His Pumpkin Pie

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 107

JEGO CIASTO DYNIOWE

ALEKSA RILEY
ZAWARTOŚĆ

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Epilog

Przeczytaj mi romans
Prześladuj Autora
Prawa autorskie © 2020 by Autor Alexa Riley LLC. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część tej publikacji nie może być powielana, rozpowszechniana lub przesyłana w
jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, w tym przez fotokopiowanie, nagrywanie lub inne
metody elektroniczne lub mechaniczne, bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem
krótkich cytatów zawartych w recenzje krytyczne i inne niekomercyjne zastosowania dozwolone
przez prawo autorskie. Aby uzyskać pozwolenie, wyślij e-mail na adres riley_alexa@aol.com

http://alexariley.com/

Nota wydawcy: To jest utwór fikcyjny. Imiona, postacie, miejsca i zdarzenia są wytworem wyobraźni
autora. Lokalizacje i nazwy publiczne są czasami używane do celów klimatycznych. Wszelkie
podobieństwo do rzeczywistych osób, żyjących lub zmarłych, lub do firm, firm, wydarzeń, instytucji
lub lokalizacji jest całkowicie przypadkowe.

Pod redakcją Aquila Editing


NIEGRZECZNY I NOTORYCZNY
PRZEZ ALEXĘ RILEY

Pumpkin leci samolotem do domu na Święto Dziękczynienia, kiedy


mężczyzna obok niej staje się kretynem, obok którego nikt nie chce
siedzieć. Kiedy na ratunek przychodzi jej ciemnoskóry i przystojny
Rosjanin i zmusza obskurnego sąsiada do zmiany miejsca, ona na zawsze
jest jego dłużnikiem.
Miller nie planował tak szybko wracać do Teksasu, ale nagły wypadek
zmusza go do lotu komercyjnego z kobietą, od której nie może oderwać
wzroku.
Czy to przypadkowe spotkanie odmieni ich życie na zawsze? To Święto
Dziękczynienia… i wszystko może się zdarzyć!
Ostrzeżenie: w Dzień Indyka podnieś swoje nogi i ucieknij od
rodzinnych osądów za pomocą odrobiny romantyzmu.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
DYNIA

Jęczę, przewracając się na łóżku, nie chcąc jeszcze wstawać. Potem


wydałam z siebie krzyk, gdy prawie spadłam z krawędzi. Na szczęście łapię
się na szafce nocnej i podnoszę się z powrotem. Jakim cudem nie
przyzwyczaiłem się już do tego hotelowego łóżka?
Śpię tu od ponad miesiąca i powinienem zwracać uwagę na rozmiar
łóżka podczas snu. Poza tym jest większe niż podwójne łóżko, w którym
spałem, kiedy mieszkałem w domu. Tęsknię za tym łóżkiem, ale może
brakuje mi też budzenia się w miejscu pełnym rodziny, a nie w zimnym
pokoju hotelowym.
Choć nie mogę się doczekać powrotu do domu, jestem wyczerpana.
Nienawidzę swojej pracy, tęsknię za rodziną i nie wiem, jak długo jeszcze
dam radę to robić. Powinienem się oswoić ze zmianą kariery, ale jedyne,
czego chcę, to wrócić do domu. Zrobiłam to wszystko, żeby choć raz stanąć
na własnych nogach. Zamiast tego doprowadziło mnie to do wskoczenia
obiema nogami i teraz chcę od razu wyskoczyć. Moje stopy są cholernie
zmęczone.
Ekran mojego telefonu zaczyna się świecić, przez co zaczynam się
zastanawiać, kto mógł pisać do mnie o tak wczesnej porze. To musi być
moja siostra z kolejnym świetnym pomysłem na coś, co powinniśmy
zrobić. Inspirację czerpie przeglądając Facebooka, a w siedemdziesięciu
procentach jest to pomysł na jedzenie. Robimy je godzinami i nigdy nie
wyglądają tak, jak można by sądzić po dwuminutowym filmie.
"O kurcze." Gdy widzę godzinę, podnoszę się do pozycji siedzącej, nie
klikając tekstu.
Jak? Jak to jest w ogóle możliwe? Ustawiłem alarm! Z
niedowierzaniem klikam budzik i stwierdzam, że rzeczywiście nastawiłem
go na siódmą. Ale najwyraźniej nie zwróciłem uwagi i kliknąłem p.m.
zamiast rano. To kolejny powód, dla którego zaczynam myśleć, że nie
nadaję się do tego całego dorastania. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprzedaż
artykułów medycznych. Jak mam je sprzedać, skoro nie mogę pracować
nawet na cholernej komórce? Ale jestem tutaj, tysiące mil od domu,
sprzedaję je i naprawdę dobrze mi to wychodzi.
W szalonym biegu biegam po pokoju hotelowym, próbując zmieścić
całe swoje gówno w torbach. Nie zawracam sobie głowy braniem prysznica
ani niczym, co marnuje czas, jak układanie włosów i makijaż.
Pierwotny plan zakładał pobyt w Seattle na tydzień, ale szybko
przerodziło się to w kilka miesięcy. Mój pracodawca powiedział, że będę
podróżować, ale jakimś cudem utknęłam w jednym miejscu przez coś, co
wydawało mi się wiecznością. Brakowało im tu personelu, a ja chodziłem
od jednego budynku medycznego do drugiego. Ustawiają mnie w kolejce
do pracy sześć dni w tygodniu i wślizgnęło się też do kilku niedzielnych
prac. Nie mogę narzekać, a przynajmniej nie powinienem. Dostaję prowizję
i robię to, ale nigdy w życiu nie czułem się bardziej zagubiony.
Nie mogę się doczekać powrotu do domu, aby spędzić Święto
Dziękczynienia z rodzicami i być wśród ludzi, których znam i kocham.
Zamierzam chłonąć każdą minutę, a potem otrzymam bardzo potrzebne
rady od mojej mamy i siostry.
Wahałem się, czy rzucić pracę, ale wiem, że mógłbym ją odzyskać w
mgnieniu oka. Przewracam oczami i zakładam buty. Wszędzie wokół mnie
ludzie próbują znaleźć pracę, a ja narzekam, że mam dobrze płatną pracę…
ale jakim kosztem?
Kiedy zamykam torbę, wydaję z siebie radosny okrzyk i przez chwilę
się w nią wpatruję. To właściwie całe moje życie w jednej torbie. Nie
pozwalam sobie na zbyt wiele myślenia o tym, bo wpadnę w spiralę.
Zamiast tego biorę torebkę i drugą torbę, po czym wychodzę z pokoju
hotelowego i pędzę z łupem do holu tak szybko, jak tylko mogę.
Dzięki Bogu, mój ulubiony lokaj jest tam, a Laura łapie mi taksówkę,
widząc mnie w pośpiechu. Odgarniam kilka loków z twarzy i uśmiecham
się.
„Dziękuję” – wołam, biegnąc do taksówki, a ona pomaga mi wrzucić
torby na tył. Szybko ją przytulam. „Masz udane Święto Dziękczynienia”.
„Zrób to samo, Dyńko”. Całuje mój policzek. – W końcu to twoje
wielkie święto. Mruga i cofa się, dając znak innej taksówce, która podjedzie
za moją.
„Tak mi mówi moja mama”.
Moja mama przez całe życie miała obsesję na punkcie Święta
Dziękczynienia. Ona też ma bzika na punkcie Świąt Bożego Narodzenia,
ale tak właśnie skończyło się na imieniu Dynia, a moja siostra otrzymała
imię Cookie. Nie żebym narzekał. Naprawdę zapewniła nam wakacje, które
najbardziej pamiętasz.
„Zabierz ją na lotnisko szybko, ale bezpiecznie”. Laura uderza w szczyt
taksówki i facet odjeżdża.
Mieszkając w hotelu, zaczynasz nawiązywać wiele przyjaźni z
personelem. Nie zrobiłem tego ze względu na korzyści. Do diabła, nie
wiedziałem, że będzie ich tak wielu, ale traktują mnie dobrze. To będzie
jedna rzecz, za którą będę tęsknić, jeśli zdecyduję się rzucić pracę.
Wypuszczam powietrze i ponownie sprawdzam godzinę. Nie mogę
przegapić tego lotu. Wszystko było dobrze zarezerwowane, więc kto wie,
czy uda mi się dostać na później? Poza tym nie chcę już dłużej czekać, bo
chcę być w domu.
Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy nie tylko widzę, że radzę
sobie dobrze, ale także zaproponowano mi podwyższenie standardu.
Zastanawiam się, czy nie wydać dodatkowych pięćdziesięciu dolarów, ale
postanawiam zająć się sobą, biorąc pod uwagę to, jak ciężko pracowałam.
Nigdy wcześniej nie leciałem pierwszą klasą i założę się, że to
niesamowite.
Chyba moje szczęście dziś rano się odwróci. Przynajmniej tak
myślałem, dopóki nie wylądowałem w pierwszej klasie obok aroganckiego
palanta, którego żadna ilość szampana nie była w stanie zatopić.
ROZDZIAŁ DRUGI
MŁYNARZ

Mój brat mówi do mnie po rosyjsku, gdy stewardesa częstuje nas


szampanem, a ja kręcę głową. Odpowiadam mu w naszym ojczystym
języku, a on prycha i wygląda przez okno.
Frost nie lubi latać i chce się upić. Ale wolę zachować trzeźwy umysł,
dopóki nie wrócimy bezpiecznie do domu, nawet jeśli będzie na mnie zły.
Nie obchodzi mnie to. Lecimy tym lotem tylko przez kilka godzin; poradzi
sobie, dopóki nie wylądujemy.
Tak właśnie jest z braćmi, ale jeszcze bardziej z bliźniakami.
Wyglądamy identycznie, ale bardzo różnimy się osobowościami. Nasza
matka i ojciec wyemigrowali z Rosji, zanim się urodziliśmy i wychowali
nas w Teksasie.
Tam się urodziliśmy, ale większość naszej młodości spędziliśmy
studiując za granicą i rozwijając nasz biznes. Frost i ja jesteśmy
właścicielami jednej z największych rafinerii ropy naftowej na świecie i
prowadzimy produkcję na całym świecie. Na szczęście jesteśmy na takim
etapie naszej kariery, że nie muszę już zmuszać Frosta do latania.
Przynajmniej nie po tym tygodniu.
Sprzedaliśmy jedną z naszych największych rafinerii za kwotę, która
trafiła na pierwsze strony gazet w całym kraju. Jako pierwsi w historii
przypisaliśmy do firmy tak wiele zer i jest to powód do świętowania.
Dlaczego więc oboje jesteśmy tacy nieszczęśliwi? O tak, to dlatego, że
wracamy do domu.
Być może nasza matka i ojciec zrobiliby dla nas wszystko, co mogli,
odsyłając nas, ponieważ przebywanie z nimi w domu jest dla nas zawsze
piekłem. Mówią zimni i wyrachowani, zawsze istnieje pokuta za tak długą
nieobecność. Mojej matce nigdy nie było ciepło ani nie posiadała instynktu
macierzyńskiego, a mój ojciec potrafił dyscyplinować jedynie rękami.
Kiedy Frost i ja staliśmy się od niego więksi, przestał nas fizycznie
ranić i zastosował metody emocjonalnego szantażu stosowane przez naszą
matkę. Odkąd przybyli do Ameryki, przyjęli amerykańskie tradycje, z
których jedną jest Święto Dziękczynienia. Kiedy mama poprosiła nas o
przyjazd, powiedziała, że ​ma ważne wieści do omówienia, dlatego tak
szybko wracamy z Europy.
Frost i ja mamy domy w Teksasie, tuż obok siebie. Może to kwestia
bliźniacza, ale nie możemy znieść bycia zbyt daleko od siebie, nawet jeśli
żyjemy samotnie. Teksas nazywamy domem, ale nigdy nie pomylilibyśmy
go z miejscem, w którym mieszkają nasi rodzice. Planowaliśmy spędzić
kolejny miesiąc w Europie, aby świętować nasze negocjacje, ale zamiast
tego siedzieliśmy w samolocie i obawialiśmy się powodu.
„Wiesz, że nigdy nie siedzę w samolocie obok ładnych kobiet” – słyszę
bełkot mężczyzny na miejscu przede mną.
Patrzę na zegarek i widzę, że jesteśmy w samolocie dopiero jakąś
godzinę. Nie wiem, jak ten człowiek może być tak pijany, więc patrzę na
Frosta, a on przewraca oczami. Oboje mamy tę samą myśl – że facet
prawdopodobnie uderzał w bar, zanim wsiadł do samolotu, i zdecydowanie
nie radzi sobie z alkoholem.
Obok niego dobiega delikatny kobiecy głos, ale nie słyszę, co mówi. W
kabinie jest głośno, a za mną w rzędzie rozmawiają ludzie. Wracam
myślami do chwili, gdy wsiadłem do samolotu. Chata była wtedy prawie
pusta. Frost i ja przybyliśmy wcześniej i udało nam się wsiąść jako pierwsi.
„Och, daj spokój, nie zachowuj się tak” – słyszę głos mężczyzny, a jego
głos jest nieco głośniejszy. – Po prostu prowadzę rozmowę.
Widzę małą szczelinę między siedzeniami i mężczyzna pochyla się w
stronę miejsca, gdzie na siedzeniu przy oknie znajduje się kobieta. Jest łysy
na górze, ma siwe, puszyste włosy po obu stronach, a jego twarz jest
czerwona, jakby wypił więcej niż tuż przed wejściem do samolotu.
Włosy na karku stają mi dęba, więc sięgam do tyłu i je pocieram. Nie
podoba mi się to uczucie w żołądku i jakby Frost to wyczuwał, szturcha
mnie łokciem.
"Nic ci nie jest?" – pyta z mocnym akcentem.
„Ta” – odpowiadam, próbując się otrząsnąć.
Kobieta mówi i tym razem jest na tyle głośno, że ją słyszę. „Proszę
pana, proszę się wycofać i dać mi trochę przestrzeni”.
– Wy, suki, wszystkie jesteście takie same. Pokazujesz to, a potem
wkurzasz się, gdy mężczyzna na to patrzy.
Odpinam pas bezpieczeństwa, zanim kończy mówić, ale Frost chwyta
mnie za ramię.
„Bądź spokojna” – ostrzega, a ja wyrywam się z jego uścisku.
Wie, że mam zły humor, bo jego jest tak samo zły jak mój. Dorastając,
widzieliśmy, jak ojciec kładł ręce na matkę, dopóki nie byliśmy na tyle
dorośli, aby temu zapobiec. Ale nawet gdy z tym skończyliśmy, nadal była
wobec nas tak samo okrutna jak wcześniej. Myślę, że było jej żal, że
mogliśmy od niego odejść, i zdecydowała się zostać.
Kiedy słyszę, jak mężczyzna mówi przede mną jak ten dupek, mam
wspomnienia i wpadam we wściekłość.
„Proszę pana, musi pan zająć miejsce, dopóki kapitan nie zapali
światła” – mówi steward za mną.
„Zaraz to zrobię” – mówię jej, podchodząc do przodu i patrząc na
małego pijaka. – Jesteś na moim miejscu.
Zajmuje mu sekundę, zanim spojrzy na całą drogę i zobaczy, że patrzę
na niego gniewnie. „C-co?” Uśmiecha się, jakbym żartowała, i rozgląda się.
„To jest moje miejsce”.
„Nie, jesteś na moim miejscu” – powtarzam i teraz jego uśmiech gaśnie.
„Mam swój bilet…”
Pochylam się, żeby mógł mnie dokładnie zmierzyć. „Mam gdzieś, co
jest napisane na twoim bilecie, ty pizdo, wstaniesz i pójdziesz”. Zaciskam
szczękę, a potem ją rozluźniam. „Albo cię usunę”.
Przełyka ciężko, gdy się prostuję, i zatrzymuje się tylko na sekundę,
zanim odpina pas bezpieczeństwa.
Patrzę na stewardesę stojącą w przejściu, a ona w milczeniu patrzy, jak
mężczyzna wstaje i odchodzi mi z drogi.
"Siedzieć." Frost wskazuje na puste miejsce obok siebie, a mały
człowiek podąża za wskazówkami niczym dziecko.
Kiwam głową bratu, a on kiwa głową mnie, gdy rozpinam przód
marynarki i zajmuję miejsce zwolnione przez pijaka. Stewardessa bez
słowa przechodzi obok nas i kieruje się do kabiny, a ja biorę głęboki
oddech, aby uspokoić złość.
„Dziękuję” – słyszę cichy szept obok mnie i po raz pierwszy zerkam na
kobietę, której przeszkadzał.
Otwieram usta, gdy jestem oszołomiony jej pięknem. Jej ciemne włosy
są kręcone i długie wokół twarzy niczym wodospad. Wygląda miękko,
jakby dobrze byłoby zanurzyć w nim twarz. Jej oczy są lodowatoniebieskie
jak wody w Rosji i sprawiają, że tęsknię za miejscem, w którym nigdy nie
byłam.
„Tato” – mówię, bo tylko na to mnie stać. Jej pełne usta wykrzywiają
się w jedną stronę i odwraca wzrok. Chcę zawołać ją po imieniu, żeby znów
na mnie spojrzała i żebym mógł zatracić się w tym uczuciu.
Odchrząkuję, odwracając wzrok, próbując zebrać myśli. Zerkam na
brata, który przygląda mi się ze ściągniętymi w skupieniu brwiami.
„Nie ma problemu” – mówię, patrząc na jej ramię spoczywające między
nami. Jest taka mała, a jej skóra tak jasna, że ​chcę jej dotknąć i sprawdzić,
czy jest ciepła.
Pochyla się do mnie trochę bliżej, jakby chciała coś powiedzieć, a ja
instynktownie jednocześnie się do niej przybliżam. – Myślę, że może jest
po prostu naprawdę pijany.
„Myślę, że może to po prostu dupek” – odpowiadam, a ona zakrywa
usta dłonią, żeby stłumić narastający śmiech.
Czuję cień złości, że ukrywa przede mną dźwięk śmiechu, i nie wiem,
dlaczego mnie to denerwuje.
"Może masz rację. Poprosił mnie, abym dołączył do klubu mil-high. Jej
policzki rumienią się, gdy odwraca wzrok, a ja zaciskam pięści po obu
stronach siebie.
– Co zrobił? Szczekam, ale kiedy się odwracam, widzę małego
człowieczka skulonego na siedzeniu za mną i nieprzytomnego. – Skręcę mu
kark, kiedy wylądujemy.
„Przybyłeś mi na ratunek”. Czuję jej delikatne palce na moim
nadgarstku i patrzę na kontakt. Szybko zabiera rękę i przeprasza.
„Przepraszam, dzisiaj jestem w rozsypce”.
– Wszystko w porządku – uspokajam ją. „Praca czy przyjemność?”
Kiedy mówię słowo „przyjemność”, myślę o tym, co by to oznaczało
dla tego małego kociaka. Wygląda jak mała rzecz, którą chciałbym
przytulić. Zwierzę, które mogłabym trzymać w łóżku. Myśl o zabraniu jej z
lotniska do domu sprawia, że ​powrót do domu wydaje się o wiele słodszy.
– Hm, Święto Dziękczynienia. Uśmiecha się do mnie, popijając
szampana.
Przez chwilę brakuje mi tego, co mówi, bo myślę o tym, jak bąbelki na
jej języku czułyby się przy moim.
„Moja siostra każe mi piec milion rzeczy”. Wzrusza ramionami, a
bluza, którą ma na sobie, zsuwa się z jej nagiego ramienia, odsłaniając
trójkąt skóry.
W ustach napływa mi ślina na widok jedwabiu, którego nagle
zapragnęłam spróbować, i muszę odwrócić wzrok. Nie jestem lepszy od
rozpustnika, który siedział przede mną na tym miejscu, jeśli chodzi o moje
myśli. Nie chcę szybkiego ruchania w łazience, chcę położyć ją na stole i
rozkoszować się jej ciałem.
„Jedziesz do domu na wakacje?”
– Ta – mówię, kiwając głową w stronę Frosta. „Mój brat i ja
podróżujemy razem”. Plan każe mi wracać myślami do teraźniejszości, co
jest dobre. Muszę się skoncentrować na czymś, co nie obejmuje oglądania
większej ilości jej skóry.
„Nazywam się Miller” – oferuję i wyciągam rękę.
"Dynia." Uśmiecha się i bierze mnie za rękę.
Staram się nie trzymać go zbyt długo, ale mój kciuk zostaje na chwilę,
gdy ją puszczam. Następnie kładę ręce na kolanach, żeby zachować je przy
sobie, i spędzam następne cztery godziny na słuchaniu wszystkiego, co
Pumpkin przygotuje na Święto Dziękczynienia.
ROZDZIAŁ TRZECI
DYNIA

