O Rozmyślaniu I Rachunku Sumienia Podług Św. Ignacego

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 322

O R OZM Y ŚLANIU

I RACHUNKU SUMIENIA.
JEŚLI KTO CHCE ZA MNĄ IŚ Ć , NIECH SAM SIEBIE ZAPRZE
I WEŹMIE KRZYŻ SWÓJ A NAŚLADUJE MIĘ. (MAT. 16. 2i).
POBOŻNE KSIĄŻKI
dla Wiernych każdego stanu.
Tom XŁTV.

0 ROZMYŚLANIU
RACHUNKU SUMIENIA
podług św. Ignacego
k ilk a u w a g s p is a ł

(SULo-taTDtilli cT 'J.

WYDANIE CZW ARTE PONOWNIE PRZEJRZANE.

Z D O D A T K IE M

ROZMYŚLAŃ 0 MĘGE PAŃSKIEJ


c llL lo d h a -n o ie illie c jfO cR.

W KRAKOWIE,
W DRUKARNI «CZASU» FR . KLUCZYCKIEGO I SP.
p o d za rz n d e m J ó z e f a Ł a k o c iń s k ie g o .

1893 .

C e n a łiro sz u r. ct. 30 (fen. 60 ), o zd o b n ie o p ra w . ct. 40 (fen. 80 ).


N. 2809.

REIMPRIMATUR.

Cracoviae, die 12 Ju lii 1893.

N akładem X. M. M yeielsk iego T . J.


SŁOWO W STĘPNE.

Wiele jest o rozmyślaniu i rachunku su­


mienia obszernych i gruntownych książek,
do których bogatej treści ta m ała książeczka
nic nowego nie przyczyni. Mamy jednak na­
dzieję, że i ta nie pozostanie bez owocu:
najprzód dlatego że mała, a więc ani wiele
pieniędzy, ani czasu nie zabierze; po drugie,
że napisana jest w sposób prosty, treściwy
i dla wszystkich przystępny.
Treśe^ wszystkiego, co tu powiemy, wzięta
jest z Ćwiczeń duchownych św. Ojca Ig n a ­
cego, wielkiego m istrza doskonałości, który
miał szczególne światło od Boga, aby ludzi
do pobożności i cnoty prowadzić, i którego
nauki w rzeczy samej moc ludzi Bogu pozy­
skały i wielu doprowadziły do wysokiej św ią­
tobliwości.
Krótkie n au k i, które tu w osobnych roz­
działach podajemy, wyszły pierwotnie w „In-
ih
®§* -ą ®
O R ozm yślaniu. 1
- 2 —

tencyach miesięcznych Serca Jezusowego^,


w takim porządku, w jakim je wprowadzać
trzeba w życie: na początku omawialiśmy
co ważniejsze i łatwiejsze, w każdym zaś
z następujących rozdziałów dodawaliśmy nowe
szczegóły do uzupełnienia poprzednich nauk.
Ten sam porządek zachowany został i w ni-
niejszem wydaniu, z małemi tylko odmianami.
Do tych krótkich wskazówek dodajemy,
jako wzór punktów do rozmyślania, medy-
tacye X. Młodzianowskiego T. J. o Męce
Pańskiej. Jest to wyciąg z większej a bar­
dzo cennej książki, zawierającej Rozmyślania
na wszystkie dni roku, wydanej po raz pierw­
szy roku 1687. W ybieram y z niej punkta,
wyznaczone przez autora na czas Wielkiego
P o s tu ; ale każdego czasu o Męce Pańskiej
rozmyślać można i tych punktów z pożytkiem
używać.
oo
W

C ZĘŚĆ P IE R W S Z A .
O R ozm yślaniu.

ROZDZIAŁ I.
Na co się przyda rozmyślanie?

R ozm yślanie czyli m odlitw a um ysłow a nie


jest, ja k wielu m niem a, dla tych tylko, k tó ­
rzy się od zgiełku św iata usunęli i w szystek
swój czas służbie Bożej pośw ięcili, ale je s t
dla w szystkich chrześcijan bez w yjątku.
W szystkich do tego rodzaju m odlitw y D uch
św. w zyw a, m ów iąc: Błogosławiony mąż,
który w zakonie Bańskim będzie rozm yślał
we dnie i w nocy *), a ja k o przyczynę w y­
stępków i m oralnego spustoszenia św iata
w skazuje nam b rak ro zm y ślan ia: Spustosze­
niem spustoszona je s t wszystka ziem ia, bo
nie masz ktoby uw ażał to sercu'1'). D ośw iad­
czenie też poucza nas, że ci, którzy w j a ­
kim kolw iek stanie się uśw ięcili, oddaw ali się

') Psalm i., 12. 2) Jere. x i i ., 11.

■$» -------
w
rozm yślaniu, począwszy od samego króla
Dawida, który mówi: Zakon Twój Panie,
cały dzień je st rozmyślaniem mojem.

Przyczyn wreszcie, dla których rozmyśla­


nie jest tak ważnem i pożytecznem, nie da­
leko szukać potrzeba: Odstąp od złego, a czyń
dobrze J) — na tych dwóch rzeczach polega
zadanie całego naszego życia; otóż do oby­
dwóch zarówno potrzebnem jest rozmyślanie.
Potrzebnem jest, aby o d s tę p o w a ć od z łe g o ,
tj. stale unikać grzechu i mimo natarczy­
wości nieprzyjaciół dusznych wytrwać w łasce
B ożej; bo czemże możemy się w chwilach
pokusy obronić, jeżeli nie żywą pamięcią na
zbawienie, na m ękę Chrystusową, na dobroć
lub sprawiedliwość Bożą, lub na inne prawdy
wiary, które z tej przyczyny Paw eł św. tar­
czą 10tary zowie ? Gdybyśmy te prawdy mieli
ustawicznie przed oczyma, żadna pokusa nie
zdołałaby nas pokonać, ja k sam Duch św.
zapew nia: Pam iętaj na ostatnie rzeczy twoje,
a na wieki nie zgrzeszysz -). Ale prawdy te
jakkolw iek głęboko wpbjone, powoli się w pa­
mięci zacierają, gdzieś giną — zwłaszcza
w chwili pokusy, i ztąd upadek. Jeżeli więc
chcemy się zabezpieczyć od z łe g o , musimy
pamięć na te praw dy częstem rozmyślaniem
ożywiać i odświeżać. Jedno ze zakon Twój

') Psalm xxxYi., 27 . 2) E k k l. v n ., 10.


- 5

je st rozmyślaniem wojem, mówi Prorok, tedy-


bym zg in ą ł w uniżeniu swojem ! ])
Potrzebnem je s t zarazem rozm yślanie, aby
c z y n i e d o b r z e , czyli postępow ać w cno­
cie i miłości Bożej. Miłość bowiem i w szelki
popęd woli rodzi się z poznania przedm iotu
godnego miłości, i idzie tym sam ym krokiem ,
co poznanie. A by wiec róść w miłości Bożej
i zaparciu siebie, aby iść, ja k mówi Duch
św., z cnoty w cnotę, m usim y też w zrastać
w poznaw aniu B oga i w zoru naszej dosko­
nałości, C hrystusa, i sam ych siebie — m usim y
zatem rozm yślać.
Lecz jak im sposobem ro zm yślać? To nauka,
której ludzie nie m ogą udzielić, ja k udzie­
la ją innych u m ie ję tn o śc i; sam tylko D uch
św . przez w ew nętrzne ośw iecenie może nas
tego nauczyć. Jeg o w ięc przede w szy stkiem
0 tę łask ę usilnie prośm y, m ów iąc z Apo­
stołam i: P anie, naucz nas m odlić s ię 2). J e ­
dnakow oż pew ne w skazów ki i głów ne zarysy
rozm aitych sposobów rozm yślania p o d ają nam
Św ięci, z których jeśli będziem y korzystać
w edle sił i zdolności naszych, a czynam i
dam y dowód naszej dobrej woli, niezaw odnie
ufać będziem y mogli, że D uch św. przyjdzie
nam w pomoc i swem w ew nętrznem natch n ie­
niem douczy n as te g o , czego ludzie usty
1 pismem udzielić nam nie mogą.

') Psalm c x V I I I ., 92. 2) Ł uk. x r ., i.


Najbogatszą takicli nauk o rozmyślaniu
skarbnicą, z której, ja k powiedzieliśmy ,we
Wstępie, czerpać będziemy, jest książka Ć w i­
czeń duchow nych przez św. Ignacego napi­
sana i od Stolicy św. w szczególniejszy spo­
sób zatwierdzona. History a tej książki jest
tu najlepszym przykładem i dowodem zba­
wiennej rozmyślania dzielności. Sam święty
Ignacy za miodu żył tylko dla św iata i o sa­
mych próżnościach marzył, aż w trzydzie­
stym roku życia, z powodu rany w bitwie
odniesionej, złożony na łożu boleści, począł
czytać i rozważać przykłady Chrystusa P ana :
i żywoty Świętych. W tern rozmyślaniu tak |
wielkim ogniem miłości Bożej rozpaliło się j
serce jeg o , że natychm iast wzgardziwszy!
światem, udał się do Manrezy, gdzie przez
rok cały w jaskini m ieszkając i srogą czy­
niąc pokutę, trw ał w ustawicznem rzeczy
Boskich rozmyślaniu. Tern zaś rozmyślaniem
tak wysoko się wzniósł w doskonałości i zna- i
jo mości dróg Bożych, że lubo wówczas nie
posiadał jeszcze nauk, napisał tę książkę
Ćwiczeń duchow nych , prawdziwie nadludzkiej
mądrości pełną, która za świadectwem św.
Franciszka Salezego, więcej uświęciła dusz,
niż liter zawiera.
Jakoż ta książka nie jest właściwie do
czytania, ale do rozmyślania i rozmyślania
przedewszystkiem uczy. Nieprzeliczone więc
owoce, jak ie te Ćwiczenia od trzech wieków
f e - -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
— 7 —
!$ ^
przyniosły: nawrócenie z drogi potępienia
i zbawienie niezliczonych dusz, gorliwość tylu
apostołów, którzy w nowszych czasach wiarę
po całym świecie rozszerzyli,, napraw a du­
chow ieństw a, wzrost zakonów, uświęcenie
tylu ludzi, których na ołtarzu czcimy — to
wszystko do błogich rozmyślania skutków
zaliczyć trzeba.

&
— 8 —

■m

ROZDZIAŁ II.
Pierwszy rodzaj modlitwy wewnętrznej.
Zaczynam y od łatwego i dla wszystkich
przystępnego ćwiczenia, które nam posłuży
za wstęp i przysposobienie do rzeczywistego
rozmyślania.

Naznaczywszy sobie pewien czas, który


temu ćwiczeniu poświęcić chcemy — czy to
godzinę, czy pół godziny, czy przynajmniej
kw adrans — na chwilę przed rozpoczęciem
zbierzmy spokojnie nasze myśli, przypomi­
nając sobie, źe z Bogiem mamy rozmawiać.
W tedy stawm y się w obecności Bożej, wzbu­
dzając wiarę, że P. Bóg jest obecnym i pa­
trzy na nas, że widzi skrytości serca n a ­
szego i słucha naszej modlitwy. Poezem wy­
pada oddać pokłon Boskiemu Majestatowi,
i poprosić Go sercem lub też i usty, aby
raczył pobłogosławić tej modlitwie i łaską
swoją nam dopomógł, a ż e b y : „w tym czasie
„w szystkie nasze myśli i poruszenia serca
„jedynie ku Niemu były zwrócone i posłu­
ż y ł y na Jego chwałę i pożytek nasz du-
— 9 —

„chow ny.“ T a k i m a być w stęp do każdego


rozm yślania.
N astępnie rozw ażajm y np. D ziesięcioro B o­
żego p rzy k a z a n ia w sposób n astę p u ją c y :
P rzypom niaw szy sobie P i e r w s z e p r z y k a ­
z a n i e , zastanów m y się nieco nad tem, co
w niem je s t zaw arte, i ja k je zachow ujem y;
a uprzytom niw szy sobie nasze grzechy lub
uchybienia przeciw tem u p rzykazaniu, prośmy
z pokorą i żalem o ich przebaczenie. Na-
koniec zm ów m y: „O jcze n a s z .“ — Potem
przejdźm y do drugiego p rz y k a z a n ia i roz­
w ażm y je tym sam ym sposobem , itd.
To zastanow ienie się nad każdem p rzy ­
kazaniem z osobna nie potrzebuje być d łu g ie;
w y starczy na to czas odm ów ienia trzech p a ­
cierzy. M ożna się je d n a k nieco dłużej lub
króciej n ad tern lub owem p rzykazaniem za­
trzym ać w m iarę tego, ja k m am y mniej lub
w ięcej sposobności albo skłonności do p rze­
kroczenia tego lub owego p rzy k azan ia.
W reszcie, g d y c z a s , któ ry śm y sobie na
rozm yślanie naznaczyli upłynie, zakończm y
gorącą i serdeczną m odlitw ą. W tej m odli­
tw ie, rozm aw iając z Panem B ogiem , ja k
dziecko z o jcem , lub sługa z panem , lub
uczeń z m istrzem , o sk arżajm y się z naszych
przew inień, przepraszajm y, prośm y o łask ę
do pracy n ad sobą, ofiarując Mu naszą szczerą
wolę i dobre przedsięw zięcia.
— 10 —
m - —-------------------------------------------------------------------
f f
Podobnym sposobem przechodzić możemy
w rozmyślaniu S i e d m g r z e c h ó w g ł ó w ­
n y c h ; tudzież t r z y w ł a d z e d u s z y na­
szej : pamięć, rozum i w olę, i p i ę ć z rn y-
s ł ó w ciała, uw ażając jakeśm y niemi służyli
P. Bogu, i jakich w icłi używaniu dopuszcza­
my się grzechów lub niedoskonałości.
Przyda się także przy rozważaniu każdego
przykazania zwrócić uwagę na przykład, jaki
nam w tej mierze dał P. J e z u s , M atka Boska,
lub który ze Świętych. To nam doda i za­
chęty i światła, ja k się sami mamy zacho­
wać. T ak samo, gdy się zastanawiam y nad
władzami duszy lub nad zmysłami, wielce
pożytecznem będzie uważać, ja k tej władzy
lub tego zmysłu używał P. J e z u s lub M atka
Boska, o ile my się od nich w tym względzie
różnimy, wreszcie ja k możemy w tern wszyst-
kiem naśladow ać ich święte przykłady.

Ten sam tak łatw y sposób rozmyślania


zastosować możemy do rozmaitych przed­
miotów. Np., możemy wziąść do ręki jaki
rozdział z Ewangelii św., albo z Naśladowa­
nia Chrystusa, lub innej duchownej książki,
byle treściwej i pełnej namaszczenia, zrobić
najprzód wspomniane przygotowanie, a potem :
1) przeczytać jeden lub parę w ierszy;
2) zastanowić się nieco, ja k prawdziwem
i ja k ważnem jest to, co się tam powie­
działo — ja k tp wypełnił P. J e z u s — ja k
Sfr------------------------------------- m
— 11 —

<

m-------------------------------------
r
mi
tego przestrzeg ali Św ięci i przez to się
z b a w ili;
3) w glądn ąć w siebie i uw ażać, ja k e śm y
się dotychczas do tej nau k i stó so w a li;
4) żałow ać za przeszłe w tej rzeczy uchy­
bienia, i postanow ić n a przyszłość popraw ę
lub postęp w dobrem.
Potem przejść do następ u jąceg o ustępu i
tym że sposobem n ad nim się zastanow ić, aż
upłynie czas n a m odlitw ę przeznaczony. —
W szystko w reszcie zakończyć serdeczną roz­
m ow ą z P. Bogiem , ja k się wyżej pow ie­
działo.
P ow tarzam y raz jeszcze, że w przedłożo-
nem ćw iczeniu nie idzie bynajm niej o długie
rozpam iętyw anie każdego zd an ia ja k ie jś k s ią ­
żki duchow nej, lecz ty lk o o k ró tk ie a u w a ­
żne zastanow ienie się n ad każdym takim
ustępem , z szczerem podniesieniem serca do
B o g a; w ten sposób nie tyle m a ją przystępu
roztargnienia, które zw ykły początk u jący ch
od m odlity odstręczać, a ła s k a Boża i w k ró t­
kiej chwili zastanow ienia, ośw iecić i zagrzać
serce potrafi.
P ięk n y o tern p rzy k ład opow iada ks. Bos-
signoli w V r a n d a c h wiecznych. P ew ien hi­
szpański m a g n a t, św iatow y i niczego ciału
odm aw iać nie um iejący, posłyszaw szy o św ią ­
tobliwości Bł. P io tra F a b ra z Tow . Jez.,
prosił go, ab y mu coś stosow nego do roz­
m yślania podał. Bł. Piotr, nie w idząc w nim
— 12

wielkiego do modlitwy umysłowej uzdolnie­


nia i pochopu, dał mu tylko do rozważania
te krótkie słowa: „Chrystus ubogi, a ja bo-
g a ty “ — „Chrystus pości, a ja sobie doga­
dzam “ — „Chrystus obnażony, a ja się stro-
j ę “ — „Chrystus cierpi, a ja rozkoszuję.“ To
rzekłszy, żądał od niego obietnicy, że będzie
się często nad temi słowami zastanawiał.
Pan ten, który się spodziewał od Bł. F abra
jakichś m ądrych nauk o modlitwie wewnę­
trznej, odszedł z tern — nie bardzo zado­
wolony. Jednakow oż, by dotrzymać danej
obietnicy, powtarzał kiedy niekiedy zalecone
słowa, pobieżnie i bez uwagi. Aż dnia pe­
wnego, przy zbytkownej biesiadzie, wśród
wesołego towarzystwa, przyszło mu na m yśl:
I „Chrystus pości, a ja sobie dogadzam .“ —
Tym razem znaczenie tych słów przeniknęło
na wskróś jego duszę. Jak to ? powiedział
sobie, ja, robak ziemski nasycony, a Chry­
stus, król nieba głodny! ja obciążony grze­
chami w rozkoszach, a Chrystus niewinność
sam a w cierpieniach! czy może być coś po­
tw orniejszego'? — I w tej chwili tak jasno
przejrzał brzydotę tej sprzeczności między
sobą a Zbawicielem, itak serdeczną przejęty
został skruchą, że wśród płaczu i jęków wstał
czemprędzej od stołu, i udawszy się do Bł.
Fabra, padł mu do nóg, mówiąc: „Ojcze,
krótkie twoje słowna, ja k strzała przebiły moje
se rc e ! poznałem ohydną różnicę między ży-
<&> * 4H>
: — — S§®
— 13 —

ciem mojem a życiem Chrystusowem, i otóż


odważam się pójść w ślady Chrystusa. “ Bło­
gosławiony uścisnął go serdecznie, płacząc
z radości. Później zaś, dając mu rekolekcye,
nauczył go drogi doskonałości; a zupełna
odmiana życia tego człowieka i budujące
przykłady, ja k ie dawał, uwieńczyły to dzieło
łaski.
— 14 —

-■ s8 ®

ROZDZIAŁ 111.
Drugi rodzaj modlitwy wewnętrznej.
D w aj m issyonarze szli razu jed n ego do
pew nej w ioski, gdzie rnieli nauczać ludek
0 P an u Bogu. W śród pola spotkali chłop­
czyka pasącego bydło, który rzew nie p ła ­
kał. — Cóż ci to je st, dzieck o ? zapytali go,
czemu tak p łaczesz? — Jestem bardzo n ie­
szczęśliw y, odpow iedział pastuszek, nie mogę
się modlić. — A czem uż dziecko nie możesz
się m odlić? p y ta ją dalej m issyonarze. —
Otóż nie wiem, co się ze m ną stało, mówi
chłopiec, ale od ja k ie g o ś czasu nie mogę
nig d y odmówić p acierza; ile razy zaczynam
„Ojcze n a s z , z a r a z mi przychodzi na myśl,
że P a n Bóg je s t moim Ojcem , że mnie ja k
ojciec k o c h a ; przypom inam sobie ile mi do­
brego uczynił, m uszę dziękow ać Panu Bogu,
łzy mi idą, i tak , wiele czasu n a tern schodzi.
D alej, k ied y mówię „K tóryś je s t w niebie-
sie c h “, zaczynam m yśleć o niebie, ja k tam
p iękie i ja k ie mię tam szczęście czeka,
1 znowu nie m ogę się w strzym ać od płaczu,
aż słońce zachodzi, i ta k n ig d y nie m ogę
— 15
fP" r
pacierza dokończyć. — Missyonarze pocie­
szyli pastuszka, mówiąc mu, że i tak a mo­
dlitw a jest Bogu m iłą; ale jeszcze więcej
sami się ucieszyli i zbudowali, widząc, jak
Pan Bóg duszom prostym i niewinnym wlewa
dar wysokiej bogomyślności. Otóż był to
drugi sposób rozmyślania, który według w ska­
zówek św. Ignacego nieco bliżej określimy.

Po wstępie i modlitwie przygotowawczej,


jakąśm y w poprzednim rozdziale opisali, za­
cznijmy rozpamiętywać, np. Modlitwę P ańską
w następujący sposób. Wymówiwszy pierwsze
słowo Ojcze, zastanówmy się nad jego zna­
czeniem: np. ja k Pan Bóg istotnie jest na­
szym O jce m ... ja k po ojcowsku względem
nas postępuje. . . przypomnijmy sobie, cośmy
otrzymali z Jego rąk ojcowskich od dzieciń­
stwa n aszego. . . zwróćmy też uwagę na sie­
bie: jakeśm y powinni mieć dla Niego serce
prawdziwie synowskie, jakeśm y po synowsku
względem Niego winni postępow ać. . . czy tak
istotnie czynim y? itd. — W rozważaniu zaś
tego pierwszego słowa trwajm y póty, póki
w niem znajdziemy duchowną pociechę i przed­
miot do rozmyślania, nie troszcząc się wcale
o to, czy będziemy mieli czas całą modlitwę
P ańsk ą dokończyć.
Gdy wreszcie to pierwsze słowo się wy-
czerpnie, wymówmy drugie nasz. Tu znowu
uważajmy, że Pan Bóg jest wspólnym Ojcem
<»I?! $$
nas wszystkich . .. żeśmy wszyscy braćm i. . .
że zatem mamy się ja k bracia m iło w ać...
Potem następne słow a: K tó ry ś je s t w nie-
biesiech, podobnym sposobem rozpam ięty­
wajmy, itd.
Gdy upłynie czas, któryśm y sobie na mo­
dlitwę wyznaczyli, resztę słów modlitwy P ań ­
skiej, których nie mieliśmy czasu rozpamię­
tyw ać, domówmy zwyczajnym sposobem.
W następującem zaś rozmyślaniu, zmówiwszy
po prostu pierwsze słowa, już poprzednio roz­
ważane, zaczniemy rozmyślać od tego słowa na
któremeśmy stanęli. Zatem przy rozbieraniu
każdego słowa nie trzeba się wcale spieszyć,
ale spokojnie je rozważać i jakby w sercu
przeżuwać, póki w nich jeszcze smaku ducho­
wnego doznajem y; a choćby cała godzina nad
jednem słowem upłynęła, tem ci lepiej. Również
nie trzeba się przymusowo zatrzym ywać na roz­
ważaniu jednego i tego samego słowa, kiedy
się już nic w niem nie znajduje, bo wtedy
umysł, nie mając dostatecznego zajęcia, ula­
tuje do innych przedmiotów, i z tego w yra­
dza się roztargnienie.
Tym sposobem rozmyślać możemy, nie-
tylko nad modlitwą Pańską, ale i nad P o­
zdrowieniem Anielskiem, nad Składem Apo­
stolskim i innemi treściwemi modlitwami,
jak P od tw oją obronę, D uszo C hrystusow a,
itp. To zaś rozmyślanie nie powinno być

fe,
i, 7
-
suchem, rozumowem rozbieraniem, ale trzeba
Sb
— 17 —

I wśród niego często serce do Boga podnosić


rozmaitemi aktam i: raz prosić o łaskę od­
pow iednią, drugi raz dziękow ać, wielbić,
w ychw alać, znowu upokarzać się, przepra-
: sza ć, postanaw iać — wedle te g o , co nam
! m aterya rozmyślania nastręczy, lub Pan Bóg
do serca poda. Wreszcie całe rozmyślanie
zakończyć należy gorącą m odlitw ą, jak b y
rozmową serca z Bogiem lub inną świętą
osobą, do której się odnosi modlitwa roz­
ważana.
j Dobre powodzenie tego i wszelkiego ro­
dzaju rozmyślania wiele zależy od pracy n a ­
szej około skupienia d u ch a; to skupienie zaś
od ułożenia ciała i zmysłów nie- mało za­
wisło. Jak ie zaś ma być ułożenie ciała
w czasie rozm yślania, na to w ogóle mó­
wiąc, przepisów, któreby do wszystkich się
stósowały, nie ma. Jednemu łatwiej rozmy­
ślać klęcząc, drugiemu siedząc, innemu sto­
jąc. Niech wdęc każdy próbuje to tym , to
owym sposobem, jak ie ułożenie ciała jest
dla niego odpowiedniej szem ; i niech się
trzym a tego, które mu najwięcej służy do
skupienia, nie zm ieniając go co chwila, bo
toby było wielkim powodem do roztargnień.
Oczy powinny być zwykle zam knięte, albo
na jeden przedmiot, np. na krzyż lub obra­
zek ciągle zwrócone.
Nakoniec pam iętać trzeba, że ci, co za­
czynają się ćwiczyć w rozm yślaniu, muszą
się zwykle z niejedną trudnością łamać. Ale
P an Bóg męstwo i wytrwałość sowitą łaską
wynagradza. Zioycięzcy dam je ść z drzewa
żywota, które je st w raju Boga mojego ').
19
m-
<$>

ROZDZIAŁ IV.
Zarys w łaściw ego rozm yślania.

Dwa ćwiczenia w modlitwie umysłowej,


z któremiśmy się dotąd obeznali, są raczej
tylko wstępem i przysposobieniem do roz­
myślania, niż istotnem rozmyślaniem ; teraz
podajemy zarys głównego sposobu rozmy­
ślania, czyli właściwej medytacyi.
P an Bóg, ja k mówi Pismo św., na serce
patrzy, według serca naszego nas ocenia.
Zatem modlitwa umysłowa do tego głów­
nie zmierza, i zmierzać powinna, aby to ser­
ce, a właściwie wolę od grzechów i złych
skłonności oczyścić, a cnotami ubogacić, oder­
wać od stworzenia, a do Boga ja k najściślej
przywiązać. A że w o l a z natury swej idzie
za r o z u m e m , do tego się przywięzuje, co
rozumowi widzi się dobrem i pięknem , to
czynić postanawia, co rozum uznaje za ko­
nieczne i pożyteczne — stąd , im jaśniej i
wyraźniej rozum coś poznaje, tern pospolicie
silniej i wolę porusza. Nakoniec, aby rozum
| przejął się jak ąś prawdą, musi mu ją wprzódy
p a m i ę ć uprzytomnić.
20 —

Z tego wynika, że każde rozmyślanie za­


leży na ćwiczeniu tych trzech w ład z: pa­
mięci, rozumu i woli. Najpierw pam ięcią j a ­
kąś prawdę w iary lub tajem nicę z życia P.
J e z u s a szczegółowo na myśl sobie przywo­
dzim y; potem , aby ją lepiej poznać, rozu­
mem ją rozbieramy, rozścieramy niejako,
wyprowadzamy z niej rozmaite wnioski, które
nas dotyczą, np.: czego ta praw da od nas
w ym aga — jakie na nas w kłada obowiąz­
k i '— ja k konieczną jest rzeczą, abyśmy się
do niej stosowali — jakeśm y to dotąd czy­
nili itd. W reszcie to rozważanie pobudza
wolę do rozmaitych a k tó w : żalu, pragnienia
tej lub owej cnoty, do postanowienia, prośby,
ufności w Bogu, miłości Bożej i innych.
To wszystko w yjaśni się przykładem. Mam
I rozmyślać np. o słowach P. J e z u s a : Cóż p o ­
m oże czło w ie k o w i, je ś l i b y w s zy ste k ś w ia t p o ­
z y s k a ł , a n a d u s z y sw ej szko d ę p o d ją ł. Po
należy tern przygotowaniu i stawieniu się
w obecności Bożej (o czem mówiliśmy wy­
żej) przypomnę sobie najpierw te słowa P.
J e z u s a , ze wszystkiem i okolicznościami do
I nich należącym i, mianowicie: kto te słowa
powiedział? sam Syn Boży; do kogo? nie-
tylko do tych, którzy je z ust Jego_ słyszeli,
ale do wszystkich ludzi — do mnie także;
co te słowa znaczą? że choćby człowiek
wszystek świat pozyskał, tj. wszystkie bo­
gactw a, w szystkie godności, wszystkie wy-
— 21 —
m - ------------------------------ —f ^
gody, przyjem ności, rozkosze, choćby to po­
siad ał ta k długo, ja k św iat stać będzie, na
nic mu się to nie p rz y d a , g d y b y n a duszy
ja k ą szkodę p o n ió sł...
Tym lub podobnym sposobem tę praw d ę
sobie przedstaw iw szy i w zbudziw szy o niej
a k t w iary, m am się n ad n ią rozumem je s z ­
cze więcej zastanow ić i odpow iednie w nioski
z niej w yprow adzić. Rozw ażę, np. ja k p ra w ­
dziw e są te B oskie sło w a; porów nam skarby,
uciechy i w sz y stk o , co św iat dać może,
z w iecznością szczęśliw ą; zestaw ię z drugiej
j strony u tra tę tych dóbr, ubóstwoj dośw iad- j
czenia rozm aite w tem ży ciu , z wiecznem
potępieniem , p o w tarzając sobie przy tem : cóż
mi pomoże, jeślibym w szystek św iat posiadł,
a do piekła się d o sta ł? eo mi zaszkodzi,
choćbym tu bez w szystkiego się obyw ał i
w iele c ie rp ia ł, jeżeli do nieba się d o sta­
n ę?. . . D alej trzeba wchodzić w szczegóły
naszego życia i naszych skłonności, uw ażać
do czego jesteśm y bardziej p rzyw iązani,
czego się w służbie Bożej lęk am y , co nam
byw a powodem szkody na d u szy : i tu zno-
! wu stósow ać te sam e słow a P. J e z u s a , po­
rów nyw ać te dobra lub te przykrości z wie-
c zn o śc ią, w chodzić ja k najgłębiej w ta jn ik i
sw ego serca, w ydobyw ać z niego w szy stk ie
nieporządne p rzy w iązan ia lub bojażni, i po­
konyw ać je jasn o ścią tej p raw d y i pow ag ą
Pana J e zu sa .
JL
m$---------------------- — ------------------------------ 3 $*
T akie rozważanie łatwo pobudzi wolę do
upokorzenia się i skruchy, do oderwania się
od stworzeń i podniesienia ku rzeczom Bo­
skim, do silnych i praktycznych postanowień,
wreszcie do gorącej i ufnej prośby o pomoc
Bożą. Te akty woli, osobliwie przy końcu
rozmyślania wzbudzić należy, lecz i przez
cały przeciąg medytacyi wola powinna być
czynną, i różnemi aktam i i uczuciami, sto­
sownie do rzeczy; o jakiej się rozmyśla, do
Boga się podnosić.

Takim samym sposobem rozmyślać można


0 jakiem kolwiek zdarzeniu lub tajem nicy
z życia Chrystusowego. Chcemy np. rozmy­
ślać o życiu P. J e z u s a w N azarecie: przy­
pomnijmy sobie, co wiemy w Ewangelii o tej
tajem n icy : kto jest Ten, który żył w takiem
ukryciu? ja k długo tam żył? czetn się. zaj­
m ował? z kim i ja k przestawał ? czy rozka­
zywał, lub był posłusznym ? dlaczego Pan
J e z u s tyle lat w tern ukryciu spędził? czego
nas chciał tym przykładem nauczyć? — N a­
stępnie czyńmy nad tem różne uwagi, zesta­
wiajmy siebie z P. J e z u s e m , swoje sprawy
z Jego spraw am i; uczmy się ja k zacnem
jest życie ukryte, jakim sposobem ma być;
uświęcone, dlaczego jest nam pożytecznem j
1 potrzebnem ; wchodźmy w szczegóły uczyn­
ków naszych, uważmy, ja k je mamy uświę­
cać naśladowaniem cnót Chrystusowych, jak
<§!
— 23 —

trudności i ciężkości, które w nich znajdu­


jem y, pokonywać pam ięcią na trudy i prace
J e z u s o w e , itd. Nakoniec dziękujemy P. J e ­
z u s o w i za przykład i naukę, za tyle lat
w trudach dla nas przepędzonych, obiecujmy
Mu, że w jakiejś szczególnej rzeczy będzie­
my Go naśladować itd.
Oto w kilku słowach, na czem zależy w ła­
ściwe rozmyślanie. Spróbujmy z Boską po­
mocą.
24

ROZDZIAŁ V.
Przygotowanie przedmiotu rozmyślania, czyli
punktów.
P rzed m o d litw ą p r z y g o tu j duszę tw o ję , a \
nie bądź ja k o człow iek , k tó ry Boga, kusi —
tak nas upomina Duch św. przez Eklezya-
styka 1). W rzeczy samej, jeśli do każdej ]
ważniejszej sprawy należy się przygotować
odpowiednio, to szczególniejszym sposobem
winniśmy to czynić względem modlitwy um y­
słowej. Bo modlitwa umysłowa jest spraw ą
szczególnie w ażną, a zarazem trudną i po­
trzebującą szczególnej pomocy od Boga. Tej
pomocy żądać, nie uczyniwszy ze swojej
strony co możemy, tj. nie dołożywszy nale­
żytego przygotowania, byłoby według powyż­
szych słów Ducha św., kuszeniem P ana Boga.
Trudność modlitwy umysłowej pochodzi
głównie stąd, że władze naszej duszy, zwy­
kle zaprzątnięte stworzeniami, nie łatwo dają
się skupić i zatopić w rzeczach Boskich.
Rozum, nie znajdując w tych przedmiotach

*) Ekkl. X V III., 23.


<&>
- 25
98>
dosyć zajęcia nie w iedząc o czem m yśleć
i ja k m yśleć, co chw ila odryw a się i ucieka
do stw orzeń; w ola w zględem dóbr n ad p rzy ­
rodzonych je s t obojętna i le n iw a ; w resz­
cie w yobraźnia chw iejna i p ło ch a, ig ra ją c
w śród tysiącznych obrazów i wspom nień,
jeszcze bardziej rozum owi i woli p rzeszk a­
dza. Otóż tym w szystkim przeszkodom za-
pobiedz m am y, o ile to być może, w p rzy ­
gotow aniu. A w ów czas słusznie będziem y
mogli się spodziew ać, że i tego, co nie je s t
w naszej mocy, P a n Bóg od siebie dołoży.
W ejdźm y w szczegóły. P rzed e w szy stkiem ,
aby zapobiedz w spom nianym przeszkodom
ze strony rozumu, trzeba, zanim się rozm y­
ślanie rozpocznie, obrać i określić sobie od­
pow iedni p r z e d m i o t rozm yślania, — O brać
za przedm iot m ożna ja k ą k o lw ie k praw d ę
w ia ry : np. o celu c z ło w ie k a — o ostatecznych
rzeczach, o grzechu w ogólności — o różnych
rodzajach grzechów — o cnotach rozm aitych —
0 tajem nicach ż y c ia , śm ierci i zm artw ych­
w stan ia P a n a J e z u s a — o życiu i cnotach
M atki Boskiej — w reszcie o dobrodziejstw ach
1 doskonałościach Boskich. W szelako nie
w szystkie te przedm ioty są rów nie odpo-
w iedne dla w szystkich. W w yborze trzeba
mieć w zgląd na stan duszy, n a w praw ę i
postęp w rozm yślaniu, nieraz też na usposo­
bienie i zdolności każdego. W ogóle m ówiąc,
je d n a k najodpow iedniejszym i n ajprzystęp-
<

#
p
— 26 —
, ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ąs
niejszym przedmiotem są praw dy wieczne,
jako tez życie i m ęka Boskiego naszego
Zbawiciela.
Ale nie dosyć obrać przedmiot, trzeba go
sobie określić i podzielić na pewne części,
zwane punktami. Kiedy rozmyślamy o ja-
kiemś zdarzeniu z życia P ana J e z u s a lub
Świętych, same części tego zdarzenia, tak
ja k po sobie następowały, mogą stanowić
punkta. T ak m edytacya o Bożem Narodze­
niu dzielić się może na punkta następujące:
P. 1-szjr; D roga N ajśw. R odziny z N azaretu do
B e tle e m ;
P. 2-gi: N arodzenie B oskiego D zieciątk a w sta ­
je n c e ;
P. 3 -ci: Śpiew anielski, przybycie pastuszków .
Kiedy zaś przedmiotem rozmyślania jest
praw da jak aś oderw ana, wówczas różne
strony lub różne wyniki tej praw dy służyć
mogą za przedmiot do tyluż punktów. Gdy
chcemy np. rozmyślać o złości grzechu, roz­
ważyć m ożem y:
w 1-szym p u n k c ie : K rzyw dy, ja k ie grzech w y­
rządza Panu B ogu;
w 2-gim p u n k c ie : Szkody, ja k ie grzech spraw ia
w duszy ju ż w tern życiu;
w 3-cim p u n k c ie : Skutki, ja k ie grzech mieć bę­
dzie w życiu przyszłem .
T aki rozkład przedmiotu na punkta po­
trzebny jest najprzód, aby był pewien po-:
— 27 —

f# *§
T 1
rządek w rozm yślaniu i um ysł nie b łąk ał
j się tu i owdzie bez k o rz y śc i; a po drugie,
poniew aż nie w iem y z góry, ja k w iele z n a j­
dziem y treści do rozm yślania w tym lub
owym przedm iocie; raz, g d y ła s k a Boża hoj­
niej się udziela, nad jed n y m szczegółem całą
godzinę rozm yślać łatw o, innym razem w k ró t­
kim czasie w szystko się w yezerpnie. D latego
w ięc trzeba k ilk a punktów mieć n a pogoto­
w iu , aby gd y się je d n a rzecz w yezerpnie,
nie tracąc czasu przejść zaraz do drugiego
p u n k tu , a jeśli będzie p o trzeb a, i do trze­
ciego, aż póki się nie w ypełni czas na ro z­
m yślanie w yznaczony. Czas ten bowiem p o ­
winien zaw sze być oznaczony, a sk racan ie
go dowolne, z powodu oschłości, byłoby z nie­
m ałą dla postępu w m odlitw ie szkodą.
W spom niany w ybór i podział przedm iotu
znajduje się ju ż gotow y w wielu k siążkach
w tym celu napisanych. Atoli nie trzeba sądzić,
że pobieżne przeczytanie tak ich punktów
je s t ju ż dostatecznem przy g o to w an iem ; n a ­
leży bowiem dobrze się w nich rozpatrzyć,
ja k je będziem y do siebie zastósow yw ać i
ja k ie g o owocu w tem rozm yślaniu szukać.
D la niektórych naw et osób korzystniejszem
je s t sam odzielne przygotow yw anie punktów ,
niż posługiw anie się k sią ż k ą do tego celu
służącą.
W każdym razie n a dobrem p rzygotow a­
niu przedm iotu rozm yślania bardzo w iele za-
— 28 —

$S > — ............. — —

leży. I często się z d a rz a , że b ra k staran ia


w tej m ie rz e , albo po prostu b ra k m ateryi
dość obfitej i m ogącej nasz um ysł zająć, je s t
głów ną p rzyczyną roztargnienia, znudzenia
i różnych niepow odzeń w rozm yślaniu.
K iedy należy p u n k ta p rzygotow yw ać? J e ­
żeli m am y rozm yślać rano, zaraz po w sta ­
niu — co je s t najodpow iedniejszą porą, ja k
u c z y dośw iadczenie, p rzy k ład Św iętych i sa­
mo Pism o ś w .: rano będę rozm yślał o To­
bie '). W takim razie należy ju ż we w igilią
w ieczorem , przed udaniem się n a spoczynek
przedm iot m edy tacy i wyżej podanym sposo­
bem rozłożyć; a przed sam em zaśnięciem
trzeb a go sobie w krótkości przypom nieć,
aby ile możności w tej m yśli zasnąć. Rano
zaś, zaraz po przebudzeniu, podniósłszy serce
do B o g a, w ykluczyć w szelkie inne m yśli i
zając się n aty ch m iast przedm iotem rozm y­
ślania. To staran ie nadzw yczaj pom aga do
skup ien ia i nabożeństw a.

J) Psalm l x i i . , 7.
— 29 -

ROZDZIAŁ VI.
Inne przygotowania do rozmyślania.
W ybór i szczegółowe rozłożenie przed­
miotu rozm yślania, któreśmy powyżej obja­
śnili, stanowią, ja k się powiedziało, przygo­
towanie rozumu. Prócz tego potrzebnem jest,
ja k się też powiedziało, przygotowanie wy­
obraźni i w oli, które już stanowi wstęp do
medytacyi.
W iemy już, że rozmyślanie trzeba rozpo­
cząć od stawienia się w obecności P. Boga
i oddania Mu pokłonu. Wiele na tem zależy,
abyśm y w tej chwili zapomnieli o wszyst­
kich stworzeniach, a przejęli się żywą wiarą
w obecność Boga i głębokiem uszanowaniem
dla Jego M ajestatu. Św. Ignacy radzi czy­
nić ten a k t, stojąc na krok albo dwa od
miejsca, na którem mamy rozmyślać. W tej
postawie każe się chwilę zatrzym ać, uw aża­
ją c ja k P an i Bóg nasz patrzy na nas; a
następnie oddać Mu głęboki i pokorny po­
kłon sercem i ciałem. Potem odprawić trzeba
modlitwę przygotowawczą w stępną, o któ­
rej także była mowa, prosząc o ła s k ę , a b y !
- 30 -

w przeciągu tego rozmyślania „wszystkie j


„nasze myśli, zamiary, sprawy i poruszenia
„serca, zmierzały jedynie ku służbie i chwale
„Boskiego Majestatu^ (słowa św. Ignacego).
Po tej modlitwie, która gorącą, lecz krótką
być powinna, następuje p r z y g o t o w a n i e
w y o b r a ź n i . Zależy ono na tern, abyśmy
sobie przedstawili miejsce, w którem się ta
tajem nica lub zdarzenie odbyw a: stajenkę
B etleem ską, gdy rozmyślamy o narodzeniu
P. J e z u s a ; albo górę, na której P. J e z u s
nauczał, gdy medytujemy o ośmiu błogosła­
wieństw ach; albo szczyt Kalwaryi, gdy m a­
my rozpam iętywać gorzką mękę P. J e z u s a .
Kiedy zaś przedmiotem rozmyślania jest
jak aś praw da pod zmysły nie podpadająca,
trzeba sobie przedstawić w duchu jakikol­
wiek obraz odpowiedny; np. w rozmyślaniu
0 grzechu, radzi św. Ignacy wystawić sobie
duszę swoją uwięzioną w skażonej lepiance
ciała i skazaną na wygnanie między niero­
zumne zw ierzęta; — w rozmyślaniu o karach
wiecznych radzi przypatrywać się długości, sze­
rokości i głębokości przepaści piekielnej, itd.
Takie wyobrażenie uobecnia nam przedmiot
rozmyślania, stawia nas niejako wpośród tej
tajemnicy, o której chcemy rozpamiętywać,
1 w ten sposób w yobraźnia, zamiast nam
przeszkadzać w m odlitwie, może nam nie
mało pomagać. To przygotowanie odprawić
trzeba krótko, bez w ytężenia i zadaw ania
A
— -----------
sobie gwałtu, ale skoroby później wyobraźnia
do innych przedmiotów ulatywała, znowu jej
ten sam obraz należy przedstawić.
Potem następuje p r z y g o t o w a n i e woli,
zależące na krótkiej i gorącej prośbie o tę
łaskę, która ma być głównym owocem obe­
cnego rozm yślania; np. o pokorę , o żal za
grzechy, o głębsze poznanie i gorętszą mi­
łość P. J e z u s a — podług tego ja k medyta-
cya ma być o pokorze, o grzechu, lub ja ­
kiejś tajem nicy z życia Chrystusowego. T a
prośba zagrzewa wolę i budzi w niej pra-
: gnienie wytkniętego owocu rozm yślania; go-
rącość zaś woli przynagla wszystkie inne
władze duszy do odpowiedniej im czynności
w m odlitw ie, gdyż wola innym władzom
przewodzi. Z drugiej strony ta gorącość woli
najskuteczniej skłania P ana Boga do udzie­
lenia nam tego, o co się staram y, albowiem
żądzę ubogich w ysłu ch a ł P a n , p rzyg o to w a n ie
serca ich usłysza ło ucho T w oje 1).
Te dwa przygotowania wyobraźni i woli
nazyw a św. Ignacy „preludyam i“ czyli w s t ę ­
p a mi . Po nich rozpoczyna się samo rozmy­
ślanie, któreśmy powyżej opisali.

Nakoniec zaleca św. Ignacy, aby po kaź-


dem rozmyślaniu poświęcić kilka chwil na
porachowanie się przed P. Bogiem z pilno-

‘) Psalm x., 17 .
32
(gf*

ści, z jakąśm y się m odlili, i z wierności,
z jakąśm y zachowali wszystkie podane środki,
które nam modlitwę ułatwić mogą. Jeśli roz­
myślanie dobrze się powiodło, należy Bogu
pokornie podziękować, jeśli zaś nie, przepro­
sić Go za swoje przewinienia. A tak w je ­
dnym , jak w drugim przypadku zachować
sobie na potem praktyczne przestrogi, z w ła­
snego doświadczenia, ja k się w rozmyślaniu
zachowywać mamy.

Streszczając to, cośmy dotychczas o me-


dytacyi mówili, podajem y następujący jej
p o rząd ek : |
1. Stawienie się w obecności P. Boga i od­
danie Mu pokłonu;
2. Modlitwa przygotow aw cza, zawsze ta
sa m a ;
3. W stęp pierw szy: przygotowanie wyo­
braźni, polegające na przedstawieniu
sobie miejsca, lub innego obrazu odpo­
wiedniego do rozmyślania;
4. W stęp drugi: przygotowanie woli —
prośba o główny owoc rozm yślania;
5. Ćwiczenie pamięci nad przedmiotem
pierwszego p u n k tu : przypomnienie so- i
bie szczegółowe przedłożonej prawdy albo
tajemnicy, okoliczności, zdarzeń, itd .;
6. Ćwiczenie rozumu nad tym samym przed­
miotem : stósowanie tej nauki do siebie,
w glądanie w siebie, w przeszłość, w stan
— S3 —

— ............. -sff>
ob ecny; jakich środków użyć na przy­
szłość, aby temu złemu zapobiedz, lub
to dobro osiągnąć, itd .;
7. Ćwiczenie woli: odpowiednie akty, po­
stanowienia i prośby;
8. Jeżeli czas medytacyi jeszcze nie upły­
nął: przejść do drugiego punktu i nad
nim podobne ćwiczenie pamięci, rozumu
i woli uczynić; potem punkt trzeci, itd .;
9. Zakończenie m edytacyi serdeczną mo­
dlitw ą albo rozmową serca z P. J e z u s e m
, lub innemi świętemi osobami, o któ-
rycheśmy rozmyślali;
10. Po medytacyi, krótki z niej rachunek.

O Rozmyślaniu.
— 34

ROZDZIAŁ V II.

O sposobie rozmyślania zwanym kontemplacyą.


Kontem plaeya w ścisłem znaczeniu jest
modlitwą umysłową wyższego stopnia, w k tó ­
rej dusza nie pracuje swemi władzami, ale
poniekąd biernie się zachowując, przyjmuje
od Boga oświecenia i w zruszenia, jakich
żadnemi słowy opisać nie można,_ i o któ­
rych ci tylko dokładne m ają pojęcie, którzy
ich z daru Bożego doznali. Ten rodzaj, mo­
dlitwy jest rzadki i nie jest wcale w mocy
człowieka; tylko sam Bóg kogo chce i kiedy
chce do tej bogomyślności podnosi. Kusić
się samemu o tak ą kontem placyę, ja k to
czynią niektóre osoby, wstrzymując się um y­
ślnie na modlitwie od wszelkich aktów, trw a­
jąc w bezczynności umysłowej, jest to zaw­
sze próżne usiłowanie i strata czasu, a często
też zarozumiałość i kuszenie P ana Boga.
W prawdziwej kontemplacyi dusza nie wpada
w bezczynność i bierność przez dobrowolne
wstrzymywanie się od wszelkich aktów, ale
przez to, że P. Bóg ją niejako poniewolnie
owłada i w sobie zanurza; usiłowanie zaś
35 —

łączenia się z Bogiem własnymi aktami,


tylko nie jest przeszkodą do tej wyższej mo­
dlitwy, ale owszem jest jedyną do niej drogą.
T ak o tern nauczają Święci i tak uczy do­
świadczenie.
Jakoż nie o tej kontemplacyi mówić mamy,
ale o sposobie rozmyślania, który ma pewne
do niej podobieństwo, o ile że mniej w y­
m aga pracy rozumowej, a więcej łączenia
się z Bogiem sercem i uczuciem. Ten spo­
sób zależy na tern, aby sobie jaknajbardziej
uprzytomnić jak ąś tajem nicę z życia P. J e ­
z u s a , i z niej wprost czerpać nauki i za­
chęty, które ona sam a nastręcza nie szu­
kając gdzieindziej pobudek i nie zapuszcza­
jąc się w dalsze rozumowania.
Odpowiednio do ducha tego rodzaju mo­
dlitwy, św. Ignacy podaje za punkta do kon­
templacyi : o s o b y , s ł o w a i c z y n y . To
znaczy, że w 1-szym punkcie mamy się w du­
chu przypatryw ać osobom, należącym" do ta ­
jemnicy, o której rozmyślamy (Panu J e z u ­
s o w i , Matce Boskiej, Apostołom) — tak zu­
pełnie ja k gdybyśm y byli pośród nich obecni—
i od razu brać do serca, co nam ten widok
do serca podaje. W 2-gim punkcie przysłu­
chiwać się temu, co te osoby mówią; w 3-cim
uważać, co one czynią — i zawsze z każdej
rzeczy korzystać, by lepiej P ana J e z u s a po­
znać, by goręcej Go miłować, by Go wierniej
naśladować.
Rzeczy lepiej wyjaśnić nie możemy, ja k
podając w dosłownym przekładzie z Ćwiczeń
św. Ignacego, punkta kontemplacyi o Naro­
dzeniu P ana J e z u s a .
„Punkt 1. W idzieć osoby, tj. Matkę Bo-
„ską i Józefa i Dzieciątko J e z u s (po naro­
d z e n iu ; stawić się między nimi, niby ubo­
ż u c h n y i niegodny sługa, przypatryw ać się
„im w ich potrzebach, jakbym tam był obecny,
„z ja k najw iększą pokorą i uszanowaniem ;
„a potem zwrócić na siebie uwagę, aby ze-
„brać jakiś owoc duchowny.“
„Punkt 2. Słuchać i rozważać, co te osoby
„mówią; i znowu zwracając uwagę na sie­
b i e , odnieść jakiś owoc.“
„Punkt o. W patryw ać się w to, co robią:
„jak odbywają podróż, jakie trudy znoszą,
„na to, aby P an przyszedł na świat w osta-
„tniem ubóstwie, i po tylu pracach, po wy­
cierp ien iu głodu i pragnienia, zimna i go-
„rąca, krzywd i urągań, by w końcu umarł
„na krzyżu — a to wszystko dla mnie. Na­
s tę p n ie zwrócić myśl ku sobie, i odnieść ko-
„rzyść duchowną.“
Rozumie się, że przypatrując się tym świę­
tym osobom, wglądać także możemy w ich
wnetrzne myśli i uczucia, radości i cierpie­
nia; słuchając ich słów, patrząc na ich czyny, j
uważać mamy, co nam te słowa mówią, i
czego te przykłady po nas wym agają. Nawet
w osobach nieprzyjaciół P ana J e z u s a , jak^
— 37 —

tjl

w H erodzie, Judaszu, F ary zeu szach , znaleść


możem y przedm iot do kontem placyi, aby sobie
obrzydzić ich obłudę, pychę i inne w ystępki.
N adew szystko zaś często rozm aw iajm y z" P a ­
nem J e z u s e m i innem i osobam i św ięterai,
z prostotą i serdeczn o ścią, czyto prosząc
o coś, czy dziękując, czy rad ząc się, czy też
w y rażając w spółczucie lub ubolew anie. T a k
nauczym y się praw dziw ego sposobu p rz e sta ­
w ania z P. Bogiem , i nabędziem y tej św iętej
synow skiej poufałości, k tó ra je s t kw iatem
życia duchow nego.
Co się tyczy w stępu, przygotow ań i za ­
kończenia, to sam o tu zachow ać należy, cośmy
pow iedzieli o zw ykłem rozm yślaniu. Jedno
ty lk o dodaje św. Ig n a c y : poniewmż przedm iot
takiej kontem placyi byw a obszerny, zw ykle
c ała ja k a ś tajem n ica czyli całe zdarzenie
E w angelii opow iedziane, zaleca przeto, aby
sobie na początku treść tej tajem nicy w k ró t­
kości przypom nieć, niby rzucić okiem n a ca­
łość obrazu, zanim się p rzy p atrzy m y szcze­
gółom. Je stto niejako krótkie pow tórzenie
p rzygotow ania rozumu, i m a n astępow ać za­
raz po m odlitw ie w stęp n ej, przed dwom a
przygotow aniam i w yobraźni i woli.
— 38 -

ROZDZIAŁ VIII.
O roztargn ien iach w rozm yślaniu.

Dla uzupełnienia tej krótkiej nauki o mo­


dlitwie umysłowej, wypada coś powiedzieć
o rozmaitych trudnościach i przeszkodach,
zdarzających się w tem świętem ćwiczeniu,
w skazać środki zaradcze.
Przeszkody na modlitwie mogą pochodzić
czy to od nas samych, czy z zewnątrz, od
złego ducha, wieczystego wroga zbawienia
naszego. Przeszkody z nas samych pocho-!
dzące, byw ają głównie trojakie: roztargnienia,
tj. narzucanie się obcych i próżnych myśli,
uciekanie umysłu od przedmiotu modlitwy
do światowych, a przynajmniej obcych rzeczy ;
oschłość , tj. pewna nieczułość serca, trudność
poruszenia woli i wzbudzenia jakichkolwiek
uczuć, połączona z pewnem tęsknieniem na
modlitwie, z pewnym wstrętem do rzeczy bo­
skich: w końcu ociężałość tj. ogólna jak aś
nieudolność do m yślenia i modlenia się, nie-
czynność i jakoby ospałość umysłowa.
R o z t a r g n i e n i e pochodzi najpierw, ja k
się już wyżej powiedziało, z braku odpowie-
i* :--------------
— 39 —

— «
® ■
dnej m ateryi do rozmyślania. Umysł, będąc
z natury swej niezmiernie czynnym i ruchli­
wym, gdy nie ma przed sobą dostatecznego
zajęcia na modlitwie, gdy nie wie o czem
myśleć i ja k się zająć, naturalnie ucieka do
innych, obcych rzeczy, o których mu myśleć
łatwo. Tej przyczynie roztargnień zapobiega
się, podług nauki danej w rozdziale V., do­
brym wyborem i pilnem przygotowaniem m a­
teryi rozmyślania, czyli punktów medytacyi.
Po drugie, roztargnienie pochodzi często
z braku skupienia zewnętrznego lub we­
wnętrznego w czasie modlitwy. Jeżeli kto
nie stara się nawet o skupienie zewnętrzne,
tj. jeżeli nie szuka sobie na modlitwę ile
możności zakątka cichego, jeżeli w czasie
samej modlitwy nie strzeże pilnie oczu, nie
zachowuje ułożenia ciała skromnego i spo­
kojnego, wówczas nie może się temu dziwić,
że go roztargnienia ze wszech stron napa­
stują. Również, jeżeli się kto nie stara o sku­
pienie wewnętrzne, tj. jeśli nie'pam ięta o tern,
aby przed rozmyślaniem uspokoić myśli i od­
rzucić, ile być może od siebie świat i wszyst­
kie świeckie troski, jeśli w czasie samego
rozmyślania nie dokłada czujności nad sobą,
aby narzucające się obce myśli prędko od­
pędzać i uciekający umysł wciąż do przed­
miotu nawoływać, wówczas także sobie przy­
pisać powinien roztargnienie i niepowodzenie
na modlitwie. Do tego właśnie skupienia
i
— 40 -

służą przestrogi w poprzednich rozdziałach


dane: aby wieczór przed zaśnięciem zająć
myśl pobożnym przedmiotem, o którym mamy
nazajutrz rozmyślać — aby rano po przebu­
dzeniu się do tegoż przedmiotu jak najprę­
dzej myśli i serce zwrócić — aby rozmy­
ślanie odprawiać ile możności zaraz po w sta­
niu, przed innemi zajęciami i zanim w pad­
niemy w wir dziennych interesów — aby
rozpoczynając rozmyślanie, stawić się w obe­
cności Boga, patrzącego na nas, oddać Mu
pokorny pokłon, itd. Z tych zaś wszystkich
środków utrzym ania się w skupieniu może
najskuteczniejszy jest, to żywe stawianie się
w obecności Bożej, i najdzielniejszy sposób
oddalania narzucających się roztargnień jest,
przypominać sobie co chwila, że z Bogiem
rozmawiamy, że Pan Bóg na nas patrzy i nas
słucha.
Po trzecie, zdarza się także, że roztargnie­
nia pochodzą nie tyle z braku skupienia się
w czasie samego rozmyślania, ile z całego
trybu życia zbyt rozproszonego i niejako wy­
lanego na zewnętrzne sprawy. Niekiedy też
powodem natrętnych roztargnień jest jakieś
szczególne zajęcie, które nas zupełnie po­
chłania, jak aś troska, które nas wciąż ściga
i wszystkie nasze myśli zaprząta. W takich
razach trzeba najpierw pomyśleć o usunięciu
zajęć lub zabaw zbyt rozpraszających a nie­
potrzebnych ; nic dziwnego bowiem, że sprawy
— 41 —

nie po Bożemu podjęte, przeszkadzają nam


w obcowaniu z Bogiem. A potem trzeba się
starać, żeby też innym, choć najlepszym spra­
wom nie oddawać się w sposób zbyt porywczy,
gorączkowy, namiętny. Kto chce z Bogiem
poufale obcować, ten, ja k ostrzega św. Ber­
nard, tylko modlitwie powinien się o d d a w a ć ,
wszystkim zaś innym zajęciom powinien się
tylko p o ż y c z a ć . Jeżeli wreszcie te roztar­
gnienia pochodzą z jakiegoś zajęcia lub z j a ­
kiegoś kłopotu, którego ani uchylić, ani
umiarkować nie możemy, wówczas nieraz się
przyda sam ą tę rzecz, która nam na sercu
cięży, Panu Bogu w modlitwie polecać i z niej
samej brać powód do gorliwszego łączenia
się z Bogiem.
W końcu są osoby m ajęce z natury umysł
nadzwyczaj lekki, ruchliwy, niespokojny, nie­
zdolny do stałego utkwienia w jakim kolwiek
przedmiocie, a ztąd na modlitwie muszą w al­
czyć z ciągłemi roztargnieniami. Jest to wada
temperamentu, która się całkowicie usunąć
nie d a ; jednak nie jestto przyczyna zanie­
chania całkiem modlitwy umysłowej. J a k i­
kolwiek mamy tem peram ent, od Boga go
mamy, więc może on być dla nas utrudnie­
niem, krzyżykiem od Boga zesłanym, okazyą
większej walki, ale nie może być przeszkodą
do osiągnienia doskonałości i połączenia z Bo­
giem. Takie osoby mogą nie mniej, ja k inne
w modlitwie umysłowej postąpić, ale muszą
— 42 —

m-------------------------------------
I ' przyłożyć więcej starania, cierpliwości w zno­
szeniu tych natarczywych roztargnień, w y­
trwałości w ich oddalaniu, więcej gorących
aktów i pokornych próśb do Boga zanoszo­
nych, więcej akuratności w zachowywaniu
danych przepisów dla utrzym ania się w sku­
pieniu. Mogą też używać pewnych środków
pomocniczych : np. w czasie rozmyślania mieć
wciąż przed oczyma lub trzymać w ręku
krzyżyk, albo obrazek odpowiedni, albo też
książkę, zaw ierającą treść rozmyślania, itp.
A gdy w ten sposób mężnie walczyć będą,
mogą być pewne, że ich modlitwa, jakkol­
wiek przerywana roztargnieniem, miła będzie
Bogu, i mogą słusznie ufać, że Pan Bóg
przyjdzie im w pomoc z nadzwyczajną łaską
i ofiarność ich wynagrodzi sowicie.
ROZDZIAŁ IX.
O oschłości i ociężałości w modlitwie.
Do w nętrznycb przeszkód w rozm yślaniu,
0 których zaczęliśm y mówić pow yżej, zali­
czyliśm y, oprócz roztargnienia, oschłość i ocię­
żałość.
O s c h ł o ś ć pochodzi albo ztąd, że rozum,
roztargniony lub nieczynny, nie pobudza do­
statecznie woli — albo ztąd, że sam a wola,
będąc żle usposobioną lub zbyt przyw iązan ą
do czegoś ziem skiego, nie zdolna je s t do
podnoszenia się ku rzeczom Boskim — albo
w końcu ztąd, że ła s k a Boża dla słusznych
powodów się usuw a. O pierw szej z tych
przyczyn nie potrzebujem y ju ż w ięcej mówić,
bo ja s n a rzecz, że gdy um ysł je s t w ciąż z a ­
ję ty roztargnieniam i, w ola nie m a czem się
pobudzić do gorących aktów i silnych przed ­
sięw zięć; zkąd zaś pochodzą ro ztargnienia
1 ja k im zapobiedz, ju ż się w yżej objaśniło.
D ruga przyczyna je s t rów nież ła tw a do
zrozum ienia: jeżeli kto p rzy stęp u je do roz­
m yślania bez w ysokiego cenienia sobie tej
rozm owy z Bogiem, bez praw dziw ej żądzy
— 44 -

odniesienia z niej duchownego pożytku, ale


tylko z przymusu lub zwyczaju, to nie ma
dziwu, źe taki w ciągu rozmyślania oschłym
zostaje. Również jeżeli w głębi duszy siedzi
jak i zły nałóg lub namiętne przywiązanie do
stworzeń, cóż dziwnego, że te pęta przyku­
wające duszę do ziemi, przeszkadzają jej
w chwilach, kiedy się chce do Boga pod­
nieść? cóż dziwnego, że smak duszy, prze­
sycony miodem uciech niższych, stępia się
na słodycze niebieskie? Zatem, chociaż w roz­
myślaniu szukamy oczyszczenia serca i w tym
celu się temu ćwiczeniu oddajemy, jednak
już przystępując do rozmyślania, pewne oczy­
szczenie serca mieć powinniśmy: jeśli nie
zupełne nad nałogami zwycięztwo i zerwa­
nie wszystkich przywiązali i pociągów, to
przynajmniej szczere zerwanie ze złem i w y­
siłek kn pokonaniu tego w szystkiego, co
się Bogu w nas niepodoba; chociaż w roz­
myślaniu szukamy gorliwości, i do tego
władnie zmierzamy, aby się w rozmyślaniu
uaszem, ja k mówi Prorok, rozpalił ogień,
jednak już przystępując do rozmyślania,
powinniśmy mieć choć tyle gorliwości, abyś­
my prawdziwie pragnęli P ana Boga w niem
uczcić i szczerze chcieli zamierzony w niem
owoc otrzymać. Dlatego to, ja k się wyło- 1
żyło w rozdziale V I., zaczyna się rozmy­
ślanie od gorącej modlitwy, w której się
prosi, aby to całe rozmyślanie „zmierzało je-
P ----------------- ------------ - ------ - -$i
— 45

dynie ku służbie i chwale Boskiego Maje-


statu“ — przez co obudzą się w woli szczere
pragnienie uczczenia P ana Boga w tem ćwi­
czeniu; i znowu w drugiem przygotowaniu
(tamże wyłożonem) prosi się szczególnie o to,
co ma być głównym tego rozmyślania owo­
cem — przez co obudzą się w woli szczere
chcenie zamierzonego owocu. T ak więc samo
odprawianie przygotowań do rozmyślania, od
św. Ignacego przepisanych, uchyla niejedną
przyczynę oschłości.

