Professional Documents
Culture Documents
Ebook Warto
Ebook Warto
Anna Dziarkowska
" Nie musi być łatwo, chcę tylko, żeby było warto."
Książkę tę dedykuję Tobie, nasza
Jest wiele osób, bez których ta książka nigdy by nie powstała i nie wiem, czy
recytowała wiersze, ale też pisała własne. Mamy w domu duży, drewniany,
ręcznie oprawiany album, który mój tato wykonał dla mojej mamy, a w którym
książkę w naszej rodzinie napisała właśnie moja mama, szkoda tylko, że nigdy
nie ujrzała ona światła dziennego. Tak naprawdę w mojej rodzinie literacko
w wydaniu tej książki, będzie wiatrem w żagle dla tych, którzy o tym marzą,
Kolejną osobą jest oczywiście Eliasz, bez którego nie odważyłabym się napisać
wszystkim był i jest dla mnie ogromną inspiracją do pisania tych tekstów.
papier. Poza tym jego ogromna pogoda ducha pozwala nam łagodniej
Miluniu – dziękuję, że uczysz mnie tak wiele. Dzięki Tobie stałam się
chciał czytać.
O mnie
Zawsze mam problem, gdy mam coś napisać o sobie. Niby wiem, jaka
jestem, jakie mam cechy – w końcu znam siebie bardziej niż ktokolwiek
inny. Jednak jak trzeba powiedzieć o tym innym, to robi się tak jakoś
Podziękowania.................................................................................................. 4
O mnie............................................................................................................... 6
Wstęp................................................................................................................. 9
Rocznica........................................................................................................... 11
Noclegownia przyszpitalna............................................................................. 14
Paweł................................................................................................................ 16
Mama................................................................................................................ 18
Tata................................................................................................................... 20
Zmęczenie........................................................................................................ 22
Czapki z głów.................................................................................................. 23
Lekcja............................................................................................................... 28
Tęsknię............................................................................................................. 30
Zdrowie............................................................................................................ 32
Torba................................................................................................................ 35
Córka................................................................................................................ 37
Trzydzieści....................................................................................................... 39
Pomoc............................................................................................................... 41
Róże.................................................................................................................. 43
Życie................................................................................................................. 46
Jesień................................................................................................................ 49
Żółw................................................................................................................. 51
Gwiazdy........................................................................................................... 54
Co za rok.......................................................................................................... 59
Córeczko.......................................................................................................... 63
Diagnoza.......................................................................................................... 66
Kolejny rok...................................................................................................... 69
Cukierek w pociągu........................................................................................ 71
Szczęśliwy dzień............................................................................................. 75
Wiersz............................................................................................................... 77
Kolczyki............................................................................................................ 79
Epizod................................................................................................................ 81
Chmura.............................................................................................................. 83
Michał................................................................................................................ 84
Izolatka.............................................................................................................. 85
Lato.................................................................................................................... 87
Moja mama....................................................................................................... 88
Moja córka......................................................................................................... 89
Zmartwienie...................................................................................................... 90
Epilog................................................................................................................. 94
Wstęp
Piszę wstęp do książki, którą nie wiem, czy kiedykolwiek wydam. Więc jeśli ją
możesz ją przeczytać.
Jest to historia Twoja i Twoich rodziców, która działa się w czasie, gdy do nas
bo to, co nam się przytrafiło, miało wpływ na Ciebie i Twoje dzieciństwo, ale
Teraz, gdy jesteś już duża i trzymasz tę książkę w ręku, musisz wiedzieć, że to,
nie pamiętasz nic z tych zdarzeń, ale byłaś ich najważniejszą częścią. Wniosłaś
nadzieję, że dzięki tej książce zrozumiesz choć trochę nas i siebie, którą dzisiaj
jesteś.
którą dotknęła poważna choroba. Historia powstania tej książki jest zabawna, bo
z telefonem w ręku i opisałam sama dla siebie, jak wyglądała nasza trzecia
Za jakiś czas napisałam kolejny tekst i potem kolejny. Podzieliłam się nimi
z kilkoma osobami i każdy mówił to samo – pisz bloga albo najlepiej książkę.
w słowa.
9
Najdłuższa przerwa w pisaniu wynosiła rok i był to rok, w którym próbowałam
napisać kilka tekstów, ale żadnego nie mogłam skończyć. Uznałam wówczas, że
odbytymi.
Bez względu na to, czy znamy się osobiście, czy nie, niezmiernie się cieszę, że
chcesz poznać naszą historię – nie tylko fakty, ale przede wszystkim uczucia,
odnajdziesz tu też cząstkę własnych emocji. A jeśli to, co zostało tutaj opisane,
Zapraszam do lektury.
10
Rocznica
21.05.2017, niedziela
dziesięć dni, ale w poniedziałek Eliasz idzie do szpitala na „nie wiadomo ile”,
Chcę, oczywiście.
Tulimy się chwilę, krótką, taką na trzy łzy wsiąknięte w jego ramię, bo jednak
niewygodnie się tulić, gdy siedzi się w aucie. Jedziemy i milczymy, moje myśli
– O czym myślisz?
byłem w pracy.
Próbujemy zjeść obiad w Łęknicy, ale znalezienie lokalu, przed którym nie
i gdy jemy smaczny obiad, mówię, że mam takie małe marzenie, że nigdy nie
11
– Ja wiele razy jeździłem bryczką, dla mnie to żadna atrakcja.
pięć euro. Nie mamy tyle. To znaczy mamy, ale jutro jedziemy do Wrocławia,
jednego loda na spółkę. Jest tutaj pięknie, przepięknie, nie wiem, czy bardziej
zielono, czy bardziej kolorowo, ale ten park zachwyca o tej porze roku. Próbuję
uchwycić to piękno, próbuje robić zdjęcia, nagrywać filmiki. Jednak gdy patrzę
Odtwarzasz, gdzie chcesz i kiedy chcesz. Nie tylko dźwięki, nie tylko obraz, ale
Eliasz niesie plecak, a w nim koc, wodę i bluzę. Widzę, że mu ciężko. Chcę
honor i nie tylko nie odda mi plecaka, ale być może poczuje się tym urażony.
Po chwili mówi:
Więc ja niosę plecak, a w nim dodatkowo jego honor i jego pokorę. On niesie
i rozdzielając. Wpatruję się w ten ich taniec i na chwilę odlatują mi myśli. Jest
mi dobrze, leżę na ramieniu mojego od trzech lat męża, słońce i wiatr muskają
nasze twarze.
12
– Następnym razem przyjedziemy tu z Milusią – mówi.
Myślę właśnie o tym samym. Byłoby cudownie pokazać jej to piękne miejsce.
– Jeśli kiedyś się dowiesz, że zostało mi ileś życia i nie ma już dla mnie ratunku,
– Ale Tobie będzie trudniej z tym żyć. Poza tym chciałbym ten czas przeżyć po
swojemu. Obiecujesz?
– Jesteś pewny?
– Tak. Obiecujesz?
– Dziękuję.
Kiedy gula w moim gardle schodzi niżej i mogę się już odezwać, pytam:
– A Ty byś mi powiedział, gdybym to ja była chora, że lekarze nie mają już dla
mnie nadziei?
13
Noclegownia przyszpitalna
Leżę na nim zwinięta w kłębek. Boli mnie brzuch i ten ostry ból pomaga mi
jeszcze bardziej? Za mną trudne dwa tygodnie, właściwie trudny rok, ale lubię
łatwiej je znieść. Ktoś słyszał, jak w ostrych słowach walczyłam przez telefon
Guzik prawda. Jakbyś walczyła o swoją rodzinę, to byś wszystko potrafiła. Ale
i „ojej, kto to się znowu obudził”. Trzeba przytulić, trzeba też kupić bilet przez
dokładnie wszystko to samo, jakbyś jechała na dwa tygodnie. Zmienia się tylko
nie fakt, że koło Ciebie miarowo i spokojnie oddycha Mały Budzik. Po dwóch
leki, bo zapomniałem.
14
Tym przejściem, tymi schodami, przez te drzwi i tamte, co trzeba szarpnąć.
I już widać te łyse głowy, te kable sterczące z szyi i rąk, te powoli stawiane
Na tym oddziale nikt nie jest mniej lub bardziej chory. Wszyscy mają ten sam
strach w oczach.
Dziś Eliasz także dostaje nadzieję w kroplówce. Jest słaby, śpi, prawie wcale
nie rozmawiamy. Siedzę przy nim cały dzień, mam zdrętwiałe nogi, idę się
rozprostować. Wracam. Nawet nie zauważył, że mnie nie było. Wrzucam jakiś
Dwa tysiące dwieście siedem zdjęć w telefonie. Całuję jedno z nich. Kocham
Cię córeczko. Kupiłam Ci prezent. Chociaż z całych sił walczę, byś dostała ten
Wygram, wiesz?
15
Paweł
mecze, razem pili kawę i dużo rozmawiali. Stąd wiem, że Paweł jest trochę
trzy tygodnie. Jest też łysy i ma wkłucie centralne, ale to wiem już z własnych
czasem bardzo go boli. Eliasz wie, kiedy Pawła boli, bo gdy przychodzi do
– Skąd wiesz?
– Mówił mi. Jak nie weźmie, to nie dość, że go bardzo boli, to jeszcze ma
drgawki i dreszcze.
Wrocławiu brata i bratową, którzy troszczą się o niego. Gdy czegoś potrzebuje
lub ma na coś ochotę, oni mu robią zakupy. Prosi ich więc czasem o coś, na co
ochotę ma Paweł i w ogóle dzieli się z nim wszystkim, co ma. Taka szpitalna
właśnie z Pawłem.
– Mam jego numer. Jak już będziemy zdrowi, to się spotkamy z naszymi
rodzinami.
Nie „jeśli będziemy zdrowi”, tylko „jak już będziemy zdrowi”. Wiara i nadzieja
mojego męża, w każdy zdaniu, w każdym słowie, ani krzty wątpliwości, ani
krzty niepewności.
Nie odbierał. Zapala mi się czerwona lampka, ale szybko ją gaszę. Nie lubię
takich myśli.
