Professional Documents
Culture Documents
Czterdzieści I Cztery. Figury Literackie. Nowy Kanon, Red. M. Rudaś-Grodzka Et Al., Warszawa 2016.
Czterdzieści I Cztery. Figury Literackie. Nowy Kanon, Red. M. Rudaś-Grodzka Et Al., Warszawa 2016.
Redakcja i indeks
Barbara Smoleń
Korekta
Emilia Kolinko
Łamanie
Helena Dziurnikowska
ISBN 978-83-65573-46-9
Profesor Marii Janion w hołdzie
za jej wielki wkład w humanistykę polską
niniejszy tom dedykujemy.
11 Wstęp
Monika Rudaś-Grodzka, Barbara Smoleń
17 Aspazja
Ewa Serafin-Prusator
33 Aza
Kazimiera Szczuka
50 Balladyna
Michał Kuziak
73 Barbara Radziwiłłówna
Inga Iwasiów
88 Biała Róża
Katarzyna Nadana-Sokołowska
100 Bianka
Agnieszka Wróbel
121 Cudzoziemka
Katarzyna Nadana-Sokołowska
134 Dulska
Krystyna Kłosińska
184 Halka
Katarzyna Czeczot
242 Iwona
Monika Żółkoś
253 Jagna
Barbara Smoleń
264 Judyta
Monika Rudaś-Grodzka
277 Karusia
Katarzyna Czeczot
294 Komediantka
Anna Nasiłowska
307 Lalka
Inga Iwasiów
322 Ligia
Monika Rudaś-Grodzka
374 Maria
Aleksandra Sekuła
398 Marianna
Monika Świerkosz
413 Marta
Lena Magnone
546 Siłaczka
Agnieszka Mrozik
567 Solaris
Agnieszka Gajewska
592 Telimena
Anna Nasiłowska
609 Trędowata
Iwona Kurz
619 Urszula
Joanna Partyka
628 Wanda
Monika Rudaś-Grodzka
643 Zosia
Katarzyna Nadana-Sokołowska
659 Summary
676 Indeks
Wstęp
Monika Rudaś-Grodzka
Barbara Smoleń
Aspazja
—
Ewa Serafin-Prusator
Aspazja z Miletu
W badaniu źródeł i wzorów literackich Poganki głównym punktem
odniesienia jest historyczna Aspazja. To kluczowa postać historii inte-
lektualnej Aten V wieku p.n.e. i jedna z najważniejszych figur kobiecych
kultury zachodniej. Jej obraz znamy tylko dzięki charakterystykom
zawartym w komediach antycznych, dialogach filozoficznych, żywo-
tach. Aspazja nie pozostawiła po sobie żadnych prac, a przynajmniej
żadne się nie zachowały. Nie ma źródeł, pozwalających na odtworzenie
jej losów czy ustalenie jej roli i statusu w społeczeństwie. Tworzenie
ASPAZJA / EWA SERAFIN-PRUSATOR 18
1 Pojawiła się m.in. w sztuce The Athenian Women (1926) George’a Crama
Cooka, gdzie jest przywódczynią strajku przeciwko wojnie; powieści
historycznej The Milesian Mistress (2005) profesor Elise Garrison czy
powieści Karen Essex Stealing Athena (2008). W sztuce postać Aspazji
upamiętniona została chociażby w jednym z najistotniejszych dzieł drugiej
połowy XX wieku The Dinner Party (1979) autorstwa Judy Chicago.
2 P.K. Bicknell, Axiochus Alkibiadou, Aspasia and Aspasios, „Acta
Classica” 1982, nr 51, s. 240-250.
ASPAZJA / EWA SERAFIN-PRUSATOR 19
Trojańskiej czy Omfale, której uległ sam Herkules. Jawiła się jako
kobieta rozpasana seksualnie, ucieleśniająca rozkosz i przyjemność,
osobę, która przez to, że kontroluje dostęp mężczyzn do kobiet, ma
znaczący wpływ na politykę, a jej niezadowolenie może prowadzić
nawet do wybuchu wojny. Należy pamiętać, że w twórczości kome-
diowej poprzez dyskredytowanie Aspazji krytykowano w rzeczy-
wistości Peryklesa. Jedną z większych obelg wobec niego miało być
stwierdzenie, że mówi on językiem Aspazji. Język prostytutki został
zrównany z językiem polityka, co podkreśliło jego destrukcyjny cha-
rakter. Aspazja w komediach okazywała się symbolem intelektualnej
śmierci, egotyzmu i korupcji10 .
W dialogach filozoficznych Aspazja zaczyna być przedstawiana
w pozytywnym świetle, choć oczywiście niektórzy z ich autorów powie-
lili obraz znany z komedii. U Ajschinesa ze Steffos, ucznia Sokratesa,
jawi się ona jako kobieta niezależna, wyjątkowa, nauczająca mistrzyni,
ani niespragniona władzy, ani niewyuzdana seksualnie. Aspazja widzi
i zna prawdę. W jej rozważaniach łączą się eros i arete. Wydaje się, że
właśnie dialogi filozoficzne ukształtowały myślenie o Aspazji jako o na-
uczycielce Sokratesa. Niektórzy badacze sądzą nawet, że otworzyła ona
akademię dla młodych kobiet z dobrych domów, czy wręcz wynalazła
metodę sokratyczną11.
Wampir
Poganka przywołuje cechy charakterystyczne przede wszystkim dla
figury wampira. Figura ta jest ramą, na której Żmichowska rozpościera
postać Aspazji, wyznaczając przy tym pole sensów, będące w centrum
zainteresowania powieści, a dotyczące dociekań związanych z naturą
ludzką i jej psychopatologią. Wampiryczną tematykę powieści pisarka
ubiera w powieść gotycką. Jej znaczenie jednak przekształca w taki spo-
sób, że tworzy w Pogance „własne pismo”, wydobywa swój indywidualny
głos. Wykładnią historii Poganki i Beniamina jest bajka opowiadana
mu w dzieciństwie przez siostrę Terenię o księżniczce-wampirzycy,
która po śmierci przychodziła do zakochanego w niej rybaka i pocałun-
kami sprowadziła na niego śmierć. W tej baśni jak w soczewce odbija
się los Beniamina – dzieje jego uwiedzenia, wybuch namiętnych, do-
prowadzonych do krańcowości uczuć i dobrowolna zgoda na fizyczną
i psychiczną destrukcję. Jak wspomina bohater powieści, baśń Tereni
zawsze wzbudzała w nim niepokój, podenerwowanie i pewnego rodzaju
podniecenie:
Na was, moi państwo, jak widzę, ta powiastka żadnego nie robi wraże-
nia, […] lecz nie uwierzycie, jak ona w moich dziecinnych latach dziwny
jakiś wpływ wywierała na mnie. Pamiętam, kiedy przychodziło do
tego miejsca, w którym księżniczka rozgrania włosy rybaka i całuje go
w skronie; mnie, co wiedziałem, że ona tym pocałunkiem kroplę krwi
jego pije, mnie wtedy zawsze robiło się tak zimno, tak niespokojnie, jak
gdybym czuł dotknięcie tych ust trupich i zabójczych. (s. 173-174)22
Z tego obrazu, np., widzę doskonale nie tylko mojego brata, co z siodła
zeskoczył, przede mną stanął i obie ręce rozgarnął, by mię własnymi
piersiami lepiej od wszelkiego niebezpieczeństwa zasłonić, nie tylko
Zittę, która się wspięła pod przemożnymi łapami wilka, co choć targany
przez Molocha, jej napierśnika trzymał się jeszcze, nie tylko Molocha, co
w kudły przeciwnika łeb zanurzył, w rozszarpane mięso tak pysk utopił,
że mu go nawet już widać nie było, nie tylko wilka owego, jak na tylnych
łapach wzniesiony odwrócił się do nieprzyjaciela gwałtownym karku
przegięciem, ale widzę krwawo migotliwe jego spojrzenie, burożółty
połysk sierści, widzę wszystkie zęby w rozwartej paszczęce i mógłbym
je anatomowi wyrysować bez uchybienia żadnego. (s. 71-72)
[…] znów drzwi się otworzyły, znów mi skinieniem ręki drogę wska-
zano, znów od drzwi do drzwi, od znaków do znaków przechodziłem
pokoje, schody, niby sienie wielkie, niby długie krużganki, a tłumiona
muzyka przedzierała się zewsząd […]. (s. 125)
tej kobiety, na której twarzy widać było znużenie, boleść i smutek, nie
odwracał się od dziecka ani na chwilę; zdawała się coś roić o nim, a na
resztę świata nie chciała spojrzeć nawet”. Dziecię, „nagie zupełnie […]
ustami przyczepione [było] do macierzyńskiej piersi” (s. 25).
10 P. Mérimée, Carmen i inne opowiadania przeł. T. Żeleński-Boy,
Warszawa 2000. Cytaty lokalizuję w tekście po skrócie C.
AZA / KAZIMIERA SZCZUKA 37
w nich gada o zbliżeniu, oczy, usta, dłonie. Wreszcie mówią wprost tak,
jak formułowałyby to kocie samice, gdyby potrafiły mówić” (tamże); cyt.
za: K. Barczyk, Afrykańskie przygody Marcina K., prezentera o aksamitnym
głosie, http://afryka.org/afryka/afrykanskie-przygody-marcina-k---
prezentera-o-aksamitnym-glosie,news/ [dostęp 15.11.2016].
14 Tamże.
15 Od zarania kolonizacji, wbrew przestrogom, dochodziło do
międzyrasowych kontaktów seksualnych, przy czym prawdziwe tabu
stanowiły kontakty białych kobiet z „tubylcami”. Mężczyźni powszechnie
korzystali z dostępu do ciał dziewcząt; podobnie jak złoto, diamenty skóry
czy kość słoniowa, należały one do zasobów naturalnych. Burdele wielkich
stolic Europy proponowały amatorom egzotycznych doznań całe kolekcje
ciał, do wyboru, do koloru. Miejsca te stanowiły rewers oficjalnej ideologii.
Praktyki dominacji, zapisane w literaturze, historiografii, publicystyce
czy tekstach naukowych, konstruowały schemat; cywilizowani biali
przeciwstawiani byli rozkiełznanym samicom, siejącym choroby
weneryczne, degrengoladę, pijaństwo i narkomanię. Mimo przestróg
męska popędowość zafascynowana była spektaklem poniżania kobiety
czarnej, dzikiej, nieczystej. Film Czarna Wenus Abdela Kechiche
opowiada o słynnych losach Saartjie (Sarah, właśc. Sawtche) Baartman.
Przywieziona w XIX wieku do Europy zuluska dziewczyna pokazywana
była na jarmarkach i wykorzystywana w burdelach. Jej szkielet, korpus,
mózg i genitalia w połowie XIX wieku wystawiono na widok publiczny
w Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu, gdzie przebywały przez ponad
sto lat. Dzięki uporczywym staraniom, rozpoczętym przez rząd Nelsona
Mandeli, szczątki „hotentockiej Wenus” przeniesiono i pochowano w RPA
dopiero w roku 2002 (!), zgodnie z rytuałami pogrzebowymi jej plemienia.
Stała się narodowym symbolem koszmaru kolonializmu. Por: R. Holmes,
The Hottentot Venus. The Life and Death of Saartjie Baartman: Born 1789 –
Buried 202, Bloomsbury 2007.
AZA / KAZIMIERA SZCZUKA 39
O, umiałaż się, umiała stroić – zalotnica! […] Stawała nad wodą, myślała
trochę i obwieszała się coraz inaczej, od stóp do głów w ubogie swoje
świecidła; często godzinę tak wdzięczyła się sama, lecz gdy wróciła po-
tem pod szary zakopcony namiot, jaśniała w nim sama jedna odnowioną
urodą. (s. 32)
33 Tamże.
34 A. Graff, Papusza – nie ma prawdy totalnej, https//www.
krytykapolityczna.pl/artykuły/film/graf-Papusza-nie-ma-prawdy-totalnej
[dostęp 15.11.2016].
AZA / KAZIMIERA SZCZUKA 49
35 Tamże.
Balladyna
—
Michał Kuziak
Balladyna
Poeta w liście dedykacyjnym dołączonym do Balladyny powiada, że
tytułowa bohaterka dramatu, dzięki sile geniuszu poetyckiego jego
autora, stanie się królową polską. Kwestię tę, wyeksponowaną w utwo-
rze jako problem, coś niezwykłego i zaskakującego – myślę tu o scenie
zdziwienia poddanych odkrywających, że ich król jest kobietą (choć za-
razem Kanclerz wspomina przecież o Wandzie) – można potraktować
jako ujawnienie świadomości genderowej, czy ostrożniej stwierdzając,
zapowiedzi takiej świadomości. Zgodnie z poglądami romantyków
kobieta była przypisana do sfery prywatnej, a nie politycznej – w ten
sposób myślał np. Hegel1. Słowacki pokazuje natomiast kobietę wcho-
dzącą w sferę publiczną i czyni z tego ruchu przedmiot dramatu. Już
dawni krytycy zauważyli jego genderową specyfikę – swego rodzaju
zamieszanie z płcią kulturową – pisząc, jak np. Antoni Mazanowski,
że Balladyna to „gwałciciel praw natury, tym zuchwalszy, że jest
«kobietą»”2 .
Wspomniana świadomość nie była u Słowackiego czymś przy-
padkowym. Nie była wszakże również czymś oczywistym, jasno
i wyraziście wyartykułowanym. Poeta niewątpliwie jest wyczulony
na zagadnienie kulturowych form, stereotypów, także na związane
z nimi kwestie przemocowe; zwracał przy tym uwagę na kruchość
Obcość Balladyny
W scenie II aktu III znajdujemy zapis poznania się Fon Kostryna
i Balladyny. Ten pierwszy mówi:
Balladyna
Co?
Kostryn
Ty jesteś z raju
(odchodzi)
Balladyna
(sama)
Ciało
Słowacki nawiązuje do konwencjonalnych romantycznych sposobów
przedstawienia ciała kobiecego45 . W kreacji ciała Balladyny zdaje się
dominować perspektywa płci kulturowej, choć widać w niej kilka
znamiennych pęknięć. Przede wszystkim wszakże, wypada zauważyć,
bohaterka nie konstytuuje swojej tożsamości w związku z ciałem (i w tym
przypadku zrywając z jedną z tradycyjnie przypisywanych kobiecości
identyfikacji tożsamościowych), co wiąże się zapewne ze wspomnianym
Roszczenie Balladyny?
To aluzja do tekstu Judith Butler poświęconego Antygonie Sofoklesa
i jej odczytaniom. Oczywiście, nie mam zamiaru utożsamiać bohaterek
tragedii antycznej i dramatu Słowackiego (choć przecież on sam pisze
o „Sofoklesowym niestety” ciążącym nad światem swojego utworu).
Interesuje mnie raczej próba spojrzenia na tę drugą w perspektywie,
którą zarysowuje współczesna krytyczka, polemizując zwłaszcza
z Heglem i Lacanem, wypowiadającymi się na temat Antygony.
Butler stawia problem politycznego wymiaru aktywności Antygony.
Szczególnie istotna w odniesieniu do Balladyny może okazać się zwią-
zana z kategorią prawa kwestia budowania pozycji emancypacyjnej.
Otóż bohaterka Sofoklesa, powiada Butler, w swoim roszczeniu uzna-
nia przekracza normy genderowej opozycji tożsamościowej. Przejmuje
bowiem język państwa i jego prawa, przeciw któremu się buntuje. Także
manifestując odwagę i niezależność, zajmuje pozycję męską. Antygonę
cechuje w efekcie „skandaliczna nieczystość” (zresztą, jak akcentuje
Butler, mając na myśli niejasne relacje rodzinne Labdakidów, nie
Dramat płci
Na to, że dramaty Słowackiego są dramatami płci i zarazem dramatami
rodzinnymi, zwrócił uwagę Ritz51. W przypadku Balladyny napięcie
między światem męskim a żeńskim widoczne jest na wielu płaszczy-
znach – np. konflikt owych światów komediowo rozegrał się w rodzinie
Grabca – natomiast rodzina znajduje się w stanie rozkładu (tytułowa
bohaterka wywodzi się z niepełnej rodziny, doprowadza następnie do
jej destrukcji, nie udaje się jej założyć własnej). Można przyjąć, że ramę
dramatu, podstawę jego intrygi, stanowi konflikt ich pragnień.
Oto Kirkor pragnie żony, którą postrzega jako wcielenie fanta-
zmatu kobiety anioła, wpisującego się w romantyczny mit naturalnej
idylli, w wizję świata patriarchalnego. Takie pragnienie zaszczepia
w bohaterze Pustelnik, takim pragnieniem żyją także pozostali męscy
bohaterowie utworu – Filon i Fon Kostryn52 . Zwróćmy uwagę, że pra-
gnienie to odsłania także istniejący kryzys społeczny. Dowiadujemy
się bowiem, że za zwrotem ku ludowi kryje się przekonanie o upadku
zbrodniczej i fałszywie postępującej arystokracji. Kirkor zdaje się de-
cydować o losie Balladyny i w efekcie swoim – choć, wypada dodać, za
zjawienie się bohatera w chacie wdowy odpowiedzialność ponoszą Go-
plana i Skierka, starsza córka jest również, jak już zostało wspomniane,
faworyzowana przez matkę, niepotrafiącą rozpoznać jej zła – zresztą
nie starając się o przyszłą żonę. Balladyna pochodzi przecież z ludu,
a w dramacie wprost pada stwiedzenie, że rynek matrymonialny od-
znacza się nadmiarem panien na wydaniu. Kirkor przy tym od razu
porzuca bohaterkę, podejmując misję odzyskania korony dla Pustel-
nika (jak podkreśla Wacław Kubacki, w myśl poglądów ludowych
to szczególna zniewaga53), ponadto poddaje Balladynę próbie (wątek
ten przywodzi na myśl mitologiczną Klitajmestrę)54 . Nie trzeba doda-
wać, że wspomnianym wyżej pragnieniem Kirkora włada mechanizm
fałszywych rozpoznań.
Na pragnienie Kirkora nakłada się, a w zasadzie zderza się z nim,
pragnienie Goplany. Bogini natury okazuje się w ironicznym dra-
macie po prostu źle zakochaną kobietą, którą włada zazdrość i która
Dygresja o folklorze
Słowacki już samym tytułem dramatu i zarazem imieniem bohaterki
wskazuje na ważny dla niego trop folklorystyczny. Warto w związku
z tą kwestią pamiętać o genderowej specyfice baśni, folkloru, w których
problematyka płci kulturowej nabiera szczególnej wyrazistości – tak
ujawniając stereotypy oraz mechanizmy dominacji panujące w danej
wspólnocie, jak i wprowadzając perspektywę subwersywną, czy też
ostrożniej: niejednokrotnie zarysowując możliwość takiej perspek-
tywy56 . Wspominałem już o widocznych na początku dramatu, ma-
jących swoje źródła folklorystyczne, rolach genderowych wpisanych
w sytuację hrabiego poszukującego żony pośród gminu i związanej
z tym rywalizacji sióstr.
Poeta znalazł dla tej fabuły inspirację w baśni ludowej o malinach,
w której występuje wątek rywalizacji sióstr o bogatego pana, kończącej
się zabójstwem57. Bezpośrednio, jak przekonuje Julian Krzyżanowski,
miał nawiązać do Malin Aleksandra Chodźki, kontaminowanych
wszakże z innymi tekstami ludowymi i literackimi (m.in. z Mickiewi-
czowskimi Liliami)58 .
Dygresja o ironii
Balladynę interpretowano głównie w dwóch rejestrach: mitycznym
oraz ironicznym (w obu przypadkach uwzględniano ponadto odniesie-
nia historyczne, polityczne; często uspójniano hermeneutycznie sensy
dramatu, dopatrywano się jego alegoryczności). Oba te tropy pozosta-
wił Słowacki, pisząc o kronikach historycznych i budując ironiczną,
ariostyczną ramę tekstu59. Wypada tu odnotować, że owe rejestry mogą
nakładać się na siebie i okazać się sprzeczne, komplikując w ten sposób
sens dramatu, skazując jego lekturę na ciągłe niedomknięcie60 .
Jak już wspomniałem, ironia staje się w dramacie Słowackiego
zjawiskiem, które współtworzy świadomość genderową. Dokonuje się
to w związku z ujawniającą się na gruncie ironii romantycznej umow-
nością świata, eksponowaną przez zjawisko ostentacyjnego cytatu
literackiego i kulturowego. Co więcej, cytatu, którego zasadą jest kon-
wersacyjność, mniej lub bardziej radykalna parafraza przekształcająca
znaczenia tekstu źródłowego61. Warto w związku z tą kwestią pamię-
tać o genderowej specyfice baśni, folkloru, a także, do czego jeszcze
powrócę, twórczości Szekspira. Przede wszystkim z takich „cytatów”
poeta tworzy bowiem Balladynę.
I tak dla przykładu, mamy w utworze kobietę z ludu, jednak nie
uwiedzioną, jak najczęściej bywało w tekstach nawiązujących do folk-
loru (np. Mickiewiczowska Rybka, a także, już bez folkorystycznych
odniesień, Horsztyński Słowackiego), ale uwodzącą 62 . Porządek na-
tury, z którym, jak już była mowa, tradycyjnie wiązana jest kobiecość
i w którym romantycy poszukiwali ostoi ładu, okazuje się naznaczony
Dygresja o Szekspirze
Jak już była mowa, a przyjdzie mi jeszcze powrócić do tej kwestii,
w twórczości Słowackiego widoczna jest specyficzna linia postaci ko-
biecych, które określiłbym mianem linii Balladyny. Charakterystyczne
przy tym, że poeta, powołując je do istnienia, najczęściej sięga po
inspiracje do literatury, historii i mitologii europejskiej, ewentualnie
skrupulatnie wynajduje ich nieliczne ślady w kulturze polskiej. Być
może zabiera w ten sposób głos w dyskusji nad tożsamością polską/
słowiańską, przeciwstawiając się przypisywaniu jej cech idyllicznych?
Albo stara się zaszczepić w polskiej kulturze kobiece wzorce tożsamo-
ściowe pozbawione takich cech63 .
Weintraub pisał o Balladynie jako o „zabawie w Szekspira”, kła-
dąc w ten sposób nacisk na autokreację Słowackiego jako poety ge-
nialnego64 . Marian Bizan i Paweł Hertz z kolei wskazują na wątek
pojawiający się już w komentarzu dramatu, jaki sformułował Zyg-
munt Krasiński, a dotyczący pokrewieństwa Balladyny z Maryną
Mniszchówną, odnajdując dowody na zainteresowanie tą postacią,
jakie żywił poeta65 . Można też dostrzec paralele Balladyny z Mickie-
wiczowską Grażyną – bohaterka Słowackiego również przebiera się za
rycerza, mężczyznę, czyni to wszakże, o czym już była mowa, z innych
powodów.
I później…
Balladyna jednak nie stała się polską królową. Trudno mówić o li-
nii odnoszących się do niej postaci kobiecych w literaturze polskiej.
Sytuacja nieco uległa zmianie w ostatním czasie, kiedy to imaginarium
romantyczne zaczęło zasilać literaturę popularną i postmodernistyczną.
Kultura polska właśnie w takich, jak się zdaje bezpiecznych dla niej,
rejonach chce lokować historię emancypującej się zbrodniarki, prze-
pisując przy tym fabułę Słowackiego w specyficzny sposób, wprowa-
dzając jej warianty alternatywne i ciągi dalsze. Myślę tu o Strzygoni.
Dziedzictwie krwi Sławomira Mrugowskiego oraz o Balladynach
i romansach Ignacego Karpowicza.
To oczywiście różne utwory. Przez odesłanie do dramatu Słowac-
kiego u Mrugowskiego dokonuje się – w duchu fantasy – przejście do
niesamowitej Słowiańszczyzny, ewokującej pierwotny groźny świat80;
u Karpowicza – w duchu ironicznym – ukazana zostaje postmoderni-
styczno-kapitalistyczna wersja zaświatów, w których Balladyna wraz
z Aliną i Grabcem (jest tam też Goplana, prezes firmy cukierniczej…)
prowadzą firmę kateringową i uprawiają seks.
dominacja Krakowa nad Wilnem jest nie tylko bezdyskusyjna, ale bez-
problemowa. Litwini są poddanymi Korony, a Radziwiłłówna, można
sądzić, choć mieszka w Wilnie, jest Polką. Tak więc konflikt tragiczny
polega tu nie na zakazie małżeństwa pomiędzy dwoma rodami kon-
kurującymi ze sobą wewnątrz jednego państwa, ale na wzięciu przez
króla poddanej za żonę. Kłóci się to z logiką mariaży jako narzędzia
uprawiania polityki.
Feliński przejął sporo od wcześniejszych autorów: w dramacie widać
ślady takich utworów jak Józefa Wybickiego Zygmunt August, Fran-
ciszka Wężyka Barbara, Ludwika Kropińskiego Ludgarda; poza tym
jako tłumacz i znawca Feliński ulegał wzorom Racine’a i Corneille’a.
Różnice pomiędzy napisanymi wcześniej dramatami a wersją Feliń-
skiego, który swoją drogą pracował na źródłach, dotyczą rozkładu
akcentów; w każdym tekście ważna jest postać Bony. W żadnym zaś
nie zostaje skorygowane wyjściowe założenie: król żeni się ze swoją
poddaną, popełnia mezalians i ten fakt, nie jakieś cechy indywidualne
wybranki, skłaniają panów do buntu.
Dramat Felińskiego ukonstytuował „polską” Barbarę, dlatego warto
czytać go uważnie.
W pierwszym akcie sztuki Izabella, siostra Zygmunta Augusta
(w rzeczywistości kobiety się nie znały, działa tu wzór klasycznej tra-
gedii, w którym protagonistce potrzebny jest cień), tak przedstawia
szwagierkę, jej ród, powiązania z tronem polskim:
Barbara jest więc córką wiernego żołnierza, który poległ, walcząc dla
Zygmunta Starego o ziemie wschodnie (chodzi najpewniej o Smoleńsk).
Nie ma mowy o pierwszym małżeństwie, Barbara jest niewinną sierotą,
„Polsce miłą”, padającą na kolana przed ojcowskim majestatem króla
i gotową powtarzać ten gest wobec następcy tronu. Śmiercią ze zgry-
zoty tegoż króla obciąża ją w kolejnych scenach Bona Sforza. Śmierć ze
zgryzoty jest jednym z powtarzalnych elementów tej historii.
Powierzenie Barbary pod opiekę polskiego tronu dokonuje się
tu niejako „w rodzinie”. Bona chętnie potwierdziłaby ten rodzaj ro-
dzinnego związku: chce dać synowej swoją posiadłość we Włoszech,
byle ta odstąpiła do roszczeń uznania małżeństwa.
Po śmierci Zygmunta Starego kochanek i mąż przejmuje zobo-
wiązanie opiekuńcze: Barbara zresztą potwierdza pozycję poddanej
wielokrotnie, także wówczas gdy pada na kolana, prosząc o zapobie-
żenie nieszczęściu. Jednocześnie jednak – co rozwiną romantycy – nie
wyobraża sobie oddzielenia od Augusta. Ich miłość jest wieczna, po
śmierci Barbara towarzyszy królowi jako cień, wywoływany duch6 –
ten ciąg dalszy utrwalają malarstwo i literatura, wprowadzając postać
maga Twardowskiego, historię magicznego zwierciadła i sobowtórów
królowej.
Wierność tronowi i zrozumienie dla interesu Polski wypowiada jesz-
cze kilkakrotnie Izabella, mająca jako wdowa po węgierskim monarsze
prawo formułowania politycznych uogólnień:
IZABELLA
Czyż obca, przeznaczona do berła w kolebce,
Której pieszczoną młodość skaziły pochlebce,
I duszę, niewolniczych państw zbytkami hardą,
Ku swobodnym Polakom napoiły wzgardą,
Tkliwej Polaków matki miejsce zajmie godniej
I czuć może do kraju większą miłość od niej?
W domu obrońców jego Barbara zrodzona,
Wzięła ją ze krwi ojca, wzięła z matki łona.
Ledwie zaczęła myśleć, już Polski wspomnienie
Słodkie sprawiało w sercu niemowlęcem drżenie;
Tę miłość, wychowaniem wzrastającą z laty,
Najukochańszych osób podwoiły straty:
jednak nie zna greki? Czy słowa te nie są ironicznym, choć bardzo
dyskretnym skonstatowaniem zaistniałej pomiędzy nimi erotycznej
pomyłki? Podwójne kodowanie może także przywodzić na myśl dzien-
nik Białej Róży, w którym opłakuje ona utratę Urszuli, używając jako
motta fragmentu z Trenów Kochanowskiego: „Moja droga Urszulo,
gdzieś mi się podziała?”. Byłażby Urszula Kochanowskiego, czyli „Safo
Słowieńska”, elementem kodu polskiego lesbianizmu? Hipoteza więcej
niż śmiała, a jednak tak duże nagromadzenie podobnego materiału
w jednym tekście literackim daje współczesnym podejrzliwym odbior-
com do myślenia.
Ursula Phillips w swej analizie powieści twierdzi, że jest ona przede
wszystkim krytyką romantycznego mitu miłosnego, któremu ulega
bohaterka. Stosunek Białej Róży do miłości i do mężczyzn, o którym
chętnie opowiada Kazimierze i Urszuli, staje się tematem rozważań
dla Kazimiery i jej korespondentów. Postawa Augusty stanowi dla nich
etyczny i psychologiczny problem, który każdy z nich definiuje inaczej,
winiąc ją za dotychczasowe emocjonalne fiasko, czyli niemożność poko-
chania mężczyzny. W niemożności tej można jednak przecież zobaczyć
rodzaj półświadomej odmowy i buntu. Co więcej – można je także
potraktować dosłownie, jako wyznanie niemożności wejścia w świat
relacji heteroseksualnych.
Długie opisy wad mężczyzn starających się o rękę Białej Róży, wad,
które potrafi ona trafnie wypunktować i wykpić zarówno w liście do
Kazimiery, jak i w rozmowie z Urszulą, można wtedy uznać za opisu-
jące pozycję bohaterki jako tej, która stoi na zewnątrz rynku kobiet
także dlatego, że nie odczuwa żadnego zainteresowania adorującymi
ją mężczyznami. Zauważmy, że Biała Róża we wspomnianych frag-
mentach tekstu używa słowa „zakochanie” w sposób sprzeczny z jego
tradycyjnym znaczeniem. Mężczyźni, którzy zjawiają się w jej życiu jako
potencjalni kandydaci na mężów lub których sobie sama na takich upa-
truje, budzą w niej co najwyżej chwilową nadzieję wynikającą z apro-
baty dla ich życiowej postawy. Kiedy dopatrzy się w nich jakiejkolwiek
moralnej wady, bezlitośnie porzuca myśl o związku. Wydaje się, że
Biała Róża w swych uwagach o mężczyznach jest wyjątkowo trzeźwa,
ponieważ jej osądem nie rządzą uczucia14 . Mężczyźni są jej obojętni
jako obiekty erotycznego pragnienia. Czyż to nie brak tego pragnienia
sprawia, że Biała Róża jest tak zimna i opanowana na balu? Obecność
mężczyzn i możliwość zbliżenia się do nich w tańcu najwyraźniej nie
przyprawia bohaterki o wzruszenie. Jej posągowość i martwota okazują
się w tej perspektywie znakiem nie tyle śmierci wewnętrznej, ile braku
heteroseksualnego pragnienia. Biała Róża znajduje więcej przyjemności
„Kobiety i karety”
Władysław Panas, sytuując Biankę w roli Mesjaszki, odnajduje tropy
umożliwiające taką interpretację m.in. w zbiorze grafik Schulza,
należących do tematu określonego przez Deborę Vogel jako Czasy
Mesjasza15 . W swoim artykule poświęconym artyście odnotowała
ona, że w cyklu „występują podobni do karłów pokurczeni mężczyźni
Panna (Ewa)
Panas dostrzegł, że Frank jako pierwszy stworzył „niesłychaną, bodaj
jedyną w dziejach myśli religijnej, feministyczną teorię zbawienia,
w której prawdziwym Mesjaszem jest postać nazywana przez niego
Panną!”27. W swoich naukach, spisanych przez uczniów, twierdził
on: „Jakeście to myśleli, że Mesjasz będzie mężczyzną? To być żadną
miarą nie może, bo gruntem jest Panna. Ona to będzie prawdziwym
Mesjaszem. Ona prowadzić będzie wszystkie światy, bo «wszystkie
zbroje oddane w jej ręce»”28 . Choć początkowo Frank sam uważał się
za Mesjasza, trzeciego po Sabbataju Cwim i Baruchji Ruso, z czasem
doszedł do wniosku, że – jak pisze Jan Doktór – „Zadanie ludzkiego
Mesjasza sprowadza się jedynie do uwolnienia Panny”29. Panna by-
łaby – jak określa ją Andrzej Żuławski – „Czwartym Mesjaszem”30 .
