Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 14

HAPTENOLOGIA

Haptenologia, autor Jerzy Grzeszczuk, wydawca Instytut Haptenologii, wydanie


drugie uzupełnione, rok 2004.

WSTĘP

Gdy byłem młody oglądałem radziecki film, na którym pokazano przygotowania


do zespołowego lotu w kosmos. Zbudowano makietę statku kosmicznego i
zamknięto w niej kilku zdrowych pilotów, kandydatów do lotu w kosmos. W
szczelnej kabinie był zapas wody, żywności i powietrza. Kandydaci mieli tam
przebywać przez kilka tygodni. Okazało się, że nie wszyscy zdrowi kandydaci
wytrzymali pobyt w tej ciasnej kabinie, gdzie powietrze prawdopodobnie
wypełnione było substancjami pochodzącymi z ludzkich ciał. Jeden z nich doznał
silnych zaburzeń psychicznych, zaburzeń w pracy serca i trzeba było przerwać
eksperyment. Usunięto chorego z kabiny, a na jego miejsce wpuszczono innego
kandydata. Okazało się, że ten chory po wyjściu z kabiny szybko wyzdrowiał i nie
wykryto u niego żadnej choroby.
Wiele lat później, w roku 1981, obserwowałem przypadek choroby, wobec której
lekarze byli bezradni. Pewna kobieta słabła w bliskości swego męża. Mówiła, że
gdy mąż jest daleko, to z wyglądu sprawia wrażenie przyzwoitego człowieka,
natomiast, gdy jest blisko, to ona czuje, że mąż ma w sobie jakiegoś diabła, który
działa na nią w niesamowity sposób: powoduje mdłości, nudności, zamęt w
głowie, ślepnięcie, ściskanie gardła, drętwienie rąk i nóg. Kobieta odczuwała
zbliżającą się śmierć. Żeby uniknąć śmierci kobieta uciekała z domu, odmawiała
mężowi praw małżeńskich, co z kolei doprowadzało do eskalacji rozmaitych
nieporozumień ...
Postanowiłem znaleźć przyczynę choroby tej kobiety. Być może miałem w
pamięci ten film o przygotowaniach do zespołowego lotu kosmicznego. Być może
dostrzegłem podobieństwo między chorobą zdrowego kandydata na kosmonautę
a chorobą tej kobiety, bo intuicja skłoniła mnie do zainteresowania się
substancjami przenikającymi z organizmów do otoczenia. Znajomego lekarza
zapytałem: „Jakie substancje są w zapachu ludzkich organizmów?”, a on mi
powiedział: „W zapachu są takie substancje, jakie są w pocie, który jak wiadomo
jest wydalany do powietrza razem z zawartymi w nim substancjami. W pocie, a
także w ślinie i innych płynach ustrojowych są rozpuszczone antygeny grupowe
krwi.”
Antygeny te są opisane w książkach z immunologii* oraz hematologii **.. Ten
lekarz pożyczył mi kilka książek –i zacząłem czytać. Gdy wiedza książkowa była
niewystarczająca, nawiązałem kontakty z naukowcami. Obecnie wiem, że
antygeny mają drugą nazwę –hapteny***. W pocie, ślinie, mleku, moczu, łzach,
nasieniu i innych płynach ustrojowych są rozpuszczone następujące hapteny
(antygeny): A, B, H, Leb, Lea, Sda, I. Każdy człowiek ma inny zestaw tych
haptenów, które są najlepiej znane hematologom. Jednakże hematolodzy dotąd
nie zwracali należytej uwagi na znaczenie wiedzy o tych haptenach (antygenach).
Okazuje się, że ta wiedza może mieć ogromne zastosowanie w profilaktyce i
leczeniu chorób autoimmunizacyjnych, których jest ponad 80, np.: alergia,
migrena, jaskra, epilepsja, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie
stawów, choroby serca.

.............................

* Immunologia –nauka o odporności organizmu na choroby.


** Hematologia –nauka o krwi.
*** Wyraz hapten pochodzi od greckiego wyrazu oznaczającego: przyczepiam,
przymocowuje. Hapteny są to proste związki chemiczne, które mogą się
przylepiać nie tylko do odpowiedników swoich przeciwciał, ale także mogą się
przylepiać do niektórych białek oraz cząsteczek chemicznych

...............................

Ponadto, wiedza ta może mieć zastosowanie w profilaktyce wielu zjawisk


patologii społecznej, np. w zapobieganiu nieudanemu życiu rodzinnemu, agresji,
rozwodom, zabójstwom...
W latach 1981-2004 poznałem kilkaset przypadków chorób powodowanych
reakcją organizmu na hapteny. Badałem krew, ślinę i powietrze wydychane przez
ludzi. Jestem współautorem i autorem kilku prac [1,2, 3, 4] opublikowanych w
naukowych pismach zagranicznych. Opublikowałem także kilka książek w
j.polskim [6, 7, 8, 9, 10]. Moje publikacje zaliczam do nowej dziedziny wiedzy,
którą nazwałem haptenologia -nauka o chorobach i zjawiskach powodowanych
haptenami. Staram się pisać w sposób zrozumiały dla osób w wieku powyżej lat
16. Prowadzę wykłady, na których słuchaczami bywają naukowcy, lekarze,
studenci, uczniowie szkół średnich oraz osoby chore, np. na stwardnienie
rozsiane albo inne choroby, których przyczyny nie były dotąd znane. Dostrzegam,
że w rezultacie prowadzonej działalności oświatowej wzrasta liczba osób
uprzednio chorych, którzy przekonali się, że można przerwać postępy choroby
i uzyskać poprawę zdrowia. Można też zapobiegać nieudanemu życiu
rodzinnemu i wielu zjawiskom patologii społecznej.

