Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 22

R O C Z N IK I NAUK PRAWNYCH

T o m X, zesz yt 1 - 2000

M O N IK A W Ó JC IK
Lublin

PO JĘ C IE I T Y P Y F U N D A C JI W P R A W IE R Z Y M S K IM

La p ersonn alité ju r id iq u e est


une des créations les plus a d m irables
a nous léguées pa r le génie ju r id iq u e rom ain.
B. E lia c h ev itc h

Długo musiały czekać fundacje na przyznanie im należnego m iejsca wśród


osób prawnych. Dopiero w XIX stuleciu postawiono je obok korporacji (u n i­
vers ii as personarum ) i uznano za odrębną kategorię osób praw nych - Univer­
sitas bonorum . W cześniej instytucja fundacji przechodziła różne koleje, a jej
źródeł szukać należy w prawie rzymskim. W ytw orzone tam zasady fu n kcjo no ­
wały przez wiele wieków.
Przedmiotem niniejszego artykułu będzie analiza sytuacji prawnej różnych
postaci, czy też form fundacji rzymskich. A by móc rozw ażać istnienie i p o z y ­
cję praw ną fundacji w starożytnym Rzymie, trzeba uściślić term inologię i
poczynić pewne zastrzeżenia. Traktując pojęcie fundacji w wąski sposób,
patrząc na nią przez pryzmat w spółczesnych uregulow ań, w których jaw i się
ona jako dobrze już ukształtowany rodzaj osób prawnych, m ożna dojść do
wniosku, że fundacje w prawie rzymskim nie istniały. Byłoby to je d n a k zbyt
daleko idące uproszczenie; nie wydaje się być w łaściw ym zabiegiem badanie
jakiejś instytucji - i nie dotyczy to jedynie fundacji - poprzez stosow anie do
niej wym ogów stawianych jej przez dzisiejsze p ra w o 1. W niniejszym artyku­

1 Z w raca na to uw ag ę R. Fee n stra (Le co n ce p t de fo n d a tio n du d ro it ro m a in cla ssiq u e


ju s q u 'a nos jo u rs: théorie e t p ra tiq u e , „ R evue Intern atio nale d e s Droits de L A n t iq u i t é ” ,
3(1956), s. 247). w sk azując na kon ieczn ość znalezienia in nego „ pun ktu w y jśc ia ” d o badania
historii fundacji, niż teoria fu ndacji j a k o drugiego rodz aju osoby p ra w n ej, inaczej bow ie m „on
n 'a u r a it pas pu parler de „ fondations dans l ’a n ti q u i té '”
le „fundacja” będzie rozum iana szeroko, jako zespół dóbr przeznaczonych z
woli fundatora na określony trwały cel2, co umożliwi analizę różnych form
ustanaw iania dóbr ze stałym przeznaczeniem .
A rtykuł został podzielony na dwie części, wyznaczone dw om a analizow a­
nym i okresam i w dziejach praw a rzymskiego: okresem prawa klasycznego i
praw a justyniańskiego. W ram ach każdego z tych okresów wyróżnić można
kilka typów fundacji, w szerokim rozumieniu tego terminu. I tak, w prawie
klasycznym odnajdujem y nie tylko fundacje prywatne, ale i cesarskie, a w
prawie justyniańskim - p ia e causae oraz dobra na wykup jeńców i pomoc
ubogim.

I. F U N D A C JE W P R A W IE K L A S Y C Z N Y M

T rudno kategorycznie odpow iedzieć, które z om awianych fundacji były


pierwsze: czy cesarskie, czy raczej dokonyw ane przez osoby prywatne. W y d a­
je się jednak, że starsze s ą fundacje zakładane przez obywateli rzymskich,
m ające na celu troskę o ich dusze po śmierci. Fundacje cesarskie miały cele
mniej „egoistyczne” , n astaw ione były na pomoc ubogim dzieciom.

1. F u n d a cje pryw atne

Początek takich fundacji wiąże się z wierzeniam i Rzymian dotyczącym i


życia pozagrobow ego. K ult zm arłych był silnie zakorzeniony w tradycyjnej
religii rzymskiej; troska o dusze zm arłych leżała w gestii rodziny. Dopóki
rodzina zapew niała utrzym yw anie tego kultu, wszelkie rozporządzenia i naka­
zy w yd aw ane przez R zym ianina przed śm iercią co do opieki nad jego duszą
nie były potrzebne. Dopiero, kiedy więzy rodzinne i poczucie powinności
stały się mniej silne3, zaczęto zaniedbyw ać obowiązki względem zmarłych.

2 T a k np. F. De V i s s c h e r, L e s fo n d a tio n s p riv é e s en d ro it rom ain c la ssiq u e, „Revue


Interna tio na le des Droits de l ’A n tiq u ité ” , 2(1955), s. 198 ( „ C 'e s t l'a ffe cta tion de c ertains biens
a un but d é te rm in é qui co n stitu e ra p o u r nous le critère de la fondations chez les R o m a i n s ”).
P o d o b n e definicje p o ja w ia j ą się w spó łc z eśnie , zob. np. H. l n s a d o w s k i , O soba praw na.
S tu d iu m p ra w n o - k a n o n ic zn e , L ublin 1927, s. 37; W. S i e d 1 e c k i, P o d sta w o w e p o jęc ia
p r a w n e , K ra k ó w 1948, s. 95.
3 T a m że , s. 200-203 . E. F. B ru c k (F o u n d a tio n s f o r the d ece a se d in R o m a n law , religion,
a n d p o litic a l th o u g h t, „Scritti F e r r i n i ” , 4(1 949), s. 4), w iąże p o w sta w a nie pierw szyc h fundacji
z o k re sem ch yle n ia się ku u p a dko w i religii rzymskiej: „The rise o f the foundations f o r the
d e ad is closely c o n n e c te d with the so c a lled 'd e c a y o f the R o m an re lig io n ’” .
I tutaj właśnie upatruje się początków pryw atnych fundacji w Rzymie: w
trosce o los swojej duszy po śmierci, R zym ianie przeznaczali określone dobra
na to, aby służyły uczczeniu pam ięci zmarłego.
Pierwsze takie fundacje p ochodzą z przełom u I i II w. Zachow ało się ok.
150 inskrypcji dokum entujących ich istnienie. W iększość pochodzi p ra w d o ­
podobnie z II w .4 G łów nym m otywem ustanaw iania fundacji była chęć za p o ­
bieżenia szybkiem u zapom nieniu o zmarłym, stąd też nakazy organizow ania
uroczystości, uczt, gier w w yznaczone dni, często w dzień urodzin czy rocz­
nicę śmierci fundatora (dies parentalis, dies n a ta lis)5. Te w łaśnie m otywy
uważane są w doktrynie za pierwotne, niejako „w pro w adzające” instytucję
fundacji do starożytnego Rzymu.
Obok celów wyraźnie „egoistycznych” w wielu inskrypcjach potw ierdzone
są fundacje, które realizowały również cel społeczny. I tak istniały na p rz y ­
kład fundacje alim entacyjne, w spom agające ubogie dzieci, jak rów nież w spie­
rające kulturę i naukę (biblioteki, teatry)6.
Podsumowując, m ożna stwierdzić, że fundacje pryw atne ustanaw iane były
dla realizacji dwóch podstaw ow ych celów (często ze sob ą powiązanych):
religijnego (kultowego) oraz społecznego.
Nasuwa się pytanie, w jaki sposób osoba pragnąca przeznaczyć swoje
dobra na tego rodzaju cele m ogła to uczynić oraz jaki był status tak w yd zie­
lonego majątku. Przyjm uje się pow szechnie pogląd, iż fundator m iał tylko
możliwość posłużenia się d aro w izn ą lub legatem z dołączonym do nich m o ­
dus na rzecz innej, istniejącej ju ż instytucji, w yposażonej w upraw nienia do
przyjmowania darowizn i legatów, gwarantującej w ykonanie woli darczyńcy
lub testatora. W prawie klasycznym nie istniały fundacje sam odzielne, lub

Zob. G. Le B r a s. L e s F o n d a tio n s p riv é e s du H a u t E m p ire, „Studi R i c c o b o n o ” ,


3(1933), s. 26-27 (tam ró w n ie ż w s k az ó w k i b ibliograficzne i źródłow e).
5 Analiza inskrypcji p o z w a la o d tw o rz y ć sposó b r o z u m o w a n ia R z y m ia n in a usta n a w ia ją c e g o
taką fundację; obra zo w o u jm uje to E. F. B ruc k (dz. cyt., s. 13): „This is se n tim e n t o f the
average founder: the inhabitants o f m y beloved city will h ave a goo d tim e eating (epulantur)
and drinking; they will put a ge nero us p ortio n fo r m y s e lf on m y grave; then they will r e m e m ­
ber me [...]” .
6 P rzykłady u F. De V issch e ra (dz. cyt., s. 199); F. F. B r u c k a (dz. cyt., s. 15-17) oraz G.
Le Bra s (dz. cyt., s. 30). Ale i takie fu ndacje m iały w p od tek ś cie za cel p rz ed łu że n ie pam ięci
o zm arłym dob roc zy ńc y, który c zęsto na kaz y w a ł, aby a lim en ta były r o z d y s p o n o w a n e prz y je g o
grobie w rocznicę je g o urodzin. N ie u m n ie jsz a to j e d n a k zasług takiego fun datora, tym bardziej
- j a k z auw a ż a B ruc k (L es fa c te u r s m o te u rs de l ’orig in e e t du d é v e lo p p e m e n t d e s fo n d a tio n s
g recq u es et rom a in es, „R ev u e Internationale des Droits de L 'A ntiquité ” , 2 (1955), s. ¡63 ) - że
do dzisiaj wiele osób prz ez nac za jąc swój m ajątek na założenie fundacji z abiega o u w ie cz n ie n ie
przy tej okazji sw o je g o nazw iska, czy n a zw is k a bliskiej oso by.
takie, których stanow isko zbliżone byłoby do fundacji niezależnych. Były one
bowiem ściśle pow iązane z inną instytucją, najczęściej gm iną lub kolegium,
zarządzanie którymi obejm ow ało również pieczę nad majątkiem fundacyj­
n y m 7.
Chociaż R zym ianie przyznali wiele przywilejów m unicipiom , a potem
analogicznie stosowali je do niektórych kolegiów, ewidentne jest, że nie
uczynili następnego kroku - nie przyznali prawa samodzielnej egzystencji
sam ym dobrom m ajątkow ym , nie posiadającym elementu korporacyjnego8.
Niektórzy autorzy skłonni są uznać, że przy ustanawianiu fundacji w prawie
klasycznym posługiw ano się fid u cią , lub - używając dzisiejszej terminologii
- w ykorzystyw ano konstrukcję tr u s tu ’.
T ru dną do zaakceptow ania z dzisiejszego punktu widzenia jest koncepcja
uznająca m ożliw ość uznania istnienia fundacji także w razie darowania czy
zapisania majątku osobie fizycznej. Niektórzy skłonni są przyjąć taką teorię
na gruncie praw a rz y m s k ie g o 10, zgadzając się z R. Feenstrą, iż „ C ’est une
préjugé dogm atique m oderne que de ne pas vouloir envisager la constitution
d 'u n e fondation 'd é p en d an te' sur la tete de personnes p hysiques” " .
Nie wszystkie zachow ane inskrypcje w ym ieniają wskazanego przez funda­
tora w ykonaw cę jego w o li12; z tych, które zawierają taka informację widać,
że najczęściej w ybierano gm inę lub inną korporację. Przedmiotem fundacji
były sum y pieniężne lub nieruchom ości. Interesującą konstrukcję wykorzysty­
wała słynna fundacja ustanow iona przez Pliniusza, a opisana przez niego w

