Professional Documents
Culture Documents
J. Warylewski - Kara. Podstawy Filozoficzne I Historyczne
J. Warylewski - Kara. Podstawy Filozoficzne I Historyczne
J. Warylewski - Kara. Podstawy Filozoficzne I Historyczne
KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE
W Y D A W N IC T W O
U N IW E R S Y T E T U G D A Ń S K IE G O
KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE
Prawnik nie może pomijać historii prawa. Aby wiedzieć gdzie jest
musi wiedzieć skąd przyszedł i dokąd zmierza
( A. du Boys, Histoire du droit criminel... , Paryż 1845, s. 3)
V
JAROSŁAW WARYLEWSKI
KARA
PODSTAWY FILOZOFICZNE
I HISTORYCZNE
WYDAWNICTWO
UNIWERSYTETU GDAŃSKIEGO
GDAŃSK 2007
Spis teści
O d a u t o r a .................................................................................................................................... 9
C z ę ść I. P O D S T A W Y F I L O Z O F I C Z N E ................................................................... 11
§ 1. Uwagi w stęp n e...............................................................................................................11
§ 2. T erm in o lo g ia.................................................................................................................12
§ 2.1. Kara oraz ius p u n ie n d i.......................................................................................13
§ 2.2. N auka o karze - penologia............................................................................... 18
§ 2.3. Teorie k a r y ..........................................................................................................19
§ 2.4. Systematyka teorii k a r y .............................................................. ..................... 24
§ 3. Prawo karne a m o raln o ść........................................................................................... 25
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze . ........................................................30
§ 4.1. Poglądy Protagorasa i innych so fistó w ..........................................................34
§ 4.2. Idealizm P la to n a ................................................................................................ 35
§ 4.3. A rystoteles............................................................................................................ 36
§ 4.4. Święty A u g u s ty n ................................................................................................ 38
§ 4.5. Filozofia tom istyczna.........................................................................................39
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie k ary ........................................................................ 40
§ 5.1. Teoria odw etu moralnego K a n ta ....................................................................41
§ 5.2. Teoria odw etu dialektycznego H e g la ............................................................ 44
§ 5.3. Teoria odw etu b o ż e g o .......................................................................................46
§ 5.4. Empiryczne teorie retrospektyw ne................................................................. 49
§ 5.4.1. Socjologiczna teoria D u rk h e im a .......................................................... 50
§ 5.4.2. Teorie psychologiczne........................ .................................................... 51
§ 6. W zględne (relatywne) teorie k a ry ............................................................................. 52
§ 6.1. Teoria przymusu psychologicznego (zapobieżenia ogólnego)
A. F eu erbacha.....................................................................................................53
§ 6.2. Teoria zapobieżenia szczególnego K. G ro lm a n a ......................................... 54
§ 6.3. Utylitarystyczna teoria J. B en th ain a...............................................................55
§ 6.4. Teoria popraw y moralnej K. R oedera............................................................ 55
§ 6.5. Koncepcje penologiczne włoskiej szkoły p o z y ty w n e j................................56
§ 6.6. Teoria prewencyjna (zapobieżenia indywidualnego) F. L iszta................. 57
§ 6.7. Prawo karania w ujęciu C. B e c c a rii...............................................................58
§ 7. M ieszane (eklektyczne) teorie k a ry ...........................................................................61
§ 8. W ybrane teorie karne w polskiej doktrynie prawa k arn e g o ............................... 62
§ 8.1. Teoria praw a krym inalnego,R. H u b e g o .......................................................62
§ 8.2. Klasyczna koncepcja E. K rzym uskiego.......................................................... 64
§ 8.3. O dpłata a kara celowa w ujęciu J. M akarew icza......................................... 64
§ 8.4. Zagadnienie kary według M. C ieślak a..........................................................65
§ 9. K ontestatorskie teorie kary......................................................................................... 67
§ 9.1. Koncepcja Tołstoja. . ......................................................................................... 67
6 Spis treści
C z ę ść II. P O D S T A W Y H I S T O R Y C Z N E ....................................................................86
D z ia ł I. H is t o r ia k a r y ...........................................................................................................86
§ 11. Geneza i ewolucja k ary ..............................................................................................86
§ 11.1. Zemsta k rw a w a ................................................................................................ 86
§ 11.2. O dw et (zasada ta lio n u ) .................................................................................. 87
§ 11.3. O kup (system kompozycji)............................................................................. 88
§ 11.4. System proporcjonalności i upaństwowienie kary .................................... 92
§ 12. Pomniki historycznych regulacji k a r n y c h ............................................................ 98
§ 12.1. O bszar Bliskiego W schodu............................................................................. 98
§ 12.1.1. Kodeksy: Urukaginy, Ur-Namm u, Lipit-Isztara i B ila la m y ..........99
§ 12.1.2. Kodeks H am m urabiego...................................................................... 101
§ 12.1.3. Biblijne praw o k a rn e ...........................................................................103
§ 12.1.4. Islamskie praw o k arn e........................................................................ 118
§ 12.2. O bszar śródziem nom orski...........................................................................121
§ 12.2.1. Starożytna G re c ja ................................................................................121
§ 12.2.2. Starożytny R zym .................................................................................. 122
D z ia ł II. W y b r a n e r o d z a je k a r .......................................................................................124
§ 13. Kara śm ierci...............................................................................................................125
§ 13.1. W prow adzenie, historia, regulacje praw ne, sta ty sty k a ........................ 125
§ 13.2. Procedury w s p ó ln e .......................................................................................142
§ 13.3. Poszczególne rodzaje egzekucji....................................................................143
§ 13.3.1. Ścięcie mieczem, szablą (sejmitarem) lub to p o r e m ......................143
§ 13.3.2. Ścięcie na g ilo ty n ie ............................................................................. 147
§ 13.3.3. Powieszenie............................................................................................149
§ 13.3.4. Łamanie k o łe m .................................................................................... 153
§ 13.3.5. Pogrzebanie żyw cem ...........................................................................155
§ 13.3.6. Wbicie na pal (palow anie)................................................................. 156
§ 13.3.7. Utopienie .............................................................................................. 158
§ 13.3.8. Spalenie na s t o s ie ................................................................................160
§ 13.3.9. Uśmiercenie garottą............................................................................. 161
§ 13.3.10. Wstrząs elektryczny (krzesło e le k try c z n e )..................................163
§ 13.3.11. Zagazowanie (komora gazow a)..................................................... 166
Spis treści 7
D z ia ł IV. S ą d y b o ż e i p r ó b y c z a ro w n ic ja k o p ro c e s o w e
ś r o d k i d o w o d o w e ......................................................................................................... 271
§ 23. Sądy boże (ordalia) .................................................................................................. 272
§ 24. Próby czarow nic.......................................................................................................275
B ib l io g r a f ia ............................................................................................................................ 282
A n e k s .........................................................................................................................................293
1. Treść um ow y kopozycyjnej (ugody) z terenów Śląska, z 1305 r.......................293
2. Fragm ent „O torturach" z książki Jędrzeja Kitowicza (1728-1804).................294
3. Fragm ent dzieła Andrzeja Frycza M odrzewskiego (1 5 0 3 -1 5 7 2 )........................ 298
4. Fragm ent Pana Wołodyjowskiego H. S ienkiew icza................................................ 310
1 Zob. R. Hube: Pokora podług praw polskich i czeskich, „Themis Polska” 1829, t. 6,
s. 287 i n.; idem, Wróżba, wróżda i pokora, Ateneum 1884, t. 3, s. 477 i n.
2 Stwierdzeniu temu nie przeczy istnienie prac o charakterze fundamentalnym, wybit
nym, stanowiących ogromny wkład do nauk historyczno-prawnych. Wystarczy wskazać na
prace prof. K. Koranyiego czy też prof. S. Salmonowicza.
3 Zob. W. Makowski: Prawo karne. Część ogólna. Wykład porównawczy prawa karnego
austrjackiego, niemieckiego i rosyjskiego obowiązującego w Polsce, W arszawa-Lublin-Łódź-
Poznań-Kraków 1920, s. 23.
10 Od autora
Studiowanie historii kar i to rtu r jest częścią procesu poznawania praw a kar
nego. D otyka problem ów związanych z racjonalizacją kary, penologią i filozo
fią praw a karnego. Nie omija zagadnień związanych z postępow aniem karnym,
zwłaszcza jeżeli dotyczy okresu, w którym brak jeszcze wyraźnego podziału na
zagadnienia m aterialne i procesowe. Studia te są z jednej strony fascynujące,
z drugiej zaś dotykają problematyki makabrycznej i nieludzkiej tak bardzo, że
tylko pragnienie ukazania prawdy, która być może przyczyni się do położenia
kresu podobnym praktykom - może je usprawiedliwiać.
Prezentowane opracowanie ma w znacznej mierze charakter sprawozdawczy,
co wynika poniekąd z przedm iotu rozważań. Uważny czytelnik znajdzie w nim
jednak wiele tez oryginalnych, często dyskusyjnych i skłaniających, w sposób
zamierzony, do polemiki. Jest to książka przeznaczona przede wszystkim dla
studentów uniwersyteckich wydziałów prawa, dla których może i pow inna być
nie w prow adzeniem do nauki prawa karnego, lecz raczej uzupełnieniem wia
domości, podaw anych zwykle w bardzo ograniczonym zakresie, w podręczni
kach akademickich, które często rezygnują z szerszych aspiracji poznawczych
na rzecz bieżącego kom entarza do ustawy karnej. M am jednak nadzieję, że
krąg czytelników będzie szerszy, że na kartach tej książki znajdą dla siebie coś
interesującego i nowego również ci, którzy profesjonalnie prawem karnym się
zajmują.
§ 1. Uwagi wstępne
ie usiłując naw et zdefiniować filozofii, czy też przyjąć odw ołania do jed
N nej z wielu już istniejących, ze względu na skomplikowanie materii i nie-
konkludentne spory w okół takiej definicji4, należy chociażby na potrzeby tego
opracow ania określić kierunek i zakres projektowanej (podejmowanej) refleksji
o filozoficznych podstawach prawa karnego. Refleksja ta zbliża się, jak sądzę,
do wskazywania na właściwy dla każdej dyscypliny (dogmatyki) prawa funda
m entalny obszar ustaleń co do teorii, idei, zasad, celów oraz pojęć. Właściwy
dla filozofii aprioryczny charakter sądów musi być jednak tutaj wzbogacony
o elementy natury normatywnej i empirycznej.
Starając się zachować jak najdalej posunięty, metodologicznie konieczny
obiektywizm i rzetelność, już na samym początku muszę uprzedzić o przyję
tym przeze mnie paradygmacie badawczym, co musi skutkować i czego jestem
świadomy, pew ną subiektywizacją formułowanych ocen i tez. Sądzę bowiem,
że system praw a karnego nie powinien być kształtowany w sposób arbitralny.
Uważam, iż bez względu na przyjmowaną wizję prawa nie można w żadnym
systemie dopuścić do odrzucenia przeświadczenia o istnieniu ponadpozytyw-
nych zasad i idei praw a karnego. Należy to pogodzić jednocześnie z rozum o
wym, a nie transcendentnym i z tego pow odu często totalitarnym kształtow a
niem praw a przez suwerena. Bliskie jest mi przy tym przekonanie Kanta5, że
praw o, w szczególności praw o karne, musi w sposób najpełniejszy gw aranto
wać jedynie wolność każdemu, a wszelkie próby budow ania nie państwa praw
nego (jakim Polska być powinna, zgodnie z art. 2 Konstytucji), lecz np. państwa
szczęśliwości bądź dobrobytu, muszą doprowadzić w konsekwencji do niespra
wiedliwości.
4 Według Słownika języka polskiego PWN (Warszawa, 1997) filozofia to „nauka zajmu
jąca się ogólnymi rozważaniami na temat istoty i struktury bytu, ludzkiego poznania, zasad
wartościowania, miejsca człowieka w świecie i jego poglądu na świat, obejmująca tradycyjnie
historię filozofii, teorię poznania, ontologię, logikę, psychologię, etykę, estetykę i metodolo
gię nauk”. Encyklopedia filozofii (red. T. Honderich, Poznań 1998) określa ją jako „krytyczne
myślenie racjonalne, w systematyczny sposób traktujące o ogólnej naturze świata (metafizy
ka, czyli teoria bycia), uzasadnianiu przekonań (epistemologia, czyli teoria poznania) oraz
właściwym życiu (etyka, czyli teoria wartości)”.
5 Tej deklarowanej bliskości proszę jednak nie traktować jako utożsamiania się z pogląda
mi Kanta na temat istoty prawa i kary kryminalnej. W szczególności nie mogę np. zaakcepto
wać żądania tego filozofa z Królewca, by sprawców przestępstw seksualnych karać kastracją,
a zabójców karą śmierci.
12 Część I. Podstawy filozoficzne
§ 2. Terminologia
Wielu nazwom, którymi posługuje się prawo karne, nadaje się odmienne znacze
nie od tego, które funkcjonuje w języku potocznym. Dodatkowo, w literaturze
prawa karnego dość często zdarza się, że tym samym pojęciom przypisywana jest,
przez różnych autorów, nie całkiem identyczna treść. Ponieważ nie sposób pisać
o teoriach karnych, rezygnując z wielu terminów, np. takich jak kara lub penolo-
gia, konieczne jest pewne uporządkowanie czy raczej przedstawienie term inolo
gii, która w następnych paragrafach będzie stosowana.
Kara nie jest wyłącznie przedm iotem indywidualnym, bytem jednostkowym. Poz
nanie jej właściwości nie może sprowadzać się więc jedynie do opisania jej jako
pewnego faktu, przy wykorzystaniu np. doświadczenia jako m etody poznania
(aposterioryzm). Kara ze względu na swój charakter domaga się przede wszyst
kim zastosowania rozumowania (wnioskowania) apriorycznego, jako drugiej
- fundamentalnej - metody poznania. Twierdzenia aposterioryczne, wywiedzio
ne z badań nad karą w ujęciu indywidualnym (będące przejawem empiryzmu
metodologicznego), powinny jedynie uzupełniać naukę o karze rozumianej jako
swego rodzaju idei. Idea ta powinna stanowić natom iast o wspólnych, pożąda
nych właściwościach, odpowiadających jej indywidualnych kategorii kar.
Pojęcie „kara” jest na ogół odbierane intuicyjnie i sposób ten pozwala, w pew
nym stopniu, na postrzeganie tego terminu (nazwy) w jego najbardziej zasadni
czym znaczeniu. Kara jest pew ną dolegliwością, a równocześnie wyrazem nega
tywnej oceny zachowań ludzkich. N auka prawa karnego wywodzi ją z zemsty
rodowej. Jej przeciwieństwem jest nagroda - jako wyraz aprobaty dla zacho
wań preferow anych (ocenianych pozytywnie).
W każdym systemie społecznym zawsze istniały i będą, jak sądzę, istnieć
również w przyszłości, różnorodne - poza karą kryminalną - postacie kary.
Wspomnieć tu m ożna np. o karze dyscyplinarnej, administracyjnej lub karze
w obrębie niesformalizowanych grup społecznych. Należy się zgodzić z B. W ró
blewskim, że nazwa „reakcje ujem ne” jest adekwatnym, zbiorczym określe
niem dla takiej grupy zachowań. Przechodząc na grunt praw a karnego nie na
leży zapom inać, że tzw. kara kryminalna8 w swojej obecnej postaci jest efektem
długiego procesu ewolucyjnego. W nauce prawa karnego nie ma w zasadzie
większych różnic w rozum ieniu czym jest „kara krym inalna”. D robne różnice
w stanowiskach autorów wypływają raczej z naturalnego i oczywiście koniecz
nego, indywidualnego podejścia do problem u badawczego, niż z rzeczywistych
rozbieżności w poglądach.
Według M . Cieślaka kara kryminalna to „celowa dolegliwość stosowana
przez władzę państwową wobec człowieka z pow odu jego zachowania uznane
go przez tę władzę za społecznie naganne i zasługujące na taką dolegliwość”9.
I. Andrejew uważa ponadto, że kara kryminalna jest dolegliwością współmierną
pryw atyzacji w ięzień jest m .in. R zecznik P raw O byw atelskich - J. K ochanow ski (zob.
P ryw atne w ięzienieł Dlaczego nie. Osiąganie celów publicznych za pom ocą środków
p ryw atnych, „R zeczpospolita” z dnia 24 października 2001 r.). Ten sam , k tó ry tra k
tując m aksym alnie in strum entalnie przepisy p raw a karnego w ycofał 2 0 .0 4 .2 0 0 6 r.
z T rybunału K onstytucyjnego, na p ó ł godziny przed term inem planow anej rozpraw y,
skargę na przepisy pozw alające bez określenia granic czasow ych nie przestrzegać n o r
my 3 m. kw. na jednego w ięźnia.
18 Część I. Podstawy filozoficzne
Etymologicznie, penologia jest nauką o karze. Uściśleniem będzie, jeśli się doda,
że chodzi tu o karę kryminalną, a niekiedy również o inne środki reakcji karnej
(sankcje). M ówiąc o penologii, w rzeczywistości mamy najczęściej na myśli pe-
nologię krym inalną21. Brak jest (i to nie tylko w polskiej literaturze) zgodności
co do zakresu problemów, jakimi powinna zajmować się penologia. N auka ta
wkracza bardzo często na obszary, którymi zajmują się m.in.: nauka praw a kar
nego, nauka praw a penitencjarnego, a nawet kryminologia. N iewątpliwe jest
tylko to, że przedm iotem zainteresowań penologii jest kara. Kara jako zjawisko
prawne i socjologiczne, dlatego też penologia bywa nazywana socjologią kary.
Penologia zajmuje się analizą celów i skutków kary, jej ewolucją i racją bytu.
W kręgu zainteresow ań penologii znajduje się również praktyka wymiaru spra
wiedliwości. Zarów no procesy stanowienia pr£wa, orzekania o karze, jak i etap
jej w ykonywania nie pozostają bez związku z pytaniem o sens kary kryminalnej.
To właśnie w dziele zatytułowanym Penologja. Socjologja kar B. Wróblewski
przedstawił kwestie związane z karą i jej racjonalizacją.
Bronisław Wróblewski (1888-1941), określając przedm iot penologii posłu
żył się następującymi słowami: „skoro [...] kary są faktami społecznemi, to zba
danie ich teoretyczne będzie należeć do socjologji względnie do nauki społecz
nej pod nazwą penologji, która stanowi jedną z podstaw teoretycznych polityki
karnej i kryminalnej oraz praktycznego znawstwa w tej dziedzinie”24. F. Liszt
22 A rt. 40 w brzm ieniu: „N ik t nie może być p o ddany to rtu ro m ani okrutnem u.,
nieludzkiem u lub poniżającem u traktow aniu i karaniu. Z akazuje się stosow ania kar
cielesnych” . Obecny Rzecznik Praw Obywatelskich - dr J. Kochanowski, w wywiadzie dla
„Rzeczpospolitej” z dnia 12.07.2004 r. uznał za możliwe wprowadzenie kary śmierci po wy
powiedzeniu przez Polskę protokołów do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i opowie
dział się za karą śmierci, twierdząc, iż dzięki takiej karze wiemy, gdzie przebiega granica tole
rancji dla największych zbrodni.
23 Por. L. Lernell: Podstawowe zagadnienia..., s. 11.
24 B. Wróblewski: Penologja..., t. I, s. 14-15.
§ 2. Terminologia 17
pryw atyzacji w ięzień jest m .in. R zecznik Praw O byw atelskich - J. K ochanow ski (zob.
P ryw atne w ięzienie? D laczego nie. Osiąganie celów publiczn ych za p o m o cą środków
p ry w a tn y c h , „R zeczp o sp o lita” z d n ia 2 4 p aźd ziern ik a 2 0 0 1 r.). Ten sam , k tó ry tra k
tując m aksym alnie in stru m en ta ln ie przepisy p ra w a k a rn eg o w ycofał 2 0 .0 4 .2 0 0 6 r.
z T rybunału K onstytucyjnego, n a p ó ł godziny p rz ed term in em p lan o w an ej rozpraw y,
skargę na przepisy pozw alające bez o k reślen ia g ranic czasow ych nie przestrzeg ać n o r
m y 3 m . kw. na jednego w ięźnia.
§ 2. Terminologia 19
1) treści kary,
2) celów kary,
3) skutków kary.
Taka przejrzystość w stosow anych środkach pojęciowych jest niewątpliwie
tym - do czego należy dążyć. Jednak w obec konieczności prezentacji w tej pra
cy różnych koncepcji penologicznych (teorii karnych), których autorzy dość
często odchodzą od przestrzegania zasady konsekwencji term inologicznej
- uw ażam , że celowym będzie dokonać pewnej analizy rów nież pozostałych
term inów (tj. istoty, funkcji i celów kary)32. O to pew na, możliwa lecz nie bezdy
skusyjna, propozycja term inologiczna:
1. Funkcje kary - są, jak sądzę, nierozerwalnie związane ze skutkami kary. Ze
skutkami typowymi i powtarzalnymi. „Skutek” - nawet gdy jest długotrwały
- rysuje się jako pojęcie statyczne, „funkcja” zaś ma charakter dynamiczny.
Osiąganie pewnych typowych i powtarzalnych skutków pozwala na wskaza-.
nie i określenie (opisanie) funkcji. N a przykład: skutkiem (efektem, następ
stwem) w ykonania kary śmierci jest pozbawienie życia skazanego. Kara śmier
ci pełni więc (między innymi) funkcję eliminacyjną. Funkcje kary to dające się
obiektywnie zaobserwować następstwa jej ustanowienia, orzeczenia bądź wy
konania.
2. Skutki kary - poddają się empirycznem u poznaniu. Są one następstw em
(efektem) zastosowanej kary. Podobnie jak w przypadku funkcji, możemy
mieć do czynienia ze skutkam i, które będą oceniane jako zam ierzone bądź
niepożądane (np.: pogłębiona dem oralizacja, desocjalizacja lub stygmatyza-
cja skazanego).
3. Cele kary - w odróżnieniu od jej skutków oraz funkcji, nie leżą w płaszczyź
nie obiektywnej (przedmiotowej). Celem kary jest zawsze osiągnięcie pewnych
skutków, zamierzonych i preferowanych przez podm iot wyznaczający (okre
ślający bądź akceptujący) dany cel. Cel lokuje się w płaszczyźnie subiektywnej
(podmiotowej) i jest wyznaczany w świadomości poprzez dążenia i pragnienia.
Cel pozostać może jedynie na etapie formułowania i artykułowania wtedy, gdy
nie dochodzi do jego urzeczywistnienia (realizacji) - brak jest zamierzonych
skutków i realizacji spodziewanej funkcji. Cel ze swej istoty jest zawsze zamie
rzony i pożądany. Przykładowo można mówić m.in. o odstraszaniu, poprawie
(resocjalizacji) czy też o unieszkodliwieniu, jako o celach kary. Powyższe rozu
mienie celów kary upatruje ich źródło w zasadach prawa karnego, ideach i po
stulatach form ułowanych przez naukę prawa karnego. M ożna jednak form u
łować cele kary, odnosząc się do faktycznie realizowanych przez karę funkcji,
a naw et wyprowadzać cele do realizacji określonej polityki kryminalnej.
B. W róblewski, w funkcji kar upatryw ał „stałego ich oddziaływ ania zarów
no na życie społeczne, jak i psychiczne, związane z przeciętną tych faktów ” ”.
W pew nym sensie identyfikow ał czy raczej wskazywał na pow iązania funkcji
kary z jej celami, pisząc: „cele kary nie będą jedynie podm iotow ą budow ą tego
czy innego badacza, a funkcją obiektyw nie istniejącą”34. Jednocześnie dokony
wał w yraźnego rozgraniczenia między celami i skutkam i kary: „Czym innym
jest funkcja kary samej w sobie, a czym innym skutek tejże kary, osiągnięty dzię
ki takiem u czy innem u w ykonaniu kary [...] m ówiąc o skutkach kary czy też
kar, będziem y mieli na względzie te efekty, które zostały w rzeczywistości osią
gnięte w skutek takiego czy innego w ykonania kary. [...] Skutki uzależnione od
sposobu w ykonyw ania kar m ogą być różne, albo m ogą wręcz nie odpow iadać
tym funkcjom , które leżą w naturze k ar”35.
Ilustracja 2 ukazuje zasadnicze cele kary krym inalnej - o nich m ówi się naj
częściej, czasami jedynie w spom inając o celu wychowawczym. Należy też pa
miętać, ze oprócz w skazanych; ogólnych i zasadniczych celów kary, każdy ro
dzaj kary ma swoje cele indyw idualne (szczególne). Specyfikacja celów kary
jest rów nież zależna od aktualnej płaszczyzny jej w ystępow ania (stanowienie
- orzekanie - w ykonywanie).
ŚflflHHH HI (, '\
Ogólnoprewencyjny Szczególnoprewencyjny
V J
Sprawiedliwościowy Kompensacyjny
4. Istota kary - wyraża się w „dolegliw ości” dla sprawcy czynu zabronione
go. D olegliwość jest tym elem entem kary, bez którego nie może ona ist
nieć (conditio sine qua non). Całkowicie zgadzam się z J. Sliwowskim, który
stw ierdził, iż: „Istotą kary jest jej dolegliwość. [...] Kara musi być dolegliwa,
jeśli ma być karą: nie m a kary niedolegliw ej”36. N a dolegliwość, jako istotę
kary wskazywał rów nież: W. W olter37. C hodzi przy tym nie o każdą dolegli
wość, a wyłącznie o dolegliwość zam ierzoną. Jednak istota kary nie wyczer
puje się chyba do końca w dolegliwości. Pewna słuszność tkw i w tych p o
glądach, które wskazują, że to odw et jest istotą kary. Istotą, a nie celem czy
34 Ibidem.
35 Ibidem, s. 20-21 i 120.
36 J. Sliwowski: Prawo karne, Warszawa 1975, s. 266.
37 W. Wolter: Zarys systemu prawa..., t. II, s. 7.
§ 2. Terminologia 23
posiłków w sam ochodach. Dzieje się tak dlatego m.in. z tego pow odu, iż nor
my m oralne nie są zabezpieczone przez zinstytucjonalizowany przymus; presja
m oralna ma innych charakter niż przymus państwowy gwarantujący orzeczenie
i egzekucję kary za wykroczenie albo przestępstwo.
Relacja funkcjonalna dotyczy wzajemnego wpływu moralności i praw a kar
nego na treść (kształt) tych systemów: wpływu prawa karnego na treść (brzmie
nie) norm y moralnej oraz wpływu norm y moralnej na treść zakazu karnego
(znamiona typu czynu zabronionego). Byłoby niedorzecznością twierdzić, że
takiego wpływu, w obu kierunkach, nie ma. Ustawodawca niewątpliwie w p ro
cesie stanow ienia prawa karnego bierze pod uwagę funkcjonujące normy m o
ralne, a długotrw ałe obowiązywanie norm y prawa karnego może w efekcie
doprow adzić naw et do powstania (wykształcenia się) norm y o charakterze m o
ralnym, tak samo jak rezygnacja z karalności może doprow adzić do deprecjacji
normy m oralnej, a naw et do utraty przez nią statusu m oralnego. Praw dopo
dobieństw o takiego wpływu wzrasta w sytuacji w prow adzenia karalności za
chowań uznawanych za doniosłe m oralnie (np. w prowadzenie zakazu karnego
dawania jałmużny ubogim). Nie można jednak tym stwierdzeniem uzasadniać
decyzji kryminalizujących określone zachowania tylko dlatego, że funkcjonu
je m oralne ich potępienie. Poza tym musimy zdawać sobie sprawę z tego, że
niejednokrotnie rekonstrukcja brzmienia określonej zasady moralnej, pozor
nie łatwa i faktycznie możliwa na dość wysokim poziomie ogólności, zawodzi
zupełnie wtedy, gdy musimy uzyskać efekty dające się przełożyć na brzmienie
konkretnego zakazu karnego. Całkowicie obcy jest mi pogląd, zgodnie z któ
rym „praw o karne pow inno być wywiedzione z m oralności publicznej”.
D w orkin, rekonstruując argumentację Lorda Devlina przedstaw ioną w The
Enforcem ent o f Mora/s48, tak ujmuje uzasadnienie tego przekonania: „Ustawo
dawcy muszą nieuchronnie podejmować pewne decyzje w kwestiach m oralno
ści. M uszą decydować, czy instytucje, które wydają się zagrożone, są wystarcza
jąco w artościow e, by chronić je za cenę ludzkiej wolności. M uszą decydować,
czy praktyki, które tym instytucjom zagrażają [Devlin swoją argum entację od
nosił do praktyk homoseksualnych - przyp. J.W.], są niem oralne, bo jeśli tak,
to indywidualna wolność do ich uprawiania jest mniej w ażna”49. N ie można też
faktycznego znaczenia relacji funkcjonalnej demonizować. N aw et wtedy, gdy
by został zniesiony karnopraw ny zakaz kazirodztwa to trudno sobie wyobrazić
i zapewne praw dopodobieństw o tego jest znikome, iż z upływem lat stosunki
kazirodcze staną się powszechne i np. kopulowanie brata z siostrą, matki z sy
nem czy dziadka z wnuczką, nie będą rodziły sprzeciwów natury moralnej.
Ustawianie państw a w roli strażnika czy wręcz nauczyciela moralności musi
też nieuchronnie prowadzić do przyjmowania przez państw o postawy pater
nalistycznej w stosunku do swych obywateli. Jedno i drugie jest niewskazane
i bardzo niebezpieczne; nie tylko dla praw a karnego, ale po prostu dla wolności
każdego człowieka. Zajm owane przeze mnie stanowisko nie jest na szczęście
punkt m oralności, jeśli więc poglądy zwykłego człowieka na seks bez m ałżeń
stwa, cudzołóstw o, sadyzm, ekshibicjonizm i inne rodzaje tow aru dostarczane
go przez pornografię nie są poglądami m oralnymi, to trudno sobie wyobrazić,
jakie inne poglądy zwykłego człowieka mogłyby nimi być”52.
Pytanie o stosunek praw a karnego do moralności jest pytaniem o stosu
nek między zachowaniami niemoralnymi i czynami społecznie szkodliwymi
oraz przestępstwam i. Przywołane wyżej słowa H.L.A. H arta przekonują, że nie
wszystkie zachowania niem oralne mogą być uznane za społecznie szkodliwe5’
(np. wszelkie kłam stw o czy dobrow olne stosunki hom oseksualne między oso
bami dorosłym i). Z drugiej zaś strony pewne zachowania są w rzeczywistości
i w ocenie ustawodawcy ew identnie społecznie szkodliwe, choć nie spotykają
się z ujemną oceną m oralną (wydaje się, że są to zwłaszcza przestępstw a i wy
kroczenia skarbowe przeciwko obowiązkom podatkow ym ). W doktrynie czę
sto wskazuje się ogólnie na tzw. mała prohibita, jako przestępstwa indyferentne
moralnie. Istnieje oczywiście spora grupa norm m oralnych, które pokrywają się
z zakazami karnym i (np. zakaz zabójstwa i uszkodzenia ciała, zakaz kradzieży,
zakaz zgwałcenia i zakaz pozbawienia wolności).
Z zasady subsydiarności prawa karnego wynika, że nie każdy czyn społecz
nie szkodliwy pow inien być uznany za zabroniony pod groźbą kary. Podzielając
oceny m oralne cudzołóstw a (niewierności małżeńskiej) i uznając je za społecz
nie szkodliwe, należy ze względów pragmatycznych odstąpić od jego penali
zacji. Zadaniem praw a karnego nie jest bowiem ochrona wszystkich wartości
moralnych, nie jest to wystarczająca racja kryminalizacji ludzkich zachowań.
Już św. Tomasz z Akwinu nauczał, że świeckie praw o karne nie pow inno zaka
zywać tych wszystkich czynów, których nie pow inny się dopuszczać osoby cno
tliwe. Prawo karne, zdaniem tego doktora kościoła, pow inno się ograniczać do
penalizow ania tylko tych zachowań, które innym wyrządzają szkodę lub wy
mierzone są w podstawy bytu całego społeczeństwa.
Tworzeniu zakazów karnych nie zawsze towarzyszą, i naw et nie muszą to
warzyszyć, oceny natury moralnej. Już choćby z tego pow odu należy przyjąć,
że istnieją takie typy czynów zabronionych, które są m oralnie indyferentne.
G eorg Jellinek (1 851-1911), niemiecki praw nik, praw dopodobnie pod ko
niec XIX w. wyraził pogląd, że praw o określa pewne minim um m oralne. Teza
ta, aczkolwiek popularna i przypisywana naw et Schopenhauerow i, a przez nie
których W undtow i, nie jest prawdziwa. Zakłada ona, że między prawem kar
nym a norm am i m oralności zachodzi stosunek podporządkow ania54. Powszech
ne jest przy tym przeświadczenie o nadrzędności systemu norm m oralnych
nad systemem norm praw nokarnych. Jednak naw et człowiek ściśle przestrze
gający praw a karnego może być człowiekiem niem oralnym , poniew aż normy
Cześć
wspólna
Normy
karnoprawne
w k.k. z 1997 r. ze znam ion: „czyn nierządny” oraz „czyn lubieżny”), jednak
zrezygnować z nich całkowicie nie sposób. Przykładami takich znam ion w Ko
deksie karnym z 1997 r. są m .in.: „znęca się”, „złośliwie”, „obraża uczucia”,
„poniżyć”, „ze szczególnym okrucieństw em ”, „ze szczególnym udręczeniem ”,
„w spółczucie”, „uspraw iedliw ione okoliczności”.
N a zakończenie tych rozw ażań o wzajemnym stosunku praw a karnego i m o
ralności dodam , iż rozw ażania takie nie mają charakteru jedynie teoretycznej
refleksji intelektualnej. M ogą one, a naw et pow inny mieć praktyczne znacze
nie, np. w rozwiązywaniu bieżących problem ów społecznych. N ie mając w ąt
pliwości o głębokiej niem oralności podejm ow ania w spółpracy z UB, SB czy też
innym i specsłużbami w Polsce Ludowej i PRL-u, mam pow ażne zastrzeżenia
natury praw nokarnej do w prow adzania odpow iedzialności natury penalnej za
taką w spółpracę, wszak nie była ona praw nie zabroniona wtedy, gdy była reali
zowana. Wsteczne działanie praw a represyjnego w takich przypadkach jestem
gotow y uznać nie tylko za sprzeczne z zasadą praw ną, ale i za postępow anie
niem oralne.
§ 4. Antyczne i średniowieczne
refleksje o karze
Prezentację daw nych refleksji na tem at kary w arto chyba poprzedzić odw oła
niem się do tzw. okresu przedfilozoficznego (wczesnogreckiego), kiedy w ypo
wiedzi odnoszące się do funkcjonującego praw a, w tym praw a karnego, były
pow iązane jeszcze ze sferą m itów i bóstw praw a. Tym samym i samo praw o
m iało charakter sakralny, bo było tw orzone i egzekw ow ane przez bogów.
§ 4. Antyczne i średniowieczne refleksje o karze 31
nieuleczalna i grom adzi zbrodnie do zbrodni, i już nie podniety, których nigdy
nie brak złoczyńcy, popychają ciebie do złego, ale samo dokonyw anie zbrodni
staje się wielką podnietą do zbrodni. Przepoiłeś się nieprawością i do tego stop
nia występki wrosły w twe wnętrzności, że tylko wraz z życiem m ożna je będzie
z. nich wyrwać. Już od daw na starasz się o to, by zginąć nędznikiem , dobrze
więc ci się zasłużymy i oddalimy od ciebie tego rodzaju szaleństwo, przez które
i siebie dręczysz, i innych zadręczasz. Kiedy więc dostatecznie nasyciłeś cierpie
niem siebie i innych, wyświadczymy ci jeszcze to jedyne możliwe dla ciebie do
brodziejstw o - śm ierci”. (De ira - O gniewie 1, 16, 2,2-3).
Seneka akceptuje karę śmierci, jako zabieg pożyteczny dla społeczeństwa,
nie jako akt zemsty czy odw etu: „Nie jest to gniew, ale politow ania godny
zabieg leczniczy. Zabijam y wściekłe psy, zabijamy dzikiego i nieujarzm ionego
buhaja, zarzynamy chore bydlęta, żeby nie zarażały stada, uśm iercam y nowo
narodzone płody z cechami potw orów , a naw et topim y dzieci, jeśli przycho
dzą na św iat ułom ne i niekształtne, i nie jest to aktem gniewu, ale przem y
ślanej decyzji, jeżeli istoty chore wyłączamy od zdrow ych” (De ira 1, 15, 2).
Wskazuje na konieczność w olnego od emocji („bez wszelkiego w zburzenia w e
w nętrznego”) orzekania o karze przez sędziów. M a to być przy tym kara sto
sow ana jedynie za najbardziej ciężkie przestępstwa, wtedy dopiero, gdy żadnej
szansy na popraw ę złoczyńcy już nie ma. Seneka zwraca uwagę na cel prew en
cyjny (szczególny i ogólny) oraz resocjalizacyjny kary: „Ustawa ma bowiem
na celu albo popraw ę tego, kogo karze, albo ostrzeżenie i popraw ę innych,
albo wreszcie usunięcie złych, aby całe społeczeństwo m ogło żyć w w arunkach
większego spokoju” (De clementia 1, 22, 1). Powołując się na Platona p o d
kreśla konieczność kary celowej, wymierzanej po to, by w przyszłości jakieś
pożytki osiągnąć, bo przeszłości i tak zmienić nie m ożna. W yraża to następu
jącymi słowami: „Ż aden rozum ny sędzia nie karze z tego pow odu, że popeł
niono w ystępek, ale w tym celu, aby go więcej nie popełniano. To bowiem,
co już się stało, nie może się odstać, tem u natom iast, co ma dopiero stać się,
m ożna zapobiec. Jeśli znów zechce, aby niektórzy złoczyńcy posłużyli za przy
kład w ystępku, mającego sm utne następstw a, takich straci publicznie, i to nie
w tym celu, by sami zginęli, lecz także, by przez swą śmierć odstraszali innych
od złego” (De ira 1 ,1 9 , 7). Jednocześnie Seneka dopuszcza stosow anie praw a
łaski i łagodzenie kar, np. w przypadku przestępstw nieum yślnych. A rtykułu
je też potrzebę zapew nienia oskarżonym obrony i przestrzegania zasady d o
m niem ania niew inności: „I dlatego trzeba brać w obronę, choćby na przekór
sobie, człow ieka niew innego, a gniew trzym ać w zawieszeniu. O droczoną bo
wiem karę m ożna zawsze w ykonać, ale raz wykonanej niepodobna odw ołać”
(De ira 2, 22, 4).
Seneka wskazywał przy tym na istnienie innego systemu kar, niż ten wy
żej przedstawiony. Przyjmował, że świadomość dobra i zła, możliwość ich roz
różniania, jest z natury dana człowiekowi, ma charakter pierwotny i niezbywal
ny. Z tego też pow odu uważał, iż najbardziej sprawiedliwym sędzią, nieomylnym
i nie znającym litości, jest ludzkie sumienie. Pisał tak: „Najpierwszą i największą
karą dla przestępców są same ich przestępstwa i żadna zbrodnia, choćby sprzyjały
34 Część I. Podstawy filozoficzne
jej wyjątkowo pomyślne zrządzenia losu, choćby los obronił i uratow ał zbrod
niarza, nie zostaje bezkarna, ponieważ każda nieprawość zawiera srogą karę
w samej sobie. [...] Dla występków biczem jest nieczyste sum ienie”59.
§ 4.3. Arystoteles
nie m ożna jednak stosować do wszystkich. Bo nie jest to samo sprawiedliwe dla
niewolnika w porów naniu z człowiekiem wolnym: jeśliby niew olnik uderzył
człowieka w olnego to nie jest sprawiedliwe, aby wolny uderzył niewolnika je
den raz, tylko w ielokrotnie. I odw et jest również sprawiedliwością proporcjo
nalną. Albowiem jaki stosunek zachodzi pomiędzy niewolnikiem a człowiekiem
wolnym ze względu na jego większą wartość, taki stosunek zachodzi pomiędzy
aktem odw etu i doznaną krzywdą. Ale podobny również stosunek będzie za
chodził pom iędzy ludźmi wolnymi. Bo nie jest słuszne, aby ktoś kto wybił d ru
giemu oko, doznał jedynie tego samego, a nie w ycierpiał więcej, skoro mamy
się kierow ać zasadą proporcjonalności. O n bowiem zaczął i dopuścił się nie
sprawiedliwości - dwojako zatem zawinił: stąd stosunek proporcjonalny winy
i kary jest słuszny, aby doznał więcej cierpienia, aniżeli sam go zadał”69.
O dw et więc nie oznacza dla Arystotelesa odpłaty tym samym za to samo, al
bowiem przede wszystkim należy się kierować proporcjonalnością. Przekonuje
o tym następujący fragm ent E tyki nikomachejskiej: „Często bow iem odbiegają
od siebie odw et i sprawiedliwość; tak np. urzędnik mający po tem u władzę bije
kogoś, to obity nie pow inien mu oddawać razów, ale jeśli ktoś uderzył urzędni
ka, to nie tylko pow inien być obity, lecz ponadto jeszcze ukarany. [...] W trans
akcjach wym iennych węzłem łączącym ludzi jest sprawiedliwość w znaczeniu
odpłaty, a m ianowicie odpłaty proporcjonalnej, a nie rów nym za rów ne. Pro
porcjonalna bowiem odpłata jest warunkiem utrzym ania się w spólnoty pań
stwowej. Wszak ludzie pragną albo odpłacić złem za zło - a jeśli nie mogą, to
wydaje się im to niewolą, albo dobrem za do b ro ”70.
przestępstwa, nikt nie czuje się przekonany, dopóki nie wykaże się możliwości,
że winowajca dążył do osiągnięcia którejś z rzeczy nazwanych przez nas dobrami
najniższymi albo też bał się taką rzecz utracić. Piękne są one bowiem i ponętne.
Ten człowiek zabił. Dlaczego tak uczynił? Zapragnął czyjejś żony albo mająt
ku. Albo chciał grabieżą zdobyć środki do życia. Albo może się obawiał, że tam
ten takich dóbr go pozbawi. Albo doznał krzywdy i rwał się do zemsty. Bo żeby
zabił bez pow odu, radując się samym zabójstwem? Któż by w to uwierzył?”
Sw. Augustyn nie dopuszczał do siebie myśli, że m ożna popełnić przestęp
stwo dla „samego tylko przestępstw a”, twierdził, że nikt „nie kocha przestępstw
dla samych przestępstw ”. Zawsze są one drogą do osiągnięcia jakiegoś celu.
Sw. Augustyn dokonał zhierarchizowania systemów prawnych. Wyróżnił:
odwieczne praw o boskie (lex aeterna), praw o naturalne (lex naturalis) i prawo
doczesne (lex temporalis). Prawo odwieczne, to wola Boga, praw o naturalne to
wola Boga, dotycząca zasad m oralnych, wpisana w ludzkie dusze. N atom iast
praw o doczesne zmienne jest i niedoskonałe, w edług św. Augustyna. Człowiek
nie pow inien przestrzegać tych przepisów praw a doczesnego (państwowego),
które sprzeczne są z praw em boskim i naturalnym . Państwo pełni rolę „bicza
Bożego”, stanowiąc kary i je wymierzając tym, którzy naruszają praw o. D o
strzegając zło w karze, jednocześnie uznawał karę za coś nieuniknionego i wią
zał praw o karania z realizacją funkcji, jakie ma do spełnienia organizacja pań
stwowa. Był przeciwnikiem stosowania to rtu r w postępow aniu sądowym.
74 Nazwa „absolutne” uświadamia nam, że teorie te niejako absolutyzują karę, która jest,
czy też ma być, pewną samoistną wartością.
75 Zob. H. Welzel: Das Deutsche Strafrecht, Berlin 1969, s. 240-241. H. Welzel omawia
jąc teorie absolutne ogranicza się w zasadzie do wskazania na poglądy Hegla i Kanta.
76 W ujęciu słownikowym odwet to przede wszystkim „odwzajemnienie złem za zło”, ale
również „zemsta”. Zemsta z kolei tłumaczona jest jako „odwet za zło”.
77 L. Lernell: Podstawowe zagadnienia..., s. 41.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 41
Immanuel Kant nie był prawnikiem - podobnie jak większość tw órców teorii
karnych. Poświęcił się całkowicie filozofii i będąc najwybitniejszym nowożyt
nym filozofem do dzisiaj nie został przez nikogo, jak sądzę, zdystansowany. D o
strzegał on ścisły związek między prawem i moralnością. Znajom ość systemu
filozoficznego Kanta jest w naszym kraju - jak sądzę - niewielka, lecz powszech
nie znane są jego słowa, użyte w zakończeniu Krytyki praktycznego rozum u:
„Dwie rzeczy napełniają umysł coraz to nowym i wzmagającym się podziwem
i czcią, im częściej i trwalej się nad nimi zastanawiamy: niebo gwiaździste nade
mną i praw o m oralne we m nie”82. Jednak podziw i szacunek nie mogą zastąpić,
według słów samego Kanta, badań (naukowych), których nieporadną zapewne
i surową próbą zaledwie, jest poniższe przedstawienie jego poglądów na karę.
Według Kanta istnieją trzy podstawowe nakazy kategoryczne: nakaz wolności,
nakaz prawa i nakaz kary. Fundamentem dla poglądów Kanta było pojęcie wolno
ści. Wolność jest podstawowym warunkiem postępowania moralnego i prawnego.
Zachow anie pod wpływem przymusu nie może być oceniane w kategoriach
m oralności. Tylko wolny człowiek może przestrzegać obowiązków moralnych
lub je naruszać. Kant w yróżniał sferę wolności wewnętrznej i zewnętrznej. Je
dynie wolność w ew nętrzna jest absolutna. Wolność zew nętrzna doznawać musi
pewnych ograniczeń. Granicę wolności zewnętrznej wyznacza sfera wolności
innych ludzi, nie może ona tej sfery naruszać. Tym samym praw o jest zbiorem
reguł, które stoją na straży wolności. W M etafizycznych elementach teorii pra
wa Kant stw ierdził, że „Zgodne z prawem jest jedynie takie zachowanie, które
umożliwia w spółistnienie wolności każdej jednostki z wolnością wszystkich in
nych ludzi”83. W yraża się w tym myśl uzależniająca istnienie wolności od postę
pow ania zgodnego z prawem.
W późniejszym piśmiennictwie konsekwentnie podkreślano, że warunkiem
utrwalenia i zapewnienia wolności jest sformułowanie jej i uznanie przez prawo,
wskazując, że ograniczanie wolności w państwie nie stanowi jej zaprzeczenia,
a jest wyrazem pogodzenia wolności jednej osoby z wolnością pozostałych84.
Zmysł m oralny - der moralische Sinn - jest, według Kanta, w rodzony i dany
każdemu człowiekowi. M oralne jest tylko takie postępow anie, które wynika
z obowiązku. O moralności nie decyduje dobro czy zło. Wszelkie inne m otywa
cje, poza obowiązkiem , jeżeli mają wpływ na zachowanie człowieka, pow odu
ją, że nie możemy mówić o cesze moralności. Postępowanie m oralne pow inno
być - upraszczając - bezinteresowne. Ocenie moralnej, w edług I. Kanta, p o
winien podlegać przede wszystkim akt woli. Nie są ważne ani cele, ani skutki
ludzkiego zachowania.
Podstawą prawa i moralności jawi się zasada powszechności. Brzmi ona na
stępująco: „Nie powinienem nigdy inaczej postępować jak tylko tak, żebym
mógł także chcieć, aby maksyma moja stała się prawem powszechnym ”85. Jest
to im peratyw kategoryczny (sąd syntetyczny a priori) - bezwarunkowy nakaz
moralny. Tym samym złodziej, który kradnie, nie może traktow ać swego czynu
jako m oralnego, gdyż nie chce on jednocześnie, aby wszyscy inni także kradli.
