Professional Documents
Culture Documents
Modul 3 Stosunki Spoleczne
Modul 3 Stosunki Spoleczne
Wstęp
1. Agresja
2. Zachowania prospołeczne
2.1. Decyzyjny model interwencji kryzysowej
2.2. Teorie pobudzenia
2.3. Teorie norm
3. Atrakcyjność interpersonalna, afiliacja i przyjaźń
4. Miłość i związki romantyczne
Bibliografia
Wstęp
2
1. Agresja
Pierwsza z głównych teorii agresji to teoria instynktu, która uznaje agresję za zacho-
wanie wrodzone, biologicznie zdeterminowane oraz mało podatne na wpływy śro-
dowiska i proces uczenia się (Wojciszke, 2005). Za głównych twórców tej koncep-
cji uznaje się Zygmunta Freuda i Konrada Lorenza. Zygmunt Freud uważał, że obok
erotycznego instynktu życia (Eros) ludzi cechuje instynkt śmierci (Tanatos), kieru-
jący ku samozniszczeniu. Musi on być stale rozładowywany przez kierowanie agre-
sji na inne niż własna osoba obiekty. Ta intrygująca teoria nie została jednak szerzej
zaakceptowana przez świat naukowy.
Konrad Lorenz, twórca nauki o zachowaniu się zwierząt — etologii (1965; 1996,
zob. Wojciszke, 2005), założył, że agresja to wrodzony wzorzec zachowania, który
pojawia się automatycznie po wystąpieniu w otoczeniu określonych „wyzwalaczy”,
zatrzymuje się zaś po wystąpieniu „kontrwyzwalaczy”. Agresja ma także charakter
spontaniczny i może pojawiać się bez powodów zewnętrznych. Wyjaśnia to tzw.
hydrauliczna teoria agresji, według której agresywna energia cały czas jest produ-
kowana w organizmie i napływa jak woda pod ciśnieniem do zbiornika. Dlatego
też konieczne jest jej okresowe rozładowywanie przez agresywne zachowanie. Im
dłużej ono nie następuje, tym słabsze „wyzwalacze” wystarczają do jej „upuszcze-
nia”, a bardzo duże nagromadzenie agresywnej energii może doprowadzić do jej
eksplozji nawet bez jakichkolwiek wyzwalających bodźców. Jak więc można po-
radzić sobie z agresywną energią, aby nie dopuścić do jej spontanicznej eksplozji?
Według tej teorii należy rozładowywać agresywny instynkt przez częste, lecz mało
szkodliwe akty agresji, np. uprawianie sportów czy chociażby oglądanie sporto-
wych rywalizacji.
3
Krytyka teorii agresji jako instynktu opiera się na danych podających w wątpliwość
tezę, jakoby u wszystkich zwierząt zachowania agresywne były wrodzone i mało
podatne na zmiany pod wpływem indywidualnych doświadczeń. Nie znaleziono
także żadnych dowodów na poparcie tezy o produkcji i kumulacji w organizmie
agresywnej energii. Poza tym teoria powstała na podstawie obserwacji niższych
zwierząt, a nie ludzi.
Teoria opisująca agresję jako popęd stworzona została przez Johna Dollarda i współ-
pracowników i nosi nazwę teorii frustracji-agresji (Dollard i in., 1939, zob. Wojcisz-
ke, 2003, 2005; Mika, 1982). Głosi ona, że każda agresja jest wynikiem frustracji,
zaś każda frustracja rodzi skłonność do agresji. „Frustracja to zablokowanie skiero-
wanej na cel aktywności organizmu bądź też stan wewnętrzny wynikający z napo-
tkania takiej przeszkody” (Wojciszke, 2003: 349). Zgodnie z tą teorią, jeśli uciek-
nie Ci autobus i spóźnisz się do pracy (doznasz frustracji), to powinieneś się później
na kimś wyładować (zareagować na frustrację agresją)... Tendencja do agresji po
doznaniu frustracji wzrasta:
— im większa jest wartość zablokowanego celu,
— im bardziej jego osiągnięcie jest uniemożliwione przez frustrację,
— im większa liczba działań zostaje uniemożliwiona.
