Professional Documents
Culture Documents
16 Leon Batista Alberti - O Malarstwie
16 Leon Batista Alberti - O Malarstwie
16 Leon Batista Alberti - O Malarstwie
wistny, aby nie pochwalić Pippa architekta, widząc tutaj budowlę tak był wyraźnie przedstawiony. A uważam, że wystarczy zupełnie, jeżeli
ogromną, strzelającą w niebo, zdolną okryć swym cieniem wszystkie w tej dziedzinie trudnej i — o ile mi wiadomo — przez nikogo nie opraco-
ludy Toskanii, wykonaną bez pomocy krążyn i wielkiej ilości drewna, wanej zostanę zrozumiany przez czytelnika. Staram się więc, ażeby moje
która to sztuka, jak mniemam, w obecnych czasach niewiarygodna, dzieło wyjaśniało wszystko tak, jak gdyby pisał je nie matematyk, lecz
również u starożytnych może nie była znana i przyswojona4. Ale o two- malarz.
jej chwale i o umiejętności naszego Donato oraz o innych, szczególnie Przede wszystkim należy więc wiedzieć, że punkt jest to — że tak po-
miłych mi dzięki swym zaletom, opowiadać będziemy na innym miej- wiem — znak, którego już nie można podzielić na części. Znakiem nazy-
scu. Ty, co stale i uporczywie trudzisz się dzień za dniem, wynajdując wam w tym wypadku to, co mieści się na powier2chni tak, że może być
rzeczy, dzięki którym twój przedziwny talent zyskuje wieczną sławę widziane, a nikt nie przeczy, że malarza nie obchodzi to, co nie podpada
irozglos, jeśli znajdziesz kiedy chwilę wytchnienia, miło mi będzie, pod wzrok; malarz bowiem stara się odtworzyć to tylko, co jest widocz-
gdy przejrzysz to moje dziełko o malarstwie, jakie z myślą o tobie uło- ne przy świetle.
żyłem w języku toskan'skim. Ujrzysz trzy księgi: pierwsza, całkowicie Jeśli zaś punkty łączą się w szereg, utworzą one linię. Będzie więc u nas
matematyczna, wywodzi z korzeni natury ową piękną i szlachetną sztu— linią znak, którego długość można śmiało dzielić na części, lecz w szero-
kę; druga księga kładzie sztukę w ręce artysty, dzieląc ją na części kości swojej będzie tak cienki, że w żaden sposób nie można go przeciąć.
i wszystko wyjaśniając,- trzecia poucza artystę, jak może i powinien na— Linie są albo proste, albo krzywe. Linia prosta jest to znak, który prze-
bywać doskonałej umiejętności i znajomości całego malarstwa. Proszę chodzi od punktu do punktu prosto przeciągnięty; linia krzywa — prze-
cię przeto, czytaj mnie uważnie; a jeśli coś wyda ci się błędne — popraw chodzi od punktu do punktu nie prosto, lecz łukiem.
mnie. Żaden pisarz nie był nigdy tak uczony, aby nie przydali mu się Jeżeli większa ilość linii styka się ze sobą jak nici w tkaninie, tworzy
doświadczeni przyjaciele, a ja przede wszystkim od ciebie pragnę ko- powierzchnię. Powierzchnia bowiem jest to zewnętrzna część ciała, któ-
rekty, aby nie dogryzali mi obmówcy. rej nie mierzy się głębokością, lecz rozpoznaje się ją według długości,
przełożyła Maria Rzepińska szerokości i właściwych jej cech.
