Professional Documents
Culture Documents
Sparks Kerrelyn - Wampir Z Sąsiedztwa
Sparks Kerrelyn - Wampir Z Sąsiedztwa
Sparks Kerrelyn - Wampir Z Sąsiedztwa
-1-
Wampir z sąsiedztwa
Kerrelyn Sparks
04
Wampir z sąsiedztwa
-2-
Wampir z sąsiedztwa
Spis treści
Streszczenie ........................................................................... - 4 -
Rozdział 1 .............................................................................. - 5 -
Rozdział 2 ............................................................................ - 19 -
Rozdział 3 ............................................................................ - 27 -
Rozdział 4 ............................................................................ - 36 -
Rozdział 5 ............................................................................ - 50 -
Rozdział 6 ............................................................................ - 63 -
Rozdział 7 ............................................................................ - 75 -
Rozdział 8 ............................................................................ - 86 -
Rozdział 9 ............................................................................ - 98 -
Rozdział 10 ........................................................................ - 112 -
Rozdział 11 ........................................................................ - 121 -
Rozdział 12 ........................................................................ - 132 -
Rozdział 13 ........................................................................ - 149 -
Rozdział 14 ........................................................................ - 161 -
Rozdział 15 ........................................................................ - 168 -
Rozdział 16 ........................................................................ - 180 -
Rozdział 17 ........................................................................ - 194 -
Rozdział 18 ........................................................................ - 202 -
Rozdział 19 ........................................................................ - 209 -
Rozdział 20 ........................................................................ - 220 -
Rozdział 21 ........................................................................ - 230 -
Rozdział 22 ........................................................................ - 242 -
Rozdział 23 ........................................................................ - 256 -
Rozdział 24 ........................................................................ - 271 -
Rozdział 25 ........................................................................ - 279 -
Rozdział 26 ........................................................................ - 288 -
Rozdział 27 ........................................................................ - 300 -
Rozdział 28 ........................................................................ - 308 -
Epilog ................................................................................. - 319 -
-3-
Wampir z sąsiedztwa
-4-
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather Lynn Westfield była w koszmarnym niebie. Kto by
pomyślał, że sławny projektant z Paryża otworzy luksusowy sklep
bezpośrednio w środku Teksas Hill Country? Niezależnie od tego, co
Jean-Luc Echarpe pił, kiedy podjął tą decyzje, musiało to być
wystarczająco mocne, aby spadły ci skarpety z wrażenia. W jego
przypadku, dwustudolarowe, jedwabne skarpetki miały wyhaftowane
jego słynne liliowe logo.
Heather chciała kupić jakaś pamiątkę z okazji uroczystego
otwarcia Le Chique Echarpe, ale skarpetki były najtańszą rzeczą, na
jaką mogła znaleźć. Hmmm, powinna kupić skarpetki, których nie
potrzebowała, czy uiścić płatność z przyszłego miesiąca za jej
Chevroleta cztery na cztery? Z westchnięciem odłożyła skarpetki na
szklaną półkę.
Genialna alternatywa pojawiła się w jej głowie. Wzięłaby jedną z
bezpłatnych przekąsek w plastikową torbę z etykietą Uroczyste
Otwarcie Erchape’s i przechowywałaby to w zamrażarce przez całą
wieczność.
- Heather, dlaczego oglądasz męskie skarpety? - Zaskoczony
wygląd Sary przeszedł w przebiegły uśmiech. - Oh, wiem. Kupujesz
coś dla nowego kochanka?
Heather zaśmiała się, kiedy brała krabowe ciasto od
przechodzącego kelnera.
- Chciałabym.
Nigdy nie miała kochanka. Nawet jej były maż nie kwalifikował
się do tego. Owinęła owe ciasto w papierową serwetkę, a potem
schowała je w małej, czarnej torebce.
Damskie klientki rozprawiały o noszeniu sukien, których koszt
wystarczałby na odbudowę Nowego Orleanu, a ich szpilki stukały o
szara, marmurową podłogę. Heather miała nadzieje, że nie potrafiły
powiedzieć, iż jej wieczorowa suknia była własnej roboty.
Szklane kontuary wystawiały torebki i szale zaprojektowane
przez Echarpe. Eleganckie, gięte schody prowadziły na drugie piętro.
Część owego pietra była pokryta odblaskowym szkłem. Jednostronne
-5-
Wampir z sąsiedztwa
-6-
Wampir z sąsiedztwa
-7-
Wampir z sąsiedztwa
-8-
Wampir z sąsiedztwa
-9-
Wampir z sąsiedztwa
- 10 -
Wampir z sąsiedztwa
elitę. Po zdaniu sobie sprawy jak wielu śmiertelnikom podoba się jego
kolekcja, zrobił swój wielki krok w 1975 roku. Zaczął tworzyć
wszelkiego rodzaju ubrania i sprzedawać je dla ogółu społeczeństwa.
Wkrótce stał się sławny w świecie śmiertelników. Ostatnie trzydzieści
lat przeszło w pasmach sukcesów. Kiedy jesteś wampirem od ponad
pięciuset lat, lata mijają ci w mgnieniu oka.
Angus MacKay ostrzegał go. Angus rozpoczął swoje śledztwo i
stworzył firmę ochroniarską w 1927 roku, a teraz podawał się za
prawnuka rzeczywistego założyciela.
Jean-Luc podniósł z biurka kopię francuskiej gazety Le Monde.
- Widziałeś najnowsze wieści?
- Niech zobaczę - Robby MacKay podniósł gazetę i przewertował
artykuł. Potomek Angusa pracował w jego firmie ochroniarskiej.
Przez ostatnie dziesięć lat Robby był odpowiedzialny za
bezpieczeństwo Jean-Luca.
- Co mówią? - Gregori zerknął przez ramię Robby‟ego.
Robby zmarszczył brwi, kiedy tłumaczył.
- Wszyscy w Paryżu zastanawiają się, dlaczego Jean-Luc wygląda
na ponad trzydzieści lat. Niektórzy mówią, że wielokrotnie korzystał z
usług chirurgii plastycznej, a inni twierdza, że znalazł fontannę
młodości. Uciekł, ale nikt nie wie gdzie jest. Kilku uważa, że jest
ukrywany w szpitalu psychiatrycznym i wychodzi z załamania
nerwowego, kiedy inni mówią, że jest w trakcie kolejnych poprawek
estetycznych.
Jean-Luc jęknął, kiedy upadał na krzesło za biurkiem.
- Ostrzegałem cie, że to się stanie. - Angus zrobił unik w prawo,
kiedy Jean-Luc rzucił w niego linijka.
Roman zaśmiał się.
- Nie martw się tym Jean-Luc. Śmiertelnicy mają bardzo słabą
zdolność skupiania uwagi. Jeśli przez chwilę pozostaniesz w ukryciu,
zapomną o tobie.
- I zapomną kupować mój towar. - Mruknął Jean-Luc. - Jestem
zniszczony.
- Nie jesteś zrujnowany, - zaargumentował Angus. - Obecnie
masz pięć sklepów w Ameryce.
- Sklepy sprzedają ubrania od projektanta, który zniknął, -
warknął Jean-Luc. - Dla ciebie to proste Angus. Twoja firma istnieje
- 11 -
Wampir z sąsiedztwa
- 12 -
Wampir z sąsiedztwa
- 13 -
Wampir z sąsiedztwa
- 14 -
Wampir z sąsiedztwa
- 15 -
Wampir z sąsiedztwa
- 16 -
Wampir z sąsiedztwa
- 17 -
Wampir z sąsiedztwa
- 18 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather zamrugał.
- Słucham? - Wspaniały mężczyzna z francuskim akcentem dał
trochę czasu do zastanowienia, ale mogłaby przysiąc, że właśnie
groził jej aresztowaniem. Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę. - Jak się
masz? Jestem Heather Lynn Westfield.
- Heather? - Jego dziwna wymowa skierowała dreszcze wzdłuż jej
kręgosłupa. Brzmiało to jak Eh-zair, miękkie i słodkie jak pieszczota.
Wziął ją za rękę i zamknął ją w swoich dłoniach.
- Tak? - Nadal uśmiechała się i modliła, aby żaden kawałek
szpinakowego sera feta nie został jej pomiędzy zębami. Przyglądał się
jej swoimi pięknymi niebieskimi oczyma. I te rysy twarzy – ta
wyrzeźbiona szczeka i usta należały do greckiego posagu.
Jego uścisk wzmocnił się wokół jej dłoni.
- Powiedz mi prawdę. Kto cię tu przysłał?
- Słucham? - Chciała odzyskać swoją dłoń, ale trzymał za mocno.
Zbyt ciasno. Dreszcz niepokoju przeszedł po jej szyi. Jego niebieskie
oczy zwęziły się.
- Widziałem, co robiłaś.
O Boże, on wiedział o cieście krabowym. Musiał być kimś w
rodzaju strażnika.
- Ja,… ja za to zapłacę.
- To kosztuje dwadzieścia tysięcy dolarów.
- Za ciasto krabowe?! - Wyrwała swoją dłoń z jego uścisku. - To
miejsce jest oburzające. - Z irytacją wyjęła z torebki serwetkę. - Masz.
Weź sobie swoje głupie ciasto krabowe. Nie chcę już tego więcej.
Wpatrywał się w przysmak owinięty w serwetkę i spoczywający
na jego dłoni.
- Jesteś szpiegiem i złodziejka?
- Nie jestem szpiegiem. - Drgnęła. Czyżby właśnie przyznała się,
że jest złodziejka? Skrzywił się w jej stronę.
- Nie ma potrzeby kraść jedzenia. Jest za darmo. Jeśli jesteś
głodna powinnaś zjeść.
- 19 -
Wampir z sąsiedztwa
- 20 -
Wampir z sąsiedztwa
- 21 -
Wampir z sąsiedztwa
- 22 -
Wampir z sąsiedztwa
- 23 -
Wampir z sąsiedztwa
- 24 -
Wampir z sąsiedztwa
- 25 -
Wampir z sąsiedztwa
- 26 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc spodziewał się, że jej reakcja będzie w pewnym sensie
zabawna i taka była. Usta Heather rozdziawiły się. Jej piękne zielone
oczy wyglądały jak z horroru. Krew uderzyła jej do twarzy,
pozostawiając ją tak blada, że nawet piegi zrobiły się niewidoczne.
Uśmiechnął się. Takiej zabawy nie miał od lat. Otworzyła i
zamknęła swoje śliczne usta, ale nic nie powiedziała, wiec wyglądała
raczej jak ryba. Cudowna rybka.
Przechylił głowę.
- Powiedziałaś coś?
Udało się jej zdusić kilka dziwacznych pisków.
- Jak możesz być… Ja… Ja myślałam, że jesteś naprawdę stary.
Podniósł brew.
- Chodzi mi o to, że… Boże, przepraszam. - Zarzuciła grube loki.
Torebka spadła na podłogę.
- Oh, Cholerka. - Pochylił się, aby ją podnieść.
- Nie, ja ją wezmę. - Złapała ją tak szybko, że gdy się
wyprostowała, potknęła się. Podtrzymał ją na nogach. - Wszystko w
porządku. - Wyciągnęła rękę w kierunku ubrań, aby się podeprzeć.
Niestety odzież rozstąpiła się jak Morze Czarne, pozwalając jej aby
upadła na podłogę. - Ohhh!
- Mam cie. - Chwycił ją za rękaw. Rozerwał się. Upadła z nim na
podłogę, podczas gdy on dzierżył w dłoni jej rękaw. Cholera.
Pochylił się nad nią.
- Wszystko w porządku? - Jej spódnica podjechała do góry,
odsłaniając zgrabne nogi. Nie mógł się powstrzymać przed
wyobrażeniem sobie tych ud owiniętych wokół jego talii. Lub szyi.
- Naprawdę jesteś tym Jean-Luc Echarpe? - Spytała.
- Tak. - Jęknęła i zakryła twarz. - Masz może piwnice, w której
mogę się ukryć na około pięćdziesiąt lat? - Faktycznie to miał oraz
miał ochotę zaprosić ją tam. Na pewno urozmaiciłaby jego długie
wygnanie. Ale nie miał prawa więzić śmiertelnika tylko dla własnej
rozrywki. Usiadł na podłodze obok niej.
- Nie musisz czuć się zakłopotana.
- 27 -
Wampir z sąsiedztwa
- 28 -
Wampir z sąsiedztwa
- 29 -
Wampir z sąsiedztwa
- 30 -
Wampir z sąsiedztwa
- 31 -
Wampir z sąsiedztwa
- 32 -
Wampir z sąsiedztwa
- 33 -
Wampir z sąsiedztwa
- 34 -
Wampir z sąsiedztwa
- 35 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Powinna wiedzieć, że nie jest doskonały. Każdy tak wspaniały ja
Jean-Luc Echarpe musiał posiadać kilka poważnych wad. Wada
numer jeden: uparty ja muł. Po tym jak Heather ochłonęła z
początkowego szoku, odmówiła Echarpowi jego ofertę opieki.
Wyglądał na oszołomionego, ale potem ponowił próbę, jakby
automatycznie uchwalił ustawę.
Po tym jak mieszkała przez sześć lat z mężem psycholem, który
wszystko kontrolował, nawet po bieliznę, jaką mogła sobie kupić,
czyli zatwierdzone przez „dyktatora‟ białe figi, zapakowane w tubie.
Boże dopomóż jej, musiała uciec od tego dominującego mężczyzny.
