Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 146

41

4
7
z

ARYSTOTELES
0

Metafizyka

|X

PAŃSTWOWI WYDAWNICTWO

*
Kr J
biblioteka klasyków filozofii

ARYSTOTELES

METAFIZYKA

PrztłoŁyi, wstfpem, komatiatzni


i skorowidzem ipatrzył

KAZIMIERZ LEŚNIAK

1984
PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE
Tytuł oryginała

Ti μ^Τ τά φυσαΧ

Okładkę i obwolutę projektowa!

Wiedaw Kosiński

Redaktor

Ewa Glębicka

Redaktor techniczny

Tama Skryptowska

Korektor

Danuta Borzęcka

© Copyright for the Polish edition by


Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Warszawa 1983

ISBN 83-01-04592-2

P^rtn^r Wydawnictwo Aaakowt

Wydanie II. Nakład 9850 +150 egz.


*/ l(
Ark. wydawniczych 23. Ark. drukarskich 30
Papier druk. tat. Id. III 70 g
Podpisano do druku w lutym 1984 r.
Druk ukończono w marcu 1984 r.
Zamówienie nr 459/82. R-8/I0I7 Cena zł 340,-

DrtAoruis UniwcrjyUtu Jaguilońkicgc


SPIS TREŚCI

W»«p........................ xi
I . Powa Larae rnnoej naidd ........................................................ XI
II . Klucuowe fKpęcia Metafizyki.............................................. XX
1. Substancja — ούσία............................................................. XX
2. Materia i substrat (5λη, Utoxeeucov)............................. XXII
3 . Forma — elSoę ................................................................. XXV
4. Istota i tyt......................................................................... XXVI
III . Teolooia...................................................................................... XXVII
IV. Metoda Metafizyki..................................................................... XXIX

METAFIZYKA

Księga A (I)

1. Doświadczenie, wiedza, mądrość (filozofa)......................... 3


2. Charakterystyka mądrości ((ilozo(ii) jako wiedzy teoretycz­
nej o pierwszych przyczynach i zaadaah ........ 6
3. Poszukiwanie przyczyn przez pierwszych fUooofwg gceochcli 10
4. Poszukiwania przyczyn ciąg dalszy ..................................... 14
5. Pitagorcjczycy i szkoła el^jska................................................. 17
6. Platońska teoria Idee................................ 21
7. Stosunek badanych systemów do czterech pz^y^ync ... 23
8. Krytyka systemów prz^plawo^u^..................................... 25
9. Krytyka teorii Idei ................................................................. 30
10. Wranskoś .................................................................................. 38
VI Spis treści

Księga a (II)

1. Czym jest fiiozófia........................................ 40


2. Niemożliwość istnienia nieskończonego łańcucha przyczyn
i konieczność istnienia pierwszej z^ady ............................ 41
3. Uwagi o metodzie . . ............................................................... 45

Księga B (III)

1. Przegląd aporii ......................................................................... 46


2. Problemy jedności wiedzy i różnorodności bytu (Aporie1·5) 49
3. Rodzaje jako zasady wyjaśniania (Aporie 6 i 7...... 55
4. Formy, zasady i jedność (Aporie 8, 9, 10 i 111...... 58
5. Czy przedmioty matematyczne są substancjami (A^iria 14) 66
6. Problemy Idei, potencji i ogólności (Aporie 12 i i 31 . . 68

Księga Γ (IV)

1. Metafizyka jako nauka o Bycie jako takim ........................ 71


2. Metafizyka jako nauka o substancji, Jedności i Wielości 71
3. Aromaty i zasada sprzeczn^o........................ 77
4. Dowód pośredni zasady sprzeczności .................................... 79
5. Krytyka relatywizmu Protagorasa . ....................................... 89
6. Ciąg dalszy krytyki relatywizmu Protagorasa .................... 96
7. Obrona zasady wyłączonego środka .................................... 99
8. Analiza poglądu, że wszystko jest prawdziwe i wszystko jest
^Iszzwe......................................................................................... 101

Księga Δ (V)

1. Początek (zasada) —dpjff ................................ 103


2. Przyczyna — airto ................................................................. 104
3. Element — otou^stov ............................................................. 107
4. Natura — φόσις ..................................................................... 108
5. Konieczne — iva^atov ......................................................... 110
6. Jedno — tv ............................................................................. 112
7. Byt — ................................................................................. 117
8. Substancja — oóota................................................................. 119
9. «To samo». «Inne», «Różne». «Podobne» — tocutÓ. 2rspov.
8ii^pov. C pz oot..................................................................... 120
Spis trełci VII

10. Przeciwsiawność. Przeciwieństwo. Odmienność gatunkowa —


dvwalzcoa. ivavria. Ircpat τω elBei................................. 121
11. Wcześniejszy i późniejszy — irpórzpov, &rrqrtv................. 123
12. Potencja. Niemoc — δύναμή. dSwapPt................................. 125
13. Ilość — TtoOó............................................................................. 129
14. Jakość — ποιιόν ......................................................................... 130
15. Stosunek — rcpó; m ................................................................. 131
16. Doskonale [skończone] — τέλεων ......................................... 134
17. Kres — πέρρς............................................................................. 135
18. Dzięki czemu. Dlaczego — T xa8ó. o5 Vvcaz ................. 136
19. Dyspozycja — διάίΗσις................................................ . . . 137
20. Stan, sposób istnienia — iĘi ............. 137
21. Doznanie — itdloo..................................................................... 138
22 . Brak — στ^ησις ..................................................................... 138
23. «Mieć», «obejmować», «być w «podtrzymywać» itp. —
έχειν, ϋχεσθα; . . ..................................................................... 139
24. Pochodzić, powstawać z ... —Tvoę elvat.................... 140
25 . Część—pćpoą ......................................................................... 141
26. Caiość, suma, ogól, wszystko — βλον, παν ......................... 142
27 . Odcięty — xoXo£óv ................................................................. 143
28. Rodzaj — γ&ος......................................................................... 144
29 . Fałsz — τύ ψ]5δος..................................................................... 145
30. Przypadek — συμβεβηκός ..................................................... 147

Księga E (VI)

1. Podział nauk teoretycznych i wyróżnienie «teologio) jako nauki


o bycie jako tOam..................................................................... 149
2. Cztery znaczenia «bytu». Byt akcydentalny nie jest przedmio­
tem żadnej nauki ..................................................................... 152
3. Natura i pochodzenie przypadku ......................................... 155
4. Byt jako prawda......................................................................... 156

Księga Z (VII)

1. Substancja jako pierwsza kategoria by!u............................. 158


2. Różne poglądy na sutatancję................................................. 159
3. Substancja jako substrtr......................................................... 161
4. Istota rzeczy i definicja .......................................................... 163
VIII Spis treści

5. O definicji i istocie przedmiotu z właściwym afrybuton . 167


6. Tożsamość rzeczy z istotą ................................................... 168
7 . Powstawanie i jego odmiany.............................................. 17]
8. Wieczność materii i formy. Powitają tylko twory oż^nne 175
9. Powstawanie samorzutne i powstawanie w różnych katego­
riach ......................................................................................... 177
10. Części formy są częściami definicji .................................... 180
11. Części formy i części rzeczy złożonych ............................ 185
12. Jedność przedmiotu definiowanego ..................................... 189
13. Powszechniki nic mogą być substancjami ani elementami sub­
stancji ......................................................................................... 191
14. Idee nie są substaacjcmi........................................................ 194
15. Indywidua i Idee nie są defniowwae................................ 196
16. Części przedmiotów zmysłowych są tylko potencjami. Jedność
i Byt nic są substancjami .................................................... 199
17. Substancja jest formą ............................................................ 201

Księga H (VIII)
1. Substancje zmysłowe i materia ............................................ 204
2. Materia, forma i całość zlożżto............................................ 206
3. Forma i elementy. Defnicja i li cc ba.................................... 209
4. Przyczyny w różnych bytach i różnych zdarzeniach ... 212
5. Materia i jej przeciwieństwa ................................................ 214
6. Jedność definicji......................................................................... 215

Księga 0 (IX)
1. Potencja w ścisłym znaczeniu ............................................. 218
2. Potencje rozumne (μετά Xóyou) i potencje nierozumne (£Xo-
yot) ............................................................................................. 220
3 . Polemika ze szkołąmegarajską............................................. 222
4. Potencja jako możliwroć......................................................... 224
5. Aktualizacja [^tencj ............................................................ 225
6. Odróżnienie aktu cdpotencji ............................................. 227
7. Kiedy coś może być nazwane potencją albo materią czegoś
innngo.................................................................................... . 229
8. Akt jest wcześniejszy od potencji w definicji, w czasie i w sub­
stancji ......................................................................................... 231
9. Dobro potencjalne i dobro zaktualizowane. Dowód geomet­
ryczny ......................................................................................... 236
Spis frda IX

10, Praw&t i iafa .................................................................. . 238

Księga I (X)
1. Cztery rodzaje jedności .................................... 241
2. Byt i Jedność jako najogólniejsze predykaty ..................... 246
3. Jedność i Wielość oraz pojęcia pochodne ........................ 248
4. Przeciwieństwo — έναντάϋσί,ς................................................. 251
5. Równe jako przeciwieństwo dużego i midego..................... 254
6. Przeciwieństwo Jedności i Wielości ..................................... 256
7 Natura stanów pośrednich — τθ μβτο^ύ............................. 259
8 . Odmienność gatunkowa ......................................................... 261
9.. Jakie przeciwieństwa powodują różnicę gatunkową . . . 263
10. Zniszczalne i niezniszczalne różnią się rodzajowo .... 265

Księga K (XI)

1. Skrót księgi B 2-3..................................................................... 267


2. Skrót księgi B 4-6..................................................................... 270
3. Określenie przedmiotu pierwszej filozofii (ks. Γ 1-2) . . 273
4. Różnica między filozofią a matematyką i fizyką (ks. Γ 3-4) 276
5. Zasada sprzeczności (lk.Γ 3’4) 276
6. Zasada sprzeczności cd.(ks. Γ3-8) 279
7. Teologia, matematyka i fizyka (ks. E 1) ........................ 283
8. Byt akcydentab.y i byt jako prawda..................................... 285
9. Potencja, aktualizacja, ruch (Wyciąg z Ffyki III 1-3) . 288
110. Analiza nieskończoności ......................................................... 291
11. Zmiana i ruch ......................................................................... 295
12. Trzy rodzaje ruchu. Niemożliwość zmiany zmiany . . . 297

Księga A (XII)

1. Różne rodzaje substancji: zniszczalna zmysłowa, wieczna


zmysłowa i nieruchoma (niramysłowa)................................. 361
2. Zmiana implikuje formę, brak i maae^ię............................. 302
3. Nie powstaje ani materia, ani forma. Forma oddzielna w by­
tach naturalnych i wytworach sztucznych ........................ 304
4. Tożsamość przyczyn wszystkich bptw................................. 305
X Spis treść

5. Akt i potencja jako zasady wszystkich rzeczy ................ 307


6. Konieczność istnienia Pierwszego, Wiecznego Poruszyciela 310
7. Natura Pierwszego Ponuzycicla............................................ 312
8. Wieczne zasady ruchh............................................................ 316
9 . Sposób istnienia boskiego Rozumu .................................. 321
10 . O ismtemn Dobra w śwircie........................................... 323

Księga M (XIII)

1. Substancja niematerialna i dwa jej rodzaje w przedmiotach


matematycznych i w Ideach ................................................ 327
2. Przedmioty matematyczne nie mogą istnieć jako oddzielne sub­
stancje ani w rzeczach zmysłowych, ani niezależnie od rzeczy
zm^sowych................................................................................. 328
3. Abstrakcje matematyczne .................................................... 333
4. Historia i krytyka systemu Platona ............................ 336
5. Idee nie są przyczynami zmian w świecic zmysłowym . . 339
6. Różne sposoby pojmowania liczb jako substancji rzeczy 341
7. Teoria Platona o niedodawalności jednostek liczbowych 344
8. Krytyka pitagorhjhzcków. Zarzuty przeciw liczbom ideal­
nym ............................................................................................. 350
9. Krytyka teorii wielkości idealnych. Krytyka liczb ideal­
nych ............................................................................................. 357
10. Czy pierwsze zasady substancji są eedoostkwwe, zyą ogólee 362

Księga N (XIV)

1. Zasady jako przediweństwa..................................................... 365


2. Krytyka doktryny platońskiej o wielości substancji i oddziel­
nym istnieniu lecz..................................................................... 369
3 . Ciąg dalszy krytyki liczb oddzielnych ................................ 374
4. Stosunek zasad do Ooora......................................................... 378
5. Powstawanie liczby. Czy liczba może być przyczyną substan­
cji ................................................................................................. 381
6. Liczba nie może być przyczyną form^nn............................ 384
Popisy............................................................................................. 388
Bibllog-afia ..................................................................................... 440
Skorowidz imion i pojęć ............................................................. 444
WSTĘP

I. Powstanie nowej nauki


Księga Gamma Metafizyki zaczyna się od zdania zapo­
wiadającego nową orientację filozoficzna: ’Έστιν επί­
σημη τις i) θεωρεί τό Sv f ov xai τά τάύτφ ÓTiap/_ov-ra
xa&’ autó — „Istnieje nauka, która bada byt jako taki
i przysługujące mu atrybuty istotne” (1003 a 21). Ta nowa
nauka kryje się pod nazwą, której nie wymyślił Arysto­
teles: „Metafizyka”. Nauka ta ani nie miała poprzedni­
ków, ani żadnej tradycji. Powstały więc różne hipotezy
tłumaczące sens tej nowej nazwy. Wystarczy się odwołać
do klasyfikacji nauk w epoce Arystotelesa, ażeby się
przekonać, że nie było miejsca dla tej nauki, którą na­
zwano po śmierci Arystotelesa „metafizyką”, a którą
później zaczęto nazywać również „ontologią” * *. Tytuł
Metafizyka nie znalazł się w wykazie sporządzonym przez
Diogenesa Laertiosa, który uchodzi za wiernego informa­
tora. Filozofowie z Akademii platońskiej dzielili filozofię
na trzy części: na etykę, fizykę i dialektykę. „Otóż odzie­
dziczona po Platonie filozofia — pisze Cicero — dzieliła
się na trzy części: pierwsza z nich dotyczyła życia i oby­
czajów, druga przyrody oraz jej tajemnic, trzecia spo­
sobu prowadzenia rozważań i orzekania, co jest w danym
dowodzie prawdą, a co fałszem, co jest słuszne, a co nie­
słuszne, co zgodne, a co sprzeczne z sobą” 2 Kscnokrates,

1 Pierre Aubenque, Le problime de Citre chez Aristote. Essai sur le problbna-


tique aristotilicienne, Paris 1962, s. 21.
* Ksifgi akademickie I, 5, 19.
xii Wst(p

według Sekstusa Empiryka s, podstawił w tym podziale na


miejsce dialektyki logikę, a Arystoteles zachował ten po­
dział w swym traktacie pozostającym jeszcze pod wyraź­
nym wpływem platońskim, w Topikach *: „Są, biorąc
ogólnie — czytamy w tym traktacie — trzy rodzaje prze­
słanek i problemów. Wśród przesłanek jedne są etyczne,
inne są fizyczne, a wreszcie inne są logiczne”. Ten trój-
członowy podział nie uwzględnia jeszcze spekulacji „me­
tafizycznych”. Również stoicy dzielili cały obszar filo­
zofii na trzy części, na logikę, etykę i fizykę. Niektórzy z nich
przyrównywali filozofię do urodzajnej roli: ustawione do­
okoła ogrodzenie — to logika, owoce — to etyka, ziemia
i drzewa — to fizyka 5.
Wyrażenie μ.; -i τα φυιηκα jest poarystotelesowskie.
Na oznaczenie wiedzy „metafizycznej” używał Arysto­
teles odpowiedników: „filozofia pierwsza” albo „teolo­
gia”. ... . .
Tytuł μετά τα φιλικά pojawia się po śmierci Arysto­
telesa, a stworzył go prawdopodobnie Andronikos z Ro­
dos, filozof pcrypatetycki z I w. p.n.e. Pierwsza wzmianka
o tytule Mera ra <j>p<jtxź znajduje się u Mikołaja z Da­
maszku (ur. ok. 64 r. p.n.e.). Tytuł ten występuje również
w późniejszych katalogach Anonima z Menage i Ptole­
meusza. Późne powstanie tego tytułu świadczy o jego
niearystotelesowym pochodzeniu.
Ten tradycyjny pogląd na genezę tytułu Metafizyki, za
którym opowiadają się wybitni arystotelicy, jak Zeller,
Hamelin, Ross, Jaeger, opiera się na założeniu, że po­
rządek przyjęty przez Andronikosa z Rodos musi być
układem czysto „zewnętrznym” i że nie ma żadnego zna­
czenia filozoficznego. Według innej teorii (M. H. Rei­
ner) tytuł Metafizyka jest inspirowany przez samego Arysto­
telesa i był już używany przez pierwszą generację człon­
ków Liceum. Autorstwo tej nazwy mogłoby być przypi­
sane uczniowi Arystotelesa, Eudemosowi, o którym wiemy,
że zajmował się pismami metafizycznymi Arystotelesa.
* Adu. Mathem. VII, 16.
* 105 b 20.
* Diog. Laert. VII, 39-40.
Wstęp XIII

Tytuł Τά μετά τά «paixa nie oznaczałby więc następstwa


w pewnym układzie dzieł, zwłaszcza że, jak twierdzi
Moraux, Metafizyka następowała w pierwotnym układzie
nie po pismach fizycznych, lecz po traktatach matema­
tycznych, ale odpowiadałby intencji doktrynalnej *.
Interpretacja immanentna tytułu Metafizyka może być
rozumiana w zależności od znaczenia, jakie się nadaje
przedrostkowi pera; według jednej interpretacji, którą
można nazwać „platonizującą”, przedrostek psx. będzie
oznaczał porządek hierarchiczny; metafizyka w tym zna­
czeniu jest nauką, której przedmiotem będzie to, co znaj­
duje się ponad przyrodą: uttłp φύσηι albo ε-nlxe tva
Ttov φυσικών. Wyrażenia te występują w jednym z trak­
tatów Hercnniusza, ale w ustępie, który według Euckena
jest późniejszą interpolacją 7 Interpretacja ta, powszechna
w średniowieczu, stała się dominująca wraz z odrodzeniem
platonizmu. Dla Tomasza z Akwinu metafizyka jest wie­
dzą o transphysica {In Met. A. Prologus), tzn. „o rzeczach
boskich”. Mając ten sam przedmiot co teologia, różni
się tylko od niej sposobem poznania. Pogląd ten wystę­
puje w neoplatońskich pracach komentatorskich. Tak na
przykład Symplicjusz pisze: „To, co dotyczy rzeczy całko­
wicie oddzielnych od materii (rapl τά χωριστά πάντη
της δλιης) i czystej aktywności działającego umysłu
[...], nazywali teologią, pierwszą filozofią i metafizyką
(pexi τά φυσικά) dodając, że miejsce jej jest ponad
rzeczami fizycznymi (ως erśxsiva των φυσιτών τεταγ-
pevrv)”β. I dalej: „Poszukiwanie istoty oddzielonej,
która istnieje jako przedmiot myśli i jest nieruchoma
należy do filozofii pierwszej albo, co wychodzi na to samo,
do tej dziedziny badań, która dotyczy tego, co się znaj­
duje ponad rzeczami fizycznymi” (της iSnep τά ippaixa
Tpoyjcrreesa;), która się nazywa metafizyką ^ετά τά
ęucnia) ».

• Pierre Aubenque, op. dt., s. 30.


’ R. Euckcn, Geschichte der philosophischen Terminologie, 1879, s. 133. P. Au-
benque op. dt., s. 31.
• In phys. 1, 17-21.
• Ibid. 257, 20-26.
XIV Wstęp

Odrzucono jednak tę interpretację jako neoplatońską.


Arystoteles stawiał sobie pytanie: „Istnieje czy nie istnieje
poza (napa — obok) substancjami zmysłowymi substancja
nieruchoma i wieczna, a jeżeli istnieje, to jaka jest jej
natura?” (πότεοον £axi τις 7<zpa xaę atuihycaę ouaiaę axivj)
*of
xai aiSioę ii ϋύτ £στι, xal et Icri τ(ς etm 10) Komentatorzy
neoplatońscy oddawali w przekładzie przez stosunek tran­
scendencji (u-ep) to, co u Arystotelesa było prostym
stosunkiem oddzielenia (παρά). -
Ostatecznie na tle różnych domysłów i hipotez ustalił
się pogląd, że dzieło Arystotelesa nazwane później Meta­
fizyką jest zbiorem czternastu pism, które Andronikos
z Rodos (I w. p.n.e.), filozof ze szkoły Arystotelesa, zre­
dagował i ułożył w odpowiednim porządku. W innych
pismach znajdował przeważnie materiał do sformułowa­
nia tytułów, jak na przykład Elepl yźycrsosę xal epfkpaę
(0 powstawaniu i ginięciu) czy fispl Koi-]Tixv)ę. Dla większych
dzieł tak zwanych πραγματεΐαι, które albo sam z różnych
pism zestawiał, albo przejmował od wcześniejszego redak­
tora, wymyślał odpowiednie tytuły, na przykład IloXi-rixa,
OuaiXT) arpóacię itp. Dla dzieła będącego zbiorem kilku­
nastu różnych pism, które dzisiaj znamy pod tytułem
Metafizyka, nie mógł znaleźć odpowiedniego tytułu.
Nie wiemy dlaczego nie wybrał tytułu Ilspl 7tpó-n)ę φιλο-
aocpiaę albo za Teofrastem 'H Trepl των npoyrw łteiopia.
Andronikos zebrał więc owe pisma łączące się tematycz­
nie i nazwał je Ta pera xa φυσικά, tzn. pisma, które
w jego edycji zajęły miejsce po Fizyce. „Tak więc powsta­
ła księga wieczysta światowej filozofii, nad problemami
której trudziły się stulecia” u, a zarazem „bojowisko
nie kończących się nigdy sporów” 12. Powstał też nowy
termin, który odegrał i nadal odgrywa wielką rolę w dzie­
jach filozofii.
Należy sobie jednak uświadomić, że Arystoteles nigdy

20 Metaph. M 2, 2076 a 20 nn.; por. B 2, 995 b 24 i 997 a 34.


i „Grundbuch der Weltphilosophie an dessen Ratseln sich Jahrtauisende
abgemUht haben” (Max Wundt, Untersuchungen zur Metaphysi des Aristo­
teles, Stuttgart, 2933, s. 5).
22 Kant w Przedmowie do pierwszego wyd. Krytyki Czystego Rozumu.
Wstfp XV

nie napisał podręcznika metafizyki. Wielcy arystotelicy


naszego wieku, jak na przykład Werner Jaeger, Augustyn
Mansion, David Ross, nie mogli się uwolnić od poglądu,
że Arystoteles stworzył system metafizyki i napisał dzieło,
które było początkowo czymś w rodzaju „metafizyki
pierwotnej” (Urmctaphysik), a z biegiem czasu było
poszerzane, aż wreszcie przeredagowane, otrzymało kształt
obecny w.
Dzieło zredagowane przez Andronikosa składa się z na­
stępujących czternastu pism:
Księga Alpha (I). Metafizyka zaczyna się sławnym roz­
działem, w którym Arystoteles szkicuje genezę poznania
rozumowego. Punktem wyjścia jest wrażenie zmysłowe,
za którym kolejno pojawiają się: pamięć, wyobraźnia,
doświadczenie. Jednak wszystkie tego rodzaju formy po­
znania ograniczają się do faktów szczegółowych; dopiero
w fazie następnej wraz z mądrością i wiedzą dochodzi
się do ogółów i do poznania przyczyny: „Myślimy jednak,
że wiedza i zdolność rozumienia należą raczej do mądrości
niż do doświadczenia i sądzimy, że mędrcy są mądrzejsi
od empiryków, bo mądrość zależna jest we wszystkich
przypadkach raczej od wiedzy. A dzieje się tak dlatego,
ponieważ tamci [tzn. mędrcy, filozofowie] znają przy­
czynę, a ci [tzn. empirycy] nie znają; empirycy znają
skutek (το βτι), a nie znają przyczyny (to SłÓti),
a ci drudzy wiedzą «dlaczego» i znają przyczynę” [981
a 24-30]. Zatem cechą charakterystyczną mądrości jest
znajomość przyczyny, poznanie „dlaczego”. Określenie
metafizyki (filozofii), nazywanej też mądrością, jako teo­
retycznej nauki o pierwszych zasadach bytu (apxai,
aMat, τά 7p<T<z), a szczególnie o czterech przyczynach:
materialnej, formalnej, sprawczej i celowej, jest uzupeł­
nione doksograficznymi informacjami oraz krytyką przed-
sokratyków i Platona.
Księga Alpha Minor (II). Jest to fragment. Andronikos
dodawał czasem na końcu danego pisma fragmentaryczne
uzupełnienia wydobyte z rękopisów Arystotelesa. Zarówno
język, jak i treść tego pisma dowodzą autorstwa Arysto­
“ Ing. During, Aristoteles, s. 592.
XVI Wstip

telesa. Pismo to jest ogólnym wstępem do studium filo­


zofii. Badając strukturę rzeczy dochodzimy w końcu
do punktu wyjściowego, do apyź), a i nie można się
cofać w nieskończoność (aSuvarov cię άπειρον ievai)
W końcowym rozdziale księgi podane są uwagi o technice
naukowej argumentacji dla słuchaczy wykładu meta­
fizyki.
Księga Beta (III). Pismo wymienia zasadnicze proble­
my pierwszej filozofii w formie czternastu aporii. Nie jest
to wykład, lecz materiał zebrany dla własnego użytku,
rodzaj programu badań. Księga zaczyna się metodolo­
giczną uwagą, że dla nauki konieczne jest poznanie jej
problemów, „aporii”, oraz próba ich rozwiązania. Nastę­
puje teraz krótki przegląd aporii występujących w Meta­
fizyce (rozdz. 2-6). Myśl główna: dotąd rozpatrywano
różne stanowiska dotyczące zasad i przyczyn wszystkiego,
co istnieje (apyat xal αΐ-ίαι των δντων). A może obok
wiedzy o substancji (τά 7epl τήν oóotav) istnieje jeszcze
inna wiedza, która bada atrybuty istotne substancji (τά
nepl την ouaiav ουμβεβηκότα θεωρεί; 997 a 32). Odpo­
wiedź jest podana w pierwszym zdaniu księgi Gamma.
Księga Gamma (IV). Księga ta nawiązuje do pierwszych
pięciu aporii z księgi Beta i odpowiada na nie. Główny
temat tej księgi to pojęcie substancji i przysługujące jej
określenia (uspl της oóataę f πεφυκεν albo το Ον ż δν
xal Ta τουτω ÓKapyovTa yaiPaoTÓ). W pierwszym zda­
niu ogłasza swe odkrycie: „Istnieje nauka, która bada
byt jako taki i przysługujące mu atrybuty istotne”. Po
długich poszukiwaniach znajduje ostateczne rozwiązanie.
Okazuje się też, że metafizyka musi również uwzględniać
najwyższe aksjomaty wiedzy i że są nimi zasada sprzecz­
ności i wyłączonego środka. Ich ważności dowodzi Arysto­
teles pośrednio przez odparcie argumentacji przeciwników
tych zasad, podając trudności, na jakie się natrafia, gdy
się nie uznaje ich ważności.
Księga Delta (V). Księga ta wyjaśnia najważniejsze
pojęcia metafizyki. Jest to więc leksykon terminologii
filozoficznej. Księga zdradza pewną niezależność od po­
zostałych ksiąg. Z jednej strony, wiąże się ściśle z histo­
Wstęp XVII

rycznymi uwagami na temat poglądów wcześniejszych


filozofów, przedstawionych w księgach A i B, a z drugiej
strony, toruje drogę poprzez wyjaśnianie niektórych
pojęć do rozpoczynających się w księdze Z głównych
dociekań metafizycznych. Leksykon ten byl stale uzupeł­
niany i korygowany, tak że zawiera zarówno fragmenty
z okresu Wczesnego, jak również z późnego okresu twór­
czości.
Księga Epsilon (VI). Określenie przedmiotu metafizyki:
jest nim samoistna, transcendentna i nieruchoma sub­
stancja byt jako taki, w przeciwieństwie do dwóch innych
nauk, mianowicie fizyki, której przedmiotem jest sub­
stancja wprawdzie oddzielna, ale w ruchu, i matematyki,
której przedmiotem jest substancja wprawdzie nieruchoma,
ale nie oddzielna (nie samoistna). Jeżeli istnieje nauka
0 substancji oddzielnej (transcendentnej), nieruchomej
1 „boskiej”, „to jest nauką pierwszą” (η πρώτη). A jest nią
właśnie metafizyka, albo teologia czy „pierwsza filozofia”,
która bada „byt jako taki” (ov jj ov). Księga ta składa się
z tekstów fragmentarycznych, połączonych w jedną całość
prawdopodobnie przez Andronikosa.
Księgi Zeta, Eta, Theta (VII, VIII, IX). Pismo obej­
mujące te trzy księgi jest—jak twierdzi Diiring 11 —
dobrze rozplanowaną, w dobrym stylu napisaną rozprawą
na temat „jak istnieją przedmioty zmysłowe?” albo, w ję­
zyku Arystotelesa: Kepi, ουσίων aiafhjTov. Według Arysto­
telesa, zagadnienie, w jakim sensie istnieją przedmioty
zmysłowe, należy do fizyki, czyli drugiej filozofii15. Ale
tutaj, tzn. w Metafizyce, nie zamierza rozpatrywać indy­
widualnych ouaiai, lecz chce wykazać, czym jest ούσία
jako przedmiot naukowego poznania (ή xaxa Xoyov
ouata). Wyjaśnienie przebiega aporcmatycznie; Arysto­
teles prowadzi dialog z samym sobą, argumentuje pro
1 contra. Jak wytłumaczyć niezmienną i wieczną oóafa
oraz istnienie indywidualnych i zniszczalnych przedmio­
tów zmysłowych? Przedmioty zniszczalne istnieją, to
nie ulega wątpliwości, ale należy zbadać i wykryć to,
“ Ibid., i. 589.
** τής <pain.T Kti Seuripaę φιλοαοφίοο; ipyov; 1037 a 14.
2 — Arystoteles — Metafizyka
XVIII Wsifp

dzięki czemu istnieją; bo może obok indywidualnych


przedmiotów zmysłowych istnieje ouola wyższego rzędu
i ta właśnie outeia byłaby w pierwotnym znaczeniu zasadą
istnienia poszczególnych rzeczy. Poprzez analizę zagadnie­
nia, jak istnieją poszczególne przedmioty zmysłowe,
chciałby wykryć przyczynę bytule. Analiza substancji
prowadzi do stwierdzenia, że materia jest nieokreślona,
i wskazuje na formę jako zasadę określającą. Substancji
rzeczy należy więc poszukiwać w formie. Istotą jest to,
co o rzeczach jako przedstawicielach gatunku, o ich
substancjalnym bycie, jest orzekane. Pytanie, czym rzecz
jest, powinno być wyrażone w formie: dlaczego pewnej
rzeczy jakaś cecha przysługuje, dlaczego coś jest orzekalne
o czymś innym. Rzecz jest czymś więcej niż prostą sumą,
zestawieniem jej elementów materialnych; jest miano­
wicie także określającą zasadą formalną, dzięki której
elementy materialne tak a nie inaczej się układają i układ
ten tworzy taką właśnie a nie inną rzecz. Byt można roz­
patrywać nie tylko z punktu widzenia substancji, jakości
l ilości, ale także z punktu widzenia potencjalności, aktu­
alności oraz działania. Istnieją potencje naturalne, wro­
dzone i nabyte. Od ruchu i działania należy odróżnić
„rzeczywistość”, „akt”; tamte mają swój cel poza sobą,
a te w sobie (ev^pysux, znaczą „być u celu”,
„być zrealizowanym”). Przy powstaniu poszczególnych
rzeczy potencja jest wcześniejsza od aktu; natomiast
według rodzaju akt jest zawsze wcześniejszy od potencji.
Księga Jota (X). Jest to wykład na temat jedności i wie­
lości, równości i nierówności, podobieństwa i niepodobień­
stwa. Wymienia się cztery rodzaje jedności: ciągłość natu­
ralna (to auv£^łę <pc<e), całość (to 6Xov), indywiduum
(to xa{P ?xaoTov) i ogół (τό xa&6Xoo). Analiza jedności
prowadzi do wniosku, że jedność nie jest substancją
(ούδέ τό !v δυνατόν oóotav eivai).
Księga Kappa (XI). Jest kompilacją z ksiąg Beta, Gam­
ma, Epsilon oraz ksiąg III i V Fizyki, pomyślaną prawdo­
podobnie jako kompendium ewentualnego podręcznika
pierwszej filozofii.
“ τό 7tTp<TO( 8v xal ou T óv iXk' 8v ίπΧύς; 1028 a 30.
W XIX

Księga Lambda (XII) jest samodzielnym, zamkniętym


w sobie wykładem na temat substancji (περί ουσίαε).
W drugiej części tej księgi dowodzi Arystoteles istnienia
transcendentnej, nieruchomej substancji, będącej czystym
aktem bez potencji i bez materialnej zasady. Jako zasada
celowa jest ona pierwszą zasadą ruchu, od której zależy
niebo i cala natura. Po przeprowadzeniu dowodu na ist­
nienie tej transcendentnej substancji następuje teraz okre­
ślenie jej istoty. Jest czystym aktem, wiecznym i koniecz­
nym bytem, a jego sposobem istnienia jest Dobro i w tym
sensie jest Pierwszą Zasadą. Jako Byt wieczny, żywy i naj­
lepszy, jest Bogiem. Ta najwyższa, pozazmysłowa sub­
stancja nie może mieć żadnej wielkości, jest niepodzielna
i bez części. Sama będąc nieruchoma, wprawia w ruch
cały świat. Ten boski rozum myśli o sobie, jego myślenie
jest więc myśleniem o myśleniu (ή νόησις vo-ήσεως).
Według ostatecznego określenia tej transcendentnej sub­
stancji, jest ona najwyższą przyczyną celową, samym Do­
brem, któremu podporządkowane jest wszystko, cały świat.
Księgi Mi i Ni (XIII i XIV) kontynuują i uzupełniają
temat księgi poprzedniej. Poddają krytyce poglądy innych
filozofów, przede wszystkim pitagorejczyków, platoó-
czyków, Speuzypposa i Ksenokratesa:
Księga Mi (XlII). Tematem tej księgi jest zagadnienie,
czy Idee i przedmioty matematyczne istnieją jako dwa
transcendentne rodzaje substancji (jak twierdził Platon),
czy może są identyczne i istnieją jako jeden i ten sam ro­
dzaj (jak utrzymuje Ksenokrates), albo może przedmioty
matematyczne reprezentują taki rodzaj (pogląd broniony
przez Speuzypposa); czy wobec tego przedmioty matema­
tyczne i Idee mogą czy nie mogą być przyczynami rzeczy
zmysłowych? W toku szczegółowej argumentacji zostaje
wyjaśnione, że ani Liczby jako transcendentne substancje,
ani Idee nie mają bytu samoistnego, a więc nie mogą być
przyczynami przedmiotów zmysłowych.
Księga Ni (XIV). Tematem tego pisma jest akademicka
nauka o zasadach, a szczególnie nauka Platona o τ& !v
oraz t> (jśya p.ixpóv jako przyczynach bytu (atalat των
fmov).
Η
XX Wstęp

II. Kluczowe pojęcia «Metafizyki»

1. Substancja — ovsia

Wśród kluczowych pojęć Metafizyki pierwsze miejsce


zajmuje „substancja” (oucta, lac. substantia, subiectum),
wokół której układa się treść Metafizyki. Klasyfikując
różne znaczenia „substancji” Bonitz dodaje, że poszuki­
wanie znaczeń tego terminu jest po prostu wykładem
filozofii Arystotelesa „Tak więc poszukiwanie i docie­
kanie istoty bytu — dowodzi Arystoteles — obecne i cią­
gle podejmowane na nowo są niczym innym jak próbą
odpowiedzi na pytanie: czym jest substancja? (rlę ή oóoia).
Jedni twierdzili, że jest jednością, inni, że jest wielością,
jedni, że jest ograniczona, inni, że nieograniczona”18.
I dalej: „Wyraz «substancja» ma, jeżeli nie więcej, to
przynajmniej cztery różne znaczenia. Przez «substancję»
rozumie się mianowicie albo istotę, albo ogół, albo rodzaj,
a do tego można jeszcze dodać czwarte znaczenie, miano­
wicie substrat (tó imoxeijievoo). Substrat jest to coś,
o czym wszystkie inne kategorie są orzekane, podczas
gdy on sam nic może już być orzekany o niczym
Substancji przysługuje oddzielna egzystencja oraz byt
jednostkowy lł. Oóuia jest więc i formą i połączeniem for­
my z materią (το elSoę y.oł. το εξ ap.q>po^). Jest również
istotą (τό τι ź elvati, samoistnym bytem, Tylko
ούσία jest definiowalna 20. Istota jest substancją każdej
rzeczy „Ale człowiek w ogóle i koń w ogóle oraz inne
tego rodzaju wyrazy, które są w ten sposób [tzn. ogólnie]
stosowane do indywiduów, nie są substancją, lecz określoną
całością złożoną z tej formy i z tej materii; natomiast
co się tyczy jednostki, jest nią Sokrates z ostatniej indy­
widualnej materii έσχατη 5λγ) i podobnie we wszyst-
” Ind. Arist. 544 a 49.
“ Metaph. 1028 b 2. _
“ xal γαρ tó x<opio-róv καί τό τό8ε τι urtdp/sw 8oxei ριχ^ιι^ τή osaią
(Ibid. 1029 a 27). .
m 8ijXov tolvuv ότι (κόκ-oę Τ,ς oóoiaę earlv ópiopióę (Ibid. 1031 a 1).
11 tÓ τί ήν slvai λέγίτ<Μ elvai - έκάστοο ouoia.
Wstfp XXI

kich innych przypadkach” n. Tak więc ούσία od pierwot­


nego znaczenia „substancja”, „przedmiot”, „rzecz jednost­
kowa” czy „indywidualna” przechodzi do znaczenia
„istota” (w rzeczy jednostkowej). W traktacie Kategorie
substancja jest zdefiniowana jako to, „co nie może być
orzekane o podmiocie ani nie może się znajdować w pod­
miocie, na przykład poszczególny człowiek czy poszcze­
gólny koń” {Cat. 2 a 11). To są pierwsze substancje. Na­
tomiast drugimi substancjami nazywają się gatunki,
do których należą substancje w pierwszym znaczeniu,
jak również rodzaje tych gatunków. Na przykład, poszcze­
gólny człowiek należy do gatunku „człowiek”, a rodzajem
tego gatunku jest „zwierzę”; a więc „człowiek” i „zwierzę”
nazywają się „drugimi substancjami” {Cat. 2 a 14).
Substancja pierwsza nie może być orzecznikiem, bo sama
jest najwyższym podmiotem wszelkich orzeczeń, jest rzeczy­
wistym bytem samoistnym, prawdziwym τάδε τι. Nie może
też być ani cechą, ani przymiotem, bo właśnie w niej
tkwią wszystkie własności, cechy i przymioty 2 Cechą
substancji jest samoistność (y.aO’ αυτό), czyli oddzielna
egzystencja, oraz byt jednostkowy (ympicróy). Ale sub­
stancja jest również formą oraz z formy i materii utworzo­
ną całością — το elBoc, xal το et, aptpoN (Metaph.
1029 a 28). Substancja jednostkowa jako złożona z mate­
rii i formy podlega procesowi powstawania i jest zniszczalna.
Z tej racji nie ma ani definicji, ani dowodu dla indywidu­
alnych przedmiotów zmysłowych. Substancje jednostkowe
zawierają materię i wskutek tego natura ich jest taka, że są
zdolne zarówno do istnienia, jak i do nieistnienia; z tego
więc powodu wszystkie substancje indywidualne są znisz-
czalne (1039 b 30). Indywidua nie są też przedmiotem
wiedzy, nie dlatego, że są jednostkowe, lecz ponieważ
“ Metaph. 1035 b 27.
** ouota 8ć έστιν i) κυριωτά™ Te xal rfÓToę xat μάλιστα λεγομένη,
ή μήτε καθ’ ύποκειμένυυ τινύς λέγεται μήτ’ έν υποκειμένω τινί έυτιν,
otov 6 &v&pc>TToę ή 6 τις tjnrroę; Cat. 2 a 11. W łacińskim przekładzie
Boecjiuszia: "Substantia autem est, quae proprie et principaliter et maxime
dicitur, quae ncque de subiecto praedicatur neque in subiecto est, ut
aliqui homo vel aliqui equus” (Minio Paluello, Aristoteles Latinus I, 1-5,
p. 7).
XXII Wsf

zawierają w sobie element przypadkowości. Gdyby ist­


niały przedmioty jednostkowe wolne od wszelkiej przypad­
kowości, byłyby przedmiotem wiedzy naukowej. Takimi
są gwiazdy, a także najwyższa ouoia, będąca absolutnym
indywiduum. Nie mogą być mmi przedmioty zmysłowe,
należące do świata podksiężycowcgo u.