Badania wskazują, że następstwem frustracji nie musi być tylko agresja, ale także
inne zachowania. Marek Jarosz (1988) jako następstwa frustracji, oprócz agresji,
wymienia między innymi próbę obejścia lub pokonania przeszkody czy zastąpienie
celu innym (Jarosz, 1988). Wiele badań wykazało także, że tylko niektóre rodzaje
frustracji prowadzą do agresji. Według Leonarda Berkowitza (1965, zob. Wojcisz-
ke, 2003) czynnikiem, który musi towarzyszyć frustracji, by doprowadziła do agre-
sji, są sygnały wywoławcze, czyli bodźce skojarzone z czynnikami wzbudzającymi
gniew lub mającymi jakiś związek z agresją. Tak więc obok samej frustracji do wy-
wołania agresji potrzebna jest jeszcze obecność sygnałów wywoławczych agresji.
Późniejsze badania nie potwierdziły jednak konieczności wystąpienia ani frustra-
cji, ani sygnałów wywoławczych do wywołania agresji. Nie znaczy to jednak, że
nie występuje między frustracją i agresją żaden związek. Okazuje się, że frustracja
nie wzbudza agresywnego popędu, jak zakładała pierwotnie ta teoria. Może jednak
stanowić prowokację i nasilać pobudzenie emocjonalne, które może, lecz nie musi,
doprowadzić do agresji.
Ostatnia z głównych teorii, przedstawiająca agresję jako rezultat uczenia się, roz-
winięta została przez Alberta Bandurę (zob. Wojciszke, 2003, 2005). Teoria ta nie
podzieliła losu poprzednich, które po pewnym czasie zakwestionowano. Zakłada
ona, że agresji uczymy się na drodze warunkowania klasycznego i instrumentalne-
go. W przypadku warunkowania instrumentalnego uczymy się znaczenia pierwot-
nie obojętnej reakcji — jeśli po zachowaniu pojawi się nagroda, szansa na powtó-
rzenie tego zachowania w przyszłości rośnie. Jeśli jest to zachowanie agresywne,
które było nagrodzone, agresja u osoby może się utrwalać i narastać. Nagrodą taką
może być zredukowanie nieprzyjemnych stanów emocjonalnych, wygranie rywa-
4
lizacji, wzrost samooceny, ale mogą to być też rzeczy tak prozaiczne, jak pienią-
dze. Co więcej, ludzie uczą się agresji nie tylko przez doświadczenia własne, ale
i przez obserwację zachowań innych oraz ich skutków. Uczenie na podstawie ob-
serwacji innych nosi nazwę modelowania i — jak ustalił Bandura (1973, zob. Woj-
ciszke, 2003; 2005) — w odniesieniu do agresji może powodować trojakiego ro-
dzaju skutki:
1) przez obserwację człowiek uczy się dotąd mu nieznanych wzorców agresywne-
go zachowania,
2) obserwowanie skutków cudzej agresji powoduje zahamowanie osłabiania tych
zachowań agresywnych, które obserwator już zna,
3) obserwowanie „modela” wzbudza w obserwatorze podobne emocje i motywa-
cje, dlatego ułatwia podobne reagowanie.
Ogromna liczba badań nad agresją pozwoliła wykryć czynniki, które ją nasilają lub
osłabiają.
5
Na przejawianie agresji wpływ może mieć także testosteron, męski hormon płcio-
wy. Stwierdzono wyższy poziom testosteronu u więźniów — bez względu na płeć
— skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy fizycznej, w porównaniu z oso-
bami osadzonymi w więzieniu za inne wykroczenia (Dabbs i in., 1988, zob. Aron-
son, Wilson, Akert, 1997). Wyniki badań wskazują, że mężczyźni, z racji wyższego
poziomu testosteronu, wydają się bardziej agresywni niż kobiety.
Przyczyną agresji może być także ból i niewygoda. Badania dowiodły, że prawdopo-
dobieństwo agresywnych rozruchów wzrasta w okresie upalnego lata, zmniejszając
się podczas chłodniejszych pór roku (Carlsmith, Anderson, 1979, zob. Aronson,
Wilson, Akert, 1997).
Dwa ostatnie powody pozostają pod kontrolą poznawczą, czyli nasza reakcja bę-
dzie zależeć od tego, jak rozumiemy działania prowokatora. Dlatego to samo zda-
rzenie przez jednych może zostać usprawiedliwione, zaś u innych wywoła chęć od-
wetu.
Według teorii przesunięcia pobudzenia Dolfa Zillmanna (1983, zob. Wojciszke, 2003;
2005) pobudzenie z różnych źródeł sumuje się w organizmie i często przypisywane
jest tylko jednemu czynnikowi z całości. Kiedy prowokacja pojawi się w momen-
cie, gdy człowiek przeżywa jakieś stare pobudzenie, sumuje się ono z pobudzeniem
wywołanym przez prowokację, co prowadzi do większego gniewu i agresji. W ta-
ki sposób może działać pobudzenie nabyte wskutek uprzedniego wysiłku fizyczne-
go, oglądania przemocy w telewizji, słuchania głośnej muzyki czy hałasu. Agresja
rośnie więc, jeśli bezpośrednio przed prowokacją lub tuż po niej zostanie u osoby
sprowokowanej wywołany wzrost pobudzenia.
