Professional Documents
Culture Documents
Agnieszka Lingas-Łoniewska - Gdzie Moje Love Story
Agnieszka Lingas-Łoniewska - Gdzie Moje Love Story
Agnieszka Lingas-Łoniewska - Gdzie Moje Love Story
w dobre zakończenia!
Na razie ledwie byłam w stanie złapać oddech. Nie miałam pojęcia, czy
na koniec świata.
Kiedy zobaczyłam, kto stoi na ganku, stanęłam jak wryta, nic nie
wciąż trwało wielkie zamieszanie, aktor, który grał jedną z głównych ról,
ciągle się spóźniał, przez co nie można było dograć pewnych scen,
swojego kolegę z planu, który – jak się okazało – utknął gdzieś pod
mnie nogi.
z głównych ról grał Rafał Leja. Był w obsadzie od sześciu lat, czyli od
grosz.
Rafał nie był szczęśliwy, że pracujemy przy jednej produkcji.
sobie samej.
przystojniak.
mnie oddalił. I sama już nie wiedziałam, czy powinno mnie to martwić,
rysował się na horyzoncie. Jeśli udałoby mi się tam dostać, to byłby krok
mną stoi.
– Trochę.
pędzelki do pojemników.
zadowolić „byciem fajną” i tyle. To nie żadne love story, to proza życia.
pogaduszek.
wydęte usta.
drzwi.
powiedzieć.
Postanowiłam mu to ułatwić.
mi rodzice.
szczęknął zamek, ktoś zerkał przez wizjer, ktoś inny szeptał. Ale miałam
to gdzieś.
Nie widziałam już nic ani nikogo, czułam tylko łzy wściekłości,
Bardzo tego nie lubiłam. Poza tym jednak trochę żal mi było tych pięciu
z nim w filmie, jednak nie dostał roli, bo podobno sam Miron nie zgodził
się, żeby grać z tym „sztywnym palem Azji”. Dlatego słowa, które przed
cierpiał tak samo jak ja. Teraz jednak byłam o to na siebie zła, bo
pilnie potrzebne.
że gdy się obudzę, znowu będę mieć osiemnaście lat i nie popełnię
dwie duże bańki na ten miniserial. To miało być coś na wzór seriali,
jakie niegdyś kręciło BBC, a teraz wzięło się do tego HBO. Odcinki po
kilka razy pracowałem. Facet znał się na rzeczy i robił dobre filmy.
nachalnych reporterów:
– Miron, czy jest już pewne, że znowu zagrasz u Magi? – pytał ktoś
bardziej zorientowany.
– Panie Moro, jak się pan czuje po tym, gdy pana ostatni film dostał
męskie i ostre role, więc zawsze wokół gromadziła się grupa wiernych
fanek, a kobiety bardzo mnie… lubiły. Ja je również, ale nic więcej. Nie
mnie najważniejsza.
Gdy weszliśmy do środka, dorwał mnie Adam, zaraz pojawił się też
Marcin Sztosiak, z którym miałem grać w Dedukcji zła. Taki tytuł miał
radosny.
musisz załatwić, żeby w zespole nie było tej Marleny czy Maryli, nie
pamiętam…
Martynika.
Przewróciłem oczami.
– Stary, nie!
z mamą; ojca nie było, spędzał czas na działce i karmił dzikie koty,
którymi od lat się zajmował. Mama od razu poznała, że coś jest nie tak.
– Z Rafałem… to koniec.
do tamtego okresu.
załkałam.
abym wiązała się z kimś z „branży”. Ale też nigdy nie prawili mi kazań
zła na siebie.
wrażenie, że ma sześć rąk i ze dwie głowy. Ogarnąć taki duży dom, troje
dzieci, dwa koty i psa nie było łatwo. Mąż Agi, Zbyszek, miał firmę
office. Była cztery lata starsza ode mnie; poznałyśmy się jako małe
się uśmiechać.
przyczerniać.
nie wolno!
dupka.
westchnięcie.
w tym waszym szołbizie. Przestań się tym zamartwiać, masz, pij, dobrze
ci zrobi.
z jakaś gwiazdą?
też kochałam to, co robię. Pragnęłam tylko mieć osobę, której mogłabym
prostu.
Kochać.
w policzek.
ale nie było jakiejś wielkiej rozpaczy, w końcu mieli na moje miejsce
nie chodziło o pieniądze, ale o to, aby nie wypaść z obiegu. W tej branży
niemal krzyknął.
myśleć.
– Bo jesteś najlepsza. Byle kogo bym nie polecał. Poza tym cię lubię.
Dziwne, nie?
– Jasne, dziękuję.
– To jasne – powtórzyłam.
Potrząsnęłam głową.
Zdenerwowałam się.
hotel.
Mokotowskim.
wówczas, gdy wstałam przed piątą, żeby na pewno się nie spóźnić, po
czym okazało się, że moje auto nie odpala. Jak w amoku zamówiłam
odzew. Gdy nikt się nie pojawił, zastukałam raz jeszcze. Nadal nic.
kuferek z kosmetykami.
– No super. I to niby ja miałam się nie spóźniać. Pfff… –
niespodziewany dreszcz.
stóp do głów.
który przeżył piekło, sięgnął dna, ale odbił się od niego, spotkał
prawdziwą miłość. Teraz jednak już jej nie miałem. Na szczęście nie
straciłem wszystkiego.
twarz, duże niebieskie oczy i wydatne usta. Poznałem ją. Gabryś pokazał
Pokręciłem głową.
Jakiś cień przebiegł przez jej twarz, a mnie zrobiło się tak jakby…
Ująłem jej rękę i lekko ścisnąłem. Nie byłem źle wychowany. Z reguły. –
Miron Moro.
– Wiem. Też sprawdzam, z kim pracuję. – Uśmiechnęła się
Uniosłem brew.
oczy, bo chciałem widzieć to, co robi. Nie wiem dlaczego. Była bardzo
wyglądał.
potrzebna.
