W 700-Lecie Śmierci Tomasza Z Akwinu I Bonawentury (W) Roczniki Filozoficzne 1974

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 8

R O C Z N IK I F IL O Z O F IC Z N E

T o m X X II, z e s z y t 1 — 1974

w 700-lecie Śmierci t o m a s z a z a k w in u i Bo n a w e n t u r y

P rz y p a d a ją c a w ro k u 1974 sie d e m se tn a ro czn ica śm ierci św. T o­


m asza z A k w in u i je g o p rz y ja c ie la św. B o n aw e n tu ry (Jan a Fidanza)
sk ie ro w u je naszą u w ag ę n a te w ie lk ie po staci c h rz e śc ija ń sk ie j k u ltu ry ,
k tó ry c h o so b isty u ro k i d o ro b e k in te le k tu a ln y n ie ro z e rw a ln ie sp rzę g ły
się z sam ym p o jęciem c h rz e śc ija ń stw a . O b aj w ielcy m y śliciele żyli
k ró tk o — Tom asz zaled w ie 49 lat, a B o n aw en tu ra ty lk o 53 — a je d n a k
ich dzieło n azn aczy ło sty g m atem m yśl za ch o d n io e u ro p e jsk ie j k u ltu ry .
D w ie czołow e p o staci c h rz e śc ija ń stw a w ielo asp e k to w o o d d ziały w ały
n a naszą k u ltu rę , n a w e t n a ch rz e śc ija ń sk i sty l życia. Z p ew n o śc ią
ukaże się w iele ro z p ra w n a ten tem at, a n a liz u ją c y c h b ard ziej szcze­
gółow o ro zm aite s tro n y te j w ie lk ie j sp raw y .
Ś rodow isko K ato lick ieg o Uniw*ersytetu L ubelskiego, św iadom ie n a ­
w iązu jące do źró d eł c h rz e śc ija ń sk ie j k u ltu ry , nie m oże pom inąć m il­
czeniem te j rz ad k iej ro c zn icy i p rzez zespół p re z e n to w a n y c h p ra c chce
nie ty lk o złożyć hołd w ielkim w sp ó łtw ó rco m c h rz e śc ija ń sk ie j k u ltu ry ,
ale tak że n aw iązać tw ó rczo do ich p o sta w y ży cio w ej i in te le k tu a ln e j,
b y k o n ty n u o w ać w m iarę sił te w łaśn ie n a jle p sz e tra d y c je „c h ristian i-
tatis".
Zda jem y sobie sp ra w ę z tego, że in te le k tu a ln e p o zy c je T om asza
i B o n aw en tu ry różn,i,ły się w w ielu zag ad n ien iach : B o n aw en tu ra b y ł
tw ó rczy m k o n ty n u a to re m p la to ń sk o -a u g u sty ń sk ic h pozycji, zab arw io ­
n y ch duchem E w angelii, k tó ra k az ała m u m y ślen ie i filozoficzne d o cie­
k a n ie p rz y p o rząd k o w ać m o cn iej n ad p rzy ro d zo n e m u o b jaw ien iu , k tó re
człow iek a d o p ro w ad za do m iło sn eg o zesp o len ia z Bogiem: T om asz n a to ­
m iast b y ł ty p em m y ślic ie la i badacza, k tó ry ro z ró żn iając o d m ien n e
s tro n y rzeczy w isto ści w n ik n ął g łęb iej w je j s tru k tu rę , co pozw oliło m u
stw o rzy ć o g ro m n ą sy n te z ę m y śli ludzkiej.
T e w łaśn ie sze ro k ie h o ry z o n ty m yślow e, su b te ln e an alizy , ro zró ż­
n ien ia i siła a rg u m e n ta c ji sta ły się ch y b a pow odem , że K ościół u zn ał
T om asza z A k w in u za M ISTRZA SZKOŁY c h rz e śc ija ń sk ie j k u ltu ry .
S tało się je d n a k tak , że a d m in is tra c y jn e p rz ep isy k an o n iczn e sp ow o­
d o w ały zarazem sp ły c e n ie m yśli T om aszow ej, gdyż n ie ja k o „z u rz ę d u "
w szy stk o , co ch ciało uch o d zić za c h rz e śc ija ń sk ą szkołę m y ślen ia, sta-
H
6 MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

