Ksiega Kodow Podswiadomosci - Beata Pawlikowska

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 12

ROZDZIAŁ 43

Lista kodów

FAłSZYWY KOD 1: Jestem gorszy


PRAWDZIWY KOD 1: Jestem równie ważny jak inni.

FAłSZYWY KOD 2: Muszę być lepszy


PRAWDZIWY KOD 2: Chcę być dobrym człowiekiem

FAłSZYWY KOD 3: Świat jest niesprawiedliwy


PRAWDZIWY KOD 3: Świat jest taki, jaki jest

FAłSZYWY KOD 4: Muszę wszystkiego pilnować


PRAWDZIWY KOD 4: Koncentruję się na wewnętrznej równowadze

FAłSZYWY KOD 5: Nigdy się nie podniosę po krzywdzie, jaką mi wyrządzono


PRAWDZIWY KOD 5: Jestem wolny od ciężaru krzywdy, żalu i nienawiści

FAłSZYWY KOD 6: Winni muszą ponieść karę


PRAWDZIWY KOD 6: Przebaczam

FAłSZYWY KOD 7: Muszę zasłużyć na szczęście


PRAWDZIWY KOD 7: Zasługuję na wszystko, co najlepsze
FAłSZYWY KOD 8: Boję się, świat jest groźny
PRAWDZIWY KOD 8: Ufam w dobro i miłość

FAłSZYWY KOD 9: Muszę ratować innych od zguby


PRAWDZIWY KOD 9: Każdy jest odpowiedzialny za własne życie

FAłSZYWY KOD 10: Muszę być niezłomny


PRAWDZIWY KOD 10: Mam prawo być sobą

FAłSZYWY KOD 11: Nie wolno zmieniać przekonań, wiary, decyzji ani celu
PRAWDZIWY KOD 11: Warto szukać tego, co jest dla mnie najlepsze

FAłSZYWY KOD 12: Wszystko jest względne, trudno określić co jest dobre, a co złe
PRAWDZIWY KOD 12: Wierzę w prawdę, dobro i miłość. To jest ważne i słuszne
ROZDZIAŁ 44

Fałszywy kod 1

FAłSZYWY KOD 1: Jestem gorszy


PRAWDZIWY KOD 1: Jestem równie ważny jak inni.

Fałszywy kod w twojej podświadomości podpowiada:

Jestem gorszy. Inni mają więcej szczęścia, więcej rozumu i po prostu mają lepsze życie. Ja
zawsze byłem inny. Zawsze byłem gorszy. Zawsze wszystko przychodziło mi trudniej i musiałem
strasznie walczyć, żeby coś osiągnąć. Inni w ogóle nie muszą się starać, tylko dostają od losu
wszystko, czego chcą. Oni mają lepiej.
Patrzę na nich i zastanawiam się dlaczego oni zawsze lepiej wyglądają. Ja, choćbym bardzo się
starał, zawsze wyglądam głupio.

Nigdy nie wiem jak się zachować. Boję się, że coś mi nie wyjdzie, że powiem coś głupiego, że się
ośmieszę.

Ciągle się rozglądam i patrzę na ludzi. Oni też patrzą na mnie. Pewnie widzą, że mam brudne
włosy. Pewnie myślą, że jestem niewychowanym wieśniakiem i nie pasuję do nich. Wiem, ja też tak
myślę.

Boję się tego, co o mnie powiedzą. Boję się, że mnie wyśmieją. Boję się, że zostanę zraniony
i skrzywdzony, że każą mi odejść, odwrócą się i dadzą mi do zrozumienia, że nie jestem
akceptowany.
Boję się tego tak bardzo, że zrobiłbym wszystko, żeby tego uniknąć.

Mogę kłamać, że świetnie wyglądasz. Będę chwalić to co robisz, mimo że prywatnie uważam, że
to bezwartościowe śmieci.

Będę ci mówił komplementy, żeby wkupić się w twoje łaski.