***
Ten dzień był bardzo męczący i absorbujący, ale przynajmniej minął jak
i światło już nie takie, jak trzeba. Jutro znowu mieliśmy nagrywać na
warczał?
ma… – przyznałam.
– Nie wyleciałaś?
sama starałam się mówić jak najmniej. Nie zamierzałam brać udziału
plotek, więc wiedziałam, jak to smakuje, gdy jest się po drugiej stronie.
skuteczna.
wyjaśniłam.
tak na luzie.
to, o co prosiłam, moje dłonie lekko drżały, a przez ciało przeszła dziwna
siebie postacią. Miron na pewno tak robił, wszystkie jego role były
w swoje ręce. Czy też rola płatnego zabójcy, który w finale odkrywa, kto
już z powrotem stawał się Mironem Moro, robił wszystko, aby nikogo
wpuszczał już setki tysięcy, a nawet miliony widzów. Może tak było,
wykonywania obowiązków.
razem było inaczej. I sam już nie wiedziałem, czy mnie to martwi, czy
raczej cieszy.
kolorowy wełniany szalik, którym się okręciła. – Jeśli rano nic nie zjem,
Dzień dobry.
Pokręciłem głową. Tryskający poranny optymizm nie był czymś, co
– Niestety.
ja, jak i ona czujemy się dobrze w swoim towarzystwie. Nina była taka
nią poważnym wzrokiem, chociaż drgał mi kącik ust. Ale się nie
ode mnie nie chciała, nie żądała, nie robiła umizgów, nie dotykała mnie
swojej pracy, czułem się z nią dobrze i wreszcie nie czułem się tak
cholernie samotny.
***
Nie spodziewałam się, że będę się tak dobrze i swobodnie czuła w jego
mi. Lubiłam jego filmy, oglądałam prawie wszystkie na długo przed tym,
próbę. Kiedy byłam we Wrocławiu, znęcałam się nad Agą, a nawet nad
jego uwagę.
– Słucham?
z moją podobizną.
kaloryczna.
– Ja nie mam z tym problemu. Poza tym sama piekłam. –
zgrzeszyć.
– O tak. Warto.
Masz tutaj wersję w 3D. – Mrugnął do mnie, choć minę miał poważną.
znokautuje i zniszczy to jego wybujałe ego. Ale zamiast tego gapiłam się
brzuch i musiałam zacisnąć dłonie, aby nie zerwać się z kuferka i nie
niektóre kobiety z zazdrością, ale gdy się okazało, że to nie to, o czym
bardzo cierpliwy i łatwo się go malowało. Moje dzieło okazało się dzięki
naprawdę dumna.
***
Gabriel nie był z tego powodu za szczęśliwy, Adam, czyli reżyser, też
nie. Zawsze bali się, że odtwórcy głównej roli coś się stanie, a to
mnie linkę, w razie gdyby coś poszło nie tak. Widziałem z daleka jasną
miło z tego powodu. Jej jasne, lekko kręcone włosy tańczyły na wietrze.
zimno, ale wpatrywała się we mnie i gdy zerknąłem w jej stronę, uniosła
kolejny raz łapałem się na tym, że lubiłem patrzeć, jak ona je. Wróć.
Lubiłem na nią patrzeć. Koniec. I sam nie wiedziałem, czy to dobrze, czy
źle.
– Narażasz się.
– Produkcję.
ryzykować.
prawdziwe i profesjonalne.
Spłoszyła się.
Wzruszyła ramionami.
– Oczywiście.
– Po południu?
– Przyjechałaś autem?
– Nie.
Nie miałem pojęcia, jak tak drobna dziewczyna radzi sobie z takim
ciężarem.
będziesz nosił moje bagaże, to zaraz zrobi się z tego wielka afera –
dodała już poważniej.
Lubiłem klub, który się tam mieścił, przede wszystkim dlatego, że nie
zerknęła na mnie.
centrum.
Miasto oczywiście było zakorkowane. Nic nowego.
to One.
– Serio?
– Nooo. Zdziwiony?
krążka…
Odchrząknąłem.
w obronie uciśnionych.
o głupotach, słuchać jej śmiechu i poczuć się… Znowu poczuć się tak
jak milion lat temu, w innym mieście, z inną dziewczyną… Nie! Nie!
– Dobranoc – warknąłem.
– Ależ…
Koniec jazdy. A może masz zamiar iść ze mną do klubu? Zdjęcia będą
***
cenił?! Kretyn!!!
mógł się pomalować błotem znad Wisły. Właśnie tam mieliśmy kręcić.
niebieskie oczy, pełne usta, mały, nieco garbaty nos, blond włosy, lekko
miałam właśnie okazję się przekonać, jak wiele twarzy ma ten dziwny
i nagle poczuł, że nie chce spędzać ze mną ani minuty więcej. Jego
głośniej muzykę i świat już nie był tak beznadziejny. Koło północy,
innym.
– Nino, tu Miron.
– A ty dupkiem. Jesteś.
go w bagażniku.
wygodna.
Stałem pod jej drzwiami i mało cierpliwie w nie pukałem. Nie chciałem
tego tak zostawiać i nie miałem tutaj na myśli przeklętego kuferka, tylko
to, co stało się między nami. Już gdy odjeżdżałem spod jej domu, czułem
się podle. Gnały mnie strach i obawa, o których ona nie miała pojęcia.
Nikt nie miał o tym pojęcia, w końcu byłem zdolnym aktorem. Nikt nie
Zależało mi na tym.
zapewne nie chce mnie widzieć – nic dziwnego, sam siebie też nie
wzrokiem.
pracowity poranek.
zasnąłem.
***
w przedpokoju.
wprost na mnie.