Jerzy Grzeszczuk
15 września 2004
WYDARZENIA OPISANE PRZED NASZA ERA

Jak już wspomniałem we wstępie, znałem kobietę, która mówiła, że niektóre


osoby potrafią zabić bez śladu obrażeń. Okazuje się, że podobne wydarzenia, ale
bardziej dramatyczne są opisane w Biblii, w Księdze Tobiasza, która -niestety jest
cytowana tylko w niektórych wydaniach Biblii, bowiem poszczególne wydania
Biblii różnią się zestawem ksiąg. Wydarzenia te działy się około siedem wieków
p.n.e. w Ekbatanie, w Medii. Żył tam wtedy Raguel, który swoją córkę Sarę dawał
za żonę siedmiu kolejnym mężom. W tamtych czasach, gdy mężczyźnie
podobała się dziewczyna, to szedł do jej ojca i prosił, by dał mu swą córkę za
żonę. Raguel zgadzał się, wypisywał na pergaminie zgodę na małżeństwo
i pozwalał mężowi wejść do sypialni Sary. Jednakże kolejni mężowie umierali
podczas nocy poślubnej. Według Tobiasza, sprawcą śmierci siedmiu mężów Sary
był zły demon, Asmodeusz.
Z powodu tych tragicznych wydarzeń Sara nie miała łatwego życia. Posądzano ją
o zabójstwo mężów. Cytuje *: « ...Służąca mówiła do niej: „ To ty zabijasz swoich
mężów. Oto już za siedmiu byłaś wydana i od żadnego nie otrzymałaś imienia.
Dlaczego nas karzesz za twoich mężów, skoro oni pomarli? Odejdź zatem z nimi,
abyśmy już nigdy nie zobaczyli twego syna ani córki.”
Tego dnia była ona bardzo zmartwiona i zaczęła płakać. Wszedłszy do górnej
izby swojego ojca miała zamiar się powiesić. Jednak zaraz opamiętała się i
rzekła: „Niechaj nie szydzą z mego ojca -mówiąc do niego: «Miałeś jedną
umiłowaną córkę i ona z powodu nieszczęść się powiesiła.» Nie mogę wśród
smutku przeprowadzić do Otchłani starości ojca mego. Będzie lepiej dla mnie nie
powiesić się, lecz ubłagać Pana o śmierć, abym nie wysłuchiwała więcej obelg w
moim życiu.” I wówczas wyciągnąwszy ramiona ku oknu, modliła się...»Także
współcześnie zdarzają się bardzo podobne przypadki.

*Cytowany fragment zawarty jest w Biblii Tysiąclecia, w Księdze Tobiasza.


Tłumaczył ks. Stanisław Grzybek. Wydawnictwo Pallottinum. Wyd. III 1983 r.

WYDARZENIA OPISANE PRZEZ DRA SZCZEPANIAKA

Przeczytałem współczesną książkę „Upiory Afryki” napisaną przez dra Stanisława


Szczepaniaka, który jako lekarz pracował w Afryce i opisał swoje przeżycia. Dr
Szczepaniak w Afryce miał wiele kochanek, jedną z nich była Maria Collet, którą
nazwał wampirem energetycznym, bowiem po każdej wspólnej nocy z nią czuł się
fizycznie coraz gorzej i przekonał się, że takie spotkania odbijają się fatalnie na
jego zdrowiu. W sama porę zaprzestał z nią kontaktów, przez co uniknął śmierci.
Dr Szczepaniak zastanawiał się, czy nie zachodzi tu zjawisko przepływu energii z
ciała jej kochanków do jej ciała. Napisał, że ośmieszyłby się wyciągając z tych
zjawisk jakieś teorie naukowe, dlatego postanowił to rejestrować, zebrać materiał
w postaci taśm, zdjęć i czegoś materialnego, co może stanowić podstawę do
dyskusji.
Później dr Szczepaniak obserwował przebieg życia trzech innych mężczyzn,
których Maria Collet doprowadziła do nieuleczalnej choroby i śmierci. Jednym z
nich był Alfred, który obwiniał Marie Collet o to, że swoim wampiryzmem do-
prowadziła go do nieuleczalnej choroby, dlatego przed swoją śmiercią Alfred
zamordował Marie Collet. Gdyby nie fakt jej „fenomenu”, to Maria Collet byłaby
świetną partnerką w życiu, a może nawet w małżeństwie.
W pierwszej części „Upiorów Afryki”, na stronie 86, dr Szczepaniak zakończył
swoje rozważania o wampiryzmie energetycznym w sposób, cytuje: „(...) nic nie
wiemy, ilu mężczyzn wyczerpała doszczętnie z energii, ilu zmarło, ilu popadło w
ciężkie choroby. To jest fenomen, który przypomina chorobę o nieznanej
etiologii... Nie, co ja plotę? To są idiotyczne rozważania. Prędzej trafie do domu
wariatów, niż rozwiążę tę zagadkę (...).”

DZIWNY ZBIEG OKOLICZNOSCI

Dnia 24 maja 2001 r. telefonowała do mnie pani Barbara M. Zapytała, gdzie


można wykonać badania w celu wykrycia możliwości chorobotwórczego działania
organizmów ludzkich. Umówiliśmy się na rozmowę. Spotkałem się z Barbarą w
dniu 8 czerwca 2001 r. Powiedziała mi, że jest mężatką. Przed małżeństwem była
chorowita, ale w małżeństwie, po porodach było z nią bardzo źle. Mdlała raz po
raz. Miała silną anemię. Wiele razy po kilka miesięcy była leczona w szpitalach.
Lekarze byli bezradni. Aż pewnego dnia, kilka lat temu kupiła moją książkę, którą
przeczytała. Zorientowała się, że to mąż może działać na nią chorobotwórczo.
Odseparowała się od męża. Wyzdrowiała całkowicie. Czuje się bardzo dobrze,
pracuje. Dzieci są dorosłe i ona teraz chce rozwodu. Jej mąż nie wierzy, że
można udowodnić przed sądem, że ona jest silnie uczulona na jego hapteny.
Pytała mnie, czy można uzyskać naukową ekspertyzę jej przypadku, dla sądu, w
sprawie rozwodowej. Obiecałem, że jeśli ona i jej mąż zgodzą się oddać krew i
ślinę do badań, to ja zajmę się wykonaniem badań tej krwi i śliny. Jeśli na pod-
stawie wyniku badania ustalę, że w jej małżeństwie występuje zjawisko silnego,
chorobotwórczego działania organizmów, to będzie możliwość sporządzenia
naukowej ekspertyzy medycznej na potrzeby sądu.
Pani Barbara chciała natychmiast dać do badania swoją krew i ślinę. Ja
proponowałem, aby ona i jej mąż równocześnie dali próbki swojej krwi i śliny.
Okazało się, że mąż gdzieś wyjechał i wróci 18 czerwca. Wtedy ona porozmawia
z mężem i dostarczą mi próbki śliny i krwi do badania.
Czekałem; minęła data 18 czerwca. Po kilku dniach zatelefonowałem do pani
Barbary. -Mój rozmówca powiedział, że Barbara nie żyje. Jechała autem. Była
fatalna pogoda. Wypadek... 17 czerwca... [...]
WAMPIRYZM ENERGETYCZNY