Wiadomo przecież, że najważniejsze jest to, co inni o mnie myślą. Dlatego będę się bardzo
starał, żeby wszyscy byli ze mnie zadowoleni, bo wtedy będą mnie lubili. A jeśli będą mnie lubili,
to będę bezpieczny. Będę się dobrze czuł.

Najgorzej jest wtedy kiedy muszę patrzeć na siebie w lustrze. Widzę tego obcego gościa i jest mi
go żal. Zawsze gorszy, zawsze mniejszy i mniej ważny. Zawsze musi się podlizywać, bo inaczej nie
potrafi. Zawsze niepewny, żałosny. Nigdy nie wie jak wygląda ani czy dobrze się ubrał. Nigdy nie
będzie taki jak ci lepsi, którzy są dookoła niego.
Jestem taki smutny i samotny. Nikt mnie nie lubi. Tak naprawdę nikt mnie nie kocha. Dla nikogo
nie jestem ważny.

Wszyscy mają swoje sprawy. Każdy jest czymś zajęty, nikt nie ma czasu, żeby zajmować się tym
co ja czuję i czego potrzebuję.

A ja? Dlaczego nikt mnie nie kocha? Dlaczego nikt się o mnie nie troszczy? Oddałbym wszystko,
żeby mieć kogoś, kto kochałby mnie takim, jakim jestem.

Ludzie ciągle chcą mnie zmieniać. Mówią mi co mam robić. Ale oni sami sobie nie radzą
w swoim życiu, więc dlaczego chcą mi udzielać rad? Poza tym nie jestem marionetką, żeby mną
kierować. Wiem kim jestem. Żądam szacunku. Pragnę miłości. Chcę być kochany, bo to zmieni cały
mój świat i wtedy wreszcie będę szczęśliwy.

Ach, jak ja to dobrze znam!...

To biadolenie i jęczenie, z użalaniem się nad sobą i jednoczesnym wywyższaniem się nad innych
ludzi. To droga prowadząca prosto donikąd. Do wysokiego muru, od którego co chwilę będziesz się
odbijał i z guzem na czole będziesz znowu narzekał, że inni mają lepiej, a tobie nic się nigdy nie
udaje.
Spójrz na siebie.
Jak coś ma ci się udać jeżeli sam sobie odbierasz wszystkie siły?
Chcesz, żeby inni ludzie cię lubili, ale nie lubisz samego siebie.
Dlaczego oczekujesz, że inni ludzie zrobią dla ciebie to, czego ty sam dla siebie nie chcesz zrobić?

Wiem co mi odpowiesz. Że potrzebujesz akceptacji i miłości, że nie możesz bez nich żyć. Ale to
jest tylko fałszywy kod Agentów twojej Podświadomości. To nie jest prawda. To jest iluzja, za
którą przez całe życie gonisz, bo nie wiesz, że można żyć inaczej.

Obudź się.
Nikt inny nie da ci tego, co musisz dać samemu sobie.
Poczucie akceptacji i umiejętność kochania nie płynie z innych ludzi. Ono musi wypłynąć
z samego ciebie. Tylko wtedy poczujesz się wreszcie spokojny, ukojony i szczęśliwy.

Spójrz na to z pewnej perspektywy, a być może uda ci się zauważyć jaką manipulację stosuje
twoja podświadomość: zmusza cię do uzyskania aprobaty ze strony innych ludzi, a jednocześnie nie
pozwala ci nawiązać kontaktu z samym sobą. Bo ciągle kieruje twoją uwagę na zewnątrz. Ciągle
zmusza cię do tego, żebyś oceniał, porównywał się, sprawdzał ile kto ma i jaki jest. Właściwie nigdy
nie namawia cię, żebyś usiadł w spokoju i pogadał sam ze sobą jak z najlepszym przyjacielem.

