Segal H - Wprowadzenie Do Teorii Melanie Klein

You might also like

Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 32

Segal H - Wprowadzenie do teorii Melanie Klein

Rozdział 1 - Wczesne prace Melanie Klein

Wkład Melanie Klein w teorie i techniki psychoanalotyczne można podzielić na 3 fazy. W pierwszej fazie
Klein położyła fundamenty pod analizę dzieci oraz prześledziła rozwój kompleksu Edypa i superego. W
drugiej fazie sformułowała pojęcia pozycji depresyjnej i maniakalnych mechanizmów obronnych. W
trzeciej fazie zajmowała się najwcześniejszym okresem rozwoju, który nazwała pozycją paranoidalno-
schizoidalną.

Przed 1934r. podążała za opisując swoje odkrycia w kategoriach libido oraz teorii ego, superego i id. W
1934r. zaczeła formułować swoje odkrycie głównie z perspektywy własnej strukturalnej koncepcji pozycji.
Pojęcie pozycji ma określać właściwą strukturę ego i superego oraz charakter relacji między nimi w
kategoriach pozycji paranoidalno-schizoidalnej oraz deoresyjnej.

W latach 20. Klein podejmując się analizy dzieci rzuciła nowe światło na wczesny rozwój dziecka. Melanie
Klein zauważyła że zabawa dziecka może symboliczeni reprezentować jego fantazje i lęki. Ponieważ od
małych dzieci nie można oczekiwać wolnych skojarzeń, traktowała ona ich zabawę tak samo jak
ekspresję werbalną, jako symboliczny wyraz ich nieświadomych konfliktów. To podejście otworzyło jej
drogę do dziecięcej nieświadomości.

Uważano, że kompleks Edypa pojawia się w trzecim lub czwartym roku życia. Klein obserwowała dzieci
dwuipółletnie dające wyraz edypalnym fantazjom i lękom. Wydawało się, że genitalne, jak i preganitalne
fantazje mają udział w tych fantazjach i odgrywają ważną rolę w lękach edypalnych zarówno u młodszych,
jak i starszych dzieci. Super ego pojawia się znacznie wcześniej, niż można by się spodziewać na
podstawie klasycznej teorii.

Analizując dziecięce symbolizacje i powtórzenia wcześniejszych lęków i relacji z obiektem przeniesienia


Klein zaobserwowała, że dziecięce relacje z obiektem cofają się bardzo daleko w przeszłość, aż do relacji
z obiektami częściowymi takimi, jak pierś i penis, które poprzedzają relację z rodzicami postrzeganymi
jako całe osoby. Odkryła również, że lęk wywołany przez te najwcześniejsze relacje z obiektami może
mieć trwały wpływ na późniejsze relacje oraz postacie kompleksu Edypa. Melanie Klein mogła prześledzić
złożoną interakcję między nieświadomymi fantazjami dziecka i jego rzeczywistymi dośwaidczeniami oraz
sposób w jaki dziecko stopniowo wykształca bardziej realistyczną relację ze swoimi zewnętrznymi
obiektami.

Konflikt między agresją a libido okazał się bardziej intensywny w najwcześniejszych stadiach rozwoju. Lęk
wynika bardziej z popędu śmierci niż z libido oraz że to właśnie przeciw impulsom agresywnym i przeciw
lękowi kształtują się pierwsze obrony. Klein zauważyła że małe dzieci pod wpływem lęku starają się
rozszczepić swoje obiekty i uczucia oraz próbują zatrzymać w sobie dobre uczucia i introjektować dobre
obiekty a wyrzucać złe obiekty i wyprojektować złe uczucia. Klein uzyskała pełny obraz tego jak dziecko
kształtuje swój wewnętrzny świat. Melanie Klein odkryła że to to co wiedziano wcześniej o superego fazy
genitalnej, dotyczyło w istocie ostatniego stadium jego złożonego rozwoju. Poza stwierdzeniem, ze ego
wchodzi w rozmaite relacje ze swymi wewnętrznymi obiektami, zauważono iż te wewnętrzne obiekty w
percepcji dziecka wchodzą w relacje między sobą.

Praca Melanie Klein z dziećmi i dorosłymi umożliwiła ujęcie najwcześniejszych stadiów kompleksu Edypa
i rozwoju superego w kategoriach wczesnych relacji z obiektem, z naciskiem na lęki, obrony i relacje z
obiektem, zarówno częściowym, jak i całym.

Wg Klein w sytuacjach miłości i zaspokojenia potrzeb, dziecko introjektuje idealną, kochaną i zarazem
kochającą pierś, która twaorzy podwaliny pod ten aspekt superego, który odpowiada ideałowi
ego.Wkrótce częsciowo pod wpływem frustracji i lęku obecnych w relacji do piersi pragnienia i fantazje
dziecka rozciągają się na całe ciało jego matki. Takie rozumienie relacji matki i dziecka pozwoliło Klein
wyjaśnić wagę fantazji i nieświadomego lęku w relacji dziecka z zewnętrznym światem oraz roli tworzenia
symbolu w rozwoju dziecka. Dziecku potrzbny jest lęk do rozwoju, jednak jego zbyt wysoki poziom hamuje
cały proces tworzenia symbolu. Klein opisała psychotyczne dziecko, u którego proces tworzenia symbolu
był zahamowany, w skutek czego nie był on wstanie obdarzyć otaczającego go świata bardziej
ożywionym zainteresowaniem. Kein jako pierwsza zauważyła że w procesie psychotycznym zostaje
uszkodzony właśnie proces tworzenia symboli.

Kiedy dziecko staje się bardziej świadome swoje ataki i lęki kieruje w stronę pary rodzicielskiej. Lęk
dziecka u szczytu fantazji może być dwojaki: jest zarówno lękiem przed rodzicami zewnętrznymi, jak i
przed wewnętrznymi, ponieważ najpierw matka, a później oboje rodzice są introjektowani, dając początek
przerażającym i karzącym obiektom wewnętrznym. W związku z tymi fantazjami Klein po raz pierwszy
zwróciła uwagę na ważność zarówno rozszczepienia, jak i wzajemnej gry introjekcji i projekcji, które
uważała za bardzo istotne mechanizmy psychiczne u małych dzieci. Konfrontując się z lękiem:
wywoływanym przez przerażające obiekty wewnętrzne, dziecko próbuje odszczepić obraz dobrych
rodziców i własne uczucia miłości od obrazu złych rodziców i własnej destrukcyjności. Im bardziej
sadystyczne są fantaje dzieci na temat rodziców, tym bardziej czuje się ono zmuszone trzymać te uczucia
zdala od dobrych rodziców i tym bardziej powtórnie stara się zintrojektować dobrych zewnętrznych
rodziców.

Według Klein pojawienie się superego nie tylko poprzedza kompleks Edypa, ale i stymuluje jego rozwój.
Lęk wywoływany przez zinternalizowane złe postaci sprawia, że dziecko tym bardziej rozpaczliwie szuka
libidinalnego kontaktu ze swoimi rodzicami jako zewnętrznymi obiektami. Pragnie posiąść ciało matki nie
tylko w celach libidalnych i agresywnych, ale także z lęku skłąniającego do szukania oparcia w
rzeczywistej matce, przeciw jej wewnętrznemu przerażającemu obrazowi.

Badania Klein nad wczesnymi stadiami kompleksu doprowadziła ją do następujących sformułowań. Wg


Klein mała dziewczynka, odwracając się od piersi ku ciału matki, zupełnie tak samo jak mały chłopiec
fantazjuje na temat wydobycia z niego i przywłaszczenia sobie całej zawartości, w tym zwłaszcza penisa
ojca i dzieci. Klein obserwowała, że u małych dziewczynek wcześnie występuje świadomość własnej
waginy, a pasywno-oralne nastawienie przenosi się z ust na pochwę, kładąc w ten sposób podwaliny pod
genitalną pozycje odypalną. We wczesnym stosunku dziewczynki do matki możemy odnależć zarówno
elemnty heteroseksualnego jak i homoseksualnego rozwoju. Wczesne pochodzące od matki superego
może sprawiać, że dla małej dziewcznynki wejście w rywalizację z matką będzie zbyt przerażające, co
stwarza podstawę rozwoju homoseksualnego Podobnie, gdy penis ojca stanie się bardzo złym obiektem
może pojawić się obawa pryed seksualn relacją z nim.

W stosunki do kompleksu Edypa u chłopców zaszła również pewna zmiana punktów ciężkości. Wg Klein
wczesna relacja do piersi matki oraz fantazje na temat jej życia odgrywają istotną rolę na temat jej ciała
odgrywają istotną rolę w kształtowaniu się kompleksu Edypa zarówno u chłopców, jak i u dziewczynek.

Odkrycia Melanie Klein dotyczące wczesnych relacji z obiektem rzuciły nowe światło na zagadnienia
seksualności, zarówno męskiej jak i kobiecej, odkrywając u obu płci wczesną świadomość waginy, jak
również znaczenie fantazji na temat ciała matki i jego zawartości. Kobieca seksualność w tym ujęciu jawi
się nie jako wykastrowana odmiana męskiej, lecz jako odrębna jakość, a pozycji kobiecej u chłopców
Klein nadała większe znaczenie. Badając kompleks Edypa, wskazała na znaczenie stadiów
pregenitalnych oraz relacji z obiektami częściowymi w rozwoju komplesu Edypa i superego. Znaczenie
agresji uległo pewnej zmianie: Klein opisała szczegółowow wczesny konflikt między popędami życia i
śmierci oraz lęki, które ten konflikt wywołuje. Badania nad zintrojektowanymi obiektami pokazały
wewnętrzną strukturę superego i ego o wiele dokładniej niż wcześniej.

W swoich pracach Klein nie rozróżnia teoretycznie lęku i poczucia winy. Badania nad współgraniem
agresji i libido pozwoliły jej dostzrec rolę reparacji w życiu psychicznym. Melanie Klein opisała rolę jaką
odgrywają lęk i poczucie winy w związku z atakami na ciało matki, oraz potrzebę reparacji jako czynnik
istotny w impulsie twórczym. Melanie Klein zyskała wgląd w wewnętrzną strukturę dziecka dzięki
obserwacji przeniesienia i symboliki w zabawie.
Rozdział 2 - Fantazja

Melanie Klein opisuje tylko nieświadome fantazje ludzi dotyczące tego, co zawiera ich psychika.
Nieświadome fantazje sa obecne zawsze i czynne u każdej jednostki. Oznacza to, że ich występowanie
nie świadczy o chorobie lub braku poczucia rzeczywostści w stopniu większym. O cechach
charakterystycznych jednostki decyduje natura tych nieświadomych fantazji oraz to, jak się one odnoszą
do zewnętrznej rzeczywistości.

Wg Klein fantazja moze być traktowana jako psychiczna reprezentacja albo uumysłowy korelat,
psychiczny wyraz popędów. ,,Wyobrażenia” stanowiące reprezentację popędu byłyby niczym jak
pierwotnymi prymiywnymi fantazjami. Zgodnei z tym ujęciem działania popędu reprezentują i wyrażają w
życiu psychicznym fantazje o jego zaspokojeniu przez odpowiedni obiekt. Skoro popędy działają od
urodzenia możemy przypuszczać że pewna forma życia wyobraźniowego istnieje już od urodzenia.
Pierwszemu głodowi oraz instynktownemu dążeniu do jego zapokojenia towarzyszy niewątpliwie fantazja
na temat obiektu mogącego go zaspokoić. Pierwsze fantazja doświadzane są jako zjawiska zarówno
cielesne jak i umysłowe. Tak długo jak działa zasada przyjemności fantazje mają charakter omnipotentny i
nie są odróżniane od doświadczania rzeczywistości. Na przykład zasypiające niemowlę, mlaszcząc i
wykonując ruchy ssania ustami fantazjuje o tym że rzeczywiście ssie pierś matki.

Tworzenie fantazji jest funkcją ego. Spojrzenie na dantazję jako na umysłową ekspresję popędu. Zakłada,
że ego od urodzenia jest zdolne do tworzenia prymitywnych relacji z obiektem w fantazji i w
rzeczywistości oraz że jest do tego zmuszane przez popędy i lęk. Fantazje są nie tylko ucieczką od
rzeczywistości, ale i ciągłym, nieuniknionym akompaniamentem rzeczywistych doświadczeń, ustawiczenie
wchodząc z nimi w interakcje.

Przykładem fantazji mającej wpływ na reakcję na rzeczywistość może być sytuacja, kiedy głodne,
wściekło dziecko, któremu podano do ssanie pierś, zamiast przyjąć odrzuca ją i odmawia ssanie. Możemy
mieć tu doczynienia z fantazją o atakowaniu i zniszczeniu piersi, która sama jest wtedy odczuwana jako
zepsuta i mściwie atakująca.

W bardziej złożonych przypadkach możemy jak nieświadomie fantazje determinują porządek


przyczynowy przypisywany zdarzeniom, nawet wtedy gdy postrzeganie rzeczywistości jest wierne.
Typowym przykładem jest dziecko z nieudanego, kłótliwego małżeństwa. Takie dziecko postrzega kłótnie
rodziców jako rezultat swoich życzeń i uważa, że jego urynalne i fekalne ataki zepsuły małżeństwo
rodziców.

Rzeczywistość może również odciskać swoje piętno na nieświadommych fantazjach. Np. dziecko które
zaczyna odczuwać głód, ale przezwycięża go za pomocą omnipotentnej halucynacji o posiadaniu dobrej,
karmiącej piersi. W drugim przypadku dziecko zostanie opanowane przez głód i złość, a w jego fantazji
doświadczenie złęgo, prześladującego obiektu stanie się silniejsze, co doprowadzi do przekonania, że
jego własna złość jest mocniejsza od miłości, a zły obiekt silniejszy od dobrego.

Ta wzajemna relacja między nieświadomymi fantazjami a zewnętrzną rzeczywistością nabiera


szczególnego znaczenia , kiedy próbuje się ocenić względną rolę wpływu środowiska na rozwój dziecka.
Wagę czynnika rodna właściwie ocenić tylko w odniesieniu do tego, co ono znaczy w kategoriach
popędów i fnatazji dziecka. Złe doświadczenie nie tylko potwierdza poczucie dziecka, że świat zewnętrzny
jest zły, ale również poczucie bycia złym samemu i omnipotencji jego agresywnych fantazji. Dobre
doświadczenia łagodzą złość, modyfikują prześladowcze fantazje oraz mobilizują w dziecku uczucia
miłości, wdzięczności i wiarę w dobry obiekt.

Przeciwnym ujęciem jest ujęcie które traktuje fantazje jako mechanizm obronny. Fantazja ma swój askept
obronny, który musi być brany pod uwagę. Ponieważ jej celem jest zapokajanie popędów bez względy na
zewnętrzną rzeczywistość, zaspokojenie płynące z fantazji można traktować jako obronę przed
zewnętrzną deprywcją. Fantazja jest również obroną przed rzeczywistością zewnętrzną. Tworząc fantazje
o spełnieniu życzenia, jednostak nie tylko unika frustracji i uznania nieprzyjemnej rzeczywostości
zewnętrznej, ale również broni się przed rzeczywistością swojego głodu i złości, przed swoją wewnętrzną
rzeczywistością. Fantazje mogą zostać użyte do obrony przed innymi fantazjami. Przykładem są fantazje
maniakalne, których zadaniem jest ustrzeżenie się przed fantazjami depresyjnymi.

Z rozważań dot. obronnego użycia nieświadomej fantazji wyłania się problem dokładnego ustalenia jej
relacji wobec mechanizmów obronnych. Kluczowe jest rozróżnienie między aktualnym procesem, a jego
ściśle szczegółową reprezentacją umysłową. Np. jednostka w danym momencie używa procesów
projekcji i introjekcji jako mechanizmów obronnych. Procesy te sama w sobie będą przez nią
doświadczane w kategoriach fatazji wyrażających poczucie, że sama coś ,,wkłada lub wyjmuje”, sposobu
w jaki to robi i rezultatu, które w jej mniemaniu przynoszą te działania. To co obserwator uznaje za
mechanizm, jest doświadczane i może zostać w szczegółach opisane przez podmiot jako fantazja.

Bardziej skomplikowany przykład opisanego zjawiska: Pacjent, który niedawno rozpoczął swoją analizę,
często się spóźniał, opuszczał sesje i regularnie zapominał sporych części materiału . Po wielu dniach
użytecznej pracy analitycznej, niewiele zapamiętał z tego co zostało zrobione, okazało się, ze nie wywarło
to żadnego wpływu na jego osobowość, tak jakby cały proces i jego wynik został zaprzepaszczony. Było
całkiem jasne, że używał on echanizmów rozszczepienia i zaprzeczenia w tej sytuacji. Tego o czym
mówiło się w tych kategoriach pacjent doświadczał jako bardzo żywej fantazji.

Interpretacje machanizmów obronnych pozostają często mało skuteczne do czasu, aż pojawi sie
sposobność zinterpretowania ich w taki sposób, że stają się one dla pacjenta znaczące.

Czasami można wyraźnie zaobserwować relacje między mechanizmami obronnymi a fantazjami pacjenta
w jego marzeniach sennych. Przykład pacjentki: W pierwszym śnie znajdowała się ona w ciemnym
pokoju, w którym były również dwie inne osoby stojące blisko siebie, jak równeż kilka innych mniej
wyraźnyxh postaci. Te diwe osoby były do siebie bardzo podobne, ale jedna z nich znajdowała się w
cieniu, a dryga była dobrze oświetlona. Pacjentka była przekonana że tylko ona widzi oświetloną postać, a
dla innych osób ze snu jest ona niewidoczna. Ta pacjentka często używała mechanizmów rozszczepienia,
zaprzezenia i idealizacji. Wcześniej w tym tygodniu miałą okazję zobaczyć swoją analityczkę w pokoju
pełnym ludzi. W jej skojrzeniach dwie postacie reprezentowały jej analityczkę. Jedna z nich była osobą,
którą w zatłoczonym pomiesczeniu każdy mógł widzieć, natomiast druga jej analityczką, stanowiła jej
wyłączną własność. Pacjentka nie była o nią zazdrosna. W tym pierwszym śnie radzi sobie ze swoją
zazdrością za pomocą mechanizmów rozszczepienia i idealizacji, posiada jaśniejącą, wyidealizowaną
analityczkę, której nikt nie może jej odebrać.

W drugim śnie pacjentka śniła o małej dziweczynce, siedzącej na podłodze i wycinającej coś nożyczkami.
Gromadziła one wycięte przez siebie kawałki,cała podłoga zapełniona była ścinkami, które zbierały inne
dzieci. Ten sen jest pełniejszą wersją pierwszego. Ukazuje on, jak w istocie odczuwała ona stosowane
przez siebie mechanizmy rozszczepienia i idealizacji. Rozszczepienie znajduje swój wyraz w czynności
wycinania. Pacjentka jest małą dziewczynką, która wycięła sobie z papieru postać analityczki. Jest to
dobra część analityczki. Ludzie mogący zobaczyć tylko mroczną część analityczki są reprezontawani w
drugim śnie przez dzieci, którym zostają tylko pocięte kawałki papieru. Rozszczepienie,z który mieliśmy
doczynienia w pierwszym śnie, jest w drugim doświadczene jako atak przecinający analityczkę na część
idealną i część bezwartościową, a tp, co w pierwszym śnie wyrażone zostaje przez idealizację, w drugim
jest doświadczane jako kradzieżi pozyskiwanie dla siebie najlepszych powycinanych części analityczki. W
drugim śnie staje się jasne, że pacjentka odczuwa procesy rozszczepienia i idealizacji jako aktywność
agresywną, zachłanną i budzącą poczucie winy.

