Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 100

„M łodego T ec h n ik a ” w ydaje

In s ty tu t W ydaw niczy W numerze


„N asza K sięg arn ia”
• g LISTY Z NOWEJ A T L A N T Y D Y ......................... 2
R ed a k to r naczelny: g MOHO I BURMO: SZTURM DO WNĘTRZA
Z bigniew P rzy ro w sk i ZIEMI — m gr K rzysztof Jakubow ski . . . 6
Z-ca re d a k to ra naczelnego: g NOWE I N A JN O W S Z E ......................................... I8
J a n St. K opczew ski
R ed a k to r graficzny: g CO TO JEST TARCIE? — inż. A ndrzej Mol-
W ładysław Jabło ń sk i d e n h a w e r ...................................................................20
g ILE WTAŻY WENUS? — d r J a n G adom ski . . 27
g

GS
MIESZANKA NAUKOWO-TECHNICZNA . . 32
g METEORY MIKROSWIATA — m gr Janusz
A, Zajdel .......................................................................... 34
g PRZYRZĄD, KTÓRY ZROBIŁ ŚWIATOWĄ
ADRES REDAKCJI: KARIERĘ — Tadeusz Twarogowski . . . . 44
W arszaw a 1, ul. Spasow skiego 4 g NA W A R S Z T A C IE ............................................... 49
s k ry t. poczt. 380
g POMYSŁY G E N IA L N E .........................................68
TELEFONY: g KLUB W Y N A LA ZCÓ W ......................................... 69
R edaktor naczelny: 6-26-27
R edakcja: 6-24-31 do 36 g F O T O -T R IC K ............................................................74
w ew n. 47 g CO NOWEGO W FOTOGRAFII — inż. Ryszard
Dział Łączności z C zytelnikam i:
6-24-31 do 36, w ew n. 42 K r e y s e r ......................................................................... 75
Nie zam ów ionych artykułów g CIERPIENIA WYNALAZCÓW — Jan Lewan­
R edakcja nie zw raca dow ski ...................................... ' . . . . . . 78
g CHEMIA NA CODZIEŃ — m gr Stefan Sękowski 80
Zam ów ienia i przed p łaty na g ROZMAITOŚCI MATEMATYCZNE — m gr S ta­
p re n u m e ra tę p rzy jm o w an e są nisław K o w a l ...................................... 84
w te rm in ie do d nia 10 m iesią­
ca p o przedzającego okres p re ­ g ZE ŚWIATA FIZYKI —m gr Jerzy Rogaczewski 86
nu m eraty — przez urzędy g DOŚWIADCZENIA BEZ PRZYRZĄDÓW . . 88
pocztowe, listonoszy, oddziały
i delegatury „R uchu” . Można g MIESZANKA NAUKOWO-TECHNICZNA . . 89
rów nież zam ówić p re n u m e ra tę
dokonując w płaty na konto g GŁOWA DO GÓRY — Sław om ir Ruciński . . 90
PKO 1-6-100 020 — C entrala g HIPOLIT MÓŻDŻEK P Y T A .............................92
K olportażu „R uch” , W arsza­
wa, ul. S reb rn a 12, lub prze­ g R O Z W IĄ Z A N IA ..................................................... 94
syła jąc należność pod tym
adresem zw ykłym przekazem g PRZEDZIWNE OBLICZA KADETA PIRXA . .95
pocztow ym . g AKTUALNE W Y D A R Z E N IA .............................96
C ena w prenum eracie k w a r­
talnej 12 zł, półrocznej 24 zl,
rocznej 48 zł. N um er ilustrow ali: W łodzimiera Terechow icz (I str.
Zlecenia n a w ysyłkę za gra­ okładki), W ładysław Jab ło ń sk i (IV str. okładki), Z bi­
nicę p rz y jm u je Przedsiębior­ gniew Piotrow ski, H anna Stachurska.
stw o K olportażu W ydaw nictw Fotografie w n um erze: Tadeusz Bukow ski, CAF,
Z agranicznych „R uch” — W ar­ „E n d eav o u r” , Zenon Harasyon, W ładysław Jabłoński,
szawa, ul. W ilcza 46, kon to PKO H elena K uncewicz, „P o p u lar Science” , „Sow ietskij
1-6-100 024. Telefon n r 8-49-58.
Sojuz” .
Egzem plarze z la t ubiegłych
m ożna habyd w C entrali K ol­
portażu „R uch” , D ział Sprze­
daży A ntykw arycznej, W arsza­ KOMUNIKAT
wa, ul. S reb rn a 12, w płaca­
ją c należność na k o n to PKO W zw iązku z niedoborem w p ro d u k cji papieru, spo­
1-6-100 004. wodowanym* w I k w artale br. trudnościam i energe­
tycznym i i tran sp o rto w y m i — podobnie ja k i in n e
czasopism a — zm uszeni jesteśm y przejściow o o g ra­
Z akłady G raficzne niczyć objętość „M T” . O graniczenie to dotyczyć będzie
„D om Słowa P olskiego”
Zam. 816 83.771 egz. L-73 praw dopodobnie ty lk o najbliższych trzech num erów .
O M ON ICE, czyli o p o d p atry w an iu i naśladow aniu p rz y ro d y p rzez technikę,
pisze Nasz K orespondent w k o lein y ra liście z N ow ej A tla n ty d y . A ta k oto
podpatrzył p a jąk a krzyżaka p rz y pom ocy „ P r^ k tik i FX ” nasz C zytelnik —
Z?mon H arasym z Z ernik.
* Kom ar i m acka m ają ąirosfcopy * n u -
« « « « pająk chodzi * Codow na skóra
L am ino * P tak i w plaaetarłam * In iyn ie-
row łe zazdroszczą ćm om * Co w ic skrzyp-
tocz, a czego nie w iedzą elek tronicy

LISTY
Z NOWEJ ATLANTYDY
W ty m liście będzie m owa o m łodej nauce, która ostatnio robi za­
wrotną karierę — o bionice. Sama nazwa: BION1KA, może człowieka
oszołomić —•. brzmi jak imię pięknej dziew czyny.
Bionika przyszła na św iat przed paru la ty jako dziecko biologii
i techniki. Bionicy, czyli uczeni zajm ujący się bioniką, w ykorzystu­
ją znajomość procesów biologicznych do rozw iązywania zadań in ży­
nieryjnych, czyli podpatrują w ynalazki ży w e j przyro d y, a b y zastoso­
wać je w technice, głównie w różnych dziedzinach elektroniki i cy­
bernetyki. N iektórzy specjaliści definiują bionikę ty tk o w ty m ostat­
nim, wąskim zakresie — jako bioelektronikę. P rzyjm ijm y jednak
dla w ygody, iż bionika obejm uje całe pogranicze biologii i techniki.
Uczeni działali na nim ju ż od dawna, jednakże dopiero ostatnie po­
stęp y elektroniki i innych gałęzi w iedzy spraw iły, że w yp ra w y na ten
pograniczny obszar sta ły się bardzo owocne.
Bionicy, jako podpatryw acze przyrody, są plagiatoram i — kradną
je j pom ysły. Rozgrzesza ich jednak szlachetny cel oraz to, że nawet
gdyb y chcieli, nie m ieliby jak zapłacić honorarium za licencje pa­
tentow e. Bo i jak na p rzyk ła d wynagrodzić muchę i kom ara, które
pozw oliły ukraść sobie patent na n ow y giroskop, czyli urządzenie
„pam iętające” jakiś początkow y kierunek w przestrzeni?
1 mucha, i komar, odznaczające się w śród ow adów największą
zręcznością lotu. m ają tzw . przezm ianki, szczątkow e skrzydła drugiej
pary. Są to d w ie m ałe w ypustki, umieszczone po obu stronach tuło­
wia. Jeszcze niedawno sądzono, ze ich rola ogranicza się do regula­

• P rze d trz e m a w iek am i an g ielsk i filozof F ran ciszek B acon naofeał


.p t- A U an ty d a”, w k tó ry m p rz e d sta w ił id eę p ań stw a n a u k Ł C o
sły ch ać w e W SPÓŁCZESNYM PAŃSTW IE NAUKI, donosi w sw oich listach
n asz „sp e c jaln y y. y s ła n n ik ” , re d . R yszard P iekarow ica.
cji powrotu skrzydłu podczas machania i do kontroli odnóży. Ale
potem hardziej spostrzegaw czy badacze zau w ażyli, iż przezm iank i
zachowują się jak giroskopy i służą także za stabilizatory rów now agi.
G dy owad leci, przezm ianki drgają z góry na doi i z dołu do góry
z ogromną prędkością (aż 330 ra zy na seJauridę). D zięki tem u obie
w ypustki zachowują się jak giroskop: g d y owad nagle przechyli się
w bok, nie zm ieniają położenia razem z resztą owadziego ciała i s y ­
gnalizują mu, że aby lecieć dobrze, m usi zm ienić nachylenie.
R ozpatrzyw szy się w tym zm yślnym przyrządziku, uczeni zbudo­
wali podobny, ty le że z metalu, i nazwali go m ądrze girotronem. Zna­
lazł on zastosowanie w samolotach w ojskow ych dalekiego zasięgu.
Niepozorne przezm ianki są tylk o jednym z niezliczonej w prost li­
czby żytcych mechanizmów oraz pom ysłów wcielonych w ż y w y orga­
nizm.
Pewien badacz, korzystając z usług m agnetofonu, obliczył, że czte­
roletnie dziecko zadaje dziennie przeciętnie 440 pytań typu „dlacze­
go?99, ,a skąd?” itp. Bionikę ochrzczono oficjalnie dopiero 3 lata tem u,
ale lista pytań, które sobie i przyrodzie zadali adepci n ow ej nauki,
jest też ogromna. Oto niektóre z nich:
— Dlaczego m rów ka trafia do m row iska naw et w ted y, gdy m row i­
sko przenieść r .i pustynię?
— Dlaczego i aury u zw ierząt m ają tak m ałe tarcie?
~ Dlaczego helfin p ływ a szybciej od sta tk ó w zbudowanych przez
człowieka?
— Dlaczego pająk chodzi, choć jego odnóża nie m ają m ięśni?
— Dlaczego nietoperz um ieszczony w nieośw ietlonym pokoju po­
trafi uniknąć przeszkody w postaci drucika grubości 0,18 mm?
To oczywiście tylk o garść pytań, którym i zajm uje się biernika. Część
z nich ju ż wyjaśniono. N ietoperz okazał się posiadaczem czułego
urządzenie echolokacyjnego. Historia ta je st dość znana, w ięc nie bę­
dziem y się o n iej rozpisywać. Podam y tylko, że niektóre nietoperze
w ykryw ają z pomocą ultradźw ięków naw et ry b y pod wodą, chociaż
p rzy przejściu z pow ietrza do w ody i (po odbiciu) z w o d y do pow ie­
trza, sygnał, i tak niesłychanie nikły, zostaje osłabiony 700 tysięcy
razy. Według obliczeń Donalda Griffina, znanego amerykańskiego ba­
dacza nietoperzy, echolokator tych zw ierząt jest w najgorszym razie
10 tysięcy ra zy spraw niejszy od przeciętnego urządzenia radarowego,
jakie stosoteano w lotnictw ie w latach pięćdziesiątych.
Pająk chodzi dlatego, że potrafi w tłaczać do sw ych bezwładnych
odnóży krew i potem szybko ją w ypom pow yw ać. Nogi pająka to sta­
ją się tw arde, to znów miękną i pozw alają stw orzeniu opaść w tę
stronę, w którą chce. P raw dziw y napęd hydrauliczny! A le jak pająk
reguluje z takim m istrzostw em ciśnienie k rw i w tkance nógy tego
uczeni jeszcze nie odkryli. B yłaby to zaś cenna informacja dla bada­
czy, k tó rzy m arzą o wynalezieniu leku na nadciśnienie i nledociś-
ruenie u ludzi.
Delfin p ływ a szybciej od większości statków (osiąga prędkość
70 km na godz.), gdyż jego skóra, złożona z dwóch w arstw połączo­
nych m ałym i słupeczkam i i przedzielonych w arstew ką cieczy, jest
bardzo elastyczna i staw ia m niejszy opór wodzie. Biolodzy dom yśla­
li się tego dość dawno, ale dopiero w roku 1960 niemiecki inżynier
Max K ram er w yzyskał delfini wynalazek dla potrzeb człowieka, tw o ­
rząc sztuczną skórę — Lam iflo. Doświadczalne stateczki opięte sztu ­
czną skórą staw iały opór o 60°U m niejszy niż bez tego pokrowca.
S taw y zw ierząt mają rekordowo m ałe tarcie zapewne dlatego, że
są dobrze sm arowane. Smar ten, tz w . m aż stawowa, podczas prób
w łożyskach m etalow ych okazał się nie lepszy od wody. Jednakże,
jak to odkrył w roku 1962 biofizyk angielski C. W. McCutchen,
gdy końce kości ocierają się o siebie, smar nieprzerwanie dopływ a
z kości i właśnie przez to jest smarem znakom itym . Stały dopływ
jest m ożliw y, g d yż powierzchnie staw ow e kości są pokryte cienką
w arstew ką porow atej chrząstki, z otw orkam i o średnicy 62 ang-
strem ów . Inżynierowie będą teraz łamać sobie głowę nad tym , jak
zbudować sztucznie zw ilżające się porow ate łożyska. N iektórzy pro­
ponują użycie porowatego brązu, nasyconego ropą naftową. Dobre
może okazać się także jakieś w ytrzym ałe drewno.
Oprócz m rów ek, które drogę do m rowiska umieszczonego na p u sty­
ni znajdują zapew ne według gwiazd, także ptaki budzą podziw
um iejętnościam i nawigacyjnym i. W sw ym ptasim móżdżku mają od
urodzenia utrwaloną mapę nieba i też orientują się według gwiazd.
Pewien ornitolog niemiecki udowodnił to, wsadzając ptaki do plane­
tarium i zm ieniając co jakiś czas położenie gwiazd na sztucznym
firm am encie. Ptaki reagowały bez pudła: gdy zobaczyły niebo wio­
senne, chciały lecieć w kierunku swych dom owych pieleszy, gdy zaś
uczony pokręcił korbką i uczynił jesień, zerw ały sie do lotu w kie­
runku przeciw nym , ku zimowiskom.
W iele p taków wędruje tylko nocami, bo w ted y widać gwiazdy.
G dy jest pochmurno, skrzydlaci podróżnicy czują się m niej pewnie.
Pod tym względem góruje nad nim i pszczoła, która i w pochmurny
dzień kieruje się według Słońca. Wiadomo, że gdy niebo pokrywają
chmury, trudno powiedzieć, skąd iprzychodzi św iatło. Ale światło
słoneczne jest częściowo spolaryzow ane i tę okoliczność, znaną za­
pewne tytk o specjalistom i studentom fizyk i, w ykorzystu je sprytn y
owad, oczyw iście instynktow nie. Okazuje się, że ommatidia, czyli
elem enty pszczelego oka, mogą przepuszczać św iatło spolaryzowane
w określonej płaszczyźnie. Ten pom ysł inżynierowie ju ż w yk o rzy­
stali, konstruując specjalny kompas.
Lista przyrządów , zbudowanych na wzór któregoś z wynalazków
natury, je st ju ż bardzo długa. Podwodne aparaty podsłuchowe udo­
skonalono dopiero w tedy, g d y k on stru ktorzy skopiowali niektóre
szczegóły narządu słuchowego foki. N ow y prędkościom ierz skonstru-
owano kilka lat temu w Niemczech no w zór i podobieństwo oczu
chrząszcza, które, Jak stwierdzono, dają serię obrazów wzrokowych,
co pozwala określić prędkość dostrzeżonego obiektu. Japoński uczo­
ny Tafcao Inui zbudował model statku naśladujący w przedniej częś­
ci gruszkowatą głowę wieloryba i stw ierdził, że kszta łt ten zm n iej­
sza opór tak bardzo, iż w statkach o takim dziobie można będzie
zm niejszyć moc silników o 25% bez zm niejszenia prędkości.
Wielu cudów ,ż y w e j technik i” uczeni jeszcze nie pojęli. Specjaliś­
ci od radiolokacji oddaliby 20 sw ych w ynalazków , aby móc w yjaśnić
sobie sekrety ćmy. Cma ma niezw ykle w ra żliw y aparat słuchowy,
który stanowi je j jedyną obronę przed nietoperzem , bardzo łasym
na nocne motyle. Cma patrafi odbierać ultradźw iękow e piski w y sy ­
łane w ciem ności przez czającego się gacka i dzięki tem u m oże u m y­
kać przed niebezpieczeństwem . Inżynierowie b ylib y bardzo szczęś­
liw i, g d yby udało im się zbudować przyrząd tak sam o czuły.
List staje się jtii przydłu gi, a m y nie w spom nieliśm y o n ajbar­
dziej obiecującej dziedzinie bioniki: o badaniu kom órek nerw ow ych
i ich. zespołów i naśladowaniu ich dla \potrzeb cybern etyki. Podpa-
tryw acze p rzyrody zbudowali już, po zbadaniu oczu zw ierząt, proste
urządzenie, które potrafi zasygnalizować, ile przedm iotów pojaw iło
się w jego polu widzenia. Zaś specjaliści z am erykańskiego koncer­
nu General Electric zainteresow ali się skrzypłoczem , zw ierzęciem
morskim z grom ady staroraków, stw ierd zili bowiem , że zna on sekret,
za który każda firma zapłaciłaby i sto tysięcy dolarów. O czy skrzy-
płocza potrafią mianowicie wzmacniać kontrast m iędzy brzegam i
oglądanego przedm iotu a tłem obrazu. W łókna n erw ów w zrokow ych
biegnące od tych elem entów Oka, k tó re odbierają jasne światło, h a­
mują sygnały od tych elem entów, na k tó re pada słabsze światło.
Obecnie uczeni GE biedzą się nad zbudowanim urządzenia elektro­
nowego, k tó re naśladowałoby działanie oczu skrzyplocza. Takie urzą­
dzenie można by w ykorzystać w kam erze telew izyjn ej do zw iększe­
nia kontrastoumści obrazu, do uzyskania w yraźniejszych zdjęć lo t­
niczych itp.
Oczywiście, najw iększym sukcesem bioniki będzie poznanie spo-
sobu i szczegółów działania mózgu ludzkiego i zastosowanie ich
w maszynach elektronowych. Nastąpi to jednałk nieprędko.
Tym czasem m łodzi i sta rzy adepci bioniki w ertu ją opasłe to m y zo­
ologii opisowej, w nadziei, że znajdą tam jakiś szczegół, k tó ry dla
biologa je st nic nie znaczącą ciekawostką, lecz inżyniera może na­
tchnąć rew elacyjnym pom ysłem technicznym. Już jednak teraz bło­
nicy skarżą się, że z podręczników zoologii niew iele da się w yciąg­
nąć, gdyż pisano je „innym językiem ". Bionicy będą m usieli jeszcze
raz przebadać królestw o zw ierząt, a b y odnaleźć tof co zlekcew ażyli
lub czego nie dostrzegli biolodzy.
Z Państw a Nauki pisał ty tn U n c fm d e n ł
W ygląda to pozornie na para­
doks. Oto człow iek dzięki zdoby­
czom w spółczesnej techniki rozpo­
czął gruntowne poznawanie Kos­
mosu, a tymczasem nasza wiedza
o budowie planety, na której żyje-
my, jest stosunkowo niew ielka i
bardzo fragm entaryczna. Satelity
budowane ręką ludzką wykonują
sw e zadania naukowe w odległoś­
ci dziesiątków m ilionów kilom et­
rów od Ziemi; kosmonauci prowa­
dzą obserwacje na wysokości ok.

M O HO 300 km od powierzchni naszego


globu. A jednocześnie ów człowiek,

m
dumny zdobywca Kosmosu, zdołał
dotrzeć świdrem wiertniczym w
głąb Ziem i zaledw ie na ok. 8 km.
Najgłębsze obecnie w iercenie na
św iecie, znajdujące się w zach.
Teksasie, osiągnęło dokładnie 7729
m etrów głębokości •). Jest to do­
prawdy niew iele, jeśli przypomni­
my, że średni promień kuli ziem ­
skiej w ynosi ok. 6370 kilometrów!
Byłoby błędem sądzić, że ten n i­
kły stopień bezpośredniego pozna­
nia wnętrza Ziemi jest rezultatem

fatum jakiejś sw oistej niechęci czy braku


zainteresowania tajemnicam i głębin
naszej planety. Na przeszkodzie
stoją olbrzym ie trudności technicz­

do ne, których pokonanie przy obec­


nym stanie wiedzy technicznej jest
bardziej skomplikowane, niż w
przypadku podróży kosmicznych.

męTna W ostatnich latach dwa mocarstwa


naukowe i techniczne — Związek
Radziecki i Stany Zjednoczone —*

uenu * P o d ajem y dla porów nania, że n a j­


głębszy o tw ó r w iertniczy w Polsce, w y­
ko n an y w 1962 r.. Uczy 3321 m etrów .
rozpoczęły prace przygotowawcze, tach kuli ziem skiej. Jednakże naj­
mające na celu przezwyciężenie w ięcej ważkich argum entów do­
tych trudności i dotarcie do głęb­ starczyły badania nad przebiegiem
szych stref skorupy ziem skiej, O- fał sejsm icznych w yw oływ anych
becnie znane są już wyniki w stęp­ trzęsieniam i Ziemi. Znajdujące się
nych prób oraz szczegółowe plany w każdym obserwatorium astrono­
dalszych badań, Zanim jednakże micznym na św iecie czułe aparaty,
zapoznamy Czytelnika z tym i w iel­ zwane sejsm ografam i, notują skw a­
kimi przedsięwzięciam i, które o- pliw ie charakter fal sejsm icznych,
kreślane są tajem niczym i skróta­ które stają się głównym kluczem
mi — Mcho (ze strony amerykań­ pozwalającym na odczytanie zary­
skiej) i Burmo (ze strony radziec­ sów wewnętrznej struktury nasze­
kiej) — musimy w skrócie przy­ go globu.
pomnień sobie to, co dotychczas W oparciu o te w szystkie dane,
wiadomo nam o wnętrzu Źiemi. zdołano sform ułować dość przeko­
nywającą hipotezę budowy w nę­
♦ trza Ziem i. Według najnowszych
Bezpośrednie badania skorupy poglądów kula ziem ska składa się
ziem skiej przyniosły niew iele da­ z kilku koncentrycznie ułożonych
nych. Najgłębsze nawet wiercenia stref o różnych w łaściw ościach fi­
są w stosunku do grubości skoru­ zycznych i chem icznych (rys. 1).
py ziem skiej tak znikome, że nie A w ięc, najbardziej zewnętrzną
mogą oczywiście w yjaśnić, jaka jest strefą jest s k o r u p a ziem ska,
budowa wgłębnych stref Ziemi. o przeciętnej grubości 35 km. Zbu­
Nieco więcej inform acji dostarczy­ dowana jest ona ze skał najlżej­
ły dane uzyskane podczas badań szych o średnim ciężarze w łaści­
dna oceanów przy pomocy sond wym 2,6—2,8. Są to — ogólnie bio­
dźwiękowych, aparatów do pobie­ rąc — skały osadowe oraz skały
rania prób osadów i wreszcie ob­ pochodzenia magmowego, takie jak
serwacje człowieka, który zdołał
się opuścić w batyskafie już na
SKORUPA
głębokość 11 500 metrów. A le to
w szystko za m ało, aby móc przy­
jąć naukową koncepcję struktury
wnętrza Ziemi' Sięgnięto zatem do
metod pośrednich. W ykorzystano tu
wiadomości, jakich dostarczyli
astronomowie, posłużono się w yni­
kami badań nad meteorytam i, roz­
ważono rezultaty dokładnych badań
nad strukturą i przemianami skał
w ystępujących na powierzchni Zie­
mi. Bardzo istotne dane uzyskano
na podstawie pomiarów w artości i
rozmieszczenia siły ciężkości, pola Hy*. i. u p ro sz cz o n y set\*m »t b u d o w y
magnetycznego w różnych punk­ w n ę trz a Ziem i
blok kontynentalny

Rys. P rzekrój przez skorupę, ziem ską: 1 - skały osadow e: 2 — zew nętrzna w a r­
stw a sk o ru p y ziemskiej,, tzw. sial, zbudow ana przew ażnie z g ran itó w ; :j — dolna
w arstw a sk o ru p y ziem skiej, tzw. sim a, zbudow ana z bazaltów'; 4 — płaszcz Ziemi,
zbudow any praw dopodobnie ze skał silnie zasadow ych, tzw. p erydotytów

granity i podścielające je, cięższe Pierw sza taka powierzchnia g ra­


(c. wł. 2,8—3,2) bazalty. Poniżej sko­ niczna rozdziela skorupę ziemską
rupy ziem skiej rozciąga się strefa od niżej położonego płaszcza (rys. 2).
sięgająca 2900 km głębokości, zw a­ Została ona w ykryta po raz pierw ­
na — p ł a s z c z e m , zbudow ana ze szy przez jugosłowiańskiego uczo­
skał silnie zasadow ych (tzn. z m a­ nego M o h o r o v i ć i c a w 1909 r.
łą dom ieszką krzem ionki SiC>2) o i na jego cześć nazw ana później
w iększym ciężarze właściw ym (od „pow ierzchnią nieciągłości Mohoro-
5 do 6). W „środku” Ziemi znajduje vićica”. Prędkość podłużnych fal
się najcięższe (c. wł. 8) j ą d r o , sejsmicznych w zrasta przy przej­
o prom ieniu ok. 3470 km, w ypeł­ ściu przez tę pow ierzchnię z 6,5
nione praw dopodobnie stopem że­ km/sek., do 8 km/sek., a fal po­
lazo-niklow ym , o składzie podob­ przecznych z 3,5 km/sek„ do 4,3
nym do m eteorytów żelaznych. km/sek. I właśnie celem nr 1 —
Oczywiście, przedstaw iony schem at zarówno am erykańskich, jak i r a ­
jest bardzo uproszczony. W rze­ dzieckich prób przew iercenia sko­
czywistości w yróżnia się jeszcze rupy ziemskiej — jest dotarcie do
szereg stref pośrednich. „nieciągłości Mohorovićica”. Tu
Różne właściwości fizykochemicz­ możemy już rozszyfrować skróty,
ne poszczególnych stref w yrażają którym i nazwane zostały te w iel­
się zm iennym sposobem przew odze­ kie przedsięw zięcia: Moho — to
nia fal sejsm icznych. Pow ierzchnie dwie pierwsze litery z nazwiska
graniczne, na których następuje M ohorcvićica, i dw ie pierwsze li­
raptow na zm iana szybkości p rze­ tery z angielskiego słowa „hole”,
chodzenia fal sejsm icznych, częścio­ co znaczy — otwór. Podobnie skrót
we ich załam anie lub odbicie — Burmo pochodzi od słowa „burie-
są bardzo w yraźne i łatw e do u- n ije” — w iercenie i Mo — M ohoro-
ch w ycenia^. vićic.
\
*
Kys. 3. Schem at działania system u w ie rt­
niczego, stosow anego podczas w ierceń
p ró b n y ch sta tk u CUSS-1. Po odpow ied­
n ich uspraw nieniach i m odyfikacjach
podobny system m a być stosow any przy
przew iercaniu sk o ru p y z iem sk iej; 1 —
w ieża w iertnicza o łącznej w ysokości
32 m , zam ontow ana n a pokładzie sta tk u ;
2 — pom py tłoczące wodę m orską, uży­
w aną do płuczki w iertniczej; 3 — koło­
w rót służący do zapuszczania i w y­
ciągania z głąbi otw oru przew odu w iert­
niczego; 4 — boje (łącznie je s t ich
sześć), zanurzone n a głębokość 70 m ,
u trzy m u ją cały sy stem sygnalizujący
praw idłow e położenie s ta tk u ; u n ie ru ­
chom ione są za pom ocą kotw ic (5)
i znajdują sie w odległości 350 m od
s ta tk u ; sygnały przesyłane są za po­
m ocą nad ajn ik ó w dźw iękow ych (6) i
urządzenia radarow ego (7); 8 — stożk o ­
w aty przew ód w k a d łu b ie sta tk u , pozw a­
la ją c y n a odchylenie k o lu m n y ru r
o 15°; zapew nienie m ożliw ości ta k ic h
odchyleń konieczne je st ze w zględu
n a w y stęp u jące p rzechyły s ta tk u w w y­
n ik u m inim alnego n a w et falo w an ia;
9 — kolum na ru r prow adnikow ych,
o łącznej długości ponad 4 k m ; 10 —
in k lin o m e tr m ierzący odchylenie (ugię­
cie) ru r prow adnikow ych, um ieszczony
w pobliżu o ru ro w a n ia otw o ru w ie rtn i­
czego; ł l — o ru ro w a n ie otw oru w ie rtn i­
czego; 12 — cokół przym ocow any do dna
m orskiego betonem , um acn iający o ru ­
row anie o d w iertu; w pierw szych p ró­
bach cokół betonow y zastępow any był
p łytam i stalow ym i; 13 — ru ch o m e złą­
cza żerdzi w iertn iczy ch ; 14 — sonda
k arotażow a, m ająca n a celu b a d an ie
c h a ra k te ru przew iercan y ch w arstw (tem ­
p eratu ra, ciśnienie, prom ieniotw órczość
itp.), schodząca w głąb otw oru w raz
ze św idrem ; 15 — sonda karotażow a
przy uniesionym św idrze; 16 — św ider
w iertn iczy o śre d n icy 22 cm , zakończo­
n y k o ro n k ą diam entow ą.
I. Dno oceanu. II. O sady grubości
300 m (płaski, m uły), n a ogół luźne, nie-
zestalone. WL Tzw. „ w arstw a druga*’ —
sk ład niepew ny (praw dopodobnie sk ały
w apienne w ulkaniczne — bazalt?). G ru ­
bość „w arstw y d ru g ie j” — 1000—1200 m.
IV ,/T z w . w arstw a trz e cia o miąższości
ok. 5 km , p rz y k ry w a ją c a Już bezpo­
śred n io płaszcz, P raw dopodobnie są to
b azalty.
Głębokość, na której leży po­ zwłaszcza te, które mają doświad­
wierzchnia nieciągłości M ohoroyi- czenia w głębokich wierceniach,
ćica, jest zm ienna w różnych pun­ do studiów nad wykonalnością i
ktach kuli ziem skiej (patrz tabel­ kosztam i próby odwiertu do nie­
ka). Pod kontynentam i na przy­ ciągłości Mohorovićica w m iejscu,
kład, gdzie skorupa ziem ska jest gdzie zbliża się ona do powierzch
najgrubsza, leży ona na głębokości n i”. I oto już w pierwszej połowie
30—50 km. Pod oceanam i nato­ 1959 r. flotylla am erykańskich stat­
m iast znajduje się ona na m niej­ ków oceanograficznych przebadała
szej głębokości. I tak na Pacyfiku dokładnie dno oceanu w odległości
w w ielu m iejscach powierzchnia ok. 360 km na północ od w yspy
M ohoroyićiea zalega na głębokości Puąrto Rico, szukając dogodnego
zaledw ie 10—8 km , a nawet 5 km. m iejsca pod przyszłe w iercenia. Na
Jest rzeczą zupełnie oczyw istą, że podstaw ie badań okazało się, że
przy planowaniu przewiercenia sko­ najwygodniej byłoby w iercić na
rupy ziem skiej pom yślano w pierw ­ obszarze tzw. Grzbietu Zewnętrz­
szym rzędzie o jej przebiciu w naj­ nego, tj. podmorskiego w yniesienia,
cieńszym m iejscu, a w ięc przede ciągnącego się na wschód od Wysp
w szystkim pod dnem Pacyfiku. Bahama. Grzbiet Zewnętrzny leży
Spróbujmy zrelacjonować w skró­ na głębokości ok. 4500 m pod po­
cie historię i przebieg pierwszych wierzchnią morza, a miąższość sko­
prób w realizacji tych planów. W rupy ziem skiej w ynosi tu zaledwie
roku 1857 ba Zjeździe M iędzynaro­ 5,6 km. W lipcu tego sam ego roku
dowej U nii Geodezji i Geofizyki w przebadano rów nież obszar Pacyfi­
Toronto przyjęto rezolucję, która ku w zdłuż zachodnich wybrzeży
„wzywa w szystkie narody św iata, Meksyku, lokalizując tu drugi wa­
riant przyszłego wiercenia.
No, dobrze—powie ktoś—w szyst­
G rubość skorupy ziem skiej ko to są bardzo piękne plany, ale
w różnych częściach naszego globu jak w iercić pod powierzchnią morza
na taką głębokość? Czy to jest w
ogóle możliwe? Otóż nie jest tak źle:
Ś red n ia g ru ­
bość sk o ru ­ Istnieją już dziś w cale bogate do­
Obszar
py ziem skiej świadczenia z wierceń podmorskich
w poszukiwaniu ropy naftowej.
E u raz ja 38 km W iercenia te wykonywano już nawet
A m eryka P ółnocna km na wodach głębokich do 3500 m, ze
specjalnych pływ ających platform -
A m ery k a P o łu d n io w a 28 k m
s tatków, a na wodach płytszych z
O d A*Ji Ś ro d k o w ej platform wspartych na słupach.
do w schodnich w ybrzeży C hin Ód km Wstępne w iercenia związane z
O cean S p o k o jn y planem Mohole, wykonano ze spe­
od A leutów do K alifornii 8 km cjalnego statku-bazy CUSS-1” Po *
cześć środkow a l i km
O cean A tlan ty ck i ** N azw a s ta tk u CUSS-i to jeszcze
część środkow a 15 km je d e n sk ró t złożony z pierw szych lite r
część południow a 12 km n azw k o n cern ó w n afto w y ch : C ontinen­
tal. Union, Shell. Superior Oli Com pany.
pierwszych próbach w roku 1959, Podczas jednego z wierceń prób­
wykonanych kolejno na głęboko­ nych udało się po ra$ pierwszy w y­
ściach 900 i 1800 metrów w pobliżu dobyć na powierzchnię okruchy
wybrzeży K alifornii, na południe od szklistego bazaltu, będącego praw­
Los A ngeles, przystąpiono do prób dopodobnie głównym składnikiem
poważniejszych. Wiosną roku 1961 głębszych partii skorupy ziem skiej.
wykonano serię kilku wierceń przy Statek CUSS-1 to przerobiona
zachodnim wybrzeżu Meksyku w barka towarowa o wyporności 1480
odległości 220 km od stałego lą ­ ton, długości 79 m i 15 ip szerokości.
du. Otwory wykonane pod Na statku znajdują się wszystkie
3760-metrową warstwą wody prze­ potrzebne urządzenia pozwalające
biły osady ok. 400 m miąższości. na samodzielne prowadzenie w ier-

Fot. t. O puszczanie r u r w iertniczy ch w g łąb o d w iertu . Długość zestaw u ru r


opuszczanych jednorazo w o w o tw ó r w y n o si 18 m etrów .
ceń na otwartym morzu. Główne
zasady działania systemu w iertni­
czego, stosowane na statku C U SS-i,
w yjaśnia rys. 3.
Już podczas wierceń próbnych
CUSS-1, zarysował się cały szereg
trudnych problemów, które należy
jak najlepiej rozwiązać, mając na
uwadze powodzenie zasadniczej ak­
cji przewiercania skorupy ziemskiej*
Problem nr 1 - to sprawa unie­
ruchomienia statku w iertniczego na
pełnym morzu. Pozycja statku musi
być stała, ponieważ w przeciwnym
wypadku ulegną złamaniu żerdzie
wiertnicze i rury prowadnikowe. W
tym celu zastosowano już na r o t. 1. R eflektor radarowy połączony
CUSS-1, z powodzeniem, system po­ pod w odą z b o jam i sy g n alizacy jn y m i
legający na utrzymaniu statku w
niezm iennej. pozycji przez 4 pły­
CUSS-1 łączna długość rur w iert­
wające jednostki napędowe, o mocy
niczych wynosiła blisko 5 km.
200 KM każda. Poprzez odpowied­
Do rozwiązania pozostaje również
ni układ sygnalizacyjny (nadajniki
kwestia opracowania technologii
umieszczone wzdłuż orurowania i
produkcji elem entów wiertniczych
na dnie tu i obok odwiertu oraz o szczególnie dużej wytrzymałości,
specjalne boje sygnalizacyjne) ope-
odpornych na napięcia mechaniczne
rator-pilot informowany jest o naj­
spowodowane ruchami wody.
m niejszych ruchach statku i prze­
W szystkie urządzenia muszą być
prowadza natychm iast korektę jego
przy tym odporne na szkodliwe
położenia.
działanie słonej wody morskiej.
Niemniej ważne jest zagadnienie
Osobną grupę zagadnień stanowią
dostarczenia energii potrzebnej do
problemy związane już z samą tech­
wykonania samego wiercenia i sze­
niką wierceń. Na CUSS-1 stosowa­
regu operacji pomocniczych. Rozwa­ ny był system w iercenia rotacyjne­
żany jest tu m. in. projekt, aby
go przy jednoczesnym pobieraniu
źródło energii um ieścić na samym
rdzeni wiertniczych ***. Technika
dnie.
Konieczność ustawienia kolumny
rur i żerdzi w iertniczych o nieba­
gatelnej długości ok. 10 km, to spra­ *•* p rz y w ie rc en ia c h ro ta c y jn y c h
wa nastręczająca szczególnie dużo (obrotow ych) zw ykle n ie p o b iera się
rd zen ia. U robek sk aln y może być w y ­
trudności. Chodzi tutaj nie tylko o noszony n a p o w ierzch n ię przy pom ocy
sprawne manewrowanie sprzętem sp ecjaln eg o p łynu, tzw . płuczki (n a j­
częściej je s t to ro ztw ó r Iłu w w odzie).
wiertniczym, ale również i o zapew­ W p rz y p a d k u tego ty p u w ierceń ja k na
nienie m iejsca na jego przetrzymy­ CUSS-1, gdzie n a jisto tn ie jsz ą sp raw ą
je s t a n aliza sk ał, rd zen ie są oczyw iście
wanie. Przy próbnych wierceniach p o b ieran e.
ki w iertniczej). Trzeba będzie prze­
cież uwzględnić jeszcze działanie ol­
brzymich ciśnień (na głębokości
4000 m ciśnienie słupa wody wynosi
ok. 400 atmosfer) oraz wysokich tem ­
peratur (wg teoretycznych obliczeń
górne strefy _ płaszcza ziem skiego
mają tem peraturę ok. 700°C).


