PF 2004-R13 3 06 Mrozek-J Dwa-Oblicza

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 7

Przegląd Filozoficzny — N owa Seria

R. 13:2004, Nr 3 (51), ISSN 1230-1493

Jarosł aw Mrozek

Dwa oblicza matematyki,


czyli co sprawia, że matematyka jest nauką

Tezę o istnieniu dwóch różnych rodzajów postrzegania matematyki w dobit­


ny sposób wyartykułował George Polya, który napisał w przedmowie do jednej
ze swoich książek:

Oficjalna matematyka prezentowana w wykończonej postaci wydaje się czysto demon-


stratywna, składająca się w yłącznie z dowodów. Jednak tworzenie matematyki przypo­
mina dowolną inną dziedzinę twórczości ludzkiej. M usisz odgadnąć twierdzenie mate­
matyczne, zanim go dowiedziesz; musisz mieć ideę dowodu, zanim dow iedziesz dane­
go twierdzenia w szczegółach. M usisz łączyć obserwacje i stosować analogie; musisz
próbować i próbować od now a1.

Rzeczywiście matematyka prezentowana w podręcznikach np. w monumen­


talnym dziele Bourbakiego Elementy matematyki - traktatu będącego przeglądem
całej matematyki do połowy XX wieku - ma cechy ideologii w tym sensie, że
zaciera ślady drogi, która doprowadziła do sformułowania danej teorii czy nawet
konkretnego twierdzenia. Matematyka wykładów, monografii, artykułów, podręcz­
ników jest ścisła, uporządkowana, abstrakcyjna, czasami formalna. Jest podzielo­
na na definicje, twierdzenia i dowody (zaopatrzone lub nie w komentarz). Każdy
problem jest albo rozwiązany, albo jest uznany za kwestię otwartą. Na początku
wykładu określany jest język teorii, wymieniane są pojęcia oraz twierdzenia pier­
wotne, a następnie wprowadza się definicje, reguły inferencji oraz formułuje twier­
dzenia wraz z dowodami. Standardowy wykład oczyszcza matematykę z kontro­
wersji, prób, pomija najmniejszy ślad zmagań z problemem u twórcy czy odbior­
cy. Ten styl jest oficjalnym stylem matematyki. Oficjalny styl jest prezentacją ma­
tematyki w skończonej formie - wykładów, artykułów, czasopism.

1 G. Polya, Mathematics and Plausible Reasoning, Princeton, Princeton University Press,


1954.
66 Jarosław Mrozek

Jednak relacje matematyków z krwi i kości dotyczące ich rzeczywistej pracy


odbiegają istotnie od obrazu nakreślonego powyżej. Przykładowo Andrew Wiles,
który siedem lat swojego życia poświęcił na udowodnienie Wielkiego twierdzenia
Fermata tak charakteryzuje swoją pracę:

Moje własne doświadczenia z uprawianiem matematyki można chyba najlepiej oddać,


porównując je do zwiedzania ciem nego gmaszyska. W chodzę do pierw szego pokoju;
jest ciemno, zupełnie ciemno. Drepczę w kółko i wpadam na meble, dowiadując się stop­
niowo, gdzie są ustawione. Po jakichś sześciu miesiącach znajduję wyłącznik i naci­
skam go. Św iatło zalew a nagle w szystko i w reszcie m ogę zobaczyć, gd zie jestem .
A potem wchodzę do następnego ciem nego pokoju...2.