16
Mija kilka dni, Eliasz rozpakowany, przebrany w szpitalne dresy siedzi na
łóżku.
Składam puzzle w głowie: osiem miesięcy w szpitalu, ból, który łagodzi tylko
– A może Paweł... – wymyka się z gardła mój strach. Eliasz widzi moją minę
Przez chwilę na jego twarzy pojawia się grymas, taki jakby pomyślał, że to
jednak prawdopodobne.
Paweł chyba nie do końca rozumie moją radość na jego widok, ponieważ nie
17
Mama
Moja córka skończyła osiem miesięcy. Nie wiem, kiedy to zleciało, chociaż tak
samo mówią starcy u schyłku swych dni, patrząc na przeżyte przez siebie lata.
Mili jest spełnieniem moich marzeń zarówno o byciu mamą, jak i o byciu mamą
znaleźć jakieś pozamedyczne wyjaśnienie tego, co się stało. Ktoś nam wtedy
powiedział: może jest coś, o czym nie wiecie, może jest jakiś powód, którego
nie znacie, dla którego nie powinniście mieć dzieci. Przez chwilę ta myśl jest
To szczęście z nieszczęściem będzie się później mieszać jeszcze wiele razy, ale
Wracam i płaczę.
na chemię. Jest środek lata, ciąża jest zaawansowana, stoję wiele godzin
w dusznej szpitalnej piwnicy i czekam aż z sali wyjdzie blady jak kartka papieru
Eliasz. Są drewniane ławki, ale zajęte. Siedzą starsi, młodzi i bardzo młodzi.
Jeden pan patrzy na mnie i na mój brzuch przepraszającym wzrokiem. Ale nikt
normalności, jest trochę siły, czasem krótki spacer, czasem wyjście na zakupy,
Jak jest chemia, to są mdłości i wymioty, to jest walka o każdy kęs zjedzonego
cisza.
18
Któregoś późnego wieczoru jadę do apteki po leki przeciwwymiotne
Posłuchała.
W końcu przychodzi jej czas. Chemia jest we wtorki, trzy dni Eliasz leży
w łóżku, czwartego wstaje. Słaby, ale wstaje. Mili rodzi się w piątek.
Kiedy o ósmej rano zabierają mnie na salę operacyjną, w drzwiach staje Eliasz.
Początki są trudne. Ja jestem po cesarskim cięciu, Eliasz jest po chemii, Mili jest
wyrozumiała. Nie płacze, nie marudzi, jest pogodna i radosna, zupełnie jakby
wiedziała.
Zmieniło się wszystko i nie zmieniło się nic. Dziś nie wyobrażamy sobie bez niej
mieć. Trzeba było doświadczyć tego wszystkiego, żeby wiedzieć, że dzieci nie
I tylko jedno pytanie nie daje mi spokoju: jaką byłabym mamą, gdyby Eliasz był
zdrowy?
19
Tata
– Zobaczysz.
Mili ma kilka tygodni i płacze. Rzadko jej się zdarza taki płacz, ale ten trwa już
dość długo. Noszę ją na rękach, bolą mnie ramiona i kręgosłup. Boli mnie też
bezsilność, bo nie wiem, co jej jest, a jak nie wiem, co jej jest, to nie potrafię
pomóc.
Mili się wystraszyła i płacze jeszcze bardziej. Z kuchni przybiega Eliasz. Bierze
ode mnie dziecko i idzie z nim do sypialni. Rzucam się na kanapę, zaczynam
płakać i tym razem bardzo dobrze wiem dlaczego. Mija pół godziny,
– Czemu?
– Co jej powiedziałeś?
– Żeby się na Ciebie nie gniewała, że jesteś dziś zmęczona, ale że ją bardzo
kochasz.
Co rano, gdy tylko Eliasz nie jest w szpitalu, po przebudzeniu mam przed
Leżą na tym samym boku, przytuleni do siebie i śpią. W ogóle potrafią tak
– Jak Ty to robisz, że ona Ci tyle śpi? Jak jest ze mną, to śpi trzy razy po pół
godziny.
20
– Normalnie. Przytulam ją do siebie i trzymam cały czas za ręce, żeby czuła, że
jestem.
Ktoś mnie jakiś czas temu zapytał, co według mnie najbardziej ułatwia
Nie wiem, ale wiem, że śpią tyle czasu razem, bo to jedyne na co Eliasz ma
siłę. Może ona też to wie i chcąc spędzić z nim jak najwięcej czasu, po prostu
przytula się do niego i śpi. Może on jej to wszystko powiedział, w końcu dużo
ze sobą rozmawiają.
Bądźcie oboje.
21
Zmęczenie
Tak.
I nie.
Nie męczy mnie nocne wstawanie, nie męczy mnie marudzenie, nie męczy mnie
I uśmiech.
robić, bo mąż się źle poczuł, kiedy będzie badanie i kiedy przyjechać do szpitala.
Jeszcze nie wiem, proszę zadzwonić później. A to „później” jest, jak trzymasz
Męczy mnie dom, w którym niby wszystko jest jak trzeba, a jednak nie. Niby
jest mama, tata i dziecko, ale ten tata czasem nie wstaje przez cały dzień.
Czasem pierwszy posiłek je w porze obiadu i ostatni też. Niby coś zrobił, ale
później musi leżeć resztę dnia. Niby bawi się z córką, ale głównie na leżąco.
Niby mogę na niego liczyć, ale coraz częściej liczę się z tym, że choroba mu nie
Męczy mnie to, że jak jedzie do szpitala, to nie wiem, kiedy wróci.
kilometrów od siebie.
Męczy mnie wtedy ciężar decydowania, gdzie i komu jestem bardziej potrzebna,
Męczy mnie bycie zależnym od innych, bo wiele lat już nie byłam.
22
Czapki z głów
Jak Eliasz jest w szpitalu, to mamy taki zwyczaj, że rano karmię Mili, jem
Odebrał, ale głos miał słaby, ledwo mogłam go zrozumieć. Standardowe pytanie
– Stan jest bardzo ciężki, doszło do wstrząsu septycznego. Jeśli za chwilę się nie
– W celu reanimacji.
Czekam.
I czekam.
To trwa wieczność, choć wiem, że jedzie tak szybko, jak się da, nawet nie
wiadomości ze szpitala.
Jest przy nim jego siostra. Mówi, że lekarz powiedział, że to dziwne i że to cud,
Wiem dlaczego. Tak bardzo wiem i tak bardzo wolałabym nie wiedzieć.
Kilka tygodni wcześniej na sali z Eliaszem leży Pan Jurek. Pan Jurek ma rozsiany
23
Widzimy, jak traci władzę w nogach, jak traci głos, jak stopniowo traci oddech.
Nie wiem, czemu tak wyszło, zawsze było przytulanie, wyznanie miłości, a teraz
tak.
Wysiadam pod bramą i biegnę. Budynków jest wiele, ale wiem gdzie biec.
szpitalach gmachów z czerwonej cegły. Zresztą przez tyle miesięcy mam już
wszystko obcykane.
Lekarz złości się na mnie, że tak długo, że potrzebują mojej zgody lub jej braku
na działania medyczne.
Więc jestem.
Podchodzę do jego łóżka, jest rozpalony, jest też bardzo słaby, ledwo mówi. Na
mój widok wybucha płaczem. Ja też. Lekarz mówi, żebyśmy się pożegnali, że
jeśli Eliasz ma jakieś ostatnie życzenia, dostępy do konta i tak dalej, to żeby
przekazał to teraz.
– Mam tylko jedno życzenie – mówi Eliasz – żeby pan przestał mówić takie
głupoty.
24
Mogłam się spodziewać takich słów. To jest Eliasz Dziarkowski i on nie
oczywistych zdaniach, które w takiej sytuacji mają inną wartość. Na tyle, na ile
pozwala nam dławiący płacz i czas, bo Eliasz pilnie musi być poddany
zabiegowi.
Dziesięć procent.
Dziesięć procent dla Eliasza to jak dla kogoś innego dziewięćdziesiąt, tak sobie
myślę.
Mówi także, że kluczowe będą dwa następne dni. Jeśli je przeżyje, to jego
szanse wzrosną, i że mogę do niego teraz wejść. Cztery monitory, sześć pomp
i przytomny Eliasz.
– Dobrze.
Wychodzę.
– Spróbuj spać.
– Dobrze.
Nie śpi, wiem czemu. Boi się usnąć, boi się odpłynąć, boi się stracić
Nie mogę na niego patrzeć w takim stanie, nie ma we mnie zgody na taki widok,
25
W międzyczasie przyjeżdżają Eliasza rodzice i czekamy razem. W końcu
przychodzi wieczór i musimy opuścić oddział. Idę się pożegnać, tym razem to
coś więcej niż „pa” i „cmok”. Lekarz mówi, że będzie dzwonił, gdyby w nocy
coś się działo. Wiem, jakie „coś” ma na myśli i całą noc boję się, że zadzwoni.
Jadę do niego, śpię u jego brata, więc mam blisko. W drzwiach oddziału
spotykam panią doktor z hematologii. Mówi, że Eliasz nie spał. Wiem i wiem
dlaczego. Mówię jej o tym. Pamięta tamtą sytuację, miała wtedy dyżur.
– Musi z nim pani o tym porozmawiać. On musi się odblokować i zacząć spać.
– Bo wczoraj pierwszy raz od bardzo dawna cała moja rodzina była razem.
OIOM-ie i że wszyscy w strachu, i że rozmowa się nie kleiła. Ale może to było
Wciąż jest stabilnie, może nawet ciut lepiej, ale Eliasz jest zmęczony, ledwo
wraca.
Tak, zawrócił z drogi, na której nie powinien się znaleźć nikt, a tym bardziej
właśnie mój mąż, mój Wojownik przez wielkie „W”. Tak bardzo chce żyć, tak
bardzo to życie kocha, że gdy stanął na jego krawędzi, to obrócił się na pięcie
26
To była noc, którą przespał.