Przeprowadzone dotychczas bada­
nia wstępne stanowią zaledwie część
prac przygotowawczych do w łaści­
wej operacji Mohole. Głównym ich
celem było zdobycie doświadczeń
umożliwiających skonstruowanie od­
powiedniego statku i urządzeń
wiertniczych, które zdolne będą do
wykonania tak trudnego przedsię­
w zięcia. Szereg innowacji technolo­
gicznych, wypróbowanych podczas
prac na CUSS-1, doskonale zdało
Fot. « .' S tożkow aty przew ód dia r u r już egzamin, jednakże istnieje ko­
w ie rtn ic zy c h nieczność dokonania w ielu no­
wych rozwiązań konstrukcyjnych.
wierceń rotacyjnych, stosowanych Wypowiedzi specjalistów amerykań­
dziś przy najgłębszych odwiertach, skich pozwalają przypuszczać, że do
ma jednak rów nież szereg wad, jak głównego etapu wiercenia będzie
chociażby konieczność dostarczania można przystąpić już w roku bieżą­
olbrzymiej ilości energii do poru­ cym. Według ostatnich doniesień
szania nie tylko samego świdra, ale prasowych rozpoczęto już następną
i całego przewodu wiertniczego, kil­ fazę w ierceń badawczych na pół­
kukilometrowej przecież długości. nocny wschód od wyspy Puerto
Dlatego też przeprowadzono na Rico.
CUSS-1 próby nad zastosowaniem Równolegle do amerykańskiego
nowej m etody, tzw . w ierceń turbi­ programu Mohole, w Związku Ra­
nowych, których główną zaletą jest dzieckim opracowano podobne
możność um ieszczenia źródła napę­ przedsięwzięcie, zakrojone na jesz­
du bezpośrednio nad samym św i­ cze szerszą skalę. Ma to być szereg
drem oraz w yelim inow anie sztyw ­ otworów wiertniczych, wykonanych
nych, narażonych n a złam anie, prze­ do głębokości 15&96—17 80& metrów.
wodów wiertniczych. Wyznaczono już dokładnie pięć
Nie sposób tu om awiać szczegóło­ m iejsc, w których zostaną usytuo­
w iej m ożliwości zastosowania szere­ wane te wiercenia.
gu innych rozwiązań (jak np. spra­ Pierw sze w iercenie znajdować się
wa sporządzenia odpowiedniej płucz- będzie w rejonie tzw. depresji ka­
spijskiej. Jego celem ma być prze­ pośrednich badań. Według panu­
bicie całej, potężnej w tym miej­ jących w tej chw ili poglądów dno
scu serii skal osadowych. W iercenie oceanów stanowi nienaruszony po­
to pozwoli również na dokładniej­ ważniejszym i kataklizm am i, pier­
sze określenie dolnej granicy w y­ w otny zarys powierzchni Ziem i. Tu
stępowania ropy naftowej. Drugi przez setk i m ilionów la t gromadzi­
otwór wiertniczy ma być założony ły się najbardziej kom pletne osady,
w Karelii. Chodzi tutaj o przewier­ rejestrujące historię rozwoju nasze­
cenie kompleksu skał zmetamorfi zo- go globu. Dlatego też w iercenia
wanych. Trzeci otwór zlokalizowa­ podoceaniczne mogą nam dostarczyć
ny jest w rejonie Uralu. Wykona­ stosunkowo największej sumy w ia­
nie tego odwiertu pozwoli na do­ domości o jego budowie.
tarcie do korzeniowych partii łań­ Dzięki tym wierceniom będzie
cucha górskiego. można zbadać próbki skał, które
wchodzą w skład skorupy ziem ­
Czwarte wiercenie, usytuowane w
skiej, ale są niedostępne do badań
Rejonie Zakaukaskim (Azerbejdżan),
na lądach. W ten sposób historia
ma za zadanie nawiercić i zbadać
geologiczna naszego globu zostanie
warstwę bazaltową skorupy ziem­
uzupełniona nowym i nieznanymi
skiej. Najciekawsze z punktu w i­
faktam i. Studia nad charakterem
dzenia naukowego będzie wiercenie
przewiercanych osadów ujaw nią,
piąte, zlokalizowane w rejonie
być może, obecność n ie znanych do­
Wysp Kurylskich. Świder ma tu
tąd skam ieniałości, które pozwolą na
przebić całą skorupę ziemską,
zrewidowanie dotychczasowych po­
przejść przez powierzchnię niedo-
jęć o rozwoju organizmów żywych
ciągłości Mohorovićica i dotrzeć do
w najstarszych erach geologicznych.
płaszcza Ziemi.
Trzeba bowiem pam iętać, że naj­
Przebicie skorupy ziem skiej jest starsze skały osadowe na powierzch­
akcją wymagającą olbrzymiego w y­ ni Ziemi są przeważnie tak silnie
siłku ze strony techników i uczo- zm ienione, iż zachowanie się w nich
nych-teoretyków. Jest to przy tym skam ieniałości jest praw ie niemo­
akcja niezwykle kosztowna. Jed­ żliw e. Odnalezienie śladów życia z
nakże waga danych teoretycznych tych okresów geologicznych, w któ­
i praktycznych, które spodziewają rych zaczynało się ono dopiero for­
się uzyskać uczeni, zrekompensuje mować, ma kapitalne znaczenie dla
z pewnością ten w ysiłek całkowicie. teorii powstania życia na Ziemi.
Wyniki badań dostarczą nieocenio­ Podczas przewiercania skorupy
nych wiadomości dla w ielu dyscy­ ziem skiej zorientujemy się w resz­
plin naukowych, a przede w szyst­ cie, jak to jest w łaściw ie z tym i
kim dla geologii, geofizyki, oceano­ głębszym i jej w arstw am i A w ięc —
grafii, biologii i in. dokąd sięgają skały osadowe? Jak
Po raz pierwszy będzie można gruba jest .warstwa bazaltowa? Czy
skonfrontować stopień słuszności jest to tylko bazalt, czy też są to
przesłanek teoretycznych dotyczą­ jeszcze i inne skały?
cych budowy skorupy ziemskiej z Dowiercenie się do płaszcza Zie­
danymi zdobytymi na drodze bez­ mi da odpowiedź na pytanie, z ja­
kich skał jest on zbudowany. Cie­ ni na rozwiązanie takich podstawo­
kawe też będzie, czy zostanie po­ wych problemów, jak: powstawanie
twierdzona hipoteza o plastycznej gór i wędrówka kontynentów.
konsystencji płaszcza, zasugerowa­ W iercenia w głąb skorupy ziem ­
na przez dotychczasowe badania skiej zorientują nas w rzeczywi­
geofizyczne. Badanie struktury pła­ stym rozkładzie temperatury i ciś­
szcza ziem skiego dostarczy wielu nienia, pozwolą na przebadanie
danych i nowych faktów dotyczą­ stopnia promieniotwórczości skał,
cych natury i przyczyn trzęsień zie­ ich w łaściw ości magnetycznych itp.
mi. W płaszczu bowiem rozmiesz­ Być może, że fantastyczna dotych­
czone są ogniska zdecydowanej czas teoria o wykorzystaniu przez
w iększości trzęsień ziemi (maksy­ człowieka energii cieplnej Ziemi
m alnie do głębokości 700 km). W stanie się rzeczywistością.
rozszyfrowaniu budowy płaszcza Nie sposób wreszcie nie wspom­
zfbmskiego pokładają nadzieję ucze­ nieć o perspektywach udostępnienia

WNĘTRZE ZIEMI je się, że stopień te n je st n ie n ie m 1125 tys. atm o sfer.


różny d la poszczególnych O p ierając, się na ty ch s a ­
N ie będziem y w ty m obszarów . I ta k n p . śre d n i m ych zasadach p o m ia ru
m iejscu p rzed staw iać Czy­ sto p ień g eo term iczn y w przypuszcza się, że tem p e­
te ln ik o w i licznych hipo­ Polsce w ybosi 33 m, w S ta ­ ra tu ra ją d ra Ziemi w aha się
tez budow y w n ę trz a Zie­ nach Zjednoczonych 40 m, w granicach 5000—10 000 C.
mi. W ielka ich ró żn o ro d ­ ale ju ż w A fryce Płd., Z fa k tu , że sk o ru p a
ność w skazuje w y ra ź n ie koło Jo h an n esb u rg a, w y ­ ziem ska jest znacznie
na fa k t, że o p ie ra n ie się nosi on aż 125 m. chłodniejsza, niż w n ętrze
n a danych pochodzących N iektórzy uczeni, na Ziem i, n ie k tó rz y uczeni
w w iększości z b a d ań po­ p odstaw ie śred n ieg o sto p ­ w ysnuli w niosek zdaw ało­
średnich stw arza znako­ n ia geoterm icznego p ró b o ­ by się nie p o d leg ający d y ­
m itą o k a zję d o odm iennej w ali w yliczyć te m p e ra tu ­ sk u sji — Ziem ia stygnie.
in te rp re ta c ji ty c h sam ych rę w n ętrza Ziem i. Po p ro ­ Ale oto, w raz z o d k ry ciem
spostrzeżeń. Z ilu stru je m y stu m nożono śre d n i p rzy ­ p ierw iastk ó w p ro m ien io ­
to kilkom a p rzy k ład am i. rost te m p e ra tu ry n a 1 km tw órczych, część uczonych
W ten sposób u jrz y m y ja ­ przez p ro m ień Z iem i i w ypow iedziała pogląd p rz e ­
śniej ogTom tru d n o śc i, j a ­ stą d o trzy m y w an o fa n ta ­ ciw staw n y : Ziem ia nie ty l­
k ie s ta ją p rz e d b a d an ia m i sty cz n e w a rto śc i te m p e ra ­ ko nie stygnie, ale n a­
n ad s tru k tu rą w nętrza tu ry śro d k a Ziemi — około w et ogrzew a się. F ak tem
Ziem i. 2G0 0C&9C! Jest to oczyw i­ je st, że Ziem ia w ypro-
ście liczba, z k tó rą tr u d n o m ien io w u je w p rzestrzeń
Oto, n a p rzy k ład , p ro ­ się zgodzić. J e s t to zara­ kosm iczną olbrzym ią ilość
blem te m p e ra tu ry w n ętrza zem d o sk o n ały przykład, ciepła, o k reślo n ą licz­
Ziem i. S tw ierdzono od ja k m y ln e w nioski może bą 1,4 *•10-* cal *. cm* - sek.
daw na, że im d a le j sięg­ daw ać m echaniczne p rze­ Przypuszcza się je d n ak ,
niem y w g łąb Z iem i, tym noszenie d anych, sp ra w ­ że s tra ty te są w d użej
w yższa p a n u je ta m /tem pe­ dzonych ty lk o w górnych m ierze rekom pensow ane
ra tu ra I ta k , dla p rz y k ła ­ w arstw ach sk o ru p y ziem ­ przez w ydzielanie się e n er­
du — w o tw o rz e w ie rtn i­ sk iej. T e m p e ra tu rę w nę­ gii cieplnej podczas ro z p a ­
czym w C iechocinku, na trz a Ziem i 'próbow ano też du p ierw iastk ó w p ro m ie ­
głębokości 13C0 m s tw ie r­ obliczyć o p ie ra ją c się na niotw órczych. N a p o d sta­
dzono te m p e ra tu rę + 31PC, założeniu, że n a d an ej głę­ w ie b ad ań stw ierdzono, że
a w szybie w ie rtn ic zy m w bokości je st ona w y k ła d ­
Gzu chow ie k. R y b n ik a n a n ikiem te m p e ra tu ry to p ­
głębokości 2221 m zm ierzo ­ n ien ia su b sta n c ji tw o rz ą ce j C iśnienie we w nętrzu
no te m p e ra tu rę + 83,4°C. d a n ą w arstw ę i p an u jące­ Ziem i
Na p o dstaw ie s k ru p u la t­ go tam ciśnienia. W ten
nych pom iarów w zrostu sposób obliczono np., że w G łębokość C iśnienie
te m p e ra tu ry w różnych w a rstw a c h na głębokości w km w a tm
p u n k ta c h k u li z iem sk ie j, 2500 km , gdzie ja k się
zdołano u stalić tzw . s to ­ przypuszcza, je st duży 800 296 ICC
pień geoterm iczny, w y ra ­ p ro c e n t żelaza, te m p e ra tu ­ 2 40C 1 G85 700
ż a ją c y ilość m e tró w p rz y ­ ra w y n o si ok. 4630°C, bo
p a d a ją c y c h n a -wwztost ty le w ynosi te m p e ra tu ra 4 100 2 763 600
te m p e ra tu ry o okazu­ to p n ien ia żelaza p o d ciś­ 6 370 3 095 700
bogactw m ineralnych głębszych ne będą one m iały znaczenie dla
w arstw skorupy ziemskiej. W arto dalszego rozwoju nauki i techniki,
też zwrócić uwagę na fakt, że zdo­ zdołamy ocenić w pełni dopiero po
byte podczas tych ultragłębokićh okresie żm udnych opracow ań w yni­
w ierceń doświadczenia z dziedziny ków w ierceń. Należy się rów nież li­
techniki w iertniczej, wytrzymałości
czyć z możliwością Odkrycia no­
m ateriałów itp. będą m iały olbrzy­
wych zupełnie faktów, które zmu­
mie znaczenie dla rozwoju górni­
ctw a w ogóle. szą nas do zrew idow ania zakorze­
Można by jeszcze długo odkry­ nionych i powszechnie uznanych
wać przed oczyma Czytelnika sze­ poglądów na budowę i historię Zie­
reg innych, nie m niej frapujących mi, M usielibyśmy w tedy konsek­
możliwości zdobycia nowych faktów w entnie spojrzeć innym okiem i w.,.
zwiększających i korygujących stan Kosmos, na cały nasz układ plane­
wiedzy o naszej planecie. Jak w aż­ tarny.

najw iększe ilości p ierw ia­ k a . że pnzez ją d ro Ziem i nych w a rstw Ziem i w y n i­
stków z n a jd u ją się w sko­ nie przechodzą p oprzeczne
ru p ie ziem skiej i że to fale sejsm iczne, czyli że ka, że ś re d n ia gęstość Z ie­
w łaśnie sk o ru p a ziem ska zachow uje się ono ja k mi w ynosi 5,52. T ym cza­
p o d trz y m u je rów now agę ciecz. P raw d o p o d o b n ie za­ sem śre d n ia gęstość sam ej
cieplną Ziemi. chodzi tu zjaw isk o uzyska­ sk o ru p y w ynosi zaledw ie
Do niesły ch an ie c ie k a ­ n ia cech p lasty czn o ści 2,6 — 2,8. S tąd w n io sek , że
wych należą też rozw aża­ przez sp rę ży ste ciało stałe. w ew n ętrzn e w a rstw y Zie­
nia n a te m a t stamu m a te rii N iezw ykle w ażnym czyn­ mi m uszą m ieć znacznie
w e w nętrzu Ziem i. P rzy nikiem p rz y b a d a n iu h i­ w iększą gęstość. Na te j
założeniu, że w głębokich sto rii rozw oju i k sz ta łto ­ po d staw ie przypuszcza się,
w arstw ach Ziem i n ie ma w an ia się n aszej p la n ety
żadnych ciśnień bocznych je st skład chem iczny Zie­ że ją d ro Ziem i zbudow ane
oraz że g ó rn e w a rstw y m i, Z badań bezpośrednich je s t z p ierw iastk ó w n a j­
d ziałają n a dolne całym znany je st nam je d y n ie cięższych — żelaza i n ik lu .
sw ym ciężarem , w artości sk ład chem iczny zew nę­ Za p rz y ję cie m tak ieg o po­
ciśnień we w n ętrzu Ziem i trz n y c h p a rtii sk o ru p y
glądu p rz em aw iały b y ró w ­
osiągają zaw rotne liczby. ziem skiej. Nieco w iadom o­ n ież b a d an ia sk ład u c h e­
Oto, na głębokości 3200 km ści o składzie głębszych
ciśnienie w ynosi 1 677 900 a t­ w arstw d o starcz a ją n a m m icznego m eteo ry tó w . J e ­
m osfer. a w środku Zie­ skały głębinow e w y n iesio ­ żeli bow iem założym y, że
mi 3 059 700 atm osfer! Je­ ne na pow ierzchnię pod­ m ete o ry ty sta n o w ią p ro ­
śli teraz zestaw im y te czas e ru p c ji w u lk an icz­ d u k ty ro zp ad u p la n et, m o­
ciśnienia z w ysokim i te m ­ nych. Na te j p o d staw ie żna będzie rów nież p rz y ­
peraturam i. to m usim y zdołano u stalić, źe s k o ru ­
sobie zdać spraw ę, że pa ziem ska zaw iera obok jąć, że sp ad a ją ce w o lb rz y .
m ateria w e w nętrzu z ie ­ tle n u przede w szystkim rr*ie*j ilości n a Ziem ię tzw.
mi w ystępuje nie tylk o k rzem (Si) i glin <A1). m e te o ry ty żelazne <91%
w in n y m sta n ie sk u p ien ia, S tąd nazw a n a jb a rd z ie j żelaza, 8% niklu. 1% ko­
ale rów nież m oże posiadać zew nętrznej pow łoki — b altu ) stan o w ią resztk i
zupełnie inną s tru k tu rę . Z s i a l ; nieco głębiej o- śro d k o w ej części ro zp a-
b ad ań geofizycznych w bok tle n u i k rżeniu z n a j­
d u ją się d u że ilości m ag­ d łej p lan ety . T ak w ięc
nezu (Mg). Stąd nazw a tej m ożna by pow iedzieć, źe
Gęstość we w nętrzu w arstw y — s i m a . Pod żelazo i tle n stan o w ią ra ­
Ziem i w zględem m asy tle n s ta ­ zem przeszło 2/3 sk ład u
now i b lisko połow ę sk ład u Ziem i. Na trz e c im m iejscu
G łębokość G ęstość sk o ru p y ziem skiej, a je st k rz e m (13%). T e trz y
w km k rzem przeszło 1/4.
p ie rw ia stk i stan o w ią 4/5
O kreślenie chem icznego m a te ria łu Ziem i, a je d y n ie
33 3,32 składu w nętrza Ziem i opie­
1 OC0 4,68 ra się ju ż n a p rzesłan ­ 1/5 p rzy p ad a na in n e p ier­
4 000 10,76 kach w y n ik a jąc y c h z b a ­ w iastki, przede w szy stk im
d a ń pośrednich. Z pom ia­ — m agnez, glin, n ik ie l i
6 373 17,20 rów gęstości poszczegól­ w apń,
w Z ak ład ach E nergetycznych w
Gliwicach w prow adzono w w ą m e ­
to d ę oczyszczania izotatocbw w
stacjach energetycznych za po-
m acą zw artego stru m ie n ia w ody.

A o to w spom nienie styczniow ych


śnieżyc i m rozów . Do a k c ji
oczyszczania dróg . w prow adzono
u n a s w ty m ro k u p la g i w irn ik o ­
we, o d rzucające zgarn ian y śnieg
poza o bręb szosy.
P r i y n ą d do m ie rz e n ii dtU"
SOści tra s p ro je k to w a n y ch
w ycieczek. P o m a p ie w ie­
dzie się um ocow anym u
doło kółkiem , a odległość
o d czy tu je się n a sk ali.

Na d w orcu K ijow skim w


M oskwie zainstalow ano au ­
to m aty czn ą przechow alnię
bagażu. Po w łożeniu b a g a ­
żu d e sw obodnego przedzia­
łu podróżny n a w ew n ętrz­
n y c h przełącznikach w y­
biera dow olną liczbę c z te ­
ro cy fro w ą, zam y k a drzw i
i w rzuca m onetę. Ż eby ode­
brać bagaż, należy tę sam ą
liczbę w ybrać na p rzełącz­
n ik ach zew nętrznych.

W fabryce ap arató w rad io ­


w ych w D reźnie (NRD)
p rzy stąp io n o d c w ykony­
w ania m ikrom odułow ych
części u rządzeń e lek tro n icz­
nych. Są one w ielkości
k o stk i c u k ru , a ich ciężar
nie przek racza 3 gram ów .
Co to je s t tarcie ?
Inż. Andrzej Moldenhawer

Co najm niej jedna trzecia całko­ dzin, tak samo obrabiarka, dźwig,
witej energii produkowanej na elektroluks. Poza tym tarcie pochła­
świecie pochłaniana jest przez ta r­ nia moc. Na jeden kilogram paliw a
cie. W każdej maszynie trą się o spalonego przez WFM-kę 100 g idzie
siebie jakieś części. Trąc się, zmie­ na pokonanie tarć wewnętrznych
niają swoje w ym iary, zużywają się. mechanizmu. Tarcie w ytw arza cie­
Wystarczy, ażeby jedna setna część pło. Każda z części maszyny pod­
maszyny, a naw et zaledwie kilkaset grzewa się do innej tem peratury,
gramów' m ateriału w różnych m iej­ pow stają nowe luzy, nieszczelności.
scach zostało starte, a już cała
ogromna konstrukcja, obrabiarka, Definicja mówi: „Gdy dw a ciała
samolot czy samochód, w ędruje na stałe przesuwamy po sobie, to ru ­
złom. Wszędzie wonne jest tarcie, chowi temu przeciwdziała siła zwa­
Mówi się: silnik jest już stary, ma na siłą tarcia”.
luzy na wale korbowym, w łoży­ Istn ieją różne rodzaje tarć, a
skach, pomiędzy kołami zębatymi. więc tarcie suche, statyczne i kine­
Gdyby uniknąć ścierania się tych tyczne, tarcie półsuche, półpłynne
kilkuset gramów w miejscach, gdzie wreszcie tarcie płynne (rys. 1 na str.
metal styka się z metalem, silnik 22). Tarcie suche pow staje wtedy,
mógłby pracować setki tysięcy go­ kiedy między w spółpracującym i po-
wlerzchniam i nie ma żadnych ciał lekko naw et wilgotny. Wszędzie tu ­
obcych, i to nie tylko sm aru, ale taj mamy do czynienia z tarciem
naw et cienkich w arstw tlenku i w il­ półsuchym, poniew aż zawsze pom ię­
goci. Czasami zależy nam, ażeby dzy dociskanym i pow ierzchniam i
uzyskać jak największe tarcie. Na znajdują się jakieś trzecie ciała,
przykład przy w spinaniu się po po­ zm ieniające w spółczynnik tarcia.
chyłej, gładkiej desce w ykorzystu­ Dlatego też przy badaniu tarcia su­
jemy tarcie bosych nóg, które jest chego w w arunkach laboratoryjnych
większe od tarcia podkutych butów. używa się specjalnie oczyszczonych
Mocując jakąś część w im adle np. powierzchni i w ypom pow uje nieraz
wałek, i nie chcąc jej zniszczyć, powietrze z komory, w której pro­
pieczołowicie wycieramy ją ze sm a­ wadzone są doświadczenia. Okazuje
się wówczas, że współczynnik ta r­
rów, ażeby była sucha, i ściskamy
cia rośnie gwałtownie, w ielokrotnie.
ją w szczękach przez duralow e na­
Mało tego, okazuje się, że chemicz­
kładki, Opona samochodu przy moc­ nie czyste i gładkie części w ykona­
nym ham owaniu inaczej reaguje na ne z różnych m ateriałów , szkła,
suchy asfalt, a inaczej na asfalt stali, przy potarciu o siebie łączą
się, i to tak mocno, że nie sposób się gładkie. Cóż, doświadczenie nie
ich oderwać. Dlaczego? jest ciekawe, w palcach czujemy
Wykonajmy pewne doświadcze­ opór tarcia, po pewnym czasie płyt­
nie, ale nie jako. ludzie o wzroście ka trochę podgrzewa się, widać lek­
półtora czy prawie dwóch metrów, kie ślady starcia. A le ten drugi nasz
ale zamieńmy się w m alusieńkie towarzysz, zm niejszony dziesiątki
istoty, jeszcze m niejsze niż bakte­ tysięcy razy, znajdujący się gdzieś
rie. Jest nas dw óih. Jeden pozostał w okolicy brzegu jednej z płytek,
w sw ej normalney w ielkości, i wy­ w idzi i słyszy rzeczy przerażające.
konuje proste doświadczenia, pocie­ Znajduje się na skraju olbrzymiego
ra płytką stalow ą o drugi, kawałek obszaru, pokrytego nie kończącą się
stali. Obie płytki były poprzednio ilością metalowych skał o ostrych,
wyrównane tak, że na oko zdawały spękanych i skruszonych wierzchoł­
kach i kotlinach, wypełnionych ru­
mowiskiem rudawych odłamów,
Rys, l również metalowych. Zbocza gór
pokryte są lekko rdzawym nalotem,
przez który przebija błękitnawy ko­
lor stali. W niektórych z kotlin ko­
łyszą się przezroczysto-błękitnawe
balony. To m alusieńkie kropelki w o­
dy. Na ich powierzchni widoczny
jest nieustanny szybki ruch opalizu­
jących światął. Tu i ówdzie zbocza
gór i żleby pokryte są cienką, lśnią­
Torcie suche.dw óch pow ierzchni cą warstwą różowych, żółtych, zie­
m eta li lonych, kleistych substancji. To tłu­
szcze. Górzysty kraj zalega cisza,
przerywana tylko suchym trzaskiem
pękających tu i ówdzie wierzchoł­
ków skalnych. Naraz krajobraz cie­
m nieje. Straszliwy huk w ypełnia
skalistą krainę, zbliża się ciemna
ściana dotykająca poszczerbionymi
brzegami stalowych szczytów. Na­
rasta huk tysięcy piorunów. Są co­
Tarcie półpłynne raz bliżej. Poszarpana krawędź pła­
szczyzny uderza o skaliste szczyty,
w każdym z tych uderzeń rozżarza
się fajerwerkiem czerwonych, żół­
tych i białych płomieni. Z każdego
zderzenia w ylatują cale, roztopione
do czerwoności złomy skalne, bły­
skawicznie ciem nieją, stygną i po­
krywają się grubym, rudym kożu­
smonj chem rdzy. Balony-krople wody pę-
kają z hukiem, zam ieniając się w To był naiw ny może nieco opis
obłoki pary, wrze tu i ówdzie po­ oglądanego w w ielkim powiększe­
włoka oleju, na którą padają rozża­ niu zetknięcia dwóch stalowych po­
rzone odłamy stalowych skał. W wierzchni. Nawet najlepiej obrobio­
pewnej chw ili, pomimo że cały gó­ na powierzchnia nie jest bowiem
rzysty kraj zaległa ciemność, bo nad gładka. Średnia wysokość chropo­
nim zawisła kopuła poszarpanej sta­ watości wynosi tu w ięcej niż 0,1
li, rozjaśniony jest on tysiącem bły­ mikrona, dlatego też przy porusza­
sków, wypełniony straszliwym hu­ niu się dwóch płytek po sobie sty­
kiem. Uderzane i ścierane szczyty kają się jedynie wierzchołki tych
wałą się w ciem ne doliny, nowe nierówności. Ich naciski wywołują
ostrza, nowych zwalisk zderzają się powstanie ogromnych sił m iejsco­
ponownie z nadciągającym i św ieży­ wych tak dużych, że powodują ni­
mi jeszcze od połamań lub też sto­ szczenie powierzchni i stapianie się
pionymi od zderzeń szczytam i tej stalowych ostrzy, które nieraz łączą
drugiej odwróconej górskiej krainy. się z sobą, tworząc jednolitą spoinę.
Jest straszliw ie gorąco, zniknęła Przy normalnym pocieraniu o sie­
już woda, wrze smar, kłęby pary bie dwóch płytek stali resztki wody,
i tuman stalowego kurzu ogranicza­ tłuszczów, starte i skorodowane czą­
ją widoczność. A le oto błyskawicz­ stki materiału nie dopuszczają do
nie pojawia się ostry, świecący powstania mocnych spoin, ale przy
brzeg pomiędzy dwoma postrzępio­ idealnie oczyszczonej powierzchni i
nymi krawędziami horyzontu. Jas­ braku powietrza utleniającego bły­
ność zbliża się, huk cichnie. Naraz skawicznie powierzchnie, wystarczy
znowu całą krainę zalega cisza. Opa­ potrzeć dwa gładkie elem enty, aże­
dające mgły zam ieniają się natych­ by powstało szereg spoin tak moc­
miast w tysiące nowych kropelek, nych, że robić będą wrażenie skle­
wypełniających doliny i szczyty. jenia czy też zespawania powierz­
Krople rosną, łączą się z sobą. Więk­ chni, Tarcie w m etalach jest w ięc
sze staczają się w doliny, pęcznieją ciągłym tworzeniem się i zrywa­
przyciągając do siebie tajemniczą niem zgrzein, które występują jed­
siłą wszystkie okoliczne m niejsze i nocześnie i stale w w ielu punktach.
większe baloniki. Na ich powierzch­ M iejscowe tworzenie się i z kolei
ni trwa nieustannie ruch, co widać rozrywanie zgrzeiny trwa bardzo
po osiadającym stalowym kurzu. krótko. Załóżmy, że średnica m iej­
Cała kraina nieustannie zm ienia ko­ sca zgrzewanego, takiego zderzenia
lor. Gruzowiska błękitnej i jasno­ się dwóch szczytów skalnych, w y­
niebieskiej stali ciem nieją i rudz e- nosi 0,08 mm, prędkość względnego
ją równcczeSnie, jakby kraj ten po­ ruchu powierzchni 0,3 m/sek. = 300
kryty był lasem bukowym, na któ­ mm/sek., w ówczas czas zgrzania i
ry przychodzi jesień. Tylko posęp­ rozerwanie s ‘ę t będzie wynosić
ne, stopione na czarnogranatowy
kolor wierzchołki najwyższych d 0,06
szczytów przehłyskują niezm iennie 7 “ W “ a0002 sek-
ostrymi krawędziami św ieżo poła­ Przeprowadzono w różnych labo­
manych, stalowych kryształów. ratoriach w iele prób, żeby określić,
jak tarcie przebiega, jakie są lokal­ W życiu codziennym jednak, jak
ne tem peratury. Pom iary te stw ier­ już wspomniałem, zawsze w ystępu­
dziły pow stanie wysokich tem pera­ ją jakieś obce ciała, dzielące dwie
tu r w m iejscach styku, a nowoczes­ płaszczyzny, i one to zm niejszają
ne m ikroskopy pokazały m iejsca współczynnik tarcia. W przypadku,
zgrzein. kiedy chcemy tarcie zmniejszyć, a
Inną m etodą pozw alającą spraw ­ to jest głównym zadaniem w budo­
dzić teorię zgrzew ania i rozryw ania w ie maszyn, między dw ie pow ierz­
jest prom ieniotw órcze badanie po­ chnie w prowadzam y specjalne sub-
w ierzchni ścieranej, jeżeli jed n a z tancje, najczęściej smary i oleje.
płaszczyzn jest m ateriałem radio­ W ystępuje wówczas tarcie płynnne,
aktyw nym , to w ystarczy — po prze­ a le tylko wtedy, gdy dwie powierzch­
prow adzeniu ruchów trących — sfo­ nie w spółpracujące przedzielone są
tografow ać n a czułej kliszy drugą w arstew ką smaru. Jeżeli natom iast
płaszczyznę, ażeby uzyskać obraz w arstew ka sm aru jest tak cienka,
tych cząstek, które roztopiły się i że wynosi zaledwie grubość kilku
przylepiły do jej powierzchni. Dzi­ cząsteczek, w ystępuje tarcie półsu­
siaj w w ielu k rajach w ykorzystuje che, w którym mogą znaleźć się na­
się tarcie do zgrzew ania na zimno w et chwilowe zetknięcia m etalu z
alum inium i miedzi, alum inium z m etalem , a ogólne opory tarcia
alum inium , szkła ze szkłem. Wy­ gw ałtownie w zrastają. Takie półsu­
starczy, ażeby przy odpowiednim che tarcie w ystępuje nieraz przy
nacisku, nie przekraczającym gra­ współpracy kół zębatych, w chwili
nicy plastyczności, zetknąć dw a koń­ początku obrotu w ału silnika samo­
ce czystego m etalu i lekko je wzglę­ chodowego, przy skraw aniu m etali,
dem siebie poruszyć, ażeby pow sta­ przeciąganiu d ru tu , w śrubach n a ­
ło połączenie ta k mocne, że rozry­ pędowych tokarni. Natom iast w ło­
w any drut, w ten sposób łączony, żyskach niedostatecznie zasilanych
pęknąć może w innym miejscu. smarem, np. za pomocą smarownicy
knotowej, występuje tarcie półpłyn­ palcach wzrost oporu, na szybie zo­
ne. Jest to tarcie, którego współ­ baczymy ślad. a na powierzchni
czynnik jest nieco lepszy, czyli oderw anej plasteliny dostrzeżemy
mniejszy od tarcia półsuchego, ale i ślady poszarpania.
tu w ystępują chwilowo zerwania W dobrze zaprojektow anych m a­
ciągłej w arstew ki smaru. szynach w arstew ka sm aru pom ię­
Wykonajmy pewne bardzo proste dzy dw iem a w spółpracującym i czę­
doświadczenie, do którego koniecz­ ściami, np. wałem i panew ką — jest
ny jest zaledwie kaw ałek szkła, np. ciągła. Można przyjąć, że w-ał ja k ­
szyby, i kulka plasteliny. Po w y tar­ by pływra w oleju. Tarcie w* tym
ciu szyby do sucha, przesuwamy po w ypadku spowodowane jest w e­
niej trzym any w palcach kawałek w nętrznym i rucham i pomiędzy czą­
plasteliny, lekko go dociskając. P la­ stkami smaru. Ten współczynnik
stelina stawia duży opór, a na szy­ tarcia, choć wielokrotnie mniejszy
bie widoczne są smugi. To cząstki od tarcia stali po stali, jest jednak
plasteliny, które ugrzęzły między jeszcze dość duży. Ponadto, mimo
m ikronierów nościam i szyby. Z kolei że nie w ystępuje tu niszczenie się
w innym miejscu szyby umieśćmy dwóch powierzchni metali, ciepło
możliwie najm niejszą kropelkę wo­ wfytworzone przez siły wewmętrzne
dy i przyciśnijmy to miejsce spłasz­ w sm arze powroduje wrzrost jego
czonym już poprzednio kawałkiem tem peratury, a co za tym idzie —
plasteliny. Od razu stwierdzamy, że zmianę lepkości korzystną dla tar­
przy małych ruchach współczynnik cia. Przy dalszym wzroście tem pe­
tarcia znacznie zmalał, plastelina ratury sm ar rozkłada się i ulega
przesuwa się lekko, oglądając zaś zniszczeniu. Dlatego też w obecnie
jej powierzchnię przez szybę widzi­ stosowanych silnikach nie można
my, że cala jest mokra, mimo że przekraczać w łożyskach tem pera­
w arstw a wody sięga tu może zale­ tury 120°, chyba że stosuje się spe­
dwie grubości 1/1000 mm (1 mi­ cjalne oleje. np. silikonowe. Ale i
kron). Jak długo powierzchnia pla­ te oleje, na przykład przy bardzo
steliny będzie zmoczona, tarcie bę­ dużych obrotach maszyn, nie są w
dzie bardzo małe. Z chwilą, gdy w stanie zapewnić niskiego współ­
którymś miejscu przerw ie się w ar­ czynnika tarcia i w^ytw^arza się w te­
stewka wody, poczujemy od razu w dy zbyt dużo ciepła. WówTczas sto­
suje się łożyska smarowane powie­ karską. Jeżeli tłoczek strzykawki za­
trzem. opatrzymy, jak to pokazane jest na
Powietrze, choć może to wyda­ rys. 3, w m alutkie kółko łopatko-
wać się zdumiewające, również by­ w e i poczniemy na to kółko dmu­
w a używane jako smar. i to smar chać z niewielką nawet prędkością,
doskonały, bo nie powodujący grza­ to w pewnej chw ili tłoczek oderwie
nia się ani niszczenia na skutek w y­ się od cylindra dzięki wytworzeniu
sokiej temperatury. A poza tym ło­ się hydrodynamicznej warstewki po­
żysko sm arowane powietrzem ma wietrza i rozpocznie szybkie wiro­
tak mały współczynnik tarcia, że w anie tak, jak gdyby ulożyskowany
nie daje się on po prostu zmierzyć. był na idealnych łożyskach kulko­
wych. Powietrze dostaje się tutaj
Zróbmy kolejne proste doświad­ pomiędzy tłoczek i cylinderek na
czenie: w klocku drewna wycina­ zasadzie klina powietrznego i unosi
my dłutkiem kanaliki, jak to poka­ obracający się tłoczek na swojej
zane jest na rys. 2, następnie cieniutkiej warstewce. O tym, jak
klocek podłączamy do kompresora m ałe jest wtedy tarcie, możemy się
lub po prostu do napompowanej przekonać dmuchając z najmniejszą
mocno dętki motocyklowej, na któ­ nawet siłą do rurki nasadzonej na
rej ktoś stanie, ażeby podnieść w strzykawkę. Tłoczek natychm iast
niej ciśnienie. Klocek, postawiony się przesunie.
na szybie lub też płycie traserskiej
i obciążony odpowiednim ciężarem, Łożyska powietrzne, najbardziej
będzie poruszał się na niewidocznej idealne urządzenia do zmniejszania
w arstw ie powietrza w ten sposób, że tarcia, stosuje się w tych maszy­
tarcie nie da się ręką wyczuć. Zre­ nach, gdzie nie ma dużych obciążeń,
sztą, ponieważ płyta nigdy nie jest a konieczne są bardzo wysokie obro­
ustawiona w poziomie, będzie on się ty, nawet do 100 000 obr/min. Poza
zawsze ześlizgiw ał z niej w kierun­ tym tego rodzaju łożyska można sto­
ku najm niejszego nawet spadku. Te­ sować w wysokich temperaturach
go rodzaju klocek unosi się na cie­ do 600°, oraz tam, gdzie smar mógł­
niutkiej w arstw ie powietrza, które­ by zanieczyszczać albo uszkadzać
go ciśnienie m aleje w miarę zbliża- jakieś elem enty np. w przemyśle
n a się do brzegu. Przy bardzo gład­ spożywczym (np. w przypadku w i­
kim klocku, wykonanym już w me­ rówki do mleka byłoby bardzo nie­
talu. i bardzo gładkiej powierzchni dobrze, jeśliby smar dostawał się do
wysokość unoszenia i wydatek po­ mleka).
wietrza mogą hyc minimalne. Oczy­ Poznaliśmy różne rodzaje tarcia i
w iście nośność, czyli zdolność udźwi­ sposoby zm niejszania go — tam
gu na 1 centym etr kwadratowy, ło­ gdzie jest szkodliwe, i zwiększania
żysk powietrznych jest niewysoka i — gdzie jest pożyteczne. Dalszy roz­
wynosi zawsze nieco mniej aniżeli wój badań nad zjawiskiem tarcia
ciśnienie powietrza w przewodzie, zmierza również w dwu przeciw­
który go dostarcza. nych kierunkach; w dążeniu do osią­
Jeszcze ciekawsze doświadczenie gnięcia jego minimum lub m aksi­
wykonać można ze strzykawką le­ mum. —
Dr Jan Gadomski

