Professional Documents
Culture Documents
Duma-Notatki Compress
Duma-Notatki Compress
Temat. - Dżuma to kronika miasta Oran opanowanego przez zarazę, opowiada o koszmarze choroby, spustoszeniu,
jakie czyni, o przyjaźni ludzi we wspólnym działaniu, ich determinacji i odwadze w walce z chorobą.
Narracja – Narracja trzecioosobowa, ale narratorem jest osoba należąca do świata przedstawionego – doktor Rieux..
Doktor R. przyznaje, iż tworząc kronikę, korzystał z zapisków J. Tarrou. Narracja R. przedstawia to, co ogólne, T., to
co szczegółowe; obaj narratorzy oddają dramatyzm sytuacji, którą opisują, ich wypowiedzi są sugestywne, nasycone
empatią.
Opowieść o dżumie w Oranie, nie służy przedstawieniu walki mieszkańców z dżumą, ale jest jedynie pretekstem do
zilustrowania określonych tez:
Postawa ludzi w sytuacji zagrożenia dowodzi, iż w człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę.
Człowiek nie powinien godzić się na zarazę, lecz z nią walczyć.
Należy być przygotowanym na przyjście zarazy.
Wydarzenia tworzące akcję rozgrywają się od 16 kwietnia któregoś roku w latach czterdziestych (autor nie podaje
ostatniej cyfry daty, w to miejsce stawia kropkę, w książce jest mowa o roku 194.) do około połowy lutego następnego
roku, obejmuje więc dziewięć miesięcy. Czas akcji obejmuje historie rozwoju dżumy – od momentu pojawienia się
pierwszego szczura do radości z opanowania choroby. Daty są o tyle istotne, że dżuma rozpoczęła się na wiosnę, a
zakończyła w zimie – niskie temperatury spowodowały zanik choroby.
Ten czas to paraboliczne zawsze, bo zawsze bakcyl dżumy może się obudzić i posłać swoje szczury.
Dżuma w Oranie. – Najpierw pojawiły się szczury zdychające na ulicach. Już to wprowadziło chaos. Następnie
zidentyfikowano chorobę i podjęto działania – zamknięcie bram miasta, organizacja szpitali i punktów pomocy,
wreszcie pogrzebów zmarłych. Dżuma dotyka wszystkich, nie można się od niej wykupić, wobec niej wszystko traci
sens, staje się błahe, nieistotne. Ona uświadamia, że życie jest skończone, rozpaczliwe, a więc absurdalne. Dżuma
zmienia świat, odbiera mu zwykły wygląd, unieważnia obowiązujące dotychczas prawa i wartości.
Camus w swojej powieści z jest zainteresowany nie przyczyną zła, ale postawą człowieka wobec zła. Dżuma nie
stawia jednak człowieka wobec wyboru między dobrem a złem, ale wobec zła w ogóle, wobec absurdu istnienia.
Dżuma to metafora zła, bez względu na to, jaką formę może ono przyjąć. A. Camus stawia bohaterów swojej powieści
wobec zła, ilustrując, postawy, jakie w takiej sytuacji zajmuje człowiek. Interesuje go zachowanie zarówno jednostek,
jak i całej grupy społecznej.
Oran i jego mieszkańcy:
Oran – miasto zadowolone z doczesności, bez pragnień, bez podejrzeń, bez roślinności, bez ptaków, pochłonięte
interesami, dziwna architektura sprawia wrażenie miasta odwróconego od zatoki. Banalni mieszkańcy dużo pracują, są
zabiegani, nie dostrzegają nawet braku zieleni i śpiewu ptaków. Są uśpieni, przyzwyczajeni, zaślepieni i bezmyślni.
Została w nich uśpiona trwoga, brak im świadomości bytu.