To było w 1995 roku, przyjechała do mnie pewna kobieta, która była przewlekle
chora i podejrzewała, że jej mąż swoimi haptenami doprowadza ją do ciężkiej
choroby. Ta kobieta była wielokrotnie leczona w szpitalach, gdzie zdrowiała, ale
po powrocie do domu wracała choroba. Ona ma grupę krwi B, a jej mąż grupę
krwi 0. Wtedy, w roku 1995, moja wiedza o kierunkach toksycznego działania
ludzi na siebie była uproszczona, bo uwzględniałem tylko grupy krwi A, B, 0.
Wtedy nic nie wiedziałem o antygenach układu Lewis. Powiedziałem tej kobiecie,
że krew jej męża jest krwią uniwersalnego dawcy, dlatego jego krew nadaje się
do przetoczenia dla wszystkich, zatem zapach (substancje rozproszone w
powietrzu) jej męża nie powinny być dla niej chorobotwórczy. Zaleciłem tej
kobiecie, aby na jakiś okres wyjechała na wczasy, a po uzyskaniu poprawy
zdrowia i po powrocie do domu, żeby dobrze wietrzyła swoje mieszkanie i każde-
go dnia przebywała jak najdłużej na świeżym powietrzu.
Po trzech latach, w lipcu 1998 roku, otrzymałem od tej kobiety list; zawiadomiła,
że nastąpiła u niej duża poprawa zdrowia, czuje się dobrze.
Po dziewięciu latach, w roku 2004 zatelefonowała do mnie i powiedziała, że od
czasu poprzedniej wizyty u mnie, od 1995 roku zastosowała się do mojej rady, a
także zastosowała się do rady jakiejś lekarki, która zaleciła jej spożywać dużo
warzyw, jarzyn i owoców. Przez 5 (pięć) lat przestrzegania tych zaleceń nie
chorowała wcale i nie brała żadnych lekarstw. Ale w roku 2001 zachorowała na
grypę i przez kilkanaście dni leżała w łóżku i od tej pory stale jest ciężko chora.
Kilka razy była leczona w szpitalu. Powiedziałem tej kobiecie, że w roku 1995,
kiedy ona była u mnie, to ja nic nie wiedziałem o antygenach i przeciwciałach
układu Lewis: Lea i Leb, które prawdopodobnie mogą być dla niej toksyczne.
Obecnie potrafię wykrywać antygeny i przeciwciała układu Lewis i mogę wykonać
testy krwi i śliny. Po rozmowie telefonicznej ta kobieta i jej mąż przysłali mi pocztą
próbki krwi i śliny do badania. Ja wykonałem testy i wykryłem, że w ślinie (zatem
w pocie i innych wydzielinach organizmu) jej męża są duże ilości antygenów Leb,
natomiast we krwi tej kobiety, po dodaniu antygenów ze śliny jej męża,
zobaczyłem gołym okiem zmiany, które w organizmie tej kobiety dokonują się pod
wpływem tych antygenów.
Eksperyment w probówce wyjaśnia zjawisko wampiryzmu energetycznego. O
wyniku badania zawiadomiłem telefonicznie tę kobietę i sporządziłem pisemny
dokument, który wysłałem pocztą. Jeśli ta pani i jej mąż zechcą, to mogą
powtórzyć badania w innym laboratorium i otrzymają takie same wyniki.

KAMUFLUJACY SIE WAMPIR

Pan Stefan Z., który jest Polakiem, od wielu lat mieszka i pracuje za granicą.
Kupił kiedyś polonijną gazetę, w której był wydrukowany mój artykuł o haptenach.
Przeczytał ten artykuł i napisał do mnie list, którego fragmenty cytuje: „(...)
Chociaż nie jest mi obce poruszone tam zagadnienie, interesuje mnie to bardzo,
+