Imperatywem kategorycznym jest również idea sprawiedliwości i idea karania
(sprawiedliwego, bez dawania racji prewencji ogólnej i szczególnej - Das Straf-
gezetz ist ein kategorischer Imperativ). Idea sprawiedliwości dom aga się odpłace
nia karą za przestępstwo. Karanie jako imperatyw kategoryczny wynika jedynie
z obowiązku. Kara nie musi, wręcz nie powinna, przynosić żadnego pożytku.
Nakaz kary celowej byłby imperatywem hipotetycznym, a nie kategorycznym.
Teoria karna Kanta była więc wyrazem krytyki wobec dom inującego już
w XVIII w. stanowiska, iż tylko kara celowościowa jest usprawiedliwiona. Tak
np. według Kanta każda teoria odstraszania w gruncie rzeczy traktuje człowie
ka przedm iotow o, uznając go jako narzędzie do uzyskania określonego celu
§ 5 .2 . T e o ria o d w e tu d ia le k ty c z n eg o H e g la
1,6 K.R. Popper: Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, Warszawa 2006, s. 142.
§ 5. Bezwzględne (absolutne) teorie kary 45
Prawo (das Recht) posiada - zgodnie z filozofią Hegla - byt rzeczywisty (das
Daseiń). Prawo jest ucieleśnieniem obiektywnej, ogólnej woli rozum u i idei
wolności. Jako takie nie może podlegać żadnym naruszeniom . Przestępstwo
nie ma zaś bytu własnego i jest przejawem woli jednostki. Przestępstwo zostaje
potraktow ane w myśl tej teorii jako negacja praw a - bezprawie. Kara jest nega
cją (zaprzeczeniem) bezprawia i tym samym afirmacją prawa. Daje wyraz prze
konaniu, że indyw idualna wola sprawcy przestępstwa nie może panow ać nad
wolą powszechną, która została wyrażona m.in. w ustawie karnej.
Całe to rozum ow anie jest przeprow adzone przez H egla w łańcuchu: teza
- antyteza - synteza (tzw. ruch albo cykl triadyczny). Tezą jest praw o, anty
tezą przestępstw o, syntezą - kara przyw racająca praw o. H eglow ska dialek-
tyka, trak to w an a jako praw o logiki, to właśnie budow anie kolejnych, coraz
bogatszych, syntez. Kara będąca syntezą praw a i przestępstw a, jest od nich
bogatsza.
Podobnie jak u Kanta, sprawca przestępstwa musi godzić się z karą, jest to na
wet zgodne z jego wolą, tyle tylko, że „wolą ukrytą”. U Kanta wynika to z zasady
powszechności, u Hegla zaś stąd, iż kara stanowi potwierdzenie podmiotowości
i wolności jednostkowej sprawcy. M a on prawo do buntu przeciwko prawu (woli
ogólnej-powszechnej), lecz tym samym ma on i prawo do kary. Hegel twierdzi:
„Pogląd, że kara zawiera w sobie własne prawo przestępcy, jest poglądem, w któ
rym przestępcy okazywana jest cześć jako istocie rozum nej”87. Istota rozumna
pow inna akceptować karę, jako logiczne następstwo popełnienia przez nią prze
stępstwa. I to pow inno wystarczyć jako całe uzasadnienie, a raczej wyjaśnienie
fenomenu kary, ponieważ „przestępcy nie można traktować jak zwierzęcia, które
trzeba odstraszyć bądź uczynić lepszym”88. Kara powinna być oczywiście spra
wiedliwa, ale nie można sprawiedliwości sprowadzać do odwetu wyłącznie na
zasadzie talionu, ponieważ zdarza się, iż - mówiąc nieco anegdotycznie: nie moż
na ukarać ślepca wykipieniem oka, a bezzębnemu sprawcy wybić zęby.
Tak jak Kantowi, Heglowi nie umyka możliwa i pożądana użyteczność kary
dla sprawcy lub społeczeństwa, jednak nie należy tego wplatać - uważał - w roz
ważania na tem at istoty i racji bytu kary kryminalnej. W piśmiennictwie przyj
muje się wprawdzie powszechnie, że teoria Hegla powinna być kwalifikowana
jako absolutna (retrybutywna)89, zdarzają się jednak głosy, iż jest to teoria miesza
na, zawierająca w sobie pierwiastki charakterystyczne dla idei prewencji"". Hegel
był zdecydowanym krytykiem poglądów Beccarii oraz koncepcji przymusu psy
chologicznego Anzelma Feuerbacha.
Niezwykle cenne są też uwagi Hegla co do pojęcia czynu (Tat) w prawie kar
nym.W edług H egla za czyn może być uznane tyko działanie celowe, ozostają-
ce w zasięgu woli danego podm iotu. Nie może być mowy o odpowiedzialności
odw etu bożego państw o jest organizacją o genezie boskiej. Podobnie władza.
W procesie karania w ładza państw ow a nie działa w swoim imieniu, lecz wy
pełnia jedynie obowiązek nałożony przez Boga. Podstawowe zasady, które po
winny wyznaczać kierunek karania zostały zawarte w dziesięciu przykazaniach.
„Bóg żąda kary bezw arunkow o dla dobra samego przestępcy, aby dać mu moż
ność odzyskania przez pokutę łaski Bożej”9’. Człowiek jako istota z natury swej
zła i grzeszna, popełniając przestępstwo występuje przeciwko Bogu, narusza
praw o i ład boski. Boska sprawiedliwość nie pozwala na pozostaw ienie takiego
zła bez kary, a wym ierzona kara umacnia boską chwalę94.
Stahl dopuszczał wymierzenie kary śmierci za zbrodnię zabójstwa, bunt oraz
zdradę główną. W pozostałych przypadkach sprawiedliwość boska nie dom a
gała się ofiary z życia sprawcy. Pomimo zaliczenia teorii J. Stahla do grupy teo
rii absolutnych, zauważyć w niej można pewne pierwiastki celowościowe.
O pożytkach płynących z teologicznego pojm owania kary wspom ina J. Ra
facz w kontekście prewencji generalnej. Ze względu na odw ołanie się przez
tego autora do konkretnych - ciekawych i pouczających - przykładów, warto
zacytować te uwagi w szerszym zakresie: „Zasadę odstraszenia popiera uję
cie, iż popełnienie przestępstwa - to zarazem popełnienie grzechu i obraże
nie Boga, który w przypadku braku kary lub niedostatecznego ukarania może
gniew wywrzeć na całym społeczeństwie (dał temu wyraz w r. 1741 kanclerz
wielki koronny Załuski, będący zarazem biskupem chełmińskim, w liście do
Chełm na: bardzo mnie to obchodzi, gdy dowiaduję się już o pow tórnym kry
minale obawiam się bardzo, żeby grzechy partykularnych generalnego nie za
ciągnęły gniewu Bożego na cale miasto i diecezję moją. W Turku gdy w r. 1660 ska
zano Franciszka Dzierzęgę za zabicie siostrzenicy na wplecenie w koło, ale potem na
prośby złagodzono ten wyrok, iż miano go ściąć, to sąd zastrzega się: eo praecauto,
żeby to lżejsze karanie na ich sumnienie nie przysychało, zaś w r. 1689 przy skazaniu
Łyszczyńskiego na spalenie za ateuszostwo, urządzono publiczne suplikacje, aby od
wrócić od ogółu gniew Boży, a i w star. lanckorońskiem w r. 1700, było ujęcie,
iż słabe karanie ściągną pom stę Bożą)”95.
O bok J. Stahla, za przedstawiciela deistycznej koncepcji przestępstwa
i kary można uznać Karla Ernsta Jarckego (1801-1852), praw nika i polityka.
K.E. Jarcke uważał władzę państw ow ą za boskiego nam iestnika, a karę za od
płatę, której wymaga boska sprawiedliwość. E. Krzymuski wymienia ponadto
Henryka Adama M ullera oraz Franciszka Baadera96.
W arto zwrócić uwagę, że w Polsce taki charakter kary znajdował swoje od
zwierciedlenie rów nież w nazwach używanych na określenie przestępstwa. Jak
podaje S. Kutrzeba: „Przestępstwo uchodziło pierw otnie - jak w ogóle w pier
wotnych praw ach karnych - za czyn obrażający Boga, którego gniew ściągało.
te nie odw ołują się wcale, bądź tylko w minimalnym stopniu, do obiektywnie
istniejącej rzeczywistości, a ich twórcy twierdzą, że niemożliwe jest pow oływ a
nie się na doświadczenie. Przedstawione niżej dwie koncepcje penologiczne za
podstawę biorą doświadczenie (społeczne i indywidualne) oraz obserwację pro
cesów zachodzących w postrzeganej rzeczywistości.
Emil D urkheim 104 teorię kary wywiódł ze swego systemu filozoficznego, który
to system zakłada istnienie, jako rzeczywistości pewnego rodzaju, społecznej
świadomości zbiorowej. Prawo karne jest emanacją istniejących więzi społecz
nych, przestępstw o zaś to bunt świadomości jednostkowej przeciw św iado
mości zbiorowej. Przestępstwo narusza więzi społeczne i jest zagrożeniem dla
świadomości zbiorowej, wobec tego społeczeństwo broniąc się, wymierza karę.
Kara to nieuchronny efekt przewagi tego, co społeczne {sacrum), nad tym co
jednostkow e (profanum ).
Kara, w myśl tej koncepcji, jest przede wszystkim aktem odpłaty, lecz jed
nocześnie pełni swoistą funkcją aktu odkupienia. Kara jest konieczna, aby
przestępca wyzbył się poczucia wyobcowania i mógł pow rócić do społeczeń
stwa. Kara jest pewnym narzędziem socjalizacji. E. Durkheim nie ogranicza się
w swej teorii tylko do samej idei odpłaty, lecz rozróżniając sferę bytu (Sein) od
sfery pow inności (Sollen), w tej drugiej upatruje realizację korzyści płynących
z wymierzenia kary.
Podobnie jak w stosunku do wszystkich pozostałych teorii kary, można
i w stosunku do teorii socjologicznej wysunąć wiele zarzutów. Chciałbym jed
nak, w tym miejscu, ograniczyć się do uwagi w kontekście wyróżniania m.in.
rodzajowego przedm iotu ochrony różnych zakazów karnych. Tym przedm io
tem są pew ne dobra praw ne, których ochrona zależy od woli ustawodawcy
(państwa), będącego m onopolistą w zakresie karania. M ożliwym i nierzadko
spotykanym jest przypadek rozejścia się ocen społecznych (indywidualnych,
grupow ych, zbiorowych) i ocen wyrażanych w ustaw odaw stwie karnym. Te
różnice dotyczą zwykle oceny wartości danego dobra. Skrajnym przykładem
jest odm aw ianie przez świadomość społeczną prawa do ochrony dobru, które
de iure jest chronione, bądź też odw rotna sytuacja. Zróżnicow anie ocen w sto
sunku do wartości dobra praw nego pociąga za sobą brak zgodności zrelatywi-
zowanej co do kary105. Zjawiska tego żadna teoria kary nie pow inna uważać za
Jądro tych teorii leży w zjawisku przeżywania kary przez samego przestępcę.
Psychika ludzka jest m aterią bardzo oporną na wszelkie badania, lecz nie spo
sób w tym względzie ograniczać się tylko do retrospekcji i odm aw iać prawa
nauce do form ułow ania twierdzeń o procesach zachodzących w świadomości
jednostki. To właśnie w świadomości przestępcy dochodzi (dochodzić pow in
no) do odebrania kary jako aktu odpłaty. W ewnętrzne przeżycie - konieczne,
aby spraw ca przestępstw a mógł „odrodzić się” - stanowi w myśl tych teorii ra
cję bytu kary kryminalnej.
Niezwykle interesujące są spostrzeżenia i refleksje K. Birkm ayera106 w tym
względzie. Z w raca on uwagę na swoiste sprzężenie zw rotne jakie zachodzi mię
dzy instytucją kary kryminalnej a ideą odpłaty. Pod wpływem historycznego
procesu ewolucji kary dochodzi do zmian w świadomości ludzi. W św iadom o
ści społecznej dokonuje się jakby petryfikacja idei odpłaty. D ługotrw ały proces
karania pow oduje przeświadczenie, że za przestępstw o płaci się karą. Brak al
ternatyw nego rozwiązania wpływa też na to, że w powszechnym m niem aniu
karanie jest zjawiskiem nieuchronnym , ale i zgodnym z ideą sprawiedliwości*
i słuszności. Społeczne poczucie sprawiedliwości domaga się wym ierzenia kary,
a jej nieuchronność jest również pojm owana - do pewnego stopnia - przeę
sprawcę. Ta uśw iadam iana sobie nieuchronność (konieczność) pow oduje, że
dopiero w ym ierzenie kary przywraca zachwianą uprzednio rów now agę psy
chiczną przestępcy. Kara zaspokaja w ew nętrzną potrzebę odkupienia swej winy
i wyrażenia skruchy.
Wydaje się, że Fiodor Dostojewski dał w swojej twórczości wyraz akceptacji
właśnie dla koncepcji psychologicznych. Dostojewski - poeta zbrodni, upodle
nia i zdegenerow ania - w niemal każdym swym dziele ukazywał m roczny świat
przestępców, kazał swoim bohaterom zabijać i cierpieć. Tym samym poruszał
problem y nurtujące i dziś naukę prawa karnego, wyrażał swoją własną kon
cepcję zbrodni i kary. Dostrzegał rolę prewencji generalnej, pisząc na kartach
D ziennika pisarza (maj 1876 r.): „Trybuny naszych nowych sądów to na pewno
szkoła m oralna dla naszego społeczeństwa i ludu. Wszak lud uczy się w tej szko
le praw dy i m oralności” 107. W numerze styczniowym „G rażdanina” z 1873 r.
Dostojewski wyraził opinię, że surowa kara; więzienie i katorga, stanow ią ra
tunek dla każdego zbrodniarza, nawet tego najbardziej zatwardziałego. Brak
kary - w edług Dostojewskiego - rodzi u przestępcy cynizm i chęć pow rotu do
że uwaga ta jest szczególnie słuszna w odniesieniu do teorii Durkheima, który w państwie wi
dział „naturalnego opiekuna jednostki”.
106 Karl Birkmayer (1847-1920), teoretyk prawa karnego z kręgu tzw. szkoły klasycznej
(kierunek normatywny).
107 F. Dostojewski: Dziennik pisarza, Warszawa 1982.
52 Część I. Podstawy filozoficzne
Punktem wyjścia dla tej teorii jest założenie, że kara jest sprawiedliwa tylko
wtedy, gdy zapobiega popełnianiu nowych przestępstw w przyszłości. Według
Karla Ludwiga von G rolm ana112 chodzi przy tym wyłącznie o niebezpieczeń
stwo ze strony osoby karanej za już popełnione przestępstw o"3. N iebezpie
czeństwo takie istnieje, ponieważ jeżeli ktoś już raz popełnił przestępstw o, uze
wnętrzniając w ten sposób swoją złą wolę, to realna jest próba podejm ow ania
przez taką osobę kolejnych przestępstw. To niebezpieczeństwo usprawiedliwia
wymierzanie kar, które mają prowadzić do tzw. popraw y politycznej. Poprawa
polityczna rozum iana jest jako odebranie chęci do popełniania nowych prze
stępstw i niekoniecznie musi się wiązać z popraw ą m oralną sprawcy. Wobec
diagnozy stwierdzającej, że kara stosowana w obec sprawcy nie jest w stanie
osiągnąć przedstaw ionego wyżej celu, należy sięgnąć do arsenału zapobieżenia
bezwzględnego - kary śmierci i kary dożywotniego pozbawienia wolności. Tyl
ko bowiem te kary, poprzez fizyczną eliminację sprawcy, zapobiegają popełnia
niu nowych przestępstw w przypadkach szczególnych.
Teoria Grolm ana, w odróżnieniu od teorii przymusu psychologicznego Feuer
bacha, pokłada nadzieję nie w zagrożeniu karnym, a w samym wykonaniu kary,
obojętne jest więc czy sprawca miał świadomość tego, jakie mogą być konse
kwencje popełnienia przestępstwa. Kładąc akcent na etap w ykonywania kary
teoria ta nie zbliża się jednak do tzw. teorii odstraszania (Gaetano Filangerii,
Christian G. Gmelin), które racjonalizację kary upatrywały w odstraszaniu in
nych od popełniania przestępstw. Teoria zapobieżenia szczególnego zwraca uw a
gę na konieczność, poprzez wykonanie kary, odstraszenia wyłącznie samego
sprawcy czynu zabronionego (prewencja szczególna). Dla Grolm ana ważniej
sza była ochrona państwa i społeczeństwa, niż uwzględnianie interesu jednostki.
Między innymi w okół tych zagadnień toczył się spór między Feurbachem i Grol-
manem, wybitnymi karnistami niemieckimi z przełomu XVIII i XIX w.
z 1921 r., od 1927 r. członek partii faszystowskiej. Nowe horyzonty prawa karnego i proce
dury karnej - N uovi orizzonti del diritto e della procedura pertale (1881).
121 Zob. F. Gryziecki: Do reformy prawa karnego, Lwów 1891.
122 Franciszek von Liszt (1851-1919), kryminolog austriacki, profesor prawa karnego (od
1882 r. - w Marburgu, od 1889 r. - w Halle, od 1899 r. - w Berlinie), współzałożyciel między
narodowego związku kryminologów - Internationale Kriminalistische Mereinigung (1887 r.).
123 Obok Liszta najwybitniejszymi przedstawicielami szkoły socjologicznej byli Prins i van
Hamel. Poglądy tej szkoły zdominowały pierwszy okres istnienia Międzynarodowej Unii Prawa
58 Część I. Podstawy filozoficzne
Karnego. Wśród pierwszych członków (był wśród nich m.in. E. Krzymuski, J. Rosenblatt
i A. Moldenhawer) było aż 66 Niemców.
124 Książka ta już 3 lutego 1766 r. znalazła się na indeksie librorum prohibitum i zakazana
w oczach kościoła pozostawała do 1962 r.
,25 C. Beccaria: O przestępstwach i karach, Warszawa 1959, s. 56.
126 Ibidem, s. 58.
§ 6. Względne (relatywne) teorie kary 59
W edług Beccarii celem kary jest prew encja ogólna i szczególna: „Cel kary
sprow adza się więc do tego, aby przeszkodzić w innem u w w yrządzaniu n o
wych szkód w spółobyw atelom oraz aby pow strzym ać innych od w yrządza
nia szkód tego sam ego rodzaju. Z tych w zględów należy dobierać tylko ta
kie kary i takie m etody ich stosow ania, które - przy zachow aniu proporcji
do popełnionego przestępstw a - w ywierałyby najskuteczniejsze i najbardziej
trw ałe na dusze ludzkie w rażenie, a zarazem najmniej udręczałyby ciało prze
stępcy”127. N ie jest natom iast celem kary: „Ani torturow anie i męczenie w raż
liwej istoty, ani też uczynienie nie istniejącym przestępstw a, które zostało już
p o p ełn io n e” 128.
Beccaria występow ał przeciwko dowolności w wymierzaniu kar i za istot
ną funkcję gwarancyjną uznawał ich ustawową określoność (zasada legalizmu):
„Tylko praw a m ogą ustanawiać kary za przestępstwa i że władza ich stanow ie
nia może należeć tylko do prawodawcy, który jest przedstawicielem całego spo
łeczeństwa złączonego um ow ą społeczną. Żaden sędzia nie może bez obrazy
sprawiedliwości stanowić kar dla innych członków tej społeczności. Również
niesprawiedliwa byłaby kara przekraczająca granice praw nie ustalone, gdyż by
łaby to kara inna, praw em nie przepisana”129.
Beccaria był chyba pierwszym, tak m ocno wewnętrznie przekonanym i pu
blicznie zadeklarow anym abolicjonistą. W ystępował zdecydowanie przeciw
ko karze śmierci, a jej dopuszczenie w stanach nadzwyczajnych (m.in. w czasie
anarchii albo przem ian rewolucyjnych) było, jak się wydaje, jedynie ukłonem
wobec aktualnych decydentów. W ywodził, odwołując się do umowy społecz
nej i braku praw a każdego do rozporządzania swym własnym życiem, że kara
śmierci nie jest i nie może być uznanym prawem: „To bezcelowe szafowanie ka
rami, nigdy nie czyniące ludzi lepszymi, pobudziło mnie do badań, czy w kraju
mającym rząd dobrze zorganizowany kara śmierci jest karą rzeczywiście p o
żyteczną i sprawiedliwą? Cóż to za prawo, które przypisują sobie ludzie, by
zabijać swoich bliźnich? [...] Kara śmierci nie jest praw em ”'30. O dwoływ ał się
również do braku dom niem ywanych pożytków z kary śmierci, wskazywał na
nieskuteczność w ym iaru sprawiedliwości karnej wtedy, gdy kara śmierci funk
cjonuje: „Kara śmierci nie może być pożyteczna, gdyż daje ludziom przykład
okrucieństw a. Jeśli nam iętności lub konieczność prow adzenia wojen nauczyły
przelewać krew ludzką, to prawa, których zadaniem jest łagodzenie obyczajów
ludzi, nie pow inny pom nażać przykładów okrucieństw a, tym bardziej p onu
rych, że śmierć z mocy praw a zadawana jest z zimną krwią i z zachowaniem for
malności. Wydaje mi się niedorzecznością fakt, że prawa, które stanow ią wyraz
woli powszechnej, zakazują zabójstwa i karzą za nie - same je popełniają i dla
pow strzym ania obywateli od dokonyw ania zabójstw same zarządzają publiczne
ich w ykonanie”13'.
138 Zob. M. Szyszkowska: Europejska filozofia prawa, Warszawa 1993, s. 139; eadem:
Zarys filozofii prawa, Białystok 1996, s. 24.
139 Por. Cz. Znamierowski: Wina i odpowiedzialność, Warszawa 1957, s. 87 i n.
140 Zob. A. Grześkowiak: Poglądy Romualda Hubego na karę, „Czasopismo Prawno-
-Historyczne” 1974, t. XXVI, z. 2, s. 151 i n.
§ 8. Wybrane teorie karne. 63
trzy semestry był słuchaczem wykładów Hegla odcisnął swój znak na form u
łowanych przez H ubego tezach. Świadczy o tym chociażby następujące zda
nie, nawiązujące bezpośrednio do teorii karnej Hegla: „Przyczyną wymierzania
kary jest popełniony, jeszcze istniejący występek, czyli trwające w skutek popeł
nionego w ystępku nadwyrężenie praw a; dalej twierdziliśmy, iż celem kary jest
przyw rócenie powagi nadw yrężonego praw a przez zniszczenie dokonanego
w ystępku” 141. W zdaniu tym zawarte jest zarazem uzasadnienie karania i prze
konanie o konieczności kary.
Sform ułow ana przez H ubego teoria kary ma charakter wyraźnie eklektycz
ny, czego sam daw ał wyraz w twierdzeniu: „Zdaniem moim teorie względne
są koniecznym dopełnieniem i dalszym rozwinięciem teorii bezwzględnych”142.
Połączenie tych dw óch nurtów teorii karnych w jeden system uważał nie tylko
za możliwe, ale wręcz za konieczne. O dw et miał być odwiecznym fundam en
tem karania, a cele kary, uwzględniające aktualne stosunki i potrzeby społecz
ne, miały kształtow ać jej rodzaj i wymiar. Kara sprawiedliwa, w edług H ubego,
to kara, która uwzględnia zarów no elementy niezmiennej w czasie konieczno
ści karania z wymaganiami bieżącej polityki karnej.
H ube uważał, że przestępstw o narusza istniejącą harm onię stosunków spo
łecznych, a kara przywraca naruszony porządek. Kara jest reakcją nie tylko na
przestępstw o już popełnione, ale i koniecznością przywrócenia nadwerężonej
powagi praw a, z czym mamy do czynienia jeszcze po popełnieniu przestępstwa
- ergo kara nie zwraca się wyłącznie ku przeszłości.
H ube pisał, że: „Przymus użyty przeciwko przekraczającemu jest nie wię
cej, jak oddaniem w et za w et, to jest zwróceniem na w innego tych samych
pocisków, które na nas wymierzył”143. Tym samym stawiał się w śród zw olenni
ków przym usu odwzajemniającego (odwetu). Nie tracił jednak z pola widzenia
celów kary: „Najbliższym skutkiem kary, jeśli jest właściwie użytą, być może
m oralna popraw a przekraczającego. Kara albowiem, mianowicie, jeśli jest wy
konaną przez zamknięcie obwinionego, a zarazem przez odosobnienie onegoż
od społeczeństwa, działać możę szczególnie na umysł przekraczającego przez
wzbudzenie w nim zastanowienia się nad swą godnością w ew nętrzną i d opro
wadzić go pow oli do przekonania, że niepraw nie, niezgodnie z naturą m oralną
działał”144.
Zdając sobie sprawę, że popraw a w ew nętrzna sprawcy (moralna) jest bar
dzo niepew na, zadowalał się odebraniem sprawcy chęci do popełniania kolej
nych przestępstw, czyli „popraw ą polityczną”, pow odow aną nie szlachetnymi
pobudkam i, lecz wyłącznie „bojaźnią”. Dostrzegał wiele zam ierzonych i przy
padkow ych skutków kary (w tym prewencję indywidualną i generalną), nie
traktow ał ich jednak jako konieczny elem ent racjonalizacji. O dw et przywraca
W 1896 r. ukazała się, we W iedniu, książka Juliusza M akarew icza pt. „Das We-
sen des Verbrechens. Eine criminalsociologische Abhandlung a u f vergleichender
Poglądy Lwa Tołstoja, dające się zaliczyć do nurtu tzw. negatywnych teorii kary
o podłożu m etafizycznym, znajdują oparcie w Piśmie Świętym. Cytaty z ewan
gelii „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”152 (M t 7,1) oraz „Nie sądźcie, a nie
będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a bę
dzie wam odpuszczone” (Łk 6,37) zostają przez Tołstoja rozwinięte w tw ierdze
nie o niem ożności rozróżnienia dobra i zła, zwłaszcza w perspektyw ie nieda-
jących się przewidzieć konsekwencji ludzkiego zachowania. Tołstoj uważa, że
150 Wyrok z dnia 13 marca 2003 r., II AKa 47/03; OSA 2003, nr 10, poz. 99.
151 Zob. m.in. M. Cieślak: Problem kary śmierci, „Państwo i Prawo” 1966, nr 12.
152 W dalszym kontekście: „Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą,
jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we
własnym oku nie dostrzegasz?” (Mt 7,2).
68 Część I. Podstawy filozoficzne
W tym samym okresie, gdy E. Ferri postuluje stosowanie środków obrony spo
łecznej, francuski publicysta Emil de G irardin wytacza argum enty przeciwko
153 H.L.A. Hart: Punishment and Responsibility: Essays in the Philosophy o fL a w , Nowy
Jork 1968.
154 Robert Owen (1771-1858), walijski działacz i teoretyk socjalizmu, jeden z pionierów
ruchu spółdzielczego.
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 69
Ruch obrony społecznej (La defense sociale) i jego tw órca, adw okat z Genui,
Filippo G ram atica, program ow o odrzucają pojęcie kary157. Karę mają zastąpić
środki obrony społecznej. G ram atica uważa, że państw o nie ma upraw nień do
w ym ierzania kary, może się jedynie bronić przed antyspołecznością. O bow iąz
kiem państw a jest podjęcie działań mających na celu resocjalizację jednostki
o cechach antyspołecznych. Pojęcie „antyspołeczności” staje się centralnym
w doktrynie obrony społecznej. Subiektywna antyspołeczność sprawcy ma być
wystarczającą podstaw ą do zastosowania środków obrony społecznej.
Katalog środków obrony społecznej, mających zastąpić karę, możemy po
znać m.in. na podstaw ie projektu kodeksu karnego - ustawy przeciwko anty
społeczności (Legge control’ antisocialita) - dla Republiki Kuby, który został
opracow any w 1938 r. przez F. G ram atica158. Dzielą się one na środki główne,
dodatkow e i policyjne, a w ram ach tego podziału na: pozbawiające w olno
ści, ograniczające wolność i majątkowe. Środki główne, pozbawiające w olno
ści, to: umieszczenie w dom u pracy lub w kolonii rolnej, umieszczenie w dom u
159 M arc Ancel (ur. w 1902 r.) francuski karnista, prokurator i sędzia. Od 1947 r. zwią
zany z ruchem obrony społecznej. W 1954 r. opublikował monografię pt. Nowa obrona spo
łeczna. W 1966 r. zastąpił F. Gramatica na funkcji prezesa Stowarzyszenia Obrony Społecznej
- Societe Internationale de Defense Sociale (SIDS).
§ 9. Kontestatorskie teorie kary 71
Trudno jest oprzeć się w rażeniu, że tylko dzięki ewolucji praw a karnego,
jego doskonaleniu i rzeczywistym osiągnięciom, możliwe jest jednoczesne upra
wianie krytyki propozycji doktrynalnych i rozwiązań funkcjonujących w prak
tyce w ym iaru sprawiedliwości. Tylko przekonanie o reform ow alności prawa
karnego nadaje sens postaw om kontestatorskim . W kontestacji praw a karnego
nie byłoby nic złego, gdyby nie przypadki totalnej negacji z pozycji bardzo w ąt
pliw ych160.
§ 9.4.1. W 1968 r. ukazał się artykuł „Crime and Punishm ent: an Economic
approach” autorstw a Gary S. Beckera161 i data ta jest powszechnie uznaw ana za
początek tzw. ekonomicznej teorii karnej (ekonomicznego podejścia do prze
stępczości). Teoria ta wpisuje się w nurt ekonom icznego podejścia do prawa
w ogóle (am erykańska szkoła Law and Economics). Proponuje odrzucenie, jako
niepotrzebnego balastu, dogm atyki prawa karnego i jego klasycznych zasad,
na rzecz ekonom icznej analizy efektywności wymiaru sprawiedliwości karnej
- swoistego bilansu strat i zysków obliczanych w odniesieniu do zjawiska prze
stępczości. Stosuje się ekonom iczny model ludzkich zachowań, zgodnie z któ
rym każdy człowiek dokonując racjonalnych w yborów optymalizuje swoje za
chowanie, tak aby maksymalizować osiągane zyski. W efekcie, jeżeli koszty
popełnienia przestępstw a wydają się być mniejsze niż zyski możliwe do osią
gnięcia na skutek jego popełnienia, to człowiek decyduje się na to, by przestęp
stwo popełnić (próbuje się tak wytłumaczyć zarów no popełnienie pierwsze
go przestępstw a, jak i zjawisko recydywy)162. W ten sposób znajduje poniekąd
uzasadnienie teza, że każdego m ożna skorum pować, należy tylko zapropono
wać odpow iednio wysoką łapówkę. Pytanie tylko, co wtedy, gdy w kalkula
cji zysków i strat, niektórym ludziom zawsze będzie w ychodziło saldo ujem
ne, ot chociażby dlatego, że wyżej cenią sobie tak nieekonom iczne kategorie,
jak „uczciwość” i „sum ienie” niż np. „roczny przychód n etto ” 163. Teoria ta siłą
167 Zob. N. Christie: Crime Control as Industry, Londyn 1994; idem Conflict as property,
„The British Journal of Criminology” 1977, nr 1.
168 O tym, że jest to współcześnie możliwe przekonuje kazus matki księdza Jerzego Po
piełuszki i piosenkarki Eleni, które zdobyły się na przebaczenie zabójcom ich dzieci (za swą
postawę otrzymały medal św. Rity).
169 Zgodnie z art. 23a Kodeksu postępowania karnego: „Sąd, a w postępowaniu przy
gotowawczym prokurator, może z inicjatywy lub za zgodą pokrzywdzonego i oskarżonego,
skierować sprawę do instytucji lub osoby godnej zaufania w celu przeprowadzenia postępo
wania mediacyjnego między pokrzywdzonym i oskarżonym”.
170 Zob. W Zalewski: Mediacja w polskim prawie karnym, „Przegląd Sądowy” 2003,
nr 6 ; idem: Sprawiedliwość naprawcza. Początek ewolucji polskiego prawa karnego?, Gdańsk
2006.
74 Część I. Podstawy filozoficzne
171 W Polsce niewątpliwie największe zasługi na tym polu ma Polskie Centrum Mediacji.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 75
Sądy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że nie realizują w ym iaru spraw iedli
wości w oderw aniu od otaczającej je rzeczywistości. Społeczna ocena ich funk
cjonowania zależy w dużej mierze od tego, jak postrzegane są ferow ane przez
nie wyroki. Każdy skład sądzący powinien mieć na uwadze następujące słowa
wypow iedziane przez SN w wyroku z dnia 5 kw ietnia 1979 r.: „Sąd nie orzeka
w próżni, nie wym ierza kar w imię absolutnej sprawiedliwości, lecz czyni to dla
ochrony społeczeństwa przed przestępczością. Z tych względów społeczna oce
na wym ierzonych kar nie może być obojętna dla sądu”178.
Sąd Najwyższy w ielokrotnie zwracał uwagę na to, że: „Względy na społecz
ne oddziaływanie kary nie są równoznaczne z wymaganiem w ym ierzenia wy
łącznie surowych kar. Oznaczają one jedynie potrzebę wym ierzenia takich kar,
które odpow iadają społecznemu poczuciu sprawiedliwości i tw orzą atm osferę
zaufania do obowiązującego systemu praw nego” 179. Zaspokajanie społecznego
poczucia sprawiedliwości nie może jednak polegać na zaspokajaniu restrykcyj
nych upodobań części społeczeństwa. Prawo pow inno stosować środki racjo
nalne, w granicach konieczności, gdyż kara nadm iernie surow a może wywołać
niezam ierzone współczucie dla sprawcy u innej części społeczeństw a180.
Jak trafnie podniósł Sąd Apelacyjny w Krakowie, wyraźnie nawiązując do
zaprezentow anej linii orzecznictwa: „Osiąganie celów ogólnoprewencyjnych
poprzez wykorzystywanie społecznego oddziaływania kary nie pow inno odby
wać się kosztem sprawiedliwości. Wymierzanie kar zbyt surowych nie tylko nie
umacnia poszanow ania praw a, ufności w celowość przestrzegania norm praw
nych organizujących społeczeństwo ani zaufania do organów praw o realizują
cych, ale naw et przeciwnie - może wywoływać m im ow olne współczucie społe
czeństwa dla przestępcy zbyt surow o ukaranego”181.
Tylko kara przewidziana w ustawie oddziałuje na całe społeczeństw o. Kara
wym ierzona konkretnem u sprawcy za konkretne przestępstw o funkcji takiej
nie pełni. Jak słusznie zwrócił uwagę SN w wyroku z dnia 15 października
1982 r.: „Przez społeczne oddziaływanie kary - o którym m ow a w art. 50 § 1
i art. 73 § 2 k.k. - rozumieć należy wpływ, jaki kara w ym ierzona w konkret
nym w ypadku może mieć na każdego, kto w jakikolwiek sposób dowiedział się
o przestępstw ie i zapadłym wyroku. Chodzi tu o wpływ, jaki orzeczona kara
pow inna wywrzeć w kierunku ugruntow ania w społeczeństwie praw idłow ych
ocen praw nych i stosow nego do tych ocen postępow ania, o potw ierdzenie
przekonania, że w walce z przestępczością zwycięża praw orządność, a sprawcy
są sprawiedliwie karani. W pływ ten orzeczona kara pow inna wywierać przede
wszystkim na środow isko spraw cy”"12.
Społeczne oddziaływanie kary bywa niestety rozumiane niekiedy wyłącz
nie w kategoriach odwetu. Przykładem takiego podejścia było stanowisko Sądu
Apelacyjnego we Wrocławiu, zaprezentowane w wyroku z dnia 13 październi
ka 1994 r.: „Zasadnicze znaczenie dla wymiaru kary winny mieć zatem stopień
zawinienia sprawcy oraz właściwa relacja pomiędzy charakterem popełnionego
przez niego przestępstwa, a wspomnianym społecznym poczuciem sprawiedliwo
ści, którem u orzekana kara winna czynić zadość jako sprawiedliwa odpłata”183.
Bardzo interesujące stwierdzenie znalazło się natom iast w wyroku Sądu
Apelacyjnego w Krakowie z dnia 15 listopada 1995 r.184 Konstatacja, że „Obok
funkcji prewencyjnych kara spełnia też cele ekspiacyjne, to jest przez swą dole
gliwość sprawia, że po jej odbyciu sprawca może czuć się uw olniony od cięża
ru moralnej odpow iedzialności za wyrządzoną krzyw dę”, nawiązuje w pewien
sposób do psychologicznych teorii kary. Taki punkt widzenia jest rzadko spoty
kany w publikow anym stanowisku judykatury.
Aktualna polityka karna w Polsce kreow ana jest m.in. w zaciszu gabinetów M i
nisterstw a Sprawiedliwości, gdzie pod czujnym okiem A. Kryże przygotow yw a
ne są projekty aktów praw nych; być może również w spółtw orzona jest przez
J. Kochanowskiego, który sprawia wrażenie, jakby od lat starał się organizować
zaplecze intelektualne dla pom ysłów Z. Ziobry (nie wychodząc z tej roli nawet
po wyborze na stanow isko Rzecznika Praw Obywatelskich) i wreszcie przez sa
mego M inistra Sprawiedliwości, który w licznie udzielanych wywiadach i nie
kończącym się korow odzie konferencji prasowych daje wyraz niew zruszone
mu przekonaniu o wyższości teorii sprawiedliwościowych (odwetowych) nad
innymi teoriam i oraz swojego przekonania i opinii, zwłaszcza o konieczności
zwiększania poziom u represji poprzez surowsze kary i szerszy zakres krymina-
łizacji, nad wszelkimi innymi poglądami.
Realna siła praw a karnego kojarzona z surowością sankcji, negowanie d o
robku nauki praw a karnego i niezachwiane przekonanie o funkcji odstraszają
cej kar prow adzą nas na skraj przepaści. Tak, kary faktycznie odstraszają, ich
wysokość, rodzaj oraz zakres penalizacji mają wpływ na poziom przestępczości.
Ci, którzy tw ierdzą inaczej nie mają racji. Nie mają też racji ci, którzy twierdzą,
że tylko nieuchronność kary ma moc powściągającą, a nie jej wysokość. Mylą
się jednak i ci, którzy wierzą lub tylko twierdzą, że wraz ze w zrostem zagro
żenia karnego, wraz z w prow adzaniem surowszych kar, wraz z kryminalizacją
182 IV KR 249/82, OSNKW 1983, nr 6, poz. 41; zob. też wyrok SN z dnia 25 lutego 1981 r.,
V KRN 343/80, OSP 1981, nr 11, poz. 199.
113II AKr 316/94, „Prokuratura i Prawo” 1995, nr 6, poz. 21.
,M II AKr 279/95, KZS 1995, nr 12, poz. 12.
78 Część I. Podstawy filozoficzne
187 J. Kochanowski: 10 zasad odpowiedzialności karnej, „Ius et Lex” 2006, nr 1 (vol. IV),
s. 195.
80 Część I. Podstawy filozoficzne
,w Zob. Profesorowie prawa o Ziobro: PRL wraca, „Gazeta Wyborcza” z dnia 11 lutego
2006.
82 Część I. Podstawy filozoficzne
1,0 Zarówno skargę związaną z niekonstytucyjnością art. 148 § 2 k.k., jak i rozporządze
nia dopuszczającego umieszczenie skazanych w warunkach, w których powierzchnia celi na
jedną osobę wynosi mniej niż 3 m2wycofał z Trybunału Konstytucyjnego nowy Rzecznik Praw
Obywatelskich, dr J. Kochanowski, reprezentujący w tym zakresie nie prawa obywatelskie -
jak sądzę, ale ewidentnie stanowisko władzy wykonawczej - Ministra Sprawiedliwości.
191 PiS, Samoobrona i LPR należą do tzw. partii stryczka. W październiku 2004 r. Sejm,
stosunkiem głosów 198 do 195 odrzucił projekt PiS przywracający w Polsce karę śmierci.
Zob. J. Potulski: Powrót kary głównej? Prawnokarna analiza projektu nr 33 2 UW, „Gdańskie
Studia Prawnicze” 2005, nr 14.
§ 1 0 . Teorie kary w praktyce. 83
Chciałoby się pow tórzyć za Beccarią: „Im bardziej kary stają się okrutne,
tym bardziej tw ardnieją dusze ludzkie. Zawsze po stu latach okrutnego kara
nia łam anie kołem nie więcej przejmuje strachem niż poprzednio więzienie.
Dla osiągnięcia celów kary wystarcza, by zło (dolegliwość), jakie ona za sobą
pociąga, przewyższało korzyści osiągane przez popełnienie przestępstw a, a ta
przewaga zła pow inna obejmować i nieuchronność kary, i utratę dobra, które
uzyskano by w skutek popełnienia przestępstwa. Wszystko, co jest ponad to, jest
tedy zbędne, a więc jest aktem tyranii” 1'12.
Tabela 2. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1989-2006
* Z dniem 15 grudnia 2000 r., w związku z brzmieniem art. 178a k.k., prowadzenie po
jazdów w stanie nietrzeźwości stało się przestępstwem
** W nawiasach podano dane łącznie z przestępstwami z art. 178a k.k.
*** Łącznie z przestępstwami z art.l7 8 a k.k.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych KG Policji i Rocznika Statystycznego GUS.
1 500 000
1 400 000
1 300 000
1 200 000
1 100 000
1 000 000
900 000 -
800 000 -
700 000 "
600 000 -
500 000 -
0)°P.\ b'P>N \ oP^ orf* opf \ 0?)S n'* pN
c->
r>JO oN cC
JV cv> CV>
t \> t \ f \> \ o?> V v V V V V V
Wykres 1. Przestępstwa stwierdzone w Polsce, w latach 1900-2006 (w liczbach)
Źródło: Opracowanie własne.
§ 10.3. Podsumowanie
Trudno - przynajm niej częściowo - nie zgodzić się ze stw ierdzeniem W. W ol
tera, iż „O ngiś bardzo wielkie znaczenie teoryj karnych, które wysuwały się
na czoło zagadnień praw a karnego, zm alało z postępem czasu” 193. Przekonują
o tym jednak nie tyle spekulacje na tem at m ożliwego, pozytyw nego oddziały
w ania tych teorii, co obserwacja rzeczywistości. W podręcznikach praw a kar
nego zagadnienia racjonalizacji kary sprow adzone zostały do m inim um . Brak
opracow ań z zakresu filozofii praw a karnego. Wydaje się, że przynajmniej
w pewnej m ierze był to efekt program ow ego odrzucania pom ostu między d o
robkiem nauk penalnych przed zm ianą ustroju w Polsce po II wojnie światowej
a późniejszą nauką praw a karnego.
K atastrofalny w ręcz w pływ na polskie praw o karne wywarła ideologia ko
munistyczna i filozofia marksistowska194. N ow ożytne teorie karne zostały uznane
za wrogie dla ludu oraz reakcyjne i nieludzkie195, a po 1950 r. nikt już nie wykładał
filozofii praw a z uniwersyteckich katedr. Anzelm Feuerbach był nazywany teo
retykiem burżuazyjnym, a w prezentacji poglądów filozoficznych Hegla i Kanta
najważniejsze było stwierdzenie, że „Teorie te zostały ostro skrytykowane przez
M arksa”196. N ie był to jedynie krótki epizod lat stalinowskich. Świadczą o tym
Jedną z wielu teorii tłumaczących powstanie (genezę) kary jest teoria zemsty.
W edług przedstawicieli jednego z jej nurtów, to zemsta indywidualna, np. w ła
dza ojca rodziny (pater familias), dała początek karze kryminalnej. Poglądy te
reprezentow ał m.in. J. H aytler200. Przykładem zemsty indywidualnej (prywat
nej) może być zachowanie męża, który niewierną żonę mógł wychłostać i nagą
przepędzić przez całą wieś, obciąć jej włosy, pozbawić nosa lub naw et zabić, np.
topiąc w bagnie.
W edług innych (M akarewicz, M akowski) źródłem państwowej kary insty
tucjonalnej była zemsta publiczna (vindicta publica). M akowski wiązał genezę
kary z uczuciem gniewu przekształconego w zemstę. Według J. M akarewicza
naw et w najbardziej odległych czasach podm iotem stosującym karę nie była
jednostka, tylko pew na grupa. Zem sta pryw atna była jedynie surogatem kary
199 Zob. R. Hube: Pokora podług praw polskich i czeskich, Themis Polska 1829, t. VI,
s. 287 i n.; idem: Wróżba, wróżda i pokora, „Ateneum” 1884, t. III, s. 477 i n.
200 J. Haytler: U źródeł prawa karnego, Warszawa 1934.
§1 1 . Geneza i ewolucja kary 87
i nie w yprzedzała ona zemsty publicznej (społecznej), lecz istniała z nią rów no
legle, w tym samym czasie. W. Maisel wspom ina też, że w społeczeństwie feu
dalnym funkcjonow ała obok zemsty rycerskiej tzw. zemsta plebejska201.
W czasach najdawniejszych, jeszcze przed powstaniem organizm ów pań
stwowych, trzecią możliwą form ą reakcji karnej było sądow nictw o sakralne
spraw ow ane przez kapłanów. Wskazane trzy typy reakcji karnej odpow iadały
naruszeniom bądź 1) interesu najsilniejszego członka grupy, bądź 2) norm uzna
wanych przez daną społeczność lub 3) zasad związanych z kultem religijnym.
Zem sta publiczna polegała najczęściej na 1) bezpośrednim uśm ierceniu jed
nostki (kara definitywna), która naruszyła pewne norm y lub na 2) wyklucze
niu jej ze społeczności, tj. wygnaniu połączonym np. ze zburzeniem jej domu
(kara losowa). W ygnanie i wyjęcie spod prawa (banicja) prow adziło zwykle do
śmierci wobec niemożliwości przeżycia poza społecznością. N aw et jeżeli tak się
nie stało, to i tak żona banity uważana była za wdow ę, a jego dzieci za sieroty.
Te dwie, wyżej wymienione formy zemsty publicznej najczęściej występowały
równolegle - brak wystarczających podstaw do uznania, że w ygnanie było for
mą wcześniejszą202.
Najstarszy przekaz o zemście krwawej na ziemiach polskich pochodzi z prze
łomu VI i VII w.
Pierw otna zemsta krw aw a (Blutrache) bywa słusznie nazywana pom stą
krwawą, krewniaczą lub rodow ą, gdyż najczęściej stawały przeciwko sobie nie
jednostki, ale kierow ane solidarnością całe rody, a wynikiem konfrontacji była
śmierć wielu osób. Pomstę cechowała odpowiedzialność zbiorow a (nie wyłą
czając kobiet i dzieci), brak ograniczenia w czasie (obowiązek zemsty przecho
dził z ojca na syna) i brak proporcjonalności kary do w yrządzonego zła przez
sprawcę. Zem sta rodow a niewiele się różniła od wojny i często do niej prow a
dziła. Jak lapidarnie, aczkolwiek słusznie zauważył Jam es Stephen: „Prawo kar
ne ma się tak do zemsty krwawej, jak małżeństwo do popędu płciow ego”203.
Niczym nie ograniczona zemsta krwawa przeradza się pod wpływem refleksji
nad jej sensem i celem w odw et, który ograniczał reakcję karną do kar odpow ia
dających czynowi sprawcy i jego skutkom. M iarkow anie zemsty wiąże się też
z końcem ustroju rodow ego i powstaniem państw szczepowych (plemiennych).
Zaczyna obowiązywać zasada talionu (łac. talio to właśnie odpłata, odw et, a ta-
lionis poena to kara odw etow a), wyrażająca się w słowach Starego Testamentu:
„oko za oko, ząb za ząb” (tzw. odw et realny, talion m aterialny). Ograniczone
zostają w ten sposób nie tylko rozmiary zemsty, ale i krąg podm iotów wobec
których jest stosow ana - talion dotyka wyłącznie sprawcę czynu. O dw et real
201 Zob. W. Maisel: Poznańskie prawo karne do końca XVI w., Poznań 1963, s. 88.
202 Zob. J. Makarewicz: Zbrodnia i kara, Lwów 1922, s. 90 i n.
203 J. F. Stephen: General Wiew o fth e Criminal Law ofEngland, Londyn 1863.
88 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
205 W Polsce odnaleziono i opisano ponad 600 krzyży pokutnych. Najwięcej z nich wystę
puje na obszarze województwa dolnośląskiego, lubuskiego, opolskiego i śląskiego. Pojedyn
cze egzemplarze spotyka się w województwie pomorskim, wielkopolskim i świętokrzyskim.
