Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 1

Pewnego razu przechadzając się po malowniczej miejscowości napotkałem młodego człowieka.

Droga była pusta, więc postanowiłem zaznajomić się z tajemniczą postacią. Po krótkiej rozmowie
okazało się, że był to Tadeusz Soplica, który właśnie wracał do domu ze studiów. Zmierzając w tym
samym kierunku zostałem zaproszony na uroczysty obiad do domu nowopoznanego jegomościa. W
pewnym momencie zauważyłem okazały zamek w pięknej otoczce natury. Zdziwiony spytałem się
Tadeusza do kogo należy owy zamek. Tadeusz odrzekł: „Zamek ten od śmierci jego właściciela jest
źródłem sporów mojego rodu Sopliców i rodu Horeszków, nasze rodziny już od wielu lat toczą
zaciekły spór o władanie nad tym zamkiem. Relacje między naszymi rodzinami znacznie się
pogorszyły, nad czym bardzo ubolewam”. Po czym wyznał całą historię. To wyznanie bardzo mnie
zmartwiło. Chwile po odbytej rozmowie przyszliśmy na miejsce. Po serdecznym powitaniu zaczął się
obiad. Stół wręcz zapadał się od różnorakich potraw. Z miejsca w którym się znajdowaliśmy można
było dostrzec owy zamek. Lekko nieświadomy konsekwencji podjąłem o nim temat przy stole.
Rozpoczęła się istna awantura. Wtedy uspokoiłem całe zgromadzenie i starałem się ich przekonać, że
chowanie urazy nic dobrego nie przyniesie ich rodzinie ani rodzinie Horeszków. Tłumaczyłem z
dobrego serca, że warto wybaczać i grzecznie dojść do porozumienia. Wtedy zapanowała głucha
cisza. W oddali można było usłyszeć głośne wzdychanie Stolnika i starszych. Wtem wszyscy wstali i
przyznali mi rację. Następnego dnia zorganizowali uroczystą kolacje w zamku na której oba rody w
końcu się przeprosiły i w murach zamku znów zapanował spokój.

You might also like