Sto trzydzieści satelitów Ziemi i dziewięć rak iet księżycowych przebadało


w ciągu pięciu lat sąsiedztw o naszego globu oraz pobliże Księżyca. S atelity
dostarczyły tyle danych o przestrzeni okołoziem skiej, że m ożna już było
w* ,.Wostokach i kabinach „M erkury” w ysyłać na próbne o rb ity jonosfe-
ryczne kosmonautów. Śladem tych pierw szych sześciu ruszą niebaw em
następni, i to już także na trasy okołoksiężyeowe. A w następnej kolejce
staną problem y sąsiednich planet, aie żeby tego dokonać, trzeba w pierw
poczynić badania szlaków wiodących do nich. I te badania są już w toku
od lat trzech.
Oczywiście, problem to już znacznie trudniejszy, ze względu na odległość
nie setek tysięcy, a dziesiątków milionów kilom etrów , których pokonanie
wym aga nie w ielu dni, ale w ielu miesięcy lotu. Jak dotąd, m am y do
zarejestrow ania 9 prób m niej lub więcej udanych: 4 strzały ku planecie
Wenus i 5 w k ierunku M arsa. Z referujem y tylko te odstrzały, k tó re się
powiodły.
Wiadomo, że każda lokata na orbitę obciążona jest pewnym błędem.
Zawsze pojawia się odchyłka pomiędzy orbitą zaprojektowaną a zrealizo­
waną. Ażeby popełniony błąd startu z Ziemi zneutralizować, bada się
pospiesznie orbitę zrealizowaną i dopiero z tej orbity — w ściśle dobranym
momencie — dokonuje się now-ego odstrzału już nie obciążonego pierwotnym
będem. Zabieg lokowania tych sond
plenarnych na właściwych orbitach
jest szczególnie trudny, gdyż strze­
lamy przecież z ruchomej oraz wi­
rującej Ziemi do również ruchomej
planety na dystansie kilkudziesięciu
m ilionów kilom etrów od nas. Trasa
rak iety prowadzi przy tym poprzez
pole graw itacyjne Słońca, które
zm ienia swe natężenie. W pierw ­
szych fazach lotu daje ponadto d u ­
że zakłócenia pole graw itacyjne
Ziemi, w jego końcowych etapach
do głosu dochodzi wzmagające się
pole ciążenia planety docelowej.
W szystko to trzeba wziąć pod uw a­
K ys. i. T rasa (linia p rzery w an a) M ari-
n era II. Położenia Ziem i i p lan ety
gę przy obliczeniach, które należą z
W enus w d n iach 21. V III. 62 r. i 14. wymienionych wyżej powodów do
X II. 62 r . połączono liniam i ciągłym i trudnych specjalistycznych proble­
v m ów m echaniki nieba, Do niełat­
wych przedsięw zięć należy rów nież korekcja traje k to rii pędzącej sondy
za pomocą uruchom ienia we w łaściwym k ieru n k u dodatkowych silników
już w czasie lotu rakiety.
A teraz prześledźm y poszczególne próby „plan etarn e” w kolejności chro­
nologicznej, uw zględniając jedynie przedsięw zięcia udane.
N ajpierw P ionier V z dn. 11.III.1961 r., przeznaczony do w stępnej eksplo­
atacji przestrzeni położonych pomiędzy orbitam i Ziemi i Wenus. Na orbitę
wszedł on bezpośrednio, bez parkingu. Toteż , m inął planetę Wenus w od­
ległości 11—13 m in km. Zamiótłszy 270 m in km trasy, po 107 dniach
„zam ilkł”, ale przedtem na rozkaz z Ziemi ujaw nił w yniki pomiarów, re la ­
cjonując je w ciągu 138,9 godzin. Okazało się, że po drodze n atknął się na
duży obłok plazm y w ędrujący w k ieru n k u Słońca, przez który brnął
w ciągu doby. Łączność z Ziem ią zawiodła w odległości 36 148 280 km. Dwa
i pół roku tem u był to rekord. W rezultacie Pionier V stał się sztuczną
43-kilogram ową planetoidą n r 3. W tym charakterze okrąża Słońce raz na
312 dni w przestrzeni zaw artej pomiędzy drogam i Ziemi i Wenus. Tak
więc ma ju ż na rozkładzie trzy i pół obiegu.
Dn. 12.11.1961 r. ruszył S putnik VIII. T utaj po raz pierw szy stosowano
orbitę parkingow ą, z której n astąpił odstrzał ku planecie Wenus. Po
upływ ie 5 dni od sta rtu z Ziemi, oddaliwszy się od niej o 7,2 min. km.
przestał radiow ać. Ja k w ynika z obliczeń, obiekt ten m inął Wenus w od­
ległości 180 000 km. I odtąd krąży wokół Słońca jako planetoida nr 4
o m asie 644 kg. Je j okres obiegu wynosi 291 dni, a orbita — podobnie jak
Pioniera V — przejaw ia się pomiędzy drogam i Ziemi i Wenus. Planetoida
kończy w łaśnie sw ą trzecią rundę wokół Słońca.
Trzecią udaną próbą jest M ariner II z dn. 27. VIII. 1962 r. (rys. 1). Od­
strzelony został przy pomocy dw ustopniow ej rak iety na orbitę parkingow ą
o pułapie 185 k m ,'z której w ystartow ał w k ieru n k u p lanety Wenus. K o­
rekcję trajek to rii przeprow adzono 8 dni później, urucham iając dodatkow e
silniki. Działo się to w odległości 2,4 m in. km od Ziemi. W rezultacie
ap a ra tu ra po upływ ie 110 dni m inęła planetę W enus od strony słonecznej
w odległości 33 600 km , dokonując w ciągu 42 m inut różnych pom iarów ,
którym celem było bliższe zbadanie n atu ry fizycznej zaw oałow anej zawsze
gęstymi obłokami najbliższej naszej sąsiadki. Działo się to dn. 14. X II.
1962 r. w odległości 57,6 min. km od Ziemi po przebyciu 182 m in km trasy.
M ariner II dał w ciągu 109 dni 5 min inform acji. D nia 4. I. 1963 r..
a więc w 20 dni po m inięciu Wenus, skończył się jego k o n tak t radiow y
z Ziemią. N astąpiło to w odległości 86,9 m in km , co jest nowym rekordem
łączności dla a p a ra tu ry w ędrującej w głębinach przestrzeni m iędzyplane­
tarnych. M ariner II tego dnia zm ienił nazwę, stając się „niem ą” planetoidą
z kolejnym num erem 6, o masie 202 kg. Zam ilkł dlatego, że nie mógł sw oją
anteną kierunkow ą odszukać na niebie Ziemi, k tó rej blask przew yższał
już tylko 100 razy blask Syriusza.
Sfera aktyw ności planety Wenus, w obrębie k tó rej jej przyciąganie p rze­
wyższa przyciąganie Słońca, ma prom ień 600 000 km. M ariner II, górując
n ad Wenus prędkością o 4 km /sek., doganiał ją i przegonił. W ciągu półtorej
doby przedzierał się przez uciekającą w raz z p lan etą jej sferę aktyw ności.
W trakcie tej przepraw y niew ątpliw ie znacznie zm ienił swą trasę, w yciąga­
ny z pierw otnej orbity przez znaczne siły graw itacyjne z tak bliska m ija­
nej planety.
Radioastronom owie w czasie tych Rys. 2. P rzy p u szczaln a tra je k to ria M ar­
sa I, w edług obliczeń a u to ra
„zm agań” dysponow ali nam iaram i
położenia na niebie M arinera oraz —
co jest bardzo w ażne — dokonywali
dokładnych pom iarów prędkości od­
dalania się jego wzdłuż linii nasze­
go widzenia w oparciu o działanie
zasady Dopplera. Dokładność tych
pom iarów wynosi 1<H cykla. Ponie­
w aż do takich eksperym entów uży­
wa się u ltrak ró tk ich fal radiowych,
przeto prędkość oddalania się od
Ziemi m ogła-być wyznaczana b a r­
dzo dokładnie, a stąd można było
wyliczyć z dużą precyzją m asę p er-
turbującą, tj. m asę planety Wenus.
M asę planety nie posiadającej
księżyca, jak ą je st Wenus, bardzo
trudno jest wyznaczyć. Jedyna d ro­
ga to badanie niew ielkich p ertu r-
bącji orbit planet sąsiednich, powodowanych przez planetą bezksiężycową.
A le te perturbacje z powodu dużych odległości, liczących w iele dziesiątków
i w ięcej m ilionów kilom etrów, są znikom e. Człowiek znalazł na to radę,
przebił sferę aktyw ności Wenus przy pomocy sztucznej planetoidy w ciągu
półtorej doby. Dokonała ona pomiarów na trasie 10 tys. km w ciągu 42 m i­
nut. Tarcza W enus miała w czasie jej m ijania 21,5°. Dziwna to była plane­
to ida, wyposażona w boję radiową precyzyjnie nastrojoną. I ona to umożli­
w iła w yznaczenie m asy Wenus z dokładnością 100 razy większą niż dotych­
czas. Otrzymana wartość 0,81485 masy Ziemi, w m iejsce 0,814 dotychczas
przyjmowanej. N ie m ówiąc już o wymaganiach nauki, która dąży z zasady
do najdokładniejszego sprecyzowania cech fizycznych badanych ciał nie­
bieskich, znajomość masy Wenus jest potrzebna mechanikom nieba, którzy
obliczają definityw ne orbity komet. Orbity komet są zakłócane przez przy­
ciąganie m ijanych planet, do których często należy także planeta Wenus.
Godne uwagi są relacje m agnetom etrów Marinera II, z których wynika,
że pole m agnetyczne Wenus jest bardzo słabe lub. też może nie ma go
w cale. Stąd można w ysnuć dwa w nioski. Pierw szy, że obrót planety do­
koła osi jest zapewne bardzo powolny lub nawet wyrównany — jak u
M erkurego — z okresem obiegu dokoła Słońca. Mechanizm bowiem powsta­
wania pola m agnetycznego planet tłum aczy się dryfem powierzchniowych
partii ich globów względem m etalicznego jądra. Powoduje to prądy
elektryczne i w ich następstw ie daje początek magnetosferze. Na przykład
potężny Jowisz, obracający się wokół osi najszybciej z planet, bo w okresie
9 godzin 55 m inut, wykazuje — jak ostatnio zaobserwowano — potężną
m agnetosferę, w której spłonęłaby natychm iast każda sonda planetarna.
Natom iast wyham owany glob Księżyca, który w iruje dokoła osi bardzo
powoli, bo raz na 27 dni, jest prawdopodobnie pozbawiony zupełnie w łas­
nego pola m agnetycznego, jak w ykazały to pomiary „na miejscu'- dokonane
przez, rakiety księżycow e.
Stąd wniosek drugi dotyczący planety Wenus. Jeżeli istotnie n ie ma ona
osłony siatki lin ii m agnetycznych przed prom ieniowaniem kosmicznym, to
zapewne życia na swym globie obecnie rów nież nie ma. Może hodowała
je w odległej przeszłości, gdy nie wyham owana jeszcze przez siły Przy­
pływ ow e Słońca w ykazyw ała czynny mechanizm magnetotwórczy.
Dalsze w yniki pom iarów dokonanych przez Marinera II mają być od­
czytane z taśm za kilka tygodni. Trzeba będzie do nich powrócić. Należy
oczekiwać, że potwierdzą one rozeznanie C. B. More’a z dn. 29. X I. 1951 r,,
który na podstaw ie spaktrogramów zdjętych z balonu stratosferycznego
stw ierdził 4-krotnie w iększą zawartość pary wodnej nad obłokami Wenus,
niż u nas na pułapie 15 000 m.
+
A teraz sonda planetarna, radziecka rakieta Mars I. Ten pojazd o m asie
894 kg, uzbrojony w bogate instrum entarium badawcze, startow ał w dniu
1. X I 1962 r. Po krótkim pobycie na orbicie parkingowej, wprowadzono
go na trajektorię styczną do orbit Ziemi i Marsa. Planetę docelową ma
osiągnąć w czerwcu 1963 r., m ijając ją w odległości 193 000 km. Odległość
ta będzie jednak zapewne zm niejszona za pomocą korekty orbity. W dniu
startu planeta Mars była odległa od Ziem i 189 m in km (rys. 2), w połow ie
czerwca 1963 dystans ten wzrośnie do 241 m in km, gdyż Ziemia biegnie
prędzej po sw ojej orbicie (30 km /sek.) niż Mars (24 km /sek.). Cfcy uda się
z tak znacznej odległości odebrać relacje pomiarowe od sondy, zwłaszcza
że prom ieniowanie Słońca zasilające baterie jest tam 2,5 raza słabsze niż
w sąsiedztw ie Ziemi? Dystans pomiędzy Ziem ią i Marsem będzie potem
nadal wzrastać, by dn. 1. I. 1964 r. osiągnąć 353 m in km. Pod koniec stycz­
nia 1963 r. Mars I „żeglował” w odległości 43 min km , dając normalne
relacje radiowe ze sw ej pracy. Otrzymał dotąd z Ziemi ponad 1000 roz­
kazów.
Planeta Mars, przesłonięta rzadką atm osferą, praw ie w olną od chmur,
nie kryje przed nami tyle tajem nic, co Wenus. Poniew aż wodzi dwa księ­
życe, przeto masa jej jest dokładnie znana. W ynosi 0,1140 m asy Ziemi.
Dobę marsyjską wyznaczono na podstawie obserwacji z lat 1704—1952
z dokładnością do 0,01 sekundy. „Morza” m arsyjskie w ykazały w r. 1958
w 5-metrowym teleskopie z Mount Palom ar w podczerwieni 3 lin ie chlo­
rofilu, wskazujące na istnienie tam flory (W. M. Sirrton). Temperatury
powierzchniowe planety przebadano dość dokładnie. N iejasno natom iast
przedstawia się skład chemiczny atm osfery, której widm o tuszują linie
telluryczne. Sonda marsyjska może tę tajem nicę w yjaśnić w pełni. Rów­
nież nic nie w iem y dotąd o m agnetosferze Marsa. Wobec szybkiego w iro­
wania planety raczej należy przypuszczać, że taka osłona istnieje. A to
poparłoby ekspertyzę Sintona o istnieniu życia organicznego na Marsie.
Astronomowie oczekują z w ielkim zaciekaw ieniem re la c ji obu o sta t­
nich sond planetarnych.
Co do sztucznych płanetoid, których stworzono już 8 (Łunnik I, Pio­
nier IV, Pionier V, Sputnik VIII, Ranger III, Mariner II, - Ranger V
i Mars I), to m echanicy nieba twierdzą, że w szystkie prędzej czy później
powinny spłonąć w atm osferze ziem skiej. Za każdym bowiem obiegiem
Słońca wracają do m iejsca swoich narodzin, tj. do pewnych partii orbity
Ziemi, którą opuściły przy starcie. JLecz pasza planeta niełatw a jest do
spotkania tamże. Na „trafienie” jej przez sztuczną planetoidę trzeba
czekać długie tysiąclecia. Tak w ynika z rachunku prawdopodobieństwa.
Zresztą orbity sztucznych płanetoid, zdeform owane z czasem przez przy­
ciąganie planety Wenus, Ziem! czy Marsa, mogą na tyle się zm ienić, że
stracą na zawsze kontakt z naszym okołoziem skim szlakiem , odbiegając
na stałe od Ziemi.

S p r o s t o w a n i e . W mrze a (lt5) ,.8* i ’ do a rt. d ra J . G adom skiego p t. „M eteo­


rologia kosm iczna’' zak rad ły się * w iny R edakcji d » ą b łęd y : n a s tr. K ty tu lik
pow inien brzm ieć „ In n y ro d zaj w ia tru słonecznego” , a n a jstr. 47, w 2 w od górv
pow inno być „2000 km/sek,*’.
JMieszanka
LUKOWY GIGANT MECHANICZNY GŁOS

R oni żej w od ospadu N ia- L udzie, k tó rz y stra c ili


gara (na gr&nicy USA i •struny głosow e, m ogą
K anady) budow any je st odzyskać mowę dzięki
obecnie jed en z n a jd łu ż ­ urządzeniu produkow ane­
szych bezprzegubow ych mu przez b ry ty jsk ą firm ę
TECHNICZNA m ostów lukow ych św iata.
Jego rozpiętość w y n o si 360
ni, a zużycie sta li .na k o n ­
F o rtip h o n e z L ondynu.
Je st to e lek tro m a g n ety c z ­
n a m em brana p rzy tw ier­
s tru k c ję — 8Ó50 to n . Mo­ dzona. d o sztucznego pod­
ste m ty m p rzeb ieg n ie Je­ nieb ien ia lu b d o płytki!
NAJW IĘKSZY HOTEL zdnia o czterech pasm ach d e n ty sty c z n e j.
EUROPY ru c h u , p o łażona liii m p o ­ U rządzenie. w y n alezio ­
n a d poziom em w ody. (ws) n e przez R. V. T aita, je st
W śródm ieściu Mostowy, całkow icie niew idoczne,
w okolicach K rem la, n a d jeśli n£e liczyć cienkiego
brzegiem rz e k i Mostowy, TWORZYWA SZTUCZNE przew odu, k tó ry łączy
przystąpiono do budow y JA K O ZAPRAW A m em branę a tran zy sto ro ­
zespołu gm achów po tężn e­ w ym oscylatorem , w ielko­
go h o telu . H otel te n b ę ­ ści m ałego p u d ełk a zapa­
dzie m ógł jedn o razo w o p o ­ W NRF przeprow adzono łek, trz y m a n y m w k ie sz e ­
m ieścić 5 ty się cy ludzi. pierw sze u dane p ró b y za­ ni. K iedy n a cim ać guzik
P ro jek t hotelu przygoto­ stąp ien ia tra d y c y jn e j za­ w łączający a/paTat, w ib ra ­
wał zespół a rc h ite k tó w p ra w y — zap raw ą z tw o­ to r w y tw arza dźw ięk, k tó ­
pod k ie ru n k ie m D. N. rzyw sztu czn y ch . R olę ry m ożna zm odulow ać w
C zeczulina, p rzy w sp ó łp ra ­ spoiwa w now ej zap raw ie n o rm aln y k szta łt m ow y, z
cy A kadem ii B udow nictw a spełnia w łaśnie tw orzyw o pomiceą ru ch ó w języka i
i A rc h ite k tu ry ZSRR. (ws) sztuczne, k tó re łączy się w arg.
;z k ru sz y w e m (piasek lu b T echnikę k o rzy stan ia z
żwir). Nowa zapraw a jest a p a ra tu m ożna opanow ać
oczyw iście znacznie droż­ w ciągu kilku dni. (nnt-pap)
KAUCZUK... sza od tra d y c y jn e j, ma
W KONSTRUKCJI je d n a k w iele c en n y ch za­
MOSTÓW let, ja k np. w iększą trw a ­
łość o ra z w iększą odpor­ MIKROSAMOCHÓB
ność nai działanie w ody. „STONOGA”
P rz y budow ie now ego benzyny i olejów m ine­
m ostu długości 3 km w raln y ch . P o n a d to d a je się W N orw egii sk o n stru o ­
>t. L aw ren ce k. M o n trealu łatw o barw ić. Z ap raw a z w ano teren o w y m ik ro sa-
/K anada) użyto k ilk a ty ­ tw orzy w szt uczyń eh ma m cchód, k tó ry nie tyliko
sięcy bloków kauczuku być w y k o rzy stan a przy bardzo spraw nie porusza
neoprenow ego. B loki te budow ie naw ierzchni dróg się po bezdrożach, ale
służą ja k o p o d k ład k i po­ szczególnie in ten sy w n ie ró w n ie św ietn ie ra d z i so­
m iędzy b e lk am i nośnym i eksploatow anych* (ws) bie w rzece, doskonale
k o n stru k c ji m ostow ej a fi­ przechodzi przez głębokie
laram i, na k tó ry c h owa zaspy śnieżne i może p o k o ­
k o n stru k c ja spoczyw a. ELEKTRYFIKACJA nyw ać w zniesienia o p o ­
K ażde przęsło m ostu dłu­ LIN II KOLEJOWYCH chyłości do 45 stopni.
gości ok. 50 m. opiera się W ZSRR C h arak tery sty czn ą cechą
p a ISO b lo k ach k au czu k o ­ w -pomni a nego m ikr osa mo-
w ych rozłożonych n a 2 fi­ cłicda Jest sp o ra ilość kół.
larach . K ażdy biok m a w y­ Zw iązek R adziecki ma Pcrt'?‘da on m ianow icie z
m iary 30 X 60 X 3,6 cm. ponad 16 400 k m z e le k try ­ każdej stro n y p o p ęć b li­
P o d k ład k i z kauczuku fikow anych Unii kolejo­ źniaczych kół. z których
m a ją w iele zalet w porów ­ w ych. Po z ele k try fik o w a ­ czte ry są n apędzane, a
naniu z tra d y c y jn y m i ele­ n iu najdłuższej na św ię­ p i~ te, m niejsze cd pozo­
m e n ta m i o p ie ra n ia kon­ cie lin ii k o lejo w ej Mo­ stały ch i um ieszczone z
s tru k c ji m ostow ej o filary. skw a—B ajkał, przystąpiono przodu, o b raca się sw o­
D zięki nim b ra k zupełnie obecnie do e lek try fik acji bodnie, strn o w iąc ja k g d y ­
objaw ów ślizgania się be­ lin ii P ó łn o c-P o łu d n ie (.od by .rolkę prow adzącą
lek po podporze, a n a ­ L eningradu do L eninakanu) u łatw iającą pokonyw anie
prężenia w belk ach są n a ­ długości p raw ie 3500 kilo­ w zniesień i nierów ności
ty ch m iast p rzejm o w an e m etrów . terenow ych.
prze# elastyczne podpory. P on ad 20 tys. radzie­ W szystkie szesnaście kół
Nie ma obaw y z ab lo k o w a­ ck ich linii kolejo w y ch napędzanych porusza s il­
nia podpór przez korozję, przystosow anych je st do nik sam ochodow y „Volks-
więc niep o trzeb n a je st jazdy pociągów spalino­ w agena” . Prędkość p o ru ­
konserw acja, oczyszczanie w ych. szania się sam ochodu —
od rdzy & sm a ro w a n ie — W ciągu doby n a te re ­ „sto n o g i” — do 60'km/godz.,
konieczne p»rzy p rzeg u b o ­ nie całego K ra ju Rad w y­ zużycie paliw a ok. 6 l i t ­
w ych rozw iązaniach m e­ rusza w drogę 12 400 po­ rów /100 km.
chanicznych. (ws) ciągów towarowych* (ws)
C ECŁ A-KAMELEON WISZĄCY WIEŻOWIEC
l"iieszanka
M Ir

Jed n a z fra n c u sk ic h w y ­ W L o n d y n ie zo stan ie


tw ó rn i m ażerialów budow ­
lanych p ro d u k u je n ie ­
w zniesiony w ieżow iec w y ­
sokości 185 m„ o in te re s u ­
u V .o P
zw ykle cegły ze szkła i jącej k o n s tru k c ji. Jej
w a rstw in n y c h
różnie przepuszczających i
odbijających św iatło. Ścia­
tw orzyw , osobliw ość polega n a ty m ,
że oały gm ach będzie...
zaw ieszony w pow ietrzu.
TECHNICZNA
n a w zniesiona z ta k ic h c e ­ W edług p ro je k tu w ieżo­
gieł m a w czesnym ra n ­ w iec ma m ieć 48 p ię te r,
k iem n a s k u te k p ro m ien i jednakże najniższe p ię t­
słonecznych p ad ający ch ro b ędz,e u sy tu o w an e n a zn an e w łasności rozchodze­
pdd o s try m k ą te m b a rw ę w ysokości 21 m nad pozio­ n ia s ię dźw ięku w p o łą ­
żółtą, czerw oną lu b p o m a ­ m em g ru n tu . Pod gm a­ czeniu z now oczesną te c h ­
rańczow ą. W południe, w chem przeb ieg n ą ulice i n ik ą elek tro n iczn ą łatw o
zw iązku z w ysokim p o ło ­ Unie kolejow e. M ieszkalna rozw iązują problem .
żeniem słońca, ściistna m a­ część w iszącego w ieżow ca
to w ieje. P o p o łu d n iu za­ zostanie zaw ieszona za W Illinois In s titu te T ech­
chodzące słońce ośw ietla pom ocą stalo w y ch k a b li nology (Chicago, USA) o p ra ­
cegły znów p od o stry m pom iędzy trzem a żelbeto­ cow ano u rządzenie do w y­
k etem , ©le z in n e j stro n y , w ym i w ieżam i w ysoko­ łapyw ania dziur w sieci,
czego efek tem są b arw y : ści 125 ra, długości 18- m m ie jsk iej beż rozk o p y w a­
p u rp u ro w a, niebieska i i szerokości 6 m k ażda. nia naw ierzchni. W pew ­
zielona. <ws) Dojazd do m ieszkań o d b y ­ n y m m iejscu (np. w ście­
w ać się będzie windami! ku lu b h y d ra n c ie) w y sy ­
zainstalo w an y m i w w ie­ ła się sy g n ał dźw iękow y,
żach. (ws) w zdłuż jezd n i zaś ustaw ia
NOWY SPOSÓB się c z u jn ik i elektronow e.
GENERACJI PRĄDU W nieuszkodzonej ru rze
dźw ięk rozchodzi £ ę p r a ­
SZKŁO KWARCOWE w ie bez s t r a t l c zu jn ik i
E fek t te rm am ag n ety cz- W TELESKOPIE o d b ie ra ją b ard zo słab y
ny, w y k ry ty w o statn ich sy g n ał; je że li ru r a ma
Latach przez Ettingjshau- otw ór, dźw ięk przechodzi
sen a-N em sta (por. a rt, W Startach Z jednoczo­ do g le b y i w pobliżu te g o
ny ch w y k o n an o ze szkła p u n k tu czu jn ik e le k tro n o ­
Z ja w is k a sprzężone’* w w y zan o tu je w zm ocniony
nrze 81/62 „M. T.” ) m oże kw arcow ego zw ierciadło
teleskopu o śred n icy 155 sygnał. P o w tarzając p ró b ę
dokonać przew rotu w cm i grubości 27,5 cm. J e s t k ilk ak ro ć, m ożna zupełnie
en ergetyce — ośw iadczył to -praw dopodobnie n a j­ ściśle, co do m etra, um iej­
niedaw no p ro f. D. A. w iększy k a w ałe k szkła scowić uszkodzenie.
W right z U n iw ersy tetu w kw arcow ego na święcie. (nnt-pap)
D urham . Zjaw isko polega Zwierciaidło to p rz e zn a ­
na ty m , że jeżeli n a dw óch czone je s t do telesk o p u
końcach kry ształu pół­ o bserw ato riu m a stro n o ­
przew odnikow ego podda­ ROŚNIE POPYT
m icznego w Flag&fcajff NA TELEWIZORY
nego uprzednio sp ecjaln ej (stan A ryzona), za pom o­
ob róbce w ytw orzym y róż­ cą którego m ożna o b ser­
nicę te m p e ra tu r, a p ro ­ w ow ać ru c h y piane'; od­ J a k wynik?! z d a n y ch
stopadle w ytw orzym y sil­ ległych n aw et o 600 try lio ­ ZURiT w ro k u uh. n a stą ­
n e pole m agnetyczne, to p ił dalszy w zro st p o p y tu
nów m il (1 m ila « 1609 m). na telew izo ry i a d a p te ry ,
na pozostałych dw óch <ws) przy jednoczesnym sp a d ­
końcach otrzym am y róż­ ku sp rzed aży rad io o d b io r­
nicę potencjałów — siłę ników . T ak n p . placów ki
elektrom otoryczną. D obre ZURiT sp rzed ały w 1962
k ry sz tały po w in n y daw ać DŹW IĘK WYKRYWA i*. 351 ty s. telew izorów ,
p rąd z w ydajnością 64*/# DZIURY W RURACH tj. o p raw /e 13C ty s . w ię­
— a w ięc bardzo dużą. cej n iż w 1361 r. o raz 511
ty s. radioodbiorników (co
-Pewne tru d n o śc i w y n ik a ­ C zęste „wykopki** na oznacza spadek o ok. 59
ją ze stosow ania bardzo uUcach m ia st są do dziś ty s. w ste su n k u do ro k u
dużych te m p e ra tu r i b a r­ sm u tn ą koniecznością, jest poprzedniego).
dzo siln y c h pól m agne- bow iem rzeczą p ra w ie Z d o k o n a n ej przez ZURiT
ttyaznycb, m ożliw ych do niem ożliw ą — ja k zdaw ało atnalizy o k azu je się, że
osiągnięcia w te m p e ra tu ­ się dotychczas — do k ład ­ obecnie z ak u p y radiood­
rz e bliisklej z era a b so lu t­ n e um iejscow ienie uszko­ b io rn ik ó w m a ją p rzew aż­
nego. Jed n ak że p ro ces te n dzeń r u r sieci w odociągo­ n ie c h a ra k te r w y m ian y
je st n iew ątpliw ie o p ła c a ­ w ej, gazow ej i k a n a liz a ­ a p a ra tó w sta re g o ty p u p ą
ny. (nnt-pap) cji. Okazało się. że dobrze now e.
Czy można zobaczyć cząstkę elementarną?
Mgr Janusz A. Zajdel

Jeśli Czytelnik nie potraktuje stru m en t optyczny, w niczym nie


zbyt dosłownie pytania postaw ione­ zm ienia to faktu, że „widzieliśmy
go w tytu le — postaram się w y­ m eteor na w łasne oczy”.
kazać, że jed n ak można „zobaczyć” Świadectwo w zroku było zawsze
cząstkę elem entarną, cząstkę alfa, i jest także teraz najbardziej chy­
deuteron, tryton, ba, naw et foton ba przekonyw ającym ze wszystkich
prom ieniow ania gamma! dowodów. Dlatego nie bez znacze­
Kiedy w pogodną noc widzimy nia był fakt, że w krótce po odkry­
na niebie sm ugę św iatła, pow stałą ciu korpuskularnego charakteru
w górnych w arstw ach atm osfery prom ieniow ania jądrowego można
w skutek przelotu m eteoru, m ówi­ było „naocznie” przekonać się o je ­
my: „widzieliśm y m eteor!” Jeśli go nieciągłej, cząstkowej stru k tu ­
oglądaliśm y to zjaw isko przez in ­ rze.
W ykazano mianowicie, że pewne jest dość uciążliwa w stosowaniu.
substancje (np. siarczek cynku z Mimo to w ykonano przy jej użyciu
m ałym i domieszkami miedzi) w y­ wiele cennych prac w dziedzinie
kazują zdolność świecenia pod badań nad prom ieniow aniem jąd ro­
wpływem bom bardow ania ich czą­ wym. W krótce jed n ak ulepszenie
stkam i prom ieniow ania jąd ro w eg a m etod liczenia cząstek za pomocą
Zjewisko tak ie nazwano radiolum i- liczników i kom ór jonizacyjnych
nescencją. spowodowało zaniechanie m etody
Jeśli ilość cząstek, które tra fia ją scyntylacyjnej. Liczniki G eigera-
w powierzchnię p okrytą w arstew ką -M ullera, liczniki proporcjonalne,
drobnych kryształków ZnS(Cu) nie kom ory jonizacyjne nadaw ały się o
jest zbyt wielka, można już przy wiele lepiej do w ykryw ania i m ie­
trzydziestokrotnym powiększeniu rzenia intensyw ności cząstek n ała­
m ikroskopowym rozróżnić poszcze­ dow anych elektrycznie.
gólne błyski św ietlne, czyli tzw. „Sygnałem ” inform ującym o po­
scyntylacje. Liczenie scyntylacji w jaw ieniu się cząstki we w nętrzu
określonym czasię na danej po­ licznika jest im puls elektryczny
wierzchni ek ran u siarczkowego po­ spowodowany krótkotrw ałym prze­
zwala określić intensyw ność źródła pływem p rąd u przez rozrzedzony
promieniowania. M etoda ta okazała gaz, w' którym cząstka w yw ołała
się szczególnie przydatna w przy­ law inow ą jonizację. Typowy u k ła d
padku, gdy prom ieniow aniu alfa to ­ licznika „GM” przedstaw ia rys. 1.
warzyszy prom ieniow anie beta lub Im puls napięcia, odpowiednio
gamma. Scentylator jest stosunko­ wzmocniony w układzie lampowym,
wo mało w rażliw y na te dwa o sta t­ podaw any jest na w ejście urządze­
nie rodzaje prom ieniow ania i w ten nia, zwanego przelicznikiem elek­
sposób „tło” beta i gamma nie prze­ tronow ym . Przelicznik podaje nam
szkadza wr pomiarze. Zestaw, złożo­ liczbę cząstek, k tó re zostały zareje*
ny z ekranu scyntylacyjnego i m i­ strow ane przez licznik. Taki układ,
kroskopu, nazywa się s p i n t a r y - złożony z jakiegokolw iek licznika
skopem. cząstek lub urządzenia .liczącego
Metoda taka, jak łatwo zauważyć, (lub m ierzącego średnią liczbę czą-

Rys. 1. Liczn ik Geigera-M illlera


stek w jednostce czasu) nazyw a się W ielkość im pulsu w zwykłym
m onitorem prom ieniow ania. liczniku jonizacyjnym nie zależy od
W ykryw anie, czyli ja k mówimy, energii cząstki w yw ołującej ten
detekcja cząstek elektrycznie obo­ impuls. Można jednak zastosować
jętnych — neutronów , nie w yw ołu­ licznik tzw. proporcjonalny, w któ­
jących w ystarczających efektów jo­ rym im puls jest proporcjonalny do
nizacyjnych, odbyw a się zw ykle na energii cząstki, choć niestety tylko
drodze pośredniej, poprzez w ykorzy­ w przybliżeniu. W w ielu jednak w y ­
stanie efektów w tórnych. N eutrony padkach zależy nam na zbadaniu
mogą w yw oływ ać reakcje jądrow e, r o z k ł a d u e n e r g e t y c z ­
których pro d u k tam i są cząstki n ała­ n e g o cząstek, czyli na określe­
dowane. Te rejestru jem y stosując niu, jak a część w szystkich cząstek
opisaną już metodę, uzyskujem y w padających ma energię zaw artą w
te n sposób inform ację o pojaw ieniu pew nym przedziale. W ykres, w któ­
się neutronów . rym na osi poziomej m am y w artości
energii, a na pionowej liczbę czą­
M onitory w skazują tylko in ten ­
stek odpow iadających danej energii,
sywność prom ieniow ania jądrow ego
nazyw am y w i d m e m energe­
i dlatego mogą służyć albo do po­
tycznym cząstek. Jeśli cząstki są
m iaru aktyw ności źródeł, albo jako
m o n o e n e r g e t y c z n e , tj.
urządzenia ostrzegające o p rze­
w szystkie m ają tę sam ą energię,
kroczeniu dopuszczalnego poziomu
w idm o jest liniowe, czyli stanow i
natężenia prom ieniow ania w po­
w ąski „pik”, jak na rys. 2a. Gdy
m ieszczeniach lub w terenie. Jeśli
w ystępuje kilka „grup” cząstek o
chcem y uzyskać wiadom ości o ro­
różnych energiach, m am y kilka li­
dzaju prom ieniow ania rejestro w an e­ nii (rys. 2b). Taki liniowy charak ­
go, możemy osiągnąć to na drodze
te r m ają widma cząstek alfa, po­
absorpcji, czyli pochłaniania nie­
chodzących z naturalnego rozpadu
których rodzajów cząstek przez m a­
promieniotwórczego. Jeśli natom iast
terię. Tak np. chcąc w yelim inow ać
energie cząstek zm ieniają się w spo­
; pom iaru ew entualne cząstki alfa,
sób ciągły i mogą przybierać różne
.vystarczy osłonić licznik cienką fo-
w artości — m am y w i d m o c i ą ­
fią glinow ą lub po prostu stosować
głe. Ciągłe widmo cząstek beta
licznik o odpow iednio grubych
z naturalnego rozpadu prom ienio­
ściankach. C ząstki beta można za­
tw órczego izotopu azotu przedstaw ia
trzym ać — zależnie od ich energii —
rys. 2c.
w arstw ą glinu grubości od kilku
Widma takie, niezbyt co prawda
m ilim etrów do setnych części m ili­
precyzyjne, możemy otrzymać za
m etra. Zw iększając stopniowo g ru­
pośrednictwem licznika proporcjo­
bość w arstw y glinu między źródłem nalnego, mierząc a m p l i t u d y
prom ieniow ania a licznikiem o k re­ im pulsów elektrycznych. Jak taki
ślam y tzw. m aksym alny zasięg czą­ pomiar wygląda w praktyce, o tym
stek w glinie. Możemy stąd w nio­ za chwilę.
skować o energii padających na fo­ Przedstawiłem tu pokrótce zasto­
lię cząstek. sow anie i m ożliwości liczników, któ-
R y s . 2. Widma energih cząstek: a) i b) liniowe, c) ciągle