"Tak mi przykro." Spoglądam na mój trzeci kieliszek szampana. Tak


naprawdę nie pytają, czy chcesz kolejnego, ciągle cię doładowują. „Ciągle
mówię o swojej pracy”.
„Lubię słuchać, jak mówisz”.
Mam nadzieję, że rumieniec, który rozświetla moją twarz, zostanie
ukryty pod kilkoma drinkami, które już wypiłem. Miller nie mówi zbyt
wiele, ale kiedy to mówi, robi mi się ciepło na sercu.
„Jestem pewien, że opowiadanie o transkrypcji medycznej i sprzedaży
materiałów medycznych nie może być aż tak zabawne”. Coś, co zajmuje
tak dużą część mojego życia, sprawia, że ​czuję, że nie ma o czym innym
rozmawiać.
"Ale Ty to lubisz."
Zatrzymuję się na chwilę, popijając kolejny łyk drinka. Nie chcę być
Debbie Downer, a do tej pory nasza rozmowa była lekka i łatwa.
„Transkrypcja tak, ponieważ jest elastyczna i mogę to robić z
dowolnego miejsca. Ale dla mnie każde miejsce nie jest domem i właśnie
tam chcę być. Może to po prostu dlatego, że tęsknię za domem i jestem
pewna, że ​on prawdopodobnie uważa to za wyjątkowo kiepskie. Większość
ludzi chce podróżować po świecie i zobaczyć, co się tam dzieje. Na
początku myślałem, że tak, ale jak dotąd utknąłem w jednym miejscu.
„Dużo podróżuję też służbowo”. Ożywiam się, chcąc dowiedzieć się
więcej o Rosjaninie, który ukradł miejsce obok mnie.
Był słodki, zmuszając drugiego mężczyznę do ruchu, ale byłam pewna,
że ​wybuchnie bójka. Na szczęście mężczyzna obok mnie rzucił jedno
spojrzenie na Millera, a on wstał i wstał ze swojego siedzenia. Patrzenie,
jak cała sprawa się rozpada, było naprawdę gorące. Chyba nigdy wcześniej
żaden mężczyzna nie stanął mi w takiej obronie i nie mogę powiedzieć, że
mi się to nie podobało.
Nawet nie spojrzałem na twarz Millera, kiedy wydawał rozkaz
pijanemu mężczyźnie obok mnie. Samo usłyszenie jego głosu sprawiło, że
całe moje ciało rozjaśniło się w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie
czułem. Kiedy w końcu podniosłem wzrok, moje podekscytowanie wzrosło.
Był tak duży, że prawdopodobnie nie miał innego wyjścia, jak tylko usiąść
w pierwszej klasie. Widząc go pochylającego się nad pijanym facetem i
przejmującego kontrolę, moje majtki się roztopiły.
Kiedy usiadł obok mnie i chłonął każde słowo, które wychodziło z
moich ust, czułem się, jakbym śnił. Nie jestem pewna, czy zachowuje się
jak dżentelmen, ale odkąd zwolnił tego drugiego faceta, myślę, że ze mną
flirtuje. Trudno go odczytać, kiedy nie mówi zbyt wiele, ale ciągle nalega,
abym powiedziała mu więcej i mówiła dalej.
Przyzwyczaiłem się do lekarzy i personelu medycznego, z którymi
pracuję. Z mojego doświadczenia wynika, że ​większość z nich to
mężczyźni noszący te same fantazyjne garnitury, ale zachowanie Millera
jest zupełnie inne. On mnie uspokaja i ani razu nie sięgnęłam po słuchawki,
żeby przerwać rozmowę.
„A teraz, kiedy zanudziłem cię tymi wszystkimi rozmowami
medycznymi, co robisz, że tak dużo podróżujesz?”
"Olej."
– Wydaje się pasować, skoro jesteśmy w samolocie do Teksasu.
Posyłam mu uśmiech, kradnąc kolejny łyk swojej płynnej odwagi, nie
chcąc przestać mówić, bo się ośmieszyłam. To coś, czego zwykle nie robię,
dopóki nie zacznę się w nim lekko zakochiwać.
„To już nie jest takie pewne. W tym tygodniu mieliśmy dużą
wyprzedaż. Emerytura może być moją przyszłością.”
Kiedy naprawdę polubię Rosjanina, nie można pominąć faktu, że ma
pieniądze. Jego włosy są ciemne i krótkie po bokach, ale wystarczająco
długie, aby przeczesać je palcami po czubku. Na pierwszy rzut oka
domyśliłbym się, że to ochroniarz ubrany w fantazyjny garnitur, żeby się
dopasować. Nigdy nie byłam dobra w zgadywaniu wieku, ale myślę, że ma
około trzydziestki. To szalone, że w ogóle myśli o przejściu na emeryturę w
tak młodym wieku, ale to sprowadza się do mojej oceny, że jest bogaty.
"Jak o tobie? Jeśli sprzedajesz sprzęt medyczny i nie sprawia Ci to
przyjemności, po co dalej to kontynuować? Dlaczego nie wrócić do swojej
starej pracy?”
Wciąż toczę tę bitwę w mojej głowie, ale miło byłoby porozmawiać z
nieznajomym. Kogoś, kto może dać mi perspektywę z zewnątrz i z dala od
mojej rodziny, która chce, żebym był w domu. Wiem, że moi rodzice będą
nalegać, żebym była bliżej, nawet jeśli nie będzie to najlepsze. Miller
potrafi być obiektywny i uczciwy.
„Wmawiałam sobie, że tęsknię za siostrą i rodzicami”.
"Czy to prawda?"
"Tak tak." Kiwam głową i czuję, jak łzy napływają mi do oczu, po
prostu przyznaję się do tego na głos.
– W takim razie masz dobrą rodzinę. To nie jest pytanie, ale
odpowiadam.
Nie żebym się przechwalał, ale chciałbym myśleć, że są najlepsi. Może
nie mamy dużo pieniędzy, ale jesteśmy bogaci pod wieloma względami.
Śmiejemy się mocno i kochamy jeszcze mocniej.” Dostrzegam coś w
oczach Millera, ale to szybko znika.
„Jest coś jeszcze” – mówi i zdaję sobie sprawę, że dobrze czyta ludzi.
„Umiem sprzedawać sprzęt medyczny. Byłem z tego powodu dumny.”
„Tak jak powinieneś.”
Kiwam głową, zgadzając się. „Wiesz, ile kosztują te maszyny?”
Parsknąłem pozbawionym humoru śmiechem. „Maszyny, na które nie
każdy może sobie pozwolić, choć gdyby je posiadały, mogłyby codziennie
ratować życie”. Opuszczam głowę. „Chociaż sprzedaż tych rzeczy jest
wspaniała, tak rozstanie z innymi, którzy ich potrzebują, jest bolesne”.
Patrzy na mnie, jakby chłonął każde słowo z tego, co mówię. Jego
spojrzenie sprawia, że ​mam wrażenie, że widzi we mnie i rozumie moją
frustrację. Walczę z instynktem, by wiercić się na krześle pod jego
intensywnym spojrzeniem, a kiedy nerwowo przygryzam dolną wargę, jego
wzrok pozostaje na moich ustach.
Wtedy wiem, że postradałam zmysły, bo nie ma mowy, żeby ten
mężczyzna był we mnie zainteresowany. Podnoszę się z krzesła i prawie
zapominam, że wyjęłam tacę. Ten seksowny Rosjanin tego nie robi i z
wdziękiem bez wysiłku chwyta mój napój, nie rozlewając ani kropli, i
zamyka przede mną tacę.
„Łazienka” – wyrzucam, a on kiwa głową, odsuwając się z drogi, wciąż
trzymając dla mnie drinka.
Kiedy wymykam się do małej łazienki, dobrze się sobie przyglądam.
Moje włosy nadal są w nieładzie po porannym szaleństwie, więc upięłam je
w kok. Nie mam na sobie ani odrobiny makijażu, a na dodatek mam na
sobie wsuwane buty i legginsy, w których spałam ostatniej nocy. Po wejściu
na pokład wyciągnąłem z torby sweter, który zakrywał najlepsze części
mojego krągłego ciała. Tak, nie patrzył na moje usta, jakby chciał mnie
pocałować.
Biorę oddech i mówię sobie wewnętrzną motywację. Zamierzam tam
wrócić i porozmawiać z Millerem jak dwoje ludzi prowadzących
pogawędkę i nic więcej. To nie flirt, to po prostu miły facet, który zrobił na
mnie dobre wrażenie. Udowodnił to od chwili, gdy go poznałam, a ja nie
zamierzam z nim flirtować i sprawiać, że poczuje się niezręcznie. Nie chcę
robić czegoś, czego on nie chce, bo to miły facet i mógłby zgodzić się na
grzeczność.
Kiedy już się pozbierałem i wróciłem na swoje miejsce, nie tęsknię za
bratem Millera, który spogląda na mnie z zaciekawieniem, gdy zasiadam
obok Millera. Kiedy już siadam, Miller podaje mi kieliszek do szampana, a
ja się do niego uśmiecham.
„Ty i twój brat jesteście do siebie podobni, a jednak jest coś tak
odmiennego. Nie potrafię określić, co to jest, ale może to kolor oczu. Nie
twierdzę, że jest coś w Millerze, co mnie pociesza. Jego brat ma zimne oczy
i ani przez sekundę nie wierzę, że to dlatego, że są niebieskie.
„Czy ty i twoja siostra jesteście do siebie podobne?”
"Noc i dzień." Sięgam do torebki i wyciągam zdjęcie. „Mamy wiele
takich samych cech, ale nasze włosy i oczy są tak różne”.
„Dołeczki.” Wskazuje na mnie, co sprawia, że ​uśmiecham się szerzej,
co ich eksponuje.
Rzuca mi gorące spojrzenie, przez co odwracam wzrok, ponieważ nie
jestem przyzwyczajona do tego, że mężczyzna patrzy na mnie w ten
sposób. Robię więc to, co zrobiłaby każda dziewczyna, aby odwrócić od
niej uwagę – zmieniam temat.
„Jakie masz plany na wakacje? Czy zamierzasz odwiedzić rodzinę?”
Kiedy w końcu na niego zerkam, zauważam zmianę jego nastroju.
"Nie bardzo."
Wiedząc, że oboje zmierzamy do tego samego miasta, wyrzucam z
siebie ostatnią rzecz, o której myślałam, że powiem w całym moim życiu. –
W takim razie powinieneś pójść ze mną. Nigdy nie obchodziłeś Święta
Dziękczynienia, chyba że obchodziłeś je w domu Williamsów. Wygląda na
to, że nie jest pewien, jak odpowiedzieć na moją prośbę, więc używam
jednej sztuczki, która zawsze na mnie działa. – Nie chciałbyś rozczarować
mojej mamy, prawda? To z niej zbudowana jest słodycz. Jestem pewien, że
bez niej wakacje przestałyby istnieć.
Kiedy widzę, jak jeden z kącików jego ust podnosi się w uśmieszku,
jestem prawie pewna, że ​wygrałam tę bitwę. Jestem też całkiem pewna, że ​
mogłabym zmienić się w swoją matkę. Na pewno nie jest to nic złego, ale
nie mam zamiaru jej o tym mówić.
ROZDZIAŁ CZWARTY
MŁYNARZ

Nad naszymi głowami zapala się światło i samolot zaczyna lekko


grzechotać. Turbulencje zdarzają się czasami i mi nie przeszkadzają. Ale
Mróz? Zerkam na niego i widzę, jak jego dłonie zaciskają się na poręczach
siedzenia, a kostki bledną.
„Mówi wasz kapitan, proszę zapiąć pasy”. Głos dochodzi z kabiny i
zerkam na Dynię. „Za dwadzieścia minut przygotowujemy się do
lądowania, ale po drodze będziemy mieli kilka wybojów”.
Słyszę za sobą Frosta przeklinającego po rosyjsku, więc odwracam się.
„Wszystko będzie dobrze” – mówię do niego cicho, a on mocno zaciska
usta.
„Nienawidzę, gdy samolot podskakuje” – mówi Dynia i widzę, jak
jedna dłoń przesuwa się do jej brzucha, podczas gdy druga chwyta jej
podłokietnik niemal identycznie jak Frost.
"Będzie dobrze." Bez chwili namysłu kładę moją znacznie większą dłoń
na jej dłoni i lekko ją ściskam. Spogląda na mnie, a potem szybko odwraca
wzrok.
"Powiedz mi coś."
"Słuchaj?" – pyta roztargniona.
„Coś, co odwróci Twoją uwagę od wybojów.” Gdy to mówię, samolot
znów się obniża, a za nami słychać kilka dźwięków.
Poruszamy się już trochę, gdy samolot się kołysze, a stewardesy
zapinają pasy na swoich miejscach. Kapitan wraca i mówi nam, że to nie
potrwa długo, ale czuję niespokojną panikę Dyni obok mnie i Frosta za
moimi plecami.
Odwracam się w jej stronę, ale mówię na tyle głośno, żeby mój brat
usłyszał. „Święto Dziękczynienia jest za dwa dni. Czy jesteś pewien, że
twoja rodzina powita nas oboje?”
– Hm, tak. Pumpkin przełyka ślinę i patrzy na mnie z większą
pewnością siebie. „Będą zachwyceni poznaniem was obojga”.
„Tato, a będziesz dla mnie gotować?”
Rumieniec na jej policzkach nie wynika ze zdenerwowania, gdy się
uśmiecha. „Tak, będę dla ciebie gotować”.
„Mój brat uwielbia desery, ale ja wolę…” Nie spieszę się, spoglądając
na jej ciało, zanim spojrzę jej w oczy. "Cząber."
„L-jak co?” Pochyla się ku mnie, a ja robię to samo, jakbyśmy dzielili
się sekretem.
„Coś ciepłego.” Czubkiem palca śledzę kształt jej szczęki, po czym
muskam jej dolną wargę. „Coś dekadenckiego.”
Słyszę, jak Frosta mówi po rosyjsku, ale go ignoruję, a Dynia zdaje się
go nie słyszeć. Pochylam się do niej jeszcze bliżej, aż czuję jej oddech na
moich ustach i widzę plamki złota w jej lodowatoniebieskich oczach.
„Powiedz mi, słodka Dynio, masz dla mnie coś takiego?” Myślę, że
gdybym teraz przyłożył swoje usta do jej ust, jej pożądanie smakowałoby
jak pierwszy łyk kawy w zimny, śnieżny poranek. Ta mała kobieta potrafiła
mnie uzależnić jednym malutkim kęsem.
Jej oczy powoli się zamykają, a mój palec przesuwa się w dół jej brody
i delikatnej skóry szyi. Czuję bicie jej serca pod kciukiem, jak mały kotek w
moich ramionach. Chcę ją przytulić na kolanach i wykorzystać jako
pocieszenie, bez którego brakowało mi tyle lat.
„Dziękujemy za dzisiejszy lot z nami. Zachowaj ostrożność podczas
otwierania schowka nad głową”.
Dźwięk głosu stewardessy przerywa chwilę między nami, a Dynia
otwiera oczy i odchyla się na siedzeniu. Zostawiła mnie zimnego i
oddzielonego od niej, a ja nie lubię lekceważenia tego, co się właśnie
wydarzyło.
Nie zdając sobie z tego sprawy, samolot wylądował, a oni otwierają
drzwi kabiny. Podnoszę wzrok w samą porę, by zobaczyć, że ten mały pijak
pierwszy wybiegł z samolotu, i zgrzytam zębami. Bardzo chciałbym dać
mu jeszcze jedną szansę, kiedy już wysiądziemy z samolotu.
Wstaję, a Frost przyciska moją torbę do piersi i wychodzi z samolotu
beze mnie. Chcę za nim iść, ale widzę, że Dynia odwróciła się ode mnie,
gdy zbierała swoje rzeczy.
„Masz torbę?” – pytam, a ona kiwa głową, wstając.
– Tak, ale powinno być tuż przy wyjściu.
„Pójdę z tobą” – mówię i nie jest to prośba.
Nie rozumiem, dlaczego nie spojrzy na mnie, kiedy wyjdziemy z
samolotu i przejdziemy przez hol lotniska. Muszę sprawić, żeby się
uśmiechnęła i porozmawiała ze mną tak, jak tuż przed wylądowaniem.
Zanim prawie się pocałowaliśmy.
"Daj mi swój telefon." W oddali widzę Frosta przy drzwiach
wyjściowych, sprawdzającego zegarek. „Muszę wyjść, ale chcę do ciebie
zadzwonić”.
"Aha okej." Zatrzymuje się przy karuzeli, gdzie bagaż wisi na pasku i
wyjmuje telefon z torby.
Używam go, aby najpierw zadzwonić na telefon, a następnie zapisać
kontakt. "Zadzwonię do ciebie dzisiaj w nocy."
„Słuchaj, wszystko w porządku”.
„Co jest w porządku?” Moje brwi ściągają się w zakłopotaniu. – Nie
podoba mi się ton, jakiego używasz.
– Chcę przez to powiedzieć, że doceniam, że usunąłeś tego palanta z
drogi i że rozmawiałeś ze mną podczas lotu. Miło było po prostu… nie
wiem… porozmawiać z kimś.
„Mi też podobała się nasza rozmowa”. Moje bezceremonialne
stwierdzenie sprawia, że ​kącik jej ust unosi się w górę i podoba mi się to.
„Nie jesteś mi nic winien. To wszystko, co próbuję powiedzieć.
Podchodzę do niej bliżej i chwytam ją za rękę. – Nie jesteś mi nic
winien za uratowanie cię. Przełyka i spogląda na mnie, a ja podaję jej
telefon. "Zadzwonię do ciebie dzisiaj w nocy."
Przygryza dolną wargę w ten zmartwiony sposób, jak to zrobiła w
samolocie, i bierze ode mnie telefon. – OK, myślę, że porozmawiamy
później.
Kiedy się pochylam, przyciskam policzek do jej policzka i przykładam
usta do jej ucha. „Do tego czasu będę o tobie myśleć, Dyniowo”.
Wdycham zapach lawendy, po czym zmuszam się do cofnięcia o krok i
odejścia. Kiedy wychodzimy, spoglądam na nią kilka razy i przez cały czas
ona stoi z ręką przyciśniętą do policzka.
„Jesteś głupcem” – beszta mnie Frost, gdy spotykamy naszego kierowcę
przy krawężniku.
– Ta – zgadzam się, chwytając go za ramię, żeby nie dostał się do
środka.
"Co robisz?" Kiedy podchodzę do naszego kierowcy, patrzy na mnie jak
na wariata.
„Widzisz tam tę dziewczynę z ciemnymi włosami.” Wskazuję miejsce,
w którym Dynia jest odwrócona od nas, a mój kierowca kiwa głową.
„Zabierz ją, gdziekolwiek chce. Nazywa się Dynia. To rozkaz."
"Będzie zrobione." Pochyla głowę i idzie na lotnisko, żeby z nią
porozmawiać.
„Miller, jesteśmy spóźnieni” – beszta mnie Frost, gdy wyciągam rękę i
macham na taksówkę.
Kiedy ktoś podjeżdża do krawężnika, otwieram mu drzwi i czekam
wyczekująco. Po chwili przewraca oczami i siada z tyłu, a ja podążam za
nim. Mieliśmy lecieć wcześniejszym lotem, ale aż do teraz o tym nie
myślałem. Zapomniałem o spotkaniu z inwestorami, zapomniałem, że
spóźniłem się na wcześniejszy lot, zapomniałem o wszystkim, kiedy ją
zobaczyłem.
Czy to był los, że akurat leciałem tym samym samolotem co ona?
Może. Czy zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby była moja?
Zdecydowanie.
ROZDZIAŁ PIĄTY
DYNIA

Z każdym krokiem oddalającym się od Millera, czuję ucisk w żołądku.


Wiem, że mam jego numer, ale co z tego wyniknie? Flirtowaliśmy przez
większą część lotu, ale mógł pomyśleć, że to tylko dobra zabawa. Kiedy
samolot wylądował, mógł czuć się zobowiązany do przekazania mi swoich
informacji, a z tego, co wiem, ta liczba nie jest nawet prawdziwa.
Żyjemy w różnych częściach świata i robimy różne rzeczy. Trudno
sobie wyobrazić, jak coś takiego mogłoby w ogóle zadziałać. Nie sądzę, że
mądrze jest pozwolić sobie to sobie wyobrazić.
Gdybym do niego zadzwoniła, a numer nie byłby prawdziwy, byłoby to
do niczego. Ale jeśli zadzwonię, a on odbierze, oznacza to, że jestem
leniuchem, który nie wytrzyma dwóch sekund, nie dowiadując się, co robi.
Zatem zrobię coś racjonalnego i poczekam. Nawet jeśli to mnie zabije.
– Panno Williams? Mężczyzna w czarnym garniturze woła moje imię, a
ja oglądam się za siebie, żeby zobaczyć, czy rozmawia z kimś innym.
Williams to popularne imię, ale potem słyszę, jak mówi „Dynia” i zdaję
sobie sprawę, że na pewno mówi do mnie.
„To ja, ale nie zamawiałem podwózki”. Czuję się jak dupek, bo
założyłem, że jest kierowcą. „Przepraszam, nie wiem, dlaczego to
powiedziałem. Czy jest coś, czego potrzebujesz?” Śmieje się ciepło, przez
co zmarszczki wokół jego oczu zaczynają się marszczyć.
„Jestem twoim kierowcą”.
"Oh. Ale-"
„Hej, już mi zapłacono, więc równie dobrze możesz skorzystać z
darmowej przejażdżki”. Tym razem to ja się śmieję.
„Ma pan słuszną rację, panie…” Wyciągam rękę.
„Wyatt, proszę pani” – odpowiada.
„Teraz naprawdę czuję się, jakbym wrócił do Teksasu”. Próbuje mi
otworzyć drzwi, ale macham mu ręką. – Wolałbym jechać z przodu, jeśli
nie masz nic przeciwko.
"Zupełnie nie." Bierze ode mnie moje torby i kładzie je na tylnym
siedzeniu, gdy zajmuję miejsce pasażera. Na desce rozdzielczej ma
najróżniejsze zdjęcia, a kiedy wchodzi, pytam go o wszystkie.
Kiedy docieramy do domu moich rodziców, Wyatt czuje się prawie jak
daleki kuzyn, biorąc pod uwagę wszystko, co wiem o nim i jego rodzinie.
Miło jest słuchać, jak mężczyzna opowiada o swojej rodzinie i żonie,
uśmiechając się od ucha do ucha. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę to
mieć. To także kolejne przypomnienie, że praca, którą obecnie wykonuję,
tak naprawdę nie prowadzi mnie ścieżką do tego marzenia.
Kiedy wysiadam z samochodu, Wyatt sięga po moją torbę, ale mama i
tata są już nade mną. Próbuję nie płakać, gdy widzę, jak pędzą w moją
stronę, bo to szczęśliwy moment, a jeśli zdarzy mi się wyciek, moja mama
to straci.
„Wyatt, to moja mama Rose i mój ojciec Winter”. Usta Wyatta tworzą
cienką linię. „Nie można się z tego śmiać, Wyatt, rozumiemy to”.
Wypuszcza głęboki chichot. „Zaprosiłbym cię na kolację z okazji Święta
Dziękczynienia, żeby poznać moją siostrę Cookie, ale domyślam się, że
masz własne plany”.
Próbuje ukryć śmiech i patrzy na mnie, jakbym nie mówiła poważnie.
"Ciastko?"
– Wiem, a ona nie potrafi nawet upiec całej porcji, żeby ich nie
przypalić.
„Och, poczekaj chwilkę, zaczekaj tutaj” – mówi moja mama, gdy
szybko wraca do domu.
Mój tata nachyla się do Wyatta i szepcze konspiracyjnie: „Mam jedną
radę: nie mam pojęcia, co ona ci zamierza przynieść, ale po prostu to
przyjmij. Walki nie wygrasz, a walka może trwać godzinami.
Wyatt kiwa głową. "Oczywiście."
„Mądry człowiek” – mówi tata, klepiąc go po ramieniu. – Najwyraźniej
jesteś szczęśliwym małżeństwem.
„To jestem”.
Chwilę później mama wraca podjazdem z pudełkiem. Jej włosy są
bardzo podobne do moich. Nawet te dołeczki w jej policzkach są wyraźnie
widoczne.
„Oto ciasteczka, które możesz zabrać do domu.” Wyatt posłucha rady
mojego taty i bierze od niej pudełko.
– To niezwykle miłe z twojej strony. Skąd wiedziałeś, że mam ochotę na
słodycze?
„Kto tego nie robi?” Wraca do samochodu, a ja do niego wołam.
„Jeszcze raz dziękuję, Wyatt”. Ale gdy tylko wypowiadam te słowa, coś
mnie uderza. „Wyatt, poczekaj!” Podbiegam do drzwi od strony kierowcy.
„Nie zapłaciłem ci ani nic, ale znałeś moje imię”. Nie wiem dlaczego
dopiero teraz do mnie to dotarło
– Wygląda na to, że masz wielbiciela. Mruga do mnie, po czym zamyka
okno i macha na pożegnanie.
"Co jest nie tak skarbie?" Mama bierze mnie za nadgarstki i ciągnie w
stronę domu, podczas gdy tata niesie moją walizkę do środka.
"Nic." Posyłam jej promienny uśmiech, zastanawiając się, czy Miller
mógł go w jakiś sposób wysłać.
"Jaki był lot?" – pyta mama, wieszając mój płaszcz w środku. Ledwo
przekroczyłem drzwi wejściowe, a Cookie już mnie otaczał.
Jest pokryta mąką i lukrem, a jej włosy są w nieładzie. „Musisz dać
sobie spokój z tym pieczeniem” – mówię jej, ściskając ją mocno.
"Praktyka czyni mistrza." Całuje mnie w policzek i przy okazji zwala na
mnie wszystko. – Nigdy mi nie odpisałeś.
„Wiem, spóźniłem się i wtedy w samolocie mój telefon był wyłączony”.
Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę, jakby próbowała coś zrozumieć.
– Zapomniałem ci coś pokazać. Ciągnie mnie ze sobą, zanim zdążę
spróbować się uratować. Nagle przenosimy się prosto do mojej starej
sypialni.
„Od kogo twoje policzki są całe zaróżowione?” – pyta, patrząc na mnie
podejrzliwie.
– Hm, temperatura na zewnątrz? To kiepska sugestia, ale wiarygodna.
„Gdzie jest twój telefon?”
Trzymam torebkę blisko piersi, a ona rzuca się na mnie i krzyczy.
Opadam z powrotem na łóżko i rozpoczyna się walka o torebkę. Kilka
sekund później mama wpada do sypialni, a Cookie wstaje z ogromnym
uśmiechem na twarzy, trzymając moją torebkę nad głową jak mistrzyni.
Pięć lat temu mielibyśmy z tego powodu ogromne kłopoty, ale mama tylko
się śmieje.
Cookie sięga do mojej torby i wyciąga telefon. „Wygląda na to, że masz
wiadomość od kogoś o nazwisku Miller. Zobaczmy, co jest na nim
napisane.
– O cholera – szepczę i nagle mama nie uważa, że ​to takie zabawne.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
MŁYNARZ