Reakcje tłumu na zarazę w ciągu trwania choroby:
zaskoczenie i zdziwienie, przekonanie o przejściowym charakterze sytuacji
ucieczka w użycie, w banalną rozrywkę przed świadomością własnego zagrożenia
sytuacja zagrożenia budzi bunt, irytację;
wobec świadomości śmierci dostrzegają to, czego nie zauważali do tej pory – urodę przyrody, zapachy kwiatów;
budzi się w nich lęk, przerażenie;
przyzwyczajenie do sytuacji, do rozpaczy, istnienie tylko w czasie teraźniejszym;
euforia, radość po cofnięciu się dżumy.
Takie reakcje ludzi na zło jest typowe. Człowiek boi się zła, boi się o nim myśleć, za wszelką cenę chce chaosowi
nadać porządek, wymiar powszechności i zwyczajności, osłabia więc wymowę faktów, zawierza złudzeniom, wreszcie
szuka pocieszenia w czekaniu aż zło przeminie.
Do takiej postawy Camus, wykorzystując postać doktora Rieux, odnosi się z ironią:
„Słuchając okrzyków radości dochodzących z miasta, Rieux pamiętał, że ta radość jest zawsze zagrożona. Wiedział
bowiem to, czego nie wiedział ten radosny tłum i co można przeczytać w książkach: że bakcyl dżumy nigdy nie umiera
i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, w
piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich
nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.”
W konfrontacji ze złem należy podjąć heroiczny trud tworzenia siebie. I taką tylko postawę uznaje Camus za słuszną,
godną człowieka – walka ze złem, stawanie ponad absurdem nawet ze świadomością klęski, to tworzenie siebie w
atmosferze grozy.
Albert Camus ukazuje bohaterów swojej powieści wobec zła, którego symbolem staje się dżuma. Nie muszą oni
dokonywać wyborów między dobrem a złem, nie zajmują się poszukiwaniem przyczyn zła. Stoją jedynie w jego
obliczu, a ich postawa świadczy o człowieczeństwie.
Raymond Rambert
Raymond Rambert był dziennikarzem, który przybył do Oranu kilka dni przed wybuchem epidemii. Zostawił o zarazem
ukochaną w Paryżu dla obowiązków zawodowych. Przybył do Oranu w celu napisania artykułu na temat warunków
życia Arabów. Wraz z mijającym czasem, Raymond pragnął coraz bardziej wrócić do kochanki. Dżuma jednak mu to
prawie uniemożliwiła. Próbował zdobyć zaświadczenie, że jest zdrowy, lecz i tak mu się to nie udało. Wszystkie środki
i sposoby ucieczki zawiodły go. Trzeba zaznaczyć fakt iż, jego ogólna postawa jest na początku przede wszystkim
egoistyczna, przez co był samotny i obcy w mieście. Dżuma go wcale nie obchodziła. Jego jedynym pragnieniem był
powrót do ukochanej. Dlatego zaczyna szukać nielegalnych sposobów ucieczki. dlatego kontaktuje się z
przemytnikami. Jednakże w tym momencie dokonuje się w nim niezwykła przemiana. Dopiero od tej chwili zrozumiał,
iż nie jest jedynym kto ma podobne problemy. Pewnego dnia dowiedział się, iż doktor Rieux ma żonę, którą kocha i
której nie ma też w mieście. Widzi trud doktora, który walczy o życie innych osób. Zobaczył, że można marzyć o
własnym szczęściu, ale też pomagać innym i czerpać z tego siłę. Rambert w ten sposób utożsamił się z doktorem
Rieux, zaczął go rozumieć i mimo tego, że nadarzyła się realna sposobność ucieczki, postanowił zostać. Zrozumiał
swoje więzi z Orańczykami. Dołączył do oddziałów sanitarnych. Z beztroskiego egoisty zmienił się na współczującego
i odpowiedzialnego dorosłego. W ten sposób czytelnik staje się obserwatorem głębokiej przemiany bohatera.
