Professional Documents
Culture Documents
Pamietnik Literacki Czasopismo Kwartalne Poswiecone Historii I Krytyce Literatury Polskiej-R1963-T54-N4-S349-389
Pamietnik Literacki Czasopismo Kwartalne Poswiecone Historii I Krytyce Literatury Polskiej-R1963-T54-N4-S349-389
1963
IRENEUSZ OPACKI
1
W histo rii badań n ad rodzajam i i gatu n k am i literackim i, k tó re —
od ukazania się studium V an T ieghem a 2 — uzyskały nazw ę badań ge-
nologicznych, dadzą się w yodrębnić, g eneralnie rzecz tra k tu ją c , dw a
podstaw ow e stanow iska teoretyczne, biegunow o od siebie różne.
P ierw sze z nich — starsze i znacznie silniej reprezentow ane w histo
rii d o k try n genologicznych — wyw odzi się z P o e tyk i A rystotelesa. Po
lega ono na klasyfikacji utw orów w pew ne oddzielne g rupy w oparciu
o ich cechy ko n sty tu ty w n e, k tó re są rów nież cecham i s t a ł y m i , nie
zm iennym i historycznie. T eoria ta w yrosła w op arciu o A rystotelesow -
skie i P lato ń sk ie rozróżnienie trzech podstaw ow ych rodzajów litera c
kich — d ram atu , epiki i liry k i — na podstaw ie różnic w sposobie w y
pow iadania się „ a u to ra ”, k tó ry w dram acie prak ty czn ie znika z pola
widzenia, oddając głos jedynie stw orzonym przez siebie postaciom,
w epice przem aw ia częściowo sam (za pośrednictw em reprezentującego
go n arrato ra), częściowo p rzem aw iają stw orzone przez niego postaci
(a więc k o n stru k cja m ieszana), w liryce n atom iast przem aw ia osobiś
cie 3. Teoria ta ulegała w tra k c ie rozw oju badań genologicznych rozm ai
tym przem ianom . Z jed n ej stro n y została poszerzona „ilościow o”, do
prow adzając do w yodrębnienia nie tylko trzech podstaw ow ych rodzajów
literackich, ale i szerokiego zespołu podporządkow anych im gatunków .
Z drugiej stro n y — ulegała przem ianom „jakościow ym ” w sk u tek prób
w prow adzenia coraz to in n y ch k ry te rió w rozróżnień — k ry te rió w „cza
su ” 4, kategorii gram atycznej 5, w zorca m etrycznego i stro fic z n eg o 6, te
m atu 7, celu dzieła lite ra c k ie g o 8 itp. Chociaż ta k rozm aite teorie roz
różnień zostały zarysow ane, m ają one jed n ą cechę w spólną, k tó ra
pozw a’a związać je z koncepcjam i A rystotelesa. Cechą tą je st oparcie
się o stałe, niezm ienne pojęcia, przypisyw ane rodzajom i gatunkom —
bez w zględu na to, czy będą to sposoby prezentow ania rzeczyw istości,
czy kręgi tem atyczne, czy w zorce m etryczne. Z m ienia się jedynie k ry
teriu m — nie zm ienia się zasada. W pełni u jm u je to uogólnienie W el-
leka i W arrena:
T h e o ry of g enres is a p rin cip le of order: it classifies lite r a tu r e a n d l i t e
r a r y h is to r y n o t b y ti m e or p la ce (period or n atio n a l la nguage) b u t b y s p e
cifica lly lite r a ry ty p e s o f org a n iza tio n o r s tru ctu r e . A n y c ritica l a n d e v a l u
a ti v e — as d is tin c t fr o m h isto rical — s t u d y i n v o l v e s , in so m e fo r m , th e
ap pea l to such s tr u z tu r e s . T h e ju d g m e n t of a p oe m , f o r e x a m p e, in v o l v e s
a ppeal to o n e’s to ta l e x p e r ie n c e and con ception , d e s c r ip tiv e a n d n o r m a tiv e ,
of p o e tr y [...] °.
n e tiere nie staw iał żadnych pośrednich ogniw ew olucyjnych, ale zakła
dał podjęcie ciągu ew olucyjnego po stu le tn ie j z górą przerw ie. Podobnie
postępow ał V an Tieghem , łącząc pow ieści W alter S cotta z epopeą ho-
m erycką.