Z tych jedne są tak ściśle związane z powierzchnią, że nie można ich
Księga pierwsza. Zasady podstawowe ani usunąć, ani oddzielić, ażeby tym samym nie zmienić powierzchni. Są
zaś i takie cechy, przy których, chociaż powierzchnia pozostaje ta sama,
Mając pisać ten krótki traktat o malarstwie, przytoczę najpierw ~ aże- odnosi się wrażenie, że uległa ona zmianie.
by wywody moje stały się jaśniejsze — zaczerpnięte od matematyków Są dwie stałe cechy powierzchni: jedna — to ta linia, która wyznacza
uwagi, które wydają się związane z naszym tematem. Po zapoznaniu się zewnętrzny obwód zamykający powierzchnię; niektórzy nazywają ją
z nimi przedstawię, o ile mi zdolności pozwolą, sztukę malarstwa od horyzontem [horizon], my zaś nazwijmy ją — ze względu na pewne podo—
samych zasad natury. Lecz w całych moich wywodach usilnie będę sta- bieństwo słów łacińskich — rąbkiem [ora] lub, jeżeli kto woli, konturem
rać się o to, ażeby było widoczne, że poruszam te tematy nie jako mate- [fimbria]. Kontur ten będzie stanowiła albo jedna linia, albo będzie on
matyk, lecz jako malarz. Matematycy bowiem mierzą wygląd i kształty zamknięty kilkoma liniami. Jedną — w wypadku, jeżeli to będzie na przy-
rzeczy samym tylko rozumem, odrzucając całą ich materię; my zaś omó- kład linia kolista; jeżeli kilka linii będzie składać się na obwód, to wtedy
wimy wszystko grubszą jakby Minerwąs, ponieważ chcemy, ażeby temat jedna będzie prosta, druga krzywa; albo też będzie zamykać powierzch-
212 cu“ III, 2x un: o um“ w lum ounuocnun
llON IA'I'III‘I‘A Allll'l 273
nię kilka linii prostych lub krzywych. Linią kolistą jest właśnie taka linia,
zawarte wewnątrz jej piramidy, o której wkrótce we właściwym miejscu
która obejmuje i zawiera w sobie całą powierzchnię koła. Koło zaś jest to
powiemy, spełniają także swoje zadania: nasycają się bowiem tymi bar-
taki kształt powierzchni, który jest dokoła otoczony linią jak wieńcem. wami i światłem, jakimi mieni się sama powierzchnia. Te promienie na-
Jeżeli więc w środku będzie punkt, wszystkie promienie wyprowadzone zwiemy wewnętrznymi. Jest też wśród tych promieni taki, który podobnie
prosto z tego właśnie punktu do obwodu są jednakowej długości. A punkt jak średnica, o której była mowa, nazywa się promieniem centrycznym,
ten nazywa się środkiem koła. Prosta, która przetnie dwukrotnie obwód ponieważ spada na powierzchnię w ten sposób, że tworzy dokoła siebie
koła i przejdzie przez środek koła, nazywa się u matematyków diame- po obu stronach równe kąty.
trem koła, my nazwijmy ją średnicą i powtórzmy za matematykami twier— Są więc trzy rodzaje promieni: zewnętrzne, wewnętrzne i promień cen-
dzenie, że żadna linia, która przecina okrąg, prócz średnicy, nie wyzna- tryczny. Zbadajmy więc, jak każdy rodzaj promieni przyczynia się do
cza równych kątów na obwodzie koła. [. . .] widzenia. Trzeba więc najpierw powiedzieć o promieniach zewnętrz-
Zacznijmy od poglądu filozofo'wó, którzy twierdzą, że powierzchnie nych, z kolei o wewnętrznych, wreszcie o centrycznym promieniu.