Agenci Podświadomości zmuszają cię do myślenia, że musisz zasłużyć na to, żeby zostać
zaakceptowanym przez innych ludzi i dopiero wtedy zostaniesz nagrodzony ich przyjaźnią.
Ale to nieprawda.
To tylko manipulacja i iluzja. A ponieważ, jak to już wcześniej wyjaśniłam, każdy fałsz zostanie
rozbity w proch i nie przetrwa próby czasu, także te „przyjaźnie” okażą się fałszywe i interesowne.
Wiesz dlaczego? Bo dokładnie takie były twoje intencje. Nie oburzaj się. Nie mam na myśli niczego
złego i nie chcę, żebyś czuł się winny. Mówię przecież tylko o tym, co dzieje się w twojej
podświadomości, czyli w świecie, który nosisz w sobie, ale wcale nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Agenci Podświadomości zmuszają cię do takiego zachowania, które ma zaskarbić wdzięczność


i przychylność innych ludzi. Czy tak wygląda przyjaźń? Błagam. Przecież to jest czysta manipulacja
i instrumentalne traktowanie ludzi w celu uzyskania konkretnej korzyści, jaką z punktu widzenia
twojej podświadomości jest poczucie bezpieczeństwa i akceptacji.
Czysta przyjaźń nie ma nic wspólnego z manipulacją ani „uzyskaniem” czegokolwiek. Czysta
przyjaźń to rodzaj bezinteresownej miłości, która jest oparta na cieple i radości, a nigdy na samotnym
smutku.

Teraz pewnie powiesz, że ty taką przyjaźń właśnie ludziom ofiarowujesz, ale oni ciągle cię
wykorzystują, nie rozumieją i rozczarowują?

Pewnie cię zaskoczę. Nie istnieje taka prawdziwa przyjaźń, która mogłaby źle się skończyć.
Problem nigdy nie leży w „nich”, czyli w innych ludziach, którzy chcą cię skrzywdzić albo nie umieją
się zachować. Źródłem twojego własnego żalu i rozczarowania jesteś ty sam. Widocznie to, co
wydawało ci się przyjaźnią, wcale nią nie było. I nie mam teraz na myśli innych ludzi, tylko ciebie.

Wiem, będziesz się sprzeczał i przekonywał, że ty miałeś dobre intencje, ale „oni” nie umieli cię
docenić albo cię wykorzystali.

Tak podpowiada twoja podświadomość. Nigdy w życiu nie pozwoli przyznać się do prawdy. To
taki mechanizm samoobrony. Gdyby się przyznała, że jest w błędzie, podważyłaby cały sens swojego
istnienia.

Wiem to, bo ja też kiedyś byłam dokładnie w tym miejscu, w którym ty jesteś dzisiaj. Myślałam, że
ludzie są moimi wrogami. Czułam się nieszczęśliwa i samotna. Oszukana. Wykorzystana. Oburzona,
że ktoś może insynuować, że mam nieczyste intencje.

Twoje intencje są czyste.


Twoja podświadomość zmusza cię do tworzenia pewnej iluzji dla „wyższej potrzeby”.

Uwierz mi, nie istnieje jednostronna przyjaźń. Nie istnieje taka możliwość, żebyś całkowicie
uczciwie ofiarował komuś swoją przyjaźń i nie otrzymał w zamian takiej samej czystej przyjaźni.

Jeżeli jej nie otrzymałeś, to znaczy, że twoje podświadome intencje były zafałszowane przez jeden
z kodów, jakimi posługują się Agenci.

Prawdziwa, czysta przyjaźń jest jak światło. Nie można go zgasić. Kiedy się pojawia, oblewa
wszystkich i wszystko swoim blaskiem. I przyciąga do siebie inne równie słoneczne osoby. Nie ma
w tym ani cienia fałszu czy manipulacji. Jest tylko czysta radość z przebywania w swoim
towarzystwie.

