Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 8

Wojska lądowe

Bizancjum IX i X wieku
HN / 20 grudnia 2017
Rozmyślając o średniowiecznej wojskowości nie sposób pominąć tematu
sztuki wojennej Bizancjum. W moim artykule postanowiłem poświęcić
trochę uwagi bizantyjskiej armii lądowej od wieku IX do X. Temat ten
nawet w tak pozornie krótkim przedziale czasu jest bardzo rozległy,
toteż uprzedzam, iż przedstawione przeze mnie informacje mają
stworzyć jedynie zarys tamtejszej wojskowości a nie jej dokładny obraz.
Wojskowość bizantyjska kontynuowała tendencje armii późnorzymskiej –
jazda była ogromnie ważnym elementem, żeby nie powiedzieć kluczem do
zwycięstwa, piechota zaś skupiała się bardziej na defensywie i ewentualnym
odpieraniu ataków przeciwnika. Różnice jednak są dość mocne, zwłaszcza
gdy spojrzymy na jakie jednostki dzieliła się piechota i jazda, oraz jej
wyposażenie.

Podstawową jednostką była banda licząca 256 i 300 żołnierzy kolejno dla
piechoty i jazdy. Dowódcą pojedynczego bandonu był komes lub hrabia.
Banda zwana też czasem tagmą składała się z 16 lohaghiai liczących po 16
żołnierzy. Na czele tych grup stali oficerowie
zwani lohaghos. Lohaghiai grupowano dodatkowo w większe jednostki
zwane allaghion łączące w sobie 4 lohaghię. Najmniejszymi jednostkami i
zarazem sprawiającymi najmniej problemu w oszacowaniu
są: dekarchię, pentarchię i tetrarchię. Liczyły one: 10, 5 i 4 żołnierzy.
Jednymi z największych jednostek była: chillarchia, morai i turmai. Można
oszacować je na ok. 1000, 2000-3000 i 6000-7000 żołnierzy. To jest jednak
jedynie czubek góry lodowej. Utrudnieniem jest to, iż jednostki te różniły się
ilościowo zarówno dla piechoty jak i jazdy. Co ciekawe lekkie jednostki
piesze również były dzielone inaczej. Przykładem jest chociaż to
że lohaghia lekkozbrojnych liczyła o połowę mniej żołnierzy niż ta sama
jednostka piechoty ciężkiej. Wpływ na zmiany w podziale mieli przede
wszystkim władcy, którzy próbowali zreorganizować armię. Może się to
wszystko wydawać skomplikowane, ale właśnie o to chodzi. Poprzez
zagmatwaną strukturę wojska, władcy bizantyjscy utrudniali możliwości
oszacowania ich armii. Dodatkową kłodą rzuconą pod nogi jest system
osadnictwa wojskowego czyli tzw. Themata.
źródło: militar.org.ua (pinterest.com)

Themy były to wielkie okręgi wojskowe w obrębie których swoje


gospodarstwa mieli osiedleni żołnierze. Na czele
każdej Themy stał Strategos, który dowodził nagromadzoną z okręgu armią.
Obowiązek służby wojskowej przechodził w systemie themowym z ojca na
syna. Mamy informacje przede wszystkim o służbie w konnicy, co do której
po części dokładało pieniędzy państwo. Najbogatsi przedstawiciele
gospodarstw występowali jako jazda „pierwszej klasy”, czyli katafrakci. Co
więcej, brali ze sobą też służbę, a gdy nie spieszyło im się na wojnę, mogli
wystawić kogoś w zamian. Mniej bogaci osadnicy zajmowali kolejno niższe
„klasy” jazdy, gorzej opancerzone i uzbrojone. Ci, którzy nie mieli pieniędzy
na służbę w jeździe grupowali się i składali pieniądze, by jeden z nich mógł
do niej dołączyć. Osadników, którzy nie mieli funduszy by wziąć udział w
kampanii czekał dość smutny los. Wydalano ich z Themy i osadzano w
nieregularnych jednostkach, często jako zaplecze twierdz. System themowy to
także piechota. Prawdopodobnie rekrutowano ją poprzez pobór i nie
posiadała nadziałów ziemi. Według szacunków, każda thema maksymalnie
mogła wystawić 24000 piechoty i 4000 jazdy.
System themowy miał swoje minusy, zwłaszcza gdy któryś
ze strategosów zbyt dobrze poczuł się w swojej roli i traktował okręg jako
własność. Takie przywłaszczanie themów, które zresztą doprowadziło do
upadku systemu, groziło buntem. By zabezpieczyć się przed nim, Bizancjum
posiadało jeszcze jeden rodzaj armii czyli Tagmatę.
Tagmata była elitarną armią zawodową strzegącą Konstantynopola i
newralgicznych punktów imperium. Służyła w niej zarówno piechota, jak i
jazda oraz, co ciekawe, flota wojenna. Głównymi siłami były 4 regimenty
jazdy: scholae, excubiti, arithmos, ikanatoi. Każdy z regimentów liczył ok.
4000 żołnierzy. Elementem Tagmaty jest też konna straż cesarska czyli
tzw. hetairea, dzieląca się na „wielką”, „średnią” i
„małą”. Hetaireą dowodził oficer zwany hetaereiarchą. Życie cesarza było
niezwykle cenne, co odbija się na ilości straży, dochodzącej nawet do 12000
jeźdźców. Jako o elemencie Tagmaty warto wspomnieć o Gwardii Wareskiej,
która czuwała bezpośrednio nad bezpieczeństwem cesarza i była jego
najbardziej oddaną siłą. O niej opowiem w dalszej części artykułu.