Oczywiście — ta k a sk rajn o ść ujęć rodziła liczne dowolności, nic więc
dziwnego, że i sam V an Tieghem z czasem w ycofał się z zajm ow anego
sta n o w isk a 14. S krajność ta polegała w szakże n a błędnym połączeniu
k ry te riu m ciągłości g atu n k ó w z k ry te riu m analogii. Są to k ry te ria
różne. K ry teriu m ciągłości opiera się na stopniow ej, ale n ieprzerw anej,
przem ianie gatunku, przem ianie kroczącej poprzez łańcuch utw orów
chronologicznie bliskich. K ry te riu m analogii opiera się n a w ych w y ty
w an iu bliskich sobie, analogicznych cech s tru k tu ra ln y c h w utw orach
chronologicznie n aw et odległych — ta k ja k B ru n e tie re w yłow ił w spólne
cechy w siedem nastow iecznej reto ry ce i dziew iętnastow iecznej liryce.
W ujęciu B ru n e tie re ’a i V an T ieghem a skrajność polegała na w ysnuw a
n iu w niosków o ciągłości (a więc k ry te riu m pierw sze) w oparciu o a n a
logie stru k tu ra ln e (a w ięc k ry te riu m drugie) — na tak ie j tylko pod
staw ie, podstaw ie w ystępow ania analogicznych cech s tru k tu ra ln y c h
w powieściach W alter S co tta i epopei hom eryckiej, w siedem nasto
w iecznej reto ry ce i dziew iętnastow iecznej liryce, mogło dojść do połą
czenia tych odległych chronologicznie zjaw isk, nie połączonych żadnym i
pośrednim i ogniw am i ew olucji, w jed norodne gatunkow o ciągi ew olu
cyjne.
B łąd te n fataln ie zem ścił się na dalszych dziejach badań genologicz-
nych. Z jednej stro n y spow odow ał k om prom itację „teorii ciągłości” ,
pow odując odejście od dalszych prób b a d a ń tego ty p u . Z drugiej, sk ła
niając do p o w rotu n a te re n teorii „niezm iennych cech gatunkow ych”,
obnażył b rak i ujęć dotychczasow ych, co spowodow ało, że nauka o ro
dzajach i gatunkach litera c k ic h znalazła się w głębokim im pasie, k tó ry
ostatnio uzyskał w y raz w zdaniu S tefan ii Skw arczyńskiej o niedosta
tecznych w ynikach dotychczasow ych pró b w zakresie system atyki geno-
lo g ic z n ej15.
C entraln e p rzejaw y tego im pasu m ożna — w y d aje się — ująć w k il
k u ogólnych p u n ktach:
1. O pieranie się o sy ste m aty k ę tra d y c y jn ą z w yraźnym akcentow a
niem jej niew ystarczalności dla usystem atyzow ania pełnego zakresu
zjaw isk literackich. A k c e n tu je się tu zazw yczaj daleko posuniętą sche-
m atyczność trad y cy jn eg o podziału n a g atu n k i i rodzaje literackie, sk u t
kiem czego zatracił on kom petencje system atyzujące, a stał się ogólnym,
a b stra k cy jn y m schem atem , ułatw iający m jed y n ie orien tację w m orzu
zjaw isk literackich 16.
2. U św iadom ienie niebezpieczeństw , jak ie rodzi teo ria analogii
s tru k tu ra ln y c h w św ietle faktu, że stosow ane dotychczas k ry te ria po
działu na gatu n k i i rodzaje literackie są k ry te ria m i nie w spółrzędnym i —
jed n e gatu n k i w yodrębniono na za.adzie k ry te riu m św iata przedstaw io
nego, drugie na zasadzie kom pozycji, trzecie n a zasadzie budow y stro-
ficznej. Jeśli zastosuje się tu k ry te riu m w spólnoty stru k tu ra ln e j utw o
rów w chodzących w skład jednego g atunku, grozi błąd popełniony przez
B ru n e tie re ’a: skupienia w jednej grupie gatunkow ej utw orów chrono
logicznie odległych, k tó ry ch podobieństw o stru k tu ra ln e zrodziło się
przypadkow o, na tle różnych u w arunkow ań h isto ry cz n y c h 17.
