Professional Documents
Culture Documents
Niezalezna - Pl-Nadchodzi Era Liberalnej Cenzury Zakneblowano Trumpa I Parlera Teraz Czas Na Polskę
Niezalezna - Pl-Nadchodzi Era Liberalnej Cenzury Zakneblowano Trumpa I Parlera Teraz Czas Na Polskę
Zakneblowano
Trumpa i Parlera, teraz czas na Polskę?
niezalezna.pl/373532-nadchodzi-era-liberalnej-cenzury-zakneblowano-trumpa-i-parlera-teraz-czas-na-polske
W tym samym czasie - na tym samym Twitterze - nie tylko Joe Biden mógł
nieskrępowanie wyrażać swoją opinię na temat wyborów. Komunistyczna Partia USA bez
przeszkód określała Trumpa „faszystowskim zagrożeniem” i wzywała:
1/6
„Świętuj porażkę Trumpa oraz 103. rocznicę rewolucji w Rosji w 1917 r., wstępując do
Partii Komunistycznej. Walka trwa!”.
Zablokować Trumpa
W listopadzie 2020 r. analitycy amerykańskiego Ośrodka Badań Mediów (Media Research
Center) napisali:
"Big Tech [Google, Amazon, Facebook, Apple, Microsoft - przyp. „GP”] wyrządził poważną
szkodę prezydentowi Donaldowi Trumpowi w mediach społecznościowych. Twitter i
Facebook ocenzurowały konta prezydenta w mediach społecznościowych oraz konta
należące do jego sztabu reelelekcyjnego co najmniej 65 razy. W przeciwieństwie do
Trumpa firmy nie cenzurowały Joe Bidena i jego kont sztabowych. Ani razu”.
Dziś mówi się przede wszystkim o blokadzie konta prezydenta i ingerencji Twittera w treść
wpisów Trumpa. Były one zastępowane cytowanym już wyżej komunikatem o
„dyskusyjnych treściach” albo okraszane wykrzyknikiem i podpisem „Teza o oszustwach
wyborczych jest dyskusyjna”. Gdy zaś taki wpis chciało się udostępnić, pojawiało się
okienko z ostrzeżeniem: „Wspólnie zadbajmy o rzetelność treści publikowanych na
Twitterze. Zanim to udostępnisz, dowiedz się więcej”.
Po kliknięciu w napis strona kierowała zaś do miniartykułu pod wiele mówiącym tytułem:
"Teza Trumpa, że wysyłanie kart do głosowania drogą pocztową doprowadzi do oszustw
wyborczych, jest nieuzasadniona".
W sierpniu Twitter zablokował konto sztabu Trumpa - tylko dlatego, że znalazło się tam
nagranie, na którym prezydent USA twierdził (broniąc ponownego otwarcia szkół), iż
„dzieci nie mają problemu z koronawirusem”. Wcześniej serwis oznaczył jako
„gloryfikujący przemoc” wpis Republikanina o rozruchach w Minneapolis. Trump -
stanąwszy po stronie policji - śmiał bowiem napisać: „Tam, gdzie zaczyna się grabież,
zaczyna się strzelanie”.
2/6
Wysiłki Twittera, by uzasadnić cenzurowanie Trumpa, od początku były mało
przekonujące, zwłaszcza że ofiarą zamordystycznych praktyk serwisu padali też w ciągu
ostatnich miesięcy liczni zwolennicy prezydenta, członkowie jego sztabu, sprzyjające mu
media, a nawet jego syn. Nic nie może się jednak równać z tym, jak media
społecznościowe praktycznie zdusiły w zarodku temat afery Huntera Bidena -
syna konkurenta Trumpa.