źródło: scout.com
By zaznaczyć kolejną różnicę pomiędzy armią Bizancjum, a późnorzymską
należy przedstawić poszczególne formacje i ich wyposażenie. Jako że bitwę
przeważnie otwierała jazda, to ją przeanalizuję jako pierwszą.

Elitarną częścią bizantyjskiej jazdy byli katafrakci, czyli ciężko opancerzona


jazda złożona z najmożniejszych. Na polu bitwy miała ona za zadanie
rozbijać słabiej opancerzone formacje wroga i wprowadzać w trwogę. Była to
formacja silnie zdyscyplinowana i dobrze wyszkolona, przez co nie można
odmówić jej skuteczności. Główną bronią katafraktów była ok. 3 metrowa
włócznia kontarion. Bronią boczną był miecz spathion lub jednosieczna
szabla paramerion. Katafrakci czasem używali też maczug matzoukion. Do X
wieku kolejną bronią katafrakty był łuk refleksyjny, został on jednak
wycofany z wyposażenia „podstawowego” i przetrwał u części jezdnych,
którzy działali jako konni łucznicy. Zgodnie z reorganizacją na
5 katafraktów przypadało 2 strzelających z łuku. Ciekawym elementem
uzbrojenia były też ciężkie rzutki martiobarbuli podobne
do plumbata używanych przez wojsko Rzymian nawet do VII wieku.
Niewielkie pociski jeźdźcy trzymali pod siodłem. Oprócz broni konny
wojownik dzierżył też okrągłą tarcze o średnicy 90 cm, wyposażoną w
podwójny imacz i rzemień, dzięki któremu można było przewiesić ją przez
ramie. To jednak nie uzbrojenie, a wielowarstwowe opancerzenie
wyróżniało katafraktów na polu bitwy. Podstawą był pikowany
kaftan zoupa i epilorikon; grubość tego ostatniego dochodziła do 5cm. Jego
długie rękawy można było podwijać do ramion, a ręce wypuszczać w
specjalnych otworach znajdujących się w miejscu pachy, przez co nie
blokował on swobody ruchu. Na lub pod pikowanym pancerzem noszono
lamelkę zwaną klibanion lub zbroję łuskową sięgającą do kolan, czasem z
krótkimi rękawami. Głowę katafrakty chronił tzw. spangenhelm zwieńczony
ozdobną kitą. Według zaleceń Leona VI dodatkową ochroną powinna być
pokryta też twarz. Do tego celu wykorzystywano dwuwarstwową kolczugę z
otworami na oczy. Ramiona jeźdźca chronione były przez szynowe
karwasze cheiropsella i manikelia, golenie zaś opancerzano z pomocą osłon o
tej samej formie zwanych podopsella, chalkotouba. Czasem wzmacniano też
ochronę ramion z pomocą blaszanych naramienników. Na dłonie katafrakci
zakładali skórzane rękawice wzmocnione kolczugą. Jak widać lista
elementów opancerzenia jest dość długa. Warto wspomnieć, iż te wszystkie
pancerze noszono jednocześnie. Katafraktów wyróżniało też to, że ich konie
często również chroniono pancerzem czyli tzw. ladrami. Były to konstrukcje
pikowane, lub łuskowe, włączając płytowy hełm koński. Bliźniaczą jazdą do
katafraktów byli tzw. clibanarii, reaktywowani za panowania Nikefora II
Fokasa. Powrócili oni wtedy na pole bitwy po dość długim niebycie.
Wyróżniały ich od katafraktów małe, okrągłe tarcze i zawsze w pełni pokryte
pancerzem konie. Zarówno katafrakci jak i klibanariusze przewyższali
ciężarem swojego opancerzenia zachodnioeuropejskie rycerstwo. Ich
wielowarstwowe pancerze były prawie nie do sforsowania przez większość
ówczesnej broni. Jeździe „superciężkiej” towarzyszyła też konnica słabiej
opancerzona a zwłaszcza warci uwagi, konni łucznicy.