D rugim , rów nocześnie uśw iadam ianym tu ta j, niebezpieczeństw em
je s t w św ietle niew spółrzędności k ry te rió w podziału na gatunki i ro
dzaje literackie paradoksalna możliwość w łączania konk retn y ch utw o
rów literackich do k ilk u gatunków jed n o c z e śn ie 18. Typow ym p rzy k ła
dem m oże tu być opozycja gatunkow a sonetu i bajki. Sonet — w ujęciu
tra d y c y jn y m — opiera się n a k ilk u w yróżnikach: epigram atyczności
kom pozycji, w yrażającej się w dążeniu od ogólnego zarysu sy tu acji do
reflek sji, często p rzy b ierającej postać sen ten cji; na w yrosłej z koniecz
ności epigram atycznego sk ró tu ten d en cji do alegoryzacji, o p artej o ana
logię „człowiek — elem ent św iata p rzy ro d y ” (typow ym zjaw iskiem
Cisza m orska M ickiewicza czy w czesne sonety Słowackiego); na ustalo-
lonej budow ie stroficznej. B ajka o p a rta je s t na zasadzie epigram atycz
ności, w yrażającej się w dążeniu do reflek sji, p rzybierającej postać
sentencji; na zasadzie alegoryzacji, w op arciu o paralelę „człow iek —
k tó re pow inny doprow adzić do teorii liczącej się z realn y m życiem lite
ra tu ry , w ysunęła też ostatnio na g ru n cie polskim S k w arc z y ń sk a 22.
Oba w szakże stanow iska, S kw arczyńskiej i autorów T h eo ry oj L ite
raturę, to dw a stanow iska różne. Skw arczyńska proponuje całkow itą
przem ianę podstaw sy stem aty k i genologicznej, stw arza k ry te ria całko
wicie odm ienne od tra d y c y jn y c h . P ropozycja rów nie odw ażna i a tra k
cyjna, co ryzykow na. A tra k c y jn a — bo otw iera p erspektyw y stw orze
nia jednolitego system u ram ow ego, k tó ry potrafiłb y objąć całość z ja
w isk literackich. R yzykow na — bo w iąże się z koniecznością p rzeg ru p o
w ania m a te ria łu literackiego, podzielenia go w edług now ych aspektów ,
n iejednokrotnie burzących całkow icie dotychczasow y układ rzeczy. N ie
bezpieczeństw o tkw i tu w fakcie, że świadomość tw órców lite ra tu ry
w dotychczasow ych okresach literack ich była kształtow ana przez tra d y
cy jn y system ujęć, on w yznaczał k ieru n k i ścierania się konw encji lite
rackich, i choć w m iarę rozw oju lite ra tu ry był w prak ty ce poetyckiej
zm ieniany, stanow ił jed n a k p u n k ty odniesienia, w oparciu o k tó re te
zm iany pow staw ały, na jego tle b y ły widoczne literackie now atorstw o
i literack i konserw atyzm , epigonizm . D ynam ika rom antycznego przeło
m u literackiego jest w idoczna w p ełn i dopiero przy odniesieniu go do
skostniałego system u poetyki klasycystycznej — ta poetyka w dużej
m ierze w yznaczyła k ieru n e k rom antycznych now atorstw . W ydaje się,
że system genologiczny o p a rty n a całkow icie now ych zasadach m oże
grozić zagubieniem tych k o n k retn y c h i w ażnych historycznie ogniw ;
u jm u jąc zjaw iska literack ie w konsekw entny i pełny schem at k lasy fi
kacy jn y (co jest jego n iew ątpliw ą zaletą), m ógłby pom inąć aspekt d y n a
m iki rozw oju lite ra tu ry , dynam iki w yznaczanej przez historycznie uzna
w ane konw encje genologiczne. A to w ad a bardzo pow ażna 23.
S ą to wszelako tylko niebezpieczeństw a. S praw a pozostaje całko
w icie o tw a rta i dom aga się dyskusji jako jedna z propozycji um ożliw ia
jących genologii w yjście z istniejącego im pasu.
Inna propozycja pada w zakończeniu rozdziału o gatunkach litera c
kich w podręczniku W elleka i W arren a. Uznając, że pojęcia g atu n k u
nie da się oderw ać od zasadniczych problem ów historii lite ra tu ry („The
subject oj the genre, ït is elear, raises central questions for literary
h iste ry ”), a u to rzy pro p o n u ją k ró tk i wzorzec ujęcia tragedii elżbietań-
skiej:
th e h is to r y of E liza b eth a n t r a g e d y ca n be w r i t t e n in t e r m s of th e d ? v e -
lo p m e n t t o w a r d S h a k e sp e a r e a n d th e déclin é f r o m him , b u t th a t a n y th in g
W e ou gh t, s u r e ly , to be able to p r o d u c e so m e s tr ic t f o r m a l c o n ti n u it y in
o rd e r to c la im ge n e ric su ccession a n d u n it y . Is t r a g e d y one g en re? W e r e
cognize p erio d s a n d n a tio n a l m o d e s of tr a g e d y : C r e e k tr a g e d y , E liza b eth a n ,
F rench classical, n i n e t e e n t h - c e n t u r y G e r m a n . A r e th ese so m a n y s e p a r a te
genres, o r sp e c ie s o f one genre? 25
row skiej (iokres w zrastania) oraz o dchylania się od tej postaci (okres
z a n ik a n .a )28.