7 H. R. H a g e m a n n. D ie S tellu n g d e r P iae C ausae nach ju stin ia n isc h e m R echte,


Base l 1953, s. 9.
s B. E lia ch e vitc h (La p e r s o n n a lité ju r id iq u e en d ro it p riv é rom ain, Paris 1942, s. 328
przyp. 2) p o z o staw ia tego ro dz aju fun da cję bez opra cow a nia, p oniew aż, jak twierdzi, nie ma
z n ac ze n ia dla teorii o so b o w o śc i p raw n ej, „ n 'a aucun rapport a la personnalité juridiq ue [...].
La v a le u r théorique de cette notion de fondation est très contestable".
9 Z w o le n n ik ie m takiej teorii jest m.in. E. F. Bruck (F o u n d a tio n s fo r , s. 21-22), który
w y ró ż n ia trzy grupy w śród fid u c ia cum a m ic o : „the trustee with c on vey ing function, the trustee
with de p osita ry func tion and the trustee with adm in istrative f u n c tio n ” . R z y m s k a fundacja
fidu cjarn a należeć m ia łab y d o trzeciej grupy, a jej m ec h an iz m p rz edsta w ia auto r następująco:
na o k re ślo n ą o so b ę p rz e n o sz o n a jest w ła sn o ść dóbr, ale właśc iciel nie m oże używ ać ich w y ­
łącznie w sw oim interesie, ale w interesie fiducjanta lub osób trzecich. R. Feenstra (dz. cyt.,
s. 250) u ż y w a k o n se k w e n tn ie term in u tru st, dla u niknięcia nieścisłości, gdyż - jak twierdzi -
pra w nicy rz y m s c y p ra w d o p o d o b n ie nigdy nie stosow ali idei fiducii do ustanaw iania fundacji.
10 T ak m.in. F. De V iss ch e r (dz. cyt., s. 207) oraz E. F. B ru c k (F o u n d a tio n s fo r , s. 23-
29), tam ró w n ie ż p r z ykła dy takich fundacji.
11 Dz. cyt., s. 251.
12 Zob. G. Le B r a s, dz. cyt., s. 36-37.
jednym z listów: Pliniusz sprzedał gm inie je d n ą ze swoich wsi, a następnie
wziął ją w dzierżawę. Opłacany czynsz (vectigal) miał być przeznaczony na
pomoc dla wolnourodzonych chłopców i dziewcząt. W ysokość dochodów
otrzymywanych z dzierżaw y znacznie przekraczała płacony czynsz, co miało
zapewnić na przyszłość chętnych do d z ie rż a w y 1
W ażną sprawą było zapew nienie fundacji przetrwania i zagw arantow ania,
że środki b ędą faktycznie p rzeznaczone na określony cel, że obdarzo na zaufa­
niem instytucja nie zm arnuje otrzym anych d ó b r14. G w arancji tych upatruje
się raczej w środkach pozapraw nych, szczególnie w sile i znaczeniu rzym skiej
fid e s l i . Dopuszczano m ożliwość ustanow ienia curatores lub m ultae, w y k o ­
rzystania stypulacji; czasem m odus w zm ocniony był przez c o n d ic tio l6,
W prawie rzymskim nie istniał term inus technicus na określenie tego ro­
dzaju fundacji. Jest to jeden z przykładów sytuacji - zauw aża Le Bras -
kiedy istnieje w praktyce instytucja prawna, a nie ma dla niej odpow iednika
w ję z y k u 1 .
W III w. rozpoczął się stopniowy upadek fundacji pryw atnych. R óżne były
tego przyczyny. Z pew n ością przyczynił się do tego rozwój religii ch rześci­
jańskiej i jednoczesny upadek tradycyjnej religii rzymskiej. Konstytucje cesar­
skie z tego okresu ograniczały m ożliw ość w ydaw ania bankietów , o rg a n iz o w a­
nia uroczystości dla upam iętnienia zmarłego. Coraz rzadziej R zym ianie u sta­
nawiali fundacje dla zapew nienia kultu po swojej śmierci. U padały także
fundacje alimentacyjne, te z kolei głównie z przyczyn ek o n o m ic z n y c h lh
Jednakże fundacje prywatne nie zanikły całkowicie, zm niejszyła się n ato­
miast znacznie ich ilo ś ć 19.

13 List VII, 18, L isty P lin iu sza M ło d sze g o , tłum. S. Patoń, C z ę s to c h o w a 1967.
14 Kwestia ta była p rz ed m io te m troski Pliniu sza, który pisał z żalem : „ W y p ła c isz kapitał
gminie? Należy o baw iać się, by nie ro z p ły n ą ł się. - P o da rujesz w łości? U l e g n ą z a n ie d b a n iu
jako należące do g m in y " (tamże).
15 Zob. B r u c k, L e s fa c te u r s , s. 164.
16 S z c ze g ó ło w ą analizę ró ż n y ch m o żliw o śc i z ab e zp ie cz en ia bytu fundacji, p o p a r tą w ie lo m a
przykładam i ź r ód łow y m i p rz e p ro w a d z ił G. L e Bra s (dz. cyt., s. 43-63).
17 Fundacje usta n aw ia n o uż y w ają c c z a s o w n ik ó w d a re, legare, do k tórych d o d a w a n o s p ó j­
nik u t lub przyintki in. a d (tam że, s. 40).
18 T am że, s. 64.
19 O kres m ię d z y IV a ko ńc em V w. to „okres p rz e jśc io w y " m ię d z y k las y cz n y m typem
fundacji a p ia e causae', stop n io w e m u z an ik o w i pie rw sz y c h to w a rzy sz y ło p o w s ta w a n ie i rozwój
drugich. Na tem at tego o k re su zob.: J. G a u d e m e t , L es fo n d a tio n s en O c c id e n t au B as-
E m pire, „Revue In ternationale des Droits de l 'A n tiq u ité " , 2(1955); tam ró w n ie ż p rz y k ła d y
fundacji z w ieków IV -V (s. 276 n.).
2. F u n d a cje alim entacyjne cesarzy

Cesarskie fundacje alim entacyjne stanow ią kolejny krok w kierunku kształ­


tow ania instytucji fundacji, są - jak to ujm ują niektórzy autorzy - niejako
etapem przechodnim m iędzy fundacjam i prywatnymi, a piae causae z czasów
justy niańsk ich 20. Nie zam kn iętą k w estią jest to, który z cesarzy jako pierw ­
szy podjął inicjatywę tworzenia fundacji alimentacyjnych. Idea była zapo­
czątkow ana najpraw dopodobniej przez cesarza Nerwę, choć G. Pugliese poda­
je w iele argum entów w skazujących raczej na jego następcę, Trajana; nie
rozstrzyga jed n ak tej kwestii o statecznie21. W iększość autorów opowiada się
za cesarzem N erw ąW
Inform acji o funkcjonow aniu tych fundacji dostarczają dwie słynne in­
skrypcje: z V aleia2'5 i Ligures Baebiani24. Obie pochodzą z początku II w.,
z czasów panow ania Trajana. O pisują kontrakty zawarte przez tego władcę
z w łaścicielam i ziem skim i. Przykład jednej z takich umów dobrze zilustruje
m echanizm funkcjonow ania tych instytucji: cesarz pożyczał właścicielom z
V aleia 1 044 000 sesterców na niski procent - 5% (było to cechą charakte­
ry styczn ą wszystkich tego rodzaju pożyczek), przy czym zwrot gwarantowany
był h ip oteką“0 u stan ow ion ą na dobrach pożyczkobiorców (obligatio p ra ed io -