Przeżył dwa dni, wiec tego dnia wieczorem podejmuję trudną decyzję, że
wracam do domu. Jest jeszcze ktoś, kto bardzo mnie potrzebuje, moja mała,
kochana córeczka.
Wiem o tym, nie mam wątpliwości, powiedziałam jej to, gdy dwa dni temu
wychodziłam z domu na „nie wiadomo ile” – że muszę jechać teraz do taty, ale
włosach. Śpiewam jej do snu „... radosny zabrzmi dzieci śpiew, nikt nie uroni
Kolejne dni przynoszą kolejną poprawę i kiedy trzy dni później staję w drzwiach
– Dobrze, że jesteś.
27
Lekcja
„dała” to może złe słowo. Ona pozwoliła mi ekspresowo odrobić kilka lekcji,
Kiedyś zawsze się czegoś bałam. Lęki były przeróżne i nie tylko psuły mi
auto, tak bardzo bałam się, że mi się popsuje w drodze do pracy, że nim nie
który można było pokonać w pół godziny, zajmował mi dwie. Dwie godziny
rano i dwie popołudniu. Auto sprzedałam, minął lęk, ale pojawił się kolejny.
okaże się wielką katastrofą i co ciekawe myślałam tak, nie mając do tego
żadnych podstaw. Mijały lata i mijały moje lęki, ale tylko wtedy, gdy
ustępowały miejsca kolejnym. Żadna z rzeczy, których się obawiałam, nigdy się
nie wydarzyła.
I choć teraz naprawdę mam się czego bać, to nie pozwalam, by lęk mną
Kiedyś też bardzo dużo się martwiłam. Martwiłam się o bliskich, dalekich,
o samą siebie i sytuację na świecie. Martwiłam się tym, co było i tym, co będzie.
Tym, co się zdarzyło, mogło i może się jeszcze zdarzyć. Martwiłam się też tym,
wiadomość. Był to obrazek, a pod nim podpis: „Całe życie czekam na jutro,
Tak, dzisiaj jest dzisiaj, wczoraj było dzisiaj i jutro też będzie dzisiaj.
28
Ta oczywista prawda dotarła do mnie w tym prostym zdaniu.
Jeśli dzieje się coś miłego, to odczuwam radość. Jeśli zdarzy się coś przykrego,
to jest to przykre w tym momencie, w którym się zdarzy. Nie ciągnę tego dalej
u innych, tak jakby każdy mógł mi wystawić certyfikat na fajność, tylko nie ja
sama. Teraz tego nie potrzebuję. Teraz jestem dobrą mamą, jestem dobrą żoną,
mam na głowie nowe życie i całkiem już starą chorobę. Balansuję między tymi
Dotarło.
Aż tyle.
29
Tęsknię
co gdy jest, to jest to po prostu zwyczajna codzienność, a gdy tego nie ma, to
godziny. Ale budził go, Eliasz miał siłę wstać, miał siłę pracować. Teraz gdy
być. Bo teraz mogę jedynie zrozumieć i wziąć kolejną rzecz na siebie. Wiem, że
jego „nie mogę”, oznacza, że naprawdę nie może, chociaż wolałabym, żeby to
była wymówka.
Wiem.
30
Tęsknię też za samą sobą, zanim choroba sprawiła, że trudno mi się szczerze
śmiać.
Nie zmieniła się jedynie nasza miłość. Miłość, o której nie trzeba mówić i nie
trzeba pytać, czy mnie kochasz. Chociaż miło to usłyszeć każdego wieczora do
słuchawki.
– Za czym tęsknisz?
– Za normalnością.
– To wiem, to tak ogólnie, ale jakbyś miał określić jakoś bardziej precyzyjnie.
31
Zdrowie
To był ostatni dzień listopada, była piękna pogoda i mój wtedy jeszcze chłopak
Szrenicką, szlak był wydeptany i błyszczał w słońcu jak cieniutka warstwa lodu.
trampki. W końcu na dole nie było śniegu. Nie mogłam podejść pod górę.
Robiłam krok do przodu i zjeżdżałam metr w dół. Eliasz ciągnął mnie więc do
góry albo popychał, trzymając mnie za plecy. Wyglądało to zabawnie, sami się
z tego śmialiśmy, ale było skuteczne. Posunęliśmy się w ten sposób kilkaset
chociaż szedł za nas dwóch, zapewniał, że mnie tam zaniesie, ale ostatecznie
powiedział:
Na Wodospad Szklarki weszłam bez problemu, bo nie było bardzo pod górkę
i nie było bardzo ślisko. Przeszliśmy przez barierkę i weszliśmy na duży kamień
Szum spadającej wody wszystko zagłuszał, ale zrozumiałam, że pyta, czy będę
jego żoną.
Tak, będę.
32
Ja stoję z przodu, Eliasz za moim plecami obejmuje mnie w pasie. Zdjęcie było
uśmiechem.
Jesteśmy szczęśliwi.
W piątek odebrałam telefon ze szpitala. Nie lubię tego. Serce zawsze bije mi
Bałam się tej chemii, bo miała być bardzo silna, a ja już widziałam ludzi po
bardzo silnych chemiach. Ale chyba jeszcze bardziej bałam się informacji, że jej
Muszę załatwić ten lek. Muszę też znaleźć kogoś, kto w poniedziałek pojedzie
Jest weekend, a to oznacza, że nie mogę załatwić już nic. Boli mnie to i męczy,
bo wiem, że choroba nie rozwija się przez pięć dni, a przez dwa kolejne się
zatrzymuje.
33
Liczy się każdy dzień.
Przez kolejne trzy dni przedzieram się przez barierę biurokracji. W międzyczasie
opiekuje się chorym mężem, wykonuję kilkadziesiąt telefonów, siedzę przy jego
I odbieram raz po raz wiadomości ze zdjęciami mojej córki. Całuję każde z nich.
szkoda mi nas wszystkich. Ale my jesteśmy dorośli. Ona jest bezbronna. I jest
Cieszę się bardzo, mogę trochę odetchnąć, choć i tak jestem koszmarnie
zmęczona.
Do ciężaru, który już dźwigam, doszedł mi jeszcze spory kamień. Skąd każdego
a przecież niektórzy ludzie nie zarabiają tyle w rok. Potrzebuję ich, żeby moje
„tak” z 30 listopada 2013 roku mogło trwać jeszcze przez długie lata.
I będzie.
34
Torba
Mam taką torbę, której nigdy nie rozpakowuję. To torba, którą zabieram, gdy
szafy. Od jakiegoś czasu już tego nie robię. Od czasu. kiedy Eliasz więcej jest
w szpitalu niż w domu. Od czasu, kiedy nie wiem, w którym momencie będę
musiała do niego pojechać. Od czasu kiedy nie wiem, ile minut będę mieć na
spakowanie. Od czasu kiedy nie wiem, ile zostanę. I w tym całym „nie wiem”,
To bardzo dużo.
Do tej torby czasem dokładam coś, o co prosi mnie Eliasz. Czasem zabieram coś
od niego do domu. Ale w tym całym życiu z chorobą w tle jestem świadkiem
W tej torbie jest Pan Waldek i jego opowieść o dzieciach. Pan Waldek ma
zdrową, dorosłą córkę. Kiedy była mała, urodził im się syn. Miał wodogłowie.
Wierzę.
– Gdybyśmy jej nie mieli, nie wiem, jak byśmy dali z żoną radę. Ona nam we
35
Tak często nieszczęście okazuje się szczęściem.
Z tej torby wychyla się też lekarz, który przyjmował Eliasza na intensywną
terapię. To ten, który dał mu dziesięć procent szans. To ten, który kazał nam się
Chyba tak, ale skąd on mógł wiedzieć, że Eliasz te dziesięć procent potraktuje
zaczepił mnie.
– Co u Eliasza?
Mówię.
Wiem. Daję.
– Pa – mówi.
– Pa – odpowiadam.
mężowi. Eliasz to wojownik, bez dwóch zdań, ale gdyby nie wasza szybka
Musiałam coś z tej torby wyjąć, bo wszystko wciąż trwa, a miejsca jest mało.
36
Córka
Ma je każda mama.
Nie wiem, czy jest wyjątkowa, bo takie są okoliczności, w jakich się u nas
pojawiła, czy też byłaby taka, gdyby było normalnie. I to jest takie „nie wiem”,
którego nigdy się nie dowiem, bo jak mawiała moja ulubiona poetka „nic dwa
Czas był wtedy trudny, tak nam się przynajmniej wydawało, bo teraz wiemy, że
może być jeszcze trudniej. W każdym razie Eliasz jeździł na chemię co dwa
tygodnie i tak naprawdę tylko tydzień żył i to ledwo, następny tydzień leżał,
jak ona się urodzi. W końcu narodziny pierwszego dziecka to rewolucja dla
każdej pary, a co dopiero dla pary, która kilka miesięcy wcześniej już jedną
rewolucję przeszła.
Śmiejemy się czasem, że życie nam się dwa razy przewróciło, więc jeśli jest
kwadratem, to jak się przewróci jeszcze dwa razy, to wszystko wróci do normy.
Okazało się jednak, że nie było się czego bać. Mili od pierwszych swoich chwil
że nie płakała przez kilka dni. Gdy tylko na jej twarzy pojawił się pierwszy
Trudno przejść koło niej obojętnie. Każdego lubi. Do każdego może pójść na
ręce. Z każdym może zostać. Jest ufna, szczera i otwarta. Kiedyś trzeba będzie ją
37
Jak jadę do Eliasza na dwa lub trzy dni, to na pożegnanie robi mi „pa, pa”.
Ale dzięki temu. gdy jadę, to jadę z bolącym sercem, a nie z sercem rozdartym
na kawałki. Dzięki temu, gdy wiem, że mojej mamie jest z nią ciężko, to mogę
tam spokojna. Dzięki temu też, gdy jestem w szpitalu, to nie dzwonię co chwilę
Moje dziecko daje mi ten komfort, chociaż ja nie daję jej tego, co powinna mieć.
