Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 53

Kim John Payne

przełożył Krzysztof Mazurek

Nowa
dyscyplina
Ciepłe, spokojne i pewne
wychowanie od małego dziecka
do nastolatka
Tytuł oryginału The Soul of Discipline. The Simplicity Parenting
Approach to Warm, Firm, and Calm Guidance – From Toddlers to Teens
Oryginał w 2015 roku wydało w Stanach Zjednoczonych Ballantine
Books, przedruk Penguin Random House
Wydawnictwo Natuli / natuli.pl
Wydawczyni Alicja Szwinta-Dyrda
Tłumaczenie Krzysztof Mazurek
Prowadzenie publikacji Aleksandra Brambor-Rutkowska
Redakcja merytoryczna Alicja Szwinta-Dyrda
Konsultacje Aga Nuckowski
Redakcja językowa Adrian Kyć
Korekta Aleksandra Brambor-Rutkowska, Marta Kowerko-Urbańczyk
Projekt okładki, projekt typograficzny i skład
Łukasz Zbieranowski / fajnechlopaki.com

Copyright © 2015 Kim John Payne


Copyright © for the Polish edition by Natuli, 2023
Copyright © for the Polish translation by Krzysztof Mazurek, 2023

Wydanie pierwsze
Szczecin 2023
ISBN 978-83-67288-26-2
Wydrukowano w drukarni Edica w Poznaniu

Niektóre nazwy i dane identyfikacyjne zostały zmienione.


Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki, z wyjątkiem
krótkich cytatów zawartych w krytycznych artykułach i recenzjach,
nie może być wykorzystywania ani powielana w jakikolwiek sposób
bez pisemnej zgody wydawcy.
Zapraszamy księgarnie, szkoły, instytucje, biblioteki oraz inne
organizacje do składania zamówień hurtowych z ofertą specjalną:
hurtownia@natuli.pl, +48 576 644 744.
Tę książkę poświęcam Tobie, drogi Rodzicu,
dziękując za śmiech i miłość, które wnosisz
do swojej rodziny.
Przedmowa od wydawcy polskiej edycji 8
Wstęp 13

CZĘŚĆ I – SZERSZ Y OBRA Z


1 Nieposłuszne czy zdezorientowane?  24
2 Trzy poziomy dyscypliny  57

CZĘ ŚĆ 2 – Z ASADA GOSPODAR Z A


3 Gospodarz – pięć elementów ważnych do
SPIS TREŚCI

zachowania zdrowych granic i zgodnej współpracy  82


4 Praktyczne strategie budowania zgodnej współpracy 114
5 Wskazania kontra sugestie i pytania  138

CZĘŚĆ 3 – OGRODNIK I PRZEWODNIK

6 Starsze dziecko oraz Ogrodnik  184


Kultywacja rodzicielskiej filozofii Ogrodnika  204

7 Nastolatek i Przewodnik  219


Rodzicielska zasada Przewodnika 257
C Z Ę Ś Ć 4 – PA K I E T R AT U N K O W Y –
MIERZENIE PULSU
8 Pakiet ratunkowy  268

CZ Ę ŚĆ 5 – NA G ŁĘBOK IE WODY
9 Dyscyplina – unikanie skrajności  288
10 Dyscyplina i cztery filary prostoty  316
11 Dyscyplina w epoce cyfrowej  329

SPIS TREŚCI
Epilog  367
Podziękowania  370
Bibliografia  371
Przedmowa od wydawcy
polskiej edycji
Perspektywa redakcji wydawnictwa Natuli
Książki Kima Johna Payne’a trafiły na stół Wydawnictwa
Natuli dzięki Adze Nuckowski – naszej wieloletniej współ-
pracowniczce, autorce i ekspertce wychowania. Tego rodzaju
rekomendacje przywykliśmy brać w ciemno. Kiedy jednak
oddajemy w wasze ręce Nową Dyscyplinę, po raz pierwszy
wydaną w USA w 2015 roku, zdajemy sobie sprawę z tego, jak
bardzo wszystko przyspieszyło w ostatnich latach i jak wiele
zmieniło się w naszej percepcji społecznej, psychologicznej
i rodzicielskiej.

Technologie pędzą, a świat zdaje się za nimi nie nadążać. Do-


świadczamy globalnych kryzysów pokoju, zdrowia publicz-
nego, ekonomii. Zmagamy się z coraz bardziej namacalnym
widmem zmian klimatycznych, których konsekwencje od-
czuwamy również w sferze społecznej. Poczucie zagrożenia
redukuje odruchy związane z wzajemnym zaufaniem, solidar-
nością, otwartością i ciekawością drugiego człowieka. Pogłę-
bianiu dystansu sprzyjają radykalizacje postaw politycznych
i światopoglądowych, a także obecne już oraz prognozowane
pogarszanie warunków ekonomicznych.

Wszystkie te wywołujące nieprzyjemne dreszcze pojęcia do-


tykają każdej grupy społecznej w sposób demokratyczny (no,
może z wyjątkiem 1% najlepiej uposażonych). W strukturze
rodziny odbijają się na dzieciach, nastolatkach, młodych do-
rosłych, a także na ich rodzicach oraz opiekunach. Wśród

8
przedstawicieli najmłodszego pokolenia (nazywanego poko-
leniem Alfa – czyli tych urodzonych w 2012 roku i później)
zupełnie realną perspektywę stanowi lęk klimatyczny i nie-
pewność przyszłości. Już 7-latki zdają sobie sprawę, że kwestie
ochrony środowiska to nie tylko pretekst do uczenia postaw
prospołecznych, ale też nasze być albo nie być w najbliższych
dekadach.

Perspektywa Payne’a w kilku fragmentach książki może zda-


wać się silnie powiązana z epoką prepandemiczną (jak mówią
o niej socjolodzy i antropolodzy kultury) – jest też wyraźnie
osadzona w amerykańskim środowisku społecznym – i sta-
nowi bardzo interesującą kontrę. Po pierwsze, autor chwytli-
wym tytułem nęci wymęczonych współczesnych mu rodziców
i opiekunów. Warto zaznaczyć, że to rodzice już świadomi tego,
że autorytarne metody wychowania sprzed kilku dekad, oparte
na hierarchii, szacunku i posłuszeństwie, są w najlepszym wy-
padku krótkowzroczne, odczłowieczające dziecko i odbierające
mu podmiotowość. Po drugie zaś, humanistyczne, rozumne
i zakładające „uczenie się od siebie nawzajem” rodzicielstwo
potrzebuje pierwiastka często pomijanego we współczesnych,
podmiotowych i zorientowanych na więzi pomysłach wycho-
wawczych. Payne ów pierwiastek nazywa „dyscypliną”, my
jednak do owego sformułowania dorzucamy takie pojęcia jak
„struktura”, „przewodnictwo”, „zrozumienie”, „bezpieczeń-
stwo” i „określanie granic”.

Amerykański styl tworzenia treści, szczególnie w obrębie


publikacji poradnikowych, bywa często krytykowany w Eu-
ropie (również w Polsce) jako uproszczony, hasłowy i zakła-
dający, że „wszyscy żyjemy podobnie i wyznajemy podobne
wartości”. W przypadku niniejszej książki możemy dostrzec
elementy kultury charakterystycznej dla specyfiki Sta-
nów Zjednoczonych, koncepcje egzotyczne dla przeciętnego

9
czytelnika polskiego. Warto zacząć od bezpieczeństwa, które
w USA stanowi zarówno wartość symboliczną, jak i realne wy-
zwanie – także w kontekście wychowania (np. konsekwencje
ułatwionego i powszechnego dostępu do broni palnej). Amery-
kańskie dzieci i nastolatki dysponują znacznie mniejszym za-
sobem fizycznej swobody. Wiele miast i osiedli skazuje rodziny
na transport samochodowy – zatem „swobodne poruszanie
się” dziecka, które jest za młode na zdanie egzaminu na prawo
jazdy, to koncepcja dość abstrakcyjna i trudna do przyjęcia dla
amerykańskich rodziców. W Stanach dominują też innego ro-
dzaju skrzywienia poznawcze, związane np. z problematyką
rasy i klasy – zróżnicowany etnicznie kraj przemawia głosami
swoich białych, średnioklasowych ekspertów, dla których eko-
nomiczny „amerykański sen” nadal stanowi realny scenariusz.
Specyficzne dla amerykańskiego starszego dziecka i nasto-
P R Z E D M O WA

latka jest zagadnienie atrakcyjności towarzyskiej, związanej


z określonym wizerunkiem, co da się zauważyć we fragmen-
tach książki opowiadających o nawigowaniu w meandrach
życia rówieśniczego. Owe różnice kulturowe, ale też koncepcje,
które mogły zostać zmodyfikowane w ciągu ostatnich ośmiu
lat, staraliśmy się objąć przypisami redakcyjnymi.

Jednak mimo tych (jakkolwiek fascynujących!) różnic Nowa


dyscyplina pozostaje książką przekazującą czytelnikowi ogrom‑
ne doświadczenie Payne’a. Jako szkolny psycholog i doradca
(tzw. school counselor to ktoś pomiędzy psychologiem, pedago-
giem i wychowawcą) słuchał, rozmawiał i pracował z niezli-
czenie wieloma rodzinami. Z każdej jego opowieści, z każdego
ilustrującego daną koncepcję przykładu bije ciekawość, ciepło
i ogromna wola zrozumienia dla człowieczeństwa zarówno
rozwijającego się dziecka, jak i rodzica. I dlatego też z prawdzi-
wą przyjemnością przedstawiamy wam tę książkę.

10
Kilka słów od Agi Nuckowski
Nie wiem dokładnie, czego spodziewasz się po tej książce,
ale gwarantuję ci, że zaskoczy cię ona w kilku miejscach.
Mnie zaskoczyła i skłoniła do refleksji, spojrzenia na dyscy-
plinę przyjaznym okiem, a w ostateczności do wprowadze-
nia małych zmian, które w miarę dorastania dzieci przyniosły
spektakularne efekty. Przeczytałam ją lata temu, bo… na po-
czątku swojej rodzicielskiej drogi uwierzyłam, że dyscyplina
to nic innego jak dryl i przymus, a ja przecież jestem „bliską
i łagodną matką”. I tak pełna dobrych intencji wyprowadziłam
dziecko i samą siebie na manowce.

Moje pokolenie „dyscyplinowano” kablem od prodiża lub


pasem, a w łagodniejszej wersji karami, zawstydzaniem, od-
bieraniem „przywilejów” i tzw. konsekwencjami. Dyscyplina

P R Z E D M O WA
była nierozerwalnie związana z władzą rodzicielską rozumianą
jako przewaga dorosłych nad dziećmi. Służyła egzekwowa-
niu posłuszeństwa oraz „dobrego” zachowania i działała tak
długo, jak długo czuliśmy lęk. W końcu nasze serca zobojęt-
niały, „spływało to po nas”, „wisiało nam to” i karząca ręka
dorosłego nie miała już nad nami władzy. Czy przy okazji
utraciliśmy coś cennego? Bezsprzecznie! Nie można się więc
dziwić, że jako rodzice większość z nas poprzysięgła sobie nie
robić tego samego własnym dzieciom.

Dlatego dziś dyscyplina jest słowem raczej pomijanym w ro-


dzicielskim słowniku. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek sły-
szała rozmowę o dyscyplinowaniu dzieci bez towarzyszących
jej uczuć wstydu, poczucia winy, bezsilności czy zawodu. My
nie „dyscyplinujemy”… my tłumaczymy, prosimy, negocju-
jemy albo szukamy skutecznych odpowiedzi na pytanie: „Co
robić, kiedy moje dziecko pluje, krzyczy, ma wszystko gdzieś?”.

11
Czasem niestety puszczają nam nerwy i wtedy pozostaje tylko
żałować, wstydzić się i przepraszać.

Zdrowy rozsądek podsuwa jednak pytanie: czy jedyną drogą


dyscyplinowania dzieci jest wyrządzanie im krzywdy? Oczy-
wiście, że nie! Szkopuł w tym, że w naszym społeczeństwie
dyscyplina od wieków równała się przemocy i zwyczajnie
brakuje nam zdrowych wzorców. Autor tej książki jest Ame-
rykaninem, któremu jednak doświadczenia mojego pokolenia
nie są obce. Podobnie jak ja (a może i ty) próbuje on znaleźć
drogę środka, nie uciekając od trudnych pytań:

• Czy przejście od przemocy do braku dyscypliny pomaga


dzieciom w rozwoju?