Jego przemiana nie była jednak gwałtowna, lecz stopniowa. W momencie przyłączenia się do oddziałów sanitarnych
zaznacza wyraźnie Grandowi, że będzie pomagał do momentu swojej ucieczki z miasta i cały czas organizuje
przemyt. Angażuje się bardzo w pomoc sanitarną, poświęca temu mnóstwo swojego czasu i energii. Mimo tak długich
prób wydostania się z miasta, w ostatniej chwili rezygnuje z ucieczki. Rambert wyzwolił się więc ze swojego egoizmu,
a do tego na koniec osiągnął to, czego pragnął – przeżył i spotkał się z ukochaną, która cały czas na niego czekała.
Przeszedł więc próbę dżumy, a jednocześnie osiągnął osobiste szczęście.
Rambert przekonuje się, że tylko służąc innym, człowiek staje się człowiekiem, należy więc wyrzec się egoizmu i
nauczyć się wielkoduszności.
Joseph Grand
Joseph Grand to skromny, pracowity urzędnik merostwa Wygląd zewnętrzny Granda świadczy o jego cechach
charakteru: "Długi i chudy, pływał w ubraniu, które kupował zawsze za wielkie, w złudzeniu, że będzie się nosić
dłużej".
Jest to po trosze dziwak, po trosze nieudacznik. Rieux charakteryzuje Granda jako człowieka skromnego. Przed
dwudziestu laty zgłosił się do pracy w urzędzie, licząc na rychły awans. Mimo to pensja Granda przez lata była
śmiesznie mała. Urzędnik nie starał się u nikogo o poprawienie tej sytuacji – po pierwsze z powodu swojej
skromności, po drugie dlatego, że nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów, których mógłby użyć, żeby poprosić o
awans czy podwyżkę. Grand ma z tym ogromny problem, jak mówi do Rieux „chciałby nauczyć się wypowiadać”.
Godnośc pojmuje jako skromność i nie ubieganie się o zaszczyty, rzetelność i sumienną pracę. To właśnie sprawiło,
że odeszła od niego żona, którą bardzo kochał.
Urzędnik koi ból marzeniem o napisaniu powieści, która zachwyci wszystkich. Pisząc ją urzędnik często zastanawia
się nad każdym słowem, ponieważ jego zdaniem ma to ogromne znaczenie. Jest to dla niego wielki kłopot, bo często
nie wie, które będzie odpowiednie. Cały czas pracuje nad pierwszym zdaniem swojej powieści.
Grand jest scharakteryzowany w powieści jako osoba dobra, uczynna.
I rzeczywiście, poznajemy go w chwili, gdy pomaga swojemu sąsiadowi Cottardowi, uniemożliwiając jego zamach
samobójczy. Grand pracuje jako sekretarz formacji sanitarnych, próbując jednocześnie nie zaniedbywać pracy w
merostwie oraz pisania powieści.
Istotna jest relacja Granda z jego żoną. Grand bardzo ją kocha, jest do niej ogromnie przywiązany, mimo że kobieta
odeszła do innego. Wini się za to, że zbyt rzadko mówił żonie o swoich uczuciach. Wzruszająca jest scena, gdy
podczas świąt Bożego Narodzenia urzędnik zaczyna płakać przed wystawą sklepową .
Grand jest więc osobą, która marzy o zrealizowaniu swoich ideałów (miłość, twórczość artystyczna), ale nie ma do
tego środków. Nie zraża się tym jednak i pracuje zapamiętale.
Nie waha się pomagać w walce z dżumą.To człowiek czystego serca, dla niego wybór jest niezwykle prosty – to
wybór walki z dżumą; taką postawą manifestuje tkwiące w nim dobro i poczucie silnego związku z innymi. Za dobroć
serca zostanie nagrodzony, będzie tym, który oprze się dżumie.
Ojciec Paneloux
Ojciec Paneloux – ksiądz jezuita, intelektualista, poważany przez mieszkańców i porywczy. Jest zapatrzony w religię,
Bóg był dla niego odpowiedzią na wszystkie wątpliwości. Jego kazania i niektóre z przekonań nierzadko wzbudzały
kontrowersje. W pierwszym kazaniu przedstawił postawę ludzi jako bierną akceptację zarazy. Mówi on bowiem, że
dżuma to kara od Boga za zło ukryte w mieszkańcach. Miała być to dla nich przestroga i przekonanie do zmiany
swojego postępowania. Otwarcie obarcza więc winą ludzi za wybuch epidemii i uważa, że zasłużyli oni na cierpienie.