źródło: Wikimedia Commons

Najlepszym materiałem na konnych łuczników były ludy stepowe które


strzelanie z końskiego grzbietu miały we krwi. Cesarz Leon VI walczył o
powrót kultury łuczniczej w Bizancjum, według niego każde gospodarstwo
powinno posiadać łuk i 40 strzał. Kultura ta to pozostałość po Hunach i
Partach. Rzymianie głęboko przyjęli do siebie lekcje jakie pobrali w czasie
dotkliwych porażek. Z racji tego że największym zagrożeniem dla Bizancjum
byli Persowie, Arabowie, a potem Turcy, konnica łucznicza była podstawową
formacją do walki z armiami nadciągającymi ze wschodu. W jej szeregach
służyli nie tylko najemnicy, ale też jeźdźcy szkoleni bezpośrednio w
Cesarstwie. Bizantyjski konny łucznik, gruntownie wyszkolony do swojego
zadania oprócz łuku posiadał też szablę paramerion lub miecz spathion. Jego
pancerzem był pikowany epilorikion i na to zakładany lamelkowy klibanion.
Głowę osłaniał żelazny hełm ze skórzaną osłoną na kark.
Oprócz dobrze wyszkolonej jazdy, nieodłącznym elementem armii
Bizancjum była posiadająca długą tradycję piechota. Podzielić ją można na
ciężką zwaną skutatos, lekkozbrojnych harcowników i peltastów.
Wyposażenie skutatos wyglądało następująco: główną bronią była
włócznia kontarion o długości od 3,5- 4, a nawet 5
metrów, spathion lub paramerion (czasem też maczuga lub lekki
toporek tzikourion) i co ciekawe niejednokrotnie broń boczną stanowiła
proca. Skutatos przed zagrożeniem osłaniał się owalną lekko wygiętą
tarczą scuta o wysokości 120 cm. Tarcza dodatkowo wzmocniona była
metalowym umbem znajdującym się po środku. Z czasem powoli była ona
wypierana przez podobnej lub mniejszej wielkości tarcze migdałowate.
Używano też okrągłych podobnych do tych używanych przez jazdę. Na
pancerz skutatosa składał się pikowany kaftan
zwany bambakion lub kabadion, pancerz łuskowy lub lamelkowy w formie
podobnej do tego jaki nosiła jazda i spangenhelm z osłoną na kark,
zwieńczony kitą. Charakterystycznym elementem zdobnictwa zarówno jazdy
jak i piechoty Bizancjum były pteryges czyli zwisające z bioder, ramion lub
hełmu skórzane bądź z grubego materiału pasy. W ikonografii widać je
zwłaszcza u skutatos. Można powiedzieć że była to swoista pamiątka po
piechocie legionowej. Ciężka piechota nie była formacją jednolitą. W IX i X
wieku metalowe pancerze miały tylko 2 pierwsze szeregi, cała reszta musiała
polegać na pikowanych kaftanach. Część pieszych nie miała nawet solidnego
hełmu i ich głowy chronił gruby turban, co dodawało nieco orientalnego
wyglądu. Nie wszyscy też mieli w rękach kontarion. Wiemy że tylne szeregi
używały w jego miejsce ciężkich oszczepów menaulion. Gdy przyjrzymy się
broni drzewcowej scutatos, naszą uwagę zwróci przede wszystkim jej
długość. Przeciętna włócznia europejskiej piechoty miała długość ok. 2
metrów. To śmiesznie mało w porównaniu z 4 metrowym kontarionem.
Różnica te powstała nie bez powodu. Scutatos w czasie walki formowali coś
na kształt falangi macedońskiej. Przednie trzy szeregi miały wypoziomowane
włócznie skierowany we wroga z czego pierwszy szereg klęczał zasłaniając
się tarczą. Szyk ten szczególnie dobrze skonstruowany był do walki z
jazdą. Scutatos mieli w zanadrzu też jeszcze jedno ustawienie oparte już nie o
walory włóczni a tarczy. Testudo czyli tzw. żółw zniknął jeszcze za czasów
legionów, a jego miejsce zastąpił foulkon – szyk oparty na tej samej zasadzie
co żółw, ale wykorzystujący też walory włóczni, które wystawały z pomiędzy
tarcz. Mówiąc o ciężkiej piechocie nie wolno zapomnieć o osobistej straży
cesarza zwanej Gwardią Wareską. Należeli do niej Rusini i wikingowie
szukający służby wojskowej na dobrych warunkach. Ich umiejętności były
niezwykle cenione, byli twardymi, odważnymi wojownikami gotowymi
oddać życie za cesarza. Ich charakterystycznym elementem uzbrojenia były
tzw. Topory Duńskie, których długość wahała się od 100-170 cm. Gwardia
Wareska była bardzo dobrze opłacana i dozbrajana, przez co jej żołnierze
mieli najlepsze pancerze i broń. Waregowie znani byli nie tylko z odwagi i
siły. Zwykło się ich nazywać „worami na wino” ponieważ potrafili pochłonąć
wielkie ilości alkoholu. Najbardziej znanym dowódcą Gwardii Wareskiej był
Harald III Srogi, król Norwegii w latach 1045-1066.