– Zdaje się, że nie miałeś ochoty ze mną przebywać. Coś u ciebie nie
tak z głową? Nie masz gdzie spać? – Nie zamierzałam się z nim
patyczkować.
– Jesteś bezdomny?
z niecierpliwością.
się tak tych drzwi uczepił? Powiedz lepiej, dlaczego śpisz na mojej
– I bardzo dobrze.
bardziej mnie bawiła, niż wkurzała. Ale on musiał powiedzieć to, co…
powinien.
przedpokoju.
– Ale wolałabym, żebyś nie wyżywał się na mnie, kiedy masz jakieś
towarzystwie.
oczywistości.
Bo w sumie mówił.
Chrumknęłam ze śmiechu.
– A co? Gotujesz?
ciebie.
– Ocenię.
***
który miała w salonie, i rozległa się piosenka Linkin Park. Lubiłem ten
zespół. Nina poszła się kąpać; słyszałem, jak leci woda pod prysznicem,
i przyprawiłem jajecznicę.
najedzona.
ustami.
na ucho.
porcję.
widelcem i uśmiechnęła.
nieoczekiwanie powiedziałem:
***
na jego profil i łapałam się na tym, że… czułam się z nim tak dobrze.
się śmiać. Nigdy nie miałam czegoś takiego z Rafałem. Kiedy rzucałam
artysta jest bardziej wyczulony na proste żarciki. No tak, jeśli iść tropem
który znikał tak szybko, jak się pojawił. A mnie od tego czasami
o tym, co się zdarzy, kiedy zakończymy pracę nad filmem. Czekał nas
jeszcze wyjazd do Wrocławia. Cieszyłam się, że zobaczę się z rodzicami
skręcaliśmy we Francuską.
geście.
palcem.
w oku.
zaczątkiem uśmiechu.
i przyłożył kartę.
powiedział poważnie.
oddycha.
– Kawa? Chętnie.
się to podoba.
musztardowej ekoskóry.
wciągnęłam przez nos niczym najlepsze dragi. Nie żebym miała w tym
jakoś tak, że musiałam chwycić się blatu kuchennej wyspy, przy której
byłoby cudownie, gdyby mnie dotknął. „Stop! Nie możesz tak myśleć!”,
przepraszać!
A ja zrozumiałam. Że… cholera jasna… źle się dzieje. Źle się dzieje
w mojej głowie. W moim sercu. We mnie. „Nino Brzeska, nie rób tego!
happy endy!”
sucho:
którą musiałem uciec. Bo bałem się tego, co czuję, gdy jestem tak blisko
starałem się być. Ale to wydawało się czymś więcej. Tak cholernie mnie
przyczepy.
Nie mogłem teraz tego czuć. Nie mogłem już nigdy tego poczuć. To
przepraszam, ale… Ona już wyszła. A ja nie miałem siły, aby za nią biec
i wszystko wyjaśniać. Jeszcze nie. Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek
myślałem, że ktoś taki pojawi się w moim życiu. Skupiałem się tylko na
***
Złośliwości. Jego przeprosin, które topiły moje serce. Jednak zbyt wiele
sobie niczego obiecywać, ale czułam się z nim tak dobrze… A teraz tak
wtedy trzy języki obce. Był moją pierwszą wielką miłością. Ja także
związek z Rafałem. Byłam ślepa, jak tylko ślepa może być kobieta. Nie
nie było tego czegoś, co powinnam czuć gdzieś tam w środku, z samego
i miałam zamiar się dobrze bawić. Postanowiłam, że już nigdy nie będę
zszokowana.
– Niech się w dupę ugryzie! Niech on się martwi, czy ciebie nie
pierwszym wieku?
każdy temat.
– Nie wiesz?
Spotkamy się?
klub.
Dzisiaj miałam dwadzieścia sześć lat, robiłam to, co lubię, nie chciałam
brakowało.
***
Stałem przy barze i patrzyłem, jak Nina tańczy. Ruszała się swobodnie,
przyjemność. Taką samą jak mnie, gdy na nią patrzyłem. Była piękna.
Cholernie piękna. A ja o tym doskonale wiedziałem już od dawna. Ale
myślę. Której pragnę. I której się boję. A raczej bałem się tego, co przy
niej czułem. Musiałem zachować się jak facet, nie jak tchórzliwy idiota.
– Zachowałeś się, jak trzeba, jak najbardziej. Tak jak cały czas
Wciąż trzymałem ją za rękę, czułem pod palcami, jak mocno bije jej
– Przepraszam.
Odsunęła się i popatrzyła na mnie. Pokręciła głową, stanęła lekko na
i Marcinem na wódkę, ale nie piłem dużo, nigdy tego nie robiłem. Nie
Nie była sama. Stał przy niej ten Rafał jakiś tam, który już dwa razy
brał udział w castingu do moich filmów, ale nigdy się nie dostał.
***
gdy do mnie podszedł, gdy stanął tak blisko, gdy poczułam jego palce
zamierzałam.
Potem chciałam wyjść na fajkę. Z reguły nie paliłam, ale zdarzało mi się
na imprezach. Jednak nie było mi dane się uspokoić. Koło małych loży,
gdzie ludzie robili różne rzeczy, złapał mnie Rafał. Nie widziałam go od
w policzek.
– …możesz mi je wysłać.
– Dlaczego?
Wzruszył ramionami.
– Niby postać się znudziła widzom, coś tam, coś tam.
Wiedziałam, że kłamie.
odejść.
Miron złapał Rafała za ramię, coś mu tam nacisnął, a mój eks wydał
***
w takiej chwili!
tonem.
– Też wychodzisz?
– A jak myślisz?
dziewczynę, na jej gęste jasne włosy, czułem jej drobną dłoń w swojej
zewnątrz.
– Ogród Saski?
– Okej.
w nocy.
– Cholerne buty.
– I przeprosić…
winna przeprosiny.
– Wiem.