W końcu sam Pan Bóg, ja k się powie­


działo, odbiera nam czasem tę szczególną
łaskę, którą zwykł rozpalać serca na modli­
twie i zostawia nas pogrążonych w oschłości.
Niekiedy czyni to Pan Bóg bez żadnej winy
z naszej strony, chcąc nas tylko doświadczyć,
spróbować naszej wierności, dać nam spo­
sobność pokazania Mu naszej miłości w walce
z trudnościami i zebrania większych zasług.
Najczęściej jed n ak powodem takiego odda­
lenia się Boga od nas i następującej oschłości,
bywa jakieś przewinienie z naszej strony:
nieraz jeden grzech, choć nie wielki, ale roz­
myślnie i pomimo wnętrznego ostrzeżenia łaski
popełniony sprawia, że Pan Bóg obrażony
cofa się, i następuje odrazu zupełna oschłość.
Innemi razy, po trochu i nieznacznie w krada
się lenistwo w modlitwie lub wiele innych
mniejszych grzechów, z których zaniedbujemy
WP
46 —

się rachować i Boga przepraszać; a skutkiem


tego również niepostrzeżenie usuwa się łaska.
Czasem to odebranie gorącości ducha bywa
karą za jak ąś zarozumiałość, za jakieś skryte
upodobanie w sobie i przypisywanie sobie
swego postępu.
Atoli zkądkolwiek taka oschłość pochodzi,
pierw sza, co w takim razie czynić mamy,
według przestrogi św. Ignacego, jest wejść
w siebie, porachować się dobrze ze sumie­
niem, aby odkryć, przez cośmy mogli oddalić
od siebie łaskę, przeprosić za to P ana Boga
z całego serca, upokorzyć się szczerze; a to
uczyniwszy, walczyć cierpliwie i wytrwale
z oschłością, i ufać, że czy nas Bóg karze
czyli doświadcza, zawsze to czyni z miłości—-
że niedaleko jest od nas, i wkrótce ulituje
się, pocieszy nas i podżwignie.

Ostatnia z wymienionych przeszkód we­


wnętrznych na modlitwie jest o c i ę ż a ł o ś ć
umysłu, tj. jakiś stan otrętwienia i nieczyn-
ności na rozmyślaniu. Stan ten często po­
chodzi po prostu z lenistwa lub nierozgar-
nienia. Niejeden zabierający się do rozmy­
ślania, po jakiej takiej modlitwie wstępnej,
zamiast brać się zaraz rączo do ćwiczenia
pamięci, rozumu i woli, czeka spokojnie,
jak b y wszystko miało mu z nieba spaść,
i tak sam sobie winien, że w pada w jakieś
otrętwienie i ospałość. Najczęściej jednak
— 47 —

stan ten pochodzi z przyczyn fizycznych,


ze zmęczenia, z niedospania, z niezdrowia
lnb ogólnego osłabienia; niekiedy także z za­
chowania w czasie modlitwy postawy zbyt
wygodnej, przez co w krada się jak aś sen­
ność, która nieznacznie i władze umysłowe
opanowuje.
Ogólny więc środek przeciwko tej ocię­
żałości jest siłą woli panować ile być może,
nad słabością ciała. Czasem istotnie fizyczne
osłabienie lub cierpienie czyni człowieka cał­
kiem niezdolnym do rozm yślania; ale też
często duch skory może i powinien podtrzy­
mywać ciało mdłe. Apostołowie w Ogrojcu
byli rzeczywiście znużeni i snem zmorzeni:
Oczy ich, ja k mówi Ewangelia, hyły obcią­
żone *); a to ich jednak nie wymówiło od
wyrzutu Zbawiciela: Tak %nie mogliście jednej
godziny czuwać ze mną ?2).

Kiedy z powodu słabości wcale rozmyślać


nie możemy, wtedy oczywiście, zamiast da­
remnych wysileń, poddajmy się pokornie woli
Bożej, a natom iast czytajmy coś pobożnego
lub módlmy się ustnie. Ale w ogólności nie
łatwo wierzmy ciału i jego wymówkom,
i póki możemy, usiłujmy mężnie zwyciężać
ociężałość, wystrzegajm y się wszelkiego le­
nistwa, trw ajm y na modlitwie w postawie

') Marek x iv \, 40. a) Mat. x x v i., 40.


kornej i spokojnej, zapatrując się na wzór,
jak i już nam dał P. J e z u s w Ogrojcu i pa-
| m iętając na słowa, któremi nas do w ytrw a­
łości zachęcał.
P a d ł na oblicze, swoje m odląc się.
Czajcie a m ódlcie się, abyście nie weszli
w pokusę 1- ) .

') Mat. X X V I., 39, 41.


ROZDZIAŁ X.
O pokusach i złudzeniach szatańskich
na modlitwie.
Dotąd mówiliśmy o przeszkodach w mo­
dlitwie , pochodzących z nas sam ych; ale
oprócz takowych, mamy jeszcze do walcze­
nia z rozmaitemi przeszkodami i pokusami,
narzucanemi przez czarta.
Zły d u ch , który, wedle słów św. Piotra,
ja k o lew ryczący krąży, szukając kogoby p o ­
ża rł *), wtedy właśnie najzawzięciej za nas
napada, kiedy w idzi, że się oddajemy n aj­
świętszej i najzbawienniejszej sprawie, roz­
mowie z Bogiem. Znając osobliwie wartość
i dzielność modlitwy umysłowej, wszelkiemi
sposobami stara się nas od niej odwieść, a
gdy tego dokazać nie może, usiłuje przy­
najmniej korzyści z tej modlitwy nas poz­
bawić. Zatem nie ma się co dziwić, źe do­
znajemy na modlitwie trudności, ale tern usil­
niej trwać trzeba i postępować w tern św ię­
tem ćwiczeniu.

‘) I. Piotr v., 8
• * -O ;--------
R ozm yślaniu.
50

Najczęściej działanie szatana ukryw a się


po za zw ykłem i, naturalnem i przyczynami.
I tak owe przeszkody, któreśmy wyżej przed­
łożyli, jako z nas samych pochodzące, byw ają
najpospolitszem jego narzędziem do szkodze­
nia nam w rozmyślaniu. On i przed rozmy­
ślaniem usiłuje nas odwieść od zachowania
w skazanych środków i przygotowań, próbuje
nas rozproszyć, by przeszkodzić skupieniu,
stara się nas przywieść do jakiegoś dobro­
wolnego przewinienia, aby nam odebrać wnę
trzny pokój i wprawić nas w oschłość; on
i w czasie rozmyślania narzuca nam roztar­
gnienia, kusi nas do lenistwa i do opieszało­
ści, staje się, ja k powiada św. Ignacy, „ad­
wokatem ciała,“ podając nam różne pozorne
racye i racyjki, że trzeba ulżyć ciału, mniej
się natężać, itd. Tym wszystkim pokusom
trzeba się bronić, trzym ając się wiernie po­
danych wyżej środków i przepisów i korzy­
stając z własnego doświadczenia, tj. zw raca­
ją c uwagę na pokusy, których częściej do­
znajemy, na pozorne racye, które nas od do­
brego toru odwiodły, pilnując się, aby się zno­
wu w te same sidła nie uwikłać. Dlatego to
św. Ignacy poleca po każdem rozmyślaniu
krótki jego rozbiór, o którym mówiliśmy
w swojem miejscu.
W szczególności zauważyć trzeba, że wróg
naszego zbawienia bada, ja k mówi św. Ignacy,
słabsze i silniejsze strony każdego, i chytrze
- 51 -

z nich korzysta: małodusznego stara się on


odstraszyć od modlitwy natarczyw ością po­
kus, śmiałego kusi do lekceważenia drobnych
przepisów i środków pomocniczych, oziębłego
pociąga wprost do lenistwa i opuszczania się,
gorliwego zwodzi fałszywemi racyam i i pozo­
rem większego dobra, osoby żywszej imagina-
cyi zabawia grą wyobraźni, serca czulsze n a­
kłania do spędzenia całej na płonnych afek­
tach, rozumy bystrzejsze zaprząta samemi su-
chemi wywodami — a tak i tych i owych
odwodzi od praktycznych zastósowań i dziel­
nych postanowień. Powinniśmy więc wciąż
być na baczności, pilnować serca naszego,
i tam dawać silniejszy odpór, gdzie nieprzy­
jaciel silniej uderza.
Z drugiej strony wiedzieć trzeba, że kusi­
ciel, ja k w innych rzeczach duchownego ży­
cia dotyczących, tak i w modlitwie umysło­
wej przypuszcza nieraz fałszywa atak i: do
czego innego na pozór kusi, a do czego in­
nego istotnie zmierza. Nieraz np. chcąc prze­
szkodzić w rozmyślaniu, albo też całkiem do
niego zniechęcić, napastuje w tym czasie ja-
kiemiś dziwnemi niepokojami, gwałtownemi
pokusami przeciwko wierze, przeciwko cnocie
anielskiej, itp. — niepokojami i pokusami, j a ­
kich się kiedy indziej daleko mniej, albo wcale
nie doznaje. W takich pokusach wpływ szatana
i złośliwy jego zamiar jest widoczny, a odstę­
pować z tego powodu od rozmyślania, byłoby
$ &
4*
m
— 52 —

właśnie czynić to, czego kusiciel chce. Trzeba


więc w takich razach być cierpliwym i odważ­
nym, pam iętając, że te pokusy nie są grze­
chem, ale owszem znakiem, że nasze ćwicze­
nie się w rozmyślaniu bardzo przeraża nieprzy­
jaciela duszy, skoro tyle gwałtu robi, aby mu
przeszkodzić. Pam iętać też trzeba, dodaje św.
Ignacy, że Pan jest blisko, że czuwa nad
nami i strzeże nas w tej świętej sprawie dla
Jego czci podjętej, i że wkrótce uwolni nas
od tych napaści.
Wspomnieliśmy dopiero o zwykłych i po­
spolitych kusiciela chytrośeiach. Ale zdarzają
się i inne, daleko trudniejsze do rozeznania
i zwyciężenia. Osoby zwłaszcza wznoszące
się wyżej w bogomyślności, wystawione by­
w ają na pokusy i podejścia niesłychanie zdra­
dzieckie, w których szatan, ja k mówi św. P a­
w eł, p rze m ie n ia się w A n io ła św iatłości *),
i umie przez długi czas udawać dobrego du­
cha, byle w końcu duszę usidlić. Lecz o tych
rzadszych i trudniejszych pokusach rozpra­
wiać tu nie będziemy. Można o nich nauki
zasięgać w obszernych dziełach Ascetów
i Mistyków. Tu tylko wogóle powiemy, że
najpewniejszą bronią przeciwko wszelkim
zdradom szatańskim , jest otwartość wobec
spowiednika, posłuszeństwo, a nadewszystko
pokora.

*) II. Kor. xi., u.


— 53 —

Nakoniec powtórzymy, cośmy powiedzieli


na początku: aby umieć rozmyślać, nie wy-
j starcza znać najdokładniej wskazówki i prze­
pisy najlepszych życia duchownego mistrzów,
i ale potrzeba, aby sam Duch św. wnętrznie
nas wspomógł i pouczył. Ażeby zaś tę wielką
łaskę od Boga otrzym ać, trzeba o nią wy­
trwale, pokornie i usilnie prosić, bo rzeczono
nam : P roście, a weźmiecie; — i trzeba też
współdziałać, bo każda łaska w ym aga w spół­
działania człowieka. W spółdziałanie zaś, j a ­
kiego od nas P. Bóg wymaga, aby nam ten
dar modlitwy umysłowej udzielić, zależy głó­
wnie na wytrwałem ćwiczeniu się w niej, na
pilnem używaniu środków, które nam Święci
podali, na męźuem przezwyciężaniu trudno­
ści, które czy to z własnej słabości naszej,
czy z pokus nieprzyjaciela pochodzą i od tego
świętego ćwiczenia małodusznych odstręczają.
Nikt nie bierze wieńca, aźby się p rzysto j­
nie p otykał *).
Zwycięzcy dam mannę skrytą 2).
b II. Tym. ir., 5. 2) Obj. i i ., 17.
54
m-

C ZEŚĆ DRUGA.
O R a c h u n k u sum ienia.

ROZDZIAŁ I.
Na co sie przyda rachunek su m ien ia?
G dy przechodząc w śród p ięknych pól, spo­
strzegam y k aw ał roli zaniedbany, porośnięty
chw astem i głogiem , ja k ż e sm utne ten widok
czyni n a n as w ra ż e n ie ! Co w różym y takiem u
leniw em u g ospodarzow i? — niezaw odnie głód
i u tra tę m ajątk u . Otóż nierów nie sm utniejszy
w idok p rzed staw ia rola niejednego serca, z a ­
rosła pokrzyw am i złych nałogów i nam iętno­
ści, p o k ry ta cierniem rozm aitych wTystępków ,
pozbaw iona ogrodzenia straży n ad sobą. Sze­
dłem przez pole człoicieka leniwego, mówi
Duch Św ., i przez winnicę męża głupiego;
ano wszędy zarosło pokrzyw am i i ciernie p o ­
kryło grunt jego i rozw alił się płot k a ­
mienny ‘i. Ja k o bowdem ziem ia skutkiem prze­
kleństw a, które n a nią ściąg n ął grzech A d a­
mowy, w ciąż z a ra sta chw astem i głogiem ,

‘) Przyp. xxiv., 3o, u .


(§>
— 55 -

i trzeba pracy ciągłej i w pocie czoła, aby ją


oczyścić i wydobyć z niej kaw ałek chleba J),
tak i rola serca ludzkiego, tymże grzechem
skażona, rodzi ustawicznie chwast złych na­
łogów i ciernie grzechów, a tylko praca nad
nią ustawiczna, ustawiczne uprawianie, usta­
wiczne plewienie może ją utrzym ać czystą,
i wydobyć z niej owoc na żywot wieczny.
Zatem nie w ystarcza od czasu do czasu,
np. wtedy tylko, gdy przystępujemy do Sa­
kramentów śśw., zwiedzać tę rolę, tj. zaglą­
dać w sumienie sw oje, ale dobrze jest to
czynić bardzo często, każdego dnia nawet.
Dlatego też Ojcowie św. zalecają tak usilnie
codzienne wglądanie w siebie, czyli codzien­
ny rachunek sumienia — a wiele za tem wy­
liczają powodów, i wiele pożytków z tak
świętego ćwiczenia na duszę spływających.
Najprzód św. Doroteusz podaje przyczynę,
którąśmy dopiero wymienili: mianowicie, że
jeśli chcemy, aby nałogi nie wkorzeniały się
w naszem sercu, aby złe namiętności nie n a­
bierały wzrostu, głównym na to środkiem i
niezbędnym poniekąd w arunkiem , jest co­
dzienne rachowanie się z sumieniem i pilny
przeg ląd/naszych spraw, rozmów i myśli.
Po drugie,fnaucza św. Chryzostom, że gdy
się w wieczór przed spoczynkiem porachu­
jem y z sum ieniem , a z żalem P. Boga za

*) Ks. Rodzaj, iii .


1C — —
przewinienia swoje przeprosimy, to nazajutrz
czujniejszymi będziemy i pilniejszymi w uni­
kaniu tychże przewinień; a Bóg też widząc
nasze staranie, przysporzy nam obfitszej łaski.
Po trzecie, dodaje także św. Chryzostom,
gdy się kto codzień z sumieniem rachuje,
już to samo, że wieczorem ma zdać przed
sobą i przed P. Bogiem ścisłą sprawę z ca­
łego dnia, zmusza go do baczności nad sobą,
i często mu przychodzi na m y śl: „po cóż
masz to czynić, za co wieczór będziesz mu­
siał żałować ?“.
Po czwarte, mówi św. Efrem : jak staranny
kupiec codzień zlicza i zapisuje przychód i
rozchód, by zawsze wiedzieć, czy ma zysk
lub stratę, ażeby straty, jak ie wydarzyć się
mogą, coprędzej powetować, tak i my, któ­
rym P. J e z u s powiedział: H a n d lu jc ie , aż
p r z y ja d ę *), powinniśmy co dzień rachować
się ze swoim zyskiem duchownym lub stratą;
inaczej spotkaćby nas mogło, co się w yda­
rza niebacznym kupcom , iż długi bez ich
wiedzy wzm agają się i przewyższają mienie,
aż kiedyś niespodzianie zaskoczy ich utrata
m ajątku, więzienie i hańba.
Po piąte, mówią nauczyciele życia ducho­
wnego, źe skoro codzień umywamy twarz
i ręce, aby nie razić nieochędóstwem oczu
ludzkich, o ile bardziej powiniśmy codzień

*) Łuk. xix., 13 .
— 57 —

p> C

oczyszczać duszę z brudu codziennych prze­


w inień, gdyż najm niejszy brud na duszy
wstrętnym jest Panu Bogu naszemu — oczy
Pańskie daleko są jaśniejsze nad słońce 1).
Wreszcie plamy na duszy pozbawiają nas
wnętrznej pogody i uchylają od nas wiele
łask, które hojność Boża tylko na serce czy­
ste rozlewa.
Powodów więc do tak świętego i korzy­
stnego ćwiczenia nie brak. Trudności też
wielkiej w tern nie m a, bo idzie tu tylko
0 poświęcenie Bogu i duszy sw^ej kilku chwil
przed wieczornym spoezynldem, po ukończe­
niu dziennych prac i zatrudnień. — Każdy
więc przy dobrej woli, używając wskazó­
wek, które niżej podamy, może ten rachunek
sumienia z wielkim duszy swej pożytkiem
odprawiać, a dozna w nim pomocy i hojnej
nagrody od Boskiego dusz Oblubieńca, który
na to się w yd a ł za n ie , ja k naucza Apo­
stoł, aby je poświęcił i w ystaw ił sobie___
chwalebne, niemające zm azy albo zmarszczka,
albo czego takowego: ale iżby były święte
1 niepokalane 2).

*) Ekkl. x x iii., 28. 2) Efez. v, 27.

B1BUOTEK&

Spawns d
58 —
----------------------------------------------46$

ROZDZIAŁ II.

O rachunku sumienia powszechnym.


Zwyczajny rachunek sum ienia, który się
wszystkim zaleca, jako środek do oczyszcza­
nia duszy z codziennych przewinień, zależy
istotnie na trzech rzeczach: na przypomnie­
niu sobie swoich przewinień, na żalu i na
dobrem przedsięwzięciu. W szelako św. Ig n a ­
cy, podając w swojej książce o Rekolekcyach
wzór tego pobożnego ćwiczenia, dołącza dwie
części w stępne: dziękczynienie i prośbę.
W ten sposób rachunek sumienia obejmuje
pięć części czyli punktów, — który to roz­
kład wszyscy późniejsi mistrzowie życia du­
chownego pochwalili i zachowali. Podam y
wiec w wiernym przekładzie same słowa św.
Ignacego, dołączając krótkie objaśnienia:
„ P u n k t pi e r w s z y je st: dzięki czynić
„Bogu Panu naszemu za otrzymane dobro­
d z ie j stw a“ — tj. zacząć od podziękowania
Panu Bogu, tak za dobrodziejstwa ogólne
stworzenia i odkupienia, ja k i za szczególne
łaski, któreśmy w życiu otrzymali, ale oso­
bliwie za dobrodziejstw a, udzielone nam
w dniu niniejszym ; ja k o to, że n as P. Bóg
dzisiaj przy życiu i łasce swej utrzym ał, że
nam dał tę i ow ą sposobność do dobrego,
że m ieliśm y szczęście słuchać Mszy św., itp.
D w ojaki je s t powód, dla którego zaczyna
się rachunek sum ienia od takiego dziękczy­
nienia. N ajprzód, abyśm y w iernie i codzien­
nie spełniali ten obow iązek dziękow ania P.
Bogu za Jego dobrodziejstw a. Ł atw o bowiem
o tern zapom inam y, zapom nienie zaś to zd ra­
dza z naszej strony b ra k w dzięczności, który
sercu Bożemu je s t bez w ątpienia niem iłym i
spraw ia, że P a n Bóg mniej hojnie zlew a na
nas sw e drogocenne ła s k i, za które w dzię­
cznym i być nie um iem y. G dy zaś przy w y ­
kniem y przy codziennym rachunku sum ienia,
Bogu za codzienne Jeg o dobrodziejstw a d zię­
kować, w ierność ta skłoni Go do coraz w ię k ­
szej w zględem nas hojności. Po drugie, gdy
w ten sposób z początku rach u n k u sum ie­
nia w spom niem y na dobrodziejstw a B oskie,
a n astępnie zauw ażym y, ja k ie m i to g rze­
cham i i niew iernościam i odpłaciliśm y się
Bogu ta k dobrem u, tern łatw iej się zaw sty ­
dzim y i żałow ać będziem y, naw et za mniej -
sze uchybienia, tudzież silniej pobudzim y się
do w ierności i gorliwości. T a k prorok N a­
than, chcąc skruszyć króla D aw ida po jeg o
sm utnym u p a d k u , zaczął od przypom nienia
mu Boskich dobrodziejstw , aby mu przez to
złość jeg o grzechu lepiej dać poznać i uczuć.
<$>
„ P u n k t d r u g i je st: prosić o łaskę do
„poznania swoich grzechów i oczyszczenia
„się z nich.“ Przypomnieć sobie grubsze prze­
winienia z jednego dnia nie je st rzeczą tru­
dną, ale poznać je w tem świetle, w jakiem
Bóg je widzi, spostrzedz drobne usterki, od
których może żadna z naszych spraw nie
jest w olną, a które przecież oszpecają du­
szę w oczach Boskich, jestto rzeczą trudną,
i aby do tego dojść, potrzebujemy szczegól­
nej łaski i szczególnego światła od Boga.
Trzeba wiec prosić o to światło usilnie i po­
kornie, a Bóg będzie nam coraz więcej tego
światła udzielał w miarę naszego postępu.
Jeżeli zaś potrzeba łaski do poznania swych
grzechów, tem więcej potrzeba jej do zm y­
cia ich przez szczery żal i do przedsięwzię­
cia skutecznej poprawy. Przeto i o tę łaskę
gorąco westchnąć należy.
„ P u n k t t r z e c i jest: żądać sprawy od
„duszy sw ojej, najpierw z m y śli, potem
„z słów, a w końcu z uczynków, przecho­
d z ą c za porządkiem godziny lub sprawy
„pojedyncze, od chwili Avstania aż do obec­
n e g o rachunku sum ienia.“
W tych słowach, któremi św. Ignacy opi­
suje sposób rachowania się ze sumieniem,
jest kilka rzeczy uwagi godnych. Najpierw
to rachowanie się, nazywa on żądaniem
sprawy od duszy, niby sądownem badaniem ,
bo istotnie w tym rachunku mamy sądzić
— 61 —

W — -m
. . . ^
siebie nie powierzchownie i pobłażliwie, ale
ściśle i surowo, o ile być może tak, ja k Bóg
na sądzie swoim będzie żądał ścisłego ra­
chunku; w ten sposób bowiem unikniemy
surowości sądu Bożego według słów Pism a:
G dybyśm y się sa m i s ą d z ili , nie bylibyśm y
sądzeni 1).
Po drugie, św. Ignacy wymienia najpierw
myśli, dając znać, że w tym rachunku su­
mienia pam iętać trzeba nie tylko na uczyn­
ki, ale i na słowa i na myśli, owszem, głó­
wnie na myśli uważać, bo te najłatwiej ucho­
dzą naszej? baczności. — Wreszcie w tern
rachowaniu się trzeba pewnego trzym ać się
porządku, roztrząsać po kolei jedną godzinę
po drugiej, lub jed n ą sprawę po drugiej,
uw ażając w każdej godzinie lub sprawie,
myśli, sprawy i uczynki, inaczej błąkać się
będziemy myślą i rachunek sumienia przej­
dzie bez pożytku.
„ C z w a r t y p u n k t : prosić Boga P ana
„naszego o przebaczenie przewinień.“ Jak
dobre dziecko, spostrzegłszy, że w czem za­
winiło, idzie z prostotą i ufnością przeprosić
ojca albo m atk ę, obiecując im , że się już
poprawi, tak i my, upatrzywszy w rachunku
sumienia nasze upadki, powinniśmy z sercem
synowskiem Ojca naszego Niebieskiego prze­
praszać ; powinniśmy Go przepraszać nietylko

') I. Kor. x r ., 31.

۩
62 -

za cięższe lub z rozwagą popełnione grze­


chy (gdyby takowe się trafiły), ale też za
najmniejsze przewinienia i usterki, uznając z ża­
lem, żeśmy byli winni gorliwiej Bogu służyć,
i żeśmy żle zrobili, zaniedbując się w tej
świętej służbie. A lubo codziennie wracamy
przed oblicze Boskie z nowemi winami, co­
dziennie powinniśmy przepraszać z tą ufno­
ścią, że nam Pan Bóg dla dobroci swojej i
dla ran Syna swego miłościwie odpuści: J a ­
ko lituje się ojciec nad synami swym i, zli­
tował się Pan nad tym i, którzy się Go boją
boć On zna utworzenie nasze ’j.

„ P i ą t y p u n k t : postanowić poprawę z ła-


„ską Bożą. Na końcu zmówić: Ojcze nasz.“
To postanowienie w ynika naturalnie z żalu:
dziecko przepraszając ojca, obiecuje mu, że
się szczerze poprawi. W ypada jednak to po­
stanowienie uczynić osobno i wyraźnie, obie­
cując Panu Bogu wogóle, że będziemy się
starali służyć Mu dnia następującego, jak
najgorliwiej, i w szczególności, że będziemy
unikać tych lub owych przewinień, w któ­
reśmy dzisiaj popadli. Dobrze jest też rzu­
cić okiem na okazye, czy to do złego, czy
do dobrego, które nas dnia następnego cze­
kają, i uczynić względem nich odpowiednie
i szczegółowe postanowienia.

') Psalm c i i ., 13.


63

Dodaje św. Ig n acy : „z łaską Bożą,“ aby*


nam przypomnieć, że w tem postanowieniu
nie mamy na swoich polegać siłach, ale
z pokorą i ufnością na łasce Bożej się opie­
rać, mówiąc z Pawłem ś w .: N ie j a tego do­
każę, ale łaska Boża ze mną. Wreszcie za­
kończyć każe św. Ignacy całe to ćwiczenie
modlitwą ustną: „Ojcze nasz.“

<&>
«S®
— 64 —

ROZDZIAŁ III.
Kilka uwag o tymże powszechnym rachunku
sumienia.
Do tego, cośmy powyżej powiedzieli o spo­
sobie odprawiania ogólnego rachunku sumie­
nia, trzeba jeszcze niektóre przydać uwagi.
A najprzód, nie wszystkie te pięć punktów,
z których się składa to ćwiczenie, są równej
w agi: dwa pierw sze, tj. dziękczynienie i
prośbę trzeba oczywiście odprawić dobrze i
szczerze, ale krótko, w kilku chwilach, gdyż
one są tylko w stępem ; najwięcej zaś czasu
trzeba zostawić na następujące części, o które
głównie chodzi. Samo rachowanie się, udaje
się łatwiej osobom z natury lub z przyzwy­
czajenia więcej skupionym, trudniej rozstrze-
panym ; prędzej też i zarazem dokładniej
potrafimy się porachować ze sumieniem, gdy
już będziemy w to ćwiczenie wprawieni, po­
dobnie ja k czytanie idzie daleko prędzej i
łatwiej wpraw nym , aniżeli tym, którzy do­
piero czytać się uczą. Najważniejszym atoli
punktem w tern ćwiczeniu jest żal; albowiem
nacoby nam się przydało przypominać sobie
!&.- — #©
65 —

-s§®
nasze przew inienia, gdybyśm y się z nich
przez żal nie oczyszczali? Przeto w tym pun­
kcie najwięcej trzeba przykładać starania
i gorliwości.
Po drugie, lubo w tym powszechnym ra­
chunku wszystkie sprawy przeglądać i wszyst­
kie winy upatryw ać trzeba, jednak szcze­
gólniejszą należy zwracać uwagę na rzeczy,
które łatwiej uchodzą naszej baczności; ta-
kiemi są:
1) nasza główna zła skłonność (o czem
obszerniej powiemy, gdy będzie mowa o ra ­
chunku sumienia szczegółowym );
2) właściwe obowiązki naszego stanu, w któ­
rych uważać mamy nietylko na wyraźne
przewinienia, ale mianowicie na opuszczenie
dobrego, któreśm y mogli i powinni byli
zrobić;
3) grzechy mowy, o których się łatwo za­
pomina, jakiem i są: mowy naruszające usza­
nowanie winne bliźnim, lub ubliżające ich
sławie, lub rozsiewające niezgody, zatargi itp.
W końcu dobrze jest zwrócić i na to uwagę,
ja k wypełniam y szczególne postanowienia,
któreśmy może przy spowiedzi lub w roz­
myślaniu uczynili.
Po trzecie, ponieważ z natury skłonni je ­
steśmy do uprzykrzenia sobie ćwiczeń, które
się ciągle powtarzają, pospolicie pożytecznem
jest, używać w tym rachunku sumienia roz­
maitych sposobów, któreby pilność naszą i

O Rozmyślaniu. 5
gorliwość odnawiały. I tak np. możemy cza­
sem ten rachunek odprawiać jak o przygoto­
wanie do śmierci, przypominając sobie, że
tej nocy możemy umrzeć, badając w tej myśli
sumienie swoje i żałując za swoje winy tak
pilnie i szczerze, ja k gdyśmy tej nocy mieli
stanąć na sądzie Bożym. — Możemy także
odprawiać ten rachunek, jako spowiedź przed
Panem J e z u s e m , uważając przy roztrząsaniu
sumienia, że On doskonale widzi wszystkie
skrytości serca naszego, i pytając się, co On
sądzi o naszych przewinieniach; a potem
przepraszać Go tak serdecznie, ja k gdybyśmy
istotnie u nóg Jego klęczeli, i ja k gdyby Jego
najśw iętsza ręka była wyciągnięta nad nami,
aby nas rozgrzeszyć. — Albo możemy sobie
wystawić, że jesteśm y na sądzie Bożym, i że
nas sprawiedliwy Sędzia szczegółowo w y­
pytuje o każdy uczynek, o każde słowo
i myśl z dnia dzisiejszego. — Możemy jeszcze
odprawiać ten rachunek staw iając się w duchu
u stóp krzyża P ana J e z u s a ; przypomnieć
sobie ja k wiele łask z ran Chrystusowych
na nas dzisiaj spłynęło, prosić przez Jego
gorzką m ękę o światło i skruchę, rachować
się o ileśmy* odstąpili dnia dzisiejszego od
przykładów, które nam Pan J e z u s w swojej
męce zostawił, wreszcie w Jego ranach szukać
powodów żalu, i siły do poprawienia się.
Możemy też stósować pięć części rachunku
sumienia do pięciu ran P ana J e z u s a itd.
Dla wielu osób pożyteczniej jest do jednego
z takich sposobów przyw yknąć; dla innych
korzystniej jest czasem odmieniać formę, za­
chowując zawsze treść poprzednio wyłożoną.
Lecz głównym i najważniejszym środkiem,
po łasce Bożej, jest dobra i silna wola trw a­
nia w tern świętem ćwiczeniu dla chwały
Bożej i uświęcenia duszy naszej.
— 68 —

ROZDZIAŁ IV.
O rachunku su m ien ia szczegółow ym .

Rachunek sumienia powszechny, któryśm y


dotychczas wyłożyli, jest jedną z najzba­
wienniej szych i najmilszych Bogu spraw du-
chowmyeli, bo służy do oczyszczania duszy
z codziennych przewinień i utrzym uje przej­
rzystość sumienia. Chcąc jednak nabyć grun­
townej cnoty, stałego pokoju serca i ściślejsze­
go z Bogiem połączenia, nie dosyć jest oczy­
szczać powierzchownie rolę serca naszego,
gładząc codzień nasze uchybienia, lecz trzeba
jeszcze przyłożyć rę k ę, aby ten kąkol ile
możności wyrwać z korzeniem. Tym korze­
niem są złe skłonności wrodzone i nałogi
nabyte," z których to właśnie ustawiczne
upadki i winy nasze pochodzą. A że praca
nad pokonywaniem tych złych skłonności
i nałogów jest wielką i uciążliwą pracą, więc
musimy ją sobie dzielić. Łatwiej wyrywać
chwasty po jednem u, niepodobna wyrwać
wszystkich razem ; tak i my powinniśmy
dołożyć wszystkich sił ku wykorzenieniu
najpierw jednego złego nałogu, który w nas
— 69

przeważa i jest głównem źródłem zwykłych


naszych upadków. Skoro za łaską Bożą po­
skromimy do pewnego stopnia ten nałóg,
przejdźmy do drugiego itd. Jasna rzecz, że
skupiając uwagę na jedno, tj. pracując w y­
trwale nad poprawieniem się w jednej rze­
czy, więcej dokażemy, aniżeli starając się
0 wszystko naraz. Nie należy się zaś oba­
wiać, by wtedy, kiedy pracujem y nad je ­
dnym nałogiem inne się wzmagały, bo ja k
staranie się o jed n ą cnotę wszystkie inne
cnoty pomnaża, tak też zwyciężanie jednej
złej skłonności przyczynia się do poskromie­
nia innych.
Otóż do tej pracy szczegółowej nad po­
konywaniem, zwyciężaniem tych skłonności
jednych po drugich służy, jako środek naj­
dzielniejszy, r a c h u n e k s u m i e n i a s z c z e ­
g ó ł o w y . Już u najdawniejszych Ojców i nau­
czycieli życia duchownego był on w uży­
w aniu; ale od kiedy św. Ignacy bliżej go
określił i w pewne ujął przepisy, stał się
bardzo powszechnym i dopomógł wielu świę­
tym do osiągnięcia wysokiej doskonałości.
Sam św. Ignacy wielce go cenił, i od czasu
swego nawrócenia aż do śmierci codziennie
go odpraw iał; św. Franciszek Sałezy będąc
z natury porywczym i gniewliwym, ją ł się
tego środka w czasie swych nauk w Paryżu,
1 tak się zupełnie odmienił, że później ucho­
dził za wzór łagodności i słodyczy.
J a k się ten rachunek szczegółowy od­
prawia ?
Przedewszystkiem trzeba sobie obrać przed­
miot szczegółowy, z którego się mamy ra ­
chować, tj. jedną szczególną w adę: np. pychę,
albo lenistwo, lub wielomówstwo, lub nie­
cierpliwość, albo inną złą skłonność, która
w nas więcej panuje i częściej nas do upadku
przywodzi. Następnie trzeba o tern trzy razy
na dzień pamiętać.

1) Rano, zaraz po wstaniu, powinniśmy


sobie przypomnieć, nad czem robimy ten
rachunek, i postanowić sobie, że aż do po­
łudnia będziemy czuwali nad sobą, aby ani
raz nie wpaść w ten w ystępek; — a ź do
p o ł u d n i a , mówię, bo takie postanowienie,
zrobione tylko na kilka godzin, będzie szczer-
szem i skuteczniejszem i do wykonania ła­
twiej szem, aniżeli przedsięwzięcie ogólne na
czas nieograniczenie długi. Któż nie potrafi
skutecznie sobie powiedzieć: przez te pół
dnia np. poskromię ję z y k , przez te kilka
godzin będę się opierał lenistw u?
2) Około 'południa trzeba wglądnąć w siebie
i uważyć wiele razy od poranka aż do obecnej
chwili popadliśmy w tę szczególną wadę, nad
której poprawieniem pracujemy, a poracho­
wawszy się, przeprosić serdecznie P ana Boga
za naszą niestałość i niewierność, i znowu
postanowić sobie, że do wieczora poprawimy |
— 71 —

się7 i że jeszcze czujniej tego nałogu strzedz


się będziemy.
3) Nakoniec wieczorem przed spoczynkiem,
trzeba się znowu porachować, jakeśm y swoje
postanowienie od południa zachowali, ileśmy
razy znowu w tym czasie wpadli w ten sam
występek. Przytem należy na to zwrócić
uwagę, czy w tej drugiej połowie dnia liczba
upadków się zmniejszyła. Jeżeli nastąpiła
jak aś poprawa, trzeba Panu Bogu podzię­
kować, jeżeli nie, upokorzyć się i szczerem
sercem Boga przeprosić.

Św. Ignacy podaje trzy ś r o d k i p o m o ­


c n i c z e , od których użycia wiele zależy
dobre powodzenie i skutek zbawienny tego
ćwiczenia.
1) Najpierw zaleca, abyśmy w przeciągu dnia,
skoro tylko spostrzeżemy, żeśmy się potknęli
w przedmiocie naszego rachunku szczegóło­
wego, natychm iast w sercu P. Boga przepro­
sili, i naw et zewnętrznie, na znak żalu, ude­
rzyli się w piersi.
2) Po drugie poleca św. Ignacy, abyśm y
w południe i wieczór, nietylko rachowali się
w pamięci, ale naw et zapisali w osobnej, na
to przeznaczonej książeczce liczbę upadków,
znacząc na pierwszej linijce tyle punktów,
ile było przewinień w ciągu poranka, na
drugiej, ile ich było po południu, na trzeciej,
ile było drugiego dnia rano itd.
& <Jsgj
— 72 —

3) Wreszcie w ypada porównywać nietylko


wieczorny rachunek z południowym, ale też
ilość upadków jednego dnia z ilością dru­
giego dnia, i znowu sumę jednego tygodnia
z sumą drugiego tygodnia, abyśmy w ten
sposób zdawali sobie dokładnie sprawę z na­
szego postępu lub zaniedbania się w Wyko­
rzenieniu nałogu, z którym walczymy, by
się upokarzać i karać za każde lenistwo,
a zarazem ustawicznie naglić się do postępu.
Kozumie się, że jeżeli już odprawiamy ra­
chunek sumienia powszechny dwa razy na
dzień, to na rachunek szczegółowy nie po­
trzeba osobnego czasu, ale można go odpra­
wiać razem z powszechnym. W takim więc
razie w 3-im punkcie rachunku powszechnego,
oprócz ogólnego przeglądu naszych win,
trzeba najprzód osobno porachować się z tej
szczególnej wady, którąśm y obrali za przed­
miot rachunku szczegółowego; przy posta­
nowieniu zaś poprawy, w 5-ym punkcie,
trzeba szczególnie postanowić wystrzegać się
jej aż do wieczora.
Ktoby nie mógł wśród dnia przez chwilkę
się zebrać dla odprawienia rachunku połu­
dniowego, mógłby jeszcze z korzyścią od­
prawiać rachunek szczegółowy, postanaw iając
co rano, a rachując się i zapisując upadki
co wieczór. W szakże to ćwiczenie dwa razy
na dzień odprawiane jest oczywiście daleko
skuteczniej szem.
— 73 —

-m

ROZDZIAŁ V.
Jaki nałóg wybrać za przedmiot rachunku
sumienia szczegółowego ?
„Jak dowódzca wojska, mówi św. Ignacy,
oblegając fortecę, śledzi jej siły i położenie,
a gdzie upatrzy słabsze miejsce, tam przy­
puszcza szturm, tak samo nieprzyjaciel rodu
ludzkiego, szatan krąży w około nas i ogłada
ze wszech stron wszystkie nasze cnoty teo­
logiczne, kardynalne i moralne, a z której
strony widzi nas słabszymi i mniej opatrzo­
nymi, z tej duszę naszą zaczepia, usiłując
nas pokonać. “
Jeżeli szatan takich używa zabiegów na
naszą zgubę, to trzeba oczywiście, abyśmy
także upatryw ali słabszą stronę duszy swojej
i wszelkiemi sposobami starali się ją wzmocnić,
by dać odpór nieprzyjacielowi i zbawienie
swoje zabezpieczyć. Widzieliśmy poprzednio,
ja k dzielny mamy środek do zwalczenia złych
nałogów w rachunku sumienia szczegółowym;
powyższa zaś uw aga św. Ignacego daje nam
wskazówkę, do którego z tych nałogów mamy
najpierw ten rachunek zastosow ać: patrzmy,
dokąd najczęściej szatan szturm przypuszcza
— bo tam jest niezawodnie słaba strona
nasza, którą zapomoc.ą tego rachunku zabez­
pieczyć trzeba.
U osób bojących się Boga i uczęszczają­
cych do Sakramentów św., tą słabą stroną
nie jest pospolicie występek ciężki, ale rzecz
na pozór mała, w której jednak często się
przew inią, a która zwykle jest powodem
wielu innych grzechów i niepokojów serca.
Szatan zamierza przez nią doprowadzić ich
powoli do ciężkiego upadku i do wiekuistej
zguby. Takim i to nałogami na pozór lekkimi,
a jednak wielce szkodliwymi byw ają zw^ykle:
1) lenistwo do modlitwy, do pracy, do wy­
pełnienia obowiązków sta n u : 2) wielomów­
stwo w ogóle, lub w szczególności pewien
rodzaj grzechów języ k a ; 3) obraźliwość i pa­
miętanie uraz; 4) próżność w strojeniu się,
w mówieniu o sobie; 5) zmysłowość, zbytnie
dogadzanie ciału i zm ysłom ; 6) ciekawość
nieposkromiona itp.
Chcąc tedy odprawić rachunek szczegó­
łowy, trzeba sobie najpierw upatrzyć jedną
z tych lub tym podobnych złych skłonności,
która w nas przeważa, i nad której poprawą
chcemy szczególniej pracować. Następnie
trzeba się zastanowić, ja k się ta skłonność
w nas objawia i do jakich przewinień nas
zwykle przywodzi w uczynkach, w mowie
i myślach ; te zaś objawy trzeba sobie dobrze '
fe . _ _ _ — -ni
— 75 —

spam iętać albo n aw et zapisać, aby codzień


na nie zw racać uw agę. Jeżeli tak ich objaw ów
je s t ta k wiele, że trudno o w szystkich p a ­
m iętać, w ted y w y p ad a nie brać w szystkich
od razu za przedm iot rach u n k u szczegóło­
wego, ale tylko niektóre w ażniejsze, a później,
g d y ju ż nieco przyw ykniem y do w y strzeg a­
n ia się ich, będziem y mugli i inne w łączyć
w tenże rachunek. W reszcie trzeb a o tym
jed n y m nałogu odpraw iać rachunek szczegó­
łow y stale i w y trw ale, w sposób powyżej
w yłożony, póty, póki tego nałogu nie poko­
nam y, tj. póki go nie poskrom im y p rzy n aj­
mniej do tyła, aby się ju ż nie odzyw ał ani
często, ani gw ałtow nie. T rzeb a albowiem w ie­
dzieć, że niektórych z tych skłonności nie
m ożna tak w ykorzenić, ab y ju ż w cale i nigdy
nie daw ały śladu życia, ale m ożna je tylko
poskrom ić i ujarzm ić. P okonaw szy w ten
sposób je d en nałóg, przejdziem y do zw alcza­
nia w podobny sposób d rugiego, trzeciego itd.
Bądźm y zaś przekonani, że zw ycięstw o n ad
jednym nałogiem za ła s k ą Bożą odniesione,
je st ju ż ogrom nym krokiem w drodze cnoty
i doskonałości.
T ego sam ego rachunku szczegółow ego m o­
żna używ ać n ietylko do w ykorzenienia n ało ­
gów, ale też do n ab y w an ia cnót: rach u jąc
podobnym sposobem liczbę opuszczonych a k ­
tów, któreśm y uczynić postanow ili. T a k długo
je d n a k , póki kto m a do w alczenia z nam ię-
&
- 76 —

tnościami i złemi skłonnościami jeszcze mało


poskromionemi, w ogóle mówiąc korzystniej
jest i bezpieczniej pracować nad poprawą
namiętności i rachować przewinienia, boć już
samo wykorzenienie nałogu jest nabywaniem
cnoty temu nałogowi przeciwnej.
W końcu ostrzedz musimy, że ten rachunek
szczegółowy, jakkolw iek prosty i łatwy, w y­
m aga niemałej wytrwałości, i że od w ytrw a­
łości całe jego powodzenie zawisło. Zły duch
i wrodzone lenistwo kuszą nas, to do pło­
chego zmieniania przedmiotu tego rachunku,
to do niedbalstwa w zapisywaniu liczby upad­
ków, to znowu do zupełnego porzucenia tego
zbawiennego ćw iczenia; ale kto w niem
wytrwa, ten zakosztuje słodkich owoców zwy­
cięstwa nad sobą. Z w ycięzcy, mówi Pan
J e z u s , da m je ś ć z drzew a żyw ota , ).

J) Objaw, i i ., 7.

.Tr &
Ir
— 77

CZĘŚĆ TRZECIA.
(Dodatek).
ROZMYŚLANIA O MĘCE PAŃSKIEJ
M O U O YOt>\

ROZMYŚLANIE 1.
(Na środę Popielcową).
Zmowa starszyzny żydowskiej na życie P. Jezusa.
Przygotoivanie pierwsze. Przedstaw sobie salę
gdzie się Kapłani i Faryzeuszowie, na Pana Jezusa
zm aw iają').
Przygotoivanie wtóre. Proś abyś mógł poznać
co Pan Jezus cierpi dla ciebie i abyś Go za to
miłował.
(To przygotowanie wtóre będzie służyło i na inne
rozmyślania o Męce Pańskiej, i będzie się nazywało
„Przygotowanie zwyczajne4*).
P u n k t I. Słuszna zacząć pierwsze rozmy­
ślanie o męce Pańskiej, od pierwszej rady,
która była przeciwko Chrystusowi i na śmierć
Jego.

J) U Jana św. Rozd. xi. i nast.


Uważ, co powiada Jan św ięty : Zebrali tedy
najw yżsi biskapi, kapłani i faryzeusze radę.
Jakoby nadmieniał Jan św., że n iejed e n tam
był, co na radę o życiu P ana J e z u s a n a­
mawiał, ale było ich wielu, którzy na jedną
myśl się zgodzili, i zeszli się na radę. —
Cóżeś tak złego był uczynił, Panie mój, żeś
na takie niechęci zarobił? — Gardź przy­
jaźnią ludzką, której Chrystus nie miał. —
Kędyżeście wy od Chrystusa uzdrowieni,
Chrystusowi życzliwi, żebyście wy też radę
za Chrystusem uczynili ? — Zdaj się na wolę
Bożą, choć też pociechy i pomocy od przy­
jaciół mieć nie będziesz. Cóż rozumiesz —
czy nie wmieszałbyś się był w tę radę prze­
ciwko Panu J e z u s o w i ? M ó w co chcesz:
życiem wmieszałeś się w tc; boś życiem
swojem jest przyczyną śmierci P ana J e z u ­
sow ej.
Uważ pierwsze słowa tej ra d y : Cóż czy­
nim y, alboioiem ten człowiek wiele cudów
czy n ił — W edług tego uczucia, które teraz
mam ku Tobie, Panie mój, radbym był dał
tak ą radę temu zgrom adzeniu: „Nie pytajcie
„się: co czynim y? idźcie wszyscy do P ana
„ J e z u s a , w Niego uwierzcie, przeproście żeście
„Go obrazili, ukochajcie Go z wszystkiego
„serca, nadewszystko.“ — Pytaj się i duszy
tw ojej: „Post święty nastąpił, cóż czynim y?
„Teraz czas jest rozpam iętywania męki Pań-
— 79 —

„skiej, cóż czynimy? Śmierć bliska a wie­


c z n o ś ć wieczna, cóż czynimy ?“
U w aż, iż przyznają sami nieprzyjaciele
Panu J e z u s o w i , że ten człowiek wiele zna­
ków albo cudów czyni. — Praw dać, rado
zgromadzona, że Chrystus jest człowiekiem,
ale oraz jest i Bogiem, a wy o tern milczycie!
To jednak prawda, że wiele cudów uczynił;
czemuż was te cuda, do wierzenia w Niego
nie przywodzą? — Porachuj się: czy Bóg
i z tobą tak wiele cudów nie uczynił? A zaż
to nie cud, że cię Bóg, tak wielkiego grze­
sznika, dotąd chow a? A zaż to nie cud, że
że ciebie, tak niemiłującego P ana J ez u sa
ukrzyżowanego, od okupu swego nie w yłą­
czył? A zaż to nie cud, że cię tak nie n a­
bożnie komunikującego, nigdy od stołu swego
nie odepchnął? Policz tu inne cuda.

P u n k t II. Mówiła ta rada: Jeżeli Go tak


zaniechamy, wszyscy weń uwierzą i p rzyjd ą
R zym ianie i wezmą nasze miejsce i naród,.
Uważ, ja k dobrze oni przewidywali, iż
w s z y s c y mieli w P ana J e z u sa uwierzyć. Ale
czemuż i nie w y? Stało się i to, że przyszli
Rzymianie, Jeruzalem zburzyli, Żydów je ­
dnych pozabijali, a drugich niewolnikami
uczynili. Oto dla swego interesu, dla zacho­
w ania stanu, wierze w Chrystusa przeczyli,
a w iary nie m ając zginęli! Przekładam ja
Panie wiarę, przekładam miłość Twoje nad
80

wszystkie pożytki i interesa moje. Porachuj


się jed nak czyś tak dotąd czynił?
Uważ słowa Kaifasza na tej ra d z ie : W am
jest pożyteczno, żeby jeden człowiek um arł
za lud, a nie wszystek naród zginął — Staw
się przed Ojcem Przedwiecznym, i mów Mu:
„Pożyteczno nam jest, aby Syn twój za nas
umarł. “ Staw się przed Panem samym J e ­
zu sem i mów Mu: „Pożyteczno nam, abyś
za nas um arł.“ Staw się przed Najświętszą
Panną, proś jej, aby nam Syna swego nie
żałowała, a mów j e j : „Pożyteczno nam, aby
jedyny Syn twój umarł za nas.“ A mnie
czyby też nie pożyteczno było, abym umarł,
abym Cię więcej Boga mojego nie obrażał?
Uważ, jako Kaifasz tego nie m ów ił sam
z siebie, ale będąc najw yższym kapłanem
roku onego, prorokował. Naucz się tu sza­
nować starszeństwo duchowne, gdy i zły
Kaifasz a przecie prorokuje!— A w tobie jakie
też starszeństw a duchownego poszanowanie ?
— Panie, któryś i złego Kaifasza duchem pro­
rockim opatrzył, daj mi chcć to jedno sobie
przeprorokow ać: że śmierć bliska, że już czas
na nią się gotować!
Opatrz Panie duchem swoim starszeństwo
nasze duchowne.

Punkt III. Od onego tedy dnia, um yślili


7?/ Go zabili.
Uważ, iż oni tu myśleli P ana J e z u s a zabić,
<&>
81

a Serce P ana J e z u s o w e , wszystko to widziało.


Nie wymówił się Pan J e z u s od śmierci, ofia­
rował się na nią ochotnie. Stawiłeś Mu się
i ty przed oczy, i za ciebie się ofiarował.
A źe Chrystus namiętnościom rozumnym
miejsce dawał, dopuścił, źe truchlało Serce
Jego, tak jako po dekrecie śmierci truchleje
pospolicie serce w tych, co ich na śmierć
skazują. Daj pokój wesołości, gdy już Serce
P ana J e z u s o w e truchleje. A jakoż też no­
winę o śmierci swojej przyjm ę!
Uważ, jako P an J e z u s ju ż nie jawnie
chodził między żydami. Naucz się ztąd, abyś
się bezrozumnie nie wdaw ał w niebezpie­
czeństwa zdrowia, gdy Pan J e z u s uchrania
się Żydów. Pożałuj P ana J e z u s a , iż Mu się
kryć było potrzeba. — Zakryj się dobry
J e z u w sercu mojem. —' Ale czy grzesząc
nie wydasz Go prędko?
Uważ, iż odszedł tedy Pan J e z u s do krainy
hlizko pustyni. Ucz się ztąd, gdy ludzie są
przeciw tobie, ćwiczyć się w pustyni serca.
A ćwiczyszże się? Wspomina teraz Kościół
pustynię i post P ana J e z u s a ! pójdżże tam
za Panem J e z u s e m . Dopomagaj Mu w od­
łączaniu się od ludzi. Pustynią są i Rany
P a ń sk ie : bo od grzeszników opuszczone.
Pójdźże do nich.
Rozmowa. Przedstaw sobie P ana J e z u s a
na onem miejscu stojącego, ofiaruj Ojcu Przed­
wiecznemu wszystkie uczucia, jak ie miał tam

O R o zm y śla n iu .
— 82 —

Pan J e z u s . Ofiaruj i uczucia wszystkich sług1


Bożych, które mieli, mają, mieć będą z okazyi
tej tajemnicy. Proś, abyś cichość tych uczuć
P ana J e z u s o w y c h naśladował. Proś aby ci
to na zbawienie poszło.
Ta rozmowa będzie i do innych rozmyślań na
Post służyła, i będzie się nazywała: Rozmową zwy­
czajną; chyba, że się inna rozmowa położy.

ROZMYŚLANIE 2.
(Na czwartek).
Judasz zdradza P an a Jezusa.
Przygotowanie, pierwsze. Przedstaw sobie miejsce
gdzie Pan J k z u s rozmawia z uczniami i gdzie Ju ­
dasz z kapłanami się targuje, Pana sprzedaje.
Przygotowanie wtóre — zwyczajne.
P u n k t I. Mówi Pan J e z u s do uczniów
sw oich: W iecie, ze po dw u dniach Pascha
będzie, a syn człow ieczy będzie w y d a n y , aby
b y ł ukrzyżoioan 1) .
U w aż, iż czyniąc Pan J e z u s tak wiele
cudów, mógł i ten uczynić, aby starszyzna
żydowska życia Mu odjąć nie mogła. Mógł
przynajmniej, wiedząc że o Nim źle myślą,
schronić się: nie chciał tego uczynić, ale
wolał według czasu od Ojca zamierzonego
umrzeć. O ja k wielka Panie odwaga twoja!
ale i wielka miłość względem nas. — A ty

a) Mat. X X V I., 2.
- 83

nie uciekasz przed krzyżem ? ofiarowałżeś


się kiedy nań z całego serca?
Uważ, że chciał Pan nasz umrzeć podczas
Paschy, i podczas ceremonii jedzenia Ba­
ranka W ielkanocnego: bo miał nam wieczerzą
inną, Najświętszego Sakram entu postanowić;
a jako Baranek niewinny, miał być od Ży­
dów zabity i zgładzony. Dziękuj Panu J e z u ­
s o w i za postanowienie tej wieczerzy. Proś,
aby cię jej uczestnikiem, a częstym i go­
dnym czynił. Powtórz słowa Jan a św .:
— Prawdziwieś T y Panie B a r a n e k . Boży,
który gładzisz grzechy świata. Zgładź i moje,
mianowicie te, które mi teraz do przyjęcia
Najświętszego Sakram entu przeszkadzają.
Uważ, źe Pan J e z u s przepowiadając mękę
sw oją, dwie tylko rzeczy przedkłada: że
będzie w y d a n y ; że będzie ukrzyżowany. J a ­
koby Go te dwie rzeczy najbardziej bolały.
Słuszna, że Go krzyż najbardziej bolał, bo
przez krzyż życie stracił; ale daje znać, że
Go najbardziej i wydanie bolało. Czemu?
Bolała Chrystusa niewdzięczność — a ty jakoś
Panu swemu wdzięczny ? Bolała Go nieszcze-
rość — a ty jako szczerze z ludźmi postę­
pujesz? Bolało Go i to, źe z Apostoła stawał
się taki grzeszn ik ! — A nie wstydże też
Panu J e z u s o w i , źe Go ty po tak wielu do­
brodziejstwach obrażasz?
I jam , Panie, Judasz Twój, i ja Cię zdra­
dzam.
84 -

Punkt II. I naradzili się, aby Jezusa


zdradą pojm ali i zabili *).
Uważ, żlećby było, choćby tylko Żydowie
chcieli byli zdradą pojmać P ana J e z u s a , ale
wypytaw szy Go mogli byli prawdę uznać,
P ana nietylko wypuścić wolno, ale i za nim
pójść. Lecz już się odważyli bez żadnego
w ypytyw ania o śmierć Go przyprawić, jakoby
tak jasn a złość Jego była, że już sądu nie-
potrzebowała. O Niewinności, jakoś obwi­
niona! Odważ się na to aby cię bez w ypy­
tyw ania potępiano. A ty snać choć i winien
będąc, winy uznać nie chcesz!
Uważ, że jako mówi Łukasz św., dlatego
zdradą chcieli pojmać Pana, iż się bali lu d u 2).
Gdyby się byli bali Boga, toby ich była ta
bojażń od Chrystobójstwa odstraszyła; ale
bojażń ludu, tylko im zdradę radziła i ucho­
dzenie wiadomości ludzkiej. — O Panie do
czegoś przyszedł, że o twoje zabójstwo, i Boga
się złość ludzka nie b o i! Cóż też na to Serce
twoje Panie mój mówiło? — Postanów, aby
cię w sprawach twoich, nie bojażń ludzka,
ale Boska kierowała.
Uważ, iż mówili: nie w dzień święty, aby
snać nie stał się rozruch m iędzy lu d em 3).
Słowa te pokazują, iż miał Pan J e z u s i mi­
łość i sławę u ludzi, któremi pobudzony lud,

*) M at. X X V I . , 4 . ł ) Ł u k . x x n . , 2.
3) M at. x x v i . , 5.
mógłby był Chrystusa obronić, ba i starszy­
znę żydowską znieść. — Czemużeś Panie
mój, tej obrony nie dopuścił? Leniwsi ludzie
do obrony Chrystusowej, niżeli złość do na­
padu ! Oby można było Panie lud ten n a­
mówić, aby przy tobie stanął. — Namów
wprzód siebie, abyś nigdy od Boga nie od­
stępował. Gardź uczuciami czysto ludzkiemi,
które i Chrystusa nie obroniły.
O Panie, rad jestem żyć bez łaski ludzi
możnych, gdy i Ty u starszyzny żydowskiej
nie miałeś jej.