Nie mogę chociażby dać jej siebie w stu procentach, gdy wracam ze szpitala. To
taka klinika, taki oddział, takie choroby i tacy chorzy, w tym jeden mi
mogę dać jej tez zapewnienia, że „to już córuś ostatni raz mama jedzie, a później
będzie zdrowie Eliasza, a drugim coś na miarę szczęścia, jakie nas spotkało, gdy
38
Trzydzieści
starość. Nie wiem, co w mojej głowie zwiastowały kolejne dekady, ale patrząc
na tak szybko postępująca starość, to raczej nie można się było spodziewać po
Czas leci szybko, nie tylko mi. Podobno im człowiek starszy, tym czas leci
Dopiero zaczęły się wakacje i za chwilę się skończą. Niedawno był początek
kiedy to z przodu nie stawiamy już dwójki. Bałam się, że najlepsze lata będę
Nie wiem, jakie lata mam jeszcze przed sobą, ale wiem, że te które mam teraz są
Co prawda jest jeden solidny, ale mnie nie paraliżuje. Już nie. Nie ma też we
wzruszenia i ze złości. I nie wstydzę się już tych łez. Dzięki Eliasza chorobie
mam też pewną mądrość, choć akurat tego rodzaju mądrości wolałabym chyba
nie nabyć.
już spać Milusię i zrobiłam wszystko, co miałam zrobić, wzięłam do ręki telefon
39
„23.03.2017
dziewięć lat. Symboliczna granica zostanie przekroczona. Od kilku lat się tego
bałam. Tej trójki z przodu, trzydziechy, pożegnania młodości. Dziś boję się
Myślę, co jeszcze mam… ale jeśli mam tych dwoje wyżej wymienionych, to
mam wszystko”.
40
Pomoc
Zawsze jest.
Odwiedziła nas położna. Waży i mierzy córkę, ktoś puka do drzwi. Znajomi
przywieźli nam obiad. Jest zdziwiona, pyta, czy to ktoś z rodziny. Nie.
Wiozę Eliasza do lekarza, bo źle się czuje. Do domu już nie wraca i to przez
opiekować się córką. Na każde zawołanie mam mamę. Czy to jest późny
nie ma, czy to jest 4:50 rano, bo tak odjeżdża pociąg. Zawsze mogę na nią liczyć.
pracy. Kiedy pierwszy raz zostawiam Mili na noc, serce rozpada mi się na
kawałki. Ale wiem, że jest bezpieczna, że mama troszczy się o nią jak o własne
dziecko.
Dostaję złe wieści o zdrowiu Eliasza, nie śpię całą noc, rano czuję, że muszę do
Eliasz tęskni za córką, tęskni tak bardzo, że załatwia sobie przepustkę z oddziału,
41
z którego nie ma przepustek. Brat Eliasza przywozi mnie i Mili do Wrocławia.
pojedzie. Ten ktoś bierze w poniedziałek urlop. Głupio mi, mówię mu o tym.
– Nie przejmuj się, to mój urlop i wykorzystuję go na to, na co chcę. Chcę Wam
pomóc.
mi w mieszkaniu. Ktoś inny zadbał, bym miała coś w lodówce, gdy wracam
z Wrocławia.
To prawda.
42
Róże
wolało się nie zjeść kanapki, aby zadzwonić do siebie choć na chwilę.
Pamiętam, jak Eliasz miał do mnie przyjechać po raz pierwszy. To był drugi
Obawiałam się trochę tej wizyty, tym bardziej że miała go poznać też moja
dnia zresztą sam też pachniał. Do dzisiaj mam sentyment do tego zapachu, jak
tylko Eliasz użyje tych perfum, od razu wspominam tamto lato. Dostałam też
bukiet róż.
43
Nasza znajomość rozwijała się dalej i Eliasz odwiedzał mnie regularnie.
i w każdy piątek po pracy. Przez rok, który minął, zanim się pobraliśmy
jednak wybiłam mu ten pomysł z głowy, bo tego dnia też dodatkowo źle się
Za każdym razem, kiedy Eliasz mnie odwiedzał, miał dla mnie czerwone róże,
czasem jedną, czasem dwie, niekiedy trzy. Kiedyś zapytałam, od czego zależy
Tak więc każdej środy i każdego piątku suszyłam kolejne czerwone róże
i kolejne już suche odkładałam. Nie za bardzo już miałam, gdzie je trzymać,
właśnie do niego. Szybko się jednak zapełniło, więc kupiłam kolejne, tym
sama, w której Eliasz przez rok kupował mi kwiaty. Pani, która stała za lada,
róże.
rozstał z dziewczyną… Bardzo nam było pana żal, bo pan taki romantyczny,
mój mąż.
Dwie kobiety pewnie przez rok w duchu nam kibicowały i fajnie, że mogliśmy
je pozytywnie zaskoczyć.
44
Po ślubie dość często dostaję od niego kwiaty. Zawsze bez okazji i zawsze
czerwone róże. Tak naprawdę wyjątek zrobił tylko dwa razy. Raz, gdy odbierał
choć raz w życiu dostać jakieś inne kwiaty. Chyba uznał, że jak raz w życiu to
narodziny dziecka będą dobrą okazją. A drugi raz, to którejś wiosny byliśmy na
goździków, które sprzedawała pewna starsza pani. Eliasz przeszedł koło niej i jej
przez nie ten bukiecik, który tak bardzo mnie urzekł. Zarówno goździki, jak
czerwone róże. Nie wiem, ile ich jest. Przestałam liczyć już dawno temu.
45
Życie
Chodzimy późno spać. Mamy małe dziecko i jak zaśnie, to mamy czas dla
Kilka dni temu, kiedy już wygodnie leżałam w łóżku i próbowałam zasnąć,
W końcu już prawie śpię, a tak znowu zejdzie ze dwie godziny. Ale jak Eliasz
był w szpitalu, to zasypiałam sama w ciszy, z jedną połową łóżka pustą i tak
I jest.
Nie wiem na jak długo, dzisiaj jest w domu, jutro może być w szpitalu.
Wstaję.
– Od życia – odpowiada.
Cisza.
46
Kilka tygodni temu był w krytycznym stanie, lekarka, która była wtedy na sali
A on żyje.
zbierał mu się tam płyn i Eliasz nie mógł oddychać. Kiedy przyszłam do niego
Kilka godzin później wieźli go na wózku na badanie i kiedy wrócił, śmiał się od
Bo on wciąż żyje.
Żyje i to jak.
Kończą się wakacje, ale chyba spędziliśmy je najlepiej, jak się dało. Jeździliśmy
wypocząć nad pobliski zalew i choć Eliasz się nie kąpał, to z nami był.
z celem, czasem bez celu. Robiliśmy często grilla, jedliśmy Eliasza ulubioną
Po prostu byliśmy.
47
…
48
Jesień
i wiatr, i to, że trzeba było grabić liście. Dzisiaj jest inaczej. To znaczy jesień jest
taka, jaka była przez lata, ale coś się zmieniło we mnie.
Lubię odpocząć po lecie i przygotować się do zimy. Jesień zdaje się być do tego
idealna. Jeszcze ciepło, ale już trzeba założyć sweter, trochę już pada, ale wciąż
Poza tym jesień to tak zwany sezon na bluzę. Nie lubię upałów i nie lubię
siarczystego mrozu. Jesienią więc kiedy ani jedno, ani drugie raczej mi nie grozi,
No i kolory! Nie da się jesieni nie kochać za tę feerie barw, jaką funduje nam co
roku. Żeby dojechać do mojego domu, trzeba przejechać przez las. Jakie to są
piękne widoki! Żółć, pomarańcz, czerwień tak cudownie mienią się w jesiennym
Nie mogę też nie wspomnieć o wschodach słońca. W miejscu gdzie mieszkam,
nie widać zachodów, za to można podziwiać wstające zza lasu słońce, a jesienią
i zimą jego barwy są wyjątkowo urzekające. Lubię dla tego widoku wstawać
nieco wcześniej.
I jeszcze to, co powoduje, że jesień mimo chłodu na dworze, jest ciepła – gorąca
herbata, koc i dobra, wartościowa książka. Nie znam nikogo, kto nie lubiłby tej
chwili, gdy otulony domowym ciepłem, popija spokojnie kawę lub herbatę.
W moim domu herbata parzona w chłodne dni jest inna, dzięki aromatycznym
dodatkom – pomarańcza, imbir, goździki czy sok z malin. No nie da się jesieni
nie kochać!
49
W tym roku moje zdrowie mi na to nie pozwala, ale w kolejnych latach będę
50
Żółw
Siedzę i czytam swoje wpisy. Czytam je jak opowieść o nie swoim życiu.
Czytam i mnie to nie wzrusza. Nie wiem czemu. Jakby te emocje nie były moje.
i trzęsącymi się nie tylko kolanami, ale całym ciałem, wyszłam z sali.
sytuacji, to przy nim być. Wróciłam więc na salę, usiadłam obok niego,
złapałam za rękę i po prostu byłam. Eliasz oddychał ciężko, leżał pod tlenem,
kupiłam sobie śniadanie w kiosku, ale nie mogłam wtedy przełknąć ani kęsa.
Myślałam, że lęk przed jego śmiercią mam już oswojony, bo przecież zaledwie
parę dni wcześniej lekarze na intensywnej terapii dali mu dziesięć procent szans
na przeżycie.
Tak naprawdę dali mu pięć, ale jak lekarz powiedział, że „pięć”, to spojrzałam
Potrafię odpowiedzieć.
Wiem, kiedy czuje się słabiej, nawet gdy mi tego nie powiedział.
51
Przesuwam nogę na jego połowę i czuję czy prześcieradło jest mokre, czy nie.
Wiem też, kiedy ma gorączkę, bo gdy mnie tuli do siebie, to staram się
wyczuć, czy jest normalny, czy gorący. Wyczuwam różnicę nawet kilku
Mówię, że dobrze, że daję radę. Bo przecież jest teraz dobrze, Eliasz jest
w domu, spędzamy czas razem. Może musi być dłużej w łóżku, może szybko
Daję radę ogarnąć dziecko, dom, daję radę załatwić co dwa tygodnie lek
i pieniądze na niego.