20 Z ob. np. J. Im b ert (L e s h ô p ita u x en d ro it can o n iq u e, Paris 1947, s. 21), który pisze:
„U ne éta p e entre les fo nda tions a lim entaire s telle que les c on cevaient Pline et les «piae c a u ­
sae» du Bas E m p ire [...] est a notre avis m arq u é e pa r les tabulae alim entariae de T r a ja n ” ; zob.
także: J. C a s o r i a, D e p e rso n a lita te ju rid ic a 'piarum c a u sa ru m ' . in e v o lu tio n s ju r is Roitia-
norum usque a d d iv i J u stin ia n i c o m p ila tio n e m , M elphic ti 1937, s. 33-36.
21 N a N e r w ę j a k o p ie rw sz e g o tw órcę takich fundacji w skaz uje m.in. Sextus Aurelius
V icto r, który stw ierdza, iż cesarz ten „puellas pue ro squ e natos paren tibu s egestosis sumptu
p ub lic o p e r Italiae o p p ida ali iussit” . K o m e n tu ją c ten p rzekaz Pugliese (A ssiste n za a ll’infanzia
n e l p rin c ip a to e „p ia e c a u sa e " d e l d iritto ro m a n o c ristia n o , „Sodalitas. Scritti in onore di A.
G u a r i n o ” , 7(1984), s. 3176), stw ierdza, że „la notizia di A urelio Vittore si e r ro n e a ” . R o z w a ż a ­
nia k o ń c zy z as trz eż en ie m , że m o ż n a prz y ją ć rów n ież, iż to N e rw a p odjął inicjatywę, ale na
s kute k p r z e d w c z e s n e j śm ierci nie z dąż ył jej u rz ec zy w istnić (tamże). C h odz i tutaj bow iem o
z o rg a n iz o w a n ą , a n a w e t z in s ty tu c jo n a liz o w a n ą po m o c u bogim , a nie o spo rad yczne przejaw y
d o b ro c zy n n o śc i, które prz ejaw ia ł ju ż cesarz A ug ust (tam że, s. 3175).
22 T a k np. E. C u q, M a n u e l des In stitu tio n s J u rid iq u e s des R o m a in s, Paris 1928, s. 116;
Le B r a s, dz. cyt., s. 25.
23 C.I.L. XI, 1147 (= P. F. G i r a r d, T extes de D ro it R o m a in , Paris 1913, s. 836);
in skry pc ja ta została o dkry ta w 1747 r.
24 C .I.L .IX , 1455 (tam że, s. 837), o dkry ta w 1831 r.
25 P o g lą d taki jest d o m in u ją cy , c hoć niektórzy widzieli tu inną ko nstrukcję, opiera ją c ą się
n a r z ym skie j fiducia', inni a u to rz y twierdzili, że w łaściciele gruntów p rzenosili ich w łasność
na c esarza, po c z y m o trz y m y w a li je w dz ie rża w ę , z o b o w ią zk iem p łac enia c zy n s zu (v ec tig a l);
zob. p o d s u m o w a n i e tej dyskusji u G ira rda (tam że, s. 834-835), a także G. Segré (N u o ve osser-
rum). Uzyskane w ten sposób dochody, w płacane nie b ezpośrednio do cesa­
rza, ale do kasy gminy, służyć miały do tego, aby z łaskaw ości cesarskiej
„pueri puellaeque alimenta accipiant”26. W ten sposób panujący osiągał co
najmniej dw a cele: zapobiegał wysokiej um ieralności dzieci, udzielając im
wsparcia finansowego oraz w spom agał rozwój rolnictwa, poprzez udzielanie
korzystnych pożyczek właścicielom gru ntó w 27. Sporne jest, czy środki na
pożyczki pochodziły z prywatnego majątku cesarza, czy z dóbr fiskaln ych 28.
Zasadniczą kw estią - z punktu w idzenia teorii prawa, bo w praktyce ra­
dzono sobie bez tych ustaleń - jest wskazanie, kto był w łaścicielem otrzy ­
mywanych dochodów. Za J. Im bertem przeanalizować należy następujące
warianty: dzieci, dla których przeznaczona jest pom oc nie były od razu w y­
brane, a więc należały do p erso n a e incertae, nie m ożna ich zatem traktować
ani jako właścicieli ani wierzycieli. Drugi wariant, jaki się nasuw a, to gm ina,
która miała dysponow ać pieniędzmi. Nie miała ona jed n ak d ow olności w
wydawaniu środków, m usiała przeznaczyć je na cel określony przez cesarza.
Argumentem przeciwko gm inie jest także fakt, iż kontrakty zaw ierane były
przez urzędników cesarskich, a nie gm innych. Pozostaje sam a osoba cesarza
albo państwo rzym skie jako osoba prawna. Te dwie k oncepcje były n ajcz ę­
ściej przyjm ow ane29, choć także przeciw ko nim w y suw ane s ą zastrzeże­
nia30. Niektórzy są skłonni i tutaj widzieć przejaw praktycznego podejścia
Rzymian do prawa i braku troski o konsekw encje teoretyczno - prawne. Pisze
J. Imbert: „Trajan, en fondant ces institutions, visait un but pratique [...]. Il
a atteint son but, sans souci des répercussions juridiqu es”31.
Jakkolwiek by jedn ak nie traktować tego zagadnienia, zgodzić się należy
z pow szechną opinią, iż fundacje alim entacyjne cesarzy nie m iały w prawie
rzymskim przymiotu osobowości praw nej32. M ożna na ich określenie u ż y ­

vazioni in tem a di istitu zio n i a lim e n ta rie im p e ria li, S tu d i A lb e rto n i /, P a d o v a 1934, s. 365).
26 W prz y to c zo n y m przykładzie pieniądze m iały w s p o m a g a ć 245 c h ło p c ó w i 34 d z ie w c zę ta
oraz dw oje dzieci po z am ałż eń sk ic h . S u m a w y p ła ca n a d z ie ciom c o m iesiąc nie była w y g ó r o w a ­
na, ale w y starczała na przeżycie (Pugliese, dz. cyt., s. 3178).
27 Zob. I m b e r t , dz. cyt., s. 23. P u g 1 i e s e (dz. cyt., s. 3 178 ) n a to m ia s t dzie li te
cele na trzy rodzaje : „i fini [...] d e m o crafici [...] o etico - sociali [...] o m ilita r i” .
28 Z ob E 1 i a c h e v it c h, dz. cyt., s. 3 29 - ze w s k az an ie m na d r u g ą e w e n tu a ln o ś ć .
29 Z ob. np. H. I n s a d o w s k i, dz. cyt., s. 58 („ P o d m io te m ich był sam c e s arz [...]” ).
30 Z ob. I m b e r t, dz. cyt., s. 22-24.
31 T am że , s. 23.
32 Z ob. np. E I i a c h e v i t c h, dz. cyt., s. 328-329; G. S e g r e (dz. cyt., s. 351)
widzi w tych fu ndacjach „una nu ova form a giu rid ica di f o nda zione non a u to n o m a ” , nie p o s i a ­
da ją c ą osobo w ości prawnej.
wać term inu „fun dacja” tylko z zastrzeżeniem - jak podkreśla Le Bras - że
chodzi o fundacje w szerokim rozum ieniu tego p o ję c ia '3.

II. F U N D A C JE W P R A W IE JU ST Y N IA Ń S K IM

Kolejny etap w rozwoju działalności fundacyjnej związany jest z masowym


przyjm ow aniem przez m ieszkańców Cesarstwa Rzym skiego religii chrześcijań­
skiej *, Już od V w. obserw ow ać m ożna początki usam odzielniania się dziel
dobroczynnych, które z czasem stały się niezależnymi podm iotami, nazyw any­
mi w źródłach p ia e causae. Oprócz nich istniały także niesam odzielne fun­
dacje - tw orzone na w zór tych z praw a klasycznego; są to dobra na wykup
jeńców i pom oc ubogim .

1. P iae causae

Początki działalności dobroczynnej opartej na założeniach chrześcijaństwa


p o chod zą ju ż z I w .35 R ów nież w wieku II i III obserwować m ożna rozwój
różnorakich przejaw ów ca rita s36, choć jak w skazują źródła, nie nabierają
jeszcze form y instytucjonalnej. Z achow ały się przekazy - pochodzące z
zachodniej części C esarstw a - ów czesnych biskupów, dotyczące działań na

33 „II est interdit d 'e m p l o y e r le term e de fondation sans p réciser que le sens en est large"
(Le B r a s , dz. cyt., s. 25). Fund a c je a lim en tac y jn e p o d e jm o w a n e były jeszc ze później przez
n iektórych cesarz y - M a rcja n a, A le k sa n d ra Se w e ra (Ch. N. C o c h r a n e, C h rześcija ń stw o
i k u ltu ra a n ty c zn a . W a r s z a w a 1960, s. 201; P u g 1 i e s e, dz. cyt., s. 3180 n.).
34 W p ły w c h rz e śc ija ń stw a n a ro z w ó j fundacji rzym skich jest p o d kre ślany przez wielu
auto rów , w śród nich m .in. przez P. B o n fa n te (¡stitu zio n i di d iritto ro m a n o , M ilan o 1932,
s. 65), który u w a ż a fu ndacje za „un p o rtato g e n u in o del Cristianesim o, una e m a n az ion e della
c a rita ” ; J. C a so ria (dz. cyt., s. 22) dodaje: „ E a ru m origo est sola charitas, notio evangélica et
prorsus n o v a pro R o m a n is, e a r u m q u e fines sunt beneficentia et pietas [...]” .
35 J. Im b ert (dz. cyt., s. 13-17) prz ed sta w ia kolejne etapy kształtow ania się form takiej
p om ocy . P o c z ą t k o w o leżała ona w gestii w y b ra n y ch przez A p osto łów d iakon ów , których
z ad a nie m b yło w spie ranie ubogich. P o d o b n ą rolę spełniały d iakonisy. Byli oni jed n a k tylko
p o m o c n ik a m i biskup a, który c ały c za s był o d p ow ie dzialny za działalność dob roczy nną. W
p ierw szy m okresie ch o rzy i u bod z y p o z o staw ia n i byli w sw oich dom ach; z czasem bud ow ano
dla nich specjalne do m y. Instytucje szpitalne p o w sta w a ły dużo wcześniej na W schodzie. P rz y ­
c zyn takiego stanu rz ec zy Im bert upatruje w m nie jszej z am o żn ości K o ścio ła Z achodniego; być
m o że ..les ég lises d ' O r i e n t o nt d isp o sé de m o y e n s financiers plus puissants p o u r fonder ou
entre te nir les h ô p i ta u x ” (tam że, s. 17). F a k te m jest, że pod koniec V w. szpitale na W schodzie
były liczne i do b rz e z o rg a n iz o w a n e , po d c za s gdy na Z acho dzie z a c z y n a ją d opiero pow staw ać.
36 M. Ż y w c z y ń s k i, K o śc ió ł i sp o łe czeń stw o p ierw szy c h w iek ó w , W arsz a w a 1985,
s. ¡21-138.
rzecz ubogich, którym towarzyszył brak regulujących je norm praw nych. W
listach św. C ypriana (połowa III w.) wiele w zm ianek świadczy o o rganizo w a­
nych zbiórkach oraz rozprowadzaniu pieniędzy wśród b ie d n y c h '7. W skazują
one jednoznacznie, że działalność d obroczynna była nadzorow ana, a często
prowadzona przez biskupów, z w ykorzystaniem środków pochodzących od
wiernych. Środki te należą do Kościoła i nie w ykazują cech sam odzielnych,
odrębnych majątków. Podobne wnioski nasuw a lektura tekstów św. H ieronim a
i św. A ugustyna38.
Brak jed nak w tych przekazach bliższego określenia statusu praw nego
prowadzonych dzieł dobroczynnych. Przyjm uje się, iż w tym okresie dobra
przeznaczone na ten cel stanowiły część m ajątku kościoła biskupiego, za jego
też pośrednictwem realizowane były pobożne intencje darczyńców i testato-
rów, a to od momentu, kiedy Kościół otrzym ał zdolność p rzyjm ow ania daro ­
wizn i legatów, co w konsekwencji doprow adziło do przyznania mu o so b o ­
wości prawnej. Nie budzi sporów fakt posiadania przez kościoły p o d m io to ­
wości prawnej, dyskusje w doktrynie w yw ołuje jed y n ie m ożliw ość kw alifiko­
wania ich jako osoby prawne typu k o rp oracyjneg o39.
Proces stopniowego przyznawania zgrom adzeniom wiernych osobow ości
prawnej rozpoczął edykt mediolański z roku 313, kiedy „nastąpił stanowczy
zwrot w położeniu chrześcijan”40. Na m ocy konstytucji cesarza K on stan ty ­
na (321 r.) Kościół otrzymał zdolność dziedziczenia: „Habeat unusquisque
licentiam sanctissimo catholicae venerabilique concilio decedens bonorum
quod optavit relinquere”41. Trudno przecenić w agę tego rozporządzenia dla
rozwoju dzieł dobroczynnych. Odtąd bowiem Kościół, posiadając testam enti
factio p a ssiva , mógł otrzym ywać zapisane mu w testam entach dobra, z prze­
znaczeniem na działalność charytatywną.

