Professional Documents
Culture Documents
W Najpiękniejszym Mieście Świata
W Najpiękniejszym Mieście Świata
W Najpiękniejszym Mieście Świata
„(…) Tadeusz rzucił projekt wspólnego wyjazdu właśnie do Paryża. (...) Podróż miała
stanowić dla nas spełnienie sekretnych, intymnych snów, uwolnionych od rygorów
społecznej moralności.
Pomysł zrealizował się nadspodziewanie szybko i łatwo. Na którymś ze zjazdów czy
zebrań Związku Literatów z udziałem Karola Kuryluka, ówczesnego ministra kultury i sztuki,
zwróciliśmy się do niego w kuluarach, wyłuszczając zamiar podróży i prosząc o pomoc
resortu. Kuryluk uśmiechał się jak zwykle, łagodnie i zagadkowo milczał. Ale już w niedługi
czas potem otrzymaliśmy obaj pisma z Ministerstwa przyznające nam stypendium na wyjazd
do Francji”.
W opowiadaniu Henryk Vogler występuje jako Samuel. Jako M. sportretowana została Maria
Jarema, malarka działająca w pierwszej i drugiej Grupie Krakowskiej, żona Kornela
Filipowicza. Ludwik, alter ego Różewicza, relacjonuje mieszaninę fascynacji i niepokoju,
którą wzbudza w nim artystka:
„Ludwik czuł niechęć do tej kobiety i za to, że manifestacyjnie odwracała się od wszystkich
słabości, które były wdziękiem i wabikiem tak zwanej płci pięknej. Jakiekolwiek próby
rozmowy na ten temat M. przerywała ruchem ręki.
Jednocześnie Ludwik myślał, że obecność M. w jakiś sposób wpływa na jego życie.”.
Na fotografiach z lat 50. widać kobietę w luźnym, męskim stroju, krótkich włosach, bez
makijażu. Ekscentryczny, jak na owe czasy, styl miała już przed wojną, był to jeden z
przejawów jej niezależności. Innym okazał się niezłomny opór wobec socrealizmu. Przez
kilka lat nie wystawia i nie otrzymuje zleceń, ale nie zaprzestaje pracy. W czasie „odwilży” jej
kariera może się rozwijać i nabiera rozpędu, ale już niebawem, 1 listopada 1958 roku, w
wieku pięćdziesięciu lat, umrze na białaczkę. W roku 1956 i 1957 przebywała na stypendium
w Paryżu. Wyjazd miał cel artystyczny i leczniczy. Kluczem do zrozumienia jej sztuki okazuje
dla Różewicza-Ludwika właśnie choroba:
„M. była podobna do ptaka. (...) wnętrze jej kości było wypełnione szpikiem. Ale ten szpik
zanikał (...) martwa forma abstrakcyjna zaczęła karmić się w tych obrazach swoim twórcą.
To, co u innych zostało na powierzchni obrazu – pusta forma, zimna i doskonała
konstrukcja, w obrazach M. ożyło. Forma żywiła się jej krwią i szpikiem kostnym. Zamieniała
się w organizm żywy i zdolny do samodzielnego bytu. (…) M. wróciła do natury i czerpała z
natury. Była malarką krajobrazów swojego organizmu. Najlepiej tłumaczył ją podręcznik
biologii”.
1
To z pewnością nie jedyny sposób widzenia późnej sztuki Marii Jaremy. Poza organicznymi
skojarzeniami krytycy zwracali uwagę na rzeźbiarskość i stopniowe redukcje form
przedstawiających do systemu napięć i rytmów oraz badanie możliwości tkwiących w
łączeniu technik graficznych i malarskich. Nie jest to także jedyne połączenie obrazu z
chorobą, jakie pojawia się w opisach paryskiej wyprawy. Vogler wspomina, że podczas
zwiedzania Luwru:
„Tadeusz zwrócił moją uwagę na obraz Domenica Ghirlandaio Starzec i wnuczek. Nigdy nie
widziałem czegoś podobnie zuchwałego, w dodatku pochodzącego z epoki, w której religijny
ład i harmonia stanowiły nieodzowny wymóg piękna. Była to głowa starego mężczyzny,
którego nos miał potworną olbrzymią narośl z mnóstwem gruzełków zgangrenowanej tkanki.
Ów ohydny wybryk natury, samodzielnie i jakby nieskończenie rosnąca góra gnijącego
mięsa na niewinnej części ciała obok niewinnego dziecka i na tle spokojnego widoku z okna
– dowodziły absurdu świata znacznie wcześniej przed epoką programowej sztuki absurdu”.