• Czy rodzicielski autorytet rzeczywiście odbiera dziecku


wolność?
P R Z E D M O WA

• Czy skorygowanie zachowania dziecka jest czymś złym?

• Czy wyrażanie dezaprobaty obniża jego poczucie wartości?

• Czy proszenie, tłumaczenie, negocjowanie to jedyne do-


stępne narzędzia?

Zdradzę ci, że Kim John Payne znajduje drogę środka. Nowa


dyscyplina, którą opisuje, przestaje być synonimem władzy
nad dziećmi, a staje się integralną częścią miłości i odpowie-
dzialności rodzicielskiej. Nie ma już na celu bezwzględnego
posłuszeństwa, ale jest drogą pełną kierunkowskazów. Ro-
dzic przestaje być „złym policjantem” – niczym Gospodarz,
Ogrodnik i Przewodnik prowadzi dziecko do celu, którym jest
dojrzały, zintegrowany, myślący i czujący dorosły człowiek.

Cieszę się, że ta książka została przetłumaczona i zredagowana


dla polskich czytelników. Nie jest łatwa ani wygodna, ale wła-
śnie dzięki temu wierzę, że wykona swoją robotę.

12
Wstęp

Chociaż od ponad trzydziestu lat pracuję jako psycholog


szkolny i rodzinny, nigdy nie widziałem ewidentnie niepo-
słusznego dziecka czy nastolatka. Spotkałem za to masę
dzieci zdezorientowanych. Kiedy nie zapewniamy im jasno
określonych granic, reagują trudnymi zachowaniami. Czują
się wówczas niepewnie i niestabilnie, a w nas rosną zagubie-
nie i frustracja. W nieunikniony sposób dzieci wyczują naszą
dezorientację, co wzmaga ich własną – i tak uruchamia się
niezdrowy, samonapędzający się cykl.

Jako niedoskonały rodzic dwójki nastolatków jestem aż


nadto świadomy odczucia utraty gruntu pod nogami, któ-
rego doświad­c zamy, gdy w rodzinie pojawiają się trudne
sytuacje związane z dyscypliną. Chwytamy się, czego się da,
aby powstrzymać odczucie emocjonalnego osuwania się,
i chociaż niektórzy rodzice sądzą, że porady ekspertów to
fundament, na którym można się oprzeć, mam wątpliwości,
czy wybór jakiegoś stylu wychowania i trzymanie się go
za wszelką cenę to rozwiązanie godne polecenia.

Wszystko, czego się nadmiernie uchwycimy, może bowiem


spowodować, że w tym utkniemy. Nie da się mieć stałego
podejścia do dyscypliny, gdyż dzieci nieustannie rosną i się
zmieniają.

Od czasu opublikowania mojej książki Wychowanie w duchu


prostoty1 i zapoczątkowanego przez nią ogólnoświatowego

1 Zob. K.J. Payne, L.M. Ross, Wychowanie w duchu prostoty. Jak wykorzystać
minimalizm, by wychować spokojniejsze i szczęśliwsze dzieci, tłum.
K. Iwańska, Warszawa 2020 (przyp. red.). Przypisy pochodzące od autora

13
trendu wartość spowalniania i upraszczania życia rodzinnego
została potwierdzona przez rzesze rodziców. Ta sama myśl
dotyczy postępowania w kwestii dyscypliny. Gdy np. nasze
starsze [które pragnę nazywać dzieciolatkiem – przyp. tłum.]2
lub kilkunastoletnie dziecko wykrzykuje: „Nie traktuj mnie
jak małe dziecko!”, być może jesteśmy na spalonym, a syn lub
córka mają rację. Ale równie dobrze mogą się mylić.

Niewykluczone, że w tym momencie akurat właściwie kieru-


jemy dzieckiem. Skomplikowana historia. Skąd mama lub tata
mają wiedzieć, czy są na dobrej drodze?

Nowa dyscyplina pogłębia tego typu pytania. Moim zdaniem,


gdy dyscyplinujemy dzieci, absolutnie kluczowe jest trzymanie
ich w „emocjonalnym objęciu”, kiedy sytuacja jest skompliko-
wana lub niejasna. Innym razem, gdy wszystko idzie dobrze,
możemy rozluźnić zdecydowane opiekuńcze objęcie i lżej oto-
czyć dziecko ramionami. Możemy intuicyjnie rozpoznawać, jak
WSTĘP

być obecnym w jego życiu. Zbadajmy razem, jak nasza intuicja


może się stać praktycznym, kreatywnym narzędziem, z któ-
rego korzystamy życzliwie, ale zdecydowanie, by dać dziecku
potrzebne wsparcie, kiedy pojawiają się trudności.

Trzy poziomy dyscypliny


Moja filozofia dyscypliny opiera się na trójstopniowym podej-
ściu do rodzicielstwa. Trzy poziomy zaangażowania rodziciel-
skiego to: Gospodarz–Ogrodnik–Przewodnik. Jest to koncepcja,

zostawiono bez dodatkowego wskazania, zaś te od tłumacza i redaktorek


stosownie oznaczono w nawiasie na końcu danego objaśnienia). Wtrącenia
tłumacza lub redaktorek w tekście głównym dodano w nawiasie kwadrato-
wym z odpowiednią adnotacją. Cytowane źródła, jeśli nie wydano ich
po polsku, są w przekładzie tłumacza (przyp. red.).
2 Dzieciolatek to dla mnie osoba, która już nie jest dzieckiem, ale wciąż
jeszcze nie nastolatkiem (przyp. tłum.). Chodzi o dziecko w wieku 8–12 lat,
które po ang. są określane jako tweens (przyp. red.).

14
której poszczególne elementy opierają się na sobie, trzy role,
dzięki którym możemy właściwie wyważyć reakcję na każdą
trudną sytuację związaną z dyscypliną.

OTO K RÓTK I PR ZEGL ĄD T YCH TR ZECH POZIOMÓW:

• Gospodarz wspiera wczesne lata rozwoju dziecka, zapewnia


mu poczucie bezpieczeństwa. Pomaga uczyć się panować
nad impulsami i podążać za wskazaniami oraz pokazuje,
kto trzyma ster. Jego opieka tworzy fundament dla…

• Ogrodnika, który wspiera rozkwit starszego dziecka –


między 8. a 12. rokiem życia. Pomaga mu zobaczyć, że jest
częścią rodziny, w której wszyscy są od siebie wzajemnie
zależni. Na tym etapie rodzic nadal ma decydujący głos,
ale sięga do perspektywy dziecka, by zobaczyć, jak ono
postrzega sytuację i do czego dąży. To naturalnie prowa-
dzi do etapu…

WSTĘP
• Przewodnika, który wspiera nastolatka. Przewodnik zna
teren i słucha dorastającej osoby, gdy wspólnie planują
najlepszą drogę prowadzącą do osiągnięcia jej celów, na-
dziei i marzeń.

Role Gospodarza, Ogrodnika i Przewodnika są wspaniałym


sposobem, aby dostosować podejście do dyscypliny do etapu
rozwoju dziecka, ale można na nie spojrzeć również z innej
perspektywy: jak na trzystopniowy proces wspierania spe-
cyficznych potrzeb dziecka, a nie ściśle związanych z wiekiem
etapów rozwojowych.

E TA P Y T E M O Ż N A O P I S A Ć N A S T Ę P U J Ą C O :

• Baza (zasada Gospodarza): Obejmuje budowanie szerokich


i głębokich fundamentów. Tutaj kieruje nami intencja, aby
pomóc dziecku w dowolnym wieku panować nad impul-
sami, podążać za wskazaniami i akceptować granice. Dzieci

15
uczą się kierować swoją wolą tak, aby raczej je to wspierało,
niż powodowało kłopoty.

Jeśli to się uda…

• Obszar środka (zasada Ogrodnika): Kiedy fundamenty


kierowania sobą są zbudowane, dzieci stają się graczami
drużynowymi. Mogą tworzyć własne plany, biorąc pod
uwagę innych członków rodziny. Na tym etapie chodzi o to,
by pomóc dziecku rozwijać empatię, rozumieć uczucia in-
nych i wzmacniać jego umiejętności społeczne.

Jeśli to się uda…

• Najwyższe piętro (zasada Przewodnika): Dziecko jest w sta-


nie akceptować granice innych osób i brać pod uwagę
ich potrzeby. Znajduje się teraz na ścieżce do zdrowych,
wspierających je wyborów. To czas, aby zachęcać nasto-
latka do podejmowania własnych decyzji – i pokazywać,
WSTĘP

jak może to robić.

Ta książka unika dawania z pozoru sensownych rad prowa-


dzących do sytuacji, w której stawiamy dziecko przed więk-
szą liczbą wyborów i dozą wolności, niż jest ono w stanie
udźwignąć. Intuicyjnie wiemy, że w takiej sytuacji coś nie gra
i że zarówno rodzic, jak i dziecko nieuchronnie znajdą się
w tarapatach. Wszyscy poczują się sfrustrowani, a rodzi-
cielskie próby wprowadzenia dyscypliny będą niepewne
i niestabilne.

A co, jeśli sprawy zaszły za daleko?


Jak w praktyce skorzystać z tej wiedzy, jeśli nasze kilku- lub
kilkunastoletnie dziecko nie akceptuje dyscypliny opartej na
filozofii Ogrodnika lub Przewodnika? Co np., jeśli nastolatek
pragnie swobody w podejmowaniu ważnych decyzji, ale nie

16
zwraca uwagi na to, jak te wybory wpływają na innych, ani
nie akceptuje określanych przez rodzica granic? Odpowiedź:
„Witaj, Gospodarzu!”. Wracacie wtedy do „bazy” – poziomu
Gospodarza, który pomaga dziecku zrozumieć różnicę między
wolnością do decydowania o sobie a postawą roszczeniową.
Zmiana postępowania rodzica jest w tej sytuacji potrzebna,
aby sprawy się zbytnio nie skomplikowały. Pomocny jest po-
wrót do ściślejszej współpracy – w ramach mniejszej, bliższej
dziecku wspólnoty rodzinnej3. Kiedy nastolatek w kłopotach
zrozumie, że rodzic nadal trzyma ster, oraz ponownie za-
uważy potrzeby pozostałych członków rodziny4, będzie mógł
znów zwiększyć swój zakres wolności. Możliwe, że postę-
pując w ten sposób, nie wzbudzimy w dzieciach entuzjazmu.
Będziemy jednak zadowoleni, czując, że stoimy na solidnym
gruncie i kierujemy się swoimi wartościami. A co najważniej-
sze, nasz syn lub córka zacznie działać w rodzinnych ramach,
które nie tylko są mu/jej potrzebne, ale też może w ich ob-

WSTĘP
rębie nawigować. My zaś nie będziemy zbyt wiele oczekiwać
od jeszcze niegotowego dziecka5.

Dostrajanie na skali dyscypliny i wsparcia


Tę prostą trzystopniową metodę wprowadzania dyscypliny
można stosować w węższym zakresie również na co dzień.

3 W niej łatwiej jest bowiem dziecku uczyć się współpracy i dostrzegania


innych niż w „szerokim świecie”, w którym różnych potrzeb i głosów do
uwzględnienia jest zwyczajnie więcej, przez co stanowi to większe wyzwa-
nie (przyp. red.).
4 Czyli uświadomi sobie, w jaki sposób członkowie stada wzajemnie od sie-
bie zależą (przyp. red.).
5 W licznych przykładach, scenkach, proponowanych zdaniach i bezpo-
średnich zwrotach do czytelników postanowiliśmy wymieszać formy gra-
matyczne i stosować je zamiennie, aby nie utrudniać lektury wariantami
zapisywanymi po ukośnikach. Mamy nadzieję, że z łatwością dopasujecie
przekaz do formy, której będziecie na co dzień używać (przyp. red.).