Ważnym momentem w dziejach kształtowania się frankistowskiej
doktryny był trzynastoletni pobyt w klasztorze na Jasnej Górze, gdzie
Frank uległ fascynacji ikoną Matki Boskiej Częstochowskiej. Stworzył
on wówczas swoją koncepcję „maryjnego mesjanizmu”31, w którym
kluczowe miejsce zajęła Panna. Kim ona jest? To jedno z najpopular-
niejszych określeń Matki Boskiej Częstochowskiej32 . Frank nawiązy-
wał równocześnie do judaistycznej koncepcji Szechiny33 . Termin ten
odnosi się do obecności Boga „w konkretnym miejscu albo w czasie
Franka istotne były nie tyle związki między Matką Boską a Szechiną,
ile przeistoczenie Szechiny w Marię 47. Maciejko podkreśla: „[…] ina-
czej niż w chrześcijaństwie, we frankizmie nie chodziło o męskiego
Boga, który przybrał ludzkie ciało za pośrednictwem ziemskiej kobiety,
lecz o żeńską boginię, która zyskała ludzką formę”48 . Pisze on także:
„Ostateczne i pełne objawienie frankizmu to rzeczywiste wcielenie
boskiej Panny w prawdziwą ludzką pannę: Ewę Frank”49. Przyjrzyjmy
się symbolice jej imion:
ani dostąpić, ani uganiać się za nią [Szechiną] nie można, bo tam ko-
bieta jest niewolnicą i nikt jej nie czci. W tym zaś stanie szanują panny
i damy, choćby największy pan, to stoi przed damą z odkrytą głową, stoi
przy niej i komplementa robi jak służący. Tu my powinni uganiać się za
nią i chronić pod jej skrzydła.54
Domina
Aspekt swoistego „bałwochwalstwa” obecny w biografii Ewy Frank
otwiera interpretację Panasa na kontekst masochistyczny, wyraźny rów-
nież w kreacji Bianki, który zasadniczo nie okazuje się sprzeczny z kon-
cepcją żeńskiego Mesjasza i w tej perspektywie może odsłonić nowe sensy.
Wątki zasygnalizowane przez Panasa można dopowiedzieć na innym
poziomie, dotyczącym seksualności i płci, choć sam badacz uznał:
[…] nosek jej nie jest wcale tak szlachetnie skrojony, a cera daleka od
idealnej doskonałości. Obserwuję to z pewną ulgą, choć wiem, że
to powściągnięcie jej blasku jest jak gdyby tylko z litości i po to tylko,
żeby nie zapierało tchu i nie odbierało mowy. Ta piękność regeneruje
się potem szybko poprzez medium oddalenia i staje się bolesna, nie do
zniesienia i ponad wszelką miarę. (s. 188)
78 Tamże, s. 133.
79 Tamże, s. 134.
80 Warto też zwrócić uwagę na Czerwony List – wysłany po śmierci
Franka przez jego uczniów do gmin żydowskich, zachęcający do konwersji
na katolicyzm, jego kopie sporządzano czerwonym atramentem (J. Doktór,
Śladami mesjasza-apostaty, s. 188-190).
81 M. Kitowska-Łysiak, Infantka, w: Słownik schulzowski, s. 151-154.
82 M. Kitowska-Łysiak, Wizje kobiecości, s. 262. Por. także M. Podraza-
-Kwiatkowska, Salome i androgyne. Mizoginizm a emancypacja, w: tejże,
Młodopolskie harmonie i dysonanse, Warszawa 1969.
83 A. Sandauer, Rzeczywistość zdegradowana (Rzecz o Brunonie Schulzu),
w: B. Schulz, Sklepy cynamonowe, Sanatorium pod klepsydrą, s. 20.
BIANKA / AGNIESZKA WRÓBEL 113
[…] ten rodzaj sztuki, jaki mi leży na sercu, jest właśnie regresją, powtór-
nym dzieciństwem. Gdyby można było uwstecznić rozwój, osiągnąć
jakąś okrężną drogą powtórne dzieciństwo, jeszcze raz mieć jego pełnię
i bezmiar – to byłoby ziszczeniem „genialnej epoki”, „czasów mesjaszo-
wych”, które nam przez wszystkie mitologie są przyrzeczone i zaprzysię-
żone. Moim ideałem jest „dojrzeć” do dzieciństwa. To by dopiero była
prawdziwa dojrzałość. 85
Uzurpator
Sam Józef ostatecznie mówi o sobie jako o antycypującym uzurpatorze,
co odsyła do kabały luriańskiej i wskazuje na „przyspieszenie działań re-
stytucyjnych” poprzez opowiadanie o przybyciu Mesjasza93 . Władysław
Panas zauważył, że
Adela i Bianka
Warto jeszcze na koniec usytuować Biankę wśród pozostałych postaci
kobiecych w prozie Schulza. Andrzej Sulikowski pisał:
111 Tamże.
112 Por. tamże, s. 246-250.
113 B. Schulz, Księga, w: tegoż, Sklepy cynamonowe, Sanatorium pod
klepsydrą, s. 122.
114 Tamże; A. Jocz, Bruno Schulz, czyli o gnostycznej pokusie literatury,
s. 287. A. Sulikowski zwraca uwagę: „Wszystkie istotniejsze inicjacje
Józefa – rysowanie, płomienne lektury kalkomanii, markownika,
strzępów gazet – związane są z pierwiastkiem męskim, a do tego
ojcowskim, zaś k o b i e c o ś ć s t a n o w i p r z e w a ż n i e u t r u d n i e n i e,
d y s h a r m o n i ę w p o z n a n i u” (Schulzowskie sytuacje komunikacyjne,
w: Czytanie Schulza, s. 238; podkr. moje – A.W.).
115 A. Sulikowski, Schulzowskie sytuacje komunikacyjne, s. 239.
116 Na przykład „Adela robi w tym świecie wrażenie bytu realnego,
naznaczonego pospolitością, niedoskonałością; w postaci Bianki pospolitość
zostaje przemieniona w magię: ona jest ideałem, o którego ziszczeniu śni
bohater opowiadania” (M. Kitowska-Łysiak, Wizje kobiecości, s. 261).
117 S. Rosiek, Adela, w: Słownik schulzowski, s. 14.
BIANKA / AGNIESZKA WRÓBEL 118
1.
Bohaterka powieści Cudzoziemka (1935) Marii Kuncewiczowej, Róża,
tak mocno zasługuje na to miano, że w świadomości czytelnika staje się
ono niemal jej imieniem. Stanowi nie tylko określenie jej wyobcowania
w kraju, w którym przyszło jej dojrzewać i żyć przez znaczną część
dorosłego życia, ale też metaforę jej wyobcowanej kondycji na dwóch
planach – egzystencji kobiecej i egzystencji ludzkiej.
Cudzoziemka była przez wielu krytyków uważana za najlepszy
w swoim czasie portret kobiecy w literaturze polskiej1. Choć niektó-
rzy określali Różę jako postać histeryczną, neurotyczną, patologiczną
czy po prostu skrajnie egoistyczną i egocentryczną, jej odmienność na
ogół fascynowała, zmuszając do poszukiwania jej głębszych źródeł,
a nawet usprawiedliwienia2 . I choć Cudzoziemka to jedna z pierwszych
powieści, które w literaturze polskiej inspirowały się psychoanalizą,
głębia portretu bohaterki sprawia, że kusi on przede wszystkim do
odczytań w duchu filozofii egzystencjalnej. Ale dopiero kontekst kry-
tyki feministycznej stworzył możliwość odczytania tytułu powieści
także – i przede wszystkim – jako metafory kobiecej egzystencji Róży.
2.
Wyobcowanie bohaterki powieści rozpisane w trzech podstawowych
wymiarach, które w utworze się nawzajem przenikają, sprawia, że
Cudzoziemka staje się figurą wyjątkowo nośną: za jej pomocą możemy
odczytać wiele egzystencji kobiecych związanych z polską literaturą
i w niej opisanych. Ewa Kraskowska w pierwszej polskiej książce po-
święconej prozie kobiecej dwudziestolecia międzywojennego – Piórem
niewieścim5 – proponowała, aby za jeden z wyznaczników literatury
kobiecej uznać obecność toposu trudnej inności, który prześledziła
właśnie w prozie tego okresu. Wyobcowaną bohaterkę Kuncewiczowej
wymienia w długim szeregu bohaterek prozy kobiet pierwszej połowy
XX wieku, m.in. Zofii Nałkowskiej (np. tytułowej bohaterki Narcyzy,
1911), Marii Dąbrowskiej (Barbary z Nocy i dni, 1932-1934), Poli
Gojawiczyńskiej (Bronki z Dziewcząt z Nowolipek, 1935) czy Anieli
Gruszeckiej (Klary z Przygody w nieznanym kraju, 1933), na których
inność składają się przede wszystkim ich poczucie alienacji wobec
zastanych norm społecznych, poczucie nieprzystawania do swojego
miejsca w życiu i niezgoda na nie, próby – często nieudane i bolesne –
wyboru własnej życiowej drogi. Spośród bohaterek prozy powojennej
3.
Nadając swojej pionierskiej książce o prozie kobiet w Polsce w XIX
i na początku XX wieku tytuł Cudzoziemki, Grażyna Borkowska
także nawiązała do powieści Kuncewiczowej, by podkreślić kondycję
pierwszych polskich kobiet-pisarek jako wyobcowanych we własnym
kraju11. Kobieta pisząca, o ile jej twórczość nie mieści się – a przecież
nigdy nie może się do końca zmieścić – w nurcie zaangażowanym spo-
łecznie i narodowo, jest obca poprzez obcość kobiecych doświadczeń,
które stara się opisać często wbrew poczuciu tabu związanego z wieloma
doświadczeniami na granicy kobiecej emocjonalności i cielesności.
U Borkowskiej określenie kobiety-pisarki jako wyobcowanej Innej
stanowi przede wszystkim ogólną ramę rozważań na temat rozmaitych
strategii stosowanych przez kolejne autorki wobec problemu płci jako
tematu ich twórczości. Określenie to wyjątkowo trafne, jak się wydaje,
może jednak także opisać szczególny typ pisarstwa kobiecego w kul-
turze polskiej, który dochodzi otwarcie do głosu właśnie w twórczości
Marii Kuncewiczowej.
Kuncewiczowa nie ukrywała faktu, że postać Róży stanowi lite-
racki portret jej własnej matki, a Cudzoziemka – osobistą opowieść
Czuję się lepszy. Molier działa umoralniająco. Nie przez ideały, jakie
stawia przed oczy. […] Co jest mianowicie największą przeszkodą,
aby ludzie byli dobrzy i uczciwi? Zdaje mi się, że pewna mistyfikacja
wewnętrzna, maskarada, w której nasze złe uczucia przebierają się za
dobre, i tym samym zyskują naszą aprobatę. Tak jak „dobro ludu”, do-
bro społeczeństwa nieraz pokrywa szacherki partyjne, tak samo w ży-
ciu prywatnym. Mało kto sobie mówi: „Będę złym, będę łajdakiem”,
9 Tamże, s. 563-564.
10 C.G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane, wyb., przeł., wstęp
J. Prokopiuk, Warszawa 1981, s. 24.
DULSKA / KRYSTYNA KŁOSIŃSKA 138
Dulska nie ma czasu myśleć. Nie może mieć zatem wstępu ani do
„wewnętrznej sytuacji duchowej”, ani tym bardziej do własnego cienia.
Zapolska wskazuje na ową – niekonfrontacyjną wobec samej siebie –
komfortową jej postawę. A tym samym podkreśla, iż owego komfortu
ubezpiecza nie tekst Moralności, ale „kompetencje” interpretacyjne jej
bohaterki. Notuje: „Dulska rzadko chodzi do teatru. Bardzo, bardzo
rzadko. Była na Wesołej wdówce, na Weselu (wróciła ogłupiała i zdecy-
dowała, że to jest coś ze szpitala wariatów) i na swojej własnej Moral-
ności, która ją do łez ubawiła. Znalazła się mądrą i zupełnie na swoim
miejscu. Przyjemnie jej nawet było, że tę jej moralność ludzie podnoszą
i tak oklaskują”11.
Agnieszka Glińska, nie odwołując się, co prawda, do Jungowskiego
cienia, wpisała się w ów nurt wstrzemięźliwości gestów potępiających
obłudę Dulskiej, akcentując dwuznaczność łatwego śmiechu z Dulskiej
i pogardy dla jej kołtuństwa. Tym samym zasugerowała źródło naszego
„politowania” dla niej, ale i wyższości nad nią.
moralna”, także nam służy za codzienne przebranie. Tak jak Dulska po-
trzebujemy „fasady” dla wstydliwych pragnień i pożądań, sprzecznych
ze społecznymi normami, z superego kultury. Jednakże, domagając się
szacunku dla Dulskiej, krytyk zagląda pod „fasadę” i wyświetlając za-
lety Dulskiej, każe nam ufać w jej dobre intencje. Powtarza argumenty
Boya i Irzykowskiego, twierdząc, że Dulska postępowała zgodnie z wła-
snym „wyobrażeniem przyzwoitości”:
15 Tamże.
16 B. Karwowska, Ciało i śmiech w „Moralności Pani Dulskiej” Gabrieli
Zapolskiej, „Wielogłos” 2011, nr 2. Karwowska śledzi strategię Zapolskiej,
która wytwarza farsowość sztuki.
17 Tamże, s. 106.
18 G. Zapolska, Śmierć Felicjana Dulskiego, w: tejże, Dzieła wybrane, t. 10:
Szkice powieściowe, wyb. i red. J. Skórnicki, T. Weiss, Kraków 1959. Cytaty
lokalizuję w tekście, po skrócie Ś.
DULSKA / KRYSTYNA KŁOSIŃSKA 140
„trywialna trucizna… gdyby pani była umarła – no…” (s. 34). Jak widać,
głupota nabiera dodatkowych znaczeń, gdyż zestraja się z okrucień-
stwem. Jest tak, jakby głupota nieodwołalnie produkowała okrucień-
stwo. Emanująca z niej pewność siebie i pycha motywuje pozbawioną
logiki kurację Felicjana. Ani znachorstwo, ani zielarstwo, ale urągające
zdrowemu rozsądkowi guślarstwo, które idzie w parze z wyjątkową
tępotą: maść rozchodnikowa, jak nazwa wskazuje, rozchodzi nogę,
która niczym trzaśnięty słup domaga się sklejenia wapnem i gipsem.
I owa głupota wyprawi Felicjana na wyjątkową drogę krzyżową…
Pomijając kłopoty psychoanalityków z klarownością pojęcia okru-
cieństwa, wskazuję na kilka jego, niewchodzących z sobą w sprzecz-
ność, komponentów. Akty okrucieństwa potrzebują relacji, obiektu,
jednakże, aby mogły się dokonać, relacyjność musi być zerwana. Ważna
staje się ich intencjonalność. Okrucieństwo wyklucza „identyfikację
z obiektem poprzez litość i współczucie”32 . Dlatego też status owego
obiektu jest zewnętrzny i obcy wobec „ja” okrutnika. Osoba obiektu
okrutnych aktów jest zignorowana. Jej „kontury” i jej „indywidualność”
zostają zatarte. Być okrutnym oznacza zaprzeczyć istnieniu drugiego,
zanihilować go w jego tożsamości i inności, „wypatroszyć z jego wnę-
trza”33 . Agresja skierowana na obiekt stowarzysza się z jego destruk-
cją, z „zawładnięciem nim” (d’emprise), dosięgającym jego wnętrza.
Z perspektywy mikrosocjologii, prezentowanej przez Claude’a Javeau,
okrucieństwo ujmowane jest jako swoisty typ interakcji, w której nie-
zbędnym jego warunkiem jest czytelna „intencja jednego z uczestników
spowodowania utraty twarzy przez drugiego”34 , utraty, która nie będzie
mogła być naprawiona. Okrucieństwo Dulskiej najmocniej dotyka po-
staci, które zajmują, z różnych przyczyn, słabą pozycję w rodzinnym
ogniwie. Skierowane na Hankę, sprowadzoną do bezimienności „po-
pychadła” i „tłumoka”, piętnuje, wyklucza z powodu jej społecznego
pochodzenia. Finansowa rekompensata za krzywdę wyrządzoną jej
przez Zbyszka za przyzwoleniem Dulskiej nie ma mocy naprawczej.
Agresji i trwałej destrukcji osobowości poddawana jest Mela: wraż-
liwa, chorowita, z fizycznym piętnem – garbem, uosobienie „lęku istoty
bojącej się życia”, terroryzowana wrzaskiem matki, której przemoc ro-
śnie wraz z rejestrowaniem „wrażenia”, jakie wywiera na córce. Za swą
inność i obcość w świecie Dulskich, za empatię Mela poddawana jest
karom. Jej cichy opór wobec kuracji matki aplikowanej ojcu, prośby
o sprowadzenie lekarza kończą się atakami agresji Dulskiej, wyczuwa-
jącej kontestowanie przez córkę jej wszechwładzy i autorytetu. Represje
kulminują w dwóch momentach. W pierwszym, gdy w odpowiedzi na
sugestię Meli, by opłaciła lekarza z jej posagu, Dulska ściąga maskę
i odsłania prawdziwy cel swego ciułactwa, pracowitości i szlachetności,
– Twój posag? Jaki? Jaki? – krzyknęła. […] Nic, nic nie będziesz miała,
ani ty, ani Hesia, ani Zbyszko. Wszystko rozdam na klasztory, wystawię
kościół, ufunduję kaplicę na Łyczakowskiej z wiecznym światłem i tabli-
cą. To zrobię, a wam krukom, nic! (Ś, s. 323)
Jeszcze o gender
Bożena Karwowska stwierdza:
37 Tamże.
38 Tamże.
39 Zapolska znała idee Ruskina, odwołuje się do nich w felietonie:
Piękno w życiu kobiety, w którym piękno wnętrza domu czyta jako się
metaforę duszy kobiecej. Zob. G. Zapolska, Publicystyka, cz. 3; podobne
Ruskinowskie myślenie prezentuje Charcot.
DULSKA / KRYSTYNA KŁOSIŃSKA 152
3 Tamże, s. 22.
4 A. Mickiewicz, Literatura słowiańska. Kurs drugi, w: tegoż, Dzieła, t. 9,
oprac. J. Maślanka, Warszawa 1997, s. 385-386.
5 Tamże.
6 R.M. Dekker, L.C. van de Pol, The Tradition of Female Transvestism in
Early Modern Europe, New York 1989, passim.
7 S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki, Kraków 2001, s. 54.
8 A. Mickiewicz, Literatura słowiańska, s. 386.
EMILIA PLATER / EWA TONIAK 155
12 Tamże, s. 61.
13 Tamże, s. 79. Jest to wówczas motyw bardzo częsty w kontekście walki
zbrojnej kobiet, jedyny dostępny wariant ich heroicznej śmierci. Jak można
było przeczytać w „Nowej Polsce”, w lutym 1831 roku, przed wejściem
wojsk rosyjskich do Królestwa, kobiety „przyrzekły raczej dać się zagrzebać
w gruzach domów, niż ich odstąpić nieprzyjaciołom”.
14 Za: A. Barańska, Kobiety w powstaniu…, s. 79.
15 A. Kusiak, Narodowa pamięć historyczna a historia kobiet, w: Polka.
Medium, cień, wyobrażenie, pomysł i oprac. A. Zawadowska, M. Rudaś-
-Grodzka, kier. nauk. M. Janion, red. M. Gabryś, M. Rudaś-Grodzka,
B. Smoleń, Warszawa 2006, s. 517.
16 Tamże.
EMILIA PLATER / EWA TONIAK 157
38 Tamże, s. 284.
39 Tamże.
40 Tamże, s. 182.
41 U. Rainke-Heinemann, Nie i Amen, przeł. K. Toeplitz, Gdynia 1994,
s. 51.
EMILIA PLATER / EWA TONIAK 161
23 Tamże, s. 73.
24 Tamże, s. 353.
25 D.A.F. de Sade, Justyna, s. 222.
26 Tamże, s. 99.
27 S. Żeromski, Dzieje grzechu, s. 315.
EWA POBRATYŃSKA / LENA MAGNONE 170
– Razem pojedziemy?
– Razem.33
33 Tamże, s. 304.
34 M. Głowiński, Anachronizm…, s. 188-191.
35 S. Żeromski, Dzieje grzechu, s. 60-61.
36 Tamże, s. 353.
37 Tamże, s. 422.
EWA POBRATYŃSKA / LENA MAGNONE 172
46 Tamże, s. 98.
47 A. Zdanowicz, Metafizyka i życie społeczne…, s. 161-162.
48 Por. H. Janaszek-Ivaničkowá, Żeromski w świecie idei Sorela,
„Pamiętnik Literacki” 1965, z. 1.
49 Por. F. Blum, Images de „la Femme” chez Georges Sorel, „Cahiers
Georges Sorel” 1986, nr 4, s. 5-25.
50 S. Żeromski, Dzieje grzechu, s. 280.
51 Stefan Żeromski. Kalendarz…, s. 227.
52 Tamże, s. 299.
53 S. Żeromski, Dzieje grzechu, s. 35; S. Żeromski, Dzienniki, t. 5,
oprac. J. Kądziela, Warszawa 1965, s. 79-80 (notatka z 6 maja 1888). Por.
R. Zimand, Diarysta Stefan Ż., Wrocław 1990.
54 T. Walas, Ku otchłani. Dekadentyzm w literaturze polskiej 1890-1905,
Kraków 1986.
EWA POBRATYŃSKA / LENA MAGNONE 175
Tej kobiecie daje Żeromski swą własną duszę, swą wyobraźnię, swoje
zachwyty, swoją przeraźliwie przeświecającą inteligencję, swój sposób
marzenia i swą namiętność, aby równocześnie pastwić się nad nią
z wyrafinowaniem, w błoto ją spychać, plugawe słowa kłaść jej w usta,
zbrodniami ohydnymi pokalać, a ponadto wszystko znaczy ją piętnem,
które tylko dziewka z urodzenia mieć może: cynicznym brakiem poczu-
cia odpowiedzialności.56
skorzystać z jej ciała, oferuje jej możliwość odmiany życia. Ewa przyj-
muje posadę urzędniczki w biurze prowadzonej przez Bodzantę kobiecej
kooperatywy na Majdanie. Zorganizowana, racjonalna kooperatywa jest
przeciwieństwem tłumu67, to jak każda utopia „marzenie, które stało
się systemem”68 . Pojawia się tu zresztą Abramowski we własnej osobie,
jako „urzędnik od kooperatyw spożywczych i wytwórczych, mistyk
społeczny i marzyciel”69. Jest to miejsce, w którym nie istnieją własność
prywatna ani przymus pracy. Jest również, co ważne, przestrzenią wy-
zutą z erotyki i różnicy seksualnej: znajdują w niej przytułek przede
wszystkim byłe prostytutki, nareszcie „wyzwolone spod tyranii rozpusty
męskiej”70 . Sama Ewa, pierwszego ranka przechadzając się po folwarku,
ma wrażenie, jakby przywrócono jej „dziewictwo, dzieciństwo…”71. Od
tej pory, szczęśliwa i połączona z samą sobą z czasów dawnej posady
w biurze kolejowym, pracuje na Majdanie jako buchalterka, nocami
dogląda najciężej chorych w sanatorium, a zwłaszcza przysłuchuje się
wielostronnicowym dyskusjom na tematy społeczne. To podczas tego
epizodu Żeromski najczęściej w całej powieści używa słowa „rozkosz”:
dla Ewy „największą satysfakcją [w pracy] była rozkosz wewnętrzna”72 ,
po całonocnym czuwaniu przy umierającym „słodkie łzy szalonej rozko-
szy płynęły na splecione białe ręce”73 itd. Autor wyraźnie przenosi kono-
tacje seksualne z dyskursu erotycznego na dyskurs ekonomiczny, jakby
zgodnie z rozpoznaniami Susan Sontag, dla której patos pornografii
związany był nieodłącznie z „bolesnym niepowodzeniem nowoczesnego
społeczeństwa kapitalistycznego w usiłowaniach dostarczenia autentycz-
nego ujścia dla odwiecznej ludzkiej dążności do intensywnych przeżyć
wizyjnych, zaspokojenia tęsknoty do natchnionych, wykraczających
poza własną osobę sposobów skupienia i przejęcia”74 .
Łatwo można sobie wyobrazić, że powieść kończy się odnowieniem
moralnym Ewy w kooperatywie. Uczyniłoby to z Dziejów grzechu
utwór niemal propagandowy, fabularną wersję programu utopijnego
socjalizmu. Jednak historia Ewy nie rozwiązuje się w ten sposób. Osta-
tecznie pobyt na Majdanie kończy się tak jak wszystkie inne jej przy-
gody: dziewczyna zostaje kochanką Bodzanty, którego roznamiętnia
opowiedziana mu jej wstrząsająca przecież historia:
91 Tamże, s. 419.
92 Stefan Żeromski. Kalendarz…, s. 311.
93 Por. L. Williams, Hard core. Władza, przyjemność i „szaleństwo
widzialności”, przeł. J. Burzyńska, I. Hansz, M. Wojtyna, Gdańsk 2010,
rozdz. 2: Prehistoria. „Szaleństwo widzialności”.
94 Inna sprawa, że sama powieść Żeromskiego jest bardzo „filmowa”,
jak pisze Głowiński, jej fabuła „składa się przede wszystkim ze zbliżeń
[…]. Ostry montaż poszczególnych elementów, pokazywanych właśnie
w zbliżeniu, powoduje to, że silnie zaznaczają się przerwy pomiędzy nimi.
Są one zbyt częste i zbyt widoczne, by powstać mogła iluzja ciągłości”
(M. Głowiński, Konstrukcja…, s. 180).
95 Z. Dębicki, Literatura w kinematografie, „Kurier Warszawski” 1911,
nr 236, cyt. za: Stefan Żeromski. Kalendarz…, s. 368.
EWA POBRATYŃSKA / LENA MAGNONE 182
Bohaterka ofeliczna
W Nie igra się z miłością Alfreda de Musseta młody szlachcic bałamuci
wiejską dziewczynę. W finale uwiedziona przez Perdykana Rozalka
dowiaduje się, że była dla niego jedynie igraszką, częścią intrygi, którą
ten obmyślił, by zdobyć uczucie swojej ukochanej – równej sobie sta-
nem – Kamilli. Wieśniaczka wówczas umiera. W wydaniu Biblioteki
Narodowej, opracowanym przez Lidię Łopatyńską, zakończeniu ko-
medii de Musseta towarzyszy intrygujący przypis: „Niektórzy krytycy
wysuwają przypuszczenie, że Rozalka popełnia samobójstwo, rzucając
się do wody. Tekst jednak nie daje podstawy do takiej interpretacji.
Rozalka umiera jak prawdziwa bohaterka romantyczna: serce jej pęka
z rozpaczy miłosnej”1.
W XIX-wiecznej literaturze można rzeczywiście odnotować przy-
padki śmierci wywołanej bezpośrednio nieszczęśliwą miłością. Jej
przykładem może być Eleonora z powieści Adolf Benjamina Con-
stanta. Skrajną egzemplifikacją byłaby Penthesilea, tytułowa boha-
terka dramatu Kleista, która dowiedziawszy się, że w stanie obłędu
rozszarpała swojego ukochanego Achillesa, oświadcza „umieram”
i rzeczywiście po tych słowach kona. Czy jednak można taką śmierć
uznać za typową dla bohaterki romantycznej? Powieści pierwszych
dekad XIX wieku podsumowuje w znamienny sposób bohaterka
Damy pikowej Puszkina:
– To znaczy taką powieść, gdzie bohater nie dusiłby ani ojca, ani matki
i gdzie nie byłoby topielców. Strasznie boję się topielców.
– Takich powieści teraz nie ma.2
Gdy potem znów wyjrzał księżyc spoza czarnych chmur, a przede mną
powódź w straszliwie wspaniałej poświacie toczyła się i szumiała, wtedy
opadła mnie groza i znowu tęsknota! Ach! Z otwartymi ramionami
stałem nad przepaścią i słałem westchnienie tam, w otchłań! W dół –
i zatraciłem się w rozkoszy, by wszystkie moje męczarnie, całe moje
cierpienie tam rzucić i pędzić jak fale.4
Opera antyfeudalna
To chyba Feliks Maria Nowowiejski jako pierwszy porównał Halkę
do Niemej z Portici, opery Daniela-François-Esprita Aubera. Akcja
libretta autorstwa Eugène’a Scribe’a oraz Germaina Delavigne, osa-
dzona w Neapolu w trakcie powstania przeciw rządom hiszpańskiego
wicekróla, w 1647 roku, rozpoczyna się sceną podobną do pierwszych
minut opery Moniuszki: weselną uroczystość wicekrólewskiego syna
zakłóca wtargnięcie prostej rybaczki, Fenelli, uwiedzionej i porzu-
conej przez pana młodego. Podobny charakter ma poprzedzająca
to wydarzenie wstawka baletowa. U Aubera panna młoda, Elwira,
wzywa swoje hiszpańskie druhny, z którymi rozpoczyna narodowe
tańce – guarache i bolero, mające jej przypomnieć rodzinne brzegi
Tagu. U Moniuszki i Wolskiego w tym miejscu rozbrzmiewa polo-
nez, a następnie mazur. Ich rola jest podobna – mają oddać lokalny
koloryt. Dalszy ciąg fabuły w obu operach znacznie się jednak
różni. W Niemej z Portici brat Fenelli, Masaniello, mszcząc się za jej
krzywdy, wznieca w mieście rebelię przeciw hiszpańskim rządom.
U Moniuszki myśl o odwecie, jaka rodzi się w Halce, gdy słysząc
odgłosy ślubnej ceremonii, postanawia podpalić kościół, zostaje nie-
mal natychmiast zarzucona. Wieśniaczka opamiętuje się, prosi Boga
o litość. A chwilę potem rzuca się do rzeki.
Niema z Portici miała premierę w brukselskim Théâtre de la Mon-
naie 25 sierpnia 1830. Belgia znajdowała się wówczas pod holenderskim
jarzmem. Podczas premierowego przedstawienia grający rolę Masaniella
francuski tenor Jean-François Lafeuillade po wykonaniu porywającej
arii „Święta miłości ojczyzny” zawołał „Do boju!”. Publiczność zare-
agowała na ten okrzyk hasłami „Niech żyje wolność!” i w chwilę potem
wyszła na ulice. Tej nocy zostały spalone domy wysokich urzędników.
Przedstawiona w operze rebelia neapolitańskich rybaków legła u źródeł
belgijskiego powstania przeciw holenderskiemu rządowi. 4 paździenika
1830 roku Belgia uzyskała niepodległość.
Halka – rozważana z dzisiejszej perspektywy – wydaje się zupełnie
wyzuta z tego rodzaju potencjału rewolucyjnego. Sprawia to nie tylko
fabuła libretta – finał zakończony przebaczeniem, jakiego chłopka
HALKA / KATARZYNA CZECZOT 189
[…] wtedy ona, czując, że skończyła pokutę, zniżyła się pędem do ręki
Stanisława kształtną swą główkę, w której ciasno plecionym warkoczu
tkwiło trochę polnego kwiecia. Ale Stach ręką cofnął, okrążył szybko
ramieniem kibić dziewczyny i wyciął jej całusa w oko i w ucho.19
19 Tamże, s. 20.
20 B. Smoleń, Chłopka, w: Polka. Medium, cień, wyobrażenie, pomysł
i oprac. A. Zawadowska, M. Rudaś-Grodzka, kier. nauk. M. Janion, red.
M. Gabryś, M. Rudaś-Grodzka, B. Smoleń, Warszawa 2006, s. 335.
21 Tamże, s. 73-74.
22 Ten gest miał ponoć wymusić carski cenzor. Daje się on jednak
dobrze osadzić w akcji. Janusz podaje Jontkowi rękę, gdy ten wspina się
z powrotem na górę, niosąc martwą Halkę.