Potrzebowała także nowej bielizny, jakiejś dzikiej, symbolizującej jej
nowo odkrytą waleczność. Dzięki Bogu, po drodze do domu
znajdował się ogromny sklep ze zniżkami. Gdzie indziej, taka
niezależna kobieta jak ona mogłaby zakupić koronkową bieliznę i
spiczaste obcasy w jednym wygodnym sklepie?
- Panie Echarpe, jestem wdzięczna za ten rodzaj oferty, ale
naprawdę nie potrzebuję ochrony. - Wskazała gestem zamknięte
drzwi. - Jeśli po prostu pozwolisz mi wyjść…
- Momencik. - Skrzywił się ku drzwiom. - Nie sadze, że zdajesz
sobie sprawę, jaki niebezpieczny może być Louie.
Grrr. Ten mężczyzna nigdy się nie podda.
- Louie nie wydaje się być tak niebezpieczny w stosunku do mnie.
Był wręcz przerażony, kiedy uderzyłam go tymi paskami. A ty
walczyłeś z nim połamanym manekinem. Jak na czarny charakter, jest
raczej łatwy do pokonania.
- To nie było proste! To tak tylko wyglądało, ponieważ jestem
najlepszym szermierzem w Europie.
Wada numer dwa: zbyt napompowane ego. Musiała mu trochę
zredukować tą opieszałość. Nigdy nie spotkała jeszcze takiego
mężczyzny, który nie doznał owego problemu.
- Może wy wszyscy nadal używacie mieczy w Europie, ale tutaj
w Teksasie my wolimy broń palna. Jeśli zostanę zaatakowana, Louie
będzie w drodze do kostnicy.
- 36 -
Wampir z sąsiedztwa
- 37 -
Wampir z sąsiedztwa
- 38 -
Wampir z sąsiedztwa
- 39 -
Wampir z sąsiedztwa
- 40 -
Wampir z sąsiedztwa
- 41 -
Wampir z sąsiedztwa
- 42 -
Wampir z sąsiedztwa
- 43 -
Wampir z sąsiedztwa
- 44 -
Wampir z sąsiedztwa
- 45 -
Wampir z sąsiedztwa
- 46 -
Wampir z sąsiedztwa
- 47 -
Wampir z sąsiedztwa
- 48 -
Wampir z sąsiedztwa
- 49 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Była piękna, nawet, kiedy się złościła. Jean-Luc podziwiał
zielony ogień błyszczący w oczach Heather. Również sposób, w jaki
ten jedwabny top opinał jej piersi nie był zły. Spojrzała na niego, po
czym położyła ręce na biodrach. Ten ruch spowodował, że jej piersi
nieznacznie skakały. Brak biustonosza. Zawsze miał dobre oko do
szczegółów.
- Jean-Luc. - Wymruczała. - Nie spodziewałam się ciebie.
- Proszę, mów do mnie Jean. - Tak łatwo byłoby wsunąć dłonie
pod jej top i wypełnić je słodkim, miękkim ciężarem jej piersi.
Podniósł wzrok ku jej twarzy i zauważył zaczerwienione policzki.
Wyłapał zapach jej krwi, kiedy napłynęła do twarzy, wypełniając
delikatne żyłki pod jej skóra. AB.
Głód ścisnął mu żołądek i wysyłał migoczące pożądanie na jego
całe ciało. Na szczęście miał kilka butelek syntetycznej krwi ukrytych
w chłodziarce na zewnątrz jego samochodu. To zneutralizuje jego
potrzeby fizyczne, ale powoli stawał się świadomy innej potrzeby,
spowodowanej przez lata abstynencji. Brakowało mu seksu, ale to
było jeszcze coś innego, głębszego. Brakowało mu satysfakcji,
zadowolenia ze związku emocjonalnego z kochającą kobieta. Przez
Louie‟ego ta radość jest już od dawna niemożliwa.
Heather za założyła ramiona na swojej klatce piersiowej, co tylko
ponownie przeciągnęło mocniej gładki materiał po jej piersiach.
- Tylko mi nie mów, że zamierzasz spędzić tu noc.
- Musze. Moim zaszczytem i obowiązkiem jest cię chronić.
- Jakie to romantyczne - powiedziała Fidelia ze swojego miejsca
na kanapie. Przesunęła w bok swoje kwadratowe ciało, aby widzieć
Heather stojącą w drzwiach. - Nie sadzisz?
- Nie - Heather skrzywiła się w jej stronę. - To nie jest
romantyczne, jeśli wymusza na mnie swoją opiekę.
- Cholera, to nie tak, że on chce cię uwieść. Chce tylko cię
chronić. - Oczy Fidelii zamigotały, kiedy spojrzała na Jean-Luca. -
Przynajmniej to powiedział.
- 50 -
Wampir z sąsiedztwa
- 51 -
Wampir z sąsiedztwa
- 52 -
Wampir z sąsiedztwa
- 53 -
Wampir z sąsiedztwa
- 54 -
Wampir z sąsiedztwa
- 55 -
Wampir z sąsiedztwa
- 56 -
Wampir z sąsiedztwa
- 57 -
Wampir z sąsiedztwa
- 58 -
Wampir z sąsiedztwa
- 59 -
Wampir z sąsiedztwa
- 60 -
Wampir z sąsiedztwa
- 61 -
Wampir z sąsiedztwa
- 62 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
- Chodź kochanie. Jest kilka osób, które chcę abyś poznała. -
Heather sprowadziła córkę w dół schodów.
Bethany była w połowie przebudzona, kiedy Heather poszła ją
sprawdzić i pomyślała, że teraz najlepiej zapoznać czteroletnią
dziewczynkę z jej nowym ochroniarzem. Ostatnią rzeczą, jaką chciała
dla swojej córki, było je przerażenie, kiedy po obudzeniu się zastała w
domu całkiem nieznaną osobę.
Bethany mocno ściskała rękę swojej matki przy każdym stopniu.
Heather dotarła do podnóża schodów i odwróciła się do córki.
- Kochanie, mamy dwóch gości. Chciałabym abyś poznała Emme,
ponieważ będzie dziś w nocy spać w twojej sypialni?
- Dlaczego? - Bethany pogniotła swoją różową pidżamę.
- Tylko, aby upewnić się, że jesteś bezpieczna. To tak jakby twój
własny anioł stróż.
- Oh. - Bethany zamrugała. - Czy ma skrzydła?
- Nie, ale jest równie piękny. - Heather doprowadziła swoją córkę
do pokoju i zauważyła Jean-Luca przy stoliku. Cofnął się i stanął
sztywno przy krześle.
Kobieta zwęziła oczy. Dostrzegła cień winy w jego wyrazie
twarzy zanim całkowicie zniknął. Co on zrobił? Spojrzała na stolik.
Karty tarota zostały zebrane w jeden stosik.
Zastanawiała się, jaka była siódma karta. Czy Jean-Luc ją
widział? Z powrotem przeniosła wzrok z kart na niego i uświadomiła
sobie, że patrzył się z zaciekawieniem i na nią i na jej córkę.
- Przyprowadziłam Brthany, aby cię poznała.
- Jest do ciebie taka podobna.
- Tak. Geny robią swoje. - Heather miała wrażenie, że nie
przebywał zbyt dużo z dziećmi. - Kochanie, to jest Pan Echarpe.
Bethany podniosła rękę.
- Cześć.
Jean-Luc ukłonił się.
- Zaszczyt mi cię poznać, Bethany.
Szarpnęła za pidżamę matki i szepnęła.
- 63 -
Wampir z sąsiedztwa
- Zabawnie mówi.
- Jest z Francji. Jak Piękna. - Wyszeptała Heather zdając sobie
sprawę, że projektant krzywo się an nią patrzy.
- I Bestia? - zapytała Bethany. Heather odesłała ponure
spojrzenie.
- Tak właśnie.
- Też jest moim aniołem stróżem? - Zapytała Bethany.
- Nie. Jest nim Emma. - Heather rozejrzała się, ale Emma była
jeszcze najwyraźniej na ganku.
- Będę strzegł twojej mamy. - Wyjaśnił Jean-Luc.
- Oh, - Bethany skinęła głowa. - Wiec będziesz spał w pokoju
mojej mamy. - Heather zakrztusiła się.
- To się nie wydarzy.
- Będę spełniał pragnienia twojej mamy. - Oczy Jean-Luca
zabłysły, kiedy jego wzrok szukał jej. - Moim najgorętszym
pragnieniem jest widzieć ją… zadowolona. - Heather dostała gęsiej
skórki. Dobry Boże, on ją wizualnie rozbierał i to tuż przed jej córka.
Był bestia. Jej policzki zapłonęły.
On się tylko uśmiechnął.
Dźwięk frontowych drzwi rozproszył ją i ujrzała Emmę
wkradającą się do środka.
- Sprawdziłam podwórko po tym jak Angus odszedł. - Emma
zamknęła drzwi. - Czysto.
Bethany owinęła ramię wokół nogi Heather.
- To jest mój anioł?
- Tak. Emma, to jest Bethany. Chciałam, żeby cię poznała,
ponieważ będziesz dzisiaj w jej pokoju.
- Oczywiście. - Emma zbliżyła się, uśmiechając się do Bethany. -
Dobry Boże, jesteś tak śliczna jak księżniczka.
Bethany zachichotała i puściła nogę matki.
- Byłam księżniczką na Halloween. Mama zrobiła mi kostium.
- Jestem pewna, że był piękny. - Dziewczynka spojrzała na mamę.
- Ona też mówi zabawnie. Jest z Francji?
Emma zaśmiała się, rzucając rozbawione spojrzenie na Jean-
Luca.
- Jestem za Szkocji. Mieszkam w zamku. - Bethany podeszłą do
niech.
- 64 -
Wampir z sąsiedztwa
- 65 -
Wampir z sąsiedztwa
- 66 -
Wampir z sąsiedztwa
- 67 -
Wampir z sąsiedztwa
- 68 -
Wampir z sąsiedztwa
- 69 -
Wampir z sąsiedztwa
- 70 -
Wampir z sąsiedztwa
- 71 -
Wampir z sąsiedztwa
- 72 -
Wampir z sąsiedztwa
- 73 -
Wampir z sąsiedztwa
- 74 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Następnej nocy Jean-Luc popędził w stronę Schnitzelbergu z
lodówką wypełnioną butelkami syntetycznej krwi i przywiązaną do
siedzenia pasażera w jego czarnym BMW. Słonce zaszło już dziesięć
minut temu. Łyknął krew z butelki nadal zimną AB+, ponieważ nie
miał czasu żeby ją zagrzać.
Problem był w tym, że jeśli on nie spał, to Louie także. I jeśli
odkrył, kim Heather była i gdzie mieszkała, to mógł już tam być.
Jean-Luc chciał się przeteleportować do jej domu zaraz po
przebudzeniu, ale Emma przekonała go, że musi przybyć jak zwykły
śmiertelnik.
Heather powinna być cała, uspokoił się, kiedy zawrócił z
autostrady i wjechał do miasta. Emma teleportowała się na jej
podwórko pięć minut temu. Ostrzegłaby go telepatycznie, gdyby
działo się coś złego.
Mimo to, nie cierpiał być z dala od Heather. Nie nawiedził tego,
że ona i jej córka zostały wciągnięte w spór pomiędzy nim a Louiem.
Jeśli cokolwiek się z nimi stało… jak mógł znieść jeszcze większe
poczucie winy przez śmierć kolejnych, niewinnych śmiertelników.
Historia Heather z ostatniej nocy kazała mu twardo na siebie
spojrzeć. Teraz zorientował się, co ukrywało się pod jego poczuciem
winy i złością. Strach.
Szybko się podniósł ze swoich skromnych początków, jako
osierocony, stajenny chłopiec. Był rycerzem, kiedy Roman przemienił
go w 1513 roku. Stał się muszkieterem, właścicielem najbardziej
prestiżowej akademii szermierki w Paryżu, podpułkownikiem w armii
wampirów, a teraz był mistrzem Europy Zachodniej oraz dodatkowo
projektantem i udanym biznesmanem. Przelewał całą swoją energię na
sukces zewnętrzny, aby być panem własnego przeznaczenia. Mimo
tego wszystkiego, ten sam, stary dręczyciel znęcał się nad nim. Strach
przed byciem bezsilnym.
Kiedy był pokornym chłopcem stajennym, był bezsilny wobec
kaprysów i politycznych intryg swoich panów nad nim. Przysiągł
- 75 -
Wampir z sąsiedztwa
- 76 -
Wampir z sąsiedztwa
- 77 -
Wampir z sąsiedztwa
- 78 -
Wampir z sąsiedztwa
- 79 -
Wampir z sąsiedztwa
- 80 -
Wampir z sąsiedztwa
- 81 -
Wampir z sąsiedztwa
- 82 -
Wampir z sąsiedztwa
- 83 -
Wampir z sąsiedztwa
- 84 -
Wampir z sąsiedztwa
- 85 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc wyskoczył na ganek, celując floretem na nieproszonego
gościa.
Blondwłosa kobieta zapiszczała i cofnęła się do tyłu. Jej spiczasty
obcas utknął pomiędzy dwoma, drewnianymi deskami, przez co
runęła na ganek.
- Cholera!
Wyglądała znajomo.
- Kim jesteś? - Zapytał. Była śmiertelnikiem, ale to nie oznaczało,
że była bezpieczna. Louie uwielbiał kontrolować umysły śmiertelnych
za pomocą wampirzych zdolności mentalnych, w celu zmuszenia ich
do popełnienia morderstw.