Twarda i gruba.
Pod spodem jest miękkie i ciepłe ciało, które się pod nią chowa.
Od kiedy Eliasz zachorował, nigdy, ani razu nie było dobrych wieści.
To znaczy były raz, ale to materiał na osobny wpis. Wszystkie wyniki były złe.
52
Byliśmy dziś na ślubie przyjaciela Eliasza.
53
Gwiazdy
Od dwóch tygodni znamy wynik. Jest bardzo dobry. Lepszy niż się
Profesor potwierdził.
– Cieszę się, ale sam nie wiem z czego. Chyba z tego, że nie muszę jutro iść do
szpitala.
wieści.
54
W ten poniedziałek u profesora, spytaliśmy, czy jeśli nic na ten nowotwór nie
działa, to czy może być tak, że to nie jest rak tylko coś innego. Profesor
daje sobie uciąć. Jeśli chcemy, możemy pobrać jeszcze raz wycinek i zbadać.
Chwyciliśmy się tej nadziei tak mocno, że kolejne dni upłynęły nam na
I był. Dwa dni później Eliasz zerwał się o ósmej rano na nogi, poszedł do
rano.
– Córciu tatuś jest zdrowy, zdrowy, zdrowy! Będę się z Tobą bawił, opiekował
córeczkę.
Tego dnia pojechaliśmy też w odwiedziny do mojej siostry. Poza jedną osobą
nikt nie wiedział o naszym szczęściu – ona także. Późnym wieczorem dostałam
SMS-a: „Dziękujemy za miły wieczór. Było super, Eliasz był taki jakiś inny
i Ty też”.
55
Z tą naszą innością poszliśmy spać. Pierwszy raz od bardzo dawna spałam
snem spokojnym. Tak dobrze było mi z myślą, że to już koniec tej walki.
trafna.
To nowotwór.
Po skończonej rozmowie też się przytuliliśmy, też były łzy, ale inne.
nadziei.
Nigdy później nie rozmawialiśmy na ten temat. Po prostu życie potoczyło się
Dlatego tym razem nie obiecywaliśmy sobie nic. Kiedy odebraliśmy wynik,
byliśmy w centrum onkologii. Była siódma rano i korytarze o tej godzinie są już
z nich kiedyś czuł ten strach, gdy w ręku trzymał kopertę z wynikiem. Mam
To miejsce pełne jest łez, ale łzy szczęścia widzi się tam rzadko.
nami.
56
Trudny czas, szczęśliwy czas
Jest wtorek, jest po szóstej rano, dzięki zmianie czasu na dworze jest jeszcze
szaro, ale niebawem i to się zmieni. Poranek jest zimny i deszczowy. Jedziemy
Który to już wyjazd? Nie liczę, ale chyba bliżej stu niż dziesięciu. Wykonanych
W ciągu tego ostatniego półtora roku byłam w ciąży i urodziłam dziecko, ale to
Rola osoby wspierającej kogoś, kto ciężko i przewlekle choruje jest bardzo
trudna.
dzień.
i bezradności.
zmierzyć gorączkę. Nawet jeśli jest to trzeci raz w ciągu nocy i przed chwilą
To cisza bezsennych nocy, gdy pytania „a co jeśli jednak nie…?” albo „jak
57
To danie sobie prawa do tego, by mieć czasem gorszy dzień i jednoczesne
pilnowanie, by nie zrobił się z tego gorszy tydzień, miesiąc, rok, bo przecież
„ktoś musi”.
To korzystnie z całej swojej siły, choć tak bardzo tęskni się za tym, by być
są.
ważnym dla niego czasie. Zbliżyliśmy się do siebie jak nigdy wcześniej.
jakbyśmy się mieli już nie zobaczyć i ocierałam z twarzy męskie łzy.
I te rozpaczy.
I te szczęścia.
z kalendarza.
58
Co za rok
Te słowa podtrzymywały nas na duchu. To jeszcze tylko kilka tygodni, kilka dni
Kiedy szliśmy drogą, pomału pchając przed sobą wózek z naszym największym
59
Chłoniak, na którego choruje Eliasz, z reguły bardzo dobrze się leczy. Trwale
udaje się wyleczyć jakieś 80–90% pacjentów. Jest tylko jeden warunek –
końca roku” zaczęło brzmieć jak żart, ale wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak
przestrzeń, by je po przeżywać.
Eliasz z dwunastu miesięcy spędził w szpitalu około pięciu. To prawie pół roku.
Milusię i wyszłam z domu. Poszłam do lasu i wyłam. To nie był płacz. To było
wycie, wyłam jak zwierzę. A potem musiałam wrócić, zająć się jak gdyby nic
pod kołdrą.
Byłam silna, ale w środku sama byłam dzieckiem, które chce na ręce.
60
Pewnego dnia ktoś do mnie podszedł i rozmawiałam z nim chwilę. Potem
odszedł i po chwili ja nie tylko nie wiedziałam, o czym rozmawialiśmy, ale też
Czasem gdy w komputerze coś się zepsuje, system przełącza się na tryb
awaryjny i można wykonać tylko najważniejsze funkcje. Taki właśnie był mój
mózg. Tryb awaryjny – poza Milenką i Eliasza chorobą nie ogarniałam nic.
Moja siostra jakiś czas temu wspomniała, że będąc u mnie w tamtym okresie,
zjedzenia. To co było, było popsute i nie było świeżych rzeczy. Czy jadłam?
Były też wyjazdy do Eliasza, dnie spędzane przy szpitalnym łóżku, uśmiechanie
Potem było lato i było jeszcze gorzej. Była intensywna terapia i niedługo później
Decyzja była szybka i nie wahałam się ani minuty. Dziesięć dni później Eliasz
wziął pierwszą dawkę wartą dziesięć tysięcy. Potem wziął jeszcze siedem. Bez
one dla mnie źródłem stresu. Czułam się i byłam odpowiedzialna za wszystko.
tak bardzo się obniżyły, że było realne zagrożenie życia. Pojechałam wtedy do
widzieć Eliasza, to chciałam być blisko. Blisko „w razie czego”. Leżałam w tym
zatęchłym pokoju, patrzyłam w sufit i czułam się rozdarta. Nie byłam ani z nim,
ani z Milusią, na nic nie miałam wpływu. W tej całej bezradności to było jedyne,
co mogłam zrobić. Gdy tylko wyniki troszkę się poprawiły, wsiadłam w pociąg
i pojechałam do domu.
61
Wielu osób, które poznaliśmy na oddziale, dziś już nie ma. Nie żyje też Paweł,
o którym jest tutaj rozdział. Umarł któregoś dnia na intensywnej terapii. Eliasz
wtedy mi powiedział:
będą go tam wieźli, to żeby się nie bał, bo nie jest tam tak źle. Więc przynajmniej
Pół roku temu życie Eliasza wisiało na włosku. W sumie wisiało przez cały rok,
ale latem ten cienki włosek był jeszcze naderwany i to z obu stron. Z jednej przez
Eliasz, ja, Milusia, ale też każdy z Was, kto nam pomógł jest takim cudakiem.
życia.
Oby wszystko, co się w niej mieściło, każdy lęk, każda bezradność, każde
Kilka dni temu siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Film był z gatunku
W pewnym momencie padło pytanie: „jak to jest, że zdrowi mają tyle marzeń.
Chcieliby kupić sobie to czy tamto, pojechać na jakieś super wakacje, mieć
No właśnie.
62
Córeczko
mu: „zobacz do łazienki”. Stałam przy kredensie, tata poszedł, wrócił, objął
szczęścia.
z nami, to znaczy pewnie byłaś już kilka dni wcześniej, ale od tego dnia o tym
wiedzieliśmy.
pierwsze ruchy. Nie jestem pewna, ale kiedy tydzień później byliśmy
Teraz już wiem, czuję na pewno i poznaję to uczucie. Tydzień temu to też byłaś
Ty.
Od tego czasu czuję Cię już codziennie, przykładam rękę do brzucha i czuję
Twoje ruchy, czasem proszę tatę, by położył dłoń na brzuchu i też to poczuł.
Jednak Ty wtedy przestajesz. Niedługo potem tata leży pierwszy raz w szpitalu.
Kiedy wraca, tego wieczoru tuli się do mnie, kładzie rękę na brzuchu
Kilkanaście dni później tata znowu leży w szpitalu, jest środa, jest czerwiec
63
– Dobrze, że będziemy ją mieć.
Tego dnia mam badanie usg, które ma pokazać, czy jesteś zdrowa. Tata chce
dostać przepustkę, ale nie może. Jadę więc sama i wtedy po raz pierwszy widzę
Twoją twarz.
I jesteś zdrowa.
Nie mogliśmy wymyślić dla Ciebie imienia. Pewnego dnia przy obiedzie
powiedziałam:
– Milenka.
Zostałaś Milusią i chyba nie ma imienia, które lepiej oddałoby to, jaka jesteś.
Gdy zbliżał się czas, kiedy miałaś do nas przyjść, pomyślałam sobie, że
w szpitalu rodzi się tyle dzieci i co jeśli ktoś się pomyli. Mówię o tym mojej
Pamiętam Ciebie tego dnia, byłaś malutka, miałaś ciemne włoski, byłaś
Tata kilka dni wcześniej wziął chemię i tego dnia kiepsko się czuł. Przyjechał
mamy.
Chcę jednak, żebyś wiedziała, że widzę Twoje łzy, gdy muszę pojechać do
szpitala. Zamykam wtedy za sobą drzwi i też wtedy płaczę, tylko Ty tego nie
widzisz. Czasem poleci mi kilka łez jak Tobie, czasem kilka więcej, a czasem
64
Chcę, żebyś wiedziała, że gdy jadę, to oglądam Twoje zdjęcia i całuję je.
Gdy zasypiam, to myślę o Tobie, czy już śpisz, czy nie płakałaś, jak bardzo
tęsknisz.
Ja tęsknię bardzo.
Wiedz, że choć mnóstwo trwożnych myśli poświęcam tacie, to wcale nie mniej
Tobie.