mierzy się pewnymi promieniami, które są jak gdyby na usługach wzro- Promieniami zewnętrznymi mierzy się rozciągłości. Rozciągłość jest to
ku, i dlatego nazywa się je „promieniami widzenia”, ponieważ przez nie odległość pomiędzy każdą parą punktów leżących na obwodzie, prze-
uzyskuje się obrazy przedmiotów; te właśnie promienie rozpięte pomię- chodząca przez powierzchnię; rozciągłość tę oko wymierza jak gdyby
dzy okiem a widzianą powierzchnią z natury swej z niezwykłą jakąś do- cyrklem za pomocą zewnętrznych promieni. A tyle jest na powierzchni
kładnością doskonale zbiegają się z sobą. Przenikają przez powietrze i inne rozciągłości, ile jest na obwodzie odpowiadających sobie różnych par
ciala podobnie rzadkie i przejrzyste, aż trafią na coś gęstego i zupełnie punktów. Albowiem wysokość, która jest pomiędzy najniższym a naj-
nieprzezroczystego; tam uderzając swym ostrzem, zatrzymują się w miej- wyższym punktem, czy szerokość, która jest pomiędzy najdalszym pra-
scu. Lecz niemało zastanawiali się starożytni nad tym, czy promienie wym a lewym, czy głębokość, która rozciąga się pomiędzy punktem le-
wypływają z powierzchni czy z oka; kwestię tę, niewątpliwie trudną, żącym najbliżej patrzącego a najbardziej od niego odległym, czy inne
lecz dla nas bez znaczenia, pomin'my7. A można by wyobrazić sobie te jakieś rozciągłości — dostrzegamy wzrokiem, a posługujemy się przy tym
promienie jako niezwykle cienkie nitki, biegnące po liniach prostych owymi zewnętrznymi promieniami. Dlatego zwykle się mówi, że obraz
i zbiegające się w jednym wierzchołku, gdzie tworzą jak gdyby wiązkę; powstaje w oku przez trójkąt, którego podstawą jest widziana rozciąg-
są one przyjmowane przez wewnętrzne oko, gdzie zmysł wzroku ma łość, a ramionami te właśnie promienie, które z punktów rozciągłości
swoje siedlisko. W tym miejscu tworzą jak gdyby wiązkę promieni, z której dochodzą do oka. A to jest rzeczą zupełnie pewną, że nie widzi się żadnej
po liniach prostych rozchodzą się jakby rozgałęzione promienie, wydłu- rozciągłości inaczej jak tylko przez ten trójkąt. jasne więc jest, czym są
żone do przeciwległej powierzchni. ramiona trójkąta widzenia.
Lecz i pomiędzy tymi promieniami jest pewna różnica, o której — moim W trójkącie tym są dwa kąty stanowiące dwa przeciwległe wierzchołki
zdaniem — koniecznie trzeba powiedzieć. Różnią się one bowiem między tej rozciągłości. Trzeci zaś i główny kąt, przeciwległy do podstawy, opie-
sobą siłą i zadaniem, jakie spełniają. Jedne bowiem, obejmując obwód ra się w oku. Nie tutaj miejsce na rozważania, czy obraz powstaje na
powierzchni, odmierzają wszystkie jej rozciągłości. Nazwiemy je zewnętrz- spojeniu wewnętrznego nerwu, jak niektórzy utrzymują, czy też obrazy
nymi, ponieważ otaczają zewnętrzne części przedmiotu. Inne promie- tworzą się na powierzchni oka, jak gdyby na ruchomym zwierciadle”;
nie, czy to przyjmowane przez powierzchnię, czy wypływające z niej, tutaj nawet nie miejsce na omawianie wszystkich zadań wzroku; wystar-
214 cu“ lll, 1: uni. o "um w lum ounruounu LION IA'I'I'ISIA ALIIITI 275
piramidy promieni. Trzeba wobec tego powiedzieć, co to jest pirami- rozciągłość nigdy nie wydaje się większa niż wtedy, gdy na nią padnie
da. Piramida jest to bryła kształtu podłużnego, od której podstawy promień centryczny. Można by więcej mówić o wpływie i zadaniu pro-
wyprowadzone w górę linie proste zbiegają się z sobą w jednym wierz— mienia centrycznego, tego jednak nie należy pominąć, że ten jeden pro-
chołku”). Podstawą tej bryły jest widziana powierzchnia, a ściany bocz- mien' znajduje się jakby w jakimś zespole, otoczony szacunkiem przez
ne piramidy tworzą owe promienie widzenia, które —- jak powiedzieli- wszystkie inne promienie, tak że słusznie można nazwać go ich wodzem
i przodownikiem. [...]