Wpatruję się w wiadomość, którą wysłałem Dyni i czekam na odpowiedź,


podczas gdy Frost przemawia do sali konferencyjnej. Opowiada im o
sprzedaży i naszych kolejnych krokach. Wszystko to można było przekazać
e-mailem, ale jego zdaniem członkowie zarządu powinni usłyszeć to
bezpośrednio od nas, teraz, gdy zmieniły się nasze plany dotyczące powrotu
do domu.
Nie powinno nas tu być, a mimo to nie mogę powstrzymać się od
wdzięczności, że leciałam tym samolotem. Jestem wdzięczny za spotkanie z
moją słodką Dynią.
– Miller – mówi mój brat, a ja podnoszę wzrok znad telefonu. „Czy
masz coś do dodania?”
Patrzy na mnie gniewnie, a ja kiwam głową, wstając z siedzenia.
„Spotkanie zostaje zawieszone”.
Wychodzę z sali konferencyjnej, nie oglądając się za siebie, ale czuję
palący wzrok brata na moich plecach. Czasami traktuje wszystko zbyt
poważnie i moim zadaniem jest przypominać mojemu bliźniakowi, że od
czasu do czasu musi odpuścić. Szkoda, że ​to nigdy nie działa.
Frost i ja dzielimy biuro na tym piętrze, a kiedy wchodzę do środka,
widzę poniżej krajobraz miasta. Podchodzę do szklanej ściany i wyglądam,
zastanawiając się, gdzie jest Dynia i co teraz robi. Wysyłam wiadomość do
kierowcy i pytam o adres, pod który ją podwiózł, i nie analizuję, dlaczego
tak bardzo tego chcę.
"Co w ciebie wstąpiło?" Frost beszta, zamykając drzwi do naszego
biura i podchodzi do biurka. „To ważne, Miller, nie możesz się tak po
prostu spierdalać na mecie”.
„Co ich to obchodzi? Wszyscy zarabiają wystarczająco dużo, aby ich
pokolenia nigdy więcej nie musiały pracować”. Macham lekceważąco ręką,
a on przeklina mnie po rosyjsku.
„Masz obsesję na punkcie swojego telefonu”. Kiedy na niego patrzę,
patrzy na mnie kątem oka. – Czy ona do ciebie pisze?
Wzruszam ramionami i chowam go do kieszeni. Nie jestem gotowy, aby
wyjawić wszystko Frostowi, który jest do nas inny. Nie mamy tajemnic.
„Czy słyszałeś od naszej matki?”
Zajmuje miejsce na krześle, odchyla się do tyłu i wzdycha. „Zadzwoniła
i zostawiła wiadomość głosową”. Rzuca telefon na biurko, a chwilę później
naciska przycisk i jej głos wypełnia biuro.
„Witam, Mróz, proszę poinformować brata, że ​chcę się jutro spotkać,
aby omówić ważne sprawy. Twój ojciec tu będzie, więc oczekuję, że oboje
będziecie się zachowywać jak najlepiej. Następuje długa pauza, jakby
prosiła o cierpliwość. „Obydwoje jesteście mi dłużni.”
Frost wyłącza telefon i przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywa.
Nie wiem, czy jesteśmy jej coś winni, ale przysługi, o które prosi, wiąże się
z poczuciem winy. Może nie była dobrą matką, ale postąpili słusznie i
razem nas wysłali. Przez długi czas nasz ojciec groził, że nas rozdzieli, a ja
wiedziałem, że to zabiłoby Frosta i mnie. On też o tym wiedział i dlatego
była to jego ulubiona broń.
– Myślisz, że ona chce pieniędzy? W końcu pyta Mróz.
Dlaczego po prostu o to nie poprosisz? Wie, że chętnie zapłacilibyśmy,
żeby się z nią nie spotykać.
Nasz związek jest skomplikowany i nienawidzę tego, że jeden telefon
od niej zajmuje tak dużo czasu. Przez większość czasu nigdy nie
wypowiadamy ich imion i nie przywołujemy bolesnych wspomnień. Ale
kiedy dzwoni nasza mama, wszystko wraca i czuję wszystko, co robi Frost.
Niepokój, poczucie winy, tęsknota. To wszystko jest za dużo i nie wiem, jak
długo jeszcze damy radę.
„Święto Dziękczynienia jest za dwa dni, ale ona chce się z nami spotkać
jutro” – mówi Frost, a to oświadczenie daje mi do myślenia.
Zwykle nasi rodzice urządzają wystawne przyjęcia świąteczne, więc to
dziwne, że chciała, żebyśmy byli tam dzień wcześniej, a nie następnego
dnia.
– Może to podstęp, żeby nas namówić na przybycie.
Vera puka lekko do drzwi i wchodzi do środka. „Dostarczono mi późny
lunch.” Wnosi tacę, a mój żołądek burczy, gdy kierownik biura
przygotowuje dla nas jedzenie.
„Czy Wyatt już wrócił?” – pytam, a ona myśli przez chwilę i kiwa
głową.
„Wydaje mi się, że widziałem go na dole, kiedy odbierałem jedzenie.
Czy chcesz, żebym go wezwał?
„Niet.” Kręcę głową i sprawdzam telefon, żeby zobaczyć, że jeszcze nie
odpowiedział.
„Za dwadzieścia minut masz rozmowę konferencyjną z zespołem
australijskim” – przypomina nam Vera, wychodząc. „Zadzwonię do ciebie
tuż przedtem, żebyś mógł się zalogować.”
„Ile jeszcze spotkań mamy dzisiaj zaplanowanych?” Mamroczę,
chwytając jedną z kanapek.
"Sześć."
Spoglądam gniewnie na Frosta i widzę uśmiech rozciągający się w
kąciku jego ust. Za bardzo mu się to podoba.
Moja komórka wibruje. Spoglądam w dół i widzę wiadomość od Dyni.
Próbuję ukryć podekscytowanie, gdy odblokowuję i czytam wiadomość.

Pumpkin: Dotarłem bezpiecznie do domu, dzięki za sprawdzenie, co u


mnie!
Ja: Czy jesteś dzisiaj wolny na kolację?

Wysyłam SMS-a bez chwili namysłu. Już wiem, że chcę ją znowu zobaczyć
i choć będziemy się spotykać godzinami, muszę to załatwić, zanim skończę.
Kiedy czekam, widzę, jak bąbelki pojawiają się na ekranie, a potem znikają,
jakby pisała, ale zmienia zdanie. Po czasie, który wydawał się wiecznością,
w końcu odsyła wiadomość.
Dynia: Przepraszam, mam plany z rodziną.
Serce mi pęka, ale nie poddaję się.
Ja: Deser? Późny drink? Nocny spacer? Kawa o wschodzie słońca?
Moja stopa tupie nerwowo, czekając na odpowiedź, a kiedy w końcu
nadchodzi, nie jestem w stanie jej przeczytać wystarczająco szybko.
Dynia: Nie jestem pewien…
Jakie są kropki? Dlaczego nie jest pewna? Czy nie podobał jej się czas
spędzony ze mną w samolocie? Poprosiła mnie, żebym spędził Święto
Dziękczynienia z jej rodziną, a teraz udaje nieśmiałą? Właśnie wtedy
przychodzi kolejna wiadomość od Wyatta z jej adresem i czuję, jak mój
złowieszczy uśmiech rośnie. W porządku, mała Dynio, udawaj trudnego do
zdobycia.
Ja: Dziś wieczorem zjesz ze mną deser. Przyjadę po ciebie o dziewiątej.
Nosić sukienkę.
Tym razem reakcja nadeszła szybko.
Dynia: OK.
Uśmiecham się, kładąc telefon na biurku i spoglądając na Frosta, który
prawdopodobnie cały czas mnie obserwował. Jedząc lunch, kręci do mnie
głową, a Vera dzwoni i mówi, że czas na następne spotkanie.
Być może dzisiejszy dzień okaże się znacznie lepszy, niż się
spodziewałem.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
DYNIA

Rzucam telefon na łóżko, jakby był gorącym kamieniem parzącym moją


skórę.
„Powiedziałam tak” – mówię w panice Cookie, a jej brwi unoszą się,
ale z pewnością nie pyta, dlaczego zmieniłam zdanie. Mój głos jest wyższy,
niż powinien, więc ona wie, że coś jest na rzeczy, a ja próbuję to
zbagatelizować. – Nawet nie znam tego gościa. Mógł być zabójcą
szukającym kogoś, kto pociąłby jego czasopisma na kawałki i sporządził
notatki z żądaniem okupu, aby wysłać je policji. Albo wiesz, zostań jego
kolejną ofiarą.
– To byłoby głupie z jego strony. Najpierw żąda, żeby usiąść obok
ciebie, żeby dupek dał ci spokój. Potem dostaje twój numer telefonu –
gdyby nie chciał się z tobą widzieć, nie prosiłby o niego. Mówię, że jest
więcej niż zainteresowany i być może pozwoli ci przewodzić. Niektórzy
mężczyźni nie chcą być nachalni. To znaczy, spójrz, jak sobie poradził z
tym kutasem w samolocie.
„Czy to coś strasznego, że mnie to podnieciło?” – pytam nieśmiało.
"Nie. Mógł mieć po prostu obsesję na twoim punkcie. Przestaję
chodzić, żeby na nią spojrzeć. – Nie tak, morderstwo. Masz obsesję.
Przewraca oczami, jakbym to ja był szalony. „Myślę, że to ten seksowny
sposób, w którym nie może oderwać od ciebie rąk i zawsze dzwoni i
wysyła SMS-y”.
„Próbujesz mnie przestraszyć czy uspokoić?” Spycham obsesję na
dalszy plan. To się nie stanie, ponieważ jesteśmy przeciwni pod każdym
względem. Zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd. Nie mówię, że jestem brzydki,
po prostu nie jestem na jego poziomie. W tej chwili mam na sobie koszulkę
z napisem Doktor Pepper i legginsy z podartymi spodenkami. Zmieniłem
się po powrocie do domu, bo tu mogę być sobą.
Widziałem, jak stewardesy na nas patrzyły, kiedy tam z nim siedziałem.
Patrząc na nas, mogli stwierdzić, że tak naprawdę nie jesteśmy parą, a może
byli zazdrośni, że się na mnie gapił. Ten mężczyzna zwracał uwagę na
każdą moją potrzebę i przez cały czas, gdy ze mną rozmawiał, nie spojrzał
na nikogo innego.
"Wydobrzejesz. Jestem pewna, że ​zabierze cię w jakieś miłe miejsce.
Gdyby doszło do najgorszego, napisz do mnie SMS-a, a ja cię odbiorę, gdy
wymkniesz się tylnymi drzwiami do tego miejsca.
– To naprawdę niegrzeczne tak po prostu komuś zniknąć. A może po
prostu to wymyślam, bo przydarzyło mi się to kiedyś z kimś, kogo
poznałam w aplikacji randkowej. Usunąłem aplikację, bo nie
potrzebowałem tego gówna w swoim życiu.
„Zaufaj mi, niektóre z nich zasługują na coś więcej niż pominięcie ich
podczas kolacji”. Przewraca oczami i nienawidzę tego palanta, który kazał
mojej siostrze rzucić ręcznik na randkę. Kiedyś była szaloną dziewczyną,
dopóki Jarret nie podeptał jej serca.
Nie żebym miała gdzie porozmawiać, bo moje życie randkowe nie
istnieje. „Może zostaniemy pannami i będziemy mieć dwadzieścia kotów”
– proponuję.
„Nie masz pojęcia, jak bardzo chcę, aby to marzenie stało się
rzeczywistością”. Cookie chichocze, a potem wzdycha. Zawsze chcieliśmy
mieć kociaka, ale mama i tata mają alergię.
„Wiesz, że chcesz długo i szczęśliwie i domu pełnego dzieci”.
Szturcham ją w ramię.
„Nie zawsze możemy dostać to, czego chcemy”. Jej słowa są pełne
smutku, a moje serce bije dla niej.
Pieprzyć Jarreta. Wszystkie dziewczyny go chciały, kiedy byłyśmy w
liceum, ale on rzucił się na Cookie i przy okazji zrujnował jej poczucie
własnej wartości. Wszystko przez tego pierdolonego Jarreta, którego
próbuje się ukryć. Próbuje wyglądać dobrze, ale ja wiem lepiej. To gówno,
które jej powiedział, wciąż płonie głęboko w środku i nieważne, jak
mężczyźni teraz na nią patrzą i jak próbują się nawiązać, ona ich zamyka.
Jarret powiedział całej szkole, że odebrał jej dziewictwo, co jest nie
tylko popieprzone, ponieważ jest prywatne, ale także szalone, ponieważ nie
jest prawdą. Powiedział, że „uderzył jej wisienką”, mówiąc wszystkim, że
przez niego krwawiła. Pomyślałam, że to sprawiedliwe, że on też sprawił,
że krwawił. Spoglądam na prawy palec wskazujący i jeśli naprawdę patrzę,
nadal widzę tam małą bliznę. Uderzyłem go prosto w twarz i byłem
zszokowany, że to zrobiłem. To było nie w moim stylu, ale myślę, że kiedy
zadzierasz z moją rodziną, wychodzi na jaw moja ciemna strona.
Oczywiście nikt się o tym nie dowiedział, bo Jarret powiedział ludziom,
że drzwi otworzyła mu siostra i walnęła go prosto w twarz. Nie chciał, żeby
ktokolwiek wiedział, że dziewczyna rzuciła mu tyłek.
„W co się ubierzemy na naszą randkę?” Cookie prosi, żeby podeszła do
mojej szafy i przejrzała wszystkie moje ubrania.
„To nie randka, to tylko deser i kawa. Nie mogę pominąć rodzinnego
obiadu – przegapiłem zbyt wiele osób, które już są nieobecne.
– Och, jestem pewien, że oboje coś wymyślicie. Ona mruga do mnie i
podaje mi czerwoną kopertową sukienkę zawiązywaną z przodu.
Nigdy wcześniej jej nie nosiłam, ale kiedy ją zakładam i patrzę w lustro,
myślę tylko o tym, jak łatwo Miller mógł ją rozwiązać. Jedno pociągnięcie
odsłoniłoby wszystko, co się pod nim kryje.
„Jesteś dorosłą kobietą, Pumpkin. Można spędzić noc poza domem.”
– Ale w takim razie będę o tym słyszeć przez cały jutrzejszy dzień.
„Wystarczająca liczba orgazmów może to wynagrodzić”.
Parskam śmiechem, ale ona się nie myli. Miller jest pierwszym
mężczyzną, który wzbudził we mnie prawdziwe pożądanie. Co jest złego w
badaniu tego? W niczym nie przypomina niektórych mężczyzn, z którymi
inni próbowali mnie umówić. Ciężko pracujemy na wszystko, co mamy, i
robimy to jako rodzina, i muszę być z kimś, kto to rozumie.
Jeśli Miller chce zobaczyć, dokąd to wszystko zmierza, chcę, żeby
wiedział, że jestem po prostu sobą i nie chcę próbować być kimś, kim nie
jestem.
ROZDZIAŁ ÓSMY
MŁYNARZ

Kiedy mój kierowca podjeżdża przed jej dom, macham mu i otwieram


własne drzwi. Dom jest skromny, ale położony w ładnej okolicy, w której
wygląda na to, że wokół nich mieszka wiele rodzin. Podchodzę do drzwi
wejściowych i podnoszę rękę, żeby zapukać, ale zostają one szeroko
otwarte, zanim moje kostki mogą się z nimi zetknąć.
"Co Ty tutaj robisz?" Dynia syczy na mnie i chociaż wygląda na
zaskoczoną i trochę wściekłą, jest oszałamiająca.
„Krasota”. Mówię do niej „piękno” po rosyjsku, a ona zatrzymuje się,
gdy jej brwi się łączą.
„To Dynia, czy zapomniałeś?” Próbuje wyjść ze mną na zewnątrz i
zamknąć za sobą drzwi, ale drzwi zostają ponownie otwarte.
„Nigdy nie mógłbym cię zapomnieć” – szepczę jej do ucha, gdy kilka
osób pojawia się jednocześnie.
„Wow, jest duży” – mówi młoda kobieta – zgaduję, że Cookie – robiąc
krok do przodu.
„I wcześnie.” Pumpkin patrzy na telefon, który trzyma w dłoni, a potem
na mnie. – Nawet nie zapytałeś, gdzie mieszkam.
Wskazuję przez ramię, a Wyatt macha mi z siedzenia kierowcy.
„Och” – to wszystko, co mówi, gdy podchodzę, aby powitać jej rodzinę.
„Jestem Miller Ranov, przyszedłem zabrać Dynię na deser”. Wyciągam
rękę do jej matki, a ona ją chwyta i patrzy szeroko otwartymi oczami na
córki.
„Jestem Rose, miło cię poznać”.
Następnie wyciągam rękę do jej ojca, gdy się przedstawia. „Możesz
mówić do mnie Winter, a to nasza druga córka, Cookie”.
„Wiele o tobie słyszałem” – mówię jej i pochylam głowę.
„Jestem pewien, że to wszystko były kłamstwa”. Uderza Dynię łokciem
w bok, a Dynia syczy jej coś w odpowiedzi.
"Powinniśmy iść." Dynia bierze mnie za ramię, ale jestem wryty w
miejsce.
„Czy nie chcesz, żebym przekazał twojej rodzinie szczegółowe
informacje na temat tego, dokąd jedziemy?”
Przygryza dolną wargę, patrząc na oczekującą rodzinę, a potem znów na
mnie. – Napiszę do nich po drodze. Nie chcemy się spóźnić.
Tym razem, gdy ciągnie mnie za ramię, idę z nią, bo widzę, że to
spotkanie sprawiło, że poczuła się niekomfortowo. Czy ona się mnie
wstydzi?
„Miło było cię poznać” – mówię jej rodzinie, otwierając drzwi
samochodu i pomagając Pumpkin wejść do środka.
Wszyscy stoją i patrzą, aż wsiadam z nią do samochodu i zamykam
drzwi. Widzę, jak Cookie macha do Pumpkin, a potem Pumpkin pochyla
głowę, gdy samochód odjeżdża od krawężnika.
— Czy nie chcesz, żeby cię ze mną widziano? – pytam, będąc
bezpośrednim.
"Co?" Siada i patrzy za nas, a potem znowu na mnie. – Nie, wcale.
„Więc dlaczego się ukrywasz, jakbyś był zawstydzony?” Czuję, jak się
krzywię, czekając na jej wymówkę.
„Pojawiłeś się wcześniej, a ja nie przygotowałem na ciebie dokładnie
mojej rodziny i…” Macha do mnie ręką, jakby to było oczywiste. „Wtedy
pojawia się jakiś rosyjski bóg w garniturze i szczerze mówiąc, nie byłem
jeszcze gotowy, aby cię ponownie zobaczyć. Pomyślałem, że może
wyśniłem cię w myślach i nigdy nie dostałem kolejnej wiadomości, więc po
prostu stałem i czekałem, a potem pojawiłeś się jak w filmie i…
Pochylam się do przodu i całuję ją, odcinając jej ciągłe wątpliwości i
niepewność. Dotyk jej miękkich ust na moich jest gładki i giętki jak świeża
śmietanka. Na początku nadal stoi, ale kiedy przykładam dłonie do jej
twarzy i obejmuję jej policzki, ona odchyla głowę i oddaje mój pocałunek.
Otwiera usta, a ja nie mogę się opanować, kiedy wsuwam język, żeby ją
posmakować. Jęczę, gdy wita mnie jej ciepło, a ona smakuje cynamonem i
czymś maślanym.
„Czy jadłeś już deser, czy zawsze jesteś taki słodki?” Przygryzam jej
dolną wargę, po czym ją tam poliżę, a następnie ponownie całuję.
Nie ma szansy odpowiedzieć, gdy poświęcam czas na naukę jej ust i
tego, jak lubi być całowana. Prowadzi mnie z chęcią skubając i przyciska
swoje ciało do mojego.
Kiedy czuję, jak jej dłoń na moim udzie przesuwa się wyżej, kładę
jedną rękę na jej szyi, a następnie opieram czoło o jej. Biorę oddech, zanim
zbliżam usta do jej ucha. „Musimy zwolnić”.
„Um, tak” – odpowiada bez tchu.
Biorę rękę, która leży na moim udzie i trzymam ją w swojej, żeby nie
ulec pokusie przesunięcia jej wyżej i nad moim kutasem. Chcę, żeby
poczuła, jak bardzo jej pragnę, ale jeśli mam się opanować, będę musiał
przestać.
„Wyglądasz pięknie” – mówię jej, wycierając rozmazaną szminkę.
"Dziękuję." Podnosi brodę i spogląda na mnie spod rzęs. – Sam nie
wyglądasz tak źle.
„Ubrałem się dla ciebie”. Wyciąga rękę i dotyka mojego krawata w
kolorze dyni.
"Jak ci minął dzień?" Widzę, że próbuje nawiązać normalną rozmowę,
ale w jej obecności znowu nie mogę się opanować.
„Bez ciebie to była agonia”.
Patrzy na mnie z niedowierzaniem. – Jak możesz tak mówić po
zaledwie kilku godzinach?
„Czy powiedziałbyś dziecku, które marzy o zostaniu artystą, że to
niemożliwe?” sprzeciwiam się.
"Więc nie."
„Więc dlaczego mówisz mi, że moje marzenie o kochaniu ciebie jest tak
odległe? Czyż nie jesteśmy dziećmi, gdy kierujemy sercem?”
– Ja… hm… nie wiem. Ona odwraca wzrok, a potem znów na mnie.
„Nie mam na to odpowiedzi”.
Widzę, że może dałem jej za dużo i za wcześnie i zacząłem od nowa.
„Jak ci minął czas z rodziną? Czy byłeś szczęśliwy, że ich zobaczyłeś?”
Odpręża się trochę, kiedy się uśmiecha. „Tak, a moi kuzyni przyszli na
obiad. Tak dobrze było być wśród wszystkich. Miałem wrażenie, że czas
nie upłynął.”
Biorę jej dłoń w swoją i splatam nasze palce. „Nie wiem, co bym zrobił,
gdybym został oddzielony od Frosta. Mój bliźniak jest ważny dla tego, kim
jestem.
„To samo czuję do mojej siostry”.
„Czy jesteś głodny deseru?” Próbuję zadać inne normalne pytanie, żeby
się odprężyła.
„Zaoszczędziłem mały pokój. Gdzie idziemy?"
W tym momencie samochód się zatrzymuje, a ja otwieram jej drzwi.
Kiedy wychodzę i biorę ją za rękę, nie puszczam jej, gdy odwracamy się
twarzą do budynku. "Tutaj."
– Hm, wygląda na to, że jest zamknięte. Rozgląda się po ulicy, gdy idę
do przodu, a ona obok mnie.
Jak na zawołanie drzwi się otwierają i zostajemy wprowadzeni do
pustej restauracji i na zaplecze, gdzie znajduje się pojedynczy stolik.
Podsuwam jej krzesło i zajmuję swoje miejsce. Rozgląda się dookoła,
rozglądając się po pomieszczeniu, po czym patrzy na mnie szeroko
otwartymi oczami.
„OK, co to za miejsce?”
„To doświadczenie dostępne wyłącznie na zaproszenie”. Uśmiecham
się, bo teraz wygląda na jeszcze bardziej zdezorientowaną. „Dziś
wieczorem mamy deser, ale składa się on z siedmiu dań”.
„Siedem!” – krzyczy, po czym zniża głos do szeptu. „Siedem?”
„Chciałem jak najlepiej wykorzystać swój czas z tobą, mała Dyni.”
Kelnerka wchodzi do pokoju w chwili, gdy widzę rumieniec na jej
policzku. Nie mam wątpliwości, że będę cieszyć się każdą chwilą
spędzonego z nią wieczoru.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
DYNIA

