Download as odt, pdf, or txt
Download as odt, pdf, or txt
You are on page 1of 2

12 niedziela zwykła A

Zob.: https://biblia.wiara.pl/doc/2057036.Nie-bojcie-sie-ludzi

1. Kontekst pierwszego czytania Jr 20,10–13: Wokoło sami wrogowie? Tak mawiają paranoicy. Trudno
powiedzieć jak my dziś spojrzelibyśmy na Jeremiasza. Jego „trudny charakter” raczej nie był jednak
wynikiem jakichś jego kłopotów z samym sobą. Wynikał z wierności Bogu. Z konsekwentnego
przekazywania pochodzących od Boga złych wiadomości. Takich ludzi też się nie lubi. Bo burzą wygodny
święty spokój i odbierają złudne nadzieje. Wichrzyciele...
Tekst jest fragmentem nieco obszerniejszej skargi proroka Jeremiasza na swój los. Warto poznać ją w całości
i przypomnieć, że bezpośrednio przed nią jest mowa o jednej szykan, jaka tego proroka spotkała: o chłoście
i „zakuciu w kłodę”, przez kapłana Paszchura.
Czy to fragmenty różnych skarg Jeremiasza? Tak sugerują niektórzy bibliści. Zdaje się na to wskazywać fakt,
że po wysławianiu Boga za wybawienie prorok znów wpada w smutek i zaczyna przeklinać dzień swoich
narodzin. Być może. Całkiem jednak możliwe, że to wyraz jakiegoś głębszego smutku. Bo sytuacja
Jeremiasza faktycznie nie była wesoła. Wrogowie, oszczerstwa, donosy i fałszywi albo co najmniej nie do
końca lojalni przyjaciele. Tak przynajmniej skarży się prorok. Skąd ta niechęć i złość? Chyba tylko za to, że
wiernie przekazuje, co Bóg każe mu mówić. Psychologicznie sytuacja trudna do uniesienia. Prorok wie, że
jedynym Jego sojusznikiem jest Wszechmocny. Ale On jest daleko i ma swoje wielkie plany, a wrogowie, ze
swoimi całkiem przyziemnymi planami, są nieznośnie blisko…Cóż powiedzieć.... Nawet wśród z pozoru
wyznających tę samą wiara można być nieznośnie samotnym w swojej wierności Bogu. Bo wielu
pozornie wierzących w Boga tak naprawdę wierzy w wygodny dla własnych celów system dogmatów i
wartości. Sytuacja trudna. Tacy ludzie mogą przedstawiać siebie jako głęboko wierzących,
przeciwstawiających się odszczepieńcom i zdrajcom. Z rzekomą, ale naprawdę szczerą troską o
czystość wiary i nieskazitelność nadziei. Jak wtedy wierzyć, że ma się Boga po swojej stronie? Albo
może być i inaczej: w swoich oczach owi wierzący wrogowie bywają pragmatycznymi realistami, takimi
„wierzący, ale”, dla których człowiek starający się być w każdej sprawie wierny Bogu jest w najlepszym
wypadku dziwakiem. Też sytuacja nie do pozazdroszczenia. Z kim nie miałby do czynienia człowiek
naprawdę słuchający Boga, jest wśród takich ludzi bardzo samotny.
Trzeba jednak zawsze najpierw słuchać Boga. Nawet gdy wymaga to przeciwstawienia się współbraciom. To
trudne. Bo trzeba balansować między nadzieją na Boże wsparcie a zwątpieniem, wynikającym z dręczącego
pytania: czy może być tak, że wszyscy wokół się mylą, nawet ci wierzący, a ja jeden mam rację? Wierność
temu, co mówi Bóg jest jedynym obiektywnym kryterium sensownej odpowiedzi… Pozostaje wszystkie te
cierpienia przyjąć. „Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie, hańba twarz mi okrywa. Dla braci moich stałem się
obcym i cudzoziemcem dla synów mej matki” – woła psalmista w następującym po czytaniu psalmie
responsoryjnym . „Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie. Lecz
ja, o Panie, modlę się do Ciebie w czas łaski, o Boże”. Nadzieja tylko w Bożej sprawiedliwości.