206 W. Maisel: Archeologia prawna Europy, s. 39.
11. Geneza i ewolucja kary 91
207 Zob. S. Estreicher: Wypraszanie od kary śmierci w obyczaju naszego ludu. „Lud”, t. X,
Kraków 1904; H. Łopaciński: Zwyczaj ocalania skazanego na śmierć przez dziewicę, „Wisła”,
t. XIX, Warszawa 1905; B. Barwiński: Wypraszanie od kary śmierci w dawnym prawie pol
skim w X V I-X IX wieku, „Pamiętnik Historyczno-Prawny”, t. II, z. 1, Lwów 1925.
208 Tekst oryginalny, który nie przetrwał do naszych czasów, pochodził prawdopodobnie
z okresu panowania Chlodwiga, ok. 508-511 r.
92 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
ci owe 3 grzywny między sobą dzielą. Kto kmiecia zrani, to za ranę kmieciowi
1 grzywny a panu grzywnę zapłaci. A gdyby też ten co ranę zadał i ów zranio
ny byli poddanym i różnych panów, to panowie ci karę między sobą podzielą”.
N a uwagę zasługuje fakt, iż w Statutach tych w zasadzie (poza nielicznymi
wyjątkami) nie występują: kara śmierci, kary na ciele (okaleczające), ani kara
pozbaw ienia wolności. Kara śmierci przez spalenie m iała spotkać podpalacza.
W edług art. 120 za kradzież na dw orze królewskim albo rycerskim groziła kara
obcięcia ucha, za dobycie miecza na dworze rycerskim i zranienie kogoś prze
w idziano obcięcie ręki.
Statuty Kazimierza W ielkiego w ielokrotnie odw ołują się do kary pieniężnej
zwanej „siedem nadzieścia” (70 grzywien). Była to największa suma przew i
dziana praw em za czyny zabronione i z tego pow odu nazyw ana była: „wielką
karą” albo „karą niem iłosierną” bądź „niem iłościwą” (sine gracia). Karą taką
karani być mieli ci, którzy: „porąbią trzy sosny, co rozsypią trzy kopce granicz
ne, kto trzy drzew a z pszczołami porąbie, kto m iód kradnie, a mu to udow od
nią, kto ukradnie lub gw ałtem weźmie trzy sztuki lub więcej z dobytku, kto
zrani czyje bydło robocze, a będzie mu to udow odnione, podpalacz gdy będzie
mu to udow odnione, kto gw ałt czyni i zabije kogo na wsi lub na polu, na d ro
dze publicznej, kto dziewice albo niewieście albo jakiejkolwiek kobiecie gwałt
czyni” (art. 150).
Najczęściej wysokość główszczyzny i nawiązki zależała od przynależności
stanowej pokrzyw dzonego. Przykładowo, według statutu m ałopolskiego głów-
szczyzna za szlachcica wynosiła 60 grzywien (za ucięcie członków trzydzieści,
za zranienie piętnaście), a za chłopa tylko 10 grzywien. Podwójną główszczyznę
płacono m.in. w przypadku zabójstwa za pom ocą broni palnej, a nawiązka była
niekiedy rów na główszczyźnie (za obcięcie jąder). Za zgwałcenie szlachcianki
Księga elbląska przewidywała karę 50 grzywien, za zgwałcenie chłopki 6 grzy
wien, a gdy do zgwałcenia doszło w lesie lub innym miejscu, gdzie córka chło
pa nie pow inna chodzić sama, sędziowie kontentow ali się dw om a kurczakami.
Status osobowy tak dalece wpływał na praw o karne, że np. w Polsce, aż do Sta
tutów Kazimierza W ielkiego, zabójstwo nierządnicy („niewiasty pow łocznej”)
nie pociągało za sobą żadnej kary.
W Polsce główszczyzna współistniała przez wiele lat z systemem proporcjo
nalności i odstraszania i zniesiona została dopiero w 1776 r. W Rosji przewidy
wało ją jeszcze Sobornoje Ułożenije z 1649 r., ustalając okup w wysokości 50
rubli za każdą ranę, obejmującą obcięte: ręce, nogi, nos, ucho i wargę lub za
wybite oko.
W ram ach tego systemu dochodzi do praw ie całkow itego upaństw ow ienia
kary i ukształtow ania praw a karnego zgodnie z teorią odstraszania. Rozpo
czyna się trw ała tendencja do ograniczania roli rzeczywistych stron konflik
tu karnego. Proces upaństw ow ienia w ym iaru spraw iedliw ości karnej często
§ 1 1 . Geneza i ewolucja kary 93
zbiegał się też z pró b ą uporządkow ania pew nego chaosu praw nego, który
na przykład w N iem czech, na przełom ie XV i XVI w. w ynikał z rów noległe
go funkcjonow ania praw a rzym skiego, kanonicznego i zwyczajowego praw a
germ ańskiego.
C onstitutio Criminalis Carolina (Kaiser Karls V. Und des Heiligen Romischen
Reiches peinlische Gerichtsordnung209), autorstw a Jana Schwarzenberga (opra
cowana na podstaw ie C onstitutio Criminalis Bambergensis - Bambergische Pein-
liche Halsgerichtsordnung, z 1507 r.), ogłoszona w 1532 r. (przyjęta na Sejmie
w Regensburgu), liczyła 219 artykułów i zawierała tzw. klauzulę salwatoryjną,
zgodnie z którą Carolina miała wprawdzie moc obowiązującą na teytorium ca
łej Rzeszy, nie m ogła jednak naruszać praw partykularnych. Kodyfikacja ta nie
przewidywała w ykupienia się od kary. Tą przeważnie była kara śmierci, która
unieszkodliwiała przestępcę i - jak uważano - działała odstraszająco na innych.
Carolina obok wielu rodzajów kary śmierci (spalenie na stosie, łam anie kołem,
ścięcie, ćw iartow anie, powieszenie, utopienie, pogrzebanie żywcem i przebicie
palem) przew idyw ała kary okaleczające (mutylacyjne): ucięcie ręki lub nogi,
wydarcie języka, oślepienie, obcięcie ucha oraz grzywnę, chłostę (przy pręgie
rzu) i wygnanie (exilium). Jako obostrzenie kary śmierci traktow ano m.in. wle
czenie skazańca końm i na miejsce kaźni i rwanie ciała rozgrzanymi kleszcza
mi. Zabiegi te miały również na celu odstraszanie innych, a więc zapobieganie
przestępstw om , o czym w spom ina art. 130: „Podobnych złych przestępców na
leży dla większego odstraszania innych przed taką lub inną karą śmierci wlec na
miejsce kaźni lub szarpać rozżarzonym i szczypcami”.
W ięzienie było przew idziane jedynie za drobniejsze kradzieże w art. 157:
„Jeśli ktoś po raz pierwszy dopuścił się kradzieży o wartości mniejszej niż pięć
guldenów i przy tym złodziej nie był okrzyknięty, zauważony lub przyłapany,
a także jeśli nie dokonał w łam ania i nie wszedł do mieszkania to ta kradzież jest
tajna. Jeśli podobna kradzież będzie więc ujaw niona i złodziej zostanie ujęty
z kradzieżą lub bez niej to sądy powinny wymierzyć, jeśli złodziej posiada środ
ki na zapłatę pokrzyw dzonem u, podw ójną w artość kradzieży; jeśli jednakże
złodziej nie jest w stanie zapłacić podobnej kary pieniężnej pow inien być skaza
ny na karę w trącenia do więzienia na jakiś czas”.
Kary w ykonyw ano publicznie (w myśl zasady peccantes coram om nibus ar-
gue, ut ceteri tim orem habeant - oskarżaj przestępców w obecności wszystkich,
aby i inni się bali), a gdy tylko było to możliwe, pod pręgierzem. Pod pręgie
rzem chłostano m.in. niesumiennych adwokatów, którzy działali na szkodę
swoich klientów, a także złodziejaszków - zgodnie z art. 158: „Jeśli przy wska
zanej pierwszej kradzieży o wartości poniżej 5 guldenów złodziej był złapany
wcześniej, zanim zdołał się ukryć i wzbudził krzyki lub pogoń, chociażby przy
krazieży nie dopuścił się w łam ania i nie wszedł do pomieszczenia, to taką kra
dzież uznaje się za jawną, i tak, jak działanie obciążone jest w spom nianym nie
pokojem i rozgłosem , to złodziej pow inien być postawiony pod pręgierzem,
wychłostany rózgam i i wygnany z ziemi ojczystej”.
%;
F*un a L»na Ł
C r f U t n n g b rr 8 u <$ p jb n i.
A. iDcr InąuiPł.
U. £Vr ^trpmaim.
D. SXx e+mml , rtctta*SBanfH, wor«nftaq»i&fort.
C 5Vr ftnpmmiSfnfĄt.
H. JDfr Wttw, tocimt N a Iwjwfoffl fcqXx flufR pifamatrn pftmrikt (iut.
K. SJcr in Km tfttfifcottn rofrfltftt cifcrm ^>afm.
C. ©nr (tiUuig rc» Nr e^m rr, i w n u h m óagriftattt ijł.
a S3rt b^N RM frtfr pen Om flrręnunn«fii«l>; a uf ton Dtirffn m t taO fxr>
(U$t jujoinmra gtkgtt/ vat> ntęrmD txr etyiórung, urn antwĄ tmm mt&rtrtn 1“ Ctffdmng brr 25u$ftaf)fn.
cdurwdjm, W*ncd<n cim tn ttwo* auf tk aobnt almint foirtftó bmro<t rotton.
I- S)k ©dwur, mrfd* mit U n ©Jana w C*» -£*xf<n n n ^ t h smwnnm iitxr •« Jooaww bfę» flfeir........ . .......■i.JB
ttt£ktonaa$ckgtt ift.
K. fccr *wW, btp md&m ber 3f<pawnn '«it b t^ n -J>4afcn Htt &<fyun awjrtttf UBt>
A. ®r» tofM .mkW tti* t» **•«#.
B. S trM u M w , «M*t h/ IrWt Nn* »Mrr »if Uq»ttmi *•*«, far ftrdu «hr In tr» IH»łrt Wt Pił«Br«.
WtMlMK.kaMiMkr mto p*Ks; »• «rf*rłrrir $<**><MMMrt n « * , v+ «■ twtfl*MKrutn $/Wm (a
rwNr w <twj
L •*"*"»' **"“ *"”*»”»« M^
i £»«**« Wtf|r«*>**,» ' .’*, nbo
. Brr m4 Mlratrrm (SM «wwju* oiafttmte intafti.
trt taf OrftM MWtfmW*a/4.l.
■ t n n*tw*rrt ftr|ra*. n t M I^afctni 3*6 wmkrt f&tł+r Jbw*
_ Pff toywk. i r t t l i t M włtiwwtTiwMWWI Mr—rrt i^Ww.
M
.
a IM iMWfK kłut* M M g N m m m *n M d i y t
0X fcttfi* mt»r«t)f Mt>haW4/ **ttm**afW|r* s«f, ktMft u. €<»(. i-.3«f.
S r f l i i t u n j (e r SSuitltabrn.
& zsx
w utum ant Wal
iŃgtnfecMwt
MNn U»f4i«Knv«>.f»*<xfw»Maur,«
„A rt. 10. Jeśli obyw atel oskarża innego obywatela o czary oraz przyprow adza go
przed Boga rzeki i jeśli Bóg rzeki oznajmia, że oskarżony jest niewinny, ten który
go przyprow adził ... (brak dalszego tekstu);
Art. 15. Jeśli obyw atel schwytał cudzego niew olnika, przekroczył w raz z nim
granicę m iasta i oddał go, pan niew olnika zapłaci tem u, który niew olnika oddał
... sykli srebra;
Art. 16. Jeśli obyw atel innem u obywatelowi podczas bójki złam ał rękę lub nogę,
zapłaci 10 sykli srebra;
Art. 17. Jeśli obyw atel zadał innem u obywatelowi cios bronią i złam ał mu kość,
zapłaci 1 m inę srebra.
Art. 18. Jeśli obyw atel innem u obywatelowi ciężkim, ostrym narzędziem nos ob
ciął, zapłaci 2/3 miny srebra211”.
Treść tego babilońskiego kodeksu praw a znana jest dzięki odkryciu Stelli z czar
nego diorytu, która została znaleziona na przełomie 1901/1902 r. w ruinach
Suzy. D okonała tego francuska ekspedycja archeologiczna pod kierownictwem
Jacquesa de M organa. Przypuszcza się, iż z rozkazu H am m urabiego, który pa
nował w latach 179 2 -1 7 5 0 p.n.e., wykonano co najmniej kilka kopii takich
stel i zostały one rozmieszczone w największych miastach jego im perium . Stella
ma wysokość przeszło 225 cm, 190 cm w obwodzie u podstaw y i 165 cm przy
w ierzchołku. Zw ieńczona jest płaskorzeźbą z wizerunkiem stojącego H am
murabiego, który odbiera symbole władzy od Boga Szamasza. Kodeks składa
się z trzech zasadniczych części: prologu, zbioru praw i epilogu. Z biór praw
- część zasadnicza kodeksu - zawiera 282 artykuły. Przepisy dotyczące prawa
karnego to jedynie fragm ent tego zbioru.
Bardzo często jako zagrożenie karne występuje kara śmierci. Jest ona prze
widziana za 34 przestępstw a, m.in. za kradzież mienia z pałacu albo świątyni,
za paserstw o (art. 6: „Jeśli obywatel mienie boga lub pałacu skradł, obywatel
ten zostanie zabity i ten, który rzecz skradzioną w ręce swe przyjął zostanie
także zabity” i art. 7: „Jeśli obywatel albo srebro albo złoto, albo niewolnika,
albo niew olnicę, albo byka, albo owcę [...] albo cokolwiek innego z rąk syna
obywatela lub niew olnika obywatela, bez świadka i legalnego kontraktu kupił,
bądź na przechow anie przyjął, człowiek ten jest złodziejem i zostanie zabity”);
za porw anie dziecka (art. 14); za kradzież z w łamaniem (art. 21: „Jeżeli obywa
tel w ścianie dom u wyłom uczynił, przed wyłomem tym zabije się go i pow ie
si”); za niepraw dziw e oskarżenie o zabójstwo (art. 1: „Jeżeli obywatel oskarżył
i m orderstw o mu zarzucił, a nie udow odnił mu tego, oskarżyciel jego zosta
nie zabity” oraz art. 3: „Jeśli obywatel podczas rozprawy sądowej z fałszywym
świadectwem wystąpił, oświadczenia swojego nie udow odnił, to jeżeli rozpra
wa ta była spraw ą gardłow ą, człowiek ten zostanie zabity”).
Kara śmierci mogła być w ykonana przez utopienie (np. żony, która „nie pro
wadzi się dobrze, dom swój rujnuje, męża swego poniża, kobieta ta do wody
zostanie w rzucona” - art. 143 oraz w jednym z przypadków kazirodztwa: „Jeśli
obywatel dla syna swego narzeczoną wybrał i syn jego miał stosunek z nią, a on
sam później na łonie jej przespał się i pochwycą go na tym, człowieka tego zwią
że się i do w ody wrzuci go” - art. 155); spalenie na stosie („Jeśli ktoś po śmier
ci swego ojca przespał się na łonie swej matki, spali się ich obydwoje” - art.
157; „Jeśli kapłanka lub arcykapłanka, która w klasztorze nie mieszka, oberżę
otworzyła, bądź po piwo do oberży weszła, obywatelka ta zostanie spalona”
- art. 110); wbicie na pal („Jeśli żona obywatela z pow odu mężczyzny innego
męża swego pozwoliła zabić, kobietę tę na pal wbije się” - art. 153); włóczenie
bydłem („Jeżli zobowiązania swego uiścić nie może, po polu tym przez bydło
włóczony będzie aż do śmierci” - art. 256); pogrzebanie żywcem i zamurowanie
(wykonywane na sprawcy włamania do domu). Powieszenie było sposobem wy
stawienia zwłok skazańca na widok publiczny („Jeśli obywatel w ścianie domu
wyłom uczynił, przed wyłomem tym zabije się go i powiesi” - art. 21).
102 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
H istoria narodu żydowskiego sięga 2000 lat p.n.e. O koło XVI w. p.n.e. ko
czownicze plem iona Izraelitów zaczęły się osiedlać w kraju Kanaan - ziemi
obiecanej (Rzymianie nazwali później ten obszar - o powierzchni nieprzekra-
czającej 25 tys. km 2 - Palestyną212). Stary Testament wspom ina o tym w na
stępujących słowach: „Pan rzekł do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej
i z dom u tw ego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki
naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosław ień
stwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy
tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały bło
gosławieństwo ludy całej ziemi. Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał,
[...], i wyruszyli, aby się udać do Kanaanu” (Rdz 12,1-5).
Biblijne (starotestam entowe) prawo karne to prawo karne Hebrajczyków213,
którzy ok. 1020 r. p.n.e. doprowadzili do powstania państwa Izrael214. Początki
państwowości Izraela wiążą się ściśle z okresem panowania pierwszego króla ży
dowskiego - Saula, który zjednoczył do tej pory podzielone plemiona. Założone
przez Saula państw o przetrw ało tysiąc lat. Utrata niepodległości na rzecz Rzy
mu nastąpiła już w 63 r. p.n.e., jednak przy zachowaniu autonom ii w sprawach
wewnętrznych. Do zburzenia Świątyni Jerozolimskiej doszło dopiero w 70 r. po
nieudanym pow staniu żydowskim. To właśnie po zburzeniu Świątyni Jerozolim
skiej przez Tytusa, po raz pierwszy doszło do ustalenia kanonu biblijnego.
Biblijne praw o karne jest pod wieloma względami wyjątkowe w śród innych
obowiązujących i stosowanych na Bliskim Wschodzie w czasach przed narodze
niem Chrystusa215. W yróżnia się ono nierozerwalnym związkiem z religią m o
noteistyczną - w iarą w jednego Boga oraz wymaganiem przestrzegania tego
praw a, jako w arunkiem szczęścia doczesnego i zbawienia po śmierci.
Określenie „Stary Testam ent” (testam entum z łaciny, będące przekładem
z języka greckiego i hebrajskiego - berit) oznacza przymierze, zapewne i to,
212 Używano również nazwy „Ziemia Obiecana”, od Przymierza zawartego między Abra
hamem i Jahwe, a także „Ziemia Święta” i Judea. Zob. też M. Sartre: Wschód rzymski. Pro
wincje i społeczeństwo prowincjonalne we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego
w okresie od Augusta do Sewerów (31 p.n.e.-23S n.e.), Wrocław 1991, s. 391.
213 N aród żydowski pochodzi od plemion semickich określanych jako Hebrajczycy albo
Izraelici. Współcześnie język hebrajski jest urzędowym językiem w państwie Izrael.
214 Nazwa państwa zapożyczona została od drugiego imienia Jakuba, syna Izaaka, a wnu
ka samego Abrahama (Abrama).
215 Wymienić tu należy, w kolejności chronologicznej: kodeks Urnamu z Ur (ok. XXI w.
p.n.e.), kodeks Bilalama z Esznunna i kodeks Lipit-Isztara z Isin (ok. 1850 r. p.n.e.), wreszcie
Kodeks Hammurabiego (ok. XVII w. p.n.e.) oraz prawo hetyckie (ok. XIII w. p.n.e.) i prawo
asyryjskie z czasów Tiglat Pilesera I (ok. XI w. p.n.e.).
104 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
jakie Bóg zawarł z A braham em 216. N a określenie pierwszych pięć ksiąg Starego
Testamentu (tzw. Pięcioksiąg-Pentateuch Mojżesza217), zarów no w czasach sta
rożytnych, jak i współcześnie używa się nazwy Tora. Tora to term in hebrajski
oznaczający praw o. W Starym Testamencie używane są zamiennie nazwy „Tora
Boga” i „Tora M ojżesza”. Ostateczny kształt tych pięciu ksiąg (Rodzaju - Ge
nesis, Wyjścia - Exodus, Kapłańska - Leviticus, Liczb - N um eri, Powtórzonego
Prawa - D eutoronom ium )2™, wywodzący się z tzw. tradycji kapłańskiej, p o
chodzi z ok. VI i V. w p.n.e. Tora ma charakter dwojaki: obok tekstów praw
nych zawiera też teksty typow o narracyjne. Bardzo często narracja przeplata się
z praw em , tak że niemal nie m ożna oddzielić jednego od drugiego.
Dla Żydów praw o zawarte w Torze miało boski charakter w tym znaczeniu,
że pochodziło bezpośrednio od Boga. To Bóg podarow ał praw o swemu ludo
wi w ybranem u, on je ustanow ił i tylko on mógł je zmieniać. Pięcioksiąg nie
jest jednak ani kodeksem cywilnym, ani kodeksem karnym , w ścisłym, w spół
czesnym rozum ieniu tych słów. Do pewnego stopnia posługiwanie się nazwą
kodeks jest jednak upraw nione w stosunku do Tory - przepisy tam zawarte
pretendow ały bowiem do kompleksowej i wyczerpującej regulacji wielu dzie
dzin życia społecznego. W Torze odnajdujemy 613 przykazań-przepisów (hbr.
Tarjag m icw ot), z których większość, posługując się obecnymi kryteriam i, ma
charakter karny. W yróżnić w śród nich można 248 nakazów (liczba odpow iada
jąca liczbie organów ludzkiego ciała) oraz 365 zakazów (liczba dni w roku). Ich
suma, liczba 613 to w artość liczbowa słowa „Tora” (alfabet hebrajski pozwala
również na oznaczanie wartości liczbowych)219.
Przepisy o charakterze karnym mają w zdecydowanej większości charakter
opisowy i budow ę dw uelem entow ą, charakterystyczną dla współczesnych zaka
zów karnych: dyspozycja wskazuje na znamiona czynu zabronionego, a sankcja
określa zagrożenie karne: „Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmier
cią” (Kpł 24, 17). Niekiedy jednak mamy do czynienia z norm am i prawnymi
sankcjonowanym i i sprzężonymi z nimi norm am i sankcjonującymi, często od
ległymi od siebie w systematyce tekstu i koniecznymi do odszukania: „N ikt nie
poślubi żony swego ojca i nie odkryje brzegu płaszcza ojca swego” (Pwt 23, 1)
oraz „Przeklęty, kto obcuje cieleśnie z żoną swego ojca, gdyż odkryw a brzeg
płaszcza swojego ojca” (Pwt 27, 20) wraz z „Jeśli nie usłuchasz głosu Pana, Boga
216 prZymierze zawarł Bóg z całym Izraelem, z całym jego ludem i z każdym z osobna.
Zob. A. Swiderkówna: Prawie wszystko o Biblii, Warszawa 2002, s. 56-57.
217 Mojżeszowi (hebr. Mosze), wodzowi i prorokowi pochodzącemu z pokolenia Lewiego,
żyjącemu ok. XIII w. p.n.e. bywa przypisywane autorstwo tych ksiąg. Zob. K. Sójka-Zielińska:
Historia prawa, Warszawa 1995, s. 16 oraz M. Petler: Dzieje Izraela, Poznań 1996, s. 30.
218 W pracy, przy wskazywaniu źródła przepisów biblijnych stosuję następujące, po
wszechnie przyjęte skróty: Rdz - Księga Rodzaju, Wj - Księga Wyjścia, Kpł - Księga Kapłań
ska, Lb - Księga Liczb, Pwt - Księga Powtórzonego Prawa. Jeżeli nie zaznaczono inaczej - cy
taty pochodzą z Biblii Tysiąclecia (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallotinum,
Poznań 1991).
219 Zob. R. Rubinkiewicz: Starożytne prawo Izraela, (w:) Starożytne kodyfikacje prawa,
Lublin 2000, s. 66.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 105
swego, i nie wykonasz pilnie wszystkich poleceń i praw, które ja dzisiaj tobie
daję, spadną na ciebie wszystkie te przekleństwa i dotkną cię” (Pwt 28, 15).
Rozrzucone po całej Torze przepisy pozwalają jednak wskazać na trzy - sta
nowiące ich trzon - odrębne źródła: najstarsze, pochodzące z ok. 1000 lat
p.n.e. - Księga Przymierza (rozdziały X X -X X III Księgi Wyjścia); zdecydowa
nie późniejsze (z ok. VI w. p.n.e.) rozdziały X X I-X X V I Księgi Pow tórzonego
Prawa oraz najnowsze, stanowiące trzon Księgi Kapłańskiej i pochodzące z cza
sów Ezdrasza (ok. IV w. p.n.e.). Późniejsze zmiany w prow adzane do Pięcioksię
gu miały już tylko charakter porządkujący i wyjaśniający220.
Rządy Boga i jego praw a w Izraelu, swego rodzaju teokracja, rozpoczyna
ją się od nadania ludowi wybranem u i całej wierzącej ludzkości Dekalogu - 10
przykazań221, na górze Synaj222: „Pan rzekł do Mojżesza: Wstąp do M nie na górę
i pozostań tam , a dam ci tablice kamienne, Prawo i przykazania, które napisa
łem, aby ich pouczyć” (Wj 24, 12). Dysponujemy redakcją Dekalogu zawartą
w Księdze Wyjścia (20, 2 -1 7 ) oraz w Księdze Pow tórzonego Prawa (5, 6-21).
W poszukiw aniu tzw. pradekalogu, będącego tekstem najstarszym i jednocze
śnie najkrótszym , zwraca uwagę propozycja A. Soggina, według którego tekst
ten miał praw dopodobnie następujące brzm ienie223:
Prolog: „Jam jest Pan, Bóg tw ój, który cię w yprow adził z ziemi egipskiej, z d o
mu niew oli” (Wj 20, 2; Pwt 5, 6).
1. „N ie będziesz mial bogów innych oprócz M nie” (Wj 20, 3; Pwt 5, 7),
2. „N ie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu” (Wj 20, 4; Pw t 5, 8),
3. „N ie będziesz wzywał im ienia Boga twego nadarem no” (Wj 20, 7; Pw t 5, 11),
4. „Będziesz zważał na szabat, aby go święcić” (Wj 20, 8 ; Pwt 5, 12),
5. „Czcij swego ojca i swoją m atkę” (Wj 20, 12; Pwt 5, 16),
6. „N ie będziesz zabijał” (Wj 20, 13; Pwt 5, 17),
7. „N ie będziesz cudzołożył” (Wj 20, 15; Pwt 5, 19),
8. „N ie będziesz k rad ł” (Wj 20, 15; Pwt 5, 19),
9. „N ie będziesz kłam ał” (Wj 20, 16; Pwt 5, 20),
10. „N ie będziesz p ożądał” (Wj 20, 17; Pwt 5, 21).
Przepisy o treści podobnej do tych z Dekalogu nie były w praw odaw stw ie
Starożytnego W schodu ew enem entem . Przykładowo, egipska Księga Z m ar
łych zaw iera postanow ienia przypom inające przykazanie piąte, szóste, siód
me i ósme. Z kolei w Kodeksie H am m urabiego znajdujemy zakaz zabójstwa,
cudzołóstw a, kradzieży i fałszywego świadectwa. Pięcioksiąg to w pewnym
sensie bardzo rozbudow any kom entarz (Mojżesza i późniejszych autorów ) do
D ekalogu. W ystarczy porów nać przykazanie: „Czcij ojca tw ego i m atkę tw o
ją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20,12) z za
kazami: „Kto by uderzył swego ojca albo m atkę, winien być ukarany śm iercią”
220 Zob.: L. Stachowiak (red.), Wstęp do Starego Testamentu, Poznań 1990, s. 79.
221 Nazwa „Dekalog” pojawia się po raz pierwszy w pismach Ireneusza i Klemensa Alek
sandryjskiego, a pochodzi od wyrażenia greckiego, będącego tłumaczeniem tekstu hebraj
skiego „aseret hadebarim” - dziesięć słów.
222 Zob. W. Szczepański: Na Synaju, Kraków 1908.
223 A. Soggin: Israelite Law, (w:) Introduction to the Old Testament, London 1976, s. 111 i n.
106 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
(Wj 21,15) i „Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śm iercią”
(Wj 2 1 ,17)224.
Sam bowiem Dekalog, doskonale syntetyczny i zrozumiały, stanow ił funda
m ent dla całego izraelskiego praw odaw stw a. Prawodawstwa, które choć wie
le czerpało z praw a starobabilońskiego, hetyckiego i asyryjskiego, tworzyło
w istocie now ą w artość poprzez uświęcenie wiarą w jedynego Boga, jako p ra
wodawcy. O związkach tych świadczy niewątpliwie porów nanie przepisów bi
blijnych z ich pozabiblijnymi odpow iednikam i (zob. tab. 3).
224 Zob. też P. Grelot: Sens Chretien de l’Ancien Testament, Tournai 1962, s. 172-188.
§ 1 2 . Pomniki historycznych regulacji karnych 107
Prawo starohebrajskie nie jest już tak okrutne jak starobabilońskie, kary są
wpraw dzie nadal surow e, ale wiele pierwiastków okrucieństw a zostało wyeli
m inowanych. O surowości tego prawa świadczy m.in. przewidziana za wiele
czynów i w ykonyw ana na wiele sposobów kara śmierci. Księga Przymierza za
wiera wiele zakazów karnych, gdzie jedyną sankcją jest kara śmierci:
- „Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony um rze, w inien sam być śm iercią ukara
ny” (Wj 21,12).
- „K tokolw iek by obcow ał ze zw ierzęciem , w inien być uk aran y śm iercią”
(Wj 2 2 ,1 8 ).
- „K tokolw iek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia
obrzydliw ość. Obaj będą śm iercią ukarani, sami tę śmierć na siebie ściągnęli”
(Kpł 20,13).
- „Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć,
będą ukarani śm iercią” (Kpł 20, 27). Egzekucje najczęściej przeprow adzane były
publicznie: „Jeżeli kto weźmie swoją siostrę, córkę swojego ojca albo swojej m at
ki i będzie oglądał jej nagość, a ona będzie oglądać jego nagość, jest to czyn ha
niebny, oboje będą zgładzeni w obecności synów ich lu d u ” (Kpł 20, 17).
- „Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upo
m nień ojca ani m atki, tak że naw et po upom nieniach jest im nieposłuszny, ojciec
i m atka pochw ycą go, zaprow adzą do bramy, do starszych miasta, i pow iedzą
starszym miasta: O to nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego
upom nienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu. W tedy mężowie tego miasta będą
kam ienow ali go aż um rze” (Pwt 21, 18-21).
- „Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna
w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bram y miasta i kam ienow ać ich
będziecie aż um rą: m łodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego
mężczyznę za to, że zadał gw ałt żonie bliźniego” (Pwt 22, 2 3 -2 4 ).
- „Jeśli się znajdzie u Ciebie w jednym z miast twoich, danych ci przez Pana, Boga twe
go, mężczyzna lub kobieta, ktoś, kto czynić będzie to, co jest złe w oczach Pana, Boga
twego, przestępując Jego przymierze, przechodząc do bogów obcych, by służyć im
i oddawać pokłon, jak słońcu, księżycowi lub całemu wojsku niebieskiemu, czego nie
nakazałem - skoro ci to zostanie doniesione, wysłuchasz i zbadasz dokładnie sprawę.
Jeśli okaże się prawdą, że taką ohydę popełniono w Izraelu, zaprowadzisz tego męż
czyznę lub kobietę - którzy tej złej rzeczy się dopuścili - do bramy miasta i będziesz
tego mężczyznę lub tę kobietę kamienował, aż śmierć nastąpi.” (Pwt 17,2-5).
- „K tokolw iek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się
w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci M olochow i, będzie ukarany śm iercią. M iej
scowa ludność ukam ienuje go” (Kpł 20, 2).
w yprow adzić błuźniercę poza obóz. Wszyscy, którzy go słyszeli, położą ręce na
jego głowie. Cała społeczność ukamienuje go. K tokolwiek bluźni imieniu Pana,
będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukam ienuje go. Z arów no tubylec,
jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciw ko Imieniu. Po
tem Mojżesz kazał Izraelitom wyprowadzić błuźniercę poza obóz i ukam ieno
wać. Synowie Izraela uczynili to, co Pan rozkazał M ojżeszowi” .Przy kam ie
now aniu świadkowie, którzy przeciwko złoczyńcy świadczyli, pierwsi musieli
rzucić kam ienie, potem wszyscy zgromadzeni: „Ręka św iadków pierwsza się
wzniesie przeciw niem u, aby go zgładzić, a potem ręka całego ludu. Usuniesz
zło spośród siebie” (Pwt 17, 7). Łagodniejsza form a kam ienow ania, przew i
dziana w traktacie Sanhedryn, przewidywała zrzucenie skazańca, głową w dół,
z wysokości kilku (ok. 3 -4 ) metrów, a dopiero potem przywalenie kamieniami,
z których pierwszy i największy ugodzić miał w serce.
Spalenie w ogniu, jako rodzaj egzekucji, odnajdujemy w przepisach:
- „Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona
będą spaleni w ogniu, aby nie było rozpusty w śród w as” (Kpł 20, 14).
- „Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem , bezcześci przez to swego ojca.
Będzie spalona w ogniu” (Kpł 2 1 ,9 ).
225 Zob. H. Daniel-Rops: Życie w Palestynie w czasach Chrystusa, Warszawa 2001, s. 159-160.
§ 1 2 . Pomniki historycznych regulacji karnych 109
człowieka, będzie ukarany śmiercią. Ktokolwiek zabije zwierzę, będzie obow ią
zany do zw rotu: zwierzę za zwierzę. Ktokolwiek skaleczy bliźniego, będzie uka
rany w taki sposób, w jaki zawinił. Złam anie za złamanie, oko za oko, ząb za
ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony.
Kto zabije zwierzę, będzie obowiązany do zwrotu. Kto zabije człowieka, będzie
ukarany śm iercią” (Kpł 17-21). Tora wyraźnie zakazuje główszczyzny (pro ca-
pite, poena capita) - okupu, zapłaty za zabicie człowieka: „Nie możecie przyj
mować żadnego okupu za życie zabójcy, który winien jest śmierci. M usi zostać
zabity” (Lb 35, 31) oraz „Krew bezcześci ziemię i nie ma innego zadośćuczynie
nia za krew przelaną, jak tylko krew tego, który ją przelał” (Lb 35, 33).
W Torze pojawiła się instytucja azylu dla zabójców, ograniczająca i łagodzą
ca prawo- zemsty krwawej, chroniąc przed „mścicielem krw i”226, zrealizowana
poprzez ustanow ienie tzw. miast ucieczki: „Ustanowisz sobie trzy m iasta w kra
ju, który ci daje Pan, Bóg twój, abyś go posiadł. Drogę do nich utrzymasz w d o
brym stanie i na trzy części podzielisz obszar kraju, który ci daje Pan, Bóg twój,
aby tam schronienie znalazł każdy zabójca” (Pwt 19,2-3). Azyl dotyczył tylko
spraw ców nieum yślnego spow odow ania śmierci: „W następującym wypadku
zabójca, który by tam uciekł, może pozostać przy życiu: jeśliby zabił bliźniego
nieumyślnie, nie żywiąc przedtem do niego nienawiści. Jeśli na przykład po
szedł z drugim do lasu ścinać drzew o, uchwycił ręką siekierę, by ciąć w drzewo,
żelazo zaś odpadło od drzewca i trafiło śmiertelnie bliźniego - taki może schro
nić się do jednego z tych miast, by ratować swe życie, aby ściągający mściciel
krwi w zburzony gniewem nie dosięgnął go ze względu na zbyt daleką drogę
i życia go nie pozbawił, gdyż ten nie jest winien śmierci, bo nie żywił zastarzałej
nienawiści do zm arłego” (Pwt 19,4-6). Sprawca zabójstwa umyślnego, nawet
gdyby dotarł do miasta ucieczki, nie mógł liczyć na ochronę przed mścicielem
krwi: „Jeśli jednak człowiek z nienawiści do swego bliźniego czatował na nie
go, pow stał przeciw niem u, uderzył go śm iertelnie, tak iż tam ten um arł, i po
tem uciekł do jednego z tych miast, starsi tego miasta poślą po niego, zabiorą go
stam tąd i oddadzą w ręce mściciela krwi, by um arł” (Pwt 19, 11-12) .
Było sześć m iast ucieczki, trzy po każdej stronie Jordanu: Kadesz w Gali
lei na górze N eftalego, Sychem na górze Efraim a i Kiriat-Arba, czyli H ebron,
na górze Judy - po zachodniej stronie Jordanu oraz G olan w Baszanie, Ram ot
w Gileadzie i Beser po stronie wschodniej („Co do miast, które macie ustano
wić, to pow inniście mieć sześć m iast ucieczki. Trzy m iasta za Jordanem i trzy
w ziemi Kanaan będą służyć za m iasta ucieczki” ; Lb 35,. 13-14). Azyl przysłu
giwał Żydom i cudzoziem com . Kto dotarł do m iasta zyskiwał praw o do p ro
cesu - był chroniony dopóki nie stanął przed sądem zgrom adzenia: „M iasta
te będą dla was schronieniem przed mścicielem krwi, by zabójca nie poniósł
śmierci, zanim nie stanie przed sądem społeczności. Owe sześć m iast winny
226 Mściciel krwi (goel) realizował prawo zemsty krwawej. Najbliższy krewny miał nie
tylko prawo, ale wręcz obowiązek zabicia tego, kto śmierć jego krewnego spowodował. Nie
miało przy tym znaczenia, czy zabójstwo było umyślne, nieumyślne, czy też tylko przypadko
we. Zabicie sprawcy kończyło sprawę, jeżeli jednak zabójca zabił mściciela krwi - pościg za
sprawcą podejmował następny mściciel krwi.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 111
służyć za schronienie zarówno Izraelitom, jak i obcym, oraz tym, którzy osie
dlili się pośród was; tam może uciekać każdy, kto zabił drugiego nieumyślnie”
(Lb 35, 12 i 15).
Sprawca nieumyślnego zabójstwa mógł bezpiecznie opuścić miasto uciecz
ki tylko w jednym przypadku: śmierci arcykapłana (najwyższego kapłana,
który w danym mieście sprawował w tym czasie czynności): „Do śmierci bo
wiem arcykapłana winien zabójca przebywać w swoim mieście ucieczki. N ato
miast po śmierci arcykapłana może wrócić do swojej dziedzicznej posiadłości”
(Lb 35, 28). Wydaje się, że jest to nawiązanie do zwyczaju powszechnej am ne
stii w dniu śmierci króla.
Postanowienia o miastach ucieczki zawarte w Księdze Liczb wskazują też na
wyraźne rozróżnianie form winy (umyślności od nieumyślności) i stosowanie
zasady subiektywnej odpowiedzialności karnej w połączeniu z przesłanką wy
stąpienia związku przyczynowego między zachowaniem sprawcy a skutkiem,
będącym znam ieniem czynu zabronionego. Świadczą o tym trzy przykłady za
bójstwa umyślnego: „Jeżeli kogoś jednak tak pobił przedm iotem żelaznym, iż
tam ten um arł, jest zabójcą, a jako taki musi zostać zabity. Gdy kogoś uderzył
kamieniem, którym można zabić, i ten uderzony um arł, jest zabójcą i jako taki
musi zostać zabity. Gdyby kogoś jakimś przedm iotem drewnianym tak pobił,
iż ów człowiek um arł, a można było tym narzędziem śmierć zadać, jest zabójcą
i jako taki musi um rzeć” (Lb 35, 16-18). Księga Liczb podaje też przykłady nie
umyślnego spow odow ania śmierci: „Gdy mu jednak zadał cios nie z nienawiści
albo gdy rzucił na niego jakimkolwiek przedm iotem , ale nie w zamiarze zabi
cia, lub też nie widząc spuścił na niego kamień, który może zabić, tak iż tam ten
rzeczywiście um arł, chociaż nie był mu nieprzyjazny i nie chciał mu nic złego
uczynić, wtedy według powyższych zasad społeczność rozstrzygnie pomiędzy
zabójcą a mścicielem krw i” (Lb 35, 2 2-24).
Sprawcy niektórych przestępstw mogli uniknąć kary poprzez wskazane
w Torze zachowanie już po popełnieniu czynu. Ta instytucja, zbliżona do zna
nych dzisiaj ustawowych klauzul bezkarności (np. czynnego żalu), dotyczyła
w ybranych czynów - w szczególności nieumyślnych, popełnionych przez „nie
uwagę” - zwróconych bezpośrednio przeciwko Bogu lub przepisom religijnym.
O d kary i winy uwalniała ofiara przebłagalna: „Jeżeli kto przez nieuwagę zgrze
szy przeciwko jednem u z przykazań Pana, zabraniających jakiejś czynności, to
postąpi w brew jednem u z przykazań: jeżeli ten grzech popełni namaszczony
kapłan, tak że jego wina spada na lud, to złoży Panu jako ofiarę przebłagalną za
grzech, który popełnił, m łodego cielca bez skazy” (Kpł 4, 2 -3 ) oraz „Jeżeli zaś
cała społeczność Izraela zawini przez nieuwagę i sprawa ta będzie ukryta przed
oczami zgrom adzenia, mianowicie to, że uczynili coś sprzecznego z przykaza
niami Pana, i w ten sposób zawinili, a potem grzech, który popełnili, wyjdzie na
jaw, w takim razie zgromadzenie przyprowadzi przed N am iot Spotkania m ło
dego cielca jako ofiarę przebłagalną” (Kpł 4, 13-14).
Ciekawą konstrukcję, zwalniającą od odpowiedzialności karnej za zabójstwo
znajdujemy w Księdze Wyjścia: „Gdyby pochwycił ktoś złodzieja w czasie wła
mywania się w nocy i pobił go tak, iżby umarł, nie będzie winien krwi. Ale gdyby
112 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
ponad tę liczbę chłosta nie była nadm ierna i nie został pohańbiony twój brat
w tw oich oczach.” (Pwt 2 5 ,2 -3 ). Prawo żydowskie, inaczej niż praw o rzym
skie, ograniczało wyraźnie liczbę uderzeń. Chłostę zwykle przeryw ano po 39
uderzeniu w obawie, że czterdzieste może się okazać śm iertelne („Przez Żydów
pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego” 2 Kor 11, 24).
M ożna się w tych postanow ieniach doszukać realizacji zasady hum anitaryzm u,
zwłaszcza że narzędzia chłosty używane przez żydowskich katów były zwykły
mi rzem ieniam i, splecionymi potrójnie albo poczwórnie. Daleko im było do bi
eży rzymskich, zaopatrzonych w ołowiane kulki lub owcze kości.
Odpow iedzialności karnej podlegali nie tylko ludzie, ale i zwierzęta: 1) „Je
śliby w ół pobódł mężczyznę lub kobietę tak, iż ponieśliby śmierć, wówczas wół
musi być ukam ienowany, lecz nie w olno spożyć jego mięsa, właściciel zaś w ołu
będzie wolny od kary” (Wj 21, 28); 2) „Ktokolwiek obcuje cieleśnie ze zwie
rzęciem wylewając nasienie, będzie ukarany śmiercią. Zwierzę także zabijecie”
(Kpł 20, 15); 3) „Jeśli kobieta zbliży się do jakiegoś zwierzęcia, aby z nim się
złączyć, zabijesz i kobietę, i zwierzę. Oboje będą ukarani śmiercią, sami śmierć
na siebie ściągnęli” (Kpł 20, 16); 4) „Gdyby zaś wół zabódł niew olnika lub nie
wolnicę, jego właściciel winien wypłacić ich panu trzydzieści syklów srebrnych,
wół zaś będzie ukam ienow any” (Wj 21, 32).
Często zakazy karne zawarte w Torze realizują funkcję kompensacyjną
i zmierzają do napraw ienia wyrządzonej przez sprawcę szkody: 1) „Jeśli pow sta
nie ogień i ogarnie ciernie ogrodzenia, i spali stertę zboża albo stojące na pniu
zboże, albo pole, wówczas ten, co wzniecił pożar, winien wynagrodzić szkody”
(Wj 2 2 ,5 ); 2) „Jeśliby ktoś dał drugiemu pieniądze lub przedm ioty wartościowe
na przechow anie i zostałoby to skradzione w dom u tego człowieka, a złodziej
zostanie wykryty, winien wypłacić dw ukrotne odszkodow anie” (Wj 22, 6) - od
szkodowanie przekraczające w tym przypadku wartość szkody zbliża się swym
charakterem do nawiązki; 3) „Jeśli ktoś uw iódł dziewicę jeszcze nie zaręczo
ną i obcow ał z nią, uiści rodzinie opłatę składaną przy zaślubinach i weźmie
ją za żonę” (Wj 22, 15); 4) „Jeśliby się ojciec nie zgodził mu jej oddać, w ów
czas winien zapłacić tyle, ile wynosi opłata składana przy zaślubinach dziewic”
(Wj 22, 16). W przypadku kradzieży złodziej był zobowiązany zwykle do za
płacenia odszkodow ania w wysokości od dwu- do pięciokrotnie wyższej niż
wartość skradzionego przedm iotu. Jeżeli sprawcy nie było stać na uiszczenie
takiej kw oty - m ożna go było sprzedać w niewolę. Przepisy zobowiązujące np.
do zapłaty określonej sumy pieniędzy (okupu) są wyrazem tzw. systemu kom
pozycji (łac. com positio znaczy układ, ugoda, pojednanie).
Więzienie - pozbawienie wolności było karą w zasadzie nie stosow aną, nie
przew idzianą w Torze. Jeżeli już do uwięzienia sprawcy przestępstw a docho
dziło (czasami naw et wieloletniego), to traktow ano je wyłącznie jako środek
procesowy, zapewniający obecność oskarżonego podczas procesu i jego prze
słuchanie („Umieszczono go pod strażą, dopóki sprawa nie będzie rozstrzy
gnięta przez usta Pana” Kpł 24, 12). Więzienie mające charakter kary pojawia
się późno, dopiero w czasach Ezdrasza i N ehemiasza („I każdy, kto nie w ykona
Prawa Boga tw ojego albo rozkazu królewskiego, będzie niechybnie skazany na
114 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
śmierć albo na w ygnanie, albo na karę pieniężną, albo na w ięzienie” Ezd 7, 26).
O karze pozbaw ienia wolności, łączonej niekiedy z zakuciem w dyby, w spom i
na bardzo często N ow y Testament („Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szyb
ko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sę
dzia dozorcy, i aby nie w trącono cię do więzienia” M t 5, 25). Kara pozbawienia
wolności była stosow ana zwłaszcza wobec niew ypłacalnych dłużników („Jego
współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade m ną, a oddam
tobie. O n jednak nie chciał, lecz poszedł i w trącił go do więzienia, dopóki nie
odda długu” M t 18, 29-3 0 ).
Tora zawiera też przepisy proceduralne. N iektóre z nich w ręcz przypom i
nają te, które są fundam entem polskiej procedury karnej: „Jeśli wyniknie spór
między ludźm i, staną przed sądem, tam ich osądzą i za sprawiedliwego uznają
niewinnego, a skażą w inow ajcę”. Wystarczy porów nać z art. 2 § 1 pkt 1 Ko
deksu postępow ania karnego: „Przepisy niniejszego kodeksu mają na celu takie
ukształtow anie postępow ania karnego, aby: sprawca przestępstw a został wy
kryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niew inna nie ponio
sła tej odpow iedzialności”.
Są takie, które dotyczą postępow ania dow odow ego: „N a słowo dwu lub
trzech św iadków skaże się na śmierć; nie wyda się w yroku na słowo jednego
św iadka.” (Pwt 17, 6) oraz „Nie przyjmie się zeznania jednego świadka prze
ciwko nikom u, w żadnym przestępstwie i w żadnej zbrodni. Lecz każda popeł
niona zbrodnia musi być potw ierdzona zeznaniem dwu lub trzech św iadków ”
(Pwt 19, 15). Świadkiem mógł być Zyd dopiero po ukończeniu 20 roku życia.