śmy— nazywają się zewnętrznymi. Wierzchołek tej piramidy tkwi w oku,
Położenie więc promienia centrycznego i oddalenie przedmiotu mają
gdzie zbiegają się razem kąty poszczególnych rozciągłości. Dlatego —
największy wpływ na pewność widzenia. Jest jeszcze trzeci element, pod
jak na ogół wiadomo — pomiędzy zewnętrznymi promieniami, które
n.“ |||‚ z; mi; o urucl w nun orun-oc...”
216 LION IATTII'I'A ALIII'I'I
277
cm powierzchnie wydają Się patrzącym zniekS ZtałcOne
którego WPlYW ry ,' jak należy je stosować w malarstwie. Nie chciałbym narazić się na
. . , . . Można bowiem
tto recepcja. światła. . zauważy
izmienione. Jes ć na Po- zarzuty bardziej w tej materii doświadczonych, którzy idąc za filozofami,
ze135ll lest tylko jedno swiatło, po
wierzchni kulistej CZY WklęSlela WiP-uch- twierdzą, że w naturze są tylko dwa czyste kolory: biały i czarny, a wszyst—
jaśnie
strony przyciemniona, a z drugiej Strony
nia jest z jednej tych dwóch. Ja zaś jako malarz jestem
naWet oddaleniu ! przy poprzednim połoz-eniu
Isla, leśli kie inne powstają Z połączenia
zaś w tym samym pr0_ zdania, że z połączenia kolorów powstają coraz to inne kolory, wprost
centrycznego powierzchnia podpada pod inne światło niż
mienia ilości. Lecz dla malarzy istnieją cztery zasadnicze kolory,
po. w nieskończonej
ciemnymi są te części, które poprZednio
przednio, zobaczysz, że Przy według czterech elementów, a z tych dopiero powstają różne odcienie.
te natomiast, które poprzednio były prz
innym sw'ietle były jasne, a
jest bowiem kolor — że tak powiem — ognia, który nazywają czerwonym,
więcej świateł, to Zależnie od
ciemnione, są teraz jasne. Jeżeli będzie dalej kolor powietrza — błękitny lub niebieski, kolor wody — zielony; zie—
liczby i nasilenia będą rozmaicie mienić się plamy świateł i cieni Możn
› ) ' ' .
mia zaś ma kolor popiołu. Wszystkie inne kolory powstały, jak widzimy,
to stwierdzić, przeprowadzając doswradczenie”.
a
gorącego Z SUChYm, CZY zimnego z wilgotnym? Nie lekceważę jednak rów,- malarz nie znajduje niczego poza białym kolorem, czym mógłby oddać
ty h filozofow,
dc ' ' ktorzy pełną jasność światła, i podobnie dla przedstawienia ostatecznych ciemno—
' prowadzą dyskusję na temat bar
ochodzą do ustalenia W i W jej Wyniku
siedmi u kolorów, wśród których biały i czarny. ści ma do dyspozycji tylko kolor czarny. Dodaj jeszcze, że nie znajdziesz
traktują jako kolory białego ani czarnego koloru bez połączenia z jakimś innym.
skralne. Jeden kolor jest środkowy, pomiędzy
dym zewn ętr znym a każ”
'
a środkowym - Z kolei powiemy o sile świateł”. Inne jest światło ciał niebieskich, jak
umieszczają dwa kolory, stanowlące
' Jak
.
, gdyż jeden z nich Słońca, Księżyca czy Wenus, inne — lamp i ognia. Znaczna jest między
w Większym stopniu czerpie barwę Z led”
nego ze skrajn h nimi różnica: światła ciał niebieskich rzucają bowiem cienie rowne cra-
YC kolorow.Dla malarza wystarczy, gdy wie, jakie są kolo-
LION IATYIC'I'A Allllïl 219
I1. en“ Ill, 2: nnn o neue: w "Aur ouAnnocnuA
łom, ognie zaś dają cienie większe od samych ciał”. Cień powstaje, kie-
dy promienie światła zostają zatrzymane. Promienie zatrzymane albo
dystans pomiędzy okiem l płaszczyzną.