2. Materia i substrat
(Wy, υποκείμενον)

Od czasów Homera wyraz ύλη (materia) oznaczał


zarówno „las”, „podszycie leśne”, jak i z lasu przejęte
„drzewo”, które w różnych postaciach (jako belki, pola­
na, chrust) służyło do opału, budownictwa itp. Znacze­
nie „drzewo jako materiał” jest wiec od początku tradycji
literackiej bogato potwierdzone. Obok tych znaczeń przy­
jęło się inne, mianowicie „materiał”^ innego tworzywa
niż drzewo, ale znaczenie to nie zostało jednak dotąd przed
Arystotelesem potwierdzone. Wyrażano też pogląd, że
w dialogach platońskich występują pierwsze przykłady
filozoficznego użycia terminu ύλη w znaczeniu „materia”,
ale również i tego nie udało się dotąd jasno wykazać.
Nie ma więc pewnego dowodu na to, że Piaton wprowa­
dził termin υλη. Nie jest wykluczone, że Speuzyppos,
a może Kscnokratcs, posługiwali się terminem ύλη w zna­
czeniu „materia” i podsunęli go Arystotelesowi.
Arystoteles przyjął termin ύλη w znaczeniu „drzewo”
jako materiał i zastosował go do materii. Nie myślał
jednak o „drzewie” jako tworze organicznym, lecz o „drze­
wie” jako materiale cieśli. Za model posłużyła mu τέχνη,
technika ciesielska; a wybrał za model tcchińkę zapewne
dlatego, ponicważ identyfikował struktury natury i tech­
niki i mógł dostrzegać w przebiegu czynności technicznych
podobieństwa do występującej w' naturze prawidłowości.
Byłoby jednak błędem sądzić, żc ύλη jako wywodząca
s* Por. G. Rodier, Quelques remarques sur la cwncption aristottlicienne de la
substance, w: £tudes dephilosophie grecque, Paris 1926, p. 17
*4-175. Por. również
Jean Brun, Aristote et le LyCe, Paris 1961, p. 100-101.
Wsttp XXIII

się z τέχνη była wyłącznic związana z ciałami material­


nymi. Pojęcie 6Χτ nosi ślady swego pochodzenia i naj­
częściej, a szczególnie w pismach przyrodniczych, oznacza
materię. Nie można jednak rozumieć tego terminu wy­
łącznie w ten sposób. Jako wszechstronna zasada bytu
przybiera hyle różne pozamaterialne znaczenia, a nawet
odnosi się wrażenie, że Arystoteles zapominał czasem
o pierwotnym znaczeniu tego terminu. F. Solmsen podkre­
śla, że ύλτ już często u samego Arystotelesa, a jeszcze
mocniej u filozofów późniejszych, zatraciła zupełnie swe
semantyczne pochodzenie 2-.
Trzy „klasyczne" definicje ϋλη. Pod koniec pierwszej
księgi Fizyki (192 a 31) zastanawia się Arystoteles nad tym,
czy materia ginie, czy jest niezniszczalna, i dochodzi do
wniosku, że znajduje się poza sferą powstawania i ginięcia.
„Gdyby bowiem powstawała, musiałby wpierw istnieć
jakiś składnik, z którego mogłaby powstać, ale bycie
tym składnikiem jest właśnie naturą materii, a więc po­
winna by już istnieć przed swoim powstaniem. Gdyby zaś
materia ginęła, musiałaby przejść w swój pierwotny skład­
nik, a więc przestałaby istnieć, zanim by zginęła”. Czym
wobec tego jest materia? „Moja definicja materii — wy­
jaśnia Arystoteles — ma brzmienie następujące: materia
jest to pierwotny substrat każdej rzeczy, z którego ona
powstaje w sposób nieprzypadkowy” 2 iloorov jest to
substrat „pierwotny”, „pierwszy” w stosunku do przed­
miotu, a „ostatni” w stosunku do πρώτη ΰλη. ’Evurt<źpxo-
ντος — wyrażenie charakterystyczne dla materii, która
jako przyczyna przedmiotu powstającego nie znajduje
się na zewnątrz, lecz występuje w nim, jest więc przyczy­
ną immanentną, p·) xa-ra συρβεδηχίς, w przeciwień­
stwie do o-rśpYoię, która jest nieistotnym punktem wyjścia
dla powstawania przedmiotu. Dokładne wyjaśnienie po-
“ Fr. Solmsen, Aristotle' Wordof Mater, w: Didascalie (Studies in Honor
of A.M. Albareda O.S.B.), New York 1961, p. 401. Por. Heinz Happ,
Studium zum aristoteliscken Maierie-Begrijf, Berlin-New York, 1971, p,

, a Xyi yap SXr)v τύ rrpGrov Gjtoxelpevov ίχοκπφ ές oS Υγνβταί τι


«vjffiif^ovTOC pi) χα-nft σομ,Ίεβηχ.ι^;.
XXJV WstfP

daje Tomasz z Akwinu w komentarzu do Fizyki (139):


„Hoc enin dicimus matcriam, primum subicctum ex
quo aliquid fit per se et non secundum accidens, et inest
rei iam factae (et utrumque corum ponitur per differentiam
privationis, ex qua fit aliquid per accidens, et non inest
rei factae)” K. Por. również Metaph. 1029 a 1-4: „[...]
najpierw trzeba określić jego [substratu] naturę; albowiem
jak najbardziej wydaje się, iż w pierwszym rzędzie sub-
strat jest substancją. W pewnym sensie substratem nazywa
się materię, w innym sensie formę, a w trzecim połącze­
nie obydwu. Materią moim rozumieniu będzie na przy­
kład spiż, formą zarys kształtu (a/ijua της ιδέας),
połączeniem obydwu będzie posąg jako całość”.
Druga definicja podana jest w Metafizyce H 1, 1042
a 27 nil. \ik-ry δε λέγω η μ-V τοδε τι ouca ένεργείιχ Suvoi-
μει έστί τάδε τι — „Materią nazywam to, co nie będąc
określonym bytem aktualnym, jest tylko określonym by­
tem potencjalnym”. W tej definicji występuje znamienna
para pojęć &uua[ię — evepyetx, charakterystyczna dla
stosunku uλη — είδος. "Τλη nie posiada ani „rzeczywis­
tości” (ενέργεια.)., ani samodzielnego istnienia (xwpicrtov
elvai). W księdze Z 3, 1029 a 27-30 użyte są wyrazy
ywpt<oróv i τόδε τι dla wzajemnego odgraniczenia ύλτ
i oucńa. Z porównania obu definicji wynika jasno, że za­
równo tutaj, jak i w księdze a 9, materia występuje w for­
mie wyraźnie zróżnicowanej, a nie jako absolutnie nie­
określona.
Trzecia definicja podkreśla inny aspekt materii: „Ma­
terią nazywam to, co samo przez się nie jest ani określoną
rzeczą, ani nie jest ilością, ani żadną inną kategorią
określającą byt” W tym ujęciu materia ze swej istoty
(xa&’ auiyv) znajduje się „poza” wszelkimi określeniami
kategorialnymi, jest przeto a-kategorialną albo prekate-
gorialną czystą nieokreślonością. Hyle występuje więc
w tej definicji jako najogólniejsza zasada 2
” Heinz Happ, Hyle, p. 296.
“ λέγω δ’Ολιτν η καθ’ αυτήν μητϊ τ£ pjxe ποιόν μιγΓε άλλα μηδέν
Xiytrai olę iptaxai τ6 ίν; 1029 a 20.
“ Heinz Happ, Hyle, p. 297.
Wsifp XXV"

Pierwotny, najniższy substrat (υποκείμενον έσχατον,


1017 b 24; τα εσχστα, 1069 b 36) wszelkiego powstawania
nazwano „pierwszą materią” (πρώ-π) υλη). ΙΙρώτος może
znaczyć u Arystotelesa zarówno „pierwsze dla nas”,
z czym bezpośrednio w świccie się stykamy, jak również
tę „pierwszą”, najogólniejszą zasadę bytu, która z naszego
punktu widzenia znajduje się na końcu przebiegu naszego
poznania, ale która jako podstawa jest „pierwszą”. Od­
powiednio do tego podwójnego znaczenia πρώτος pojęcie
7tptÓTr( ύλη odnosi się, z jednej strony, bądź do wysoko
zróżnicowanej materii poszczególnych substancji, bądź,
z drugiej strony, odnosi się do materialnego substratu.
A „przez substrat rozumie się albo to, co jest najbliższe,
albo to, co jest najdalsze od stanu końcowego. Bo, z jednej
strony, mówi się o winie, że jest jedno, i o wodzie, że jest
jedna, jako gatunkowo niepodzielnych, a z drugiej strony,
że również wszystkie płyny są jednym, na przykład oliwa
i wino, i wszystkie ciała rozpuszczalne, ponieważ ich osta­
teczny substrat jest ten sam, jest nim mianowicie woda
lub powietrze”.

j. Forma - είδος

Wyraz etSoę wywodzi się z czasownika tSsiv — „wi­


dzieć” i odnosi się pierwotnie do widzialnego kształtu
rzeczy. A więc EiSoę znaczy pierwotnie „kształt”, „forma
zewnętrzna”. U Platona występuje zarówno ten jak i po­
krewny wyraz Ιδέα o metafizycznym znaczeniu. Platon
dopatrywał się w rodzajach i gatunkach istoty rzeczy
zmysłowych, odłączał je od rzeczy i traktował jako samo­
istne, transcendentne byty, Idee. Podstawą tej teorii
było przekonanie, że przedmiotem poznania mogą być
tylko ogóły i to, co rzeczywiście, realnie istnieje. Ale
między ogółem a jednostkowym przedmiotem istnieje
przeciwieństwo i wobec tego albo jednostkowy przedmiot
należy uznać za realnie istniejący, ale w takim razie nie
może istnieć wiedza, albo, skoro istnieje wiedza, to trzeba
odmówić przedmiotom jednostkowym realności, a przyznać
XXVI Wstlp

ją ogółom. Platon przyjął tę drugą alternatywę i uznał


ogólne rodzaje i gatunki za byty realne, a przedmioty
jednostkowe za twory przemijające, krótkotrwałe, prawie
nie istniejące.
Arystoteles w przeciwieństwie do Platona określa przed­
mioty zmysłowe, jednostkowe, jako pierwsze substancje
i tylko im przyznaje byt samoistny, a wprowadzając na
miejsce Idei przyczyny formalne włącza je do przedmio­
tów zmysłowych jako byty immanentne, które są tylko
w myśli odłączalne od przedmiotów (τω λόγω χωοιστ^).

f. Istota ί by

Istota, mimo iż jest związana z formą, nie jest z nią


identyczna; jest bowiem w przeciwieństwie do niej we­
wnętrzną naturą, dzięki której rzecz jest tym, czym jest,
a ponadto ujawnia się w definicji. Istota rzeczy sprawia,
iż o rzeczy można powiedzieć, że istnieje propter se. Z tego
też powodu atrybuty akcydentalne są z istoty wykluczone.
„Istotą każdej rzeczy jest to, dzięki czemu rzecz jest samą
przez się. Twoją istotą jest to, czym ty jesteś sam przez
się” [Metaph. 1029 b 14-15). A więc twoją istotą — powie
dalej Arystoteles — nie jest bycie wykształconym, bę­
dziesz bowiem istniał, zanim staniesz się wykształconym,
i możesz przestać być wykształconym, a mimo to będziesz
istniał. Istota jest przedmiotem definicji, natomiast przed­
mioty jednostkowe są niedefiniowalne.
Istotę wyraża Arystoteles za pomocą utworzonego
przez siebie wyrażenia το τί > elw., w dosłownym prze­
kładzie „to, co było i jest”, a dokładniej: τδ τί 9v τό Łcóa-
τω eTwi — „to, co było dla każdej poszczególnej
rzeczy właściwym bytem”. Imperfectum ij) wyraża bez-
czasowe trwanie istoty, która zawsze była tym, czym jest
teraz. Istoty nie utożsamia Arystoteles z ogółem, tak j'ak
to uczynił Platon, lecz ogół jako pojęcie rodzajowe i ga­
tunkowe umieścił w umyśle poznającego, a istotę w po­
szczególnych rzeczach jednostkowych. Istotę poznaje
rozum za pomocą poj’ęć ogólnych. Rzeczy jednostkowe
WKP XXVII

przestały być przemijającymi zjawami, a stały się „pierw­


szą substancją”, punktem wyjściowym jego metafizyki.
Wprowadzenie świata idei jako prawdziwej rzeczy­
wistości uznał Arystoteles za niepotrzebne i zbyteczne
podwajanie rzeczywistości. Teoria idei nie tłumaczy
bowiem różnicy, jaka zachodzi między światem material­
nym a światem idei. Świat materialny podlega wiecznemu
procesowi stawania się i rozwoju, podczas gdy świat idei
jest niezmienny.
Różnicę między bytem a istotą podaje Arystoteles
w Dowodach sojistycznych (167 a 2): „To nie to samo być
czymś i być w ogóle ( ou yap τουτό to elval u v.M. eivat
άπλώζ, esse simpliciter)”, a ilustrację tej różnicy podaje
w Analitykach Wtórych II, 1, 89 b 32: „O tej rzeczy [mowa
o zaćmieniu słońca i wstrząsach ziemi] pytamy się więc
w ten sposób [tzn. dlaczego zjawiska te zachodzą], o inne
pytamy w inny sposób, jak na przykład czy istnieje, czy
nie istnieje centaur albo bóg. (Zwrot «istnieje czy nie ist­
nieje» rozumiem w sensie bezwzględnym — ο^πλως
λέγω — a nie tak, jak «jest lub nie jest biały»). A gdy
już wiemy, iż rzecz istnieje, pytamy z kolei, czym ona jest,
na przykład, czym jest bóg albo czym jest człowiek
(t! o0v θεάζ, ή£τί ecm άνθρωπος) ”.

III. Teologia
Przy formułowaniu definicji przedmiotu pierwszej filo­
zofii natrafiał Arystoteles na pewne trudności. W pismach,
które powstały przed księgami Gamma i Epsilon, „pierw­
sza filozofia” jest określana jako nauka o apyai i o axvrroi
oOelat, tzn. o tym, co nie uczestniczy w procesach przy­
rody. Ale już w piśmie Gamma i w pierwszej części Epsi­
lon wprowadza inny przedmiot „pierwszej filozofii”,
mianowicie „byt jako taki” (τ6 ον ή ον). Zasada ruchu
jest wieczna i niezmienna, a więc boska. To, co jest wie­
czne, nieruchome i oddzielne, nie może być przedmiotem
ani matematyki, ani fizyki, lecz musi należeć do nauki
wcześniejszej od nich. Tą nauką jest „nauka pierwsza”,
XXVIII Wsttp

która ma za przedmiot, byty zarazem oddzielne i nieru­


chome (η δε πρώτη cal 7tepl χωρ'.στ-,ί cal ακίνητα —
1026 a 15). Przyczyny widzialnych ciał boskich, do któ­
rych należą sfery gwiazd stałych i ciała niebieskie, muszą
być również wieczne. Przyczyną ruchu ciał niebieskich
jest zasada pierwsza w hierarchii zasad ruchu. Owe za­
sady ruchu są oddzielne i nieruchome. Są przeto również
przedmiotem pierwszej i najwyższej nauki. Dla nadania
odpowiedniego kształtu tej systematyce, przyszło mu na
myśl—jak przekonująco twierdzi I. Ditring — nazwać
tę „pierwszą naukę” teologiką, terminem, który głównie
w tym piśmie występuje. Kilka wierszy dalej przechodzi
sz.ybko do zwyczajnego terminu rpwrq ęikooooia 30.
W pismach Alpha, Beta, Lambda, Ni i w Mttoorologice
(II, 35)3 a 35) wyrazy iteckoyeN, 9eoXoyia, Seokóyop
odnoszą się do mitologów, zwłaszcza do Hezjoda, a więc
do tych poetów, którzy tłumaczyli pochodzenie świata
w terminach mitologii, w przeciwieństwie do tzw. fizy­
ków 51.
W ciągu wieków od późnej starożytności aż po dzień
dzisiejszy — twierdzi During — teologika Arystotelesa,
świadomie czy nieświadomie przemianowana na teologie,
odgrywa ogromną rolę. Jaeger — według opinii tego
znawcy Arystotelesa -— przeszedł nawet scholastyków,
gdy twierdził, że w Metafizyce Arystotelesa dostrzega
credo ut intelligam. During dodaje, że trzeźwe i jasne ujęcie
tej' kwestii przez A. Mansiona kontrastuje z tym zniekształ­
conym obrazem intencji Arystotelesa. Nadszedł już czas —
zdaniem Duringa — ażeby zrezygnować z wyrażenia
„teologia Arystotelesa” albo przynajmniej wyznaczyć
mu bezpretensjonalne miejsce.*31

m Um den schonen Systematik willen fiel es ihm ein, diese Erste Wissen-
schaft Theologik zu nennen, ein Wort, das in seinen Schriften nur hier
vorkommt. Einige Zeilen spater geht er rasch zum gewohnlichen Terminus
proOt pkiOosophia uber.
31 By ''Theologians” Aristotlc means poets who accounted for the origin
of things in mythical terms. Leo Elders S.V.D., AristoiWs theoOogy, p, 147.
Wstęp XXIX

> IV. Metoda «Metafizyki»


Metoda stosowana w Metafizyce charakteryzuje się
trzema wyraźnymi cechami32: (1) podobnie jak i w in­
nych dziełach zaczyna Arystoteles od przypomnienia
dawniejszych poglądów dotyczących czterech przyczyn,
mianowicie jak owe przyczyny były stopniowo rozpozna­
wane. Nie należy jednak sądzić, że dopiero studiowanie
pism swoich poprzedników umożliwiło mu sformułowanie
doktryny czterech przyczyn. Już bowiem w Fizyce (I,
983 a 33) doktryna ta została dokładnie sformułowana,
a studiowanie poglądów wcześniejszych na ten temat
miało tylko potwierdzić jej słuszność bądź wykryć jesz­
cze inną przyczynę.
(2) Po drugie, metoda jego była aporematyczna, tzn.
zdawał sobie sprawę z trudności przedmiotu i rozpatry­
wał bezstronnie wszystkie pro i contra każdego głównego
zagadnienia. Zgodnie z tym założeniem poświęcił całą
księgę Beta przedstawieniu tych trudności i nie próbował
osiągnąć dogmatycznych wyników. Również w księdze
Zeta zastosowana jest metoda aporematyczna. Często
po dyskusji jakiegoś zagadnienia z jednego punktu widze­
nia bez określonych wyników, przystępuje do dyskusji
tego zagadnienia z innego punktu widzenia z uwagą:
„Spróbujmy zacząć na nowo”. Metafizyka jako całość
nie przedstawia systemu dogmatycznego, lecz przygody
myśli w poszukiwaniu prawdy ra.
(3) Zastosowana w Metafizyce metoda jest przeważnie
metodą niesylogistyczną, nic prowadzi do wniosków ze
znanych przesłanek. Prawdy fundamentalne, które ma
ustalić metafizyka, nie mogą być wywnioskowane z prze­
słanek bardziej fundamentalnych. Wszelka próba wypro­
wadzania zasad fundamentalnych w ten sposób musi
nieuchronnie stać się petitio principii. Właściwy sposób
wykazania ich prawdziwości polega nie na dowodzie,

“ D. Ross, Introduction, p. LXXVI.


** The Metapkyiics as a whole expressos not a dogmatic system but the
adventures of a mind in its search for truth. Ross, op. cit., p. LXXVII.
XXX WstfP

lecz na wykazaniu, że ich odrzucenie prowadzi do parado­


ksalnych konsekwencji. Taki sposób postępowania przyj­
muje Arystoteles świadomie ze względu na „prawa myśli”
i posługuje się nim również w innych dyskusjachM.
„Metafizyka, jak zresztą większość zachowanych trak­
tatów Arystotelesa, jest napisana bez troski o elegancję.
Niepoprawności stylu, a nawet niedbale sformułowania
myśli, są liczne. Aristotelis insignis in scribendo negligentia,
powiedział słusznie Bonitz” “.

Kazimierz Leśniak
Warszawa, sierpień 1982

** Ross, op. cil. — p. LXXVII.


3 La Mćtaphysięue comme d’ailleurs la plupart des traitós d’Aristote
que nous possćdons, est ecrite sans aucun souci d’ćlćgance. Les incorrections
de style et mćme les nógligences de pensóe sont nomb^^es. Aristotelis insi­
gnis in scribendo negligentia, dit avec raison Bonitz. J. Tricot, Metaphysique,
Introduction, p. XIII.
METAFIZYKA
32 Ksifga A (!)

99i a akcydentalnie). Wobec tego Idee będą substancją; ale


w takim razie to, co oznacza substancję w tym świecie,
oznaczają również w świecie Idei (bo w przeciwnym ra­
zie co by mogło znaczyć, że jedność wielości jest czymś
różnym od tej wielości? 80). A jeżeli Idee i uczestniczące
w nich rzeczy mają tę samą formę, to między Ideami
a tymi rzeczami będzie istniało coś wspólnego; bo dla­
czego „2” ma być jedno i to samo w zniszczalnych dwój­
kach albo tych, które są wprawdzie liczne, ale są wieczne
(tzn. w dwójkach matematycznych), a nie to samo w Idei
dwójki i w jakiejkolwiek dwójce? Jeżeli zaś nie mają tej
samej formy, to muszą mieć tylko wspólną nazwę, tak samo
jakby ktoś Kalliasa i drewnianą statuę nazwał „człowie­
kiem”, nie dostrzegając niczego wspólnego między nimi M.
Przede wszystkim jednak mógłby ktoś zapytać, co dają
Idee rzeczom świata wiecznego, jak i przedmiotom zmy­
słowym, a także powstającym i ginącym? Bo nie są ani
przyczyną ruchu, ani jakiejkolwiek w nich zmiany. Nie
przyczyniają się też w żaden sposób do poznawania in­
nych rzeczy (nie są bowiem ich substancją, gdyż musia-
łaby w nich być), ani do wyjaśniania ich istnienia, bo nie
znajdują się w poszczególnych rzeczach, które w nich
uczestniczą; gdyby w nich były, mogłyby być uznane
za przyczyny, tak jak białe jest przyczyną bieli w białych
przedmiotach, wchodząc w skład ich mieszaniny. Argu­
ment ten jednak, wysunięty wpierw przez Anaksagorasa 8a,
a następnie przez Eudoksosa 83 i pewnych innych filo­
zofów, nie jest trudny do odparcia, gdyż łatwo jest ze­
brać liczne zarzuty przeciwko tego rodzaju poglądowi.
Ale przecież inne rzeczy nie mogą pochodzić z Idei
(ex) w żadnym z potocznych znaczeń „z”. Mówić zaś,
że są wzorami i że rzeczy w nich uczestniczą to tyle,
co posługiwać się pustymi słowami i poetyckimi przenoś­
9. Krytyka terni Idei 33·

niami. Czym więc jest to, co sprawia, że się spogląda ku


Ideom? Może wszak coś być albo stawać się podobnym
do czegoś innego, nie będąc jego kopią. Tak jak niezależnie
od tego, czy Sokrates istnieje, czy nie, może się urodzić ktoś
podobny do Sokratesa; oczywiście i wtedy, gdyby istniał
Sokrates wieczny. Będzie także wiele wzorów tej samej
rzeczy, a więc Idei; na przykład, „zwierzę” i „dwunożne”,
a także i „sam człowiek” (to aÓToavSpw7roę) będzie Ideą
człowieka. Co więcej, Idee są wzorami nie tylko rzeczy
zmysłowych, lecz także samych Idei, na przykład, rodzaj
jako rodzaj różnych gatunków; tak więc to samo będzie
wzorem i odbiciem.
Również i to wydaje się niemożliwe, ażeby substancja « t.
i to, czego jest substancją, miało istnieć oddzielnie. Jak­
żeż więc Idee będące substancjami rzeczy mogłyby istnieć
oddzielnie? W Fedonie M mówi się w ten sposób, że Idee
są przyczynami zarówno bytu, jak i powstawania; jednak,
przyjmując nawet istnienie Idei, rzeczy uczestniczące
w nich nie powstaną bez pośrednictwa czynnika ruchu;
a powstaje też wiele innych rzeczy (na przykład dom
albo pierścień), które według naszego poglądu nie mają
Idei M. Jasne więc, że mogą istnieć i powstawać również
i inne rzeczy dzięki tym samym przyczynom jak te,
które wytworzyły wspomniane rzeczy.
Dalej, jeżeli Idee są liczbami, to jak mogą być przy­
czynami? Czy jest tak dlatego, ponieważ rzeczy są róż­
nymi liczbami, na przykład: tą liczbą jest człowiek, inną
liczbą jest Sokrates a jeszcze inną Kallias? Dlaczego więc
tamte liczby są przyczynami tych? Nie będzie też żadnej
różnicy, jeżeli tamte będą wieczne, a te nie. Jeżeli rzeczy
są stosunkami liczb, jak na przykład harmonia, to oczy­
wiście istnieje przynajmniej jedna rzecz, której są stosunka­
mi, są zatem jakąś klasą rzeczy. Jeżeli więc coś, na przy-
34 Księga A (1)

kład materia, jest jakąś określoną rzeczą (εΐδή τι τούτο,


ή 0λγ), to oczywiście również i liczby idealne będą sto­
sunkami jakiejś rzeczy do innej rzeczy. Na przykład,
jeżeli Kallias jest liczbowym stosunkiem zachodzącym
między ogniem i ziemią oraz wodą i powietrzem, to
również jego idealna liczba musi być stosunkiem pewnych
składników; a „sam człowiek” (aoTTav&pWTioa) niezależ­
nie od tego, czy jest jakąś liczbą, czy nie, jest przecież
pewnym, w liczbach wyrażalnym, stosunkiem czegoś,
a nie liczbą; nic może też być rodzajem liczby po prostu
dlatego, ponieważ jest liczbowym stosunkiem.
Również z wielu liczb powstaje jedna liczba, ale jak
może powstać z wielu Idei jedna Idea? A jeżeli liczba
powstaje nie z wielu liczb, lecz z jednostek mieszczących
się w liczbie, na przykład w dziesięciu tysiącach, to jaka
będzie natura tych jednostek? Jeżeli są podobne, powstanie
wiele niedorzeczności, a także, jeżeli nie są podobne
(ani jednostki w jakiejś liczbie nie są do siebie nawzajem
podobne, ani też należąc do różnych liczb, nie są wszyst­
kie podobne do wszystkich); w istocie bowiem czym
się mają różnić, jeżeli nie mają jakości? Teorie te nie są
uzasadnione (εύλογα) ani nie są zgodne z naszym poglą­
dem na jednostki.
Dalej, trzeba wprowadzić (xaTaoxew^eiv) inny ro­
dzaj liczb, który by był przedmiotem arytmetyki oraz
wszystkie przedmioty, nazywane przez pewnych myśli­
cieli pośrednimi (τθ μεταξύ). Jak te przedmioty pośred­
nie istnieją i z jakich zasad się wywodzą? Albo, dlaczego
mają być pośrednie między światem zmysłowym a samymi
Ideami?
Dalej, jednostki w nieokreślonej dwójce muszą pochodzić
»2 a z wcześniejszej dwójki, a przecież to jest niemożliwe M.
9. Krytyka teorii Idei 35

Dalej, dlaczego Liczba idealna złożona z jednostek ma być


jedna? 87
Ale to jeszcze nie wszystko. Jeżeli jednostki różnią się
między sobą, to trzeba tak mówić, jak ci filozofowie przy­
rody, którzy przyjmowali cztery lub dwa elementy;
bo każdy z tych myślicieli nadaje nazwę elementu nie ta­
kiemu, który jest wspólny, na przykład ciału w ogóle,
lecz ogniowi i ziemi, nie troszcząc się o to, czy istnieje
coś wspólnego dla nich, mianowicie ciało, czy nie.
W rzeczywistości platończycy mówią tak, jak gdyby Jedno
było jednorodne jak ogień albo woda; a jeżeli tak, to
liczby nie byłyby substancjami M jest bowiem jasne,
że gdyby Jedno istniało samo przez się i gdyby było
zasadą, byłoby wieloznaczne ; w przeciw­
nym razie teoria byłaby niemożliwa.
Chcąc zredukować substancje do ich pierwszych zasad
przyjmujemy, że linie pochodzą z krótkiego i długiego
(tzn. z rodzaju małego i dużego), a płaszczyzna z szero­
kiego i wąskiego, ciało z głębokiego i płytkiego. Jak
jednak powierzchnia może zawierać linię albo ciało
stałe linię czy płaszczyznę? Wszak do innego rodzaju
należą szeroki i wąski oraz wysoki i płytki. Dlatego, tak
jak w ciałach nic zawiera się żadna liczba, bo „wiele”
i „mało” różni się od nich, tak też oczywiście żadna wyż­
sza wielkość (t5ćv<o) nie będzie obecna w niższej (κχτω).
Ale znowu szerokie nie jest rodzajem głębokiego, bo ciało
byłoby jakąś płaszczyzną. Dalej, skąd pochodzą punkty
mieszczące się w linii8’? Nawet Platon zwalczał punkty
jako geometryczne fikcje. Nadawał im nazwę „zasady
linii” i posługiwał się często wyrażeniem „linie nie­
podzielne” («irojiot ypappal). Jednak musiały mieć
one jakiś kres 'a zatem punkt); tak więc argu­
86 Księga A (I)

ment dowodzący istnienia linii dowodzi też istnienia


punktu.
Mimo iż filozofia w ogóle bada przyczynę zjawisk
fizycznych, myśmy to zupełnie zaniedbali (nie mówimy
bowiem nic o przyczynie będącej zasadą zmiany), a są­
dząc, że podajcmy substancję rzeczy zmysłowych, stwier­
dzamy istnienie innych rodzajów substancji; a jak to się
dzieje, że jest ona istotą rzeczy, wyjaśniamy za pomocą
pustych słów; „uczestniczyć” bowiem, jak to już wyżej
stwierdziliśmy 90, nie znaczy nic.
Również i z tą przyczyną, która w naukach taką rolę
odgrywa i jest napędem wszelkiego rozumu i całej natury,
i w której dopatrujemy się jednej z zasad “, Idee nic mają
żadnej styczności; natomiast matematyka stała się dla
dzisiejszych filozofów82 całą filozofią, chociaż twierdzą,
że powinna być studiowana przez wzgląd na inne rzeczy.
95 b Dalej, ktoś mógłby sądzić, że substancja, która według
tych filozofów stanowi podłoże jako materia, jest nazbyt
matematyczna, i że jest raczej jakimś atrybutem i różnicą
substancji, tzn. materii, niż samą materią; na przykład
Duże i Małe, co odpowiadało Rzadkiemu i Gęstemu,
o czym mówili filozofowie przyrody nazywając je pierw­
szymi różnicami substratu; są bowiem pewnego rodzaju
Nadmiarem (uTepoyy) i Brakiem (έλλειψις). Co zaś
się tyczy ruchu, jeżeli mają nim być Duże i Małe, to jasne,
że i Idee będą w ruchu, bo gdyby nie były w ruchu, to
skąd by się wywodził ruch? I tak cała teoria natury została
obalona w.
To, co się wydaje łatwiejsze, tzn. wykazanie, że wszyst­
ko jest Jednością, nie wynika z ich dowodu; bo to, co zo­
stało dowiedzione za pomocą metody ektezy *‘, nie po­
lega na tym, że wszystko jest Jednym, ale że istnieje jakieś
oddzielone Jedno w sobie, jeżeli się zgodzimy na wszyst­
9. Krytyka Idei 37

kie założenia platońskie. Ale nawet i to nie wynika, jeżeli


się nie zgodzimy na to, że ogół jest rodzajem; to zaś
w pewnych przypadkach j’est niemożliwe.
Nie można też wyjaśnić tego, jak istnieją czy mogą ist­
nieć pojęcia późniejsze od liczb (tzn. wielkości idealne),
takie jak na przykład długości, powierzchnie i ciała,
ani też jakie są ich funkcje (riva έχει Sóvapiv). Wszak
wielkości nie mogą być ani Ideami (bo nie są liczbami),
ani bytami pośrednimi (bo tymi są tylko przedmioty
matematyczne), ani nie są rzeczami zniszczalnymi;
będzie to, jak się zdaje, czwarty rodzaj bytów.
W ogóle, poszukiwanie elementów bez określenia
różnych znaczeń, w jakich istnienie tych rzeczy jest orze­
kane, jest niemożliwe, zwłaszcza jeżeli poszukiwanie tych
elementów jest prowadzone w ten sposób. Z pewnością
bowiem jest niemożliwe odkrycie, z jakich elementów
są utworzone: „czynić”, „doznawać”, „prosto”. Jeżeli
zaś można wykryć elementy, to tylko elementy substancji;
dlatego też poszukiwanie elementów wszystkiego, co istnie­
je, albo mniemanie, że się je odkryło, jest błędne.
Jak więc można poznać elementy wszystkich rzeczy?
Oczywiście nie trzeba posiadać żadnej wiedzy wcześniej­
szej. Tak jak uczący się geometrii może posiadać wiedzę
wcześniejszą o innych rzeczach, a nie wie wpierw niczego
o rzeczach, którymi się zajmuje geometria i o których
ma się uczyć, tak samo jest i w innych przypadkach.
Jeżeli zatem istnieje wiedza o wszystkich rzeczach, a jak
niektórzy twierdzą istnieje, ten, kto się jej uczy, nie musi
znać niczego wcześniej. A przecież wszelka wiedza wtedy
jest tylko możliwa, gdy się wpierw poznało przesłanki
(wszystkie bądź niektóre z nich), zarówno gdy chodzi
o wiedzę demonstratywną, jak i o wiedzę przez definicję;
bo elementy definicji powinny być znane wcześniej
38 Ksifga A (I)

i powinny być zrozumiałe. Podobnie w poznaniu przez


»93 a indukcję. Ale znowu, jeżeli wiedza byłaby przypadkiem
wrodzona #, byłoby zdumiewające, że jesteśmy nieświa­
domi posiadania największej wiedzy M
Dalej, jak się dochodzi do wiedzy o tym, z czego jest
wszystko utworzone i w jaki sposób staje się to oczywiste?
To również nastręcza trudności. Można się bowiem spierać
na ten temat, tak jak o pewne zgłoski; niektórzy na przy­
kład twierdzą, że zgłoska ζα składa się σ, 8 i a, natomiast
inni twierdzą, że składa się z innego dźwięku nieznanego.
Dalej, jak można poznać przedmioty zmysłowe, jeżeli
się nic posiada odpowiedniego narządu zmysłowego?
Można by poznać, gdyby elementy, z których się wszystko
składa, były te same, tak jak dźwięki złożone składają
się z elementów właściwych temu dźwiękowa.