Otwieram usta, gdy Miller karmi mnie kolejnym kęsem crème brûlée. Nie
miałam pojęcia, że ​jedzenie deseru może być tak egzotyczne, a jednak tak
jest. A może to Miller sprawia, że ​tak jest. Zauważam, że wiele rzeczy w
nim sprawia, że ​patrzę na pewne rzeczy inaczej. Patrzę na niego w sposób,
w jaki nigdy wcześniej nie patrzyłam na innego mężczyznę. Zwracam
uwagę na wszystko, co robi, a częściowo dzieje się tak dlatego, że nie mogę
oderwać od niego wzroku.
„Dałeś mi ostatni kęs crème brûlée. Chyba naprawdę się we mnie
zakochałeś – drażnię się, bo to był najlepszy deser, jaki kiedykolwiek
jadłem. Nie reaguje na mój żart, a jego twarz pozostaje beznamiętna. –
Dręczyłam się – spieszę powiedzieć.
Kto na pierwszej randce wspomina o miłości? Ta dziewczyna. Może
technicznie rzecz biorąc, mógłby to być nasz drugi, jeśli liczy się nasz
wspólny czas w samolocie.
„Zygmunt Freud powiedział, że «żart to prawda owinięta w uśmiech»”.
Uśmiecha się, pochylając się. „Nie odebrałem tego jako żart”.
Przypływ emocji wypełnia moją pierś. Czy on mówi, że się we mnie
zakochał? Jak to jest w ogóle możliwe? Nawet się nie znamy, a ja tylko
powiedziałam, że się zakochaliśmy. To znaczy, rozumiem to, bo sama
czuję, że spadam.
Przyciągają mnie jego usta, kiedy oblizuje wargi, i chcę, żeby znów
mnie pocałował. Mówi coś po rosyjsku, czego nie rozumiem, po czym
podnosi mnie z siedzenia i kładzie na kolanach. Owijam się wokół niego,
gdy całuje mnie tak zaborczo, i podążam za jego przykładem. Potem to ja
wspinam się po jego ciele i pogłębiam pocałunek. Chcę go więcej i kiedy
moje usta dotykają jego, działa to jak magnes.
Smakuje lepiej niż jakikolwiek deser, jaki kiedykolwiek jadłam.
Przeszedłem od myślenia, że ​nie mogę zjeść kolejnego kęsa, do chęci
skonsumowania Millera. Puszcza moje usta, a ja chwytam go za szyję, nie
mogąc się powstrzymać. Szczypię go za ucho, a on jęczy, ściskając mnie
mocniej. Czuję ciepło jego podniecenia na swoim tyłku i wiercę się obok
niego. Bez słowa wstaje z krzesła i rusza. Nagle stawia mnie na krawędzi
pustego stołu, a moje nogi się rozkładają, gdy przeciska się między nimi. Są
tak szerokie, jak tylko się da, aby go pomieścić, a to wciąż za mało.
Widok mojej szminki rozmazanej na jego ustach i szyi tylko podsyca
moje pożądanie. Potrzebuję więcej.
„Nie mogę się opanować, kiedy mnie dotykasz.” Bawi się krawatem,
który trzyma moją kopertową sukienkę. – Chcę zobaczyć, jakie tajemnice
przede mną ukrywasz. Delikatnie pociąga za krawat i ten się rozluźnia, ale
nie na tyle, aby sukienka się rozkleiła. Choć bardzo chce, czeka na moje
pozwolenie.
„Dlaczego się nie dowiesz?” Mówię moim najlepszym, zmysłowym
głosem, zanim przygryzam wewnętrzną część wargi. Ta dzisiejsza randka
zbliża się szybko, ale nie jestem gotowa, aby ją spowolnić. W mojej
bieliźnie chodzi bardziej o wygodę niż cokolwiek innego, ale staram się,
żeby to nie przeszkadzało, gdy opieram się na łokciu. – Nie sądzę, żeby
było tak, jak myślisz. Zaśmiałam się cicho, ale kiedy rozbierał moją
sukienkę, widziałam tylko pierwotny błysk w jego oczach.
„Nigdy, moja kraso.” Przesuwa wzrokiem po moim prostym
bawełnianym staniku i majtkach. Znowu mówi po rosyjsku, ale po jego
oczach wiem, że podoba mu się to, co widzi.
Głód, który widzę, dodaje mi odwagi. Następnie pochylam się i
rozpinam stanik. Moje piersi opadają, a sutki zaciskają się pod jego
spojrzeniem. Błagają o uwagę, ale w rzeczywistości całe moje ciało to robi.
Nigdy nie czułam, żeby przepływało przeze mnie tyle emocji na raz i to jest
ekscytujące.
„Teraz moja kolej na deser”.
"Co? Dlaczego miałby... Moje słowa urywają się, gdy pada przede mną
na kolana. Czuję jego ciepły oddech przez majtki i zdaję sobie sprawę, że
będę jego deserem. Choć już mi gorąco, zobaczenie go tam gwałtownie
wzrosło moje pożądanie. Tak bardzo, że jestem pewien, że widać to przez
majtki.
"Młynarz. Jestem-"
„Mokro dla mnie.” Kiwa głową, patrząc między moje nogi z czymś, co
mogę opisać jedynie jako dumę.
Jestem bardziej podekscytowany niż kiedykolwiek w życiu i nie
obchodzi mnie, że jesteśmy w środku restauracji. Chcę tego – nie, podrap
tamto, potrzebuję tego. Moje ciało boli, a on wygląda na głodnego mnie.
Pociera nosem mokrą plamę i bierze głęboki oddech. „Wszędzie jesteś
słodki, prawda, moja kraso?”
Poruszam się, unosząc biodra, tak że jego usta dotykają mokrej plamy
na moich majtkach.
„Powinieneś się dowiedzieć” – mówię i jestem zszokowana, że ​cała
nieśmiała część mnie opuściła budynek. W tej chwili jedyne, o czym mogę
myśleć, to to, żeby mnie tam pocałował.
"Zaufaj mi. Pewnego dnia dowiem się, jak smakujesz wszędzie. Na
twoim bujnym, idealnym ciele nie będzie ani jednego miejsca, którego
moje usta nie poznają.
Krzyczę na jego słowa i zastanawiam się, jak on może być prawdziwy.
„Chociaż to brzmi wspaniale, jest tylko jedno miejsce, którego chcę,
żebyś w tej chwili skosztował”.
Czuję, jak się do mnie uśmiecha, gdy ogarnia mnie głęboki chichot.
Wibracje na mojej łechtaczce sprawiają, że krzyczę, gdy odsuwa moje
majtki na bok i chowa twarz w moim seksie.
Chwytam go za włosy, szukając czegoś, czego można się przytrzymać.
Na początku jego język jest powolny, okrąża moją łechtaczkę. Nie spieszy
się i delektuje mną. Choć sprawia mi to przyjemność, muszę przyjechać.
– Proszę, Millerze. Nie mogę ukryć potrzeby przed głosem.
„Dla ciebie wszystko, moja kraso.” Jego rosyjski akcent jest mocniejszy
niż kiedykolwiek wcześniej.
Zasysa moją łechtaczkę do ust, podczas gdy jego język przesuwa się
tam i z powrotem. Potem czuję, jak wsuwa we mnie palec i to wystarczy.
Byłam już tak blisko krawędzi, odkąd mnie dzisiaj odebrał. Natychmiast
osiągam szczyt, gdy moje plecy odchylają się od stołu, i krzyczę jego imię.
Wyciąga to ze mnie, całuje oba uda, po czym ściąga majtki z nóg. Nie
mam pojęcia, co on robi, ale w tej chwili pozwoliłabym mu zrobić mi
wszystko.
Otwieram oczy i widzę, jak wkłada moje majtki do kieszeni, a wyraz
jego twarzy nie wyraża radości. Prawdę mówiąc, wygląda na wkurzonego.
– Popraw swoją sukienkę – rozkazuje zimnym tonem.
Zsuwam się ze stołu, chwytam stanik i go zakładam. Cały czas jest do
mnie zwrócony tyłem i zastanawiam się, czy zrobiłam coś złego. Jak
przeszliśmy od najbardziej oszałamiającego momentu w moim życiu do
tego? Już nawet na mnie nie patrzy, a ja zaczynam się wstydzić swojego
zachowania.
Patrzę, jak wyciąga telefon z kieszeni i mówi po rosyjsku, więc nie
rozumiem nic, co mówi. Mam wrażenie, że coś ukrywa, ale w tej chwili
moje emocje są nie do zniesienia, więc kto wie? Przeżyłam najpotężniejszy
orgazm w swoim życiu z mężczyzną, który w tym momencie znaczy dla
mnie więcej, niż powinien. Człowieka, który widział mnie więcej niż
ktokolwiek inny.
"Jesteś gotowy?" – pyta, odwracając się w moją stronę.
Zmuszam się do uśmiechu i kiwam głową. „Tak, chcę jechać”.
Nawet gdy to mówię, nienawidzę tego, że nie chcę, żeby ta noc się
skończyła. Po prostu wiem, że muszę od niego uciec.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
MŁYNARZ

Kiedy kierowca podjeżdża do krawężnika, gwałtownie otwieram drzwi,


zanim jeszcze się całkowicie zatrzymają. Wyciągam rękę i staram się
zachować delikatność, pomagając Dyni na tylnym siedzeniu miejskiego
samochodu.
Wykrzykuję wskazówki przez przegrodę, a następnie podnoszę ją, aby
zachować prywatność. Zerkam na Dynię, a potem zmuszam się do
spojrzenia przez okno i biorę głęboki oddech.
„Miller, może nie jestem tak światowy jak ty, jeśli chodzi o randki, ale
jeśli żałujesz tego, co się tam wydarzyło, to naprawdę nic nie rozumiem”.
"Żal?" Odwracam się, żeby na nią spojrzeć i widzę, że jej oczy są pełne
łez. Szok wywołany jej smutkiem i zamętem rozdziera mi serce, więc idę
pociągnąć ją na kolana.
„Nie, nie dotykaj mnie”. Podnosi ręce do góry i odsuwa się. Ten widok
mnie przytłacza.
„Dynia, dlaczego płaczesz?” Rozglądam się po przestrzeni samochodu,
żeby zobaczyć, czy odpowiedź sama do mnie przyjdzie. "Jesteś ranny?"
Wracam myślami do tego, jak ją przytrzymywałem i siniaków, które
prawdopodobnie jutro pozostaną na wewnętrznej stronie jej ud.
„Przepraszam, że nie byłem delikatny”.
– Po prostu pomyślałem, że miło spędzimy czas. Wyciera zabłąkaną łzę,
a ja nie rozumiem.
Klękam na podłodze przed nią i zmuszam ją, żeby na mnie spojrzała.
„Powiedz mi, co siedzi ci w głowie”. Tłumię pomruk frustracji, gdy
wygląda przez okno i próbuje mnie ignorować.
„To nie ma znaczenia. Po prostu zabierz mnie do domu.
„Nie jedziemy do twojego domu” – mówię, a ona szybko na mnie
spogląda z własnym zmieszaniem.
„Pytałeś, czy jestem gotowy do wyjazdu”. Wygląda przez okno, jakby
zdawała sobie sprawę, że nie idziemy w stronę domu jej rodziców.
„Oto.” Patrzę na nią tępo, a ona patrzy i czeka. – Powiedziałeś, że
chcesz odejść. Zabieram cię na noc do mojego domu. Potrzebuję cię w
moim łóżku. Kiedy nadal się nie odzywa, pozwalam, aby warczenie, które
tłumiłem, zniknęło. „Czy chcesz wrócić do domu rodzinnego?”
– T-to znaczy nie, naprawdę nie. Ale myślałem, że jesteś na mnie zły.
Wzdycham, chwytając jej dłonie w swoje i składając pocałunek na obu
jej dłoniach. „W takim razie przepraszam, że nie wyjaśniłem, co mam na
myśli. Byłem zły, że straciłem kontrolę i bardzo chcę cię w moim łóżku,
moja krasoto.
"Oh." Jej policzki rumienią się, gdy pochyla podbródek.
– Mogę załatwić, że rano odwiozę cię do domu. Jutro mam jeszcze dużo
pracy do zrobienia, ale bardzo chciałbym, żebyś był w moich ramionach,
kiedy się obudzę.
Kiwa głową, nie odpowiadając, a ja ponownie siadam obok niej.
„Tęsknimy za komunikacją?”
„Tato” – odpowiada żartobliwie, a ja biorę ją na kolana.
„Nie drażnij mnie rosyjskim. Gdybyś mi to powiedział, kiedy byłem w
tobie… Chowam twarz w jej szyi i liżę miejsce pod jej uchem. „Spuściłbym
się natychmiast.”
„Może powinnam nauczyć się kilku zwrotów” – mówi bez tchu.
Mój dom nie jest zbyt daleko, a kiedy samochód się zatrzymuje, całuję
ją szybko, zanim wyjdę, i wtedy jej pomagam. Zerkam na sąsiednie drzwi i
widzę, że w domu Frosta pali się światło. Był w domu od wielu godzin i
bez wątpienia pił sam. Martwi się o nasze jutrzejsze spotkanie z mamą, tak
jak ja powinnam się martwić. Ale kiedy patrzę na Dynię, nie żałuję tego,
jak spędzę noc.
„Czy to tutaj mieszkasz?” Spogląda na wiktoriański dom o gotyckiej
architekturze.
„Oto.” Biorę ją za rękę i prowadzę po schodach do szklanych drzwi
wejściowych. „To jest moje, a Frost mieszka obok”. Wskazuję na jego dom,
a ona spogląda na niego, gdy otwieram jej drzwi.
"Poważnie? Jako dzieci często o tym rozmawiałyśmy z moją siostrą. Że
pewnego dnia dorośniemy i zamieszkamy obok siebie.”
„Na początku była to konieczność ze względu na interesy, ale musimy
być blisko. Być może jest to sprawa bliźniacza?”
Kiedy wchodzi do środka, wstrzymuje oddech, rozglądając się. "To jest
niesamowite."
„Później zwiedzimy dom”. Wkładam ręce do kieszeni i dotykam
bawełny jej majtek. Będę się nimi delektować w chwilach, gdy nie będę
mógł być obok niej. Odwraca się twarzą do mnie, a ja podchodzę tak
blisko, że moje ciało napiera na jej ciało. "Czas do łóżka."
"Już?" Przygryza dolną wargę, gdy jej ręce układają się na mojej klatce
piersiowej.
„Oto.” Mój głos jest gruby, gdy sięgam w dół, chwytam ją za tyłek
obiema rękami i unoszę ją z ziemi.
Wchodzę po wielkich schodach i w dół długiego korytarza, aż docieram
do drzwi głównej sypialni. Kiedy już jestem w środku, stawiam ją na nogi,
a potem cofam się, żeby zdjąć marynarkę. Rzucam go na krzesło obok
mnie, a moje oczy przesuwają się w górę i w dół po jej ciele.
„Chciałbym cię jeszcze zobaczyć”. Podnoszę brodę do jej sukienki, a
ona opuszcza rzęsy i bawi się krawatem.
„A co, jeśli teraz będę nieśmiała?”
Rozluźniam węzeł krawata i zsuwam go, zaczynając rozpinać rękawy
koszuli. „Nie będziesz się mnie wstydzić, moja krasoto”. Podnosi wzrok, a
ja ponownie kiwam głową w stronę sukienki. – Zdejmij to dla mojej
przyjemności.
Waha się tylko przez chwilę, kiedy zdejmuję pasek i rzucam go na
podłogę. Rozpinam koszulę, a ona rozwiązuje sukienkę i pozwala jej opaść
niczym wodospad. Podchodzę do przodu i biorę go od niej, a następnie
ostrożnie kładę na krześle. Stoi tam w szpilkach i tylko w staniku i wygląda
przepysznie.
Przełykam i wycieram wilgoć z wargi, chodząc wokół niej i wpatrując
się w nią. „Zostaw szpilki. Usuń resztę. Moje słowa są wymagające, ale ona
robi, o co proszę, a stanik cicho opada na podłogę.
Rozpinam koszulę i idę powoli, żeby ona też mogła mnie napełnić. Jej
wzrok podąża za tatuażami na mojej klatce piersiowej i brzuchu, a potem
niżej. Rzucam koszulę na podłogę, po czym zdejmuję spodnie i bokserki,
żeby mogła zobaczyć mnie zupełnie nago. Dotykam mojego fiuta, a jej
oczy rozszerzają się, gdy twardy, pełny penis wystaje z potrzeby.
– Czy lubisz mnie widzieć w takim stanie? – pytam bez ogródek, a ona
kiwa głową. „Chcesz dotknąć mojego ciała?” Znowu kiwa głową. "Czy
mógłbyś proszę?"
„Hm.” Jej policzki rumienią się na ciemny odcień czerwieni, gdy jej
ręce poruszają się, by zakryć płeć.
Podchodzę bliżej, żeby ją uspokoić. „Ćśś. Nie wstydź się, mały. Znam
twoją niewinność, bo skosztowałem twoich świeżych płatków. Nauczę cię,
jak sprawić mi przyjemność.
„Okej” – odpowiada cicho, a ja ją całuję. Nawet w szpilkach jest ode
mnie o głowę niższa i muszę się pochylić, żeby ich dotknąć.
Na końcu łóżka znajduje się długa ławka, więc obchodzę ją, aby na niej
usiąść. Kładę poduszkę na podłodze i wskazuję na nią. – Uklęknąć przede
mną? – pytam, a ona chętnie na to siada.
Nie spuszcza wzroku z mojego fiuta, kiedy sięgam do przodu i
przeczesuję palcami jej ciemne loki.
„Teraz chcę, żebyś rozłożył nogi i się dotknął”.
– Czekaj, myślałem, że masz na myśli…?
Potrząsam głową. „Z przyjemnością zobaczę, jak lubisz być dotykany”.
– A więc będziemy uprawiać seks?
Uśmiech pojawia się w kąciku moich ust, kiedy pochylam się do przodu
i delikatnie ją całuję. „Mamy całą noc i będę miał dość”.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
DYNIA

