Gdzie Leżą Granice Etyki Badań Społecznych?

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 7

Zo a Staszewska

Socjologia r.2
Nr. albumu - 211815

Gdzie leżą granice etyki badań społecznych?


Analiza na podstawie Stanfordzkiego eksperymentu więziennego.

„Jeżeli potra my wziąć w nawias nasze człowieczeństwo i zapomnieć o ludzkich miarach, musimy uznać, że
świat nie jest ani dobry, ani zły".

~ Czesław Miłosz.

Czy zło jest brakiem dobra? Czy ludzie są z natury źli? Czy świat jest czarno biały, czy może
przybiera wiele odcieni zła i dobra? Te i wiele innych podobnych pytań, ludzie zadają sobie
od tysięcy lat. Kwestia zła i dobra do dzisiaj pozostaje jednym z bardziej owianych enigmą
tematów, pozostawiając lozofom, socjologom i psychologom wielkie pole do popisu. Gdyby
zadać pytanie „Co znaczy żyć etycznie?” wielu odpowiedziałoby „To znaczy żyć dobrze,
czyniąc dobro”. Czy już samo nie czynienie zła oznacza bycie etycznym? Na pytania te nie
udzielę odpowiedzi w tej pracy, przynajmniej nie w sposób bezpośredni. Tą pracą chciałabym
przybliżyć kwestie etyki poruszanej w badaniach społecznych na podstawie słynnego
eksperymentu Stanfordzkiego.

Co się stanie gdy zamknie się dobrych ludzi w złym miejscu? Czy ludzkość zwycięży nad złem
czy też zło triumfuje? To niektóre z pytań które zostały postawione podczas dramatycznej
symulacji życia więziennego przeprowadzonej w 1971 r. na uniwersytecie w Stanford.
Stanford Prison Experiment to jeden z najbardziej kontrowersyjnych eksperymentów w
historii psychologi społecznej, wywołał on lawinę poruszenia zarówno w świecie psychologii
jak i socjologii. Nazwisko z którym najbardziej i w pierwszej kolejności kojarzony jest
eksperyment więzienny to Zimbardo Philip. I jest to słuszna konotacja, gdyż Philip Zimbardo
jest głównym autorem całego tego pomysłu, to jemu przypisuje się wszystkie zasługi (lub jak
się później dowiemy zasługi to może nie odpowiednie słowo). Jednakże, niewiele osób zdaje
sobie sprawę że nie był on jednym autorem, wraz z nim współpracowali Curtis Banks i Craig
Haney, którzy mieli równie duży wkład w całe przedsięwzięcie. Uważam, że jak już

1
fi
fi
fi
porywamy się na tematy związane z etyką, to ważne jest wymienić wszystkich rzeczywistych
autorów. Mimo tego, w pracy będę głownie skupiać się na osobie Philipa Zimbardo oraz
pracach które poczynił, tylko i wyłącznie dlatego, że miał największą styczność z poruszanym
przeze mnie tematem.

Philipe G. Zimbardo jest amerykańskim psychologiem i od ponad 50 lat wykłada na


uniwersytecie Stanforda. Zajmuje się on wieloma dziedzinami psychologii lecz najbardziej
znane są jego poczynania w dziedzinie psychologi społecznej. Zajmuję się on głównie
tematyką zła i dehumanizacji. Zarówno te zagadnienia jak i doświadczenia eksperymentu
Stanfordzkiego doprowadziły go do napisania książki „The Lucifer Effect: Understanding
How Good People Turn Evil”, która też stałą się jego najsławniejszą pracą.