17
Jedna z matek napisała: „Bywa tak, że z moją 13-letnią córką
jest w porządku przez dłuższy czas, potem nagle jednak sy-
tuacja diametralnie się zmienia i trudno mi z nią wytrzymać.
Dawniej to się ciągnęło całymi dniami, opuszczałam ręce i nie
wiedziałam, co począć – wszystko wokół mnie się sypało.
Namawiałam ją, by dokonywała rozsądniejszych wyborów,
ale wtedy nie była jeszcze do tego zdolna. Teraz zacieśniam
granice, wracam do podstaw i przez godzinę, czasem dzień lub
dwa schodzę na poziom Gospodarza. Wówczas córka wraca
do równowagi i w większym stopniu bierze pod uwagę pozo-
stałych członków rodziny”.

Celem tej książki jest wszechstronne naświetlenie faz roz-


wojowych dziecka i dopasowanie takiego rodzaju dyscypliny,
jaka na danym etapie życia zaspokoi jego potrzeby. Nie chcę,
aby czytelnik wyniósł z tej lektury przekonanie, że właśnie
tak, a nie inaczej należy postępować, ani też by ktokolwiek
WSTĘP

pomyślał: „O nie, robiłem wszystko źle”. Dzieci potrzebują


mieć w nas przewodników, a nie wykonawców zaleceń za-
wartych w książkach o rodzicielstwie – bez względu na to, jak
są dobre. Każda książka napisana przez „eksperta do spraw
rodzicielstwa” powinna zawierać ostrzeżenie o zagrożeniach
dla zdrowia podobnych do tych, które widnieją na paczkach
papierosów. Brzmiałoby ono: „Te rady mogą poważnie za-
chwiać poczuciem własnej wartości czytelnika jako rodzica,
doprowadzić do uzależnienia od opinii ekspertów i syndromu
próżni przywódczej w rodzinie”.

Jak poruszać się po książce


Książka składa się z pięciu części. Pierwsza skupia się
na „szerszym obrazie”. Bada tak zwane „złe” zachowania
i pyta, dlaczego dzieci się od nas oddalają. Pokazuje również,
jak nawigować dyscypliną spokojnie, ciepło i pewnie. A co

18
najważniejsze, wyjaśnia, jak dobra dyscyplina pogłębia naszą
więź z dziećmi. Nie musimy się obawiać, że będąc u rodzinnego
steru, zrazimy je do siebie.

Część druga i trzecia szczegółowo omawiają trzy role rodzi-


cielskie, które pokrótce opisałem powyżej. Poświęciłem cały
rozdział (drugi) roli Gospodarza, ponieważ jest to fundament,
na którym budujemy pozostałe role. Materiał tego rozdziału
jest zatem bardziej szczegółowy, dogłębny i praktyczny. Wyja-
śnia pięć uniwersalnych środków prowadzących do zdrowego
porozumienia opartego na rodzinnej hierarchii oraz tłumaczy,
jak przejść od żądań do wskazań.

Część czwarta omawia dwa pytania, które na tym czy innym


etapie zadaje sobie prawie każdy rodzic: „Czy faktycznie
zawaliłem?” i: „Czy jest już za późno, żeby wszystko napra-
wić?”. W obu przypadkach odpowiedź brzmi „nie”. Ten roz-
dział uspokoi czytelnika i zarysuje praktyczny, wykonalny

WSTĘP
sposób radzenia sobie w sytuacjach związanych z dyscypliną.
Zobaczymy, jak można krok po kroku dopasowywać swoje
podejście do zakresu swobody, jakiego dziecko potrzebuje na
każdym etapie rozwoju.

I w końcu część piąta, która zabierze nas na głębokie wody.


Przyjrzymy się modom i trendom dyscyplinowania z ostat-
nich 60 lat i wyjaśnimy, dlaczego mogą one nadwątlić pełen
miłości autorytet rodzica i jego serdeczny związek z dzieckiem.
Jeden z rozdziałów przedstawia, jak wprowadzenie większej
prostoty i równowagi do toczącego się w szybkim tempie ży-
cia rodzinnego może poprawić nasze relacje i sprawić, że sy-
tuacje związane z dyscypliną będą mniej sporne. W ostatnim
rozdziale zajmiemy się również „dyscypliną w erze cyfrowej”
i poruszymy ważne, coraz bardziej aktualne tematy, takie jak
wpływ multimediów na rodzicielskie przywództwo i relacje
z dziećmi.

19
Zanim zaczniemy…
To, co w życiu najtrwalsze i najskuteczniejsze, jest jednocze-
śnie głębokie i proste. Dotarcie do głębi zrozumienia wymaga
jednak czasu i wytrwałości. W ciągu ostatnich 30 lat, podczas
setek prowadzonych przeze mnie warsztatów o rodzicielstwie,
często szukałem odpowiedzi na pytanie, jak skalibrować dys-
cyplinę w taki sposób, aby odpowiadała określonej grupie
wiekowej i etapom życia dziecka. Chociaż na początku miałem
wrażenie, że obracam w dłoni ostry i kanciasty kamień, teraz
jest on gładki i dobrze znany. Przekazałem ten kamień wielu
rodzicom, którzy również trzymali go w dłoniach i obracali
w palcach. Wyłaniające się zrozumienie tego, w jaki sposób
dyscyplina może budować relację pełną miłości, przekształ-
ciło się dzięki naszym wspólnym wysiłkom w prawdziwy klej-
not. Na stronach tej książki staram się oddać sprawiedliwość
wszystkim życzliwym i pozytywnie nastawionym rodzicom,
WSTĘP

którzy zachęcali mnie do dalszego dzielenia się wiedzą o nowej


dyscyplinie. Wasze dzieci są szczęściarzami, mając rodziców
poświęcających czas na zgłębianie tematu, który mocno defi-
niuje życie rodzinne. Miłej lektury i pomyślności na rodziciel­
skiej ścieżce.

20
Część
pierwsza
SZERSZY
OBRAZ
1
Nieposłuszne czy
zdezorientowane?
Ile razy słyszeliśmy wyrażenie, że ktoś „się pogubił”? Dokład-
nie rozumiemy, o co chodzi, gdy mowa o naszym bliskim, kimś
z rodziny lub z kręgu przyjaciół, a nawet o osobie publicznej,
której zachowanie nas niepokoi. Zagubić się i nie mieć przy so-
bie nikogo, kto pomoże odnaleźć drogę, to prawdziwy koszmar.

Być zdezorientowanym to nic przyjemnego – niewiele jest


w życiu sytuacji bardziej niepokojących. Dzieci są szczegól-
nie wrażliwe na poczucie zagubienia i zagrożenia. Wiemy, że
w dzisiejszym zwariowanym świecie przez cały czas czują one
na sobie presję. Niewielu z nas, obecnych dorosłych, musiało
sobie radzić z nieustannym strumieniem obrazów, wrażeń, po-
mysłów, postaw i sprzecznych wiadomości, z którymi mierzą
się dziś dzieci. Prawdę mówiąc, żyjemy w środku nieoficjalnej
wojny, którą świat wypowiedział dzieciństwu. Dzieci są nara-
żone na zbyt wiele i przedwcześnie spotykają się z treściami
nieadekwatnymi do ich wieku. W rezultacie dezorientacja
i zwiększony niepokój stają się nową normą.

Nic zatem dziwnego, że coraz częściej w domu i szkole ujaw-


niają się trudne zachowania. Jako rodzice chcemy osłonić dzieci
przed bezlitosnym szumem i hukiem, gorączkowym tempem
współczesnego życia i wskazać im bezpieczną przystań. W tym
klimacie dyscyplinowanie „nieposłusznego” dziecka może być

24
sporym wyzwaniem. Często mamy wrażenie, że błądzimy we
mgle. Staramy się mówić dobitnie i postępować tak, jak należy.
Chcemy nasze dzieci prowadzić – uczyć je, jak się zachowy-
wać, co robić, a czego nie. Naszym ostatecznym celem jest to,
by dobrze sobie radziły w codzienności, sprawnie poruszały się
w nierzadko mętnych wodach współczesnego społeczeństwa.

Budowa fundamentów –
zrozumienie dezorientacji
Sposób, w jaki postrzegamy trudne zachowania, to klucz do
rozbrajania „niewłaściwych”, a nawet wybuchowych reakcji
naszych dzieci. Zasadnicza zmiana w podejściu do rodziciel-

ROZDZIAŁ 1
stwa zachodzi wtedy, gdy zaczynamy rozumieć, że nie istnieje
taki fenomen jak nieposłuszne dziecko – jest tylko dziecko
zdezorientowane.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
W tym rozdziale przeanalizujemy błędne wyobrażenia na
temat nieposłuszeństwa. Jeśli będziemy postrzegać proble-
matyczne zachowania naszych dzieci jako próby zoriento-
wania się w szaleńczym, zagmatwanym świecie, w którym
starają się one funkcjonować, zmieni się nasza rola – nie bę-
dziemy już naczelnym egzekutorem dyscypliny ani specjalistą
do spraw zarządzania kryzysowego – staniemy się Gospoda-
rzem, Ogrodnikiem i Przewodnikiem.

Zasada „Uwaga! Wysyłam wiadomość”


Dzieci i nastolatki orientują się w otaczającym świecie na
różne sposoby. Mogą czytać, kreatywnie się bawić, słuchać
bajek, przebywać w naturze, oddawać się hobby lub po prostu
relaksować się, spędzając czas z rodziną. Tego typu działania
tworzą barierę ochronną między nimi a twardym „rzeczy-
wistym” światem. Stają się warstwą ochronną, przez którą

25
przetwarzają wszystkie dobre i złe wydarzenia w swoim ży-
ciu. Angażowanie się w tego rodzaju czynności to nie tylko
forma radzenia sobie. W ten sposób dzieci budują odporność
emocjonalną i zwiększają poczucie własnej wartości. Kiedy
znajdą w sobie równowagę i spokój, mogą się zrelaksować
i przegrupować wewnętrzne zasoby. Wzmacniają świadomość,
kim są i gdzie się znajdują w swoim życiu. Czują się wtedy
bezpiecznie i dobrze zorientowane.

Gdy jednak wydarza się w ich życiu zbyt wiele, gubią kurs
i stają się zdezorientowane. Może to wywołać reakcję, która
manifestuje się trudnym zachowaniem. Dzieci przestają
SZERSZY OBRAZ

wtedy akceptować świat zewnętrzny. Niestety ten nieakcep-


towany świat to przeważnie osoby najbliższe i najważniejsze.
Ważne jest, by zrozumieć, że „bycie niegrzecznym” lub „brak
szacunku” to nie złe zachowanie, lecz próby przywrócenia
pewnego rodzaju równowagi, w której dzieci czują się kom-
CZĘŚĆ 1

fortowo i nie tracą orientacji.

Nazywam to zasadą „Uwaga! Wysyłam wiadomość”. Tak jak


nawigator okrętu podwodnego orientuje się w otoczeniu, wy-
syłając sygnały dźwiękowe, które odbijają się od obiektów pod
powierzchnią morza, dzięki czemu wiadomo, gdzie okręt jest
w odniesieniu do skał i raf, tak samo nasze dzieci wysyłają
sygnały w formie trudnego zachowania. Dokuczają, przeszka-
dzają lub płaczą, szukając u nas reakcji, która pomoże im się
zorientować w przestrzeni. W ten sposób dowiadują się, na
czym stoją i czego od nich oczekujemy. Innymi słowy, wza-
jemne oddziaływanie między zachowaniem naszych dzieci
a naszą reakcją służy im jako system nawigacyjny.

Zrozumienie tej koncepcji to prawdziwa zmiana reguł gry.


„Kiedy zdałem sobie sprawę, że moje dziecko nie jest po prostu
niegrzeczne, lecz czuje się zagubione i wysyła do mnie sygna-
ły, wszystko się zmieniło – powiedział mi jeden z rodziców. –

26
Zamiast tylko reagować na zachowanie, mogłem teraz szu-
kać jego źródła i lepiej je rozumieć”. Inny tata dwóch małych
chłopców zauważył: „Przetestowałem koncepcję «wysyłania
wiadomości». Przyglądałem się synom, gdy zachowywali się
nerwowo i przekraczali moje granice. O dziwo, prawie za każ-
dym razem było tak dlatego, że w naszym życiu rodzinnym
działo się coś zwariowanego”.