Ksiądz dodał, że kary nie muszą obawiać się ludzie dobrzy tylko źli. W tym kazaniu także warto zwrócić uwagę, że
ksiądz zwraca się używając zaimka osobowego – WY. Ojciec Paneloux podjął pracę w ochotniczych formacjach
sanitarnych, staje on w pierwszym szeregu ratowników, nie obawiając się śmierci. To również dowodziło jego
religijności. Jego nastawienie do dżumy zmienia się po śmierci syna sędziego Othona, Filipka. Agonia chłopca była
dla Paneloux tragicznym przejściem, modlił się o jego wyzdrowienie. Był świadkiem jego męczarni, tymczasem Bóg
nie pomógł dziecku. Ojciec doznaje przemiany, co widać w drugim kazaniu. Po pierwsze przestał używać zaimka WY.
Zastąpił je zaimkiem MY. Utożsamił się tym samym mieszkańcami, których wcześniej traktował jako winnych
wszystkiemu grzeszników. Mówił o cierpieniu dziecka, którego akceptacja jest prawdziwym aktem religijnym, oznaką
głębokiej wiary. Dżuma pozostaje wciąż dla niego czymś przekraczającym ludzką miarę, więc w pewnym sensie
boskim, niezasługującym na bunt. Dochodzi do wniosku, że w czasie zarazy religijność polega na nadludzkiej
aktywności w celu poprawy sytuacji, a prawdziwym grzechem jest obojętność. Zmiana jego zachowania wynikała z
bycia świadkiem śmierci Filipka. Wiedział on, że dziecko nie jest niczemu winne, tak jak inne ofiary dżumy. Zrozumiał,
że może ona spotkać każdego, bez względu na wcześniejsze zachowanie.
Zakonnik dochodzi do wniosku, że Bóg doświadcza w ten sposób ludzi, aby umożliwić im osiągnięcie pokory.
Ponieważ to co dzieje się na świecie, nie znajduje racjonalnego wytłumaczenia, obserwator może albo odrzucić
wszystko (tzn. wiarę), albo uznać, że logika Boga nie przekłada się na ludzkie kategorie. Innymi słowy mówiąc, jeśli
chcemy zachować wiarę w Stwórcę musimy przyjąć doświadczenia Boskie jako coś naturalnego, musimy po prostu je
przyjąć i zaakceptować jako słuszny, choć niezrozumiały wyrok. W poglądach jest zbieżny z biblijnym Hiobem.
Postawą poświęcenia przypomina Chrystusa. Wkrótce po tych wydarzeniach Paneloux przeprowadził się –
zamieszkał u starej gospodyni, na której zrobił złe wrażenie. Gdy zapadł na chorobę o dziwnych objawach
(najprawdopodobniej była to dżuma), nie pozwolił kobiecie wezwać lekarza. Kiedy dostał się do szpitala, jego stan był
już ciężki. Umarł szczęśliwy, spokojny, z krucyfiksem w ręku, a na jego karcie napisano „przypadek wątpliwy”.
Paneloux jest przykładem człowieka, który próbuje walczyć z dżumą na sposób duchowy. Dżuma zmieniła go
wewnętrznie, zrozumiał, że jego dotychczasowa wiara była kaleka, niewystarczająca. Doświadczenie cierpienia
zmieniło jego stosunek do świata.
Doktor Bernard Rieux
Bernard Rieux jest lekarzem w Oranie, głównym bohaterem oraz narratorem powieści. Jest synem robotnika. Ma on
35 lat. Wygląd zewnętrzny Rieux świadczy o jego cechach charakteru. Opalenizna i wyraziste rysy twarzy to objaw
siły fizycznej i psychicznej, którą będzie musiał wykorzystać doktor w walce z dżumą. Roztargnienie podczas jazdy
wskazują na częste zamyślanie się bohatera. Upodobanie do czarnych barw – pragmatyzm, wskakując na trotuar
dowodzi, iż jest w nim dziecięcy idealizm.
