Professional Documents
Culture Documents
Chrześcijańska Filozofia Życia. T. 2
Chrześcijańska Filozofia Życia. T. 2
□ □ TO M VIII. El 0
CHRZEŚCIJAŃSKA
FILOZOFJA ŻYCIA
II
KRAKÓW
DRUKARNIA „PRZEGLĄDU POWSZECHNEGO
^3
W LI li j 0 . TILMANN PESCH T. J. A
~/t
f
CHRZEŚCIJAŃSKA
^ TOM DRUGI
KRAKÓW 1924
W Y D A W N I C T W O KSIĘŻY J E Z U I T Ó W
Niliil obstat
./. Urban S. J.
censor
L. 975/24
f Adam Stefan
NAŚLADOWANIE CHRYSTUSA
W GŁÓWNYCH RYSACH
Tydzień drugi, część pierwsza.
RO ZDZIA Ł I.
K rólestw o Chrystusa.
1. E w angelja w Piśm ie św. nazw ana .jest
»Ew angelją K rólestw a«. Św. Ig n acy Lojola tę
m yśl przedstaw ia w nast ęp u jącem podobień
stwie.
W yobraź sobie króla praw ow itego, którego
sam Bóg postanow ił. W yposażony w n ajśw ie
tniejsze przym ioty, waleczny, łaskaw y i n a d
w yraz liojny jest on w ładcą w ielkim i po
tężnym , czczą go i słu ch ają wszyscy książęta
i całe chrześcijaństw o.
Ten idealny m onarcha w ykazuje, że m a po
słannictw o od samego Boga do wezwania
w szystkich ludów na wojnę, by podbić cały bun
towniczy św iat pod praw ow itą władzę. Cel woj
ny jest więc szlachetny i1 święty. W aru n k i są
również świetne* albow iem król ogłasza, że n i
kogo nie w ystaw i n a tru d y i przeciw ności, któ
rych by sam nie przeszedł. R ezultat pełen sławy,
bo zwycięstwo od B oga przyobiecane, a więc
pewne.
Cóż wobec tego pow inni uczynić rozum ni
i szlachetni p o d d an i1? W czasach kiedy to na
w ypraw y wojenne zaciągano ludzi z różnych
krajów , szli ochotnicy, godząc się n a w arunki
bez porów nania gorsze.
D la w ielu pobudką ruszenia do w ojska była
8
3. 2 K or. 4, 17.
27
5. R zym . 1r 3 ; 9, i, 5.
godność m acierzyństw a bożego; okazuje się to
z wielkości Syna Bożego i z dzieła, jakiego ma
dokonać. N a potw ierdzenie, że jest wolą Boga,
iżby była m atką jego Syna, w skazuje na cudo
wne poczęcie J a n a Chrzciciela.
5. Po Bogu w najbliższym stosunku do W cie
lenia stoi Mairja. J a k nasza ziemska m atk a jest
naszą m atką, ta k M ar ja jest m atk ą Jezusa.
Poczęła swoje boskie Dziecię w sposób cudo
wny, pozostając dziewicą w poczęciu, przy poro
dzeniu i po niem. T ak od najdaw niejszych cza
sów uczy Kościół, opierając się na Podaniu
i P iśm ie św. C hrystus m iał także krew nych,
których Pism o według zwyczaju żydowskiego
nazyw a jego braćm i.6 C hrystus nazw any jest
Pierw orodnym , czyli poświęconym wedle praw a
żydowskiego służbie Boga.7
Bóg przygotow ał odpowiednio św. Dziewicę
na m atkę Syna swojego. Gdy my, dzieci ludzkie,
otrzym ujem y łaskę uśw ięcającą dopiero na
chrzcie, dusza M arji przyszła na św iat już ozdo
biona tą łaską, tak że nigdy tchnieniem grzechu
pierworodnego nie była skalaną. I n a tern w ła
śnie polega jej N iepokalane Poczęcie.
Przy zw iastow aniu anielskiem w n ad er ja-
snem świetle okazały się cnoty M arji: jej poko
ra, jej czystość serca, jej w iara, jej zupełne zda
nie się na najśw iętszą wolę Boga.
Dzięki więc i cześć niech będą Najśw . Dzie
wicy, że w spółdziałała z łaską Boga, że w yrzekła
te święte słowa: »niech m i się sitanie«; przez
nie zgodziła się dobrowolnie n a cierpienia M atki
Bolesnej i w pewuein znaczeniu w ysłużyła nam
wcielenie S y n a Bożego.
39
-w in wam— — i
42
1. Jan n, Ci.
lu d zkiej, w p o tężn ą siłę. »Oto ja k oni się m i
ł u j ą !« w ołał zd u m io n y p o g an iam , k ied y po raz
p ierw szy u jrz a ł dzieła c h rz e śc ija ń sk ie j m iłości.
K w itn ą c a w c h ry stja n iz m ie m iłość bliźniego
jest t a k p ięk n a, że n ie c h rz e śc ija n ie c iąg le u s i
łu ją do ró w n ać ch rześc ijań stw u .
Często w kołach n ie c h rz e śc ija ń sk ic h u d a w a
no dzieła m iłości ch rześc ijań sk ie j, lecz to było
ty lk o liche naślad o w n ictw o .
3. W m iłości k u b liźn iem u p o w in n iśm y n a
śladow ać B oga. A ty lk o c h ry s tja n iz m d a ł n a m
poznać m iłość B oga ku ludziom w sposób p ra w
dziw ie w zru szający . J a k o m n ie u m iło w a ł Ojciec
i ja u m iło w a łe m w as,2 a ja k C h ry stu s u m iło w ał
nas, ta k i m y p o w in n iśm y m iłow ać naszych
bliźnich. B ą d źcież te d y na śla dow cam i b o żym i:
ja k o s y n o w ie n a jm ilsi. A chodźcie w miłości,
j a k o i C h r y s tu s u m iło w a ł w as i w y d a ł sam ego
siebie za nas obiata i ofiara B ogu na w onność
wdzięcznościJ
B ez m iłości B o g a m iło ść bliźniego zawsze
n ied o m ag a ła . B o ty lk o ten p o tra fi kochać ludzi
w y trw a le i m ocno, k to się na ludzi nie spuszcza,
a le zawsze o B oga się opiera. W szelkie n o
woczesne h u m a n ita ry z m y kończą się u głębiej
m y ślący c h n u d ą i p o g a rd ą dla ludzi.
W n o w o ż y tn y m k u lcie ludzkości ją d re m je st
p ew nego ro d zaju m iłość »piękna«, k tó reg o się
bliżej nie da opisać. Ta »ludzkość« k rz ep i się
w prozie i poezji »uczuciam i« i »w ra ż e n ia m i <,
w k tó ry c h z lubością n u rz a ją się pew ne zw ie
rzęta.
4. W c h ry s tja n iz m ie m iłość do ludzi m a w y
jątk o w o u p rz y w ile jo w a n e stanow isko. K o c h a j
47
1. Ł k. 1, 42—47.
51
4:i
R O Z D Z IA Ł X I I .
Bełleem .
1. D la w ielu lu d zi zew nętrzne w a ru n k i,
w śród k tó ry c h przy ch o d zą n a św ia t i w chodzą
w społeczność ludzką, m a ją ro z strz y g a ją c e z n a
czenie d la rozw oju ich życia. R zućm y przeto
okiem n a te w a ru n k i, w śród k tó ry c h B óg-C zło
w iek zobaczył św iatło 1 dzienne. W szy stk o m a tu
szczególne znaczenie i doniosłość
C h ry s tu s p rzy szed ł w tymi czaisie, w ja k im
był zapow iedziany, po u p ły w ie w yznaczonych
ty g o d n i l a t ; 1 a w sk u te k ro zp o rząd zen ia ce
sarsk ieg o n a tern m iejscu, ja k ie przepow iedział
p ro ro k M icheasz.2 J a k o k siążę pok o ju p rz y c h o
dzi w śród ogólnego p o k o ju w ów czesnym
świecie.
C h ry stu s p rz y ch o d zi ja k o dziecię, ażeby
w lu d zk iej n a tu rz e być n am zu p ełn ie podobny,
a jak o lu b a dziecina n a rę k ach m a tk i pozyskać
naszą ufność i m iłość. To dziecię śpi, płacze,
p rz y jm u je p o k arm , jest słabe i bezradne,
w szystko to są dow ody praw d ziw o ści jego lu d z
kiej n a tu ry .
C h ry stu s poniżony, p o k o rn y , ja k o cos b a r
dzo m izernego, a je st przecież w szystkiem !
R odzi się w s ta jn i o północy. J a k ż e pełna
53
3. I z . 7, 14.
około swej kołyski łagodne, spokojne i pokorne
dusze. On najw yższy pasterz wzyw a najprzód
pasterzy. On biedny biednych zaprasza do sie
bie. On nauczyciel zap arcia sip powołuje z a h a r
tow anych, do pracy i niedostatku przyw ykłych
ludzi.
Bóg stosuje się do usposobienia prostych p a
sterzy i posyła im anioła w widomej postaci,
aby iim w przyjacielski sposób objaw ił radosną
nowinę. »Chwała niech będzie Bogu, a pokój
ludziom«. — Oto dwa wielkie sk u tk i wcielenia
Chrystusow ego.
I do ciebie mówi P an: jako dziecię narodzi
łem się, leżałem w stajni na nędznej słomie, by
ratow ać ciebie, k tóryś zginął, by odszukać cie
bie, k tóryś uciekł! Nic niem a we mnie, coby cię
mogło przerażać; pójdź więc także i ty i uko
chaj mię!