HALKA / KATARZYNA CZECZOT 193
Halka na Haiti
W 2015 roku na biennale sztuki w Wenecji przestrzeń polskiego pa-
wilonu wypełniał monumentalny, panoramiczny ekran, na którym
wyświetlano film będący dokumentacją przedstawienia Halki w ha-
itańskiej miejscowości Cazale. Spektakl był grany pod gołym niebem,
na kamienistej drodze między domami. Jej nawierzchnia stanowiła całą
scenografię. Widzowie bądź siedzieli na zniesionych pewnie z okolicz-
nych gospodarstw krzesłach, bądź przypatrywali się na stojąco. Autorzy
tego projektu, Joanna Malinowska i C.T. Jasper, wśród inspiracji wy-
mieniali Fitzcarraldo Wernera Herzoga (1982), opowieść o Irlandczyku,
który na początku XX wieku, dorobiwszy się na handlu kauczukiem,
postanawia w amazońskiej dżungli wybudować operę. W ich filmie jed-
nak mniej chyba uderza to, że wystudiowany sopran czy tenor rozlega
się w miejscu tak różnym od klasycznej sceny, bardziej – prezentowane
poza nią podhalańskie stroje, które wydają się dziś równie „operowe”
jak złocone loże i pluszowe fotele.
Cazale to miejscowość, w której mieszkają do dzisiaj potomkowie
polskich żołnierzy z legionów napoleońskich, wysłanych na wyspę
(ówczesne San Domingo) w 1802 i 1803, by zdusić bunt czarnych
niewolników. Ich dzieje są rzeczywiście niezwykłą kartą w historii.
Wstąpiwszy do legionów w nadziei, że za sprawą Napoleona Polska
odzyska niepodległość, na Haiti nie mogli oni w powstańcach wal-
czących o własne państwo nie dostrzec własnego losu. W efekcie część
polskich żołnierzy zdezerterowała z francuskiej armii i przeszła na
stronę rebeliantów. Gdy rewolucja zwyciężyła i powstała niepodległa
republika Haiti, legionistom w uznaniu zasług przyznano w konstytucji
specjalne przywileje i zrównano ich z czarnymi obywatelami23 . Takim
zwycięstwem nie zakończy się żadne z powstań, które w XIX wieku
Polacy będą organizować w kraju przeciw zaborcom.
Projekt zatytułowany od współrzędnych geograficznych Cazale
18°48’05”N 72°23’01”W opowiada na nowo historię o wspólnocie zro-
dzonej między legionistami a niewolnikami we francuskiej kolonii,
wprowadzając w obręb opowieści nowy wątek, który mocno kompli-
kuje zarysowany w niej układ sił. Halka, choć – jako utwór opatrzony
etykietką „opera narodowa” – gładko wpisuje się w polską narrację
niepodległościową, to jednak stanowi ona w gruncie rzeczy świadec-
two innych walk, a mianowicie walk klasowych – rebelii wszczynanych
Gotyckie pierwowzory
Libretto Halki oparł Włodzimierz Wolski na swoim nieopublikowa-
nym za życia poemacie. O tym, że utwór się nie ukazał, zadecydowały
„znaczne, deformujące kształt artystyczny i zwartość ideowo-my-
ślową skreślenia w cenzurze”26 . Między poematem a librettem istnieją
zasadnicze różnice. W wersji z 1843 to świekra Halki, nie Janusz,
jest czarnym charakterem. Panicz najwyraźniej dotrzymuje obiet-
nicy i żeni się z chłopką, którą do śmierci doprowadza dopiero jego
32 Tamże, s. 201-202.
33 Zob. M. Janion, Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2002, s. 52-
-58. Analizę metafory wampiryzmu w pismach Karola Marksa, a także
literackich obrazów krwiopijstwa jako tropów wyzysku przeprowadza
David McNally (Monsters of the Market. Zombies, Vampires, and Global
Capitalism, Boston 2011).
34 K.W. Wójcicki, Góralka, s. 193.
HALKA / KATARZYNA CZECZOT 197
Zombie i rusałka
A zatem znowu rzeka. Nad jej brzegiem dziewczyna, która skarży się
na swój los:
się bez końca, jak w piekle, z którego nie ma wyjścia. Ale też dlatego są
oni na siebie skazani, uwięzieni w bolesnym, duszącym ich wszystkich
splocie, z którego w żaden sposób nie mogą się wyrwać.
Ośrodkiem tego świata jest Hela, piękna „Żydóweczka” o nieprze-
ciętnej inteligencji, w której duchowych sprzecznościach i ambiwalen-
cjach odbijają się niczym w krzywym zwierciadle pasje, namiętności
i lęki całego społecznego otoczenia. Ale zarazem dochodzą do tego
osobiste rozterki bohaterki, związane z jej pochodzeniem i statusem.
Jest ona w powieści przedstawicielką majętnej arystokracji żydowskiej,
która w okresie międzywojennym zaczęła odgrywać w Polsce istotną
rolę ekonomiczną, kulturową i polityczną. Prowadziło to z jednej
strony do naturalnego wrastania tej warstwy w rodzimą rzeczywistość
kulturową i społeczną, do jej postępującej polonizacji. Z drugiej strony
jednak ten proces spotykał się z dużą podejrzliwością i niechęcią anty-
semicko nastawionych warstw mieszczańskich.
Witkacy, czyniąc Helę główną bohaterką swej powieści – co już
samo w sobie jest novum – na przykładzie jej i zachowania jej ojca
ukazuje całą złożoność i powikłanie sytuacji duchowej i społecznej
wyemancypowanych środowisk żydowskich w międzywojennej Polsce.
W powieści tej odnajdujemy całą kopalnię przenikliwych spostrzeżeń
i refleksji odnoszących się do szczególnej pozycji tej grupy społecznej.
A zarazem do jej lęków, ambiwalencji i wewnętrznie sprzecznych za-
chowań. Autor Pożegnania jesieni przy tym niektóre kwestie ukazuje
w sposób ostry, niekiedy wręcz brutalny, bez fałszywych idealizacji
i upiększeń. Dlatego w zaaranżowanych przez siebie w tej powieści
scenach, rozgrywających się na pograniczu jawy i sennych wizji, prze-
pełnionych elementami groteski, w dziwacznych dialogach i wewnętrz-
nych monologach bohaterów, Witkacy jest niezwykle realistyczny.
Dlaczego jednak Hela? Na pierwszy rzut oka pytanie to jest tak
samo banalne, jak narzucająca się, sugerowana zresztą przez samego
pisarza, odpowiedź. Brzmi ona: ano właśnie dlatego, że „Żydóweczka”
Hela ma w oczach „aryjskich” bohaterów męskich coś magicznie po-
ciągającego, wynikającego z egzotycznej genealogii swej rasy. Ten mo-
tyw zresztą – fascynacja wszelkimi formami kulturowej odmienności
i egzotyczności – powraca nieustannie w całym pisarstwie Witkacego.
Na tej samej zasadzie w innych jego powieściach i dramatach do rangi
tajemniczych demonicznych kobiet wampów urastają księżne Rosjanki,
Tatarki, kobiety Wschodu itd. Tyle że ta fascynacja ubierana jest przez
pisarza w maskę parodii i groteski.
W Pożegnaniu jesieni żydowska egzotyczność Heli zyskuje jeszcze
jedno dodatkowe znaczenie. Bohaterka wykreowana na tajemni-
czą kobietę demona, porażającego nie tylko swoim pięknem, ale też
wybujałym libido i nieprzeciętną inteligencją, stanowić ma bowiem
w oczach Tadzia wyraźną przeciwwagę dla swojskiej figury Zosi, którą
mężczyzna darzy głęboką, romantyczną miłością. Tej przeciwwagi dla
swej miłości Tadzio świadomie poszukuje w Heli, gdyż ma wrażenie,
HELA BERTZ / PAWEŁ DYBEL 209
Radzieckie inspiracje
Bezpośrednim wzorcem dla polskiej traktorzystki powojennej była
postać radzieckiej kołchoźnicy, która wkroczyła do przestrzeni pu-
blicznej ZSRR oraz świadomości mieszkańców tego kraju w latach
30. XX wieku. Jak pokazuje Victoria E. Bonnell, przed 1930 rokiem
wiejskie kobiety rzadko pojawiały się na propagandowych plakatach
radzieckich, a jeśli już, to jako „baby”, a więc reakcyjne osobniki, które
należało nadzorować i oświecać. Funkcje oświatowe pełnili zwykle
robotnicy i robotnice, w towarzystwie których „baba” pojawiała się na
plakatach: to oni byli przewodnikami mieszkańców wsi na drodze ku
postępowi. Zdaniem Bonnell, sposób przedstawienia mieszkańców wsi,
a zwłaszcza kobiet, na propagandowych materiałach radzieckich do
końca lat 20. odzwierciedlał sposób postrzegania miejsca wsi w planie
10 Tamże, s. 114-123.
HELA TRAKTORZYSTKA / AGNIESZKA MROZIK 215
miała być ona przeniesiona do innej pracy na pierwsze trzy dni trwania
miesiączki (żądanie związków zawodowych z 1935 roku, by wydłużyć
ten okres do pięciu dni, a nawet zakazać kobietom jazdy na traktorze,
nie znalazło posłuchu u władz)15 . Zdarzało się jednak, że prawo nie
było przestrzegane, a głosy samych kobiet, wyrażających na łamach
pism własne oczekiwania odnośnie do warunków pracy w zawodzie
traktorzystki – często marginalizowane.
Polskie realia
W Polsce traktorzystka, podobnie jak inne kobiety pracujące w „mę-
skich zawodach”, takie jak suwnicowa, tramwajarka, murarka,
kolejarka, górniczka, stała się emblematem okresu stalinowskiego, przy-
padającego na lata 1949-195516 . Podobnie jak w porewolucyjnej Rosji
miała być ona znakiem modernizacji i rozwoju wsi czy szerzej – całego
kraju, a także emancypacji kobiet, której poświadczeniem i gwarancją
stała się Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 22 lipca 1952
roku. Artykuł 66 głosił:
15 Tamże, s. 118-121.
16 Por. A. Werblan, Stalinizm w Polsce, Warszawa 2009.
17 Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uchwalona przez Sejm
Ustawodawczy w dniu 22 lipca 1952 r., Dz. U. 1952, nr 33, poz. 232, s. 364-
-365; http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19520330232 [dostęp
15.11.2016].
HELA TRAKTORZYSTKA / AGNIESZKA MROZIK 218
22 Tamże.
23 J.B. Ożóg, Motyw z PGR, w: tegoż, Poezje zebrane, t. 1, Toruń 1977,
s. 309.
24 J.B. Ożóg, Ballada o traktorzystce, w: tegoż, Poezje zebrane, s. 312-313.
25 K.I. Gałczyński, Piękne dziewczyny, w: tegoż, Dzieła w pięciu tomach,
t. 2: Poezje, Warszawa 1979, s. 566-568.
26 J. Smulski, Obraz kobiety w prozie polskiej pierwszej połowy lat
pięćdziesiątych XX wieku. Rekonesans, w: Pogranicza wrażliwości
w literaturze dawnej oraz współczesnej, cz. 1: Miłość, red. I. Iwasiów,
P. Urbański, Szczecin 1998, s. 154.
HELA TRAKTORZYSTKA / AGNIESZKA MROZIK 220
Backlash29
Mimo tych wszystkich zabiegów krytyczny stosunek do kobiet pracu-
jących w „męskich zawodach” był wyczuwalny niemal od początku.
Ucieleśniały one bowiem politykę przymusowej kolektywizacji i in-
dustrializacji, która nie liczyła się z czynnikiem ludzkim. Utożsamiały
odwrócony porządek ról społecznych, zanegowanie tradycyjnych
wartości płciowych, seksualnych, rodzinnych. We wspomnieniach ra-
dzieckiej traktorzystki Paszy Angeliny czy polskiej przodownicy pracy
Magdaleny Figur przewija się wątek oporu chłopek i chłopów wobec
mechanizacji wsi i wdrażania jej w życie rękami kobiet30 . Magdalena
Piekara zwraca natomiast uwagę, że w literaturze socrealistycznej po-
jawiały się deprecjonujące przedstawienia kobiety nowego typu, które
można odczytywać jako formę oporu pisarzy wobec ideologii komuni-
stycznej, z którą nie do końca się utożsamili31. Badaczka nie rozstrzyga
tej kwestii, ale nawet jeśli tak było, to dopiero „odwilż” uwolniła ów
opór, stworzyła warunki, by mógł on zostać wyartykułowany legalnie.
Wraz z „odwilżą” pojawiła się ostra krytyka już nie pojedynczych
kobiet, które pracowały w „męskich zawodach”, ale całego systemu zbu-
dowanego na „odwróceniu ról” płciowych, jak pisano o stalinizmie. Po
słynnym referacie Chruszczowa O kulcie jednostki i jego następstwach,
wygłoszonym na XX zjeździe KPZR w lutym 1956 roku, nastąpił
odwrót od wielu najbardziej „patologicznych”, „zdegenerowanych”
Feministyczne reinterpretacje
Małgorzata Fidelis zauważa, że po 1989 roku dla krytyków PRL-u,
w tym wielu członkiń ruchu feministycznego, traktorzystka stała się
synonimem nieprawdziwej emancypacji: odgórnej, fałszywej, niedającej
kobietom nic poza dodatkowymi obowiązkami, emancypacji do „mę-
skiego wzorca”44 . Jako potężną figurą posługiwano się nią w toczonych
po 1989 roku grach o władzę symboliczną. Pragnąc zdyskredytować
feminizm i jego postulaty równościowe, konserwatyści chętnie podkre-
ślali ciągłość między kobietami na traktorach a współczesnymi „palacz-
kami staników”: jedne i drugie przedstawiali jako kurioza, dziwadła,
wynaturzenie45 . Z kolei feministkom, które obawiały się skojarzenia
1957, s. 146.
42 Seksmisja, reż. J. Machulski, Polska 1984.
43 A. Graff, Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym, Warszawa
2001, s. 26.
44 M. Fidelis, Szukając traktorzystki – kobiety i komunizm, „Znak” 2012,
nr 10, s. 42-49.
45 K. Stańczak-Wiślicz, Uroda traktorzystki, s. 14.
HELA TRAKTORZYSTKA / AGNIESZKA MROZIK 225
[…] skoro taka zła jest ta traktorzystka, skoro taki budzi opór, to może
ona jest naszym symbolem, naszą ikoną, i trzeba by stanąć murem
po jej stronie i nie dać jej ruszyć? Może to jest ta polska wersja Rosie
Spawaczki z „We can do it!” i trzeba ją raczej na sztandary feministycz-
ne, a nie wypierać się z nią znajomości? Może to była nasza matka,
ciotka czy babka? Bo traktorzystki to nie był wymysł, miały twarze,
imiona, nazwiska, adresy i osiągnięcia. Bo, kiedy tak wiele stracone, czy
na początek nie mogłybyśmy zamarzyć, po raz pierwszy, o tym, żeby
odzyskać traktory?50
Żeby ty, sokole, na całym świecie schowania dla swojej kniaziówny szu-
kał, to by ty lepszego nie znalazł. Już i tędy nikt po północku nie przej-
dzie, chyba ze mną, a w jarze jeszcze żywy człowiek nogi nie postawił.
Chce kto wróżby, to przed jarem stoi i czeka, póki nie wyjdę. Nie bój
ty się. Nie przyjdą tam ani Lachy, ani Tatary, ani nikt, nikt. Czortowy
Jar straszny, sam zobaczysz. (s. 309-310)
Co tam, mój jegomość deliberować, […] kiedy inaczej być nie mogło.
Żebyśmy to kogo dobrego starli, to jeszcze nie mówię, ale nieprzyjaciół
Boga wolno, a ja to przecie sam widział, że ta czarownica z diabłami
w komitywę wchodziła. Nie tego mnie też żal! […] tam są zakopane
pieniądze, o których mi Bohun powiedział, a waszmościowie tak pilili,
że nie starczyło czasu odkopać, choć miejsce koło młyna wiedziałem
dobrze. Serce mi się też krajało, że trzeba było tyle dobroci wszelakiej
w tamtej komnacie, co to w niej panna mieszkała, ostawić. (s. 478-479)
Rzędzian huknął jej między piersi z pistoletu tak z bliska, że dym zakrył
ją na chwilę zupełnie. Horpyna cofnęła się w tył z rozkrzyżowanymi
Szła szybko, a za nią toczył się jakiś mały, krępy człowieczek z długą
turecką rusznicą w ręku; krze łamały się pod potężnymi stopami wiedź-
my, kamienie spadały spod nich, hucząc, na dno jaru, i tak przechylona,
w czerwonych blaskach, wydawała się istotnie jakąś olbrzymią, nadprzy-
rodzoną istotą. (s. 474)
mężczyzn. Jest bardzo silna i władcza, mołojcy chętnie jej się pod-
porządkowują, zwłaszcza kiedy przeprowadza ich przez nieoswo-
joną, wrogą im, bo niedostępną strefę nadprzyrodzonego – Wraże
Uroczyszcze; jej siła, odwaga i zdecydowanie wyraźnie mężczyzn eks-
cytuje i zdaje się zaspokajać jakąś ukrytą w nich potrzebę znalezienia
się w odwróconej relacji dominacji. Horpyna w tym aspekcie jawi
się nawet jako znak archetypalnej matki, jako figura znajdująca się
w dość problematycznym dialogu archaicznych form presymbolicz-
nej matki i fallicznego potwora kobiecego13 . Jest przecież opiekunką
kniaziówny, próbuje być również jej doradczynią w sprawach serco-
wych, zachęcając do oddania się Bohunowi (s. 321), po matczynemu
dba o niemego karła Czeremisa.
Horpyna określana jest jako „olbrzymka” (to Rzędzian przede
wszystkim przykłada się do wykreowania takiego jej wizerunku),
basetla, waltornia (określenia te nawiązują do jej postury, siły, ale
i sugerują pewną prymitywność pozbawioną „szlachetnej filigranowo-
ści”)14; mówi „wielkim głosem” (s. 474); ma „potężne stopy”, którymi
z wielką łatwością łamie krzaki i dzikie zarośla (s. 474); jest „taka
mocna, że pancerz jak koszulę rozdziera, a podkowa to jeno jej w ręku
chrupnie. Chyba jeden pan Podbipięta dałby jej rady […]” (s. 467).
Musi być jednak przy tym piękna i pociągająca, skoro ukraińscy mo-
łojcy chętnie baraszkują z nią na sianie, a Wołodyjowski spostrzegł-
szy ją schodzącą po zrębie jaru w promieniach zachodzącego słońca,
mógł zamruczeć pod wąsem – „kraśna wiedźma” (s. 474). Jej uroda
znaczona jest dziką animalnością. Porównuje się ją albo do hukającej
sowy, albo do wilczycy – kiedy błyska białymi zębami, niby kłami,
kiedy podejrzewana jest o zwoływanie zagrażających Lachom kozac-
kich watah wrogów (s. 467); albo do kozła, ewidentnie kojarzonego
z diabłem – kiedy wróżąc i targając w górę długie warkocze albo wy-
rażając niezadowolenie, unosi brwi wysoko i je marszczy. Najczęściej
jednak – do klaczy. Do tego zwierzęcego podtekstu odsyła samo jej
imię, będące ukraińsko-polską formą greckiej Agrypiny, oznaczającej
dzikiego konia (gr. agrios, hippos)15 . Dwukrotnie mowa o tym, że jej
I CIOTKA
Usiądźmy tu na ławce. Czy widzisz, moje dziecko, tych
młodzieńców?
IWONA (milczy)
I CIOTKA
Ależ uśmiechnij się, uśmiechnij, moje dziecko.
IWONA (milczy)
II CIOTKA
Dlaczego tak niemrawo? Dlaczego ty, moje dziecko, tak się niemra-
wo uśmiechasz?
IWONA (milczy)
II CIOTKA
Wczoraj znów nie miałaś powodzenia. Dzisiaj znów nie masz powo-
dzenia. Jutro także nie będziesz miała powodzenia. Dlaczego ty jesteś
tak mało ponętna, moja kochana? Dlaczego nie masz wcale sex appealu?
Nikt na ciebie spojrzeć nie chce. Prawdziwe skaranie boże!
I CIOTKA
Wydałyśmy wszystek zaoszczędzony grosz, sprawiłyśmy ci tę suknię
w kwiaty. Nie możesz mieć do nas pretensji. […]
I CIOTKA (do Iwony)
Dlaczego wczoraj na zabawie nie ruszałaś nogą, dziecko drogie ?
II CIOTKA
Dlaczego nikt się tobą nie zainteresuje? Czy myślisz, że to dla nas
przyjemne? Wszystkie nasze ambicje samicze umieściłyśmy w tobie,
a ty nic… Dlaczego nie jeździsz na nartach?
I CIOTKA
Dlaczego nie skaczesz o tyczce? Inne panienki skaczą. (s. 11-13)7
KSIĄŻĘ
Bo wie pani, jak się panią widzi, to aż korci, żeby panią do czegoś
użyć. Np., żeby panią wziąć na linkę i pędzić albo żeby panią użyć
do rozwożenia mleka, albo żeby panią kłuć szpilką, albo żeby panią
przedrzeźniać. Pani denerwuje, rozumie pani, pani jest jak czerwona
płachta, pani prowokuje. Ha! Istnieją osoby jak stworzone na to, żeby
wytrącać z równowagi, drażnić, pobudzać i doprowadzać do szaleń-
stwa. Istnieją takie osoby i każdy ma swoją […]. Pani ma znakomity
wygląd – dumnej królowej ! Pani jest jakaś naburmuszona, skwaszo-
na – ach, ta duma i te kwasy! Nie, ja szaleję! Każdy ma taką istotę, któ-
ra go przyprawia o białą gorączkę, i pani jest moją! Pani będzie moją!
(s. 15)
KRÓL
Po cóż to komplikować proste rzeczy? Jeżeli jest ładna panienka,
to ci się podoba, a jeżeli ci się podoba, to wówczas, panie, do niej…
a jeśli jest brzydka, to do widzenia, nogi za pas. Po cóż to komplikować?
To jest prawo natury, któremu sam, mówiąc między nami (ogląda się na
Królową) z przyjemnością ulegam. (s. 19)
KSIĄŻĘ
Bardzo dobrze! Przepraszam, zadziwiające jest jedno, Cyrylu.
Zobacz, przecież ona właściwie ma nawet proporcjonalny nos. Ani nie
jest taka ograniczona. W ogóle wydaje się nie gorsza od wielu panien,
które znamy. Dlaczego nikt nie szykanuje tamtych? Dlaczego tak jest,
pani? Dlaczego pani jest kozłem, a raczej kozą ofiarną. Czy to się tak
utarło?
IWONA (cicho)
To tak w kółko. W kółko.
CYRYL
Kółko?
KSIĄŻĘ
Jak to – kółko? Nie przeszkadzaj. Kółko?
IWONA
To tak w kółko każdy zawsze, wszystko zawsze… To tak zawsze.
(s. 27)
KRÓL
Ja przecież jestem ojciec… ojciec Filipcia, tata? Tfy! Nie tata, ale
ojciec! W każdym razie… Nie jestem przecież obcy. (podchodzi, Iwona
się cofa) Nie trzeba znów tak… Jestem zwykły sobie człowiek. Zwykły
no – nie jestem król Herod! Nikogo nie pożarłem. Nie ma się czego bać.
Nie jestem zwierzę. Mówię, że nie jestem zwierzę! Nie jestem zwierzę!
(podenerwowany) Nie ma się czego bać! Nie jestem zwierzę przecież!
(podchodzi Iwona, cofa się gwałtownie, upuszcza włóczkę, Król krzyczy)
No, mówię, nie ma się czego bać! Nie jestem zwierzę!!!! (s. 48)
KRÓL
Boi się. Szambelanie, pamiętasz ty tę… co to tego… co to my…
Dawno już. Jak to się zapomina.
SZAMBELAN
Kogo, Najjaśniejszy Panie?
KRÓL
Dawno. Ja sam na śmierć zapomniałem. Dawno. Ja byłem wtenczas
jeszcze księciem, a ty zaledwie projektem na szambelana. Tę małą, co
to tego… Co to myśmy… Bodaj właśnie na tej kanapie. To była zdaje się
szwaczka… […] Ona potem umarła, co? Utopiła się bodaj… (s. 49)
6 Tamże, s. 87.
7 Tamże.
8 W.S. Reymont, Chłopi, Gdańsk 2000. Cytaty lokalizuję w tekście.
9 J. Zacharska, Hanka czy Jagna?, s. 89.
10 Tamże, s. 95.
JAGNA / BARBARA SMOLEŃ 256
bo jakże, Jagna kiej pani jaka, kiej i druga dziedziczka, ino się stroi…
a myje, a w lusterku przegląda, a warkocze zaplata” (tamże), a mąż „sam
warzy mleko, to herbatę i do pierzyny jej nosi… – mówili, że nawet sam
koło krów chodzi i z Jagustynką wszystko obrządza, byle ino ona se
rączków nie powalała… pono kupił w mieście porcenelę, by się nie prze-
ziębiła za stodołę wychodzić…” (s. 155). Jednak kiedy czytamy uważnie,
okazuje się, że do wypadku Macieja Jagna – czy to w domu matki, czy
męża – ciągle jest zajęta pracami domowymi czy rolnymi i bynajmniej
się od nich nie uchyla. Nawet od najcięższych, jak zbieranie kapusty
czy noszenie ciężarów:
11 Tamże, s. 86.
JAGNA / BARBARA SMOLEŃ 258
Mało tego – Jagna nie chce mieć dzieci, co w jej świecie jest już prawdzi-
wym bluźnierstwem, tak wielkim, że nikt jej nie wierzy i nie komentuje
jej słów w przekonaniu, że są one tylko wynikiem złego humoru spo-
wodowanego ciążą:
To taka chłopska pani Bovary, ciągle marząca o tym, czego nie ma,
i niepotrafiąca nawet tego nazwać:
Ulegać bowiem ulegała, niewolił ją, to i cóż było począć, mężowy chleb,
mężowa wola, ale na słowo przykre miała swoich dziesięć, na krzyk zaś
każden podnosiła taki wrzask, takie piekło wyprawiała, że na całą wieś
się roznosiło. Piekło też wrzało w chałupie cięgiem, jakby sobie oboje
w nim upodobali, zmagając się we złości całą mocą do tela, kto kogo
przeprze, a żadne ustąpić pierwsze nie chciało. (s. 247)
My tu na wieki wyklęci,
Jak ogromne cherubiny,
[…]
Bo ja była błyskawicą!
Duchem, co krwią pole broczy!
Śmiercią – gaszącą ich oczy!
Naszej wiary tajemnicą!
Aniołem na Boskich posyłkach,
Który piorunami strzela!
Zmartwychwstaniem Izraela!
[…]
A przed Bogiem – małą mrówką,
Przed aniołami – aniołem;
W śród popiołów – popiołem,
A przed ludźmi – jak zawsze żydówką
Pogardzoną. (s. 28-29)
[…] sławione jako te, które uratowały, ocaliły swój naród od zagłady, stały
się równocześnie powodem śmierci jego przeciwników. Nie wiadomo
właściwie, która z tych postaci jest straszniejsza: Estera, na której słowo
giną tysiące, czy Judyta, własnoręcznie odcinająca głowę Holofernesa.
One są paniami życia i śmierci. Pojawiają się w momentach przełomo-
wych, w chwilach zagrożenia i rodzącego się zwątpienia w pomoc Jahwe.
One przejmują inicjatywę, gdy brakuje wiary mężczyznom. One do końca
wierzą w Boga, który stoi po stronie słabego, uciskanego narodu.11
Religijność Judyty
Słowacki wprowadza do dramatu budzącą zawrót głowy, nieobliczalną
w swoich konsekwencjach logikę działania Judyty. Choć czyny te doty-
czą polityki, mają wymiar przede wszystkim religijny. Żydówka Judyta
spełnia misję, którą otrzymuje od Boga. Z wielkiej miłości do Polski
czyni ona cuda, ale po zamordowaniu ojca przez Kosakowskiego po-
przysięga zemstę – zmienia bieg bitwy i Polacy zaczynają przegrywać.
Dzieje się to w bardzo krótkim czasie albo niemal jednocześnie:
Kiedy ksiądz jej przebacza, Judyta podpala miasto i mści się na Mo-
skalach. Przyjmuje sakramenty i przechodzi na katolicyzm:
Ja przyjęła sakramenty
[…] i mam na imię
Salomea. (s. 75)
Polityczność Judyty
Historia Judyty przez wieki funkcjonowała jako przypowieść o za-
biciu tyrana. Związana z różnymi rytuałami władzy, służyła jako
model dla politycznego morderstwa. Zestawiano czyn Judyty z ak-
tem zgwałconej przez Sekstusa Tarkwiniusza, syna ostatniego króla
Rzymu, Tarkwiniusza Pysznego, Lukrecji, która popełniła samobój-
stwo. Lukrecja przeszła do historii jako symbol rzymskiej wolności,
jednakże z punktu widzenia krytyki feministycznej to na jej trupie
zbudowano rzymską republikę; jak mówi tradycja, jej mąż i jego przy-
jaciel, Brutus, obalili króla, ustanawiając nowy, lepszy ustrój. Na poli-
tycznym poziomie czyny Judyty i Lukrecji mają ten sam morał (każdy
tyran musi odejść). Ale seksualny kod jest odmienny: Lukrecja to
ofiara, nie mści się. Judyta przez swoją zemstę i morderstwo wzmacnia
kobiecość, Lukrecja przez samobójstwo ją osłabia. Ujawnia się tu naj-
ważniejsza cecha Judyty. Jest ona wzorem uczestnictwa kobiet w hi-
storii, wzorem walki o prawa polityczne19. Mają one niezaprzeczalne
prawa do działań politycznych i nie powinny pozwalać, żeby im je
odbierano.
Przykładów walki z tyranem jest wiele, do historii przeszła m.in.
Beatrix Cenci20 . W 1599 roku za zabicie ojca, który był oprawcą całej
rodziny i gwałcicielem, została skazana na śmierć na szafocie. Wyrok
wykonano, choć sąd i rada przysięgłych wiedzieli, że zrobiła to w obro-
nie własnej. Caravaggio uwiecznił ją w 1600 roku, malując ją jako Ju-
dytę tyranobójczynię. W 1839 roku Słowacki, zafascynowany dramatem
Seksualność Judyty
Seksualność Judyty była tą sferą, która budziła od początku ogromne
zainteresowanie artystów, co owocowało w niektórych epokach (późne
średniowiecze) niemal pornograficznymi reprezentacjami. Istniało na-
wet pojęcie Judica erotica28 . Figura ta pełniła funkcję ekranu, wyświe-
tlającego różne męskie fantazje. Już Ojcowie Kościoła we wczesnym
chrześcijaństwie wahali się, czy mogą traktować Judytę jako „pobożną
niewiastę”. Ale to fin de siècle uczynił ją zawodową femme fatale. Koniec
wieku, nazywany kulturą wyczerpania, lubujący się w rozkoszowaniu
się śmiercią, otworzył się na dotąd słabo opisane strony ludzkiej sek-
sualności, uznawane za perwersje. Szczególną estymą zaczął cieszyć się
masochizm. Za sprawą Leopolda von Sacher-Masocha Judyta zaczęła
karierę jako Dominatrix. W Wenus w futrze główny bohater modli się
o taką śmierć z ręki heroiny, jakiej doświadczył Holofernes. W tym
czasie kiedy Seweryn marzy o bólu i orgazmicznej śmierci, na scenę
polityczną wchodzą sufrażystki, by walczyć o swoje prawa. Badaczki,
takie jak Maria Podraza-Kwiatkowska, udowodniły, że męskie lęki
i frustracje miały związek z aktywizacją kobiet w sferze publicznej29.
Popularne w kulturze tego czasu wampiry, demony, monstra i mo-
dliszki były emanacją męskiego poczucia zagrożenia statusu seksual-
nego, publicznego i politycznego. Kobiety bowiem nie tylko chciały
pracować, uczyć się na uniwersytetach, mieć swobodę w uprawianiu
seksu jak mężczyźni – przede wszystkim chciały dostępu do sfery pu-
blicznej i praw politycznych.
Zaskakujący jest fakt, jak bliski mizoginii Ojców Kościoła był Zyg-
munt Freud, który traktował mit jako repozytorium tabu i ukrytych
lęków30 . Dekapitacja Holofernesa posłużyła Freudowi jako metafora
kastracji. Połączył on obcięcie głowy z zazdrością o penisa, dziewictwo
Judyty z oziębłością seksualną niektórych kobiet, a seks ze śmiercią.