37 Zob. np. Listy 5, 1; 7; 14, 2; 62, 3-4, w który ch p rz ed sta w io n e je s t udz ie lan ie p o m o c y
od strony organizacyjnej: środki p o cho dzące ze z bióre k w śró d w ie rny ch i księży oraz z z a s o ­
bów biskupa s ą przez niego, lub w j e g o zastęp stw ie prz ez p o d leg ły c h m u księży roz dziela ne
ubogim (Sw. C y p r i a n , L is ty , tłum. W . Szołdrski, W a rs z a w a 1969).
38 Dalsz e teksty ź ródłow e u J. G a u d em e ta (dz. cyt., s. 279-281).
39 B. E liachevitch (dz. cyt., s. 339) zwraca uw a gę, że na p ró ż n o szukać m o ż n a o d pow ie dzi
na tę w ątpliw ość w praw ie rzym skim : „il ne faudrait p a s c h e rc h e r la r é pon se c h ez les ju ris te s
romains. P o u r e ux la q uestion n ’existait p a s.” W d o k tr y n ie w y s u w a n e były ko nc epc je tr a k to w a ­
nia kościołó w nie tylko ja k o korporacji, ale także z a k ła d ó w (A n s ta lte n ). Z ob. p rz eg ląd tych
koncepcji u E liachev itch a (tamże).
40 I n s a d o w s k i, dz. cyt., s. 59.
41 C. 1 , 2 . 1.
W tym okresie zm ienia się charakter świadczonej przez Kościół pomocy.
Z ac zy n ają powstawać specjalne dom y, posiadające własny personel, dla piel­
grzym ów , chorych, ubogich. P ow stają specjalne terminy na określenie po­
szczególnych dom ów, ale zdaniem J. G audem eta „la présence des mots de
xenodochia, ptochia, etc. n ’est pas a elle seule une raison suffisante pour
adm ettre l ’existence de fondation”42. Jeśli więc same nazwy nie są wystar­
czającym argum entem , poszukiwać należy dalszych uzasadnień na potwierdze­
nie odrębności tych dzieł.
Punktem przełom ow ym dla tych rozw ażań są konstytucje wydane przez
cesarza Leona. M ożna je bowiem uznać za swoistą granicę pom iędzy okre­
sem, w którym p ia e causae stanowiły jedy n ie część majątku kościelnego, a
okresem ich sam odzielności43. N a k azu ją one przestrzeganie nadanych przy­
w ilejów nie tylko dla kościołów, ale także dla p ia e causae44.
K onstytucje te, jak i inne po cho dzące z tego okresu, w ym ieniają pod
w spó lną nazw ą p ia e causae43 poszczególne dzieła dobroczynne: xenodochia
(dom y dla pielgrzym ów ), nosocom io (szpitale), orphanotrophia (sierocińce),
p to ch o tro p h ia (przytułki), gerontocom io (dom y starców), itd. S ą one w ym ie­
niane obok ecclesiae oraz innych instytucji kościelnych posiadających p od­
m iotow ość pra w n ą (np. klasztorów), co należy przyjąć jako dowód pow szech­
nie przyjm ow anej ich sam odzielności prawnej.
K odyfikatorzy justyniańscy ujęli zasadnicze przepisy dotyczące piae cau­
sae w księdze pierwszej Kodeksu, w tytule drugim {De sacrosanctis ecclesiis
et de rebus et p rivileg iis ea ru m ) oraz trzecim (D e episcopis et clericis et
o rp h a n o tro p h is et brephotrophis et xen o d o ch is et asceteriis et m onachis et
p rivileg io eorum et castrensi p ec u lio et de redim endis captivis et de nuptiis
clerico ru m vetitis seu p erm issis), a także w Noweli 131 (De ecclesiasticis

42 D z. ext., s. 284.
43 Zob. I m b e r t, dz. cyt., s. 25; p o d o b n ie G a u d e m e t, dz. cyt., s. 284-285 oraz
R. S a 1 e i 1 1 e s, D e la p e rso n n a lité ju rid iq u e , Paris 1922, s. 144.
44 Z o b . np. C. 1 , 3 , 32, 7 oraz C. 1 , 3 , 34.
45 C o do sa m eg o p o jęcia p ia e ca u sa e zob. S. C u g i a. Il term in e „piae c a u s a e " , „Studi
F a d d a ” 5(1906). C ie k a w ą k w e stią jest ustalenie, c o d o kład nie określał ten termin: czy jedynie
m o ty w , po bud ki testatora, czy ró w n ie ż sa m o z bożne dzieło; zob. w yka z źródeł, w których
w y s tę p u je o kreślenie p ia e c a u sa e ; C a s o r i i, dz. cyt., s. 55-57; porów nując teksty C. 1 , 3 ,
45 i C. 1 , 2 , 19 auto r an alizuje z aw a rte tam w y ra ż e n ie d a re in p ia s c a u sa s i w y c iąga w niosek,
że w tym w y p a d k u ch odzi o rz e c z y w is tą instytu cję, a nie z bo żn e pobudki darczyń cy . Autor
w konkluzji stw ierdza, iż p ia e ca u sa e „ sig n ific ab a n t sim ul tum opus pium cum pium m otivum "
(tam że, s. 79-80). S a m o ok re ślenie p ia e ca u sa e po c h o d zi od Justyniana, nie m a go w źródłach
p o c h o d z ą c y c h od p o p rz ed n ich cesarzy.
titulis). Jednakże normy regulujące sytuację pra w n ą fundacji m ożna znaleźć
również w innych m iejscach46. Nie bez znaczenia dla określenia statusu p iae
causae jest takie właśnie um ieszczenie dotyczących ich przepisów. Z daniem
B. Eliachevitcha bezsporny jest fakt, iż fundacje d obroczynne traktow ane były
przez ustawodawcę jako instytucje kościelne, o czym świadczyć ma um iejsco­
wienie norm regulujących ich praw a i obow iązki razem z norm am i dotyczący­
mi kościołów; dobra należące do fundacji nazyw ane są w źródłach res eccle-
siasticae. Na określenie p iae causae stosowano te sam e term iny, co dla eccle-
siae: venerabiles dom us, venerabiH a l o c a n . R ozporządzenia na ich rzecz
były „super piis causis factae”48, co określa bliżej pobudki fundatora, nie
charakteryzuje jednak ich stanowiska prawnego. W doktrynie przyjm uje się
powszechnie, iż w prawie justyniańskim p ia e causae stanowiły odrębny,
autonomiczny m ajątek4“. Zaznaczyć jed nak ow oż należy, iż przez cały czas
istniały obok nich również fundacje niesam odzielne, będące częścią majątku
kościelnego, utworzone bądź z środków biskupa bądź otrzym anych od osób
prywatnych, z poleceniem przeznaczenia ich na cel charytatyw ny (fundacja
na wzór prawa klasycznego)50. W źródłach rozróżnia się bowiem takie, k tó­
rych zarząd „loci sanctissimus episcopus aut per se aut per venerabilem cle-
rum facit” oraz innego rodzaju - „propriam adm inistrationem h ab entes”51.
W niniejszym artykule opracowaniu podlegają te drugie, bardziej intrygujące
od strony prawnej. Uczestniczą one, jak to ju ż zostało pow iedziane, w obro­
cie prawnym od drugiej połowy V w., natom iast w praw ie justyniańskim
znajduje się potwierdzenie tego stanu rzeczy: p ia e causae w ystęp ują w k o n ­
stytucjach jako właściciele rzeczy, strony przy zawieraniu kontraktów, strony
w procesach, korzystający z przyw ilejów 52.