U jęcie takie w ydaje się w pełni zgodne z historycznym sposobem
w idzenia lite ra tu ry . Po pierw sze — o p e ru je nie pojęciam i a b stra k c y j
nym i, lecz ściśle historycznym i, co uw idocznia się nie tylko w przy jęciu
konkretnego w zorca trag ed ii Szekspirow skiej (to m niej ważne), ale też
(co znacznie w ażniejsze) ogranicza chronologiczny zasięg branego tu
pod uw agę m ate ria łu gatunkow ego: w orb itę tragedii elżbietańskiej
zostaną w ciągnięte nie w s z y s t k i e te utw ory, k tó re leg ity m u ją się
cecham i przypisyw anym i trag ed ii szekspirow skiej (np. dziew iętnasto
w ieczne naśladow nictw a Szekspira), ale tylko te spośród nich, któ re
tk w iły w faktycznej, h i s t o r y c z n e j otoczce tragedii szekspirow
skiej. Po drugie — historyczny jest rów nież układ wziętego na w a rszta t
m ateriału : układ chronologiczny (etap „w zro stu ” i etap „ u p a d k u ”),
k tó ry decyduje o trzecim w ażnym w yróżniku historycznego u jęcia m a
teriału : w yróżniku d y n a m i c z n o ś c i tego ujęcia („poruszanie się”
g atu n k u w określonych kierunkach).
Pow tórzm y: ujęcie tak ie w ydaje się w pełni zgodne z historycznym
sposobem w idzenia lite ra tu ry . J e s t — ja k się w ydaje — pozbaw ione
całkow icie dowolności, spełnia — w y d aje się — w szelkie ry g o ry n a rz u
cone przez rea ln ą rzeczyw istość historycznoliteracką, gdyż bad a m a
te ria ł dobrany i ułożony w edług historycznych, a nie dow olnych zasad.
Toteż jeśli po przebadaniu ty m sposobem m ate ria łu pojaw ia się w w y
w odach W elleka i W arren a w ątpliw ość, czy tragedia elżbietańska jest
jed n ą z odm ian całościowo pojętego g a tu n k u tragedii, czy też stanow i
gatunek odrębny („separate genre”), w ątpliw ość ta w ydaje się rów nież
w pełni uzasadniona. U zasadniona, gdyż ogląd realnej rzeczyw istości
historyczno-literackiej w yraźnie w skazuje, jak n a ra stały w tragedii
okresu elżbietańskiego k o n sty tu ty w n e czynniki „szekspirow skie” , jak
uzyskały pełną realizację w tw órczości Szekspira — i jak później za
częły ustępow ać, aż do zaniku. C zynniki te — k o n sty tu ty w n e i w y
k r e ś l jące rów nież historyczne, czasowe granice zespołu utw orów je
zaw ierających — różnią się też od k o n sty tu ty w n y ch czynników tra
gedii np. starogreckiej, toteż n aw et określenie tego zespołu utw orów
(dokładniej: tego ł a ń c u c h a utw orów ) jako odrębnego g a tu n k u w y
daje się m ieć pełne pokrycie w rzeczyw istości.
Czy tak jest istotnie? N iech to zagadnienie ujm ie schem at graficzny,
mocno uproszczony, k tó ry w ogólnych zarysach uprzytom ni główne
czynniki procesu ew olucji trag ed ii elżbietańskiej na polu s tru k tu ry
utw orów 29:
28 W e 11 e k, W a r r e n , op. cit., s. 227.
29 U proszczenie za sto so w a n y ch tu sch em a tó w p olega przede w szy stk im n a spro
w ad zen iu różnorodności stru k tu ra ln ej d zieł (czy eta p ó w rozw oju g a tu n k u ) do
K R Z Y Ż O W A N IE SIĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 359
była zrazu nikła, później zaś zaczęły one dom inow ać. Tym sam ym
stw ierdzam y i odw rotność tego: że zrazu dom inow ały czynniki przeciw
staw ne, k tó re później zajm ow ały coraz m niej m iejsca w układzie s tru k
tu ra ln y m . Te przeciw staw ne czynniki, zrazu dom inujące, tw orzyły
rów nocześnie odm ienny, przeciw staw ny wzorzec, coraz bardziej zani
kający.