W samej kastracji dostrzegł on pragnienie śmierci, przedstawione przez
35 Tamże.
36 Tamże.
37 M. Stocker, Judith, Sexual Warrior, s. 14.
38 Tamże, s. 17.
JUDYTA / MONIKA RUDAŚ-GRODZKA 276
39 Tamże, s. 12-19.
40 A.M. Misiak, Judyta…, s. 169-175.
Karusia
—
Katarzyna Czeczot
Duchy i duby
Duchy i duby (smalone), zanim stały się znakiem rozpoznawczym
romantyków, uchodziły za domenę wiejskich bab. Jan Śniadecki,
podsumowując dramaturgię nowego pokolenia pisarzy, utyskiwał:
„Wprowadzają dziś na scenę schadzki czarownic, ich gusła i wieszczby,
duchów chodzących i upiorów, rozmowy diabłów i aniołów itd. Cóż
w tym nowego i dowcipnego? Wszystkie baby wiedzą dawno o tych
pięknościach i mówią o nich ze śmiechem pogardy”1. Romantyków
Śniadecki pouczał o niestosowności zajmowania się duchami: „Teatra
są dla miast i ich mieszkańców, dla ich zabawy i nauki, dla opowiadania
im w rozrywce i obyczajności, rozsądku i smaku. Nie wiem, czy takie
zgromadzenie przystoi bawić dubami bab wiejskich?”2 .
Do tej wypowiedzi Śniadeckiego odsyła w Romantyczności zwrotka,
w której Starzec komentuje widzenie Karusi i reakcje gawiedzi:
Romantyczne somnambuliczki
Wacław Borowy umieścił Romantyczność – wraz z innymi wczesnymi
tekstami Mickiewicza – w kontekście myśli teozoficznej, która akcen-
towała granice filozofii racjonalistycznej i przekonanie o uczuciu jako
podstawie inicjacji w wyższe stopnie poznania. Tezy teozofów jednak
były, zdaniem Borowego,
23 Tamże, s. 5.
24 Tamże, s. 7.
25 J. Baudouin de Courtenay, Dokończenie Mesmeryzmu, czyli Cała
taiemnica magnetyzmu zwierzęcego odkryta w katechizmie wystawuiącym
dokładne działanie magnetyczne, Warszawa 1821, s. 110.
26 J. Topolewski, Skandal na rynku, s. 118.
KARUSIA / KATARZYNA CZECZOT 285
27 Tamże, s. 123.
28 List Adama Mickiewicza do Antoniego Odyńca z 21 kwietnia 1833, w:
A. Mickiewicz, Dzieła, t. 5: Listy. Część druga 1830-1841, oprac.
M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2003, s. 203.
29 J. Kerner, Jasnowidząca z Prevorst: spostrzeżenia w względzie
wewnętrznego życia człowieka, tudzież przenikania świata duchów do
naszego świata, t. 1, przeł. W. Topor Matuszewski, Warszawa 1832, strony
nienumerowane.
KARUSIA / KATARZYNA CZECZOT 286
przynoszą pociechę bądź przestrogę, ale dużo też metafizyki. Hauffe dyk-
tuje Kernerowi, jak zbudowany jest wszechświat, jak funkcjonuje, jakie
relacje istnieją między ciałem a duszą, na czym polega poznanie pozaz-
mysłowe. Zdaniem Topolewskiego, Jasnowidząca jest próbą stworzenia
alternatywnej tradycji pisania o odmiennych stanach świadomości, tra-
dycji, która może korzystać z doświadczeń mistyków i która jest w stanie
skutecznie odciąć się od dyskursu medycznego. Zauważa też niezwykłą
postawę Kernera wobec somnambuliczki. O ile bowiem stosunek Franka
do Berkmanowej można określić jako panowanie i zawłaszczenie, o tyle
relacja pomiędzy Kernerem a Fryderyką Hauffe najlepiej oddaje termin
towarzyszenia: „Kerner asystuje jasnowidzącej, pragnie zająć miejsce
równorzędnego partnera. Jego celem nie jest stłoczenie chorej w ramy
nozologii, lecz danie świadectwa ujawniającej się tajemnicy”30 . Czy
w podobnych słowach można opisać zachowanie Poety wobec Karusi?
uleczyła Damę, bom się od panny jej pod ręką dowiedział. Nie dawała jej,
lekarstw, tylko długie letnie kąpiele, jakąś wodę z kurczęcia, serwatkę,
i fermentacye zmiekczaiące na żywót, że chora z początku pływała na
powierzchni wody, a później w niej coś pękało z szelestem. – Rozumiem,
odpowie poważnie Hufeland, uleczyła ją à la Pomme, podług nowego
sposobu, któregośmy przez pychę dotychczas nie przyjęli; ale cuda, które
w leczeniu chorób waporycznych ten sławny mąż czyni, o niezawodno-
ści onego przekonywają mnie coraz bardziej, że te słabości w płci obojej
(sromota sztuki lekarskiej) nie pochodzą z osłabienia, lecz z skurczenia,
lub wyciągnienia włokien nerwowych przez mocne lekarstwa, a najbar-
dziej laksujące, z owego delikatnego płynu lipkiego, który gluten51 czyli
mucus52 nazywamy, ogołoconych; a zatem owe słabości nie zmacniających
lecz rozwalniających, i łagodzących lekarstw wymagają.53
[…] jeżeli niektórych komediantów złe życie czasem godne nagany, toć
nie można mówić, ażeby drudzy za to tracić mieli prawo do powszech-
nego poszanowania. Że niektórzy filozofowie błądzili, teologowie sekty
powymyślali, toć by dlatego obu tych scyjencji uczyć zakazać potrzeba,
którym jednak najwięcej światła ludzki winien rozum. Ci to tylko lu-
dzie nie chcą i nie lubią komedii, którzy się boją, ażeby ich złe występki
kiedyś publicznie odkryte i wyśmiane nie były. Pamiętna jest sławnego
we Francji komedianta odpowiedź chcącym mu zohydzić profesyją jego:
„Nie pojmuję ja – rzecze – czemu by była rzecz naganna to na pamięć
powtarzać i udawać na teatrum, co z samego WMPanów przyznania
wybornym autorom dramatycznym tak wielką chwałę przynosi.4
Tak określa się dzielna Nika, której problem polega na tym, że poko-
chała biedniejszego. Stasia z powieści Kądziel to „Kozak-dziewczyna”,
postacie negatywne to u Rodziewiczówny „kobieta-powój” czy (na
równi) dewotka lub kokietka. Różne bohaterki pozytywne u tej pisarki
łączy to, że muszą walczyć z przeciwnościami, zwykle cechuje je ironicz-
no-kpiąca, czy nawet sarkastyczna, postawa wobec świata. Wszystkie
mają cięty język, manifestujący niezależność. O ile u Reymonta
godność jest pewną cechą Janki, niezależną od okoliczności, o tyle
u Rodziewiczówny postacie pozytywne nieustannie dowodzą swej
wartości przez pracę – we własnym gospodarstwie (najlepiej) lub przez
udział w akcjach dobroczynnych.
W powieściach Reymonta kreacja Janki stanowi studium własnego
losu jako ofiary niepomyślnych okoliczności, braku pomocy, ambicji ar-
tystycznych i biedy. Już Kazimierz Wyka zauważył, że młody Reymont
przypisał Jance znaczną część swoich doświadczeń młodości: konflikt
w domu, ucieczki, próbę związania się z teatrem. Także głodowe prze-
życia bohaterki były znane autorowi z autopsji (podobnie jak młodemu
Żeromskiemu, biedy doświadczyła także Rodziewiczówna)12 . Nowsze
badania biograficzne Barbary Koc pozwalają rozwinąć i podbudować
tę tezę. Nawet próba samobójcza Janki ma swoje miejsce w doświadcze-
niach młodego Reymonta z 1889 roku13 . Kazimierz Wyka motywuje
swoją wyższą ocenę Fermentów jako powieści uwolnieniem się autora
od presji autobiograficznej, co wobec rozwoju form autobiografizmu
w prozie jest argumentem już przestarzałym; poza tym i ten utwór
zawiera, zdaje się, całkiem sporą tych doświadczeń porcję, podzie-
loną pomiędzy różne postacie. Wygasa jedynie utożsamienie z Janką,
masochistycznym wcieleniem, którego kobiecość pogłębia sytuację
niewinnej ofiary14 .
W Komediantce narrator dość często ogląda świat oczyma głównej
bohaterki. „Madame Bovary to ja” – mógłby powtórzyć za tradycją
Flaubertowską. W Pani Bovary różnica między opowieścią a mową
pozornie zależną zaciera się do tego stopnia, że trzecioosobowy bo-
hater staje się maską narratora. Główna bohaterka stanowi medium,
poprzez które czytelnik ogląda świat przedstawiony. Jest to więc przede
wszystkim utożsamienie poprzez struktury narracji – niekoniecznie
autobiograficzne, ale w tym wypadku współwystępujące z elemen-
tami autobiograficznymi. Autobiograficzne i narracyjne utożsamienie
współwystępuje w Komediantce, w Fermentach Janka po prostu godzi
się na bieg zdarzeń, zamyka się i nie ujawnia swoich uczuć. Stanowi więc
niezbyt dobre medium dla narracji. Ten utwór jest po prostu fabular-
nym dopełnieniem Komediantki, która kończy się próbą samobójczą:
odwraca się od Janki Głogowski, rzuca jej w twarz niesprawiedliwy
osąd, ale ona sama podnosi się za cenę kompromisu.
Możliwość posłużenia się medium kobiecym współgra z we-
wnętrzną koncepcją kobiecości jako niedocenionego człowieczeństwa.
Społeczne obrazy płci zostają poddane krytyce, odsłonięty zostaje ich
niszczący charakter. Są tylko przykrywką dla wyzysku, kłamliwym
usprawiedliwieniem bezzasadnej dominacji i zjawiskiem typowym dla
kapitalizmu, który „kupczy” kobietą. Reymont nie opiera jednak swego
obrazu płci na wzorach kultury. Bohaterowie podejmują ten temat,
według nich determinacje negatywne wiążą się z układem społecznym,
ale ich pozytywny sens odnaleźć można w naturze.
17 Tamże, s. 296.
18 Tamże, s. 301-302.
KOMEDIANTKA / ANNA NASIŁOWSKA 305
Kiedy złamane zostanie poddaństwo kobiety, kiedy będzie ona żyła dla
siebie i sobą, kiedy mężczyzna – dotąd odrażający – uwolni ją, ona rów-
nież stanie się poetą! Kobieta odnajdzie nieznane! Czy światy jej myśli
będą różniły się od naszych Odkryje rzeczy niezwykłe, niezgłębione,
odpychające, cudowne: przyjmiemy je, zrozumiemy!19
4 Tu por. alegorie kobiecości w albumie: Praca kobiety nigdy się nie kończy
/A Women’s Work is Never Done, Kraków 2013.
5 J.I. Kraszewski, Lalki. Powieść przedślubna, Kraków 1997, s. 131.
LALKA / INGA IWASIÓW 310
28 B. Prus, Lalka.
LALKA / INGA IWASIÓW 320
29 Tamże.
LALKA / INGA IWASIÓW 321
Ligii żal było Pomponii Grecyny, którą kochała z całej duszy, i żal całego
domu Aulusów, jednak rozpacz jej minęła. Czuła nawet pewną sło-
dycz w myśli, że oto ona dla swej Prawdy poświęciła dostatek, wygodę
i idzie na życie tułacze i nieznane. Może było w tym trochę dziecinnej
LIGIA / MONIKA RUDAŚ-GRODZKA 327
inność. Ale jej spotkanie z bykiem nie oznacza pragnienia gwałtu. Jej
pragnienie zbliżenia nie jest spod znaku Aresa. Nie chce nikogo podpo-
rządkowywać ani być podporządkowaną. Nie przemoc, ale przemiana
jest celem jej spotkania. Zwrócił na to uwagę sam Owidiusz:
się sam. To raczej giętka siła płomienia, który faluje, ogarnia ze wszyst-
kich stron, znika i ukazuje się w innym miejscu…” (t. II, s. 243). Madzia
jawi się jako typowo patriarchalno-wiktoriański model kobiecości: jest
jednocześnie potężną siłą (relacje etyczne) i słabością (relacje erotyczne).
Co ciekawe, już krytycy współcześni Prusowi postrzegali Ma-
dzię Brzeską jako tę, która „tłumaczy ideę Prusa, […] wciela w sobie
przymioty, jakich od kobiet pragniemy”4 . Jednak także ówczesnym
odbiorcom nie podobała się naiwność Madzi. Piotr Chmielowski
uznał ją za kreację nieprawdopodobną5 , Ludwik Krzywicki nazwał ją
z przekąsem „poczciwym a niedoświadczonym i niezbyt rozgarniętym
dziewczęciem” ze „zgoła nie orlą główką”, które dźwiga na swych bar-
kach utrzymanie rozlatującej się kompozycyjnie powieści6 . Kazimierz
Bartoszewicz konstatował: „Pewna doza naiwności nie zaszkodzi
[…] – lecz naiwność Madzi nie ma żadnych granic. […] Mogła Ma-
dzia nie posiadać zupełnej świadomości pewnych rzeczy i stosunków,
ale niepodobieństwem jest, aby nie miała o nich prawie całkiem wy-
obrażenia”7. Krystyna Kłosińska doszukała się w tradycji badawczej
zarzutów denerwującej infantylności, graniczącej z głupotą 8 . Znawca
twórczości Prusa i edytor jego dzieł, Zygmunt Szweykowski, upatruje
w Madzinej naiwności literackiej inspiracji bohaterkami Dickensa,
symbolizującymi dobroć serca9. Danuta Wierzchołowska, podsumo-
wując ustalenia tyczące poglądów Prusa na temat kobiet, podkreśla,
że przypisywał on płci pięknej „ważne miejsce w ratowaniu ludzkości
przed zbarbaryzowaniem”10 . Warto przypomnieć, że ową etyczną misją
cywilizacyjną obarczyła kobiety także Orzeszkowa (zob. rozprawa List
otwarty do kobiet niemieckich, 1892). Jak się przypuszcza, przekonanie
o moralnej wyższości kobiet zaczerpnął Prus z Wykładu filozofii pozy-
tywnej (1830-1842) Augusta Comte’a, który twierdził, że kobieta dar
do przekazywania życia łączy ze zdolnością do głębszych przeżyć. A na
ulepszanie świata wpływa głównie jako matka.
Badacze podkreślają, że Prus nie lubił kobiet, które dążą do
czynu, uważał je za wynaturzone. Nie traktował jednak kobiety jako
dopełnienia mężczyzny, ale jako potężną, niemal sakralną istotę,
która spełnia cud życia. Poglądy te wypowiadał nieraz w Kronikach,
Praca kobiet
Nie da się oddzielić Madzi od problemów właściwych jej epoce: eman-
cypowania się kobiety w społeczeństwie, zmiany jej ról społecznych,
aktywizacji zawodowej itp. W dekadach popowstaniowych praca ko-
biet była na terenach Rzeczypospolitej nie tyle sprawą ideologicznych
nowinek, ile ekonomiczną koniecznością pouwłaszczeniową. Madzia
co prawda nie jest fabularnie umieszczona w sytuacji Marty z powieści
Orzeszkowej (Marta, Warszawa 1873), samotnej kobiety z dzieckiem,
dla której brak zatrudnienia oznaczał śmierć głodową. Madzia – jako
młodziutka panienka – ma jeszcze dwa wyjścia: zamążpójście, wszak
oświadcza się jej bogaty Krukowski (matka Madzi jest bardzo nie-
zadowolona z odrzucenia oświadczyn, podobnie jak matka Heleny
Norskiej, gdy ta zerwała z Solskim, obie matki traktują małżeństwo
tak jak dzisiaj traktuje się stałą umowę o pracę w dobrej firmie), albo
pozostanie przy rodzicach w charakterze ubogiej starej panny, która bę-
dzie poważnym obciążeniem dla ich budżetu i rodzinnej reputacji, ale
na pewno z głodu nie umrze. Madzia wybiera jednak pracę zawodową.
Myśli jak nowoczesna kobieta, choć wydaje się, że czuje tylko wyrzuty
sumienia z powodu spożywanego darmo rodzicielskiego chleba. Jest
gotowa na usamodzielnienie się ekonomiczne, ale jeszcze nie na samo-
dzielność społeczną czy intelektualną. Jej aktywność to jedynie bez-
ładne odruchy serca, kierowane ku bliźniemu, nigdy zaś zorganizowane
Madzia a erotyka
„Boże! – myślała – ależ ci mężczyźni to prawdziwe zwierzęta…” (t. I,
s. 386). Madzia ma na myśli zarówno Krukowskiego, Miętlewicza,
27 Tamże, s. 41.
28 Tamże, s. 42.
29 J. Zajkowska, Nowocześni bohaterowie Prusa, s. 177.
MADZIA BRZESKA / IWONA WIŚNIEWSKA 349
40 Tamże, s. 106.
41 Tamże, s. 107.
42 L.K. Żywicki [L. Krzywicki], Emancypantki.
MADZIA BRZESKA / IWONA WIŚNIEWSKA 354
Literackie powinowactwa
Badacze widzą w postaci Madzi podobieństwo do niektórych kobie-
cych kreacji Dickensa (pokora, dobroć, samozaparcie), np. do małej
Dorrit z powieści pod tym samym tytułem (1857), czy też Estery,
jednej z bohaterek Bleak House, 1853 (polskie przekłady: Pustelnia lub
Samotnia). Pokrewieństwa z literaturą angielską można dopatrzeć się
też w postaci Maggie Tulliver, bohaterki powieści George Eliot Młyn
nad Flossą (1860)44 , czy guwernantki (albo biednej pracownicy), która
oczarowuje swoją osobowością bogatego i nieszczęśliwego mężczy-
znę (choćby powieść rozwojowa Charlotte Brontë Dziwne losy Jane
Eyre, 1847). Ten fabularny schemat wykorzystywała potem chętnie
literatura różnych nurtów, np. Emil Zola we Wszystko dla pań (1883),
jednej z części wielkiego naturalistycznego cyklu Rougon-Macquart,
czy też nasza rodzima powieść realistyczna (np. Warszawa Mariana
Gawalewicza, 1901; jej bohaterka, uboga guwernantka Mira, zakochana
jest w swoim pracodawcy, wdowcu, hrabim Siecierskim), oraz literatura
popularna (by przywołać znaną wszystkim odmianę łzawego mitu:
Trędowatą Heleny Mniszkówny, 1909). Michał Głowiński odnajduje
w Madzi – jako bohaterce podlegającej złudzeniom o świecie i jego
sprawach – duszę literacko pokrewną w jakiejś mierze takim postaciom
jak Don Kichot czy Emma Bovary. Zaraz jednak dodaje, że ani boha-
ter Cervantesa, ani bohaterka Flauberta nie byli naiwni, ale po prostu
niespełnieni i zbuntowani45 . Madzia zaś chciałaby przystosować się do
świata, ale nie może i nawet nie rozumie dlaczego.
Niektórzy z pierwszych recenzentów powieści w „ślicznej postaci”
Madzi, geniuszu uczucia, odnajdywali powinowactwa z wieczną kobie-
cością uosobioną w Małgosi z Fausta Goethego, czy też w niektórych
bohaterkach Słowackiego46 .
Rzecz jasna, każdy z tych literackich kontekstów można zestawić
z Madzią z innej perspektywy: podobieństwo fabularnego schematu,
podobieństwo charakteru itp.
Jane Eyre różni się od Madzi Brzeskiej zasadniczo: nie jest naiwna
ani pokorna, ma poczucie własnej wartości, to silna osobowość, która
już jako mała dziewczynka buntuje się przeciwko swoim oprawcom
i okrutnemu losowi. Osiąga duchową dojrzałość i życiową stabiliza-
cję (małżeństwo z ukochanym Rochesterem) po przeżyciach o wiele
dramatyczniejszych od losów Madzi. Nie ma u Brontë zakończenia
otwartego, następuje zamknięcie historii silną kodą. Uderzająca jest
jednak zbieżność pewnych fabularnych schematów wykorzystanych
w obu powieściach: losy biednej młodziutkiej guwernantki i historia
jej miłości do sporo starszego, bogatego, rozczarowanego życiem ary-
stokraty, człowieka o dzikiej energii (którą okiełznać może tylko praw-
dziwe uczucie), szukającego celu w życiu. Kreacje Edwarda Rochestera
i Stefana Solskiego są zdumiewająco podobne. Jak widać, nowożytny
mit miłosny niewiele się w ciągu XIX wieku zmieniał.
Bleak House Dickensa Janina Kulczycka-Saloni określa powieścią,
która mogła być konstrukcyjnym wzorcem Emancypantek, jeśli idzie
o oparcie fabuły na dwóch kontrastowych postaciach kobiecych.
Przełożono ją na polski po raz pierwszy w 1857 roku (Pustelnia, War-
szawa, wydawnictwo Natansona). Prus – wielbiciel i wierny czytelnik
Dickensa – znał ją zapewne dobrze47. W obu odnajdujemy dwie pary
bohaterek o zupełnie różnych charakterach, których dzieje rozwijają
się równolegle: lady Dedlock i Esterę w Bleak House oraz panią Latter
i Madzię w Emancypantkach. Młoda dziewczyna, Estera (odpowiednik
Madzi), pisze pamiętnik, który jest źródłem informacji o bohaterce.
To sierota, odczuwająca brak matki, i podobnie jak Madzia cierpi na
kompleks niższości: uważa się za głupią i niewiele wartą istotę. Kończy
szkołę guwernantek (gdzie tak jak Madzia zdobywa miłość i sympatię
młodszych uczennic), potem trafia jako nauczycielka do arystokra-
tycznego domu, tam staje się czułą opiekunką i powiernicą dwojga
młodych ludzi (jej podopieczna ma na imię Ada, tak jak przyjaciółka
Madzi Brzeskiej, siostra Stefana Solskiego). Tak jak Madzia, Estera
swoją dobrocią i czułością rozświetla każde otoczenie, w którym się
miłość. Życie panny Tulliver kończy się tragicznie, ale – podobnie jak
Madzia Brzeska – choć wykluczona ze świata, do którego nie pasuje, do
końca pozostaje osobą nieskazitelną moralnie. Niezależnie od trudnych
do jednoznacznego ustalenia źródeł podobieństw obu kreacji, takie
komparatystyczne zestawienia pozwalają na wprowadzenie Madzi
Brzeskiej do dziewiętnastowiecznej galerii postaci i stwierdzenie, że nie
jest jedyna w swoim rodzaju. Ma literackie siostry – mniej lub bardziej
podobne, ale reprezentujące zbliżony typ kobiecości.
Ciekawą paralelę dla postaci Madzi Brzeskiej odnaleźć można
w Wandzie, bohaterce mało znanej powieści Wiktora Gomulickiego
Wyzwolona z 1901 roku48 . Niektórzy widzą nawet swego rodzaju
prototyp Madzi Brzeskiej w twórczości samego Prusa, a mianowicie
w postaci Anielki (z powieści pod tym samym tytułem), która jest „nie-
skazitelna etycznie, umie rezygnować z siebie, darzy uczuciem rodzinę,
często składa ofiarę z osobistego szczęścia”, „odznacza się cnotami
pracowitości, skromności i uczciwości – to wyraźne rysy biedermeie-
rowskiego bohatera”49.
Wszystkie czytelniczki rozpoznają w Madzi mityczną figurę Kop-
ciuszka. Pannę Brzeską powiązać można też ze wszystkimi charak-
terystycznymi dla mieszczańskiej kultury patriarchalnej kreacjami
„anielskich” dziewic w literaturze, czy tak lubianym przez mężczyzn
typem kobiety dziecka, nieświadomego swej kobiecości, oraz z now-
szym typem kobiecej bohaterki – „rozczarowanej” światem. Madzia
Brzeska ma niezwykle wiele powinowactw. Zapewne po części wynika
to z faktu, iż utwór ten wykorzystuje sporo schematów, które były lite-
rackimi powszechnikami w powieści europejskiej XIX wieku, a więk-
szość z nich jest dobrodziejstwem literackiego i filmowego inwentarza
po dziś dzień.
Pisząc w 1932 roku dla „Wiadomości Literackich” humorystycz-
no-poetycki esej Gdzie Magdalena Brzeska?, Maria Kuncewiczowa
bez trudu obsadziła najbardziej znane postacie Prusa w nowych ro-
lach w szalonej międzywojennej Warszawie. Pani Latter ma gabinet
kosmetyczny, ale i tak bankrutuje; niespokojny duch Stefan Solski
związał się z Murzynką, część majątku zainwestował w Angoli, drugą –
w brazylijskim powstaniu; Helena Norska z Izabelą Łęcką bywają na
premierach filmów dźwiękowych i dzięki wynalazkowi telefonu łamią
coraz więcej męskich serc; Kazio Norski stara się o posadę trzeciego
sekretarza ambasady w Madrycie; panna Howard prowadzi kampanię
na rzecz masowego, jawnego i demonstracyjnego przerywania ciąży;
Zawszem pod każdym względem sobie wierna, tak że nie mogą wyprzeć
się mnie ci, co sobie choćby najbardziej roszczą tytuły do mądrości
i noszą się niby owe „małpy w purpurze, a w lwiej skórze osły”, o których
mówi przysłowie. A choćby nie wiem jak żarliwie mądrych udawali,
Tak się też staje – oszustwo wychodzi na jaw, nic nie jest już jednak
w stanie odwrócić działania skondensowanego zła, zwiastującego osta-
teczny koniec Narnii. Szatańskość postaci Krętacza jest niewątpliwa,
autor, będący chrześcijańskim neofitą, nie ukrywa źródeł inspiracji,
a historia wykreowanej przezeń fantastycznej krainy stanowi alego-
ryczną wykładnię Ewangelii.
W latach 1893-1894 Rudyard Kipling, piewca Imperium Brytyj-
skiego, publikuje zbiór opowiadań, który okaże się najważniejszy w jego
karierze – Księgę dżungli. Główny bohater większości zamieszczonych
tam historii, wychowywany przez wilki chłopiec o imieniu Mowgli,
pobiera nauki na temat praw i zasad rządzących dżunglą oraz wszyst-
kimi jej mieszkańcami. Nauczyciel, niedźwiedź Baloo, w następujący
sposób charakteryzuje małpy:
27 Tamże, s. 45.
28 Tamże, s. 187.
29 P. Brantlinger, Victorians and Africans, s. 166.
30 R. Foley, Zanim człowiek stał się człowiekiem, przeł. K. Sabath,
Warszawa 2001, s. 56-57.
MAŁPKA FIKI-MIKI / ANNA MARIA CZERNOW 366
Czy nie uważasz, Klu-Klu, że nawet małpy już są mniej dzikie, niż były?
Tak było w istocie. Wszyscy dobrze wiedzą, że małpy lubią naśladować:
co widzą, zaraz robią to samo. Dopóki nie było białych, łaziły po drze-
wach, patrzały na ludożerców. Teraz ośmieliły się, chodzą po obozie,
patrzą na białych. I dentysta, przysłany do obozu przez związek dentolo-
gów, przysięgał na wszystkie świętości, że widział orangutana z dwoma
złotymi, plombowanymi zębami. – A mnie małpa ukradła brzytwę
do golenia – powiedział fryzjer przysłany przez koło kobiet, by uczył
młodzież używać wodę kolońską i czesać się grzebieniem. W krótkim
przeciągu czasu zrobiono istotnie wiele.42
59 Tamże.
60 Por. P. Brantlinger, Victorians and Africans, s. 188 i nast.
61 Por. E.W. Said, Kultura i imperializm, przeł. M. Wyrwas-Wiśniewska,
Kraków 2009, s. 8.
62 Por. E. Paczoska, Prawdziwy koniec XIX wieku. Śladami nowoczesności,
Warszawa 2010, s. 59 i nast.
63 W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 2006, s. 217.
64 Tamże, s. 218.
65 A. Browne, Voices in the Park, New York 1998.
MAŁPKA FIKI-MIKI / ANNA MARIA CZERNOW 373
Kobieta-pejzaż, kobieta-trup
Kiedy po raz pierwszy spotykamy Marię, jest w żałobie, ubrana na
czarno, a jej wygląd, słowa i zachowanie zdradzają przebyte dłu-
gotrwałe nieszczęścia, które doszczętnie wypaliły ją wewnętrznie.
Znużona życiem, pragnie jedynie „na zawsze zniknąć pod Śmierci
objęcie” (w. 244)1. Więcej nawet, pewne elementy opisu: porównania
do zgniłej wody, zmurszałego wewnątrz owocu – zdają się już zawczasu
wskazywać na cechy trupie bohaterki. Przy czym od razu wiadomo, że
powodem wewnętrznego zatrucia Marii – skądinąd określanej jako
młoda i śliczna – jest miłość.
Oprócz wspomnianych wyżej, wiele innych porównań, słów i wy-
rażeń zaznacza dobitnie związki tytułowej bohaterki ze śmiercią. Otóż
Maria jest jak posąg, w którym gra światła księżycowego budzi jedynie
pozór życia; jak zwarzony jesiennym przymrozkiem pąk; jej serce jest
uschnięte; cechuje ją słodycz, ale posępna; w spojrzeniu jej odbija się
obraz spokojnego grobowca nadziei; umarłe jej uczucia balsamowane są
niczym zwłoki za pomocą wysyłanej z oddali myśli ukochanego o niej;
mówi się o „wieku” życia, które ma się zawrzeć nad nią niczym wieko
trumny; wreszcie z pałacu jej szczęścia zostały tylko ruiny, szczątki,
a więc również coś w rodzaju umarłego ciała (porównanie takie powróci
5 To jest przypuszczalnie nad Biblią, choć tak nazwana zdaje się księgą
ludzkiego losu, kondycji ludzkiej.
6 Łacińskie słowo patientia oznaczało cierpliwość, wytrzymałość, ale
i uległość, łącząc się z czasownikiem patior, passus sum: „cierpieć, znosić,
pozwolić na coś, oddać się, ulegać czemuś, ucierpieć”; stąd też pochodzi
„pacjent”.
7 Powołuję się tu na opinię prof. Marii Janion wyrażoną w wystąpieniu
na seminarium magisterskim.
MARIA / ALEKSANDRA SEKUŁA 377
Wacław jeszcze jednak łudzi się, że Maria jest żywa, tylko śpi
mocno lub może omdlała: że to stan zetknięcia ze śmiercią „na próbę”.
Po chwili siłą ducha opanowuje mimowolne drżenie i wraca do swej
roli kochanka: całuje Marię w usta, sącząc w nie „słodycz swego serca”
(w. 1282), i zaczyna gorączkowo przemawiać do ukochanej, tłumaczyć,
że wszystkie przeszkody na drodze ich szczęścia zostały usunięte.
Wtedy do okrutnych zabaw dołącza echo, które zdaje się nawiązywać
z nim prześmiewczy dialog:
den itzigen Zustand von Gallizien. Ein Beitrag zur Statistik u. Menschen-
Kentniss.
25 Cyt. za: Mały Król na Rusi i jego stolica Krystynopol, oprac. J. Czernecki,
Kraków 1939, s. 23-24.
MARIA / ALEKSANDRA SEKUŁA 387
Jakub Komorowski jeszcze przez kilka lat nie wiedział, jakie były dalsze
losy jego córki.
Spisane przez Chrząszczewskiego i przedstawione w jego pamięt-
niku świadectwo ówczesnej panny dworskiej Potockich, Mładanowi-
czówny33 , przedstawia następująco tragiczne wypadki nocy porwania:
Dwie Marianny
Marianna, francuska Marianne, uosabia wartości republikańskie, bli-
skie francuskiej demokracji liberalnej, jest też oficjalnie akceptowanym
symbolem całej Francji. Wydawać się może, że to jedna z tych bliź-
niaczo podobnych do siebie narodowych personifikacji – Germanii,
Polonii, Italii, Columbii, Brytanii czy Galii. Natchnione, godne i do-
stojne, przyobleczone w starożytne szaty, patriotyczny strój, nierzadko
zbrojne, najczęściej strażniczki ładu, czasem, jak w Grottgerowskim
cyklu obrazów Polonia – żałobne płaczki. Łączy je jedno – wszyst-
kie wydają się zamieszkiwać odległy świat patetycznych wyobrażeń
narodowych.
Również Marianna należy do najbardziej skonwencjonalizowa-
nych kobiecych figur politycznych. Jako alegorię Francji, uosobienie
republikańskiego ducha i liberalnych wartości, jej popiersia, pomniki
i podobizny spotkamy w urzędach, w salach sądowych, na placach,
znaczkach i pieczęciach. Uniwersalny symbol poddawany był wielu
reinterpretacjom i manipulacjom zarówno przez „rewolucjonistów”, jak
i strażników dominującego porządku. A pomimo tego w szczególnie
ważnych momentach również XX-wiecznej historii Francji – gdy trzeba
było zaprotestować przeciw rządom kolaborantów z Vichy lub wyjść ze
studentami w marcu 1968 roku – Marianna-figura wracała, ożywając
jako postać z krwi i kości, konkretna, kobieca. Czyżby więc za koturno-
wym wizerunkiem kryje się coś więcej niż tylko abstrakcyjne wartości?