P u n k t III. Powiada Łukasz ś w .: W stąpił


szatan w Judasza ]).
Uwaź, iż wszyscy ci co są niechętni
Panu J e z u s o w i , są podobni temu Judaszowi,
bo i w nich wstępuje sz a ta n ! O ja k wielu
świat takich opętanych ma! A w ciebie nie
wszedłże też tak szatan? Policz razy szcze­
gólniejsze. takiego opętania twojego! — A na
tożeś był Panie mój Judasza powołał? —
Dobrodziejstwa P ańskie tobie uczynione Ju ­
daszu, czy nie wymagały po tobie wdzięczno­
ści ! — Żałuj tej niedoli P ana J e z u s o w e j .
Nie naśladuj Judasza.
Uważ, iż pyta Judasz u Mateusza św.:
Co chcecie mi dać a j a wam Go w ydam V 1).
Pójdź do Matki Najświętszej Judaszu i spytaj

') Łukasz X X I I ., 3 . 2) x x v i . , 12.


d!«>
m 2- ----------------------------------------------------------------------------------------
— 86 —

Jej coć zechce dać za Niego? Pójdź do Ojca


Przedwiecznego i całego nieba, lepiej ci za­
płaci P ana J e z i s a ! Czemuś się prostaku nie
udał przynajmniej do M agdaleny? Wszyst-
kiemi bogactwy swemi z Martą, byłaby C hry­
stusa kupiła. Gdybyś dziś miał P ana J e z u s a
kupić u Judasza, cóżbyś też dał za Niego?
Uważ, a o n i n a z n a c z y li m u tr z y d z ie ś c i
srebrnych. Czemuż to tak mało ważysz Panie
mój ? A jestżeś teraz u Chrześcijan w w ię­
kszej cenie? grzeszą i trzydzieści srebrników
nie b io rąc! — Iżaliś i ty nic nie wziąwszy,
Boga nie o b rażał! A choćby ci za to i świat
cały dano, droższy ma być Chrystus!
Rozmowa zwyczajna.

ROZMYŚLANIE 3.
(Na piątek).
Przygotowanie do ostatniej Wieczerzy.
P rzygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie drogę
do Jerozolimy, na której Pan J e z u s wyprawia Apo­
stołów, na przygotowanie Paschy, i wieczernik.
Przygotowanie wtóre — zwyczajne.
P u n k t I. Powiada Marek św., że ucznio­
wie Pańscy mówili Panu J e z u s o w i : G d zie
chcesz, a b y ś m y sz li na goto w a li, że b y ś j a d ł
P aschę ').

') Mar. xiv., 12.


— 87 —

Uważ, tak był Pan J e z u s zatopiony w mo­


dlitw ie, w pracy około dusz, że niejako
zdał się nie pamiętać, iż trzeba było jeść
Paschę. A ty takżeś też zanurzony w usłudze
Boskiej, i w usłudze zbawieniu ludzkiem u?
Czy nie raczej utopionyś wszystek w posilaniu
ciała. W stydź się nieum artwienia swego.
Uwaź z ja k ą pokorą uczniowie Pańscy
z Panem J e z u s e m id ą, jako na wolę Jego,
na Jego upodobanie wszystko zdają, jako
żadnego sobie miejsca nie naznaczają, nie
obierają, ale wszystko na wolę P ańską skła­
d ają, gdy m ówią: „dokąd chcesz abyśmy
szli, i nagotowali Tobie ?“ A i to uważyć
potrzeba, że nic o sobie nie wspominają, ale
tylko o Panu, aby jad ł Paschę. A ty z j a ­
kiem uszanowaniem jesteś dla P ana J e z u s a ?
Nie obieraszźe sobie miejsca jak ieg o ? Ozy
zdajesz się na wolę Bożą? Nie szukasz też
własnego pożytku?
Używam i ja Panie J e z u słowa uczniów
twoich. Dokądże Panie chcesz, abym poszedł,
abym Ci miejsce na gotow ał? Obym Ci na-
gotował duszę moją!

P u n k t II. Gdzie chcesz abyśmy szli nago­


towali żebyś j a d ł Paschę? ’). Pow iada Łukasz
św., ż e Pan J e z u s p o sła ł Piotra i Ja n a '1).

') Mar. xiv. 4) Luk. xxn., 8.

Ig)
Uważ, że Piotr św. jest tym, który miło- j
w ał P ana J e z u s a , a Jan św. jest tym, któ­
rego kochał Pan J e z u s ; i bierz naukę iż ten,
który Boga kocha i ten, którego Bóg kocha,
miejsce Panu J e z u s o w i gotują, i spraw ują
źe tam Pan J e z u s przyjdzie, że tam dobrze
się mieć będzie. Skarżę się Panie na siebie,
żem nie P iotr, że Cię nie miłuję! Ale
nie jestem i Ja n e m : bo choć Ci wielkiej
miłości twojej względem siebie doznają, widzę
jednak, żem nie jest z owych kochanków
twoich, których T y sobie cudownie wybie­
rasz! Ale i tego co od Ciebie mam, niegodzie-
nem! Daj mi Panie to przynajmniej czynić,
co ze mnie je s t; daj mi łaskę, abym Ci
w duszy swojej i drugich miejsce czynił.
U waż ja k opisuje Łukasz św. po czem
poznać mieli Piotr i Jan, gdzie Chrystus miał
jeść P asch ę: Oto g d y w y w nijdziecie do m ia sta ,
p o tk a się z w a m i człow iek niosąc dzban wody *).
Sam arytanka przy studni znalazła Pana J e ­
zu sa ,a potem szła czerpać wodę; z uczniem
Pańskim spotyka się ten człowiek, już na-
czerpnąwszy wody, snać tę różnicę w y rażając:
że S am arytanka jeszcze nie pokutowała, woda
łez, grzechów jej nie obm yła, i nie była
godna aby do niej w dom wszedł Pan J e z u s ;
a ten zaś już wodę niosący, znaczył tych,
co już grzechy opłakali, i już już do nich

J) Ł uk. x x ii., 10. 2) Tam że w. 11.


— 89 —

V , V
wchodził Pan J e z u s . A czy ty nie jesteś
jako ta S am arytanka? Możeszże się choć
z odrobiną łez popisać? — Morza łez pra­
gn ę, a i toby mało było na grzechy moje,
a cóż na politowanie nad ranam i Twymi,
P a n ie !
Uważ, iż pytają się ci uczniowie imieniem'
P ana J e z u s a :■ Gdzie je st złożenie, kędybym
j a d ł Paschę z uczniami moimi ? ’). Kiedy Pan
J e z u s w Najświętszym Sakram encie do cie­
bie idzie, pyta się, gdzie jest miejsce dla
Niego? A żyjeszże tak, abyś był zawsze go-
gzien kom unikować? Gdy będziesz bliski
śm ierci, będzie cię Chrystus p y ta ł: gdzie
jest m iejsce, gdzie sumienie twoje, w któ-
remby Bóg na wieki przem ieszkiwał?
Niech się Panie i mnie godzi p y ta ć : gdzie
są miłosierdzia Twoje dawne Panie, któremi
duszę moją sobie upodobaną uczynić możesz?

Punkt III. Przydaje Pan J e z u s : A on


wam ukaże wieczernik tai elki usłany 2). Zwy­
czaj był w starożytności, że ludzie jadali le­
żąc, przeto wieczernik ten był usłany.
Uw aż, co znaczy ten wieczernik wielki.
Znaczy tych, którzy akty cnót wielkie czy­
nią. Jeśli m iłują Boga, wielką Go miłością
miłują! — Moja względem Ciebie Panie mi­
łość bardzo d ro b n a! — Znaczy tych, którzy

*) Tam że w. u . 2) Łuk. x x i i ., 12, i nast.


— 90 —
■ ą
j siędla Boga na wielkie rzeczy odw ażają! —
A ranie dla Ciebie Panie i m ała rzecz cięż­
k a! — Porachuj się, czy nie mógłbyś też
co wielkiego i ty dla P ana Boga twojego
uczynić? bo do dusz tak przygotowanych rad
Pan J e z u s idzie.
Uważ iż siadając Pan J e z u s do tej w ie­
czerzy, mówi uczniom swoim: Pożądaniem
pożądałem pożyw ać tej Paschy z icami, p ie r­
wej niżhym cierpiał. Pewna, iż Pan J e z u s
nie z łaknienia jakiegoś do pokarmu to mó­
wił, ale między innemi przyczynami, na po­
kazanie pragnienia swego, aby Przenajśw ięt­
szy Sakram ent na tej wieczerzy ostatniej
postanowił, ucząc n a s, abyśmy i my p ra ­
gnieniem pragnęli Najświętszego Sakram en­
tu. — A wzbudzaszże się do takiego p ra­
gnienia? Czulżeś też kiedy w sercu swojem,
abyś pragnieniem pragnął Najświętszego Sa­
kram entu? — O Panie, jako nas miłujesz,
kiedy z takiem pragnieniem, przez N ajświęt­
szy Sakram ent z nami łączyć • się chcesz!
A będzieszże Panie pragnął w przyszłej Ko­
munii do mnie przyjść? P an ie, przez to
pragnienie tw oje, daj abym ostatniej w ży­
ciu Komunii wielkiem pragnieniem pragnął!
Uważ, iż jedyne pragnienie swoje nimby
ucierpiał, nimby umarł, pokazał P an J e z u s
to: żeby był postanowiony N ajświętszy Sa­
krament. A ty gdybyś umierać miał, czego-
byś też sobie pragnął? Snać odwłoki aż do
— 91 —

■St#

jutra, abyś się dobrze wyspowiadał. A cze­


muż to też dobrą spowiedź odkładasz ? Snać
pragnąłbyś jakokolw iek odpokutować. O ma-
łyżby to czas pokuty dla ciebie był! P o ­
myśl tu i o innych swoich pragnieniach,
którebyś miał na ten czas. — Pragnieniem pra­
gnę poprawić życie swoje Panie. Pragnieniem
pragnę nabożniej Cię przyjmować. P ragnie­
niem pragnę miłować Cię nadew szystko!
Rozmowa zwyczajna.

ROZMYŚLANIE 4.
(Na sobotę).
Umywanie nóg.
P rzyqotowanie pierwsze. Przedstaw sobie wie­
czernik i przybory do umywania nóg Apostołom.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Nie wspomina tego św. E w an­


gelia aby Pan J e z u s miał Najświętszą Pannę
pożegnać, tern bardziej nie nadmienia o miej­
scu pożegnania; rozum jednak pokazuje, że
nie chciał bez tego na mękę iść; czas zaś
i miejsce około ostatniej wieczerzy być mu­
siało. Przedstawżę tu sobie P ana J e z u s a , a
On mówi Matce Ś w iętej: „Mam Ci coś po­
wiedzieć, jeno się nie martw, a choć się i
zasmucisz, przecie Ci to wyjdzie na zasługę.
Już czas przychodzi, kiedy duszę twoją miecz
<S>
— 92 —

przeniknie, wszak pamiętasz coc proroko­


wano. Nie chcę iść na mękę bez twojej w ia­
domości, a naw et dozwolenia m acierzyńskie­
go. D ziękuję Ci żeś na macierzyństwo moje
przyzwoliła, byłaś mi domem żywym dzie­
więciomiesięcznym. Dziękujęć za wypielęgno­
wanie i starania m acierzyńskie, i żeś Mię
w domu swoim, tak wiele lat żyw iła, po­
dejmowała. Nędzy u Ciebie nie zaznałem,
przykrościś mi nie uczyniła. Ale bardziej Ci
dziękuję za wewnętrzne akty miłości i czci;
świat cały razem wzięty, nie będzie Mię tak
m iłował, tak czcił jako T y! Już godzina
moja nadchodzi — idę na śmierć, której po­
żytek i na Ciebie spłynął. Jać będę cierpiał,
ale i serce twoje z pożałowania nieraz ko­
nać będzie. Dłużej Cię żalić nie chcę, bo
dość będzie podczas męki mojej ż a lu — bądź
mężna. Ojcu Cię mojemu oddaję.“
Uważ co też tam za myśli, co za uczucia
serca Bogarodzicy Panny b y ły : „Idziesz Synu
mój na śmierć, obym krzyż za Tobą ponio­
sła, obym na nim, na miejscu twojem um ar­
ła! Cóż mi to dziękujesz? — nie masz za
co! i o wszem ja ć za to dziękuję, żeś się
tak upokorzył, i więzienie synowskie w wnę­
trznościach moich obrałeś Sobie. Kochałam
Cię jako m atka syna, ale oraz i Boga ko­
chałam , czciłam. Czemuż się z Tobą teraz
rozstaję? Przepraszałabym Cię, alem Cię
z daru twojego nigdy nie obraziła, obrazić
nie m ogła; proszę niechże Cię pożegnam,
niech Cię w nogi pocałuję, któram się dzie­
cinnej twarzy twojej nacałow ała.“ Pomyśl,
jako tę pokorę przyjął C hrystus; jako się
oboje pocałowali, pożegnali.
Przez Wasze pożegnanie J e zu i M a r y o ,
dajcie m i, aby mi się z tym światem roz­
stać nie było ciężko.
Uważ, iż według dalszej historyi św. E w an­
gelii, Pan J e z u s w sta ł od w ieczerzy, i zło ­
ż y ł sza ty swe., a w ziąw szy'p rześciera d ło p rze ­
p a sa ł się ; potem n a la ł w ody w m iednicę 1J .
Obym Panie mógł był suknie te z Ciebie
złożyć! do tegoć opasania pomódz — wody
Ci na miednicę nalać. Ale bardziej, abym
Cię był w tej usłudze, do której się zabie­
rasz, zastąpił! Snąć z początku i niedorozu-
miewali się Apostołowie co miał Pan J e z u s
czynić. O pokoro i spodziewanie przewyż­
szająca ! Chrystus składa szaty, chcąc po­
kornie umywać n o g i; a czy nie dobrzeby
było, żebyś i ty złożył światowość, jeżeli
w szatach twoich jest ja k a ? Chrystus nie
przyjm uje usług apostolskich. Sam wody so­
bie nalewa. A tobie czy nie przykro samemu
sobie usłużyć?
O Panie, ja k wiele mi wzorów pokory d a­
jesz, a we mnie podawnemu duma wielka.

*) Jan X I I I . 4, 5.
- 94 —

P u n k t II. Powiada Jan św., że Pan J e ­


zus począł umywać nogi uczniów i ocierać
prześcieradłem, którem się był przepasał.
Uważ, co też tam Pan J e z u s myślał, nogi
te apostolskie um yw ając: „O nogi, któreście
się za Mną chodzić nauczyły, ale mnie do
Ogrojca doprowadziwsz}^, odbieżycie! O no­
gi, które znowu do Mnie się nawrócicie, świat
dla chwały Ojcowskiej i wiary mojej obcho­
dzić będziecie! Tym samym mojem um ywa­
niem błogosławię w am , na tę drogę.“ Ty
Panie mój uczniom swoim nogi umywasz,
niech ja Twoje łzami memi obmyję. M e
chciałeś mieć Panie mój, odemnie tej uczynno­
ści, niech Ci to nagrodzi kąpiel łez, twoim
nogom od M agdaleny sprawiona. Przez tę
pokorę umycia nóg Apostołom, daj mi na­
bożeństwo do nóg Ciebie ukrzyżowanego.
Uważ: przyszedł tedy do Symona Piotra,
i rzekł mu Piotra : Panie, ty mnie nogi umy­
wasz ! 1). Dziękuj Piotrowi św. za tę pokorę.
Przeniknij te dwa słowa: „T y “ „m nie“.
W tern słowie „T y “ wywyższ godność Chry­
stusową; w tern słowie „mnie“ poniż nie-
godność sw oją, w trzech mianowicie chwi­
lach: Najprzód przy spowiedzi. „T y u tak
często odemnie obrażany — „mnie“ com już
w grzechach zw rzodow aciał, grzechy od­
puszczasz! Druga chwila niech będzie Ko-

*) Jan x ii r. 6.
— 95 —

>-«• --------

munia ś w .: „T y “ Bóg i Stwórca — „mnie“ i


podłości i prochowi, pokarmem się stajesz!
Trzecia, ostatnia chwila — po śmierci, gdy
w niebie przed obliczem Trójcy św. staniesz;
to tam Bogu• dziękując językiem niebieskim,
którego ja nie umiem, rzeczesz: „T y “ — „m nie“
zbaw iłeś!
Uważ, co odpowiedział Pan J e z u s Piotro­
w i: Co j a czynię, ty teraz nie wiesz, ale do­
wiesz się potem ’). Miałbyś wziąć to sobie
w zw yczaj: Jeśli ci się trafia, że Pan Bóg
nasz dziwnie jakoś tobą rządzi, i według
ślepoty rozumu ludzkiego nie miałoby to tak
być, mówże sobie: „Co ze mną Bóg czyni,
ja teraz nie wiem , będę wiedział potem .“
A mówiszże tak w sercu swojem? M e masz-
że tej mowy i teraz potrzeby?
Poruczam się Panie w wolne rządzenie i
dyspozycyę Twoją.

P u n k t III. Rzekł Panu J e z u s o w i Piotr:


N ie będziesz m i um yw ał nóg na wieki.
Uważ, iż dwa imiona miał Piotr św .: Sy-
m o n , co się w ykłada, „Posłuszny “ i Piotr
od „opoki“ nazwany. Przeto i Jan św. oznaj­
m iając, że się opierał Panu J e z u s o w i ś w .
Piotr, nie mówi: „rzekł mu Szymon“, to jest
posłuszny, ale „rzekł mu P iotr“ ; od opoki
nazwany, bo się twardo Panu J e z u s o w i sta-

, *) Jan X III. 7.
- 96 -

wił, mówiąc: nie będziesz m i u m y w a ł nóg


na w ieki. A ty starszeństwu swemu ducho­
wnemu, czy nie twardo też staw asz? Czy
dajesz się samemu Panu J e z u s o w i rządzić,
tak, ja k On tobą rządzić chce? Nie mów:
„nie uczynię tego nigdy“, bo nie wiesz, czy
w tein nie ma woli Boskiej.
Uważ słowo P ana J e z u s o w i e : Jeżeli cię
nie u m y ję , nie będziesz m ia ł części ze m ną.
P a trz , m ała to się rzecz zdaje, i owszem
była to pokora niejaka Świętego P iotra, a
przecie Pan J e z u s od tej małej rzeczy od­
ryw ając go mówi: „Jeżeli cię nie umyję, nie
będziesz miał cząstki ze m n ą!“ Boć tak
bywa, że małe niedoskonałości sposobią do
grzechu śmiertelnego, po którym idzie strach
0 zbawienie wieczne. Porachuj się, czy i tobie
nie mówi Pan J e z u s o jakiej niedoskonałości:
jeżeli jej nie przestaniesz, nie będziesz miał
cząstki ze m n ą ! Strzeż się upora, naw et pod
płaszczykiem pokory. — A będęż też miał
cząstkę z Tobą Panie na w ieki? Obym Ci
przez w szystką wieczność m ów ił: Boże serca
mego , i części m oja B oże na w ieki *).
Uważ, iż w yrażając Jan św. posłuszeństwo
św. Piotra w tem umyciu nóg, już go Szy­
monem Piotrem nazyw a: R z e k ł m u Sym on
P io tr : P a n ie nietylko nogi m oje, ale i ręce
1 głowę. Zbuduj się z tego posłuszeństwa św.

l) Psalm l x x i i ., 26.
- 97 —

Piotra. Związałeś Piotrze Serce P ana J e z u ­


so w e. Patrz, ja k to Piotr poważa sobie ła­
skę Chrystusową, poważa zbawienie, że nie
tylko nogi na obmycie, ale i ręce i głowę
kładzie. A ty odrzucaszże precz niedoskonało­
ści swoje, o których Cię przestrzega Chry­
stus: „jeśli się z nich nie poprawisz, nie bę­
dziesz miał cząstki ze M n ą !“ Dziękuj Panu
J e z u s o w i , że chwali Piotra św ., iż nie po­
trzebuje, tylko żeby nogi umył. A ty czy nie
potrzebujesz, abyś ręce i głowę obmył! Iża-
liby Chrystus patrząc na duszę twoją, nie mógł
mówić: Jesteście czy sty m i, ale nie wszyscy.
— Ja jestem zaiste nie czysty Panie! —
Słuchaj tu P ana J e z u s a rozkazującego, abyś­
my jeden drugiemu umywali nogi. A w^y-
pełniłżeś kiedy według litery to przykazanie
P ańskie? — Dałeś nam Panie dość przy­
kładów, abyśmy ja k o ś T y czynił, i my czy­
nili.
R ozm ow a zwyczajna.

O R o z m y śla n iu . 7
ROZMYŚLANIE 5.
(Na Niedzielę I. postu).
Ustanowienie Najśw. Sakramentu, przepowiednia
i modlitwa Pana Jezusa.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie wie­
czernik.
Przygotowanie wtóre. Proś o łaskę, abyś poznał
tę tajemnicę miłości i umiłował Pana J ezu sa w niej.

P u n k t I. Powiada Mateusz Św ięty: G dy


oni w ieczerzali , w z ią ł Pan J e z u s chleb i bło­
gosław ił, i ła m a ł, i daioał uczniom sw oim i
rzekł: bierzcie i jed zcie: to je s t ciało moje 1) . —
Otóż masz historyę pierwszej n a świeeie
Mszy świętej, pierwszej na świeeie Komunii
świętej.
Uważ, że po Wcieleniu Boskiem, nie ma
Pan J e z u s większej obecności i złączenia
się z nami pod względem ciała, jako posta­
nowiwszy Najświętszy Sakram ent, i w nim
w wnętrzności nasze zstępując, i jest to ja ­
koby podobieństwo, jakoby powtórzenie swym
sposobem Wcielenia Syna Bożego. O jako
prawdziwe słowo twoje Janie święty, że Chry­
stus gdy swoich umiłował, aż do końca umi­
łował ich, ten Sakram ent postanowiwszy. O
pokoro głęboka! Bóg staje się pokarmem

*) Mat. XXVI. 26, i nast.


grzesznikowi. O cierpliwości! nie tylko d a­
wać się nienabożnie kom unikującym , ale i
w grzechu przystępującym. O miłości niepo­
ję ta ! Bóg Sobą samym karm i człowieka.
W itajże nowa Ofiaro! W itaj Panie, pierwszy
raz pod postaciami chleba i wina zawarty. —
Pocałuj sercem to miejsce, na którem N aj­
świętszy Sakram ent był pierwszy raz po­
święcony.
Uw aż, iż pow iadają uczeni Ojcowie śśw.,
że Pan J e z u s Sam Najświętszy Sakram ent
najpierwszy przyjął, a tak godność Boska
ma równy swojej godności pokłon, kiedy się
jej kłania Bóg Wcielony. Jako Bóg obrażony,
ma wystarczające ubłaganie przez zadość­
uczynienie od Boga Wcielonego, tak równie
przyjmowanie i Kom unia, którą Pan J e z u s
przyjął, godna była samej godności Najświęt­
szego Sakram entu i Boga w nim zawartego;
i nigdy Boga nie mogą tak obrazić niego­
dne Komunie ludzkie, jako Go uczciła Ko­
munia przez P ana J e z u s a przyjęta. O jakże
tam Pan J e z u s Siebie samego przyw itał!?
Jako tę sam ą Komunię za nasze nienabożne,
niegodne Komunie ofiarował? Jako nam przez
tę Komunię upraszał nabożeństwo w komu­
nikowaniu i Komunie przy śm ie rc i? — Niech
skutku tej prośby w Komuniach moich do­
znam P a n ie !
U w aż, iż jest mniemanie Ojców ś w ., że
Judasz komunikował. Pożałuj P an a J e z u s a ,
— 100 —

t ‘i
że zaraz na początku dostał się w usta tak
niegodne. Komunie twoje czy nie podobne do
judaszowskiej ? Iżali na tę Komunię juda-
szowską nie zabolało Serce P ana J e z u s a ?
Iżali Sam nad Sobą politowania nie m iał?
A na twoje Komunie, czy nie boli też Pana
J e z u s a Serce?
Ofiarujęć Panie na wynagrodzenie ju d a­
szowskiej Komunii twoją własną Komunię.
Ofiarujęć i Komunię Najświętszej P anny.—
Iżali nie mówiła Najświętsza P anna: „Jakeś
się Synu mój urodził, takeś w7 wnętrznościach
moich nie postał; dziś to dopiero ponawiasz;
o jakom temu rada! O moje szczęście — po­
silam się ciałem Syna mojego, któregom po­
rodziła. “

P u n k t II. Miał Pan J e z u s długą rozmowTę


z Apostołami po wieczerzy, ale przepowie­
dział Piotrowi św., że miał się Go zaprzeć.
Uważ więc, co mówi Mateusz ś w .: Tedy
im rzeki Pan J e z u s : wszyscy ivy zgorszenie
weźmiecie ze mnie tej nocy.
Uważ, iż nazywa Pan J e z u s zgorszeniem
ucieczkę Apostołów, bo ta ucieczka zgorszyła
wielu, zgorszyła Żydów, zgorszyła dusze ich
własne, bo ich złymi przez grzech uczyniła.
O Panie! ileż razy to zgorszenie na mnie
padło. — Przeproś P ana J e z u s a , a porachuj
się, czy teraz grzechem jakim szczególnie
kogo nie gorszysz?
& «
— 101 —

U w aż słow a P io tra ś w .: Choćby się zoszyscy


zgorszyli z Ciebie, ja nigdy się nie zgorszę,
a ja k dodaje M arek ś w .: B y potrzeba i um ­
rzeć m i z Tobą, nie zaprę się Ciebie '). Iźali
P iotr św. nie je s t obrazem tw o im ? Mówiłeś
ta k w iele ra z y P a n n J k z u s o w i : „wolę um ­
rz e ć , niżeli zgrzeszyć , u a docliow ałżeś Mu
tego słow a? P io tr św. upada, — nie ufaj i
ty sobie. — Nie ufam P a n ie , chyba tylko
Tobie. — Proś za dobrych, jeżeli tem i czasy
k tóry z nich w grzech cięższy upadł.
U w a ż , co mówi C hrystus Piotrow i ś w .:
Ty dziś, tej nocy, pierw ej niż dw akroć kur
zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. O wiel-
kież to Ty, bo przez to Ty, w ym ów ił P an
J e z u s Piotrow i dobrodziejstw a swoje. Ale
wym ów ił i to, iż sobie w iele ufał. W tern
słowie : dziś, w ym ów ił mu godność jego, bo
mało co przedtem postanow ił go P a n J e z u s
potw ierdzaczem braci jego. Stosuj to w szystko
do siebie, w spom inając na grzechy sw oje; i
tobie to w ym aw ia, albo i w ym aw iał P a n J e ­
z u s . P anie, strach m nie py tać Cię o to, czy
też i j a , g rz e sz ą c, nie zaprę się jeszcze
C iebie?
Ufam P an ie dobroci T w ojej, niech mię
ona trzym a.
P u n k t III. P o d aje J a n św. m odlitw ę P a n a
J ezusa po w ieczerzy: Ojcze, p rzyszła go-
‘j Mar. x i v . 31.
<3
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 44
~ 102 —

m -- ------------- —
d ż in a , w sław S y n a twojego , aby Cię S y n
tw ój w sła w ił l).
U waż, iż można te słowa rozumieć, że pro­
sił Chrystus o cuda, które się stały przy Jego
śmierci; albo żeby w iara w Niego, a zatem
i w Boga w Trójcy Świętej jedynego zaja­
śniała. W szakże można i tak rozumieć, iż
prosił, aby już umarł, i śmiercią swoją Ojca
uwielbił, i śmierć wsławieniem nazywa. A ty
krzyż i utrapienia swoje maszże też za obelgę
czy za w sławienie? Napieraszże się też cier­
pieć? Postanów w krzyżu się kochać.
Uważ i te słowa P ana J e z u s o w e : A nie-
tylko za n im i p ro szę , ale i za ty m i , któ rzy
p rzez słowo ich uw ierzą w mię. Stawiłeś się
i ty tam Panu J e z u s o w i i za ciebie tę mo­
dlitwę ofiarował. Jeszcześ nie żył, a już się
Pan J e z u s za cfę m odlił! — Chcęć to Panie
póki tu żyję, pragnę i na wieki odwdzię­
c z y ć.— Naucz się z tego modlić za w szyst­
kich wiernych.
Uważ i te słowa P ana J e z u s o w a : O zn a j­
m iłem im Im ię twoje i oznajm ię, aby m iłość,
k tó rą ś m nie u m iło w a ł w nich b y ła , a J a
w nich. Uprosił ci Pan J e z u s przez tę mo­
dlitwę, żeś jest chrześcijaninem. A nie kon-
tentżeś z tego? Prosi, aby miłość Boża była
w sercu twojem. A je s tż e ? Prosi Pan J e z u s ,
aby był w tobie. — Obyś był P a n ie ! — Snać

’) Jan xvir. i, i nast.


45>
— 103 —

®§>-----------------------------------------------------------------
I przez tę modlitwę uprosił ci P an J e z u s i
przyjmowanie Najśw. Sakram entu , przez
który jest On w Tobie. Dziękujęć Panie za
to, ale bądź ze mną i przez łaskę Twoją.
Rozmowa zwyczajna.

ROZMYŚLANIE 6.
(Na poniedziałek).
Pan Jezus idzie do Ogrójca.
P rzygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie drogę
do Ogrójca, Pana J e z u s a ofiarującego się i miejsce*
na które m zostawił i uczniów.
P rzygotowanie wtóre, — zwyczajne, tj. proś o ła­
s k ę poznania Pana J e z u s a w tej tajemnicy i współ-
cierpienia z nim.
P u n k t I. To loyrzeJcłszy Pan J e z u s , w y ­
szedł z uczniam i swym i V .
Uważ, iź mógł Pan J e z u s czekać w tym
domu gdzie wieczerzał na pojmanie swoje,
ale mu się to nie zdawało. Snać podobno i
dlatego, że tamtemu gospodarzowi nie chciał,
żeby się przykrość ja k a stała przy zamie­
szaniu. Buduj się z tej roztropności P ana J e -
z u - a : nie chciej nikomu przykrości czynić.
Jakie to odważne Serce P a ń s k ie : śmierć Go
czeka, wie, że to jest miejsce pojmania J e ­
go, idzie tam ! — Daj mi Panie męstwo chrze­
ścijańskie w niebezpieczeństwach. — Obyś

l) Jan xviir. i, i nast.


— 104 —
S * --------------------------------------------------------
i ^
się Panie do Serca mego skłonił. Obym Cię
w niem obronie mógł. — Raczej Cię grze­
sząc w ydaję!
Uważ, iż powiada jeszcze Jan św., że na
tem m iejscu, do którego szedł Pan J e z u s ,
był ogród; i tak od ogrodu zaczęła się męka
P ana J e z u s a . Snać dlatego, że pierwszy
grzech był popełniony przez ludzi w ra ju .—
Pokłoń się Panu Bogu twojemu na tem m iej­
scu, gdzie był raj. Ofiaruj na niem te pier­
w iastki cierpienia P ana J e z u s a .
Uważ, iż snać też Pan J e z u s dlatego mękę
swoją od ogrodu zaczął, aby pokazał, że
szczególną przyczyną męki Jego są publiczne
ogrody, w nich swawola, i z okazyi zabawy
upadek w g rzech! — Panie, ludzie się weselą,
a T y za to pojmaniem płacisz! — Brzydź
się grzechami z takiej okazyi od kogokol­
wiek popełnionymi. Postanów sobie w ogro­
dach na pojmanie P ańskie, i przy zabawie
na m ękę P ana twojego wspominać.
Panie, mękę swoją poczynający! pobłogo­
sław i tym początkom moim myślenia o męce
Twojej.

P u n k t II. Pow iada Mateusz św., że Pan


Jezus tam przyszedłszy, zostawił uczniów
swoich, i rzekł im : Siedźcie tu, aż pójdę on-
dzie i będę się m odlił l).

*) Mat. x x v i . 36, i n a st.


- 105 -

Uważ, iż Pan J e z u s chcąc się modlić, zo­


staw ia swoich uczniów, i samotności szuka.
A ty kochaszże się też w odosobnieniu ? - O
Panie, gdybym ja był na ten czas żył, w7pra-
szałbym się za Tobą do Ogrójca, abym się
modlić nauczył, bo blisko Ciebie modlącego
się zostając, wiem, żebym był miłością Bożą
rozgorzał! W smutku swoim nie bawi się
Chrystus, choć z świętymi uczniami, ale ra­
czej na modlitwę idzie. A ty w strapieniach
swoich czy też tak czynisz?
Uważ, iż wziął Pan J e z u s jednak z sobą
św. Piotra, św. Jan a i św. J a k ó b a ; bo ci,
byli, że tak powiem, poufni Panu J e z u s o w i .
Cóż m yślisz, czy ma też Pan J k z u s zaufa­
nie do Ciebie? Grdyby się w tobie znajdo­
wały cnoty tych Apostołów, miałby je pe­
wnie.
Ale nie masz w tobie miłości św. Piotra
ku Panu J e z u s o w i . Niemasz w tobie czysto­
ści Jan a św. Nie ma też w tobie miłości
nieprzyjaciół Jakóba św., który całował tego,
co mu był przyczyną śmierci, i mówił mu:
„Niech będzie pokój z tobą.“
Uważ znaczące słowo, którego używa Ł u ­
kasz ś w ., iż Pan J e z u s „oddzielony, oder­
wany, odszczepiony“ jest od nich na rzuce­
nie kamieniem *). Przez co się w yraża przy­
wiązanie Jego do uczniów, że nie rad się

*) Ł uk. x x ir. 4i, avu lsu s est.


9»-------------------------
od nich oddzielał. — Uczniowie szczęśliw i!
tak się w was P an J e z u s kocha, a wy wnet
od Niego uciekniecie! — A kochaszże się też
Panie i we ranie ta k ? Ale czy i ja Panie
od Ciebie nie ucieknę? Wiera, że Ci przy­
kro, gdy się przez grzech od Ciebie od­
dzielam.
Nie dopuszczaj Panie, abym się od Ciebie
oddalał.

P u n k t III. Mówi Pan J e z u s u Mateusza


I ś w .: Sm utna je st dusza moja aż do śmierci.
U w aż, że tych słów dwojakie może być
I rozumienie. Pierw sze: „mara taki smutek,
iżbym mógł z niego um rzeć.“ — Cóż Cię do
tego smutku przyprowadziło Panie mój ? — M i­
łość nasza, abyś nas był odkupił! — Wiem
Panie, żem i ja Ciebie tam smucił, a smu­
cił t a k , żeś ze smutku dla mnie i o mnie
I umrzeć m ógł!
A ty, czy zasmuciłeś się też kiedy o P ana
J e z u s a , dla P ana J e z u s a ? — Użycz mi P a ­
nie smutku swego, abym się za grzechy
moje smucił, i z politowania nad gorzką
m ęką Twoją. — Ofiaruj tu strapienia swoje P a­
nu J e z u s o w i . Pragnij większych dla miłości
Jego.
UwTaż, że drugie rozumienie powyższych
słów, może być to: „tak jestem smutny, że
póki żyć na świecie będę, wesołym nie bę-
1dę.“ — O gdyby Cię dobry J e z u pocieszyć!
sp-------------------------------
107 — —
m
I Więc chyba Panie mój przywołam Ci Matki
Twojej Najś., aby Cię pocieszyła. — Patrząc
1i ty na grzechy swoje, patrząc na boleści
P an a J ezu sa , nie miałbyś być wesołym. Po­
skrom przynajmniej wesołości swoje w tym
czasie postnym.
U w aż, iż powiada Marek św ., ze p o c zą ł
Pan J e z u s się stra ch a ć i tęskn ić sobie 'j i,
jako mówi Mateusz św., sm ucić się. Ci, co
chorują na hipokondryą, albo którym się na
pomieszanie zmysłów zanosi, albo ci, co
w niebezpieczeństwie śmierci, której by ujść
chcieli zostają, wiedzą, co to jest lękać się
albo wzdrygać, co tęsknić sobie. A smutku
któż nie doznał? — Dziękujęć Panie za te
gorżkości twoje. Poświęć niemi gorżkości
tych, co podobną (acz nierówną) ciężkość
; m ają. Wiem, że mię te trzy uczucia: bania
się, tęsknienia i smutku, przy skonaniu moim
czekają; daj mi je Panie mężnie i nabożnie
wytrzymać. Daj mi P an ie, pókim zdrów,
przez tę gorżkość T w oją, powściągać n a­
miętności moje. Któżby mi to dał, abym Cię
mógł był w ten czas dobry J e z u ucieszyć,
uweselić, rozerwać! Udziel mi Panie tych
ucisków swoich, a w nich łaską mię Twoją
posilaj.
Rozmowa zwyczajna.

*) Mar. xivv 33.


— 108 —

ROZMYŚLANIE 7.
(Na wtorek).
Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu.
Przygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie Ogró­
jec i jaskinię, gdzie się Pan J e z u s modli.
Przygotow anie wtóre, — zwyczajne.
P unkt I. Powiada Łukasz św ., że Pan
J e z u s k lę k n ą w s z y n a k o l a n a , m o d lił się l) .
Uważ tu, źe tym sposobem modlenia się
daje Ci Pan J ezus przykład, abyś się rad
modlił klęcząc. — A miałżeś tam Panie mój
podkładkę jak ą ? Chybaś, na twardym ka­
mieniu kolana położył! Radbym Ci Panie
podesłał to serce moje, jeno że twardsze niż
opoka! Ale radbym je podesłał, aby się stało
sercem skruszonem. — Porachuj się, czy tyle
ile zdrowie zniesie, choćby też i przykrość
sobie uczynić, czy mówię rad klęcząc się
modlisz? — Ofiarujęć Panie wszystkich sług
Twoich klękanie.
Uważ to, co mówi Marek św., iż Pan nasz
p a d ł n a zie m ię a). To upadnienie na ziemię
Pana J e z u s a , wyrażało Jego pokorę i uni-
żoność, z którą modlił się Ojcu. A ty z ja ­
kąż się też uniżonością Panu Bogu twojemu
modlisz? — Wiedział dobrze o sobiePan J e ­
zu s, iż był Bogiem prawym, Ojcu równym;

*) Łuk. X X I I . , 41. ł ) X I V . , 35.

L.---------------------------- m>
— 109 —

ale że się z naturą ludzką złączył, i za


grzechy nasze zadość czynić m iał, przeto
z taką pokorą się modli. Jakoż się ja ze­
wnętrznie, ba i wewnętrznie, bardziej uni­
żyć mogę, proch i popiół, gdy Ty Panie mój
na ziemię upadasz ? — Wiem, że Aniołowie
chcieliby byli podźwignąć Pana, ale od Cie­
bie podźwignienia czeka Pan J e z u s ! Dźwi­
gnij się z złych nałogów swoich, a będzie
to Panu J e z u s o w i tak miłe, jakobyś Go na
ziemię padającego podźwignął.
U w aż, że Pan nasz p a d ł na oblicze sico-
je x). — Czemuż to Panie mój tę najpiękniejszą
twarz swoją kryjesz? — Boś ty snać twoją
nadstawiał! — Czemuż tę twarz tak śliczną
w prochu tym walasz ? — Abyś ty grzesznie
w urodzie się nie kochał! — Jaćbym to P a­
nie mój miał twarz swoją kryć, i nie śmieć
oczu moich podnieść w niebo! A jakoż i te­
raz śmiem twarz swoją ku niebu podnieść,
gdy Syn Boży za mnie się, na twarz padł­
szy, modli!? A moja modlitwa ja k a ? — Oby
Ci Matko Boga mojego dać znać, abyś Syna
swojego podźwignęła, na tej Mu ziemi tak
długo leżeć nie dopuściła. Aleś Ty snać takową
Jego modlitwę, podobną modlitwą, w tymże
czasie naśladowała.
Panie na modlitwie padający, daj mi dar
modlitwy, mianowicie o męce Twojej.
*) M at. x x v i . , 39.
,4
# § • ------------------------------
110 —

<jg>

P unkt II. Powiada Marek św., że Pan


Jezus stąd modlitwę swoją zaczął: W szystko
Tobie je s t 'podobno ; nauczając nas, abyśmy
przed naszemi modlitwami wzbudzali się do
ufności względem Boga naszego, i że Bogu,
gdy zechce, wszystko jest podobne. — A twoja
jaka w modleniu się do Boga ufność? Po­
móż i ty Panu J e z u s o w i się modlić, aby Go
Ojciec przedwieczny od męki uwolnił. — Wolę
Panie mój i na wieki w piekle gorzeć, by­
łem Cię tam miłował, a żeby Syn twój na
tak okrutne nie przechodził męki! — Umrzej
światowości i grzechowi, a wyzwolisz nie­
jako Pana J e z u s a od śmierci.
Uważ jakiemi słowami Łukasz św. wyraża
modlitwę Pana j E Z U S O w y : Ojcze, je ż e li chcesz,
przenieś ode m nie ten kielich. Ta modlitwa
Pana naszego jest nam wzorem, abyśmy się,
gdy o co Boga prosimy, mianowicie docze­
snego, abyśmy się mówię na wolę Bożą zda­
wali. — A ty zdajeszże się na nią? Ciężkie
krzyż? ale snać straciłbyś duszę bez ?niego;
mówże Bogu: „Ojcze jeżeli chcesz.“ Życzył­
byś sobie umrzeć ? ale snać gdybyś pożył, dałby
Ci Pan Bóg okazyą czynienia, cierpienia
dla siebie; mówże: „Ojcze,jeżeli chcesz.“ Ży­
czyłbyś sobie pożyć? ale może jeżeli poży­
jesz, na niełaskę sobie Boską zarobisz; mówże:
„Ojcze jeżeli chcesz.“
Uważ, że to słowo Pana J e z u s o w e : P rze ­
nieś, może się brać i w tym rozumieniu: prze-
— Ill —
!* ' m
nieś ten kielich i na innych. Bo wiedział
P an J e z u s , że ten najlepiej sobie na niebo
zasługuje, kto Go naśladuje; a że Pan J e ­
zu s przez krzyż świat zbaw ił, życzy aby
i ludzie przez cierpienie nieba się dobijali.
Wiedzże o te m , że owo utrapienie, które cię
spotkało, spotkało cię bo Pan J ez u s uprosił
aby ten kielich do ciebie był przeniesiony.
Jeszcze nie tu kres, spotka cię nowy krzyż;
pije tym kielichem do ciebie Pan J e z u s ,
a będzieszże się wzbraniał wziąć go z ręku
P ana J e z u s o w y c h ?
O Panie, choćbyś mi w tym kielichu i śmierć
za Siebie wypić dał!

P unkt III. Przydaje Pan J e z u s , a w szakże


nie m oja w o la , ale tw oja niech się stanie.
Uważ, iż gdy miał Pzaak umierać, podsta­
wiła Opatrzność Boża barana, który za Izaaka
był ofiarowany. — O Panie, miasto tej ofiary
Syna twojego, gdybyś wziął mię Sobie, k a­
zał mię Sobie za b ić ; iżalibym nie rad tą
grzeszną krw ią moją bronił życia P ana mo­
jego? — Oto Pan J e z u s raczej wolał za cie­
bie umrzeć! i w tym na wolę się Ojcowską
zdaje. A nie słusznaż, abyś i ty na wolę się
też Boską zdaw ał? W teraźniejszych okoli­
cznościach, w czembyś się też na wolą Bożą
zdać m iał?
U w aż: Pan J e z u s się modlił, a Apostołów
zn a la zł śpiących. O braz to naszej leniwości:
<$>

— 112 —

Chrystus krwawo się o nasze zbawienie


stara — a my się wylęgać i wysypiać chcemy.
Pan nasz na twarz na modlitwie upada —
a my duchowne sprawy swoje, ja k we śnie
odprawiamy. Iżaliż i ty jakoby śpiąc spraw
zbawienia swego nie odpraw iasz? — Panie
któryś budził Piotra, obudź i tę śpiącą duszę |
moją. Apostołów Pan nasz trzy razy bu­
dził — wieleż też ciebie razy ocucał Bóg,
abyś o zbawieniu swojem m yślał? A ocu-
ciłżeś się? — O Panie! nie przestawaj
jeszcze łaską mię wzbudzać swoją.
Uwaź, co przydaje Pan J e z u s u Mateusza
św .: Czuwajcie, a módlcie się, abyście nie
weszli w pokusę. Ten czuwa, kto czasu zba­
wienia nie traci. — O jakoś go wiele stracił!
Ten czuwa, kto zdaleka upatruje czy nie
będzie miał jakiej okazyi do upadku, albo
też okazyi do przysługi Bogu. — A upatru-
je szż eto ? Okrorn tego trzeba się jeszcze i
modlić. — A chętnyźeś do m odlitwy? Cwi-
czyszże się w aktach strzelistych a częstych?
W tym samym świętym czasie postu sta-
wiaszże się u nóg P ana J e z u s a ukrzyżowa­
nego ?
Rozmowa. W szystkie twoje prawdziwe są
i słowa Panie, ale to, właśnie według mojej
nieudolności: Duch loprawdzie ochotny jest,
ale ciało mdłe. Ty je Panie łaską swoją j
wspieraj i umacniaj. — Przełóż tu Panu!
J e z u s o w i ułomności swoje.
— 113 —

KOZMYŚLANIE 8.
(Na środę).
Ukazanie się Anioła, krwawy pot.
P rzygotow anie pierwsze, — jak wyżej.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Powiada Łukasz św .: Ukazał się


Mu Anioł z nieba, posilając Go ').
Uważ, ja k i tam musiał być ucisk Panu
J e z u s o w i, kiedy do tego przyszło, że Go
Anioł posilał. Musiałoby być ciężko królowi,
gdyby mu na to przy&zło, żeby go chłop
ja k i prosty cieszył. Bliższe jest porównanie
chłopa prostego do króla, niż Anioła do Boga,
do Chrystusa według natury Jego ludzkiej
ubóstw ionej; a ten Anioł posilał P ana J e ­
zu sa . — Szczęśliwy Aniele, którego sobie
na to wybrał Bóg. — Obym i ja, Panie, był
żył wtenczas, obym Ci ja k ą przysługę mógł
był uczynić! — Umocnij siebie w dobrem
przedsięwzięciu, umocnij bliźniego, a posilisz
P ana J e z u s a z Aniołem tym.
Uważ, iż jest mniemanie niektórych Ojców
świętych, że tym Aniołem był Gabryel, co
znaczy: „Moc B oska“. Znakom ity Aniele!
zwiastowałeś Wcielenie Syna Bożego, bojącą
się Najświętszą P annę posilałeś, umacniasz

*) Łuk. X X II., 43, i n a s t.

O R o zm y ślan iu . 8
— 114 —

i teraz Syna Jej najmilszego — przybądź


i mnie przy skonaniu mojem, abyś mię po­
silił,. umocnił. O ja k to musi być ciężka rzecz
konać, gdy Chrystus chciał, aby Go w Jego
konaniu posilał Anioł! — A zasługujeszże
sobie na tę pomoc z nieba przy skonaniu
swojem? Postanów sobie co dzień modlić się
do tego świętego Anioła, czy to jest św. Ga­
bryel, czy którykolwiek inny co P ana J e z ; sa
posilał, aby i tobie przy skonaniu twojem
przybył z pomocą.
Uważ co powiada tenże św. E w angelista:
I gdy był w ciężkości, dłużej się modlił.
Snać dlatego, aby nam uprosił łaskę szczę­
śliwego skonania. — O Panie m ó j! nie prze-
pomniałeś tam i skonania mojego. Mam n a­
dzieję żeś mi szczęśliwe i w łasce Bożej
skonanie uprosił. — Chrystus w eiężkościach
konania przyczynił sobie modlitwy, — a ty
czy dla lada okazyi, nie opuszczasz, nie od­
kładasz jej ? Proszę Cię Panie w konaniu
swojem dłużej się modlący, za wszystkich
konających, a mianowicie teraz; spraw i to,
aby przy skonaniu mojem modlitwy sług
twoich wspierały mię.

Punkt II. I stał siępot Jego ja k o krople krwi.


Uważ, czemu też to Pan J e z u s potem
krwawym się pocił? Snać i dlatego, że mieli
krew Jego żołnierze, oprawcy, kaci wytaczać.
Cóż czyni? Aby pokazał z ja k ą chęcią i mi-
— 115 —

łością krew swoją dla nas lał, nie czeka


zewnętrznych mąk, ale ją obficie sam przez
się leje. — 0 jako rozrzutny jesteś Panie tą
krw ią twoją! — Chrystus ci krwi swojej nie
żałuje, a ty Mu przysługi odm aw iasz!? Chry­
stus za ciebie potem się krwawym poci, a ty
dla Boga czy zapociłeś się k ie d y ! ?
Uważ, iż ostatecznie, ale już najskuteczniej
zbawienie nasze na skonaniu dobrem zależy.
Otóż Chrystus przy tern swojem konaniu po­
tem się krwawym poci, aby nam w pocie
śmiertelnym ulżył, wytrwanie w dobrem
! uprosił. — Pam iętaj Panie mój na mnie, gdy
ijuż potem zimnym pocić się b ę d ę ! — Chry-
i stus konając taki ucisk miał, że się aż po­
tem krwawym pocił; nie mniemaj, że tobie
bez trudności umierać przyjdzie! — Panie!
przez pot tw oj, w godzinę ową posil mię
miłościwie.
Uważ, iż gdyby człowieka w prasę wziąć
miano, wyciśnionoby z niego w szystką k re w ;
w takiej niejako prasie było Serce Pana
J e z u s o w e , i z tego ucisku, który tam cier­
piał, w ytrysnęła krew z ciała Jego. Doro­
zumieć się możemy, że ta ciężkość Pana
J e z u s o w a i z tego była, że krew Jego nie­
wielu ludziom skutecznie dopomódz m iała! —
tobie dotychczas ja k też dopomogła? I dla
ciebie miał Pan J e z u s tak ą ciężkość że Mu
się aż potem krwawym pocić przyszło.
a
— 116

P ragnę Panie pocieszyć Cię w tym ucisku


twoim, już odtąd inaczej żyjąc.

Punkt III. Przedstaw sobie P ana J e z u s a


klęczącego i coraz na ziemię pochylającego
się; chciej Co podźwignąć, podeprzeć. Przed­
staw Go sobie na ziemię upadającego; miłosnem
pragnieniem chciej podnieść Go. Przedstaw
tu sobie P ana twojego ja k wyblad i zdrętwiał,
a krew z Niego sączyć się, i przez pory ca­
łego ciała wj^chodzić poczyna. Poci się głowa
Jego, i krwawo rosi włosy Jeg o ; zadość
czyniąc, w szak wiesz za jak ie myśli twoje!
Oczy P ana J e z u s o w e snać łzami płakały,
ale powieki kropelki krw aw e w ydaw ały:
i opłakał Pan J e z u s krwawemi temi łzami,
wszak wiesz jak ie spojrzenia tw o je! Trudno
wiedzieć, czy się i sam język P ana J e z u s ó w
krw ią zalał, pewniejsza, że u sta; i opłakał
przez to Pan J e z u s twoje jedzenia, mowy,
Komunie nienabożne.
Uważ, że pociły się ręce i nogi P ana J e ­
z u s o w e , gładząc grzechy rąk i postępków
twoich. Snać ten pot najobfitszy był około
piersi, około Serca P ana J e z u s o w e g o . A serce
Jego struchlałe, Serce jako konającego, snać
ledwie się poruszało. — O likworze krwawy
Serca i piersi P ana J e z u s o w y c h , opłacałeś
wszystkie światowe zakochania i chuci! —
Snać i twoje światowości przyprawiły Serce
P ana J e z u s o w e o ten pot! Proś te w szystkie
--------------------------------------------------------
<p* — ----------------------------------------------
^ <1
części P ana J e z u s o w e g o ciała, aby obmyły
potem tym grzechy ciała twojego i przydałyć
łaski do poprawy. — Daj mi Panie sercem
i oczyma zapłakać, gdy T y całym ciałem
płaczesz!
Uważ, iż nikt tego potu P ana J e z u s o w e g o
nie o ta rł; częścią w siąknął w suknie, częścią
na ciele osecbł. Otóż to wygoda Syna Bo­
żego ! A reszta, ja k mówi Ew angelista, na
ziemię sp ły n ęła; a ta obfitość potu aż na
ziemię spływającego pokazuje, iż jeżeli ziemi
potu swego nie żałował, to jakże dopiero go
duszom naszym i sercom nie żału je! — O Panie
niech pot ten twój miasto na ziemię, na serce
moje spłynie! Niech spłynie na serca wszyst­
kich grzeszników, tych których zbrodnie są
większe.
R ozm ow a. W nijdż myślą w jaskinię tę
kam ienną, w którą wszedł P an J e z u s aby
tam się modlił i potem krwawym pocił. Po­
całuj sercem ten kamień, na którym się pocił
Pan J e z u s . Proś o łaskę szczęśliwego sko­
nania, i żebyś jeszcze cokolwiek dla Boga
uczynić, popracować mógł.
ROZMYŚLANIE 9.
(Na czwartek).
Spotkanie zgrai — p o cału n ek Judaszów .
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie dolinę
Józefata, na której Pan Jezus był pojmany.
Przygotowanie wtóre, - zwyczajne.

P u n k t I. Mówi Marek ś w .: P rzy sze d ł J u ­


dasz Is k a r jo t je d e n z d w u n a stu , a z nim
w ielka rzesza, z m ieczm i i k i j m i ').
U waż, iż m ógł tylko Marek św. powiedzieć,
że przyszedł Judasz Iskarjot, a nie dodawać:
„jeden z dwunastu4*. Snać to dlatego uczynił,
aby w yraził boleść Pana J e z u s o w a , iż był
zdradzon nie od kogokolw iek innego, ale od
jednego z dwunastu! - I ciebie też sobie
Pan J e z u s z wielu wybrał! I ciebie Naj­
świętszym Sakramentem, a nieraz, nakarmił.
Jakoż Go nie ma boleć gdy Go zdradzasz?
A gorzej niż Judasz, bo częściej. O! po jak
wielu spowiedziach, Komuniach, a może i cho­
robach obiecyw ałeś się popraw ić; a popra-
wiłżeś się? Zdradziłeś nie raz Pana.
Uważ: wiedział dobrze Judasz, że nie było
przy Panu siły zbrojnej, przecie jednak rzeszą
się w ielką otoczył. Snać bojąc się, aby lud
Jerozolimski, obaczyw szy że Pana wiodą,

*) xiy., 43, i nast.


— 119 —
■*§®

nie chciał Go odbić. Patrz jako złość na złe


przezorna! — A ty w dobrem czyś też prze­
zorny? Mniejbyś pokus miał, gdybyś w rze­
czach do sumienia należących opatrzniejszy
był. — Siłą zbrojną tw oją zewnętrzną, Panie,
są Aniołowie, choćby jeden, iżaliby Cię nie
obronił? Siłą tw oją świat cały; chciałbyś —
i broniłby Cię świat c a ły ! Siłą tw oją we­
wnętrzną, jesteś Ty sam Panie, — cóż zna­
czy ta zgraja przeciwko twej wszechmocy?
O wieczna P o tęg o ! podobałoć się u ta ić —Masz
też ty snać P. J e z u s a w sercu sw ojem ; a trze-
baż wielkiej siły, aby ci Go wydarto ? — Ach
Panie lada pokusa przyjdzie i wydrze mi Cię.
U w a ż, iż dodaje Ew angelista od kogo
Judasz tych ludzi w ziął: od n a jw yższych k a ­
płanów i doktorów i starszych. Jakoby da­
wał do zrozumienia Ewangelista, że nie lud
to pogański, nie P iłat po P ana posłał, ale
to spraw ka kapłanów była. Ludzie tegoż n a­
rodu co Pan J e z u s , starszyzna, która na Me-
syaszu znać się miała, ta na P ana n a p a d ła ! —
O Panie toż Ći to oddaje lud twój wybrany ?
poganin na P ana J e z u s a nie następuje a naj­
wyższe żydowskie kapłaństwo na życie Jego
nastaw ać poczyna! — Niech ci nie będzie
ciężko, gdy się przeciw tobie zwrócą ci, któ-
rymbyś ufać miał.
O Panie mój, i po mnie nie takiej byś się
wdzięczności spodziewać miał, i ja między
| pierwszymi jestem co na Cię następują.
— 120 —

P u n k t II. Pow iada Jan św., że Pan J e z u s


w yszedł i rzek ł im kogo szukacie? 1).
Uważ, jak ie to Serce P ana J e z u s o w e nie
ustraszone; nie kryje się, staje na miejscu
tem, o którem wiedział Judasz, sam doń w y­
chodzi. A twoje jakie w rzeczach trudnych
męztwo ? — Radbym Cię Panie mój w sercu
mojem z a k ry ł! — P yta się ich P an J e z u s : kogo
s z u k a c ie j Pomyśl sobie że i ciebie Pan J e z u s
p y ta: „kogo szukasz?“ Możeszże odpowie­
dzieć: „szukam P ana J e z u s a . “ Piekła ty,
a przynajmniej czyśćca szukasz!
Uważ, rzekł im Pan J e z u s : Ja m j e s t . . .
a oni poszli na zad: Ja k a to potęga P ana
J e z u s o w ta , że słowem jednem wszystkę ona
zgraję wywrócił. Mógł się P an słowem jednem
obronić, a umrzeć w olał! — O straszny Sędzio,
jako głos twój wytrzymam w M ajestacie przy­
chodzącego, przed którego już umierającego
głosem ludzie zbrojni p a d li! Przemów słowo
Panie mój do m nie, któreby serce moje
skruszyło.
Uważ, co dalej mówi Pan J e z u s : Jeżeli
tedy mnie szukacie, dopuście tym odejść.
J a k a to P ana J e z u s o w a względem uczniów
swoich m iłość: siebie wydaje, onych b ro n i! —
Oby Panie raczej uczniowie twoi ginęli, a nie
T y ! — J a uczniem twoim wiernym chcę być,
P a n ie ; niech mnie wezmą, niech zwiążą, abyś

*) X V I I I., 4.
<55) „Śl
m- — - — — .....................— .....................
Ty był wolny! — Obyś się nauczył, dla
miłości bliźnich cokolwiek też uczynić, ucier­
pieć. Naucz się być przytomnym w n aj­
większych trudnościach, gdy Chrystus choć
w zgiełku o uczniach pamięta.
Rzekłeś Ojcu twemu Panie m ó j: Któreś mi
d a ł , źadnegom z nicli nie stracił. Daj mię
Ojcze Przedwieczny Synowi twemu. Docho­
wajże mnie Ojcu twojemu, dochowaj sobie,
dochowaj Duchowi Świętemu; niech i ja nie
ginę Panie m ój!

