Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 4

W najpiękniejszym mieście świata

W kolejnym odcinku Wirtualnego Muzeum Tadeusza Różewicza o malarstwie i


chorobach, czyli o tym, co łączy Paryż, Marię Jaremę i Domenica Ghirlandaio.

W najpiękniejszym mieście świata to tytuł opartego na motywach biograficznych


opowiadania Tadeusza Różewicza z tomu Przerwany egzamin opublikowanego w 1960
roku. Tytułowym miastem jest Paryż, który Różewicz odwiedził po raz pierwszy na przełomie
marca i kwietnia 1957 roku wraz z Henrykiem Voglerem. Ówczesny redaktor Wydawnictwa
Literackiego tak wspominał okoliczności wyjazdu:

„(…) Tadeusz rzucił projekt wspólnego wyjazdu właśnie do Paryża. (...) Podróż miała
stanowić dla nas spełnienie sekretnych, intymnych snów, uwolnionych od rygorów
społecznej moralności.
Pomysł zrealizował się nadspodziewanie szybko i łatwo. Na którymś ze zjazdów czy
zebrań Związku Literatów z udziałem Karola Kuryluka, ówczesnego ministra kultury i sztuki,
zwróciliśmy się do niego w kuluarach, wyłuszczając zamiar podróży i prosząc o pomoc
resortu. Kuryluk uśmiechał się jak zwykle, łagodnie i zagadkowo milczał. Ale już w niedługi
czas potem otrzymaliśmy obaj pisma z Ministerstwa przyznające nam stypendium na wyjazd
do Francji”.

W opowiadaniu Henryk Vogler występuje jako Samuel. Jako M. sportretowana została Maria
Jarema, malarka działająca w pierwszej i drugiej Grupie Krakowskiej, żona Kornela
Filipowicza. Ludwik, alter ego Różewicza, relacjonuje mieszaninę fascynacji i niepokoju,
którą wzbudza w nim artystka:

„Ludwik czuł niechęć do tej kobiety i za to, że manifestacyjnie odwracała się od wszystkich
słabości, które były wdziękiem i wabikiem tak zwanej płci pięknej. Jakiekolwiek próby
rozmowy na ten temat M. przerywała ruchem ręki.
Jednocześnie Ludwik myślał, że obecność M. w jakiś sposób wpływa na jego życie.”.

Na fotografiach z lat 50. widać kobietę w luźnym, męskim stroju, krótkich włosach, bez
makijażu. Ekscentryczny, jak na owe czasy, styl miała już przed wojną, był to jeden z
przejawów jej niezależności. Innym okazał się niezłomny opór wobec socrealizmu. Przez
kilka lat nie wystawia i nie otrzymuje zleceń, ale nie zaprzestaje pracy. W czasie „odwilży” jej
kariera może się rozwijać i nabiera rozpędu, ale już niebawem, 1 listopada 1958 roku, w
wieku pięćdziesięciu lat, umrze na białaczkę. W roku 1956 i 1957 przebywała na stypendium
w Paryżu. Wyjazd miał cel artystyczny i leczniczy. Kluczem do zrozumienia jej sztuki okazuje
dla Różewicza-Ludwika właśnie choroba:

„M. była podobna do ptaka. (...) wnętrze jej kości było wypełnione szpikiem. Ale ten szpik
zanikał (...) martwa forma abstrakcyjna zaczęła karmić się w tych obrazach swoim twórcą.
To, co u innych zostało na powierzchni obrazu – pusta forma, zimna i doskonała
konstrukcja, w obrazach M. ożyło. Forma żywiła się jej krwią i szpikiem kostnym. Zamieniała
się w organizm żywy i zdolny do samodzielnego bytu. (…) M. wróciła do natury i czerpała z
natury. Była malarką krajobrazów swojego organizmu. Najlepiej tłumaczył ją podręcznik
biologii”.