– No tak. W każdym razie nigdy się tak nie zachowywał. Ale stracił
on. Brawo ja, że tak długo byłam ślepa. Ale koniec z tym. Na całe
szczęście. Jeśli jeszcze kiedyś okażę się taka ślepa, to zrobię sobie
operację wzroku!
w Warszawie, nikt tak do mnie nie mówił. Nina chyba zauważyła, że coś
– Przepraszam – szepnęła.
cokolwiek innego.
rzuciłem się na nią jak niewyżyty troglodyta. Jasne, że bym tego nie
– Proszę, przecież jesteś fit. Żebyś nie mówił, że tylko złe rzeczy
daję ci do jedzenia.
do domu. Nie było daleko, ale ona naprawdę miała cholernie wysokie
wiadomość. Napisała:
samego Wrocławia.
na Oleśnicę.
– A twoi?
– Na Polance.
– Moi na Krzykach.
– Drugi koniec.
Uśmiechnęłam się.
rozładować napięcie.
przeszkadzać…
Potem zrobił ruch, jakby chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił.
– Przed moją mamą i tak się nie ukryjesz. Lubisz spaghetti? Nie
nieźle.
– Dobrze, do zobaczenia.
– Cześć, Nino.
Kiedy odjechał, moja mama już stała przed bramką. Nie zdążyłam
niedowierzaniem.
nami, oboje to czuliśmy. Ale żadne słowa nie padły. I miałam wrażenie,
towarzystwie.
– Okej, kochanie. Nie chciałabym tylko, aby znowu jakiś facet cię
***
z nimi więcej czasu. Mój tata pracował w Teatrze Muzycznym, teraz był
i ciągle męczyła o coś, czego w tej chwili nie mogłem jej dać.
zadurzałem.
była mama.
rzeczy.
– Jasne.
i popatrzyła na mnie.
brew.
zatroskało.
– Tak razem-razem?
i motywację.
idiotów.
– Przyjechałeś autem?
Kiwnąłem głową.
i korkociąg.
się w kuchni.
– Inspirujące!
– Bardzo – szepnąłem.
– Zapraszam do stołu.
spaghetti, Nina piła wino, ja wodę, grała muzyka i było tak normalnie.
– Przywilej gwiazd?
odpowiedzialności.
początku można się zachłysnąć. Ale tak na co dzień… Nie widzę w tym
nic atrakcyjnego.
uśmiechem.
– No, no, jaki entuzjazm, tylko nie przesadź! – Nina patrzyła na mnie
naprawdę nie pamiętam, kiedy tak po prostu się bawiłem. Nie liczę
ten facet z kina. To ten gość z telewizji. Oni nie pamiętali, że kiedyś
jakby tamtego Mirka nigdy nie było, był tylko Miron Moro, gwiazda
pocałowała mnie cycata Marta, która była dwa lata starsza, rok siedziała,
Złapałem się na tym, że jeszcze nigdy przed nikim się tak nie
ulgi. I nadziei. Nina była inna. Czułem to. Ona mogła mnie zrozumieć,
mogła być moim oparciem. I mogła być… moją Niną. To też czułem.
się beztrosko i bardzo młodo. Tak jak nie czułem się od kilkunastu lat.
***
dzieje się między nami i muszę zrobić wszystko, aby on w końcu zsunął
ten z ekranu kinowego. Tylko właśnie taki facet, który tańczy ze mną
nadal mi nie ufa, nie do końca, nie tak, jak bym chciała. Było mi z tego
Objął i przytulił, jego ciało było twarde i gorące, mięśnie drżały, jakby
mogło być takie proste. Ale czy to byłoby właściwe, teraz i tutaj?
– Jesteś dla mnie ważna, Nino Brzeska. To nie zabawa. To nie film.
szepnęłam.
porwałam bluzkę.
O. Mój. Boże.
A ja zachichotałam.
– Jak w liceum.
– Ale skąd…
– Co?
Obiecuję.
rumieńcem.
Wykrzywiłam się.
życiu.
Potem stanął bardzo blisko, tak blisko, że musiałam oprzeć się o jego
– Tak?
Czułam go.
słowami o zaufaniu kryje się coś więcej. Jeśli tak, nie chciałabym, aby to
ponownie rozwaliło mój świat. Tego już nigdy nie chciałam. Nie teraz,
sobą.
* Casablanca, Humphrey Bogart jako Rick Blaine, 1942.
Rozdział 9
Moja mama zawsze mówiła: „Życie jest jak pudełko czekoladek.
w moim życiu. Ale najpierw musiałem omówić to z osobą, która była dla
przestraszyć, to prawda.
dziewczynę.
zdaje się?
oczach.
łokciem.
prawdziwa krew.
bezbolesne!
szczęśliwym facetem.
pewnie ująłem dłoń Niny i trzymałem ją przez całą drogę do jej domu.
Kasprowicza.
– Znamy się od zawsze. Nasi ojcowie się przyjaźnią. Kiedyś jej tata
i uzupełniać.
– Pokrewne dusze.
Westchnąłem.
przyjaciółką.
błyszczały.
– Nieodparta.
– Tak. I jeszcze…
– Co jeszcze?
***
coś nie pozwala mu się zapomnieć. A ja… bardzo chciałam, aby się
energicznie głową.
– No właśnie…
– No tak.
nastolatka.
– Lepiej, żeby nie było to nic durnego, bo nie chce mieć ze mną do
tematu.
się świetne, a to, co potem… Kiedy Mirek odwiózł mnie do domu, kiedy
całował mnie na ulicy tak, jakbyśmy byli tam tylko my, a potem napisał
coś jest między nami, i wciąż myślałam, jak to będzie, kiedy on i ja…
Kiedy będę z nim tak, jak marzyłam o tym od kilku tygodni. Tymczasem
oschłego faceta, który patrzy na człowieka tak, jakby ten był jego
domu.