Słowa Wilesa zaświadczają, że praktyka uprawiania matematyki jest zupełnie


odmienna od tego, jak prezentuje się matematykę „oficjalnie”. Każdy, kto miał
do czynienia z matematyką, wie, że jako pierwsze pojawiają się problemy. Mate­
matyka jest ogromną siecią wszechpowiązanych problemów i ich rozwiązań. Ma­
tematyka w fazie tworzenia jest fragmentaryczna, nieformalna, intuicyjna, obfitu­
je w hipotezy oraz niezobowiązujące skojarzenia. Matematycy próbują wszyst­
kiego, co im przyjdzie do głowy, początkowo nie dbając o ścisłość czy dokład­
ność. Rozpatrują różne warianty, a nawet możliwe analogie do rozważanych pro­
blemów. To jest ukryta przed nieprofesjonalistą strona matematyki - jej kulisy czy
„zaplecze”. Kulisy matematyki są domeną matematyki in statu nascendi, czyli ma­
tematyków tworzących matematykę, dyskutujących w gabinetach lub kawiarniach3.
Kiedy „fragment” matematyki powiększa się i komplikuje, możemy go syste­
matyzować i porządkować - dla wygody lub z powodów estetycznych. Sposobem
na to jest aksjomatyzacja tego działu matematyki. Tak więc w realnej działalno­
ści matematyków aksjomatyka systemu pojawia się „na końcu”, choć w porządku
logicznym jest pierwsza.
Procesu powstawania teorii nie znajdziemy w podręcznikach. Tam wszystko
jest poukładane i wygładzone. Podejście podręcznikowe sugeruje, że matematy­
ka jest dziedziną ahistoryczną, pozaczasową, w pewnym sensie nieludzką. Jest
bowiem rozumiana jako działalność polegająca na wyprowadzaniu konsekwencji
z aksjomatów. Natomiast relacje matematyków, ukazujących matematykę w trak­
cie tworzenia, przekonują, że musi być ona rozumiana jako część ludzkiej kultu­
ry, rozwijającej się historycznie i zrozumiałej jedynie w tym kontekście. Oczywi­
ście jest zdroworozsądkową prawdą, iż matematyka jest przejawem ludzkiej ak­

2 Cyt. za A. D. Aczel, Wielkie twierdzenie Fermata (tłum. z ang. P. Strzelecki), Warszawa


1998, s. 10.
3 Por. A. Dawidowicz, Wspomnienie o Leonie Chwistku, Hugonie Steinhausie i Włodzimie­
rzu Stożku, w: „Roczniki Polskiego Towarzystwa Matematycznego”, seria II: Wiadomości Mate­
matyczne, XXIII 2 -7 (1981), s. 238, a także w: S.M. Ułam, Przygody matematyka, Warszawa
1996, s. 63-66.
Dwa oblicza matematyki, czyli co sprawia, że matematyka jest nauką 67

tywności realizowanej w społeczeństwie i rozwijającej się historycznie. Problem


jednak polega na rozstrzygnięciu, czy - niezależnie od kontekstu odkrycia - „wła­
ściwa” matematyka zawiera się w podręcznikach, czy też zrozumienie jej istoty
wymaga społeczno-historycznego podejścia, gdyż dopiero w takim kontekście jest
ona obiektem rozsądnego opisu i analizy.
Pierwszy punkt widzenia przyjmują fundacjonistyczne filozofie matematyki.
Głoszą one, iż warte refleksji filozoficznej są tylko te problemy, które zmierzają
do ustalenia podstawy pewności matematyki. Ich wyróżnikiem jest to, że biorą
pod uwagę w szczególności teorię mnogości i logikę oraz skupiają się na zagad­
nieniach rozstrzygalności teorii, niesprzeczności i zupełności systemów aksjoma-
tycznych. Innymi słowy mówiąc - fundacjonizm wyraża się w przekonaniu, że
filozofia matematyki winna dotyczyć głównie podstaw matematyki i racjonalnej
rekonstrukcji teorii matematycznych, przy czym abstrahuje się od poglądów ma­
tematyków i ich rzeczywistej praktyki matematycznej.
Do tej grupy stanowisk filozofii matematyki należy platonizm. Badanie lub
rozwiązywanie problemów matematycznych, nawet na poziomie elementarnym,
generuje naiwny i niekrytyczny półświadomy platonizm zwykłych matematyków
lub studentów. Jest to postawa prawie powszechna wśród matematyków. Jej źró­
dłem jest rozpoznanie, że fakty matematyczne są niezależne od ich życzeń. Ten
aspekt codziennego doświadczenia zajmowania się matematyką w sposób bardziej
wyrafinowany wyraża platonizm matematyczny.
Stanowisko to - postulując istnienie idealnych bytów, niezależnych lub mają­
cych pierwszeństwo przed ludzką świadomością - głosi, że obiekty matematycz­
ne są niezmienne, pozaczasowe i pozaprzestrzenne, czyli że są niematerialne.
Zgodnie z platonizmem matematyk jest podobny do odkrywcy. Nie może czegoś
wymyślać, ponieważ wszystko już jest. Matematyk może tylko odkrywać. Nasza
wiedza matematyczna jest obiektywna i pewna, ponieważ jest wiedzą o obiektach
zewnętrznych w stosunku do nas, niezależnych od nas, które istnieją naprawdę.
Ta obiektywność matematycznych obiektów czyni naukę o nich - matematykę -
wyjątkową w tym sensie, że prawdy przez nią ustalane mają walor uniwersal­
ności.
Innego typu fundacjonizmem jest formalizm. Jak na stanowisko w ramach fi­
lozofii matematyki formalizm głosi „paradoksalną” tezę, iż nie ma żadnych obiek­
tów matematycznych. Formalistyczne podejście jest często skrótowo prezentowane
przy pomocy sloganu: „Matematyka jest pozbawioną znaczeń grą na symbolach”.
Matematyka składa się z formuł, czyli poprawnie zbudowanych (zgodnie z przy­
jętymi regułami formacji) ciągów symboli. Odpowiednie reguły transformacji mó­
wią nam, jak otrzymuje się jedne formuły z innych. Wśród formuł wyróżniamy
definicje, aksjomaty i twierdzenia. Ale formuły - powtórzmy - z czysto matema­
tycznego punktu widzenia nie posiadają żadnego znaczenia i nie można ich kla­
syfikować w kategoriach prawdy bądź fałszu.
68 Jarosław Mrozek