ROZDZIAŁ X III.
Pokora chrześcijańska.
1. W e W cieleniu u derzają nas przedewszyst-
kiem dwie cnoty: posłuszeństwo dla Ojca i jego
miłość ku ludziom ; przy narodzeniu zaś w ysu
w ają się n a pierwsze m iejsce: jego pokora
i ubóstwo.
Pokora jest to uniżenie się, jest to wy rzecze
nie się zew nętrznej okazałości, wyrzeczenie się
wszystkiego, co się zwykło podobać nieporzą-
dnej miłości naszej, a szkodzić uległości dla
Boga. C hrystus jest pokorny. Będąc Bogiem,
pojaw ia się jako człowiek; będąc w ielkim przy
chodzi jako m ałe dziecię; będąc potężnym , w y
daje się niem ocnym ; będąc wszystkie m staje
się praw ie niczem!
Sen tego dziecięcia jest jasn ą świadomością,
m ała jego rączyna kieruje światem , zam knięte
usta sądzą ludzkość. A co za ubóstwo1 w ze-
wnętrznem w y stąp ien iu !
Przychodzi na św iat w Betleem, tu spotyka
się po raz pierw szy ze swoim narodem . I przy
tern pier wszem spotkaniu, on, M esjasz zapow ia
dany, zostaje głęboko upokorzony, bo jego n a j
bliżsi w spółrodacy, swoi, przyjąć go nie chcą,
ta k że m usi szukać schronienia w szopie prze
znaczonej dla bydląt.
16
1. J a n 18, 5.
-
57
5. F ilip 4, 13.
o cześć przed Bogiem i w łasnem sum ieniem ;
fałszyw e jest, gdy chodzi o zwodniczą sławę
u ludzi. T ra ci się wtedy tylko pozór sławy,
a nie jej rzeczywistość.
Zgrzeszyłeś, nie złość się i nie zżym aj, ale
skorzystaj z tego, co się stało, dla swego upo
korzenia. K to się tern zraża, że grzeszy, ten nie
zna siebie samego. A kto z tego powodu traci
serce, ten jest albo pyszny, albo nie zna dobroci
bożej.
5. K orzystaj ze w szystkich przeciwności,
aby w pokorze czynić postępy.
P y ch a jest najzręczniejszym aktorem ; strzeż
się jej przedstaw ień.
Często ci, co lubią mówić o swych błędach,
najm ocniej są przekonani o swych p rzym io
tach. W stydzą się swej próżności, s ta ra ją się
dlatego p rzy n ajm n iej pozorem pokory łudzić
siebie i innych.
Ty m yślisz, mój przyjacielu, że jesteś skro
mny, bo sam mówisz o swoich niedostatkach.
Lecz zam iar twój łatw o odgadnąć: mówisz d la
tego, bo chcesz, aby ci zaprzeczono.
N iektórzy do tego stopnia posuw ają swoją
niebezpieczną obłudę, że oddają się spraw ie bo
żej dlatego, a b y się w ysunąć naprzód; poświę
cać jednak spraw ę bożą dla sam olubstw a — to
straszn a igraszka.
Jeżeli,ś rozpoczął jakieś dzieło w dobrej in
tencji, nie pow inieneś go rzucać dlatego, że
w ciągu jego spełniania tra p ią cię m yśli próżne.
6. Chcesz osiągnąć pokorę ducha, s ta ra j się
naprzód poznać sam ego siebie. P rz y p a tru j się
sobie, badaj siebie. Jeżeli się przy tern oszu
kasz, szkoda to tw oja, nie boża.
K to zna siebie, jest surow ym względem sie-
60
7. A m os. 6, 1.
71
K a l w a r j i J e z u s a i M a tk ą jego; p rz e c ią g a ją
t a m tę d y wszyscy Indzie i w szystkie n a r o d y :
je d n i z k o rn ą m odlitw ą, d ru d z y z n ien aw iścią,
jedni z m iłością w sercu, d ru d z y z u r ą g a n i e m
i szy derstw em n a ustach, jed n i ku s w em u zba
wieniu, d ru d z y ku zatrace n iu .
ROZDZIAŁ XIX.
Objawienie się królew skości Chrystusa.
1. W krajach, położonych n a wschód od Ju dei
(w Chaldei, Persji, A rabji) był stan kapłański,
w którego tradycji przechowała się część pier
wotnego Objawienia. Członkowie tego stanu
znali się n a gwiaździarstwie i jako wysocy
urzędnicy królewscy, lub potomkowie książę
cych rodów, byli w wiełkiein poważaniu u lu
du. M ając liczne stosunki z narodem izraelskim,
mogli nabyć znajomości Pism i Proroków S ta
rego Zakonu.
Kilku z tych mężów otrzymało przez szcze
gólne Objawienie polecenie udania się z hoł
dem do Boga-Człowieka, skoro tylko się ukaże
na niebie pewien znak.
Znak ten ukazał się jako niezwykła gwiazda.
Z silną przeto w iarą opuścili trzej m ędrcy swój
k ra j i udali się w długą i uciążliwą podróż; nie
bali się stanąć przed Herodem. A przybywszy
do Betleem, cóż znaleźli? — J e d n a k bez od
włoki i bez w ahania złożyli hołd.
1 cóż oznacza to niezwykłe, a jedyne w swoim
rodzaju wydarzenie w dziecięctwie P ana J e zu
sa? Poco t a gwiazda świecąca, ten książęcy
orszak, te bogate podarki?
J e st to objawienie się królewskości C h rystu
sa. Mędrcy dowiadują się o nowonarodzonym
C hrzęść, filo z o fja ży c ia I I . (i .
82
1, J o li . ■'). z - 2. 2 T e s s n l , 3, Ul,
96
1, Ł u k . 2, 40,
112
Dążenie do doskonałości.
1. J e s t dążenie do doskonałości, do którego
wszyscy są wezwani. J e s t też i ta k ie dążenie,
k tó re wznosi się p o n a d zw ykle życie chrześci
jań sk ie i skiero w an e jest ku wyższej d osk o n a
łości.
Przez u k r y t e życie swoje -wskazał n a m Z b a
wiciel tę doskonałość, k tó ra należy do zw yczaj
nego życia; przez to życie położył f u n d a m e n ta
pod wszelki osobisty i społeczny postęp, pod
wszelki p r y w a t n y i publiczny dobrobyt.
T y m fu n d a m e n te m jest p rzedew szystkiem
u staw icz n y w zgląd na najśw. w o l ę B o g a .
»Czynić wolę B oga, to jest wszelki człowiek, to
jest wszelkie życiem.1
K ró tk o w id z ą c y i s a m o lu b n y człowiek m yśli
często, że ty lk o w tedy p raw dziw ie żyje, gdy
może czynić, co m u się podoba, co pochlebia
jego nam iętnościom , jego uporowi, jego żądzy
czci, jego chciwości i zmysłowości. A je d n a k
o to tylko pow inno n am chodzie, b y śm y ta k
żyli, ja k Bóg chce. W ola boża jest m ą d ra , św ię
ta i w s p an ia ła , może nas nie tylko zadowolić,
lecz d oskon ały m i i p raw dziw ie szczęśliwymi
uczynić. K to czyni to, co Bóg chce, ten czyni
1. E k k ie , 12, l i .
dosyć; kogo Bóg uw aża za swego wiernego
sługę, ten jest rzeczywiście sław ny.
Dążenie do doskonałości sam o z siebie nie
w ym aga zm iany w naszych zajęciach, w ym aga
tylko, abyśm y je istotnie dla B oga spełniali.
2. Pow tóre dążenie do doskonałości, jest to
d u e h 111 o d 1 i t w y, k tó ry pow inien przenikać
całe życie chrześcijańskie.
Dążenie do doskonałości zasadza się po trze
cie na chętnem przystosow aniu się do w a ru n
ków i w ym agań zwykłego życia chrześcijań
skiego. C hrystus w pierw żył w edług E w angelji,
a potem zaczął ją głosić i jej zasadam i odra
dzać społeczność ludzką.
Życie u k ry te, jakie Zbawiciel w N azarecie
prow adził, jest E w an g elją życia społecznego.
W iększa część ludzkości w podobnych w a ru n
kach m usi wieść życie i n a niebo zasługiw ać.
Zbawiciel był zadowolony ze stanow iska, na
jakiem go Bóg um ieścił. P racow ał i słuchał aż
do trzydziestego roku życia. N iem ały to czas!
A jednak ta k długo pozostaw ał Zbaw iciel św iata
w w a ru n k a ch zwyczajnego życia domowego,
w dziecięcej uległości, zależności i w u k ryciu.
W ciągu tego czasu wiele zaszło wypadków,
które poruszały św iat polityczny i naukow y.
N ic jednak w oczach Boga nie m iało ta k wiel
kiego znaczenia, ja k ciche i bez rozgłosu prace
Jezusa av-N azarecie.
3. Dążenie do doskonałości jest to wreszcie
duch postępu, dążący do coraz to doskonalszego
pełnienia obowiązków życia. Bądźcie doskonali,
jako Ojciec w asz niebieski doskonały jest.2
Weź się do p rac y nad sobą, abyś się sta ł
117
3. M at. 6, 34.
118
Tydzień drugi,
ROZDZIAŁ X X X .
Dwa sztandary.