– Jasne.
szansę.
– Wiele rzeczy.
i telewizji…
– Więc chodźmy.
Szliśmy ramię w ramię. Nie dotykał mnie, ale czułam jego ciało
Monika Jaszczuk
jego smutne oczy, którymi się we mnie wpatrywał, jego palce zaciskały
i mieliśmy się pobrać. Ale nie zdążyliśmy. Od tamtej pory nie umiałem
cicho.
rozumie mnie nawet lepiej niż ja siebie. I teraz wszystko jest już jasne.
I proste.
– O czym ty mówisz?
– Jesteś dla mnie bardzo ważna, Nino. Ufam ci. Jesteś szczera
całym sercem. Chcę, abyś poznała moją córkę. Ona wszystko wie i już
nie może się doczekać. Jesteś dla mnie ważna, Nino Brzeska. Cholernie
ważna.
***
Myślałem, że takie coś już nigdy mi się nie zdarzy, że do końca życia
– Co mianowicie?
– Obiecujesz?
Pokiwałem głową.
***
powiedział mi, że jego córka, Miszka, jak ją nazywał, nie może się
niezłe utrapienie, ale jest z niej dumny i bardzo ją kocha. Kiedy mówił
o córce, w jego głosie pojawiały się ciepłe nuty. Miłość biła z każdej
frazy, a widok tego faceta, tak męskiego, tak twardego, który mówił
nokautujący.
i wysiadł z samochodu.
uśmiechając.
– Na pewno nie tak bardzo jak ja. – Chwycił mnie za rękę i ramię
przy wejściu.
dziewczyna.
Poczułam dreszcz, który jak szalony przebiegł przez całe moje ciało.
kierunku.
Chodźmy do jadalni.
w apartamencie Mirka.
– Miszka jestem. Ale fajnie, że w końcu pani przyjechała. –
sympatię.
mieszkanie.
– Jesteś jedynaczką?
– Znamy to doskonale.
we wszystko wtajemniczona.
– Okej, po prostu Nino. Ojciec jest jak James Bond. – Zaśmiała się,
a ja jej zawtórowałam.
że się złości.
się chwalić, że chcę fejmu. – Przewróciła oczami. – Ale miło by było iść
– Tłumaczyłem ci.
Odchrząknęłam.
i zaraźliwym uśmiechem.
– Ej…
podjudza.
– Coś w tym jest. Pewnie twój tata musi to sobie przepracować. Daj
cię do nas. Już prawie pięć miesięcy temu pisał do mnie, że ma nową
właściwie od zawsze.
Tower.
– Chciałbyś wejść?
– Porozmawiamy?
– Porozmawiamy.
Wcześniej…
– Dziękuję. – Jej cichy głos nieco się ocieplił. Potem znowu milczała
i ja także. W końcu się odezwała: – Świetne było to przedstawienie.
Jesteś bardzo dobry. Urodzony aktor.
tak wiele było w nim bólu i smutku. Rozumiałam go. Teraz wszystko
– Rozumiesz?
– Tak. Na twoim miejscu pewnie robiłabym to samo. – Wzruszyłam
głęboko oddycha.
odczuwać tak wiele, tak mocno, boleśnie. Ale nie mogłem tego zrobić
dla sportu.
– Ja też nie. Ale nie mówmy o tym, co było. To już poza nami. –
Będzie bolało, wiem. Ale myślę, że to już najwyższy czas. Nie mogę
będę mógł zrobić nawet pół kroku naprzód. – Jego głos lekko drżał.
Tak samo jak ja. Złapałam go za rękę, a wówczas objął mnie drugim
– Obiecuję, że zawsze będę szła z tobą ramię w ramię, nawet jeśli się
przechodziły jakieś wibracje. Jego usta znalazły się tuż nad moim
uchem.
drodze.
To było jak magia; do tej pory nie rozumiałam, jak to jest czuć aż do
muzyki.
of love.
– Taka pościelówa.
przysunął.
wiesz?
***
Patrzyłem, jak Nina śpi. Leżała obok mnie na brzuchu, z jedną ręką
wzdłuż ciała, a drugą pod głową. Jej jasne, lekko kręcone włosy były
Uśmiechnąłem się.
Wówczas jej zapach także wbił się w moje nozdrza, we mnie całego, a ja
być dla niej ciężarem. Żadne dziecko nie chce widzieć ojca ciągle
jedynie odrobina szczęścia. Tylko cholerny tajfun. Taki jak cała Nina.
uśmiechem.
– Co…
zachowawczo.
– Weź, tato. Nina jest świetna i dobrze o tym wiesz. Lepiej się martw,
czy ona będzie chciała z tobą jechać, bo czasami marudzisz, jakbyś miał
sto lat.
– Po tatusiu!
Nasza ekipa już wiedziała, że spotykam się z Niną, ale z uwagi na to,
nich odebrane jako jakiś wielki news. Prasa jeszcze nie miała pojęcia, ale
o tym z Niną.
z pobłażliwością.
– A Misza…
dobrze było czuć jej ciało przy sobie. – Jestem bożyszczem kobiet!
– I wiesz co jeszcze?
– Wiem, jak działa na ciebie mój uśmiech. Kiedyś nie lubiłem się
całować.
Zerknęłam na niego.
– Dziękuję.
z Miszką.
– Kuszące.
z panem MM.
– Świętego Graala?
– Kurczę… Co mu odbiło?
z Hollywood.
zdradliwym fiutem.
– Wiem, ale jednak trochę z nim byłam i nie zawsze układało się do
ostatnio?
– Proszę cię, jesteś zdolnym aktorem. Tylko nie możesz się tak
zachowywać.
– Tak?
– Obiecujesz?
– Co?
– Tak, Ninooo.
Jasne, Rafał był dupkiem, ale nie życzyłam mu źle. A teraz wyraźnie
***
– Jest dyskretna.