załamują się w innym kierunku, albo wracają, skąd przyszły. Na przy- na którą widok jest rzutowany
"10.0.0232
""'
Poszczególne bowiem powierzchnie, jak wykazaliśmy, napełnione swoi- 4‚’4‚4'A'A'AI
Q
B C D E F
mi barwami i sw'iatłami, posiadają swoje własne piramidy, a gdy ciała po-
kryte są powierzchniami, całość widocznych rozciągłości ciał czy powierzchni
Schemat wykresu perspektywy centralnej
tworzy jedną piranu'dę; jest ona złożona z tylu małych piramid, ile powierzch-
m" w tym spojrzeniu jest objętych promieniami widzenia. Chociażby się tak
rzecz miała, może ktoś zapytać, czy te badania pomogą malarzowi w jego i przystają z daleka od przedmiotu malowanego, szukając wierzchołka
sztuce? Oczywiście są mu potrzebne, ażeby zrozumiał, że będzie prawdzi— piramidy, jak wskazuje im natura; zdają więc sobie z tego sprawę, że
wie doskonałym malarzem dopiero wtedy, gdy pozna doskonale różnice z oddali mogą wszystko lepiej zobaczyć i wymierzyć. Lecz ponieważ ma—
i proporcje powierzchni, na czym dotychczas zna się niewielu malarzy. Je- larz usiłuje przedstawić na jednej powierzchni, czy to obrazu, czy ściany,
żeli bowiem zapytać ich, co chcą osiągnąć na tej powierzchni, którą zamalo- wiele różnych powierzchni i piramid ujętych w jedną piramidę, będzie
wują, to na każde inne pytanie potrafią lepiej odpowiedzieć niż na pytanie: rzeczą konieczną przeciąć tę piramidę w jakimś miejscu, ażeby malarz mógł
do czego dązą'? Dlatego zaklinam, niech nas słuchają młodzi malarze, którzy oddać w liniach i barwach takie kontury i kolory, jakie da to przecięcie.
chcą pogłębić swą wiedzę. Nigdy przecież nie uchodziło za rzecz złą uczyć Wobec tego, patrząc na zamalowaną powierzchnię, widzi się pewne prze-
się od jakiegoś rm'strza tego, co przyniesie kiedyś korzyść. cięcie piramidy. Obraz więc będzie pewnym przecięciem piramidy widze-
Niech więc zapamiętają, że czy to znacząc obrys powierzchni, czy na- nia, utworzonym na danej powierzchni za pomocą linii i kolorów przy
rysowane powierzchnie pokrywając kolorami, nie dążą do niczego inne- stałym oddaleniu i przy ustalonym promieniu centrycznym i świetle. [...]
go jak tylko do tego, ażeby na jednej powierzchni przedstawić wiele W związku z tym tematem pominę wszystkie teorie, powiem tylko, jak
innych różnych powierzchni. Tak jak gdyby powierzchnia, którą pokry— ja sam postępuję, malując obraz”.
wają kolorami, była tak zupełnie przezroczysta i przejrzysta, że przez nią Najpierw na powierzchni, na której mam malować, kreślę dowolnej
przechodziłaby cała piramida widzenia oglądanych rzeczywistych przed- wielkości czworobok o kątach prostych, który stanowi dla mnie jak gdy-
by otwarte okno, przez które widać hi s to r i ę, którą mam przedstawić”.
miotów przy stałym oddaleniu oraz przy stałym położeniu promienia
Na nim wyznaczam, jak wielkimi chcę przedstawić na obrazie ludzi; wy—
centrycznego i światła w oznaczonych 2 dala miejscach w powietrzu;
sokość tego człowieka dzielę na trzy części; części te są oczywiście propor-
a że tak jest, potwierdzają sami malarze, kiedy to malując, oddalają się
tu“ III, 2x nnn o szwu w lum aunuounu
LION IATTIITA ALIII'I