Rozważając związki między fantazjami a mechanizmami introjekcji i projekcji, możemy rzucić nieco
światła na złożone zależności między nieświadomą fantazją, mechanizmami obronnymi i strukturą
umysłu. Analiza wczesnyh prjekcyjnych i introjekcyjnych relacji z obiektem ujawniła fantazje o obiektach
introjektowanych do ego od najwcześniejszego dzieciństwa, począwszy od introjekcji idealnej i
prześladowczej piersi, Z początku introjektowane są obiekty częściowe, takie jak pierś, a później penis,
następnie obiekty całościowe, takie jak matka, ojciec para rodzicielska. Im wcześniejsza introjekcja, tym
bardziej fantastyczny charakter mają introjektowane obiekty i tym bardziej są one zniekształcone przez
treści w nie projektowane. W miarę dojrzewania, wraz z coraz pełniejszym poczuciem rzeczywistości,
wewnętrzne obiekty stają się coraz doskonalszymi przybliżeniami rzeczywistych osób z zewnętrznego
świata. Introjekcje zostają zasymilowane do ego i przyczyniają się do jego rozwoju i właściwości. Inne
pozostają odrębnymi obiektami wewnętrznymi, a ego pozostaje z nimi w relacji. W ten sposób powstaje
złożony świat wewnętrzny. Strukture osobowości dominują w dużym stopniu najtrwalsze z fantazji, jakie
ego ma na swój temat oraz temat obiektów, które zawiera.

Fakt, że struktura osobowości jest głęboko związana z nieświadomymi fantazjami, jest niezmiernie istotny:
umożliwia wpływanie na struturę ego i superego w procesie analizy. Poprzez analizę relacji ego z
obiektami wewnętrznymi i zewnętrznymi oraz poprzez modyfikację fantazji na temat tych obiektów
możemy mieć rzeczywisty wpływ na utrwaloną strukturę ego.

Tworzenie fantazji i mechanizmy umysłowe umożliwiają ego tolerowanie napięcia bez natychmiastowego
wyładowania motorycznego. Dziecko zdolne do podtrzymywania fantazji nie musi używać
rozładowania ,,jako sposobu uwolnienia aparatu psychicznego od nadmiaru bodźców”. Może ono za
pomocą bodźców podtrzymywać swoje pragnienie aż do czasu, kiedy będzie możliwe uzyskanie
zaspokojenia w rzeczywistości. Jeżeli frustracja u dziecka będzie bardzo silna lub ma ono słabą
umiejętność podtrzymywania swoich fantazji, nastąpi wyładowanie motoryczne, któremy często
towarzyszy dezintegracja ego.

Rozdział 3 - Pozycja paranoidalno-schizoidalna

Wg Klein już w momencie narodzin istnieje ego zdolne doświadczać lęku, używania mechanizmów
obronnych i tworzenia relacji z obiektem nie oznacza wcale, że ego noworodka w jakikolwiek sposób
przypomina ego dobrze zintegrowanego sześciomiesięcznego niemowlaka czy osoby dorosłej.

Wczesne ego jest słabo zorganizowane, choć zgodnie z ogólnym kierunkiem psychofizjologicznego
dojrzewania wykazuje od początku tendencje do integracji. Czasami pod naciskiem popędu śmierci i lęku
trudnego do zniesienia, tendencja ta zostaje zniesiona i następuje obronna dezintegracja. W
najwcześniejszych fazach rozwoju ego jest labilne , podlega ciągłym zmianom, a stan jego integracji waha
się.

Już od momentu narodzin niedojrzałe ego jest narażone na lęk wywołany wrodzoną polaryzacją popędów,
ciągłym konfliktem między popędami życia i śmierci. Podlega ono również bezpośredniemu naciskowi
zewnętrznej rzeczywistości, zarówno lękotwórczemu - trauma narodzin, jak i życiodajnemu - ciepło,
miłość, pokarm otrzymywany od matki. W obliczu lęku wywoływanego przez popęd śmierci jest on
przekształcany przez ego. To przekształcenie popędu śmierci wg Klein częściowo polega na projekcji, a
częściowo na przekształceniu popędu śmierci w agresję. Ego rozszczepia się i projektuje część siebie
zawierającą popęd śmierci na zewnątrz w pierwotny obiekt zewnętrzny - pierś. Pierś jest teraz przez
niemowlęcie odczuwana jako zła i groźna dla ego, co rodzi uczucia prześladowcze. Tak właśnie pierwotny
lęk wywołany popędem śmierci zamienia się w lęk prześladowczy. Wtargnięcie popędu śmierci w pierś
jest odczuwane jako rozszczepienie na wiele małych fragmentów, tak że ego staje w obliczu wielu
prześladowców. Część popędu śmierci pozostawiona w obrębie self przechodzi w agresję i skierowana
przeciw prześladowcom.

Równocześnie powstaje relacja z obiektem idealnym. Tak, jak popęd śmierci jest projektowany na
zewnątrz, by uniknąć związanego z nim lęku, tak i libido również jest projektowane, by stworzyć obiekt
który zaspokoi instynktowne dążenie ego do przetrwania. To, co dzieje się z popędem śmierci, dzieje się z
libido. Ego projektuje jego część na zewnątrz, a reszty używa do stworzenia libidalnej relacji z tym
idealnym obiektem. Ego dość wcześnie wchodzi w relację z dwoma obiektami, a włąściwie z pierwotnym -
piersią - rozszczepionym na dwie części: pierś idealną i pierś prześladowczą. Fantazja o idealnym
obiekcie łączy się i znajduje potwierdzenie w gratyfikujących doświadczeniach miłości i karmienia przez
prawdziwą zewnętrzną matkę, podczas gdy fantazje prześladowcze zlewają się z rzeczywistymi
doświadczeniami deprywacji i cierpienia, które niemowlę przypisuje obiektom prześladowczym.
Zaspokojenie zatem nie tylko czyni zadość potrzebom komfortu, miłości i pokarmu, ale jest również
potrzebne, aby utrzymać w rysach przerażające prześladowanie, a deprywacja nie tylko brak
zaspokojenia, ale również groźba unicestwienia przez prześladowców. Niemowlę dąży do zdobycia
idealnego obiektu, uwewnętrzniania go oraz identyfikacji z tym obiektem, postrzeganym jako dający życie
i chroniący, a także usiłuje utrzymać na zewnątrz obiekt zły i te część self, która zawiera w sobie popęd
śmierci. Podstawowy lęk w pozycji paranoidalno-schizoidalnej to obawa przed tym, że prześladowcze
obiekty dostaną się do wnętrza ego, opanują i unicestwią zarówno obiekt idealny, jak i self. Wg Melanie
Klein podstawowy lęk ma charakter paranoidalny, zaś ego i jego obiekty znajdują się w stanie
schizoidalnego rozszczepienia.

Przeciw wszechogarniającemu lękowi przed unicestwieniem ego wykształca serię mechanizmów


obronnych, z których pierwsze jest prawdopodobnie zastosowanie introjekcji i projekcji. Istnieją sytuacje w
których dobro jest projektowane, by ochronić się przed tym , co jest spostrzegna ejako wszechogarniające
zło wewnętrzne oraz sytuacje, w których następuję introjekcja prześladowców, a nawet identyfikacja z
nimi, w celu zdobycia nad nimi kontroli. Znamienne jest, że w sytuacji lęku rozszczepienie się pogłębia, a
projekcja i introjekcja służą do utrzymywania obiektu prześladowczego i idealnego tak daleko od siebie,
jak tylko to możliwe, bez utraty kontroli nad nimi. Sytuacja może się gwałtownie zmieniać, a prześladowcy,
mogą być umieszczani to na zewnątrz - gdzie są źródłem zagrożenia zewnętrznego, to wewnątrz - dając
początek lękom natury hipochondrycznej.

Rozszczepienie łączy się z wzrastającą idealizacją obiektu idealnego, by utrzymać go z dala od obiektu
prześladowczego i ustrzec przed uszkodzeniem. krajna idealizacja wiążę się również z wszechmocnym ,
magicznym zaprzeczeniem. Kiedy przesladowanie staje się, tak silne że nie można go znieść może dojść
do jego zaprzeczenia. Oparte jest ono na fantazji o całkowitym unicestwieniu prześladowców. Innym
sposobem jest idealizacja obiektu prześladowczego. Ten rodzaj idealizacji i wszechmocnego
zaprzeczenia prześladowaniu często występuję u pacjentów schizoidalnych.

Z pierwotnej projekcji popędu śmierci wynika również inny mechanizm obronny, ważny w tej fazie
rozwoju - identyfikazja projekcyjna. Podczas identyfikazji projekcyjnej części self i obiektów wewnętrznych
ulegają rozszczepieniu i projekcji obiekt zewnętrzny, który zostaje przez nie opanowany, podlega kontroli
i identyfikacji z wyprojektowanymi częściami.

Identyfikacja projekcyjna ma rozmaite cele: może być kierowana w stronę oniektu idealnego, aby
zapobiec separacji, lub może być kierowna w stronę obiektu idealnego, aby zapobiec separacji, lub moze
być kierowana w stronę złego obiektu, aby zdobyć kontrolę nad źródłem zagrożenia. Rozmaite części self
mogą być projektowane w różnym celu: złe części self mogą być projektowane po to, aby się ich pozbyć,
jak również po to, aby atakować i niszczyć obiekt, a dobre części self, mogą być projektowane, by
zapobiec seperacji lub uchronić je od złych rzeczy wewnątrz, lub by poprawić zewnętrzny obiekt poprzez
rodzaj prymitywnej projekcyjnej reparacji. Identyfikacja projekcyjna zaczyna oparować kiedy tylko
ustanowiona zostaje pozycja paranoidalno-schizoidalna w relacji do piersi, ale trwa dalej i bardzo często
ulega nawet intensyfikacji, kiedy matka jest postrzegana już jako cały obiekt i identyfikacja projekcyjna
obejmuje całe jej ciało.

Przykład pięcioletniej pacjentki najlepiej ilustruje pewne aspekty identyfikacji projekcyjnej. Dziewczynka
pod koniec sesji, odbywającej sie na kilka tygodni przed długą przerwą, zaczęła ona rozprowadzać klej na
podłodze pokoju zabaw i na swoich butach. . W tym okresie niezwykle zajmowały ciąże. Powiedziałam, że
chciałaby się przykleić do podłogi, żeby nie musiała iść do domu. Potwierdziła te interpretację słowami i w
dalszym ciągu rozsmarowywała klej, robiąc coraz większy bałagam i powiedziała: ,,Ale na twojej podłodze
są też wymioty”. Badaczka zinterpretowała to jako chęć przyklejenia się nie tylko do wnętrza, ale do
wnętrza jej ciała, w którym rosną nowe dzieci i zabrzudzenia go ,,wymiotami”. Następnego dnia
dziewczynka przyniosła badaczce dużą czerwoną pelargonię. Wskazała na jej łodygę i otaczające ją
pączki, mówiąc: ,,Widziesz? Wszystkie te dzieci wychodzą z łodygi. To jest prezent dla ciebie.” Badaczka
zinterpretowała to jako chęć podarowania jej penisa i wszystkich wychodzących z niego dzieci jako
zadośćuczynienia za bałagan, który zrobiła poprzedniego dnia. Jakiś czas póżniej pacjentka podczas sesji
wzięła do ręki klej i powiedziała, że zamierze namalowac na podłodze zwierzę - ,,lisorękawiczkę”. Po
krótkim wahaniu powiedziała jednak: ,,Nie, lisorękawiczka to kwiat.”. Tk naprawdę miała myśli lisa. Nie
wiedziała jak nazywa się kwiat, który mi dała. W trakcie malowania lisa na podłodze, używając zamist
pędzla kleju gawędziła na temat lisów: ,,Wkradają się niezauważalnie. Mają duże paszcze, zęby, zjadają
małe kurczątka i jajeczka”. Powiedziała również z wielką satysfakcją: ,,Ten lis jest bardzo śliskim lisem, bo
nikt nie zauważa go na podłodze i ludzie się na nim ślizgają i łamią sobie nogi”. Tak
więc ,,lisorękawiczkowy kwiat”, który dała badaczce, stanowił wyraz ,,ślisiego lisa” części jej osobowości.
Była to zła, niszcząca ,,lisowato śliska” część jej osobowości, którą chciała wślizgnąć w badaczkę, tak by
kontunuowała ona życie wewnątrz niej i niszczyła jej jajeczka i dzieci.. W ten sposób udawało jej się
pozbyć części siebie, której nie lubiła. Tak samo postępowała na wcześniejszej sesji z ,,wymiotami”. Po
pozbyciu się złych części siebie, mogła czuć, że jest dobrą, małą dziewczynką oferującą kwiat swojej
badaczce, podczas gdy tak naprawdę robiła jej krzywdę. ,,Śliski lis", którego nikt poza nią nie widział, stał
się więc również symbolem jej hipokryzji.

Na następnej sesji bała się trochę wejść do pokoju; weszła ostrożnie, sprawdziła podłogę i bardzo powoli
otworzyła swoją szafkę. Było to niezwykłe zachowanie i przypominało wcześniejszy okres, kiedy bała się
pluszowego lwa w swojej szafce. Fantazja zawarta w identyfikacji projekcyjnej była dla niej bardzo
rzeczywista. Dzień po tym, jak namalowała śliskiego lisa, pokój zabaw i szafka reprezentująca moje ciało
stały się miejscem zawierającym groźne zwierzę. Gdy jej to zinterpretowałam, przyznała, że miała w nocy
koszmar, w którym pojawiło się wielkie zwierzę. Jej lęk wtedy osłabł i otworzyła szafkę.

W powyższym przykładzie identyfikacja projekcyjna używana jest jako obrona przed zbliżającą się
separacją oraz jako sposób kontrolowania obiektu i atakowania rywali nienarodzonych dzieci.
Projektowana część,,, wymioty" i ,,śliski lis", to głównie zła, zachlanna i destrukcyjna część, przy
czym ,,śliski lis" jest również identyfikowany ze złym zintrojektowanym penisem, stanowiącym podstawę
złego homoseksualnego związku. W rezultacie tej projekcji analityczka była postrzegana początkowo jako
zawierająca tę złą część i kontrolowana przez nią, aż stopniowo została z nią całkowicie zidentyfikowana.

Kiedy mechanizmy projekcji, introjekcji, rozszczepienia, idealizacji, zaprzeczenia oraz introjekcyjnej i


projekcyjnej identyfikacji zawodzą w walce z lękiem i opanuje on ego, jako mechanizm ohronny moze się
pojawić dezintegracja ego. Ego ulega fragmentacji i rozszczepia się na maleńkie kawałki, aby nie
doświadczać lęku. Mechanizm ten, poważnie uszkadzający ego, zwykle pojawia się w kombinacji z
projekcyjną identyfikacją, a rozkawałkowane części ego są natychmiast projektowane. Ten rodzaj
identyfikacji projekcyjnej ma charakter patologiczny.

Niemowlę używa rozmaitych mechanizmów ohronnych, aby uniknąć lęku przed śmiercią. Gdy popęd
śmierci zmieni kierunek. Wszystkie te mechanizmy przyczyniają się do powstawania wtórnego lęku. Na
przykład projekcja na zewnątrz złych uczuć i złych części self jest źródłem zewnętrznego przeładowania.
Reintrojekcja prześladowców daje początek lękowi hipochondrycznemu. Projekcja na zewnątrz dobrych
części prowokuje lęk przed utratą dobra i przed inwazją prześladowców. Projekcyjna identyfikacja jest
źródłem wielu lęków. Dwa najważniejsze z nich to: obawa, że atakowany obiekt zemści się za pomocą
projekcji, i lęk, że części własnego ego będą uwięzione i kontrolowane przez obiekt, w który dokonano
projekcji. Ten ostatní lęk jest szczególnie silny, kiedy projektowane są dobre części self, co rodzi poczucie
bezpowrotnej utraty tych dobrych części i wrażenie bycia kontrolowanym przez inne obiekty.

Dezintegracja to najbardziej rozpaczliwa próba pozbycia się lęku, którą ego podejmuje: by uniknąć
cierpienia związanego z lękiem, ego czyni, wszystko co może, by przestać istnieć. Daje to początek
specyficznej odmianie ostrego lęku przed rozpadnięciem się i ulegnięciem atomizacji.

Pacjent - prawnik w średnim wieku rozpoczął sesję od zauważenia, że badaczka spóźniła się kilka minut.
Dodał, że wcześniej parę razy zdarzyło mu się zauważyć, że spóźniała się na pierwszą sesję poranną lub
na sesje następujące po przerwie obiadowej. Powiedział, że spóźnia się dlatego, iż czas jej odpoczynku
zachodzi na sesję analityczną. On sam nigdy nie spóżnił się do klienta z powodu jakichś prywatnych
zajęć, ale często spóźniał się, gdy pozwalał czasowi poświęcanemu jednemu klientowi zająć czas
przeznaczony dla następnego klienta. W tym kontekście dał jej do zrozumienia, że takie jej zachowanie
uważał za bardziej godne pochwały niż uwoje własne. Wypowiedział też wiele uwag na temat swojej
niezdolności do stawiania czoła agresji klientów, co sprawiało, że nie potrafił kończyć spotkań z nimi w
wyznaczonym czasie. Byli już oboje dość dobrze oswojeni z jego niezdolnością do radzenia sobie ze
swoimi sprawami, jak również z jego poczuciem zranionej niewinności, wynikającym z tego, że nigdy nic
nie robił dla swej własnej korzyśc i to jego klienci stale szkodzili sobie nawzajem, zaburzając ustalony
terminarz. Krótko po tym powiedział, że miał sen, mający coś wspólnego z kwestią spóźniania się.
Powiedział, że śnił o ,,palaczach".

We śnie mieszkanie i przylegające do niego biuro sostały nawiedzone przez tłumy palaczy. Palili i pili,
gdzie się tylko dało robiąc bałagan. Domagali się jego towarzystwa i stale czegoś od niego żądali. Nagle
we śnie zdał sobie sprawę, że w jego poczkealni czeka klient, któremu wyznaczył spotkanie na okreśłoną
godzinę, i że nie będzie mógł go zobaczyć na czas. Wściekły zaczął na siłe wypychać palaczy z
mieszkania żeby mógł się spotkać z klientem. W pewnym momencie tego snu przyszła jego żona i
powiedziała mu, że umówiła się z jego analityczką zamiast niego, ponieważ jest oczywiste, że nie może
on jednocześnie poradzić sobie z palaczami, klientem w poczekalni i zdążyć na czas na swoją sesję. We
śnie bardzo go to przygnębiło. Jego skojarzenia do snu w głównej mierze dotyczyły palaczy. Był
przekonany. ze palacze byli odpowiednikiem tej jego części, która swoją żądzą sukcesu, pieniędzy i
łatwego zaspokojenia psuła jego życie i jego analizę.