Zniekształcony nos, poprzez który objawia się absurdalna groza świata, został rozpoznany
jako guzowatość nosa (rhinophyma), jeden z późnych objawów trądziku różowatego,
dotykający najczęściej mężczyzn w piątej i szóstej dekadzie życia, do którego wystąpienia
może przyczynić się częste spożywanie alkoholu. Nie dziwi, że Różewicza zainteresował
obraz, na którym piękno, niewinność i czułość kontrastują z brzydotą i deformacją. Często
sięgał po takie zestawienia, tworząc. Poza tym w absurdalnej sytuacji znaleźli się także
sportretowani w opowiadaniu pisarze. Ludwik i Samuel marzą o Paryżu, ale nie potrafią
cieszyć się wyjazdem:
„W gruncie rzeczy przebywaliśmy z Tadeuszem przez cały czas głównie sami ze sobą,
poznając kościoły i katedry, muzea i bulwary, mieszczaństwo paryskie i paryskich artystów,
ale w istocie przymierzając to wszystko nieustannie do spraw i rzeczy krajowych, ogromnie
zdziwieni tym, że w rzeczywistości cały czas jesteśmy w kraju, że go w ogóle nie
opuściliśmy. (...) często spędzaliśmy dni, nie mówiąc już o nocach w pokoju hotelowym,
wyciągnięci obok siebie na dwóch drewnianych łóżkach, z oczyma wbitymi w brudny sufit,
wykpiwając miasto, poznanych ludzi i siebie samych”.
„On mówi, że się na mnie cały czas patrzał. (...) Pełno żywych chowali. Ziemia się podnosiła
i opadała, jakby ją ryło tysiąc kretów, a to byli niedobici żywi. Ziemia oddychała jak człowiek.
Fiszel po obiedzie wspominał o obozie i o tym wszystkim jak o pierwszej miłości. I ta żona.
Jeszcze zupełnie przystojna. Uśmiecha się do ciebie. Wino, owoce południowe. Synek,
córeczka… Wiesz, my tu za długo siedzimy w Paryżu”.
2
„Znalazłem się tym opowiadaniu pod postacią Samuela i przerażający krzyk tej postaci pod
wpływem zmór nocnych jest moim własnym krzykiem, do dziś zrywającym często ze snu
śpiących obok mnie. Tak utrwalony został w literaturze objaw mojej choroby określanej w
podręcznikach jako <<pavor nocturnus>> [lęki nocne – mm]”.
Różewicz nie tylko z niezdolności do tworzenia fabuł uczynił zasadę kompozycji. Znalazł
także salomonowe rozwiązanie. Zamiast opisywać swoje doświadczenia i działania, które
musiałby zakłamywać, opisuje niemożność zdobywania doświadczeń i działania. Dzięki
temu tworzy ponadczasową alegorię systemu nagradzającego bierność, oportunizm i
omijanie niewygodnych tematów, choćby rzucały się w oczy, jak zniekształcony nos starca z
obrazu Ghirlandaia.
Bibliografia:
Joanna Adamowska, Sens kobaltu. Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza spotkania z
malarzami, Kraków 2018, s. 201-209.
Agnieszka Dauksza, Jaremianka, Kraków 2019.
Tadeusz Różewicz, W najpiękniejszym mieście świata w: Proza, t. 1, Wrocław 2003, s. 138-
167.
3
Henry Krystal, Integration and Self-Healing in Post-Traumatic States: A Ten Year
Retrospective, w: „American Imago”, t. 48, nr 1, 1991, s. 93–118,
www.jstor.org/stable/26304033. [dostęp 25.01.2021]
Henryk Vogler, Autoportret z pamięci. Część druga. Wiek męski, Kraków 1979.
Henryk Vogler, Autoportret z pamięci. Część trzecia. Dojrzałość, Kraków 1981.
Wiesława i Tadeusz Różewiczowie, Romana i Henryk Voglerowie, Korespondencja, zebrała
z rękopisów, odczytała i przypisami opatrzyła Anna Romaniuk, Wrocław 2019.
Maria Jarema, Malarstwo, Rzeźba, 12.04 – 01.05.1958,
https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/maria-jarema [dostęp: 25.01.2021].
Bogumił Lewandowski, Sebastian de Sternberg Stojałowski, Guzowaty przerost nosa
zewnętrznego (Rhinophyma). Obserwacje własne w: „Przegląd Medyczny Uniwersytetu
Rzeszowskiego i Narodowego Instytutu Leków w Warszawie”, Rzeszów 2015, t.1, s. 63–69,
https://repozytorium.ur.edu.pl/bitstream/handle/item/1077/07_.pdf?sequence=1&isAllowed=y
[dostęp: 25.01.2021]
Dermatologia praktyczna; https://www.dermatologia-praktyczna.pl/a4571/Guzowatosc-
nosa--rhinophyma--wykazuje-zwiazek-ze-spozyciem-alkoholu.html/m141
[dostęp:25.01.2021]
Grafiki: