwyty w kształcie
koła i łańcuchy, które umożliwiały przywiązanie skazanego do słupa oraz kuny.
Niezwykle rzadko zdarzało się, żeby na pręgierzu umieszczano jakieś napi­
sy (pomijając oczywiście zdarzające się często daty związane z ufundowaniem ,
czy też napraw ą pręgierza). Napis taki posiada pręgierz w Bystrzycy Kłodzkiej
w brzmieniu: Deus Impios Punit - „Bóg karze bezbożników ”.

przytwierdzane były do ścian. Ich waga zależała często od rodzaju więzienia lub popełnione­
go czynu. Wynosiła od 2 do 15 funtów. Więźniowie w kajdanach spali i pracowali. Całkowi­
temu unieruchomieniu służyły żelazne klatki, płaszcze (żelazne panny) i kaftany.
328 Pręgierze nie są „wynalazkiem” europejskim. W Luwrze np. znajduje się pręgierz ze
starożytnego Egiptu, gdzie np. dzieciobójcy byli przywiązywani do pręgierza wraz ze zwłoka­
mi zabitych dzieci na czas trzech dni. Na Krecie niewierna żona była wystawiana u pręgierza
z wełnianym wieńcem na głowie, a w Beocji niewypłacalny dłużnik stał przywiązany do prę­
gierza z koszykiem w zębach.
226 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

Wrocławski pręgierz pochodzi z 1492 r. W ykonany z piaskowca, o wysoko­


ści ok. 10 m, zwieńczony figurką kata, który trzyma miecz i pęk rózg. O stat­
nia przy nim egzekucja miała miejsce 12 kwietnia 1681 r., a karę chłosty po
raz ostatni w ykonano 6 października 1796 r. W idok obecny przedstawia re­
konstrukcję z 1985 r. (oryginał został poważnie uszkodzony w czasie II wojny
światowej i ostatecznie rozebrany w 1947 r.), pozbaw ioną m.in. elem entów
metalowych (łańcuchów i uchwytów, w które zakuwano skazańców). Druga
kondygnacja wrocławskiego pręgierza to klatka z kamiennymi słupkami, gdzie
umieszczano skazanych na wystawienie na widok publiczny. Pierwsza kondy­
gnacja w kształcie kolumny posadowionej na dw óch stopniach służyła wykony­
waniu kary chłosty.
Gdański pręgierz (zob. il. 48) nie jest typowy, a w każdym razie nie jest to
jeszcze jedna odm iana słupa hańby (kolumny) umieszczonego na rynku miasta.
Dawniej, pod widocznym na zdjęciu tzw. pręgierzem przyściennym, w postaci
konsoli kamiennej wpuszczonej w mur, istniało rusztowanie hańbiące, rodzaj
podium umieszczonego przy ścianie wschodniej Wieży W ięziennej, od strony
ul. Długiej. N a składanym, niczym zwodzony most, podium , gdzie wykony­
wano karę chłosty i wystawienia na w idok publiczny, wychodziło się drzwiami

II. 48. Gdański pręgierz przyścienny


na murach Wieży Więziennej

prowadzącymi z więzienia - niestety obecnie widać w tym miejscu tylko za­


m urow any otw ór wejściowy i ościeżnicę drzwi z zawiasami. N a zachowanych
zdjęciach z lat 40. XX w. widać na drzwiach płaskorzeźbę kata.
We wsiach i mniejszych miasteczkach, tam gdzie nie było pręgierza, stosowa­
no mniej kosztowną konstrukcję nazywaną „Gąsiorem”. „G ąsior” zbudowany
był z dwóch słupów wbitych w ziemię, pom iędzy którym i umieszczano, jed­
§ 1 9 . Wybrane narzędzia wykonywania kar 227

na na drugą, dwie deski, w których wy­


cinano otwory na głowę i ręce skazańca.
W pewnym sensie były to dyby umiesz­
czone na drewnianym stojaku i pozwala­
jące na unieruchomienie skazańca w po­
zycji stojącej, pochylonej albo klęczącej,
a nie typowej dla dyb, czyli siedzącej.
Według Józefiny (1787 r.) kara p rę­
gierza (wystawienia pod pręgierzem )
polegała na tym, iż: „winowajca w kaj­
danach i pod strażą, w miejscu obszer­
nym i dla zgrom adzenia się ludu spo­
sobnym, na postum encie przez trzy
dni po sobie idące, każdy raz całą go­
dzinę, z zawieszoną na piersiach tabli­
cą, popełniony występek w kilku sło­
wach oznaczającą, na publiczny widok
wystawiony będzie”.
Według art. 36 Kodeksu karzącego
Królestwa Polskiego z 1818 r. „Pręgierz
jest to wystawienie na widok publiczny
skazanego, ciężkiemi żalazami na rę­
kach i nogach okutego, w śród straży
w miejscu publicznym do tego przezna- II. 49. Wystawiony u pręgierza szuler
czonym, na wyniesionym rusztowaniu,
przez trzy następujące po sobie dnie,
co dzień po godzinie. Z brodnia równie jak i wymierzona za nią kara, mają być
na tablicy na słupie powieszone, krótko, wyraźnie i czytelnie opisane”.

§ 19.2. Kuna
Kuna to najczęściej m etalowa obręcz
zakładana na szyję skazańca, a bywało,
że i na rękę. Po nałożeniu obręczy, do
której przytwierdzony był łańcuch, kunę
mocowano do słupa pręgierza, ściany
ratusza albo kościoła. Skazany zakuty
w kunę odbywał karę na stojąco, a mo­
gło to trwać nieraz nawet wiele dni329.
Kuna zaopatrzona od wewnątrz w żela­
zne kolce lub zęby stawała się po prostu
329 Zob. R. Łaszewski: Wiejskie prawo
karne w Polsce XVII i XVIII w. , Toruń 1988,
s. 64-65; W. Maisel: Archeologia prawna Pol­
ski, Warszawa-Poznań 1982, s. 132-133. II. 50. Kuna
228 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

tzw. kolczatką. Kunę stosowano za obrazy i nieposłuszeństwa. Czasami prócz sa­


mej kuny na szyi skazańca zawieszano narzędzia jego występku albo skradzione
przez niego przedmioty. Nierządnicom kazano trzymać w ręku zapaloną świe­
cę bądź przyozdabiano je słomianym wiankiem, a nawet koroną, dla większej
drwiny i uciechy. Dla spotęgowania efektu stosowano karę kuny w dni targowe
lub świąteczne. Ten, komu przypadło stać z kuną u ściany kościoła, ratusza albo
przy pręgierzu był zapewne obiektem zainteresowania i swoistą atrakcją, był też
ofiarą drwin i wyzwisk ze strony gromadzących się wokół niego gapiów.
Kuna bardzo często towarzyszyła pręgierzowi i umożliwiała stosowanie in­
nych kar na czci, polegających np. na zakładaniu masek hańby, piszczałek hań­
by albo tabliczek z opisem popełnionego czynu. Szulerom zakładano na szyję
łańcuch z przymocowanymi do niego drewnianymi kartami i kośćmi do gry,
a kobietom-strojnisiom, które złamały zakaz luksusowego odzienia, nakładano
drewniany kołnierz, wzorowany (wycięty albo tylko wymalowany) na dam ­
skim koronkow ym kołnierzyku.

§ 19.3. Kamienie hańbiące

Kamienie hańbiące (niem. der Schandstein, der Bagstein, der Lasterstein, des
Buttels Flasche) stosowane były powszechnie w Europie od XIII do XVIII w.
Ukarany w ten sposób musiał obnosić wokół rynku albo na innej wyznaczo­
nej ulicami miasta trasie - w towarzystwie kata, zawieszone na szyi, połączone
łańcuchem dwa kamienie, o wadze do ok. 15 kg każdy. Czasami był to jeden
kamień o znacznej wadze i kształcie np. butelki. Kamienie bywały proste i su­
rowe, jak i ozdabiane różnymi wizerunkami, np. płaskorzeźbami kobiet bądź
napisami. Zwykle w ten sposób karano kłótliwe mieszczki, które uczestniczyły
w różnych tzw. pyskówkach. Ciekawostką jest, że w Szwecji cudzołożnice kara­
no noszeniem kamienia hańbiącego w kształcie penisa.

§ 19.4. Kamienie bankrutów

Kara grożąca niewypłacalnym dłużnikom, szczególnie rozpowszechniona


w miastach włoskich. Bankrut podczas posiedzenia sądu wchodził na głaz albo
kamień, a kat po trzykroć uderzał jego siedzeniem o kamień. Jeżeli pow ierzch­
nia kamienia była gładka, kamień bankrutów przynosił jedynie ujmę na hono­
rze, gdy był słabo obrobiony albo i specjalnie wyżłobiony z ostrymi krawędzia­
mi, była to również dolegliwość fizyczna.

§ 19.5. Krzyże pokutne

Zwyczaj stawiania krzyży pokutnych (ekspiacyjnych - niem. Kreuze der Siih-


ne, Suhnekreuze) związany jest z zawieraniem ugody między sprawcą zbrodni
§ 19. Wybrane narzędzia wykonywania kar 229

a rodziną ofiary. Nie zawsze była to ugoda w pełni prywatna, gdyż mogła być
zawierana np. przed sądem. Była to charakterystyczna cecha systemu kom po­
zycji. Bardzo często jednym z postanow ień takiej ugody było zobowiązanie do
postawienia na miejscu zbrodni (w sąsiedztwie bądź innym wskazanym miejscu)

11.51. Kamienny krzyż pokutny

krzyża pokutnego. Krzyże były też stawiane w pobliżu cmentarzy oraz w pobli­
żu uczęszczanych traktów. N a krzyżach, pochodzących najczęściej z XII-XVI w.,
ryte były wyobrażenia narzędzi zbrodni (np.: miecze, sztylety, noże, łuki, lance,
siekiery albo widły). Krzyże były kamienne, najczęściej wykonane z piaskowca
(rzadziej z granitu), w kształcie krzyża łacińskiego, rzadziej maltańskiego330. By­
wało, że złoczyńca sam musiał dźwigać krzyż na wskazane miejsce i go tam w zie­
mię wkopać. Brak realizacji zawartej ugody groził surowymi konsekwencjami.
Przykładowo, według art. 47 Prawa chełmińskiego, który to przepis dotyczył zła­
mania pojednania lub umowy: „Gdy nastąpi pojednanie albo udzielenie rękojmi,
tj. dokonane zostanie poręczenie, a naruszy je strona procesowa i zostanie jej to
udow odnione z pomocą sędziego i ławników, zgodnie z prawem, wówczas za po­
ranienie skazuje się na ucięcie ręki, a za zabójstwo na karę śmierci”.
Kresem wystawiania krzyży pokutnych było całkowite upaństwowienie wy­
miaru sprawiedliwości karnej, co rozpoczęło się w wieku XVI wraz ze zwycię­
skim pochodem przepisów Constitutio Criminalis Carolina z 1532 r. Jak już
wyżej w spom niano (w rozdziale poświęconym historii kary), tych kamiennych
świadków zbrodni do dziś bardzo dużo znajduje się w Polsce, a spotyka się je

530 Zob. J. Milka: Kamienne pomniki średniowiecznego prawa. Krzyże pokutne, Wrocław
1979; S. Wałęga: Dziwactwa średniowiecznej Temidy, „Mówią Wieki” 1983, nr 7.
230 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

także w Niemczech, Czechach i na obszarze dawnej Jugosławii. Nie należy my­


lić krzyży pokutnych ze spotykanymi nierzadko krzyżami pełniącymi funkcję
znaków granicznych, krzyżami o charakterze pamiątkowym, które były wysta­
wiane przez osoby pryw atne, a czasami przez zbiorowości, np. dla upam iętnie­
nia takiego wydarzenia, jak czarna zaraza (epidemia dżumy pustosząca średnio­
wieczną Europę).

§ 19.6. Skrzypce

Skrzypce (gęśle) to drew niane narzędzie służące do w ykonywania kar na ho­


norze. Składały sie z rozpołow ionej deski i były zaopatrzone w dwa otwory:

II. 52. Tzw. skrzypce (gęśle)

jeden większy - przeznaczony na głowę i dwa mniejsze - przeznaczone na


ręce. Po założeniu skrzypiec (umieszczeniu głowy i dłoni w otw orach) i zwar­
ciu ich części, zamykano ją na kłódkę. O soba z założonymi skrzypcami wysta­
wiana była na w idok publiczny. Kara stosow ana często wobec kobiet i dziew­
cząt, jako kara dodatkow a, obok pręgierza. W ystępowały również skrzypce
podw ójne, pozwalające na uwięzienie w nich 2 osób (wówczas były one tak
umieszczane, że stawały tw arzam i do siebie). Niekiedy w ew nętrzne otw ory
były zaopatrzone w pow ycinane w drew nie zęby - sprawiały one oczywistą do­
legliwość ukaranem u i znakomicie utrudniały ruchy głowy. N iekiedy skrzypce
były dodatkow o zdobione.
Dla zwiększenia atrakcyjności widowiska, ośmieszenia skazanego, a nawet
dla zwabienia gapiów niekiedy skrzypce były wyposażone w dzwoneczki lub
inne brzękadełka. Prawie wszystkie znane skrzypce są drew niane, wyjątkowo
zupełnie spotyka się skrzypce metalowe o ażurowej konstrukcji. Kara skrzypiec
praw dopodobnie była bardzo powszechnie stosowana, gdyż do naszych czasów
zachowała się ich duża liczba.
§ 1 9 . Wybrane narzędzia wykonywania kar 231

i (tm tlu c h ń g e

II. 53. Dwie kobiety zamknięte w skrzypcach


podwójnych

§ 19.7. Maski hańby

Stojącym przy pręgierzu lub innej konstrukcji nakładano na głowę tzw. maski
hańby. Miały one kształt fantazyjny i wyobrażały np. smoka bądź diabła albo
przedstawiały wizerunki zwierząt zwykłe pogardzanych przez ludzi: świni, osła
albo psa. Kształt maski symbolizował zwykle rodzaj popełnionego występku:
łeb świni w przypadku przestępstw seksualnych, maska z długim, wyciągniętym
językiem w przypadku zniesławienia. Maski były metalowe, często zaopatrzone
w dzwoneczki. Podobną funkcję jak maski pełniły piszczałki i inne instrum enty
(czasami jako kara dodatkow a dla kiepskich grajków) m ocowane do szyi wysta­
wionego na w idok publiczny skazańca.
Obok masek om ów ionego wyżej typu znane są konstrukcje zbliżone wyglą­
dem i funkcją do kagańca. Zwykle posiadały one ażurową konstrukcję i umiesz­
czony na stałe knebel. Stosowane były wobec kobiet o skłonnościach do kłótni
i swarliwości, nierzadko na skutek oskarżenia wniesionego przez ich własnego
małżonka.
232 Część II. Podstawy historyczne. Dział II

II. 54. Maski hańby

II. 55. Maski hańby - reprodukcje niemieckich pocztówek z końca XIX w.


Dział III. Tortury

§ 20. Uwagi wstępne i terminologia

esare Beccaria, w swym słynnym dziele O przestępstwach i karach, już


C w 1764 r. podjął próbę rozprawienia się z torturam i, powszechnie do tego
czasu stosowanymi. Pisał, że „Tortury stosowane względem oskarżonego w cza­
sie postępow ania sądowego są u większości narodów okrucieństwem, które
uświęcił zwyczaj. Oskarżonego poddaje się mękom dlatego, żeby wymóc na nim
przyznanie się do winy, lub dlatego, że jego zeznania zawierają sprzeczności;
poddaje się go mękom w celu ujawnienia wspólników lub w imię potrzeby ja­
kiegoś metafizycznego i trudnego do zrozumienia oczyszczenia się z zarzutu nie­
sławy; wreszcie poddaje się go mękom dlatego, żeby ujawnił inne przestępstwa,
o które się go wprawdzie nie oskarża, lecz o które mógłby być oskarżony”331.
Podnosił, że tortury nie mogą być traktow ane jako swoisty „tygiel praw dy”.
Stawiał znak równości między torturam i a tzw. sądem bożym, gdzie w wyni­
ku próby ognia, wrzącej wody, wagi, szpilek lub łez - miała się ujawnić praw ­
da. Nie znajdował żadnego usprawiedliwienia, żadnego argum entu, który by
przemawiał za utrzymywaniem i stosowaniem to rtu r jako narzędzia mającego
służyć wymierzaniu sprawiedliwości332. W pewnym sensie drogę Beccarii uto­
rował M onteskiusz, który w 1748 r., w dziele swego życia pt. O duchu praw,
wypowiedział się przeciwko badaniu zbrodniarzy przez męki, uważając iż naro­
dy cywilizowane powinny to rtu r zaniechać, bez szkody żadnej, a same tortury
za sprzeczne z naturą oceniał333.
Jan Paweł II w czasie swojego pobytu w M iędzynarodowym Komitecie
Czerwonego Krzyża w Genewie w 1982 r. stwierdził: „W kwestii tortur, chrze­
ścijanie od dzieciństwa zaznajamiani są z opisem Męki Pańskiej. Myśl o tym jak
odzierano z szat, bito i wyszydzano Jezusa aż do śmierci na krzyżu powinna
zawsze skłaniać chrześcijanina do protestu przeciwko podobnem u traktow aniu
jego bliźnich. Powodowani własną wolą, uczniowie Chrystusa odrzucają to rtu ­
ry, których nic nie może usprawiedliwić, które upokarzają ofiarę i powodują jej
cierpienie, a oprawcę okrywają hańbą”.
Torturow anie, zarów no psychiczne (np. w postaci gróźb), jak i fizyczne
(z użyciem przemocy) jest zjawiskiem, które od zawsze towarzyszyło (i nadal
towarzyszy) zwłaszcza wymiarowi sprawiedliwości karnej, gdzie sprawcami

5,1 C. Beccaria: O przestępstwach i karach, Warszawa 1959, s. 100 i n.


332 Na temat tortur, stosowanych m.in. w wiekach średnich, zob. w szczególności: K. Ba­
ran: Tortury...; B. Innes: Historia tortur, Warszawa 2000; K. Farrington: Historia kar i tor­
tur, Warszawa 1997; M. Klementowski, E. Skrętowicz: Z dziejów zniesienia tortur w Pol­
sce, „Studia Kryminologiczne, Kryminalistyczne i Penitencjarne” 1979, t. IX; T. Maciejewski:
Narzędzia tortur...-, L.A. Parry: The History o f Torturę in England, Montclair 1975.
333 Zob. Monteskiusz: O duchu praw, Kęty 1997, s. 85.
234 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

najczęściej byli i są ci, na których spoczywa szczególny, prawny obowiązek sta­


nia na straży porządku prawnego i bezpieczeństwa (np. policjanci i żołnierze)” 4.
Ofiarami zaś ci, których skrzywdzić i obedrzeć z godności najłatwiej: więźnio­
wie pozbawieni wolności, zatrzymani albo tymczasowo aresztowani, jeńcy, ko­
biety, dzieci, chorzy psychicznie i dotknięci ułomnościami fizycznymi, przed­
stawiciele mniejszości wyznaniowych i etnicznych.
Według słownika języka polskiego, tortury to „męczarnie stosowane w o­
bec uwięzionych w celu wydobycia zeznań jako sposób postępowania śledcze­
go”, a torturow ać, to „zadawać kom u” cierpienie fizyczne lub moralne, spra­
wiać kom u ból, przykrość; dręczyć, nękać”335. Za swego rodzaju definicję tortur
można uznać przepis artykułu 1 Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur
oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktow ania albo kara­
nia. W myśl tego przepisu tortury to: każde działanie, którym jakiejkolwiek
osobie umyślnie zadaje się ostry ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne,
w celu uzyskania od niej lub od osoby trzeciej informacji lub wyznania, w celu
ukarania jej za czyn popełniony przez nią lub osobę trzecią albo o którego do­
konanie jest ona podejrzana, a także w celu zastraszenia lub wywarcia nacisku
na nią lub trzecią osobę albo w jakimkolwiek celu wynikającym z wszelkiej for­
my dyskryminacji, gdy taki ból lub cierpienie pow odow ane są przez funkcjona­
riusza państwowego lub inną osobę występującą w charakterze urzędowym lub
z ich polecenia albo za wyraźną lub milczącą zgodą.
W ramach tak zakreślonej definicji nie znalazły się sytuacje, w których ból
(cierpienie) wynika jedynie z przewidzianych przez prawo karne sankcji, a ich
stosowanie wiąże się nierozerwalnie z bólem (cierpieniem), bądź jest wywo­
ływany przez nie (te sankcje) - jedynie przypadkowo. Jednak nawet w przy­
padku, gdyby ustawodawstwo jakiegoś państwa przewidywało sankcję karną
(karę, środek karny czy też specjalny tryb - sposób - ich wykonywania) będącą
w istocie swej torturą - to stosowanie takiej sankcji należałoby zakwalifikować
jako nielegalne z punktu widzenia prawa międzynarodowego, w szczególności
na zasadzie przepisu art. 7 M iędzynarodowego paktu praw obywatelskich i po­
litycznych (Nowy Jork, 1966 r.), który oprócz zakazu stosowania to rtu r (nie
podając ich definicji) zabrania również: okrutnego, nieludzkiego albo poniża­
jącego traktow ania lub karania. Pomijając szczególne (niezwykle rzadkie jak
sądzę) sytuacje, w których pow ołana wyżej definicja mogłaby okazać się zbyt
wąska - definicja ta wskazuje na istotę to rtu r nie tylko we współczesnym świe-
cie, ale ma również w alor ponadczasowy. Umożliwia kwalifikowanie ludzkich
zachowań jako przejawów stosowania tortur równie dobrze w okresie średnio­
wiecza, jak i współcześnie.
Uboższa w treść, lecz szersza co do zakresu, jest definicja tortur sformułowa­
na w Rzymskim Statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego, sporządzonym

” 4 Przykładowo jedynie, art. 14 ust. 3 ustawy o Policji z 6 kwietnia 1990 r. stanowi, że


„Policjanci w toku wykonywania czynności służbowych mają obowiązek respektowania god­
ności ludzkiej oraz przestrzegania i ochrony praw człowieka”.
U5 Mały słownik języka polskiego PWN, Warszawa 1989, s. 832.
§ 20. Uwagi wstępne i terminologia 235

w Rzymie dnia 17 lipca 1998 r. Tortury, w rozumieniu tej umowy międzynaro­


dowej, to „celowe zadawanie dotkliwego bólu lub cierpienia, fizycznego bądź
psychicznego, jakiejkolwiek osobie będącej pod opieką lub pod kontrolą oskar­
żonego” (art. 7 ust. 2 (e)).
Stosowanie tortur, występujące nadal w wielu krajach świata, jest zakaza­
ne zarówno przez umowy międzynarodowe, jak i przez przepisy „w ewnętrzne­
go” praw a polskiego. Tortury potępiane przez społeczność m iędzynarodow ą są
piętnow ane od wielu lat przez pozarządową organizację Amnesty Internatio­
nal. Poniżej wyliczenie tych - wspomnianych wyżej - aktów prawnych wraz ze
wskazaniem odpow iednich przepisów (o ile to konieczne). Wskazane zostały
również te przepisy, które choć nie mają zasadniczego znaczenia dla delegaliza­
cji tortur, wiążą jednak z nimi określone konsekwencje prawne.

§ 21. Prawny zakaz tortur

Stosowanie to rtu r jest współcześnie zakazane zarówno przez prawo między­


narodow e, jak i przez przepisy prawa krajowego. Do najważniejszych aktów
prawnych, które zawierają postanowienia w tej kwestii, należy zaliczyć niżej
wymienione.
1. Konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego,
nieludzkiego lub poniżającego traktow ania albo karania przyjęta przez Z gro­
madzenie Ogólne N arodów Zjednoczonych 10.12.1984 r. Konwencja ta zo­
stała ratyfikow ana przez Polskę i jej postanowienia weszły w życie 25 sierpnia
1989 r. (Dz. U. N r 63, poz. 378). W art. 1 tej Konwencji zdefiniowano to rtu ­
ry, a w art. 2 zobowiązano wszystkie państwa do podjęcia wszelkich środków
(w szczególności sądowych, administracyjnych i ustawodawczych) zapobiegają­
cych stosowaniu to rtu r na całym terytorium , które pozostaje pod jurysdykcją
poszczególnych państw. Każde państwo (strona Konwencji) zobowiązane jest
do takiego ukształtow ania systemu prawnego, aby wszelkie tortury stanowiły
przestępstwo w rozum ieniu jej prawa karnego (art. 4).
2. Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, spo­
rządzona w Rzymie 04.11.1950 r. Konwencja ta została ratyfikowana przez
Polskę i jej postanow ienia weszły w życie 19.01.1993 r. (Dz. U. N r 61, poz.
284). Artykuł 3 tej konwencji stanowi: „Nikt nie może być poddany torturom
ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktow aniu albo karaniu”356. Należy zwró­
cić uwagę na to, iż zgodnie z art. 15 ust. 2 w zw. z art. 15 ust. 1 Konwencji,
zakaz to rtu r ma charakter absolutny i jego obowiązywanie oraz stosowanie nie
podlega uchyleniu nawet w przypadku wojny lub innego niebezpieczeństwa
publicznego zagrażającego życiu narodu. Europejski Trybunał Praw Człowieka

” 6 Zob. m.in. P. Hofmański: Europejska Konwencja Praw Człowieka i jej znaczenie dla
prawa karnego materialnego, procesowego i wykonawczego, Białystok 1993; tenże: Konwencja
Europejska a prawo karne, Toruń 1995; B. Stańdo-Kawecka: Prawa osób pozbawionych wol­
ności w świetle orzeczeń organów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Warszawa 1998.
236 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

wielokrotnie zajmował się skargami indywidualnymi, związanymi z zarzutem


naruszenia art. 3 Konwencji337.
3. Europejska konwencja o zapobieganiu torturom oraz nieludzkiemu lub po­
niżającemu traktowaniu albo karaniu, sporządzona w Strasburgu 26.11.1987 r.338
Konwencja ta została ratyfikowana przez Polskę i jej postanowienia weszły w ży­
cie 1 lutego 1995 r. (Dz. U. N r 46, poz. 238). Konwencja ta jest wykonaniem
art. 3 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. M a
w głównej mierze charakter proceduralny i prewencyjno-kontrolny. N a pod­
stawie art. 1 Konwencji utw orzony został Europejski Komitet do spraw Z a­
pobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo
Karaniu. Komitet ten bada, m.in. poprzez wizytacje, np. w jaki sposób są trak­
tow ane osoby pozbawione wolności, celem wzmocnienia, gdy zajdzie taka po­
trzeba, ich ochrony przed torturam i bądź nieludzkim lub poniżającym trakto­
waniem albo karaniem 339.
4. M iędzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych otwarty do
podpisu w Nowym Jorku 19.12.1966 r. Pakt ten został ratyfikowany przez Pol­
s k ę i jego postanow ienia zaczęły obowiązywać 18.06.1977 r. (Dz. U. N r 38,
poz. 167). Artykuł 7 tego paktu stanowi: „N ikt nie będzie poddawany to rtu ­
rom lub okrutnem u, nieludzkiemu albo poniżającemu traktow aniu lub karaniu.
W szczególności nikt nie będzie poddawany, bez swej zgody sw obodnie wyra­
żonej, doświadczeniom lekarskim lub naukow ym ”.
5. Konwencja o prawach dziecka przyjęta przez Zgrom adzenie Ogólne N a­
rodów Zjednoczonych w dniu 20 listopada 1989 r. (Dz. U. z 1991 r. N r 120,
poz. 526); w art. 37 Konwencja zobowiązuje wszystkie państwa do zapewnie­
nia każdemu dziecku m.in. wolności od tortur.

537 Zob. m.in. orzeczenia w sprawach: Irlandia przeciwko Wielkiej Brytanii z dnia 18 stycz­
nia 1971 r., Publications of the European Court of Humań Rights, Seria A: Judgements and De-
cisions 1978, tom 25; Soering przeciwko Wielkiej Brytanii z dnia 7 lipca 1989 r., Serie A 1989,
tom 161, w sprawie Cruz Varas i inni przeciwko Szwecji z dnia 20 marca 1991, Serie A 1991,
tom 201, w sprawie Vilvarajah przeciwko Wlk. Brytanii z dnia 30 października 1991 r., Serie
A 1992, tom 215, w sprawie Ahmed przeciwko Austrii z dnia 17 grudnia 1996 r.
538 Zob. A. Kremplewski: Europejska Konwencja o Zapobieganiu Torturom - nowy m e­
chanizm ochrony praw człowieka, Biuletyn nr 3, Centrum Europejskie Uniwersytetu War­
szawskiego, Ośrodek Informacji i Dokumentacji Rady Europy, Warszawa 1992, s. 69-79;
R. Machacek: Prewencyjny system ochrony w państwach Rady Europy na tle Europejskiej
Konwencji przeciwko Torturom, „Państwo i Prawo” 1997, nr 9, s. 39 i n.; M.A. Nowicki:
Nowy rozdział, „Rzeczpospolita” z 26.09.1991 r.
339 Komitet ten m.in. w 2003 r. wydał oświadczenie w kwestii łamania praw człowieka
w Republice Czeczenii, stwierdzając liczne przypadki stosowania tortur przez funkcjonariu­
szy porządku prawnego oraz żołnierzy Federacji Rosyjskiej. Wcześniej, w 1992 r., Komitet
zwrócił m.in. uwagę na ewidentne stosowanie tortur w Turcji (wieszanie za ramiona lub nad­
garstki, podłączanie genitaliów do prądu elektrycznego, miażdżenie jąder, bicie w stopy, po­
lewanie wodą i długotrwała izolacja). Zob. A. Kremplewski: Lustracje Europejskiego Komite­
tu Zapobiegania Torturom, Nieludzkiemu oraz Poniżającemu Postępowaniu albo Karaniu (w:)
A. Rzepliński (red.): Monitorowanie policji i więzień. Prawa osób pozbawionych wolności,
Warszawa 1995; A. Kremplewski, A. Rzepliński: Prawo do godnego traktowania w instytu­
cjach izolacyjnych. Sprawozdanie z lustracji, Warszawa 1996.
21. Prawny zakaz tortur 237

6. Zakaz stosowania to rtu r został również przewidziany w Konwencjach


o ochronie ofiar wojny (cztery Konwencje podpisane w Genewie 12 sierpnia
1949 r. - Dz. U. z 1956 r. N r 38, poz. 171). M iędzy innymi: tortury i męki po­
winny być zakazane w każdym czasie i miejscu w stosunku do osób niebiorą-
cych bezpośredniego udziału w działaniach wojennych. Z abronione jest to rtu ­
rowanie rannych i chorych członków sił zbrojnych oraz jeńców wojennych.
7. W m iędzynarodowej konwencji o zwalczaniu i karaniu zbrodni apart­
heidu (Dz. U. z 1976 r. N r 32, poz. 186), poddawanie torturom zostało uznane
za „zbrodnię apartheidu”.
8. Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego (Dz. U. z 2003 r.,
N r 78, poz. 708) uznaje tortury, popełnione w ramach rozległego lub systematycz­
nego, świadomego ataku skierowanego przeciwko ludności cywilnej za zbrodnię
przeciwko ludzkości (art. 7, ust. 1 (f)). Na podstawie art. 8 ust. 2 (ii) tortury lub
nieludzkie traktowanie, w tym eksperymenty biologiczne, są uznawane za zbrod­
nie wojenne (poważne naruszenie Konwencji Genewskich z 1949 r., jako działa­
nie skierowane przeciwko ludziom lub dobrom chronionym na podstawie tych
Konwencji). Dotyczy to oczywiście okrutnego traktowania i stosowania tortur
również w przypadku konfliktu zbrojnego. W związku z postępowaniem przygo­
towawczym prowadzonym na podstawie tego Statutu nikt nie może być poddany
żadnej formie przymusu, nacisku czy groźby, torturom oraz innemu niegodnemu,
nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu lub karaniu (art. 55 ust. 1 (b)).
9. Artykuł 40 Konstytucji RP (Dz. U. z 1997 r. N r 78, poz. 483) stanowi:
„N ikt nie może być poddany torturom ani okrutnem u, nieludzkiemu lub po­
niżającemu traktow aniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Ta
norm a konstytucyjna ma charakter generalny i dotyczy wszelkich relacji mię­
dzy jakimikolwiek podm iotam i. Nie doznaje też żadnych ograniczeń. Zgodnie
z art. 233 ust. 1 Konstytucji, nie są możliwe nawet ustawowe ograniczenia w ol­
ności i praw wynikających z art. 40 Konstytucji, dopuszczalne w stosunku do
innych, w czasie stanu wojennego i wyjątkowego340.
10. W ustawie z 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony
(Dz. U. z 2003 r. N r 128, poz. 1176) za bezpieczny kraj trzeci uznano (art. 2,
pkt 3) m.in. jedynie taki, w którym cudzoziemiec ubiegający się o nadanie sta­
tusu uchodźcy nie jest narażony na tortury lub niehum anitarne albo poniżające
traktow anie. Zaś zgodnie z art. 97 pkt 1 ustawy - cudzoziemca nie w olno wy­
dalić do państwa, w którym mógłby być poddany torturom . W postanowieniu
z dnia 29 lipca 1997 r.341 Sąd Najwyższy uchylił orzeczenie sądu apelacyjnego
dopuszczające ekstradycję małżeństwa M andugeqi i Jinge - obywateli Chińskiej
Republiki Ludowej. Jak wynika z uzasadnienia postanowienia: „Zdaniem Sądu
Najwyższego, należy przyjąć, że samo praw dopodobieństw o poddania ściga­
nych torturom lub nieludzkiemu albo poniżającemu traktow aniu lub karaniu
decyduje o prawnej niedopuszczalności ekstradycji”.

