Komentarz Do Tablic Pamięci 2

You might also like

Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 10

Komentarz do filmu o Tablicach Pamięci na murach Warszawy

Nierozliczone zbrodnie.
Słowa zapisane na murach Warszawy, Tablice Pamięci - przechodząc rzadko
kiedy zatrzymujemy się by przeczytać wstrząsające treści o łapankach i
rozstrzelaniu niewinnych ludzi, przypadkowych mieszkańców Warszawy. Część
tablic zachowała się jeszcze na starych murach, inne niestety zniknęły na
zawsze, często wyraźnie ze względów politycznych. Szacuje się, że z istniejących
niegdyś 465 tablic zachowało się tylko 160. Przykładem może być niedawne
zastąpienie tablicy informującej o akcji podziemia AK na ulicy Senatorskiej,
informacją o zamieszkiwaniu w tym domu przez krótki czas Leszka
Kołakowskiego, którego życiorys poraża antypolskością, ale jest zgodny z
myśleniem i postępowaniem obecnych władz stolicy.
Na początek warto przytoczyć wstrząsające przemówienie Hitlera wygłoszone
22 sierpnia 1939 roku w kwaterze w Obersalzbergu do wyższych dowódców
armii, lotnictwa i marynarki: „Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie.
Zadaniem naszym jest zniszczenie żywych sił nieprzyjaciela a nie dotarcie do
określonej linii (…) Dam propagandzie jakiś powód dla uzasadnienia wybuchu
wojny mniejsza o to czy wiarygodny czy nie, nikt nie będzie pytał później
zwycięzcy o to czy mówił prawdę czy nie. Ważną rzeczą w wojnach jest
zwycięstwo! Nie miejcie litości, bądźcie brutalni, 80 milionów naszych ludzi musi
otrzymać to co im się należy, ich egzystencja musi być zapewniona. Najsilniejszy
ma prawo za sobą, stosujcie największą surowość. Pierwszym celem jest Wisła i
Narew, nasza przewaga techniczna zniszczy nerwową odporność Polaków.
Każda nowa jednostka Polska musi być od razu rozbita, wojna ma być wojną na
zniszczenie. (…) Celem wojskowym jest zupełne zniszczenie Polski. Główną zaś
rzeczą jest szybkość. Należy ścigać nieprzyjaciela aż do kompletnego
zniszczenia! Nasza siła leży w naszej szybkości i brutalności. Wydałem rozkazy i
każę rozstrzelać każdego kto piśnie słowo krytyki wobec zasady, że wojna nie
ma zadanie dojścia do pewnej linii, lecz fizyczne zniszczenie przeciwnika.
Dlatego na razie wysłałem na wschód tylko moje Totenkopfstandarte z
rozkazem zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka.” 1
września 1939 roku żołnierze niemieccy wszystkich formacji wojskowych z
wielkim zaangażowaniem i starannością przystąpili do realizacji wytycznych
swego wodza. Polska została zaatakowana z trzech stron - od północy zachodu i
południa, liczba żołnierzy niemieckich wynosiła blisko 1 milion 850 tysięcy.
Zaangażowano około 200 samolotów bojowych, 3000 czołgów i 10 000 dział. W
dniu 1 września 1939 roku głównymi celami bombowców niemieckich stały się
małe polskie miejscowości stanowiące "miasta otwarte " w rozumieniu prawa
międzynarodowego. Łamiąc zasady prawa międzynarodowego Niemcy
dokonywali mordów na polskich żołnierzach i zwykłych ludziach. Do najbardziej
znanych i potwierdzonych badaniami pierwszych egzekucji, w których śmierć
poniosło od kilkudziesięciu do kilkuset żołnierzy jednego dnia, należą zbrodnie
pod Serockiem, w Wieluniu, w gminie Ciepielów, w Zambrowie oraz w
Tułowicach. Zdjęcia z egzekucji pod Ciepielewem wykonane i opisane przez
żołnierza niemieckiego z oryginalnym tłumaczeniem podpisów brzmią
następująco: „Jeden z polskich żołnierzy tłumaczy błagalnie, że chciał tylko
bronić swoich czworga dzieci, pułkownik z monoklem daje ruchem kciuka znak
rozstrzelania”. Inny podpis niemiecki pod zdjęciem z egzekucji na polskich
żołnierzach: „300 polskich żołnierzy, którzy w lesie pod Zwoleniem wstrzymali
posuwanie się naszej zmotoryzowanej jednostki piechoty zostaje
odprowadzonych i natychmiast rozstrzelanych”. Niemcy podpisując swoje
fotografie takimi słowami byli dumni z zabijania polskich żołnierzy - jeńców
wojennych! Makabryczne zdjęcia i cyniczne podpisy. Można by długo
wymieniać zbrodnie z tych pierwszych dni napadu na Polskę, zaraz po tym,
jakże wstrząsającym przemówieniu Hitlera do swojej armii na tydzień przed
atakiem na Polskę.