Jednak jego skojarzenia nie odnosiły się do faktu, że badaczka jestnałogowym pala czem, choć wcześniej
często byla o tym mowa podczas analizy, w przeszłości palacze często reprezentowali ją jako
niebezpieczną kobietę falliczną.

Sen sam w sobie jest zupełnie jasny, a tym, co nas tutaj zajmuje, jest jego aspekt teoretyczny, ilustracja
pewnych mechanizmów. Palacze byli odpowiednikiem przede wszystkim części badaczki. We śnie obiekt
pacjenta - ja zastępująca figurę rodzicielską - był rozszczepiony. Z jednej strony była badaczka, do której
chciał chodzić na sesje, a z drugiej strony tłum palaczy, którzy nawiedzali jego mieszkanie i uniemożliwiali
mu przyjście na sesję. Dopóki badaczka obiektem dobrym, dopóty była reprezentowana przez jedną
postać jako jego badaczka oraz być może również jako klient czekający w poczekalni, o którym pacjent
myślał, że może sobie z nim poradzić. Zła część jej jednak nie była przedstawiana jako jeden palacz, lecz
jako cała horda palaczy, co znaczy, że zły obiekt był postrzegany jako rozszczepiony na mnóstwo
prześladujących fragmentów. Rozszczepienie między jej dobrym aspektem i aspektem palacza było tak
sztywne, że pacjent w swoich skojarzeniach nie łączył wcale palaczy z nią.

To rozszczepienie powodowało, rozszczepienie w jego ego. Dobrą jego część reprezentował we śnie
pacjent chcący zdążyć na swoją sesję, jak również pacjent chcący jako dobry prawnik spotkać się na czas
z klientem. Swojej złej części, która była nieopanowana, zachlanna, wymagająca, bałaganiarska i
nadmiernie ambitna, pacjent nie mógł tolerować. Rozszczepiał ją na wiele kawałków i projektował na
badaczkę, rozszczopiając na wiele fragmentów również ją, a poniewat nie mógł znieść wynikającego z
tego prześladowania oraz utraty dobrej badaczki, dalej odszczepiał złe rozkawałkowane części jej i
przemieszczał je na palaczy tym samym zachowująe ją częściowo jako dobry obiekt.

Materiał ten dobrze wyjaśnia, dlaczego pacjent nie mógł nigdy poradzić sobie z klientami i swoją praktyką.
W istocie nie uważał on swoich klientów za ludzi. Każdy z nich reprezentował dla niego odszczepione
fragmenty złej postaci rodzicielskiej, którą w przeniesieniu zastępowałam badaczka. Postać ta zawierała
odszczepione i projektowane częścijego samego. W rzeczy samej nie mógł sobie radzić lepiej z klientami
niż ze złymi częściami siebie.

Sen ten wyjaśnia, dlaczego spóźnienie badaczki po czasie przeznaczonym na odpoczynek pacjent
uważał za chwalebne, w odróżnieniu od własnego spóźnienia spowodowanego zawsze przez kogoś
innego. Poza tym, że było to zgodne z jego decyzją, w ten sposób zaprzeczał faktycznemu jej
zaniedbaniu. Chcial w ten sposób zakomunikować, że czuje, iż może ona brać odpowiedzialność za
swoje złe zachowanie, bez uciekania się do projekcji, że możę dać wyraz swojej zachłanności, bra u
kontroli czy agresji, biorąc również za to pełną odpowiedzialność. Natomiast sam czuł, że jest tak
zachłanny, tak destrukcyjny i powodujący zamieszanie, iż nie może wziąć odpowiedzialności za kontrolo-
wanie tej części siebie i musi projektować ją na innych, przeważnie na swoich klientów.
Sen ten ukazuje wiele mechanizmów schizoidalnych: rozszczepienie obiektu i self na część dobrą i złą,
idealizację dobrego obiektu i rozszczepienie na maleńkie fragmenty złej części self, projekcję złych części
na obiekt, a]z czego wynika odczucie, że jest się prześladowanym przez mnogość złych obiektów. Taki
właśnie sposób projektowania złych części self rozszczepionych na wiele fragmentów, charakterystyczny
dla schizoidalnych obron, był typowy dla tego pacjenta.

Pacjent ten używał mechanizmów schizoidalnych głównie jako obrony przed lękami pozycji depresyjnej,
przede wszystkim przed poczuciem winy. Nawet w samym śnie pacjent czuł się odpowiedzialny za
palaczy, winny z powodu swojego zachowania wobec klienta w poczekalni i wobec badaczki oraz w pełni
świadomie odczuwał utratę swojego dobrego obiektu.

Poczucie winy odczuwane we śnie nie odnosiło się bezpośrednio do jego zachłanności i ambicji. Pacjent
miał poczucie winy z powodu swojej słabości, co zaznaczył już na początku sesji, mówiąc, że zawsze się
spóźnia z powodu trudności w radzeniu sobie ze swoimi klientami. Ta słabość, wiązała się z
projektowaniem na zewnątrz agresywnych części siebie. Prowadziło to do poczucia bezradności, gdy
wcześniej wyprojektowane części zaczynały go prześladować i nie mógł się ich pozbyć. Jednocześnie
czuł się przez to słaby i bezradny, ponieważ czuł, że ego zostało zubożone, nawet jeśli tym, co
wyprojektował, były złe części.

W rozwoju człowieka żadne doświadczenie nie zostaje nigdy całkowicie wymazane z pamięci, nawet
najbardziej normalne jednostki mogą znaleźć się w sytuacji, która budzi najwcześniejsze lęki i wywołuje
działanie najwcześniejszych mechanizmów obronnych. Dobrze zintegrowana osobowość zawiera
wszystkie fazy rozwoju, żadna nie jest całkowicie odcięta ani odrzucona. Pewne osiągnięcia ego w pozycji
paranoidalno-schizoidalnej są niewątpliwie bardzo ważne dla dalszego rozwoju, pod który kładą
fundamenty. Odgrywają one pewną rolę nawet w najbardziej dojrzałej i zintegrowanej osobowości.

Jednym z osiągnięć pozycji paranoidalno-schizoidalnej jest rozszczepienie. To ono pozwala ego wydobyć
się z chaosu i uporządkować swoje doświadczenia. To porządkowanie doświadczeń, zachodzące
podczas rozszczepienia na dobry i zły obiekt - niezależnie od tego, jak bardzo byłoby ono przesadne
wprowadza jednak ład we wszechświecie dziecięcych emocji i doznań sensorycznych, stanowiąc wstępny
warunek późniejszej integracji. Jest to podstawa późniejszej zdolności do różnicowania, źródło
wczesnego rozróżnienia między dobrem a złem. Rozszczepienie ma również inne aspekty, które
pozostają istotne w całym dorosłym życia. Na przykład skupianie uwagi albo postrzymywanie swoich
emocji w celu sformułowania intelektualnego sądu byłoby niemożliwe bez zdolności do chwilowego,
odwracalnego rozszczepienia.

Rozszczepienie stanowi również podstawę kształtującego się później wyparcia. Jeżeli wczesne
rozszczepienie było nadmierne i statywne, istnieje spore prawdopodobieństwo, że wyparcie w przyszłości
będzie cechowała nadmierna neurotyczna sztywność. Jeżeli wczesne rosszczepienie było mniej surowe,
wyparcie będzie mniej okaleczające, a łączność między nieświadomością a świadomym umysłem będzie
lepsza. Rozszczepienie, jeżeli nie jest nadmierne i nie prowadzi do sztywności, jest niezmiernie ważnym
mechanizmem obronnym, który nie tylko stanowi podstawę późniejszych, mniej prymitywnych
mechanizmów, takich jak wyparcie, ale i w zmodyfikowanej postaci - działa przez całe życie.

Lęk prześladowezy i idealizacje są silnie związane z rozszczepieniem. Oba te zjawiska są zawsze obecne
i odgrywają rolę w dorosłych emocjach. Pewne natężenie lęku prześladowczego stanowi wstępny
warunek zdolności do rozpoznawania, oceny i reagowania na rzeczywiste zagrożenie zewnętrzne.
Idealizacja stanowi podstawę wiary w dobroć obiektu i w swoją własną dobroć, a także jest prekursorem
dobrych relacji z obiektami. Relacja z dobrym obiektem zazwyczaj zawiera pewne elementy idealizacji.
Idealizacja zachodzi w wielu sytuacjach, takich jak zakochanie się, za chwyt nad pięknem, tworzenie
ideałów politycznych i społecznych. Występujące przy tym emocje, choć niekoniecznie racjonalne,
potęgują bogactwo i różnorodność naszego życia.

Identyfikacja projekcyjna również ma cenne aspekty. Jest ona najwcześniejszą formą empatii.
Identyfikacja projekcyjna stanowi również podstawę najwaześniejszego sposobu tworzenia symboli. Ego
tworzy swoje pierwsze, najbardziej prymitywne symbole, projektując części siebie w obiekt i identyfikując
części obiektu z częściami self.

Należy zatem postrzegać mechanizmy obronne stosowane w pozycji paranoidaino-schizoidalnej nie tylko
jako mechanizmy chroniące ego przed nagłym i wszechobejmującym lękiem, lecz także jako istotne kroki
w rozwoju.

Normalna jednostka wyrasta z pozycji paranoidalno-schizoidalnej. Przewaga dobrych doświadczeń nad


złymi stanowi niezbędny warunek wstępny przejścia łagodnie i bez zakłóceń od pozycji paranoidalno-
schizoidalnej do następnego etapu rozwoju, jakim jest pozycja depresyjna. Przewaga ta zależy za równo
od czynników wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

Gdy mamy doczynienia z dominacją dobrych doświadczeń nad złymi, ego nabiera wiary w przewagę
obiektu idealnego nad prześladowczym i własnego popędu życia nad popędem śmierci. Wiara w dobroć
obiektu i self są ze sobą powiązane. Ego wielokrotnie identyfikuje się z idealnym obiektem, nabywając w
ten sposób większej siły i zdolności do radzenia sobie z lękami bez uciekania się do gwałtownych
mechanizmów obrony. Strach przed prześladowcami słabnie, podobnie jak rozszczepienie między
prześladowczym a idealnym obiektem. Obiekt prześladowczy i idealny, zbliżając się do siebie.
Jednocześnie w miarę jak ego czuje się silniejsze dzięki większemu dopływowi libido, rozszczepienie w
ego ulega osłabieniu. Bardziej wiąże się ono wtedy z idealnym obiektem, mniej boi się własnej agresji
oraz lęku przez nią wzbudzanego, a jego dobre i złe części zbliżają się do siebie. W miarę jak słabnie
rozszczepienie, a ego nabiera większej tolerancji w stosunku do własnej agresji, słabnie również potrzeba
projekcji, a ego coraz bardziej toleruje własną agro- sję, odczuwają jako część siebie i nie musi już
projektować jej na obiekty.

Rozdział 4 - Zawiść

Melanie Klein opisuje wczesną zawiść jako jeden z takich czynników, które działają już od urodzenia i
poważnie wpływają na najwcześniejsze doświadczenia dziecka. W psychoanalitycznej teorii i praktyce
zawiść od dawna jest uznawana za jedno z najważniej szych uczuć. Zwłaszcza Freud poświęcał wiele
uwagi kobiecej zawiści o penis. W literaturze analitycznej i w opisach przypadków zawiść odgrywa istotną
rolę, ale poza szczególnym przypadkiem zawiści o penis, przeważnie miesza się zawiść zazdrością. W
pismach analitycznych można znaleźć to samo pomieszanie, co w języku społecznym. Z drugiej strony
niezwykłe rzadko zazdrość opisuje się jako zawiść. Język codzienny zdaje się unikać pojęcia zawiści i
dążyć do zastąpienia go pojęciem zazdrości.

Melanie Klein w pracy ,,Zawiść i wdzięczność” dokonuje rozróżnienia między uczuciami zawiści i
zazdrości. Uznaje zawiść za wcześniejszą i wskazuje, że jest ona jedną z najbardziej pierwotnych i
podstawowych emocji. Wczesną zawiść należy odróżniać od zazdrości i zachłanności.
Zazdrość oparta jest na uczuciu miłości , a jej celem jest zdobycie ukochanego obiektu i usunięcie rywala.
Zawiść jest relacją dwustronną, w której podmiot podchodzi z zawiścią do pewnych atrybutów lub
własności obiektu, nie wymaga ona żadnego innego cżywionego obiektu. Zazdrość jest z konieczności
relacją całych obiektów, podczas gdy zawiść jest zasadniczo doświadczana wobec obiektów
częściowych, chociaż przenika do relacji między całymi obiektami.

Zachlanność to dążenie do tego, by posiąść wszystkie dobra, które z obiektu mogą być wydobyte, bez
liczenia się z konsekwencjami, może to prowadzić do zniszczenia obiektu i zmarnowania związanych z
nim wartości, ale to zniszczenie jest produktem ubocznym bezwzględnego dążenia do posiadania. Celem
zawiści jest bycie tak dobrym jak obiekt, lecz kiedy jest to niemożliwe, pojawia się dążenie do zniszczenia
zawartege w obiekcie dobra, aby usunąć źródło zawiści. Ten niszczący aspekt zawiści jest tak
destrukcyjny dla rozwoju, ponieważ źródło dobra, od którego zależne jest dziecko, zostaje przekształcone
w zło i dlatego nie może dojść do dobrych introjekcji. Zawiść, chociaż powstaje z pierwotnych uczuć
miłości i podziwu, ma słabszy komponent libidinalny niż zachłanność i przeniknięta jest popędem śmierci.
Zawiść budzi się, gdy tylko dziecko uświadamia sobie, że pierś jest źródłem życia i dobrych do świadczeń.
Rzeczywiste zaspokojenie, które wiąże się z doświadczaniem piersi wzmocnione przez idealizację
sprawia, że dziecko odczuwa pierś jako źródło wszelkiego komfortu umysłowego i fizycznego.
Doświadczenie satysfakcji dostarczanej przez ten obiekt może rodzić coraz większą chęć kochania go,
zachowania i chronienia, ale to samo doświadczenie budzi w dziecku także pragnienie, aby samemu stać
się takim źródłem doskonałości; doświadcza ano bolesnego uczucia zawiści, za którym idzie dążenie do
zniszczenia właściwości obiektu, będących źródłem tych bolesnych uczuć.

Zawiść może stapiać się z zachlannością w dążeniu do całkowitego opróżnienia obiektu, nie tylko po to,
by posiąść zawarte w nim dobro, ale także po to, aby celowo pozbawić go wszystkiego, co mogłoby
wywoływać uczucie zawiści. Ta domieszka zawiści często czyni z zachłanności coś tak niszczącego i
zarazem nieustępliwego wobec kuracji analitycznej. Zawiść nie poprzestaje jednak na opróżnieniu
zewnętrznego obiektu. Zwraca się ona przeciwko samemu pokarmowi, gdy jest on spostrzegany jako
część piersi sam w sobie staje się on wtedy obiektem zawistnych ataków skierowanych również
przeciwko obiektowi wewnętrznemu. Zawiść posługuje się również projekcją. Kiedy niemowlę czuje, że
samo jest pełne lęku i zła, a pierś jest źródłem wszelakiego dobra, w zawiści pragnie zniszczyć pierś,
projektując w nią złe i niszczące części siebie; w fantazji atakuje zatem pierś, plując, oddając mocz,
defekując i puszczając wiatry, a także patrząc w projekcyjny, penetrujący sposób. W miarę jak rozwój
postępuje, ataki te są kontynuowane i kierowane na ciało matki i na jej potomstwo, jak również na parę
rodzicielską.

Jeżeli wczesna zawiść jest szczególnie silna, zakłóca normalne działanie mechanizmów schizoidalnych.
Procesu rozszczepienia na obiekt idealny i prześladowczy tak ważnego w pozycji paranoidalno-
schozoidalnej nie można utrzymać, gdyż obiekt idealny jest źródłem zawiści i z tego powodu jest
atakowany i niszczony. Prowadzi to do pomieszania między dobrem i złem, zakłócającego
rozszczepienie.
Skoro nie da się utrzymać rozszczepienia i zachować obiektu idealnego, introjekcja idealnego obiektu i
identyfikacja z nim zostają dotkliwie zaburzone. Cierpi na tym proces rozwoju ego. Silne uczucia zawiści
prowadzą do rozpaczy. Gdy idealnego obiektu nie można odzyskać, nie ma już znikąd nadziei na miłość
lub pomoc. Zniszczone obiekty stają się źródłem niekończącego się prześladowania, a później poczucia
winy. W tym samym czasie brak dobrych introjekcji pozbawia ego możliwości wzrostu i asymilacji.
Powstaje w ten sposób błędne koło zawiść uniemożliwia dobre introjekcje, czego z kolei wamaga zawiść.
Nieświadoma zawiść leży często u podłoża negatywnych reakcji terapeutycznych i trwających bez końca
kuracji. Można to zaobserwować u pacjentów mających długą historię nieudanego leczenia. Pewny
pacjenta, zgłosił się do analizy po wielu latach poddawania się rozmaitym psychiatrycznym i
psychoterapeutycznym kuracjom. Każda z nich przynosiła przejściową poprawę, jednak po ich
zakończeniu następowało pogorszenie. Wkrótce po rozpoczęciu analizy okazało się, że głównym
problemem pacjenta jest siła jego negatywnej reakcji terapeutycznej. Analityczla reprezentowała dla niego
głównie odnoszącego sukcesy, potentnego ojca, wobec którego odczuwał tak silną nienawiść oraz
potrzebę rywalizacji, że wciąż nieświadomie dokonywał niszczących ataków na analizę, która dla niego
reprezentowała moją potencję jako analityka. Pozornie wyglądało to na bezpośrednią edypalną
rywalizację z ojcem, ale brakowało tu jednego istotnego elementu - silniejszej miłości czy nawet
skłonności do kobiet. Pożądał ich tylko jako własności ojca, same w sobie nie wydawały się przedstawiać
dla niego wartości. Gdyby mógł którąś z nich posiadać, psułby ją i niszczył w swoi, umyśle w taki sam
sposób, w jaki próbował psuć i niszczyć to, co posiadał jego ojciec, na przykład jego osiągnięcia i penis.
W takich warunkach pacjent nie mógł zintrojektować ojcowskiej potęgi i zidentyfikować się z nią, tak samo
jak nie mógł dokonać introjekcji, zachować interpretacji analityczki i zrobić z nich użytku.