Ma żonę, którą bardzo kocha i chce dla niej wszystkiego co najlepsze. Wysyła ją do drogiego sanatorium, na które w
zasadzie go nie stać. Przysięga sobie i jej, że po powrocie z uzdrowiska zaczną wszystko od nowa. Rozłąka z żoną
powoduje, że często odczuwa samotność. Scena pożegnania z żoną ukazuje go jako człowieka chłodnego,
niezdolnego do manifestowania uczuć, jest jednak przeciwnie, Rieux to człowiek wielkiego serca.
To człowiek o dużym poczuciu obowiązku, sprawiedliwości i odpowiedzialności. W swej pracy jest wytrwały, nie
poddaje się mimo trudu jaki zawód lekarza ze sobą niesie. Swój zawód traktuje jako powołanie. Jest osobą
poświęcającą się dla szczęścia i życia ludzi, nie zapomina jednak także o swoim szczęściu osobistym. Jest to
człowiek zdolny do miłości i przyjaźni. Jego zawód jest dla niego misją, uważa, że ma moralny obowiązek ratować
chorych, niezależnie od tego, czy naraża swoje życie i zdrowie, czy też nie. Życie ludzkie ma dla niego najwyższą
wartość. Doktor nie sądzi również, że jego praca jest heroiczna i pełna poświęceń, uważa ją za całkiem zwyczajną i
normalną.
Doktor Bernard Rieux analizuje przyczyny pojawienia się szczurów, a potem epidemii, a także chce upublicznić
problem i podjąć radykalne środki zwalczania choroby. Chociaż uważa, że walka z nią skończy się klęską, to warto
jest działać i pomagać ludziom, ponieważ człowiek jest najwyższą wartością, co potwierdzają jego słowa:
… Rieux zamilkł i usiadł. Czuł suchość w ustach.
– Ale w końcu? – powiedział łagodnie Tarrou.
– W końcu… – podjął doktor i zawahał się jeszcze, patrząc na Tarrou z uwaga – jest to sprawa, która człowiek taki jak
pan potrafi zrozumieć; skoro jednak śmierć ustanawia porządek świata, może lepiej jest dla Boga, ze nie wierzy się w
niego i walczy ze wszystkich sił ze śmiercią, nie
wznosząc oczu ku temu niebu, gdzie on milczy.
– Tak – potwierdził Tarrou – rozumiem. Ale pańskie zwycięstwa zawsze będą tymczasowe, tylko tyle.
Rieux jakby się zasępił.
– Zawsze, wiem o tym! Ale to nie powód, żeby zaniechać walki.
Rieux powiedział kiedyś, że "w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę." Doktor ma świadomość
absurdalności świata i egzystencji, polegającej na ciągłej obecności zła w życiu istoty ludzkiej, którego nie jest w
stanie pokonać. Sam Rieux twierdzi, że: " Nie zwycięstwo bowiem, ale gotowość podjęcia owej walki staje się
symbolem człowieczeństwa." W swojej pracy przypomina Syzyfa.
Bernard myśli, że jest na drodze prawdy, skoro "walczy przeciw światu takiemu, jaki jest." Doktor Rieux nie wierzy w
Boga, "gdyby wierzył we wszechmogącego Boga, przestałby leczyć ludzi zostawiając Bogu tę troskę". Twierdzi, że
"nie ma upodobania do świętości. Obchodzi mnie, żeby być człowiekiem." Po zwalczeniu epidemii dżumy, doktor w
dalszym ciągu ma obawy, że bakcyl choroby nigdy nie umiera, że zawsze może wrócić i zaskoczyć kolejną szczęśliwą
społeczność.