Świadek zobowiązany był mówić praw dę, bez względu na pozycję społeczną
oskarżonego: „Nie będziesz rozgłaszał fałszywych wieści i nie dołożysz ręki,
ażeby z niesprawiedliwym i ludźmi świadczyć na korzyść bezprawia. Nie łącz
się z wielkim tłum em , aby wyrządzić zło. A zeznając w sądzie, nie stawaj po
stronie tłum u, aby przechylić wyrok. A także w procesie nie miej względów dla
bogatych” (Wj 23 ,1 -3 ).
Jest i rem edium na fałszywe oskarżenia: „Jeśli powstanie świadek złośliwy
przeciw kom uś, oskarżając go o przekroczenie Prawa, dw u ludzi wiodących
między sobą spór stanie wobec Pana przed kapłanam i i przed sędziami urzędu
jącymi w tym czasie. Jeśli ci sędziowie, zbadawszy sprawę dokładnie, dow iodą
fałszu świadkowi - jeżeli świadek taki fałszywie oskarżył brata swego - uczyń
cie mu, jak on zamierzał uczynić swemu bratu” (Pwt 19, 16-19). Zw raca uw a
gę celow ościow o-prewencyjne zorientow anie takiego rozwiązania: „Usuniesz
zło spośród ciebie, a reszta słysząc to, ulęknie się i nie uczyni więcej nic takiego
pośród siebie” (Pwt 19, 19-20).
Do sędziów skierowany był nakaz bezstronności i zakaz przyjm ow ania da
rów od osób zainteresow anych rozstrzygnięciem: „Nie pozwolisz wydać prze
w rotnego w yroku na ubogiego, który się zwraca do ciebie w swym procesie.
Oddalisz spraw ę kłamliwą i nie wydasz w yroku śmierci na niew innego i spra
wiedliwego, bo Ja nie uniew innię nieprawego. N ie będziesz przyjmował p o
darków, poniew aż podarki zaślepiają dobrze widzących i są zgubą spraw słusz
nych” (Wj 2 3 ,6 -8 ).
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 115
Całe postępow anie było, jak się wydaje, co do zasady ustne i jawne227. Wy
kluczenie jawności postępow ania było dopuszczalne wyłącznie w sprawach kar
nych o bluźnierstwo wtedy, gdy świadkowie mieli w sposób szczegółowy opi
sywać sposób, w jaki oskarżony bluźnił Bogu. N orm y dotyczące żydowskiego
procesu karnego zostały spisane m.in. w Misznie, Talmudzie Palestyńskim i Tal
mudzie Babilońskim, w traktacie Sanhedryn. Z Talmudu wiemy, że proces cy
wilny mógł rozpoczynać się od oskarżenia bądź obrony, natom iast proces karny
od obrony. Sprawa karna musiała rozpocząć się i zakończyć za dnia, tego same
go w przypadku w yroku uniewinniającego, a następnego w przypadku wyroku
skazującego. Odwleczenie wyroku skazującego tłum aczono m.in. możliwością
znalezienia w ciągu nocy, przez sędziów, okoliczności wyłączających odpow ie
dzialność karną oskarżonego. Z tego właśnie pow odu spraw takich nie można
było zaczynać w przeddzień szabatu i innych świąt. Po wystąpieniu obrońcy
słuchano świadków, którym zadawano po siedem pytań, a następnie przesłu
chiwano oskarżonego. Do skazania mogło dojść wyłącznie po przeprow adzeniu
postępow ania dow odow ego, w którym złożone zostały przynajmniej dwa jed
nobrzmiące zeznania świadków. W postępow aniu dow odowym dopuszczalne
było „zeznanie zaprzysiężone”, osobiste zeznania świadków, wszelkie materiały
zgrom adzone w trakcie postępow ania poprzedzającego rozprawę, a w przypad
ku oskarżenia o cudzołóstw o - opisany niżej - sąd boży. Przepisy praw a karne
go stosowane były jednako zarów no w stosunku do Żydów, jak i cudzoziem
ców („Jednakow o będziecie sądzić i przybyszów, i tubylców, bo Ja jestem Pan,
Bóg wasz!” Kpł 24, 21). Odpowiedzialności karnej podlegały osoby dopiero po
ukończeniu 13 roku życia228.
W Księdze Liczb znajduje się opis procedury stosowanej wobec kobiet
oskarżanych o cudzołóstw o. Rytuał ten ma charakter sądu bożego. Wszystko
odbywa się przed kapłanem i jest dla kobiety próbą picia gorzkiej wody: „Gdy
mąż ma żonę rozpustną i ta go zdradzi przez to, że inny mężczyzna z nią obcuje
cieleśnie wylewając nasienie, a nie spostrzegł tego jej mąż, i dopuściła się nie
czystości w ukryciu, gdyż nie było świadka, który by ją pochwycił na gorącym
uczynku - gdy więc duch podejrzenia ogarnie męża i zacznie podejrzewać żonę
swoją, w w ypadku gdy rzeczywiście się splamiła, lub będzie ją posądzał, choć
się nie splamiła - wówczas winien mąż przyprowadzić żonę swoją do kapłana”
(Lb 5, 12-15). Kapłan przygotuje gorzką wodę niosącą klątwę i choroby. Gdy
kobieta była niew inna i niesłusznie oskarżana, wówczas „woda goryczy i prze
kleństw a” nie uczyni kobiecie żadnej szkody. Gdyby zaś kobieta była niewierna
mężowi i nieczysta, bo inny z nią obcował i na nią swe nasienie wylał - ciało jej
opanują choroby, a ból będzie jej dokuczał.
Stosowanie praw a jest sztuką niełatwą, wymagającą m.in. interpretacji (wy
kładni) tekstu praw nego. Tym bardziej gdy praw o jest niezmienne, jak w przy
padku Tory, a rzeczywistość społeczna zmienia się nieustannie. Z tych między
227 Zob.: A. Chouraqui: Życie codzienne ludzi Biblii, Warszawa 1995, s. 58.
228 Związane to było z osiągnięciem wieku, w którym odbywał się rytuał bat miewa (cór
ka przykazania) dla dziewcząt i ben miewa (syn przykazania) dla chłopców.
116 Część II. Podstawy historyczne. Dział I
innymi powodów, obok praw a spisanego w Torze, już w czasach przed naro
dzeniem Chrystusa wyróżniano obok praw a zawartego w Pięcioksięgu M ojże
sza rów nież ustną tradycję, czyli halachę. N orm atyw ną podstaw ą halachy są
przepisy starotestam entow e: „Jeśli za trudno ci będzie osądzić jakiś wypadek,
jak zabójstwo, spór lub zranienie, jakikolwiek proces w tym mieście, wstaniesz
i pójdziesz do miejsca, które sobie obierze Pan, Bóg twój. Tam udasz się do ka-
płanów -lew itów i do sędziego, który w tych dniach będzie sprawow ał urząd.
Poradzisz się, oni ci dadzą rozstrzygnięcie. Zastosujesz się do orzeczenia, jakie
ci wydadzą w miejscu, które sobie obierze Pan, i pilnie wykonasz wszystko,
0 czym cię pouczą. Postąpisz ściśle według ich pouczenia i w edług ich rozstrzy
gnięcia, jakie ci dadzą, nie zbaczając ani na praw o, ani na lewo od ich orzecze
nia” (Pwt 17, 8-11). Rabini doszukiwali się uzasadnienia dla tej dualistycznej
koncepcji praw a w słowach samego Boga, które skierował do Mojżesza: „Po
uczaj lud dokładnie o przepisach i prawach, i pouczaj go o drodze, jaką winien
chodzić, i o uczynkach, jakie winien spełniać. A wyszukaj sobie z całego ludu
dzielnych, bojących się Boga i nieprzekupnych mężów, którzy się brzydzą nie
sprawiedliwym zyskiem, i ustanów ich przełożonymi już tó nad tysiącem, już
to nad setką, już to nad pięćdziesiątką i nad dziesiątką, aby mogli sądzić lud
w każdym czasie. Ważniejsze sprawy winni tobie przedkładać, sprawy jednak
mniejszej wagi sami winni załatwiać. Odciążysz się w ten sposób, gdyż z tobą
poniosą ciężar” (Wj 18, 20-22).
Rabini dokonywali wykładni prawa mojżeszowego za pom ocą określonych
reguł interpretacyjnych zwanych middot. N iektóre z nich przypom inają albo są
naw et identyczne z tymi, których dzisiaj uczą się studenci praw a i wykorzystują
w swej pracy osoby zajmujące się profesjonalnie prawem karnym. Z nano i sto
sowano m.in. w nioskow anie a minori ad maius oraz w nioskowanie per analo-
giam. Przyjmuje się, że do kodyfikacji halachy doszło w średniowieczu. W IX w.
pow stał kodeks H alachot G edelot autorstw a Simeona Kajjary, zaś w XI w. Iza
ak Alfasi opracow ał syntetyczną wersję Talmudu Babilońskiego, ograniczając
się do zaprezentow ania w niosków z dyskusji talmudycznych i uzupełniając bra
kujące wnioski rozstrzygnięciami z Talmudu Palestyńskiego. W XII w. M ajmo-
nides przygotow ał gigantyczny wręcz zbiór praw a zwany Miszneh Torah. N ale
ży odnotow ać, iż Tora (Torah sze bi-ketav) i halacha (Torah sze be-al peh), Biblia
1 tradycja, są wciąż żywe w świecie judaizmu, a dla większości Ż ydów praw o
biblijne nie ma znaczenia wyłącznie historycznego229.
Szczególną rolę w interpretacji praw a mojżeszowego odgrywał Sanhedryn230,
który był do pewnego stopnia naw et ciałem ustawodawczym. Siedzibą Sanhe
drynu była świątynia w Jerozolim ie, a w jego skład wchodzili arcykapłani, ży
dowska arystokracja i doktorzy prawa. Sanhedryn był najwyższym organem
229 Zob. R. Rubinkiewicz: Starożytne prawo Izraela a współczesna kutura jurydyczna ju
daizmu, (w:) A. Dębiński (red.): Starożytne kodyfikacje prawa, Lublin 2000.
230 Współcześnie brak jest centralnego ośrodka o uprawnieniach i autorytecie Sanhedry
nu. W Izraelu funkcjonują natomiast dwaj wielcy rabini: jeden tzw. rytu aszkenazyjskiego,
a drugi z nich tzw. rytu sefaradyjskiego.
§ 12. Pomniki historycznych regulacji karnych 117
Boga Prorokow i M uham m adow i234. Koran zawiera norm y dotyczące wszyst
kich sfer życia m uzułm anina. Ź ródłem islamskiego prawa, nie tylko karne
go, jest szarijat. W systemie źródeł szarijatu (arab. szarfa - właściwa droga),
obok K oranu w yróżnia się Sunnę, czyli tradycję (zbiór hadisów) spisaną przez
uczniów p ro ro k a po jego śmierci. Sunna to jednocześnie dopełnienie i inetr-
pretacja K oranu. O bok tych tekstów źródłow ych na szarijat składają się: zgod
ne wypowiedzi uczonych (idżm a) i rozum ow anie oparte na analogii (kijas).
Powstały cztery tzw. szkoły praw a (mathahb): hanaficka, m alikicka, szafiicka
oraz hanbalicka.
Szarijat jest święty i niezmienny; w wielu państw ach islamskich zasadą kon
stytucyjną jest to, że islam jest oficjalną (państwową, urzędową) religią, a głów
nym źródłem praw a jest właśnie szarijat (m.in. Arabia Saudyjska, Pakistan
i Iran). W państw ach islamu nie istnieje podział na praw o świeckie i zasady
religijne. Jedna jest podstaw a porządku religijnego, państw ow ego i praw nego
- objawienie. N ie tylko nie może istnieć sprzeczność między pozytywnym pra
w odaw stw em i praw em religijnym, ale celem jest również zapewnienie prawu
islamskiemu pierw szeństw a przed jakimikolwiek innymi norm am i (np. w yni
kającymi z praw a m iędzynarodow ego) i w artościami (np. tymi, które wynikają
z wyznawania innej religii). Są oczywiście państw a m uzułm ańskie, gdzie do
strzec m ożna pew ne odrębności między prawem świeckim i szarijatem, jednak
systemy te przenikają się (m.in. Egipt, Kuwejt i Libia) oraz takie, gdzie dokona
no wyraźnego rozdziału praw a państwowego od w yznaniowego (Turcja).
W islamskim prawie karnym za kradzież grozi obcięcie ręki: „Złodziejowi i zło
dziejce obcinajcie ręce w zapłatę za to, co oni popełnili. To jest przykładna kara od
Boga. Bóg jest potężny, mądry! A kto będąc przedtem niesprawiedliwy, nawróci się
i poprawi to zaprawdę, Bóg zwróci się ku niemu. Zaprawdę Bóg jest przebaczają
cy, litościwy”235. Zdarzało się, że obciętą rękę wieszano na szyi skazańca.
Kary za cudzołóstw o, niesłuszne oskarżenie o cudzołóstw o, picie wina, kra
dzież oraz rozbój na drodze, określane są nazwą „hadd”. C udzołóstw o kara
ne jest batam i w liczbie 100, a kolejne ukam ienow aniem (karą śmierci): „Cu
dzołożnicy i cudzołożnikow i wymierzcie po sto batów, każdemu z nich obojga!
W imię religii Boga, jeśli wierzycie w Boga i w Dzień O statni, niech nie po
wstrzyma was żadna względem nich pobłażliwość. I niech pew na grupa wier
nych będzie obecna przy ich karze.”236 Niesłuszne oskarżenie o cudzołóstwo
karane jest 80 batami: „A tym, którzy oskarżają kobiety godne, a nie mogą
przyprow adzić czterech świadków, wymierzcie osiemdziesiąt batów i nie przyj
mujcie od nich nigdy świadectwa. To są ludzie szerzący zgorszenie. Z wyjąt
kiem tych, którzy się następnie nawrócą i poprawią. Zapraw dę, Bóg jest Prze
baczający, Litościwy”237.
niechaj będzie związany, wychłostany i zabity przez spalenie na stosie pod wa
runkiem , że uczynił ów czyn karalny z rozmyślną złośliwością”.
Spotykamy się też z zagrożeniami w postaci kar majątkowych: „Jeśli ktoś
okaleczył kończynę drugiej osobie i nie ułożył się z poszkodow anym , ten ma
praw o do zemsty. Jeśli ktoś złamał kość człowiekowi w olnem u swą ręką, albo
drew nianą pałką, niechaj zapłaci karę w wysokości trzystu m onet, jeśli zaś zła
mał kość niew olnikow i, zapłaci sto pięćdziesiąt. Jeśli ktoś winny jest zniewagi,
zapłaci dwadzieścia pięć m onet” (Tablica VIII.2). Pokrzywdzonemu przyzna
no praw o zabicia złodzieja schwytanego na kradzieży w ciągu nocy: „Jeśli ktoś
został zabity podczas nocnej kradzieży, słusznie został zabity ” (Tablica YIII.3),
„Jeśli kradzież zostanie przeprow adzona nocą a właściciel zabije włamywacza,
będzie uważane, że zrobił to słusznie” (Tablica VIII. 12). Jednakże „Bezprawiem
jest zabić złodzieja za dnia [...] chyba, że on broni się bronią. Ale naw et, kiedy
on przyszedł z bronią, to dopóki jej nie użyje i nie zacznie walczyć, nie w olno
go zabić. N aw et gdy ów opiera się, najpierw trzeba zawołać kogoś, kto może
usłyszeć i przyjść z pom ocą ” (Tablica VIII. 13).
W rzymskim katalogu kar odnajdujemy również skazanie na pracę w kopal
ni (dla sprawcy podstępnego zawładnięcia, przetrzymywania, handlu człowie
kiem wolnym lub cudzym niewolnikiem), zesłanie na wyspę i wygnanie (rele-
gatio), stosow ane m.in. w obec urzędników prowincjonalnych wymuszających
pieniądze. W ygnaniec był wyjęty spod praw a i w razie pow rotu na terytorium
rzymskie każdy miał praw o go zabić. Niekiedy stosowano deportację, czyli ze
słanie do najbardziej odległych zakątków im perium. W ygnanie i deportacja
bardzo często były połączone z pozbawieniem praw obywatelskich i konfiskatą
całego m ajątku. N a podstawie lex cornelia de sicariis kara deportacji na wyspę
i pozbawienie całego majątku groziła za kastrację niewolnika. Rodzaj kary zale
żał często od statusu sprawcy. W przypadku kastracji niewolnika „dla rozpusty
lub zysku z h andlu” niewolnikowi groziła kara śmierci, człowiekowi wolnemu
zaś konfiskata majątku i wygnanie. Ta sama kara groziła na podstaw ie Lex lulia
de adulteriis za cudzołóstw o (adulterium i stuprum).
M im o swej dość znacznej surowości, rzymskie praw o epoki klasycznej zna
ło przypadki niekaralności, głównie w sytuacjach obrony koniecznej i w przy
padkach do niej zbliżonych (obrony interesu nie tylko osobistego, ale i całej
rodziny). Usiłowanie zbrodni, podobnie jak jej dokonanie, podlegało karze.
W ystępowało w prawie rzymskim pojęcie w spółudziału w przestępstwie, który
wywierał w pływ na rozm iar wymierzanej kary. O dróżniano przy tym w spół
udział m aterialny i moralny, który mógł przybrać formę podżegania, zlecenia
albo rozkazu.
Dział II. Wybrane rodzaje kar
K
ary, będące jednymi ze środków reakcji karnej, m ożna klasyfikować i om a
wiać na wiele sposobów. Najbardziej tradycyjny i mający swe uzasadnie
nie w brzmieniu Kodeksu karnego, jest podział ze względu na rodzaj kary, tj.
uwzględniający dobra osobiste człowieka (np. życie, wolność, cześć, własność),
które doznają ograniczeń lub są eliminowane (np. w przypadku kary śmierci albo
konfiskaty mienia), na skutek zastosowania danej kary. M ożemy więc mówić
0 karach: majątkowych i niemajątkowych; karze pozbawienia bądź ograniczenia
wolności, karze dożyw otniego pozbawienia wolności albo karze grzywny.
Dawniej, niemal powszechnie funkcjonował podział na: 1) karę śmierci
(zwyczajną i kwalifikowaną), 2) kary cielesne (okaleczające, np. piętnow anie
1 nieokaleczające, np. chłosta), 3) kary pozbawienia wolności (m.in.: więzie
nie, wygnanie, czyli banicja, deportow anie, czyli zesłanie oraz internow anie),
4) kary m ajątkowe, 5) utratę praw i 6) kary na czci.
M ożna dokonyw ać też podziału kar ze względu na ich surow ość (np. rzym
skie poena capitales i poena non capitales). C onstitutio criminalis Carolina dzie
liła pod tym względem kary na: 1) peinliche Strafen (an leben, ehren, leib oder
gliederń) i 2) nichtpeinliche Strafen (m.in. więzienie czasowe i grzywna).
Niekiedy spotkać się można z podziałem, który uwzględnia organy uprawnio
ne do stosowania (orzekania bądź wykonywania) danej kary. Przykładowo: kary
sądowe i pozasądowe (np. administracyjne lub policyjne). Wyróżnia się także po
wszechne (orzekane wobec wszystkich sprawców) i indywidualne (partykularne,
np. orzekane tylko wobec żołnierzy) oraz podzielne (np. terminowa kara pozbawie
nia wolności albo grzywna) bądź niepodzielne (np. kara śmierci albo kara dożywot
niego pozbawienia wolności). Wreszcie mówić można o karach, biorąc pod uwagę
okres na jaki są orzekane: czasowych (terminowych) i trwałych (dożywotnich).
Katalog kar, przewidziany przez art. 32 Kodeksu karnego z 1997 r., został
uporządkow any począwszy od kary najłagodniejszej, do najsurowszej: 1) grzyw
na, 2) ograniczenie wolności, 3) pozbawienie wolności, 4) 25 lat pozbawienia
wolności i 6) dożyw otnie pozbawienie wolności. Jak podniesiono w uzasadnie
niu do k.k.: „Katalog kar jest ułożony według abstrakcyjnie ujętego stopnia do
legliwości - od kary najłagodniejsze do najsurowszej. Ten układ ma, ustawowe
priorytety w wyborze rodzaju kary”.
Juliusz Makarewicz, opisując stan polskiego prawa karnego „u schyłku Rzeczy
pospolitej ”, zaprezentował następującą systematykę środków reakcji karnej (kar):
1. Kara śmierci
2. Wyjęcie spod praw a
3. W ygnanie i w ydalenie
4. Kara ścieśnienia w olności
a) wieża
b) kara pracy przym usowej
c) dom popraw y
5. Kary m ajątkow e
§ 1 3 . Kara śmierci 125
a) kofiskata dób r
b) grzywna
c) w adyum
6 . Kary cielesne
7. U trata praw i godności
8. Kary na czci.
Kara śmierci (nazywana karą na gardle bądź karą główną), to, jak się wydaje,
najstarszy i najpowszechniej kiedyś stosowany rodzaj kary (często jedyny). Z na
ło ją praw o hetyckie, żydowskie, egipskie i rzymskie. Funkcjonowała w Kodek
sie H am m urabiego i praw odaw stw ie Drakona. Tacyt w Germanii relacjonował:
„Wolno też na Sejmie obwiniać złoczyńców, i gardłem karać. Każdy występek
właściwą kaźń odnosi. Zdrajców i zbiegów wieszają na drzewach: gnuśników
zaś, tchórzów, i wszeteczników, w bagnie albo błocku przywaliwszy kratą, grą-
żą. Takowa różność kary dla tego jest ustanow iona, aby zbrodnie publiczne
wszystkim były jawne, a srom oty osobiste w wiecznej ugrzęzły niepam ięci”241.
Przez wieki była w ykonywana publicznie242 i jednocześnie była widowiskiem
dla ludzi żądnych w rażeń i krwi. W starożytnym Rzymie karę ścięcia toporem
240 M. Cieślak: Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia, Warszawa 1995, s. 444.
241 Kaia Korneliusza Tacyta Germania, w przekładzie Adama Naruszewicza, Warszawa
1804, s. 7.
242 Do 1950 r. kara śmierci również w Polsce mogła być wykonywana publicznie. Najbar
dziej spektakularne miały miejsce w Lublinie (1944 r.), w Gdańsku i w Poznaniu (1946 r.).
126 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
246 Koszty samej egzekucji są oczywiście najmniejsze, a nawet pomijalne. Jest to bowiem
koszt zużytego do powieszenia sznura, energii elektrycznej zużytej przy egzekucji na krześle
elektrycznym (ok. 50 centów), gazu (ok. 250 dolarów), zastrzyków (ok. 500 dolarów) albo
cena pocisku z broni palnej powiększone o wynagrodzenie obsługi i amortyzację używanego
sprzętu, np. komory gazowej.
247 Zob. J.S. Liebman, J. Fagan, W. West, A Broken System: Error Rates in Capital Cases,
1973-1995, The Justice Project, 2000.
§ 1 3 . Kara śmierci 129
250
200
150
100
Wykres 3. Skazani na karę śmierci, uniewinnieni na podstawie testów DNA w USA - stan
na 2005 r. (w liczbach)
4500
4000
(art. 102 k.k.) i 5) zabójstwo (art. 225 § 1 k.k.). W ystępowała alternatyw nie
z karą dożyw otniego więzienia albo więzienia, w ykonywano ją przez pow ie
szenie w stosunku do sprawców, którzy ukończyli 17 rok życia. Poza kodeksem
karnym karę śmierci przewidywały też tzw. ustawy dodatkow e (m.in. rozporzą
dzenie Prezydenta z 19 m arca 1928 r. w sprawie postępow ania doraźnego).
Przeciwnikiem w prow adzenia kary śmierci do Kodeksu karnego z 1969 r.
był m .in. prof. W ładysław W olter oraz prof. M arian Cieślak. Wobec uzasad
niania, że ma to być kara o charakterze wyjątkowym, utrzym ywana w związku
z wymaganiami okresu historycznego, M. Cieślak tak pisał: „M ała to pociecha
132 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
dla skazanego, jeśli się go zapewni, iż będzie powieszony tylko wyjątkowo i tyl
ko w szczególnym, przejściowym okresie historycznym ”248.
Kara śmierci orzekana na podstawie k.k. z 1969 r. była w ykonyw ana przez
powieszenie, a w stosunku do żołnierzy - przez rozstrzelanie (przepisy regulu
jące w ykonanie kary śmierci znajdują się w rozdz. XIII kodeksu karnego wy
konawczego z 1969 r. - art. 1 09-112 oraz w niepublikow anym zarządzeniu
m inistra sprawiedliwości), w miejscu zamkniętym, niepublicznie. Obowiązek
uczestniczenia w wykonywaniu wyroku miał prokurator, dyrektor (naczelnik)
zakładu karnego i lekarz. Lekarz badał skazanego przed w ykonaniem wyroku
(choroba pow odow ała przełożenie egzekucji) i po straceniu, celem stw ierdze
nia zgonu. M ógł być obecny przy egzekucji - na życzenie skazanego - duchow
ny oraz obrońca (fakultatywnie). Kara śmierci była w ykonyw ana dopiero po
nadejściu zaw iadom ienia, że upraw niony organ nie skorzystał z praw a łaski
(Rada Państwa249, potem Prezydent RP). Datę w ykonania ustalał sąd w składzie
jednego sędziego przez wydanie postanow ienia - o dacie tej skazany nie był
wcześniej, aż do ostatniej chwili, informowany. Nie mogła być w ykonana kara
w stosunku do osób obłożnie i psychicznie chorych. W ykonanie podlegało od
roczeniu do czasu w yzdrowienia. Zgodnie z art. 31 k.k. z 1969 r. kara śmierci
nie była w ykonyw ana w stosunku do osób, które w chwili popełnienia zbrodni
nie ukończyły jeszcze 18 lat oraz w stosunku do kobiet ciężarnych250 (w przy
padkach takich kara śmierci była zamieniana na karę 25 lat pozbaw ienia w ol
ności). Skazany pytany był o ostatnie życzenie, które pow inno być spełnione
o ile nie przesuw ało zbytnio czasu wykonania egzekucji (w praktyce dopusz
czano zwłokę o 60 min.), nie naruszało zasad moralności i powagi egzekucji.
Najczęściej skazany prosił o papierosa, możliwość napisania listu albo środek
uspokajający. Techniczne szczegóły wykonania kary śmierci były w naszym kra
ju utajnione251. Przygotowanie kary śmierci przez powieszenie wymaga wielu
zabiegów i jest dość skom plikow ane. N aw et ubiór kata był dość szczegółowo
regulowany: czarny garnitur, czarne buty, czarne skarpetki i kraw at oraz bia
ła koszula i rękawiczki. Kat zawiązywał skazańcowi przepaskę na oczach (sam
mógł nosić czarną maskę na twarzy), prowadził do pomieszczenia z szubienicą,
nakładał sznur na szyję i za pom ocą dźwigni urucham iał zapadnię. Pod rządami
Kodeksu karnego z 1969 r. wyroki śmierci były w ykonywane praw dopodobnie
wyłącznie przez dw óch pracow ników więziennictwa, którzy w ten sposób do
rabiali do stałej pensji. Kodeks karny z 1969 r. przewidywał karę śmierci aż za
10 przestępstw (za sześć zbrodni przeciw ko podstaw ow ym interesom politycz
nym Polski albo państw a sprzym ierzonego, w tym za zdradę ojczyzny oraz za
zbrodnię zabójstwa, rozboju z użyciem broni palnej, odm ow ę w ykonania roz
kazu w sytuacji bojowej, organizow anie lub kierow anie zagarnięciem mienia
wielkiej w artości na szkodę jednostki gospodarki uspołecznionej). Kara ta była
przew idziana również w aktach pozakodeksow ych (dekretach i ustawach).
O statni w yrok został w ykonany 25 maja 1987 r. w G dańsku252. Skazany
- Paweł Tuchlin (zob. il. 16) ur. 2 8 .04.1946 r. „Skorpion” - był w ielokrot
nym - seryjnym zabójcą m otyw ow anym seksualnie. Został zatrzymany 31 maja
1983 r. Przyznał się do zabójstwa 9 kobiet, łącznie zaatakow ał kilkanaście, za
dając ciosy m łotkiem . W yrok zapadł 6 sierpnia 1985 r. O ile w przypadku tego
zabójcy nie było i nie m a żadnych w ątpliwości co do jego winy, o tyle w przy
padku Zdzisława M archw ickiego, ur. 18.10.1927 r. (wyrok skazujący wydano
28 lipca 1975 r. po przeprow adzeniu „pokazow ego” procesu), tzw. w am pira
ze Śląska, oskarżonego o zabójstwo 14 kobiet, poważne wątpliwości pojawiły
się (zostały ujawnione) dopiero w latach 90. Samo przyznanie się do winy M ar
chwickiego nie jest oczywiste, a pewne manipulacje i naciski na prow adzone w te
dy postępow anie zapewne możliwe (jedną z ofiar była Jolanta Gierek, bratanica
ówczesnego I sekretarza KW PZPR, a później KC PZPR - Edwara Gierka)253.
252 Według niektórych źródeł ostatnia egzekucja miała miejsce 21 kwietnia 1988 r. w kra
kowskim więzieniu M ontelupich, gdzie powieszono 28 letniego mordercę - Andrzeja Cz.
253 W 1981 r. nakręcono film przedstawiający sprawę Marchwickiego „Anna i wam pir”
w reż. J. Kidawy. Powstał też film dokumentalny „Jestem mordercą” w reż. M. Pieprzycy
(1998 r.). W 2006 r. do wątpliwości związanych ze sprawą o kryptonimie „Anna” powróco
no w serialu „Kryminalni”.
134 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
770/0
254 W latach 1987 i 1989 pytanie brzmiało: „Dużo dyskutuje się obecnie nad stosowa
niem kary śmierci. Czy widzi Pan(i) potrzebę stosowania takiego wyroku przez sądownic
two w Polsce?” z odpowiedziami „tak” - „nie”. W latach 1990-1997: „Jaki jest Pana(i)
136 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
opowiadających się za stosowaniem tej kary odnotow ano w roku 1989, ale
i wówczas praw ie dw ukrotnie przeważali oni nad przeciwnikami. W pierw
szej dekadzie lat dziewięćdziesiątych liczba zw olenników tej kary wzrastała,
by w roku 1996 osiągnąć poziom trzech czwartych ogółu badanych i stan taki
utrzymuje się do dzisiaj. W arto też zwrócić uwagę na znaczny spadek liczby
osób, które nie mają zdania w tej sprawie: w roku 1989 był to co piąty badany,
obecnie zaś - co dwudziesty piąty (zob. tab. 6).
stosunek do kary śmierci? Czy jest Pan(i) za zniesieniem, czy też za utrzymaniem kary śmier
ci?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie za utrzymaniem” do „zdecydowanie za zniesie
niem”). W roku 1998: „Czy, Pana(i) zdaniem, byłoby słuszne, czy też niesłuszne przywrócenie
kary śmierci za zabójstwo?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie słuszne” do „zdecydowa
nie niesłuszne”). W ostatnich sondażach: „Jaki jest Pana(i) stosunek do kary śmierci? Czy
w Polsce powinno się stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa, czy też nie powin
no?” (z odpowiedziami od „zdecydowanie powinno” do „zdecydowanie nie pow inno”).
§ 1 3 . Kara śmierci 137
Zobaczm y jednak co dzieje się, gdy w sondażu zadaje się inne pytanie (tab. 7).
Z a stosow aniem kary śmierci do sprawców zbrodni zabójstwa jest niecałe 20%
respondentów ! Badanie było przeprow adzone na reprezentatyw nej próbie d o
rosłych Polaków. Gdy wskazać możliwość orzekania kary dożyw otniego p o
zbawienia w olności, to przeciw ników kary śmierci jest w naszym społeczeń
stwie większość - 78% . To nie są odpow iedzi, które polityków satysfakcjonują,
wytrącają im bowiem jeden z ważniejszych - w ich m niem aniu - argum entów
z ręki, tj. w ychodzenie naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa.
W kodeksie karnym uchwalonym w 1997 r. kara śmierci nie została przewi
dziana za żadną zbrodnię. Brak też na razie naw et ustawodawstwa o charakterze
wyjątkowym (np. za czyny popełnione w czasie wojny), na podstawie którego,
po wejściu w życie nowych kodyfikacji karnych, można by orzekać karę śmierci.
Z dniem 1 listopada 2000 r. zaczął Polskę obowiązywać Protokół nr 6 do
Europejskiej Konwencji o O chronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności
Wszystkich
sprawców
najcięższych
zbrodni - 69%
Wielokrotnych
sprawców
najcięższych
zbrodni - 26%
256 Nie sądzę bowiem, żeby zdecydowano się uśmiercać ludzi w komorze gazowej, na
krześle elektrycznym, zastrzykiem z pavulonu (jeden z trzech środków farmakologicznych
stosowanych przy egzekucji za pomocą zastrzyku) czy strzałem w tył głowy - pozostaje więc
jedynie powieszenie.
255 N a podstawie komunikatu CBOS BS 130/2002. Pytanie brzmiało: „Czy powinno się
stosować karę śmierci za najcięższe przestępstwa?”
140 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
sprawiedliwą jest kara śm ierci”. Swoją akceptację dla kary śmierci m inister po
twierdził 4 stycznia 2007 r., kom entując zabójstwo siedmioletniej dziewczynki:
„Tej dziewczynce zadano niebywałe, okrutne cierpienie, w dodatku wykorzy
stując jej zaufanie. Karą sprawiedliwą dla takiego m ordercy jest kara śmierci”.
N aw et w czasach PRL-u, gdy kara śmierci funkcjonow ała, Sąd Najwyższy
w sposób następujący wskazywał na przesłanki jej stosowania: „Aby sięgnąć po
najwyższy ustaw ow o przewidziany wymiar kary - karę śmierci, nie wystarczy
obiektywne stwierdzenie, że zbrodnia ta jest zbrodnią wyjątkowo oburzającą;
konieczne jest ponadto skrupulatne rozważenie całokształtu okoliczności spra
wy, dokonanie oceny osoby oskarżonego, stopnia nasilenia jego »woli prze-
stępnej« w chwili czynu, ustalenie, czy w sprawie istnieją jedynie okoliczności
obciążające oskarżonego, czy zachodzą także okoliczności łagodzące. Sugero
wanie się jedynie stroną przedm iotow ą zbrodni prow adziłoby do tego, że kara
śmierci stałaby się jedynie »odwetem«, a to byłoby sprzeczne z duchem no
wożytnego praw a karnego” (wyrok z dnia 27 lutego 1973 r., V KRN 542/72;
OSNKW 1973, nr 7 -8 , poz. 89).
W innym orzeczeniu równie wyraźnie wypowiedziano się o wyjątkowym cha
rakterze tej kary, a gdyby ją przywrócono, to zapewne miałaby taki charakter
i kierowanie na egzekucję sprawcy zbrodni na podstawie fragmentarycznej jedy
nie wiedzy (co zrobił 4 stycznia 2007 r. Zbigniew Ziobro) o sprawcy i okolicz
nościach sprawy jest niedopuszczalne: „W orzecznictwie Sądu Najwyższego od
dawna ukształtował się pogląd, że wyjątkowy charakter kary śmierci zobowiązuje
do wyczerpującego rozważenia, dlaczego na poprawę sprawcy liczyć nie można
i dlaczego kara pozbawienia wolności nie odniesie skutku, a konieczna jest trw a
ła eliminacja sprawcy ze społeczeństwa. Podkreślenie przez ustawodawcę wyjąt
kowego charakteru kary śmierci nie może być rozumiane jako szczególna forma
»deklaracji programowej«, lecz stanowi dyrektywę ograniczającą posługiwanie
się tym środkiem. Przemawia za tym ponadto fakt, że kara śmierci przewidziana
jest w kodeksie karnym zawsze alternatywnie. Stosowanie jej jako środka osta
tecznego może nastąpić jedynie w tych wypadkach, w których brak w sprawie ja
kichkolwiek okoliczności łagodzących, a ze względu na charakter sprawcy i jego
szczególne aspołeczne właściwości należy wnosić, że ani żadna kara go nie zmie
ni, ani żadna kara prócz kary śmierci nie zabezpieczy przed nim społeczeństwa”
(wyrok z 13 lutego 1973 r., V KRN 530/72; OSNKW 1973, nr 6, poz. 74).
O tym co jest faktycznym przedm iotem w spom nianych wyżej żalów zw o
lenników kary śmierci, w aspekcie ilościowym, przekonuje tab. 9. Gdyby kara
śmierci została w prow adzona (przywrócona) to najpraw dopodobniej byłaby
orzekana od kilku do kilkunastu razy w ciągu roku. Aspekt sprawiedliwej (czy
taj proporcjonalnej odpłaty, który to argum ent jest ostatnio najczęściej pod
noszony) byłby więc zachowany jedynie w odniesieniu do ok. 1% sprawców
zbrodni zabójstwa. A rgum ent o sile 1-2% jest słabym argum entem , natom iast
żadnym, bo nie potw ierdzonym , jest argum ent o rzekomej sile odstraszania
kary śmierci.
Dane te należy uzupełnić informacją, iż w latach 1946-1955, w postępow a
niu przed wojskowymi sądami rejonowymi skazano na karę śmierci ok. 5000
§ 1 3 . Kara śmierci 141
Skazania Skazania
Rok Rok
prawomocne prawomocne
1946 364 1967 4
1951 86 1972 15
1952 44 1973 18
1953 48 1974 8
1954 23 1975 18
1955 18 1976 23
1956 5 1977 10
1957 4 1978 15
1958 8 1979 5
1959 8 1980 8
1960 11 1981 4
1961 19 1982 3
1962 6 1983 9
1963 8 1984 12
1964 6 1985 17
1965 3 1986 13
1966 9 1987 7
257 Zob. Ł. Kamiński, Skazania na śmierć przez sądy wojskowe w 1945 r., s. 96-97; por.
K. Szwagrzyk: Golgota wrocławska 1945-1956, Wrocław 1996; K. Szwagrzyk, Zbrodnie
w majestacie prawa 1944-1955, Warszawa 2000; Z. Bąkowski, Wyniki prac nad ustaleniem
listy osób straconych i zmarłych w więzieniach w Polsce w latach 1944 -1956, „Pamięć i Spra
wiedliwość”, Biuletyn GKBZpNP IPN, t. XXXIX, Warszawa 1996; H. Pająk: Straceni w pol
skich więzieniach 1944-1956, Lublin 1994.
142 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
M ożna pokusić się o wskazanie kilku elem entów wspólnych dla wszystkich
rodzajów egzekucji. Dawniej, gdy uśm iercano skazańców publicznie, do wia
domości wszystkich, z odpow iednim wyprzedzeniem, podaw ano czas i miej
sce egzekucji. W ykorzystywano do tego naw et am bony kościołów i prasę. Jest
to zrozum iałe, ponieważ zgromadzenie przy szafocie jak największej liczby
„świadków egzekucji” miało realizować cel prewencyjny kary śmierci. Kilku-
dziesięciotysięczne zgrom adzenia w okół np. szubienicy nie należały wcale do
wyjątkowych. Starano się też, by czas między wydaniem w yroku, a jego wyko
naniem był jak najkrótszy (maksymalnie do kilku tygodni). Osadzony, bardzo
często w tzw. celi śmierci miał praw o przyjmowania wizyt i korzystania z po
sługi duchowej.
Do czasów współczesnych zachowały się pewne elementy wspólne tow a
rzyszące egzekucji i występujące niemal powszechnie, bez względu na obow ią
zujący system prawny. Należą do nich kwestie związane m.in. z ubiorem oraz
tzw. ostatnim posiłkiem , życzeniem i słowem skazańca. Skazany w przeddzień
egzekucji poddaw any jest często badaniom lekarskim, jest również ważony, co
ma istotne znaczenie przy niektórych rodzajach egzekucji (np. powieszenie i za
strzyk z trucizny). Przed samą egzekucją zakłada się skazańcowi na głowę kaptur
(czarny albo biały) bądź opaskę na oczy. O ile kaptur i opaska uniemożliwiają
skazanemu dostrzeżenie np. m om entu opuszczania zapadni przy powieszeniu
bądź innych szczegółów egzekucji, to tylko kaptur ukrywa twarz skazańca, czę
sto zniekształconą po egzekucji, przed oczyma osób będących uczestnikami
i świadkami egzekucji. Tuż przed egzekucją skazaniec ma praw o do tzw. ostat
niego słowa, a naw et wtedy gdy zwyczaj bądź procedura tego nie przewidują,
zdarza się, że osoby skazane na karę śmierci chcą w ostatnich chwilach swego
życia wypowiedzieć, a naw et wykrzyczeć jakąś kwestię.
W USA, które współcześnie należą do krajów, gdzie w ykonuje się najwię
cej w yroków śmierci i jednocześnie obowiązujące przy egzekucji procedury są
transparentne, można wskazać na następujące elementy obowiązujące w związ
ku w w ykonaniem kary śmierci:
- po w ydaniu nakazu egzekucyjnego skazaniec jest przenoszony do specjalnej
celi, o szczególnym rygorze, polegającym m.in. na sporządzaniu cogodzin
nych raportów z zachowania więźnia,
- sporządzany jest rap o rt psychiatryczny, podpisywany przez zespół 3 psy
chiatrów na tem at stanu psychicznego skazanego oraz rap o rt o stanie em o
cjonalnym , sporządzany przez kapelana więziennego,
- dzień przed egzekucją skazany jest przenoszony do celi znajdującej się bez
pośrednio przy miejscu egzekucji i pozostaje on pod stałą obserwacją trzech
strażników (death w atch),
- w ieczorem skazany otrzymuje ostatni posiłek, w nocy poprzedzającej egze
kucję nie gasi się światła w celi,
- w ostatnich godzinach przed egzekucją skazany bierze prysznic i otrzymuje
now e ubranie, jest ważony i fotografowany,
§ 1 3 . Kara śmierci 143
258 „Ostatnia wieczerza”, reżyseria i scenariusz: Bigert &C Bergstrom, Szwecja 2005.
259 Śmierć głodową wybrał m.in. Ojciec Maksymilian Kolbe w obozie koncentracyjnym
Auschwitz-Birkenau, który dał się zamknąć w tzw. bloku śmierci (w celi głodowej) w zamian
za innego współwięźnia, gdzie spędził bez jedzenia i picia 14 dni. Bezpośrednią przyczyną
śmierci był jednak zastrzyk z fenolu.
260 Kat za pomocą drewnianego młota zwanego mazzą ogłuszał skazańca, a następnie za
pomocą noża podrzynał mu gardło.
261 Skafizm to rodzaj powolnej śmierci, do której doprowadzano przez ściśnięcie ciała ska
zańca, wykłucie mu oczu i polanie twarzy oraz członków mlekiem i miodem. Ciało obsiadały
144 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
naprzód rozpalonem i cęgami maią być szarpane, po tym ręka praw a a na ko
niec głowa ścięta i ze wszystkiem ciałem na stos rzucona”.
M iecze egzekucyjne różniły się nieco od tzw. mieczy rycerskich. Typowy
miecz w rękach kata miał długość od 90 do 120 cm, szeroki był na 5 -6 ,5 cm,
a jego ciężar w ynosił ok. 2 kg. Skazaniec w trakcie egzekucji stał, czasami je
dynie pozw alano by usiadł (zwyczaj praktykow any zwłaszcza w obec kobiet).
N ie ze względu na wielkość miecza, a dla pewniejszego cięcia, kat trzym ał go
w obu rękach. Kat miał zwykle od kilku do kilkunastu mieczy przeznaczonych
do ścinania głów.
Ścięcie przy użyciu topora wymagało stosowania dodatkow o drew nianego
kloca, na którym skazaniec kładł głowę. Wysokość klocy była zróżnicowana.
Jedne były tak niskie, że skazaniec musiał leżeć by kark swój katow i podstawić,
inne bywały na tyle wysokie, że pozwalały na przyjęcie pozycji klęczącej.
W Polsce ścięcie wykonywane było najczęściej za pom ocą miecza, to p ó r po
zostawiając raczej do w ykonywania kar mutylacyjnych. O ścięciu czytamy już
w przywileju W ładysława Łokietka z 1298 r. Jako kara, m.in. za zabójstwo,
podpalenie, rozbój, cudzołóstw o i zgwałcenie, było przewidziane w Zw iercia
dle Saskim z XIII w. Carolina z 1532 r. przewidywała ścięcie rów nież za: kazi
rodztw o, bigamię, podburzanie do buntu, włóczęgostwo i otrucie.
M iasta, które otrzymały praw o w ykonywania kary śmierci przez ścięcie
(ius gladi), musiały zadbać, by była ona wykonywana przez profesjonalistę. Kat
(mistrz świętej sprawiedliwości) był swego rodzaju funkcjonariuszem publicz
nym, opłacanym z kasy miejskiej i korzystającym ze służbowego mieszkania.
Do obow iązków kata należało m.in.: wykonywanie kary śmierci, torturow anie
i wykonywanie kar cielesnych.
Urząd kata najlepiej opłacanym nie był, w brew wyrażanym niekiedy w lite
raturze poglądom , często więc taki egzekutor sprawiedliwości musiał się in
nych zajęć imać (łapanie bezdomnych psów, usuwanie martwych zwierząt z pól
i ulic, opróżnianie szamb, dostarczanie zwłok na wydziały medyczne albo pro
wadzenie dom u publicznego), zwłaszcza, że najczęściej nie pobierał stałego wy
nagrodzenia, a jedynie zapłatę za wykonanie konkretnej, właściwej dla jego
profesji czynności. Według taksy katowskiej dla Gdańska z 1708 r. należało
mu się następujące wynagrodzenie za poszczególne czynności263: 1) wyświece
nie z miasta - 20 złp; 2) chłosta u pręgierza - 30 złp; 3) pławienie - 3 dukaty;
4) powieszenie - 3 dukaty; 5) łamanie kołem - 4 dukaty; 6) przypalanie żyw
cem - 4 dukaty; 7) ścięcie głowy - 3 dukaty; 8) każde szczypnięcie rozżarzo
nymi szczypcami - 1 dukat; 9) każde okaleczenie - 10 złp; 10) obcięcie ucha
- 1 dukat; 11) wypalenie piętna na ciele - 1 dukat. Przykład ten daje nam do
bre wyobrażenie o zakresie zwykłych obowiązków kata, trudno bowiem uznać,
że przypadki nadzwyczajne znalazły swe odzwierciedlenie w ustalonym z góry
cenniku. M iasta, które miały przywilej utrzym ywania własnego kata, takie tak
sy katowskie zwykle sporządzały.
263 Taksa katowska dla Tczewa z 1706 r. przewidywała „ceny” identyczne. Zob. E. Rozen-
kranz: Gdańska archeologia prawna, Gdańsk 1993, s. 108-109.
146 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
264 Zob. T. Maciejewski: Narzędzia tortur sądów bożych i prób czarownic, Koszalin 1997,
s. 22.
§ 1 3 . Kara śmierci 147
265 B. Groicki: Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w Koronie Pol
skiej, Warszawa 1953, s. 57-58.
148 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
266 Używano wiele różnych nazw, m.in.: „Wdowa”, „Ostrze narodow e”, „Mścicielka
ludu” i „Czerwony teatr”.
267 Gilotyna była stosowana we wszystkich francuskich koloniach i terytoriach zależnych,
m.in. w Luizjanie (Ameryka Północna).
§ 1 3 . Kara śmierci 149
§ 13.3.3. Powieszenie
270 Stało się tak podczas egzekucji Johna Brodersona w więzieniu stanowym w Waszyng
tonie w 1960 r. Głowa skazańca została odłączona od reszty ciała, a świadkowie egzekucji
zostali dosłownie zbryzgani krwią skazańca.
152 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
271 Ayaz M arhoni i Mahmoud Asgari (16 i 18 lat w czasie egzekucji) zostali powieszeni
w północnym Iranie (w miejscowości Mashhad) 19 lipca 2005 r. na „Placu Sprawiedliwości”,
po tym jak zostali uznani winnymi odbywania stosunków homoseksualnych. W chwili popeł
nienia zarzucanego im czynu mieli odpowiednio: 14 i 16 lat.