6
ziomie pobudzenia zareaguje, nawet jeśli byłoby to zupełnie nie na miejscu. Dal-
szy wzrost pobudzenia dezorganizuje kontrolę zachowania nawet przez nawyki —
wówczas człowiek wydaje się pozbawiony jakichkolwiek mechanizmów kontroli,
„wpada w szał” i rozładowuje pobudzenie w nieprzewidywalny sposób.
Philip Zimbardo i Floyd Ruch proponują między innymi następujące warunki sku-
teczności kar:
1. W danej sytuacji powinna być zawsze jakaś reakcja alternatywna, którą osoba
może wykonać, co spowoduje zamiast kary nagrodę.
7
2. Powinno się wyraźnie określić, jaka reakcja jest karana, dlaczego się tak dzieje
i jakie inne zachowania możliwe są w tej sytuacji. Należy zadbać, aby osoba ka-
rana uświadamiała sobie, że kontakt z osobą karzącą ma przykry charakter tylko
w sytuacji, gdy pojawi się karane zachowanie.
3. Kara powinna nastąpić bezpośrednio po reakcji, po każdym jej wystąpieniu.
4. Nie powinny być dostępne żadne sposoby ucieczki przed karą i możliwości jej
uniknięcia.
5. Nie należy stosować kar długotrwałych.
6. Po wystąpieniu negatywnego zachowania nie należy dostarczać osobie pozytyw-
nych wzmocnień, np. w postaci przejawów współczucia.
7. Zamiast kary można zastosować brak pozytywnych wzmocnień w postaci okre-
sów ich wykluczenia (np. pozbawienie przywilejów) z powodu negatywnych za-
chowań.
8. Należy osłabiać motywację do wykonywania karanej reakcji.
9. Nie należy na podstawie karanej reakcji dokonywać uogólnień dotyczących cech
charakteru osoby, bo pozostaje to w świadomości człowieka nawet już po wy-
gaszeniu negatywnej reakcji (np. „Jesteś zły i nieuczciwy”) (Zimbardo, Ruch,
1988).
Im mocniej dziecko przejawia empatię, tym jest mniej skłonne do zachowań agre-
sywnych, a wraz z nimi dehumanizacji ofiary. Dehumanizacja ofiary to „proces po-
8
legający na pozbawieniu ofiary cech ludzkich i deprecjonowaniu jej wartości (...).
Dehumanizacja obniża opór przed dokonywaniem aktów agresji i sprawia, że raz
podjęta agresja ułatwia następne zachowanie tego typu i znacznie zwiększa praw-
dopodobieństwo ich wystąpienia” (Aronson, Wilson, Akert, 1997: 533).
9
2. Zachowania prospołeczne
10
wie wzajemnego obserwowania swojego braku reakcji, nazywa się ››niewiedzą wie-
lu‹‹” (Wojciszke, 2005: 165). W ten sposób pomoc może nie zostać udzielona na-
wet osobie napadniętej czy z atakiem serca. Okazuje się także, że im większa liczba
świadków zdarzenia, tym mniejsza szansa udzielenia pomocy jego ofierze. Zjawi-
sko to Bibb Latané i John Darley nazwali zjawiskiem obojętnego przechodnia.
11
2.3. Teorie norm
Teorie norm tłumaczą pomaganie jako skutek ulegania normom społecznym, szcze-
gólnie normie odpowiedzialności społecznej i normie wzajemności. Norma odpowie-
dzialności społecznej to „oczekiwanie i nakaz pomagania tym osobom, których losy
zależą od naszych działań”, zaś norma wzajemności to „oczekiwanie i nakaz poma-
gania osobom, które nam pomogły w przeszłości (Wojciszke, 2005: 170). Ludzie
nie zawsze postępują zgodnie z normami ogólnymi. Jednak poczucie osobistego
zobowiązania do spełnienia normy pozwala lepiej przewidywać rzeczywiste zacho-
wania ludzi niż spostrzegane przez nich normy społeczne. Mówimy tu o tak zwanej
normie osobistej, czyli osobistej obligacji moralnej do postępowania w określony
sposób w określonej sytuacji (Schwartz, 1977, zob. Wojciszke, 2005). Istnieją jed-
nak osoby zaprzeczające spełnieniu tej normy (uznając np., iż ofiara sama jest sobie
wina, że nie mają czasu), dlatego zgodność zachowań z normami osobistymi ob-
serwuje się u osób o słabej tendencji do zaprzeczania odpowiedzialności własnej za
spełnianie norm.