Żałuję, że Twoje dzieciństwo przypadło w tak trudnym dla nas czasie, ale nie
gdy Cię nie było. Mimo że żyło nam się wtedy łatwiej.
Nie wiesz, jak bardzo o Tobie marzyłam i jak bardzo moje marzenia
oddychasz.
I że co dzień, gdy zaśniesz, tulę się do Ciebie, całuję Cię w główkę i szepczę:
65
Diagnoza
Jednym z moich największych lęków zawsze było to, że ktoś z moich bliskich
Nie wiem, kiedy Eliasz zaczął chorować, ale wiem, kiedy stało się to bardzo
wyraźne. Pod koniec dwa tysiące piętnastego roku widać było, że z pracy wraca
bardzo, bardzo zmęczony i że wstaje do niej z trudem. Potem nawet nie miał siły
zjeść obiadu i od razu po powrocie do domu kładł się spać. Na początku roku ja
zaszłam w upragnioną ciążę. Czułam się świetnie, ale Eliasz był coraz bardziej
miałam przed oczami mojego męża snującego się niczym staruszek. Dodatkowo
Eliasz zaczął się w nocy intensywnie pocić i stracił kilka kilogramów, mimo że
już wcześniej był bardzo szczupły. Często skarżył się także na ból szyi.
niepokojące. Wykonano kolejne, ale nie wniosły nic nowego. Próbowano leczyć
Eliasza na jakąś infekcję, ale bez rezultatu. Któregoś wieczora, gdy Eliasz
chłoniaka, ale jako pewny objaw podawały także powiększone węzły chłonne,
Stałam wtedy przy oknie sypialni i z ulgą pomyślałam, jak to dobrze, że Eliasz
i powiedział:
– Już wiem, co mnie tak boli na tej szyi. Tutaj mam takie gule – i pokazał na
obojczyk.
A ja nie mogłam zrobić kroku w przód. Nogi miałam jak z waty. W końcu to on
66
– Pokaż to na następnej wizycie lekarzowi.
Potem wszystko potoczyło się dość szybko. Eliasz został skierowany do szpitala
nas zaprosić do pokoju lekarskiego, ale tam któryś z lekarzy jadł akurat obiad.
nowotwór złośliwy.
czasu, po tym jak „wujek Google” podał mi diagnozę. Dla Eliasza to była
Eliasz łysy faktycznie był, ale dużo później, jakieś półtora roku po tej rozmowie
miało ostatecznie wskazać, z czym będziemy walczyć. Na wynik czeka się kilka
tygodni i akurat w czasie, gdy miał przyjść, Eliasz leżał na oddziale hematologii
– Jest wynik.
– Jaki? – zapytałam.
Więc jeśli jeszcze wcześniej miałam nadzieję, że to może jednak nie nowotwór,
to teraz już nie. Nie musiał mi mówić. Gdyby wynik był dobry, powiedziałby mi
od razu.
67
Porzuciłam sklepowy wózek gdzieś pomiędzy regałami i pojechałam do
Po prostu.
– Nie ważne co będzie, dalej zawsze będę Cię wspierać, jak tylko będę potrafiła
najlepiej.
zaokrąglonym brzuchu.
68
Kolejny rok
Kiedy jadę autem, lubię sobie porozmyślać, chociaż może „lubię” to tutaj złe
słowo, bo to, o czym wtedy najczęściej myślę, ciężko jest lubić. Jechałam dziś
autem i myślałam o tym, że kończy się kolejny rok i jaki on dla nas był.
I gdy sama już wiem, jaki był, to chyba Wam o tym opowiem, bo będzie to też
cieszyliśmy się remisją i tym, że teraz to już koniec i spokój. I to był trudny rok,
To był dobry rok, bo wiosną w końcu kupiliśmy sobie rowery. I to był trudny
rok, bo już latem Eliasz nie był w stanie na nim jeździć. To tak jakby szarpać się
To był dobry rok, bo mieliśmy jechać na wakacje. I to był trudny rok, bo zamiast
To był dobry rok, bo Eliasz nie spędził w nim, tak jak w poprzednim, kilka
miesięcy w szpitalu. Ale to był trudny rok, bo jednak kilka tygodni to też nie
mało.
To był dobry rok, bo lek, za który w zeszłym roku musieliśmy zapłacić, w tym
jest refundowany. I to był trudny rok, bo ten lek już przestaje działać.
To był dobry rok, bo nasza piękna, mądra i zdrowa córka była nadal piękna,
Ten rok był trzecim, w którym choruje Eliasz i pierwszym, w którym ja nie
jeżdżę z nim już tylko jako wsparcie. Od jakiegoś czasu też jestem pacjentem
Ja jestem pacjentem „przy okazji”, bo też przy okazji Eliasza choroby okazało
się, że chyba choruję też ja. Nawet na badaniu, które obrazowo pokazuje, czy
69
Czasem w komedii są jakieś tragiczne momenty.
Kiedy kilka dni później odbierałam nasze wyniki i niosłam dwie zamknięte
koperty z wynikami ręce trzęsły mi się z nerwów. Nogi były jak z waty,
nacieki.
Od teraz strach jest podwójny, choć o Eliasza większy, bo ze mną to jeszcze nic
nie wiadomo. Przez to, że Eliasz jest chory, nie skupiam się na sobie. Bardziej
martwi mnie to, że on się źle czuje niż to, że ja czasem też nie mam sił.
W ogóle bardzo mało martwię się o siebie. Jeśli już to tylko dlatego, że mam
dziecko. Bo co jeśli ja też, bo jak to będzie, jak sobie poradzimy, gdy już nie
będziemy sobie radzić. I że beztroskiego dzieciństwa nikt jej nie wróci, a już
To jest też powód, dla którego tak mało mnie tutaj. Bo w ogóle mnie jest bardzo
mało w tej sytuacji, ale też nie wiedziałam, czy i jak tu o tym pisać.
Eliasza zdrowie nie przedstawia się optymistycznie – lek, który Eliasz teraz
przyjmuje, a który najwidoczniej nie działa, jest już chyba ostatnią metodą
Więc wiem, jaki był ten rok, ale nie wiem, jaki będzie rok, który przed nami.
Nie wiem, gdzie Eliasz będzie się leczył, nie wiem, jaki będzie tego rezultat, nie
wiem, jakie będą wyniki moich badań. Póki co tylko „wiem jak ułożyć rysy
70
Cukierek w pociągu
wtedy takie oto zadanie. Musiałam się dowiedzieć jak najwięcej o każdej z osób,
z którą podróżuję, nie pytając ją o nic. Całą drogę więc obserwowałam moich
pewność, gdzie ktoś pracuje (oczywiście jeśli lokalizacja firmy zgadzała się
Wiadomo – danonki i kinder jajo to raczej nie dla nastolatka. Może dziwnie to
zabrzmi, ale przez półtora roku dowiedziałam się czegoś więcej o każdym
pewno dla zabicia nudy w autobusie, bo wiedza ta, poza jedynym jedynym
Kiedy byłam w ciąży, a w ciąży jak wiadomo do toalety trzeba częściej niż
zakupach.
71
Nigdzie nie było toalety, ale przypomniało mi się, że w jednym z biur w centrum
miasta pracuje Pani, z którą kiedyś jeździłam autobusem. Poszłam więc tam,
licząc na to, że po dziesięciu latach ta kobieta nadal tam pracuje i się nie
spotkałyśmy. No właśnie proszę Pani nie przypadek, ale mniejsza z tym, nie
ciężką noc. Eliasz wieczorem bardzo źle się poczuł, dostał duszności i drgawek,
nie mogliśmy tego opanować. Gdy w końcu usnął, to ja nie mogłam zasnąć.
przez ostatnie lata nie spałam, czuwając przy nim, gdy się czuł gorzej,
była jednak wyjątkowa, bo kilka nocy z rzędu nie spałam, martwiąc się, że
psychicznie okropny czas i mieliśmy prawo być wyczerpani, bo ja i tak się tym
dręczyłam. Tej nocy jednak, kiedy słuchałam, jak Eliasz oddycha, dotarło do
Wdech i wydech.
I tylko tyle.
I aż tyle.
O Eliasza martwię się od dawna, ale są dni takie jak te, kiedy tak bardzo jestem
Jadąc pociągiem, myślałam o tej nocy. Wszystko inne przestało mieć dla mnie
znaczenie. Nie każdy musi nas rozumieć, bo nie każdy wie, jak nasze z pozoru
normalne życie wygląda. Ile w nim strachu, bezradności, jak smakują złe wieści
i jak ciężko jest, gdy są coraz gorsze. Jak to jest, gdy w telefonie w najczęściej
72
Gdy nie możesz czegoś zrobić, bo choroba, gdy nie możesz gdzieś pojechać, bo
choroba. Bo mieliśmy coś zaplanowane, a znowu jest łóżko i nie mam siły
wstać.
To kolejna podróż pociągiem, która dała mi więcej niż tylko znalezienie się tam,
gdzie chciałam.
w pociągu płakałam. Tak naprawdę był to jedyny czas, kiedy mogłam sobie na
to pozwolić. Przy Eliaszu nie mogłam, przy Milusi nie chciałam. Te dwie i pół
wyrzucić z siebie to wszystko, czego się bałam. Mam nawet w pociągu swoje
oknie.
Pewnego dnia jednak pociąg był tak zatłoczony, że moje miejsce zostało zajęte.
dręczyłam się, że zostawiam jego w takim stanie. Potwornie bałam się o jego
Ja wyłam.
Nie potrafiłam nad sobą zapanować, choć bardzo chciałam. Tak bardzo chciałam
być niewidoczna. Pani, która koło mnie siedziała, nie odezwała się ani słowem.
73
Kiedy wstała, wyciągnęła z torebki cukierka i powiedziała:
Trochę tak jak gdyby chciała pocieszyć malucha, któremu popsuła się ulubiona
zabawka.