46 Np. Nov. 120, 1; Nov. 7, 5: 7, 12.


47 Dz. cyt., s. 340; zob. też c y to w an e tam źródła.
48 C. 1, 2, 19.
49 T ak m.in. I m b e r t, dz. cyt., s. 28; S a 1 e i I 1 e s, dz. cyt., s. 151; K. K o I a ń-
c z y k, P ra w o rzym skie, W arsz a w a 1997, s. 204.
31 A. P h i 1 i p s b o r n. L e s é ta b lisse m e n ts c h a rita b le s et les th éo rie s de la p e rso n n a lité
ju rid iq u e d ans le d ro it rom ain, R e v u e Internationale des Droits d e l ’An tiquité 1951, s. 142 n.
Istniały także n ajp ra w d o p o d o b n iej piae cau s ae b ędące c z ę ś c ią m ają tk u o sob y fizyczn ej. W
kompilacji ju styn ia ńskie j nie są one uw z g lęd n io n e, ale ich istnienie p o ś w ia d c z o n e je s t w
papirusach (zob. H a g e m a n n, dz. cyt., s. 31).
51 Nov. 120, 6, 1.
32 N a su w a się pytanie, ja k a była rola u s ta w o d a w stw a s a m e g o Ju s tyn ia na, j a k n o w a to rskie
były w yda n e przez n iego przepisy d oty cz ąc e fun dacji. W y d a je się, że czę sto p o tw ie rd z a ł on
norm y istniejące j u ż w cześniej (zob. J. I m b e r t, dz. cyt., s. 31).
T w orzenie fundacji m ożliw e było przy wykorzystaniu czynności prawnych
in ter vivos oraz m ortis causa. P o dstaw o w ą regulację dla pierwszej grupy
czynności stanowi konstytucja cesarza Zenona. Uzna! on ważność darowizn
- z obow iązkiem jednak dokonania insynuacji"'' - dokonanych na rzecz
m ęczenników , apostołów, proroków czy aniołów, a stosowanie przepisów
regulujących takie rozporządzenia rozciągnął także na darowizny dla poszcze­
gólnych p ia e causae. O bow iązek w ypełnienia darowizny spoczywał na dar­
czyńcy lub jego spadkobiercach. W razie zaniedbania tego obowiązku ustawa
zezw alała na ingerencję m iejscow ego biskupa lub ekonom a, który miał prawo
wniesienia skargi w celu zm uszenia osób zobow iązanych do spełnienia świad­
czenia przew idzianego w darow iźnie34.
Tak więc jednym ze sposobów p ow ołania do życia pia causa była daro­
w izna in ter vivos, z koniecznością dokonania insynuacji.
Kolejny krok uczynił Justynian. Zw olnił od obowiązku insynuacji darowiz­
ny do wysokości 500 solidów „super piis causis factae” (C. 1, 2, 19). Daro­
wizny przew yższające tę sumę musiały być wpisane do akt. Później, liberali­
zując w ym ogi prawne, cesarz zwolnił od insynuacji wszystkie darowizny,
które nie m ogły jednak przekraczać 300 solidów, utrzymał natomiast zw olnie­
nie z tego obow iązku darowizn na rzecz p ia e causae - do wysokości 500
solidów (C. 8, 53, 34, 1-1 a).
U tw orzenie fundacji w drodze czynności prawnych m ortis causa uregulo­
w ane jest w jednej z konstytucji Justyniana (C. 1, 3, 45). Cesarz zarządził,
iż jeżeli testator za p o m o cą legatu, fideikom isu czy darowizny na wypadek
śm ierci uczyni! dyspozycję na rzecz p ia causa, wówczas „necesse est heredi-
bus facere et implere om ním odo quae ordinata sunt”. Na wykonanie woli te-
statora spadkobiercy mieli jeden rok. W tym czasie powinni albo wybudować
xenon albo wynająć budynek, gdzie chorzy mogliby przebywać. Gdyby nie
zostało to spełnione po upływie przepisanego czasu, obowiązek wykonania
woli spadkodaw cy przechodziłby na biskupa. W razie zaniedbań ze strony bi­
skupa prawo wniesienia skargi przysługiw ało nie tylko metropolicie prowincji
czy arcybiskupow i, ale była to actio p o p u la ris, dostępna dla każdego obywa-

53 W okresie c es arstw a da ro w izn y (z w ie lo m a j e d n a k wy jątk am i) były poddane o b o w ią z k o ­


wi w p isa n ia do rejestru ( in sin u a tio a c tis).
34 C. 1, 2, 15: „Si ą u is d o n a tio n e m [...] c o nfere t in pe rso n am cuiusvis m artyris vel a p o sto ­
li vel propheti vel sa nc torum a n g elo ru m o ra to rium a edificaturus in m em o riam eius [...], eandem
d o n a tio n e m , m o d o a ctoru m c o n fec tio n e m secun dum sacra s c onstitutiones observarit [...]. valere
et o m n im o d o exigi p osse [...]. E ad e m o m n im o d o va le ant in x enodochiis quae d icu ntur vel
n o so c o m is vel ptochiis, quae quis donandi a n im o ad m o d u m supra dictum a edificaturum se
po llicitus e st” .
tela55. Możliwość ingerow ania obywateli rzym skich w w yk on yw anie testa­
mentu uzasadnia Justynian następująco: „cum enim pietatis ratio com m unis
sit, com m une etiam studium esse debet, ut ea im pleantur” (C. 1, 3, 45, 6).
Justynian ponow nie zajął się regulacją pobożnych dyspozycji testatorów
w Nov. 131, 10. Potwierdził wydane ju ż wcześniej zarządzenia: jed noro czny
termin dla spadkobierców na w ybudow anie pici causa oraz nakaz zakupu lub
wynajęcia jakiegoś budynku po upływie tego terminu, w oczekiw aniu niejako
na dopełnienie obow iązku przez dziedziców.
Nie zawsze pozostaw ione przez spadkodaw cę środki były w ystarczające
na wypełnienie jego poleceń. Jeśli zatem dziedzic nie realizował woli testato-
ra motywując to niew ielką ilością otrzym anych dóbr, przypadały one - bez
potrącenia kwarty falcydyjskiej - biskupowi, który m iał dysponow ać nimi
zgodnie z ich przeznaczeniem 76.
Biorąc za kryterium rozróżniające zarządzanie poszczególnym i dom am i,
można - za H agem annem - wyodrębnić trzy grupy pia e ca u sa e: zarządzane
przez biskupa, przez osobę pryw atną oraz zarządzane przez inną p ia causa.
Wspomniano już, że p ia e causae traktowane były jako instytucje kościelne,
stąd administrowanie nimi należało zasadniczo do m iejscow ego biskupa.
Powoływał on spośród podległego sobie kleru osoby stojące na czele p o szcze­
gólnych instytucji57. Prowadziły one zarząd zgodnie ze w skazaniam i biskupa
i reprezentowały p ia e causae na zewnątrz.
W sytuacji, kiedy fundacja była zakładana przez osobę prywatną, często
zdarzało się, że fundator chciał mieć wpływ na jej funkcjonow anie. K on stytu ­
cje cesarskie zapewniały przestrzeganie postanowień testatora czy darczyńcy,
jak choćby w spom niana konstytucja Zenona, nakazująca działanie „ex sen-
tentia donatorum et secundum condiciones iis”58. Z czasem jednak, być m o ­
że na skutek negatyw nych dośw iadczeń, sam ow ola fundatorów podlegała
pewnym ograniczeniom. U staw odaw stw o Justyniana dążyło - jak to ujm uje
Hagemann - do tego, aby „w pływ anie fundatorów na zarządzanie fu ndacją

55 C. I, 3. 45, 6: „Q u o d si religiosissim i locorum episcopi id facere n e g le g u n t [...]. tam


provinciae m etropo litano vel arch iep isc o p o e iu s dioecesis, cui hoc c o m p e r tu m est, a n q u ire re et
efficere, ut pium opus vel pia d onatio o m n ím o d o im pleatur, q ua m cui v oluerit c iv iu m id facere
licebit” .
56 Nov. 131. 12, pr.
57 Z arządcy nosili nazw y utw o rz o n e od ro d z a jó w p ia e causae: x en o d o c h u s, n o so c o m u s,
o rp h a n o tro p h u s, itd. H a g em a n n (dz. cyt., s. 49-50) zau w a ż a, że ich po z y c ja p o d o b n a była do
stanowiska ek o n o m ó w w kościele bisku pim .
58 C. 1 , 2 , 15, 3.
ograniczyć i skierow ać na bezpieczne tory”59. Zgodnie z takim nastaw ie­
niem Justynian pozostaw ił co praw da fundatorowi kom petencję wyznaczenia
zarządcy, rów nocześnie jednak w każdym w ypadku nadzór spoczywać miał
w rękach biskupa. M iał on uprawnienie do kontrolow ania poczynań zarządza­
jącego, a w razie stw ierdzenia uchybień, po uprzednim upomnieniu, mógł go
usunąć i powołać innego60.
W łaśnie rola biskupa w zarządzaniu fundacją stanowi punkt sporny: czy
m im o takiej kontroli m ożna uznać, że p ia e causae były samodzielne, odrębne
od majątku kościelnego?
W doktrynie przew aża stanowisko aprobujące. Traktow anie p iae causae
jako części m ajątku diecezji (będącej o sobą prawną) nazywa Saleilles „une
véritable erreur historique”61. Poświadczony źródłowo jest wszakże fakt, że
to fund ator miał prawo m ianow ania zarządcy62. Dopiero w braku takiego
rozpo rządzen ia interw eniow ał biskup, wyznaczając zarządcę według swojego
uznan ia63. Saleilles podkreśla, że biskup nie czynił tego jako właściciel dóbr
przeznaczonych na utworzenie p ia causa, lecz jak o „stróż” czy też „reprezen­
tant świętej woli testatora”64 i miał jedynie nadzór, kontrolę nad zarządca­
mi. W yw od y kończy Saleilles konkluzją uznającą piae causae za „une pro­
priété autonom e sous la tutelle adm inistrative de T éveque”65.
R ozw ażając stanowisko prawne fundacji i m ożliwość uznania ich za osoby
prawne, należy zatrzym ać się nad relacją między sam ą fundacją a jej adm inis­
tratorem. Z daniem Philipsborna, źródła wskazują, iż w czasach justyniańskich
odróżniano dobra pia e causae od dóbr ich zarządców, którzy nie byli trakto­
wani jako właściciele dóbr fundacyjnych66, a wszystko, co nabyli w czasie