Rieux można określić jako człowieka doświadczonego przez cierpienie. Dżuma nie jest pierwszym tego typu
doświadczeniem dla bohatera. Na kartach powieści dowiadujemy się, że jego rodzina miała kłopoty finansowe, z
którymi musiała się borykać. Przeżywa boleśnie rozstanie z żoną i cierpienie związane z jej śmiercią. Jest to śmierć
paradoksalna – kobiecie nie groziła zaraza, która zdziesiątkowała miasto, a mimo to umarła pod koniec epidemii w
dalekim sanatorium.
Rieux jest jedyną postacią powieści, która nie musiała zmienić swojej postawy w obliczu dżumy. Rieux nie musiał
konfrontować swojego sposobu myślenia ze świadomością zagrożenia – przyjmował postawę taką jak zwykle.
Rieux jest osobą poświęcającą się dla szczęścia i życia ludzi, nie zapomina jednak także o swoim szczęściu
osobistym. Jest to człowiek zdolny do miłości i przyjaźni. Głęboko przywiązany do żony, bardzo przeżywa rozstanie z
nią oraz jej nieobecność przy nim podczas epidemii. Zaprzyjaźnia się z Tarrou i bardzo boleśnie przeżywa jego
śmierć. ...
Doświadczywszy tak ogromnego cierpienia Rieux zdaje sobie sprawę, że jest ono wpisane w ludzką egzystencję.
Mimo to nadal chce się mu przeciwstawiać, pamiętając o tym, że w ludziach więcej zasługuje na podziw niż na
pogardę.
Jean Tarrou
Jean Tarrou przybył do Oranu na kilka tygodni przed wybuchem epidemii i zamieszkał tam w dużym hotelu w
centrum miasta. Orańczycy nie posiadali o nim żadnych informacji, widać jednak było że jest to osoba zamożna.
Przybysz był człowiekiem towarzyskim i korzystającym z życia - spędzał czas na kąpielach w morzu oraz
przesiadywaniu u hiszpańskich muzyków i tancerzy. Ta dobrotliwa i zawsze uśmiechnięta osoba wychowywała sie w
rodzinie niewątpliwie bogatej - ojciec Jeana był zastępcą prokuratora generalnego, co było wtedy pozycją. W młodości
Tarrou miał z nim dobry kontakt, szanował zainteresowania i pasje swojego rodzica, lubił spędzać z nim wspólny
czas. Matka była osobą cichą i spokojną, pochodziła z ubogiej rodziny. Wczesne lata życia Tarrou spędził spokojnie i
szczęśliwie, nie miał żadnych większych problemów. Wszystko zmieniło się, kiedy w wieku 17 lat ojciec zabrał go na
proces sądowy, w którym skazał winnego na śmierć. Dotychczas Tarrou uważał procesy i wyroki za coś normalnego i
naturalnego, jednak kiedy zobaczył człowieka, który usłyszał wyrok śmierci zmienił się cały jego światopogląd. Nabrał
dystansu do ojca, a nie mogąc żyć spokojnie z myślą o jego zawodzie, po niespełna roku wyprowadził się. Czuł się
winny wobec świata i człowieka na którego procesie był, dlatego zaczął zajmować się polityką oraz walczyć przeciwko
karze śmierci i społeczeństwu, które na nią pozwala. Spłacając narzucony przez siebie dług, angażował się w walki w
całej europie, lecz po jakimś czasie uświadomił sobie, że w ten sposób sam przyczynia się do śmierci innych i
postanowił już nigdy więcej w tym nie uczestniczyć.
Jeśli chodzi o dżumę, poglądy Jeana Tarrou przedstawiają ją jako zło tego świata, uważa że wszyscy w niej żyją.
Wynika to z faktu, iż zło jest wszechobecne i zaraźliwe, dlatego ludzie muszą żyć w ciągłej ostrożności, aby nie zostali
"zadżumieni" i nie rozprzestrzeniali owego zła. Człowiek musi podjąć walkę z zarazą, bo nie czyniąc tego, wyraża
zgodę na jej egzystencję.