„Już nie biorę tego do siebie”


Kiedy dzieci są „niegrzeczne”, to naturalne, że rodzic prze-
gląda osobisty katalog wątpliwości i samooskarżeń. Naj-
częściej powtarzające się wpisy na naszej prywatnej tablicy

ROZDZIAŁ 1
wstydu to: „Zastanawiam się, jakie popełniłem błędy wy-
chowawcze” lub w przypadku tych spośród nas, którzy są
zdruzgotani poczuciem winy i czują się w rodzicielstwie jak
amatorzy: „Każdy poradziłby sobie z tym lepiej niż ja. Co ja

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
sobie w ogóle wyobrażam?”. Syndrom oszusta jest szczególnie
uciążliwy. Podobnie jak Czarnoksiężnik z krainy Oz, który wy-
głasza wspaniałe proklamacje, ale za zasłoną czuje się malutki
i bezwartościowy, mamy wrażenie, że jesteśmy nieprzygoto-
wani, niezdolni do roli rodziców i zagubieni właśnie wtedy,
gdy dzieci najbardziej potrzebują naszej siły i zorientowania.

Czując się niepewnie, bierzemy zachowanie naszych dzieci


do siebie6. Bywa, że w mgnieniu oka przechodzimy od zwąt-
pienia w siebie i samooskarżeń do gniewnych reakcji w ro-
dzaju: „Nie pozwalam ci mówić do mnie takim tonem!” lub:
„Zrób to natychmiast, w przeciwnym razie będziesz miał do
czynienia z ojcem!”.

6 O wpływie nauki o mózgu na rodzicielstwo i dyscyplinę zob. D. Coulter,


Original Mind. Uncovering Your Natural Brilliance, Boulder 2014.

27
Prawie każdy ekspert od rodzicielstwa przekonuje, żeby w ob-
liczu trudnego zachowania zachować spokój. Dobra rada,
ale jak to zrobić? Jeśli nie mamy bowiem wypróbowanego
sposobu możemy zacząć się obwiniać, co popchnie nas w kie-
run­k u traktowania wszystkiego zbyt osobiście, a w takim
stanie ducha rodzic jest daleki od spokoju.

Kiedy dzieci zachowują się „najgorzej”, my zachowujmy się


„najlepiej”. Dobrze ilustruje to historia Danny’ego i Suzanne.

Poznałem Suzanne na warsztatach dla rodziców, które prowa­


dziłem w Waszyngtonie. Zmagała się z wychowywaniem bar-
dzo „nieposłusznego” chłopca. Przyjrzeliśmy się wspólnie
SZERSZY OBRAZ

różnicy między trudnym zachowaniem a dezorientacją. „Zro-


zumienie, że trudne zachowanie mojego syna Forresta jest
w rzeczywistości wołaniem o pomoc w orientacji w otaczają-
cym świecie było dla mnie przełomowym odkryciem – powie-
CZĘŚĆ 1

działa. – Zanim zdaliśmy sobie z tego sprawę, mojemu mężowi


Danny’emu i mnie było naprawdę ciężko. Traktowaliśmy Forre-
sta jak małego dorosłego, zakładając, że ma znacznie większą
kontrolę nad swoim zachowaniem, niż miał w rzeczywistości.
Sądziliśmy, że wie, co robi – że próbuje nas nakręcać. Docho-
dziło do konfliktów i nieprzyjemnych scen. Myśleliśmy, że
powinien wiedzieć, kiedy przestać, i mówiliśmy mu to. Anga-
żowanie się w walkę o władzę z czterolatkiem może wydawać
się szalone, ale tak właśnie było”.

Danny też był na skraju obłędu. „Byłem poirytowany. Im moc-


niej się upierałem, że Forrest jest po prostu niegrzeczny i że
powinien umieć nad sobą zapanować, tym bardziej tracił pa-
nowanie. Teraz widzę, że jego zachowanie nie było złe; to było
rozpaczliwe wołanie. Ale wtedy wdawałem się z nim w poje-
dynki. Trudno uwierzyć, do jakiego stopnia brałem to do siebie.
Wyobrażałem sobie, że syn mnie nie szanuje, i doprowadzało
mnie to do szału”.

28
Kiedy Suzanne opowiedziała Danny’emu o zasadzie „wysyła­­­­­­­-
nia wiadomości”, brzmiało to rozsądnie i zrozumiale, ale pod-
ważyło ich ugruntowaną postawę wobec syna i jego zachowań.
„Ten nowy sposób postrzegania problemu był jednocześnie
przerażający i dawał nadzieję – uznała Suzanne. – Natych-
miastowy efekt polegał na tym, że przestaliśmy brać trudne
dla nas zachowanie Forresta do siebie. Po prostu nie da się
już tego robić, gdy twój syn ma załamanie, a ty masz w sobie
przestrzeń, by zapytać: «Czego on potrzebuje, aby się teraz
zorientować w otaczającym świecie? Co mogę zrobić, żeby mu
pomóc?». W ciągu kilku sekund, które zajmuje zadanie sobie
tych pytań, przechodzimy od przesadnych reakcji i traktowa-
nia wszystkiego zbyt osobiście do dostrzegania sił stojących

ROZDZIAŁ 1
za jego zachowaniem. Jednocześnie pozostajemy w równo-
wadze i stajemy się rodzicami, jakimi zawsze chcieliśmy być”.

Forrest wciąż przeżywa sporadyczne załamania i bywa, że się

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
odcina, ale Suzanne i Danny czują ulgę i wdzięczność za to, że
długość i intensywność epizodów trudnego zachowania zmniej-
szyła się do tego stopnia, że są „nie do poznania”. Suzanne
i Danny sami przeszli przemianę. Jak to ujął Danny: „To tak, jak­-
bym stał się znów sobą, a nie dziwakiem kłócącym się z czte-
rolatkiem”.

Czy zasada „wysyłania wiadomości” ma zastosowane w sytu-


acjach, gdy dziecko jest umyślnie „niegrzeczne”? Odpowiedź
brzmi: tak. Nawet jeśli takie zachowanie jest celowe, dziecko
potrzebuje prowadzenia. Niezależnie od tego, czy sygnały wy-
syła świadomie, czy nieświadomie, to nadal wołanie o pomoc.

Kobieta, którą nazwiemy w tej książce Claire, napisała mi


o czymś, co przeżywała, gdy miała 5 lat. Jej matka właśnie
wróciła do pracy na pełny etat po długim urlopie macierzyń-
skim. Mała Claire postanowiła ruszyć w świat po przygodę.
Poszła do opuszczonego magazynu mieszczącego się cztery

29
przecznice od domu, aby przejrzeć „wszystkie superfajne
rzeczy”, które w jej wyobraźni tam się znajdowały. Co gorsza,
zabrała ze sobą trzyletnią siostrę. „Bardzo dobrze wiedzia-
łam, że tak nie wolno – powiedziała – ale i tak to zrobiłam”.
Gdy wychodziły z budynku, zobaczyły mężczyznę, którego się
przestraszyły. Zawołał: „Wracajcie do domu, dziewczynki!”.
Wróciły biegiem. Rodzice byli w szoku, gdy młodsza siostra
Claire opowiedziała, co się stało tamtego popołudnia, i potem
przez dłuższy czas uważnie obserwowali córki.

Patrząc wstecz i zastanawiając się nad tym, co zrobiła, Claire


stwierdziła: „Nie jestem pewna, czy to było bezpośrednio
SZERSZY OBRAZ

związane z powrotem mamy do pracy, ale podejrzewam, że


czułam potrzebę ich uwagi. Myślę, że to naturalne, iż moi ro-
dzice niepokoili się o mnie i martwili tym, co zrobiłam, a póź-
niej pilnowali, żebyśmy nie opuszczały podwórka, lecz na
pewno nigdy więcej czegoś takiego bym nie zrobiła”. Fakt, że
CZĘŚĆ 1

rodzice przejęli się tym, co się wydarzyło, sprawił, że Claire


znowu poczuła się bezpieczna. Jej umyślne zlekceważenie
zasad było wyraźną prośbą o pomoc w orientacji.

Orientacja przez zabawę


Każdy rodzic, który obserwuje swoje bawiące się dziecko, wie,
jak bardzo stara się ono w ten sposób zrozumieć to, co widziało
lub słyszało. Głęboka, absorbująca zabawa daje dzieciom po-
czucie zadowolenia i bezpieczeństwa. Wiele życiowych stresów
powraca w formie gry. Bawienie się „w te problemy” pozwala
dzieciom orientować się wewnętrznie.

Pewnego słonecznego majowego poranka przechodziłem obok


grupy ośmioletnich dzieci i usłyszałem, jak śpiewają wierszyk,
skacząc na skakance. Brzmiało to mniej więcej tak:

30
Piłka nożna w poniedziałek,
świetlica po szkole we wtorek,
balet w środę,
piłka nożna w czwartek,
świetlica po szkole w piątek,
piłka nożna w sobotę,
w niedzielę też nie odpoczywamy.

Zatrzymałem się w pół kroku, bo ten pozornie banalny wier-


szyk z placu zabaw nie opisywał rozplanowanego do granic
możliwości tygodnia z życia tylko jednego lub dwojga dzieci.
Każde z nich miało własną wyliczankę, która oddawała gorącz-
kowe tempo życia. Lekcje muzyki, zajęcia sportowe, świetlica
po szkole i zadania domowe wracały jak bumerang. Zapisałem

ROZDZIAŁ 1
jeszcze jedną:

Fortepian w poniedziałek,
pływanie we wtorek,

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
korepetytor w środę,
fortepian w czwartek,
pływanie w piątek,
zakupy w sobotę,
odrabianie lekcji codziennie – nie ma zmiłuj!
[Krzyczały tak wszystkie dzieci].

Jedno, które miało dwa domy – matki i ojca, śpiewało jeszcze


prostszą piosenkę:

Mamusia w poniedziałek,
tatuś we wtorek,
mamusia w środę,
tatuś w czwartek,
mamusia w piątek,
nie wiem, co w sobotę,
może w niedzielę będzie trochę spokoju – uff!

31
Rodzice, z którymi rozmawiałem, wrócili z wizyty okresowej
w gabinecie pediatry, spodziewając się, że ich dzieci będą się
chciały w domu pobawić w lekarzy i pielęgniarki. Atmosfera
w gabinecie była napięta, mali pacjenci byli rozdrażnieni i nie
ulegało wątpliwości, że personel medyczny starał się nadążyć
z natłokiem pracy w przychodni. Dokładnie taki przekaz dzieci
przywiozły do domu. Dzień po dniu bawiły się w grę, którą na-
zwały „Biuro Bezpieczeństwa Zdrowotnego”. Siedziały godzi-
nami w wielkim tekturowym „biurze”, wymyślając formularze
i rysując drobnym dziecięcym „pismem” druczki z mnóstwem
kwadracików do odhaczania. Następnie kazały rodzicom cze-
kać w długiej kolejce do okienka, a same gorączkowo odbierały
SZERSZY OBRAZ

telefony, mówiąc coś do zabawkowej słuchawki. Od czasu do


czasu spoglądały na mamę i tatę znad własnoręcznie wykona-
nych okularów i dobrze wyćwiczonym, poirytowanym tonem
pytały: „Tak? O co chodzi?”. Rzucały w ich stronę tekturową
CZĘŚĆ 1

podkładkę i długopis i mówiły: „Proszę dokładnie przeczy-


tać instrukcje i kolejno odpowiedzieć na wszystkie pytania!”.
Ta scena powtarzała się w kółko, dopóki dzieci nie wyrzuciły
z siebie stresu związanego z wizytą u pediatry.

Kiedy normalność staje się


nie do końca normalna
Kiedy przeładowany grafik lub niepokojące przeżycie wytrą-
cają dziecko z równowagi, wtedy jego rozkoszne, niewinne
dziwactwa, które tak w nim kochamy, nasilają się, zaczynają
nas irytować, a nawet doprowadzać do wściekłości. Pomocne
jest wówczas spojrzenie na temperament dziecka. Osobowo-
ści ekstrawertyczne dzielą się, jak ja to nazywam, na „typ
przywódcy”, czyli dziecko, które może chcieć dominować
i kontrolować, gdy traci równowagę oraz „typ kreatywny”,
który w takich sytuacjach może tracić koncentrację, a na­-
wet popadać w histerię. Wytrącony z równowagi intrower-

32
tyk, któ­rego w innej sytuacji można by określić jako „wylu-
zowanego”, może się usztywnić i upierać, pozornie bez
powodu. Jeśli twoje dziecko jest bardziej „typem introwertyka
intuicyjnego”, może stać się nadwrażliwe i czuć się „ofiarą”
nerwowego tempa życia. Niezależnie jednak od tego, czy jest
ekstrawertykiem, czy introwertykiem, stres bardzo specy-
ficznie wpływa na jego zachowanie.