Kiedy oczyścisz swoją podświadomość z fałszywych kodów, poczujesz takie światło w sobie.
I wtedy niespodziewanie zaczniesz spotykać tylko podobnych do siebie, równie szczerych i jasnych
ludzi.

Książka dla Grzegorz Jezierski


ROZDZIAŁ 45

Prawdziwy kod 1

PRAWDZIWY KOD 1: Jestem równie ważny jak inni.

Jestem ważny.
Świat mnie lubi.
Nie muszę się bać.
Jestem równie ważnym gościem na tej planecie, jak wszystkie inne żywe istoty. Równie ważny jak
inni ludzie, jak drzewa, jak deszcz i jak słońce.
Jestem tutaj po prostu dlatego, że tak miało być.

Nie przez przypadek jestem człowiekiem tutaj i teraz.


Mam swój cel. Być może jeszcze go nie znam i nie potrafię go wyjaśnić, ale nie muszę nazywać go
słowami. On istnieje we mnie i poza mną. Niezależnie od tego, czy potrafię go zrozumieć i streścić,
on istnieje. To on mnie prowadzi. To on jest powodem, dla którego przyszedłem na świat.

Jestem czasem niecierpliwy i zadaję pytania. Ale co to jest? Po co mi to? Dokąd mnie prowadzi?
Nie znam na razie odpowiedzi, ale nie muszę ich znać. Same do mnie przyjdą we właściwym
momencie.

W życiu nie chodzi o to, żeby wszystko nazwać, opisać i uporządkować. Są takie rzeczy, które nie
dają się zamknąć w żadnych kategoriach. Akceptuję ten fakt mimo że czasem mi przeszkadza.
Wiem więc, że jestem ważny, bo każda żywa istota na świecie ma swój cel. Ja też. Ani mniej, ani
bardziej ważny od misji i przeznaczenia innych ludzi. Jest tak dlatego że każdy ma taki cel, który
najlepiej do niego pasuje. I tak samo jak nie można porównywać ze sobą dwóch różnych osób,
z których każda ma inne myśli, inny smak i inne pragnienia, tak nie ma sensu porównywać ze sobą
tego, co prowadzi ich przez życie. Bo w każdym przypadku jest to coś doskonałego dla określonego
człowieka – z jego mentalnością, zasobem wiedzy i doświadczeń.

Jestem ważny.
Jestem też ważny dla siebie. Nie zaniedbuję moich potrzeb. Dbam o to, żeby odpowiednio dużo
spać, zdrowo się odżywiać i mieć czas na to, co uważam za ważne. Myślisz, że to jest egoizm?

Są dwie odmiany egoizmu.


Wyjaśnię ci jaka jest między nimi różnica.
Zły egoizm polega na tym, że zaniedbuję albo krzywdzę innych ludzi, bo przekładam własną
wygodę albo własne przyjemności nad ich potrzeby. Nie dbam o nich, nie zależy mi na nich, nie
obchodzi mnie jak się czują i jak sobie radzą. Jedyne, co mnie interesuje, to czubek mojego własnego
nosa.

Przeciwieństwem takiego myślenia jest poświęcanie siebie dla innych. Nie mam teraz na myśli
osób duchownych, które wybierają taki sposób życia – ani Matki Teresy, ani zakonników, księży czy
sytuacji ekstremalnych, takich jak na przykład wojna czy obóz jeniecki. Mówię o normalnym
codziennym życiu, w którym spotyka się czasem ludzi żyjących w przekonaniu, że muszą za wszelką
cenę pomagać innym i ratować ich od nieszczęścia. Podkreślam słowa „za wszelką cenę”. Kosztem
własnego zdrowia, czasu, snu, energii i własnych marzeń.
Przyciągają do siebie bezradnych nieszczęśników i przez całe życie spalają się w ogniu ocalania
kogoś od zagłady. Czują wewnętrzny przymus, żeby przy nim trwać i ratować go przed jego własną
autodestrukcją.