Polska, która dopiero co powstała po 123 latach niewoli, dzięki umysłom i


pracowitości ludzi wszystkich stanów, pięła się bardzo szybko do góry, stawała
się państwem, z którym zaczęli się liczyć w Europie i świecie, wystarczy
przejrzeć chociażby filmy Instytutu Pamięci Narodowej pt. „Giganci nauki”. Ten
dwudziestoletni okres przedwojenny pozostaje dla nas do dzisiaj dumą i
przykładem, że można było w tak krótkim czasie zbudować Centralny Okręg
Przemysłowy, nowoczesny port w Gdyni, rozwijać drobny i średni przemysł.
Warszawa piękniała w oczach, nie bez powodu nazywana była Paryżem
Północy. Artur Rubinstein w swoich pamiętnikach zapisał, że na weekendy
przyjeżdżał do Warszawy, bo tam: „piękne kabarety, koncerty, czyste zadbane
ulice i ludzie piękni i mili”. Nagle jednak padło hasło -zniszczyć Polskę - zachodni
wróg porozumiał się ze wschodem i Polskę podzielili. Mordowali, wywozili,
strzelali w tył głowy jeńcom wojennym. Wrogowie ze wschodu i zachodu
dokonywali podobnie makabrycznych zbrodni, wbrew wszelkim konwencjom
międzynarodowym.
Niezależnie od tego jakie kto ma poglądy, nadrzędny cel powinien być jeden -
dbać o Polskę, rozwijać, budować, nie zastanawiać się czy to podoba się
Niemcom i Rosji.
Niemcy dokonywali haniebnych łapanek ulicznych, polowali na przypadkowych
przechodniów, zwykłych ludzi - zachowanie niespotykane nawet wśród dzikich
ludów, a przecież Niemcy pretendowali wówczas do „nacji panów”. Chcieli
zastraszyć i zniszczyć przede wszystkim podziemny ruch oporu, zlikwidować
Polskie Państwo Podziemne, które działało w oparciu o pełną administrację
rządową przedwojennej Polski, tak imponująco rozwijającej się po długich
latach niewoli.

Miejsca i ofiary ulicznych egzekucji przeprowadzanych w Warszawie zostały


zapisane na tablicach projektu Karola Tchorka, niektóre udało się umieścić na
fragmentach murów zachowanych z czasów okupacji. Ich głównym elementem
jest krzyż z wkomponowanym w niego napisem: „Miejsce uświęcone krwią
Polaków poległych za wolność ojczyzny” i informacja o liczbie zamordowanych
tu Polaków. Karol Tchorek, warszawski rzeźbiarz, marszand i kolekcjoner sztuki,
ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. zwyciężył w konkursie mającym
na celu upamiętnienie niemieckich zbrodni w Warszawie. Za każdą tablicą kryje
się nieopisany dramat Polaków, nie tylko tych, którzy zostali zamordowani i ich
rodzin, ale również osób zmuszanych przez Niemców do oglądania tych
nieludzkich widowisk. Na tablicach tych mówi się o hitlerowcach, o SS, używając
nazw już mało czytelnych dla obecnych młodych pokoleń, a powinno się
wyraźnie sformułować, że zbrodni tych dokonywali Niemcy. Z inicjatywy
patriotycznych organizacji, niektóre tablice na murach Warszawy uzupełnione
zostały tabliczkami z pleksi z dokładniejszą informacją o tym, co wydarzyło się w
danym miejscu. Sprawcy zbrodni są na nich nazwani Niemcami. Napis
"hitlerowcy" powstał za czasów komunizmu, aby nie drażnić towarzysza Ericha
Honeckera i władz w Moskwie, a to przecież Niemcy podpisali Pakt Ribbentrop-
Mołotow i to Niemcy dokonali napaści na Polskę. Niestety, obecne władze
stolicy przywracają napisy na murach, w których sprawcami zbrodni są znowu
„hitlerowcy”, a część historycznych tablic w ogóle znika.

