Professional Documents
Culture Documents
Raskol. Kain
Raskol. Kain
A Kiedy nieczysty duch wynidzie od człowieka, chodzi po miejscach suchych, szukając odpocznienia,
a nie najduje. Tedy mówi: Wrócą się do domu mego, skądem wyszedł, a przyszedłszy najduje go
pusty, umieciony i ochędożony. Tedy idzie, bierze z sobą siedmi inszych duchów gorszych niż sam,
i wyszedłszy mieszkają tam, i bywają ostateczne rzeczy człowieka gorsze niźli pierwsze.
Mateusz, XII, 43-45
Bunt Raskolnikowa przeciw moralnemu porządkowi świata wykazuje pewne związki z buntem
bohaterów romantycznych, zwłaszcza z bajronowskim Kainem. Raskolnikow, jak Kain, skłonny jest
przypuszczać, iż zbrodnia jest ostateczną konsekwencją panującej w świecie niesprawiedliwości i
krzywdy.
U podstaw gniewu i rozpaczy Kaina tkwiło przekonanie, że Bóg jest niesprawiedliwy, że upodobał
sobie w cierpieniu ludzi niewinnych, że jest twórcą zła, a nawet lubi widok krwi.
Kain Byrona buntował się jak romantyczny bohater, przeklinając Boga przede wszystkim za to, że
wtrącił człowieka w krzywdzącą, niesprawiedliwą sytuację egzystencjalną. Darował mu życie, skazując
go jednocześnie na śmierć. Był to "krzyk rozpaczy" wywołany przez niesprawiedliwy, acz nieunikniony
los.
Zabójstwo zaś było aktem zrównującym, w mniemaniu Kaina, człowieka z Bogiem. Tę walkę z Bogiem,
jako twórcą zła i niesprawiedliwości, podejmie później w twórczości Dostojewskiego Hipolit
Tierientiew z Idioty. Raskolnikow natomiast swą wielką nienawiść i gniew obróci nie tyle przeciw
Bogu, ile przeciw stworzonemu przez Niego porządkowi świata. Z Kainem łączyło go przede
wszystkim uczulenie na łzy, katusze i nieszczęście niewinnych. Możemy bowiem przyjąć, że
Raskolnikow jest raczej człowiekiem niewierzącym. Istnieje co prawda w powieści scena, która każe
się zastanowić nad tak jednoznacznym stwierdzeniem:
"- Więc w Nową Jeruzalem pan jednak wierzy? - zapytał Rodiona Porfiry Pietrowicz.
- Wierzę - odparł Raskolnikow z mocą; mówiąc to, jak i w ciągu całej swej długiej tyrady, patrzył w
ziemię, obrawszy sobie jakiś punkcik na dywanie.
- I-i-i w Boga pan wierzy? Przepraszam za taką natarczywość.
- Wierzę - powtórzył Raskolnikow podnosząc wzrok na Porfirego.
- I-i-i we wskrzeszenie Łazarza?
- Wie-wierzę. Po do to panu?
- Wierzy pan dosłownie?
- Dosłownie.
- Aha... Tak sobie, byłem ciekaw. Przepraszam."