P u n k t III. W tenczas przystąpiwszy do P ana


J ezu sa Judasz rzekł: „W itaj Mistrzu , u ja k
to opisuje Mateusz św. 0 : — A takiejże cię
to zdrady uczył P an J e z u s , Judaszu!? Jeśli
jest Mistrzem twoim, także Mu to oddajesz?—
Postępek ten Judaszów ciebie w y ra ża: przy-
I chodziszei ty do P ana J e z u s a , wrzekomo Go
masz za M istrza, a tak żyjąc jako żyjesz,
| wnet i ty z Panem J e z u s e m źle postąpisz! —
P anie wytęp we mnie to judaszow skie serce.
U w a ź: i pocałował P ana J e z u s a . Przed­
staw tu sobie P an a J e z u s a pokornie i miło­
siernie na Judasza patrzącego. Czemuż cię
ta twarz nie naw raca Judaszu!? — A ty
jakąż też twarz pokazujesz tym co niechętni
są na cię? Przedstaw tu sobie P ana J e z u s a ,
niższemu i co do wzrostu Judaszowi twarz swoją

') X X V ., 49.
nakłaniającego. — Ogień piekielny bije z tw a­
rzy Judasza! nie nakłaniaj się do niej Panie
m ó j! — Przedstaw sobie P ana J e z u s a po­
całowanego od Judasza, ale i wzajem cału­
jącego Judasza. — O morze pokory, jakoś
w ylało! Pocałowania nieczyste, wyście to
P. J e z u s \ w y d ały ! — Ileś razy komunikował,
tyle razy pocałował cię Pan J e z u s , a nie-
jestżeś Mu ja k dawniej Judaszem ? — Całuję
sercem nogi twoje mój Ukrzyżowany, a rad-
bym tym pocałowaniem nadgrodzić zelżywość
tę twoją. — O lepiejże było Judaszu tobie
nogi P ana J e z u s o w e pocałow ać!
Uważ słowa P ana J e z u s o w e do Judasza:
Przyjacielu na coś przyszedł ? — Wiesz P anie
mój, po co przyszedł. Zdradzić Cię przy­
szedł. — Mogą te słowń P ana J e z u s o w e i to
mieć znaczenie: „na cóżeś przyszedł? Z ucznia
zdrajcą stałeś się. Z Apostoła potępieńcem
będziesz !“ — P y ta się i ciebie Pan J e z u s :
„na coś przyszedł? U dając się na ten stan
pobożności większej, jakżeś miał żyć? Na
coś przyszedł, żyjąc przedtem lepiej, a teraz
żyjąc t a k ?“
Kozmoiva. Ciebiećby mi to Panie mój pytać
przyszło: „na cóżeś to przyszedł, że tak
zdradzony umierać m asz? Na cóżeś i do serca
mojego przyszedł w Najśw. Sakramencie,
gdym Cię tak zdradzić m iał?“
— 123

IP"
ROZMYŚLANIE 10.
(Na piątek).
Pojm anie P a n a Jezusa.
P rzygotow anie pierwsze, — ja k wyżej.
Przygotowanie wtóre. Pocałuj ręce Pana J e z u -
s o w k ' związane, proś o łaskę nabożnego i poży­
tecznego o tej tajemnicy rozmyślania.
P u n k t I. Powiada Mateusz ś w .: Tedy przy-
stąpili i rzucili się na Jezusa i pojm ali Go l).
Uważ, iż choć nie mówi tu wyraźnie św.
Mateusz, że P ana J e z u s a wtenczas zw ią­
zano — atoli iź Go mieli prowadzić, a ostro­
żnie, iż Go za złoczyńcę mieli, pewnie tam
P ana J e z u s a zaraz okrutnie związali o czem
też nadmienia Ew angelia św. Jan a i). Przed­
stawże tu sobie P ana J e z u s a , a ręce Jego
powrozem związane. Przedstaw sobie jako
wpiły się mocno na rękach te więzy, pręgę
krw aw ą i siną uczyniły. Przedstaw sobie
także dłoń P ańską i palce napuchłe, krwią
nabiegłe, zdrętwiałe. — Niewstydliwe doty­
kania ! wasza to sp ra w k a ! — Pocałuj sercem
te ręce P ana J i z u s o w e . — O Panie, który
przemieniasz wodę w wino, chleb w Ciało
T w oje, wino w Krew T w oją, przemień te
więzy z rąk Twoich na ręce m oje; niech
raczej one związane, skrępowane będą!

l) X X V I ., 50. J) X V I I I . , 12.
<§d>
@ § 5-
— 124 —

fp------------------------------------- c:!?
U w aż: jakim byś sposobem Panu J e z u ­
sow i wynagrodzić miał te więzy Jego ? W ięzy
tw oje, niech będą śluby twoje, jeśli masz
jakie. Ponów je Panu J e z i s o w i ; więzy twoje
niech będą um artwienia zewnętrzne, ale bar­
dziej pohamowanie żądz i namiętności tw oich!
Odważ się na te więzy. Więzy twoje, są
męstwo i nieodstępowanie Boga, chęć także,
abyś nigdy się za czartem, światem, ciałem
nie udawał. — O P anie, niech mię te więzy
zawsze do Ciebie krępują!
Uważ, co powiada Łukasz św., że ucznio­
wie w idząc, co się dziać miało, rzekli Mu:
P a n ie, mamy li bić m ieczem %*). Te słowa
znaczą chęć Apostolską do obrony Pana, ale
zmieszaną z wielkiemi niedoskonałościami:
boć mogli już z upadnienia nieprzyjaciół zro­
zumieć, że Chrystus i samem słowem bez
ich oręża mógł się bronić. Twoje cnoty, ja-
kieżkolwiek, czyliż nie są zmieszane z wiel­
kiemi niedoskonałościami? Wrzekomo też
i ty, gdyć P ana J e z u s a z serca wydrzeć
chcą, bronisz się; ale wnet ja k Apostołowie
od Pana uciekasz, od Niego stronisz! Panie
pojmany, daj abym statecznie przy Tobie
stawał.

P u n k t II. Mówi Jan św .: Szym on tedy


P iotr, mając kord dobył go, i uderzył sługę

l) X X I I ., 49.
- 125
— — ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- <§#
<§» .

najwyższego kapłana i ucią ł praw e ucho


jego 1).
U w aż, do czego to porywczość i niepo-
wściągane uczucia przywodzić m ogą, gdy
i św. Piotr Malchusa ranił. A ty jakoś w swo­
ich chuciach um iarkow any? Trzeba P ana
J e z u s a bronić, ale ta k , ja k on bronionym
być chce. Proś o cierpliwość i roztropność,
w drodze duchowej.
Uważ to, co mówi Łukasz ś w .: A do­
tknąw szy się ucha jego, uzdrow ił go 2). Ob­
jaw ia się Pan J e z u s w tym postępku, źe
cierpieć chciał, aby kto dla Niego cierpiał. —
O ja k wiele ludzi od ciebie albo dla ciebie
nacierpiało się! Objawia się też, źe P an J e ­
z u s usterki swoich pokryw a, i nie chciał,
aby Piotr miał przykrość o ucięte ucho. —
A ty zabiegaszże też przykrościom d rugich?—
Objawia się litość nad nędzą ludzką. — A w to­
bie ja k a lito ść ? — Uzdrów Panie ucho moje,
abym natchnień Twoich i nauk słuchał!
Uważ, co rozkazuje P an J e z u s u Jan a św.:
W łóż twój kord w pochwę. Kielicha, który
m i d a ł Ojciec, p ić go nie będę? '*) — O jako
wielu namiętnościom twoim, co to są jakoby
miecz, mówi Pan J e z u s : „włóż go do po­
chwy, poskrom je .“ A któreżbyś miał naj­
bardziej poskrom ić? Naucz się i tego: gdy
cię kto, albo namiętność twoja odwodzi od

*) X X V I I I . , 10. 2) X X I I . , 51. 3) X V I I I . , 11.

b ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ — —
- 126 —

pracy i cierpienia dla P ana J e z u s a , m ó w ż e


sobie: „kielicha, który mi dał Ojciec, iżali
pić nie mam ?“
P an ie, któryś na obronę swoją posiłków
anielskich mieć nie chciał, opatrz mię nimi
przy skonaniu mojem.

P u n k t III. Przypomnij sobie słowa Pana


J ezu sa , u Mateusza św .: W y szliście jakoby
n a. zbójcę z mieczmi, i z k ij mi p ojm ać Mię x) .
Żałuję Panie mój i ja tej zniewagi Tw ojej.—
O ja k a odm iana, z tryumfem był P an do
Jeruzalem przyjęty, a teraz Go zelży wie
im ają! — Odważ się, abyś był za złego miany,
ba za takiego jakim eś je s t, gdy Chrystusa
za łotra m ają!
Uważ, co mówi Łukasz św .: A leć ta jest
godzina wasza i moc ciemności 2). Przez CO
w yraża Pan J e z u s , iż dopuszczał, aby tak
wiele cierpiał. — Zatrzym aj się Panie mój
z tern Twojem słowem. Odwlecz choć trochę
czas cierpienia T w ojego! — O Panie, niech na
mnie władzy nie mają, niech mię nie zwy­
ciężają mocy ciemności, a to dla tej odwagi
T w o je j!
U w aż, słowa Marka ś w .: Tedy ucznio­
wie Jego opuściwszy Go, wszyscy uciekli 3). —
A gdzież twoja odwaga P iotrze! ? Tomaszu !
wszakżeś chciał z Panem iść um ierać? Umi-

') X X V I., 55. 2) X X I I ., 53. 3) X IV ., 50.

©i:- -----
127
©fa­
ff
łowany J a n ie ! także i ty z Panem J e z u s e m j
rozłączasz się? — Obraz to tw ó j; tak ty od
P ana J e z u s a uciekasz, lada pokusą zwycię­
żony. — Serce P ana J e z u s o w e , czyliś nie
bolało i dla słabości Apostołów, ale i dla
swego opuszczenia! — O Panie, przynaj­
mniej teraz pragnę iść za Tobą! Pragnę nie
odstępować C ię ! Pragnę, aby mnie za Tobą
prowadzono związanego.
Rozmowa. Pokazują w Jeruzalem most,
po którym szło Zydostwo, a P ana naszego
wtrąciło w Cedron, gdzie się wyraziły ślady
rąk i nóg Jego, kolana i łokcie, gdy się
podnosił. — Obym Cię mój Panie mógł był
wtenczas podźwignąć! Sercem całuję to m iej­
sce. W yraź się tak Panie na tern skalistem
sercu m ojem !

eo zm y śla ™ 11.
(Na sobotę).
Pan Jezus przed Annaszem.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie dom
Annaszów.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Jan ś w .: I przyw iedli
Go najprzód, do A n n a sza , bo był świekier
K aifaszów , który był najw yższym kapłanem
roku tego 1J.

J) XVIII., 13, i nast.


— 128
-m

U w aż, iż nie należał Pan J e z u s do żad­


nego sądu, jako sędzia żywych i umarłych, |
tembardziej do sądu A nnasza, który i są­
dowej władzy nie m iał, ale tylko dla spo­
winowacenia z Kaifaszem, za którym była
córka Annasza, przyprowadzono tam Pana. —
Porachuj się, czy ty nie przyznawasz sobie
jakiej władzy, do której prawa niemasz. —
0 głupstwo ludzkie! jest wzgląd na powi­
nowactwo z Kaifaszem, a nie masz względu
na Boga, zrodzonego Boga!
Uważ: jest podanie w Jeruzalem, iż Pana
J e z u s a nie prowadzono bramą tą, która się
nazywała „piękna,“ i przez którą z tryum­
fem wjeżdżał na osiołku Pan J e z u s , i która
najbliższa była Ogrójca; ale minąwszy ją,
prowadzili Go przez bramę wzgardzoną, którą
nazywano „śmietną,“ albo „gnojną,“ dość
odległą. I tak po drodze im było wstąpić
tam do Annasza, bo dom Kaifaszów na tejże
drodze ale za domem Annaszowyin był. —
0 Panie mój, nie takąś Ty przedtem pro­
cesy ę m iał, nie takiej eś procesy i godzien,
1 nie na takąś zasłużył! Przedstawiły się te
obiedwie procesye Panu J e z u s o w i , i Serce
Jego zasmuciły. — Odważ się na to; aby
i ciebie po szczęściu nieszczęście spotykało.
Uważ, iż są niektórzy Ojcowie co powia­
dają, iż Judasz z Annaszem targował się
o Pana J e z u s a , od niego pieniądze albo już
wziął, albo wziąć miał, przeto tam też naj- i
— 129 —

przód P ana J e z u s a stawił. — O nieszczęsna


chciwości, jako to P ana naszego włóczysz! —
A nie wydałżeś też kiedy P ana J e z u s a ,
i nie zaprowadził jakoby do Annasza, a choć
podobno mniejeś zarobił niż Ju dasz? — Przez
to twoje Panie do Annasza prowadzenie, racz
mi ulżyć ucisku, gdy na Sąd twój stanę.—
Jakoż Cię też tam ten sędzia przyw itał, jako
przyjął? — Obyś był Judaszu najprzód P ana
J e z u s a do domu Matki Jego zaprowadził!
P a n ie , sercem mojem całuję wszystkie
ślady nóg Twoich.

P u n k t II. Pow iada tenże Jan św .: N a j ­


wyższy kapłan s p y t a ł P ana J e z u s a o Jego
uczniach i nauce Jego.
Uważ, że to była wielka zniew aga P ana
J e z u s a , iż nieuk jeden Mądrość przedwie­
czną o naukę Jego p y tał, z niej sprawę
zdawać kazał. — Ciebieby to Pan J e z u s miał
pytać Annaszu: czego też uczysz ? jako żyjesz?
poczekaj, przyjdziesz i ty na sąd P. J e z u s a !
U w aż: pytał się ten najwyższy kapłan
i o uczniów, snać chęć mając, aby i uczniów
przyprowadzono, żeby tak była razem przy­
tłumiona nauka P ana J e z u so w a ; ale prze­
zorność P ana J e z u s o w a wszystkiemu temu
zapobiegła; jako rozkazał, uczniów jego nie nie­
wolono. — A uskarżyłżeś się na nich dobry J e ­
z u , że Cię odbiegli? Otoś ich milczeniem
ochran iał! — Ochroń i mnie dobry J ez u przed
«& is
(Di*—-------------;
O R o z m y ś la n iu .
:
[)
m
— 130

Ojcem twoim. — A ty ochraniaszże też dru­


gich ?
Uważ, co odpowiada Pan J e z u s : Ja m
zawsze uczył to bóżnicy i w kościele. . . co
Mię p ytasz? p y ta j tych, którzy słuchali. —
Miej pożałowanie nad Panem J e z u s e m , że
się musi z nauki swojej tłómaczyć, a tern
samem chwałę jej daje, kiedy się odwołuje
na świadectwo o niej tych, którzy słuchali. —
Gdzieżeś jest Piotrze! gdzieżeś Janie! aby­
ście o tej nauce świadectwo dali. — O niebo!
wszakżeś ty dawało świadectwo nauce Pana
J e z u s o w e j , czemuż teraz milczysz ? — A twoje
słowa czy takie są, abyś był bezpieczen, że ci co
je słyszą, muszą dać o nich dobre świadectwo?
Daj tu sercem przed Annaszem świade­
ctwo o nauce Pana J e z u s o w e j , i bądź, ż e
tak powiem, sprawy Jego obrońcą.

Punkt III. A gdy to w yrzekł, jed en z służe­


bników stojący tam, d a ł policzek P. J e z u s o w e
Uważ, że im kto godniejszy, tern mu zel­
żywszy jest policzek. Cóż myślisz, jako
musiał być ciężki policzek samej nieskoń­
czonej Godności? Przedstawże tu sobie, jako
na twarzy Pana J e z u s o w e j delikatnej wy­
biły się palce, a jeszcze podobno zbrojnej
ręki! Przedstaw sobie, jako krew się z nosa
Panu J e z u s o w i rzuciła. Przedstaw sobie, jako
twarz uderzona napuchła, i wargi nabrzmiały,
i z swego kształtu wyszły. — O twarzy, nad
* &

— 131 —

którą godniejszej n ie m a ! jakoś jest zniewa­


żona ! O twarzy od Najświętszej Panny uca­
łowana, natożeś przyszła! — Słowa nieuczciwe
i inne grzechy ust P ana J e z u s a o to przy­
prawiły ! — A nie przy łoży łżeś się i ty do te­
go ? — Mówisz złości: Tak odpowiadasz n a j­
wyższemu ka p ła n o w i? lecz tobie słuszna mó­
w ić: „a także to bijesz B oga!?“.
U w aź, iż mówi Pan J e z u s : Jeślim źle
rz e k ł , daj świadectwo o złem. — Cóżeś ty
złego kiedy rzekł, Panie m ó j! którego słowTo,
św iat ten stw orzyło! którego słowo, tak wielu
chorych uleczyło! grzesznych nawróciło!— Bez­
pieczny jest Pan J e z u s , że nie zaw inił.—
A tobie co też zawinił Pan J e z u s ? Możeszże
się o co na Niego poskarżyć? — Lecz Panie,
nie pytaj się o świadków złości mojej, bo
ich pełno, ja sam pierwszy na siebie świadczę.
Uważ, co dalej mówi Pan J e z u s : Czemu
mi§ bijesz ? — 0 to Cię bije Panie mój, boś
Sam się na to odważył! O to Cię bije, bo
odpłacasz grzechy ust naszych, poświęcasz
je sobie. — P y ta się i ciebie człowiecze grze­
szny Pan J e z u s , czemu Go grzesząc bijesz?
czemu Go słowami twemi policzkujesz?
Rozmowa. Bij mię Panie za grzechy moje;
bić się i ja za nie będę. P ytać się nie będę,
czemu mię- bijesz, bo wiem, żem na to za­
służył. O to się pytać będę, czemu ja Ciebie
nie miłuję, czemuć nie służę!

= *§§
9*
132 —
c;«

ROZMYŚLANIE 12.
(Na niedzielę II. postu).
Oskarżenie Pana Jezusa u Kaifasza.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie salę
sądową w domu Kaifasza.
Przygotow anie ictóre, — zwyczajne.
P u n k t I. U waż, iż przeszedłszy historyę
całą męki P ana J e z u s o w e j, nie doczytamy
się, aby się kiedy Pan J e z u s ująć miał za
sobą przeciwko swoim nieprzyjaciołom, chyba
tylko o ten policzek, gdy pow iedział: Czemu
mnie bijesz? W wyższem rozumieniu może
być tego ta przyczyna, że On ponieważ jest
Słowem Ojca swojego, to względem Niego
Ojciec, jakoby ustami, które mówią to Słowo,
i przeto skarżąc się o to uderzenie Siebie
w twarz, ujmuje się niejako o usta Ojcow­
skie. — A ty ujmujeszże się też kiedy o Bo­
g a? Porachuj się, czy nie częściej, ba, czy
nie zawsze, ujmujesz się za sobą? Przemów
do tego żołnierza: Czemu mnie nie bijesz?
jam zasłużył, jam winien. — Czemu i ty
Ojcze Przedwieczny Syna twego bijesz?
czemu nie m nie?
Uważ, iż będąc Chrystus Słowem Bożem,
i podając naukę żadnej nagany nie m ającą,
ujm uje się o ten dany sobie policzek nie-i
chcąc, aby słowu Jego, albo nauce Jego,!
— 133 —

daną była nagana. — W szystkie twoje słowa


najwyższej mądrości Boskiej są pełne P a ­
nie! — A ty porachuj się czy rzeczą nie
dajesz nagany słowom Pana J e z u s o w y m ?
nie pełniąc ich, życiem sprzeciwiając się
im ? A boliż cię też ten policzek P ana J e ­
zusów ? A radżebyś go był zastąpił? —
O Panie mój, takci mi się zdaje w sercu
mojem żećbym przecie rad był zastąpił ten
policzek twój, radbym był, aby miasto ust
twoich moje były ubite. — Jakie uczynisz
wynagrodzenie Panu J e z u s o w i za ten poli­
czek? Poświęcaj usta swoje słowami świę-
temi i Komuniami. Znoś cierpliwie, choć też
niewinnie słowom twoim przy ganiają, o nie
się gniewają.
Uważ, iż snać miał Pan J e z u s i na to
wzgląd, aby nie rozumiano, iż urzędów nie
szanuje, o łaskę ich nie dba; a tej przy­
wary na sobie znieść nie chciał. — A ty
z starszeństwem i z ludźmi godniejszymi
jako się obchodzisz? Popraw się w krną-
brnościach swoich.
Panie, któryś pow iedział: Czemu mię bi­
je s z ? czyliś się zemścić nie m ógł? czyliż
miasto tych słów, nie mogłeś kazać czartu,
aby ten policzek oddał? nie mogłeś kazać
ziemi się rozstąpić? — Uczę się Panie, obym
nauczył się pomsty nie żądać, pomsty nie
czynić!
— 134 —

P u n k t II. W yraźnie powiada Jan św.


o Panu J e z u s i e , iż związanego odesłał
Go A nnasz do K aifasza najwyższego ka ­
p ła n a ').
Uważ, iż dodaje tę okoliczność Jan św.
jakoby z politowania nad tenii więzami P ana
J e z u s o w e m i , że nie popuszczono nic, ale tak
związanego 5podobno i więzów przyczyniwszy,
posiano P ana do Kaifasza.— Pocałuj te ręce
P ana J e z u s o w e , którym nie pofolgowano!
Przyw iązałeś się jakkolw iek do służby P ana
J e z u s o w e j , a nie trzebażby, abyś się ściślej
do niej przyw iązał? Ofiaruj ręce swoje, aby
one raczej związane były, aby więzy P ana
J e z u s o w e na nie przeniesione były.
Uważ, co powiada Mateusz św .: A prze-
dniejsi ka p ła n i i icszystka rada siedząca,
szukali fałszyw ego świadectwa przeciwko
Panu Jezusowi Ja k a to musiała być ostro­
żność w słowach P ana J e z u s a , że przeci­
wnych na Niego świadków aż szukać było
potrzeba! — Ojcze Przedwieczny! Matko bo­
lesna ! rozbieżani uczniow ie! Marto i M agda­
leno z Ł azarzem ! ludzie uzdrowieni od P ana
J e z u s a ! jakież za Nim świadectwo dajecie?
— Odważ ty się świadczyć przed tym sądem
za Panem J e z u s e m .
Uważ, co powiada Marek św., że choć wiele
świadków przeciwko Panu J e z u s ó w 7! było,

*) X V I I I ., 24. 2) X X V I., 59.


— 185 -

m
if
---------------<§f
i
śiciadectwa ich zgodne nie b y ł y *). Choć
i w złym i niesprawiedliwym sądzie przecie
przestrzegano, aby były świadectwa zgodne
i według prawa. — A ty czy nie potępisz
też i tego i owego, choć słusznej przyczyny
nie m asz? — Świadectwo twoje św. Janie
Chrzcicielu, gdzież je st? i sameś poległ,
i świadectwo twoje zapomniane. Czemuż
Ojcze Niebieski onych twoich głosów z nieba
nie ponaw iasz, że to Syn twój, kochany,
którego słuchać było potrzeba? — Zycie twoje
jak ie też świadectwo Panu J e z u s o w i daje?
O Panie, bojęż się świadectw, które przy
śmierci mojej zgodne i prawdziwe przeciwko
duszy mojej będą! W łasce twojej, w krwi
Syna Bożego nadzieja!

Punkt III. N a koniec przyszli dw aj f a ł ­


szywi świadkowie, ja k mówi Mateusz św.
U waż co też sobie Pan J e z u s myślał, oba-
czywszy tych fałszywych dwóch świadków.
Zadrżało Serce Jego, bo Go ci dwaj doko­
nać m ieli! — Co też rozumiesz o złości swojej,
czyby i ona wtenczas nie była świadczyła
na P ana J e z u s a ?
U w a ż , iż skargę na P ana J e z u s a t ę wy­
toczyli, według Mateusza św.: Mogę zepso-
wać Kościół B ozy i po trzech dniach zasię
go zbudować. — Nie o zburzeniu kościoła Bo-

J) X IV ., 56.

m —
- 136 —

żego mówił Pan J e z u s , ale o kościele ciała


swojego, a choćby i mówił, prawdęby był
mówił; bo cóż było Chrystusowi niepodo­
bnego ? — A ty nie szpeciszże też ludzkich
słów ? czy na złe ich nie wykręcasz ? —
O większać to Panie mój że siebie zmarłego
wskrzesisz, niżeli żebyś obalony kościół od­
budował ! — Przedstaw tu sobie P ana J e ­
z u s a mile na fałszywych tych świadków pa­
trzącego. Przedstaw sobie ja k ich słucha,
jakoby nie słyszał. — O wzorze cierpliwości,
Panie m ó j!—Sam ą postawą i wyrazem twarzy
swTojej mówrił do n ic h : „Cóżem wam winien ?“
— Pożałuj z serca P ana J e z u s a .
Uważ, iż pyta się P ana J e z u s a najwyższy
kapłan, według M arka ś w .: N ic nie odpo­
wiadasz na to, co Tobie ci zarzucają ? a Pan
J e z u s milczał. Padnij do nóg Panu J e z u s o w i ,
proś aby za tobą przemówił słowo. Proś aby
Jan a św. staw iła tu Opatrzność Boska, aby
przekonał, że to Pan mówił o kościele ciała
swojego. A Pan milczy. — A ty czy nie pełen
Ijesteś wymówek? Postanów choć w czem-
kolwiek nie wymawiać się, na pam iątkę P ana
milczącego.
Rozmowa. Słowo Przedwieczne milczące,
daj mi wymowność, abym Ci się mógł wy-
tłómaczyć przy sądzie Twoim.
137

ROZMYŚLANIE 13.
(Na poniedziałek).
Kailasz wydaje wyrok śmierci na Pana Jezusa.
Przygotowanie pierw sze , — jak w y żej.
P rzygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Mateusz św., że po­
przysiągł Kaifasz P ana J e z u s a temi słowy:
P oprzysięgam Cię przez B oga źyicego, abyś
nam p o w ie d z ia ł je ś liś T y je s t C hrystus S y n
B o zy 1).
Uważ, że płonne to było staranie i wy-
wiadyw anie się Kaifaszowe, bo lepiej było
pytać się o sprawy i cuda Pańskie, one do
przepowiedni prorockich stosować; ale na to
Kaifasz chciał mieć oczy zamknięte. —-
A ty czy nie masz też zam kniętych oczu na
sprawy P ana J e z u s a ? Gdybyś na nie pa­
trzył sercem, inaczejbyś żył! Postępowanie
samo P ana J e z u s a z tobą czy nie pokazuje, że
jest Synem Bożym? Sprawa to P ana J e z u ­
s o w a , spraw a Boska, żeś się chrześcijaninem
urodził, że serce twoje Bóg ku dobremu
zwraca. Czyliż i po innych sprawach nie
znasz P ana J e z u s a ? — Aleć Ty Panie nasz,
to tylko po mnie znasz żem człowiek grze­
szny! - w r r .o A

') X X V I., 63.


— 138 —

r - «£
Uważ, że raczej miał Kaifasz zakląć P ana
J ezusa przez Jego Bóstwo, i nie oddzielać
Go odeń; ale jako Chrystusowi przeciwny
błądził w tem pytaniu. -— W yznawam ja
Panie mój jednoistność Tw oją z Bogiem
Ojcem i Duchem św. — Na cóż ci się przyda
Kaifaszu to zaklinanie? Jeżeli Pan milczeć
będzie, potępisz Go! jeśli się przyzna ró­
wnież Go potępisz! — I w tobie może Kai-
faszowskie względem P ana J e z u s a serce;
uczyni ci dobrze Pan J e z u s , nie kochasz się
w N im ! — Pragnę Panie tak się usposobić, iż
jeśli będziesz mię błogosławił, abym Cię
chwalił — jeśli nie będziesz, abym Cię
chwalić nie przestawał.
U w a ż, iż Kaifasz na pozór pytał się
o praw dę; a tego pozoru jakże wiele w dro­
dze duchow nej! Na pozór wiemy że Bóg
wszędzie jest obecny, a obecności Jego za­
pominamy. Na pozór chcemy się poprawić,
a gorsiśmy. Na pozór chcemy miłować P ana
ukrzyżowanego, a o Nim nie myślimy. —
Pragnę Panie mój nigdy Cię nie zapom inać!

P u n k t II. W edług M arka św., odpowie­


dział Pan J e z u s Kaifaszowi: J a m j e s t 1).
Czemuś Panie mój z tą dzielnością nie wy­
rzekł tych słów, z ja k ą mówiłeś je do tych
co Cię pojmać przyszli. Czemu się i Kaifasz

X I V ., 62.
— 139 -
< ti*— — — 4®
-

nie przewrócił z sądem swoim? Czemu wszy­


scy wstecz nie poszli ? — Przepuścił Pan J e z u s
Kaifaszowi, bo miał wzgląd na jego urząd
najwyższego kapłana. — A ty maszże wzgląd
na ludzi godnych ? — Przedstaw tu sobie P ana
twojego związanego, ale wspaniale mówią­
cego. Przedstaw sobie ja k sam ą twarzą, sa­
mym głosem Bóstwo swoje objawia. — Daj
mi Panie abym tę twarz twoją przed oczyma
serca mojego m ia ł; daj abym głos twój słyszał!
U waż, iż jako powiada Mateusz ś w .: tedy
najioyższy ka p ła n rozdarł szaty swoje, co
uczynił przeciwko praw u starozakonnemu,
które kapłaństw u owemu darcia szat zaka­
zyw ało; uczynił to jednak, na znak żarli­
wości o cześć Boską jakoby przez Chrystusa
poniżoną. — Na cóżeś Kaifaszu P ana na­
szego poprzysiągł, kiedy słowu Jego wiary
nie dajesz? Czemużeś usłyszawszy że On
Synem Bożym jest, nie zapłakał, żeś się na
Syna Bożego porwał? — Czynię ja Panie
to, co na ów czas Kaifasz czynić miał. U pa­
dam do nóg twoich, żałuję za grzech, prze­
praszam żem Cię obraził; rozwiązuję Cię
związanego, powróz ten na szyję swoją dla
pokuty kładę. W yznaję, żem nietylko śmierci,
ale tysiąca piekieł godzien.
Uważ, co jeszcze mówi K aifasz: zbluźnił.
— T y bluźnisz, Kaifaszu, że Bogu prawemu
blużnierstwo zad ajesz! — O Panie, już widzę
że Cię, coś ciężkiego czeka, kiedy dopuszczasz
<&>
------------------------------------------------------
żeć blużnierstwo zadają! Dodaje Kaifasz py-1
tając się drugich: co się wam zda? — Cie-
bieeby to Matko Boga mojego pytać nale­
żało boś Ty Syna swojego najświadomsza,
coć się zdaje o Nim ? — Pragnij zagłuszyć
głosy tej rady, powiadając, co się tobie zdaje
o Chrystusie. — Powiedz niebo, coć się zda
o C hrystusie?
Pożyczam Panie słów Piotra św .: „Tyś
jest Chrystus, Syn Boga żyw ego“.

P u n k t III. A oni odpowiadając rzekli:


Winien jest śmierci! — Mylisz się ra d o ! Wy,
ja, świat cały, winniśmy śmierci. — Omyliłeś
się snać Kaifaszu, miałeś m ów ić: „samem
winien śmierci. J a Kaifasz umrzeć mam,
bom się na Syna Bożego porw ał".— Czy winna
ta głowa śmierci, która tak pilnie o zbawieniu
naszem m yślała?! Czy winne te ręce śmierci,
które cuda czyniły ?! Czy winne śmierci te
nogi, które kraj ten obiegały dobrze c z y n ią c?! j
A dopieroż czy winno śmierci to Serce, w któ-
rem tak a miłość Boska pałała i w którem
tyś sam Kaifaszu zaw arty; m iałby i do
ciebie P an J e z u s Serce, gdybyś ty miał do
Niego! — Nie ma śmierci podpadać to Serce,
które i na mnie grzesznego jest tak łaskawe.
Uważ, w jakich też okolicznościach mówisz
ty Panu J e z u s o w i , a już w niebie królują­
cemu: „winien jest śm ierci1'. Ileś się razy
na grzech ciężki odważył, na śmierćeś P ana
&i> * <&>
— #§>
— 141 —

Jezu sa potępił! — Dziś, po wszystkim świecie,


o ja k wiele razy na P ana zaw ołają: „go­
dzien jest śmierci.“ — Żyj dobry J e z u , żyj
na w ie k i! — A będzież w tobie Pan J e z u s już
żył aż do śmierci, aż na w ieki?
Uważ, gdy tak P ana naszego na śmierć
potępiają, słuszna, abyś się życiu swemu
przypatrzył, czyś też nie godzien śm ierci?
Policz tu grzechy niektóre swoje, a to licze­
nie tern zakończ: „i za t o . . . i za to go-
dzienem śm ierci!“ O Panie przez ten dekret
na śmierć twoją, obyś mi dał, iżbym też i ja
na śmierć dla miłości twojej był potępiony,
obym przynajmniej czyniąc, pracując i cier­
piąc dla Ciebie o śmierć się przyprawił.
Rozmoica. Przedstaw tu sobie P ana J e ­
zu sa , którego twarz według przyrodzenia
ludzkiego musiała tam zblednąć i zmienić się,
gdy to swoje potępienie usłyszał. Pewnie
tam Serce Jego bić poczęło; ale mimo tego
potwierdzało dekret K aifasza: „Winienem
śm ierci, bom słowo dał Ojcu. Winienem
śmierci, boć ciebie śmiercią moją odkupić
ehcę“. — O Panie jak że to drogo mnie
p łacisz!
142
$ 3>- - m
%?

ROZMYŚLANIE 14.
(Na wtorek).
Zniewagi w domu Kaifaszowym.
Przygotowanie pierwsze, — jak wyżej.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Pow iada Mateusz św .: Tedy


plw ali na oblicze Jego ]).
U w aż, iż nie powiada Mateusz św., że
jeden, któryś (coby dosyć było nietylko dla
zniewagi ale i dla boleści), ale wielu plwali
Panu naszemu na twarz. Chrystus i tę znie­
w agę sobie obrał aby Go w godzinie od
wieków naznaczonej spotkała! — A ty od
Boga zrządzonych przeciwności, czemu nie
przyjm ujesz? — I twoich przeciwności, od
wieku jest upatrzona godzina, czemuż ich
gdy przyjdą mile nie przyjm ujesz? Oby
w tedy gdy P an zeplw any, tyś dla tej znie­
w agi P ana J e z u s a łzami się choć ducho-
wnemi zalewał! Odważ się, abyś nie od je ­
dnego tylko cierpiał, ale i od wszystkich,
gdy Pan twój od wielu jest zeplwany!
Uważ, ja k a tam być m usiała twarz P ana
J e z u s o w a . W k ąt oplwany w strętnie jest
wejrzyć, a twarz P ańska wtenczas ja k a była?
Spełniło się co mówi P ism o: N ie ma krasy

*) X X V I., 67.
<$>
@8>
— 143 —

■m
#
ani ozdoby'). W yobraźże tu sobie tę twarz
P ana jEzusow y zeplwaną. W yobraź sobie
owe sople wiszące! I niemaszże politowania
nad tą tw arzą P ana J e z i so w y ? Dla tw arzy
tej Jego, niech ci się uroda żadna z grze­
chem nie podoba. A nie podobałaż ci się
kiedy ?
Uwaź, dlaczego to twarz P ana J e z u s o w a
zeplwana była ? Była zeplwana dla wszystkich
piękności na grzech u żytych! Była zeplwana
dla wszystkich ozdób, o ile do obrazy Bożej
powodem s ą ! Pomyśl sobie czembyś też Panu
J e z u s o w i odwdzięczyć miał to Jego pohań­
bienie.
O Panie przez zeplwaną twarz twoją, daj
aby piękności, które darem twoim są, nie
były do złego powodem. A mnie Panie mój
inilszyś Ty tak zeplw any; z większąbym
radością tę twarz twoją, choć tak zeszpeconą
widział, niżeli wszystkie urody świata.

Punkt II. Dodaje Mateusz ś w .: I bili Go


ku ła ka m i, a drudzy p o liczki tw arzy Jego
zadawali.
Uważ: odróżnia tu E w angelista bicie ku­
łakam i od tego, że dłonią albo ręką w twarz
P ana bili. — O Boże> czemuż tak stworzeniu
nad sobą dokazywać dopuszczasz! Za sługi
swoje takeś się ujmował, iż ogniem z nieba

*) Izaj. L III., 2.
ih <&>
<m — ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
— 144

zniewagi ich karałeś, a nad Tobą samym,


czemu przew odzą? — Oto Chrystus cierpliwy,
zachęca cię do cierpliwości. A daszźe Mu
się zachęcić ?
Uważ, jako tam Żydzi jeden przed dru­
gim wyprzedzali się bić Pana. Zesiniały tam
bok i piersi Pańskie, guzy na głowie się
pokazały, twarz święta zbolała, w szystka się
zm ieniła! Pan te bóle na twarzy, na głowie,
na ciele znosi; obyś ty je przynajm niej
w sercu i myśli miał. Czyś ty kiedy był tak
znieważony, tak ubity dla Boga jako Bóg
dla ciebie?
U w aż: jeżeli pierwszy policzek spotkał
P ana J e z u s a w domu A nnaszow ym ; widząc
nieprzyjaciele Pańscy, że się ujął i że Mu
niejako przykrzejszy był, teraz odważyli się
naprzekór na te policzki, a Pan je już milcząc
znosił! Czemuż to P ana naszego te policzki
spotkały, i nie raz powtórzone ? — Bo człowiek
nie raz i nie dwa tylko, grzechem ust swoich
Boga obrażał! — Wieleś też razy językiem
wykraczał, tyłeś razy P ana twojego policz­
kował! O ja k rozmaite są grzechy ust, same
złe słowa z ust wychodzące jakże liczne i
różne i przeto też nieraz twarz P ana J e z u ­
so w a cierpi! — Nagródź to Panu twemu
zachowaniem milczenia, nagródź świątobli­
wością słów.
Panie policzkowany, obym za Cię policzek
otrzym ał!
iT
J
L i
— 145 -

P u n k t III. Mówi nadto Łukasz św. iż:


Zakryli Go, i bili oblicze Jego, i pyta li Go
mówiąc: prorokuj kto jest co Cię ude­
r z y ł%l).
Uważ, że Panu oczy zasłoniono, ba raczej
jako dodaje Marek św. okryto twarz J e g o .—
O złości! jako wiele dokazujesz. — Ten za­
kryw a oczy Panu J e z u s o w i , co tak żyje
jakoby na niego nie patrzał. — A nie ży-
jeszże tak ? — Ten zakryw a twarz P ana J e z u ­
s o w ą kto grzech na spowiedzi tai. — A twoje
ja k szczere i otwarte spowiedzi?
Uważ jak ie to naigraw anie złość cz y n iła:
Iż był Pan J e z u s Prorokiem, i miano Go
za Proroka, otóż w żart to sobie obracają,
prorokować Mu każą. — A P an nie otwo­
rzył ust sw oich! — A nie żartujesz-że też
ty sobie kiedy z rzeczy Boskich, albo z ludzi
Bogu służących? — Prorokują mi Panie mój
te ich złe postępki, że już z ręku ich nie
w ynijdziesz! Bóstwo swoje i naukę śmiercią
przepłacisz!
U w a ż: pytają oni P an a J e z u s a : „któż jest
kto Cię u d erzył?“ Odpowiada Ojciec P rzed­
wieczny : Dla złości ludu mego ubiłem Go 2).
Sameś też Panie sobie winien, boś się na to
ubicie oddał. — Pytaj się grzeszników, py­
taj się siebie samego ktoś ty jest? co są oni?
A i ty, a i oni Boga biją! Odpowiem ja

') X X I I ., 64. 2) Izaj. L I I I ., 8.

O R o zm y śla n iu . 10
- 146
&wam kto jest, kto P ana J ezusa bije: proch
jeden względem Boga, mniej niż proch!
Rozmowa. Któżby mi dał Panie tę zasłonę
z twarzy twojej zdjąć, podnieść, abym się
jej p rzy p atrzy ł! Ktoby mi dał abym tą za­
słoną sobie i ludziom grzesznym oczy zasło­
nił, abyśm y na świat nie patrzyli. Ktoby mi
dał abym siebie, abym grzesznych tą za­
słoną. zasłonił, żebyś przez tę zasłonę grze­
chów naszych nie dojrzał, Panie nasz!

ROZMYŚLANIE 15.
(Na środę).
Zaparcie się i skrucha św. Piotra.
P rzygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie sień
w domu Kaifasza.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
Punkt I. Z aparcia Piotra św., wiele było
przyczyn.
U waż tę najprzód, że Piotr św. choćci
wszedł odważnie za Panem J ezcsem aż do
domu Kaifaszowego, wmieszał się jednak
w złe towarzystwo; po co mu było chodzić
między tych oprawców; bo mówi Ja n św.,
że był z nim i P iotr, stojąc i grzejąc się').
I takci często bywa między ludźmi, którzy

') Jan XV III., is.


choć idą za Panem J e z u s e m przez ducho­
wne życie, dla tow arzystw a jednak złego
upadają. — A ty z kim się rad zaznaja­
m iasz? — O ktoby mi był dał abym Cię
mógł odmówić, odprowadzić stam tąd Piotrze
św. — Jak b y ś Piotra św. odm aw iał, tak
siebie, tak drugiego od złego towarzystwa
oderwij.
TJważ, iż mogła i ta być przyczyna upadku
św. Piotra, że się w rozmowę wdał z nie­
w iastą; gdyby był Piotr św., nic jej nie od­
powiadał, nie dał na siebie patrzyć, bo mówi
Łukasz św., że p rzyp a trzyła mu się ’), gdyby
był zaraz od niej uciekł, toby był snać do
upadku nie przyszedł. — A ty nie rad też
rozmawiasz z osobami innej płci? schodzisz-
że im z oczu? —Ostrożnie postępować każdemu
należy.
Uważ, iż i ta może być przyczyna upadku
św. Piotra, że sobie mężnie i odważnie nie
postępował. Kiedy Piotr św. odważnie przy
Panu stanął, bić począł, to się wtenczas nie
zaparł P a n a ; ale kiedy Piotr św., jako mówi
św. M arek: jest tam gdzieś to sieni na dole 2),
kiedy blisko P ana swego nie jest, to Piotr
upada. — A ty czy czynisz teraz co odw a­
żnie dla P an a twojego? Jeśli nie czynisz —
bój się upadku! — A bliskiżeś P ana two­
jego, choć przytom ną m yślą przy nogach

‘) X X II., 56. 2) X IV ., 66.


m
- 148 -

P ana J e z u s a u k r z y ż o w a n e g o ? Jeżeli w tym


się nie ćwiczysz, predkiś ty do upadku.
O Panie i policzyć mi trudno przyczyn
upadku mojego, niech mię od nich łaska
twoja strzeże.

P u n k t II. W edług św. Mateusza, spytany


Piotr ś w .: I tyś był z Jezusem Galilejskim i ...
z aj) rżał się przed w szystkim i rzekąc: N ie
wiem co mówisz /') • — 0 Piotrze tyć to ra ­
czej nie wiesz co mówisz, kiedy się P ana
twojego zapierasz! Gdzież jest ona twoja od­
w a g a? Jeszczeć o śmierć nie idzie, a cze­
muż zapominasz P a n a ? — A ty jakoś też
wiele razy zaprzał się P ana J e z u s a ? Szłoż
ci kiedy o gardło, jeślibyś był nie zgrzeszył?—
O Panie jako płonnie częstom Ci się ofiaro­
wywał.
Uważ, jako Łukasz św. opisał zaparcie
św. P io tra : Niewiasto nie znam. Go j . Iżali
to nie znasz Piotrze św. owego P ana J e z u s a ,
co powołując cię, obiecał uczynić duszoło-
wem? A nie znaszże P ana J e z u s a , któregoś
jaśniejącą twarz, jako słońce na górze Tabor
widział ? A nie znaszże P ana J e z s a , któryć
niedawno nogi umywał ? — Każdy kto grzeszy
uczynkiem, powiada że nie zna P ana J e z u s a .
— A ty znałżeś Go życiem zaw sze? I ty
nie znałeś P ana J e z u s a , wszak wiesz jakiego

') X X V I , 69, 70. 2) X X I I . , 57.


— 149 —

m ■------------------------------------------------------------------ <§»W
— wiesz ja k dobrego, i ku tobie naw et tak
złemu.
Uważ, jako Jan św., wyraził zaprzanie
Piotra św., iź rzekł: N ie jestem '). — Słusznie
mówisz Piotrze św.: „nie jestem “, boś nie
ten co przedtem. Nie jesteś ów coś dla P ana
i utonąć na morzu i umrzeć w Ogrojcu go­
tów był. — I ty grzesząc nie jesteś owym,
co to na spowiedzi, co przy Komunii św.,
co przy początkach nawrócenia swojego tak
służyć Panu J e z u s o w i ch ciał! — Słusznie
mówisz Piotrze ś w .: „nie jestem “ ; bo grzech
nicością jest, w nicość obraca! — A ciebie
nie niszezyłże też grzech? I pewnie ci się
nawet gorzej wieść poczęło we wszystkiem
gdyś Boga odstępować zaczął.
P ragnę Panie mój wszystkim występkom
moim i nałogom za łask ą twoją m ów ić: „nie
j e s t e m N i e jestem ów tak skłonny do
obrazy Boga mojego, choćby powszedniej.
Nie jestem ów oziębły i Boga prędko zapo­
minający. O Panie niech takim za łaską
twoją będę!

P u n k t III. Pow iada Mateusz św .: A n a ­


tychmiast ku r zapiał. 1 w spomniał Piotr na
słowo P an a Jezusoice 2).
U waż, jak ie tam nastąpiło w Piotrze św.
udręczenie sumienia, gdy sobie przypomniał

') X V I i r ., 25. 2) X X V I., 74, 75.


— 150 —

Hv *

łaski P ana J e z u s o w e i dobroć Jego. Czem


jest pianie koguta w Piotrze, tem w nas jest
sumienie, które po grzechu mówi: „Cóżeś to
uczynił? Takeś to dobremu Bogu odwdzię­
czyć się m iał? Cóż cię czek a?“ — Proś P ana
J e z c s a za wszystkich co ich sumienie dręczy,
aby na dobre dręczenia tego używali. —
Pow iadają, że Piotr św. ile razy usłyszał
koguta piejącego, zawsze płakał. Obyś też
sobie postanowił znak jak i, na który gdy
wejrzysz, żebyś za grzechy żałował.
IJważ, co powiada Łukasz św .: Pan obró­
ciwszy się p o jrza ł na P io tr a 1). Obrócenie
Pańskie ba i wejrzenie, znaczy danie łaski
skutecznej do popraw y. . . — Obróć się tak
Panie do ran ie, obróć się do wszystkich
grzesznych. — Przedstaw tu sobie P ana J e ­
z u s a na Piotra spoglądającego z pożałow a­
niem, że upadł. A czy Pan twój nie żałuje
tak wielu upadków tw oich? Przedstaw tu
sobie P ana J e z u s a patrzącego ze zdumie­
niem i mówiącego w Sercu: „A także to
miało być Piotrze ?“ Czyli i tobie nie mówi P a n :
„także to miało być duszo ?“ — Pan wejrzał na
Piotra ale i Piotr na P ana mówiąc w duszy:
„O cóżem to Panie mój uczynił! O twarzy
P an a mojego tak znieważona, ale i zaprze-
niem moim zasmucona! Cóż mi Panie mój
czynić każesz ?“ — I tyś grzeszny; pytaj

*) X X II., 61.
c& *
® 8> — <§@
— 151 —

i ty coć za grzechy twoje czynie każe Pan


J ezus.
Uważ, co powiada Łukasz ś w .: A P io tr
im jszedłszy precz, gorzko jp ła k a ł1). — W y-
nijdź i ty z Piotrem z okazyj i nałogów
złych. W ynijdź ze zgiełku na samotność
a płacz, a gorzko płacz za grzechy swoje.
Bądź z św. Piotrem, a gdy bedzie'sz patrzał
na płaczącego Piotra, niech i ciebie Piotr
płaczącego ujrzy. Pójdź za św. Piotrem aż
do.jask in i jego. Przedstaw sobie jako po­
toki łez hojnie z oczu jego w ypływ ają; jak
I gorżko się w piersi b ije; ja k z oczu zejść
mu nie może ono wejrzenie P ana J e z u s o w e ;
ja k sam sobie w ym aw ia: „A czemużem się
zaparł, żem był uczniem P ana mojego? czy­
żem się nie nasłuchał nauk Jego? Czemużem
się zaparł że Go nie znam, a On na sercu
mojem tak głęboko w yryty je s t? Cóż się
tam teraz Panie mój z Tobą dzieje? a ujrzęż
Cię jeszcze kiedy? A daszże mi się prze­
prosić ?“ — Pomóż i ty w pokucie Piotrowi
św. Porównaj tak wiele grzechów swoich
z jedynym grzechem Piotrowym, a jeszcze
z bojaźni tak wielkiej uczynionym. — B ar­
dziej mnie przystoi pokuta Piotrze św. gorżko
płaczący.
R ozm ow a. Wejrzyj Panie J e z u na mnie,
wejrzyj na ludzi zakam ieniałych, abyśmy

’) X X I I ., 62.

m >------------
— 152 —

zapłakali, a gorzko zapłakali. Ach P a n ie !


1nie wejrzałeś dotąd na mnie t a k !

ROZMYŚLANIE 16.
(Na czwartek).
N ocne zn iew agi i sąd poranny przed Radą.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie piwnicę,
w której Pan J e z u s boleśnie noc przebył i znów
salę sądową.
P rzygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Głęboka noc była. Chcąc Kaifasz
i inni odpocząć, i na popieranie spraw y prze­
ciwko Panu wywczasować, rozeszli się, a P ana
snać wtrącono do piwnicy jakiej. — Dobra­
noc dobry J e z u ! o nędznyż tu będziesz miał
spoczynek, owszem udręczenie! — Nie wiemy
czy tarn Pan stał czy siedział przywiązany
do słupa. Snać chciałby był na twarz przed
Ojcem paść, klęknąć przynajm niej, ale po­
wrozy albo łańcuch tego nie dopuszczał. —
T y się wczasujesz, a Pan twój tak nocle-
guje! — Obym był mógł serce swoje tam
wyprawić, jak b y na w artę do Ciebie Panie
mój posłać.
Uważ, iż o tym noclegu P ana J e z u s o w y m
można rozumieć co mówi Łukasz ś w .: I loiele
innych rzeczy bluźniąc mówili przeciw N ie­
mu '). — Cóżeś tam Panie za słowa prze-

J) X XI I. , 65.
- 153 —

m------------------------------------------------- %
? i

ciwko sobie słyszał? jakoż Cię tam blu-


źniono? — U w ażają mistrzowie duchowni,
że na sądnym dopiero dniu oznajmiono nam
będzie ja k wiele tam ucierpiał Pan J e z u s .
— Zrób to dla P ana J e z u sa tak noclegują-
cego, abyś Go w spaniu swojem w pamięci
miał. Mała to zaiste uczynność na odwdzię­
czenie i bólu i zniewagi Pańskiej. Uczyń i to;
abyś sprawy swoje dobre, jeżeli są, taił, gdy
Chrystus m ąk swoich tej nocy nie chciał dać
opisać. — Wieszże Matko Boga mojego jako
Syn twój nocleguje? Wiem żeś Mu z serca
swego posłanie czyniła.
Uważ, iż przez to noclegowanie swoje za­
dość uczynił Pan J e z u s za wygody, kiedy
byw ają z grzechem złączone. Zadość czynił
za grzechy nocne, które, że ciężkie bywają,
musiał je Pan ciężko opłacać? — I dzisiejszej
nocy czyć Panie mój nie przyszło z wielką
boleścią opłacać? Poświęć Panie mój tym
noclegiem swoim niesypiania zakonników,
ludzi chorych, utrapionych, obłąkanych.
Panie mój, któryś za skryte grzechy za­
dość czyniąc, ukrył przed Kościołem w iado­
mość o tem, iż nie wie coś tam cierpiał;
daj łaskę powstania wszystkim obciążonym
przez nocne, przez skryte grzechy.

P u n k t II. Jakożeś się wyspał Panie mój ?


Ani Ci oka nie dano zm rużyć! O nie dobry
to dzień, dobry J e z u , ale bardzo zły dzień!
i Dzień, którego tak złego ?nigdy jeszcze nie
było, bo dzień, w którym Życie zabite będzie,
w którym Nieśmiertelność śm iertelną zosta­
nie! O Panie przez to ranne w stanie twoje,
daj mi łaskę, aby się serce moje do Ciebie
budziło, z pierw szą m yślą do Ciebie się kie­
rowało.
Uważ, co podaje Marek ś w .: I icnet, albo
spiesznie, rano uczynili radę najwyżsi k a ­
p ła n i z starszymi i z doktorami , i wszystką
rad ą '). A te dwa słowa: wnet i rano w y­
rażają, że nie mogła ona złość, albo nie
chciała długo spać. Snać po pierwszym śnie
posyłał Kaifasz pytać się: „ A je stż e ? niech
tam m ają na Niego oko.“ Oto do złości tak
rano w staje Kaifasz — a ty poraniaszże się
do służby Bożej ? — Nie odkłada złości Kaifasz
— a ty czy dobry cli uczynków nie odkładasz?
— I śpiąc myśli Kaifasz o Panu J e z u s i e —
a tobie czy się też o Nim m arzy?
Uważ, iż czynił Kaifasz tę radę częścią
dla zwyczaju krajowego, częścią dlatego
aby zgodną radą przeciwko Chrystusowi w y­
stąpiwszy, śmielszymi byli, i gdyby co tru ­
dnego przypadło, sobie dopomagali. Powiada
historya, że dwaj tylko z nich za Panem
J e z u s e m b y li: Józef i Nikodem, mówią drudzy
że Natanael. — O Panie, w tak wielkiem
zgromadzeniu jak o ś opuszczony! — Niechże

0 X V ., 1.
|s>
— 155 —

tobie nie będzie ciężko, że prawie bez przy­


jaciela żyjesz. I tyś tam rzeczą sam ą potę­
piał P ana J e z u s a , bo, co grzech ciężki, to
Jego potępienie.
O Panie mój, jużby czas więcej Cię nie
potępiać życiem i sprawami naszemi!

Punkt III. Powiada Łukasz św .: I przy-


wiedli Go do rady swojej mówiąc: Jeśliś
Ty jest Chrystus powiedz nam . I).
Uważ, z ja k ą tam pokorą stanął Pan J e z u s ,
ale oraz malowała się na tw arzy Jego i od­
waga, aby umrzeć za nas. A oni Go p ytają:
„Czy jesteś T y C hrystus?“ ale w tym tylko
celu, aby na nowo potwierdził Pan słowo
wczoraj powiedziane, ażeby z słów Jego po­
wtórzonych okazyą wzięli potępić Go. Czyliż
i ty z okazyi od P ana J e z u s a danej nie po­
tępiałeś Go — dóbr od Niego danych na
dobre nie używ ając?
Uważ, co powiedział Pan J e z u s : Jeśli
wam powiem nie uwierzycie mi, a jeśli spy
tam, nie odpowiecie mi. I gdy Go jeszcze
zapytali: Toś Ty jest Syn B oźyl odpowie­
dział P an : W y powiadacie żem Ja jest, jako
ma Ew angelia Ł ukasza św. — Pełnią się te
słowa Pańskie na to b ie: Powiedział ci Pan
J e z u s przez wiarę, iż On jest Synem Bożym
— jakoż temu w ierzysz? P yta cię Pan J e z u s

l) X X I I . , 66, 67.
— 156 —

czy Go kochasz — a ty Mu na to życiem


nie odpowiadasz. — Panie tak ciężko dla
mnie cierpiący,, jakoż Cię kochać nie m am ! ? |
U w aż, iż Ż ydzi, według Ł ukasza św. i
rz e k li: Cóż jeszcze p o trzeb u jem y św iadectw a ?
bośmy sa m i słyszeli z ust Jego. — W edług
zdrowego rozsądku, usłyszawszy z ust P ań ­
skich, iż On się wyznał być Synem Bożym,
potrzeba było pytać się P ana o dowody, py­
tać się i tych co od P ana słyszeli czem tego
dowodził. Ale wiedząc, iż cuda czynił, nie
chcieli o te dowody pytać. — Odważ się,
aby cię też potępiano nie wysłuchawszy
sprawy. Strzeż się sam sądu kaifaszowskiego,
tj.bez dowodu nie potępiaj.— Cóżeś tam w ten­
czas Panie mój do Ojca twojego przemówił,
gdy to właśnie powodem potępienia twojego
było, że Cię przed wieki zrodził. - Daj nam
Panie za to, abyśm y byli synami twymi przy­
sposobionymi przez łaskę. Aleć mnie Panie
nie o to potępićby trzeba żem sługa twój,
ale że sługą twoim nie jestem .
R ozm ow a. Niech mi to Panie mój, jed y ­
nym powodem miłowania i czczenia Ciebie
będzie, żeś jest Chrystusem Synem B ożym !

4
- 157 -

ROZMYŚLANIE 17.
(Na piątek).
Judasz zwraca pieniądze — Pan Jezus
przed Piłatem .
P rzygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie dom
Piłatów i plac przed nim.
Przygotoioanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Powiada Mateusz św., że z w ią ­
zaw szy p r z y w ie d li Go, i p o d a li P oncynszow i
P iła to w i staroście. T ed y u jrza w szy J u d a s z ,
k tó ry Go ic y d a ł , iż b ył sk a za n , żalem zd jęty
odniósł trzyd zieści srebrnych 1).
U w a ź: spodziewał się Judasz, iż Pan nasz
cało i zdrowo wyjdzie, ałe kiedy już widział,
źe dwa razy był potępiony w domu Kaifa-
szowym, gdy widział, iż Go jeszcze do sądu
pogańskiego oddają, zrozumiał, że już Pan
umrze, że już na śmierć skazany; i pokutą
się wzruszył, ale ta pokuta nie była mu po­
żyteczna, bo to była pokuta, która nie żało­
w ała żalem Boga przepraszającym .;— A twoja
czy przeprasza B o g a?— Nie była pokuta w Bo-
skiem miłosierdziu ufająca. — A ciebie czy
nie nagaba rozpacz ? — Czemużeś nie szedł
Judaszu do jaskini PiotrowTej, abyś się tam był
pokuty prawdziwej nauczył ? — A ty uezyszże

') x x v ii , 2, 3 i nast.
IV------------------------
168 -

się też od Piotra św. pokuty? — Czemuźeś


nie szedł do Najśw. Panny, abyć była P ana
J e z u s a przejednała? — A ty jako się do
Niej uciekasz? — Czemuś nie rzucił się do
nóg P ana J e z u s o w y c h , albo przynajmniej
czemuś Mu nie zaszedł drogi, żeby był na
cię cboć zdaleka, jako na Piotra w ejrzał? —
A ty dbaszże też o to, aby na cię Pan J e z u s
w ejrzał?
Uważ, iż zwrócił trzydzieści srebrników
Judasz, i owszem w kościele porzucił, boć
tak byw a, że każdy na końcu pospolicie
gardzi tem, ezem Boga obrażał. I żyjącym
często uprzykrzy się grzeszyć — a cóż do­
piero w piekle? Któż tam grzechu i roz­
koszy nie przeklina? A czyż nie lepiej za­
wczasu grzechem gardzić ? — A wzgardziłżeś
już nim ? — Porzuciłeś pieniądze Judaszu,
to niezła rzecz, ale czemu udałeś się do szu­
bienicy? Zacząłeści już nieźle pokutę, aleś jej
nie dokończył. — A ty zacząłżeś już po­
kutę? A dokończyszże je j? Cóż rozumiesz,
czy nie miało tam ucisku Serce P ana J e z u ­
sow e że Judasz g inął? Iżali Sercem nie
mówił do niego: „natożem cię był w ybrał?
natożemci cuda dał w rękę? natożem cię
i w wieczerniku przestrzegł ? Oto i teraz go-
tówem ci odpuścić; chwyć się łaski m o jej!“
A na ciebie czy nie będzie się też tak Pan
J e z u s skarżył?
w
U w a ż : I n a ra d ziw szy się k u p ili za nie
rolą garncarzow ą n a pogrzeb pielg rzym ó w .
Ze to były pieniądze za życie i krew Fana
J ezusa wzięte, uczcił Pan J e z u s ten grunt
kupiony, że dotąd w Jeruzalem sami się
tam tylko pielgrzymi chowają. — Przyjmij
Panie i poświęć pieniądze, które ludzie teraz
dla miłości twojej łożą. Nazwana jest ta rola:
„Cena, albo szacunek krw i.“ — Duszać to
moja jest tą ceną krw i tw o jej! boś j ą Panie
krw ią swoją oszacował, kupił! — Szacuj
duszę swoją, która tak wiele P ana J e z u s a
kosztuje. A szacujeszże ją ?
Panie, niech pokuta moja naśladuje pokutę
Piotra św., oddal odemnie, oddal od grze­
sznych judaszow ską pokutę!