2. Kontekst drugiego czytania Rz 5, 12–15

Nie wiąże się ono bezpośrednio z pierwszym czytaniem i Ewangelią. Jest nawiązaniem do wcześniejszych wywodów św. Pawła, że
wszyscy ludzie są grzesznikami. I znający Boże prawo Żydzi i nie mający owego prawa poganie. I że wszyscy zasługują na Boży
gniew. Ale – pisze św. Paweł – nie jesteśmy wcale skazani na porażkę. Dlaczego? Przytoczmy owo czytanie:
Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy
zgrzeszyli. Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od
Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. Ale nie tak samo
ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na
nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.

Myśl świętego Pawła jest tu jasna: wszyscy ludzie są grzesznikami, wszyscy zasługują na śmierć, więc też i
wszyscy potrzebują zbawienia. Oferuje je każdemu człowiekowi hojnie Jezus Chrystus. Znamienne, Jego
łaska jest obfitsza niż skutki grzechu.
W tym miejscu widzimy jednak pewien punkt wspólny między tym, a pozostałymi czytaniami. To
przypomnienie, że choć wybrani przez Boga, ciągle jesteśmy skłonni do grzechu. Rodacy
prześladujący Jeremiasza, ludzie nienawidzący uczniów Jezusa... Łatwo nawet mając dobre intencje,
ale lekceważąc Boga, stać się de facto Jego wrogiem. Każdy za nas potrzebuje wsparcia łaski. I
współpracy z nią.

3. Kontekst Ewangelii Mt 10,26–33: Ewangelia tej niedzieli to fragment mowy Jezusa rozsyłającego
Apostołów na pierwszą misję. Jezus daje im władzę „nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali” oraz moc
leczenia chorób i słabości. Potem określa cel misji: „Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela.
Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo niebieskie»" i daje bardziej konkretne wskazówki. Następnie
zapowiada im, że ich misja spotka się ze sprzeciwem (fragment tej części to Ewangelia tej niedzieli) i
wyjaśnia, że to normalne, że tak musi być. A na koniec zapowiada nagrody dla tych, którzy Apostołów
przyjmą. Przesłanie Ewangelii tej niedzieli jest więc osadzone w kontekście misji. To nie jest jednak
jeszcze rozesłanie ich na cały świat. Mają ograniczyć się do Izraela. No i póki co nie mogą jeszcze
głosić najważniejszego: zmartwychwstania Jezusa. Bo przecież jeszcze nie było Wielkiego Piątku, nie
było Wielkiej Nocy zmartwychwstania. W tym kontekście dość dziwnie brzmią słowa Jezusa o szykanach,
jakie spotkają Jego uczniów. Nic nie wiemy, jakoby ta misja Jego uczniów wiązała się z jakimś
prześladowaniem. A na pewno nie ze śmiercią któregoś z nich. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Jezus,
mówiąc o przeciwnościach jakie spotkają jego uczniów, o potrzebie wyrzeczenia i przyjęcia śmierci,
wybiega już myślą naprzód. Do misji, którą Apostołowie podejmą parę miesięcy, może lat później....
Dlatego chyba nie będzie jakimś nadużyciem, jeśli te słowa Jezusa odniesiemy także do misji nam
współczesnych, do sytuacji Kościoła dziś.