W gruncie rzeczy nikt wtedy nie jest szczęśliwy. Ani podopieczny – bo on i tak żyje w nienawiści
do samego siebie i wewnętrznym chaosie. Ani opiekun – bo nawet gdyby stanął na głowie, nie jest
w stanie żyć za kogoś. Każdy dorosły jest odpowiedzialny za siebie.

Ten, kto jest głęboko nieszczęśliwy, rozdarty i zagubiony, musi sam dokonać wysiłku
poszukania własnej drogi. Można mu w tym pomóc, ale nie można zrobić tego za niego.
Pomiędzy złym egoizmem a przejmowaniem odpowiedzialności za drugiego człowieka leży
dobry egoizm.
To jest umiejętność i gotowość do tego, żeby dbać o swój organizm i duszę w takim samym
stopniu, jak o innych ludzi. Troszczyć się o innych, chętnie im pomagać, wspierać i dzielić się
wszystkim, co się ma, ale nigdy kosztem własnego zdrowia albo życia.
Być życzliwym dla innych w takim samym stopniu, jak dla samego siebie. Być dla siebie mądrym
opiekunem, który będzie przypominał: chcę uczciwie pracować, ale nie będę pracować ponad siły
ani w sposób, który przynosi mi szkodę. Chcę pomagać ludziom, ale nie kosztem mojego zdrowia.
Chcę żyć moim życiem, a inni ludzie niech podejmują własne decyzje i żyją tak, jak chcą.

JESTEM WAŻNY oznacza, że jestem też ważny dla mnie.


To ja podejmuję decyzję dotyczące mojego życia. I ja ponoszę ich konsekwencje.
Jeżeli nie podjąłem żadnych decyzji albo jeśli kierowałem się nieszczerymi intencjami – na
przykład chciałem komuś dopiec albo coś udowodnić – to będę się później zmagał z komplikacjami
i zdarzeniami, których wcale sobie nie życzę. Dlatego warto pamiętać o tym, że ja jestem ważny dla
mnie. Ja kreuję moje życie. I ja go potem doświadczam – albo boleśnie, albo z zachwytem i radością.

Kiedy wiem, że jestem ważny, nie rozglądam się i nie porównuję z innymi. Tak jak na szosie
pełnej samochodów. Kiedy siedzę za kierownicą, wiem, że jestem tak samo ważny jak inni kierowcy.

W życiu jest identycznie.


Jestem równie ważny jak inni.
Nie muszę tego udowodnić.
Nie muszę od nikogo uzyskać licencji na ważność.
Nie muszę nikogo prosić o akceptację.
Ludzie nie decydują o tym czy ja jestem ważny, bo o tym zdecydował Bóg. Stwórca, ten, kto mnie
powołał do życia. Ten, kto sprawił, że rozwinąłem się z zalążka i stałem się człowiekiem. On chciał,
żebym tu był. On dał mi prawo, żebym był tu i teraz. Nie potrzebuję do tego zgody żadnych ludzi. Nie
potrzebuję żadnego dodatkowego dowodu na to, że jestem równie ważny jak oni.

Jestem ważny.
Mam całe życie do zorganizowania i przeżycia tak, jak bym chciał.
Cokolwiek stało się wcześniej, nie ma dzisiaj znaczenia.
Jestem ważny tu i teraz.
Rozumiem to i dlatego szanuję siebie, mój czas, moje zdrowie i moje życie.
Bo jestem ważny.
Ani mniej, ani bardziej ważny od innych.
Jestem ważny.
Jestem ważny dla siebie samego.

Nie wywyższam się nad innymi, nie przekładam własnej wygody nad ich potrzeby, potrafię i lubię
pomagać, ale robię to w zdrowy sposób. Nie zaniedbuję własnych potrzeb, żeby zadowolić kogoś
innego.
Jestem ważny,
Moje życie jest ważne.
Mój cel jest ważny.
Książka dla Grzegorz Jezierski

You might also like