Jego słowa i delikatny dotyk jego ust na moich sprawiają, że zaczynam się
uspokajać. To wszystko dzieje się tak szybko. W jednej sekundzie
myślałam, że chce, żebym odeszła, i serce mi pękało. Teraz wygląda tak,
jakby nigdy nie chciał, żebym odeszła. Coś mnie urzekło w tym człowieku i
nie mogę przerwać tego połączenia. Uspokaja mnie i przyłapuję się na tym,
że robię, o co mnie prosi.
Powoli przesuwam rękę w stronę mojej płci i obserwuję, jak jego
oddech staje się coraz cięższy. Mała kropla spermy wycieka z czubka jego
kutasa i widzę, że jest podniecony tak samo jak ja.
– Czy ty mnie drażnisz? Jego głos jest teraz szorstki i myślę, że może
walczy z własnym pożądaniem.
Wygląda, jakby chciał mnie złapać i mieć ze mną swoją drogę, ale się
powstrzymuje. Jego dłonie są zaciśnięte po bokach i w tej chwili, kiedy
klęczę przed nim, wiem, że mam całą moc. Wydaje rozkazy, ale to ja jestem
wszystkim, czego chce i to on każe mu walczyć o kontrolę.
„Szczerze mówiąc, chyba nie wiem, jak się drażnić” – przyznaję,
wydając z siebie cichy jęk, gdy moje palce znajdują moją łechtaczkę.
„Drażni mnie każdy twój oddech, krasota.” Przy nim czuję się, jakbym
była jakąś seksowną boginią, która upadła przed nim.
„Teraz drugą ręką rozsuń usta. Chcę zobaczyć, jak bawisz się swoją
twardą, małą łechtaczką. Siada przede mną z rozłożonymi nogami, a ja
robię, co każe.
Więcej spermy wycieka z jego kutasa i bolą mnie sutki. Jestem już tak
blisko przybycia, a jednak to jeszcze nie następuje. Powoli się gładzi,
obserwując każdy mój ruch. Chcę go zadowolić – nie, muszę go zadowolić.
Coś we mnie krzyczy, żebym zrobił wszystko, czego żąda.
Dotykałem się już wcześniej i wysiadałem, więc teraz powinno być
łatwo. Nigdy w życiu nie byłem tak podniecony, ale orgazm się
powstrzymuje. To prawie tak, jakbym był zbyt podniecony, jeśli to w ogóle
możliwe.
– Miller – błagam go, a on gestem pokazuje, żebym podeszła bliżej.
Podnosi mnie z łatwością, więc siedzę na nim okrakiem, zamiast na
podłodze.
„Przepraszam, próbowałem. Naprawdę to zrobiłem. Moja głowa opada,
gdy podnosi rękę i przeczesuje palcami fale moich włosów. Jego wielka
dłoń przesuwa się w dół mojej szyi i pomiędzy piersi, a każde jego
dotknięcie jest jak błyskawica.
„Wiem, mała. Nigdy nie widziałem czegoś tak pożądanego. „
„Ale ja nie…”
Przerywa mi pocałunkiem. Kiedy jego usta dotykają moich, cały mój
umysł się wyłącza i jestem tylko on i ja. Nie wiedziałam, że z kimś może
tak być, a teraz, kiedy to odkryłam, czy mogłabym kiedykolwiek to
porzucić?
Opieram się o jego kutasa, a dłoń w moich włosach zaciska się. „Czy
próbujesz uciec, używając mojego kutasa dla swojej przyjemności?”
Jęczę w odpowiedzi, gdy moje biodra poruszają się z własnej woli.
– Nie mówiłem, że to może pocierać mnie twoją śliczną cipką.
"Przepraszam." Przygryzam wewnętrzną część wargi, ale nie przestaję.
Między nami coś wisi w powietrzu. Nie jestem pewien, co to jest, ale
wiem, że to kocham. Jego surowe rozkazy i wulgarny sposób, w jaki się do
mnie zwraca, to dla nas tajemnica. Przyłapuję się na tym, że przyciskam
swoją klatkę piersiową do jego, żebyśmy mogli być bliżej.
Pochyla się i zasysa jeden z moich sutków do ust, po czym nie spieszy
się, okrążając go językiem. Kiedy muskam go zębami, robi mi się ciepło na
całym ciele. Chcę eksplodować z przyjemności, a mimo to stoję na
krawędzi, gotowa na wszystko, co mi da.
Utrzymuje moje biodra i powinnam dostać nagrodę za to, że nie
próbowałam kołysać się na jego kutasie. Jest dokładnie skierowany
przeciwko mojej łechtaczce i wiem, że niewiele potrzeba, aby doprowadzić
mnie do orgazmicznej błogości.
„Wykorzystaj mnie, Krasoto. Wtedy nadejdzie moja kolej, żeby cię
wykorzystać. Jego akcent jest teraz tak mocny, że trudno go zrozumieć, ale
nie ma wątpliwości, że ma taką potrzebę. Kołyszę się na napiętej długości,
a on nie próbuje kontrolować moich ruchów. Moje uda płoną, a biodra
poruszają się szybko, gdy pozwala mi wziąć, czego chcę. Jego ręce są
wszędzie, jakby próbowały prześledzić każdą linię mojego ciała, a ja tracę
wszystkie myśli poza połączeniem jego gorącego kutasa z moją łechtaczką.
– Pozwól mi popatrzeć, jak dochodzisz – szepcze swoim ciężkim
głosem, a ja wzdycham.
W końcu osiągam orgazm, a Miller mówi po rosyjsku coś, czego nie
rozumiem. Chwyta mnie za włosy i szarpie je do tyłu, gdy jeżdżę w górę i
w dół po jego twardej długości. Kiedy próbuję złapać oddech, on przyciąga
mnie do pocałunku i wpycha swojego kutasa między moje wargi sromowe.
Orgazm trwa tak długo, że kiedy czuję ciepłą mgiełkę czegoś na skórze,
dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że przyszedł ze mną.
Kiedy puszcza moje usta, moja głowa opada na jego ramię i znów
brakuje mi tchu. Jesteśmy skóra przy skórze i w tej chwili czuję się
niesamowicie blisko niego. Tak mało o nim wiem, ale wiem, że to, co czuję,
jest wyjątkowe.
Całuję go w szyję i wszystkie moje emocje są przytłaczające. Wiem, że
jestem szczęśliwy, ale dlaczego mam wrażenie, że jednocześnie chce mi się
płakać? To tak, jakby wszystko, czego się kiedykolwiek bałam i czego
bałam się pragnąć, bulgotało na raz. Przywieram do niego i zamykam oczy,
gdy moc orgazmu naprawdę dociera do mnie.
Tak długo czułam się, jakbym nie była w domu, ale teraz, w jego
ramionach, jestem tu. Byłam pewna, że ​kiedy dotrę do rodziców, będę
miała to samo uczucie, ale jedyne, co miałam, to wątpliwości i pytania, czy
podjąć właściwą decyzję. Tutaj, z Millerem i w jego ramionach, tego
właśnie szukałem.
Wstaje ze mną w ramionach i zabiera mnie do ogromnej łazienki.
Odkręca wannę, żeby się napełniła, a ja rozglądam się po pokoju.
„Ta łazienka to marzenie każdej dziewczyny.” Stawia mnie na nogi, a ja
krzyżuję ręce na piersi. Łazienka jest biała, a cały pokój jest na tyle jasny,
że widać każdą skazę, która została zamaskowana w świetle lampki w
sypialni.
„Nie ukrywaj się przede mną, krasocie. Twoje ciało jest arcydziełem.”
„Więc powinienem zrobić jedną z tych artystycznych rzeczy, w których
siedzisz nago i wszyscy cię malują?” – droczę się, ale wyraz jego twarzy
sprawia, że ​wybucham śmiechem.
"To nie jest śmieszne. Wyciąłbym im wszystkie oczy.
Uśmiecham się do niego tylko i kręcę głową, a jego brwi marszczą się.
Znowu mówi coś po rosyjsku, czego nie rozumiem, podnosi mnie do
wanny, a potem wsuwa się za mną. Opieram się plecami o jego klatkę
piersiową, a jego ramiona obejmują mnie mocno.
– Wiesz, że jesteś jedynym mężczyzną, który widzi mnie nago, prawda?
Odwracam się w jego ramionach i siadam na nim okrakiem, nie chcąc
przegapić ani chwili.
Chcę, żeby wiedział, że to wszystko jest dla mnie nowe i naprawdę
wyjątkowe. Lubię przesuwać palcami po jego klatce piersiowej w górę i w
dół, ale po chwili chwyta moje oba nadgarstki, aż patrzę mu w oczy.
„Zarezerwowałeś dla mnie ten prezent”.
Jedna z jego dużych dłoni zanurza się w wodzie i obejmuje moją cipkę.
Uśmiecham się i wzruszam ramionami, bo nie jestem pewna, czy
nazwałabym to prezentem.
„Będę to cenił i będę się o ciebie bardzo troszczył”. Po jego poważnym
oświadczeniu wszystkie moje wnętrzności topnieją. „Wtedy się
pobierzemy”.
Zanim zdążę zrozumieć, co to oznacza, odchyla mnie z powrotem do
wody i ponownie przykłada do mnie usta.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
MŁYNARZ

Dynia leży z powrotem w wannie, a woda spływa po jej brzuchu i cipce, a


ja unoszę jej biodra do góry. Jej głowa jest podparta po drugiej stronie, a
moje dłonie znajdują się na jej tyłku, gdy ją trzymam, a następnie
opuszczam usta do jej wzgórka.
Mój język masuje drogę pomiędzy jej wargami i czuję jej pożądanie,
gdy jej łechtaczka twardnieje. Wysysam z niego wodę i zlizuję ją do czysta,
wsuwając w nią kciuk. Jest ciasna i gorąca, gdy delektuję się jej słodyczą i
chrząkam z własnej potrzeby. Bardzo pragnę ją mieć, a sperma, którą
wcześniej rozsmarowałem na jej ciele, nie wystarczyła.
„Nie mogę tego kontrolować” – warczę, liżąc ją w kółko. „Zmieniłeś
mnie w wilkołaka, bo chcę wyć do księżyca.”
„Miller, nie przestawaj, jestem blisko” – jęczy, kołysząc cipką przy
moim języku.
Niewiele myśląc, odwracam ją na drugą stronę i przyciągam jej tyłek do
siebie. – Sprawiasz, że mam ochotę cię przelecieć tak mocno, że mój brat
mnie słyszy. Przygryzam delikatną skórę jej ramion i szyi. – Chcę, żeby
wiedział, że upomniałem się o ciebie.
Oddycham głęboko, a gorąca woda i para unoszą się wokół nas,
jakbyśmy byli w oku burzy. „Nie odmówię”.
Patrzy na mnie swoimi dużymi, lodowatoniebieskimi oczami i ośmiela
się do mnie mrugnąć.
„Ty kusicielko” – warczę, wsuwając mojego kutasa między jej wargi i
do jej otworu. "Drażnisz mnie?"
„Nigdy” – szepcze, napierając na mnie tyłkiem i wsuwając w nią
czubek mojego kutasa.
Przeklinam po rosyjsku, kiedy mała wiedźma zabiera mi więcej. Robi
się jej gorąco wokół mojego fiuta i muszę chwycić ją za biodra, żeby nie
wpaść na nią jak pies.
"To jest takie duże." Zamyka oczy i opiera głowę o moją klatkę
piersiową.
Jest delikatna i miękka, a ja powinienem być delikatny. Ale gdy moja
dłoń przesuwa się po jej biodrze i w stronę jej cipki, nie jestem już tak
delikatny w stosunku do jej łechtaczki. Wbijam go palcami i wbijam w nią,
a ona zaczyna krzyczeć. Użądlenie zerwania niewinności zostaje stłumione
przez ukłucie przyjemności łechtaczki.
Mój kutas puchnie w niej, a ona próbuje mnie odepchnąć, ale ja tylko
mocniej ją ściskam. „Nie walcz ze mną, krasoto. Teraz się nie uwolnisz.
Chrząkam, wpychając się nieco mocniej, tak że ona siedzi mocno na
moim kutasie, a jej ciche jęki są torturą.
"Młynarz." Dłoń na moim nadgarstku ściska się, ale całuję jej szyję i
przestrzeń pod uchem.
„Oddychaj, Dyni. Możesz to dla mnie zrobić. Powoli muskam palcami
jej łechtaczkę i głaszczę ją jak kotka. Wkrótce ciepła woda rozluźnia jej
mięśnie, a jej ciało staje się bezwładne w moich ramionach. „Słodka
dziewczyno, sprawiasz mi przyjemność”.
Odwracam jej twarz, abym mógł pocałować ją w usta, a kiedy czuję jej
język na swoim, wiem, że jest gotowa. Pochylam ją do przodu i każę jej
chwycić krawędź wanny, podczas gdy ja trzymam ją za biodra i powoli się
wysuwam. Nie spuszczam wzroku z mojego kutasa znikającego w jej cipce,
a kiedy widzę szkarłatny dowód jej czystości, warczę jak dzikus.
Wypycha tyłek, żeby mocniej mnie zaakceptować, a jej nogi rozkładają
się, aby uwzględnić mój rozmiar. Jest idealna pode mną, a ja nie mogę się
doczekać, aby wypełnić jej łono spermą.
„Czy zostaniesz moją narzeczoną z moim dzieckiem w brzuchu?”
Pcham i jęczę, czując, jak mój kutas się zaciska. „Czy złożysz przysięgę
Bogu z moją spermą w cipce?”
„O cholera” – przeklina, a ja klepnę ją w tyłek.
„Twoje usta będą czyste, ale twoja cipka będzie brudna”. Ruszam do
przodu i trzymam się głęboko, sięgając i masując jej łechtaczkę.
„Jestem taka pełna” – sapie, ale napiera na nią, jakby szukała więcej.
Nigdy wcześniej nie potrzebowałam kogoś tak całkowicie. Nigdy nie
chciałem posiadać kobiety dla siebie. W chwili, gdy się połączyliśmy,
wiedziałem, że dla Pumpkin to koniec. Teraz już nigdy się ode mnie nie
uwolni, a ja dopilnuję, żeby nasze więzy były tak mocno związane, że
nigdy się nie uwolni.
„Dam ci więcej, niż możesz unieść” – chrząkam, gdy jej cipka mnie
ściska. „Będziesz ociekał moją potrzebą długo po tym, jak zostawię cię w
naszym łóżku”.
"Młynarz." Jej jęki odbijają się echem od marmuru, gdy uwalnia się jej
przyjemność.
Głośno dochodzi i napiera na mojego fiuta. Powoli wyciągam moją
długą suknię i delikatnie kołyszę się z powrotem do środka. Jej orgazm się
przedłuża, a kiedy bawię się jej łechtaczką, ona znowu płacze i rozpoczyna
się kolejny.
Mój kutas jest niewolnikiem jej cipy i puszczam się razem z nią. Czuję
się, jakby ktoś wyciągał moją spermę spomiędzy nóg, a każda kropla, jaką
kiedykolwiek wypiłam, została zachowana na tę chwilę. Jest ciężki w jej
ciele, gdy trzymam go w jej cieple, i już zaczynam się z niej wylewać.
„Nie trać tak wiele mnie” – rozkazuję, przesuwam resztki w miejscu,
gdzie jesteśmy połączeni i pocieramy nimi jej łechtaczkę. Szarpie mnie,
jakby była wrażliwa, a ja uśmiecham się i całuję jej ramię i szyję.
„O Boże, Miller, nie mogę znowu dojść”. Jej oddech jest ciężki, a nogi
bezwładne, gdy przytrzymuję jej ciało w miejscu.
"Zobaczymy." Opieram się z powrotem w wannie i zabieram ją ze sobą,
aby mogła usiąść na moim kutasie i oprzeć się o moją klatkę piersiową.
„Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiliśmy” – szepcze, a potem
śmieje się lekko, przytulając się blisko.
„Być może zabiorę cię jeszcze raz, żeby udowodnić, że to
rzeczywistość”. Całuję ją w szyję, a ona na mnie spogląda.
„Tylko jeszcze raz?”
„W tej wannie? Da.” Uśmiecham się, a ona całuje mnie słodko.
„Będziesz odpowiednio złamany w naszym łóżku”.
"Nasze łóżko?" Kiwam głową, a ona zamyka oczy. „To wszystko dzieje
się tak szybko”.
Wzruszam ramionami, obejmując ją w talii. „Szybko jest dobrze.
Powolność jest irytująca.” Podnoszę ją lekko do góry, a potem kołyszę z
powrotem na mojej twardej długości. "Jesteś mój."
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
DYNIA

Jak mogę tęsknić za kimś, z kim byłem godzinę temu? Miller powiedział,
że ma sprawy do załatwienia z rodziną i choć rozumiem, nie powstrzymuje
to tęsknoty.
Jest weekend świąteczny, a on nigdy mi nie powiedział, czy przyjdzie
do nas z bratem na kolację. Skoro jesteśmy my, czy nie powinniśmy
spędzić razem wakacji? Gdyby to ode mnie zależało, zostałabym w jego
łóżku przez resztę tygodnia.
„Przestań chować się w łazience”. Ciastko wali w drzwi.
– Nie jest nawet zamknięte – odrzucam.
Nie ukrywam się, bo nie ma sensu ukrywać się przed siostrą. Uzyska
informacje, których chce, niezależnie od tego, czy przyjdzie do niej piekło,
czy wysoka woda.
"Oh." Otwiera drzwi i wchodzi do środka. Odkłada pokrywę sedesu i
siada, żeby popatrzeć, jak zaplatam śliczny warkocz we włosy. Nadal
musimy iść do sklepu i zacząć przygotowywać jedzenie na jutro, więc chcę,
żeby było gotowe i na uboczu. Ile jedzenia może zjeść dwóch dużych
Rosjan?
"Więc?" Porusza brwiami, patrząc na mnie.
Moje policzki robią się różowe, a ja odpowiadam na jej pytanie bez
słów. Wydaje z siebie cichy pisk, zanim ją uciszam. Nie przeszkadza mi, że
Cookie wie, co Miller i ja zrobiliśmy zeszłej nocy, ale nie mama i tata.
Jestem pewien, że mają całkiem niezły pomysł, skoro wróciłem do domu
dopiero dziś rano, ale nie mam zamiaru go reklamować.
"Chodźmy stąd. Chcę szczegółów. Kiwam głową na znak zgody i oboje
szybko się ubieramy.
Jesteśmy już prawie za drzwiami, kiedy moja mama krzyczy z kuchni,
zatrzymując nas.
„Jeśli ten mężczyzna, którego poznaliśmy wczoraj wieczorem, dołączy
do nas…” Uśmiecha się, wiedząc, co robi. „Przydałoby się jeszcze kilka
ciast”.
„Zaprosiłem go, ale tak naprawdę nie dał mi jednoznacznej
odpowiedzi”. Kiedy wysiadaliśmy z samolotu, kiedy to zasugerowałem,
było trochę chaotycznie, ale Miller nie wspomniał o tym.
– W takim razie go zapytaj. Mama odwraca się od nas i wraca do
kuchni. „Zawsze mamy coś ekstra, więc powinno być dobrze”. Mama
najwyraźniej też należy do zespołu Miller.
– Nie mogę go po prostu o to zapytać. Teraz jest inaczej – szepczę do
Cookie, gdy zamykamy frontowe drzwi. „Wcześniej byłem miły, a teraz
jesteśmy jak para”.
Czy jesteśmy parą? To się czuje. Pozwalam mężczyźnie robić różne
rzeczy z moim ciałem bez ochrony. Może to było głupie i naiwne z mojej
strony, ale ufam mu i nie obchodzi mnie, czy ludzie uznają to za
szaleństwo.
"Ty prowadzisz." Cookie daje mi kluczyki do swojej ciężarówki i
wskakujemy do środka. Powinienem był to przewidzieć. Znam moją siostrę
bardzo dobrze. W chwili, gdy upuszczam torebkę, ona już w niej grzebie i
wyciąga mój telefon komórkowy.
„Ach, wysłał SMS-a, że ​za tobą tęskni”. Cookie sprawdza godzinę. – I
minęło jakieś trzydzieści minut po tym, jak cię podrzucił.
Wiem, bo odesłałem mu jednego. Zerkam w tamtą stronę i widzę, jak
Cookie pisze wiadomość, ale nie mogę jej przeczytać. Zaczyna padać śnieg
i muszę skupić się na drodze.
"Co powiedziałeś?" Pytam, bo telefon dzwoni dopiero na sekundę.
– Przyjedzie tu na Święto Dziękczynienia. Na tę myśl tańczą mi motyle
w brzuchu. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie miałam mężczyzny w moim
domu.
„Powiedz mu, żeby przyprowadził brata”.
"Co dlaczego? Próbujesz mnie wrobić?” Przyjmuje postawę obronną, a
ja przewracam oczami… ale co by w tym złego?
„Nie, ale są bliźniakami i większość rzeczy robią razem. Jeśli Miller nie
miał już planów na Święto Dziękczynienia, myślę, że jego brat też nie ma.
"PRAWDA." Patrzy na mnie sceptycznie, ale wysyła mi wiadomość.
Ona i ja może nie jesteśmy bliźniakami, ale jesteśmy ze sobą tak blisko jak
Miller i Frost.
"Co teraz?" – pytam, kiedy widzę, że nadal pisze SMS-y. Tym razem
jesteśmy na czerwonym świetle i próbuję odzyskać telefon.
„Zapytałem, czy jesteś na wyłączność. Ta cała sprawa chłopak-
dziewczyna jest dziwna, gdy ma się dwadzieścia kilka lat.
„W Millerze nie ma nic „chłopiec”.”. Westchnęłam cicho i poczułam, że
znowu zaczynam się podniecać. Co on zrobił z moim ciałem? Nie wiem,
ale w jakiś sposób ma nad tym pełną kontrolę.
"Proszę bardzo." Cookie nagle oddaje mi telefon. – Myślę, że właśnie
groził śmiercią każdemu mężczyźnie, który cię dotknie.
Śmieję się, chowając go z powrotem do torebki. – Drażni. Przynajmniej
tak mi się wydaje. „Zauważyłam, że Rosjanie są bardziej bezpośredni”. I
podążają za tym, co mówią.
Nigdy nie myślałam, że klęczenie przed mężczyzną mnie podnieci, ale
Miller w jakiś sposób obudził we mnie tę potrzebę. Pragnę jego dominacji,
co jest zaskoczeniem dla nas obu. Po tym, jak podrzucił mnie dziś rano,
próbowałam ponownie doprowadzić się do orgazmu pod prysznicem, ale
nie mogłam, bo mnie zrujnował.
„Zaparkuj tutaj, jest tam mnóstwo uroczych sklepów i możemy też zjeść
lunch.” To podwójne zwycięstwo. Mogę na chwilę oderwać myśli od
Millera i spędzić czas z siostrą.
– Naprawdę myślisz o przeprowadzce tutaj? – pyta Cookie, gdy idziemy
chodnikiem. Wiem, że ona tego chce, ale chce, żebym sam to wybrał.
„To obniżka wynagrodzenia, ale wtedy moglibyśmy to robić cały czas”
– odpowiadam. Kocham moją rodzinę i bardzo trudno jest mi być z dala od
niej.
– Albo zamieszkajcie razem.
Moje myśli powracają do Millera i zamieszkania z nim. Wiem, że to o
wiele za wcześnie, ale nie mogę powstrzymać się od myśli. Cookie chwyta
mnie za ramię i powstrzymuje od chodzenia. Wskazuje głową w stronę
małej restauracji po drugiej stronie ulicy, a ja patrzę na nią szeroko
otwartymi oczami.
Nie ma wątpliwości, że to Miller, ale tym, co mnie zaskakuje, jest
kobieta, którą obejmuje. Kiedy obejmuje jego policzki i pochyla się,
odwracam się, nie chcąc więcej widzieć.

„Nie wyciągaj pochopnych wniosków” – mówi Cookie.