1. Bojowaniem jest życie człowieka na zie
mi. W re nieustanna walka między potęgami
dobra i zła, służymy albo jednej albo drugiej.
Pewna część duchów wolnych zbuntowała
się przeciw Bogu i odtąd prowadzi walkę prze
ciwko dobru, walkę ciągnącą się przez całe
dzieje świata. 1 ja w tej walce muszę wziąć
udział.
W alkę między dobrem a złem przedstawia
nam św. Ignacy Loyola w obrazie dwu "wro
gich obozów.
N a polach światowładnego Babilonu zasia
da L ucyfer na tronie z ognia i dymu. W szyst
ko d o k o ł a , niego dyszy pozorami bogactwa, prze
pychu i wygody cielesnej. L ueyter chciałb\ za
jąć miejsce Boga, chciałby wszystkich ludzi usi
dlić w nieszczęsny swój los. Woła przez wieki.
»Pójdźcie do mnie, porzućcie Boga, a sami sta
niecie się jako bogowie«. Jest 011 wcielonym
duchem świata, używa jednych ludzi na zgubę
drugich. .
Chrystus zaś zbiera dokoła siebie wiernych
wyznawców swoich na równinach J e r o z O l i ,
m iasta pokoju. Przez ludzką n a tu rę swoją jest
011 naszym bratem, staje w szeregach naszych.
Uczy nas pokory i w z g a r d y świata. Jego kro-
128
■■■■■
129
3. M t. 4, 22.
132
1. F ilip . 3, 17.
R O Z D Z IA Ł X X X IV .
Reguły roztropności.
1. W trz y m a n iu się k ie ru n k u sw ojego życia
bądź ro z tro p n y ! C h rze ścijań sk a ro ztro p n o ść
obejm u je n ie ty lk o obcow anie z bliźnim i, ale
pow inna, ośw iecać całe życie c h rz e śc ija n in a . Cóż
pom oże n a jle p sz y powóz, g d y nie m a w oźnicy ?
R o ztro p n o ść je s t je d n ą z czterech cnót głów nych.
U n ik a j je d n a k fałszy w ej roztro p n o ści św ia
ta ; ro z tro p n o ść ta to ja k b y m row isko, złożone
z k ła m stw a , u d a w a n ia i n iepożytecznej g a
d an in y . _ .
N a tu r a ln y m ro zum em sw oim nie p o g a rd z a j;
je st on d a re m bożym , pow inieneś go u żyw ać
d la o siąg n ięc ia n ad p rzy ro d z o n eg o celu. R ozum
m ożna p rz y ró w n a ć do oka, a w ia rę do w s p a n ia
łego* telesk o p u ; n ik t przecież nie za m y k a oczu
gdy p a trz y p rzez teleskop, by d alej zobaczyć.
N iech c h rz e śc ija ń sk ie usposobienie tw oje da
ci siłę, b y ś m ógł i to w ykonać, co n a tu ra ln e m
św iatłem ro zu m u u zn asz za m ą d re i roztropne.
P ie rw sz a re g u ła p ra w d ziw ej ro z tro p n o ści
w y m ag a, a b y ś n ig d y nie tr a c ił z oka B oga,
S tw ó rcy i P a n a , celu i końca wszech rzeczy .
K to chce iść d o b rą d ro g ą , n ig d y nie zap o m i
n a o celu, do k tó reg o ta d ro g a m a doprow adzić.
T rw a j w d o b ry c h zasad ach i w d o b ry c h
p rz y z w y c z a je n ia c h sw oich; nie u rz ą d z a j sobie
140
1. M at. 4, 3.
w łasnej przyjem ności; najczęściej pokusa jest
wprzód, nim dusza jasno i w yraźnie poznaje, że
jest kuszona.
P okusy nie ciągną odrazu do najgorszych
rzeczy, owszem, na pozór byw ają niew inne.
Chcą nas od dobrego pow strzym ać pod pozo
rem, że nam szkodę przyniesie, lub że będzie
próżną s tra tą czasu; n ato m iast podsuw ają nam
inne dobra, aby nas odwieść od tego, co Bóg
clice; w ik łają nas w błędne rozum ow ania. Roz
poznać te zapędy złych pokus i oddalić je n a
tychm iast, jest rzeczą bardzo ważną.
Pokusy nachodzą ludzi w najrozm aitszych
postaciach. Pokusa, któ rą szatan podsunął
pierwszej parze ludzi, odpow iadała ich nieze-
psutej n a tu rz e i ich prostem u dziecięcemu
usposobieniu.
Często pokusa m a tak i przebieg, jak i m iała
niegdyś w raju. Zaczyna się od zw ątpienia
i opacznego tłum aczenia przykazań bożych; po
tem kuszony ukryw a przed sobą złe następstw a,
płynące z zezwolenia na pokusę; sam siebie
oszukuje, staw iając sobie przed oczyma duszy
niezm ierne dobra, wytw orzone przez fantazję.
Użycie i w spaniałość bez granic, oto m iraże
pokusy.
F ałszyw a pycha naukow a, nieokiełznany po
pęd do wolności, dążenie do jak iejś równości
z Bogiem — oto od czego się pokusy często za
czynają; niskie chuci, bezwstydne żądze, niew ol
nicza zależność od zmysłów, zezwierzęcenie ca
łego człowieka. — oto ja k i często bywa ich .koniec.
3. P okusy pochodzą najprzód z n a tu ry ludz
kiej i ze św iata zewnętrznego. S zatan korzysta
z właściwości n a tu ry i zew nętrznych okoliczno
ści, by siłę pokusy wzmocnić. S tąd to owa prze-
155
RO ZDZIAŁ X X X IX .
C ud w Kanie Galilejskiej.
1. Cud, dokonany na godach weselnych
w K anie G alilejskiej, ma szczególniejsze zna
czenie w całej publicznej działalności C hrystusa.
Cud zm artw ychw stania C hrystusa jaśnieje
najw y raźn iej charakterem cudowności, cud zaś
w K anie jest p o c z ą t k i e m cudów Jezusa.1
Bóg okazał w tym cudzie, że może robić z n a
tu rą wszystko, co mu się spodoba. Cud ten, jak
z jednej strony przedstaw ia się p rostym i oko
licznościowym, tak z drugiej jest w iarygodnym
i nieodpartym
W cudzie tym widzim y Bóstwo zniżające się
do potrzeb ludzkości, ividzimy ja k ono się in te
resuje naw et drobnem i spraw am i i p ra g n ie n ia
m i mieszkańców ziemi. Okoliczność, że cud ten
został spełniony na godach weselnych, uczy nas,
że tego rodzaju radosne w ydarzenia w życiu
ludzkiem nic w sobie nie zaw ierają, coby się
Bogu mogło nie podobać. W skazuje też i na to,
że C hrystus połączył się w sposób nad p rzy ro
dzony z ludzkością jako jej oblubieniec.2
2. Powodem do cudu była obecność M atki J e
zusa na godach i jej p ełn a ufności prośba.
Zbawiciel, ja k się zdaje, nie m iał zam iaru
1. J a n 2, 11. — 2. E fez. 5, 32.
/
162
RO ZDZIAŁ XL.
G orliw ość o chwałę bożą,
1. Szczególniejszem w swoim rodzaju w yda
rzeniem jest fakt, że C hrystus, będąc w Jerozo
lim ie podczas św iąt W ielkanocnych, wypędził
ze św iąty n i kupczących.1 C hciał się tu C hrystus
objaw ić jako Mesjasz, jako przez B oga posłany
nauczyciel, pan i refo rm ato r całej re lig j\
Powodem w yrzucenia były nadużycia, jakich
się dopuszczali handlujący, rozstaw iając swoje
k ram y w przedsionku, przeznaczonymi dla po
gan i aż do przedsionka m odlących się żydów,
zakłócając tym sposobem spokój i skupienie po
bożnych. Było te publiczne zgorszenie, nieusza-
now anie domu bożego i n adm ierna żądza zy
sków.
P rzedtem p a trz a ł C h ry stu s na to nadużycie
z boleścią, lecz cierpliw ie, bo wdaAvanie się w tę
spraw ę nie było rzeczą pryw atnego człowieka.
K iedy jednak rozpoczął publiczny u rząd n a u
czycielski, gorliw ość o chw ałę bożą zmuisiła go
do surow ego w ystąpienia przeciw tym n a d u
życiom.
U czynił to z um iarkow aniem . D opiero gdy
łagodne upom nienie nie odniosło skutku, kazał
ubogim przekupniom wynieść k la tk i z gołębia-
1. J a n 2, 13—25.
11*
mi, han d larzy grubszym tow arem wypędził
precz, a w ekslarzom stoły pow yw racał. N ie c z y ń - '
cie dom u Ojca mego dom em kupiectw a. T ak
mówić może tylko Syn Boży.
Śm iały czyn C hrystusa był uderzeniem w po
bielane groby obłudy i niew iary. D om agają się
ci wrogowie P a n a , by się w ytłum aczył z czynu
swego. Na to C hrystus objaw ia im słowem
i czynem posłannictw o swoje.
2. W tern zdarzeniu w ybuchła jasnym pło
m ieniem czynna żarliw ość C hrystusa o chwałę
Ojca niebieskiego.2 Tow arzyszy m u ona w calem
życiu. Wszędzie, przy każdej sposobności, kied>
naucza po wioskach i m iasteczkach.3
C hrystus pow inien być dla ciebie wzorem
gorliwości.