Otóż w połowie października należący do Ruberta Murdocha dziennik „New York Post”
(„NYP”), powołując się na zdobyte e-maile, ujawnił, że Hunter Biden prowadził
lukratywne transakcje z największą prywatną chińską firmą energetyczną. Z jednego z
cytowanych dokumentów wynikało m.in., że pewien chiński urzędnik zgodził się zapłacić
młodemu Bidenowi milion dolarów zaliczki za doradztwo prawne. W innym artykule
„NYP” przytaczał maile dowodzące, że Hunter Biden - zasiadający w zarządzie ukraińskiej,
lecz zarejestrowanej na Cyprze firmy Burisma - przedstawił w 2015 r. swojego ojca
Wadimowi Pożarskiemu, jednemu z wysoko postawionych ludzi w tej spółce.
Było to kilkanaście miesięcy przed tym, jak (wówczas wiceprezydent) Joe Biden zmusił
poprzez szantaż ukraińskie władze do wstrzymania śledztwa właśnie w sprawie Burismy.
Oficjalnym powodem tej cenzury było - jak wyjaśniał serwis - oparcie artykułów gazety na
źródłach pochodzących z procederu hakerskiego. Tłumaczenie to jednak uznać należy za
wyjątkowo bałamutne, bo po pierwsze nikt nikogo nie „hackował” (laptop, z którego
pochodziły emaile, został pozostawiony przez Bidena w warsztacie komputerowym; sprzęt
nigdy nie został nieodebrany, a kopię danych wykonał właściciel zakładu). Po wtóre:
publikacje opierające się na źródłach „hakerskich” nikogo wcześniej nie oburzały (vide
Wikileaks czy Panama Papers) - a Twitter ich nie cenzurował.
3/6
Konserwatywni komentatorzy podkreślali zaś, że Twitter przykłada całkowicie inną miarę
nie tylko lewicy i liberałów, ale i do krwawych dyktatorów oraz radykałów. Dla przykładu:
w październiku 2020 r., gdy cenzurowany był Trump, najwyższy przywódca Iranu Ali
Chamenei zamieszczał w serwisie wpisy w rodzaju: "«Precz z USA» oznacza precz z
Donaldem Trumpem, Johnem Boltonem i Mike'em Pompeo. Oznacza to śmierć
amerykańskich polityków będących obecnie u władzy. Oznacza to śmierć garstki ludzi
rządzących tym krajem". Twitter nie zamieścił przy nich nawet ostrzegawczego
wykrzyknika. Podobnie jak przy twittach na koncie terrorystycznej bojówki szyickiej
Harakat Hezbollah al-Nudżaba, pełnych nienawiści do „syjonistycznych imperialistów” i
„amerykańskich terrorystów”.
To samo dotyczy wpisów cytowanej już Amerykańskiej Partii Komunistycznej czy choćby
jednego z liderów ruchu Black Lives Matter Shauna Kinga, który nawoływał na Twitterze
do zniszczenia wszystkich posągów, witraży i fresków przedstawiających „białego Jezusa”.
4/6
prawdziwości lub fałszywości słów wypowiadanych przez osoby publiczne
(oczywiście dotyczy to tylko wybranych osób, przede wszystkim z szeroko pojmowanej
prawicy).
Komentarze (178)
Odpowiedz
bardziej obawiałbym się ingerencji CIA, które zaczną się już niedługo
Odpowiedz
5/6
Anonim 09.01.2021 12:51
Odpowiedz
Cytat: "Im wcześniej się na tę nową medialną „normalność” przygotujemy i przed nią
zabezpieczamy, tym większe szanse, że unikniemy szoku, jakiego nie zdołał uniknąć nawet
ktoś tak potężny jak prezydent Stanów Zjednoczonych." . A niby w jaki sposób sie
przygotujemy i zabezpieczymy??? Wyłaczymy Internet?
Odpowiedz
w takim razie zablokować na terenie Polski działalności Twitteram Facebooka, You Tube -
zobaczymy jak długo pociągną ?
Odpowiedz
Zobacz wszystkie
To również cię zainteresuje
powered by plista
zareklamuj się
6/6