P u n k t II. W edług Ewangelii Jan a ś w .:


w yszed ł P iła t do nich z ra tu sza i r z e k ł : co
za skargę p rzyn o sicie p rzeciw człow iekow i
t e m u f 1).
Uważ, że choć pogański sędzia, nie chciał
jednak bez przyczyny p o tępiać; aleć i sama
powaga tw arzy P ana J e z u s o w e j w yjaw iała
Jego m ajestat,' Jego niewinność. — Takeś
jest miłym Panie, że i oko pogańskie, jeno
Cię ujrzało, osądziło Cię za niewinnego. —
Szczęśliwsze oko twoje, sędzio pogański, niż
moje! — Mów w okazyi grzechu do sa-

J) XVIII, 29 i nast.
mychże okazyj i pokus: „cóż mi za skargę
przynosicie na P ana J e z u s a ? cóż wam, cóż j
mnie złego uczynił ?“ — Ach nic, ach nic złe­
go! — Czemuż na Cię Panie mój w duszy
mojej nastaw ać mam ? Czemu w sercu mojem
żyć nie m asz!?
Uważ, co Piłatowi Żydzi odpowiedzieli:
i rzekli m u : by ten nie był złoczyńcą, nie
'podalibyśmy Go byli tobie. Jeszcze na świę­
cie nie była słyszana tak a niepraw da jako
dziś, gdy rzeczono: „Bóg złoczyńca!“ Pod­
nieś oczy swoje złości ku niebu, spytaj nie­
bios, słońca, księżyca i gwiazd, czy ci o Bogu
nie powiedzą: „dobrze wszystko stworzył. “
Pytaj chorych, uzdrowionych od P ana J e z u s a ,
czy nie powiedzą: dobrze ivszystko uczynił.
— A nie zgadzaszże się z tern Zydostwem,
że Chrystus złoczyńca? Był czas kiedyś się
życiem zgadał; boś miał P ana J e z u s a jako
za złoczyńcę, kiedyś nań, żle żyjąc, n asta­
wa!. — Kajam się Panie, i z Dawidem wo­
łam : Boże serca mojego i części m o ja ... na
w ieki!
Uważ, co im rzekł P i ł a t : Weźmijcie Go
toy, a według zakonu waszego osądźcie Go.
R zekli mu tedy Ż yd o w ie: N a m s i ę nie godzi
nikogo zabijać (to jest krzyżową śmiercią,
którą sobie był Pan przepowiedział). „Nie
godzi się nam zabijać nikogo“, —- pocóżeście
tu P ana przyprowadzili? — Mnie to dobry
J e z u nie godzi się, grzesząc, zabijać Ciebie.
— 161 —
g t, * _ *

Żyj Panie mój w sercu mojem na wieki!


Cóżeś to Panie w tej strasznej krzyżowej
śmierci tak sobie upodobał? — Oto źe naj­
cięższa, że najzelżywsza była, dlatego dla
miłości twojej podjąć ją ch c ia ł!
O Panie! jakążbym ja miał śmierć dla
Ciebie obrać, gdy Ty krzyżową śmierć dla
mnie Sobie przepowiadasz.

P u n k t III. W edług Mateusza św., pytał


Go starosta: Tyś jest Król Żydow ski?1).
Sędzio ! byłeś chciał być sprawiedliwym prze­
konasz się, że Pan nasz nietylko jest Kró­
lem Żydowskim, ale i twoim, ale i całego
świata. — Maszże też Pana J e z u s a za Króla
duszy sw ojej? Słuchaszże Go jako P ana?
Szanujesz Go jako K róla?
Uważ, co powiada Jan św .: odpowiedział
Pan Jezus: Królestwo moje nie jest z tecjo
świata 2). To jest, nie odejmuję ja panow a­
nia królom ; moc moją w niebie pokazuję,
tam królować będę, a królestwa inne skoń­
czą się. — Obyś się nauczył światem g ar­
dzić i dobrami jego, nieba tylko się spodzie­
wając. Obyś też nie pragnął czci ale ukrycia,
jakoby cię na świecie nie było!
Uważ, iż d o d a je Pan J e z u s : Jam się" na
to narodził, abym świadectwo dał pra wdzie.
P zekł Mu P iła t: Co jest prawda. ? a to

J) X X V II., U . 2) X V III., 36.


Hi,
O R ozm yślaniu. 11
— 162 -

Nie do-
rze k łszy w yszed ł z a s if od Z ydow .
słuchał P iłat co jest prawda, boć panowie
nie radzi praw dy słuchają. — Powiedz mi
Panie mój, co to jest praw da? Powiedz mi
o duszy mojej prawdę. — Iżaliś i ty nie
jest taki co to zaczniesz z Panem J e z u s e m
mówić, a potem wnet Go odchodzisz i z kim
innym rozmawiasz.
R ozm ow a. Oto Panie, przez sędziego _zo­
stawiony upadam do nóg twoich i oświad­
czam, że od Ciebie aż do śmierci odchodzić
nie chcę. Tyś Król mój ; dobra moje, n a­
dzieje moje nie są z tego świata.

ROZMYŚLANIE 18.
(Na sobotę).
Skargi Żydów — milczenie Pana Jezusa.
Przygotowanie pierwsze, — jak wyżej.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P unkt I. Powiada Marek św.: I ska rżyli
n a ń n a jw y żsi k a p ła n i o iciele rzeczy ').
Uważ, że z wielu czynów i mów P ana
J ezuso w ych mogli byli najwyżsi kapłani
chwalić P ana J e z u s a ; ale złość i zazdrość
ich namówiła, aby Go raczej oskarżali. —
A w tobie twoje złe oko czy nie psuje też
— 163 —

#
<

dobrego sądu, choć i o ludziach dobrych?


W jakiem źe też mniemaniu u ciebie Pan J e z u s
zostaje? Czy skarżysz się na Niego — czy
Go chw alisz? — Skarżyeby mi się Panie
na Ciebie miłośnie trzeba, że mię grzeszą­
cego tak długo znosisz; skarżyeby mi na
Cię przyszło, że mię takim nakładem odku­
pujesz !
Uwaź, co też tam miłości pełne Serce P ana
J e z u s o w e na te skargi m yślało? Czyli do
Ojca Przedwiecznego nie udaw ał się mówiąc :
„wiesz ty o wszystkiem O jcze!“ — a ty gdyć
co niesłusznie zarzucą, udajesz się też do Boga?
— Czyli nie ofiarowywał się Pan m yśląc:
„nietylko te potwarze znieść chcę, ale więcej,
to jest krzyż i śm ierć?“ — a ty gdy jesteś
w utrapieniu ofiaruj eszże się Bogu więcej
cierpieć dla Niego ? — Czyli nie wspomniał Pan
na wszystkich, których swego czasu niesłu­
sznie oskarżyć m iano? — Jeżeliś ty tak był
kiedy, albo będziesz oskarżony, znoś to cier­
pliwie, aby miał Chrystus na tobie skutek
modlitwy swojej. Proś za wszystkich nie­
winnie oskarżonych.
Uważ, iż Pańci twój niesłusznie był o wiele
rzeczy oskarżony, ale ty czy nie zasługujesz
sobie, i w tej chwili, aby na cię skarżono?
Stądby Panie skargę począć potrzeba, że
gorżkiej męki twojej nabożnie nie rozpamię­
tywam, Ciebie bolejącego nie naśladuję! —
Porachuj się: w czemby ci, z którymi teraz

ir
żyjesz, skarżyć się na ciebie mieli. Popraw
to za łaską Bożą.
Panie, niewinnie oskarżony spraw, aby
g‘dy przy śmierci oskarżony będę, a o wiele
rzeczy , aby niewinne skarżenie twoje na do­
bre mi wyszło.

P u n k t II. Powiada Marek św .: A Jezus


nic w ięcej nie o d p o w ie d z ia ł 1).
Uważ, że Pan J e z u s z Piłatem z początku ;
dosyć mówił, tj. że Królem był, że króle­
stwo Jego nie jest z tego świata ; ale ja k
skoro spytał się Piłat, co jest praw da? a od­
powiedzi słuchać nie chciał, — Pan J e z u s
już mu więcej nie odpowiadał. Co i do dzi­
siejszego dnia bywa, bo gdy kto prawdy,
sobie wewnętrznie mówionej, nie słucha, czę­
stokroć i natchnienia ustają. — A nie przy-
szedłżeś i ty do tego nieszczęścia ? Patrzże
tu na P ana milczącego. Proś aby cię milczeć
i świątobliwie mówić nauczył. Proś aby do
serca twojego przemówił. — Pomóż mi Panie
milczeniem swojem, gdy na zarzuty z po­
wodu grzechów moich nie będę miał co od­
powiedzieć. Daj mi Panie łaskę, niech j-a
o Ciebie się zastawiam C iebie; tu, Ciebie
przed sobą, ‘Ciebie przed grzesznymi bronię.
Uważ, w ezembyś miał naśladować to mil­
czenie P ana J e z u s o w e . Naśladuj Go w tern,
g*-------------------------------------------------------
—165 —

że gdy cię w czemkolwiek niesłusznie po­


sądzą, abyś się z tego nie wymawiał, gdy
milczenie twoje może być bez um niejszenia
chwały Bożej. A nie wymawiaszźe się?
A nie zwodziszźe samego siebie, myśląc, iż
gdy zmilczysz, nie będzie to z w iększą
chwałą B ożą? — Ofiarujęć P anie boleść i
milczenie wszystkich oczernionych i spotwa­
rzonych !
Uważ, iż możesz i w tern naśladować mil­
czenie P ana J e z u s o w e , abyś, gdy cię kto
obrazi słowy, zmilczał mu. A wieleżeś razy
tak m ilczał? Czy zamiast żeś ty zmilczeć
miał, nie raczej tobie tak często zmilczano?;
Postanów, w jakiej mianowicie okazyi bę­
dziesz P an a J e z u s a w tern milczeniu naśla­
dował.
Panie mój milczący, czyżby niesłuszna rzecz
była, abym już odtąd ust swoich na co in­
nego ja k na większą chwałę twoją nigtly
nie otw ierał?

P u n k t III. T a k iż się bardzo dziw o a:a ł


starosta, ja k o mówi Mateusz św. ').
Uważ, czemu się ten starosta dziwował tak
bardzo temu milczeniu P. J e z u s o w e m u ? — Bo
wiedział, choć poganin ale rozsądny człowiek,
iż to jest, zwyczajna wymawiać się, nietylko
gdy się jest niewinnym, ale choć się i wy-

*) X X V I I . , 14
SF
kroczy. — A ty czy nie idziesz za tym
zwyczajem? — I nauką Ewangelii św. i przy­
kładem swoim Panie, podajesz nam dosko­
nałości drogę! — Czyliżeś ty niewinniejszy
od C hrystusa? On się nie wymawia, — a ty
czemuś wymówek pełen? Postanów przynaj­
mniej w rzeczach prawdziwych nie wyma­
wiać się, nie zapierać.
Uważ, iż domyślał się Piłat, że Chrystus
dobrze wiedział, że milczenie to Jego tłó-
maczyć mieli Żydzi na swą stronę, t. j., że
nie ma co na ich zarzuty odpowiedzieć; a tak
widząc, że się Pan nie wymawia, nie mógł
tak wielkiej Jego cnoty pojąć. — Czyż nie
lepszy od ciebie P iła t? on się dziwuje mil­
czeniu Pańskiem u, a u ciebie ja k ą ważność
ma to milczenie? A nie jestżeś nieraz uparty
dlatego tylko, żeby się nie zdawało że cię
w czem przekonano, zbito z tropu?
U w a ż , iż przyrodzona jest rzecz kochać i być
przywiązanym do życia 5 zdawało się Piłatowi,
iż Chrystus nie kocha życia swego, gdy się
nie oczyszczał, —- i przeto dziwował się
temu. — Czemuż to dobry J e z u tak koszto­
wnego życia twojego, choć jednem słowem
obronić nie chcesz? — Naucz się gardzić
życiem swojem, gdy Chrystus gardzi swojem!
A gardziszże niem ? A czyniłżeś tę pociechę
Trójcy Świętej, Panu J e z u s o w i ukrzyżowa­
nemu, Bogarodzicy Pannie, aby się cierpliwości
twojej, zmilczaniu twemu niejako dziwowali.
V ' # V
Rozmowa. Panie, przed sędzią ziemskim
milczący, otwórz usta swoje przed Ojcem
twoim za mną. Panie milczący, gdy Cię
o co należącego do zbawienia pytać będę,
nie racz mię milczeniem zbywać!

K0ZMYŚLAN1E 19.
(Na niedzielę III-ci§ postu).
Pan Jezus odesłany do Heroda i wzgardzony
od niego.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie drogę
od domu Piłata do Heroda.
Przygotow anie wtóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Lecz się, ja k mówi Łukasz św.,


silili m ów iąc: W zrusza lud ucząc po wszyst­
kiej żydowskiej ziemi, począwszy od Galilei
aż dotąd l).
Uważ, czemu to wspom inają ci arcyka­
płani, że Pan J ezus począwszy od Galilei
aż do Jeruzalem uczy i pobudza lud. Snać
aby ustraszyć sędziego bojaźnią zaczynają­
cego się buntu nietylko w Jeruzalem ale od
Galilei.— Małoś powiedziała złości lu d zk a! boć
nie od Galilei, ale od nieba począwszy,
z którego zstąpił, Chrystus pobudza lud do
poprawy i do uznania praw dy! I owszem

') X X I I I ., 5 i n a s t . tI T B Ł J O T E K ^

m ---------------- SODALICJI
wusw. N. P. Ht* Kor. Po!- i W. Andre-
w VKARS2AW.it
*

— 168 —

słusznie rzeczesz, że i Rzym i świat cały


pobudzi. — A duszę twoją czy pobudził też
Pan J e z u s do dobrego ? A wieleż razy szcze­
gólnie, nadzw yczajnie?
Uważ, iż P iła t u słysza w szy G alileę , i gdy
się d o w ied zia ł iż n a le ża ł do w ła d zy H ero­
dow ej, odesłał Go do H eroda. Gniewali się
między sobą Piłat i H erod, jednak Piłat
na gniew nie pomnąc, w cudze rządy nie
chciał się wdawać, i do Heroda odesłał Pana
J e z u s a . — A w tobie czy gniew nie prze-
m aga w szystkiego? Nie wtrącaszże się też
w cudzy urząd? — Odesłał do ciebie Hero­
dzie Piłat Chrystusa, rozumiejąc że do twojej
władzy należał, odeślij Go ty do Ojca Przed­
wiecznego, pod którego samego On władzę
według natury ludzkiej podpada, Odeślij Go
do Bogarodzicy Panny, do Jej władzy na­
leży, bo Jej poddanym być sobie obrał. —
Matko Bolesna jakżebyś Go była przyjęła? —
A ty pod czyjąż też jesteś w ładzą? Ob}7 nie
pod grzechu i namiętności twoich.
U w aż: snać też Piłat chcąc się uchronić
od tej sprawy, i na kogo innego ją zwalić,
odseła Pana J e z u s a do Heroda. — A ty
nie radżę też na kogo innego kłopot albo
winę zw alasz? — Niech ludzie potępieni,
niech duchowie przeklęci tak się pozbywają
Pana J e z u s a i myśli o męce Jego, ale nie
ty! ale nie ty!
— 1(59 —

Królu królów, Panie nad panującym i! do


czegóż Ci to przyszło, żeś dopuścił, iż mnie­
mano, że ktokolwiek nad Tobą ma w ładzę! —
D la tej pokory Pańskiej poddawaj się pod
władzę.

Punkt II. Pow iada tenże Ewangelista,


że Herod ujrzawszy Pana Jezusa uradował
się bardzo.
Uważ, ja k piękny musiał być Pan J e z u s ,
ja k pociągający, kiedy na Jego widok i zły
Herod się uweselił. — Oby Cię Panie mój
ujrzeć! — Dobrzećeś uczynił Herodzie żeś
się ucieszył, ale lepiej było zapłakać nad tą
pogardą, więzami, powłóczeniem Pańskiem !
— Tobie to zostawiono. — Cóżeś uczynił
uweseliwszy się, Herodzie, dla P ana J e z u s a ?
— Nic! — Weseliłeś się i ty nieraz z P ana
J e z u s a przy Komunii św., a cóżeś dla Niego
uczynił? Weseliłeś się gdyć dobrze czynił,
a poprawiłżeś się?
Uważ, iż cała przyczyna wesołości Hero­
dowej była t a : Spodziewał się, że m iał wi­
dzieć jakie cudo od Niego uczynione. Oto
ten zły król cuda chciał mieć za widowisko,
za igraszkę! — A w tobie jak ie też powa­
żanie rzeczy św iętych? — Jeśli chcesz cu­
dów Herodzie, pytaj się o te, które już uczy­
nił Chrystus. — Czy i ty nie pragniesz no­
wych cudów od P an a J e z u s a ? czyż ich mało
masz w Ewangelii, w Dziejach apostolskich
A
® §3— — ---------------------— ------------------------------------------------------------------------- < | Q
170

i ludzi św iętych? — Ten cud Panie mój,


niech ujrzę, abym serdecznie nad m ęką twoją
płakał, serdecznie Cię miłował!
U waż : I p y ta ł Go wielą mów, a On mu
nic nie odpowiadał. Nic nie mówił P an nasz
do Heroda, bo on nie chciał słuchać Jan a
św., gdy go strofował o grzech jego, przeto
i Chrystus nic mu nie mówił, bo mówił dużo
przez Jan a do niego. — Mówił dużo i do
ciebie Pan J e z u s nieraz przez sługi swoje,—
nie słuchałeś Go — możesz nie usłyszeć odeń
głosu owego : Pójdźcie błogosłaicieni. — Bójcie
się wielcy panowie, bo do tych panów to
jest P iłata i Heroda nic Chrystus nie mówi,
i zastanaw iajcie się nad sobą, czy do was
mówić będzie Chrystus. — Jam Panie ubogi
twój, przemów do serca mojego.

Punkt III. A w zgardził N im Herod z woj­


skiem strojem.
Uważ, iż nie miał powodu Herod do w zgar­
dzenia Pana J e z u s a , ale choćby i wzgardził,
mógł wzgardzić w sercu swojem, ale Go nie
daw ać na pośmiewisko swoich ludzi. — Przed­
staw tu sobie P ana J e z u s a wyśmianego,
a On skromnością swoją wszystkich serca
zniewolićby był mógł, gdyby byli na nią
chcieli uważać. Przedstaw sobie jako Go
jeden drugiemu pokazuje, aż w końcu śmiali
się z Niego i chłopięta dw orskie! — Żal mi
Cię Panie m ó j! A teraz, na dworach kró-
— 171 —
:------------------------------ *---------------— -----------------------------— ą®
■ jjj?
lewskich czyś nic w yśm iany?! — Odważ się
na pośmiewiska ludzkie, gdy Chrystus dla
ciebie wyśmiany — spodziewaj się ich. —
Panie wyśmiany wspomagaj mię. — Proś za
wszystkie dwory, aby P ana J e z u s a szano­
wały. Proś za wszystkich tam niewinnie w y­
śmianych.
U w aż: I wyśm iał Go obleczonego w szatę
białą. Źe Pan był od tego Heroda ubrany
w szatę białą, przyczyna tego była, że Go
osądził za człowieka głupiego co przed He­
rodem słowa powiedzieć nie umiał, co się
bezrozumnie za króla i Boga udawał. —
O mądrości nieskończona na cóźeś to przy­
szła ! — Niechże mię to już więcej nie uraża,
gdy mnie za człowieka bez rozumu, nieuka,
głupiego mieć będą. — O Panie pragnę dla
miłości twojej być uznanym za to czem je ­
stem, to jest za głupiego. — Ojcze Przed­
wieczny! o jakże inne jest twoje mniemanie
o Synu twoim! Niebo całe, bolesna Matko
daj świadectwo, że to jest Mądrość niestwo­
rzona !
U w aż, iż nic nie mówił Pan J e z u s do
H eroda, a jed n ak wiele spraw ił, bo jako
mówi Ew angelia: S ta li się 'przyjaciółmi
Herod i P iła t onego dnia. T ak to nietylko
sloAvy, ale i rzeczą kazać można, jako i F ran ­
ciszek św. swego czasu sam ą skromnością
kazywał. — Czegóżeś ty dla Boga, albo
słowy, albo rzeczą i przykładem dokazał? —
— 172 —
ętfr —------- — <8
<$> ‘i

Ojcze Przedwieczny, niech to przyjście P ana


J e z u s o w e nietylko Heroda z Piłatem, a le i nas
z Tobą pojedna. — Przychodzi do ciebie Pan
J e z u s w Ńajśw. Sakramencie, a nie potrze-
bażby aby cię z kim pojednał?
Rozmowa. Kiedyż też Panie przyjdzie szczę­
śliwy on dzień, abym się z Tobą pojednał,
ale pojednaniem nieustannem, wiecznem!

ROZMYŚLANIE 20.
(Na poniedziałek).
P iła t uznaje Pana Jezu sa niew innym .
Przygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie znów
dom Piłata.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Łukasz św .: A P iła t
wezwawszy przedniej szych kapłanów i prze­
łożonych i lu d u , rzelcł do nich 1).
U waż, czemu to ten sędzia zwołuje na ten
sąd tak w ielu? czyni to snąć dla zwyczaju
tam tych sądów, które takich porządków wy­
m agały. — Panie mój jakżeś to nieszczę­
śliwy, że ani jeden z ludzi do sądu należą­
cych przy Tobie nie stanął. — Niech ci nie
będzie ciężko, że będziesz od ludzi opuszczo­
ny, że będziesz bez przyjaciół żył, gdy Chry­
stus bez nich zostaje. — Zwyczaj sądów za-

*) x x i i i , is, i nast.
m-p.......................................................................................................................................................................... — 4®
— 173 —

chowuje P iłat; a ty pilnujeszże zwyczajów


dobrych? Pilnujeszże przedsięwzięć swoich?
Uważ, że o wielką rzecz szło, bo o życie,
a jeszcze osoby, o której i wiele słyszał i
wiele rozumiał ten sędzia; przeto nie chciał
nic prędko, i sam stanowić, tylko z wielką
radą. — W szystka ta rada spiknęła się na
Ciebie Panie ; cała przeciwko Tobie sta n ę ła !
Czemuż dobroci Boska, jakoś na obronę nie­
winności Daniela uczyniła, czemu mówię choć
jednego nie przyślesz Anioła albo Proroka,
aby sam ą niewinność, bo Syna Bożego obro­
nił? — Chciej ty przy Panu J e z u s i e sta­
wać, gdy widzisz że tak opuszczony. Pora­
chuj się czy w rzeczach ważnych używasz
rady ile potrzeba. Obyś się z niebem nara­
dzał, gdy Boga obrazić m a sz !
Uważ, iż może dlatego wezwał tak roz­
liczną radę ten sędzia, że między wielą
trudniejsza jest zgoda, a tak on wielu we­
zwał, aby ich między sobą poróżnił, i dla
ich niezgody mógł wolnym Chrystusa wy­
puścić. Lecz między wielą trudna na dobre
zgoda, łatw a na z łe ! — Oto pełni się Panie
słowo Prorockie: Z e s z li się iv g ro m a d ę p r z e ­
ciw ko P a n u i p rze c iw C h rystu so w i je g o -1) . —
Daj Panie zgodę radom dobrym, rozterkę
złym. — Przedstaw tu sobie P ana J e z u s a
samego jednego, opuszczonego, przedstaw

I *) Psalm i i ., 2.
p&------------------------------------------- *§li
— 174 —

m ?----------------------------------------«
j jak ie wrzaski nań podnoszą! Przedstaw jako
na Niego straszliwemi oczyma patrzą, zę­
bami zgrzytają, że nie wynijdzie żywo prze-
grażają; a Pan jako B aranek przed strzy­
gącym — milczy.
Panie choćby się św iat cały na mnie spi-
knął, niech to dla Ciebie tak opuszczonego
cierpliwie znoszę!

P u n k t II. Mówi sędzia ten: N ie znala­


złem w tym człowieku żadnej winy.
Uważ, że po ludzku mówiąc mógł sobie
dobrze tuszyć Chrystus, gdy P iłat mówił, iż
w Nim nie znajdował winy, ale że nie było
woli Bożej, przyszło Chrystusowi umrzeć. —
Choć się też i tobie co powodzić pocznie,
nie ufaj temu, nie ufaj ramieniowi ludzkiemu
jeżeli woli Bożej nie będzie. — Znajduję ja
Panie mój przyczynę śmierci tw ojej: wola
i upodobanie Ojcowskie! Znajduję, że Cię
od śmierci ani w łasna M atka twoja dla tejże
woli Bożej nie chciała zasłonić. Znajduję
przyczynę, boś się Sam ofiarował abyś za nas
umarł.
Uważ z tej okazyi, czy masz też ty przyczynę
abyś Boga twego nieobrażał ? — Ż ad n e j! — Czy
masz przyczynę, abyś tę jedyną duszę twoją
gubił? — Znaleść jej nie mogę! — Czy masz
przyczynę abyś grzech i światowość bardziej
kochał niż P ana twego ukrzyżowanego ? Czy
masz przyczynę abyś grzesząc, jakoby na
A
— 175 —

nowo potępiał na śmierć P ana tw ojego? —


Słuszna mi Panie powtórzyć słowa tego sę­
dziego: „żadnej w Nim nie znajduję przy­
czyny. “
U waż z okazy i tychże słów, coby też tobie
mogło być przyczyną w teraźniejszych oko­
licznościach, abyś umarł, abyś życie stracił.—
Nie jestem Panie bez grzechu przynajmniej
powszedniego, i za to samo godzienem śmierci!
Godzienem śmierci, bo gorzkiej męki twojej
z gorźkością serca mojego nie wspominam!
Godzienem śmierci, że Cię P ana mojego ukrzy­
żowanego nie kocham! Godzienem śmierci,
źe mi krzyż i utrapienie nie sm akują!
O Panie, obyś też na ostatnim sądzie twoim
nie znalazł przyczyny potępienia tej grzesznej
duszy m o jej!

P u n k t III. Dodaje Piłat, że ani Heród


w Panu J e z u s i e nie znalazł przyczyny śmierci.
Uważ, iż częścią dla godności urzędu, który
nosił Heród, bo był królem, częścią że praw
żydowskich był świadomszy odwoływa się
na sąd jego Piłat. Nie odwoływaj się na sąd
jego Piłacie, boć P ana za głupiego osądził,
wyśmiał, w szatę białą oblókł, a tyś Go,
choć poganin, jeszcze tak nie shańbił. —
A snać i ty Panu J e z u s o w i to czynisz cze-
goby poganin nie czynił, gdyby Go znał.
U w a ż: mówi P iła t: oto nie uczyniono Mu
nic godnego śmierci. Praw da żeć Heród ani
— 176 —

ranił Pana, ani ubił; atoli to samo pośmie­


wisko osoby tak godnej, śmierci się rów nało!
— Obym Panie nie dopomagał tak Cię wy­
śmiewać ! — I teraz wyśmiewam Cię, bo czule
męki twojej nie rozpamiętuję. — A czynisz też
co, coby cię dla miłości P ana J ezusa o śmierć
przyprawić mogło?
Uważ i te słowa P iłata: 4 p rze to ź s k a ­
r a w s z y Go w y p u szczę. S ędzio! czy cię spra­
wiedliwym czy niesprawiedliwym nazwać!
Dopieroś powiedział, że przyczyny żadnej
w Nim nie znajdujesz, a maszże przyczynę
ukarać Go? A słusznaż to przyczyna u k a ­
ran ia: wzgląd na Żydów ? — A twoje su­
mienie ja k ie ? Nie masz na Boga przyczjmy
a bez przyczyny Go obrażasz! — Ciebież to
Synu Boży poprawiać karą cielesną potrzeba!
a za cóż ty masz być ukarany? Mnie to
Panie mnie, a z wielu miar przystoi.
R o zm o w a . Nie wypuszczaj mię Panie mój
z tego życia, aż się polepszę, aż mię i tu
i w czyścu sobie poprawisz.

ROZMYŚLANIE 21.
(Na wtorek).
Pan Jezus porównany z Barabaszem.
P rzygotow anie pierwsze, — jak wyżej.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Powiada Mateusz św. A n a d zie ń
u ro c zy sty zw ykł był sta r o sta p o sp ó ls tw u
*§<§)
— 17? —

toypnszczać jed n eg o w ię źn ia , — któregoby


chcieli 1).
Uważ, iż snać albo to wypuszczenie wię­
źnia wymówili sobie byli u Rzymian Żydzi,
albo też sami Rzymianie dla przypodobania
się ludowi robili tę łaskę na tak wielkie
święta ja k wielkanocne; a Opatrzność Boska
użyła tego na zasługę Chrystusową, zbawie­
nie nasze. — I u ciebie powinienby post
święty i wspominanie męki P ana J e z u s o w e j
być wielką uroczystością! A nie maszźe też
więźnia jak ieg o , któregobyś też wolnością
udarować m ógł? Dusza twoja sam a więźniem
jest, — wolności Synów Bożych nie m a;
dla grzechu i namiętności nie może się swo­
bodnie podnieść do nieba! W ypuść ją z tego
więzienia przez poprawę życia. A od czegóż
ją za łaską Bożą zaczniesz?
Uważ, iż jest też u P ana Boga naszego
więzienie. Jedno piekielne, z tego nikt nie
wychodzi! Drugie jest więzienie czyśćcowe.
Proś świątobliwie upartą modlitwą, aby na
tę uroczystość wspominania męki P ana J e ­
z u s o w e j wypuścił Bóg choć jedną duszę
z tego więzienia, i wziął do nieba. A iluż
jest więźniów na świecie w więzach grze­
chów zostających! — O Panie byś i wszyst­
kich, a choć jednego, choć mnie, znacznego
więźnia, z nich wypuścił! Wspomnij Panie

') Mat. xxvri., 15, i nast.

O R o zm y ślan iu . 12
178

i na więźniów w więzach za wiarę cierpią­


cych.
Uważ, że ten sędzia wypuszczenie więźnia,
czy tego czy owego, zdał na wolę pospólstwa.
Czyni to i Bóg nasz, bo zbawienie nasze składa
na łaskę swoją ale i na wolę naszą, acz
łaską Bożą wspartą. — Daj mi Panie tę
łaskę, abym miał wolę poprawić życie swoje,
a poprawić przez rozpam iętywanie i naśla­
dowanie gorżkiej męki twojej. Daj Panie
łaskę i wolę wszystkim grzesznym i mnie
z nimi, abyśmy Cię gorąco miłowali!
O Panie, wyprowadź związanego więźnia
z więzienia, tj. duszę moją z grzechów i na­
miętności moich.

P u n k t II. Pow iada tenże Mateusz św .:


M ia ł natenczas więźnia znacznego, którego
zwano Barabaszem.
Uwaź, że znakomitość daje nietylko cnota
i godność ale też i grzech. Przeto i ten Ba­
rabasz choć wierutny i niecnota, nazywa
się więźniem znacznym. — O Panie ja k ­
żeby i mnie trzeba nazwać znakomitym grze­
sznikiem! Jakżeby mnie trzeba nazwać zna­
komitym niewdzięcznikiem, boć mię m ęka
twoja prawie nic nie obchodzi. — Porachuj
tu szczególne twoje w złem znakomitości.
U w aż: powiada Marek św., o co był w sa­
dzony ten B arabasz: Z buntownikami był
W więzieniu, który był w rozruchu 'popełnił
- 179 -

mężobójstwo 1). J a k tam musiało boleć Serce


P ana J e z u s o w e porównane do Barabasza!
A sędzia w?tem pokazał roztropność, jakoby
mówiąc do Żydów: „Powiadacie, że Chrystus
buntownik, i Barabasz buntownik. Barabasz
przytem męźobójca, Chrystus nie, o którym
jeszcze wiadomo, że ludzi uzdrawiał, ożywiał,
— jego sobie raczej .obierzcie". — I ten w y­
nalazek sędziego nie pomożeć Panie m ó j!
W ielkążeś wtenczas podjął hańbę Panie, kiedy
Cię z Barabaszem porównano, i nie mogło
Cię porównanie zelżywsze spotkać, chyba
żebym ja był na miejscu B arabasza stanął!
Niech Panie w oczach ludzkich tak pogar­
dzony będę, abym się nadewszystkich pod­
lejszym w ydaw ał, gdy Ty w porównanie
z Barabaszem przychodzisz.
Uważ, że i u ciebie wchodzi w porówna­
nie Pan J e z u s , jeżeli chcesz (zachowaj Boże)
na grzech śmiertelny raczej się odważyć, niż
przy Bogu s ta n ą ć ! A nie byłoż tak ? Grzech,
choćby i powszedni, to ja k Barabasz wzglę­
dem Chrystusa. — A nie przyzwalaszże kiedy
nań zupełnie dobrowolnie? Masz Barabasza
w sercu, jeżeli ochotniej i więcej w stwo­
rzeniu się kochasz niż w Bogu.
Powtarzam Panie słowa Michała ś w .: „Któż
jako Bóg!" -— Przenoszę Cię Panie nade-
w szystko!

') X V ., 7.
P u n k t III. Powiada Jan św., iż tych słów
do Żydów użył P iła t: Chcecież tedy, ^w y­
puszczę team Króla żydowskiego ? 1).
Uważj iż mówił P iłat te słowa z pośmie­
wiskiem , nazyw ając P ana J e z u s a królem
żydow skim ; atoli przez to Opatrzność Boska
podaw ała złości żydowskiej okazyę, aby byli
na Mesyasza wspomnieli, o krwi się Dawi­
dowej w Chrystusie upewnili. A chceszże i ty,
abyć wypuszczono P ana J e z u s a ? — Panie!
choćby i umrzeć za C iebie! — Serca kochające
P ana J e z u s a , począwszy od Serca m acie­
rzyńskiego Bogarodzicy Panny, miłujcież Pana
J ezu sa !
Uważ, co przydaje Marek św .: Albowiem
w iedział, iż Go z zazdrości byli najw yżsi
ka p ła n i w ydali.— I ty wiesz że piekielną m ają
zazdrość czyli nienawiść czarci względem
B oga; czemuż pokusom ezartowskim dajesz
sobie Boga twojego obrzydzać? Nieprzeje­
dnana jest nienawiść ciała ku Panu J e z u s o w i
ukrzyżowanem u; czemuż mu się dajesz zwo­
dzić i odrywać od P ana twojego ukrzyżowa­
nego? Porachuj się z sercem swojem, czy
przychylne ono jest Panu J e z u s o w i , czy nie
masz tam jakiej przeciwko Niemu niechęci ?
Uważ, iż nie mówi św. Ewangelia, aby
miał słówko za sobą przemówić Pan J e z u s .
A ty gdy cię nad drugich poniżają, iżali

') Jan X V I I I., 39.

Hf*-------------------------------------------------------
— 181 —

« 8>
m ilczysz? Snać tam sercem m ówił P a n J e z u s :
„niech B arab asz będzie n adem nie p rzen ie­
siony, byle Bóg- był od dusz nadew szystko
w yw yższony. J a dla miłości tw ojej Ojcze
przyjm uję to u pokorzenie, ale sam Ciebie
nadew szystko p rzen o szę, w y w y ż sz a m /4 —
Niech Ci za to, dobry J e z u przypom nę słow a
P salm u o T obie w y rz e c z o n e : Dlatego w y­
wyższy głowę *).
Rozmowa. P an ie pogardzony, g ard zę dla
miłości twojej całym św iatem i sobą sam ym .
Dopuszczaj P an ie n a m nie w szy stk ie p o g a rd y ;
niech będę dla Ciebie poniżony, ba, raczej
dla mojej niegodności; gdy T y ta k w zgar­
dzony zostajesz.

ROZMYŚLANIE 22.
(Na środę).
„Strać tego, a wypuść nam Barabasza44.
Przygotoiuania, — te same co wyżej.
P u n k t I. P o w iad a M ateusz ś w .: A prze-
dniejsi ka p ła n i i starsi nam ówili pospólstico,
aby prosili Barabasza a Jezusa stra c ili2).
A M arek św. mówi, że n a to poduszczy/i
rzeszę 3).
U w a ż : snać pospólstwo, k tóre pospolicie
o rzeczach sądzi w edług zd an ia panów , zoba-

') Psalm cix., 7. 2) Mat. x x v ii., 20. 3) xv., n .


— 182 —

czywszy, że P iłat i Heród na śmierć P ańską


nie nastaw ali, może się już na zdanie ich
nakłaniało, i przeto dopiero kapłani nam a­
wiać ich, pobudzać przeciwko Chrystusowi
poczęli. — Czemuż się, o kapłani! między
wami nikt nie znalazł, coby był za Panem
J e z u s e m nam aw iał lud? — A ty gdy wi­
dzisz, że się na kogo spikną, a niesłusznie,
stawaszże też przy nim ? Zdaj na Boga, choć
też przeciwko tobie nam awiać będą drugich.
Uważ, iż wyraźnie powiada Mateusz św.,
że i sta rsi nam awiali lud przeciwko Panu
J e z u s o w i . I ty masz już snać lata, a na-
mawiaszże do P ana J e z u s a , czy odmawiasz
od niego? O jako często lata stare nie po­
praw iają. — A ciebie lata twoje dalsze czy
łączą ż Panem J e z u s e m ? Proś P ana J e z u s a
za starszych w leciech, aby przykładem
byli do Boga drugim.
Uważ, iż nietylko namówiła ta starszyzna
aby się lud odezwał że woli Barabasza, ale
żeby oń p r o sili , chcąc tą prośbą zniewolić
sędziego i upewnić się, że Chrystusa zgubi.
— A ja Ciebie Ojcze Przedwieczny proszę,
daj mi Syna twojego. Proszę i Ciebie dobry
J e z u daj mi się miłościwie. — Porachuj się,
czy też i ty nie" wpraszasz się sam w grzech,
i zatracenie duszy swojej ?
O Panie mój, niech prośby moje do Ciebie
się obracają.
— 183 —

P u n k t II. Łukasz św. tak w yraża głosy


żydow skie: S tra ć tego, a w ypuść nam B a ­
rabasza 1).
Uważ, czemu też to, mianując po imieniu
Barabasza, nie m ianują imienia P ana J e z u ­
sow ego, ale tylko mówią: „strać teg o !“
snać rozumiejąc, że nie godzien był Pan J e z u s
imienia, które miał. — Ojcze Przedwieczny!
dokąd to zaszła złość ludzka, że Chrystusa
z tego imienia złupiła, któreś Mu T y uprzy­
wilejował. — Nazwij P ana J e z u s a serde-
cznem uczuciem : „Tyś jest Pan J e z u s “ . — A ty
godzienżeś tego imienia, które nosisz?
U waż, iż tak snać starszyzna zaostrzyła
była złą namiętność w pospólstwie przeciwko
Panu J e z u s o w i , że i mianować Go nie chcieli\
i mieli za niegodnego, aby Jego imię w ustach
ich postało. — W yście to raczej niegodni,
abyście imię J e z u s w usta swoje brali! —
Ofiarujęć Panie na wynagrodzenie tej pogardy
nabożeństwo, z jakiem imię twoje, zwiastując
Najśw. Pannie, wymówił Anioł, w ym aw iali:
Marya, Józef i cały Kościół katolicki.
Uważ, iż jesteś człowiekiem rozumnym;
nadto jesteś chrześcijaninem, nadto udałeś
się dobrowolnie na służenie Bogu i jaśniej niżeli
żydostwo widzisz co za godność jest Boga,
co za godność Chrystusowa względem B ara­
basza; czemuż przecie, odważając się na

') X X III., 18.


4>
_ 4$
184 —

grzech, Bogiem gardzisz, o Niego nie stoisz ?


— Nie wiem Panie mój ja k się z tej złości,
ja k się z tego głupstwa w ym ów ię! — Wieleżeś
też razy odważył się na tę zniewagę Boską ?
Snać złiczyćbyś tego nie mógł.
O Panie daj mi raczej po tysiąckroć umrzeć,
niżeli w to głupstwo wpaść.

P u n k t III. P yta się Piłat, według Ma­


teusza św .: Cóż tedy uczynię z Jezusem, któ ­
rego zowią Chrystusem? 1).
ITważ, iż złość żydowska nie m ianuje po
imieniu P ana J e z u s a , a Piłat Go i J e z u s e m
i Chrystusem nazywa, bo godniejszy, bo lepszy
był przed Bogiem niż oni, i Bóg dał mu to,
że te imiona wspomniał. — A będzieszże
godzien przy śmierci swojej to imię wymó­
w ić? — A wiesz sędzio co masz uczynić
z Panem J e z u s e m ? Masz Go na stolicy twojej
posadzić, do nóg Jego upaść — przeprosić.
Wiesz co masz uczynić z Panem J e z u s e m ?
Masz za tę śmiałość przeciwko Niemu po­
karać przynajmniej tę starszyznę, chyba żeby
im to darował Pan J e z u s . Uczyń i to, abyś
Go w sercu swojem miał. — (Oby się Panie
mój, Ciebie i sercu mojemu dostało). —
A w końcu poradź się Matki Jego bolesnej,
coć z nim czynić każe, a jeżeli radzić ci

') X X V I I ., 22.

&
— 185 —

będzie, abyś to zbolałe ciało na łonie Jej


złożył, usłuchaj rady Jej.
U w aż: gdyć się okazya grzechu trafi, mów
sobie: „cóż ja uczynię z Bogiem? a On jest
Dobro najwyższe, — miłować Go chcę, obra­
żać nie chcę. Cóż ja będę czynił z Panem
J e z u s e m ? iżali się tak wielu ranam i nie do­
kupił u mnie miłości? czemuż Go grzesząc
zasmucać m am ?“ — Masz przed grzechem
w duszę twoją wlaną łaskę Pańską, nabytek
krw i P ana J e z u s o w e j , a ona jest skarbem
nad skarbam i, perłą nad perłami, cóż z nią
uczynisz? Maszże tę cenę krwi P ana J e z u ­
s o w e j podeptać? tę perłę grzesząc w gnój
wrzucić? — Pragnę Panie mój skarb ten
drogi chować, nie tracić!
U w a ż: takeś w grzechy daleko zabrnął,
że Bogu (po ludzku mówiąc) naradzaćby się
potrzeba, co ma z tak wielkim grzesznikiem
czynić? — M ech mi, Panie mój obelżony,
pomogą akty twoje, któreś czynił wtenczas
gdy te słowa sędzia mówił. — Przyjdzie
czas konania twojego, w którym (po ludzku
mówiąc) pytać się Trójca ŚŚ. będzie co
z tobą czynić ? A na czemże tam stanie ?—
Męko P ana mojego pomóż mi teraz, zawsze,
pomóż wtenczas.
Rozmowa. Spytaj się duszy sw ojej: „cóż
tedy uczynię z Panem J e z u s e m ?“ Kochać
Go i miłować będę, nad m ęką Jego z go­
ryczą wewnętrzną, przynajmniej łkać będę.
<#§* ------------------------------------- —- ........... *9
— 186 —

ROZMYŚLANIE 23.
(Na czwartek).
„U krzyżuj! Ukrzyżuj G o!“
P rzyg o to w a n ie p ierw sze, — jak wyżej.
P rzyg o to w a n ie w tóre, — zwyczajne.
P unkt I. Na to pytanie P iła ta : „cóż uczy­
nię z J e z u se m , który się nazywa Chrystu­
sem ?“ — według' Ewangelii Mateusza św .:
r z e k li w s z y s c y : N iech będzie u k r z y ż o w a n i). |
Uważ, że Mateusz św. wyraża, iż nietylko
mówili, aby Pan nasz był ukrzyżowany, ale
że mówili w s z y s c y ; jakoby dając znać, iż
się i jeden nie znaiazł, któryby był przy
Panu J e z u s i e stanął. — 0 Panie od wszyst­
kich opuszczony! jako słuszna, abyśmy na
wynagrodzenie tego, wszyscy za Tobą oświad­
czali się. A oświadczamyż się ? — Wszyscy się
okrom Matki Bożej w grzechu pierworodnym
rodzimy, więc wszyscy jeszcze w żywocie
matek naszych w grzechu jesteśmy i woła­
my: „niech będzie ukrzyżowan!“ Ci co na
wieczne potępienie idą — w śmierci swojej
wołają: „niech będzie ukrzyżowan!“ — O Pa­
nie ! broń mię miłościwie zawsze, a zwłaszcza
wtenczas, od głosu tego.
Uważ, iż mówi jeszcze dalej Łukasz św .:
A le on i w o ła li m ó w ią c : U k r z y ż u j , u k r z y ż u j

*) X X V II., 22.
gk : _ _ _ _ ---—, -------------------------------- *§<§1
\Go / ') . Przez co w yraża się, źe niedosyć im
było raz zawołać: „ukrzyżuj G o“, ale po­
w tarzali: „ukrzyżuj, ukrzyżuj G o!“ — Obraz
to człowieka grzesznego, któremu nie dosyć
jest raz Boga obrazić, ale powtarza grzechy
swoje. — A nie powtórzyłżeś i ty kiedy
swoich? Proś za wszystkich co w nałogu
grzechów leżą, aby się upamiętali. — Niech
żydostwo woła: „ukrzyżuj, ukrzyżuj Go“,
a ja, Panie mój, z tymi co Cię kochają
wołać będę: „miłujcie Go wszyscy nade-
w szy stk o !“
Uważ, co powiada tenże Łukasz św. o sta­
roście ty m : A on po trzecie rzekł do nich,
przez co daw ał im czas do namysłu, co czy­
nić m ają, na co się odważają. Toż się i w du­
szach dzieje: nikt nie grzeszy śmiertelnie,
chyba z rozmysłem zupełnie dobrowolnym. —
A ty nie zgrzeszyłżeś też kiedy tak ? — Po raz
trzeci mówi ten sędzia do Żydów. — A na
ciebie wiele też razy sumienie twoje wołało?
Bóg sam za sobą, czy tylko trzy razy do
serca twojego przem aw iał?
O P anie przemów jeszcze słowo do serca
mojego i powołaj mię do gorżkiego rozpa­
m iętywania męki twojej.

Punkt II. A oni nalegali głosy wielkiemi,


jako mówi Łukasz św.

J) X X I I I ., 21 i n a s t .

----------------------
— 188 —

Uważ, iż nie powiada św. Ewangelista, że


nalegali dowodami, boć ich nie było, ale
nalegali głosami, wołaniem, o które złości
łatwo było. — A ty też czy nie przykry
jesteś czasem bliźnim swoim, przez to iż ra ­
czej mową nalegasz, niż słusznością? — Obyś
złości to naleganie raczej obróciła była na
przeproszenie P ana J e z u s a na Jego za k o -,
chanie. — Porachuj się: w teraźniejszych
okolicznościach na co też nalegasz, czy się
w próżnościach, czy wt rozpam iętywaniu męki
P an a J e z u s o w e j baw isz?
Uważ, co jeszcze przydaje tenże Ew ange­
lista: I w zm acniały się głosy ich, a jako
mówi Mateusz ś w .: A oni więcej wołali.
Przez co się wyraża, że coraz bardziej za­
jadlej szymi byli na P ana J e z u s a . T o ż się
i między ludźmi dzieje: ja k się człowiek
raz na grzech odważy, już mu nie tak ciężko
będzie drugi raz zgrzeszyć, a potem będzie
pił jako wodę nieprawości. — A ty nie wpra-
wiłżeś się też w grzech? Lecz i dobrym być
trudno, ale ja k się nieco człowiek odważy,
ułatwi mu to łaska Boża. Czasby spróbować
użyć tego ułatwienia.
U w aż: zawołali przeciwko Panu J e z u s o w i
Żydzi: „niech będzie u k rzy żo w an i Zawołali
głośniej: „ukrzyżuj, ukrzyżuj G-o“, a potem
już i uszy drętwiały, jeden drugiego głuszył,
gdy nalegać poczęli, i silić się w wołaniu.—
A Pan twój co? stał jako wzór niewinności,
189 -

spuściwszy oczy, a snać łza łzę doganiała.


Silili się w głosach przeciwko Chrystusowi,
i Chrystus silił się w modlitwie za nimi,
i im oni większą złość swoją wynurzali, tern
się Serce J e z u s o w e gorętszą miłością, go-
rętszem pragnieniem zbawienia ludzkiego za­
palało.
O P a n ie ! Tobie Serafinowie w niebie śpie­
w ają: „Sw ięty“, a złość ludzka na ziemi
okrzykuje: „niech będzie u k rz y ż o w a n i

P u n k t III. W yraża Łukasz św. słowa,


któremi mówił ten sędzia do Żydostw a: Cóż
w żdy złego ten u c z y n ił?
Uważ, iż zadano Panu J e z u s o w i , że się
królem żydowskim czynił i lud buntował.
Zadawano, że się Bogiem czynił; a Piłat
mimo to pytał się: „Co bowiem złego uczy­
nił ten ?“ Jakoby m ów ił: „nie dowodzicie,
że według genealogii swej waszym królem
nie je s t; nie dowodzicie, że sprawami i cu­
dami nie potwierdził tego, iż jest Bogiem—
płonne tedy są wasze zarzuty, cóż złego
uczynił ?“ — Dobrze mówisz sędzio, byłeś
tylko słowo to obronić i spełnić chciał. —
Tacyśmy i my ludzie, zaczniemy Boga ko­
chać, zaczniemy Jemu służyć, a potem Go
odstępujemy! — Iżaliś i ty tak nie czynił?
Uważ, iż stosując te słowa do pożytku
duszy twojej pierwsze słowo je s t: Cóż? Stwo­
rzył cię Bóg; iżalić w tern dobrze nie uczy-
--------------------------------------------------------
n ił? K tóżby cię był m ógł z nicości w yw ieść
do b ytu ? — T y lk o rę k a Jego. — Cóż ? Oto cię
dotąd zach o w ał, a g d y b y był nie chciał*
nietylko w proch i popiół, ale w nicość b y ł­
byś się obrócił. C ó żf O dkupił cię z niewoli
szatań sk iej. Któż cię z niej odkupić m ógł?
— T y lk o On. — C ó ż? A nie jestźeś sy t dobro­
dziejstw Je g o ? — Nie m ogę P an ie w szy st­
kiego tego zaprzeczyć. — Bóg je s t n ajw y ż­
sze dobro, toć ci nietylko nic złego nie uczynił,
ale uczynić nie mógł. K rw ią cię sw oją od­
kupił! czyż to żle? Ciałem i k rw ią sw oją
n ak arm ił; a nie w sp an iałaż to u c z ta ? Do
nieba cię pow ołuje; a czyż niebo nie p ięk n e?
Cóż ci Bóg złego uczy n ił?
U w aż to słów ko: T en , i rozbierz je sobie.
Ten, k tó ry Bogiem je s t przed w ieki. Ten,
k tó ry w czasie sta ł się człow iekiem . Ten,
w stajence narodzony, ubogo w ychow any,
cudow nie n auczający, teraz za ciebie um ie­
rający , w niebie cię o czek u jący ; cóż ci złego
u c zy n ił? Ten, któ ry n ig d y w niczem sobie
an i nikom u k rzy w d y nie w yrządził, i nie
m asz się o co n a Niego s k a r ż y ć : cóż ci złego
uczynił ?
R ozm ow a. T y śei mi P an ie mój nic złego
nie uczynił, ale j a n ig d y nic dobrego Tobie.
— 191 -

ROZMYŚLANIE 24.
(Na piątek).
B ic z o w a n ie .
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie plac
miej siu ze słupem ua środku.
P rzygotowanie ictóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Uważ, że ciężkie było Panu J e ­


zusow i to biczowanie dla wstydu z obnażenia
ciała Jego Panieńskiego. Im kto czystszy,
tem jest wstydliw szy; najczystszy Pan J e z u s
toć najwstydliwszy. — Zastąp Panie w sty­
dem swoim niewstydy nasze. — Któżby mi
dał Panie, abym Cię mógł był okryć, od
wstydu tego wybawić. Gdzieżeście Aniołowie
twarz skrzydłami zasłaniający? zasłońcie ra­
czej ciało Pańskie obnażone. — Jeżeli chcesz
P ana J e z u s a z tego wstydu wybawić, —
wybawisz, tylko bądź wstydliwym. Przez to
zawstydzenie twoje Panie, w ybaw mię od
w stydu wiecznego!
Uważ, iż ciężkie było Panu J e z u s o w i to
biczowanie dla doskonałości ludzkiej Jego
natury. Im kto szlachetniejszy, tem bardziej
c z u je ; szlachetniejsze ciało człowieka niż
zwierzęcia, przeto bardziej boleje człowiek
uderzony, niż zwierzę, zatem najszlachetniej­
sze ciało P ana J e z u s o w e , najdotkliwiej bo­
lało. — O Panie mój, gdybym Cię mógł był
■4 ‘
(Dl*---------------------------------------------------------- <§D
- 192 -

w tem biczowaniu zastąpić! Obróć Panie


mój te bicze na mnie. O delikatne P ana J e ­
z u s o w e ciało, jakoś się wtenczas nabolało!—
A ty czy nie pieścisz się?
Uważ, iż choć cała m ęka P ana J e z u s o w a
wszystkie i każdy z osobna grzech okupy­
wała, wszakże przez szczególne zastosowa­
nie i ofiarowanie, biczowaniem swojem za-
dośćczynił Pan J e z u s za grzechy cielesne
św iata wszystkiego. O ja k ich wiele od po­
czątku św iata było, ja k wiele jest, ja k wiele
b ęd zie; za te wszystkie wtenczas cierpiał
Pan J e z u s ! O ja k wiele, bardzo wiele! o ja k
ciężko, bardzo ciężko cierpieć musiał. —
A nie przyłożyłżeś się i ty grzechami do tego
biczow ania? — Zaryczcie od płaczu wszyscy
tym grzechem zmazani. O jako ciężko zbro­
dnie wasze P ana ukatow ały! Przestań świecie
biczować P ana twojego!
Panie, przez to biczowanie twoje popraw
grzeszników w szkaradnym grzechu zosta­
jących.

P u n k t II. Uważ, jako Jan św. opisał to


biczowanie P ań sk ie : Wtenczas tedy P iła t
w zią ł P. J e z u s a i ubiczow ał*). Rozumieją
niektórzy, że sam Piłat kilka razy P ana ude­
rzył; ale z tych słów: W zią ł tedy, dorozu­
mieć się możemy, że wziął P ana za ramię

ł) X IX ., i .
:-----------------
193

albo za suknię, pchnął Go ku żołnierstwu


albo podał im. — O Panie mój jakoż Cię
wielkie czekają bicze, gdy i złość żydowska
bojąc się, aby sędzia nie wypuścił był Pana,
snać przekupiła żołnierstwo, aby Go aż na
śmierć biło. — Podziel się Panie temi bi­
czami ze mną. — A szczerze to mówisz ?
Postanów co masz czynić, abyś pokazał, iż­
by ś był rad zastąpił P ana twojego w biczo­
waniu.
Uważ, że poczęto snać najprzód P ana na
hańbę rózgami bić. — Byłeś Panie mężem
i w dziecinnym wieku, a w męskim jako
z dzieckiem z Tobą postępują. Lecz nie jako
z dziecięciem, bo Cię okrutnie biją. — Sądzą
pisarze duchowni, że potem poczęto bić Pana
biczami i żyłowemi kańczugami. Dodane były
snać i osty i bodźce, a nakoniec ostre kolce
żelazne. Nie było serca tak okrutnego, któ-
reby nie wyznało: „Ciężko ubiczowany“, ale
i nie było tak litościwego, któreby nad ra­
nami Jego zapłakało, chyba M atka od Ducha
św. uwiadomiona co się z Synem działo.
Uważ, jak o niektóre części ciała P ana J e ­
z u s o w e g o za pierwszym zaraz razem zasi­
niały i zzieleniały, a drugie hojnie krew w y­
taczały. Krew rózgi porosiła, a gdy przyszło
do cięższego bicia, zbroczyło się ciało, i krew
aż na ziemię ciekła. Zbryzgane były krw ią
P ana J e z u s o w 4 niektórych bijących twarze,
drugich ręce. — I nie obżałujeszże tych bó-

O R ozm yślaniu. 13
— 194 —

f - — — — ................................................

lów P ana J e z u s o w y c h ? — Cóżeś tam w ten­


czas myślał Panie mój ? wspomniałżeś tam
i na mnie? — Daj mi Matko bolesna płat jaki,
ale cudowny, niech nim krew Syna twojego
obetrę, rany zleczę. — Dla miłości tego ciała j
P. J e z u s o w e g o poprawcie się ludzie cieleśni!

P u n k t III. Uważ, ja k się skończyło biczo­


wanie Pańskie. Może sami oprawcy ustali,
nie z dobrego serca ale ze zm ęczenia; a może
jak i litościwy człowiek odważył się przerwać
to katowanie i rozwiązał Pana. Miej i ty
litość nad P an em ; gdy widzisz, że go obra­
żają i jakoby na nowo biczują, niczego się
nie lękaj, a grzechom ile można przeszkódż.
Uważ, jako padł Pan J e z u s u kolumny,
kiedy powrozy nagle puściły. We Krwi w ła­
snej Przenajświętszej leżał, która znacznie
ziemię oblała! — O P a n ie ! prawdziwieś teraz
Robak a nie człow iek! jakożeś mógł tak mię
umiłować! — Id ź , pomóż Panu J e z u s o w i
powstać, ale zzu j obuwie, bo ziem ia to święta
jest, Boską krw ią nasiąknięta. —A maszże choć
politowanie nad Panem, a oblewaszże choć
łzami miejsce twoje gdzie rozm yślasz?! —
O Panie mój! jakoś m arnotraw ny! czy liż
nie szkoda tej krwi twojej na plac miejski —
duszo moja przedzierżgnij się w gąbkę —
wypij tę krew testamentu.
Uważ, jako od stopy nożnej aż do wierzchu
\ głowy niema zdrowia w ciele Jego. N ie \
t*------------------------------------------- *§i
masz w N i m krasy ani ozdoby i przeto nie
poczyta liśm y Go, a On je s t sta rty za grze­
chy nasze! Prawdziwie Panie, żeś się stał
jed n ą raną za nas i za mnie. Któż pozna
w Tobie tak u stóp kolumny leżącym i ja ­
koby ze skóry odartym, swego Zbawiciela!
i Boga sam ego?! Zdejmij już Panie zasłonę
z serca Żydów, niech Cię już poznają! A ty
poznaj eszże P ana J e z l s a w nędzarzach, k a ­
lekach, wrzodami szkaradnym i pokrytych?
A nie gorszysz się gdy słyszysz o wielkich
a sprośnych grzesznikach ? zam iast cobyś
miał ofiarować za nich Bogu Ojcu P ana tak
krw ią oblanego; ofiarowałżeś Go kiedy za
; siebie ? — uczyń to teraz.
Uważ, jako Pan J e z u s wzmocniwszy się
trochę, zbiera szaty rozrzucone, żeby okryć
ja k najprędzej swą nagość,-choć wie, że Go
za chwilę znów zwloką do koronowania cier­
niem ! — Szarpi tam i oliwy potrzeba było
P a n ie ! na to Twoje Przenajświętsze Ciało, ale
nie sukni w ełn ian ej! — O Matko Najboleśniej­
sza uwiń Syna Twojego w m iękkie bandaże
jakoś Go w dzieciństwie powijała w pie­
luszki. — P a n ie ! radbym się zamienił w bal­
samy i płótna, żeby mię M atka Tw oja do tej
posługi zażyć mogła. Miej duszę niewinną
w czystem ciele, a staniesz się godzien tego.
Nie leń się też robić coć sumienie nakazuje,
choćbyś wiedział, że za mały czas przyjdzie
ci to samo odrabiać.
— 196 —

- — mw
R ozm ow a. Całuj sercem te rany P ana J e ­
, krew zbieraj na ugaszenie pożą­
z u s o w e

dliwości twoich i całego świata,

ROZMYŚLANIE 25.
(Na sobotę).
Cierniem koronowanie.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie po­
dwórze koszar rzymskich, gdzie Pan J ezus był
w szatę czerwoną ubrany, ukoronowany, trzcinę
w ręku trzymający.
Przygotoicanie ictóre, — zwyczajne.

P u n k t I. Opisując Mateusz św. wstęp do


ukoronowania P ana J e z u s a , mówi: T edy
żołnierze sturościni iczięli Go '). Przez co
daje znać, że się z Nim obchodzili, jakoby
już P an do nich należał, jakoby z Nim po­
stępować mogli według upodobania swojego.
— O nędznież się będziesz miał Panie mój,
kiedyś się już dostał w ręce tej hołoty; —
I dodaje Mateusz św .: Z eb ra li do N iego
w szystką rotę. Źle się w ręce dwóch swa-
wolników dostać, cóż dopiero całej roty.
I wylało się wtenczas na P ana morze po­
śm iewiska i w yrządzania złości. — Natęż
miłość swoją i pożałowanie nad Panem J e -

0 X X V I I . , 27 .
jfe
<ś>§*------------------------------------- m&
197
•c§®
<^>

z u s e m , a b y ś Mu n a g r o d z ił sa m n a i g r a w a n i a
uczynione od tej roty.
Uważ, co mówi tenże Ew angelista: Z w lókł­
szy Go włożyli nań płaszcz szkarłatny. O skar­
żano P ana naszego, że się królem czynił;
otóż na pośmiewisko, jakoby w purpurę kró­
lewską ubrali Pana. — O szato chwały,
czemu się teraz na Panu naszym nie obja­
wiasz! — Chrystus dla miłości twojej w szy-
derską szatę ubrany, a ty czy się nad stan
nie przybierasz? A wieszże też jakie szaty
podobają się Panu J e z u s o w i , w którebyś się
ubierać m iał? — Trzy są: ubóstwo, wzgarda,
boleść. A radżę też w tych sukniach cho­
dzisz?
Uważ, że tę szyderską szatę ponosił Pan
J e z u s na zadośćuczynienie, za przepychy
w ubiorach. A nie przy łoży lżeś się i ty kiedy
do tego? — Nosił ją na zadośćuczynienie
za straconą szatę niewinności chrzestnej. —
A ty dochowałżeś też jej ?
Panie, przez zelżywą szatę twoją, okryj
przed oczyma Trójcy Przenajśw. duszę moją
szatą łaski tw o jej!