Podczas pierwszego roku analizy pacjent śnił, ze włożył do bagażnika swojego małego samochodu
narzędzia należące do auta analityczki, ale kiedy dojechał do celu i otworzył bagażnik, wazystkie
narzędzia były pogruchotane. Sen ten symbolizował typ homoseksualizmu pacjenta, pragnął wziąć penisa
ojca do swojej odbytnicy i ukraść go, ale w trakcie tej czynności nienawiść do penisa, nawet
uwewnętrznionego, narastała w nim tak gwałtownie, że musiał go uszkodzić, by nie móc zrobić z niego
użytku. Z tego samego powodu interpretacje, które odczuwał jako całościowe i pomocne, natychmiast
rozrywał na kawałki i dezintegrował. Szczególnie po dobrych i przynoszących mu ulgę sesjach, czuł się
zakłopotany i prześladowany, ponieważ pokawałkowane, zniekształcone interpretacje niepokoiły go i
atakowały od wewnątrz. Wkrótce zawistne ataki pojawiły się w odniesieniu do całej pary rodzicielskiej
każdy związek między dwojgiem ludzi, niezależnie od swojego charakteru i płci biorących w nim udział
osób, reprezentował dla niego budzący zawiść stosunek rodzicielski, który musiał atakować i niszczyć.
Prowadziło to do trudności w utrzymaniu znaczącej więzi z analityczką oraz wewnętrznego związku
między myślami, rozumieniem i uczuciami. W miarę postępu analizy coraz bardziej widoczna stawała się
relacja przeniesieniowa z matką: towarzyszyła jej rozpacaliwa zawiść wobec postaci matki, kobiecych
narządów płciowych, orgazmu, ciąży oraz w szczególności piersi.

Jednym z długo utrzymujących się symptomów tego pacjenta była Jednym z długo utrzymujących się
symptomów tego pacjenta była jego nieadolność do jedzenia w towarzystwie innych osób, a zwłaszcza
niezdolność do jedzenia czegoś przygotowanego przez jego żonę. Ca sto cierpiał z powodu urojenia, że
jego pożywienie zostało zepsute lub nawet zatrute, poniewał zostawiono je zbyt długo poza lodówką.
Jeżeli jego żona lub służąca odezwała się w trakcie spożywania przez niego posiłku, odbierał to jako
zjadliwy atak na swoją osobę, atak powodujący natychmiast ostry ból brzucha. W relacji przeniesieniowej
pacjent uważał, ze ja zawaze stoją po stronie jego żony, ignorując jej agresyw ność, a przez interpretacje
powtarzam joj ataki na niego. Wkrótce stało się jasne, że kobieta, którn go karmi, nawet jeżeli daje mu
zaspokoje nie, staje się obiektem tak silnej zawiści, że jej pokarm jest natychmiast atakowany za pomocą
uryny i stolca, ulegając skażeniu, gdy tylko wchodzi z nim w kontakt.

Zawistne ataki na dobre obiekty: ojca, parę rodzicielaką czy karmiącą matkę, zakłócały wszystkie jego
procesy introjekcyjne. W rezultacie cierpiał z powudu trudności w uczeniu się, myśleniu, w pracy i
odżywianiu się. Trudności intelektualne były dla niego szczególnie uciążliwe, jako że, zgodnie ze swoim
zawistnym charakterem, cierpiał a powodu nadmiernej ambicji, której nigdy nie mógł zrealizować.
Wszystkie te problemy ujawniły się, gdy po wielu latach analizy i dość znacznej poprawie, pacjent musiał
po raz pierwszy zaprezentować kolegom rezultaty swoich badań laboratoryjnych. Było to dla niego
wstrząsające wydarzenie. Miał nadzieję, że rezultaty jego badań zdruzgoczą i napełnią zawiścią szefa
jego wydziału, którego podziwiał i wobec którego odczuwał ogromną zawiść, równocześnie jednak był
przerażony, że stanie się obiektem drwin i pogardy. W przeniesieniu pacjent czasem postrzegał
nadchodzące wydarzenie jako niesłychany sukces, który miał napełnić analityczkę zawiścią, pokazując,
że jest on znacznie bardziej kreatywny ode niej, czasami zaś jako absolutną klę kę, która miała
zademonstrować światu krzywdę, jaką analityczka mu uczyniłam, dyskredytując ją na zawsze.
Jednocześnie pacjent był świadom, że nie mógłby ukończyć i zaprezentować swojej pracy bez pomocy
analityka i usiłował ją z powrotem postawić, jak mawiał, na jej ,,piedestale" i zidentyfikować się ze nią. W
tych momentach traktowal ich pracę jako wykonaną przez analityczkę w jego wnętrzu.

Na kilka dni przed dniem prezentacji udało się analityczce pokazać pacjentowi, że w istocie nie potrafi
sobie wyobrazić czekającego go spotkania ani realistycznie przewidzieć, jak jego praca może zostać
przyjęta. Zdał sobie wtedy sprawę z tego, że każde wyobrażenie nadchodzącego spotkania prowadziłoby
go do szaleństwa. Wiedział, że nie istnieje dla niego pojęcie umiarkowanego sukcesu. Z jednoj strony bał
się, że gdyby prowadzone przez niego badania zakończyły się powodzeniem, a jedno słowo pochwały od
kogokolwiek wystarczyłoby, by poczuł, że jego badania są najważniejszą pracą, jaką kiedykolwiek
wykonano na ten temat, nie będzie już w stanie utrzymać w ryzach poczucia wielkości i zwariuje od
wielkościowych urojeń. Z drugiej strony wiedział, że brak sukcesu - a zdawał sobie sprawę, że pojedynczą
krytyczną uwagę odbiera jako absolutną klęskę - wpędziłby go w taką depresję i poczucie
prześladowania, że popełniłby samobójstwo.

Następnego dnia pacjent opowiedział sen: chodził po Londynie krok w krok z dinozaurem; Londyn był
całkiem pusty, nie było wokół żywego ducha. Dinozaur był głodny i zachlanny, a pacjent karmił go
okruszkami ze swojej kieszeni, w wielkim strachu, że gdy skończą się okruszki, dinozaur go pożre. Myślał,
że być może Londyn jest tak pusty, ponieważ gad pożarł już wszystkich jego mieszkańców. Pierwszym
skojarzeniem pacjenta było to, że dinozaur musi oznaczać jego bezgraniczną próżność. Łączył sen z
zakończeniem poprzedniej sesji i sądził, że odzwierciedla on dylemat związany z jego pracą. Musiał
karmić swoją próżność, żeby go nie zabiła, ale kiedy ją karmił, ona rosła w siłę i stawała się tym bardziej
niebezpieczna. Próżność była odwrotną stroną jego zawiści. Jej wyrazem, a zarazem obroną przeciw niej.
Wytworzyła wokół niego pustkę, ponieważ pożerała wszystkie obiekty, a jego życie było ciągle zagrożone.
Dalsze skojarzenia do snu sprawiły, że zrozumiał, iż próbując zaspokoić swoją zawiść, jest torturowany
przes samotność, wyrzuty sumienia, poczucie winy i poczucie prześladowania, a im bardziej czuje się
przez to nieszczęśliwy, tym bardziej narasta jego zawiść. Kiedy jej nie zaspokaja, wypełnia go
destrukcyjna, pożerająca zawiść, która zatruwa go i niszczy w bólu i poczuciy beznadziejności. Dążenie
do zepsucia obiektu, które analityczka określiła jako cel zawiści, jest również częściowo obroną przed nią,
jako że obiekt zepsuty nie wywołuje już uczucia zawiści. Może ono przybrać postać dewaluacji. Psucie
albo dewaluacja łączą się zwykle z silną projekcją zawistnych uczuć na obiekt.

W przeciwieństwie do dewaluacji i projekcji zawiści, można się też uciekać do sztywnej idealizacji, usiłując
w ten sposób ochronić idealny objekt. Taka idealizacja jest szczególnie zgubna, ponieważ im bardziej
idealizowany jest obiekt, tym silniejsza staje się zawiść. Wszystkie te obrony prowadzą do okaleczenia
ego.

Obrony te bardzo wyraźnie występowały u opisanego powyżej pacjenta. Dalsza analiza snu o dinozaurze
prowadziła do stwierdzenia, ten dinosaur oznaczał równiet analityczkę, gdy reprezentowała
zinternalizowanego ojca. Kiedy pacjent czuł się człowiekiem sukcesu, czuł jednocześnie, że wypełnia
monstrualną zawiścią obiekty, z którymi pozostaje w relacji. W ten sposób czuł, że jego superego jako
zawistne i niszczące, atakuje jego pracę, osiągnięcia i wszelkie inne dobro, jakie posiada.

Jednocześnie pacjent próbował się ochraniać w tej desperackiej sytuacji, posługując się rozszczepieniem
i idealizacją. W pochodzącym od niego materiale zawsze gdzieś pojawiał się wyidealizowany obiekt, który
mógł introjektować i z którym mógł się częściowo identyfikować. Obiekt ten gwałtownie się zmieniał.
Jednak do idealizacji mogło dojść pod jednym zasadniczym warunkiem: pacjent nie tylko musiał czuć, że
posiada idealny obiekt, ale wręcz, że to on sam go tworzy. Właściwie jedynym jego idealnym obiektem
była wewnętrzna pierś, a myśląc o niej, czuł, że sam ją stworzył. Ta fantazja w dużym stopniu odpowiada
za niezwykle długi czas trwania wszystkich jego psychiatrycznych kuracji. Potrzebował on zewnętrznego
obiektu, który by go w pełni i bez przerwy zaspokajał. Dzięki temu mógł fantazjować, że sam jest źródłem
pożywienia, a wtedy mógł całkowicie zanegować i zlekceważyć zewnętrzny obiekt. Jakakolwiek frustracja
wystarczała, by uświadomić mu, że to pierś jego matki, a nie on sam, jest źródłem pożywienia i życia, a to
prowadziło natychmiast do niszczących ataków. Na przykład podczas pewnej sesji dowodził, że
analityczka uległa całkowitamu zepsuciu, że jest słabym psychoanalitykiem, a jej kariera prawdopodobnie
dobiega już końca. Była, zgodnie z jego słowami, w ,,rynsztoku". Tego samego dnia natrafił w popularnym
magazynie na odniesienie jej prac. Zmartwiło go to, ale nie na długo. Dwie senje później wychwałał
analizę i całą jej pracę. Sam był ta zmianą zaskoczony i nie mógł się nadziwić, czemu umieścił mnie na
takim ,,piedestale". Dopiero później okazało się, że mógł się pogodzić z faktem, iż została wspomniana w
artykule, ponieważ w swojej fantazji czuł, że idealizując ją, sam to spowodował. Identyfikując się z tym
stworzonym przez siebie idealnym obiektem, czuł się wszechmocny i wspaniały. Jego nastroje wahały się
od głębokiej depresji, w której czuł, że zawistne ataki wszystko w nim zniszczyły, aż do upajania się
własną wielkością.

Pacjentka, kobieta w średnim wieku, szczęśliwa w małżeństwie, pracowała w zawodzie, który ją bardzo
interesował i w którym odnosiła sukcesy. Analizę rozpoczęła z powodu skłonności do depresji oraz
zahamowania w pracy. Pracowała w zawodzie akademickim i choć jej kariera przebiegała pomyślnie,
zauważyła u siebie powracające zaham wania w bardziej twórczych i obiecujących badawczo obszarach
swojej pracy. Nie okazywała ona zadnych oczywistych objawów zawiści. W przeniesieniu nie było
wyraźnych objawów negatywnej reakcji terapeutycznej, a jej analiza postępowała gladko. Zawiść w
stosunku do matki nie byla zbytnio nasilona i choć dążenia rywalizacyjne były intensywne i prowadziły do
wyraźnego poczucia winy, były one niezmiennie związane z trójkątnymi sytuacjami zazdrości i silną
zaborczą miłością. Tak więc podczas analizy pacjentka i analityczka odkrywały silne dążenia
rywalizacyjne w stosunku do młodszej siostry. W analizie ujawniła ona zarówno silne uczucia zazdrości i
rywalizacji z siostrą o milość ojca, jak i przemożne poczucie winy i depresję, które wystąpiły, kiedy jej
siostra zmarła w dzieciństwie, nim pacjentika skończyła cztery lata.

Zawiść o penis była w jej analizie najważniejsza. Pacjentka rywalizowała z ojcem i starszym bratem o
miłość matki. Zawiść nasilały silne tendencje reparacyjne w stosunku do postaci siostry, co prowadziło do
ukształtowania się wzorca utajonego homoseksualizmu. Myśli o rywalizacji z matką były zawsze
najtrudniejszą częścią analizy, choć pacjentka podziwiała i pożądała swojego ojca, rywalizacja z matką
była najczęściej przemieszczana na postacie sicstry lub brata. Z drugiej strony we wzorcu
homoseksualnym rywalizacja z ojcem i bratem o matkę była wyrażana dużo bardziej otwarcie. W
przeniesieniu rywalizacja o analityczkę jako o postać matczyną przesłaniała kompletnie rywalizację ze nią.
W końcu udało się przepracować nieco materiału o charakterze bezpośrednio edypalnym.

Pacjentka mogła pracować zawodowo ze względu na silne zainteresowanie przedmiotem swojej pracy i
dlatego, ze wykonywany zawód miał dla niej wyraźnie reparacyjne znaczenie, ale gdy tylko uświadomiała
sobie swoje dążenia ambicjonalne, natychmiast następowało zahamowanie aktywności zawodowej.
Zawiść pojawiła się w jej analizie dość późno. Zwiastowało ją znaczne nasilenie zaburzeń i pojawienie się
materiału zbliżonego do psychotycznego. Najpierw powróciło zahamowanie w pracy twórczej, które od
dawna nie sprawiało pacjentce kłopotu, a towarzyszyły mu depresja i lęk. Pożniej, stopniowo, zaczęły się
pojawiać myśli urojeniowe. Kiedy myśli te przychodziły jej do głowy, wiedziała, że są one czystymi
fantazjami, ale niepokoił ją ich urojeniowy charakter oraz intensywność jej irracjonalnych uczuć.
Przerażała ją kruchość granicy między zdrowiem a szaleństwem. Zawartość jej ur jeniowych myśli była
oczywista. Martwiła się swoją rywalizacją z mężczyznami i obawiała ich zemsty, w swoich fantazjach
dokonywała również w stosunku do nich reparaçji, na przykład daje mężowi lepszą, mniej frustrującą
partnerkę, a bratu dobrą matkę - analityczke. Stopniowo myśli urojeniowe zniknęły, ale nadal utrzymywało
się zahamowanie w pracy i niestabilność w nastroju.

Od kilku miesięcy pacjentka miała brodawkę na czubku głowy. Choć specjalnie nie wydawała się tym
martwić, często odnosiła się de tego w analizie. Kiedy niepokoiła się swoimi fantazjami i irracjonalnymi
uczuciami, narzekała często na brodawki na mozgu. Czasami kojarzyły się jej one z rosnącym penisem,
który znajduje się w jej głowie i wpływa na jej pracę zawodową. Pewnego dnia opowiedziała, że była z
mężem na przyjęciu, na którym dostali balony, które przynieśli potem swoim dzieciom. Zdarzenie to
skojarzyła ze wspomnieniami o tym, jak w dzieciństwie po powrocie rodziców z karnawałowego balu,
rankiem w pokoju znajdowała balony. Zapamiętała to jako doświadczenia pełne szczęścia, związane z
młodymi, atrakcyjnymi rodzicami i ich tajemniczym, ekscytującym życiem. Prezenty, które rodzice jej
przynosili, odbierała jako wyraz ich dążenia, by się z nią dzielić.

Jedna rzecz wydawała się ją niepokoić podczas przyjęcia, na kt rym była z mężem. Udali się na nie z
grupą przyjaciół, była też z nimi nie zamężna kobieta Joan. Nie miała ona partnera do tańca i wyszła
trochę przed końcem przyjęcia. Pacjentka przesadnie martwiła się tym, że Joan nie poczekała na nich, by
ją podrzucili do domu. Joan od czasu do czasu pojawiała się w analizie tej pacjentki, była ona kobietą w
średnim wieku, cierpiącą z powodu łysienia na tle psychogennym. We wczesnym dzieciństwie została
osierocona i pacjentka z tym faktem wiązała jej przypadłość.

Następnego dnia pacjentka opowiedziała taki sen: coś rosło jej na głowie, wydawało się, że to jakieś
schorzenie skórne, które wyglądało odrażająco. Mogła to być zmiana nowotworowa, choć w czasie
mówienia pacjentka nie była przerażona, czuła raczej niepokój połączony z obrzydzeniem. Zauważyła co
ją zdziwiło że ta narośl pojawiła się obok brodawki na głowie. We śnie pomyślała: „I jeszcze ta mała
brodaweczka!", jak gdyby spodziewała się, że ta narośl wyrośnie z brodawki lub ją zastąpi, tymczasem
musiała cierpieć z powodu obu przypadłości. Pokazała tę narośl swojemu mężowi, jak gdyby chciała mu
coś zademonstrować. Nie była pewna, czy było to wyznanie, czy błaganie o wsparcie lub pomoc.

Sen intrygował ją i niepokoił. Skojarzyła okropną narośl na głowie z łysieniem Joan. Dwukrotnie pomyliła
się, nazywając Joan ,,Jean". Jean była w pewnym sensie przeciwieństwem Joan - ładną, młodą kobietą,
która niedawno urodziła dziecko. Pojawienie się narośli pacjentika powiązała z kolorowymi slajdami, które
ostatnio widziała, a które przedstawiały nowotwory macicy i piersi. Kojarzyła ją także z przekłutym
balonem, z którego uchodzi powietrze, ale porzuciła to skojarzenie. Skojarzenia nie miały dla niej
większego znaczenia, poza jednym: silne emocje wiązały się ze skojarzeniem z Joan. Pacjentka
pamiętała, jaką zawiść odczuwała wobec pięknych włosów siostry, wydawało się jej, że Joan to siostra,
która wraca pozbawiona wszystkiego. Joan, nie mająca męża ani dzieci, była dla pacjentki
odzwierciedleniem faktu, że jej siostra nigdy nie dorosła do bycia kobietą, ponieważ zmarła w
dzieciństwie. Pacjentka czuła, że choroba skóry głowy, o której śniła, była pokuta, ale chociaż to
skojarzenie przynosiło pewną ulgę i zrozumienie, wydawało się uważała chorobę skóry za grzybicę, i
przypomniała sobie, iż kilka dni wcześniej słyszała hiszpańskie przysłowie „Gdyby zawiść była grzybicą,
jak wielu ludzi chorych na grzybicę byłoby na świecie!". Po tym skojarzeniu doświadczyła uczucia
niezwykłej ulgi i zrozumienia, nagle poczuła, że wszystko wskoczyło na właściwe miejsce.