,4° Wyłączenie ustawowych ograniczeń na wypadek stanu wojennego i wyjątkowego do­


tyczy również praw i wolności określonych w 13 innych artykułach Konstytucji.
,41 II KKN 313/97, OSNKW 1997, nr 9-10, poz. 85.
238 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

11. Artykuł 4 § 1 kodeksu karnego wykonawczego (Dz. U. z 1997 r. N r 90,


poz. 557) stanowi: „Kary, środki karne, zabezpieczające i zapobiegawcze wyko­
nuje się w sposób humanitarny, z poszanowaniem godności ludzkiej skazanego.
Zakazuje się stosowania to rtu r lub nieludzkiego albo poniżającego traktow ania
i karania skazanego”.
12. Artykuł 123 § 2 kodeksu karnego (Dz. U. z 1997 r. N r 88, poz. 553) sta­
nowi: „Kto, naruszając praw o m iędzynarodowe, powoduje u osób wymienio­
nych w § 1 [m.in. ranni, chorzy, jeńcy wojenni, ludność cywilna - przyp. J.W.]
ciężki uszczerbek na zdrowiu, poddaje te osoby torturom , okrutnem u lub nie­
ludzkiemu traktow aniu, dokonuje na nich, nawet za ich zgodą, eksperymentów
poznawczych, używa ich do ochraniania swoją obecnością określonego terenu
lub obiektu przed działaniami zbrojnymi albo własnych oddziałów lub zatrzy­
muje jako zakładników, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krót­
szy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności”. W rozdziale XXIX, za­
tytułowanym Przestępstwa przeciwko działalności instytucji państwowych oraz
samorządu terytorialnego, znajduje się art. 231, który penalizuje przekroczenie
uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publiczne­
go (m.in. przez policjanta, prokuratora czy funkcjonariusza Służby Więziennej,
zgodnie z art. 115 § 13) i poprzez to działanie na szkodę interesu publicznego
lub prywatnego (tzw. przestępstwo nadużycia władzy). Przestępstwo to jest za­
grożone karą pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadku, gdy celem sprawcy
jest osiągnięcie korzyści majątkowej lub osobistej - karą pozbawienia wolności
do lat 10. Kodeks karny, w rozdziale XXX pt. Przestępstwa przeciwko wym ia­
rowi sprawiedliwości, zakazuje też szeregu zachowań, które mogą być uznane za
tortury. Ten, kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu wywarcia wpły­
wu na świadka, biegłego, tłumacza, oskarżyciela albo oskarżonego lub w związ­
ku z tym narusza jego nietykalność cielesną, podlega karze pozbawienia wol­
ności od 3 miesięcy do lat 5 (art. 245 k.k.)342. Natomiast jeżeli funkcjonariusz
publiczny lub ten, który działa na jego polecenie w celu uzyskania określonych
zeznań, wyjaśnień, informacji lub oświadczenia stosuje przemoc, groźbę bez­
prawną lub w inny sposób znęca się fizycznie lub psychicznie nad inna osobą,
podlega karze pozbawienia wolności od 1 roku do 10 lat (art. 246 k.k.). Ta sama
kara grozi za znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad osobą pozbawioną wol­
ności (art. 247 k.k.) 343. Nie można też zapominać o treści art. 3 k.k., który naka­
zuje stosować kary oraz inne środki przewidziane w Kodeksie z uwzględnieniem

342 Groźba lub przemoc nie muszą być skierowane bezpośrednio do osoby torturowanej.
Mogą być skierowane do innej osoby, celem wywarcia wpływu na psychikę np. świadka czy
oskarżonego.
343 Artykuły 246 i 247 Kodeksu karnego nie mają swoich odpowiedników w obowiązują­
cym uprzednio Kodeksie karnym z 1969 r. Ich wprowadzenie do kodyfikacji karnej jest kon­
sekwencją ratyfikowania przez Polskę Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur (zob.
wyżej, poz. 1), Europejskiej Konwencji o zapobieganiu torturom (zob. wyżej, poz. 3) i Eu­
ropejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka (zob. wyżej, poz. 2). O wypełnieniu zobo­
wiązań konwencyjnych poprzez wprowadzenie do Kodeksu karnego tych typów przestępstw
wspomniano w uzasadnieniu do rządowego projektu Kodeksu karnego z 1997 r.
21. Prawny zakaz tortur 239

zasad humanitaryzmu, w szczególności z poszanowaniem godności człowieka.


Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że zasada humanitaryzmu sprzeciwia
się stosowaniu tortur.
13. Kodeks postępow ania karnego przewiduje w art. 604 § 1 pkt 7, że wy­
danie osoby jest niedopuszczalne, jeżeli zachodzi uzasadniona obawa, że w pań­
stwie żądającym wydania istnieje niebezpieczeństwo poddania torturom wyda­
wanej osoby. Przepis ten, dodany nowelą z dnia 10 stycznia 2003 r., nie dotyczy
tylko tzw. więźniów sumienia (przestępców politycznych), ale może i powinien
być stosowany do sprawcy każdego przestępstwa. Zgodnie z art. 171 § 5 k.p.k.
niedopuszczalne jest też: 1) wpływanie na wypowiedzi osoby przesłuchiwanej za
pomocą przymusu lub groźby bezprawnej, 2) stosowanie hipnozy albo środków
chemicznych lub technicznych wpływających na procesy psychiczne osoby prze­
słuchiwanej albo mających na celu kontrolę nieświadomych reakcji jej organizmu
w związku z przesłuchaniem. Dlatego też stosowanie przemocy (np. naruszanie
nietykalności cielesnej lub powodowanie uszkodzeń ciała), jakichkolwiek gróźb
(w szczególności groźby karalnej, o której mowa w art. 190 k.k.), nakłanianie
do zaniechania korzystania z prawa do milczenia, podstęp (np. świadome skła­
danie obietnic niemożliwych do spełnienia bądź inne przypadki wprow adza­
nia w błąd - m.in. poinform ow anie o chorobie, śmierci bądź zdradzie bliskiej
osoby), stosowanie środków farmakologicznych (np.: skopolaminy, LSD czy
pentotalu sodu) czy wykorzystywanie tzw. narkohipnozy, są zabronione, a ich
zastosowanie dyskwalifikuje uzyskane w ten sposób dowody. Nie ma żadnych
wątpliwości, że zakaz stosowania gróźb i przymusu obejmuje w szczególności
zakaz stosowania tortur, a funkcjonariusz przeprowadzający w ten sposób prze­
słuchanie popełnia przestępstwo z art. 246 k.k. W ielokrotne przesłuchania, po­
łączone np. z koniecznością utrzymywania niewygodnej pozycji ciała, w w arun­
kach zmęczenia, przy braku możliwości załatwiania potrzeb fizjologicznych lub
braku snu czy też w stanie głodu lub pragnienia344, należy uznać za skutkujące
brakiem swobody wypowiedzi - za torturow anie wręcz. Wyjaśnienia, zeznania
oraz oświadczenia złożone w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi
lub uzyskane wbrew wymienionym zakazom, nie mogą stanowić dow odu (art.
171 § 7 k.p.k.). Należy podkreślić, że k.p.k. wyklucza stosowanie tzw. prze­
słuchania krzyżowego (cross examinatioń). Zgodnie zaś z orzeczeniem Sądu
Najwyższego z dnia 9 stycznia 2003 r.: „Zeznania złożone w warunkach wy­
łączających swobodę wypowiedzi nie mogą stanowić dow odu nawet wówczas,
gdy ich prawdziwość jest nie tylko niewątpliwa, ale nawet bezsporna”345. Brak
jest jednak w polskiej procedurze karnej generalnej reguły dowodowej, która
by zakazywała korzystania z „owoców zatrutego drzewa” (zakaz wykorzystania
bezprawnie uzyskanego dowodu).
W przedstawionym wyżej wykazie zabrakło Powszechnej Deklaracji Praw
Człowieka, która została przyjęta 10 grudnia 1948 r. przez Zgromadzenie

144 Techniki takie, zwane technikami dezorienacji lub deprywacji sensorycznej (taktyka
tzw. głębokiego przesłuchania) powinny być traktowane jako jedna z postaci torturowania.
,4S III KKN 315/01, niepublikowane.
240 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

Ogólne Organizacji N arodów Zjednoczonych. Z formalnego punktu widzenia


nie ma ona bowiem charakteru aktu prawnego, należy do tzw. miękkiego pra­
wa m iędzynarodowego i nie stanowi części systemu polskiego prawa (Polska
nie głosowała za jej przyjęciem, nie została też ona opublikowana w żadnym
oficjalnym prom ulgatorze). Tym bardziej należy wskazać, że zgodnie z art. 5
Deklaracji: „Nie wolno nikogo torturow ać ani karać lub traktow ać w sposób
okrutny, nieludzki lub poniżający”.
Charakter zaleceń, a nie wiążącego aktu prawnego, mają też uchwalone
przez O N Z W zorcowe Reguły M inimalne Postępowania z Więźniami z 1955 r.
(Standard M inim um Rules for the Treatment o f Prisoners). Reguła 31 zakazuje
stosowania wobec więźniów kar cielesnych, osadzenia w ciemnicy, kar okrut­
nych, nieludzkich i poniżających346. Podobne postanowienia zawiera Reguła 37
Europejskich Reguł Więziennych (europejska wersja W zorcowych Reguł M ini­
malnych), w prow adzonych Zaleceniem dla państw członkowskich Rady Euro­
py z 12 lutego 1987 r.
Zakazy dotyczące to rtu r przewidują też liczne regulacje o charakterze re­
gionalnym. Art. 5 Amerykańskiej Konwencji Praw Człowieka stanowi, że nikt
nie będzie poddany torturom ani okrutnem u nieludzkiemu traktow aniu lub
karaniu547. Z 1985 r. pochodzi M iędzyamerykańska Konwencja w Sprawie Z a­
pobiegania i Karania Tortur. W rozumieniu tej Konwencji uznaje się za tor­
tury każde umyślne zachowanie powodujące człowiekowi ból fizyczny bądź
psychiczny, a także cierpienie, stosowane w postępow aniu karnym jako środ­
ki zastraszenia, ukarania lub środki zapobiegawcze albo w jakimkolwiek in­
nym celu. Za tortury uznaje się też takie oddziaływanie na człowieka, które ma
na celu pozbawienie go osobowości, pomniejszenie predyspozycji fizycznych
lub możliwości umysłowych, również wtedy, gdy nie skutkuje to wystąpieniem
bólu fizycznego lub cierpieniem psychicznym348.
M iędzynarodowy system ochrony praw człowieka, w tym system prawnej
ochrony przed torturam i ciągle się rozwija. W dniu 18 grudnia 2002 r. Z gro­
madzenie Ogólne O N Z przyjęło protokół dodatkowy do Konwencji o zapobie­
ganiu to rtu ro m 349. Protokół pozwala na podejm owanie działań prewencyjnych
(m.in. inspekcji) oraz zharmonizowanie prewencji na poziomie poszczególnych
państw i w zakresie międzynarodowym.
Tortury potępiane są przez społeczność m iędzynarodową i piętnowane od
wielu lat. Działaniami na rzecz zapobiegania torturom zajmują się też liczne,
działające w Polsce lub poza jej granicami, organizacje pozarządowe, do których
w szczególności należy zaliczyć: Am nesty International (Al), Association for the

546 Zob. A. Kremplewski: Policja a zakaz tortur oraz innego nieludzkiego postępowania w:
M. Wędrychowski (red.): Prawa jednostki a prawo karne, Warszawa 1995, s. 9 i n.
347 Podpisana w San Jose w 1969 r., weszła w życie w 1978 r. Zob. B. Gronowska, T. Jasu-
dowicz, C. Mik: Prawa Człowieka. Dokumenty międzynarodowe, Toruń 1993.
348 Stany Zjednoczone me ratyfikowały żadnej z tych Konwencji, podobnie jak nie ratyfi­
kowały Konwencji O NZ w sprawie zakazu stosowania tortur.
349 Za przyjęciem protokołu głosowało 127 państw, 42 wstrzymało się od głosu, a USA,
Nigeria, Wyspy Marshalla i Palau głosowały przeciwko.
§2 1 . Prawny zakaz tortur 241

Prevention o f Turture (APT), International Federation o f Action by Christians


for the Abolition o f Torturę (FiACAT), International Rehabilitation Council for
Torturę Victims (IRCT), Helsinki Foundation for H um ań Rights (HFHR), World
Organisation against Torturę (OM CT), H um ań Rights Watch oraz International
Federation for H um ań Rights (FIDH).
Według danych Al (wynikających z przeglądu raportów dotyczących 195
krajów) tortury stosowane były, w ostatnich latach, w ok. 150 krajach (w 70 sta­
nowiły rozpowszechnioną praktykę, a w 80 prowadziły nawet do śmierci tor­
turowanych). Współczesny obraz tych praktyk (dotyczący również tzw. państw
demokratycznych) jest równie przerażający, jak ten, który rysuje się z przeglądu
stosowanych kilkaset lat temu, na podstawie kodeksów karnych, sposobów i na­
rzędzi tortur. Najczęściej stosowaną m etodą jest obecnie bicie (m.in. pięściami,
kijami i kolbami) oraz zgwałcenia, stosowanie wstrząsów elektrycznych, przy­
palanie i pozbawianie snu. Ofiarami tortur są zarówno mężczyźni, jak i kobiety
oraz dzieci. W około 30 krajach świata nadal legalna jest chłosta i kary mutyla-
cyjne (obcięcie członków; m.in. w Arabii Saudyjskiej, Nigerii i Sudanie). N ale­
ży zdawać sobie przy tym sprawę, że stosowanie tortur nie jest problem , który
dotyczy wyłącznie innych państw.
W maju 2002 r. Komitet Rady Europejskiej ds. Zapobiegania Torturom
opublikował kolejny raport na tem at stosowania tortur w Polsce. N a podstawie
inspekcji przeprowadzonej w 2000 r. stwierdzono liczne przypadki fizycznego
znęcania się przez policję i służbę więzienną (torturowania w rozumieniu art.
1 Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nie­
ludzkiego lub poniżającego traktow ania albo karania).
Dlatego też ze zdumieniem przeczytałem w Komentarzu do art. 40 Konsty­
tucji RP, iż problem stosowania tortur jest nieaktualny. W. Skrzydło sform uło­
wał tezę, zgodnie z którą przepis ten obejmuje: „zakaz stosowania tortur, co
w Polsce nie występuje; znaczenie tego przepisu polega na tym, że nie dopusz­
cza on ich przyw rócenia”350. N a szczęście jest to pogląd, jak się wydaje odosob­
niony, a konieczność zajmowania się tym zagadnieniem jest dostrzegana przez
wielu autorów 351.

Zob. W. Skrzydło: Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej. Komentarz, Kraków 2002.


Moim zdaniem w Polsce występują (obowiązują) zarówno zakazy stosowania tortur (tego
chyba autor nie miał na myśli) jak i same praktyki polegające na stosowaniu zakazanych tor­
tur (w co autor zdaje się wątpić). Znaczenie tego przepisu nie ogranicza się do zakazu lega­
lizacji tortur, wbrew twierdzeniom autora, ale polega również na tym, ze stosowanie tortur
uznaje za zachowanie bezprawne (zakazane).
,S1 Zob. m.in.: E. Bieńkowska, A. Kremplewski: Zakaz tortur w prawie międzynarodo­
wym (w:), A. Rzepliński (red.): Prawa człowieka a policja. Problemy teorii i praktyki, Le­
gionowo 1994; P. Daranowski, K. Indecki: Akty tortur w polskim prawie karnym. Uwagi de
lege ferenda, Nauki Penalne. Acta Universitatis Lodziensis. Folia Iuridica 1992, z. 50, s. 125
i n.; P. Maćkowiak: Prawa człowieka a zagadnienie tortur w: B. Hołyst (red.): Problematyka
przestępczości na VI Kongresie Narodów Zjednoczonych, Warszawa 1983, s. 183 i n.; M. Po­
rowski: Tortury więzienne, (w:) A. Kojder (red.): Przymus w społeczeństwie, Warszawa 1989;
J. Skupiński: Zakaz stosowania tortur lub innego nieludzkiego traktowania, (w:) Prawa czło­
wieka. Model prawny, Wrocław 1991.
242 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

§ 22 . Rodzaje tortur w wiekach średnich


i czasach nowożytnych

§ 22.1. Wprowadzenie

W cesarstwie rzymskim tortury jako środek dowodowy stosowany były jedynie


wobec niewolników352. Podobnie postępowano w starożytnej Grecji. Tortury
( 'mąuisitio corporalis, examinatio cum gravitate) pojawiły się jako procesowo
dopuszczalny środek dowodowy w konsekwencji przyjęcia w przepisach prawa
karnego, iż przyznanie się oskarżonego do winy może być podstawą do wyda­
nia wyroku skazującego.
W Niemczech, w 1495 r., na mocy wieczystego pokoju ziemskiego, wszelka
samopomoc w wymiarze sprawiedliwości zostaje zakazana. Powstaje Sąd Ka­
meralny Rzeszy i w sprawach o wszelkie przestępstwa orzekają wyłącznie sądy.
W 1498 r. na Sejmie we Freiburgu przyjęto uchwałę w sprawie kodyfikacji kar­
nej dla całego Cesarstwa Niemieckiego. Składano kilka projektów, pierwszy
z nich w 1521 r. na Sejmie w Wormacji. Ostatecznie przyjęto projekt złożony
w Augsburgu w 1530 r.
Constitutio Criminalis Carolina z 1532 r. wprowadziła zarówno proces
skargowy (skargę wnosił i popierał przed sądem, tzn. musiał wysuwać zarzuty
i je udow odnić, oskarżyciel-delator), jak i inkwizycyjny, który jednak w prak­
tyce odgrywał większą rolę. Przepisy dotyczące procesu znajdowały się w art.
I-1 0 3 i 181-189 Carolina nie przewidywała żadnych środków odwoławczych
od wyroku. Jednak zgodnie z art. 219 w przypadku wątpliwości należało akta
sprawy przesyłać uczonym w prawie celem ich wyjaśnienia.
Carolinę cechowało nie tylko okrucieństw o przewidzianych w niej kar,
ale i dopuszczalność tortur. Proces inkwizycyjny (śledczy, inąusitorius) zna­
ny był też praw u kanonicznem u, a tortury dopuścił papież Innocenty IV już
w 1252 r. Według Caroliny i wykształconego na jej podstaw ie niemieckiego
procesu powszechnego, gdy brak było skargi upraw nionego oskarżyciela (art.
I I - 1 7 ) , sąd sam z urzędu mógł wszcząć sprawę (art. 6 -1 0 ), gdy wystąpiły
tzw. fundam enta inąuisitionis (m.in.: schwytanie na gorącym uczynku, zgło­
szenie się sprawcy, własne spostrzeżenia sądu). Sąd rozpatryw ał wtedy tzw.
inkwizycję generalną (pierwszy etap procesu inkwizycyjnego), która zm ierza­
ła do: ustalenia na czym polega przestępstw o, kto jest jego sprawcą oraz do
zgrom adzenia dowodów. Po zakończeniu inkwizycji generalnej wyrokiem p o ­
średnim , ten sam sędzia śledczy przystępował do inkwizycji specjalnej (drugi
etap procesu inkwizycyjnego). Inkwizycja specjalna była prow adzona prze­
ciwko ściśle określonem u oskarżonem u. Proces miał w gruncie rzeczy cha­
rakter tajny i pisemny, obowiązywała tzw. legalna ustawowa teoria dowodów,
a w yrok mógł wydawać sędzia, który śledztwo prowadził. O skarżony nie był

,52 Zob. M. Cieślak: Polska procedura karna, Warszawa 1984, s. 91 oraz S. Śliwiński: Pol­
ski proces karny przed sądem powszechnym. Zasady ogólne, Warszawa 1959, s. 9.
22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 243

stroną w procesie i „zdany był na łaskę” sędziego-inkwirenta, który łączył


w sobie funkcje oskarżyciela, obrońcy i sędziego.
Tortury odgrywały pierwszoplanową rolę w postępowaniu dowodowym
i były logiczną konsekwencją przyjęcia tzw. formalnej (leglnej) teorii dow odów
(były rem edium na pewne poczucie bezsilności sądu, który przekonany o wi­
nie sprawcy nie był w stanie uzyskać dow odów prawem przepisanych). Zgod­
nie z art. 20 tortury były zakazane, jeżeli nie było wcześniej „słusznej poszlaki
popełnienia przestępstw a”. Za taką poszlakę wystarczało w zupełności zgodne
zeznanie dwóch świadków, a nawet jednego świadka, o ile zeznanie to doty­
czyło bezpośrednio popełnionego czynu. Carolina nie wskazywała na rodzaje
i sposoby torturow ania. Jak podaje Groicki w swoim tłumaczeniu z 1565 r.,
zgodnie z art. 58: „M ęka ma być m iarkowana według wielkości podejrzenia
i innych dow odów i też według wielkości albo małości występku, którym kogo
obw iniono, co łacno sam sędzia albo urząd przy tym będąc według sprawiedli­
wości i słusznego baczenia baczyć może, jako długo albo krótko kogo męczyć
rozkazać ma, albo jakim obyczajem”.
W czasie procesu inkwizycyjnego podejrzany powinien być uwięziony, a pod­
stawowym celem postępowania było uzyskanie przyznania się podejrzanego do
popełnienia zarzucanego mu czynu (confessio est regina probationum - przyzna­
nie się jest królową dowodów). Gdy przyznania się nie uzyskano lub złożone na
torturach było następnie odwoływane, to mimo istnienia innych dowodów, na­
leżało wymierzyć karę łagodniejszą (niż wtedy, gdyby podejrzany do popełnie­
nia przestępstwa się przyznał). Zakaz skazywania na podstawie poszlak jedynie
obchodzono w ten sposób, że nie wymierzano wtedy kary zwyczajnej (poena
ordinaria), a wyłącznie kary nadwyczajne (poena extraordinaria), łagodniejsze
i nie obejmujące kary śmierci.
Dla uzyskania przyznania każdy środek był dobry, a tortury należały do
sprawdzonych i pewnych sposobów nakłonienia oskarżonego, by wyznał swe
winy. To, że wyznanie takie było wymuszone cierpieniami i bólem nie stanowi­
ło okoliczności umniejszającej jego wartość. Później zresztą stosowanie najbar­
dziej okrutnych i wymyślnych to rtu r przypadło na okres pomiędzy XV a XVIII
wiekiem. Ważne jest, aby pamiętać, że torturow ano - w zasadzie - zgodnie
z prawem i na podstawie przepisów.
Już samo uwięzienie (w oczekiwaniu na proces) było torturą, czasami śmier­
telną, jeżeli trw ało odpowiednio długo. Zatrzymanego wiązano w tzw. kozioł
(dłonie przywiązywano sznurem lub łańcuchami do stóp), w pozycji siedzącej
lub klęczącej. Pomiędzy ręce i nogi wsuwano drąg, pomagał on w przenoszeniu
uwięzionego, a skulone plecy nadawały się doskonale do smagania powrozami.
Czasami, dodatkow o, przywiązywano ofiarę do słupka, umieszczano w beczce
lub zakuwano w dyby153. Stosowano też przykuwanie do krzyża, ścian i innych
przedmiotów. Niektóre lochy miały specjalnie przygotowane, niezmiernie ciasne
wnęki, w które wciskano człowieka i zamykano za nim drzwi. Do wiązania (krę­
powania) używano lin (powrozów), skórzanych pasów lub kajdan żelaznych.

355 Zob. K. Koranyi: Beczka czarownic, „Pamiętnik Historyczno-Prawny”, t. V, z. 2.


244 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

Zwykłe przed przystąpieniem do torturow ania, zgodnie ze zwyczajem, sta­


rano się wywrzeć wrażenie na podsądnym przez okazanie narzędzi to rtu r i za­
powiedź czekających męczarni. Kat miał okazję zaprezentować swoje narzędzia
i opowiedzieć o swoich umiejętnościach. Później dopiero obnażano oskarżone­
go, wiązano i umieszczano na ławie przeznaczonej do prow adzenia to rtu r354.
Przyznanie się do popełnienia zarzucanych czynów pod wpływem perswazji
prowadzącego postępow anie skutkowało odstąpieniem od torturow ania.
Prawo zwyczajowe (w Polsce) zakazywało stosowania to rtu r wobec dzieci
poniżej lat 14, starców, którzy ukończyli lat 60, kobiet ciężarnych i ludzi cho­
rych (w tym psychicznie). Gdy jednak choroba psychiczna potraktow ana zosta­
ła jako znak opętania, stan taki nie był przeszkodą do torturow ania. Również
szlacheckie pochodzenie, stan duchowny, zajmowanie wysokiego urzędu lub
posiadanie wykształcenia były przeszkodami do stosowania to rtu r w przypad­
ku większości inkrym inowanych czynów. B. Groicki podaje, że nie torturuje się
uczonych doktorów, urzędników miejskich i rycerzy. Przeszkody te pozbaw io­
ne były znaczenia, gdy w grę wchodziły przestępstwa polityczne. J. Czechowicz
wspom ina o zakazie torturow ania kobiet jeszcze przez 40 dni od rozwiązania.
Tortury rozpoczynano w godzinach porannych, torturow any nie otrzymy­
wał wcześniej posiłku. Według J. Czechowicza, podejrzany powinien przez
dwadzieścia godzin przed torturam i pozostawać na czczo. Katownie (sale, izby
tortur) miały grube mury i umieszczane były chętnie w podziemiach. Z apobie­
gało to wydostawaniu się krzyków torturow anych na zewnątrz. Zgodnie z po­
wszechnie przyjętymi zwyczajami torturow anie nie pow inno przekroczyć jed­
nej godziny, a powtarzać m ożna je było tylko trzykrotnie. Okres przedzielający
jedną „sesję” od drugiej nie był określony.

II. 56. Izba tortur - Museum de Gerangenpoort w Hadze

,54 Por. J. Czechowicz: Praktyka kryminalna to jest wzór rozwaznego i porządnego spraw
kryminalnych sądzenia, Chełmno 1769, s. 28.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 245

W prawdzie tortury przewidywała i Carolina i późniejsze kodyfikacje karne,


znały je także statuty miast włoskich, jednak nie wszystkie stosowane tortury
miały swą podstaw ę prawną. Bartłomiej Groicki tak opisuje nadużycia opraw ­
ców w podręczniku z 1630 r. pt. Porządek sądów i spraw miejskich prawa maj-
deburskiego w Koronie Polskiej: „które złoczyńcom bywają zadawane więcej
z wymysłu sędziów niebacznych [chodzi o męki - przyp. J.W.], a z okrucieństwa
katowskiego, niż wedle prawa: jako wodą, octem, laniem wrzącego oleju w gar­
dło, smarowanie siarką, smołą gorącą, słoniną, głodem, pragnieniem wielkim
przyłożeniem na pępek myszy, sierszeni, albo jakich innych jadowitych Chroba­
ków, nakrytych bańką, ażeby tak, gdyby wyniśdź nie mogli, ciało cierpiącego
dręczyli, jako też złoczyńcę ku ławie przywiążą, nogi jego słoną wodą pomażą,
potem kozę przywiodą, która rada sól jada, aby pięty onego złoczyńcy lizała,
który ból powiadają być okrutny bez obrażenia cielesnego”355.
N arzeka przy tym, iż „w miastach, miasteczkach mały jest porządek, więtszy
snadź tam , gdzie sprawa toczy się o trochę zgniłej majętności, niż tam, gdzie
ubogiego człowieka ciało szarpają, targają, ciągną, pieką, męczą, wielekroć tyl­
ko przy obecności jednego albo dwóch opiłych ceklarzów, gdzie rzadko bywa
człowiek poważny a baczny, który by wielkość a potrzebę męki wyrozumiał,
który by też personę i znaki ku wydaniu na mękę rozeznał i sprawiedliwości
w tym dojrzał. Sam przy tym okrutny kat a jeden albo dwa opili ceklarze bywa­
ją, z których potem wyznania człowiek bywa na śmierć skazan”.
Groicki dopuszcza, by tortury były stosowane i w dni świąteczne („W dzień
święty godzi się zdać na m ękę”), tak to uzasadniając: „Jawni złoczyńcę i w dzień
święty mogą być na mekę wedle prawa dani, i w dzień Wielkanocny, i Bożego
N arodzenia, dla tego aby się łotrowskie rady i zdrady długo nie taiły, przez
których niepoznanie mogłoby się stać wielkie a szkodliwe zamieszanie, ku za­
pobieżeniu wielkim niepokojom , szkodom, niebezpiecznościom, zachowaniu
zdrowia ludzkiego i pokoju pospolitego”.
Stosowanie to rtu r było dozwolone tylko wtedy, gdy istniały tzw. „pewne
znaki” popełnienia przestępstwa (dzielone na dalekie, bliższe i najbliższe). Nie
chodziło tu o dowody, bo wówczas tortury byłyby zbędne, a jedynie o istnie­
nie poszlak przy braku jakichkolwiek dowodów. Pewnym znakiem cudzołóstwa
(dalekim) była informacja, iż podejrzani „się radzi widzą” i „się m iłują”. Gdy
podejrzany do winy się przyznawał, tortury były zbędne. Wydaje się, iż czasem
samo zagrożenie torturam i efekt taki dać mogło.
Jakub Czechowicz w swej Praktyce kryminalnej z 1769 r. dopuszcza stoso­
wanie to rtu r tylko wtedy, gdy przestępstwo zagrożone jest jedną z kar najsu­
rowszych: karą śmierci lub karą okaleczającą. Gdy zagrożenie karne sprowadza
się wyłącznie do grzywny, uwięzienia lub relegacji, wówczas przestępca mógłby
być ukarany surowiej już przez stosowanie samych tortur, dlatego ich dopusz­
czalność w takich przypadkach jest wykluczona.
Każde „wyznanie wymęczone” pow inno być, nazajutrz po torturach, tym
razem już dobrow olnie, przed sądem - w pełnym składzie - pow tórzone (tzw.

,5S B. Groicki, Porządek sądów..., s. 195-196.


246 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

ratyfikacja konfesaty). Gdyby zaś następnego dnia podejrzany wszystkiego się


wyparł, tortury wolno było powtórzyć. Według Groickiego brak przyznania się
do winy na pow tórzonych torturach skutkował zakazem torturow ania po raz
trzeci. Jednak J. Czechowicz dopuszczał torturow anie po raz trzeci w przypad­
ku najpoważniejszych przestępstw, tzn. tych, które były zagrożone kwalifiko­
waną karą śmierci.