1
To z pewnością nie jedyny sposób widzenia późnej sztuki Marii Jaremy. Poza organicznymi
skojarzeniami krytycy zwracali uwagę na rzeźbiarskość i stopniowe redukcje form
przedstawiających do systemu napięć i rytmów oraz badanie możliwości tkwiących w
łączeniu technik graficznych i malarskich. Nie jest to także jedyne połączenie obrazu z
chorobą, jakie pojawia się w opisach paryskiej wyprawy. Vogler wspomina, że podczas
zwiedzania Luwru:

„Tadeusz zwrócił moją uwagę na obraz Domenica Ghirlandaio Starzec i wnuczek. Nigdy nie
widziałem czegoś podobnie zuchwałego, w dodatku pochodzącego z epoki, w której religijny
ład i harmonia stanowiły nieodzowny wymóg piękna. Była to głowa starego mężczyzny,
którego nos miał potworną olbrzymią narośl z mnóstwem gruzełków zgangrenowanej tkanki.
Ów ohydny wybryk natury, samodzielnie i jakby nieskończenie rosnąca góra gnijącego
mięsa na niewinnej części ciała obok niewinnego dziecka i na tle spokojnego widoku z okna
– dowodziły absurdu świata znacznie wcześniej przed epoką programowej sztuki absurdu”.

Zniekształcony nos, poprzez który objawia się absurdalna groza świata, został rozpoznany
jako guzowatość nosa (rhinophyma), jeden z późnych objawów trądziku różowatego,
dotykający najczęściej mężczyzn w piątej i szóstej dekadzie życia, do którego wystąpienia
może przyczynić się częste spożywanie alkoholu. Nie dziwi, że Różewicza zainteresował
obraz, na którym piękno, niewinność i czułość kontrastują z brzydotą i deformacją. Często
sięgał po takie zestawienia, tworząc. Poza tym w absurdalnej sytuacji znaleźli się także
sportretowani w opowiadaniu pisarze. Ludwik i Samuel marzą o Paryżu, ale nie potrafią
cieszyć się wyjazdem:

„W gruncie rzeczy przebywaliśmy z Tadeuszem przez cały czas głównie sami ze sobą,
poznając kościoły i katedry, muzea i bulwary, mieszczaństwo paryskie i paryskich artystów,
ale w istocie przymierzając to wszystko nieustannie do spraw i rzeczy krajowych, ogromnie
zdziwieni tym, że w rzeczywistości cały czas jesteśmy w kraju, że go w ogóle nie
opuściliśmy. (...) często spędzaliśmy dni, nie mówiąc już o nocach w pokoju hotelowym,
wyciągnięci obok siebie na dwóch drewnianych łóżkach, z oczyma wbitymi w brudny sufit,
wykpiwając miasto, poznanych ludzi i siebie samych”.

To rozczarowanie Paryżem Różewicz wiąże (a jakże) z traumą wojenną. Samuela-Voglera


rozpoznaje w kawiarni cudem ocalały współwięzień z obozu koncentracyjnego, którego ten
zmuszony był jeszcze żywego pochować:

„On mówi, że się na mnie cały czas patrzał. (...) Pełno żywych chowali. Ziemia się podnosiła
i opadała, jakby ją ryło tysiąc kretów, a to byli niedobici żywi. Ziemia oddychała jak człowiek.
Fiszel po obiedzie wspominał o obozie i o tym wszystkim jak o pierwszej miłości. I ta żona.
Jeszcze zupełnie przystojna. Uśmiecha się do ciebie. Wino, owoce południowe. Synek,
córeczka… Wiesz, my tu za długo siedzimy w Paryżu”.

Koszmarne wspomnienia, nieprawdopodobne w czasie pokoju, są tu jeszcze bardziej nie do


wyobrażenia, ale także nie do zapomnienia. Pojawia się kolejna choroba, do której przyznaje
się Vogler:

2
„Znalazłem się tym opowiadaniu pod postacią Samuela i przerażający krzyk tej postaci pod
wpływem zmór nocnych jest moim własnym krzykiem, do dziś zrywającym często ze snu
śpiących obok mnie. Tak utrwalony został w literaturze objaw mojej choroby określanej w
podręcznikach jako <<pavor nocturnus>> [lęki nocne – mm]”.

Doświadczenie wojny uniemożliwia cieszenie się beztroskim życiem w Paryżu. Takie


wyjaśnienie zachowania postaci podsuwa czytelnikom Różewicz. Nie potrzeba jednak
wielkiej wnikliwości, aby zrozumieć, że sytuacja obu pisarzy była nie tylko naznaczona
piętnem wojny, ale i spleciona z ówczesną polityką. W oficjalnej propagandzie Paryż
funkcjonował jako stolica wrogiego kapitalistycznego kraju, którego gospodarka opiera się
na wyzysku. Vogler i Różewicz zaangażowali się w optymistyczną propagandę PRL-u i ta
ich lojalność nie pozostała bez wpływu na możliwość wyjazdu. Przybyli więc jako wybrańcy
losu i ubodzy krewni. Jak na ironię miasto udekorowano kwiatami z okazji wizyty angielskiej
królowej. Wydaje się, że nic tu nie jest zniszczone ani zabronione: architektura, muzealne
zbiory, towary w sklepach, mieszczański gust, arystokratyczny splendor. Z tych ostatnich
miłośnicy awangardy pokpiwają, ale nie bez autoironii, przecież sami jeszcze nie tak dawno
rezygnowali z eksperymentalnych poszukiwań z obawy przed zarzutem formalizmu. Z ich
tłumaczeń, że chcieli tworzyć sztukę dla ludzi, M. kpi.