10. Wnioski

Jest przeto jasne, nawet na podstawie tego, cośmy po­


wiedzieli przedtem, że wszyscy ludzie zdają się poszuki­
wać przyczyn wymienionych w Fizyce (II, 3,7) i że poza
tymi przyczynami nie potrafimy wymienić innych. Jed­
nakże zasady te zostały podane w sposób niejasny; i mimo
iż w pewnym sensie wszystkie zostały już wcześniej opi­
sane, w innym sensie nie zostały opisane w ogóle. Dawna
filozofia bowiem, jeszcze młoda i początkująca, podobna
jest do człowieka jąkającego się. Nawet Empedokles ”
twierdzi, że kość istnieje dzięki pewnemu stosunkowi
w niej, a ten jest istotą i substancją rzeczy. Podobnie
jednak mięso i wszelka inna substancja musiałaby być
stosunkiem swoich elementów, albo żadne z nich: z tej
bowiem racji mięso, kość i inne tego rodzaju rzeczy będą
10. Wnioski 39

istnieć, a nie z powodu materii, którą on nazywa ogniem,


ziemią, wodą i powietrzem. Gdyby mu to ktoś inny po­
wiedział, musiałby się na to zgodzić, ale on sam swojej
myśli nie wyraził jasno.
W tych sprawach nasze poglądy były już przedstawione
wcześniej. Wróćmy jednak jeszcze 88 do wyliczenia trud­
ności, które mogłyby się wyłonić w tych samych punktach;
bo może moglibyśmy otrzymać od nich jakąś pomoc
w naszych późniejszych trudnościach.
KSIĘGA «(II) 1

1. Czym jest filozojia

Badanie (θεωρία) prawdy jest w pewnym sensie trud­


ne, w innym sensie łatwe. Dowodzi tego fakt, że nikt nie po­
trafi osiągnąć jej w całym zakresie ani też, z drugiej strony,
i. nikt nic może błądzić zupełnie, lecz każdy filozof próbuje
powiedzieć coś prawdziwego o naturze rzeczy i, podczas
gdy indywidualnie nie wnosimy niczego albo niewiele
do prawdy, razem dochodzimy do znacznych rezultatów.
Tak że, jeżeli z prawdą jest podobnie jak w przysłowiu:
któż nie trafiłby w drzwi? 2 — to pod tym względem ba­
danie byłoby łatwe. Ale fakt, że możemy posiąść całą
prawdę nie mogąc ująć jej części szczegółowej, ujawnia
trudności tego zamiaru.
Może też, skoro trudność jest dwojakiego rodzaju,
przyczyna obecnych trudności znajduje się nie w faktach,
lecz w nas. Bo tak jak oczy nietoperzy są oświetlane blas­
kiem dnia, tak też i rozum naszej duszy jest oświetlany
przez rzeczy najbardziej z natury widoczne.
Powinniśmy więc słusznie żywić wdzięczność nic tylko
dla tych, z których poglądami się zgadzamy, lecz także
dla tych, którzy głosili poglądy bardziej powierzchowne,
bo i ci wnieśli swój wkład rozwijając naszą zdolność myśle­
nia. Gdyby bowiem nie było Tymoteusza *, nie mieli­
byśmy wielu melodii, ale gdyby nie istniał Frynis 4
nie byłoby też i Tymoteusza. To samo odnosi się i do tych,
2. 'JfimoiiiwoU istnienie, niesk. łańcucha przyczyn 41

którzy rozprawiali o prawdzie; od niektórych filozofów


przejęliśmy nawet myśli, a znów inni filozofowie umożli­
wili pojawienie się tamtych.
Słusznie też nazywa się filozofię wiedzą o prawdzie.
Wszak celem wiedzy teoretycznej jest prawda, a wiedzy
praktycznej działanie (epyov); nawet bowiem, jeżeli
praktycy badają związki między rzeczami, to jednak biorą
pod uwagę to, co jest względne i obecne, a nie to, co jest
wieczne. Nie poznajemy jednak prawdy nie poznając
przyczyny. Ponadto, każda rzecz posiada jakąś własność
w stopniu wyższym niż inne rzeczy, a na jej podstawie
podobna własność przysługuje również innym rzeczom
(na przykład, ogień jest najbardziej gorący ze wszystkich
rzeczy, ponieważ jest przyczyną gorąca wszystkich innych
rzeczy). Tak więc to, co jest przyczyną prawdy w bytach
pochodnych, jest prawdą w najwyższym stopniu. Z tej
racji zasady bytów wiecznych muszą być zawsze prawdzi­
we w najwyższym stopniu (nie tylko bowiem są prawdziwe
w jakimś momencie ani też nie ma przyczyny ich istnie­
nia, lecz przeciwnie, one są przyczynami innych rzeczy).
Tak więc ile każda rzecz ma bytu, tyle ma prawdy *.

2. Niemożliwość istnienia nieskończonego łańcucha przyczyn


i konieczność istnienia pierwszej zasady

Jest więc jasne, że istnieje jakaś pierwsza zasada i że przy- *


czyny rzeczy nie są nieskończone; nie tworzą one ani
nieskończonego szeregu pionowego (etę eu&oo)piav),
ani też nie przedstawiają nieskończonej ilości gatunków
(xarr’ eiSoę). Ani bowiem materialnie nie może jedna
rzecz wciąż być wyprowadzana z drugiej (na przykład
ciało z ziemi, ziemia z powietrza, powietrze z ognia i tak
42 Księga a (II)

dalej bez końca), ani też źródła ruchu nic mogą tworzyć
nieskończonego ciągu (na przykład, żc człowiek jest poru­
szany przez powietrze, powietrze przez Słońce, Słońce
przez. Spór * — υπδ του vetxou< — i tak dalej bez
końca). Podobnie też i przyczyny celowe nie mogą się
rozciągać w nieskończoność — spacer przez wzgląd na
zdrowie, zdrowie przez wzgląd na szczęście, a szczęście
przez wzgląd na coś innego i tak zawsze coś przez wzgląd
na coś innego. Podobnie w przypadku istoty (śiri τοο
τι ήν είναι)· Mianowicie, w przypadku członów po­
średnich, dla których istnieje jakiś ostatni i wcześniejszy,
wcześniejszy musi być przyczyną członów następujących
po nim. Gdybyśmy bowiem mieli odpowiedzieć na pytanie,
który z trzech czlonówjest przyczyną, odpowiedzielibyśmy,
że jest nią pierwszy; nie jest nią z pewnością ostatni,
bo człon końcowy nie jest przyczyną niczego, a nie jest
też nią człon środkowy, bo jest tylko przyczyną jednego.
(Nie ma bowiem żadnego znaczenia, czy istnieje jeden
człon pośredni, czy więcej, ani też czy jest ich nieskoń­
czona ilość, czy ograniczona). Ale w szeregach nieskoń­
czonych w ten sposób i nieskończonych w ogóle wszystkie
człony aż do obecnego są tak samo pośrednie; tak że jeżeli
żaden nie jest pierwszym, nic ma przyczyny w ogóle.
Nie można też się posuwać nieskończenie w dół (τό
xaro) od zaczynającego się na górze początku, w taki
sposób, że woda pochodziłaby z ognia, z wody ziemia
i w ten sposób zawsze jakiś inny powstawałby rodzaj.
Jedna bowiem rzecz powstaje z drugiej na dwa sposoby —
nie w tym sensie, w jakim „z” znaczy „po” (tak jak mówi­
my, że po igrzyskach istmijskich nastąpiły olimpijskie),
ale raczej w tym sensie, w jakim się twierdzi, że z chłopca,
który się zmienia, powstaje mężczyzna albo z wody po­
wietrze. Wyrażenie „z chłopca wyrasta mężczyzna”
2. 'NiemoźliwoM istnienia niesk. łańcucha przyczyn 43:

rozumiemy, że to, co powstało, pochodzi z powstającego,


albo to, co zostało dokonane, z tego, co jest dokonywane;
(zawsze bowiem istnieje jakiś stan pośredni, jak powsta­
wanie między bytem a niebytem, a tak samo to, co się
staje, znajduje między tym, co jest, a tym, czego nie ma;
uczący się jest stającym się mędrcem i to mamy na myśli,
gdy mówimy, że z uczącego się powstaje mędrzec).
W drugim przypadku, z powietrza powstaje woda tylko
wtedy, gdy przestanie istnieć powietrze. Dlatego to w pier­
wszym przypadku zmiany nie są nawzajem odwracalne 9941»
i z mężczyzny nie powstanie chłopiec (bo to, co powstało,
nie jest czymś, co powstaje jako wynik powstawania,
lecz tym, co istnieje po powstaniu; w ten sposób powstaje
także z poranku dzień w tym sensie, że powstaje po nim;
dlatego nigdy poranek nie powstaje z dnia); natomiast
zmiany innego rodzaju są odwracalne. W obydwu jednak
przypadkach jest niemożliwe, ażeby ilość członów była
' nieskończona. Bo człony poprzedniego rodzaju jako po­
średnie muszą mieć człon krańcowy, a człony drugiego·
rodzaju nawzajem się zamieniają (etę &λληλα avaxa(i-
πτει), bo zniszczenie (φ&ορα) jednego jest powstaniem
drugiego.
Równocześnie jest niemożliwe, ażeby pierwsza przy­
czyna jako wieczna mogła ulec zniszczeniu; skoro bowiem
proces powstawania nie jest nieskończony w kierunku do
góry (το άνω), nie może być wieczny ten pierwszy człon,,
przez którego zniknięcie coś powstaje.
Co więcej, również i przyczyna celowa jest celem, i to
tego rodzaju, który nie istnieje z powodu czegoś innego,
ale z powodu którego inne rzeczy istnieją; tak że, gdyby
istniał jakiś tego rodzaju człon ostatni, proces nie będzie
nieskończony, ale gdyby taki człon nie istniał, nie byłoby
przyczyny celowej; jednakże ci, którzy przyjmują nieskoń­
44 Ksifga a (II)

czony szereg, nie dostrzegają tego, że niszczą naturę


dobra (a przecież nikt nie próbowałby robić czegokolwiek,
gdyby nie zamierzał dojść do celu); nie byłoby też ro­
zumu w takich działaniach. Człowiek rozumny działa
zawsze w jakimś celu; i to jest kres działania, bo cel jest
kresem.
Również istota nie może być sprowadzona do innej
definicji bogatszej w wyrazy. Bo definicja pierwotna jest
zawsze w większym stopniu definicją, a ta późniejsza nie
jest już taką; w szeregu, w którym pierwszy termin nie po­
siada wymaganej cechy, następny też jej nie posiada.
Ponadto ci, którzy tak mówią, burzą poznanie naukowe
(τί> επίστασ&αι); nie można bowiem niczego poznać nau­
kowo przed dojściem do niepodzielnych elementów (się
τά aropa) definicji7. Staje się również niemożliwe po­
znanie zwyczajne (to γιγνώσκειν), bo jak można poznać
rzeczy, które są aktualnie (oitrtę) nieskończone? Nie za­
chodzi tu bowiem podobna sytuacja jak w przypadku linii,
którą można dzielić w nieskończoność, ale myślą uchwycić
nie można bez zatrzymania procesu dzielenia (dlatego
to, idąc śladem linii nieskończenie podziclnej, nie można
zliczyć potencjalnych odcinków); ale całą linię można
pojąć 8 przez coś, co nie porusza się od części do części
Nic nieskończonego nie może istnieć, a jeśliby mogło,
to przynajmniej samo pojęcie nieskończoności nie będzie
nieskończone.
Poznanie byłoby jednak i wtedy niemożliwe, gdyby
było nieskończenie wiele rodzajów przyczyn; wtedy bo­
wiem sądzimy, że coś wiemy, gdy poznaliśmy przyczyny;
ale tego, co jest nieskończone przez dodawanie 10 nie mo­
żna przebiec w skończonym czasie.
3. Uwagi o metodzie 45

3. Uwagi o metodzie
Efekty wykładów uzależnione są od przyzwyczajeń
słuchaczy; uważamy bowiem za słuszne, ażeby mówca 995»
posługiwał się językiem, do którego jesteśmy przyzwycza­
jeni, w przeciwnym razie rzeczy nie wydają się nam tymi
samymi, lecz wskutek braku przyzwyczajenia niezrozu­
miałymi i obcymi. Nawyk bowiem jest bardziej zrozumiały.
Jak wielką rolę odgrywają przyzwyczajenia, dowodzą
tego prawa, w których elementy baśniowe i dziecinne
przeważają nad naszą wiedzą o nich, wskutek przyzwy­
czajenia. Niktórzy słuchacze nie słuchają mówcy, jeżeli
nie mówi językiem matematycznym, inni, jeżeli nie po-
daje przykładów, jeszcze inni chcą, ażeby się odwoływał
do autorytetu poetów. Niektórzy wreszcie domagają się
dla wszystkiego ścisłego dowodu, innym ta ścisłość dokucza
czy to wskutek tego, że nie mogą wiązać myśli, czy ze
względu na drobiazgowość. Jest coś takiego w tym nad­
miarze ścisłości, że niektórzy uważają ją za niegodną
człowieka wolnego zarówno w stosunkach międzyludzkich,
jak i w dyskusjach filozoficznych. Dlatego też trzeba się
tego nauczyć, jak się posługiwać każdym rodzajem argu­
mentów, bo jest niedorzecznością poszukiwać równocze­
śnie wiedzy i metody wiedzy; niełatwo nawet opanować
jedną z nich.
Nie należy jednak wymagać we wszystkich przypadkach
ścisłości matematycznej, lecz tylko w przypadku rzeczy
niematerialnych ([Λτη εχσυσιν ύλην). Dlatego też metoda
ta nie nadaje się do nauk przyrodniczych, bo cała natura
jest materialna. Trzeba przeto najpierw zbadać, czym
jest natura, a dopiero wtedy stanie się jasne, czym się
zajmuje fizyka. [Trzeba też zbadać, czy przyczyny i za­
sady należą do jednej nauki, czy do wielu nauk].
KSIĘGA B (III)

1. Przegiął aporii

W interesie poszukiwanej wiedzy należy zacząć od zba­


dania problemów, które· trzeba najpierw przedyskutować;
obejmują one. zarówno poglądy głoszone przez pewnych
myślicieli a różniące się od naszych, jak i inne, które za-
pt w'ne zostały przez nich przeoczone. Dla tych, którzy
chcą rozwiązać trudności, będzie pożyteczne dobre ich
przedyskutowanie; bo swobodna dyskusja zapewnia roz­
wiązanie istniejących przedtem trudności, a rozwiązać
węzła nie można, jeżeli się nic o nim nie wie; otóż trud­
ności, jakie napotyka nasza myśl, wskazują na istnienie
takiego „węzła” w przedmiocie. Natrafić zaś na trudności
to dla naszej myśli tyle, co znaleźć się w stanie podobnym
do człowieka skrępowanego. W obydwóch bowiem przy­
padkach nie można iść naprzód. Dlatego też trzeba wpierw
rozpatrzyć wszystkie te trudności również i dlatego,
ponieważ ci, którzy prowadzą badania bez rozważenia
*·> b trudności, podobni są do tych, którzy nie wiedzą dokąd
mają się udać, a także i do tych, którzy nie wiedzą, cz.y
znaleźli to, czego szukali. Bo cel dla takiego człowieka
nie jest znany, natomiast jest jasny dla tego, który wpierw
je [trudności] zbadał. Wreszcie ten musi być lepiej przy­
gotowany do wydania decydującego sądu, kto wysłuchał,
jakby od stron przeciwnych, wszystkich zwalczających
się argumentów.
/. Przegląd aporii 47

Pierwsza trudność (απορία) dotyczy przedmiotu, który


dyskutowaliśmy na wstępie, czy mianowicie (1) badanie
przyczyn należy do jednej, czy do wielu nauk; (2) czy ta
nauka powinna rozważać tylko pierwsze zasady substancji,
czy także zasady ogólne, na których wszyscy ludzie opie­
rają swe dowody, jak na przykład: czy można równocze­
śnie jedno i to samo twierdzić i przeczyć, czy nie, i inne
tego rodzaju pytania; (3) jeżeli wspomniana nauka zaj­
muje się substancją, to czy jedna nauka zajmuje się wszyst­
kimi substancjami, czy więcej niż jedna, a jeżeli więcej
niż jedna, to czy są pokrewne, czy też niektóre z nich
zaliczymy do filozofii, a inne trzeba jakoś inaczej okre­
ślić. (4) Również jedno z tych zagadnień musi być prze­
dyskutowane: czy tylko o substancjach zmysłowych
należy twierdzić, że istnieją, czy również i o innych poza
nimi, i czy te inne są tego samego rodzaju, czy też są
różne rodzaje substancji, jak sądzą ci, którzy przyjmują
zarówno Idee, jak i byty matematyczne pomiędzy nimi
a przedmiotami zmysłowymi X Te przeto trudności trzeba
zbadać, a także (5) i to, czy nasze badanie dotyczy tylko
substancji, czy także istotnych atrybutów substancji.
Dalej, inne problemy dotyczące tego samego i innego,
podobnego i niepodobnego oraz przeciwieństwa, a także
problemy dotyczące wcześniejszego i późniejszego, i wszyst­
kich tego rodzaju terminów, którymi się zajmowali dialekty-
cy, opierając się tylko na przypadkach podobnych — do
kogo należy badanie tego wszystkiego? Dalej, należy
przedyskutować istotne atrybuty samych tych pojęć
i nie tylko naturę każdego z nich, lecz także i to, czy jedna
rzecz ma jedno przeciwieństwo. (6) Inne pytanie: czy za­
sady i elementy są rodzajami, czy są częściami obecnymi
w każdej części, na jakie jest podzielona; a (7) jeżeli są
rodzajami, to czy takimi, które są orzekane o jednostkach
48 Księga B (III)

jako rodzaje najbliższe, czy też najwyższymi, na przykład,


czy zwierzę albo człowiek jest pierwszą zasadą i istniejącą
bardziej niezależnie od jednostek? Dalej, (8) trzeba zba­
dać i przedyskutować, czy poza materią istnieje, czy nie ist­
nieje coś, co by było przyczyną samoistną oraz czy może
to istnieć oddzielnie, czy nie, czy jest jedno, czy jest ich
więcej i czy istnieje coś poza rzeczą konkretną (przez rzecz
konkretną rozumiem materię, gdy coś o niej zostało orze­
czone), czy nic poza nią nie istnieje, albo że istnieje coś
w' pewnych przypadkach, a w innych nie istnieje, i jaki
09 a to rodzaj przypadków. Dalej, (9) czy zasady są ograni­
czone liczbowo, czy gatunkowo, i to zarówno zasady for­
malne (ev τοϊς Zóyotę) 2 jak i zasady materialne
(εν τω υποκειμ^νω^ i (10) czy zasady rzeczy zniszczal-
nych i niez.niszczalnych są te same, czy różne; i czy wszyst­
kie są niezniszczalne, czy zasady rzeczy zniszczalnych
są zniszczalne. Ale oto problem (11) ze wszystkich naj­
trudniejszy i najbardziej wprowacdiający w zakłopotanie:
czy mianowicie Jedność i Byt, jak twierdzą pitagor^ejczycy
i Platon, nie są atrybutami czegoś innego, lecz samą sub­
stancją rzeczy; czy nie jest tak, a substrat jest czymś innym,
jak dla Empedoklesa Miłością albo dla innych filozofów
Ogniem, a jeszcze dla innych Wodą lub Powieerzema.
Pytamy dalej (12) czy zasady są ogólne, czy podobne do
poszczególnych rzeczy i (13) czy istnieją potencjalnie,
czy aktualnie (Suvajei η eve^ia) i czy inaczej niż
w ruchu; i te bowiem problemy mogłyby sprawiać duże
trudności. Do tego dołącza się pytanie, (14) czy liczby,
linie, figury i punkty są jakimiś substancjami, czy nie,
a jeżeli są substancjami, to czy są oddzielone od przed­
miotów zmysłowych, czy tkwią w nich; w tych wszystkich
punktach nie tylko trudne jest wykrycie prawdy, ale też
niełatwo dla trudności znaleźć odpowiedni wyraz.
2. Problemy jedności wiedzy 4&

2. Problemy jedności wiedzy


i różceredceści bytu (Aperie 1-5)

Najpierw więc w sprawie trudności, o których wspo­


mnieliśmy na początku, czy mianowicie badanie wszyst­
kich rodzajów przyczyn należy do jednej, czy do wielu
nauk? Jak mogłoby należeć do jednej nauki poznanie
zasad, jeżeli nie są względem siebie przeciwne (p-j źvav-
•iaę oCoaę)1? Ponadto, w wielu rzeczach wcale nie
występują wszystkie rodzaje zasad. W jaki bowiem spo­
sób zasada ruchu albo natura dobra mogą istnieć w rze­
czach nieruchomych, skoro wszystko, co jest dobrem samo­
istnym i z własnej natury jest celem, a tym samym przy­
czyną w tym znaczeniu, że ze względu na nią inne rze­
czy powstają i istnieją, i skoro cel i owo „ze względu na
co” (τό o3 ενεκκ) jest kresem danego działania, a wszel­
kie działanie implikuje ruch. Zatem w przypadku rze­
czy nie zmieniających się nie może występować ani za­
sada ruchu, ani dobro samoistne. Dlatego też i w naukach
matematycznych niczego się nie dowodzi za pomocą
tego rodzaju przyczyn, ani też nie istnieje dowodzenie
tego rodzaju, „że coś jest lepsze czy gorsze”, a nawet
żaden matematyk nie wspomina w ogóle o czymś podob­
nym. Z tego też względu niektórzy sofiści, jak Arystyp B,
traktowali matematykę z pogardą, bo w innych sztukach,
mówili, nawet rzemieślniczych, takich jak ciesielstwo
i szewstwo, ocenia się wszystko jako dobre czy zle, pod­
czas gdy w naukach matematycznych nie uwzględnia
się dobrego i złego.
Jeżeli jednak istnieje wiele nauk o przyczynach, jedna b
o tej, inna o tamtej, którą z nich uznamy za naukę po­
szukiwaną (η ζηΌυμένη έππτ·π)Ρ))> albo kto spośród
tych, którzy je opanowali, posiada w najwyższym stopniu
50 Księga B (III)

"wędzę naukową o omawianym przedmiocie? Ta sama


rzecz może mieć wszystkie rodzaje przyczyn. W przypadku
■domu zasadą ruchu jest sztuka i budowniczy, celem jest
-dzieło, materią ziemia i kamienie, formą jest jego defini­
cja. Na podstawie tego, cośmy ustalili na początku *
na temat, która spośród nauk powinna się nazywać filo­
zofią, można przyjąć, że każdą z nich tak można nazwać
[tzn. każdą, która się zajmuje przyczynami]. O ile bo­
wiem nauka jest w najwyższym stopniu wszechwładna
i autorytatywna, i której słusznie inne nauki służą bez
-sprzeciwu jak niewolnice, o tyle takie właśnie cechy
posiada nauka o celu i dobru (bo inne rzeczy istnieją
ze względu na dobro). Ponieważ filozofia została zdefinio­
wana jako nauka o pierwszych przyczynach i o tym, co
jest w najwyższym stopniu przedmiotem poznania ’,
wobec tego będzie nią nauka o substancji [tzn. nauka
• o istocie 8]. Można poznać tę samą rzecz na różne spo­
soby, powiemy jednak, że kto poznał, czym rzecz jest
będąc taką czy taką, poznał lepiej niż ten, kto poznał ją
jako nie będącą taką czy taką, a i w pierwszym sposobie
poznania rozróżniamy stopnie: najdoskonalszym pozna­
niem rzeczy jest poznanie jej istoty, a nie jej ilości czy
jakości ani tego, co może z natury zdziałać czy doznawać.
Ponadto we wszystkich innych przypadkach sądzimy
również, że posiadamy wiedzę nawet i o tych rzeczach,
o których dowód jest możliwy tylko wtedy, gdy wiemy,
czym rzecz jest, na przykład czym jest kwadratura trój­
kąta (tó τετραγωνίζει); jest nim mianowicie znale­
zienie średniej proporcjonalnej; i podobnie we wszyst­
kich innych przypadkach. Co się tyczy powstawania,
-działania i wszelkich zmian, sądzimy, że mamy o nich
wiedzę, gdy poznajemy zasadę ruchu, zasadę różną od
«celu, a nawet mu przeciwstawną. Dlatego też mogłoby
2. Problemy jedność wiedzy 51

się wydawać, że badanie tych poszczególnych przyczyn


należy do różnych nauk.
Ale czy zasady dowodzenia są wraz z przyczynami
przedmiotem jednej wiedzy, czy wielu? Oto jeszcze jeden
problem. Nazywam zasadami dowodzenia powszechne
przekonania (xoivotl δόξαι ’ = aksjomaty; por. 997
a 7), na których wszyscy ludzie opierają swe dowody,
na przykład: „wszystko musi być albo potwierdzone,
albo zaprzeczone”, i „jest niemożliwe, ażeby coś równo­
cześnie było i nie było” i inne tego rodzaju przesłanki 10.
Powstaje przeto pytanie, czy ta sama nauka zamuje się
tymi zasadami, co i substancją, czy też są to różne nauki,
i jeżeli nie jest to ta sama nauka, to którą z nich trzeba
nazwać tą przez nas teraz poszukiwaną (ή ęY-roupićwi)?
Nie wydaje się słuszne, ażeby to miała być jedna nauka;
dlaczego bowiem geometria albo jakaś inna nauka
miałaby się lepiej na tym rozumieć? Jeżeli więc jakakol­
wiek nauka zarówno ten przywilej posiada, a nie może w »
go posiadać każda, to nie bardziej posiada go ta, która
bada substancję, niż inne. A jak mogłaby istnieć równo­
cześnie nauka o tych zasadach i w jaki sposób? Czym jest
każda z nich, wiemy to nawet teraz (wszakjnne nauki
posługują się nimi jako dobrze znanymi). Jeżeli natomiast
istnieje nauka demonstratywna o prawdziwości tych
zasad, to należałoby przyjąć dla nich jakiś rodzaj jako
substrat, a niektóre z nich musiałyby być dającymi się
udowodnić atrybutami, inne natomiast aksjomatami (jest
bowiem niemożliwe, ażeby istniał dowód dla wszystldch);
dowód bowiem musi wychodzić od pewnych przesłanek,
odnosić się do pewnego przedmiotu, dowodzić pewnych
własności. A zatem wszelkie własności, których się dowodzi,
muszą należeć do jednego rodzaju; wszystkie bowiem
nauki demonstratywne posługują się aksjomatami.
52 Ksifga B (IU)

Jeżeli jednak nauka o substancji i nauka posługująca


się aksjomatami są różnymi naukami, to która z nich jest
bardziej autorytatywna i wcześniejsza? Aksjomaty są
najogólniejsze i są zasadami wszystkich rzeczy. Jeżeli
zaś nic do filozofa, to do kogo będzie należało zbadanie
ich prawdziwości czy fałszywości?
A w ogóle, czy istnrje jedna nauka o wszystkich sub­
stancjach, czy istnieje wiele nauk? Jeżeli więcej niż jedna,
to jakim rodzajem substancji zajmuje się poszukiwana
przez nas nauka? Z drugiej jednak strony, nie byłoby
słuszne, ażeby jedna nauka zajmowała się wszystkimi
substancjami, bo wtedy istniałaby jedna nauka dcmonstra-
tywna o wszystkich własnościach bytu, jeżeli każda nauka
dcmonstratywna bada istotne własności pewnego przed­
miotu wychodząc od aksjomatów. Dlatego zadaniem
jednej nauki jest badanie istotnych własności jednego
rodzaju rzeczy wychodząc od jednego układu aksjo­
matów. Przedmiot bowiem należy do jednej nauki i prze­
słanki należą do jednej nauki, bądź do tej samej, bądź
do innej; a więc i wszystkie własności będą także przed­
miotem tej samej nauki niezależnie od tego, czy będą
badane przez te nauki, czy przez jedną utworzoną z tych
dwóch.
Dalej, czy nasza nauka [zawsze metafizyka] zajmuje
się badaniem samych substancji, czy także ich własności?
Posłużę się przykładem: jeżeli ciało stale jest jakąś sub­
stancją, a także linie i powierzchnie są substancjami,
to czy do zadań tej samej nauki będzie należało poznanie
tych substancji oraz poznanie własności każdego rodzaju,
którym nauki matematyczne dostarczają dowodu, czy do
innej nauki? Jeżeli do tej samej, to nauka o substancji
musi być również nauką demonstratywną. Wydaje się
f. Problemy jednoiri, wiedzy 53

jednak, że nie ma dowodu dla istoty rzeczy; a jeżeli do


innej, to do jak’'j nauki będzie należało badanie własności
substancji? Jest to bardzo trudne zagadnienie n.
Dalej, czy można przyjąć tylko substancje zmysłowe, 99J h
czy obok nich inne? Czy istnieje jeden, czy wiele rodzajów
substancji, jak twierdzą ci, którzy przyjmują istnienie
zarówno Idei, jak i bytów pośrednich, którymi według
nich zajmują się nauki matematyczne. W jakim znacze­
niu twierdzimy, że Idee są zarówno przyczynami, jak
i samoistnymi substancjami, zostało wyjaśnione w pierw­
szych o nich uwagach 12. Teoria ta wnosi różnego rodzaju
trudności, ale nic nie jest bardziej absurdalne, jak twier­
dzenie, że istnieją pewne byty poza tymi, które widzimy
w świecie materialnym, i że byty te są tymi samymi, co
i byty zmysłowe z tą różnicą, że są one wieczne, podczas
gdy tamte są zniszczalne. Gdy się bowiem twierdzi,
że istnieje człowiek samoistny, koń samoistny, zdrowie
samoistne, nie dodając bliższego określenia, naśladuje
się tych, którzy twierdzą, że istnieją bogowie, ale w ludz­
kim kształcie. Nic innego oni bowiem nie uczynili, jak
tylko to, że przyjęli wiecznych ludzi, tak jak platończycy,
którzy tworząc Idee, stworzyli wieczne byty zmysłowe.
Dalej, jeżeli między Ideami a bytami zmysłowymi
przyjmie się byty pośrednie, wynikną z tego liczne trud­
ności. Oczywiście, między liniami samoistnymi i liniami
zmysłowymi będą także linie pośrednie i podobnie z in­
nymi rodzajami rzeczy; tak że, ponieważ astronomia jest
jedną z nauk matematycznych, będzie również inne niebo
poza niebem zmysłowym, inne słońce, inny księżyc i po­
dobnie dla wszystkich innych ciał niebieskich. Jakżeż
można w to wszystko wierzyć? Nie byłoby nawet do przy­
jęcia istnienie takich ciał nieruchomych, a już zupełnie
54 Ksifga B (III)

niemożliwe byłoby uznanie ich za ciała w ruchu. Podob­


nie ze zjawiskami, którymi zajmuje się optyka i matema­
tyczna harmonikarównież i one nie mogą istnieć
niezależnie od rzeczy zmysłowych z tej samej przyczyny.
Jeżeli bowiem istnieją pośrednie rzeczy zmysłowe, to
będą również istnieć odpowiadające im wrażenia pośred­
nie i, oczywiście, będą także istnieć zwierzęta pośrednie
między zwierzętami samoistnymi a zwierzętami zniszczal-
nyrni. Można również zadać sobie pytanie, do jakiego
rodzaju bytów będą się stosować te nauki pośrednie.
Jeżeli geometria różni się od miernictwa tym tylko, że mier­
nictwo odnosi się do rzeczy postrzegalnych, a geometria
do rzeczy niepostrzegalnych, to oczywiście będzie istniała
także nauka inna niż medycyna, pośrednia między medy­
cyną samoistną a medycyną zmysłową, i podobnie z każdą
inną nauką. Jakżeż to jest możliwe? Musialyby istnieć
także istoty zdrowe obok zdrowych istot zmysłowych
i samego zdrowia. Ponadto nawet i to nie jest prawdą,
że miernictwo zajmuje się wielkościami postrzegalnymi
i zniszczalnymi; bo gdyby wielkości te zginęły, wtedy
nauka ta przestałaby istnieć.
99a ■ Z drugiej strony, przecież astronomia nie może się
zajmować ani wielkościami postrzegalnymi, ani niebem
ponad nami, bo ani nie są postrzegalne linie, o których
mówi geometra (żadna bowiem rzecz postrzcgalna nie
jest prosta ani zaokrąglona według definicji; koło zmysłowe
nie styka się ze styczną w jednym tylko punkcie, lecz
w sposób, jaki wskazywał Protagoras14 zbijając [poglądy]
geometrów), ani ruchy i obroty nieba nie są podobne
do tych, które występują w rachunkach astronomicznych,
ani w końcu punkty geometryczne nie mają tej samej na­
tury, co gwiazdy. Są jednak filozofowie™, którzy przyj­
mują istnienie tzw. bytów pośrednich między Ideami
3. Rodzaje jako zasady wyjaSniania 55

a światem zmysłowym, ale nie poza rzeczami material­


nymi, lecz w nich. Zbyt długo trzeba by wyliczać wszystkie
możliwe konsekwencje, jakie wynikają z tego rodzaju
doktryny, wystarczy jednak rozpatrzyć następujące: nie­
słusznie się przyjmuje, że tylko owe byty pośrednie znaj­
dują się w rzeczach materialnych, ale oczywiście także
i same Idee mogą być w rzeczach materialnych, bo racje
są te same dla obydwu przypadków. Co więcej, z teorii
tej wynika, żc dwa ciała stale muszą zajmować to samo
miejsce, i żc byty pośrednie nie będą nieruchome, po­
nieważ znajdują się w przedmiotach zmysłowych będą­
cych w ruchu; a w ogóle, w jakim celu przyjmuje się
istnienie takich bytów, ażeby je umieszczać w rzeczach
zmysłowych? Wynikną wszak z tego te same niedorzecz­
ności, o których już wspominaliśmy; będzie więc niebo
poza niebem zmysłowym, tylko że nie oddzielnie, lecz
w tym samym miejscu, co jest jeszcze bardziej nieprawdo­
podobne.

3. Rodzaje jako zasady wyjaśniania


(Aporie 6 i 7)
Dojście do prawdy w tych zagadnieniach natrafia
na znaczne trudności; równie trudno powiedzieć, w wy­
padku pierwszych zasad, czy rodzaje powinny być uzna­
ne za elementy i zasady, czy raczej za części pierwotne,
z których rzecz się składa. Na przykład, elementami
i zasadami artykułowanego dźwięku (φωγη) są pierwotne
części, z których się składa artykułowany dźwięk, a nie wy­
raz wzięty jako wspólny rodzaj; nazywamy też „elementa­
mi” te twierdzenia geometryczne (SiaypappaTa) w, któ­
rych dowód jest zawarty w dowodzie innych twierdzeń,
wszystkich lub większości. Dalej, zarówno ci, którzy twier­
56 Księga B (HI)

dzą, żc istnieje wiele elementów ciał materialnych, jak


i ci, którzy przyjmują jeden element, twierdzą, że części,
z których ciała są utworzone i złożone, są zasadami;
na przykład, Empedokles przyjmuje ogień i wodę oraz
inne elementy pośrednie, które są istotnymi składnikami
rzeczy, ale nie przedstawia ich jako rodzajów istniejących
998 u rzeczy. Ponadto, gdybyśmy chcicli dokładnie zbadać
naturę jakiejś rzeczy, na przykład łoża, zbadamy części,
z jakich się składa, oraz ich układ, i wtedy poznamy jej
naturę.
Z argumentów tych wynika, że zasady rzeczy nie mogą
być rodzajami; z drugiej jednak strony, jeżeli poznajemy
każdą rzecz za pomocą definicji, a rodzaje są zasadami
definicji, to również rodzaje muszą być zasadami defi­
niowanych rzeczy. Jeżeli zaś zdobyć wiedzę o gatunkach,
według których rzeczy są nazwane, to tyle, co zdobyć
wiedzę o rzeczach, wówczas rodzaje będą zasadami
gatunków. Wydaje się również, że niektórzy spośród tych l7,
którzy przyjmują jako elementy rzeczy Jedność i Byt
albo Duże i Małe, posługują się nimi jako rodzajami.
Nie można jednak mówić o zasadach równocześnie
w dwóch znaczeniach. Definicja substancji jest bowiem
jedna; ale definicja za pomocą rodzajów będzie różna
od definicji za pomocą elementów istotnych.
Co więcej, jeżeli nawet istnieją takie rodzaje, które
są w najwyższym stopniu zasadami, to czy należy uważać
za zasady pierwsze rodzaje, czy najniższe gatunki bez­
pośrednio orzekane o jednostkach 18? To również podlega
dyskusji. Jeżeli bowiem ogóły są zawsze bardziej z natury
zasadami, to jasne, że i najwyższe rodzaje będą zasadami,
bo są orzekane o wszystkich rzeczach. Będzie więc tyle
zasad rzeczy, ile jest pierwszych rodzajów, a więc Byt
i Jedność będą zasadami i substancjami, ponieważ naj­
3. Rodzaje jako zasady wyjaśniania 57

częściej ze wszystkich są orzekane o wszystkich rzeczach.