Gorliwości o chw ałę Boga dom aga się od cie
bie słuszność i spraw iedliw ość. Je śli szukasz
chw ały bożej, to zdążasz ku najw spanialszem u
celowi, ku którem u zm ierza wszystko stw orze
nie, a naw et C h ry stu s i sam Bóg od wieków.
N iektórzy m ają fałszyw ą i szkodliwą pokorę,
nie chcą swoich zdolności używ ać dla służby
bożej i bliźniego pod tym pozorem, że są zbyt
słabi, albo zbyt skłonni do pychy. P ró żn a w y
mówka! Boją się niewygód, przykrości, któieb>
ich spotkać m ogły, gdyby się jęli gorliw ej pracy.
3. Gorliwość jednak naszą m usim y wzorować
na przykładzie C hrystusa.
A więc pow inna być bezinteresow na, bo taką
była gorliwość Chrystusa'.4 On wszystko kiero
w ał ku chw ale swego Ojca niebieskiego.-’ K to
szuka chw ały bożej, ten nie może szukać siebie,
165
4. M a t. 14, 24 n. M r. 6, 47 n. J a n 6, 17 n.
5. J a n 6, 18. 19. M at, 14, 33. — 6. M at. 14, 30. 31.
przyjacielskie, wyleczą one u k ry te wrzody, któ
re możeby ci zgubę przyniosły.
»Ludzie najbardziej ciem ni i nieokrzesani —
mówi św. E frem — wiedzą, jak i ciężar może
unieść ich osioł i nie obciążają go ponad siły.
G arncarz wie, ja k długo glina m a być w piecu
trzy m an a i dopóty ją w ogniu trzym a, dopóki
potrzeba. N ierozw ażnie więc mówisz, kiedy po
wiadasz, że Bóg, k tó ry jeisit przecie nieskończoną
praw dą i m iłością, kładzie na ciebie ciężar za
w ielki i każe ci zadługo w piecu doświadczeń
pozostawać «.
RO ZDZIAŁ XL1L
Potęga modlitwy.
1. C hrystus n iera z w ypow iadał tę m yśl:
Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje
w' was trwać będa, czegokolwiek zachcecie, pro
sić będziecie i stanie się w am .1
M am y się do B oga modlić, nie żeby go do
piero przez m odlitw ę powiadom ić o naszych ży
czeniach, lecz żeby go w sposób odpow iadający
ludzkiej n atu rze uznać za W szechmocnego, któ
ry nam pomóc może, za W szechwiedzącego, k tó
ry zna prośby nasze, za m iłującego nas Ojca,
któ ry nam chętnie chce dopomóc.
Przez m odlitw ę w ykonujem y a k ty cnót, któ
re n ajhardziej odpow iadają naszem u stosunko
wi do B oga i naszem u przeznaczeniu.
M odlitw y nasze m uszą być przeniknięte
ufnością W ielu idzie z naczyniam i po wodę do
studni: wszyscy czerpią ivodę, ale nie wszyscy
jednakow o wiele; im większe naczynie, tern w ię
cej n ab ierają. Im większe naczynie ufności,
które bierzem y na m odlitw ę, tern więcej łask
zaczerpniem y.
Prośbie n a ziem i odpowiada w ysłuchanie
w niebie. Bóg przyobiecał w ysłuchiw ać mo
dlitw y.
1. Jan 15, 7.
171
3. Jakób 5, 16.
175
J. M a t. 5, 16.
177
2. M at. 18, 7.
Troska o dzieci.
1. C h ry stu s bardzo kochał dzieci i był dla
nich nadzw yczaj łaskaw y: Dopuśćcie dziate-
czhom iść do mnie... a nie zakazujcie im... i k ła
dąc na nie ręce, błogosławił je..j K to kolw iek
jedno z takow ych dzieciątek p rzyjm ę w im ię
moje, m nie p rzyjm u je ; a kto kolw iek m nie p r z y j
muje, nie m nie p rzyjm u je, ale Tego, k tó ry m nie
posłał.2
Co do dzieci nie zm ienia C hrystus w niczem
porządku naturalnego, ustanow ionego przez
Stw órcę; n ad aje mu tylko głębszy fundam ent
i wyższe znaczenie.
Dzieci zgodnie z ty m porządkiem skazane są
siłą rzeczy w swoim rozwoju cielesnym i d u
chowym na pomoc i w pływ y ta k rodziców, jak
później innych starszych osób. S tąd to owe
straszne »biada«, rzucone przez C hrystusa tym ,
którzy by się odważyli gorszyć dzieci.3
W ychow anie dziecka polega na tern, aby je
go przyrodzone dobre skłonności w zm acniać
i rozw ijać, złe zaś tam ow ać, a przez to^ czynić
serce dziecka podatnem n a w pływ y łaski hożej;
polega dalej na tern, żeby czuwać nad całym
-U. - ' -
RO ZDZIAŁ X L V I.
Zgodiiwość.
1. Zgodliw y jest ten, kto nie szczędzi ofiar,
by żyć z ludźm i w zgodzie i p rzyw racać zam ą
cony spokój. B łogosław ieni pokój czyniący,
albow iem oni będą nazw ani sy n a m i bożym iJ
N apełnijcie wesele moje, mówi Apostoł, abyście
toż rozum ieli, tęż m iłość mając, jednom yślni,
jednoż rozum iejąc.2
J a k inne cnoty chrześcijańskie, ta k zgodli-
wość jest n a jp ie rw cnotą n a tu ra ln ą ; ch rystja-
nizm jed n ak dał jej wyższe pobudki, przez łaskę
uczynił ją zdolną do1o fia r i podniósł ją do w a r
tości nadprzyrodzonej.
Bądź przezorny. Ludzie są skłenni w yjaw iać
swoje poglądy stosownie do swych interesów ,
a jeśli usłyszą coś nowego, oceniają to według
powziętych już przekonań.
Do sprzeczki potrzeba zawsze dwóch osób;
starajże się, abyś w zw ykłych w arunkach nigdy
nie był tym drugim .
W ogóle u n ik aj cierpkiego ścierania się roz
m aitych m niem ań; m ogą jed n ak zajść wy
jątkow e okoliczności, w k tórych obowiązkiem
jest w ybrać raczej wojnę, niż pokój.
W tedy tylko możesz się sprzeciw iać innym ,
1. M at. 5, 9. — 2. F ilip 2, 2.
gdy masz rozum ne powody. Rozróżniaj jednak
zawsze m iędzy tern co dobre i słuszne, a tern
co złe i fałszywe.
W ystrzegaj się wszelkiego rozgoryczenia.
Zadałeś kom u ranę, s ta ra j się na n ią plaster
przyłożyć, byle nie za m ały, a n i za wielki.
Są ludzie tak cierpkiego usposobienia, że
zawsze p a trz ą n a to co n a g a n y godne; nie po
chodzi to u nich ze złości, ale z n a tu ra ln e j
skłonności. Ciągle się skarżą, zw ykle przesa
dzają, tak że z igły robią widły. Je śli się z ta-
kiem usposobieniem jeszcze złośliwość połączy,
to pow iększają w szystko do niem ożliw ych roz
m iarów.
Szlachetny um ysł s ta ra się najp ierw w szyst
ko uniew innić, jeśli nie w prost, to p rzynajm niej
nie zw racając na złe uw agi. Ale uniew innianie
ma swoje granice. Można bezwinmie błądzącego
tolerow ać i szanować, nie staw iając ato li błę
du na rów ni z praw dą.
2. Człowiek cnotliw y podobny jest do drze
wa okrytego gęstym liściem, które choć w y sta
wione n a upał prom ieni słonecznych, zawsze
zachowuje m iły chłód pod swemi konaram i.
Nie używ aj przeciwko złemu tak ich środ
ków, któreby je tylko m ogły pogorszyć.
S ztuka lek arsk a zależy często na tern, aby
żadnych nie stosować środków. Czasowe u stę p
stwo' zapew nia n ieraz zw ycięstw o n a przy
szłość.
Źródło zmącone samo się oczyści, byle je
sam em u sobie zostawić. N a niezgodę i zam ie
szanie najlepszem lekarstw em byw a często zo
staw ić rzeczy ich n a tu ra ln e m u biegowi, w tedy
same się uspokoją.
185
7. J an 12, 25.
227
15*
RO ZDZIAŁ L V III.
Godziwa miłość własna.
1. Niema, nigdzie osobnego praw a, n ak a zu ją
ce nam szanować i kochać sam ych siebie, bo
praw o to jest w yraźnie i jasno w y ry te w n a tu
rze naszej. W edług słów C hrystusa miłość w ła
sna pow inna być m ia rą m iłości bliźniego.
P ow inniśm y siebie szanować, gdyż jesteśm y
obrazem i podobieństw em Boga, jego dziełem,
w łasnością i dziedzictwem.
W ielkie rzeczy uczynił nam biednym dzie
ciom ludzkim ten, k tó ry m ożny jest.
M usim y sam ym sobie okazyw ać życzliwość
przez to, że dążym y do osiągnięcia celu, który
nas praw dziw ie uszczęśliwić może, najprzód
więc i przedewszyistkiem do osiągnięcia dóbr
wiecznych, a następnie także i doczesnych, o ile
one do wiecznych są pomocne.
Szacunek siebie i m iłość w łasna isą narażone
n a wiele i to niebezpiecznych zboczeń.
2. Sam o się przez się rozumie, że człowiek
z m iłości ku sobie pow inien się sta ra ć o w szyst
ko, co do uczciwego ludzkiego b y tu jest po
trzebne.