ponieważ sam bardzo często jestem w roli poszkodowanego, a także widzę wokół
różne tragedie, w których jedna strona udaje, że jest w porządku, że jest
niewinna, nawet za śmierć swego bliźniego, współpartnera (...) mnie chce szlag
trafić, gdy odkrywam kolejnego kamuflującego się zbrodniarza, wampira w akcji.
Ja chętnie przyczepiłbym mu lub jej dzwonek, kajdankiem, aby sprawiedliwości
stało się zadość –chociaż w jakimś stopniu (...).”
Po kilku miesiącach pan Stefan przyjechał do Polski. Spotkał się ze mną i
rozmawialiśmy przez kilka godzin. Opowiedział mi o swoim życiu na emigracji.
Przez kilka lat był kierowcą taksówki. Woził rozmaitych pasażerów i wtedy do-
strzegł dziwne zjawisko, że niektórzy pasażerowie wyglądają niewinnie, ale w
ciasnej przestrzeni auta działają na niego w niesamowity sposób, bo on doznaje
przy nich zamętu w głowie, duszności i po prostu nie może ścierpieć ich bliskości.
W takich przypadkach starał się jak najszybciej pozbyć się takiego pasażera, albo
przerywał jazdę, wychodził z taksówki, czasem wymiotował, co zwykle sprawiało
mu ulgę.
Gdy porzucił pracę taksówkarza, zdarzyło się, że był pasażerem w jakiejś
taksówce i odczuwał, że kierowca jest „wampirem”. Nie mogąc dłużej znieść jego
bliskości, poprosił o zatrzymanie, wysiadł, a następnie wsiadł do innej taksówki.
Po kilku latach pracy pan Stefan dorobił się i postanowił się ożenić. Przyjechał na
urlop do Polski w poszukiwaniu kandydatki na żonę. Zapoznał się z kilkoma
panienkami na wydaniu. Spotykał się z nimi zwykle w towarzystwie innych osób.
Rozmawiali ze sobą, ale się nie przytulali. Jedna z panienek bardzo mu się
spodobała. Po powrocie do swego domu Stefan napisał do niej list, w którym
zaproponował jej małżeństwo. Panienka wyraziła pisemną zgodę na małżeństwo
i wtedy Stefan upoważnił kogoś w Polsce, aby w jego imieniu złożyć dokumenty
do Urzędu Stanu Cywilnego w celu zawarcia związku małżeńskiego. Gdy
panienka otrzymała już dokument, że jest żoną Stefana, to wsiadła do samolotu
i poleciała do niego. Stefan powitał ją na lotnisku, zawiózł do swego domu i tam
o/dbyła się ich noc poślubna. To była straszna noc. W łóżku do niczego nie
doszło. Stefan ledwie żywy wstał, wyszedł z mieszkania... Przekonał się, że jego
piękna, inteligentna, wspaniała, przez niego wybrana żona jest „wampirem” i że
jego życie z nią jest niemożliwe. Długo nad tym myślał. Powiedział jej o tym. To
był dramat dla obojga. Po pewnym czasie owa formalna małżonka wróciła do
Polski. Stefan stracił z nią kontakt i nie wie, jak się potoczyło jej dalsze życie.
Stefan dal mi do zbadania próbkę swojej krwi i śliny. Wykonałem badania i
pisemnie poinformowałem go o wyniku, który może się przydać, jeśli jego
następna kandydatka na żonę zechce oddać swoją krew i ślinę do badania.
MĄŻ –WAMPIREM

We wrześniu 2001 r. jakiś mężczyzna zatelefonował do mnie i zapytał, czy


można wykonać laboratoryjne badania w przypadku uczulenia na hapteny w
małżeństwie. Odpowiedziałem, że tak. Po pewnym czasie spotkałem się z nim
i jego żoną. Powiedzieli, że o chorobach haptenowych dowiedzieli się z mojego
wystąpienia w telewizji (TVP1) w roku 2000 i doszli do wniosku, że tylko ja mogę
im pomóc. Mąż powiedział, że gdybym ja nie przyjechał, to oddałby swoją żonę
na leczenie psychiatryczne. Ich małżeństwo było przez 10 lat udane do czasu,
gdy żona trafiła do szpitala, gdzie zrobiono jej operację i przetoczono krew. Po
powrocie ze szpitala stało się coś strasznego, czego nie mogli zrozumieć. Szlag
trafił w ich szczęście małżeńskie –po współżyciu z mężem żona straciła
przytomność i pogotowie ratunkowe zabrało ją do szpitala, gdzie ją uratowano,
ale nie znaleziono żadnej choroby. Później zdarzyło się jeszcze kilka takich
przypadków -żona umierała -przyjeżdżało pogotowie ratunkowe –i nie znaleziono
przyczyny choroby. Lekarze powiedzieli, że to może być alergia, dlatego
małżeństwo wyrzuciło z domu wszystkie rośliny, dywany, futra, poduszki...
podłogi zostały wyłożone kafelkami. Gdy nie było już co wyrzucać, żona
zorientowała się, że to mąż na nią tak działa. Początkowo myślała, że mąż ma
jakieś „złe myśli”, albo „złe intencje”, że działa na nią psychicznie, dlatego od-
mawiała współżycia z mężem i spała w oddzielnej sypialni, co było powodem