Te dw a etap y ew olucji uw idoczniają w schem acie k latk i 1 i 2, 4 i 5
oraz 7 i 8. Pom iędzy ty m i k latk am i odbyw a się „przesunięcie akcen
tów ” — czynniki dom inujące w k latce 1 (pole puste) z ajm u ją już m i
zerne m iejsce w klatce 2, zaś czynniki zrazu n ik łe w klatce 1 (pole za-
kreskow ane) zaczynają dom inow ać w klatce 2. A nalogicznie p rzed sta
w ia się rzecz w pozostałych p arach k la te k tu w ym ienionych. W ysnuw ając
z tego konsekw entne w nioski nie m ożna stw ierdzić, że klatk i 1 i 2 są
dw iem a fazam i n a ra stan ia cech trag ed ii szekspirow skiej. Równocześnie
m usi się powiedzieć, że są one dw iem a fazam i zanikania cech tragedii
przedszekspirow skiej, stanow ią „stadium przejściow e” m iędzy dw om a
w zorcam i:
1 2
30 Cyt. w ed łu g A d a m a M i c k ie w ic z a w s p o m n i e n ia i m y ś li . O pracow ał S. P i
g o ń . W arszaw a 1958, s. 70.
K R Z Y Ż O W A N IE SIĘ PO ST A C I GATUNKOW YCH
31 Np. tak ie znane w h isto rii litera tu r y fak ty, jak balladom ania, son etom an ia
itp. L ed w ie d otk n ięte tu zagad n ien ie jest oczy w iście bardzo sk om p lik ow an e, p o
siada bogatą różnorodność p rzeja w ó w w h isto rii litera tu r y . Poza n a w ia sem n i
n iejszy ch rozw ażań pozostaje też zagad n ien ie o k oliczn ości u k o n sty tu o w a n ia się
w zorca gatu n k ow ego , z czym w iąże się ró w n ież p rob lem atyk a „odm iany g a tu n
k o w e j” (w ed łu g term in o lo g ii w : S. S k w a r c z y ń s k a, G enologia lite r a c k a
w ś w i e t l e za d a ń n a u k i o lite r a tu rz e . „Prace P o lo n isty cz n e ”, 1952, seria X , s. 363 n.);
p rob lem atyk a ta została doskonale zilu stro w a n a w nie p u b lik ow an ej jeszcze pracy
M. G ł o w i ń s k i e g o N a rra cja ja k o m on olog w y p o w i e d z i a n y . Z p r o b l e m ó w d y
n a m ik i o d m ia n g a t u n k o w y c h , w yg ło szo n ej w form ie refera tu na k o n feren cji te o -
rety czn o literack iej w R ogow ie, w lu ty m 1962. W szk icu n in iejszy m chodzi ty lk o
o zaa k cen to w a n ie, że odm ian a g atu n k ow a n ie je st zja w isk iem , które m ożna sz ty w
no w y od ręb n ić w sy stem a ty ce gen o lo g iczn ej, lecz je st p ew n y m e t a p e m rozw oju
gatu n k u , tyle że bardziej trw a ły m i sta b iln y m od e ta p ó w ściśle p rzejściow ych
m ięd zy dw om a prądam i litera ck im i. N ie sta n o w i ona czegoś w sen sie w y o d ręb
nionego „p odgatunk u”, lecz jest ok reślon ą f a z ą rozw oju gatu n k u jak o całości,
fazą jeg o ch w ilo w ej, p rzejściow ej stab ilizacji.
32 Cz. Z g o r z e l s k i , D u m a p o p r z e d n ic z k a ba lla dy. T oruń 1949, s. 4—5. (W c y
tatach — tu i gdzie ind ziej — k lam row e w trę ty oraz p od k reślen ia pochodzą ode
m n ie, I. O.) Z aak cen to w a n ie „pow racania do tej sam ej n a zw y ” n ie oznacza tutaj,
że każdy u tw ór ok reślo n y przez tw ó rcę d an ym p o d ty tu łem g a tu n k o w y m należy
do teg o gatu n k u . W in n y m w y p a d k u n azw ę g a tu n k o w ą pochodzącą od autora
n ależy trak tow ać bądź jak o a lu zję literack ą, ew o k u ją cą tło, na k tó ry m utw ór
m a b yć u sta w io n y w c zy teln icz y m odbiorze, bądź — nierzad k o — ja k o prostą
om yłkę. W sp raw ie sądu o ca łk o w itej n iesta ło śc i g a tu n k ó w litera ck ich por. przy
p is 58 n in iejszeg o szkicu.