świata.
– Poważna.
ograniczać córkę.
wkurzać.
– Miro, jestem od tego, żeby wszystko przekuło się na sukces
zniecierpliwiony.
– A co w tym dziwnego?
– Właśnie.
płacę.
do Niny:
Wiedziałem, że gdy tylko znajdę się przy niej, wszystko będzie prostsze.
I lepsze.
– Gabryś trochę się martwi i marudzi, jak zawsze. Ale nie o tym
chciałem ci powiedzieć.
– A o czym?
oznacza.
– Naprawdę?
radę – szepnąłem.
pocałunkami.
– Wiem o tym. Razem damy radę ze wszystkim. A prasy się nie boję.
***
zdjęcia stały się hitem sieci i wszyscy o tym trąbią. Do Agi pisały nawet
Gabriela.
się seksownie.
telefon.
pocałunki na karku.
mam to w planach.
ramionami.
z przekonaniem.
mnie obserwować.
przejętego.
chłopakiem. Hm. Czy rzeczywiście nim jest? Czy nie? Potrzebuję tego
na głos.
Zwierzynieckiego.
mijaliśmy zoo.
razem?
– A na co ci to wygląda?
– Czyli jesteś moim chłopakiem?
całym ciałem. Śmiał się. Jego oczy błyszczały, twarz była pogodna,
prostu olśniewający!
gdybym stała.
– Ale teraz mają pewność. Wiesz, jak coś napisze portal plotkarski,
i lawiną pytań:
wielkiego wrażenia.
siebie.
głupie myśli.
panie Moro.
prawdę.
On też był dla mnie oparciem, które jest niezbędne w każdym
Kiedy padł ostatni klaps na planie, wszyscy odetchnęli z ulgą. To jest ten
niesamowitą ulgę. Kolejny film był za mną, teraz mogłem się zająć
z nią jeździłem, a potem nawet sama zostawała u wujka i cioci. Oni sami
– Serio? – parsknąłem.
– Wiesz, ty do najmilszych osób nie należysz – powiedział wesoło.
– Dzięki, stary.
– Piorun ci tu walnął?
– Oj, weź.
– No tak.
córkę.
– Jasne, że nie. – Odłożyła płyty i utkwiła we mnie oczy swojej
Kiwnęła głową.
– Z Niną?
Drgnąłem. Zaskoczyła mnie. Nie myślałem o tym, ale teraz, gdy tak
związków.
– Raczej nie…
i pocałowałem ją w czoło.
ofiaruje, i iść do przodu. A teraz… nie byłem już sam. Jasne, wcześniej
też nie byłem, miałem rodzinę, ale teraz… Była przy mnie kobieta,
świetne.
***
z Psiego Patrolu.
prywatność.
więc nie przejmuj się nim, tylko raczej myśl o sobie. – Aga, jak zawsze,
uśmiechnęła.
słowo.
– Cudowne? – dopowiedziała.
zaraz coś się stanie, że zniknie to, co jest między nami. Że to wszystko
okaże się tylko… filmem, który przecież nie zawsze kończy się happy
własną.
– Będziesz ją miała. Miron ma na twoim punkcie świra, patrzy na
specjaliści.
lepiej.
Kiedy podjechałam pod dom Mirka, on i jego córka już pakowali się
mnie w policzek.
– Jeśli po raz setny usłyszę Smells like teen spirit, ugryzę ciebie! –
odparował Mirek.
z tyłu.
– Niby na co?
rodzinę.
Rozłożyłam ręce.
ukochanej Tarze.
w oczach.
pyszności.
– Dzisiaj i tutaj nie. Poza tym teraz mam przerwę i mogę popełnić
i powiedział cicho:
krzyczeć?
– Jak zawsze.
– Tak sądzisz?
cię lubię. Bardzo, bardzo – dodał cicho i chciał chyba jeszcze coś
***
ze swojego życia, bo i nie chcę tego robić. Ale powoli się uwalniałem,
robiłem to, o co przez wiele lat prosiła mnie Miszka. Żebym zaczął żyć,
działo.
polach, wiosce, ale dla mnie to było jak oczyszczenie; takie proste
– Wyśmienicie.
– O czym rozmawiacie?
Przewróciłem oczami.
– Nuda!
czołem.
Teraz jak nigdy wyjątkowo przypominała mnie.
– Nie bój się, nie sprzedam tego zdjęcia Pudelkowi. Albo temu
śmiechem.
szczęśliwy. I zakochany.
dla mnie zbyt ważne, chciałem się przygotować i sprawić, aby ona
cholernie smaczna…
– Ty też jesteś dla mnie ważny. Bardzo. – Objęła dłońmi moją twarz
– Serio? Tutaj?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo, moja Nino Brzeska! W końcu jestem
wieku.
Rozdział 13
Nie zniósłbyś prawdy*!
czas dla siebie, dla rodziców, dla Agnieszki. Spotykałam się także
razu powiedział:
– Nie musisz odmawiać, nie schowasz się przed nimi w króliczej
norze.
w ciepły koc, nalałam czerwonego wina. Byłam tylko ja. I było mi z tym
przodu.
– To już przeszłość.
piosenkarzy.
tylko poza, kreowana przez prasę. Z drugiej strony jest całkiem inaczej.
ostatnio… ale naprawię to. Ubiegam się o rolę w komedii. Nie dam się
– Dzięki.
– Zrobiłabyś tę dobrą czarną herbatę? – Zmienił temat. – Masz ją
jeszcze?
tego, co nas niegdyś łączyło. Rafał bardzo mnie zranił, ale kiedyś coś
między nami było. Może nie byłam zakochana, lecz spędziliśmy razem
kilka lat. Było mi więc miło, że potrafi się przyznać do błędu i jakoś
sprawę, jak ciężko mu było. Ale bardzo chciał. I pragnął zbudować coś
głosem.