w ało się „tom istyczną" szkołą, w k tó re j bądź absolutyzow ano n ie k tó re


asp ek ty m yśli sam ego Tom asza, bądź — co gorsze — nie zaglądając
do oryginału, „w im ię św. Tom asza" w yklinano rzekom e czarty k a to ­
lickiego sposobu bycia i m yślenia. W rezu ltacie głębokie p rzem y ślen ia
Tomasziowe zostały przyobleczone w szatę „ideologii", k tó rą w y zn a­
w ano, a k tó re j sensu w częstych p rzy p ad k ach nie rozum iano lub ro zu ­
m iano w edług sw ego „w idzim isię” . T ak sform ułow ane tom istyczne
rozw iązania w erb aln e m usiały się stać nieznośne dla bardziej rzeteln ie
m yślących i niem odne dla p o szerzającej się — w epoce m ass m edia —
rzeszy d y letan tó w intelektualnych.
T rzeba było rzetelnego p ow rotu do źródeł, pogłębionych badań h isto ­
rycznych, zaostrzonego w refleksji m etodologicznej spojrzenia, by na
now o dostrzec w T om aszow ych sform ułow aniach jego osobistą — jakże
głęboką — w izję rzeczyw istości, k tó rą on w sw oich pism ach przekazał
nam w sposób tru d n y , w ym agający rozum ienia całego k o n te k stu s y ­
stem ow ego, a nie tylko w y rw an y ch zdań i sform ułow ań. Dziś lepiej
rozum iem y to, iż przekazanie drugiem u człow iekow i osobistego w idze­
nia, w zm ocnionego spostrzeżeniam i ogrom nej p le jad y m yślicieli, jest
niezm iernie trudne, m ożliw e jed y n ie przy zary so w an iu p o d staw y za­
sadniczej (bytow ej i poznaw czej), w y rażo n ej w jęzlyku analogicznym ,
a nie jednoznacznym , gdyż sam a rzeczyw istość je st tak n iezm iern ie zło­
żona i m ożliw a do w idzenia przy zastosow aniu bardzo zróżnicow anych
sposobów poznania.
S tarając się w m yśleć w sens T om aszow ej filozoficznej i teologicznej
wizlji rzeczyw istości, m ożem y już dziś stw ierdzić, że je st to w izja je ­
d yna w historii ludzkiej m yśli; w izja, k tó ra uw zględniła obficie d o strze­
żenia sw oich poprzedników , ale b y ła zarazem od nich ra d y k a ln ie różna,
mimo że w yrażała się w języ k u A ry sto telesa, P latona, A u g u sty n a czy
B oecjusza. T rudno tu uzasadniać tego ty p u tw ierd zen ia, w obec czego
ograniczym y się jed y n ie do ukazania n ie k tó ry ch tylko, n ajw ażn iejszy ch
zrębów tego now ego i oryg in aln eg o spojrzenia, k tó re w środow isku
lubelskim zostało dostrzeżone i rozw inięte.

1. Filozoficzny system św. Tom asza c h a ra k te ry z u je się p rzed e w szy st­


kim otw artością zarów no ze w zględu na k o n ty n u a cję ap oreum atycznego
sposobu m yślenia, jak i na zdolność w chłonięcia w siebie ty ch w sz y st­
kich koncepcji filozoficznych, k tó re stanow ią pogłębione rozum ienie
rzeczyw istości; a to ze w zględu na zneutralizow any p u n k t w y jścia
w przedm iocie filozoficznych rozw ażań — koncepcji b y tu jako bytu.
J e s t bow iem rzeczą znaną, że ary sto teleso w sk i sposób filozofow ania:
u jaw n ian ia problem u — aporii, jego ro ztrząsan ia — d iap o rezy i d aw a­
W 700-LECIE ŚMIERCI TOMASZA Z AKWINU I BONAUWENTURY 7