- Cholera. - Kobieta przetarła swoje kostki u nogi. - Lepiej,
żebym była w stanie chodzić po wybiegu. - Spojrzała na niego. -
Jesteś szalonym kretynem. Wystraszyłeś mnie na śmierć tym
mieczem.
Poznał ja. Sasha Saldine, modelka, którą zatrudnił Alberto.
Oczywiście nie miała pojęcia, kim był. Nadal leżąc na ganku zdjęła
buty i zbadała swoje obcasy wysadzane ćwiekami i diamencikami.
- Przysięgam, że jeśli są uszkodzone, pozwę cię dupku.
Kosztowały czterysta dolców. Kupuję tylko najlepsze.
Zatęsknił za Heather. Kiedy ona go prowokowała, podobało mu
się to. Była dowcipna i zabawna. Ta kobieta była po prostu irytująca.
Kiedy nadal krytykowała go swoim przeraźliwym głosem,
przeskanował podwórko w celu znalezienia jakiś ruchów.
- Będziesz stał tu przez całą noc jak idiota, czy mi pomożesz? -
Rozejrzała się po ganku. - To jest dom Heather, tak? To tu mieszkała
w szkole średniej.
Spojrzała przez ramię na jego samochód.
- Cholera. Nie powiedziała mi, że ma chłopaka. - Posłała mu
ostrożne spojrzenie. - Co ty tu robisz z tym pieprzonym mieczem?
- Wolisz pistolet? - Fidelia przepchnęła się z tyłu za Jean-Lucem,
w jednej dłoni trzymając piwo, a w drugiej Glocka.
- 86 -
Wampir z sąsiedztwa
- 87 -
Wampir z sąsiedztwa
- 88 -
Wampir z sąsiedztwa
- 89 -
Wampir z sąsiedztwa
- 90 -
Wampir z sąsiedztwa
- 91 -
Wampir z sąsiedztwa
- 92 -
Wampir z sąsiedztwa
- 93 -
Wampir z sąsiedztwa
- 94 -
Wampir z sąsiedztwa
- 95 -
Wampir z sąsiedztwa
- 96 -
Wampir z sąsiedztwa
- 97 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
- Miejsce, którego szukamy jest kilka mil wzdłuż tej drogi. -
Powiedziała Heather spoglądając na Jean-Luca prowadzącego auto.
- W porządku. - Ręce Jean-Luca lekko spoczywały na kierownicy
BMW, jakby był przyzwyczajony do jazdy dziewięćdziesięcioma
pięcioma milami na godzinę.
To była przejrzysta noc z gwiazdami i pełnią księżyca święcącą
nad głowami. Torebka Heather zawierająca Glocka Fidelii opierała się
o wycieraczkę. Czuła na nodze pocieszającą wagę pistoletu. Robby
MacKay znajdował się na tylnim siedzeniu ze swoim szkockim
mieczem i lekkim floretem Jean-Luca. Jean-Luc nalegał, aby po
drodze wpaść po Szkota.
Robby miał zastrzeżenia, co do jej towarzystwa, ale Jean-Luc
bronił decyzji Heather. To był dobry znak. Po tym wszystkim nie
wydawał się takim świrem. Mógł akceptować jej decyzje, nawet,
kiedy się z nią nie zgadzał.
Było jeszcze sporo rzeczy, których nie wiedziała o Jean-Lucu, ale
wszystko, co do tej pory o nim poznała, naprawdę jej się podobało.
Spojrzała na niego z ukosa, kiedy prowadził pojazd. Miał szczupłą
twarz, pięknie wyeksponowaną silną szczęką i wysokimi kośćmi
policzkowymi. Ostatniej nocy był świeżo ogolony, oraz taki schludny
i czysty w tym jego eleganckim smokingu, że wyglądał równie
seksownie jak James Bond. Dzisiaj wyglądał nawet jeszcze bardziej
pociągająco. Czarny zarost przysłonił jego szczękę, a czarne loki
spadały niedbale z głowy, jakby nie starczało mu już czasu na golenie
i przeczesanie włosów. Jego ciemne spodnie i T-shirt wyglądały na
używane i wygodne, a czarny płaszcz tworzył aurę niebezpieczeństwa.
Nic dziwnego, że Billy patrzył na niego podejrzliwie. Jean-Luc
wyglądał tajemniczo. I dziko. Był wystarczająco silny, by wyciągnąć
łopatę z ziemi jedną ręka. Dzięki ciuchom, jakie projektował dla
kobiet był pomysłowy i kreatywny, a teraz jeszcze polował na zabójcę
takiego jak Louie. Do tej pory nigdy nie spotkała tak intrygującego
oraz skomplikowanego mężczyzny. Zdecydowanie ukrywał jakieś
tajemnice. Ale Dobry Boże, jaki on był seksowny.
- 98 -
Wampir z sąsiedztwa
- 99 -
Wampir z sąsiedztwa
- 100 -
Wampir z sąsiedztwa
- 101 -
Wampir z sąsiedztwa
- 102 -
Wampir z sąsiedztwa
- 103 -
Wampir z sąsiedztwa
1
forma tortur polegajaca na zanurzeniu w wodzie.
- 104 -
Wampir z sąsiedztwa
- 105 -
Wampir z sąsiedztwa
- 106 -
Wampir z sąsiedztwa
- 107 -
Wampir z sąsiedztwa
- 108 -
Wampir z sąsiedztwa
- To dziwne.
- Si. A następnie wyglądał jak... no nie wiem. Miał rajstopy i
zabawne szorty jakby wypełnione powietrzem.
- Jak człowiek renesansu? - Fidelia wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, co to znaczy. - Heather wzięła głęboki wdech.
Odwołała swoją teorię nieśmiertelności, ponieważ była zbyt
dziwaczna, ale teraz znów się nad nią zastanawiała. Fidelia patrzyła na
nią z bliska. - Masz jakiś pomysł?
- Jest zbyt dziwny.
- Rozmawiasz ze mną, kochanie. Nic nie jest zbyt dziwaczne.
- Myślę, że Jean może być... w jakiś sposób inny. - Fidelia
roześmiała się.
- Cholernie różni się od wszystkich mężczyzn w tym mieście. Ale
mógłby być w sam raz dla ciebie.
- Mam na myśli, naprawdę inny.
- Jakieś nadnaturalne moce? - Fidelia pochyliła głowę
rozmyślając. - To możliwe.
- Możesz w to uwierzyć?
- Powtarzałam ci to już milion razy. Jest wiele rzeczy, o których
nie mamy pojęcia. To jednak nie czyni ich kłamstwem.
Nieśmiertelny człowiek? Jeśli Jean-Luc był jednym z nich, a
Louie także, to walczyli ze sobą przez wieki. Pomimo upału Heather
przeszły dreszcze.
- Mamo! Ciociu Fee! - Podbiegła Bethany. - Widziałyście mnie
na scenie?
- Oczywiście, że tak. - Heather posadziła ją na kolana. -
Wyglądałaś wspaniale.
- Usiądziecie w przednim rzędzie, aby zobaczyć jak śpiewam?
- Oczywiście. - Heather poprawiła wsuwkę we włosach dziecka.
Była pokryta niebieską wstawką w duże grochy, aby pasowała do
letniej, błękitnej sukienki Bethany.
- Jestem głodna.
Heather uśmiechnęła się.
- Ty zawsze jesteś głodna.
- Sprawdziłam stoiska. - Powiedziała Fidelia. - Mamy do wyboru
niemiecką kiełbasę na patyku lub hot doga.
- 109 -
Wampir z sąsiedztwa
- 110 -
Wampir z sąsiedztwa
- 111 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
- Oh. Udało ci się. - Heather skarciła siebie w milczeniu,
ponieważ brzmiała na zbyt podekscytowana. - Ja... jesteś głodny?
- Właśnie co jadłem. - Zwrócił się do Robby'ego, który
zdecydował się na czarne jeansy zamiast kiltu. - Poradzimy sobie.
- Przejdę się, zatem po obwodzie. Dobranoc, panno Westfield. -
Pochylił głowę, a następnie pomaszerował na północ.
Heather zauważyła, że T-shirt Robby'ego był rozciągnięty na
całej szerokości jego pleców. Zdecydowanie nie miał tam ukrytej
broni.
- Żadnych mieczy? - Wyszeptała.
- Ma sztylet przywiązany do łydki. - Odszepnął Jean-Luc. - A ja
mam to. - Uderzył w ziemię mahoniową laska. - W środku znajduje
się miecz.
Oczy Heather powędrowały ku ozdobnej, mosiężnej gałce.
- Wygląda na antyk. - To również było jego?
Jean-Luc przeciągnął wzrokiem po tłumie.
- Jestem przesadnie ubrany.
Heather uśmiechnęła się. Jego szare spodnie były szykowne, a
niebieska koszula pasowała do oczu.
- Jak dla mnie wyglądasz świetnie.
- Proszę pani? - Przerwał jej sprzedawca. - Pani kolej.
- Oh. - Była zbyt roztargniona, aby zauważyć, że jest następna w
kolejce. - Jedna różowa wata cukrowa. - Spojrzała na Jean-Luca,
kiedy wygrzebywała pieniądze z torebki. - Chyba, że ty też chcesz.
- Nie. Pozwól mi. - Wyciągnął pięciodolarówkę z portfela i
wręczył sprzedawcy.
- Dziękuje. - Heather zmarszczyła brwi, kiedy brała patyk
owinięty nitkami z cukru. Nie byłą pewna, czy chciała, aby za nią
płacił.
Jean-Luc pomachał do sprzedawcy, aby ten nie wydawał reszty, a
potem się do niej uśmiechnął.
- To na wyposażenie placów zabaw, prawda?
- 112 -
Wampir z sąsiedztwa
- 114 -
Wampir z sąsiedztwa
- 115 -
Wampir z sąsiedztwa
- 117 -
Wampir z sąsiedztwa
- 118 -
Wampir z sąsiedztwa
- 120 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc był zachwycony z obrotu sytuacji. W minucie, w której
ujrzał Heather dzisiejszego wieczoru, chciał ją dotknąć. Jej długie
nogi zadręczały go. Jej różowa skóra, zaczerwieniona od krwi
napełniała jego wampirze komórki nerwowe energia.
Mon Dieu, ale wyglądało na to, że każdy mężczyzna w mieście
jej chciał. A jak mogli nie chcieć? Jej szorty przykrywały najsłodsze
pośladki. T-shirt opinał pełne piersi, a następnie zwężał się w talii.
Pragnął zedrzeć te ubrania własnymi zębami.
Ale teraz musiał zadowolić się pocałunkiem.
Emma skarciła go telepatycznie, że przysparza zmartwień
Heather i nalegała, aby wyjaśnił jej sprawę z Cody'em. Miał to na
celu, ale nie miał pojęcia, jak wytłumaczyć hipnotyczny trans, jaki
użył na jej byłym mężu, nie otwierając się przy tym na niepożądane
pytania. Ale całowanie – takim rodzajem zaufania mógł manipulować.
A tych dziesięć kroków będzie prostych.
Dotknął jednego z jej loków i przetarł go pomiędzy kciukiem a
palcem wskazującym.
- Krok pierwszy to narodziny idei.
Wzruszyła ramionami.
- To jest oczywiste.
- Ale istotne. Uważam ten pierwszy krok za bardzo ekscytujący. -
Dotknął jej szyi, opierając palce przed tętnicą szyjna. Puls był silny i
szybki. Pomimo jej nonszalanckiego sposobu bycia, była tak samo
podekscytowana jak on.
- Nasze usta nigdy nie złączyłyby się jedynie przez przypadek. -
Badał jej wargi. - Zastanawiałem się jak to jest czuć twoje usta,
smakować je. Może pragnienie rosłoby dopóki, by mną nie
zawładnęło. Każda moja myśl, każdy mój oddech koncentrowałby się
na potrzebie pocałowania cie.
Jej usta były lekko otwarte, a oddech bił coraz szybciej.
- To... dobry początek.
Uśmiechnął się.
- 121 -
Wampir z sąsiedztwa
- 122 -
Wampir z sąsiedztwa
- 123 -
Wampir z sąsiedztwa
- 124 -
Wampir z sąsiedztwa
- 125 -
Wampir z sąsiedztwa
- 126 -
Wampir z sąsiedztwa
- 127 -
Wampir z sąsiedztwa
- 128 -
Wampir z sąsiedztwa
- 129 -
Wampir z sąsiedztwa
- 130 -
Wampir z sąsiedztwa
- 131 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Cholerny Louie! Jean-Luc nie miał wątpliwości, że ten sukinsyn
za tym stoi. Przerażony wyraz twarzy Heather dręczył go, kiedy
odjeżdżała do swojego płonącego domu. Sam osobiście chciał ją tam
zabrać, ale szeryf nalegał, aby udała się z nim. Jean-Luc usiadł w
fotelu pasażera swojego BMW, kiedy Robby prowadził. Był w jej
domu tylko dwa razy, ale czuł tą stratę. Heather musiała się czuć
tysiąc razy gorzej.
Jej cierpienie bolało go bardziej niż w połowie zniszczony pałac
we Francji. Kupił go trzydzieści lat temu, wiec mógł udawać, że
wraca do korzeni starej, szlacheckiej rodziny. Ale prawda była taka,
że nigdy nie miał rodziny, a zimny stos kamieni nie tworzył uczucia
ciepła i komfortu, jakiego pragnął.