II. 57. Tortura wody


J. Milles de Souvigny, drzeworyt z Praxis Criminalis perseąuendi, Paryż 1541

Powtórzenie tortur było dopuszczalne i wtedy, gdy po raz pierwszy podejrza­


ny się nie przyznawał, a o winie jego, sędzia na podstawie np. zeznań godnych
ludzi, był przekonany lub gdy uzyskano nowe poszlaki. N a torturach wolno było
zadawać pytania tylko o sprawy związane z przedstawionymi zarzutami. Gdy
wielu podejrzanych było, najpierw należało torturow ać tego, który sędziemu
wydawał się bardziej skłonny do wyjawienia prawdy. W szczególności najpierw
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 247

syn w obecności ojca albo najpierw żona, gdyż „niewieścia płeć, będąc mdlej-
szej natury i nie tak cierpliwej, rychlej może być przywiedziona upom inaniem
i mękami ku wyznaniu niż m ąż”356. Kto przez torturow anego był wskazany,
jako sprawca lub współsprawca przestępstwa, ten podlegał uwięzieniu. Samo
jednak „w ydanie” (tzw. powołanie) nie było wystarczającym pow odem do sto­
sowania tortur.
W praw dzie Groicki przestrzegał: „In sum m a, aby takie męki były zadane,
żeby ciało było bez obrażenia wielkiego i bez ułomności. Albowiem gdyby się
trafiło, iżby złoczyńca dla męki wielkiej umarł, sędzia byłby barzo podejźrza-
ny, jakoby mu takie męki zadawać rozkazował nie wedle prawa albo zwyczaju,
nie za miłością sprawiedliwości, nie z miłosierdzia, nie z baczności a z m ądro­
ści, ale z gniewu a z nienawiści, aby tak z jego samego uporu człowiek zginął.
Byłby mówię, sędzia w takim podejrzeniu, jeśliby się słusznie nie wywiódł, iż
w tej mierze naśladował prawa albo zwyczaju, łaskawości, mając Pana Boga
przed oczyma i sprawiedliwość jego”, to jednak skutkiem to rtu r było najczę­
ściej okaleczenie (trwałe lub przemijające), a niekiedy i śmierć. Była to rzecz dla
ówczesnych najzwyklejsza, bo przecież „niektórzy złoczyńcę tak są twardego
przyrodzenia, iże na nich się nie wymęczy”, a wtedy sami raczej swej śmierci na
torturach byli winni, jak uw ażano357.
Jak zanotow ano w żywieckiej księdze złoczyńców, w 1589 r. doszło do za­
męczenia przez kata, podczas tortur, dwóch podejrzanych o zabójstwo: „w mę­
kach prawie dwie wytrzymał, a znacz się do niczego nie chcieł, co bacząc upór
o zatwardziałość jego nie daliśmy go dalei trapicz, ale zachować do dnia trze­
ciego to jest do poniedziałku, chcąc wedle prawa dacz ich jeszcze katować na
zadoszcz instygatorowi a oni w tym czasie pomarli. Jeden tejże nocy gdy byli
katowani, to jest z piątku na sobotę a drugi z poniedziałku na w torek” 358.
Jednym z bardziej znanych procesów inkwizycyjnych średniowiecza, w cza­
sie którego bez umiaru stosowano tortury, był proces prowadzony we Francji
przeciwko zakonowi templariuszy, na początku XIV w. Trzeba przy tym wie­
dzieć, iż francuski proces karny od początków XIII w., aż do 1788 r. był proce­
sem inkwizycyjnym, w którym na mocy wyroku pośredniego dopuszczano tor­
tury, a wyrok ostateczny wydawano wyłącznie w oparciu o akta sprawy. W dniu
13 października 1307 r., wszyscy templariusze we Francji zostali uwięzieni.
Następnego dnia opublikowano manifest królewski, w którym przedstawio­
no zarzuty wobec zakonu i jego członków: 1) odstępstwo od wiary, 2) zniewa­
żanie Chrystusa, 3) uprawianie sodomii, 4) bałwochwalstwo. Rytuał przyjęcia
do klasztoru wymagał podobno trzykrotnego zaparcia się Chrystusa, plucia na
krzyż, a przyjęci uprawiali ponoć stosunki homoseksualne i czcili posążek Bafo-
meta. Między 19 październikiem a 24 listopada 1307 r. przesłuchano 138 za­
konników w obecności inkwizytora Wilhelma z Paryża. Bracia zakonni to rtu ro ­
wani byli przez urzędników królewskich. Większość torturow anych przyznała

,S6 Zob. B. Groicki: Porządek sądów..., s. 196.


’57 Ibidem.
,stf Zob. A. Komoniecki: Dziejopis żywiecki, Żywiec 1937, s. 44.
248 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

się do zarzucanych im czynów, 36 templariuszy zmarło w następstwie zastosowa­


nych wobec nich tortur. 11 maja 1310 r. skazano na śmierć tych 54 templariuszy,
którzy odwołali zeznania złożone pod wpływem tortur - uznano bowiem, że są
„wtórnymi odstępcami”, heretykami, którzy na pow rót popełniają błąd, już po
przyznaniu się do winy. Następnego dnia spalono ich na stosie pod Paryżem. 18
marca 1314 r. skazano na dożywotnie uwięzienie mistrza zakonu - Jakuba z Mo-
lay i trzech innych dostojników zakonu. Jakub z Molay oraz Gotfryd z Charnay
oświadczyli wtedy, iż odwołują swe zeznania, które złożyli na torturach, aby ura­
tować swe życie. Wobec powyższego, tego samego dnia zapłonął stos, na którym
obaj ponieśli śmierć. Ci z szeregowych zakonników, którzy swych zeznań nie od­
wołali, jako grzesznicy „pokutujący” i „pojednani z kościołem”, zostali wypusz­
czeni na wolność. Cel oskarżenia został osiągnięty: zakon zlikwidowano w imię
dobra Kościoła, a majątek zakonu przekazano zakonowi szpitalników.
Tortury zniesiono w Prusach w 1754 r., w Danii w 1770 r., a w Austrii
w 1776 r. W Polsce tortury zostały zniesione również w 1776 r. Sejm na wnio­
sek króla i senatora Wojciecha Kłuszewskiego uchwalił zniesienie tortur i jed­
nocześnie zakazał stosowania kary śmierci w procesach o czary. W Konstytucji
Sejmu (o zniesieniu to rtu r i kary śmierci w procesach o czary) z 1776 r. czyta­
my: „Częstym doświadczeniem jest dowiedziono, jako używane w niektórych
sprawach kryminalnych konfesaty przez tortury, jest sposób dla konwikcji wi­
nowajców zawodny, a dla usprawiedliwienia niwinności okrutny, jako prawami
powszechnymi i naszemi krajowymi opisane manifesta, indicia, in recenti crimi-
ne deprehensio, propia oris confesio, inkwizycje, niemniej inne w tej mierze do­
wody i odwody, są do konwikcji sposoby doskonalsze, sprawiedliwsze, i lepiej
z wszelkimi prawami zgadzające się. Przeto wszystkim w państwach naszych
sądowym jurysdykcjom, ius gladi mającym, nakazywanie przez tortury pod ry­
gorem kar, tanqum pro crimine status rozciągnąć się mającym, odtąd na zawsze
zakazujemy. Wedle tejże samej reguły wszystkie sądy i subsellia sprawić się mają
in causis maleficii i czarów, w rosądzeniu których poenalitatem śmierci na za­
wsze znosiemy. A ta ustawa ma się rozciągać i na Wielkie Księstwo Litewskie”.
Aby pamięć o tym wydarzeniu przetrwała, z polecenia króla Stanisława Augu­
sta wybito medal, na którym umieszczono następujący napis: „Mękami wyciagać
zawsze wątpliwe wyznania zbrodni, pociągać do sądu obwinionych o rzekome
związki z mocą szatańską zakazał sejm w r. 1776 na wniosek króla Stanisława Au­
gusta”. We Francji pożegnanie z torturami nastąpiło dopiero w 1789 r., w Rosji
w 1801 r. (dopiero w 1864 r. dochodzi do rezygnacji z procesu o charakterze in-
kwizycyjnym), a jako jedne z ostatnich, zniosło je niemieckie państwo Królestwo
Hanoweru w 1822 r. oraz księstwo Gotha-Komburg w 1828 r.

§ 22.2. Narzędzia tortur

Chociaż można sprawić człowiekowi ból i cierpienie bez stosow ania specjal­
nie dla tego celu przeznaczonych narzędzi, wykorzystując jedynie te, których
naturalne przeznaczenie jest zgoła inne, (np. piły, m łotki, gwoździe, szpilki,
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 249

igły, nożyce, szydła, noże, sidła, wnyki, dłuta, cęgi, pilniki, kłódki, skrzynie,
liny, drągi, prasy, a naw et sól i pieprz lub instrum enty muzyczne) to - naganna
w tym przypadku - ludzka inwencja i wyobraźnia doprow adziła do pow sta­
nia wielu specjalnie w tym celu skonstruow anych przedmiotów. Część z nich
m ożna zaliczyć jedynie do zabytków archeologicznopraw nych, część - nieste­
ty - wykorzystywana jest współcześnie. Należy zaznaczyć, że rozróżnienia wy­
magają (pom im o braku do końca ostrej granicy) narzędzia to rtu r od narzędzi
związanych z wykonywaniem orzeczonych kar.

■AłJcbicunl
PUNISHMENT AND INSTRUMENTS OF
Sonderausstellung
tu r tu r c Mittelalterliche

W erkzeug
Museum Schło fi
B e rn b u rg
Erstmalig in
S a c h s e n - A n h a lt

sition chcur to 9 .7.1999


BIS
12 .9.1999
TH. 03471 625007

M a s c o d e lła tortura
Strumcntl dl torturo c pena capi tak

INTERO
Serie: ARWS 0 0 2 6 2 8

II. 58. Plakaty i bilety wstępu do współczesnych wystaw i muzeów tortur

Zaprezentow ane niżej judicalia, prezentujące m aterialne formy wymiaru


sprawiedliwości karnej w wiekach średnich, stanowią istotny elem ent wiedzy
z zakresu archeologii praw nej359. M arzeniem moim jest by wiedza o torturach

359 Archeologia prawa karnego - nauka pomocnicza, zajmująca się wyszukiwaniem oraz
ustaleniem roli i znaczenia obiektów materialnych i symboli bądź znaków, które posiadały
250 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

jedynie z przekazów historycznych i wizyt w muzeach m ogła być czerpana,


a nie np. z bieżących raportów Amnesty International. Wystarczy, że do dzisiaj
mówimy czasami: „pal go licho” albo „pal go sześć” (od przypalania boków
torturow anego jedną albo sześcioma świecami), „spławić” (od egzekucji skaza­
nego przez utopienie) i „zalać komuś sadła za skórę” (od polewania ciała osoby
torturow anej gorącym tłuszczem). Niech „plecenie jak Piekarski na m ękach”
będzie wyłącznie synonimem m ówienia bez sensu, a nie wywołującym strach
i przerażenie przypom nieniem niem iłosiernego cierpienia M ichała Piekarskie­
go, zamęczonego po nieudanym zamachu na króla.

§ 22.2.1. Krzesło czarownic (konfesjonał, tron dziewiczy,


zwany też krzesłem inkwizytorskim)

Krzesła te wyposażone były w kolce - drew niane lub m etalowe - i uchwyty


(zapięcia) służące unieruchom ieniu ofiary (rąk, nóg i głowy). Krzesła metalowe

II. 59. Model krzesła czarownic

mogły być, dla wzm ocnienia tortury, dodatkow o podgrzewane (np. za pom o­
cą specjalnego paleniska umieszczonego w konstrukcji krzesła). Wymuszenie

prawnie określony charakter (normami prawa zwyczajowego lub pisanego) zarówno w pro­
cesie legislacji karnej, jak i w trakcie wymiaru sprawiedliwości karnej. Wiedza z zakresu ar­
cheologii prawa karnego pozwala prawidłowo identyfikować obiekty i rozpoznawać ich
przeznaczenie.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 251

w ten sposób przyznania się do popełnienia zarzucanego czynu mogło trwać


od kilkunastu m inut do kilkunastu dni. Z darzało się - tak jak w przypadku
innych to rtu r - że zwieńczeniem tortury było nie przyznanie się do winy, ale
śmierć ofiary (na skutek usm ażenia żywcem lub z doznanych ran). Dla uzyska­
nia pożądanego efektu, ofiary sadzano na takim krześle nago. Kolce wbijały
się w ciało, a unieruchom iona ofiara bywała często poddaw ana dodatkow ym
to rtu ro m - szarpanie kleszczami, przypalanie, chłosta.

§ 22.2.2. Gruszka

Specjalnie skonstruow ane, bardzo wymyślne, metalowe narzędzie, dzięki któ­


rem u - za pom ocą mechanizmu sprężynowego lub śrubowego - można było
je wkładać w naturalne otw ory ciała, a następnie pow odować rożwieranie się
tego narzędzia (dokręcano uchwyt śrubowy lub zwalniano sprężynę, co pow o­
dow ało uruchom ienie najczęściej trzech elementów). M echanizm sprężynowy
działał na podobnej zasadzie, jak w autom atycznie otwierającym się parasolu.
Gruszka stosowana doustnie uniemożliwiała ofierze wydobycie głosu, a tym sa­
mym „załatwiała problem ” jęków i krzyków torturow anej w inny sposób ofia­
ry. Z aopatrzona w ostrza była samoistną to rtu rą kaleczącą (niekiedy rozrywa­
jącą) wnętrze ciała. W kładana do ust mogła być też karą za czyny popełnione
przez wyrażanie sądów i opinii (np. pom ów ienie, bluźnierstwo, wystąpienia
przeciwko wierze). Istniały też specjalne gruszki doodbytnicze i dopochwow e
(zdecydowanie większych rozm iarów). Gruszki dopochwowe stosowano w o­
bec kobiet oskarżanych o stosunki płciowe z szatanem lub osobami, które były

Ił. 60. Gruszka


252 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

jego uczniami. Gruszki doodbytnicze przeznaczone były dla hom oseksualistów


oraz winnych zbrodni sodomii (bestialstwa - zoofilii).

§ 22.2.3. Dyby lub inaczej kłoda

W języku niemieckim Dieb oznacza złodzieja, co może wskazywać na źródło-


słów tej nazwy; łac. - cippus albo truncus. Z. Gloger w Encyklopedii staropolskiej
podaje: „Pniak drzewa rozpiłowany wzdłuż na dwoje, z wycięciami na ręce lub

II. 61. Dyby (kłoda)

nogi, służący do przymykania przestępców lub pojm ańców ”. Były to najczęściej


dwa duże kloce drewna, położone jeden na drugim i następnie skręcane śrubą.
W każdym klocu wyżłobione były otwory, odpowiednio na głowę i ręce lub
nogi. Kłody miały zwykle od dwóch do ośmiu otw orów - mogły więc pomieścić
jednocześnie naw et cztery osoby. Po odsunięciu górnego kloca ofiara w kłada­
ła swe członki w przygotowane wyżłobienia, następnie opuszczano kloc górny
i przykręcano śruby. Ponieważ szerokość dłoni, stóp czy też głowy była więk­
sza niż wydrążonych otworów, nie sposób się było wyswobodzić z takiego za­
mknięcia. Dyby zakładano na ręce i głowę, niekiedy tylko na nogi. Czasem na
górnej belce m ontow ano dodatkow o żelazne uchwyty na dłonie. Gdy przym o­
cowano dyby na pewnej wysokości, przenoszącej w zrost ofiary, a zakuto tylko
nogi, zakuty miał nogi u góry, a głowa zwisała swobodnie w dół, co nie było
pozycją wygodną.
Kłoda była też narzędziem wykonywania kary pozbawienia wolności wobec
sprawców drobniejszych przestępstw. D ow odem na to są chociażby przepisy
wilkierza starostw a łątorskiego z 1692 r. w brzmieniu: „O kłodzie. Przekazuje
się na ostatek frajszulcom, aby każdy przy swoim frajszulctwie miał kłodę po­
rządną na ukaranie winowajców z kłódkam i do zamknięcia oraz na ukaranie
nieposłusznych ich praw om , pod winą zam kową zł 5 ” oraz „Kogo by na kra­
dzieży warzywa w swoim ogrodzie zastał lub sąsiedzkim, tedy warzywa zabrać,
do frejszulca zanieść i złodzieja wyjawić powinien. A frajszulc takow ego pow i­
nien osadzić do kłody swojej i kradzione warzywo nad nim powiesić, a potem
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 253

uczynić grom adę i karać go winą kościel­


ną albo, jeżeli nie ma sposobu, dobrem i
plagami przy kłodzie”.
Stosowano dyby (kłodę) także jako śro­
dek procesowy albo zamiast uwięzienia,
albo po to, aby utrudnić ucieczkę z miej­
sca uwięzienia. W ykonywana publicznie
kara kłody miała charakter kary na hono­
rze. Zam knięcie w kłodzie stosow ano też
przy wykonywaniu kary chłosty.

§ 22.2.4. Beczka

W beczce wycinano otw ory na ręce i nogi.


Ofiara związana w kozła była w beczce
umieszczana i aby zapobiec wciągnięciu
członków do środka, między nogi i ręce
wsuwano kij drewniany. O fiara klęczała
w tej niewygodnej, przynoszącej cierpie­ II. 62. Model beczki (płaszcz hańby)
nie, pozycji w oczekiwaniu na inne to rtu ­
ry lub na rozpoczęcie procesu (wtedy gdy
był to jedynie sposób uwięzienia czy unie­
ruchomienia).
Ponoć w ten sposób były uwięzione
wieśniaczki ze wsi Doruchów, za czarow­
nice uznane. Spisana w 1835 r. relacja,
podobno naocznego św iadka560, przed­
stawiała to w ten sposób: „Obejrzałem
jedną tylko beczkę. Ta, którą ogląda­
łem, stała na dw óch podstaw ach, w klep­
kach blisko dna wyrżnięta była dziura,
dość duża, czw orograniasta. Kobieta,
osadzona w beczkę, miała ręce i nogi
z tyłu związane, które tą dziurą zewnątrz
kołkiem drew nianym zatknięte były, tak,
że ani stać, ani siedzieć nie mogąc, przez
cały czas, aż do okropnej egzekucji klę­
czeć musiała. Każda beczka pokryta była
płótnem grubem , a na boku przelepiona ■trafi 3tr C&frerticfrkfit
karteczka z napisem: JEZUS! MARJA! II. 63. „Spacer” w beczce hańby
ulicami miasta

360 Spalenie czarownic „Przyjaciel Ludu”, Leszno 1835. Cyt. za S. Wasylewski: Sprawy po­
nure. Obrazy z kronik sądowych wieku oświecenia, Lwów-Poznań 1922.
254 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

JÓZEF! z przyczyny, aby djabli nie mieli do nich przystępu i nie uwolnili swych
oblubienic od śmierci”.
Beczka służyła też czasem jako tzw. płaszcz hańby, czyli pełniła funkcję kary
na honorze (na czci). Skazaniec umieszczony w takiej beczce wystawiany był na
widok publiczny, a czasem w towarzystwie kata prow adzony ulicami miasta.

§ 22.2.5. Ława do wyciągania (łoże sprawiedliwości, krosno)

Była stosowana powszechnie i stanow iła niezbędny element wyposażenia


izby (sali) tortur. Torturow any kładziony był na długiej ławie (przypominała
ona stół lub pryczę na niezbyt wysokich nogach), jego ręce - wyciągnięte w tył
- były przywiązywane (za przeguby) u jednego krańca. Z drugiej strony ławy
m ocowano na linie nogi (za kostki). W zależności od konstrukcji ławy - wystę­
pow ało bowiem wiele odmian - albo ręce albo nogi były przywiązywane do ru-

IL. 64. Ława do wyciągania (łoże sprawiedliwości)

chomego walca, za pom ocą którego (najczęściej używając kołow rota) skręcano
sznur, co wyciągało ciało torturow anego w przeciwnych kierunkach. Pod ple­
cy podkładano tzw. jeża, tj. krążki albo wałki nabite gwoźdźmi, które w czasie
wyciągania obracały się pod skazańcem i raniły mu plecy, szarpiąc i wyrywając
kawałki ciała. Unieruchomienie i pozycja skazańca sprzyjały dodatkow em u drę­
czeniu przez przypalanie lub wyrywanie części ciała za pom ocą cęgów. Przypa­
lanie mogło polegać na używaniu specjalnych pochodni z rozpaloną smołą lub
siarką, świec, topionego łoju, rozpalonych blach albo węgli lub podpalaniu roz­
lanego uprzednio na ciele spirytusu. Ulubionym miejscem do przypalania były
pachy lub boki skazańca. Stosowano też wlewanie gorącego oleju do gardła lub
kropienie piersi i pach gorącą siarką.

§ 22.2.6. Żelazna dziewica (zwana też norymberską)

To pudło o rozmiarach dopasowanych do ciała ludzkiego, wyposażone w ostre


kolce umieszczone na wewnętrznej stronie podwójnych drzwi, które zamykano za
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 255

skazańcem. Została praw dopodobnie po raz pierwszy skonstruow ana i umiesz­


czona w podziemiach sądu w N orym berdze. Wyglądem miała przypominać
m łodą norym berską mieszczkę, odzianą w szesnastowieczny, bawarski płaszcz.

II. 65. Tzw. Dziewica norymberska

Charakterystyczne jest wyobrażenie twarzy mieszczki: okrągła, chciałoby się


powiedzieć pucułow ata, z upiętym i w okół głowy warkoczami. Urządzenie skła­
dało się z kilku części: nieruchomej ściany tylnej i dwóch frontowych skrzydeł,
które m ożna było zamykać i otwierać.
Być może żelazne dziewice stanowiły jedynie tzw. płaszcz hańbiący, pozba­
wiony głowy i kolcy (sztyletów) w m ontow anych wewnątrz. Nieżyjący już pol­
ski historyk, W itold Maisel, twierdził w swym znakomitym dziele pt. Archeolo­
gia prawna Polski, że głowa i sztylety są XIX-wiecznym dodatkiem , który miał
„budzić dreszcz grozy u zwiedzających”361. Tadeusz Maciejewski nie podnosi tej
wątpliwości, a dorabianie ostrzy tłumaczy rekonstrukcją w celu lepszego wyeks­
ponow ania zabytku. Wyraża opinię wedle której „O d wewnątrz każda z części
posiadała ostre narzędzia w postaci noży lub mieczy. Ich umiejscowienie było

i61 W Maisel: Archeologia prawna Polski, Warszawa-Poznań 1982, s. 196-197.


256 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

wymyślne, gdyż każde z nich raniło, ale nie uszkadzało trwale ważnych or­
ganów ludzkich. Dwa z tych ostrzy wbijały się w oczy, inne w biust i korpus,
a pozostałe po zamknięciu w plecy. Podłoga maszyny była pusta, ewentualnie
posiadała pasy lub dziury, które umożliwiały odpływ krwi lub wody wlewanej
przez specjalne szczeliny dla szybszego wykrwawienia się ofiary” 562. Przytoczony
opis dotyczy machiny skonstruowanej w Norymbergii.
Istniały różne podobne konstrukcje. Były w ykonyw ane nie tylko z bla­
chy, znane są „dziew ice” z kamienia (Drezno), z drew na (M oguncja). Kopia
dziewicy norym berskiej znajduje się w M useo Crim inale w Rzymie (bez noży
w środku). W ątpliwości co do rzeczywistego charakteru „dziewic” - czy słu­
żyły jedynie do unieruchom ienia podejrzanego, pozbawienia go wolności, czy
też były narzędziem tortury, kaleczącym i niosącym śmierć - czekają nadal na
wyjaśnienie.
Najsłynniejsza jest dziewica norymberska, skonstruow ana praw dopodobnie
na początku XVI w. (ok. 1515-1533 r.) w Norymbergii. Zniszczona została
podczas nalotów w 1944 r. Prawdopodobnie zniszczono jedynie kopię pocho­
dzącą z XIX w., która wcześniej już zastąpiła uszkodzony i nienadający się do
ekspozycji oryginał. Wydaje się niemożliwe, aby w XVI w. skonstruow ano tak
precyzyjny mechanizm, który ponoć za naciśnięciem jednego przycisku otwie­
rał ram iona (skrzydła), za naciśnięciem drugiego zamykał je i uruchamiał sys­
tem noży, a po naciśnięciu trzeciego otwierała się zapadnia i ciało skazańca
wpadało do rzeki Pegnitz.
W kwietniu 2003 r. została odnaleziona w Bagdadzie, w posiadłości Udaya
Hussajna żelazna dziewica,wykonana na wzór tej z Norymbergii. Posiadała ona
wewnątrz żelazne noże i praw dopodobnie była używana przez najstarszego
syna dyktatora jako narzędzie tortur.

§ 22.2.7. Kabat

Była to skrzynia w ykonana z drewna (z grubych belek lub desek), mająca kształt
konfesjonału i pozwalająca siedzieć osobie w niej zamkniętej. Zachow ane eg­
zemplarze w Kwidzynie i Szczecinie mają jedynie cztery małe, okrągłe otworki
na wysokości głowy. Kabat występował zamiennie z karą kuny, był traktowany,
jako kara niezbyt surowa, choć pozbawiając wolności stwarzał osobie zamknię­
tej w nim wiele niedogodności, co stanowi dodatkowy argum ent za uznaniem
go za narzędzie (instrument) tortur, a nie za obiekt budowlany (celę więzien­
ną). Prezentowana fotografia (il. 66) przedstawia kabat znajdujący się w M u­
zeum w Kwidzynie. Kabat ten opisał dokładnie W. M aisel,6\ Poniżej (il. 67)
model eksponowany współcześnie w gdańskiej Katowni. W dokum entach źró­
dłowych kabat bywa wymieniany jako cela, ciemna i ciasna, ale wydaje się, że
przede wszsytkim był on narzędziem tortur, jak już wyżej w spom niano.

162 T. Maciejewski, Narzędzia tortur ..., s. 37.


’61 Zob. W. Maisel: Archeologia prawna Polski, Warszawa-Poznań 1982, s. 149-150.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 257

IL. 67. Kabat prezentowany w Katowni w Gdańsku


258 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

§ 22.2.8. W idełki heretyków

Widełki heretyków to instrum ent żelazny, posiadający cztery ostrza, umieszczo­


ne po dwa (w kształcie widlastym), po obu stronach niezbyt długiego trzpienia
(pręta), który za pom ocą klamry i skórzanej bądź metalowej opaski był m oco­
wany do szyi tak, że ostrza z jednej strony wbijały się w podbródek bądź gardło,
a z drugiej strony w klatkę piersiową (mostek). Stosowano je najczęściej wobec

II. 68. Widełki heretyków

osób podejrzanych o czary i herezję. N a w idełkach spotkać m ożna wygrawe­


row ane, łacińskie słowo abiuro, tzn. wyrzekam się. Torturow any musiał być
skrępowany, gdyż inaczej łatw o by się tego narzędzia mógł pozbyć. Tortura ta
pozwalała mówić, a raczej m am rotać i odpow iadać na pytania torturujących,
wszelkie zaś ruchy głową pow odow ały wbijanie się ostrzy w ciało.

§ 22.2.9. Hiszpański pająk (tarantula)

Urządzenie to spotykamy w dwóch rozmiarach: większe przeznaczone było


do wyszarpywania kobiecych piersi, mniejsze do usuwania jąder u mężczyzn,
lub wyrywania gałek ocznych. Za pom ocą tych szczypiec wyrywano piersi
kobietom , m.in. tym, które dopuściły się cudzołóstwa, kacerstwa, „spędzenia
płodu” lub które urodziły dziecko poza związkiem małżeńskim. Często haki
tego „pająka” (w liczbie od czterech do sześciu) bywały nagrzewane do czerwo­
ności. Najczęściej stosowany był we Francji i Niemczech. Do m astektomii uży­
wano też zwykłych szczypiec lub cęgów.
N ajbardziej chyba znaną spraw ą, w której doszło do użycia tego urządze­
nia, był kazus 60-letniej Anny Pappenheim er (G am perl), pod koniec XVI w.,
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 259

II. 69. Hiszpański pająk

w Bawarii364. Cała rodzina tej kobiety (mąż i trzech synów) została oskarżona
o wiele przestępstw, m.in. o czary i utrzym ywanie stosunków z diabłem. Pod­
czas to rtu r przyznali się oni do winy i ujawnili nazwiska kilkudziesięciu do­
mniemanych wspólników. Anna Pappenheim er była poddana najpierw torturze
w ahadła, potem została rozebrana i za pom ocą rozgrzanych do czerwoności
szczypiec w yrw ano jej pierś, którą następnie w łożono do jej ust. Po wielu tor­
turach została żywcem spalona na stosie 26 listopada 1600 r. Był to rodzaj, jak-

364 Zob. M. Kunze: Highroad to The Stake: A Tale ofWitchcraft, Chicago 1987.
260 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

byśmy dziś powiedzieli, procesu pokazow ego, który przeprow adzony został za
aprobatą księcia M aksymiliana I, do pewnego stopnia ogarniętego obsesją na
punkcie czarownic.

§ 22.2.10. Hiszpański but

Urządzenie zwane hiszpańskim butem służyło do miażdżenia i rozrywania cia­


ła na łydkach i goleniach. Składało się z dwóch metalowych części, wyposa-

II. 71. Tortura butów za pomocą drewnianych desek

żonych w kolce, połączonych śrubunkiem. Dla dodatkowego bólu często kat


uderzał w blachy metalowym młotem. Nacisk ześrubowanych szczęk bywał tak
duży, że często dochodziło nie tylko do ran na ciele torturow anego, ale i do po­
łamania jego kości. Szczegółowy opis hiszpańskiego buta przekazał nam J. Kito-
wicz w swoim Opisie obyczajów : „Za drugim traktem , dopiero opisanym, kie­
dy więzień w uporze był zatwardziały, kładli mu na nogi żelazo, ostre karby na
kształt zębów u pity mające, z dw óch sztuk złożone, przez które przechodziły
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 261

z obóch końców śruby; tymi śrubami hycel ściąga żelaza zębate na wierszch
piszczeli nóg i pod spód zadane, które coraz bardziej gniotąc i kalecząc nogi,
nieznośny ból winowajcy wyciągnionemu i bynajmniej nie spuszczonemu zada­
wały. M istrzowie te żelaza - dybkom podobne - po swojemu nazywali botami
hiszpańskimi; nie wszędzie ich używano, tylko w miastach większych. Powia­
dano mi za rzecz pewną, iż nie znalazł się żaden delinkwent, którego by takie
obuwie do przyznania się nie zmiękczyło”.
Tortura butów polegała też na zakładaniu na nogi oskarżonego drewnianych
desek, po dwie na każdą nogę. Deski łączono ze sobą (sznurowano), a następnie
za pomocą wielkiego m łota wbijano między deski i nogi drewniane kliny. Ko­
ści nóg były w ten sposób łamane na kawałeczki, a z otwartych złamań tryskała
krew. W ten sposób torturow any był Urbain Grandier, paryski ksiądz, areszto­
wany 30 listopada 1633 r. pod zarzutem czarnoksięstwa. Po torturach Grandier
został spalony żywcem na stosie, a jego prochy rozsypano z wiatrem.
Należy dodać, że wszelkie narzędzia to rtu r określane hiszpańskim i, były
najczęściej w prow adzane i używane przez hiszpańskich inkwizytorów, co
nie przeszkadzało, by w krótce były gorliwie naśladow ane i stosow ane po­
wszechnie w innych krajach. Pochodzenie „hiszpańskich” instrum entów to r­
tu r jest niekiedy dalece bardziej skom plikow ane i sięgające naw et czasów
starożytnych.