Punkt II. I uj)lotłszy koronę z ciernia


w łożyli na głowę Jego.
Uważ: na szyderstwo, iż Pan nasz królem
się być mienił, włożono tę koronę cierniową
na głowę P ana J e z u s o w a . — Mniećby to
Panie ta korona przystała. — Godzieneś Ty
— 198 —

i korony tak drogiej, iżby na nią całego św iata


bogactwa zebrać trzeba, i owszem droższej.
— Tak wiele cierni zniósł Pan J e z u s , a na
ciebie czasem tylko ja k i cierń boleści albo
utrapienia dopuszcza.
Uważ, jako snać przed oczyma P ana J e -
z u s o w e m i wije żołnierstwo tę koronę. —
Cóżeś tam Panie mój, na to patrząc m yślał?
Oni ręce ochraniali wijąc ją, a bez ochrony
na głowę ją P ańską tłoczyli. — Patrzże ja k
ta korona czoło i skronie P ana J e z u s o w e
poraniła, ja k krew strum ykam i po tw arzy
Pańskiej płynęła. Jak, aby nie spadła ko­
rona, różnemi ją sposobami w głowę P ań ­
ską tłoczyli, a krwi się i bólu coraz więcej
przyczyniało. — O Głowo P ana J e z u s o w a !
głowo zbolała! — Daj mi Panie przynaj­
mniej tyle serdecznych łez w ylać, ile się
tam kropel Krwi Twojej wylało.
Uważ, iż cierpiał Pan J e z u s tę boleść na
zadośćuczynienie za pychy nasze. — Pewnieś
i ty nie pokorny. — Cierpiał za wszystkie
myśli złe i szkaradne. — I twoje myśli przy­
czyniły się do tego. — Cierpiały te skronie za
wygodne w ysypiania się ludzi; a u P ana
J e z u s a poduszką korona cierniowa. — Cóż
też uczynisz na odwdzięczenie za tę boleść
P. J e z u s o w i ? — Obyś Matko bolesna przystą­
piła, ciernie te wyjęła, z włosów odhaczyła!
Głowo zbolała P ana mojego, złóż ten ciężar
z siebie, przełóż go na mnie!

— 199 —
: — <§#

Punkt III. 1 trzcinę w 'praioicę Jego dali.


Otóż berło królestwa P ana J e z u s o w e g o ,
trzcina na pośmiewisko w ręce włożona. Snać
ręce P ańskie były wtenczas powrozem zwią­
zane ; ściskać Mu jednak ją, trzym ać mocno
kazano. — Upadam ja Panie przed tym,
choć trzcinianem berłem twojem, i więcej go
sobie nad inne berła poważam. Puść Panie
tę trzcinę, a na miejsce jej weź duszę moją,
aby w rękach twoich na wieki zo staw ała!
Uważ, że ci wszyscy, co nie chcą aby nimi
Bóg rządził według swego upodobania, nie
chcą aby Bóg na nich ja k ą przykrość do­
puszczał, którzy chcą, aby oni starszeństwem
rządzili, nie starszeństwo nimi — to ci dają
Panu J e z u s o w i trzciniane berło. — A nie
znaj duj eż się to i w tobie?
Uważ, że przez tę trzcinę zadośćczyni Pan
J e z u s za naszą w dobrem niestałość, i za
nasze jakoby trzciniane przedsięwzięcia. P a ­
nie! jać to jestem tą trzciną nadłam aną,
której Ty nie złamiesz — owszem berłem
tem swojem uczyń stałość moją w dobrem
niezachwianą! Bo mocna to trzcina być mu­
siała, kiedy Cię Panie w Głowę nią bito
a zarazem lekka jako trzcina. Niech i wola
moja tak a będzie: silna a nie uparta.
Rozmowa. Panie, szatą czerwoną zelżony,
wysłuż mi szatę chwały w iecznej! Panie
koroną cierniową ukoronowany, oczyść z myśli
złych głowę m oją! Panie trzcinę w rekach
200

swoich trzym ający, weźmij w rękę wszystkie


potrzeby ciała i duszy mojej.

ROZMYŚLANIE 26.
(Na Niedzielę IV. postu).
N aigraw ania z królew skiej godności P. Jezusa.
P rzyg o to w a n ie pierw sze, — to samo.
P rzyg o to w a n ie ictóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Powiada Jan św .: I przychodzili
do Niego ’).
U w aż, że jako na pośmiewisko ubrali
w czerwoną szatę P ana naszego i ukorono­
wali żołnierze oni; tak na pośmiewisko, j a ­
koby na oddanie pokłonu przychodzili do
Niego, a im kto był swawolniej szy, tern zel-
żywiej z Panem się naszym obchodził. —
Przypatrzże się tej procesyi naigraw ania peł­
nej ! — Ofiaruj ęć Panie na wynagrodzenie
tej zniewagi wszystkie pokłony, które Ci
Kościół św. we Mszach św., w pacierzach
i obrządkach swoich oddaje. — Żałuj z serca
tego naśm iewiska Pańskiego. Ofiaruj Bogu,
jeśli kiedy z ciebie żartować będą, jeśli na
pośmiewisko przyjdziesz.
Uważ, im kto jest rozumniejszy, tern go
bardziej boli, gdy na pośmiewisko przyjdzie.
O ! toć mądrość nieskończona najbardziej nad

J) xrx., 3, i nast.
— 201 —

tem boleć musiała! Ludzi szanujących swą


godność bardziej boli pogarda niż obchodzi­
łaby śmierć. — Cóź myślisz czy te pośmie­
wiska nie były bolesne Bogu wcielonemu?
Bogu nieskończonej godności? Czemże to
nagrodzisz Panu twojemu?
Uważ, iż jako przychodzenie tych żołnie­
rzy na lżenie Pana J e z u s a , musiało być
przykre, tak i przychodzenie nasze do Najś.
Sakramentu, ale bez przygotowania i nabo­
żeństwa, przykrzy się Panu J e z u s o w i . —
A nie śmiejeszże się też ty z tego Sakra­
mentu, tak Go przyjmując jakoby nie był
Sakramentem Ciała i Krwi Pańskiej ?— Przy­
chodząc do Pana J e z u s a , śmieją się i ci
z Niego, co począwszy mu służyć, znowu
służbę Jego porzucają; co wiedząc o wie­
czności złej i dobrej, życiem śmieją się z obu-
dwu, owszem śmieją się życiem i z nauki
św. Ewangelii. — A u ciebie wieczność i nauki
św. Ewangelii czy nie poszły w pośmiewisko?
O Panie, daj mi nabożnie do Ciebie przy­
chodzić, daj nabożnie przy Sobie aż na wieki
trw ać!

P unkt II. Powiada Mateusz św .: A kła ­


niając się przed N im naigrawali Go ]).
Uważ, że zwyczajem było u Rzymian, i
u świata całego kłaniać się, szanować ma-

') X X V II., 29.


0>
m *------------------
— 202 —

p *A»

jestat. Otóż i złość ich, jakoby m ajestat


w Panu J e z u s i e czcząc, na kolana padała. —
Niecli się Panie jako chce złość żydowska
z Ciebie natrząsa, ałeć ja wierzę, aleć ja
wyznaję, żeś Ty jest Król nad królami, Pan
nad panującymi. Trzej Ci się Królowie Panie,
maluchnemu kłaniali, a teraz ludziom tak
podłym na pośmiewisko przyszedłeś!— O ja k a
różnica: w niebie się Chrystusowi jako Bogu
wcielonemu Aniołowie kłaniają, a na ziemi
pokłon Mu szyderski w yrządzają!
Uważ, iż w łacińskim tekście u M ateusza
św. nie powiedziano, że na oba kolana padł­
szy kłaniali się Mu ci żołnierze ale na jedno
albo raczej tylko zgiąwszy kolano. Przez co
się w yrażają ci, co wrzekomo się Bogu k ła­
niają, na służbę Jego udają, a drugiem ko­
lanem całkowicie i zupełnie światu służą.—
Iżali i ty nie jesteś ta k i? wrzekomo żału­
jesz męki P ana J e z u s o w e j , a w rzeczy sa­
mej pełeneś roztarguień i uciech światowych.
Kiedyż też pocznież całem sercem Panu Bogu
twojemu służyć?
Uważ, że kto jedno kolano zgina, jakoby
się uniżał, a jednak dość jest jeszcze pod­
wyższony. — Iżali nie takiś i ty ? zdajesz
się według nauki wiary, według stanu two­
jego być jakoby pokorny, a w tobie pychy
dosyć. Dawnoż, jakoś ją okazał? dawnoż
jakoś nią Boga i bliźnich obraził?
— 203 —

m - -------------------- : *§f

I Panie, w Ogrojcu na twarz swoją pada­


jący, daj mi abym się godnie przed oczyma
twemi poniżał! Panie wyśmiany, takiem na
kolana padaniem, daj mi abym się pychą
swoją, pod płaszczem pokory, bliźnim moim
nie p rzy k rzy ł!

P u n k t III. Powiada Jan św. i inni Ew an­


geliści, ja k wtenczas pozdrawiali ci żołnie­
rze w tych pośmiewiskach P ana J e z u s a :
W ita j K rólu ż y d o w s k i 1).
U w aż: jeszcze wówczas nie poszli w po­
śmiewisko Żydzi, jeszcze sam Rzym starał
się królestwo żydowskie zupełnie posiąść;
zatem naigraw alić się wspomnionemi sło­
wami żołnierze rzymscy z P ana J e z u s a , ale
w sercu tak snać dodaw ali: „Tyżbyś to miał
być tak wielkiego królestwa i samemu Rzy­
mowi pożądanego, królem ?“ — O, nietylkoć
tego królestwa ale całego świata, nieba i ziemi
królem jest Chrystus! — W iększa człowiecze
jest dusza twoja, droższa, szacowniejsza, niż
królestwo żydowskie. Oświadćzże, iż Królem
duszy twojej jest Chrystus. — A czy nie dla
formy tylko' to Panu J e z u s o w i przyznajesz?
Uważ, co powiada Marek św., że bili głowę
Jego trzcin ą ,). Stawże tu sobie przed oczy,
ja k i ten i ów żołnierz, wziąwszy snać z rąk
P ana J e z u s o w y c h tę sam ą trzcinę, którą

•) Jan xix., 3. 2) x y ., 19.


— 204

trzym ał, głowę Jego ranili. Snać uderzył


jeden w jedną stronę, i korona się na tę
stronę przechyliła. Przyszedł drugi uderzył
w drugą stronę, a korona się odchyliła. P e­
wnie tam nie ochraniał żaden i nie mówił:
r ma koronę cierniową na głowie, nie trzeba
Mu tego ciernia w bijać“ — ale złość radaby
była ciernie, to w głowie i w mózgu Jego
zatopiła. — Żal mi cię bolesna P ana mojego
głowo. — Przybijasz i ty to ciernie, kiedy
się do grzechów już obżałowanych wracasz.
A nie powróciłżeś się do których?
Uważ, iż dwie jeszcze zniewagi tak uko­
ronowanego P ana w ym ieniają św. E w ange­
liści. Mówi Mateusz św. i Marek, że plw a li
na Niego, a Jan św. drugą zniewagę k ła­
dzie: I daw ali M u policzki. Przedstawże
sobie, że wbite owe ciernie wycisnęły na
nowo krew Panu J e z u s o w i , a one śliny snać
ją tam owały na twarzy, i mieszała się krew
P ana J e z u s * i w a , z ich plwocinam i! — Bolesnaś
jest głowo P ana J e z u s o w a , ale i znieważona
jesteś twarzy Jego. — A dla czyj ej że to
miłości Pan podejmuje ? — dla mojej, dla m o jej!
— Ochraniała tam złość rękę swoją, aby się
0 ciernie nie zadrasnęła; ale nie ochraniała
twarzy, nie ochraniała głowy ukoronowanej,
która takiem i policzkami nie raz się zatrzęsła,
1 trudno rozsądzić, co bardziej bolało, czy
policzek, czy wstrząśnienia głowy cierniem
ukoronow anej!
— 205 —
.-----------------------------------------------
I? #

Rozmowa. O Panie, jako wiele na tw arzy


i na głowie cierpisz! Urodo na złe zażyta!
myśli nasze przeciwko sumieniu! pycho, jako
P ana naszego katujecie!

ROZMYŚLANIE 27,
(Na poniedziałek).
P iłat ukazuje Pana Jezusa Żydom.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie balkon
w pałacu Piłata, na którym Pana J e z u s a wypro­
wadził Piłat i ludowi Go pokazał, o Niego się
umawiał.
P rzy gotowanie wtóre, — zwyczajne.
P unkt I. Wyszedł tedy zasię P i ł a t . . .
i rzekł im 1).
Uważ, że podczas biczowania Pańskiego
nie zdawało się Piłatowi patrzeć na to okru­
cieństwo, tembardziej, że nie przy nim i snać
bez wiadomości jego stało się, iż Pan był
ukoronowany, a uczynił to sędzia tak dla
godności osoby swojej, jako też aby się nie
zdawał być okrutnym, a tymczasem siedział
w ratuszu. — Ty sędzio strzeżesz godności
swojej, a osobę Syna Bożego czemu tak obel-
żono? Nie chciałeś mieć nagany o okrucień­
stwo ; czemużeś tak okrutnego biczowania
i bez twej wiedzy ukoronowania nie uka­
ra ł? — T ak to między ludźmi bywa, pozór

J) Jan xix., 4.
® S > - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -E g®
— 206 —
feSg.-----——— -----------------------“ś f ft)
ti ^
jak iś cnoty jest, a doskonałości niemasz. —- j
A czyżeś i ty nie ta k i? Masz pozór sługi
Bożego — sługą Bożym nie jesteś!
U waż, iż snać widząc P iłat, że długo Pan
nasz w rękach żołnierskich zostaje, kazał
Go do siebie przyprowadzić, albo żołnierze
sami, kiedy się ich okrucieństwo nasyciło,
bojąc się kary gdyby w ręku ich miał umrzeć,
odprowadzili Go do sędziego. — Przedstawże
tu sobie P ana naszego ledwie na nogach
stojącego; od bólu drżącego, wynędzniałego,
ukoronowaną głowę różnie pochylającego.
Snać rozumny sęd z ia, zobaczywszy Pana,
miał nad Nim politowanie, choć się z tern
nie wydał, i choć dla względów ludzkich,
swawoli żołnierskiej przebaczyć musiał. —
A maszże też ty nad Panem twoim polito­
w anie? Czemuż to sobie przebaczasz, choćeś
grzechami swemi ubiczował, ukoronował P ana
J e z u s a ? Czemże się nad sobą za tę złość
swoją zemścisz?
U waż, iż snać obaczywszy Żydzi, że P ana
do sędziego znowu prowadzą, rzucili się hur­
mem i skupili przed ratusz. Może kazali dać
znać o sobie sędziemu, albo i sędzia szmer
ludu słysząc, o zajadłości wiedząc, domyślił
się, że tam stoją. I oto wychodzi do nich
już powtóre. Snać m yślał sobie P iła t: „może
się odmienią, ukontentują", i wychodzi do
nich. — Czasby i tobie odmienić się. Wie-
leżeś już przeżył postów i wspominania Męki
— 207 —

Pańskiej ? a może bez nabożeństwa i polito­


wania ? czasby się odm ienić! Przestań na tern,
żeś już wiele razy Boga obraził; a czemuż
się nie upamiętywasz ?
Panie ubiczowany, ukoronowany, daj mi
łaskę poprawy życia!

P u n k t II. I rzekł im : Oto Go wam wiodę


przed ratusz.
Uważ, że swym sposobem te słowa mówi Oj­
ciec Przedwieczny do św iata wszystkiego: „Oto
przez Wcielenie i dar wiary przyprowadzam
wam Syna mojego“. — Dziękujemyć Panie
za to przyprowadzenie; ale czy się dotąd
nie pełni to, co mówi Jan św. na początku
św. E w angelii: A sivoi Go nie przyjęli. —
Przyjm uję Cię Panie sercem i żądzą, a przyj­
muję jako już za mnie ubiczowanego, uko­
ronowanego !
Uważ, że Opatrzność P ana Bóga naszego
tak zrządziła, że sędzia P ana J e z u s a wypro­
wadził, aby to biczowanie i ukoronowanie
Jego jaw ne ludziom było. — I tobie nie
tajno, że Pan twój dla ciebie jest ubiczo­
wany i ukoronowany. A pobudzaż cię to do
politowania, do odwdzięczania ?— Jakżeby nas
ciężki sąd Boży czekał, gdyby nas był Chry­
stus nie odkupił, gdybyśm y byli o męce
Jego nie wiedzieli, o jakżeby nas ostry sąd
spotkał! Wiemy o męce Pańskiej, a jakże
jednak żyjemy ? — Wieleżeś też razy o męce
208 -

r t
Pańskiej słyszał, czytał, mówił, na obrazy
^
jej patrzał, w umyśleś ją sobie w ystaw iał; —
ale, o jak mało razy do politowania cię ta
m ęka pobudziła, ja k mało razy od grzechu
odw róciła!
Uważ, iż jako wyprowadził na jaw P ana
J e z u s a ten sędzia, tak czasem Pan Bóg,
choć niektóre złości ludzi niektórych objawia
i dó wiadomości ludzkiej podaje, chcąc aby
ich i sain w styd od grzechu odstręczył. —
A dopuściłże też to kiedy Bóg na ciebie?
użyłżeś tego na dobro duszy swojej ? A na
ostatnim sądzie o jakże się w szystkie nie­
prawości nasze wyjawią, — w yjaw ią i twoje!
Jeżeli na zbawiennej drodze będziesz, w yj­
dzie ci ono wyjawienie na uwielbienie Boga,
że taki grzesznik zbawiony. Jeśli będziesz
na złej drodze, wstyd dla ciebie się zacznie,
choć niepożyteczny, ale wieczny. Uchowaj
nas Panie od Tego!
Prowadź Panie, raczej Sam siebie tak ubi­
czowanego i ukoronowanego we wnętrzności
duszy mojej, aby o Tobie myśl moja była,
serce moje Ciebie żałowało!

P u n k t III. Dodaje sędzia przyczynę, cze­


mu wwprowadza P ana J e z u s a : Abyście po­
znali, że iv N im żadnej winy nie najduję.
Uważ, iż ufał swojej powadze sędzia i ro­
zum iał, że pospólstwo żydowskie na jego
j zdaniu przestać m iało; i tak z jednej strony
Hu-----------------------------------------------*§§
- 209 —

bolesną postacią J e z u s o w ą chciał ich ująć,


z drugiej swoją powagą. — Bolesna postaci
P ana mojego, któraś w sercach żydowskich
nic nie dokazała, obyś przynajmniej mnie
do politowania namówiła, pobudziła. — Ale
czy jeno i w tobie nie żydowskie jest serce?
— Zdanie P iłata i powaga nie m iała u Ży­
dów znaczenia, a Ojciec Przedwieczny Syna
ci swego zalecający, boleść ci Jego ukazu­
jący, czy ma u ciebie znaczenie?
Uważ, iż nie powiada sędzia, że na to
przyprowadza Pana, aby poznali, że w Nim
przyczyny śmierci nie znajduje. — A przyczynę
takiego skatow ania czyżeś znalazł Piłacie! —
Ale się tern nie upamiętało Żydostwo, ani
sam P iła t, żeby P an a J e z u s a skutecznie
z ich rąk wyzwolić. — A tobie na co też
wiara przekłada, że Chrystus za ciebie ucier­
piał ? Iżali ty nie wiesz tego, iżali nie po­
znajesz? ale jakbyś nie wiedział, jakbyś nic
poznawał! — Dobrotliwości P ańska! pokaż
mi P ana J e z u s a zbolałego, ale na to, abym
grzechy moje, abym rany Jego opłakał. —
A życzyszże sobie tego z serca?
Uważ, co dodaje Jan św .: W yszedł tedy
Pan Jezus, niosąc cierniową korony i szaty
szkarłatową. ■ — Czemużeć to Janie św. nie
dodał wyraźnie iż wyszedł „ubiczowany“ ?
Snać że ta szata czerwona zakryw ała rany
ubiczowania Pańskiego. — Dopuści tobie Pan
J e z u s , abyś uchylił tej szaty, a oglądał

cm O R o zm y śla n iu . 14
210

okrutne rany Jego. Oglądaj że z serca. — Nie


każdyby się był domyślił, że Panu naszemu
nie zdjęto po ukoronowaniu tej szaty szy-
derskiej i cierni, więc przypomina nam to
Jan ś w .: „W yszedł Pan m ając koronę cier­
niową i szatę purpurową". Panie, o ja k długo
i boleść i zniewagę znosisz. — Niech ci się
człowiecze nie przykrzy trw ać w krzyżu. Może
i usty, ale pewnie sercem wołało Żydostw o:
„ dobrze Mu t a k ! taka Mu przystała korona". —
Ale ty zaw ołaj: „a takąż Cię to koroną świat
koronować miał Synu Boży? Ty nam dajesz
koronę chwały, a my Tobie cierniem wieńezy-
/ my g łow ę!“ —Postanów, abyś dnia dzisiejszego
częstokroć sobie na pamięć stawiał P ana tak
ukoronowanego, purpurą szyderską odzianego.
R ozm ow a. Padnij do nóg P ana J e z u s a
tak ukoronowanego, a wylej politowanie swoje
nad tą Jego zelżywą boleścią!

ROZMYŚLANIE 28.
(Na wtorek).
„Oto człowiek".
Przygotowania, — też same.
P u n k t I. R z e k ł im , to jest Piłat Żydom:
Oto człow iek 1).
U waż, iż właściwa myśl P iłata w tych
słowach była t a : „Powiadacie, że sie Synem

') Jan xix., 5.


m -
— 211
«»■
W
Bożym Chrystus czynił, iżali gdyby był Bo­
giem, dałby się tak skatować przez biczo­
wanie, ukoronowanie? Iżaliby takie pośmie­
w iska znosił?“ — Patrz jako to P an twój
wiele dla ciebie znosił, tak, że rozumny po­
ganin pojąć tego nie może, aby Bóg prawy
miał na takie przychodzić zniewagi. — Iżali
ty nie wierzysz temu, że Chrystus jest Bo­
giem, a dziwuj eszże się temu, że cię tak
bardzo umiłował, dla ciebie tak cierpiał?
Uważ, iż pogański sędzia bystrością ro­
zumu swojego nie mógł tego dociec, że Bóg
prawdziwy wcieliwszy się, mógł według na­
tury ludzkiej cierpieć, a według natury i osoby
Boskiej być obrażony, a nie cierpieć, ani
właściwej boleści znosić. W yznaj to przez
ak t wiary. Zadziwuj się temu wynalazkowi
mądrości Boskiej, zadziwuj się dobroci, która
ten w ynalazek wykonać chciała.
Uważ, że dla grzechu, zwłaszcza ciężkiego
nie cierpi Bóg, ani smutku właściwie nie
ma, bo uczuciom takowym nie jest podległy,
ale przecie prawdziwie grzechami, zwłaszcza
wielkiemi obrażany b yw a; ale tego nie poj­
mował ten sędzia i nie m ów ił: „jeśli może
być Bóg w niebie obrażany, toć tembardziej
w ciele ludzkiem cierpieć może“. — Zadzi­
wuj że się tej miłości P ana twojego, że szukał
i wynalazł sposób, jak b y za ciebie cierpieć
mógł. A ty czemu sposobów szukasz, aby
się od krzyża usunąć. Przypuśćmy, że dla
— m —

miłości P an a ukrzyżowanego nie chcesz szu­


kać krzyża, a to dla twojej niedoskonałości:
czemuż, kiedy cię sam krzyż szuka, gdy cię
znajdzie, nie podajesz się na wolę P ana
twoj ego ?
Panie mój, któryś wynalazł sposób jakim -
byś za mnie prawdziwie cierpieć mógł, daj
mi miłościwie łaskę, abym umiał i chciał
cierpieć za Ciebie.

P u n k t II. Uważ, iż Bóg, który otworzył


usta oślicy, który przez usta K aifasza prze­
powiedział, że 'pożyteczno j e s t , aby jeden
człowiek um arł za lud, zdaje się, że swym
sposobem mówi przez usta Piłatowe do ludzi :
Oto człowiek, jakoby mówił: „Oto człowiek
grzechami swemi to sprawił, że Chrystus do­
tychczas tyle ucierpiał, że Chrystus i więcej,
bo aż do samej śmierci cierpieć będzie. “ —
A nie przyczyniłżeś się i ty grzechami swo-
jetni do tej boleści P ana J e z u s o w e j ? —
Któż bardziej Panie jako ja, kto bardziej
Panie! — Możeszże się zaprzeć, żeś bólu
tego Pańskiego nie w in ie n ? — W yznaję żem
winien! Ale obym to gorżko wyznał!
Uważ, iż każda z ran P ana J e z u s o w y c h ,
w ukoronowaniu cierniem podjętych, mówi:
„Oto człowiek pychą swoją ukoronował Mię
cierniem !w — O niejednężeś Panie mój w ten­
czas poniósł ranę, toć niejednym głosem, ale
tak wielu ranam i jest obwołana, potępiona
— 213

pycha m oja! — Chybaś Ty Matko Boska


wiedziała przez objawienie wiele na ten czas
pręg, wiele siności, wiele ran krwawych po­
niósł Pan J e z u s w swojem biczowaniu; te
wszystkie wrołają na człowieka: „Oto czło­
wiek nieczystością swoją ubił P ana J e z u s a !"
— A ten głos tych ran nie służyź tobie?
Wieleż tam nitek było szaty tej czerwonej,
w którą był ubrany P an J e z u s na zelżywość
i pośmiewisko! w szystkie te nitki w yrzucają
grzesznikom : „Oto człowiek grzechami swemi
Boga na pośmiewisko podał." — Oby Panie
zapłakać, i to pośmiewisko gorżkością serca
nagrodzić.
Uważ, iż nie odkupił Pan nasz żadnego
Anioła złego, ani wybawił z grzechu jego
bo którykolwiek tylko Anioł zgrzeszył, już
się nie ukajał, już go łaska Boża z grzechu
nie wybawiła. — A my ludzie zgrzeszyliśmy,
a tak wielu z nas za łaską Bożą po grze­
chach do nieba trafi, i już trafiło! Może wiec
prawdziwie Bóg przez usta tego sędziego
mówić: „Oto człowiek, który, choć Synem
jest Bożym, jed n ak grzechy tak Go sk a­
tow ały, o śmierć przypraw iły, a przecie
człowiek temiż samemi ranam i wybawiony,
zbawiony będzie". — O cudo dobroci Bo­
skiej ! te rany Chrystusowe, które nas potę­
piać miały, te nas zbawiają. O rany P ana
mojego jako was nie k o ch a ć! — Całuję
Panie mój sercem (acz i tegom nie godzien)
<$>

I*
— 214 —

niezliczone te rany ubiczowania i ukoronowa­


nia twojego.
O Panie m ój, daj mi przynajmniej tak
wiele razy za grzechy moje zapłakać, tak
wiele przynajmniej aktów politowania nad
Tobą uczynić, wieleś Ty ran w biczowaniu
i ukoronowaniu swojem dla mnie podjął!

P un kt III. U waż, że przez wspomnione


słowa: Oto człowiek, pokazuje nam Ojciec
Przedwieczny wzór doskonałości. „Oto, mówi,
człow iek! tegobyście naśladować powinni,
na Jego wzór czynić i c i e r p i e ć — A chceszźe
mieć za wzór życia swojego P ana J e z i s a ?
A chceszźe patrzeć na przykład Jego, i bo­
leści i zniewagi cierpieć? — Tyś Panie
wzorem, jakim ibyśm y być powinni, alem ja
wzorem, jakim i ludzie być nie mają.
Uważ, co mówi Ojciec Przedwieczny: Oto
człowiek, bo okrom Najśw. Panny wszyscyśmy
przez grzech pierworodny z godności ludz­
kiej w ypadli; a potem, o ja k wielu jest do­
rosłych, którzy są w grzechu śmiertelnym
uczynkow ym ! ci chyba już w zwierzęta się
odmienili. Przeto mówi Ojciec Przedw ieczny:
„Oto człowiek, a wy wszyscy, niemal nie­
ludzie — P raw da Panie, i owszem, o ja k
wiele jest we mnie tej zwierzęcości, a roz­
m aitej, a bardzo dzikiej!
Uważ, co też te słowa Piłatowe sprawiły
w sercu Żydów, co sprawiła nędzna postać
- 215 —

P a n a ta k ubiczow anego, ukoronow anego, w j e ­


dn ą ra n ę obróconego. P o w iad a św. J a n : Gdy
Go tedy ujrzeli najw yżsi kap ła n i i służe­
bnicy , zaw ołali mówiąc: u krzyżu j, ukrzyżuj
G o! — O złości ja k ż e ś się to nie upam ię-
ta ła ! O złości czemuż się to już w ięcej niż
okrucieństw em staw asz! — A w tobie, ta k
znędzńiony, sponiew ierany P a n J e z u s co też
sp ra w ia ? Czy sp raw ia w tobie p o lito w an ie?
A uczyniłżeś je z serca n a tej sam ej m odli­
tw ie ? — ty, jeżeli w iedząc o P a n u ta k s k a ­
tow anym , podaw nem u się nie p opraw iasz, to
i ty w o ła sz : U kryżuj, u krzyżuj G o!
Rozmowa. N ie krzyżuj Go Piłacie, nie k rz y ­
żuj ! zapłacić to Ojciec Jeg o przedw ieczny,
odsłuży ci to M atka Jego bolesna, m y Go
kocham y choćby i za niew olników w iecznych
oddam y ci się.

ROZMYŚLANIE 29.
(Na środę).
P iłat wzbrania się ukrzyżować Pana Jezusa.
Przygotowania, — też same.
P unkt I. R zek ł im P iła t: W eźmijcie go
wy i ukrzyżujcie 1).
U w aż: poniew aż sądził ten sędzia, iż
C hrystus nie zasłużył n a śmierć, toć nie po-

') Jan X IX ., r.
— 216 —

m - - --- €f
winien był ani Żydom dozwalać brać P ana
na nią. — O Panie! ja k się świat z Tobą źle
obchodzi, gdy Piłat, lubo Cię sam nie chciał
ukrzyżować, na krzyż Cię Żydom wydawał.
Nie chwycili się Żydzi tej okazyi, ale nie
m ając władzy krzyżową śmiercią zabić Pana,
zachowali porządek sprawiedliwości, na s ę ­
dzim dekret wym uszając.— O niesprawiedli­
wości jako się pod płaszczem sprawiedliwości
kryjesz! — A ty czy nie nastajesz też na
kogo niesłusznie pod płaszczem cnoty?
Uważ, iż ci co nie dbają o to, aby dru­
dzy nie grzeszyli, ci co nie zapobiegają
obrazie Boskiej, choć tego sami nie czynią —
ci właśnie z Piłatem m ówią: „Ja Go nie
ukrzyżuję, ukrzyżujcie w y “. — A zaż w to­
bie nie znajdowało się to kiedy? Boliż cię
też obraza B oska? — Oby Ci Panie nie-
tylko ja, ale i cały świat służył!
Uważ, że ten postępek P iłata i stąd był
nierozumny, bo choćci on był od cesarza
sędzią, postanowiony, ale nie miał władzy
drugiego sądu stanowić, i dawać moc Ży­
dom na wyrokowanie o krzyżowej śmierci,
którego krzyżowania, prawo im Mojżeszowe
nie dopuszczało. — T ak to Panie są nie­
rozumni, przeklęci, którzy stronią od przy­
kazań twoich. — Iżaliś i ty nie doświad­
czył, żeś wtenczas najwięcej błądził, i prze-
i ciwko rozumowi czynił, gdyś od Boga od­
stępow ał?
— 217 —

$*> <£
Sędzio rzymski, obyś rozproszonym ucz­
niom Pańskim , obyś Matce, M agdalenie rzekł
był to słowo: „Weźcie Go“, dobrzeby sie
było Panu naszemu działo.

Punkt II. Odpowiedzieli m.u Zydow ie: M y


zakon mamy, a według zakonu ma umrzeć,
ze się Synem Bożym czynił.
Byłoć prawo, i według praw a sądzić było
potrzeba, i był pozór, że kto się Synem Bo­
żym czyni umierać m a ; ale dowieść było
potrzeb a, że się Chrystus Synem Bożym
czynił, a nie był. — Iźaliś i ty wiele bli­
źnim swoim nie zarzucał, i może była to
rzecz zarzucenia godna, ale miałżeś na to
dowód? Odsuwaszże się też od takich co
drugim zarzucają i rzeczy ciężkie, a w rzeczy
samej dowodu nie m a? — O wiele razy
Panie i mnie się trafiło, że mi też zarzucano
i to i owo bez dow odu; obym to był umiał
cierpliwie znosić, z boleścią twoją łączyć.
Ale o ja k wiele rzeczy mi nie zarzucono,
a słuszna je było zarzucić! Zarzuci mi to
sąd tw ó j!
Praw da, że Żydzi mieli prawo, ale i to
prawda, że w tern prawie mieli proroctwa,
mieli figury — a czemu żeś ich złości ży­
dowska do P ana nie stosowała? Iźaliż Pismo
nie było zwierciadłem, w którem, kto chciał
mógł widzieć, iż Pan był Mesyaszem ? — Złość
oczy zaślepiła! — Iżaliżbym i ja widzieć
------------4
nie mógł co jest Bóg, co Pan mój ukrzyżo­
w any? A czemuż tego jakoby nie widzę,
patrząc nie patrzę?
Ci wszyscy, którzy wiedzą o św. Ew an­
gelii, mogą o sobie m ów ić: M y zakon mamy.
Ty sam iżaliś sobie nie postanowił tego
i owego prawa, abyś tak albo tak Bogu
służył ? To i ty możesz m ów ić: „Ja prawo
m am 11, a obchodziszże się według tego praw a
z Panem J e z u s e m ? — Prawoć macie Żydzi,
abyście niewinnego nie zabijali. Cóż winien
C hrystus? W stydź się złości, że poganin le­
piej o Chrystusie mniema niźli w y ! — A cie- j
bie czy nie będzie też wstydziło pogań­
stwo, niedowiarstw o? Porachuj się, co i cie­
bie za sąd czeka, ażaż i ty nie czynisz
się sługą Bożym ? a takiż to ma być sługa
Boży?
O Panie, mamy my prawo, a cóż za pra­
w o? prawo miłości twojej, i według prawa
tego miłować Cię mamy, krzyżować Cię grze­
chami naszemi — nie mamy.

Punkt III. Gdy tedy P iła t usłyszał tę


mowę, bardziej się uląkł.
Ten sędzia mógł się dlatego bardziej zląc;
bo widział, że to wielka rzecz na Boga się
porwać. — A wielkaż też u ciebie rzecz,
grzesząc, na Boga się porw ać? A u p am ię-!
tałżeś się już doskonale, od tej szalonej od­
wagi tw ojej? — Zląkłeś się sędzio, ale nie
01 q _
----------------------------------------------------------- <%n
do końca, boć gdybyś się był dostatecznie
bał, byłbyś uznał prawdę. — T ak i ty, nie
rzadko zaczniesz się P ana Boga bać, ale nie
boisz się Go aź do końca.
Mógł się i dlatego bać ten sędzia, bo my­
ślał sobie: „wielki to grzech, nie będąc Bo­
giem, Bogiem się czynić; jakoż tego dojdę,
że Chrystus nie jest Bogiem? Bóg cuda
czyni — a On cuda czynił; Bóg choćby się
i utaił, przecie coś się Boskiego w Nim
okaże — i Chrystus choć tak nędzny, ubi­
czowany, ukoronowany, spoliczkowany, ze-
plw any: przecie ma coś nad ludzi w spanial­
szego w sobie“. — A u ciebie postać P ana
J e z u s o w a co też ma za pow agę? W każdem
wspomnieniu o P. J e z u s i e powinienbyś mieć
zwyczajnie te trzy uczucia: cześć względem
P ana twojego, politowanie nad Jego bole­
ściami, chęć naśladowania. A widziszże te
uczucia w sobie?
Snać ten sędzia i przeto bardziej się zląkł,
że mu szło o siebie samego. „Jeśli Chrystus
Bóg prawdziwy — zginąłem, bo nie moja
rzecz sądzić Boga. — Jeśli nie jest Bogiem
prawdziwym, ale przecie cudotwórcą — zgi­
nąłem, bo tej cudotwórczości na mnie użyć
może.“ I tak zewsząd miał okazyę bojażni,
i bardziej się bał. — Iżali i ty nie masz
zewsząd okazyj miłowania P ana Boga two­
jeg o ? a czemuż Go bardziej nie m iłujesz?
Iżali nie masz zewsząd okazyj kochania i po-
» ‘ ^
-f 220 —
ggs>---------------------------------------------------------------------------- *m

litowania nad Panem twoim ukrzyżowanym ? j


a gdzież politowanie?
Rozmowa. Im Panie dłużej byłeś przy tym
sędzim, tern się on bardziej boi. J a zaczą­
łem Cię mieć przy sobie, pewnie ja k skoro
uczyćem się w iary chrześcijańskiej zaczął,
a czemuż się Ciebie coraz bardziej nie boję?
czemu Ci coraz bardziej nie służę?

ROZMYŚLANIE 30.
(Na czw artek).
P an Jezus rozm aw ia z P iłatem .
Przygotowania, — też sam e.
P u n k t I. A P iła t rzekł do Pana J e zu sa :
Z kądeś T y je stJ Lecz mu Pan Jezus nie dał
odpowiedzi 1).
P ytał się Piłat P ana J e z u s a o dwie rzeczy
bardzo potrzebne, o pierw szą: Co je st praw da?
ale zapytawszy się odszedł. Snać gdyby był
nie odchodził, wydałby się Pan J e z u s , że
był Bogiem praw dziw ym , że był istotną
Praw dą. — P yta się znowu tera z: Skądes T y
j e s t ? i snać gdyby był słuchał co jest prawda,
to jest Syn Boży, snać mówię oznajmiłby
mu był Pan J e z u s Ojca swojego, od którego
jest, z którego istoty zrodzony je st; ale że
pierwszej onej nauki nie chciał słuchać, nie

) J a n x ix ., 9.
<$> (&
m ■
— •---------------------m
221

był godnym aby i tę Bóg mu objawił. —


Cóż sądzisz, czyś i ty nie opuścił takiej
łaski Bożej, której gdybyś się był chwycił,
byłbyś pełnym darów Ducha św. Proś i za
drugie, aby się tych łask głównych chwy­
tali. — O Panie, jeślim się nie chwycił łaski
jakiej głównej, nagródź mi to miłościwie,
użyczeniem innych łask twoich a głównych,
a skutecznych.
Usłyszawszy Piłat, że Chrystus udaw ał się
za Syna Bożego, jakoż i był, chciał to snać
wiedzieć i pyta się: „zkądeś ty jest ?“ a Pan
milczy. — Ależ przemów Panie słówko jedno
do sędziego! — Pan milczy. — Niech ja
Panie mój odpowiem za Ciebie: „Jeżeli się
pytasz sędzio zkąd jest co do czasu: Bo­
giem będąc, przed czasem jest, przed wieki
jest! Jeżeli się pytasz, zkąd jest co do ro­
dzenia Boskiego: jest od Ojca Przedwie­
cznego, z istoty Jego zrodzony! Jeżeli się
p ytasz, zkąd jest co do rodzenia docze­
snego: jest z wnętrzności Panny, zarazem i
M atki“. — Nie słucha tego ten sędzia; po­
wiedz to komu innemu na jego zbawienie.
A powiedziałżeś ?
Uważ, że ty sam masz siebie p y ta ć : zkądeś
ty ? Ciało twoje z prochu, proch z niczego;
dusza tw oja wprost od Boga stworzona, ale
z niczego. Ukórz się Bogu twemu. — Zkądeś
ty co do urodzenia twojego? — znajdziesz
snać i w tem okazyę upokorzenia. Iżaliż nie
222 -

będziesz mógł i tego mówić: żeś jest, żeś


powstał z takiej kałuży, takich grzechów
swoich! Ba, czy jeszcze nie jesteś w niej?
Wiem zkądem jest P anie: dzieło rąk twoich
jestem ! D zieła rą k twoich nie w zgardzaj
Panie ’).

P u n k t II. Rozgniewany tem milczeniem


P ana J e z u s a sędzia rzecze: N ie mówisz ze
mną% nie wiesz, iż mam moc ukrzyżow ać
Cię, i mam moc puścić Cię ?
Pogańską swoje pychę pokazuje ten sędzia,
przyznawając sobie władzę i życia i śmierci.
— Nie naśladujeszże też w tem tego poga­
nina, gdy, kiedy ci się podoba, dobrze komu
uczynisz, i temuż samemu źle? a wszakże
trzebaby się zawsze rozumem, zawsze słu­
sznością miarkować. — O Panie na jak ąś
to obelgę przyszedł, tż jeden nędznik myśli,
że w ręku jego życie twoje jest. Jego życie,
nasze życie, świata całego zachowanie, w rę­
kach twoich jest J e z u m ó j!
U w aż, ja k a to jest niestałość przyjaźni
ludzkiej, dopiero ten sędzia za Panem J e z u ­
s e m przemawiał, dopiero powiadał, że w Nim
powodu śmierci nie znajduje, aż oto zdanie
odmienia, aż oto na P ana się obrusza; ufajże
tu przyjaźniom ludzkim ! — T y sam iżali
prędko go nie odmieniasz ? — Począwszy od

*) P salm c x x x v i i ., 8 .
&
— 223 —

| B oga, od Ciebie Panie mój ukrzyżowany,


j i ludziom prędko ją usuwam.
U waż, iż nie o to obraża się sędzia, ani
do tego chce przywieść P ana J e z u s a , aby
mu powiedział zkąd jest, ale go tylko obra­
ziło milczenie P ańskie; a przecież lepiej mu
było chcieć od P ana nauczyć się zkądby był,
niżeli się obrażać milczeniem Jego. —■ A ty
nie wyszukujesz też sobie łada okazyi do
niechęci. Czy nie jesteś w małych rzeczach
pilny, a w wielkich niedbalec? Oto teraz
największe twoje staranie miało być rozmy­
ślać z goryczą mękę P an a twojego. A jakoż
się w tern ćwiczysz?
Uznaję Panie, wolność moją, iż mogę Ci
za łask ą tw oją służyć — mogę Cię odstąpić.
W yrzekam się tej wolności mojej, obym już
nie mógł, inaczej tylko Ciebie miłować, tylko
nad ranam i twemi płakać.

Punkt III. Odpoiciedział P an J e z u s : nie


m iałbyś żadnej mocy przeciw mnie, gdybyć
z wierzchu nie dano.
Uważ, iż milczał dotąd P an J e z u s ; ale
gdy pycha sędziego zaczęła u włóczyć go­
dności ojcowskiej, iż zdawał się sobie a nie
Bogu tę władzę, którą miał, przypisywać —
ujmuje się o to Pan J e z u s i pow iada: „W ła­
dza ta jest z wysokości“. — A ty o kogóż
się też prędzej ujmiesz, czy o Boga, czy
o siebie? — O Panie mój! Ciebie samego,
— 224 —

który za nas cierpisz, z wysokości nieba


m am y; a uznajemyź ten dar z nieba? Dał
ci też snać jak ie dobrodziejstwa swoje Pan
J e z u s , mówiszże o nieb: „w szystko to dane
z wysokości ?“
W e wspomnionyck słowach Pańskich i te
dwie nauki się znajdują: Pierwsza, źe Bóg
władzę wszystkim panującym d aje, o nich
sta n o w i.— Przyznaję to Panie. — D raga, że
za szczególnem dopuszczeniem Boskiem, mo­
gło Stworzenie Stworzyciela sądzić, potępiać,
krzyżować! — O prochu nędzny, czemu się
od krzyża wyłamujesz, który Ojciec na Syna !
dopuścił! Cóżbyć się mogło trafić przeciwnego,
gdyby woli Bożej nie było? owemu twemu
nieprzyjacielowi Bóg dał na ciebie władzę,
czemuż się nie upokarzasz pod mocną ręką
P ań sk ą?
Dodaje Pan J e z u s : Przeto który mię to­
bie icydał, większy grzech ma. — Porówny­
wa tu Pan J e z u s , grzech tego poganina
z grzechem Judaszowym, i z grzechem k a ­
płanów, którzy P ana temu sędziemu w y d a li;
pow iada, że tego sędziego niniejszy był
grzech. — Cóż myślisz, czy też Bóg twoich
grzechów z drugiemi równać nie będzie?
Czy nie powie, że twój grzech jest w iększy?
W tej samej męce Pańskiej, czy nie szcze­
gólną przyczyną są grzechy tw oje, które
P ana J e z u s a w y d a ły ? — A razże tylko wy­
dały ?
CjJj,

Rozmowa. Obym P an ie, jako, żem Cię


; grzechami swemi wydał, większy grzech mam;
tak też za nie większy żal miał, tak też wię­
cej nad śmiercią Twoją płakał i żałował!

ROZMYŚLANIE 31.
(Na piątek).
P iłat przekłada łaskę cesarską nad
sprawiedliwość.
Przygotoiuania, — też same.
P u n k t I. Pow iada Jan św .: I odtąd P i­
ła t starał się, aby Go p u ścił 1) .
Uważ, iż nieco surowiej Pan J ezus prawdę
powiedział temu sędziemu, przypominając mu,
że miał władzę sobie daną z wysokości, a to
słowo nietylko go nie obraziło, ale jeszcze
począł być chętniejszym Panu J e z u so w i , i
szukał sposobu, aby Go wybawić. — Nie bój
się i surowo prawdy mówić, gdy tego po­
trzeba, obróci to Bóg na dobre. — A ty czy
poprawiasz się też gdyć kto w yraźną prawdę
pow ie? — Dziękujęć sędzio za tę przychyl­
ność ku Panu J e z u s o w i , że Go wyzwolić
chcesz! — A T y Panie mój cóżeś wtenczas
m yślał? Pewnieś, ja k zawsze, śmierci za nas
pragnął. Zaiste Panie aż do końca, aż do
śmierci kochasz nas!

') X IX ., 12.

O R o z m y śla n iu . 15
— 226 —

Ten sędzia chcący P ana J e z u s a wypuścić,


a przecie nie wypuszczający, może znaczyć
ludzi, co jużci się chcą poprawić, ba, i po­
czną już szukać sposobu do pokuty, prze­
staną czasem nieco i grzeszyć, a znowu się
do grzechu w racają. — Iżaliś i ty nie taki?
Czemu też już P ana J e z u s a wolnością w sercu
swojem nie udarujesz? Czemu już w duszy
twojej Chrystus według swego upodobania
nie żyje?
U w aż, jako sobie postąpili wtenczas Ż y ­
dzi. Pow iada tenże Jan św., iż wołali mó­
w iąc: je śli tego wypuścisz, nie jesteś p rzy ­
ja ciel cesarski. Snać sobie pomyśleli Żydzi:
„Ten sędzia, to człowiek pogański, nie bę­
dzie on dbał o to, że Chrystus czynił się
Synem Bożym, bardziej mu zależy na łasce
cesarskiej, powiedzmyż m u: łaskę stracisz,
jeżeli Chrystusa nie stracisz.“ — Pogardź
sędzio przyjaźnią cesarską, byłeś miał Bo­
ską, byłeś miał P ana J e z u s o w ą ! — Ale n ę ­
dznik bardziej sobie szacował łaskę ludzką,
niż Boską. — A u ciebie łaska Boża jak i
ma szacunek? — Rozmyśl się sędzio: jeżeli
Chrystusa nie w ypuścisz, nie jesteś przyja­
cielem Boga. Cóż uczynisz? — Ba, rozmyśl
się s a m ; cóż w olisz: czartowską czy Boską
łask ę? czartowska cię z grzechem czeka;
Boska ze zwyciężoną za łaską Bożą pokusą.
O którąź łaskę częściej się ubiegasz ? Strach
— 227 —

i pom yśleć: grzesząc ubiegam się o łaskę


czartow ską!
O Panie! nietylko czarta, albo cesarza je d ­
nego, ale całego św iata wolę łaskę stracić,
niż Tw oją!

P u n k t II. Uwaź dalsze żydowskie słowa:


Kcizdy bowiem co się królem czyn i, sp rzeciw ia
się cesarzoici.
Uważ, że i Herod się królem czynił, lecz
że to królestwo miał od cesarza, -— przyj­
mowali Go Żydzi; ale rozumiejąc, iż Chry­
stus przez bunt miał na królestwo wstąpić,
mówią: „kto się królem czyni, sprzeciwia się
cesarzowi“. — Pam iętajcie Żydostwo, że kto
Chrystusa za Mesyasza nie przyjm uje, ten
się Bogu sprzeciwia; iżali Bóg nie większy
niżli cesarz? A jeżeli was Chrystus z rąk
Boga żywego nie wybawi, — przepadniecie!
czemuż się w własnem złem kochacie? —
Porachuj s ię , czy i ty nie kochasz się cza­
sem w tern, czemby się trzeba brzydzić.
Uważ, iż w duchownem znaczeniu ten się
królem czyni, kto myślom swoim rozkazuje,
naprzykład: „Myśli m oja! nie będziesz my­
ślała, tylko o Panu moim ukrzyżowanym “,
i taki sprzeciwia się piekłu. — A jesteś ta ­
kim królem ? Ten się królem czyni, kto ma
pod władzą namiętności i żądze swoje, i ten
sprzeciwia się czartu. — A maszże władzę
!nad miłością sw oją? abyś jej rozkazał: „Mi-
Hi*------- —
---------------------- .jgH
15*
228 —

JP---------------------------------*f|
łość moja — Ukrzyżowany je st.“ Maszże w ła­
dzę nad smutkiem swoim, abyś mu rozka­
zał: „Chcę się smucić, gdy Pan mój boleje“.
U w aż, iż względy ludzkie wiele w sercu
niedoskonałych sprawić mogą, mogą je n a­
kłonić, mogą je odmienić. Uczynili tak Ży­
dzi z Piłatem, mówiąc m u: „nie jesteś przy-j
jacielem cesarskim “ ; i co przedtem chciał
wybawić P a n a , teraz tylko już o sądzeniu
Go myśli. — A ty nie czujeszże przykrości
z powodu względów ludzkich ? Snać nie czu­
jesz, bo wszystko dla nich czynisz. A w tych
czasach nie dajeszże się im zwodzić?
Nie czynisz Ty się królem Panie mój, ale
Cię nim Ojciec twój według natury ludzkiej
ubóstwionej uczynił, ba, i tern sam em , że
Bogiem jesteś, Królem jesteś. To jednak pe­
w na, że przyjacielem cesarzowi nie jesteś,
bo grzeszny, bo poganin je s t; acz i przyja­
cielem jego jesteś, bo dla grzechów jego krew
swoją lejesz.

P u n k t III. Powiada to Żydostwo, że każdy,


który się królem czyni, nie jest przyjacielem ce­
sarzow i.— A wieszżc co czyniąc nie będziesz
przyjacielem Boskim ? Śmiertelnie grzesząc,
przyjaźń Mu wypowiadasz. A nie wypowia-
dałżeś jej kiedy? W obecnych okolicznościach
cóż sądzisz, czy jesteś przyjacielem Boskim,
czy czartowskim ? Wiesz jako się masz ugrun­
tować, abyś był przyjacielem Boskim ? Ugrun
tujesz się kochając P ana J e z u s a ukrzyżo­
wanego, do nóg się Jego tuląc. A czyniszże
tak ?
Pow iada tenże E w angelista: P iła t usły
szawszy te mowy, w yw iódł przed ratusz P ana
J e z u s a . Przedtem, gdy mu powiedziano, że
się Pan J e z u s Bogiem czynił, bardziej się
zląkł, ale gdy go przestraszono nieprzyjażnią
cesarską, nie powiada Ew angelista, że się
zląkł. — Patrz, w sercu pogańskiem większe
było z początku poważanie Boga, niż przy­
jaźni cesarskiej. — A w twojem sercu iżali
tak ? Gdy przyjdzie okazya bojaźni ludzkiej
i bojaźni Boskiej, któraż bojaźn w tobie
w iększa? — U patruję Panie cnotę w tym
sędzim, której w sobie nie widzę.
Uważ, iż choć nie powiada św. Ewangelia,
że się przeląkł tych słów sędzia, jednak
wiele z powodu nich uczynił, bo w yprow a­
dził P ana J e z u s a przed ratusz, już się do
sądu nakłaniając. W duehowem znaczeniu,
ten P ana J e z u s a wyprowadza, kto się w oka-
zyę grzechów wdaje. — A ty jako się jej
strzeżesz ?—Kto zmysłom swoim wolno błąkać
się dopuszcza. — A nie błąkająż się tw oje?
Rozmowa. O Panie, pragnę Cię w sercu
swojem zak ry ć, zachować, tak się z Tobą
zjednoczyć, aby oko żadnej pokusy, Ciebie
dojrzeć, zranić w sercu mojem nie mogło.
— 230 —

----------------------------------------------------- <m
«■$ y?

ROZMYŚLANIE 32.
(Na sobotę).
P iła t wyprowadza P ana Jezusa. Żydzi w ołają:
„Strać, strać, ukrzyżuj Go!“
P rzy g o to w a n ia , — też same.

P u n k t I. Przedstaw sobie P ana J k z u s a ,


albo przed Piłatem idącego, albo za nim, bo
snać za niewłaściwą rzecz sobie uważał, ten
sędzia, aby Pan obok z nim szedł. — W y­
chodzisz Panie mój na ten ganek, pożegnaj że
już ten lud, bo go w życiu swojem ziem-
skiem więcej w Jerozolimie nie zobaczysz!
W iem , że się nie spodziewasz nic po nim,
tylko zwyczajnych na siebie krzyków, i już
Cię dokończą. Wiem, żeś im tę krzywdę Ser­
cem wtenczas darował. — Panie wyprow a­
dzony, pam iętaj na duszę m oją, gdy ją
już z ciała wyprowadzać będą!
W pewien sposób wywodzi i Ojciec Przed­
wieczny przed oczy nasze Syna swojego.
Wywodzi przez dekret o Jego wcieleniu i de­
kretu tego wykonanie. Wywodzi przez naukę
E w angelii, którą i Chrystus sa m , i którą
potem ludzie apostolscy aż dotąd przepowia­
dają. Wywodzi przez oświecenia swoje i na­
tchnienia. — W szak i przed tobą nie zakrył
Go? Nie zakrył i tego przed tobą, że Bóg
prawdziwy tak wiele ucierpiał, tak okrutnie
Ss>-------------------------------------------------*§§
za cię umarł! A cóż też ta wszystka nauka
w tobie sprawiła? Jedna myśl szpetna wię­
cej złego w sercu twojem sprawi, niżeli sprawi
boleści to wspomnienie na gorzką mękę
P ań sk ą!
Powiada Jan św., że Piłat sia d ł na stolicy
sądowej , albo tłómacząc dosłownie: „siadł
za stolicą sądową“. — Obyś był napisał J a ­
nie św ., że siadł „przeciwko stolicy, siadł
przeciwko sprawiedliwości^ — Do czegóż to
przyszło sędzio ? — ty siedzisz, a Bóg twój
przed tobą stoi! Przyjdzie czas, kiedy i ty
i cały świat drżeć będziecie przed Nim a On
będzie siedział na stolicy majestatu swego. —
Niech ci nie będzie przed drugimi ciężko
stać, gdy Chrystus tak pokornie stoi.
O Panie! przez to stanie Twoje posil mię,
gdy przed sądem Twoim po śmierci stawać
będę.

P unkt II. Powiada Jan św ., że to było


o godzinie ja ko b y szóstej r). Św. Marek zaś
powiada, że była trzecia godzina ~). Bo Ma­
rek św. liczył godziny według straży, która
była trzecia, i uprzedzała godziny południowe,
a Jan św. liczył godziny według zegaru, ja ­
kiego używali Żydzi; obadwaj jednak się
zgadzają, że to było jakoby około południa.
Oto wtenczas kiedy ludzie jedzą, albo na-
') X I X ., 14. 2) X V ., 2ó.
— 232 —

m
y
------------------------------------------------------------------------------—cm
%
jadłszy się zabaw iają, wtenczas sądu P ań '
skiego godzina przypadła. — A pam iętaszże I
abyś około tego czasu choć krótko, choć
■strzelistą modlitewką był nabożny? Przynaj-1
mniej gdy w południe na Anioł P ański dzwo­
n ią, wspomnij sobie, źe około tej godziny
Pan twój był sądzony. — Panie, godzina ta
szósta niech poświęci godzinę skonania mo­
jego, Tobie Panu memu wiadomą.
Wśród tego P iłat rzekł Ż yd o m : oto Król
wasz. Już to drugi raz ludowi P ana J e z u s a
pokazuje P iłat; pierwszy raz z temi słowy:
Oto człowiek — a te ra z : Oto Król wasz. Snąć
te słowa rzekł P iłat, albo gardząc ich tro­
ską, że się Chrystus Królem czynił, albo też
zarzucając: „gdyby ten królem się czynił,
pewnieby się był starał na to nie przycho­
dzić; daremno Mu zadajecie, że królem się
czynił “. — Toć prawdziwie Panie Królem
jesteś, ale nietylko w buncie, lecz ani w n aj­
mniejszej niedoskonałości nikt Cię przekonać
nie może, boś jej nie podległy. — Bój się,
że i tobie przy skonaniu twojem zadawać
będą: „Oto Chrystus twój! Takżeś Go ko­
chać m iał?“
Uważ, iż Opatrzność P ańska miała w tycli
słowach i tę in ten cy ę: choćci Chrystus tak
zbolały, choć już wyrok śmierci nań wydają,
przecie On Bóg, przecie on Król! — T ak
wierzę, tak wyznaję Panie mój. I wam to i
św. Aniołowie oznajmiam: Oto Król wasz. |
® 8> - --------------------------
O Panic mój, jakież to miało być króle­
stwo tw oje? Ty stoisz, a zgnilizna jedna na
stolicy zasiada! Jesteści Panie Królem, ale
i Królem boleści!

Punkt III. A oni w ołali: strać, strać,


u krzyżuj Go. Słyszałyście te głosy nszy P ana
mojego, pojmowałaś je duszo Chrystusowa!
a Chrystus dopuszcza uczuciom bojaźni i trwo­
gi, aby swój skutek na sercu jego spełniały.
I biło tam Serce P ana J e z u s o w e : „już blisko,
b lisk o — umrzeć p rzyjdzie!“ Dziękował tam
Pan J e z u s Ojcu za tę godzinę, już już nad­
chodzącą. Ofiarował się nanowo, aby z roz­
kazu Ojcowskiego umrzeć za św iat.— Przez
akty Serca twojego Panie proszę, abyś n a­
bożeństwem napełnił serce m oje, gdy usły­
szę lub spostrzegę, że już umierać mi przyj­
dzie !
R ze k ł im P iła t: Króla icaszego u k rzy żu ję ?
— Mogły te słowa mieć to znaczenie: „Wy by­
ście powinni znać ród w a sz ; przecież to w a­
sza obelga, że ten , który z krw i waszych
królów idzie, ukrzyżowan b ę d z i e M ó w i ty
sobie: „Megożto J e z u s a ukrzyżują?! M ójżeto
J e z u s na krzyżu gwoździami przybity będzie?“
— Tak, twój J e z u s przybity b ęd z ie! — Oby
już wyrok śmierci i na mię wydano, gdy
Bóg mój u m iera! — Oto Panie teraz rozpa­
miętywam godzinę, już już nadchodzącą, wy­
roku śmierci Twojej, J e '.u m ó j; pragnę z bólu,
— 234 —

pragnę z politowania, pragnę dla szczęśliwego


towarzystwa, tej godziny umrzeć!
O dpow iedzieli n a jw y żsi k a p ła n i: N ie m a ­
m y kró la je d n o cesarza , i tein wyzuli się
z praw a do odrębnego królestw a, sami się
na niewolę podali. — Oni się odwołują do
cesarza, gardzą Tobą Panie mój, a ja się
do Ciebie tulę i ośw iadczam : „nie mam Boga
jedno J ez u sa mojego“. Miłość moja — Ukrzy­
żowany jest! Przed wszystkim światem od­
powiadam, źe nic nie wiem, nic nie umiem,
nic nie kocham , tylko P ana mojego ukrzy­
żowanego. — A z sercaż to mówisz?
R ozm ow a. Odrzuconyś od żydostwa P a ­
nie mój, nie odrzucaj mię od tw arzy Swojej,
bądź Królem moim teraz i n a’ w iek i!