rozmaitych awantur w rodzinie. Szukając pomocy, żona powiedziała o tym swemu
spowiednikowi, a ten porozmawiał z jej mężem i skierował go do prowadzonego
przez kościół ośrodka, gdzie psychologowie zajmują się terapią małżeństw
zagrożonych rozpadem.
Mąż był w tym ośrodku przez kilka dni, a po powrocie z terapii mąż i żona poszli
spać razem. Jednakże żona stwierdziła, że terapia męża nie dała żadnego
rezultatu i to „zło” nadal tkwi w mężu. Miała do wyboru, albo ulec kolejnej zapaści,
albo uciekać od męża. W środku nocy uciekła z domu, ale po kilku dniach wróciła
do swoich dzieci, które chodzą do szkoły i wymagają matczynej opieki.
Małżonkowie mieli zbadane grupy krwi. Po zapoznaniu się z tymi dokumentami
zorientowałem się, że prawdopodobnie żona choruje z powodu immunizacji
antygenami Lewis (lekarze nie zwracają uwagi na skutki immunizacji antygenami
Lewis). Immunizacja mogła najpierw nastąpić podczas porodów, ale to mogła być
słaba immunizacja, dlatego przez wiele lat ich pożycie małżeńskie było udane.
Następna immunizacja –bardzo silna –mogła nastąpić po przetoczeniu obcej krwi.
Jednakże ta kobieta powiedziała, że w szpitalu przed operacją pobrali jej krew,
która następnie zwrócono jej podczas operacji. Ja powiedziałem, że tak mogło
być, ale jeśli jej krwi było mało, to mogła otrzymać dodatkową porcję obcej krwi,
zawierającej antygeny Lewis, które mogły spowodować bardzo silną immunizację.
Należało sprawdzić moją hipotezę, która była logiczna, ale hematolodzy wiedzą,
że tylko trzy procent kobiet ma przeciwciała anty-Lewis, zatem
prawdopodobieństwo słuszności mojej hipotezy było małe.
Wezwano pielęgniarkę, która pobrała krew od obojga małżonków, a ja tę krew
i ślinę zabrałem do zbadania w laboratorium. W probówce zobaczyłem, co mogą
zrobić hapteny jej męża we krwi żony. Przyczyną choroby tej kobiety może być
silne uczulenie na hapteny Lewis, które są w płynach ustrojowych i wydzielinach
organizmu przenikających do otoczenia, w tym również do powietrza.
Opisałem w języku angielskim sposób wykonania badań krwi oraz śliny pobranej
od tego małżeństwa. W grudniu 2001 r. wysłałem ten opis do redakcji pewnego
angielskiego pisma medycznego w celu publikacji. Jednakże redaktor naczelny
uznał moją pracę za niewiarygodną i odmówił przekazania do recenzji. Później
wysłałem tę pracę kolejno do trzech innych redakcji -ostatni raz do
amerykańskiego pisma „Journal of the Neurological Sciences”. Zatytułowaną
„The Hapten Diseases” [5] została zarejestrowana pod numerem RPL/2003/8
i przekazana do recenzji.
Dnia 16 kwietnia 2003 r. redaktor naczelny napisał mi, że odmawia publikacji z
powodu negatywnej opinii recenzenta, cytuje: „A poorly written, badly conceived
manuscript based on speculation.”, co oznacza: „Kiepsko napisany, źle
pomyślany manuskrypt oparty na spekulacji”. Ja zgadzam się z tym, że mój tekst
jest kiepsko napisany w języku angielskim. Dwa następne zarzuty mogą wynikać
z braku zrozumienia tego tekstu.
Kilka lat wcześniej trzy moje prace [2, 3, 4] były opublikowane w języku
angielskim, ale tamte prace były tłumaczone przez zawodowego tłumacza, który
jako tłumacz wysoko ceni swoją pracę. Tym razem ja sam zrobiłem tłumaczenie -i
wyszło w miarę kiepsko. Najłatwiej mi pisać w języku mojej mamy -czyli w polskim
języku.
Jestem głęboko przekonany, że opisanym przeze mnie chorobom i zjawiskom
patologii społecznej można skutecznie zapobiegać, unikając haptenów, które
powodują chorobę. Ale w tym przypadku, gdy mąż jest sprawcą choroby, pojawia-
ją się trudne problemy etyczne, moralne, religijne, prawne. Ludzie chcą kochać i
być kochani. W małżeństwie chcą być wierni, aż do śmierci. –Uważam, że w tej
sprawie powinni wypowiedzieć się filozofowie, etycy, moraliści, przywódcy
duchowi, sędziowie, adwokaci, twórcy prawa cywilnego, karnego i kanonicznego,
a także zwykli ludzie, z których jedni wbrew swej woli są sprawcami chorób, a inni
są ofiarami zjawiska toksycznego działania wynikającego z właściwości ich
organizmów.
Przedstawione tutaj problemy ze zdrowiem wspomnianej kobiety są bardzo
podobne do problemów Stefana, o którym pisałem poprzednio. Także podobne
są wyniki badania krwi i śliny Stefana oraz tej kobiety, zatem istnieje duże
prawdopodobieństwo, że ta para byłaby zdrowa w małżeństwie.
ŚMIERĆ OD HAPTENÓW MĘŻA