Westchnął.
– Jasne.
i się rozłączył.
***
poczułem się lepiej. Ona była dla mnie azylem, ucieczką od tego
pokoju.
w prawym policzku robi się dołek, oczy zwężają się w szparki. Jej twarz
cała się śmieje, ten uśmiech jest zaraźliwy. Wiele razy, na samym
opór przed tym, aby iść dalej i być szczęśliwym, zakochanym facetem.
– Kiedyś tak.
– Damy radę?
publiki. Miron nie grał, po prostu starał się chronić tych, których kochał.
– Halo? – warknął.
– Co się sta…
– Ale…
Coś musiało się stać, coś bardzo złego. Ledwo byłam w stanie przełknąć
założeniami.
– Wejdźmy do środka.
spojrzenie.
tłumionych emocji.
– O czym ty…
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Jeśli masz zamiar mnie o coś
świecący ekran.
rozumiałam. Ale bardziej dotknęło mnie to, w jaki sposób on zwracał się
do mnie. Uniosłam twarz i spojrzałam mu w oczy. Były takie obce, takie
dalekie.
na nią pod szkołą, a potem pod naszym domem. Nie dają jej żyć, jej
to zrobić?!
się w garść. Nie rozkleję się przed nim. Nie ma mowy! – Nie wiem, skąd
strony! Myślałam, że to, co jest między nami… – O nie, nie mogę tego
– Chcę to wyjaśnić.
rozmawiać.
Widziałam jego wściekłe, ale i smutne oczy. Bezkresny żal rozlał się
też, że właśnie wszystko straciliśmy. Że nie jestem dla niego tym, kim on
dla mnie.
to…
siebie.
drzwi.
mieszkania.
***
pojawią się z samego rana. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co się
Dlaczego to zrobiła?
Nie mogłem w to uwierzyć, ale fakty były jasne. Ona zrobiła zdjęcie
żadnych zasad.
– Idę do niej.
rozczarowanie.
– Nie wiem, ustalam to. Zajmę się tym, o nic się nie martw. Nie
– To okropne.
– Wiem, ale damy radę. Kto, jak nie my, panno Morawska?
– Dobrze, tato.
mojego dziecka nie żyje, że była z domu dziecka, że nigdy nie poznała
zastanawiać. Czy to możliwe, żeby okazała się tak perfidna, tak głupia
żadne świętości!
Kiedy obudziłem się rano, miałem lekkiego kaca. Ale to nie było
– Miron, słuchaj…
– No właśnie miałem…
– Obojętne.
– Zajmę się tym sam. Nie życzę sobie, aby jej nazwisko padło
na tacy.
– A jak młoda?
– Przestraszona. Nie spodziewała się czegoś takiego.
tego cholerstwa. Jak się nasycą, to może przestaną być tacy napastliwi.
w dłoniach.
Błagam…
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Nic z tego nie rozumiałam,
byłam jak zamrożona. Moi rodzice nie mogli pojąć, co się dzieje. Pod
opuszczasz dom.
domem.
– Dzięki, Aga – szepnęłam z ulgą.
zapanować nad głosem, żeby nie drżał i nie zdradził, jak bardzo rozdarta
wewnętrznie jestem. – Ale muszę się teraz zająć sobą i swoim życiem,
– Och, dziecko…
myśli coś innego, niech się walnie w tę swoją śliczną buźkę i spada.
puściło.
Płakałam.
wcale cię nie poznał. Gdyby naprawdę cię znał, wiedziałby doskonale,
że jesteś dobrą, uczciwą osobą, a nie jakąś pustą lalą, która leci na fejm
i kasę.
Wrocławia i co?
– Kto??!
Wrocku?
– Tak…
– Co on tu robił?
frustracji.
– Mam ochotę kopnąć cię w tyłek, Nino. Serio. Koleś wali cię w rogi
przez tyle miesięcy, o ile nie lat. Robi ci jazdę na imprezie, chce, żebyś
Nie wszyscy są tak porządni jak ty. A już na pewno nie niewierny
Rafałek.
się stało, to się nie odstanie. Przyjechał do ciebie, wpuściłaś go, zrobiłaś
herbatę i co dalej?
Wzruszyłam ramionami.
– On nie mógłby…
Aga prychnęła.
– Obudź się. Rafał jest wredny i myśli tylko o sobie. Poza tym ma
ego jak stąd do Moskwy. Został sam czy nie? Przypomnij sobie.
– No poszłam do kuchni… – powiedziałam cicho. – Gdy poprosił
o herbatę.
Pokiwałam głową.
– Mam.
– Mógł go znać?
Pobladłam.
– Znał. Mam ten sam kod od lat, tak samo jak PIN do karty –
wyszeptałam.
– Boże, jesteś jak moja matka! Może jeszcze nosisz PIN razem
po ramieniu.
– I znowu zostałam sama, bo facet, którego kocham, we mnie nie
sobie, po czym pewnie usunął ślady. A potem, aby zemścić się na tobie
dostała za to kasę.
Pociągnęłam nosem.
uwierzy.
– Miron powinien walnąć się w łeb, ale to już mówiłam. Jeśli teraz ci
wyzwanie.
który przetoczył się przez moje życie jak huragan i zostawił po sobie
tylko zgliszcza.
– Ty nie, ale jak któryś z tych dupków cię zdenerwuje, to nie ręczę za
siebie.
jedno pytanie. Na sali rozległ się szum dezaprobaty, ale niewiele sobie
zabieram Miszkę i wychodzę, a nikt nie ośmiela się zrobić nam chociaż
gest.
odpuszczała.
– Żeby ją chronić.
– Ale…
– Portal „Na językach”. Ile miał pan lat, gdy urodziła się córka?
– Za mało.
odpowiedź.
– Następna osoba!
Zmarszczyłem brwi.