Podczas następnej sesji zdała sobie sprawę z tego, że zawiść, tak jak grzybica czy rak, były tą prawdziwą
brodawką na jej mózgu i zakłócały jej wszystkie związki i dzialania. Myśl podczas snu ,,I jeszcze ta mała
brodaweczka!" wyrażała nagie zrozumienie, że była zawistna i chciała wszystkiegu dla siebie: piersi,
macicy, niemowląt, wszystkich kobiecych osiągnięć i równocześnie penisa. Zrozumiała, że kiedy jej
rodzice chodzili na bale i przyjęcia, ją w rzeczywistości zżerała zawiść. Jej relacje z maleńką siostrą były
dużo bardziej złożone, niż mogłoby się wydawać. Pacjentka nie tylko rywalizowała z nią o miłość
rodziców, ale pragnęła ujrzeć ją pozbawioną wszystkiego, nie tylko dlatego, że była zazdrosna, ale
również dlatego, że potrzebowała pozbawionej wszystkiego małej siostrzyczki jako narzędzia projekcji.
Pragnęła, żeby to jej siostra, a nie ona sama, cierpiała a powodu zniekształcającej i psującej wszystko
zawiści. Pierwszym obiektem zawiści była jej matka, reprezentowana w skojarzeniach przez Jean. To
właśnie jej balony, piersi i macicę przyjmowała do swego wnętrza i psuła. Nie tylko matkę, ale i siostra
pacjentki znajdowały swoje odzwierciedlenie w pozbawionej wszystkiego Joan. Pomyłka pomiędzy Joan i
Jean świadczyła o utożsamianiu ze sobą tych dwóch osób. Zawiść o penis była wtórna w stosunku do
zawiści wobec matki. Po części była przemieszczona z piersi, a po części była zawiścią o penis nie jako o
atrybut męskości, ale jako jeszcze jeden pożądany przedmiot będący w posiadaniu matki.

To, co pacjentka miała sama, było zepsute przez jej poczucie winy. Czuła, iż wszystko to wiąże się z
działaniem jej zawiści. Czuła się winna z powodu zachłanności, dzięki której właśnie zdobyła osiągnięcia
zarówno kobiecej, jak i męskiej natury. Największe poczucie winy miała jednak wtedy, gdy zrozumiała, iż
nieświadomie używa swoich osiągnięć, by podsycać zawiść innych osób, tak jak to robila w przeszłości,
próbując projektować zawiść w siostrę.

Na podstawie materiału wniesionego przez tę pacjentkę można zrozumieć, że kiedy zawiść zostaje z
powodzeniem odszczepiona, osobowość może się względnie dobrze rozwinąć, jednak kosztem
dotkliwego jej zubożenia. Co więcej, odszczepiona zawiść pozostaje ciągłym źródłem nieświadomego
poczucia winy oraz ciągłym zagrożeniem, że psychotyczna część osobowości może dojść do głosu. W
wypadku bardziej prawidłowego rozwoju zawiść jest w większym stopniu integrowana. Pierś, która jest
źródłem zaspokojenia, wzbudza uczucia zachwytu, miłości i wdzięczności, a równocześnie zawiści.
Między uczuciami tymi powstaje konflikt, gdy tylko ego zaczyna już się integrować, jeżeli zawiść nie jest
zbyt wszechogarniająca, wdzięczność przezwycięża i przekształca zawiść, Idealna pierś, introjektowana z
uczuciami miłości, wdzięczności i zaspokojenia, staje się częścią ego, a samo ego jest bardziej
wypełnione dobrem. W wypadku rozwoju patologicznego nadmierna wezesna zawiść zasadniczo wpływa
na przebieg pozycji paranoidalno-schizoidalnej i przyczynia się do jej psychopatologii.

Rozdział 5 - Psychopatologia pozycji paranoidalno-schizoidalnej

Psychopatologia najwcześniejszej fazy rozwoju stanowi najbardziej mroczny i trudny problem badań
psychoanalitycznych. Jest to okres rozwoju najbardziej oddalony w czasie od momentu, w którym
przychodzą do nas pacjenci, wtedy najwcześniejsze doświadczenia są już z pewnością zmienione,
zniekształcone i zmieszane z późniejszymi doświadczeniami. Obserwując niemowlęta, można stwierdzić,
że im są one młodsze, tym trudniejsza jest interpretacja ich zachowań. Trudności napotykane przy
badaniu najwcześniejszych okresów normalnego rozwoju w znacznym stopniu nasilają się w obliczu
zjawisk patologicznych, im bardziej niemowlę jest zaburzone, tym bardziej jego przeżycia różnią się od
introspekcyjnych doświadczeń obserwującego je dorosłego,

Badanie tego okresu życia jest sprawą najwyższej wagi. Punkty utrwalenia w psychozach znajdują się w
najwcześniejszych miesiącach niemowlęctwa. W przypadku zaburzeń psychicznych regresja nie jest
cofnięciem się do normalnej fazy rozwoju, lecz do takiej, w której zdarzyły się patologiczne zaburzenia,
hamując rozwój i ustanawiając punkty utrwalenia. Doświadczenia kliniczne potwierdzają, że jeżeli
psychotyk dokonuje regresji do najwcześniejszej fazy rozwoju, to cofa się do okresu, który już we
wczesnym dzieciństwie miał cechy patologiczne. Dzięki badaniu historii klinicznych przypadków
pacjentów schizofrenicznych i schizoidalnych oraz obserwacja niemowląt od momentu ich narodzin
możemy coraz lepiej diagnozować cechy schizoidalne już we wczesnym dzieciństwie i przewidywać
przyszłe trudności. Szczegółowa psychoanaliza pacjentów schizofrenicznych w różnym wieku, a także
dzieci psychotycznych rzuca pewne światło na dynamikę zaburzeń psychicznych we wczesnym
dzieciństwie.

Normalny rozwój pozycji paranoidalno-schizoidalnej cechuje rozszczepienie na obiekty dobre i zle oraz na
ego kochające i ego nienawistne, rozszczepienie, w którym dobre doświadczenia przeważają nad złymi.
Jest to konieczny warunek wstępny integracji w późniejszych fazach rozwoju. W tym okresie rozwoju
dziecko zaczyna organizować swoje spostrzeżenia, używając procesów introjekcyjnych i projekcyjnych.

Wszystkie te procesy zostają zaburzone, kiedy z przyczyn wewnętrznych lub zewnętrznych, a najczęściej
z powodu ich kombinacji, złe doświadczenia biorą górę nad dobrymi. Pod wpływem niekorzystnych
czynników w pozycji paranoidalno-schizoidalnej identyfikacja projekcyjna jest używana inaczej niż w
normalnym rozwoju. Cechy patologicznej identyfikacji projekcyjnej po raz pierwszy opisał dr Wilfred Bion.

W przebiegu prawidłowego rozwoju niemowlę projektuje część self i wewnętrzne obiekty w pierś i w
matkę. Projektowane części nie ulegają dużym zmianom w procesie projekcji, a kiedy z kolei następuje
reintrajekcja, mogą zostać włączone w ego. Projektowane części tworzą także pewne psychologiczne i
fizjologiczne linie demarkacyjne. Na przykład projekcji mogą podlegać ,,zło", dobro", pewne zmysły, takie
jak wzrok czy słuch, lub impulsy seksualne.

Kiedy jednak lęk oraz wrogie i zawistne impulsy stają się zbyt intensywne, identyfikacja projekcyjna
odbywa się inaczej. Projektowana część zostaje rozszczepiona i rozdrobniona na maleńkie fragmenty i to
właśnie te fragmenty są projektowane w obiekt, również dezintegrując go i fragmentując. Ta naznaczona
przemocą identyfikacja projekcyjna ma dwojaki cel. Ponieważ w przebiegu patologicznego rozwoju
doświadczanie rzeczywistości jest odczuwane jako prześladowanie, wobec wszelkiego doświadczania
rzeczywistości, zewnętrznej lub wewnętrznej kierowana jest gwałtowna nienawiść. Próbą uwolnienia się
od jakiejkolwiek percepcji jest rozszczepienie ego, i to właśnie aparat spostrzeżeniowy jest przede
wszystkim atakowany, niszczony i usuwany. Jednocześnie obiekt, który wywołał spostrzeżenia, staje się
przedmiotem nienawiści, a celem projekcji jest zniszczenio tej cząstki rzeczywistości, znienawidzonego
obiektu a także uwolnienie się od aparatu percepcyjnego, który go postrzega. Gdy zawiść jest intensywna,
percepcja idealnego obiektu jest tak bolesna jak doświadczanie złego obiektu, jako że idealny obiekt
wzbudza niemożliwe do zniesienia uczucia zawiści. Ten rodzaj projekcyjnej identyfikacji może być
kierowany zarówno na obiekt idealny, jak i prześladowczy.

W konsekwencji opisanego procesu fragmentacji nie dochodzi do ,,porządnego" rozazczepienia na


idealny i zły obiekt. Obiekt jest postrzegany jako rozbity na maleńkie fragmenciki, z których każdy zawiera
niewielką i bardzo wrogą część ego. Bion nazwał te maleńkie fragmenciki ,,dziwacznymi obiektami". Ego
samo w sobie zostaje dotkliwie uszkodzone przez proces rozdrobnienia, a jego próby pozbycia się bólu
związanego z percepcją prowadzą tylko do nasilenia bolesnych spostrzeżeń. Powstaje w ten sposób
błędne koło, w którym bolesność rzeczywistości prowadzi do patologicznej identyfikacji projekcyjnej, co z
kolei sprawia, że rzeczywistość staje się coraz bardziej prześladowcza i bolesna. Części rzeczywistości
dotkniętej tym procesem chore niemowlę odbiera jako wypełnione dziwacznymi obiektami, naładowanymi
niesłychaną wrogością, zagrażającą uszczuplonemu i okaleczonemu ego.

Są pacjenci, którzy próbują ratować odszczepioną część obiektu i to, co pozostało jeszcze z ego, usiłując
oddzielić i odizolować ,,dziwaczne obiekty", umieszczając je w ,,trzecim obszarze". Na przykład
schizoidalny pacjent o osobowości typu borderline powiedział kiedyś: „Nie mogę się z panią
skontaktować. Tu jest moja głowa na poduszce, a tam jest pani w swoim fotelu. Ale między czubkiem
mojej głowy a panią nie ma niczego poza okropnym, przeklętym miszmaszem”. W trakcie dalszej analizy
zrozumieliśmy, że ten przeklęty miszmasz kojarzył się pacjentowi z doświadczeniem karmienia piersią, na
której tworzył się ropień. Postrzegał, ,,miszmasz" jako nadgryzione i ropinjące fragmenty piersi,
zawierające jego własną urynę, kał i połamane kawałki zębów. Mógł zachować coś ze swojej głowy,
reprezentującej jego normalność, i odległego analityka w fotelu, ale nie było zadnej więzi pomiędzy nim a
analitykiem. Prawdziwe powiązanie między jego ustami a piersią następowało w ,,trzecim obszarze",
w ,,miszmaszu", odezczepionym zarówno od matki-analityczki, jak i od pacjenta-dziecka.

Inna pacjentka, hebefreniczna dorastająca dziewczyna, kompletnie nie zwracała na uwagi na analityczkę,
ale była całkowicie zajęta poduszką na kozetce analitycznej. Okazało się podczas analizy, że poduszka
zastępowała pierś, zawierającą projektowaną dziecięcą głowę pacjentki. Interpretacje na temat tego, jak
poduszka zastępuje pierś, nie miały dla pacjentki żadnego znaczenia, ale kiedy analityczka dokonała
interpretacji, że poduszka zastępuje dla niej pierś, która zawiera jej głowę i, że odszczepia ona związek z
głowopiersią od związku między sobą a matką nastąpiła znacząca zmiana w przeniesieniu. Pacjentka
uświadomiła sobie obecność analityczki i doświadczyła otwarcie wrogiego, prześladowczego
przeniesienia. Zawsze gdy przeniesienie stawało się zbyt intensywne, z powrotem odszczepiała ,,trzeci
obszar" i koncentrowała się jedynie na poduszce, a czasem na innych elementach kozetki.

Atak na rzeczywistość za pomocą identyfikacji projekcyjnej wiąże się też z innym proessem
charakterystycznym dla pozycji paranoidalno-schizoidalnej, a mianowicie z atakami na wiązanie: dziecko
gwałtownie atakuje wszelkie funkcje lub organy, które postrzega jako łączące obiekty. Tak więc niemowlę
niszczy własne usta i sutek matki, ponieważ tworzą połączenie między nim a piersią. U pacjenta, o którym
była mowa wcześniej, zamiast związku po między pacjentem i analitykiem, dzieckiem i matką powstawał
wywołany przez jego ataki przeklęty ,,miszmasz". Podobnie hebefreniczna pacjentka miała zwyczaj
wydzierania nitek z poduszki i sofy, a następnie darcia ich na maleńkie fragmenciki. W momentach
wglądu przyznawała, że próbuje rozerwać swoje związki z zewnętrznym światem, swoje ,,łańcuchy". W
ten sposób dziecko atakuje i przerywa związki między self i obiektem, między obiektem wewnętrznym i
zewnętrznym oraz między różnymi częściami self, na przykład między myśleniem i uczuciami. Związki
między innymi obiektami stają się z kolei przedmiotem zawistnych ataków, jako że dziecko, czując się
niezdolne do tworzenia jakichkolwiek więzi, ze szczególną zawiścią traktuje zdolność do wiązania u
innych. Oczywiście, im bardziej atakuje ono więzi między uwewnętrznionymi obiektami, tym mniej jest
zdolne do wiązania i tym bardziej staje się zawistne.

Więzi spostrzegane miedzy obiektami natychmiast nabierają charakteru seksualnego. Wielu


psychoanalityków leczących osoby ze schizofrenią jest przekonanych, że schizoidalne dziecko ma
przedwczesne fantazje i doświadczenia genitalne i przedwcześnie doświadcza gwałtownej seksualnej
zawiści i zazdrości. Kompleks Edypa pozostaje wtedy na poziomie oralnym i cechuje go nie zazdrość, ale
intensywna zawiść wobec związku rodzicielskiego.

Schizoidalne dziecko żyje w świecie bardzo różnym od świata dziecka normalnego. Jego aparat
percepcyjny jest uszkodzony, czuje się otoczone przez zdezintegrowane, wrogie obiekty, jego związki z
rze zywistością są albo przerwane, albo niezwykle bolesne, a zdolność do łączenia i integrowania
zakłócona. Aby przeżyć w takich warunkach, dziecko musi w jakiś sposób spróbować zachować część
ego zdolną do odżywiania się oraz ustanowić obiekt na tyle dobry, by możliwe było karmienie i inne
procesy introjekcyjne, takie jak uczenie się. Dziecko takie stoi przed zadaniem odszczepienia i
ochronienia idealnego obiektu przed niszczącymi skutkami własnych identyfikacji projekcyjnych.

Pacjent, który narzekał z powodu „miszmaszu", przeszedł przez fazę ostrych uczuć prześladowczych w
stosunku do żony. Podejrzewał ją, że celowo psuje mu jedzenie, a czasem nawet, że je zatruwa.
Podejrzewał ją również o niebezpieczną ambiwalencję, a nawet o mordercze zamiary wobec ich dziecka.
Często zarzucał analityczce, że trzymam stronę jego żony, i w miarę upływu czasu, w coraz większym
stopniu wprowadzał te podejrzenie do przeniesienia. Jednocześnie pacjent idealizował siebie, a
zwłaszcza swój stosunek do dziecka i pracy. Kiedy część tego materiału została przepracowana, w
szczególności kiedy częściowo przenalizowano jego samoidealizację i projekcję złych części siebie, zdał
sobie jasno i szczerze sprawę ze swoich wcześniejszych ataków na analize, reprezentującą zarówno
pożywienie matki, jak i wyraz jej kreatywności-dziecko.

Po szczególnie przekonującym wglądzie przyszedł na sesję w bardzo odmienionym nastroju. Jego


dziecko źle się czuło w nocy i słyszał jego płacz, ale nie wstał do niego. Przeciwstawił swoje zachowanie
natychmiastowej gotowości żony do zajęcia się niemowlęciem, jej szczodrej miłości i opiece oraz
cierpliwości w radzeniu sobie zarówno z dzieckiem, jak i z nim samym. Odniósł się również do cierpliwości
analityczki w radzeniu sobie z rozmaitymi jego oskarżeniami i projekcjami. Dodał jednak zaraz kpiącym
tonem: ,,Ponieważ zawsze, kiedy mówiłem coś złego o tonie, Pani interpretowała to tak, że to złe części
mnie samego, które w nią wkładam; spodziewam się teraz, że jeśli powiem o niej i o pani coś dobrego,
pani zinterpretuje to tak, że to dobre części mnie samego, które widzę w innych". Choć jego skojarzenio
miało drwiący charakter, analityczka stwierdziła, że pacjent w istocie czuje to, co powiedział.
Zasugerowałam, że musiał dokonać projekcji dobrych części, bo gdyby zachował je wewnątrz siebie,
naraziłby się na konflikt i ciężką pracę. Gdyby zachował w sobie miłość do dziecka, musiałby w nocy do
opieki nad nim. Gdyby zachował w sobie miłość do analizy, musiałby o nią dbać w swoim wnętrzu i
chronić ją przed własnymi złymi impulsami.

Gdy tylko pacjent zdał sobie sprawę z własnej niszczycielskiej sily, musiał dokonać projekcji swojej dobrej
części na zewnątrz, by nie opanowała jej zła część w przebiegu wewnętrznego konfliktu. Uznał zatem
swoją żonę i analityczke (w roli jego matki) za idealne obiekty zawierające wszystkie dobre jego części,
podczas gdy on sam pozostał opróżniony. Ta konfiguracja korespondowała z wieloma sytuacjami, w
których pacjent całą pracą, która była do zrobienia w przeniesieniu, obarczał analityczkę, a w domu swoją
żonę. Jego idealizacja była jednak bardzo nietrwała. W połowie sesji pacjent przypomniał sobie z
wściekłością, że przekazał na żonę swoje najlepsze udziały finansowe i poczuł do niej za to nienawiść.
Czuł się obrabowany i zubożony. Towarzyszyła temu skarga, że analiza pozbawiła go dobrej samooceny i
sprawiła, że czuł się bezwartościowy. Jego idealny obiekt natychmiast przeobrazil się w prześladowcę.
Nie był w stanie tolerować skutków własnej idealizacji. Od momentu, w którym oddal idealnemu obiektowi
swe ,,najlepsze udziały", czuł się tak, jakby ten ukradł mu jego dobro. Jednocześnie jego zawiść uległa
niesłychanemu nasileniu, tak że idealny obiekt znowu skupił na sobie ataki i wrogie projekcje.
Pacjentka, kobieta w średnim wieku, przeżywała okres ostrej hipochondrii z cechami manii, paranoi oraz
depresji. Uważała, że cierpi z powodu uogólnionej infekcji, która w jej mniemaniu odpowiedzialna była za
niestabilność jej nastroju oraz ogólne zmęczenie. W żywy i obrazowy sposób opisywała, jak zarazki
atakowały jej centralny system nerwowy, wpływając na jej myślenie, na gruczoły nadnerczy i powodując
stan wyczerpania; jak do stają się one do joj narządów zmysłów, powodując nadwrażliwość wzroku i
słuchu. Nie ulegało wątpliwości, że jej wewnętrzni prześladowcy należeli do rodzaju ,,dziwacznych
obiektów". Byli oni odszczepieni od ludzi, z którymi pacjentka usiłowała utrzymywać związki wolne od
prześladowania.