źródło: Warrior series. Byzantine Infantryman 900-1204

Ciężka piechota wspierana była też przez najemników chociażby


słowiańskich i lekkie oddziały zwane psiloi. Do nich zalicza się procarzy,
oszczepników i łuczników. Ich pancerze były ograniczone do minimum a
czasem nawet samej, niewielkiej tarczy. Psiloi używali też ciekawego
bizantyjskiego wynalazku jakim był solenarion – forma łuku, mającego
swoją część wspólną z kuszą, strzelająca krótkimi bełtami menai. Podobno
broń ta była bardzo skuteczna. Inną ciekawą formacją walczącą u
boku skutatos byli peltaści. Ten „relikt starożytności” nie przypominał jednak
szczególnie tego czym był dawniej. Były to lekkie oddziały włócznicze
używające dodatkowo lekkich oszczepów. Ich bronią boczną była również
szabla paramerion, a pancerz ograniczał się do pikowanego kaftana i
żelaznego hełmu. Zamiast tarczy scuta peltaści dzierżyli okrągły thureos,
który swą nazwą również nawiązuje do czasów starożytnych. Nie jest to
jednak nic dziwnego. Wojskowość bizantyjska czerpała m.in. ze wzorców
starożytnej Grecji. Kolejnym przykładem antycznego nazewnictwa jest
drugie określenie na ciężką piechotę a mianowicie hoplitai.
Piechota bizantyjska swoim wyszkoleniem nie odstawała od legionowych
wzorców. Ćwiczyła dwa razy dziennie władanie bronią i tarczą, marsz oraz
reagowanie na poszczególne komendy wydawane z pomocą trąbki, rogu lub
bębna. Dzięki dużej dyscyplinie zdolna była tworzyć skomplikowane
formacje jak „wielowarstwowy” kwadrat w którego środku chroniono tabory,
stawiać ufortyfikowane obozy i współdziałać z jazdą oraz machinami
wojennymi. Na polu bitwy każda dekarchia piechoty ustawiała się w dwie
kolumny. Na przedzie stał Dekarchos i Pentarchos, następnie dwa szeregi
włóczników, szereg łuczników, włóczników i Tetrarchos a na samym końcu
szereg ouragos czyli żołnierzy zamykających kolumnę. Psiloi działali
przeważnie przed formacjami cięższymi po czym chowali się za linią
włóczników. Ich zadaniem było poszarpać linie przeciwnika, zachęcić do
nieskoordynowanego ataku. Scutatos, widząc rozpadające się siły wroga
przechodzili z taktyki defensywnej w ofensywną i uderzali na przeciwnika.
Najważniejsze zadanie w bitwie w polu mieli jednak jezdni, a
zwłaszcza katafrakci i klibanariusze. Uderzali oni na wroga falowo ze
skrzydeł, jeśli pierwsza fala nie rozbiła przeciwnika, ruszała kolejna. Każda
fala wspierana była przez konnych łuczników którzy z pomocą techniki
strzału „partyjskiego” zasypywali mające być za moment uderzone ścianą
ciężkiej jazdy formacje przeciwnika. Jeśli siły wroga przewyższały liczbę
armii bizantyjskiej, Rzymianie pierwsi czekali na ruch wroga, odpierali ataki,
a następnie dokonywali kontrnatarcia na rozluźnione przekonaniem o
sukcesie siły wroga.
Armii złożonej z pieszych i konnych żołnierzy towarzyszyły też
niejednokrotnie machiny wojenne. Były one porozkładane na części i
niesione na grzbietach mułów wraz z resztą zaopatrzenia. Nowością w armii
bizantyjskiej był trebusz, który stał się podstawową machiną oblężniczą
średniowiecza. Przy zdobywaniu umocnień Bizantyjczycy korzystali również
z wież i taranów, których budowę nadzorował sztab inżynierski. Do
najbardziej tajemniczych machin wojennych tamtych czasów należą dysze
wyrzucające tzw. ogień grecki. Używano je na statkach, ale również na
lądzie. Prawdopodobnie istniały też zmniejszone wersje mechanizmu
wyrzucającego płonącą substancje, który można była nieść w rękach jako
swoisty „miotacz płomieni”. Do dziś jednak technologia związana z ogniem
greckim pozostaje nierozwiązana.
Wojskowość Bizantyjska to nie tylko jednostki biorące udział w
bezpośrednim starciu ale też medycy, kapłani i zwiadowcy. Dzięki nim
żołnierze mogli liczyć na pomoc medyczną na wysokim jak na ówczesne
czasy poziomie, jak i nie mniej ważne wsparcie duchowe. Penetrujący
okolice daleko przed główną armią zwiadowcy zapobiegali zasadzkom,
tropili siły przeciwnika oraz odnajdywali miejsca dogodne na rozbicie obozu.