To właśnie w tym momencie wiem, jak bardzo zależy mi na Millerze.
W tak krótkim czasie upadłem mocno, bo to teraz kłuje. Myślę, jak daleko
jeszcze mogłabym upaść i jak on ma moc, by mnie roztrzaskać.
„Chodźmy do domu” – sugeruje Cookie, a ja mogę tylko kiwnąć głową.
„Sami możemy zrobić ciasta. Będzie fajnie."
Nie jestem pewien, co się tutaj dzieje, ale wiem, że muszę chronić
swoje serce.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
MŁYNARZ

Nie chciałem dziś rano opuszczać Dyni, więc musiałem zrobić wszystko, co
mogłem, aby wyciągnąć nas oboje za drzwi i zostawić ją w domu jej
rodziców. Gdyby nie nasze spotkanie z rodzicami, nigdy bym jej nie
opuściła. Ale Frost i ja musimy to mieć już za sobą.
„Wyglądasz jak kot, który zjadł kanarka” – mówi Frost, kiedy
zatrzymuję się przed jego domem. Musiałem dzisiaj jechać, żeby móc
kontrolować, kiedy wychodzimy i jak długo zostajemy.
„Mam dość” – odpowiadam po rosyjsku, a on na chwilę na mnie patrzy.
– Więc ją kochasz? Kiedy kiwam głową, on kręci głową. "Jesteś
głupcem."
"Jesteś zazdrosny." Odsuwam samochód od krawężnika, a on odwraca
ode mnie wzrok i patrzy przez okno.
„Skończysz jako nieszczęsny staruszek, a ja nie będę tego częścią”.
Przeklina, opuszczając okno i do środka wpada zimne powietrze.
Czekam w milczeniu, aż uwolni się od całej swojej złości i widzę, jak
zaciska dłonie na kolanach.
„Czy nie przysięgaliśmy, że nigdy się nie pobierzemy?”
„Byliśmy dziećmi” – przypominam mu, ale on kręci głową.
„Nie mogę udzielić ci błogosławieństwa”.
„Możesz i to zrobisz”.
– Nie zrobię tego. Potem spogląda na mnie, gdy dojeżdżam na
światłach.
"Możesz." Zatrzymuję się, gdy wymieniamy spojrzenia, które nie
wymagają słów. "I będziesz."
Przewraca oczami i odwraca wzrok, ale wiem, że wygrałem. Frost i ja
jesteśmy jednomyślni i on wie, że ta decyzja nie została podjęta lekko.
„Nie ma takiej cipki, która byłaby warta ryzyka” – mamrocze, a ja się
śmieję.
"Jesteś w błędzie." Uśmiecham się do siebie, gdy w mojej głowie
pojawia się szeroko rozpościerające się przede mną wspomnienie Dyni.
Potem przypominam sobie jej ciche jęki, kiedy mój kutas zanurza się
głęboko i jestem twardy. „Jej cipka jest warta wszystkiego”. Wzruszam
ramionami, poprawiając się, a on wydaje zirytowany dźwięk. „Jej serce jest
warte znacznie więcej”.
– Brzmisz jak zakochany chłopak.
"Ja jestem." Uśmiecham się do niego promiennie i widzę, że próbuje
ukryć śmiech z powodu mojego idiotyzmu.
„Następnym razem ostrzeż mnie, kiedy będziesz nocować. Zamknę
okna”.
„W takim razie powinieneś zainwestować w bary. Ona się wprowadza.
Kiedy patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, ponownie wzruszam
ramionami. – Jak tylko jej powiem.
– Nie potrzebuję szczegółów.
– Aha, i jutro przyjedziesz na Święto Dziękczynienia z jej rodziną.
„Nie zgodziłem się na to”. Patrzy na mnie gniewnie, a ja uśmiecham się
szerzej.
"Nie masz wyboru."
Nie odpowiada, bo oboje wiemy, że pójdzie ze mną. Nie lubimy
rozstawać się na długo, a spędzenie wakacji osobno byłoby smutne dla nas
obojga.
„Dlaczego nie skupimy się na tym, aby zakończyć to spotkanie?”
Wyciąga telefon i wysyła kilka szybkich SMS-ów. – Powiedziała, żebyśmy
spotkali się w centrum miasta.
Wzdycham, bo to tak, jakby nasza matka zmieniała miejsce w ostatniej
chwili. Bez wątpienia jest zła, że ​nie będziemy obecni podczas obchodów
Święta Dziękczynienia, więc wykorzystuje to jako ruch władzy.
– Jak myślisz, o czym ona chce z nami porozmawiać? – pytam, a Frost
wzrusza ramionami.
„Jeśli to możliwe, staram się nie myśleć o żadnym z nich”.
Wpisuje adres w GPS, a ja skręcam. Jedziemy przez chwilę w ciszy, aż
w końcu widzę, że adres to restauracja. Przynajmniej umieszczenie go w
miejscu publicznym ułatwi sprawę. Rzadziej płacze i staje się nadmiernie
emocjonalna.
Parkuję samochód przy krawężniku i wysyłam szybkiego SMS-a do
Dyni, mówiąc jej, że za nią tęsknię. Od razu odsyła jednego i robi mi się
cieplej na sercu. Potrzebuję tego teraz, bo czuję, że toczę walkę z rodziną.
Kiedy wchodzimy do restauracji, widzę naszych rodziców przy barze.
Jest południe, ale oboje trzymają koktajle, co jest normalnym
zachowaniem. Gryzę się w język, gdy się do nas uśmiecha i podchodzimy
do nich.
Nikt z nas nie rusza się, by się objąć, podczas gdy ja i Frost
pozostajemy nieruchomi z rękami w kieszeniach.
„Chłopcy” – mówi nasza mama, unosząc szklankę w geście wiwatu,
zanim upija łyk. – Chcesz się napić, zanim pójdziemy do naszego stolika?
Frost kręci głową, a ja również odmawiam. Nasz ojciec nic nie mówi,
podążając za żoną do jadalni.
Czuję za sobą napięcie ogarniające Frosta i zwalniam, aby zostawić
miejsce między nami a nimi. Odwracam się i pochylam blisko, szepcząc:
„Wierzę, że moja Dynia może być w ciąży po ostatniej nocy. A jeśli to
bliźniaki?
Przez krótką chwilę uśmiecha się do mnie, jakby wszystkie jego
zmartwienia zostały zapomniane. Właśnie to chciałam zrobić, dać mu
promyk nadziei i coś, na czym mógłby się skupić, zamiast na tym, jak
okropnie się z nimi czujemy.
„Da?” – pyta, a ja kiwam głową. Zaciska usta i kiwa głową, chcąc iść
dalej, ale wiem, że nawet ta mała myśl wystarczy, aby podnieść go na
duchu.
Zajmujemy miejsca i od razu podchodzi kelner z menu i bierze nasze
drinki. Rodzice zamawiają kolejną kolejkę, a ojciec po raz pierwszy nas
obserwuje.
"Wyglądasz dobrze." W jego słowach jest jedynie nuta obelgi, więc
musieli dopiero zacząć.
Pumpkin ponownie pisze do mnie z pytaniem, czy przyjadę na Święto
Dziękczynienia, a ja od razu odpowiadam. Potem pyta, czy jesteśmy na
wyłączność, a ja chcę ją zapytać, czy odcisk mojego penisa w jej cipce nie
był wystarczająco twardy, ale zadowalam się powiedzeniem jej, że zabiję
każdego mężczyznę, który będzie oddychał tym samym powietrzem co ona
robi.
Kelner wraca z wodą, a ja upijam łyk, aby oderwać się od myśli o
udowadnianiu, jak bardzo jesteśmy ekskluzywni.
Zamawiamy, a ja wybieram specjalność, nawet nie pytając, co to jest,
bo nie ma mowy, żebym mógł zjeść. Rozmawiam o ich nadchodzącej
imprezie z okazji Święta Dziękczynienia, ale ani Frost, ani ja nie
potwierdzamy, czy tam będziemy. Nasz ojciec milczy, podczas gdy matka
bez przerwy papla o swoich przyjaciołach, którzy mają pieniądze i
znajomości. Udało im się utrzymać w tych małych kręgach, ukrywając
swoje brudne sekrety. To jeden z wielu powodów, dla których nie możemy
być częścią ich życia, ponieważ jesteśmy wciągani w ich toksyczne relacje.
„Dlaczego potrzebowałeś tego spotkania?” – pytam naszą matkę, kiedy
uprzejmości już się skończyły.
– Tak bardzo ci się spieszy do wyjścia? prycha, udając zirytowaną. –
Mówiłem, że masz się zachowywać jak najlepiej.
„I mówiłeś, że jesteśmy ci coś winni” – wtrąca się Frost.
Patrzy na swoje dłonie, a jej policzki rumienią się, a usta drżą. Ona ma
ten akt perfekcyjnie. „Po prostu pomyślałem, że moglibyśmy być rodziną”.
Nie muszę patrzeć na Frosta, żeby wiedzieć, co czuje. Oboje jesteśmy
zirytowani, a mimo to czujemy w sobie cień poczucia winy. Zostawiliśmy
ją z tym mężczyzną i bardzo chcieliśmy uciec od nich obojga. On jest
toksyczny, ale ona jest równie zła, a potem obwinia nas, że nie zostaliśmy.
„A jak chciałbyś to osiągnąć?” – pytam, próbując zachować się
dyplomatycznie.
„Ona ma kogoś dla ciebie” – oferuje mój ojciec, a Frost i ja patrzymy na
niego zaskoczeni.
„Co, kurwa?” Mróz mówi po rosyjsku.
Nasza mama bierze duży łyk koktajlu i macha ręką, jakby to nic
wielkiego. „Wiem, że dzielicie ze sobą wszystko, więc znalazłem kobietę,
która jest gotowa poślubić was oboje”.
Zanim zdążę otworzyć usta, Frost odpycha się od stołu. „Tutaj
skończyliśmy”. Rzuca serwetkę na stół i odchodzi.
Patrzę na ojca, potem na matkę i kręcę głową. "On ma rację. Nie mamy
już nic do omówienia.
Wstaję, a mama uderza dłonią w stół, powodując grzechotanie naczyń.
„Nie masz szacunku”.
Najchętniej pochyliłabym się nad stołem i powiedziała jej dokładnie, na
co według mnie zasługuje, ale wtedy myślę o Dyni i o tym, co by zrobiła.
Okazywała współczucie i cierpliwość, a tego nigdy nie robiłam.
„Twoja krew nie wiąże Cię już z nami”. Wyciągam portfel i wyciągam
plik banknotów. Ostrożnie kładę je między nami na stole, a ona podnosi
łzawiące oczy. „To coś, co musieliśmy zakończyć przez bardzo długi czas”.
– Miller… – Mój ojciec próbuje się wtrącić, ale uciszam go
spojrzeniem.
„Obrażasz nas, a potem oczekujesz, że spełnimy twoje życzenia?”
Potrząsam głową. „Nie zasługujesz na naszą obecność, nie mówiąc już o
naszym uczuciu”.
– Niewdzięczna – syczy mama, a ja uśmiecham się do niej smutno.
"Być może." Kiwam głową, chowając portfel do kurtki. „Ale pozostanę
niewdzięczny i nigdy więcej się do ciebie nie odezwę”.
Milczą, gdy odwracam się od stołu i wychodzę z restauracji w chwili
dostarczenia jedzenia. Kiedy wychodzę na zewnątrz, widzę, że Frosta nie
ma, podobnie jak mojego samochodu. Wzdycham, wiedząc, że wyszedł, bo
musiał się stąd wydostać, ale mógł przynajmniej poczekać.
"Młynarz!" Słyszę swoje imię i odwracam się i widzę zbliżającą się
Chel.
Zanim zdążę zareagować, obejmuje mnie ramionami i trzyma za twarz.
Zaczynam zwiększać dystans między mną a młodą kobietą, która zawsze
była zbyt drażliwa, jak na mój gust.
„Chel” – mówię i rozglądam się, jakby za chwilę miał się pojawić Frost.
„Twoja mama mówiła, żebyśmy się tu z wami spotkali, chłopcy, ale nie
sądziłem, że będziecie na mnie czekać na zewnątrz. Bardzo przepraszam za
spóźnienie. Najgorzej było mi ze znalezieniem parkingu.”
Nadrobienie zaległości zajmuje mi sekundę, ale kiedy to robię, jestem
wściekły. Chel jest córką kogoś z kręgu moich rodziców. Zakładam, że to
jest kobieta, którą moja matka przeznaczyła dla mnie i mojego brata. Czy
jesteśmy tak niskimi psami, że możemy pieprzyć tylko jedną kobietę? Na tę
myśl ściska mnie żołądek, gdy pomyślę o podzieleniu się dynią.
„Ona jest w środku” – mówię, wyciągając telefon i wybierając numer
kierowcy. Wyatt odbiera i mówi, że beze mnie jest w drodze, i jestem za
niego wdzięczny.
"Idziesz?" Podchodzi bliżej i próbuje położyć dłoń na mojej klatce
piersiowej, ale unikam kontaktu.
– Nyet – syczę, podnoszę ręce i odchodzę.
Nie mogę tego zrobić. Nie mogę znieść moich rodziców i tego całego
gówna. Zabiję Frosta za to, że mnie tu zostawił, ale to wszystko może
poczekać. Tym, czego teraz najbardziej potrzebuję, jest trzymanie Dyni w
ramionach. Kiedy jest owinięta wokół mnie, ze światem wszystko jest w
porządku.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
DYNIA

Cookie pcha wózek wzdłuż alejki sklepu spożywczego, a ja staram się nie
myśleć o tym, co widziałam wcześniej. Ufam mu, więc wolę poczekać, aż
poznam całą historię.
Teraz, gdy wiem, że przyjedzie Miller i jego brat, chcę się upewnić, że
mamy dość jedzenia. Serce mi bije, gdy o nim myślę. Powiedział, że ma
sprawy rodzinne na głowie i choć nie chcę go opuszczać, wiem, że rodzina
jest ważna, więc uśmiechnęłam się i powiedziałam, że zobaczymy się
później.
Nie mogę przestać się zastanawiać, czy mógłby zmienić zdanie i
zamiast tego zjeść kolację z rodziną. Wiem, że jestem skąpa, chcąc, żeby
był ze mną na Święto Dziękczynienia, ale nie ma mowy, żebym mogła
pominąć moje.
Z tyłu głowy słyszę cichy głosik, który zastanawia się, dlaczego nie
zaprosił mnie dzisiaj do siebie. To głupie, bo znamy się krótko, ale już
zaprosiłam go, żeby spędził dzień z moją rodziną. Nasza więź jest tak
głęboka, że ​czuję się, jakbym znała go całe życie.
Mama powiedziała mi, że jestem głupia, ale szybko ustąpiła i
stwierdziła, że ​jeśli chcę dostać dodatkowe jedzenie, to powinnam, więc się
tym nie przejmuję. Zna mnie dobrze, bo zestresowałabym się, mając dość.
Poza tym mam zajęcie, dzięki czemu nie przejmuję się tym, kiedy Miller
zadzwoni lub napisze SMS-a.
Zerkam przez ramię i widzę tego samego mężczyznę, którego
widziałam wcześniej. Albo mam paranoję, albo ktoś mnie śledzi. Wpadam
w paranoję, bo nie ma powodu, żeby ktoś mnie śledził.
„Myślę, że masz rację, jeśli chodzi o zdobycie większej ilości jedzenia.
Twój mężczyzna jest duży” – mówi Cookie, poruszając brwiami. „Czy on
jest wszędzie duży?” Uderzyłem ją bochenkiem francuskiego chleba, który
wziąłem. „To jest tak”.
– Cicho. Robi mi się gorąco i podnieca mnie myśl o tym, co Miller robi
z moim ciałem. Jest jedynym kochankiem, jakiego kiedykolwiek miałam,
ale w głębi serca wiem, że seks nie mógłby być lepszy z nikim innym. To
połączenie, które czujemy, a przynajmniej takie, które czuję.
„Od tego, jak czerwona staje się twoja twarz, nie musisz mi
odpowiadać”.
Przewracam oczami. Jest wszędzie duży i wciąż jestem zaskoczona, że ​
zmieścił się we mnie. To było tak, jakby nasze ciała były dla siebie
stworzone. Wiem, że to szalone, ale zaczynam myśleć, że to moja bratnia
dusza. Nigdy nie wierzyłam w tę całą „miłość od pierwszego wejrzenia”,
ale po spotkaniu z Millerem moje zdanie szybko się zmieniło.
„Myślę, że mamy wszystko” – stwierdza Cookie. Skanuję wózek i
kiwam głową, potwierdzając. "Chodźmy stąd. Chcę dzisiaj zrobić sernik.
Cieknie mi ślinka na myśl o jej serniku. To jedyna rzecz, którą potrafi
zrobić i przysięgam, że wkłada w to magię. Nigdy nikomu nie zdradza
przepisu, więc moje serniki nigdy nie wychodzą idealnie.
Oboje kierujemy się w stronę kasy i znowu widzę tego samego
mężczyznę. Co do licha się dzieje? Otwarcie się na niego gapię, kiedy
pakujemy zakupy. Może czeka na odpowiedni moment, aby uderzyć do
Cookie. Mężczyźni zawsze się nią zachwycają, ale ona nigdy nie daje
nikomu szansy.
"Znasz go?" – pyta Cookie, widząc, że wpatruję się w faceta. Kręcę
głową i patrzę, jak wychodzi ze sklepu. „Jest przerażający.”
– Tak, jest.
Gdy jedziemy do domu, sprawdzam, czy ktoś za nami nie podąża. Nic
nie widzę, więc może był po prostu dziwakiem, który lubił się gapić.
„Czy wy, dziewczyny, kupiliście cały sklep?” moja mama się śmieje,
kiedy przynosimy wszystkie torby.
„Właściwie wyszukałem kilka popularnych potraw z Rosji i miałem
zamiar je wypróbować. Pelmeni to coś w rodzaju klusek z ciasta, a ja chcę
spróbować zrobić sharlotkę. To jest jak ciasto jabłkowe.
„Jest głęboko pogrążona” – mówi Cookie do mamy.
"Co? Chcę, żeby czuli się mile widziani, to wszystko. To prawda.
Powtórzę: wiem, że zwariowałem, ale jeśli tak właśnie myślę, Miller będzie
żył wiecznie. Nie żebym była gotowa mu to powiedzieć, bo
prawdopodobnie uciekłby w góry. Czy mężczyźni nie boją się
zaangażowania?
Czy mylę miłość z pożądaniem? To nie ma znaczenia. Na razie nie
sądzę, żeby Miller gdziekolwiek się wybierał. Jeśli on sobie tego życzy,
możemy postępować spokojnie i powoli, ale nie jestem pewna, jak długo
możemy to robić powoli, gdy nie korzysta z ochrony.
„Zdecydowałam, że rzucam pracę” – wyrzucam, a mama i Cookie stoją
tam przez minutę, wyglądając na zszokowane, po czym praktycznie
wybuchają szczęściem. Oboje ściskają mnie tak mocno, że prawie nie mogę
oddychać. „Byłeś bardzo podekscytowany, kiedy przyjęłam tę pracę” –
mówię, udając wkurzoną.
„Chciałam, żebyś podążała za swoimi marzeniami” – mówi mama i
ponownie mnie ściska. Oczywiście, że tak.
"Dziękuję." Całuję ją w policzek.
„Naprawdę zaczynam lubić tego Millera, skoro Pumpkin wraca do
domu” – wtrąca się Cookie.
„Myślałem o tym już od jakiegoś czasu” – przyznaję.
– Właśnie dał ci ostateczny impuls? – pyta Cookie, a ja kiwam głową.
Zabieramy się do przygotowywania jedzenia na jutro i chwilę później
dzwoni mój telefon. Łapię go tak szybko, że Cookie wybucha śmiechem,
ale ignoruję ją i przesuwam palcem, żeby zobaczyć, co wysłał.
Miller: Tęskniłem. Chodź, przenocuj ze mną.
Przygryzam wargę, kusi mnie, żeby to zrobić, ale wciąż jest tak wiele
do zrobienia.
Miller: Są sprawy, które musimy omówić.
Mój żołądek opada. „To nigdy nie jest dobry znak” – mówi Cookie
stojąca obok mnie, a ja szturcham siostrę łokciem za czytanie moich SMS-
ów przez ramię.
Ja: Czy możemy o nich porozmawiać jutro, kiedy przyjedziesz na
Święto Dziękczynienia?
„Och, dobry telefon. Gdyby chciał to zakończyć, nie przyszedłby na
Święto Dziękczynienia.
„Ja też o tym myślałam” – przyznaję, czekając, aż odpisze.
Miller: Jestem z przodu.
Cóż, myślę, że to jest odpowiedź na to pytanie. Przygryzam wewnętrzną
część wargi, martwiąc się tym, o czym chce porozmawiać.
„Idź i porozmawiaj z nim” – nalega Cookie.
Myję ręce i zdejmuję fartuch, zanim idę do drzwi wejściowych. Kiedy
je otwieram, widzę przed domem czarny miejski samochód, a Miller
wysiada i przytrzymuje mi drzwi. Kiedy się wsuwam, widzę, że przegroda
jest już podniesiona, więc kierowca nas nie słyszy ani nie widzi. Kiedy
wchodzi za mną, zamyka za sobą drzwi i od razu bierze mnie na kolana.
„Kurwa, tęskniłem za tobą”.
Dzięki tym czterem słowom wiem, że niczego nie zrywa, i czuję ulgę.
Przyjechał tutaj, żeby spędzić ze mną kilka skradzionych chwil, bo bardzo
za mną tęsknił. Jego usta są na mnie i wtedy czuję, że samochód się
porusza. Nie pytam, dokąd idziemy, bo myślę tylko o ustach Millera na
moim ciele. Po kilku sekundach ściąga mi spodnie i przesuwa mnie tak,
żebym usiadła mu okrakiem na kolanach. Całuje mnie, uwalniając swojego
kutasa, a potem wypełnia mnie jednym mocnym pchnięciem. Wypuszcza
głośny jęk, gdy ściskam go, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo
potrzebowałam tego połączenia.
„Zawsze jesteś dla mnie taki mokry.”
Nie myli się. W chwili, gdy go zobaczyłem, moje podniecenie zaczęło
rosnąć. I w tej chwili mógłbym być nad nim, ale Miller ma kontrolę. Jego
dłonie na moich biodrach podnoszą mnie i opuszczają na jego grubym,
nabrzmiałym ciele. Jest niemożliwie większy niż wcześniej i przysięgam,
że z każdym pchnięciem rośnie. Mówi coś po rosyjsku i chociaż tego nie
rozumiem, brzmi to tak cholernie gorąco, że zaciskam się i ocieram się o
niego.
„Bawij się swoją łechtaczką, krasota.” Robię, co mi każe, już tak blisko
orgazmu. „Spraw mi przyjemność” – rozkazuje, a ja rozpływam się w jego
ramionach.
Jego ciepłe uwolnienie rozlewa się we mnie, co sprawia, że ​mój orgazm
staje się jeszcze silniejszy. Czuję, jak się we mnie spuszcza, jest tak gorąco,
że napieram na niego, żeby nie mógł uciec. Opieram głowę na jego
ramieniu, próbując złapać oddech, gdy jego pulsowanie wywołuje we mnie
wstrząsy wtórne.
„Tęskniłam za tobą” – mówię mu.
"Też za tobą tęskniłam." Bawi się moimi włosami. „Pachniesz
słodyczami”.
„Przygotowywałem się na jutro. Dlatego nie mogę zostać z tobą dziś
wieczorem. Tak bardzo jak chcę, chcę, żeby jutro było idealne.
– Ale jutro wieczorem? Dłoń, którą trzyma w moich włosach, zaciska
się. „Nie lubię się dzielić”.
"Jestem cały Twój."
– Już jesteś cała moja – mówi mi do gardła, a ja się uśmiecham.
Kiedy wtulam się w jego klatkę piersiową, uświadamiam sobie, że
pachnie inaczej. Zapach jest delikatny i nie podoba mi się. Myślę o
kobiecie, z którą go dzisiaj widziałem, i jestem bliska powiedzenia czegoś
na ten temat. Ale kiedy odchylam się do tyłu i patrzę mu w oczy, wiem, że
nie widzę w nich winy, ale smutek i potrzebę.
„Jak dzisiaj wszystko poszło?” Postanowiłem zaufać Millerowi i wiem,
że cokolwiek to było, nie było tak, jak się wydawało, i pozwolę mu mi
powiedzieć, kiedy będzie gotowy.
„Widziałem moją matkę i ojca. Nigdy się nie zmienią.” Jego głos jest
pełen rezygnacji i domyślam się, że dlatego wydawał się smutny.
"Przepraszam." Nie chcę myśleć o tym, że nie będę mieć rodziców, i
serce mi się przy nim ściska.
„Nie przepraszaj. Już dawno ich wypuściłem. Frost i ja czuliśmy, że
jesteśmy im winni dzisiejsze spotkanie, ale to te same bzdury.
„Zawsze będziesz mieć Frosta i pewnego dnia będziesz mógł założyć
własną rodzinę”.
Na jego ustach pojawia się złośliwy uśmiech i z tego, co wiem, mogę
być teraz w ciąży. Żadne z nas nie wypowiada tego głośno, ale wiem, że
oboje o tym myślimy.
„Stworzę w tobie moją rodzinę, krasocie, ale na noc pozwolę ci odejść”.
Rozluźnia uścisk wokół mnie i powoli wyciąga swojego kutasa. Jęczę z
powodu straty, ale on pomaga mi poprawić ubranie i cały czas mnie całuje.
Kiedy otwiera drzwi samochodu, widzę, że jesteśmy z powrotem pod moim
domem. Pochyla się i daje mi ostatniego całusa, pocierając nosem mój.
„To będzie ostatnia noc, którą prześpię bez ciebie”.
Patrzę na niego zszokowany, nie wiedząc, co powiedzieć. Czy on mówi,
że się do niego wprowadzam?
„Wejdź do środka. Twoja matka i siostra cię obserwują.
Śmieję się, puszczając jego rękę i wchodząc do środka. Kiedy oglądam
się przez ramię, widzę, jak wsiada do samochodu, a potem patrzy, jak
samochód odjeżdża. Boże, czy my naprawdę właśnie się pieprzyliśmy?
Wchodząc do środka, zatrzymuję się, gdy widzę kopertę leżącą na ziemi
przed drzwiami. Ktoś musiał go upuścić, kiedy przynosił pocztę. Podnoszę
go, ale kiedy go odwracam, jest na nim tylko moje imię i nazwisko.
"Co to jest?" Cookie pyta, kiedy widzi, że otwieram.
„Ktoś zostawił to pod drzwiami”. Patrzymy na zdjęcia i widzimy piękną
kobietę trzymającą ręce na Millerze.
– Czy to ta kobieta, z którą go widzieliśmy wcześniej? – pyta Cookies, a
ja w milczeniu kiwam głową.
Za zdjęciem widnieje ogłoszenie o zaręczynach i kiedy je czytam, mam
wrażenie, że zwymiotuję.
ROZDZIAŁ SZESNASTY
MŁYNARZ