Podstawą zainteresowania badaczy do podjęcia się takiego badania były ogólne obserwacje na
temat całego procesu resocjalizacji i tego co on przynosi, albo raczej czego ostatecznie nie
przynosi. To, że społeczna instytucja więzienia nadal nie spełnia swojego zadania. A także,
solidny materiał dowodowy, że więzienia nie resocjalizują ani nie działają jako środek
zapobiegający przyszłym przestępstwom. Celem eksperymentu więziennego było zrozumienie
ewolucji norm i wpływu ról, etykiet i oczekiwań społecznych w symulowanym środowisku
więziennym. Innymi słowy czy na brutalność zachowań strażników więziennych wpływa
sadystyczna osobowość czy samo środowisko więzienne. Eksperyment przeprowadzony został
w podziemiach uczelni Stanford, stworzono tam „pozorowane więzienie”, które zycznie
miało ograniczać swobodę, a także psychicznie oddziaływać. Wzięło w nim udział 24 białych,
zdrowych, mężczyzn, wybranych po przez kwestionariusze oraz testy psychologiczne.
Każdemu z nich losowo przypisana została rola więźnia lub strażnika. Jak twierdzą autorzy
eksperymentu, ich celem było stworzenie jak najwierniejszej kopii amerykańskiego więzienia
w rozumieniu funkcjonalnym, „Z powodów natury etycznej i pragmatycznej nie mogliśmy
posługiwać się groźbą czy zapowiedzią poważnej kary zycznej, nie mogliśmy pozwolić na
rozkwit praktyk homoseksualnych czy też rasistowskich (…)”1. Wśród uczestników
eksperymentu zależnie od roli miał nastąpić rozkwit poczucia władzy lub bezsilności.
Więźniowe zostali przebrani w jednakowe koszule, na głowy założono im pończochy jako
symbol zgolenia włosów, na nogach mieli kajdany, wszystko to miało na celu dehumanizacje i
ujednolicenie więźniów. Strażnicy dostali jednakowe mundury. Strażnikom wolno było
wymyślać kary dla więźniów, mieli jednak pewne ograniczania gdyż znajdowali się pod stałym

1 C. Haney, C. Banks, P.G. Zimbardo, Wi niowie i stra nicy – badanie w symulowanym wi zieniu [w:] E. Aronson
(red.) Człowiek istota społeczna. Wybór tekstów, str.83 -101

2



fi

fi
nadzorem kamer. Podczas trwania eksperymentu doszło do takich sytuacji jak próba ucieczki,
bunt, odwiedziny rodzin oraz odwiedziny księdza. Z dnia na dzień strażnicy pozwalali sobie
na coraz drastyczniejsze zachowania wobec więźniów. Mimo wcześniejszej założeń braku
przemocy zycznej dołączyła ona w ciagu trwania eksperymentu do narzędzi strażników,
zaraz obok przemocy werbalnej. Pozwolę sobie nie wchodzić w szczegółu przebiegu
eksperymentu dzień po dniu, bo to też nie jest celem tej pracy. Przejdę prosto do zakończenia
eksperymentu, przyczyn które do tego doprowadziły, a także fali reakcji opinii publicznej na
to zdarzenie.

Planowane wstępnie na dwa tygodnie badanie, zostało zakończone zaledwie po sześciu