59 Dz. cyt., s. 51 („[...] d ieses S ic h einm isch e n des Stifters in die V e rw a ltung seiner Stif­
tu n g e in z u d ä m m e n und in u n sc hä d lich e B a h n en zu le n k e n ” ).
60 C. I, 3, 45, 3.
61 Dz. cyt., s. 146.
62 Saleilles idzie d u ż o dalej, tw ierdząc, iż fu n d a to r nie tylk o m ia n o w a ł zarządcę, ale
ró w n ie ż w y z n a c z a ł j e g o rolę i o kre ślał funkcje . K onk ludu jąc , u c zon y w y s u w a twierdzenie -
z ap e w n e d y sk u s y jn e - że fu n d a to r „fixait ce que nous appellerions a u jo u rd 'h u i le status de la
f u n d a tio n " (tam że).
63 C . 1. 3, 45, 3a.
64 Dz. cyt., s. 147.
65 T a m ż e , s. 151. C o d o fu ndacji zarz ądz anyc h p rz ez inną p ia causa zob. H a g e ­
ra a n n, dz. cyt., s. 54; p r z ykła dy odn ajd uje a utor w C. 1, 3, 34 oraz Nov. 131, 15, 1, obie
ko n sty tu cje d o t y c z ą j e d n a k ż e sytuacji zaistniałych w K o n sta nty nop olu , stąd ostrożność Hage-
m an n a , który p o z o staw ia nie ro z strz y g n ię tą w ątpliw ość, czy p ra k tyk a taka była stosow ana
ró w n ie ż po z a tym m iastem .
66 A r tyku ł P h i l ip s b o m a - w c zęści do ty cz ąc e j p ia e ca u sa e - stanowi polem ikę z pogląda-
sprawowania urzędu, miało być przekazane fundacji. Zarządca był zatem
jedynie „le possesseur en fait”, a nie w łaścicielem dóbr należących do pia
causa67, inaczej bowiem - argumentuje Philipsborn - m iałby możliwość
pozostaw ienia tych dóbr swojemu spadkobiercy. Faktem jest jed n ak - p rz y ­
kłady podaje Hagem ann - że w źródłach traktow ano tę kwestię dość d o w o l­
nie: adresatem norm był raz zarządca, innym razem fundacja68. Bardziej niż
Philipsborn kładzie on nacisk na sprzeczności tkwiące w przepisach: dobra
nabyte przez adm inistratora po objęciu urzędu należą w łaściw ie do niego, ale
z drugiej strony są określane jako należące do fundacji, co ma podkreślić
konieczność przeznaczenia ich na cel dobroczynny (C. 1, 3, 41, 11-12)69.
Jednakże naruszenie tego nakazu, czyli w ykorzystyw anie środków dla własnej
korzyści, nie skutkuje żadnymi sankcjami dla zarządcy70. Słusznie pisze H a ­
gemann, że jeśli prawodawca byłby konsekw entny w przeprow adzaniu p roce­
su personifikacji, nie pozostawiłby bez kary takiego działania zarządcy, jako
naruszenia przysługującego komuś innemu - w tym w ypadku fundacji -
prawa w łasności71.
Przepisy prawa justyniańskiego zajm ują się uregulow aniem konkretnych
kwestii dotyczących w ykonyw ania czynności zarządu. Jedn ą z m ożliwości
pozyskiwania środków na utrzymanie p ia e causae było oddanie należących
do nich gruntów w dzierżawę. Justynian w prow adził w tym zakresie znam ien­
ne ograniczenia co do osób m ogących być dzierżaw cam i. Zabronił m ian ow i­
cie ekonom om , zarządcom p ia e causae, cartulariis, ich rodzicom i dzieciom
oraz dalszym krewnym i pow inow atym brać w emfiteuzę, najem lub ustan a­

rni Duffa, który o d rz u ca oso b o w o ść p r a w n ą fundacji r z ym skic h, uw a ża jąc , iż z arz ąd c y byli


właśc icielam i m ajątku fundacji, z o b o w ią zk iem j e d n a k prz e z n a c z e n ia go na cel określo ny -
widzi w tym rodzaj angielskiej konstrukcji trustu. P h ilip s b o rn (dz. cyt., s. 145-154) pow ołu jąc
się m.in. na C. 1, 3, 41 i C. 1, 2, 22 z d ec y d o w a n ie z a p rz ec za tak ie m u r o z u m o w a n iu .
67 P o dob nie J. C asoria (dz. cyt., s. 80-81) „ N u m q u a m ipsi su nt d o m in i b o n o r u m ” .
68 Np. zabraniając a lien ow an ia n ieruc h om ości Ju s ty n ia n z w rac a się do z arz ąd c ó w , a nie
do p ia causa. Było to z ape w ne s p o w o d o w a n e n ie w y k sz ta lc e n ie m teorii o só b p ra w n y ch , a w
tym teorii ich organów.
69 P o do bne sprzeczności m o żn a spotkać np. w N ov . 120, 8 i Nov. 7, 1.
70 C. 1, 3, 41, 14; cesarz o granicza się jed y n ie d o z g an ien ia takiego postępow ania: „N equ e
iustum est hunc, q uae accip it e o rum no m ine qui sub eiu s cura sunt, ea non in eos vel pro iis
erogare, sed in suam p e rso n am conv ertere et propriu m inde lucrum parare dei tim ore posthabi-
to” .
71 Dz. cyt., s. 40-41. A u to r po d su m o w u je , iż „[...] d e r rö m is ch e G e s e tz g e b e r d e r r e c h tli­
chen P erso nifik atio n in e in er für u nse r heutiges R e c h ts d e n k e n inko nse q uen ten W eise b e d ie n t”
(tamże, s. 71).
wiać hipotekę na dobrach należących do fundacji72. Do tej grupy dołączył
Justynian również heretyków, którym nie wolno było odtąd nabywać nieru­
chom ości, których właścicielem była pia causa , ani brać w najem, ani dzier-
• -7 S
zawic .
D obra należące do p ia e causae znajdow ały się pod szczególną ochroną
prawa justyniańskiego. W jej ram ach znajdują się przepisy dotyczące zbyw a­
nia i nabyw ania dóbr, obw arow ane licznymi wymogami i zakazam i74. Justy­
nian, chcąc zachować dobra fundacyjne, zabronił nie tylko sprzedaży rzeczy
nieruchom ych, lecz także darowizny, zamiany, ustanowienia wieczystej dzier­
żawy i zastaw u72. Od tej zasady wyjątki dopuszczalne były tylko wtedy,
gdy grunt nie przynosił dochodów („ex quo nullus infertur reditus venerabili
do m u i”)76. Na tym jednak cesarz nie poprzestał, ale zajął się również regu­
lacją nabyw ania dóbr: „Sicut autem dam nosas alienationes prohibem us, sic
etiam dam nosas possessiones interdicim us”77. W sytuacji, kiedy zarządca
p ia causa nabył grunt nieurodzajny, przynoszący jej tylko szkodę, taka czy n­
ność p raw na była n iew ażn a78.
Przywileje, jakim i cieszyły się p ia e causae za Justyniana, Hagem ann dzieli
na trzy grupy: przywileje dotyczące nabyw ania, immunitety oraz przywileje
dotyczące przedawnienia.
Pierwsze z nich ob ejm u ją przyznaną fundacjom już wcześniej testam enti
fa c tio p a ssiva oraz wiele przepisów m ających na celu ochronę rozporządzeń
ostatniej woli na cele dobroczynne przed uznaniem ich za nieważne lub nie­
w y p ełn ieniem 79. D ruga grupa obejm uje immunitety, czyli zwolnienia od
poszczególnych ciężarów publicznych. Przede wszystkim, p ia e causae zostały
przez Justyniana zwolnione z m unera sordida, które obejm owały w ykonyw a­
nie określonych bezpłatnych usług na rzecz państwa lub gminy, w postaci

72 Nov. 120, 5, 1 („[...] o e co nom is vero orphanotrophis et reliquis venerabilium do m orum


ordinatoribus, nec non et om n ib u s cartulariis et parentibus eorunt et filiis et aliis, qui pe r genus
eis vel n uptiarum iure coniu ncti s u n t” ); pow tórz en ie tego zakazu znajduje się w Nov. 120, 7, 1.
73 N ov. 131, 14, pr.; tam ró w n ie ż sa nkc je p rz ew idz ia ne dla zarządcy, który nie p o d p o rz ą d ­
kował się z akazow i.
74 C o do sz c ze g ółó w zob. N o v. 7, 1; 120, 6, 1-2; 120, 2; 120, 9, 1; 120. 4; 7, 12.
75 N o v. 7, 1; 7, 5.
76 N ov . 120. 7, 1.
77 Nov. 7, 12.
78 T a m że .
79 Z o b . np. o m ó w i o n ą j u ż w yż ej ko nsty tucję cesarza Z e n o n a (C. 1. 2. 15) oraz C. 1, 3,
24; 1. 3, 48, 3-5; j a k ró w n ie ż C. 1 , 2 . 19, gdzie daro w izny , do w ysokości 500 solidów, d o k o ­
nane na rzecz pia c ausa z w o ln io n e są z o b o w ią zk u insynuacji.
pracy w kopalniach, budowy mostów, budynków jitp. W ykazy takich p rz y m u ­
sowych świadczeń znajdowały się w konstytucjach cesarskich. Nie ze w szyst­
kich fundacje były zwolnione. Z obow iązane zostały do budowy dróg i m os­
tów w gminie, gdzie znajdow ała się siedziba danej pia ca u sa m .
Początkowo Justynian ustalił okres przedaw nienia dla instytucji kościel­
nych na lat 100SI, co było, jak na obowiązujące w ów czas term iny, czasem
bardzo długim. Zastąpić miał on tylko okres trzydziestoletni, jed n ak nie spra­
wdził się w praktyce i cesarz zamienił go na lat 40, ale tym razem nakazał
stosować zamiast wszystkich innych istniejących term inów 82.
Przytoczone przepisy pochodzą od cesarzy w schodniorzym skich. W źród­
łach pozaprawnych pośw iadczone jest istnienie fundacji rów nież na terenie
Cesarstwa Zachodniego, także po jego upadku, a ich stanowisko praw ne zdaje
się być podobne83.
Dokonane przedstawienie sytuacji prawnej p ia e causae p ozw ala na zba d a­
nie zasadniczej kwestii: czy fundacje czasów Justyniana były praw nie sam o ­
dzielne? Czy przysługiwało im to, co w spółcześnie nazyw am y o sob o w o ścią
prawną?
Na ogół przyjm owany jest dzisiaj w doktrynie pogląd przyznający im
prawną samodzielność. W ydaje się, że przedstaw ione wyżej teksty źródłow e
to potwierdzają. Jeśli jednak przyjąć, że p ia e causae m iały podm iotow ość
prawną, powstaje kolejne pytanie: co stanowi jej su b stra tu m ? W ysuw ano
różne propozycje (m.in. za właściw y podm iot uw ażano destynariuszy fundacji,
czyli chorych, biednych itd., albo biskupa)84. W ątpliw ość ta jest trudna do
rozstrzygnięcia, a może naw et - jak uważa Eliachevitch - „le problèm e [...]
est, quant au droit romain, insoluble”85.