W części trzeciej „Upiorów Afryki” [23] dr Szczepaniak opisał wydarzenia, gdy od


roku 1992 pracował jako lekarz w szpitalu w Mombasa w Kenii.
Jego zwierzchnikiem w szpitalu był Hindus, dr Kilian, który zwykle przychodził do
pracy na dwie, trzy godziny i urywał się do swojej prywatnej praktyki. Kiedyś do
szpitala przyszła żona Kiliana, ale jej męża nie było, więc czekała na swego męża
w poczekalni i tam zasłabła. Wezwano dra Szczepaniaka, który ratował żonę
Kiliana z omdlenia. Gdy odzyskała przytomność, to powiedziała –cytuję:
„(...) nie wiem o co chodzi. Kiedy mąż się do mnie zbliża, kiedy spędzę z nim noc,
to potem jestem tak zmęczona, wyczerpana i tak źle się czuję, że tracę
przytomność, albo się przewracam (...) jeśli mieszkanie jest dobrze
przewietrzone, to te objawy nie są tak silne (...) jeśli jesteśmy w tym samym
pokoju, to już czuję się źle (...).”
-Czy mówiła pani o tym swoim rodzicom?
-„Tak, ale oni nie chcą mnie słuchać. Uważają, że to moje fanaberie, że chcę
uciec od męża i zarzucają mi różne rzeczy. Oni nic nie rozumieją.”
Następnie dr Szczepaniak wyjaśnił żonie Kiliana, że jej choroba może być
powodowana toksycznym działaniem haptenów wydzielanych przez organizm jej
męża. Cytuje: „Co to za rewelacje?” –spytała.
-To nie są żadne rewelacje. Może tutaj w Kenii nikt o tym nie słyszał, ale na
świecie, to nic nowego.
Później dr Szczepaniak zastanawiał się, czy dobrze zrobił mówiąc jej o tym, bo to
może się stać powodem awantur i nieporozumień. Po kilku dniach żona Kiliana, w
tajemnicy przed mężem, zaprosiła dra Szczepaniaka do domu swoich rodziców,
którzy byli zaszokowani i nie chcieli uwierzyć. Dr Szczepaniak nie chciał przyjść,
ale bardzo prosiła, dlatego poszedł. Dr Szczepaniak opowiedział żonie Kiliana i jej
rodzicom o haptenach, że mogą powodować różne dolegliwości, a nawet
śmierć ... Zrobił im wykład z immunologii, powiedział, że człowiek może
nieświadomie zniszczyć drugiego człowieka z powodu wydzielanych przez siebie
haptenów. Cytuje: „(...) obawiam się, że dalszy kontakt państwa córki z Kilianem
może doprowadzić do jej śmierci.”
Rodzice ciągle nie chcieli wierzyć. Szczepaniak zaproponował rodzicom, aby pod
jakimś pozorem wysłali gdzieś daleko swoją córkę na kilka miesięcy. Tydzień
później ich córka wyjechała do Kalkuty. Była tam trzy miesiące. Gdy wróciła,
zatelefonowała do dra Szczepaniaka i powiedziała: „(...) Czuję się doskonale (...).
Jestem panu bardzo wdzięczna. Rozmawiałam z rodzicami i będziemy zabiegać
o separację (...) nie mam wyboru (...). Obawiam się, że cała tutejsza społeczność
hinduska nas potępi. Jeszcze raz dziękuję panu za to, co pan dla mnie zrobił”.
Miesiąc później doszło do awantury między małżonkami i żona Kiliana wygadała
się. Rodzice dążyli do rozwodu. Dr Kilian przyszedł do dra Szczepaniaka z
awanturą, że wtrąca się w jego życie, że napuszcza jego żonę, że opowiada jej
bzdury o jakichś haptenach. Straszył, że go zaskarży do sądu. Awantura
przeniosła się do gabinetu dyrektora szpitala. Dyrektor wysłuchał ich
i zaproponował Szczepaniakowi, aby wyjechał na urlop, aż sprawa ucichnie.
Ze strony 51, cytuje: „(...) Później dowiedziałem się, że żona Kiliana jest w bardzo
ciężkim stanie i leży w szpitalu (...). Na początku tej afery nazywano mnie
pogardliwie <mente - hapten> (chory psychicznie hapten). Słyszałem to kilka
razy. Teraz ten pogardliwy stosunek się zmienił (...) wszyscy wiedzieli, że żona
Kiliana jest ciężko chora, wiedzieli również o zajściu między Kilianem i mną.
Sprawa musiała być głośna, bo jeden z chirurgów na korytarzu zapytał mnie: -
Kolego, gdzie można znaleźć literaturę na temat tych haptenów (...).”
-Trudno powiedzieć, gdzie tego szukać, to dość nowe zagadnienie. Niech pan
poszuka w literaturze amerykańskiej (...) w immunologii.”
Ze strony 52, cytuje: „(...) Żona Kiliana zmarła. Podniósł się straszny lament.
Kilian nie był w stanie poprowadzić oddziału. Dyrektor prosił, abym tymczasowo
pełnił jego funkcję. Rodzice dziewczyny wywołali podobno awanturę oskarżając
go o morderstwo swej córki (...) złożyłem im kondolencje. Matka była tak
załamana, że nie chciała rozmawiać. Stracili jedyne dziecko, gdyż nie byli w
stanie oprzeć się zięciowi. Zmienił się stosunek personelu medycznego do mnie
(...). Po pogrzebie różni Hindusi zaczęli się do mnie zgłaszać, pytając, czy nie
zająłbym się leczeniem poza szpitalem.”
Ze strony 56, cytuje: „(...) Zaczynała się pora deszczowa. (...) przyjechał
przedstawiciel przemysłu farmaceutycznego (...) kroiło się spotkanie z lekarzami.
Przy okazji dyrektor poprosił mnie, abym zrobił wykład o haptenach (...) cały
szpital gada o haptenach, ludzie na ulicy mówią o haptenach. To dlatego, że
przewidział pan śmierć żony Kiliana (...).”
Wykład się odbył. W ostatnim rzędzie siedział Kilian i słuchał uważnie. Na
zakończenie wykładu dr Szczepaniak powiedział: „Wy przedtem śmialiście się ze
mnie, nazywaliście mnie doktor <mente - hapten>, co miało oznaczać, że jestem
psychicznie chory. Dopiero, jak zmarła żona waszego kolegi, to nagle zmieniło się
wasze nastawienie. A może to wy jesteście mente - hapteny, popatrzcie na
siebie. Zawrzało na Sali (...). Dyrektor wyszedł za mną i pogratulował mi wykładu
(...).”

SEPARACJA MAŁŻEŃSTWA

To się zdarzyło ponad dziesięć lat temu. Byłem mówcą na spotkaniu w jakimś
religijnym klubie. Pośród słuchaczy na sali zauważyłem jakiegoś księdza.
Mówiłem o toksycznym działaniu organizmów ludzkich mających zdolność
wydzielania haptenów. Po zakończeniu spotkania rozmawiałem z jakąś panią,
która powiedziała, że jest psychologiem, pracuje w poradni rodzinnej, zajmuje się
terapią małżeństw zagrożonych rozpadem. Jej syn jest także psychologiem i
pracuje w poradni rodzinnej w innym mieście. Powiedziała, że jeśli ja zechcę, to
jej syn w swojej poradni może zorganizować mi pogadankę o haptenach. Ja
chciałem, i po kilku tygodniach przeprowadziłem pogadankę na spotkaniu, które
zorganizował jej syn. Na sali było kilkunastu słuchaczy, a po spotkaniu
rozmawiałem w cztery oczy z organizatorem spotkania. Powiedział, że moja
pogadanka najpierw wywarła wielkie wrażenie na jego matce, dlatego matka
prosiła go, aby zorganizował podobną pogadankę. On to zrobił dlatego, że w jego
rodzinie prawdopodobnie także wystąpiło zjawisko toksycznego działania ludzi.
Otóż jego brat, Witold, który był zdrowy, ożenił się. Początkowo Witold mieszkał
ze swoją żoną. Urodziło im się dziecko, ale od początku małżeństwa Witold był
bez przerwy chory. Po pewnym czasie Witold wyprowadził się do innego
mieszkania i żyje w separacji z żoną. Teraz Witold jest zdrowy. Organizator mego
spotkania powiedział, że zarówno on, jak i jego matka są psychoterapeutami,
dlatego starali się zapobiec rozpadowi małżeństwa Witolda. Próbowali z nim
rozmawiać, ale Witold nie chciał się otworzyć i nie chciał ujawnić przyczyny
rozpadu swego małżeństwa. Podczas moich pogadanek, zarówno jego matka, jak
i on, zrozumieli, że Witold prawdopodobnie chorował z powodu toksycznego
działania haptenów jego żony i dlatego Witold wyprowadził się od swojej żony.
Z Witoldem i jego żoną nigdy się nie spotkałem i nie badałem ich krwi i śliny, ale
uważam, że można zorganizować badania krwi i śliny dla kandydatów do
małżeństw i na podstawie wyniku badania można prognozować możliwość
nieudanego życia w małżeństwie.