§ 13. Kara śmierci 153
życia, ale było swoistą karą dodatkow ą na czci. Wieszanie wizerunków nieuję-
tych albo zbiegłych zbrodniarzy przewidywały liczne kodeksy. Wspomnieć na
leży, że czasami na szubienicach, nie z wyroku sądu, ale z woli ludu, wieszano
portrety tych, których na szafot nie sposób było zaprowadzić. Praktykę taką
obrazuje reprodukcja obrazu Jana Piotra N orblina Wieszanie zdrajców (il. 20).
W 1794 r. na szubienicy zawisł portret króla Stanisława Augusta.
W USA ostatnia publiczna egzekucja przez powieszenie miała miejsce
w O w ensboro (Kentucky) w obecności 20 tysięcy osób, 14 sierpnia 1936 r. -
skazańcem był Rainey Bethea272. Nie zakończyło to oczywiście pochodu śmierci
przez powieszenie. N a szubienicy zawiśli m.in.: po II wojnie światowej niemiec
cy zbrodniarze wojenni skazani na śmierć przez Trybunał N orym berski, a 30
grudnia 2006 r. został powieszony w Bagdadzie Saddam Husajn. Kara śmierci
przez powieszenie wciąż pozostaje bardzo „popularną” m etodą egzekucji273.
Łamanie kołem (rotacio, rota plexus), kwalifikowana kara śmierci, było bardzo
popularną, jedną z surowszych m etod egzekucji (ok. 10% wszsytkich straceń).
Zw ierciadło Saskie przewidywało ten rodzaj kary m.in. dla m orderców i pod
palaczy, a Carolina również dla trucicieli. G eneralnie była to kara przewidziana
za przestępstw a szczególnie okrutne, zwłaszcza za zbrodnię zabójstwa. Częstym
obostrzeniem tej kary było wleczenie na miejsce egzekucji końm i i szarpanie
ciała rozgrzanymi do czerwoności cęgami. Celem było nie tylko pozbawienie
życia skazańca, ale i pohańbienie jego ciała przez połam anie i zdeform ow anie.
Wydaje się, że do wykonywania tej kary używano dwóch rodzajów kół:
zwykłego i tzw. egzekucyjnego, które było zaopotrzone w metalowe, czasami
tępo, czasami ostro zakończone nasadki, umocowane na obręczy koła. Łamanie
kołem było karą typow o męską - stosowaną w zasadzie wyłącznie w stosunku do
mężczyzn, aczkolwiek zdarzało się, że wykonywano ją wobec kobiet. W Gdańsku
egzekucję za pom ocą koła orzeczono w 1601 r. wobec kobiety, która podstępnie
zam ordowała swojego męża; wcześniej - w 1566 r. łamanie kołem „z dołu do
góry” orzeczono wobec M argarethy Schomacher (również za zabicie męża),
a w 1608 r. spotkało to kobietę winną cudzołóstwa i otrucia męża274.
W spomniane wyżej łamanie kołem „z dołu do góry” (von unten auff) sta
now iło form ę obostrzoną, gdyż zanim doszło do śmierci skazańca kat zdążył
272 Kwestia ta jest kontrowersyjna. Wyrażany jest pogląd, iż ostatnia publiczna egzekucja
miała miejsce w Missouri w 1937 r. Udział w niej był ograniczony do osób dorosłych, które
musiały posiadać bilet wstępu wydany przez szeryfa. Ezekucje na podobnych zasadach od
bywały się w Mississippi jeszcze w latach czterdziestych XX wieku. Zob.: R. Bohm: Death-
ąuest..., s. 17
273 W Ameryce (USA), począwszy od pierwszych egzekucji na początku XVII w. do 2006 r.
(tj. przez ok. 400 lat) powieszenie stanowiło 70% wszystkich egzekucji.
274 Zob. D. Kaczor: Przestępczość kryminalna i wymiar sprawiedliwości w Gdańsku w XVI-
XVIII wieku, Gdańsk 2005, s. 282-283.
154 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
już połam ać część kości i sprawić ból, natom iast w przypadku łam ania „z góry
do d o łu ” (von oben ab), gdy pierwsze uderzenie spadało na głowę albo kark,
było ono śm iertelne. N aw et uedrzenie w klatkę piersiow ą zwykle prow adziło
do przerw ania rdzenia kręgow ego i skazaniec już bólu nie odczuwał.
Skazańca kładziono na kole lub innym, najczęściej drew nianym podkładzie
i okładano np. pałką, łamiąc m u kości, lub układano np. na żerdziach i łam ano
kości bądź naw et obcinano członki, za pom ocą koła egzekucyjnego, zrzucanego
przez kata z pewnej wysokości. W yrok niekiedy precyzyjnie określał ile uderzeń
i w jakie części ciała miał je kat uczynić. Jak podaje J. Rafacz, skazany w 1762 r.
Bartoszczyk miał otrzym ać 3 uderzenia na rękę praw ą, tyle samo na lewą, p o
tem 3 uderzenia w piersi, a na koniec koło miało uderzać w nogę praw ą i lewą.
W G dańsku, w wyroku wydanym 31 m arca 1727 r. za podw ójne m orderst
wo, w sposób następujący określono 12 ciosów kołem: po dw a na każdą nogę
i ramię, trzy w pierś i ostatni w kark.
§ 1 3 . Kara śmierci 155
Ciało skazańca, gdy już miał połam ane kości, w platano w szprychy koła,
które m ocow ano na słupie zakopywanym w ziemię (wysokim na ok. 2 metry).
Tak zawieszony na kole konał, a później rozkładające się szczątki stanowiły
przestrogę dla innych. W ten sposób realizowano cel prewencji generalnej.
Nie zawsze jednak egzekucja przebiegała sprawnie, wymagała bowiem od
kata dużej wiedzy i sporych umiejętności. Przykładem takiego „nieudanego”
łamania kołem może być wykonanie w yroku wydanego przez sąd grodzki we
Lwowie (1775 r.) na skazanym za zabójstwo i kazirodztwo Piotrze M akowskim.
0 ile ścięcie w spółsprawców zbrodni przyszło katowi gładko, to gdy miał on ko
łem połam ać M akowskiego: „Okazało się, że kat nie umiał związać ani ułożyć
skazanego, ani nie przeszedł w dostatecznym stopniu sztuki łamania kołem we
dług m etod austriackich. Uczył się bowiem swego fachu w Niemczech. Zręczni
1 ludzcy kaci umieli nieraz niepostrzeżenie skracać męki ofiarom przez udusze
nie lub ogłuszenie. Kat sprowadzony do Lwowa był stary i słaby oraz nieświa
domy podobnych operacyj. Tłukł on M akowskiego na oślep kołem, wybił mu
zęby i oczy, strzaskał nogi i żebra, lecz ducha z ciała wydostać nie mógł. Z rozbi
tych piersi nieszczęśnika wydobywały się straszliwe ryki boleści. Groza ogarnęła
obecnych. Wśród płaczu i oburzenia w ołano zewsząd, coraz gwałtowniej, o za
niechanie egzekucji. Zmęczony mistrz stracił przytomność umysłu i zaprzestał
łamania. A w tedy komisja, lękając się, by tłum , jak to się dawniej zdarzało, nie
zabił kata - kazała mu odwiązać skazańca i ściąć mu głowę mieczem”275.
Jeszcze projekt Zamojskiego przewidywał karę śmierci z wykorzystaniem
koła: „ręka nayprzód jego prawa rozpalonemi cęgami szarpana, a potem kołem
bity na śmierć będzie” (art. LI).
Ten sposób egzekucji nie był czymś nadzwyczajnym w całej Europie. Prze
widywała go m.in. Carolina - Keiser Karls V und des Heiligen Romischen Reiches
Peinlische Gerichordonung. Wbicie na pal, zaliczane do kwalifikowanych kar
śmierci, stosow ane było w Polsce wobec buntow ników i zbójców. N a Ukrainie
stosow ane było wobec buntujących się Kozaków. W. Maisel w spom ina, iż kara
ta (pało infixus) trzykrotnie jest wym ieniona w poznańskiej liber maleficorum
(księdze złoczyńców). Była orzeczona wobec winnych rozbojów, m orderstw ra
bunkow ych, podpaleń i zgwałceń.
Kitowicz w swym Opisie obyczajów w sposób następujący przedstaw ia p a
lowanie: „Komendanci polscy, wielu dostali żywcem hajdamaków, żadnego nie
pardonow ali, lecz zaraz na placu albo wieszali na gałęziach, albo jeżeli mieli
czas, żywcem na pal wbijali; która egzekucja takim szła sposobem : obnażone
go hajdamakę położyli na ziemi na brzuch; mistrz albo który chłop sprawny
l^iefacbtficbangardnsraulTem
lid)t *rfct):ocfmltd)r fcyffaiien ron brm unlfcm irum c^.
jDracole aay&c. W it cc Stel d c gefpifi ^at. t>n& gepiaten;
$tiD mit Den ^aufitcm.yn rinrm faflei gefoten. t>ń wie er Dś«
leut gefdjurt&ert ^at tm ser^ac?m k fjm ale cm fraut. 3 tej
er ^at aud? bert muter ń ire tint>gepwtex>nb fy 6ćs m tif'
fenJU(frr«flert.X)nt> uitanfccrc afctyocf«iU'd>c bing bum
biffcm tracrat g«fct>ufon ff Vi\b m n?el4?ernUmber
To tak okrutne m orderstw o bynajmniej hajdam aków nie uśm ierzało; mieli
sobie za jakiś heroizm skonać na palu. Kiedy się w kom panii przy gorzałce je
den z drugim kamracił, życzył mu: »Szczo by ty ze mnoju na jednym palu stry-
tył«, to jest: »Bogdajbyś ze mną na jednym palu sterczał«. Bywali drudzy tak
zatwardziałego serca, że m iasto jęczenia w bólu wołali na dyrygującego zaciąga
niem na pal: »Krywo idet, punc m istru, jakby bólu żadnego nie czuł albo jakby
go tylko kto w ciasny bot obuwał«.
N a karę śmierci poprzez wbicie na pal został skazany m.in. Aleksander Kost
ka Napierski, przywódca powstania chłopskiego na Podhalu. Nawleczenie na pal
odbyło się 18 lipca 1651 r., na wzgórzu Krzemionki w Krakowie. Ten sam los
spotkał przywódców powstania chłopskiego w Wielkopolsce.
W bijanie na pal, jako sposób egzekucji, podobno szczególnie upodobał so
bie hospodar wołoski Vlad III Tepes (1431-1476) zwany Draculą. Ten władca
Wołoszczyzny zasłynął z egzekucji przez upalow anie dużej liczby wziętych do
niewoli żołnierzy tureckich w 1461 r.278
§ 13.3.7. Utopienie
278 Zob. R. Florescu: Dracula: A biography ofVlad the Impaler, 1431-1476, Hale 1974.
§ 1 3 . Kara śmierci 159
W edług Soborow ego Ułożenia z 1649 r. (art. II, 4): „Jeśli ktoś umyślnie lub
zdradziecko podpali m iasto lub dw ory i w czasie lub po tym podpaleniu zosta
nie ujęty, jego samego spali się, bez jakiegokolwiek m iłosierdzia”. Podobnie,
zgodnie z art. 125 Caroliny: „K tórym udow odniono w złym zamiarze podpa
lenie, w inni być karani śm iercią przez spalenie”. N atom iast zgodnie z art. 109:
„Jeśli ktoś przy spraw ow aniu czarów wyrządzi ludziom szkodę lub jakąś krzyw
dę ma zostać skazany na karę śmierci przez spalenie”.
13. Kara śmierci 161
Z kolei według art. 116 Caroliny: „Jeśli człowiek oddaje się rozpuście ze
zwierzęciem, lub mężczyzna z mężczyzną lub kobieta z kobietą, to pozbawieni
zostaną życia, według powszechnego zwyczaju należy poddać ich karze śmierci
przez spalenie”. Przeszło 200 lat później, w bawarskim kodeksie karnym czyta
my: „Ten kto cieleśnie spółkuje ze zwierzęciem, zmarłym lub osobami tej samej
płci będzie po uprzednim ścięciu ukarany przez spalenie, a zwierzę, z którym
zdarzył się ten ohydny czyn pow inno być razem z nimi spalone na stosie”.
W przypadku spalenia żywcem najczęściej skazaniec był przywiązywany do
pala w okół którego był ułożony stos. Rolą kata było podłożenie ognia pod stos
(zapalenie go). Ofiarą płom ieni padały bardzo często kobiety posądzone o cza
ry. Jak podaje E. Rozenkranz, w Gdańsku, na placu Dominika w XVI i XVII w.
siedem razy płonął stos egzekucyjny, a nie były to wszystkie przypadki, gdyż
zdarzało się, że czarownice palono poza miastem281. Stosy płonęły nie tylko
w miastach; znacznie częściej oskarżenia o czary zdarzały się na wsiach, więc
i tam ogniem wypalano postępek czarostwa.
Kodeks karny bawarski z 1751 r. stanowił wyraźnie: „Występek czarów i za
bobonów będzie karany następująco. 1. Jawny lub tajny związek lub fizyczne
spółkowanie z diabłem lub jego adorację jako też profanacja i nadużycie świętej
hostii do diabelsko adoracyjnych spraw będzie karane przez spalenie żywcem”.
Jedną z bardziej znanych ofiar spalenia na stosie była Joanna d ’Arc, oskar
żona m.in. o herezję, św iętokradztw o i czary. Egzekucję przeprow adzono 30
maja 1431 r. na rynku w Rouen. Skazaną odziano w błazeńską czapkę, na któ
rej znajdowały się napisy: Heretica, Relapsa, Apostata, ldolater. Kobietę spa
lono żywcem - kat nie skrócił jej cierpień, a zwęglone zwłoki wystawiono na
widok publiczny. Prochy zmarłej w rzucono do Sekwany. W 1456 r. orzeczenie
o skazaniu na karę śmierci przez spalenie zostało uchylone, a w 1920 r. Joanna
została wyniesiona na ołtarze - uznana za świętą.
W koloniach amerykańskich spalenie żywcem było karą przewidzianą dla
niewolników, którzy zabili swych właścicieli albo przygotowywali rewoltę,
a także dla kobiet skazanych za zabójstwo swoich mężów.
\ IM
Podczas II wojny światowej gazu do m ordow ania ludzi używali naziści. Komora
gazowa używana jest do egzekucji wyłącznie w USA. Pomiędzy 1930 a 1980 r.
w USA stracono w ten sposób 945 mężczyzn i 7 kobiet. Komora gazowa była
stosowana w 11 stanach: Arizona, California, C olorado, M aryland, Missouri,
Mississippi, N ew M exico, N o rth Carolina, N evada, O regon i Wyoming. Obec
nie dopuszczalna jest tylko w 5 stanach: Arizona, California, M aryland, M i
ssouri i Wyoming.
Używanie gazu do uśmiercania ma swój początek w XIX w. - w ten spo
sób zabijano zwierzęta. Pojawiające się w USA problemy z egzekucją na krześle
elektrycznym spowodowały zainteresowanie tą metodą. Już w 1896 r. uznano
283 T. Seitz: The Killing Chair, „North Carolina Historical Review” 2004, nr 81, s. 72.
§1 3 . Kara śmierci 167
Pluton egzekucyjny składa się z pięciu mężczyzn. Jeden z nich strzela ślepy
mi nabojami, tak więc teoretycznie nikt nie wie kto naprawdę wykonał egze
kucję, aczkolwiek odrzut broni jest inny przy strzelaniu amunicją ostrą, więc
w miarę doświadczony strzelec potrafi rozpoznać, jakimi nabojami strzelał.
Skazaniec ubrany w granatowy kombinezon, z założonym na głowę czarnym
kapturem , przywiązywany jest do krzesła skórzanymi pasami. Tuż nad sercem
skazańca mocowany jest znacznik o żywych barwach, w który, jak do tarczy,
celuje pluton egzekucyjny. Za skazańcem umieszcza się worki z piaskiem, które
pełnią funkcję kulochwytu.
Od czasu przywrócenia kary śmierci w USA, dwie osoby zostały stracone
w ten sposób: Gary Gilmore w 1977 r. oraz John Taylor w 1996 r.
W Rumunii, po obaleniu w dniu 22 grudnia 1989 r. rządów przywódcy partii
i państwa Nicolae Ceausescu, dochodzi do parodii procesu sądowego - oskarżo
nymi są małżonkowie Ceausescu. Telewizja transmituje przebieg krótkiego pro
cesu kapturowego (nie ujawniono nazwisk ani wizerunku sędziów) w dniu 25
grudnia. Oskarżeni zostali przewiezieni transporterem wojskowym do nieujaw
nionego miejsca, gdzie naprędce zaimprowizowano salę sądową w pomieszcze
niu przypominającym wyglądem świetlicę szkolną. Z ewidentnym naruszeniem
prawa (Prezydent Rumunii mógł odpowiadać jedynie przed Zgromadzeniem
Narodowym), bez zapewnienia prawa do rzeczywistej obrony, zostaje pośpiesz
nie wydany wyrok: Nicolae i Elena Ceausescu zostają skazani na karę śmierci.
M ord sądowy dopełnia się kilka m inut później, kiedy seriami z karabinu ma
szynowego rozstrzelano prezydencką parę. Kilkanaście dni później, 7 stycznia
1990 r. kara śmierci została w Rumunii zniesiona. Sposób egzekucji był praw do
podobnie zdeterminowany przyjętym trybem postępowania, przypominającym
postępowanie przed jakimś doraźnym trybunałem wojskowym (widoczni pod
czas procesu strażnicy i prokurator byli w mundurach wojskowych).
Zabicie strzałem w tył głowy jest praktykowanym sposobem egzekucji
współcześnie w Chinach, a w Europie na Białorusi - pluton egzekucyjny zabija
skazanych w więzieniu w Mińsku.
się pacjentom dawkę 100 do 150 miligramów, w czasie egzekucji zaś dawka
wynosi do 5 gram ów (ok. 50 razy więcej, co należy uznać za dawkę śmier
telną).
2) Środek paraliżujący - Pancuronium bromide, znany pod nazwą handlo
wą Pavulon. Powoduje on paraliż układu oddechowego, w tym przepony
i płuc. Efekt zwiotczenia mięsni pojawia się w czasie od 1 do 3 m inut. N ie
kiedy stosuje się też inne środki.
3) Środek trujący (właściwa trucizna) - Potassium chloride, czyli chlorek pota
su, w dawce śmiertelnej. Powoduje on natychmiastowe wstrzymanie akcji
serca.
11 czerwca 2000 r. został w ten właśnie sposób stracony Tim othy McVeigh
w więzieniu Terre H aute (USA, stan Indiana). Egzekucji tego terrorysty, który
w 1995 r. podłożył bombę w O klahom a City (zginęło wtedy 168 osób, a ok.
500 zostało rannych) przyglądało się 30 osób (pracowników wymiaru spra
wiedliwości, dziennikarzy i osób wskazanych przez samego skazańca). Kilkaset
osób śledziło przebieg egzekucji za pośrednictwem telewizji więziennej. Ciało
po egzekucji zostało skremowane, a prochy rozrzucone w miejscu, które nie
zostało ujawnione.
Egzekucję poprzez wstrzyknięcie trucizny wykonano również na trzydziesto-
ośmioletniej Karli Faye Tucker. Została ona 3 lutego 1998 r. uśmiercona w Tek
sasie, w więzieniu Huntsville. Był to pierwszy w tym stanie, a drugi w USA,
wykonany wyrok śmierci na kobiecie od czasów wojny secesyjnej. Pomimo wie
lu protestów, m.in. ze strony O N Z , Parlamentu Europejskiego i papieża Jana
Pawła II, egzekucja nie została wstrzymana. Komisja ułaskawień stanu Teksas
nie przychyliła się do prośby o łaskę. Sąd Najwyższy odrzucił wnioski adwoka
tów o odroczenie egzekucji. Również gubernator George Bush, konsekwentnie
172 C zęść II. Podstaw y historyczne. D ział II
Orzekane było wobec niewolników i tych, którzy nie byli obywatelami Rzymu.
Kara ta groziła m.in.: za rozbój i zabójstwo, podpalenie, dezercję, zdradę stanu,
podżeganie do buntu i obrazę majestatu.
Ukrzyżowaniu zwykle towarzyszyło biczowanie (rózgami, kijami albo bicza
mi - flagellatio). Skazaniec był rozbierany z szat i wiązany do niewysokiego słupa
tak, że stał nad nim pochylony. Najbardziej okrutny sposób biczowania wiązał się
z używaniem flagellum - bicza z powrozów rzemiennych, które były zakończo
ne ołowianymi kulkami, haczykami albo kościanymi, spiczastymi elementami.
U Rzymian liczba uderzeń nie była z góry określana, u Żydów nie przekraczała
39, z czego 13 przypadało na klatkę piersiową i po 13 na każde z ramion.
Potem następow ało dźwiganie poziomej belki krzyża na miejsce straceń
głównymi ulicami miasta. Dźwiganie całego krzyża było niemożliwe ze wzglę
du na jego wagę, która mogła wynosić nawet od 120 do 150 kg. Skazańca roz
bierano, pozostawiając mu jedynie przepaskę na biodrach. Pochód na miejsce
egzekucji odbywał się w asyście straży, na jego czele szedł herold, który infor
mował o popełnionej zbrodni. Niesiono też gotową do przybicia na krzyżu ta
blicę z imieniem skazańca i opisem jego zbrodni (causam supplici).
Za ekstraordynaryjną metodę należy uznać wieszanie na krzyżu głową w dół
(bolesny, lecz szybszy od „normalnego” sposób egzekucji). Krzyż miał zwykle je
den z trzech kształtów: 1) kształt krzyża łacińskiego (dwie belki pod kątem pro
stym skrzyżowane w pobliżu szczytu - f); 2) krzyż o kształcie litery „T” (dwie
belki skrzyżowane dokładnie na szczycie); 3) czasami jednak układ ramion krzyża
był inny, jak np. w tzw. krzyżu św. Andrzeja - kształt litery X (crux decussata albo
andreana). Ukrzyżowanie zostało zniesione dopiero przez cesarza Konstantyna.
W krajach śródziemnomorskich krzyż był wykonany z dfzewa akacjowego,
deszczułki pod gwoździami bywały z drzewa oliwkowego. Do krzyża przybijano
w Egipcie. W Księdze Rodzaju znajdujemy taki fragment (40, 19): „Za trzy dni
faraon rozkaże ściąć ci głowę i powiesić twe ciało na drzewie. W tedy ptaki będą
rozdziobywały twe ciało”.
W ykonywanie kary śmierci przez ukrzyżowanie było do niedawna prakty
kowane w Jem enie285.
Patibulum to belka poprzeczna niesiona przez skazańca na miejsce egzeku
cji gdzie czekał już wbity w ziemię pal (stipes, palus, crux). Krzyż mógł mieć
kształt tzw. crux commissa (T) albo crux immissa (f), najczęściej w zależności
od tego czy był używany titulus - drew niana tabliczka z opisem zbrodni i imie
niem skazańca.
§ 13.3.15. Ukamienowanie
Stosow ane było m .in. w Rzymie (ze skały Tarpejskiej - Saxum Tarpeium,
na południow ym krańcu wzgórza kapitolińskiego), jako wyraz tzw. zemsty
publicznej. N azw a podobno pochodzi od imienia Luciusa Tarpeiusa, który
został z niej strącony, jako przeciw nik Rom ulusa albo od im ienia westalki
Tarpei, któ ra zdradziła Sabinom wejście na Kapitol. O karze strącenia ze ska
ły czytamy w praw ie XII Tablic (tablica VIII.23): „O soba, której udow odni
się winę dania fałszywego św iadectw a, zostanie zrzucona ze Skały Tarpej
skiej”. Strącenie ze skały znane było rów nież w Delfach, Koryncie i praw
d opodobnie w Elidzie i Tessalii. W Atenach strącano ludzi ze wzgórza N im f
do przepaści B aratron (rów nież synonim bezdennej otchłani) znajdującej się
na zachód od m iasta. W Sparcie do tego rodzaju egzekucji służyła przepaść
Keadas.
§ 13.3.17. Zgniecenie (peine forte et dure)
Peine forte et dure (franc. - kara silna i długa, ew. mocna i przykra) to rodzaj
egzekucji oraz wymyślnych tortur. Zgniecenie (zmiażdżenie) zwykle wykony
wane było w ten sposób, że na klatce piersiowej leżącego na plecach skazańca
umieszczano platform ę z desek, na którą kładziono kamienie lub stalowe od
ważniki. Szczegółowy opis tej tortury przedstawił Wilhelm Blackstone287. Prze
słuchiwanego należało trzy razy uprzedzić o możliwości zastosowania tego spo
sobu, a naw et dać mu kilka godzin czas do namysłu. Gdy przesłuchiwany mimo
zachowywał milczenie sąd ogłaszał dekret skazujący na karę mocną, nie czyniąc
różnicy, tak samo w stosunku do mężczyzn, jak i kobiet. Winowajca odsyłany
był do więzienia, gdzie w prow adzano go do ciemnicy i nagiego rozciągano na
wznak na posadzce. Następnie kładziono na nim tyle żelaza, ile tylko wytrzy
mać potrafił. Pierwszego dnia dawano podsądnem u trzy kawałki chleba, dru
giego trzy szklanki wody i tak na przemian czyniono, ciągle żelazo dokładając.
Trwało to tak długo aż nieszczęśnik zaczął na pytania odpow iadać albo zmarł.
Z historycznych przekazów wiemy, że używano ciężarów o wadze sięgającej na
wet 400 funtów (ok. 181,5 kilograma)288.
Śmierć następow ała zwykle przez uduszenie, ponieważ tak duży nacisk na
płuca uniemożliwiał oddychanie. Znane są wymyślne bardzo odmiany tej kary,
289 Proces czarownic z Salem (stan Massachusetts) rozpoczął się w lutym 1692 r. Łącznie
ok. 20 osób, kobiet i mężczyzn zostało straconych (wyłączając Gilesa Coreya, wszyscy pozo
stali zostali powieszeni) między 19 czerwca a 22 września 1692 r. Był to ostatni proces o cza
ry w Ameryce, w którym orzeczono i wykonano kary śmierci i kres prawdziwie szaleńczego
polowania na czarownice.
§13. Kara śmierci 179
§ 13.3.19. Ugotowanie
290 Zob. W. Ostrożyński: Sprawa zamachu na króla Stanisława Augusta, Lwów 1851.
180 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
urządzanych z okazji świąt religijnych lub przed wyprawą wojenną. O prócz ka
tegorii skazańców (bezbronnych) w walce z dzikimi zwierzętami występowali
też bestiarii - specjalnie szkoleni i uzbrojeni ludzie do takiej właśnie walki.
Jeżeli chodzi o okoliczności towarzyszące egzekucji, to do kary pożarcia
przez zwierzęta była zbliżona kara śmierci poprzez walkę z gladiatoram i (miej
scem egzekucji była w obu przypadkach arena cyrku). Po części kara ta miała
charakter losowy, gdyż w przypadku zwycięstwa w walce, skazaniec stawał do
walki ponow nie. Według ustawy Konstantyna z 325 r. w walkach gladiatorów
mogli brać udział wyłącznie skazani na karę śmierci.
Po tym term inie można przymusowo zniewolić jego osobę. Wierzyciel może
przyprowadzić go przed trybunał sędziowski. Jeśli człek ten nie zapłaci wyso
kości orzeczenia, lub ktoś, w obecności sędziego nie zainterweniuje na jego ko
rzyść jako jego obrońca, wierzyciel w takim razie zabierze go do swego domu,
gdzie zamknie go w składziku, bądź skuje w kajdany. Wierzyciel ma obowiązek
skucia go kajdanami o wadze nie mniejszej niż piętnaście funtów, lub większej,
jeśli taka jego wola. Jeśli więzień zechce, może zaopatrzyć się we własne zapasy
jedzenia. Jeśli nie, wierzyciel musi zapewnić mu funt mięsa dziennie, jeśli ze
chce, może dać mu więcej”.
Kara pozbawienia wolności, w kształcie zbliżonym do obecnego, jest karą
stosunkowo młodą. Pojawiła się ona dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku.
Niekiedy jednak przesuwa się jej początek na koniec XVI w., wskazując na po
wstanie w Amsterdamie zakładu poprawczego w 1598 r. M otywem powstania
tego zakładu był podobno sprzeciw rady miejskiej wobec wykonania wyroku
śmierci na nieletnim sprawcy kradzieży. Rozwiązanie amsterdamskie stało się
wzorem dla podobnych zakładów, które zaczęły powstawać w całej Europie:
w 1609 r. w Bremie, w 1613 r. w Lubece, w 1622 r. w Hamburgu, w 1629 r.
w Gdańsku i w 1667 r. we Florencji.
E. Krzymuski wskazywał na możliwe rozróżnienie tej kary na pozbawienia
wolności sensu largo i sensu stricto. Pozbawienie wolności sensu largo obejmuje
wszelkie środki związane z ograniczeniem bądź pozbawieniem sprawcy swobo
dy wyboru miejsca pobytu, z wyjątkiem umieszczenia w więzieniu (zakładzie
karnym, areszcie), które stanowi pozbawienie wolności sensu stricto.
Pierwsze więzienia pojawiły się już w starożytnych Chinach, Egipcie, G re
cji i Rzymie. Nie służyły one jednak wykonywaniu kary pozbawienia wolności.
Pozwalały izolować sprawcę i pełniły funkcję zbliżoną do dzisiejszych aresztów
śledczych. Powszechne w okresie średniowiecza ciemnice i lochy były związane
z wykonywaniem to rtu r i przetrzymaniem sprawcy do wydania w yroku291.
Na ziemiach polskich stosowano od XV w.292 karę wieży górnej (wierzch
niej, cywilnej) i dolnej (na dnie, kryminalnej, in fundo). Pomieszczenie, w któ
rym trzym ano więźnia znajdowało się najczęściej w wieży (baszcie) u bram mia
sta lub w murach obronnych. Kara wieży górnej była mniej dotkliwa (orzekana
głównie wobec osób ze stanu szlacheckiego, na czas od jednej godziny do jedne
go roku i 6 tygodni), natomiast trzymanie więźnia w tzw. wieży dolnej, w pobliżu
fundamentów, w celi, a raczej ciemnej dziurze (pozbawionej okien), najczęściej
wilgotnej i pozbawionej ogrzewania, było karą bardzo srogą (orzekaną na czas
od jednego tygodnia do jednego roku i jednego tygodnia, a za zabójstwo, nawet
do 2 lat i 12 tygodni). Zwykle nie tylko okien, ale i drzwi było takie pomiesz
czenie pozbawione. Jak podaje Z. Gloger (Encyklopedia staropolska): „Wieża
dzieliła się na górną, czyli więzienie cywilne, i to było widne, czyste, schludne
i ciepłe, oraz na wieżę dolną, podziemną, która była więzieniem kryminalnym,
ciemnym, do 12 łokci głębokim. O ile wieża dolna zamykała się na grube wrze-
ciądze, o tyle górna część żadnego zamka u drzwi ani kraty w oknach nie posia
dała, była bowiem więzieniem szlacheckim”.
Wieża górna pełniła też często rolę współczesnego aresztu śledczego. We
dług projektu Zamojskiego: „Zaaresztowanego pilnując, da wszelką baczność,
aby zapozwany do Sądu się stawił, tam do wieży wyższej zamknięty przez opi
sany proces kryminalny dochodzony y sądzony występek będzie”. Osadzony
w wieży górnej miał prawo przyjmować odwiedziny lekarza i duchownego,
mógł też razem z nim przebywać służący. Wieża górna standardow o posiadała
okna, podłogę ceglaną i piec, inne ulepszenia mógł sprawić sobie odbywający
karę. W zasadzie jedynym ograniczeniem był zakaz opuszczania wieży. Koszty
odbywania wyroku ponosił sam skazany, a ropoczęcie odbywania kary i opusz
czenie wieży odbywało się w obecności woźnego oraz świadków i podlegało
wpisowi do ksiąg sądowych, jako dowód odbycia kary.
Głębokość wieży dolnej, określona została na Sejmie, w 1588 r. na 12 łokci
(ok. 9 m) poniżej wejścia do wieży (wieże na Litwie miały głębokość ok. 11 me
trów). N a dno wieży dolnej skazańców spuszczano na linie lub schodzili tam po
drabinie, którą następnie wyciągano. Projekt Zamojskiego przewidywał karę
wieży dolnej (turris inferior) m.in. za zgwałcenie, w wymiarze jednego roku.
Korzeni współczesnej kary pozbawienia wolności należy dopatrywać się raczej
w powstających w Europie zakładach odosobnienia na przełomie XVI i XVII w.
(domy poprawy i domy pracy przymusowej - np. przędzalnie w Niemczech,
zwłaszcza hamburska założona w 1669 r.; zakłady dla nieletnich i zakłady dla
prostytutek), niż w średniowiecznych lochach, czy nawet w staropolskiej karze
wieży dolnej lub górnej. Okrucieństwo i warunki wykonywania tych kar zbliża
ło je - biorąc pod uwagę skutek - do kar eksterminacyjnych, prowadząc bardzo
często do śmierci lub co najmniej znacznego wyniszczenia organizmu, a nie do
kary pozbawiającej człowieka jedynie wolności. Inny też był ich cel. Jak słusznie
podniósł L. Rabinowicz: „nie ma racjonalnego przejścia od więzień służących do
tortur, kaźni i męczarni, do więzień służących do poprawy przestępców”295.
To właśnie różnego rodzaju przytułki, domy dla włóczęgów, żebraków i star
ców, dla nieletnich przestępców i upadłych kobiet, stanowią swego rodzaju po
most między ciemnymi i wilgotnymi, średniowiecznymi lochami, a więzieniami
(zakładami karnymi), we współczesnym rozum ieniu tego słowa. Do najbardziej
znanych należy zaliczyć przytułek San Michelle (dom poprawy pw. św. M icha
ła) dla nieletnich przestępców (do lat 12), założony w 1703 r. w Rzymie, przez
papieża Klemensa XI. Podobnie jak w amsterdamskim zakładzie poprawczym
dla nieletnich, noc spędzano tam w pojedynczych celach, natom iast w dzień
wspólnie wykonywano pracę lub pobierano naukę. Były to zakłady o systemie
celkowym. Później, z inicjatywy kolejnego papieża - Klemensa XII, zakłady
oparte na systemie odosobnienia wspartego pracą, nauką rzemiosła i m odlitw a
mi powstały w Rzymie (1735 r.), Turynie (1757 r.), Wenecji (1760 r.) i M edio
lanie (1759 r.).
śmierci, orzekane wobec osób niższego stanu. M ieszczanin mógł liczyć na ścię
cie przed D w orem Artusa. W okresie funkcjonowania więzienia (1604-1858)
nie odnotow ano żadnego przypadku udanej ucieczki więźnia. O d 1983 r.
w tzw. Katowni mieściło się muzeum więziennictwa i ekspozycja związana z hi
storią kryminalistyki. Kierownikiem był dr Jerzy W norow ski. Obecnie zmieni
ło się przeznaczenie Katowni (urządzone jest tam m.in. M uzeum Bursztynu).
M uzeum więziennictwa i kryminalistyki zostało przeniesione do budynku Wy
działu Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
W 1767 r. powstaje w Warszawie więzienie marszałkowskie, a w 1787 r.
więzienie w Kamieńcu Podolskim. To w zasadzie pierwsze więzienia w Polsce,
we współczesnym rozumieniu ich jako zakładu, w którym systemowo wykony
wana jest kara pozbawienia wolności. N a szczególną uwagę zasługuje więzienie
warszawskie, które pow stało z inicjatywy marszałka Stanisława Lubomirskiego.
Było ono bardzo dobrze zorganizowane i zapewniało całkiem znośne warunki
(m.in. ogrzewane cele, co miesiąc zmieniana słoma w siennikach, opieka lekar
ska i posługa duchowa), działało na podstawie ordynacji więziennej wydanej
§ 14. Kara pozbawienia wolności 185
z samych tarcic bez żadnego posłania, i użyci być powinni do prac najprzykrzej-
szych zewnętrznych lub w ew nętrznych”.
W nauce praw a penitencjarnego, zwanego dawniej nauką o więziennictwie,
wyróżnia się kilka, tzw. systemów penitencjarnych. System penitencjarny ozna
cza zespół dyrektyw określających zasady i sposoby wykonywania kary pozba
wienia wolności, z uwzględnieniem reguł organizacyjnych i środków techniczno-
materialnych, pozwalających te zasady i sposoby realizować.
1) System celkowy (pensylwański, filadelfijski, system odosobnienia - so-
litary system ) został zapoczątkowany w 1791 r., z inspiracji pomysłami Johna
H ow arda298 (The state o f the prisons in England and Wales w ith preliminary
obserations and an account o fso m m e foreign prisons and hospitals), w więzieniu
w Filadelfii. Nie można też pom inąć zasług Williama Pena (1644-1718), który
rozpoczął reformę wiezień w Pensylwanii i oparł ich prowadzenie po części na
zasadach religijnych kwakrów oraz Benjamina Franklina (1706-1790), który
był założycielem towarzystwa więziennictwa w Filadelfii.
Prowadzący filadelfijskie więzienie Kwakrzy uznali, że pełna izolacja więź
niów w pojedynczych celach (celkach), których było 30 i lektura Biblii, połą
czone z przymusem pracy, okażą się najbardziej skuteczne dla osiągnięcia po
prawy moralnej więźniów. Przekonanie to nie sprawdziło się jednak do końca.
Absolutna izolacja skazanych prow adziła niekiedy do zaburzeń w sferze psy
chicznej, a nawet samobójstw.
Za wzorcowe więzienie celkowe uznawano w ybudowane w 1827 r. (otwar
te w 1829 r.) więzienie Eastern Penitentiary w Chery Hill, w pobliżu Filadelfii.
Zostało ono zbudowane na planie gwiazdy, z umieszczonymi w środku punk-
298 John Howard (1725-1790), autor głośnej pracy „O stanie więzień” z 1777 r. Przedstawił
szeroki program reform penitencjarnych w odpowiedzi na dramtyczny stan więzień w XVIII w.
Zob. E. Hansen: John Howard a współczesna problematyka penitencjarna, Warszawa 2002.
§1 4 . Kara pozbawienia wolności 187
,0° Cyt. za S. Lelental: Wykład prawa karnego wykonawczego z elementami polityki kry
minalnej, Łódź 1996, s. 34.
190 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
Tabela 12. Wymiar odbywanej kary pozbawienia wolności w Polsce, w latach 1990-2005
(Skazani, mężczyźni i kobiety, według wymiaru aktualnie odbywanej kary, stan
na 31 grudnia każdego roku)
Rodzaj i wymiar
1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997
kary
Ogółem skazanych 33532 42002 45778 45725 45441 43210 39834 41534
p.w. od 1 do 3 mies. 14 30 122 115 199 90 105 174
p.w. pow. 3 mies.
291 470 690 859 958 1070 725 900
do 6 mies.
p.w. pow. 6 mies.
3163 5286 6373 7092 7470 7593 7158 7666
do 1 roku
p.w. pow. 1 roku do
1 roku 6 mies.
8770 12365 13562 13515 13010 12279 11190 11681
p.w. pow. 1 roku
6 mies. do 2 lat
p.w. pow. 2 lat do
7902 9743 10099 9231 8864 8124 6794 6584
3 lat
p.w. pow. 3 lat do 8207
7349 8748 8591 8325 7542 7251 7528
5 lat
p.w. pow. 5 lat do
4064 3996 4304 4386 4556 4386 4345 4551
10 lat
p.w. pow. 10 lat do
1224 1221 1239 1293 1431 1493 1597 1772
15 lat
25 lat pozbawienia
755 684 641 643 628 633 667 671
wolności
dożywotnie
pozbawienie - - - - - - 2 7
wolności
Rodzaj i wymiar
1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005
kary
Ogółem skazanych 40987 40388 46700 54978 57830 59080 62651 66180
p.w. od 1 do 3 mies. 159 186 182 205 250 353 449 633
p.w. pow. 3 mies.
970 989 1312 1377 1583 1860 2629 3088
do 6 mies.
p.w. pow. 6 mies.
7646 7108 7725 8586 8665 8704 9683 10400
do 1 roku
p.w. pow. 1 roku do
8002 9304 8723 8643 9155 10084
1 roku 6 mies.
12099 11962
p.w. pow. 1 roku 8567
6673 8244 8266 9432 10591
6 mies. do 2 lat
p.w. pow. 2 lat do
5980 6088 7185 9020 9881 9641 10040 10143
3 lat
p.w. pow. 3 lat do 6654 7402 10492 10921 10285 10271
6919 9135
5 lat
p.w. pow. 5 lat do
4639 4614 5082 5686 6223 6393 6823 6672
10 lat
p.w. pow. 10 lat do
1799 1967 2231 2412 2621 2763 2850 2896
15 lat
25 lat pozbawienia 1042 1244
763 786 861 950 1115 1172
wolności
dożywotnie
pozbawienie 19 34 45 52 83 106 138 179
wolności
§1 4 . Kara pozbawienia wolności 193
,04 Najczęściej zakład karny nazywa się w Polsce więzieniem, aczkolwiek ta ostatnia na
zwa nie jest używana ani przez osadzanych, ani przez służbę więzienną. Powszechnie używa
się nazwy „kryminał”.
194 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
,os Zgodnie z art. 110 § 2 k.k.w. powierzchnia celi przypadająca na skazanego me powin
na wynosić mniej niż 3 m. kw.
§ 14. Kara pozbawienia wolności 195
niejako w brew koszm arnym i urągającym godności człow ieka w arunkom , albo
w indyw idualnych przypadkach dzięki zaangażow aniu i pom ysłow ości w ycho
w aw ców 307, albo, co szczególnie dram atyczne, przez geriatryzację.
W edług M inisterstw a Sprawiedliwości, rem edium na przeludnienie zakła
dów karnych i obniżenie kosztów ma być m .in. szeroko „reklam ow any” system
dozoru elektronicznego. Jednak system ten co do zasady ma być stosowany w o
bec skazanych na nie więcej niż 6 miesięcy pozbaw ienia w olności (zob. projekt
ustawy z dnia 30.11.2005 r., d ruk sejmowy nr 338). Takich w śród skazanych
jest nie więcej niż 5,6% . N aw et możliwość stosow ania dozoru w przypadku
pozbaw ienia w olności do 1 roku, o ile do końca kary nie zostało więcej niż 6
miesięcy, w żaden sposób nie doprow adzi do objęcia tym systemem 15 tysięcy
skazanych308 (zob. Pierwszy rok reformy wym iaru sprawiedliwości, Warszawa
2006, s. 7), czyli więcej niż aktualnie odbyw a karę pozbaw ienia wolności do
1 roku, już chociażby dlatego, że od złożenia przez skazanego odpow iednie
go w niosku będzie musiał upłynąć pewien, wcale nie tak krótki czas, podczas
którego skazany w zakładzie karnym i tak będzie przebywał. Tym samym jed
nostkow e (w przeliczeniu na jednego skazanego odbywającego karę w tym sys
temie) koszty systemu w zrosną i na pew no nie będą mniejsze od kosztów utrzy
m ania więźnia w zakładzie karnym (pod w arunkiem rzetelnego, tj. globalnego,
a nie prostego liczenia kosztów takiego systemu i kosztów utrzym ania). O bra
ku przynajmniej dostatecznego przygotow ania tego projektu świadczy fakt, że
nie potrafiono naw et oszacować kosztów urządzenia do m onitoringu, tłum a
cząc to niew ystępow aniem tych urządzeń „w sw obodnym obrocie”.
\o
100 000 -
1 5 ^M ~pJ 3
ro £ g|
90 000 -
r* r^l 0\ 4 CTN 0
S0 0
°0 o
°o oo ■
1 _
80
70
000
000
-
- s5o
OS o 'O r<
£ ^th 1
°° \C S
0
t—
Ci ^
ro
,—
t-h1
^ (N
OO >0
s 00 ^
N [s
| 60 000 -
£nn _=
. 1________Bi ^
| 3J £ 3 >©
| | |
3 50 000
40 000 -
-
B
11 1
30 000 -
20 000 -
10 000 -
0 -
ON O * — a \ O ^ H ( N r O T j - i y - ) .
O O O N O N O N O N O N O N a s a s O N C T s O O O O O O O
t—i i —i t - h i -h t —i t H t—i t —i i —i ^ H H < N < N r N ( N f N < N c < t
250 235
230
206 208 208 211 |
210
190
1 1 1 1 1
170 153 1.) o ■ ! ; ■ i ; : i
150
n [-1 144 148 ia i 147 u U U U
— ■
«
130
110
n
90
70
50 u_
o? dp a'*' on
aV on op* on
o?5 on oh on
o(° on o^5 on
of
cf> on on s P ^ rS ^ o S ?3 r S J T rR P
V «p V
v°r S.°p ^ ^ n°p ^ ^ ^ ^ ^ 'vQi<V ' °
Wykres 11. Wskaźnik prizonizacji w Polsce w latach 1989-2006
250
o 209
*§ 200
169 164 169
1
o 150 -w -
o
t
'O
'2
'N
<D-
100
50 1 mm
ć# N ^ <& ■
y '? '/ '? # +*
Wykres 12. Wskaźnik prizonizacji w wybranych krajach europejskich
Źródło: Opracowanie własne.
4 Austria 91 91 89 85 85 94 96
5 Belgia 84 81 83 81 81 86 86
6 Bułgaria 147 147 137 121 120 125 133
7 Chorwacja 120 121 95 59 60 59 62
8 ^ c >'Pr ______ 35 30 33 38 33 46 46
9 Czechy 209 214 224 210 188 158 169
10 Dania 66 65 69 63 60 64 67
11 Estonia 318 331 304 341 355 351 322
12 Finlandia 54 50 50 52 59 67 66
13 Francja 88 86 85 82 79 90 96
14 Grecja 52 68 71 72 78 80 81
15 Gruzja 195 204 169 167 154 138 136
16 Hiszpania 109 112 114 113 117 127 137
17 Holandia 83 83 85 84 89 94 100
18 Islandia - - - 28 39 37 38
19 Irlandia 66 71 73 76 - - -
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych z European Sorcebook ofC rim e and Cri-
minal Justice Statistics - 2003 (Second edition) i 2006 (Third edition), Boom Juridische Uit-
gevers, en Haag.
§ 14. K ara p ozbaw ienia w olności 201
509 Zbliżony do rosyjskiego wskaźnik prizonizacji mają również USA, gdzie realizowana
jest idea masowej prizonizacji - mass imprisonment (2 miliony 200 tysięcy więźniów pod
koniec 2005 r., prawie 800 tys. osób poddanych próbie i ponad 4 miliony amerykanów wo
bec których zastosowano innego rodzaju środki - łącznie ok. 7 milionów). Jaka jest skutecz
ność tej polityki? W 1980 r. w więzieniach stanowych i federalnych przebywało 501 886
więźniów i w roku tym popełniono 82 990 zgwałceń z użyciem przemocy (forcible rape);
w 2004 r. populacja więźniów wzrosła do 2 193 798 i popełniono 94 535 zgwałceń. Tym,
którzy porównują politykę karną USA i Polski, dość powiedzieć, że w Polsce współczynnik
zgwałceń na 100 tys. ludności oscyluje w pobliżu 5, a w USA jest 7 razy wyższy (od 32 do 42,
w zależności od roku). Dla zabójstw współczynnik ten jest w USA wyższy średnio 2-3 razy.
Nie można stosować identycznego poziomu represji przy różnym poziomie przestępczości,
zwłaszcza że wzrost represyjności nie gwarantuje spadku poziomu przestępczości.
,10 Mediana kształtuje się na poziomie 100. Minimum wynosi: 38; maksimum: 607.
202 Część II. Podstaw y historyczne. D ział II
prizonizacji w Polsce wynosił zaledwie 106. Obecna sytuacja nie jest usprawiedli
wiona, biorąc pod uwagę, że liczba przestępstw stwierdzonych na 100 tys. miesz
kańców, która dla Polski wynosiła w 2006 r. 3377,5 jest poniżej średniej europej
skiej, która wynosi 4736 (Austria - 7881; Niemcy - 7976; Francja - 6605; Grecja
-4 1 5 8 ; Hiszpania - 2377; Szwecja - 13995; Anglia i Walia - 11241).