Pomaganie wymaga poświęceń ze strony osoby pomagającej, ale może wiązać się także
z wieloma jej korzyściami. Liczne badania wskazują, że ludzie pomagają innym:
— dla własnego dobra — w ten sposób zyskują korzyść osobistą — materialną, ge-
netyczną (np. przez pomoc osobom spokrewnionym),
— aby podwyższyć swoją pozycję społeczną i zdobyć aprobatę — normy społecz-
ne obiecują aprobatę za pomoc potrzebującym, zaś dezaprobatę za jej nieudzie-
lanie,
— aby zarządzać wizerunkiem własnej osoby (potwierdzać go lub poprawiać) —
jeśli wartości prospołeczne są ważne dla czyjejś koncepcji „ja”, to osoba ta bę-
dzie częściej pomagała innym,
— aby radzić sobie z własnymi nastrojami i emocjami — dzięki pomaganiu ludzie
mogą redukować swe zdenerwowanie lub smutek (Kenrick, Neuberg, Cialdi-
ni, 2002).
12
być czasem sprzeczne z intencjami naszych partnerów, a nasze pojmowanie dobra
niezgodne z ich dobrem. Przykładem mogą tu być nadopiekuńczy rodzice, którzy,
kierując się dobrymi intencjami, mogą oddziaływać na dziecko niekorzystnie.
Czy jednak wszyscy mamy zdolność wykraczania poza sferę motywów endocen-
trycznych? Co może ochronić nas przed egoizmem? Okazuje się, że aby być zdol-
nym do oddania siebie ludziom, należy najpierw dokładnie poznać siebie i innych.
W miarę rozwoju samowiedzy i wiedzy o innych pojawiają się zdolność empatii
i wyższe formy społecznego zaangażowania (Jarymowicz, 1991). Okazuje się tak-
że, że zwykła świadomość barier hamujących udzielenie pomocy zwiększa ich po-
konanie. Eksperymentalnie dowiedziono, iż studenci, którzy słyszeli dwa tygo-
dnie wcześniej o wynikach eksperymentu Latanégo i Darleya (dotyczącego wpły-
wu liczby świadków na udzielanie pomocy), w większej części niż grupa nieznająca
tych danych zareagowali prospołecznie, widząc leżącego na podłodze człowieka
(Beman, 1978, zob. Aronson, Wilson, Akert, 1997).
13
3. Atrakcyjność interpersonalna,
afiliacja i przyjaźń
Spośród miliardów ludzi żyjących na świecie masz szansę poznać nikły procent.
Osoby spotykane przez nas najczęściej są tymi, z którymi mamy okazję się zaprzy-
jaźnić czy je pokochać. Zjawisko to określa się mianem efektu częstości kontaktów,
a polega na tym, że „im częściej widzimy i kontaktujemy się z drugą osobą, tym
większe prawdopodobieństwo, że zostanie ona naszym przyjacielem” (Aronson,
Wilson, Akert, 1997: 406). Badania wykazały, że większość ludzi żeni się lub wy-
chodzi za mąż za osobę, z którą chodzili do jednej klasy, pracowali w tej samej
firmie czy znali ją z sąsiedztwa. Twoje życie mogłoby potoczyć się inaczej, gdy-
byś mieszkał w innym mieście, chodził do innej szkoły i wybrał inny zakład pra-
cy... Efekt częstości kontaktów powstaje w wyniku oswojenia się z osobami z oto-
czenia i dostępności osób, które są w pobliżu. Jest to tzw. efekt czystej ekspozycji,
czyli „zjawisko polegające na tym, że im częściej jesteśmy wystawieni na ekspozy-
cję bodźca, tym bardziej jesteśmy skłonni ten bodziec polubić” (Aronson, Wilson,
Akert, 1997: 409). Zażyłość sprawia więc, że druga osoba wydaje nam się atrakcyj-
niejsza i prowadzi do przyjaźni.