Od Rozumu do Rewolucji
Jest to najczęściej młoda olbrzymka, o muskularnym torsie, nieraz
z obnażoną lub półobnażoną, wydatną piersią, uzbrojona czasem
w pikę, czasem w miecz, niekiedy niesie sztandar, może deptać koro-
nę, na głowie ma czapkę frygijską – rzymski emblemat wyzwolonych
MARIANNA / MONIKA ŚWIERKOSZ 399
Miała oczy młodej dziewczyny, ale serce tygrysie, a w piersi głód. Była
przedstawicielem ludu. […] to kobieta przyszłości, kobieta emancy-
powana, o której marzą dzisiejsi utopiści. Nie trzeba jej już będzie
wspierającego ramienia mężczyzny, ale i dla jego serca przestanie być
bóstwem; mocna, muskularna i namiętna. Z równą łatwością będzie
zabijać i rodzić. […] Niezachwiana i pewna siebie, iść będzie swoją
drogą, nie trwożąc się i nie potykając, ale krzycząc i perorując, gadając
o państwach i o ludach, wymyślając systemy i maszyny parowe. Wieczna
hańba tym, którzy chcą ją do tego doprowadzić, którzy chcą, by anioł
zszedł do rzędu ludzi […].12
Marianny odchodzą
To niezwykle ciekawe, że właśnie Marianna stała się postacią emble-
matyczną również dla polskich sporów o tożsamość, wolność i zniewo-
lenie, toczonych po 1989 roku, a więc w czasach, które metaforycznie
nazwać możemy „porewolucyjnymi”17. Nieprzypadkowe jest również
to, że w samym centrum narodowych dysput stanęła kwestia kobieco-
ści – jej związku z polityką, ale i twórczością. Wszystko to dokonało się
za sprawą powieści Izabeli Filipiak Absolutna amnezja (1995)18 , która
zainicjowała krytycznoliteracką dyskusję o tzw. literaturze menstru-
acyjnej/kobiecej, a także dziedzictwie pokolenia „bruLionu”, z którym
pisarka była związana w początkach lat 90.19
Główną bohaterką powieści jest dwunastoletnia dziewczynka, Ma-
rianna, która żyje w panoptykalnym domu więzieniu, rządzonym przez
budzącego lęk, autorytarnego ojca, zwanego przez nią Sekretarzem.
Choć określenie to ma wydźwięk ironiczny – jako że mężczyzna jest
w rzeczywistości niewiele znaczącym przewodniczącym osiedlowej
komórki partyjnej, finansowo uzależnionym od żony – jego władza
okazuje się mieć realne konsekwencje. Dzieje się tak nie tylko dlatego,
że matka Marianny, Krystyna – lekarka i działaczka opozycyjna, Kry-
styna, zwana „Niepokalaną” lub „Nieutuloną w żalu” – zgadza się na
terroryzowanie rodziny przez męża, by uzyskać dla siebie względną
[…] wracając ze szkoły, dostrzegła dym wijący się nad potokiem i wbie-
gła na tyły ogrodu, wprost do królestwa pająków. Nie bała się ich już,
– Och, nie – zaprotestowała – tak ławo się mnie nie pozbędą. Zostanę
i napędzę im takiego stracha, że zrobią wszystko, co im każę.
– Co? Zostaniesz królową?
– Zostanę Tygrysicą i będę nimi rządziła żelazną ręką. (s. 219)
MARIANNA / MONIKA ŚWIERKOSZ 412
7 Tamże, s. 304.
8 Por. tamże, s. 298-299.
9 Tamże, s. 299.
10 Tamże, s. 309.
11 Tamże, s. 332.
12 Tamże, s. 333.
13 Tamże, s. 344.
14 Tamże, s. 362.
15 A. Świętochowski, Dumania pesymisty, Warszawa 2002, s. 81-82.
MARTA / LENA MAGNONE 416
42 Tamże, s. 30.
43 Tamże, s. 169.
44 Tamże.
45 Tamże, s. 19.
46 Tamże, s. 106.
MARTA / LENA MAGNONE 424
47 Tamże, s. 150.
48 Por. K. Kłosińska, Fantazmaty. Grabiński – Prus – Zapolska, Katowice
2004.
49 E. Orzeszkowa, Marta, s. 215.
50 Tamże, s. 205.
51 Tamże, s. 217.
52 Tamże.
53 Tamże.
MARTA / LENA MAGNONE 425
63 Tamże, s. 591.
64 E. Orzeszkowa, Maria, Warszawa 1972, s. 19.
65 Tamże, s. 149.
66 Tamże, s. 174.
67 Tamże, s. 190.
MARTA / LENA MAGNONE 428
„Poróżniła nas / za jej Poli Raksy twarz / każdy by się zabić dał” – śpie-
wał w Autobiografii Perfect (i tak zaczyna się większość artykułów na-
pisanych na temat aktorki). Piosenka z początku lat 80. przywoływała
doświadczenie pokolenia 1946 (wtedy urodził się Bogdan Olewicz,
autor słów; Zbigniew Hołdys, kompozytor, i Grzegorz Markowski,
wykonawca, są kilka lat młodsi), dla przedstawicieli którego, gdy mieli
już za sobą stalinowskie dzieciństwo i odkrycie rock’n’rolla, kobiece
piękno przybrało postać Poli Raksy.
Aktorka (rocznik 1941) odkryta została dla kina jako studentka
wrocławskiej polonistyki; jak w przypadku wielu karier filmowych
„dziewcząt” tamtych lat, trafiła najpierw na okładkę popularnego
tygodnika „Dookoła Świata”, wypatrzona przez fotoreportera w ba-
rze mlecznym. Cała Polska żyła wówczas akcją „Piękne dziewczyny
na ekrany”, ogłoszoną przez tygodnik „Film” wspólnie z Zespołem
Autorów Filmowych 20 lipca 1958 roku. Dziewczyny, zwane wówczas
również „kociakami”, miały wnieść w polskie kino nie tylko urodę, ale
też talent i nowe życie. Akcja została ogłoszona na fali odwilży, z całą
ambiwalencją tego okresu: z jednej strony obiecywała nieśmiałą przy-
najmniej erotyzację polskiego życia, z drugiej wiązała się z powrotem
do tradycyjnych ról. Dziewczyny zdejmowały kufajki, ale też zsiadały
z traktorów, by stać się uczestniczkami konwencjonalnego romansu1.
Pola Raksa świetnie wpisywała się w tę nową tendencję. Na okładce
popularnego „Dookoła Świata” zobaczyła ją Maria Kaniewska,
8 Tamże, s. 329.
9 Por. M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm.
Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa
2001; Rok 1966. PRL na zakręcie, red. K. Chmielewska, G. Wołowiec,
T. Żukowski, Warszawa 2014, zwłaszcza artykuł Tomasza Żukowskiego
Ustanowienie nacjonalistycznego pola dyskursu społecznego. Spór między
partią a Kościołem w roku 1966, s. 11-38.
MARUSIA („OGONIOK”) / IWONA KURZ 434
obecności Boga. Nie było czasu na modlitwę, który jasno był określony
w regule zakonnej”3 .
W 1627 roku zakładano w Loudun nowy klasztor, w czym Jeanne
Belcier brała aktywny udział. W późniejszych relacjach twierdzono,
że ukrywała przed innymi cechy charakteru, które mogłyby wydawać
się podejrzane otoczeniu (być może chodziło o skłonność do histerii),
i dążyła do tego, by zostać przeoryszą. To się jej udało. Ale niedługo
po jej nominacji nastąpiły w konwencie dziwne i bardzo spektakularne
wypadki. Joanna, a wraz z nią inne siostry notorycznie doświadczały
konwulsji. Snuły też opowieści o tematyce erotycznej. Wszystko
to szybko zaczęto interpretować jako objawy demonicznego opętania,
które – wedle zaleceń Kościoła – wymagało użycia egzorcyzmów.
Tymczasem matka Joanna od Aniołów oskarżyła Urbaina Gran-
diera, proboszcza parafii św. Piotra przy rynku w Loudun, o czary.
To on miał być odpowiedzialny za opętanie zakonnic. Uwaga władz
kościelnych szybko więc zwróciła się ku niemu.
Ksiądz Urbain Grandier urodził się około 1590 roku. Był synem
królewskiego notariusza w Sable-sur-Sarthe. Tuż po odbytym nowicja-
cie został w 1617 kanonikiem kościoła Świętego Krzyża i proboszczem
w Loudun, które przynależało do diecezji Poitiers. Jego kazania w nie-
dzielę poruszały tłumy, jednak oskarżano go o wolnomyślicielstwo,
szybko przy tym zyskał reputację uwodziciela. Miał co najmniej kilka
emocjonalnych i erotycznych związków z kobietami. Zaszła z nim
w ciążę piętnastoletnia córka królewskiego urzędnika Ludwika Trin-
canta, który niebacznie wynajął ks. Grandiera na nauczyciela łaciny.
Następnie z proboszczem w Loudun zamieszkała Magdalena de Brou,
szlachecka sierota. Grandier miał ją przygotować do wstąpienia do
zakonu, na przeszkodzie stanęło jednak wzajemne zakochanie. Magda-
lena zażądała małżeństwa. Wtedy Grandier napisał broszurę zatytuło-
waną Traktat o celibacie księży. Rozwodził się w niej nad ustaloną przez
sobór trydencki nową teologią sakramentu małżeństwa. W swoisty
sposób pragnął pozostać wiernym jej wskazaniom – chciał w tajemnicy
poślubić Magdalenę, przyjmując rolę pana młodego, błogosławiącego
księdza i świadka. Wkrótce Grandiera aresztowano za rozpustę, wygrał
jednak proces przed sądem diecezjalnym, dzięki czemu zdołał dość
szybko wrócić do Loudun.
Wkrótce matka Joanna od Aniołów – już jako przełożona kon-
wentu urszulanek z Loudun – zaproponowała mu funkcję spowied-
nika zakonnic. Grandier odmówił. Zamiast niego przez dziesięć lat
spowiednikiem sióstr był kanonik Mignon, osobisty wróg Grandiera,
który ciągle składał pozwy przeciw proboszczowi z Loudun, oskarżając
go o grzech i bezbożność. Być może w oskarżeniach tych pewną rolę
odegrał kardynał Richelieu, który chciał objąć zamek w Loudun, czemu
sprzeciwiał się otwarcie ks. Grandier. Dla kardynała solą w oku pozo-
stawało także to, że w miasteczku wciąż blisko połowę mieszkańców
stanowili protestanci, a miejscowy proboszcz nie bardzo się przejmował
owym faktem.
Wypadki związane z opętaniem urszulanek miały swój początek
w 1632 roku. W tym czasie Loudun doświadczyło epidemii dżumy.
W nocy z 21 na 22 września 1632 matka Joanna od Aniołów oraz
siostra Marta od św. Moniki – wedle ich własnej relacji – usłyszały
głos i zobaczyły ducha ks. Moussauta: spowiednika, który zmarł kilka
miesięcy wcześniej. Następnej nocy inne mniszki zaczęły mówić, że
widziały tego samego ducha w klasztorze. 7 października zakonnice
przyznały, że nękającym je duchem był ksiądz Urbain Grandier, i oskar-
żyły go o próbę opętania konwentu przez czary. Miał stale wysyłać
do klasztoru urszulanek demona Asmodeusza, który namawiał siostry
do nieprzyzwoitych czynów z ks. Grandierem. W tym czasie matka
Joanna od Aniołów przyznała, że pewnego dnia zobaczyła proboszcza
Loudun z daleka i natychmiast doznała ataku histerycznego na tle
seksualnym. Siostry, a za nimi inni księża z okolicy dostrzegli w tym
działanie czarnej magii (do upowszechnienia takiej interpretacji wydat-
nie przyczynił się wrogi Grandierowi kanonik Mingon). Wreszcie jedna
z sióstr – opętana wedle jej relacji przez demona Astarota – wskazała na
ks. Grandiera jako sprawcę opętań. Proboszcz z Loudun został aresz-
towany. Następnie wezwano go na przesłuchanie diecezjalnego sądu
kościelnego, który jednak Grandiera uniewinnił.
Wtedy do akcji wkroczył kardynał Richelieu. Nakazał wszczęcie
nowego procesu. Powołał też do składu sędziowskiego Jeana Laubar-
demonta, krewnego matki przełożonej. „Nadzwyczajne procedury”
narzucone przez Richelieu pozbawiły Grandiera prawa do odwoły-
wania się w parlamencie w Paryżu. Zakonnice nie powtórzyły co
prawda zeznań przed sądem, ale nie miało to już wielkiego znacze-
nia. Po okrutnych torturach ks. Grandier w specjalnie wykonanych
dla niego dybach został dowleczony przed trybunał. Przedstawiono
dokumenty rzekomo podpisane przez kapłana oraz współpracujące
z nim demony. Był to dowód, że Grandier przystał na pakt z diabłem
(na jednym z dokumentów widniał podpis Szatana – „Satanas”)4 .
Nie wiadomo, czy Grandier podpisał cokolwiek po torturach, czy
były to całkowite – spreparowane na rozkaz Richelieu – fałszywki.
Uznano go za winnego i skazano na śmierć. Nie przyznał się do winy.
Został spalony żywcem w 1634 roku.
W tym czasie od wielu miesięcy nad urszulankami z Loudun odpra-
wiano egzorcyzmy. W ich trakcie siostry niejednokrotnie się obnażały
i z krzykiem padały na ziemię. Egzorcyści szukali znaku diabła na ich
7 Wydarzenia z Loudun stały się też kanwą wydanej w 1952 roku książki
Aldousa Huxleya The Devils of Loudun. W 1960 roku John Whiting napisał
teatralną adaptację tego dzieła. Na podstawie książki Huxleya powstało
też w 1968-1969 (w języku niemieckim) libretto do opery Krzysztofa
Pendereckiego Diabły z Loudun. Nawiązując do wydarzeń z Loudun, Ken
Russell nakręcił też w 1970 roku film The Devils.
8 Otwartą pozostaje kwestia, na jakich źródłach opierał się Iwaszkiewicz
przy pisaniu Matki Joanny od Aniołów. Mógł znać francuską pracę Marcela
Bouix Vie du Père Surin (Paris 1876). Być może za inspirację posłużyły też
odpowiednie fragmenty z Histoire littéraire du sentiment religieux en France
depuis la fin des guerres de religion jusqu’ à nos jours Henriego Bremonda
(Paris 1916-1933).
9 Tom Nowa miłość i inne opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza ukazał
się w roku 1946, w tym samym, kiedy to osobnego wydania doczekały się
dwa inne teksty literackie pisarza: Stara cegielnia oraz Młyn nad Lutynią
(drukowane wcześniej, w 1945, na łamach odpowiednio „Twórczości”
i „Życia Literackiego”). W Nowej miłości znalazło się pięć opowiadań:
Bitwa na równinie Sedgemoor (powst. 1942), Matka Joanna od Aniołów
(powst. 1943, pierwsze osobne wyd. – 1975), trzy przedwojenne: Róża
i Zyg fryd (oba powst. 1936) oraz tytułowa Nowa miłość (powst. 1925).
Opowiadanie Matka Joanna... było wielokrotnie tłumaczone (m.in. na
bułgarski, francuski, hiszpański, portugalski, niemiecki, szwedzki). Na
jego podstawie – obok znanej ekranizacji filmowej z 1961 roku w reżyserii
Jerzego Kawalerowicza – powstały adaptacje radiowe (Upadek ojca
Suryna z 1969; pod oryginalnym tytułem dla Teatru Polskiego Radia
w reżyserii Andrzeja Jarskiego, 1995) i sceniczne (m.in. w reżyserii Adama
Hanuszkiewicza, 1965, dla Teatru Telewizji; w reżyserii Feliksa Falka,
1993, dla Teatru Polskiego we Wrocławiu).
10 W pierwszym wydaniu opowiadania – w tomie Nowa miłość z 1946
roku – Iwaszkiewicz zamieścił informację, której w kolejnych wydaniach
nie przedrukowywano: „Wypadki, których część spisana została
w niniejszym opowiadaniu, rozegrały się rzeczywiście gdzie indziej, pod
innym niebem i w innym klimacie. Przeniesienie tych zdarzeń na nasze
Kresy nie miało nic innego na celu jak uprzystępnienie samemu autorowi
ich niesamowitości” (cyt za: S. Melkowski, Świat opowiadań. Krótkie formy
w prozie Jarosława Iwaszkiewicza po roku 1939, Toruń 1997, s. 47).
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 446
Ciało
Iwaszkiewiczowska matka Joanna nie myśli i nie przeżywa, nie dia-
loguje ze sobą ani ze swoimi demonami, nie wyobraża. Postać bez
solilokwium. Nie ma przy niej narratora w momentach samotności.
W chwilach samotności w ogóle nie jest prezentowana. Zaskakuje co
najwyżej wulgarnym erotyzmem, któremu towarzyszą zjawiskowe,
kocie pozy i odgłosy. Bawi, straszy, odgrywa rolę. Pozostali bohate-
rowie antycypują jej pojawienie się, zapowiadane przed każdą kolejną
interakcją z ojcem Surynem.
To, co dzieje się z tańczącymi „mniszeczkami” i jakie są powody
tego osobliwego spektaklu, omawiane jest w ludyńskim domu zajezd-
nym, przez który przetacza się pijany, przyziemny nurt codziennych
zdarzeń. Opętanie matki Joanny widać, by tak rzec, na dwóch scenach.
W przestrzeni sakralnej – w miejscowej farze i za murami klasztoru.
Tylko tu mniszka może być ciemną femme fatale, przesuwającą się
21 Tamże, s. 10.
22 Tamże, s. 36.
23 Tamże, s. 18-19.
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 452
24 Tamże, s. 22.
25 Zob. m.in. W. Jaworski, Barbara Ubrykówna, czyli sprawa karmelitanek
bosych w Krakowie, Kraków 1869 (symptomatyczne, że oskarżał
o podjudzanie tłumów i wyzwalanie antykościelnych postaw prasę
niemiecko-żydowską i lwowskich tromtadratów); S. Tomkowicz, Prawda
o Barbarze Ubrykównie, Kraków 1909; Sprawa Barbary Ubryczanki,
karmelitanki krakowskiej, Poznań 1869.
26 L. Blumenstock, Sprawozdanie sądowo-lekarskie…, s. 14.
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 453
Taniec/femme fatale
Prawdziwe intencje matki Joanny, ujawnione pod koniec opowiada-
nia, skrywają się przez większą część akcji za szczelną maską erotyzmu
i tańca. Sprawiają wrażenie świadomych zachowań. Ludyńska przeory-
sza, zanim dojdzie do kulminacyjnej sceny rozmowy z Surynem w par-
latorium, owszem, działa, ale w określonych granicach, odgrywa dla
siebie napisaną rolę opętanej femme fatale, miejscami wręcz baletowe
widowisko – jak powie o fragmentach akcji Matki Joanny od Aniołów
Stefan Melkowski28 .
Odpust w ludyńskiej farze i osobliwe przedstawienie – fizyczne,
o stopniowanym napięciu, narastającej i opadającej dramatyczności.
Niczym przeniesione z dworu tetrarchy Heroda. Joanna spokojnie
czeka na moment („stała nieruchomo pośrodku posadzki przed ołta-
rzem”, s. 222), kiedy jej zjawiskowe opętanie będzie mogło ukazać się
oczom przerażonego zbiegowiska i tego (najważniejszego?), który ścią-
gnął ze swoim warszawskim orszakiem na bezkresną Smoleńszczynę
– królewicza Jakuba. Jeszcze niezdradzająca oznak nadejścia demona,
„odważnie i wyzywająco” patrzy „w oczy ojcu Laktancjuszowi”. Gdy
cichnie tłum, a wokół „w małpich pozach” (s. 222) rozsiadają się mniej
opętane siostrzyczki, zaczyna się spektakl.
Ta pełna estetycznej ekspresji scena Iwaszkiewiczowskiego opowia-
dania przypomina histeryczne ekspozycje pacjentek Jeana-Martina
Charcota – słynnego fracuskiego neurologa – podczas wykładów
wtorkowych w paryskim szpitalu Salpêtrière: „skandaliczny cyrk, który
przyciągał uwagę tout Paris i podczas którego skąpo ubrane kobiety
ustawiały się w bezsprzecznie erotycznych pozach kataleptycznych
albo wiły się i jęczały, naśladując orgazm”29. W rozprawie Invention
de l’ hystérie Georges Didi-Huberman30 przedstawił nie tylko wkład
31 Tamże, s. XI.
32 Tamże.
33 Tamże.
34 Tamże, s. 117. Zdjęcie z tomu drugiego Iconographie, wykonane przez
Régnarda, u Didiego-Hubermana na s. 147.
35 C. Mazzoni, Saint Hysteria. Neurosis, Mysticism, and Gender in
European Culture, Ithaca 1996, s. 145.
36 G. Didi-Huberman, Invention of Hysteria, s. 222-223.
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 455
Matka Joanna nie tańczy w samotności. Jej taniec nabiera mocy w obec-
ności publiki i egzorcystów. Wykonuje oczywiście indywidualne pozy
opętanej: prostowanie, padanie, przewracanie. Wydaje obrzydliwe
bądź przerażające dźwięki: mlaska, jęczy, dyszy. (Wystawia też czarny,
obrzmiały język, ale ten obraz Iwaszkiewicz wprowadza już po scenie
z czarnym śladem czarciej dłoni, który zostawiła na ścianie matka
Joanna po pierwszej rozmowie z Surynem. Trudno zatem zaprzeczyć
tu autorskiej ironii – krogulczy odcisk pojawiał się dzięki temu, że
wcześniej Joanna okopciła klamkę świecą). Oprócz tego wykonuje
jednak również ruchy, do których potrzebuje kogoś, kto będzie ją
odpychał, przyciągał i eksponował: „Inne szalone zbliżały się do niej
i otoczyły ją półkolem, trzymając się za ręce” (s. 224); „[...] siostrzyczki
rozstąpiły się, zostawiając szerokie miejsce dla przełożonej, która w ten
sposób znalazła się oko w oko z egzorcystą” (s. 227); „Wszyscy czterej
księża zbliżyli się ku niej, każdy z krzyżem srebrnym w ręku” (s. 229);
„[...] skurczyła się, skupiła jak gdyby w sobie i skręciwszy się jak żmija,
wywinęła się spod związujących ją rzemieni. Spadła na podłogę. Siostry
znowu rozbiegły się” (s. 230). Jak gdyby mówiła: „patrzcie, tu jestem
i stąd się nie ruszę!” (s. 229). I w kulminacyjnym momencie – gdy imito-
wała sposób, w jaki Trony składają hołd Bogu – pobladła, wypiękniała
i złożyła hołd królewiczowi „w tym samym geście, potem odchyliła się
w tył i znowu naprzód, ramionami i dłońmi czyniąc faliste ruchy niby
ptak, niby motyl. W tanecznych tych ruchach było tyle wewnętrznego,
gorącego życia, że dreszcz przebiegł przez zebranych” (s. 227-228).
Taniec matki Joanny, tak jak taniec Salome fatalnej, ma dwoisty
charakter: wyzwala, ale nie ma racji bytu bez obserwatora (schlebiają-
cego/zlęknionego) i innych uczestników sekwencji ruchów. Czy tego
chciała matka Joanna od Aniołów? Uzależnienia od innych, stłumienia
prawdziwych intencji, skrycia ich pod formą zastępczą erotycznego
opętania?
Krzyk/znikanie
Scena pierwszego spotkania z księdzem Surynem jest jedną z dwóch,
gdy matka Joanna mówi głównie w swoim imieniu i o sobie, nie
tylko w opętańczym szale, kiedy przedstawia się jako jeden z ośmiu
37 Tamże, s. 223.
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 456
„Cóż się stanie ze mną, gdy nie pozostanie we mnie ani jeden szatan?
Stanę się z powrotem znudzoną, złą mniszką, która nie wie, czy do-
stąpi wiecznej szczęśliwości” (s. 271) – wyzna wcześniej Surynowi.
Nie sam strach przed zwykłością i wstręt do świeckiej ograniczonej
kobiecej codzienności ją wypełnia, ale pragnienie totalne. „Ojcze,
ojcze [...], uczyń mnie świętą” (s. 275). Świętą, czyli inspiracją do czy-
stego umiłowania Boga? Nie tylko. Z rozmów i praktyk ascetycznych,
odbywanych w parlatorium, wywiedział się już Suryn, „że rzeczywi-
stą namiętnością matki Joanny była chęć interesowania sobą, chęć
wywyższenia się jakim bądź kosztem” (s. 243). Wcześniej pragnienie
to znalazło swój wyraz w scenie „tańca” przed księciem Jakubem.
Teraz matka Joanna wyrzuca z siebie „potok suchych, szybkich, na-
miętnych słów” (s. 273): „Jeżeli nie można być świętą, to lepiej już
być potępioną. Czy ty rozumiesz, ty, księże, który się ponade mnie
wynosisz, czy ty rozumiesz, co to za straszliwe nieszczęście nie móc
być świętą?” (s. 272).
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW / SEBASTIAN DUDA, EMILIA KOLINKO 457
obojgiem odbywa się przede wszystkim przez dłonie: „Znowu wziął jej
dłonie w swoje ręce” (s. 274); „Matka Joanna wstrząsnęła się i chciała
wyrwać swe dłonie z rąk ojca Józefa, ale on je przytrzymał”, „Łzy lały
się jej z oczu rzęsiście i padały na głowę ojca Suryna, na ręce przez
niego całowane [...]”; „Gdy tak szlochał, poczuł, że dwie wąskie dłonie
matki Joanny ujmują jego głowę i ściskają ją mocno, mocno” (s. 275);
„I wówczas nagle, w jednym momencie, poczuł, że wstąpiły w niego
cztery szatany matki Joanny” (s. 275). A dłonie są oznaką obecności
demona lub zła, nawet jeśli ten szatański stygmat na ścianie to wynik
przemyślnej złośliwości i zwykłego czernienia klamki.
Iwaszkiewiczowa – jak Maria Komornicka/Maria Lemańska/Piotr
Odmieniec Włast – chciała wyjść poza swoją płeć, formę wyznaczoną
przez kulturę, tradycję, społeczność: „Wielki talent artystyczny ma
umożliwić kobiecie stanie się po prostu człowiekiem. Kobieta-artystka
może przekroczyć granice swej płci”43 . Matka Joanna pragnęła tego
samego: przekroczenia granic swojej płci, ale tylko przez świętość. Jej
opętanie, oprócz wymiaru demonologicznego, kryje w sobie to szaleń-
stwo, które było ceną, jaką płaciły kobiety za swoje pragnienie inności,
totalności, przekroczenia granic, tworzenia. Popadały w obłęd, w opę-
tanie, w zastępcze półformy, nadające im określoną tożsamość albo
wrażenie bycia potrzebną 44 .
I znikały. Dla samotnego „ja” matki Joanny nie ma miejsca w nar-
racji, nie ma miejsca dla jej monologu wewnętrznego, dla bycia poza
wąską perspektywą dobrodusznego i ograniczonego jezuity. Barbara
Ubrykówna została skazana na drugi okres milczenia po swoim
uwolnieniu – nie istniała forma, poza szczątkowymi medycznymi
obserwacjami Blumenstocka, dla jej słów, wypowiedzi, zachowań wa-
riatki. Anna Iwaszkiewiczowa zamilkła dużo wcześniej. Gdy trafiła
do szpitala psychiatrycznego w Tworkach w 1935 roku, zniknęła jej
diarystyczna persona, wcześniej siłująca się z pragnieniem tworzenia,
brakiem talentu, zmagająca się z egzystencją. Zapisała wówczas słowa:
„Kochałam cię zawsze i kocham, i kochać będę nad życie (życie to nic
jeszcze, mój skarbie). Zawsze, zawsze, zawsze, pomimo wszystko, co
mogłoby inaczej się wydawać”45 . Dalej już tylko wojenna tułaczka,
sprawy rodzinne i kronika towarzyska. W dzienniku, który zapew-
niał intymność i mógł jej dać wyzwolenie, pomóc w utwierdzeniu się
w swojej podmiotowości46 .
W Matce Joannie... dochodzi do przezwyciężenia kobiecej inności,
okiełznania niepoznawalnej demoniczności, do racjonalizacji opęta-
nia i podkreślenia jego erotycznego wymiaru, zarówno na poziomie
Poeta miał przewidzieć nie tylko klęskę powstania, ale również na-
stępującą po niej falę spisków niepodległościowych i bezwzględnych
represji ze strony władz zaborczych. W kraju po upadku insurekcji
panowała surowa cenzura polityczna, wiersz upowszechniano za
pomocą ręcznych odpisów i deklamacji na tajnych zgromadzeniach.
Uczono się tekstu na pamięć, wpisywano do konspiratorskich zbio-
rów wierszy i pieśni patriotycznych. Wiele z tego rodzaju źródeł
znalazło się w dokumentacjach procesów sądowych, wśród papierów
konfiskowanych podczas rewizji i aresztowań. Kult utworu przetrwał
falę spisków po powstaniu listopadowym, istnieją kopie i parafrazy
z lat późniejszych, również z drugiej połowy XIX wieku. Uznany
powszechnie za patetyczne credo i testament konspiratora, cieszył
się wręcz europejską sławą. Giuseppe Mazzini przełożył prozą tekst
Mickiewiczowski, zachwycając się nim, choć jednocześnie zarzucając
mu nadmierny pesymizm9.
Mroczna wymowa proroctwa niepokoiła także polskich polemistów,
znacznie mniej przychylnych Mickiewiczowi niż Mazzini. „Matka Po-
lka nie traci nigdy nadziei. Twoja zaś w rozpaczy nie ma wiary ani miło-
ści”: „ Straciła nadzieję, a więc trwa w grzechu śmiertelnym” – pisano.
Jeden z pamflecistów utrzymywał, że Mickiewicz „publicznie urąga się
nie kto inny jak właśnie one padną ostatecznie jej ofiarą” (B. Chrząstowska,
S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1987, s. 388-389).
4 R. Koziołek, I. Gielata, „Nasza szkapa”, s. 169.
5 Tamże, s. 172.
6 Tamże, s. 175.
NASZA SZKAPA / KAZIMIERA SZCZUKA 471
4 Tamże.
5 Tamże.
NATALIA W BROOKLYNIE / MARTA TAPEREK 478
– Nie łaź po kuchni jak fałszywy kot, tylko ze mną pogadaj. Siadaj –
krzyknęła. – Wiesz, że o sprawach finansowych możemy rozmawiać, jak
nie ma Zuzi w domu.
– Wiem, wiem. Nie ma kasy, ty bez pracy. Mówiłem ci, że nie znajdziesz
jej nigdzie. Masz pięćdziesiąt dwa lata i renty też nie dostaniesz. Nie
wiem, co robić. – Jego twarz spochmurniała.
– Idioto, zamiast dopingować, dodawać mi otuchy, ty zawsze swoje. […]
Czy ty nie rozumiesz, że nie mamy pieniędzy nawet na życie, ja nie mam
możliwości zarobienia, bo, jak mówisz, jestem za stara. – Z nerwów
plotła palcami pod stołem, oczy zaczęły robić się szkliste, zbierało się jej
na płacz.
– Czego wyjesz? – wymamrotał, głaszcząc się po brzuchu.
– Nigdy tak naprawdę się nie martwiłeś. […] Te twoje pieniądze to psu
na budę będzie za mało. Powinieneś poszukać dodatkowej pracy, masz
tak dużo wolnego. – Kręciła się nerwowo, dalej plotąc palce. Zenek
wstał i przysunął krzesło.