§ 22.2.11. Hiszpański osioł

Podobny z wyglądu do konia raczej niż osła (z tego też pow odu nazywany cza­
sem hiszpańskim koniem), ten kloc drewna, w kształcie graniastosłupa lub trój­
kątnego bądź czworokątnego ostrosłupa (piramidy), osadzony na czterech no­
gach, wielkie cierpienia przynosił tym, których na niego wsadzono. Zdarzało
się, że osioł był wyposażony w koła, co pozwalało torturow anego wystawić na
widok publiczny, np. obwożąc po mieście.
Nogi torturow anego, który siedział okrakiem na ostrej krawędzi, obciążano
ciężarami przymocowanymi do nóg (kamienie, worki z piaskiem, kęsy metalu).
Obciążenie pow odow ało wbijanie się drewnianego ostrza w ciało torturow a­
nego. Terezjana przewidywała obciążenie osób sadzanych na ośle łupem zło­
dziejskim. Niekiedy krawędź drewniana była specjalnie ząbkowana lub wygięta
eliptycznie, dla zwiekszenia cierpień. Udoskonalone modele dysponowały ru­
chomą deską, która przesuwana pod torturow anym , raniła jego organy płcio­
we. Zdarzało się, że osioł był wyposażony w koła, co pozwalało torturow anego
wystawić na widok publiczny, np. obwożąc po mieście. Drewniany koń był też
stosowany jako kara dla żołnierzy za przewinienia dyscyplinarne. Torturowano
na nim zwykle dom niem ane czarownice lub heretyków.
Urządzenie w kształcie ostrosłupa, osadzone na trzech nogach (drewnia­
nych bądź metalowych) nazywano dla odmiany kozłem czarownic, kołyską ju­
dasza, w artow nikiem lub torturą śpiochów. Pewnie dlatego, że zasnąć na nim
nie było sposobu.
262 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

II. 72. Hiszpański osioł

§ 22.2.12. Zgniatacz głowy

Zgniatacze głowy (zwane czapkami, np. „czapką pom orską”) bywały pojedyn­
cze i podwójne. Zgniatacze podw ójne przeznaczone były do swoistej konfron-

II. 73. Pojedynczy zgniatacz głowy


§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 263

tacji zeznań dwóch osób. Głowa torturow anego była oparta na drewnianej pod­
stawie, a za pom ocą mechanizmu śrubowego opuszczano metalową „czapkę”.
Gdy nie poprzestawano na zgnieceniu zębów i kości twarzy, do których docho­
dziło najpierw, uszkodzeniu ulegała cała czaszka (w trakcie to rtu r gałki oczne
pod wpływem ciśnienia w ypadały niekiedy z oczodołów), co zwykle prow adzi­
ło do śmierci torturow anego.

§ 22.2.13. W ahadło (.strappado, pendulum )

Tortura w ahadła była ponoć powszechnie stosowana w czasach inkwizycji.


Przez bloczek, zawieszony u sufitu izby tortur, przeciągano linę, której jeden ko­

li. 74. Wahadło

niec podwiązywany był pod wygięte do tyłu ram iona osoby torturow anej lub
wiązany za nadgartski, a drugi był naw inięty na kołow rót. Osobę poddaw aną
tej torturze podnoszono do góry, a następnie szybko opuszczano. Niekiedy
264 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

dodatkow o obciążno nogi takiej osoby. W prawdzie jej ręce były wyrywane ze
stawów, powodując ból, to jednak traktow ano ten rodzaj tortury jako niezbyt
dolegliwy i stosowano go jako wstęp do dalszych tortur.

§ 22.2.14. Kołyska Judasza

Kołyska Judasza, zwana też to rtu rą śpiochów, a we W łoszech występująca pod


nazwą „Veglia” - zmuszająca do czuwania, polegała na wsadzeniu torturow ane­
go na ostro zakończony w ierzchołek ostrosłupa, a następnie na w ielokrotnym
podnoszeniu i opuszczaniu, tak aby żelazne lub drew niane ostrze zagłębiało się
w odbycie mężczyzny lub w pochwie kobiety. Twórcą urządzenia był H. Marsi-
li, którem u podobno przyświecała idea skonstruow ania urządzenia nakłaniają­
cego do składania wyjaśnień w sposób bardziej „hum anitarny”.
Osobie poddawanej tej torturze zakładano metalową obręcz na wysokości
pasa, do której m ocow ano kilka lin. Używając kołow rotów i bloczków bądź

II. 75. Kołyska Judasza

zwykłych uchwytów zamocowanych w ścianach, tak „kołysano” ciałem oskar­


żonego, aby ostrze wbijało się we właściwe miejsca i by „zbyt szybko” to rtu ro ­
wany nie stracił przytomności. Gdy tak się zdarzyło, cucono go i dalej, nieraz
przez wiele godzin, torturow ano, aż do uzyskania przyznania się do zarzucane­
go czynu.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 265

§ 22.2.15. Trzewik malezyjski

To najczęściej nazwa używana na określenie drewnianego imadła, którego


konstrukcja była wzm ocniona blachą. M iędzy szczęki imadła w kładano stopę
oskarżonego, która była następnie zgniatana za pom ocą mechanizmu śrubowe­
go. Wczesne przyznanie się do zarzucanego czynu pozwalało uniknąć zmiaż­
dżenia kości. Stosowane we Francji, podobne urządzenie, nazywane było „trze­
wikami alzackimi”.

II. 76. Trzewik malezyjski

§ 22.2.16. Bocian (córka śmieciarza - Scavengers daughter)

To nie tylko narzędzie pozbawienia wolności (do tego wystarczyłyby zwykłe kaj­
dany), ale przede wszystkim narzędzie tortur. W ykonane z metalu, składało się

II. 77. Bocian


266 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

z obręczy zakładanej na szyję podsądnego oraz uchwytów na ręce (nadgarstki)


i nogi (kostki), które były połączone metalowymi prętami. Całość po założeniu
zamykano na kłódkę. Bocian utrzymywał ciało oskarżonego w bardzo niewy­
godnej, półkucznej pozycji i nie pozwalał na wyprostowanie się. T. Maciejewski
podaje, iż urządzenie to było również wyposażone w system śrub, które służyły
do rozciągania i miażdżenia365. „Córkę śmieciarza” wymyślił Sir Leonard Skef-
fington, porucznik w londyńskiej Tower za czasów Henryka VIII. Początkowo
urządzenie było nazywane jego imieniem, jednak z biegiem lat zostało zniekształ­
cone. Pierwsze zapiski dotyczące użycia tego narzędzia pochodzą z 1580 r., kiedy
w W hite Tower torturow ano dwóch zakonników: ojca Cottam a i ojca Kirbye.

§ 22.2.17. Zgniatacz palców (kciuków)

Należał do najbardziej rozpow szechnionych instrum entów to rtu r w całej Euro­


pie (istnieją informacje o stosowaniu podobnych narzędzi to rtu r również poza

6 i'H ^ ru it$ Dri! SBUftffaliril.

A. ©śt Iltt Swftii KuwnailW*.


B. C. Swco (M c &f<n, ikWk ęn(i iw<f) Kr f t i t o l , otKt tignKtiĄcn S5i(f< rnijuft^oi ftmrmo/We
mii ffu iw fa n , one in £cf<n jufaintiualfuilftnbrr ficrorfłi&nicm S u i # n U. bogi (lal: bcfcIKt,
twf; l-ie <*ttc h ę Urtsrrtmimmlciimtij Dmcu iii K i r i i unb mc^f ntmiiwnber (rłffen.

M . <Em tltiiKT łtirai b rtilm t, a ti bie €^c<iu6eimtiitKc, on ftttt trftłK^fr Kiiu), iwIi$ct u li 6er
S i # » t x r Bsti. btt iBĄrouCynnmlltT / bratk ftlbc gciwiu mif btr gidtłK tx» ebttat
Sifm tiilSn fótinc.
K. JOtt S^iaufunrdilufiTcl, mil UKliłKin bic e<()r<ni6nniiufKr F <m in e^ruitcitfpiiUd E. mc
goMcn, un6 eie «<Kbf oiraimoOft s«S>ruifct tettcot limitn.
ofcm ® fin blcfłtf ptinlu^™ 3n|iriiircii» lub A . mirt tu l«tt* ewittfcDrt, a lt Rl-
i t t nuf kęNtt aufgfłtiSKn mrrS! , Nmti< mcm U l tniiTocnbigt fagt ber l&ftn / u t* 6n
4rói>f«i «f«§m

II. 78. Zgniatacz kciuków - tablica poglądowa


z Theresiany

365 Zob. T. Maciejewski: Narzędzia tortur..., s. 81.


§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 267

a b
II. 79. Modele zgniatacza kciuków

kontynentem , m.in. w Chinach). M odel przedstawiony na ilustracji 79a, wzo­


rowany jest na rycinie zaczerpniętej z Theresiany. Zgniatacze były różnych roz­
miarów, zawsze wykonane z metalowych płytek, posiadających kolce lub kulki
na swej powierzchni i pozwalające za pom ocą śrub (najczęściej dwóch, niekie­
dy - w prostszych urządzeniach - tylko jednej) na zgniatanie kciuków (rów­
nież innych palców) u rąk bądź nóg (zgniatacze do nóg posiadały oczywiście
większe rozmiary). Istniały zgniatacze pojedyncze i podwójne, niektóre były
bogato zdobione i stanowiły prawdziwe dzieła sztuki rzemieślniczej (np. w e­
neckie). To proste urządzenie pozwalało za pom ocą niewielkich nakładów osią­
gnąć cel w postaci zadawania bardzo dolegliwego cierpienia. Zwykle stosowa­
ny w pierwszym stadium tortur.

§ 22.2.18. Pas cnoty

Pierwsze informacje o pasach cnoty pochodzą z XII w. Według niektórych, ich


pojawienie się należy wiązać z wyprawam i krzyżowymi (krucjatami). Nazwą
„pas cnoty” tradycyjnie określa się różne urządzenia, które mają uniemożliwić
kobiecie odbycie stosunku płciowego. Pasy były wykonywane z m etalu i wy­
prawionej skóry. Ich konstrukcja uniem ożliwiała dostęp do pochwy, ale spo­
tyka się i takie, które uniemożliwiają stosunki analne. W pasie umieszczano
otw orki, które miały umożliwiać czynności fizjologiczne. Wydaje się, że kon­
strukcja tych pasów pow odow ała, iż stosowane dłuższy czas były nie tylko na­
rzędziem tortur, ale i do śmierci doprow adzać mogły. Znane są współcześnie
przypadki śmierci kobiet, którym założono pas cnoty. Przyczyną śmierci było
zawsze zakażenie.
Obecnie nadal wytwarzane są, przez profesjonalne firmy, pasy cnoty, zarów ­
no dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Jednak zmieniły one już swój charakter. Trak­
tow ane są jako fetysz urozmaicający współżycie seksualne.
268 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

II. 80. Pas cnoty

§ 22.2.19. Zgniatacz goleni (łamacz kolan i kości)

Budową przypom inał zgniatacz kciuków, aczkolwiek był zdecydowanie więk­


szy. Pozwalał na miażdżenie nóg, podobnie jak „hiszpańskie buty”. M ożna go
było wykorzystywać do miażdżenia kolan, a naw et łokci.

II. 81. Zgniatacz goleni


§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 269

§ 22.2.20. Hiszpańskie łaskotki (zwane też kocią łapą)

Z wyglądu przypominające trochę małe grabie, służyły do obdzierania ze skóry


i wyszarpywania kawałków ciała z ofiary zawieszonej (rozciągniętej) na drabi­
nie lub desce, ustawionej pionow o. M etalowe, bardzo ostro zakończone haki,
zwykle cztery, były osadzone na drewnianej żerdzi (rękojeści). Torturow anego
„łaskotano” tak długo (po plecach, twarzy, ram ionach czy klatce piersiowej), aż
ukazywały się jego kości.

II. 82. Hiszpańskie łaskotki

§ 22.2.21. H uśtaw ka

H uśtaw ka mogła być używana jako narzędzie tortu r (w stosunku do kobiet po­
sądzonych o czary, zwłaszcza w Ameryce) oraz jako urządzenie do wymierzania
kary hańbiącej i cielesnej jednocześnie. O rzekana była między innymi wobec
piekarzy, którzy oszukiwali na wadze oraz innych kramarzy i rzemieślników,
za złą miarę, wagę lub jakość oferowanych w yrobów (tzw. kara wipy). Kara ta
była stosow ana w Niemczech i tych miastach, które lokowane były na prawie
niemieckim. Była bardzo popularna w Lubece, a stosowano ją między innymi
w Gdańsku do 1814 r. (przy Kamiennej Grodzi). Często liczba zanurzeń w w o­
dzie zależała od tego, na ile gramów, czy też kilogramów, oszukano klienta.
Inny sposób wykonania polegał na tym, że skazany siedział w klatce albo koszu
uniesionym do góry nad w odą, lecz miał do dyspozycji nóż, którym mógł prze­
ciąć linę. Uwalniał się, ale przy okazji wpadał do wody.
Konstrukcja miała kształt żurawia, trochę była podobna do huśtawki właśnie
czy też wagi: na osadzonym w ziemi słupie zamocowane było ruchom e ramię,
270 Część II. Podstawy historyczne. Dział III

II. 83. Huśtawka

z jednego końca zaopatrzone w klatkę albo kosz na skazańca (niekiedy było to


tylko specjalnie w tym celu dostosowane krzesło-stołek sekutnicy - stąd angiel­
ska nazwa The Ducking-Stool), a z drugiego w przeciwwagę odpowiadającą cię­
żarowi człowieka. Huśtawka ustawiona nad brzegiem rzeki nadawała się dosko­
nale do zanurzania i wyciągania, po wielokroć, skazanego na te cierpienia.
Dział IV. Sądy boże i próby czarownic,
jako procesow e środki dow odow e

tym, że Bóg czy też inne siły o charakterze nadprzyrodzonym mogą roz­
O strzygać w sprawach karnych czytamy już w Kodeksie Ham m urabiego,
który stanowił: „Jeśli ktoś rzucił na kogoś podejrzenie o czary, a tego nie udo­
w odnił, ten na którego było rzucone podejrzenie o czary, pójdzie do Rzeki
(„bóstwa rzeki”), w Rzece się zanurzy, a jeśli Rzeka go pochwyci, ten, który
go oskarżył, zabierze sobie jego mają­
tek. Jeśli Rzeka tego człowieka oczy­
ści i pozostanie on zdrowy, ten, który
rzucił nań podejrzenie o czary ponie­
sie karę śmierci, ten, który zanurzył się
w Rzece, zabierze sobie majątek tego,
który go oskarżył”. Była to swego ro ­
dzaju próba wody. Sądy boże były p o ­
wszechne też w Indiach, wspom ni-
na o nich Kodeks Ur-Nammu, naw et
w Starym Testamencie przewidziano
próbę gorzkiej wody (zaprezentowaną
bliżej w rozdziale o prawie biblijnym
- § 1 2 ,1 .3 ) .
O rdalia były uznanym środkiem
dow odow ym w procesie germ ań­
skim i wczesnoniemieckim (Gottesur-
teile ordalia). W procesie kanonicz­
nym pojawiają się również sądy boże,
a od czasów reformy Innocentego III
tortury, jako trwały elem ent proce­
su o charakterze inkwizycyjnym (per
inąuisitionem). O rdalia były znane
i funkcjonowały w całej Europie.
Lex Turingorum z początku IX w.
w przypadku oskarżenia o otrucie m ę­
ża przewidywało przeprow adzenie d o ­
wodu niewinności w trakcie pojedyn­ II. 84. Zwierciadło Saskie - próba wody
ku, a na wypadek braku chętnych do i przysięga, jako środki dowodowe
walki w obronie kobiety, poddanie jej
próbie „gorących lemieszy”. Według
Pokoju bożego biskupa kolońskiego z 1083 r. „Jeśli ten, którem u zarzucono
popełnienie niegodziwego czynu zaprzecza, i chce dowieść swej niewinności,
powinien się on oczyścić przez próbę zimnej wody, jednakże on sam, i nikt inny
za niego do wody nie będzie w rzucony”. Również Zwierciadło Saskie dozwa­
272 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV

lało ordalia jako sposób przezwyciężenia trudności natury dowodowej: „Sąd


boży nie może być przeprowadzony w żadnej sprawie, chyba że nie można
ustalić prawdy w inny sposób”.
W Ruskiej. Prawdzie art. 21 stanowił: „Jeżeli oskarżony szuka świadków
i nie znajdzie ich, a oskarżyciel będzie oskarżać o zabójstwo, to słuszność należy
wykryć próbą żelaza”366.

§ 23. Sądy boże (ordalia)


Ordalia (iudicia dei) w zasadzie nie miały charakteru tortur, choć niektóre ich
elementy mogły powodować ból i cierpienie, co m.in. uzasadnia ich om ówie­
nie przy okazji zajmowania się dawnymi narzędziami i sposobami to rtu ro ­
wania. O rdalia stanowiły rozwiązanie problem ów związanych z udow odnie­
niem oskarżonem u popełnienia przestępstwa (choć były stosowane również
w sprawach cywilnych). Znane już ludom pierwotnym, sięgające korzeniami
czasów pogańskich, zostały zaakceptowane i utrw alone w okresie chrześcijań­
stwa. W sposób pośredni umacniały pozycję Kościoła. Formalnie, od 1215 r.,
na mocy decyzji IV soboru laterańskiego, ordalia zostały zakazane. Zakaz ten
został zresztą pow tórzony w dekrecie Honoriusza III z 1222 r. Już wtedy za­
pewne, przynajmniej wśród części społeczeństwa, zdawano sobie sprawę, że
ich wynik zależy od przypadku, a uzyskanie pomyślnego rezultatu dla oskar­
żonego mogło być często skutkiem oszustwa (przekupstwa), a nie zrządzeniem
boskiej opatrzności. Formalne pożegnanie z ordaliami dokonało się w Anglii
w 1219 r., na Sycylii w 1231 r., we Francji w 1258 r.
M imo to spraw ow ano je nadal, z udziałem duchownych oczywiście (świę­
cenie mieczy, wody; odprawianie mszy, m odłów i egzorcyzmów). Ta zupełnie
nieracjonalna m etoda dow odow a, opierająca się w dużej mierze na zabobonie
i ciemnocie, musiała być jednak na swój sposób skuteczna, skoro ordalia prze­
trwały aż do XV w.367 (w Polsce zanikają w XIV w.).
Uzasadnieniem sądów bożych było przekonanie, że Bóg nie dopuści do
skrzywdzenia osoby niewinnej, winną prędzej czy później musiała dotknąć „bo­
ska sprawiedliwość”. Próby stosowane w procesach czarownic nawiązywały
bezpośrednio do sądów bożych, często za pom ocą tych samych m etod zmie­
rzano do innego celu. Nie chodziło już o udow odnienie czarostwa, a jedynie
o wskazanie potencjalnie podejrzanych, wobec których prow adzono następnie
zwykły proces (inkwizycyjny) z odrębnymi środkami dowodowym i (w tym to r­
tury). O prócz prób istniały też inne metody wskazywania na kobiety mogące
mieć związek z czarami i czartem (diabłem).
Ten środek dowodowy mógł mieć charakter jedno- lub dwustronny. Do naj­
częściej stosowanych należały: pojedynek (np. na miecze), losowanie, próba

,66 Treść powołanych regulacji na podstawie A. Dziadzio, D. Malec: Proces i wymiar spra­
wiedliwości w świetle źródeł, Kraków 2000, s. 20.
167 Por. S. Płaza: Historia prawa w Polsce na tle porównawczym, Kraków 1997, s. 466.
§ 23. Sądy boże (ordalia) 273

krzyża, ognia lub wody (zimnej lub gorącej), rozpalonego żelaza, poświęconego
kęsa, kom unii368. Tylko pojedynek i próba krzyża miały charakter dwustronny.
Poszczególne próby mogły się różnić co do zasad przeprow adzania i sposobu
oceny ich wyników w zależności od miejsca i czasu, w którym były przeprow a­
dzane. Znaczną odmiennością od sądów bożych przeprowadzanych na konty­
nencie wyróżniały się ordalia angielskie. Oskarżony powinien być poświęcony
przez kapłana, pościć przez trzy dni, w czasie sądu odm awiano specjalne m o­
dlitwy. N iektóre osoby (szlachta, duchowni) mogły wyręczać się zastępcą (tzw.
mistrzem), który zamiast oskarżonego poddawany był próbie lub brał udział
w pojedynku. Wynik próby miał charakter ostateczny i niepodważalny, nie pod­
legał zaskarżeniu czy też powtórzeniu. Sądy boże były środkiem dowodowym,
elementem postępow ania sądowego (kanonicznego oraz opartego na prawie
niemieckim - Gottesurteile ordalia), ale były też widowiskiem, które cieszyło
się znaczną popularnością i przyciągało tłumy spragnione rozrywki.
Próba gorącej wody (iudicium aąuae fewentis) - próba ta była nazywana
również próbą kotła. Często, w odniesieniu do kobiet, stanowiła alternaty­
wę dla próby gorącego żelaza. Oskarżony musiał włożyć dłoń (po nadgarstki,
a przy poważniejszych sprawach po łokcie) do naczynia (najczęściej kotła) z go­
rącą w odą i wyjąć przedm iot (najczęściej kamień zawiązany na sznurku albo
krzmień, rzadziej pierścień) leżący na jego dnie. Poparzona dłoń (sposób goje­
nia się ran - rękę bandażow ano i pieczętowano, stan ręki sprawdzano po trzech
dniach) była dow odem winy lub niewinności. Do wyjątków należy zaliczyć sto­
sowanie wrzącego oleju zamiast wody podczas tej próby.
Próba rozpalonego żelaza (iudicum ferri igniti, examen ferri ardentis, fer-
rum manuale, examen vomerum) - Próba ta występowała w co najmniej trzech
odm ianach. Oskarżony musiał zrobić kilka (najczęściej dziewięć; od 3 do 5 m)
kroków, niosąc w dłoni kawałek rozpalonego do czerwoności żelaza (o usta­
lonym ciężarze - od 0,5 do 1,5 kg; ciężar zależał od „wagi” czynu, o który
oskarżano). Inna wersja tej próby polegała na stąpaniu bosymi stopami po roz­
palonych węglach (pługach, lemieszach). Po zakończeniu tej części próby, po­
dobnie jak w przypadku próby gorącej wody, stopy lub dłonie były opatrywane
woskiem, najczęściej na okres trzech dni. Niekiedy dodatkow o były pokrywane
poświęconym woskiem. Brak widocznych śladów poparzeń (sposób gojenia się
ran - rany otw arte lub zabliźnione - lub ich wielkość) był dow odem niewin­
ności. Próba mogła też polegać na złożeniu przysięgi połączonej ze złożeniem
palców na rozgrzanym żelazie.
Próba zimnej wody (examen aąuae frigidae) - oskarżonego (ze związanymi
kończynami) wrzucano do wody. Jeżeli tonął, był uznawany za niewinnego,
gdyż w oda jako żywioł czysty (często dodatkow o poświęcana przed próbą) nie
mogła przyjąć zbrodniarza. Oskarżony trzymany był na linie (sznur mógł być
obwiązany np. w okół pasa), musiał się zanurzyć na określoną głębokość, która
była wyznaczana przez węzeł zawiązany na linie. Suchy węzeł był więc dow o­
dem winy. Próba ta nazywana niekiedy pławieniem, z czasem była stosowana

Por. K. Korany i: Powszechna historia ..., s. 101 i n.


274 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV

zwłaszcza wobec kobiet posądzanych o czary i kończyła się prawie zawsze dla
nich tragicznie. Obszerne spódnice (suknie), pełne powietrza, utrzymywały cia­
ło kobiety na wodzie niczym koło ratunkowe czy balon.
Pojedynek sądowy (iudicium pugnae) - Był konieczny wtedy, gdy strona
w procesie (pozwany albo oskarżony) nie była w stanie dowieść swej racji bądź
niewinności przy pomocy świadków. Przeprowadzany był na miecze wśród
rycerstwa, a na kije wśród chłopstwa. Jeżeli strony różniły się stanami pocho­
dzenia, wówczas decydował rodzaj broni właściwy oskarżonem u. Przed poje­
dynkiem głowy uczestników posypywano popiołem . Najczęściej był to poje­
dynek pieszy, bardzo rzadko konny (z lancą). Niekiedy walczono przy użyciu
maczug i tarcz.
Istniała możliwość wyznaczenia zastępcy do udziału w pojedynku, o ile wy­
stępowała oczywiście znaczna dysproporcja sił i doświadczenia w walce między
uczestnikami pojedynku. Zastępcę mógł też wyznaczyć panujący, gdy obwiniał
kogoś ze swych poddanych. Kto nie godził się na pojedynek był poddawany
innym próbom , w szczególności próbie gorącego żelaza. Dopuszczano pojedy­
nek mężczyzny z kobietą, z tym jednak zastrzeżeniem, iż mężczyzna musiał być
po pas w dole.
Pojedynek był bardzo rozpowszechniony i stosowany chyba najdłużej ze
wszystkich ordalii. Zabicie przeciwnika w takim pojedynku pozostawało bez­
karne. Zwycięzca dowodził swej racji (uzyskiwał tzw. bliższość w dowodzie).
Kto pojedynkował się jako zdrajca i został pokonany winien być ukam ienow a­
ny zgodnie z „Najstarszym zwodem prawa polskiego”. Wielekroć o pojedyn­
ku, jako sposobie dow odzenia swej niewinności bądź uzyskania pierwszeństwa
skargi w spom ina Prawo chełmińskie.
Próba losow ania - tylko czysty przypadek, los (fortuna) wskazywał na tego,
kto ma rację. Ręka boska kierująca losem nie mogła się przecież mylić. Prawo
frafikońskie przewidywało próbę losowania wtedy, gdy przestępstwo zostało
popełnione podczas zbiegowiska, wśród tłumu i istniały trudności ze wskaza­
niem konkretnego, zindywidualizowanego sprawcy albo chociażby podejrzane­
go o popełnienie czynu zabronionego. W praktyce stosowano np. dwie kostki,
z których jedna była zaznaczona znakiem krzyża. Wyciągniecie kości z tym zna­
kiem było dow odem niewinności.
• Próba krzyża (iudicium crucis) - obie strony procesu stawały pod krzyżem
z Uniesionymi do góry rękoma. Kto pierwszy opuścił ręce - przegrywał. Próba
ta stosowana była najczęściej w sporach między małżonkam i, mogła zastąpić
pojedynek, przeznaczona dla osób w podeszłym wieku (chorych) i lękliwych.
Próba m ar - polegała na tym, iż do sądu przynoszono ciało zabitego, a oskar­
żony o zabójstwo, chcąc uwolnić się od podejrzeń powinien trzykrotnie obejść
zwłoki na kolanach, całować je za każdym okrążeniem i przysięgać, że jest nie­
winny. Jeżeli rany zmarłego nie zmieniły się, próba kończyła się pomyślnie dla
oskarżonego, jeżeli z ran zaczynała płynąć krew, stanowiło to dow ód popełnie­
nia zabójstwa. Niekiedy wystarczało samo złożenie przysięgi niewinności przy
zwłokach zabitego, a jedynym obowiązkiem było położenie złożonych do przy­
sięgi palców na ciele nieboszczyka.
§ 24. Próby czarownic 275

Próba poświęconego kęsa; chleba, sera (iudicium offae, iudicium panis et


casei) - obok próby krzyża i komunii należała do najłagodniejszych ordalii. Do
„gomółki chleba z serem ” wkładano kawałek pergaminu z wypisanym na nim
zaklęciem. Połknięcie kęsa bez zakrztuszenia było wystarczającym dowodem
niewinności.
Próba kom unii (examen corporis et sanąuinis Dei) - podobna do próby kęsa.
N aw et gdyby zbrodniarz przyjął bez zadławienia komunię, powinien był zostać
natychmiast ukarany śmiercią przez Boga. Jeżeli nie padł martwy tzn., że był
niewinnie oskarżany.

§ 24. Próby czarownic


Procesy czarownic należą do najciemniejszych stron w dziejach sądownictwa
i prawa karnego. Brak dla nich było jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnie­
nia. Bez pow odu poniosło śmierć być może kilka milionów ludzi369. Według
wyliczeń B. Baranowskiego370, w granicach dzisiejszej Rzeczpospolitej śmierć
na stosie poniosło od 30 do 40 tys. osób oskarżonych o czary. Liczby te wydają
się być ogrom ne i wręcz niepraw dopodobne, tym bardziej, że szacunkowe ich
obliczenie oparte zostało na zasadach, które budzą poważne wątpliwości m eto­
dologiczne. Wydaje się, że współcześnie nie można ustalić wiarygodnej liczby
ofiar „polowania na czarownice”. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że
stosy płonęły i każdy spalony za praktyki czarowskie człowiek nie tracił życia
dla zwiększenia chwały Boga, lecz raczej by dać świadectwo nikczemności ro­
dzaju ludzkiego.
Procesy czarownic można chyba potraktować jako część tych spraw, w któ­
rych po części chodziło o tzw. naruszenie zasad wiary (causae spirituales), a ich
początek sięga państwa Merowingów. Początkowo właściwe do ich prow adze­
nia były sądy kościelne, później wyłącznie świeckie. Czarownica była postrze­
gana jako wspólniczka diabła, a diabeł w świecie chrześcijańskim był niejako
największym zagrożeniem dla nieśmiertelnej duszy ludzkiej.
Na stosach płonęły niewinne kobiety oskarżane o stosunki cielesne z dia­
błem („czynienie bezwstydu z biesami”). Ten, kto ośmielił się wątpić w moż­
liwość takich stosunków spotykał się z zarzutem ateizmu. Wszak problem
nierządu z diabłami usystematyzował jeden z największych teologów, doktor
Kościoła, św. Tomasz z Akwinu. Zarzut czarostwa był w gruncie rzeczy oskarże­
niem o popełnienie przestępstwa seksualnego; rozpoczynało się ono od uwie­
dzenia kobiety przez diabła, a jego kulminacyjnym momentem była orgia z sza­
tanem , który przybierał z tej okazji postać czarnego kozła. Podczas tzw. sabatów
czarownic upraw iano - zgodnie z „niepodważalnymi dow odam i” - seks oralny,

,69 Szacunkowe wyliczenia podawane przez różnych autorów wskazują na liczby od 1 do


8 milionów. Zob. B. Baranowski: Procesy czarownic w Polsce XVII i XVIII wieku, Toruń 1988,
s. 28 i n. oraz T. Maciejewski: Narzędzia tortur..., s. 116.
,7° B. Baranowski: Procesy czarownic..., s. 30-31.
276 Część II. Podstaw y historyczne. D ział IV

bestializm i sadomasochizm. Obecnie nikt tych oskarżeń nie traktuje poważ­


nie, ale przez prawie trzy stulecia (XVI-XVIII w.) działo się inaczej. W XVII
i XVIII w. tylko chłopki lub mieszczanki mogły być posądzone o czary. Szlach­
cianki wolne były od tego typu podejrzeń i oskarżeń.
Systematyczne i zorganizowane polowania na czarownice mają swój począ­
tek w bulli papieskiej Grzegorza IX (1232 r.). Procesy o czary upowszechniły
się początkowo w Niemczech (XV w.), potem w całej Europie (w Polsce w XVI
w.), a nawet w Ameryce. Działo się to w czasach olbrzymiej popularności wie­
dzy tajemnej (magii) oraz szerokiego korzystania z usług astrologów, wróżbi­
tów i alchemików. Był to więc klimat sprzyjający realizacji zasady, że osoby,
które za pom ocą czarów wyrządzają szkodę powinny być ukarane. Z tego po-
wodu chrześcijanie w cesarstwie
rzymskim byli prześladowani.
Wśród wielu podręczników dla
MALLEV S inkwizytorów, najbardziej znanym
M ALEFICARVM . był Malleus Maleficarum z 1486 r.
MALEHCAS HT EARYM (M łot na czarownice, przekład pol­
hitcfun framc i contcrcns,
ŁX V A R I l S A V C T O R I B V S C O M P I L A T Y S . ski Stanisława Ząbkowica pochodzi
& in qu 4tuoi To r om iu(U J ii U i b u i u t ,
£ r o t > M p r o r n o n s r s y s i d Mu o s r m
z 1614 r.), autorstw a inkwizytorów
W""' r‘bvb 1n i « i*im*
tłtfm tm isi , >#rttmJ+
<’•/"> "./■*"/•"/"
titti
s‘"i
j , txs/Jam itn z Kolonii w Niemczech: J. Spren-
ta mfrjlifrt*ftO*
TffUwt[t»w'M Ł
mtumemłtmfitOmmsit mtM. gera i H. Kramera (Institorisa)i7}.
i ł Clmijtt \ n t Jtirm J t f l n w m ,
i t m i t t l w S t m , C I ***t y n i t m e m Był to w istocie praktyczny kom en­
T O M V S PRIMVS.
tarz do bulli papieża Innocentego
Um-e i p r < p rv f i r»7W(jr- . c«*,-*< K»ff- ! p

r + fM fi* . **> m m iw
VIII z 1484 r. (Sum m is desiderantes
UWUi cap. w»
affectibus), której tekst został tam
przytoczony572.
Według zaleceń zawartych w tym
podręczniku przesłuchanie czarow­
nicy powinno doprowadzić do usta­
2r ę p r n i . lenia, w jakiej pozycji doszło do
Sump ti bu s C
lav dii iat & o\k f ub figno M m - n j GiJli.
M s>< L * » x
4 W U nivll!ci0 il-Mi
spółkowania z diabłem. Nie mniej
ważne było to, czy nasienie diabel­
II. 85. Młot na czarownice - strona tytułowa skie było ciepłe, czy zimne, a pod­
czas tzw. próby znamienia dokład-
nie badano obnażone ciało kobiety w poszukiwaniu stygmatu diabelskiego
(golono naw et lub wypalano w tym celu włosy łonowe podejrzanej). Z biegiem