nia rozw iązania — eu p o rezy Tom asz zastosow ał w sw oich Q uaestiones


disputatae, a n aw et w Sum ie teologicznej. Problem staw ia ostro w for­
mie pytania ty p u rozstrzygającego; grom adzi w tzw. obiekcjach zarzuty
lub różne m ożliw ości rozw iązań; a w reszcie, uw zględniając dorobek
swoich poprzedników , p o d aje rozw iązania, k tó re doprecyzow uje po­
przez odpow iedzi na w y su n ięte trudności. Przez tak ie u jęcie spraw y
w yostrza um ysł czy teln ik a lub słuchacza i w ciąga go do sam odziel­
nego m yślenia, czyniąc uw ażnego czytelnika w spółuczestnikiem do­
chodzenia do praw dy.
2. O tw artość jed n ak m yślenia i system u Tom asza uzasadnia w ła­
ściwie jego koncepcja b y tu jako przedm iotu filozoficznych dociekań.
W tej m ierze św. Tom asz dokonał praw dziw ej rew olucji, z k tó re j do­
niosłości tylko n iek tó rzy zdają sobie spraw ę. P osługując się bow iem
trad y cy jn ą term inologią filozoficzną, zw łaszcza ary sto teleso w sk ą, ina­
czej p o jął całą rzeczyw istość niż w szyscy jego poprzednicy. Co dziw ­
niejsze, żaden z jego n astęp có w do dziś stanow iska Tom aszow ego w ła­
ściw ie nie zrozum iał. Tu oczyw iście narzuca się uw aga: czy to rozu­
m ienie, które je st podane niżej, je st w łaściw e? N iech o tym zadecyduje
rzecz sama.
Jeśli w szystkie sy stem y filozoficzne bytow ość rzeczyw istości u p a­
tru ją w jakiejś postaci odpow iednio in telek tu aln ie u ję te j treści (istoty),
to w łaśnie Tom asz dostrzegł i uzasadnił to, że bytem je st n ap raw d ę
konkretna treść jako istn iejąca. W y o d ręb n io n y in telek tu aln ie b y t jako
byt nie jest zatem ja k ąś p ro stą, niezłożoną, m niej lub bardziej w y ­
abstrahow aną treścią, ale treścią k o n k retn ą, zdeterm inow aną w sobie
ostatecznie, o ile ona ak tu aln ie istnieje. W y raża jąc się językiem A ry ­
stotelesa, byt — jako zasadnicza i n ajb ard ziej prosta, w szędzie d o strze­
galna form a rzeczyw istości — je st już złożony z ak tu i m ożności, z tym
że funkcję ak tu pełni realn e istnienie, m ożności zaś k o n k retn a treść —
istota. T akie u jęcie rzeczyw istości je st całkow icie zneutralizow ane
przedm iotow o. Jeśli bow iem bytem jako bytem je st coś ze w zględu na
to, że istnieje, to sam fakt istn ien ia nie n arzuca jeszcze um ysłow i ja ­
kichś prekoncepcji, k tó re będą rzutow ały na dalszy tok filozoficznych
analiz. Tom aszow e u ję cie b y tu p o stu lu je n ie u stan n y k o n tak t z rzeczy­
w istością i liczenie się je d y n ie z nią sam ą. Jakżeż, inaczej było przed
i po Tom aszu, gdy bytow ość b y tu u p atry w an o w jak iejś odm ianie
treści, zw ykle m ocno w y ab strah o w an ej, gdy bytem jako bytem b y ła
rzeczyw istość pojm ow ana jako m aterialna, rzeczyw istość jako duch,
jako idea, jako o d erw an a n a tu ra ogólna itp. W ów czas w szelkie in te r­
pretacje tej rzeczyw istości b y ły zdane na łaskę k o h eren cji lub nieko-
herencji z afirm ow aną treścio w ą stro n ą u ję te j rzeczyw istości. Jeśli bo­
wiem coś dlatego je st rzeczyw iste, że je st m aterialne, to w szystko, co
8 MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