A może ta Pani była Sherlockiem jak ja dziesięć lat wcześniej i wiedziała o mnie
Kochana Starsza Pani, może spotkamy się jeszcze kiedyś na trasie, a może gdzieś
zupełnie indziej. Chciałam Pani tylko powiedzieć, że ukoiła Pani wtedy tym
Cukierka noszę w torebce do dziś i mam nadzieję, że jak się kiedyś zobaczymy,
74
Szczęśliwy dzień
która miała trwać trzy dni, i wyjść do domu. Jednak dopadło go ostre zapalenie
płuc. Na szczęście udało się je opanować i od kilku dni Eliasz czuje się już
w miarę dobrze.
Im Milusia jest starsza, tym trudniej znosi nieobecność Eliasza. A może tylko
tak mi się wydaje i znosiła to ciężko za każdym razem? Po prostu odkąd potrafi
mówić, to mam wgląd, w to co myśli i czuje. Jestem zdumiona – tym, jak wiele
dwuipółletnie dziecko jest w stanie pojąć i tym, jak wiele pojąć w stanie nie jest.
Mam gulę w gardle, jak rozmawiamy z Eliaszem przez telefon i Mili widzi go
w kamerze, i zaczyna tulić telefon. Mówi: „kocham tatusia” i zaraz pyta: „tatuś,
a wlócisz do domku?”.
wkłucie centralne do tętnicy szyjnej. Widać je, gdy rozmawiamy przez kamerę.
– Tak, mam.
– To po co jesteś w szpitalu?
Często pyta mnie, czy jak tata wróci do domu, to będzie zdrowy. Nie wiem, co
jej odpowiadać. Bo ja wiem, że zdrowy nie wróci. Być może wróci nawet
Jedziemy autem i zaczyna płakać, pytam się dlaczego. Bo taty nie ma w domu.
Płacze tak rano, wieczorem, popołudniu. Czasami jest zła, że taty nie ma i rzuca
telefonem, bo nie chce z nim rozmawiać. Zrywa się za każdym razem, gdy
i prowadzi z nim wymyśloną przez siebie rozmowę. Woła go, żeby przyszedł
do niej.
75
Mówi, że jest w pokoju i prosi, żeby przyszedł się z nią bawić. Zadaje mu
Znowu nie wiem, co powiedzieć. Dociera do mnie smutna prawda: ona nie zna
Poznała go chorego.
Jeśli jest coś, co w tej sytuacji jest dla nas najtrudniejsze, to właśnie to.
Jak wytłumaczyć jej coś, czego sami nie umiemy wytłumaczyć sobie.
Jak rozmawiać z nią o tym, by nie powiedzieć całej prawdy, a jednocześnie nie
tworzyć iluzji. Potrafię tylko utulić jej ból, jej łzy, jej złość. I robię to za każdym
naszego życia.
76
Wiersz
mnie nie wypłynęły. Przeradzały się wtedy w taką wielką gulę w gardle, która
Dzisiaj się już nie wstydzę. Polubiłam siebie taką. Lubię się czymś zachwycić,
lubię się czymś zadziwić, lubię się wzruszyć i jak polecą łzy, to czuję ulgę, a nie
Próbowałam kiedyś coś pisać, ale skończyło się na kilku wierszach, które leżą
w szufladzie już pewnie jakieś dwadzieścia lat. Pisałam jakieś rymowanki, ale
przypomnieć. Niekiedy czytam jakiś wiersz i myślę sobie, ze ktoś ubrał w słowa
jak zawsze zresztą. Wynik opisuje każdy badany narząd i tkankę, ale
najważniejsze są wnioski. Najpierw więc wzrok kieruje się na sam dół strony,
77
Chcesz coś powiedzieć, ale nie wiesz co.
Potem Eliasz poszedł bawić się z Milusią. Siedział u niej w pokoju na podłodze
i się z nią wygłupiał. Choć może bardziej próbował się wygłupiać i było to
78
Kolczyki
mam wrażenie, że żyje swoje życie w zwolnionym tempie. Być może jest tak
dlatego, że męczy mnie ciężar moich myśli i każda godzina nimi wypełniona
wydaje się taka długa. A może czas nie leci mi szybko, bo właśnie teraz
Czuć, że jest w nim coś niewypowiedzianego, coś czego oboje się boimy, ale nie
Wciąż jeszcze próbujemy obrócić je w żart i się z tego pośmiać, ale coraz
dziesiątą, ale w naszej sytuacji trzeba świętować, póki się da. Myśleliśmy więc
o tym, czy nie zaprosić rodziny i znajomych i wspólnie pocieszyć się z tych
pięciu szczęśliwych, choć trudnych lat. Jest nam jednak bardzo trudno
plany na kilka tygodni w przód nie mamy odwagi. Za kilka dni Eliasz ma iść do
szpitala na chemię i nie wiemy, kiedy z niego wróci, w jakim stanie i ile cykli
będzie potrzebnych.
Planować nie mamy co, ale marzyć, nikt nam nie zabroni.
Eliasz pyta, jaki chciałabym prezent. Miałam na myśli jeden drobiazg, bardzo
– Chciałaby...
79
Milknę. Mam łzy w oczach, mam gulę w gardle.
Jestem kobietą, jestem też żoną i przez chwilę myślałam, że chcę kolczyki.
80
Epizod
Kiedy ktoś pyta mnie, jak Eliasz znosi swoje chorowanie, zawsze odpowiadam
Nie buntuje się, że znowu musi przyjąć chemię i już któryś raz straci włosy.
Zakłada wtedy czapkę na łysą głowę i nie pokazuje jej nikomu, dopóki włosy
Nie złości się, że kolejny raz nie widział, jak Milusia się czegoś nauczyła i że
Nigdy nie powiedział, że ma już dość, choć wszyscy dookoła wiedzą, że ma.
Mówi za to:
Nawet tęsknotę tak pięknie ubiera w słowa. Nie mówi: chcę już wracać do
domu, tylko:
Kiedy czuje się źle i nie chce mnie martwić, to zawsze trochę łagodniej
poradzenie sobie z nią. Zresztą nie mam prawa. To jego choroba i jego
Nie wiem, czy umiałabym tak pięknie chorować. Kiedy rozmawiasz z Eliaszem,
nie masz poczucia winy, że jesteś zdrowy. Możesz się z nim pośmiać, pogadać
Więc właśnie tak Eliasz znosi swoje chorowanie – choroba, która w naszym
81
Gdyby nie Mili
Eliasz od wiosny jest prawie cały czas w szpitalu. Szpital mamy daleko, prawie
Ostatnio ktoś powiedział mi, że gdyby nie Mili, to pewnie byłabym u Eliasza
Tak właśnie było, kiedy Eliasz już chorował, a ja jeszcze byłam w ciąży.
za rękę.
Ale gdyby nie Mili, to nie miałabym tysiąca powodów do uśmiechu dziennie.
Gdyby nie ona, nie miałabym codziennej motywacji, by wstać z łóżka i zacząć
Gdyby nie moja córeczka, to nie wiedziałabym, jak mocno zaciska się malutka
I gdyby nie Mili, to nie miałabym kogo wczoraj podrzucać do góry, gdy
82
Chmura
Te trzy dni były dla naszej rodziny tak bardzo potrzebne. Mili miała swojego
tatę i myślała, że jest już „tloszeczkę zdlowy”, ja miałam ich oboje i przez te
kilka dni naprawdę zapomniałam, że nad Eliaszem, nad nami wisi taka czarna
chmura.
nam bardzo szybko. Tak jakby chciało nam powiedzieć „hola, hola, nie
Kilka dni temu ktoś napisał mi, że jesteśmy wspaniałą rodziną i że widać, że się
bardzo kochamy, ale nigdy nie chciałby się z nami zamienić na życia, bo jest
u nas choroba. Chwilę o tym myślałam i wiecie co... my się też z nikim na życia
nie chcemy zamieniać, mimo że jest u nas choroba. Często życzycie nam, by
Eliasz był zdrowy i żebyśmy mogli zacząć nowe życie. Ale my nie chcemy
nowego życia, my chcemy to, co mamy tylko w zdrowiu. Chcemy być ze sobą,
kochać się, mieć te same troski co zawsze, te same powody do kłótni i tej samej
83
Michał
Oddziały onkologiczne to specyficzne miejsca. Kto był, to wie, kto nie, to oby
nigdy nie poznał tego miejsca. Gdzieś pomiędzy łysymi głowami i hektolitrami
słów. Między pacjentami i ich rodzinami tworzą się często nieme więzi. Patrzysz
Dziś przed południem dowiedziałam się, że nie ma już z nami Michała. Długo
otarł kilka. Przytuliliśmy się mocno i chyba gdzieś w tej rozpaczy oboje
z osób, które walczyło jak my, dziś już nie żyje, a nam się wciąż udaje tej
wydawało się, że jego problemy się skończyły. Razem ze swoją żoną Martą
jeszcze raz. Michał trafił do szpitala. Jego dzielna, drobna żona codziennie go
Michał zmarł wczoraj w ramionach swej kochanej, oddanej żony. Jeśli w ogóle
84
Izolatka
Przez jakiś czas czekaliśmy razem, ale Eliasz nie miał już siły i poszedł do auta
którą tak dobrze znam. Widzę od lat tych samych lekarzy, pielęgniarki, każdy
wymienia uśmiech i krótkie „dzień dobry”. Czasem ktoś zapyta, co słychać, ale
ciągnący za sobą kroplówki z chemią. Kiedyś mnie ten widok przerażał, dziś
jedynie tylko to, że tych znanych twarzy już nie ma, za to tak dużo jest nowych.
Myślę sobie, że każdy z nich miał kiedyś jak my tak zwane normalne życie.
Może pracował, może zdawał właśnie maturę, może na emeryturze bawił się
z wnukami, a może temu młodemu mężczyźnie, który stoi przy oknie i rozmawia
przez telefon, nie dawno urodziło się dziecko i pyta swoją żonę, jak jego
córeczka radzi sobie bez niego. Żona chciałaby być z nim, ale ktoś musi zająć się
Jest takim szpitalnym tatą od trzech lat. Przez telefon mówiłam mu, że Mili
zaczęła się uśmiechać, powiedziała pierwszy raz „tata” i jak zabawnie reagowała
w szpitalu. Nie umiem sobie nawet wyobrazić, jak wielką siłę ma, że znosi to
Eliasz był już dwie godziny w aucie, gdy właśnie przed chwilą z gabinetu wyszła
pani doktor. Powiedziała mi, że są wyniki, ale już po minie widziałam, że nie są
dobre.