Kiedy przejeżdżali przez niewielką część handlową
Schnitzelbergu, Jean-Luc zauważył kilka starych budynków zabitych
deskami.
- Te domy mogą mieć piwnice z kamienia.
- Aye. - Odpowiedział Robby. - Powinniśmy je później
sprawdzić.
- Myślicie, że Louie może się gdzieś tam ukrywać? - Zapytał Ian
z tylnego siedzenia BMW. - Angus nam trochę o nim opowiedział.
- Tak, co za okropny gość. - dodał Phineas MacKinney. - Zabił
wszystkie twoje wcześniejsze kobiety, prawda?
Jean-Luc przesunął się na siedzeniu, aby spojrzeć do tyłu na
niego. Iana znał od wieków. Wampir może wyglądał na piętnaście lat,
ale miał znacznie więcej. Angus przekształcił go w bitwie pod Solway
Moss w 1542 roku. Ten siedzący obok Iana był wysokim, czarnym
mężczyzną o podobnym nazwisku MacKinney.
- Nie sadze, byśmy się wcześniej spotkali. Jestem Jean-Luc
Echarpe.
- Nazywam się Phineas, ale możesz do mnie mówić Doktor Kieł.
- Dziękuję za przybycie. - Zwrócił się do trzeciego faceta na
tylnym siedzeniu. - Jesteś jednym z dziennych staników Romana.
Phil skinął głowa.
- 132 -
Wampir z sąsiedztwa
- 133 -
Wampir z sąsiedztwa
- 134 -
Wampir z sąsiedztwa
- 135 -
Wampir z sąsiedztwa
Ja równie.
- Znajdziemy ją. - Poprowadził Bethany przez tłum.
- Kto twoim zdaniem podłożył ogień? - Zapytała Fidelia, kiedy
szła obok nich. - To ten zły gość, Louie?
- Wierze, że tak.
- Powinnam zostać w domu. Byłby pełny śrutu, gdybym go
złapała. - Poklepała po torebce.
Bethany zatrzymała się i szarpnęła za rękę Jean-Luca.
- Nie chce, żeby moim wózkom stała się krzywda.
W jego gardle pojawiła się gula na widok łez spływających po
policzku. Przycupnął przed nią.
- Jeśli stracisz cokolwiek odkupię ci to.
Jej zielone oczy miały ten sam odcień, co jej matki. Mając na
uwadze, że oczy Heather mogły zionąć z gniewu, błyszczeć z radości,
twardnieć z podejrzliwości. Oczy Bethany były po prostu rozszerzone
ze zmartwienia. Głęboko w środku czuł jak jego serce na to
odpowiada. Czy tak czuł się ojciec? Mon Dieu, to było coś, czego
nigdy się nie spodziewał. To było... dziwne.
Zawsze myślał, że rodzicielstwo skupiało się na temacie ochrony
i obowiązków. Nie spodziewał się tak silnego napływu... czułości. Nie
był pewien czy to mu się podobało. To było tak cholernie bolesne.
Jeśli coś by się stało tej małej dziewczynce, jak mógł żyć z samy
sobą?
- Wszystko będzie w porządku. - Otarł jej łzę kciukiem i miał
nadzieje, że brzmiał przekonująco. Wyprostował się i poprowadził ją
przez tłum.
- Mama! - Bethany wystrzeliła jak z procy i pobiegła w lewo.
Mały zielony misiek wypadł z jej kieszeni na ulice.
Heather stała kilkanaście metrów dalej rozmawiając z szeryfem.
Odwróciła się na dźwięk głosu córki, pochyliła się i otworzyła
ramiona.
- Mamo, czy może zabawki są całe? - Bethany wskoczyła w
ramiona matki.
Heather wyprostowała się wciąż trzymając córkę.
- Wszystko w porządku, kochanie. Pożar nie dosiegnął twojego
pokoju. - Spotkała wzrokiem Jean-Luca a potem odwróciła głowę.
- 136 -
Wampir z sąsiedztwa
- 137 -
Wampir z sąsiedztwa
- 138 -
Wampir z sąsiedztwa
mamy. Odwrócił się, aby móc przyglądać się domowi, ale nadal
słyszeć szeptane słowa Bill'ego.
- Nie wiem, dlaczego, ale facet za tobą chce abyś z nim
zamieszkała. Heather. On mógł podłożyć ogień.
- Nie zrobiłby tego. - Mruknęła Heather.
- Skąd wiesz? Od jak dawna znasz tego gościa?
Heather westchnęła.
- Od piątku.
- I masz zamiar z nim zamieszkać? Nie myślałem, że będziesz
taka głupia.
Jean-Luc zacisnął mosiężną klamkę na lasce. Dość tego. Ruszył w
ich kierunku.
- Naprawdę mu ufasz? - Zapytał Billy.
Jean-Luc zatrzymał się, wstrzymując oddech, podczas czekania
na odpowiedź Heather.
- Tak. - Szepnęła. - Ufam mu.
To było dokładnie to, co miał nadzieję usłyszeć, ale przeszła
przez niego jednak fala szoku. Odwróciła się i spotkała jego wzrok.
Niepewny uśmiech szarpał kąciki jej ust, ale oczy zachowywały
ostronos. Może powiedziała, że darzy go zaufaniem, ale miała
wrażenie, że nie czuła się z tym w pełni komfortowo. Będzie musiał
postępować ostrożnie. Jeśli dowie się o nim prawdy zbyt szybko,
utraci ją na zawsze.
W Heather było coś unikalnego. Nie był pewien, co to było
dokładnie, może kombinacja kilku rzeczy. Miała piękną twarz i włosy,
ale w swojej pracy zauważał to często. Miała ciało, które zwiększało
tylko jego apetyt. Chciał skubać każdy jej cal.
Mimo to, jego uczucia wykraczały poza proste pożądanie.
Uwielbiał sposób, w jaki mówiła, sposób, w jaki pracował jej umysł,
poczucie humoru i litość. Po prostu ją lubił. To było także proste, że
aż głębokie.
- Pojedziesz ze mną do domu? - Zapytał.
Badała jego oczy, a jej wyraz twarzy złagodniał.
- Tak. Daj mi chwilkę.
Billy chwycił za ramię Heather i skrzywił się, kiedy ta go
odepchnęła.
- 139 -
Wampir z sąsiedztwa
- 140 -
Wampir z sąsiedztwa
- 141 -
Wampir z sąsiedztwa
- 142 -
Wampir z sąsiedztwa
- 143 -
Wampir z sąsiedztwa
- 144 -
Wampir z sąsiedztwa
- 145 -
Wampir z sąsiedztwa
- 146 -
Wampir z sąsiedztwa
- 147 -
Wampir z sąsiedztwa
- 148 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Wyglądało to bardziej na muzeum, niż sklep, pomyślała Heather,
kiedy stała na zewnątrz nowego domu. Greckie kolumny z kamienia,
rozciągnięte aż do wysokiego, dwuspadowego dachu. Niedaleko
przedniego ganku stał znak Le Chique Echarpe wymalowany pięknym
pismem z kursywa.
- Ale duży. - Wyszeptała Bethany.
- I drogi. - Dodała Fidelia. - Juan musi być bardzo bogaty.
- To Jean... - Heather skrzywiła się, kiedy wspomniała sposób, w
jaki Jean-Luc praktykował swą wymowę.
Stał przy frontowych drzwiach swego sklepu, z laską w prawej
dłoni, kiedy rozmawiał z Philem i innym mężczyzną ubranym jak on.
Widocznie spodnie khaki i koszulka polo były oficjalnym mundurem
strażnika. Dwoje ochroniarzy zniknęło w budynku, niosąc torby z
nowo zakupionymi rzeczami w sklepie ze zniżkami.
Jean-Luc podszedł kilka kroków do miejsca gdzie czekała
Heather na okrągłym podjeździe.
- Phil i Pierre wezmą bagaże do twojego pokoju. - Zbadał
wzrokiem okolice. - W środku będziesz bezpieczna razem z
włączonym systemem alarmowym.
- Ja wam pokażę bezpieczeństwo. - Fidelia rzuciła swoją torebkę
na maskę BMW i wyjęła swojego Glocka. - Jeśli Louie się pokaże,
będę gotowa. Tylko gdzie jest klucz do tej przeklętej blokady? -
Zaczęła grzebać po torebce.
- Pierre jest tym innym strażnikiem? - Heather nigdy nie byłą
dobra w zapamiętywaniu imion, a na dodatek poznała wielu nowych
ludzi w ciągu ostatnich dwóch dni.
- Oui. To strażnik dzienny. - Jean-Luc zastukał niecierpliwie laską
o ceglany podjazd. - Powinniśmy wejść już do środka.
- Słyszałem, że mamy towarzystwo. - Odezwał się głos zza drzwi.
Heather odwróciła się i poznała mówiącego. Był jednym, z
którymi Sasha „rozmawiała” w piątkową noc. Alberto Alberghini. Był
ściśnięty pomiędzy dwoma pięknymi modelkami, które Sasha
obgadywała. Heather nie mogła przypomnieć sobie ich imion, ale
- 149 -
Wampir z sąsiedztwa
- 150 -
Wampir z sąsiedztwa
- 151 -
Wampir z sąsiedztwa
- 152 -
Wampir z sąsiedztwa
- 153 -
Wampir z sąsiedztwa
- 154 -
Wampir z sąsiedztwa
- 155 -
Wampir z sąsiedztwa
- 156 -
Wampir z sąsiedztwa
- 157 -
Wampir z sąsiedztwa
- 158 -
Wampir z sąsiedztwa
- 159 -
Wampir z sąsiedztwa
- 160 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc milczał w swoim biurze. Popełnił głupi błąd. Myślał, że
widok zabawek córki ją rozweseli. Z pewnością ucieszył Bethany. Ale
Heather – stała się jedynie podejrzliwa. Była mądra. Nie mógł
ponownie jej zlekceważyć. Była też naprawdę niezależna, nie tak
łatwo zrobić na niej wrażenie, jak na dawnych kobietach, którym
wystarczało przynieść dar i zrobić imponujący gest. Ona w ogóle nie
potrzebowała prezentów. Potrzebowała uczciwości – jedynej rzeczy
jakiej nie miał odwagi jej dać.
Widząc ją w pobliżu Simone i Ingi, potwierdziły się tylko jego
silne uczucia. Modelki były doskonałe przez śmierć, na zawsze
pięknie zamrożone, jak posagi bogiń. Heather była żywa –
niedoskonała i nieprzewidywalna. W jeden wieczór wtopiła się w jego
ramiona i całowała go z pasja. I obserwowała go, ostrożnie i
podejrzliwie. Była eteryczna, pełna emocji. Ekscytująca.
Była również słodka, wierna i kochana. Lubił oglądać jej
interakcje z córką i Fidelia. Uformowały tak silny związek rodzinny,
że coraz bardziej chciał być jego częścią.
Myśl o utracie jej sprawiała, że jego nogi stawiły opór i ciężar.
Stanął przy oknie z widokiem na salon. Jego towar stał ciągle na
wystawie, choć sklep był już zamknięty.
I na co to wszystko było? Trzydzieści lat temu cieszyłby się z
budowy imperium mody i rozkoszowałby się swoim sukcesem
finansowym. Ale gdzieś po drodze stracił potrzebę wykazania się.
Praca była prostym czynnikiem, aby wypełnić jego czas.
Chciał więcej, czegoś ponad siebie. Chciał, aby Heather była z
niego dumna. Ta panika na jej twarzy, kiedy przestraszyła się, że
przegapi występ swojej córki; chciał, aby czuła się tak gdyby sprawa
dotyczyła jego pokazów. Nie chciał dłużej tworzyć sam. Chciał, aby
tworzyła projekty razem z nim. Chciał towarzystwa.
Tworzenie towarów nie było już wystarczające. Chciał więcej.
Cóż z tego imperium finansowego, skoro nie miał dziecka, aby mu je
później przekazać. Chciał dziecko, które miałoby oczy i włosy
- 161 -
Wampir z sąsiedztwa
- 162 -
Wampir z sąsiedztwa
- 163 -
Wampir z sąsiedztwa
- 164 -
Wampir z sąsiedztwa
- 165 -
Wampir z sąsiedztwa
- 166 -
Wampir z sąsiedztwa
- 167 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc zawsze kochał grać duety. Muzyka rosła z tyłu na przód
od fortepianu do klawesynu. Czasem obejmował prowadzenie i
melodia płynęła z pod jego palców. Innym razem zostawał w tle,
naciskając klawisze, aby nadać rytm dla innych graczy.
To było trochę jak szermierka, pomyślał. Z dobrym partnerem,
akcja ruszała do tyłu i przodu – pchniecie, odwrót, dźgniecie,
odparcie. Lub jak dobry, wieczorny seks. Przejmowanie inicjatywy, a
potem złagodzenie. Ustawienie rytmu, ciągłe pieprzenie się, czasami
delikatnie, czasami ostro. Używanie palców, żeby Heather zaczęła
jęczeć.
Uśmiechnął się do siebie. Zdobył ją w pewien sposób i było to
wspaniałe. Kiedy intymne naprężenie zniknęło, położył palce na
klawiaturze, aby cieszyć się ostatnimi wibracjami. Mon Dieu, jak jej
pożądał. Myślał, że muzyka pomoże mu zająć myśli, ale sprawiła
tylko ból.