dniach. Jedną z pierwszych osób która uświadomiła profesorowi Zimbardo że eksperyment
powinien zostać przerwany była Krystyna Maślak, jedna ze studentek i badaczek, przyszła
żona Zimbardo. Zwróciła ona uwagę że eksperyment wymyka się spod kontroli. Tak też
rzeczywiście było. Sztucznie stworzone wiezienie stworzyło miejsce prawdziwych
patologicznych i sadystycznych zachowań. Jak twierdzi sam P. Zimbardo, zdecydował się on
na zakończenie eksperymentu z dwóch powodów: pierwszym było to że dzięki ”(…) zapisom
z kamer wiedzieliśmy, że strażnicy stają się bardzo brutalni w nocy, kiedy eksperymentu nie
obserwowali badacze. Nuda doprowadziła do wyjątkowo poniżających praktyk, również o
charakterze pornogra cznym.”2 Już w tym momencie powinna najść nas re eksja - na samym
początku autorzy otwarcie zakładali, że wiezienie ma wyłącznie charakter funkcjonalny i nie
zostaną dopuszczone zachowania takiego pokroju. Drugim powodem była wspomniana
wcześniej Krystyna Maślak, studentka sprzeciwiła się pomysłowi sprowadzenia skutych
więźniów do toalet w torbach na głowach i rękach na ramionach innych więźniów, oburzona
powiedziała „"To okropne co robicie tym chłopcom!”3 Co ciekawe studentka byłą jedną osobą
która zakwestionowała moralność eksperymentu. Ostatniego dnia eksperymentu wszyscy
uczestnicy zostało poddani serii wywiadów, osobistych jak i grupowych aby poznać ich
odczucia, podsumować wszystko co się stało, skonfrontować doświadczenia które odcisnęły na
wszystkich ogromne piętno. Eksperyment był na tyle intensywny i rzeczywisty że z
problemami po jego zakończeniu mierzyli się nie tylko uczestnicy ale również badacze.
Najistotniejszego jednak podsumowania udzieli jeden z więźniów dwa miesiące po
zakończeniu się eksperymentu, "Zacząłem mieć poczucie, że tracę tożsamość. Tożsamość
osoby, którą nazywałem Clay, osoby, która kazała mi iść do tego miejsca, osoby która dała się

2 https://www.prisonexp.org/polish/conclusion
3 Ibidem.

3
fi
fi
fl
w tym więzieniu zamknąć -- bo to było dla mnie więzienie, i nadal jest. Nie uważam, że to
eksperyment ani symulacja, bo to po prostu więzienie prowadzone przez psychologów zamiast
przez państwo. Zacząłem mieć poczucie, że osoba, którą byłem i która kazała mi iść do
więzienia, była mi obca -- obca tak bardzo, że w końcu stałem się 416. Naprawdę byłem
swoim numerem”4. Badanie to wyrządziło rzeczywiste zmiany w osobowości człowieka,
niezależnie czy w trakcie badania czy dopiero po czasie, miało intruzywny i niszczący wpływ.

Zdaniem samego Zimbardo i innych badaczy w nim uczestniczących, eksperyment ukazał że


ludzie z łatwością dostosowują się do ról społecznych, które mają odgrywać. Tym łatwiejsze
jest dostosowanie się im bardziej stereotypowa jest ogrywana rola.

Dziś mija ponad 50 lat od przeprowadzenia eksperymentu i wciąż budzi on ogromne


kontrowersje w środowisku naukowym, jest o nim głośno teraz jak i kiedyś. Głównym
zarzutem w stronę P. Zimbardo i jego wspołpracowników są kwestie etyczne. Gdzie leży
granica etyki takich eksperymentów i czy Zimbardo ją przekroczył. Czy mimo ukazania
pewnych zachowań ludzkich, potwierdzenia postawionych tez, eksperyment był konieczny?
Czy udowodnił jakieś prawdy objawione? Wytyka się mu rownież kłamstwa, zmanipulowanie
wyników czy też czystą grę aktorską niektórych uczestników. Krytycy Zimbardo zrzucają mu,
że jego eksperyment to nic innego jak usprawiedliwianie i banalizowanie zła. Jeden z jego
głównych krytyków Ben Blum, doktor nauk informatycznych, który sam przeprowadził
dogłębną analizę owego eksperymentu twierdzi, że wyniki badań Zimbardo pozwalają
ludziom na łatwą ocenę zła, mówiącą – to nie ja jestem winny i zły, zmusiła mnie do tego
sytuacja.

To co również często jest wytykane i ma znaczący wpływ na etykę danego eksperymentu jest
samo zachowanie Zimbardo, zatracanie przez niego dystansu do przeprowadzanego badania.
Autor pełnił zarówno role osoby nadzorującej, przeprowadzającej badanie jak i naczelnika
sztucznego widzenia. Ta druga rola dała mu możliwość zachęcania i podżegania „strażników”
do wielu zachowań wobec więźniów. Mimo swojego wykształcenia psychologicznego nie
dostrzegł jak nieprofesjonalne, i tym bardziej niedopuszczalne jest pełnienie przez niego obu
ról. Jak pisze *insert* „z jego pola widzenia znikł fakt prawdziwego cierpienia (…)”5.