P otrzebny mu jest pew ien szacunek, m usi
więc przez wzgląd n a B oga s ta ra ć się o to, by
sobie ten szacunek zdobyć i u trzym ać go. Ro
zum na i u m iark o w an a pow aga niech cię uchro-
229
1. M at. 12, 1.
236
1. Mt. 22, 23; M r. 12, 17. 37; Ł k. 19, 48; 20, 19. — 2. J a n 12, 37.
246
3. M at. 26, 65; Łuk. 22, 70. — 4. M at. 27, 18. — 5. J an 19, 6.
259
1. P s . 72, 16.
261
15. 1 P io tr 5, 6.
ROZDZIAŁ L X IX .
Trudności życia chrześcijańskiego.
1. Gdy tedy Chrystus ucierpiał w ciele i w y
taż m yślą się uzbrójcie.1 Poddanie się Bogu
w łączności z Chrystusem — to cały człowiek.
Gdy rzucimy okiem na Chrystusa, to m usi
my przyjść do przekonania, że życie każdego
chrześcijanina będzie pełne trudności wszelkiego
rodzaju. Jeden z Ojców Kościoła nazywa życie
każdego chrześcijanina męczeństwem.
Źródło tych trudności leży przedewszystkiem
w wymaganiach chrystjanizm u. Chrystjamizm
chce skutecznie połączyć człowieka z Bogiem.
Toteż pierwsze jego wymaganie brzmi: zaprzyj
samego siebie! Zaparcie samego siebie oznacza
wierne zachowanie przykazań, walkę przeciw
samolubstwu i niskim namiętnościom, unika
nie niebezpieczeństw, czujność, ofiarność, szla
chetną dążność do wszelkiej cnoty. To powinno
wypełniać całe życie chrześcijanina, każdy jego
dzień i każdą godzinę.
Nawet najbardziej uciśnionym, bo niewolni
kom, nakazuje Apostoł w najtrudniejszych n a
wet w arunkach wypełniać chrześcijańskie obo
wiązki. Napomnienie to stosuje się do wszyst
kich, którzy w trudnych w arunkach życia m ają
1. 1 P iotr 4, 1.
w ypełniać przykazania ehrystjanizim i. Bo to
jest łaska, jeśli k to dla sum ienia bożego odnosi
fra su n ki, cierpiąc niespraw iedliw ie.2
K to clice prow adzić praw dziw ie chrześcijań
skie życie, m usi być przygotow any na to, że
nieraz będzie zapoznany, w yśm iany, wzgardzo
ny, zbeszczeszczony, znienaw idzony z powodu
łask, jakie otrzym ał od Boga. D latego też C hry
stu s chw ali tych, którzy cierpią prześladow anie
dla spraw iedliw ości.3 W tedy pow inien chrześci
jan in milczeć i znosić cierpliw ie upokorzenia.
Życie praw dziw ego chrześcijanina bywa czę
sto podobne do męczeństwa. Być prześladow a
nym dla spraw iedliw ości, pracow ać i cierpieć
dla spraw iedliw ości, prow adzić tw arde, u m a r
tw ione życie d la spraw iedliw ości, nie dać się
ściągnąć z drogi spraw iedliw ości przez żadne
u tra p ien ia , oszczerstwa i chęć podobania się —
oto co m ęczenników robiło m ęczennikam i. D la
tego m iędzy chrześcijaninem z przekonania
a m ęczennikiem niem a istotnej różnicy.
Jednorazow e wielkie cierpienie p o tra fi n ie
jeden łatw iej znieść, niż długotrw ałe codzienne
dolegliwości.
W u stach praw da, miłość w sercu: o mój
drogi, ściągnie to n a ciebie niejedno cierpienie!
W u stach frazes, w sercu chytrość: tak , może
dojdziesz do szczęścia ziemskiego.
2. Źródło w ielu trudności, ja k dla każdego
człowieka, tak i dla chrześcijan leży dalej w w a
ru n k ach ludzkiego życia. Rzadko kiedy idzie
wszystko gładko; często trzeba przezwyciężać
w ielkie trudności; trudności zew nętrzne, tr u
dności w stosunku z bliźnim i, trudności z sobą,
4. I iz y m . 8, 29.
ROZDZIAŁ LXX.
O statnia W ieczerza.
1. W przeddzień swojej gorzkiej Męki, u sta
nowił C hrystus przedziwną tajemnicę, tajem ni
cę Eucharystji. M a ona być najdoskonalszym
wyrazem zewnętrznym tych ścisłych stosun
ków, jakie zachodzą między Chrystusem a jego
wyznawcą.
P an Jezus zapowiedział ustanowienie tej
tajemnicy, mówiąc, że da się każdej duszy jako
pierw iastek życia, jako chleb żywota; a miał
się dawać jako pokarm pod sakram entalnem i
postaciami. Szczególny nacisk przy tym sakra
mencie położył Chrystus n a wiarę, t. j. na cał
kowite poddanie się ludzkiego rozumu powadze
słowa hożego.
Róbcie nie pokarm, który ginie, ale który
trwa ku żywotowi wiecznemu, k tó ry wam da
S yn Człowieczy. Albowiem tego Ojciec Bóg za
pieczętował. R zekli tedy do niego: Cóż czynić
mamy, abyśm y czynili uczynki boże? Odpowie
dział Jezus i rzekł im: Toć jest dzieło boże, aby
ście w ierzyli w tego, którego on posłał.
R zekli m u tedy: cóż tedy T y za znak czy
nisz, abyśm y ujrzeli i uw ierzyli Tobie? Cóż
działasz? Ojcowie nasi jedli mannę na puszczy,
jako jest napisane. Chleb z nieba dał im jeść.
R zekł im tedy Jezus: Zaprawdę, zaprawdę
272
7. 1 P iotr 1, 18.
RO ZDZIAŁ L X X I.
Z ew nętrzne cierpienia Chrystusa.
1. Służba boża jest służbą w ytężającą. Je st
n i© tyłko służbą ducha, lecz i służbą ciała, służ
bą całego człowieka; sk ła d a się n a n ią wiele
przeciwności, prac, ofiar, przykrości. Ażeby po
kazać, jak ą to zbroję pow inien nosić każdy
chrześcijanin,1 cierp iał C hrystus w swojem ciele.
K to chce zwyciężyć, m usi się nauczyć cierpieć.
Jakiekolw iek przeciw ności spotkałyby cię
w spełn ian iu obowiązków, zawsze możesz sobie
powiedzieć: P a n mój i Zbawiciel więceji w ycier
piał i to nie z konieczności, lecz dobrowolnie.
Czemże są moje cierpienia w porów naniu
z cierpieniam i Chrystusa,?
P a trz na pożałow ania godną postać Zbawi
ciela, gdy go P iła t ukazyw ał ludowi: Ecce ho
mo! Całe jego święte ciało, od stóp aż do głowy,
było. jedną w ielką raną!
2. Ju ż p rzy p o jm a n iu i n a drodze od try b u
n ału do. try b u n a łu obrzucono go. wszelkiego
rodzaju zniew agam i.
P rz y ubiczow aniu poraniono go w n a jo k ru
tniejszy sposób.
A jakież straszne znosił cierpienia przy c ie r
niem ukoronow aniu!
1. I P iotr 4, 1.
280
2. M t. 26, 39—44.
289
4. 2 K or. 1, 8,
Choć czujesz, żeś bojaźliw y wobec cierpienia,
n a g in a j swą wolę, by jeszeze więcej cierpieć.
Bądź zawsze przekonany, że twoje cierpienia
i gorycze są nieskończenie m ałe w porów naniu
z tern, co C h ry stu s dla ciebie w ycierpiał.
RO ZDZIAŁ L X X IV .
Zachowanie się cierpiącego Chrystusa.
1. W szystkie szczegóły w przebiegu m ęki
C hrystusa są godne najpilniejszej uw agi.
K iedy a rc y k a p ła n K a jfa sz z ap y tał Zbaw i
ciela o jego uczniów i naukę, P a n Jezu s uznał
jego sądowniczą władzę i prosił o przesłucha
nie świadków.1 Odpowiedź jego była pokorna
i słuszna, m ąd ra i spoko jna.
A kiedy żołdak uderzył zuchwale P a n a J e
zusa w tw arz, Zbaw iciel spokojnie i z godnością
broni siebie i odpiera zarzu t nieuszanow ania.
N ie o siebie m u jednak idzie, ale o praw dę, toteż
kiedy św iadkow ie zaczęli składać sprzeczne ze
znania, zam ilkł.2
A gdy K a jfa sz uroczyście za p y ta ł i poprzy
siągł Zbaw iciela o jego bóstwo, odrzekł: T y ś
powiedział, ja m jest, i p o p a rł to uroczyste ze
znanie zapowiedzią przyszłej chw ały swojej.
Osądzono go za to n a śm ierć; podczas nocy
był w ydany w ciem nicy na najw strętniejsze
zniew agi i zelżywośei.8 Lecz zachow ał zupełne
milczenie.
D la P io tra , k tó ry się go zap arł, nie m iał Zba
wiciel żadnego słowa w yrzutu, lecz rzucił m u
tylko miłościwe spojrzenie.4
1. J a n 18, 21. — 2. M a t. 26, 63. — 3. M at. 26, 67; Ł u k . 22, 65.
4. M at. 26, 70; M arek 14, 68; Ł u k . 22, 57; J a n 18, 18.
293
7. Ł u k . 12, SO.