ROZMYŚLANIE 33.
(Na niedzielę piątą postu).
Zona Piłata — umycie rąk — „krew Jego na nas
i na syny nasze“.
Przyyotow anie pierwsze. Przedstaw sobie balkon
pałacu Piłatowego, na którym on ręce sobie obmywa.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Powiada Mateusz ś w .: Lecz g dy
on, (to jest Piłat) s ie d zia ł na stolicy sądo­
wej, p o sła ła do niego żona je g o , m ów iąc:
nic tobie i spraw iedliw em u tem u *).

' ') X X V IT., 19.


— 235 —

m> --------------------------------------------------------------------------------------■?§©
P ow iadają niektórzy z Ojców śśw., że czart,
i widząc tak ą cierpliwość P ana J e z u s o w ą ,
a przytem świadom będąc niewinności Jego,
począł się bać by Chrystus nie był Mesya-
szern, mianowicie uważając miejsca Pism a
św., które są o męce Pańskiej, i z tej bo-
jaźni chciał przeszkodzić męce P an a J e z u ­
s o w e j , i do tego użył żony tego sędziego.—
O Panie mój, niechże siły czartowskie nic
przeszkadzają tem u, gdy ja co dla miło­
ści i chwały Twojej ucierpieć mam. — Proś
za siebie, proś i za drugich, aby przeszkodą
nie były pokusy szatańskie tobie i drugim
do większej chwały Bożej. Porachuj się, czy
też i ciebie czart nie używ a, abyś drugim
do dobrego przeszkadzał?
U waż, iż jest drugich Ojców śśw. m nie­
manie, że właśnie z politowania ta niew iasta
względem P ana J e z u s a , chciała Go wyzwo­
lić. — Podziękuj jej za to politowanie. Po­
żałuj P ana J e z u s a , że Mu to politowanie
nie pomogło. Odważ się cierpliwie znosić
uciski, choć ci się pomocy ludzkie okażą
bezskutecznemu Zastanów się, czy też nad
nędzą ludzką masz litościwe serce?
U waż, jak ie jest znaczenie słów tej nie­
wiasty. W yrażają one m yśl: „Człowiek to
sprawiedliwy, święty, wybaw Go, od śmierci
Go wyzwól". — Oto Panie w sercu biało­
głowy tej, choć poganina męża mającej, wię­
cej uczucia ku Tobie łaska twoja mogła
033-
— .236 —

sprawić, niżeli w sercach kapłańskich i ludu


twojego. — Podobno to serce przychylniej­
sze Chrystusowi, niż twoje. Mów i ty sobie:
„Cóż mi po tem, Boga mojego obrażać? Cóż
mi po tem, że nad Panem bolejącym poża­
łowania nie m am ?“
Panie, przez sen tę białogłowę przestrze­
gający, daj i mnie podobne przestrogi!

Punkt II. W idząc zaś P iła t, ze nic nie


pomagało, ale większy się rozruch dział,
wziąw szy wodę, u m ył ręce przed pospólstwem.
Zwyczajem to było u pogan, na pokazanie
że się jest niewinnym, opłukać ręce. - - N i e - '
winieneści Piłacie tak jako Ż ydzi, boś nie
wiedział o proroctwach M esyasza opisują­
cych , aleś temu w inien, żeś się o to nie
pytał, żeś niewinnego bić k a z a ł; a w tem
jeszcześ winniejszy, że na śmierć Glo skazać
chcesz.— Iżaliś i ty nie ta k i? w temci albo
tem niewinnyś jest przed Bogiem i ludźmi;
ale w innych rzeczach ja k w ielka twoja wi­
na ! Porachuj się i w tem, czy nie ma w to­
bie chęci, aby cię za niewinnego miano, choć
w rzeczy samej wykroczyłeś ?
Przez umycie rąk znaczy się też pokuta
za grzechy, ale próżny to tu znak. Łzami
się trzeba było Piłatowi z a la ć! — T ak i to­
bie ! — Odvwiżyć się należało sędziemu i um­
rzeć, gdyby tego było potrzeba, a niewin­
nego nie potępiać! — T akby i tobie odwa-
żyć się potrzeba, raczej umrzeć, niź Boga
ciężko obrazić. Porachuj się tu, co twoja za
pokuta, co za poprawa życia.
Uważ słowa tegoż P iła ta : N ie winienem
j a k n v i tego sprawiedliwego, wg się patrz-
\ cie. — Te słowa swym sposobem mówić ci
będzie czart przy skonaniu twojem ^ „jam
niewinien, żeś Boga obraził, bom nic podo­
bnego nie uczynił, aby cię pociągnąć za so­
b ą , co Bóg dla ciebie; anim dla tego nie
cierpiał, tak ja k Chrystus dla ciebie, — wy-
tłómacz się“. A jakoż się z tego wytłóma-
czysz? Mógłżebyś mówić, że do rozumu przy­
szedłszy, nie winieneś już krwi P ana J e z u ­
s o w e j ? — Jam ją grzechami swemi w ylał!
Panie mój, przyznaję żem winien krwi
Twojej, żem ją wylał, ale niech i to przy­
znam , żem też poprawę życia i zbawienie
moje winien krwi Twojej i używaniu Najśw.
Sakram entu Twego.

Punkt III. I odpowiadając wszystek lad,


rzekł: krew Jego na nas i na syny nasze!
Temi słowy obowiązali się Żydzi zdać
sprawę Bogu z krwi P ana J e z u s o w e j , za­
ciągając tenże obowiązek i na potomstwo
swoje i na cały ród. — Przez całą wieczność
nigdy się z tego nie usprawiedliwicie! —
O krwi P ana J e z u s o w a , czemuż cie to złość
żydowska tak pożąda!? Już umrzesz, już
niepochybnie umrzesz Panie m ó j! — Ż y d zi!
ciężko wam będzie zdać sprawę Bogu z krwi
P ana J e z u s o w e j , — chyba źe się do Niego
samego uciekniecie. — A ty czy nie masz
obowiązku zdać sprawy z duszy ja k iej?
Uważ, źe w duchownem znaczeniu, z po­
wodu przyjmowania Najśw. Sakramentu, mu­
siałb y ^ mówić: „krew Jego na n as“. —
A okazujeże się na duszy twojej ta krew,
tak często ciebie w tym Najśw. Sakram en­
cie oblew ającą? A nie byłaż ta krew kiedy
pod tobą, to jest czy nie była kiedy przez
ciebie wzgardzona, podeptana? Zawołaj na
wsz}rstkie pokusy, aby ci się więcej nie
uprzykrzały, bo krew P ana J e z u s a w Najśw.
Sakramencie zawarta, jest na duszy twojej.
Wspomnione słow a, w swojem znaczeniu
będą mówili wszyscy potępieni: „krew Jego
nad nam it£, gdyż szczególne piekło czeka za
to potępionych, że krw ią P ana J e z u s o w ą
wzgardzili. Głos to będzie i wszystkich w y­
branych : „krew Jego nad nam i“, gdyż Jego
krwi najświętszej zbawienie swoje poczyty­
wać będą. — Porachuj się: w tym stanie
duszy, w którym teraz jesteś, czy by ci była
krew P ana J e z u s o w a na zbawienie?
Rozmowa. Krew Twoja, Panie, niech ozda­
bia duszę moją, sprawy i cierpienia moje.
— mi —

-m
?
: ¥ m#>

* ROZMYŚLANIE 34.
(Na poniedziałek).
P iłat wydaje wyrok śmierci na Pana Jezusa.
Przygotowanie pierwsze. P rzedstaw sobie plac
w Jerozolim ie i na nim podw yższenie, k tó re zwano
Gabbata.
Przygotoioanie wtóre , — zwyczajne.
P unkt I. Opisując Marek św ., jak Piłat
skazywał Pana J e z u s a , mówi: A P iła t chcąc
ludow i dosyć u c z y n ić ... ').
TJważ, do czego to przywodzi wzgląd na
ludzi. Oto nie dlatego potępił ten sędzia Pana
J e z u s a , że sądził, i ź był winnym ; nie dla­
tego, że był przekonany ; ale tylko aby za­
dość uczynił ludowi. — A ty nie odstąpiłżeś
tez kiedy Boga dla ludzi ? — 0 P an ie! ten
sędzia, aby zadośćuczynić ludowi, Ciebie po­
tępił, ale Ty to potępienie przyjmujesz, abyś
Bogu za nas zadośćuczynił. Lecz dosyć uczy­
nisz i ludowi, gdy go odkupisz, dziedzicem
nieba postanowisz.
Uwaź, jak wyraża potępienie Pana J e z u ­
s o w e Łukasz Św.: P r z y s ą d z ił , aby się stało
żą danie ich i). Prośbie słusznej zadośćuczy­
nić — rzecz dobra, ale na niesłuszną przy­
zwolić w rzeczy wielkiej — grzech wielki.
A jakiż dopiero grzech wielki i największy
X V ., 15. 2) X X I I I . , 24.
<$>
® i:~
— 240

illa prośby ludzkiej Boga na śmierć ska­


zać! — Jeżeliś tak skłonny do w ysłuchiw a­
nia próśb sędzio, goręcej cię M atka Jego
bolesna prosić będzie, aby żył Pan J e z u s ,
niżeli złość żydowska, abyś Go potępił. Bę­
dzie prosiła Marta, Magdalena, Łazarz, uko­
chany Jan, płaczący Piotr, będą prosili i inni,
którzy P ana dotąd kochają. O sędzio, ja sam,
ja sam natężani prośbę m oją, żebrzę u cie­
bie : daruj życie Chrystusowi, a On tobie da­
ruje niebo. Przemień ten dekret, mnie każ
życie odjąć, a Chrystus mój niech żyje!
Uważ, jako jeszcze w yraża tenże Łukasz
św. potępienie P ana J e z u s o w e : a J e z u s a
podał na icolą ich. Wola ich była, aby był
ukrzyżowany, a tak dając Go na wolą ich,
dał Go na to, aby był ukrzyżowany. Woli
ich szczególnie się przyczytuje ukrzyżowanie
Pańskie, bo też wola grzechu dokonywa, ona
się go chwyta. — Twoja też wola wieleż
razy P ana J e z u s a ukrzyżow ała? Dotychczas
od woli twojej zawisło, aby Chrystus albo j
żył, albo umarł. Jeśli będziesz Boga twego
kochał, żyć będzie Chrystus, jeśli będziesz
Boga obrażał, ukrzyżujesz P ana J e z u s a . C o
Mu myślisz uczynić?
O P a n ie ! przez to Twoje na wolą żydo­
w ską wydanie, poświęć wolę moją, aby Boga
swojego kochała, Ciebie ukrzyżowanego ża­
łowała.
— 241

P u n k t II. Uważ, co to jest^że żaden z śśw.


Ewangelistów nie wypisał tych słów, któremi
P iłat potępił P ana J e z u s a . Snąć na ozna­
czenie tego, źe to tak brzydkie i w strętne
słowa były, iż nie były godne, aby w św iętą
Ewangelię weszły. — 0 jak że i tw oja wola
jest obrzydliwa, kiedy nią potępiasz Chry­
stusa, do grzechu się raczej nakłaniając niż
do Boga. Obżałuj brzydkość tego grzechu
twojego, m ając mianowicie wzgląd na prze­
szłe życie twoje. A nie potępiszże jeszcze kiedy
jak b y na nowo P ana twojego, grzesząc?
Uważ, jako lud wszystek ucichł, i snać
arcykapłani milczenie nakazali, aby ciszę uczy­
niwszy, wysłuchać mogli wyroku na Chry­
stusa. — Cóżeś tam wtenczas pomyślał so­
bie Panie m ój? Iżaliś się Ojcu Twojemu na
przyjęcie tego wyroku nie ofiarował? Iżaliś
nie mówił: „niech J a na śmierć potępiony
będ ę, a T y Ojcze nie potępiaj wybranych
moich na w iek i?“ — O zamiano! lepiejby
było, abyśmy byli wszyscy w piekle gorzeli,
niż abyś T y Panie mój życie stracić m ia ł!
Wybiegło zdumiałe niebo patrzeć co to bę­
dzie, i snać Aniołowie coście śpiew ali: Chwała
na wysokości Bogu, zaśpiewaliście: „smutek
i niebu, gdy na ziemi Bóg um iera“ i pełnić
się poczęło, że Aniołowie pokoju gorzko p ła -

40
— 242 —

Uważ, ja k przerażony ten sędzia i mrowie i


snać go przeszło, przecie się odważa potę­
pić Chrystusa — już Go potępia. — Powiada
Anzelm św., o męce Pańskiej pisząc, że tych
słów użył sęd z ia: „ J e z u s a Nazareńskiego
odsądzam od życia, osądzam na śmierć obel­
żywą krzyża". — Siebie, mnie, świat cały, |
odsądź od życia, a Chrystus niech żyje! —
Ciebież to odsądzają od życia, który światu
życie dajesz! ? — Zacznijcież wszyscy, którzy
P ana J e z u s a miłujecie piosnkę tę now ą,
tytuł ten Boski now y: „Miłością moją, J e ­
zus mój ukrzyżowany jest!" boć dopiero
przez ten wyrok Bóg nabył tytułu, aby się
zwał U k r z y ż o w a n y m . — Przedstaw tu sobie
Pana, ja k pokornie podziękował za wyrok,
i głowę nachylił, ja k podziękował i Ojcu za
wyrok na tę śmierć, przed wieki wydany,
w czasie wypełniony. Sercem zawołał na du­
sze siebie kochające: „Już was więcej uko­
chać nie mogę, jako gdy za was umrzeć chcę !“
Rozradowała się złość żydowska, że swego
dokazała. — Oby się serce twoje boleścią
napełniło, że Panu J e z u s o w i twojemu umie­
rać przyjdzie.
O P a n ie ! gdybym tysiąc żyć miał, tysiąc-
bym żyć położył za Ciebie, gdy Ty dla mnie
tak drogiego życia swojego nie żałujesz!

P u n k t III. Podziękowała starszyzna ży­


dowska, podziękował lud za ten wyrok se-
«• ‘ Ł4
f e ------------------------- m
- 243 -

dziemu. — Dokazałaś złości czegoś chciała,


ale obrócić się to w zgubę, i wieczną i do­
czesną. — Snać oddano P ana starszemu nad
pułkiem, poruczono Go i katom. — O boleści!
o zniew ago! Sędzia snać odszedł, ale za sę­
dzim poszło i jego sumienie, i dręczyło go:
„Cóżeś to uczynił ?“ — O mnogości myśli, któ­
raś się wtenczas w Sercu P ana J e z u s o w e m
burzyła, ale miłość zbawienia naszego, mi­
łość twojej własnej duszy wszystko to uspo­
kajała. — O Panie! przez te akty Twoje,
któreś miał po usłyszanym wyroku śmierci,
daj mi dar świątobliwej, i w łasce Twojej
śm ierci!
Powiada Marek św., że zwlekli Go z p u r ­
p u ry i oblekli w szaty Jego. Snać ten, który
był dał tę purpurę, nie chciał mieć tej szkody,
lub obelgi w szacie swojej, aby w niej miał
iść Chrystus na krzyż. — Szaty ochraniasz,
a Chrystus życie tra c i! — Snać też woleli P ana
w szaty Jego ubrać, aby i z szat samych
poznany był. — O Panie! bardziej bym ja
Ciebie był wtenczas poznał po zbolałej nie­
zmiernie, lecz zawsze Boskiej twarzy Tw o­
jej. Nie tył ko tej purpury, ale choćbym miał
św iata całego ozdoby, nie żałowałbym Ci
ich! A nie milszeż Ci Panie szaty Twoje
nad tę purpurę? — A ty kochaszże się też
w pokorze odzienia, według stanu swego.
Pow iada tenże Marek św .: I wywiedli
Go. — Pożegnaj że dobry J e z u to miasto,
<&>

16*
— 244

które Cię z tryumfem niedawno przyjęło,


a teraz z obelgą wyprowadza. Pożegnaj te
domy i ulice, ten kościół, z którego kamień
na kam ieniu nie zostanie. — Przedstawże
tu sobie czy to konnych czy pieszych z pil-
nem strzeżeniem P ana prowadzących. —
0 nie ujdzie wam z ręku J e z u s mój, boć
On sam pragnie za nas um rzeć! — A ty nie
uciekaszże też od krzyża?
Rozmowa. Nie odejdę i ja od Ciebie P a ­
nie mój, i ja za Tobą aż na krzyż pójdę,
pójdę aż na krzyż z Tobą, pragnąc dla Cie­
bie cierpieć; pójdę aż na krzyż, m yślą Cię
1 sercem nie odstępując. Obym był naten­
czas żył, a w rzeczy samej za Tobą s z e d ł!

ROZMYŚLANIE 35.
(Na wtorek).
Niesienie krzyża. — Szymon Cyrenejezyk.
P rzyg o to w a n ie p ierw sze. Przedstaw sobie ulice
jerozolim skie, przez które Pan J e z u s krzyż dźwiga.
P rzyg o to w a n ie w tóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Mówi Jan św.: A niosąc krzyż
sobie, w yszedł na ono miejsce, które zwano
T rupiej głowy l) . — Przedstaw tu sobie P a ­
na J e z u s a drzewo krzyża niosącego. Ciężko
było Panu nieść to drzewo dla samego cię­
żaru jego, ciężko było dla słabości, która

') X I X . , 17.
|p-----------—
—------------ <m
245 —

1przez w ylanie krwi w krwawym pocie, w ubi-


j czowaniu, ukoronowaniu i innych mękach
na P an a przypaść musiała. — Przedstaw że
tu sobie P ana pochylonego pod tym cięża­
rem, czasem pod nim i upadającego. Przed­
staw sobie jako ten krzyż obijając się o k a ­
mienie i inne zawady, ranił ram ię Panu J e ­
z u s o w i . — Pożałuj tego ram ienia, pożałuj
uciemiężenia Pańskiego. — Krzyż twój P a ­
nie nasz — to łoże Twoje, na którem dla
zbawienia^ naszego odpoczniesz; ale oraz i
trumna, w której długo będziesz już i po
śmierci leżał, raczej wisiał.
Uważ, iż wyraźnie mówi Jan św., źe niósł
sobie krzyż, przez co się wyraża, że go niósł
j z trudnością, a podobno i w goryczy we­
wnętrznej , aby więcej dla nas ucierpieć.
Niósł go Sam, bo nie dopuścił Ojciec, aby
Mu go dopomógł nieść choć jeden Anioł. —
Znoś i ty k rz y ż , choć też na duszy pocie­
chy wewnętrznej znać nie będziesz, choć
nikt nad tobą politowania nie uczyni, nikt
ci pomocą nie będzie.
Ten P ana J e z u s a naśladuje w noszeniu
krzyża, kto w służbie Bożej wiele pokus,
wiele przeciwności wytrzyma. — A nosiszźe
ten krzyż? — Naśladuje i ten P ana niosą­
cego krzyż, kto się wyrzecze wszystkiej świa-
towości i zmysłowej wygody. — A wyrzekł-
żeś się tego? — Naśladuje ten P ana swo-
jego, który krzyże od innych na siebie wło-
U-
żone cierpliwie znosi, i owszem sam je na
się kładzie przez um artwienia dobrowolne
i ukrycia się, jakoby go na świecie nie by­
ło. — A nosiszże ten krzyż?
Tyś Panie mój nie długo krzyż nosił, ale
godność Twojej osoby, niosącej go, taką
była, że choćbyśmy wszyscy przez całą wie­
czność krzyż nosili, nie byłoby porównania.
Daj mi przynajmniej Panie, abym przez całe
życie bez krzyża nie był, — ale wsparty
laską Tw oją świętą.

P u n k t II. Szedł Pan nasz z krzyżem, j a ­


koby od wschodu słońca ku zachodowi, a
Cyrenejczyk szedł jakoby z północy, i na
tein zetknięciu dróg powiadają, że Pan ciężko
u p ad ł, co tak w yraża św. M ateusz: a w y­
chodząc naleźli człowieka Cyrenejczyka, im ie­
niem S zy m o n a *). — O Panie! iżali Ci nie
wolno było przed wieki tak sporządzić, abym
ja był miasto tego Cyrenejczyka tą drogą
szedł? aby na mnie było przypadło nieść
krzyż Twój Panie! Sercem go Panie mój
niosę, sercem Ci dźwigać go dopomagam! —
A nie przestanieszże tak dopomagać Panu
J e z u s o w i ? Jużeś przestał, gdyś s ie w krzy­
żu zniecierpliwił.
Łatwo było Panu J e z u s o w i ukrzepić sic,
aby mógł ten krzyż zanieść bez pomocy tego
— ‘2 47 —
A g* — -----------— ----- 4 9
c# W
człowieka, ale to była tajemnica, która wy­
rażała , że Chrystus tak ch c e, tak Mu się
podoba, abyśmy i my cierpieli i my krzyż
znosili. — Maszże teraz ja k ą trudność? Miał-
żeś ją niedawno przedtem ? — Wiedzże tedy,
że się upodobało Panu J e z u s o w i , abyś ten
krzyż niósł, aby ciebie nie minął. Przedstaw
tu sobie P ana twojego z krzyżem idącego,
ale przedstaw i twoje krzyże, któreś znosił,
znosisz, znosić będziesz, i one dźwigając,
myśl, że idziesz za Panem tw oim ; choć też
ci się przykrzy pod nimi, przebaczy ci Pan
J e z u s . Doskonalej uczynisz, gdy pod nimi
stękać nie będziesz. — O Panie! nie mam
takiego męstwa, nie na moją to nieudolność.
Obym tego męstwa nabył!
Przez to znalezienie tego Cyrenejczyka,
dla ludzi całkiem przypadkowe, znaczy się,
że czasem człowiek w krzyżu będąc znaj­
dzie przyjaciela, o którym nie myślał, aby
miał tak ą przychylność dla człowieka. Albo
też Bóg sam poda niespodziany sposób uła­
tw ienia trudności jakiej. — Iźaliś ty sam
nie doznał tego ? Podziękuj dobroci Boskiej
za troskliwość w tych razach, i nad tobą
i nad drugimi. Atoli większaby była dosko­
nałość znosić krzyż bez pociechy i pomocy
ludzkiej. A o ileż większaby rzecz była znosić
go bez pociechy w ew nętrznej! — A maszże
w sobie tę odw agę? — P ragnę Panie mieć
ją, za łaską twoją.
c*5">' " li
- ----------------------------------------
— 248 —

f * ----------------------------------------* .
O Panie, niech najw iększą pociechą moją
w krzyża będzie, źe krzyż niosąc, idę za
Tobą, który przedem ną krzyż swój niesiesz.

P u n k t III. Pow iada Mateusz św., że tego


Cyrenejczyka przym usili, aby niósł krzyż
Jego. — Nie wiesz szczęśliwy Cyrenejczyku
co cię za szczęście spotyka, że Panu J e z u ­
s o w i pomagasz w noszeniu krzyża! Sambyś
się do tego kwapić, ubiegać miał. Ty tego
krzyża trochę nieść Panu pomożesz, a On
duszę twoją do nieba zaprowadzi. — Takieć
głupstwo i w nas, cobyśmy się mieli krzyża
napierać, to od krzyża uciekamy. — Zachęć
się do krzyża.
Przez tego Szymona przymuszonego do
niesienia krzyża Pańskiego znaczą się ci,
którzy uciekają od krzyża, a krzyż ich nie­
jako goni. — A nie dogoniłże i ciebie?
Znaczy tych, co się im cierpieć nie chce,
niecierpliwie go znoszą, a krzyż po dawnemu
krzyżem. — A zażby nie lepiej cierpliwie
g o dla miłości P ana J e z u s o w e j znosić?
Uważ, co powiada Łukasz św.: I włożyli
nań krzyż aby niósł za Panem Jezusem *).
Słowa te dwojakie mogą mieć znaczenie:
najprzód ź e Pan J e z u s wolno szedł, a Cy-
renejczyk za Nim krzyż dźw igał; albo też
(co prawdopodobniejsza), że ujął drugi ko-

') X X III., 26.


- 249 —

niec krzyża, który się, za Panem J e z u s e m


wlókł. — Czem się wyraża, że nie nosisz
sam krzyża, ale ci go łaską swoją Pan
J e z u s nosić dopomaga. — O Panie ! dopo­
magaj zawsze. — W yraża się i to, że nie
ty sam krzyż n o sić; niósł go przed tobą
P an J e z u s — czemuż za Nim z krzyżem
swoim nie idziesz? W yraża się jeszcze, że
jeśli chcesz krzyż nosić, stawiaj sobie często
przed oczy serca swojego P ana J e z u s a ukrzy­
żowanego, a tak za Nim niejako krzyż ponie­
siesz, i wiedz o tern, że wtenczas każdy krzyż
zniesiesz. A stawiaszże go tak sobie przed oczy ?
Rozm ow a. Daj mi Panie łaskę, abym w cier­
pliwości, w chęci więcej cierpienia, w szyst­
kie krzyże moje jakoby za Tobą idąc nosił,
to jest na Ciebie ukrzyżowanego patrząc.

ROZMYŚLANIE 36.
(Na środę).
Płaczące niewiasty. — Chusta Weroniki.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie ulicę
i bramę, przez którą Pan J ezus z krzyżem z miasta
wychodzi.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Łukasz ś w .: I szła za
N im w ielka rzesza lu d u i n iew ia st , które
p ła k a ły Go i lam entoioały ').

J) X X I I I . , 2’ .

« 3>------------
— 250 —
| p --------------------------------------------------------------- <gj
W ielka część tej rzeszy szła, według zw y­
czaju ludzkiego, patrzyć na tych co ich tracą,
a jeszcze tembardziej, że obwołano, iż Chry­
stusa tracić miano, dlatego, że się czynił kró­
lem i Bogiem. Drudzy szli z natchnienia
wewnętrznego, którem się powodując szły
i te nabożne niewiasty płaczące nad Panem
J ezusem . — Przymnóż im Panie chwały
przypadkowej /za to politowanie. — Uproście
mi płaczące Święte dar łez z politowania
nad Panem naszym. — I mojećby się, Panie
mój, łzami zalały oczy przy łasce twojej,
gdybym był patrzył na Cię już na śmierć
idącego. Obym i teraz, wspominając na to,
z serca pożałował Cię Panie!
Uważ, co rzekł Pan J e z u s obróciwszy się
do n ic h : Córki Jerozolimskie nie płaczcie
nade M ną, ale same nad sobą płaczcie i nad
synam i icaszymi. — Czemuż to Panie mój
nad Sobą płakać nie każesz? Któż godzien
pożałow ania, jeśliś go Ty Panie mój nie
godzien ? O ! nie trzebać mi Panie mój za­
kazyw ać, abym nad Tobą nie płakał, bo
twardość serca mojego płaczu mi nie do­
puszcza. Tyś mi Panie płakać zakazał, obyś
mnie miłościwie rozkazał, i łaski skutecznej
na to dodał, abym morza łez nad ranami
twojemi wylał.
Uważ, czemu to Pan nasz zakazyw ał płakać
nad Sobą? Być może, że się w tych łzach
zawierało coś z przyrodzonego uczucia, o które
— 251 —

: <fiA

mało dbał Chrystus; ale też chciał Pan J e z u s


tej okazyi użyć, aby pokazać jaka jest po­
trzeba łez przy wspominaniu na straszne sądy
Boże. — Wieleżeś też razy za grzechy swoje,
a prawdziwie, serdecznie zapłakał? Bojażń
sądów Bożych czy wycisnęła ci kiedy łzy?
Pragnęć Panie mój gorzko z Piotrem opła­
kać grzechy moje, ale bardziej jeszcze pra­
gnę gorżko opłakać tak bolesną mękę twoją.

Punkt II. Powiada Pan J e z u s , czemuby


te białogłowy płakać powinny, b o , mówi,
przyjdzie czas kiedy: Poczną mówić g órom :
■padnijcie na nas, i pagórkom : przykryjcie
nas.
Kiedy Jeruzalem ginęło, był taki ucisk,
żeby się byli ludzie radzi pod ziemię ukryli;
ale te słowa Pana J e z u s o w e bardziej je ­
szcze wyrażają ucisk, jaki będzie gdy ostatni
sądny dzień przyjdzie, na który wspominać
tym niewiastom każe, a wspominając łzami
się zalewać. — O Panie! słucham rozka­
zania twojego, łzami, choć w sercu, płacze
wspominając na dzień gniewu, dzień on!
Alebym Panie rad aby w dzień ten góra
jedna na mię padła — a któraż? — Góra Kal-
waryjska krwią twoją Panie mój skropiona,
abyś na krew twoją patrząc był mi miło­
ściwy. Proszę i o to: jeśli nie mam Ciebie
ukrzyżowanego kochać, niech się najbliższa
i góra na mnie zaw ali!
Śp-----------------------------------------------
— 252 —

U w aż, czem kończy Pan nasz tę m owę:


Jeśli to na zielonem drzewie czynią, cóż na
suchem lądzie. Przez te słowa wyraża Chry­
stus: „jeżeli Ja w mojej świątobliwości cier­
pię, cóż będzie z grzesznikam i ?“ Chrystus
za cudze grzechy tak wiele cierpiał, cóż
będzie z grzesznymi ? — Mów sobie te słow a:
„Chrystus za moje grzechy tak wiele ucier­
piał, cóż mię samego czeka ?“ Trafić się
krzyż i utrapienie, mówże sobie: „Pan mój,
to drzewo zielone i śliczne, tak wiele dla
mnie ucierpiał, a ja pień jeden suchy czemu
cierpieć nie m am ?“
Gdy te słowa Pan J e z u s do tych niewiast
m ówił, snać tam jeszcze nie było Najśw.
Panny, boć Ona nie m iała nad sobą o co
płakać, chyba nad boleścią Syna swojego.
I pokazują w Jeruzalem miejsce, gdzie j a ­
koby od południa drogę Panu J e z u s o w i
żałosna M atka zabiegła. Nie trzeba tam było
P ana J e z u s a przestrzegać: „Otoć M atka za­
stępuje,“ zaraz J ą spostrzegł, tw arzą samą,
choć niemówiącą, przywitał. — A poznałażeś,
Matko bolesna, twarz one odmienioną ? Cóż
tam Serce twoje do Serca P ana J e z u s o w e g o
mówiło ? Iżaliś tam współczuciem krzyża Mu
tego nosić nie dopom agała? Iżaliś ciężaru
tego na siebie przenieść nie chciała? Snać
Ci Sercem mówił Syn: „Wróć się żałosna
M atko“, a Tyś się w ym aw iała: „niech przy-
— 253 —

najmniej przy męce i śmierci twojej będę,


kiedy za Ciebie umrzeć nie m ogę“.
J e z u i Maryo, gorzko natenczas bolejący,
przybądźcie mi w krzyżach i w skonaniu
m ojem !

P u n k t III. Nie mówi tego św. Ewangelia,


ale podanie Kościoła to ma, i w Jeruzalem
pokazują miejsce blisko domu gdzie mieszkał
bogacz na Ł azarza niemiłosierny, że ztam tąd
wyszła W eronika, i zabiegła drogę Panu,
i zobaczywszy tw arz Jego spoconą, skrw a­
wioną, otrzeć ją chciała. — O szczęśliwe
płótno, Panu na usługę o d d an e! Któżby Ci
z nas Panie chustki na to żałow ał? Przy-
mnóż Panie chwały przypadkowej tej W ero­
nice za tę uczynność.
Snać W eronika przyklęknęła, zawiciem tern
swojem twarz P an a J e z u s o w 4 przysłoniła,
a M atka bolesna na to patrząc, Sercem jej
za tę uczynność dziękowała. — Dziękuje ci
za uczynność cały świat chrześcijański, W e­
roniko ś w .; Pan zaś nasz cudownym spo­
sobem całą twarz swoją na tem płótnie od­
malował. — O P a n ie ! obyś się tak na sercu
mojem odmalował. Proszę Cię o tę łaskę dla
serc całego chrześcijaństwa, ale mianowicie
dla serc tych, którym jestem przed Tobą
szczególniej obowiązany.
Uwaź, co też tam W eronika pomyślała,
kiedy tę twarz P an a J e z u s o w ą , nie ręką,
— 254 —

nie pędzlem odmalowaną zobaczyła. Iżali


nie zawołała: „O m ała uczynności! jakoś
mi się nagrodziła! O skarbie drogi jakożeś
mi się d o stał!“ Iżali tam drugich nie wzy­
w ała: „Obaczcie cud, oglądajcie twarz P ana
n aszego!“
R ozm ow a . Nie gardziłeś Panie płótnem tern
prostem i odmalowałeś się na niem, odmaluj
się miłosiernie i na sercu mojem.

ROZMYŚLANIE 37.
(Na czwartek).
Pan Jezus wstępuję na Golgotę.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie górę
Kałwa ryjsksj.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Marek ś w .: Ip r z y w ie d li
Go na miejsce Golgota ]).
Nie potrzeba było P ana J ezusa prowadzić
na krzyż, bo On sam szedł nań ochotnie,
ale podaje się tu nauka o naszej ludzkiej
słabości i nieudolności, że choć się też cza­
sem odważymy na krzyż i utrapienie, natura
jednak nasza od krzyża ucieka; prowadzić
nań nas potrzeba, niejako przymuszać. — Iżaliś
tego sam na sobie często nie doświadczył ? —
W wielu rzeczach jestem zmiennikiem przed

') X V ., 3 2.
Tobą Panie, ale najbardziej w dw óch: często
poprawę obiecuję co do życia mego, i że
gorętszem, pamiętniejszem sercem będę m y­
ślał o Tobie Panu moim ukrzyżowanym,
a. potem wnet o tern zapominam. D ruga:
częstokroć Ci się na krzyż ofiarowuję, a z go­
ryczą go znoszę, od niego uciekam. — A po-
prawiszże się w tern?
Uważ, czy też i ciebie nie prowadzą na
krzyż? Jeśli widzisz jak ie niechęci ludzkie
przeciwko sobie, to widzisz, że cię prowadzą
na krzyż. — Panie! jakim eś Ty uczuciem
kochał tych co Cię na tę górę prowadzili,
takiem uczuciem Panie kocham i ja w szyst­
kich mnie niechętnych. — A długoż tej przy­
chylności ku nim będzie?
P ana J e z u s a prowadzilić na krzyż i ludzie
niechętni, ale prowadziła oraz i żałosna Matka,
prowadziły i płaczące niewiasty. — Azaż to
i z tobą się nie dzieje? Czy nie doznałeś
w krzyżach twoich przytomności Bogarodzicy
Panny i pomocy śśw. Patronów twoich ? Proś
o podobne szczęście we wszystkich utrapie­
niach swoich. A zasługujeszże sobie na to?
Pocieszycielko utrapionych! nie odstępuj
mię w krzyżach i przeciwnościach moich.

P u n k t II. Uważ, kto też niewidomie pro­


wadził P ana J e z u s a na krzyż? Prowadzony
był na krzyż niewidomie Chrystus od wy­
roków wiecznych, o śmierci i krzyżu Jego
i 4
— 256 —

v X>
uczynionych. — Dziękuj za te wyroki. Dzię­
kuj i Chrystusowi, źe się im dobrowolnie
poddał. Wiedz, źe i o krzyżach twoich zaszły
wyroki wieczne — czemuż się im nie pod­
dajesz? Już się niektóre wypełniły, inne cię
czekają; ofiarujże się na nie łącząc to z tern
uczuciem, z jakiem Chrystus na krzyżową
śmierć się ofiarował.
Na ten krzyż prowadziła Chrystusa chęć
Jeg’0 własna i pragnienie, aby za nas umrzeć.
— A twoja chęć do krzyża ja k a ? Chrystus
się dla zbawienia cudzego na krzyż ofiaro­
wał, a ty dla zbawienia swojego czemu się
nań nie ofiarujesz? — O Panie przez krzyż
świat zbaw iający! daj mi łaskę, abym drogę
krzyża jako drogę zbawienia swojego kochał
i nią chodził.
Prowadziły P ana J e z u s a niewidomie na
krzyż grzechy nasze. — Grzechy moje!
o jakoźeście potężnie ciągnęły, popychały na
śmierć krzyżową P ana mojego! — A o któ-
rymże też grzechu swoim szczególnie rozu­
miesz, że P ana naszego dręczył? Obżałujże
go szczególniej.— I ciebie grzechy twoje na
krzyż prow adzą; nie cierpiałbyś tak wiele,
gdybyś był inaczej żył.
Panie, dopuszczaszci na mię krzyże za
grzechy m oje; uznaję że słusznie; ale oby
mi się kiedy trafiło bez grzechu, tylko dla
miłości Ciebie ukrzyżowanego cierpieć!
257

P u tik t III. Dodał i Mateusz i Łukasz św.,


że ta nazwa żydowska Golgota, po łacinie
tłómaczyła się Kai/wary a ; snać dlatego, aby
obadw a narody: Żydowski i pogański, w je-
dnymże Kościele łączący się, wiedziały o miej­
scu ukrzyżowania Pańskiego. — O góro święta!
wiadomaś nam jest, nie tajno nam o tobie.
0 g ó ro ! któraś się stała ołtarzem, na którym
się ofiarował Bóg wcielony. O góro krw ią
P ana J e z u s o w ą ozdobiona! całuję cię na-
bożnem sercem.
Są niektórzy co twierdzą, choć bez dosta­
tecznych dowodów, że tam był pogrzebiony
pierwszy człowiek, i że tam głowę jego zna­
leziono. — W ylałeś Panie krew swoją na
grób Adama, — to pewna że za grzech,
który w nas grzesznych jest pierworodnym.
Wylej ją niewidomie na duszę moją, wylej
ją na grób mój i na grób tych, którym jestem
szczególniej przed Tobą obowiązany.
U waż, co to jest w przenośnem znaczeniu,
że krzyż Pański był postawiony na górze
Kalwaryi, to jest górze, na której pospolicie
głowy ściętych chowano ? Między innemi
może i to znaczyć, że i my mamy grunto­
wać krzyż nasz na Kalwaryi, na śmierci, na
trupiej głowie; tj. mamy sobie myśleć: „dłu-
goż tego krzyża będzie? śmierć już już idzie,
1 śmiercią skończy się to, byłeś na krzyż
wieczny nie trafił.“ — O Panie! daj krzyże
doczesne — od wiecznego broń! — Posta-
-m
O R o zm y śla n iu . 17
— 258

nów cieszyć się tern, że krzyż na dobrych


nie wiecznie ciąży.
Rozmowa. Święci na krzyżu utrapienia przy­
bici, a już um arli! módlcie się za nam i;
miłość nam i wytrw anie w krzyżu uproście.

ROZMYŚLANIE 38.
(Na piątek).
Ukrzyżowanie Pana Jezusa.
P rzygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie miejsce
na górze Kalwaryjskiej, gdzie Pana J e z u s a przy­
bijają na krzyż.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Trudnoby policzyć wszystkie sta­
rego Testam entu proroctwa czy figury, które
opowiadały, że Chrystus miał podjąć krzy­
żową śmierć. Dość przypomnieć słowo, które
z nienawiści ku Chrystusowi, z starego T e ­
stamentu Żydzi wymazali (jako dowodzą da­
wni Ojcowie śś.), to je st: „Królował Bóg
z drzew a“. Miejsce to w yraża: „zawieszony
był P an na krzyżu, a potem sławniejszy się
stał, i w sercach wiernych królować po-
czął“. — Któż Cię, Panie, nasz ukrzyżowany,
z wszystkich chrześcijan rozum m ających za
Króla nie m a? Któryż monarcha chrześci­
jań sk i nie ma sobie za zaszczyt, abyś Ty go
miał za wiernego poddanego ? Jakieżby i nie­
udolność moją mogło spotkać większe szczę-
m-
— 259 —

ście, ja k to , abyś Ty ukrzyżowany Pan


w sercu mojem królow ał!?
Nietylko przepowiadał Pan J e z u s , że miał
w Jeruzalem umrzeć, ja k np. gdy 2 M ojże­
szem i E lia szem ro zm a w ia ł o zejściu swojem...
w Jeru za lem ’), gdy przepowiadał uczniom
o S y n u człow ieczym , źe u biczują Go i z a ­
biją G o-), lecz o samem ukrzyżowaniu jasno
powiedział Nikodemowi: ja k o M ojżesz p o d ­
w y ższy ł węża na p u szc zy , ta k potrzeba aby
b ył podicyższon S y n c zło w ie c zy 3). — W y­
pełniasz Panie słowo swoje, kiedy się już
już na krzyż gotujesz. — W ejrzenie na węża,
od Mojżesza na krzyżu zawieszonego, uzdra­
wiało wszystkich od węża ukąszonych. —
O P anie! wąż piekielny, o ja k wiele razy
mnie ukąsił. — (Policz tu szczególniejsze
ukąszenia). — Daj mi łaskę nabożnego wej­
rzenia na Ciebie P ana mojego ukrzyżo­
wanego — abym ja nareszcie uzdrowiony
został.
Uważ i to przepowiedzenie P ana J e z u ­
s o w e : A j a je ś l i będę podicyższon, pociągnę
w szystko do sieb ie4). — Już Cię Panie mój
na krzyżu wywyższą, spełnij że to słowo twoje,
jako się oświadczasz, że wszystko masz do
siebie p o ciąg n ąć; pociągnij i tę grzeszną
duszę moją. Pociągnij i w tern, aby miłością

') Luk. i x . , 30— 1. '-) Mar. x . , 3 3 — 4. 3) Jan iii ., 11.


4) Jan X 11., 32.

17 *
— 260 —

moją Ukrzyżowany był; pociągnij i w tem,


aby mi krzyż i utrapienie smakowało.
Panie m ó j! przez krzyżową śmierć świat
odkupujący, chciej miłościwie gorżkiej męki
twojej mieć we mnie skutek.

P u n k t II. Jest podanie w Jeruzalem, iż


Pan nasz przyszedłszy na górę K alw aryjską,
oczekiwał swego ukrzyżowania, i pokazują
to miejsce. Co i Polacy nasi wyrażali, k ła ­
dąc wizerunki, mianowicie przy szpitalach,
P ana J e z u s a siedzącego, zadumanego, ręką
twarz podpierającego. — Pocałuj sercem to
miejsce, pożegnaj P ana J e z u s a tak siedzą­
cego. Proś Go o naukę ja k ą i przestrogę
wewnętrzną. — Dobry J e z u ! przez to bo­
lesne oczekiwanie śmierci spraw, abym i ja
śmierci swojej pożytecznie wyglądał.
Różne jest Ojców śś. mniem anie: jedni
rozumieją, że P an nasz w koronie cierniowej
szedł na górę K alw aryjską i w niej był
ukrzyżowany. Drudzy sądzą, że gdy P ana
w szaty Jego przebierano, zarazem tam i ko­
ronę cierniową zdjęto. Jeżeli w koronie cier­
niowej był ukrzyżowany, musiało się Panu
bólu przyczynić, gdy przed ukrzyżowaniem
suknie z Niego składali, mianowicie dzianą
a nie szytą szatę. Lecz i bez tego musiało
tam boleści być nad miarę, gdy z P ana szaty
zwlekano.
<$>
— 261 —

Przyw rzały były suknie do ran, i przy tem


zwiotczeniu wszystkie się te rany odnowiły.
Drżał Pan od boleści, a przecie gotowe miał
Serce do umierania za nas. — A cierpiałżeś
kiedy tak dla P ana twojego, jako Pan twój
cierpiał dla ciebie? — Razem się Panie bóle
twoje wtenczas zeszły — obym razem zebrać
mógł boleści wszystkie, i niemi nad ranam i
twemi Panie zaboleć.
Uwaź, że słuszna abyś choroby swoje ofia­
rował na pam iątkę boleści, którą Pan cier­
piał w owem szat swoich zdejmowaniu. —
Szczęśliwa Chananejko! szata, która tobie
zdrowie dała, boleścią P ana J ezusa napeł­
niła. — Ale była tam większa boleść ze
wstydu sam ego, gdy Pańskie najczystsze
ciało obnażono. — Nie wstydź się być do­
brym chrześcijaninem, nie wstydź się grze­
chów swoich dokładnie na spowiedzi w ynu­
rzać, patrząc na P ana tak zelżywie obnażo­
nego.
O! jakoż Panie tem wielkiem zawstydze­
niem SAvojem p ła c isz niew stydy lu d z k ie ! —
Tyś P ana J e z u sa z szaty Jego odarł, kiedyś
sz a tę niewinności swojej stracił!

P u n k t III. Jest podanie w Jeruzalem, źe


P ana naszego na ziemi do krzyża przybijano.
— Cóżeś tam Panie mój m yślał kiedyś w i­
dział, a oto dół wykopano, w którym krzyż
miał stanąć. Cóżeś tam myślał, kiedyś wi
— 262 —

dział gwoździe na siebie nagotow ane? Snaćeś


się ofiarował: „gotowem ich więcej podjąć.“ —
Pocałuj sercem te gwoździe, które ciało P ana
twojego trzym ać mają. — Przyniósłbym Ci
je Bogarodzico P anno, abyś je odmieniła,
zm iękczyła; ale woli Ojcowskiej na to nie
masz. Snać Pan nasz nie chciał, aby Go do
krzyża prow adzono; Sam pokornie ku niemu
szedł; może Go też i złość żydowska popy­
chała. — O Panie! ja k wiele, ja k ciężko za
nas cierpisz!
Uważ, ja k Pan częścią Sam się na w znak
położył, częścią Go kaci na krzyż układali.—
Podniósłeś Panie oczy i Serce ku niebu, któ­
rego bramy już już śmiercią swoją otwierać
m iałeś? Obym ja raczej za Ciebie ukrzyżo­
w any był!
Uważ, jako Pan nasz dobrowolnie ręce na
krzyż rozpostarł. — O Orle niebieski! jako
nas wzywasz do w zlatyw ania ku niebu. —
W yciągają rękę Panu, potem i drugą, aby
gwoździe na dziurę, już snać w krzyżu wy-
św idrowaną natrafiły. Rani gwóźdź żyły,
przebija m ięśnie, druzgoce kość, a złość
coraz głębiej wbija. -— Słyszałaś o Matko
bolesna te przybijania — od boleści umie­
rałaś ! — Kurczyły się palce Pańskie, boleśnie
przebierały; wysączywszy się krew z palców
wkrótce je zdrętwiałymi, zaciśniętymi uczy­
niła. Rzecz jest prawdopodobna, iż tam po­
trzeba było nadciągać nogi Pańskie, aby do­
li:- ----------------------------------------------------------- ^
sięgły aż do przygotowanej dziury. Poczęto
w "nie bić, a jeżeli Pan tylko jednym gwo­
ździem m iał nogi przebite, nogę na nogę
Panu zakładali, przystosowywali, a w wierz-
clmej nodze szerszą ranę czynili. — Radbym
Panie mój pierwszy rany te twoje pocałował,
pierwszy do nóg się twoich przytulił!
Rozmowa. Nie umiem Panie godnie boleć
nad temi boleściami twem i; ofiarujęć przy­
najmniej boleści Matki twojej, a proszę wyryj
na sercu mojem to ukrzyżowanie!

ROZMYŚLANIE 39.
(Na sobotę).
Podniesienie krzyża. — Ukrzyżowanie łotrów.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie miejsce,
na którem przybito i podniesiono Pana J e z u s a
z krzyżem.
P rzygotow anie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Za pierwszem w dłonie rą k P ana
J ezusow ych uderzeniem, i za pierwszem nóg
Jego świętych przebiciem, snać wysoko krew
Chrystusowa wytrysnęła, i część się jej na
nogi i ręce Pańskie wróciła; ale kiedy już
gwoździe w drzewo przeniknęły — główki
ich i grubość żelaza nie tak hojnie snać do­
puszczała krwi się wylewać, a i dlatego, że
podobno dłonie prędko i bardzo napucliły; ale
za to obficiej pewnie między rękam i Pań-
skiemi a krzyżem się sączyła. — O grubeż
to narzędzia na tak delikatne ciało, tak okru­
tne gwoździe! Któż kocha P ana J e z u s a ,
a nie pożałuje Go tak przybitego? — O ho-
sty o ! o ofiaro ubóstw iona! jakożeś się tam
Ojcu twemu ofiarow ała! ? — Cóźeś tam myślał
Panie, już ostatni raz żywo w śmiertelnem
ciele blisko ziemi zostający!? Wabiłeś tam
serca nasze, zwab i zbaw duszę moją!
U waż, że zakrzątnęli się już kaci podnosić
P ana z krzyżem. Prawdopodobieństwo jest,
że drągam i lub powrozami, albo rękoma przy­
suwali krzyż P ański do dołu, w którym miał
być ustawiony, chybotało się wtenczas ciało
P ana J e z u s o w e , razem z krzyżem ; snać też
dalszy koniec krzyża po ziemi, albo po k a­
mieniach, ciężko, nie bez boleści P ana J e z u ­
s o w e j się posuwał. Snać też złość w ołała:!
„ n o ! jeno prędzej podnoście, niech Go rychłej
ujrżym y.“ Oczekiwała i bolesna M atka tego
podniesienia. Oparli niektórzy część krzyża
co w dół wejść miała, blisko tegoż, drudzy
podnosili część krzyża około głowy Pańskiej,
a Pan na onem powietrzu wisząc, rękom a
rozpostartemi jakoby ptak skrzydłami," prze­
bierał. Wpuszczono nagle krzyż w dół —
ciało się wszystko wstrzęsło, rany się roz­
szerzyły, gwoździami narwały, boleść nóg
rękom folgować nie dopuszczała; rany i sła­
bość rąk nogom ulżyć nie dawała. — O zaiste
Panie mój, miałżeś Ty bólu!
— 265 —

U waż, iż lud zły, P ana podwyższonego


obaczywszy, cieszył się z boleści i męki
Jego; a M atka bolesna, raz w ejrzała na Syna,
drugi raz oczy spuściła, a wejrzawszy, na
Sercu ja k na wosku Syna sobie wypieczę-
towała. — Niech się ta pieczęć i na mojem
sercu wyciśnie! — Jakoż Ci miłość tę twoją
oddam, Panie m ó j!? A jednężeś tylko kroplę
łez moich zasłużył tak wielkiemi boleściami
tw em i!?
Powtórz serdecznem uczuciem, tak jakobyś
jeszcze nigdy tego nie mówił, tak jakobyś
teraz dopiero P an a twego ukrzyżowanego
widział: „Miłość moja, Ukrzyżowany je s t“.

P u n k t II. Mówi Jan św .: Ukrzyżoiuali


z N im drugich dwu ztąd i z owąd, a 10 p o ­
środku P ana J e z u s a *).
Przez to P ana J e z u s a między łotrami
ukrzyżowanie, chciało Żydostwo Go zohy­
dzić, aby z samego towarzystw i wspólności
złych był od ludzi za złego miany, że i miejsca
między dobrymi nie miał. — Mylisz się złości
ludzka, boć Pan nasz miejsce m a średnie
między dwiema osobami Boskiemi, między
Ojcem i Duchem św. — Chociaż Cię Panie
mój złość ludzka tak zelżyła, przecie ja wiem
żeś T y jest Dobro najwyższe.
Uważ, że to zawieszenie Pańskie między

' ) X I X . , 18.
fp------------------------- m
— 266 —

łotrami oznacza też, iż dobrych, iż Panu J e ­


z u s o w i służących otaczają ludzie żli, którzy
się z nich śmieją, onych prześladują. — A ty
nie naśmiewałżeś się też kiedy z dobrych?
Oznacza także, iż pokusy wewnętrzne i ze­
wnętrzne otaczają miłujących Boga. A nie
doświadczyłżeś ich? — O Panie! aż nazbyt.
Ale nad tern boleję, żem ich częstokroć słu­
chał raczej niżelim niemi gardził!
Uważ, iż nieodpowiednie, nie według go­
dności P ana J e z u s o w e j było to towarzy­
stwo. — Ucz się ztąd kochać się w osobności.
Odważ się na to, abyś żył bez przyjaciół.—
Ale to ciężko. — Ciężej ci było Panu J e z u ­
s o w i między dwoma łotrami wisieć. — I ty
masz się też za towarzysza P. J e z u s o w e g o ,
przybliżasz się ku Niemu — a nie słusznaż
abyś się miał za gorszego niż ci łotrowie?
O P a n ie ! dotyehczaseś T y łotrami, bo grze­
sznikami opasany, naw racaj nas sobie z do­
brym łotrem !

P unkt III. Obadwaj ci łotrowie bliżej P ana


Jezusa byli, do Niego się przymknęli, przy­
sunęli; a jeden tylko nawrócony był, drugi
zginął. — Przychodzimy do Chrystusa przez
wiarę, przychodzimy przez Sakramentu, m ia­
nowicie Pokuty i Ciała Pańskiego, przecie
nie wszyscy zbawieni bywamy. — Z nas nie
z Ciebie wina Panie mój. — Porachuj się,
coć też przeszkadza, żeś się dotąd nie stał
dobrym łotrem, choćeś się udał na życie po­
bożne.
Uważ, ja k to musiało być ciężko Panu
J e z u s o w i w Bóstwie osoba Jego jest między
osobą Ojca i Ducha ś w .; w niebie jest oto- ,
czony milionami Aniołów; w Nazaret mie­
szkał z M aryą i Józefem ; na górze Tabor
był między Mojżeszem i Eliaszem, — a teraz
miedzy łotrami. Odważ się cierpliwie znosić,
choć też zobaczysz, że około ciebie jedni
przyjaciele twoi śmiercią zniknęli, drudzy cię
opuścili. Staraj się, abyś był myślą przy
Panu J e z u s i e ukrzyżowanym, a nagrodzisz
Mu, ulżysz boleści, którą miał z tego, że tak
miedzy łotrami wisiał.
Trojaki jest stan krzyż cierpiących: jedni
go cierpią dla cnoty jako Chrystus; takim i
są męczennicy i święci ludzie. — Posilaj ich
Panie! — Drudzy cierpią dla złych uczyn­
ków swoich, do pokuty przychodząc ; ci cier­
pią jako dobry łotr. — Bądź z nimi ukrzy­
żowany Panie! — Trzeci cierpią jako zły
łotr, i za grzech, i bez poprawy. — Nie je ­
steś i ty bez krzyża, a nie cierpiszże tylko
jako łotr zły? Proś P ana J e z u s a i za tak
cierpiących, aby się ich krzyż w krzyż łotra
dobrego odmienił.
Rozmowa. Jeżeli się kiedy spełniło, że
„przybliżyli się grzesznicy“ do Ciebie Panie,
tedy się teraz to pełni, kiedy między dwoma
łotrami wisisz. Ustąp mi krzyża twojego,
— 268 —
©i*— — ------------------------------------------------------------- — --------------------------------------------------------

W
zły ło trze! niech ja przy Panu moim wiszę,
niech z dobrym łotrem przysługiwać się Panu
pocznę!

ROZMYŚLANIE 40.
(Na niedzielę Kwietnia).
Spełnione proroctw o — napis na krzyżu.
Przygotow anie pierwsze. Przedstaw sobie miejsce,
gdzie stoją trzy krzyże na górze Kalwaryi.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. P rzydaje Marek św. przyczynę,
czemu Pan J e z u s był zawieszony między
dwoma łotram i: Aby wypełniło się Pismo,
które m ów i: a ze złoczyńcami był policzon ').
Uważ, iż począwszy od porównania z Ba­
rabaszem, i od fałszywych świadków grzech
na P ana kładących wypełniało się, że Pan
był ze złoczyńcami policzony, a cóż dopiero
kiedy 6 0 między dwoma łotrami zawieszono.
—7 Bóg twój dla ciebie oto znosi aby był
między złymi poczytany; a ty czemu p ra­
gniesz, aby cię za coś, aby za dobrego mia­
no? — W yznaję ja Panie, żeś daleko od
niesprawiedliwych, i owszem źródłem jesteś
wszelkiej świątobliwości. Mnieby to trzeba
nietylko między łotrami, ale nad łotrów po­
czytać.

') xv., 28; Izaj. l i i i ., 12.


:----------------------------
— 2(39 —

W wyższem jeszcze znaczeniu jest Pan


nasz policzony między nieprawymi, bo się
podjął za grzechy nasze zadosyćczynić. —
I nazbyt dosyć uczyniłeś Panie! Podjął się
za nie odpowiadać sprawiedliwości Boskiej. —
Odpowiedz i za mnie, mianowicie przy sko­
naniu mojem! — Podjął się, aby grzechy
nasze na Nim ukarane były. — O jako u k a­
rany został! — Postanów już więcej nie d a ­
wać przedmiotu tego ukarania P ana J e z u s o ­
w e g o , i wstrzymywać się od grzechu. —
Panie! przez to twoje między niespraw ie­
dliwymi policzenie, policz mnie między w y­
branym i twymi.
Uważ, w jakiej byś też okazy i miał naśla­
dować P ana twojego między nieprawymi po­
liczonego? Pierw sza: abyś się znał za grze­
sznika. — A znaszże się? — D ruga: kiedy
idziesz do spowiedzi, abyś pokornie, żałośnie,
z przedsięwzięciem mocnem i z serdecznym
wstydem grzechy swoje wyznawał. — A czy-
niszże ta k ? — Trzecia! kiedyć się co trafi cier­
pieć, abyś m ów ił: „niegodzienem lepszego
od Boga za grzechy m oje,“ i owszem mów
sobie: „mało to, mało to za grzechy moje“ .
O Panie mój między nieprawymi policzony!
wchodzę i ja między tych nieprawych, ale
jako Ciebie tak wielka świątobliwość twoja
z liczby ich wyłączała, tak mnie niech w yj­
mie z pomiędzy nich łaska twoja święta!
270

Punkt II. Powiada Jan ś w .: A było na­
pisano: Jezus N azareński Król żydowski*').
Łatwo było Piłatowi kazać n ap isać, źe
Chrystus czynił się Królem żydowskim ; i nie
był ten sędzia tak nieprzezorny, aby nie wie­
dział, że się Żydzi obrażą, iż Królem ży­
dowskim nazwał P ana J e z u s a już ukrzyżo­
wanego, ale Opatrzność Boska sprawiła, iż
raczej poprostu i jasno Królem żydowskim
Go nazwał. — Pochwal skuteczność Opatrz­
ności Boskiej i podziękuj jej za to. Ufaj, że
i względem ciebie wszystkiego tego dokaże,
co się jej podobać będzie. Winszuj Panu
J e z u s o w i tego tytułu; proś Go za królów.
Dany jest tytuł Panu J e z u s o w i Króla ży­
dow skiego; a gdyby ciebie Trójca ŚŚ. uty­
tułować chciała, jakoby cię też nazw ała?
Snać obrazem Boskim w podobieństwo zwie­
rzęcia obróconym.— Droga krwi P ana m ojego!
napraw ten obraz. — Nazwałby cię Pan
J e z u s ukrzyżowany tym, co depce krew Jego.
A wieleżeś ją razy już podeptał? Czyby cię
nie utytułowała M atka bolesna, żeś jest ten,
którego Ona kocha jako syna, a on Jej gor­
szy niż pasierb. — Panie między łotrami
zawieszony, nawróć mię miłościwie!
Mówi Mateusz św .: I w łożyli nad głowę
Jego winę, Jego napisaną'1). W ina P ana J e -
z u s u w a była dw ojaka: Pierwsza, że się czynił

J) X IX ., 19. 2) X X V II., 37.