571 Obaj należeli do zakonu dominikanów, podobnie jak inni inkwizytorzy, w tym tzw.
wielki inkwizytor Tomas de Torquemada, który w trakcie 8 lat urzędowania spalił na stosie
przeszło 10 tys. ludzi i torturował prawie 100 tys. To papież Grzegorz IX dał początek świętej
inkwizycji, nadając zakonowi dominikanów uprawnienia śledcze i procesowe. Obecny papież
Benedykt XVI był przez wiele lat prefektem Kongregacji Nauki Wiary, następczyni Świętego
Oficjum.
372 Zob. K. Baschwitz: Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1999; B. Bara­
nowski: Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952; R. Dorzapf: Eros, mał­
żeństwo, lucyper w pludrach. Dzieje obyczajowości seksualnej, Gdynia 1997, s. 157-172.
§ 24. Próby czarownic 277

czasu katalog pytań zadawanych niewiastom pęczniał. Inkwizytorzy byli cie­


kawi, jak wygląda penis diabła, ile razy w ciągu nocy diabeł może spółkować
i czy każdy stosunek zakończony był wytryskiem nasienia. Trudno jest oprzeć
się wrażeniu, że tym, co dało początek prześladowaniom kobiet, były po czę­
ści perwersyjne i niezaspokojone fantazje seksualne dwóch mnichów (domini­
kanów), które należy oceniać w świetle psychopatologii seksualnej. Opisane
wydarzenia do złudzenia przypominają m.in. współczesną krucjatę przeciwko
pornografii - ten, kto wątpi w jej szkodliwość, jest odsądzany od czci i wia­
ry. M oim zdaniem członkowie Społecznych Komitetów do Walki z Pornografią
mają coś z mentalności inkwizytorów.
Praw dopodobnie ostatni w Europie proces o czary zakończony wyrokiem
śmierci miał miejsce w 1782 r., w Szwajcarii. W Holandii ostatnią czarownicę
stracono w 1610 r., w Anglii w 1684 r., w Stanach Zjednoczonych w 1692 r.,
w Szkocji w 1727 r., we Francji w 1745 r., a w Niemczech w 1775 r.
Za datę ostatniego procesu o czary na ziemiach polskich przyjmuje się
1775 r. We wsi D oruchów (ziemia wieluńska) odbyła się rozpraw a przed są­
dem miejskim z Grabowa. Po uprzednich próbach i torturach spalono wtedy
na stosie 14 kobiet, oskarżonych o sprowadzenie chorób i suszy za pomocą
czarów. W 1776 r. sejm podjął uchwałę zabraniającą stosowania kary śmierci
w sprawach o czary (jednocześnie zakazywała ona stosowania tortur). Należy
przypuszczać, że nie zapobiegło to samosądom jeszcze przez wiele lat. N ikt nie
wie o tych kobietach spalonych na stosie, utopionych czy zatłuczonych kijami.
Sprawcy tych czynów zapewne zdawali sobie sprawę z ich bezprawności i trzy­
mali je w tajemnicy.
Niech za ocenę i podsumowanie tego okresu w historii, gdy ludzie płonęli
na stosach z pow odów - mówiąc najszerzej - religijnych wystarczy ustęp z dzie­
ła M onteskiusza O duchu praw. „Trzeba nam także ostrzec was o jednym: mia­
nowicie, że jeżeli ktoś z potom nych ośmieli się kiedy rzec, iż w wieku, w któ­
rym żyjemy, ludy Europy były cywilizowane, wystarczy przytoczyć was, aby
dowieść, że były barbarzyńskie; a pojęcie, które przetrwa o was, będzie takie,
że splami wasz wiek i ściągnie nienawiść na wszystkich waszych współczesny­
ch”373. Niestety nawet współcześnie, w XXI wieku, niektóre kobiety posądzane
są o czary. N a przykład we wschodnich Indiach około 1000 kobiet rocznie jest
oskarżanych o czary. Zdarzają się nawet ich zabójstwa.
W pełni akceptuję tezę, iż: „Winno się bronić religii nie zabijając, lecz umie­
rając dla niej; nie okrucieństwem, ale cierpieniem; nie zbrodnią, ale wiarą. Al­
bowiem gdy chcesz bronić religii przez krew, tortury i zło, ty jej nie bronisz,
lecz ją plamisz, zadajesz jej gw ałt”374.
W postępow aniu dotyczącym występku czarostwa, w tzw. procesach cza­
rownic, stosowano najczęściej jedną lub więcej z pięciu możliwych prób: 1) pró­
bę znamienia, 2) próbę ognia, 3) próbę wagi, 4) próbę wody i 5) próbę łez. Nie-

’7’ Monteskiusz: O duchu praw (rozdz. XIX Bardzo pokorne przedłożenie inkwizytorom
Hiszpanii i Portugalii), Kęty 1997, s. 399.
574 Laktancjusz, III—IV w. Zob. G. Ryś: Inkwizycja, Kraków 1997.
278 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV

co inaczej procedow ano w trakcie głośnego procesu czarownic z Salem, który


rozpoczął się w marcu 1692 r.375; odw ołano się bowiem do trzech prób (środ­
ków dowodowych): 1) próby znamienia (niżej opisanej), 2) próby „widm owej”
(czarownicą jest każda kobieta, której „postać” zauważono podczas szkodzenia
innym ludziom) i 3) próby „nieszczęśliwego w ypadku” (czarownicą jest każda
kobieta, po rozmowie z którą przydarzają się innym „nieszczęśliwe w ypadki”).
Próba znam ienia (znaku, szpilek) - podejrzanego o czary rozbierano, golo­
no i przywiązywano do krzesła. O tw ierano drzwi prowadzące do pomieszcze­
nia, gdzie się znajdował i oczekiwano na przybycie jakiegoś zwierzęcia (wierzo­
no, że uprawiający czary ma swego opiekuna - diabła - pod postacią zwierzęcą.
Gdy pojawiła się mysz, szczur, a naw et owad - był to znak wystarczający. In­
kwizytor poddaw ał wtedy ciało drobiazgowym oględzinom w poszukiwaniu
znamienia (pieczęci, stygmatu diabelskiego), mającego zaświadczać o układach
z szatanem. Gdy je znalazł, o co nietrudno było, nakłuwał szpilką (często no­
żem o chowającym się ostrzu). Nakłucie nie pow inno pow odow ać krwawienia
ani bólu, gdyż „znamię diabelskie” było odporne na nakłucia, które nie pow o­
dowały ponoć bólu i krew nigdy z diabelskiego piętna płynąć nie mogła. Jak
pisze J. Czechowicz „że luboby igła w to miejsce utknęła i aż do kości przeszła,
jednak czarownica żadnego bolu nie czuje ani krew nie płynie” 376. Ilustracja 86
wyobraża przeprow adzanie takiej właśnie próby.

II. 86. Badanie czarownicy - obraz T.H. Mattesona z 1853 r.

575 Proces był na tyle głośny, że doczekał się m.in. przeniesienia na deski teatralne w sztuce Ar­
tura Millera, pt.: „Czarownice z Salem”, w której ukazany został obraz masowej paranoi i histerii
z odniesieniami do przesłuchań przed Komisją McCarthy’ego w latach 50. XX wieku w USA.
576J. Czechowicz: Praktyka kryminalna...
§ 24. Próby czarownic 279

Próba ognia - zwana też próbą stosu, stosow ana była w procesach o czary,
przewidziana w podręczniku M łot na czarownice, polegała na obowiązku przej­
ścia przez podejrzaną pomiędzy dw om a płonącymi stosami drewna. Stosowana
rzadko wobec poglądu, że ogień jest żywiołem szatana, może on więc uchronić
swe wyznawczynie przed ogniem. Jej odm iana sprowadzała się do opisanej wy­
żej próby rozpalonego żelaza.
Próba wagi - stosowana była głównie w procesach o czary. Jeżeli oskarżony
był cięższy niżby to wynikało z odpow iednich tabel - był winien. Czarownice
miały być ponoć „lekkie jak pierze”,
a w każdym razie lżejsze niżby to wy­
nikało z ich wzrostu i tuszy. Podejrza­
na o czary musiała się rozebrać (po­
dobnie jak przy próbie szpilkowej,
co jest znamienne, gdyż mężczyź­
ni nie byli narażeni na konieczność
prezentow ania swego nagiego ciała),
podlegała dokładnym oględzinom
w poszukiwaniu ukrytych ciężar­
ków. Niekiedy zamiast odważników,
na drugiej szali umieszczano biblię.
Tylko wtedy gdy waga pozostawała
w rów now adze, poddaw any próbie
mógł być oczyszczony z zarzutów 377
i otrzymywał certyfikat zaświadcza­
jący o wyniku próby.
Szczególną sławę, niemal w całej
Europie, zyskała sobie waga targowa
w mieścinie O udew ater w Holandii.
Podobno sam cesarz Karol V nadał
miastu przywilej wystawiania certyfi­
katów o wadze właściwej. Czy przy­
wileju nie było wcale, czy też tylko
spłonął w pożarze ratusza w 1575 r., w każdym razie zapobiegliwi rajcy tego
miasta robili na ważeniu niezły interes. Za odpowiednią opłatą można się było
zważyć i otrzymać urzędowy certyfikat potwierdzający właściwą, zgodną z tabe­
lami wagę. O ile mi wiadom o nikt nigdy nie został postawiony w stan oskarżenia
na skutek ważenia w tym mieście - każdy otrzymywał upragniony certyfikat. Jak
podaje T. Maciejewski, ostatni certyfikat wydano w Oudew ater w 1754 r.378
Obecnie w O udew ater znajduje się m uzeum, w którym wagę czarownic {De
Heksenwaag) m ożna nie tylko obejrzeć, ale i dać się zważyć oraz nadal otrzy­
mać certyfikat z czerwoną pieczęcią, który potw ierdza „właściwą” dla danej
osoby wagę.

,77 Por. K. Farrington: Historia ka ri tortur, Warszawa 1997, s. 58.


,78 T. Maciejewski: Narzędzia tortur..., s. 120.
280 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV

Próba wody - pławienie, jako odm iana próby wody stosowane było w cza­
sach tzw. trybunałów inkwizycyjnych (inąuisitiones haereticae pravitatis). Try­
bunały te powstały w XIII w., współdziałały z władzami świeckimi, tropiąc i ka­
rząc wszelkie wiarołom stwo. W szczególności dotyczy to tzw. Świętej Inkwizycji
- sądownictwa specjalnego do spraw czystości wiary, pow ołanego w Hiszpanii
w czasach panow ania Ferdynanda i Izabeli. Inkwizytorów mianował król, pa­
pież zatwierdzał powołanych. Inkwizytorzy korzystali szeroko z dziełka znane­
go pod tytułem M łot na czarownice, autorstw a H. Kramera i J. Sprengera.
Zgodnie z tym „podręcznikiem ” podejrzaną o czary wiązano w ten sposób,
że prawy kciuk przywiązywano do lewej stopy (wiązanie w tzw. kozła polega­
ło na związaniu lewej ręki z prawą nogą i prawej ręki z lewą nogą), a dopiero
potem zanurzano w wodzie. Pozycja ta, w kształcie łódki, utrudniała zanurze­
nie, nie przeszkadzało to jednak negować skuteczności takiej próby. J. Czecho­
wicz tak oto wywodzi: „takowa eksploracja przez zimną wodę nie jest sposób
doskonały i prawdziwy poznania czarownic”379. M imo to została zastosowana
jeszcze w 1775 r., w Doruchowie, podczas ostatniego w Polsce procesu o czary.
Według słów naocznego świadka procesu w Doruchowie odbyło się to w spo­
sób następujący: „Popłynęliśmy naprzeciwko mostu, z którego czarownice pła­
wić m iano; widzieliśmy dokładnie całą ceremonię. W prow adzono je na most,
miały ręce powiązane; brano jedną kobietę po drugiej, założono pod pachy
powróz, czterech ludzi na tym powrozie spuszczało ją powoli z mostu w wodę.
Żadna z nich nie tonęłą, albowiem suknie, a zwłaszcza obszerne spódnice, nim
namokły, unosiły każdą z nich na powierzchni wody. Dziedzic był przytomny
na koniu, a widząc pływającą wołał: »nie tonie - czarownica«.
Słowa te, jak się później okazało, były nieodzownym wyrokiem, skazującym
na śmierć niewinne ofiary. Ludzie natychmiast wyciągali kobiety i tym sposo­
bem wszystkie siedem zostały czarownicami”380.
Jak podaje T. Maciejewski, nawet w XIX w. dochodziło do pławienia.
W 1836 r. potraktow ano w ten sposób Kaszubkę, oskarżoną o rzucanie czarów
na rybaka, 50 letnią Krystynę Ceynowę z Chałup, topiąc ją ostatecznie w m o­
rzu581. Przypadek ten był głośny niemal w całej Europie.
Jedna z odm ian tej próby polegała na wrzucaniu podejrzanej osoby w za­
wiązanym worku do wody, inna (stosowana w procesach o czary), zwana top­
nieniem 382, polegała na umieszczeniu (całkowitym zanurzeniu) podejrzanej
w beczce wypełnionej święconą wodą, uprzednio przecedzoną przez płótno.
Później ponow nie przecedzano wodę w poszukiwaniu śladów na płótnie, mają­
cych świadczyć o winie.
Próba łez — stosowana przy podejrzeniach o czary. W yprzedzała ona, po­
dobnie jak inne próby, następujące później tortury, które były konieczne, gdy

379 J. Czechowicz: Praktyka kryminalna..., s. 208 i n.


380 Cyt. za B. Baranowski: Procesy czarownic..., s. 93.
381 Por. T. Maciejewski: Narzędzia tortur..., s. 119. Zob. też B. Baranowski: Procesy cza­
rownic..., s. 96.
382 Por. Z. Naworski: Prawo karne i proces Polski przedrozbiorowej, s. 113.
24. Próby czarownic 281

mimo pozytywnego wyniku próby brak było przyznania się do winy. Próba łez
opierała się na przeświadczeniu, że czarownice nie są zdolne do ronienia łez.
Inkwizytor zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, by choć jedną łzę uro­
niła, jeśli jest niewinna. N aw et gdy podejrzana, przerażona czy zemdlona za­
płakała, można to było przypisać sprawkom szatana. W tedy należało poddać
badaną następnej, innej już próbie. Niestety bywało, że trudno było oskarżo­
nym kobietom płakać na zawołanie, co pow odowało dla nieroniących łez nega­
tywne konsekwencje procesowe.
Bibliografia

Abbot G.: The Book o f Eecution: An Encyclopedia ofM ethods ofju d ica l Execu-
tion, Londyn 1995
Abraham W.: Proces inkwizycyjny w ustawach Innocentego III i we współczesnej
nauce, Kraków 1887
Acker J. R., Bohm R., Lanier Ch. S.: America’s Experiment with Capital Punish­
m ent: Reflections on the Past, Present and Futurę o f the Ultimate Penal Sanc-
tion., Durham , Carolina Academic Press 1998
Allinson A. R.: Tortures and torments o fth e Christian Martyrs, Paryż 1903. (re­
print wydania Antonio Tempesta z 1591 r.)
Andrejew I.: Beccaria czytany dzisiaj, „Nauka Polska” 1965, nr 3
Andrejew I.: Obrachunki wokół Beccarii, „Państwo i Prawo” 1975, z. 8-9
Andrejew I.: O szkołach w nauce prawa, „Państwo i Prawo” 1950, nr 5 -6
Andrejew I.: Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1976
Andrejew I.: Zarys prawa karnego państw socjalistycznych, Warszawa 1975
Andrews W.: O ld time punishm ent, D etroit 1970
Angstmann E.: Der Henker in der Yolksmeinung, 1928
Augustyn św.: Wyznania, Kraków 2000
Bafia J.: Aktualne problemy kryminologii (Zarys teorii sytuacji kryminogennej),
„Państwo i Prawo” 1973, nr 8-9
Bafia J.: Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1977
Bałandynowicz A.: Zapobieganie przestępczości. Studium prawno-porównawcze
z zakresu polityki kryminalnej, Warszawa 1998
Balzer O.: Przewód sądowy polski w zarysie, Lwów 1935
Banner S.: The Death Penalty. An American H istory, Cam bridge-M assachu-
setts-Londyn, H arvard University Press 2003
Baran K.: Tortury w angielskim procesie karnym, „Czasopismo Prawno-Histo-
ryczne” 1974, t. XXXI, z. 2
Baran K.: Z dziejów prawa karnego Anglii. M iędzy renesansem a oświeceniem
XVI-XVIII w., Kraków 1996
Baranowski A.: Procesy czarownic w Polsce XVII i XVIII wieku, Toruń 1988
Bardach J.: Historia państwa i prawa Polski, t. I: O d połowy X V wieku, War­
szawa 1973
Bardach J., Leśnodorski B., Pietrzak M ., Historia ustroju i prawa polskiego,
Warszawa 1993
Bartula P.: Kara śmierci - powracający dylemat, Kraków 1998
Baschwitz K.: Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Beccaria C.: O przestępstwach i karach, Warszawa 1959
Bentham J.: Wprowadzenie do zasad moralności i prawa, Warszawa 1958
Bentkowski A.: Czy now y kodeks karny bez kary śmierci?, „Palestra” 1994,
nr 7-8
Bibliografia 283

Bielawski J.: Islam, religia państwa i prawa, Warszawa 1973


Bohm R.M.: Deathąuest II. An Introduction to the Theory and Practice o f Capi­
tal Punishment in the United States, Cincinati, Anderson Publishing Com ­
pany 2003
Bojarski W.: Prawo rzym skie, Toruń 1983
Borowski W. M.: Zasady prawa karnego, t. I-II, Warszawa 1922-1924
Borucki M.: Temida staropolska, Warszawa 1979
Bravo B., Wipszycka E.: Historia starożytnych Greków, t. I, Warszawa 1988
Buchała K.: Dyrektywy sądowego wymiaru kary, Warszawa 1964
Buchała K., Zoll A.: Polskie prawo karne, Warszawa 1997
Buchała K., Zoll A.: W stupięćdziesięciolecie śmierci Paula Johana Anzelma
Feuerbacha, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1983, t. 38, z. 12
Budziński S.: Wykład porównawczy prawa karnego, Warszawa 1868
Cieślak M.: O węzłowych pojęciach związanych z sensem kary, „Nowe Prawo”
1969, nr 2
Cieślak M.: Polskie prawo karne, Warszawa 1995
Cieślak M.: Wstęp do nauki polskiego prawa karnego, Gdańsk 1985
Costanzo M.: Just Revenge: Costs and Conseąuences o f the Death Penalty,
Nowy Jork, St. M artin’s Press 1997
Czechowicz J.: Praktyka kryminalna, to jest wzór rozważnego i porządnego
spraw krym inalnych sądzenia, Chełmno 1769
Czerwiński S.: Przestępstwo i kara, „Gazeta Administracji i Policji Państwowej”
1937, nr 3
Dębiński A. (red.): Starożytne kodyfikacje prawa, Lublin 2000
Dębiński A., Kuryłowicz M.: Religia i prawo karne w starożytnym Rzymie, Lu­
blin 1998
Dobrowolski K.: Wróżda i pojednanie w sądownictwie polskich wsi beskido-
wych XVI i XVII wieku, Lwów 1924
Domagała T.: Decretum Cwitatis Danceke. Gdański kodeks prawa lubeckiego
z 1263 r., Gdańsk 2005
Dziadzio A., Malec D.: Historia prawa. Prawo karne w świetle źródeł, Kraków
1997
Dziadzio A., Malec D.: Historia prawa. Proces i wymiar sprawiedliwości w świe­
tle źródeł, Kraków 2000
Ehrlich S.: Głos przeciw karze śmierci, „Nowa Kultura” 1956, nr 28
Ettinger A.: Zbrodniarz w świetle antropologji i psychologji, Warszawa 1924
Falandysz L.: W kręgu kryminologii radykalnej, Warszawa 1986
Falchi G.F.: Dirito penale romano, Padwa 1937
Farrington K.: Historia k a ri tortur, Warszawa 1997
Farrington K.: History o f Punishment and Torturę: A Journey Through the Dark
Side o f Justice, Hamlyn 2000
Faucault M.: Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa 1993
Ferri E.: Socjologia kryminalna (La sociologie criminelle), Paryż 1893
Filek J.: Etyka wobec problemu kary śmierci, „Studia Filozoficzne” 1989,
nr 10
284 Bibliografia

Fosberry J.: Criminal Justice Through The Age. From dwine judgm ent to modern
German legislation, Rothenburg 1993
Frankowski S.: Dyskusja nad „nową obroną społeczną”, „Państwo i Prawo”
1965, nr 8-9
Frankowski S.: Wina i kara w angielskim prawie karnym , Warszawa 1976
Gardocki L.: Zagadnienia teorii kryminalizacji, Warszawa 1990
Geremek B.: Litos'ć i szubienica, Warszawa 1989
Gerould D.: Guillotine, Its Legend and Lore, Nowy Jork 1992
Gillespie L.K.: Inside the Death Chamber: Exploring Executions, Boston 2003.
Glaser S.: Kara odwetowa a kara celowa (Zalety i braki teorii pragmatycznej),
Lublin 1924
Glaser S.: Polskie prawo karne w zarysie, Kraków 1933
Górecki J.: Capital Punishment: Criminal Law and Social Evolution, Nowy
Jork, Colum bia University Press 1983
Górny J.: Penitencjary styka. Główne problemy wykonywania kary pozbawienia
wolności w rozwoju historycznym , Warszawa 1981
Grajewski H.: Kara śmierci w prawie polskim do poł. XVI w., Warszawa 1956
Graven J.: Le problme de la peine de m ort et sarapparition en Suisse, „Revue de
Criminologie et de Police Techniąue” 1952, nr 1
Greenberg D.: Crime and Law Enforcement in the Colony o fN e w York, 1691-
1776, Ithaca, Cornell University Press 1976
Grodziski S.: Z dziejów staropolskiej kultury prawnej, Kraków 2004
Groicki B.: A rtykuły prawa majdeburskiego. Postępek sądów około karania na
gardle. Ustawa płacej u sądów, Warszawa 1954
Groicki B.: Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w Koronie
Polskiej, Warszawa 1953
Groicki B.: Tytuły prawa majdeburskiego, Warszawa 1954
G roth A.: Rewizja lidzbarska prawa chełmińskiego, Koszalin 1997
Grześkowiak A.: Kara śmierci w polskim prawie karnym , Toruń 1978
Grześkowiak A.: Kara śmierci w pracach Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Pol­
skiej w latach 1989-1991, (w:) Problemy kodyfikacji prawa karnego. Księga
ku czci prof. Mariana Cieślaka, (red.:) S. Waltoś, Kraków 1993
Grześkowiak A.: Poglądy Romualda Hubego na karę, „Czasopismo Prawno-
H istoryczne” 1974, t. XXVI, z. 2
Grześkowiak A.: Znieść karę śmierci, „Palestra” 1982, nr 9 -10
Gurgul. J.: Spór o karę śmierci, „Państwo i Prawo” 1982, nr 10
Handelsm an M.: Kara w najdawniejszym prawie polskim, Warszawa 1908
Handelsm an M.: Prawo karne w Statutach Kazimierza Wielkiego, Warszawa
1909
Haytler J.: U źródeł prawa karnego, Warszawa 1934
Hegel G.W.F.: Wykłady z historii filozofii, t. I, Warszawa 1994
Hegel G.W.F.: Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969
Hentig H.: Die Strafe, Th. I, B erlin-G óttingen-H eidelberg 1954
Hetzel: Die Todesstrafe in ihrer kulturgeschichtlichen Entwicklung, 1870
His R.: Geschichte des deutschen Strafrechts bis zur Karolina, 1928
B ibliografia 285

Holtzendorff F.: Das Verbrechen des Mordes und die Todesstrafe, 1875
Hołyst B. (red.): Problemy współczesnej penitencjary styki, t. II, Warszawa 1987
Hołyst B.: Kryminologia, Warszawa 1979
Horoszewicz M .: Kościół rzymski i kara śmierci, „Człowiek i Światopogląd”
1983, nr 7
Hube R.: Ogólne zasady nauki prawa karnego, Warszawa 1830
Hube R.: O teorjach prawa kryminalnego, Warszawa 1828
Hube R.: Prawo burgundzkie. Historya jego powstania i ocenienie nowej jego
edycji, Warszawa 1865
Hube R.: Studia nad kodeksem karnym 1818 r. i późniejszymi prawami krym i­
nalnym i, Warszawa 1863
Janicka D.: Nauka o winie i karze w dziejach klasycznej szkoły prawa karnego
w Niemczech w 1 połowie XIX wieku, Toruń 1998
Janiszewski B.: Rozważania o racjonalności w dziedzinie prawa karnego, „Ruch
Prawniczy Ekonomiczny i Socjologiczny” 1996, z. 4
Jasiński J.: Głos przeciw karze śmierci, „Państwo i Prawo” 1981, nr 9-12
Jasiński J.: Kara śmierci w aspekcie prawnym i m oralnym , „Więź” 1979, nr 10
Jasiński J.: Kościół wobec kary śmierci, „Państwo i Prawo” 1995, z. 5
Jaworski I.: Zarys powszechnej historii państwa i prawa, Warszawa 1996
Kaczor D.: Przestępczość kryminalna i wymiar sprawiedliwości w Gdańsku
w XV1-XVIII w ieku, Gdańsk 2005
Kański M.: O karze śmierci, Kraków 1850
Kant E.: Krytyka czystego rozum u, Warszawa 1957
Kant E.: Krytyka praktycznego rozum u, Warszawa 1972
Kant E.: Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1953
Kasprzak J.: Prawo karne islamu - zasady ogólne, „Wojskowy Przegląd Prawni­
czy” 2006, nr 1
Kellaway J.: The History o f Torturę and Execution, Londyn 2003
Kerrigan M.: The Instruments o f Torturę, Nowy Jork 2001
Klima J.: Prawa Hammurabiego, Warszawa 1957
Kober M.: Egzekutor sprawiedliwości: Urząd kata w Polsce, „Prawo i Zycie”
2000, nr 11
Kober M .: Sposoby wykonywania kary śmierci w dawnych wiekach, „Prawo
i Życie” 2000, nr 9
Koczyński M .: O istotnych cechach prawa karnego, „Czasopismo Poświęcone
Prawu i Umiejętnościom Politycznym” 1864, nr 3 -4 , 7
Kohlrausch E.: Todesstrafe, Handwórterbuch der Kriminologie und der anderen
strefrechtlichen Hilfswissenschaften, t. II, 1936
Kołakowski L.: O karze głównej, „Gazeta Wyborcza” 1997, nr 155
Kónig B.E.: Hexenprozesse, Berlin 1930
Koranyi K.: Powszechna historia państwa i prawa, t. I-IV, Warszawa 1961—
1967
Koranyi K.: Powszechna historia prawa, Warszawa 1976
Koranyi K.: Ze studiów nad wierzeniami w historii prawa karnego. Beczka cza­
rownic, Lwów 1928
286 B ibliografia

Kowalski H ., Kuryłowicz M.: Kara śmierci w starożytnym Rzym ie, Lublin


1996
Kożuchowski A.: O więzieniach, Warszawa 1982
Krzymuski E.: Historia filozofji prawa do połowy XIX wieku, 1923
Krzymuski E.: System prawa karnego ze stanowiska nauki i trzech kodeksów,
obowiązujących w Polsce, Kraków 1921
Krzymuski E.: Teorja karna Kanta. Ze stanowiska jego ogólnej nauki o rozumie
praktycznym , Rozprawy Wydziału Filozoficznego AU 1882, t. XVI
Krzymuski E.: Wykład prawa karnego ze stanowiska nauki i prawa austryackie-
go, t. I i II, Kraków 1901-1902
Krzymuski E.: Zarys ogólnych instytucyi prawa karnego, Kraków 1918
Kubiak J.R.: Działalność O N Z na rzecz zniesienia i ograniczenia stosowania
kary śmierci i odniesienia do praktyki w Polsce, „Palestra” 1981, nr 7-9
Kubiak J.R.: Kara śmierci w europejskich państwach socjalistycznych, „Palestra”
1982, nr 9 -1 0
Kubicki T.K.: Statuty Kazimierza Wielkiego, Łódź 1995
Kunderewicz C.: Kodeks Lipit-Isztara, „Czasopismo Prawno-Historyczne”
1959, t. XI, nr 2
Kunderewicz C.: Kodeks Ur-Nammu, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 1958,
t. X, nr 2
Kunderewicz C.: Najstarsze prawa świata, Łódź 1972
Kuryłowicz M. (red.): Crimina et mores. Prawo karne i obyczaje w starożytnym
Rzymie, Lublin 2001
Kutrzeba S.: Dawne polskie prawo sądowe w zarysie, 1921
Kutrzeba S.: M ężobójstwo w prawie polskim XTV i XV w., Kraków 1907
Kutrzeba S.: M ężobójstwo w prawie polskim XVI stulecia, „Czasopismo Praw­
nicze i Ekonom iczne” 1929
Kwiatkowska I.: Prawo karne w kodyfikacji rosyjskiej 1649 roku, Kraków 1984
Lelental S.: W ykład prawa karnego wykonawczego z elementami polityki krym i­
nalnej, Łódź 1996
Lernell L.: Podstawowe zagadnienia penologii, Warszawa 1977
Lernell L.: Podstawy nauki polityki kryminalnej. Studia z zagadnień przestęp­
stwa, odpowiedzialności i kary, Warszawa 1967
Lernell L.: Rozważania o przestępstwie i karze na tle zagadnień współczesności,
Warszawa 1975
Lernell L.: Współczesne zagadnienia polityki kryminalnej. Problemy kryminolo-
giczne i penologiczne, Warszawa 1978
Lipczyńska M.: Zagadnienia prawa karnego w Etyce Nikomachejskiej Arystote­
lesa, (w:) M. Cieślak (red.:) Zagadnienia prawa karnego i teorii prawa. Księ­
ga pam iątkowa ku czci profesora Władysława Woltera, Warszawa 1959
Liszt F. Lehrbuch des deutschen Strafrechts, 1919
Liszt F. Strafrechtliche Aufsatze und Vortrage, t. I i II, 1905
Łaszewski R.: Wiejskie prawo karne w Polsce XVII i XVIII wieku, Toruń 1988
M achut-M endecka E. (red.): Oblicza współczesnego islamu, Warszawa 2003
Maciejewski T.: Dzieje wymiaru sprawiedliwości, Koszalin 1999
Bibliografia 287