295
8. Ł u k . 23, 34.
RO ZDZIA Ł L X X V .
D laczego Chrystus chciał cierpieć?
1. Rzuć wzrokiem n a życie C hrystusa! I cóż
w niemi zobaczycz? Oto* długoletnie ukrycie,
opuszczenie, upokorzenie, p racę i tru d , naprzód
p racę zw ykłą, następnie pracę pow ołania me-
sjamicznego; zobaczysz w niem przykrości i c ie r
pienia wszelkiego rodzaju, któ re rozpoczynają
się od m ałych prób, a dochodzą do goryczy
bezprzykładnych; prześladow anie i zelży wości
aż do hańby na drzewie krzyża; niepowodzenie,
w zgardę, szyderstw o od św iata, sm utek aż do
uczucia opuszczenia przez Boga. T ak się Zba
wiciel p rzed staw ia n a zew nątrz!
I .jakież jest w ew nętrzne znaczenie tego
wszystkiego? Dlaczego C hrystus chciał to
w szystko cierpieć?
Oto dlatego naprzód, że w C hrystusie chciał
Bóg objaw ić ludzkiem u rozum owi sw oją m iłość
i to miłość nadprzyrodzoną.
Bóg bowiem postanow ił udzielić nam nie
tylko stw orzonych, n a tu ra ln y c h dobrodziejstw ,
ale przyrzekł, że w niepojęty sposób odda nam
s i e b i e s a m e g o, by nas napełnić boską
szczęśliwością. Ale cóż m y po ziem sku m yślące
dzieci ziemi rozum iem y z tej »boskiej szczęśli
wości ?« Trzeba jed n ak było, żeby nieskończona
miłość Boga, będąca źródłem tej obietnicy, s ta ła
297
1. M at. 5, 44.
304
1. J an 19, 26.
311
2. Ł u k . 1, 38.
ROZDZIAŁ L X X X I.
Ofiara krzyżow a.
1. K iedy już dobiegały trzy godziny, odkąd
Pan nasz zaw isł n a krzyżu, przyszło niań śm ier
telne konanie i sam a śmierć, ta- o s ta tn ia nędza
n a tu ry ludzkiej. W tedy zaiwołał C hrystus: W y
konało się;1 jakby mówił, cierpienia w yczerpały
mię aż na śm ierć, posłannictw o moje wedle
woli Ojca spełniłem , spraw iedliw ości bożej stało
się zadość, grzech został zgładzony, a teraz
um ieram .
I stoczył C hrystus ciężką w alkę ze śm iercią
jakby jeden z nas. Ojcze, w ręce tw oje polecam
ducha m ojego.2 P okornie i z w ielką ufnością
oddaje Zbawiciel życie swoje w ręce Ojca n ie
bieskiego. Może się to tw a rd ą rzeczą wydaw ać,
że Ojciec niebieski o d jął konającem u n a krzyżu
Synow i wszelką pociechę, ale m im o tej surow o
ści nie w ahał .się C hrystus w tej najcięższej
chwili oddać się zupełnie i całkow icie w ręce
Ojca swego.
I oto przychodzi tw a rd e i gorzkie konanie.
Głowa opada n a piersi, Zbawiciel oddycha po
raz ostatni i oddaje ducha swego- JBogu.
U m a rł z całą świadom ością i zupełnie do
browolnie.3 Serce jego było przepełnione uezu-
5. 2 K or. 5, 15.
EhH
315
__ __
ROZDZIAŁ L X X X II.
Ołtarz.
1. Jeśli się wśród katolików przechowało do
tąd żywe przeświadczeni© o zbawczej śmierci
Chrystusa na krzyżu, należy to przypisać prze-
dewszystkieni ofierze Mszy św.
Kto chce zrozumieć Mszę św., ten nie może
zatrzymać się na jej powierzchni. Kto na Ms:zy
jest 'tylko prostym widzem, ten tyle z niej rozu
mie, co koń, którem u postawią przed oczy poe
zje Wergilego lub Homera,
Msza1św. ze swej istoty jest ofiarą. O fiara —
cóż to jest?
Gdzie tylko wśród ludzi istniał kult religij
ny, wszędzie m iał za pierwszy cel uczczenie
Boga. Najlepszym zaś wyrazem tej czci była
u wszystkich ludów o f i a r a .
Istotną rzeczą w ofierze jest jakiś cenny dar,
który się ku czci Boga oddaje, poświęca,
niszczy. Przez ten a k t religijny chciała ludz
kość symbolicznie wyznać, że wszystko, co ma
i czerni jest, należy do Boga, i że gotowa m u to
wszystko oddać.
Jeżeli więc wszystkie narody i najdziksze
i najbardziej cywilizowane i starożytne i no
wożytne, instynktow nie widziały w ofierze
cześć najgodniejszą Bóstwa, cześć zastrzeżoną
tylko samemu Bogu, jeżeli sam Bóg postanowił
i przepisał o fia ry w re łig ji żydowskiej, to jest
rzeczą oczywistą, że idea o fiary mie może być
obcą chrystjanizm ow i.
W c h ry st j an izmie posiadam y wielką, jedy
ną i doskonałą o fiarę krzyża, przez k tó rą został
złożony pełny okup za grzechy św iata.
2. Ale C hrystus chciał sw oją bosko-ludzką
bliskość i obecność rozciągnąć na wszystkie
czasy i do w szystkich pokoleń. Chciał nam
naocznie pokazać, jak nieskończona jest jego
miłość ku ludziom ; ch ciał pozostawać wśród
nas pod postacią widoczną jako nasz O dkupi
ciel; chciał się najściślej połączyć z duszam i
naszem i, k tóre m u są ta k drogie', by je przygo
tow ać do radości wiecznych z Bogiem.
C hrystus, jako Odkupiciel, zakończył życie
swoje o fiarą na krzyżu. Jego obecności wśród
nas brakow ałoby nam , gdyby ofiara krzyżowa
nie została przedłużona nai w szystkie czasy.
Każde serce ludzkie odczuwa ten n a tu ra ln y
popęd, żeby swoją pobożność, swoje1 oddanie
się Bogu, w yrażone także w ofierze; osobiście
Bogu składać.
Sam i z siebie jesteśm y nilczem; wszystko
czem jesteśm y, jesteśm y tern przez ofiarę k rzy
ża. Do C h ry stu sa m usim y pójść, z ofiarującym
się C hrystusem m usim y się zjednoczyć nie ty l
ko wew nętrznie, ale i zewnętrznie, ja k wogóle
cała relig ja C hrystusa jest nie tylko w ew nętrz
ną, ale i zew nętrzną, bo jest relig ją nie tylko
boską, ale i ludzką.
D latego to opatrzność i m iłość boża zape
w niła nam , stosow nie do chrześcijańskiej eko-
nom ji zbawienia, przedłużenie widome O fiary
318
i. i, u.
319
/
RO ZDZIAŁ L X X X III.
K ościół Ukrzyżowanego.
1. Kościół C hrystusa m ożna poznać z jego
h isto rji w ciągu wieków, po szczególnym znaku
ch arak tery sty czn y m : był on założony przez
U krzyżow anego i nosi n a sobie piętno swego
Założyciela. Zaledwo się ukazał na widowni
św iata, zaraz go sp o tk ały najkrw aw sze prze
śladow ania, podobnie jak jego Założyciela.
Prześladow ania te zm ieniały w rozm aitych cza
sach w ygląd zew nętrzny, zawsze jednak trw a ły
i trw ają po dziś dzień.
Dzieło C h ry stu sa n ie może być przeprow a
dzone bez w ałki i przeciw ieństw a. D oznał tego
Zbawiciel n a sobie i przepow iedział to również
swojemu Kościołowi.1
Dla C hrystusa przedew szystkiem Kościół by
wa prześladow any i w zgardzony.2
P rześladują urząd1 nauczycielski Kościoła,
bo Kościół chce poddać wszelki rozum Bogu,3
bo Kościół zna ty lk o C hrystusa ukrzyżow anego,
k tóry dla pogan był głupstw em , a dla żydów
zgorszeniem .4
P rześlad u ją w Kościele urząd kapłański,
gdyż on naucza o sum ieniu, o grzechu i o poje-
6. J an 15, 20.
CHWALEBNE ZAKOŃCZENIE
Tydzień czwarty.
ROZDZIAŁ L X X X IV .
R ozw inięcie i rozw iązanie .
1. Nie jest to zwyczajem M ądrości bożej tak
w świecie zew nętrznym , jak i w n a tu ra ln y m
biegu życia ludzkiego, żeby dzieła swoje odrazu,
nagle w ykończała. W szędzie w idzim y pewnego
rodzaju postęp i rozwój; rzecz poprzednia za
w iera w sobie zazwyczaj w jakiś sposób zaród
rzeczy przyszłej* W szystko na świecie nosi n a
sobie stem pel staw ania się, niew ykońezenia;
pełne wykończenie n astęp u je dopiero w przy
szłości.
C h ry stjan izm m a także swój rozwój, nie
w tern jednak znaczeniu jakoby jego zasady,
jego łask a były czemś zmiennem, zdolnem do
przem iany.
C hrystus, u sta n a w ia ją c chrystjanizm , po
zostaw ił go nam jako in sty tu cję zupełną i skoń
czoną; ch ry stjan izm był ustanow iony i urządzo
ny już przed dziew iętnastu wiekam i, wszelką
istotną zm ianę trzy m ał zdała od siebie, zwal
czał ją p o wszystkie czasy i zwalcza po dziś
dzień. To, co ludzie zw ykli nazyw ać »nowoży-
tnem«, nie jest chrzęścijańskiem i to, co jest
chrzęścijańskiem , nie jest »nowożytnem«.
