Professional Documents
Culture Documents
Poupées Électriques-Le Futurisme-PL
Poupées Électriques-Le Futurisme-PL
Elektryczne lalki/futuryzm
< Elektryczne lalki
Futuryzm Wywiad na
temat
futuryzmu ▶
FUTURYZM
Nie spaliśmy całą noc, moi przyjaciele i ja, pod lampami meczetu, których
miedziane kopuły były tak podziurawione jak nasze dusze, ale miały elektryczne
serca. I kiedy deptaliśmy nasze rodzime lenistwo na bogatych perskich
dywanach, kłóciliśmy się na skrajnych granicach logiki i drapaliśmy papier
obłąkanym pismem.
I oto jesteśmy, nagle rozproszeni przez toczące się ogromne piętrowe tramwaje,
szarpiące się obok, jaskrawo kolorowe, jak świąteczne wioski, którymi
przepełniony Pad nagle wstrząsa i wyrywa je z korzeniami, by nieść je, na
kaskadach i wirach potopu, aż do morza.
Potem cisza się pogłębiła. Kiedy słuchaliśmy wyczerpanych modlitw starego
kanału i chrzęstu kości umierających pałaców w ich zielonych brodach, nagle
głodne samochody ryknęły pod naszymi oknami.
Myśleliśmy, że nie żyje, mój dobry rekin, ale obudziłem go jedną pieszczotą na
jego wszechmocnym grzbiecie i znów był, biegnąc z pełną prędkością na swoich
płetwach.
Manifest futurystyczny
Zbyt długo Włochy były wielkim rynkiem towarów używanych. Chcemy pozbyć
się niezliczonych muzeów, które pokrywają je niezliczonymi cmentarzami.
Muzea, cmentarze... identyczne w swoim złowieszczym splocie ciał, które się nie
znają. Publiczne dormitoria, w których śpi się wiecznie ramię w ramię ze
znienawidzonymi lub nieznanymi istotami. Wzajemna dzikość malarzy i
rzeźbiarzy zabijających się liniami i kolorami w tym samym muzeum.
Możemy zaakceptować, że ludzie powinni odwiedzać muzea raz w roku, tak jak
odwiedzają swoich zmarłych raz w roku... Możemy nawet zaakceptować, że
ludzie powinni składać kwiaty u stóp Mona Lisy raz w roku... Ale nie możemy
zaakceptować, że ludzie powinni chodzić do muzeów każdego dnia z naszym
smutkiem, naszą kruchą odwagą i naszym niepokojem... Czy chcesz się zatruć?
Czy chcesz zgnić?
Najstarsi z nas nie mają jeszcze trzydziestu lat: mamy więc co najmniej dziesięć
lat na wykonanie naszego zadania. Kiedy będziemy mieli czterdzieści lat, niech
ci, którzy są młodsi i zabawniejsi od nas, wyrzucą nas do kosza jak
bezużyteczne rękopisy... Przyjdą przeciwko nam z daleka i szeroko, skacząc do
lekkiej kadencji swoich pierwszych wierszy, chwytając powietrze
haczykowatymi palcami i wąchając u bram akademii słodki zapach naszych
gnijących umysłów, już przeznaczonych do katakumb bibliotek.
Ale nas tam nie będzie. Znajdą nas w końcu, w zimową noc, pośrodku wsi, pod
smutną szopą zalaną monotonnym deszczem, przykucniętych obok naszych
areoplanów, ogrzewających dłonie przy nędznym ogniu, który rozpalą nasze
dzisiejsze książki, płonącym wesoło pod iskrzącym lotem ich obrazów.
Zgromadzą się wokół nas, dysząc z udręki i złości, i wszyscy zirytowani naszą
dumną, niestrudzoną odwagą, rzucą się, by nas zabić, z tym większą
nienawiścią, że ich serca będą pijane miłością i podziwem dla nas. A silna,
zdrowa Niesprawiedliwość będzie promieniować w ich oczach. Bo sztuka może
być tylko przemocą, okrucieństwem i niesprawiedliwością.
Najstarsi z nas nie mają jeszcze trzydziestu lat, a już roztrwoniliśmy skarby,
skarby siły, miłości, odwagi i gorzkiej siły woli, w pośpiechu, w delirium, bez
liczenia, na każdym kroku, bez tchu.
Spójrz na nas! Nie brakuje nam tchu... Nasze serca nie są a n i trochę zmęczone!
Ponieważ są karmione ogniem, nienawiścią i szybkością! Jesteś zaskoczony?
Nawet nie pamiętasz, że żyjesz! - Stojąc n a szczycie świata, po raz kolejny
rzucamy wyzwanie gwiazdom!
Twoje obiekcje? Mam dość! Mam dość! Wiem, czym one są! To zrozumiałe!
Wiemy, co mówi nam nasza piękna i fałszywa inteligencja. - Mówią nam, że
j e s t e ś m y tylko podsumowaniem i przedłużeniem naszych przodków. - Może i
jesteśmy! Ale nie chcemy tego słuchać! Nie powtarzajcie tych niesławnych słów!
Zamiast tego podnieście głowy!
F.-T. MARINETTI.