Maciejewski T.: Historia powszechna ustroju i prawa, Warszawa 2000


Maciejewski T.: Historia ustroju i prawa sądowego Polski, Warszawa 1999
Maciejewski T.: Narzędzia tortur, sądów bożych i prób czarownic, Koszalin 1997
Maciejewski T.: Wilkierze miasta Torunia, Poznań 1997
Maciejowski F.: W ykład prawa karnego w ogólności z zastosowaniem kodexu
kar głównych i poprawczych, Warszawa 1848
M ącior W.: Kara śmierci jako ultima ratio, „Państwo i Prawo” 1981, nr 9-12
M ącior W.: Kara śmierci: hasła i argumenty, „Prawo i Zycie” 1992, nr 26
Maisel W.: Archeologia prawna Europy, W arszawa-Poznań 1989
Maisel W : Archeologia prawna Polski, W arszawa-Poznań 1982
Maisel W.: Dawne narzędzia wykonywania kar, „Kwartalnik Historii Kultury
M aterialnej” 1969, t. XVII, nr 4
Maisel W : Dawne polskie prawo karne miejskie od połowy XV do przełomu
XVIII wieku, W arszawa-Toruń 1966
Maisel W.: Kara śmierci w średniowiecznym prawie karnym , „Kościół i Praw o”
1990, t. 7
Maisel W : Poznańskie prawo karne do końca XVI w., Poznań 1965
Maisel W.: Prawo karne w statutach miast polskich do końca XVIII wieku, „Cza­
sopismo Praw no-H istoryczne” 1958, t. X, nr 2
Maisel W.: Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI w., Poznań 1961
M akarewicz J.: Klasycyzm i pozytyw izm w nauce prawa karnego, „Przegląd
Prawa i Administracji” 1896, nr 8-9
Makarewicz J .: Einfuhrung in die Philosophie des Strafrecht a u f Entwicklungs-
geschichtlicher Grundlage, Stuttgart 1906
M akarewicz J.: Polskie prawo karne. Cześć ogólna, Warszawa 1919
M akarewicz J.: Prawo karne ogólne, Kraków 1914
M akarewicz J.: Prawo karne. Wykład porównawczy, Lwów 1924
M akowski W. (red.): Encyklopedia podręczna prawa karnego, t. I-III, Warszawa
1931-1937
M akowski W.: Podstawy filozofji prawa karnego, t. I, Warszawa 1917
M akowski W.: Prawo karne. Część ogólna. Wykład porównawczy prawa karne­
go austrjackiego, niemieckiego i rosyjskiego obowiązującego w Polsce, War-
szaw a-Lublin-Łódź-Poznań-K raków 1920
M akowski W.: Zbrodnie, kary i sądy wyjątkowe, Warszawa 1911
M alinowska-Kwiatkowska I.: Prawo karne w kodyfikacji rosyjskiej 1649 r., Ze­
szyty N aukow e UJ. Prace Prawnicze, W arszawa-Kraków 1984
M anix D.P.: The history o f Torturę, Sutton Publishing 2003
M arek A. (red.): Prawo karne. Zagadnienia teorii i praktyki, Warszawa 1986.
M arek A.: M yśl Cezarego Beccarii we współczesnej nauce prawa karnego, „Pa-
lestra” 1994, nr 5 -6
M arek A.: Prawo karne, Warszawa 2006
Michalski M.: Historyczny zarys kształtowania się warunków wykonywania
kary pozbawienia wolności na obszarze obecnego województwa świętokrzy­
skiego, Kielce 2005
288 Bibliografia

Migdał J., Raglewski J.: Kara pozbawienia wolności. Zarys dziejów polskiej
doktryny, prawa i praktyki penitencjarnej, Gdańsk 2005
M itera M ., Zubik M.: Kara śmierci w świetle doświadczeń współczesnych syste­
m ów prawnych, Warszawa 1998
Mogilnicki A.: Pierwiastek zem sty w pojęciu kary, Warszawa 1916
M omsen T.: Rómisches Strafrecht, Leipzig 1899
Naruszewicz A.S.: Kaia Korneliusza Tacyta Germania, Warszawa 1804.
Osuchowski W.: Prawo antyczne, Kraków 1951
Papierkowski Z.: Proces karny w starożytności greckiej i rzymskiej, „Roczniki
Hum ań. Tow. Nauk. KUL” 1957, IV
Papierkowski Z.: Socjologiczne i filozoficzne oblicze kary, Lublin 1947
Parry L.A.: The History o f Torturę in England, M ontclair 1975
Pawlak K.: Więziennictwo polskie w latach 1918-1939, Kalisz 1995
Pawlak K.: Za kratami więzień i drutami obozów. Zarys dziejów więziennictwa
w Polsce, Kalisz 1997
Pętasz P.: Sens, istota i cele kary kryminalnej, „Gdańskie Studia Prawnicze”
2005, nr 14
Płatek M .: Ruch abolicjonistyczny w Skandynawii - teraźniejszość czy wizja
przyszłości, „Studia Iuridica”, t. 20, Warszawa 1991
Pławski S.: Prawo karne (w zarysie), cz. II, Warszawa 1966
Pławski S.: Współczesne kierunki w prawie karnym, „Problemy kryminalistyki”
1961, nr 31
Płaza S.: Historia prawa w Polsce na tle porównawczym , Kraków 1997
Poklewski-Kozieł K.: Kościół katolicki a kara śmierci (Nowe elem enty), „Pań­
stwo i Praw o” 1994, N r 4
Poklewski-Kozieł K.: Refleksja o refleksjach o karze śmierci w świetle teorii pe-
nałnych, „Nowe Praw o” 1986, nr 10
Poklewski-Kozieł K.: Wokół postulatu zniesienia kary śmierci w Polsce, „Pań­
stwo i Praw o” 1988, nr 2
Popławski H.: Prawo penitencjarne, Gdańsk 1984
Potkaniowski M.: Wina i kara. Elementy rzymskie i germańskie w prawie kar­
nym statutów miast włoskich, Kraków 1939
Potulski J.: Historia pewnego krzesła, czyli rzecz o humanitaryzacji kary śmierci,
„Gdańskie Studia Prawnicze” 2006, nr 16
Potulski J.: Powrót kary głów nejf* Prawnokarna analiza projektu nr 3 311/N ,
„Gdańskie Studia Prawnicze” 2005, nr 14
Putek J.: Mroki średniowiecza, Warszawa 1985
Rabinowicz L.: Drogi więziennictwa polskiego, „Gazeta Sądowa Warszawska”
1932, nr 50
Rabinowicz L.: Podstawy nauki o więziennictwie, Warszawa 1933
Rafacz J.: Dawne polskie prawo karne. Część ogólna, Warszawa 1932
Rafacz J.: Dawny proces polski, Warszawa 1925
Rafacz J.: Więzienie marszałkowskie w latach 1767-1795, Lwów 1932
R appaport E.S.: Polityka kryminalna, Łódź 1948
Reale G.: Historia filozofii starożytnej, Lublin 1994
Bibliografia 289

Rosenblatt J.: W ykład austryackiego procesu karnego, Kraków 1884


Rozenkranz E.: Gdańska archeologia prawna, Gdańsk 1993
Sadurski W.: Teoria sprawiedliwości. Podstawowe zagadnienia, Warszawa 1988
Saldana Q.: Now a kryminologia, Łódź 1939
Salij J.: Religijne refleksje na tem at kary śmierci, „Więź” 1974, nr 12
Salmonowicz S.: Feuerbach - narodziny nowoczesnej doktryny prawa karnego
(Artykuł recenzyjny), „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1964, t. 16, z. 1
Salmonowicz S.: Prawo karne oświeconego absolutyzmu. Z dziejów kodyfikacji
karnych przełomu XVIII/XIX w., Toruń 1966
Salmonowicz S.: Śmierć nie zawsze w majestacie prawa. Z dziejów kary śmier­
ci w krajach niemieckich, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1997, t. 49,
nr 1-2
Salmonowicz S.: Sylwetki spod gilotyny, Warszawa 1989
Salmonowicz S.: Z problematyki procesów o czary (Uwagi na marginesie naj­
nowszej literatury), „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1 9 6 1 ,1.13, z. 2
Salmonowicz S.: Z wieku oświecenia. Studia z dziejów prawa i polityki XVIII
wieku, Toruń 2001
Sarnecki P.: Dopuszczalność kary śmierci w świetle obowiązujących przepisów
konstytucyjnych, „Przegląd Sejmowy” 2000, nr 3
Schmidt E.: Einfuhrung in die Geschichte der deutschen Strafrechtspflege, Gót-
tingen 1965
Siddiąi M. J.: The Penal Law o f Islam, New Delhi 1988
Silverman L.: Tortured subjects. Pain, truth, and the body in early modern France,
Chicago 2001
Skarbek F.: O poprawie moralnej winowajców w więzieniach, Warszawa 1822.
Skeczkowski R.: Pomniki prawa. Kodeks Hammurabiego. Prawo Salickie, Wiel­
ka Karta Wolności, Koszalin 1996
Ślipko T.: Kara śmierci z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia, Kra­
ków 2000
Śliwiński S.: Polskie prawo karne materialne. Część ogólna, Warszawa 1946
Śliwowski J.: Kara pozbawienia wolności w Królestwie Polskim i próba reformy
jej wykonania, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1956, t. VIII, nr 2
Śliwowski J.: Kara pozbawienia wolności we współczesnym świecie, Warszawa
1981
Śliwowski J.: Narodziny prawa penitencjarnego, „Gazeta Sądowa Warszawska”
1934, nr 4 4 -4 5
Śliwowski J.: Prawo i polityka penitencjarna, Warszawa 1982
Śliwowski J .: Prawo karne, Warszawa 1975
Sobociński W.: Studia z dziejów polskiej kultury prawnej XIX wieku, „Państwo
i Praw o” 1959, nr 5 -6
Sobociński W : Ze studiów nad historią prawa karnego w Polsce porozbiorowej,
„Czasopismo Praw no-H istoryczne” 1959, t. 11, z. 2
Sójka-Zielińska K.: Historia Prawa, Warszawa 1995
Stańdo-Kawecka B.: Prawne podstawy resocjalizacji, Kraków 2000
290 Bibliografia

Streib V.L.: A Capital Punishment Anthology, Cincinati, Anderson Publishing


1993
Szczaniecki M.: Powszechna historia państwa i prawa, Warszawa 1979
Szerer M.: Kara. Szkic socjologiczny, Kraków 1910
Szerer M.: Karanie a hum anizm , Warszawa 1964
Szerer M.: Sądownictwo angielskie, Warszawa 1959
Szerer M.: Społeczeństwo wobec przestępcy, Warszawa 1969
Szerer M.: Szwedzki projekt „prawa ochronnego”, „Nowe Prawo” 1958, nr 11
Szkotnicki W.: Zemsta czy miłosierdzie, „Prawo i Zycie” 1983, nr 8
Szumski J.: Dzieje polskiego abolicjonizmu, „Państwo i Prawo” 1997, nr 1
Szyszkowska M .: Europejska filozofia prawa, Warszawa 1993
Szyszkowska M.: Zarys filozofii prawa, Białystok 1996
Swiątecka J.: Między wyrokiem a śmiercią, „Polityka” nr 33 z 13.08.1983
Swida W.: Prawo karne, Warszawa 1986
Swięcicka-Wystrychowska P.: Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego, Kra­
ków 2005
Switka J.: Refleksje o karze śmierci w świetle teorii penalnych, „Nowe Prawo”
1986, nr 3
Tatarkiewicz W.: Historia filozofii, Warszawa 1988
Taubenschlag R.: Prawo karne polskiego średniowiecza, Lwów 1934
Tokarczyk R.A.: Prawa narodzin, życia i śmierci, Kraków 1997
Tyszkiewicz L.: D oktryny i ruch obrony społecznej we współczesnym prawie
karnym , Poznań 1968
Vila B., M orris C.: Capital Punishment in the United States. A Documentary
History, G reenw ood 1997
Waloch J.: Wyrok został w ykonany, „Wprost” nr 39 z 27.09.1987
Waltoś S.: (rec.:) M arc Ancel, La defense sociale nouvelle, Paris 1966, „Państwo
i Praw o” 1967, nr 10
Wąsik J.: Kara dożywotniego więzienia w Polsce, Warszawa 1963
Wąsowicz M .: Kara w polskiej m yśli prawniczej w XIX w., „Czasopismo Praw­
no-H istoryczne” 1987, t. 39, nr 1
Wąsowicz M.: N u rt socjologiczny w polskiej myśli prawnokarnej, Warszawa
1989
Waszczyński J.: Kara śmierci we współczesnym świecie, „Palestra” 1987, nr 9
Wawrzeniecki M.: Krwawe widma. Ciekawe procesy, tortury i osobliwe egzeku­
cje, Warszawa 1909
Wiązek P.: Prawo karne w śląskich ordynacjach ziemskich, W rocław 2002
Winiarz A.: Sądy boże w Polsce, 1891
Wolter W.: Zarys systemu prawa karnego. Część ogólna, t. II, Kraków 1934
W olter W.: Znieść karę śmierci, „Nowa K ultura” 1956, nr 30
Wróblewski B.: Penologja. Socjologja kar, t. I i II, W ilno 1926
Wróblewski B.: Studia z dziedziny prawa i etyki, Warszawa 1934
Wróblewski B.: Wstęp do polityki kryminalnej, W ilno 1922
Wróblewski B.: Zarys polityki kryminalnej, Wilno 1928
Ząbkowic S.: M iot na czarownice, D ubno-K raków 1614
Bibliografia 291

Zalewski W.: O pojm owaniu sprawiedliwości w prawie karnym , „Gdańskie Stu­


dia Prawnicze” 2005, nr 14
Zaremska H.: Banici w średniowiecznej Europie, Warszawa 1993
Zaremska H.: Miejsca kaźni w Krakowie w X IV -X V I w ., „Kwartalnik Historycz­
ny Kultury M aterialnej” 1992, nr 3
Zaremska H.: Niegodne rzemiosło. Kat w społeczeństwie polskim XTV-XVI w.,
Warszawa 1986
Zim ring F.E.: The Contradictions o f American Capital Punishment, Oxford
University Press 2003
Znam ierowski Cz.: Szkoła prawa. Rozważania o państwie, Warszawa 1988
Znam ierowski Cz.: Wina i odpowiedzialność, Warszawa 1957
ANEKS

1. Treść umowy kompozycyjnej (ugody) z terenów Śląska,


z 1305 r.*

„My, Beatrycze, księżna Śląska i władczyni Książa, chcemy aby wszystkim


w yznawcom Chrystusa, do których dotrze ten dokum ent jako dowód, wiadomo
było, że Konrad von Langinberc, były stanowicki młynarz pozbawiony został
życia przez Konrada, byłego zarządcę majątku w Pasiecznej. Za zabójstwo tego
człowieka, brat Giinther, obecny administrator klasztoru zaproponował żonie,
dzieciom i pozostałym krewnym zabitego stosowną przyzwoitą kwotę, którą za­
twierdziła Rada Zaufanych Mężów. Zona, dzieci i bliżsi krewni, którzy obecni
byli przy ugodzie i przyjęli kw otę ustaloną na 12 marek, złożyli swoje podpisy.
Sumę półtorej marki otrzym ał ponadto sługa zabitego za odniesione obrażenia,
a chirurg, który udzielił m u pomocy jedną markę. Na znak ugody wzniesiony zo ­
stał na miejscu zbrodni krzyż. Wszyscy wymienieni po zatwierdzeniu ugody zre­
zygnowali w sądzie, w obecności wójta, ławników, z wszelkich działań, mogą­
cych m ieć charakter zemsty, dziękując za korzystne warunki ugody. Ażeby żadna
z wyżej wym ienionych osób nie dopuściła się pogwałcenia ugody, postanowili­
śm y opatrzyć dokum ent naszą pieczęcią i pieczęciami brata Giinthera, adm ini­
stratora klasztornego i obywatela Strzegomia, nadając m u moc prawną. Jako
świadków ugody pojednawczej wymienia się [...], oraz wielu innych godnych
zaufania ludzi. Sporządzono ręką Konrada, rektora szkół strzegomskich w dniu
4 grudnia w roku pańskim 1305”.

* Treść umowy kompozycyjne znajduje się w Archiwum Państwowym w Pradze. Tłumaczenie


na podstwie: M.W. Lorenc, P. Nocuń: Prawo wykute w komieniu, „Wiedza iżycie” 2001, nr 11.
2. Fragment „O torturach” z książki Jędrzeja Kitowicza
(1728-1804) pt.: Opis obyczajów za czasów panowania
Augusta III

„Tortury były używane w sprawach gardłowych, kiedy winowajca albo przez


inkwizycją nie byl doskonale o występek przekonany, albo choć był, ale się nie
chciał przyznać do tego, co m u inkwizycjami dowodzono; którego u/yznania winy
podług zwyczaju, w wszelkich sądach praktykowanego, koniecznie po winowaj­
cy wyciągano i choć go zaprzeczanie inkwizycjom nie uwalniało od śmierci, jeże­
li te były dokładne, przeciężgo w takowym razie brano na tortury, których żaden
kryminalista uniknąć nie mógł, chyba kiedy się sam dobrowolnie przyznał do
tego występku, który mu zadawano. Nawet kiedy przyznał się podczas tortury,
a po odbytych mękach zapierał się, znowu go drugi i trzeci raz męczono. Jeżeli
po trzech torturach wytrzym anych wracał się do zapierania, oglądali się sędzio­
wie na okoliczności dowodów i inkwizycje świadków; jeżeli te były mocne, w i­
nowajcę śmiercią karano, nie zważając na jego zaprzeczania, zaciętości umysłu
i cierpliwości ciała przypisane. Jeżeli dowody i inkwizycje byty słabe, jeżeli się
więzień nie przyznał na torturach albo, przyznawszy się na jednych i drugich,
a na trzecich zaparł, uwalniano go z wolnym popieraniem kary na stronie, na
której instancją był męczony; jeżeli nie było żadnych dowodów, tylko podobień­
stwa, a przy tym więzień na pierwszych, drugich lub trzecich torturach przyznał
się i więcej przyznania swego nie odwołał, był stracony. Jeżeli podobieństwa były
mocne, a winowajca tortury wytrzym ał bez przyznania się statecznie, uwalniany
zostawał. Lecz i strona instygująca była wolna od kary za udręczenie winowajcy
z przyczyny mocnych - jako się wyżej rzekło - do prawdy podobieństw. Najw ię­
cej zaś takowe męczenia ludzi, czasem niewinnych, dlatego bezkarnie uchodziły,
że pospolicie osoby, które brano na tortury, były albo wlóczęgowie, albo pod­
dani panów swoich, którzy ich m ęczyć dawali, albo z ostatniego motłochu, za
którym i nie miał sit kto ująć; przeciwnie zaś oddający obwinionych na torturę
musieli być ludzie majętni, ponieważ ekspedycja tortur wiele kosztowała.
Tortury, czyli sposób męczenia ludzi był takowy: w miastach pryncypałnych
pod ratuszem była piwnica do tego używana, w której ścianach w jednej był
osadzony hak żelazny, gruby, z kółkiem takimże wysoko od ziem i na póltrzecia
łokcia; w drugiej ścianie takiż hak z kółkiem od pawimentu, czyli od ziemi, na
łokieć; na środku piwnicy postawiono niski stołek, na nim kat posadził więźnia,
związał m u w tył ręce jednym powrozem, drugim powrozem związał nogi do
kupy, a końce powroza przywiązał mocno do kółka niższego; przez powróz u rąk
przewlókł inny postronek, długi, smagły i dobrze łojem dla lekkiego pomykania
się wysmarowany; ten postronek, przez kółko wyższe pojedynczo przewleczony,
trzymał za koniec - raz i drugi sobie około ręki okręciwszy, aby się m u w ciągnie­
niu nie wym knął.
Przyporządziwszy tak więźnia i stanąwszy tuż przy nim na boku, pociągnął
lekko postronka do wyprostowania go tylko podług odległości, jaka była od rąk
winowajcy do kółka, ażeby ani kółko, ani postronek nie wisiały, tylko się znaj­
2. Fragment „O torturach” z książki J. Kitowicza 295

dowały w wyciąglości. Na boku przy ścianie naprzeciw więźnia postawiono


stolik i stołki z kałamarzem, piórem i papierem na stoliku, za którym zasiadł
w ójt z jednym lub dwiema ławnikami, a na rogu stolika pisarz miejski. Gdy już
wszystko było przygotowane, instygator miejski, stojący przy wójcie, imieniem
dełatora przytomnego lub nieprzytomnego (jak m u się podobało) w krótkiej pe-
rorze upraszał owego szlachetnego magistratu, ponieważ więzień dobrowolnie
nie chce się przyznać do ekscesu popełnionego, aby go wskazał na tortury podług
świętej sprawiedliwości. Wójt zatem zaczął się pytać więźnia najprzód: jakiej jest
kondycji, jakiej wiary, gdzie się rodził, czym się bawił od młodości lat aż do czasu
ostatniego swojej kaptywacji, jeżeli już kiedy nie był o podobny kryminał obwi­
niony, sądzony lub torturami próbowany f Gdy na te wszystkie pytania więzień
odpowiedział, jak rozumiał, a pisarz wszystkie pomienione depozycje zapisał,
dopiero w ójt przystąpił do rzeczy, o którą chodziło. M ówił łagodnie do więźnia
po imieniu: „Podobnoś to ty (lub waszeć) tę kradzież, tę zbrodnią popełnił, przy­
znaj się dobrowolnie, nie daj się męczyć; zapieranie się nic ci nie pomoże; czy się
przyznasz, czy się nie przyznasz, równo się od śmierci nie wybiegasz, bo są na cie­
bie wielkie dowody, żeś to ty, a nie inny, zrobił; a przyznawszy się dobrowolnie,
nie będziesz mąk przygotowanych cierpiał; przez wzgląd na dobrowolne twoje
wyznanie winy sąd cię łaskawszą śmiercią skarze; a jeżełiś to uczynił z ostatniej
nędzy (na przykład gdy szło o kradzież) albo z nieostrożności, albo z pierwszej
popędliwości (gdy kogo zabił), albo z głupstwa (gdy szło o czary), albo z nam owy
cudzej nauczywszy się tego od drugich starszych czarowników albo czarownic,
przyznaj się, m oże cię sąd za twoją pokorę życiem darować. ”
Gdy więzień na te pierwsze łagodne perswazje nie przyznawał się, zaklinał go
znow u w ójt na wszystkie świętości religii, na zbawienie duszy własnej, którą po­
daje w niebezpieczeństwo utraty, kiedy grzechu na siebie wyznać nie chce i przez
jedyną zaciętość ciało swoje grzeszne na męki eksponuje. Gdy te egzorty nic nie
wyciągnęły z więźnia, dopiero w ójt rzekł do instygatora: „Panie instygator, m ów
mistrzowi, niech sobie postąpi według prawa. ” Instygator zawołał na kata: „Mi­
strzu, postąp sobie według prawa”; kat, nim przystąpił do egzekucji rozkazu,
zawołał po trzy razy: „Mości panowie zastołni i przedstolni (wyrażając tym i ter­
m inam i urząd siedzący za stołem i instygatora stojącego przy stole), czy z wolą,
czy nie z wolą?” Instygator odpowiedział mu za każdym razem: „Z w olą.” D o­
piero kat silnie pociągnął za sznur, czyli powróz, którego koniec trzym ał w ręku,
jako się wyżej rzekło; wtenczas ręce więźnia poczęły się w yłam yw ać z stawów
ramion, podnosić się w górę tyłem głowy i stanęły z nią w równej wysokości,
pozytura zaś więźnia, podając się wyższą częścią ciała za sznurem, pośladkiem
znajdowała się na stołku; nogi zaś, wyciągnione i do haka przywiązane, wisia­
ły jak na powietrzu. Więzień przeraźliwym głosem wrzeszczał co z gardła: „Nie
winienem! nie znam się do niczego! nie męczcie mię! Zaklinam was na straszny
sąd boski, puśćcie m ię”, i tym podobnie; albo jeżeli był miętkiego przyrodzenia,
prosił o pofolgowanie i to otrzymawszy, przyznawał się do tego, o co byt obwi­
niony, powiadał nawet inne ekscesa rozmaite w życiu swoim popełniane, gdyż
oprócz występku sprawę czyniącego, nie zaniedbywano nigdy egzaminować go
z całego życia. Po takim wyznaniu już nie był więcej dręczony. Lecz jeżeli się
296 Aneks

do niczego nie chciał przyznać albo też inne występki powiadał, a ten, o który
chodziło, taił, trzym any w pozyturze pierwszego traktu, czyli pociągnienia, zno­
wu z poprzedzającymi magistratu, instygatora i kata rozkazami i pytaniam i byt
mocniej pociągniony.
Do drugiego traktu kat przybiera) swego czeladnika hycla; obaj tedy, co mieli
sil, ciągnęli za sznur: więzień wyciągną) się jak strona, ręce wykręciły się tyłem
i stanęły w prostej linii z ciałem nad głową, w piersiach zrobił się dół głęboki,
w który tłoczyła się głowa; cały człowiek wisiał na powietrzu, nie dotykając już
nic stołka. Wszystkie żebra, kości i junktury w nim niemal widać było, że mógł­
by je porachować; do tortur albowiem rozbierano delikwentów do naga obojej
pici, same tylko miejsca wstydliwe jakim chuściskiem obwinąwszy. Więzień tu
już dobywał tchu ostatniego siląc się na wrzask albo też zdawał się go pozbywać
wszystkim i otworami natury, wyrzucając z siebie z kaszlem i grzm otem gęste,
wodniste i flegmiste ekshalacje, które iż zarażały przytom nym nosy i widok przy­
kry sprawowały, przeto ci wszyscy, którzy takowych tortur dyspozytorami, egze­
kutorami i spektatorami być musieli albo chcieli, mieli na pogotowiu kadzidło
i trunki na odpędzenie smrodu i pokrzepienie serca kompasją wątlejącego. N ie­
którzy więźniowie - mdłością ściśnieni - zdawali się w tych mękach usypiać, nie
dając żadnego znaku życia prócz jednej pary z ust wychodzącej, której przyłożo­
nym zwierciadłem próbowano, i gdy tak długo w milczeniu zostawał, przymusza­
no go do odezwy now ym m ęki rodzajem, której opis po kilku wierszach nastąpi.
Jeżeli się trafiło, że więzień w samej rzeczy umarł na torturach, wszystko się
natychmiast skończyło, pochowano zmarłego, a sprawa przepadła. Trafiali się
tacy delinkwenci, którzy, miasto prośby o folgę, używali ostatnich słów obelży­
wych na stronę i sędziów, do podziwienia mężnie najgorsze katownie w ytrzy­
mując, a tacy się trafiali najczęściej z złodziejów. Za drugim traktem, dopiero
opisanym, kiedy więzień w uporze był zatwardziały, kładli m u na nogi żelazo,
ostre karby na'ksztalt zębów u pity mające, z dwóch sztuk złożone, przez które
przechodziły z obóch końców śruby; tym i śrubami hycel ściąga) żelaza zębate na
wierszch piszczeli nóg i pod spód zadane, które coraz bardziej gniotąc i kalecząc
nogi, nieznośny ból winowajcy u/yciągnionemu i bynajmniej nie spuszczonemu
zadawały, mistrzowie te żelaza - dybkom podobne - po swojemu nazywali bo­
tam i hiszpańskimi; nie wszędzie ich używano, tylko w miastach większych. Po­
wiadano m i za rzecz pewną, iż nie znalazł się żaden dełinkwent, którego by takie
obuwie do przyznania się nie zmiękczyło. Kropienie siarką gorącą, przykładanie
do boków blach rozpalonych, czego po innych miastach używano, nie było tak
skuteczne, jak te hiszpańskie boty.
Po innych miastach mniejszych albo i po wsiach, kiedy do nich miejski urząd
na taką inkwizycją byl sprowadzony, męczono więźnia w lada dom u lub stodole,
ciągnąc go na drabinie położonego i do szczebla pierwszego i drugiego przywią­
zanego, podłożyw szy pod niego deszczkę, aby się ręce o szczeble nie zawadzały.
Kiedy miano czarownice i czarowników próbować torturami, kacia, zabobonni-
cy i guślarze wielcy, golili im najprzód włosy wszędzie, gdziekolwiek te ozdoby
i zasłony ludziom natura data, powiadając, iż w włosy diabeł się kryje i nie do­
puszcza czarownicy lub czarownikowi wyznania i że ukryty w włosach za niego
2. Fragment „O torturach” z książki J. Kitowicza 297

lub za nią cierpi, biorąc za przyczynę takowego mniemania owo ciche i spokojne
tortur wytrzymowanie, wyżej wyrażone, z mdłości i upadku z gruntu na silach
pochodzące, nie z łaski diabła, któremu się jako zdrajcy i nieprzyjacielowi ani
śniło cierpieć za człowieka. Golili też także i złodziejów, twardych do przyzna­
nia. Żydom zaś, wskazanym o jakikolwiek eksces na tortury, regularnie tę ga-
lantomią czyniono, choć nieraz ogolony tak Ż yd bez mydła wszystkie m ęki nie
przyznawszy się - albo i chrześcijanin - wytrzymał. Wtenczas kacia, w rzeczach
fizycznych wielcy blaznowie, udawali, że im jakiś wielki czarownik tortury ocza­
rował, iż swego skutku wziąć nie mogły. Podobnież spędzali na oczarowanie pla­
cu niesprawność ręki swojej, kiedy kogo pod miecz skazanego niegladko ścięli.
Lecz im ta ekskuza przed mądrymi magistratami nie uchodziła, od których po­
spolicie za niesprawną egzekucją bierali po sto batogów.
Skończywszy pierwsze tortury z sukcesem pom yślnym lub niepomyślnym
względem wybadania prawdy, kat więźnia spuszczał z tortur i odejmował z nóg
boty hiszpańskie, jeżeli do nich przyszło; posadził go na stołku tak jak przed tor­
turami; wziąwszy potem ręce powykręcane, odkręcał nazad z now ym bólem;
potem założywszy je na krzyż przed piersi więźnia - kolanem między łopatki
tłocząc i rozmaicie wiercąc - nabijał i naprowadzał w stawy, co było mało co
mniej bolesne od samej tortury; ubrał potem więźnia w suknie i zaprowadził do
aresztu, z którego do katuszy byt przyprowadzony.
Takie tortury na twardych więźniach lub niejednostajnych w wyznaniu winy
były powtarzane do trzeciego razu, odpoczynkiem kilkudniowym dla wzm ocnie­
nia sil przeplatanego, za którym dopiero następowa) dekret śmierci lub uwolnie-
nia-podług okoliczności.
Tortur nie atentował nigdy żaden sąd szlachecki; ale jeżeli kogo trybunał,
ziem stwo albo gród wskazały na tortury, odsyłano go z ekspedycją onych do
urzędu miejskiego. Tęż sarnę ceremonią czyniono i z dekretami kryminalnymi,
w których na końcu po sentencji śmierci dokładano: „pro cuius modi executio-
ne reum ad officium scabinałe cwitatis praesentis rem ittit”, oprócz sądów mar­
szałkowskich koronnych i litewskich, z których prosto, nie referując się do mia­
sta, winowajcę na plac prowadzono. Jurysdykcja albowiem marszałkowska ma
swoich żołnierzy, a inne jurysdykcje nie mając odsyłają do miast, które miasto
żołnierzy otaczają więźnia ludźm i m łodszym i rozmaitych cechów, halabardami
i szablami na ten czas uzbrojonymi. Trybunały zaś, choć mają asystencją żołnie­
rza komputowego, nie chcą go szarzać; wszakże widzieliśmy nieraz więźnia, w y­
chodzącego na plac pod bronią żołnierza komputowego, kiedy był dystyngwowa-
ny urodzeniem, i stąd wynikała bojaźń odbicia go i uwolnienia gwałtownego”.
3. Fragment dzieła Andrzeja Frycza Modrzewskiego (1503-
-1572) pt.: O poprawie Rzeczypospolitej: O obyczajach.
O prawach*

I. Prawa lub sta tu ty dla złych ustaw ione.

Jako wiele na dobrych obyczajach należy, a jako i pospolite i każdgo z osobna


rzeczy niemi się zawierają, a bez nich ani lud pospolity posłuszny być może, ani
przełożeni dobrze rozkazować mogą: w pierwszych księgach dosyć dostatecznie,
ile się nam zda, ukazaliśmy. Teraz zaś o ustawach, wedle których by sądy odpra-
wowano, napisać umyśliliśmy. Lecz ono źrzetelna rzecz jest, iż gdyby stateczne
wychowanie, wstyd, dobroć, cnotliwe a święte obyczaje w której rzeczypospo-
litej moc miały: tedyby, tam statutów łub praw nie trzeba: bo ustaw nie piszą
ludziom dobrym, którzy z skromności a z obyczaju nie z bojaźni posłuszni są po­
czciwości. Lecz taka jest w ludziach przewrotność, niewstydliwość i źle czynienia
swawolność, iż trzeba bardzo twardych praw, któremiby rostącemu złem u zabie­
gano, wylewającej z brzegów swejwoli zapory zakładano a na wynurzające się
zuchwalstwo wędzidła kładziono. A ponieważ tak jest, tedyć i to zatym iść musi,
że m nóstwo a srogość praw w każdej rzeczypospołitej jest wielkim znakiem złego
wychowania ludzkiego, nieszczęśliwego przyrodzenia i złości ustawicznie rostą-
cej; którym gdy urząd zabieżeć chce, musi z większą pilnością prawa stanowić
i kaźni nie po chwili, czym dalej, większe zaostrzać. M ów m y przeto, jakie mają
być prawa i co z nich za pożytek.