EKSTRAWERTYCY
Typ przywódcy – może stać się bardzo dominujący i kontrolujący.
Typ kreatywny – może stać się zdekoncentrowany i histeryczny.

ROZDZIAŁ 1
INTROWERTYCY
Typ wyluzowany – może stać się usztywniony i uparty.
Typ intuicyjny – może stać się nadmiernie wrażliwy i czuć się ofiarą.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
Sara, samodzielna mama z dwójką dzieci, zasięgnęła mojej
rady w sprawie ognistego temperamentu swojej 13-letniej
córki: „Moja Lucy zwykle jest w czołówce. Odważna dziew-
czyna, która świetnie sobie radzi na zajęciach sportowych, nie
boi się naprawdę ciężkiej pracy. Kiedy jednak w zeszłym roku
wyprowadziliśmy się z domu i z naszego miasta, stała się nie-
możliwa. Nie miałam pojęcia, co robić, bo spodziewałam się,
że włączy się i zacznie mi pomagać – wiedziałam, że potrafi.
Nic z tego. Zrobiła się apodyktyczna i zafiksowana na tym, aby
wszystko robić tak, jak ona chce. Nagłe żądania i wybryki Lucy,
która zawsze była opiekuńczą starszą siostrą i moją prawą
ręką, sprawiły, że miałam dwa razy więcej pracy”.

Porozmawiałem z Sarą na temat szerszego kontekstu wydarzeń


i tego, w jaki sposób dzieci o pewnych cechach osobowości

33
radzą sobie, kiedy są przytłoczone. „Wtedy zdałam sobie spra-
wę, że przeprowadzka zestresowała Lucy i córka poczuła się
zagubiona – powiedziała. – Pomogło mi to zrozumieć jej za-
chowanie. Naturalne skłonności Lucy, które w normalnych
okolicznościach były bardzo przydatne, miały ciemniejszą
stronę, wychodzącą teraz na jaw. Spojrzałam wstecz i ogarnęło
mnie współczucie dla córki. To twarda dziewczyna i niełatwo
jej się przyznać, że coś ją przerasta. Trudno mi było zatem
zrozumieć, co się naprawdę dzieje. Od tego czasu kilka razy wi-
działam, jak się z czymś zmaga. Ale już wiem, czego ode mnie
potrzebuje – pomocy mamy w poszukiwaniu solidne­go gruntu,
na którym mogłaby emocjonalnie pewnie stanąć. Nawet jeśli
SZERSZY OBRAZ

czasem się na mnie jeży. W rezultacie teraz prędzej wyciągam


pomocną dłoń, niż tylko reaguję”.

Rozpoznanie temperamentu dziecka oraz tego, kiedy i jak może


on zostać nadmiernie rozbudzony, to sposób na uporządkowa-
CZĘŚĆ 1

nie instynktów rodziców związanych z osobowością syna lub


córki. Kluczowe są tutaj działania, jakie podejmujemy. Kiedy
dziecko jest „niegrzeczne”, tak naprawdę woła o pomoc, bo
nie potrafi się zorientować w sytuacji. Potrzebna jest spokojna,
pewna ręka rodzica, która poprowadzi je właśnie w kierunku
tej orientacji.

Wzrastanie i zmiana
Wszyscy wiemy, że dzieci przechodzą przez różne etapy. Nieza-
leżnie od tego, czy fizyczna, czy emocjonalna, zmiana rozwo-
jowa może sprawić, że dziecko stanie się chwiejne albo będzie
mniej lub bardziej „niegrzeczne”. Nowe obszary wolności,
które niesie za sobą każdy etap – a nasze dzieci oczekują jej
coraz więcej – wiążą się z niezbyt entuzjastycznie podejmo-
wanymi obowiązkami. Wiele dzieci nie może się doczekać
czasu zmiany. Widzą otwierający się zupełnie nowy krajobraz

34
możliwości, ale w głębi ich wnętrza czai się niepewność. Nie
mają mapy, która pomogłaby im poruszać się po tym ogrom-
nym, przerażająco nowym świecie. Naszym zadaniem jest za-
pewnienie im takiego nawigacyjnego wsparcia.

Dzieci osiągają krytyczne etapy rozwoju w wieku dwóch, pię-


ciu, dziewięciu, trzynastu i szesnastu lat. Chociaż większość
problematycznych zachowań dzieci, dzieciolatków (od 8 do 12
lat) lub nastolatków da się wyjaśnić zmianami rozwojowymi,
nie oznacza to, że rodzic może machnąć ręką na to, co w tym
czasie dzieje się z dzieckiem. Zrozumienie, że u podstaw tych
zachowań leży bezbronność i zagubienie, może ogromnie po-
móc, kiedy próbujemy z miłością określać granice, dzięki któ-
rym młody człowiek znów poczuje się bezpiecznie i na nowo

ROZDZIAŁ 1
odnajdzie właściwy dla siebie kurs.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
Oto krótki przegląd niektórych kamieni milowych i zachowań
oraz emocji, którymi mogą się one przejawiać:

Dwa lata: Mały władca


Otwiera oczy na otaczający świat, odkrywa swoją siłę woli i poczucie
wszechmocy, które przerastają jego realne umiejętności.

Pięć lat: „Nie jesteś moim szefem”


Odsuwa się od matczynych objęć, chce robić wszystko po swojemu,
a jednak potrzebuje pomocy.

Dziewięć lat: Na zakręcie


Pozostawia za sobą okres wczesnego dzieciństwa, ale nie jest jeszcze
w pełni w okresie nastoletnim. Ta faza charakteryzuje się niepewnością
i sprzeciwem wobec zasad obowiązujących w rodzinie.

35
Trzynaście lat: Huck Finn i Pippi Pończoszanka
Doświadcza zmian hormonalnych [i przebudowy mózgu – przyp. red.]
ale jest to także wiek wyrywania się na zewnątrz i odkrywania świata.

Szesnaście lat: Zamknięte z powodu rekonstrukcji


Sporo energii trafia do wewnątrz, gdy nastolatek próbuje się zorien-
tować, kim jest. Chociaż hiperwrażliwy i emocjonalnie tkliwy, bywa
spektakularnie nieczuły na potrzeby innych. Ma do podjęcia wiele
decyzji i do rozważenia sporo nowych obowiązków, jednocześnie chce
się dobrze bawić i czuć się wolnym.
SZERSZY OBRAZ

Jeśli dziecko lub nastolatek przechodzą wiele wewnętrznych


zmian, ich emocjonalne życie wpada w turbulencje, a w gorsze
CZĘŚĆ 1

dni może się wydawać nawet absolutnie chaotyczne. Ważną


kwestią jest, że w fazach hiperwrażliwości nasze dzieci częściej
stosują zasadę „wysyłania wiadomości”. W chwilach gdy
wszystkie te wewnętrzne zmiany sprawiają, że czują się one
zdezorientowanie i niepewne, szukają – a nawet żądają – naszej
pomocy, kiedy rozglądają się za zmianą kierunku i orientacji.

Życiowa zmiana wprowadza dezorientację i sprawia, że dzieci


czują się chwiejnie, może być dużego kalibru, np. przepro-
wadzka lub zmiana szkoły, albo mniejszego – często jest to
seria drobiazgów, a stres narasta z czasem. Wpływ może mieć
nawet to, że rodzic ma szereg spraw do załatwienia po ode-
braniu dziecka ze szkoły: zakupy, które odkładał na później,
obowiązki, które nie mogą dłużej czekać, proste, ale czaso-
chłonne wyzwania codzienności. Jak i dlaczego to wszystko
dezorientuje dziecko? Takie krótkie podróże samochodem
mogą mu przeszkadzać i wykolejać ze znanych torów. Może
się zacząć od lekkiego podenerwowania, ale w miarę rozwoju

36
wypadków emocjonalny stan dziecka często się pogarsza. Ta-
kie wypełnione różnymi sprawami popołudnie może być dla
niego zbyt „chwiejne”, bo brakuje w nim tak potrzebnej prze-
widywalności, dzięki której czuje się ono komfortowo i bez-
piecznie. Co najważniejsze, żadna z załatwianych spraw nie jest
skupiona na dziecku. Pewne rzeczy są po prostu do ogarnięcia,
warto jednak zastanowić się, czy nie można tego zrobić przed
odebraniem dziecka ze szkoły lub przedszkola? A może da się
to załatwić hurtem w dwa dni, zamiast rozkładać na tydzień?
Czy można wziąć ze sobą przybory plastyczne, aby dziecko
było twórczo zaangażowane, kiedy siedzi w samo­chodzie lub
w poczekalni? Albo zrobić sobie przerwę w załatwianiu spraw,
zatrzymać się i zajrzeć na wystawę sklepu zoologicznego lub

ROZDZIAŁ 1
pospacerować po parku przed wyruszeniem w dalszą drogę?

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
Chwila na refleksję

Co dezorientuje twoje dziecko? Co powoduje, że zaczyna zachowywać


się inaczej niż zwykle lub „niegrzecznie”?

Możliwych rozwiązań jest wiele. Klucz stanowi jednak uświadomienie


sobie, że dziecko szuka orientacji i że kilka zmian w jego codziennym
rozkładzie zajęć może sporo zmienić. Jeśli takie minizmiany mogą je
ukoić i dzięki nim uda się uniknąć zmagań związanych z dyscypliną,
zatrzymaj się w pół kroku i zadaj sobie dwa ważne pytania:
1. Co dezorientuje dziecko i powoduje, że reaguje ono w ten sposób?
2. Czego potrzebuje dziecko, aby odzyskać orientację?

37
Ujmowanie „tego, co nie jest Dawidem”
Dyscypliną nie jest karanie i korekcja zachowań. Jest nią wy-
znaczanie rodzinnych wartości. Za każdym razem, gdy dys-
cyplinujemy dzieci, jasność co do wartości, które chcemy
pielęgnować w naszej rodzinie pomoże nam poczuć trwały
grunt pod nogami. Kiedy mówimy: „W naszej rodzinie w ten
sposób się do siebie nie odzywamy”, pomagamy dzieciom się
ugruntować. Robimy bowiem dwie rzeczy naraz: po pierw-
sze, nadajemy kierunek, a nic nie orientuje lepiej niż jasno
zadeklarowana, autentyczna wartość. Po drugie, tworzymy
filar wartości rodzinnych, do którego dzieci mogą się odnosić.
SZERSZY OBRAZ

Wyjaśniamy im, czego nasza rodzina nie robi i czym nie jest.

Często pytano Michała Anioła, jak mu się udało z kamienia wy­-


rzeźbić posąg Dawida. Dzieło było po prostu zbyt piękne, zbyt
wspaniałe, wręcz idealne. Odpowiadał, że tak naprawdę nie
CZĘŚĆ 1

wyrzeźbił Dawida, lecz ujął z kamienia to, co Dawidem nie było.


Innymi słowy, nie wyrzeźbił go, a pomógł mu się wyłonić. Miał
wizję archetypowej postaci, którą chciał stworzyć z marmuru,
i mając na uwadze tę bardzo konkretną istotę, postanowił usu-
nąć to, co nie było jej częścią.

Mamy tu wspaniałą metaforę rodzicielstwa. Podobnie jak Mi-


chał Anioł, który stworzył Dawida, usuwając nadmiar mar-
muru, w którym ta niezwykła postać została zamknięta, my
jako rodzice wspieramy dzieci, by mogły stać się tym, kim są,
pomagamy im zdefiniować same siebie, ujmując z ich otoczenia
„to, co nie stanowi naszych rodzinnych wartości”. Wyjaśniając
dzieciom, czego w naszej rodzinie się nie robi i jak się do siebie
nie odnosi, rodzice usuwają nadmiar marmuru w postaci niepo-
żądanych zachowań i pokazują im wyraźnie, co jest rdzeniem
wartości rodzinnych.