re szybko w yparły z użycia m eto­ rejestrację! Ilość fotonów św ietl­


dę scyntylacyjną. Napisałem to w nych, w yem itow anych w pojedyn­
tym celu, aby w porów naniu z nimi czym akcie ham ow ania cząstki w
uwidocznić lepiej ogromną i bły­ scyntylatorze, okazała się z dużą do­
skotliw ą (dosłownie i w przenośni!) kładnością proporcjonalna do en er­
karierę, jaka w ostatnich latach gii oddanej przez cząstkę. W ystarczy
przypadła w udziale wzgardzonej zatem tak dobrać grubość sc y n ty la­
kiedyś i zarzuconej metodzie scyn­ tora, aby cząstka została całkowicie
tylacyjnej.,. zaham ow ana, a im puls św ietlny b ę­
Liczenie pojedynczych scyntylacji dzie dobrą m iarą energii cząstki!
było nie tylko niewygodne i męczą­ Budowa fotom nożnika zostajła opi­
ce: możliwości ludzkiego oka w za­ sana w num erze 5/01 przy­
kresie odróżniania słabych im pul­ pomnę w ięc jedynie, że działanie je ­
sów św ietlnych są nader ograniczo­ go polega na tzw. fotoefekcie ze­
ne. Metoda scyntylacyjna zawdzię­ w nętrznym : foton, padając na. po­
cza swój nagły renesans pokonaniu w ierzchnię f o t o k a t o d y „wybi-
tej w łaśnie bariery możliwości. Za­ ja “ z niej elektron, który z kolei
stosowanie „sztucznego oka” elek­ pod działaniem potencjału przyspie­
tronowego, którego rolę spełnia fo- szającego biegnie do pierwszej po­
topowielacz (albo inaczej: fotomnoż- średniej elektrody, zwanej pierw szą
nik) elektronow y, umożliwiło nie dynodą. Elektron w ybija z niej pew ­
tylko łatw iejszą niż optyczna, re je ­ ną ilość nowych elektronów i razem
strację błysków scyntylacyjnych. biegną dalej, do następnej dynody.
Okazało się bowiem, że przy zasto­ Proces pow tarza się tyle razy, ile
sowaniu odpowiednich substancji dynod m a fotomnożnik. Pow ielona w
jako scyntylatorów umbżliwia to ten sposób lawinowo porcja elektro­
rejestrację praw ie w szystkich ro­ nów osiąga wreszcie anodę, zw aną tu
dzajów prom ieniow ania. I nie tylko kolektorem. Z kolektora poprzez
neutrony, które zawsze najtrudniej
strumień
crgstek „uchwycić", ze względu na ich n ie­
zm iernie słabe właściwości jonizu­
] scyntylator jące.
Jeszcze kilka słów o scyntylato­
\ fotokatodę
rach.
Używane obecnie „fosfory" (nie
mylić z pierw iastkiem fosforem!)
można ogólnie podzielić na nieorga­
>dynody niczne i organiczne. Nieorganiczne
stosuje się w postaci kryształów", od­
powiednio szlifowanych, o pożąda­
nej w danym w ypadku grubości i
kolektor przeważnie w kształcie płaskiego
walca. Służą one do pom iaru widm
cząstek naładowanych — najcieńsze
dla cząstek alfa, grubsze — dla czą­
stek beta, których zasięg w kryszta­
le jest większy. Do detekcji neutro­
nów stosuje się scyntylatory orga­
niczne, zaw ierające dużo jąder wo­
doru (protonów). Neutron, trafiając
ttys, 3. Liczn ik scyntylacyjny w proton w scyntylatorze, udziela
mu części swej energii kinetycznej.
opór R (patrz rys. 3) elektrony spły­ Proton z kolei, ulegając ham owaniu
w ają do dodatniego bieguna zasila­ w fosforze, w yw ołuje błysk scynty­
lacyjny.
cza wysokonapięciowego, powodując
pow stanie w punkcie A ujemnego Scyntylatory organiczne nazyw a­
im pulsu napięciowego o am plitudzie my potocznie rówmież „kryształa­
mierzonej w m iliw oltach. A m plitu­ m i”, gdyż zew nętrznie m ało różnią
da ta jest w prost proporcjonalna do się od nieorganicznych. O statnio
ilości fotonów, które trafiły do foto­ stosuje się także scyntylatory cie­
katody, a więc jest proporcjonalna kłe, którym i w ypełnia się naczynia
do energii cząstki. o znacznej objętości, co ma duże
znaczenie, szczególnie przy reje stra­
Wymienione właściwości układu cji prom ieniow ania o słabej zdol­
seyntylator-fotopow ielacz stały się ności jonizacyjnej, , gdzie oddaw a­
w łaśnie przyczyną tak szerokiego nie energii scyntylatorow i odbywać
zastosowania go obecnie, w dziedzi­ się m usi na bardzo długich odcin­
nie zwanej spektrometrią kach drogi ham owania. (Wyhodowa­
j ą d r o w ą . Przy pomocy tak uno­ nie kryształu o ta k dużych rozm ia­
wocześnionej i ulepszonej metody rach byłoby niemożliwie!).
scyntylacyjnej można badać w idm a Ju ż na samym w stępie pokazałem,
cząstek alfa, beta, fragm entów roz­ że cząstkę można w pewnym sensie
szczepionych jąder, można badać „zobaczyć” za pośrednictw em scyn-
prom ieniow anie gamma, a nawet tylacji. Ale od zobaczenia do do-
-pazad EZOEiatModoioj azaołspiojf bu
nstndtuj iCMOSBza saaqo Amoó A j ,
•oSauzoiuoapiaia npEp{
-n jCaBJd fezsXzjEMo; niudo^s uuCzs
-q&iAE qtq UŁCzsfaiuui ay ozsmbz aa
-ołq ‘^tunzs t BiuaaopjEZ bu „jfluod
-po“ znf )saC aizpnłnduiB faijjE; o
sjndcui *Avę^0Ai. npaxsaizpn:>np| op
B^SOJZAE Bpn)!ldUIB iCqB 'itZBJ AO&ISjC^
B5{JIJf ł9MEU qtl{ pSB3n{q ‘^TUOOEUZM
oiupaiModpo unjftsjfzs/w apazad
eq azj; ijje; sjnduii *B3oap B3rqp
ZBja$ ais BjaińA^o ‘qapbz3 njquz3ii
m |B|SAvod ‘uiasindtuj pazo^

dtuwno^joo (q ‘d iu w io y zo iiizo a (v +
:m ę s\n d m i a tu o e n o n u o j ‘f sfljf •jfraa[nsaaa;ui
ais ItuXjęqq ‘q3B3flsfeZ3 o afOBuuojui
Aięsindun aiuBjnia bu atuBpbiSo 3zsi’aiuuoj;sqoazsMt'EU jjbC oejąaz
BTMnzouin az ‘luzęu oSaiu po 03jiĄ luiEpają lULfzsfaiumfEU aiMijzoui z j
ars ui/Cł ‘oSaMopo}Bq njBjSoi^oso aiuMdd ‘03iqXzs X iuijB jpd A23 ‘Azd\
feuBiujpo aofep5q ‘o* axuazpfezjn rt d - bz ęaiugfeiso faf p o Tisidod op ajod
- o 5 [ s o j q D U i C s XuieAViCzn ‘nsinduii ajsjoaazs beu BqtuoJ)3{ap CE;rq x
0§auE3{sXzn ^|B^zs3j. ę^zosąoz iCąy ‘qaBuxzpaxzp rqapń. m jjBf -qiuojpiai
‘Am o s -a aiiuCazad iuaqndxux psu .p ip rd
-in d u it zobiuobeuzm £xqop 9BMopnqz - 0“ aidBja uuCuda^SBu ^ oapwojpfef
oav^b(3iu ‘papi/w. pfejs 3{Bf xquam -3tfzxj 5xs |jCzozsoJł nsindtuj o3axq
-Xiads3p sEzopod uioxUBqBM o{E§a{n -Bł „&xs axuazpoJBu“ o Xaod Caj o a
atu siu 3]uoouiza\ iCqB *uz; ‘aisezo m 'ajUEJSMOd OSat B{BAXOpOAVOdS
a i u n < ł Bł s {BMOoead zobiuoecuzm Bjępi ‘ao^sbzo o pęotuopBpw qaXD
XqB ‘&IS jCUIBJB^S fEZ3AAVZBZ 0)pBU0J -fetBIBMOpBZ EUBU Xq{Bp 3XU — EU3AA
a! 3 $ O M ! i i o ) s & Z 3 o u i s B d a | jj -o |s Eu^upaf q3jfiWOJBtiuod Moptezj
- o j a z s ęisouazad uo Isniu ‘jCmoid? -iCzjd . ^ o^ usbim Męiunzs" nzaorn m
-CaM sjndiui aiupBjspp eubu {BzjBpw {teuo;n ‘a|UJBxu Aq{feux3z ^uoj)s fazs
-od zobęuobeuzm XqB ‘j£maaqa Ji§af - bu z iCaotuod zaq BpStdBu sinduui
•oSaMopęCaM nsjnduit iCpninduiB op ‘xq;njqB{s ‘xxłuaxuXaadsqa oSau
BuiBUoCaJodoid aiu p E ^ o p ę^q isnui -{SjfEuod BAvo{Od fazjCMCBU 0 3 oaaxdop
oSaMOiasf^M ns|ndcux BprqnduiB az ox i atu * 0 iaatuoq znt o* az ‘ap n §
‘bzdbuzo u a | jja u ru B ^ 'SpnłHduiB bu -Ayi 'Xuz3iCjpjap ibuSas bu fauozj
np^i3zAV az d j o m o j u j i o3af łsaf -oM pzad pB^sod M EłJIUZOUUJOpj z
uiXzotupESBZ i uuCzsAuaidL -ub3 bui „BpęfiLw" op Bqxuz3q axq&aqo m ais
-A m . qoXapo apiM. ^ ujbjme ^s ui A m BiuaiMBtod faC po a^sfezo 3xzpBM
-OSindUlJ EU920BJ UDEUI ZAI -oadazad ,piM ipazozs“ eubu Sis ojsp
p a z jj ‘oSaafeCstuDBEUZAE npBjqn -n pb^op qBf ‘nuBpęoupruł nCBzpoJ
niaęfaM bu ajs BjMBfod s^ndEUi axu§ oSauzęa BuozafBU x Bija^Bp egoap —
-Bpvv 'B f *SiCj BU }S3C XU0p\B*S psoMpsB{M Cat B}UBpBqz oSaupB{q
K ształt im pulsu, otrzym anego po
wzmocnieniu, nie zawsze jest dogod­
ny dla dalszej z nim pracy. Czasem
„n arastan ie” im pulsu (tzn. czas m ię­
dzy początkiem a maksimum) jest
zbyt długie albo zbyt krótkie. W
innych w ypadkach drobne zakłóce­
nia elektryczne zniekształcają im ­
puls, nakładając się na jego „czoło”
(tj. na część narastającą) lub też na
„ogon” (część opadającą). Czasem —
nie wiadomo skąd i dlaczego — im ­
pulsow i w yrasta, mówiąc żargonem
elektroników , jakaś „broda”, którą
należy czym prędzej „ogolić”, jakiś
za długi „ogon”, niepożądany „dzio­
bek” lu b inne efekty, nieprzew idzia­
ne i niepotrzebne. P racując przy po­
mocy układów elektronicznych z
im pulsam i, odnosi się czasem w ra­
żenie, że coś dzieje się w brew pod­
staw ow ym praw om fizyki. To oczy­
wiście tylko złudzenie, bo wszystko
zw ykle wcześniej czy później da się
w yjaśnić przepaleniem opornika,
przebiciem kondensatora, w adą w
zasilaczu... Ale nie m a ani słowa
przesady w tw ierdzeniu, że samo
A nalizator 100-kanałowy doświadczenie trw a dziesięciokrot­
typ u Hutchinsona nie krócej niż przygotowanie,
spraw dzenie i zestrojenie w szyst­
przychodzących n ieregularnie w kich elem entów zestawu pom iaro­
czasie. Osiąga się to na tak iej zasa­ wego tak, aby na otrzym ane w y­
dzie: plam ka, w yw ołana przez w iąz­ niki móc patrzeć z pełnym zaufa­
kę elektronów na ekranie oscylosko­ niem co do ich prawdziwości.
pu, „czeka” ja k gdyby na impuls. Ja k wspomniałem powyżej, kształt
im pulsu n ie zawsze jest dla nas w y­
W chwili, gdy te n pojaw ia się na
godny i przydatny. W takich w y­
w ejściu, plam ka sta rtu je w zdłuż osi padkach możemy poddawać go o-
poziomej, przebiega całą szerokość p eracji f o r m o w a n i a . Jeśli do­
ekran u , błyskaw icznie pow raca do św iadczenie ma na celu zm ierzenie
lewego skrajnego położenia i znów w idm a energii cząstek, to form ow a­
oczekuje na następny impuls. Dzięki nie takie nie może oczywiście zmie­
tem u początki kolejnych im pulsów niać am plitudy im pulsu, w każdym
p rzypadają zawsze w jednym m iej­ razie jego proporcjonalności do im ­
scu ekran u . pulsu z licznika.
Najczęściej stosowanym i sposoba­ ;pudełek. Istn ieją dw a sposoby: albo
mi form ow ania im pulsów (patrz p ajp ierw w ybierać kulki o jednyrn
rys. 4) są: „różniczkow anie” i „cał­ określonym kolorze, nie zw racając
kow anie”. Wreszcie nasz impuls, uw agi na pozostałe — czyli w ybie­
poddany odpowiedniej „kosmetyce”, rać je „jednokanałow o”, albo od ra ­
dociera do kresu swej wędrów ki. zu każdą kulkę umieszczać we w ła­
Jest nim a n a l i z a t o r a m p l i ­ ściwym pudełku. Podług ostatniej
tudy, Działanie tego przyrządu m etody pracuje w łaśnie analizator
można przedstaw ić w następujący wielokanałowy. Rolę „kulek” speł­
sposób: n iają impulsy, „kolorem ” jest w a r­
Na w ejście analizatora przychodzą tość am plitudy, a „pudełkiem ” —
impulsy o różnej am plitudzie. P rzy ­ odpow iednie urządzenie liczące.
puśćmy, że am plituda im pulsów w a­ Jednym tego rodzaju analizato­
ha się od 0 do 100 woltów. A naliza­ rem, w ykonanym całkowicie w P ol­
tor możemy nastaw ić tak, aby spo­ sce, je st analizator stukanałow y ty­
śród w szystkich im pulsów przycho­ pu H utchinsona (patrz fot.). Ma on
dzących „w yław iał” tylko te, k tó ­ pam ięć m agnetostrykcyjną (nie­
rych am plituda zaw iera się w g ran i­ trw ałą po w yłączeniu zasilania), po­
cach od Ui do U*. „Szerokość k an a­ jemność pam ięci przy pracy na 100
łu”, czyli różnicę U*—Ui, oraz w ar­ kanałach — 1023 im pulsy w kanale,
tość Ui (tzw. napięcie progu) można przy 50 kanałach — ponad m ilion
regulować. im p./kanał. W yniki liczenia są u -
A nalizator tak i nazyw am y jedno­ widocznione na ek ran ie oscylogra-
kanałow ym . Pozw ala on na kolejne ficznym w postaci zapisu „zero-je-
zliczanie im pulsów o am plitudzie dynkow ego”, czyli w dw ójkow ym
zaw artej w przedziale np. od 0 do układzie pozycyjnym.
1 wolta, od 1 do 2 woltów itd. W adą
takiego analizatora jest to, że w y­
niki dla różnych kanałów otrzym u­ Rys. 5. W ynik pomiaru analizato­
jem y nierównocześnie, a pom iary, rem am plitudy
np. w stu kanałach, trw ałyby b a r­
dzo długo. Można by używać w ięk­
szej ilości takich analizatorów , ale
"W praktyce jest to niepotrzebne,
odkąd wynaleziono analizator w i e ­
lokanałowy.
Zasadę pracy takiego analizatora
można przedstaw ić przy pomocy n a­
stępującego „m odelu”.
W yobraźmy sobie, że spośród sto­
su kolorowych kulek m am y w ybrać
wszystkie zielone i_um ieścić je w
zielonym pudełku, w ybrać czerwone
Nrkanału
do czerwonego pudełka itp. K ulki proporcjonalny doenergii
toczą się jedna za drugą, a my m usi­
my rozsortować je do odpowiednich
Nowocześniejszym i w ygodniej­ P ostulujem y bowiem, że cząstki
szym w użyciu je st radziecki an ali­ tak ie pochodzą w łaśnie z „p ękają­
zator typu „RADUGA”. Ma on cego” jąd ra. W szystkie inne „alfy”
trw ała po w yłączeniu pam ięć m ag­ — a więc np. te, które pochodzą z
netyczną i liczy w stu k anałach (do norm alnego rozpadu prom ieniotw ór­
16 000 im pulsów w każdym). P o nad­ czego — nie in teresu ją nas. Ja k
to umożliwia oglądanie pow stające­ „w yłapać” z potoku cząstek
go w „pam ięci” w idm a w czasie w łaśnie te właściwe? Do tego celu
pom iaru n a ek ran ie oscyloskopu służy nam przyrząd, zwany u k ła­
(rys. 5). dem koincydencyjnym . Oprócz licz­
nika cząstek alfa w prow adzam y do
U kład, złożony z licznika scynty­
układ u licznik „ciężkich” fragm en­
lacyjnego, w zm acniacza i analizato­
tów rozszczepienia. Po wzmocnieniu
ra, stanow i najprostszy s p e k t r o ­
podajem y im pulsy z obu liczników
m e t r s c y n t y l a c y j n y (rys. 6),
na dw a oddzielne wejścia układu
Nie zawsze je d n ak w ystarcza w
koincydencyjnego. U kład ten daje
praktyce użycie takiego prostego
ęta swym w yjściu im puls tylko
zestaw u pomiarowego. Zazwyczaj
wówczas, gdy dw a im pulsy na
zjaw isku, które badam y, tow arzy­
w ejściach pojaw iają się równocze­
szy k ilk a słabszych lub silniejszych
śnie. W przeciw nym w ypadku —
efektów równoczesnych, które nas
układ „milczy”. Taki im puls z u -
w danej chw ili nie interesują, a
Jtładu koincydencyjnego nazywa się
mogą zakłócać w łaściw y pom iar.
im pulsem sterującym . Podany na
T ak np. w dośw iadczeniu, które ma
Odpowiednie wejście analizatora
na celu zbadanie zjaw iska, zwane­
„steruje” on bowiem jego pracą,
go potrójnym rozszczepieniem ją ­
tzn. pozw ala na „zaliczenie” im ­
d ra atomowego, chodzi nam o zare­
pulsu do któregoś z kanałów. P rzy
jestrow anie tylko tych cząstek alfa,
braku im pulsu sterującego analiza­
k tó re pojaw iają się równocześnie
to r nie działa. Jeśli teraz na w ej­
z fragm entam i rozszczepienia jąd ra.
ście analizatora podamy niezależnie
im pulsy z licznika „alfa", to a n a li­
R ys. 6. Spek trom etr scyn tyla cyjn y zator „w ybierze” tylko te, które
schemat blokowy pow stają w procesie rozszczepienia.
Taki „spektrom etr z koincydencją”
strumień jest przedstaw iony blokowo na
w u czystek rys. 7.
Sądzę, że Czytelnik uzna za za­
licznik dow alającą m oją odpowiedź na py­
scynł. tanie: „Jak zobaczyć cząstkę?”
Przy okazji starałem się pokazać
jakiś drobny wycinek współczesnej
uzmocmocz ono/teołor fizyki jądrow ej, jej metod ekspe­
impulsów amplitudy rym entow ania I środków, jakim i
dysponuje obecnie. Ta gałąź wiedzy
'■ ' rozw ija się jed n ak ta k szybko, że
jej dzień dzisiejszy staje się szybko
Rys. 7. Spektrom etr scyn tylacyjn y z koincydencją — schemat bloko­
w y (a); działanie układu koincydencyjnego (b)

wczorajszym... D etektory scyntyla­ torów półprzewodnikowych do kie­


cyjne nie są już w tej chwili ostat­ szonkowych (wielkości wiecznego
nim słowem w tej dziedzinie. „N aj­ pióra) m onitorów prom ieniow ania.
nowszą nowość” stanow ią w tej Każdy dzień przynosi postęp w
chwili, jak i w w ielu innych dzie­ m etodach pom iarów fizycznych.
dzinach — półprzewodniki. D etek­ Każde nowe osiągnięcie pozwala na
tory półprzewodnikowe są o wiele głębsze, dokładniejsze, pełniejsze
prostsze w budow ie i w użyciu niż poznanie m aterii i praw , k tó re nią
skom plikowane, bądź co bądź, foto- rządzą. Mało kto o rien tu je się, jak
powiełacze. Ponadto nie w ym agają w ielki k ro k naprzód uczyniła fizyka
ta k wysokich napięć zasilania i m a­ jądrow a w ciągu ostatnich k ilk u ­
ją wiele innych korzystnych w łaści­ dziesięciu lat. Szkoda, że ta k mało
wości. D etektor półprzewodnikowy znamy „dzień dzisiejszy” tej pięk­
stanowi np. odpowiednio wycięta nej i najbardziej chyba podstaw o­
płytka m onokrystalicznego krzem u wej dziedziny wiedzy o świecie.
z napyloną cienką w arstew ką złota. Jakże często jeszcze w w ybiegają­
Cząstka przechodząc przez styk cych w daleką przyszłość opow ieś­
krzem —złoto w yw ołuje pow stanie ciach fantastycznych spotykam y —
im pulsu w obwodzie elektrycznym jako podstaw ow y in stru m en t do b a­
detektora. Małe rozm iary pozw ala­ dań nad prom ieniow aniem — stary
ją przy tym na zastosowanie d etek ­ poczciwy... licznik G eigera!
/ / KRET
P rz y rz ą d , światową Karierę

Chodzi tu o polski przyrząd do dłuto. W cylindrze korpusu (w jego


drążenia g ru n tu „K ret”, a w łaści­ przedniej części) znajduje się ko­
w ie dw a „K rety” — typ 88 ZC oraz wadło, w tylnej zaś tu leja cylin­
88 ZD (drugi, pancerny, jest ulep­ dryczna.
szoną w ersją pierwszego). Zespół bijaka, umieszczony we­
Idea tego ciekawego w ynalazku w n ątrz "wydrążenia w korpusie, two­
jest bardzo prosta. Z asada działania rzy stalowy bijak oraz tuleja brą­
przyrządu przypom ina pospolity v zowa i zakrętka mocująca.
proces w bijan ia pala w ziemię lub Trzeci wreszcie zespół jest zawo­
klina w pień drzew a. O stro zakoń­ rem , składającym się z szeregu
czony pal pod działaniem siły ude­ drobnych części. Przez zawór dosta­
rzenia m łota zagłębia się w grunt, je się płynące ze sprężarki poprzez
rozpycha n a boki w arstw ę ziemi i złącze i stalow e ściski powietrze.
drąży w niej otw ór. Nie w yskakuje (Do uruchom ienia przyrządu nie­
z pow rotem ku górze, gdyż siłę od­ zbędna jest sprężarka lub inne
rzutu ogranicza nacisk w yw ierany
na pal przez rozpychaną ziemię. źródło sprężonego pow ietrza o ciś­
Przyrząd zagłębia się w g ru n t po­ nieniu roboczym m inimum 6 atm
i w ydajności pow ietrza około 2 m 8
dobnie jak pal, jednakże w bijany na min,).
jest oczywiście nie siłą rąk, lecz
siłą sprężonego pow ietrza, uderza­ Dodatkowymi elem entam i zespołu
jącego rytm icznie w bijak, który z „K reta” są: tzw. ustawiacz oraz ce­
kolei uderza w kow adło, stanow iące low nik, nie tworzące jednakże części
część korpusu. Oczywiście, korpus składow ych przyrządu. Pierwszy z
przyrządu m usi być zbudow any ze z nich służy do łatw iejszego w pro­
stali. w adzenia „K reta” w grunt, drugi
K onstruktorzy nadali przyrządow i zaś do w ycelow ania osi przyrządu
nazw ę „K ret“. N azwa ta tylko czę­ na określony punkt przebicia pod
ściowo jest słuszna. Mechaniczny określonym kątem .
k re t bowiem drąży ziemię jak jego Ażeby przyrząd, drążąc grunt,
żywy im iennik, jednakże nie w yrzu­ w prow adzać mógł jednocześnie ru ry
ca jej na powierzchnię, lecz po pro­ o różhych średnicach, na jego kor­
stu rozpycha. pus nakłada się dodatkowo koń­
Z realizow ana idea przyjęła po cówkę stożkową oraz sprzęgło o od­
w ielu poszukiw aniach następujący powiednim gwincie. Do sprzęgła do­
k sz ta łt Przyrząd składa się z trzech łącza się rury, końcówka zaś służy
podstaw ow ych zespołów (patrz do poszerzania otw oru (rys. 2).
rys. 1): korpusu . przyrządu, bijaka Po ustaw ieniu na ustaw iaczu
i zaworu. (spoziomowaniu na odpowiedniej
K orpus przyrządu je st stalow ą r u ­ głębokości) i w ycelow aniu na żąda­
rą (cylindrem ) zakończoną dziobem, ny p u n k t przebicia, „K ret”, napę­
którego przedłużenie stanow i ostre dzany pneum atycznie, rozpoczyna
Rys. 2
U s t a w ie n ie p r z y r z ą d u
okien wylotowych wr tulei cylindro­
wej. co następuje przed uderzeniem
Dijaka w kowadło.
Jeżeli bijak znajduje się w takim
położeniu, że nie otw iera okien w y­
lotowych w tulei cylindrow ej, to
w skutek w ystępow ania różnicy po­
w ierzchni, na które działa sprężone
pow ietrze w tylnej i przedniej częś­
ci bijaka, siła wypadkow a działają­
ca na jego tylną część jest większa
od siły działającej na część przednią.
W tym przypadku następuje ruch
b ijaka do przodu i gw ałtowne ude­
rzenie w kowadło. Je st to równocze­
sne z pchnięciem części dziobowej,
tj. d łu ta oraz całego korpusu — do
przodu. W momencie jednak zam k­
gal

nięcia się zaw oru płytkowego (tuż


przed uderzeniem bijaka w kow a­
dło) i otw arcia okien w tulei cylin­
drow ej przeważać zaczyna siła dzia­
K o n stru k to r „ K reta", inż. W iktor Zien­ łająca stale na przednią część b ija­
kiew icz ka. W skutek działania tej siły n a ­
stęp u je ruch bijaka do tyłu. Z ko­
pracę. Posuw a się w gruncie do lei następuje otw arcie płytki w za­
przodu w skutek uderzeń b ijaka o worze. zamknięcie okien i przew aga
kow adło umieszczone w dziobie siły działającej na tylną część bi­
korpusu. R eakcja odrzutu, działają­ jaka. Cykl ten pow tarza się au to ­
ca na przyrząd w kierunku prze­ m atycznie tak długo, jak długo
ciw nym do jego ruchu, jest, jak już płynie ze sprężarki sprężone po­
wiemy, równow ażona siłą tarcia w ietrze. Każdemu Oczywiście ude­
korpusu „K reta“ o grunt. Dzięki rzeniu bijaka towarzyszy ruch
specjalnej konstrukcji odrzut w przyrządu do przodu, jego w bijanie
przyrządzie je st nieduży i „K ret“ się w g ru n t
posuwać się m oże n aw et w mało Różnica między obu „K retam i” —
zwięzłych gruntach. typu 88 ZC i typu 88 ZD, polega
Sprężone pow ietrze dopływ a do tylko na tym , że w typie 88 ZD
Środkowej części zaw oru płytkow e­ w prow adzono korpus hartow any
go przew odem gumowym połączo­ i utw ardzony na całej powierzchni.
nym za pomocą złącza z przewodem Dzięki tem u „K ret” pancerny n a ­
prow adzącym do źródła sprężonego daje się do pracy w n a jtru d n iej­
pow ietrza. szych w arunkach gruntow ych oraz
Ze środkow ej części zaw oru p ły t­ ma tzw. trw ałą wytrzym ałość zmę­
kowego pow ietrze dostaje się ru rk ą czeniową.
przednią (w przodzie zaworu) i Omówiony pokrótce przyrząd m a
otw orem b ijaka do komory przed­ liczne zastosowania. Służyć może do
niej znajdującej się w dziobie. przebić prostoosiowych, poziomych
Posuw isto-zw rotny ruch bijaka u- i pochyłych, koniecznych przy p rz e ­
zyskuje się przez łączenie tylnej ko­ ciąganiu kabli telefonicznych i elek­
m ory w tulei cylindrow ej raz z w lo­ trycznych, ru r gazowych, wodocią­
tem pow ietrza, a raz z jego w ylo­ gowych, kanalizacyjnych, przew o­
tem. Dzieje się to w sposób auto­ dów pow ietrznych, w entylacyjnych
m atyczny. W lot n astęp u je przez itp. Szczególna jego przydatność
otw arcie płytki zaworowej w za­ w ystępuje w przypadku koniecznoś­
worze. w ylot zaś przez odsłonięcie ci wykonania przebić pod nasypam i
ziemnymi, toram i kolejowym i i
tram w ajow ym i, pod drogam i, auto­
stradam i i ulicam i, pod pasam i sta r­
towymi na lotniskach, pod terenam i
campingów i m oteli, prży rozbudo­
w ie terenów fabrycznych i osiedli,
pomiędzy tunelam i i chodnikami
górniczymi, dla celów w entylacji
w górnictw ie, do rozbijania i prze­
w ietrzania zbitych m as m ateriałów
składow anych w silosach.
Zastosowanie „K reta” pozwala
uriiknąć kosztownych, pracochłon­
nych i często skom plikow anych ro ­
bót (zrywanie naw ierzchni, w ykony­
w anie przekopów, tuneli i prowizo­
rycznych mostków).
Porów nanie sposobu i w yników
przeprow adzania w ym ienionych ro ­
bót z dotychczas stosow anym i m eto­
dam i pracy w ykazuje bezwzględna W prow adzanie „ K re ta ” w g ru n t prży
pom ocy ustaw iacza po w łączeniu dop ły ­
wyższość posługiw ania się tym w u sprężonego p ow ietrza
przyrządem . W ystępuje ona szcze­
gólnie w tedy, gdy zależy na szybkoś­
ci przeprow adzenia robót, na nie-
zakłócaniu ruchu, efektach ekono­
micznych i bezpieczeństwie pracy. cia w ynoszą: w glinie — 42 m/godz.,
w p iask u gliniastym — 40 m/godz.,
O statnio przeprow adzane są pró­ w piasku — 30 m/godz., w żwirze
by oraz gromadzone doświadczenia zwięzłym — 2—6 m/godz.
w zakresie zastosow ania przyrządu P rzy dokonyw aniu przebić z uży­
w następujących dziedzinach: geo­ ciem końcówki stożkowej o śred­
logii ziemi i dna morskiego, geofizyki nicy 150 mm, poszerzającej drążony
rolnictw a (np. m elioracje), ratow nic­ otw ór, ja k rów nież w przypadku
tw a górniczego. ciągnienia r u r przy jednoczesnym
Przyrząd stosuje się do przebija­ drążeniu otw oru w gruncie, poda­
nia gruntów : piaszczystych, glinias­ ne wyżej szybkości przebicia zm niej­
tych, piaszczysto-gliniastych i żwi­ szają się przeciętnie o 50 proc.
row atych (nie pow inno używać się W zakończeniu należy podkreś­
go do robót w gruncie, w którym lić, że omówione zalety, „K reta”,
znajdują się duże kam ienie, resztki zarów no jeśli chodzi o prostotę je ­
fundam entów z betonu, konstruk­ go budowy, jak i w ielostronność za­
cje stalowe). stosow ania, spraw iły, że przyrząd
W celu utrzym ania zamierzonego spotkał się z szerokim uznaniem .
kierunku przebicia w płaszczyźnie Z ainteresow ano się nim rów nież za
pionowej otw ór przebicia należy granicą, w w yniku czego stanow i
umieścić poniżej głębokości krytycz­ on w ażny, przynoszący znaczne zys­
nych liczonych od powierzchni ki elem ent eksportu.
gruntu i wynoszących co najm niej: Producentem „K reta” są Z akła­
w piasku 1,5—2,0 m, w glinie — 1,0 dy M etalowe w Skarżysku K am ien­
—1,5 m, w piasku gliniastym — 1,2 nej. W ubiegłym ro k u w ykonały one
—1,5 m, w żw irze zwięzłym — 1500 sztuk przyrządów . P lan na rok
1,0—1,5 m, w żwirze luźnym bieżący przew iduje zwiększenie p ro ­
1,5—2,0 m. W arto jeszcze dla peł­ dukcji do 2500 sztuk.
niejszej charakterystyki przyrządu
dodać, że średnie szybkości przebi­ Tadeusz Twarogewskl
W połow ie lutego b r. przy Ulicy O krąg l i w W arszaw ie rozpoczęła działalność
STA CJA MŁODYCH TECHNIKÓW . Z o stała o n a zo rg an izo w an a przez In sp e k to ra t
O św iaty p rzy DEN W arszaw a-Ś ródm ieście przy w spółudziale n aszej R edakcji. Ce­
lem te j placów ki, k tó rą k ie ru je znany C zytelnikom działu „N a w arsztacie0 i n ł,
W itold K ozak, Jest p o p u lary zo w an ie te c h n ik i w śró d starsz e j m łodzieży, udzielanie
porad tech n icz n y ch , służenie pom ocą w w y k o n y w an iu sam odzielnych k o n stru k c ji,
prow adzenie ró ż n o ro d n y c h zajęć te ch n iczn y ch w dobrze w yposażonych p raco w ­
n iach . Co d w a ty g o d n ie o d byw ają się w S ta c ji „C zw artk i T echniczne0 — ciekaw e
im p rezy pośw ięcone różnym dziedzinom te c h n ik i. Podczas pierw szego C zw artku,
k tó reg o tem atem była te c h n ik a lo tn icza, m łodzi goście S ta c ji m ieli ró w n ież o k a­
zję porozm aw iać b ezpośrednio * p. S tefan em K ozłow skim , budow niczym jednego
z pierw szych p o lsk ich sam olotów .
Pod redakcją Jerzego Niebo je wskiego

NAPRAWA GŁOŚNIKÓW RADIOWYCH (in i. W itold K ozak) — FOTELIK


Z KUREK METALOWYCH (Stanisław Sabat) — POLECZKA DO KAKTUSÓW
(Jerzy N iebojew ski) — STOLIK DO PRAC INTROLIGATORSKICH (Michał Rosolak)
— STRUG INTROLIGATORSKI (Jerzy N iebojewski)

NAPRAW A GŁOŚNIKÓW RADIOWYCH

Radioam atorzy często posiadają powodzeniem w licznych urządze­


różne głośniki radiow e, które na niach am atorskich (próbnikach,
skutek defektów nie spełniają już przyrządach kontrolnych, do nauki
swych zadań. Głośniki należą do alfab etu M orse’a itp).
stosunkowo' drogich urządzeń i z N apraw a głośnika tego typu je st
tego względu ich napraw a jest jak dostępną naw et dla mało w praw io­
najbardziej uzasadniona. Należy nych radioam atorów .
również dostrzegać w takiej sytuacji Budowę głośnika elektrom agne­
w alory poznawcze, które w pracy tycznego w yjaśnia rys. 1. Zasada
am atorskiej posiadają niekiedy do­ działania tego urządzenia je st o p a r­
m inujące znaczenie. ta o zjaw isko magnetyczne. Z n aj­
N ajpierw zajm iem y się omówie­ dujący się w głośniku magnes trw a­
niem sposobów napraw y głośników ły w kształcie podkowy jest zaopa­
dwóch typów: elektrom agnetycz­ trzony w nabiegunniki um ożliw iają­
nych i dynam icznych z magnesem ce w ytw orzenie stosunkowo silnego
Lrwałym. strum ienia m agnetycznego w szcze­
Na w stępie kilka słów o zasadach linie. W m ałej odległości od szczeli­
działania tego typu głośników. Do ny umieszczona je st kotw iczka że­
najstarszych typów należy zaliczyć lazna, zakończona płaską sprężynką
głośniki elektrom agnetyczne, roz­ zamocowaną trw ale w e w sporniku.
powszechnione od początków radio­ Do kotw iczki w odpow iednim
fonii przewodowej, a dziś zastąpio­ m iejscu przym ocowana je st p rosto­
ne głośnikami dynam icznymi. padle dźw igienka-pręcik, która łą ­
Głośnik elektrom agnetyczny może czy się z m iseczką metałowrą o b ej­
być również w ykorzystany z dużym m ującą stożek m em brany.
Położenie kotw iczki d rg a ją ce j w szczelinie głośnika elektrom agnetycznego
(m iędzy n ab ieg u n n ik am i)

P raca głośnika polega na tym, że Typowe uszkodzenia


prąd zm ienny o częstotliwości ak u ­
stycznej, przepływ ając przez uzwo­ Głośnik elektrom agnetyczny, n a ­
jenie ceweczki, pow oduje nam agne­ w et poważnie zniszczony, nadaje się
sow anie kotw iczki w ta k t drgań jeszcze do napraw ienia am atorskim i
prądu. środkam i. Rozpatrzym y więc kilka
Na koniec kotw iczki znajdujący typow ych uszkodzeń, jakie najczę­
się w stałym polu m agnetycznym ściej się zdarzają:
działają siły, pow odujące jej d rg a­ a) napraw ę lub w ym ianę uszko­
nia. W praw iona w drganie kotwicz* dzonej m em brany,
ka za pośrednictw em metalowego
pręcika porusza papierow ą m em ­ b) napraw ę ceweczki.
branę. Dzięki elastycznem u zawie­ Częstym uszkodzeniem je s t znisz­
szeniu obrzeża m em brany staje się czenie m em brany papierow ej (mem­
możliwy ruch drgający, który b ran a z niewielkim i uszkodzeniami,
w otaczającym pow ietrzu powoduje jak np. przebicie papieru — p racu ­
pow staw anie fal dźwiękowych, m o­ je dostatecznie dobrze).
w y lub muzyki. M em branę możemy wykonać
O pisany ty p głośnika ch arak tery ­ w łasnoręcznie z cienkiego kartonu,
zuje się stosunkowo w ąskim pas­ np. z okładki od zeszytu. W tym
m em przenoszenia dźwięków, nad a­ celu należy przez nagrzanie lutow ­
je się w ięc dobrze do odtw arzania nicą — odlutować i zdjąć m etalow ą
mowy lu b sygnałów M orse’a (czę­ czapeczkę z pręcika i następnie
stotliw ość 400-450 Hz). Moc głośni­ z papieru wyciąć odpowiedni stożek
ków elektrom agnetycznych jest nie­ pozostaw iając w zapasie naddatek
znaczna, około V*Wf oporność zaś na obwodzie około 1 cm, po czym
ceweczki wynosi 1000-2000 Q. Dzię­ skleić (najlepiej klejem nitro lub
ki stosunkow o dużej oporności krystalcem entem ). Odłączoną mi­
głośniki te m ogą być w łączane seczkę rozdzielamy (składa się ona
w obwód lam py bez transform atora. z dwóch miseczek połączonych pu­
stym nitem). Z akładam y na stożek Założenie napraw ionej ceweczki
papierowej m em brany miseczki ze odbywa się w odw rotnej kolejności,
strony zew nętrznej i w ew nętrznej. niż podano w opisie wstępnym.
Chwilowo przyklejam y je klejem .
Przym ierzam y m em branę na w y­ Głośnik dynamiczny
sokość i następnie zwilżamy jej
obrzeże (1-3 cm) wodą. Gdy papier Chociaż budow a głośnika dyna­
zmięknie, zaginamy obrzeże i za micznego nie je st bardziej złożona
pomocą lutownicy suszymy. P o­ od opisanego poprzednio głośnika
w staje wówczas kołnierz umożliw elektrom agnetycznego, to jednak na­
wdający przyklejenie m em brany do praw ienie jego w ym agać będzie
klosza. w iększej w praw y i znajomości
rzeczy.
Teraz możemy dopasować i w y­ Zasadę działania głośnika dyna­
regulować ustaw ienie kotwiczki. micznego objaśnia rys. 2. W jego
Spraw dzam y, czy koniec kotwiczki pracy m a zastosow anie znane p ra ­
zajm uje środkowe położenie między wo elektrodynam iki, które głosi,
nabiegunnikami magnesu. N akłada­ że jeśli przew odnik, w którym
my miseczkę na koniec pręcika przepływ a prąd, umieścimy w polu
i następnie rozgrzaną lutow nicą za
pomocą kropli cyny złączamy m i­
seczki z pręcikiem . (Miseczki muszą W idoczną na fotografii m iseczkę należy
przylegać ściśle do membrany). o d iu to w ar przed dem ontażem m em b ran y
Może zdarzyć się, że ceweczka
w głośniku ma przerw any obwód.
Łatwro to spraw dzić dotykając bie­
gunami baterii do jej końcówek.
(Jeśli ceweczka działa dobrze, to
w głośniku usłyszymy trzaski).
Uszkodzoną ceweczkę należy w y­
łączyć z układu magnetycznego
głośnika. W tym celu m usim y n a j­
pierw usunąć kotwiczkę. Usunięcie
kotwdczki będzie polegało — po
pierwsze: na usunięciu wkrętów'
(patrz rys. 1); po drugie: na odluto-
wa-niu pręcika w miseczce (rozgrza­
ną cynę usuw am y przez w strzą­
śnięcie), Dalej — na odgięciu łapki
z m iękkiej blaszki i ostatecznym
odłączeniu ceweczki. Wydołpytą
ceweczkę poddajem y dokładnym
oględzinom. Może bowiem zdarzyć
się, że zostąła u rw an a w niej jedna
z końcówek. Łatw iej uporamy się
z tym, jeśli je st uszkodzona koń­
cówka zewmętrzna (koniec uzwo­
jenia), w przypadku zaś urw a­
nej końcówrki dolnej (początek
uzwojenia) konieczne jest przew i­
nięcie całej ceweczki.
D rut nawojowy naw inięty na ce­
weczkę m a zazwyczaj średnicę
0,06 mm, należy więc zachowoć
wielka ostrożność i uw agę podczas
jego przewijania.
wręb] mocujące
kotwiczkę Ru s. 2. Zasada działania
głośnika dunam iczneao