Niemcy mordowali ludzi i niszczyli miasto. Warszawa była uznawana przez


niemieckich okupantów za centrum oporu. Generalny gubernator Hans
Frank zapisał w swoim dzienniku pod datą 14 grudnia 1943: „Mamy w tym
kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie
mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5
trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem
zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju”. Operacja
planowego wyburzania i palenia Warszawy prowadzona przez Niemców już po
upadku Powstania Warszawskiego świadczy o największym barbarzyństwie
niemieckim w dziejach ludzkości! Między październikiem 1944 a styczniem 1945
niemieckie oddziały zniszczyły około 30%
przedwojennej zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Zagładzie uległy wówczas
setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej, sakralnej
i gospodarczej. Wyburzaniu i paleniu Warszawy towarzyszyła zakrojona na
szeroką skalę grabież pozostającego w mieście mienia publicznego i
prywatnego. Adolf Hitler oświadczył więc Frankowi: „Warszawa musi zostać
zburzona! Stolica Polaków, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód
i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergem leży nam na drodze będzie
zniszczona. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim
problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba,
nawet już dla nas”. Wspomnienie tych słów Hitlera powinno dzisiaj w głowie
każdego Polaka zapalać czerwoną lampkę.

11 listopada 1939 r., w dniu polskiego Święta Narodowego, Niemcy dokonali


mordu na dziewięciu polskich harcerzach i przypadkowych osobach, pretekstem
było rozwieszenie przez harcerzy plakatów z tekstem Roty Marii Konopnickiej.

W pierwszych miesiącach okupacji potajemne egzekucje mieszkańców


Warszawy odbywały się przede wszystkim na tyłach gmachu Sejmu RP (w tzw.
ogrodach sejmowych), gdzie między październikiem 39 a kwietniem 40 roku
funkcjonariusze SS i policji niemieckiej zamordowali co najmniej kilkaset osób.

„Od 7 grudnia 1939 r. do 17 lipca 1941 r. funkcjonariusze SS i policji niemieckiej


koło wsi Palmiry na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej w 20 zbiorowych
egzekucjach w Palmirach rozstrzelali ponad 1800 obywateli polskich z
warszawskich więzień i aresztów. Wśród nich było wielu przedstawicieli elity
politycznej i kulturalnej, jak Maciej Rataj marszałek Sejmu II RP oraz Janusz
Kusociński – złoty medalista olimpijski, ranny w czasie obrony Warszawy we
wrześniu 1939 r. Zwłoki wszystkich ofiar niemieckich egzekucji w Palmirach
ekshumowano w 1946 r. (spośród blisko 2 tys. zamordowanych udało się
zidentyfikować około 400 osób).

Gestapowskie katownie w Warszawie przerażają do dzisiaj. Największy


Departament Policji bezpieczeństwa Gestapo. Urzędowała tu także Służba
Bezpieczeństwa na Warszawę oraz dystrykt warszawski. Do gmachu
przywożono więźniów z Pawiaka (najczęściej dwa razy dziennie) i innych
więzień dystryktu warszawskiego oraz osoby dopiero co aresztowane. Trudno
dokładnie ustalić liczbę zamordowanych w al. Szucha 25. Rozmiary
popełnionych zbrodni obrazuje odnaleziona w piwnicach budynku ilość
prochów i kości ludzkich, które ważyły około 5,5 t. Po wojnie prochy ofiar
przeniesiono na Cmentarz Powstańców Warszawskich na Woli.