Ludzie, z którymi pacjentka była związana, dzielili się na dwie kategorie. Tych z pierwszej kategorii
uważała za zależnych od siebie. Czuła się za nich odpowiedzialna, troszczyła się o nich i czuła się win-
na, jeżeli ich zaniedbała. Uważała, że wszyscy oni znajdują się na ,,skraju załamania nerwowego".
Zawierali oni w sobie jej własne projektowane ,,załamanie". Ludzie należący do drugiej kategorii byli mniej
liczni: intensywnie idealizowała męża i jednego czy dwuch innych mężczyzn, była od nich zależna, choć
temu uporczywie zaprzeczała. Wkrótce okazało się jednak, że tego rozszczepienia nie udało się z
powodzeniem podtrzymać. Jeden po drugim jej idealne obiekty były podejrzewane o ,,załamanie". Uryna
zawsze odgrywała bardzo istotną rolę w jej analizie, była odbierana jako wynik takiego rozpadu
wewnętrznych obiektów i części jej samej, że prowadziło to do utraty jakiegokolwiek kształtu; uryna była
strumieniem zarazków, który wlewała do swego obiektu. Swoją mowę, która była maniakalna, zalewająco,
rozszczeniowa i natrętna, odczuwała jako strumień uryny, dzięki któremu może projektować swoje
„załamania" w obiekt.

Przez pewien czas pacjentka była bardzo oporna wobec interpretacji przeniesieniowych, aż do pewnego
dnia, kiedy powiedziała, że miała sen. Dotyczył on nocnika, którego nie mogła użyć, bo byl przykryty
tkaniną, sytuacja, która we śnie doprowadziła ją do stanu rozpaczy i wściekłości. Powiązala ten sen z
faktem, że poprzedniego popołudnia dzwoniła do analityczki w sprawie zmiany terminu sesji i miała
wrażenie, że w czasie tej rozmowy była ona lakoniczna i szorstka.

Praca analitycana nad tym snem wyjaśniła stosunek pacjentki do analityczki jako do obiektu idealnego.
Jej idealnym obiektem był ów nocnik, pierś w której mogła umieścić swoja urynę, obiekt, który mógł pomie
ścić jej ,,załamanie" bez załamywania się. Jeżeli wydawało się, że projekcje pacjentki nie mają na
analityczkę wpływu, czuła, że blokuję jej identyfikację projekcyjną, co czyniło ją równie bezużyteczną jak
przykryty nocnik; pacjentkę natomiast rozsadzały wtedy zarazki i uryna. Jeżeli jednak wydawało się, że
projekcje pacjentki w jakiś sposób dotknęły analityczkę, na przykład wyglądała blado lub miała lekki katar,
pacjentka uważała, że całe ,,załamanie" uległo projekcji we niej, co z początku czyniło ją obiektem jej
troski, bardzo szybko jednak zmieniała się w prześladowcę, wlewającego w nią z powrotem rozpad i
zarazki. Przy rzadkich okazjach, w których pacjentka zyskiwała wgląd w cały proces, odbierała analityczkę
jako idealny obiekt spełniający jej pragnienia, biorący na siebie jej ,,załamanie" i tolerujący je bez
załamywania się i bez mściwości. Takie doświadczenia przynosiły jej chwilową ulgę, ale nasilały zawiść i
wściekłe urynalne ataki. Zrozumienie jej relacji z pierwotnym obiektem idealnym, wyrażonej we śnie, w
którym nocnik reprezentował analityczkę, było tak nieznośne, że musiała go rozsaczepić na trzy typy
pochłaniających ją relacji: zarazki (czyste prześladowanie), idealne obiekty oraz obiekty jej troski
(mieszanina depresji z prześladowaniem). To rozszczepienie obiektu broniło ją przed uświadomieniem
sobie, że to jej własne ataki przekształciły jej idealny obiekt w mieszaninę uryny z zarazkami i że to
właśnie używanie przez nią zakażonej uryny do atakowania zewnętrznego obiektu spowodowało
załamanie jej obiektu idealnego.
Zapis pierwszej sesji analitycznej pewnej dorastającej dziewczyny chorej na schizofrenię. Pacjentka była
szesnastoletnią dziewczyną od dawna chorą na schizofrenię. Przyjechała do Londynu z małego
miasteczka X wkrótce po tym, jak jej ojciec popełnil samobójstwo. Pacjentce jednak nie powiedziano, że
było to samobójstwo i zakładano, że o tym nie wie. Kiedy matka poinformowała ją, że ma poddać się
terapii, pacjentika zadała tylko jedno pytanie: czy analityczka jest zamężna i czy ma dzieci?

PIERWSZA SEKWENCJA: Pacjentka weszła gabinetu, rozejrzała się dookoła, przeszła się kilkakrotnie
wokół pokoju i od razu zaczęła mówić. Powiedziała, że przyszła na leczenie z powodu trudności w
koncentrowaniu się na pracy, ale nie ma zamiaru wiele mówić, ponieważ wie, że ja oczekuję od niej
mówienia, a kiedy ludzie chcą, by mówiła, ona woli milczeć. Ma ochotę na mówienie tylko wtedy, kiedy
myśli, że inni oczekują od niej milczenia. Tak czy inaczej, mówienie uważa za bezużyteczne. Ludzie stale
mówią o zdrowiu, małżeństwach, dzieciach i o niczym więcej. Te sprawy jej nie dotyczą, więc jej nie
interesują. Następnie pacjentka znowu rozejrzała się wokół i wymamrotała: Mogę mówić tylko na temat
choroby, a od tego chorują wszyscy wokół". Po czym znacznie głośniej powiedziała: „Ludzie mówią dużo
o chorobie, a to nie jest dla mnie dobre, jestem od tego chora. Tak czy inaczej cała moja rodzina tylko się
kłóciła albo mówiła o chorobie".

W pierwszej sekwencji pacjentka przejawiła gwałtowną zmianę percepcji. Na początku powiedziała, że


ludzie wciąż rozmawiają o zdrowiu, małżeństwie i dzieciach", a na końcu, że ,,tylko się klócą lub mówią o
chorobach". U podstaw tej zmiany w percepcji tkwi dynamiczny proces. Pacjentka spostrzega w
analityczce zdrową zamężną kobietę mającą dzieci, co jest odpowiednikiem doświadczania swoich
rodziców jako pary małżeńskiej. W porównaniu z analityczką i swoimi rodzicami spostrzega samą siebie
jako kogoś, kto nie zawiera w sobie niczego poza chorobą. Odczuwa wobec analityczki zawiść, tak jak
odczuwała zawiść wobec rodziców o ich zdrowy stan małżeński, i czuje, że mówiąc, może dokonać
projekcji choroby na nich , tak więc poprzez mówienie może sprawić, że rodzina kłóci się i choruje. Oni z
kolei wprowadzają chorobę do jej wnętrza. Uczucie zawiści wobec rodziców i analityczki jest
nieświadome, więc pacjentka ninjasno tylko uświadamia sobie naturę swoich ataków. Jest jednak
świadoma niebezpieczeństwa związanego z mówieniem.

DRUGA SEKWENCJA: Po interpretacji, wskazującej pacjentce na jej atak i obawę przed zemstą,
pacjentka powiedziała, że tak czy inaczej nie widzi w ludziach niczego poza projekcjami ,,bohaterów z
książek". Opisała, jak uwielbia czytać książki, pochłania ksiązki. Bohaterowie książek, powiedziała, choć
są tak nierzeczywiści, dla niej są o wiele bardziej realni niż jacykolwiek inni ludzie. Bohaterowie książek
mogą mieć wszelakiego rodzaju uczucia, których jej brakuje. Są tacy cudowni, ponieważ pacjentka może
z nimi zrobić, co tylko ze chce. Nie ma nawet skrupułów w robieniu im krzywdy, ponieważ oni i tak się
nigdy nie zmieniają.

W drugiej sekwencji pacjentka ujawniła istniejące w jej umyśle rozszczepienie. Czuje, że prawdziwi ludzie
wokół niej robią się chorzy na skutek jej projekcji i stają się prześladowcami, którzy z kolei projektują
chorobę w nią. Wkłada zatem cała swoją miłość w postacie z książek, a te stają się jej idealnymi
obiektami. Kiedy jednak dokona projekcji całej swojej choroby zła w rzeczywistych ludzi, a całej swojej
miłości i idealnych cech w postaci książkowe, czuje się całkowicie pozbawiona wszystkiego. Nie ma już w
sobie zadnych emocji ani zawartości, dobrej czy złej. By temu przeciwdziałać, musi pochłaniać książki,
usiłując tym samym wprowadzić te idealne obiekty do swojego wnętrza, by odzyskać części siebie samej,
które są teraz w nich. Daje przy okazji wskazówkę co do tego, dlaczego postaci z książek bardziej niż
prawdziwi ludzie stają się jej idealnymi obiektami. W większym stopniu spełniają one jej kryteria obiektu
idealnego. Musi on być nie tylko doskonały i niezniszczalny, ale również całkowicie jej uległy.
TRZECIA SEKWENCJA: Dokonano krótkiej interpretacji wskazującej na ruzsaczepienie i idealizację,
używając sformułowania: ,,a teraz musisz wprowadzić te postaci książkowe do swojego wnętrza".
Usłyszawszy słowo ,,wnętrze", pacjentka nagle zmieniła swoje zachowanie. Widac było, że niewątpliwie
doświadcza jakiegoś strasznego wewnętrznego prześladowania. Wykręciła ręce, zgięła swe ciało, jęczała
i mamrotała coś, z czego mogłam wyłowić tylko słowa ,,wewnątrz", ,,bóle", ,,sensacje cielesne", „ból w
paznokciu". Badaczka zinterpretowała jej zachowanie jako strach przed dostaniem się słów do jej
wnętrza, by poddać ją kontroli i spowodować ból. Nic nie odpowiedziała i rozpoczęła nowy ciąg skojarzeń.

CZWARTA SEKWENCJA: Pacjentka zaczęła z ożywieniem opowiadać o swojej przeszłości o tym, jak od
czwartego roku życia była w szkole z internatem i jakie to było piękne. Nie miało znaczenia, ,,co i komu
się zrobiło". Potem powiedziała, że kiedy miała dwa lata ona i mamusia porzuciły tatusia. Zgromadziły
wszystkich chorych ludzi z torów kolejowych i dróg i ewakuowały się z nimi. W wieku caterech lat
zdecydowała się pójść do internatu i opuściła oboje rodziców.

W odpowiedzi na moją uwagę o porzuceniu ojca powiedziała: ,,Och, to nie miało najmniejszego
znaczenia. Nie odrózniałam jednego człowieka od drugiego.” Zaczęła następnie z niepokojem rozglądać
się po pokoju. Zasugerowałam, że szuka teraz swojego ojca i że może jest w istocie tak, że tęskni za nim,
tak jak tęskniła, kiedy miała dwa lata. Roześmiała się na to i powiedziala: ,,Tęsknić za tatusiem teraz w
Londynie? To niemożliwe, nie tutaj! Nie tęskni się za ludźmi tam, gdzie nigdy ich nie było. Gdybym była w
X, może bym coś takiego czuła, ale nie tutaj w Londynie, skoro zostawiłam go w X" Badaczka
zinterpretowała to jako chęć pozostawienia za sobą części uwojej osobowości i odcięcia się od swoich
wspomnień oraz pozostawienia ich w X, na co ona powie działa bardzo głośno: ,,Och tak. Jednak są
rzeczy, które za tobą podążają, robaki, gąsienicu, zjawy ze snów i szkielety wyskakujące z szafy”

W sekwencji tej pacjentka dokonuje reintrojekcji choroby, którą wcześniej poddała projekcji. Ojciec,
którego za sobą pozostawiła, zostaje w jej umyśle rozszczepiony na tysiące chorych ludzi, których musi
najpierw zgromadzić w swoim wnętrzu, a potem ,,ewakuować". Ujawnia również pewne mechanizmy
obronne przed poczuciem winy i prześladowaniem, wynikające ze zniszczenia jej obiektu ojca. Na
przykład samą siebie rozszczepia w czasie i przestrzeni, pozostawiając część siebie tam, gdzie porzuciła
te odczucia. Ojciec, który zmarł w X, oraz ta część jej samej, która go zintrojektowała, zostają odcięci,
pozostawieni w X, a pacjentka natychmiast uznaje ich za omnipotentnie unicestwionych. Zaraz jednak
przyznaje się do niepowodzenia tego mechanizmu, czuje, że zniszczony obiekt, rozszczepiony na
maleńkie fragmenty, a także ta część siebie, którą próbowała zostawić za soba, podążają za nią w postaci
robaków, gąsienic i tym podobnych.

PIĄTA SEKWENCJA: ,,Jest jak z tym mężczyzną z Biblii. Żył w pięknym zamku, w którym gromadził
rozmaite skarby, ale ten zamek zalało straszne robactwo, a mężczyzna został wygnany do maleńkiej
chatki". Kiedy badaczka wyjaśniła, że tak właśnie pacjentka myśli o sobie i że w swoim wewnętrznym
świecie została wygnana z zamku do maleńkiej chatki, powiedziała z wielkim smutkiem, po raz pierwszy w
czasie sesji robiąc wrażenie zdrowej: „Tak, ale nie powinien był tego zrobić, przede wszystkim nie w ten
sposób".

W tej ostatniej sekwencji pacjentka bardzo jasno pokazuje uczucia wobec swego wewnętrznego świata.
Czuje się rozszczepiona istnieje w niej część pełna bogactw, jak w zamku, jej idealne obiekty i ich
cudowne własciwości, oraz druga część biedna i zarobaczona. Czuje, że przyjęła do swego wnętrza
rzeczy dobre w sposób zachłanny i pełen zawiści, a robiąc tak, pozbawiła ludzi całego ich dobra. Stali się
przez to puści, źli i zmienili się w robactwo, które ją prześladuje. Czuje, że jest opanowana przez robactwo
oraz wygnana z zamku swoich snów, a w swoim wewnętrznym świecie musi mieszkać w odszczepionej,
spustoszonej części samej ale maleńkiej chatce, pozbawiona uczuć, wrażeń i jakichkolwiek doświadczeń
poza poczuciem biedy i prześladowania.

Rozdział 6. Pozycja depresyjna

Opis pozycji paranoidalno-schizoidalnej w poprzednim rozdziale miał nakreślić istotę skutecznego


pokonywania lęków, które są doświadczane w pierwszych miesiącach rozwoju niemowlęcia. Jak się
okazuje, walka z nimi ma za zadanie stopniowo organizować jego świat. Kiedy procesy rozszczepienia,
projekcji i introjekcji porządkują jego spostrzeżenia i uczucia oraz pomagają oddzielić dobro od zła,
niemowlę może stanąć wobec idealnego obiektu, który kocha i pragnie posiąść, utrzymać i z którym się
identyfikuje, a także wobec obiektu złego, na którym projektuje swoje agresywne impulsy i który postrzega
jako zagrożenie dla siebie i swojego idealnego obiektu. Jeśli okoliczności rozwoju niemowlęcia są
sprzyjające, zaczyna ono coraz bardziej czuć to, że jego idealny obiekt i libidinalne impulsy są silniejsze
niż zły obiekt i złe impulsy. Rośnie wtedy jego zdolność do identyfikacji z idealnym obiektem oraz
(zarówno ze względu na tę identyfikację, jak i ze względu na fizjologiczny wzrost i rozwój ego) zwiększa
się jego poczucie, że jego ego staje się silniejsze i bardziej zdolne do obrony siebie i swego idealnego
obiektu. Kiedy niemowlę czuje, że jego ego jest silne, a posiadanie idealnego obiektu niezagrożone, mniej
boi się swoich złych impulsów i co za tym idzie - czuje mniejszą potrzebę projektowania ich na zewnątrz.
Gdy zmniejsza się projekcja złych impulsów, moc, którą niemowlę przypisało złemu obiektowi, również
ulega zmniejszeniu, a jego ego staje się silniejsze i mniej zubożone przez projekcje.
Wzrasta tolerancja wobec wewnętrznego popędu śmierci, a lęki paranoidalne ulegają osłabieniu. Słabną
procesy rozszczepienia, projekcji i przewagę zyskują dążenia do integracji ego i obiektu. Już od początku
życia niemowlęcia istnieje tendencja do integracji i rozszczepienia, doświadcza ono przez swój cały okres
rozwoju momentów mniej lub bardziej pełnej integracji.

Kiedy procesy integracyjne osiągają większą stabilność i ciągłość - następuje nowa faza rozwoju, czyli
pozycja depresyjna.

Melanie Klein definiowała pozycję depresyjną jako kluczowy okres rozwoju, w którym niemowlę
rozpoznaje pełny obiekt i wchodzi z nim w relację. Jest to ten czas, kiedy dziecko potrafi rozpoznać swoją
matkę (postrzega ją jako cały obiekt, odnosi się w coraz większym stopniu nie tylko do jej piersi, rąk,
twarzy czy oczu jako do osobnych obiektów, ale do niej samej jako podmiotu, osoby, która może być
dobra lub zła, obecna lub nieobecna, kochana lub nienawidzona. Dziecko zaczyna dostrzegać to, że jego
dobre i złe doświadczenia pochodzą od matki, a nie piersi czy rąk. To ona jest jego źródłem dobra lub zła.
Ta umiejętność postrzegania matki jako całego obiektu (osoby), otwiera niemowle na zupełnie nowe
doświadczenia. Odkrywa ono swoją bezradność, całkowitą zależność od matki i skierowaną do innych
osób zazdrość o nią (niemowlę dostrzega to, że matka prowadzi własne życie, ma relacje nie tylko z nim,
ale i innymi osobami).

Wraz z tą zmianą percepcji obiektu (najczęściej matki), zachodzi również zasadnicza zmiana w obrębie
ego niemowlęcia. Kiedy jego matka staje się całym obiektem, jego ego staje się całym ego i w coraz
mniejszym stopniu ulega rozszczepieniu na dobre i złe komponenty. Integracja ego i obiektu następuje
jednocześnie. Osłabienie procesów projekcyjnych i wzmożona integracja ego oznaczają, że percepcja
obiektów jest mniej zaburzona - obiekty złe i idealne mogą się do siebie zbliżyć. W tym samym czasie
introjekcja coraz bardziej scalonego obiektu przyczynia się do integracji w obrębie ego. Te psychologiczne
zmiany wspomagają - i są przez nie z kolei wspomagane - fizjologiczne dojrzewanie ego, dojrzewanie
centralnego systemu nerwowego umożliwiające lepszą organizację spostrzeżeń powstających w różnych
fizjologicznych obszarach, a także rozwój i organizowanie się pamięci. Gdy matka jest postrzegana przez
niemowlę jako całościowy obiekt, może ono ją lepiej zapamiętać - kiedy matka mu czegoś odmawia,
dziecko pamięta o tym, że wcześniej ta zaspokajała jego potrzeby; kiedy matka zaspokaja jego potrzeby,
dziecko pamięta o tym, ze wcześniej doświadczyło odmowy z jej strony. W pozycji paranoidalno-
schizoidalnej lęk dotyczył możliwości zniszczenia ego przez zły obiekt, w pozycji depresyjnej wynika z
ambiwalencji (dziecko zdaje sobie sprawę, że ono - jako jedna i ta sama osoba, zarówno kocha i
nienawidzi jedną i tę samą osobę, czyli swoją matkę). Dziecko najbardziej się boi tego, że jego własne
impulsy zniszczyły lub zniszczą obiekt, który kocha i od którego jest całkowicie zależne.