- Zagramy ponownie, Jean-Luc? - Inga zapytała ze swojego
miejsca za fortepianem.
- Och tak, proszę. - Simone bawiło tańczenie samej menueta. -
Zawołajmy Robby‟ego, aby przyszedł i ze mną zatańczył. Będzie
przyjecie, jak za starych dobrych czasów.
Jean-Luc złożył swój arkusz a nutami.
- Właściwie, to mam coś ważnego do przedyskutowania.
Inga opadła na ławeczkę do fortepian.
- W ostatnich dniach coś zawsze jesteś poważny.
- Z dobrego powodu. - Kontynuował Jean-Luc. - Louie powrócił i
zagroził, że zabije każdego, na kim mi zależy.
Simone wydyszała.
- To my.
Jean-Luc powstrzymał się od wskazania im, że Simone i Ingę zna
od dwustu lat, a Louie nigdy im nie zagrażał. Najwyraźniej był tylko
zainteresowany zabijaniem śmiertelnych.
- Obie rozmawiałyście z nim w piątkową noc. Był przebrany za
starca z siwymi włosami i laska.
- 168 -
Wampir z sąsiedztwa
- 169 -
Wampir z sąsiedztwa
- 170 -
Wampir z sąsiedztwa
- 171 -
Wampir z sąsiedztwa
- 172 -
Wampir z sąsiedztwa
- 173 -
Wampir z sąsiedztwa
- 174 -
Wampir z sąsiedztwa
- 175 -
Wampir z sąsiedztwa
- 176 -
Wampir z sąsiedztwa
- Wiem o tym. Ale chcę ją udostępnić dla takich kobiet jak ja.
Chce, żeby cieszyły je ubrania i były dumne z tego jak wyglądają.
Patrzył się, jakby mówiła w obcym języku.
- Być dumną z rozmiaru dwunastego? Czy Jean-Luc wie, co
robisz?
- Tak. Prosił abym to zrobiła.
Alberto podniósł brwi.
- Żartujesz.
Zacisnęła zęby.
- Nie. Jestem bardzo poważna. Moda powinna być dostępna dla
każdego.
Parsknął.
- To musi być jedna z tych dziwnych, amerykańskich idei
równości.
- Wezmę to za komplement.
- To fantazja. Świat mody należy do pięknych ludzi. - Alberto
spojrzał na nią. - Jean-Luc nabija się z ciebie. Wiadomo, o co mu
chodzi.
Płomienie zalały jej twarz.
- Nie tylko obrażasz mnie, ale także wizerunek Jean-Luca. Ma
wystarczająco oleju w głowie w sprawie biznesu, aby zorientować się,
że ominął ogromny rynek. Wiele kobiet nie będzie mogło nigdy
założyć tych dziwacznych rzeczy, które chodzą w dzisiejszych
czasach po wybiegu. Jean-Luc ma odwagę i wizje, aby dać kobietom
ubrania, które będą mogły nosić.
Uśmiech Alberto wyrażał zadowolenie z siebie.
- Widzę, że jest twoim bohaterem. Zastanawiam się jak długo to
jeszcze potrwa. Zwłaszcza, kiedy dowiesz się o nim więcej. -
Powłóczył w stronę drzwi. - Mam pracę do zrobienia w moim biurze.
Prawdziwą modę do wykreowania.
Heather próbowała wrócić do pracy, ale nie mogła się skupić. Czy
Jean-Luc dogadzał jej tylko, dlatego, że był nią zainteresowany?
Spojrzała na swoje szkice. Wydawały się fajne, ale dobry rysunek nie
gwarantuje pięknej sukni. I co Alberto miał na myśli o tej rysie
pomiędzy nią a Jean-Lucem? Z tym jak będzie go lepiej poznawała,
będzie się coraz bardziej do niego zniechęcała?
- 177 -
Wampir z sąsiedztwa
- 178 -
Wampir z sąsiedztwa
- 179 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
- Jean-Luc, musimy pogadać.
Wyjrzał z nad szkiców Heather i dostrzegł wchodzącego do studia
Alberto.
- Jest jakiś problem w Paryżu?
- Nie. Problem jest tutaj. - Alberto machnął ręką na prace
Heather. - To... to jest katastrofa.
Jean-Luc odłożył szkice.
- To moja własna decyzja Alberto. Nie muszę jej bronić.
Spuścił wzrok.
- Nie chciałem cię urazić Jean-Luc, ale sam mnie uczyłeś, że
twoje projekty są dla nielicznych uprzywilejowanych.
Gniew Jean-Luca został pohamowany przez rozpacz rysującą się
na twarzy Alberto. Facet oczywiście wierzył, że projekty Heather były
pomyłka.
- Wiem, że jest to pomysł niekonwencjonalny, ale chcę
spróbować.
- To sprawi, że staniesz się pośmiewiskiem w świecie mody.
Żadna z gwiazd Hollywoodu nie będzie nosić twoich sukien, jeśli
będą one dostępne dla zwykłej ludności.
- Ty i ja również pochodzimy z ludu.
- Tak, ale wynieśliśmy się ponad ich. - Alberto wskazał fason
sukienki. - Projektuje ubrania dla grubych kobiet!
Mała szpara w drzwiach zapowiedziała wejście Heather. Jean-Luc
jęknął w duchu, wiedząc, że usłyszała niewybredne uwagi Alberto.
Podszedł do protegowanego i zmrużył oczy.
- Mylisz się i przeprosisz za to.
Twarz Alberto poczerwieniała. Spojrzał przez ramię na Heather.
- Przepraszam, signora.
- Czy to prawda? - Heather podeszła do nich ze zmartwionym
wyrazem twarzy. - Czy może projekty zaszkodzą twojej reputacji?
Musiała usłyszeć więcej niż obelgi Alberto. Jean-Luc wzruszył
ramionami.
- 180 -
Wampir z sąsiedztwa
- 181 -
Wampir z sąsiedztwa
- 182 -
Wampir z sąsiedztwa
- 183 -
Wampir z sąsiedztwa
- 184 -
Wampir z sąsiedztwa
- 185 -
Wampir z sąsiedztwa
- 186 -
Wampir z sąsiedztwa
- 187 -
Wampir z sąsiedztwa
- 188 -
Wampir z sąsiedztwa
- 189 -
Wampir z sąsiedztwa
- 190 -
Wampir z sąsiedztwa
- 191 -
Wampir z sąsiedztwa
- 192 -
Wampir z sąsiedztwa
- 193 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Będąc z powrotem w domu, Jean-Luc wędrował po korytarzu
przed kuchnia. Nigdy więcej. Nie ważne ile Heather będzie błagała
swoimi zielonymi oczami, nie weźmie jej na kolejne polowanie. Nie,
kiedy Louie zostawia za sobą martwe ciała.
Merde. Było tyle krwi na ścianie. Zapach tego był tak silny, że nie
wyczuł trupa na podłodze.
Heather ruszyła pędem po tylnych schodach. Jej twarz nadal była
blada, a wzrok latał wkoło nerwowo.
- Wszystko z nimi w porządku? - Zapytał.
- Tak. Bethany śpi, a Fidelia czyta. Mogła powiedzieć, że coś jest
nie tak, ale nie chciałam z nią teraz rozmawiać.
Heather poszła do kuchni, a Jean-Luc za nią.
- Nie chcę o tym nawet myśleć. - Umyła ręce w umywalce, a
następnie osuszyła ręcznikiem. - To było straszne.
- Nie powinienem pozwolić ci iść. - Nalał jej szklankę wody. -
Proszę. Chyba, że chcesz coś mocniejszego.
- Jest w porządku. - Wypiła połowę szklanki. - Fidelia miała
racje. Louie ukrywał się w tej piwnicy.
- Oui. Ale teraz się przeniósł i nie wiemy gdzie.
- Biedna pani Bolton. - Heather zadrżała. - Nie rozumiem. Jak
mogła pozwolić zatrzymać się pieprzonemu zabójcy w swojej
piwnicy. Groził jej jakoś lub oszukiwał?
Jean-Luc zmarszczył brwi. Będzie musiał ujawnić pewne
informacje.
- Louie prawdopodobnie ją kontrolował. Jest specjalistą od
manipulacji umysłów.
Oczy Heather rozszerzyły się.
- Wiec Fidelia miała racje. Jest psychiczny.
- Tak. Wykorzystuje ludzi, a następnie ich usuwa. - Jean-Luc zdał
sobie sprawę, że czas powiedzieć jej więcej. Jeśli chce, żeby ich
związek rozwijał się i trwał, to musi być z nią uczciwy. Jego serce
łomotało. Co zrobi, jeśli ona go odrzuci? Musiał być bardzo ostrożny.
Nie mógł pozwolić jej uciec i zostawić na pastwę Louie'ego.
- 194 -
Wampir z sąsiedztwa
Westchnęła.
- Wiem, że Robby wezwał już Billy'ego, ale boję się z nim
rozmawiać. Nie chcę przebywać tej strasznej sceny od nowa. -
Obróciła się do kranu i jeszcze raz opłukała dłonie.
- Heather. - Zakręcił wodę. - Nie dasz rady tego zmyć.
Jej oczy błyszczały łzami, a ręce się trzęsły, kiedy je suszyła.
- Staram się być dzielna, ale ciągle pamiętam jej ciało. Chcę
tylko, aby odeszło to w niepamięć.
Drzwi kuchenne otworzył się i ktoś zajrzał do środka.
- Szeryf czeka na zewnątrz.
- 195 -
Wampir z sąsiedztwa
- 196 -
Wampir z sąsiedztwa
- 197 -
Wampir z sąsiedztwa
- 198 -
Wampir z sąsiedztwa
- 199 -
Wampir z sąsiedztwa
- 200 -
Wampir z sąsiedztwa
- 201 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Czerwone świecące oczy, niebezpieczeństwo, błysk białych,
zgrzytających zębów. Ciało pani Bolton rozciągnięte na podłodze.
Heather sapnęła i obudziła się.
- Mamo, wszystko w porządku? - Bethany stała przy jej łóżku z
szeroko otwartymi ze zmartwienia oczyma.
Heather wzięła głęboki oddech. To był jedynie zły sen.
Ostrzeżenie Fidelii o czerwonych oczach utrwaliło się jej w pamięci.
- Jesteś cała? - Fidelia usiadła na łóżku wiążąc sobie sznurowadła.
Razem z Bethany były już ubrane.
- Jest ok. - Heather spojrzała na zegar przy łóżku. Dziesięć po
dziesiątej. - Zaspałam. - Stwierdziła bez zasłonienie, bo przecież była
na nogach większą cześć nocy.- Miałaś jeszcze jakiekolwiek sny? -
zapytała po cichu Fidelię.
Starsza kobieta zmarszczyła brwi i powiedziała bezgłośnie:
- Ogień.
Ogień? Heather podniosła brwi. Chciała dowiedzieć się więcej,
ale nie mogła dyskutować o tym przy Bethany.
Dziewczynka podbiegła do drzwi.
- Jestem głodna.
- Zróbmy śniadanie. - Fidelia wyprowadziła ją na zewnątrz.
- Czy to źle? - Zapytała Heather, kiedy Fidelia zamknęła drzwi. -
Ogień? - Wyszeptała.
Heather skrzywiła się.
- Piekło.
Piekło? Heather zadrżała. To był plan Loui‟ego? Aby podpalić
ten dom i zabić wszystkich?
Wzięła prysznic, ubrała się i zeszła do kuchni na szybkie
śniadanie. Potem poprosiła Pierre‟go, aby wpuścił ją do pracowni.
- Mogłabym to zrobić sama, gdybym znała kombinację. - Pierre
zostawił drzwi otwarte.
- Zapytam Robby‟ego. Nikt nie może znać kombinacji bez jego
pozwolenia.
- Rozumiem.
- 202 -
Wampir z sąsiedztwa
- 203 -
Wampir z sąsiedztwa
- To jest straszne.
Spojrzała na niego.
- Zgadzam się.
Jego oczy rozszerzyły się nagle a materiał wysunął mu się z
palców.
- Myślisz, że to ja…? - Nie miałem potrzeby uciekania się do
tego. Twoja linia odzieży nędznie upadnie na samym początku.
Heather zawahała się. Wydawał się autentycznie znieważony. Ale
jeśli Alberto tego nie zrobił, to kto?
- Och, oczywiście. To były te modelki. Simone i… Helga.
- Inga. - Alberto pocierał czerwone znamię na szyi. - Nie za
dobrze kontrolują swój gniew.
- Będziesz miał szansę powiedzieć to ponownie. Jaki one mają
problem?
Alberto skrzywił się.
- Proszę. Nie mów Jean-Lucowi. Już jest na nie zły. Na pewno je
zwolni.
- Zasługują na zwolnienie.
- Nie! Proszę. To je zniszczy.
Heather parsknęła.
- To top modelki. Mogą pracować w dowolnym miejscu.
- Nie, nie mogą. Jean-Luc jest jedynym, który by je zatrudnił.
On… rozumie ich.. problem. Są w pewnym sensie, uhm, niezdatne.
- Prawda. Szybko do tego doszłam.
Jego oczy się rozszerzyły.
- Naprawdę?
- Och, tak. Nazywa się to psychiczne suki.
- Nie! One… w ogóle nie mogą wychodzić na słońce. Większość
projektantów nigdy nie będzie tego tolerować.
- To znaczy, że są uczulone na słońce?
Alberto wzruszył Ramonami.