Jak sądzisz, jaki wpływ na to, czy kogoś lubimy, ma atrakcyjność fizyczna? Być może
uważasz, że to charakter i osobowość człowieka decyduje przede wszystkim o na-
szym stosunku do niego, a wygląd nie ma znaczenia... W eksperymencie Elaine
Hatfield i współpracowników (1966, zob. Aronson, Wilson, Akert, 1997) losowo
wybranym studentom wyznaczono randkę na zabawie tanecznej, podczas której
pary spędziły z sobą kilka godzin. Następnie badani oceniali randkę i określali,
jak bardzo chcieliby spotkać się ponownie z daną osobą. Z wielu możliwych cech,
które mogły to determinować, najważniejszą okazała się atrakcyjność fizyczna. Co
ciekawe, nie zanotowano pod tym względem różnic między kobietami i mężczy-
znami. Psychologowie społeczni ustalili, że piękno tworzy silny stereotyp oparty
na przekonaniu, że pozytywne cechy idą w parze z urodą. Elaine Hatfield i Susan
Sprecher (1986, zob. Wojciszke, 2003; 2005) przekonują o różnicach między oso-
bami atrakcyjnymi fizycznie i osobami brzydkimi. Osoby ładne:
— postrzegane są jako serdeczne, przyjazne, wrażliwe i miłe,
— uważane są za szczęśliwe,
— w dzieciństwie otrzymują w szkole lepsze stopnie i uważane są przez nauczycieli
za mądrzejsze i grzeczniejsze,
— są lepiej traktowane przez innych ludzi, a ich kontakty społeczne są bardziej sa-
tysfakcjonujące,
— obciążone są mniejszą odpowiedzialnością za naganne uczynki, częściej też uzy-
skują pomoc od innych,
— jeśli są mężczyznami, zaczynają pracę od wyższej pensji i więcej osiągają zawo-
dowo, a jeśli są kobietami, częściej i szybciej wychodzą za mąż za lepiej zarabia-
jących i wykształconych mężczyzn.
14
W związku z powyższym przestają dziwić coraz częstsze operacje plastyczne i ob-
sesyjny kult ciała, nie tylko u sławnych osób. Pamiętajmy jednak, że uznanie kogoś
lub czegoś za piękne często zależy od patrzącego. Wiadomo także, że im bardziej
kogoś lubimy, tym przyjemniejszy wydaje się nam jego wygląd.
Bardziej lubimy także tych, którzy nas chwalą oraz wyświadczają przysługi (Cialdi-
ni, 1994). Chociaż lubimy być chwaleni, to nie lubimy być manipulowani. Dlate-
go, gdy pochwała wydaje nam się nieuzasadniona lub jeśli osoba, prawiąc kom-
plementy, chce coś uzyskać, to nie zdobędzie naszej sympatii (Aronson, Wilson,
Akert, 1997). A zdarza się tak nierzadko, ponieważ niektórzy w nieuprawniony
sposób pragną podnieść swoją własną atrakcyjność w oczach partnera interakcji
(Mika, 1982). Tego rodzaju zachowanie nazwane zostało przez Edwarda Jonesa
ingracjacją, czyli wkradaniem się w cudze łaski, przymilaniem się. Pochlebstwa
mogą być skuteczne w zdobywaniu sympatii innych, należy jednak pamiętać o ich
ograniczeniach.
15
Teoria wymiany społecznej zakłada, że „to, co ludzie sądzą o swoim związku z inną
osobą, zależy od tego, jak spostrzegają nagrody, które daje im ten związek, koszty,
na jakie się narażają, na jaki — ich zdaniem — związek zasługują i jakie jest — ich
zdaniem — prawdopodobieństwo nawiązania lepszych stosunków z kimś innym”
(Aronson, Wilson, Akert, 1997: 426). Chętnie angażujemy się więc w taki związek,
który daje nam najwięcej korzyści. Nagrody to pozytywne cechy związku z osobą,
np. jej cechy indywidualne, konkretne zachowania czy nasze wewnętrzne korzyści
zyskiwane dzięki zaletom partnera. Każda przyjaźń wiąże się także z kosztami, np.
znoszeniem wad partnera. Dokonujemy rachunku nagród i kosztów, jakie niesie ze
sobą związek. Ponieważ jednak w trakcie życia doświadczamy różnych związków
z innymi ludźmi, nie zawsze satysfakcjonujących, wytwarzamy oczekiwania co do
aktualnych i przyszłych bliskich relacji z ludźmi. To, czy aktualny związek nas sa-
tysfakcjonuje, zależy od poziomu odniesienia, czyli od tego, jakiego efektu oczeku-
jemy od konkretnego związku. Niektórzy poziom odniesienia ustawiają wysoko
w oczekiwaniu na małe koszty i duże nagrody, są zaś nieszczęśliwi, jeśli tak się nie
dzieje. Inni, o niskim poziomie odniesienia, w tym samym związku byliby bardzo
szczęśliwi (ponieważ zakładają, że trudności są nieuniknione i są przygotowani na
koszty). Satysfakcja ze związku zależy także od porównawczego poziomu odniesienia,
czyli tego, jak postrzegamy prawdopodobieństwo zastąpienia go związkiem bardziej
korzystnym. Wokół nas znajduje się wiele atrakcyjnych osób, jednak ludzie mający
niski poziom odniesienia dla związków alternatywnych będą dążyć do zachowania
aktualnego związku, nawet wysoce kosztownego, jest on bowiem w ich mniemaniu
lepszy niż to, co mogą znaleźć gdzie indziej. Łatwiej za to znajdą nowego partnera
ludzie z wysokim poziomem odniesienia dla związków alternatywnych.