Większość zatrudnionych (odpłatnie i nieodpłatnie) wykonuje jedynie prace
porządkowe oraz pomocnicze w miejscu osadzenia, a średnia miesięczna płaca
więźnia wynosi 350 zł przy średnim czasie pracy 115 godzin w miesiącu. Zasad
niczym powodem niezatrudniania osób chętnych jest po prostu brak pracy. A jesz
cze w 1989 r. 69,7% skazanych było zatrudnionych, a pozostałe 30% było po
prostu niezdolne do pracy (tylko dla 130 skazanych zabrakło pracy w 1989 r.).
Na specjalną uwagę zasługują tzw. długoterm inowe kary pozbawienia wol
ności. W literaturze przyjmuje się m.in. podział kary pozbawienia wolności na
krótko- i długoterminową. Ze swej istoty kara dożywotniego pozbawienia wol
ności długoterm inową nie jest, gdyż ma charakter bezterminowy, jednak w prak
tyce, np. ze względu na w arunkow e przedterm inowe zwolnienie, jest to długo
term inowe pozbawienie wolności (co najmniej na lat 25).
Niekiedy przyjmuje się, że z długoterminową karą pozbawienia wolności
mamy do czynienia już od kary pozbawienia wolności orzeczonej powyżej 6 mie
sięcy (Holandia), powyżej 18 miesięcy (Norwegia), powyżej 3 lub 5 lat (więk
szość państw zachodnioeuropejskich) bądź powyżej 10 lat (znaczna część państw
wschodnioeuropejskich). Kara 25 lat pozbawienia wolności ma bez wątpienia
charakter kary długoterminowej i rodzi specyficzne problemy, różne od tych,
które występują przy karze pozbawienia wolności orzekanej na czas do lat 15.
Kara 25 lat pozbawienia wolności nie była przewidziana w Kodeksie kar
nym z 1932 r. (obok kary więzienia do lat 15 funkcjonowała jeszcze kara do
żywotniego więzienia i kara śmierci). Gdy wchodził w życie Kodeks karny
z 1969 r. nie było już w nim kary dożywotniego pozbawienia wolności, za
miast której pojawiła się kara 25 lat pozbawienia wolności. Chociaż była jedną
z kar zasadniczych, Sąd Najwyższy uznawał ją za wyjątkową: „Kara 25 lat po
zbawienia wolności jest w kodeksie karnym karą o charakterze wyjątkowym,
chociaż w przeciwieństwie do kary śmierci, kodeks karny nie określił jej jako
kary o charakterze wyjątkowym. Wyjątkowość kary 25 lat pozbawienia w ol
ności wynika bowiem z jednej strony z faktu, iż tylko w kilku wypadkach usta
wa, to jest k.k., przewiduje możliwość jej wymierzenia, a z drugiej - z faktu, że
podstawowym czasokresem kary pozbawienia wolności jest m inimum 3 mie
siące, a maksimum - 15 lat” (wyrok z dnia 3 grudnia 1980 r.; III KR 384/80).
Nawet po wejściu w życie Kodeksu karnego z 1997 r. wskazuje się w judyka-
turze na wyjątkowy charakter tej kary: „Sąd Apelacyjny w swym orzecznic
twie konsekw entnie zwraca uwagę, że kara 25 lat pozbawienia wolności jako
kara wyjątkowa pow inna być wymierzana jedynie wtedy, gdy niewystarczające
jest orzeczenie kary 15 lat pozbawienia wolności” (wyrok Sądu Apelacyjnego
w Krakowie z dnia 15 maja 2003 r.; II AKa 86/03; KZS 2003, nr 3, poz. 29).
Kara 25 lat pozbawienia wolności jest karą bezwzględnie oznaczoną, nie pod
dającą się żadnemu miarkowaniu w ramach sądowego wymiaru sprawiedliwości
§ 1 4 . K ara p ozbaw ienia w olności 203
karnej (tak jak dożywotnie pozbawienie wolności i kara śmierci). M a ona cha
rakter kary wyjątkowej, która pow inna być orzekana jedynie wtedy, gdy nie
wystarczającym jest orzeczenie kary 15 lat pozbawienia wolności. Kara ta ma
charakter prawie wyłącznie eliminacyjny - tak długi czas izolacji w zakładzie
karnym w zasadzie uniemożliwia przypisywanie jej pełnienia funkcji resocjali
zacyjnej. W praktyce wymierzana jest za zbrodnię zabójstwa popełnioną w ta
kiej sytuacji, że okoliczności obciążające zdecydowanie górują nad ew entualny
mi okolicznościami łagodzącymi, stopień społecznej szkodliwości zbrodni jest
szczególnie wysoki, a sprawca np. głęboko zdemoralizowany.
Kara 25 lat pozbawienia wolności może być stosowana zarów no wobec mło
docianego, jak i wobec nieletniego. Zawsze należy jednak brać pod uwagę fakt,
że kara ta ma w istocie charakter kary eliminującej, a nie resocjalizacyjnej. Jej
efektem jest zwykle niedostosowanie społeczne, syndrom trwałej izolacji i brak
szans na pow rót do norm alnego życia w społeczeństwie. Oczywiście wzgląd na
społeczne oddziaływanie kary nie może być pomijany.
Poselski projekt Kodeksu karnego z marca 2002 r. przewiduje wprowadzenie
kary pozbawienia wolności orzekanej na czas od 1 miesiąca do 25 lat. Propozycję
należy ocenić jako nie pozbawioną podstaw, lecz wymagającą zastanowienia i oce
ny, która nie może się obyć bez przeprowadzenia odpowiednich badań i prognoz.
Być może, tak jak funkcjonowanie kary 25 lat pozbawienia wolności obok
kary śmierci, wpłynęło niewątpliwie na poważne ograniczenie liczby wyroków
śmierci w latach 1970-1992 (łącznie wydano 204 wyroki skazujące na karę śmier
ci i 1216 wyroków skazujących na karę 25 lat pozbawienia wolności), tak zwięk
szenie rozpiętości czasowej dla terminowej kary pozbawienia wolności pozwoli
ograniczyć liczbę wyroków sięgających po maksymalny, 25 letni okres izolacji.
Kara 25 lat pozbawienia wolności przewidziana jest za popełnienie zbrodni
z art. 117 § 1, 118 § 1 i 2, 120, 122 § 1, 123 § 1 i 2, 127 § 1, 130 § 4, 134, 148
§ 1, 2 i 3, 166 § 3 oraz 310 § 1 k.k., a więc w 15 przypadkach, przy czym za
wsze występuje w alternatywie z term inow ą karą pozbawienia wolności.
Liczba skazanych odbywających karę 25 lat pozbawienia wolności w polskich
zakładach karnych, tzw. ćwiarusów, wciąż rośnie. W 2000 r. było ich 861, w 2001 r.
- 950, w 2002 r. - 1042, w 2003 r. - 1115, w 2004 r. - 1172, w 2005 r. - 1244.
Kara dożywotniego pozbawienia wolności znana była już Kodeksowi karne
mu z 1932 r. Pod rządami tego Kodeksu Sąd Najwyższy wyraźnie stwierdził, iż
„Pogląd, że kara dożywotniego więzienia nie jest karą eliminującą, gdyż stwarza
możliwość wyjścia na wolność po pewnym czasie - chociażby w trybie w arun
kowego zwolnienia - nie jest słuszny, gdyż przy wymiarze kary nie można kie
rować się tym, że skazany może być przedterm inow o w arunkow o zwolniony.
Kierowanie się tą okolicznością doprowadziłoby do przekreślenia całej insty
tucji przedterm inow ego w arunkow ego zwolnienia, a nawet byłoby sprzeczne
z podstawowymi przesłankami, jakimi ustawodawca kierował się przy w pro
wadzeniu tej instytucji. Możliwość bowiem jej zastosowania zależna jest od za
chowania się skazanego w okresie kary i jest wynikiem poglądu, że kara jest
środkiem popraw y i resocjalizacji skazanego” (wyrok z dnia 17 lutego 1966 r.;
V KRN 723/65; OSNPG 1966, nr 7 -8 , poz. 35).
20 4 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
Grzywna (niem. Geldstrafe, ang. fine), jako wykupienie od zemsty (kary) pu
blicznej pojawia się w tym czasie, kiedy za tzw. przestępstwa pryw atne zaczę
to płacić okup w systemie kompozycji, w związku ze stopniowym zanikaniem
prywatnej zemsty krwawej. Kara grzywny polega na nałożeniu obowiązku za
płaty pewnej sumy pieniędzy, zwykle na rzecz państwa. Cechuje się ona dużą
elastycznością i podzielnością. Występowała samodzielnie, łącznie bądź alter
natywnie z innymi karami. Początkowo kary pieniężne u dawnych Słowian pła
cone były w jednostkach pieniężnych zwanych grzywnami (srebrnymi m one
tami), stąd dzisiejsza nazwa dla omawianej kary o charakterze majątkowym.
W średniowiecznej Polsce pierwotnie płacona grzywna przypadała do podzia
łu między władzę państwową i pokrzywdzonego. Później oddzielnie: grzywnę
dla państwa lub sądu, a nawiązkę dla pokrzywdzonego. Wysokość wymierza
nej grzywny bardzo rzadko była arbitralna, najczęściej była ściśle określona.
Stosowane dawniej pozbawienie wolności w przypadku nieuiszczenia grzywny
w term inie nie było traktow ane jako kara zastępcza, lecz jako środek przymu
szający do jej zapłacenia.
Na podstawie Kodeksów karnych z 1932 r. i z 1969 r. grzywna była orze
kana kw otow o, czyli była wyrażona w określonej w sposób bezwzględny kwo
cie pieniędzy. C harakter kary grzywny uległ radykalnej zmianie w Kodeksie
karnym z 1997 r. w porów naniu z regulacją zawartą w poprzednich kodek
sach. Zam iast grzywny orzekanej kwotowo, w prow adzono grzywnę orzekaną
w stawkach dziennych, wprowadzając tym samym rozwiązanie, którego gene
za sięga ustawodawstwa niektórych państw skandynawskich (Finlandia - od
1921 r., Szwecja - od 1931 r. i Dania - od 1939 r.) i odw ołania się do wielo
krotności dziennego zarobku skazanego.
Grzywnę wymierza się w stawkach dziennych, w dwóch etapach (zob. art.
33 k.k.). Określa się: 1) liczbę stawek i 2) wysokość jednej stawki. W uzasadnie
niu do projektu Kodeksu karnego stwierdzono: „Kodeks z 1997 r. radykalnie
zmienia charakter grzywny, znanej też kodeksowi z 1969 r. Zam iast systemu
kwotowego wprowadza się tzw. system stawek dziennych. Polega on na orze
kaniu grzywny w dwóch etapach. W pierwszym orzeka się liczbę tzw. stawek
208 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
dziennych według wskazań zawartych w art. 33, w drugim - wysokość jednej staw
ki według indywidualnych możliwości uiszczenia grzywny przez skazanego”.
Poza wypadkami wyraźnie przewidzianymi w ustawie, najniższa liczba sta
wek wynosi 10, najwyższa 360. Wysokość stawki dziennej nie może być niższa
od 10 zł i wyższa od 2000 zł. Biorąc pod uwagę te granice, faktyczne do zapła
cenia kwoty grzywny mogą wynosić od 100 zł do 720 tys. zł. W yjątkowo, kara
grzywny może być orzeczona w wysokości do 540 stawek przy karze łącznej,
grzywny w tej wysokości nie można orzekać jednak w przypadkach tak zwane
go nadzwyczajnego zaostrzenia kary. W niektórych ustawach, grzywna okre
ślona kw otow o może przewyższać oczywiście wskazane wyżej 720 tys. zł, np.
art. 27 g ustawy z 2002 r. o bezpośrednim wyborze wójta, burm istrza i prezy
denta miasta, przewiduje grzywnę w wysokości do 1 min złotych. Przykładem
możliwości orzekania grzywny nie tylko ponad 360 stawek, ale i ponad 540
stawek, jest art. 309 k.k., który przewiduje grzywnę kumulatywną w wysokości
do 2000 stawek dziennych.
Określając liczbę stawek sąd nie bierze pod uwagę statusu majątkowego spraw
cy i jego dochodów, a kieruje się jedynie dyrektywami kary z art. 53 § 1 k.k., m.in.:
winą sprawcy, społeczną szkodliwością czynu oraz prewencją ogólną i szczególną.
Dopiero wtedy, gdy sąd określa wysokość jednej stawki powinien uwzględnić moż
liwości zarobkowe sprawcy, stan jego majątku oraz stosunki rodzinne i osobi
ste, mogące mieć wpływ na sytuację materialną. Okoliczności brane pod uwagę
przy orzekaniu o liczbie stawek nie powinny wpływać na wysokość jednej staw
ki i odw rotnie (ich zakresy powinny być rozłączne).
Nie ma żadnych przeszkód, żeby po oznaczeniu liczby stawek i wysokości
jednej stawki sąd podawał w wyroku kwotę w ten sposób określonej grzywny.
Sąd Apelacyjny w Krakowie, w wyroku z dnia 12.10.2000 r. stwierdził: „Sąd
Apelacyjny oznacza wymiar kary grzywny nie tylko przez wskazanie ilości sta
wek dziennych i wartości każdej z nich, ale i przez oznaczenie kwoty grzyw
ny jako iloczynu tych zmiennych. Choć niewymagane expressis verbis, jest to
uzasadnione potrzebą zachowania komunikatywności wyroków, które pow in
ny być zrozumiałe dla każdego, nadto jest potrzebne dla oznaczenia opłaty,
a w końcu jest potrzebne dla wykonania tej kary bez dodatkowych zarzutów,
sporów i orzeczeń” (II AKa 168/00; KZS 2000, nr 11, poz. 38).
Co do zasady grzywna wymierzana jest samoistnie. M ożna ją orzec obok
kary pozbawienia wolności, jeżeli sprawca dopuścił się czynu w celu osiągnię
cia korzyści majątkowej lub gdy taką korzyść majątkową osiągnął, popełniając
przestępstwo. Nie jest przewidziana grzywna kum ulatywna orzekana obliga
toryjnie. Na poczet orzeczonej kary grzywny zalicza się okres rzeczywistego
pozbawienia wolności w sprawie, przyjmując, że jeden dzień tego pozbawienia
rów na się dwóm dziennym stawkom grzywny.
Sąd jest zobowiązany zrezygnować z orzekania kary grzywny (samoistnej
albo kumulatywnej) wtedy, gdy dochody sprawcy, jego stosunki majątkowe lub
możliwości zarobkowe uzasadniają przekonanie, że sprawca nie uiści grzyw
ny i nie będzie można jej ściągnąć w drodze egzekucji (zob. art. 58 § 2 k.k.).
Rozwiązanie to, nieznane poprzednim kodeksom, ma sprzyjać racjonalizm ow i
§ 1 6 . Kary m ajątkow e 209
i realizm ow i w zakresie karania. Grzywny nie orzeka się rów nież obok kary
25 lat pozbaw ienia w olności i dożyw otniego pozbaw ienia w olności.
W razie nieuiszczenia grzywny (w wymiarze nie przekraczającym 120 sta
wek) w term inie sąd może zamienić ją na pracę społecznie użyteczną, przyjmu
jąc 10 stawek za równoważne 1 miesiącowi pracy. W braku innej możliwości,
przy bezskutecznej egzekucji, sąd orzeka wykonanie zastępczej kary pozbawie
nia wolności, przyjmując jeden dzień pozbawienia wolności za równoważny 2
stawkom dziennym grzywny. Kara zastępcza nie może przekroczyć 12 miesięcy
pozbawienia wolności (zob. art. 4 5 -4 6 k.k.w.).
Wydaje się, że w sytuacjach, gdy nadal grzywna za przestępstwo może być
orzekana kwotowo, nie powinna być ona niższa od 100 zł, choć teoretycznie mo
głaby ona być wymierzona również w wysokości 1 złotego (kodeks nie określa
dolnej granicy grzywny kwotowej). Sąd Najwyższy w uchwale z 21 maja 2004 r.
(I KZP 4/04, OSNKW 2004, nr 5, poz. 48) stwierdził, iż: „Dolnej granicy grzyw
ny przewidzianej w sankcji art. 219 ust. 1 ustawy z dnia 28 sierpnia 1997 r. o or
ganizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (Dz. U. N r 139, poz. 934 ze
zm.) nie określa się na podstawie art. 33 § 1 i § 3 k.k., a stanowi ją kwota 1 zł”.
Grzywna orzekana na podstawie Kodeksu wykroczeń (tylko kwotowo) nie
może być niższa od 20 zł i wyższa od 5 tys. zł, chyba że ustawa stanowi inaczej.
Przykładowo, ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o wyposażeniu morskim przewiduje
za wykroczenia grzywnę w wysokości do 100 tys. zł (zob. art. 15-18 ustawy).
§ 16.2. N a w iązk a
Nawiązka nie była znana Kodeksowi karnemu z 1932 r., aczkolwiek w ystępo
wała w ustawie z 14 kwietnia 1937 r. o szkodnictwie leśnym i polnym. W Ko
deksie karnym z 1969 r. nawiązka już występowała i miała, tak jak obecnie,
charakter niejednolity. Pierwotnie nawiązka (zadośćuczynienie pieniężne, tzw.
płat (solutio), za inne niż zabójstwo przypadki) występowała obok główszczy
zny: np. za pozbawienie członków płaciło się (według Statutów Kazimierza
Wielkiego) połowę główszczyzny, za zadanie rany 15 grzywien. Według Zw ier
ciadła Saskiego: „Gdy człowiek zostanie zraniony w nos, oczy, język, uszy i na
rządy płciowe i trzeba będzie mu dać odszkodowanie, to należy mu zapłacić
karę w wysokości połowy główszczyzny”. Nawiązka przewidziana w Statucie
Litewskim została uregulowana w następującym brzmieniu: „Grabież z nawiąz
ką oddać, to jest konia koniem, woła wołem nawiązać i każde bydlę jakie po-
grabił takowym nawiązawszy mu oddać”.
Nawiązka, w swym klasycznym ujęciu, to środek reakcji karnej o częściowo
cywilnoprawnym charakterze, lokujący się między grzywną a odszkodowaniem
i polegający na obowiązku uiszczenia na rzecz pokrzywdzonego kwoty w po
dwójnej wysokości wyrządzonej szkody. Taką nawiązkę przewiduje np. art.
290 § 2 k.k. w brzmieniu: „W razie skazania za wyrąb drzewa albo za kradzież
drzewa wyrąbanego, sąd orzeka na rzecz pokrzywdzonego nawiązkę w wyso
kości podwójnej wartości drzew a”. Nawiązkę przewiduje również art. 212 § 3
210 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
1 216 § 4 k.k. oraz m.in.: art. 35 ust. 5 ustawy o ochronie zwierząt z 1997 r.,
art. 55 ust. 3 ustawy o przeciwdziałaniu narkom anii z 1997 r. i art. 27a ust.
2 pkt 1 ustawy o rybactwie śródlądowym z 1985 r.
Sąd może orzec (nawiązka fakultatywna): a) nawiązkę na rzecz instytucji,
stowarzyszenia, fundacji lub organizacji społecznej, wpisanej do wykazu pro
wadzonego przez M inistra Sprawiedliwości, której podstawowym zadaniem
lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na cele bezpośrednio związane
z ochroną zdrowia, z przeznaczeniem na ten cel, w razie skazania za umyślne
przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu bądź za inne przestępstwo umyślne,
którego skutkiem jest śmierć innej osoby, ciężki uszczerbek na zdrowiu albo na
ruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia (zob. art. 47 § 1 k.k.),
b) nawiązkę na rzecz instytucji, stowarzyszenia, fundacji lub organizacji spo
łecznej, wpisanej do wykazu prowadzonego przez Ministra Sprawiedliwości, któ
rej podstawowym zadaniem lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na
cele bezpośrednio związane z ochroną środowiska, z przeznaczeniem na ten cel,
w razie skazania za przestępstwo przeciwko środowisku (zob. art. 47 § 2 k.k.);
c) nawiązkę na rzecz instytucji, stowarzyszenia, fundacji lub organizacji społecz
nej, wpisanej do wykazu prowadzonego przez ministra sprawiedliwości, której
podstawowym zadaniem lub celem statutowym jest spełnianie świadczeń na
cele bezpośrednio związane z udzielaniem pomocy osobom poszkodowanym
w wypadkach komunikacyjnych, z przeznaczeniem na ten cel, w razie skazania
sprawcy prowadzącego pojazd mechaniczny za przestępstwo określone w art.
173, 174, 177 lub art. 355 k.k., jeżeli był on w stanie nietrzeźwości, pod wpły
wem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia (zob. art. 47 § 3 k.k.).
W okresie od 15 lipca 2000 r. do 15 maja 2005 r. Sąd był zobowiązany (na
wiązka obligatoryjna) do orzeczenia nawiązki na rzecz instytucji lub organizacji
społecznej, do której zadań lub statutowych celów należało świadczenie po
mocy poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych, skazując sprawcę za
przestępstwo z art. 173, 174, 177 lub 355 k.k., jeżeli prowadził pojazd w stanie
nietrzeźwości lub odurzenia bądź zbiegł z miejsca zdarzenia (zob. art. 47a, skre
ślony z dniem 16 maja 2005 r.).
W tym ostatnim przypadku wysokość nawiązki miała być nie niższa od
trzykrotnego i nie wyższa od stukrotnego najniższego wynagrodzenia w czasie
orzekania w pierwszej instancji. Zgodnie z art. 115 § 8 k.k., najniższym wyna
grodzeniem jest najniższe wynagrodzenie pracow ników określone na podsta
wie Kodeksu pracy. Obecnie kwestii najniższego wynagrodzenia Kodeks pracy
jednak nie reguluje (art. 774 k.p. został skreślony z dniem 1 stycznia 2003 r.),
zajmuje się tym ustawa z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym w ynagro
dzeniu za pracę. W 2006 r. minimalne (najniższe w rozumieniu k.k.) w ynagro
dzenie za pracę wynosiło 899,10 zł.
Z dniem 16 maja 2005 r. nawiązkę orzeka się w wysokości do 100 tys. zło
tych (zob. art. 48 k.k.). Poprzednio, nawiązka określona w art. 47 § 1 k.k. nie
mogła przekroczyć dziesięciokrotności najniższego wynagrodzenia, a przewi
dziana w art. 47 § 2 k.k. mogła być orzekana w wysokości od trzykrotnego do
dwudziestokrotnego najniższego wynagrodzenia w czasie orzekania w pierwszej
§ 1 6 . Kary m ajątkow e 211
§ 16 .3 . K onfisk ata i p rz e p a d e k
§ 2. Sąd może orzec konfiskatę całości albo części mienia w razie skazania za
inną zbrodnię popełnioną w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”.
Konfiskata obejm owała mienie należące do sprawcy, które przechodziło na
własność Skarbu Państwa.
Konfiskata została zniesiona dopiero z dniem 28 marca 1990 r. Specjalną
karą pieniężną w dawnym prawie polskim było tzw. wadium, najczęściej usta
lane indyw idualnie przez króla, na wypadek popełnienia oznaczonego prze
stępstwa.
Kodeks karny z 1932 r. przewidywał przepadek przedm iotów m ajątko
wych i narzędzi, a k.k. z 1969 r. przepadek rzeczy. Należy też wspom nieć
o dekrecie z dnia 22 października 1947 r. o przepadku m ajątku, którego prze
pisy miały zastosow anie do: 1) przepadku całości lub części m ajątku, orze
czonego jako kara dodatkow a przez sąd, oraz do przepadku, orzeczonego
przez Komisję Specjalną do walki z nadużyciami i szkodnictwem gospodar
czym; 2) zabezpieczenia grożącego przepadku majątku. N atom iast na podsta
wie art. 7 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystow
sko-hitlerow skich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością
cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców N arodu Polskiego, w razie skazania za
przestępstw o określone w tym dekrecie sąd był zobligowany do orzeczenia
całego m ienia skazanego.
Przepadek może dotyczyć obecnie, na podstawie przepisów Kodeksu karne
go z 1997 r.: 1) przedm iotów (do 1 lipca 2003 r. obejmował wyłącznie przed
mioty i kwoty pieniężne stanowiące ich równowartość) oraz 2) korzyści mająt
kowej (w tym ich równowartości). Środek karny w postaci przepadku nie ma
charakteru jednolitego (zob. art. 44 i 45 k.k.).
Przepadek stosuje się do:
a) przedm iotów pochodzących bezpośrednio z przestępstwa, tzw. res scelere
productae (obligatoryjny),
b) przedm iotów, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia przestęp
stwa, tzw. sceleris instrumenta (fakultatywny, a w przypadkach wskazanych
w ustawie obligatoryjny),
c) przedm iotów objętych zakazem wytwarzania, posiadania, obrotu, przesy
łania, przenoszenia lub przewozu (fakultatywny, a w przypadkach wskaza
nych w ustawie obligatoryjny),
d) korzyści majątkowej osiągniętej, chociażby pośrednio, z popełnienia prze
stępstwa (obligatoryjny).
Jeżeli orzeczenie przepadku wskazanych przedm iotów lub korzyści m ająt
kowej nie jest możliwe, orzeka się przepadek ich rów now artości. Nie orzeka
się przepadku przedm iotów wym ienionych pod literą a) i b), jeżeli podlegają
one zw rotow i pokrzyw dzonem u lub innem u upraw nionem u podm iotow i.
Procedura i sposób wykonania orzeczonego przepadku są uregulowane
w Kodeksie karnym wykonawczym. Przedmioty, korzyść majątkowa lub ich
rów now artość przechodzą na własność Skarbu Państwa z chwilą upraw om oc
nienia się wyroku. Sąd po upraw om ocnieniu przesyła odpis w yroku do Urzędu
Skarbowego, celem wykonania przepadku.
§ 17. Kary cielesne i mutacyjne 213
§ 17.1. Chłosta
Była powszechnie stosowana w średniowieczu. Później ostała się, jako środek dys
cyplinarny w zakładach karnych (Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia, Niemcy).
Jeszcze w 1905 r. została wprowadzona w Danii, jako kara dodatkowa dla recy
dywistów (ustawę uchylono w 1911 r.). Chłosta (biczowanie) była karą cielesną,
obok okaleczenia. Najczęściej wykonywano ją publicznie (w przypadku cięższych
przestępstw), „u pręgierza”. Była to jednocześnie kara na honorze, a więc hań
biąca. W ykonana niepublicznie, np. w więzieniu albo w ratuszowej piwnicy bądź
innym pomieszczeniu bez świadków, ten hańbiący charakter traciła.
Chłostano rózgami dębowymi zielonymi (świeżymi), pękami rózg, kijami, li
nami i powrozami. Używano również biczy - skórzanych rzemieni osadzonych
na drewnianej rękojeści. Chłostano przy pręgierzu, czyli „u słupa” (po plecach)
albo używając ławki lub grubej drewnianej kłody („biskupa”), przez którą prze
kładano skazańca (po pośladkach). Chłosta wykonywana musiała być dość czę
sto, skoro to właśnie rózgi, obok miecza, stały się symbolem katowskiej profesji.
Gdański kodeks prawa lubeckiego z 1263 r. przewidywał karę chłosty i ogo
lenie głowy w przypadku drobnej kradzieży (art. 37). Trzeci Statut Litewski
214 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
(1588 r.) przewidywał ją m.in. dla tego „Kogoby pojm ano kradnąc snopy z kop,
abo sienne kopy, abo prażm o rżnąc pod kłos, taki prosty człowiek gdy będzie
z licem przywiedziony, ma u słupa biczami być bity”. Sobornoje Ułożenije sta
nowiło: „Ten, kto dopuścił się uszkodzenia ciała za czyn ten poniesie karę bicia
knutem na targu i będzie w trącony do więzienia”.
Według Józefiny z 1787 r. „Chłosta kijami, batogami, rózgami albo za karę
przez się albo na zaostrzenie więzienia, i publicznej pracy naznacza się. Ta kara
pow inna być publicznie, na winowajcy dopełniana. Właściwe wymierzenie tak
liczby plag, które na raz dane będą, jako też i pow tórzenie tej kary, zależy od
roztropnego pom iarkow ania sędziego kryminalnego, który w tym na ułożenie
i moc ciała winowajcy, uważać ma. W inowajca jednak nie może więcej jak stu
plagami na raz być karan”.
Franciscana (1803 r.) przewidywała chłostę kijami wyłącznie dla mężczyzn.
Wobec kobiet i dzieci do lat 18 stosowano wyłącznie rózgi. Liczba uderzeń za
leżała każdorazow o od decyzji sędziego, nie mogła jednak przekroczyć 50 plag.
Nie wszyscy podlegali karze chłosty według tego kodeksu. Stosowano ją do p o
spólstwa; do czeladzi służebnej i rzemieślniczej, do tych, którzy na utrzymanie
z dnia na dzień zarabiali i każdy areszt pow odow ałby u nich znaczny uszczer
bek w zarobku.
Kodeks karzący Królestwa Polskiego z 1818 r. przewidywał chłostę rózgami,
w liczbie od 16 do 120 razów. M ogła być wykonywana w stosunku do tego sa
mego skazanego tylko raz w miesiącu, nie więcej, jak 30 rózg na jeden raz. Ko
deks kar głównych i poprawczych z 1847 r., przewidywał liczne wyłączenia od
kar cielesnych, w tym od kary chłosty. Chłoście nie podlegali m.in.: szlachta,
§ 17. Kary cielesne i mutacyjne 215
’12 Zakaz kastracji był jednak obchodzony w ten sposób, że niewolnikom miażdżono ją
dra, nie usuwając ich.
3,1 Rytuał „małej pieczęci” polegał na usunięciu jąder, a „wielka pieczęć” oznaczała usu
nięcie jąder i członka.
§17. Kary cielesne i mutacyjne 217
rodzaju osobników ”518. Uważał przy tym, że być może stosowana dawniej ko
lektywna kara śmierci, m.in. w starożytnym Rzymie, wykonywana nie tylko na
sprawcy, ale i na jego dzieciach i wnukach, takie właśnie miała uzasadnienie.
O ile kastracja chirurgiczna musi być uznana za środek bezwzględnie nie
dopuszczalny, to kastracja chemiczna (chemical castration) nie rodzi aż takich
zasadniczych zastrzeżeń. Kastracja chemiczna (farmakologiczna) polega na
podawaniu środków, których zadaniem jest obniżenie (stłumienie) libido lub pra
wie całkowite zlikwidowanie popędu płciowego. Pierwsze informacje o wyko
rzystaniu preparatów hormonalnych w leczeniu dewiacji seksualnych pojawiły
się już na początku lat czterdziestych XX w.519 Obecnie do najczęściej stosowa
nych leków należy zaliczyć antyandrogeny, które zmniejszają wytwarzanie testo
steronu w organizmie człowieka oraz hamują jego wpływ na wszystkie narządy
(blokują receptory mózgowe). Badania dowodzą, że nawet niewielkie obniżenie
poziomu testosteronu skutkuje znacznym obniżeniem poziomu agresji seksual
nej320. Biorąc pod uwagę to, że do istoty przestępstw seksualnych wcale nie nale
ży seksualna motywacja sprawcy - nie musi to być czyn popełniony z zamiarem
pobudzenia lub zaspokojenia popędu płciowego, skuteczność kastracji chemicz
nej ograniczona jest tylko do pewnej grupy sprawców521. Rodzi to pewne proble
my natury etycznej i technicznej - czy wolno stosować kastrację chemiczną do
wszystkich sprawców przestępstw seksualnych i jak oddzielić tych, którzy dopu
ścili się tych czynów z motywów pozaseksualnych322. Ten fakt oraz stosunkowo
wysokie koszty kastracji chemicznej to w zasadzie jedyne negatywne aspekty far
makoterapii stosowanej wobec przestępców seksualnych323.
W Stanach Zjednoczonych kastracja chemiczna dozwolona jest m.in. w Misso
uri, Kansas, Kalifornii i Teksasie. W tym ostatnim stanie, począwszy od 1997 r.,
dopuszczalna jest nawet „dobrowolna” kastracja chirurgiczna pedofili524.
§ 18.1. Piętnowanie
Piętnowanie, znane już w starożytnej Grecji i Rzymie, było karą na ciele, czy
jak inaczej często je nazywano „na skórze i włosach”, będąc jednocześnie karą
na honorze. Piętnowanie odbywało się najczęściej publicznie, przy pręgierzu,
za pomocą rozgrzanych do czerwoności żelaznych narzędzi piętnowania (stem
pli, pieczęci i cech). Znaki wypalano na czole, na policzkach, na nosie, barkach,
w uszach i na bokach przestępców. Na Węgrzech Statuty króla Stefana z prze
łomu XI i XII w. przewidywały piętnowanie czarownic znakiem krzyża, wypa
lanym na piersiach i między łopatkami za pomocą kościelnego klucza. Cechy
do piętnow ania miały albo specjalne kolce, które wypalały właściwy znak, albo
wypalano go całą powierzchnią tłoka pieczętnego. W Niderlandach włóczę
gów znaczono znakiem przypominającym krzyż św. Andrzeja. W Anglii wypa
lona litera „R” oznaczała rozbójnika (Rogue), „B” błuźniercę (Blasphemy), „SL”
oszczercę (Seditious Libeler), „T” złodzieja ('Thief), „M ” zabójcę (Manslaughter),
323 Zob. T. Domagała: Decretum Cwitatis Danceke. Gdański kodeks prawa lubeckiego
z 1263 r., Gdańsk 2005.
220 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
Kara wygnania to jedna z najstarszych kar publicznych. Jej treścią było wyklu
czenie z danej społeczności. Towarzyszyło jej często „pustoszenie” (zniszcze
nie, spalenie majątku), traktow ane jako konfiskata majątku. Osobę wykluczoną
traktow ano jak wyjętą spod prawa, każdy mógł ją bezkarnie zabić, pozbawić
majątku lub uwięzić. Infamis był pozbawiony czci i zdolności prawnej (nie
mógł występować w procesie ani sporządzać aktów prawnych). Infamia groziła
za łotrostw a i kradzieże. Infamia była też przewidziana m.in. za herezję, apo-
stazję i zabójstwo w typie kwalifikowanym. Oznaczała utratę szlachectwa. Była
orzekana w postępow aniu zaocznym. Działo się tak np. wtedy, gdy ktoś oskar
żony o zadanie innemu ran ciężkich został oskarżony i pom im o trzykrotnego
wezwania nie stawił się na sesję sądową. M ożna go było w takim przypadku
„proskrybować, to jest skazać na banicję (art. 8 Prawa chełmińskiego).
Czasami infamisem stawał się banita, np. wtedy, gdy banicja przekroczy
ła 8 miesięcy. Infamia obowiązywała w całej Rzeczpospolitej, spisy infamisów
rozsyłano bowiem do wszystkich powiatów. Skuteczność infamii była jednak
niewielka, brak było bowiem egzekucji wiążących się z nią dolegliwości. Jednak
np. Prawo chełmińskie w art. 47 przewidywało, iż: „Jeśli banita zostanie poj
many w mieście, w którym go skazano na banicję, wówczas winien on ponieść
najwyższy wymiar kary”. Złapany w innym mieście mógł liczyć na uwolnienie.
O infamisach („o zbiegłej szlachcie co łotruje”) wspominają też Statuty Ka
zimierza Wielkiego: „Zdarza się, iż zrodzony z plemienia szlachetnego, czę
stokroć na cześć nie zważając pozwala sobie na różne łotrostw a, w tym i na
złodziejstwa, przez co sami skazują się na infamię i ucieczkę z granic naszego
królestw a”.
Proskrypcja (wywołanie) to w istocie wyjęcie skazańca spod działania pra
wa. W prawie germańskim wywołany stawał się „wilkiem”. Wywołanie po
zbawiało majątku, małżonka była traktow ana jak wdowa, a dzieci jak sieroty.
Wszyscy mieli obowiązek brania udziału w pojmaniu proskrybow anego, jednak
nie w olno go było zabić. Proskrypcja była orzekana w postępow aniu zaocznym.
W Polsce z proskrypcji rozwinęła się banicja.
Banicja była swego rodzaju odm ianą infamii, stosowaną w przypadkach
mniejszej wagi. Schwytanego banity nie wolno było uśmiercić. Dla polskiego
banity przeznaczona była wieża górna, podczas gdy dla infamisa wieża dolna.
Zakaz przebywania na określonym terytorium nie jest tożsamy z banicją, o ile te
rytorium to nie ma odrębnej jurysdykcji (autonomii w zakresie wymiaru sprawie
dliwości karnej). W Grecji znano wygnanie o charakterze hańbiącym i wygnanie
zaszczytne. To ostatnie nie było stosowane za popełnienie czynów zabronionych,
222 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
Zainteresow any czytelnik pow inien sięgnąć do bogatej literatury przedm io
tu wymienionej w zamieszczonej na końcu książki bibliografii.
§ 19.1. Pręgierz
527 Istniało wiele ich odmian (hiszpańskie szelki, manelki, rogatki, obręcze pręgierzowe),
różnie też je nazywano: pęta żelazne (wcześniej kajdany bywały drewniane), dybki, etc. Z a
kładane na nogi (compedes ferreae) lub ręce, a także połączone łańcuchem by krępować jed
nocześnie górne i dolne członki lub szyję. Gdy były wyposażone w kolce, stawały się do
datkowo narzędziem tortury. Kajdany bywały obciążane kamieniami lub żelaznymi kulami,
§ 1 9 . Wybrane narzędzia wykonywania kar 225
już pod koniec XI w.328 Były w prawie każdym większym mieście (możliwość
jego posiadania była przywilejem nadawanym przez władcę) i służyły głównie
wykonywaniu kary chłosty i wystawienia na widok publiczny. Przy pręgierzu
w ykonywano też kary mutylacyjne, a obcięte części ciała wieszano na nim. Prę
gierz stanowił prawdziwe centrum egzekucyjne (np. przy pręgierzu wylewano
sfałszowane w ino, niszczono oszukańcze wagi, odczytywano wyroki).
Pręgierz miał kształt wolno stojącego słupa bądź kolumny; posiadał jedną lub
zdecydowanie rzadziej więcej kondygnacji. Bywał drewniany, kamienny albo m u
rowany. Zwieńczeniem pręgierza była często figurka kata, jak w przypadku prę
gierza wrocławskiego. Pręgierz był wyposażony w żelazne uchwyty w kształcie
koła i łańcuchy, które umożliwiały przywiązanie skazanego do słupa oraz kuny.
Niezwykle rzadko zdarzało się, żeby na pręgierzu umieszczano jakieś napi
sy (pomijając oczywiście zdarzające się często daty związane z ufundowaniem ,
czy też napraw ą pręgierza). Napis taki posiada pręgierz w Bystrzycy Kłodzkiej
w brzmieniu: Deus Impios Punit - „Bóg karze bezbożników ”.
przytwierdzane były do ścian. Ich waga zależała często od rodzaju więzienia lub popełnione
go czynu. Wynosiła od 2 do 15 funtów. Więźniowie w kajdanach spali i pracowali. Całkowi
temu unieruchomieniu służyły żelazne klatki, płaszcze (żelazne panny) i kaftany.
328 Pręgierze nie są „wynalazkiem” europejskim. W Luwrze np. znajduje się pręgierz ze
starożytnego Egiptu, gdzie np. dzieciobójcy byli przywiązywani do pręgierza wraz ze zwłoka
mi zabitych dzieci na czas trzech dni. Na Krecie niewierna żona była wystawiana u pręgierza
z wełnianym wieńcem na głowie, a w Beocji niewypłacalny dłużnik stał przywiązany do prę
gierza z koszykiem w zębach.
226 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
§ 19.2. Kuna
Kuna to najczęściej m etalowa obręcz
zakładana na szyję skazańca, a bywało,
że i na rękę. Po nałożeniu obręczy, do
której przytwierdzony był łańcuch, kunę
mocowano do słupa pręgierza, ściany
ratusza albo kościoła. Skazany zakuty
w kunę odbywał karę na stojąco, a mo
gło to trwać nieraz nawet wiele dni329.
Kuna zaopatrzona od wewnątrz w żela
zne kolce lub zęby stawała się po prostu
329 Zob. R. Łaszewski: Wiejskie prawo
karne w Polsce XVII i XVIII w. , Toruń 1988,
s. 64-65; W. Maisel: Archeologia prawna Pol
ski, Warszawa-Poznań 1982, s. 132-133. II. 50. Kuna
228 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
Kamienie hańbiące (niem. der Schandstein, der Bagstein, der Lasterstein, des
Buttels Flasche) stosowane były powszechnie w Europie od XIII do XVIII w.
Ukarany w ten sposób musiał obnosić wokół rynku albo na innej wyznaczo
nej ulicami miasta trasie - w towarzystwie kata, zawieszone na szyi, połączone
łańcuchem dwa kamienie, o wadze do ok. 15 kg każdy. Czasami był to jeden
kamień o znacznej wadze i kształcie np. butelki. Kamienie bywały proste i su
rowe, jak i ozdabiane różnymi wizerunkami, np. płaskorzeźbami kobiet bądź
napisami. Zwykle w ten sposób karano kłótliwe mieszczki, które uczestniczyły
w różnych tzw. pyskówkach. Ciekawostką jest, że w Szwecji cudzołożnice kara
no noszeniem kamienia hańbiącego w kształcie penisa.
a rodziną ofiary. Nie zawsze była to ugoda w pełni prywatna, gdyż mogła być
zawierana np. przed sądem. Była to charakterystyczna cecha systemu kom po
zycji. Bardzo często jednym z postanow ień takiej ugody było zobowiązanie do
postawienia na miejscu zbrodni (w sąsiedztwie bądź innym wskazanym miejscu)
krzyża pokutnego. Krzyże były też stawiane w pobliżu cmentarzy oraz w pobli
żu uczęszczanych traktów. N a krzyżach, pochodzących najczęściej z XII-XVI w.,
ryte były wyobrażenia narzędzi zbrodni (np.: miecze, sztylety, noże, łuki, lance,
siekiery albo widły). Krzyże były kamienne, najczęściej wykonane z piaskowca
(rzadziej z granitu), w kształcie krzyża łacińskiego, rzadziej maltańskiego330. By
wało, że złoczyńca sam musiał dźwigać krzyż na wskazane miejsce i go tam w zie
mię wkopać. Brak realizacji zawartej ugody groził surowymi konsekwencjami.
Przykładowo, według art. 47 Prawa chełmińskiego, który to przepis dotyczył zła
mania pojednania lub umowy: „Gdy nastąpi pojednanie albo udzielenie rękojmi,
tj. dokonane zostanie poręczenie, a naruszy je strona procesowa i zostanie jej to
udow odnione z pomocą sędziego i ławników, zgodnie z prawem, wówczas za po
ranienie skazuje się na ucięcie ręki, a za zabójstwo na karę śmierci”.
Kresem wystawiania krzyży pokutnych było całkowite upaństwowienie wy
miaru sprawiedliwości karnej, co rozpoczęło się w wieku XVI wraz ze zwycię
skim pochodem przepisów Constitutio Criminalis Carolina z 1532 r. Jak już
wyżej w spom niano (w rozdziale poświęconym historii kary), tych kamiennych
świadków zbrodni do dziś bardzo dużo znajduje się w Polsce, a spotyka się je
530 Zob. J. Milka: Kamienne pomniki średniowiecznego prawa. Krzyże pokutne, Wrocław
1979; S. Wałęga: Dziwactwa średniowiecznej Temidy, „Mówią Wieki” 1983, nr 7.
230 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
§ 19.6. Skrzypce
i (tm tlu c h ń g e
Stojącym przy pręgierzu lub innej konstrukcji nakładano na głowę tzw. maski
hańby. Miały one kształt fantazyjny i wyobrażały np. smoka bądź diabła albo
przedstawiały wizerunki zwierząt zwykłe pogardzanych przez ludzi: świni, osła
albo psa. Kształt maski symbolizował zwykle rodzaj popełnionego występku:
łeb świni w przypadku przestępstw seksualnych, maska z długim, wyciągniętym
językiem w przypadku zniesławienia. Maski były metalowe, często zaopatrzone
w dzwoneczki. Podobną funkcję jak maski pełniły piszczałki i inne instrum enty
(czasami jako kara dodatkow a dla kiepskich grajków) m ocowane do szyi wysta
wionego na w idok publiczny skazańca.
Obok masek om ów ionego wyżej typu znane są konstrukcje zbliżone wyglą
dem i funkcją do kagańca. Zwykle posiadały one ażurową konstrukcję i umiesz
czony na stałe knebel. Stosowane były wobec kobiet o skłonnościach do kłótni
i swarliwości, nierzadko na skutek oskarżenia wniesionego przez ich własnego
małżonka.
232 Część II. Podstawy historyczne. Dział II
” 6 Zob. m.in. P. Hofmański: Europejska Konwencja Praw Człowieka i jej znaczenie dla
prawa karnego materialnego, procesowego i wykonawczego, Białystok 1993; tenże: Konwencja
Europejska a prawo karne, Toruń 1995; B. Stańdo-Kawecka: Prawa osób pozbawionych wol
ności w świetle orzeczeń organów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Warszawa 1998.
236 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
537 Zob. m.in. orzeczenia w sprawach: Irlandia przeciwko Wielkiej Brytanii z dnia 18 stycz
nia 1971 r., Publications of the European Court of Humań Rights, Seria A: Judgements and De-
cisions 1978, tom 25; Soering przeciwko Wielkiej Brytanii z dnia 7 lipca 1989 r., Serie A 1989,
tom 161, w sprawie Cruz Varas i inni przeciwko Szwecji z dnia 20 marca 1991, Serie A 1991,
tom 201, w sprawie Vilvarajah przeciwko Wlk. Brytanii z dnia 30 października 1991 r., Serie
A 1992, tom 215, w sprawie Ahmed przeciwko Austrii z dnia 17 grudnia 1996 r.
538 Zob. A. Kremplewski: Europejska Konwencja o Zapobieganiu Torturom - nowy m e
chanizm ochrony praw człowieka, Biuletyn nr 3, Centrum Europejskie Uniwersytetu War
szawskiego, Ośrodek Informacji i Dokumentacji Rady Europy, Warszawa 1992, s. 69-79;
R. Machacek: Prewencyjny system ochrony w państwach Rady Europy na tle Europejskiej
Konwencji przeciwko Torturom, „Państwo i Prawo” 1997, nr 9, s. 39 i n.; M.A. Nowicki:
Nowy rozdział, „Rzeczpospolita” z 26.09.1991 r.
339 Komitet ten m.in. w 2003 r. wydał oświadczenie w kwestii łamania praw człowieka
w Republice Czeczenii, stwierdzając liczne przypadki stosowania tortur przez funkcjonariu
szy porządku prawnego oraz żołnierzy Federacji Rosyjskiej. Wcześniej, w 1992 r., Komitet
zwrócił m.in. uwagę na ewidentne stosowanie tortur w Turcji (wieszanie za ramiona lub nad
garstki, podłączanie genitaliów do prądu elektrycznego, miażdżenie jąder, bicie w stopy, po
lewanie wodą i długotrwała izolacja). Zob. A. Kremplewski: Lustracje Europejskiego Komite
tu Zapobiegania Torturom, Nieludzkiemu oraz Poniżającemu Postępowaniu albo Karaniu (w:)
A. Rzepliński (red.): Monitorowanie policji i więzień. Prawa osób pozbawionych wolności,
Warszawa 1995; A. Kremplewski, A. Rzepliński: Prawo do godnego traktowania w instytu
cjach izolacyjnych. Sprawozdanie z lustracji, Warszawa 1996.
21. Prawny zakaz tortur 237
342 Groźba lub przemoc nie muszą być skierowane bezpośrednio do osoby torturowanej.
Mogą być skierowane do innej osoby, celem wywarcia wpływu na psychikę np. świadka czy
oskarżonego.
343 Artykuły 246 i 247 Kodeksu karnego nie mają swoich odpowiedników w obowiązują
cym uprzednio Kodeksie karnym z 1969 r. Ich wprowadzenie do kodyfikacji karnej jest kon
sekwencją ratyfikowania przez Polskę Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur (zob.
wyżej, poz. 1), Europejskiej Konwencji o zapobieganiu torturom (zob. wyżej, poz. 3) i Eu
ropejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka (zob. wyżej, poz. 2). O wypełnieniu zobo
wiązań konwencyjnych poprzez wprowadzenie do Kodeksu karnego tych typów przestępstw
wspomniano w uzasadnieniu do rządowego projektu Kodeksu karnego z 1997 r.