Jest to jednak niemożliwe, ażeby Jedność i Byt mogły
być jednym rodzajem rzeczy; muszą bowiem istnieć
różnice każdego rodzaju i każda różnica musi być jedna;
niemożliwe więc, ażeby gatunki oddzielnie od swoich
rodzajów były orzekane o ich właściwych różnicach
i jest również niemożliwe, ażeby rodzaj oddzielnie od
swoich gatunków był orzekany o tych różnicach. Jeżeli
więc Jedność albo Byt jest rodzajem, wówczas ani „być”
ani „jedno” nie będzie żadną różnicą. Z drugiej strony,
jeżeli Byt i Jedność nie są rodzajami, nie będą również
zasadami, ponieważ rodzaje są zasadami. A znowu po­
średnie gatunki, w których naturze mieszczą się różnice,
będą według tej teorii rodzajami, aż się dojdzie do indy­
widuów (ale właśnie jedni sądzą, że są rodzajami, a dru­
dzy nie l’). Dodajmy, że różnice będą nawet w większym
stopniu zasadami niż rodzaje; jeżeli są również zasadami,
zasad będzie, rzec by można, nieskończenie wiele, zwłasz- ·
cza jeżeli się przyjmie jako zasadę najwyższy rodzaj M
Znowu jednak, jeżeli jedność jest bardziej podstawowa
i jest niepodzielna, a wszystko, co jest niepodzielne,
jest takie albo ze względu na ilość, albo ze względu na ga­
tunek, i jeżeli niepodzielność ze względu na gatunek jest
wcześniejsza, i jeżeli, dalej, rodzaje dzielą się na gatunki,
wobec tego to, co j‘est bezpośrednio orzekane o indywi­
duach, będzje bardziej jednością, bo człowiek nie jest
rodzajem indywidualnych ludzi. Dalej, w rzeczach,
w których istnieje wcześniejsze i późniejsze, to, co jest
orzekane o tych rzeczach, nie może istnieć poza nimi
(na przykład, jeżeli dwójka jest pierwszą wśród liczb
nie będzie istniała jakaś samoistna liczba poza gatunkiem
poszczególnych liczb; podobnie nie istnieje samoistna
figura poza gatunkiem poszczególnych figur; a jeżeli
58 Kngga B (ITI)

rodzaje tych rzeczy nie istnieją poza gatunkiem, to tym


bardziej rodzaje innych rzeczy; bo, jak się zdaje, przede
wszystkim dla liczb i figur istnieją rodzaje). Natomiast
wśród poszczególnych rzeczy nie ma ani wcześniejszego,
ani późniejszego. Także tam, gdzie jedna rzecz jest lep­
sza, a druga gorsza, lepsza jest zawsze wcześniejsza;
tak że i w tych przypadkach nie może istnieć żaden rodzaj.
W świetle tych rozważań raczej gatunki orzekane o indy­
widuach wydają się zasadami niż rodzaje 22. Nie jest jednak
laiwo powiedzieć, w jakim znaczeniu gatunki te byłyby
zasadami. Bo zasada, jak i przyczyna, powinna istnieć
poza rzeczami, których jest zasadą i powinna być zdolna
do istnienia oddzielnego; ale z jakiego innego powodu
mielibyśmy przypuszczać, że każda tego rodzaju rzecz
istnieje poza indywiduami, jeśli nie dlatego, żc jest orzeka­
na ogólnie i o wszystkich rzeczach? Jeżeli zaś z tego po­
wodu, wobec tego należy przyjąć, że to, co jest bardziej
ogólne, musi być w większym stopniu z natury zasadą;
tak więc najwyższe rodzaje byłyby zasadam a.

4. Foomy, zasady i jedność


(Aporie 8, 9, 10 i 11)
Do poprzednich trudności dołącza się jeszcze inna,
najtrudniejsza ze wszystkich i najbardziej wymagająca
zbadania, do przedyskutowania której teraz przystępu­
jemy. Jeżeli nic nie istnieje poza jednostkami, a jednostek
jest nieskończona ilość, to w jaki sposób można zdobyć
wiedzę o nieskończonej ilości jednostek? Wszystkie bo­
wiem rzeczy, które poznajemy, poznajemy, o ile posiadają,
jakąś jedność i identyczność, i o ile im przysługuje jakiś
ogólny atrybut.
4. Formy, zasady i jedność 59

Jeżeli jednak jest to konieczne i jeżeli coś powinno


istnieć poza jednostkami, to muszą istnieć poza nimi
rodzaje — czy to rodzaje najniższe, czy najwyższe;
ale wykazaliśmy dopiero co w dyskusji, że to jest niemoż­
liwe.
Dalej, jeżeli rzeczywiście istnieje coś poza całością kiedy
tylko coś jest orzekane o materii, to czy w tym przypadku
musi istnieć niezależnie od całego układu poszczególnych
rzeczy, czy niezależnie od pewnych, a nie od innych, 9891>
czy od żadnych? <A> Jeżeli nic nie istnieje poza poszcze­
gólnymi rzeczami, nic nie będzie przedmiotem myśli
(νοητόν), lecz wszystko będzie przedmiotem zmysłów,
i nie będzie wiedzy o niczym, chyba że postrzeżenia zmy­
słowe uznamy za wiedzę 2‘. Dalej, nic nie będzie wieczne
ani nieruchome, bo wszystkie rzeczy zmysłowe giną
i znajdują się w ruchu 2S. Jeżeli jednak nie ma niczego
wiecznego, to również nie może być powstawania. Musi
bowiem istnieć coś, co powstaje oraz to, z czego powstaje,
a także ostatni w tym szeregu człon, który nie może pow­
stawać, skoro szereg ma granicę i skoro nic nie może pow­
stać z tego, co nie istnieje. Dalej, jeżeli istnieje powstawanie
i ruch, musi również istnieć kres, bo żaden ruch nie jest
nieskończony, lecz każdy ma kres, a to, co jest niezdolne
do dokonania swego powstania, nic może powstać, pod­
czas gdy to, co powstało, musi istnieć od momentu,
w którym powstało. Dalej, jeżeli materia istnieje, ponieważ
nie jest stworzona, to tym bardziej trzeba przyjąć istnie­
nie substancji, którą się w danym momencie staje mate­
ria. Gdyby bowiem nie było ani substancji, ani materii,
nie istniałoby w ogóle nic, a skoro to jest niemożliwe,
musi istnieć coś poza całością rzeczy, mianowicie ukształ­
towanie (popęnj) 2e i forma (είδος).
<B> Jeżeli się jednak przyjmie oddzielne istnienie
60 Ksi{ga B (III)

formy, powstaje nowa trudność, dla których mianowicie


przedmiotów przyjmie się istnienie formy, a dla których
się nie przyjmie. Bo że nie dla wszystkich, to j’est jasne;
nie można wszak twierdzić, że istnieje jakiś dom poza
poszczególnymi domami. Poza tym, czy substancja wszyst­
kich poszczególnych rzeczy, na przykład ludzi, byłaby
jedna? Ależ to jest niedorzeczne. Wszystkie bowiem rze­
czy, których substancja jest jedna, są jedne i te same.
Może przeto substancje są liczne i różne? I to jest niedo­
rzeczne. Jak materia może równocześnie stawać się każdą
rzeczą indywidualną i jak konkretna rzecz może być
jednocześnie jednym i drugim?
<9> Dalej, w sprawie zasad można podnieść inną trud­
ność. Jeżeli tworzą tylko gatunkową jedność, nic nie będzie
numerycznie jednym, ani nawet samoistna Jedność,
ani samoistny Byt; a jak będzie możliwa wiedza (το
επίστασΤα^, jeżeli nie będzie jakiejś wspólnej jedności
dla całego zbioru indywiduów?
Jeżeli natomiast istnieje wspólny element numerycznie
jeden i jedna jest każda z zasad, i zasady nie są, tak jak
w przypadku rzeczy zmysłowych, różne dla różnych rzeczy
σ^ przykład, jeżeli ta sylaba jest tego samego gatunku
co i jakaś inna, to również i zasady są gatunkowo te same;
tylko gatunkowo, bo numerycznie zasady te są różne),
jeżeli nie jest tak, lecz przeciwnie, zasady rzeczy mają
jedność numeryczną, to nie istnieje nic innego poza ele­
mentami; σnie ma bowiem żadnej różnicy w znaczeniu
między „numerycznie jedno” i „jednostka”; nazywamy
looo. bowiem jednostką to, co jest numerycznie jedno, a ogól­
nym to, co jest orzekane o wszystkich jednostkach).
To tak, jak gdyby elementy artykułowanego dźwięku
były ograniczone liczbowo; suma liter, które by można
napisać, nie mogłaby przekraczać sumy tych elementów,
4. Formy, zasady i jedność 61

ponieważ nie mogłoby być dwóch czy więcej liter tego


samego gatunku.
<10> Równie trudne zagadnienie, zarówno dla dzisiej­
szych, jak i dawnych filozofów', pozostaje jeszcz.e otwarte:
czy mianowicie zasady rzeczy zniszczalnych i rzeczy
niezniszczalnych są te same, czy różne. Jeżeli są te same,
to jak to się dzieje, że pewne rzeczy są zniszczalne, a inne
są niezniszczalne i z jakiej przyczyny? Uczniowie Hezjoda
i wszyscy teologowie 27 troszczyli się tylko o to, co mogło
przekonać ich samych, a nie pamiętali o nas 2S. Uczyniw­
szy bowiem bogów początkiem (xaę ap-χάς), z którego
wszystko powstało, twierdzili, że ci, którzy nie zakoszto­
wali nektaru i ambrozjj 2> stali się śmiertelnikami. Jasne,
że używali słów zrozumiałych dla nich samych, natomiast
to, co mówili o zastosowaniu tych przyczyn, wykracza
już poza zasięg naszego pojmowania. Jeżeli bowiem
bogowie próbowali nektaru i ambrozji dla własnej przyjem­
ności, to w żadnym razie napoje te nie mogły być przy­
czyną ich istnienia; a jeżeli zażywali go dla podtrzymania
swego istnienia, to jak mogli być wiecznymi potrzebując
pożywienia? Lecz subtelności mitologiczne nie zasługują
na poważne badanie. Zwróćmy się raczej do tych, którzy
rozumują za pomocą dowodzenia i zapytajmy ich, dla­
czego spośród rzeczy składających się z tych samych ele­
mentów niektóre mają naturę wieczną, podczas gdy inne
giną. Ponieważ ci filozofowie nie podają przyczyny i nie ma
rozumnej racji, ażeby było tak, jak oui twierdzą, to jasne,
że ani zasady, ani przyczyny rzeczy nie mogą być te
same. Nawet Empcdokles, człowiek, o którym trzeba po­
wiedzieć, że postępuje nadzwyczaj konsekwentnie, nawet
on popełnił ten sam błąd; utrzymuje bowiem, że Spór
jest przyczyną ginięcia (<8-ορας), ale właśnie mogłoby się
wydawać, że Spór tworzy wszystko z wyjątkiem Jednego;
62 Ksifga B (III)

bo wszystko z wyjątkiem Boga pochodzi ze Sporu. A oto·


jego słowa:
Z nich (tzn. ze Sporu i Miłości) powstało wszystko, co było, co jest
i będzie: drzewa, mężczyźni i kobiety, dzikie zwierzęta i ryby, które
zamieszkują wody, a nawet i długowieczni bogowie, najwyższą czcią
otaczani.
To zresztą 'pst oczywiste, nawet niezależnie od tych
iooob wierszy; gdyby Spór nie był obecny w rzeczach,
wszystko byłoby według Empcdoklcsa Jednością; gdy się
wszystko złączyło:
Spór przesunął się do ostatnich granic
Z jego teorii wynika, że najszczęśliwszy Bóg jest mniej
mądry od wszystkich innych, bo nic zna wszystkich ele­
mentów, nie ma bowiem w sobie Sporu; a podobne można
poznać tylko przez podobne.
Bo ziemię — mówi Empcdokles — widzimy ziemią, wodę wodą, boskie
powietrze powietrzem, a niszczący ogień ogniem, miłość miłością, a
nienawiść zgubną nienawiścią.

Powróćmy jednak do naszego wywodu: to przynajmniej


jest jasne, iż z teorii Empedoklcsa wynika, że Spór nie jest
bardziej prżyczyną ginięcia niż istnienia. I podobnie
Miłość nie jest bardziej przyczyną istnienia niż ginięcia,
bo jeżeli połączy rzeczy w Jedność, niszczy inne [połącze­
nia]. Równocześnie [Empedokles] nie wymienia innej
przyczyny zmiany, jak tylko tę, że taka jest natura rzeczy.
Gdy następnie Spór skoncentrował się w wysokim stopniu w członkach
*®]
[jriZ. Sfairtwa i wszedł w swe uprawnienia, gdy spełnił się czas, który
im [tzn. Miłości i Sporowi] na przemian był wyznaczony przez Wielkie
przymierze [...].

Z tego wynika, że zmiana była konieczna, ale Empe­


dokles nie podaje żadnej przyczyny tej konieczności.
4. Formy zasady i jedność 63

Natomiast jest przynajmniej w tym konsekwentny, żc nie


uważa pewnych rzeczy za zniszczalne, a innych za nie­
zniszczalne, lecz wszystkie za zniszczalne prócz elementów.
Omawiana trudność sprowadza się do pytania: dlaczego
pewne rzeczy są zniszczalne, a inne nie, skoro pochodzą
z tych samych zasad.
Że w obydwu przypadkach nie mogą działać te same
zasady, niechaj wystarczy za dowód to, cośmy już w tej
sprawie powiedzieli. Ale jeżeli zasady są różne, wylania się
trudność: czy one także będą niezniszczalne, czy znisz­
czalne. Jeżeli zniszczalne, to oczywiście również i one
muszą się składać z pewnych elementów (bo wszystko,
co ginie, ginie wskutek rozkładu na elementy, z których
jest utworzone); z tego wynika, że wcześniejsze od zasad
są inne zasady. To jednak jest niemożliwe zarówno wtedy,
gdy proces się zatrzymuje, jak i wtedy, gdy zdąża do nie­
skończoności. Ponadto, jak mogłyby istnieć rzeczy znisz­
czalne, jeżeli ich zasady będą zniesione? Jeżeli zaś zasady
rzeczy zniszczalnych są niezniszczalne, to jak wobec tego
rzeczy złożone z pewnych zasad niezniszczalnych mogą
być zniszczalne, podczas gdy rzeczy złożone z innych
zasad niezniszczalnych będą niezniszczalne? To jest
nieprawdopodobne; albo jest niemożliwe, albo wymaga
wielu dowodów. Ponadto, żaden filozof nawet nie pró­
bował stosować różnych zasad31, lecz wszyscy przyjmowali i<oi •
te same zasady dla wszystkich rzecz.y. Tylko jednak po­
wierzchownie poruszali wymienione przez nas na początku
trudności traktując je jako mało ważne.
<11> Najtrudniejsze ze wszystkich badanie, a zarazem
najbardziej konieczne do poznania prawdy, dotyczy pyta­
nia, czy Byt i Jedność są substancjami rzeczy i czy każde
z nich, nie będąc czymś innym, jest odpowiednio Bytem
64 Ksitga B (III)

albo Jednością, czy też należy zbadać, czym jest Byt


i czym jest Jedność, traktując je jako mające inną naturę,
która im służy za przedmiot. Niektórzy filozofowie opo­
wiadają się za pierwszą, inni za drugą teorią. Mianowicie,
Platon i pitagorejczycy twierdzą, żc Byt i Jedność nie są
czymś innym, lecz stanowią naturę rzeczy, podczas gdy
ich substancją jest samoistna Jedność i samoistny Byt.
Natomiast filozofowie przyrody są innego zdania; na przy­
kład Empedokles, chcąc jakby ułatwić zrozumienie swej
zasady, mówi czym jest Jedność; wydaje się bowiem,
iż chce powiedzieć, żc jest nią Miłość (jest ona według
niego dla wszystkich rzeczy przyczyną ich Jedności).
Inni twierdzili, że tą Jednością i Bytem, z których rzeczy
powstały i zostały utworzone, jest ogień, inni, że powietrze.
Podobny pogląd jest głoszony przez tych, którzy przyj­
mują wiele elementów; muszą wszak w tylu znaczeniach
mówić o Bycie i Jedności, ile przyjęli przyczyn.
(A) Jeżeli się nie przyjmie Jedności i Bytu jako sub­
stancji, to również żaden inny ogół nie będzie substancją;
Jedność i Byt są bowiem najogólniejsze ze wszystkich,
a jeżeli nie ma samoistnej Jedności i samoistnego Bytu,
to nie wiadomo, jak mogłoby istnieć coś innego poza rze­
czami indywidualnymi. Dalej, jeżeli Jedność nie jest sub­
stancją, to oczywiście również i liczba nie może istnieć
w oderwaniu od indywidualnych rzeczy: liczba składa
się z jednostek, a jednostka jest pewnego rodzaju Jedno­
ścią.
(B) Jeżeli jednak istnieje Jedność samoistna i Byt sa­
moistny, to ich substancją musi być Jedność i Byt; bo nie
ma czegoś innego, co mogłoby być ogólnie orzekane o tym,
co jest i o tym, co jest jedno, jak tylko sam Byt i sama Jed­
ność. Ale, jeżeli samoistny Byt i samoistna Jedność są
substancjami, powstanie wielka trudność w zrozumieniu,
4. Formy, zasady i jednoSó 65

jak inna jakaś rzecz będzie mogła istnieć poza Bytem i Jed­
nością — tz.n. jak będzie mogło być więc^’ rzeczy niż
jedna. To bowiem, co jest różne od Bytu, nie istnieje 32,
tak że musi wyniknąć to, co głosił argument Parmenidesa,
że mianowicie wszystko, co istnieje jest Jednością i że ta
Jedność jest Bytem.
Obydwa poglądy napotykają na trudności. Nawet 1001 b
bowiem jeżeli Jedność nie jest substancją, jeżeli istnieje
Jedność samoistna, liczba nic może być substancją.
Wyjaśniliśmy już, dlaczego tak jest, jeżeli Jedność nie jest
substancją; jeżeli zaś jest, to powstaje ta sama trudność,
jak w przypadku Bytu. Jak bowiem obok samoistnej
Jedności możliwa jest jakaś inna Jedność? Musi istnieć
nie-jedność; ale wszystkie rzeczy są bądź jednostką, bądź
są złożone z wielości rzeczy, z których każda jest jednostką.
Dalej, jeżeli samoistna Jedność jest niepodzielna, to
według postulatu (άξ·ω:ιχ') Zenona będzie niczym. To
bowiem, co dodane do jakiejś rzeczy nie powiększy jej
ani odjęte nic zmniejszy jej, jest niczym, zakładając jako
oczywiste, że to, co ma byt, jest wielkością przestrzenną;
a jeżeli jest wielkością, jest cielesne, bo ciało ma rozmiary
we wszystkich kierunkach (παντγ;), podczas gdy inne
przedmioty [matematyczne], na przykład płaszczyzna
czy linia, dodane w pewien sposób powiększają to, do
czego zostały dodane, ale dodane w inny sposób, nie po­
większają; natomiast dodanie punktu czy jednostki nie po­
woduje powiększenia w żadnym kierunku. Jednakie
rozumowanie Zenona jest płytkie; może wszak istnieć
jakaś rzecz niepodzielna, tak iż możemy je odeprzeć
i odpowiedzieć mu: niepodzielne dodane nie powiększy
rozmiarów, ale powiększy liczbę; jak jednak może z jednej
albo z wielu takich rzeczy powstać wielość? Jest to po­
dobne do twierdzenia, że linia jest utworzona z punktów.
66 Ksęga B (III)

Nawet jeżeli się twierdzi za przykładem pewnych filo­


zofów, że liczba powstaje z samej Jedności (ex του evó<
auTou) i z czegoś innego nie będącego Jednością, to
można zawsze jeszcze pytać, dlaczego i w jaki sposób
w jednym przypadku powstaje liczba, a w innym wielkość,
gdy owa Nic-Jedność jest Nierównością i tą samą zasadą
w obydwu przypadkach. Nie jest bowiem jasne, jak mogą
powstać wielkości albo z Jedności i tej zasady, albo z ja­
kiejś liczby i tej zasady.

5. Czy Przedmiotv matematyczne są substancjami


(Aporia 14)

<14> Trudność, która się wiąże z poprzednimi, jest


następująca: czy liczby, ciała, płaszczyzny i punkty są
substancjami, czy nie są? Jeżeli nie są substancjami, to
nic możemy powiedzieć, czym jest byt i jakie są substancje
rzeczy. Modyfikacje (πάθη) bowiem, ruchy, stosunki,
dyspozycje i proporcje nie oznaczają substancji niczego;
wszystkie są orzekane o przedmiocie i żadne nie jest sub­
stancją indywidualną (τάδε τι). Co się tyczy rzeczy, które
najbardziej ze wszystkich —jak mogłoby się wydawać —
oznaczają substancję, jak woda, ziemia, ogień i powietrze,
1002» z których powstają ciała złożone, ciepło, zimno i tym po­
dobne, są ich własnościami a nie substancjami, a tylko
samo ciało podlegające tym własnościom trwa jako byt
realny i jako substancja. Jednak ciało jest w mniejszym
stopniu substancją niż powierzchnia, powierzchnia niż
linia, a linia niż jednostka i punkt. Ciało bowiem jest
określane przez te wielkości i one mogą — jak się wrdaje —
istnieć bez ciała, natomiast ciało bez nich nie może istnieć.
Dlatego też (gdy większość filozofów, a między nimi naj­
5. Czy przedmioty matem, są substancjami 67

starsi sądzili, że substancja i Byt to ciała, a wszystkie inne


rzeczy są tylko ich własnościami, tak że pierwsze zasady
ciał są także pierwszymi zasadami Bytu), filozofowie nowsi,
cieszący się opinią mądrzejszych, wyrażali pogląd, że licz­
by są pierwszymi zasadami. I, jak już powiedzieliśmy,
jeżeli te rzeczy nic są substancjami, to w ogóle nic ma ani
substancji, ani Bytu, bo ich własności słusznie nic mogą
być nazwane Bytami.
Jeżeli znów zgodzimy się na to, że linie i punkty są
substancjami w większym stopniu niż ciała, nie widzimy
zaś, do jakiego rodzaju ciał mogłyby należeć (bo wśród
ciał zmysłowych nie mogłyby się znaleźć), wobec tego
nic mogłoby być żadnej substancji. Dalej, wydaje się,
że linie, powierzchnie i punkty są tylko podziałami ciała:
linia wzdłuż szerokości, powierzchnia wzdłuż głębokości,
punkt wzdłuż długości. Ponadto, żaden rodzaj kształtu
nie tkwi w większym stopniu w ciele stałym niż jakikolwiek
inny, tak iż, jeżeli postać Hermesa nie tkwi w bloku
skalnym, to również i połowa sześcianu nie tkwi w sześ­
cianie jako coś określonego; tak samo i powierzchnia,
bo gdyby jakiś rodzaj powierzchni tkwił w nim, to również
i ta, która ogranicza połowę sześcćanu, musiałaby się w nim
znajdować. To samo rozumowanie odnosi się do linii,
punktu i jedności. Dlatego, jeżeli, z jednej strony, ciało
jest w najwyższym stopniu substancją, a, z drugiej strony,
powierzchnia, linia i punkt są w większym stopniu sub­
stancją niż ciało, ale ani powierzchnie, ani linie, ani punkty
nie są nawet przypadkami substancji, wiedza o tym, czym
jest byt i jaka jest substancja rzeczy, staje się niemożliwa.
Prócz tego, co powiedzieliśmy, zagadnienie to pociąga
za sobą inne jeszcze niedorzeczne konsekwencje na temat
procesu powstawania i ginięcia. Jeżeli bowiem substancja
nie istniała przedtem, a teraz istnieje, albo istniała przed-
68 Ksifga B (III)

tern, a później nie istnieje, to zdaje się, że przemianom


tym towarzyszy proces powstawania i ginięcia; ale punkty,
1002 b linie i powierzchnie, które już to istnieją, już to nie istnieją,
nie mogą ani powstawać, ani ginąć. Gdy bowiem ciała
łączą się albo rozdzielają, w tym momencie gdy są w sty­
czności powstaje powierzchnia, w momencie gdy się
dzielą powstają dwie powierzchnie; tak że gdy ciała są
połączone, jedna granica nie istnieje, bo przestała istnieć,
natomiast po dokonaniu podziału powstają granice,
które przedtem nie istniały (nie można bowiem powie­
dzieć, że punkt, który jest niepodzielny, został podzielony
na dwie części); a jeżeli granice powstają i giną, to z czego
powstają? Podobnie ma się sprawa z „momentem"83
vuv) w czasie, bo również i ten nie może powstawać
i ginąć, i wydaje się zawsze innym, nie będąc substancją.
To samo odnosi się oczywiście do punktów, linii i płasz­
czyzn, bo ten sam argument ma tutaj zastosowanie, gdyż
te twory są w podobny sposób granicami albo podziałami.

6. P^ral^lemy Idei, potencji i ogólności


(Aporie 12 i 13)

Można w ogóle wysunąć zarzut, dlaczego mimo to


poza rzeczami zmysłowymi i pośrednimi poszukujemy
innych jeszcze bytów, na przykład Idei, które przyjmu­
jemy [my platończycy]. Jeżeli dzieje się tak dlatego,
że przedmioty matematyczne, mimo iż się różnią od rzeczy
zmysłowych pod pewnym względem, nie różnią się jednak
w ogóle tym, że są w wielkiej ilości tego samego rodzaju,
tak że ich zasady nie mogą być ograniczone liczbowo
(tak jak elementy wszystkich języków w tym świecie zmy­
słowym nie są ograniczone liczbowo, lecz gatunkowo,
6. Problemy Idei potencji i ogólntici 69

chyba że się weźmie pod uwagę elementy pewnej sylaby


albo pewnego artykułowanego dźwięku; ich elementy
będą właśnie liczbowo ograniczone; tak samo w przypadku
bytów pośrednich, bo również i tutaj człony tego samego
gatunku są liczbowo nieograniczone); tak że jeżeli nie ist­
nieją poza rzeczami zmysłowymi i matematycznymi inne
byty, jakim według pewnych filozofów są Idee, wobec
tego nie będzie substancji jednej liczbowo, lecz tylko jedna
gatunkowo, ani nic będzie pierwszych zasad określonych
liczbowo, lecz tylko określone gatunkowo. Jeżeli wniosek
ten jest konieczny, to również musi się uznać istnienie Idei.
Jeśli nawet zwolennicy tej doktryny nie formułują jej
wyraźnie, to jednak to jest to, co chcą powiedzieć i są
zmuszeni przyjąć istnienie Idei, ponieważ każda Idea
jest substancją i żadna nie istnieje akcydentalnie.
Z drugiej jednak strony, jeżeli się założy, że Idee istnie­
ją i że zasady tworzą jedność liczbową, a nie gatunkową,
wspomnieliśmy już wyżej, jakie z tego muszą wyniknąć
niemożliwości.
<13> Z poprzednim problemem wiąże się ściśle jeszcze
inna trudność, czy mianowicie elementy istnieją potencjal­
nie, czy w jakiś inny sposób. Jeżeli bowiem w jakiś inny
sposób, to przed zasadami coś innego będzie istniało; > ·
potencja jest bowiem wcześniejsza od przyczyny aktual­
nej, a nie każda potencja musi być zaktualizowana.
Jeżeli zaś elementy istnieją tylko potencjalnie, to wszystko,
co jest, może nie być. Bo nawet to, co jeszcze nie istnieje,
zdolne jest do istnienia; powstaje bowiem to, co nie istnieje,
ale nie powstaje to, czego byt jest niemożliwy.
<12> Takie są więc trudności w sprawie zasad, które
trzeba koniecznie rozwiązać, a trzeba się także zastanowić
nad tym, czy są one ogólne, czy takie, które nazywamy
indywidualnymi. Jeżeli są ogólne, nic będą substancjami,
70 Księga B (III)

bo wszystko, co jest wspólne, nie oznacza nigdy substancji


indywidualnej (τάδε τι), lecz jakość (τοιόνδε), podczas
gdy substancja jest zawsze bytem indywidualnym. Jeżeli
wspólny atrybut byłby takim indywidualnym bytem i gdy­
by można go było oddzielić (exleailai), w Sokratesie
byłoby wiele istot żywych, a mianowicie on sam, „czło­
wiek” i „istota żywa”, ponieważ każda z tych istot ozna­
cza „substancję indywidualną” i „pojedynczą rzecz”
(τάδε τι xai ty-
Jeżeli więc zasady są ogólne, to takie z nich następstwa
wynikają. Jeśli zaś nie są ogólne, lecz są takie jak byty indy­
widualne, nie będą przedmiotem wiedzy, bo wszelka wie­
dza odnosi się do tego, co ogólne. Wobec tego, jeżeli ma być
wiedza o zasadach, muszą istnieć inne zasady wcześniej­
sze od nich, mianowicie takie, które by były ogólnie o nich
orzekane.
KSIĘGA T (IV)

1. Metafizyka jako nauka


o Bycie jako takim

Istnieje nauka, która bada Byt jako taki ov fj ov)


i przysługujące mu atrybuty istotne (ó-źcyowra
auro). Nie jest ona żadną z tzw. nauk szczegółowych,
bo żadna z tych nauk nie bada ogólnie Bytu jako takiego,
lecz wyodrębnia pewną część bytu i bada jej własności,
jak na przykład nauki matematyczne. Otóż, ponieważ
poszukujemy pierwszych zasad i najwyższych przyczyn,
musi przeto istnieć jakiś Byt, do którego należą te zasady
i przyczyny na mocy jego własnej natury. Jeżeli więc
filozofowie poszukujący elementów Bytu poszukiwali tych
innych zasad, z tego musi wynikać, że elementy Bytu
są elementami Bytu nie akcydentalncgo, lecz Bytu jako
takiego. Dlatego i my również musimy się zająć poszuki­
waniem pierwszych przyczyn Bytu jako takiego.

2. Metafizyka jako nauka o substancji,


Jedności i Wielości

„Byt” jest pojęciem wieloznacznym, ale odnosi się zaw­


sze do „jednego” l, do jednej określonej natury, i nic ho­
monimicznie, lecz podobnie jak wszystko co jest zdrowe
odnosi się do zdrowia, jedno w tym znaczeniu, że je zacho­
wuje, inne, że je tworzy, jeszcze inne, że jest symptomem
72 Ksifga Γ (IV)

1003 bzdrowia i w końcu, że jest zdolne do jego przyjęcia. To zaś,


co jest lekarskie, odnosi się do sztuki lekarskiej, i jedna
rzecz nazywa się * lekarska, ponieważ posiada ją, inna,
ponieważ jest jej w sposób naturalny właściwa, inna wresz­
cie, pon’rważ jest dziełem medycyny. Znajdziemy rów­
nież i inne przykłady rzeczy użytych podobnie do tych.
Tak również i „Byt” brany jest w różnych znaczeniach,
■ ale wszystkie odnoszą się do jednej zasady; o pewnych
rzeczach mówimy, żc istnieją, ponieważ są substancjami,
o innych, ponieważ są modyfikacjami (miδη) substan­
cji, o innych jeszcze, ponieważ zdążają do substancji
albo, przeciwnie, ponieważ są zniszczeniem substancji,
albo brakiem, albo jakościami substancji, albo ponieważ
są przyczynami sprawczymi lub twórczymi substancji,
albo rzeczy odnoszących się do substancji, albo, wreszcie,
ponieważ są negacjami jednej z wymienionych jakości
substancji, albo negacjami samej substancji. Dlatego też
mówimy nawet, żc Niebyt „jest” Niebytem. Tak jak istnie­
je jedna nauka, która zajmuje się tym wszystkim co jest
zdrowe, podobnie też i We wszystkich innych przypadkach.
Nie tylko bowiem w przypadku rzeczy objętych wspól­
nym mianem ich badanie należy do jednej nauki, lecz
także w wypadku rzeczy powiązanych jedną naturą,
bo rzeczy te są w pewien sposób nazwane jednym mianem.
Jasne więc, żc do jednej wiedzy należy badanie rzeczy
jako rzeczy (τά gvto y Όντα). Wszędzie zatem wiedza
zajmuje się tym, co jest pierwsze i od czego zależne są
inne rzeczy oraz z czego biorą swe nazwy. Jeżeli jest to
substancja, wobcc tego filozof powinien opanować za­
sady i przyczyny substancji.
Tak jak każdemu rodzajowi rzeczy odpowiada jedno
postrzeżenie (aiadyaię), tak też i jedna wiedza; na przy­
kład gramatyka, będąca jedną wiedzą, bada wszystkie
2. Metafizyka jako nauka o substarwji... 73

artykułowane dźwięki. Z tego przeto względu zadaniem


jednej rodzajowo wiedzy jest badanie wszystkich gatunków
Bytu jako takiego, a badanie różnych gatunków jest za­
daniem poszczególnych części wiedzy.
Byt i Jedność są zatem tym samym i tej samej natury
w tym sensie, że następują po sobie jako zasada i przy­
czyna, a nie w takim znaczeniu, że są określane tą samą
definicją (nieważne zresztą, czy będziemy Byt i Jedność
pojmować identycznie; argumentacja nasza zostanie na­
wet wzmocniona); bo „jeden człowiek” i „człowiek”
są tym samym, jak również „człowiek istniejący” i „czło­
wiek”, a podwojenie słów w wyrażeniu „jeden człowiek”
i „jeden istniejący człowiek” nie wyraża czegoś innego
(jasne, że byt człowieka nic oddziela się od swej jedności
ani w powstawaniu, ani przy ginięciu); podobnie „jeden
istniejący człowiek” nie dodaje nic do „istniejącego czło­
wieka”, tak że dodanie w tych przypadkach oznacza
to samo, a Jedność nie jest niczym innym poza Bytem;
i dalej, jeżeli substancja każdej rzeczy jest jedna, i to nie ak-
cydentalnie, i jest bytem rzeczywiście istniejącym, wobec
tego musi być dokładnie tyle gatunków Bytu, ile jest ga­
tunków Jedności. Zbadanie istoty tych różnych gatunków
będzie przedmiotem wiedzy gatunkowo jednej; mam na
myśli na przykład to, że ta sama wiedza będzie badać
identyczne i podobne, i inne gatunki Jedności tego rodzaju
oraz ich przeciwieństwa. Prawie wszystkie przeciwieństwa i o .
mogą być sprowadzone do tej zasady. Rozważmy te za­
gadnienia tak, jak to zrobiliśmy w naszym Wyborze prze­
ciwieństw 2.
Istnieje tyle części filozofii, ile jest rodzajów substancji.
Wobec tego musi być wśród tych części pierwsza filozofia,
a następnie filozofia druga s. Bo Jedność i Byt rozpadają
się bezpośrednio na rodzaje, a z tej racji również i nauki
74 Ksi{ga Γ (IV)

będą odpowiadać tym rodzajom. Filozof podobny jest


do matematyka w sensie, w jakim ten wyraz jest używany;
wszak matematyka ma również części, istnieje w niej bo­
wiem nauka pierwsza, nauka druga i inne kolejne 4.
Skoro zadaniem jednej nauki jest badanie przeciwie"ństw,
a mnogość jest przeciwstawiona jedności — zatem do
jednej nauki należy badanie zaprzeczenia i braku, po­
nieważ w obydwu przypadkach badamy faktycznie jedną
rzecz, której negacja albo brak jest negacją albo brakiem
(albo mówimy po prostu, że ta rzecz jest nieobecna, albo
że jest nieobecna w jakimś poszczególnym rodzaju;
w tym drugim przypadku różnica jest dodana do tego,
co się mieści w czystej negacji; negacją bowiem jest nie­
obecność rzeczy, o której mowa, podczas gdy w braku
istnitje także znajdująca się w przedmiocie natura, której
brak jest stwierdzony). Z rozważań tych wynika, że prze­
ciwieństwa pojęć, któreśmy wyżej wymienili, takie jak
inny, niepodobny, nierówmy i wszystkie inne pochodzące
albo z tych, albo z mnogości i jedności, muszą być przez
wspomnianą naukę rozpoznawane. Do tych pojęć należy
włączyć sprzeczność (evavriÓT)ę), bo sprzeczność jest
rodzajem różnicy, a różnica jest rodzajem odmienności
(eTCpÓTr(ę). Skoro więc Jedność ma wiele znaczeń,
to również i terminy te będą miały wiele znaczeń, jednak
poznanie ich wszystkich należy do jednej nauki. Termin
bowiem należy do różnych nauk nie w'tedy, gdy ma wiele
znaczeń, ale wtedy, gdy nie ma jednego znaczenia i jego
definicje nie mogą się odnosić do jednego pierwotnego
znaczenia. Zatem, skoro wszystko odnosi się do tego,
co jest pierwsze, na przykład wszystko, co się nazywa jed­
nym odnosi się do pierwotnej jedności, musimy powiedzieć,
że tak samo będzie również w przypadku „tego samego”
i „innego”, i w przypadku przeciwieństw w ogóle. Tak
2. Metafizyka jako nauka o substaruji... 75

więc, rozróżniwszy odmienne znaczenia każdego terminu,


należy teraz wyjaśnić, w ilu znaczeniach każdy jest orzeka­
ny, przez powołanie się na to, co jest pierwotne w każdej
kategorii, podając, w jakim pozostają do niej stosunku;
niektóre bowiem rzeczy tak będą nazywane na tej podsta­
wie, że mają to pojęcie pierwotne, inne, ponieważ je
tworzą, a jeszcze inne na inne podobne sposoby.
Jest zatem jasne (jak to wykazaliśmy w naszej księdze
0 aporiach), żc tylko jedna nauka zdolna jest do wyjaśnie­
nia tych pojęć jak również substancji (to była jedna z na­
szych aporii); do filozofa zresztą należy zbadanie tego
wszystkiego. Gdyby to nie było zadaniem filozofa, to do ic«b.
czyich zadań należałoby zbadanie czy Sokrates jest toż­
samy z Sokratesem siedzącym, albo czy jedna rzecz ma
jedno przeciwieństwo, albo czym jest przeciwieństwo
1 ile ma znaczeń? I podobnie w innych tego rodzaju przy­
padkach. Skoro więc modyfikacje te są istotnymi własnoś­
ciami Jedności jako takiej, Bytu jako takiego, a nie jako
liczb, linii czy ognia, jest przeto jasne, żc do tej nauki
należy badanie zarówno istoty tych pojęć, jak i ich włas­
ności, ci zaś, którzy badają te własności, nic dlatego mylą
się, że nie filozofują (ou φιλοσαφούν-τς), lecz dlatego,
iż nie pojmują, żc substancja, o której nie mają jasnego
wyobrażenia, jest wcześniejsza od sw'oich atrybutów.
Tak samo liczba jako liczba posiada swoiste atrybuty,
takie jak nieparzystość i parzystość, wspólmierność i rów­
ność, nadmiar i brak, własności, które przysługują liczbom
samym oraz liczbom w ich wzajemnych stosunkach.
Podobnie ciało stałe, nieruchome i będące w ruchu,
lekkie i ciężkie mają inne własności swoiste. Również i Byt
jako taki posiada pewne własności swoiste i filozof powi­
nien szukać prawdy o tych własnościach. Uzasadnienie
tego może być takie: dialektycy i sofiści chcą uchodzić
76 Księga Γ (IV)

za filozofów, mądrość bowiem sofistyczna jest tylko


pozorna, a dialcktycy dyskutują o wszystkich rzeczach.
Byt natomiast jest wspólny wszystkim rzeczom; dyskutują
oczywiście o tych rzeczach, ponieważ należą one do dzie­
dziny filozofii. Sofistyka bowiem i dialektyka zajmuje się
ta samą dziedziną rzeczy co i filozofia, ale ta ostatnia
różni się od dialektyki naturą metody, a od sofistyki celem
życia. Dialektyka jest tylko krytyczna (πειραστική)
tam, gdzie filozofia jest zdolna do poznania (γνωριστική) \
Sofistyka jest tylko filozofią pozorną, a w rzeczywistości
nią nie jest.
Dalej, z dwóch szeregów przeciwieństw jeden jest bra­
kiem drugiego, a wszystkie przeciwieństwa dają się spro­
wadzić do bytu i niebytu, do jedności i wielości. Prawie
wszyscy filozofowie zgadzają się, żc Byt i Substancja
złożone są z przeciwieństw, a przynajmniej wszyscy wy­
mieniają przeciwieństwa jako pierwsze przyczyny; nie­
którzy 8 wymieniają Nieparzyste i Parzyste, inni7 Ciepło
i Zimno, inni 8 Ograniczone i Nieograniczone, jeszcze
inni · Miłość i Spór. Wszystkie inne są, jak się zdaje,
dos a sprowadzalne do Jedności i Wielości (przyjmijmy tę

redukcję za uznaną), a zasady innych filozofów podpadają


całkowicie pod te rodzaje. Także i z tych rozważań wynika
jasno, że badanie Bytu jako takiego należy dojednej nauki.
Wszystkie bowiem rzeczy są albo przeciwieństwami,
albo złożone z przeciwieństw, a zasadami przeciwieństw
są Jedność i Wielość. Te ostatnie zaś należą do jednej
nauki niezależnie od tego, czy mają jedno znaczenie,
czy nie mają. Prawdopodobnie jest tak, że nie mają;
a jeżeli nawet Jedność ma wiele znaczeń, to inne znacze­
nia będą się odnosić do pierwszego terminu (i podobnie
w przypadku przeciwieństw je-dności). To zdarza się
nawet wtedy, jeżeli Byt i Jedność nie są ogólne i iden­
3. Aksjomaty i zasada sprzeczności 77

tyczne we wszystkich indywiduach, albo, jak prawdo­


podobnie nie jest, nie są od nich oddzielone, ale jeżeli
jedność oznacza bądź tylko prosty stosunek względem
pojedynczej rzeczy (toć πρόζ ευ), bądź jest jednością
następstw (toć t£) έφεξής). Wskutek tego nie należy do
zadań geometry badanie, czym jest przeciwieństwo albo
doskonałość, Jedność albo Byt, tożsamość albo odmien­
ność, lecz ograniczy się do przyjęcia istnienia jako zasady
rozumowania. Jasne więc, że do jednej nauki należy ba­
danie. Bytu jako takiego i atrybutów, które mu przysługują,
i do tej samej nauki należy badanie nie tylko substancji,
lecz także ich atrybutów, zarówno tych wymienionych,
jak również wyrazów i pojęć takich jak: „wcześniejszy”,
„późniejszy”, „rodzaj” i „gatunek”, „całość” i „część”,
i innych tego rodzaju.