16
Zachowaniem afiliacyjnym, w którym większość z nas uczestniczy, jest przyjaźń.
Jak sprawdzić, czy związek łączący nas z daną osobą można nazwać przyjaźnią?
Mara Adelman, Malcolm Parks i Terrance Albrecht, definiując tę specyficzną rela-
cję międzyludzką, podają jej następujące właściwości:
1. Dobrowolność — przyjaciół świadomie wybieramy, jednak nawet ta świado-
mość podlega pewnym ograniczeniom ze względu na społeczne naciski lub opi-
sane wyżej czynniki warunkujące atrakcyjność interpersonalną.
2. Równość — przyjaźń opiera się na odczuciu, że partnerzy są równi pod wzglę-
dem pozycji społecznej. Są jednak przyjaźnie zawierające elementy nierówności,
np. między poddanym a szefem. Jednak im bliższa jest przyjaźń, tym więcej rów-
ności dostrzegać będą w niej uczestnicy.
3. Pomoc — większość badań wskazuje, że przyjaciele to ludzie, którzy sobie na-
wzajem pomagają. Zainteresowanie potrzebami przyjaciela jest większe niż zain-
teresowanie potrzebami obcej osoby (Clark, Mills, Corcoran, 2002).
4. Wspólna aktywność — wspólne spędzanie czasu z przyjacielem pozwala cieszyć
się określoną aktywnością po prostu dla niej samej. Dzięki przyjaciołom może-
my także cieszyć się zajęciami nieatrakcyjnymi dla członków naszej rodziny.
5. Zwierzanie się i wsparcie emocjonalne — przyjaciele mogą pełnić rolę główne-
go wsparcia emocjonalnego, szczególnie dla osób niezamężnych, niemających
krewnych, doświadczających napięć. Ważne miejsce zajmuje tu troska o pouf-
ność (Adelman, Parks, Albrecht, 2000).
17
4. Miłość i związki romantyczne
Przy wielu zjawiskach społecznych zadajemy sobie pytanie o to, czemu one służą.
A miłość? Korzyści z miłości przypominają te płynące z innych związków z ludź-
mi. Inne ważne cele związków opartych na miłości to (Kenrick, Neuberg, Cialdi-
ni, 2002):
— uzyskanie satysfakcji seksualnej,
— stworzenie więzi rodzinnej,
— zdobycie dóbr materialnych i pozycji społecznej.
Te elementy łączą się z sobą w różny sposób w różnych związkach, tworząc rozma-
ite rodzaje miłości. Może ona składać się tylko z jednego komponentu albo z do-
wolnej kombinacji wszystkich trzech. Dwie osoby może łączyć tylko namiętność,
lecz nie znają się na tyle dobrze, żeby odczuwać wzajemną bliskość, nie są też głę-
boko zaangażowane w tworzenie związku. Jednak z czasem może narodzić się mię-
dzy nimi intymność i zaangażowanie. Sternberg opisuje miłość romantyczną, opartą
na intymności i namiętności, miłość braterską, w której dominuje intymność i zaan-
gażowanie (lecz bez namiętności), oraz miłość fatalną, dla której charakterystyczna
jest silna namiętność i zaangażowanie (lecz brakuje intymności).
18
i intymności jego wzrost jest coraz szybszy. Następujące potem jego ustabilizowa-
nie trwa w zasadzie do końca związku.
Faza 1 — zakochanie
Jeżeli wszystkie trzy składniki miłości zaczynają się rozwijać równocześnie w mo-
mencie poznania nowej osoby, to namiętność pojawi się najszybciej — jako domi-
nująca cecha uczucia. Stan ten można nazwać zakochaniem, które jest ślepe, krót-
kotrwałe i dające poczucie szczęścia doznającej go osobie. W opisy takiej namięt-
ności bogata jest literatura. Zakochanie nie musi być jednak pierwszą fazą miłości,
bo namiętność może pojawić się po długiej znajomości i być efektem trwającej in-
tymności (np. zakochanie się w sobie starych przyjaciół). W naszej kulturze najbar-
dziej jednak typowy obraz miłości to rozpoczynająca się zakochaniem miłość od
pierwszego wejrzenia.