38
Umacnia to grunt, na którym stoimy. Dyscyplina może być te-
raz prowadzeniem, a nie wymierzaniem kary. W przeciwnym
razie utkniemy w cyklu nieustannej walki z naszymi dziećmi.
Stawianie znaku równości między dyscypliną a karą może
nas doprowadzić do wniosku, że jesteśmy zbyt surowi. Wtedy
robimy zwrot o 180 stopni i dyscyplinujemy zbyt niepewnie.
Wynik? Takie rozchwianie nie przekazuje dzieciom jasno tego,
czego chcemy. A kiedy nic sobie nie robią z naszych próśb czy
zasad (nieprecyzyjnych, bo sami mamy wobec nich mieszane
uczucia), reagujemy przesadnie i stajemy się zbyt surowi. Powo-
duje to, że dzieci również reagują z nadmierną intensywnością,
co może włączać w nas tryb Rodzica Potwora.

Postrzeganie dyscypliny jako rodzicielskiego prowadzenia

ROZDZIAŁ 1
lub „ujmowanie tego, co nie jest naszą rodziną”, a nie jako
kary, pomaga złagodzić związane z dyscyplinowaniem inte-
rakcje między rodzicem a dzieckiem. Pewien tata, z którym

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
pracowałem, powiada: „Wszystko się zmienia, kiedy uświa-
damiasz sobie, że gdy wprowadzasz dyscyplinę, nie musisz
się wycofywać z tego, co robisz, z obawy o surowość kary lub
zbyt energiczne wchodzenie z butami w życie dziecka, bo masz
już wszystkiego powyżej uszu. Czuję cudowną nową wolność,
kiedy wkraczam z interwencją”. Jeśli dziecko rzuci złośliwą
uwagę, użyje wulgaryzmu lub jest okrutne dla rodzeństwa,
my się do tego odniesiemy i skierujemy je na właściwe tory,
to tak jakbyśmy ujmowali po kawałku wszystko to, czego nie
chcemy kultywować w naszej rodzinie. Za każdym razem, gdy
to robimy, pokazujemy prawdziwe wartości naszej rodziny.

Pielęgnowanie świadomości podstawowych wartości rodzin-


nych może się wydawać ambitnym zadaniem, ale w rzeczy-
wistości jest dość proste. Dobrze zacząć od jednej lub dwóch
najważniejszych wartości, takich jak szacunek czy empa-
tia, bo za każdym razem, gdy dziecko okazuje rodzicowi,

39
rodzeństwu lub komuś spoza rodziny brak szacunku, mo-
że­my takie zachowanie podać za przykład przekroczenia
najważniejszej podstawowej wartości i przy każdej nadarzają-
cej się okazji do tego wracać. Nie tylko wtedy, gdy zachowanie
przekracza nasze granice, ale nawet wtedy, gdy dopiero za-
czyna dryfować w tym kierunku. Powiedzenie „nie przejmuj
się drobiazgami” nie ma zastosowania w rodzicielstwie,
które polega właśnie na spokojnym i pewnym dostrzeganiu
drobnostek i reagowaniu na nie. Nikt nie twierdzi, że powin-
niśmy się wszystkiego czepiać lub popadać w neurozę, ale
warto zasiewać nasiona dyscypliny, ponieważ „z małych rze-
czy wyrastają rzeczy duże”. Kiedy dziecko oddala się od któ-
SZERSZY OBRAZ

rejś z kluczowych wartości, warto skierować je z powrotem na


„rodzinną ścieżkę”. Dzieci potrzebują regularnej reorientacji.
CZĘŚĆ 1

Chwila na refleksję

Jakie są podstawowe wartości rodzinne, które chcesz by twoje dziecko


rozumiało i przyjęło?

Jeśli dzieci przekraczają twoje granice i czujesz, że rodzinne wartości,


są podważane, ważne, by zakomunikować to spokojnie i pewnie. Dzięki
temu osiągasz dwa cele:

1. Natychmiast zmieniasz orientację dziecka w otaczającym świecie.


2. Umacniasz wartości ważne dla rodziny.

W dalszej części książki – w rozdziałach Gospodarz, Ogrodnik


i Przewodnik – przyjrzymy się bliżej tej idei i przeanalizujemy
praktyczne przykłady odpowiednie dla etapu rozwojowego
i wieku dziecka, a następnie zastosujemy je pod kątem kiero-
wania swoimi reakcjami. Na razie spójrzmy na obraz w szer-
szej perspektywie.

40
Zrozumienie równowagi i sprzeciwu
Ważna jest zasada równowagi i sprzeciwu. Mówiąc najpro-
ściej, sprzeciw ma miejsce, gdy zderzają się świat wewnętrzny
i zewnętrzny dziecka – gdy występuje nierównowaga sił. Jeśli
wewnętrzny świat dziecka jest przytłoczony wymaganiami
świata zewnętrznego lub wrażeń ze świata jest za dużo, dziecko
z­a­cznie okazywać sprzeciw. Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Poniższy rysunek przedstawia miejsce spotkania delikatnego


wewnętrznego świata dziecka – jego nadziei i marzeń, wyjątko­-
wego kształtu osoby, którą jest – z presją i wymaganiami świa­‑
ta zewnętrznego.

ROZDZIAŁ 1
N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?

41
Strzałki skierowane do wewnątrz ilustrują wszystko to, co dla
życia dziecka jest zewnętrzne. Przykładowo w każdej rodzinie
występuje szereg niewielkich, ale powtarzalnych zdarzeń
związanych ze światem zewnętrznym, takich jak zakupy, wi-
zyty u lekarza lub po prostu jazda samochodem. Mamy spo-
tkania z innymi dziećmi, wszelkiego rodzaju wydarzenia
towarzyskie i sportowe. Dla niektórych może to być szkoła czy
odrabianie lekcji. Wszystkie te zdarzenia reprezentują siły ze-
wnętrzne – to strzałki skierowane do wewnątrz, ku środkowi
schematu. Są to wspólne społeczne aspekty życia rodzinnego
związane z szeroko pojmowanym światem.
SZERSZY OBRAZ
CZĘŚĆ 1

W środku jest dziecko. Ta cenna istota z biegiem lat stop-


niowo się kształtuje, stając się tym, kim jest. Gdy nasze dzieci
dorastają, ich wewnętrzny świat ulega konsolidacji. Wzra-
sta samoświadomość, pewność siebie i zrozumienie. Te siły,
które pochodzą z wewnętrznego świata dziecka, wyłaniają
się i wchodzą w kontakt ze światem zewnętrznym. Ilustrują
je strzałki zaczynające się w środku schematu i skierowane na

42
zewnątrz. Owe siły są rozwijane i wzmacniane dzięki takim
aktywnościom jak kreatywna zabawa i czas spędzony z rodziną
oraz na łonie natury.

Istnieje delikatna, dynamiczna interakcja między światem


zewnętrznym a wewnętrznym. U zdrowego, rozwijającego się
dziecka, gdy wszystkie wyzwania świata zewnętrznego (ta-
kie jak codzienne czynności) są na miarę jego wewnętrznego
świata, nie przekraczają jego zasobów i możliwości, tworzy
się powłoka przypominająca kokon.

Ta warstwa ochronna oddziela świat zewnętrzny i wewnętrzny.


Kiedy między tymi dwoma rodzajami „sił” istnieje równo-
wa­ga, a więc kiedy dziecko jest odprężone i zaangażowane,

ROZDZIAŁ 1
nabiera ono odporności emocjonalnej7 i łatwo dostosowuje
się do sytuacji. Wtedy właśnie w kokonie może wyrosnąć coś
wyjątkowego: żywa, wieloaspektowa osobowość, wzmacniana
rozkwitającym poczuciem wartości, samoświadomością i ma-

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
jąca jasność co do kierunku, w którym zmierza.

Sprzeciw wyrażany zachowaniem występuje wtedy, gdy nie


ma równowagi między siłami zewnętrznymi i wewnętrznymi.
Spójrzmy na drugą ilustrację tej koncepcji. Zasadniczo gdy siły
zewnętrzne stają się zbyt potężne, dziecko czuje się przytło-
czone i wyraża sprzeciw.

Kiedyś pracowałem jako pedagog szkolny i pewnego dnia


w moim gabinecie zjawił się i opadł ciężko na kanapę nasto-
latek, którego nazwiemy Josh. Owinął się kocem w kratkę,
który położyłem tam specjalnie, żeby dzieci mogły się nim otu­-
lić, i ponuro wpatrywał się w wysłużoną podłogę. „Josh, co się

7 Odporność emocjonalna nazywana jest także rezyliencją. Na ten temat


autor niniejszej publikacji napisał inną książkę: Emotinally Resilient Tweens
and Teens. W Polsce ukaże się jako Odporność emocjonalna dzieci i nasto-
latków. Jak radzić sobie z dokuczaniem, zastraszaniem i wykluczeniem (Na-
tuli, w przygotowaniu; przyp. red.).

43
dzieje?”, zapytałem. „Mam wrażenie, że niczego nie potrafię
zrobić dobrze – oznajmił ze złością. – Dzisiaj znowu spóźni-
łem się do szkoły. Musiałem iść do sekretariatu, żeby dostać
zaświadczenie o spóźnieniu. Potem lekcje, kartkówki, a po
szkole muszę jeździć z mamą po mieście i mam tyle zadań do-
mowych, że siedzę po nocach, żeby odrobić chociaż połowę…”
Kiedy wyliczał kolejne punkty na liście rzeczy do zrobienia,
stało się dla mnie jasne, że Josh cierpi na ostry przypadek
„wewnętrznego rozedrgania”.

To był chłopak tonący w „emocjonalnym przytłoczeniu”. Josh


czuł, że spada na niego wszystko naraz. Kiedy w efekcie wy-
SZERSZY OBRAZ

buchnął, a nauczyciel go ukarał, Josh odebrał to jako osobisty


atak. Ale jego wybuch miał całkowicie zrozumiałe przyczyny.
Chłopak zrobił to, ponieważ „dojrzał do wybuchu”. Kara wy-
mierzona przez nauczyciela była tylko kolejnym przytła-
czającym ciężarem. Spytałem, czy ma wrażenie, że świat za
CZĘŚĆ 1

mocno na niego naciska. „Czy to, co dorośli odczytują jako złe


zachowanie, to twoje próby powstrzymania się od wygarnię-
cia im tego, co naprawdę myślisz?”, zapytałem. Ten wysoki,
mocno zbudowany młody człowiek zerwał się na równe nogi.
„Właśnie – powiedział. – Dokładnie tak to wygląda. Nie chcę
sprawiać problemów. Po prostu staram się bronić”. Kiedy
najbliżsi Josha usiedli z nim przy jednym stole i opracowali
sposób, jak wszystko odkręcić, jego zachowanie się zmieniło.
To, co szczerze mi powiedział, nie było niczym niezwykłym
dla chłopca w jego wieku. Sens był taki: „Jeśli mnie będziesz
szanować, ja będę szanował ciebie”. Dla mnie w jego komen-
tarzu ważne było to, że czuł się nieszanowany przez ludzi,
którzy nieświadomie go przytłaczali. Z biegiem lat zacząłem
dostrzegać pewien wzorzec. Młodzi ludzie nie filozofują na
temat swojego stresu ani nie czynią uogólnień, gdy życie ich
przerasta. Biorą wszystko do siebie – i to całkiem logicznie

44
prowadzi ich do odwetu na osobach, na których spoczywa
odpowiedzialność, czyli na nas.

Kiedy myślimy o presji, z jaką ma do czynienia nasze dziecko


lub nastolatek, i kiedy pytamy go o tę presję, możemy otrzy-
mać bardzo interesującą i odkrywczą odpowiedź. Raz jeszcze
powtarzam: dzieci nie są po prostu „niegrzeczne”. To sprze-
ciw. My, rodzice, możemy powiedzieć, że są rozdrażnione
i poirytowane, ale tak naprawdę to reakcja na brak równowagi
w życiu. Wewnętrzny świat dziecka lub nastolatka podlega tak
dużej presji z zewnątrz z powodu zbyt wielu oczekiwań, że
ich delikatne, dopiero wyłaniające się wewnętrzne „ja” traci
poczucie równowagi.