3. Aksjomaty i zasada sprzeczjiości w

Trzeba teraz odpowiedzią na pytanie, czy badanie tak


zwanych w matematyce akssomatów 11 a także substancji
należy do jednej, czy do wielu nauk. Oczywiście, także
te badania należą do jednej nauki, mianowicie nauki
filozofów; aksjomaty odnoszą się bowiem do wszystkiego,
co istnieje, a nie tylko do jakiegoś szczególnego rodzaju
z wyłączeniem innych. Posługują się nimi wszyscy ludzie,
bo odnoszą się do Bytu jako takiego, a każdy rodzaj jest
bytem. Ale ludzie posługują się nimi w miarę tego, jak
im to odpowiada (όσον αυτού; ixavóv), to znaczy w obrę­
bie rodzaju, do którego się odnoszą ich dowody. Zatem,
skoro jest jasne, że aksjomaty odnoszą się do wszystkich
rzeczy jako takich (bo byt jest wspólny wszystkim rzeczom),
to do tego, kto bada Byt jako taki, należy też badanie
73 Ksifga Γ (IV)

i tych prawd. Dlatego też nikt z tych, którzy prowadzą


badania szczegółowe, nie próbuje powiedzieć czegoś
0 ich prawdziwości czy fałszywości, ani geometra ani
arytmetyk, z wyjątkiem niektórych filozofów przyrody,
1 słusznie, gdyż sądzili oni, że tylko oni byli jedynymi
badaczami całej przyrody i Bytu. Skoro jednak istnieje
nauka, która zajmuje wyższe miejsce ponad nauką filo­
zofów przyrody (bo przyroda jest tylko jednym rodzajem
Bytu), przeto badanie tych prawd będzie należało rów-
ioosb nież do tego, kto prowadzi badania ogólne i zajmuje się
pierwszą substancją. Fizyka jest również rodzajem filo­
zofii, ale nic jest filozofią pierwszą. Co się tyczy prób
pewnych filozofów la, którzy dyskutują warunki, na jakich
prawda ma być przyjęta, to zdradzają nieznajomość
logiki (ά.πζ.ιδευσίσ.ν των άν.λιτικών). Trzeba bowiem
wpierw poznać logikę, zanim się przystąpi do szczegóło­
wych badań, a nie poszukiwać, nic o niej nie wiedząc.
Jasne więc, że do filozofa, tzn. do tego. kto bada natu­
rę wszelkiej substancji, należy także zbadanie zasad sylo-
gizmu 1S. Tak jak ten, kto jest najlepiej poinformowany
o każdym rodzaju, musi umieć wskazać najpewniejsze
zasady swego przedmiotu, tak też ten, kto zna Byt jako
taki, musi umieć poz.nać najpewniejsze zasady wszystkich
rzeczy. To jest właśnie filozof, a najpewniejsza zasada
wszystkiego jest ta, względem której nie można się pomylić;
wszak tego rodzaju zasada musi być najlepiej znana (bo
wszyscy mogą się mylić tylko w tym, czego nie znają)
1 nie wyprowadzona z innej zasady (avuttó>enov) 14.
Ta bowiem zasada, którą każdy musi znać, jeżeli chce
cokolwiek rozumieć, nie może być hipotezą; a to, co każdy
powinien znać ażeby wiedzieć cokolwiek, musi to już
mieć zanim przystąpi do badań szczegeółowych. Oczy­
wiście, taka zasada jest najpewniejsza ze wszystkich;
4. Dowód pośredni zasady sprzazznoSi 79

jaka to jest zasada? Poznajemy ją, oto ona: to samo nie mo­
że zarazem przysługiwać i nie przysługiwać temu samemu
i pod tym samym względem (mogą też być dodane inne
jeszcze określenia, ażeby zabezpieczyć się przed dialekty­
cznymi zarzutami). Taka jest najpewniejsza ze wszyst­
kich zasad, odpowiada bowiem podanej wyżej definicji.
Jest bowiem niemożliwe, ażeby mógł ktoś sądzić, że ta
sama rzecz istnieje i nie istnieje ls, jak, zdaniem pewnych
filozofów, twierdził Heraklif. Nie musi bowiem człowiek
wierzyć w to, co twierdzi; a jeżeli nie mogą równocześnie
przysługiwać temu samemu przedmiotowi atrybuty prze­
ciwne (w tej przesłance mogą być również dodane zwykłe
określenia) i jeżeli przekonania, którym odpowiadają
sądy sprzeczne z innym przekonaniem, są przeciwne,
to oczywiście jest niemożliwe, ażeby ten sam człowiek
wierzył równocześnie, że ta sama rzecz jest i nie jest;
gdyby się bowiem w tej sprawie pomylił, miałby równo­
cześnie sprzeczne przekonania. Dlatego to właśnie wszelkie
rozumowanie sprowadza się do tej ostatecznej zasady,
gdyż z natury jest zasadą nawet dla wszystkich innych
aksjomatów.

4. Dowód pośrednń zasady sprzeczności

Są filozofowie, którzy, jak już powiedzieliśmy, twier­


dzą, że ta sarna rzecz może być i nie być oraz że można
tak sądzić. Wielu filozofów przyrody 18 wyraża się również
w ten sposób. My natomiast zajęliśmy takie stanowisko,
iż jest niemożliwe, ażeby jakaś rzecz równocześnie była
i nie była, i w ten sposób wykazaliśmy, że zasada ta jest
najpewniejsza ze wszystkich. Niektórzy filozofowie żądają
dowodu nawet dla tej zasady, a to wskutek braku wiedzy
80 Księga Γ (IV)

logicznej (απαιδευσία); jest bowiem brakiem wiedzy


logicznej nieodróżnianie tego, co wymaga dowodu od
tego, co dowodu nic potrzebuje. Nie wszystko bowiem
może mieć dowód (byłoby to cofaniem się w nieskończo­
ność, tak że w ten sposób nie mógłby powstać żaden do­
wód). Jeżeli zaś dla pewnych prawd nie trzeba szukać
dowodu, to nikt nie mógłby powiedzieć, którą zasadę
uważa za bardziej oczywistą od tej.
Można jednak udowodnić nawet elenktycznie (J.r^o-
SsiĘai έ>;γκτ·.ζί' : , że pogląd ten (tzn. że ta sama rzecz
może być i nie być) jest niemożliwy, jeżeli tylko nasz
oponent coś powie; bo jeżeli nie powie nic, byłoby śmiesz­
ne usiłować przedstawiać dowody komuś, kto nie potrafi
podać dowodu niczego <o ile nie może tego uczynić).
Taki bowiem człowiek jako taki byłby już podobny do
rośliny. Ale udowodnić za pomocą odparcia to, moim
zdaniem, zupełnie coś innego niż dowieść, bo dowód,
jak się zdaje, opiera się na petitio principii (abxiaua»
to έν apyjjj; ale jeżeli ktoś inny jest odpowiedzialny za
tego rodzaju petitio principii, będziemy mieli elenchos,
a nie dowód. Punktem wyjścia (apyą) dla wszystkich
tego rodzaju argumentów nie jest żądanie, ażeby nasz
oponent powiedział, że coś istnieje albo nie istnieje (bo
ktoś mógłby to zaraz uznać za petitio principii), ale żeby
powiedział coś, co jest znaczące dla niego samego i dla
drugiego; jest to konieczne, jeżeli rzeczywiście clicial
coś powiedzieć; w przeciwnym razie człowiek ten nie byłby
zdolny do rozumowania ani z samym sobą, ani z kimś
innym. Jeżeli ten punkt jest uzgodniony, dowód będzie
możliwy, bo już coś zostało określone. Osoba odpowiedzial­
na za dowód nie jest jednak tą osobą, która dowodzi,
lecz tą, która zgadza się na dowód (o υηομενων); odrzu­
cając bowiem dowód zgadza się na dowód. Co więcej,
4. Dowód pośredni zasady sprzeczność 81

zgodzić się na to, to zgodzić się, żc coś jest prawdziwe


niezależnie od dowodu, tak że nigdy nie będzie zarazem
„tak i nie tak”.
<1> Po pie-rwsze, jest oczywiście prawdą, że „być” albo
„nie być” ma określone znaczenie, tak że nic nie może
być „takie i nie takie”. Ponadto przypuśćmy, że „czło­
wiek” ma jedno znaczenie i niech nim będzie „zwierzę
dwunożne”. Przez „mieć jedno znaczenie” rozumiem to:
jeżeli „człowiek” znaczy „x", to jeżeli A jest człowiekiem,
„x” będzie tym, co dla niego znaczy „bycie człowiekiem”.
(Jest zresztą obojętne czy ktoś łączy z tym samym słowem ιοοβ t·
wiele znaczeń, jeżeli tylko będą ograniczone liczbowo,
bo do każdej definicji można włączyć inne słowo. Możemy
na przykład powiedzieć, że „człowiek” ma nie jedno
znaczenie, lecz wiele, z których jedno będzie miało jako
definicję „zwierzę dwunożne”, ale może też być jeszcze
wiele innych definicji, byleby tylko były ograniczone
liczbowo; wtedy bowiem do każdej definicji może być
dołączona swoista nazwa. Gdyby jednak nie były ograni­
czone liczbowo, ale twierdziłoby się, że wyraz ma nieskoń­
czoną ilość znaczeń, to oczywiście rozumowanie byłoby
niemożliwe; bo nic mieć jednego znaczenia to tyle, co nie
mieć żadnego znaczenia, a jeżeli słowa nie mają żadnego
znaczenia, to zostaje zniesiona wszelka wymiana myśli
między ludźmi, a właściwie nawet z sobą samym; nie mo­
żna bowiem myśleć o czymkolwiek, jeżeli się nie myśli
o czymś jednym; jeżeli jest to możliwe, należy nadać jedną
nazwę tej rzeczy).
Przyjmijmy zatem, że nazwa, jak powiedzieliśmy na
początku ma znaczenie, i to jedno znaczenie. Jest przeto
niemożliwe, ażeby „bycie człowiekiem” mogło znaczyć
„niebycie człowiekiem”, jeżeli „człowiek” oznacza nie tyl­
ko atrybut jednego określonego przedmiotu (xcdP evóę),
82 Ksifga Γ (IV)

lecz także jeden przedmiot (καθ’έν). Nie utożsamiamy


bowiem znaczenia wyrażeń: „mieć jedno znaczenie”
i „znaczyć coś o określonym przedmiocie”, bo wtedy
„wykształcony”, „biały” i „człowiek” miałyby jedno
znaczenie, tak że wszystko byłoby jednym jako synonimy 17.
Zatem nie będzie możliwe, ażeby ta sama rzecz była
i nie była, chyba że w sensie wieloznacznym (xa& * ύμω-
vujiiav), tak jak w przypadku, gdy kogoś nazywamy
człowiekiem, a inni nazwaliby go nie-czlowiekiem;
ale zagadnienie nic sprowadza się do tego, czy ta sama
rzecz może być równocześnie i nic być człowiekiem z na­
zwy, ale w rzeczywistości. Jeżeli „człowiek” i „nie-czło-
wiek” nie oznaczają czegoś różnego, to oczywiście „nie­
bycie człowiekiem” nie będzie oznaczało czegoś różnego
od „bycia człowiekiem”; tak że „być człowiekiem” i „nie
być człowiekiem” będzie tym samym, bo są jednym.
„Być jednym” zaś to znaczy pozostawać do siebie w takim
stosunku jak „płaszcz” i „odzienie”, jeżeli definicja jest
jedna. A jeżeli „bycie człowiekiem” i „bycie nie-czło-
wiekiem” są jednym, muszą oznaczać jedną rzecz. Wcze­
śniej jednak zostało wykazane, że znaczenie tych dwóch
wyrażeń jest różne 18. Dlatego, jeżeli jest prawdziwe twier­
dzenie o czymś, że jest człowiekiem, to musi być stworze­
niem dwunożnym (bo taki sens nadaliśmy „człowiekowi”);
a jeżeli jest konieczne, to jest niemożliwe, ażeby ta sama
rzecz nie była zarazem dwunożnym stworzeniem, bo takie
jest znaczenie WKrażcnia „być koniecznym”, to znaczy nie
móc nie być. Nie można więc równocześnie twierdzić
prawdziwie, że ta sama rzecz jest człowiekiem i nie jest
człowiekiem.
To samo rozumowanie odnosi się też do wyrażenia „być
(007 a nie-człowiekiem”, bo „być człowiekiem” i „być nie-czło-

wiekiem” mają różne znaczenia, skoro nawet „być białym”


4. Dowód poSruhi zasady sprzeczności 83

i „być człowiekiem” są to dwie różne rzeczy. Przeto dwa


pierwsze wyrażenia są o wiele bardziej przeciwne, powin­
ny więc tym bardziej oznaczać różne rzeczy. Jeżeli
się powie, że „biały” i „człowiek” oznaczają jedną i tę
samą rzecz, to odpowiemy to samo, cośmy już powiedzieli
wcześniej, że mianowicie wszystkie rzeczy są jednością,
a nie tylko przeciwieństwem. Jeśli nie jest to możliwe,
wyniknie to, cośmy twierdzili, jeżeli tylko oponent odpowie
na nasze pytanie. Jeżeli zaś na postawione pytanie od­
powie dodając negację, nie odpowie na pytanie. Nic bowiem
nie stoi na przeszkodzie, ażeby ten sam twór był człowie­
kiem i białym, i niezliczoną ilością innych rzeczy; gdy
jednak postawi się pytanie: „Czy jest prawdą, czy nie jest
prawdą, że ten twór jest człowiekiem?”, oponent musi
dać odpowiedź, która oznacza jedną tylko rzecz, i nie
może dodać, że ta rzecz jest biała i wielka; nie można bo­
wiem wyliczyć wszystkich cech akcydentalnych, których
ilość jest nieskończona; niechże więc wyliczy wszystkie
albo żadnej. Podobnie, gdyby nawet ta sama rzecz była
tysiąc razy człowiekiem i nie-człowiekiem, nie musi od­
powiadając na pytanie: „czy to jest człowiek” dodać,
że jest prócz tego zarazem nie-człowiekiem, jeżeli nie jest
zobowiązany dodać do odpowiedzi również wszystkich
innych cech akcydentalnych, wszystkiego tego, czym
przedmiot jest bądź nie jest; ale jeżeli tak postąpi, wyrze-
knie się wszelkiej dyskusji.
W ogóle ci, którzy tak rozumują lł, znoszą substancję
i istotę. Muszą bowiem twierdzić, że wszystkie własności
są akcydentalne i że to, co stanowi istotę człowieka i isto­
tę zwierzęcia, nie istnieje. Jeżeli bowiem istnieje coś,
co jest istotą człowieka, to nie istnieje ani istota nie-czło-
wieka, ani nie-istota człowieka, co przecież byłoby zaprze­
czeniem istoty człowieka; była bowiem tylko jedna rzecz,
84 Ksifga Γ (IV)

która ją oznacza, a była nią substancja czegoś. Oznaczać


zaś substancję rzeczy znaczy, że nic innego nie jest istotą
tej rzeczy. Jeżeli natomiast to, co jest istotą człowieka
jest także istotą nie-człowieka albo nie-istotą człowieka,
wobec tego istotą człowieka będzie coś innego. Dlatego
nasi oponenci muszą przyjąć, żc nic nie może być zde­
finiowane w ten sposób, ale że wszystkie atrybuty będą
akcydcntalne. Tym właśnie różni się substancja od przy­
padku: „biały” jest cechą przypadkową człowieka, bo
mimo iż jest biały, to jednak białość nie należy do jego
istoty. Ale, jeżeli się powie, że wszystko jest akcydentalne,
nie będzie takiego przedmiotu pierwszego, któremu cechy
akcydcntalne mogłyby przysługiwać, jeżeli cecha akcy-
dentalna jest zawsze orzeczeniem o przedmiocie. A zatem
przeczenie musiałoby się przesuwać w nieskończoność.
1007 b To jednak jest niemożliwe; bo nie więcej niż dwa pojęcia
mogą być połączone razem w orzeczeniu akcydentalnym.
Przypadek nie jest bowiem przypadkiem przypadku,
chyba że są przypadkami tego samego przedmiotu. Mam
na myśli na przykład to, że biały jest wykształcony a wy­
kształcony jest białym tylko dlatego, ponieważ biały
i wykształcony są cechami akcydentalnymi człowieka.
Zatem Sokrates jest wykształcony, ale nie w tym sensie,
że obydwie cechy akcydentalne przysługują komuś in­
nemu. Skoro więc pewne orzeczenia są akcydentalne
w tym, a inne w innym znaczeniu, to te, które są akcyden­
talne w tym drugim znaczeniu, w którym „biały” jest
cechą akcydentalną Sokratesa, nie mogą tworzyć nieskoń­
czonego szeregu do góry20; na przykład, Sokrates biały
nie może już mieć innej cechy akcydentalnej, bo tego
rodzaju zbiór cech akcydentalnych nie utworzy żadnej
jedności. Również „biały” nie będzie miał innej cechy
akcydentalnej, na przykład „wykształcony”; ta ostatnia
4. Dowód pośredni zasady sprzeczności 85

jest nie bardziej cechą akcydentalną tamtej, niż tamta


tej; równocześnie została określona różnica znaczeń
przypadku; raz wzięty jest w tym znaczeniu, to znowu
w znaczeniu, według którego „wykształcony” jest cechą
akcydentalną Sokratesa. . W ostatnim przypadku cecha
akcydentalna nigdy nie jest cechą akcydentalną cechy
akcydentalncj (ou συμβεβηκό-π συμβέβηκε συμβεβηκός),
tylko w przypadku drugiego rodzaju, tak iż nie mo­
żna powiedzieć, że wszystko jest akcydentalne. A zatem
musi być coś, co oznacza substancję 8 Jeżeli zaś tak, to
zostało wykazane, że przeciwieństwa nie mogą być orze­
kane równocześnie 2.
<2> Co więcej, jeżeli wszystkie przeciwieństwa odnoszą­
ce się do tego samego przedmiotu są równocześnie praw­
dziwe, to oczywiście wszystkie rzeczy będą jednością.
Tym samym będzie trójrzędowicc, mur i człowiek, jeżeli
o wszystkim można coś twierdzić bądź przeczyć, a muszą
to przyjąć ci, którzy głoszą poglądy Protagorasa. Gdyby
bowiem ktoś sądził, że człowiek nie jest trójrzędowcem,
to oczywiście nie jest trójrzędowcem; ale jest także trój-
rzędowcem, j’eżeli sprzeczne jest prawdziwe. I tak docho­
dzi się do doktryny Anaksagorasa, że wszystko jest razem
wymieszane (ópou rcarra ypryana) i ż.e, wobec tego,
nic w rzeczywistości nie istnieje. Filozofowie ci, jak się
zdaje, mówią o czymś nieokreślonym i gdy sądzą, że mówią
o bycie, mówią o niebycie, bo to, co istnieje potencjalnie,
a nic w rzeczywistości (έντελεχεία) 23 jest nieokreślone.
Ale filozofowie ci muszą przyjąć, że o wszystkim można
orzekać twierdząco bądź przecząco. Byłoby bowiem
niedorzecznością, gdyby każdemu przedmiotowi można
było przypisać właściwe mu zaprzeczenie, a nie można by­
ło mu przypisać zaprzeczenia czegoś innego, co nie może
być jego orzeczeniem. Posłużę się przykładem: jeżeli
86 Ksitga Γ (IV)

można zgodnie z prawdą powiedzieć o człowieku, że jest


nie-człowiekiem, to oczywiście można również twierdzić
prawdziwie, że jest trójrzędowcem albo nie-trójrzędow-
cem. Jeżeli może być orzekane twierdzenie, to również
może być orzekane i przeczenie. A jeżeli twierdzenie nie
może być orzekane o przedmiocie, to przynajmniej
przeczenie będzie bardziej orzekalne niż zaprzeczenie
łoos a samego przedmiotu. Jeżeli więc ostatnie zaprzeczenie
jest orzekalne, zaprzeczenie „trójrzędowca” będzie rów­
nież orzekalne; a jeżeli to jest orzekalne, również i twier­
dzenie będzie orzekalne.
<3> Takie są zatem konsekwencje doktryny tych filo­
zofów. Wynika z niej także i to, że się nie musi twierdząc
albo przeczyć 2 Jeżeli bowiem jest prawdą, że coś jest
człowiekiem i nie-człowiekiem, to również będzie prawdą,
że nie jest ani człowiekiem, ani nie-człowiekiem — dwóm
twierdzeniom odpowiadają dwa przeczenia; a jeżeli
pierwsze twierdzenie, że coś jest człowiekiem i nie-czło-
wiekiem, jest traktowane jako jedno zdanie złożone
z dwóch zdań, to ostatnie jest również jednym zdaniem
przeciwnym pierwszemu.
<4> Dalej, albo teoria ta jest prawdziwa we wszystkich
przypadkach i coś jest białe i nie-białe, istniejące i nie­
*,
istniejące i podobnie dla wszystkich innych twierdzeń
i przeczeń, albo teoria ta jest prawdziwa dla pewnych
twierdzeń, a dla innych nie. Jeżeli nie dla wszystkich,
wyjątkami będą te [przypadki], w których jedno tylko
jest prawdziwe. Jeżeli dla wszystkich, to znowu albo to
co się twierdzi może być zaprzeczone i to co się zaprzecza
może być twierdzone, albo wszystko to co się twierdzi
może być zaprzeczone, ale nie wszystko co się zaprzecza
może być twierdzone. W tym ostatnim przypadku <a>
byłoby coś, co w rzeczywistości nie istnieje, a będzie to
4. Dowód pohedni zasady sprztcznoici 87

niewątpliwie mniemanie (βεβαία δόξα); a jeżeli nie­


istniejące jest czymś pewnym i poznawalnym, to twier­
dzenie przeciwne będzie jeszcze bardziej poznawalne.
Jeżeli natomiast <b> to wszystko, co można zaprzeczyć,
można również twierdzić, w takim razie albo musi się
uznać każdy predykat za prawdziwy oddzielnie, na przy­
kład, że to jest białe, a później, że to nie jest białe, albo
się nie uznaje każdego predykatu za prawdziwy oddziel­
nie. Ale (I), jeżeli się nic uzna każdego predykatu za praw­
dziwy oddzielnie, nasz oponent nie mówi tego, co zamierzał
powiedzieć, i w ogóle nic istnieje nic. Jak jednak może to,
co nie istnieje, mówić i chodzić? Ponadto wszystko, we­
dług tego poglądu, byłoby jednością, jak to już powiedzia­
no, i tym samym byłby człowiek i bóg, i trójrzędowiec
oraz ich przeciwieństwa. Skoro bowiem przeciwieństwa
mogą być orzekane podobnie o każdej rzeczy, to jedna
rzecz w żaden sposób nie może się różnić od drugiej;
bo gdyby się różniła, to owa różnica byłaby czymś praw­
dziwym i swoistym dla tej rzeczy. Jeżeli (II) natomiast
uzna się predykat za prawdziwy oddzielnie, to i tak wy­
niknie to, co powiedziano [mianowicie jedność wszystkich
rzeczy], a ponadto wyniknie jeszcze i to, że wszyscy mówią
prawdę i wszyscy kłamią, a nasz oponent przyzna, że jest
w błędzie. Zarazem staje się jasne, że dyskusja z takim
oponentem jest w ogóle dyskusją o niczym; bo on właści­
wie nic nie mówi. Nie mówi bowiem ani „tak”, ani „nic”,
lecz „tak” i „nie tak”, i znowu przeczy jednemu i drugiemu
i mówi, że ani „tak”, ani „nie tak”; w przeciwnym razie
byłoby już coś określone ίδ.
<5> Ponadto, jeżeli gdy twierdzenie jest prawdziwe,
przeczenie jest fałszywe, a gdy to jest prawdziwe, twier­
dzenie jest fałszywe, nic można zgodnie z prawdą twier­
dzić i przeczyć równocześnie tego samego. Ale być może
88 Ksitga Γ (IV)

1008 b oponenci powiedzą, że to jest petitio principii ό eĘ


(τ ap / ,
κείμενον) .

<6> Dalej, czy jest w błędzie ten, kto sądzi, iż rzecz


jest taka albo że nie jest taka, a rację ma ten, kto twierdzi
jedno i drugie? Jeżeli ten drugi ma rację, wobec tego
co może znaczyć powiedzenie, że natura rzeczy jest tego
rodzaju? Jeżeli nie ma racji, to jednak ma więcej słuszno­
ści niż ten, kto sądzi, iż rzecz jest taka i nie taka, bo rzecz
ma już naturę określoną, a przynajmniej twierdzenie to
nie będzie prawdziwe i zarazem nieprawdziwe. Jeżeli
natomiast wszyscy zarówno mylą się, jak i mówią prawdę,
to człowiek znajdujący się w tym stanie nie potrafi ani
mówić, ani powiedzieć czegoś, bo równocześnie mówi
to i nie mówi. Jeżeli zaś nie tworzy żadnych sądów, lecz
bez różnicy myśli i nie myśli, to czym się różni od rośli­
ny? Z tego wynika z całą oczywistością, że nikt nie znaj­
duje się w tym stanie ani spośród tych, którzy głoszą tę
teorię, ani spośród innych. Dlaczego właściwie nasz filo­
zof miałby udawać się do Mcgary, a nie pozostawać w do­
mu myśląc, że tam idzie? Dlaczego, jeżeli z rana napotka
przepaść albo głęboką studnię, nie kieruje się tam, lecz
przeciwnie, jak widzimy, ma się na baczności widocznie
dlatego, iż nie uważa, że wpadnięcie tam jest dobre i nie­
dobre? Jasne, że uzna jedno za lepsze, drugie za gorsze.
A skoro tak, to powinien także uznać, że to jest człowie­
kiem, a tamto nie-człowiekiem, że to jest słodkie, a tamto
nie-słodkie. Nie w ten sam bowiem sposób szuka czegoś
i nie tak samo osądza wszystko, gdy sądząc że bardziej jest
pożądane napić się wody albo zobaczyć człowieka, po­
szukuje następnie tego; a przecież powinien, jeżeli ta
sama rzecz byłaby zarówno człowiekiem, jak i nie-czło-
wiekiem. Ale, jak już powiedzieliśmy, nie ma nikogo,
kto by nie unikał tego, a nie tamtego. Dlatego, jak się
5. Krytyka relatywizmu Protagorasa 89

zdaje, wszyscy ludzie wydają sądy bez zastrzeżeń (άτλώς),


jeżeli nie o wszystkim, to przynajmniej o tym, co lepsze,
a co gorsze. Jeżeli zaś nie jest to wynikiem wiedzy, lecz
tylko mniemania, to w o wiele większym stopniu należy
zabiegać o prawdę, tak jak będąc chorym zabiega o zdro­
wie bardziej niż będąc zdrowym: w porównaniu bowiem
z tym, kto wie, ten, kto tylko mniema, nie znajduje się
w dobrym stanie zdrowia w stosunku do prawdy.
<7> Dalej, nawet jeżeli wszystko ma się zarazem tak
i nie tak, to jednak „więcej” i „mniej” będzie występować
w naturze rzeczy; bo nie w ten sam sposób nazwalibyśmy
dwa liczbą parzystą co i trzy, i nie taki sam błąd popełnia
ten, kto sądzi, że cztery jest pięć jak ten, kto myśli, że czte­
ry jest tysiąc. Jeżeli więc błąd nie jest równy, to oczywiście
myśl jednego z nich jest mniej fałszywa i dlatego bliższa
prawdy. Jeżeli więc to, co posiada więcej jakiejś własno- >«s»
ści jest bardziej zbliżone do normy, wobec tego musi
istnieć j’akaś prawda, w stosunku do której to, co jest
bardziej prawdziwe, jest bliższe. Gdyby zaś nawet taka
prawda nie istniała, to przynajmniej byłoby coś trwalszego
i zbliżonego do prawdy i w ten sposób pozbylibyśmy się
przynajmniej’ tej nieokreślonej doktryny, która przeszka­
dzała w określaniu czegokolwiek w naszej myśli.

5. Krytyka relatywizmu Protagorasa

Z tego samego poglądu wywodzi się system Protagorasa


i obie doktryny powinny być zarazem prawdziwe lub
zarazem fałszywe. Z jednej bowiem strony, jeżeli wszystkie
mniemania są prawdziwe, to również wszystkie zjawiska
muszą być zarazem prawdziwe i fałszywe. Wszak
wielu ludzi żywi sprzeczne przekonania i sądzi, że ci,
90 Księga Γ (IV)

co nie podzielają ich poglądów, są w błędzie; tak że to


samo musi zarazem być i nie być. Z drugiej zaś strony,
jeżeli tak jest, wszystkie poglądy muszą być prawdziwe,
bo ci, co są w błędzie, i ci, co mają rację, głoszą poglądy
przeciwne. Jeżeli więc rzeczywistość jest taka, jak głosi
ten pogląd, wszyscy mówią prawdę.
Jasne jest zatem, że obie doktryny wywodzą się z tego
samego sposobu myślenia2e; ale w dyskusji nie można
stosować tej samej metody wobec wszystkich oponentów;
jedni wymagają perswazji, drudzy przymusu logicznego
(βίας). Tych, którzy doszli do tego poglądu wskutek
trudności w myśleniu (sx του άπορήσαι), można z ich
ignorancji łatwo wyleczyć. Spotykamy się bowiem tutaj
nie z argumentami, lecz z ich przekonaniami. Dla tych,
którzy dyskutują dla dyskutowania, lekarstwem będzie
odparcie (eZe-j-yO?) ich argumentacji wyrażonej w dys­
kusji i w słowach.
Ci, którzy doświadczyli trudności rzeczywistych, doszli
do tego poglądu przez obserwację świata zmysłowego.
Sądzą oni, że sprzeczności i przeciwieństwa są równo­
cześnie prawdziwe, ponieważ widzą, że ta sama rzecz
rodzi przeciwieństwa. Jeżeli więc nie może powstawać
to, co nie istnieje, wobec tego musiała wpierw istnieć
rzecz wraz z przeciwieństwami zgodnie z twierdzeniem
Anaksagorasa, że „wszystko było zmieszane we wszyst­
kim”, a także i z twierdzeniem Demokryta; ten ostatni
twierdzi, że próżnia i pełnia istnieją zarówno w każdej
części bytu, tylko że pełnia jest bytem, a próżnia nie­
bytem. Filozofom tym, których poglądy opierają się
na takich podstawach, powiemy, że w pewnym sensie
mają rację, a w innym sensie są w błędzie. „Byt” bowiem
ma dwa znaczenia: w jednym znaczeniu może coś po­
wstać z nie-bytu, natomiast w innym znaczeniu jest to
5. Krytyka nlatywizmu Protagorasa 91

niemożliwe, i ta sama rzecz może równocześnie istnieć


i nie istnieć, ale nic pod tym samym względem; poten­
cjalnie (SimzjEi) ten sam przedmiot może posiadać
sprzeczne własności, aktualnie 'εντεε-χ-ία' nie. Będzie­
my musieli również zażądać od tych filozofów uznania
tego, że wśród istniejących rzeczy istnieje jeszcze inny
rodzaj substancji, której nie przysługuje ani ruch, ani
ginięcie, ani powstawanie.
Podobnie obserwacja świata zjawisk doprowadziła nie- io» b
których myślicieli do wiaty w prawdziwość zjawisk.
Sądzili bowiem, że o prawdzie nie decyduje ani duża, ani
mała ilość tych, którzy w nią wierzą, i że ta sama rzecz
jednym wydaje się słodka, a innym gorzka, tak że gdyby
wszyscy byli chorzy albo stracili rozum, a tylko trzy czy
cztery osoby pozostałyby zdrowe i rozumne, te właśnie
osoby zostałyby uznane za chore i pozbawione rozumu,
a nie tamci.
Dodają ponadto, że wiele innych zwierząt odbiera wra­
żenia przeciwne do naszych i że nawet dla zmysłów każ­
dego osobnika jego własne wrażenia zmysłowe nie zawsze
wydają się te same. Które z tych wrażeń są prawdziwe,
a które fałszywe, to nie jest pewne; nie mniej bowiem
jedne są prawdziwsze niż drugie, lecz jedne i drugie są
jednakowo prawdziwe. Dlatego też Demokryt powiedział,
że nic nie jest prawdziwe albo że prawda jest nam niezna­
na.
W ogóle dzieje się tak dlatego, że filozofowie ci identy­
fikują myśl (φρ6νη<ην) z wrażeniem zmysłowym ”,
które, według nich, jest prostą zmianą fizyczną (cWo-
tomę), i że to, co się jawi naszym zmysłom, musi być
prawdziwe. Z tej przeto racji zarówno Empedokles,
jak i Demokryt, i, że się tak wyrażę, wszyscy inni filozo­
fowie padli ofiarą tego rodzaju poglądów, Empedokles
92 Cifga Γ (IV)

twierdzi, że zmienić stan fizyczny (g£iv) znaczy zmie­


nić myśl:
Bo mądrość ludzi wzrasta podług tego, co w zmysłach zaszło.

A gdzie indziej mówi, że:


W miarę jak się zmienia ich natura, ulegają zmianie ich myśli.

Również i Parmenides wyraża się w ten sam sposób:


W zależności bowiem od mieszaniny w ruchomych członkach ludzi po­
wetują ich myśli; bo to, co myśli, jest u każdego i u wszystkich ludzi naturą
ich członków. To bowiem, co w ciałach góruje, jest myślą.