Odmienny punkt widzenia prezentują koncepcje filozoficzne matematyki, które


można nazwać humanistyczno-kulturowymi. Należą do nich m.in. koncepcje La-
katosa4, Wildera5 i Hersha6. Bliżej omówię poglądy Hersha.
Hersh rozważa matematykę taką, jaką ją widzą profesjonaliści w trakcie pra­
cy. Matematycy na ogół badają problemy powiązane z istniejącymi już w tradycji
matematycznej. Przy ich rozpatrywaniu korzystają ze wsparcia innych matematy­
ków, które przejawia się w standardach i procedurach akceptacji bądź odrzucania
„wyników” matematycznych. Realni matematycy popełniają błędy, często nie są
pewni swoich dowodów, ale dysponują systemem ocen i recenzji pozwalających
je korygować. Pojawia się więc motyw możliwości obalenia w praktyce uznanych
wcześniej twierdzeń. Hersh wyprowadza z tego wniosek, że w matematyce nie
dysponujemy absolutną pewnością7.
To fundacjonizm opisuje matematykę jako wiedzę pewną i nieobalalną, ale
ten pogląd nie przystaje do realnej praktyki badawczej. Aby odeprzeć fundacjo­
nizm - sugeruje Hersh - musimy porzucić tezę o absolutnej pewności matematy­
ki i rozwinąć humanistyczne lub spoleczno-historyczne wyjaśnienia interpretują­
ce rzeczywiste doświadczenie matematyczne, w których zawarta jest istota mate­
matyki. Humanistyczna filozofia matematyki publikowane artykuły i traktaty roz­
waża jako teksty wyidealizowane, czyli takie, jakimi logicy chcieliby, żeby były,
a nie takimi, jakimi one rzeczywiście są podczas powstawania. Takie podejście
bliższe jest realnemu życiu matematyki niż tradycyjne fundacjonistyczne (plato-
nizm, formalizm, logicyzm) ujęcia.
Idea „człowieczej” natury matematyki lepiej - twierdzi Hersh - oddaje jej isto­
tę. Matematyczne obiekty tworzone są przez ludzi - nie arbitralnie - ale przez
aktywny kontakt z już istniejącymi obiektami matematycznymi i przy uwzględ­
nieniu potrzeb nauki i życia codziennego. Te obiekty są społeczno-kulturowo-hi-
storyczną realnością. Matematyka reprezentuje trzeci (poza fizycznym i ducho­
wym) rodzaj realności - „wewnętrzny” ze względu na społeczeństwo w całości,
ale „zewnętrzny” ze względu na indywiduum8. Symbole używane przez matema­
tyków są jedynie sposobem intersubiektywnego mówienia o ideach. Natomiast
definicje i aksjomaty są próbą opisania głównych własności idei matematycznych.
„Ludzki” punkt wyjścia pozwala odmiennie interpretować pewne kwestie do­
tyczące, na przykład, dowodu, pewności czy przeciwstawienia odkrycia matema­
tycznego - konstrukcji matematycznej. Hersh zgadza się, że prawomocne twier­

4 I. Lakatos, A renaissance o f empiricism in the philosophy o f mathematics, w: I. Lakatos,


Philosophical Papers, t. 2, Cambridge University Press, 1978, s. 24^4-2.
5 R. L. Wilder, Mathematics as a Curtural System, New York, Pergamon, 1981.
6 Swoją koncepcję matematyki Hersh przedstawia w: R. Hersh, What is mathematics really?
Oxford University Press, 1997, s. 13-23.
7 Por. tamże, s. 47.
8 Por. tamże, s. 17.
Dwa oblicza matematyki, czyli co sprawia, że matematyka jest nauką 69

dzenie matematyczne musi opierać się na uzasadnieniu nazywanym „dowodem”.


