Moritz, ośrodek turystyczny, regaty rozumniejszy plan płodozmianu. Z nędzy trzeba robić zimie stworzymy z tego polskie St. Tadeusz Peiper kosiarki, młocarnie, centryfugi, nawozy sztuczne, inny, skały będą wystawały z topieli; w więcej dać. [...] Trzeba pomóc chłopskim rękom: traktory, Jalu Kurek nim kursowały statki; romantyczne będzie raz zbiorowy i bohaterski. Ta ziemia musi nam Jan Brzękowski dzieścia jeden kilometrów. Będą po Któż pierwszy rzuci hasło podboju Podhala? Niech ten urodzonych za urodzonych późno za późno nem hulało jezioro długie na dwa- zwierząt zdychających zwierząt zdychających naprzód. Tam będzie nad Czorszty- gdy czas wali ogromnymi butami ......................................... umierają drzew, ych drzew, umierająccych [...]. Nie ma miejsca na sentymenty, tylko gorzki gorzki lament lament krzyczą, ach, och, ochrona przyrody Sławię ogromny warsztat świata „Miłośnicy gór załamują ręce i Jeszcze raz! Nnoo więcej nie Nic słychać, nie słychać, tylko Świat chwyć w kły pras żywiołów Nic więcej żywiołów. ......................................... Dźgnij tchem płuc dno zap Polska za Polska lanowanych planowanych bez łodzi; ......................................... Pieśni kopalnie są zalane gwiazdami po których płyną żagle Zwrotniczych Słońce błaga byście je zaprzęgli do pługa; ciągnie z niej zyski. Awangardowy dziś być musi od dłoni do dłoni. odnosi się do niej jak do dojnej krowy. Opanował ją i Śpiewnik Była niegdyś od morza do morza, Człowiek dzisiejszy nie korzy się już przed naturą, lecz Już Człowiek jest tak silny, że w obronę bierze «dziką», Słuchamy zgrzytu stali i skał, jak bolesnych tonów. Nie mam prawa przeklinać niepohamowanego pęd «nieskończoną» przyrodę; stwarza parki, ochrania pochodu techniki, który mnie przeraża; mam jednak zębatych trybów dzikość. Jeśli za parę lat nie pojedziemy na Mnich Fioletowy obłok przysłania mgłą oczy jak miłość, odwagę żałować przyrody, która ginie, oraz poezji, w windzie elektrycznej, to tylko dlatego, że wejdzie W mózgu tli się słońce czerwone, jak rozgrzany potas, którą ona inspirowała od wieków. kół on do inwentarza utrzymywanego przez cywilizację Ale nam źle i smutno i nie cieszymy się siła wwierca się w fabryk muzeum natury I nie możemy zawołać z radością: Widzisz, popatrz! ......................................... brzuch. W dół ............................. ......................................... Wsłuchany w głuchy tętent, w prze- rwie grzanej pary mdły świat / Odurza się rowami Dławiący uścisk wiatru, dusznych sekund mętny rytm Dnia każdego Piotr Rola ruchem coraz szybszym / szybów. Zalewem krwi w mózg ciśnie jak para w manometr, w godzinach wyznaczonych dla środków przekazu I siną senność nocy krając maszyną Świstem drgających Żelazny muskuł trybu w twardy brzuch stalowych płyt masowego w zły syk / Rozpyla własne serce w świdrów, Bije mocno jak serce walką podniecone. dowiaduję się o kataklizmach które szeleszczące iskry. oskardów ciętym kłem, chronicznie ......................................... ustawicznie ........................................ skrą, nawiedzają naszą planetę mechanicznym łbem, W drodze do Radziejowic widzieliśmy rzeź drzew. drążoną przez choroby ekologiczne Ginie krajobraz naturalny, zwycięża krajobraz ciśnieniem: milion atmosfer, Najpierw ścinają konary, zwalają zielone korony komponowany. Czeka nas w krótkim czasie brak lasu uderz w wysokie stroszyste stosy poza obrzeże jezdni, i wody. Widzę, jak pustynia pożera góry i doliny. w globu centralny potem kolej na kikuty pni. Niszczy się aleje, ogołaca Krajobraz stepowieje, lustro wody w rzekach spada nerw! krajobraz; smutnieją i posępnieją pola, nicestwieją z roku na rok, wiatry hulają, notujemy coraz mniej perspektywy. opadów. 3 4 5 6 1922 1976