– Ale przecież…
taką bombę.
i Nina?
sprzeciwu:
– Zamieszkacie z Niną?
zszokowana.
Rozmawiałeś z Niną?
zrezygnowanym tonem.
– A myślisz, że tak by się zachowała, gdyby naprawdę to zrobiła? To
– Daj spokój, Misza. Zostawmy to. Teraz musimy zająć się tobą.
– Obiecujesz?
się koło posesji. Wjechaliśmy przez bramę i zrobiono nam kilka zdjęć.
Gabriel.
obgadania.
***
w dłoniach.
Minęły dwa dni, Aga zawiozła mnie do domu, na szczęście żadnej prasy
Dzisiaj czekało mnie zadanie godne Maty Hari albo Jamesa Bonda.
Chciałam to zrobić. Musiałam to zrobić. Nie dla niego, tylko dla siebie.
Agnieszka.
różnie bywało.
– No oczywiście. Basię.
– I że ta siostra ma fantastyczną agroturystykę niedaleko
Wałbrzycha?
– Ale…
się działo i spotkało cię mnóstwo przykrości. Poza tym przez ostatnie
byłaby szczęśliwa, gdybyś przyjechała. Boi się o swoje koty i woli, żeby
– Świetnie… – Westchnęłam.
uśmiechnęłam.
będziesz po.
– Oczywiście.
Dla Agi wszystko było prostsze niż dla mnie. Ale dzisiaj czułam
ładnie.
Kiedy weszłam do lokalu, od razu go dostrzegłam. Czekał przy
rozmawiać.
Wzruszyłam ramionami.
i starego wyjadacza.
zirytowanego.
śledzą, robią zdjęcia. Ale tej fotki nikomu nie pokazywałam. Wysłałam
– Wreszcie.
zainteresowania.
prychnęłam z nonszalancją.
się wydarzyło.
powiedziałam z uznaniem.
poddał i odpuścił.
polisa na przyszłość.
– Jasne, że chcę.
– Pojedziemy do Wroclavii?
– No jasne.
Niektórzy ludzie się gapili, na pewno ktoś zrobił nam zdjęcie, ale zajęci
– Co takiego?
ciebie.
– Jesteś niemożliwa.
– Ale twoja! – Błysnęła uśmiechem.
– Gdzie widziałeś?
– O co chodzi?
cytuję: „Niech ten Moro walnie się w łeb i zastanowi nad tym, co
cytatu.
– I zamierzasz…
– Dawaj ten numer – przerwałem mu zniecierpliwiony.
– Okej, to w kontakcie.
– W kontakcie.
wykonaniu.
się.
– Alleluja! – wrzasnęła.
Agnieszki.
prezydenta.
zrobić?
– Wiem… – powtórzyłem.
Potarłem twarz.
– No, lepiej późno niż wcale – prychnęła. – Tak więc proszę cię
***
nagłym wyjazdem.
– A jak z Mironem?
On nie może zostać z myślą… a ja nie mogę tego tak zostawić. Ale teraz
zbyt wiele się działo. Pojadę na kilka dni na wieś, odpocznę w tym
ślicznym domku i oczyszczę umysł. Jestem silna, mamo. Nie dam się.
starsze babki.
przyjaźnie.
– Zgadza się.
wyjazd. Ale w myśl zasady: „Nieważne, czy jedziesz na dwa dni, czy na
Na razie ledwie byłam w stanie złapać oddech. Nie miałam pojęcia, czy
na koniec świata.
pusto.
Kiedy zobaczyłam, kto stoi na ganku, stanęłam jak wryta, nic nie
nogi.
Cały czas mnie podtrzymywał, bo nie wiem, czybym nie upadła. Nie
miałam równowagi w sobie, w środku, więc tym bardziej nie umiało jej
kwestię.
– Z Wrocławia.
ręką. – Okej.
filmowego bagienka.
Nino – Aga zniżyła głos – jemu na tobie zależy. Nic się nie zmieniło. Po
rozłączyła.
gniewaj się na tatę. Jest porywczy i czasami szybciej mówi, niż myśli.
zmrużonymi oczami.
– Dobra, idę.
powiedział:
młody.
Zmarszczyłam brwi.
– A jak sądzisz?
irytuje?
– Rozczarowałeś mnie.
głos.
daje radę.
– Co?
na pytanie.
wybacz mi. Bądź ze mną. W dupie mam to, co stało się wcześniej. Nie
– Tak.
– Chcę to zamknąć.
kreskę.
wciąż mu wierzyłam.
Teraz zajmijmy się sobą. Ja bardzo chętnie zajmę się tobą, najlepsza
charakteryzatorko w branży!
– A co potem?
morze. Co ty na to?
– Jestem za!
radziła.
Po tym całym szaleństwie poszliśmy na after party i w końcu
i nawoływania.
śmiechem.
– Naprawdę?
Nagle dostrzegłem, że jej twarz się zmieniła. Ktoś stanął koło nas.
– Rafał? Co ty tutaj robisz? – odezwała się zimnym i obcym tonem.
Pokiwał głową, chciał jeszcze coś dodać, ale po chwili odwrócił się
– Co to było? Za co ci dziękował?
Zmarszczyła brwi.
– A on o tym wie?
– A co byś chciała?
– Obiecujesz?
***
Kiedy przytulił mnie na parkiecie, rozległ się kawałek Happy End. I już
wiedziałam.
Miałam to!
W końcu!
KONIEC
Wrocław, 14.06.2019
Metallica, One
Opisałam w tej książce wymyśloną historię, ale czy nie mogło tak
szalone scenariusze.
kontaktu mailowego:
agnieszka.loniewska@gmail.com
AUTORKA
Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Epilog
Od autorki
Karta redakcyjna
Text copyright © by Agnieszka Lingas-Łoniewska, 2022
ISBN 978-83-8251-296-0
autorskich.
www.slowne.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com