33 K la syczn y m p rzy k ła d em słu ży ć tu m oże rozpraw a K. W y k i O form ie
p r a w d z i w e j „Fana T a d e u s z a ” (W arszaw a 1955), w k tórej a n aliza dzieła przebiega
drogą u k azyw an ia sp lo tu „ sta ry ch ” i „ n ow ych ” sk ła d n ik ó w jego stru k tu ry.
K R Z Y Ż O W A N IE SIF, P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 365
3
P rzejd źm y jed n ak na te re n konk retn y ch utw orów literackich, by
ukazać jed n ą z perspektyw , jak ie dla b ad ań ew olucji poezji otw iera
takie ujęcie g a tu n k u literackiego.
P ersp e k ty w a to nienow a. Ju ż przed poł. X IX w. M ichał G rabow ski
sarkał, że K raszew ski kazi s tru k tu ra ln ą czystość epickiej prozy po
wieściowej, w prow adzając elem en ty dialogu o k o n stru k cji czysto d ra
m atycznej 35. T ak ustaw ione zagadnienie, zagadnienie badania k o n k ret
nych utw orów literackich w aspekcie ich genologicznej „złożoności”,
skonstruow ało w przyszłości długi rząd ro zp raw skoncentrow anych w o
kół p roblem atyki Pana Tadeusza jako sw oistej „sum y gatunków ” 33.
41 Ib idem .
42 Są to: 1. D z i w y R. Z m o r s k i e g o (w : P o ezje. L ip sk 1866, s. 196). — 2. K r ó
le s tw o L. S t a f f a (w: W ie rsz e zebran e. T. 2. W arszaw a 1955, s. 45—47. T ek st
d ostęp n y poza ty m w k ażd ym w y d a n iu tom u G a łą ź k w itn ą c a ). 3. B ajk a P o d r ó ż n y
i s t r u m i e ń F. K a r p i ń s k i e g o (w: P ism a w i e r s z e m i prozą. Ze w stęp em
P. C h m i e l o w s k i e g o . W arszaw a 1896, s. 152— 153).
43 Zob. R. I n g a r d e n : S zk ice z filozofii li t e r a t u r y (Łódź 1947, s. 15 n.),
S tu d i a z e s t e t y k i (W arszaw a 1957, t. 1, s. 12 n.), O d zie le lite r a c k im (W arszaw a
1960, s. 52 n.). S zk ic n in ie jsz y k orzysta z teo rii In gard en a dla celó w g łó w n ie
„ w a rszta to w y ch ”; za stoso w a n ie In gard en ow sk iego „ ro zw a rstw ien ia ” stw arza m o ż
liw o śc i p rzejrzystego w y k ry cia złóż gen o lo g iczn y ch w różn ych uk ład ach „ w a rstw ”
stru k tu ry u tw oru oraz ja sn eg o ich u sy stem a ty zo w a n ia . Teorię Ingardena z u ż y t
k ow an o tu w a sp ek cie czy sto op isow ym , n ad m iern ie ją też sch em atyzu jąc; chodzi
tu w sza k że jed y n ie o w y d o b y c i e złóż g en o lo g iczn y ch w stru k tu rze a n a liz o
w a n y c h u tw o ró w , a nie o u k azan ie ich w sp ó łd zia ła n ia w jed n o stk o w ej, n ie p o
w tarzaln ej organ izacji a rty sty czn ej, jaką sta n o w i k ażd e dzieło litera ck ie; to ju ż
in n y a sp ek t an alizy, w yk ra cza ją cy poza p rob lem atyk ę n in iejszeg o szkicu. A n a lizy
tu p om ieszczon e nie zm ierzają też do w y d o b y cia w s z y s t k i c h w a r stw g e n o lo
g iczn y ch poddanych o b serw a cji u tw orów , lecz ty lk o n iek tó ry ch — tych , k tóre
są w a żn e ze w zględ u na k ieru n ek h istoryczn ej e w o lu c ji g a tu n k ó w rep rezen to w a
n ych przez an a lizow a n e tek sty . W zak resie teorii In g a rd en a p ozw olon o też sobie
na jeszcze jedną n ieśc isło ść — na teren ie rozróżn ien ia „ p rzed m iotów ” i „ w y g lą
d ó w ”. D la przyd atn ości czy sto prak tyczn ej o „ w y g lą d a c h ” (szczególn ie „naocz
n y c h ”) m ó w i się tu jed y n ie w ty m w yp ad k u , g d y ok reślo n e są one w tek śc ie ,
stąd pod an ie sam ego zja w isk a (np. „łąk a”) p rzyjęte zo sta je jak o sam przedm iot,
b ez „ w y g lą d u ”. Chodzi po p rostu o ogran iczenie z b y t w ie lk ie j sw ob od y k o n k re
ty za cji przez odbiorcę i u trzym an ie się m o żliw ie n a jb liżej sam ego tek stu .