Na pewno wielu mogłoby się kłócić co do określania tego co jest etyczne, a co nieetyczne. Na
szczęście w przypadku badań społecznych i eksperymentów, ustanowione zostały odpowiednie

4 Ibidem.
5 N. Szutta, Czy istnieje coś co zwiemy moralnym charakterem i cnotą, Wydawnictwo Academicon, Lublin 2017, s.192

4
instytucje zajmujące się tworzeniemwytycznych etycznych. Jedną z takich instytucji jest
Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne które stworzyło tzw. EPCRHP (Ethical principles
of psychologist and code of conduct) czyli Zasady etyczne psychologa i kodeks postępowania.
Nakreślone wytyczne przez ATP ukazują, że eksperyment Stanfordzki złamał wiele zasad.
Jedną ze złamanych była zasada mówiącą o ty, że badacz ponosi pełną odpowiedzialność nie
tylko za etyczność badania, ale również postępowanie współpracowników. Tymczasem,
Zimbardo nie był w pełni obiektywny podczas eksperymentu. Jak sam wielokrotnie
przyznawał – zaangażował się w niego tak bardzo, że przyjął dwie, wspomniane przez mnie
wcześniej role, nadzorującego badanie i naczelnika. Innym przykładem jest samo
„aresztowanie” uczestników które odbyło się w ich domach, na które nie wyrazili zgody.
Autorzy tłumaczą , że aresztowania miały być zaskoczeniem. Natomiast kodeks mówi jasno,
że nie powinno się utajniać przed badanymi prawdziwego celu badania oraz jego szczegółów.
Ostatnią i w przypadku etyki wydawać się najważniejszą złamaną zasadą była zasada
mówiąca o tym, że eksperymentator musi chronić badanych, zarówno przed różnymi
formami psychicznego, jak i zycznego dyskomfortu. „Badani nie mogą być narażeni na
doznawanie lęku, bólu lub wstydu. Uczestnicy wcielający się w więźniów nie byli chronieni
przed krzywdą psychiczną, doświadczaniem incydentów upokorzenia i niepokoju. Byli
nękani, do czego przyznał się sam Zimbardo.”6 Bez sprzecznie zasada ta została wielokrotnie
złamana. Badacz w żadnym wypadku nie powinien dopuści do powstania takich incydentów.
Nieetyczność eksperymentu więziennego jest znacząca; jedną z tez P. Zimbardo było to, że
może dojść do zachowań patologicznych, w takim wypadku jeśli chociażby zakładał, że może
dojść do uszczerbku na zdrowiu psychicznym czy zycznym uczestników - eksperyment nie
powinien być rozpoczęty. Zakładając nawet, że autorzy nie spodziewali się takiej eskalacji
przemocy werbalnej i zycznej (w co osobiście nie wierzę, patrząc na to, że P. Zimbardo
podsuwał pomysły „strażnikom”), to w momencie ukazania się pierwszych takich oznak,
eksperyment winien być przerwany.

Jako że eksperyment więzienny, mimo swojego psychologicznego podłoża, zalicza się do


psychologi społecznej czyli niezwykle ważnej dziedziny również dla socjologów, warto
podkreślić jak nie spełnia on wymogów etycznych w socjologii. Zaznaczę, że analiza tego
eksperymentu, była i jest analizą socjologiczną.