„Zostawiłeś mnie” – mówię Frosta, gdy wchodzę do jego domu i siadam na


kanapie naprzeciwko niego.
„Nie miałem już nic do powiedzenia”. Wzrusza ramionami, popijając
kolejny łyk wódki ze swojej szklanki.
Zapada między nami chwila ciszy, po czym wzdycham. „Zrywamy z
nimi kontakt”.
Kiwa głową, stawiając pustą szklankę na stole i napełniając ją
ponownie. „Na dzisiejszą noc chcę zapomnieć.”
To był powód, dla którego poszedłem do Pumpkin. Chciałem się w niej
zatopić i zapomnieć o naszej przeszłości. Chciałem zatracić się w jej ciele,
a ona mnie przyjęła. Otworzyła się na mojego kutasa i serce, gdy używałem
jej jako balsamu na bóle. Nawet teraz, kilka chwil po tym, jak ją opuściłem,
pragnę jej jeszcze raz.
„Czy poślubisz tę kobietę?” – pyta Frost, czytając w moich myślach.
„Tato, z czasem”. Siadam i opieram się ramieniem o oparcie sofy. – Ale
najpierw chciałbym, żeby zaszła w ciążę.
"Dlaczego?"
„Papier jest niczym”. Macham lekceważąco ręką. „Złożę jej śluby, ale
moje dziecko w jej ciele jest nierozerwalną więzią”.
„Nie ma kobiety, z którą chciałbym się związać”. Frost odchyla
szklankę, a ja się do niego uśmiecham.
"Już."
"Nigdy." Kręci głową. „Nie zrobię tego, co oni nam zrobili”.
– I myślisz, że to zrobię? Spogląda na mnie i chociaż potrafię czytać w
jego myślach, nadal wypowiada je na głos.
„Nie, ale jesteś silniejszy ode mnie”.
"Jesteś w błędzie."
Milczy, aby zamknąć temat, a ja na to pozwalam. Mróz jest tak zimny
jak jego imię i jeśli naprawdę się zamknie, nie będzie już odwrotu. Ale
byłoby mi go szkoda, gdyby zamknął swoje serce na to, co mógł mieć. Do
tego, co czuję do Dyni.
„Czy chcesz wiedzieć, kim według naszej matki powinna być nasza
narzeczona?” – pytam, wymuszając na nim uśmiech.
– Powiedziała ci? Frost nie może powstrzymać się od ciekawości.
– Pojawiła się, oczywiście spóźniona. Kiedy przekrzywia głowę w
oczekiwaniu na bok, decyduję się mu powiedzieć. „Chel.”
Śmieje się tak głośno, że zaskakuje nas oboje. "Żartujesz."
„Niet.” Potrząsam głową.
Frost po chwili otrzeźwia i patrzy mi w oczy. „Mam wrażenie, że to
jeszcze nie koniec”. Kiwam głową, zgadzając się. „Powinieneś uważnie
obserwować Dynię”.
Zaciskam szczękę, bo się nie myli. Nie ma wielu rzeczy, których nasi
rodzice nie zrobiliby, aby osiągnąć to, czego chcą. Zwłaszcza, jeśli ktoś stał
na drodze. Myślę o tym, czego tak naprawdę mogliby dokonać, i na tę myśl
ściska mnie żołądek.
Wyciągam telefon i wysyłam krótką wiadomość do Dyni, mówiąc jej,
że za nią tęsknię i chcę do niej zadzwonić dziś wieczorem, żeby usłyszeć jej
głos. Nie odpisuje od razu, ale zakładam, że jest zajęta i staram się uzbroić
w cierpliwość.
Rozlega się pukanie do drzwi, a Frost krzywi się, wstając z kanapy.
"Wiedziałam, że to się stanie."
Oboje idziemy do drzwi wejściowych, a kiedy je otwiera, nasza mama
stoi tam sama. Zerkam za nią na miejski samochód, ale poza kierowcą nie
ma nikogo więcej.
„Nie ma go ze mną” – mówi cicho, ale ani Frost, ani ja nie wykonujemy
żadnego ruchu.
„Nie jesteś tu mile widziany” – mówi.
„Zawsze byłeś ten okrutny” – syczy do niego, a kiedy robi krok w jej
stronę, blokuję mu drogę.
"Co chcesz? Wiedziałeś, że przyjście tutaj tylko nas zdenerwuje.
„Przyszedłem tylko przeprosić. Chyba źle odczytałem tę relację.
Porusza się między nami, jakbyśmy byli dla niej obcy. „Ale Chel jest
więcej niż skłonna do zrobienia wyjątku”. Nasza mama uśmiecha się i
wzrusza ramionami. „Ale ona wydawała się tak bardzo chciała mieć jedno i
drugie”.
"Co z tobą nie tak?" Mam ochotę na nią nakrzyczeć, ale jej drobna
sylwetka i płochliwe zachowanie pozwalają mi zachować spokój.
„Sprzedajesz nas jak bydło ze względu na swój status społeczny”.
„Małżeństwa aranżowane są powszechne w naszej kulturze” – syczy, a
potem spogląda na nas z góry. „Obydwoje jesteście zepsuci.”
Chciałbym móc się do niej dodzwonić, ale wiem, że to niemożliwe.
„Podjęłaś decyzję, że chcesz z nim zostać”. Rzucam jej spojrzenie, a ona po
raz pierwszy nie odpowiada. „Próbowaliśmy nakłonić cię, żebyś go
opuściła, ale zostałeś i obwiniałeś nas”. Frost chwyta mnie za ramię, żeby
mnie zatrzymać, ale trzeba to powiedzieć. „Byłaś okropną matką i mimo
ciebie odnieśliśmy sukces”.
– Miller… – zaczyna, ale jej przerywam.
„Nie poradzisz sobie z tym. Nie obchodzi mnie, co zrobisz, nie każesz
nam się ugiąć.
Następuje długa pauza, a uśmiech, który widzę na krawędzi jej warg,
wywołuje dreszcze po plecach.
"Zobaczymy." Po tych słowach schodzi z werandy i po cichu wsiada do
czekającego miejskiego samochodu.
Frost i ja patrzymy za nią przez długi czas, zanim zamyka drzwi i patrzy
na mnie. "Co teraz?"
Kiedy wyciągam telefon i wysyłam kolejnego SMS-a do Dyni, strach
wypełnia mój żołądek. Nadal nie ma od niej odpowiedzi, ale muszę ufać, że
gdyby pojawił się problem, ona by mi o tym powiedziała.
„Próbujemy przetrwać tę noc”.
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
DYNIA

Widzę, że mój telefon się podświetla i wibruje na szafce nocnej. Przeszłam


od płaczu do wkurzenia i teraz zastanawiam się, czy był z nią dziś
wieczorem. Czy skorzystał z okazji, by być z nią, po tym jak powiedziałam
mu, że nie mogę spędzić z nim nocy? Nic z tego nie rozumiem. Kiedy mnie
puścił, prawie powiedział, że zamieszkamy razem.
Stało się to tak szybko, że Miller mógł mieć pewne strony, o których nie
mam pojęcia. Czy jestem kochanką? Zachowywał się, jakby chciał mnie
poślubić, ale może to ja jestem zakochana. Na myśl o tym, że jest z inną
kobietą, robi mi się niedobrze. Do diabła, robi mi się niedobrze, kiedy
pomyślę, że jestem z innym mężczyzną. Myślę, że seks jest dla niego
czymś innym.
Cookie wchodzi do mojego pokoju i siada na skraju łóżka. – Powinnaś z
nim porozmawiać. Łapie mój telefon i czyta jego SMS-a. "On tęskni za
tobą."
Cholera, dlaczego moje oczy znów napełniają się łzami? Byłam pewna,
że ​etap płaczu mam już za sobą.
„Jeśli nic nie powiesz ani nie odpowiesz, on się tu pojawi”. Ona ma
rację. – Chcesz, żebym dzisiaj z tobą spała? – drażni.
Jako dzieci zawsze zakradaliśmy się do pokojów i szeptaliśmy do późna
w nocy. Zawsze byliśmy blisko i w naszych nastoletnich latach nie
przeszliśmy przez fazę nielubienia się.
„Wyślę mu SMS-a”. Wyjmuję jej telefon z ręki. Jeśli on się tu pojawi i
dopadnie mnie, zapomnę, dlaczego jestem zły. Ten człowiek rzucił na mnie
urok czy coś.
„Myślę, że to miłość, Dynia. Jesteś w nim zakochana.
Ma rację i boli mnie serce. Sposób, w jaki mnie dotykał i te słodkie
rzeczy, które mówił, nie mają sensu, kiedy myślę o nim, będąc z kimś
innym. Nie mogę sobie z tym poradzić i zaczynam rozumieć, dlaczego
moja siostra nie chce się umawiać na randki. Mocno mnie ściska, a potem
zostawia, żebym wysłała SMS-a.
Zastanawiam się, czy powinienem zadzwonić, ale szybko stchórzyłem i
wysłałem SMS-a. Nie mogę się powstrzymać od ponownego przeczytania
wszystkich SMS-ów, które sobie wysyłaliśmy, co tylko sprawia, że ​tęsknię
za nim jeszcze bardziej.

Ja: Po wielu przemyśleniach myślę, że powinniśmy to zakończyć. Nie


jestem gotowa na związek.
Kiedy klikam „Wyślij”, widzę zmianę sygnatury czasowej, która
oznacza, że ​przeczytał wiadomość. Wpatruję się w ekran, czekając, aż coś
powie, ale on tego nie robi. Po pięciu minutach rzucam telefon na łóżko i
zamykam oczy. Co do cholery?
Nawet nie zapytał dlaczego, co mnie wkurza. Prawdopodobnie nie
może odpisać, bo jest z blondynką na zdjęciu. Była piękna i wyglądała jak
kobieta, która idealnie pasowałaby do jego ramienia.
Wstaję z łóżka i schodzę na dół zrobić gorącą czekoladę. Wszyscy inni
już śpią, więc najciszej jak potrafię przeszukuję szafkę w poszukiwaniu
pianek. Kiedy się odwracam, dłoń zakrywa mi usta i krzyczę, dopóki nie
zorientuję się, że to Miller. Stoi nade mną z grymasem na twarzy i
zastanawiam się, jak do cholery dostał się tutaj tak szybko… i dotarł do
mojego domu.
Powoli zabiera rękę z moich ust. „Nie chcę wszystkich budzić”.
– Jak się tu dostałeś? syczę na niego. – I dlaczego musisz być taki
przystojny przez cały czas? Moja kolej, żeby się skrzywić, uderzając go
torebką pianek.
Tak bardzo chcę wskoczyć mu w ramiona i go pocałować, ale nie mogę.
„Krasota, myślisz, że możesz ze mną zerwać przez SMS-a?”
Wypuszcza głęboki chichot, jakby to był jakiś żart. „Założę się, że nasze
dziecko jest już w tobie. Nie ma ode mnie ucieczki.”
Otwieram usta, gdy dłoń opiekuńcza ląduje na moim brzuchu. Nie zdaję
sobie sprawy, że płaczę, dopóki Miller mnie nie podnosi i nie błaga, żebym
przestała. Pociągam nosem i chowam twarz w jego szyi, wdychając jego
zapach. Tym razem nie czuję od niego nikogo innego i zastanawiam się, czy
nie byłoby okropnie spędzić z nim jedną ostatnią noc.
„Przejedź się ze mną.” Zanim zdążę odpowiedzieć, wychodzi tylnymi
drzwiami mojego domu i ciągnie mnie za sobą.
„Wiem, co się dzieje, kiedy lądujemy razem w samochodach” – mówię,
patrząc na niego gniewnie.
Marszczy brwi, gdy na mnie patrzy. Wygląda na równie
zdezorientowanego jak ja, kiedy zobaczyłam te zdjęcia i ogłoszenie o
zaręczynach.
Bierze mnie na kolana i wiem, że powinnam z nim walczyć, ale tego nie
robię. Muska swoimi ustami moje, a ja odwzajemniam pocałunek. Moje
ciało jest zdrajcą, gdy jego palce wbijają się w moje włosy i pocałunek staje
się zaborczy.
„Nigdy nie pozwolę ci odejść, kraso.”
– Nie chcę, żebyś mnie puścił. Ale chcę być jego jedyną.
„Więc dlaczego wysłałeś mi SMS-y z takimi rzeczami?” Jego akcent
jest teraz mocniejszy, jak wtedy, gdy się kochamy.
Opieram głowę na jego ramieniu, czując się już zmęczony. Jego dłoń
wsuwa się w moje jedwabne spodenki od piżamy, a druga ręka wędruje, by
objąć moją pierś. Jego kciuk bawi się moim sutkiem, a moje ciało rozpływa
się dla niego.
„Krasota, zawsze jesteś dla mnie mokry”.
Jestem bezwstydna, jeśli chodzi o niego, gdy kołyszę się pod jego
palcami. Pragnę go tak bardzo, że kiedy wsuwa je we mnie, moje biodra
kołyszą się do przodu. Jego kciuk masuje moją łechtaczkę i żałuję, że to nie
był jego kutas.
"Młynarz." Czuję nadchodzący orgazm, gdy moja płeć zaciska się na
jego palcu. Zaledwie kilkoma szybkimi ruchami rozrywam się w jego
ramionach i jednocześnie gryzę go w szyję. To tak trudne, że zastanawiam
się, czy podświadomie go nie naznaczam.
Kiedy to się skończy, nie ruszam się i zamykam oczy. Wdycham go,
słucham bicia jego serca, a on wysuwa ze mnie palce. Od razu chcę więcej,
bo jestem zachłanna i wiem, że nigdy nie będę w stanie się nim podzielić.
„Kocham cię” – mówię mu. „Sprawiłeś, że się w Tobie zakochałem.”
Zabrzmi to jak oskarżenie, więc ściska mnie mocniej.
„Ja też cię kocham, moja kraso.”
Kręcę głową i siadam, żeby spojrzeć mu w oczy. „Nie pasuję do
twojego świata i to nigdy nie będzie działać. Powinniśmy to zakończyć,
zanim przywiążemy się jeszcze bardziej.
„Nigdy nie pozwolę ci odejść” – warczy. „Nie obchodzi mnie, czego to
wymaga, ale należysz do mnie”.
"Żenisz się."
„Tato” – mówi, potwierdzając zaproszenie.
„Muszę wejść do środka. Muszę wcześnie wstać. Teraz chcę wysiąść z
tego samochodu.
– Nie pozwolę ci odejść, krasocie.
"Co robiłeś dzisiaj?" – pytam, czując, jak wzbiera we mnie złość.
"Mówiłem Ci. Spotkałem się z rodzicami.” Rzuca mi zdezorientowane
spojrzenie.
"Coś jeszcze?" Naciskam po więcej.
„Poszedłem do brata, żeby sprawdzić, co u niego. Nasze spotkanie z
nimi nie wypadło dobrze.”
Nie zamierza mi powiedzieć, więc pochylam się i całuję go delikatnie
po raz ostatni. Zsuwam się z jego kolan i szybko otwieram drzwi
samochodu, zanim znowu mnie łapie.
Powiedział, że mnie kocha, ale jasne jest, że Miller potrafi kłamać bez
wahania. Jest też jasne, że nie należy tylko do mnie, więc muszę pozwolić
mu odejść.
Wyskakuję z samochodu i pędzę do domu, ale robię tylko kilka kroków,
zanim czuję ręce Millera na biodrach i zostaje przerzucona przez jego
ramię.
„Jeszcze nie skończyliśmy” – warczy i tupiąc z powrotem do
samochodu.
Próbuję się od niego odsunąć, ale mocno klepie mnie po tyłku. – Puść
mnie, ty oszukujący dupku.
Wsadza mnie do samochodu i słyszę, jak zatrzaskują się zamki, gdy
samochód rusza. Teraz rozumiem, że Miller nie żartował, że nie pozwoli mi
odejść.
Wyraz jego oczu mówi mi, że nie przestanie, dopóki nie będzie posiadał
każdej części mnie.
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
MŁYNARZ