Przezwyciężeniem stagnacji dla Różewicza okazuje się twórczość szczególnego rodzaju.


Jak wspomina Vogler:

„Wtedy także Tadeusz zaproponował mi wspólne napisanie utworu dramatycznego. (...)


Zresztą przyznawał się niejednokrotnie, że nie potrafi wymyślić zręcznej intrygi ani
dramatycznej fabuły, choć bardzo tego pragnie. (...) W moich notatkach z tego pobytu
pozostał mi szkic dwuosobowej sztuki, przypominającej nieco Emigrantów Mrożka. Ale w
końcu okazało się, że nie potrafię tworzyć we dwójkę. (...) Tak więc z naszych planów nic nie
wyszło i wydawało się, że Różewicz zrezygnuje z tych pomysłów. Lecz wkrótce pojawiła się
Kartoteka, wyrosła właśnie z owych paryskich rozmów i idei hotelowych w łóżku, a Tadeusz
ze swojej niezdolności do tworzenia fabuły uczynił cały program artystyczny”.

Różewicz nie tylko z niezdolności do tworzenia fabuł uczynił zasadę kompozycji. Znalazł
także salomonowe rozwiązanie. Zamiast opisywać swoje doświadczenia i działania, które
musiałby zakłamywać, opisuje niemożność zdobywania doświadczeń i działania. Dzięki
temu tworzy ponadczasową alegorię systemu nagradzającego bierność, oportunizm i
omijanie niewygodnych tematów, choćby rzucały się w oczy, jak zniekształcony nos starca z
obrazu Ghirlandaia.

Bibliografia:
Joanna Adamowska, Sens kobaltu. Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza spotkania z
malarzami, Kraków 2018, s. 201-209.
Agnieszka Dauksza, Jaremianka, Kraków 2019.
Tadeusz Różewicz, W najpiękniejszym mieście świata w: Proza, t. 1, Wrocław 2003, s. 138-
167.

3
Henry Krystal, Integration and Self-Healing in Post-Traumatic States: A Ten Year
Retrospective, w: „American Imago”, t. 48, nr 1, 1991, s. 93–118,
www.jstor.org/stable/26304033. [dostęp 25.01.2021]
Henryk Vogler, Autoportret z pamięci. Część druga. Wiek męski, Kraków 1979.
Henryk Vogler, Autoportret z pamięci. Część trzecia. Dojrzałość, Kraków 1981.
Wiesława i Tadeusz Różewiczowie, Romana i Henryk Voglerowie, Korespondencja, zebrała
z rękopisów, odczytała i przypisami opatrzyła Anna Romaniuk, Wrocław 2019.
Maria Jarema, Malarstwo, Rzeźba, 12.04 – 01.05.1958,
https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/maria-jarema [dostęp: 25.01.2021].
Bogumił Lewandowski, Sebastian de Sternberg Stojałowski, Guzowaty przerost nosa
zewnętrznego (Rhinophyma). Obserwacje własne w: „Przegląd Medyczny Uniwersytetu
Rzeszowskiego i Narodowego Instytutu Leków w Warszawie”, Rzeszów 2015, t.1, s. 63–69,
https://repozytorium.ur.edu.pl/bitstream/handle/item/1077/07_.pdf?sequence=1&isAllowed=y
[dostęp: 25.01.2021]
Dermatologia praktyczna; https://www.dermatologia-praktyczna.pl/a4571/Guzowatosc-
nosa--rhinophyma--wykazuje-zwiazek-ze-spozyciem-alkoholu.html/m141
[dostęp:25.01.2021]

Grafiki:

Maria Jarema, fot. Tadeusz Rolke, źródło: Wikipedia.

Maria Jarema, Penetracje I, 1957, Muzeum Sztuki w Łodzi, źródło:


https://zasoby.msl.org.pl/arts/view/493

Domenico Ghirlandaio, Portret starca i chłopca, ok 1490, Luwr, źródło: Wikipedia.

You might also like