W sztuce często miłość romantyczna przedstawiona jest jako jedyne warte zain-
teresowania uczucie. Tymczasem większą część życia kochamy swych partnerów
w sposób bardziej kompletny, a zatem w świetle powyższej terminologii „niero-
mantyczny”. Stereotyp romantycznej miłości kreowany przez kulturę zawiera w so-
bie przekonanie, że na miłość oddziaływać nie należy, że dzieje się niejako sama
i tylko wtedy jest autentyczna. Skutki kierowania się tym stereotypem mogą być
zgubne... Realizm, rozsądek i celowa dbałość o związek nie tylko miłości nie nisz-
czą, ale są konieczne do jej rozwoju i trwania.
19
Faza 4 — związek przyjacielski
Związek w tej fazie opiera się na intymności oraz zaangażowaniu i jest to najdłuż-
sza spośród satysfakcjonujących faz relacji między dwojgiem ludzi. Jej przedłużenie
zależne jest od chęci i umiejętności obojga partnerów. Partnerzy stoją przed proble-
mem spadku intymności, a więc utrzymaniem wzajemnej bliskości, zaufania i przy-
wiązania. Intymność gaśnie za sprawą egoizmu, agresji, braku wsparcia czy zdrady.
W udanym związku na partnerów czyhać może wiele pułapek, np.:
— pułapka dobroczynności, która polega na tym, że stałe i wzajemne ofiarowywanie
dobra oraz unikanie wyrządzania krzywd prowadzi w miarę trwania związku
do tego, iż zdolność do sprawiania partnerowi przyjemności maleje, wzrasta zaś
zdolność do sprawiania mu bólu,
— pułapka bezkonfliktowości, polegająca na tym, że stałe unikanie konfliktów w imię
utrzymania wspólnoty w zakresie uczuć i działań prowadzi do zaniku tej wspól-
noty,
— pułapka obowiązku, polegająca na tym, że systematyczne podpieranie własnych
uczuć do partnera poczuciem obowiązku może prowadzić do ich zaniku,
— pułapka sprawiedliwości, polegająca na tym, że domaganie się przede wszystkim
sprawiedliwości we wzajemnej wymianie „świadczeń” przez partnerów sprowa-
dza się głównie do odwzajemniania zachowań negatywnych (a więc sprawiedli-
wości typu „oko za oko, ząb za ząb”).
Wymaga to jednak wysiłku i mądrości obojga parterów. Myślenie wcale nie zabija
uczuć, wręcz przeciwnie — pozwala im przetrwać.
Jak wobec tego powinna funkcjonować para, żeby nie dopuścić do dwóch ostatnich
faz relacji? Zdaniem Dolores Curran partnerzy w zdrowej parze:
1. Uważają stres za normalną część życia rodzinnego — mają realistyczne oczeki-
wania wobec siebie i nie porównują życia rodzinnego do ideału. Problemy uwa-
żają za naturalne i wypracowują wciąż nowe sposoby radzenia sobie z nimi.
2. Dzielą się uczuciami i rozmawiają ze sobą — niektóre pary zamiast mówić o swo-
ich uczuciach, wybuchają gniewem, raz na jakiś czas wyrzucając z siebie nagro-
madzone emocje. Ludzie boją się zranienia, lekceważenia lub braku reakcji na
ich otwartość, tymczasem podjęcie ryzyka dzielenia się uczuciami zwykle bar-
dzo się opłaca. Miłości zaczyna wtedy towarzyszyć przyjaźń i bliskość, którą
możemy w terminologii Sternberga nazwać intymnością.
3. Rozwijają umiejętności rozwiązywania konfliktów i radzenia sobie z trudnościa-
mi — jeśli parze brak umiejętności potrzebnych do rozwiązania konfliktu, np.
w sprawie pieniędzy, dzieci czy obowiązków domowych, może dojść do rozpa-
du związku. Partnerzy powinni więc wciąż na nowo zbierać i obmyślać sposoby
20
radzenia sobie z trudnościami, a nie polegać na jednym lub dwóch, często mało
skutecznych.
4. Korzystają ze wsparcia innych osób i otoczenia społecznego — zdrowa para do-
cenia wsparcie rodziny i przyjaciół, a nie traktuje go jako dowodu na brak umie-
jętności radzenia sobie z kłopotami. Wie, że fałszywe jest przekonanie, iż rodzi-
na powinna sama radzić sobie ze swoimi problemami.