Dowód jest świadectwem, że proponowany rezultat jest wyprowadzany (wynika)
z aksjomatów danej teorii. Ale „wyprowadzalność” oznacza dla Hersha przeko­
nywający argument dla wspólnoty matematyków. Jest to jawnie społeczna defini­
cja „dowodu”, która jednakże dobrze odpowiada praktyce matematycznej.
Hersh ma także ogólną ideę widzenia problemu wielkiej przydatności mate­
matyki w naukach przyrodniczych. Dlaczego takie obiekty jak idee matematycz­
ne, nasze własne twory, tak często stają się użyteczne dla opisu natury? Szczegó­
łowa odpowiedź na to pytanie jest raczej trudna, jednak - według Hersha - ogól­
na odpowiedź jest prosta. Matematyka jest częścią ludzkiej kultury i historii, któ­
ra ma swe korzenie w naszej naturze i naszych fizycznych i biologicznych środo­
wiskach. Nasze matematyczne idee w ogólności dopasowane są do naszego świata
z tego samego powodu, dla którego nasze płuca dopasowały się do atmosfery ziem­
skiej9. (Jak widzimy Hersh powtarza znaną tezę ewolucjonizmu poznawczego
Edwarda Lorenza).
Tradycyjny nurt filozofii - według Hersha - zauważa i bada jedynie „oficjal­
ną stronę” matematyki, a nie bierze po uwagę, że matematyka ma również mniej
formalną stronę, czyli swoje „zaplecze twórcze”. Ostateczna, opublikowana ma­
tematyka jest uważana za byt samoistny. Fundacjonista podobny jest do bywalca
oceniającego restauracje, który nie wie, że istnieje kuchnia, lub do krytyka teatral­
nego, który nie wie, że istnieją kulisy10. W przypadku matematyki jest podobnie.
Matematyka posiada ,jasne” eksponowane oblicze oraz zaciszne (w tym sensie,
że nieoficjalne) „zaplecze” pracy. Są one jej publicznym i prywatnym aspektem.
„Ekspozycja” jest dostępna dla wszystkich (outsiderów), „zaplecze” jest zastrze­
żone dla wtajemniczonych (insiderów, profesjonalistów). Ale - twierdzi Hersh -
nie jest możliwe zrozumienie „oficjalnej” matematyki w sytuacji, gdy ignoruje się
kulisy jej powstawania.
Fundacjonizm jako podejście do matematyki sprzyja - według Hersha - two­
rzeniu się mitów na temat matematyki. Mit nie jest zły sam w sobie. Może nieść
alegoryczną czy metaforyczną moc i przez to zwiększać siłę oddziaływania mate­
matyki. Jednak uleganie mitom nie służy zrozumieniu istoty matematyki.
Hersh wymienia cztery najbardziej ogólne mity dotyczące matematyki:
Mit Jedności: Istnieje tylko jedna matematyka, niepodzielna teraz i zawsze.
Matematyka jest jedną niepodzielną całością.
Mit Uniwersalności: Matematyka, którą znamy, jest jedyną matematyką, któ­
ra może istnieć. Jeżeli istnieje gdzieś inna od ludzkiej inteligencja, to nić
porozumienia może być nawiązana za pośrednictwem matematyki.