źródło: Wikimedia Commons

Obóz w armii bizantyjskiej to wciąż tradycja rzymskiej armii legionowej.


Pierwszą linią obrony był głęboki rów, nad nim rozciągał się wał ziemny na
którym rozsiany były kolczatki. Za linią wału rozciągał się podzielony na
kilka części obóz. Przy liniach umocnień ustawione były jeden obok drugiego
okrągłe namioty w których spali żołnierze. Każdy namiot mieścił ich 8 plus 1
służący. Za posłanie służyły im śpiwory, a w razie ataku tuż obok siebie
kładli broń. Centralna część obozu była przeznaczona dla jazdy i dowódcy.
W razie napaści mieli oni czas żeby chwycić za oręż i dosiąść konia. Obóz
chroniony był też przez system wczesnego ostrzegania złożony z linowego
ogrodzenia na którym wieszano dzwonki. Wejścia do obozu były na tyle
skomplikowanie ukryte że przeciwnik musiał się wiele natrudzić by znaleźć
przejście, w między czasie jego oddziały nadziewały się na najeżone wały i
zostawały odpierane przez śpieszących do walki obrońców.

Armia bizantyjska w wieku IX i X miała swój najbardziej klasyczny kształt.


Okres ten w wojskowości cesarstwa zakończyła bitwa pod Manzikertem w
roku 1071. Później nastaje era armii komnenowskich i nowy rozdział w
dziejach Cesarstwa Bizantyjskiego, bezpośredniego spadkobiercy Rzymu i
wojskowego ewenementu na skalę średniowiecznej Europy.

Bibliografia:

Dawson T., Warrior series, Byzantine Cavalryman 900-1204, Oxford 2009.


Dawson T., Warrior series, Byzantine Infantryman 900-1204, Oxford 2007.
Heath I., Men-at-Arms series, Byzantine armies 886-1118, London 1979.
Heath I., Armies of the Dark Ages, 600-1066 A.D., Worthing 1980.
Oman C., Sztuka wojenna w średniowieczu, przekł. Smółka G., Oświęcim
2013.

You might also like