Została też przekazana sentencja Anaksagorasa skie­


rowana do któregoś z jego przyjaciół, że rzeczywistość
jest dla każdego taka, jak ją pojmuje. Mówią też, że i Ho­
mer, jak się zdaje, podzielał tę opinię, ponieważ przed­
stawił Hektora 28, który popadł w obłęd wskutek odnie­
sionych ran, jak leżąc, „myślał inaczej”, co miało znaczyć,
że nawet obłąkani mają jeszcze myśli, chociaż nie te same.
Jasne więc, że jeżeli są to dwie formy wiedzy, to i rzeczy­
wistość jest „zarazem taka i nie taka”. Wynik ten jest
najtrudniejszy [do przyjęcia]. Gdy ci, którzy widzieli
najbardziej osiągalną dla nas prawdę (a są to ci, którzy
jej gorliwie poszukują i miłują ją) mają takie przekonania
i głoszą takie poglądy o prawdzie, to czy nie jest rzeczą
naturalną, że początkujący filozofowie zniechęcają się do
filozofii? Bo szukanie prawdy byłoby podobne do ściga­
nia lecących ptaków ** .
wio» Źródłem takich poglądów tych filozofów jest to, że gdy
poszukiwali prawdy o rzeczywistości myśleli, że rzeczy­
wistość składa się tylko z przedmiotów zmysłowych.
Otóż w przedmiotach zmysłowych tkwi głęboko natura
nieokreśloności, a także i natura bytu, tak jak to już wyżej
5. Krytyka reLatymzmu Protagorasa 93

wyjaśniliśmy. Dlatego też filozofowie ci głosili prawdę


pozorną (εικύτως kśyouaw), ale nie głosili samej
prawdy (tak jest lepiej powiedzieć niż tak jak Epicharm ’·
do Ksenofancsa). Ponadto, ponieważ widzieli, że cały
świat przyrody znajduje się w ruchu i że o tym, co znaj­
duje się w ruchu, nic prawdziwego twierdzić nie można,
wobec tego o tym, co wszędzie i pod każdym względem
się zmienia, żadnej prawdy wypowiedzieć nie można.
Z tego wyrósł najbardziej skrajny pogląd wśród wymienio­
nych, głoszony przez heraklitejczyków, a podtrzymywany
przez Kratylosa, który w końcu doszedł do wniosku,
że nie należy nic mówić, lecz tylko poruszać palcem,
i krytykował również Heraklita za to, że twierdził, iż
nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, bo jego
zdaniem, nie można nawet raz wejść do tej samej rzeki.
Otóż my odpowiemy na ten argument, że przedmiot,
który się zmienia, gdy się zmienia, daje tym filozofom
pewną podstawę do niewiary w jego istnienie, chociaż
jest to kwestia sporna; bo to, co straciło pewną jakość,
zachowało jednak coś z tego, co straciło, a z tego, co po-
wstaje, musi już coś istnieć. Ogólnie: jeżeli coś ginie, to
będzie jeszcze w tym obecne coś, co istnieje ”, a jeżeli
coś powstaje, to musi istnieć coś, z czego powstaje i coś,
dzięki czemu powstaje, a proces ten nie może się rozcią­
gać w nieskończoność. Ale pozostawiając te argumenty
zatrzymajmy się przy twierdzeniu, że to nie to samo
zmienić się ilościowo, co zmienić się jakościowo. Według
ilości rzecz nie jest stała; ale wszystko poznajemy według
formy. — Możemy też inną jeszcze krytykę skierować
pod adresem tych, którzy podzielają ten pogląd, że miano­
wicie rozciągają na cały świat materialny obserwacje,
które odnoszą się tylko do przedmiotów zmysłowych
i to nawet do niewielkiej ich liczby. Tylko bowiem ten
94 Ksifga Γ (IV)

region świata, który nas bezpośrednio otacza, podlega,


procesowi ginięcia i powstawania, ale to nie jest — żeby
tak powiedzieć — nawet część całości, tak iż byłoby bar­
dziej słuszne świat ziemski usprawiedliwić za pomocą,
świata niebieskiego niż na odwrót, odrzucić świat nie­
bieski przez świat ziemski. Oczywiście, możemy dać
tym filozofom tę samą odpowiedź, którą daliśmy już
wcześniej [1009 a 361. Musimy im wykazać, że istnieje
jakaś rzeczywistość nieruchoma i przekonać icłi o tym.
Zaiste ci, którzy twierdzą, żc coś istnieje i zarazem nie ist­
nieje, powinni właściwie twierdzić, że wszystko raczej
jest w spoczynku niż w ruchu, bo nic ma już niczego,
w co mogłoby się przemienić, ponieważ wszystkie atry­
buty należą już do wszystkich rzeczy.
oie b Co się tyczy prawdy, musimy utrzymywać, że nie wszyst­
ko, co się objawia, jest prawdziwe. Po pierwsze, nawet
jeżeli wrażenie zmysłowe nic zawodzi nas, przynajmniej
co do przedmiotu właściwego dla danego wrażenia zmysło­
wego, to jednak wyobrażenie (φαντα<ήα) nie jest tym
samym, co wrażenie zmysłowe 82. Można się też słusznie
dziwić trudnościom podnoszonym przez naszych przeciw­
ników: czy mianowicie wielkości i barwy są rzeczywiście
takie, jakie się nam jawią z daleka, czy takie, jakie się
nam wydają z bliska? I czy są rzeczywiście takie, ja^kie
się jawią chorym, czy zdrowym? I czy te rzeczy są ciężkie,
które takimi się wydają słabym, czy silnym? I czy to jest
prawdziwe, co się takim wydaje śpiącym, czy czuwają­
cym? Jest oczywiste, że nie wierzą oni w te trudności.
Nikt przecież, kto śniąc pewnej nocy, że jest w Atenach,
podczas gdy znajduje się w Libii, nie będzie zdążał do
Odconu. Co więcej, w sprawach dotyczących przyszłości,
jak mówi Platon33, opinia człowieka nie znającego się
na rzeczy z pewnością nie jest pod względem wartości
S. Krytyka relatywizmu Protagorasa 95

;równa opinii lekarza, gdy w grę wchodzi na przykład


wiedza o tym, czy chory powróci, czy nie powróci do zdro­
wia. Wśród samych zaś zmysłów świadectwo jednego
zmysłu nie posiada tego samego autorytetu, gdy chodzi
■o przedmiot innego zmysłu, co przedmiot właściwego
zmysłu, albo gdy chodzi o przedmiot zmysłu obcego
i zmysłu danego34, lecz W przypadku barwy wzrok a nie
smak, a w przypadku płynu smak a nie wzrok jest autory­
tatywny. Żaden z tych zmysłów nigdy nam równocze­
śnie nie mówi, że dany przedmiot jest zarazem taki i nie
taki. Co więcej, nawet jeden zmysł nie może w różnych
okresach czasu być w niezgodzie z samym sobą w stosunku
do jakości, lecz tylko w stosunku do nosiciela tej jakości.
Oto przykład: to samo wino, czy to wskutek tego, że się
zmieniło, czy dlatego, że nasze ciało uległo zmianie, raz
może wydawać się słodkie, to znowu nie-słodkie; ale słod­
kie takie, jakie jest gdy istnieje, nigdy się nie zmieniło
i zawsze to będzie prawdą, a to, co ma być słodkie, musi
zawsze mieć tę cechę. A przecież poglądy te znoszą tę
konieczność; jeżeli bowiem nie ma substancji, to nie ma
również niczego koniecznego, ponieważ konieczne nie mo­
że być zarazem w taki i w inny sposób, i jeżeli coś jest
konieczne, nie będzie zarazem takie i nie takie.
A w ogóle, gdyby istniał tylko świat zmysłowy, to bez
istot ożywionych nic by nie istniało, gdyż nie byłoby wra­
żeń zmysłowych. I bez wątpienia jest prawdą, że wtedy
nie byłoby ani przedmiotów zmysłowych, ani wrażeń
zmysłowych (bo te są stanami podmiotu postrzegającego);
to jednak, żeby nie mógł istnieć niezależnie od wrażeń
substrat wywołujący wrażenia zmysłowe, jest niemożliwe.
Wrażenie bowiem nie jest wrażeniem samego siebie,
lecz istnieje coś poza wrażeniem, czego istnienie jest
wcześniejsze od wrażenia; to, co porusza, jest z natu­
96 Ksifga Γ (IV)

ry swej wcześniejsze od poruszanego i nie inaczej jest


nawet wtedy, gdy istnieje między nimi współzależność cza­
sowa.

6. Ciąg dalszy
krytyki relatywizmu Protagorasa

Niektórzy filozofowie, zarówno wśród tych, którzy są


przekonani o prawdziwości tej doktryny, jak i wśród tych,
którzy jedynie' głoszą te poglądy, podnoszą trudność
następującą: pytają mianowicie, kto ma rozstrzygać o zdro­
wiu i, w ogóle, kto ma decydować o każdej sprawie.
Dociekania takie podobne są do zastanawiania się nad
tym, czy teraz śpimy czy czuwamy. Wszystkie tego ro­
dzaju trudności mają to samo znaczenie. Filozofowie ci
domagają się dowodu dla wszystkiego: poszukują bowiem
zasady i chcą ją znaleźć za pomocą dowodu, ale jasno
wynika z ich działania, że nie są do tego przekonani.
Już mówiliśmy o błędzie, jaki popełniają: szukają miano­
wicie dowodu na to, co nie ma dowodu, bo zasada do­
wodu nie jest dowodem ss.
Tych można by łatwo o tej prawdzie przekonać, bo nie
trudno to zrozumieć; natomiast ci, którzy w dowodzie
szukają tylko przymusu, szukają tego, co niemożliwe.
Domagają się bowiem przywileju przeczenia samym sobie;
jest to żądanie, które natychmiast samo sobie przeczy.
Jeżeli jednak nie wszystko jest względne, lecz pewne rze­
czy istnieją same przez się, nie wszystko, co się jawi,
będzie prawdziwe, bo to, co się jawi, jawi się komuś;
tak iż kto twierdzi, że wszystkie zjawiska są prawdziwe,
czyni wszystko względnym. Dlatego ci, co poszukują przy­
6. Cd. krytyki relatywizmu Protagorua 97

musu w dowodzie i którzy równocześnie domagają się


uwzględnienia ich opinii w dyskusji, powinni wystrzegać
się twierdzenia, że to, co się jawi, „jest”; powinni raczej
mówić, że to, co się jawi, „jest” dla tego, komu się jawi
(ć> ęaweTai) i kiedy (δτε) się jawi, takiemu zmysłowi
i w takich warunkach. Jeżeli wyjaśnią swe poglądy, ale
nie w ten sposób, uwikłają się niebawem we własne sprze­
czności. Jest wszak możliwe, że ta sama rzecz może się
wydawać miodem dla wzroku, a dla smaku nic, i że, po­
nieważ mamy dwoje oczu, rzeczy mogą się nie wydawać
każdemu oku takie same, jeżeli ich zdolność widzenia nie
jest podobna. Tym bowiem, którzy dla motywów poprzed­
nio wskazanych chcą, ażeby to, co się jawi, było praw­
dziwe, i co tym samym jest zarazem fałszywe i praw­
dziwe, ponieważ te same rzeczy ani się nie ukazują wszyst­
kim jako te same, ani nawet jednemu człowiekowi, lecz
ukazują się często jako równocześnie przeciwne (bo dotyk
mówi, gdy skrzyżujemy nasze palce, że są dwa przedmioty,
podczas gdy wzrok mówi, że jeden) — tym właśnie od­
powiemy „tak”, ale nie dla tego samego zmysłu, nie pod
tym samym względem i nie w tych samych warunkach,
ani nie w tym samym czasie, tak że to, co się ukazuje, ioiib
będzie przy tych określeniach prawdziwe. Może jednak
ci, którzy w ten sposób argumentują nie mając na celu
rozwiązania trudności, lecz dla gry dialektycznej, będą
zmuszeni odpowiedzieć, że wrażenie nie jest prawdziwe
dla tej czy tej osoby. Jak to już wcześniej zostało powiedzia­
ne [1011 a 19 nn.], muszą wszystko przedstawić relatywnie
(rrpóę Tt 7<oew), zarówno w stosunku do przekonania,
jak i do wrażenia (7poę 8ó£av xal aiafrjaw), tak iż
nic nie było ani nie będzie, jeżeli ktoś wcześniej tak nie po­
myślał. Jeżeli zaś mimo to coś było albo będzie [mimo iż
98 Księga Γ (IV)

ktoś tak wcześniej nie pomyśli], to oczywiście nie wszystko


będzie się wiązać z przekonaniem (otw av άπαντα
rpię δόξαν). Jeżeli rzecz jest jedna, pozostaje w stosunku
relatywnym do jednej rzeczy albo do określonej liczby
rzeczy. Jeśli natomiast ta sama rzecz jest zarazem połową
i równą, to nie do podwójnego równe będzie korelatywne
[lecz równe do równego, a połowa do podwójnego].
Jeżeli więc w stosunku do przedmiotu myślącego (rpóę
το δoξαζov) człowiek jest identyczny z przedmiotem
myśli (το ee^a^ó μεναν), wobec tego człowiek nie mo­
że być tym, kto myśli, lecz tylko przedmiotem myśli.
Jeżeli zaś każda rzecz, jest relatywna do przedmiotu
myślącego, to przedmiot myślący będzie relatywny do
nieskończonej ilości rzeczy gatunkowo różnych.
Niech więc wystarczy to, co powiedzieliśmy dla wyka­
zania, iż najmocniejszym ze wszystkich przekonań jest
to, że dwa twierdzenia względem siebie sprzeczne nie mo­
gą być równocześnie prawdziwe, i jakie konsekwencje
wynikają z twierdzenia, że mogą być prawdziwe oraz
dlaczego ludzie to twierdzą. Skoro więc jest niemożliwe,
ażeby zdania sprzeczne o tym samym były równocześnie
prawdziwe, to również jest jasne, że i przeciwieństwa
nie mogą równocześnie przysługiwać tej samej rzeczy.
Bo z dwóch przeciwieństw jedno jest brakiem nie mniej
niż przeciwieństwem, mianowicie brakiem istotnej natury
(ouaiaę), a brak jest zaprzeczeniem czegoś w określo­
nym rodzaju. Jeżeli przeto jest niemożliwe, ażeby twier­
dzenie i przeczenie były równocześnie prawdziwe, to
również jest niemożliwe, ażeby przeciwieństwa mogły
współistnieć w tym samym przedmiocie, chyba że obydwa
przysługują mu w pewien sposób, albo jedno przysługuje
mu w pewien sposób, a drugie bezwarunkowo (ank&ię).
7. Obrona zasady wyłączonego środka 99

7. Obrona zasady wyłączonego środka

<1> Z drugiej jednak strony, nie jest możliwe, ażeby


między sprzecznościami mogło być coś pośredniego,
lecz o jednym przedmiocie trzeba koniecznie albo coś
twierdzić, albo coś przeczyć. To staje się od razu jasne
w przypadku definicji prawdy i fałszu. Twierdzić o Bycie,
że nie istnieje, albo o Nie-Bycie, że istnieje, jest fałszem;
natomiast twierdzić, że Byt istnieje, a Nie-Byt nie istnieje,
jest prawdą 36; tak że kto twierdzi o czymś, że istnieje
albo żc nic istnieje, powie prawdę albo fałsz. Ale ani
0 Bycie, ani o Nic-Bycic nic można powiedzieć albo że nie
istnieje, albo że istnieje.
<2> Dalej, rzecz pośrednia między przeciwieństwami
albo będzie taka jak kolor szary między czarnym i białym,
albo taka jak to, co nic będąc ani człowiekiem, ani koniem
znajduje się między człowiekiem i koniem 37 (a) W tym
drugim przypadku nie może być zmiany (bo gdyby była
zmiana, to by zachodziła od nie-dobrego do dobrego
albo od dobrego do nic-dobrego); w rzeczywistości zmia­
na wydaje się czymś stałym (nie ma bowiem innej zmiany
jak tylko ku przeciwieństwom oraz ku rzeczy pośredniej).
(b) Jeżeli natomiast rzeczywiście istnieje stan pośredni,
to mielibyśmy znowu powstanie białego, które nie po­ 1012
wstało z nic-białcgo, czego się jednak nigdy nic widzi.
<3> Dalej, wszystko, co jest przedmiotem myśli dyskur-
sywnej i intuicyjnej (το ÓLa.ooyjTÓo zai νοητόν), zo-
staje potwierdzone albo zaprzeczone przez rozum (ή
δι<νοια) (co wynika jasno z definicji sądu prawdziwego
1 fałszywego), zawsze gdy głosi on prawdę lub fałsz.
Gdy łączy podmiot i orzeczenie w pewien sposób przez
twierdzenie bądź przeczenie, stwierdza prawdę, a łącząc
w inny sposób stwierdza fałsz.
100

<4> Dalej, między wszystkimi sprzecznościami powi­


nien istnieć stan pośredni, jeśli się nie mówi dla przyjem­
ności mówienia; tak iż będzie można, z jednej strony,
mówić coś, co nie jest ani prawdą, ani nieprawdą, oraz,
z drugiej strony, będzie istniał stan pośredni między tym,
co jest i tym, co nic-jest; a więc również między powstawa­
niem i ginięciem będzie istniał pewien rodzaj zmiany
pośredniej [domyślne: co jest absurdem].
<5> Dalej, musiałyby powstać rzeczy pośrednie wśród
tych rodzajów, w których zaprzeczenie pewnej cechy
pociąga za sobą stwierdzenie ich przeciwieństwa, na przy­
kład wśród liczb musiałyby być takie, które by nie były
ani parzyste, ani nieparzyste. To jednak jest niemożliwe
jak to wynika z definicji sprzeczności. <6> Dodajmy, że pro­
ces ten pójdzie w nieskończoność, a rzeczywistość będzie
nie tylko potrójna, lecz jeszcze liczniejsza. Znowu bowiem
można stan pośredni zaprzeczyć zarówno w stosunku do
jego twierdzenia, jak i zaprzeczenia, i ten nowy, utworzony
w ten sposób termin, będzie określoną rzeczą, bo jego
istota jest czymś innym od obu zaprzeczanych. <7) Gdy
ktoś zapytany, czy rzecz jest biała, odpowie że nie, niczego
innego nie zaprzeczył, jak tylko to, że jest biała; zaprze­
czenie oznacza tylko nie-istnienic.
Niektórzy filozofowie doszli do tego poglądu (który my
zwalczamy) w taki sposób, jak się dochodzi do innych
paradoksów; gdy bomem nie mogą odeprzeć argumentów
crystycznych, poddają się argumentacji i uznają wniosek
za prawdziwy. Z tego więc względu jedni głoszą ten po­
gląd, a inni tak postępują dlatego, ponieważ żądają racji
dla wszystkiego. Punktem wyjścia w dyskusji ze wszystkimi
tego rodzaju przeciwnikami jest definicja. Definicja zaś
opiera się dla nich na konieczności podania znaczenia
każdego wyrazu; pojęcie bowiem, którego nazwa jest zna­
8. Analiza poglądu, że wszystko jest prawdziwe... 101

kiem, będzie definicją. Wydaje się, iż twierdzenie Herakli-


ta, że wszystko jest i nie jest, sprawia, że wszystko jest
prawdziwe, natomiast twierdzenie Anaksagorasa, że ist­
nieje stan pośredni między przeciwieństwami, sprawia,
że wszystko jest fałszywe; gdy bowiem wszystko zostało
zmieszane, mieszanina nie j'est ani dobra, ani niedobra,
tak iż nic prawdziwego nie można powiedzieć.

8. Analiza poglądu, że wszystko jest prawdziwe


i wszystko jest jałszywe
W świetle tego rozróżnienia staje się jasne, że nie mogą
być prawdziwe, ani oddzielnie ani łącznie, twierdzenia
tych filozofów, którzy głoszą, że albo nic nie jest prawdzi­
we (bo — jak twierdzą — nic nie stoi na przeszkodzie,
ażeby każde twierdzenie było podobne do tego, które
głosi, że „przekątna kwadratu j’est współmierna z bo­
kiem”) 38, albo wszystko jest prawdziwe. Twierdzenia te
nie różnią się niczym od twierdzeń Heraklita, bo twierdzić
wraz z nim, że „wszystko jest prawdziwe i wszystko jest
fałszywe”, to tyle, co głosić każde z tych dwóch zdań
oddzielnie, tak że skoro twierdzenia Heraklita są niemoż­ 1012 b
liwe do przyjęcia, to również i te. Oczywiście, dwa zda­
nia będą sprzeczne, jeżeli równocześnie nie mogą być ani
prawdziwe, ani fałszywe, chociaż ten ostatni przypadek
wydaje się bardziej możliwy w świetle tego, co powiedzie­
liśmy 3e. Jednakże od wszystkich takich poglądów trzeba
wymagać, jak również wyżej powiedzieliśmy, nie tylko
tego, ażeby coś było albo nie było, ale żeby również
miało jakiś sens, tak że dyskusja powinna się zacząć od
definicji, a więc na przykład od określenia co znaczy fałsz,
a co prawda. Jeżeli prawdą jest stwierdzenie czegoś,
a fałszem zaprzeczenie tego, to niemożliwe, ażeby wszystko
102 Księga Γ (IV)

było fałszywe, bo jeden człon sprzeczności musi być


prawdziwy. Jeżeli zaś, z drugiej strony, wszystko trzeba
stwierdzać albo zaprzeczać, to niemożliwe, ażeby obydwa
człony sprzeczności były fałszywe, bo tylko jeden człon
sprzeczności jest fałszywy. Wszystkie tego rodzaju twier­
dzenia ściągają często na siebie zarzut, żc się nawzajem
znoszą. Kto bowiem twierdzi, że wszystko jest prawdziwe,
to również i twierdzenie przeciwne swojemu twierdzeniu
czvni prawdziwym, tak żc jego własne twierdzenie nie jest
prawdziwe (bo twierdzenie przeciwne przeczy, że jest
prawdziwe), a kto znów twierdzi, że wszystko jest fałszy­
we, stwierdza również fałszywość tego, co sam mówi.
Jeżeli zaś pierwszy wyłącza zdanie przeciwne twierdząc,
że tylko to jest nieprawdziwe, a drugi, że tylko jego nie jest
fałszywe, to niemniej wypadnie im się zgodzić na nieskoń­
czoną ilość zdań prawdziwych i fałszywych. Kto bowiem
twierdzi, żc prawdziwe zdanie jest prawdziwe, stwierdza
prawdę, proces ten zatem rozciąga się w nieskończoność.
Jest również oczywiste, że ani ci, co twierdzą, że wszy­
stko jest w spoczynku, ani ci, którzy twierdzą, że wszystko
jest w ruchu, nie mają racji. Jeżeli wszystko jest w spo­
czynku, te same twierdzenia będą zawsze prawrdziwe
i zawsze fałszywe; ale to się oczywiście zmienia, ten bo­
wiem, kto to twierdzi, sam kiedyś nie istniał i znowu nie
będzie istniał. Jeżeli wszystko jest w ruchu, nic nie będzie
prawdziwe; wszystko zatem będzie fałszywe. Zostało jed­
nak wykazane, żc to niemożliwe. Co więcej, wszystko,
co istnieje, musi się zmieniać, bo zmiana przebiega od
czegoś do czegoś. Ale znowu nie jest tak, że wszystko
jest bądź w spoczynku, bądź w ruchu, i że nic nie jest
wieczne; istnieje bowiem coś, co zawsze porusza rzeczy
będące w ruchu, a ten pierwszy poruszycicl sam jest nie­
ruchomy.
KSIĘGA A (V)

1. Początek (zasada) — ao/rj

„Początkiem” nazywa się (1) punkt wyjścia, od którego


zaczyna się ruch rzeczy; taki jest na przykład początek
linii albo drogi w jednym z przeciwnych kierunków. io>3a
(2) Początkiem jest także lepszy punkt wyjścia każdej
rzeczy; na przykład, nawet w nauce nie trzeba zawsze
zaczynać od pierwszego punktu i od początku przedmiotu,
lecz od tego, co ułatwia uczenie się. (3) Początkiem
jest też pierwszy i wewnętrzny element powstawania,
na przykład dno statku, fundamenty domu, a u zwierząt,
według jednych serce! według innych mózg2, jeszcze
według innych jakaś inna część odgrywająca tę rolę.
(4) Początkiem jest; również pierwsza i niewewnętrrna
przyczyna powstawania, od której zaczyna się ruch albo
naturalna zmiana; na przykład dziecko pochodzi od ojca
i matki, a bitwa zaczyna się od obelżywych słów 3. (5) Po­
czątkiem nazywa się też wola (rpoaipeaię) 4 dzięki
której poruszane się porusza, a zmieniane się zmienia;
na przykład władze w państwach, a także oligarchie,
monarchie i tyranie są nazwane apxai, jak również
sztuki, a zwłaszcza sztuki architektoniczne. (6) Po­
czątkiem nazywa się także to, na podstawie czego rzecz
może być najpierw poznana, co nazywa się także zasadą
tej rzeczy, na przykład przesłanki (ύποθέσεις) są zasadami
dowodów. W tylu znaczeniach występują również przy-
104 Księga A (V)

czyny: wszystkie bowiem przyczyny są zasadami. Wspólną


cechą wszystkich zasad-początków jest to, żc są źródłem,
z którego się wywodzi byt, powstawanie albo poznanie.
Ale wśród tych zasad jedne są wewnętrzne (ew-apjouoaij,
inne zewnętrzne (έκτύς). Dlatego też natura rzeczy jest
zasadą, a także element, myśl i swobodny wybór (rcpo-
αίρεσις), substancja i przyczyna celowa, bo dobro i pię­
kno są zasadą zarówno poznania, jak i ruchu wielu rzeczy.

2. Przyczyna — αίτιον s

Przyczyną nazywa się, po pierwsze, (1) materia, z któ­


rej coś powstaje, na przykład brąz jest przyczyną posągu,
a srebro pucharu, oraz rodzaje brązu i srebra ®. (2) W in­
nym znaczeniu przyczyną jest forma i wzór (to παρά­
δειγμα), tzn. definicja istoty i jej rodzaje: na przykład,
dla oktawy stosunek 2 : 1 i, w ogóle, liczba oraz części
objęte definicją (3) Przyczyną jest również pierwsza
zasada zmiany albo spoczynku; na przykład doradca
(PooAotraę) jest przyczyną działania, a ojciec jest
przyczyną dziecka i, w ogóle, sprawca jest przyczyną czynu,
a to, co powoduje zmianę, jest przyczyną tego, co podlega
zmianie 8. (4) Przyczyną jest również cel, czyli to, ze wzglę­
du na co coś jest; na przykład zdrowie jest przyczyną
spaceru. „Dlaczego ktoś spaceruje?” — pytamy — „dla
zdrowia”. I odpowiadając tak sądzimy, żeśmy podali
przyczynę. To samo odnosi się do wszystkich środków
występujących przed celem, gdy coś innego wywołało
ioi3b proces ruchu; na przykład schudnięcie, przeczyszczenie,
lekarstwa, instrumenty są przyczynami zdrowia, bo wszyst­
kie te środki zostały użyte ze względu na cel, chociaż
2. Przyczyna — a Tro 105

różnią się między sobą tym, że jedne są instrumentami,


a inne są działaniami ’.
W tylu więc znaczeniach używa się wyrazu „przyczyna”.
Z tej różnorodności znaczeń przyczyny wynika, że dla tej
samej rzeczy istnieje kilka przyczyn, i to nie akcydental-
nych: na przykład, przyczynami posągu są sztuka rzeź­
biarska i brąz, nie ze względu na co innego, lecz jako
posągu; i nie w ten sam sposób, lecz jedna jako przyczyna
materialna, a druga jako przyczyna ruchu (S&s 5 ζίνη-
βις). Przyczyny mogą też być wzajemne, na przykład
ćwiczenie przyczyną dobrego zdrowia, a zdrowie przy­
czyną ćwiczenia, ale nic w ten sam sposób, lecz jedno
jako cel, a drugie jako źródło ruchu. A znowu ta sama
przyczyna może spowodować przeciwieństwa; gdy coś
jest bowiem obecne, wywołuje pewne zdarzenie, a gdy
jest nieobecne, obwiniamy je o wywołanie przeciwień­
stwa, na przykład, zatonięcie okrętu przypisujemy nie­
obecności sternika, podczas gdy jego obecność jest przy­
czyną bezpieczeństwa; obydwie przyczyny, obecność
i brak, są więc przyczynami ruchu.
Wszystkie wymienione przyczyny układają się wyraźnie
w cztery grupy. Litery są przyczyną zgłosek, materia
jest przyczyną wytworzonych rzeczy, ogień, ziemia i inne
tego rodzaju elementy są przyczynami ciał, części są
przyczynami całości, a przesłanki przyczynami wniosków,
o ile są tym, z czego coś powstaje. Jedne z nich są przy­
czyną jak substrat (na przykład części10), inne jak istota
(całość, układ elementów i forma11). Nasienie, lekarz,
doradca i w ogóle czynnik pobudzający (eó noioav) są
źródłami zmiany albo spoczynku12. Pozostałe są przy­
czynami jako cel i dobro innych rzeczy. Przyczyna celo­
wa jest w najwyższym stopniu dobrem i kresem wszyst­
kich innych rzeczy. Nie dopatrujmy się żadnej różnicy
106 Księga A (V)

w tym, czy si“ ją nazwie dobrem, czy tylko dobrem po­


zornym 1
Tyle jest zatem przyczyn i taka jest liczba ich rodzajów,
ale odmian przyczyn jest wiele, chociaż gdy się je uogólni,
będzie ich również stosunkowo niewiele. Przyczyny mo­
żna podzielić podług różnych stosunków; na przykład,
wśród przyczyn tego samego rodzaju jedne są wcześniej­
sze, inne późniejsze: na przykład, lekarz jest wcześniejszy
od zdrowia, a artysta od swego dzieła, liczba i podwójne
od oktawy, i ogólne zawsze jest wcześniejsze od poszcze­
gólnych rzeczy, które obejmuje. Istnieją jeszcze przy­
czyny akcydentalnc oraz ich rodzaje; na przykład Po­
liklet jest w pewnym sensie przyczyną posągu, a w in­
nym sensie jest nią rzeźbiarz, bo tylko przypadkiem rzeź-
1014 » biarz jest Polikletem. Istnieją też grupy przyczyn akcydcn-

talnych14: na przykład, człowiek albo, ogólniej, zwierzę


jest przyczyną posągu, ponieważ Poliklet jest człowiekiem,
a człowiek jest zwierzęciem. Wśród tych przyczyn akcyden-
talnych jedne są dalsze, inne bliższe; na przykład gdyby
się powiedziało, że przyczyną posągu jest biały i wykształ­
cony, a nie tylko Poliklet albo człowiek. Ale obok tych
wszystkich odmian przyczyn, zarówno właściwych jak
i akcydcntalnych, jedne nazywa się zdolnymi do działa­
nia (ć>ę δυνάρευα), inne działającymi (cóę evspyooira),
na przykład, przyczyną budowanego domu jest budow­
niczy albo budowniczy budujący. Podobnie można powie­
dzieć o rzeczach, których przyczyny są przyczynami wła­
ściwymi, na przykład, jakaś rzecz może być nazwana przy­
czyną tego określonego posągu, albo posągu, albo W ogóle
obrazu; tego określonego brązu, albo brązu, albo w ogóle
materii; i podobnie w przypadku przyczyn akcydentalnych.
Ponadto, zarówno przyczyny akcydentalne jak i właściwe
mogą występować w połączeniu; można na przykład
3. Element — azor/elov 107

powiedzieć nie „Poliklet” ani „rzeźbiarz”, lecz „Poliklet


rzeźbiarz”.
Wszystkich odmian przyczyn jest wprawdzie sześć 15,
ale każda może być wyrażona na dwa sposoby: są bowiem
przyczynami jako jednostka albo jako rodzaj, jako akcy-
dens albo jako rodzaj akcydensu, jako połączone albo
pojedyncze, a wszystkie mogą występować aktualnie
bądź potencjalnie. Ale różnią się tym, że przyczyny dzia­
łające, tzn. indywidualne, istnieją bądź nie istnieją równo­
cześnie z rzeczami, których są przyczynami, na przykład,
ten oto człowiek leczący z człowiekiem powracającym do
zdrowa i ten oto budowniczy z tym budowanym domem;
ale nie zachodzi to w prz.ypadku przyczyn potencjalnych,,
bo dom nie ginie równocześnie z budowniczym.

3. Elemenl — (ποιγΰον

„Elementem” nazywa się pierwotny składnik wewnętrzny


w rzeczy l·, niepodzielny na różne gatunkowo części;
na przykład, elementami wyrazu są części, z których
_jest wyraz utworzony i na które się ostatecznie dzieli,
części, których nie można już dalej dzielić na inne ele­
menty różne od nich gatunkowo. Jeżeli sic jednak po­
dzieli ich części, będą tego samego gatunku, jak cząstka
wody będzie wodą (ale cząstka zgłoski nie będzie zgłoską).
Podobnie ci, którzy mówią o elementach ciał, mają na
myśli ostateczne cząstki, na jakie dzielą się ciała, cząstki,
których nic moż.na już dzielić dalej na inne ciała gatun­
kowo różne; nazywają się one elementami niezależnie
od tego, czy będzie to jedno ciało, czy wiele. Tak zwane
elementy dowodów geometrycznych, i w ogóle elementy
dowodów, mają podobny charakter; pierwsze dowody
lOfi Ksifga A (V)

loiu b oraz te, które są podstawą innych dowodów, nazywają się


elementami dowodów. Takimi są pierwsze sylogizmy
(a»XXoY«r(Aoi ot πρώτοι), złożone z trzech terminów,
z których jeden jest średnim 17.
Metaforycznie rozumie się jeszcze przez „element”
to, co będąc pojedyncze i małe, ma zastosowanie do wielu
rzeczy. Z tej właśnie racji to, co małe, pojedyncze i nie­
podzielne jest nazywane „elementem”. Z tego dalej wy­
nika, że najogólniejsze pojęcia są elementami, ponieważ
każde z nich jako jedno i pojedyncze jest obecne w wielu
rzeczach, albo we wszystkich, albo w większości. Z tego
to także powodu pewni filozofowie uważają za zasady
Jedność i Punkt. Skoro więc tzw. rodzaje są ogólne i niepo­
dzielne 18 (bo są niedefiniowalne), niektórzy nazywają
rodzaje elementami i to w większym stopniu niż różnice,
ponieważ rodzaj jest bardziej ogólny; bowiem tam, gdzie
występuje różnica, idzie również za nią rodzaj, ale tam,
gdzie jest rodzaj, nic zawsze towarzyszy mu różnica.
Wspólną cechą wszystkich znaczeń wyrazu „element”
jest to, że element każdej rzeczy jest jej konstytutywną
i immanentną zasadą.

4. Natura — ψοσις 18

„Naturą” nazywa się, w pierwszym znaczeniu, powsta­


nie rozwijających się rzeczy, tak jak gdyby w wymowie
[greckiego] wyrazu ęueię wydłużało się samogłoskę u20.
W innym znaczeniu „natura” jest pierwszym elementem
immanentnym, z którego pochodzi to, co się rozwija 21.
Jest nią również źródło pierwszego ruchu w każdym by­
cie naturalnym na mocy swej własnej istoty. Rozwojem
naturalnym jakiejś rzeczy nazywa się wzrost dzięki innej
4. Natura — ęwcrg* 109

rzeczy, czy to przez kontakt, czy przez organiczny zwią­


zek (συμφυσις), czy, jak embrion, przez przyleganie
(7tpó<j<pu<7ię). Organiczny związek różni się od kontaktu
(ά<ρη) i bo w tym ostatnim przypadku nic innego poza sa­
mym kontaktem nie jest potrzebne, natomiast w przy­
padku związku organicznego istnieje coś, co jest identycz­
ne W obydwu rzeczach, coś co wytwarza zamiast prostego
kontaktu prawdziwe złączenie się rzeczy pod względem
ciągłości i ilości, ale nie pod względem jakości. „Naturą”
nazywa się też element pierwotny, z którego jakiś natu­
ralny przedmiot albo jest utworzony, albo powstaje,
tzn. przedmiot nieukształtowany i niezdolny do zmiany
dzięki własnej sile. Na przykład, brąz uchodzi za naturę
posągu i brązowych przedmiotów, a drzewo za naturę
przedmiotów drewnianych. Podobnie i w innych przy­
padkach; gdy bowiem przedmiot jest utworzony z tych
elementów, pierwsza materia jest w nich zachowana.
W tym znaczeniu nazywa się elementy rzeczy natural­
nych również ich naturą; według jednych jest nią Ogień,
według innych Ziemia, Powietrze albo Woda; inni przyj­
mują coś innego tego rodzaju, inni więcej niż jeden ele­
ment, a jeszcze inni wszystkie razem elementy. W innym
znaczeniu natura oznacza istotę naturalnych przedmio­
tów; takie znaczenie nadają jej ci, którzy twierdzą, że na­
tura jest pierwotną mieszaniną albo, jak mówi Empedo-
kles: 1015 ■
Nic, co istnieje, nie ma stałej natury, lecz jest mieszaniem się i wymianą te­
go, co było zmieszane. Natura to tylko wyraz nadawany temu procesowi
przez ludzi.

Z tej przyczyny o wszystkim, co istnieje albo powstaje


w sposób naturalny, mimo iż posiada już w sobie natu­
ralną zasadę powstawania albo istnienia, mówimy, że nie
110 • Księga A (V)

posiada jeszcze swej natury, dopóki nic osiągnie formy


i ukształtowania (είδος xou την popipyv). To co naturalne
pochodzi od jednego i drugiego [tzn. materii i formy],
jak na przykład zwierzęta i ich części. I nie tylko pierw­
sza materia jest naturą (a jest pierwszą w dwóch znacze­
niach: albo pierwsza w stosunku do samego przedmiotu,
albo pierwsza w ogóle 22; tak więc, dla przedmiotów z brą­
zu brąz jest pierwsz.y w stosunku do tych przedmiotów,
a pierwsza w ogóle jest bez wątpienia woda, jeżeli jest
prawdą, że wszystkie ciała płynne są z wody^), lecz rów­
nież jest naturą forma albo istota, która jest celem pow­
stawania. Tylko w przenośni (peTatpopa) wszelka istota
przyjmuje w ogóle nazwę „natury”, a to dlatego, ż.e i na­
tura pewnej rzeczy jest jakąś istotą.
Z tego, co zostało powiedziane, wynika, że natura w swym
pierwotnym i podstawowym znaczeniu jest istotą rzeczy,
mających w sobie, jeż.eli są takie, zasadę mchu zi. Materia
jest nazwana naturą dlatego, ponieważ jest zdolna do
przyjęcia tej zasady, a powstawanie i rozwój dlatego,
ponieważ są ruchem pochodzącym z tej zasady. Natura
w tym znaczeniu jest zasadą mchu przedmiotów natu­
ralnych, obecną w nich w pewien sposób czy to potencjal­
nie, czy to aktualnie.