Jean Tarrou nie ustępuje on w walce z prawdziwą dżumą, zbierającą żniwo w Oranie. Zgłosił się do doktora Rieux i
powołał do istnienia ochotnicze oddziały sanitarne. Zgromadził w nich przyjaciół i ochotników, którzy zajmowali się
pracami zapobiegawczymi w przeludnionych dzielnicach, np. próbowali wprowadził konieczną higienę, obliczali ilość
nie zdezynfekowanych strychów i piwnic, czy towarzyszyli lekarzom w wizytach domowych. Ich działania odciążyły w
znacznym stopniu lekarzy i personel medyczny, oraz zwiększyły skuteczność w walce z chorobą.
Tarrou doświadczył wiele w swoim życiu i wyniósł z niego własną filozofię. Przedstawia ona świat podzielony na dwie
kategorie - ofiary i zarazy. Autor tej teorii uważa że ludzie nie mogą godzić się na udział w zarazie, i powinni zawsze
stać po stronie ofiar. Jest to deklaracja Jeana, która stawia go po stronie pokrzywdzonych i uciśniętych oraz pokazuje
go jako człowieka, który nie godzi się na cierpienie i zło.
Tarrou jest zdania, że cały świat jest zadżumiony, a człowiek skazany jest na zło. Tarrou mówi, że każdy jest zły z
natury, a zwycięstwo nad złem pozorne. Stąd potrzeba bycia czujnym zawsze i wszędzie – dżuma tkwi bowiem w
ludziach i, nikt na świecie nie jest od niej wolny”.
Staję się „świętym bez Boga”, wie, że człowiek musi ciągle dawać dowody swojego człowieczeństwa – na drodze
walki dobra ze złem spełnić się poprzez osiąganie wewnętrznej doskonałości człowieczeństwa.
Za swą świętość nie zostaje nagrodzony, umiera jako ostatnia ofiara dżumy.
Cottard
Rentier Cottard jest postacią bardzo zagadkową, wyróżniającą się na tle innych.. Poznajemy go w chwili, kiedy Grand
i Rieux ratują go od popełnienia samobójstwa. Później wychodzi na jaw, że dopuścił się go, ponieważ popełnił jakieś
przestępstwo. Do tej pory żył na uboczu, w obawie, że zostanie schwytany przez policję. Dżuma zupełnie zmieniła
jego życie. Czas epidemii to nie moment na ściganie przestępców, wszystkie służby są zajęte przeciwdziałaniem
rozprzestrzenianiu się choroby. W tym momencie Cottard odżywa, nie musi się już obawiać o swój los. Zaczyna
prowadzić bardziej intensywne życie towarzyskie, ma dobry humor, ubiera się elegancko, odwiedza restauracje.
Dlaczego tak się dzieje? Mając coś na sumieniu Cottard czuł się wyobcowany ze społeczeństwa, ciążyło na nim
piętno zbrodni, bał się schwytania przez policję. Z powodu wybuchu epidemii strach stał się udziałem wszystkich, a
zwykłe zbrodnie przestały mieć znaczenie.
Strach, który przeżywał wcześniej sam, strach o własne życie, jest teraz udziałem wszystkich, stał się normą. Dlatego
właśnie Cottard jest szczęśliwy.
Czas dżumy wykorzystuje do prowadzenia interesów, nie potrafi myśleć o innych, w swych działaniach jest
egoistyczny. Brak mu bowiem zdolności do empatii, współodczuwania z innymi.
Oznaki zakończenia epidemii Cottard przyjmuje z wielkim niepokojem. Początkowo nie chce uwierzyć w to, że
choroba się skończy. Gdy staje się to faktem, wariuje, zabarykadowuje się w swoim mieszkaniu i strzela do ludzi.
Ostatecznie zostaje schwytany przez policję.
Cottarda można uznać za człowieka, którego pokonała dżuma. Choć przeżył, został zwyciężony przez własny strach
przed karą.