368 IR E N E U S Z O P A C K I
P ow staje dzięki zastosow aniu tak ie j zasady w yraziście zrytm izow any
układ przedstaw ieniow y. I te n ry tm elem entów przedstaw ieniow ych jest
troskliw ie w spom agany przez ry tm ik ę układów w arstw y językow ej
utw oru. By to w ykryć, w ystarczy przyjrzeć się zasadzie n akładania
fali składniow ej u tw o ru na jego falę m etryczną.
Pom iniem y tu układ akcentów — nie on jest głów nym czynnikiem
rytm izującym te n utw ór. G łów nym źródłem rytm izacji są tu stosunki
m iędzy odcinkam i sy n taktycznym i a odcinkam i m etrycznym i utw o ru .
W ystarczy spojrzeć na graficzne zakończenia poszczególnych w ersetów ,
by spostrzec, że w m iejscach ty ch system atycznie w ystępuje znak in
terp u n k cy jn y ; b rak takiego znaku tylko dw ukrotnie (w. 7 i 35), co
stanow i znikom y odsetek całości (5°/o); ale i w tych w ypadkach tu pada
granica cząstki sy n tak ty czn ej. P a n u je więc w całym w ierszu absolutna
zgodność składni i m e tru m w klauzuli. To już stanow i w yrazisty czynnik
rytm izu jący — ty m w yrazistszy, że granica klauzuli, w ydobyw ająca
w erset jako całostkę z kontekstu, podkreślona jest rów nież przez rym .
Tow arzyszy tem u ostre w ydobyw anie początków poszczególnych w e r
setów. Czasem przez zastosow anie anafory („W złoconym dw orze,
W. ślubnej kom orze”), najczęściej przez p araleln y układ ty ch począt
ków — w y stęp u ją w nich jednorodne cząstki składniow e — u w y raź
niany nierzadko analogią brzm ieniow ą:
370 IR E N E U S Z OPACKI
Od razu rzu cają się w oczy dwie linie odrębnych przedm iotów , linie
opozycyjne: jabłko spod jabłonki — jabłko władcze, k o stu r dębow y —
berło. K ażda z ty ch linii zostaje zarysow ana osobno, obu im p rzy słu g u ją
odrębne kategorie p r z e d m i o t ó w , każda z nich tw orzy o d m i e n n ą
s f e r ę r z e c z y w i s t o ś c i . N asuw a to wniosek, że w ram ach p raw
rządzących układem rzeczyw istości w ty m utw orze każda z dw óch tych
sfer egzystuje w sposób odm ienny. Je d n a z nich w in n a tu być tra k
tow ana dosłownie, odpow iada ona „ re a ln e j” rzeczyw istości w iersza. D ru
ga egzystuje — w ś w i e t l e p r a w o k r e ś l a j ą c y c h r e a l n ą
r z e c z y w i s t o ś ć w t y m w i e r s z u — na sposób in tencjonalny,
fikcyjny. W ydobądźm y n a jp ie rw n u rt „rzeczyw istości re a ln e j” . Oto
realna płaszczyzna tła, na któ ry m zarysow ane są postaci:
dal
bory
gaje
sady
łąka
m uraw a m iękka
traw a mi( kka
jabłonka p ew na [tzn.: jakaś]
słonko całe
k ostu r d ębow y
jabłko zn alezion e pod jabłonką
ruczaje czy ste, lśn iące
Strofa V
tw e piersi owoce
tw oje oczy jeziora
t we usta ł ą k a z m io d em
tw o je słowa s k o w r o n k i śp iew a ją ce
tw o je włosy p rzepastne b o r y
W yrazy p od k reślon e = p rzed m ioty, nie pod k reślon e = „ w y g lą d y ” w ram ach p o szczeg ó l
n ych „ rzec zy w isto ści” .