– Nie będę teraz z tobą rozmawiał, bo jesteś za nerwowa i zbiera ci się
na płacz. Porozmawiamy innym razem, jak będziesz w nastroju. I uczesz
się, bo wyglądasz jak Baba Jaga.13
To nie paryska „Kultura” czy Radio Wolna Europa, które tworzą swo-
isty panteon narodowej emigracji, złożyły się na kulturowy wizerunek
Polaka-emigranta, doskonale czytelny i powielany w popkulturze poza
Polską. Wytężona praca intelektualna, artystyczna awangarda i działal-
ność eseistyczna ukształtowały w Polsce stereotyp polskiej emigracji,
ale nie na świecie. Niewykwalifikowana i tania siła robocza to główny
polski towar eksportowy, ponieważ Polacy na obczyźnie zazwyczaj
wypełniają właśnie niszę najemnych pracowników fizycznych:
Ten Nowy Jork, ta Ameryka […]. U nas teraz dużo filmów amerykań-
skich w telewizji, przeważnie akcja w Nowym Jorku. A mamy telewizor
modelu kobiecości. Ani Jo, ani Irenka nie chcą być aktywnymi dziew-
czynami – nie mogą pogodzić się z tym, że nie są chłopcami. Uczestni-
cząc w kulturowych podziałach binarnych, wybierają więc aktywność
normatywnie męską. Jest to postawa pokrewna tej, którą u poetki
Marii Komornickiej dostrzegła Maria Janion. Według badaczki Ko-
mornicka „chciała kobietę w sobie nie wyzwolić, lecz zabić […]. Chciała
emancypacji nie jako kobieta, lecz emancypacji od bycia kobietą”7.
Liminalność chłopczycy znajduje często odzwierciedlenie w jej wy-
glądzie zewnętrznym. Analizując postacie Capitoli Black (The Hidden
Hand, nietłumaczona na język polski powieść E.D.E.N. Southworth,
1859) i Jo March, Abate zwraca uwagę na egzotyczne cechy ich aparycji.
Obie bohaterki są ciemnowłose, a ich cera określana jest jako „brą-
zowa”8 . Zdaniem badaczki brązowość skóry w sposób jednoznaczny
sugeruje kategorie rasowe, zaznaczając symboliczną „niebiałość”
bohaterek. Capitola i Jo są wprawdzie anglosaskimi protestantkami,
jednocześnie jednak, jako chłopczyce, wyłamują się z obowiązującego
porządku, przez co stają się inne, dzikie, niecywilizowane, a więc
zgodnie z amerykańskim kulturowym stereotypem także czarne 9.
Ciemną skórę bohaterek należy interpretować jako zewnętrzny znak
ich „czarnej duszy”, sygnał, że zgodnie z diagnozą Toni Morrison, bawią
się w ciemnościach10 .
W ciemnościach bawi się również tytułowa heroina Makuszyń-
skiego. Wszystkie wzmianki o powierzchowności bohaterki podkre-
ślają ciemny bądź czarny koloryt poszczególnych jej elementów. Irenka
ogląda świat „czarnymi jak główki od szpilek oczyma” (s. 11), które
z czasem zmieniają się w „dwa węgielki” (s. 18). Jej ciemnowłosa głowa
co rusz określana jest mianem czarnej, a twarz zdobią „rumieńce, śniade
i głębokie” (s. 106-107). Trudno przy tym nie zwrócić uwagi, że autor nie
tyle sugeruje odniesienia rasowe, ile jednoznacznie je przywołuje, jak
w tym opisie: „Na dziesięć mil wokoło wiedziano o «Pannie z mokrą
głową», co była śliczna, do Cyganiątka podobna” (s. 32). Znamienne
jest, że za metaforę inności Irenki służy Makuszyńskiemu właśnie
Cygan, będący obok Żyda rodzimym „niebiałym”, stałym mieszkań-
cem marginesu polskiej kultury. Jako postać stereotypowo kojarzona
z włóczęgą, wolnością, przestępczością i niefrasobliwością11, sprawdza
się w dychotomicznej parze przeciwieństw z polskim szlachcicem,
mieszkańcem tradycyjnego wiejskiego dworku. Poza tym Cygan, jako
spryciarz, oszust i kłamca, funkcjonuje w kulturze polskiej na zasadach
15 Tamże.
16 Tamże.
17 M. Nikolajeva, Barnbokens byggklossar, Lund 1998, s. 76.
18 L.M. Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza, s. 91.
19 G. Lasoń-Kochańska, Gender w literaturze…, s. 172.
20 J. Tokarska-Bakir, Obraz osobliwy – hermeneutyczna lektura źródeł
etnograficznych. Wielkie opowieści, Kraków 2000, s. 12.
21 Por. M. Nikolajeva, Barnbokens byggklossar, s. 74 i nast.
22 L.M. Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza, s. 89.
PANNA Z MOKRĄ GŁOWĄ / ANNA MARIA CZERNOW 499
26 Tamże, s. 156.
27 „Złoty pędrak”, określenie Kornela Makuszyńskiego użyte w opisie
Ewy Tyszowskiej (Szaleństwa panny Ewy, 1957).
28 J. Derrive, Słowo i władza w kulturze oralnej, przeł. A. Kędzierska,
w: Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów, oprac. G. Godlewski,
A. Mencwel, R. Sulima, red. i wstęp G. Godlewski, Warszawa 2003, s. 264.
29 R. Oittinen, I Am Me – I Am Other. On the Dialogics of Translating for
Children, Tampere 1993, s. 30.
30 J. Derrive, Słowo i władza…, s. 265.
31 Tamże, s. 262.
PANNA Z MOKRĄ GŁOWĄ / ANNA MARIA CZERNOW 501
39 Tamże.
40 L. Keith, Take up Thy Bed and Walk. Death, Disability and Cure in
Classic Fiction for Girls, London 2001, s. 72.
PANNA Z MOKRĄ GŁOWĄ / ANNA MARIA CZERNOW 504
41 Tamże, s. 19.
42 L.M. Alcott, Małe kobietki, s. 232.
43 L.M. Alcott, Dobre żony, przeł. Z. Grabowska, Warszawa 1876, s. 318.
PANNA Z MOKRĄ GŁOWĄ / ANNA MARIA CZERNOW 505
jak dawniej, bo Beth były wydziałem […]. Używając ich, Jo nuciła mimo
woli piosenki Beth i dla naśladowania jej w porządku każdej rzeczy
starała się nadać pozór ładny i świeży”44 .
Umierająca mała święta poskramia więc chłopczycę, nakazując jej
wyrzec się wszelkich aktów pozadomowej aktywności: podróżowania
i kreacji literackiej. W procesie ujarzmiania znajduje znamiennego
sprzymierzeńca – mężczyznę. W Dobrych żonach Jo podejmuje pracę
opiekunki do dzieci w wielkim mieście, a przy okazji pragnie spełnić
marzenia o sławie w dziedzinie twórczości literackiej. Początki są
skromne artystycznie, acz opłacalne finansowo. Jo nawiązuje stałą
współpracę z periodykiem publikującym prozę sensacyjną i udaje jej
się zarobić tyle, że samodzielna przyszłość przestaje być mrzonką. Na
drodze do urzeczywistnienia planów staje Friedrich Bauer, starszawy
niemiecki profesor, który uzmysławia bohaterce moralną naganność
jej postępowania. Odmawiając uczciwości zarobionym przez Jo pie-
niądzom, płody jej wyobraźni zestawia z wódką, a ją samą oskarża
o zatruwanie niewinnych umysłów. W reakcji Jo całkowicie zmienia
perspektywę: „wydawało jej się, że włożyła na nos jego duchowe czy
moralne szkła, bo ją przerażająco uderzyły ujemności tych biednych
powiastek i napełniły niesmakiem”45 . Postanawia skończyć z niemo-
ralnym procederem, a gotowe już utwory wrzuca do ognia.
Scena ta znajduje interesujące odbicie w Dorosłym życiu Emilki
(1927) Montgomery. Emilka również przyjaźni się ze znacznie star-
szym od siebie mężczyzną, którego darzy bezwzględnym zaufaniem.
W porywie tegoż daje mu do przeczytania Sprzedawcę snów, swą
pierwszą powieść. Ten utwór także spotyka się z miażdżącą krytyką,
tyle że przyjęta perspektywa jest artystyczna, a nie moralna: „Emilko,
to urocza opowiastka. […] Jak pajęczyna. Sam pomysł jest zbyt nacią-
gany. Baśnie wyszły już z mody. A twoja bajka wymaga od czytelnika
wyjątkowej łatwowierności. […] Jak mogłabyś napisać prawdziwą
opowieść? Nigdy naprawdę nie żyłaś”46 . Porównując teksty Virginii
Woolf i Marii Komornickiej, Maria Janion stwierdza, że obie pisarki
zwracały szczególną uwagę na sytuację kobiet jako wygnanek, żyją-
cych „kątem w społeczeństwie”, wiedzę o życiu dostających w formie
szczątkowej, zafałszowanej, „z drugiej ręki”, cierpiących na „brak do-
świadczenia”47. Słowa Deana do Emilki nabierają w tym kontekście
szczególnego znaczenia. „Nigdy naprawdę nie żyłaś” może nawiązywać
Maria Janion, a później Izabela Filipiak starały się ująć życie Ko-
mornickiej/Własta bez symbolicznego momentu przecięcia, które tak
długo prowadziło i nadal prowadzi do wymazywania Własta. Jednakże
„Włast” pozostawał dla nich projektem Komornickiej – to właśnie jej
nazwisko występuje w tytułach ich studiów. Janion stosuje w swojej
interpretacji narzędzia feminizmu drugiej fali, wprowadzając jasny po-
dział na to, co kobiece i męskie. W rezultacie męskość automatycznie
łączy ona z patriarchatem oraz dowartościowuje kobiecość. Interpretuje
przy tym Własta jako „symboliczną transseksualistkę”7. Owa „sym-
boliczność” oznacza, że „Piotr Włast kładł nacisk na pozaseksualny
charakter swoich decyzji”8 . „Zmiana płci” była częścią negatywnie tutaj
konotowanej „fiksacji na patriarchacie”, „przejściem na stronę kultury
patriarchalnej, przejściem tak radykalnym, że przerażającym”9. Poprzez
żeńską formę gramatyczną użyte tutaj sformułowanie „transseksu-
alistka” sugeruje również, że w ujęciu Janion nawet po „transformacji”
mamy cały czas do czynienia z kobietą10 .
Z kolei według Filipiak, Komornicka/Włast kreował/kreowała
siebie na wszystkich etapach swojego życia, także przed tranzycją11.
Naruszając różne (naznaczone płciowo) aspekty społeczne i pozostając
wrażliwą na wielowarstwowe procesy wykluczania, starała się zapisać
przestrzenie niezapisane – i społecznie ustalone jako niezapisywalne,
by zapełnić symboliczne puste miejsce12 . Istotnym wkładem Filipiak
w poszerzanie dyskursu kulturoznawczego o Komornickiej/Właście
było użycie instrumentarium queer studies, zwrócenie uwagi na pra-
gnienie i zmysłowość obecną w Grabowie podczas wojny. Tym samym
Filipiak odchodzi od Janionowskiej „symboliczności” „przemiany”
„Moja okkultacja”
Nie chodzi w tym miejscu o dowodzenie zdrowia czy choroby psychicz-
nej Komornickiej/Własta. Celem raczej jest stwierdzenie, że podobnie
jak wcześniejsze prace krytyczne, tak nawet dzisiejsze teksty popula-
ryzatorskie łączą przybranie tożsamości męskiej przez Komornicką/
Własta z chorobą psychiczną, kreśląc prosty związek przyczynowo-
-skutkowy między tranzycją a załamaniem nerwowym z przełomu
1903/1904 w Paryżu. Tym samym teksty te powielają przekonania
medyczne z początku XX wieku16 . W przeciwieństwie do nich zarówno
Nie mogę powiedzieć, że czuję się dobrze, skoro jeszcze ciągle waży mi
się i wydziela „porcyjki”, skoro sam sprzątam mój pokój, nie będąc dość
bogatym, by mieć własną służbę, skoro chodzę ubrany jak Gribouille
[prostak] i skoro nie mogę udać się tam, gdzie bym chciał, bo nie mam
Tranzycja Komornickiej/Własta
Jak pokazują dotychczasowe studia literaturoznawcze, przekroczenie
granic u Komornickiej/Własta można intepretować na wielu pozio-
mach. Niektóre aspekty utekstowionego doświadczenia Komornickiej/
Własta stają się szczególnie dobrze widoczne przy użyciu narzędzi
współczesnych studiów transgenderowych, studiów nad transpłciowo-
ścią. Należy zaznaczyć przy tym, że transpłciowość jest szerszą katego-
rią niż transseksualność (z założenia wymagająca ingerencji medycznej),
niekiedy wcześniej stosowaną w odniesieniu do Komornickiej/Własta.
Mamy tu do czynienia z osobami, u których generalnie przyjęta auto-
matyczna i na stale wyznaczona zależność czterech elementów zwią-
zanych z płcią zostaje na różne sposoby naruszona i zakwestionowana.
Mianowicie ma tu miejsce naruszenie zależności między, po pierwsze,
a n a t o m i ą jednostki przy jej narodzinach, po drugie, p r a w n y m
nadaniem płci po narodzinach, po trzecie, i d e n t y f i k a c j ą jed-
nostki oraz, po czwarte, z kulturowym/społecznym o d g r y w a -
n i e m różnych aspektów życia powiązanych z płcią 23 . Taki szeroki,
pojemny projekt kategorii zjawisk transpłciowych jest sprzeciwem
wobec wcześniejszych, datujących się od XIX wieku prób medycznej
kategoryzacji atypowych zjawisk związanych z anatomiczną płcią
i/lub i prezentacja kulturowej płci, które prowadziły i prowadzą do
uznania za chorobliwe, patologiczne przypadków osób niewpisujących
się w zakres sztywnych norm płci24 . Zasadnicze dla myślenia o postaci
i tekstach Komornickiej/Własta jest położenie nacisku na identyfikację
jednostki. Identyfikacja sugeruje moc sprawczą podmiotu nawet opa-
sanego siatką relacji władzy i to ona jest zasadnicza przy rozważaniach
Komornicka/Włast
Czemu w takim ujęciu ma służyć zapis „Komornicka/Włast”? W bada-
niach anglojęzycznych i niemieckojęzycznych istnieje wiele propozycji
zapisu graficznego transżyciorysów. Najbardziej charakterystyczna
i rozpowszechniona jest propozycja Leslie Feinberg, która sugeruje
neologizmy: z zaimków dzierżawczych „his”(jego)/„her”(jej) tworzy
„hir”, a z zaimków osobowych „she”/„he” – „ze”26 . Inną propozycją jest
sugestia, by ciągłość transpłciową sugerować podkreślnikiem między
dwoma wariantami, męskim i żeńskim, tego samego rzeczownika,
co szczególnie dobrze, ze względów słowotwórczych, sprawdza się
w języku niemieckim 27. Jak wynika z korespondencji, w przypadku
Komornickiej/Własta nie mamy do czynienia z jednokierunkowym li-
nearnym życiorysem od identyfikacji od „Marii” do „Piotra”. W listach
od 1907, także tych najpóźniejszych z końca lat 40. XX wieku, wystę-
pują gramatyczne końcówki męskie, jednak autor/autorka podpisuje się
na najróżniejsze sposoby: począwszy od „Twój M” (s. 371), „Piotr Włast
Femme fatale
Zdaniem Seweryny Wysłouch, emanujący z Rebeki erotyzm sprawia,
że istnieje ona w powieści wyłącznie jako przedmiot męskiego pożą-
dania i jest zawsze ukazywana z zewnątrz2 . Rywalizujący o względy
Rebeki chirurg Tamten i przemysłowiec Widmar, a także poboczni
bohaterowie powieści, mnożą polaryzujące się opisy głównej bohaterki.
Jak Salome z przywoływanych przez Marię Podrazę-Kwiatkowską
ilustracji Aubreya Beardsleya, Rebeka jawi się jako nieustannie
przepoczwarzające się monstrum (s. 24)3: ktoś opisuje ją raz jako „starą
i brzydką” (s. 24, s. 74, s. 116), później jako „piękną i młodą” (s. 74), inny
obserwator twierdzi, że jest „stara i piękna” (s. 24), ale pojawia się w po-
wieści również opinia, że Rebeka jest „młoda i brzydka” (s. 77). Boruch
relacjonuje, że Rebeka jest „straszna i pociągająca zarazem” (s. 66). Dla
chirurga Tamtena raz jest nieuchwytna niczym fatamorgana (s. 60),
innym razem przypomina bizantyjską świętą (s. 60). Niesamowitość
wyglądu Rebeki przywodzi na myśl findesieclowe przedstawienia
Sfinksa albo Chimery, będące nałożeniem, bez żadnej próby przepro-
wadzenia syntezy, ekstremalnych i wykluczających się przeciwieństw
w jednym obrazie4 . Choromański miota się pomiędzy dwoma skrajno-
ściami: raz ukazuje Rebekę jako mroczny symbol w rodzaju Astarte,
Lilith albo Salome, innym znów razem wynosi ją na piedestał świętości.
Powszechny w kulturze konstrukt kobiecości, powstały w wyniku na-
łożenia postaci niepokalanej Madonny i ladacznicy, ma być skutecznym
usprawiedliwieniem męskiej pożądliwości, a nawet podnosić ją do rangi
absolutu.
Otaczający Rebekę mężczyźni stanowią przeciwwagę dla jej zmien-
ności, której wrażenie – jak wykazuje Bożena Umińska – potęgują
dodatkowo liczne aluzje do stałości męskich bohaterów, zasygnalizo-
wanej za pomocą powracających epitetów: „zwinny Tamten”, „stary
Widmar”5 . Ta męska stałość zostaje nacechowana jednoznacznie jako
pozytywna, jej negatywem jest właściwa kobietom zmienność i nie-
stałość. Konflikt pomiędzy stałością i zmiennością stanowi główny
problem bohaterów powieści.
Kobieta nowoczesna
„Myślałem, że zobaczę demona, lecz poznałem sympatyczną, spokojną
niewiastę” (s. 79) – wspomina pierwsze spotkanie z Rebeką asystent
Rubiński. Mimo że w świecie Zazdrości i medycyny Widmarowa zre-
dukowana zostaje do roli kawiarnianego wampa, pojawia się w powieści
kilka przesłanek, które pozwalają na częściową chociaż rekonstrukcję
rzeczywistego świata Rebeki, świata, w którym, jak podsumowuje Irena
Krzywicka, „walą się dawne pojęcia, dawna moralność; dawne obyczaje
ulegają zupełnemu przeobrażeniu, zmienia się stosunek do małżeństwa
i do miłości […]”6 . Międzywojnie było okresem seksualnej emancypacji,
7 Tamże, s. 58.
REBEKA WIDMAROWA / KATARZYNA PABIJANEK 523
Wróg kobiet
Jak zauważa Bożena Umińska, konstrukcja postaci Rebeki jest ściśle
podporządkowana tezom Ottona Weiningera, głównego teoretyka
mizoginii16 . Jego wydana w 1903 roku praca Płeć i charakter zyskała
niezwykłą poczytność, wywierając znaczący wpływ na wielu intelek-
tualistów. Nie uniknął go także Choromański. Kobieta nie ma duszy,
kobieta jest zwierzęciem – według tej recepty pisarz buduje postaci
bohaterek.
Rebekę, Dubilankę oraz Anielkę łączą wyrachowanie, zamiłowa-
nie do kłamstwa, głupota i brak moralności. Kłamią, bo lubią. Mijają
się z prawdą nawet bezinteresownie: „nie wiedziała sama, po co skła-
mała, ale kłamstwo takie zawsze sprawiało jej przyjemność” (s. 29).
Wypowiedzi bohaterek Zazdrości i medycyny świadczą o głupocie
i niższości intelektualnej (s. 27), którą opisywał Weininger, twierdzący,
że kobietom brakuje „nie tylko norm logicznych, lecz także funkcyj,
zasadom ich podlegających, czynności pojęciowych i wydawania
sądów”17. Rebeka lubuje się w beznadziejnie banalnych paradoksach
(s. 32), co budzi zakłopotanie obu kochających ją mężczyzn (s. 27); napi-
sany przez Dubilankę dziennik nawet po „pewnej przeróbce literackiej”
jest trudno zrozumiały i zasługuje tylko na miano „babskich bredni”
(s. 116). W powieści nie ma ani jednej sceny rozmowy pomiędzy kobie-
tami: Rebeka, Dubilanka i Anielka pojawiają się wyłącznie w kontek-
ście męskich oczekiwań, które określają ich status i które stanowią dla
nich główny punkt odniesienia. Wszystkie trzy bohaterki, nawet repre-
zentująca, z racji swojego wieku, zaledwie „fazę zarodkową kobiecości”
(s. 33) Anielka, charakteryzują się seksualną zachłannością. Dubilanka
zdradza Widmara, Rebeka zdradza Widmara i Tamtena, a Anielka spo-
gląda na Widmara z „kobiecą chciwością” (s. 179). Weininger twierdził,
że „fizjologiczna pobudliwość (nie wrażliwość) kobiety jest względem
Zmowa mężczyzn
Operację Rebeki przeprowadzoną przez Tamtena i von Fuchsa
Choromański porównuje do gry „na jakimś skrawionym fortepianie
na cztery ręce” (s. 99). Motyw krwi i krwotoku oraz homoerotyczna
więź łącząca von Fuchsa i Tamtena przypominają opis operacji wyko-
nanej z polecenia Zygmunta Freuda na Emmie Eckstein w 1895 roku
w Wiedniu przez Wilhelma Fliessa. Fliess był autorem tezy o związku
pomiędzy nosem a chorobami organizmu i Freud doszedł do wniosku,
że operacja nosa może być skuteczną terapią neurotycznych objawów,
na które skarżyła się Eckstein. Zabieg przyżegnania kości gąbczastej
przewodu nosowego udał się, ale stan pacjentki zaczął pogarszać się
po operacji, rana nie goiła się i płynęła z niej cuchnąca wydzielina.
Zgodnie z relacją Freuda, lekarz próbujący oczyścić jamę nosową ze
skrzepów odkrył ponad pół metra gazy pozostawionej tam przez Fliessa
przypadkowo w trakcie zabiegu. Zabieg usunięcia gazy doprowadził
do kolejnego silnego krwotoku. W liście do Fliessa Freud donosił, że
Eckstein zachowała przytomność, a po wszystkim skwitowała reakcje
lekarzy obecnych przy operacji kpiącym komentarzem: „Więc to ma
być silna płeć?”. Freud, nie przejmując się zbytnio ewidentnym błę-
dem w sztuce lekarskiej, którego dopuścił się Fliess, narażając swoją
pacjentkę na niepotrzebne cierpienie, twierdził, że podłoże krwotoku
było czysto histeryczne i wynikało z faktu, że Emma lubiła krwawić22 .
W Zazdrości i medycynie Choromański mnoży abiektalne opisy
operacji: ciało „przeistacza się w zgniliznę i próchno” i rozsypuje się
w „krwawe szmaty wprost trupiego rozkładu” (s. 170), krew tryska
„z jamy brzusznej jak fontanna” (s. 96) i „bucha strumieniem” (s. 96),
„zalewa kompresy, serwetki, prześcieradła i cały stół operacyjny”
(s. 172), chirurg wygrzebuje „z brzucha garść krwawych strzępów”
(s. 98) i ciska je na podłogę. Tego typu obrazy dominują w wyobraźni
bohaterów powieści. Widmar, patrząc na podobną do żony kobietę
w czerwonej czapeczce i szalu, dostrzega „czerwoną kałużę krwi” (s. 16);
czytając, zamiast liter widzi „jedną czerwoną plamę” (s. 35); chirurgowi
Tamtenowi świat wydaje się „czerwony, jakby zlany krwią” (s. 49).
Tak ukazana kobieta przestaje być zmysłowym wampem, a staje się
„upiorem w spódnicy” (s. 135), widmem: „Choć wydawało się, że na ka-
napie jest pustka, zwyczajna dziura w siedzeniu, i że tam nic nie siedzi –
wydawało się równocześnie, a nawet wiedziało się z całą pewnością, że
znajduje się tam jakaś bezkształtna istota, a raczej abstrakcyjna suma
ludzkich właściwości (s. 55). Tą sumą ludzkich właściwości albo, używa-
jąc określenia Bożeny Umińskiej, „swoistą kobiecą somą”23 jest Rebeka.
Badaczka podkreśla, że bohaterka ta jest ukazana w powieści w kon-
tekście braku raczej niż obecności: „Spojrzenie jej było jasne i proste,
ale jak gdyby od wewnątrz puste, jak gdyby stamtąd wyjrzała na niego
próżnia” (s. 37). Operacja usunięcia pozamacicznej ciąży i jajnika, która
prowadzi do bezpłodności Rebeki, jest metaforą braku. Zdaniem Wło-
dzimierza Maciąga i Ostapa Ortwina, amoralność bohaterki wynika
z jej wrodzonej bezduszności24 . Cytując Weiningera, można określić
Rebekę jako „stan przed bytem, nieczyste błąkanie się na zewnątrz
bram rzeczywistości”25 . Skontrastowanie opisów cielesności Rebeki
z medyczną wirtuozerią duetu Fuchs–Tamten służy ukazaniu granicy
pomiędzy naturą a kulturą. Zafascynowany tajemniczością Rebeki
Tamten ma możliwość przejrzenia jej na wylot, nie wiadomo jednak,
gdzie znajduje się istota Rebeki: w jej wnętrzu czy na zewnątrz.
Kontakty z Rebeką wprowadzają zakochanych w niej mężczyzn
w newralgiczną strefę doświadczenia niesamowitego (uncanny), jej
apelująca do męskiej sfery biologii i płci kobiecość pozwala im na
definiowanie własnej podmiotowości. Rebeka odgrywa w powieści
rolę abiektalnego Innego. Abiekt, termin wprowadzony przez Julię
Kristevą, jest obszarem „podmiotowości, gdzie gromadzi się to, co
nieakceptowalne społecznie: nieczystość, nikczemność, ohyda. […]
W życiu społecznym to w abiekcie ogniskuje się nienawiść i przemoc”26 .
Po odkryciu szczegółów przeprowadzonej przez Tamtena operacji –
Widmara zaczyna prześladować „krwawo-kurza wizja” (s. 102), widzi
w Rebece pulardę, „pozbawioną kobiecości kurę” (s. 101): „W głowie
miał ohydne obrazy: widział krew, kurę, której wycięto organy roz-
rodcze, oskubano pierze i puch. Było to pozbawione widocznego sensu
i może właśnie przez to takie straszne i odpychające” (s. 102). Mimo
pragnienia posiadania dzieci i świadomości, że Rebeka nie będzie w sta-
nie mu ich dać, Widmar jest najbardziej wstrząśnięty ewentualnymi
zmianami w psychice żony. Obawia się, że „kobieta o jednym jajniku
nie może kochać!” (s. 112). Mimo że w podporządkowanym regułom
pornograficznej narracji świecie Zazdrości i medycyny głos Rebeki jest
zupełnie wytłumiony, jej postać sygnalizuje spektrum mizoginicznych
klisz, nadal obecnych w polskiej literaturze i kulturze.
dla dzieci od dawna już nie jest ani „osobna”, ani „czwarta”50 , ponie-
waż od drugiej połowy XX wieku znajduje się w różnorodnych polach
odniesień kulturowych, odzwierciedlając problemy podobne do tych,
które pojawiają się w książkach dla dorosłych.
Indywidualne aspiracje postaci baśniowych, emancypacja dziew-
czynek (i chłopców) na przełomie XIX i XX wieku zakwestionowały
dotychczasowe role odgrywane przez bohaterki i bohaterów, dopro-
wadzając do licznych reinterpretacji baśni. Początkowo bajki nie były
przeznaczone dla dzieci, a kiedy do nich trafiły, zostały ocenzuro-
wane – usunięto drastyczne treści wywodzące się z folkloru51. Ale
niektóre z przetworzonych tematów zachowały potencjał subwersywny,
który przejawiał się w problematyce odmienności, nieprzystosowania,
cierpienia bohaterek i bohaterów baśni literackich. Od końca XIX
wieku model dzieciństwa i badania literatury dla dzieci były związane
z ruchem wyzwolenia kobiet. Stawanie się dzieckiem w dużym stopniu
przypominało sytuację opisaną w Drugiej płci Simone de Beauvoir:
„Nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi”. Feminizm i gender
studies przekonstruowały metodologię badań dziecka, dzieciństwa
i literatury dla dzieci, a ten zwrot został zapoczątkowany w czasie
przełomu antypozytywistycznego, gdy marginalizowane dotąd dzieci
i kobiety zaczęły uwalniać się od zależności, zdobywając lepszą pozycję
w przestrzeni społecznej i w kulturze52 .
8 Tamże, s. 119.
9 John Berger zauważa, że mężczyzna jest tym, który patrzy, a więc
jest podmiotem, zaś kobieta jest obiektem, „przedmiotem patrzenia”:
„Upraszczając, można powiedzieć: «mężczyźni działają, a kobiety
objawiają się». Mężczyźni patrzą na kobiety, a kobiety patrzą na siebie,
będąc przedmiotem oglądu” (J. Berger, Sposoby widzenia, przeł. M. Bryl,
Poznań 1997, s. 46-47).
10 J. Zacharska, W poszukiwaniu wielkości…, s. 54.
SIŁACZKA / AGNIESZKA MROZIK 550
Jaka emancypacja?
Podejmując się rozrachunku z programem pozytywistów, Żeromski
nie mógł pominąć jednego z głównych jego punktów, czyli tzw. kwestii
kobiecej. Siłaczka, po raz pierwszy drukowana w warszawskim „Głosie”
w 1891 roku, ukazała się w momencie, gdy dyskusja na temat praw ko-
biet zataczała coraz szersze kręgi i obejmowała coraz więcej zagadnień.
Toczyła się w różnych środowiskach, a mężczyźni angażowali się w nią
z taką samą energią jak kobiety.
Słów mi nikt nie hamuje, a czyn każdy muszę zdobywać. Mam lat
siedemnaście i kończę gimnazjum. Pani synowie tyleż uczynili z pomo-
cą i zachętą całego świata, co ja z buntem, przeszkodami i oporem. […]
kobiety są spodlone i uciemiężone, ale o nie nikt się nie upomni, a jeśli
się kto odezwie, to tylko z szyderstwem! To też i my do społeczeństwa,
co nas zakuło w niewolę, czujemy nienawiść! (s. 17)
inna niż nasze dziewczęta, cygańska jakaś”, s. 207), ale to ona odnosi
zwycięstwo. Dzieje się tak, gdyż „pani Jola” ma coś, o czym Bozowska
nie mogła marzyć – wsparcie państwa (ludowego), w imieniu którego
sprawuje swój urząd (gdy po raz pierwszy przyjeżdża do wsi, towarzyszą
jej inżynier oraz sołtys; cała trójka reprezentuje nowoczesność, postęp,
rozwój).
Inaczej niż u Żeromskiego, nauczycielkę widujemy przy pracy,
w bezpośrednim kontakcie z mieszkańcami wsi: uczy ich, ale też z nimi
żyje i uczy się od nich. Kazik obserwuje jej wygląd (jest szczuplejsza niż
wiejskie kobiety) i zwyczaje (czyta do późna, je, używając noża i wi-
delca), stopniowo lokalizuje w jej osobie wszystkie zagrożenia świata
otaczającego Taplary: „uczycielka” nie modli się, wyjechała z domu
rodzinnego, jest niezamężna i bezdzietna, nie potrafi zatrzymać się
w jednym miejscu, ciągle gna przed siebie. Jest taki moment w powie-
ści, kiedy Kazik wybucha, a jego wybuch zbiega się z odrzuceniem na-
uczycielki przez całą wieś: „O niedoczekanie twoje, przybłędo ty kusa,
łazęgo miastowa, czego ty swojego nosa między nasze miski wpychasz!”
(s. 142). Pani Jola na chwilę wyjeżdża, później wraca, a kiedy stopniowo
przekona do siebie ludzi, skończy się rok szkolny i jej praca w Taplarach:
„[…] chciałoby się gdzieś w nowe miejsce. […] Nowe miejsce, nowi lu-
dzie. […] Lubię zmieniać, to ciekawe” (s. 206).
Nauczycielka drażni Kazika, niepokoi go, ale też fascynuje jako
kobieta. Już w jednej z pierwszych scen marzy o tym, by położyć głowę
na jej kolanach i zostać przez nią „wyiskanym”, przy czym czynność
ta zyskuje w jego wyobraźni zabarwienie erotyczne. Obserwuje na-
uczycielkę, fantazjuje o niej jak o zakazanym owocu: kimś, kto z racji
pochodzenia i wykształcenia jest poza jego zasięgiem. Jako kobieta nie-
zależna – wyjęta spod władzy ojca i matki, niezamężna – nauczycielka
sama decyduje, kiedy i z kim się spotyka, a także w jakiej pozycji upra-
wia seks. Kazik przeżywa prawdziwy wstrząs, gdy widzi „uczycielkę”
siedzącą nago na mężczyźnie; to odkrycie jest dla niego – tradycjona-
listy – równoznaczne z końcem świata.