- Można tak powiedzieć. Wyobraź sobie - zero fotografii na
plaży. Żaden projektant ich nie zatrudni. Będą całkowicie zrujnowane,
jeśli Jean-Luc je zwolni.
Heather nie mogła wysupłać ani krzty sympatii.
- Powinny o tym pomyśleć, zanim stały się niepoczytalne.
- 204 -
Wampir z sąsiedztwa
- 205 -
Wampir z sąsiedztwa
- 206 -
Wampir z sąsiedztwa
- 207 -
Wampir z sąsiedztwa
- 208 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc usiadł za biurkiem w swoim gabinecie, patrząc w
przestrzeń. Co jakiś czas Robby przechodził wzdłuż jego linii wzroku,
ale ledwo go zauważał. Głosy w pokoju brzęczały jak irytujący rój
pszczół. Musi być w szoku. Nigdy nie czuł się tak podczas walki.
Zawsze działo się to potem, kiedy szedł jak odrętwiały.
Robby uderzył butelką Blissky o biurko i zasugerował kieliszek.
Jean-Luc przyglądał się butelce w milczeniu. Mieszanina syntetycznej
krwi i szkockiej whisky niczego nie rozwiąże. Nie przywróci
Pierre‟go z powrotem do życia. Nie zabierze smutku lub poczucia
winy.
Wszyscy mężczyźni w pokoju byli wzburzeni, przekrzykiwali się
i machali rękoma. Mrugnął, kiedy Robby trząsnął pięścią o biurko.
Butelka Blissky podskoczyła.
- Jak on mógł zapomnieć sprawdzić samochód? - krzyknął
Robby. - Myślałem, że lepiej go wyszkoliłem.
- Jestem pewien, że tak. - Ian wziął łyk ze swojej szklanki z
Blissky. - Nie powinieneś winić siebie.
- Powinienem sprawdzić wóz osobiście. - Phil upadł na krzesło i
docisnął nadgarstki do czoła. - Potrafię wyczuć zapachu materiałów
wybuchowych. Powinienem sprawdzić tą cholerną ciężarówkę.
To rozwiało mgłę w umyśle Jean-Luca. Phil może wyczuć
bombę?
- Pierre powinien wiedzieć lepiej. - Mruknął Robby, kiedy chodził
po pokoju. - Cholera! - Ponownie uderzył pięścią w biurko. Blissky
zachwiało się blisko krawędzi.
Ian chwycił butelkę i napełnił swój kieliszek.
- Gdzie było BMW?
- Alberto je miał. - wyjaśnił Phil. - Wrócił około siódmej. Umówił
się z tą modelką Sasha, ale go wystawiła. Był zdenerwowany, wiec
udał się na zakupy do San Antonio.
Jean-Luc rozłożył się w fotelu i zamknął oczy. Nie chciał tego
słuchać. Chciał być z Heather. Co teraz robiła? Czy zdawała sobie
- 209 -
Wampir z sąsiedztwa
- 210 -
Wampir z sąsiedztwa
- 211 -
Wampir z sąsiedztwa
- 212 -
Wampir z sąsiedztwa
- 213 -
Wampir z sąsiedztwa
- 214 -
Wampir z sąsiedztwa
- 215 -
Wampir z sąsiedztwa
- 216 -
Wampir z sąsiedztwa
- 217 -
Wampir z sąsiedztwa
- 218 -
Wampir z sąsiedztwa
Poszła za nim do sypialni. Teraz nie było już tak ciemno i mogła
zobaczyć, że łóżko pokryte było bordowa, aksamitną kapa. Fotel i
otomana były również bordowe. Usiadła na tym drugim.
Pchnął drzwi łazienkowe, częściowo je zamykając, wiec sypialnia
stała się ciemniejsza. Podszedł do łóżka i usiadł na krawędzi.
- Jest coś, co chcę ci powiedzieć. Bedzie ci może ciężko w to
uwierzyć.
Wzięła głęboki wdech, jakby przygotowywała się do nurkowania
na głęboką wodę. Jesteś w stanie wojny ze strachem, upomniała się.
- Wszystko w porządku. Znam już twój sekret.
- 219 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Wiedziała?
Jean-Luc odchrząknął.
- Być może powinienem zacząć od początku.
- Tysiąc czterysta osiemdziesiąt pięć? - szepnęła. - Ja... ja myślę,
że to może być rok twojego urodzenia.
Złapał oddech i zajęło mu minutę, zanim wydusił z siebie
odpowiedz.
- To prawda.
Jej twarz zbladła.
- O Boże. - Przesunęła się niespokojnie na otomanie. - Miałam
racje. Jesteś nieśmiertelny.
- Nie dokładnie. Można mnie zabić.
Skinęła głowa.
- To wyjaśnią miecze. Widziałam to w telewizji. Rozumiem, że
Hollywood wie o tobie.
Wzruszył ramionami.
- Istnieje o nas wiele opowieści, ale nie zawsze są prawdziwe.
- Zły facet spróbuje odciąć ci głowę. Tak zginiesz.
Skrzywił się.
- Ścięcie byłoby skuteczne, ale istnieje wiele innych sposobów na
zabicie mnie. - Uśmiechnął się ironicznie. - Mógłbym zrobić ci listę,
jeśli byłabyś zainteresowana. Może się kiedyś przydąć, jeśli zapomnę
twojej daty urodzin.
Uśmiechnęła się na krótko a potem skrzywiła.
- Wiec Louie też jest nieśmiertelny. To, dlatego imiona, którymi
go nazywałeś wymarły wieki temu. Sprawdziłam to na Internecie.
- Ach. - Podejrzewała coś od początku. - Jesteś bardzo sprytna,
jeśli dowiedziałaś się tak wiele. Mam również nadzieje, że zdajesz
sobie sprawę, że możesz mi zaufać. Zrobię wszystko, co w mojej
mocy, abyś ty i twoja córka były bezpieczne.
Zmarszczyła brwi.
- Zrobiłeś wszystko oprócz powiedzenia mi prawdy.
- 220 -
Wampir z sąsiedztwa
- 221 -
Wampir z sąsiedztwa
- 222 -
Wampir z sąsiedztwa
- 223 -
Wampir z sąsiedztwa
- 224 -
Wampir z sąsiedztwa
- 225 -
Wampir z sąsiedztwa
- 226 -
Wampir z sąsiedztwa
- 227 -
Wampir z sąsiedztwa
- 228 -
Wampir z sąsiedztwa
- 229 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather rzuciła się na schody na parter. Wampiry? Jak to? Ale
dlaczego Jean-Luc kłamał na temat czegoś tak strasznego? Wiem, że
mnie kochasz. Jego słowa ukłuły ja. Nie! Nie mogła kochać wampira.
One były potworami, które żerowały na niewinnych, aby przeżyć.
Zatrząsnęła za sobą drzwi piwnicy i pomaszerowała przez
korytarz. Wampiry. W Teksasie. Może powinna zadzwonić do biura
imigracyjnego. Biegiem minęła drzwi pracowni. Dobry Boże, jej
szefem był wampir. I był fantastyczny w łóżku. Drgnęła i starała się
usunąć ostatnią myśl.
Wiem, że mnie kochasz.
Do cholery, nie zamierzała zakochać się w pieprzonym
krwiopijcy. Zawsze wybierała złych facetów.
Tak, to była ona. Odeszła od obsesyjnego męża do kochanka
wampira. Przynajmniej wampir nie potrafił kontrolować jej w ciągu
dnia. Był martwy. Chichot uciekł z jej ust. Dobry Boże, zaczynała
tracić rozum.
Zatrzymała się w połowie drogi przez salon, kiedy otworzyły się
drzwi do biura bezpieczeństwa.
Wyszedł Robby i posłał jej zmartwione spojrzenie.
- Wszystko w porządku, kobieto?
Wampir. Cofnęła się. Zmarszczył brwi.
- Nie bój się.
Racja. Był po prostu ogromnym, potężnym wampirem z mieczem
na plecach, nożem w skarpetce i kłami w ustach. Odwróciła się i
pobiegła w stronę wielkich schodów. Kiedy przechodziła przez
wybieg zobaczyła go stojącego w salonie i przyglądającego się jej.
Do cholery, nie miała zamiaru się bać. Byłą w stanie wojny ze
strachem. Wsunęła się do swojej sypialni.
- Mam pistolet nakierowany na twoją dupę. - głos Fidelii szepnął
w ciemnościach.
- To ja. - Heather zakluczyła drzwi. - Musimy porozmawiać.
Trzymaj pistolet pod ręką.
- Nie trzymam broni w łóżku. To był jedynie blef.
- 230 -
Wampir z sąsiedztwa
- 231 -
Wampir z sąsiedztwa
- 232 -
Wampir z sąsiedztwa
- 233 -
Wampir z sąsiedztwa
- 234 -
Wampir z sąsiedztwa
- 235 -
Wampir z sąsiedztwa
- 236 -
Wampir z sąsiedztwa
- 237 -
Wampir z sąsiedztwa
- 238 -
Wampir z sąsiedztwa
- 239 -
Wampir z sąsiedztwa
- 240 -
Wampir z sąsiedztwa
- 241 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather przesunęła się do córki. Ian obnażył miecz, a Fidelia
wyjęła pistolet z torebki.
Phil wyjrzał przez aluzje w oknie obok drzwi.
- To facet z UPS. - Wcisnął przycisk głośnika interkomu. -
Zostaw paczki na ganku.
- To może być uzasadnione. - Ian położył ostrze miecza na
ramieniu. - Jean-Luc zamawiał coś online w niedzielę wieczorem.
- Co się dzieje mamo? - wyszeptała Bethany, kiedy chwyciła rękę
Heather.
- To jest... niespodzianka. - Heather miała nadzieje, że przyjemna.
Phil nadal szpiegował przez okno.
- Dostaliśmy cztery pudła. Odchodzi. Do tyłu. Słońce wschodzi.
Ian zszedł z drogi. Phil otworzył drzwi, a światło słoneczne wlało
się na podłogę salonu. Nad błyszczącym marmurem cząstki złotego
pyłu tańczyły w powietrzu.
Heather spojrzała na Iana, aby sprawdzić, czy wszystko w
porządku. Jego oczy błyszczały wilgocią.
Podeszła do niego.
- Boli cie?
Potrząsnął głowa.
- To było bardzo dawno temu, od kiedy widziałem światło
słoneczne. Nigdy nie myślałem, że ujrzę je ponownie. To jest...
piękne.
Heather odwróciła się. Ciężko było zatrzymać uprzedzenia wobec
tych wampirów. Promień światła zniknął, kiedy Phil wyszedł i
zatrząsnął drzwi. Przeniosła się do okna, gdzie Phil wyglądał
wcześniej.
- Nie powinnaś stać tak blisko. - ostrzegł ją Ian.
Czy on myślał, że paczki wybuchną jak jej samochód? Wyjrzała
przez okno, aby upewnić się, że z Philem wszystko w porządku.
- O mój Boże, on obwąchuje pudełka.
- Phil potrafi wyczuć bombę. - powiedział Ian. - Proszę, cofnij się.
- 242 -
Wampir z sąsiedztwa
- 243 -
Wampir z sąsiedztwa
- 244 -
Wampir z sąsiedztwa
- 245 -
Wampir z sąsiedztwa
- 246 -
Wampir z sąsiedztwa
- 247 -
Wampir z sąsiedztwa
- 248 -
Wampir z sąsiedztwa
- 249 -
Wampir z sąsiedztwa
- 250 -
Wampir z sąsiedztwa
- 251 -
Wampir z sąsiedztwa
- 252 -
Wampir z sąsiedztwa
- 254 -
Wampir z sąsiedztwa
- 255 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather szukała czegoś, co mogłaby znienawidzić w Jean-Lucu.
Status wampira nie wydawał się już dłużej dostatecznym powodem do
odrzucenia. Wszystkie wampiry w domu piły z butelek. Wszyscy
mężczyźni byli również dobrze wychowani i taktowni. Simone i Inga
były egoistyczne i próżne, ale Heather podejrzewała, że miały taki
sposób bycia jeszcze przed tym jak pojawiły się u nich kły.
Fidelia potwierdziła teorię, że śmierć nie zmienia charakteru
danej osoby. Widziała tego dowód poprzez swoje doświadczenia z
pomocą zagubionym duchom. Heather nie mogła dłużej unikać
prawdy. Jean-Luc był tak samo piękny, inteligentny i honorowy, jako
śmiertelnik, jak i wampir.
Jego poczucie honoru przeniosło się w jakiś sposób na
prowadzoną działalność. Nie było tu żadnych sweatshopów,
pracowników wykorzystywanych do pogoni za bogactwem. Phil
zwierzył się jej, że Jean-Luc opiekował się rodziną Pierre‟go. Był
dobrym mężczyzną. Gdyby był człowiekiem Heather nie zawahałaby
się z decyzją o relacjach z nim. Nie chciała nieodwracalnie wypierać
się uczuć do niego. Więc prawdziwe pytanie jest, czy mogła
zaakceptować i pokochać go takim, jaki jest
Czwartek był spokojnym dniem aż do kolacji, kiedy Ian doznał
kolejnego ataku. Fidelia natychmiast wyprowadziła Bethany z kuchni,
aby dziewczynka nie musiał być świadkiem męczarni Iana. Heather
nienawidziła patrzenia jak cierpi i prosiła go, aby wziął jakieś leki
przeciwbólowe, ale odmawiał ze stoickim spokojem. Po pół godziny
drżenia i pocenia się w końcu zapadł w swój śmiertelny sen.
