Carnap "Wprowadzenie Do Filozofii Nauki"

You might also like

Download as pdf
Download as pdf
You are on page 1of 16
Rudolf Caran Wprowadzente clo ilozofi nauk Opracowal Martin Gardner Praektad i opracowanie wydania polskiego Artur Koterski Podstawa przekiadu: Philosophical Foundation of Physics. An Introduction to the Philosophy of Science, Edited by Martin Gardner Basic Books, Inc., Publishers, New York—London 1966 Copyright © 1966 Basic Books Printed by permission of Hanneliese Carnap Thost and Martin Gardner. All rights reserved. © Copyright for the Polish translation by Artur Koterski, Warszawa 2000 © Copyright for the Polish edition by Fundacja Aletheia, Warszawa 2000 Artur Koterski jest stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej Tytut dotowany przez Komitet Badan Naukowych ISBN 83-87045-72-1 106 Wielkosci wyprowadzone i jezyk ilosciowy innych przypadkach byé moze konieczne bedzie kilkakrotne powtorzenie tej procedury w te i z powrotem, zanim kolejne poprawki doprowadza do pomiaréw wystarezajgco doktadnych dla naszych celow. Nalezy przy- maé, ze nigdy nie osiagniemy absolutnie doskonate) metody pomiaru zadnej z tych wielkosci. Mozemy jednakze powiedzie¢, ze im wigcej razy powtarzamy t¢ procedure — zaczynajac od dwoch pojeé wstepnych, z ktorych nastepnie kazde doprecyzowujemy za pomoca drugiego — tym bardziej precyzyjne staja si¢ nasze pomiary. Dzi¢ki owej technice kolej-. nych przyblizen unikamy tego, co poczatkowo wydawato si¢ btednym kotem. Zajmiemy si¢ teraz kwestia, ktra wielokrotnie podnosili filozofowie: czy pomiary mozna stosowaé do wszystkich aspektow przyrody? Czy jest moéliwe, 2 pewne aspekty Swiata, czy nawet zjawiska niektorych typow, sq zasadniczo niemierzalne? Na przyktad pewni filozofowie moga przy- znac, ze mierzalne jest wszystko w Swiecie fizyeznym (choé niektorzy filozofowie przecza nawet temu), jednakze sadza, ze nie jest tak w Swie- cie psychicznym. Niektorzy posuwajq sie nawet dalej, twierdzac, ze wszystko, co jest psychiczne, jest niemierzalne. Filozof, ktory akceptuje ten punkt widzenia, mogtby argumentowaé w sposob nastepujacy: ,,Intensywnos¢ uczucia lub bélu cielesnego, czy sto- pie intensywnosci, z jaka pamigtam zdarzenie przeszte, sq z zasady nie- mierzalne, Moge czué, ze wspomnienie jednego zdarzenia jest intensyw- Niejsze niz wspomnienie drugiego, ale nie jestem nigdy w stanie powie- dzieé, Ze pierwsze posiada stopien intensywnosci 17, a drugie 12,5. Po- Miar intensywnosci wspomnien jest zatem zasadniczo niemozliwy”. Odpowiadajac na ten poglad, rozwazmy, po pierwsze, fizykalna wiel- kos¢ cigzaru. Podnosicie kamieri — jest ciezki. Porownujecie go z innym, © wiele lzejszym kamieniem. Gdy przebadacie oba kamienie, nie natknie- cie sig na zadne liczby ani na oddzielne jednostki, ktore mozna by liczyé, Samo Zjawisko nie zawiera nic liczbowego, lecz tylko wasze prywatne wrazenia cigzaru. Jak jednak widzielismy w poprzednim rozdziale, ilo- Sciowa koncepeje cigzaru wprowadzamy, ustalajac procedure jego pomia- tu, To wtasnie my przyporzadkowujemy przyrodzie liczby. Same zjawi- ska wykazuja jedynie obserwowane przez nas jakosci. Wszystko, co nu- meryczne, Zz wyjatkiem liczb kardynalnych, ktore mozna skorelowaé z oddzielnymi przedmiotami, wnosimy sami w momencie, gdy ustalamy procedury pomiaru. Odpowiedzi na nasze pierwotne filozoficzne pytanie nalezy udzielic, jak sadze, w ten oto sposob. Jesli w jakiejs dziedzinie zjawisk znajdziecie porzadek wystarczajacy do przeprowadzenia poréwnar i stwierdzenia, ze pod pewnym wzgledem jedna rzecz stoi wyzej niz druga, a ta wyzej niz inna, to zasadniczo istnieje mozliwosé pomiaru. Od was zalezy wynale- zienie