Ru s. 1. Konstrukcja gło śn ik a
maonetucznego

zam oęowanie
końcówki

uzw ojenie
cew eczki

szcze lin a

cew ka
tgojaosL

w ałek
oodkh
wkrętu z oaoieru
m agm oŁ.
sgstem magnetyczni/

R ys. 3 . Sposób przewija n ia


ce w e c z k i drg a ją ce j
Ru s. 4 . K o n stru kcją głośnika w g ło śn ik u dynam icznym
dynam icznego z m agnesem
trw a łam
V:

Części składow e głośnika dynam icznego

magnetycznym, to działać na niego padku gdy zachodzi konieczność


będzie siła (F) proporcjonalna do w ydobycia z układu m em brany z
natężenia prądu (I), indukcji stru ­ resorem oraz w yregulow ania szcze­
mienia magnetycznego (B) i długo­ liny magnesu.
ści przewodnika (1). Głośniki dyna­ Rozbieranie tych elem entów n a ­
miczne (dyna — siła) nadają się do leży rozpocząć od rozklejenia za
w ytw arzania znacznej mocy (do pomocą rozpuszczalnika „nitro" o-
kilkunastu watów). Dzięki licznym brzeża m em brany i resoru (w s ta r ­
swoim zaletom, głośniki te znajdują szych typach głośników resory są
wyłączne zastosowanie we w spół­ zamocowane za pomocą w krętów ).
czesnych odbiornikach. O dklejenie m em brany i resoru u-
możliwia oddzielenie tych elem en­
Uszkodzenia w ystępujące w tego tów od pozostałej konstrukcji.
typu głośnikach mogą być różno­ Ceweczkę poddajem y dokładnym
rodne. oględzinom zew nętrznym . Z azw y­
Najczęstsze z nich polegają na czaj są widoczne m iejsca zdrapania
nieprawidłow ym działaniu ceweczki em alii na skutek ocierania się ich
drgającej, które objaw ia się brzę­ o kraw ędzie magnesu. N astępnie
czeniem bądź chrypieniem (niekiedy oglądam y dokładnie szczelinę. Czę­
brzęczenie w ystępuje tylko w czasie sto na skutek przypadkow ego u d e­
reprodukcji tonów niskich). rzenia rdzeń m agnesu przesunie się
Chrypienie głośnika w ystępuje w bok i soow oduje rozregulow anie
na skutek dotykania ceweczki do szczeliny. W yregulow anie szczeliny
obrzeży w szczelinie m agnetycznej m agnetycznej w ykonam y n a jła t­
i wadliwego jej wyceritrowania. Na w iej, posługując się paskam i k a r ­
rysunku 4 m am y pokazany głoś­ tonu lub innego m ateriału im ­
nik dynamiczny w przekroju. Z pregnow anego odpowiedniej grubo­
rysunku widzimy, że ceweczka jest ści (patrz foto). N ajpierw należy
umieszczona na rdzeniu w kształcie zluźnić o p arę obrotów w kręty
walca. Szczelina jest m ała (wynosi ściągające rdzenie m agnesu (zazwy­
1—2 mm). M em brana w raz z cew­ czaj 3 szt.) i następnie p rzeprow a­
ką i resorem pod względem me­ dzić regulację szczeliny (za pomocą
odpow iednich w stawek).
chanicznym tworzy jedną całość. W ycentrow any w ten sposób sy ­
Rozpatrzmy przebieg napraw y stem m agnetyczny dociskam y po­
brzęczącego głośnika, w tym w y­ now nie w krętam i.
Sposób reg u lacji szczeliny m agnetycznej w głośniku dynam icznym

Ceweczka, jeśli nie posiada m o­ leży połączyć za pomocą lutow a­


cniej przetartych uzwojeń, nie m u­ nia z giętkim i przewodami p rzy ­
si być przew ijana. tw ierdzonym i do m em brany. Dalsza
Inaczej natom iast postąpim y, je ­ czynność polega na złożeniu cało­
śli głośnik w ykazyw ał chrypienie ści głośnika i w yregulow aniu za­
— jest to oznaka odklejenia się wieszenia m em brany.
kilku zwojów ceweczki od jej k o r­ Obrzeże m em brany pokryw am y
pusu. klejem i układam y m em branę z
W takim przypadku konieczne ceweczką i resorem na miejsce. Z a­
jest w yjęcie z głośnika m em brany nim klej wyschnie, staram y się
w raz z ceweczką i resorem oraz przesuw aniem kraw ędzi m em brany
odwinięcie uzwojenia. N astępnie na ustaw ić ceweczkę w środku szcze­
przygotow anym w ałku (dokładnie liny (orientacyjnie). Dokładniej izą
wytoczonym z tw ardego drew na regulację w ykonam y za pomocą re ­
lub m etalu) o średnicy m niejszej soru. W tym celu kraw ędzie reso­
(o 1—1,5 mm) od rdzenia cewki ru i pow ierzchnię klosza pow leka­
w ykonam y ponownie uzwojenie. my klejem .
W tym celu m iędzy korpus ce­ N astępnie regulujem y ustaw ienie
weczki a w ałek nakładam y parę resoru. Przez lekkie naciskanie pal­
w arstw cienkiego papieru i n astę­ cami na m em branę (jednocześnie
pnie po nałożeniu korpusu na rdzeń w dwóch miejscach — sym etrycz­
rozpoczniemy uzw ajanie ceweczki nie) przekonam y się, czy ceweczka
tym samym d ru tem (rys. 3). nie ociera się o krawędzie. Za po -
Pow ierzchnię korpusu powlekam y mocą krótkich przesunięć resoru
starannie (za pomocą pędzelka) możemy to ocieranie łatw o usunąć.
klejem nitro lub krystalcem entem , W ten sposób po uływie paru go­
po czym staran n ie układam y pierw ­ dzin napraw a głośnika może być
szą w arstw ę uzw ojenia (zwój obok zakończona i głośnik włączony do
zwoju) i następnie po przeschnię­ ap aratu odbiorczego.
ciu kleju (po 6—10 min.) pozosta­
łe w arstw y. Końcówki cewki n a ­ Inź. Witold Kozak
FOTELIK l RUREK ME TAL OWYCH
Opis pięknej lampy stojącej z ab a­ ze starych łóżek m etalow ych albo
żurem i stoliczkiem na czasopisma, za­ ru rk i nabyte w najbliższej sk ła d ­
mieszczony w nrze 11 „Młodego Tech­ nicy złomu za kilkanaście zło­
nika^ z ubiegłego roku, uzupełniamy tych. Oczywiście, ru rk i te trzeba
w niniejszym artykule opisem bu­ przed przystąpieniem do pracy o-
dowy fotelika w yplatanego tw orzy­ czyścić dokładnie z rdzy i farby i
wami sztucznymi (rys. 1), dostoso­ wyszlifować ich pow ierzchnię aż do
wanego wielkością i kształtem do surow ego m etalu. R urki mogą być
wspom nianej lam py i tworzącego z pospaw ane z krótszych odcinków -
nią harm onijną całość w kąciku do na styk lub dobrane odpowiedniej
czytania i słuchania radia. długości. Ogółem do w ykonania f o ­
Szkielet fotelika (rys. 2) w yko­ telika potrzeba będzie około 6 m e­
nany jest z ru re k m etalowych, od­ trów ru rk i o średnicy zew nętrznej
powiednio pospawanych i w ygię­ 20—25 mm i grubości ścianki 2 mm.
tych, a jego siedzenie i oparcie Z tego na ram ę potrzeba będzie
wyplecione jest ru rk ą igelitow ą o 3 m 30 cm ru rk i i na boki po 1,40 m.
różnym zabarw ieniu i prostym wzo­ Mogą być też rurki o 0 18 mm
rze plecenia. i nieco cieńszych ściankach. Nie­
Uzyskanie do budowy fotelika w skazane są ru rk i o w iększej, niż
odpowiednich ru re k nie powinno podano, średnicy i grubości ścia­
nastręczyć większych trudności, nek, gdyż pow oduje to zbędne
gdyż w ystarczą do tego celu rurki zwiększenie ciężaru fotelika i w y-

Rys. I Fotelik z rurek metatoHuch


m aga użycia w iększej siły dla u- ści od m iejsca połączenia ram y z
form ow ania poszczególnych jego ele­ bokam i fotelika. R urki, przed spa­
mentów. w aniem ram y, w yginam y w im a­
Projektow any fotelik składa się dle, n adając jm kształt przedsta­
z trzech części: ram y siedzeniowo- wiony na rys, 3.
oparciow ej oraz dw óch boków, tw o­ R urki możemy giąć na zimno, po
rzących jednocześnie nóżki fote­ uprzednim nasypaniu do nich drob­
lika. nego piasku i zakorkow aniu w ylo­
'P ra c ę rozpoczniem y od w ykona­ tów, albo na gorąco — po nagrza­
nia ram y siedzeniowo-oparciowej niu ich w ogniu. Gięcia ru rek do­
(rys. 3) w stanie w yprostow anym . konujem y w im adle za pomocą
Ram ę możemy w ykonać z dwóch okrągłego klocka o średnicy 120—
lub więcej odcinków ru rk i, które 125 mm.
połączymy w sposób podany na Po wygięciu ru rek i w ysycaniu
rys. 3a. z nich piasku przygotow ujem y k ró t­
Miejsce połączenia ru re k pow in­ kie odcinki ru rek o m niejszej śre­
no się znaleźć w pew nej odległo­ dnicy i w ciskam y je ciąsno w wy-

Rys 4 Noya \
Rys 5 Korek \
loty rurek ram y, po czym miejsca
te spawamy.
Pospaw aną z ru rek ram ę w ygi­
nam y następnie pod kątem lOć1*- -
12G° w odległości 500 mm od brze­
gu (rys. 3b). Część ta będzie tw o­
rzyć siedzenie fotelika; reszta —
dług. 700 mm — stanowić będzie
oparcie dla pleców.
W podobny sposób w yginam y i
pospawamy ru rk i tworzące boki i
nóżki fotelika (rys. 4).
Końce nóżek w yrów nujem y pil­
nikiem, a ostre ich kraw ędzie za­
okrąglam y. W yloty ru rek zaskle­
piamy drew nianym i korkam i (rys.
5) wytoczonymi na tokarce. Może­
my też użyć do tego celu korków
gumowych, dopasowanych ciasno do
wylotów.
Teraz przystępujem y do połącze­
nia ram y siedzeniowej z bokami za
pomocą spaw ania. Elem enty te
spawam y w m iejscach wskazanych
na rys. ?. Z am iast spaw ania t/e h
elementów możemy połączyć je ś r u ­
bami z nakrętkam i. W tym w ypad­ K aktusy hodow ane w doniczkach,
ku przed połączeniem należy w y­ podobnie ja k i inne rośliny poko­
wiercić w ru rk ach o d o o w ie i^ e jowe, w ym agają dużo słońca i czy­
otwory. Śruby o półokrągłych stego pow ietrza oraz odpow iednich
łbach i 0 5 mm powinny być zabiegów pielęgnacyjnych.
starannie dobrane do otworów. Te m iniaturow e rośliny nie zaj­
Po w ykonaniu połączeń pow ierzch­ m u ją w iele m iejsca w m ieszkaniu
nie ru rek oczyszczamy szczotką i m ogą być hodow ane z w ielkim
drucianą oraz ściernym płótnem i pożytkiem przez m łodszych do­
crzem yw am y benzyną, po czym m a­ m ow ników praw ie że w każdym
lujem y je dw ukrotnie czarnym la­ pomieszczeniu, do którego zagląda
kierem asfaltowym.
Po wyschnięciu lakieru siedzenie słońce i dopływa świeże powietrze.
i oparcie w yplatam y ru rk ą igeli­ Ciekaw e te rośliny można um ie­
towa o 0 4—5 mm w dwóch h a r­ szczać na m ałych półeczkach przy ­
monizujących ze sobą barwach. m ocowanych do ram okiennych lub
W yplatanie fotelika można prze­ drzw iow ych, do ościeżnic, do p a ­
prowadzić w różny sposób, bądź rapetów podokiennych lub do ogro­
pojedynczymi splotam i, bądź pas­ dzeń balkonowych.
mami, zależnie od pomysłowości i Półeczki te różnić się będą od
inw encji twórczej wykonawców, o- pólek dla innych kw iató w donicz­
raz posiadanych ru re k igelitowych. kowych, zarów no sw oją budow ą,
Dla nabrania pew nej w oraw y r a ­ jak i w ym iaram i oraz rodzajem
dzimy przeprow adzić próby w ypla­ użytych do ich w ykonania m a te ria ­
tania sznurkiem na m ałej ram ce
w ykonanej z drutu. łów.
Po wypleceniu fotelika możemy Odm ian półeczek do k aktusów
cołożyć na jego siedzenie niew iel­ może być bardzo wiele, w zależ­
ki m ateracyk z w aty, obciągnięty ności od ilości i w ielkości doni­
barw nym kretonem albo m ateracyk czek, rodzaju i jakości uzyskanych
z porowatej gum y (lateksu). na ten cel m ateriałó w oraz inw en­
Stanisław Sabat cji tw órczej ich użytkow ników .
Dla ułatw ienia podjęcia decyzji 10 mm i dobierzem y do niego albo
podajem y k ilk a przykładów budo­ nagw intujem y odpow iednie n a ­
w y tych urządzeń oraz omówimy krętki.
szczegółowiej budow ę półeczki w ie­ R u rk i dystansow e (rys. 5) oddzie­
lostopniowej, zawieszanej na ram ie lające poszczególne stopnie półecz­
okiennej (rys. 1). ki w ykonam y z grubościennej ru r­
Półeczka jest zbudow ana z 2 k ą­ ki m etalow ej albo lam inatowej
towników, nagw intow anego obu­ fenolow ej 6 0 18 mm.
stro n n ie p ręta stalow ego, 2 n ak rę­
tek, 5 rurek dystansow ych i 4 stop­ Poszczególne odcinki ru rek dy­
ni (płytek nośnych) (rys. 2). stansow ych m uszą być odcinane
pod k ą te m prostym do ich osi.
K ątow niki (rys. 3) w ykonuje­ Długość poszczególnych ru re k po­
my z pasków blachy stalow ej m ięk­ w inna zasadniczo odpow iadać w y­
kiej o przekroju 20 X 2 mm i dłu­ m iarom podanym na rysunku. W
gości 120 mm każdy. P aski zgina­ uzasadnionych w ypadkach można
my pod kątem prostym w imadle. ją zwiększyć lub naw et zmniejszyć
Długość ram ion form ow anego w zależności od wysokości i w iel­
kątow nika nie będzie jednako­ kości hodow anych kaktusów .
w a — dłuższe ram ię m ierzy 80 mm, O statnią czynnością będzie w y­
krótsze 40 mm. W krótszym ram ie­ konanie stopni półeczki (rys. 6).
niu wyznaczymy i wywiercim y dw a Stopnie te możemy wykonać ze
otw ory 0 0 4 mm, w dłuższym zaś sklejki grub. 4 mm albo płyty pil­
jeden otw ór o 0 8 mm. śniowej tej sam ej grubości, albo
Elem ent wiążący poszczególne tw orzyw a sztucznego grub. 2-3 mm.
części półeczki (rys. 4) wykonamy K ształt i w ym iary stopni będą za­
ze stalowego p ręta o 0 6 mm i leżne od wielkości doniczek i od
długości 355 mm. pomysłowości wykonawcy. Nie trze.-
P ręt nagw intujem y z obu koń­ ba jednak zapominać o ogólnych
ców narzynką M6 na długości proporcjach i w ym iarach całej pó­
u— s k ----- . łeczki i o harm onijnym połącze­
niu całości.
P o u stalen iu kształtu i w ym ia­
% li_________ iifiL : ........... , rów stopni półeczki w ycinam y je
kątow nik / 7. przygotow anego m ateriału piłą
1
1i odsadnicą, obrabiam y dokładnie
- ich przekroje i w iercim y po jed ­
p ły tk a S * ! nym otw orze na p ręt gw intow any
o 0 8 mm. Otwory, aby uzyskać
ru rka / jednakow e ich umiejscowienie,
d y sta n so w a / *=* -A w iercim y od razu w e w szystkich
stopniach.
Składanie części półeczki w ca­
355

łość w ykonujem y wg załączonego


7

%
rysunku, potem półeczkę zawieszamy
J czy też przykręcam y w krętkam i do
V

ościeżnicy okiennej bądź drzwio­


w ej —- w ustalonym uprzednio
m iejscu.
Podobne półeczki na kaktusy
A (rys- 7) możemy w ykonać z innych
n a k rę tk a m ateriałów (drew na, szkła, tw o­
i — _____ . al rzyw sztucznych, m etalu, papieru
itp.).
—* _ J Jerzy Niebojewskl
S T O L IK DO PR A C IN T R O L IG A T O R S K IC H

M ich ał R osolak

N ajw ażniejszym sprzętem obok sosnowych grub. 18—20 mm lub


ulepszonej prasy introligatorskiej ram y tejże grubości oklejone sklejką
(patrz nr 2 ,,M.T.“) i struga do obci­ na półkę środkow ą i dno obudowy;
nania książek jest odpowiednio zbu­ 3 płyty pilśniowe tw arde grub.
dow any stół (rys. 1), na którym moż­ 4 mm na obudowę boków i tyłu
na byłoby osadzać prasę, obcinać stołu, i ew entualnie 8 listew o prze­
książki, zaprasow yw ać sklejane ele­ k ro ju 15X60 mm na ram y drzw i­
m enty kartonow o-tekturow e, sklejać czek oraz 2 płyty pilśniowe na ich
okładki, form ow ać grzbiety książek, poszycie.
sklejać pudełka oraz przechowywać Ponadto należy przygotować
w nim najczęściej używane przy w krętki, gwoździe i klej kazeinowy
tym narzędzia introligatorskie (linia­
ły, noże, nożyczki, kostki, kociołek, w dostatecznej ilości, papier ścierny,
naczynia do k la jstru , pędzle, m isecz­ pokost i politurę oraz podkładki
ki, deski itp.) i prasę. i ściski śrubowe.
Z b rak u takiego stołu można by­ P racę możemy wykonać w n astę­
łoby przystosow ać do tego celu każ­ pującej kolejności: N ajpierw w y­
dy inny stół kuchenny albo szafkę, m ierzyć dokładnie listw y w zmacnia­
odpow iadającą następującym w y­ jące nogi stołu u dołu. Potem w y­
m iarom : wysokość 780 mm, długość znaczyć miejsce w głębienia ich w
płyty 900 mm i szerokość 550 mm.
nogi (od w ewnątrz). N astępnie w y-
Przystosow anie stołu będzie pole­
gało na: 1) w zm ocnieniu wiązań nóg dłutow ać gniazda i osadzić w nich
dodatkow ym i listw am i poziomymi, końce listew na klej i w krętki. Po­
2) pogrubieniu płyty stołu (lub szaf­ dobnie wym ierzyć listw y podtrzy­
ki) sklejką lub płytą pilśniową m ujące półkę środkową, z tą tylko
grub. 4—5 mm, 3) w yw ierceniu w różnicą, że nie będziemy ich koń­
niej otw orów przelotow ych dla osa­ ców wpuszczać w nogi, lecz przy­
dzenia w nich śru b prasy (jednej m ocujem y je w prost do nóg na klej
lub dwóch), 4) osłonięciu boków sto­ i w k rętk i od w ew nątrz.
łu płytam i pilśniow ym i i w budo­
w aniu do w ew nątrz dwóch półek Z kolei dopasujem y płytę dolną
oraz na ew entualnym dorobieniu do do listew w zm acniających i przy­
tej obudow y drzw iczek dw uskrzy­ m ocujem y ją w krętkam i do górnych
dłowych. ścianek listew. Podobnie przym ocu­
M ając ta k i stół (o w ym iarach po­ jemy do listew płytę środkow ą sto­
danych na rysunku) przygotujem y łu (półkę).
do jego przebudow y następujące Teraz wymierzymy dokładnie pły­
m ateriały: 4 listw y sosnowe o prze- ty przeznaczone do obudowy bo­
k ra ju 25 X 40 m m na w iązania dol­ ków stołu i dopasujem y je do
ne w zm aniające nogi stołu; płytę oskrzyni stołu oraz do dolnych li­
pilśniow ą tw ard ą grub. 4—5 mm
na pogrubienie płyty stołu; 4 listw y stew w zm acniających, po czym
sosnowe o przekroju 25 X 20 mm przymocujemy je do nich w k ręt­
pod półkę środkow ą; 2 płyty z desek kami.
Na koniec dopasujem y do płyty
stołu płytę pilśniow a tw ard ą i n a ­
kleim y ją za pomocą kleju kazei­
nowego. Dla lepszego dociśnięcia STRUĆ
przyklejonej płyty użyjem y ścisków
śrubow ych i podkładek w postaci INTROLIGATORSKI
krótkich odcinków desek lub listew.
Po zaschnięciu kleju, co może
nastąpić po 10—20 godzinach, zdej­
m ujem y ściski i boki pogrubionej
w ten sposób płyty stołowej obije­ Oprócz ulepszonej prasy in tro li­
my cienkim i listw am i (aby nie było gatorskiej z metalowym i śrubam i,
w idać połączenia płyty stołu z pły­ którfej opis w ykonania zamieściliś­
tą pilśniową). Listew ki przybijam y my w nrze lutowym z 1963 r.,
gwoździkami albo przykręcam y drugim niezbędnym narzędziem do
krótkim i w krętkam i. obcinania książek — jest nóż in­
Teraz ustaw im y na stole-szafce troligatorski.
prasę introligatorską w pozycji sto­ Dotychczas najbardziej rozpo­
jącej i wyznaczym y na płycie otw o­ wszechnionym typem noża był o-
ry na śruby z płaskim gwintem. krągły nóż introligatorski (rys. 1)
O tw ory te w yw iercim y św idrem w postaci tarczy stalow ej odpowie­
w ykraw aczem na wylot i sp raw ­ dnio zaostrzonej na obwodzie i za­
dzimy, czy śruby wchodzą w nie bez opatrzonej w trzonek drew niany.
oporu. Potem zm ienim y położenie Jednak ten typ noża okazał się
prasy na leżące i wyznaczymy na w praktyce bardzo niewygodnym
płycie otw ory na śruby poprzeczne. narzędziem , ponieważ jego użycie
w ym agało dużego w ysiłku fizycz­
Po ponownym spraw dzeniu zgod­ nego i niewłaściwej postawy ciała
ności w yznaczonych otw orów z osia­
mi śrub, w yw iercim y je w płycie Dużo trudności sprawiało również
jego ostrzenie i przechowywanie.
na w y lo t a
O wiele praktyczniejszy i w ygod­
Po w ykonaniu tej czynności p ra ­ niejszy w użyciu pod każdym
cę możemy uw ażać za skończoną względem okazał się inny typ noża
i na obu półkach poukładać posia­ introligatorskiego, zwany też s tru ­
dane narzędzia i sprzęt in troligator­ giem introligatorskim (rys. 2), któ­
ski, zgodnie z zasadą: „każde narzę­ ry, nie posiadając wad noża tarczo­
dzie ma sw oje m iejsce" i „każde na­ wego, nadaje się jak najbardziej do
rzędzie można łatw o z tego miejsca obcinania książek, naw et dla n a j­
słabszych t y c z n i e uczniów.
w yjąć” (jednym ruchem ręki) i tak
samo je złożyć. S trug ten składa się z kilku
części, a mianowicie: z dwóch pro-
G dybyśm y chcieli dorobić do obu­ stopadłościennych klocków d re ­
dow anego w ten sposób stołu w nianych (a i b), śruby drew nia­
drzwiczki (co nie jest rzeczą ko­ nej z trzonkiem (c), dwóch prow a­
nieczną), praca nasza zwiększyłaby dnic (d). noża (e) w postaci stalowej
się o w ykonanie dwóch ram ek — płytki zaostrzonej z jednego boku,
oklejenie ich płytam i pilśniowymi, i dwóch śrub z nakrętkam i motyl­
osadzenie ich w otw orze na zawia- kowymi (f) mocujących tę płytkę
skach (4 pary) i zaopatrzenie w za­ do spodu klocka (a).
meczek oraz zasuwki. Zam iast Ś ruba <c) jest osadzona w kloc­
drzwiczek m ożna byłoby zastosować ku (a) w niegwintowanym otworze
zasłonki z kretonu naciągniętego na i może się w nim swobodnie obra­
linkę nylonową. cać oraz w klocku (b) w otworze
gwintowanym, dzięki czemu klocek Dla zapew nienia klockowi (a)
(a) w raz z zamocowanym pod nim równoległego przesuw ania się w
nożem może w m iarę w k ręcan :a k ieru n k u klocka (b), łączy się oba
śruby (c) w klocek (b) lub w ykrę­ klocki dw iem a listew kam i-prow a­
cania jej, zbliżać się do niego lub dnicami. których jedne końce za-
oddalać. Jeśli w tym czasie oba mocowuje się w klocku (a) na sta ­
klocki przesuwać się będą jedno­ łe (za pomocą kleju i klinów),
cześnie ruchem postępowym, a drugie zaś osadza się w klocku (b)
między nimi znajdzie się zamoco­ ruchom o w podobnych otw orach
w ana w prasie książka, to podczas prostokątnych odpowiednio dopa­
trw ania tego ruchu nóż będzie sowanych.
stopniowo zagłębiać się w papier
i powodować jego przecinanie. Aby S trug umieszcza się bezpośrednio
przy tym działaniu noża śruba (c) na belkach prasy tak, aby klocek
nie w ysuw ała się z klocka (a), k li­ (b) mógł przesuw ać się pomiędzy
nu je się ją kołeczkiem albo zabez­ deską oporową a listwy (g) przy­
piecza dw udzielną podkładką d re­ mocowaną do jej belki górnej
w nianą w głębioną w row ek w ycię­ (rys. 4 ).
ty ńa obwodzie trzonka śruby Do w ykonania struga potrzeb­
(rys. 3). __ ne b^dą dw a kaw ałki deski brzo-
*Ż 2

*3 0
zowej lub bukowej o w ym iarach w iertłem krętym . O tw ory prosto­
150 X 75 X 25 m m z naddatkiem kątne dłutujem y dłutem płaskim
na obróbkę, dw ie listew ki z tegoż na w ylot; otw ory te w klocku (a)
drew na o wym 200 X 20 X 15 mm, będą nieco m niejsze od otworów w
w ałek o (?) 30 m m i dług. 260 mm, klocku (b).
płytka stalow a o w ym iarach W jednym końcu w ałka (rys. 7)
130 X 65 X 2 mm i dw ie śruby z uform ujem y rękojeść długości
nakrętkam i m otylkowym i długości 80 m m , pozostałą zaś część w ałka,
85 m m i o 0 5 mm. tj. trzon śruby wyrobim y do śred ­
W ykonanie stru g a zaczniemy od nicy 22 mm lub m niejszej w za­
w ystrugania obu klocków, listew ek leżności od średnicy posiadanej
i w ałka wg podanych wym iarów . gwintownicy.
W ałek m ożna wytoczyć na tokarce. Po w yrobieniu trzonu śruby na-
Po w ypraw ieniu klocków w jednym tniem y na nim gwint, gwintownicą
z nich (nazwijm y go klockiem a) do drew na. T aki sam gw int n atir> -
wyznaczym y zarys otw orów (rys. 5) m y gw intow nikiem w otw orze w y ­
do śru b m etalow ych i śruby d re­ w ierconym w klocku (b) (rys. 3).
w nianej wg w ym iarów podanych
na rysunkach oraz zarysy otworów Nóż (e) uform ujem y z płytki s ta ­
na listew ki prow adnice. W drugim lowej, której jeden bok (dłuższy)
klocku (nazw ijm y go klockiem — b) zetniem y pod kątem rozw artym
(rys. 6) w yznaczam y zarysy otworów piłą wg w ym iarów podanych na
na śru b ę d rew n ian ą i listw y p ro ­ rysunku i zaostrzym y go z jednej
w adnice, przy czym średnica otw o­ strony pod kątem 45 stopni. N a­
ru na śrubę pow inna być m niej­ stępnie w pobliżu drugiego boku
sza o dw ie wysokości gw intu od wyznaczymy osie otworów na śru ­
średnicy otw oru wyznaczonego w by m etalowe i wywiercimy je
klocku (a) na trzon śruby. w iertłem krętym o 0 5 mm.
O tw ory okrągłe w iercim y odpo­ Otwory te nagzymkujemy od spo­
w iednim św idrem w ykraw aczem i du płytki — w iertłem o 0 10 mm.
Ostrze noża wygładzimy na z nakrętkam i m otylkow ym i (rys.
osełce łupkowej łub korundowej o 13). Łby śrub pow inny być tak do­
bardzo drobnym ziarnie. pasow ane do poszerzonych otw orów
w brzeszczocie noża, aby ich po­
Na jednym końcu listew ek (d) w ierzchnie nie w ystaw ały ponad
(rys. 9) uform ujem y czopy prosto­ powierzchnię brzeszczotu. Pod na­
kątne dostosowane do otw orów w k rętk i dajem y podkładki m etalow e
klocku (a), drugi zaś koniec do­ dla zabezpieczenia pow ierzchni
pasujem y do wy dłutow anych otw o­ klocka przed w gnieceniem . Ostrze
rów w klocku (b) tak* aby mogły noża, tak jak i śruba, powinno być
się w nich swobodnie, ale bez skierow ane w stronę klocka (b).
zbytniego luzu przesuwać.
Klocek (a) z przym ocowanym do
Po przygotow aniu i dopasowaniu niego nożem i prow adnicam i nie
wymienionych części przystąpim y powinien być wyższy od klocka (b).
do składania ich w całość. N aj­ W przypadku zaistnienia jakiejś
pierw osadzimy w belce (a) śrubę różnicy w wysokości obu klocków,
drew nianą i zabezpieczymy ją nadm iar drew na należy zestrugać.
(rys. 10) drew nianym kołeczkiem
w bitym ciasno do otw oru o p Połączenie klocka (a) z klockiem
5 mm wywierconego w trzonie (b) nie powinno nastręczać żadnych
śruby tuż przy ściance klocka, ale trudności, gdyż będzie polegało je ­
dopiero po założeniu śruby (e) do dynie na założeniu listew ek p ro w a ­
otw oru wywierconego w belce (a). dnic do otw orów prostokątnych w
belce (a) i w kręceniu śruby do
W przypadku użycia dla zabez­ znajdującego się w niej gw into­
pieczenia śrub dwuczęściowej pod­ w anego otw oru.
kładki drew nianej, w trzonie śru ­
by w ytniem y dookoła prostokątny Po złożeniu struga należy wy­
row ek głębokości 3—4 mm i sze­ próbować jego działanie, a zw łasz­
rokości rów nej grubości podkładki. cza w kręcanie i w ykręcanie śruby.
Podkładkę w kształcie prostokąta Dla zm niejszenia tarcia zaleca się
lub koła (rys. 11), wykonamy ze posm arow anie gw intu śruby i
sklejki lub płyty pilśniow ej grab. gwintowanego otw oru suchym m yd­
3 mm, w yw iercając w niej n a j­ łem lu b p arafin ą ze świecy.
pierw otw ór o 0 16 mm i n a ­ Po spraw dzeniu działania struga
stępnie rozcinając ją piłą na dwie rozbieram y go ponow nie i w ygła­
rów ne części. Podkładkę p rzy k rę­ dzamy w szystkie części drew niane
camy do belki (a) małym i w k rę t­ drobnoziarnistym papierem ścier­
kami. nym, po czym zaciągam y je (z w y­
Po osadzeniu śruby nacinam y w jątkiem trzonu śruby, listew ek,
czopach listew ek prow adnic dwie prow adnic i dolnej ścianki kloca
szczeliny. Czopy sm arujem y klejem — b) politurą albo powlekamy dw u­
i w bijam y je do prostokątnych krotnie bezbarwnymi lakierem aż do
otworów w klocku (a) (rys. 12), po osiągnięcia połysku. Po złożenia
czym klinujem y je z drugiej stre ­ stru g a zestaw iam y go na belkach
ny m ałym i k lin ik an r, również po­ prasy i przym ocow ujem y do jednej
sm arow anym i klejem . Po zaschnię­ z nich uzupełniającą listew kę — pro­
ciu kleju oczyszczamy te m iejsca w adnicę, po czym przeprow adzam y
strugiem i w ygładzam y ściernym próbę obcięcia brzegów książki
papierem. (rys. 14).
Teraz przym ocowujem y nóż do
płozy klocka (a) za pomocą śrub Jerzy Niebojewski
. o b ł e

■72 * * '
Ś «S S 3• >»>fcC
c yC
Sefc 1 a« W)-*-* 3 > O^
s a s i s CTCC
^ >» o^ -r-«^
O f i g>
0,-4 3 > o .i;
oPt, sogyjj/tg
r s f oS >oc
"C Q
•a _-
4o — *n3
% rt © &»c n O- O- 4
“ *<3 c ca w ^
g-sra 2 h o-
co' co « a T ? ^ G ar ca- 0 5
„ *3 c
s§ ? O
£ S £ X: E « \3 2
Hc;,c o o £ " a tST?
n - *C >> ar - ca o CC

S C >> r cti i i f 1rr, v C C u= >


* fi w N > * *
-
ES co U S s co co o a
H 3 c *cV 3 >» O X P £ 3 £ S
3 £ w >> y
<2 c ^ a c X! -N U X b i N K C —

i « i -o ti J t •— *O-* O• *Q
O8 N « CO » O
0 o O**■« d/ ć« 3*5
O. <a
i 5 ^
ł- ■c 3*03 {• O o
V *N 44 cc £ *
•H
3 •£#k | *” §; f£-4 C 5cc»°-» >>'G a > S ft
N > V . O*w 3.*- CL45 >, . T
o s » S tE- O*—
< *-.O 8
N m
o > o a> W O o k C w >,.N o 5
CO
O, TJ N
© - y X £C -N o _ gc
nj 0) 3 C
420-01)1
O. O -
*N N
-
1^ .2o(MnH 2unr 83 -2łr.'d ’Gc0cu >>?C
~ G /k •—
j
*3> £ ^ fl.o N
Ci -O
£ 6 2e
>»o £ 3 3 ^ 2 g g C ^ O
gS u n N N W) S t t S S ^ S c S - g E«
^- ^d ? £ T
°4'r m q
4* ca .2 x : 2
**g*y yg Q O (U N X U 3 s S - j t e s ^ cr
> -a <Ł 5 g
c 3
c >»3
ę ca c . c co S S c c L
t . r*»
m g ^ iS ^ N . *.© 5 £ o5-> CyjO G-._*G G V
TJ? *
n c >'M y c «< «o"o p y c »-i-4 wy *1 co ^ fo 3
'G ?O c >> w y - —»
o o S >>£ ^ rt ? u X
X ^ ^ -f
Y
8 co. c -o~ I H t. ±i
f | T3 ^ ^ S 43 —
D,^« co
h ^ 'N t,
N
.is s ijp l V y fi Wh s o x S ® S
^ 0 ^42 ii a V
c ^ ; g*o
I > C43 OMłGx o a
'£ S cS E S S 3 a
>;ĆS=2is:'i
1'C
< •?. c 5 « 5 3 fi £i G3IJ on ON

^ a Ss ° x 2 rj ^f i T£2 nc^-o
°fc *>• >> G ?
V CO
ffl
Si b*a s
^ ca j s o
g =C« « ^5 N
0 « ł « 3 f t ft*c 4<fi
o. —C O. K « C -* 3 5 3 ftN» O .C3 C A
2 n ®s Nb 2 *8 :5E 0 g PtB % *3 42 W‘0
hX o
o^-2 ^ o. J-, y 4 4 vi -~ > W)^
N Oy
aS£,2.2 ^ a c ^ s o <g?°-N .S K
a*r ^ VS -V
g .r
^ C >>’3 -£» rvH
i f a o „*
d rt 3 O,5-* es •»flu 5 0 «^ cca -vG v(U
r l
U— jc
Mtvh
3 0 ,0
+VI-»
O CO < CO . O . CO •*3* 0.4,O4H
J VI
ri
44>
NS^52*® g3* s 0 2 « > . | a ' ? t' 2 C* z c o „ ^ 3 C g »y v)
g ^ isT o *
O -C.41 £ Kr-” 5 >3*
*- > d .3c;
N P 3 0 : u : oc—•»©
8 s ' 2 - s ^ s ^ ' l r s
b s Bli - ' 2 % > * « •§

£?veft>
go
1
^

©
^ q *3
o ^ ^XJA{ C .^
C
ns
C
y W «N tCaAf^t G
^ — u
T- Q ‘V
JT
43
EJ.—
^ •O ,
-0o-0-
u y
O >»
ca
G^ O
OC^
5c ■**r*
c £ ca

£ 0,42.
^ G
a >?(U
£ ca i i , £ E a

C o G
» r->

o c c- 2 b - a o ^ w
_ C £ O Trgse^ . -» Ł)
N» 3 *. £ c o a >> g-śs-o-s-ss^ 7tccr> ? u y: O* S > .2 a Ko
^ y y? oO ń 3 * fts i ^ C ^ ktf
O co ^ r*
- « y ^
8 ■ 8l«s H i a S a s S -j4C«?icCC0 £C Cyj n3 a. '«2 tV:I a>if-N o n K
w o-oo-s~K-agfi
o
^ N S44*CG4sJ r*CV;'J]

i
“ l e s S s ^ s 0 ?;5 HG5 ^ O 0,0,42 ii 0ux a ^ z
U -o ^ c o fib J D e s ^ ^ i I N • »IN
r y wł O co o 3 <y ^ o g 5 ca co C
S "9 8 o-
ca f- ^>>TS 3 *5S TJ P-*
^ • S l o ^ a « g §
3- 4• 'N
N S
£ ' - tqs r 2 VS f-* N O 0O
*JrTi
. )41 Ł “ C 3 03 y 25 *
M i
*
N Gy
>»s O
fl/
(U o
.0
y
o W h y < y 3
S y r J ^ * i « OJ G co
f !* H P •N 0^5 •C/5 • ».
•o o g 342 N
8 * = « o s ! ! i i | s W N-W - «-5 oc
•S O «J c N E o . . _ y ^ n
' 2 ? W 2 M.2T 8 ><2 n f r c ii g 5 ■ *■
» y
L_ r r i - o CO O ^ ^04 y
W B ,sq ,-* _ 5 E^ '*' Z > »c ? 5P - N
« « “ »■§ 3 ^5? O 3 u
us - « z j2Ts>.i2
<£go4>
2 .-0 ? * £ a> E N W!c >>44 o
N ^ >>*3 a ^ c c g
t^O WS = ” a & ^
i E S co WJO OC-C5
fi...
5 s .fi“G
g o « 5 i |S«
S 5S? G co X2 ■Z
y a can
K
'f
■*» +*
j d ^ g >iK ' e : 3 “ >, O ^ ca C c *-
-wtflbfio aaH « WD-| >>j2 g-g (U^Ś1w >-G -*j >» v* 8 ( 0 4 8 CO
m > C S ^ E E >

“ J
(tAArus
Usuwanie
brudnej wody
z pralki
R ozw iązanie zad an /a
n r 11/1962 r.