Heather zakończyła etolę pierwszej sukni i przystąpiła do
tworzenia modelu drugiego stroju. Z czasem złapała się na czekaniu
na spotkanie z Jean-Lucem.
Zjawił się o wpół do dziewiątej, przystojny jak zawsze.
Zatrzymała oddech patrząc na niego. Wiem, że mnie kochasz. Boże,
dopomóż, jeśli miał rację. Co jeszcze mogło wyjaśnić jej pociąg do
niego, nawet, kiedy wiedział już, że jest wampirem?
- 256 -
Wampir z sąsiedztwa
Spojrzał na jej pracę, podczas gdy inni czekali, kiedy Ian się
obudzi. Ocknął się i szybko wstał, aby zobaczyć czy urósł. Heather
podała Robby‟emu taśmę pomiarową.
- Gratulacje. Mierzysz teraz sześć stóp. - ogłosił Robby. - I
musisz się ogolić.
Ian uśmiechnął się pocierając szczecinę na swojej szczęce.
- Powinniśmy wypić trochę Blissky z tej okazji. - zasugerował
Phines. Ian zaśmiał się.
- Ty zawsze znajdziesz powód, aby dobrać się do Blissky.
- Mam butelkę w biurze bezpieczeństwa. - powiedział Robby. -
Chodźmy.
Troje wampirów wymaszerowało, zostawiając Heather sam na
sam z Jean-Lucem.
- Co to jest Blissky? - zapytała.
- Mieszanka syntetycznej krwi i szkockiej whisky. - wyjaśnił
Jean-Luc. - Roman sprawił, że nasze posiłki z wampirze kuchni
Fusion są o wiele bardziej interesujące.
- Nie. Mamy Chocolood, krew z czekoladą, ulubiony napój
wampirzych kobiet i Bubbly Blood, krew z szampanem na specjalne
okazje.
Heather roześmiała się.
- Jakie? Przeprowadzka do nowej, ulepszonej trumny?
Kąciki jego ust podniosły się delikatnie.
- Teraz ze mnie kpisz. Doskonale wiesz gdzie śpię i że to nie jest
trumna.
Jej twarz zalało ciepło na wspomnienie jego łóżka.
- Chcesz zobaczyć, nad czym teraz pracuje? Jest w moim biurze.
Zawahała się, nie wiedząc czy była gotowa być z nim sam na sam
za zamkniętymi drzwiami. Jego uśmiech przygasł.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził, chérie. Zrobiłbym wszystko, aby
ochronić cię przed niebezpieczeństwem.
Wszystko, oprócz powstrzymania jej przed zakochaniem się w
nim. A to może spowodować okropny ból w przyszłości. Miłość nigdy
nie ma gwarancji. Zawsze jest skokiem wiary. A po prostu nie była
pewna czy chce zrobić taki ruch.
Czy znowu pozwalała strachowi pokierować jej życiem? Czasami
ostrożność była mądrym wyborem. Jednak znowu, zbyt wielka
- 257 -
Wampir z sąsiedztwa
- 258 -
Wampir z sąsiedztwa
- 259 -
Wampir z sąsiedztwa
- 260 -
Wampir z sąsiedztwa
- 261 -
Wampir z sąsiedztwa
- 262 -
Wampir z sąsiedztwa
- 263 -
Wampir z sąsiedztwa
- 264 -
Wampir z sąsiedztwa
- 265 -
Wampir z sąsiedztwa
- 266 -
Wampir z sąsiedztwa
- 267 -
Wampir z sąsiedztwa
- 268 -
Wampir z sąsiedztwa
- 269 -
Wampir z sąsiedztwa
- 270 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Tej nocy Heather dowiedziała się o kolejnej super mocy, jaką
posiadają wampiry. Stała w salonie zdziwiona, kiedy Robby i Ian
wieszali tkaninę na wybiegu, robiąc zasłonę, która będzie oddzielała
tył pomieszczenia. Modele będą korzystać z owej części podczas
trwania pokazu.
Heather była zdziwiona, że dwóch Szkotów nie potrzebuje
drabiny. Po prostu lewitowali w powietrzu.
- Podejrzewam, że to również potrafisz zrobić. - Posłała ukośne
spojrzenie w stronę Jean-Luca, który stał obok niej.
- Tak. - Pochylił się. - W moich ramionach możemy wejść na
nowy poziom współpracy.
Nie była pewna, czy odnosił się do lewitacji.
- Czuję się dobrze jako skromny śmiertelnik.
- Nie ma nic skromnego w tobie. I ostatnio miałem pewne
problemy z niektórymi częściami lewitującymi na własną rękę.
Parsknęła.
- Jakie jeszcze inne moce masz?
- Wyostrzony wzrok i słuch. Rozwinięta świadomość na temat
mojej okolicy. Na przykład, wiedziałaś, że Fidelia kryje za gablotka?
- Nie. Dlaczego do licha miałaby to robić?
Usta Jean-Luca drgnęły.
- Nie potrafisz zgadnąć?
Heather podniosła wzrok. Powyżej gabloty Robby unosił się w
powietrzu ubrany w niebiesko-zielony kilt.
- Dobry Boże. To jest żenujące. - Na szczęście Bethany była w
kuchni jedząc ciasteczka z Phineasem na warcie.
Ian wpadł do salonu niosąc więcej zwojów materiału do
wykorzystania, jako zasłony. Poruszał się tak szybko, że jego ciało
było jedynie plama.
- Jesteś super szybki i silny. - zaobserwowała Heather.
- Jesteśmy bardzo wytrzymali. - uśmiechnął się Jean-Luc. -
Możemy to robić całą noc.
- 271 -
Wampir z sąsiedztwa
- 272 -
Wampir z sąsiedztwa
- 273 -
Wampir z sąsiedztwa
- 274 -
Wampir z sąsiedztwa
- 275 -
Wampir z sąsiedztwa
jest szczególną osoba, która starzeje się szybciej. Bethant zdawała się
zaakceptować to, choć zakomunikowała, że również chce szybciej
podrosnąć.
Trochę po siódmej pokazała się Sasha. Po awanturze z nią,
Alberto dał jej suknie, którą miała założyć.
- Heather, twoje projekty są wspaniałe! - Sasha przytuliła ja. -
Jestem taka szczęśliwa z twojego powodu.
- Dziękuje. - Heather została zaskoczona. - Wiesz, że może
projekty są w rozmiarze dwanaście?
- Och, wiem. I może założę je w przyszłości. - Sasha okręciła się
z uśmiechem na twarzy. - Wiesz co? Mam zamiar przejść na
emeryturę! I ponownie zacząć jeść!
- Wow! Gratulacje. Kiedy o tym zadecydowałaś?
- Kiedy się zakochałam. - Sasha splotła ręce na sercu. - Spotkałam
go w San Antonio. Jest taki przystojny. I bogaty. I szaleje na moim
punkcie!
- Super! Kiedy poznam tego faceta?
- Wkrótce. Henry jest wspaniały. Pokochasz go. Ja tak zrobiłam.
Uwierzysz w to? - Sasha praktycznie wytańczyła drogę do frontowych
drzwi. - Do zobaczenia jutro!
Wieczorem, po tym jak wampiry się obudziły, Simone i Inga
przymierzyły suknie i wypróbowały wybieg. Zakomunikowały, że jest
brzydki, ale wystarczający.
Tymczasem Jean-Luc chodził wokół salonu, upewniając się, czy
wszystko jest w porządku. Manekiny i gabloty zostały przeniesione do
schowka. Czarny wybieg został otoczony z każdej strony przez dwa
rzędy białych składanych krzeseł. Długi jedwab zwisał z wybiegu,
święcąc się w odcieniach czerni, szarości i bieli. Całe pomieszczenie
wyglądało bardzo elegancko.
Jean-Luc zatrzymał się obok Heather.
- Twoje ubrania są gotowe?
- Tak. I moje modelki miały przymiarkę po południu.
- Dobrze. - Chodził wzdłuż jedwabnej zasłony i z powrotem. -
Dobrze się spisałaś, wykonując trzy kreacje w tak krótkim czasie.
- Dziękuje.
Poszedł w kierunku frontowych drzwi, a potem zawrócił się.
Spojrzał na nią.
- 276 -
Wampir z sąsiedztwa
- Zaraz eksploduje.
Zamrugała.
- Słucham?
- Nie mogę już tego znieść.
Wyrzucał ja? Serce Heather zaczynało bić jak szalone.
- Zdaję sobie sprawę, że zatrudniłeś mnie tylko na dwa tygodnie i
mój czas dobiega końca...
- Nie mówię o pracy. Mówię o nas. - Odwrócił się, ale po kilku
krokach ponownie zawrócił. - Przeżyłem prawie tydzień, nie
dotykając cię. Nie mam pojęcia jak... działać. Chcę cię chwycić i
pocałować, ale nie śmiałbym cię przestraszyć. Jestem też zmęczony
czekaniem na Louie'ego i jego pierwszy krok. Jesteś tutaj uwieziona,
dopóki się go nie pozbędę.
- Myślę, że wszyscy chorujemy tutaj na ścisk. Również martwię
się jutrem, ale będę zadowolona, kiedy to się skończy.
- Kiedy to się skończy, będziesz wolna. - Wplótł rękę w swoje
ciemne loki na głowie. - Przyjmiesz posadę na pełnym etacie?
Zamrugała.
- Oferujesz mi prace?
- Tak. Chcę wyprodukować niektóre z twoich projektów. Możesz
pracować w Nowym Jorku lub Paryżu. Pomogę ci się przenieść. -
Serce Heather zachwiało się. Projektowanie ubrań w Nowym Jorku
lub Paryżu? To było to, o czym zawsze marzyła.
- Ale gdzie będziesz ty?
Usiadł ciężko na rozkładanym krześle.
- Będę się tu ukrywał.
Usiadła obok niego. Jej wymarzona praca nie brzmiała zbyt
dobrze, jeśli nie wliczała w to Jean-Luca.
- Mogę tu pracować?
- Przypuszczam, że w ciągu dnia strażnik pozwoli ci wejść. -
Posłał jej ostrożne spojrzenie. - Zawsze możesz wrócić do domu przed
moją pobudka.
Przygryzła wargi.
- Tego właśnie chcesz?
- Nie! Wiem dokładnie, co... - Oparł się o krzesło. - Ale nie
powiem ci tego. Przestraszyłbym cie.
- Powiedz. Jeśli Louie by zniknął, co byś zrobił?
- 277 -
Wampir z sąsiedztwa
- 278 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
- Dzięki za przybycie. - Jean-Luc potrząsnął ręką Gregoriego,
który właśnie teleportował się do jego biura.
- Nie ma problemu, chłopie. - Gregori wyjrzał przez okno na
salon poniżej. - Wiec chcesz, abym poprowadził pokaz?
- Jeśli nie masz nic przeciwko. - Jean-Luc pomyślał, że Gregori to
najlepszy wybór, ponieważ był kiedyś gospodarzem reality-show w
Vampire Digital Network. - Muszę być przy Heather.
Gregori skinął głowa.
- Wiec ona jest tym pisklakiem, które chce zabić Louie?
- Tak. - Jean-Luc spojrzał na zasłony z jedwabiu. Była za nimi ze
swoimi modelkami. Phineas stał, jako strażnik, ale to Jean-Luc chciał
przejąć ten obowiązek.
- Bedzie zabawa. - Gregori poprawił krawat od smokingu. - Dużo
gorących babeczek. Jest Simone?
- Jest z Inga. Nakładają na siebie make-up. Mam kamery
nadzorujące i monitoring ustawiony w piwnicy, wiec mogą widzieć
siebie nawzajem. - Jean-Luc wziął kawałek papieru z biurka. - To
wszystko, co musisz wiedzieć.
Gregori spojrzał na tekst.
- Okej. Zróbmy to.
Robby wszedł do biura. Skinął na wiceprezesa Romatechu.
- Gregori.
- Hejka brachu. - Gregori pomachał dłonią.
- Wszystko jest już gotowe. - ogłosił Robby. - Jedna z modelek
Heather była mocno zdenerwowana i trochę się upiła. Heather kazała
jej wypić kawy.
Jean-Luc zmarszczył brwi.
- Jeśli jest pijana, jej mentalna blokada będzie słaba.
- Myślisz, że Louie'emu będzie łatwo przejąć nad nią kontrole. -
powiedział Robby.
- Oui. - Jean-Luc podniósł laskę z mieczem ukrytym w środku.
- Będę jej pilnować. Simone te. - powiedział Robby.
- 279 -
Wampir z sąsiedztwa
- 280 -
Wampir z sąsiedztwa
- 281 -
Wampir z sąsiedztwa
- 282 -
Wampir z sąsiedztwa
- 283 -
Wampir z sąsiedztwa
- 284 -
Wampir z sąsiedztwa
- 285 -
Wampir z sąsiedztwa
- Tak, pamiętam.
Heather oderwała się od Jean-Luca.
- Billy, ona mówi prawdę. Nie jest za to odpowiedzialna.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Strzeliła do ciebie. Wszyscy to widzieli. - Poprowadził Sashę do
drzwi. - Masz prawo do adwokata...
Heather zwróciła się do Jean-Luca.
- Nie możemy pozwolić, aby płaciła za przestępstwa Louie'go.
- Zajmę się tym. - zapewnił ja. - Na razie ważniejsze jest to
abyśmy znaleźli Louie'ego. - Wyjął miecz z laski, krzywiąc się, gdy
ramię postawiło sprzeciw.