pojm ie się jako n iem aterialn e, je st nierzeczyw iste. Jeżeli rzeczyw iste
je st coś ze w zględu na to, że je st duchem , ideą, n atu rą , to w szystko
może być jed y n ie takim czy innym aspektem treściow ym , afirm ow a-
nym przez p arty k u łę „jako". Byt w y o d ręb n io n y przez Tom asza je st
n e u tra ln y w obec m yśli i nie daje podstaw dla ap rio ry cz n y ch tw ierdzeń,
a każę jed y n ie być zakorzenionym w rzeczyw istości tak iej, jak a ona
jest.
3. U jęcie poznaw cze tak w yodrębnionego w rzeczyw istości b y tu ,
analogicznie w spólnego dla całej rzeczyw istości, je st m ożliw e ty lk o
przy zastosow aniu transcendentaliziującego ty p u poznania. I to je st d a l­
sze, rew o lu cy jn e osiągnięcie m yśli Tom aszow ej. W szy stk ie bow iem
nauki i duża część poznania przednaukow ego o p ie ra ją się i p o słu g u ją
zasadniczo poznaniem uniw ersalizującym , skierow anym na w y tw o rze­
nie pojęć jednoznacznych, w k tó ry ch m yśl ludzka zw ykła zasadniczo
akcentow ać stro n ę Zakresow ą bardziej niż stro n ę treści, a o p eru ją c
zakresam i bardziej zw racała uw agę na sy n tak ty czn e niż sem antyczne
i pragm atyczne rela cje języka. Ludzkie poznanie n au k o w e zw iązało
się niew ątp liw ie z u n iw ersalizu jący m typem poznania, i to do tego
stopnia, że najrozm aitsze sy stem y filozoficzne bazow ały tak że na tym
języku, tracąc p rz y tym n ieu stan n ie pole dla sw oich dociekań, alb o ­
w iem zostaw ało ono ro zp arcelo w y w an e przez p o w stające coraz szyb­
ciej nauki. Tom asz dostrzegł, że poznanie filozoficzne je st przed e w szy st­
kim poznaniem tran scen d en talizu jący m i analogicznym , tw orząc zupeł­
nie o drębną w m etodzie i przedm iocie (tudzież celu) dziedzinę racjo ­
nalnego poznania. K łopoty z filozof iam i • po ja w iały się i będą się po­
tęgow ać w m iarę n ied o strzeg an ia sw oistości filozoficznego — w łaśnie
tran scen d en talizu jąceg o i analogicznego poznania rzeczyw istości.
4. I znow u tak a afirm acja nie je st dow olna, ale w ew n ę trzn ie sp rzę­
żona z ch arak terem sam ego b y tu — o „janusow ym obliczu" treściow o
egzystencjalnym . T akiego b y tu nie da się pojęciow ać, m ożna go je d y ­
nie afirm ow ać p ierw o tn ie w sądach eg zy sten cjaln y ch i ujm ow ać za
pom ocą sądów naczelnych, tw orzących pierw sze zasady w y rażają ce
tran scen d e n taln e w łaściw ości bytu, jakim i są: jedność, odrębność,
praw da, dobro, piękno. Co w ięcej, n aw et pozornie u n iw ersaln e pojęcia
takie, jak: osoba, substancja, relacja, przyczyna, m ożna rozum ieć je d y ­
nie analogicznie, gdyż bytem n ap raw d ę je st ty lk o k o n k re tn ie istn iejąca
rzeczyw istość, a nie jed n a jego a b stra k c y jn a form a treścio w a.
K onsekw encją u jęcia b y tu jako istn iejąceg o i tra n sc e n d e n ta liz u ją c e j
form y poznania są rozw iązania n ieb ag ateln y ch problem ów tw o rzące
teo rię Boga, św iata, człow ieka i tego w szystkiego, co w człow ieku
je st społecznie w artościow e, a w ięc te o ria ety k i, religid, k u ltu ry , e s te ­
tyki itp. W szystko to o trzy m u je now y w y m iar rozum ienia i in te rp re ­
W 700-LECIE ŚMIERCI TOMASZA Z AKWINU I BONAUWENTURY 9