ZERWANE NARZECZEŃSTWO

Było to na wiosnę 2002 r. Przyjechała do mnie para młodych ludzi. On i ona w


wieku około 25 lat. Usiedli na kanapie, trzymali się za ręce. On powiedział, że
dawno temu jego mama, która jest nauczycielką biologii, kupiła moją książkę o
chemicznym działaniu ludzi, przeczytała ją, mówiła o jej treści na lekcjach biologii
w szkole i zachęcała go do przeczytania. On miał wtedy 16 lat, przeczytał ją, a
następnie odłożył na półkę. Po latach poznał siedzącą przy nim pannę. Wszyscy
znajomi wiedzieli, że są zakochani, że mają zamiar się pobrać. Ustalili termin
ślubu i niedawno pojechali na wycieczkę samochodem. W dzień coś zwiedzali, a
w nocy spali w samochodzie. Przytulali się do siebie, a rano on stwierdził, że jest
strasznie słaby, bardzo źle widzi i nie może prowadzić samochodu.
Wtedy ona usiadła za kierownicą i zawiozła go do jego mamy, która na jego
twarzy dostrzegła alergiczną wysypkę, szczególnie silną w okolicy ust i na
przedramionach, w miejscach którymi stykał się ze swoją narzeczoną. Mama
natychmiast zdjęła z półki moją starą książkę i dała jego narzeczonej do czytania.
Dopiero wtedy on przypomniał sobie że jego zaburzenia wzrokowe oraz
alergiczna wysypka mogły zostać spowodowane chemicznym działaniem
haptenów jego narzeczonej.
Wzrok wrócił szybko do normy; z miejsc pokrytych wysypką na skórze wyciekła
jakaś „ropa”; po kilkunastu dniach skóra się zagoiła. Ale on się przekonał, że przy
swojej narzeczonej źle się czuje, staje się senny, dlatego oboje przyjechali do
mnie na naradę.
Bardzo mnie zainteresował ich przypadek. Zapytałem, czy zechcą dać krew i
ślinę do zbadania. Oni zgodzili się, pod warunkiem, że krew zostanie pobrana w
porządnym laboratorium. W tym celu poszliśmy do pobliskiego laboratorium, ale tuż
przed drzwiami oni zaczęli się naradzać i odmówili oddania krwi do badania.
Bardzo ich prosiłem, obiecałem, że w laboratorium ja zapłacę za pobranie krwi,
że za badanie krwi grosza od nich nie wezmę, ale oni nie dali się namówić.
Pożyczyłem im moją najnowszą książkę i odprowadziłem w stronę dworca
kolejowego.
Po kilku dniach ta panna zatelefonowała do mnie. Rozmawialiśmy około pół godziny.
Ona była załamana, rozgoryczona. Powiedziała, że jej narzeczony jest absolutnie
przekonany, że ona działa na niego toksycznie i z tego powodu on nie chce się z nią
ożenić. Ona nie wierzy w moje książki (...). Wysłuchałem ją i powiedziałem, że
mieli okazję wykonania badań, ale nie skorzystali. Te badania można było
powtórzyć w dowolnym laboratorium i wyniki byłyby takie same (...).
Hematolodzy, którzy już znają moją teorię, są przekonani, że chemiczne działanie
ludzi jest faktem.
Po dwóch latach, w sierpniu 2004 r. zatelefonował do mnie ten młody człowiek.
Powiedział, że książka, którą im pożyczyłem jest nadal zafoliowana, bo jej nie czytali
wcale, ale on chce za książkę zapłacić. Zapytałem, jak oni rozwiązali swój
problem. Powiedział, że rozstał się ze swoją narzeczoną.

CHOROBY AUTOIMMUNIZACYJNE
Około 20 proc. ludzi w USA choruje na choroby autoimmunizacyjne (ChA), których
jest ponad 80, np.: stwardnienie rozsiane, choroby serca i reumatyczne, lupus ( toczeń
rumieniowaty układowy)... Obszerna lista ChA jest opublikowana w internecie przez
amerykańskie stowarzyszenie o nazwie: American Autoimmune Related Diseases
Association (AARDA), które zajmuje się badaniami chorób autoimmunologicznych
oraz upowszechnianiem najnowszej wiedzy. Przyczyny ChA nie są znane, dlatego w
leczeniu najczęściej stosuje się leki łagodzące objawy chorobowe.
Naukowcom wydaje się, że przyczyną ChA może być jakaś nieznana dotąd
usterka układu odpornościowego, który, zamiast wytwarzać odpornościowe
przeciwciała niszcząc chorobotwórcze mikroby, wytwarza tzw. autoprzeciwciała,
które niszczą własny organizm. Rezultaty moich badań obalają dotychczasowe
poglądy, że autoprzeciwciała są wytwarzane z powodu jakiejś usterki układu
odpornościowego. Wg moich poglądów, autoprzeciwciała tworzą się w zdrowym
organizmie, który ma wytworzone odpornościowe przeciwciała, do których
przylepiają się obce hapteny, tak jak to przedstawiłem na ryc. 4. Autoprzeciwciała
mogą przylepiać się nie tylko do erytrocytów, ale także do innych komórek i
tkanek, a w następnym etapie białka dopełniacza (= białka układu dopełniacza)
niszczą te komórki i tkanki w miejscach, gdzie są przylepione autoprzeciwciała. W
zależności od tego, do jakich tkanek przylepiają się autoprzeciwciała, występują
rozmaite objawy, z którymi ludzie chorzy zgłaszają się do rozmaitych
specjalistów. Jeśli autoprzeciwciała przylepiają się do osłonek włókien
nerwowych, to te osłonki są niszczone z udziałem białek dopełniacza, a wtedy
lekarze rozpoznają stwardnienie rozsiane (sclerosis multiplex – SM).