5. Konieczne — αναγκαϊον

„Koniecznym” nazywa się to, bez czego jako wspól­


nego warunku 25 nie można żyć; na przykład, oddychanie
i pożywienie jest dla zwierzęcia konieczne, gdyż bez nich
nie może istnieć. Konieczne są też warunki, bez których
dobro ani nie może istnieć, ani powstawać, albo bez
których zła nie można uniknąć ani się go pozbyć; na przy­
5. Konieczne — twayxa lov 111

kład, wypicie lekarstwa jest konieczne, ażeby nie cier­


pieć; albo [trzeba] płynąć do Eginy, ażeby tam otrzymać
pieniądze. Koniecznym jest także przymus i siła, czyli
to, co wbrew popędowi i wolnemu wyborowi przeszkadza
i wstrzymuje; przymus nazywa się koniecznością i dla­
tego jest przykry; jak mówi Euenos26:
Wszystko, co konieczne jest z natury przykre.

Siła jest także koniecznością według słów Sofoklesa27:


Siła zmusza mię do takiego działania.

Konieczność wydaje się czymś nieugiętym i słusznie,


bo jest przeciwieństwem ruchu zgodnego z wyborem
i rozumowaniem. Ponadto, gdy coś nie może być inaczej
niż jest, mówimy, że musi koniecznie tak być. Od tego
znaczenia „konieczności” pochodzą w pewien sposób
wszystkie inne. Przymusem nazywa się konieczne dzia­
łanie lub doznawanie wtedy, gdy nie można działać według 1015 b
popędu wskutek owej zniewalającej siły. Koniecznością
jest zatem to, wskutek czego coś nic może być inaczee;
i podobnie w odniesieniu do warunków życia i dobra.
Gdy bowiem w jednym przypadku dobro, a w innym przy­
padku życie i istnienie są niemożliwe bez pewnych warun­
ków, to warunki te są konieczne, a ten rodzaj przyczyny
jest jakąś koniecznością. Również i dowód należy do dzie­
dziny konieczności, gdyż jest niemożliwe, ażeby wniosek
był inny niż jest, jeśli tylko dowód był właściwie prze­
prowadzony. Przyczynami tej konieczności są pierwsze
przesłanki (τα Tcó-a), tzn. że zdania, z których wynika
wniosek, nie mogą być inne niż są.
Wśród rzeczy koniecznych jedne przyczynę koniecz­
ności mają na zewnątrz siebie, inne mają ją w sobie i sa­
me są źródłem konieczności dla innych rzeczy. Dlatego
112 Ksifga A (V)

konieczność w pierwotnym i ścisłym sensie jest prosta


(τ& a7t>ouv lcriv); to, co proste, nie może bowiem być
wielorakie, tak że nie może się znajdować w jakimś sta­
nie i zarazem w innym, w przeciwnym razie byłoby
wielorakie. Jeżeli przeto istnieją rzeczy wieczne i nieru­
chome, nic nic może ich natury zniewolić ani się jej sprze­
ciwić.

6. Jedno — lv

„Jedno” oznacza albo to, co jest jedno akcydentalnie


{per accidens, κατά auufepyaóę) albo to, co jest jedno
samoistnie 'καθ’ αυτό). Przykłady na jedno per accidens:
„Koriskos” 28 i „wykształcony” oraz „Koriskos wykształ­
cony” są tym samym, bo „Koriskos” i „wykształcony”
oraz „Koriskos wykształcony” są identyczne; również
„wykształcony” i „sprawiedliwy” a także „wykształcony
Koriskos” i „sprawiedliwy Koriskos” są tym samym.
Wszystko jest jednymi akcydentalnie, bo, z jednej strony,
„sprawiedliwy” i „wykształcony” są cechami przypadko­
wymi jednej substancji, a, z drugiej strony, „wykształ­
cony” i „Koriskos” są nawzajem swoimi cechami przy­
padkowymi. Podobnie w pewien sposób „wykształcony
Koriskos” jest jednym z nazwą „Koriskos”, bo jedna
z dwóch części tego wyrażenia jest cechą przypadkową
części drugiej, tzn. „wyksztafcony” jest cechą przypadko­
wą „Koriskosa”, a „wykształcony Koriskos” jest jednym
z wyrażeniem „sprawiedliwy Koriskos”, ponieważ pierw­
sza część każdego z tych dwóch wyrażeń jest cechą przy­
padkową jednego i tego samego przedmiotu. Tak samo
jest, gdy cecha przypadkowa jest orzekana o rodzaju
albo o jakiej'ś nazwie ogólnej, na przykład, że „człowiek”
6. Jedno — iv 113

jest tym samym co „człowiek wykształcony”; jest tak bo­


wiem albo dlatego, że „wykształcony” jest cechą przy­
padkową człowieka, który jest jedną substancją, albo
dlatego, że „człowiek” i „wykształcony” są cechami
przypadkowymi tego samego osobnika, na przykład
Koriskosa; nie przysługują mu jednak w ten sam sposób;
jedna może być jako rodzaj, i występuje ona w substancji,
druga jako dyspozycja stała (ź£ię) albo stan przypadko­
wy (łra&oę) substancji. To są więc różne sposoby, za pomocą
których określa się coś jako jedno w sensie akcydental-
nym.
Przejdźmy teraz do tego, co się nazywa jednym ze
swej własnej natury; jest nim przede wszystkim to, co jest uie»
ciągłe (συνεχή), na przykład wiązka ze względu na wią­
zadło albo drewno ze względu na ścisłe zespolenie (xó-
XX--l. I linia, nawet krzywa, byle tylko była ciągła, nazy­
wa się jedną, a także każda część ciała, jak noga i ramię.
Z tych samych rzeczy ta, co zachowuje ciągłość naturalną
jest w większym stopniu „jednym” niż ta, co zachowuje
ciągłość sztuczną. „Ciągłym” nazywamy to, czego ruch
jest jeden z istoty i nie może być inny; ruch zaś jest jeden,
gdy jest niepodzielny i jest niepodzielny ze względu na czas.
Rzeczy ciągłe z istoty to te, których jedność jest bardziej
wewnętrzna niż jedność wynikająca z kontaktu; jeżeli
bowiem zetknie się dwa kawałki drewna, nic można
powiedzieć, żc tworzą jeden kawałek drewna albo jedno
ciało czy jakąś inną ciągłość tego rodzaju. Rzeczy abso­
lutnie ciągłe (άπλως) nazywa się jednymi nawet wtedy,
gdy są krzywe, ale te, które nie są krzywe, są jedne w więk­
szym stopniu; na przykład, goleń albo udo są bardziej
jednym niż noga, bo ruch nogi nie musi być jeden. Linia
prosta jest bardziej jedna niż linia łamana. O linii, która
ma załamania i tworzy kąty, powiemy, że jest jedna i nie-
114 Księga A (V)

-jedna, ponieważ ruch jej może być albo niejednolity


albo jednolity. Przeciwnie, ruch po linii prostej jest zaw­
sze jednolity i żadna jej część, która ma wielkość, nic może
pozostawać w spoczynku, podczas gdy inna byłaby w ru­
chu, jak to się może zdarzyć w przypadku linii krzywej.
Rzeczy nazywa się jednymi w innym jeszcze znaczeniu,
gdy mianowicie ich substrat nie różni się gatunkowa;
a nic różni się gatunkowo wtedy, gdy ich gatunek jest dla
postrzeżenia niepodzielny. Przez substrat (to U—wź-
ftivov) rozumie się albo to, co jest najbliższe, albo to,
co jest najdalsze od stanu końcowego. Z jednej bowiem
strony mówi się na przykład o winie, że jest jedno, i o wo­
dzie, żc jest jedna, jako gatunkowo niepodzielnych, a z dru­
giej strony, że również wszystkie płyny są jednym, na przy­
kład oliwa i wino, i wszystkie ciała rozpuszczalne, po­
nieważ ich ostateczny substrat jest ten sam; jest nim miano­
wicie woda lub powietrze.
Nazywa się również jednymi te wszystkie rzeczy, które
należą do jednego rodzaju, ale różnią się przeciwnymi
cechami gatunkowymi. One także nazywają się jednymi,
ponieważ rodzaj podlegający różnicom gatunkowym jest
jeden; na przykład koń, człowiek i pies tworzą jedność,
bo są zwierzętami, w podobny sposób jak w przypadku
jedności materii. Byty te czasem nazywa się jednymi
w podany sposób, czasem jednak bywają określane jako
te same w odniesieniu do wyższego rodzaju (wyższy ro­
dzaj oznacza rodzaj nad rodzajami najbliższ.ymi). Na
przykład trójkąt równoramienny i trójkąt równoboczny
są jedną i tą samą figurą, ponieważ obydwa są trójkątami,
lecz nie jednym i tym samym trójkątem.
Jednymi z istoty swej nazywają się też rzeczy, których
definicja wyrażająca istotę jest niepodzielna w porównaniu
z inną definicją wyrażającą istotę rzeczy (chociaż każda
6. Jedno — er 115

definicja jest podziclna sama w sobie na rodzaj i różnicę


gatunkową). Tak żc nawpt to, co się powiększa i zmniejsza,
tworzy jedność, ponieważ jego definicja jest jedna, po­
dobnie jak w wypadku powierzchni — definicja ich formy
jest jedna. Krótko mówiąc, We wszystkich przypadkach ioieu
gdy myśl, której przedmiotem jest istota, jest niepodzielna
i nie można oddzielić ani w czasie, ani w przestrzeni,
ani w definicji rzeczy, które obejmuje, są one w najwyż­
szym stopniu jednością, a spośród nich szczególnie te,
które są substancjami. W ogóle, wszystkie rzeczy, które
nie są podzielne, jako niepodzielne nazywają się jednymi.
Na przykład, jeżeli u kogoś, kto jest człowiekiem nic wy­
stępuje żaden podział, to jest jednym człowiekiem, jeżeli
jako u zwierzęcia, to jednym zwierzęciem, jeżeli w wiel­
kości, to jest jedną wielkością. Otóż większość rzeczy
nazywa się jednymi, ponieważ albo działają, albo posia­
dają, albo doznają, albo pozostają w jakimś stosunku
do czegoś innego będącego jednym, ale rzeczy, które są
pierwotnie nazywane jednymi to te, których substancja
jest jedną czy to pod względem ciągłości, czy formy bądź
definicji; to bowiem, co zaliczamy do wielości, to albo
rzeczy nieciągłe, albo takie, których forma nie jest jedna,
albo takie, których definicja nie jest jedna. Co więcej,
w jednym znaczeniu nazywamy jakąś rzecz jedną, jeżeli
jest ilością i ciągłością, ale w drugim znaczeniu nie mo­
żemy jej tak nazwać, o ile nie jest całością, tzn. o ile nie ma
jednej formy. Na przykład, widząc rozrzucone jak bądź czę­
ści obuwia nie moglibyśmy tego nazwać całością (chyba
ze względu na ciągłość); moglibyśmy je tak nazwać
tylko wtedy, gdyby były ułożone razem i miały okre­
śloną formę. Z tego też pow'odu koło jest najbardziej
jedno ze wszystkich linii, ponieważ tworzy całość i jest
skończone.
116 Ksifga d (V)

Istotą jedności jest początek liczby, bo pierwsza miara


jest początkiem, gdyż to, za pomocą czego poznajemy naj­
pierw każdy rodzaj, jest pierwszą miarą tego rodzaju.
Jedność nie jest jednak tym samym we wszystkich rodza­
jach: tutaj jest ćwiartka tonu, a tam samogłoska czy spół­
głoska; inna jest jedność dla ciężaru, a inna dla ruchu.
We wszystkich jednak przypadkach jedność nie jest po-
dzielna ani według ilości, ani według rodzaju. Otóż to.
co jest niepodzielne ilościowo nazywa się jednostką, je­
żeli nie jest podzielne w żadnym kierunku i nie ma
określone-go położenia; punktem, jeżeli jest niepodzielne
w żadnym kierunku, ale ma jakieś położenie 2’; linią,
jeżeli jest podzielne W jednym kierunku, płaszczyzną,
jeżeli w dwóch kierunkach, a ciałem, jeżeli jest podzielne
ilościowo we wszystkich, tj. w trzech kierunkach. I w po­
rządku odwrotnym: to, co jest podzielne w dwóch kie­
runkach. jest płaszczyzną, to, co jest podzielne w jed­
nym kierunku, jest linią; to, co w żaden sposób nie jest
podzielne ilościowo, jest punktem albo jednostką — to,
co nie ma żadnego położenia jest jednostką, a to, co ma
jakieś położenie, jest punktem.
Dalej, to co jest jednością, jest takie albo według liczby,
albo według gatunku, albo według rodzaju, albo przez
analogie; według liczby jest jednością to, czego materia
jest jedna, według gatunku to, czego definicja jest jedna,
według rodzaju to, o czym się orzeka te same orzeczniki,
a przez analogię rzeczy, których stosunek jest taki jak
między dwiema innymi. Zawsze przy tym późniejsze
rodzaje jedności towarzyszą poprzednim; na przykład
to, co jest jedno według liczby, jest jedno według gatunku,
ale to, co jest jedno według gatunku, nic zawsze jest jedno
ioi7a według liczby; to zaś, co jest jedno według gatunku, jest
zawsze jedno według rodzaju; ale to, co jest jedno według
7. Bvt — ov 117

rodzaju, nie zawsze jest jedno według gatunku, lecz tylko


przez analogię; wreszcie to, co jest jedno przez analogię,
nie zawsze jest takie według rodzaju.
Jasne jest również, że „wiele” będzie miało dużo
znaczeń przeciwnych w stosunku do „jednego”. Istnieje
wielość albo przez nieciągłość, albo przez podział materii
według gatunku — czy to pierwszej materii, czy ostat­
niej — albo przez wielość definicji wyrażających istotę.

7. Byt — ov

Byt czegoś może „być” albo akcydcntalny (κατά συμβε-


βηκός), albo samoistny (zah’ αυτό) 3o.
<1> Jest akcydentalny gdy mówimy na przykład,
żc „sprawiedliwy człowiek jest wykształcony” albo że „czło­
wiek jest wykształcony” i że „wykształcony jest człowie­
kiem”; tak samo mówimy, że „wykształcony buduje”,
ponieważ budowniczy przypadkiem jest wykształcony,
albo że wykształcony jest budowniczym; bo że „to jest
tym” znaczy w tym przypadku, że „jedno jest cechą
przypadkową drugiego”. Tak jest również w wymienio­
nych przypadkach; gdy bowiem mówimy, żc „człowiek
jest wykształcony” i że „wykształcony jest człowiekiem”,
albo że „blady jest wykształcony” albo „wykształcony
jest blady”, dwa ostatnie wyrażenia znacz.ą, że obydwie
cechy tej samej rzeczy są akcydentalne. Pierwsze wy­
rażenie znaczy, że cecha akcydentalna należy do tego,
co istnieje; natomiast „wykształcony jest człowiekiem”
znaczy, że „wykształcony” jest cechą akcydentalną czło­
wieka. W tym znaczeniu mówi się także, że nie-blady
istnieje [jest], ponieważ to, czego jest cechą przypadkową,
istnieje [jest]. Tak więc, gdy coś jest orzekane w znaczę-
118 Księga A (V)

niu akcydentalnym o czymś innym, to albo dlatego,


że jedno i drugie przysługuje tej samej rzeczy, która ist­
nieje, albo dlatego, że predykat jest cechą przypadkową
przedmiotu, który istnieje, albo wreszcie dlatego, że przed­
miot, któremu przysługuje jako cecha przypadkowa,
a o której jest orzekany, sam istnieje M.
<2> Tyle jest rodzajów bytu, ile jest sposobów orzeka­
nia [tzn. kategorii], bo tyle jest znaczeń „bytu” ile jest ka­
tegorii. Skoro więc niektóre predykaty orzekają, czym
rzecz jest, inne jej jakość, inne ilość, inne stosunek, inne
działanie albo doznawanie, inne miejsce, a inne czas 32,
wobec tego „byt” jest brany w tylu znaczeniach, ile jest
tych kategorii. Nie ma bowiem różnicy między wyraże­
niami „człowiek jest powracający do zdrowia” a wyraże­
niem „człowiek powraca do zdrowia” albo „człowiek
jest idący” czy „krający” a „człowiek idzie” czy „kraje”.
Podobnie w innych przypadkach.
<3> Dalej, „istnienie” i „jest” (το evwx zai το ε<τιν)
znaczy, że twierdzenie jest prawdziwe, a „nie-istnienie”,
że jest nie prawdziwe, lecz fałszywe i tak samo w przy­
padku twierdzenia i przeczenia Na przykład „Sokrates
jest wykształcony” znaczy, że twierdzenie to jest praw­
dziwe, albo „Sokrates jest nie-blady” znaczy, żc również
i to jest prawdziwe. Ale twierdzenie, że „przekątna kwad­
ratu nie jest wymierna z bokiem” znaczy, że byłoby fał­
szem twierdzić, że jest wymierna.
<4/ Wreszcie „być” i „byt” (το sNai και τό ov)
ton b mogą oznaczać zarówno byt potencjalny jak i byt aktu­
alny rzeczy, o których mówiliśmy. „Widzącym” nazywamy
zarówno to, co widzi tylko potencjalnie, jak również to,
co widzi aktualnie; możemy powiedzieć, że „wie” i o tym,
kto może aktualizować swoją wiedzę, i o tym, kto już ją
zaktualizował; tak samo „być w spoczynku” znaczy albo
8. Substancja — ουσία 119

że coś już się znajduje w stanie spoczynku, albo że może


się znajdować w stanie spoczynku. Podobnie w przypadku
substancji; mówimy, że Hermes jest w kamieniu, a po­
łowa linii w linii, zbożem zaś nazywamy to, co jeszcze
nie jest dojrzałe. To jednak, kiedy coś jest możliwe, a kiedy
jeszcze nie jest, trzeba -wyaśnić gdzie indziej **.

8. Substancja — ουσία

„Substancją” nazywamy <1> ciała proste, takie jak


ziemia, ogień, woda i wszystko tego rodzaju, w ogóle
ciała oraz rzeczy z nich złożone, zarówno zwierzętass,
jak i istoty boskie ”, a także części ciał. Wszystkie te rze­
czy nazywają się substancją, ponieważ nie są orzekane
o przedmiocie, lecz wszystko inne jest orzekane o nich.
<2> W innym znaczeniu substancja jest wewnętrzną
przyczyną istnienia rzeczy, które nie są orzekane o jakimś
przedmiocie, na przykład dusza w zwierzęciu. <3> Sub­
stancją są również części wewnętrzne rzeczy, części ograni­
czające je i określające ich indywidualność (τόοε τι),
których zniszczenie pociąga za sobą zniszczenie całości;
na przykład według nauki pewnych filoz.ofów 87 taką jest
powierzchnia dla ciał, a linia dla powierzchni; w ogóle
substancją tego rodzaju wydaje się niektórym filozofom
liczba, bo gdyby została zniesiona, nic by już nie mogło
istnieć, i ona ogranicza wszystko. <4> Również istota
wyrażona w definicji nazywana jest substancją każdej
rzeczy.
Z powyższego wynika, że „substancja” brana jest
w dwóch znaczeniach; jako ostateczny substrat (iraoxet-
pevov ίσχατον), który nie jest już orzekany o czymś
120 Ksifga A (V)

innym, oraz jako to, co będąc czymś konkretnym [tzn.


określonym bytem — τόδε u 3s] jest także rozłączne:
a taką jest forma i kształt każdej rzeczy.

9. « To samo». «Inne». «Rożne». «Podobne» —


ravró. eregor. Οιαφοοον. δμοοον

„To samo” oznacza to, co jest tym samym akcydental-


nie: na przykład „blady” i „wykształcony” są tym sa­
mym, ponieważ są cechami akcydentalnymi tej samej
rzeczy, a także „człowiek” i „wykształcony”, bo jedno
jest cechą akcydentalną drugiego; „wykształcony” jest
„człowiekiem”, ponieważ „wykształcony” jest cechą akcy­
dentalną człowieka. Wyrażenie złożone jest identyczne
z każdym z dwóch terminów pojedynczych i na odwrót,
bo „człowiek” i „wykształcony” są identyczne z „czło­
wiekiem wykształconym”. Cecha akcydentalna tych iden­
tyczności jest przyczyną tego, że nie są orzekane ogólnie;
nie jest bowiem prawdą, że każdy człowiek jest tym sa­
mym co wykształcony, gdyż ogólna cecha jest cechą
ton* istotną, a cecha przypadkowa nic jest istotną, ale przy­
sługuje jednostkom bezwarunkowo (<χπλως). „Sokrates”
i „wykształcony Sokrates” wydają się identyczni, ale
„Sokrates” nie jest pojęciem ogólnym i dlatego nie mówi
się „każdy Sokrates”, tak jak się mówi „każdy człowiek” a’.
O pewnych rzeczach mówi się, że są „te same” w tym
znaczeniu, o innych zaś, że są „te same” z ich własnej
natury, jak w przypadku jedności; bo zarówno rzeczy,
których materia jest jedna czy to gatunkowo, czy liczbow o,
jak i te, których istota jest jedna, nazywają się tymi sa­
mymi. Jasne przeto, że tożsamość jest pewną jednością
wielości rzeczy bądź jednością jednej rzeczy pojmowanej
10. Przeciwstawność. Przeciwie.estu:o... 121

jako wielość, gdy na przykład mówimy, iż rzecz jest iden­


tyczna sama z sobą; bo ta sama rzecz jest tutaj pojmo­
wana jako dwie.
„Innymi” nazywa się takie rzeczy, których gatunki,
materia, albo definicja istoty są różne; ogólnie: „inny”
jest przeciwieństwem „tego samego”.
„Różnymi” nazywa się rzeczy, które mimo iż są inne,
są jednak pod pewnym względem te same, ale nie licz­
bowo, lecz gatunkowo albo rodzajowo bądź przez ana­
logię; również i te, które należą do różnych rodzajów
albo tworzą przeciwieństwo oraz te wszystkie rz.eczy,
które w swej istocie mają odmienność 40.
„Podobnymi” (δμοια) nazywa się te rzeczy, które mają
te same własności pod każdym względem oraz te, które
mają więcej własności tych samych niż różnych, i wreszcie
te, które mają tę samą jakość. Również i te nazywają się
podobnymi, które dzielą z innymi rzeczami największą
ilość najważniejszych własności (gdy każda z nich jest
jednym z dwóch przeciwieństw), ze względu na które
rzeczy mogą się zmieniać. Przeciwieństwem „podobnego”
jest „niepodobne”.

10. Przeeiwstawność. Przeciwieństwu.


Odmienność gatunkowa — άνηικείμήνα. evavria.
Preoa τφ ειδει

Termin „przeciwstawność” odnosi się do sprzeczności


.(av-l<paatę) i przeciwieństw (xavav-ria) oraz do rela-
tywów (τα πρός τι), dalej, do braku i posiadania oraz do
ekstremów, terminus a quo i terminus ad quem powstawania
i ginięcia. We wszystkich przypadkach, w których dwie
własności nie mogą równocześnie współistnieć w jednym
122 Księga A (V)

przedmiocie zdolnym do ich przyjęcia, własności te okre­


ślane są jako przeciwstawne — one same bądź ich skład­
niki. Kolor czarny i biały nie występują równocześnie
w tym samym przedmiocie, wskutek tego ich składniki
są przeciwstawne (av-nxeiTtat^i.
„Przeciwnymi” nazywa się (1) te różne rodzajowo cechy,
które nie mogą równocześnie współistnieć w tym samym
przedmiocie, (2) te, które najbardziej się różnią w tym
samym rodzaju, (3) te, które najbardziej się różnią w tym
samym przedmiocie, który je przyjmuje, (4) te, które naj­
bardziej się różnią w tym, co podpada pod tę samą poten­
cję ‘I wreszcie te rzeczy (5), których różnica jest naj­
większa bądź absolutnie, bądź w rodzaju, bądź w gatunku.
Inne rzeczy są nazywane przeciwnymi, ponieważ niektóre
z nich mają przeciwieństwa wspomnianego wyżej rodzaju,
niektóre, ponieważ przyjmują przeciwieństwa tego rodzaju,
inne, ponieważ są zdolne do ich wytwarzania, a jeszcze
inne, ponieważ ich doznają, albo je wytwarzają i ich
doznają, albo są ich odrzuceniem albo przyjęciem, posiada­
niem lub brakiem. Ponieważ „jeden” i „byt” są wieloznacz­
ne, wobec tego ich derywaty muszą występować w tym sa­
mym przypadku; są nimi „to samo”, „inne” i „przeciwne”,
i powinny się zmieniać według każdej kategorii.
lois b Wyrażenie „inne według gatunku” (ε-repa τω ειδει)
stosuje się do rzeczy, które będąc tego samego rodzaju
nie są sobie nawzajem podporządkowane oraz do tych
rzeczy, które należąc do tego samego rodzaju wykazują
różnicę, albo które w swej substancji mają przeciwień­
stwo (evavricwv). Przeciwieństwa różnią się nawzajem
gatunkowo (albo wszystkie, albo te, które zostały poprzed­
nio wymienione); dalej, te rzeczy, które jako ostatnie ga­
tunki pewnego rodzaju są różne pojęciowo (na przykład
11. WczeSniejszy i późniejszy 123

człowiek i koń są rodzajowo niepodzielne, a ich definicje


są różne). Różnią się wreszcie gatunkowo te cechy, które
należąc do tej samej substancji mają pewną różnicę.
„To samo według gatunku” ma różne znaczenia przeciw­
stawne do tych.

11. Wcześniejszy i późniejszy — πρότερον, ύστερον

Wyrazy „wcześniejszy” i „późniejszy” stosuje się do


pewnych zdarzeń (przy założeniu, że istnieje jakiś przed­
miot pierwszy, tzn. początek w każdym rodzaju), ponie­
waż są bliższe w stosunku do pewnego określonego po­
czątku albo bezwarunkowo (a7iXa>), albo z natury, albo
przez stosunek do czegoś, albo według miejsca, albo przez
osoby. Na przykład, zdarzenia są wcześniejsze według
miejsca, ponieważ są bliższe albo w stosunku do miejsca
oznaczonego przez naturę (jak na przykład miejsca środ­
kowego albo końcowego), albo miejsca przypadkowego,
a to, co jest bardziej oddalone, jest późniejsze. Inne
zdarzenia są wcześniejsze podług czasu; niektóre dlatego,
że są bardziej oddalone od chwili obecnej, na przykład,
w przypadku zdarzeń przeszłych wojna trojańska jest
wcześniejsza od wojen perskich, ponieważ jest bardziej
oddalona od chwili obecnej; inne są wcześniejsze, po­
nieważ są bliższe chwili obecnej, na przykład w przypadku
zdarzeń przyszłych Igrzyska Nemejskie są wcześniejsze
od Pityjskich, ponieważ są bliższe chwili obecnej, którą
się traktuje jako początek i punkt wejściowy. Wcześniej­
sze według ruchu jest to, co jest bliższe pierwszego czyn­
nika ruchu, na przykład dziecko jest wcześniejsze od czło­
wieka dojrzałego; a pierwszy czynnik ruchu jest także
124 Ksifga A (V)

początkiem bezwarunkowym (απλώς). Wcześniejsze we­


dług siły (κατα Suw.utw) jest to, co przewyższa możnością,
tzn. to, co może więcej, i takim jest to, woli czego coś in­
nego, tzn. późniejsze, jest posłuszne; tak żc, jeśli wcze­
śniejsze nie wprawi go w ruch, to późniejsze się nic po­
rusza, a jeżeli je wprawi, to się porusza; wola jest tutaj
początkiem. Inne rzeczy są wcześniejsze według porządku
(xaxa ταξιν). Są to rzeczy umiesz.czone w pewnych odle­
głościach w stosunku do pewnego określonego przedmiotu,
zgodnie z pewną regułą, na przykład w chórze drugi
człowiek jest wcześniejszy od trzeciego, a w lirze przed­
ostatnia struna od ostatniej; w pierwszym bowiem przy­
padku początkiem jest prowadzący, a w drugim struna
środkowa.
Oto sposób rozumienia „wcześniejszego” i „później­
szego”. W innym jeszcze znaczeniu to, co jest wcześniej­
sze dla poznania, jest również wcześniejsze w ogóle
(απλώς). Ale wcześniejsze według porządku logicznego
(κατα τον Xóyov) nie jest tym samym, co wcześniejsze
według porządku zmysłowego (κα-ra την awEb;<iv). W po­
rządku logicznym bowiem to, co wcześniejsze, jest ogólne,
a w porządku zmysłowym to, co wcześniejsze, jest szcze­
gółowe. Ponadto, w porządku logicznym cecha przypadko­
wa jest wcześniejsza od całości, na przykład „wykształ­
cony” jest wcześniejszy od „człowieka wykształconego”,
bo pojęcie jako całość nie może istnieć bez części, a prze­
cież „wykształcony” nic może istnieć bez kogoś, kto jest
wykształcony.
Wcześniejszymi nazywa się. również własności rzeczy
wcześniejszych, na przykład kierunek prosty (prostość,
ευ&υτης) jest wcześniejszy od gładkości (λεώτητος),
ioi9> bo pierwszy jest własnością linii jako takiej, a gładkość
jest własnością powierzchni.
12. Potencja. .Niemoc 125

Niektóre rzeczy są więc wcześniejsze i późniejsze w tym


sensie, inne ze względu na naturę i substancję (istotę);
w tym znaczeniu wcześniejsze są pewne rzeczy, które
mogą istnieć niezależnie od innych, podczas gdy te drugie
nie mogą istnieć bez tamtych. Rozróżnieniem tym posłu­
giwał się Platon. Jeżeli weźmiemy pod uwagę różne zna­
czenia „bytu”, to, po pierwsze, wcześniejszy jest przed­
miot i dlatego substancja (istota) jest wcześniejsza; po
drugie, zależnie od tego, czy się bierze pod uwagę poten­
cję (κατα δυναμι), czy entelechię (aar’ In.tkźjiN),
różne rzeczy są wcześniejsze, bo pewne rzeczy są wcześ­
niejsze ze względu na potencję, inne ze względu na ente­
lechię; na przykład, ze względu na potencję połowa linii
jest wcześniejsza od całej linii i część od całości, i materia
od konkretnej substancji, ale ze względu na entelechię
jest późniejsza: dopiero bowiem gdy całość zostanie
rozłożona na części, wtedy będą w pełni istnieć. A więc
to, co było nazwane „wcześniejszym” i „późniejszym”,
zostało tak nazwane ze względu na to czwarte znaczenie;
pewne bowiem rzeczy mogą istnieć bez innych z punktu
widzenia powstawania (aa-ra yćve<nv), na przykład
całość bez części, a inne z punktu widzenia rozkładu,
na przykład część bez całości. Podobnie w innych przy­
padkach.

12. Potencja. Niemoc —


δύναμις. ά&ηναμία

„Potencją” (Su)aptę) nazywa się źródło ruchu albo


zmiany, które się znajduje w innej rzeczy albo w tej samej
jako innej (Pv i-rśpę ή ή έτερον); na przykład, sztuka bu­
dowania jest pewną potencją, która się nie znajduje
125 Księga Δ (V)

w obiekcie budowanym, podczas gdy sztuka leczenia,


która jest potencją, może się znajdować w człowieku le­
czonym, ale nie w nim jako leczonym. „Poten^a” oznacza
więc po prostu źródło zmiany albo ruchu w innej rzeczy,
albo w tej samej jako innej', a także zdolność do podlegania
zmianom lub poruszaniu przez coś innego albo przez
siebie samego jako innego. Dzięki tej zasadzie, ze Względu
na którą doznający doznaje czegoś, nazywamy go „zdol­
nym” do doznawania; a nazywamy go tak, gdy bądź
doznaje czegoś w ogóle, bądź gdy doznaje czegoś lepszego.
Możnością (potencją) nazywa się jeszcze zdolność do
doprowadzenia czegoś do pomyślnego końca albo podług
własnej woli. Niekiedy bowiem mówimy o tych, którzy
tylko chodzą albo mówią, ale nie robią tego dobrze albo
z własnej woli, że nie mają możności (ou Sóva<&c.’·)
mówienia czy chodzenia; podobnie w przypadku dozna­
wania. Również wszystkie stany, dzięki którym rzeczy
są w ogóle niewrażliwe i niezmienne albo niełatwo zmie­
niają się na gorsze, nazywają się potencjami (Stwótueię
keyowrii; bo rzeczy bywają łamane, rozbijane, zginane
i w ogóle niszczone nie dzięki potencji, lecz właśnie z braku
potencji i niedostatku czegoś, a są niewrażliwe na tego
rodzaju procesy, jeżeli z trudem i nieznacznie mogą być
przez nie dotknięte dzięki swej potencji, możności i pew­
nemu stanowi.
Wobec tego, że „potencja” ma wiele znaczeń, to rów­
nież i przymiotnik „potencjalny” będzie w jednym sen­
sie oznaczał to, co może rozpocząć ruch albo zmianę
w ogóle (bo nawet to, co może spowodować spoczynek —
rb erarowv — jest także czymś „potencjalnym”), czy to
1019 b w innej rzeczy, czy w tej samej jako innej. W drugim
znaczeniu potencjalnym nazywa się to, co jest objęte
12. Potencja. Niemoc 127

potencją czegoś innego. W innym jeszcze znaczeniu


„potencjalny” oznacza zdolność do zmiany w coś gorszego
bądź le.pszego (bo tylko to, co ginie, posiada również,
jak się zdaje, zdolność ginięcia; nie mogłoby bowiem
zginąć, gdyby nie było do tego zdolne; musi w nim istnieć
pewna dyspozycja, przyczyna, zasada dla przejścia do
takiego stanu; wydaje się, że potencjalne jest takie dla­
tego, żc coś posiada, bądź dlatego, że jest tego pozbawio­
ne. Ale jeżeli sam brak jest pewnego rodzaju posiadaniem,
wszystko będzie zdolne do posiadania czegoś, tak iż
potencja polega na posiadaniu pewnego stanu, pewnej za­
sady, jak również, na posiadaniu braku tego stanu, jeżeli
możliwe jest posiadanie braku. Jeżeli brak nic jest jakimś
posiadaniem, to „potencja” użyta jest w dwóch różnych
znaczeniach); w innym znaczeniu jakaś rzecz posiada
potencję, ponieważ ani inna rzecz, ani ta sama jako
inna, nie posiada potencji ani zasady, która mogłaby
ją zniszczyć. Wreszcie, wszystkie te rzeczy są potencjalnie
możliwe bądź po prostu, ponieważ albo mogą się przy­
padkiem zdarzyć, albo nie, bądź ponieważ mogą wystą­
pić w formie doskonalszej. Tego rodzaju potencja wystę­
puje również w rzeczach nieożywionych, jak na przykład
W instrumentach muzycznych; mówimy, że jedna lira może
wydawać tony, a inna nie, jeżeli nic jest nastrojona.
Niemoc (aSuwzpia) jest brakiem potencji i tej zasady,
którą opisaliśmy, albo zupełnym, albo w przypadku cze­
goś, co z natury powinno ją mieć, albo w czasie,
w którym powinno ją już naturalnie mieć. Nic mogli­
byśmy bowiem powiedzieć w tym samym znaczeniu,
że chłopiec, mężczyzna i eunuch są niezdolni do płodzenia.
Ponadto każdemu rodzajowi potencji odpowiada przeciw­
128 Kńfga A (V)

stawna impotencja, zarówno tej, która tylko może two­


rzyć ruch, jak i tej, która może go tworzyć dobrze.
Niektóre rzeczy nazywa się niemożliwymi (αδύνατο.)
z powodu tego rodzaju niemożności, podczas gdy inne
są takie w innym znaczeniu, tzn. tak, jak się przeciwsta­
wia „możliwe” „niemożliwemu”. Niemożliwe jest to,
czego przeciwieństwo jest koniecznie prawdziwe; na przy­
kład jest niemożliwe, ażeby stosunek przekątnej do boku
kwadratu byl współmierny, bo twierdzenie to jest fał­
szywe, a przeciwieństwo tego nie tylko jest prawdziwe,
ale konieczne; przekątna jest niewspółmierna. Współ-
mierność jest zatem nie tylko fałszywa, ale jest koniecznie
fałszywa. Przeciwieństwa niemożliwego, możliwe, jest
tym, czego przeciwieństwo nie jest koniecznie fałszywe;
na przykład, jest możliwe, że człowiek siedzi, bo nie jest
koniecznie fałszywe, że nie siedzi. Możliwe w jednym
znaczeniu, jak już powiedziano, oznacza wiec to, co nie jest
koniecznie fałszywe; w innym znaczeniu to, co jest praw­
dziwe, albo wreszcie to, co może być prawdziwe 12. W geo­
metrii mówi się o „potencji” metaforycznie. Tc znacze­
nia „możliwego” nie odnoszą się więc do potencji. Nato­
miast wszystkie tc znaczenia, które odnoszą się do potencji,
1020 b odnoszą się do pierwszego jej rodzaju, mianowicie do
zasady zmiany w innej rzeczy albo tej samej jako innej.
Inne rzeczy nazywane są potencjalnymi, jedne, ponie­
waż coś innego ma nad nimi władzę tego rodzaju, inne,
przeciwnie, ponieważ nie podlegają tej władzy, a jeszcze
inne, ponieważ podlegają jej w szczególny sposób. To samo
się odnosi do rzeczy niemożliwych. Tak więc właściwą
definicją pierwszego rodzaju potencji będzie: „źródło
zmiany w innej rzeczy albo w tej samej rzeczy jako innej”.
13. Holi — tlooov 12S>

13. Ilość — 7.0oóv

„Ilością” nazywa się to, co jest podzielne na dwie lub·


więcej części, z których każda jest z natury jedną i okre­
śloną rzeczą. „Wielość” jest pewną ilością, jeżeli jest
przeliczalna, a jest „wie-lkością”, gdy jest wymi rna,
„Wielość” oznacza to, co jest podzielne potencjalnie na
nieciągłe części, a „wielkość” oznacza to, co jest podzielne
na części ciągle; wielkość ciągła w jednym tylko wymiarze
jest długością, w dwóch wymiarach jest szerokością, a
w trzech ■wymiarach głębokością (pź&oę). Wielość ogra­
niczona jest liczbą, długość linią, szerokość powierzchnią,
a głębokość ograniczona jest ciałem.
Ponadto rozróżnia się ilość samoistną oraz ilość akcy-
dcntalną: na przykład, linia jest ilością samoistną, a wy­
kształcony jest [jako ciało] ilością akcydentalną. Wśród
rzeczy będących ilościami samoistnymi [ze swej natury]
jedne są jako substancje, na przykład linia jest pewną
ilością (bo pewna ilość występuje w definicji podającej
czym linia jest); inne są modyfikacjami i stanami tego
rodzaju substancji, na przykład wiele i mało, długi i krótki,
szeroki i wąski, głęboki i płytki, ciężki i lekki, i inne tego
rodzaju. Również duży i mały oraz większy i mniejszy
rozpatrywane zarówno jako stany samoistne, jak i we wz.a-
jemnych relacjach, są także istotnymi odmianami ilości oraz
są przenoszone także na inne rzeczy. Ilość akcydentalną
rozumie się bądź tak jak w przypadku „wykształconego”
i „białego”, ponieważ to, do czego się odnosi wykształcenie
i białość jest ilością, bądź tak jak w przypadku ruchu
i czasu; także bowiem ruch i czas bywają nazywane ilo­
ściami i ciąglościami ze względu na podzielność rzeczy,
których są atrybutami. Mam na myśli nie to, co się porusza,
130 Księga A (V)

lecz przestrzeń, którą przebiegło. Skoro bowiem prze­


strzeń jest ilością, to także i ruch jest ilością, a skoro ruch
jest ilością, to również jest ilością czas.