ROZDZIAŁ 1
Warto, by rodzice zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, po-
nieważ jeśli wewnętrzny świat dziecka jest chwiejny, jego
samoocena zaczyna gwałtownie spadać. Poczuje się ono nie-
dopasowane.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
U D Z I E C I I N A S T O L AT K Ó W P O C Z U C I E N I E A D E K W AT N O Ś C I
M OŻ E S K U T KOWAĆ DW I EM A FA Z A M I Z AC H OWA Ń:

1. Obroną.
Jeśli brak równowagi będzie się utrzymywał, na początku
będą się wytrwale bronić i stawiać opór.

2. Wycofaniem.
Ale jeśli przytłaczający je świat zewnętrzny będzie na nie
bezlitośnie napierał, a obrona i opór nie zdołają utrzymać
go na dystans, w końcu wycofają się na defensywne po-
zycje, staną się niedostępne dla rodzin i otoczenia. Wiele
dzieci szuka schronienia we względnym „bezpieczeń-
stwie” i „anonimowości” świata online ze wszystkimi
związanymi z nim „wirtualnymi związkami”. Relacje
oparte na mediach społecznościowych mogą być kuszące

45
dla przygniecionych ciężarem oczekiwań młodszych lub
starszych nastolatków, ponieważ pozwalają one na fał-
szywe poczucie kontroli nad interakcjami. A kiedy dziecko
znajduje się pod ciągłą presją i doświadcza silnego przytło-
czenia, mogą się zacząć poważne problemy ze zdrowiem
psychicznym, takie jak depresja, uzależnienie, a nawet
zaburzenia dysocjacyjne połączone z agresją.

Jeśli potencjał emocjonalny dziecka lub nastolatka może


sprostać wymaganiom życia codziennego, wydarza się coś
zupełnie innego. Gdy istnieje równowaga między światem
zewnętrznym a życiem wewnętrznym (lub emocjonalnym),
SZERSZY OBRAZ

dziecko buduje i wzmacnia swoją odporność emocjonalną.

Trzy kluczowe zasady opisane poniżej pomagają rozwijać


CZĘŚĆ 1

i wspierać dziecko lub nastolatka w codzienności dorastania:

PIERWSZA: CENTRUM I ORIENTACJA


Cenny, wewnętrzny rdzeń dziecka otrzymuje z zewnątrz bodźce na miarę
jego możliwości, a jego łagodne i powoli rozwijające się wewnętrzne „ja”
potrafi je rozpoznać i przetworzyć. W tych sprzyjających warunkach powstaje
emocjonalny filar, który działa wspierająco w ciężkich chwilach i pozwala
poczuć spokój i radość.

DRUGA: RÓWNOWAGA
Jeśli równowaga jest zachowana, dziecko lub nastolatek znacznie czę-
ściej czują, że „Mam w sobie siły, aby spełnić to, o co mnie proszą”.

TRZECIA: POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA


Kiedy między możliwościami dzieci lub nastolatków a wyzwaniami, przed
którymi stają, istnieje zdrowa równowaga, mogą zaufać swojemu otocze-
niu. Sprawia to, że odnoszą się z zaufaniem do dorosłych znajdujących
się w pobliżu i mają poczucie bezpieczeństwa.

46
Wszyscy chcemy, aby nasze dzieci były w kontakcie ze swoim
centrum, czuły się zrównoważone i bezpieczne. Nikt z nas
nie budzi się rano z zamiarem zaburzania czyjejś równowagi
lub wywołania dezorientacji. Życie jednak idzie swoim torem.
Ponieważ jesteśmy kierowcami oraz planistami i mamy ocze-
kiwania związane z rozkładem dnia naszych dzieci (powodo-
wani oczywiście najlepszymi intencjami), w efekcie w różnym
stopniu symbolizujemy presję, która jest źródłem ich stresu
i tego wszystkiego, z czym się zmagają. To my jesteśmy naj-
bliżej tych rozwijających się osób, więc to przeciwko nam się
bun­tują. Warczą na nas, są „niegrzeczne” i odpowiadają aro-
gancko. Można by posunąć się do stwierdzenia, że w niektórych
rodzinach dziecko postrzega rodzica jako wroga, a nie obrońcę.

ROZDZIAŁ 1
Dziecko osaczone
Kiedy dziecko czuje się zdezorientowane, zaczyna się bać.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
Siły zewnętrzne przytłaczają jego życie wewnętrzne. Lista
winowaj­ców może być długa: zbyt wiele zabawek lub ksią-
żek, zbyt wiele zajęć pozalekcyjnych i sportowych, za dużo
spotkań ze znajomymi, za dużo telewizji i siedzenia przed
komputerem, zbyt wiele informacji przeznaczonych dla uszu
dorosłych. Kiedy te wszystkie zewnętrzne siły napierają, tar-
cza lub kokon, które oddzielają życie wewnętrzne i zewnętrzne
dziecka oraz chronią je podczas rozwoju jego odporności
emocjonalnej i osobowości, są zagrożone. Kiedy dziecko (lub
nastolatek) czuje się przytłoczone wydarzeniami i emocjami,
wycofuje się i zadaje światu ciosy albo stawia opór.

W sytuacji równowagi układ współczulny, odpowiedzialny


za włączanie i wyłączanie naszej reakcji walki lub ucieczki,
oraz układ przywspółczulny, panujący nad reakcją rozluźnie-
nia i zrelaksowania, obracają się w kręgu delikatnego tańca.

47
Wyobraźmy sobie dwie drużyny próbujące utrzymać między
sobą linę, zachowując jednocześnie jak najmniejsze jej napię-
cie – to odwrotność przeciągania liny. Między reakcją walki lub
ucieczki a reakcją rozluźnienia utrzymuje się delikatna równo-
waga – psychika dostraja się subtelnie zaw­sze tam, gdzie coś
nas niepokoi lub wzbudza lęk.

Członkami tych drużyn są hormony, chemiczne substancje


produkowane przez gruczoły. Słowo „hormon” pochodzi z gr­e­-
ki, gdzie oznacza „wprawiać w ruch” – i tak się właśnie dzieje.
Niektóre hormony stresu nie widzą granic i nie przestają cią-
gnąć w swoją stronę, co może doprowadzić do wszelkiego
SZERSZY OBRAZ

rodzaju problematycznych zachowań. Hormony te mogą po-


zostawać aktywne w mózgu zbyt długo, uszkadzając, a na-
wet unicestwiając komórki w hipokampie – obszarze naszego
mózgu odpowiedzialnym za pamięć, opartą na wiedzy i otwar-
ciu na uczenie się nowych rzeczy.
CZĘŚĆ 1

Warto, by rodzice mieli ogromną uważność na te momenty,


kiedy dzieci wchodzą w tryb walki lub ucieczki. Zapewnienie
równowagi w ciągu dnia oznacza całe mnóstwo punktów de-
kompresji (takich jak zabawa, czytanie, słuchanie bajek, mu-
zyki albo odpoczynek) pomoże wywołać reakcję relaksacyjną
i ustanowić na nowo to, co naukowcy zajmujący się działaniem
mózgu nazywają równowagą metaboliczną. Jeśli dziecko lub
nastolatek może przejść taką dekompresję po pełnym stre-
sów dniu, prawdopodobieństwo, że będzie z nami walczyć lub
uparcie zamknie się w sobie, jest o wiele mniejsze.

Na szczęście prawie wszyscy rodzice wiedzą, że bicie dzieci


to nie jest dobry pomysł8. Matka czy ojciec, którzy wymierza­-

8 Należy dodać, że zakaz stosowania kar cielesnych jest w Polsce uregulo-


wany prawnie, został ujęty w art. 961 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego,
a stosowanie ich stanowi przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej
dziecka z art. 217 Kodeksu karnego. W sprawie przemocy wobec dzieci
i młodzieży można przeczytać więcej w raporcie Fundacji Dajemy Dzieciom

48
ją dziecku kary cielesne, dziwią się, że wydaje się ono pozba-
wione wyrzutów sumienia i zachowuje się wyzywająco, a warto,
by zrozumieli, że ta postawa wiąże się z reakcją walki lub uciecz-
­k i. Kiedy dziecko otrzymuje uderzenie, jego organizm uwalnia
adrenalinę, co w znacznym stopniu blokuje ośrodki bólu. Nie
chodzi więc o to, że wykazuje ono postawę buntowniczą, ale
o to, że jego umysł i ciało weszły w stan wyjątkowy i przygoto-
wały je na to, co organizm odczytuje jako sytuację zagrażającą
życiu. Włącza się również „pamięć przetrwania”, co oznacza,
że dziecko będzie pamiętało taki incydent dłużej, niż można
by się spodziewać. Być może szybko wróci do równowagi, ale
zwiększona nieufność wobec rodzica pozostanie. Uwaga – ta
sama kaskada hormonów wyzwala się u dzieci, na które się

ROZDZIAŁ 1
napastliwie krzyczy. Być może w wielu domach wrzaski za-
stąpiły bicie, ale długotrwałe efekty takiej strategii są niepo-
kojąco podobne.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
Pewna para przyszła do mnie w sprawie swojego czterolet-
niego dziecka, które „wymykało się spod kontroli”. Opisywa­‑
li napady złości syna, podczas których kopał, bił i gryzł. Na
podstawie oznak zewnętrznych można było stwierdzić, że
dziecko doświadcza kompletnego załamania. W jego systemie
nerwowym następowało zwarcie. Jego zachowanie mówiło ro-
dzicom: „Wystarczy, dosyć! Nie radzę sobie z tym wszystkim,
czego ode mnie żądacie. Moje życie musi być spokojniejsze,
tego właśnie potrzebuję. Więcej spokojnego rytmu. Nie radzę
sobie z tym wszystkim, co wiruje wokół mnie!”. Napady złoś­–
ci każdego dziecka można podsumować w czterech słowach:
„Za dużo się dzieje”.

Siłę: https://fdds.pl/co-robimy/raporty-z-badan/2022/postawy-wobec-kar-
-fizycznych-i-ich-stosowanie (online, dostęp: 31.03.2023), tam także można
znaleźć informacje o tym, jak reagować w takich sytuacjach i gdzie szukać
pomocy (przyp. red.).

49
„Na każdym kroku z nami walczy – powiedział jego wyczer-
pany tata. – Kiedy to się skończy?” To zrozumiałe: bali się, że
ich syn może mieć problemy emocjonalne. Odpowiedź była
prosta, choć dla nich zaskakująca: „Skończy się, gdy wasz syn
przestanie postrzegać was jako wrogów, gdy przestanie czuć,
że musi z wami walczyć, żeby przeżyć. Kiedy ograniczycie
to, co może go przytłaczać – np. zmniejszycie liczbę spotkań
z rówieśnikami, ograniczycie czas spędzony przed ekranem
i zadbacie o to, by nie słyszał waszych dorosłych rozmów, które
mogą wzbudzić w nim niepokój, najprawdopodobniej będzie
was postrzegać jako tych, którzy go chronią. Znowu staniecie
się jego bezpieczną przystanią”.
SZERSZY OBRAZ

I rzeczywiście kilka tygodni po tym, jak rodzice uprościli życie


syna i wyrugowali to, co go przytłaczało, dostrzegli oznaki
zmiany. Dzikie, niekontrolowane zachowanie powoli słabło,
a napady złości stawały się coraz rzadsze i krótsze. Chłopiec
CZĘŚĆ 1

wciąż stawiał opór, ale znacznie mniej gorączkowo. „Wciąż


sprawdza, czy może nam ufać, ale nie w tak gwałtowny sposób,
jak do tej pory”, stwierdziła jego mama.

Dziecko ucieka, rodzice walczą


Nietrudno wpaść w złość, kiedy nasze próby porozumienia się
z dzieckiem lub nastolatkiem spotykają się z oporem i niechę-
cią i po raz kolejny słyszymy „A co mnie to obchodzi”. Próbu–
jemy działać rozsądnie, a dziecko nie okazuje nam szacunku.
Oto co pewien bardzo rozgniewany ojciec miał do powiedze-
nia na temat zachowania swojego syna: „To było jak walenie
głową w mur. Nic, co mówiłem, do niego nie docierało. Robi-
łem się purpurowy na twarzy i potwornie wściekły”.