II. Prawa a o b yczajów różność. Prawa bardzo są w ażne


d la p rzyczyn y , przez które p o stanow ione,
a w szakoż i ala zw ierzchności urzędu.

Praw i obyczajów zda się być tenże sposób, bo prawa rozkazują mieć dobre
obyczaje, a złych zabraniają. Ale do praw przydane bywają zapłaty i karania, aby
niemi ludzie bywali zatrzymowani w powinności ich, którzy z dobrej woli swej
mało baczenia mają na dobre a słuszne rzeczy. Są tedy obyczaje jakoby źródła
a początki, z których prawa ciec i płynąć mają. Lecz te prawa mają się na ja­
kiej przyczynie sadzić, bo o niej tak wszyscy rozumieją, że jest duszą praw albo
ustaw. Przez tę obyczajni ludzie od grzeszenia bywają odstraszeni i w powinności
zatrzymani więcej, niż karaniem albo jakiemi zapłatami. A to jest najprzedniej­
sza powinność praw, aby nie tyłko kaźni okazowały grzeszącemu, ale by też to
w ludzi wmawiały, że się nie godzi grzeszyć. Co jeśliże których praw żadna się
przyczyną pokazować nie może (bo wiele rzeczy przyczyny zakryte są, a niektó­
re zgoła przyczyn nie mają), wszakże tak trzeba czynić, żeby rozumowi nie były

* Tekst na podstawie A. Frycz Modrzewski, O poprawie Rzeczypospolitej, przeł. C. Ba­


zyli, wstęp J. Krzyżanowski, Warszawa 1953.
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 299

przeciwne, a takowe tylko dla zwierzchności urzędu mają być ważne. Lecz, ile być
może, trzeba się o to starać, aby nietylko zwierzchność urzędu, ale też przyczyna,
jeśli nie potrzebna, tedy wżdy taka, któraby się pochwalić mogła, zacności praw
broniła i one zdobiła. Bo dla tego rozum z łaski Bożej jest ludziom dań, aby był
wodzem i mistrzem życia ludzkiego i wszytkich spraw; a którzy go na stronę za­
rzucają, ci niegodni, aby je ludźmi zwano, bo to zarzucają, czym człowiek drugie
zwierzęta przechodzi. A jako promieńmi słonecznemi wszystko bywa oświecono,
a szpetne rzeczy od pięknych bywają rozeznane: tak rozum rady ludzkie, powieść
i wszytkie sprawy, jeśli są uczciwe albo sprośne, bywają doznane.
1. Praw ten ma być warunek, aby w szytko ku, uczciwości a pospolitem u po­
żytkow i stanowiono tak, aby jednakie zapłaty cnotom a zasię też jednakie ka­
rania złościom ustanowione były. 2. A żadne wolności nie mają być tak wielce
ważone, aby kto broniąc się niemi miał karania uchodzić, abo niejednakowo ka­
rania odnosić. Bo prawdziwa wolność należy w powściąganiu złych m yśli i w y­
stępków, nie w swowolności brojenia, co się kom u podoba, ani w lekcejszym
karaniu występnych. 3. Jeśliże dla jednakiego występku różność karania ma być
zachowana, tedy ma być obracana nie na rozpuszczenie wodze złościom, ale
na hamowanie. A przetoż mocarze, szlachta i osoby na urzędziech będące mają
być ciężej karani, niźli ubóstwo, chłopstwo i ludzie od urzędów wolni; a jeszcze
ciężej ci, którzy przeciwko urzędowi grzeszą, niźli ci, którzy przeciwko prostym
osobom.
Jakoż tedy to prawo może być chwalone, które niejednako wszytkiej rzeczy-
pospolitej jest pożyteczne, które jednakie cnoty niejednakiemi zapłatami nagra­
dza; ani tejże złości, której się różni jednako dopuszczają, nie jednakim karaniem
karze, ale jednym , nazbyt folgując, rozpuszcza wodze do występków, a na drugie
srogie karanie stanowiąc, odejmuje im moc bronić się od krzyw dy? Bo m ówię (da­
jąc na przykład) o prawie, którym na jedne bardzo srogiej a na drugie bardzo lek­
kie karanie za mężobójstwo jest postanowione. Ale co o jednym prawie rzeczone,
to się i o drugich im podobnych niechaj rozumie. Trafiło się w niektórym powie­
cie, iż dwaczłowieki, jeden prostego stanu a drugi szlacheckiego, oba bogaci rolej
mieli dosyć, ci srodze zranili jednego człowieka; acz nie tak bogatego, jako sami,
ale przedsię szlachcica. Onego ranionego wzięto do balwierza, ale iż niektóre rany
były w nim śmiertelne, przeto w miesiąc abo we dwa umarł. Ci, którzy go z stro­
ny powinności przyjacielskiej nawiedzali, abo też i ci, którzy na oglądanie ran od
urzędu przysłani byli, pytali, któremuby z onych dwu, co go bili, większą w tym
winę dawał? Odpowiedział, że szlachcic swaru bitwy początkiem byl, ale bijąc,
oba m u zarówno byli ciężcy, iż zgoła nie wiedział, od którego z nich szkodliwsze
rany podjął. Tedy oni pytając dokuczali mówiąc, iż o rany oba oni, co bili, mają
być karani, ale jeśli z tych ran śmierć przyszła, tedy jeden z nich tylko o głowę
ma być obwinion, bo dwa o jedno zamordowanie wedle naszych praw nie mogą
być na gardle karani. Na to on raniony odpowiedział, ze o sw ym zdrowiu zw ąt­
pił, ale na sumieniu swym, które w rychłe ma sądu Bożego doznać, nie może
tego u siebie pewnie postanowić, na którego by wina o morderstwo kładziona
być miała, gdyż od tych ran, które oba jednako zadali, schodzi z tego świata. Sko­
ro tedy on ranny umarł, w net poczęto szukać onego prostego stanu człowieka,
300 Aneks

a gdy postawień przed sędzią, winę m u dano, a potym go ścięto. Bo statut jest, iż
człowiek prostego stanu, jes'liby szlachcica (któryby przyczyny z siebie najścia nie
dal) zabił, ałbo ochromił, albo srodze ranił, da gardło. To tedy jest karanie, które
prostego stanu mężobójca za występek już podjął - lecz on szlachcic jeszcze żyw
i mieszka między ludźmi; powiedają, że z osiadłości ma być do sędziego pozwan,
a wedle postępku prawa polskiego albo za rany albo za głowę pieniężną winą ma
być karan. Izałi dla Boga! ta sprawa nie jest takowa, która dwu rzeczypos'politych
potrzebuje dla tych dwojga rodzajów ludzi, a tak daleko od siebie oddalonych, iż
z jednej do drugiej przystęp żądny nie może być, że też jedna od drugiej pomocy nie
potrzebuje tak, że się ich obywatele między sobą ani pojmują, ani się znają; naosta-
tek że też ani wody, ani powietrza, ani słońca nie mają wspólnego? Bo to, co jest
u nas w obyczaju, iż oboje ludzie, mieszkające w jednej rzeczypospolitej, dla jednej
przyczyny jedne ścinają a drugim folgują, aza nie poszło na dziw f Nie trzeba w tej
rzeczypospolitej, w której takie prawa panują, spodziewać onego końca, ku które­
mu ludzkie zgromadzenia bywają: aby wszyscy obywatele spokojnie a szczęśliwie
żyć mogli; w której tenże jest żywota twego i śmierci twej pan, a ty bojąc się śmier­
ci, musisz szkody i sromoty albo łajanie od niego cierpieć; w tejże rzeczypospołitej
jemu jest żart a jakoby igrzysko zabić ciebie, a tobie to za główny występek poczy­
tają, jeśli go zabijesz albo ranisz. Aleśmy o tym indzie mówili i jeszcze będziemy.
Któż tedy nie baczy, że ta wolność z wielką ludu prostego, a niemężnego niewolą
jest złączona? Lecz i niewola i wolność zbytnia przemierzla jest; jako zaś obo-
ja rzecz mierna do długości trwała jest i do mniemania u ludzi bardzo dobra: tę
sprawę dawają historykowie, iż jako perskie panowanie dla niewoli, tak ateń­
skie dla zbytnej wolności zaginęło. U nas pospolity człowiek niewołstwem nad
miarę jest uciężon, a szlachta zasię nazbyt z wielkiej wolności buja. Czegóż się
tedy dobrego m am y spodziewać z tego rzeczy sobie bardzo przeciwnych uży­
wania albo przywłaszczania? Niech u siebie rozważy każdy, kto chce, obycza­
je tych ludzi, u których w sercu przywileje i tytuły świebody moc wzięły. Wiele
ich, którzy z nienawiści ludzi, a drudzy z przyrodzonej okrutności, niektórzy acz
z przyrodzenia dobrzy i skromni, ale towarzystwem złych ludzi zarażeni, wiele
ztego wyrządzają ludziom podlejszego stanu, cnocie ich jawnie zajźrąc, a sprawy
ich dobrze uczynione niepobożnie sromocąc i szpecąc. A o onych co m am m ó­
wić, którzy swowolnie mężobójstwa broją - atoli od tego artykułu są pobudzeni,
który i krzywdy i mężobójstwa łekuczko karząc, przekłada bogate nad ubogie,
szlachtę nad miejski i chłopski stan, to jest: ludzi nad psy, jako więc pospolicie tej
wolności obronicielowie i rozumiejąc i m awiają? Ile tedy jest szlachciców, tyle
jest nad podlejszym stanem królów, i owszem, ile możniejszych, tyle nad chudzi­
nami królów. Bo żaden król i owszem żaden tyran mię może m ieć większej mocy,
jedno nad żyw otem i śmiercią czyją; która moc iż przez nasze prawa jest zawikła-
łe dana możniejszym, tedy to na inszym miejscu szerzej okażemy. Nic tedy nie
jest rzeczypospołitej szkodliwszego, jako praw a karania różność wedle różności
występujących. Bo jednym a jednakim głosem prawo ma do wszytkich mówić,
jednym a jednakim panowaniem ma w szytkim panować tak w rozkazowaniu
jako w zabranianiu, jednym a jednakim sposobem o pożytkach i o trudnościach
i krzywdach wszytkich wobec stanowić i radzić trzeba. A którzy takim prawom
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 301

służą, ci za prawdziwie wolne mają być rozumiani, jako on, który, aby długo
mógł być wolnym , pragnął tego, aby był niewolnikiem praw.
A przeto jesliżeby jaką różność karania stanowić miano, tedyby więcej ci mieli
być karani, którzy są na wysokich urzędziech, niż podlejszego stanu ludzie; sro­
żej bogaci, niż ubodzy, srożej szlachcicy, niźli miejskiego albo chłopskiego stanu,
srożej ci, co są na urzędziech, niźli ci, co bez urzędu - bo oni będąc i rozumem
i bogactwy od Boga lepiej obdarzeni więcej przyczyn mają, które je od występ­
ków odwodzą, a przeto ich występek cięższy jest.

Prawa o krzywdach, które bywają uczynione słowy albo rzeczą, 1. Sta­


rać się o to trzeba, aby drobnego stanu ludzie, im najwięcej może być,
bezpieczni byli od krzywd, a iżby każdemu wolno było skarżyć na tych,
którzy komu krzywdę uczynili. 2. Prawa mają być opisane przeciwko
tym, co łoją, sromocą i biją. 3. Przeciwko gwałtownikom, cudzołożnikom
i złodziejom. 4. Także przeciwko mężobójcom. 5. Przeciwko onym, co
przeciwko majestatowi występują. 6. Na lichwiarze i urzędy łapające.

O krzywdach też ma być uczyniono postanowienie o tych, które i słowy i rze­


czą bywają czynione; bo wszytkie wedle sposobu występku, albo występują­
cych, szkodami, sromotami, więzieniem, wywołaniem z ziemie, niewolstwem
albo śmiercią mają być karane.
A o tym ma być pilne staranie, aby podłego stanu ludzie od krzywd co naj­
więcej byli bezpieczni. Wiele szlachty i bogatych osób lecą do czynienia krzywd
ludziom podłym i ubogim. Ci, jeśliby je winą pieniężną karano, nic się nie polep­
szają; przeto niechby abo na długi czas więzieniem, albo jaką zełżywością karani
byli. Niech żaden nie ma za to, aby który człowiek, by najuboższy, miał być taki,
żeby krzywdę nie zemszczoną a nie skaraną miał skromnie znosić - co acz na czas
taić musi, wszakże się trzeba obawiać, aby się ona waśń zastarzała kiedykolwiek
ku szkodzie rzeczypospolitej nie wywarła, zwłaszcza iż wszytek ten ubogich ludzi
naród dla wzgardy swej a niekarności baczy to, że jest na krzywdy wystawiony.
A przeto trzeba o tym radzić, jakoby dla niekarnych krzywd waśń a gniew ubo­
gich ludzi nie rósł a nie zastarzywał się, a ktem u, aby czym kto bogatszy albo
zacniejszy jest, tym sroższemi, albo wżdy sprawiedliwszemi, a pow innem i kaź-
niami od czynienia krzywd był odstraszon.
Ale między wszytkiem i rzeczami najwięcej godzi się, aby my, którzy jesteśmy
niebieską nauką napojeni, rozmyślaliśmy w sercu przykazanie mistrza naszego,
które nam rozkazuje, abyśmy drugim tego nie czynili, czego nie chcemy, aby nam
czyniono. Tak się tedy drugim zachowajmy, jako chcemy, żeby się też i oni nam
zachowali. Jeślić się zda ciężka rzecz cierpieć od drugiego krzywdę, a ten, który ją
uczynił, zda się być złośliwym : toż też i o sobie rozumiej, że i ty, jeślibyś komu
kiedy krzywdę uczynił, jesteś i złośliwy i godzien, abyś karanie za to odniósł. To
przykazanie, jeśli się głęboko wkorzeni w serca nasze, może nas odstraszać od
czynienia krzywd.
Sromocenia, któremi wszytek stan którykolwiek sromocon bywa, cięższe by­
wają, niż które się dzieją prywatom ; które jeśli będą napisane, tedy mają być za
302 Aneks

sromotne książki poczytane, jako onych, którzy niedawno pióro nie w inkauście,
ale w jadowitej truciźnie maczając, jawnie napisali, że chłopska krew nigdy nie
jest życzliwą szlachcie. Niech przeto tego statutem zabronią i przeciw wszelakie­
mu sromoceniu, łajaniu, zbiciu, osieczeniu i wszelakiemu oszpeceniu, cobykol-
wiek gw ałt czyjemu żyw otow i przynosiło, niech na to będą artykuły spisane.
Każdy gw ałt niesłuszny tak rzeczom jako osobom, którym wyrządzony, nie
wiem, jeśliby inszym karaniem sprawiedliwszym, niż gardłem mógł być skarany.
Cudzołóstwa, złodziejstwa, krzywoprzysięstwa takie są występki, o których każ­
dy rozumieć musi, że srogiego karania godne; wszakże zw ykłe karanie za złodziej­
stwa zda się być niejako umiarkowania godne, aby ci, co małą rzecz ukradną, nie
byli na gardle karani. Wedle starodawnych rzymskich praw jawne złodzieje ka­
rano nagrodzeniem we czwórnasób, a niejawne w dwójnasób; zaś boskie prawa
wedle różności rzeczy ukradzionych jedne złodzieje wracaniem w pięciornasób,
drugie we czwórnasób, a insze we dwa karały. Którzy nie mieli czym płacić, te
albo w niewolę dawano onym , u których co wzięli, albo onym bywali zaprze­
dani, którzy z takich handlów umieją czynić pożytek. Aleby kto rzeki, że to była
rzecz okrucieństwa pełna ludźm i handlować. Prawda jest, ale też to nie mniejsza
- o rzeczy doczesne gardło człowiekowi wziąć. Lecz prawo Boże jasny wyrok czy­
ni: Jeśli złodziej nie ma czym oddać, niechaj będzie przedan. Bo tym sposobem
szkoda bywała nagradzana albo oddaniem w dwójnasób, albo daniem w niewo­
lę albo zaprzedaniem złodzieja. A dziś i tem u się nic nie wróci, kom u co wezmą,
i złodziejów przedsię nie mniej niż przedtym bywało. A przedsię i rzeczypospo-
łita pożytków zbywa, któreby tu z tych na na śmierć skazanych być mogły abo
na wojnach, abo na dom owych robotach; i złodzieje przedsię nic się nie polep­
szywszy w net bywają wieszani - a podobnoby się polepszyli, kiedyby im żyw o­
ta przedłużono. Teraz po w szytkim chrześcijaństwie złodzieje szubienicą karzą,
które karanie iż Fryderyk III, rzymski cesarz, naprzód wymyślił, pewną sprawę
mamy, a potym je przodkowie nasi w tej rzeczy pospolitej wzięli w obyczaj. Ale
to zaprawdę dziwna, iż oni - którzy zaniedbawszy pożytku, który albo z zapłaty
albo z przysądzenia złodzieja im przychodził, na główne karanie pozwolili - ciż
zasię odrzuciwszy na stronę artykuł przeciw mężobójcom, aby gardłem karani,
byli, mogli się do tego nakłonić, aby z zabijania przyjaciół swoich czynili sobie
pożytek, jakoby tego mniemania byli, że więcej mają być ważone rzeczy docze­
sne, niż zdrowie ludzkie, a więcej im ginęło kradzeniem rzeczy, niźłi zabijaniem
przyjaciół.
A iż gardłem karać mężobójstwo jest najprzystojniejsza i zgadza się z boskim,
ludzkim i przyrodzonym prawem: okazałem to ja cztermi oracjami wydanemi;
tamże zarazem okazałem różność karania wedle różności przyczyn mężobójstwa.
O! jako wiele jest ludzi pobitych za naszej pamięci w dom u i na ulicach,
w mieście i na polu, na świętych i nieświętych miejscach! A któryż był z tych
morderców, któryby się nie w ym knął z tego siedzenia dorocznego? Lecz niech tak
będzie, i żeby był jeden między tak wielem set ich, który wysiedział rok na dnie
w pługawstwach w wieży - jakąż potym śmiercią on umarł? Aza dla tej polskiej
kaźni dostatecznego podjęcia był wołen od karania mężobójcom od Boga posta­
nowionego? Takci się zda, jeśliby to więzienie sroższe było, niż na gardle karanie.
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 303

A nuż i sam zabit aza się nie dawa znać by jakim z nieba znakiem państwu sar-
matskiemu, że nie stoją te więzienia za występek mężobójcy? Azaż nie sprawie­
dliwsza rzecz była, aby urząd tego (którego między tak; wielem set powiedziałem
być jednego) skarał karaniem prawu Bożemu przystojnym, niźli aby miał przyjść
w ręce zabójcy, którego też samego że toż nieszczęście czeka, Bóg sam powiedział?
Niebądźm yż przeto mędrsi, niźli on Bóg, który ona mądrością, którą stworzył
wszytkie rzeczy, taż je w całości zachować chce. Ale nuż teraz: niech to doroczne
siedzenie będzie sroższe, niż karanie na gardle, ale to za głowę szlachecką - a za
głowę chłopską co? Bo ta tylko pieniądzmi bywa pomszczona, a daleko m niej-
szemi, niż głowa szlachecka, tak, iż chociaby się w nagrodzie szlacheckiej głowy
zdało być co słusznego, ale w nagrodzie głowy chłopskiej jest wielka nieprawość.
A przeto i nierównością i zaniechaniem więzienia dzieje się wielka różność około
szacowania głów ludzkich. Lecz Bóg sam, ustawując mężobójcom na gardle kara­
nie, zarazem i przyczynę przydał, mówiąc: Bo na wyobrażenie Boże jest człowiek
uczynień, a przeto kto krew ludzką przeleje, tego też krew musi być przelana. Cóż
przeto, aza ludzie pospolici nie na wyobrażenie Boże stworzeni są, których gardło
mniejszą sumą pieniędzy płacą? Niech by dosyć było prostym na tym , że chocia­
by cnotliwi i dobremi naukami ozdobieni byli, aby nie mogli trzym ać przedniej
szych urzędów, niechby na tym dosyć, że tę lekkość cierpią; niechaj im nie będzie
przydana ta wielka a ze wszech najsroższa nędza, aby ich gardła tą trochą pie­
niędzy były płacone. Zaprawdęć rzeczpospolita sama tylko szlachtą kw itnąć nie
może, bo a któż będzie dodawał żywności i nam i bydłu, jeśli żadnego oracza nie
będzie? Któż nam dodawać będzie odzienia i ubioru, jeśli nie będzie rzemieślni­
ków? Któż rzeczy potrzebne będzie przywoził, jeśli żadnego kupca nie będzie?
Któż naostatek będzie szlachcicem, jeśli żadnego chłopa nie będzie? Cóż to tedy
złego za okrutność jest, iż, bez których się posługi obejść nie możemy, tych gar­
dło tak lekceważym y! Ale i wyżej zganiłem różność karania za tenże występek
od różnych uczyniony.
Wiele ich jest, którzy częścią słowy, częścią też inszym sposobem obrażają
pana i rzeczpospołitę - co zowią obrażeniem majestatu; o tym przeto muszę nie­
co powiedzieć. A wiele się za naszego czasu o tym i u prawa i w senacie miesza­
ło, o czym przodkowie nasi (jako powiadają) nie slychali; przeto trzeba o tym
co pewnego postanowić; jakoby to miało być ograniczono i jakim karaniem ma
być karano? Teodosius, cesarz, tych, co o nim źle mówili, nie tylko nie poczyty­
wał za obrażające majestat jego, aby za to co przykrego albo złego cierpieć mieli;
i owszem, jeśli go kto z plochości lajal, tego on sobie nie miał nizacz, a jeśli z ja­
kiej krzywdy, tedy to odpuszczał. Cesarskie zaprawdę i majestatu pełne zdanie,
którym się dawa znać, że ludzie w wielkich dostojnościach będący wiele krzywd
mają przebaczać a wiela ludzi wiele złorzeczenia skromnie znosić - jako o Alek­
sandrze M acedońskim powiedają, że mówił: Królewska to rzecz, gdy co dobrze
uczynisz, łajanie odnieść. Bo to nie przynosi zwierzchnemu panu ani rzeczypo-
społitej pożytku, gdyby lud pospolity i przedniejsi panowie zwyczaili się nie m ó­
wić ani rozumieć, jedno coby się ich panu podobało, Zwierzętamiby niememi
taki niech rządził, nie ludźm i rozumnemi, ktoby chciał, aby się poddani jego do
tego zwyczaili. Jeśliś pan, albo to uczynisz, co tobie nie przystoi, albo tego, co
304 Aneks

na tw ój urząd należy, zaniedbawasz: winujże się sam, jeśli wedle tego, jakoś za­
służył, ludzie o tobie mówią. Jeśli się w urzędzie sw ym nie potykasz i z strony
żyw ota twego nie występujesz, a przedsię nie inaczej o tobie mówią, jedno jako
gdybyś wiele wystąpił; a wszakże wspaniałego męża rzecz jest a prawie królew­
skiego serca, jako on mówi, źle słynąć, gdy dobrze uczynisz; a za nic nie mając
m ów pospólstwa, o wszelakiej wielmożności i godności, że w męstwie a zacnych
sprawach zależą, rozumieć. A tak jeśli na wyrok Teodozjuszów zezwolić chcemy,
zaiste nie każdy występek, którego się przeciwko panu dopuszczają, nie każde
słowo, nie każdy uczynek będzie występkiem przeciw majestatowi. Aleksander
też cesarz, widząc, że mało co wyższych czasów przed nim wiele ludzi dla leda
podejrzenia jakoby przeciw majestatowi występne karano: wolniejsze prawo na
ten występek uczynił, a nie chciał, żeby się tak szeroko, jak przedtym, ściąga­
ło, i wiele rzeczy które takow ym występkiem zwano, rozwiązał, chcąc, aby za
jego wieku więcej nie były. A tak i m y nie m am y się tego dopuszczać, abyśmy
mieli przyczyny tego występku rozszerzać; gdyż oni sami, od którycheśmy tego
występku kształt wzięli, skrócili go a lżejszym uczynili. Wiele o tym Herennius
i Modestinus uczą. Bo i na osobę trzeba mieć wzgląd: czy to mogła uczynić i,
jeśli co przedtym takiego uczyniła, czy była zupełnego rozum u? a nie już, jeśli
się język w czym skiełznie, karać; o których rzeczach i o wielu inszych tym po­
dobnych w prawach rzymskich jest napisano. Lecz m y wypiszm y pierwej, co to
jest majestat, żebyśm y dobrze rozsądzili, kom u obrażenie majestatu zadane być
może. Majestat tedy jest wielmoźność a dostojność rzeczypospolitej i królewska
i tych, którzy słusznie a przystojnie rzecząpospolitą rządzą, pochodząca z m nie­
mania zacności, a zależąca w sądziech i władzy rozkażewania. Bo wszelka urzę­
du dostojność do tego się ciągnie, aby prawem a rozkazowaniem rzecząpospolitą
rządził. Kto tedy ona zwierzchność miesza albo sądy gwałci, a kto albo przeszka­
dza albo odejmuje urzędowi m ożność czynienia, co na jego powinności należy:
ten, iż to przeciwko rzeczypospolitej czyni, niech będzie za występnego prze­
ciw m ajestatowi osądzon. Krótko mówiąc, ten m i się zda być winien obrażenia
majestatu, kto przeciwko panu, albo przeciwko urzędowi, albo rzeczypospolitej,
albo przeciwko temu, któremu część jaka rzeczypospolitej poruczona jest, uczy­
nił co zlą zdradą, zamieszaniem, zaburzeniem jaw nym i jakkolwiek nieprzyjaciel­
sko, abo co takiego dumał, skądby teraźniejszego rzeczypospolitej postanowienia
albo zwątlenie, albo nachylenie, albo ku gorszemu odmiana uróść mogła. Ale to
z praw rzymskich łacniej poznać może, które skazują, że karanie takiego występ­
ku od tego, któryby nieprzyjacielskie serce przeciwko rzeczypospolitej albo prze­
ciwko królowi wziął, też do dzieci i potomków, chociaby nic takiego nie zasłu­
żyli, ma się ściągać tak, że i dziedzictwa na nie spadać nie mają. To niech będzie
dosyć o majestacie.
Lecz i owo znam ienite są krzywdy, któremi lichwiarze, łakomi, a urzędów
łapacze rzeczpospolitą trapią. Starodawni Rzymianie srodzej karali lichwiarza,
niźli złodzieja, a ustawili byli to prawo, aby złodzieja wróceniem we dwójnasób,
a lichwiarza we czwór karano. Prawa też papieskie rozkazują, aby jego testa­
m ent nic nie ważył, jeśli pierwej nie wróci lichwy niesłusznie wziętej. Tym tedy
rzeczom prawem ma być zabiegano, a zbytnie i przymnażania bogactw i łapania
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 305

urzędów pożądliwości mają być hamowane. Co się łacno sprawi, jeśliby łapa­
cze urzędów przyganą jaką karano, i bogactwa gdyby w mniejszej wadze byty.
Bo widzimy, jako w wielkiej uczciwości są bogacze: tym większą mądrość przy­
pisują i męstwo, tym pierwsze miejsca wszyscy dawają i nic nie mówią, nic nie
czynią, czegoby wnetże pospolicie nie wysławiano. I takci oni stopniami swemi
złotem i i srebrnemi czelniejszych urzędów dostępować chcą, do których jeśli im
dopuszczą przystąpić, to się wnet kosztownym obiciem, drogą szatą, srebrem,
złotem i m nóstw em domowników, to jest: skutkami bogactw, ponieważ sprawa­
m i dowcipu i nauki nie mogą, popisują. Zaprawdę, gdzie taka chęć albo naby­
wania, albo okazowania bogactw: mężnych i leniwych, dow nych i nikczemnych
różność zginąć musi. Pożądanie też urzędów i dostojności zganione jest wyżej.
A przetoż i to prawem ma być zabroniono, i wszyscy do skromnego a miernego
życia karności mają być przyciągnieni.

Prawa o postępkach i dowodziech prawnych i dylacjach i dniach


prawu należących.

Naszedł kto na tw ój dom , zabił ojca twego, brata albo syna, a ten złoczyń­
ca jest szlacheckiego stanu, bogaty, u ludzi ma laskę: pozowiesz go, naznaczy
m u sędzia rok - a odkładają go dla wielu przyczyn, i za długi czas nie sądzą.
A on przez ten czas, zbroiwszy zły uczynek, chodzi gdzie chce, sługi i życzli­
we towarzysze sobie jedna, a przeciwko tobie tak się sprawuje, iż krzyw o na
cię patrzy łajać i grożąc tobie, chcąc cię chodem i wszytką postawą ustraszyć
a serce tw e zw ątlić. Zaw żdy miecz przy boku, łotrow ców na to najętych m a­
jąc około siebie dosyć, chodzi z siekierkami, z m ieczm i i strzałami; z niem i do
sądu chodzi i na biesiady i do kościoła. Jeśli z tobą na jednym miejscu jest,
wyższego się miejsca przed tobą domaga. Jeśli jedną drogą z tobą idzie, chce
cię m nóstw em służebników swoich przechodzić. Jeśli się z tobą na drodze spo­
tka, tedy albo z drogi zstąpić albo z nim o żyw o t ręką czynić musisz. Cóż tedy
wolisz, czy aby ten złoczyńca tak się wolno wałęsał a zaw żdy nad głową twą
wisiał, czyli radniej aby z więzienia wyszedszy sprawował się? Ale rzeczesz że
tę w olność ma szlachecki stan, a ty też dla tego to cierpisz, żeb yś też i sam,
jeślibyś się czego takiego dopuścił, z takiej wolności weselić się mógł. A wierę
- askądże ta cierpliwość i ta przyczyna tej znaiw enitej wolności, której i zło ­
czyńca teraz używa, i ty napotym używ ać się jej spodziew asz? Lecz z wami,
którzy jednej chęci jesteście, niełza o tym i dowodnie mówić, którzy niena­
wistne a niebezpieczności pełne rzeczy cierpliwie znosicie przeto, że się też
sam i w tym być spodziewacie. Ale znosicie częstokroć z wielkim waszym złem
- bo w idzi on Bóg złościwej tej cierpliwości waszej zlościwe przyczyny; a prze­
leż w te doły pierwej was wtrącą, niźlibyście wy drugie w nie wtrącić mogli.
0 nędzny stanie rzeczypospolitej naszej! w której i ci, co uczynili krzywdę,
1 ci, co ją odnieśli, i ci, co od niej są daleko, też jednaką niekarność odnoszą
albo w nadzieję sprośnego pożytku, albo dla tej bardzo nieprzystojnej w olno­
ści; i to sw ow oleństw o cierpią, za którym niebezpieczności, nędz i zabijania
306 Aneks

sprośne idą. Lecz wy, którzy i zdrowie ojczyzny najwięcej m iłujecie i praw­
dziwej wolności sposób wiecie, obaczcie to ze mną, co to ma do tego, zbroiw ­
szy m ężobójstw o, chlubić się szlachectwem i wielką m ajętnością? Niech mają
miejsce m ajętności twoje, gdy idzie o granice albo o dochodzenie której rzeczy
- ale co one mają do bicia, do ran, do ochromienia, do zamordowania, które­
goś się ty dopuścił? A chociabyś też i najm niej winien nie był, wszakże niepra-
wie nie słuszna rzecz będzie, niewinnego do czasu pókiby się o tym dow iedzia­
no, poim aw szy potrzym ać, niźli winnego z rąk upuścić albo nieskaranemu dać
gdzie chce, chodzić; a toby rzeczypospołitej niech było odpuszczono, w której
się w szytkie rzeczy ludzi urzędów nie mających zamykają. Bo co niektórzy po-
wiedają, iż cnocie szlacheckiej ma być tak wiele pozw olono, aby im wierzono,
że oni okrom pojm ania stawią się do sądu a w szytkiem u, co prawo najdzie,
dostoją: ale iż się to inaczej znajduje, zw yklem i obyczajam i m oże się pokazać.
Bo ta od tarasu w olność nie szlachetności rodzaju, ale m ajętnościom bywa
wyrządzana; gdyż chociaby się kto szlachcicem urodził, a nie ma osiadłości,
imają go, gdy m u o zloczyństw o winę dadzą; a który ma osiadłość jaką, nie
bywa pojm an, chocia ona m ajętność za to, aby z niej rzecz, o którą gra idzie,
mogła być nagrodzona. A dziwna rzecz jest, że oni, którzy to prawem obw a­
rowali, aby żaden szlachcic osiadły nie był iman, że też tego nie obwarowali,
aby było baczenie na majętność, jeśli się z niej m oże nagrodzić szkoda, o k tó ­
rą winę dawają. A tak należy to rzeczypospołitej, aby wszyscy złoczyńcy od
urzędu tego miejsca, gdzie się zbrodnia stała, w net pojm ani byli; a iżby w tym
nie miano żadnego baczenia ani na szlachcica, ani na chłopa, jedno tym spo­
sobem, jakom pow iedział wyżej, gdym o różności karania wspom niał. A iż to
jest rzecz niesłuszna, aby, niew inny i jedną godzinę trapiony być miał, przeto
trzeba o to staranie mieć, aby sprawa tych, którzy siedzą w tarasie rychło się
toczyła i iżby albo przekonany w net był karan, albo jeśli ma być wolen, aby
długim więzieniem nie był suszon. Bo tak o tym ustawili cesarze rzymscy. Kto
niewinnie będąc pojm an, m usi o sobie sprawę dawać, niech to odpuści rze-
czypospolitej, że ona, dowiadując się o w ystępku, toż nad nim czyni, co i nad
w innym , z którym by nie mogła być tak snadnie sprawiedliwość uczyniona,
gdyby nie byl pojm an. A niech się cieszy przykładem Chrystusa Pana naszego,
który będąc najniewinniejszy, pojm an był od roty żolnierzów i sprawował się
w rzeczy, która szła o głowę, a nadzieję pokładał w niewinności swojej, iż do
tego przyjść m iało, że jego niew inność się miała okazać. To też każdy wie, iż
nie taras czyni sromotę, ałe występek. A żeby nie każdy m ógł sw ow ołnie a nie­
sprawiedliwie donaszać kogo do sędziego abo kom u w czym w inę dawać, ma
być ustaw iono karanie na takowe: bo niesłuszna rzecz, aby się ten w niczym
nie m iał bać o się, kto kogo złościwie w niebezpieczność dawa. A zasię nie-
masz nic słuszniej szego, jako aby ten - który się waży przyw ieść kogo w nie­
bezpieczność o majętność, o ży w o t i o dobrą sławę - rozumiał, że też i jego
majętność, zdrowie i dobre m niem anie jest w niebezpieczeństwie. Zaiste i pra­
wo Boże na takich postanow iło, aby tak byli karani, jako m ieli ci być karani,
którym w inę dali.
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 307

1. Praw kto ma poprą wować? 2. Sposób ich skąd ma być bran? 3. Nie­
chaj będą spisane słowy jasnemi, przydawszy przyczyny do każdego ar­
tykułu. 4. A o rzeczach jednakich niech będą jednakie. 5. Jeden lud jedne
prawa niech ma. 6. Więcej mają ważyć, niż mandaty królewskie.