21. Prawny zakaz tortur 239
144 Techniki takie, zwane technikami dezorienacji lub deprywacji sensorycznej (taktyka
tzw. głębokiego przesłuchania) powinny być traktowane jako jedna z postaci torturowania.
,4S III KKN 315/01, niepublikowane.
240 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
546 Zob. A. Kremplewski: Policja a zakaz tortur oraz innego nieludzkiego postępowania w:
M. Wędrychowski (red.): Prawa jednostki a prawo karne, Warszawa 1995, s. 9 i n.
347 Podpisana w San Jose w 1969 r., weszła w życie w 1978 r. Zob. B. Gronowska, T. Jasu-
dowicz, C. Mik: Prawa Człowieka. Dokumenty międzynarodowe, Toruń 1993.
348 Stany Zjednoczone me ratyfikowały żadnej z tych Konwencji, podobnie jak nie ratyfi
kowały Konwencji O NZ w sprawie zakazu stosowania tortur.
349 Za przyjęciem protokołu głosowało 127 państw, 42 wstrzymało się od głosu, a USA,
Nigeria, Wyspy Marshalla i Palau głosowały przeciwko.
§2 1 . Prawny zakaz tortur 241
§ 22.1. Wprowadzenie
,52 Zob. M. Cieślak: Polska procedura karna, Warszawa 1984, s. 91 oraz S. Śliwiński: Pol
ski proces karny przed sądem powszechnym. Zasady ogólne, Warszawa 1959, s. 9.
22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 243
,54 Por. J. Czechowicz: Praktyka kryminalna to jest wzór rozwaznego i porządnego spraw
kryminalnych sądzenia, Chełmno 1769, s. 28.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 245
syn w obecności ojca albo najpierw żona, gdyż „niewieścia płeć, będąc mdlej-
szej natury i nie tak cierpliwej, rychlej może być przywiedziona upom inaniem
i mękami ku wyznaniu niż m ąż”356. Kto przez torturow anego był wskazany,
jako sprawca lub współsprawca przestępstwa, ten podlegał uwięzieniu. Samo
jednak „w ydanie” (tzw. powołanie) nie było wystarczającym pow odem do sto
sowania tortur.
W praw dzie Groicki przestrzegał: „In sum m a, aby takie męki były zadane,
żeby ciało było bez obrażenia wielkiego i bez ułomności. Albowiem gdyby się
trafiło, iżby złoczyńca dla męki wielkiej umarł, sędzia byłby barzo podejźrza-
ny, jakoby mu takie męki zadawać rozkazował nie wedle prawa albo zwyczaju,
nie za miłością sprawiedliwości, nie z miłosierdzia, nie z baczności a z m ądro
ści, ale z gniewu a z nienawiści, aby tak z jego samego uporu człowiek zginął.
Byłby mówię, sędzia w takim podejrzeniu, jeśliby się słusznie nie wywiódł, iż
w tej mierze naśladował prawa albo zwyczaju, łaskawości, mając Pana Boga
przed oczyma i sprawiedliwość jego”, to jednak skutkiem to rtu r było najczę
ściej okaleczenie (trwałe lub przemijające), a niekiedy i śmierć. Była to rzecz dla
ówczesnych najzwyklejsza, bo przecież „niektórzy złoczyńcę tak są twardego
przyrodzenia, iże na nich się nie wymęczy”, a wtedy sami raczej swej śmierci na
torturach byli winni, jak uw ażano357.
Jak zanotow ano w żywieckiej księdze złoczyńców, w 1589 r. doszło do za
męczenia przez kata, podczas tortur, dwóch podejrzanych o zabójstwo: „w mę
kach prawie dwie wytrzymał, a znacz się do niczego nie chcieł, co bacząc upór
o zatwardziałość jego nie daliśmy go dalei trapicz, ale zachować do dnia trze
ciego to jest do poniedziałku, chcąc wedle prawa dacz ich jeszcze katować na
zadoszcz instygatorowi a oni w tym czasie pomarli. Jeden tejże nocy gdy byli
katowani, to jest z piątku na sobotę a drugi z poniedziałku na w torek” 358.
Jednym z bardziej znanych procesów inkwizycyjnych średniowiecza, w cza
sie którego bez umiaru stosowano tortury, był proces prowadzony we Francji
przeciwko zakonowi templariuszy, na początku XIV w. Trzeba przy tym wie
dzieć, iż francuski proces karny od początków XIII w., aż do 1788 r. był proce
sem inkwizycyjnym, w którym na mocy wyroku pośredniego dopuszczano tor
tury, a wyrok ostateczny wydawano wyłącznie w oparciu o akta sprawy. W dniu
13 października 1307 r., wszyscy templariusze we Francji zostali uwięzieni.
Następnego dnia opublikowano manifest królewski, w którym przedstawio
no zarzuty wobec zakonu i jego członków: 1) odstępstwo od wiary, 2) zniewa
żanie Chrystusa, 3) uprawianie sodomii, 4) bałwochwalstwo. Rytuał przyjęcia
do klasztoru wymagał podobno trzykrotnego zaparcia się Chrystusa, plucia na
krzyż, a przyjęci uprawiali ponoć stosunki homoseksualne i czcili posążek Bafo-
meta. Między 19 październikiem a 24 listopada 1307 r. przesłuchano 138 za
konników w obecności inkwizytora Wilhelma z Paryża. Bracia zakonni to rtu ro
wani byli przez urzędników królewskich. Większość torturow anych przyznała
Chociaż można sprawić człowiekowi ból i cierpienie bez stosow ania specjal
nie dla tego celu przeznaczonych narzędzi, wykorzystując jedynie te, których
naturalne przeznaczenie jest zgoła inne, (np. piły, m łotki, gwoździe, szpilki,
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 249
igły, nożyce, szydła, noże, sidła, wnyki, dłuta, cęgi, pilniki, kłódki, skrzynie,
liny, drągi, prasy, a naw et sól i pieprz lub instrum enty muzyczne) to - naganna
w tym przypadku - ludzka inwencja i wyobraźnia doprow adziła do pow sta
nia wielu specjalnie w tym celu skonstruow anych przedmiotów. Część z nich
m ożna zaliczyć jedynie do zabytków archeologicznopraw nych, część - nieste
ty - wykorzystywana jest współcześnie. Należy zaznaczyć, że rozróżnienia wy
magają (pom im o braku do końca ostrej granicy) narzędzia to rtu r od narzędzi
związanych z wykonywaniem orzeczonych kar.
■AłJcbicunl
PUNISHMENT AND INSTRUMENTS OF
Sonderausstellung
tu r tu r c Mittelalterliche
W erkzeug
Museum Schło fi
B e rn b u rg
Erstmalig in
S a c h s e n - A n h a lt
M a s c o d e lła tortura
Strumcntl dl torturo c pena capi tak
INTERO
Serie: ARWS 0 0 2 6 2 8
359 Archeologia prawa karnego - nauka pomocnicza, zajmująca się wyszukiwaniem oraz
ustaleniem roli i znaczenia obiektów materialnych i symboli bądź znaków, które posiadały
250 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
mogły być, dla wzm ocnienia tortury, dodatkow o podgrzewane (np. za pom o
cą specjalnego paleniska umieszczonego w konstrukcji krzesła). Wymuszenie
prawnie określony charakter (normami prawa zwyczajowego lub pisanego) zarówno w pro
cesie legislacji karnej, jak i w trakcie wymiaru sprawiedliwości karnej. Wiedza z zakresu ar
cheologii prawa karnego pozwala prawidłowo identyfikować obiekty i rozpoznawać ich
przeznaczenie.
§ 22. Rodzaje tortur w wiekach średnich. 251
§ 22.2.2. Gruszka
§ 22.2.4. Beczka
360 Spalenie czarownic „Przyjaciel Ludu”, Leszno 1835. Cyt. za S. Wasylewski: Sprawy po
nure. Obrazy z kronik sądowych wieku oświecenia, Lwów-Poznań 1922.
254 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
JÓZEF! z przyczyny, aby djabli nie mieli do nich przystępu i nie uwolnili swych
oblubienic od śmierci”.
Beczka służyła też czasem jako tzw. płaszcz hańby, czyli pełniła funkcję kary
na honorze (na czci). Skazaniec umieszczony w takiej beczce wystawiany był na
widok publiczny, a czasem w towarzystwie kata prow adzony ulicami miasta.
chomego walca, za pom ocą którego (najczęściej używając kołow rota) skręcano
sznur, co wyciągało ciało torturow anego w przeciwnych kierunkach. Pod ple
cy podkładano tzw. jeża, tj. krążki albo wałki nabite gwoźdźmi, które w czasie
wyciągania obracały się pod skazańcem i raniły mu plecy, szarpiąc i wyrywając
kawałki ciała. Unieruchomienie i pozycja skazańca sprzyjały dodatkow em u drę
czeniu przez przypalanie lub wyrywanie części ciała za pom ocą cęgów. Przypa
lanie mogło polegać na używaniu specjalnych pochodni z rozpaloną smołą lub
siarką, świec, topionego łoju, rozpalonych blach albo węgli lub podpalaniu roz
lanego uprzednio na ciele spirytusu. Ulubionym miejscem do przypalania były
pachy lub boki skazańca. Stosowano też wlewanie gorącego oleju do gardła lub
kropienie piersi i pach gorącą siarką.
wymyślne, gdyż każde z nich raniło, ale nie uszkadzało trwale ważnych or
ganów ludzkich. Dwa z tych ostrzy wbijały się w oczy, inne w biust i korpus,
a pozostałe po zamknięciu w plecy. Podłoga maszyny była pusta, ewentualnie
posiadała pasy lub dziury, które umożliwiały odpływ krwi lub wody wlewanej
przez specjalne szczeliny dla szybszego wykrwawienia się ofiary” 562. Przytoczony
opis dotyczy machiny skonstruowanej w Norymbergii.
Istniały różne podobne konstrukcje. Były w ykonyw ane nie tylko z bla
chy, znane są „dziew ice” z kamienia (Drezno), z drew na (M oguncja). Kopia
dziewicy norym berskiej znajduje się w M useo Crim inale w Rzymie (bez noży
w środku). W ątpliwości co do rzeczywistego charakteru „dziewic” - czy słu
żyły jedynie do unieruchom ienia podejrzanego, pozbawienia go wolności, czy
też były narzędziem tortury, kaleczącym i niosącym śmierć - czekają nadal na
wyjaśnienie.
Najsłynniejsza jest dziewica norymberska, skonstruow ana praw dopodobnie
na początku XVI w. (ok. 1515-1533 r.) w Norymbergii. Zniszczona została
podczas nalotów w 1944 r. Prawdopodobnie zniszczono jedynie kopię pocho
dzącą z XIX w., która wcześniej już zastąpiła uszkodzony i nienadający się do
ekspozycji oryginał. Wydaje się niemożliwe, aby w XVI w. skonstruow ano tak
precyzyjny mechanizm, który ponoć za naciśnięciem jednego przycisku otwie
rał ram iona (skrzydła), za naciśnięciem drugiego zamykał je i uruchamiał sys
tem noży, a po naciśnięciu trzeciego otwierała się zapadnia i ciało skazańca
wpadało do rzeki Pegnitz.
W kwietniu 2003 r. została odnaleziona w Bagdadzie, w posiadłości Udaya
Hussajna żelazna dziewica,wykonana na wzór tej z Norymbergii. Posiadała ona
wewnątrz żelazne noże i praw dopodobnie była używana przez najstarszego
syna dyktatora jako narzędzie tortur.
§ 22.2.7. Kabat
Była to skrzynia w ykonana z drewna (z grubych belek lub desek), mająca kształt
konfesjonału i pozwalająca siedzieć osobie w niej zamkniętej. Zachow ane eg
zemplarze w Kwidzynie i Szczecinie mają jedynie cztery małe, okrągłe otworki
na wysokości głowy. Kabat występował zamiennie z karą kuny, był traktowany,
jako kara niezbyt surowa, choć pozbawiając wolności stwarzał osobie zamknię
tej w nim wiele niedogodności, co stanowi dodatkowy argum ent za uznaniem
go za narzędzie (instrument) tortur, a nie za obiekt budowlany (celę więzien
ną). Prezentowana fotografia (il. 66) przedstawia kabat znajdujący się w M u
zeum w Kwidzynie. Kabat ten opisał dokładnie W. M aisel,6\ Poniżej (il. 67)
model eksponowany współcześnie w gdańskiej Katowni. W dokum entach źró
dłowych kabat bywa wymieniany jako cela, ciemna i ciasna, ale wydaje się, że
przede wszsytkim był on narzędziem tortur, jak już wyżej w spom niano.
w Bawarii364. Cała rodzina tej kobiety (mąż i trzech synów) została oskarżona
o wiele przestępstw, m.in. o czary i utrzym ywanie stosunków z diabłem. Pod
czas to rtu r przyznali się oni do winy i ujawnili nazwiska kilkudziesięciu do
mniemanych wspólników. Anna Pappenheim er była poddana najpierw torturze
w ahadła, potem została rozebrana i za pom ocą rozgrzanych do czerwoności
szczypiec w yrw ano jej pierś, którą następnie w łożono do jej ust. Po wielu tor
turach została żywcem spalona na stosie 26 listopada 1600 r. Był to rodzaj, jak-
364 Zob. M. Kunze: Highroad to The Stake: A Tale ofWitchcraft, Chicago 1987.
260 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
byśmy dziś powiedzieli, procesu pokazow ego, który przeprow adzony został za
aprobatą księcia M aksymiliana I, do pewnego stopnia ogarniętego obsesją na
punkcie czarownic.
z obóch końców śruby; tymi śrubami hycel ściąga żelaza zębate na wierszch
piszczeli nóg i pod spód zadane, które coraz bardziej gniotąc i kalecząc nogi,
nieznośny ból winowajcy wyciągnionemu i bynajmniej nie spuszczonemu zada
wały. M istrzowie te żelaza - dybkom podobne - po swojemu nazywali botami
hiszpańskimi; nie wszędzie ich używano, tylko w miastach większych. Powia
dano mi za rzecz pewną, iż nie znalazł się żaden delinkwent, którego by takie
obuwie do przyznania się nie zmiękczyło”.
Tortura butów polegała też na zakładaniu na nogi oskarżonego drewnianych
desek, po dwie na każdą nogę. Deski łączono ze sobą (sznurowano), a następnie
za pomocą wielkiego m łota wbijano między deski i nogi drewniane kliny. Ko
ści nóg były w ten sposób łamane na kawałeczki, a z otwartych złamań tryskała
krew. W ten sposób torturow any był Urbain Grandier, paryski ksiądz, areszto
wany 30 listopada 1633 r. pod zarzutem czarnoksięstwa. Po torturach Grandier
został spalony żywcem na stosie, a jego prochy rozsypano z wiatrem.
Należy dodać, że wszelkie narzędzia to rtu r określane hiszpańskim i, były
najczęściej w prow adzane i używane przez hiszpańskich inkwizytorów, co
nie przeszkadzało, by w krótce były gorliwie naśladow ane i stosow ane po
wszechnie w innych krajach. Pochodzenie „hiszpańskich” instrum entów to r
tu r jest niekiedy dalece bardziej skom plikow ane i sięgające naw et czasów
starożytnych.
Podobny z wyglądu do konia raczej niż osła (z tego też pow odu nazywany cza
sem hiszpańskim koniem), ten kloc drewna, w kształcie graniastosłupa lub trój
kątnego bądź czworokątnego ostrosłupa (piramidy), osadzony na czterech no
gach, wielkie cierpienia przynosił tym, których na niego wsadzono. Zdarzało
się, że osioł był wyposażony w koła, co pozwalało torturow anego wystawić na
widok publiczny, np. obwożąc po mieście.
Nogi torturow anego, który siedział okrakiem na ostrej krawędzi, obciążano
ciężarami przymocowanymi do nóg (kamienie, worki z piaskiem, kęsy metalu).
Obciążenie pow odow ało wbijanie się drewnianego ostrza w ciało torturow a
nego. Terezjana przewidywała obciążenie osób sadzanych na ośle łupem zło
dziejskim. Niekiedy krawędź drewniana była specjalnie ząbkowana lub wygięta
eliptycznie, dla zwiekszenia cierpień. Udoskonalone modele dysponowały ru
chomą deską, która przesuwana pod torturow anym , raniła jego organy płcio
we. Zdarzało się, że osioł był wyposażony w koła, co pozwalało torturow anego
wystawić na widok publiczny, np. obwożąc po mieście. Drewniany koń był też
stosowany jako kara dla żołnierzy za przewinienia dyscyplinarne. Torturowano
na nim zwykle dom niem ane czarownice lub heretyków.
Urządzenie w kształcie ostrosłupa, osadzone na trzech nogach (drewnia
nych bądź metalowych) nazywano dla odmiany kozłem czarownic, kołyską ju
dasza, w artow nikiem lub torturą śpiochów. Pewnie dlatego, że zasnąć na nim
nie było sposobu.
262 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
Zgniatacze głowy (zwane czapkami, np. „czapką pom orską”) bywały pojedyn
cze i podwójne. Zgniatacze podw ójne przeznaczone były do swoistej konfron-
tacji zeznań dwóch osób. Głowa torturow anego była oparta na drewnianej pod
stawie, a za pom ocą mechanizmu śrubowego opuszczano metalową „czapkę”.
Gdy nie poprzestawano na zgnieceniu zębów i kości twarzy, do których docho
dziło najpierw, uszkodzeniu ulegała cała czaszka (w trakcie to rtu r gałki oczne
pod wpływem ciśnienia w ypadały niekiedy z oczodołów), co zwykle prow adzi
ło do śmierci torturow anego.
niec podwiązywany był pod wygięte do tyłu ram iona osoby torturow anej lub
wiązany za nadgartski, a drugi był naw inięty na kołow rót. Osobę poddaw aną
tej torturze podnoszono do góry, a następnie szybko opuszczano. Niekiedy
264 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
dodatkow o obciążno nogi takiej osoby. W prawdzie jej ręce były wyrywane ze
stawów, powodując ból, to jednak traktow ano ten rodzaj tortury jako niezbyt
dolegliwy i stosowano go jako wstęp do dalszych tortur.
To nie tylko narzędzie pozbawienia wolności (do tego wystarczyłyby zwykłe kaj
dany), ale przede wszystkim narzędzie tortur. W ykonane z metalu, składało się
M . <Em tltiiKT łtirai b rtilm t, a ti bie €^c<iu6eimtiitKc, on ftttt trftłK^fr Kiiu), iwIi$ct u li 6er
S i # » t x r Bsti. btt iBĄrouCynnmlltT / bratk ftlbc gciwiu mif btr gidtłK tx» ebttat
Sifm tiilSn fótinc.
K. JOtt S^iaufunrdilufiTcl, mil UKliłKin bic e<()r<ni6nniiufKr F <m in e^ruitcitfpiiUd E. mc
goMcn, un6 eie «<Kbf oiraimoOft s«S>ruifct tettcot limitn.
ofcm ® fin blcfłtf ptinlu^™ 3n|iriiircii» lub A . mirt tu l«tt* ewittfcDrt, a lt Rl-
i t t nuf kęNtt aufgfłtiSKn mrrS! , Nmti< mcm U l tniiTocnbigt fagt ber l&ftn / u t* 6n
4rói>f«i «f«§m
a b
II. 79. Modele zgniatacza kciuków
§ 22.2.21. H uśtaw ka
H uśtaw ka mogła być używana jako narzędzie tortu r (w stosunku do kobiet po
sądzonych o czary, zwłaszcza w Ameryce) oraz jako urządzenie do wymierzania
kary hańbiącej i cielesnej jednocześnie. O rzekana była między innymi wobec
piekarzy, którzy oszukiwali na wadze oraz innych kramarzy i rzemieślników,
za złą miarę, wagę lub jakość oferowanych w yrobów (tzw. kara wipy). Kara ta
była stosow ana w Niemczech i tych miastach, które lokowane były na prawie
niemieckim. Była bardzo popularna w Lubece, a stosowano ją między innymi
w Gdańsku do 1814 r. (przy Kamiennej Grodzi). Często liczba zanurzeń w w o
dzie zależała od tego, na ile gramów, czy też kilogramów, oszukano klienta.
Inny sposób wykonania polegał na tym, że skazany siedział w klatce albo koszu
uniesionym do góry nad w odą, lecz miał do dyspozycji nóż, którym mógł prze
ciąć linę. Uwalniał się, ale przy okazji wpadał do wody.
Konstrukcja miała kształt żurawia, trochę była podobna do huśtawki właśnie
czy też wagi: na osadzonym w ziemi słupie zamocowane było ruchom e ramię,
270 Część II. Podstawy historyczne. Dział III
tym, że Bóg czy też inne siły o charakterze nadprzyrodzonym mogą roz
O strzygać w sprawach karnych czytamy już w Kodeksie Ham m urabiego,
który stanowił: „Jeśli ktoś rzucił na kogoś podejrzenie o czary, a tego nie udo
w odnił, ten na którego było rzucone podejrzenie o czary, pójdzie do Rzeki
(„bóstwa rzeki”), w Rzece się zanurzy, a jeśli Rzeka go pochwyci, ten, który
go oskarżył, zabierze sobie jego mają
tek. Jeśli Rzeka tego człowieka oczy
ści i pozostanie on zdrowy, ten, który
rzucił nań podejrzenie o czary ponie
sie karę śmierci, ten, który zanurzył się
w Rzece, zabierze sobie majątek tego,
który go oskarżył”. Była to swego ro
dzaju próba wody. Sądy boże były p o
wszechne też w Indiach, wspom ni-
na o nich Kodeks Ur-Nammu, naw et
w Starym Testamencie przewidziano
próbę gorzkiej wody (zaprezentowaną
bliżej w rozdziale o prawie biblijnym
- § 1 2 ,1 .3 ) .
O rdalia były uznanym środkiem
dow odow ym w procesie germ ań
skim i wczesnoniemieckim (Gottesur-
teile ordalia). W procesie kanonicz
nym pojawiają się również sądy boże,
a od czasów reformy Innocentego III
tortury, jako trwały elem ent proce
su o charakterze inkwizycyjnym (per
inąuisitionem). O rdalia były znane
i funkcjonowały w całej Europie.
Lex Turingorum z początku IX w.
w przypadku oskarżenia o otrucie m ę
ża przewidywało przeprow adzenie d o
wodu niewinności w trakcie pojedyn II. 84. Zwierciadło Saskie - próba wody
ku, a na wypadek braku chętnych do i przysięga, jako środki dowodowe
walki w obronie kobiety, poddanie jej
próbie „gorących lemieszy”. Według
Pokoju bożego biskupa kolońskiego z 1083 r. „Jeśli ten, którem u zarzucono
popełnienie niegodziwego czynu zaprzecza, i chce dowieść swej niewinności,
powinien się on oczyścić przez próbę zimnej wody, jednakże on sam, i nikt inny
za niego do wody nie będzie w rzucony”. Również Zwierciadło Saskie dozwa
272 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV
,66 Treść powołanych regulacji na podstawie A. Dziadzio, D. Malec: Proces i wymiar spra
wiedliwości w świetle źródeł, Kraków 2000, s. 20.
167 Por. S. Płaza: Historia prawa w Polsce na tle porównawczym, Kraków 1997, s. 466.
§ 23. Sądy boże (ordalia) 273
krzyża, ognia lub wody (zimnej lub gorącej), rozpalonego żelaza, poświęconego
kęsa, kom unii368. Tylko pojedynek i próba krzyża miały charakter dwustronny.
Poszczególne próby mogły się różnić co do zasad przeprow adzania i sposobu
oceny ich wyników w zależności od miejsca i czasu, w którym były przeprow a
dzane. Znaczną odmiennością od sądów bożych przeprowadzanych na konty
nencie wyróżniały się ordalia angielskie. Oskarżony powinien być poświęcony
przez kapłana, pościć przez trzy dni, w czasie sądu odm awiano specjalne m o
dlitwy. N iektóre osoby (szlachta, duchowni) mogły wyręczać się zastępcą (tzw.
mistrzem), który zamiast oskarżonego poddawany był próbie lub brał udział
w pojedynku. Wynik próby miał charakter ostateczny i niepodważalny, nie pod
legał zaskarżeniu czy też powtórzeniu. Sądy boże były środkiem dowodowym,
elementem postępow ania sądowego (kanonicznego oraz opartego na prawie
niemieckim - Gottesurteile ordalia), ale były też widowiskiem, które cieszyło
się znaczną popularnością i przyciągało tłumy spragnione rozrywki.
Próba gorącej wody (iudicium aąuae fewentis) - próba ta była nazywana
również próbą kotła. Często, w odniesieniu do kobiet, stanowiła alternaty
wę dla próby gorącego żelaza. Oskarżony musiał włożyć dłoń (po nadgarstki,
a przy poważniejszych sprawach po łokcie) do naczynia (najczęściej kotła) z go
rącą w odą i wyjąć przedm iot (najczęściej kamień zawiązany na sznurku albo
krzmień, rzadziej pierścień) leżący na jego dnie. Poparzona dłoń (sposób goje
nia się ran - rękę bandażow ano i pieczętowano, stan ręki sprawdzano po trzech
dniach) była dow odem winy lub niewinności. Do wyjątków należy zaliczyć sto
sowanie wrzącego oleju zamiast wody podczas tej próby.
Próba rozpalonego żelaza (iudicum ferri igniti, examen ferri ardentis, fer-
rum manuale, examen vomerum) - Próba ta występowała w co najmniej trzech
odm ianach. Oskarżony musiał zrobić kilka (najczęściej dziewięć; od 3 do 5 m)
kroków, niosąc w dłoni kawałek rozpalonego do czerwoności żelaza (o usta
lonym ciężarze - od 0,5 do 1,5 kg; ciężar zależał od „wagi” czynu, o który
oskarżano). Inna wersja tej próby polegała na stąpaniu bosymi stopami po roz
palonych węglach (pługach, lemieszach). Po zakończeniu tej części próby, po
dobnie jak w przypadku próby gorącej wody, stopy lub dłonie były opatrywane
woskiem, najczęściej na okres trzech dni. Niekiedy dodatkow o były pokrywane
poświęconym woskiem. Brak widocznych śladów poparzeń (sposób gojenia się
ran - rany otw arte lub zabliźnione - lub ich wielkość) był dow odem niewin
ności. Próba mogła też polegać na złożeniu przysięgi połączonej ze złożeniem
palców na rozgrzanym żelazie.
Próba zimnej wody (examen aąuae frigidae) - oskarżonego (ze związanymi
kończynami) wrzucano do wody. Jeżeli tonął, był uznawany za niewinnego,
gdyż w oda jako żywioł czysty (często dodatkow o poświęcana przed próbą) nie
mogła przyjąć zbrodniarza. Oskarżony trzymany był na linie (sznur mógł być
obwiązany np. w okół pasa), musiał się zanurzyć na określoną głębokość, która
była wyznaczana przez węzeł zawiązany na linie. Suchy węzeł był więc dow o
dem winy. Próba ta nazywana niekiedy pławieniem, z czasem była stosowana
zwłaszcza wobec kobiet posądzanych o czary i kończyła się prawie zawsze dla
nich tragicznie. Obszerne spódnice (suknie), pełne powietrza, utrzymywały cia
ło kobiety na wodzie niczym koło ratunkowe czy balon.
Pojedynek sądowy (iudicium pugnae) - Był konieczny wtedy, gdy strona
w procesie (pozwany albo oskarżony) nie była w stanie dowieść swej racji bądź
niewinności przy pomocy świadków. Przeprowadzany był na miecze wśród
rycerstwa, a na kije wśród chłopstwa. Jeżeli strony różniły się stanami pocho
dzenia, wówczas decydował rodzaj broni właściwy oskarżonem u. Przed poje
dynkiem głowy uczestników posypywano popiołem . Najczęściej był to poje
dynek pieszy, bardzo rzadko konny (z lancą). Niekiedy walczono przy użyciu
maczug i tarcz.
Istniała możliwość wyznaczenia zastępcy do udziału w pojedynku, o ile wy
stępowała oczywiście znaczna dysproporcja sił i doświadczenia w walce między
uczestnikami pojedynku. Zastępcę mógł też wyznaczyć panujący, gdy obwiniał
kogoś ze swych poddanych. Kto nie godził się na pojedynek był poddawany
innym próbom , w szczególności próbie gorącego żelaza. Dopuszczano pojedy
nek mężczyzny z kobietą, z tym jednak zastrzeżeniem, iż mężczyzna musiał być
po pas w dole.
Pojedynek był bardzo rozpowszechniony i stosowany chyba najdłużej ze
wszystkich ordalii. Zabicie przeciwnika w takim pojedynku pozostawało bez
karne. Zwycięzca dowodził swej racji (uzyskiwał tzw. bliższość w dowodzie).
Kto pojedynkował się jako zdrajca i został pokonany winien być ukam ienow a
ny zgodnie z „Najstarszym zwodem prawa polskiego”. Wielekroć o pojedyn
ku, jako sposobie dow odzenia swej niewinności bądź uzyskania pierwszeństwa
skargi w spom ina Prawo chełmińskie.
Próba losow ania - tylko czysty przypadek, los (fortuna) wskazywał na tego,
kto ma rację. Ręka boska kierująca losem nie mogła się przecież mylić. Prawo
frafikońskie przewidywało próbę losowania wtedy, gdy przestępstwo zostało
popełnione podczas zbiegowiska, wśród tłumu i istniały trudności ze wskaza
niem konkretnego, zindywidualizowanego sprawcy albo chociażby podejrzane
go o popełnienie czynu zabronionego. W praktyce stosowano np. dwie kostki,
z których jedna była zaznaczona znakiem krzyża. Wyciągniecie kości z tym zna
kiem było dow odem niewinności.
• Próba krzyża (iudicium crucis) - obie strony procesu stawały pod krzyżem
z Uniesionymi do góry rękoma. Kto pierwszy opuścił ręce - przegrywał. Próba
ta stosowana była najczęściej w sporach między małżonkam i, mogła zastąpić
pojedynek, przeznaczona dla osób w podeszłym wieku (chorych) i lękliwych.
Próba m ar - polegała na tym, iż do sądu przynoszono ciało zabitego, a oskar
żony o zabójstwo, chcąc uwolnić się od podejrzeń powinien trzykrotnie obejść
zwłoki na kolanach, całować je za każdym okrążeniem i przysięgać, że jest nie
winny. Jeżeli rany zmarłego nie zmieniły się, próba kończyła się pomyślnie dla
oskarżonego, jeżeli z ran zaczynała płynąć krew, stanowiło to dow ód popełnie
nia zabójstwa. Niekiedy wystarczało samo złożenie przysięgi niewinności przy
zwłokach zabitego, a jedynym obowiązkiem było położenie złożonych do przy
sięgi palców na ciele nieboszczyka.
§ 24. Próby czarownic 275
r + fM fi* . **> m m iw
VIII z 1484 r. (Sum m is desiderantes
UWUi cap. w»
affectibus), której tekst został tam
przytoczony572.
Według zaleceń zawartych w tym
podręczniku przesłuchanie czarow
nicy powinno doprowadzić do usta
2r ę p r n i . lenia, w jakiej pozycji doszło do
Sump ti bu s C
lav dii iat & o\k f ub figno M m - n j GiJli.
M s>< L * » x
4 W U nivll!ci0 il-Mi
spółkowania z diabłem. Nie mniej
ważne było to, czy nasienie diabel
II. 85. Młot na czarownice - strona tytułowa skie było ciepłe, czy zimne, a pod
czas tzw. próby znamienia dokład-
nie badano obnażone ciało kobiety w poszukiwaniu stygmatu diabelskiego
(golono naw et lub wypalano w tym celu włosy łonowe podejrzanej). Z biegiem
571 Obaj należeli do zakonu dominikanów, podobnie jak inni inkwizytorzy, w tym tzw.
wielki inkwizytor Tomas de Torquemada, który w trakcie 8 lat urzędowania spalił na stosie
przeszło 10 tys. ludzi i torturował prawie 100 tys. To papież Grzegorz IX dał początek świętej
inkwizycji, nadając zakonowi dominikanów uprawnienia śledcze i procesowe. Obecny papież
Benedykt XVI był przez wiele lat prefektem Kongregacji Nauki Wiary, następczyni Świętego
Oficjum.
372 Zob. K. Baschwitz: Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1999; B. Bara
nowski: Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952; R. Dorzapf: Eros, mał
żeństwo, lucyper w pludrach. Dzieje obyczajowości seksualnej, Gdynia 1997, s. 157-172.
§ 24. Próby czarownic 277
’7’ Monteskiusz: O duchu praw (rozdz. XIX Bardzo pokorne przedłożenie inkwizytorom
Hiszpanii i Portugalii), Kęty 1997, s. 399.
574 Laktancjusz, III—IV w. Zob. G. Ryś: Inkwizycja, Kraków 1997.
278 Część II. Podstawy historyczne. Dział IV
575 Proces był na tyle głośny, że doczekał się m.in. przeniesienia na deski teatralne w sztuce Ar
tura Millera, pt.: „Czarownice z Salem”, w której ukazany został obraz masowej paranoi i histerii
z odniesieniami do przesłuchań przed Komisją McCarthy’ego w latach 50. XX wieku w USA.
576J. Czechowicz: Praktyka kryminalna...
§ 24. Próby czarownic 279
Próba ognia - zwana też próbą stosu, stosow ana była w procesach o czary,
przewidziana w podręczniku M łot na czarownice, polegała na obowiązku przej
ścia przez podejrzaną pomiędzy dw om a płonącymi stosami drewna. Stosowana
rzadko wobec poglądu, że ogień jest żywiołem szatana, może on więc uchronić
swe wyznawczynie przed ogniem. Jej odm iana sprowadzała się do opisanej wy
żej próby rozpalonego żelaza.
Próba wagi - stosowana była głównie w procesach o czary. Jeżeli oskarżony
był cięższy niżby to wynikało z odpow iednich tabel - był winien. Czarownice
miały być ponoć „lekkie jak pierze”,
a w każdym razie lżejsze niżby to wy
nikało z ich wzrostu i tuszy. Podejrza
na o czary musiała się rozebrać (po
dobnie jak przy próbie szpilkowej,
co jest znamienne, gdyż mężczyź
ni nie byli narażeni na konieczność
prezentow ania swego nagiego ciała),
podlegała dokładnym oględzinom
w poszukiwaniu ukrytych ciężar
ków. Niekiedy zamiast odważników,
na drugiej szali umieszczano biblię.
Tylko wtedy gdy waga pozostawała
w rów now adze, poddaw any próbie
mógł być oczyszczony z zarzutów 377
i otrzymywał certyfikat zaświadcza
jący o wyniku próby.
Szczególną sławę, niemal w całej
Europie, zyskała sobie waga targowa
w mieścinie O udew ater w Holandii.
Podobno sam cesarz Karol V nadał
miastu przywilej wystawiania certyfi
katów o wadze właściwej. Czy przy
wileju nie było wcale, czy też tylko
spłonął w pożarze ratusza w 1575 r., w każdym razie zapobiegliwi rajcy tego
miasta robili na ważeniu niezły interes. Za odpowiednią opłatą można się było
zważyć i otrzymać urzędowy certyfikat potwierdzający właściwą, zgodną z tabe
lami wagę. O ile mi wiadom o nikt nigdy nie został postawiony w stan oskarżenia
na skutek ważenia w tym mieście - każdy otrzymywał upragniony certyfikat. Jak
podaje T. Maciejewski, ostatni certyfikat wydano w Oudew ater w 1754 r.378
Obecnie w O udew ater znajduje się m uzeum, w którym wagę czarownic {De
Heksenwaag) m ożna nie tylko obejrzeć, ale i dać się zważyć oraz nadal otrzy
mać certyfikat z czerwoną pieczęcią, który potw ierdza „właściwą” dla danej
osoby wagę.
Próba wody - pławienie, jako odm iana próby wody stosowane było w cza
sach tzw. trybunałów inkwizycyjnych (inąuisitiones haereticae pravitatis). Try
bunały te powstały w XIII w., współdziałały z władzami świeckimi, tropiąc i ka
rząc wszelkie wiarołom stwo. W szczególności dotyczy to tzw. Świętej Inkwizycji
- sądownictwa specjalnego do spraw czystości wiary, pow ołanego w Hiszpanii
w czasach panow ania Ferdynanda i Izabeli. Inkwizytorów mianował król, pa
pież zatwierdzał powołanych. Inkwizytorzy korzystali szeroko z dziełka znane
go pod tytułem M łot na czarownice, autorstw a H. Kramera i J. Sprengera.
Zgodnie z tym „podręcznikiem ” podejrzaną o czary wiązano w ten sposób,
że prawy kciuk przywiązywano do lewej stopy (wiązanie w tzw. kozła polega
ło na związaniu lewej ręki z prawą nogą i prawej ręki z lewą nogą), a dopiero
potem zanurzano w wodzie. Pozycja ta, w kształcie łódki, utrudniała zanurze
nie, nie przeszkadzało to jednak negować skuteczności takiej próby. J. Czecho
wicz tak oto wywodzi: „takowa eksploracja przez zimną wodę nie jest sposób
doskonały i prawdziwy poznania czarownic”379. M imo to została zastosowana
jeszcze w 1775 r., w Doruchowie, podczas ostatniego w Polsce procesu o czary.
Według słów naocznego świadka procesu w Doruchowie odbyło się to w spo
sób następujący: „Popłynęliśmy naprzeciwko mostu, z którego czarownice pła
wić m iano; widzieliśmy dokładnie całą ceremonię. W prow adzono je na most,
miały ręce powiązane; brano jedną kobietę po drugiej, założono pod pachy
powróz, czterech ludzi na tym powrozie spuszczało ją powoli z mostu w wodę.
Żadna z nich nie tonęłą, albowiem suknie, a zwłaszcza obszerne spódnice, nim
namokły, unosiły każdą z nich na powierzchni wody. Dziedzic był przytomny
na koniu, a widząc pływającą wołał: »nie tonie - czarownica«.
Słowa te, jak się później okazało, były nieodzownym wyrokiem, skazującym
na śmierć niewinne ofiary. Ludzie natychmiast wyciągali kobiety i tym sposo
bem wszystkie siedem zostały czarownicami”380.
Jak podaje T. Maciejewski, nawet w XIX w. dochodziło do pławienia.
W 1836 r. potraktow ano w ten sposób Kaszubkę, oskarżoną o rzucanie czarów
na rybaka, 50 letnią Krystynę Ceynowę z Chałup, topiąc ją ostatecznie w m o
rzu581. Przypadek ten był głośny niemal w całej Europie.
Jedna z odm ian tej próby polegała na wrzucaniu podejrzanej osoby w za
wiązanym worku do wody, inna (stosowana w procesach o czary), zwana top
nieniem 382, polegała na umieszczeniu (całkowitym zanurzeniu) podejrzanej
w beczce wypełnionej święconą wodą, uprzednio przecedzoną przez płótno.
Później ponow nie przecedzano wodę w poszukiwaniu śladów na płótnie, mają
cych świadczyć o winie.
Próba łez — stosowana przy podejrzeniach o czary. W yprzedzała ona, po
dobnie jak inne próby, następujące później tortury, które były konieczne, gdy
mimo pozytywnego wyniku próby brak było przyznania się do winy. Próba łez
opierała się na przeświadczeniu, że czarownice nie są zdolne do ronienia łez.
Inkwizytor zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, by choć jedną łzę uro
niła, jeśli jest niewinna. N aw et gdy podejrzana, przerażona czy zemdlona za
płakała, można to było przypisać sprawkom szatana. W tedy należało poddać
badaną następnej, innej już próbie. Niestety bywało, że trudno było oskarżo
nym kobietom płakać na zawołanie, co pow odowało dla nieroniących łez nega
tywne konsekwencje procesowe.
Bibliografia
Abbot G.: The Book o f Eecution: An Encyclopedia ofM ethods ofju d ica l Execu-
tion, Londyn 1995
Abraham W.: Proces inkwizycyjny w ustawach Innocentego III i we współczesnej
nauce, Kraków 1887
Acker J. R., Bohm R., Lanier Ch. S.: America’s Experiment with Capital Punish
m ent: Reflections on the Past, Present and Futurę o f the Ultimate Penal Sanc-
tion., Durham , Carolina Academic Press 1998
Allinson A. R.: Tortures and torments o fth e Christian Martyrs, Paryż 1903. (re
print wydania Antonio Tempesta z 1591 r.)
Andrejew I.: Beccaria czytany dzisiaj, „Nauka Polska” 1965, nr 3
Andrejew I.: Obrachunki wokół Beccarii, „Państwo i Prawo” 1975, z. 8-9
Andrejew I.: O szkołach w nauce prawa, „Państwo i Prawo” 1950, nr 5 -6
Andrejew I.: Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1976
Andrejew I.: Zarys prawa karnego państw socjalistycznych, Warszawa 1975
Andrews W.: O ld time punishm ent, D etroit 1970
Angstmann E.: Der Henker in der Yolksmeinung, 1928
Augustyn św.: Wyznania, Kraków 2000
Bafia J.: Aktualne problemy kryminologii (Zarys teorii sytuacji kryminogennej),
„Państwo i Prawo” 1973, nr 8-9
Bafia J.: Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1977
Bałandynowicz A.: Zapobieganie przestępczości. Studium prawno-porównawcze
z zakresu polityki kryminalnej, Warszawa 1998
Balzer O.: Przewód sądowy polski w zarysie, Lwów 1935
Banner S.: The Death Penalty. An American H istory, Cam bridge-M assachu-
setts-Londyn, H arvard University Press 2003
Baran K.: Tortury w angielskim procesie karnym, „Czasopismo Prawno-Histo-
ryczne” 1974, t. XXXI, z. 2
Baran K.: Z dziejów prawa karnego Anglii. M iędzy renesansem a oświeceniem
XVI-XVIII w., Kraków 1996
Baranowski A.: Procesy czarownic w Polsce XVII i XVIII wieku, Toruń 1988
Bardach J.: Historia państwa i prawa Polski, t. I: O d połowy X V wieku, War
szawa 1973
Bardach J., Leśnodorski B., Pietrzak M ., Historia ustroju i prawa polskiego,
Warszawa 1993
Bartula P.: Kara śmierci - powracający dylemat, Kraków 1998
Baschwitz K.: Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Beccaria C.: O przestępstwach i karach, Warszawa 1959
Bentham J.: Wprowadzenie do zasad moralności i prawa, Warszawa 1958
Bentkowski A.: Czy now y kodeks karny bez kary śmierci?, „Palestra” 1994,
nr 7-8
Bibliografia 283
Fosberry J.: Criminal Justice Through The Age. From dwine judgm ent to modern
German legislation, Rothenburg 1993
Frankowski S.: Dyskusja nad „nową obroną społeczną”, „Państwo i Prawo”
1965, nr 8-9
Frankowski S.: Wina i kara w angielskim prawie karnym , Warszawa 1976
Gardocki L.: Zagadnienia teorii kryminalizacji, Warszawa 1990
Geremek B.: Litos'ć i szubienica, Warszawa 1989
Gerould D.: Guillotine, Its Legend and Lore, Nowy Jork 1992
Gillespie L.K.: Inside the Death Chamber: Exploring Executions, Boston 2003.
Glaser S.: Kara odwetowa a kara celowa (Zalety i braki teorii pragmatycznej),
Lublin 1924
Glaser S.: Polskie prawo karne w zarysie, Kraków 1933
Górecki J.: Capital Punishment: Criminal Law and Social Evolution, Nowy
Jork, Colum bia University Press 1983
Górny J.: Penitencjary styka. Główne problemy wykonywania kary pozbawienia
wolności w rozwoju historycznym , Warszawa 1981
Grajewski H.: Kara śmierci w prawie polskim do poł. XVI w., Warszawa 1956
Graven J.: Le problme de la peine de m ort et sarapparition en Suisse, „Revue de
Criminologie et de Police Techniąue” 1952, nr 1
Greenberg D.: Crime and Law Enforcement in the Colony o fN e w York, 1691-
1776, Ithaca, Cornell University Press 1976
Grodziski S.: Z dziejów staropolskiej kultury prawnej, Kraków 2004
Groicki B.: A rtykuły prawa majdeburskiego. Postępek sądów około karania na
gardle. Ustawa płacej u sądów, Warszawa 1954
Groicki B.: Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w Koronie
Polskiej, Warszawa 1953
Groicki B.: Tytuły prawa majdeburskiego, Warszawa 1954
G roth A.: Rewizja lidzbarska prawa chełmińskiego, Koszalin 1997
Grześkowiak A.: Kara śmierci w polskim prawie karnym , Toruń 1978
Grześkowiak A.: Kara śmierci w pracach Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Pol
skiej w latach 1989-1991, (w:) Problemy kodyfikacji prawa karnego. Księga
ku czci prof. Mariana Cieślaka, (red.:) S. Waltoś, Kraków 1993
Grześkowiak A.: Poglądy Romualda Hubego na karę, „Czasopismo Prawno-
H istoryczne” 1974, t. XXVI, z. 2
Grześkowiak A.: Znieść karę śmierci, „Palestra” 1982, nr 9 -10
Gurgul. J.: Spór o karę śmierci, „Państwo i Prawo” 1982, nr 10
Handelsm an M.: Kara w najdawniejszym prawie polskim, Warszawa 1908
Handelsm an M.: Prawo karne w Statutach Kazimierza Wielkiego, Warszawa
1909
Haytler J.: U źródeł prawa karnego, Warszawa 1934
Hegel G.W.F.: Wykłady z historii filozofii, t. I, Warszawa 1994
Hegel G.W.F.: Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969
Hentig H.: Die Strafe, Th. I, B erlin-G óttingen-H eidelberg 1954
Hetzel: Die Todesstrafe in ihrer kulturgeschichtlichen Entwicklung, 1870
His R.: Geschichte des deutschen Strafrechts bis zur Karolina, 1928
B ibliografia 285
Holtzendorff F.: Das Verbrechen des Mordes und die Todesstrafe, 1875
Hołyst B. (red.): Problemy współczesnej penitencjary styki, t. II, Warszawa 1987
Hołyst B.: Kryminologia, Warszawa 1979
Horoszewicz M .: Kościół rzymski i kara śmierci, „Człowiek i Światopogląd”
1983, nr 7
Hube R.: Ogólne zasady nauki prawa karnego, Warszawa 1830
Hube R.: O teorjach prawa kryminalnego, Warszawa 1828
Hube R.: Prawo burgundzkie. Historya jego powstania i ocenienie nowej jego
edycji, Warszawa 1865
Hube R.: Studia nad kodeksem karnym 1818 r. i późniejszymi prawami krym i
nalnym i, Warszawa 1863
Janicka D.: Nauka o winie i karze w dziejach klasycznej szkoły prawa karnego
w Niemczech w 1 połowie XIX wieku, Toruń 1998
Janiszewski B.: Rozważania o racjonalności w dziedzinie prawa karnego, „Ruch
Prawniczy Ekonomiczny i Socjologiczny” 1996, z. 4
Jasiński J.: Głos przeciw karze śmierci, „Państwo i Prawo” 1981, nr 9-12
Jasiński J.: Kara śmierci w aspekcie prawnym i m oralnym , „Więź” 1979, nr 10
Jasiński J.: Kościół wobec kary śmierci, „Państwo i Prawo” 1995, z. 5
Jaworski I.: Zarys powszechnej historii państwa i prawa, Warszawa 1996
Kaczor D.: Przestępczość kryminalna i wymiar sprawiedliwości w Gdańsku
w XV1-XVIII w ieku, Gdańsk 2005
Kański M.: O karze śmierci, Kraków 1850
Kant E.: Krytyka czystego rozum u, Warszawa 1957
Kant E.: Krytyka praktycznego rozum u, Warszawa 1972
Kant E.: Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1953
Kasprzak J.: Prawo karne islamu - zasady ogólne, „Wojskowy Przegląd Prawni
czy” 2006, nr 1
Kellaway J.: The History o f Torturę and Execution, Londyn 2003
Kerrigan M.: The Instruments o f Torturę, Nowy Jork 2001
Klima J.: Prawa Hammurabiego, Warszawa 1957
Kober M.: Egzekutor sprawiedliwości: Urząd kata w Polsce, „Prawo i Zycie”
2000, nr 11
Kober M .: Sposoby wykonywania kary śmierci w dawnych wiekach, „Prawo
i Życie” 2000, nr 9
Koczyński M .: O istotnych cechach prawa karnego, „Czasopismo Poświęcone
Prawu i Umiejętnościom Politycznym” 1864, nr 3 -4 , 7
Kohlrausch E.: Todesstrafe, Handwórterbuch der Kriminologie und der anderen
strefrechtlichen Hilfswissenschaften, t. II, 1936
Kołakowski L.: O karze głównej, „Gazeta Wyborcza” 1997, nr 155
Kónig B.E.: Hexenprozesse, Berlin 1930
Koranyi K.: Powszechna historia państwa i prawa, t. I-IV, Warszawa 1961—
1967
Koranyi K.: Powszechna historia prawa, Warszawa 1976
Koranyi K.: Ze studiów nad wierzeniami w historii prawa karnego. Beczka cza
rownic, Lwów 1928
286 B ibliografia
Migdał J., Raglewski J.: Kara pozbawienia wolności. Zarys dziejów polskiej
doktryny, prawa i praktyki penitencjarnej, Gdańsk 2005
M itera M ., Zubik M.: Kara śmierci w świetle doświadczeń współczesnych syste
m ów prawnych, Warszawa 1998
Mogilnicki A.: Pierwiastek zem sty w pojęciu kary, Warszawa 1916
M omsen T.: Rómisches Strafrecht, Leipzig 1899
Naruszewicz A.S.: Kaia Korneliusza Tacyta Germania, Warszawa 1804.