Jeżeli o g łaszając w lis to ­


padow ym n u m e rz e „M I q-
dego T ech n ik a’' te m a t za­
dania żyw iłem pewme o ba­
w y co do jego a tra k c y jn o ,
ści, to ilość n a p ły w a ją c y c h
w odpow iedzi rozw iązań o-
raz sposób p o tra k to w a n ia
p roblem u przez ro zw iązu ­
jący ch obaw y te rozw iały
całkow icie. O dpow iedzi
bow iem o trzy m ałem n a d ­
sp o d ziew an ie dużo, a ich
w arto ść użytkow ą oceniam
cgólnie ja k o dobrą. Nie­
k tó re prace p o d ają tylko
jeden p rzy k ład rozw iąza­
nia, dostosow any praw do­
podobnie do k o n k retn y ch
w arunków p an u jący ch w
m ieszkaniu ro zw iązu jąc go,
PROBLEM NR 3 inne ro z p a tru ją cały p ro ­
blem b ard ziej w szech ­
stro n n ie, p o d a jąc k ilk a
Term in nadsyłania elem enty łatw e do n a b y ­ rozw iązań o d p o w ia d ają ­
opracow ań upływ a cia — urządzenia g rz e jn e ­ cych n a jb a rd z ie j typow ym
2C kw ietnia 1S63 r. go, k tó re przyłączone do sy tu acjo m . K ilka p rac o-
sieci w odociągowej d o sta r­ m aw ia całe .zagadnienie
czałoby ciepłej w ody, ta k
P rcblem , który- d :-ś s ta ­ tak szczegółow o i w y czer­
w iam y scbie do rozw ią­ p rtrz e b n e j w każdym g o ­ p u jąco oraz p o d a je ty le
zania. nie m a właściwie spodarstw ie .domowym. przykładów* rozw iązań, że
istotnych cech w ynalazku. Biorąc pod uwragę sto su n ­ w łaściw ie k ażd y może coś
Wyn&lezsik, jak sam a na­ kow a w ysoką cenę p ro d u ­ z tego w y b ra ć dla sieb e.
zwa w skazuje, m usi Od­ kow anych przez przem ysł O sobiście je stem p rz e k o n a ­
znaczać się now ością, być grzejników ' oraz fa k t, że
czymś, czego jeszcze niew iele m ieszkań
nie ma ny, że w ielu kolegów' w y­
było. T ru d n o urządzienia
.natom iast tego typu;, k o rzy sta k tó ry ś z p o d a­
tw ierdzić, że urządzeniep raca nasza w y d aje się nych p ro je k tó w , u sp raw -
m ające na celu p cd g rzaaie być ja k najbardziej celo­ n i aj ąc obsługę d om o w ej
wocf-y c zerp an ej z sieci
wą. P rzy k ład ó w zastosow a­ p ralk i, n a tu ra ln ie w p rz y ­
w odociągow ej nia g rz e jn ik a nie m uszę
będzie padku, jeżeli tego jeszcze
czym ś zupełnie chyba w ym ieniać.
now ym , Pcn«- dotychczas n ie uczynili.
ple znanym dotychczas.w aż w ięcej m ieszkań p o ­ Ja sam d aw n o ju ż w y k o ­
Przecież istn ie ją od d aw ­ siada Instalację e le k try c z ­ nałem w p ro s ty sposób in ­
na i doskonale sp ełn iają na niż gazow a, p rz e to i sta la c ję odpływ ow ą dla
sw ą r 'l ę różnego rodzaju grzejnik nasz pow inien b ru d n e j wmdy z p o je m n ik a
piecyki i podgrzewacze być ty p u elek try czn eg o . p ra lk i ku zad o w o len iu za*
w ody, za rów no gazowe,Szczególną uwa;gę należy rów no m ojem u, ja k i po­
ja k elektryczne. Cćż no­ zw^rćcić przy p ro je k to w a ­ zostałych dom ow ników .
wego m oi.: a jeszcze w tej niu na zapew nienie p e ł­
dziedzinie w ym yślić. nego bezpieczeństw a p rz y ­ Na w stęp ie naszych ro z­
Aby p “staw ić spraw ę j a ­szłym użytkow nikom u rz ą ­ w ażań postaw m y so b ie k il­
sno. pc w iedzm y od razu, dzenia . ka p y ta ń , o d p o w iad ając
te dzisiaj nie stzw iam y Na autorów najlepszych n a n ie rów nocześnie. Bę­
sobie zadania w ynalezie­ pr^c oczekują nagrody w dzie to ty m b a rd z iej celo­
nia urządzeń .nie znanych postaci elek try czn y ch c z a j­ we, że n ie k tó re z n ic h są
technice. Ce’em naszym ników . zaw arte w n a d esła n y ch li­
jest opracow anie prostego, stac h , A w ięc p rzed e
ekonom icznego. t-n ieg o , Prpzss K lubu W ynalazców w szystkim — ja k ie pro­
łatwrego do w y k ro n la , zbu­ „M. T .” je k ty m a ją n ajw ięk sz ą
dow anego w oparciu o Inż. Jan u sz G inaiski w artość?
O dpow iedź n ie pow inna m usi być po d y k to w an e w e p ra ln ie , ty m b ard ziej
budzić w ątpliw ości. N a j­ w yczuciem k o n stru k to ra . że poszczególne m ieszka­
prostsze, n a jła tw ie jsz e do O gólnie m ożna pow iedzieć, n ia nie m a ją in n y c h , spe­
w ykonania, najlep iej d o ­ że każd a k o n s tru k c ja , i to cjaln y ch .. Celem w p ro w a ­
stosow ane do istn ie ją c y c h pod każdym w zględem , dzenia pew nego p o rząd k u
w aru n k ó w , n a jta ń sz e. je st je d n y m w ielkim kom ­ do naszy ch rozw ażań,
Czy n a le ż a ło o g raniczyć prom isem . K ażdy, n a jd ro b ­ przykłady rozw iązań będę
się do podania jed n eg o niejszy n aw et szczegół ro z p a try w ał g ru p am i, z a ­
ty lk o p rz y k ła d u rozw iąza­ p ro je k tu je s t w y n ik iem re ­ leżnie od sposobu usuw a-
n ia, czy też ro z p a trz y ć za­ zygnacji z czegoś n a ko­ w ania b ru d n e j w ody z p o .
g ad n ien ie b a rd z iej w szech­ rzyść czegoś innego. N a j­ jem n ik a p ra lk i.
stro n n ie i o p ra c o w a ć k ilk a w yższą sz tu k ą k o n stru o ­
p ro je k tó w m ożliw ych do w ania je st u m iejętn o ść Grupa 1
zastosow ania w różnych znalezienia o p ty m aln eg o
w a ru n k ac h ? rozw iązania sp ełn iająceg o SYSTEM OPADOWY
Na to p y t cn ie tru d n ie j w p ew n ej m ierze w szyst­ SAMOCZYNNY
Już odpow iedzieć je d n y m k ie w a ru n k i.
zdaniem . Jeżeli k to ś nie A te ra z p rzech o d zę do a) B ezpośrednie p rzy lą -
czuł się n a siła c h do p rz e ­ szczegółow ego .rozpatrze­ łą cz e n ie do s ie c i k a n aliza ­
p ro w ad zen ia g ru n to w n e j n ia n adesłanych odpow ie­ c y jn ej.
an alizy p ro b lem u i o p ra ­ dzi. Jed n ak że w efe k cie Jest to c h y b a n a jp ro s t­
co w an ia rozw iązań o b ej­ ty c h rozw ażań n ie będę szy, n a jta ń sz y , n ajw y g o d ­
m u ją c y ch c a ło k sz ta łt za­ m ógł w skazać W am n a j­ n iejszy i n a jb ard zie j n ie­
g adnienia. to n a tu ra ln ie lepszych rozw iązań, bo­ zaw o d n y sposób usunięcia
pow inien o p raco w ać roz­ w iem za n ajlep sze n a leż y w ody z p ra lk i. Z astosow a­
w iązanie o m aw iające jego uznać n a jle p ie j przystoso­ n ie znaleźć może w szę­
k o n k re tn y p rzy p ad ek . N aj­ w ane do istn ie ją c e j w dzie tam , gdzie istn ie je
w yższe n o ty o trz y m u ją , i m ieszkaniu sieci k a n aliza ­ m ożliw ość podłączenia
je st to ch y b a zu p ełn ie c y jn e j. O graniczę się przew odu odpływ ow ego do
zrozum iałe, n a jb a rd z ie j p rz e to do ro z p a trz en ia sieci k a n a liz a c y jn e j, poni­
w yczerpującej odpowiedzi, szeregu m ożliw ości, przy żej poziom u d na z b .o rn :-
co w cale n ie przeszkadza, czym je d n e zd y sk w alifik u ­ k a p ralk i. K ilk a p rz y k ła ­
że nagrodzone m ogą być je m y od razu , in n e zak w a­ dów tak ieg o rozw iązania
tak że d o b re , in te re su ją c e lifik u je m y do w y k o rz y ­ p o d a ją ry su n k i 1, 2, 3.
i pom ysłow e p ra c e p o d a ją ­ stan ia. K tóry z m ożliw ych R ys. 2 odnosi się do
ce je d n o ty lk o rozw iąza­ do realizacji p rzy k ład ó w p rzy p ad k u , w k tó ry m m u­
nie. będzie d la W as n a je d p o - szla k lo zeto w a z n a jd u je
Czy w o p raco w an y m w ie d n e jrz y — zad ecy d u je­ się w łazience i m a w ty l­
p ro je k c ie w ażna je s t p rz e ­ cie sam i. P oniew aż w n e j części odpow iedni ot-,
de w szystkim ogólna kon­ w iększości m ieszk ań sieć w ó r, d o k tó reg o m ażem y
cepcja, czy też szczegóły k a n a liz a c y jn a ma u jęcia p rzyłączyć przew ód od­
k o n s tru k c y jn e urządzenia? ściekow e zazw yczaj ty lk o pływ ow y. W in n y ch przy­
N a tu ra ln ie, n a jw a ż n ie j­ w ku ch n i i łazien ce (ubi­ p ad k ach p rzyłączen.e do
sza je s t ogólna k o n c ep c ja , k a c ji n ie b ierzem y pod u - sieci k a n a liz a c y jn e j sp ro ­
bo ona w łaśn ie d e c y d u je w agę, tru d n o bow iem za­ w adzać się będzie do w y­
0 w a rto śc i p ro je k tu , je d ­ blokow ać to pom ieszczenie k o n a n ia w ru rz e odpow ied­
n ak k o m p le tn a odpow iedź n a 'v res -prania), p rz e to n ieg o o tw o ru , w k tó ry m
pow inna z a w ie ra ć tak że te w łaśnie p o m ie:zczen ia osadzim y k o rek z w kręco­
w y ty p u je m y n a tym czaso­ n y m w m ego zaw orem o d-
szczegółowe rozw iązanie
k o n s tru k c y jn e w ażn iej­
szych e lem en tó w i zespo­
łów opracow yw anego u rz ą ­
dzenia. R y su n k i w yko­
naw cze, zw ym iarow anc, im fT
n ie są pctrzefcae. liii " n ip ;
Je d e n z kolegów b io rą ­
cych u dział w ro zw iązań .u iii iii i i
z a d a n ia -zwraca uw agę na
fa k t, że c z ę itc k ro ć poda­
n e w. te m a c ie w a ru n k i są
ze sobą sp rzeczn e, np, w a­
ru n e k w y g o d n ej e k sp lo a ta ­
c ji i obsługi je st sprzecz­
ny z w aru n k iem p ro sto ty
1 tan io ści w y k o n an ia. Ja k
w ta k im .przypadku należy
postąpić? K tó ry w a ru n ek
uw zględnić p rz e d e w szy­
stkim ?
N iestety. N ie m a żadnych
reguł, k tó re m ogłyby p ro ­
blem ta k i definityw nie
ro zstrzy g n ąć. R ozw iązanie
cin ający m. Z ainstalow ali ie
zaw oru u w ylotu sieci k a ­
n a liz ac y jn e j je st koniecz­
n e dla um ożliw ienia w y ­
pływ u z sieci ścieków i
gazów w czasie, gdy nie
k o rzy stam y z pralki. Ja k o
W yjątkow o szczęśliw ą c-
kollczność m ożem y zali­
czyć istn ie n ie w sieci na
odpow iednim poziom ie
tró jn ik a z je d n ą końców ­
k ą zablokow aną k o rk iem .
W ta k im p rzy p ad k u p raca
nasza ograniczać się bę­
dzie d o w y kręcenia k o rk a
i w kręcenia na jego m iej­
sce zaw oru, (możliwie po­
przez tu le jk ę red u k cy jn ą.
Jeżeli z ja k ic h k o lw lek po­
wodów odpada możliwość
bezpośredniego przyłącze­
nia przew odu ściekow ego
p ralk i d o sieci k a n a liz a c y j­ Rys. 2
n ej, należy zastosow ać j e ­
dno z podanych w dalszej
części om ów ienia rozw ią­
zań. S ztuczne podw yższe­
nie poziom u p ra lk i, po­
przez ustaw ienie je j n p . na
stoiku, nie może być b ra ­
n e pod uw agę ze w zględu
na pow ażn e u tru d n ien ie
obsługi. O dpada rów nież
pom ysł chw ilow ego pod­
n iesien ia p ra lk i za pom ocą
jakiegokolw iek dźw igu
czy podnośnika, bow iem
niezależnie od konieczno­
ści w y k o n an ia w zględnie
skom plikow anego m echa­
nizm u dochodzi jeszcze
konieczność w ykonania
d odatkow ej p racy fizycz­
n ej.
b) Lewar
Jeżeli m am y łazienkę z
w anną, przy czy m w y k o ­
rz y stan ie ru r y k a n a liz a ­
cy jn ej poniżej sp u stu w an ­ Rys. 3
now ego je st niem ożliw e
(w anny obudow ane), n a j­
prostszym w yjściem z sy­ gum ow ej celem zabezpie­ m ożna końców kę ru ry za­
czenia w a n n y od p rz y p a d ­ ty k a ć rów nież gum ow ym
tu a c ji będzie zastosow anie kow ych uderzeń. Różnica zaw o rem k u lk o w y m , w
zw ykłego lew ara. W tym . poziom ów pom iędzy dnem k tó ry w yposażona je s t
celu gum ow ą r u r ę odpły­ zb io rn ik a p ra lk i a dnem każda p ra lk a ty p u „ F ra n ia
w ow ą p ra lk i odpow iednio w anny, w ynosząca ok. 15 SHL” Z chw ilą, gdy do
przedłużam y, a k o n iec je j cm, um ożliw ia sam o czy n ­ o tw o ru końców ki w p ły n ie
zao p a tru je m y w ciężarek n y przepływ w ody pom im o w oda, z aty k a m y o tw ó r
uniem ożliw iający p rzypad­ dość w ysokich ścianek palcem ta k , aby do prze­
w anny, przez k tó re musi w odu rurow ego nie dostało
kow e w ysunięcie się ru rk i być przerzu co n y gum ow y się pow ietrze, i p rzenosi­
z w anny. M oże t o b y ć po przew ód odpływ owy. m y ru rę odpływ ow ą do
p ro stu końców ka m etalo ­ Celem o p ró żn ien ia p o ­ w an n y . F o odsłonięć u o t­
w a lub też k aw ałek m eta­ je m n ik a p ra lk i n a leż y w o ru w ylotow ego końców ­
low ej r u r k i z w ciśniętym końców kę węża um ieścić k i pocznie w y p ły w ać z
n a n ią d odatkow ym pier­ na chw ilę w m isce lu b in­ niego w oda aż do całkow i­
nym naczy n iu u staw .o n y m tego opróżnienia zbiornika
ścieniem obciążającym . Na n a podłodze i w y ciąg n ąć z p ra lk i. O m ów iony pow y­
pierścień n ależy d o d a tk o ­ końców ki gum ow ą za tycz­ żej p rzy p ad ek ilu s tru je
w o n a su n ą ć kaw ałek ru rk i kę (korek). Z am iast k o rk a ry s. 4
jest zaslOaCT.-anie pom py
odśrodkow ej. Poniew aż
zarów no w ykonanie od­
ręb n ej pom py, ja k i u k ła ­
du napędow ego (naw et
przy w y k o rzy stan iu siln i­
ka pralki) stw arza zbyt
i i ' ; ! ! , !!jl pow ażne tru d n o ści, n a j­
-ii-j. prościej będzie w y k o rzy ­
@ - n ; t stać w irn ik p ra lk i Jako
■i:5 w irn ik pom py, w y k o n u jąc
ty lk o odpow iednią o b u d o ­
wę. Jeden z m ożliw ych
i i sposobów rozw iązania k o n ­
stru k c y jn e g o te j k o n cep ­
cji p rzed staw ia rys. 6.
Zasada działania u rzą­
dzenia je st prosta. W irnik
§ Hi’i!! ' p ra lk i p o ry w ając i o d ­
i! rzu cając cząsteczki w ody
tłoczy ją do zew n ętrzn ej
kom o ry pom py, skąd n a ­
stę p n ie odpływ a ona ru ­
Łiic rą m etalow ą. W ytw orzone
V ? '/ / / Z / / / / / '7 7 m
77777777, 7777777* przez w irn ik podciśnienie
w kom orze w ew n ętrzn ej
pow oduje zassanie w ody
ze zbiornika przez ru rę
kolankow ą do ru ry śro d ­
R ys. 4 kow ej, z k tó re j otw oram i
p rzed o staje się ona do
Grupa 2 ssana i ty m sposobem od­ w nętrza kom ory. Z aró w ­
prow adzona do sieca k a n a ­ no obudow ę zew nętrzną,
liz a cy jn e j. Szybkość o próż­ ja k i w ew nętrzną w ykonać
SYSTEM PRZYMUSOWY m ożna z odpow iedniej wiel­
n ia n ia zb io rn ik a zależy od kości puszek po konser­
Z POM PĄ w ielkości zastosow anej
pom pki i od szybkości wach, talerzow ą podstaw ę
Jeżeli w m ieszkaniu nie i ru ry należy w ykonać z
stru m ie n ia w ody p o b ie ra ­ blachy. Połączenia lutow a­
ma łazienki z w an n ą ani n ej z sieci w odociągow ej
przew odów sieci k a n aliza ­ ne cyną. Docisk obudow y
p rzep ły w ającej przez d y ­ do dna pralki, niezbędny
cy jn ej p rzeprow adzonych szę. P om pki tego ty p u m o­
w łatw o d o stęp n y m m iej­ dla zapew nienia szczelności
gą m ieć różną k o n stru k ­ kom ory zew nętrznej, Uzy­
scu, bądź też z ja k ic h k o l­ cję, je d n a k n a jp ro stsz ą do skam y przy pom ocy sp rę ­
w iek przyczyn zachodzi w y k o n an ia będzie chyba
konieczność u su n ięcia w o­ żyny um ocow anej n a k o ń ­
pom pka p rzed staw io n a na cu ru ry odpływ ow ej za­
dy ?ze z b io rn ik a p ra lk i rys. 5,
w p ro st do zlew u, będzie­ czepionej na ściance
Jak k o lw iek opisany w y­ zbiornika. Ze w zględu na
m y m usieli zastosow ać u- żej u k ład je st deść pro sty
k ład z ao p atrzo n y w pom ­ n iek o rzy stn y k ształt w ir­
i nie pow inien n astręczać nika, ciśnienie w y tw o rzo ­
pę przenoszącą usuw aną pow ażniejszych tru d n o ści
w odę na w yższy poziom. ne w kom orze zew nętrz­
w ykonaw czych, ma on je d ­ nej nie będzie zbyt w iel­
P rzy p ad ek ten zaliczyć n ak dość pow ażną w adę: kie, a więc i różnica po­
je d n a k n ależy do w y ją t­ je st m ało efek ty w n y .
ziomów pom iędzy dnem
ków. Chcąc opróżnić zbiornik p ralk i .i dnem zlew u nie
p ra lk i w stosunkow o k r ó t­ może być zbyt duża.
a) U kład z pom pą ssącą. kim czasie, n a leż y zastoso­
w ać pom pkę znacznych Grupa 3
N ajprostszą do w y k o n a­ rozm iarów , a k ra n odkręcić
n ia i n a jta ń sz ą p a m p ą nie na „p ełn y re g u la to r” . INNE SYSTEMY
w y m ag ającą zastosow ania W iąże się to n a tu ra ln ie z
ręcznego n a p ęd u będzie pow ażnym m a rn o tra w ­ K ończąc om ów ienie n a­
n iew ątp liw ie poirjpka w od­ stw em w ody, n ad czym desłanych odpow iedzi,
na, zw ana ta k że ej ek torem . nie m ożem y przejść do po­ w spom nę jeszcze o in ­
Zasada je j d ziałan ia pole­ rząd k u dziennego. nych proponow anych roz­
ga na zjaw isku pow sta­ w iązaniach, k tó ry ch je d ­
nia p o d ciśnienia w zwężce b) U kład z pom pą od­ nak nie polecam do w y­
(dyfuzorze) dyszy, przez środkow ą. korzystania.
k tó rą przepływ a stru m ie ń
w ody. Jeżeli do zw ężki In n y m sposobem u su w a­ a) Układ z po m p ką m e m ­
w prow adzim y końców kę nia w ody ze zbiornika branową.
przew odu odpływ ow ego p ralk i, w p rzy p ad k u k o ­
p ra lk i, w oda z a w a rta w nieczności przeniesienia N apęd z silnika e le k ­
p o jem niku zostanie ode­ je j na wyższy poziom, try czn eg o p ralk i za porno-
cą krzyw ki osadzonej na c) U kła d y w ym agające
w ale zbiornika i popy­ w yko n a n ia p ra cy jizycz*
cha cza lub niezależn y e- n e j, n ie zb ę d n e j dla u su •
lek trom agnes. R ozw iąza­ niącla w o d y
nie pracochłonne, k ło p o t­ W szelkie u k ła d y teg<s
liw e i n iep ew n e w dzia­ ty p u tra c ą sens, poniew aż
łaniu. Możliwość w adli­ prościej i ła tw ie j będzie
wej p racy zaw orków za­ w ylew ać po sta re m u w o ­ pmścień
zoc/sfiouy
pychających się strz ę p k a ­ dę ku b ełk iem .
mi tk a n in . K onieczność
zastosow ania filtru podle­ N agrody za o p raco w a­
gającego częstem u czysz­ n ie n ajlep szy ch odpow ie­
czeniu. dzi w postaci koszul no
b) U kład ciśnieniow y iron o trz y m u ją kol. A licja
Z a w a d z k a z W arsza­
W ytw orzenie wy, kol. Jan u sz P a l a c z
ciśnienia
wf zam k n ięty m z Poznania, kol. W ładysław
szczelną
p o k ry w ą zb iorniku p ra l­ Palczewski z W ar­
ki, poprzez gazy pow sta­ szaw y.
łe w w yniku re a k c ji od­ P o n a d to w y ró żn ien i zo­
pow iednich środków c h e ­ stali koledzy A n d rzej
m icznych z w odą prze­
M i e r n i k z S uchednio­
znaczoną do usunięcia.w a. W ładysław P i e t r a ­
Pow ażne tru d n o śc i z u-s i k z W arszaw y i A lfons
szczelnieniem pokryw yP i e r z c h a ł k o z Łodzi,
zbiornika w p rzy p ad k u
k tó rz y o trz y m u ją egzem ­
p ra le k w yposażonych w p larze „ ilu stro w an e g o
w yżym aczki i d o d atk o w e słow nika tech n iczn eg o ".
koszty zw iązane z z a k u ­
pem środków chem icz­ P rezes
nych, zanieczyszczenie —K lubu W ynalazców „M TM
zbiornika, m ożliw ość w y­
buchu. Inż. Jan u sz G inalski
R ys 5
Foto - trick
s a to odłam ki z b ite j szyby sam ochodow ej. A u to rk a zd jęcia, Helena K uncew icz
7. W arszaw y, um ieściła te odłam ki na szybce pow iększalnika i po prześw ietleniu
irh stru m ie n ie m św iatła uzyskała ich pow iększony ok. 8-k ro tn ie obraz. Z a­
sługą a u to rk i je st ła d n a kom pozycja zd jęcia i n ien ag an n e w ykonanie odbitki.
D latego też spośród w ielu w y k o n an y ch tą m etodą zdjęć w ybraliśm y je do r e ­
p rodukcji i d o n ag ro d zen ia lM -złotow ą nagrodą. T ak ą sam ą nagrodę o trzy m u je
a u to r fo to g rafii re p ro d u k o w a n ej na s tr. 1.
Co nowego
w fotografii?

AUTOMATYCZNE
WYWOŁYWANIE
POW IĘKSZEŃ
O statn io szero k o lanso­
w ana je st w św łecie foto­
g ra fii m ała au to m a ty za c ja
w ciem ni fotograficznej.
Jed n y m z Jej pnzejaw ów
ma b y ć no w a m eto d a w y ­
k o nyw ania pow iększeń i
o d bitek stykow ych.
P a p ie r fo to g raficz n y p o
naśw ietlen iu w p o w ięk ­
szaln ik u lu b w k o p ia rc e
sty k o w e j, w prow adzany
je st d o sp ecjaln eg o przy­
rządu. W p rzy rząd zie ty m
przechodząc p rz e z szereg
w ałków je st k o le jn o w y­
w oływ any i u trw a la n y , co
trw a k ilk a czy k ilk a n a ś­
cie sek u n d . Z p rzy rząd u
z d jęcie w ychodzi p raw ie
suche, ta k że n a d aje się
n a ty ch m iast do uży tk u .
S tosow any p rzy te j m e­
todzie p a p ier fo to g raficz ­
n y je st, rzecz ja sn a , pa­
pierem specjalnego g atu n ­
k u . N ie m oże też b y ć u -
żyw any z w y k ły w yw oły­
wacz i u trw alacz, lecz
tzw . a k ty w iz a to r i sta b i­
liz a to r. A w ięc sy ste m ten
w ym aga sto so w an ia za­
rów no sp ecjaln y ch u rz ą ­
dzeń, ja k też i m a te ria ­
łów.
Z astanów m y się nad
sensem te g o u sp raw n ię-4
n ia. Oczyw iście, k r y je się
w propagow aniu te j no-
wctóci in te re s p ro d u c e n ta,
k tó ry sto su jąc w sw oich
urządzeniach sp e c ja ln e ką­
piele, a do w ykonyw ania
zdjęć sp ec ja ln y p a p ier,
zmusza użytkow nika do
kupow ania jego w yrobów .
K to raz nabędzie tak ie
urządzenie, m usi rów nież
zaopatryw ać się w potrzeb­
n e m a teriały w te j sam ej
wytwórni
K om u je d n a k n a p ra w d ę
m oże b y ć p o trz e b n e m ak­
sy m aln e przyspieszenie
procesu w y k o n an ia odbi­
tek ? C hyba ty lk o fo to ­
re p o rte ro m , k tó rz y m uszą
sw oje m a te ria ły ilu s tra ­
c y jn e, zw łaszcza d o ty c zą ­
ce a k tu a ln y c h w y darzeń,
ja k n a jsz y b c iej d o star-
czyć do re d a k c ji, w fo r­ elek try czn ej um ieszczony W róćmy jed n ak do
m ie n a d a ją c e j się do n a ­ jest cienki d ru t m agnezo­ w spom nianej na początku
ty ch m iasto w eg o w y k o rz y ­ w y w postaci splątanego m iniaturow ej lam py bły­
stan ia. W ty m w ypadli u kłębka. W nętrze żarów ecz- skow ej. W idzimy ją na za­
będzie też uzasadniony ki nap ełn io n e je st tlenem . łączonym zdjęciu. Jest ona
pow ażny w y d a tek zw iąza­ W śro d k u w spom nianego ta k m ała. że z pow odze­
n y z nabyciem bądź co kłębka um ieszczono cienkie niem m ożna um ocow ać ją
“bądź kosztow nych u rzą­
w łókno m etalow e, k tó reg o na w ierzchu ap aratu , przy
dzeń. oba końce połączone są e- ty m da się pochylać we
Jeżeli n a to m ia st chodzi łek try c zn ie z dw om a bie­ w szystkich k ie ru n k a ch (na
o zw ykłego a m a to ra , to gunam i w yprow adzonym i zdjęciu pokazano trzy róż­
nie w y d a je się sp ecjaln ie w cokole żarów eczki. ne położenia lam py). W jej
celow e w y d aw an ie m nó­ W spom niane w łókno po­ w n ę trz u m ieści się odpo­
stw a pieniędzy ty lk o po k ry te je st odpow iednią m a­ w iednia b a te ry jk a zapło­
to, ab y sk ró cić czas w y ­ są chem iczną gw ałtow nie now a, a w przed n iej części
k o n y w an ia o d bitek z k il­ zap alającą się pod w p ły ­ w idać specjalną soczewkę
kudziesięciu m in u t w em podgrzania. Jeżeli te ­
do m ającą za zadanie skie­
k ilk u n a stu sek u n d . raz do obu biegunów ża­ row ać błysk św iatła w po­
T akie je st m oje osobi­ rów eczki podłączyć ja k ie ś żądanym k ie ru n k u . Na o-
ste zdanie. C hociaż k to źródło p rąd u , np. b a te ry j­ budow ie z n a jd u je się jesz­
wie. ja k ta sp raw a będzie kę elek try czn ą, w ów czas cze pom ocniczy suw aczek
w yglądała za k ilk a lat. n astąp i rozgrzanie w łókna przeliczeniow y, u ła tw ia ją ­
Może w spom niany proces i zapalenie się p o k ry w a ­ cy u stalen ie praw idłow ej
rozpow szechni się ta k da­ ją c e j go m asy chem icznej. p rzy sło n y obiektyw u. Z
lece, że w yprze zupełnie Płonąca m asa zapala k łę ­ m igaw ką łączy lam pę od­
stosow ane dotychczas me­ bek m agnezow ego d ru tu . pow iedni p rzew ó d syn­
tody? W dziedzinie p o ­ Poniew aż d ru t te n z n a j­ c h ro n izacy jn y . Dzięki te ­
stęp u technicznego d roz­ du je się w atm osferze tle ­ m u błysk w yzw alany jest
w oju te ch n ik i b ard zo n ie ­ nu, dlateg o też jego sp a­ d o kładnie w m om encie,
bezpieczną rzeczą je s t b a ­ lanie n a stę p u je w sposób g d y m igaw ka zo stan ie o-
w ienie się w proroka... gw ałtow ny, p raw ie w y b u ­ tw a rta . Nie p o trzeb a c h y ­
chow y, D zięki tem u żaió - ba dodaw ać, że do lam py
weczka da n am silny, te j używ a się odpow ied­
MINIATUROWA LAMPA trw a ją c y ułam ek sek u n d y n ich m in iatu ro w y ch ża-
BŁYSKOWA błysk św iatła. Oczywiście, rów eczek m agnezow ych.
w szystkie opisane zjaw iska Ż arów eczka tak a służy do
D oskonalenie te ch n ik i fo- odbyw ają się ta k szybko, jednorazow ego uży tk u i
graficznej w dużym stop- że od m om entu w łączenia po w ykonaniu zdjęcia m u­
niu polega n a au tom atyza­ p rą d u do błysku m ija za­ si być w ym ieniona n a in­
cji i m in ia tu ry z a c ji sprzę- zw yczaj 1/50 do 1/100 sek. ną.
tu#
W styczniow ym num erze
„M T” pisaliśm y o m in ia ­
tu ro w ej elek tro n o w ej la m ­
pie błyskow ej B ra u n F—‘io.
Dzisiaj chcem y p rz e d sta ­
w ić C zytelnikom m in ia tu ­
row ą lam pę błyskow ą na
żarów ki spaleniow e. Jak
w iem y, elek tro n o w e lam py
błyskow e są dosyć drogie
Toteż tem u, kto ty lk o od
czasu do czasu p o trz e b u ­
je do sw oich zdjęć św iatła
błyskow ego, nie opłaca się
kupow ać ta k ie j lam py.
W praw dzie koszt jednego
błysku je st m inim alny,
ale k a lk u lu je się to je d y ­
nie p rzy dużej ilości zdjęć,
ze w zględu na spory w y­
d atek zw iązany z k upnem
sam ej lam py. N atom iast
lam pa przeznaczona no
sp alan ia w niej s p e c ja l­
nych ,,żaró w ek ” m agnezo­
w ych je st stosunkow o ta­
nia i opłaca się ją kupić
am atorow i, k tó ry ty lk o od
czasu do czasu używ a św ia­
tła błyskow ego.
J a k je st zbudow ana taka
żarów eczka m agnezow a?
Otóż w bańce szklanej po­
dobnej do m ałej żarów ki
KODAK ZOOM 8 w ej. Po dojściu do p o ło ­
żenia k rań co w eg o m echa­
O biektyw o zm iennej nizm o b iek ty w u a u to m a ­
cg nisk cw ej o p ły w a liś m y tycznie w yłącza się. W
j u t p a ro k ro tn ie . T ym r a ­ ten sposób n a film ie o-
zem chcem y przed staw ić trzy m u je my e fe k ty o d jaz­
C zytelnikom ciekaw e roz­ du lu b n a jaz d u k a m ery .
w iązanie k o n s tru k c ji t a ­ p :z y czym n ajazd y te i
kiego o b iek ty w u zastoso­ odjazdy są id ealn ie ró w ­
w anego w a m ato rsk iej k a ­ n o m iern e, pozbaw ione
m erze film ow ej 2 X 8 mm. p rzy p ad k o w y ch skoków i
Jest tc k am era z n an ej drgań.
firm y K odak. nosząca O czywiście, możem y
nazw ę K cdak Zoom 8 ró w n ież robić zd jąc a p rzy
R eflex C am era. dow olnym położeniu o-
Cały dow cip polega na b ie k ty w u , a więc P~zy
tym , że zm iana o g n isk o ­ jed n ej z jego m ożliw ych
w ej obiektyw u nie je st ogniskow ych. W ystarczy
dokonyw ana ręcznie, lecz w ty m celu pozostaw ić
przy użyciu siln ik a n a p ę ­ guzik sp u sto w y w poło­
dzającego k a m erę: siln i­ żeniu środkow ym .
kiem ty m je st m echanizm K am era w yposażona j«5t
sprężynow y. Otóż gdy n a ­ w celow nik reflek so w y
ciśniem y guzik spustow y, p o zw alający n a o b s e rw a ­
k a m era zaczyna praco w ać cję film ow anego o b ie k tu
i d o k o n u je zdjęć, a o b iek ­ poprzez o b iek ty w z d ję ­
tyw je j n astaw io n y je st cie wy. Dzięki tem u w
na je d n ą z m ożliw ych m om encie zm ian y cg n is­
dlugc*;ei ogniskow ych. Je- k c w ej zm ien ia się w c e ­
że’i je d n a k w czasie p ra ­ lo w n ik u rów nież i jeg o
cy k am ery przesu n iem y pole w idzenia, zaw sze id e ­
guzik spustp-wy ku górze aln ie o d p o w iad ające polu
— wówczas m echanizm w idzenia o b iek ty w u .
napęd o w y łączy się z m e­ Na załączo n y ch z d ję ­
chanizm em o b iek ty w u i ciach w idzim y sam ą k a ­
zaczyna p ły n n ie zm ieniać m erę, ja k rów nież u zy sk i­
jego ogniskow ą, sk ra c a ją c w an e p rzy je j pom ocy e-
ją. P rzesunięcie guzika w fe k ty n a film ie.
dół — pow oduje sto p n io ­
we w ydłużanie ognisko­ Inż. R yszard K rey ser
C x e v v : e i i t &