Stwardnienie rozsiane (SM)


Z moich badań wynika, że SM jest powodowane haptenami, które pochodzą ze
środowiska. Hapteny są bardzo rozpowszechnione w przyrodzie. Organizmy ludzi,
zwierząt, roślin, grzybów pleśniowych i mikrobów wydalają swoje hapteny do
powietrza. W nieodpowiednio wietrzonym mieszkaniu stężenie rozmaitych haptenów
jest duże. Obce hapteny najczęściej pochodzą z organizmów ludzkich i mogą
wniknąć do krwi drogą wziewną (ryc.3). Podczas ciąży hapteny płodu mogą
przeniknąć do krwi matki przez łożysko, które jest przepuszczalne dla haptenów.
Podczas kontaktów seksualnych hapteny, które są w ślinie i nasieniu, mogą
wniknąć do krwi przez śluzówkę.
Przypadki stwardnienia rozsianego interesują mnie od roku 1988. Z literatury
naukowej dowiedziałem się o wielu bardzo ciekawych spostrzeżeniach związanych
z występowaniem SM, jednakże naukowcy nie potrafili udzielić odpowiedzi,
dlaczego tak jest. Ja natomiast zorientowałem się, że wiedza z haptenologii pozwala
wyjaśnić, dlaczego tak jest. [...]
1/. Osoby z grupą krwi O chorują na SM częściej niż osoby z innymi grupami krwi.
- Tak jest dlatego, że osoby z zerową grupą krwi mają przeciwciała anty-A i anty-B.
Z tego powodu dla osób z zerową grupą krwi są chorobotwórcze dwa rodzaje
haptenów, a mianowicie hapteny A i hapteny B (tabelka 2.) [...]
2/. Objawy SM występują najczęściej pomiędzy 20 a 40 rokiem życia, nieco
wcześniej u kobiet niż mężczyzn. –Tak jest dlatego, że w tym przedziale wieku
ludzie łączą się w pary kochanków, które podczas współżycia intensywnie
wymieniają hapteny. W parach kochanków najczęściej kobieta jest nieco młodsza
od mężczyzny, dlatego kobiety nieco wcześniej niż mężczyźni zapadają na SM.
3/. Na SM częściej chorują kobiety niż mężczyźni (proporcja 3:1). –Tak jest
dlatego, że podczas ciąży kobiety często ulegają zatruciu haptenami płodu.
Objawy przy SM są identyczne z objawami zatrucia ciążowego. Ponadto, kobiety
ulegają immunizacji ludzkimi antygenami podczas skomplikowanych porodów
i poronień. Po immunizacji wzrasta siła uczulenia na hapteny pochodzące od
dziecka i męża. Kobiety podczas kontaktów seksualnych są biorcami spermy,
która zawiera wielkie ilości haptenów. Ponadto, kobiety - gospodynie domowe
większość czasu spędzają w słabo wietrzonych mieszkaniach, gdzie w powietrzu
może być duże stężenie rozmaitych haptenów.
4/. Większość obostrzeń SM występuje w miesiącach zimowych [19]. –Tak jest
dlatego, bo zimą ludzie przebywają przeważnie w grupach w pomieszczeniach
zamkniętych, które są słabo wietrzone i w powietrzu znajduje się dużo haptenów,
pochodzących od ludzi, zwierząt, roślin, grzybów pleśniowych i mikrobów.
5/. SM występuje bardzo rzadko w rejonach ciepłych, blisko równika. –Tak jest
dlatego, że w gorącym klimacie ludzie żyją na świeżym powietrzu i oddychają
świeżym powietrzem, w którym hapteny ulegają silnemu rozproszeniu.
6/. W chłodnych rejonach północnych i w południowych szerokościach
geograficznych SM jest szeroko rozpowszechnione (30 do 80 przypadków na
100000 ludności). –Tak jest dlatego, że w chłodnym klimacie ludzie przebywają w
szczelnych i słabo wietrzonych mieszkaniach, gdzie stężenie obcych haptenów w
powietrzu jest duże. Oddychając w takich warunkach ludzie wprowadzają do krwi
duże ilości obcych haptenów.
7/. Cyganie, chociaż mieszkają w rejonach o wysokiej zachorowalności na SM,
wykazują niezwykle niską zachorowalność. – Tak jest dlatego, bo Cyganie od
wieków prowadzą wędrowny tryb życia. Lubią przyrodę i świeże powietrze,
unikają życia w dusznych pomieszczeniach, co zapobiega zachorowaniu na SM
i znakomicie wpływa na dobre samopoczucie.
8/. Japończycy, chociaż mieszkają w rejonach o wysokiej zachorowalności na SM,
rzadko chorują na SM (około dwa przypadki na 100 000 ludności). –Tak jest
dlatego, że Japończycy nigdy nie przywiązywali wagi do mieszkania. Ze względu
na częste trzęsienia ziemi traktowali mieszkanie jako tymczasowe schronienie
między jednym a drugim kataklizmem. Przez byle jakie ścianki z papy, siatki, gipsu i
tapet przenika wiatr. Japończycy niesłychanie dbają o czystość osobistą.
Codziennie przed pójściem spać starannie myją całe ciało mydłem pod
prysznicem, a następnie całymi rodzinami moczą się w podgrzewanych
basenikach z gorącą wodą. Podczas moczenia się w gorącej wodzie człowiek
silnie się poci i zostawia w wodzie znaczną część swoich haptenów. W ten
sposób czysty człowiek w małym stopniu szkodzi bliźnim swoim „zapachem”.
Japończycy lubią wdychać świeże powietrze, często używają wachlarzy, lubią
otwarte okna w mieszkaniach i środkach transportu. W pociągach pomimo upału
i tłoku, nigdy nie ma zaduchu, woni spoconych ciał i odrażającego ludzkiego
fetoru. Każdego ranka Japończycy piorą swoje rzeczy osobiste, w których spali.
Wyprane rzeczy są pozbawione haptenów. Zamiłowanie do czystości ciała i
czystości powietrza w mieszkaniu sprawia, ze Japończycy rzadko chorują na SM.

You might also like