Jest to dynamika wydarzeń, którą wszyscy znamy aż za do-


brze – dziecko przekracza cienką linię, której według nas
przekraczać nie powinno, a jeden z rodziców mówi: „Dosyć!”.

50
Młody człowiek spokojnie robi to raz jeszcze, a rodzic zaczy–
na się wściekać. Dziecko buduje wokół siebie ścianę z „a co
mnie to obchodzi!”, rodzic zaś wybucha. Taka wymiana zdań
zdarza się w każdej rodzinie. Kiedy jednak staje się standar-
dem, może się przekształcić w niezwykle destrukcyjny cykl.
Dziecko rzuca się do ucieczki, co wywołuje w rodzicach chęć
walki. Teraz cała rodzina jest zalana adrenaliną i kortyzolem.
Rzy­mianie nazywali to distractia, co tłumaczy się jako „roz-
szarpanie na strzępy”. Kiedy taka pętla stresu wchodzi na
wysokie obroty, zaczynamy mieć wrażenie, że cała rodzina
jest rozdarta.

Cuda płatów czołowych

ROZDZIAŁ 1
Chcemy mieć kontakt z naszymi dziećmi oraz wpływ na ich
życie. Aby tak się stało, płaty czołowe w mózgu muszą się pra-
widłowo rozwijać. Kiedy rodzic jest spokojnym, pewnym straż-

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
nikiem i obrońcą9, czuwającym nad tym, co w życiu dziecka
mu służy, a co nie, rozwój płatów czołowych przebiega pełniej.
Dobry strażnik będzie podchodzić do „przyjaznych dziecku”
koncepcji marketingowych ze zdrowym sceptycyzmem, przyj-
rzy się dokładnie materiałom i reklamom na rynku towarów
dla dzieci, zanim wystawi swoją latorośl na ich działanie.
Chociaż na krótką metę wydaje się nam łatwiejsze podążanie
z prądem i postępowanie tak, „jak każdy wychowujący dzieci
w dzisiejszych czasach”, wiele współczesnych zabawek, pro-
gramów telewizyjnych czy internetowych oraz gier jest dra-
matycznie nieadekwatnych do wieku dziecka. Bywają bowiem
przepełnione treściami seksualnymi lub wyrażają zachowa-
nia agresywne, zawierają obrazy czy zachowania promujące

9 Warto objaśnić, że w oryg. autor używa określenia gatekeeper or sentinel,


czyli dosłownie strażnikiem bram, wartownikiem – co wskazuje na cel sto-
sowania dyscypliny przez Payne’a: rodzic chroni dziecko przed nadmiernym
obciążeniem, nieadekwatnym do jego wieku i możliwości (przyp. red.).

51
przemoc. Reakcja mózgu na taki materiał polega na przekie-
rowaniu aktywności z płatów czołowych i rozwoju empatii na
ciało migdałowate lub obszar mózgu odpowiedzialny za proste,
automatyczne reakcje. To z kolei sprawia, że rozmowa z dziec-
kiem na temat jego zachowania może stać się naprawdę trudna.

Kiedy rodzic jest w stanie być przewodnikiem dziecka, nie na-


potykając przy tym zbyt często na opór, to dlatego, iż funk-
cjonowanie młodego człowieka przeszło na poziom lepiej
ukształtowanego mózgu i dojrzalszych płatów czołowych.
W takim scenariuszu dziecko ma poczucie, że życie jest bez-
pieczne i przewidywalne. Aby być dobrymi strażnikami u bram
SZERSZY OBRAZ

rozwoju, war­to byśmy jako rodzice monitorowali ilość ma-


teriału bombardującego potomka i trzymali się naszych za-
sadniczych wartości. Stojąc twardo na nogach i wychowując
dziecko świadomie, sami korzystamy z bardziej rozwiniętych
części mózgu, z naszego centrum dowodzenia. Zastępujemy
CZĘŚĆ 1

w ten sposób służącą przetrwaniu pętlę walki lub ucieczki,


w którą możemy łatwo wpaść z naszym dzieckiem, znacznie
bardziej zbalansowaną, osadz­oną w relacji dynamiką. Nace-
chowane miłością i bezpieczeństwem życie rodzinne toczy się
lekko i bez trudności.

Jedno z najlepszych podsumowań wpływu nauki o mózgu na


rodzicielstwo i dyscyplinę pochodzi z pracy doktor Dee Joy Co-
ulter, pionierki neuronauki i autorki książki Original Mind. Un-
covering Your Natural Brilliance [Oryginalny umysł. Odkrywanie
swojej naturalnej przenikliwości]. Coulter porównuje reakcję
stresową (inicjowaną w ciele migdałowatym) z reakcją odpor-
ności (która rozpoczyna się w płatach czołowych – w ośrodku
funkcji wykonawczych), jak za chwilę zobaczycie w zestawieniu.
Tekst kursywą po każdym z głównych punktów jest mojego
autorstwa i został dodany w formie szeregu praktycznych przy-
kładów, aby pokazać, jak owe punkty mają się do dyscypliny.

52
Z A S TA N Ó W M Y S I Ę , Z A C O O D P O W I E D Z I A L N E S Ą
P Ł AT Y C Z O Ł O W E :

• Angażują wolę i aktywizują inicjatywę. Dziecko będzie mogło


się godzinami bawić i uczestniczyć w rozwiązywaniu proble-
mów.

• Regulują wewnętrzny dialog, niezbędny do panowania


nad zachowaniami impulsywnymi, będący fundamentem
rozumowania i języka kreatywności. Dziecko będzie sobie
lepiej radzić z rozwiązywaniem problemów przez refleksję oraz
z rozumieniem, jaki sens mają wskazania rodzica, zmniejszając
tym samym swoje poczucie zagubienia. Nauczy się internalizo-
wać prowadzenie rodzica, dzięki czemu unikniemy wyjaśniania

ROZDZIAŁ 1
wszystkiego wciąż od nowa.

• Utrzymują czujność i koncentrację. Dziecko będzie potrafiło


uważniej słuchać rodzicielskich wskazań.

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
• Sprzyjają współpracy, nawet wtedy, gdy wokół bardzo
wiele się dzieje. Dziecko będzie potrafiło lepiej dawać sobie
radę ze zmianami, zachowując równowagę na miarę swoich
możliwości.

• Pozwalają dostrzegać i rozumieć złożone wzorce. Dziecko


będzie w stanie zrozumieć, jak doszło do kłótni lub sporu, za-
miast bronić wyłącznie swojego punktu widzenia.

• Potrafią przetwarzać wiele zmiennych jednocześnie.


Dziecko będzie w stanie zrozumieć wskazania, szybciej zo-
rientuje się, jak zrobić to, o co się je prosi.

• Wspierają myślenie z wyprzedzeniem, robienie planów


i przewidywanie konsekwencji. Dziecku łatwiej będzie unikać
konfliktów i gorących sporów, kiedy będzie rozumiało, jaką
reakcję jego zachowanie może wzbudzić w innych.

53
• To jedyny region mózgu, w którym rodzi się świadomość
połączenia między ciałem a umysłem. Dziecku łatwiej będzie
unikać fizycznej agresji, która wynika między innymi z braku
rozumienia, co właściwie robi.

• Są bezpośrednio zaangażowane we wszystkie stany szczy-


towej wydajności. Dziecko będzie potrafiło wejść do „strefy
twórczej” i w niej pozostać, gdy będzie się bawiło, uczyło,
a zwłaszcza w relacjach społecznych.

• Rejestrują współczucie, empatię, intymność społeczną


i więzi. To niezwykle ważne w kontekście prowadzenia i dys-
cypliny. Dziecko będzie w stanie lepiej zrozumieć, jak jego
SZERSZY OBRAZ

działania wpływają na innych. Będzie miało trwalsze relacje


z rodzeństwem, a co najważniejsze – otworzy serce na rodzi-
ców, przez nich zaś na świat wokół.

Kiedy dziecko czuje się bezpiecznie i ufa otaczającemu je światu –


CZĘŚĆ 1

zarówno w wymiarze emocjonalnym, jak i fizycznym – wszyst-


kie te cudowne umiejętności trafiają na żyzny grunt. Gdy dziecko
doświadcza świata jako miejsca przyjaznego, a nie wrogiego,
przewidywalnego, a nie przypadkowego, wówczas kreatywny
ośrodek funkcji wykonawczych uwalnia się od prymitywnych
reakcji, przerywa krąg walki lub ucieczki, w którym dominuje
zasadniczy priorytet – przetrwanie. W piątej części książki – Na
głębokie wody – znajdziecie konkretne, łatwe do zastosowania
strategie, dzięki którym będziecie w stanie zapewnić dziecku
równowagę. Łatwiej mu będzie zrobić ogromny krok naprzód
i rozwinąć arcyważne możliwości płatów czołowych.

Zalew i odporność
Podsumowując: pod naporem zbyt wielu bodźców nasze dzieci
często doświadczają reakcji walki lub ucieczki, która rodzi się
w ciele migdałowatym. Zbyt dużo zadań, zbyt dużo hałasu, zbyt

54
dużo tego, co je rozprasza, i zbyt dużo komunikatów. „Zale-
wane” nadmiarem wyzwań, nie potrafią się same wyregulować.
Z drugiej strony, kiedy nasze prośby wobec dziecka są na miarę
jego możliwości i zasobów, z większym prawdopodobieństwem
będzie ono korzystać ze swoich płatów czołowych. Zamiesz-
czona poniżej tabela jest podsumowaniem zestawienia stanu
bycia „zalanym” z „odpornością” według doktor Coulter oraz
tego, jak takie stany mogą wyglądać. Dziecko odporne emocjo-
nalnie można prowadzić, nie ryzykując zerwania więzi. Dziecko
przeżywające „zalew”, przytłoczone, prawdopodobnie potrak-
tuje dyscyplinę i prowadzenie rodzica jako zagrożenie, a na
udzielane wskazania będzie reagowało zwiększonym oporem.

ROZDZIAŁ 1
Co to jest odporność? Co to jest zalew?

N I E P O S ŁUS Z N E C Z Y Z D E ZO R I E N TO WA N E ?
1. Umiejętność adekwat- 1. Reagowanie zgodnie
nego reagowania na z przyzwyczajeniami; po-
każdą sytuację. wtarzanie i odgrywanie
2. Powrót do stanu uspoko- utrwalonych wzorców re-
jenia i uważności między akcji.
różnymi zdarzeniami. 2. Utrzymywanie stałej, niskiej
3. Umiejętność ciesze- czujności między różnymi
nia się tym, co nowe, zdarzeniami; wchodzenie
i zainteresowania infor- na wysoki poziom czujno-
macjami neutralnymi ści podczas każdego wy-
emocjonalnie. darzenia.
4. Umiejętność angażo- 3. Dziwienie się wszystkiemu,
wania się w działania co nowe, i zwracanie uwagi
społeczne i cieszenia się tylko na to, co ma w sobie
przyjaźnią, zabawą oraz ładunek emocjonalny, infor-
humorem. mację wysoce istotną.

55
5. Umiejętność przyjmo- 4. Izolacja społeczna, usta-
wania pozytywnej in- lona rutyna działania,
formacji zwrotnej od unikanie zabawy, brak po-
otoczenia. czucia humoru lub reakcji
6. Umiejętność wzięcia na zabawne sytuacje.
w nawias wydarzeń ne- 5. Odrzucanie sygnałów do-
gatywnych. W katego- cenienia i konsekwentne
rii czasu: „To dzieje się postrzeganie sukcesu
tylko tu i teraz”. W kate- jako porażki, jako czegoś
gorii przestrzeni: „To bę- przypadkowego lub twier-
SZERSZY OBRAZ

dzie miało wpływ tylko dzenie, że nie jest się wy-


na ten aspekt życia, starczająco dobrym.
a nie na wszystko”. 6. Przesadna ocena efektu
zdarzeń negatywnych.
W kategorii czasu: „Za-
CZĘŚĆ 1

wsze tak będzie”. W ka-


tegorii przestrzeni: „To
wpływa na całe moje ży-
cie i wszystko zatruwa”.

You might also like