N au k a C h ry stu sa — to szczyt oświecenia,
a krzyż C hrystusów — to szczyt cnoty chrześci
jańskiej. 0 to więc chodziło Kościołowi w ciągu
326
1. M t. '28, 2. 3.
333
■■■■■■
335
mmmmm
341
1. 1 Kor. 9, 27.
343
9. F ilip , 3, 8.
ROZDZIAŁ L X X X IX .
W niebowstąpienie P ań skie.
1 Wszystko dokoła nas jest zm ianą i ucie
czką. Nie m am y tu taj miasta trwającego, ale
przyszłego szukam y.1 Tern przyssałem miastem,
którego szukamy, jest szczęście niezmienne, wie
cznotrwałe. Szukamy go jako ludzie. Otóż chrze
ścijaństwo um acnia nasze pragnienia, w yjaśnia
je i uszlachetnia.
W tym też celu w stąpił C hrystus do nieba
w sposób widzialny. W niebowstąpienie to nowy
objaw łaskawości Zbawiciela, który się zniża do
n atu ry ludzkiej, by ją podnieść do n a tu ry bożej.
K tóry zstąpił, tenże jest, który też w stąpił nad
w szystkie niebiosa, aby napełnił wszystko.2
Wniebowstąpienie jest przedewszystkiem
uwielbieniem Chrystusa. Zbawiciel nie mógł za
kończyć swego pobytu na ziemi chwalebniej
i stosowniej, jak przez wniebowstąpienie.
W niebowstąpienie1 jest również uczczeniem
n a tu ry ludzkiej^ która w C hrystusie została
podniesiona ponad wszystkie chóry niebieskie
i dopuszczona do współuczestnictwa we wszel
kiej czci należnej Bogu.
2. Odtąd wszystkie pragnienia naszego serca
zwracają się ku niebu, gdzie Chrystus uwiel-
347
1. Żyd. 12, 2.
350
B Ile ż to n a d u ż y ć p o g a ń s k ic h , ile o p ła k a n y c h
w a ru n k ó w z n ik n ę ło z p o ś ró d lu d z k o śc i w s k u te k
m a t e r ja łn e g o p o s tę p u , d o k o n a n e g o w d u c h u
c h r z e ś c ija ń s k im ! P o m y ś lm y ty lk o o m e w o 111-
ctwie, o poddaństw ie, o sądow nictw ie daw nych
wieków. A jeśli w nowożytnem społeczeństwie
zaczynają się znowu podnosić sm utne naduży
cia, skądże to pochodzi, jeśli nie stąd, że w y
zbywa się ono d u c h a chrześcijańskiego!
4. S zu ka jcie najprzód królestw a bożego i spra
w iedliw ości jego, a w szystko inne zostanie w am
p rzyd a n e j Gdzie życie religijne i m oralne n a
rodu jest w porządku, tam łatw o jest- uporząd
kować i życie m aterjalne.
Szczęście n aro d u nie zależy od nadm iaru
dóbr m aterialnych, lecz od praw dziw ego poglą
du na św iat i od odpowiedniego usposobienia.
N adm ierna miłość rzeczy doczesnych jest
g nijącą raną naszych czasów; z niej pochodzą
niezadowolenie i rozpacz, w ystępki wszelkiego
rodzaju, plany zniszczenia i przew rotu.
RO ZDZIAŁ X C IV . i
Zesłanie Ducha Sw .
1. Poniew aż Bóg dał nam w Jezusie C hry
stusie przeznaczenie, wyższe ponad wszelkie
oczekiwania i siły n a tu ry naszej, dlatego obja
wił nam też takie praw dy1, k tó re stoją w związ
ku z tern nadprzyrodzonem przeznaczeniem.
Te praw dy są to jak b y tajem nice rodzinne,
przeznaczone dla dzieci bożych. W śród tych
tajem n ic stoi na pierw szem m iejscu tajem nica
T rójcy Przenajśw ., k tó ra nam mówi o Bogu
Ojcu, jego Synie i w spólnym im D uchu Św.
Ojciec przedstaw ia w Bóstwie moc, dostojeń
stw o i m ajestat. Syn Boży, Słowo Ojca, przed
staw ia życie, m ądrość i piękność. Duch Św. zaś
miłość, dobroć, radość i szczęście. W szystkie
trz y Osoby, choć między sobą różne, stanow ią
jedno Bóstwo. T ajem nica to, n ie sprzeczność.
K iedy Zbawiciel wychodził z wód Jo rd an u ,
T rójca św. objaw iła się w szczególniejszy spo
sób. Duch Sw. zstąpił n a C hrystusa w sym boli
cznej postaci jasnej gołębicy, d a ł się słyszeć
głos z nieba: Ten jest S yn mój m iły, w którym
sobie upodobałem,1 W podobny sposób objaw iła
się T rójca św. na górze Tabor. C hrystus obiecał
po kilkakroć raz y Apostołom zesłanie Ducha
Św., k tó ry m iał jogo dzieło dokończyć.
368
jjUjjpi&fef'JMKSW
RO ZDZIAŁ XCV.
Matka Boza.
1. Dzieje Apostolskie świadczą, że w dzień
Zielonych Św iątek i M arja, M atka Boża, trw ała
z A postołam i na m odlitwie. Ten szczególny sto
sunek, ja k i łączył N ajśw iętszą P a n n ę z Jezusem ,
m usiał się uw ydatnić w szczególniejszy sposób
i w życiu Kościoła. Kościół nie mógł rozdzielać
tego, co E w angelja połączyła.
M arja stoi nieskończenie niżej od C hrystusa,
bo C hrystus jest Bogiem, a M arja stworzeniem .
Ale jakże serdecznie kochał C hrystus, jako do
bry syn, swoją M atkę!
Miłość, jak ą C hrystus kochał M arję, rozrosła
się w spaniale w chrześcijańskim Kościele. K u lt
M arji jest jednym z najpiękniejszych kw iatów
tej m iłości; jest on szczytną d aniną k u ltu w in
nego Jezusow i Chrystusow i. Aby tak czcić M a
rję, trzeba głęboko w ierzyć w Bóstwo C hrystusa,
stusa.
2. Czcimy M arję, ponieważ czcimy w s z y s t
kie rzeczy w tej mierze, w jakiej je Bóg uczcił.
To, co Bóg kocha i ceni, my również kocham y
i cenimy. M arja dlatego zajm uje tak dostojne
miejsce ^ Kościele, ponieważ Bóg w yniósł ją
tak wysoko
Czcimy M arję, bo jest dla nas wzorem
w szystkich cnót, prow adzących do Boga. Uczy
371
1, Ł u k . 1, 4,'),
24*
372
1. 2 K or. 4, 9.
380
25
C lirześc, filo z o fja ży cia I I .
RO ZDZIAŁ X C IX .
Życie kościelne.
1. J a k z m ałego pączka rozw ija się powoli
pełna, w spaniała róża, ta k pierw otna, fu n d a
m entalna idea K ościoła w idzialnego rozw inęła
się n a zew nątrz w przebogate, w ielokształtne
życie religijne.
To życie katolickiego K ościoła z jego u rz ą
dzeniam i i zwyczajam i, z jego zgrom adzeniam i,
z jego p ra k ty k a m i pobożnemi, z jego postam i
i um artw ieniem , z jego stow arzyszeniam i i dzie
łam i sztuki podobne jest do potężnego drzewa,
któ re choć wyrosło z drobniutkiego nasienia,
daje m iljonom dusz opiekę, radość, pociechę
i zbawienie.
Kościół podobny jest do m atki, k tó ra w szyst
kie mi dostępnem i jej środkam i dźwiga z p ro
chu tej ziemi swoje dzieci do serca Ojca w nie-
biesiech.
I dlatego niezliczone rzesze ludzi widzą
w Kościele najw iększego swego dobroczyńcę:
rozum ieją, że tylko Kościół prow adzi ich sk u
tecznie do Boga, Ojca niebieskiego.
Toteż chętnie uczestniczą w nabożeństwach,
n a które je K ościół zaprasza; chętnie zachow ują
pełne znaczenia p rzy k azan ia kościelne; z prze
konania i zasadniczo poddają się kierow nictw u
K ościoła w spraw ach religijno-kośoielnych;
387
1. i P i o t r 2, 9. — 2. D z ie je A . fi 2; T y t. 1, 5; 1 T y m . 5, 22.
wią: Zdało się Duchowi Świętem u i nam, abyś
m y więcej nie kładli na was ciężaru.3 Św.^ P a
weł przyznaje sobie moc karać wszelkie niepo
słuszeństwo.4
Prócz tego służba ołtarza należy tylko do
Apostołów, do ich pomocników i następców,
których ustanowili. Od ustanowienia ofiary
świętej w wieczerniku istnieje w Kościele wła
ściwe kapłaństwo. K ażdy niech patrzy na nas
jako na sługi Chrystusowe, jako ^ na włodarzy
tajemnic bożych .6 Władza kapłańska rozszerza
się i przelewa przez obrzęd święceń i wkładanie
rą k .7
To wielkie dobrodziejstwo, że Bóg przesta
wał z nam i w ludzkiej, widzialnej postaci, nie
miało dla nas przepaść. J a k wszystkie ludzkie
spraw y m ają n a ziemi swoje ludzkie przedsta
wicielstwo, tak i spraw y boże m ają n a ziemi
ludzkich przedstawicieli. Są nim i kapłani. Oni
to strzegą praw Boga wśród ludzkości; oni po
ciągają ludzi do Boga, oni pom agają ludziom
do osiągnięcia ostatecznego celu; za ich pośre
dnictwem otrzym ujem y owoce Odkupienia; oni
się modlą za nas i składają ku czci Boga i za
nasze zbawienie ofiarę Nowego Przymierza.