– Zdradzający dupek? Szczekam, kiedy Dynia odpełza ode mnie i krzyżuje


ramiona na piersi.
„Wiem o niej wszystko”. Pociąga nosem, ale nadal nie patrzy mi w
oczy.
Wypuszczam z siebie potok przekleństw po rosyjsku, bo nie mogę
zmusić ust do dogonienia tłumaczenia. „Wyjaśnij” – to wszystko, co udaje
mi się spokojnie powiedzieć, gdy się do niej zbliżam.
– Kobieta, z którą cię widziałem. Kiedy w końcu odwraca na mnie oczy,
są one pełne złości i łez. „Ktoś był nawet na tyle miły, że wysłał ogłoszenie
o zaręczynach”.
– To kłamstwo – syczę, zaciskając zęby. Zamierzam spalić dom mojej
matki za takie cierpienie Dyni.
"Skąd mam wiedzieć?" Jej krzyk kończy się skomleniem, gdy opada na
siedzenie.
Kiedy przyciągam ją do siebie, zaczyna płakać mocniej i błagam, żeby
przestała.
„Nie, nie możesz płakać”. Trzymam ją mocniej i chowam twarz w jej
szyi. "Łamiesz mi serce."
„Boże, Miller, jak to się dzieje?” Patrzy na mnie i błaga: „Nawet cię
jeszcze nie znam, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia. Myślałam, że
to jest to i ty byłeś tym jedynym.
"Ja jestem." Przeczesuję sfrustrowaną ręką włosy. „Kto był obecny w
ogłoszeniu?”
Mruga kilka razy i trzeźwieje, jakby się nad tym zastanawiała. – Ktoś o
imieniu Chel.
Znowu przeklinam po rosyjsku i kręcę głową. „To nie jest prawda, to
kłamstwo”.
"Co?" Jej brwi ściągają się, gdy odchyla się nieco do tyłu.
„To moja mama, krasota”. Chowam twarz w dłoniach i czuję jej dotyk
na moich plecach. – Bardzo mi przykro, że ci to zrobiła. Biorę głęboki
oddech i próbuję wymyślić najlepszy sposób, aby to wyjaśnić. „To zła i
samolubna kobieta. Nie cofnęłaby się przed niczym, żeby mieć to, czego
pragnie. A to z pewnością obejmuje stanie na drodze kobiecie, którą
kocham”.
Chwytam jej twarz w dłonie i głaszczę kciukiem jej wargę.
„Miałeś rację, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteś moją
bratnią duszą, Dyni. Nie wiedziałem, że cię szukam, a jednak tu jesteś.
„Dlaczego jakakolwiek matka miałaby to zrobić?”
„Wierzę, że jest złamana wewnętrznie. Jest ofiarą przemocy, a mimo to
nie może opuścić ojca. Wiele razy próbowaliśmy pomóc jej odejść, ale ona
zdecydowała się zostać. Wzruszam ramionami w porażce. „Próbowała
wszystkiego, aby nami manipulować, łącznie z dzisiaj”.
„Widziałem cię dzisiaj z młodą blondynką”. Patrzy na swoje kolana, a
ja zmuszam ją, by spojrzała mi w oczy.
„Moja matka sprowadziła tam Chel w ramach zaaranżowanego
małżeństwa ze mną i Frostem”.
To powoduje, że zatrzymuje się i przechyla głowę na bok. "Do obojga z
Was?"
„Oto.” Przewracam oczami, bo wstyd się przyznać. „Chel objęła mnie
ramionami, zanim zdążyłem się odsunąć. Zaskoczyła mnie, ale jej dotyk
odrzucił. Opieram się na dłoni Dyni i zamykam oczy. „Jest tylko jedna
kobieta, która do końca życia mnie dotknie”.
„Więc to wszystko było tylko nieporozumieniem?”
Otwieram oczy i widzę, jak przygryza dolną wargę. „Z czasem
nauczymy się mówić z otwartym sercem, tak aby nie było nic
niedopowiedzianego”. Składam delikatny pocałunek na jej ustach i jeszcze
raz patrzę w jej oczy. „Ale mamy na to całe życie. Do tego czasu możemy
się potykać, ale zawsze razem. Da?”
„Tato” – zgadza się i uśmiecha, obejmując mnie ramionami.
„Wiesz, jak trudno mi jest, gdy mówisz do mnie po rosyjsku”.
Nachyla się do mojego ucha i liże muszlę, po czym szepcze. „Ty mne
nuzhen.”
Moje ciało sztywnieje, a moje dłonie idą do jej tyłka, gdy wciskam ją w
mojego fiuta. "Potrzebujesz mnie?"
„Tato” – powtarza ponownie, a ja muszę zamknąć oczy i poprosić Boga
o kontrolę.
„Nie chcę cię znowu pieprzyć w samochodzie. Pozwól mi przyjść dziś
wieczorem do twojego łóżka.
– W domu moich rodziców? Jej oczy się rozszerzają, ale widzę w nich
ciekawość.
„Wiem, że rano masz wiele do zrobienia. Pozwól, że cię obudzę z
językiem pomiędzy twoimi wargami. Obejmuję jej cipkę dłonią i ściskam.
Jęczy i kołysze się w tym.
– OK – szepcze, a jej powieki stają się ciężkie.
Wołam do kierowcy i zawracamy w stronę jej domu. Szybko
wysiadamy z samochodu i przemykamy z powrotem do jej domu przez
kuchnię i po schodach. Dom jest skromny, ale wydaje się, że w każdym
jego zakątku jest miłość. Książki ułożone obok krzesła, koce na kanapie i
gry planszowe w pobliżu, które wyglądają na stare i zniszczone. Ten dom
był miejscem, w którym dzieci mogły czuć się bezpiecznie i śmiać się. To
jest dom, który chcę mieć z Pumpkin.
„Tutaj” – szepcze, gdy wchodzimy do jej pokoju, a ona zamyka za nami
drzwi. Naciska mały zamek, ale widzę, że wpatruje się w niego przez
sekundę, po czym chwyta stojące obok drewniane krzesło i wsuwa je pod
spód. „Przepraszam, moja siostra jest wścibska”.
Uśmiecham się do niej, a wtedy Dynia wskakuje mi w ramiona, a ja
opadam tyłem na łóżko. Sprężyny jęczą i skrzypią w proteście, a ona
kładzie mi dłoń na ustach, żeby stłumić śmiech.
– Cii, obudzisz moich rodziców – szepcze.
– W takim razie zabiorę cię na podłogę. Całuję ją, a kiedy się przede
mną otwiera, dotykam jej językiem swoim językiem.
Wstaję z łóżka, stawiam ją na nogi i zaczynam ściągać jej piżamę. Jej
ręce ściągają mój garnitur, a potem sięga po mój pasek, gdy pospiesznie się
rozbieramy.
„Kiedy będę cię miał po raz pierwszy, porozmawiamy”. Czekam, aż
skinie głową. „Nigdy nie będzie między nami tajemnic, krasota. Da?”
„Tato” – powtarza, chwytając mojego fiuta i ściskając go obiema
rękami.
Przeklinam, klękam przed nią i przyciągam ją do twarzy. Liżę między
jej nogami, a ona je dla mnie rozkłada, dzięki czemu mogę ucztować na jej
cipce. Jest mokro i ciepło, a mój kutas ocieka, by znaleźć się w niej.
Próbuje być cicho, ale jej ciche jęki sprawiają mi przyjemność, więc ciągle
się z nią droczę.
Kiedy jest już na krawędzi, kładę się z powrotem na podłogę i
wyciągam ręce, aby pomóc jej usiąść na mnie okrakiem. Powoli kładzie
stopy po obu stronach mojej talii i opuszcza się na czekającego kutasa. Stoi
prosto, więc ona z łatwością się na nim zsuwa, a ja mocno trzymam jej
biodra. Przysuwam ją tam, gdzie wiem, że jej łechtaczka najbardziej tego
potrzebuje, a ona pochyla się nade mną.
– Schowaj twarz w mojej piersi – szepczę, a ona to robi. „Dam ci to,
czego potrzebujesz”.
Stawiam stopy i wbijam się w nią od dołu, gdy jej cipka mnie ściska.
Czuję jej zęby na mojej piersi i witam ból, gdy oznacza mnie jako swoją.
Moje dłonie zaciskają się na jej pośladku, gdy pcham szybciej i mocniej.
Podłoga jęczy pod nami, ale jestem już za daleko, żeby się zatrzymać.
– Moje – warczę, gdy potrzeba zaborczości bierze górę.
„Twoja” – odpowiada, napinając się, a potem wpadając w ekstazę.
„Kocham cię” – mówię przez zaciśnięte zęby, a jej orgazm pobudza
mój. Spuszczam się głęboko w nią, gdy ściany jej cipki wysysają to ze
mnie. Zamykam mocno oczy i trzymam się w niej, pozwalając naturze
przejąć kontrolę i dając jej wszystko, co mam.
Potem mijają długie chwile, a my pozostajemy dokładnie w tej pozycji.
Całuję jej szyję, ramię i wszystkie miejsca, do których mogę dotrzeć, nie
ruszając się z tego miejsca. Nie jestem gotowy na utratę jej ciepła, a ona też
nie spieszy się, żeby się ode mnie uwolnić.
„Wcześniej, kiedy byłam zdenerwowana…” – zaczyna i pochyla się,
żeby na mnie spojrzeć.
„Da?” – pytam, czekając na jej znaczenie.
„Powiedziałem, że wychodzisz za mąż, a ty się zgodziłeś. Dlaczego
powiedziałeś „tak”, jeśli to nie była prawda?
Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy delikatnie ją całuję.
„Ponieważ jesteś moją narzeczoną, krasota”.
"Oh." To wszystko, co mówi, zanim przytula się i nuci radośnie.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
DYNIA

Wydaję z siebie cichy jęk, a dłoń Millera zakrywa mi usta, żeby mnie
uciszyć. Używał go do zabawy moimi sutkami i nienawidzę tej straty. Ale
kiedy jego dłoń na moich ustach jest taka podekscytowana, że ​moglibyśmy
zostać przyłapani. Leżę w łóżku z dzieciństwa, a za mną stoi wielki
Rosjanin, który robi z moim ciałem sprośne rzeczy.
Moje nogi są złączone z jego, gdy wsuwa się głęboko. Drugą ręką bawi
się moją łechtaczką i chociaż próbuję powstrzymać orgazm, to na nic. Moja
płeć zaciska się wokół jego kutasa i czuję pulsowanie jego ciepłej spermy
we mnie. To uczucie podnieca mnie i oboje wychodzimy razem.
Nigdy nie powinienem był wątpić w Millera. Sposób, w jaki mnie
traktuje i troszczy się o mnie, jest prawdą i nie popełnię więcej tego błędu.
Następnym razem pójdę od razu do niego i zapytam, bo ufam, że zawsze
będzie ze mną szczery.
„Jesteś wiedźmą ze swoją cipką, krasoto. Nie mogę kontrolować
mojego kutasa, kiedy twoja cipka zaciska się wokół mnie. Całuje moją
szyję, odsuwając rękę od moich ust, a ja przekręcam się, abym mogła
stanąć twarzą w twarz z nim.
„Chcę się tak budzić do końca życia”.
„Zrobisz to” – mówi i jest to obietnica.
Jego palce bawią się moimi włosami przez kilka chwil, ale potem
wstaje z łóżka. Przez chwilę myślę, że zamierza się ubrać, ale potem klęka
na skraju łóżka i rozkłada moje nogi.
„Mówiłem, że tak cię obudzę, ale nie mogłem się powstrzymać”. Chcę
mu powiedzieć, że to nie ma znaczenia, ale on chowa twarz w mojej cipce,
zanim zdążę cokolwiek powiedzieć.
Kiedy czuję, jak dwa duże palce wpychają się do środka, zaciskam się
wokół niego. A kiedy robi to ponownie, myślę, że stara się mieć pewność,
że każda kropla jego spermy pozostanie w miejscu, w którym ją umieścił. Z
tą myślą i tym, jak ssie moją łechtaczkę w ustach, mam dość. Tym razem,
gdy osiągam orgazm, przykładam dłoń do ust. Jest gorąco i szybko, a potem
leżę bez tchu. Miller całuje wnętrze moich ud, po czym staje zupełnie nagi
ze swoim długim, grubym kutasem twardym jak stal. Napływa mi ślina,
gdy widzę, jak jego pragnienie kapie z końca, a kiedy siadam, żeby wziąć
go na ręce, słyszę hałas.
"Co robisz? Dlaczego drzwi są zamknięte?” Moje oczy się rozszerzają i
wyskakuję z łóżka, a Miller uśmiecha się jak diabeł.
„Ubieraj się” – syczę do niego, ale on już sięga po ubranie i leniwie
zakłada bokserki.
„Ubieram się” – krzyczę, udając, że nadal nie jestem w orgazmicznej
błogości.
"Poważnie?" Słyszę, jak przewraca oczami, gdy ponownie przekręca
gałkę.
– Wchodź do szafy – szepczę do Millera, popychając go w tę stronę.
– Myślisz, że ukryję się w szafie? chichocze.
"Dla mnie?" Błagam go, a jego twarz łagodnieje.
„Dla ciebie” – zgadza się, całując czubek mojego nosa, po czym
odchodzi i się chowa. Otulam się szlafrokiem i otwieram drzwi mojej
siostrze.
– Za chwilę zejdę – mówię, a ona mruży oczy, patrząc na mnie.
„Tata go zamorduje” – szepcze. „Twój pokój pachnie seksem.” Chcę ją
zapytać, skąd wie, jak pachnie seks, ale potem przypominam sobie, że na
gorącym uczynku natknęła się na swojego zdradzającego chłopaka.
„Zatrzymaj je dla mnie” – cicho błagam. Waha się przez chwilę, ale
potem ustępuje.
„Dobrze, ale ty będziesz zmywać naczynia” – mówi, po czym odwraca
się i schodzi na dół.
Podbiegam do szafy i otwieram drzwi. "Co teraz?" Miller uśmiecha się
do mnie figlarnie.
„Wyjdź przez okno”. Unosi brwi, patrząc na mnie. „Robią to w
filmach” – zauważam.
– Dobrze, Krasoto. Muszę iść po Frosta. Będę musiał go tu zaciągnąć.
Całuje mnie po raz ostatni, zanim podchodzę do okna i je otwieram.
Wspina się i łatwo z niego wyskakuje, jakby nigdy nic.
„Kocham cię” – mówię i nie mogę powstrzymać się od uśmiechu, bo
przypomina mi to romans lub film Hallmark.
Zamykam okno i szybko się zbieram, zanim zbiegnę na dół i zabiorę się
do pracy. Na szczęście moi rodzice nie zauważyli tego ranka, że ​coś jest nie
tak, a Cookie ukrywa to przed oczami.
Czas płynie, gdy gotujemy i śmiejemy się, więc kiedy słyszę dzwonek
do drzwi, prawie biegnę do drzwi.
Wczoraj do późna nie spaliśmy i rozmawialiśmy, a on opowiedział mi
więcej o swoich rodzicach. Po tym wszystkim wiedziałam, że dzisiejszy
dzień będzie idealny. Chcę, żeby zobaczyli, o co powinno chodzić w
Święcie Dziękczynienia, i powitali jego i Frosta w naszej rodzinie. Po całej
tej rozmowie o małżeństwie będzie to także ich rodzina i ważne jest,
abyśmy się tym podzielili.
Otwieram drzwi i pierwszą rzeczą, którą widzę, jest znudzony Frosta.
Ale mój mężczyzna uśmiecha się do mnie, pochylając się, żeby mnie
pocałować, i nie mogę uwierzyć, jak bardzo za nim tęskniłam w tak
krótkim czasie.
Tata odchrząkuje, a ja szybko odsuwam się od Millera. Przedstawiam
wszystkich, ale tata ma dziurę w oczach Millera.
– Dlaczego nie postawisz Frostowi drinka? Miller i ja zamierzamy
odbyć krótką pogawędkę na werandzie” – mówi tata, a ja szybko się
zgadzam.
"Dobra." Wcale się nie martwię, ponieważ Miller będzie walczył o moje
utrzymanie i już samo to sprawi, że mój tata zobaczy, ile dla niego znaczę.
Prowadzę Frosta do salonu, a on wzdycha i opada na kanapę. Gdyby
były Święta Bożego Narodzenia, nazwałbym go Grinchem.
"Napijesz się czegoś?" Pytam.
"Wódka."
– Okej – mówię powoli. „Możemy to mieć.” Idę do kuchni i znajduję
butelkę w lodówce. „Za Frosta” – mówię, zanim mama lub Cookie zdążą
zapytać. – Możesz mu to zanieść, Cookie? Muszę sprawdzić chleb.
To jedyne, co przychodzi mi do głowy, żeby ją namówić, żeby spotkała
się z nim sam na sam.
"Cokolwiek." Ona przewraca oczami i widzi moje bzdury.
Kiedy wychodzi z kuchni, wchodzą mój tata i Miller. Oboje się
uśmiechają i jestem tak szczęśliwy, że podbiegam do Millera i obejmuję go
w talii. Wita się z moją mamą i rozmawiają przez chwilę, gdy czuję, jak
całuje mnie w czubek głowy.
„Czy czuję pelmeni?” – pyta, a ja odchylam się do tyłu, żeby na niego
spojrzeć.
„Mam nadzieję, że zrobiłem to dobrze”.
„Jesteś dla mnie za dobry, Krasoto”.
Zaczynamy stawiać naczynia na stole i wchodzi Frost. Jego oczy mrużą
oczy na Cookie, gdy obserwuje wszystko, co robi. Udaje, że go tam nie ma,
co moim zdaniem może doprowadzać go do szału. Kiedy mówimy
wszystkim, że obiad jest gotowy, Frost upewnia się, że zajmie miejsce obok
mojej siostry.
„Wiem, co robisz, krasocie” – szepcze mi do ucha Miller, po czym
całuje mnie w policzek. Wzruszam ramionami, myśląc, że mój plan działa.
Wszyscy siadamy i mamy właśnie zacząć podawać obiad, gdy Miller
wstaje od stołu. Spoglądam na niego, niepewna, co robi, gdy opada na
jedno kolano. Moje oczy napełniają się łzami, kiedy zdaję sobie sprawę, że
to jest to.
„Jesteś najwspanialszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła,
Dyni. Wyjdziesz za mnie."
Na jego żądanie wybucha we mnie śmiech, ale to mój Miller. Jednym z
powodów, dla których tak go kocham, jest to, że dąży do tego, czego chce,
a pragnie mnie. Wyciągam rękę, kiedy wsuwa na nią pierścionek. Święto
Dziękczynienia nie mogłoby być doskonalsze, kiedy odpowiadam „tak” na
pytanie, którego nie zadał, a następnie całuję miłość mojego życia.
Później, gdy spoglądam na Cookie i Frost, myślę, że Boże Narodzenie
mogłoby być równie idealne.
EPILOG
MŁYNARZ

Szesnaście lat później…

„Przestań wyglądać przez okno” – mówi Dynia, podchodząc do mnie od


tyłu i obejmując mnie w talii.
– Tylko sprawdzam, co z różami. Opuszczam zasłonę i krzywię się, gdy
się śmieje.
"Kłamca."
Odwracam się, żeby móc na nią spojrzeć, i biorę jej podbródek w dłoń.
"Czego oczekujesz? Nasza córka jest z chłopcem i nie podoba mi się to.
– Jest z przyjacielem. Patrzy na mnie delikatnie, ale wiem, że ukrywa
przede mną prawdę.
Może lepiej, że nie wiem, i Dynia musi o tym wiedzieć. Bo gdyby nasza
córeczka Natalie miała chłopaka, połamałabym mu nogi.
Dźwięk silnika sprawia, że ​się odwracam i widzę samochód
zaparkowany z przodu. Matka i ojciec chłopca są w samochodzie, a ja
patrzę, jak chłopiec wysiada i przytrzymuje Natalie drzwi.
„Ma dobre maniery” – mówi Dynia, a ja po prostu prycham.
"On jest mały."
– Ma szesnaście lat. Dynia trąca mnie w plecy, a ja chrząkam.
„Powinienem wyjść na zewnątrz i porozmawiać z jego rodzicami”.
Podchodzę do drzwi, a ona chwyta mnie za ramię.
„Miller, rozmawiałem już z nimi wcześniej, jest w porządku. Niech
chłopak pożegna się z Natalią.” Błaga mnie, gdy jej ręce przesuwają się po
mojej klatce piersiowej. Ona nie gra fair.
"Cienki." Poddaję się, choć nie chcę, i stoję tam, czekając, aż Natalie
wejdzie do środka.
Po dłuższej chwili po drugiej stronie drzwi wchodzi do środka, a jej
policzki są jaskrawoczerwone.
"Co robiłeś?" Szczekam, ale Dynia staje przede mną.
„Jak tam film, kochanie? Dobrze się bawiliście?”
"Tak! To było naprawdę zabawne, a Drake kupił mi przekąski i
popcorn”.
„Skąd kupiłeś szminkę?” Krzywię się, widząc róż na jej ustach.
Natalie wzrusza ramionami, przechodząc obok matki. „Od cioci
Cookie”.
"Ciastko." Wymawiam jej imię jak przekleństwo, gdy Dynia idzie z
Natalie do kuchni.
Wychodzę bocznymi drzwiami w miejscu, gdzie łączą się nasze domy, i
widzę Cookie na patio myjącą psa.
„Czy zrobiłeś makijaż mojej córce?” Krzyczę, a Cookie przerywa to, co
robi, i spogląda na mnie.
"Tak. To zemsta za to, że dałeś Mikelowi prezerwatywy!” – odkrzykuje.
„To chłopiec, to coś innego!” Krzyczę, po czym z trudem przełykam,
zatrzaskując drzwi i wchodząc z powrotem do środka. Dźwięk śmiejącego
się Cookie za mną doprowadza mnie do złości.
Odzyskam ją za to, prawdopodobnie kiedy przyjdzie tu później na
kolację. Muszę pamiętać, żeby to zrobić, gdy Frosta nie będzie w pobliżu.
„Hej” – mówi Dynia, kiedy wraca do salonu. – Nadal jesteś zrzędliwy?
"Tak." Wiem, że nadąsam się jak dziecko, ale Natalie to nasza córeczka,
a to już za dużo. Chcę, żeby znowu miała cztery lata i podskakiwała na
kolanach taty. Wkrótce nas opuści i to złamie mi serce.
„Powinniśmy mieć więcej dzieci” – mówi i dotyka mojego policzka.
„Niet.” Potrząsam głową.
Prawie straciłam Dynię podczas porodu, a lekarze musieli później
usunąć jej macicę. To była decyzja, której nigdy nie chciałem podjąć, ale
zrobiłem ją, aby uratować jej życie. Mieliśmy szczęście, że nasza córeczka
była idealna i zdrowa, a Dyni się udało. Nie potrzebuję niczego poza tym.
„Gdzie jest teraz Natalia?” Spoglądam ponad głową Dyni na kuchnię.
„Poszła zrobić większy makijaż”. Spoglądam gniewnie na Dynię, a ona
mruga do mnie.
– Drażnisz mnie, kobieto.
„Oto.” Ona kiwa głową, a ja łapię ją za tyłek.
„Robisz to, żebym cię ukarał”.
„Oto.” Znowu kiwa głową.
„Wiesz, co się dzieje, gdy mówisz po rosyjsku”. Podnoszę ją, a ona
owija nogi wokół mojej talii.
– Och, bardzo, tato.
Piszczy, kiedy uderzam ją w tyłek i niosę do sypialni.
„Robisz to, żeby odwrócić moją uwagę od gniewu. Ale pozwolę na to,
bo skończy się to moją twarzą w twojej cipce.
– Mam szczęście – mówi, poruszając brwiami.
„Następnie połóż się i rozłóż nogi. Chcę zacząć tak, jak zamierzam
zakończyć.
Podnosi sukienkę, a ja kładę się z nią na łóżku. Kiedy odsuwam jej
majtki na bok, wcieram nos między jej fałdy i wdycham jej zapach, po
czym poliżę tę samą ścieżkę i ssę jej łechtaczkę. Jest jej ciepło, mokro i
bardzo tego potrzebuje. Kładzie dłoń z tyłu mojej głowy i trzyma mnie tam,
gdy delektuję się jej cipką.
Im dłużej jesteśmy razem, tym bardziej ona domaga się satysfakcji, a ja
jej pragnę. Kiedy mówi mi, że chce mojego kutasa, jestem na baczność i
czekam, aż sprawię jej przyjemność. Kiedy mówi mi, że potrzebuje moich
ust, padam na kolana. Jest moją królową i moim światłem i nie ma niczego,
czego bym nie zrobił, żeby ją uszczęśliwić.
„We mnie” – mówi, odciągając mnie od swojej cipki.
Wbijam się w nią długim, mocnym ruchem i oboje jęczymy na widok
połączenia. Szesnaście lat później, a za każdym razem, gdy dołączamy,
wciąż jest idealnie.
„Kocham cię” – szepcze, przyciągając mnie bliżej.
„I ja cię kocham, krasota” – mówię jej, zakrywając jej ciało moim i
kochamy się.
Później, kiedy ją obejmę, zamknę oczy i odmówię modlitwę
dziękczynną za to, że znalazłem swoją bratnią duszę. Moje życie nie
zaczęło się aż do dnia, w którym ją poznałem.

KONIEC!
Nie masz dość romansu? Dlaczego nie dostać tego ZA DARMO!

Aby co tydzień otrzymywać bezpłatne audiobooki od swoich ulubionych autorów romansów,


zasubskrybuj podcast Read Me Romance i słuchaj TERAZ!

Facebooka Instagram YouTube


Dla wszystkich GORĄCYCH wiadomości i BRUDNYCH szczegółów…
zapisz się na listę mailingową!

www.AlexaRiley.com

Znajdź nas wszędzie w Internecie…

Instagram Facebooka Dobre odczyty Snapchata YouTube

You might also like