Osuchowski W.: Prawo antyczne, Kraków 1951
Papierkowski Z.: Proces karny w starożytności greckiej i rzymskiej, „Roczniki
Hum ań. Tow. Nauk. KUL” 1957, IV
Papierkowski Z.: Socjologiczne i filozoficzne oblicze kary, Lublin 1947
Parry L.A.: The History o f Torturę in England, M ontclair 1975
Pawlak K.: Więziennictwo polskie w latach 1918-1939, Kalisz 1995
Pawlak K.: Za kratami więzień i drutami obozów. Zarys dziejów więziennictwa
w Polsce, Kalisz 1997
Pętasz P.: Sens, istota i cele kary kryminalnej, „Gdańskie Studia Prawnicze”
2005, nr 14
Płatek M .: Ruch abolicjonistyczny w Skandynawii - teraźniejszość czy wizja
przyszłości, „Studia Iuridica”, t. 20, Warszawa 1991
Pławski S.: Prawo karne (w zarysie), cz. II, Warszawa 1966
Pławski S.: Współczesne kierunki w prawie karnym, „Problemy kryminalistyki”
1961, nr 31
Płaza S.: Historia prawa w Polsce na tle porównawczym , Kraków 1997
Poklewski-Kozieł K.: Kościół katolicki a kara śmierci (Nowe elem enty), „Pań
stwo i Praw o” 1994, N r 4
Poklewski-Kozieł K.: Refleksja o refleksjach o karze śmierci w świetle teorii pe-
nałnych, „Nowe Praw o” 1986, nr 10
Poklewski-Kozieł K.: Wokół postulatu zniesienia kary śmierci w Polsce, „Pań
stwo i Praw o” 1988, nr 2
Popławski H.: Prawo penitencjarne, Gdańsk 1984
Potkaniowski M.: Wina i kara. Elementy rzymskie i germańskie w prawie kar
nym statutów miast włoskich, Kraków 1939
Potulski J.: Historia pewnego krzesła, czyli rzecz o humanitaryzacji kary śmierci,
„Gdańskie Studia Prawnicze” 2006, nr 16
Potulski J.: Powrót kary głów nejf* Prawnokarna analiza projektu nr 3 311/N ,
„Gdańskie Studia Prawnicze” 2005, nr 14
Putek J.: Mroki średniowiecza, Warszawa 1985
Rabinowicz L.: Drogi więziennictwa polskiego, „Gazeta Sądowa Warszawska”
1932, nr 50
Rabinowicz L.: Podstawy nauki o więziennictwie, Warszawa 1933
Rafacz J.: Dawne polskie prawo karne. Część ogólna, Warszawa 1932
Rafacz J.: Dawny proces polski, Warszawa 1925
Rafacz J.: Więzienie marszałkowskie w latach 1767-1795, Lwów 1932
R appaport E.S.: Polityka kryminalna, Łódź 1948
Reale G.: Historia filozofii starożytnej, Lublin 1994
Bibliografia 289
do niczego nie chciał przyznać albo też inne występki powiadał, a ten, o który
chodziło, taił, trzym any w pozyturze pierwszego traktu, czyli pociągnienia, zno
wu z poprzedzającymi magistratu, instygatora i kata rozkazami i pytaniam i byt
mocniej pociągniony.
Do drugiego traktu kat przybiera) swego czeladnika hycla; obaj tedy, co mieli
sil, ciągnęli za sznur: więzień wyciągną) się jak strona, ręce wykręciły się tyłem
i stanęły w prostej linii z ciałem nad głową, w piersiach zrobił się dół głęboki,
w który tłoczyła się głowa; cały człowiek wisiał na powietrzu, nie dotykając już
nic stołka. Wszystkie żebra, kości i junktury w nim niemal widać było, że mógł
by je porachować; do tortur albowiem rozbierano delikwentów do naga obojej
pici, same tylko miejsca wstydliwe jakim chuściskiem obwinąwszy. Więzień tu
już dobywał tchu ostatniego siląc się na wrzask albo też zdawał się go pozbywać
wszystkim i otworami natury, wyrzucając z siebie z kaszlem i grzm otem gęste,
wodniste i flegmiste ekshalacje, które iż zarażały przytom nym nosy i widok przy
kry sprawowały, przeto ci wszyscy, którzy takowych tortur dyspozytorami, egze
kutorami i spektatorami być musieli albo chcieli, mieli na pogotowiu kadzidło
i trunki na odpędzenie smrodu i pokrzepienie serca kompasją wątlejącego. N ie
którzy więźniowie - mdłością ściśnieni - zdawali się w tych mękach usypiać, nie
dając żadnego znaku życia prócz jednej pary z ust wychodzącej, której przyłożo
nym zwierciadłem próbowano, i gdy tak długo w milczeniu zostawał, przymusza
no go do odezwy now ym m ęki rodzajem, której opis po kilku wierszach nastąpi.
Jeżeli się trafiło, że więzień w samej rzeczy umarł na torturach, wszystko się
natychmiast skończyło, pochowano zmarłego, a sprawa przepadła. Trafiali się
tacy delinkwenci, którzy, miasto prośby o folgę, używali ostatnich słów obelży
wych na stronę i sędziów, do podziwienia mężnie najgorsze katownie w ytrzy
mując, a tacy się trafiali najczęściej z złodziejów. Za drugim traktem, dopiero
opisanym, kiedy więzień w uporze był zatwardziały, kładli m u na nogi żelazo,
ostre karby na'ksztalt zębów u pity mające, z dwóch sztuk złożone, przez które
przechodziły z obóch końców śruby; tym i śrubami hycel ściąga) żelaza zębate na
wierszch piszczeli nóg i pod spód zadane, które coraz bardziej gniotąc i kalecząc
nogi, nieznośny ból winowajcy u/yciągnionemu i bynajmniej nie spuszczonemu
zadawały, mistrzowie te żelaza - dybkom podobne - po swojemu nazywali bo
tam i hiszpańskimi; nie wszędzie ich używano, tylko w miastach większych. Po
wiadano m i za rzecz pewną, iż nie znalazł się żaden dełinkwent, którego by takie
obuwie do przyznania się nie zmiękczyło. Kropienie siarką gorącą, przykładanie
do boków blach rozpalonych, czego po innych miastach używano, nie było tak
skuteczne, jak te hiszpańskie boty.
Po innych miastach mniejszych albo i po wsiach, kiedy do nich miejski urząd
na taką inkwizycją byl sprowadzony, męczono więźnia w lada dom u lub stodole,
ciągnąc go na drabinie położonego i do szczebla pierwszego i drugiego przywią
zanego, podłożyw szy pod niego deszczkę, aby się ręce o szczeble nie zawadzały.
Kiedy miano czarownice i czarowników próbować torturami, kacia, zabobonni-
cy i guślarze wielcy, golili im najprzód włosy wszędzie, gdziekolwiek te ozdoby
i zasłony ludziom natura data, powiadając, iż w włosy diabeł się kryje i nie do
puszcza czarownicy lub czarownikowi wyznania i że ukryty w włosach za niego
2. Fragment „O torturach” z książki J. Kitowicza 297
lub za nią cierpi, biorąc za przyczynę takowego mniemania owo ciche i spokojne
tortur wytrzymowanie, wyżej wyrażone, z mdłości i upadku z gruntu na silach
pochodzące, nie z łaski diabła, któremu się jako zdrajcy i nieprzyjacielowi ani
śniło cierpieć za człowieka. Golili też także i złodziejów, twardych do przyzna
nia. Żydom zaś, wskazanym o jakikolwiek eksces na tortury, regularnie tę ga-
lantomią czyniono, choć nieraz ogolony tak Ż yd bez mydła wszystkie m ęki nie
przyznawszy się - albo i chrześcijanin - wytrzymał. Wtenczas kacia, w rzeczach
fizycznych wielcy blaznowie, udawali, że im jakiś wielki czarownik tortury ocza
rował, iż swego skutku wziąć nie mogły. Podobnież spędzali na oczarowanie pla
cu niesprawność ręki swojej, kiedy kogo pod miecz skazanego niegladko ścięli.
Lecz im ta ekskuza przed mądrymi magistratami nie uchodziła, od których po
spolicie za niesprawną egzekucją bierali po sto batogów.
Skończywszy pierwsze tortury z sukcesem pom yślnym lub niepomyślnym
względem wybadania prawdy, kat więźnia spuszczał z tortur i odejmował z nóg
boty hiszpańskie, jeżeli do nich przyszło; posadził go na stołku tak jak przed tor
turami; wziąwszy potem ręce powykręcane, odkręcał nazad z now ym bólem;
potem założywszy je na krzyż przed piersi więźnia - kolanem między łopatki
tłocząc i rozmaicie wiercąc - nabijał i naprowadzał w stawy, co było mało co
mniej bolesne od samej tortury; ubrał potem więźnia w suknie i zaprowadził do
aresztu, z którego do katuszy byt przyprowadzony.
Takie tortury na twardych więźniach lub niejednostajnych w wyznaniu winy
były powtarzane do trzeciego razu, odpoczynkiem kilkudniowym dla wzm ocnie
nia sil przeplatanego, za którym dopiero następowa) dekret śmierci lub uwolnie-
nia-podług okoliczności.
Tortur nie atentował nigdy żaden sąd szlachecki; ale jeżeli kogo trybunał,
ziem stwo albo gród wskazały na tortury, odsyłano go z ekspedycją onych do
urzędu miejskiego. Tęż sarnę ceremonią czyniono i z dekretami kryminalnymi,
w których na końcu po sentencji śmierci dokładano: „pro cuius modi executio-
ne reum ad officium scabinałe cwitatis praesentis rem ittit”, oprócz sądów mar
szałkowskich koronnych i litewskich, z których prosto, nie referując się do mia
sta, winowajcę na plac prowadzono. Jurysdykcja albowiem marszałkowska ma
swoich żołnierzy, a inne jurysdykcje nie mając odsyłają do miast, które miasto
żołnierzy otaczają więźnia ludźm i m łodszym i rozmaitych cechów, halabardami
i szablami na ten czas uzbrojonymi. Trybunały zaś, choć mają asystencją żołnie
rza komputowego, nie chcą go szarzać; wszakże widzieliśmy nieraz więźnia, w y
chodzącego na plac pod bronią żołnierza komputowego, kiedy był dystyngwowa-
ny urodzeniem, i stąd wynikała bojaźń odbicia go i uwolnienia gwałtownego”.
3. Fragment dzieła Andrzeja Frycza Modrzewskiego (1503-
-1572) pt.: O poprawie Rzeczypospolitej: O obyczajach.
O prawach*
Praw i obyczajów zda się być tenże sposób, bo prawa rozkazują mieć dobre
obyczaje, a złych zabraniają. Ale do praw przydane bywają zapłaty i karania, aby
niemi ludzie bywali zatrzymowani w powinności ich, którzy z dobrej woli swej
mało baczenia mają na dobre a słuszne rzeczy. Są tedy obyczaje jakoby źródła
a początki, z których prawa ciec i płynąć mają. Lecz te prawa mają się na ja
kiej przyczynie sadzić, bo o niej tak wszyscy rozumieją, że jest duszą praw albo
ustaw. Przez tę obyczajni ludzie od grzeszenia bywają odstraszeni i w powinności
zatrzymani więcej, niż karaniem albo jakiemi zapłatami. A to jest najprzedniej
sza powinność praw, aby nie tyłko kaźni okazowały grzeszącemu, ale by też to
w ludzi wmawiały, że się nie godzi grzeszyć. Co jeśliże których praw żadna się
przyczyną pokazować nie może (bo wiele rzeczy przyczyny zakryte są, a niektó
re zgoła przyczyn nie mają), wszakże tak trzeba czynić, żeby rozumowi nie były
przeciwne, a takowe tylko dla zwierzchności urzędu mają być ważne. Lecz, ile być
może, trzeba się o to starać, aby nietylko zwierzchność urzędu, ale też przyczyna,
jeśli nie potrzebna, tedy wżdy taka, któraby się pochwalić mogła, zacności praw
broniła i one zdobiła. Bo dla tego rozum z łaski Bożej jest ludziom dań, aby był
wodzem i mistrzem życia ludzkiego i wszytkich spraw; a którzy go na stronę za
rzucają, ci niegodni, aby je ludźmi zwano, bo to zarzucają, czym człowiek drugie
zwierzęta przechodzi. A jako promieńmi słonecznemi wszystko bywa oświecono,
a szpetne rzeczy od pięknych bywają rozeznane: tak rozum rady ludzkie, powieść
i wszytkie sprawy, jeśli są uczciwe albo sprośne, bywają doznane.
1. Praw ten ma być warunek, aby w szytko ku, uczciwości a pospolitem u po
żytkow i stanowiono tak, aby jednakie zapłaty cnotom a zasię też jednakie ka
rania złościom ustanowione były. 2. A żadne wolności nie mają być tak wielce
ważone, aby kto broniąc się niemi miał karania uchodzić, abo niejednakowo ka
rania odnosić. Bo prawdziwa wolność należy w powściąganiu złych m yśli i w y
stępków, nie w swowolności brojenia, co się kom u podoba, ani w lekcejszym
karaniu występnych. 3. Jeśliże dla jednakiego występku różność karania ma być
zachowana, tedy ma być obracana nie na rozpuszczenie wodze złościom, ale
na hamowanie. A przetoż mocarze, szlachta i osoby na urzędziech będące mają
być ciężej karani, niźli ubóstwo, chłopstwo i ludzie od urzędów wolni; a jeszcze
ciężej ci, którzy przeciwko urzędowi grzeszą, niźli ci, którzy przeciwko prostym
osobom.
Jakoż tedy to prawo może być chwalone, które niejednako wszytkiej rzeczy-
pospolitej jest pożyteczne, które jednakie cnoty niejednakiemi zapłatami nagra
dza; ani tejże złości, której się różni jednako dopuszczają, nie jednakim karaniem
karze, ale jednym , nazbyt folgując, rozpuszcza wodze do występków, a na drugie
srogie karanie stanowiąc, odejmuje im moc bronić się od krzyw dy? Bo m ówię (da
jąc na przykład) o prawie, którym na jedne bardzo srogiej a na drugie bardzo lek
kie karanie za mężobójstwo jest postanowione. Ale co o jednym prawie rzeczone,
to się i o drugich im podobnych niechaj rozumie. Trafiło się w niektórym powie
cie, iż dwaczłowieki, jeden prostego stanu a drugi szlacheckiego, oba bogaci rolej
mieli dosyć, ci srodze zranili jednego człowieka; acz nie tak bogatego, jako sami,
ale przedsię szlachcica. Onego ranionego wzięto do balwierza, ale iż niektóre rany
były w nim śmiertelne, przeto w miesiąc abo we dwa umarł. Ci, którzy go z stro
ny powinności przyjacielskiej nawiedzali, abo też i ci, którzy na oglądanie ran od
urzędu przysłani byli, pytali, któremuby z onych dwu, co go bili, większą w tym
winę dawał? Odpowiedział, że szlachcic swaru bitwy początkiem byl, ale bijąc,
oba m u zarówno byli ciężcy, iż zgoła nie wiedział, od którego z nich szkodliwsze
rany podjął. Tedy oni pytając dokuczali mówiąc, iż o rany oba oni, co bili, mają
być karani, ale jeśli z tych ran śmierć przyszła, tedy jeden z nich tylko o głowę
ma być obwinion, bo dwa o jedno zamordowanie wedle naszych praw nie mogą
być na gardle karani. Na to on raniony odpowiedział, ze o sw ym zdrowiu zw ąt
pił, ale na sumieniu swym, które w rychłe ma sądu Bożego doznać, nie może
tego u siebie pewnie postanowić, na którego by wina o morderstwo kładziona
być miała, gdyż od tych ran, które oba jednako zadali, schodzi z tego świata. Sko
ro tedy on ranny umarł, w net poczęto szukać onego prostego stanu człowieka,
300 Aneks
a gdy postawień przed sędzią, winę m u dano, a potym go ścięto. Bo statut jest, iż
człowiek prostego stanu, jes'liby szlachcica (któryby przyczyny z siebie najścia nie
dal) zabił, ałbo ochromił, albo srodze ranił, da gardło. To tedy jest karanie, które
prostego stanu mężobójca za występek już podjął - lecz on szlachcic jeszcze żyw
i mieszka między ludźmi; powiedają, że z osiadłości ma być do sędziego pozwan,
a wedle postępku prawa polskiego albo za rany albo za głowę pieniężną winą ma
być karan. Izałi dla Boga! ta sprawa nie jest takowa, która dwu rzeczypos'politych
potrzebuje dla tych dwojga rodzajów ludzi, a tak daleko od siebie oddalonych, iż
z jednej do drugiej przystęp żądny nie może być, że też jedna od drugiej pomocy nie
potrzebuje tak, że się ich obywatele między sobą ani pojmują, ani się znają; naosta-
tek że też ani wody, ani powietrza, ani słońca nie mają wspólnego? Bo to, co jest
u nas w obyczaju, iż oboje ludzie, mieszkające w jednej rzeczypospolitej, dla jednej
przyczyny jedne ścinają a drugim folgują, aza nie poszło na dziw f Nie trzeba w tej
rzeczypospolitej, w której takie prawa panują, spodziewać onego końca, ku które
mu ludzkie zgromadzenia bywają: aby wszyscy obywatele spokojnie a szczęśliwie
żyć mogli; w której tenże jest żywota twego i śmierci twej pan, a ty bojąc się śmier
ci, musisz szkody i sromoty albo łajanie od niego cierpieć; w tejże rzeczypospołitej
jemu jest żart a jakoby igrzysko zabić ciebie, a tobie to za główny występek poczy
tają, jeśli go zabijesz albo ranisz. Aleśmy o tym indzie mówili i jeszcze będziemy.
Któż tedy nie baczy, że ta wolność z wielką ludu prostego, a niemężnego niewolą
jest złączona? Lecz i niewola i wolność zbytnia przemierzla jest; jako zaś obo-
ja rzecz mierna do długości trwała jest i do mniemania u ludzi bardzo dobra: tę
sprawę dawają historykowie, iż jako perskie panowanie dla niewoli, tak ateń
skie dla zbytnej wolności zaginęło. U nas pospolity człowiek niewołstwem nad
miarę jest uciężon, a szlachta zasię nazbyt z wielkiej wolności buja. Czegóż się
tedy dobrego m am y spodziewać z tego rzeczy sobie bardzo przeciwnych uży
wania albo przywłaszczania? Niech u siebie rozważy każdy, kto chce, obycza
je tych ludzi, u których w sercu przywileje i tytuły świebody moc wzięły. Wiele
ich, którzy z nienawiści ludzi, a drudzy z przyrodzonej okrutności, niektórzy acz
z przyrodzenia dobrzy i skromni, ale towarzystwem złych ludzi zarażeni, wiele
ztego wyrządzają ludziom podlejszego stanu, cnocie ich jawnie zajźrąc, a sprawy
ich dobrze uczynione niepobożnie sromocąc i szpecąc. A o onych co m am m ó
wić, którzy swowolnie mężobójstwa broją - atoli od tego artykułu są pobudzeni,
który i krzywdy i mężobójstwa łekuczko karząc, przekłada bogate nad ubogie,
szlachtę nad miejski i chłopski stan, to jest: ludzi nad psy, jako więc pospolicie tej
wolności obronicielowie i rozumiejąc i m awiają? Ile tedy jest szlachciców, tyle
jest nad podlejszym stanem królów, i owszem, ile możniejszych, tyle nad chudzi
nami królów. Bo żaden król i owszem żaden tyran mię może m ieć większej mocy,
jedno nad żyw otem i śmiercią czyją; która moc iż przez nasze prawa jest zawikła-
łe dana możniejszym, tedy to na inszym miejscu szerzej okażemy. Nic tedy nie
jest rzeczypospołitej szkodliwszego, jako praw a karania różność wedle różności
występujących. Bo jednym a jednakim głosem prawo ma do wszytkich mówić,
jednym a jednakim panowaniem ma w szytkim panować tak w rozkazowaniu
jako w zabranianiu, jednym a jednakim sposobem o pożytkach i o trudnościach
i krzywdach wszytkich wobec stanowić i radzić trzeba. A którzy takim prawom
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 301
służą, ci za prawdziwie wolne mają być rozumiani, jako on, który, aby długo
mógł być wolnym , pragnął tego, aby był niewolnikiem praw.
A przeto jesliżeby jaką różność karania stanowić miano, tedyby więcej ci mieli
być karani, którzy są na wysokich urzędziech, niż podlejszego stanu ludzie; sro
żej bogaci, niż ubodzy, srożej szlachcicy, niźli miejskiego albo chłopskiego stanu,
srożej ci, co są na urzędziech, niźli ci, co bez urzędu - bo oni będąc i rozumem
i bogactwy od Boga lepiej obdarzeni więcej przyczyn mają, które je od występ
ków odwodzą, a przeto ich występek cięższy jest.
sromotne książki poczytane, jako onych, którzy niedawno pióro nie w inkauście,
ale w jadowitej truciźnie maczając, jawnie napisali, że chłopska krew nigdy nie
jest życzliwą szlachcie. Niech przeto tego statutem zabronią i przeciw wszelakie
mu sromoceniu, łajaniu, zbiciu, osieczeniu i wszelakiemu oszpeceniu, cobykol-
wiek gw ałt czyjemu żyw otow i przynosiło, niech na to będą artykuły spisane.
Każdy gw ałt niesłuszny tak rzeczom jako osobom, którym wyrządzony, nie
wiem, jeśliby inszym karaniem sprawiedliwszym, niż gardłem mógł być skarany.
Cudzołóstwa, złodziejstwa, krzywoprzysięstwa takie są występki, o których każ
dy rozumieć musi, że srogiego karania godne; wszakże zw ykłe karanie za złodziej
stwa zda się być niejako umiarkowania godne, aby ci, co małą rzecz ukradną, nie
byli na gardle karani. Wedle starodawnych rzymskich praw jawne złodzieje ka
rano nagrodzeniem we czwórnasób, a niejawne w dwójnasób; zaś boskie prawa
wedle różności rzeczy ukradzionych jedne złodzieje wracaniem w pięciornasób,
drugie we czwórnasób, a insze we dwa karały. Którzy nie mieli czym płacić, te
albo w niewolę dawano onym , u których co wzięli, albo onym bywali zaprze
dani, którzy z takich handlów umieją czynić pożytek. Aleby kto rzeki, że to była
rzecz okrucieństwa pełna ludźm i handlować. Prawda jest, ale też to nie mniejsza
- o rzeczy doczesne gardło człowiekowi wziąć. Lecz prawo Boże jasny wyrok czy
ni: Jeśli złodziej nie ma czym oddać, niechaj będzie przedan. Bo tym sposobem
szkoda bywała nagradzana albo oddaniem w dwójnasób, albo daniem w niewo
lę albo zaprzedaniem złodzieja. A dziś i tem u się nic nie wróci, kom u co wezmą,
i złodziejów przedsię nie mniej niż przedtym bywało. A przedsię i rzeczypospo-
łita pożytków zbywa, któreby tu z tych na na śmierć skazanych być mogły abo
na wojnach, abo na dom owych robotach; i złodzieje przedsię nic się nie polep
szywszy w net bywają wieszani - a podobnoby się polepszyli, kiedyby im żyw o
ta przedłużono. Teraz po w szytkim chrześcijaństwie złodzieje szubienicą karzą,
które karanie iż Fryderyk III, rzymski cesarz, naprzód wymyślił, pewną sprawę
mamy, a potym je przodkowie nasi w tej rzeczy pospolitej wzięli w obyczaj. Ale
to zaprawdę dziwna, iż oni - którzy zaniedbawszy pożytku, który albo z zapłaty
albo z przysądzenia złodzieja im przychodził, na główne karanie pozwolili - ciż
zasię odrzuciwszy na stronę artykuł przeciw mężobójcom, aby gardłem karani,
byli, mogli się do tego nakłonić, aby z zabijania przyjaciół swoich czynili sobie
pożytek, jakoby tego mniemania byli, że więcej mają być ważone rzeczy docze
sne, niż zdrowie ludzkie, a więcej im ginęło kradzeniem rzeczy, niźłi zabijaniem
przyjaciół.
A iż gardłem karać mężobójstwo jest najprzystojniejsza i zgadza się z boskim,
ludzkim i przyrodzonym prawem: okazałem to ja cztermi oracjami wydanemi;
tamże zarazem okazałem różność karania wedle różności przyczyn mężobójstwa.
O! jako wiele jest ludzi pobitych za naszej pamięci w dom u i na ulicach,
w mieście i na polu, na świętych i nieświętych miejscach! A któryż był z tych
morderców, któryby się nie w ym knął z tego siedzenia dorocznego? Lecz niech tak
będzie, i żeby był jeden między tak wielem set ich, który wysiedział rok na dnie
w pługawstwach w wieży - jakąż potym śmiercią on umarł? Aza dla tej polskiej
kaźni dostatecznego podjęcia był wołen od karania mężobójcom od Boga posta
nowionego? Takci się zda, jeśliby to więzienie sroższe było, niż na gardle karanie.
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 303
A nuż i sam zabit aza się nie dawa znać by jakim z nieba znakiem państwu sar-
matskiemu, że nie stoją te więzienia za występek mężobójcy? Azaż nie sprawie
dliwsza rzecz była, aby urząd tego (którego między tak; wielem set powiedziałem
być jednego) skarał karaniem prawu Bożemu przystojnym, niźli aby miał przyjść
w ręce zabójcy, którego też samego że toż nieszczęście czeka, Bóg sam powiedział?
Niebądźm yż przeto mędrsi, niźli on Bóg, który ona mądrością, którą stworzył
wszytkie rzeczy, taż je w całości zachować chce. Ale nuż teraz: niech to doroczne
siedzenie będzie sroższe, niż karanie na gardle, ale to za głowę szlachecką - a za
głowę chłopską co? Bo ta tylko pieniądzmi bywa pomszczona, a daleko m niej-
szemi, niż głowa szlachecka, tak, iż chociaby się w nagrodzie szlacheckiej głowy
zdało być co słusznego, ale w nagrodzie głowy chłopskiej jest wielka nieprawość.
A przeto i nierównością i zaniechaniem więzienia dzieje się wielka różność około
szacowania głów ludzkich. Lecz Bóg sam, ustawując mężobójcom na gardle kara
nie, zarazem i przyczynę przydał, mówiąc: Bo na wyobrażenie Boże jest człowiek
uczynień, a przeto kto krew ludzką przeleje, tego też krew musi być przelana. Cóż
przeto, aza ludzie pospolici nie na wyobrażenie Boże stworzeni są, których gardło
mniejszą sumą pieniędzy płacą? Niech by dosyć było prostym na tym , że chocia
by cnotliwi i dobremi naukami ozdobieni byli, aby nie mogli trzym ać przedniej
szych urzędów, niechby na tym dosyć, że tę lekkość cierpią; niechaj im nie będzie
przydana ta wielka a ze wszech najsroższa nędza, aby ich gardła tą trochą pie
niędzy były płacone. Zaprawdęć rzeczpospolita sama tylko szlachtą kw itnąć nie
może, bo a któż będzie dodawał żywności i nam i bydłu, jeśli żadnego oracza nie
będzie? Któż nam dodawać będzie odzienia i ubioru, jeśli nie będzie rzemieślni
ków? Któż rzeczy potrzebne będzie przywoził, jeśli żadnego kupca nie będzie?
Któż naostatek będzie szlachcicem, jeśli żadnego chłopa nie będzie? Cóż to tedy
złego za okrutność jest, iż, bez których się posługi obejść nie możemy, tych gar
dło tak lekceważym y! Ale i wyżej zganiłem różność karania za tenże występek
od różnych uczyniony.
Wiele ich jest, którzy częścią słowy, częścią też inszym sposobem obrażają
pana i rzeczpospołitę - co zowią obrażeniem majestatu; o tym przeto muszę nie
co powiedzieć. A wiele się za naszego czasu o tym i u prawa i w senacie miesza
ło, o czym przodkowie nasi (jako powiadają) nie slychali; przeto trzeba o tym
co pewnego postanowić; jakoby to miało być ograniczono i jakim karaniem ma
być karano? Teodosius, cesarz, tych, co o nim źle mówili, nie tylko nie poczyty
wał za obrażające majestat jego, aby za to co przykrego albo złego cierpieć mieli;
i owszem, jeśli go kto z plochości lajal, tego on sobie nie miał nizacz, a jeśli z ja
kiej krzywdy, tedy to odpuszczał. Cesarskie zaprawdę i majestatu pełne zdanie,
którym się dawa znać, że ludzie w wielkich dostojnościach będący wiele krzywd
mają przebaczać a wiela ludzi wiele złorzeczenia skromnie znosić - jako o Alek
sandrze M acedońskim powiedają, że mówił: Królewska to rzecz, gdy co dobrze
uczynisz, łajanie odnieść. Bo to nie przynosi zwierzchnemu panu ani rzeczypo-
społitej pożytku, gdyby lud pospolity i przedniejsi panowie zwyczaili się nie m ó
wić ani rozumieć, jedno coby się ich panu podobało, Zwierzętamiby niememi
taki niech rządził, nie ludźm i rozumnemi, ktoby chciał, aby się poddani jego do
tego zwyczaili. Jeśliś pan, albo to uczynisz, co tobie nie przystoi, albo tego, co
304 Aneks
na tw ój urząd należy, zaniedbawasz: winujże się sam, jeśli wedle tego, jakoś za
służył, ludzie o tobie mówią. Jeśli się w urzędzie sw ym nie potykasz i z strony
żyw ota twego nie występujesz, a przedsię nie inaczej o tobie mówią, jedno jako
gdybyś wiele wystąpił; a wszakże wspaniałego męża rzecz jest a prawie królew
skiego serca, jako on mówi, źle słynąć, gdy dobrze uczynisz; a za nic nie mając
m ów pospólstwa, o wszelakiej wielmożności i godności, że w męstwie a zacnych
sprawach zależą, rozumieć. A tak jeśli na wyrok Teodozjuszów zezwolić chcemy,
zaiste nie każdy występek, którego się przeciwko panu dopuszczają, nie każde
słowo, nie każdy uczynek będzie występkiem przeciw majestatowi. Aleksander
też cesarz, widząc, że mało co wyższych czasów przed nim wiele ludzi dla leda
podejrzenia jakoby przeciw majestatowi występne karano: wolniejsze prawo na
ten występek uczynił, a nie chciał, żeby się tak szeroko, jak przedtym, ściąga
ło, i wiele rzeczy które takow ym występkiem zwano, rozwiązał, chcąc, aby za
jego wieku więcej nie były. A tak i m y nie m am y się tego dopuszczać, abyśmy
mieli przyczyny tego występku rozszerzać; gdyż oni sami, od którycheśmy tego
występku kształt wzięli, skrócili go a lżejszym uczynili. Wiele o tym Herennius
i Modestinus uczą. Bo i na osobę trzeba mieć wzgląd: czy to mogła uczynić i,
jeśli co przedtym takiego uczyniła, czy była zupełnego rozum u? a nie już, jeśli
się język w czym skiełznie, karać; o których rzeczach i o wielu inszych tym po
dobnych w prawach rzymskich jest napisano. Lecz m y wypiszm y pierwej, co to
jest majestat, żebyśm y dobrze rozsądzili, kom u obrażenie majestatu zadane być
może. Majestat tedy jest wielmoźność a dostojność rzeczypospolitej i królewska
i tych, którzy słusznie a przystojnie rzecząpospolitą rządzą, pochodząca z m nie
mania zacności, a zależąca w sądziech i władzy rozkażewania. Bo wszelka urzę
du dostojność do tego się ciągnie, aby prawem a rozkazowaniem rzecząpospolitą
rządził. Kto tedy ona zwierzchność miesza albo sądy gwałci, a kto albo przeszka
dza albo odejmuje urzędowi m ożność czynienia, co na jego powinności należy:
ten, iż to przeciwko rzeczypospolitej czyni, niech będzie za występnego prze
ciw m ajestatowi osądzon. Krótko mówiąc, ten m i się zda być winien obrażenia
majestatu, kto przeciwko panu, albo przeciwko urzędowi, albo rzeczypospolitej,
albo przeciwko temu, któremu część jaka rzeczypospolitej poruczona jest, uczy
nił co zlą zdradą, zamieszaniem, zaburzeniem jaw nym i jakkolwiek nieprzyjaciel
sko, abo co takiego dumał, skądby teraźniejszego rzeczypospolitej postanowienia
albo zwątlenie, albo nachylenie, albo ku gorszemu odmiana uróść mogła. Ale to
z praw rzymskich łacniej poznać może, które skazują, że karanie takiego występ
ku od tego, któryby nieprzyjacielskie serce przeciwko rzeczypospolitej albo prze
ciwko królowi wziął, też do dzieci i potomków, chociaby nic takiego nie zasłu
żyli, ma się ściągać tak, że i dziedzictwa na nie spadać nie mają. To niech będzie
dosyć o majestacie.
Lecz i owo znam ienite są krzywdy, któremi lichwiarze, łakomi, a urzędów
łapacze rzeczpospolitą trapią. Starodawni Rzymianie srodzej karali lichwiarza,
niźli złodzieja, a ustawili byli to prawo, aby złodzieja wróceniem we dwójnasób,
a lichwiarza we czwór karano. Prawa też papieskie rozkazują, aby jego testa
m ent nic nie ważył, jeśli pierwej nie wróci lichwy niesłusznie wziętej. Tym tedy
rzeczom prawem ma być zabiegano, a zbytnie i przymnażania bogactw i łapania
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 305
urzędów pożądliwości mają być hamowane. Co się łacno sprawi, jeśliby łapa
cze urzędów przyganą jaką karano, i bogactwa gdyby w mniejszej wadze byty.
Bo widzimy, jako w wielkiej uczciwości są bogacze: tym większą mądrość przy
pisują i męstwo, tym pierwsze miejsca wszyscy dawają i nic nie mówią, nic nie
czynią, czegoby wnetże pospolicie nie wysławiano. I takci oni stopniami swemi
złotem i i srebrnemi czelniejszych urzędów dostępować chcą, do których jeśli im
dopuszczą przystąpić, to się wnet kosztownym obiciem, drogą szatą, srebrem,
złotem i m nóstw em domowników, to jest: skutkami bogactw, ponieważ sprawa
m i dowcipu i nauki nie mogą, popisują. Zaprawdę, gdzie taka chęć albo naby
wania, albo okazowania bogactw: mężnych i leniwych, dow nych i nikczemnych
różność zginąć musi. Pożądanie też urzędów i dostojności zganione jest wyżej.
A przetoż i to prawem ma być zabroniono, i wszyscy do skromnego a miernego
życia karności mają być przyciągnieni.
Naszedł kto na tw ój dom , zabił ojca twego, brata albo syna, a ten złoczyń
ca jest szlacheckiego stanu, bogaty, u ludzi ma laskę: pozowiesz go, naznaczy
m u sędzia rok - a odkładają go dla wielu przyczyn, i za długi czas nie sądzą.
A on przez ten czas, zbroiwszy zły uczynek, chodzi gdzie chce, sługi i życzli
we towarzysze sobie jedna, a przeciwko tobie tak się sprawuje, iż krzyw o na
cię patrzy łajać i grożąc tobie, chcąc cię chodem i wszytką postawą ustraszyć
a serce tw e zw ątlić. Zaw żdy miecz przy boku, łotrow ców na to najętych m a
jąc około siebie dosyć, chodzi z siekierkami, z m ieczm i i strzałami; z niem i do
sądu chodzi i na biesiady i do kościoła. Jeśli z tobą na jednym miejscu jest,
wyższego się miejsca przed tobą domaga. Jeśli jedną drogą z tobą idzie, chce
cię m nóstw em służebników swoich przechodzić. Jeśli się z tobą na drodze spo
tka, tedy albo z drogi zstąpić albo z nim o żyw o t ręką czynić musisz. Cóż tedy
wolisz, czy aby ten złoczyńca tak się wolno wałęsał a zaw żdy nad głową twą
wisiał, czyli radniej aby z więzienia wyszedszy sprawował się? Ale rzeczesz że
tę w olność ma szlachecki stan, a ty też dla tego to cierpisz, żeb yś też i sam,
jeślibyś się czego takiego dopuścił, z takiej wolności weselić się mógł. A wierę
- askądże ta cierpliwość i ta przyczyna tej znaiw enitej wolności, której i zło
czyńca teraz używa, i ty napotym używ ać się jej spodziew asz? Lecz z wami,
którzy jednej chęci jesteście, niełza o tym i dowodnie mówić, którzy niena
wistne a niebezpieczności pełne rzeczy cierpliwie znosicie przeto, że się też
sam i w tym być spodziewacie. Ale znosicie częstokroć z wielkim waszym złem
- bo w idzi on Bóg złościwej tej cierpliwości waszej zlościwe przyczyny; a prze
leż w te doły pierwej was wtrącą, niźlibyście wy drugie w nie wtrącić mogli.
0 nędzny stanie rzeczypospolitej naszej! w której i ci, co uczynili krzywdę,
1 ci, co ją odnieśli, i ci, co od niej są daleko, też jednaką niekarność odnoszą
albo w nadzieję sprośnego pożytku, albo dla tej bardzo nieprzystojnej w olno
ści; i to sw ow oleństw o cierpią, za którym niebezpieczności, nędz i zabijania
306 Aneks
sprośne idą. Lecz wy, którzy i zdrowie ojczyzny najwięcej m iłujecie i praw
dziwej wolności sposób wiecie, obaczcie to ze mną, co to ma do tego, zbroiw
szy m ężobójstw o, chlubić się szlachectwem i wielką m ajętnością? Niech mają
miejsce m ajętności twoje, gdy idzie o granice albo o dochodzenie której rzeczy
- ale co one mają do bicia, do ran, do ochromienia, do zamordowania, które
goś się ty dopuścił? A chociabyś też i najm niej winien nie był, wszakże niepra-
wie nie słuszna rzecz będzie, niewinnego do czasu pókiby się o tym dow iedzia
no, poim aw szy potrzym ać, niźli winnego z rąk upuścić albo nieskaranemu dać
gdzie chce, chodzić; a toby rzeczypospołitej niech było odpuszczono, w której
się w szytkie rzeczy ludzi urzędów nie mających zamykają. Bo co niektórzy po-
wiedają, iż cnocie szlacheckiej ma być tak wiele pozw olono, aby im wierzono,
że oni okrom pojm ania stawią się do sądu a w szytkiem u, co prawo najdzie,
dostoją: ale iż się to inaczej znajduje, zw yklem i obyczajam i m oże się pokazać.
Bo ta od tarasu w olność nie szlachetności rodzaju, ale m ajętnościom bywa
wyrządzana; gdyż chociaby się kto szlachcicem urodził, a nie ma osiadłości,
imają go, gdy m u o zloczyństw o winę dadzą; a który ma osiadłość jaką, nie
bywa pojm an, chocia ona m ajętność za to, aby z niej rzecz, o którą gra idzie,
mogła być nagrodzona. A dziwna rzecz jest, że oni, którzy to prawem obw a
rowali, aby żaden szlachcic osiadły nie był iman, że też tego nie obwarowali,
aby było baczenie na majętność, jeśli się z niej m oże nagrodzić szkoda, o k tó
rą winę dawają. A tak należy to rzeczypospołitej, aby wszyscy złoczyńcy od
urzędu tego miejsca, gdzie się zbrodnia stała, w net pojm ani byli; a iżby w tym
nie miano żadnego baczenia ani na szlachcica, ani na chłopa, jedno tym spo
sobem, jakom pow iedział wyżej, gdym o różności karania wspom niał. A iż to
jest rzecz niesłuszna, aby, niew inny i jedną godzinę trapiony być miał, przeto
trzeba o to staranie mieć, aby sprawa tych, którzy siedzą w tarasie rychło się
toczyła i iżby albo przekonany w net był karan, albo jeśli ma być wolen, aby
długim więzieniem nie był suszon. Bo tak o tym ustawili cesarze rzymscy. Kto
niewinnie będąc pojm an, m usi o sobie sprawę dawać, niech to odpuści rze-
czypospolitej, że ona, dowiadując się o w ystępku, toż nad nim czyni, co i nad
w innym , z którym by nie mogła być tak snadnie sprawiedliwość uczyniona,
gdyby nie byl pojm an. A niech się cieszy przykładem Chrystusa Pana naszego,
który będąc najniewinniejszy, pojm an był od roty żolnierzów i sprawował się
w rzeczy, która szła o głowę, a nadzieję pokładał w niewinności swojej, iż do
tego przyjść m iało, że jego niew inność się miała okazać. To też każdy wie, iż
nie taras czyni sromotę, ałe występek. A żeby nie każdy m ógł sw ow ołnie a nie
sprawiedliwie donaszać kogo do sędziego abo kom u w czym w inę dawać, ma
być ustaw iono karanie na takowe: bo niesłuszna rzecz, aby się ten w niczym
nie m iał bać o się, kto kogo złościwie w niebezpieczność dawa. A zasię nie-
masz nic słuszniej szego, jako aby ten - który się waży przyw ieść kogo w nie
bezpieczność o majętność, o ży w o t i o dobrą sławę - rozumiał, że też i jego
majętność, zdrowie i dobre m niem anie jest w niebezpieczeństwie. Zaiste i pra
wo Boże na takich postanow iło, aby tak byli karani, jako m ieli ci być karani,
którym w inę dali.
3. Fragment dzieła A.F. Modrzewskiego 307
1. Praw kto ma poprą wować? 2. Sposób ich skąd ma być bran? 3. Nie
chaj będą spisane słowy jasnemi, przydawszy przyczyny do każdego ar
tykułu. 4. A o rzeczach jednakich niech będą jednakie. 5. Jeden lud jedne
prawa niech ma. 6. Więcej mają ważyć, niż mandaty królewskie.
nie godzi. Które zdanie więcej ma być przypominane zwierzchnemu panu, aby się
znał być człowiekiem, to jest: zwierzęciem poddanym błędom, a iżby wiedział,
że moc ustawowania praw jest m u od rzeczypo społitej dana i stanowi je imie
niem rzeczypospolitej, której osobę na sobie nosi. A ponieważ i on sam do tejże
rzeczypospolitej jako głowa do wszytkiego ciała należy, przeto słusznie z inszemi
członkam i żyć ma.
Godzi się tedy, aby i nad królmi i nad wszytkiem i urzędniki zwierzchność
miały prawa, któremiby się przeciw popędliwościom serdecznym obwarowali,
a pewną nauką i siebie i swój lud rządzić mieli. Teć są rzeczy, któreśmy o usta
nowieniu nowych praw, albo poprawieniu dawnych, też o sędziach i o innych
rzeczach k tym należących powiedzieć mieli. W pierwszych też księgach powie
działem i o obyczajach i o osobach, któreby obyczaje rządziły i ich broniły; Boże
daj! aby się tem u wszyscy przypatrowali a wedle możności i powinności swej
temu dosyć czynili. Wielkie jest wszędzie, a jakoby śmiertelne, praw i karno
ści rozruszenie, które pospolicie oznajmia wzruszenie a zginienie rzeczypospo
litej. Przeto też więcej pilności i srogości urzędowej trzeba, aby i obywatele swe
w powinności ich zatrzym ywał, bystrość hamował, karności bronił, a sądy sro
dze sprawował; zaś obywatelom przystoi, aby urzędu swego posłuszni byli, to
wszysko, com powiedział, u siebie rozważali, a postronnemi się przykłady karali.
Tenci jest zaprawdę czas, którego pospolite klęski opłakawać a wiszące nad nami
ustawicznemi m odlitw am i oddalać mamy; bo którzy nie poprawują obyczajów
a praw nie są posłuszni, o tych ma być rozumiano, że na wszytkie spólną nędzę
przyciągają - zaprawdę godni, aby z rzeczypospolitej byli wykorzenieni; aby dla
ich złości i dobrzy skarani nie byli i wszytka rzeczpospolita nie zginęła. Drugie
rzeczy, któreśmy obiecali, już w ypraw ujm y”.
4. Fragment Pana Wołodyjowskiego H. Sienkiewicza,
opisujący wbicie na pal:
O to od połow y ciała aż do stóp był rozebrany i uniósłszy nieco głowy, ujrzał
między sw ym i nagimi kolanami świeżo obrobione siekierą ostrze pala. Grubszy
koniec tego pala oparty był o pień drzewa. O d każdej nogi Azji szedł powróz
kończący się orczykiem, do którego przyprzężony był koń. [...] „Będą mnie na
wlekać” - pomys'lał. [...] Luśnia pochylił się i wziąwszy w obie ręce biodra Azji,
tak aby mógł nim i kierować, zawołał na ludzi trzymających konie: - Ruszaj!
a powoli, razem!
Konie ruszyły: wyprężone sznury pociągnęły za nogi Azji. Ciało jego sunęło się
przez mgnienie oka po ziemi i trafiło na zadzierzyste ostrze. Wówczas ostrze po
częło się w nim pogrążać i jęło się dziać coś strasznego, coś przeciwnego naturze
i człowieczym uczuciom! Kości nieszczęśnika rozstępowały się, ciało darło się na
dwie strony; ból niewypowiedziany, tak straszny, że graniczący niemal z potwor
ną rozkoszą, przeniknął jego jestestwo. Pal pogrążał się głębiej i głębiej. [...]
- Wolno! - skomenderowal wachmistrz.
- Równo! stój! Ot, i już! - dodał zwracając się do Azji, który um ilkł nagle
i tylko rzęził głucho.
Szybko wyprzężono konie, za czym podniesiono pal, grubszy jego koniec
spuszczono w umyślnie przygotowany dół i poczęto obsypywać go ziemią. Tu-
hajbejowicz patrzył już z wysoka na tę czynność. Był przytomny. Straszliwy ten
rodzaj kary był tym straszniejszy, że ofiary nawleczone na pal żyły czasem przez
trzy dni. Azji głowa zwisła na piersi, wargi jego poruszały się młaszcząc, jakby
coś żuł i smakował; czuł teraz wielką omdlałość i widział przed sobą jakby nie
zmierną, białawą mglę, która nie wiadomo dlaczego wydawała m u się okropną,
ale w tej mgle rozeznawał twarze wachmistrza i dragonów, wiedział, że jest na
palu, że ciężarem ciała obsuwa się coraz głębiej na ostrze; zresztą począł drętwieć
od nóg i stawał się coraz nieczułszy na ból.
Spisy ilustracji, tabel i wykresów
I lu s tr a c je
T a b e le
W ykresy
----------------------------------V * - ? *