4. Warto zauważyć, że tekst jest w zasadzie jasny, ale ...

•Nie ma nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione... Czytając to zdanie w kontekście zauważamy, że nie
chodzi o to, że kiedyś na jaw wyjdą wszystkie ludzkie tajemnice. Łącznie z najbardziej wstydliwymi.
Chodzi raczej o co innego. Po pierwsze o to, że uczniowie nie mają się obawiać przedstawiać orędzie
Jezusa takim, jakie je poznali. Mają nie ulegać pokusie ukrywania części tego orędzia ze względu na
szykany, jakie mogłyby ich spotkać za przedstawianie niektórych jego wątków. Po drugie, jest to też
chyba wskazanie, że nauczanie Jezusa nie zawiera żadnych tajemnic przeznaczonych tylko dla
wybranych. Owszem, Jezus nieraz niektóre sprawy tłumaczył uczniom na osobności, świadkami
niektórych wydarzeń byli tylko wybrani Apostołowie (Piotr, Jakub i Jan), ale nie żądał od nich
milczenia do śmierci. Dla znających nieco historię chrześcijaństwa wyraźnie przeciwstawia się to poglądom
gnostyków, którzy twierdzili, że istnieje inna nauka dla maluczkich i tajemnice dla wybranych.
•Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli... Piękne, prawda? To o włosach na głowie też... Uczeń Jezusa głoszący
Jego Ewangelię (czyli de facto każdy dobrych chrześcijanin) nie musi się bać. Zawsze jest w ręku Boga.
Nawet jeśli z powodu Ewangelii straci życie cielesne, będzie miał życie wieczne.
•Do tych, którzy się do Mnie przyznają, przyznam się i Ja... Kiedyś nastąpi sąd. Przyznający się za swojego
życia do Jezusa mogę liczyć w tym dniu na Jego wsparcie. Nie ma tu warunku: jeśli będziecie dobrze żyli.
Oczywiście to jest ważne...ale Jezus obiecuje wsparcie dla wszystkich – i świętych i grzeszników – którzy w
swoim życiu się do Niego przyznają.

5. W praktyce: (1) Dla chrześcijan doświadczenie braku akceptacji, sprzeciwu otoczenia czy nawet szykan z jego strony to
normalka. Tak było, jest i będzie. I to nie tylko wtedy, gdy człowiek żyje w otoczeniu niewierzących. Także wtedy, gdy zbyt
poważnie traktuje swoją wiarę w otoczeniu letnich chrześcijan. … Czego konkretnie powinniśmy unikać? (2) Chrześcijanie nieraz
dziś swoja wiarę traktują wybiórczo. Pomijając kwestię słabości osobistych wynika to czasem z chęci dostosowania się do
współczesnego świata. Ba, czasem nawet z troski o pełne kościoły, gdy wychodzi się z założenia, że zapełni je poluzowanie
wymagań moralnych. Chciałoby się wtedy niewygodne fragmenty nauczania Pana Jezusa przemilczeć. A Jezus mówi „nie bójcie
się”. Nawet jeśli z tego powodu ktoś od Kościoła odejdzie i ubędzie wpływów na tacę. Czy tych z kościelnego podatku… (3)
Chrześcijanie nieraz dziś boją się, że wyznając otwarcie swoją wiarę mogą wiele stracić. Ot, wierzący lekarze czy farmaceuci stojący
przed wyzwaniem podpisaniem głośnej swego czasu Deklaracji życia. Ale i w wielu innych sytuacjach jest podobnie. Na przykład
może się okazać, że szef zbyt otwarcie deklarującego wiarę czy nie chcącego się godzić na niemoralne zachowania będzie chciał się
takiego chrześcijanina pozbyć z pracy. Bywa, że piastujący ważne stanowisko będzie ukrywał swoją wiarę i swoje poglądy, by nie
narazić się niewierzącym. Tym wszystkim Jezus przypomina, że bez wiedzy i zgody Boga nawet włos z głowy im nie spadnie. A
Bóg, jeśli się nawet na owo spadnięcie włosa zgodzi, to tylko dla większego dobra... I jeśli chrześcijanin kogoś powinien się bać, to
diabła, który może zabrać człowiekowi życie wieczne.
(4) Chrześcijanie nieraz się dziś swojej wiary wstydzą. Ot, w towarzystwie, kiedy obawiają się przeżegnania przed jedzeniem, na
wspólnych wyjazdach, gdy nie upominają się o możliwość uczestniczenia w niedzielnej Mszy, w rozmowach, gdy nie mają odwagi
bronić chrześcijańskiej moralności, choćby i sami ją przyjmowali... Ciągle jeszcze (oczywiście nie wszyscy) wstydzą się wiary
występując w telewizji czy zajmując jakieś wysokie stanowisko. Szkoda. Przecież nawet jeśli przez to stracą tu na ziemi, zyskują
wieczność…

You might also like