14. Jakość — ποιύν

„Jakością” nazywa się, w pierwszym znaczeniu, róż­


nicę istoty (ή Staęopi της oUctiaę) ω; na przykład,
człowiek jest zwierzęciem o pewnej jakości, ponieważ jest
dwunożny, a koń jest takim, ponieważ jest czworonożny;
koło jest figurą o pewnej jakości, ponieważ nie ma kątów' —
iowb a to dowodzi, że istotna różnica jest jakością. Takie jest
jedno znaczenie jakości: różnica istoty. W innym znacze­
niu mówi się o jakości w nieruchomych przedmiotach
matematycznych: jest to znaczenie, w jakim liczby mają
pewną jakość, na przykład liczby złożone (σύνθετα),
nie te, które mają tylko jeden wymiar, lecz te, których
powierzchnie i wielkości przestrzenne są odbiciem (tzn.
liczby, które są iloczynem dwóch czynników — ποσίν.1.:,
Ttooi -— albo te, które są iloczynem trzech czynników —
ποσάχις rocó.ztę οοσοί) ; ogólnie to, co istnieje w' isto­
cie liczby poza ilością, jest jakością, bo istotą każdej liczby
jest to, co jest raz (ó óćaa); na przykład, istotą liczby
6 nie jest jakaś liczba pomnożona dw'a lub trzy razy,
lecz to, co jest raz; bo 6 jest raz 6. Jakością nazywają się
jeszcze własności substancji w ruchu, na przykład ciepło
i zimno, biel i czerń, ciężkość i lekkość oraz inne własności
tego rodzaju, których zmiana sprawna, że i ciała—jak
mówimy — się zmieniają. W końcu jakość odnosi się
do cnoty i występku, i w ogóle do zła i dobra.
Można by właściwie mówić o dwóch znaczeniach jako­
15. Stosunek — πού; Tl 131

ści, ale jedno z nich jest bardziej zasadnicze. Pierwszą


jakością jest różnica istoty, a jej częścią jest jakość liczbowa;
jest bowiem jakąś różnicą istot, ale ani nie rzeczy rucho­
mych, . ani jako poruszających się (ή ou xivougevow
V oUy f] xivoupeva'). Po drugie, istnieją odmiany rzeczy
ruchomych jako ruchomych oraz różnice ruchów. Cnota
i występek są jakąś częścią tych odmian; ujawniają bowiem
różnice ruchu bądź działania, według których rzeczy
w ruchu działają lub doznają dobrego bądź złego; bo to, co
może być poruszone w pewien sposób, jest dobre, a to,
co może to czynić albo działać w inny, przeciwny sposób,
jest złe. Dobro i zło oznacza jakość, zwłaszcza u istot ży­
wych, a wśród nich szczególnie u tych, które mają wolną
wolę.

15. Stosunek — ποος τι

„Względnym” nazywa się, z jednej strony, taki stosu­


nek jak podwójny do połowy, potrójny do trzeciej części i,
w ogóle, wielokrotny do tego, co się mieści wiele razy
w czymś innym, a także to, co przewyższa, do tego, co
jest przewyższane; z drugiej strony, stosunek tego, co może
ogrzewać, do tego, co może być ogrzane, oraz tego, co
może ciąć, do tego, co może być cięte, i w ogóle działają­
cego do doznającego. Względny jest również stosunek
mierzonego do miary, poznawalnego do wiedzy oraz przed­
miotu postrzeganego do postrzeżenia.
Stosunki pierwszego rodzaju są stosunkami liczbowymi
nieokreślonymi lub określonymi albo w stosunku do siebie
albo w stosunku do jedności. Na przykład, „podwójne”
jest w określonym stosunku liczbowym do jedności,
natomiast „wielokrotne” jest w liczbowym, ale nic okre­
ślonym stosunku do jedności, tzn. może być w stosunku
132 Ksifga A (V)

takim lub innym. Stosunek do siebie dwóch liczb, z któ-


1021« rych jedna jest półtora raza mniejsza od drugiej (to ź.p.i-
óXtov -ράς to ύφημιόλων) jest określonym stosunkiem
liczbowym do liczby, natomiast stosunek liczby n -f 1
do nindo n-j-1 jest nieokreślony, tak jak stosunek wielo­
krotnego do jedności. Stosunek przewyższającego do prze­
wyższanego jest w ogóle liczbowo nieokreślony, bo liczba
jest zawsze wymierna, a w przypadku wielkości niewy­
miernych żadna liczba nie może ich wyrazić; ale to, co
przewyższa w stosunku do tego, co jest przewyższone,
jest takie i ponadto coś więcej; to „coś więcej” jest nieo­
kreślone, bo może być, co jest obojętne, równe lub nie­
równo w stosunku do przewyższonego. Wszystkie wymie­
nione stosunki są więc wyrażane liczbowo i są określe­
niami liczby, jak rówmież, chociaż w inny sposób, wystę­
pują jak „równe”, „podobne” i „to samo”. Wszystkie
bowiem odnoszą się do jedności. „Tymi samymi” są rzeczy,
których substancja jest jedna; „podobnymi” są te, których
jakość jest jedna; „równymi” są te, których ilość jest
jedna. Jedynka jest początkiem i miarą liczby, tak że
wszystkie te stosunki są stosunkami liczbowymi, chociaż
nie w ten sam sposób.
Stosunek czynnego do biernego jest stosunkiem potencji
czynnej lub biernej i aktualizacją tych potencji; na przy­
kład, istnieje stosunek tego, co może ogrzewać, do tego,
co może być ogrzane, ponieważ może je ogrzać; istnieje
również stosunek tego, co ogrzewa, do tego, co jest ogrzane,
tego, co tnie, do tego, co jest cięte, ponieważ się to rzeczy­
wiście aktualizuje. Natomiast liczbowe stosunki nic aktu­
alizują się, chyba -w znaczeniu, które zostało gdzie indziej
omówione 44; jednakże nie mają aktualizacji w znaczeniu
ruchu. Co do stosunków według potencji, niektóre z nich
są określone według czasu, na przykład stosunek tego,
!5. Stosunek — śtgóę τι 133

co zrobił, do tego, co zostało zrobione, oraz tego, co będzie


robił, do tego, co będzie zrobione. W taki też sposób i oj­
ciec nazywany jest ojcem swego syna, gdyż jeden jest
sprawcą, a drugi jest jakimś wytworem. Dalej, istnieją
stosunki implikujące brak potencji, jak „niemożliwe”
i inne tego rodzaju określenia, jak na przykład „niewidzial­
ne ”.
Rzeczy względne liczbowo albo potencjalnie dlatego
są względne, ponieważ ich istota może być określana
tylko przez stosunek do innej rzeczy, a nie dlatego, że inna
rzecz jest względna w stosunku do niej; natomiast to,
co jest mierzalne, poznawalne, możliwe do pomyślenia
nazywa się względnym, ponieważ inna rzecz odnosi się
do niego. To, co jest „możliw e do pomyślenia” znaczy bo­
wiem, że istnieje o tym myśl, ale myśl nie odnosi się do
tego, czego jest myślą, gdyż byłoby to dwukrotnym powtó­
rzeniem tego samego. Podobnie widzenie jest widzeniem
czegoś, nie „tego, czego jest widzeniem” (chociaż można 1021 b
tak mówić zgodnie z prawdą), lecz odnosi się do koloru
czy czegoś innego tego rodzaju; w przeciwnym razie było­
by dwa razy powtórzone to samo, mianowńcie, że „wi­
dzenie jest widzeniem tego, czego jest widzeniem”.
Rzeczy nazywane względnymi ze swej natury są tak
nazywane bądź w tym znaczeniu, bądź dlatego, żc ich
rodzaje są relatywne w ten sposób; na przykład, „medycy­
na” jest wyrazem relatywnym, ponieważ jej rodzaj, wiedza,
zalicza się do wyrazów relatywnych. Dalej, relatywne ze
swej natury są też własności, dzięki którym byty, które
je posiadają, są nazywane relatywnymi, na przykład rów­
ność, ponieważ jest równością czegoś, i podobieństwo,
ponieważ jest czyimś podobieństwem. Wreszcie, istnieje
także względność akcydcntalna; iio przykład, człowiek
jest relatywem, ponieważ może być przypadkiem podwój­
ii*
134 Księga A (V)

nym czegoś, a „podwójny” jest wyrazem relatywnym;


„biały” może również być relatywem, jeżeli to samo
może być przypadkiem podwójne i białe.

16. Doskonale [skorictorie] — zlleioo

„Doskonałym” [skończonym] nazywa się to, poza czym


nie można znaleźć żadnej, nawet najmniejszej jego części;
na przykład, czas każ.d'-i rzeczy jest doskonały [skończony],
gdy poza nim nie można znaleźć żadnego innego czasu,
który by był jego właściwą częścią. „Doskonałym” nazy­
wa się też to, co ze względu na zalety i dobro nie może
być w swoim rodzaju przewyższone; na prz.ykład, dosko­
nały lekarz i doskonały fletnista, gdy nie mają żadnych
braków w formie właściwej ich doskonałości. Stosując
zaś wyraz jako metaforę do złych rzeczy, mówimy o „do­
skonałym potwarcy” i o „doskonałym złodzieju”; nazy­
wamy ich także dobrymi, na przykład „dobry złodziej”
i „dobry potwarca”. Doskonałość jest pewnego rodzaju
wykończeniem (τελείωσίς τις); każda bowiem rzecz
jest doskonała i każda istota jest doskonała, gdy ze wzglę­
du na formę właściwej im doskonałości nic brakuje żadnej
części ich naturalnej wielkości (ν.ο.τά. φύσιν pEyśSouę) .
Rzeczy, które osiągnęły swój odpowiedni cel, są również
nazywane doskonałymi; gdyż osiągnąć swój cel to tyle.
co być doskonałym. Tak więc, skoro cel jest czymś osta­
tecznym, stosujemy też wyraz jako metaforę do złych
rzeczy i mówimy, żc „coś zostało doskonale zniszczone
i zburzone”, jeżeli nic już nie pozostało do zniszczenia
i do pełnego zła, i został osiągnięty ostatni stopień. Dla­
tego też i śmierć została nazwana metaforycznie celem
17. Kres — πίοας 135

(το τέλος), bo jedno i drugie jest ostatecznym kresem.


Także i przyczyna celowa jest ostatecznym kresem. To,
co się nazywa doskonałym ze względu na własną naturę,
jest tak nazywane wc wszystkich tych znaczeniach, bądź
ze względu na dobro, wtedy, gdy niczego mu nie brakuje,
nie może być przewyższone i żadna część nie znajduje
się poza nim; bądź w ogóle, gdy nie może być przewyższo­
ne w poszczególnych rodzajach i żadna część nie znaj­ 1022 ■
duje się poza nim. Inne rzeczy są doskonałe dzięki po­
przednim rodzajom albo dlatego, że tworzą doskonałość,
albo dlatego, że ją mają, albo że się z nią zgadzają,
albo żc w jakikolwiek sposób pozostają w związku z rze­
czami nazywanymi doskonałymi w pierwszym znaczeniu.

17. Kres — πέρας

„Kresem” nazywa się kraniec każdej rzeczy, tzn. ostatni


punkt, poza którym nie można znaleźć żadnej części
oraz pierwszy punkt, wewnątrz którego znajduje się
każda część. Jest nim także forma przestrzennej wielkości
albo tego, co ma wielkość; także cel każdej rzeczy, ku
któremu skierowany jest ruch i działanie [ierminus ad
quem], a nie ten, od którego wychodzi [Ierminus a quo],
chociaż czasem nadaje się tę nazwę jednemu i drugiemu,
temu od którego i temu do którego ruch zdąża, tzn.
przyczynie celowej. Kresem jest także substanija każdej
rzeczy i istota każdej rzeczy; jest bowiem kresem pozna­
nia, a jeżeli poznania, to i przedmiotu. Jasne przeto,
że „kres” ma tyle znaczeń, ile „początek”, a nawet jeszcze
więcej, bo początek jest też i pewnym kresem, ale nie każdy
kres jest początkiem.
136 Ksifga ń (V)

18. Dzięki czemu. Dlaczego — το καθό. oi ίνεκα

„To, dzięki czemu” ma wiele znaczeń; w jednym zna­


czeniu jest to forma i istota każdej rzeczy; na przykład:
to, dzięki czemu człowiek jest dobry, to samo dobro.
W innym znaczeniu jest to najbliższy przedmiot, w którym
z natury znajduje się jakaś własność, na przykład powierz­
chnia dla barwy. A zatem „to, dzięki czemu” jest w pierw­
szym znaczeniu formą, w drugim materią każdej rzeczy,
najbliższym substratem. Ogólnie „to, dzięki czemu” po­
siada wszystkie znaczenia wyrazu „przyczyna”. Mówi
się bowiem bez różnicy: „dlaczego przyszedł?” albo:
„W jakim celu przyszedł? ”; „dlaczego wnioskował fałszywie
albo wnioskował?” albo: „co jest przyczyną wnioskowa­
nia bądź wnioskowania fałszywego?” Dalej, „dlaczego”
odnosi się jeszcze do pozycji (κατά θέ^ν: „dlaczego
stoi?” albo „dlaczego idzie?”; wszystkie te wyrażenia
oznaczaj’ą bowiem miejsce i pozycję.
Dlatego też i „przez się” (καθ’ auro, „w sobie”) musi
mieć wiele znaczeń. Z jednej strony, „przez się” oznacza
istotę, na przykład „Kallias sam przez się” to Kallias
samoistny i istota Kałliasa. Z drugiej strony, wyraża to
wszystko, co się znaj’duje w istocie, na przykład Kallias
sam przez się jest zwierzęciem, bo w definicji Kałliasa
znajduje się zwierzę: Kallias jest bowiem jakimś zwierzę­
ciem. „Przez się” mówi się także o atrybucie, który przed­
miot otrzymuje albo sam bezpośrednio, albo do jednej
ze swoich części, na przykład: powierzchnia jest biała
sama prz.ez się i człowiek żyje sam przez się, bo dusza,
W której’ przebywa życie, jest częścią człowieka. Terminem
tym określa się jeszcze to, co nie ma innej przyczyny prócz
siebie; człowiek ma wprawdzie więcej niż jedną przyczy­
19. Dyspozycja — StaOecię 137

nę zwierzę, dwunożne — ale ponadto człowiek jest


człowiekiem samoistnym. Określa się tym wyrażeniem
również każdy atrybut, który należy do jednego tylko
przedmiotu jako jednego, pojmowanego oddzielnie i samo­
istnie.

19. Dyspozycja —

„Dyspozycja” oznacza wewnętrzny układ przedmiotu, ioi2t>


który ma części, albo według miejsca, albo według po­
tencji, albo według formy. Musi bowiem istnieć jakaś
pozycja, jak właśnie wskazuje wyraz „dyspozycja”.

20. Stan, sposób istnieeiia — ίςι;

„Stan” 45 jest, w jednym znaczeniu, jakby działaniem


tego, kto ma, i tego, co ma, jakby jakąś czynnością albo
ruchem. Gdy bowiem coś tworzy, a coś jest stworzone,
zachodzi między nimi akt tworzenia; tak jak między tym,
kto nosi ubranie, a noszonym ubraniem zachodzi stan
pośredni noszenia. Jasne, że według tego pierwszego
znaczenia sam stan nie może mieć stanu, bo proces ten
musiałby się cofać w nieskończoność, gdyby było możliwe,
żeby stan był stanem dla stanu. W innym znaczeniu sta­
nem nazywa się usposobienie [dyspozycję], dzięki któremu
to, co jest usposobione, jest albo dobrze, albo źle usposo­
bione, i albo samo przez się, albo względem czegoś in­
nego; na przykład zdrowie jest pewnym stanem, bo jest
taką dyspozycją. Wreszcie, „stanem” nazywa się część
takiej dyspozycji; dlatego też doskonałość (aper/)) części
jakiejś rzeczy jest stanem całej rzeczy.
138 Księga d (V)

21. Doznanie — aa&oę

„Doznanie” oznacza własność, dzięki której coś się


może zmienić, na przykład biały i czarny, słodki i gorzki,
ciężkość i lekkość, i inne tego rodzaju. W innym znaczeniu
jest to aktualizacja tych jakości i zmiany już dokonane.
Dalej, szczególnie szkodliwe zmiany i ruchy, a zwłaszcza
bolesne krzywdy. Wreszcie, na wielką skalę, powodzenia
i przykrości są nazywane doznaniami.

22. Brak — στεοηαις

O „braku” mówi się po pierwsze wtedy, gdy coś nie po­


siada jakiegoś atrybutu, który mogłoby posiadać z na­
tury albo nawet wtedy, gdy przedmiot nie może go z na­
tury posiadać; na przykład o roślinie mówi się, że jest
pozbawiona oczu. W innym znaczeniu mówi się o braku,
jeżeli, mimo iż sama rzecz albo jej rodzaj powinny jakiś
atrybut posiadać, nie posiadają go, na przykład, niewi­
domy człowiek i kret w różnych znaczeniach pozbawieni
są wzroku; kret niezgodnie ze swoim rodzajem zwierzę­
cia, człowiek niezgodnie ze swoją własną naturą. Brakiem
będzie również to, że, gdy jakaś istota powinna z natury
posiadać jakąś cechę i we właściwym czasie, nie posiada jej;
ślepota bowiem jest brakiem, ale nie powie się o kimś,
że jest ślepy w każdym wieku, lecz tylko wtedy, gdy w wie­
ku, w którym powinien mieć z natury wzrok, nie ma go.
Podobnie, gdy się nie ma czegoś na miejscu przez naturę
przewidzianym, albo w kierunku bądź stosunku czy w spo­
sobie. Gwałtowne zabranie czegoś nazywa się również
brakiem [utratą].
W zasadzie wszystkie słowa poprzedzone znakiem ne­
23. «Mieć», «obejmować», «być w...» 139

gacji a [alpha privativum] wyrażają tyleż rodzajów braków;


nierówną wszak nazywa się rzecz, gdy nie ma równości
przysługującej jej z natury; niewidzialną, gdy w ogóle
nie ma barwy albo jest niez.nacznie zabarwiona; beznożną
istotę, gdy nie ma nóg w ogóle albo gdy są niedostateczne
[zbyt nikłe]; mówi się również o braku czegoś, gdy wystę- ion a
puje w małej ilości, jak w przypadku owocu o maleńkim
jądrze (a to znaczy, że maje w stopniu niedostatecznym).
Dalej, brakiem będzie to, co niełatwo albo źle daje się
przeprowadzić; na przykład nazywamy coś niepodziel­
nym, jeżeli nie tylko nie daje się podzielić, lecz także,
jeżeli nie może być łatwo bądź dobrze podzielone. Wreszcie
to, czego się w ogóle nie ma: ślepym nie nazywa się niewi-
dzącego na jedno oko, lecz tego, kto nie widzi na obydwoje
oczu. Dlatego też nie każdy człowiek jest dobry albo zły,
sprawiedliwy albo niesprawiedliwy, bo istnieją również
stany pośrednie.

23. «Miet», «obejmować», «być w...»,


«podtrzymywać» itp. — ćyew, εχεσΰαι

Wyraz „mieć” występuje w wielu znaczeniach. W jed­


nym znaczeniu „mieć” to tyle, co pojmować jakąś rzecz
według jej własnej natury albo według jej własnej ten­
dencji (κατα την xutou άμμην); mówi się na przykład,
że gorączka „ma” [„jest w ...”] człowieka, tyrani „mają”
swoje państwa, a ludzie odziani „mają” [„są w ...”] swoje
ubrania. W innym znaczeniu coś się znajduje w swoim
naturalnym materiale, na przykład brąz „ma” [„mieści
w sobie”] kształt posągu, a ciało „ma” chorobę. W innym
jeszcze znaczeniu jest tak, jak obejmujące w stosunku do
obejmowanego, jak wtedy, gdy mówimy, że naczynie
HO Księga A (V)

„obejmuje” płyn, miasto „obejmuje” ludzi, a okręt


„obejmuje” marynarzy. W ten sposób całość „obejmuje”
części. Dalej, to, co przeszkadza czemuś w ruchu albo
w działaniu zgodnie ze swoim naturalnym dążeniem,
bywa nazywane podtrzymywaniem (eysiv Xeys-a.i),
jak na przykład kolumny „podtrzymują” spoczywające
na nich ciężary, a poeci ls przedstawiają Atlasa jak „pod­
trzymuje” niebiosa, ażeby nic runęły na ziemię, jak utrzy­
mują również niektórzy fdozofowii·1’. W tym samym
znaczeniu stasuje się ten wyraz do tego, co łączy przed­
mioty, gdyż w przeciwnym razie rozpadłyby się pod
działaniem własnego popędu. Wreszcie wyrażenie „być
w czymś” ma znaczenie podobne i odpowiadające „mieć”.

24. Pochodzić, powstawać z··· —


εχ uivoę είναι

„Powstawać z czegoś” znaczy, po pierwsze, powstawać


z czegoś jak z materii i to znów w dwóch znaczeniach:
albo według swego rodzaju najwyższego, albo według
swego najniższego gatunku; na przykład, w' pierwszym
znaczeniu rzeczy topliwe powstają z wody, w drugim
znaczeniu posąg powstaje z brązu. W innym znaczeniu
przez „powstawać z ...” rozumie się to, z czego powstaje
coś jako z pierwszej zasady ruchu (na przykład, z czego
powstaje walka? — z obelżywych zniewag, ponieważ te
były początkiem walki). Dalej, pochodzi coś z całości
złożonej z materii i formy, tak jak części pochodzą z całości,
wiersze z Iliady, a kamienic z domu; bo celem jest forma,
a tylko to, co osiąga cel, jest całością skończoną (τέλειον).
W innym jeszcze znaczeniu „powstawać z czegoś” rozu­
mie się tak jak forma powstaje ze swych części, na przykład
25. CzęSć — /j,eoo z 141

człowiek z dwunożnego, a sylaba z litery, ale nie w taki


sposób jak posąg powstaje z brązu, bo substancja złożona 1023 b
powstaje ze zmysłowej materii, ale forma pochodzi z ma­
terii formy 48 (ty. της τοϋ etSouę ύλης). Mówi się więc
o pewnych rzeczach, że powstały z czegoś w tych różnych
znaczeniach; natomiast o innych mówi się, że „pochodzą
z czegoś”, jeżeli jedno z tych znaczeń odnosi się do części
rzeczy, z których pochodzą, na przykład, dziecko pochodzi
od ojca i matki, a rośliny z ziemi, ponieważ pochodzą
z jakiejś ich części. W innym jeszcze znaczeniu wyrażenie
to oznacza następstwo w czasie: tak więc noc pochodzi
z dnia, a burza ze słonecznej pogody, ponieważ jedno
następuje po drugim. Spośród tych przypadków jedne
zostały tak określone, ponieważ podlegają wzajemnej
zamianie, tak jak w powyższych przykładach; inne po
prostu dlatego, że następują po sobie w czasie; na przykład,
podróż nastąpiła w czasie zrównania dnia z nocą, po­
nieważ rozpoczęła się po rim, a święto Targeliów powstało
z Dionizjów, ponieważ miało miejsce po nich.

25. Część — μέρος

„Część” w pierwszym znaczeniu oznacza to, na co


pewna ilość może być w jakiś sposób podzielona; to bo­
wiem, co może być odjęte od jakiejś ilości jako ilości,
zawsze nazywa się jej częścią; na przykład, dwa w pew­
nym sensie może być uznane za część trzech. W drugim
znaczeniu „część” oznacza tylko te części, które są miarą
całości; dlatego dwa z jednego punktu widzenia będzie
częścią trzech, natomiast z innego punktu widzenia nie bę­
dzie. Ponadto to, na co może się dzielić forma, abstrahu­
jąc od ilości, nazywa się częścią tej formy; dlatego właś-
142 Ksifga J (V)

nic gatunki bywają nazywane częściami rodzaju. Dalej,


„częścią” nazywa się to, na co dzieli się całość, albo to,
z czego składa się całość, rozumiejąc przez całość albo
formę, albo to, co ma formę; na przykład, w kuli z brązu
albo w kostce z brązu brąz jest częścią, bo jest materią,
w której się ucieleśnia forma; także i kąt jest częścią. Rów­
nież elementy definicji, które wyjaśniają rzecz, są częścią
całości. Dlatego rodzaj bywa nazywany częścią gatunku,
chociaż w innym znaczeniu gatunek jest częścią rodzaju.

26. Całość, suma, ogól, wszystko —


o?ov, παν

„Całością” nazywa się to, czemu nie brakuje żadnej


części, z których z natury swej powinno się składać, oraz
to, co tak obejmuje części, że tworzą one jedność. Jedność
ta jest dwojakiego rodzaju; albo jest całością taką, jak
jedność tworzona przez każdą rzecz, albo taką, jak jedność
utworzona z tych rzeczy. W pierwszym przypadku to,
co jest prawdą o całości i odnosi się jako do całości, jest
prawdą o całości w tym znaczeniu, że obejmuje wiele
rzeczy, o których jest orzekana, o ile tworzą jedność,
tak jak tworzy ją każda rzecz; na przykład człowiek, koń
i bóg tworzą całość, ponieważ są istotami żywymi. W dru­
gim przypadku to, co ciągłe i ograniczone, jest całością,
gdy tworzy jedność utworzoną z wielu części, zwłaszcza,
gdy części te są obecne aktualnie, a w ich braku, jeżeli
istnieją tylko potencjalnie. Wśród tych samych rzeczy
te, które są takimi z natury, są w większym stopniu całoś­
ciami niż te, które są takimi sztucznie, jak to już powie­
dzieliśmy w przypadku jedności, że całość jest jakąś
jednością. Ponadto te spośród ilości, które mają początek,
27. Odcięty — κολοβόν 143

środek i koniec, w których położenie części nie różni się, 1024»


nazywają się „ogółem” (παν), a jeżeli się różni — „całoś­
cią” (δλον). Te natomiast, które łączą obydwie cechy, są
zarazem ogółem i całością; takimi są te, których natura
pozostaje ta sama po przestawieniu części, ale forma się
zmienia, na przykład wosk i szata; nazywa sieje ogółem
i całością, bo posiadają obydwie cechy. Woda, wszystkie
płyny i liczba są nazywane „ogółami” (f ; wyrazu
„całość” nie stosuje się ani do liczby, ani do wody, chyba
tylko przenośnie. Do rzeczy, do których jako jedności
stosuje się wyraz „wszystkie” (rfora), stosuje· się go wtedy,
gdy sie je traktuje oddzielnie· „ta liczba cała”, „tc wszyst­
kie jednostki”.

27. Odcięty — κοΛοβόν

„Odcięte” mogą być ilości, ale nie jakiekolwiek; muszą


być podzielne i tworzyć całość. Liczba dwa nie będzie
„odcięta” po odjęciu jednej z dwóch jednostek (bo całość
odciętych nigdy nie jest równa reszcie) i w ogóle żadna
liczba; musi bowiem pozostać istota. Uszkodzony puchar
wciąż jeszcze pozostanie pucharem, natomiast liczba nie
będzie już tą samą liczbą. Ponadto, gdyby nawet rzecz
była utworzona z części niepodobnych, to i tak nie zawsze
powstawałoby zniekształcenie, bo w pewnym znaczeniu
liczba ma także niepodobne części, na przykład dwa
i trzy. W ogóle jednak żadna z tych rzeczy, w których
położenie części nic sprawia różnicy, nie może być znie­
kształcona, na przykład woda albo ogień. Takimi powinny
być rzeczy, w których położenie części zgodne jest z istotą.
Dalej, muszą być ciągłe; harmonia składa się z różnych
tonów ułożonych w określonym porządku, a jednak nic po-
144 K-.xtga A (V)

wstaje zniekształcenie. Ponadto, nawet rzeczy będące


całością nie są zniekształcone brakiem jakiejś części, bo
nie mogą być usunięte ani części tworzące istotę, ani część
przypadkowa, bez względu na miejsce, jakie zajmują;
na przykład przewiercony puchar nie jest uszkodzony,
a będzie nim wtedy, gdy ucho lub skraj zostanie utrącony;
człowiek nie będzie „uszkodzony” [„okaleczony”], je­
żeli straci jakąś część ciała albo śledzionę, lecz tylko wtedy,
gdy straci kończynę, i to nie każdą, lecz tylko taką, która
raz odcięta, nie może już nigdy odrosnąć. Dlatego to
łysi nie są „okaleczeni”.

28. Rodzaj — γένος

„Rodzajem” nazywa się ciągłą generację rzeczy, które


mają tę samą formę. Mówi się na przykład: „dokąd będzie
trwać rodzaj ludzki”, tzn. „dokąd będzie istnieć nieprzer­
wana generacja ludzi”. Rodzajem jest również to, z czego
jako z pierwszego rzeczy wywodzą swój byt. Tak więc
niektórzy nazywają Hellenów „rodzajem”, inni Joń­
czyków, ponieważ jedni wywodzą się od Hellena, a drudzy
od łona jako swych pierwszych rodzicieli. Terminu tego
używa się raczej w odniesieniu do rodziciela niż do materii,
chociaż nazwa rodu może również pochodzić od kobiety,
na przykład potomkowie Pyrrhy.
024b W innym znaczeniu powierzchnia jest rodzajem figur
płaskich, a „przestrzenny” rodzajem wszystkich ciał prze­
strzennych; każda bowiem figura jest taką a taką płaską al­
bo taką a taką przestrzenną.; i to stanowi podstawę różnic.
W definicjach natomiast to, cojestjakby pierwszym elemen­
tem twierdzonym o istocie nazywa się rodzajem, którego ró­
żnice są jakościami. Tyle jest różnych znaczeń „rodzaju”.
2). Fałsz — to yesSoę 145

Odnosi się zatem bądź do ciągłej generacji o tej samej


formie, bądź do pierwszego poruszyciela, który należy
do tego samego gatunku co i rz.eczy przezeń poruszane,
bądź jest jakby materią, bo to, czemu przysługują różnice
i jakości, jest substratem (to υπϋκείμ^ι^οιι), który nazywa­
my materią.
„Innymi rodzajowo” nazywa się te rzeczy, których
najbliższy substrat jest różny i które nie sprowadzają się
do siebie nawzajem albo nie mogą wystąpić w tej samej
rzeczy; na przykład forma i materia różnią się rodzajowo;
to samo odnosi się do rzeczy, które należą do różnych
kategorii bytu, bo pewne rzeczy, o których się mówi,
że „istnieją”, oznaczają istotę, inne jakość, a jeszcze inne
pozostałe kategorie, które poprzednio wyróżniliśmy4’.
Zatem te odmiany bytu nie sprowadzają się do siebie
nawzajem i nie występują razem w tej samej rzeczy.

29. Fałsz — to ψεύδος

„Fałszem” nazywa się w jednym znaczeniu fałszywość


rzeczy (ως 7rpcty[j.a jjεcδcς), a więc jest fałszywe bądź to,
co w rzeczywistości nic jest połączone w całość, bądź to,
co jest niemożliwe do połączenia, jeżeli się, na przykład,
twierdzi, że „przekątna kwadratu jest współmierna z bo­
kiem” albo, że „siedzisz”; pierwsze z tych twierdzeń jest
zawsze fałszywe, drugie może być czasem fałszywe;
w obydwu mianowicie przypadkach chodzi o coś, co nie ist­
nieje. Fałszywymi nazywa się też rzeczy, które w jakiś spo­
sób istnieją, ale z natury swojej wydają s>ę innymi niż
są, lub wydają się rzeczami, które nie istnieją (na przykład,
malowidło iluzjonistyczne albo sny, bo wprawdzie są
czymś, ale nie tym, czego podobiznę w nas wywołują).
146 Księga A (V)

Nazywamy więc rzeczy fałszywymi albo dlatego, że w ogóle


nie istnieją, albo dlatego, że wyobrażenie, które wywołują,
jest wyobrażeniem czegoś, co nie istnieje.
Fałszywym jest pojęcie (λόγυς φευδης), które, jako fał­
szywe, wyraża to, czego nic ma. Każde zatem pojęcie
jest fałszywe, gdy odnosi się do jakiegoś innego przedmiotu,
a nie do tego, dla którego jest prawdziwe. Na przykład,
pojęcie koła jest fałszywe dla trójkąta. W jednym znacze­
niu istnieje jedno tylko pojęcie każdej rzeczy, tzn. pojęcie
jej istoty, ale w innym znaczeniu jest ich wicie, ponieważ
sama rzecz oraz sama rzecz z jakimś atrybutem są w pew­
nym sensie te same, na przykład, „Sokrates” i „Sokrates
wykształcony”. Natomiast pojęcie fałszywe nie jest w ści­
słym znaczeniu pojęciem czegoś. Rozważania te wykazują
naiwność doktryny Antystenesa, który sądził, że nic nie mo­
że być przyznane jakiejś rzeczy jak tylko właściwe jej
pojęcie: jeden jedyny orzecznik dla jednej rzeczy. Z tego
wynikało, że nie istnieje sprzeczność (nr, eivai ocm-
λεγεω) ani nawet błąd. W rzeczywistości można określić
każdą rzecz nie tylko przez właściwe jej pojęcie, ale także
przez pojęcie innej rzeczy. Określenie może być zupełnie
fałszywce, ale może też być prawdziwe z pewnego punktu
widzenia: można na przykład powiedzieć, że osiem jest
liczbą podwójną posługując się pojęciem dwójki.
1025 a Takie są różne znaczenia wyrazu „fałszywy”. A oto
i inne. Człowiek jest fałszywy, gdy lubi i poszukuje takich
pojęć nie z innego powodu, lecz dla ich fałszywości, albo
gdy je wywołuje w umyśle drugiego, tak jak nazywamy
fałszywymi rzeczy, które wywołują fałszywe wyobrażenie.
Z tego też powodu dowód w Hippiaszu ”, że ten sam czło­
wiek jest zarazem kłamcą i prawdomównym, wprowadza
w błąd; nazywa się bowiem fałszywym tego, który może
oszukiwać (tzn. człowieka znającego się na rzeczy i po­
30. Przypadek — συμβεβηκίζ 147

jętnego); i dalej, ten, kto jest dobrowolnie zły, jest


lepszy *1. Ten ostatni wniosek opiera się na fałszywej
indukcji, bo człowiek, który dobrowolnie utyka, jest lepszy
od tego, który to robi wbrew własnej woli — przez „uty­
kanie” Platon rozumie „naśladowanie utykania”, bo ten,
kto będzie utykał umyślnie, będzie bez wątpienia gorszy,
podobnie jak w dziedzinie moralności.

30. Przypadek — <κμβεβηκός

„Przypadkiem ” nazywa się to, co przysługuje czemuś


i może być prawdziwie orzekane, ale nie jest ani konieczne,
ani stałe; na przykład, jeżeli ktoś kopiąc dół w celu zasa­
dzenia drzewa, znajdzie skarb. To znalezienie skarbu
jest dla człowieka, który kopał dół, przypadkiem; bo ani
to nie wynika koniecznie z czegoś innego, ani nie jest
następstwem czegoś, ani, jeżeli człowiek kopie, nie zawsze
znajduje skarb. Również człowiek wykształcony może
być blady; ale ponieważ nie zdarza się to koniecznie ani
stale, nazywamy więc to przypadkiem. Skoro zatem istnieją
własności i przysługują rzeczom, a niektóre z nich przysłu­
gują tym rzeczom tylko w poszczególnym miejscu i w okre­
ślonym czasie, własność, która przysługuje rzeczy, ale nie
dlatego, że była to ta właściwa rzecz albo czas tym właści­
wym czasem, a miejsce miejscem, własność ta będzie przy­
padkowa. Dlatego też nie ma określonej przyczyny przypad­
ku, istnieje tylko przyczyna przypadkowa, tzn. przyczyna
nieokreślona. Przypadkiem przybył ktoś do Eginy, gdy
me dlatego tam przybył, ponieważ chciał, lecz dlatego, że
został zapędzony na ląd przez burzę albo uprowadzony
przez piratów. Przypadek zdarzył się albo istnieje nie ze
względu na siebie samego, lecz ze względu na coś innego;

You might also like