6https://magazyn-edukacyjny.pl/nieetyczny-eksperyment-dlaczego-stanfordzki-eksperyment-wiezienny-wciaz-
budzi-tak-wiele-emocji/

5
fi
fi
fi
Na naszym własnym podwórku posiadamy Polskie Towarzystwo Socjologiczne, które w 2012
roku wydało „Kodeks etyki socjologa”. Kodeks który jest i winien być wyznacznikiem kwestii
etycznych w podejmowanych przez badaczy badaniach czy eksperymentach. Kodeks wedle
którego, eksperyment więzienny możemy określić nieetycznym. Już w preambule możemy
znaleźć istotny drogowskaz „Kodeks etyki socjologa jest zbiorem zasad pomocnych w
prowadzeniu uczciwej i rzetelnej działalno ci zawodowej, w tym, w rozstrzyganiu kwestii
etycznych wynikaj cych ze sprzecznych warto ci, zobowi za i interes w, z jakimi boryka si
socjolog. Słu y tak e do oceny jego działalno ci.”7 Jak widać kodeksy te służą ułatwieniu
rozwiązania wszelkich sporów etycznych z którymi potencjalnie borykać może się badacz. W
części mówiącej o relacji badacza z uczestnikami badania, znajdziemy dwa niezwykle istotne
punktu: punkt siódmy mówiący że „Socjologowie maj obowi zek zapewni , by prowadzone
badania nie miały negatywnego wpływu na stan zyczny, społeczny i psychiczny ich
uczestnik w. Powinni d y do ochrony praw badanych, ich interes w, wra liwo ci i
prywatno ci, nawet, je li wywa enie sprzecznych interes w mo e okaza si trudne.”8 oraz
punkt ósmy, „W relacjach z badanymi socjologowie powinni post powa uczciwie, w spos b
bezstronny, odpowiedzialny i wzbudzaj cy zaufanie.”9. Punktów które w sposób oczywisty
zostały złamane przez Zimbardo i jego współpracowników można byłoby wymieniać jeszcze
godzinami.

Zarówno kodeks etyczny socjologa jak i psychologa, niezależnie od kraju pokazuje że są


pewne obowiązujące, nieprzekraczalne granice etyki badań. Wyraźną, ważną i
fundamentalną granicą jest dobrostan badanego, jego zdrowie psychiczne i zyczne, nie może
zostać ono naruszone. Odpowiadając więc na zadane przez mnie w tytule pytanie, grania w
badaniach społecznych, leży w nie wyrządzaniu krzywdy badanym. Jest to granica w moim
rozumieniu najbardziej ludzka i niepodważalna, niezależnie od tego czy jest to
przeprowadzane przez nas badanie, eksperyment czy po prostu nasze życie codzienne, nie
możemy krzywdzić innych. Krzywda ta nie może tym bardziej powodowana być w imię
„nauki”. Bez znaczenia jaka jest dziedzina w której się poruszamy, czy jest to socjologia,
psychologia, prawo itp. Warto się w życiu kierować, wyznaczającą etyczny drogowskaz zasadą
primum non nocere.

7Kodeks etyki socjologa, Uchwalony przez Walne Zgromadzenie Delegat w Polskiego Towarzystwa
Socjologicznego dnia 25 marca 2012 r.
8 Tamże.
9 Tamże.

6















fi











fi






Bibliogra a
C. Haney, C. Banks, P.G. Zimbardo, Wi niowie i stra nicy – badanie w symulowanym wi zieniu
[w:] E. Aronson (red.) Człowiek istota społeczna. Wybór tekstów, Wydawnictwo Naukowe
PWN SA, Warszawa 2001

P. Zimbardo, Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czyni zło? Wydawnictwo Naukowe
PWN 2017

N. Szutta, Czy istnieje coś co zwiemy moralnym charakterem i cnotą, Wydawnictwo


Academicon, Lublin 2017, s.192

Kodeks etyki socjologa, Uchwalony przez Walne Zgromadzenie Delegat w Polskiego


Towarzystwa Socjologicznego dnia 25 marca 2012 r.

Netogra a
https://www.prisonexp.org/polish/conclusion

https://magazyn-edukacyjny.pl/nieetyczny-eksperyment-dlaczego-stanfordzki-eksperyment-
wiezienny-wciaz-budzi-tak-wiele-emocji/

7
fi
fi





You might also like