80 Nov. 131, 5.
81 C. 1. 2, 23.
82 Nov. 131. 6: „Pro te m p oralib us aute m p ra esc riptionib us X et XX et X X X a n n o ru m
sacrosanctis ecclesiis et aliis universis v e n era b ilibu s locis solam q u a d rag in ta a n n o ru m praes-
criptionem opponi p r a e c ip im u s” .
83 W listach św. G rz eg o rz a W ie lk ie g o (VI/VII w.) z n a jd u ją się o pisy p ia e ca u sa e , które
przyjm u ją legaty i ucze stnic z ą w sp orach (List IX, 197, św. G rz eg o rz W ielki, L isty , tłum. J.
Czuj, W arsz a w a 1955), m a ją sw oich zarz ąd c ów , p o zo stających pod n a d zo re m b isk u p a (List IV,
24 oraz XIV, 2).
84 Zbie rając różno ro dne opinie na ten temat, H a g e m a n n (dz. cyt., s. 11-12) g ru puje je
następująco: uczeni n ie m iec koję z ycz n i (Knecht, L a m m e y e r ) u w a ż a ją p ia e ca u sa e za s a m o d z i e l ­
ne fundacje, z prz y słu g u ją cą im o so b o w o śc ią pra wną; a utorzy francu scy (Saleilles, Gillet)
twierdzili, iż rz ec zyw istym p o d m io te m byli „bénéficiaires de la f o n d a tio n “ ; D u ff - o p o w ia d a ł
się za biskupem , Philip sborn uw ażał, że R z y m ia n ie traktow ali je na równi z m u n ic ip ia m i.
85 E 1 i a c h e v i t c h, dz. cyt., s. 343.
Stosując dzisiejszą term inologię i podziały, Hagemann opow iada się za
sklasyfikow aniem p ia e causae jako zakładu (A nstalt) . A utor polemizuje
z o p in ią francuskich uczonych, jakoby u podłoża piae causae leżał element
korporacyjny - zbiorow ość tych, do których kierują działalność. Eliachevitch
w yraża opinię czyniącą wszelkie rożważania bezcelowymi: juryści rzymscy
określając status p ia e causae nie troszczyli się o jego prawne zakw alifikow a­
nie i uzasadnienie, poddaw ali je temu sam em u reżimowi, co kolegia „sans se
soucier de la ‘n a tu re ’ de tous ces organism es”87. Należy od razu zaznaczyć,
że podział osób praw nych na korporacje i fundacje (oraz ew entualnie zakła­
dy) nie był R zym ianom znany. Co więcej, nie wytworzyli oni żadnej definicji
ani koncepcji osoby prawnej. W ydaje się jednak, iż brak teoretycznych po d­
staw nie m oże być argum entem przeciw ko przyjęciu istnienia w prawie rzym ­
skim takich podm iotów . M ożna za R. Longcham ps de Berier powtórzyć, że
R zym ianie „znali tylko prawo osób prawniczych, ale nie znali teorii” 88.
N asuw a się kolejne pytanie dotyczące mom entu, w którym fundacja staw a­
ła się sam odzielnym podm iotem . W procedurze powoływania do życia rzym ­
skiej fundacji brak jakiegoś aktu założycielskiego, choć niektórzy skłonni są
kw alifikow ać jako taki akt darowiznę lub czynność praw ną zaw ierającą ostat­
nią wolę testatora89. W ydaje się jednak, że trudno uznać ten m om ent za de­
cydujący o przyznaniu osobow ości praw nej90. Hagemann przekonująco w y­
jaśnia, iż nie m ożna odnaleźć takiego aktu w prawie rzymskim, ponieważ ó w ­

86 Z a s a d n ic z y m p ytaniem , które p o sta w ił H a g em a n n (dz. cyt., s. 33-37) w swojej pracy


je s t p r o b le m m o żliw o śc i z a k w a lif ik o w a n ia p ia e ca u sa e ja k o zakładu. Feenstra (L ’histo ire des
fo n d a tio n s , „Tijdsclirift v o o r R e c h t fg e fc h ie d e n if” 2 4(19 56), s. 387) k w estionuje zasadność
tak ie go podejs'cia do badania historii instytucji praw n ych: „si Fo n ne ch erche q u ’a co m p a rer
une institutio n du droit ro m ain aux institutio ns actuelles, c ’est une e rreur W spółcześnie
z w rac a się u w a g ę, iż po dz ia ł n a f u n d a cje z ak łado w e i kapitałow e nie m a znaczenia prawnego,
a je s t to tylk o pod z ia ł tec hnicz ny ( R . L o n g c h a m p s d e B é r i e r , S tudia n a d istotą
o so b y p ra w n ic ze j, L w ó w 1911, s. 237; H. C i o c h. F u n d a cje w u jęciu p ra w a p o lskieg o ,
L ub lin 1995, s. 30-31).
87 E lia ch e v itc h , dz. cyt., s. 343.
88 Stu d ia n a d isto tą o so b y p ra w n ic ze j, L w ó w 1911, s. 3. T ak również m.in. K o 1 a ri­
e z y k, dz. cyt., s. 205.
89 Z d a r z a się. że autorzy, sz u k a ją p o d o b ie ń s tw i analogii z dzisie jszym i w y m og a m i p r a w ­
n y m i sta w ia n y m i fu n d a cjo m , sta rają się od n a le źć ich o d pow ie dn iki w prawie rzym skim ; tak
dzieje się w ła śnie w w y p a d k u „ p o s z u k iw a n ia ” aktu założycielsk iego , a także innego w ym ogu
- o k re ślen ia statutu; Saleilles (dz. cyt., s. 146) np. uw a ż a - o czym była ju ż m o w a wyżej -
że testato r usta n aw ia ł to, c o n a z y w a m y d z iś statutem fundacji.
90 H a g e m a n n, dz. cyt., s. 46-47.
cześni juryści nie znali naszej konstrukcji osoby prawnej, a w zw iązku z tym
nie widzieli konieczności ustalenia chwili jej pow stania91.

2. D obra na w ykup jeń có w i p o m o c ubogim

Prawo cesarskie znało jeszcze inny rodzaj i'ozporządzeń, m ających charak­


ter dobroczynny. Chodzi o środki przekazane w form ie darow izny oraz rozpo ­
rządzenia mortis causa na rzecz biednych i w ykupu więźniów . Były to ró w ­
nież masy majątkowe, podobnie jak piae causae, ale w odróżnieniu od nich
nie związane z żadną instytucją (szpitalem czy sierocińcem )92. Status p ra w ­
ny takich dóbr przedstawiał się odm iennie niż p ia e causae.
Ustanowienie biednych lub jeń ców spadkobiercam i było przez długi czas
niedopuszczalne, jako że osoby te uw ażane były za incertae p erso n a e. Powoli
jednak ustawodawstwo cesarskie odchodziło od takiego sform ułowania. K o n ­
stytucja cesarzy W alentyniana i M arcjana z połow y V w. n ak azy w ała uważać
za ważne rozporządzenia ostatniej woli, które ustanaw iały dziedzicem ubo­
gich93. Odtąd nie byli już traktowani jako incertae personae.
Niedługo później unorm ow ana została m ożliw ość po zostaw ienia środków
na wykup jeńców . Cesarz Leon postanowił, że rozporządzenia n a taki cel są
ważne i nie m ogą być podważane zarzutem , iż są incertum (C. 1, 3, 28). W
tej samej konstytucji określona jest procedura w ykonania woli testatora. P rze­
de wszystkim należało wskazać osobę, która „pro sua conscientia votum
adimpleat testatoris”94. Upraw nionym do w skazania takiej osoby był testa-
tor. Dopiero w razie braku takiej dyspozycji, ustaw odaw ca nakazał w ykonać
wolę testatora biskupowi miasta, z którego pochodził spadkodaw ca. Z obawy,
aby „ne pium defunctorum propositum im proba fraudatorum calliditate cele-
tur”, każdy, kto dowiedziałby się o istnieniu pobożnego rozporządzenia, miał
możliwość powiadom ienia o tym odpow iednich osób 95.
Justynian przejął te rozporządzenia i ustanow ił norm y zabezpieczające je
przed niewykonalnością, zwłaszcza jeśli testator nie oznaczył w ykonaw cy

91 T am że , s. 48. P ra w o rzym skie nie sf o r m u ło w a ło w y m o g ó w , od któ rych sp ełnienia


zależało uzyskanie o so bow ośc i praw nej, stąd taka trudnos'c w ustaleniu m o m e n t u u z y sk a n ia
osobowości.
92 „[...] il n 'y a a u cu n su b stra tu m m atériel sous la fo rm e d 'u n b â tim ent ou a u tr e ” (F e e n-
s t r a, dz. cyt., s. 400).
93 C. 1 , 3 , 24: „Id, quo d p auperib us tes ta m en to vel co dicillis relinquitur, non ut incertis
personis relictum evanescat, sed m o dis om n ib u s ratum firm u m q u e c o n s is tâ t” .
94 C. 1, 3, 28, 1.
95 C. 1, 3, 28, 5.
testam entu (C. 1, 3, 48). Jeżeli taka osoba została wyznaczona, powinna
wypełnić, co jej polecono: „Si quis autem etiam pro redem ptione captivorum
aut alim entis pauperum hereditatem aut legatum reliquerit [...], hoc modis
om nibus secundum testatoris voluntatem ab his quibus iussum est hoc facere
co m p leri”96. W wypadku, gdy testator nie określił w ykonaw cy swojej woli,
ale zawęził krąg osób, którym przekazyw ał środki, poprzez wskazanie, iż
chodzi o biednych danego kościoła lub będących pod opieką danego x e n o n u ,
w tedy kościół albo pia causa byli odpow iedzialni za dysponow anie środkami.
Jeżeli jed nak nie sprecyzował grupy ubogich, których chciał wspomóc, dobra
otrzym yw ał xenon z jego rodzinnego m ia s ta ’ '. Gdyby w mieście było więcej
p ia e causae, wtedy pom oc otrzym ałaby najbiedniejsza grupa ludzi; gdy nato­
m iast nie było żadnej, odpow iedzialność za w ykonanie woli testatora spadała
na m iejscow ego biskupa lub ekon om a .
W razie przeznaczenia dóbr na wykup jeńców bez wskazania wykonawcy,
środkam i dysponow ać mieli m iejscowy biskup i e k o n o m " . W każdym w y ­
padku nadzór nad w ykonyw aniem woli testatora sprawował biskup. Gdyby za­
uważył on, lub ekonom , nadużycia ze strony osób zobow iązanych do prze­
znaczenia środków spadkodaw cy na wskazany cel, miał obowiązek dw ukrot­
nie ich upom nieć, a potem odebrać im otrzym ane od testatora dobra. W tym
w ypadku odpow iedzialność za rozdysponow anie środków przechodziła na
b is k u p a 100.
Z asadn iczą kw estią dla rozstrzygnięcia stanowiska prawnego takich fun ­
dacji jest stwierdzenie, jak traktować należy w ykonaw ców tego rodzaju rozpo­
rządzeń. W ydaje się, że należy uznać ich za właścicieli przekazanych przez
fundatora dóbr. Stanowisko takie w ypływ a głównie z ważnego dla rozpatry­
wanej kwestii fragm entu konstytucji Justyniana, w którym, mówiąc o tych,
którym ustaw ow o pow ierzono w ykonanie rozporządzenia testatora (a więc o
zarządcach p ia e causae, biskupie i ekonom ie) cesarz stwierdza: „si enim