W trakcie pozycji depresyjnej procesy introjekcji nasilają się, co wynika (częściowo) ze stopniowego
słabnięcia mechanizmów projekcyjnych i odkrycia przez dziecko swojej zależności od obiektu, który jest w
postrzeganiu dziecka całkowicie niezależny i może w każdej chwili je opuścić, odejść. Nasila to potrzebę
posiadania obiektu i chronienia przed własną niszczycielską siłą.

Pozycja depresyjna zaczyna się w oralnej fazie rozwoju, kiedy sposobem zaspokojenia potrzeb, w tym i
potrzeby miłości, jest “pożeranie”. Omnipotencja oralnych mechanizmów introjekcyjnych powoduje lęk
przed destrukcyjnymi impulsami, które mogą zniszczyć dobry obiekt zewnętrzny i dobry obiekt
zintrojektowany - dobry wewnętrzny obiekt jest swoistym rdzeniem ego i wewnętrznego świata dziecka,
więc obawia się ono tego, że samo zniszczy swój cały wewnętrzny świat.

Dziecko, które jest bardziej zintegrowane i potrafi pamiętać oraz zachować miłość do dobrego obiektu,
nawet gdy go nienawidzi, poznaje nowe uczucia, które są mu mało znane z pozycji paranoidalno-
schizoidalnej, czyli:
- uczucia żałoby (względem swojego dobrego obiektu)
- uczucia tęsknoty (za swoim dobrym obiektem, który jest postrzegany jako utracony)
- poczucie winy (spowodowane przeświadczeniem, że strata dobrego obiektu wystąpiła z winy dziecka i
jego własnych destrukcyjnych impulsów)
- depresyjne poczucie rozpaczy (dziecko pamięta, że kochało swoją matkę, ale jednocześnie odczuwa, że
ją zniszczyło lub pożarło - sprawiło, że nie istnieje w świecie zewnętrznym oraz wewnętrznym)
- poczucie prześladowania (spowodowane częściowo tym, że u szczytu depresyjnej rozpaczy dochodzi do
regresji, w której złe uczucia są ponownie projektowane i identyfikowane z wewnętrznymi
prześladowcami, i częściowo tym, że dobry obiekt, który jest “rozkawałkowany” budzi intensywne
poczucie straty i winy - jest w pewnym stopniu sam doświadczany jako prześladowca)

Sen pacjentki, która czuła zagrożenie poprzez doświadczanie depresyjnej rozpaczy:


Kobieta, pacjentka maniakalno-depresyjna, w okresie pojawienia się snu - przejściowo wolna od depresji i
manii. W dniu poprzedzającym sen dowiedziała się, że trudności finansowe, z którymi się zmagała, mogły
uniemożliwić kontynuację analizy psychologicznej. Zapytała badającą, czy będzie mogła kontynuować
leczenie mimo braku wpłacania honorarium - nie doświadczyła odmowy. Następnego dnia rozpoczęła
sesję od narzekania (na chłód w poczekalni, obskurny wygląd pomieszczenia, brak zasłon), i następnie
opowiedziała sen. Śniło jej się morze pełne lodowych gór, które były zasłaniane falami, przez co nie
można było doświadczyć widoku spokojnego, czystego, niebieskiego morza. Po przebudzeniu zaczęła się
obawiać kolejnego epizodu depresyjnego. Zauważyła, że jej sen wyraźnie ilustruje jej własne odczuwanie
depresji.

Intepretacja: Zimna poczekalnia - góry lodowe ze snu - pacjentka musi odczuwać skutki odroczenia
zapłaty za terapię jako coś, co wyjałowiło i zubożyło badającą. Ta stała się zimną górą lodową.
Pacjentka dostrzegła kilka skojarzeń. Nagle zauważyła, że dzikie fale ze snu przypominają kształtem
piersi, które wydawały się nieżywe lub zamarznięte, a ich postrzępione brzegi przypominały zęby.
Dodatkowo wspomniała, że poprzedniego wieczoru spotkała panią A. na przyjęciu, gdzie chciała jej podać
filiżankę herbaty, ale pani A. odmówiła, woląc kawę. To spowodowało u pacjentki pierwsze wrażenie
powracającej depresji. Pomyślała, że pani A. wyglądała zimno i krytycznie, ale także przypuszczała, że
może być smutna z powodu niedawnej śmierci zięcia.
Pacjentka, nieświadomie przeżywając swoje finansowe oczekiwania wobec analizy jako zachłanny atak,
interpretuje to jako gryzienie i pożeranie piersi. Poczucie depresji wynika z jej przekonania, że nie jest w
stanie odtworzyć relacji po tych atakach. Jej próba dokonania reparacji poprzez podanie pani A. filiżanki
herbaty spotyka się z odmową, co wzmaga jej uczucie niezdolności do naprawy uszkodzeń. Dodatkowo
pacjentka interpretuje odmowę pani A. jako odmowę akceptacji jej jako kobiety. Z kolei w jej śnie element
prześladowczy, reprezentowany przez uzębione góry lodowe jako piersi, wypełnia jej ego i niszczy je,
podobnie jak poczucie niezdolności do dokonania reparacji.

Doświadczenie przez dziecko depresji, mobilizuje w nim pragnienie naprawienia zniszczonego dobrego
obiektu. Chce ono szkodę wyrządzoną w swojej fantazji zmienić w dobro. Wierzy ono w to, że skoro jego
własne destrukcyjne ataki są odpowiedzialne za zniszczenie obiektu, to będzie również w stanie, dzięki
swojej miłości i trosce, naprawić skutki ten agresji.

Konflikt depresyjny polega na ciągłej walce między niszczycielską siłą dziecka a jego miłością i impulsami
reparacyjnymi. Pozycja depresyjna stanowi przełomowy krok w rozwoju niemowlęcia, a jej
przepracowaniu towarzyszy radykalna zmiana w postrzeganiu rzeczywistości. Kiedy ego dziecka osiąga
większą integrację, procesy projekcji ulegają osłabieniu i dziecko zaczyna postrzegać swoją zależność od
zewnętrznych obiektów i ambiwalencję swoich popędów oraz cełow, odkrywa swoją własną rzeczywistość
psychiczną. Zaczyna być świadome swoich impulsów i fantazji, odróżnia fantazję od zewnętrznej
rzeczywistości.

Od chwili narodzin dziecko zaczyna przetwarzać swoje doświadczenia, klasyfikując je jako pozytywne lub
negatywne. W pozycji depresyjnej jego badanie rzeczywistości staje się bardziej ukierunkowane i istotne,
ściśle związane z rzeczywistością psychiczną. Kiedy dziecko stopniowo zdaje sobie sprawę ze swoich
impulsów i ich konsekwencji, zaczyna dostrzegać, że nie może działać bezkarnie, ale musi zwracać
uwagę na reakcje obiektów. Powrót matki po okresie nieobecności oraz jej troska stopniowo zmieniają
przekonania dziecka co do wszechmocy jego działań. Jednakże, doświadczenie niepowodzeń w próbach
naprawy błędów stopniowo osłabia przekonanie dziecka o mocy jego miłości. W ten sposób dziecko
zaczyna uświadamiać sobie ograniczenia swojej zdolności do wpływania na otoczenie, a także rozwija się
w nim umiejętność wpływania na rzeczywistość.

“W tym samym czasie, poprzez rozwój i przepracowanie pozycji depresyjnej, następuje wzmocnienie ego
dzięki rozwojowi i dzięki asymilacji dobrych obiektów, które w procesie introjekcji są włączane do ego, a
także do superego”. Gdy dziecko osiąga ten etap rozwoju, kształtuje się jego relacja z rzeczywistością. W
chorobach z zakresu psychoz, punkt utrwalenia znajduje się w fazie schizoidalno-paranoidalnej oraz na
wczesnym etapie depresji. Regresja do tych wczesnych faz rozwoju może prowadzić do utraty kontaktu z
rzeczywistością i wywołania stanu psychotycznego. Jednak jeśli pozycja depresyjna została osiągnięta i
częściowo przepracowana, trudności w dalszym rozwoju jednostki są zazwyczaj neurotyczne, a nie
psychotyczne.
W trakcie przepracowywania pozycji depresyjnej dziecko zmienia swoje relacje z obiektami. Nabywa
zdolność do kochania i akceptowania innych jako odrębnych jednostek. Zaczyna rozpoznawać swoje
impulsy jako własne, odczuwa odpowiedzialność za nie i toleruje poczucie winy. Ten rozwój sprzyja
stopniowemu naukowaniu się kontroli nad impulsami.

Zmienia się wtedy również superego. To ewoluuje, gdyż obiekty związane z pozycją paranoidalno-
schizoidalną ulegają introjekcji. Obiekt prześladowczy staje się surowy i karzący, podczas gdy obiekt
idealny, z którym ego chciałoby się identyfikować, często staje się wymagającym i idealistycznym
wzorcem, co może prowadzić do nadmiernego dążenia do doskonałości.

W fazie depresyjnej, integracja obiektów idealnego i prześladowczego prowadzi do rozwoju superego,


które jest odbierane jako kompleksowy i ambiwalentnie kochany. Jego uszkodzenie jest źródłem poczucia
winy i wyrzutów sumienia. Początkowo surowe i przesądzające, z czasem staje się ono bardziej
zrównoważone i przypomina miłość i wsparcie ze strony dobrych rodziców. Jest zarówno źródłem
poczucia winy, jak i obiektem miłości, który pomaga dziecku w kontrolowaniu destrukcyjnych impulsów.

Ból żałoby w pozycji depresyjnej i dążenia reperacyjne stanowią podstawę twórczości i sublimacji.
Dążenia te obejmują troskę o obiekt, poczucie winy oraz pragnienie zachowania zarówno obiektu, jak i
samego siebie. Gdy dziecko dąży do odtworzenia utraconych obiektów, pobudza je to do rekonstrukcji i
tworzenia. Wraz z rozwojem ego i osłabieniem projekcji, mechanizmy psychotyczne ustępują
neurotycznym: zahamowaniu, wyparciu i przemieszczeniu - ten moment można uznać za genezę
tworzenia się symbolu.

Dziecko chroniąc obiekt, częściowo hamuje swoje popędy, a częściowo przemieszcza je na substytuty, co
prowadzi do tworzenia symboli. Procesy sublimacji i tworzenia symbolu są ściśle związane i wynikają z
konfliktów i lęków charakterystycznych dla pozycji depresyjnej.

W pozycji depresyjnej następuje zmiana w klimacie myślenia, rozwija się zdolność do łączenia i abstrakcji,
co stanowi podstawę dojrzałego myślenia ego, w przeciwieństwie do rozczłonkowanego i konkretnego
myślenia charakterystycznego dla pozycji schizoidalno-paranoidalnej.
W trakcie doświadczania żałoby i reparacji ego wzbogaca się o obiekty, które musi odtworzyć wewnątrz
siebie, stając się ich częścią. Wzrasta zaufanie do własnej zdolności do zachowania lub przywracania
dobrych obiektów, podobnie jak wiara we własną miłość i możliwości.

Ilustracja różnych aspektów integracji, które zachodzą w pozycji depresyjnej:


Anna, czteroletnia dziewczynka, zaczęła ponownie uczęszczać na sesje przed Wielkanocą, trzymając
białą poduszkę i ssąc kciuk. Głównym tematem sesji były jej wątpliwości co do tego, czy była karmiona
piersią przez matkę, czy od początku otrzymywała butelkę. Po przeziębieniu, kiedy wróciła, ujawniła
przekonanie, że zabiła terapeutkę, traktując ją jako złą matkę, która pozbawiła ją piersi. Próbując poradzić
sobie z tą sytuacją, odwróciła role, gdzie terapeutka była chorym dzieckiem, a ona karmiącą matką,
jednakże czuła się zaniedbywana. Pomimo odgrywania roli matki, pacjentka nadal ssłała kciuk i trzymała
poduszkę, symbolizując potrzebę pocieszenia. Podczas sesji udało się jej uświadomić, że identyfikuje się
z matką i odczuwa zawiść, że matka zatrzymuje dla siebie całą pierś.

Dziewczynka poprzez odwrócenie i projekcyjną identyfikację, broniła się przed depresyjnym lękiem,
wyrażając obawy przed rozłąką i atakami na wewnętrzną pierś. Projektowała na badającej swoją
niemowlęcą część, jednocześnie magicznie identyfikując się z nią (tak jakby matką) poprzez introjekcję.
W trakcie jednej sesji poprosiła terapeutkę o wykonanie zegarka, co symbolicznie uznała za akt zaufania i
uznanie jej dorosłości. Wybrała godzinę siódmą jako "porę wstawania", ponieważ przed tą godziną nie
mogła wchodzić do sypialni rodziców.

Zegarek był dla dziewczynki jak symbol jej poczucia rzeczywistości, czuła ona, że analityczka jest jej
matką z okrągłymi piersiami, które reprezentowała tarcza zegarka, podczas gdy sama czuła się jak
niemowlę. Dla niej godzina siódma rano symbolizowała nadzieję na powrót do terapii po zakończeniu
przerwy świątecznej. Posiadanie zegarka, jako symbol realności, oznaczało konieczność przetrwania
długiej nocy przerwy świątecznej i kontrolowania swoich impulsów, ale jednocześnie ułatwiało pamiętanie,
że analityczka powróci, podobnie jak każdego ranka o siódmej, odzyskując swoją matkę

Pozycja depresyjna nigdy nie jest całkowicie przepracowana. Lęki związane z ambiwalencją, poczuciem
winy i utratą zawsze nam towarzyszą. Dobre obiekty zewnętrzne w dorosłym życiu symbolizują różne
aspekty pierwotnych dobrych obiektów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Dlatego każda strata
w późniejszym życiu odnawia strach przed utratą dobrego obiektu wewnętrznego, a wraz z nim wszelkie
lęki pierwotnie doświadczone w pozycji depresyjnej. Jednak jeśli dziecko umiejętnie ustanowiło dobry
obiekt wewnętrzny w pozycji depresyjnej, sytuacje lęku nie doprowadzą go do choroby, lecz będą
sprzyjać owocnemu przepracowaniu, wzbogaceniu i kreatywności.

Tam, gdzie pozycja depresyjna nie została wystarczająco przepracowana, a wiara w miłość zawarta w
ego, jego kreatywność i zdolność do odzyskiwania dobrych obiektów zarówno zewnętrznie, jak i
wewnętrznie, nie została właściwie ugruntowana, rozwój jest znacznie mniej pomyślny. Ego jest wtedy
napastowane przez ciągły lęk przed całkowitą utratą dobrych sytuacji wewnętrznych, osłabia się, a jego
związek z rzeczywistością może być nadwątlony. Zachodzi nieustająca obawa przed regresją do
psychozy, a czasem rzeczywiste zagrożenie.

Rozdział 7. Obrony maniakalne

Ego wykorzystuje różne sposoby - obrony w celu zapobiegania doświadczanego przez dziecko uczucia
depresji i rozpaczy. Obrony dzielą się na dwie kategorie:
(1) reparacje - radzenie sobie z depresją za ich pomocą jest powolnym procesem, ego potrzebuje dużo
czasu, by uzyskać wystarczająco dużo siły, by móc “zaufać” swoim możliwościom reparacyjny
(2) obrony maniakalne - nie są one zjawiskiem typowo patologicznym, odgrywają ważną rolę w rozwoju,
są często jedynym sposobem na przezwyciężenie bólu, to one chronią ego przed rozpaczą, kiedy ból i
poczucie zagrożenia zaczynają słabnąć - obrony maniakalne ustępuje miejsca reparacji, to one zaczynają
“działać”, kiedy obrony maniakalne są zbyt silne, powstaje zjawisko błędnego koła i punkty utrwalenia,
które mogą zaburzać późniejszy rozwój

Na organizowanie się obron maniakalnych w pozycji depresyjnej składają się mechanizmy, które były
wspominane przy okazji opisu pozycji paranoidalno-schizoidalnej, czyli rozszczepienie, idealizacja,
identyfikacja projekcyjna, zaprzeczenie. Są one lepiej zorganizowane, zgodne z bardziej zintegrowanym
stanem ego, specyficznie ukierunkowane przeciw doświadczaniu depresyjnego lęki i poczucia winy -
ponieważ ego “osiągnęło nowy stosunek do rzeczywistości”. Dziecko odkrywa swoją zależność od matki,
wartość jaką ona (matka) dla niego znaczy, swoją ambiwalentność i doświadcza intensywnego uczucia
lęku przed utratą, żałoby, tęsknoty, poczucia winy w relacji z obiektem wewnętrznym i zewnętrznym.

Obrony maniakalne z technicznego punktu widzenia są niszczące, ponieważ ponieważ “są skierowane
przeciw doświadczeniu rzeczywistości psychicznej, to znaczy przeciwko głównemu celowi procesu
analitycznego rozumianemu jako doprowadzenie do wglądu i pełnego doświadczania rzeczywistości
psychicznej. Zaprzeczeniu rzeczywistości psychicznej sprzyjać może ponowne rozbudzenie i
wzmocnienie omnipotencji, a zwłaszcza omnipotentnej kontroli obiektu”.

Maniakalną relację z obiektem cechują różne uczucia - kontrola, triumf, pogarda. Kontrola jest sposobem
zaprzeczania zależności z jednoczesnym zmuszeniem obiektu do zaspokojenia potrzeby zależności, (bo
można zależeć jedynie od obiektu w pełni kontrolowanego). Triumf to zaprzeczenie depresyjnemu
poczuciu wartości obiektu, ma dwa aspekty: (1) związany z pierwotnym atakiem na obiekt w pozycji
depresyjnej i uczuciem triumfu z pokonania tego obiektu, (2) związany z tym, że uczucie triumfu narasta
wtórnie jako część obron maniakalnych, ponieważ kontroluje uczucia depresyjne. Pogarda jest
bezpośrednim zaprzeczeniem wartości obiektu (która jest istotna w pozycji depresyjnej). Działa obronnie
przeciw doświadczaniu poczucia straty i winy.