A jednak ziarno zmian zasiane przez nauczycielkę wydaje plon. Nie
wiemy wprawdzie, czy do seksualnego zbliżenia między nią a Kazikiem
rzeczywiście doszło, ale widzimy, że pożądanie stymuluje mężczyznę do
działania: najpierw przekopuje ziemię na wzgórzu, by udowodnić, że
opowieści o złotym koniu to tylko ludowe bajki, następnie proponuje
żonie odważniejsze pozycje seksualne, a wreszcie – wbrew tradycji –
kosi żyto kosą, a nie sierpem. Popychany namiętnością, Kazik staje się
nonkonformistą ze wszystkimi zaletami i wadami tej postawy. Nauczy-
cielka wyjeżdża, ale jej cel został osiągnięty: Kazik (a być może także
inni) otworzył się na nowe, choć niewątpliwie cena, jaką za to zapłacił –
utrata poczucia przynależności do wspólnoty – jest wysoka.
W powieści Redlińskiego nauczycielka dosłownie ucieleśnia spo-
łeczną zmianę, erotyzuje ją, nadaje jej posmak zakazanego owocu, któ-
rego się pragnie i boi skosztować; kiedy jednak człowiek zrobi pierwszy
SIŁACZKA / AGNIESZKA MROZIK 566
krok, nic nie jest w stanie go powstrzymać. Sama nie jest jednak wy-
łącznie alegorią socjalistycznego postępu, ale jego realną uczestniczką 37.
Zasiewa ziarno, ale smakuje też owoce, które otrzymała od państwa:
o jej awansie społecznym decydują wykształcenie i praca, a przejawem
tego awansu są mobilność i niezależność seksualna. Nie jest samotna,
ale samodzielna, nie zostaje porzucona, ale sama wybiera sobie ko-
chanków, nie umiera, ale wyjeżdża. Uosabia projekt socjalistyczny
jako już zrealizowany lub właśnie realizowany, nie zaś dopiero śniony,
wyobrażany, wyczekiwany. Przekaz opublikowanej na początku rządów
Edwarda Gierka Konopielki wpisał się tym samym w optymistyczny kli-
mat epoki: zmiana dzieje się tu i teraz i tylko od społeczeństwa zależy,
czy wykorzysta swoją szansę38 .
Ocean i Harey1
Jeden z badaczy twórczości fantastycznonaukowej, Istvan Csicsery-
-Ronay podkreślał, że wizerunki Obcych oparte są zwykle na zmar-
ginalizowanych przez uprzywilejowany podmiot męski grupach istot
ziemskich, dlatego często są to kobiety, dzieci, ludzie spoza cywilizacji
zachodniej oraz zwierzęta lub poruszające się rośliny2 . Niezwykle
rzadko zdarzają się w tego typu twórczości takie wytwory wyobraźni,
które wykorzystywałyby wizerunki Obcych bez odwoływania się do
analogii znanych z ziemskiego świata. Powieść Solaris Stanisława
Lema zarówno nawiązuje do tradycyjnych modeli przedstawiania
Obcych, dobrze zakorzenionych w konwencji science fiction, jak i pró-
buje przekroczyć narzucone przez nią ograniczenia. Z jednej strony,
pojawią się w niej bowiem fantomy kobiet i dzieci, z drugiej – uwagę
przykuwa niezrozumiały ocean plazmy, badany przez naukowców na
obcej planecie. I fantomy, i ocean mają niejasny status ontologiczny,
pozostają przy tym w symbiotycznym związku. Choć w wielu in-
terpretacjach rozważania na temat oceanu plazmy i fantomów zo-
stają rozdzielone3 , to właśnie skandal zwielokrotnienia i nadmiaru
tożsamości oraz uczuć wydaje się najciekawszym zagadnieniem
Role społeczno-kulturowe
Kiedy fantom zmarłej żony Harey udaje się wraz z Kelvinem do
imponującej biblioteki, stanowiącej centrum stacji unoszącej się nad
Solaris, pierwszą książką, po jaką sięga bohaterka, jest Kucharz mię-
dzyplanetarny, czyli książka kucharska. Za tym stereotypowym wy-
obrażeniem o zainteresowaniach czytelniczych kobiet kryje się groza,
ponieważ Kelvin zdaje już sobie wtedy sprawę, że Harey nie musi ani
jeść, ani spać, czerpie bowiem życiową energię z oceanu. Podobna
jest więc do postaci z horrorów, niesamowitych i budzących grozę
swym podobieństwem do człowieka. Jednocześnie różni ją od ludzi
fizjologia, a właściwie jej brak. Kelvin zrozumiał zresztą już wcześniej,
że Harey nie potrafi gotować, ponieważ stanowi wyłącznie emanację
jego umysłu, a to oznacza ograniczenie jego wiedzą i umiejętnościami,
oboje potrafią więc jedynie otworzyć konserwy. Obiegowe podziały
obowiązków domowych między płciami zostają wykorzystane do
Trup kobiety
Jeśli przyjrzeć się postaci Harey, łatwo o konstatację, że kobieta jest
wyłącznie wytworem męskich wyobrażeń. Symbiotyczny, tajemniczy
związek między fantomami, oceanem a naukowcami oraz rozwią-
zania fabularne współgrają z tezami feministycznymi o nierealności
podmiotów kobiecych w świecie patriarchalnych męskich wartości,
który zmusza je do życia w formie ograniczonej, niepełnej, nieustannie
wywierając presję na to, by realizowały cudze cele, co prowadzi je do
samobójstwa lub innych form autoagresji. Można by ten sposób pre-
zentacji postaci uznać za androcentryczny, gdyby nie podlegał on nie-
ustannemu tematyzowaniu w powieści. Krisowi Kelvinowi sytuacja
takiej połowicznej egzystencji wydaje się koszmarem, a jego mentor
Gibarian popełnił samobójstwo w konfrontacji z fantomem czarnej
kobiety. Ta całkowicie zredukowana do fantazji kobieta nie tyle staje
Macica
W jednym z numerów „Science Fiction Studies” Elyce Rea Helford roz-
patrywała genderowe i psychoanalityczne znaczenie Solaris, zwracając
uwagę, że rycerze świętego kontaktu, jak ironicznie narrator powieści
nazywa solaryjskich uczonych, potrzebują Inności, by móc się w niej
przejrzeć jak w lustrze. Jednocześnie szukają oni wyłącznie tego, co
utrwala ich światopogląd oraz jest pożyteczne dla ich pracy. Badania
kosmiczne nie służą w tym ujęciu rozwojowi wiedzy o obcych i nie-
znanych istotach oraz przestrzeniach, ale dotyczą ludzkości i powielają
w nieskończoność androcentryczne założenia naukowe. Badaczka
zauważyła, że jeśli ma dojść do przełamania powielanych schematów
poznawczych, konieczne jest zwrócenie uwagi do wewnątrz i rozważe-
nie kwestii tożsamości podmiotu, także w jego wymiarze płciowym.
Metafory związane z płcią pomagają w powieści stworzyć lustra, które
stanowią wyzwanie dla patriarchalnych umysłów futurystycznych ba-
daczy mieszkających na stacji kosmicznej. Wyzwaniami prowadzącymi
Kelvina do wewnętrznej przemiany są ocean jako Obcy oraz fantom ko-
biety. Według autorki, w tej przepełnionej symbolami opowieści Lem
pokazuje proces samorozumienia, dokonującego się pod wpływem kon-
taktu z nieludzkim Innym, tworząc przekonujące psychoanalityczne
studium ludzkiego umysłu i jego uwikłania w konstrukty płciowe21.
Wagina
Badacz Manfred Geier w artykule Fantastyczny ocean Stanisława Lema
zwracał natomiast uwagę, że pytania naukowców dotyczące solaryjskiej
plazmy mają strukturę paranoidalną, gdyż zakładają znaczenie każdej
reakcji oceanu, i to mimo że na każdy powtarzany bodziec plazma
reaguje inaczej. Wśród trzech sposobów semantycznego odczytania
powieści Geier wyróżnił interpretację waginalną, uznając ją za szcze-
gólnie interesującą. Badając warunki rozumienia tekstu, autor wskazuje
za Freudem, że topografia żeńskich narządów płciowych symbolicz-
nie przedstawiana jest zazwyczaj poprzez opisy krajobrazów. Dlatego
prześledził taksonomię zjawisk oceanicznych, opisywaną przez jednego
z przywoływanych w powieści naukowców, wśród której znajdziemy
m.in.: „kurczące się wargi, jak żywe, umięśnione, zamykające się kra-
tery”, „pępowiny”, „przypływy”, „strumienie różowej krwi”24 . Relacja
jednej z postaci André Bertona nie jest w tym ujęciu niczym innym
niż obserwacją porodu: „W krwi i śluzie, wywołując u Bertona od-
razę, z ruchomych fal oceanu wyłania się dziecko, śliskie, błyszczące,
mokre”25 . Opisy te mogą zostać uspójnione znaczeniowo, gdy odnie-
sione zostaną do seksualności, cielesności, kobiecości. Geier dostrzega
w opisach oceanu wpływ medycznego wykształcenia pisarza i jego
praktyki lekarskiej w szpitalu ginekologicznym. Według badacza, ko-
lejne procesy zachodzące w oceanie mogą być odczytywane jako opisy
stosunku seksualnego, co przywołane zostaje wprost: „rozpad syme-
triady wydaje się ponadwymiarowym orgazmem olbrzymich rozmia-
rów”. Podobne skojarzenia pojawiły się w pracy dyplomowej Kelvina,
w której opisał oceaniczne spazmy podobne do rozpaczy, przyjemności,
bólu, a to wzbudziło zainteresowanie brukowej prasy, podchwytującej
wyobrażenia o orgazmie planety26 .
Częściowo absurdalna budowa fantastycznego, podlegającego
nieustannie metamorfozom oceanu i przerażających zjawisk wytwa-
rzanych przez niego, jest więc aluzją do kobiecej seksualności. Mamy
tutaj, jak twierdził Geier, do czynienia ze stłumioną męską fantazją,
przez pryzmat której kobieca seksualność zostaje zredukowana do
organu: pochwy, wyobrażanej jako miejsce zakazane i niepokojące.
Badacz zwraca przy tym uwagę, że jednym z aspektów męskiej
fantazji jest chęć zagarnięcia kobiecego terytorium. W rozwoju cy-
wilizacyjnym męskie ego zbroi się przed kobietą w samodyscyplinę
i opanowanie uczuć, a kobiecą seksualność postrzega jako niebez-
pieczne zagrożenie27. Męskie ego w Solaris chroni sucha, metaliczna
stacja, która tworzy pancerz zabezpieczający przed wpływami życia
oceanicznego, a naukowcy unoszą się nad nim w celu uzyskania kon-
troli nad procesem produkcji, co ma doprowadzić do zrozumienia
nieznanego terytorium. Tylko od czasu do czasu w przypływie de-
speracji mężczyźni sami formułują samooskarżenia, które naruszają
ich imperialną władzę 28 . Pragnienie wiedzy napotyka na „inny świat”,
w którym kobieta została skazana na wymazanie i ograniczona przez
porządek symboliczny 29. Kończący powieść fragment mistyczny
wspiera tezę o niewyrażalności kobiecej przyjemności w porządku
symbolicznym, nieme doświadczenie przyjemności poza porządkiem
fallicznym wyłączone zostaje bowiem z sensowności języka i jego
znaczeń. Każdemu, kto stoi symbolicznie po stronie kobiety, pozo-
staje wyłącznie doświadczenie, o którym wie tylko ona/on i którego
nie może wyrazić30 . Sam Geier przyznawał, że próbę feministycznej
25 Tamże, s. 192.
26 Tamże, s. 193.
27 Badacz korzysta w tym miejscu z ustaleń Klausa Theweleita.
28 Tamże, s. 199-200.
29 Geier odwołuje się tu do prac Lucy Irigaray, Hélène Cixous, Julii
Kristevej.
30 Tamże, s. 200-204.
SOLARIS / AGNIESZKA GAJEWSKA 577
Brama
Interpretacja psychoanalityczna Solaris prowadzi do rozważań na temat
dynamiki różnicy płci, etycznych wyzwań stających przed konfron-
tacją z nieznanym i obcym. „Kobieta” oraz „kobiecość” ujmowane są
tu w sposób przywołujący skojarzenia z „czarnym lądem”, z którego
kpiła Lucy Irigaray, przekonując, że kobieta wcale nie musi zajmować
pozycji biernego, niemożliwego do poznania podmiotu 32 . Biorąc
jednak pod uwagę te waginalno-maciczne wyobrażenia, nie sposób
pominąć dwóch postaci ojcowskich, pojawiających się w przekazie fal
mózgowych Kelvina, kierowanym w stronę oceanu. To dzięki tej trans-
misji ocean najprawdopodobniej zrozumie cierpienie protagonistów
i przestanie reprodukować niezniszczalne fantomy. Wysłanie w stronę
matczynego, „kobiecego” oceanu wizerunku ojcowskiego oraz chęć
powrotu do łona wyrażają być może zgodę na własną śmierć niespełna
czterdziestoletniego pisarza. Na rys autobiograficzny prześwitujący
przez postać Krisa Kelvina zwracał uwagę Jerzy Jarzębski, dostrzegając
w tej fikcyjnej postaci cechy autora33 . Lem pisał Solaris przekonany, że
wkrótce umrze, w tym czasie zdiagnozowano bowiem u niego chorobę
niedokrwienną serca, która była przyczyną śmierci jego ojca 34 . Ślady
symptomów tej choroby pojawiają się zresztą w samej powieści: „Bardzo
daleko słyszałem serce. Skupiłem całą uwagę, resztkę sił na oczekiwaniu
agonii. Nie przychodziła”35; „wciąż z drzemki wyrywał mnie skurcz,
łomocące serce uspokajało się powoli”36; „Łapałem powietrze jak
wpółuduszona ryba”37. Figura ojcowska w prozie Lema nie wiąże się
z wyobrażeniami o patriarchalnym i surowym władcy, ale kojarzy się
z troskliwością, opiekuńczością oraz bezwarunkową miłością. To jedna
z nielicznych postaci męskich w twórczości pisarza, która nie zostaje
wyśmiana czy potraktowana z ironicznym dystansem38 . Te wyobraże-
nia o śmierci jako spokojnym powrocie do łona zwracają nas ku kultom
boginicznym: „Matriarchalne boginie patronowały światu wyobrażo-
nemu jako miękkie łono. Zejście do podziemia nie było ostateczne,
31 Tamże, s. 202-204.
32 Por. J. Bator, Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza. Filozoficzne
dylematy feministek „drugiej fali”, Gdańsk 2001, s. 170-172.
33 J. Jarzębski, Literackie przygody uniwersalnego Rozumu. (O eseistyce
Stanisława Lema), w: tegoż, Wszechświat Lema, s. 166-167.
34 S. Lem, List z 24 stycznia 1974, w: tegoż, Sława i fortuna. Listy do
Michaela Kandla 1972-1987, Kraków 2013, s. 184.
35 S. Lem, Solaris, s. 101.
36 Tamże, s. 104.
37 Tamże, s. 149.
38 Więcej na temat Samuela Lehma piszę w książce: Zagłada i gwiazdy.
Przeszłość w prozie Stanisława Lema, Poznań 2016.
SOLARIS / AGNIESZKA GAJEWSKA 578
37 Tamże, s. 166.
38 Tamże, s. 78.
SZALONA (ZONIA) / LENA MAGNONE 591
39 Tamże, s. 282.
40 Tamże, s. 279.
41 Por. J. Beizer, Ventriloquized Bodies. Narratives of Hysteria in
Nineteenth-Century France, Ithaca 1994, s. 205-227.
Telimena
—
Anna Nasiłowska
W roku 1811 Zosia ma lat 13, ergo urodziła się w roku 1798, mogła
Telimena objąć opiekę nad nią mniej więcej około roku 1800; była wte-
dy „osobą dobrą, świat znającą”. „Świat znającą” – więc chyba nie była
Szambelan:
(Zdejmuje pająka, potem szlafmycę)
Już go nima.
Pozwól pani, niech mszcząca noga się zatrzyma;
Pozwól niech stanę w robaczka obronie,
Który chciał spocząć chwilkę na anielskiem łonie.
Gdy jego pomieszaniem zwykle – wonne kwiaty,
Nie dziw, że wziął za bukiet wdzięki Małgorzaty.13
17 Tamże.
18 C. Miłosz, Jakiegoż to gościa mieliśmy. O Annie Świrszczyńskiej, Kraków
1996, s. 80-81.
TELIMENA / ANNA NASIŁOWSKA 602
Nie był to ów mały rejent z powieści Sterne’a, ale wielki i tłusty rejent
paryski, jeden z owych szanowanych ludzi, którzy robią głupstwa z na-
mysłem, stąpają ciężką nogą na tajemną ranę i dziwią się, gdy kogoś boli.
Jeśli przypadkiem dowiedzą się sekretu swego morderczego głupstwa,
powiadają „Dalibóg nie wiedziałem!” Słowem, był to rejent uczciwie
głupi, który widział w życiu jedynie a k t y.22
23 Tamże, s. 88.
24 Tamże.
25 T. Boy-Żeleński, Wstęp, tamże, s. 6.
TELIMENA / ANNA NASIŁOWSKA 606
rodzi się z niego zapalenie mózgu. Choroba, która zabija ciało, rodzi
się ze zranionej duszy, z dziewiczego rozstroju, nerwicy precoitalnej.
W powieści również bohaterkę zabija nadmiar negatywnego afektu,
nie może on znaleźć rozładowania w prozie (i w cielesności) życia mał-
żeńskiego. Czy możemy podejrzewać o ciało bohaterkę, która w wieku
lat dwudziestu „zgasła przedwcześnie”, jak głosi napis na grobie Stefci?
To bardzo niematerialne określenie, odsyłające do wyobrażeń o duchu,
duszy, czystości. W tym kontekście nie należy też chyba mylić płomie-
nia z ogniem namiętności – to raczej komunijna świeca niż pochodnia.
Ciało w istocie ulega zatem zaprzeczeniu, negacji – z dawnych cza-
sów pozostaje przyzwyczajenie do wartości idealnych, abstrakcyjnych,
a w każdym razie bezcielesnych. W tym świecie ciało jest naczyniem
na miłość, w żadnym razie nie stanowi jej narzędzia (jak, nie przymie-
rzając, w sporcie) ani tym bardziej źródła (w sensie impulsu libido).
Pięknie oddaje to scena, kiedy Stefcia zaczyna spontanicznie grać na
fortepianie, zaniepokojona jednak obecnością Waldemara. „Nogi miał
założone jedną na drugą. Widziała eleganckie jego buty z ostrogami,
opinające prawdziwie arystokratyczne stopy, i drażniły ją w dziwny spo-
sób” (s. 50) – czy to rozdrażnienie wynika z pracy wyobraźni, z widoku
stopy w bucie? Bohaterka gra:
tego czynu. Szatan namiętności zapalał go, a biały, czysty duch owiewał
Stefcię iluzją, jakiej nawet jego demon rozedrzeć nie śmiał. Waldemar
walczył… (s. 50-51)
Żadna tu filozofia
sprawy tej nie zagładzi:
mojej matce, mojej siostrze było: Zofia,
i jakoś czas na to poradził.7
Poeta nie wierzy ani w elizejskie cienie, ani w niebo, ani w „gusła”,
jest tragicznym ateistą. Nawiązując do Trenu 19, zwraca się do matki:
„Mamo, ja nie wierzę w żadne gusła…”8 . Przypomnijmy w tym miejscu
odpowiedni fragment Trenów:
Dziecię płci żeńskiej z góry skazane było przez wieki na swego rodzaju
niepowodzenie: „O, jako nieszczęśliwie niewiasty się rodzą, które choć
dobrze żyją, przedsię ludziom szkodzą!”, zauważa autor szesnastowiecz-
nego dramatu biblijnego22 .
Urszulka nie została/nie zdążyła zostać poetką, została natomiast
muzą dla swojego ojca. Gdyby dorosła, zapewne mogłaby już zostać
t y l k o muzą: „Woman is not a poet: She is either muse or she is
nothing”, pisze Graves23 . Naturalną rolą kobiety jest bycie muzą: przy-
noszącą inspirację, ale cichą 24 . Swą śmiercią Urszulka zainspirowała
ojca poetę; stając się jego muzą, wyzwoliła niezwykłą moc twórczą, jej
martwe ciałko nosi zatem znamiona inspirującej siły25 .
Jan Kochanowski zamiast Ojcem Poetki został zatem Ojcem Zmar-
łej Córki. A Urszulka, być może, pogrzebała wraz ze swoim odejściem
nadzieję na to, by w polskiej tradycji literackiej pojawiła się w XVI
wieku prawdziwa poetka. Tak można by z dzisiejszej perspektywy
odczytać to miejsce w Trenach (autor raczej nie brał pod uwagę tego
aspektu śmierci córeczki):
Temat może się niektórym wydać śmieszny i oczywisty, ale jednak jest
pewna wątpliwość co do istnienia danej osoby. Nie znam żadnych histo-
rycznych dowodów, bo być może takowe wcale nie istnieją, ale logicznie
rzecz biorąc, to jak Kochanowski mógł pisać Treny ponad 10 lat, pisząc
je pod wpływem emocji? Z tego, co mi wiadomo, nie jest znane miejsce
pochówku Urszulki, choć może się mylę, w Czarnolesie nigdy nie by-
łem, a moja wiedza ogranicza się jedynie do Wikipedii, którą rzetelnym
źródłem czasami ciężko nazwać.
30 http://www.historycy.org/index.php?showtopic=66751 [dostęp
3.11.2016].
URSZULA / JOANNA PARTYKA 627
Wanda
Zapisana w kronikach średniowiecznych legenda o Wandzie należy
do najstarszych w naszej tradycji. Przez wieki powielana, powtarzana
przez literatów i poetów, stała się ogólnokulturowym kodem. Kwestią
niezbadaną pozostaje pochodzenie owej legendy. Do tej pory, w świetle
badań Hanny Mortkowiczówny – autorki najobszerniejszej monografii
o Wandzie, opublikowanej w 1927 roku – przyjmowano, że istnieją trzy
hipotetyczne źródła: historyczne, literackie i ludowe1. Często w naszej
historiografii pomijano tradycję przedchrześcijańską 2 . Jednakże arche-
ologiczna i feministyczna analiza tekstów średniowiecznych wskazuje,
że opowieść o Wandzie jest świadectwem starszych, przedsłowiańskich
czasów. W takim razie rodzi się pytanie, czy możliwe jest dotarcie do
pierwszej historii Wandy i jej odtworzenie. Z pewnością takie śledztwo
skazane jest w dużym stopniu na niepowodzenie, ale warto zaryzyko-
wać i zebrać okruchy, które zostały, i zestawić je z recepcją tego motywu
w naszej tradycji.
Już pobieżna lektura kronik średniowiecznych pozwala wysunąć
hipotezę, że legenda o Wandzie prawdopodobnie rozwinęła się w opar-
ciu o zagadkową osnowę przedsłowiańską, a następnie w ciągu wie-
ków uległa wielu przekształceniom. Każda bowiem epoka miała swoją
Wandę, zależną od panujących prądów literackich, które wpływały na
zawartość ideową opowieści. Ewolucja krakowskiego podania od XII do
XX wieku odzwierciedla zmiany, jakie zachodziły w życiu duchowym
6 Tamże, s. 44-46.
7 Tamże, s. 29.
8 Książę niemiecki – lemański, germański, narkomański, którego kroniki
nazywają Rytygierem, Rydygieriem, Rudigerem lub Rythogarem. W tekście
głównym będę używała najpopularniejszej wersji imienia – Rydygier –
w cytatach pozostawiając formę zapisu u danego autora.
9 H. Mortkowiczówna, Podanie o Wandzie, s. 50.
10 Tamże, s. 51.
WANDA / MONIKA RUDAŚ-GRODZKA 631
Wanda morzu
Wanda ziemi,
Obłokom niech Wanda rozkazuje,
Bogom nieśmiertelnym za swoich
Niech da się w ofierze. (s. 17)
Wanda Bendis
Niektórzy archeolodzy uważają, że podanie o Wandzie sięga czasów
przedindoeuropejskich. Kusząca wydaje się teza łącząca Wandę z ma-
triarchatem, choć wiele wskazuje, że ta forma organizacji społecznej
należy do zbioru utopii kulturowych 29. Współczesne badania arche-
ologiczne nie udowodniły istnienia takiej struktury społecznej, choć
z drugiej strony nie mogą też podważyć występowania kultu Wielkiej
Matki. Główną treścią religii bogini była cykliczna tajemnica narodzin,
śmierci, odrodzenia ludzkiego i całego życia na ziemi30 . Jej symbole
obracały się wokół partenogenezy (samorództwa), która uchodziła
za źródło wszelkiego życia, a jej energia manifestowała się w wiośnie,
słońcu, księżycu, ziemi, zwierzętach, roślinach. Magna Mater czczono
jako dawczynię życia, panią królestwa śmierci, boginię odrodzenia,
ziemskiej płodności, która rodziła wszelkie istoty ze „świętej ciemności
macicy”31. Jaskinie – paleolityczne i neolityczne świątynie – stanowiły
miejsca jej okresowych rytuałów inicjacyjnych i innych ceremonii zwią-
zanych z cyklami życia32 .
28 http://www.teatrdlawas.pl/recenzje/3164-te-inne-wandy-o-
opresyjnym-uniesmiertelnieniu-po-raz-kolejny [dostęp 15.11.2016].
29 Twórcą teorii matriarchatu był Johann Jakob Bachofen. Jego książka,
wydana w 1861 roku, do dziś budzi emocje, podziw i kontrowersje.
Wydanie polskie: J.J. Bachofen, Matriarchat, przeł. P. Reszke, Warszawa
2007.
30 Por. M. Gimbutas, The Civilization of Goddess, San Francisco 1991.
31 Na Krecie jaskinie były świątyniami i jednocześnie salami
akuszerskimi; w jednej z nich miał przyjść na świat Zeus. W tych
neolitycznych sanktuariach znaleziono wiele figurek minojskich
przedstawiających rodzące kobiety w pozycji klęczącej, podtrzymywane
przez akuszerki.
32 Stąd bogactwo kultowych użytków jaskini – miejsca narodzin bogów
i herosów, sceny rytów inicjacyjnych, które zawsze odwołują się do drugich
narodzin, czyli imitują regressus ad uterus – powrót do łona matki.
WANDA / MONIKA RUDAŚ-GRODZKA 637
Wanda Parthenos
Najważniejszym śladem związków Wandy z religią Wielkiej Matki jest
wzmianka o zachowaniu przez nią dziewictwa. Kadłubek wspomina
o tym na samym końcu: „ponieważ nie chciała nikogo poślubić, a na-
wet dziewictwo stawiała wyżej od małżeństwa, bez następcy zeszła
z tego świata” (s. 18). Leszek P. Słupecki proponuje własne tłumaczenie
tego fragmentu, gdyż uważa, że nie chodzi o dziewictwo, ale o celibat,
o czym ma świadczyć zdanie po łacinie: Wanda „connubio protulerat
celibatum”, co tłumaczy on: „nad małżeństwo przedłożyła celibat”48 .
Wobec tych twardych dowodów trudno oponować, choć sensowniejsze
wydaje się wcześniejsze tłumaczenie Brygidy Kürbis. Dla usprawiedli-
wienia tego zamieszania terminologicznego warto wziąć pod uwagę
sposób operowania przez Kadłubka kategoriami prawniczymi: jako
osoba obyta i wykształcona umiejętnie stosował on język prawniczy,
można więc przypuszczać, że w tym wypadku miał na myśli stan
niezamężności i świadomie zrezygnował z terminu virginitas, gdyż
dziewictwo było raczej pojęciem z zakresu teologii. Dla nas nie ma
to znaczenia, gdyż niezamężność i dziewictwo stanowią klucz do zro-
zumienia jeszcze jednej tajemnicy Wandy.
Można przyjąć, że wyobrażenia dziewicy bogini były stałym ele-
mentem systemów politeistycznych. W Grecji, oprócz Hery, typ ten
przedstawiają Artemis, Afrodyta, Hekate. Związek Hery z Zeusem
ukazany w Iliadzie jako hierosgamos, miał przynosić urodzaj na ziemi49.
Pauzaniasz opisuje argiwski rytuał corocznej kąpieli posągu Hery, po-
przez którą bogini odnawiała swoją dziewiczość w świętym strumie-
niu Kanathus w Nauplii. Dziewiczość jest siłą, łaską nie do utracenia,
cyklicznie odnawialną. Stanowi o autonomii i niezależności kobiety.
Zarówno dziewiczość, jak i seksualność były tą sferą, które nie
podlegały zewnętrznej kontroli. Afrodyta, mimo wszelakich roman-
sów, pozostawała dziewicą, a jej seksualność – nieujarzmioną. Inne
imiona tej bogini to Isztar, Asztarte, Innana, Kybele, Artemis: były
Wanda i Anna
Księżyc zanurza się więc w wodzie, Wanda skacze do Wisły, a jej „sio-
stra” Anna Świrszczyńska marzy, aby opuścić dotychczasowe miejsce
w swoim ciele, czasie, kulturze i historii. We współczesnym świecie
oznacza to tworzenie własnej podmiotowości i nadawanie sobie no-
wego znaczenia. Jest to możliwe dzięki partenogenezie rozumianej jako
twórczy akt poetycki. Poetka chce urodzić samą siebie:
Rodzę siebie53
Muszę urodzić samą siebie.
To wielki trud.
Krzyczę, wyję,
Z włosów cieknie pot i krew.
wybrać życie na wsi i oddać się tam swej pracy. W powieści Kądziel
pisarka przedstawia np. panią Taidę – wdowę wzorowo zarządza-
jącą dużym majątkiem, cnotliwą i mądrą 7. Taką mogłaby być Zosia
(także po śmierci Tadeusza, jeśli nie powróciłby z moskiewskiej wy-
prawy), jeśli lubi wieś naprawdę (wiele na to wskazuje), a nie zajmuje
się kurkami tylko z nudów. W tym sensie dalekiego nawiązania do
Mickiewiczowskiej Zosi możemy się także doszukać w postaci Justyny
z Nad Niemnem – zubożałej panny z dworu, która świadomie odrzuca
atrakcyjną, jak się wydaje jej otoczeniu, propozycję wyjścia za mąż za
arystokratę, by wyjść za chłopa (a raczej schłopiałego zaściankowego
szlachcica). Wybierając schłopienie, Justyna także godzi ze sobą dwie
skonfliktowane warstwy społeczne.
Najpopularniejsze, stereotypowe odczytanie postaci Zosi jako pol-
skiego ideału kobiecości – pięknej, zgodnej i chętnie dostosowującej się
do cudzych oczekiwań – czyniące z zaledwie dojrzewającej dziewczyny
wzór dla dorosłych kobiet, infantylizuje tę kobiecość. Zosia jest raczej
postacią alegoryczną niż kobietą z krwi i kości i jako taką warto ją kon-
templować, odnajdując w niej ślad Białej Bogini lub Bożej Mądrości.