tacji. I chociaż niekiedy spotykam y n aw et jednoznaczne sform uło­


w ania Tom asza i A ry sto telesa, Tom asza i Platona lub Pseudo-Dionizego,
to jednak treść definicji i sform ułow ań m oże być zrozum iała i akcepto­
w ana jedynie w relacji do koncepcji bytu.
5. Jeśli dla św iata antycznego i arabskiego cały KOSMOS by ł
bytem koniecznościow ym , mimo iż naw et się zm ieniał, to dla Tom asza
w św ietle jego koncepcji by tu jako istniejącego tenże kosm os m ógł
być jedynie bytem radykalnie przygodnym , całkow icie ' p a r t y c y ­
p u j ą c o istniejącym p r z e z i w Bycie A bsolutnym , tak jak św iatło
istnieje w ośrodku przezroczystym . Byt bow iem pluralistyczny (a takim
jest kosmos jako zbiór bytów ) zm ienny, czyli zaw ierający radykalną
potencjalność, jest w ostatecznościow ym typie w y jaśn ian ia uniesprzecz-
niającego (takiego, którego odrzucenie je st bądź absurdem w sobie, bądź
prow adzi do absurdu, utożsam iając jednocześnie nieb y t i byt) niezro­
zum iały bez konieczności istnienia A bsolutu, a w ięc bytu, którego
istotą jest akt istnienia. Je st on jedynym m ożliw ym i koniecznym za­
razem Bytem w sobie, przez siebie i z siebie. Jaw i się on m yśli ludz­
kiej jako sam w sobie dla tej m yśli niepojęty. A le konieczność jego
istnienia narzuca się nieodparcie, jako racja uniesprzeczniająca byt
jako byt (jako istniejący). Sform ułow anie Tom asza w tej m ierze jakże
jest w ym ow ne: „esse dupliciter dicitur; uno modo significat actum
essendi; alio modo significat com positionem propositionis, quam anim a
adinvenit coniugens praedicatum subiecto. Primo igitur modo accipien-
do esse, non possum us scire e sse Dei, sicut nec eius essentiam , sed
solum secundo modo. Scim us enim quod haec propositio quam forma-
mus de Deo, cum dicim us Deus est, v e ra est. Et hoc scimus ex eius
effectibus" (S łh. I q. 3 a. 4 ad 2).
6. P arty cy p u jący w Bogu sposób istnienia św iata rzutuje zarazem
na stru k tu rę bytow ą człow ieka, k tó ry będąc głęboko, istotnie uw ikłany
w m aterię tran scen d u je ją zarazem całym swym życiem osobowym .
M ateria dla osobow ego życia człow ieka jest konieczna dla zrealizow a­
nia i zaktualizow ania (dynamizm!) potencjalności życia osobowego.
Tomasz z A kw inu, rad y k aln y realista, spraw dzający sw oje m yślenie
realnym i stanam i bytow ym i, zauw ażył na długo przed „zapatrzeniem
się bezpam iętnym w siebie" filozofii podm iotu jedyność dośw iadczenia
w ew nętrznego i jedyność oglądu „od w ew nątrz" bytu osobowo-ludz-
kiego, gdy dostrzegł bezpośredni stan poznania tego, co „ja", i tego,
co „m oje”, i w yraził to bardzo prosto — „ipse idem homo est, q u i
p e r c i p i t s e e t i n t e 11 i g e r e e t s c e n t i r e" (S. th. I q. 76 a. 1).
C złow iek poznając bezpośrednio siebie jako podm iot podm iotujący ak ty
intelektualne i zm ysłow e zyskuje dośw iadczenie takiego bytu, k tó ry
jest bytem w sobie i dla siebie; zyskuje now y m odel bytow ania, w któ ­
10 MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