w y n a la z c ó w
Pozornie drobna zm iana
Rzeczoznawcy tw ierdzą, że sam po­ Ale, a propos lam p elek tro n o w y ch .
m ysł w ynalazcy stanow i 3% energii, Z nim i w łaśnie zw iązane są dzieje
sił i środków p o trzeb n y ch do p ełn ej re­ pew nego w ynalazcy, k tó ry „ p rz ec ie r­
alizacji w yn alazk u . N atom iast rozw iąza­ p ia ł” w iele.
n ie ideow e i d o k ła d n y p ro je k t pochłania By! nim inżynier am ery k ań sk i Lee de
Już około 10*® globalnego w ysiłku um y­ Fore&t. Już ja k o chłopiec pasjonow ał
słow ego i m aterialnego. Pozostaje więc się zagadnieniam i zw iązanym i z e lek ­
87* K to m a je p o kryć? K to m a z ary ­ trycznością. B udow ał p rzy b o ry e lek ­
zykow ać te n w k ła d kapitałow y? tryczne. m aszyny i ogniwka galw anicz­
W iceprezes w ielkiego k o n c ern u p rz e ­ ne. o p ie ra ją c się n a bardzo ogólniko­
m ysłow ego „G en eral M otors” ta k , sw o­ wych w iadom ościach, zaczerpniętych z
jeg o czasu, u ją ł to zagadnienie: „ B an ­ p o p u larn y ch w ydaw nictw technicznych.
k ierzy tr a k tu ją w szystkie p ra c e b a­ Między in n y m i zbudow ał rówmież piec
daw cze ja k o n a jw ięk sz e niebezpieczeń­ elek try cz n y do spalania śm ieci, co s ta ­
stw o . k tó re w szelką lo k a tę k a p ita łu w nowi dla w ielkich m iast problem nie­
p rzem y śle czyni w ielce ry zy k o w n ą, ze m ałej w*agi, n aw et p rzy dzisiejszym
w zględu n a w ielk ie p rzem ian y , ja k ie stan ie tech n ik i. Po ukończeniu g im n a­
w p ro w ad zają o n e do p rzem y słu ” . zjum w Chicago, w w ieku 20 lat, zo­
A w ięc ju ż n ie ty lk o obaw a ryzyka, sta ł p raco w n ik iem w ie lk ie j firm y elek ­
ja k ie k ry je się w k ażd y m now ym ‘w y­ tro tec h n ic zn e j „W estern E lectric” .
n a lazk u , lecz w ręcz zag ro żen ie tych „ P ra c u ję ja k M urzyn, cd siódm ej ra ­
w kładów , ja k ie tk w ią w poprzednio no do godziny piątej piętnaście po po­
zrealizow anych pom ysłach. Dla p rz y ­ łudniu. Po cało d zien n ej p ra c y jestem
kładu w arto w spom nieć, czym są wiel­ c h c ry ” . Tak pisą! wówczas do k re w ­
nych.
k ie now oczesne o d rz u to w c e p a sa ż er­ Mimo to nie zaniedbyw ał dalszego
skie dla p rz e sta rz ały ch ju ż, a n ie w k ształcen ia sie w um iłow anej dziedzi­
p e łn i zam o rty zo w an y ch sam olotów’ tło­ n ie tech n ik i. K ażdego wrieczcra można
kow ych. A z drugiej stro n y ja k ie zagro­ go było sp o tk ać w b ibliotece m iejsk iej,
żenie dla kapitałów* zainw estow anych w- stu d iu ją c e g o z zapałem p race Ampćre*a,
żeglugę m o rsk ą stan o w i w ogóle rozw ój F a ra d a y a i H ertza, w roku 1900, m ając
now oczesnej k o m u n ik a c ji sam olotow ej? la t 27, zajął się te le g rafem bez d ru tu .
T ak w ięc k o n tro w e rs ja m iędzy w y n a­
lazcą a ty m i, k tó rz y go m ają fin an so ­ O szczędzając n a w szystkim , nie sk ąp ił
w ać, szczególnie o stro w y stę p u je w k a­ wydatków* n a in stru m e n ty i m ateriały.
p italisty czn y m u k ład zie stosunków sp o ­ P rzy rząd y sam budow ał. P oszukując
łecznych, to n ie ty lk o te n w skaźnik prostego i niezaw odnego d etek to ra,
3 : 97, lecz z ag ad n ien ie dalek o szersze.
w ykonał setk i prób. K iedy św iat cały
P rzy k ła d y p rzy to czo n e pow yżej rażą obiegła w-Ieść o ek sp ery m en tach M ar­
nieco sw oją gigantyczną m iarą. Nie coniego z now ą lam p ą elek tro n o w ą
należy je d n a k zapom inać, że i pozor­ Flem inga. głównego inżyniera jego
n ie d ro b n e osiągnięcia w ynalazców mo­ zakładów , m łody De F o rest zajął się
gą m ieć doniosłe s k u tk i. Jaki cios ty m w ynalazkiem . Po k ilk u la ta c h w v-
śm ie rte ln y zadał m ały tra n z y sto r c a ­ siłk u o siągnął w reszcie to. że w roku
łem u przem ysłow i lam p e le k tro n o ­ 1906 mógł zaprezentow ać sw oją „lam­
w ych? pę k a to d o w ą ”, k tó ra pozornie n ie w ie ­
le różniła się od diody Flem inga. Za-
P ie rw sz a lam pa e lektron o w a E disona
w ie rtła bow iem Jeden ty lk o now y ele ­ (a) i p ie rw s za lam pa z siatką sterującą
m e n t, a m ianow icie sia tk ę m etalow ą, De Foresta <b) e
um ieszczoną pom iędzy an o d ą i k a to d ą
daw nej lam py F lem inga. M imo to lam ­
pa De F o resta stan o w iła -Jeden z n a j­
b ard ziej doniosłych w ynalazków w
dziedzin ę rad ia. _
N iestety, n iew ielu ludzi zdaw ało so­
b ie w ów czas sp ra w ę z te g o fa k tu . Dzie­
sięć długich la t w lo k ła się sp ra w a w
a m ery k ań sk im U rzędzie P a te n to w y m .
W reszcie w ro k u 1916 p rz y z n an o p aten t
na lam pę elektronow ą... profesorow i
Flem ingow i.
Ażeby lep iej zrozum ieć k rzyw dę, j a ­
ka sp o tk ała De F o resta, w ró ćm y choć
na chw ilę n a ław ę szkolną. Z n an e „zja­
w isko Edisona” polegało na przepływ ie
słabego p rą d u przez próżnię pom iędzy
żarzącym i się w łó k n am i żarów ki e lek ­
try c z n ej a blaszką, podłączoną do b ie ­
guna dodatniego b a te rii. Sam Edison
n ie zorien to w ał się w znaczeniu sw e­
go o d k ry c ia , n ie z n ał i nie ro z u m ia ł
istoty sam ego zjaw iska, w czasie Prze­
prow adzania teg o e k sp ery m en tu . D la­ d ru g ie j lam p y , t s ia tk i d ru g ie j n a s ia t­
tego też zaniedbał k o n ty n u o w a n ie te j k ę trz e c ie j itd.
p racy. W 1364 r. Flem ing o p a ten to w a ł C zy m b y ł w ynalazek De
sw oją diodę. Z am iast blaszki sto su je św iadczy fa k t, że gdy w ro k u 190* r a ­
on anodę w kształcie cylindra otacza­ d io te le fo n ia m ogła b y ć sto so w an a n a j ­
jącego żarzące się w łókno. w yżej n a odległość 2 k ilo m e tró w , w
Z m iana k o n s tru k c y jn a isto tn ie n ie ­ ro k u 19C6 n a odległość 15
w ielka. N ie chodzi tu n a w et o znacz­ to po w p ro w ad zen iu „ la m p katodo*
n e zw iększenie n a tę ż e n ia p rą d u w ob­ w y ch ” De F o resta w ro k u 1915 W a­
w odzie anodow ym . Isto tn ą zasługą F le ­ szy n g to n u zy sk ał s ta łe p o łączen ie r a ­
m inga je st fa k t ow rócenia uw agi na diofoniczne z H onolulu. . .
m ożliw ość zastosow ania diody ja k o d e­ Jeszcze ja sk ra w ie j /w ystąpi doniosłość
te k to ra fa l e lek tro m ag n ety czn y ch . w y n alazk u trio d y , g d y zw rócim y u w a ­
Z m ienne im pulsy elektrom agnetyczne gę n a zastosow anie Jej ja k o g e n e ra to ­
ch w y tan e przez a n te n ę i p rzek azan e ra. P o czątk o w o ja k o źró d ło p rą d u
n a a n o d ę lam p y n i e ty lk o w y k ry w a ją zm iennego sto so w an o ulepszony P ™ ?
te drgania, lecz rów nież „ p ro s tu ją ” Pouteena lu k elek try czn y . C zęstotli-
p rą d anodow y, przepuszczając go ty lk o wcfcć je g o by k i je d n a k z b y t n isk a.
w ty c h m o m en tach , g dy m o d a je st P rą d n ic e G o ldschm idta z w iru ją c y m
pod napięciem dodatnim . W tedy w łaś­ polem d aw ały ju ż częstotliw ości o d o ­
nie em itow ane przez rozżarzone w łó k ­ w o ln ej p ra w ie w ysokości. T a k a w ła ś­
no e le k tro n y przy ciąg an e są przez ano­ nie p rą d n ic a s p a liła się N iem com w
dę, a n ie odpychane. H anow erze, p rz y z b y t w yso k ich o b ro ­
W p ra k ty c e je d n a k dioda F lem inga tach, k ład ąc k re s pró b o m u zy sk an ia
nde pracow ała czysto. O prócz p rą d u połączenia rad io w eg o z e S tan am i Z je d ­
m odulow anego przez a n te n ę p ły n ą ł też noczonym i. B yło t o w czasie 1 w o jn y
p rąd anodow y n ie m odulow any. św iato w ej.
D opiero w prow adzenie siatk i p om ię­ A lex an d erso n z „ G e n e ra l E lec tric
dzy w łókno i anodę usu n ęło rad y k al­ C o m p an y ” z b u d o w ał g e n e ra to r z t a r ­
n ie ten m an k am en t diody F lem inga. czą z ęb a tą . G dy m etalo w y ząb ta rc z y ,
N apięcie na siatce, podłączonej d o a n ­ o b ra c a ją c e j się z w ie lk ą szybkością,
ten y , zm ienia się w ta k t d rg a ń elek ­ przech o d ził pom iędzy dw o m a b ie g u n a ­
trom agnetycznych w ychw ytyw anych i mi e lek tro m a g n esu , s tru m ie ń m agne­
przekazyw anych przez an ten ę . G dy p o ­ ty czn y u le g ał n a g łe j zm ianie. 460 zę­
te n c ja ł n a sia tc e je st niższy n iż po­ bów i 26 0©C o b ro tó w n a m in u tę w y ­
te n c ja ł w łókna, to od p y ch a ona e lek ­ sta rc z a ło . aby u zyskać w łaściw ą czę­
trony, gdy je st wyższy, przyciąga i sto tliw o ść g e n e ra to ra . M im o to ciągi*
w zm aga przepływ elek tro n ó w m iędzy jeszcze pozostaw ała k w e stia w y trz y ­
w łóknem i an o d ą. A ntena s te r u je P fą- m ałości m ik ro fo n ó w s ta c ji n ad aw czy ch
__ -dem anodow ym . P ro stu je go i m odu­ n a d o statec zn ie siln y p rą d d la tra n s m i­
lu je ta k , ja k zm odulow ana je st fala sji n a w ielk ie odległości. T rio d a De
nośna elek tro m ag n ety czn a, w ta k t F o resta ro zw iązała i tę tru d n o ść . D ro b ­
d rg ań ak ustycznych naniesio n y ch na n y e lem en t, s ia tk a trio d y , zre w o lu cjo ­
stacji nadaw czej. T rioda ponadto po­ nizow ał rad io fo n ię, lecz sam w y n a laz ­
zw ala na dow olne w zm acnianie ty ch ca, oprócz c ierp ień i zaw odów , n ie ­
sygnałów aż po b a rie rę „szum ów ” d a­ w iele z tego zyskał za życia.
n e j a p a ra tu ry , jeśli p rąd z obw odu J a n L ew andow ski
jed n ej sia tk i przeniesiem y na sia tk ę
codziennych własności chloru i je­
go związków.
W tym celu będziemy musieli
najpierw w ytworzyć i „zmagazy­
now ać” trochę tego gazu.
Chlor jest gazem szkodliwym dla
zdrow ia i dlatego należy pracować
z nim rozważnie i ostrożnie, jak na
chemików przystało. Cała ap a ra tu ­
ra musi być szczelna, a pomiesz­
czenie po pracy bardzo dokładnie
wywietrzone.
A więc do roboty.
Do w ytw orzenia chloru niezbęd­
nymi odczynnikam i będą: nadm an­
Chlor groźny, ganian potasowy, K M n04, lub
lecz pożyteczny braunsztyn, MnOo, oraz kwas solny.
HC1. N adm anganian potasowy, tzw.
kali, jest bardzo silnym u tlen ia­
Podczas pierw szej w ojny św iato­ czem, odbiera więc wodór kwasowi
w ej, 22. IV. 1915 r., w miejscowości solnemu, przez co wydziela się
wolny gazowy chlor:
Ypres w Belgii ja k iś ciężki żółta-
wozielony obłok zaczął posuwać się 16 HC1 + 2 K M n04 -> 2 KC1 +
od niem ieckich okopów ku fran cu s­ + 2 MnCl2 + 8H»0 +' 5C12 f
ko-angielskiej linii obrony. Nic nie
podejrzew ający żołnierze żartowali Reakcja ta jest utlenianiem chlo­
z „boche’ów”, którzy chcą ich w y­ rowodoru, HC1, nadm anganianem
kurzyć dymem ja k borsuka z no­ potasowym. N adm anganian potaso­
ry. Ale żarty były przedwczesne. wy, który dostarcza tlenu, zwie się
Dymy w targnęły do pozycji i gdy środkiem utleniającym . Ponieważ
po jakim ś czasie Niemcy w m as­ nadm anganian potasowy stracił
kach gazowych poszli do ataku, tlen, został więc zredukow any. Stąd
nikt nie strzelał do nich z k arab i­ ogólna zasada, że przy każdym
nów m aszynowych, n ik t nie w itał utlenianiu jedna substancja utle­
ich granatam i. Na przestrzeni 6 k i­ nia się, a druga redukuje.
lom etrów leżało zatrutych 15 tysię­ W podobny sposób działa i b rau n ­
cy żołnierzy alianckich sił zbroj­ sztyn, który jest również utlenia­
nych. czem.
Gazem, którym dokonali Niemcy M n02 + 4 HC1 — MnCl. +
tego spustoszenia, był chlor, wy­ + 2H20 + Cl2 f
puszczony z butli stalow ych w W ywiązywanie chloru przepro­
ilości 180 tys. kg. w adzim y w aparacie przedstaw io­
W tak i oto sposób ludność całe­ nym na rysunku. Do kolby nasy­
go św iata zapoznała się bliżej z ga­ piemy 20—30 g nadm anganianu po­
zem odkrytym już w roku 1772 tasowego i zam kniem y ją korkiem ,
przez szwedzkiego uczonego K aro­ przez który przechodzą dwie ru rk i
la Scheele. szklane. Jedną, prostą, łączymy
Pomimo swych silnie trujących kaw ałkiem węża gumowego z w y­
własności, ja k niedługo się przeko­ lotem lejka umocowanego na sta­
namy, chlor jest pierw iastkiem b a r­ tywie. Koniec ru rk i drugiej, wygię­
dzo pożytecznym. Przeprow adzim y ty jak na rysunku, umieszczamy
z nim wiele interesujących do­ u w ylotu słoiczka. Na kaw ałek
świadczeń i postaram y się nau­ węża gumowego, łączącego ru rk ę
czyć praktycznie korzystać z nie- szklaną z lejkiem , zakładam y ścis-
kacz. Naczynie, w którym um ieś­ dno 5—8 ml stężonego kw asu sia r­
cimy słoiczek na chlor, napełniam y kowego. Po 2—3 godzinach do k o r­
stężonym roztworem soli kuchennej. ka zam ykającego ów słoiczek z
Roztworem tym również napełniam y chlorem przyczepm y na pinesce su­
i słoiczek, a następnie zakryw am y chy skraw ek barw nego m ateriału,
ręką jego wylot i ustaw iam y na np. jakiegoś kretonu. Okaże się, że
dw u kam ieniach na dnie naczynia. naw et po 10—20 godzinach nie za­
Słoik i naczynie dlatego trzeba n a ­ obserw ujem y żadnej zm iany. A te ­
pełnić stężonym roztw orem soli k u ­ raz ten sam czy też inny skraw ek
chennej, że chlor w wodzie jest barw nego m ateriału zwilżmy w o­
dobrze rozpuszczalny, w roztworze dą i zaw ieśm y na korku w tym
NaCl zaś — nie. Z kolei korek, sam ym słoiczku z chlorem. Łatw o
którym zam kniem y kolbę, musi zauw ażym y zachodzący, po prostu
być dobrze im pregnow any p arafi­ „w oczach”, proces odbarw iania się
ną, gdyż inaczej bardzo szybko u- m ateriału.
legnie zniszczeniu. N asuw a się więc pytanie, d la ­
Gdy mamy już całą ap aratu rę czego w przypadku pierw szym
zm ontowaną, do lejka wlewamy chlor naw et po k ilk u n astu godzi­
kwas solny i lekko zw alniam y ści­ nach nie odbarw ił m ateriału, a w
skacz. Spływ ający do kolby kwas drugim dokonał tego w ciągu k il­
reaguje od razu z nadm angania­ k u n astu sekund? O kazuje się, że
nem potasowym i poczyna wydzie­ suchy chlor nie ma w łasności od­
lać się chlor. Szybkość jego w y­ barw iających. N alaw szy bowiem
w iązyw ania regulujem y ilością do­ na dno słoiczka m ałą ilość stężo­
dawanego kw asu, który powinien nego kw asu siarkowego, który jest
kapać powoli, kroplam i. Gdy już bardzo higroskopijny (tzn. silnie
napełnim y słoiczek chlorem, pod­ pochłania wilgoć z otoczenia), osu­
staw im y drugi. Kiedy dalsze doda­ szyliśmy w ten sposób chlor. N a­
w anie kwasu solnego przestanie tom iast zanurzając w nim m okry
wywoływać w ydzielanie się chloru, skraw ek m ateriału, zwilżyliśmy
kolbę z nadm anganianem należy chlor i spowodowali m om entalne
lekko ogrzać, najlepiej przez w sta­ odbarw ienie.
wienie do naczynia z gorącą wodą.
Słoiczki napełnione chlorem za­
mykamy szczelnie gumowymi k o r­
kami. «
Po skończonym w yw iązywaniu
chloru całą ap a ra tu rę trzeba ro­ MW HCl
zebrać i bardzo dokładnie umyć.
Roztwór zebrany w kolbie zaw ie­
ra kw as solny, wodę oraz chlorek
manganowy, MnCl*. Właśnie z u-
wagi na ten związek roztw oru szko­
da wylewać. Po zatężeniu go w
parowniczce i ostudzeniu otrzym a­
my kryształki MnClg, który oczyś­
cimy przez krystalizację z wody.
Związek ten przyda się nam w je ­
dnym z następnych naszych do­
świadczeń.
A teraz zabierzem y się do do­
świadczeń z chlorem.
Często się słyszy o bielących
własnościach chloru. Przekonajm y
się sami, ja k to jest z tym biele­
niem w rzeczywistości. Weźmy słoi-
' czek z chlorem i wiejm y na jego
Poniew aż proces ten jest bardzo dą kw as pod chlor a wy. A więc w
w ażny dla przem ysłu, zajm ijm y się przypadku, gdy m okrą tkaninę
w ięc nim nieco bliżej. P rzy okazji w prow adzim y do suchego chloru,
powiemy, kiedy i ja k można do bezpośrednio na jej włóknach za­
bielenia używ ać chloru w w aru n ­ chodzi reakcja:
kach domowych.
Z kolei do drugiego słoiczka z H2Q 4- Cif — HC1 t HOC1
chlorem w iejm y 20—25 ml zimnej
wody, zam knijm y go szczelnie k o r­ i w łaśnie dopiero w tedy kw as
kiem i w strząsajm y energicznie podchloraw y zaczyna atakow ać
przez p arę m inut. Nie żałujm y wy­ barw nik, czyli ja k to się mówi, za­
siłku, gdyż w przeciw nym razie czyna bielić.
dośw iadczenie się nie uda. T eraz W róćmy jed n ak do naszej wody
n a balkonie lub za oknem przelej­ chlorow ej, czyli wody nasyconej
my wodę ze słoiczka do w ąskiej chlorem. Zanurzm y do niej koloro-
zlewki. Do żłeweczki tej wpuścimy wy k w iatek lub skraw ek barw nej
kroplę czerwonego czy niebieskiego tkaniny, a przekonam y się, że w o- <
atram en tu . Nasza w oda początko­ da chlorowa odbarw i je natych­
wo się zabarw i, lecz następnie po m iast. N alejm y teraz wody chloro­
zam ieszaniu powoli odbarw i się wej do probówki i w ystaw m y ją
całkowicie. Podobnie skraw ki tk a­ na działanie słońca. Ju ż po paru
niny zanurzone do żłeweczki szyb­ m inutach zauw ażym y w ydzielają­
ko ulegną odbarw ieniu. ce się z niej pęcherzyki gazu, któ­
Co się w łaściw ie dzieje w tym rym jest tlen. Gdybyśmy teraz do
roztw orze? takiej w ody chlorowej, która po­
Aby dać odpowiedź na to p y ta­ stała na słońcu przez 2—3 godziny,
nie, trzeba n ajp ierw cofnąć się do zanurzyli znowu skraw ek barw nej
chw ili, gdy w strząsaliśm y słoiczek tkaniny, spotkałoby nas rozczaro­
napełniony chlorem i wodą. Otóż w anie. Woda chlorow a straciła już
podczas tego w strząsania zaszło sw e własności odbarwiające. Ale
wiele w ażnych procesów. M ianow i­ dlaczego tak się stało?
cie: część chloru po prostu rozpuś­
ciła się w wodzie, część natom iast Otóż, ja k już w spom inaliśm y, za­
reagując chem icznie z wodą dała sadniczym czynnikiem odbarw iają­
dw a nowe zw iązki: cym jest kw aś podchlorawy, HOC1.
Jest on bardzo nietrw ały i pod
* w pływ em lekkiego ogrzania czy
HtO + Cl* H a T HOC1 naw et działania św iatła rozkłada
Widzimy więc, że pow stał kwas się z wydzieleniem tlenu
solny, HC1, i „coś” bardzo do n ie­
go podobnego, lecz zaw ierającego 2HOC1 2HC1 -f Oj
jeszcze ponadto jeden atom tlenu.
Tym związkiem o wzorze HOC1 jest U traciw szy swój tlen, kw as pod­
kw as podchlorawy, i jem u to w łaś­ chloraw y przechodzi w zwykły
nie chlor zawdzięcza swe bielące kw as solny, giną więc i jego w łas­
własności. Przypom nijm y sobie ty l­ ności odbarw iające.
ko nasze poprzednie doświadczenie N iejednego może zaciekawi, na
z chlorem i skraw kam i barw nego czym to w łaściw ie polega owo
m ateriału. Przecież gdy chlor i tk a ­ działanie odbarw iające. Jak już
nina były suche, to odbarw ienie mówiliśmy, kw as podchlorawy jest
nie zachodziło. G dy jed n ak do sło­ związkiem bardzo nietrw ałym i
iczka ż tym gazem wyprowadziliśmy łatw o oddającyjn swój atom tlenu.
m okrą tkaninę, odbarw ienie n astą­ Tlen ten łączy się z barw nikiem ,
piło m om entalnie. Otóż trzeba do­ przez co barw nik traci m om ental­
brze zapam iętać, że nie sam czysty nie swój kolor. A więc ja k w idzi­
i suchy chlor odbarw ia, lecz po­ my, w ostatecznym rezultacie czyn­
w stający z połączenia chloru z wo­ nikiem bielącym nie jest wcale
chlor, a tlen. Innym i słowy: bie­ szaniny spada od 0 *C do około
lenie, czyli odbarw ianie, to nic in­ —2(fC.
nego, ja k utlenianie barw nika tle ­ 2 ) 1 0 0 g śniegu (lodu) u 1 0 0 g azo­
nem, chlor zaś spełnia tu jedynie tanu potasowego, KNO*. tem pera­
rolę pośrednika. tu ra m ieszaniny spada od 0°C do
Ponieważ, jak sam i się przeko­ ok. —30°C.
naliśm y. kw as pod chlor a wy jest 3 ) 1 0 0 g śniegu (lodu) -* 150 g
związkiem bardzo nietrw ałym , a uwodnionego chlorku wapniowego,
przez to niepraktycznym i trud­ CaCl* • 6 H 2O. tem peratura m iesza­
nym do przechow yw ania, w p ra k ­ niny spada od 0 ° C do ok. —45° C.
tyce najczęściej posługujem y się A co zrobić, jeśli nie dysponujem y
jego solami. ^ ani śniegiem , ani lodem, np. w lecie?
Sole kw asu podchlorawego, czyli I w tym przypadku je st rada.
tzw. podchloryny, to m. in. popu­ Możemy w ykorzystać ciepło rozpu­
larny „chlorek” (wapno chlorow a­ szczania się odpowiednich związkówr
ne) lub podchloryny sodowe i po­ w wodzie. Ja k wiem y, rozpuszczaniu
tasowe. się niektórych zw iązków w wodzie
K orzystając z własności bielą­ (np. HsSCh) tow arzyszy w ydzielanie
cych podchlorynów następnym ra ­ ciepła. Są jednak związki, które w
zem w ykonam y płyny w yw abiające czasie rozpuszczania silnie ciepło
atram enty, czyli tzw. plamozniki. pochłaniają.
W tym celu postarać się trzeba o Poniżej podajem y tabelkę, która
„chlorek” do prania, wodorotlenek nas inform uje, jak a pow inna być
sodowy lub potasow y oraz tiosiar­ proporcja wody do d a ła rozpusz­
czan sodowy (utrw alacz fotogra­ czanego oraz o ile C obniży się
ficzny;. tem peratura roztworu.
Oczywiście, im zim niejszej użyje­
my w ody do rozpuszczania danej
Jak otrzymywać w domu soli, tym niższą w rezultacie uzy­
niskie temperatury? skam y tem peraturę. Roztwór soli
najlepiej jest przyrządzać w te r ­
mosie lub zlewce dobrze izolowranej,
Często się zdarza, że zależy nam np. w atą, aby uniknąć dużych stra t
na uzyskaniu niskiej tem peratury, spowodowanych przewodnictwem.
a lodówkę nie zawsze m am y pod Po skończonej pracy roztw ór
ręką. Spraw a jest dosyć prosta, przelew a się do parow niczki i od­
jeżeli mamy pod ręk ą lód lub śnieg. parow uje wodę. W ten sposób cał­
Mieszając lód lub śnieg z różnymi kowicie odzyskamy użytą sóL Bę­
solami uzyskać możemy tem p eratu ­ dzie się ona nadaw ała do ponow ne­
rę do —45cC. A oto przepisy: go obniżenia tem peratury.
1) 100 g śniegu (lodu) + 33 g soli
kam iennej, NaCl, tem p eratu ra m ie­ Mgr Stefan Sękowski

Stosunek Początkowa Spadek


Nazwa związku wagowy ternu, wody temp.
związku- °C °c
i do wody
*
I
Chlorek amonowy, NH 4CI 3:10 10— 2 0 18
Azotan sodowy, NaNOs 5:10 10—20 18
Azotan amonowy, NHiNOa 1:1 10—20 25
Rodanek amonowy lub potasowy.
NHiCNS łub KCNS 15:10 iofc- 2 0 37
Siarczan sodowy 4- kwas solny ; i
NasSO. . lOHiO + HCl • 8:2 10—20
ti 39 !
s
wszystkich jej punktach. Długość
odcinka śrubow ej zaw artego między
dw om a kolejnym i przecięciami tej
samej tw orzącej nazywa się zwo­
jem śrubow ej.
Śrubow a stożkowa przy rozw ija­
niu powierzchni bocznej stożka na
płaszczyznę tw orzy odcinki podob­
nych i podobnie położonych sp iral­
nych logarytm icznych. Prom ienie
krzyw izny śrubow ej stożkowej nie
m ają stałej wielkości jak w śrubo­
tem atyczne wej walcowej, ale m ają ten sam
stosunek we wszystkich jej punk­
tach.

p Linia śrubowa
Jest to linia przestrzenna, o po­ Niezgodni sąsiedzi
staci spiralnej. leżąca na po­
w ierzchni w alca obrotowego albo
stożka obrotowego (patrz rys.),
przecinająca w szystkie tworzące Trzech panów posiadało trzy w il­
walca lub stożka pod tym samym le. Wille były położone na w spól­
kątem. nym niew ielkim ogrodzonym placy­
ku, jak pokazano na załączonym
rysunku. Właściciel największej
willi skarżył się, że dzieciaki są­
siadów przeszkadzają mu, i zbudo­
wał dla siebie odgrodzoną w łasną
drogę od swoich drzw i do bram y
u dołu rysunku. Potem właściciel
posiadłości z praw ej strony zbudo­
w ał takąż drogę do bram y z lewej
strony. Wreszcie właściciel posesji z
►X lewej strony zbudował drogę do
praw ej bram y. Trzy te drogi nie
przecinały się. Jak były przepro­
wadzone?

Śrubow a walcowa po rozw inię­


ciu pow ierzchni w alca na płaszczyz­
nę przestaje być linią ciągłą, „za­
m ienia się“ w zbiór odcinków rów ­
noległych i rów no oddalonych od
siebie. Prom ień krzyw izny śrubowej
w alcow ej ma tę sam ą wielkość we
1, 2, 3. 4? W każdej napisanej licz­
Skarb bie m uszą w ystępować w szystkie
cztery cyfry.
(Łamigłówka) 2. Liczbę 12 można podzielić na
2, 3, 4, 6 części. Na ile części n a ­
Rysunek, który widzicie, to sche­ leży podzielić 12, aby iloczyn tych
matyczny plan labiryntu. Boki pię­ części był największy?
ciu kw adratów w pisanych jeden w
drugi — to ścieżki prowadzące do 3. 1 kg jabłek. 1 kg śliwek i 1
najm niejszego (wewnętrznego) kw a­ kg pom idorów kosztuje razem 40
dratu, na terenie którego jest za­ zł. 2 kg jabłek 1 kg śliw ek i 1 kg
kopany skarb. Skarb ma tę w łaści­ pom idorów kosztuje 48 zł. 1 kg
wość. że zdobyć go może tylko ten, jabłek, 2 kg śliw ek i 1 kg pom ido­
kto idąc po niego przejdzie przez rów kosztuje 52 zl. Ile kosztuje 1
w szystkie ścieżki, ale tylko jeden kg jabłek, ile 1 kg śliwek i ile 1
raz. Na żadną ścieżkę (lub na jej kg pomidorów?
część) nie wolno wejść po raz drugi. 4. Napisz liczbę zaw ierającą 22
tysiące, 22 setki i 22 jedności.
5. W pew nej szkole jest 6 klas.
W klasach I, II i III razem jest 120
uczniów; w klasie IV jest o 8 ucz­
niów m niej niż w klasie III; w k la ­
sie V jest o 10 uczniów więcej niż
w klasie II, a w klasie VI jest o 2
uczniówr więcej niż w klasie I. Ilu
uczniów^ jest w całej szkole?
6. K tóra sum a jest w iększa: czy
od 1 do 11 włącznie, czy od 11 do
15 wdącznie?
7. Różnica dw u liczb dodatnich
jest 1, a ich sum a jest 6. Podaj te
liczby.
8. Posługując się cyfram i 2 i 3
oraz znakami m atem atycznym i, po­
W taki sam sposób należy w ra ­ daj dw anaście różnych dodatnich i
cać na zew nątrz labiryntu po zdo­ rzeczyw istych liczb, w których w y ­
byciu skarbu. Spróbujcie szczęścia! stępują tylko te dwie cyfry.
9. W jakim układzie rachunko­
wym 100 oznacza 25?
10 pytań
10. Iloczyn trzech kolejnych 1-ezb
n aturalnych rów na się 120; iloczyn
Jeżeli na 10 postaw ionych tu py­ sk rajn y ch liczb rów na się 24. Podaj
tań odpowiesz w ciągu 8 m inut, te liczby.
w ykazujesz bardzo dobrą spraw ­
ność rachunkow ą; jeżeli odpowiesz Co większe?
na nie w ciągu 10 m inut — dobrą.
Jeżeli w ciągu 10 m inut odpowiesz
tylko na 6 pytań, masz sprawność 1. Co jest większe: 3 ** czv 8* ?
rachunkow ą dostateczną. Odpowia­
dać można w dowolnej kolejności. /— 3 /—
A oto pytania: 2. Co jest większe: y 3 czy j/'*
1, Ile różnych czterocyfrowych
liczb możesz napisać z pomocą cyfr 3. Co jest większe: 109 czy 913*
wego i przyjm ie położenie poka­
zane na rys. 2. Osią obrotu pozo­
J t *> "■ « / ! stał zatem kierunek Oi Os. lecz jest
on te ra z prostopadły do długości
w alca 1 i przypada w jego połowie.
Może nasunąć się tu pytanie, czy
takie dziwne zachowywanie się
obracanego ciała jest wyłącznym
..przyw ilejem ” jedynie bryły o
kształcie w alca, czy też i inne zmie­
nią swe położenie w skutek obro­
tów?
W celu znalezienia odpowiedzi na
to pytanie, proponujem y przepro­
wadzenie następnego, co najm niej
rów nie ciekawego doświadczenia.
Zawieśmy mianowicie na cienkim,
f | 2 Y K l lecz odpowiednio wytrzymałym
sznurku łańcuszek metalowy w
miejscu poprzednio obracanego w al­
ca (rys. 3).
O pewnej osi Łańcuszek zwisa, oczywiście, u
płaszczyźnie pionowrej, symetrycz­
nie względem prostej Oi Of. w yzna­
W ykonajmy ciekaw e doświadcze­ czającej kierunek zawieszenia. Przy
nie, zw iązane z ruchem obroto­ w-prawieniu łańcuszka w dostatecz­
w ym ciała sztywnego. Do ekspery­ nie szybki obrót stw ierdzim y, że i
m entu będzie nam potrzebna w irów ­ to ciało zm ienia swe położenie (a
nica. na której zawiesimy walec naw^et i kształt!), przyjm ując postać
m etalowy, bądź łańcuszek (rys. 1). poziomo usytuow anej obręczy (co
Do uchw ytu w irów nicy A przy­ schematycznie przedstaw ia rys. 4).
kładam y m om ent siły, w skutek cze­ Poprzestańm y na razie na tych
go w alec zacznie obracać się wo­ dwru przykładach i zastanówm y się,
kół pionowej osi O 1O2 z pewną w jak i sposób ustaw iły się bada­
* prędkością kątow ą o>. Wiemy, że ne ciała wrzględem osi obrotu. Z au­
jeśli przyłożym y do ciała m om ent ważmy , że na początku dośw iad­
siły M = F.r, nadam y ciału przy­ czenia każde z ciał miało względem
spieszenie kątow e proporcjonalne do osi Oi O2 najm niejszy m om ent bez-
M. W spółczynnikiem proporcjonal­ wiadności (masa była najbardziej
ności jest tu m om ent bezwładności skupiona w^okół osi obrotu).
ciała, będący m iarą jego bezw ładno­ W drugim zaś z możliwych po­
ści w ru ch u obrotow ym . M oment łożeń nasz obiekt doświadczalny
ten zależy, jak w iem y, od masy ustaw iał się tak, że przybierał naj­
ciała i rozłożenia jej wokół osi w iększą możliwrą w artość m om entu
obrotu. bezwładności.
W w yniku dośw iadczenia otrzy­ Zw róćm y też uwagę, że za każ­
mamy więc obrót pionowo wiszą­ dym razem oś obrotu przechodziła
cego w alca w okół jego osi geom et­ przez środek sym etrii bryły, a więc
rycznej i, oczywiście, nie zauw aży­ (przy założeniu, iż m am y do czy­
my w tym fakcie nic nadzwyczaj nienia z ciałem jednorodnym ) przez
ciekawego. Z acznijm y jednak obra­ jej środek masy.
cać szybciej w irow nicę: okaże się, Mówimy tu stale o osi obrotu,
że początkowo zaobserw ow any ruch tza. o kierunku, wokół którego za­
w alca, zachodzi tylko przy bardzo chodzi ruch obrotow y bryły. Tego
powolnych obrotach. Przy odpo­ samego pojęcia używam y także w
w iednim zw iększeniu prędkości w a ­ stosunku np. do belki wagi, osadzo­
lec odchyli się od położenia piono­ nej na specjalnych ostrzach, czy też
w przypadku koła jakiegoś poja­
zdu. W tedy jed n ak oś obrotu jest
sztywno zw iązana z układem , w
którym się znajduje, wobec cze­
go nie można zmienić położenia w
przestrzeni.
W naszych zaś doświadczeniach
spotykam y się z osiami, które nie
są osadzone w jakim ś korpusie, a
jednak zachow ują kierunek, wokół
którego odbyw ają się obroty. Są to
tzw. o s i e s w o b o d n e . Różnią się
one od osi niesw obodnych zasadni­
czo tym , że nie każdy kierunek
przechodzący przez rozpatryw ane
ciało może tak ą oś stanowić. Z au­
w ażyliśm y np. już poprzednio, że
w naszych dośw iadczeniach oś
obrotu (a wiem y teraz, że były to
osie swobodne), przechodziła przez
środek masy. O kazuje się, że je ­
dnak i to nie je st w arunkiem w y­
starczającym Spójrzmy tylko na
obracany w alec czy łańcuszek:
obydwa te tw ory w yraźnie poka­
zały nam , że „chcą” obracać się
jedynie wokół dw u kierunków prze­
chodzących przez ich środki. Widać
w yraźnie, np. w przypadku walca,
że w położeniu początkowym (tzn.
pionowym) m asa bryły była usy­
tuow ana możliwie najbliżej osi
obrotu, w położeniu końcowym zaś
mieliśmy sytuację w ręcz przeciwną.
Są to zatem kierunki, względem
których bryła m a największą, bądź
najm niejszą w artość m om entu bez­
władności.
Tw ierdzenie to możemy zilustro­
wać jeszcze jednym doświadcze­
niem, do którego już nie jest po­
trzebna w irów nica. Weźmy m iano­
wicie prostopadłościan (np. jakieś
pudełko lub klocek) podobny do
przedstawionego na rys. 5. Możemy
w nim wyróżnić trzy w zajem ne
prostopadłe kierunki X, Y oraz Z,
przechodzące przez środek bryły.
Każdy z tych kierunków , prosto­
padły do dwu równoległych ścian
klocka, potraktujem y jako oś obro­
tu. Nasze doświadczenie zyska na
przejrzystości, jeśli takie ściany
pomalujemy każdą innym kolorem.
W ten sposób przy pomocy trzech
barw możemy pomalować w szyst­
kie ściany klocka.
Spróbujm y teraz w praw ić nasz W nioskujem y stąd, że kierunek Z
prostopadłościan w ruch np. wokół nie zachow uje stałego położenia w
kierunku X. N ajlepiej uchwycić w przestrzeni podczas ruchu ciała, za­
tym celu dwoma palcam i: kciukiem tem nie możemy tego kierunku
praw ej ręki w m iejscu A zazna­ (mimo że przechodzi przez środek
czonym na rysunku, palcem w ska­ bryły) traktow ać jako oś swobodną.
zującym zaś tej ręki w odpowied­ R ozpatryw any kierunek Z będzie
nim miejscu na równoległej (tylnej) stałą osią obrotu tylko wtedy, gdy
ścianie klocka. T eraz lekko podrzu­ będziemy tu mieć jakąś sztyw ną
camy klocek, nadając mu jednocze­ m echaniczną oś, np. p ręt m etalo­
śnie obroty. W czasie ruchu będzie­ wy.
my widzieć tylko kolor ściany pro­ Tak więc przekonaliśm y się raz
stopadłej do X. jeszcze, że osią swobodną ciała mo­
Podobny będzie rezu ltat obrotów że być tylko kierunek przechodzą­
wokół kierunku Y. cy przez jego środek masy, i to ta ­
N atom iast po nadaniu klockowi ki tylko, względem którego bryła
obrotów wokół osi Z zauważymy, ma ekstrem alną w artość momentu
że zachowku je się on inaczej: nie bezwładności.
widzimy stale tej sam ej barw y. Mgr Jerzy Rogaczewski

Przeznaczony do skopiow ania ry su ­


nek um ieszczam y z je d n e j stro n y szy­
by, z d ru g iej kładziem y czystą k a rtę
Doświadczenia bez przyrządów papieru.
P atrząc skośnie poprzez szkło w idzi­
my obraz ry su n k u na tle czystej k a r t­
WIDZIMY, CZEGO NIE MA ki. W ystarczy teraz ołów kiem ob ry so ­
wać k o n tu ry .
Szybę szklaną um ieszczam y pionow o Ja k i je s t bieg prom ieni i ja k ie zja-
w staw iając ją pom iędzy dw ie dc^ść g ru ­
be książki. P o trze b n e nam są jak ieś
duże fig u rk i, na p rz y k ła d kaczuszka i
pies. Psa um ieszczam y za szkłem , a
kaczkę przed p ły tą szk la n ą . B lisko niej
ustaw iam y zap alo n ą św iecę i dopóty
ją przesuw am y, aż obok psa zobaczy­
m y kaczkę. R ęką m ożna do tk n ąć psa
i przekonać się, że jest. K aczki za
szybą nie ma. ale ją w idzim y.