dal
bory
gaje
sady
łąka
m uraw a m iękka
traw a m iękka
jabłonka pew na
słonko całe złoto
k o stu r dębow y berło
jabłko spod jabłoni jabłko w ład cze, jab łk o św ia t '
ruczaje czyste, lśn iące
pieśniarz król
piersi tw e ow oce
oczy tw oje jeziora
usta tw e łąka m iodna
słow a tw oje sk ow ron k i śp iew ające
w ło sy tw oje bory przepastne
*
P rz y jrz y jm y się na koniec trzeciem u utw orow i: w ierszow i P odróżny
i stru m ień , przekładanem u „z francuskiego” przez F ranciszka K a rp iń
skiego. P okłady genologiczne są widoczne od razu: rzeczyw istość „ re
aln a” („Dafnis, łzy roniący po kochanki stra c ie ”) to rzeczyw istość
charakterystyczna dla osiem nastow iecznej sielanki sentym entalnej, n a
KRZYŻOW ANIE SI Ę P O S T A C I GATUNKOWYCH 381
tom iast rzeczyw istość ,,fik c y jn a ’' ukształtow ana jest w odm iennych
kategoriach genologicznych, przez samego poetę określanych jako ka
tegorie przypow ieści, b a jk i 51. K om pozycja całości — to kom pozycja
„bajki w cytacie” . Czy jed n ak na ty m kończy się sprzym ierzenie obu
gatunków w ty m utw orze? Czy polega ona na skontam inow aniu ich
przy zachow aniu genologicznej odrębności każdego? Czy te n u tw ó r to
gatunkow a sklejanka, czy gatunkow y stop? P rz y jrz y jm y się układow i
rzeczyw istości, rozw arstw iając je na w arstw y „przedm iotow e” i „w y
glądów ” :
4
W yjście ze ślepego zaułka m ożna znaleźć jedynie — jak się w ydaje
— w dynam icznym ujęciu g a tu n k u literackiego. W ujęciu, któ re dzieje
g a tu n k u tra k tu je jako kolejne „zanieczyszczanie” ustalonych w pew
nych okresach postaci, wzorców gatunkow ych. zanieczyszczanie,
K R Z Y Ż O W A N I E SIĘ P O S T A C I GATUNKOWYCH 383
które stopniow o prow adzi do utw orzenia wzorców nowych, odm ien
nych, ale leżących na tej sam ej linii rozw ojow ej. Linii, k tó ra — to
truizm w ażny w ty m w y p ad k u — przebiega poprzez kolejne p rąd y lite
rackie, poprzez okresy w zajem nego ich ścierania się oraz stabilizacji.
T ruizm to w ażny — z rów nie tru isty czn y ch względów: każdy p rąd
literacki jest zjaw iskiem historycznie ograniczonym , tzn. posiadającym
bardziej lub m niej ściśle określone ram y czasowe. P rądow i — lub jego
fazie rozw ojow ej — odpow iada pew na postać (wzorzec) g atunku. Ta
więc postać w ram ach łańcucha rozw ojow ego g atu p k u też m a określone
ram y czasowe.
U św iadom ienie sobie tego fa k tu jest tu szczególnie ważne. K ażdy
p rąd literacki — lub jego faza — m a u swoich podstaw pew ne określo
ne czynniki społeczno-historyczne, k tó re k sz ta łtu ją pew ną postaw ę w o
bec św iata i pew ien k rąg zainteresow ań, problem ów . To z kolei pociąga
za sobą utw orzenie określonego sy stem u poetyki, zespołu środków w y
razu, sposobów ich stru k tu ra ln eg o w iązania, któ re — w y rastając z tego
„pozaliterackiego” zaplecza p rą d u — noszą w sobie określone h isto
rycznie znaczenia i funkcje. L apidarnie u jął to K azim ierz W yka:
O p ow stan iu prądu decyd u je g łó w n ie zesp ół n o w y ch w a ru n k ó w sp o łecz
n o -p o lity czn y ch , n ie bezp ośred n io w sza k że, lecz w przekładzie na w ew n ę tr zn e
zadania literatu r y i d op iero w ów czas, g d y ten przekład rzeczy w iście n a s t ą p ił52.
turgiczna. I k ied y poezja, w raz z całą to w a rzyszą cą jej p roblem atyką, u b iegła
już zn aczn y k a w a ł drogi, pow od u je to, że n a stęp n e jed n o stk i z m u s z o n e s ą
p r z e b y ć r ó w n i e ż j e j c h a r a k t e r y s t y c z n y s z l a k 54.
bogatą prob lem atykę badaw czą na teren ie zasad ew o lu c ji p oezji, w sk azu je na roz
m aitość dróg tej ew o lu cji. Zob. w a żn y dla tej k w e stii p rzypis 58.
388 IR E N E U S Z OPACKI