K apłan jest prawodawcą i sędzią w zakresie
sumień; jest lekarzem: rany, które on leczy, to
rany duszy; jest »szafarzem tajem nic bożych«.
K apłan, pozostający w łączności z nauczy
cielskim urzędem Kościoła, jest nauczycielem,
jako sługa Kościoła objaśnia i głosi słowo boże.
On uczy dzieci, pociesza chorych i um ierają
cych, objaśnia wątpiących, karci grzeszników,
pośredniczy między maluczkimi i wielkimi, po-
cieszą biednych i smutnych, budzi i wzmacnia
w sercach naszych zmysł dla idealnych dóbr:
Wolny od trosk doczesnych stara się szerokiem
sercem stać się wszystkiem dla wszystkich.
Niema nic gorszego na świecie nad złego ka
płana, nic lepszego jak dobry kapłan.
RO ZDZIAŁ C III
Trzy rady ewangeliczne i stan zakonny.
1. Miłość ku Jezusow i C hrystusow i posiada
szczególniejszą siłę. Św. Agnieszka, nam aw iana
cło związków ziemskich, zaw ołała: »Oddal się
odemnie, pastw o śm ierci, gdyż serce swoje ofia
row ałam innem u Oblubieńcowi; Jem u poświę
cam się w yłącznie na całkow itą ivłasność«.
Niezliczone dusze w Kościele zrzekły się w ta
ki sposób dóbr ziemskich, radości, woli w łasnej,
aby się całkow icie oddać Bogu, P a n u swemu.
Jeśli chcesz być doskonałym, rzekł P a n J e
zus do bogatego młodzieńca, idź, sprzedaj co
masz i rozdaj ubogim, i pójdź i naśladuj mięć
Przez dobrowolne ubóstwo zrzeka się czło
wiek wszelkiego praw a własności i wszelkiego
użytkow ania, odpow iadającego tem u praw u.
Przez ewangeliczną czystość zobowiązuje się
w szczególny sposób nie tylko do w yrzeczenia
się wszelkiej grzesznej rozkoszy, ale także m ał
żeństwa w tym celu, żeby mógł służyć Bogu
i P a n u swemu doskonalej i bez podziału. Przez
doskonałe posłuszeństwo oddaje się człowiek
naw et w rzeczach zostaw ionych zwykle ludziom
dowoli, na wolę drugiego, w k tórym m a praw o
widzieć przedstaw iciela Boga.
* i
26*
1 RO ZDZIAŁ CIV.
Chrześcijanin śluzy w i e l k i e j sprawie.
1. Kościół katolicki mówi nam o w spaniałem
zakończeniu św iata. »Seena« się załam ie; pierw
szy a k t h isto rji św iata się skończy, następnie
przyjdzie a k t drugi, a k t stra szn y sądu po
wszechnego i tern zakończy się cały d ram at
św iata Sądem i jaw nym podziałem aniołów
i ludzi n a dobrych i złych zakończy się hist >1*ja
św iata.
N aukę o sądzie zaczerpnął Kościół z T ra d y
cji i Pism a. J a k niejedną in n ą praw dę, tak
i praw dę o sądzie w y raża Pism o w sposób
obrazowy.
Sąd nad św iatem przepow iedział sam C hry
stus i dodał: Niebo i ziem ia przem iną, ale słowa
moje nie przem inąd Cóż jest w n a tu rz e trw alsze
go nad niebo i ziemię, co lotniejszego n ad słowo!
Gdzie się odbędzie sąd, nie wiemy, nie zna
m y też bliższych szczegółów o nim ; niem ożliwą
jest więc rzeczą w yrobić sobie jakieś dokładniej
sze pojęcie o tym w ielkim akcie. Lecz szalonym
byłby ten, ktoby dlatego w ątp ił o rzeczyw isto
ści samego są d u 1?
2. Czy m yślącem u człowiekowi może się wy-
i
ROZDZIAŁ CV.
G orliw ość w walce.
1. Wielką jest walka, którą toczyć musimy;
wymaga ona całej naszej gorliwości i to gorli
wości wytężonej. S taraj my ż się o to, aby ta gor
liwość nigdy nie słabła. Pracuj, jako dobry żoł
nierz Chrystusa Jezusa. Bo i któ ry na placu się
potyka, nie bierze wieńca, ażby się przystojnie
potykał.1
Gorliwości tej sprzeciwia się oziębłość. Ozię
błość nie zależy na wewnętrznem uczuciu prze
sytu, pustki i sm utku; uczucie bowiem smutku
może być przy największej gorliwości.
Oziębłość jest to brak stałej odwagi i ćwicze
nia się w cnotach; jest to rozluźnienie wierności
sumienia, rozluźnienie, które już przeszło'
w przyzwyczajenie; jest to stała mierność w peł
nieniu obowiązków, nieczułość, która sobie nie
wiele robi z grzechów powszednich dobrowol
nych.
Oziębłość jest tó zamieranie, stąd apatja dla
cnoty i grzechu, rutyna, lenistwo, rozkład.
Oziębłym jest chrześcijanin, który wtedy
tylko jest cierpliwy, gdy nie m a nic do cierpie
nia; a ta k długo jest łagodny, dopóki mu się
nikt nie sprzeciwia; pragnie być dobrym, pod
1. 2 T y m . 2, 3, 5.
409
2. 1 J a n 3, 18 n. — 3. 2 K or. fi, 4 n. .
417
A. M. D. G.
27*
SPIS RZECZY.
KRZYŻ.
T y d z i e ń trz eci.
L X V II. O s t a tn i e d n ie ż y c i a C h r y s t u s a . . . . . . 25i
L X V III. Z n a c z e n ie c ie r p ie ń d la c h r z e ś c i j a n i n a . . . 260
L X IX . T r u d n o ś c i ż y c ia c h r z e ś c ija ń s k ie g o . . . . 267
LXX. O s t a t n i a W i e c z e r z a .................................................... 271
L X X I. Z e w n ę tr z n e c i e r p i e n i a C h r y s t u s a .................... 279
L X X II. U p o k o r z e n ia C h r y s t u s a ..........................................283
L X X III. C ie r p ie n ie w e w n ę tr z n e C h r y s t u s a .....................287
L X X IV . Z a c h o w a n ie s ię c ie r p ią c e g o C h r y s t u s a . . 292
LXXV. D la c z e g o C h r y s t u s c h c i a ł c ie r p ie ć ? . . . . 296
L X X V I. S z k o ła s e r c a ............................................ 29:>
L X X V II. M iło ść n i e p r z y j a c i ó ł ............................................... 303
L X X V III. U p a d a n ie i p o w s t a w a n i e .....................................305
L X X IX . Z je d n o c z e n ie s ię z C h r y s tu s e m c ie r p ią c y m 307
LXXX. M a tk a B o s k a B o l e s n a ............................................... 310
L X X X I. O f ia r a k r z y ż o w a ..........................................................312
L X X X II. O ł t a r z ........................................................................... . 316
L X X X III. K o ś c ió ł U k r z y ż o w a n e g o ..........................................320
C H W A L E B N E Z AKOŃC ZE NI E .
T y d z i e ń cz wa r t y .
Rozdział Str.
L X X X IV . Rozwinięcie i r o z w ią z a n ie .................................... 325
LXXXV. Z m artw ychw stanie C hrystusa . . . . . . 329
L X X X V I. W iadom ość o Z m a rtw y c h w s ta n iu ...................... 332
L X X X V II. M yśli n a czas W ielkanocy . . . . . . . . 337
L X X X V III. C hrześcijanin służy spraw ie zw ycięskiej . 342
L X X X IX . W niebow stąpienie P a ń s k i e .................................... 346
XC. C hrześcijanin służy spraw ie przynoszącej
szczęście ................................................................ 349
XCI. Pokój w a m ........................... 354
X C II. C hrystjanizm i porządek społeczny . . . . 3b'<
X C III. C hrystjanizm a m ate rja ln y dobrobyt . . . 363
XCIY. Zesłanie D ucha Św....................................... 367
XCV. M atka B o ż a ................................................................ 370
XOVI. Stanow isko C hrystusa w dziejach św iata . 374
X C Y II. Znaczenie w idzialnego K o ś c i o ł a ...................... 378
X C V III. P a p i e s t w o .....................................................................384
X C IX . Życie k o ś c i e l n e ............................. ........................386
C. Święci ........................................................... 390
CI. Ułom ności ludzkie w życiu chrześcijan . . 395
C II. Stan k a p ł a ń s k i ................................................. 397
C III. T rzy ra d y ewangeliczne i sta n zakonny . 400
CIV. C hrześcijanin służy w i e l k i e j spraw ie . 404
CV. Gorliwość w w a l c e .................................................. 408
CVI. Jarzm o i b r z e m i ę .................................................. ł l l
C Y ll. C hrystjanizm — re lig ja m i ł o ś c i .......................414
Młgfe
898275
BI B l I o r t K A
NARODOWA