rym afirm ując ciągle oczyw istą aktualność — obecność „ja" (stronę
egzystencjalną), dostrzega się zarazem jako „b u d u jący siebie" i k ształ­
tu jący sw oje osobow e oblicze — istotę.
7. T eoria człow ieka szeroko rozbudow ana przez św. Tom asza da je
zarazem głębokie podw aliny pod teorię m oralności ludzkiej. W te j
dziedzinie Tom asz jest bezw zględnym klasykiem i arcym istrzem . O n to
problem om m oralności ludzkiej pośw ięcił n ajw ięcej stro n sw oich a n a­
litycznych dzieł. Jeg o przem yślenia w tym zakresie niie m ogą być
pom inięte przez nikogo, kto chce cokolw iek w artościow ego w dziedzinie
m oralności pow iedzieć. A nieuw zględnienie dorobku i przem yśleń T o­
m asza na tym polu zaw sze kończyło się bądź zbanalizow aniem zagad­
nienia, bądź „osiądnięciem " na m ieliznach faktologii, a nierzadko
pow ażnych błędów.
W centrum zagadnień m oralnych Tom asz w idział człow ieka (osobę)
w jego naczelnym akcie osobow ym , jakim je st ludzka w olna decyzja,
skupiająca w szystkie elem enty ak tu ludzkiego. A utonom ia ludzkiej
decyzji, w k tó rej człow iek k o n sty tu u je siebie jako w olną i rozum ną
przyczynę spraw czą sw oich aktów , zostaje u Tom asza p o d k reślo n a
radykalnie, bez uszczuplenia heteronom ii układów realn eg o św iata
i praw a Bożego. C złow iek jako w olna i autonom iczna przyczyna sp raw ­
cza sw oich ludzkich aktów k o n sty tu u je się (resp. w inien k o n sty tu o w ać
się) pow oli, u s p r a w n i a j ą c sw oje działanie psychofizyczne. D la­
tego teo ria uspraw nień, zw łaszcza m oralnych, zn ajd u je u Tom asza tak
zasadnicze znaczenie.
W a rto przy tym zauw ażyć, że to w łaśnie Tom asz chyba pierw szy
w literatu rze m oralnej ta k szeroko o pracow ał i realn ie uw zględnił
koncepcję podśw iadom ości poprzez teorię spraw ności, zw łaszcza tych,
k tó re są zapodm iotow ane w biologicznej i sen su aln ej stro n ie człow ieka.
N a zaw sze stało się klasyczne p y tan ie Tom asza: „utrum in sen su alitate
possit esse peccatum ? (S. th. I. q 74 a. 3) i jego znakom ita odpow iedź:
,,vires sensitivae partis, etsi sint com m unes nobis et brutis, tam en in
nobis habent aliquam excellentiam , ex hoc quod rationi iu n guntur;
sicut nos, p rae aliis anim alibus habem us in p arte sensitiva cognitivam
et rem iniscentiam [...] Et per hunc m odum etiam ap p etitu s sen sitiv u s
in nobis p rae aliis anim alibus habet quandam excellentiam , scilicet
quod natus est oboedire rationi". Jeszcze na kilk aset lat p rzed H eglem
i F reudem Tom asz zauw ażył i zasadniczo rozw iązał spraw ę podśw ia­
dom ości i sublim acji życia um ysłow ego.
8. Rów nież i w teorii religii, Lak zdaw ałoby się w spółczesnej, T o­
m asz z A kw inu ukazuje szerokie horyzonty, tak że n ie tru d n o d ostrzec
jego sugestie w tej dziedzinie. Jeśli bow iem człow iek je st ży jącą
osobą, rozw ijającą się to relacji do osoby drugiej, w tym zaś szcze­
W 700-LECIE ŚMIERCI TOMASZA Z AKWINU I BONAUWENTURY 11

gólne do „TY" osoby Boga — to czyż sam a religia nie będzie tą


interpersonalną w ięzią, w k tó rej osobow e, ludzkie przeżycia zyskają
sw e ostateczne uzasadnienie przez TY OSOBY TRANSCENDENSU,
w niczym nie w ykluczając roli ty osoby drugiego człow ieka, ale prze­
ciw nie — nadając jej głębszy o stateczny sens? I czyż religia nie ukaże
się szczytem życia osobow ego, poryw ającego w swój w ir życiow y
w szystko to, co nauka ukaże jako ważne, a co sam o w sobie bez reli­
gijnych perspektyw byłoby jedynie rzeczow ym funkcjonalnym w ęzłem
w sieci relacji kosm icznych? I czyż religia będzie ograniczała lub
jakoś w pływ ała na tok dociekań naukow ych? W żadnym razie! A po ­
znanie religijne — jakżeż dalekie będzie od poznania naukow ego, w y ­
selekcjonow anego, precyzyjnego, k ieru jąceg o się w yłącznie rzeczow ym
splotem relacji; relig ijn e przeżycie w łączy w siebie w szystkie możliwe
przejaw y ludzkiego żyw ego poznania, by całym sw ym życiem osobo­
wym „zaw iesić się" na ukochanym TY OSOBY DRUGIEJ?
9. A w teorii k u ltu ry dostrzeżenie spraw y intencjonalności i zara­
zem intelektualnej pochodności całokształtu dzieł ludzkich czyż nie
ukazuje podstaw rozum ienia i sam ego ch arak teru k u ltu ry i jej funkcji
oraz przeznaczenia? T eoria zaś pojetycznego poznania, pogłębiona
i poszerzona, czyż nie w ychodzi naprzeciw dziedzinie estetyki?
*