5. Mają zdolność adaptacji — młodych małżonków czeka wiele zmian, choćby
zmiana miejsca zamieszkania, pracy, przyjście na świat dzieci... Pojawia się też
konieczność zaakceptowania swoich różnych przyzwyczajeń i potrzeb. Zdolność
przystosowania się jest cechą rodzin skutecznie radzących sobie ze stresem (Cur-
ran, 2000).
21
Bibliografia
1. Adelman M. B., Parks M. R., Albrecht T. L., 2000: Natura przyjaźni i jej
rozwój, [w:] Mosty zamiast murów. O komunikowaniu się między ludźmi,
(red.) J. Stewart, PWN, Warszawa, s. 377–385.
2. Adler R. B., Rosenfeld L. B., Proctor R. F., 2006: Relacje interpersonalne. Pro-
ces porozumiewania się, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań.
3. Aronson E., 2005: Człowiek istota społeczna, PWN, Warszawa.
4. Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., 1997, Psychologia społeczna. Serce
i umysł, Wydawnictwo Zysk i Spółka, Poznań.
5. Berkowitz L., 2002: Skutki obserwowania przemocy, [w:] Człowiek istota spo-
łeczna. Wybór tekstów, (red.) E. Aronson, PWN, Warszawa, s. 363–376.
6. Cialdini R., 1994: Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, GWP,
Gdańsk.
7. Clark M. S., Mills J. R., Corcoran D. M., 2002: Zwracanie uwagi na potrzeby
oraz wkłady przyjaciół i obcych, [w:] Człowiek istota społeczna. Wybór tekstów,
(red.) E. Aronson, PWN, Warszawa, s. 609–620.
8. Curran D., 2000: Relacje małżeńskie, [w:] Mosty zamiast murów. O komuniko-
waniu się między ludźmi, J. Stewart (red.), PWN, Warszawa, s. 455–465.
9. Gaś Z. B., 1980: Inwentarz psychologiczny syndromu agresji, „Przegląd Psycho-
logiczny”, nr 1, s. 143–158.
10. Geen R. G., Stonner D., Shope G., 2002: Agresja sprzyja agresji: materiał do-
wodowy przeciw hipotezie katharsis, [w:] Człowiek istota społeczna. Wybór tek-
stów, (red.) E. Aronson, PWN, Warszawa, s. 377–388.
11. Goleman D., 1997: Inteligencja emocjonalna, Wydawnictwo Media Rodzina,
Poznań.
12. Jarosz M., 1988: Psychologia lekarska, PZWL, Warszawa.
13. Jarymowicz M., 1991: Czy jesteśmy egoistami, [w:] Złudzenia, które pozwalają
żyć, (red.) M. Kofta, T. Szustrowa, PWN, Warszawa, s. 103–140.
17. Karyłowski J., 1982: O dwóch typach altruizmu, Wydawnictwo Ossolineum,
Wrocław.
18. Kiesler S. B., Baral R. L., 2002: Poszukiwanie romantycznego partnera: wpływ
samooceny i fizycznej atrakcyjności na miłosne zachowania, [w:] Człowiek isto-
ta społeczna. Wybór tekstów, (red.) E. Aronson, PWN, Warszawa, s. 562–572.
19. Mika S., 1982: Psychologia społeczna, PWN, Warszawa.
20. Philips D. P., 2002: Wpływ przemocy przedstawianej w mass mediach na liczbę
zabójstw w Stanach Zjednoczonych, [w:] Człowiek istota społeczna. Wybór tek-
stów, (red.) E. Aronson, PWN, Warszawa, s. 178–194.
21. Pluta T., 2004: Profilaktyczno-wychowawczy program przeciwdziałania agresji
u dzieci w młodszym wieku szkolnym, Oficyna wydawnicza Impuls, Kraków.
22. Stewart J., 2000: Mosty zamiast murów. O komunikowaniu się między ludźmi,
PWN, Warszawa.
23. Wojciszke B., 1993: Psychologia miłości, GWP, Gdańsk.
24. Wojciszke B., 2003: Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej, Wy-
dawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa.
22
25. Wojciszke B., 2005: Relacje interpersonalne, [w:] Psychologia. Podręcznik aka-
demicki, (red.) J. Strelau, t. III, GWP, Gdańsk, s. 147–186.
26. Zimbardo P. G., Ruch F. L., 1988: Psychologia i życie, PWN, Warszawa.
23