Są złe.
Tak złe, że Eliasz musi w tej chwili zostać w szpitalu. Nie ma miejsc na
izolatki.
85
Nie ma ze sobą żadnych rzeczy, bo wczoraj dostaliśmy informację, że nie ma
pulmonologii.
86
Lato
Kończy się lato, które miało być dla nas łaskawe. W lipcu Eliasz przyjął chemię
Ponieważ od wiosny Eliasz prawie cały czas był w szpitalu, cieszyliśmy się, że
już żaden szpital nie będzie nas gonił. Nie mieliśmy marzeń o wakacjach za
Kończy się lato, które było dla nas wyjątkowo trudne. Kończy się lato, w którym
nie spełniliśmy marzenia naszej córeczki, bo nie zabraliśmy jej do zoo. Trudno
nam znaleźć inne wytłumaczenie niż tak dobrze jej już znane: „nie możemy, bo
tata jest chory”. Nie byliśmy ani razu wspólnie na rowerach, ani razu nie
kąpaliśmy się razem w jeziorze. Nie zrobiłam ani jednego przetworu na zimę,
Kończy się lato, w którym pociąg wiózł mnie znowu do Wrocławia, a tam nogi
Kończy się też lato, w którym doświadczyliśmy cudu – pięćdziesiąt tysięcy serc
złożyło się na to, by Eliasz był zdrowy. Jeśli to czytasz, to pewnie jesteś jednym
Milusia za miesiąc skończy trzy lata. Trzy lata, w ciągu których nigdy nie miała
– Mamo, wszystkie dzieci mają chorych tatusiów i nic nie mogą z nimi robić?
87
Moja mama
Teraz jestem dorosła i wydaje mi się, że nigdy dostatecznie nie ceniłam mojej
mamy.
Moja mama miała siedmioro i nie pamiętam, żeby kiedyś narzekała, że jest
nami zmęczona. Pamiętam za to, że choć było nas sporo, to miejsce na kolanach
było dla każdego. Pamiętam, że jak któremuś z nas było zimno, to oddawała
swoją kurtkę czy bluzkę, czasem zostając po prostu w podkoszulku, nawet gdy
była to zima. Jakiś czas temu byłam z nią na mieście w chłodny dzień i oddała
mi swój szalik. Nic się nie zmieniło. Moja mama jest wspaniałą mama
i teściową. Potrafi dać każdemu wolność, jednocześnie cały czas będąc blisko,
gotowa by pomóc. Nigdy się nie wtrąca, więc dzieci z przyjemnością same
szukają z nią kontaktu. Kiedy Eliasz zachorował, mama stała się moją
prawdziwą opoką. Jeśli jest jedna osoba na tym świecie, na której mogę zawsze
a jednocześnie nigdy się nie narzuca. Potrafi tak mądrze być zawsze obok.
Nie mówię jej wszystkiego, by jej nie martwić, ale ona bardzo dobrze wie, że to
88
Moja córka
Może moje dziecko nie zna żadnej rymowanki na pamięć, ale wie, że jak się
Może nie potrafi sama ułożyć puzzli, ale wie, że miejsce papierka jest w koszu,
a nie na ziemi.
Może nie zna angielskich słówek, ale potrafi po polsku powiedzieć „kocham
Może myli jeszcze niebieski z czerwonym, ale nie myli się, myśląc, że tata jest
Może nie umie jeszcze dobrze policzyć do dziesięciu, ale dobrze wie, że na
Ale mam nadzieję, że kiedy będzie już dorosła, to nie z wierszyków życie ją
odpyta.
89
Zmartwienie
Jest środek nocy. Przez całe nasze małżeństwo zdarzyło się może kilka razy, że
Potem gdy urodziła się Mili, spaliśmy w trójkę. Było ciasno, ale było razem.
Pod tą jedną, dużą kołdrą były schowane nie tylko sześć nóg i rąk, ale też
Nie jesteśmy pokłóceni. Nie jesteśmy na siebie źli. Eliasz jest słaby. W nocy
Jest środek nocy. Moja trzyletnia córeczka nie śpi. Jest chora, ma gorączkę, boli
ją brzuszek. Masuję go, tak jak moja mama masowała mój brzuch, gdy byłam
mnie brzuch, próbuję sobie go rozmasować. Naśladuję koliste ruchy rąk mojej
Leżymy więc sobie we dwie pod jedną kołdrą, moja ręka gładzi jej malutki
Na ogół jestem dość wygadana i rzadko kiedy nie wiem, co powiedzieć. Ale im
bardziej moje dziecko potrafi mówić, tym mi częściej brakuje słów. Po chwili
– Tak – odpowiada.
90
– To powiedz córeczko.
Teraz płacze ona i nie ukrywa się z tym płaczem tak jak ja ze swoim łzami.
Wycieram więc jej łezki, tulę i tłumaczę, że czasem trzeba długo poczekać,
zanim jakieś lekarstwo zacznie działać i że niekiedy tak jest, że nawet ktoś, kto
już umiał chodzić i wstawać, na jakiś przestaje to robić, bo jest chory, ale potem
Właśnie dlatego.
91
List Eliasza do Milusi
Moja córeczko, chociaż jesteś jeszcze bardzo malutka i nie umiesz czytać, to
piszę do Ciebie ten list, bo jest coś, o czym chciałbym, żebyś wiedziała. Kiedy
byłaś jeszcze u mamy w brzuszku, dowiedziałem się, że jestem bardzo chory, ale
cieszyłem się bardzo, że się urodzisz. Jak Cię pierwszy raz zobaczyłem, to
wiedziałem, że tak szybko i tak mocno. Od tego dnia już nic nie było takie samo.
słaby, ale na tyle, na ile pozwalały mi siły i możliwości, chętnie się Tobą
Od Twoich urodzin tak wiele się wydarzyło. Często i długo nie było mnie przy
Tobie, ale chcę, żebyś wiedziała, że nie zniknąłem z Twojego życia. Leżałem
wtedy w szpitalu, ale sercem byłem blisko Ciebie. Walczyłem o życie, ale
myślałem o Tobie i za Tobą tęskniłem, dlatego cieszę się, że teraz mogę być
z Tobą w domku.
Dzisiaj żyję, ale nikt nie wie, jak będzie dalej. Ja wierzę, że będzie dobrze, ale
jutro nie jest zagwarantowane nikomu – ani zdrowemu, ani choremu. Dlatego
chciałbym, żebyś wiedziała, że bardzo, bardzo Cię kocham. Jeśli zdarzy się tak,
że nie będziesz mnie pamiętała, to się tym nie martw – mama Ci wszystko
spędzić życie. Jesteś bardzo piękna i z pewnością będzie się Tobą interesowało
się w życiu kieruje. Chciałbym, żeby Cię kochał przynajmniej tak samo jak ja
92
Kiedyś córciu dorośniesz i sama wybierzesz swoją drogę życiową, i wiedz, że
jeśli zdecydujesz się służyć Bogu i być blisko niego, to będę najszczęśliwszy
z tego powodu. Pamiętaj jednak, że to musi być Twoja osobista decyzja i nie
Mam nadzieję Miluniu, że kiedyś przeczytam Ci ten list sam. Jeśli jednak stanie
się inaczej, to wiedz, że bardzo chciałbym, abyś bez względu na to, kim
93
Epilog
roku. W ogóle to była przedziwna jesień i w sumie nawet nie bardzo wiem, jak
ubrać w słowa to, co się wtedy zadziało. Spróbuję więc wprost i dosłownie,
Widziałam, że gaśnie. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale wtedy po raz pierwszy
Eliasz z dnia na dzień czuł się gorzej. Kilka dni po jego powrocie do domu
Stan Eliasza pogarszał się z dnia na dzień. Tracił apetyt, chodził z trudnością.
jego czas.
koniec lata, ale jak to bywa w takich domach – najważniejsza jest ta osoba,
94
Ale ból stawał się już nie znośny i coraz silniejszy. Kogo choć raz w życiu
bolała nerka ten wie. Kilka razy mama zawoziła mnie w nocy na SOR, bo to, co
się ze mną działo, nie pozwalało mi normalnie funkcjonować, ale tam, poza
żeby w ogóle wstać z łóżka, zawiozła mnie na USG. Na drugi dzień byłam
Mówiłam też, że będziemy z Milusią tęsknić, ale sobie poradzimy, żeby się nie
martwił. Eliasz nic nie odpowiedział, był bez kontaktu, lekko tylko poruszył się
w łóżku. Wróciłam do domu, ale wciąż czułam się bardzo źle. Wdało się ropne
rodziny – mojej jak i Eliasza. Jego rodzeństwo czuwało przy nim na zmianę
źle się czuję. „Przykro mi Serduszko” – odpowiedział. Dla mnie był to szok, od
wielu dni kontakt z nim był bardzo trudny, prawie wcale nie mówił. Dwa dni
dzwoni z jego numeru powiedzieć mi, że coś się stało. W słuchawce jednak
szpitala nie przyjechał, ale jeszcze tego samego wieczora kazał się swojemu
bratu zawieźć do fryzjera. Zaczął do nas wracać i z dnia na dzień było coraz
lepiej. Po kilku już dniach chodził samodzielnie, wrócił mu apetyt i zaczął jeść.
Eliasz jest zupełnie zdrowy. Eliasza dobry czas trwał miesiąc i był to miesiąc,
95
Na początku grudnia jego stan zaczął się gwałtownie pogarszać. Zdążył pójść
jego ostatnie wyjście z domu. Po tygodniu już nie miał siły i okulary odebrałam
mu ja. Do dziś mam przed oczami obraz jak, leżąc w łóżku, kazał sobie
96
Copyright by Anna Dziarkowska