Niemcy zrezygnowali z publicznych egzekucji na ulicach Warszawy w połowie


lutego 1944 r. – po udanym zamachu na Kutscherę przeprowadzonym przez
żołnierzy Kedywu Armii Krajowej 1 lutego 1944r. W odwecie za zabicie
Kutschery Niemcy nałożyli na Warszawę 100 mln zł kontrybucji. 2 lutego 1944 r.
w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca przeprowadzenia akcji,
rozstrzelali 100 zakładników. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji
przed wybuchem powstania warszawskiego.

Przez 63 dni bohaterskich walk powstańczych w starciach z hitlerowskimi


wojskami zginęło ok. 18 tys. powstańców i 200 tys. mieszkańców Warszawy.
W dniach 5–7 sierpnia oddziały SS i policji niemieckiej pod dowództwem
Heinricha Reinefartha i Oskara Dirlewangera dokonały rzezi ludności Woli;
wymordowano wówczas 59 tys. mieszkańców. Była to największa jednorazowa
masakra ludności cywilnej dokonana w Europie w czasie II wojny światowej.
Łącznie na Woli Niemcy zamordowali ponad 65 tys. Polaków. Zidentyfikowano
41 miejsc masowych egzekucji dokonanych przez oddziały niemieckie w tej
dzielnicy.
W czasie Powstania Warszawskiego także Ochota była dzielnicą, gdzie żołnierze
niemieccy i formacji wschodnich SS popełnili makabryczne zbrodnie na ludności
cywilnej. Przede wszystkim w szpitalach, na terenie budynku Instytutu
Radowego i w kolonii Staszica. Najeźdźcy nie respektowali międzynarodowych
praw: nie oszczędzali ani osób chorych czy rannych, ani personelu medycznego
– rozstrzeliwali wszystkich, polewali benzyną i podpalali (nawet jeszcze
żyjących). Szczególnie ponurą sławę zyskał obóz przejściowy zorganizowany na
terenie tzw. Zieleniaka (róg ul. Grójeckiej i Opaczewskiej). Zginęło tam około
1000 Polaków. Wyjątkowym bestialstwem wobec mieszkańców wykazywali się
żołnierze Brygady Szturmowej SS „RONA”. (...) Prócz morderstw pacyfikujący
dzielnicę żołnierze dopuszczali się na masową skalę gwałtów oraz grabieży.
W okresie od 4 do 25 sierpnia na Ochocie zostało zamordowanych około 10 tys.
mieszkańców.
Po zakończeniu walk powstańczych Niemcy rozpoczęli planowe wyburzanie
i palenie miasta – dom po domu, ulica po ulicy... Tam, gdzie jeszcze stały
domy... „Łącznie w wyniku strat powstałych w sierpniu i wrześniu 1944 r. oraz
zniszczeń, do których doszło w wyniku oblężenia miasta we wrześniu 1939 r.
i zagłady warszawskiego getta, uległo destrukcji 84 proc. zabudowy
lewobrzeżnej Warszawy, niemal 100 proc. Starówki. Ilość gruzów
pokrywających Warszawę w 1945 r. oszacowana została na ok. 20 milionów
metrów sześciennych.
Barbarzyńskie niszczenie miasta to także anihilacja setek bezcennych zabytków
oraz obiektów o wymiarze kulturowym, duchowym, wręcz symbolicznym.
Niemcy jeszcze w trakcie powstania m.in. obalili Kolumnę Zygmunta (2
września), rozjechali czołgami płyty Grobu Nieznanego Żołnierza (4 września),
wysadzili w powietrze ruiny zbombardowanego na początku wojny Zamku
Królewskiego (połowa września). Wkrótce po poddaniu przez powstańców
Starego Miasta hitlerowcy rozmyślnie spalili znajdujące się tam: Bibliotekę
Ordynacji Zamojskiej (ul. Senatorska 37, 8 września), Archiwum Główne (ul.
Długa 24), Archiwum Akt Dawnych (ul. Jezuicka 4) oraz Archiwum Skarbowe (ul.
Podwale 5). Zagładzie uległo niemal 100 proc. przechowywanych tam zasobów
archiwalnych. 25 października „starannie spalono – od piwnic, piętro po piętrze
– gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, a w nim starodruki i największy
w Polsce zbiór rękopisów, stanowiący główną podstawę źródłową historii
polskiej”. Ogień strawił tam ok. 2000 inkunabułów, 50 tys. rękopisów oraz 100
tys. starodruków i innych pozycji!
Niemcy za wszelką cenę próbowali zniszczyć wszelkie ślady polskości. Wszystko,
co uznali za cenne, po prostu kradli i wywozili do Reichu. „Opuszczone
mieszkania bądź budynki publiczne były systematycznie opróżniane z wszelkich
wartościowych przedmiotów. Demontowano i wywożono maszyny, surowce,
żywność i tekstylia. Rabowano futra, dywany, pieniądze, złote monety, złoto
w sztabach, wszelkie kosztowności (np. zegarki, bransoletki czy pierścionki). Od
połowy sierpnia do połowy grudnia 1944 r. wywieziono z Warszawy 1000
pociągów (45 tys. wagonów!) z tzw. dobrami ewakuacyjnymi”.
Oprócz domów mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej Niemcy
zniszczyli także wszystkie urządzenia potrzebne do życia miasta: elektrownię na
Powiślu, Stację Filtrów, Stację Pomp Rzecznych, gazownię, elektrownię
tramwajową. Zablokowali kolej średnicową poprzez całkowite zniszczenie
Dworca Głównego i Dworca Pocztowego oraz poważne uszkodzenie tunelu
średnicowego. Zrujnowali lotnisko cywilne na Okęciu, a tabor komunikacji
miejskiej (tramwaje i autobusy) spalili lub wywieźli do Niemiec.