SZTUKA CYRKOWA —
GŁOWA BEZ KORPUSU
Na stole w idzim y głow ę, k tó ra się
porusza, mówi. Pod stołem w idać czte­
ry nogi. Gdzie się podział k o rp u s czło­
w ieka? Na czym polega trick ?

W JA K I SPOSOB DOKŁADNIE
SKOPIOWAĆ RYSUNEK?
Na k aw ałk u d re w n ia n e j s k le jk i o w y ­
m iarach 25 X 50 cm um ocow ujem y ka­
w ałek szyby o k ie n n ej dobrze oczysz­
czonej a po zb aw io n ej skaz, ja k ie czę­
sto z n a jd u ją się na szkle. Do um oco­
w ania szyby użyjem y dw u listew ek
w ysokich n a 2 cm , k tó re przybijem y
do sk le jk i z obu staw i szyby.
POLSKI ŚRODEK SKUTERY
ANTYPIALARYCZNY Z TWORZYW
W DELHI SZTUCZNYCH

In d y jsk i In sty tu t Chorób


Z akaźnych w New D elhi Gdzie? W Polsce. Oto
p rzy stęp u je obecnie do do­ WFM w y p ro d u k u je sk u tery
św iadczeń z now ym śro d ­ w obudow ie z lam inatów
poliestrow ych. w ilości
kiem przeciw m alarii, w y­
nalezionym przez P olaka,
prof. U rbańskiego z poli­
6000 sztuk. N iestety, nie
ukażą się one na ry n k u
TECHNICZNA
techniki w arszaw skiej. krajow ym , ale zostaną w y­
Środek ten nosi nazw ę ni- eksportow ane do D anii.
tro guanil i został ju ż po­ S k u tery przeznaczone na
zytyw nie oceniony przez zbyt w ew n ętrzn y będą POW IETRZNY
Św iatow ą O rganizację m iały z tw orzyw a sztu cz­ NUREK
Zdrow ia po próbach prze­ nego ty lk o ... obudow ę
prow adzonych uprzednio w lam py. (ws)
Tanganice. B ardzo często w zakła-.
W porów naniu z istn ie­ d ach p ro d u k c y jn y c h przy
jący m i dotychczas na ry n ­ różnego ro d zaju p racach
kach środkam i a n ty m a la- PIĘĆ rem o n to w y ch w* zb io rn i­
rycznym i n itro g u a n il za­ NOWYCH MÓRZ k a ch lub in n y ch pom iesz­
w iera znacznie m niej czeniach, ja k k a n ały , k o t­
składników toksycznych. ły. stu d n ie itp., p racu jący
(nnt-pap) ro botnicy m uszą z n ajd o ­
Pięć now ych m órz w y­ w ać się w atm osferze za­
odrębnili przy w schodnim tru te j gazam i. W tak iej
w ybrzeżu A n tark ty d y dw aj sy tu a c ji niem ożliw e je st
PALENIE uczeni radzieccy, J. K orot-
A DŁUGOWIECZNOŚĆ na ogół w*szelkiego ro d za­
kiew icz i W. L edieniew , z ju w ietrzen ie czy też tło ­
In sty tu tu A rktyki i A n­ czenie św ieżego pow ietrza.
N ajgroźniejszym s k u t­ ta rk ty d y w L eningradzie. Je st to nie ty lk o zbyt
kiem palenia papierosów O pierając się o w y n ik i kosztow ne, ale po p ro stu ,
jest przedw czesne starzenie najnow szych b ad ań szóste­ ja k w ykazała p ra k ty k a ,
się — taka je st opinia dra go k o n ty n e n tu w y o d ręb n i­ nie zdaje egzam inu. D late­
H ardina Jonesa z U niw er­ li oni pięć p rzybrzeżnych go fab ry k i zm uszone były
sy tetu K alifornii, w ygło­ obszarów O ceanu In d y j­ do k o rz y stan ia z aparatów*
szona na sym pozjonie w skiego, k tó re c h a ra k te ry ­ tlenow ych. Je st to rów nież
San Francisco. zują się w łasnym reżim em dość drogie. a kłopoty,
Dr Jones tw ierdzi, że p a ­ w odnym , w y o d ręb n io n y m i zw iązane z koniecznością
lacz, k tó ry w ypala dzien­ p rąd am i i w ia tra m i oraz w y m ian y b u tli w k ró tk ich
nie jed n ą paczkę p ap iero ­ specyfiką rozm ieszczenia o k resach czasu, u tru d n ia ły
sów, skraca swe życie o lodów . Jed n o z m órz p ro ­ prace.
około 7 lat. P roces p rzed ­ po n u ją K orotkiewdcz i L e­ Z ty ch też względów*
w czesnego starze n ia się dieniew nazw ać im ieniem k o n stru k to rz y z F a b ry k i
je st p ro p o rcjo n aln y do a u stralijsk ie g o p o larn ik a S p rzętu R atunkow ego wr
ilości w y p alanych p a p iero ­ M awsona, d ru g ie — Mo­ T arn o w sk ich G órach poczę­
sów. Proces ten zostaje rzem M ichała Ł azariew a li zastan aw iać się nad
zaham ow any, gdy palacz (jest to jeden z ro sy jsk ich sk o n stru o w an iem a p a ra tu
rzuca palenie. w spółodkryw ców ' A n ta rk ty ­ przystosow anego sp ec ja l­
(nnt-pap) dy), trzecie M orzem L a r- nie do tych celów. W ten
sena, na cześć zasłużonego sposób pow stała bardzo
badacza norw eskiego, o ry g in a ln a i p ro sta k o n ­
czw arte — M orzem W spół­ s tru k c ja a p a ra tu do zasy­
ZA DWA LATA — p ra c y i p iąte M orzem K os­ san ia czystego pow ietrza,
FRANCUSKI SPUTNIK monautów*. czyli po p ro stu „ p o w ietrz ­
W b iu lety n ie R adzieckiej ny n u re k ” . A p arat ten
W czasie d ebaty we E kspedycji A n tark ty czn ej sk ład a się z m aski i wTęża
fran cu sk im Zgrom adzeniu opublikow anym 8 stycznia długości I-i m. Człowiek u-
N arodow ym ogłoszono, że zam ieszczono m apę now ych b ra n y w ak ą m askę scho­
F ran c ja zam ierza w y strze­ m órz A n tark ty k i. dzi w z a tru tą atm osferę,
lić swego pierw szego sate ­ D otychczas ty lk o zachod­ podobnie ja k n u re k pod
litę Ziem i na początku nie w ybrzeże A n ta rk ty d y wodę. N ą pow ierzchni n a­
1965 roku. m iało oznaczone m orza to m iast zb io rn ik a lu b k a ­
F rancuski kosm odrom , z (Rossa, A m undsena, Bel- n ału pozostaje urządzenie,
którego będą starto w ać lin gshausen a i W eddełla). k tó re um ożliw ia ro b o tn i­
w ehikuły kosm iczne, po­ W ybrzeże w schodnie, są ­ kow i w d y ch an ie św ieżego
w stanie koło P e rp ig n a n w siad u jące z O ceanem In ­ p ow ietrza. „P o w ietrzn y
P iren ejach . , d y jskim , je st b ard ziej je d ­ n u re k ” , z uw agi na sw ą
M asa pierw szego „ g a lij­ n o stajn e i d lateg o dopiero taniość j niezaw odność,
skiego sp u tn ik a ” w yniesie teraz postanow iono w y o d ­ sp o tk ał się z dużym u zn a­
około 80 kilogram ów . rębnić jego baseny m o r­ niem zakładów pracy.
(nnt-pap) skie. (nnt-pap) (bnt-pap)


zyc jej satelitą. Od tego czasu
planetam i nazywano sześć ciał n ie ­
bieskich: pięć wymienionych przed
chw ilą i Ziemię. Wszystko to je d ­
nak były przegrupow ania’* i zm ia­
na ról. Ogólna ilość tych n ajbliż­
szych nam we. wszechświecie obiek­
tów pozostała niezmieniona. W yda­
wało się, że Układ Słoneczny koń­
czy się na najbardziej odległym od
Słońca S aturnie, potem nie ma już
nic, tylko niesłychanie dalekie
gwiazdy.
I oto zupełnie niespodziewanie,
w roku 1781 odkryto now ą plane­
tę — Urana. Uczynił to William
Herscheł, który poszukując na n ie­
bie za pomocą teleskopu ciekawych
obiektów, n atrafił na ciało nie­
bieskie. które różniło się nieco od
U R A N gwiazd. Miało niewielkie, ale w y­
raźne rozm iary, które w yróżniały
siódma planeta je spośrod gwiazd, zawsze widocz­
nych w postaci punktów (naw et
przy największych powiększeniach).
układu słonecznego Zbadano ruch U rana (taką nazwę
otrzym ało to ciało niebieskie) i o-
kazało się, że droga tej planety le­
Ile je st p lanet w U kładzie Sło­ ży daleko za orbitą Saturna. Ro­
necznym ? O czyw iście każdy wy* dzina planet U kładu Słonecznego
kształcony człowiek drugiej poło­ zwiększyła się więc o jednego
w y XX w ieku daje natychm iast członka.
odpowiedź: dziewięć. Jed n ak jesz­ U ran nie jest tak atrakcyjną p la ­
cze kilkasęt la t tem u otrzym ali­ netą, ja k Mars czy Wenus, nie
byśmy odpowiedź zupełnie inną. świeci silnie i nie dom inuje aa
niebie swym blaskiem. Jest 19 r a ­
W róćmy do czasów^ starożytnych zy bardziej odległy od Słońca niż
* Znano wówczas siedem planet Ziemia. Jasność jego jest nie­
(stąd pochodzi praw dopodobnie w ielka i w aha się w granicach
liczba dni w tygodniu). Pięć z 5m,7—6m.O. Szósta wielkość to wr
nich to „rzeczywiste** planety: M er­ zasadzie granica zasięgu nieuzbro­
kury , W enus, M ars. Jowisz, Saturn, jonego oka. Ale przy pomocy lor­
a dw ie pozostałe — to Słońce i netki możemy sięgnąć do słabszych
Księżyc. Dziś w iem y, że Słońce to gwiazd . o jasności 8m—9m. U rana
gwiazda — centrum i źródło cie­ dostrzeżemy w tedy bez trudności.
pła dla całego U kładu Słoneczne­ Trzeba znać tylko jego położenie
go, a Księżyc to tylko satelita Zie­ wrśród gwiazd.
mi, Podział ten łączył się ściśle z
geocentrycznym układem P tolem e­ Oglądany przez lornetkę, U ran po­
usza* w który OL w szystkie planety dobny jest do .zwykłej gwiazdy o
obiegały w yróżnioną w swej cen­ kolorze zielonkawroniebieskim. Wie­
traln e j pozycji Ziemię. my jednak, że planety poruszają
się wśród gwiazd. Najlepiej więc
Przez kilka tysięcy lat siódemka porównywać co wieczór wygląd
była szczególną, magiczną liczbą. okolicy nieba, w której znajduje
Przyszły czasy K opernika i G ali­ się Uran. a planeta sama się zde­
leusza. Słońce zostało zatrzym ane. m askuje jako jedyny ruchomy
Ziem ia stała^«a się planetą, a Księ- obiekt.
W tym roku U ran znajduje się D roga U ran a n a tle gw iazdozbioru Lw a
w gwiazdozbiorze Lwa — pozna­
my więc przy okazji i tę ko n stela­ *
cję. Ma ona charakterystyczny
kształt dużego trapezu. W praw ym U ran i je g o pięć satelitó w . Z d jęcie
dolnym rogu trapezu świeci gwiaz­ w y k o n an o 207-centy m etro w y m te le sk o ­
da pierw szej w ielkości — Regulus. pem O b serw ato riu m Mac D onald
W identyfikacji pomoże nam m ap ­
ka.
Lew znajduje się na wschód (a
więc w lewo, patrząc w kierunku
na południe) od Bliźniąt, Małego
Psa i czerwonego, jasno św iecące­
go Marsa, który teraz znajduje się
w tej części nieba.
Droga U rana oznaczona została
za pomocą grubszej kreseczki. W
jednym z punktów tego odcinka
powinniśmy znaleźć planetę w cią­
gu najbliższych kilku miesięcy.
Przez dużą lu n etę U ran widoczny
jest jako dosyć silnie spłaszczona,
niebieskaw a tarczka. W jej pobli­
żu porusza się pięć księżyców p la­
nety, noszących piękne nazw y: Mi­
randa, Ariel. U m briel, Ti tania. O be­
ron.
Pod względem średnicy U ran
przewyższa Ziem ię 3,7 raza, czyli
pod względem objętości 50 razy.
Je st to więc bardzo duża planeta.
Jej niepozorny w ygląd spow odow a­
ny jest w ielką odległością od Słońca.
Sławomir Kuciński
„ILUSTROWANY SŁOWNIK TECHNICZNY DLA
/ v i m
WSZYSTKICH” — w opracow aniu H. C hm ielew ­
skiego, l. B aran a i S. S kupińskiego — ukazał się
nakładem WNT w serii „B iblioteki Pow szechnej” ,
w nakładzie 40 000 egz. ZAWIERA on objaśnienia
3000 w yrazów najczęściej stosow anych w technice.
Czytelników „M T”, a szczególnie sym patyków
Hipolita M óżdżka, nie m usim y chyba naw’e t zachę­
cać do zaopatrzenia się w tę pożyteczną i cenną
książkę (cenną, m im o że cena je st w yjątkow o n i­
ska: 2 tom y za 20 zł). Przedstaw iam y n ato m iast
C;-procentow ą próbkę tego słow nika, czyli 40 h a ­
seł w ybranych z to m u A—M.
Do 28 haseł podajem y na sąsiedniej stronie o b ja ­
A - ogat
śnienia, a do 3 dalszych — sam e ry su n k i bez pod-
a m p lit u d a
pisów. D obierzcie w łaściw e hasło do każdego
o u t o k la w
objaśnienia lub ry su n k u !
B - b a b b it
Kto dobierze 1—10 haseł — nie otrzym a nic,
b a ty sk a f „ „ 11—20 — otrzym a V* porcji satysfakcji,
bom baż „ 21—31 — uzyska pełną satysfakcję.
C — c ir c o r a m a

cy b o rg i
c z y t n ik Ę S Ę i
D — d e lta
d e u te r

d ia f r a g m a

E — e k sk a w a to r
e n c e f a lo g r a f 1

e t e r n it
;t c * * * : ,
F — f ib r a

fle s z

f o r n ir h


ta.u
G — g a b a ry t
g a rm o n t
g r z ą d z ie !

H — h ekso d a •

h ip e r s i! U "M
h o le n d e r

1 — in le t
tx~

- C
i lustrowany
W
'
i n t a r$ j a

ir c h a

J — ja s p is .*
h u
^ ■
■ S Ł O W N I K
ja z 0
ju p it e r

K — k a p ila r a
T E C H N IC Z N Y
k o n ik
e a
k r o k o d y le k

L — la m in o t
llm o n łt
*
'
... —

e s dla wszystkich
l- ł a z i k
ły ż k a y"
A i 1 s ‘ t i •. H i • *
M - m a r g ie f ćVT
m ik r o m e tr

m o te l
S lS i
przek k o ry ta rzeki w celu i g lin y ; używ ana do p ro ­
.................. — sposób zdobie­ sp iętrzen ia wody* p o siad a­ d u k c ji cem en tu oraz na
nia pow ierzchni przedm io­ ją ca otw ory przepustow e. w y ro b y ceram iczne.
tów drew n ian y ch przez
w k lejan ie w w ycięcia obok 11 20
siebie oklein kolorow ych. ................ — część składow a ................ — a p a ra t p ro je k ­
pługa, stan o w iąca belkę cy jn y stosow any wr b ib lio ­
2 stalow ą, do k tó re j p rzy m o ­ tek ach do czy tan ia m ik ro ­
................ — część o b ra b ia r­ cow any jest z je d n e j s tro ­ filmów'.
ki służąca do p o d trzy m y ­ ny korpus, a z d ru g ie j o r­
w ania przedm iotu przy je ­ czyk. 21
go obróbce. ................ — h erm ety czn ie
12 zam ykany kocioł, służący
3 do ogrzew ania p ro d u k tó w
................... — popularna n a ­ ......... .. — lam pa e le k tro ­ lu b p rzep ro w ad zan ia re a k ­
zwa m ałego w ojskow ego o- nowa zaw ierająca sześć e- cji chem icznych pod zw ię­
sobowego sam ochodu te re ­ lektrod. kszonym ciśnieniem .
nowego.
13 22
4 ................ — w zdęcie denka .................— sto p cyny, a n ­
................ — m ateriał bu­ puszki blaszan ej p o w sta ją ­ ty m o n u i m iedzi stosow a­
dow lany prasow any, o trz y ­ ce pod działaniem gazów' ny do w ylew enia panew ek
m yw any z m asy cem ento­ ferm en tacy jn y ch . łożyskow ych.
wej w dodatkiem azbestu.
5 14 23
................ — a p a ra t e lek ­ ................ — kino p a n o ra ­ ................ — nazw ę w ielko­
tryczny do w y k ryw ania i m iczne z ek ran em s ta n o ­ ści czcionki d ru k a rs k ie j
rejestro w an ia prądów* w y­ w iącym ścianę w ew n ętrzn ą o d p o w iad ająca 10 pu n k to m
tw arzanych przez kom órki okrągłego b u d y n k u . d ru k a rsk im (ok. 3.76 mm).
nerw ow e w tk an ce m ózgo­
wej. 13 24
................ — o kleina, cien ­ ................ — ro d zaj w anny,
6 kie ark u sze szlachetnych w t k tó re j obraca się w elec
. . . . . . . . — przesłona w g atunków d rew n a służące z nożam i ro zw łó k n ia jąc y ­
p rzyrządach optycznych i np. do o k lejan ia m ebli. mi m a te ria ły w łókiennicze,
ap arata c h fotograficznych. przeznaczone do p ro d u k cji
16 p ap ieru .
7 ................ — ro d zaj d w u ­
................ — ru rk a (włosko- stronneg o zamszu u ży w a­ 25
w ata) o bardzo m ałym nego do czyszczenia robo­ .................— d aw na nazw ę
p rzekroju w ew nętrznym ," w czych pow ierzchni szkieł re fle k to ra o b ard zo siln y m
k tó re j pow ierzchnia cieczy optycznych. śwaetle używ enego przy
tw orzy m enisk w ypukły zdjęciach film ow ych.
lub w klęsły. 17
8 . ...............— wryrób z tw o ­ 26
............... — „ciężki w'odór’\ rzyw a sztuęzpego w zm oc­ ................ — tró jtle n e k żela­
izotop w odoru, k tó reg o ją ­ niony w ew n ątrz tk a n in ą za, żelaziak b ru n a tn y , u -
d ro składa się z jednego lub w łóknam i. boga ru d a żelaza.
protonu i jednego n e u tro ­
nu. 18 27
................ — n arzędzie w ie rt­ ................ — m in erał, k a ­
9 nicze w postaci długiego m ień p ó łszlachetny używ a­
.................. — elek try czn a cy lin d ra z zam ykanym ny m. in. do łożysk w ag
lam pa błyskow a sprzężona dnem służy do w yciągania an ality czn y ch .
z m igaw ką a p a ra tu foto­ urobku.
graficznego. 28
10 1? .................— dom tu ry sty c z ­
.................. — zapora; prze­ ................ — skała osadow e ny dla p o d ró żu jący ch sa ­
groda w ybudow ana w po­ sk ład ająca się z w ap n iak a m ochodem .

II III
W YJAŚNIENIA DO Rozwiązanie zadań Ro-Ma
DOŚWIADCZEŃ
10 pytań
W szystkie te dośw iadczenia o p ar­ 1. Tyle, ile w ynosi iloczyn
te są na zjaw isku odbicia św iatła. I • 2 • 3 • 4, czyli 24.
W zw ierciadle w idzim y obraz 2. Na 4 części. N ajw iększym ilo­
pozorny. Do oka tra fia ją prom ie­
nie rozbieżne, k tó ry ch przedłuże­ czynem je st 3 * 3 • 3 • 3 - 81.
nia przecin ają się i oko „w idzi” 3. 1 kg jab łek kosztuje 8 zł: śli­
obraz pozorny. w ek — 12 zł; pomidorów' — 20 zł.
Szyba rów nież odb ija prom ienie
św iatła i dlatego w idzim y poprzez 4. 22 222.
nią obraz na tłc k a rtk i papieru. 5. 244, poniew aż wr klasach IV.
T rzeba tylko, by prom ienie padały V i VI je s t ty łu uczniów, co \v I.
skośnie. N a tym polega dośw iad­ II i III p lu s 4 (10 1 2 — 8).
czenie pierw sze i drugie, kiedy
obok fig u rk i psa. stojącej za 8. Sum a od 1 do 11. czyli 66. je st
szkłem , obserw ujem y obraz po­ w iększa niż sum a od 11 do 15,
zorny kaczuszki. czyli 65.
O braz zaw ieszonego w pow ietrzu
człow ieka m ożna uzyskać um iesz­ 7. T akich liczb jest nieskończe­
czając n ad zasłoną lu stro . Po- nie w iele: o to para takich liczb:
d w u k ro tn y m odbiciu w idzim y 3Vs i 2* i.
obraz pozorny i odw rócony. 8. 23: 32: 2.3: 3,2: a/i; *Jt; 23: 3-:
S ztuka cyrkow a polega na um ie­
szczeniu pod stołem dużego lu stra
albo dużej szyby szklanej, odpo­ f 3. : ) / 2 ; 2,(3) i 3,(2).
w iednio ośw ietlonej. Szyba odbija
przednie nogi stołu i w ydaje się. 9. W układzie p iątk o w y m :
że tułow ia nie m a — bo w idać 100(5) = 1 : S5 4- 0 • 5' - 0 * ov « 25.
cztery nogi stołu.
10. 4, 5. 6.

Niezgodni sąsiedzi
SPROSTOWANIE J a k b y ły poprow adzone drogi,
w idać z załączonego ry sunku.
W styczniow ym n rze f.MT” na
s tr. 108, w dziale „Ro-M a” , w sku­
te k nied o p atrzeń z ak rad ły się na­
stęp u jąc e błęd y :
1) n a ry s. przedstaw iającym
b rachistochronę b ra k lite ry B:
2) w p raw ej szpalcie, w 15 w. od
góry pow inno b y ć : „dojdzie d o B” :
3) w tej sam ej szpalcie w 4 w.
od dołu n a d w yrażeniem y (x) po­ Skarb
w inna być poziom a kreska, a w7 D rogę do sk arb u i z pow rotem
zw iązku z ty m w zór n a w ariację
pow inien m ieć postać: pokazuje rysunek.
t

b <y> — y (x> — y <x)


Za te n ied o p atrzen ia p rzeprasza­
m y C zytelników działu ..Ro-Ma” .

HIPOLIT MÓŻDŻEK ODPOWIADA


1. In ta rs ja — 2. kon ik — 3. iazik Co większe?
— 4. e te rn it — 5. e n cefalo g raf — 6. 1. 8! > 3s’r 130
iia lra g m a — 7, k a p ila ra — 8. d e u te r
— }). flesz — 10. ja z — 11. grzędzie! 8! - 1 • 2 » 3 * 4 * 5 * 6 * 7 * 8 - 40 320.
— 12. heksoda — 13. bom baż — 14. a j , 1 " * ' ««•
c irc a ra m a — 15. fo rn ir — 18. i-rcha
— 17. la m in a t — 18. łyżka — 19. m a r- fy— \ 1/-- */~ •/“
g iel — 20. c zy tn ik — 21. autoklaw 7 *4. ) 3 / Y h ' h0 V 4 * | 16.
— 22. bab b it —' 23. g arm o n t — 24,
h o le n d e r — 25. ju p ite r — 26. lim onit a j T =» ] 27 ;• j-'27 ) > | / l 6
— 27. a g at — 28. m otel.
3. 0SO > 10’. ÓO Ig <9,0> > lg (19*).
D elta (rys. I) — m ik ro m etr (rys. •
II) — b a ty sk a f <rys. III). czyli 18 lg 9 > 9.

f
Tych oto 7 dow cipnych podobizn k a­ po 50 ztotycn — Zbigniew M a r c i ­
d e ta P irx a w ybraliśm y do reprodu k cji n e k z Ł ańcuta, M arek Z a j d e l z
i do nagrodzenia — spośród blisko d w u ­ K atow ic i Sław ek P o r o w s k i z W ar­
stu, które otrzym aliśm y od Czytelników szawy. J a n G r y c z k a z P iasków oraz
drukow anego w num erach 172 i 173 (,MTM A ndrzej M a c h n i k ze Szczecina:
opow iadania S tanisław a Lema pt. „Od­ po 100 złotych — M arian C h m i e ­
ruch w arunkow y” . . l e w s k i z Sosnow ca, Sław om ir J a-
Ze znanych aktorów pojaw ił się dw u­ k i e 1 z Ixxlzi oraz R yszard B o r s k i
krotnie w roli P irx a Bogusław K obiela z G dyni, ,
(p o rtret n r 2), Z profesorów sw ego obli­ W plebiscycie na n ajlep szą spośród je ­
cza pożyczył P irsow i prof. C ojak z „Pło­ d en astu zdobiących opow iadacie ilu s tra ­
m yczka” (p o rtret n r 1) oraz p ro f.. Filu­ cji pierw sze m iejsce uzyskał ry su n ek
tek z „ P rzek ro ju ” . Również z „P rzek ro - Jerzego ZARUBY, a n astę p n e m iejsca
ju** zaw itał b o h a ter rysunkow ych żartów p rzy p ad ły ry su n k o m Jan u sza G rabiań-
Eryka Lipińskiego (p o rtre t n r 3). skiego, R om ualda K laybora, Mai B ere­
O trzym aliśm y też sporo sam odzielnie zow skiej, Ignacego W itza i M ariana S ta­
w ykonanych w ielobarw nych ilu stra c ji churskiego.
(m. in. o d uczniów Liceum Plastycznego
w Nałęczowie). N iestety, nie n ad ają się P . S. Je d e n z uczestników k o n k u rsu
słusznie z w ró d l uw agę, że je śli P irx
one do jednobarw nej reprodukcji. m iał 23 la ta — to jeg o w iek ta k o to
Za spreparow anie reprodukow anych tu w y raża się w sy stem ie d w ó jk o w y m :
portretów ' o trzym ują nagrody: 10111 (a n ie p rz y pom ocy trzech jed y ­
nek. ja k to stw ierd ził sam ... Pirx).
• 8.11.63. Pierw szy na
świecie am ery k ań sk i h a n ­
dlow y statek atom ow y n/s
U K tu aln e .,S av an n ah ” u d ał się w
próbny rejs z Los Angeles

|f' t| tl«irii?ii■aft do H onolulu. R eak to r a to ­


mowy statk u działał n ie­
zaw odnie, jed n ak że aw a­
rie m echanizm ów pom oc­
niczych spow odow ały d w u ­
k ro tn y postój na m orzu.
W KRAJU cu jącą wg now ej o ry g in a l­
nej polskiej m etody sk ró ­ • 11.63. Przem ysł p o lig ra­
A 3.11.63. W N ow ej Soli conego przędzenia ciętych ficzny NRD w ykonał dla
u ruchom iono całkow icie w łókien chem icznych. P rzę­ ZSRR m aszynę-giganta,
zm echanizow aną fab ry k ę, dzalnia we w stępnym sta ­
dium ro zru ch u dobrze zda­ k tó ra w' ciągu godziny
k tó ra w y tw arza kotły do ła egzam in, p o tw ierd zając d ru k u je 700 000 egzem pla­
cen traln eg o ogrzew ania. O- słuszność użycia tej m eto ­
becnie w ytw arza się tam rzy gazety o objętości o-
dy. Nad tego ro d zaju roz­ śm iu stron.
k o tły-olbrzym y do bloków w iązaniem p ra c u ją od lat
o 60 m ieszkaniach, w n ie ­ naukow cy i k o n stru k to rzy
d alek iej zaś przyszłości fa­ w ielu krajów . • 8.II.63. D ostrzeżono na
b ry k a produkow ać będzie niebie ogrom ne zw iększe­
kotły m niejsze (do bloków nie jasności istn iejącej
o 8—10 m ieszkaniach). Ą 11.63. C en traln e Biuro gw iazdy w yw ołane w y b u ­
K o n stru k c y jn e Silników
Spalinow ych w' W arszaw ie chem atom ow ym w jej
A 5.11.63. Z atw ierdzona w n ętrzu . Gwiazda ta p o ja ­
została uchw ała w spraw ie skon stru o w ało now y silnik
w ynalazczości, k tó ra stan o ­ agregatow y, k tó ry będzie wiła się w gw iazdozbiorze
wi podstaw ow y a k t w y ­ służył do n apędu różnych L utni koło gw iazdy W ega
konaw czy do praw a w y n a­ urządzeń pom ocniczych na i po rozbłysku ma jasność
lazczego. Trzy podstaw ow e statk ac h . Jest to siln ik trzeciej w ielkości gw iazdo­
działy uchw ały o k re śla ją : dieslow ski 8-C-22 o mocy
1000 KM i ciężarze kilku w ej, czyli nieco słabszą
obow iązki przedsiębiorstw , niż Gwiazda P o larn a.
praw a tw ó rc y i system ton, rozm iaram i zaś p rze­
w ynagradzania. P rz y jm u je kracza sam ochód „Nysa*’.
się zasadę, że do pom ocy P ro d u k c ję tego ty p u silni­ • 10.11.63. S ejsm ografy W’
w o pracow yw aniu 1 re a li­ ków* rozpoczęły Z akłady Irk u ck u zanotow ały trz ę ­
zacji w ynalazku zobow ią­ H. Cegielski w' Poznaniu. sienie ziemi o sile 4 sto p ­
zany jest zakład p racy ni. E p icen tru m tego trz ę ­
tw órcy i każde przedsię­ A 11.63. WybodowTano po­ sienia znajdow ało się w
b iorstw a re a lizu jąc e p ro ­ nad 60 km pierw szej w pobliżu jeziora B ajkał.
je k t (sporządzenie ry su n ­ Polsce en erg ety czn ej linii
ków, m odeli, re c ep tu r). Za przesyłow ej o napięciu
dokonanie w ynalazku — 400 kilow atów , k tó ra p ro ­ £ 11.63. W pobliżu stolicy
tw órcy p rzy słu g u je w y n a­ w adzi z e lek tro w n i w Tu- Etiopii, Addis A beby, o-
grodzenie do 500 tys. zł, roszowie do Częstochow y. tw a rto nowy m ięd zy n aro ­
a dla ra c jo n a liz a to ra do Nowa lin ia pozw oli na dow y port lotniczy. Z lo t­
150 tys. zł. N iezależnie od przekazyw anie energii e- niska tego starto w ać mogą
w ynagrodzeń za sam w y­ le k try czn ej o mocy 600 m e­
nalazek, a u to r o trz y m u je gaw atów , czyli niem al o sam oloty w szystkich ty ­
zwrro t kosztów za w ydatki 400 m egaw atów w ięcej a n i­ pów, w ty m rów nież od­
poniesione przy o p raco w y ­ żeli dotychczasow e linie o rzutow ce.
w aniu pom ysłu. napięciu 220 kilow atów .
Lekka k o n stru k cja slupów • 14.11.63. Stany Z jed n o ­
A 11.11.63. Dwa pierw sze nośnych pozw oli na po­ czone za pom ocą trz y sto p ­
turbozespoły elek tro w n i ważne oszczędności stali* niow ej rak iety ,, D elta”
„ T u ró w ” uzyskały łączną w ystrzeliły na wysokość
moc 400 MW. Podczas p ra ­ 35 680 m satelitę re tra n s ­
cy przy pełnym obciąże­ m isyjnego „S yncom -l” ,
niu turbozespołów m ega-
w atom ierze w skazyw ały na- którego zadaniem było u-
wret 411 MW, je d n a k aby trzy m y w en ie ciągłej łącz­
nie przeciążać tu rb in , za­ ności telew izy jn ej na ob­
łoga • podczas eksp lo atacji • 8.11.63. W jed n ej z f a ­ szarze stanow iącym praw ie
turbozespołów u trz y m u je b ry k an g ielsk ich rozpoczę­ 1/3 pow ierzchni Ziemi.
tylk o moc 400 MW. to budow ę now ego ty p u Je d n a k po upływ ie 11
poduszkow ca, k tó ry ma godz. k o n ta k t radiow y
A 11.63. W Z akładach w ażyć 37 ton i osiągać z satelitą stacjo n arn y m
P rzem ysłu W ełnianego im. szybkość około 140 km/godz. „Syncom -1” został p rze­
R eym onta w Łodzi u ru ­ Jednorazow o na pokład
zabierać on będzie 150 o- rw an y z niew iadom ych
chom iono now ą przędzal­
nię o 2 tys. w rzecion, p ra . sób. przyczyn.
MIERNIK E L E K T R Y C I N Y ............................

Z pomiaraimi w ielkości elektrycznych, tym i panew kam i. Do położenia począt­


przede w szystkim n ap ięcia i natężenia kow ego c o fa ją ra m k ę (1) dw ie sp ira l­
p rą d u elektrycznego, sp o ty k am y się ne sp ręży n y (6), k tó re są zaraz em p rz e ­
n iem al w całej w spółczesnej technice, w odam i d o p ro w ad zający m i p rą d do
od sam ochodu począwszy, a na reaktorze uzw ojenia. Do m agnesu trw ałeg o p rzy ­
jąd ro w y m skończyw szy. B ardzo wtiele m ocow ana je st sk ala (7), a -do ram k i
„n ieelek try czn y ch ” w ielkości, tak ich w skazów ka (8). P rzy rzą d zao p atrzo n y
ja k te m p e ra tu ra , Kiła czy przesunię­ je st p o n ad to w p ro sty m echanizm
cie, najw ygodniej je st m ierzyć ró w ­ um ożliw iający jego „zero w an ie” , tzn.
nież na drodze e lek try czn ej. P rzy u ży ­ u staw ian ie w skazów ki d o k ład n ie na ze­
ciu odpow iednich urządzeń zam ienia rze skali, w te d y k ied y w uzw ojeniu
się ta k ą w ielkość n a w ielkość elek ­ nie p łynie p rąd . Jed en k o n iec górnej
tryczną (np. napięcie) i m ierzy tę o s ta t­ sp ręży n y (6) przym ocow any je st do
n ią już przy użyciu n o rm a ln e g o m ie r­ blaszki (9) m ogącej się o b racać w okół
nika elektrycznego. śru b y (3) — b laszka je st oczyw iście
Spośród m ierników elektrycznych odizolow ana za pom ocą p o d k ład ek od
n ajb ard ziej rozpow szechnione są p rzy ­ rdzenia, poniew aż stan o w i tak że p rz e ­
rządy działające na zasadzie w y k o rzy ­ w ód d o p ro w ad zający p rą d do uzw oje­
stan ia zjaw isk elektrom agnetyczny ch . nia. D rugi koniec blaszki m a postać
R ozróżniam y pięć zasadniczych typów w idełek, m iędzy k tó re włchodzi mamo-
ty ch urządzeń: m iern ik m agnetoeiek- śród osadzany na w ałk u (10). T ym sp o ­
tryczny o ru ch o m ej cew ce, m iernik sobem o b ra c ają c w ałek (10) p o w o d u je­
m agnetoelek.tryczny o ruchom ym m ag­ m y o b ró t blaszki (9), a ty m sam ym i
nesie, m iernik elektro m ag n ety czn y , n a p in a n ie lu b 'zw alnianie sp ręży n y (6),
m iernik elektrodynam iczny i m iernik co z k o le i p o w o d u je w y ch y len ie w ska­
indukcyjny. zów ki w lew o lub w praw o.
.Omówimy tu ta j zasadę działania m ier­ Nie pow iedzieliśm y dotychczas n ic o
nika m agnetoelektrycznego o ru ch o m ej tym , ja k ą w ielkość e lek try cz n ą — n a ­
cewce (rys. 1 na okładce). pięcie czy n atężen ie — m ierzy opisy­
Między biegunam i nieruchom ego m ag­ w any prząd. Nie je s t to je d n a k isto t­
nesu trw ałego z n a jd u je się zam ocow a­ ne, zależy bow iem od sposobu p o d łą ­
na obrotow o ram ka z uzw ojeniam i. Z a­ czenia przyrządu, no i od tego, w ja ­
sada działania m iern ik a je st ta k a sa­ kich je d n o stk a c h izostał on w yskalo-
ma, ja k zasada d ziałan ia siln ik a elek ­ w any. Jeżeli p rzy rząd ten w łączym y
trycznego: jeżeli przez uzw ojenie p rz e ­ bezpośrednio do obw odu e le k try c z n e ­
pływ a prąd, to n a b ie ra ono w łasności go, to będzie o n tżw . am perom ierzem
m agnesu i je st odpychane lub p rz y c ią ­ bezpośrednim , je śli w łączy m y go przez
gane przez bieguny m agnesu trw ałego. opór połączony szeregow o z p rz y rz ą ­
Te siły odpychania lub przyciągania — dem — może być w oltom ierzem . Do­
tym większe, im w iększy płynie p rąd datkow e o p o rn ik i, d ecy d u jące o tym ,
w uzw ojeniu — p o k o n u ją opór spręży ­ czy p rz y rz ą d będzie u ż y tk o w an y jak o
ny p rzy trzy m u jącej ram kę (na ry su n ­ w oltom ierz, czy ja k o am p ero m ierz i
ku sprężynę pom inięto) i pow odują jej ja k i będzie jego zakres pom iarow y, są
obrót, a ty m sam ym określone w ychy­ m ontow ane n a sta łe iw o b u d o w ie p rz y ­
lenie w skazów ki przy tw ierd zo n ej do rządu.
ram ki. Mgr inż. A n d rzej K aczm arczyk
Na ry su n k u 2 n a o d w ro tn ej stro n ie
okładki przedstaw iono dokładniej b u ­
dowę m iern ik a tego typu.
L ekka alum iniow a ram k a (1), n a k tó ­
rej naw inięto uzw ojenie, zaopatrzona
jest w dw ie pół ośki (2) ułożyskow ane
w n ieru ch o m ej części przyrządu. Ł o­
żyska są iglicowe, tizn. zaostrzone k o ń ­
ce półosiek (czopy) o p ie ra ją się o sto n ­
kow e w y b ra n ia w p anew kach w y k o n a­
nych iz tw ard eg o m a te ria łu (np. s y n te ­
tycznego szafiru). P anew ki są w ciśnięte
w zakończenia śru b (3) — dzięki tem u
możliwa je st reg u lacja luzu w łożys­
kach. R am ka obraca się w p ierścien io ­
w ej szczelinie m iędzy m agnesem trw a ­
łym (4) a rdzeniem (5); obecność rd z e ­
nia pow oduje odpow iednie u k ształto ­
w anie linii pola m agnetycznego. Rdzeń,
p rzytw ierdzony na sta łe do m agnesu,
ma górny i dolny w ystęp, w k tó re to
w ystępy w kręcone s ą śru b y z w ciśnię­

You might also like