9 Por. tamże, s. 17.


10 Porównanie Hersha, tamże, s. 37.
70 Jarosław Mrozek

Mit Pewności'. Matematyka dysponuje metodą „ścisłego dowodu”, która do­


starcza absolutnie pewnych konkluzji, dostarcza prawdy.
Mit Obiektywności: Prawda matematyczna jest jednakowa dla wszystkich. Nie
jest ważne, kto ją bada czy rozwija. Ona jest prawdziwa niezależnie od
tego, czy w ogóle ktoś ją odkrywa11.
Według Hersha te mity nadają ważność i podtrzymują instytucję matematyki
jako nauki. Jeżeli matematyka byłaby prezentowana w postaci takiej, jak jest two­
rzona, niewielu wierzyłoby, że jest ona uniwersalna, jedna, obiektywna i pewna,
a ludzie chcą wierzyć w jedność, uniwersalność, pewność i obiektywność mate­
matyki.
Uznawanie mitów jest standardem myślenia oficjalnego, ale mity nie są bra­
ne dosłownie czy też rozumiane literalnie przez profesjonalistów. Istnieje niepi­
sane kryterium oddzielające profesjonalistów od amatorów, insiderów od outsi­
derów: outsider jest pod wpływem mitów, insider nie. Aby stać się profesjonali­
stą, należy uwzględniać nie tylko „prezentowaną oficjalnie” matematykę, ale tak­
że i jej „kulisy”. Uzyskujemy wtedy bardziej wyrafinowane podejście do mitu.
Możemy się od niego zdystansować lub lepiej rozumieć przyczyny uporczywego
odradzania się mitów.
Hersh poddaje krytyce (ale z pozycji obserwacji „socjologiczno-matematycz-
nych”) te „mity”. To znaczy, że przytacza wiele sytuacji z praktyki matematycz­
nej, które nie przystają do obrazu matematyki lansowanego przez fundacjonali-
stów. Wspomina, na przykład, o braku porozumienia między matematykami re­
prezentującymi matematykę „czystą” a tymi reprezentującymi matematykę stoso­
waną. Przytacza też konkretne przykłady dowodów, które są dziełem „zbiorowym”
i których w całości nikt nie może skontrolować - kwestionując przez to pewność
matematyki.
Lecz doskonale rozumiejąc intencje Hersha, nie mogę podzielić jego suge­
stii, iż „prawdziwa” matematyka to matematyka tworząca się, to matematyka in
statu nascendi. Tak naprawdę nie można obalić mitu matematyki przez jednost­
kowe przykłady niezgodności z „praktyką” matematyczną. Mitowi można prze­
ciwstawić jedynie inny mit. Dlatego też krytyka Hersha jest chybiona. Nie dotyka
istoty rzeczy. Dopóki nie pojawią się inne „mity” - mit matematyki: jednej, uni­
wersalnej, pewnej i obiektywnej nadal obowiązuje. W końcu sam Wiles po sied­
miu latach pracy „na zapleczu” matematyki zaprezentował swój dowód w postaci
200-stronicowej książki, którą przedstawił na konferencji naukowej w postaci ty­
powo fundacjonistycznej, jako uporządkowany i spójny ciąg wywodów. Gdy po­
jawił się pewien problem w „oryginalnym” dowodzie Wilesa, znów wycofał się
on „na zaplecze” i po pewnym czasie uzupełnił dowód. Ostateczny wynik prze­

11 Por. tamże, s. 37-38.


Dwa oblicza matematyki, czyli co sprawia, że matematyka jest nauką 71

słał do profesjonalnego czasopisma „Annals of Mathematics”, gdzie został on pod­


dany recenzji innych matematyków.
Dla odpowiedzi na pytanie, czy matematyka jest nauką, filozoficzne kwestie,
tak samo jak problemy matematyczne, zasługują na uważną analizę. Mimo iż ma­
tematyka jest odmienna od tzw. nauk realnych, o naukowości matematyki świad­
czy to, że posiada swój przedmiot, uniwersalną metodę uzasadniania swoich tez,
jaką jest dowód (we wszystkich jego postaciach); to, że tezy, które „wygłasza”,
nie zależą od indywidualnych upodobań i wreszcie, że - choć jej twierdzenia
w planie indywidualnym nie są bezwzględnie pewne - obiektywność i pewność
jej tez jest pod kontrolą społeczności matematyków.

Two Faces of Mathematics, and Is It a Science?

With reference to certain ideas of Reuben Hersh (a creative mathematician),


the paper attempts to present and confront two approaches conceming the essen-
ce of mathematics. On the one hand mathematics is presented as an inflexible
stronghold of truth in which what is established is considered finał. On the other
hand, however, mathematics, as R. Hersh ponts - does not differ from other forms
of scientific research; it is burdened with uncertainty and it can be modified.
Appreciating the importance of Hersh’s social-mathematical observations, the
author indicates that mathematics simply has two different facets. In one mathe­
matics is a process of achieving the truth; in the other, it is a generally accepted
way of presenting this truth.

You might also like