Oczywiście, Tom asz będąc w ielkim m yślicielem ponadczasow ym


jest zarazem dzieckiem sw ojej epoki, uw ikłanym w ak tu aln y w ów ­
czas stan nauk i k ultury. N ieszczęściem byłoby nieodróżnienie tego,
co jest u niego zależne i pochodne od jego czasów, od tego, co
jest specyficznie filozoficznym , w łaśnie m etafizycznym przem yśle­
niem. Średniow ieczny obraz św iata, jakościow a fizyka arystotele-
sowska, system społeczny z ekonom icznym zespołem stosunków śred­
niow iecznych, uniw ersalizm papieski i obow iązujący w ów czas feu-
dalizm rzutują na Tom aszow y w ykład filozoficzny i teologiczny. To
jednak rzutow anie sprow adza się zasadniczo d o r o l i i l u s t r a c j i ,
a nie argum entu apodyktycznego dla jakiegoś filozoficznego tw ie r­
dzenia.
N iestety, byw ało nieraz tak, że dostrzegano w Tom aszow ych pism ach
w ym ieniony tu zw iązek i ilu strację brano za m yśl istotną .Tomasza
lub jeszcze gorzej, obiegow e w ów czas przekonania, nabudow ane n a
średniow iecznej kulturze — one także uw yraźniły się w jego pi­
smach! — pojm ow ano niekiedy jako oryginalną myśl Tomasza.
W ów czas jaw iło się przed nam i dziw ne „m onstrum " — człow iek
o niezw ykłej precyzji m yśli i sile intelektualnego w idzenia z jednej
strony, z drugiej — ten sam człow iek ak cep tu jący przekonania w św ie­
12 MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC H
tle dzisiejszej nauki obskuranckie. G dy jed n ak zw rócim y uw agę
na ściśle filozoficzną stronę m yśli Tom asza i potrafim y oddzielić ją
od ów czesnego stanu nauki i k u ltu ry , siłą rzeczy oddziaływ ającego
na żyjącego człow ieka, to dostrzeżem y jed y n ie ilu stracy jn ą rolę w spół­
czesnych obiegow ych i naukow ych przekonań.

N aszą je st rzeczą poprzez prace u n iw ersy teck ie kontynuow ać dzieło


Tom asza nie dlatego, że je st to dzieło Tom asza, lecz dlatego, że om a­
w iane przez niego problem y są problem am i odw iecznie ludzkim i i isto t­
nie ludzkim i. A jeśli on dostrzegając te problem y pow iedział na ich
tem at coś napraw dę istotnie now ego i w ażnego, to dziś — obchodząc
700-lecie jego śm ierci — nie m ożem y nie złożyć hołdu jego pracy
i nie przyztnać. się do in telek tu aln eg o klim atu, k tó ry je st w ta k za­
sadniczej m ierze jego osobistym dziełem . I jeszcze jedno — nie mo­
żem y nie pracow ać nad jego m yślą i jego sform ułow aniam i, albow iem
tylko w ten sposób dokonuje się ciągłość k u ltu ry i jej w ew nętrzny
rozw ój. D latego prezen tu jąc tu zespół arty k u łó w i ro zp raw naw iązu­
jący ch do klim atu m yśli Tom aszow ej czujem y się w ja k ie jś m ierze
jego uczniam i i kontynuatoram i jego n ieśm iertelnego dzieła.

M iec zysła w A . K rąpiec

;(S - 'U1L

You might also like