U
— 271 —

Synem Bożym; tego jed nak w tym tytule


nie wspomniano, bo na to sędzia pogański
w dekrecie swoim względu nie miał. Druga,
że się czynił Królem żydow skim ; a że z po­
wodu tego królestwa wymusili Żydzi dekret
na sędzim, dlatego położył tylko, że jest
Królem żydowskim. — O gdyby trzeba n a­
pisać przyczynę śmierci P ana J e z u s o w e j —
I nietylko krzyż, ale świat cały, ja k w po­
dobnej okazyi mówi Jan św., nie ogarnąłby
tego. — Nie spisałyby się grzechy twoje na
tym krzyżu, a przecie grzechy twoje są przy­
czyną ukrzyżowania Pańskiego. Tern więcej
nie wypisałaby się miłość P ana J e z u s o w a ,
dla której za nas umiera.
Panie, którego śmierci szczególną przy­
czyną ja jestem , bądź miłościw zabójcy tw o­
jemu !
P u n k t III. A było napisano, jako mówi
Jan św., po żydowsku, po grecku i po łacinie.
Uważ, czemu to tymi trzema językam i tytuł
ten był napisany? Bo te trzy języki n ajb ar­
dziej natenczas kwitnęły w Jeruzalem, i chcia­
no, aby wszystkim to było wiadomo. Acz
w tern było i oznaczenie tajemnicy, iż te
trzy narody najprzód wiarę chrześcijańską
| przyjąć miały. — O Panie! nie było tam
język a naszego, bądź pochwalon, żeś nas
przecie do w iary świętej przygarnął. Przez
to twoje twego tytułu napisanie, spraw ukrzy­
żowany Boże, aby imię twoje na sercu mo-
& — *
---------------------------------------------- J
-m
— 272 —

es*------------------------------------------- 4m
jem było wyrażone. — A życzyszże tego
sobie z serca?
Uważ, że przed tytułem królewskim poło­
żone jest imię „ J e z u s “ , boć to iinie nad
wszystkieb królów imiona większe jest, i jemu
się kłania kolano niebieskie, ziemskie i pie­
kielne ! — Zakochaj się w tern im ieniu; proś
0 łaskę, abyś je nabożnie wspominał w bo-
jaźniach, utrapieniach, a da Pan J e z i s , że
1 w konaniu twojem. Oto P an J e z u s pod
imieniem J e z u s krzyż cierpi, abyś i ty swoje
cierpiał dla imienia, dla miłości P ana twego
ukrzyżowanego.
Mówili Piłatowi Żydzi, aby ten tytuł od­
mienił, ale według Jan a św .: Odpowiedział
P iła t: Com napisał, napisałem . — A ty
maszże też w dobrem ja k ą stałość? boć
w złem aż nazbyteś stały. Źle żyjesz, a Opatrz­
ność Boska, która cię (jak się spodziewasz)
w księgi przeznaczonych wpisała, choćby cię
z nich nieraz wymazać potrzeba, mówi: „Co
się napisało, to się napisało“. Mówi i Pan
J e z u s ukrzyżowany, że cię na rękach swoich
ja k napisał tak napisał! Obyś też ty mógł
mówić: „jak kocham P ana mojego ukrzyżo­
wanego, tak kocham !“
Rozmowa. Stań przed Panem twoim ukrzy­
żowanym, albo padnij krzyżem przed oczy­
ma Jego, lub krzyża Jego chwyć się; prze­
proś Go, a uproś, aby odtąd aż na wieki
miłością twoją — był Ukrzyżowany.
273 —

ROZMYŚLANIE 41.
(Na poniedziałek).
B luźnierstw a Żydów, pod zia ł szat, pierw sze
słow o Pana Jezusa na krzyżu.
Przygotowanie pierwsze. Przedstaw sobie miejsce
ukrzyżowania Pana twojego.
Przygotowanie wtóre, — zwyczajne.
P u n k t I. Pow iada Marek św.: A przecho­
dzący bluźnili Go *).
Dość było nędzy, dość bólu na P an a J e ­
z u s a , że był na krzyżu, a złość ludzka nie
kontentow ała się jeszcze — P ana bluźnili,
zeń się natrząsali. — O zaiste Panie speł­
niło się pism o: N a d boleści ran moich nad-
d a w a li2). Kiedyż też odpoczniesz z tych
bólów twoich P a n ie ! ? — Doświadczyłeś może
i ty, że po nieszczęściu nieszczęście idzie,
pocieszaj się tem, że i P ana twojego boleść
po boleści spotykała. Proś za tych co cierpią
od języków szyderczych.
Blużnienie właściwie znaczy mowę prze­
ciwko Bogu albo Świętym : oboje to w Chry­
stusie wypełniło się, bo mowy przeciwko
Niemu — były mowy przeciwko Bogu i prze­
ciwko Świętemu, bo Chrystusowi P ańskie­
mu. — Pocieszaj się tem, gdy od języków

J) x v . , 29. 2) Psalm l x v j i i . , 27.

O Rozmyślaniu. 18
- m -

cierpisz : „Pan mój więcej od nich ucierpiał“.


Proś za blużniących Boga i Świętych Jego.
U waż w szczególności to bluźnierstwo,
które w yraża Mateusz ś w .: Jeśliś Syn Boży
zstąp z krzyża !). Jakoby naśm iew ając się,
że się daremno Chrystus Synem Bożym czy­
nił. I obiecywali jeszcze, że wen uwierzyć
mieli, jeżeliby zstąpił z krzyża. — I owszem
P anie mój, żeś Synem Bożym, nie zstępuj
z krzyża. Wypełnij słowo dane Ojcu twojemu,
wypełnij dzieło zbawienia naszego. — Iżałiż
i ty nie słyszysz tego słowa: „Zstąp z krzyża,
daj pokój temu nabożeństwu swemu11. — P ra ­
gnę Panie mój na tym krzyżu umrzeć dla
miłości Ciebie ukrzyżowanego. — Mówi ci
pokusa: „zstąp z krzyża przez niecierpli­
wość11. A ty zawołaj z św. Franciszkiem
K saw erym : „Więcej, więcej Panie p ragnę
cierpieć dla Ciebie11.
O Panie! z którego się naśmiewano, żeś
miał we trzy dni obalony kościół odbudo­
wać, obróć raczej tę pracę twoją na mię,
abyś duszę moją godnym sobie przybyt­
kiem uczynił. — Ofiarujęć Panie za te n a­
śmiewania łzy Matki twojej i dusz do Ciebie
ukrzyżowanego nabożnych. Za to że głowa­
mi na pośmiewisko trzęśli, ofiarujęć szyje
męczenników pod miecz podane, głowy za­
konników w posłuszeństwie żyjące, i wszyst-

') XXVII., 40.


&> &>
--------------------
- 275 -=

kie nakłonienia głów z nabożeństwa chrze­


ścijańskiego.

P u n k t II. Chrystus na krzyżu wisi, a żoł­


nierze sukniami się Jego dzielą! Mówi Jan
Św .: W zięli sza ty Jego i u c zy n ili cztery czę­
ści, każdem u żołnierzow i część, i suknię *).
Te suknie po Chrystusie nie do żołnierzów
należały, ale do Matki świętej, do Jan a i
obydwu Jakóbów jako krew nych; odkupiłaby
je była M agdalena i C hananejka; a i ty
sam ! — W zgardź światem, na którym suk-
cesye często bezrozumnie idą. Jeźeliś na
świecie, pomyśl kto po tobie sukcesyę brać
będzie? i jako się to obróci. Jeżeliś zakon­
nik — czy nie masz czego choć z dozwole­
niem, czegoby lepiej już teraz się pozbyć.—
Pozbywam Panie dla Ciebie ciała i duszy
mojej, i Tobie je na dziedzictwo ofiaruję.
Uważ, iż podzielono te suknie na cztery
części, bo niemi Pan nasz cztery części św iata
okrył, odział na szczęśliwą w ieczność! Jeżeli
nosisz suknię kapłańską albo zakonną, albo
szkaplerz, albo choć w szatę m atki Kościoła
katolickiego jesteś ubrany, to i ciebie odział
P an J e z u s . Twoje chęci przychylności, do­
broczynności, sąż też jakoby one szaty P ana
J e z u s o w e , co to ich się niejednemu dostało?
Porachujm y się wszyscy, czy nam nasza przy-

1) X IX ., 23.

9 $.------------------------- — ----- 46
18*
- 276 -

stoi szata? jako tym żołnierzom szaty P ana


J e z u s o w e nieodpowiednie były. Porachuj się
człowiecze m ający wielkie grzechy, czyć ta,
którą nosisz przystoi uczciwa szata?
Pow iada Jan ś w .: A była suknia nie szyta,
od wierzchu cało dziana. Jest podanie, że
to była sukienka od Najśw. Panny dziana;
rozumieją drudzy, że od młodości przybywało
jej zawsze na Panu J e z u s i e . — Winszuj tego
szczęścia tej sukience i tego poszanowania
robocie Najśw. Panny, że jej żołnierze roz­
cinać nie chcieli. ■ — Ubierz i mnie niewi-
domie w barw ę tw oją Bogarodzico Panno.—
Jeżeli masz szkaplerz, zaiste jest to sukienka
Matki Boskiej; prośże, abyś ją godnie do
śmierci nosił. Nie chcieli żołnierze tej sukni
dzielić; a ty czy nie czynisz między ludźmi
różnic, rozdwojenia? Ba i sam czyś złączony
z starszeństwem swojem i bliźnimi swym i?
P an ie, o którego szatę losy żołnierstwo
rzrucało, losy moje są w rękach twoich,
niechże mi na szczęśliwą padną w ieczność!

P u n k t III. Pierwsze słowo, które Pan J e z u s


na krzyżu wymówił, jest podane to: Ojcze
odpuść im, boć nie wiedzą co czynią ’).
Uważ, że P an J e z u s tego słowa Ojcze dwa
razy użył na krzyżu : raz modląc się za krzy-
żowników swoich, a drugi raz oddając Ojcu

') Ł u k . XXIII., 34.


..y .
— 277 —

!»)$*-— — — -— -st®

Ducha swojego, jakoby za tak wielką rzecz


sobie mając modlić się za krzyżowników jako
Duszę swoją Bogu polecić. — A u ciebie
jak ą też ma wartość miłość nieprzyjaciół? —
Nie mógł Chrystus więcej zobowiązać Ojca,
aby krzyżownikom odpuścił, jako nazywając
Go „Ojcem“. — A ty czy z serca też obo­
wiązujesz Boga, żeby nieprzyjaciołom twoim
odpuścił ? dobrze czynił ?
Pierwsze słowo Pańskie było, modlić się
za nieprzyjaciół, nam na naukę, abyśmy miłość
nieprzyjaciół mieli między aktami pierwszemi
nabożeństwa naszego. — A u ciebie czy nie
ostatni to akt? Nie odwłóczyszże tego, abyś
nieprzyjaciołom swoim odpuścił? Cóżeś kiedy
dla nich uczynił?. Cóżbyś teraz uczynić miał?
U waż, iż nie wymienił Pan Jkzus za któ­
rych się modlił, ale ogółem rzekł: Odpuść
im. Snąć aby ta modlitwa i na ciebie się
ściągała. — Dziękuj ęć Panie za nią, ale i to
sobie przed Tobą przyznaję, iż nie wiedzia­
łem com uczynił, tak wiele razy z głupstwa
pobłądziwszy. Nie wiedziałem com czynił,
Ciebie najwyższego Dobra nie miłując. Nie
wiem i dotąd co czynię, że Ciebie Ukrzyżo­
wanego nie kocham, nie żałuję!
Rozmowa. Panie mój gdy Ty do Ojca swo­
jego mówisz: „Ojcze odpuść im, bo nie wie­
dzą co czynią“, oto i ja w nieudolności mojej
odpuszczam wszystkim nieprzyjaciołom moim,.
których snać miałem, których snać mam, |
& • - — - - --------------------------------
— 278 —
ff- *
snać m ieć bede. — A odpuszczam z serca
dla miłości Ciebie ukrzyżow anego. D aj mi
łask ę, abym to coraz goręcej i goręcej czynił.

ROZMYŚLANIE 42.
(Na wtorek).

Drugie i trzecie słowo Pana Jezusa na krzyżu.


Przygotowania, — te same co wyżej.

P u n k t I. P o w iad a M arek ś w . : I ci k tó r z y
z N im byli u k rzy żo w a n i , srom ocili Go 1).
U w aź, iż m usiało być ciężko P anu J e z u -
sow i, że też i ci, których n ęd za i bliska
śm ierć m iała popraw ić, n a P a n a następow ali.
Lituj się n ad Sercem P a n a J u z ts o w e m , ze­
w sząd ściśnionem , zn ik ąd pociechy nie m a-
jącem . — Poczekaj dobry J e z u , nabaw i Cię
radości je d e n z nich naw róceniem swojem.
A m ego też n aw rócenia k ied y się doczekasz
P an ie ?
U w aż, co p ow iada Ł u k asz ś w .: Odpowie-
dzia w szy d ru g i, f u k a ł Go, m ów iąc : A n i ty
Boga się boisz -). P ierw szy a k t pokuty tego
ło tra : bać się Boga, do której to bojażni
i tow arzy sza sw ego w zyw ał. — A ty boiszże
się też strasznego sąd u B ożego? — D rugi
a k t: odwodzić od grzechu g rzeszącego. —

’) XV. , 32. 2) X X I I I , 40.


- 279 —


# — *---------------- * <wg
w
A ty odwiódłżeś też kogo od grzechu. —
Trzeci a k t : wyznać grzech i poddać się k a ­
raniu, oni też m ówią: A m yć sprawiedliwie,
bo godną zapłatę za uczynki odnosimy. —
A ciebie nie wstydże też wyznać przed bli­
źnimi, żeś grzeszny? Poddajeszże się też
krzyżowi jako karze za grzechy?
U waż słowa dobrego łotra do P ana J e ­
z u s a : Panie pom nij na mię, gdy p rzyjdziesz
do królestwa twego. Nazwij i ty, z uczuciem
tego Łotra, P ana J e z u s a ukrzyżowanego „P a­
nem". — Nie prosi o wybawienie z piekła,
bo się go godnym sądził. Nie prosi o wpro­
wadzenie do nieba, bo się go niegodnym
rozutniał; ale tylko prosi, aby nań pam iętał
P an J e z u s . — Proś i ty o to pomnienie. —
Głowo P ana mojego cierniem ukoronowana,
a pam iętaszźe też o mnie teraz, kiedyś już
jest w chwale królestwa twego ? O jako grze­
chami swemi częstom na to zarabiał, abyś
mnie wiecznie zapomniał!
Panie m ó j! nie wątpię, że Ty pam iętasz
na mnie, ale się tego lękam , że ja często
zapominam o Tobie!

Punkt II. I rzeki mu P an Jezus: Z a ­


prawdę mówię tobie, d ziś ze M ną będziesz
w raju.
Uważ, j a k to p ręd k o Pan J e z u s tego Łotra
wysłuchał; nie odkładał jego prośby, nie na­
myślał się. — O Panie m ó j! jakoś do w y­
li:------------------------------------------------------ -fi
p— ------------------ •—^
słuchania prędki; a wysłuchaszże też mnie,
kiedy już konając, prosić Cię będę, abyś
wspomniał na m nie?
Uważ to słowo: d z iś ; jakoby mówił P an :
„prosto z ziemi bez czyśca będziesz ze Mną
w ra ju “. — Chyba przez cud nad cudy miałoby
mnie to szczęście sp o tk ać! — Ze M n ą ; — szczę­
ście największe być z Bogiem, przy którym
być, i w piekle lepiej, niż bez Niego, niż
przeciwko Niemu w niebie. — O tow arzy­
stwo szczęśliwe, a spotkaszże m nie!?
Uważ, że ten raj znaczy raj zbawienia
wiecznego. — O raju ! czemuż nie żyję tak,
abym cię godnym był? — Zbawiłeś Panie
Łotra, ponów, ten cud, zbawiając i mnie.
Łotrze św., któryś prosił P ana J e z u s a ,
aby na ciebie pamiętał, pamiętaj i ty na
mnie miłościwie!

P u n k t III. Mówi Jan ś w .: I sta ły podle


k r z y ż a P a n a Jezvsow ego , M a tk a Jego i sio­
stra M a tk i Jego *).
Uważ, iż między niewiastami pod krzy­
żem stojącemi pierwsza się wymienia Najśw.
Panna, bo też pierwsza po Chrystusie n aj­
więcej cierpiała. — O Panie! gdybym ja
też był teraz w Kościele twoim pierwszy
w krzyżach; bomci je zasłużył, owszem P a ­
nie, choć nie gorąco, przecież z serca miłuję

J) X I X ., 25.
Ciebie Ukrzyżowanego, a ten Ciebie Ukrzy­
żowanego kocha, kto dla Ciebie rad cierpi.
Pow iada jeszcze Jan ś w .: G dy tedy u j­
rza ł Pan Jezus Matkę. — O P a n ie ! Matka
snąć w Ciebie ja k w tęcze patrzała, a Ty
dopiero J ą teraz widzisz ? — Niech wam
ludzie ciężko nie będzie, choć się wam zdaje,
że P an J e z u s , a jeszcze w potrzebach du­
chownych, nie patrzy na was.
Uważ słowa P ana J e z u s o w e do M atki:
Niewiasto oto syn twój. — A czemuż to
Panie nie mówisz: „M atko?“— Po ludzku mó­
wiąc, nie chciał P. J e z u s ranić Serca Najśw.
Panny, przypominając Jej, ja k miłościwie
nazywał J ą przedtem Matką. Panie! gdy­
bym też ja był wtenczas stał pod krzyżem,
czy przemówiłbyś był do m nie! ? To słow o:
Oto, jest słowem zdziwienia; bo nie wielkiż
to cud, że M atka Boża staje się M atką pro­
stego człow ieka? Ale to większy, że i t y !
i t y ! danyś jest za syna Najśw. Pannie.
Syn. tw ó j: co mi to za zamiana, co za po­
równanie, za Chrystusa mieć Jan a za syna,
a cóż dopiero m nie? Nie wiem czy to nie
większa pokora nad tę, gdy się Najśw. P anna
służebnicą P ańską nazwała. Domyśliło się
serce macierzyńskie, że to już P an wkrótce
umierać miał, kiedy J ą testam entem oddaje
Janowi, Jan a Jej — o ja k tam trwożliwie
bić poczęło! — A ty cóżeś tam m yślał Jan ie?
Jakoś J ą za Matkę przywitał ? —- Przywitaj
łjt

i ty. — Jakożeś tam Jan a przywitała, o Matko


Boga mojego, za syna!? A przyjmujesz też
i mnie w Janie za syna? Dość dla mnie, j
abyś mię przyjęła za sługę, ale dożywotniego
i w iecznego!
Potem rzekł uczniow i: Oto M a tka tw oja.—
A nie rozpłynęłoż się tam serce twoje ko­
chany uczniu P ań sk i!? — A twoje czemu
kam ienne serce, choć wiesz, że z Janem za
syna danyś jest Najśw. Pannie? — Piotrze
płaczący w jask in i! obyś był przyszedł; mo-
żeby i do ciebie przemówił P an J e z u s . —
Stałaś tam Magdaleno, choć cię snać Pan
J e z u s nie uraczył wtenczas słowem, ale cię
w Sercu nie zapominał.
R ozm ow a. Dziękujęć Panie, żeś mię w J a ­
nie świętej Matce swojej oddał, słowem swo­
jem skutecznem zalecił, abym J ą po Bogu
miłował nadewszystko.

ROZMYŚLANIE 43.
(Na środę).
Ciem ności. — Czwarte słow o.
Przygotowania, — też same.
P u n k t I. Mówi Marek św .: A g d y była
godzina szósta, sta ły się ciemności po w szyst­
kiej ziem i, a,ż do d ziew ią tej godziny.
Uważ, że niektórzy z tych ciemności drwili,
przypisując je omamieniu. Drudzy w tych
SA
— ‘283 —

ciemnościach zdrowemi oczyma patrząc, po­


częli i myśleć i m ów ić: „W ielki to P ro ro k !
Mesyasz to z a b i t y — A ty gdybyś był
wtenczas żył, jakbyś był to przyjął? Ciem­
ności codzienne nocne byłyż ci też kiedy
okazyą do wspominania o ciemnościach wie­
cznych ? Dla ciemności rozumu twego pobłą­
dziłeś nieraz, a miałżeś ztąd okazyą do po­
kory, do pożytku duchownego?
Łukasz św. dodaje, że zaćmiło się słońce j),
a to zaćmienie przyrodzonym sposobem być
nie mogło. Bo zaćmienie dzieje się, gdy
tarcza księżycowa zajdzie na tarczę słone­
czną, co wtenczas być nie mogło bo była
pełnia, zatem księżyc według biegu swojego
miał być po drugiej stronie ziemi naprze­
ciwko słońca, a nie podchodzić pod słońce.—
Dziękuj niebu, że pogrzeb już Panu twemu
zaczyna, i w ciemną się przybiera barwę.
Nosiłżeś też kiedy żałobę na sercu swojem
jedynie z politowania nad Panem ukrzyżo­
wanym ? Dziękuj Opatrzności B oskiej, że
uczciła P ana J e z u s a tym cudem i użyła go
na nawrócenie św. Dyonizego Areopagity,
który cud ten ujrzawszy, zawołał w A tenach:
„albo Bóg natury cierpi, albo m achina św iata
się w a li!“
Te ciemności trzy godziny trw ając, jako
Marek św. pisze, przymnożyły smutku Panu
— 284 -

bo bolejącemu zawsze cięższa noc.


J e z u s o w i,
P adła okropność i na Serce Macierzyńskie ;
snać bliżej do krzyża przystąpiła, w twarz
P ań ską pilniej spoglądała. — Cóżeś tam my­
ślał Piotrze, gdy ci twoją jaskinię tak prędko
noc ^zaległa ? — Przez te ciemności oddal
Panie zaślepienie duszy m o jej!
Panie m ó j! i w tych ciemnościach przecieś
T y mnie słońcem !

Punkt II. Mówi Marek św .: A dziewiątej


godziny zaw ołał Pan J e z u s głosem w ielkim :
Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił *).
Uważ, czemu to Pan J e z u s wspomnione
słowa wielkim głosem mówił? Ponieważ te
słoAva wyrażały gorycz bólów, które Pan
cierpiał, — chciał aby i zdaleka stojący sły­
szeli ten głos, o bólu Jego wiedzieli, i żeby
aż do ciebie ten głos przyszedł. — Nie męcz
się dobry J e z u wołaniem tern, dość dla mnie,
dość i dla innych grzeszników będzie, abyś
tylko poszepnął skuteczną łaską swoją do
serca naszego o bólach twoich. — Nie za-
bolałoż Cię Serce twoje bardziej, Matko bo­
lesna! o tern opuszczeniu słysząc? — A nie
żalźe i tobie tak cierpiącego P ana J e z t s a ? —
Czemuż to Panie nie na Żydostwo się raczej
skarżysz ? — Z Bogiem mów o krzyżach twoich
na ludzi i przed ludźmi się o nie nie skarż.
- 285

Uważ, że to słowo mówił Pan J e z u s już


po modlitwie za krzyżowników, po rozgrze­
szeniu Ł otra i po oddaniu M atki świętej i na­
wzajem, abyśm y się nauczyli nie zaraz w y­
jaw iać co nam dolega. — A ty czy milczysz
w krzyżu? T ak, krzyż długo cierpieć po­
trzeba, ba i zawsze, ale jakobyś go nie miał,
jakobyś go nie cierpiał. Maszże w sobie to
męstwo ?
Uważ, że Chrystus uskarża się, iż Go Bóg
opuścił. — Iżaliby teraz nie skarżył się na
ciebie, żeś Go ty opuścił? Podziel życie swoje
na trzy części: na wiek niemowlęcy — a nie
opuścilżeś w nim Boga, choć ja k mówią,
m ateryalnie? Na wiek przyjścia do rozumu
i używ ania go, i na teraźniejsze lata — a nie
opuściłżeś w tych obudwu czasach Boga
twojego? Nie łączyłżeś się bardziej z św ia­
tem, czartem i ciałem ? — Opuściłem Cię,
o Źródło wody żywej! O Słońce moje! cze-
mużem oczy od Ciebie odwracał! O tw arzy
P ana mojego! com Cię miał szukać, tobie
zabiegać, tom się przed tobą krył, od Cie-
biem się odwracał!
O Panie! jeno mnie ty nie opuszczaj przez
łaskę swoją skuteczną, to ja Ciebie nie
opuszczę na wieki.

P u n k t III. Rozbierz wspomnione słowa


P ana J e z u s o w e , i uważ, czemu to dwa razy
powtarza Pan J e z u s te słowa: Boże mój,
— 28(5 —

Boże m ó j? Jakoby um awiając się z Ojcem


i z Duchem św. — Przypomnij tu sobie tru­
dności i krzyże, które snać masz, i potrój
wspomnione słowa na uczczenie Trójcy św.
Gdy mówisz to słowo: Boże m ó j! mówisz-
że je z nabożeństwem, i pam iętając, że tego
słowa sam Pan J e z u s użył?
U w aż, iż nietylko dwa razy powtórzył
Chrystus to słowo Boże, ale dodał słowo mój,
jakoby miłośnie użalając się według swej
natury ludzkiej: „Ja Ciebie Boże mój ko­
cham, czczę, dla Ciebie pracuję, dusze Ci
pozyskuję — czemuż tak ciężko cierpię? “—
A mógłżebyś też dobrem sumieniem i z mi­
łości mówić to słowo: „Bóg m ój“. — Dobry
J e z u ! Tyć to najlepiej wiesz, że kogo Bóg
miłuje tego karze. Nie miłujesz mię snać
Panie mój, bo mię według grzechów moich
nie karzesz.
Uważ, iż nie opuścił był P an Bóg Chry­
stusa pod względem zjednoczenia osoby Bo­
skiej z naturą Jego ludzką; bo to zjedno­
czenie raz uczynione na wieki trwa. Nie
opuścił i pod względem wesela wiecznego;
bo Chrystus według duszy swojej zażywał
widzenia Boga i chwały niebieskiej; mówi •
jednak, że Go Bóg opuścił, bo tak się złości
żydowskiej nad Nim pastwić dopuścił, jakoby
nie był Synem Bożym, i jakoby Bóg o Niego
nie stał. — Pożałuj z serca, tego opuszcze­
nia P ana J e z u s o w e g o , zakochaj sie w Panu
A* ‘ fh
m ------------------------------------------- >
---------- -— § §
- 287 -

J e z u s i e , bo gdyby cię nie miłował, nigdyby


był tak nie ucierpiał. — Jest mniemanie
Ojców śśw., że Pan J e z u s mówił to w osobie
męczenników i wszystkich dla miłości Jego
cierpiących. — A cierpiałżeś kiedy co? Wspo-
mniałże wtenczas Pan J e z u s na cię? — Cóż
też tam wtenczas myślała M atka bolesna,
czy sercem nie rzekła: „Ty mnie to Synu
opuściłeś. I jeszcze bardziej opuścisz, gdy
mię osierocisz, gdy mi z Sobą umrzeć nie
każesz“. — Przez to opuszczenie twoje
nie opuszczaj mię Panie w daw aniu łask
twoich skutecznych. Nie opuszczaj w dopu­
szczaniu krzyżów i utrapienia ku większej
chwale twojej ; nadewszystko nie opuszczaj
i w skonaniu mojem.
Rozmowa. W ymawiasz Ty dobry J e z u
Ojcu twemu, czemu C ię . opuścił — jakżeż
dopiero ja sam sobie wymawiać nie m am :
czemużem Cię opuścił? czemu Cię ukrzyżo­
wanego w myśli, w sercu, zawsze, nieustan­
nie nie m am ?
288

ROZMYŚLANIE 44.
(Na Wielki Czwartek).
Żółć i ocet. — Piąte i szóste słowo.
Przygotowania, — też same.
Punkt I. Mówi Jan św .: A potem w iedząc
Pan J e z u s, ze się j u ż icszystko w ykonało,
aby się wykonało Pismo r z e k ł: pragnę ').
Ponieważ Pan J e z u s mówił to słowo, p ra ­
gnę dla wypełnienia Pisma, to widać, że go
nie mówił dla ulgi jak ie j; i tak wiele mąk
wycierpiawszy, wycierpiałby był i to pra­
gnienie, ale zawołał pragnę, aby był octem
i żółcią napawany, tak jako przepowiedziało
Pismo: I dali na pokarm mój żółć , a to p r a ­
gnieniu mojem napaw ali mię octem '). —
Choć i dlatego, aby pokazać, że prawdziwie
i ciężko cierpiał, zawołał Pan J e z u s pragnę.
Bo ludzie wielką mają mękę z pragnienia,
gdy krwi wiele wyleją, a i męka sama
krzyżowa, piszą, że nieznośne pragnienie
sprawiała. Chrystus pragnie wycierpieć to,
co Pismo przepowiedziało — a czemuż ty
nie pragniesz krzyżów tych, które Bóg przed
wieki na ciebie dopuścić postanowił ? — Pra­
gnę ich P anie! — Uczyniłeś dosyć tym octem
i żółcią, Panie mój, za wszystkie obżarstwa

') xix., 28. 2) Psalm Lxviii., 22.


— 289 —

•$ $
$ ^
i pijatyki ludzkie. T a żółć i ocet P ana J e ­
z u s ó w niecli ci odejmie chęć do przysmaków.
Snać złość żydowska już się była uhamo-
wała, a Pan przypomina, że Go jeszcze
octem i żółcią nie napawano. Oto domaga
się, aby na całem ciele ucierpiawszy, usta
swoje umartwił. — Obdzielaszże tak um ar­
twieniem ciało swoje? — Niech Panie żółć
i ocet twój poświęci pragnienia wszystkich
chorujących, um artwiających się; niech oczy­
ści i usta moje, abym Cię godnie przyjm o­
wał. — Dla tej żółci P an a J e z u s o w e j oder­
wijcie się od trunków waszych pijanice! .
Uważ, że Pan nasz na dwie tylko męki
uskarżył się: na policzek i na to pragnie­
nie, a obie do ust należą, zadość czyniąc
za grzechy ust naszych, bo mową często i
ciężko ludzie upadają, a na pijaństwie wszyst­
kie grzechy gruntować się mogą. — Ofiaruj
ten napój P ana J e z u s ó w za wszystkich, a m ia­
nowicie teraz żyjących pijaków. — Maszci
T y Panie większe inne pragnienie, pragnie­
nie zbawienia naszego! Chciej miłościwie
pragnąć i zbawienia grzesznej tej duszy mojej.
Masz i pragnienie łez moich. Daj mi je, a ob­
ficie, chętnieć je na napój ofiarować będę.
Pragniesz Panie większej chwały Ojca swo­
je g o . A jakże pragniesz abyśm y Cię błogo-
sławiennie widzieli, miłowali! Pragnę i ja
| tego, a oziębłe pragnienie moje, pragnieniem
I tern twojem ozdabiam.
m -7 --------------------------- - ...................... -— -T T —
O R o z m y śla n iu . U
— 290 —

#m *----------------------------------------------------------------------* ti%
O Panie! pragnieniem pragnę kochać C ię,!
Pana mojego ukrzyżowanego, obżałować, na­
śladować. Pragnieniem pragnę ten Sakra­
ment, któryś Panie postanowił na zbawienie
nasze, jako najgodniej przyjmować.

Punkt II. Mówi Mateusz św .: A natych­


,
m iast bieżaicszy jeden z nicli wziąwszy gąbkę,
n apełnił octem i w łożył na trzcinę, i doAuał
M u pić*).
Uważ, iż ludzie skorzy do złego pędem
bieżą do grzechu; oto i ten bieżał, aby octem
udręczyć Pana J e z u s a . — Iżaliś i ty nie jest
do grzechu prędki ? — O P a n ie ! niech też
już pospieszam do służby twojej. Niech będę
prędki do łez, a bardziej do serdecznego
żalu nad Tobą Panem moim ukrzyżowanym.
Uważ, czy i ty nie napawasz też octem
Pana J e z u s a ? Ile razy począwszy z Bogiem
się łączyć znowu dobrowolnie zaniechiwasz
tego, to wino dobre służby Hożej w ocet obra­
casz. — O Panie! jakoś jest syt tego octu
odemnie.
Uważ, iż jeżeli trzymasz w sercu gorycz
przeciwko bliźniemu, żółcią napawasz Pana
J e z u s a . Jeżeli kwasisz się w utrapieniu,
octem częstujesz Pana twojego. Jeśli odkła­
dasz poprawę życia aż na starość, to od
ciebie na ucztę ma Pan J e z u s ocet; ale naj-

‘) X X V II., 48.
— 291 —

® f*----------------------------------------------------------------------------
# ‘i
j bardziej, jeżeli przywiązanie swoje do św iata
I przynosisz, to octem i żółcią P an a J e z u s a
karmisz. Przyznaj się do tego octu, przyznaj
do tej żółci.
O Panie, żółcią i octem napaw any, pocznij
mi słodnieć, ale i ja Tobie! Przez żółć i ocet
twój, niech mi świat zgorzknieje!

P u n k t III. Jest mniemanie u niektórych


Ojców śśw., iż Pan nasz dwa razy był napa­
wany, raz winem dobrem, które było m irrą
przyprawione, a drugi raz tym octem i żółcią.
O tern dobrem winie rozuim eją, że, jako
mówi Jan św., skosztowawszy nie chciał go
pić, a zaś octu skosztował i rzekł: Spełniło
się. — T ak to Panu J e z u s o w i to co jest
najbardziej gorżkie, dla zbawienia twego
smakuje. A czemuż też i nie tobie? Opiłeś
się wina pociech świeckich, a czyby nie czas
kosztować wody łez, wody cierpienia, um ar­
twienia. — Przestańcie grzesznicy dla mi­
łości P an a tak napojonego, pić jako wodę
niepraw ość!
Drudzy zaś śśw. Ojcowie rozumieją, że to
samo było wino mirro we, tj. gorżkie co i ocet
z żółcią. — Otoś Panie tak nędzny, takeś
się nie przysłużył ludziom, że się nie zna­
lazł ktoby Ci kubek wody zimnej podał!
T yś nam Panie ucztę sakram entalną zgoto­
wał, a my Cię żółcią karmimy, a podobno
wtenczas, gdy Cię przyjm ujem y! — Marto,
gospodyni P ana J e z u s o w a , iżalibyś była nie
rad a wtenczas napoiła P an a J e z u s a , cóż do­
piero T y utrapiona M atko! — Napoiłżeś kiedy
kogo po chrześcijańsku, miasto P ana J e z u s a ?
— Naucz się niedostatek cierpieć, gdy wi­
dzisz, źe Pan twój kropli wody nie ma.
Mówi Jan św .: P. J e z u s tedy gdy w zią ł ocet
rzekł: wykonało s ię 1), to jest wszystkie pro­
roctwa o życiu i męce P ana J e z u s o w e j , już
koniec, już swój skutek wzięły. — Winszuj
Panu J e z u s o w i tego wypełnienia. Dziękuj
Mu za to. — O P anie! strach mię przecie
obejmuje, nie wiem co tam Serce twoje je ­
szcze po śmierci spotka, choć za życia swego
już więcej cierpieć nie będziesz.
Uważ, czy daleko też do tego, że i ty
będziesz musiał powiedzieć: „skończyło się“,
tj. już konam, już umieram, już śmierć. —
A gotówżeś na to? To słowo „skończyło
się“ tłómaczyć się z łacińskiego i tak m oże:
„strawiło się“. — Strawiłżeś życie swoje na
służbie Bożej ? Strawiłżeś je na chwale Bo­
skiej i pożytku dusz ? — O P a n ie ! daj przy­
najmniej odtąd, abym Ci ciałem i duszą
i tym ostatkiem zdrowia mojego służył, i do­
szedł m iary zasług, którąś mi przed wieki
naznaczył.
Rozmoica. Oto się Panie kończy i ten
czasik rozmyślania mojego, a jakożem ten

l ) X IX ., 30.
- 293 —

m — —# i
f >
Jczas strawił? Oby na potem coraz lepiej.
: Wkrótce przyjdzie czas pożywania Najśw.
| Sakramentu postanowionego od Ciebie Panie
i J e z u . Obym tego czasu dobrze użył!

ROZMYŚLANIE 45.
(Na W ielki Piątek).
Siódme słowo P. Jezusa, śmierć, przebicie boku.
Przygotowanie pierwsze. Góra K alw arya.
Przygotowanie wtóre. P roś o nabożną przyto-
; inność przy tej śmierci P ana J e zu so w e j.

P unkt I. Mówi Mateusz św .: A Jezus za-


\ looła wszy po wtóre w ielkim głosem , w ypuścił
DueTia ]).
Uważ, czemu to Pan J e z u s , już, już od­
dając Ducha, przecie głosem wielkim za­
wołał?— Głos wielki jest znakiem siły; poka­
zuje tedy Pan J e z u s , że dobrowolnie umie­
ra ; że ofiar ow an jest, iż Sam ch c ia ł 2). —
A moja śmiertelna choroba jak a też będzie ?
czy będę miał przynajmniej wewnętrzne siły,
| abym Ciebie Boga mojego do końca i na
I końcu miłować mógł. — Poświęć Panie siłą
| tą twoją słabość życia, chorób, skonania
| mojego.
Snać i przeto Pan nasz wielkim głosem
| zawołał, aby tym głosem około stojących,

') X X V I I . , 50. 2) Iza). L III., 7.


I., ' _*!
— 294 —

mianowicie bolesną Matkę przestrzedz o bli­


sko nastąpić m ającej śmierci swojej. Iżali
Sercem nie zawołała M atka: „O śmierci! Prze­
puść Synowi — mnie zabierz ; wszak blisko
obecny Syn widzi, że tego z Serca pragnę,
a maszli nieodwłocznie Syna mi zabrać, za­
bierz Duchy obadw a!“ — Nie żałowałźeś
tam Panie mój odumierać tej kochanej Matki ?
Piękniećby było gdybyś pospołu z Duszą Jej
będąc, ojców z otchłani wybawił. Nie tęC
sknoby obojgu Duchom było. Ale woli Oj- [
cowskiej nie było.
Pan J e z u s na krzyżu dwa razy g ło sem !
wielkim zawołał, raz mówiąc: „Boże mój, I
Boże mój, czemuś mię opuścił,“ a drugi raz
ducha oddając Ojcu, a to dlatego, że temi j
obudwu słowami chciał wyrazić gorycz męki
swojej. — O P anie! ogłuchłem jakoś na i
boleści twoje, oby mi poczęły być na sercu
głośne. Już nie głosem wielkim, ale wielką
łaską przemów do serca mojego. Ty głośno, [
Panie mój, Ducha Ojcu oddajesz, wołam i ja !
serdecznie do Ciebie: J e z u konający! przy
skonaniu mojem zmiłuj się nadem ną. — Na­
kłoń serce twoje na smutek, że P an J e z u s
już umiera. Jeśli Go kochasz, toć masz Go
żałować.
O P a n ie ! zaisteś mię aż do końca umiło­
wał, gdy dla miłości mojej umierasz.
— 295 —

P u n k t II. Roztrząśnij te słowa J e z u s o w e :


Ojcze, ic ręce twoje polecam ducha mojego 1).
Uważ, iż ducha swego oddając, użył Pan
J e z u s tego słowa: Ojcze; słowa miłości, abyś­
my się starali, będąc już blisko kresu uży­
w ania rozumu w śmiertelnem ciele, w akcie
miłości Bożej konać. •— Proś dla siebie o tę
łaskę. A będzieszże śmiał Boga przy skona­
niu swoim Ojcem nazwać, a nie raczej stra­
sznym S ędzią? Niech cię przerażą te słowa
P ana J e z u s o w e , iż już powiada, że umierać
będzie. W yobraź sobie, że do uszu twoich
weszło to słowo P an a J e z u s o w e : Ojcze,
ic ręce twoje polecam ducha mojego; nie od­
stępujże P ana J e z u s a , chciej być przy śmierci
Jego.
Poleca Pan J e z u s ducha swojego w ręce
Ojcowskie, wyrażając przez to, że tak ciężką
rzeczą jest śmierć, że chyba Bóg w niej po­
silić może. Polecaj tę ostatnią godzinę swoją
Panu konającemu.
Co sądzisz? — usłyszawszy tę modlitwę
P ana J e z u s o w ą Najśw. Panna, iżali też w ręce
Ojcowskie ducha Syna swego nie oddawała,
i nie mówiła w d u szy : „Tam odpoczniesz.
Lepiej Ci tam będzie, niż we wnętrznościach
moich. Już Cię ostatni raz Synu mój żegnam,
już ostatni raz na Cię, acz już na pół um ar­
łego patrzę. Zdaję się na wolę twoją, choć

*) Luk. x x n r., 46
— 296 -
m ---------------------------------------------------------------------- # 9
m ię tu bolesną zostaw iasz. Pójdziesz do |
o tch łan i, ale przeniknij w nętrzności m oje, j
któreś sobie dziew ięciom iesięcznem pom ie­
szkaniem pośw ięcił". Lecz i S yn Sercem
m ów ił Jej sn a ć : „Ż egnam Cię k o chana i, ach!
bolesna M a tk o ! lecz prędko przyw itam . Ser-
ceś T y S erca m ojego. J a ć um rę, cierpieć już
nie będę, T y pożyjesz jeszcze, a ju ż beze
Mnie, sam a cierpieć będziesz. Ojcum ducha
m ojego oddał, oddaj i T y ducha m ojego Ojcu,
a Tobie poruczam ciało, w szak z Ciebie i
w zięte. Czasu więcej nie m asz. Ojcu w nie­
bie, n a ziem i Cię Jan o w i poruczam , ju ż u m ie -;
ram , ju ż ostatni raz tchnę".
U w a ź , iż przy oddaniu ducha swojego
uży w a C hrystus tego sło w a: „Polecam ", albo
„zalecam ducha m ojego"". — A zaż było
potrzeba zalecać ducha tw ojego dobry J e z u ,
k tó ry z siebie ta k godny, ubóstw iony był ?
— Nam to n a p rzy k ład , aby śm y przy sko­
naniu sw ojem starali się o zalecenie ducha
naszego. — Z aleć go dobry J e z u , zaleć go
Bogarodzico Panno, zaleć k apłanie, którego
mi n a to Bóg opatrzył.
Cóż sądzisz ? Iżali tam nie zalecała, nie
zachw alała B ogarodzica P a n n a ducha P a n a
J e z u s o w e g o ? „T en to, m ówiła, duch z osobą:
Słow a przedw iecznego złączony, ten to duch, ;
k tó ry od początku sw ojego stw orzenia n igdy j
O jca sw ego m iłow ać nie przestał i nie prze-1
stan ie n a w ieki. T en to duch có ubóstw ione
to i tak katowane ciało dotąd ożywiał, gotów
i dalej ożywiać, gdyby była wola Ojcow­
s k a ^ — A twego gdy umierać będziesz du­
cha z czegoby też miała zachwalać Bogaro­
dzica P an n a?
Otoś słyszał ostatnie słowo P ana J e z u s o w e ,
już Go w ciele śmiertelnem więcej mówią­
cego nie usłyszysz! Niech cię to zasmuci.—
Ostatnie to słowo twoje było, Panie m ó j! ale
nie ostatnia myśl. — Snąć się wylało Serce
P ana J e z u s o w e na akt pokłonu Trójcy ś w . ,
na ak t miłości Boga i zbawienia naszego. —
Zmieściłeś się i ty tam w Sercu P ana J e z u -
so w em .
Poświęć Panie skonaniem swojem skona­
nie moje!

P u n k t III. Przedstaw tu sobie sercem,


a oto P an J e z u s prędko oddychać poczyna,
i już potem lekko, już kiedy niekiedy, już
głowę skłania, już ostatni raz tchnął, już nie
i żyje. — Żałowałbyś ojca, żałowałbyś matki,
żałowałbyś przyjaciela, — milszy Pan J e z u s
| nad m atkę, nad przyjaciela! N ikt pewniej-
j szym nie był śmierci P ana J e z u s o w e j jako
M atka ; mimo to od bólu już niejako i bólu
nie czuła. Na twarz i ciało Synowskie złekka
martwość padała, ale i M atka żywo-umarłą
się stawała. — Postrzegłaś i Magdaleno śmierć
P ana tw ojego; o jakżeś zapłakała, któraś
żyjącego nogom obfitych łez nie żałowała. —
I* *•
Powtarzaj to sobie często w sercu: „Bóg mój
za mnie u m arł!“
Różne się cuda stały po śmierci P ana J e ­
z u s o w e j ; ten m iędzy innemi, że ziemia się
trzęsła, rozpadały opoki. — 0 miększe skały
i opoki niż serce moje! czemuż się nie roz­
padasz, czemu nie pękasz ? okrutne ty serce
moje! a wiesz, a wierzysz, że Bóg twój dla
ciebie um arł! I to cud, że w racali się bijać
p iersi swoje. Nie lekko, nie ręką, ale chyba
kamieniem uderzaćby trzeba w piersi moje,
bom Cię Boga mojego swemi grzechami za­
bił, bo zabiwszy Cię, śmierci twojej godnie
nie żałuję!
Uważ, czem się skończyła m ęka P ana J e ­
z u s o w a . Mówi Jan ś w .: Jeden z żołnierzów
włócznią, otworzył bok Jego ]). A nim ude­
rzył, w yjaśnia Ew angelista tę okoliczność,
ujrzeli Go ju ż um arłym . Snąć wołali na
Niego, ale milczał; snać trącali w k rz y ż,—
nie znać było życia; snać w mroku ciem­
ności onych w patrywali się w twarz, i zdało
się im że martwa. Zmierza żołnierz do boku
włócznią — Pan nie drgnął; więc zuchwałej,
ze złości, lub aby nie było żadnej w ątpli­
wości, uderzył w bok Pański. — A nie za-
wołałaż tam M agdalena: „cóż to czynisz?
cóż ci po tem ? a nie dosyćże j u ż ! ?“ Ofia­
rowała M atka Serce swoje na to uderzenie,

') X I X . , 33.
— 299 —
"S$#

nie ofiaruj bolesna M atko! stanieć za ude­


rzenie, że bolejesz, iż się i na zmarłem ciele
Syna twojego tak pastwią. — Niech i ciebie
przeniknie ten raz. — Otóż masz duszo po-
koiezek, w którym m iałabyś przebywać na
1wieki Zajrzyj do tego Serca, zobaczysz się
w niem, a pam iętaj proszę na ten cały prze­
bieg m ęki Pańskiej.
Rozmowa. Któryś cierpiał za nas rany, J e z u
Chryste zmiłuj się nad nami!

ROZMYŚLANIE 4 6 .
(Na W ielką Sobotę).
Zdjęcie z krzyża i złożenie do grobu.
P rzy gotowanie pierwsze Przypatrz się temu po- |
bojowisku po .bitwie życia ze śmiercią.
P rzygotow anie wtóre. Proś o łaskę poznania tej
tajemnicy i naśladowania Pana J e z u s a w niej.
P u n k t I. Powiada Łukasz ś w .: A oto mąż
imieniem Józef, który był senatorem, mąż [
dobry i spraw iedliw y ’).
Podobało się Panu Bogu, aby ja k Opiekun,
który potrzeby P ana J e z u s a i Najśw. Panny
opatrywał, był Józef, tak aby też i ten, który
ciału Jego zmarłemu pogrzeb uczynić miał,
był tegoż imienia. — Dziękuj za to zrządze­
nie Opatrzności Boskiej. Winszuj tego szczę­
ścia tym Świętym. Proś Boga za tych co są j

' ) X X I I I . , 50.
— 300 —

tego imienia. — Nazywa św. Marek Józefa


św. zacnym senatorem *), a św. Łukasz do­
brym i sprawiedliwym , a te dwa przymioty
w wielkich panach rzadkie są. — Proś za
panów, aby ich Bóg kierował ku drodze ży­
cia wiecznego. — Powiada o nim Łukasz św.:
Ten był nie p rzyzw o lił na radę i na uczynki
ich. — A ty nie przyzwoliłżeś nigdy na rady
od świata, ciała, czarta?
Powiada Jan św., iż ten Józef był uczniem
Pana Jezusowym, lecz tajemnym dla bojaźni
Ż y d ó w 2). Patrz jako dzielna jest męka Pana
J e z u s o w a ; ten, który za życia Pana J e z u s a ,
kiedy zmarłych wskrzeszał w oczach ludz­
kich, nie śmiał się okazać iż był uczniem
Pańskim — po śmierci Jego śmiało to wy­
znaje. — A ciebie męka Pana twojego czyni
śmiałym przeciwko pokusom ? — O P a n ie !
niech męka twoja dodaje odwagi przyszłym
męczennikom!
Uważ, co powiada Jan św .: P rosił P iła ta
Józef, iżby z d ją ł ciało Pana Jezusoioe ; a Ma­
rek św. dodaje: D arow ał mu ciało Pana
J e z u s o w e . — O szczęśliwa prośbo! — Obyś
się nauczył prosić tak o ciało Pana J e z u ­
sow e w Najśw. Sakramencie. Obyś prosił,
aby „miłością twoją Ukrzyżowany był“.
Przymnóż Panie chwały przypadkowej,
świętym tym Grabarzom twoim.

l ) X V ., 43. 2) X IX ., 38, 39.


<&>
P u n k t II. Pomyśl sobie, jako ci obadwaj
Święci przysposabiali się do pogrzebu P ana
J e z u s o w e g o . Czy tam nie mówili w sercu:
„Radzibyśmy Ci byli Panie przysługę w in­
nej okazy i uczynili!“ — „D la siebiem ja
Panie mój, mówił Józef, ten grób przygoto­
wał, nie dla Ciebie! Radbym go za Ciebie
zaleg ł!“ Prosili obadwaj o łask ę: „Przyj­
mij Panie tę usługę naszą, daj nam , abyś­
my się Tobie choć po śmierci przysłużyli.
Nie w tym ubogim grobie, alebyśmy Cię
w słońcu radzi pogrzebli, aby ciało twoje
po wszystkim świecie obniosło. A jakżebyś-
my radzi Cię w sercach naszych pogrze­
bali !“ — A ty czy życzyłbyś sobie tego
j szczęścia?
Uważ, jako się już ci Święci do samego
zdjęcia ciała P ana J e z u s o w e g o z krzyża
gotowali. Przypatrz się, jako z nabożeństwem
i snać wprzód pocałowawszy okrzepłe ciało,
do usługi tej przystępowali. Przypatrz się,
jako gwóżdż wybity. Rzuć się do niego, po­
całuj go, do serca przytul. Przypatrz się, ja k
ciało spuszczają; spuszczone, by nie upadło,
podtrzym ują. O jako tam Matka, jako Mag­
dalena ręce snać w yciągały, P ana zdejm o­
wać pragnęły. — O moje nieszczęście, żem
wtenczas na świecie nie był! Tobie Panie
mój nie usłużył! Sercem to teraz i pragnie­
niem czynię.
— 302 —

— •---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
<$> ^
Spuszczone ciało chcieli snać zaraz na
prześcieradle rozpostarłem położyć, ale M atka
bolesna podziękowawszy Józefowi i Nikode­
mowi za uczynność, prosiła, aby ubóstwione
ciało na łono Jej położono. Ona usta snać
stulała, oczy przywierała, rozciągnione ręce
składała, a sercem i łzami bardziej niż ustami
do Niego, jakoby do żywego m ówiła: „We
wnętrznościachem Cię moich dziewięć mie­
sięcy nosiła, piastunkąm Ci nie m ały czas
była, odpocznijże choć trochę na łonie mojem,
któryś tak długo na krzyżu wisiał. Skoń­
czyłeś okup świata, a z twego odkupienia
i moje wszystkie wypłynęły łaski. Dziękujęć
imieniem świata, i imieniem mojem, i imie­
niem tego, który o tern nabożnie pomyśli“.
W praszała się tam M agdalena i J a n : „niech
się nam godzi do P ana J e z u s a przystąpić,
nogi Jego pocałować, miłość Mu naszą w y ­
świadczyć/* i jedno po drugiem całowali
snać rany Pańskie. — Czyń i ty to za nimi,
a przywitaj to Serce P ana J e z u s o w e otwo­
rzone, uczuciami Matki Jego.
Panie na łonie Matki spoczywający! spo­
cznij w sercu mojem.

P u n k t III. Pow iada Mateusz św., że J ó z e f


uw inął ciało P ana Jezusoioe w czyste p rze­
ścieradło *). Patrzże na Pańskie ciało, na

l) X V II., 59.
A
tem prześcieradle położone. A gdy już za­
kryw ać będą chcieli, proś o trochę czasu,
abyś Mu się jeszcze przypatrzył, za nogi
ścisnął. Patrz ja k temże prześcieradłem
z wierzchu przykryw ają ciało Pańskie. Otóż
trum na Boga wcielonego. W prześcieradło
czyste położone jest ciało P ana J e z u s o w e ,
a dusza twoja, a sumienie twoje gdy ko­
munikujesz, czy jest też prześcieradłem czy-
stem ?
Obwinione już P ana J e z u s o w e ciało pod­
noszą. Snąć kw apiła się M atka Boża do tej
usługi, ale towarzystwo ono święte nie do­
puszczało, i szła snać tylko za ciałem. —
Janie św., kochanku piersi P ana J e z u s o w y c h ,
snaćeś ty wpół trzym ał P. J e z u s o w e ciało.—
Przypatrzże się tej procesyi niosącej ciało
P ana J e z u s o w e , w grób wchodzącej, ciało
w kam ienną skrzynię, albo trumnę wpuszcza­
jącej. Patrz jako już żegnać ciało Pańskie
poczynają, z grobu jeden po drugim wycho­
dzą, ale tam każdy serce swoje zostawia,
a cóż dopiero żałosna M atka!
Pow iada Mateusz św. o Józefie: I 'przy­
w alił na grób kamień wielki, według zwy­
czaju, ja k i się pospolicie zachowywał, gdy
kogo grzebali, snać też dla jakiegoś bezpie­
czeństwa. Ucz się ztąd, kiedy masz P ana
J e z u s a w sobie, abyś przestrzegał, i kam ie­
niem pokuty i ostrożności ubezpieczał by­
tność P ańska w sobie.
Rozmowa. Żegnam Cię dobry J e z u Ser­
cem Matki twojej, idę za Nią w racającą się
snać do domu Jan a św.
Pomagam Jej bolejącej nad Tobą boleć,
a tymczasem sercem i myślą, od grobu twego
nie odchodzę.
SPIS RZECZY.

Słowo wstępne ................................................... 1

CZĘŚĆ PIERWSZA.
O R ozm yślaniu.
Rozdział I.
Na co się przyda rozmyślanie? .................... 3
R ozdział II.
Pierwszy rodzaj modlitwy wewnętrznej . . 8
R ozdział III.
Drugi rodzaj modlitwy wewnętrznej . . . . 14
R ozdział IV.
Zarys właściwego ro z m y ś la n ia ......................... 19
R ozdział V.
Przygotowanie przedmiotu rozmyślania, czyli
p u n k t ó w ............................................................ 24
R ozdział VI.
Inne przygotowania do rozmyślania . . . . 29
R ozdział VII.
0 sposobie rozmyślania zwanj^m kontemplacyą 34
# ------------------------------------------------------------------------------- ■*§<§)
O R o z m y śla n iu . 20
:o6 —

R ozdział VIII. str.


O roztargnieniach w ro z m y śla n iu ...........................38
R ozdział IX.
O oschłości i ociężałości w modlitwie . . . 43
R ozdział X.
0 pokusach i złudzeniach szatańskich na mo­
dlitwie ........................................................................49

CZĘŚC DRUGA.
O r a c h u n k u s u m ie n ia .
R ozdział I.
Na co się przyda rachunek sumienia? . . . 54
R ozdział II.
0 rachunku sumienia powszechnym . . . . 58
R ozdział III.
Kilka uwag o tymże powszechnym rachunku
s u m i e n i a ...................................................................64
R ozdział IV.
0 rachunku sumienia szczegółowym . . . . 68
R ozdział V.
Jaki nałóg wybrać za przedmiot rachunku su­
mienia szczegółowego? . . . . . . . . 73

CZĘSC TRZECIA.
(D odatek).
R o z m y ś la n ia o M ęce P a ń s k ie j.
Rozm yślanie 1. (N a środę popielcową).
Zmowa starszyzny żydowskiej na życie P. J. 77
:-o
ę-P— ---------- -— - -# S
Rozmyślanie 2. (Na czwartek). str.
Juclasz zdradza Pana Jezusa . . . . 82
Rozmyślanie 3. (N a piątek).
Przygotowanie do ostatniej Wieczerzy . . . 86
Rozmyślanie 4. (Na sobotę).
Umywanie n ó g ................................. 91
Rozmyślanie 5. (N a niedzielę I. postu).
Ustanowienie Najśw. Sakramentu, przepowie­
dnia i modlitwa Pana J e z u s a ................... 98
Rozmyślanie 6. (Na poniedziałek).
Pan Jezus idzie do Ogrojca . . . 103
Rozmyślanie 7. (N a wtorek).
Modlitwa Pana Jezusa w Ogrojcu . . 108
Rozmyślanie 8. (N a środę).
Ukazanie się Anioła, krwawy p o t ................... 113
Rozmyślanie 9. (N a czwartek).
Spotkanie zgrai — pocałunek Judaszów . . 118
Rozmyślanie 10. (N a piątek).
Pojmanie Pana J e z u s a ................... 123
Rozmyślanie 11. (N a sobotę).
Pan Jezus przed A n a s z e m ............................ 127
Rozmyślanie 12. (N a niedzielę II. postu).
Oskarżenie Pana Jezusa u Kaifasza . . . . 132
Rozmyślanie 13. (N a poniedziałek).
Kaifasz wydaje wyrok śmierci na P. Jezusa 137
— 308 —

Rozmyślanie 14. (Na wtorek). str.


Zniewagi w domu K a if a s z o w y m .........................142
Rozmyślanie 15. (Na środę).
Zaparcie się i skrucha św. P io tr a .........................146
Rozmyślanie 16. (Na czwartek).
Nocne zniewagi i sąd poranny przed Radą . 152
Rozmyślanie 17. (Na piątek).
Judasz zwraca pieniądze — Pan Jezus przed
Piłatem ................................................................. 157
Rozmyślanie 18. (Na sobotę).
Skargi Żydów — milczenie Pana Jezusa . . 162
Rozmyślanie 19. (Na niedzielę III. postu).
Pan Jezus odesłany do Heroda i wzgardzony
od n i e g o ................................................................. 167
Rozmyślanie 20. (Na poniedziałek).
Piłat uznaje Pana Jezusa niewinnym . . . 172
Rozmyślanie 21. (Na wtorek).
Pan Jezus porównany z Barabaszem . . . 176
Rozmyślanie 22. (Na środę).
„Strać tego a wypuść nam Barabasza" . . . 181
Rozmyślanie 23. (Na czwartek).
„Ukrzyżuj! UkrzyżujGro !“ ..................................... 186
Rozmyślanie 24. (Na piątek).
B ic z o w a n ie .................................................................191
Rozmyślanie 25. (Na sobotę).
Cierniem k o ro n o w a n ie .............................................196
m -
— 309
® 8*

Rozmyślanie 26. (N a niedziele IV . postu). 8tr.


Naigrawanie z królewskiej godności P. Jezusa 200
Rozmyślanie 27. (N a poniedziałek).
Piłat ukazuje Pana Jezusa Żydom . . . . 205
Rozmyślanie 28. (N a wtorek).
„Oto człowiek“ 210
Rozmyślanie 29. (N a środę).
Piłat wzbrania się ukrzyżować P. Jezusa . . 215
Rozmyślanie 30. (N a czwartek).
Pan Jezus rozmawia z Piłatem . 220
Rozmyślanie 31. (N a piątek).
Piłat przekłada łaskę cesarską, nad sprawie­
dliwość . . . " ............................................. 225
Rozmyślanie 32. (N a sobotę).
Piłat wyprowadza Pana Jezusa. Żydzi w ołają:
„Strać, strać, ukrzyżuj Go!‘; * . 230
Rozmyślanie 33. (N a niedzielę V. postu).
Żona Piłata — umycie rąk — „krew Jego na
nas i na syny nasze“.................................... . 234
Rozmyślanie 34. (N a poniedziałek).
Piłat wydaje wyrok śmierci na Pana Jezusa 239
Rozmyślanie 35. (N a wtorek).
Niesienie krzyża. — Szymon Cyrenejczyk . 214
Rozmyślanie 36. (N a środę).
Płaczące niewiasty. — Chusta Weroniki . . 249
Rozmyślanie 37. (N a czwartek).
Pan Jezus wstępuje na G o l g o t ę .........................254
— 310 —

R ozm yślanie 38. (N a piątek). str.


Ukrzyżowanie Pana J e z u s a ..................... . 258
R ozm yślanie 39. (N a sobotę).
Podniesienie krzyża. — Ukrzyżowanie łotrów 263
R ozm yślanie 40. (N a niedzielę kw ietnią).
Spełnione proroctwo — napis na krzyżu . . 268
R ozm yślanie 41. (N a poniedziałek).
JBlużnierstwa Żydów, podział szat, pierwsze
słowo Pana Jezusa na k r z y ż u .......................... 273
R ozm yślanie 42. (N a ictorek).
Drugie i trzecie słowo Pana Jezusa na krzyżu 278
R ozm yślanie 43. (N a środę).
Ciemności. — Czwarte s ł o w o ............................... 282
R ozm yślanie 44. (N a W ielki Czwartek).
Żółć i ocet. — Pi^te i szóste słowo . . . . 288
R ozm yślanie 45. (N a W ielki Piątek).
Siódme słowo P. Jezusa, śmierć, przebicie boku 293
R ozm yślanie 46. (N a W ielką Sobotę).
Zdjęcie z krzyża i złożenie do grobu . . . 299
a
"i,, i S|tl

iip i
K -.
|||

lir
n.„i s

Jl i
I i'I'frwi.*|

Pv^i
i1
( t;
' W !
!! ::
pu.,

Jr r
It;!’
Tęmmto
362218
B I 8 11 O f E K A
n a r o d o w a

You might also like