Po ucieczce Niemców i zajęciu 17 stycznia 1945 r. zrujnowanej Warszawy przez


Armię Czerwoną do miasta powoli zaczęli powracać ocalali warszawiacy. Pośród
gruzów spontanicznie zaczęli stawiać w miejscach egzekucji krzyże i tablice
pamiątkowe.

Młodzi ludzie na całym świecie muszą wiedzieć, że II wojna światowa zaczęła się
od agresji Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku po złamaniu paktu o
nieagresji, jaki zawarła Polska z Niemcami, jeszcze za życia Józefa Piłsudskiego.
Agresorem były Niemcy, które już wcześniej, zanim został podpisany pakt
Ribbentrop – Mołotow, układały dyplomatyczne porozumienie z Rosją
sowiecką, aby podzielić między siebie niepodległą Polskę. Jak pokazują ankiety
przeprowadzane wśród młodzieży Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych,
te fakty historyczne są zupełnie nieznane, przeinaczane, publikowane tak, by
prawda nie docierała do młodych pokoleń. Polska poniosła największe w
Europie straty osobowe i materialne.
Gdyby nie agresja Niemiec nie byłoby Katynia, Ostaszkowa, Kozielska, Charkowa
i innych miejsc kaźni polskich oficerów, elity polskiego narodu - lekarzy,
prawników, właścicieli ziemskich, wysokich urzędników państwowych -
wszystkich, którzy będąc oficerami w stanie spoczynku, zostali powołani do
wojska, by bronić napadniętą Ojczyznę. 17 września nieoczekiwanie zostali
zaatakowani od wschodu, a potem wymordowani przez sojuszników
niemieckiego agresora - Rosję Sowiecką. Mówienie dziś, że Polsce nie należą się
żadne reparacje wojenne, jest niezgodne z prawdą historyczną, nieuczciwe,
niemoralne, bardzo szkodliwe dla Polski, ale też szkodliwe dla Niemców i całej
społeczności międzynarodowej.

You might also like