Młodość dla niej nie była wiekiem przejściowym – młodość dla nowo-
czesnej stanowiła jedyny właściwy okres życia człowieczego – g a r d z i -
ł a o n a d o j r z a ł o ś c i ą, a r a c z e j n i e d o j r z a ł o ś ć b y ł a d l a
n i e j d o j r z a ł o ś c i ą – nie uznawała bród, wąsów, mamek ani matek
z dzieckiem – i stąd brała się jej moc magiczna. (s. 129)
Można się zastanowić, na ile Zuta nie jest również alegorią pro-
jektu nowej – „młodej” – Polski. Polska to właśnie mieszanina, kraj
scalony z trzech zaborów, wrzucony w modernizującą się Europę, ale
oparty na tradycji przywódczej roli ziemiaństwa; z inteligencją, która
wciąż odwoływała się do etosu i misji, ale w znakomitej części stała się
inteligencją urzędniczą, opłacaną przez państwo; to państwo, które
miało prawo używać przemocy (takie w końcu są przywileje państwa) –
jednak inteligencja wychowana została na sprzeciwie wobec instytu-
cjonalnej przemocy państwa, przez dziesięciolecia przecież obcego14;
to kraj ciągle jeszcze zastygły w dawnych formach, mentalnych i sym-
bolicznych strukturach myślenia, które w nowej rzeczywistości stały
się jednak anachroniczne15 . W tej Polsce, parafrazując znaną anegdotę,
kabaret Qui Pro Quo uchodził za teatr, a kawaleria – za armię. Sport
dobrze to ilustruje: sportowiec staje się dżentelmenem dzięki przy-
swojeniu reguł gry i fair play, które przenikają do rywalizacji z etosu
rycerskiego (wszystko to przyszło z kultury brytyjskiej), w chwilę po-
tem zostaje natomiast bohaterem tłumu – jako zwycięzca. Przemiany
społeczne idą w parze z duchem kultury popularnej, która „udostęp-
nia” ideał i definiuje go tak, by mógł być osiągalny dla „każdego”. Mit
To, o czym każda kobieta wiedzieć pod groźbą śmierci powinna, o tym,
do czego stworzona, co jest głównym celem jej życia – o tym nie mówi-
cie jej wcale… bo… skromność nie pozwala. Lecz ona… taka dziewczyna,
dowie się o wszystkim bez waszej pomocy, dowie się od sług, od koleża-
nek… czy ja wiem wreszcie od kogo! […] gdybyście, szanując niewinność
dziewczęcą, same z macierzyńską czułością wtajemniczyły je w akt two-
rzenia i rodzenia dziecka!… zamiast pokątnych szeptów, pobudzających
wyobraźnię i sprowadzających często straszne, opłakane następstwa –
jasny, przystępny wykład opromieniony urokiem i pewnym wdziękiem,
21 Tamże, s. 191.
22 A. Sobolewska, Kobieta albo człowiek, „Res Publica Nowa” 1994, nr 1.
23 K. Szczuka, Gombrowicz subwersywny, „Teksty Drugie” 1999, nr 5.
24 Tamże, s. 176.
Summary
Aspazja
Ewa Serafin-Prusator
The essay is dedicated to the protagonist of Narcyza Żmichowska’as
novel Poganka (The Heathen). Aspasia is an ambiguous character:
intriguing and unsettling, she makes people tense, attracts and
repels them at the same time. Nobody knows who or what she is,
where or when she lives. As the author shows, Aspasia’s elusiveness is
a very important aspect of her identity and a key to at least partial
understanding of her. The primary reference is the historical Aspasia:
an important female figure in the Western culture. Tracing the ways
Antiquity was conceived of in the 18th and 19th century, the author
reveals what influenced Żmichowska’s construction of Aspasia and
shows the original elements added to the figure by the novelist.
Focusing on the question of Aspasia’s vampirism the author emphasizes
the problem of simultaneous presence of good and evil.
Aza
Kazimiera Szczuka
Józef Ignacy Kraszewski’s novel is a 19th century saga of three generations
of a Gypsy-Belarussian family. Mutual prejudice, cruelty of exclusion
and contempt for others lead to the deaths of several characters who
dared to cross the prohibition against the mixing of bloods – the Slavic
“white” and “black” of the Gypsies. In the end, filtered through the sea
of tears, the “mixed” blood settles among the peasants and the story
finds its happy end. The eponymous Aza, an obstinate Gypsy beauty,
is a figure of literary charm, an incarnation of the poetic, a muse and
a femme fatale constructed according to Orientalist norms to resemble
Prosper Mérimée’s Carmen. The Gypsy, a fictional character of
the novel, is transformed into a real person in the 20th century. The
biography and works of a Roma poet Papusza whose poems-songs were
SUMMARY 660
Balladyna
Michał Kuziak
The article is dedicated to the figure of Balladyna – the protagonist
of the drama by Juliusz Słowacki. The considerations focus on the
issues of gender and emancipation (both connected to the concept of
foreignness). Słowacki turns out to be a poet sensitive to issues related
to gender (he is interested in stereotypes, cultural identity formulas –
their relativity and fragility). Poetics of irony, intertextual references
to Shakespeare’s texts and to folklore allow the poet to show Balladyna
as knowingly entering the path of evil and simultaneously actualizing
her claim to a social status change.
Barbara Radziwiłłówna
Inga Iwasiów
Barbara Radziwiłłówna is a well-known character in both Polish
and Lithuanian literature. For the most part she is recognizable as
the Queen of Poland and the Grand Duchess of Lithuania but she is
also famous as a great mistress. One of the main ideas incorporated
in this essay is to trace and describe how the character of Barbara
Radziwiłłówna was recaptured and (re)constructed in literature as
well as in historians’ works. The Polish tradition of works on Barbara
Radziwiłłówna’s life is more diverse than its Lithuanian counterpart
– Polish writing about Radziwiłłówna is based around romance,
Romanticism (as an idea in literary history), and national identity. On
the one hand, Barbara – in Polish tradition and literature – is presented
as a subject to Polish Crown but also as a “Mother of the Polish Nation”.
In this context, her Lithuanian roots are less important and thus can be
considered as “oriental”. On the other hand, during the 20th century,
especially in Lithuanian literature, Barbara – or Barbora – is depicted
in a very different manner: as wise and dedicated to her own kin, the
Lithuanians. Her marriage, driven by love, from the Lithuanian point of
view is also a solid proof of partnership between Lithuania and Poland.
Topographical aspects of Radziwiłłówna’s literary representations, such
as historical places and architecture related to Barbara Radziwiłłówna’s
life, constitute an interesting element of the stories about her and thus
are also described in the essay.
Bianka
Agnieszka Wróbel
The character of Bianka from Bruno Schulz’s story Spring is an
expression of a masculine masochistic phantasm that contradicts
patriarchal hierarchies as well as of Jacob Frank’s (1726-1791) vision
of salvation. The analysis combines two interpretive codes: sexual
and religious. Hence Bianka is both a masochistic dominatrix and
a female messiah. Her genealogy can be found in representations of
demonic women and in a historical figure – Ewa Frank (1754-1816), the
daughter of Jacob. Bianka is presented as a figure of male imagination.
Comparing her with Ewa Frank allows for a description of the process
in which male phantasms about women and salvation are created.
Dulska
Krystyna Kłosińska
The essay focuses on Mrs. Dulska – one of the best known female
characters of Polish literature and culture. My analysis of Moralność
Pani Dulskiej (The Morality of Mrs. Dulska) is augmented by reflection
on Zapolska’s novelistic sketch entitiled Śmierć Felicjana Dulskiego (The
Death of Felicjan Dulski). In my interpretation I take into account the
subtitle of Zapolska’s play – a tragic farce – and given its meaning for
the reading strategy I emphasize the tragic aspect of it. I reconstruct
Dulska’s gender in close connection with discourses regarding class/
economy, morality, and sexuality as well as in an asymmetric relation
between it and the masculine gender (Dulski, Zbyszko). The common
interpretation of Dulska as a caring mother and asexual woman is put
into question. In my reading of the play I employ the categories of
stupidity and cruelty.
Emilia Plater
Ewa Toniak
The article analyzes literary representations of Emilia Plater in reference
to her apocryphal biographies as well as literary and visual images
of warring maidens. The apocrypha, especially the one authored by
Straszewicz, preserve the topoi of a warring maiden death.
Ewa Pobratyńska
Lena Magnone
In the article the author analyzes the Stefan Żeromski novel Dzieje
grzechu (The Story of Sin, 1908) together with three versions of Justine
by marquis de Sade (1787-1799). There are significant similarities
between these texts. Both Żeromski and de Sade were writing during
revolution and reflected its dynamics in their texts. Both authors
SUMMARY 663
Halka
Katarzyna Czeczot
The article focuses on the character of Halka from Stanisław Moniuszko’s
opera. The author analyzes the opera’s protagonist in reference
to Shakespeare’s Ophelia. The image of an Ophelia-like woman at the
turn of the 18th century became one of the expressions of a new sensitivity.
In addition, the author analyzes Halka in connection with the theme of
class struggle – the peasant rebellions against nobility. This interpretation
shows how the symbolic birth of a nation took place.
Hela Bertz
Paweł Dybel
In the article I demonstrate the specific features of Hela Bertz, the
main character of the novel Pożegnanie jesieni (Forewell to Autumn)
by Stanisław Ignacy Witkiewicz. The prototype of this figure was Bela
Hertz, Polish Jewess who was a queen of artistic salons in Warsaw in
the period between the wars and had a very complicated biography.
She is an emancipated woman with extraordinary intelligence, who
in the novel is the well-matched partner of men in their sophisticated
philosophical disputes. Bela also has a very strong libido and treats
men instrumentally, changing her lovers frequently. The latter, however,
are not much different from her in this respect. In the novel, Bela
plays the role of an antidote for Zosia, who in turn brings to mind
a character from the well-known romantic epic by Adam Mickiewicz.
By contrasting these two feminine figures, Witkacy deconstructs the
romantic mythology of love. It has been replaced by relations between
men and women that are characterized by cold ruthlessness in the way
how they treat each other in their love-games.
Horpyna Dońcówna
Anna Sobieska
The representation of Horpyna in the novel by Henryk Sienkiewicz
is a reflection of the common (particularly in the 18th century) way
of perceiving strong, independent, self-reliant women who are
knowledgeable and respected by their community: they are seen as
witches and evil demons. Horpyna’s portrayal constitutes, indirectly,
a record of the cultural castration of women, of their exclusion,
discrimination and oppression; Horpyna the Witch epitomises
femininity that does not fit within the constraints of the phallogocentric
symbolic order. The novel combines this paramisogynistic context with
anti-Ukrainian prejudice, deeply rooted in Polish culture. Sienkiewicz’s
character is also a metonymy of the Cossack, peasant Ukraine as some
wild barbarity coming from the East, and threatening the Republic of
Poland: Ukraine as cruelty, chaos and unpredictability.
Iwona
Monika Żółkoś
This article focuses on the protagonist of Witold Gombrowicz’s drama
Iwona, księżniczka Burgunda (Ivona, Princess of Burgundia), who is
presented as a symbol of feminine revolt. The author describes Ivona
in reference to the Cinderella story, which was used by Gombrowicz
in a deliberately subversive way to reveal patriarchal desires hidden
in a fairy tale. An important issue in the essay is the performative
character of society revealed primarily through gender roles with the
opposition between masculinity and femininity. The other essential
question is connected to the intriguing silence of the drama’s main
character which might be a challenge for both interpreters and theater
directors. Unlike in other dramas where the lack of words is a way of
communication, Ivona’s silence is a form of existential resistance.
Jagna
Barbara Smoleń
Traditional critique described Jagna from Władysław Reymont’s Chłopi
(The Peasants) as passive, beautiful, sensual, peasant femme fatale, but
also lazy, immoral, antisocial, emotionally immature, not appreciating
the values of work, land and agriculture. In the essay the author takes
SUMMARY 665
Judyta
Monika Rudaś-Grodzka
Judith is one of the main characters of Juliusz Słowacki’s play
Ksiądz Marek (Priest Marek) and also the protagonist of the Book
of Judith. According to Margarita Stocker, the biblical Judith is
a central figure forming many diverse topoi in European culture.
Simultaneously, however, she is on many levels by the same culture
marginalized, demonized and repressed. None of the biblical heroines
is as contradictory and as complex as Judith. She is a personification of
both the political and the personal and erases the borderlines between
the two. This myth easily generated imitations. However, analogous
figures such as Susanna, Jael, Lukretia or Salome were stereotyped and
indirectly they affected Judith herself.
Karusia
Katarzyna Czeczot
The article describes an important development that took place
in the 19th century European culture and consisted of entering an
individual experience not available for others. The author analyzes
various interpretations of the poem taking into account an essay by
Józef Frank who described the case of Ludwika Berkmanowa as well
as in connection with the category of an educated poet identifying
with the experiences of common people. The author shows that Adam
Mickiewicz’s Romantyczność (Romanticism) is not a mystical manifesto
but rather an ethical choice. As a consequence, the author suggests that
the poem should be seen as a bridge between the debate around animal
magnetism and the future history of an unexpected alliance between
Spiritism and Feminism.
Lalka
Inga Iwasiów
This article contains a few interpretations of Izabela Łęcka, the main
character of the novel Lalka (The Doll). The novel, written by Bolesław
Prus, was published as a series between 1887 and 1889 in a newspaper
called “Kurier Codzienny”, and then was printed by the Gebethner and
Wolf publishing house in 1890. In certain traditional interpretations,
Łęcka is often considered to be cold-blooded aristocrat but also an
unsettling woman of mystery. Thus there is a question that should be
asked from the feminist studies point of view: did the author, Bolesław
Prus, give the character of Izabela Łęcka her own significant voice?
Maybe Łęcka represents only the stereotypes about women of her
era? That leads to another question: how can there be a realistic novel
without real women characters? In today’s reader imagination, Izabela
Łecka has a face of actresses that played her part in quite a few movies
based on the novel. First actress – who made a convincing portrait of
Izabela Łecka in Polish post-war cinema – was Beata Tyszkiewicz, who
played in a 1968 movie Lalka (The Doll) directed by Wojciech Has, with
dialogues written by Kazimierz Brandys. Ten years later, in 1978, the
TV series was made, written by Aleksander Ścibor-Rylski and Jadwiga
Wojtyłło, and directed by Ryszard Ber – in this case the main character
was portrayed by Małgorzata Braunek. All these interpretations,
including the cinematic images, are marked with specific visions of
Izabela Łęcka – woman that is “different” and sexually overwhelming.
Ligia
Monika Rudaś-Grodzka
In Sienkiewicz’s Quo vadis Ligia is an important figure who symbolizes
the advent of the new, Christian era. She is a daughter of a mysterious,
barbaric people and although no names are mentioned one can assume
that her roots are Slavic. Ligia is not only a Slav-Christian (implicitly
a Polish woman) but due to the imagery projected upon her she is
also Europe. The analysis of masculine stereotypes imposed on this
character exposes the idea of the “passive female nature”. The fantasy
according to which women derive pleasure from passivity unmasks two
dimensions. The first one, with a large sadistic component, involves the
physical and psychological dimensions. The second one is recognizable
SUMMARY 667
as religious masochism, the dominant theme of the novel and also the
fundament of Polish nationalism.
Madzia Brzeska
Iwona Wiśniewska
Michał Głowiński described her as an ingénue: ethereal, good-hearted
and bereft of egoism. “Incurable enthusiast” – will say Mrs. Latter,
another character of the novel. Madzia Brzeska – the protagonist of
Bolesław Prus Emancypantki (Emancipated Women) is the author’s
porte parole and simultaneously a character fulfilling a new Victorian
model of femininity – combines strength in the ethical and weakness in
the erotic relationships. It is a multifaceted character, neurasthenic and
dynamic, maturing with the progress of the novel. Her life, constructed
in a melodramatic, over-simplified and at times stereotypical manner,
was to be easier for a reader to relate to. Despite that Madzia Brzeska
became Bolesław Prus’s own voice about women’s emancipation as he
saw it: a woman had no right to sacrifice her family duties for her own
professional pursuits.
Małpka Fiki-Miki
Anna Maria Czernow
In the chapter the author analyses the motif of an ape/monkey in
children and young adult literature. Starting with picturebook trilogy
about the little monkey Fiki-Miki by Kornel Makuszyński and Marian
Walentynowicz, the author shows two major metaphorical contexts
for the ape/monkey figure. Both of them explore the liminal status
of an ape which – as the most humanlike of all animals – has always
caused uneasiness. In the Christian discourse the ape/monkey figure
has been shown as a jester imitating humans. As such it has served as
a symbol of a sinner or even the devil himself. In the colonial discourse
of the 19th century Europe it was used as a metaphor for indigenous
Africans stereotypically seen as wild. Beside Makuszyński’s and
Walentynowicz’s trilogy the chapter mentions also: Małpa w kąpieli
(The Monkey in the Bath) by Fredro, Collodi’s Pinocchio, Kipling’s The
Jungle Book, Tarzan of the Apes by Burroughs, Korczak’s King Matt the
First dylogy, Pippi Longstocking by Lindgren, The Last Battle by Lewis
and Browne’s Voices in the Park.
Maria
Aleksandra Sekuła
The paper presents the protagonist of the verse novel Maria written
by Antoni Malczewski in the context of other female personage who
influenced the final shape of this character: Gertruda Komorowska.
The method of detouring, circulating around Maria in order to reach
the quiddity and see her in the proper light is inspired and encouraged
by the Malczewski novel itself. Although Maria is the central character
SUMMARY 668
of the work which describes the last day of her life, the narration does
not accompany her continuously. On the contrary, we can only see her
in a few, very meaningful scenes. The protagonist, according to the
spirit and the taste of the epoch, is characterized by multidimensional
un-adjudication. She is situated between the darkness and the light,
between melancholy and mysticism, between the beauty of a romantic
lover and the horrifyingly naturalistic image of a dead body.
Marianna
Monika Świerkosz
The aim of the article is to analyze the cultural genealogy and
subsequent incarnations of the allegorical figure of the French Marianne
– derived from the ancient iconic tradition, reinterpreted in the 17th
century by the French Enlightenment and finally popularized by the
Romantics. As it turns out – the most important feature of this figure
is her dialectic duality. Marianna embodies liberal republican values:
reason, freedom, brotherhood but at the same time revolutionary chaos
and rebellion. The article shows the presence of this figure in women’s
literature (f.e. Izabela Filipiak’s Total Amnesia and Angela Carter’s
Heroes and Villains), as well as in the Polish feminist discourse after
1989.
Marta
Lena Magnone
In the article the author presents an interpretation of the character
of Marta from Eliza Orzeszkowa’s novel (1873) that employs Giorgio
Agamben’s categories of bios and zoe. The author argues that according
to Orzeszkowa the majority of women did not have anything apart from
their bare lives. Orzeszkowa’s emancipation project assumed that only
education and work would transform women into full citizens. The
author points out both Orzeszkowa’s progressivism and conservatism:
she blamed women themselves for their fate and never considered the
role of the existing social framework. Such understanding of women’s
agency contains an aporia especially when seen in relation to the
unemployment and overproduction of intelligentsia in post-insurgence
Poland. The positivistic emancipatory project was to contribute not
so much to individual happiness but rather to the stability of the
capitalist society of which the woman is the most important fundament
as evidenced in the second volume of Orzeszkowa’s feminist duology,
Maria (1877). The article ends with conclusions nuanced through the
introduction of the biographical perspective.
Marusia („Ogoniok”)
Iwona Kurz
The heroine of the popular TV series Czterej pancerni i pies (Four
Tank Men and a Dog, 1966-1970) is a beautiful Russian woman. She is
SUMMARY 669
portrayed by Pola Raksa, one of the stars of Polish cinema of the late
1960s. This cast solution expresses and at the same time diffuses the
tensions of the post-war geopolitical system: Russia (Soviet Union) must
appear in the popular war drama, but only a Pole can play a beautiful
Russian woman who at the same time falls under the charms of Janek,
the tank commander and Polish hero. The Polish-Soviet marriage
ends with the Marusia joining the Polish army. Similarly, a romantic
narrative, an inalienable part of Polish tradition is embodied in the
story of the victorious march on Berlin, clearly defining the roles of
men and women in the war. Romantic form and Marusia together
become an alibi for the acceptance of the political order and constitute
an example of narrative instrumentalization of the question of gender
and war.
Rebeka Widmarowa
Katarzyna Pabijanek
The protagonists of Michał Choromanski’s Zbrodnia i medycyna
( Jealousy and Medicine), Rebeka, her husband and her lover, are all
entangled in a metaphysical conflict of the sexes. Rebeka’s character has
been infused with all most misogynist clichés of the period: a praying
mantis, a feminine evil, a liar, she is also stupid and ugly. Inspired by
theories of Sigmund Freud and Otto Weininger, Rebeka is a typical
turn-of-the century femme fatale. My sketch is an attempt to look at
Rebeka from the feminist perspective and highlight the influence that
women’s emancipation had on the eruption of the unprecedented
attacks on women in literature and other arts.
Siłaczka (Strongwoman)
Agnieszka Mrozik
This article aims to look at the figure of the Strongwoman, the main
character of Stefan Żeromski’s story, and attempts to identify the issues
that are usually overlooked in the school reading of this text. Feminist
“eye” tracks what is unspoken, hidden: body, sexuality, femininity
buried under a layer of civic duties and the mission of enlightening the
masses. The author also analyzes the main points of the Polish debate
on the emancipation of women, reconstructing Żeromski’s conservative
position. She also examines teaching profession as the only way of
earning a living open to women until the beginning of the 20th century,
perceived as the one of social mission and particular responsibility and
therefore laden with high expectations with regard to the morality of
persons practicing it. Finally, she discusses feminist and radically leftist
responses to the ethos of the Strongwoman.
Solaris
Agnieszka Gajewska
Stanisław Lem’s Solaris draws upon traditional modes of representing
the Others in science fiction and at the same time it attempts
to overstep their limitations. On the one hand, we encounter there the
phantoms of women and children. On the other, our attention is drawn
to unintelligible ocean of plasma investigated by scientist at a different
planet. Both the phantoms and the ocean have an uncertain ontological
status. They are also symbiotically connected. From the anthropocentric
perspective, the ocean can be seen as a deity, intelligent machine or
an emanation of womanhood. These traces, although they constitute
a coherent, logical paraphrase of the novel, eliminate the element of
the ocean otherness and strangeness, its being unlike anything that we
know. Strangeness is the greatest phenomenon of the novel. It points
out logocentric limitations and metaphysical usurpations of science.
Telimena
Anna Nasiłowska
Telimena, the mature heroine of Pan Tadeusz (Sir Thaddeus), was
a subject of controversies from the very beginning. Some critics believed
that Mickiewicz lessened the rank of his work by introducing Telimena.
Among the literary critics there is a long dispute about the tradition
associated with this character: is a tradition of a novel or of comedy?
The figure of a mature woman looking for a husband had a great comic
potential and was used in European and Polish comedy. The plot of
Mickiewicz’ poem closes with the wedding of the fashionable Telimena
– an advocate of openness to new trends – and Rejent, a lawyer and
a representative of traditionalist circles. Further interpretation concerns
the role of a marriage contract in the 19th century culture and of the
dependence of social status on male support. Telimena is also an
elegant woman but not “naturally” pretty. Ambiguous evaluation of
this literary character proves that there exists a dispute regarding the
natural or artificial beauty in Polish and European tradition.
Trędowata (“She-Leper”)
Iwona Kurz
Trędowata (She-Leper) – the novel and the heroine – is one of the
most important phenomena of the 20th century Polish culture as
evidenced both by its popularity among readers and viewers and,
paradoxically, by the widespread rejection by the critics describing the
novel as an “abortive fetus of female scribbling.” The book by Helena
Mniszek, repeatedly reprinted since 1909, four times adapted for
film (1926, 1936, 1976, 2001), is a symptom of some “deficiencies” of
Polish culture. Stefcia Rudecka, a teacher and a bride of a fee tail male
(‘ordynat’, meaning: an aristocrat), becomes a kind of emanation of
these deficiencies. This figure and its interpretations reveal, inter alia:
(1) the problem of individual love in relation to the love of a country,
and the related melodramatic form; (2) the issue of ambivalent attitude
to money and social class; and (3) the rejection of any pleasure: derived
SUMMARY 674
from reading and forbidden by the critics as well as sexual at which all
balk – readers, critics, and the characters themselves.
Urszula
Joanna Partyka
Jan Kochanowski creating in Treny (Threnodies, 1580) a poetic portrait
of his deceased daughter referred to the ancient and renaissance
tradition. In turn, the figure of Ursula has inspired many generations
of Polish poets who used it as a literary theme when mourning their
own children. One can regard Ursula as a symbol of women’s buried
talents. Kochanowski inscribes her into a literary tradition in which
women were absent as there were no opportunities for them to pursue
their ambitions in the world dominated by men. Thus Urszula appears
as a potentiality destroyed by inexorable fate and her death bears the
hallmarks of inspirational force. And so, the Threnodies can be treated
not only as a poetic tombstone for a daughter but also as a beautiful
tombstone for the female writing in the past centuries.
Wanda
Monika Rudaś-Grodzka
Recorded in the medieval chronicles, the story of Wanda belongs to the
oldest in our tradition. It became a cultural code through centuries of
repetitions. The genealogy of the story remains unknown. Until now,
following the work of Hanna Mortkiewiczówna who penned the
most comprehensive monograph about Wanda (published in 1927), it
was assumed that there were three hypothetical sources of the story:
historical, literary and folk. In our historiography the pre-Christian
tradition was often omitted. Archeological and feminist analyses
of medieval writings, however, indicate that the story of Wanda is
a testimony of older, pre-Slavic times. This leads to the question whether
it is possible to discover and reconstruct the original story. Doubtlessly,
such search is to a large degree bound to fail and yet it is worthwhile
to take the risk, to collect the remaining slivers and to compare them
to the way the Wanda story is interpreted in our tradition.
Zosia
Katarzyna Nadana-Sokołowska
The essay describes Zosia, one of the main characters in Pan Tadeusz
(Sir Thaddeus), the eponymous protagonist’s fiancée, as primarily an
allegoric persona. As a young girl, Zosia is not a mature personality
and hence we cannot say a lot about her except that Zosia’s personality
seems to be dominated by the characteristics of conformity and
trust. Zosia charms her environment with her still girl like beauty
and innocence, influencing others in a way which lets us see her as
a personification of the Greek Sophrosine, the Wisdom of God, or
a feminine aspect of God which unites and harmonizes conflicted parts
SUMMARY 675
of being. This way, Zosia reconciles the gentry and the peasants, even
though she is of a noble descent and knows little about them, but her
lifestyle in Sopliców leads the Count to mistake her for a peasant girl.
In the last book of the poem Zosia gladly accepts the enfranchisement
of her peasants. Zosia brings to mind also such allegories as the Neo-
Platonic representation of Spring, the Celestial Aphrodite (in contrast
to Telimena as Earthly Aphrodite), Virgin Mary of the Grasses or the
White Goddess described by Kerenyi and Graves. We can also perceive
her as a personification of Tadeusz’s soul. This almost unreal persona,
a pure potential, has two different continuations in later literature:
either a “foolish girl”, a young maiden from a noble manor – passive,
accepting, not very clever, but charming for men who want to marry
her (f.e. in Henryk Sienkiewicz’s Bez dogmatu [Without Dogma]) or
a noblewoman-turned-peasant, who consciously chooses life in the
countryside (Justyna in Nad Niemnem [On the Niemen] or ladies from
the Borderlands in Rodziewiczówna’s works).
Zuta Młodziakówna
Iwona Kurz
The heroine of Ferdydurke (1937) by Witold Gombrowicz has
several attributes – a sports outfit, interest in the cinema and tennis,
uninhibited language – that make her an incarnation of modernity.
“Modern schoolgirl” is also a contradiction in itself. Gombrowicz
brings here a figure of a boarding school for girls, a place of coming
of age that by definition emancipates its subjects but at the same time
a space where the occasionally painful process of adjusting to the
social norms takes place. Sport is a cultural practice that is particularly
associated with modernity and that allows for the rejection of the social
corset, at least temporarily. The exposed calf is, therefore, an image that
enables reflection on the transformation of everyday habits and morals,
on a change of attitude toward one’s body, about gender roles – and
perhaps even about the possibility of crossing their boundaries.
Indeks
Kleiner Juliusz 34, 51, 52, 54, 65, Korczak Janusz 366, 367, 369-371,
68, 264, 265 541
Klein Melanie 470 Korczakowska Jadwiga 542
Kleist Heinrich von 184 Kornatowski Wiktor 619
Kleszczyński Zdzisław 310 Korolczuk Ewa 461
Klimowicz Marek 105 Korzeniewicz Maria 66
Klimt Gustav 274 Korzeniewska Ewa 295
Kłosińska Krystyna 71, 317, 318, Korzeniewski Bernard 568
334, 339, 346, 350, 352, Kosińska Karolina 544
353, 424, 519, 532, 538, Kosiński Jerzy Nikodem 476
556 Kos-Krauze Joanna 48
Kniaźnin Franciszek Dionizy 42 Kosman Marceli 322
Knight Eric 542 Kosmas 633
Koberdowa Irena 552 Kosowska Ewa 236
Koc Barbara 297, 302 Koszutski Stanisław 170
Kochanowska Urszula 15, 96, 619, Kott Jan 68, 134, 599
621-624, 626, 627 Kowalak-Bojarczuk Aleksandra 506
Kochanowski Jan 619, 621-626 Kowalczyk Izabela 488, 544
Kochanowski Kasper 626 Kowalczyk Józef Lech 33
Kociańska Agnieszka 248 Kowalczykowa Alina 283
Kocięcka Karolina 652 Kowalczykówna Jolanta 507
Kolberg Oskar (właśc. Henryk Kowalska Anka 127
Oskar Kolberg) 531, 639 Kowalska Karolina z Wegnerów
Kołaczkowski Stefan 296 597
Kołakowski Leszek 37, 635 Kowalski Grzegorz 52
Kołłontaj Aleksandra 215 Kowalski Jan Wierusz 635
Komendant Tadeusz 61, 179 Koziołek Ryszard 33, 41, 299, 324,
Komian Kajetan 198 421, 469-471
Komornicka Aniela 509 Kozłowski Maciej 97
Komornicka Anna 509 Krafft-Ebing Richard von 174, 512
Komornicka Maria/Piotr Krahelska Wanda 582
Odmieniec Włast 14, 15, Krakowowa Paulina 531
409, 459, 496, 505, 508-519, Krämer Henrich 232
539 Krasicki Ignacy 598, 631
Komorowska Gertruda 14, 385, Krasiński Zygmunt 34, 51, 53, 67,
386, 388, 389, 392-394 69, 264, 285, 375, 403, 531,
Komorowski Jakub 385-396 593, 631
Konic Andrzej 433 Kraskowska Ewa 121, 126, 314, 534
Konopacka Halina 652 Krasuska Karolina 513, 517
Konopnicka Maria 94, 168, 310, Kraszewski Józef Ignacy 33-35,
311, 420, 421, 469,-473, 39-46, 195, 309, 385, 390,
530, 531, 533-542, 561 392, 393, 395, 396, 416,
Kopacki Andrzej 446 514, 531, 555, 579, 582-591,
Kopaliński Władysław 195, 372, 631
377, 400, 403, 404 Kraushar Aleksander 103, 104,
Kopij Marta 128 107-109
INDEKS 686
Szybowicz Eliza 551, 562, 563 Tokarczuk Olga 109, 133, 313, 316,
Szymanowska Celina 317, 343, 405, 466
zob. Mickiewicz Celina Tokarska-Bakir Joanna 56, 498
Szymanowska Maria 466, 597 Tołstoj Lew Nikołajewicz 314, 604
Szymborska Karolina 543 Tomasik Krzysztof 519
Szymborska Wisława 360 Tomasik Wojciech 212, 227
Tomicka Joanna 638
Ś Tomicki Ryszard 638
Ścibor-Rylski Aleksander 307, Tomkowicz Stanisław 452
431 Tomkowski Jan 316, 350, 351
Śladkowska Anna 190 Tompkins Jane 41
Śniadecki Jan 277, 278, 283 Toniak Ewa 218, 430
Śniadecki Jędrzej 284 Topolewski Jarosław 280, 284-286
św. Augustyn 440 Topor Matuszewski Wincenty 285
św. Benedykt 440 Toporska Barbara 606, 607
Świątek Paweł 649 Tourette Georges Gilles de la 441,
Świderska Emilia 52 444
Świerkosz Monika 405 Towiański Andrzej Tomasz 266
Święch Jerzy 240, 482 Trembecki Stanisław 598, 599, 603,
Świętochowski Aleksander 167, 604
415, 554 Trepow Fiodor Fiodorowicz 581
Świrszczyńska Anna 601, 607, 641, Tretiak Józef 280
642 Trojanowska Tamara 249, 250
św. Józef 444 Troszyński Marek 58, 67
Trzcionkowski Lech 539, 639
T Trześniowski Dariusz 172
Taborski Roman 134 Tulli Magdalena 132
Tacyt 323 Turey Klara 344
Taranek Olga 447 Turgieniew Iwan Siergiejewicz 582
Tarnowski Stanisław 52, 595, 596 Turner Joseph Mallord William 46
Tatar Maria 543 Turzyma Maria 95
Taylor Edward 167 Tuszyński Bogdan 652
Taylor Tate 490 Tuwim Julian 48
Terakowska Dorota 542 Twain Mark 530
Terlecki Tymon 299 Twardowski Samuel 619, 620
Tetmajer Kazimierz Przerwa 162 Twardyjewicz Artur 39, 40
Thackeray William Makepeace 530 Tycjan (właśc. Tiziano Vecelli lub
Theiss Wiesław 542 Vecellio) 330
Theweleit Klaus 576 Tylicka Barbara 533
Thompson George 638 Tymieniecki Kazimierz 323
Tieck Ludwig 52 Tyrmand Leopold 223, 224
Tintoretto Jacopo 330 Tyszkiewicz Beata 307, 308, 311,
Titkow Anna 461 436
Tkaczow Piotr 580
Tkaczyszyn-Dycki Eugeniusz 239 U
Toeplitz Karol 160 Ubryk Jakub 451
INDEKS 696