Kolejny sen: zobrazowanie tego jak obrony maniakalne zapobiegają odczuwaniu zależności i straty.
Pacjent bał się, że jego leczenie zostanie przedwcześnie zakończone, a przerwa urlopowa badaczki jest
tego zapowiedzią. Dojrzały przedsiębiorca miał zazwyczaj sukcesy w interesach, a w tym czasie dokonał
kilku szczególnie udanych transakcji. Marzył o wycofaniu się z biznesu i zamieszkaniu za granicą, gdzie
terapeutka mogłaby go odwiedzać podczas urlopów i hojnie mnie gościć. Wkrótce potem opowiedział sen,
w którym spotkał kobietę, z którą miał romans wiele lat temu. Była przygnębiona i miiała ochotę na
wznowienie romansu. Mężczyzna przyznał, że w takich sytuacjach często doświadczał kompulsyjnego
pociągu seksualnego wobec nieszczęśliwych, mało atrakcyjnych kobiet.
W swojej młodości lubił zarządzać ludźmi i w szczególności kobietami. Aprobował przypadkowe stosunki
seksualne. Uważał, że kobiety pracujące w mleczarni są mało atrakcyjne. Pani X, która tam pracowała
była przez niego traktowana gorzej niż reszta kobiet. “Przespał się z nią zaledwie raz czy dwa i porzucił”.
Interpretacja: dziewczęta pracujące w mleczarni reprezentowały jego matkę, która karmiła go 1-2 razy
piersią, związek z Panią X był odwetem na matce. Za propozycją odwiedzania go za granicą stało
życzenie odwrócenia sytuacji zależności - terapeutka miała stać się biedna, przygnębiona.
Pacjent w pewnym momencie wspomniał, iż Pani X kojarzyła mu się z Panią Y, z którą miał romans - były
one niskie, mało atrakcyjne, miały duże piersi, które sprawiały, że wyglądały one karykaturalnie. “Sądził,
że być może nie były dla niego niczym innym jak pochwą połączoną z piersiam”. Ich niski wzrost miał
oznaczać reprezentację jego młodszej kuzynki, z którą bawił się w dzieciństwie w seksualne zabawy. W
fantazji przypisywał piersi matki małej dziewczynce, by obronić się w ten sposób przed doświadczaniem
zależności oraz przed zagrożeniem utratą, które zależność za sobą pociąga. Przypisanie małej
dziewczynce dużych piersi, pozwoliło mu myśleć, że może je kontrolować, karać, posiadać oraz nad nimi
triumfować i używać bez doświadczania uczucia zależności od nich samych.

Przykład ten obrazuje w jaki sposób maniakalne obrony chronią pacjenta przed depresją. Przeżywając
perspektywę rozłąki, uświadamia sobie zakres swojej zależności, ambiwalencji i lęku przed utratą. Radzi
sobie z sytuacją poprzez fantazjowanie o posiadaniu piersi małej kuzynki, która staje się prototypem jego
późniejszych obiektów seksualnych. Pacjent całkowicie tu zaprzecza miłości, zależności i poczuciu winy i
radzi sobie z nimi przez dewaluację i rozszczepienie. Mała kuzynka zostaje rozszczepiona na wiele mało
znaczących przyjaciółek, które pacjent może posiąść, a następnie odrzucić.

Inny pacjent z osobowością maniakalną - ukazanie triumfu jako głowna cecha systemu obron
maniakalnych:
W wczesnym okresie analizy pacjent opowiedział dwa sny. W pierwszym śnie znajdował się na pustyni,
obserwując ludzi uzbrojonych w rzeźnicze noże, tnących i zajadających mięso. Chociaż nie mógł
dokładnie zobaczyć, co jedzą, widział wiele zwłok rozrzuconych wokół i podejrzewał, że ci ludzie mogą
jeść ludzkie mięso. W drugim śnie, tej samej nocy, siedział w biurze przy biurku swojego szefa. Czuł się,
jakby nie był sobą - był duży, gruby i ciężki, jakby był po obfitym posiłku. Pacjent połączył ze sobą dwa
sny i zdał sobie sprawę, że on sam był zjadaczem ludzkiego mięsa. Zjadł swojego szefa, który zastępował
tu ojca, i w ten sposób znalazł się w jego fotelu, czując się nadzwyczaj wielki i ciężki.
Te sny ilustrują to, co Freud miał na myśli mówiąc o “uczcie maniakalnej”, gdzie obiekt zostaje pożarty i
następuje identyfikacja z nim, bez doświadczania poczucia utraty lub winy.
Kilka dni później pacjent opowiedział sen stanowiący ilustrację zarówno obron maniakalnych, jak i leżącej
u ich podłoża sytuacji depresyjnej. Aby zrozumieć ten sen, należy wiedzieć, że pacjent miał nieszczęśliwe
wczesne dzieciństwo. Gdy miał osiemnaście miesięcy, matka przywiozła go z kontynentalnej Europy do
Londynu, a ojciec pozostał na kontynencie. Pacjent przeżywał tę rozłąkę jako śmierć ojca. Gdy tylko
znaleźli się w Londynie, matka poszła do szpitala, tak więc w krótkim czasie stanął w obliczu utraty
najpierw ojca, a potem matki.
Zanim opowiedział sen, pacjent zaczął się śmiać i miał ogromne trudności z kontrolowaniem śmiechu do
tego stopnia, że miał problem z opowiedzeniem snu. Powiedział, że miał nocą tak strasznie śmieszny sen,
że śmiał się we śnie, śmiał się po obudzeniu i śmiał się teraz, kiedy o nim myślał. Sen był następujący:
pacjent był u fryzjera. Był tam mężczyzna o imieniu Joe, którego goliła małpa. Małpa była czarna i nosiła
okulary - co było niezwykle śmieszne. Pacjent myślał o niej przyjaźnie: „To była taka słodka, mała
małpeczka". Mimo to powiedział jej, że w domu ma małego kotka, który goli lepiej od niej. Bał się, że
uraził jej uczucia i przykro mu było z tego powodu, ponieważ małpka była taka sympatyczna, a pacjent nie
chciał być niemiły. W dalszej części snu wszedł do poczekalni fryzjera i zobaczył długą kolejkę, w której
dwóch mężczyzn głośno narzekało i mówiło, że fryzjerzy w tym kraju są znacznie gorsi niż na
kontynencie. Powiedzieli, że w Europie nie ma kolejek i pracuje się tam znacznie szybciej.
Pierwsze skojarzenia pacjenta dotyczyły dwóch narzekających jegomościów. Jeden z nich był
komediopisarzem, autorem strasznie śmiesznych fars, co wywołało kolejną falę śmiechu u pacjenta.
Pisarz ten, chociaż cierpiał okresowo na głębokie depresje, regularnie poddawał się elektrowstrząsom,
które pomagały mu wrócić do zdrowia. Drugi mężczyzna był chirurgiem ginekologiem, opisywanym przez
przyjaciela pacjenta jako "prawdziwego rzeźnika". Pacjent sam zauważył powiązanie tych postaci z
poprzednim snem, gdzie występowali ludzie z rzeźnickimi nożami.
Ojciec Joe, przyjaciel rodziny, opiekował się pacjentem podczas choroby matki, po ich przyjeździe z
kontynentu. Pomimo dobrej opieki, pacjent czuł się winny za brak kontaktu z nim w późniejszym życiu,
gdy ojciec Joe był już stary i schorowany.
Pacjent powiązał małpę z terapeutką, a kotkę ze swoją dziewczyną, zwaną Kitty. To skojarzenie sprawiło
mu dyskomfort, jednak zapewniał, że nie było to żadne obrażanie, ponieważ małpka była sympatyczna.

W przedstawionym materiale widać główne lęki pacjenta oraz mechanizmy obronne, których używa.
Podstawą jest trauma związana ze śmiercią ojca Joe, która jest przedmiotem jego żartów i śmieszności w
śnie. Zakład fryzjerski symbolizuje wewnętrzną sytuację, w której pacjent czuje, że zawiera w sobie
zmarłego ojca, którego źle potraktował. Proces analizy próbuje przywrócić do życia nieżyjącego ojca, ale
w śnie jest to przedstawione w absurdalny sposób poprzez golenie, co przekłada się na niedorzeczny
dowcip. Analityk, reprezentowany przez małą małpkę, staje w roli próbującej przywrócić życie, ale jest
gorszy nawet od kotka, co odzwierciedla negację głębszych uczuć depresji i winy w stosunku do ojca.
Zależność pacjenta od analityka zostaje całkowicie zaprzeczona i odwrócona, podobnie jak zależność od
zewnętrznego ojca. Ostatecznie, analiza świadczy o próbach zrozumienia i przepracowania traumy, ale w
śnie jest to przedstawione w sposób absurdalny i odwrócony, co ilustruje trudności pacjenta w radzeniu
sobie z głębokimi emocjami i konfliktami wewnętrznymi.

W pierwszej części snu pacjent manifestuje zaprzeczenie miłości, żałoby i poczucia winy w relacji z
obiektem wewnętrznym oraz poczucia zależności od obiektu zewnętrznego. W kolejnej części snu,
dotyczącej kolejki do fryzjera, pojawiają się inne mechanizmy obronne, takie jak rozszczepienie i
identyfikacja projekcyjna. Para narzekających mężczyzn reprezentuje odszczepione i wyprojektowane
części osobowości pacjenta. Przypominający rzeźnika chirurg odzwierciedla mordercze skłonności
pacjenta wobec własnego ojca, a także lęki związane z matką. Drugi mężczyzna, kojarzony z
komediopisarzem, reprezentuje głęboką depresję pacjenta oraz jego maniakalne zaprzeczenie. Jednak w
ostatniej części snu, pacjentowi ujawnia się częściowe uznanie zależności oraz utrzymująca się uraza, co
wskazuje na osłabienie mechanizmów obronnych. W związku z interpretacją analizy, pacjentowi
przypomniały się dźwięki syren związane z rozłąką z ojcem, co przyczyniło się do zmiany jego nastroju i
zrozumienia treści snu. Pod koniec sesji pacjent wspomniał, że jego ojciec nagle zachorował i trafił do
szpitala na operację, która była ryzykowna. To wyjaśniło, że sen, który był analizowany, był próbą
maniakalnego radzenia sobie z lękiem i depresją.

Sen ten ilustruje niebezpieczeństwa związane z obronami maniakalnymi. Mimo osiągniętej integracji w
trakcie depresji, pacjent doznał rozszczepienia obiektów i ego, co zubożyło jego życie psychiczne.
Projekcyjne mechanizmy osłabiły go, a relacja z obiektem została zagrożona. Zdehumanizowana postać
małpy sugeruje regresję do relacji z obiektami częściowymi. Aby utrzymać zaprzeczenie depresyjnego
lęku i poczucia winy, pacjent musiał również zaprzeczyć trosce o obiekt, co doprowadziło do ataków na
niego. Ponownie triumfował nad ojcem, pogardzał nim i go ośmieszał.

Rozdział 8. Reparacja

Kiedy dziecko wchodzi w pozycję depresyjną, mierzy się z poczuciem, że zniszczyło swoją matkę. Budzi
to w nim pragnienie odtworzenia jej osoby, by móc ją odzyskać w świecie wewnętrznym i zewnętrznym.
Dążenia reparacyjne stanowią istotny krok w kierunku integracji. Miłość jest skonfliktowana z nienawiścią i
dąży do naprawienia wyrządzonych szkód. Dążenie i zdolność do odtworzenia dobrego obiektu wew. i
zew. stanowią podstawę utrzymania miłości i relacji w obliczu trudności.
Fantazje i działania reparacyjne usuwają lęki pozycji depresyjnej. “Ponowne pojawienie się matki po jej
nieobecności, którą dziecko przeżywa jako śmierć, oraz ciągła miłość i troska, jaką dziecko otrzymuje od
otoczenia, uświadamiają mu odporność zewnętrznych obiektów i zmniejszają lęk przed omnipotentnymi
skutkami dokonywanych w fantazji ataków”. Rozwój dziecka i jego doświadczenia, w których odtwarza
obiekty, prowadzą do wzrostu wiary we własną zdolność do miłości i odtwarzania dobra nawet w
sytuacjach deprywacji. To z kolei zwiększa zdolność dziecka do znoszenia deprywacji, nie ulegając
niszczącej nienawiści. Stopniowo nienawiść staje się mniej przerażająca, ponieważ wzrasta przekonanie,
że miłość może naprawić to, co nienawiść zniszczyła. Poprzez doświadczanie utraty i odzyskania,
postrzeganych jako zniszczenie przez nienawiść i naprawa przez miłość, ego stopniowo lepiej przyswaja
dobre obiekty. Te wewnętrznie zachowane i odtworzone przez ego obiekty stają się coraz bardziej
integralną częścią dziecka, przyczyniając się do jego wzrostu. W ten sposób proces żałoby wzbogaca
ego. Wraz ze wzrostem umiejętności radzenia sobie z emocjami w realnych sytuacjach zewnętrznych,
dziecko nabiera pewności co do możliwości naprawczych swojego ego. Gdy tendencje naprawcze
dominują, dziecko bardziej skupia się na badaniu rzeczywistości: obserwuje wpływ swoich myśli na
zewnętrzne obiekty z troską i lękiem. Ważnym aspektem procesu naprawczego jest nauka rezygnacji z
omnipotentnej kontroli nad obiektem i akceptacja go takim, jaki jest w rzeczywistości.

Sen: Ilustracja niektórych elementów reparacji


Badana śniła, że jechała samochodem do pracy. Martwiła się, ponieważ zabrakło prądu, elektryczność
została w jakiś sposób przerwana, ale miała przy sobie latarkę na baterię. Po przyjeździe do pracy
czekała na lekarza, aby otrzymać pomoc, lecz okazało się, że lekarz miał rękę w gipsie i był w tej sytuacji
bezradny. Zaczynała rozumieć to, że jej praca ma polegać na otwieraniu masowego grobu. W pewnym
momencie rozpoczęła go kopać przy pomocy światła ze swojej latarki. Z czasem uświadomiła sobie, że
nie wszyscy ludzie pochowani w grobie są martwi. Ci, którzy jeszcze żyli, zaczęli pomagać jej w kopaniu,
co ją dodatkowo pokrzepiło. Na końcu tego snu, czuła, że osiągnięto dwie rzeczy: po pierwsze, ci, którzy
jeszcze żyli, zostali uratowani z masowego grobu i stali się jej pomocnikami, a po drugie ci, którzy nie żyli,
mogli być teraz zabrani z anonimowego grobu i godnie pochowani, z umieszczeniem ich nazwisk na
nagrobkach. (Wszystkie grobowe ofiary były kobietami).

Masowy grób kojarzył jej się z lekturą o warszawskim getcie i jej rodziną - jej matka miała żydowskie
korzenie. Nieświadomy antysemityzm pacjentki był istotny w analizie. Groby i stosy zwłok odnosiły się do
konfliktów rodzinnych i przeszłości. Lekarz z złamaną ręką reprezentował ojca pacjentki, który był
wykastrowany w sytuacji wczesnoedypalnej. Odcięcie prądu kojarzyło się z końcem terapii, a latarka z
wglądem zdobytym dzięki analizie.

Sen ten reprezentował stopniowe rozwiązywanie lęków depresyjnych pacjentki. Wyjście do pracy z małą
latarką symbolizowało konfrontację z jej pełną depresją sytuacją oraz stawienie czoła wściekłym atakom
na matkę i wszystkiemu, co ją reprezentowało. Te doświadczenia doprowadziły do powstania masowego
grobu w jej wnętrzu - anonimowej depresji, gdzie nie była pewna, dlaczego powinna żałować. Praca
żałoby w tym śnie polegała na ratowaniu i odtwarzaniu tego, co mogła uratować i odtworzyć. Odtworzone
obiekty natychmiast stawały się jej pomocnikami, co symbolizowało ich asymilację i wzmocnienie jej ego.

W śnie istnieje pewien złowieszczy element w postaci aktywnej organizacji maniakalnej, co objawia się w
uporczywym trwaniu pacjentki przy przekonaniu, że "musi to zrobić sama". To nie tylko odzwierciedla
potrzebę uniezależnienia się od analizy, lecz także utrzymywanie własnej omnipotencji. Postać ojca w
śnie pozostaje wykastrowana i nie zostaje dopuszczona do pomocy. Pacjentka pragnie odtworzyć matkę
całkowicie samodzielnie, bez wsparcia ojca, co wyraźnie wskazuje na trudności z zaakceptowaniem
sytuacji edypalnej, która wymaga odtworzenia całej pary rodzicielskiej.

W tym ujęciu, pacjentka podejmuje próbę naprawienia obiektu w maniakalny i omnipotentny sposób.

Maniakalne reparacje - obrona, jej celem jest naprawa obiektu w taki sposób, by nie doświadczyć
poczucia winy i straty, musi być ona dokonana bez przyznania się do winy, jest dokonywana w stosunku
do obiektów bardziej odległych, obiekt wobec którego dokonywana jest reparacja nie może być
postrzegany jako ten, który samemu się zniszczyło, musi być również postrzegany jako gorszy, zależny,
godny pogardy. Nie można wobec niego odczuwać miłości, szacunku.

Tego rodzaju maniakalne reparacje mogą występować w instytucjach charytatywnych, gdzie osoby
sprawujące kontrolę uważają, że udzielają pomocy ludziom uznawanym za niewdzięcznych i
niezasługujących na dobroczynność, postrzeganym jako zasadniczo złe i niebezpieczne jednostki.

Przykład transformacji obron maniakalnych w reparację:


Sesje przed przerwą wakacyjną, wyjazd terapeutki miał dla czteroletniej pacjentki takie znaczenie
stosunek między rodzicami i ciąża matki. Pudełko z farbami w trakcie zabawy oznaczało pierś matki, a
szuflada, w której badająca przechowywała zabawki - brzuch matki wypełniony dziećmi. W trakcie sesji
pacjentka atakowała pudełko z farbami, wydłubywała je nożykiem, używała zanieczyszczonej farbami
wody po to, by topić w niej zabawki w szufladzie (interpretować to można jako chęć ataku na pierś matki,
topienia znajdujących się w brzuchu matki dzieci). Przyczyną ataków było poczucie deprywacji związane
ze zbliżającą się przerwą świąteczną oraz zazdrość i zawiść powstające w niej, kiedy wyobrażała sobie,
że jej matka - terapeutka odjedzie, by mieć stosunki seksualne i nowe dzieci.

Inną sesję zdominowały maniakalne reparacje, pudełko z farbkami okazało się być bezużyteczne,
dziewczynka chciała, by terapeutka je naprawiła „Musisz je bardzo szybko zreperować, żeby było
dokładnie takie samo jak przedtem". Reparacja miała się tu wydarzyć szybko po to, by zaprzeczyć
poczuciu winy i straty. Kiedy dziewczynka zmierzyła się z tym, że jest to niemożliwe, wpadła w furię.

Kolejna sesja - transformacja obron maniakalnych w reparację, dziewczynka poddała się refleksji, chciała
naprawić pudełko wspólnie. Nie naciskała na to, by zrobić to szybko czy idealnie odtworzyć jego wygląd.
Chciała ona również wspólnie namalować dom. Podczas poprzedniej sesji reparacja miała magiczny
charakter, oparty na całkowitym zaprzeczeniu poczuciu winy i troski, z pogardliwym stosunkiem do matki
jako obiektu reparacji i z ojcem traktowanym jako obiekt częściowy. Natomiast na tej sesji reparacje były
bezpośrednim rezultatem poczucia winy i utraty.

You might also like