A tę wszytkę sprawę około praw poruczmy ludziom w prawie biegłym, fi­


lozofom i historykom, jako tym , którzy wżdy większy rozsądek mają, a skrom­
niejszych i nie tak bestliwych namiętności, jako insi ludzie, używają. Bo wielkie
podobieństwo, że oni i roztropniej i z mniejszym, albo snąć z żadnym na osoby
baczeniem o rzeczypospołitej radzić będą i lepiej w każdej rzeczy przy stojność,
obaczą, niźli ci, którzy zawżdy na jaśni między ludźm i żyjąc więcej albo czasowi,
albo przyjaciołom, albo własnym namiętnościom służyć zwykli.
Piszą o niektórych prawnikach albo ustawcach praw starodawnych, którzy
ustawili prawa królom pożyteczne, albo poddanym niepożyteczne, niektórzy bo-
jaźnią, drudzy nadzieją, drudzy miłością, drudzy też inszemi namiętnościami
przypędzeni; jakiem i i ci zdadzą się być, którzy nieszłachecki stan w nienawiści
mając, wiełe szlacheckiemu stanowi kwoli uczynili. A przedsię prawa przyjęte
są od ludzi częścią głupich, częścią bojaźliwych albo też rozm aitemi żądzami
przypędzonych; ale pospólstwo nieuczone, głupie a niepotężne, łacno może być
przypędzone ku znoszeniu wszytkiego. Tym rzeczom w szytkim zabieżeć należy
na mądrego ustawcę praw, aby się czego nie dopuszczał w ustawowaniu praw,
coby za dobre a przystojne nie mogło być poczytano. Niegodzi się tem u być jed­
nej stronie przychylnym , który o wszytkiej rzeczypospołitej radzi.
Lecz niech będą spisane prawa słowy znacznemi, którychby nie trza wykrę­
cać; a o podobnych rzeczach sobie podobne, a jednym ludziom jedne; niech też
będą jakie przyczyny przydane, któreby słuszność prawa ukazowały. Bo owe nie­
znaczne słowa wiele nam wykladaczów narodziły i przyczyny rozmaitego pra-
wowania dały. Jest to w naszych prawiech napisano, iż ktoby kom u sprośne sło­
wo zadał, a natychmiast tego, co rzekł, nie odwołał, ma być karan sześćdziesiąt
grzywien i zarazem ma odwołać. Pozową kogo o to, że zadawszy przykre słowo,
natychmiast nie odwołał: on przed sędzią odwoływa, a powiada, że to słówko
„natychm iast” ma się rozumieć o onym czasie, którego będąc pozwany przed sę­
dziego, na pierwszy dzień się stawi. Aleć to jest wykręcać, nie wykładać.
Do każdego też artykułu prawnego niech będzie przydana jaka przyczyna,
okazująca słuszność, bo i ludzie mądrzy radniej im będą posłuszni gdy je do
słuszności ustosowane być ujźrą, i źli nie łacno je z tym wykładem wykręcą. Bo
niech będzie ten artykuł, o którym mówiłem, w ten sposób napisany: Ci, co zło­
rzecząc ku czci przymawiają, niech będą sześćdziesiąt grzywien karani, chybaby
co z przygody w ym ów iw szy przeciwną rzeczą bez odwłoki zaraz zganili; bo on
godzien jest odpuszczenia, kom u natychmiast uczynku jego żal; a niema być ten
uczynek poczytan za umyślnie uczyniony, który jego powiedacz po chwilce od­
wołać gotów.
N iem niej też i to jest rzecz potrzebna, aby o rzeczach podobnych podobne
prawa stanowiono, boby się w tej podobności roztropność, dobra rada i przy sto j-
ność jaśnie okazowała; a gdyby były sobie niepodobne, pokazowałaby się nie-
308 Aneks

rozmyślność, niedostatek rady, nieprawość i krzywda. Jest u nas prawo o sołtysie


niepożytecznym, aby go ruszono z tego stanu i z majętności skupiono. Dobre za­
prawdę prawo i godne tego, aby go w rzeczypospolitej używano; bo to na dobre­
go sołtysa należy, sądzić swoje obywatele, a wszytkich bojaźnią karania i nadzie­
ją uczciwej nagrody w powinności ich zatrzymawać, a z majętności, którą mają
większą niźli drudzy, wedle zwyczaju naszego, aby czasu potrzeby wojnę służyli;
a któryby sołtys temu nie mógł dosyć czynić, ten nie ma być na tym urzędzie
cierpian. Więcej m am y rzeczypospolitej życzyć, niźli pożytkom jednej osoby; lecz
jeśli to należy na rzeczpospolitą o tym staranie mieć, czemu też to prawo i na
insze urzędniki nie ma być rozciągane? Ano z onych ludzi, którzy wyższe a za­
cniejsze urzędy trzymają, nierówno więcej złego do rzeczypospolitej przychodzi,
niż z niepożytecznego sołtysa. Przeto jeśli ten tym sposobem, jakom powiedział,
bywa z miejsc ruszan, czemuby też niepożyteczni wojewodowie, niepożytecz-
ni starostowie, niepożyteczni sędziowie, niepożyteczni pisarzowie z miejsca nie
mieli być ruszeni, ponieważ każdego z tych i niegodność daleko więcej szkodzić
może rzeczypospolitej, niźli wiela sołtysów ? Ale podobno ci, którzy to prawo
o soltysiech stanowili, byli pany sołtysów, a tak postanowili prawo takie, jakie
chcieli, to jest: straszliwe sołtysom; a im samym i nic. Lecz a cóż inszego jest
tyranem być, jeśłiźe to nie jest? gdyż w tej mierze nie mieli baczenia na rzeczpo­
spolitą. Bo kto chce o rzeczypospolitej staranie mieć, ma i wszytkie części jej opa­
trzyć i większe części na większym baczeniu mieć; na i których, gdy będą w do­
brym porządku, więcej należy zdrowie rzeczypospolitej, niźli na drugich.
Pospolicie panowie wykładają niepożytecznego sołtysa być onego, którego
ziemię albo grunty na swój pożytek obrócić mogą. Lecz nie jest to wykładać,
ale prawa dobrze napisane wykręcać; boć zaprawdę niepożytecznym ma być on
rozumian, kto nie czyni tego, co na jego powinność należy, albo kto żadnego po­
żytku rzeczypospoli tej albo kom ukolwiek dlużen, nie czyni. Bo jeśliby on w y­
kład miejsce miał, tedyby się panom takowym podała do tego droga, aby podda­
ne łupili, którychby majętność posieść chcieli.
A gdy się to już o poprawieniu i stanowieniu praw skończy, toż dopiero to
trzeba ustawić, aby nic przeciwko prawom nie mogło być ważno, ani samo roz­
kazanie królewskie. Bo rzeczpospolita nie wedle woli królewskiej, ale wedle praw
pisanych ma być rządzona. Tyranów to jest wyrok, którym zmyślają, jakoby król
mógł co przeciwko prawom; a tak jako jedna pochodnia, do złych pożądliwości
serca królewskie zapalająca, ma być zagaszeń a z rzeczypospolitej zgoła uryrzu-
con. Lecz ono, co niektórzy mówią, że zwierzchny pan wolny od praw, zda się,
że to rozumieją o panu, któryby byl we wszym doskonały, a taki ma być najmę­
drszy i najsprawiedliwszy nad wszystkie inne ludzie; który jeśliby był taki, a cóż-
by mu po prawiech, ponieważby z dobrej woli swej czynił wszytko, cobykolwiek
prawo rozkazało? I owszem taki pan byłby żyw ym prawem i wzorem każde­
mu ku naśladowaniu przed oczy położonym. Ale iż wiele panów czuli do siebie
krewkość swoje, przeto napisali, że ona rzecz majestatu królewskiego godna, iż
się zwierzchny pan do tego przyznawa, że jest pod prawem i zwierzchność jego
wisi ze zwierzchności prawa: rozumieli to, iż większa rzecz jest panowanie pod­
dać pod moc praw, niźli panować; a co się inszym nie godzi, to się i im samym
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 309

nie godzi. Które zdanie więcej ma być przypominane zwierzchnemu panu, aby się
znał być człowiekiem, to jest: zwierzęciem poddanym błędom, a iżby wiedział,
że moc ustawowania praw jest m u od rzeczypo społitej dana i stanowi je imie­
niem rzeczypospolitej, której osobę na sobie nosi. A ponieważ i on sam do tejże
rzeczypospolitej jako głowa do wszytkiego ciała należy, przeto słusznie z inszemi
członkam i żyć ma.
Godzi się tedy, aby i nad królmi i nad wszytkiem i urzędniki zwierzchność
miały prawa, któremiby się przeciw popędliwościom serdecznym obwarowali,
a pewną nauką i siebie i swój lud rządzić mieli. Teć są rzeczy, któreśmy o usta­
nowieniu nowych praw, albo poprawieniu dawnych, też o sędziach i o innych
rzeczach k tym należących powiedzieć mieli. W pierwszych też księgach powie­
działem i o obyczajach i o osobach, któreby obyczaje rządziły i ich broniły; Boże
daj! aby się tem u wszyscy przypatrowali a wedle możności i powinności swej
temu dosyć czynili. Wielkie jest wszędzie, a jakoby śmiertelne, praw i karno­
ści rozruszenie, które pospolicie oznajmia wzruszenie a zginienie rzeczypospo­
litej. Przeto też więcej pilności i srogości urzędowej trzeba, aby i obywatele swe
w powinności ich zatrzym ywał, bystrość hamował, karności bronił, a sądy sro­
dze sprawował; zaś obywatelom przystoi, aby urzędu swego posłuszni byli, to
wszysko, com powiedział, u siebie rozważali, a postronnemi się przykłady karali.
Tenci jest zaprawdę czas, którego pospolite klęski opłakawać a wiszące nad nami
ustawicznemi m odlitw am i oddalać mamy; bo którzy nie poprawują obyczajów
a praw nie są posłuszni, o tych ma być rozumiano, że na wszytkie spólną nędzę
przyciągają - zaprawdę godni, aby z rzeczypospolitej byli wykorzenieni; aby dla
ich złości i dobrzy skarani nie byli i wszytka rzeczpospolita nie zginęła. Drugie
rzeczy, któreśmy obiecali, już w ypraw ujm y”.
4. Fragment Pana Wołodyjowskiego H. Sienkiewicza,
opisujący wbicie na pal:
O to od połow y ciała aż do stóp był rozebrany i uniósłszy nieco głowy, ujrzał
między sw ym i nagimi kolanami świeżo obrobione siekierą ostrze pala. Grubszy
koniec tego pala oparty był o pień drzewa. O d każdej nogi Azji szedł powróz
kończący się orczykiem, do którego przyprzężony był koń. [...] „Będą mnie na­
wlekać” - pomys'lał. [...] Luśnia pochylił się i wziąwszy w obie ręce biodra Azji,
tak aby mógł nim i kierować, zawołał na ludzi trzymających konie: - Ruszaj!
a powoli, razem!
Konie ruszyły: wyprężone sznury pociągnęły za nogi Azji. Ciało jego sunęło się
przez mgnienie oka po ziemi i trafiło na zadzierzyste ostrze. Wówczas ostrze po­
częło się w nim pogrążać i jęło się dziać coś strasznego, coś przeciwnego naturze
i człowieczym uczuciom! Kości nieszczęśnika rozstępowały się, ciało darło się na
dwie strony; ból niewypowiedziany, tak straszny, że graniczący niemal z potwor­
ną rozkoszą, przeniknął jego jestestwo. Pal pogrążał się głębiej i głębiej. [...]
- Wolno! - skomenderowal wachmistrz.
- Równo! stój! Ot, i już! - dodał zwracając się do Azji, który um ilkł nagle
i tylko rzęził głucho.
Szybko wyprzężono konie, za czym podniesiono pal, grubszy jego koniec
spuszczono w umyślnie przygotowany dół i poczęto obsypywać go ziemią. Tu-
hajbejowicz patrzył już z wysoka na tę czynność. Był przytomny. Straszliwy ten
rodzaj kary był tym straszniejszy, że ofiary nawleczone na pal żyły czasem przez
trzy dni. Azji głowa zwisła na piersi, wargi jego poruszały się młaszcząc, jakby
coś żuł i smakował; czuł teraz wielką omdlałość i widział przed sobą jakby nie­
zmierną, białawą mglę, która nie wiadomo dlaczego wydawała m u się okropną,
ale w tej mgle rozeznawał twarze wachmistrza i dragonów, wiedział, że jest na
palu, że ciężarem ciała obsuwa się coraz głębiej na ostrze; zresztą począł drętwieć
od nóg i stawał się coraz nieczułszy na ból.
Spisy ilustracji, tabel i wykresów

I lu s tr a c je

1. Ius puniendi - obszary realizacji....................................................................................... 17


2. Zasadnicze cele kary k ry m in a ln e j.....................................................................................22
3. Podstawowe rodzaje racjonalizacji kary........................................................................... 24
4. Podział teorii k arn y ch .......................................................................................................... 25
5. Przedm iotowy stosunek zakresu norm m oralnych i k a rn o p ra w n y c h ......................30
6. Współczesny w itraż z w izerunkiem Temidy (z archiwum WPiA UG,
w itraż na I piętrze budynku WPiA ul. Bażyńskiego 6 ) .................................................31
7. Platon i Arystoteles - fragm ent fresku Rafaela Szkoła A te ń sk a .................................. 36
8. Typy przestępców w edług C. L o m b ro s a .........................................................................57
9. O kładka pierwszego polskiego wydania O przestępstwach i ka ra c h ........................ 60
10. Profesor M arian Cieślak (fot. ze zbiorów J. W arylew skiego).................................... 66
11. Strona 79. C onstitutio Criminalis Bambergertsis przedstawiająca
narzędzia to rtu r i egzekucji.................................................................................................95
12. Strona tytułow a Theresiany.................................................................................................96
13. Tablice poglądow e z Theresiany dotyczące to rtu r (C onstitutio Criminalis
Theressiana 1 7 6 9 ) ............................................................................................................... 97
14. Bazaltowa stella z Kodeksem H am m u rab ieg o .............................................................102
15. Kara śmierci na świecie - w y stęp o w an ie...................................................................... 128
16. Paweł Tuchlin - ostatni stracony w Polsce (ze zbiorów M uzeum
Kriminalistyki WPiA U G ).................................................................................................133
17. Stanisław Wawrzecki na ławie oskarżonych (fot. Bolesław M iedza/A D M )..........134
18. Pień i to p ó r katow ski z W hite Tower w L o n d y n ie..................................................... 144
19. M odel gilotyny z 1792 r.................................................................................................... 148
20. Wieszanie portretu Stanisława Augusta - J.P. N orblin (z repozytorium
wolnych zasobów fundacji W ikim edia).........................................................................152
21. Egzekucja przez powieszenie dwóch nieletnich w Iranie
(fot. Iranian Student N ews A g en c y )..............................................................................152
22. Ciało skazańca w plecione w szprychy koła - rycina z XIV w . ................................154
23. Vlad III Tepes (palownik) w śród nabitych na pal - drzew oryt niemiecki
z 1499 r. (z repozytorium wolnych zasobów fundacji W ikim edia)........................ 157
24. Spalenie żywcem dw óch sodom itów na stosie - Zurich 1482 r...............................160
25. Egzekucja przy użyciu garotty - Filipiny, Manila - dziedziniec więzienia
Bilibid, 1901 r. (z repozytorium wolnych zasobów fundacji W ik im e d ia )............ 162
26. M odel garotty (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 ) .................................................................... 162
27. Krzesło elektryczne użyte do egzekucji W. Kemmlera w 1890 r.............................. 163
28. Egzekucja Allena Lee Davisa, w dniu 8 lipca 1999 r., na Florydzie
(źródło: Floryda D epartam ent of C orrections) ........................................................166
29. Komora gazowa w więzieniu San Q uentin w Kalifornii - 196 egzekucji
(źródło: California D epartam ent of C o rre ctio n s)..................................................... 167
312 Spis ilustracji, tabel i wykresów

30. Rozstrzelanie pow stańców madryckich - Francisco Goya


(z repozytorium wolnych zasobów projektów fundacji W ik im ed ia)......................168
31. Komora przeznaczona do wykonywania egzekucji przez zastrzyk
trucizny - Teksas USA (więzienie Huntsville) (fot. Ken Light - 1 9 9 9 )................. 170
32. Urządzenie do aplikowania zastrzyków z tru cizn ą ..................................................... 171
33. Praw dopodobny wygląd i rozmiary krzyża egzekucyjnego (il. z art. W.D. Edwards,
W.J. Gabel, F.E. H om er: On the Psychical Death o f Jesus C h ris t).......................... 173
34. Ukrzyżowanie św. Andrzeja - Bartolome Esteban, Męczeństwo
sw. Andrzeja - 1675 .......................................................................................................... 174
35. U kamienowanie św. Szczepana - P. Paul Rubens, Męczeństwo św. Szczepana . . . 175
36. Zgniecenie (il. z: D.P. M anix: The H istory o f Torturę, 1 9 6 4 )..................................178
37. Ugotowanie (il. z: Tortures and Torments o fth e Christian Martyrs, 1 5 9 1 ) ..........180
38. Dziedziniec Katowni w Gdańsku, stan obecny (fot. J. W arylew ski)......................183
39. Wieża więzienna i katow nia w Gdańsku (sztych P. Willera - ok. 1687 r.)............ 184
40. Charakterystyczny układ architektoniczny Eastern P e n ite n tia ry ...........................186
41. Plan i zabudow a architektoniczna więzienia we W ronkach (ze zbiorów
J. W arylew skieg o )............................................................................................................ 187
42. Więzienie w Auburn - stan Nowy J o r k ........................................................................ 187
43. R eform atorium w E lm irz e ..............................................................................................190
44. Publiczna chłosta z użyciem tzw. b a t a .......................................................................... 214
45. Angielski statek-więzienie „Success” .............................................................................223
46. Kajdany z gdańskiej katowni (fot. J. Warylewski - 2006)......................................... 224
47. Pręgierz na wrocławskim rynku (fot. J. Warylewski - 2 0 0 6 ) ..................................225
48. Gdański pręgierz przyścienny na murach Wieży Więziennej
(fot. J. Warylewski - 20 0 6 )..............................................................................................226
49. W ystawiony u pręgierza szuler (pocztówka niemiecka z końca XIX w.
- ze zbiorów J. W arylew skiego).................................................................................... 227
50. Kuna.......................................................................................................................................227
51. Kamienny krzyż p o k u tn y ................................................................................................ 229
52. Tzw. skrzypce (gęśle) (z ekspozycji „Średniowieczne narzędzia to rtu r”)...............230
53. Dwie kobiety zamknięte w skrzypcach podwójnych (pocztówka niemiecka
z końca XIX w. - ze zbiorów J. W arylewskiego)........................................................231
54. M aski hańby........................................................................................................................ 232
55. M aski hańby - reprodukcje niemieckich pocztówek z końca XIX w.
- ze zbiorów J. W arylewskiego.......................................................................................232
56. Izba to rtu r (M useum de G evangenpoort w H a d z e )...................................................244
57. Tortura wody (il. z J.M . Souvigny: Praxis Criminalis perseąuendi,
Paryż 1 5 4 1 )........................................................................................................................ 246
58. Plakaty i bilety wstępu do współczesnych wystaw i muzeów tortur
(ze zbiorów J. W arylew skiego).......................................................................................249
59. M odel krzesła czarownic (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 ) ................................................ 250
60. G ru s z k a ................................................................................................................................251
61. Dyby (kłoda) (z ekspozycji „Średniowieczne narzędzia to rtu r”) ............................. 252
62. M odel beczki (płaszcz hańby) (fot. Erik Ruhling - 20 0 5 )......................................... 253
Spis ilustracji, tabel i wykresów 313

63. „Spacer” w beczce hańby ulicami miasta (pocztówka niemiecka


z końca XIX w. - ze zbiorów J. W arylewskiego)........................................................253
64. Ława do wyciągania (łoże sprawiedliwości) (il. z B.E. Konig: Hexenprozesse,
Berlin 1930 .........................................................................................................................254
65. Tzw. Dziewica n o ry m b ersk a............................................................................................255
66. Kabat w Szczecinie i w Kwidzynie (fot. z archiwum M uzeum N arodow ego
w Szczecinie i M uzeum Zam kow ego w M alb o rk u )................................................... 257
67. Kabat prezentow any w Katowni w Gdańsku (fot. J. Warylewski - 2 0 0 6 )............ 257
68. W idełki heretyków (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 ) .......................................................... 258
69. Hiszpański pająk (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 ) ............................................................... 259
70. Żelazny pająk do wyrywania jąder (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 )................................259
71. Tortura butów za pom ocą drewnianych desek (il. z. J.M . Souvigny: Praxis
Criminalis perseąuendi, Paryż 1 5 4 1 )............................................................................. 260
72. Hiszpański osioł (il. z: B.E. Konig: Hexenprozesse, Berlin 1 9 3 0 )...........................262
73. Pojedynczy zgniatacz głowy (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 )............................................262
74. W ahadło (il. z: J.M . Souvigny: Praxis Criminalis perseąuendi, Paryż 1541) . . . . 263
75. Kołyska Judasza (fot. Jamie M archant, Auburn University - 2 0 0 3 ) ...................... 264
76. Trzewik malezyjski (z ekspozycji „Średniowieczne narzędzia to rtu r”) ................. 265
77. Bocian (ze zbiorów Bowyer Tower w L o n d y n ie)........................................................265
78. Zgniatacz kciuków - tablica poglądow a z T h e resia n y.............................................. 266
79. M odele zgniataczy kciuków (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 )............................................267
80. Pas cnoty (ze zbiorów J. W arylewskiego)...................................................................... 268
81. Zgniatacz g o le n i................................................................................................................. 268
82. H iszpańskie łaskotki (fot. Erik Ruhling - 2 0 0 5 ) ........................................................269
83. H uśtaw ka (pocztówka niemiecka z końca XIX w. - ze zbiorów
J. W arylew skieg o ).............................................................................................................270
84. Zw ierciadło Saskie - próba wody i przysięga, jako środki d o w o d o w e ................. 271
85. M łot na czarownice - strona ty tu ło w a ...........................................................................276
86. Badanie czarownicy - obraz T.H. M attesona z 1853 r............................................... 278
87. Waga czarow nic w O udew ater - w idok współczesny.................................................279

T a b e le

1. Zegar przestępczości w Polsce - Anno Domini 2 0 0 6 ................................................... 74


2. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1989-2006 ......................................... 83
3. Porów nanie brzm ienia przepisów biblijnych i p o z a b ib lijn y c h ................................106
4. Egzekucje w USA 1 9 3 0 -2 0 0 6 ......................................................................................... 130
5. Stosunek do kary śmierci w P o ls c e ................................................................................135
6. Od jakiego wieku sprawcy mogłaby być - zdaniem badanych
- orzekana kara śm ierci?...................................................................................................136
7. Jak karać sprawców zbrodni zabójstwa - OBOP, październik 2002 ...................... 137
8. Zw olennicy i przciwnicy kary śmierci w wybranych krajach (w%)
- sondaż z czerwca 2002 r................................................................................................. 139
314 Spis ilustracji, tabel i wykresów

9. Skazania na,karę śmierci w latach 1 946-1987 (przez sądy p o w sz ec h n e )............ 141


10. Obliczanie długości liny według podręcznika US A rm y ............................................151
11. Egzekucje na krześle elektrycznym przed orzeczeniem w sprawie F u rm an..........165
12. Wymiar odbywanej kary pozbawienia wolności w Polsce, w latach 1 990-2005
(Skazani, mężczyźni i kobiety, według wymiaru aktualnie odbywanej kary, stan
na 31 grudnia każdego r o k u ) ......................................................................................... 192
13. Pojemność jednostek penitencjarnych w Polsce w latach 2 0 0 0 -2 0 0 6 ................... 193
14. Zaludnienie jednostek penitencjarnych........................................................................ 194
15. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w Polsce, w latach
1924-2006 ........................................................................................................................ 197
16. Wskaźnik prizonizacji w Polsce w latach 1 9 8 9 -2 0 0 6 ................................................ 198
17. Wskaźnik prizonizacji w krajach europejskich............................................................ 200
18. Liczba osadzonych i wskaźnik prizonizacji w USA..................................................... 201
19. Zatrudnienie osadzonych w P o lsce................................................................................201
20. Skazani odbywający karę dożywotniego pozbawienia w olności............................. 204
21. Rozmiar orzekanej kary ograniczenia wolności (skazania p ra w o m o c n e )............ 206

W ykresy

1. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1 9 00-2006 ......................................... 84


2. Egzekucje w USA 1 9 3 0 -2 0 0 6 ......................................................................................... 129
3. Skazani na karę śmierci, uniewinnieni na podstawie testów DNA
w USA - stan na 2005 r.....................................................................................................131
4. U dokum entow ane egzekucje na świecie 1980-2005 ................................................ 131
5. Stosunek do kary śmierci w Polsce - sondaż OBOP z marca 2004 r.......................135
6. Czy stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa - sondaż
z marca 2004 r.................................................................................................................... 135
7. Wobec kogo kara śmierci pow inna być o rzek an a?..................................................... 137
8. Zwolennicy i przeciwnicy kary śmierci w wybranych k ra ja c h ................................139
9. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w Polsce, w latach 1 9 8 9 -2 0 0 6 ............ 196
10. Osadzeni w jednostkach penitencjarnych w latach 1970 -2 0 0 6 ............................. 198
11. Wskaźnik prionizacji w Polsce w latach 1 9 89-2006 ................................................ 199
12. Wskaźnik prizonizacji w wybranych krajach eu ro p ejsk ich .......................................199
13. Dożywotnie pozbawienie wolności w latach 1 9 9 6 -2 0 0 6 ......................................... 204
J a r o s ła w W a r y l e w s k i - d r hab. nauk p raw n y ch, p ro feso r nadzw yczajny
U n iw e rsy te tu G d a ń sk ie g o . Dziekan Wydziału Prawa i A d m in istra c ji.
K iero w n ik K ated ry Praw a K arnego M aterialn ego i W ykonaw czego oraz
Psychiatrii Sądowej. Zajmuje się w sw ej pracy naukowo-badawczej
w s z c z e g ó ln o ś c i p raw em r e p r e s y jn y m . J e s t a u to re m k ilk u d z ie s ię c iu
p u b lik acji n aukow ych i o p raco w ań o c h a ra k te rz e prak ty czn y m (łą c z n ie
ok. 90 artykułów , glos. recenzji, m onografii, podręczników i kom entarzy),
w tym 14 książkow ych (m .in.: M o le sto w a n ie se k su a ln e w m iejscu p ra cy ,
Sopot 1999; P rzestępstw a seksu a ln e, G dańsk 2001; P rzestępstw a p rzeciw ­
ko w olnośc i s e k s u a ln e j i o b y c z a jn o ś c i. K o m e n ta r z , W a rsz a w a 2001:
W stęp do n a u k i p ra w a k a rn e g o , G dańsk 2002; Z a sa d y te c h n ik i p r a w o ­
d a w c z e j. K o m e n ta r z d o r o z p o r z ą d z e n ia (red . n au k o w y i w sp ó ła u to r),
W arszaw a 2003; P ra w o k a rn e . C zę ść o g ó ln a , W arszaw a 2005). Od g ru ­
dnia 1996 r. do w rześnia 2004 r. w spółautor i członek zespołu redakcyjne­
go System u Inform acji Praw nej LHX. C złonek K om isji E gzam inacyjnej
do spraw Aplikacji Adwokackich przy M inistrze Spraw iedliw ości. W ramch
działalności dydaktycznej prow adzi w ykłady z praw a karnego na studiach
s ta c jo n a rn y c h i n ie s ta c jo n a rn y c h o ra z z a ję c ia se m in a ry jn e (p ro m o to r
przeszło 150 prac m agisterskich oraz 2 rozpraw doktorskich). P ełn ił fu n k ­
cję R z e c z n ik a D y s c y p lin a rn e g o U n iw e rs y te tu G d a ń s k ie g o . O b e c n ie
re d a k to r n aczeln y „ G d a ń sk ic h S tu d ió w P ra w n ic zy c h - P rze g ląd O rz e ­
c z n ic tw a ” , cz ło n e k R ady P ro g ram o w ej „H d u k acji P ra w n ic z e j” ; należy
do M iędzynarodow ego S tow arzyszenia Praw a K arnego (A ID P) - A ssocia-
tio n I n te r n a tio n a le D e l) r o it P en a l o raz P o lsk ieg o T o w a rz y stw a K ry ­
m in alisty czn eg o .
R:,adkości(f są w p iśm ien n ictw ie kom pleksow e opracow ania pośw ięcocone
historii praw a karnego, w tytrrrw4usz.cza historii polskiego praw a karnego
pogłębione i obszerniejsze opracow ania prezentujące teorie kar an t? prace
re la c jo n u ją c e fu n k c jo n o w a n ie vr h isto rii p ra w a k a rn e g o i w sp ó łc ześn ie
różnych rodzajów kar, a w tym ko ntekście także zjaw iska tortur. O ceniana
pra ca je s t a m bitnym , o b szern iejszym i p o g łęb ionym p o d jęciem tych za g a ­
dnień. (...) B ez lektu ry o m a w ia n ej p ra c y w iedza na ten tem at byłaby dużo
u b o ższa .
Z r ec en zji w y d a w n i c z e j prof. dr hab. A n d r ze ja S z w a r c a

----------------------------------V * - ? *

You might also like