Heather wydyszała.
- O mój Boże!
- Co ty robisz? - Gregori podszedł do niego.
- Chce, żebyś razem z Phineasem strzegł Heather, kiedy ja pójdę
polować.
Gregori potrząsnął głową marszcząc brwi.
- Stary, nie jesteś w stanie walczyć. Niech Robby i Ian to zrobią.
- Ale to moja odpowiedzialność. - Jean-Luc zacisnął uchwyt na
mieczu. Z jakiegoś powodu jego ręka mrowiła i nie odpowiadała. -
Muszę zabić tego drania raz na zawsze.
Heather dotknęła jego lewego ramienia.
- Jean-Luc. Kochanie, krwawisz. Zostałeś postrzelony.
- 286 -
Wampir z sąsiedztwa
- 287 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Oczy Heather dostosowały się o półmroku łazienki Jean-Luca.
- Wszystko w porządku?
- Jestem załamany. Mój najlepszy smoking został zniszczony.
Podejrzewała, że jego sarkazm był wywołany bólem głowy.
- Na początku myślałam, że wampiry nie mogą odczuwać bólu,
ale Gregori zapewnił mnie, że ty tak.
Jean-Luc oparł głowę o krawędź wanny z marmuru i zamknał
oczy.
- Mam wszystkie rodzaje uczuć. Złość, że Louie ponownie mi
uciekł, frustracja, że jesteś zmuszona do zaakceptowania mojej
ochrony czy ci się to podoba, czy nie.
- Nie narzekam. Przyjąłeś na siebie moją kule.
Machnął ręką jak gdyby to nic nie znaczyło.
- Teraz pora na moje pozytywne uczucia. Poświecenie, szacunek
oraz pożądanie do ciebie i radość, jaką czuję w twoim towarzystwie. -
Otworzył oczy i spojrzał na nią. - Wszystko, co pozytywne w moim
życiu kreci się wokół ciebie.
Przeniosła się na róg wanny i owinęła ramię wokół smukłej
kolumny. Zimny marmur przylegał do jej policzka.
- Masz wiele rzeczy, z których możesz być dumny Jean-Luc.
Jesteś bardzo mądry i uzdolniony. Przeszedłeś długą drogę w swoim
życiu i stworzyłeś dobrze rokujący biznes.
Z powrotem oparł głowę.
- Pracowałem ciężko, wiec niosę za to odpowiedzialnosć i nie
będę bezsilny wobec kaprysów innych ludzi. - Westchnął. - Ale Louie
uporczywie powraca i jestem wobec niego bezsilny. Bezwartościowy.
Jej serce ściskało w piersi.
- Nawet nie waż się tak mówić. Ryzykowałeś swoje życie, aby
mnie ocalić. - Przeniosła się na schody i usiadła na krawędzi wanny.
- Czuję się teraz bezradny. Jeśli Louie pokazałby się dzisiaj
byłbym niezdolny do walki. - Jean-Luc uśmiechnął się lekko. - Ale
nie martw się. Wciąż będę cię chronić.
- 288 -
Wampir z sąsiedztwa
- 289 -
Wampir z sąsiedztwa
- 290 -
Wampir z sąsiedztwa
- Nigdy nie mogłam się tobie oprzeć. Od kiedy pierwszy raz cię
spotkałam, zapragnęłam cię.
- Heather, tak bardzo cię kocham. - Swoją lewą ręką nakierował
ją na swoją męskość. Pocałował ją w usta. Głodny, domagał się
pocałunków.
Smakowała odrobinę whisky na jego języku. Zbadała usta i
pogładziła język na całej krawędzi jego zębów. Ostre końcówki jego
kłów nie drażniły jej. Wiedziała, kim był i kochała go za to.
Usiadła na nim okrakiem, a on nadal ją całował. Lewą ręką
gładził plecy. Przytuliła się do jego erekcji, pocierając się o jego
długość. Jej piersi przeniosły się na jego klatkę piersiowa.
- Podnieś się wyżej. - Owinął lewę ramię wokół jej talii i podniósł
ja, że jej piersi były przy jego ustach. Chwycił twardy sutek w usta i
zaczął ssać.
Jęknęła i wygięła się w łuk. Drżenie przechodziło przez całe jej
ciało, a głęboka potrzeba paliła ją od wewnątrz. Dobry Boże, Fidelia
miała racje. Człowiek, który wysysał krew przez wieki, wiedział jak
korzystać ze swoich ust.
Gdzieś w odurzeniu rozkoszy, Heather zdała sobie sprawę, że to
on przejął kontrole.
- Hej. - Szepnęła, kiedy szarpnął za jej sutek. - To ja miałam cię
zadowalać.
- Całkowicie ci to wyszło. - Jedną ręką wyjął ją z wody i usadowił
na rogu wanny.
Wow, w dłoni miał super siłę. Gęsia skórka obsiała jej ciało,
kiedy chłodne powietrze pieściło jej skórę i z powrotem weszło w
kontakt z lodowata, marmurową kolumna.
- Trzymaj się. - Ustawił jej biodra na krawędzi wanny.
- Tak? - Przeniosła ramiona za głowę i chwyciła się kolumny.
Sapnęła, kiedy schował głowę miedzy jej nogi.
Boże, że jego usta. Ten język. Przycisnęła palce do marmuru. Jej
piety wbijały się w jego plecy.
Gładził i gryzł ja, póki nie dyszała i nie wiła się z napięcia.
Dopiero, kiedy była gotowa szczytować odsunął się.
- Jesteś piękna. - szepnął. Potem owinął językiem wokół niej i
eksplodowała.
- 291 -
Wampir z sąsiedztwa
- 292 -
Wampir z sąsiedztwa
- 293 -
Wampir z sąsiedztwa
- 294 -
Wampir z sąsiedztwa
- 295 -
Wampir z sąsiedztwa
- 296 -
Wampir z sąsiedztwa
- 297 -
Wampir z sąsiedztwa
- 298 -
Wampir z sąsiedztwa
- 299 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Heather oceniła, że Billy jechał około dziesięciu minut zanim
skręcił na stara, polną drogę. Samochód odbił się od kolein, wiec
starała się utrzymać Cody'ego przed upadkiem z siedzenia.
Wzdrygnęła się na myśl o biednym Philu, który toczył się w
bagażniku auta.
Kilka razy próbowała porozmawiać z Billy'em, nawet pytała o
Sashe, ale był całkowicie wyłączony.
Cody jęknął.
- Co się dzieje? - Potarł tył głowy i skrzywił się ku Heather. -
Uderzyłaś mnie?
- Nie. To Billy.
Cody rozejrzał się po służbowym samochodzie z niepewnym
wyrazem twarzy.
- Idziemy do wiezienia?
- Chciałabym. - Wiezienie było w mieście, w którym byli ludzie.
Samochód zatrzymał się przed czymś, co wyglądało jak stary
dziedziniec porośnięty chwastami. Długowieczny mur okalał
podwórko.
- Wygląda znajomo. - Heather osłoniła oczy przed przykrym
blaskiem zachodzącego słońca. Tam w oddali stała murowana
kapliczka. Złapała oddech. To musi być miejsce, o którym śniła
Fidelia.
Billy wyszedł a następnie otworzył jej drzwi i wskazał na nią
pistoletem.
- Na zewnątrz!
Wyszła bardzo powoli. Jej szanse na przeżycie znacznie wzrosną,
jeśli zrobi to po zachodzie słońca. Wtedy Jean-Luc ze swoimi
wampirzymi strażnikami przyjadą jej na ratunek.
Cody wydrapał się z samochodu.
- Co ty do cholery robisz, Billy?
Szeryf wskazał gestem w stronę kaplicy.
- Idźcie.
- 300 -
Wampir z sąsiedztwa
- 301 -
Wampir z sąsiedztwa
- 302 -
Wampir z sąsiedztwa
- 303 -
Wampir z sąsiedztwa
- 304 -
Wampir z sąsiedztwa
- 305 -
Wampir z sąsiedztwa
- 306 -
Wampir z sąsiedztwa
- 307 -
Wampir z sąsiedztwa
Rozdział
Jean-Luc obudził się trzęsąc i kaszląc, jakby coś nieznanego
leciało mu w dół gardła. Ktoś chwycił go za podbródek, zmuszając,
aby otworzył usta. Odsunął rękę.
- To działa! - krzyknął kobiecy głos.
Chciał usiąść, ale fala zawrotów głowy powaliła go z powrotem.
Silne dłonie chwyciły go. Jego wzrok był niewyraźny z zielonkawym
odcieniem. Wstrętny smak pozostał na jego języku. Mon Dieu,
trucizna. Usiłował wydostać się z łóżka, ale jego ciało nie reagowało.
- Wszystko w porządku Jean-Luc. - Silna ręka przeniosła się na
jego ramie. - Zajmie ci moment zanim się dostosujesz.
Poznał głos Iana, choć twarz Szkota była nadal zielonkawą plama.
- Co żeś uczynił?
- Dałem ci trochę tego lekarstwa, które pozostawia cię w
obudzonym stanie. - Ian pokazał mu fiolkę z zielonym płynem.
Wciąż był dzień? Wzrok Jean-Luca stał się czysty i zauważył
Fidelię stojącą w drzwiach jego sypialni. Trzymała Bethany, której
twarz była zalana łzami. Jego serce gwałtownie przyspieszyło.
Najgorsza obawa, jaką miał – coś poszło nie tak, kiedy leżał bezsilny
w śmiertelnym śnie.
- Co się stało? - Tym razem jego ciało posłuchało polecenia i
poruszyło się. Wysunął się na brzeg łóżka i uświadomił sobie, że jest
nagi. - Odwróć dziewczynkę.
Fidelia przytuliła Bethany, chowając jej twarz w bluzkę, a Jean-
Luc przeniósł się do swojej garderoby.
- Powiedz mi, co się stało. - powiedział, kiedy zrywał bandaż z
prawej reki. Rany postrzałowej nie było. Z wampirzą prędkością
wciągnął na siebie jakieś spodnie i podkoszulek.
- Obudziłam Iana. - wyznała Fidelia. - Wiedziałam, że narkotyki
są w jego torbie ...
- Sporranie. - mruknął Ian.
- I nalałam ich trochę do jego gardła. - kontynuowała Fidelia. -
Obliczyłam sobie, że to mu nie zaszkodzi, wiesz. Był już martwy.
Kiedy się obudził przyszliśmy tu, aby zrobić to samo z tobą.
- 308 -
Wampir z sąsiedztwa
- 309 -
Wampir z sąsiedztwa
- 310 -
Wampir z sąsiedztwa
- 311 -
Wampir z sąsiedztwa
- 312 -
Wampir z sąsiedztwa
- 313 -
Wampir z sąsiedztwa
- 314 -
Wampir z sąsiedztwa
- 315 -
Wampir z sąsiedztwa
- 316 -
Wampir z sąsiedztwa
- 317 -
Wampir z sąsiedztwa
- 318 -
Wampir z sąsiedztwa
- 319 -
Wampir z sąsiedztwa
- 320 -
Wampir z sąsiedztwa
Uśmiechnął się.
- Jaka szkoda.
- Czy dowiedziałeś się, gdzie Simone wymknęła się w tamtą noc?
Jean-Luc skinął głową wciąż się uśmiechając.
- Nie uwierzysz. Łowiła.
- Mężczyzn?
Zaśmiał się.
- Ryby. W rzece. Widocznie lubi łowić, ale nie chce się do tego
przyznać.
- Dziwne. - Heather wyobraziła sobie Simone nakładającą robaki
na haczyk. Nagle została chwycona w ogromny uścisk.
- Jestem taka podekscytowana! - Shanna Draganesti ścisnęła ją, a
następnie cofnęła się. - Nigdy nie widziałam Jean-Luca tak
szczęśliwego. Dobrze na niego wpływasz.
Heather poczuła, że jej oczy łzawią. Ona również nigdy nie czuła
się tak szczęśliwa.
- Gdzie twój chłopczyk?
- Zostawiłam go z twoją córką i Fidelia. - Shanna wskazała na ich
stolik. - Był głodny i Fidelia była na tyle słodka, aby wepchać w niego
talerz jedzenia. Jest trochę nadopiekuńcza.
Heather uśmiechnęła się.
- Tak, to prawda.
- Och. - Shanna potrząsnęła głowa. - I znowu to robi. - Szczeka
Heather opadła. Constantine leciał do sufitu. Bethany zapiszczała z
radości.
- Tylko się popisuje. - mruknęła Shanna. - Uwielbia skupiać na
sobie uwagę. - Heather przycisnęła rękę do piersi. - Ale on… on jest
śmiertelny.
- Z wampirzym tatą. - Shanna uśmiechnęła się do męża. Heather
zwróciła się do Jean-Luca.
- Wiedziałeś o tym?
Oglądał Constantina z oszołomionym wyrazem twarzy.
- Nie. Słyszałem, że nasze DNA jest trochę inne, ale nie
zdawałem sobie sprawy…
- Och, kochanie. - Shanna posłał im zmartwione spojrzenie. -
Mam nadzieje, że to nie powstrzyma was przed posiadaniem własnych
dzieci. Constantine jest bardzo kochającym i słodkim dzieckiem.
- 321 -
Wampir z sąsiedztwa
- 322 -
Wampir z sąsiedztwa
- 323 -
Wampir z sąsiedztwa
- 324 -