96 N o v. 131, 11. pr.


91 C. 1, 3, 48, 3. W N ov. 131, 11, 1 Justynian p rzyznał to up raw nienie biskupowi: „Si
a ute m non sp e c ia liter dixerit, q u o m o d o p a u perib us ha ec reliquit. pra ec ip im us sanctissim um
e p is c o p u m c ivitatis in q u a tes ta to r ha b uit d o m ic iliu m percipere e a s d e m res et eius civitatis
p a u p erib u s e r o g a r e ” .
98 C. 1, 3, 48, 5: „Sin aute m a m pliores in civitate xenones vel ptochia sint, ne incerta
v id ea tu r p e c u n ia ru m datio, tunc ei xenoni vel ptochio, qui pa u p erio r esse d ig n o sc itu r” . C. 1,
3, 48, 6: „Sin a u tem nullu s x e non in civ itate inveniatur, tunc se c und um de captivis sanctionem
pro tem p o re o e c o n o m u s sac rosanc tae e cclesiae vel e p is co p u s hereditatem accip iat [...]".
99 C. 1 , 3 . 48, 2.
100 N o v. 131, 1 1, 3.
heredum eis et ius et nomen dedimus [,..]” 101. W yraźnie zatem określa o so ­
by te jako spadkobierców, odm awiając im jedynie prawa do kwarty falcydyj-
skiej. Skoro tak, nie m ożna ich traktować jako zarządców up odm iotow ionego
majątku, ale jako jego w łaścicieli102. G dyby jed nak testator w yznaczył o s o ­
bę - egzekutora testamentu, Saleilles chciałby widzieć tu „un patrim oine
autonome et indépendant, appartenant aux pauvres et aux captifs” 10-’. Elia-
chevitch twierdzi, iż nie ma powodu, aby inaczej traktować biskupa czy ek o ­
noma (których ustaw odaw ca nazyw a spadkobiercam i), a inaczej w y znaczo ne­
go przez testatora w ykonaw cę jego woli. On rów nież powinien być uw ażany
za dziedzica, nie zaś za zarządcę niezależnego majątku fu n d a c y jn e g o 104.
Właśnie w tego rodzaju fundacjach widzi Saleilles zaczątki dzisiejszej
germańskiej S tiftu n g l05. W ydaje się, iż są one zbliżone do dzisiejszych
fundacji niesam odzielnych, choć istnienie takiej kategorii fundacji jest nieraz
kw estionow ane106. Niektórzy określają takie fundacje jako w ykorzystujące
konstrukcję tru stu 101. Zgodzić się należy z H agem annem , iż rzym ski u sta­
wodawca nie doprowadził do nadania osobowości prawnej tym fundacjom
i postawienia ich na równi z p ia e ca u sa eWH.
Ewolucja instytucji fundacji w prawie rzymskim przechodziła kolejne
etapy: od prywatnych fundacji dla uczczenia fundatora, poprzez cesarskie
fundacje alimentacyjne, do sam odzielnych, posiadających osobow ość p raw ną
piae causae. Fundacje w prawie klasycznym przypom inają dzisiejsze fundacje

101 C. 1, 3. 48. 4.
102 Tak ni.in. H a g e m a n n. dz. cyt., s. 68-70; P h i I i p s b o r n, dz. cyt., s. 151.
103 S a 1 e i 1 1 e s, dz. cyt., s. 143.
104 „La c o n ce ptio n ' d ' u n e fond atio n sous la form e d ’un pu r patrim oine é rige e n p e rsonn e
jurid ique ' était in connue de la pensée ju rid iq u e rom aine de cette époque. A u tr e m e n t Ju stin ien
ne m anquerait de l'u tilis e r c o m m e la plus p r a tiq u e ” (E I i a c h e v i t c h, dz. cyt., s. 346-
347).
105 S a 1 e i 1 1 e s, dz. cyt., s. 155.
106 Zob. np. L. S t e c k i. F u n d a cja , T oruń 1996, s. 365-366; inaczej C i o c h, dz. cyt.,
s. 31 n. Feenstra (L 'h is to ire , s. 388) stwierdza, iż niek tórzy autorzy są skłonni u w a ża ć za
„fund acje” jed y n ie te, w yp o s aż o n e w p o d m io to w o ś ć pra wną; uw a ża taki zabieg za n i e b e z p i e c z ­
ny dla historyków prawa.
107 Zob. np. F e e n s t r a, L 'h is to ire , s. 400-401; a u to r p odkreśla, że ch o d zi je d y n ie o
wykazanie pod o b ień s tw a m ię d z y tymi instytucjam i p ra w ny m i, p r z yjm ując j e d n a k ż e , iż R z y m i a ­
nie nie posługiw ali się św ia do m ie ko n stru k c ją trustu.
108 H a g e m a n n, dz. cyt., s. 70 („Den röm ische n G e se tz g e b e r führt d a h e r w e d e r ein
Stiftungsbegriff, zu d e m die R ö m er nicht gelangt sind, noch da s V orbild d e s n a türlich e n D e n ­
kens dazu, diese dent L o s k a u f d e r G efan g e n e n und d e r V erteilu ng an die A r m e n g e w id m e te n
Verm ögen zu personifizieren und den Piae Causae als R e ch tsp e rso n e n zu r Seite zu stellen").
niesam odzielne, do konyw ane bowiem były za p o m ocą czynności prawnych
z dodanym do nich m odus. W prawie justyniańskim - a właściwie już nieco
w cześniej - otw orzyła się m ożliwość ufundow ania pia causa jako samodziel­
nego podm iotu. Chociaż prawnicy rzym scy nie stworzyli teorii osób praw­
nych, to je d n a k w praktyce stosowali konstrukcję osobowości prawnej. Można
pow tórzyć za Saleilles, iż prawo rzym skie w ytw orzyło podstaw ow e zasady,
które są stosow ane w spółcześnie w teorii osobowości p ra w n e j109.

T H E C O N C EPT AND TYPES OF A FO UN D ATIO N


IN R O M A N L A W

Summary

T h e p a p e r entitled "T he C o n c ep t and T y p e s o f a F oun da tio n in R o m a n L aw " d iscusses in


turn the w a y s o f e stablish ing and m a n a g in g f ou nda tions in classical law (private foundations
and alim en tary fo u n d a tio n s o f the em pe ro rs) and in Justin ian law (p ia e ca u sa e and goods to
buy o ut sla ves and to help the poor).
In o rd e r to c o n s id e r the legal position o f a f o un da tio n in R o m an law it is necessary to
m a k e so m e re serv a tio n s as regards the und e rstan d in g o f the term "foundation"; it is treated in
a broad sense as a gro u p o f go ods d esig ned by the will o f the f o u n d e r for a concrete p e rm a ­
ne nt goal.
P riv a te f o u n d a tio n s c o m e m ainly from the first and second centurie s. T hey carried out,
ab o v e all, relig ious (cult) goals, but also social (e.g. supporting p o o r children). In order to
e stablish such a fo u n d a tio n one could take ad v an tag e o f a donation or a legate supplemented
by m o d u s, on b e h a lf o f a n o th e r e x iste n t institution. In classical law there were no independent
fo und atio ns.
T he insc ription s from Valeia and Lig ures Baebini (from the tim es o f e m p e ro r Trajan)
p ro v id e us w ith in fo rm a tio n a bout the imperial a lim en tary foundations. The carried out at least
tw o goals: they p r o v id e d financia l support fo r po o r children and pro m o ted the developm ent
o f a gric u lture by g iv in g profita ble loans to land ow ners. It was, ho w ever, the e m p e ro r him self
(or the R o m a n state as a private person) w h o w as the o w n e r o f the foundational goods. Such
fo u n d a tio n s w e re n ot attributed with a private p ersonality.
The situatio n o f charita ble f oun da tio ns were w id ely regulated in Justinian law (in the Code
and N o v e ls) - p ia e ca u sa e (x e n o d o c h ia , n o so co m ia , p to c h o tro p h ia and the like). The pa p er has
disc u sse d the w a y s in w h ic h to establish such fo und a tion s, as well as the rules which protect
the de cre es on b e h a lf o f ch aritab le goals, m a n a g e m e n t of the foundations, the relationships
b e tw ee n the f o u n d a tio n a nd its a dm inistrator, and privileges granted to p ia e causae. T h e pre ­
vailing o p in ion is that such foun dations should be granted a private p ersonality. In that period
we find also go o d s de sig n ed for bu ying out slaves and h elping the poor. T h ese were the
p rop erties u n re la te d with a ny institutions. T h e ir sta ndp oin t is clo se to de p end e nt foundations.

T ra n sla ted b y J a n K los

109 S a 1 e i 1 1 e s, dz. cyt., s. 158.

You might also like