regut, dzieki ktorym fenomenom moézna uzytecznie przypisaé licz- by. Jak widzielismy, pierwszy krok polega na znalezieniu regut porow- nawezych, nastepny zas, 0 ile jest to mozliwe, na znalezieniu iloscio- Wielkosci wyprowadzone i jezyk ilosciowy 107 wych. Gdy przypisujemy liczby fenomenom, nie ma sensu pyta¢, czy sa to ,,stuszne” liczby. Po prostu wymyslamy reguty okreslajace, jak nalezy przyporzadkowywaé liczby. Z tego punktu widzenia nie istnieja rzeczy zasadniczo niemierzalne. Tak naprawde mierzymy nawet w psychologii. Pomiary wrazen wprowadzone zostaty w XIX wieku; byé moze czytelnik przypomina sobie prawo Webera-Fechnera z dziedziny, kt6ra wowezas nazywano psychofizyka. Wrazenie, ktore miato byé mierzone, korelowano, po pierwsze, z czyms fizycznym; nastepnie ustalane byty reguty okreslajace stopien intensywnosci wrazenia. Dokonano na przyktad pomiarow wra- zenia ucisku skéry przez rozne ciezary, wrazenia wysokosci czy inten- sywnosci dzwieku. Jeden ze sposobow mierzenia wysokosci — mowa tu o wrazeniu, a nie o czestotliwosci fali dzwig¢kowej — polega na s| owaniu skali opartej na jednostce, ktorq stanowi najmniejsza roanica Wy- sokosci, jaka mozna wyczué. S.S. Stevens zaproponowal kiedys inna procedure, polegajaca na tym, ze podmiot rozpoznawat wysokose, ktora jego zdaniem byta doktadnie w Srodku, pomig¢dzy dwiema innymi wyso- kosciami. Skale pomiarowe dla pewnych wielkosci psychologicznych bylismy zatem w stanie wymysli¢ na rézne sposoby. Dlatego z pewnoscia nie jest tak, Ze istnieje zasadnicza, fundamentalna niemozliwosé zastoso- wania metody ilosciowej do zjawisk psychologicznych. W tym momencie powinnismy wypowiedzieé sig na temat ograniczen procedur pomiarowych. Rzecz jasna, nie ma najmniejszej watpliwosci, 2¢ pomiar jest jedng z podstawowych procedur naukowych, lecz musimy byé przy tym ostrozni, by nie przecenié jej mozliwosci. Okreslenie proce- dury pomiaru nie zawsze podaje nam petne znaczen pojecia. Im wigcej badamy jakas rozwinieta nauke, rozwinigta zwtaszcza tak bardzo jak fizyka, tym bardziej uswiadamiamy sobie fakt, Ze petne znaczenie pojecia nie moze byé podane przez jedna procedure pomiaru. Jest tak nawet w przypadkach pojeé najprostszych. Jako przyktad rozwazmy dtugos¢ przestrzenna. Procedure mierze- nia dtugosci za pomoca sztywnego preta stosowac mozna jedynie w obrebie posredniego zasiegu wartosei — nie za duzych i nie za matych. Moana ja stosowaé do tak matych odlegtosci jak, dajmy na to, milimetr czy utamek milimetra, ale nie tysi¢czna milimetra. Tym sposobem nie mozna mierzyé odlegtosci szczegdlnie matych. Nie mozna tez postuzyé sie pretem mierniczym na dystansie Ziemia—Ksiezyc. Tej procedury nie mozna wykorzystaé nawet do zmierzenia odlegtosci dzielacej Stany Zjednoczone i Anglig bez uprzedniego zbudowania ptaskiego mostu, stad do Anglii. Oczywiscie nadal mowimy 0 odlegtosci pomiedzy tym krajem a Anglia, majac na mysli odlegtos¢, ktora mogtaby zostaé zmie- rzona za pomocg preta mierniczego, jezeli powierzchnia Ziemi pomig- dzy tymi dwoma krajami bytaby ptaska. Powierzchnia ta nie jest jednak ptaska, wigc nawet w tym przypadku zmuszeni jestesmy wymysli¢ inne procedury mierzenia dtugosci. 108 Wielkosci wyprowadzone i jezyk ilosciowy Jedna z nich wyglada nastepujaco. Za pomoca preta mierniczego wy- znaczamy na Ziemi pewien odcinek, na przyktad pomiedzy punktami A i B (patrz rysunek 10-1). Na podstawie bazowego odcinka AB mozemy okreslié odlegtosé od B do odlegtego punktu C, nie postugujac si¢ pretem mierniczym. Za pomoca przyrzadow geodezyjnych mierzymy dwa katy: a i f. Twierdzenia geometrii fizycznej umozliwiaja nam wyliczenie dtu- gosci linii a, ktora jest odlegtosciq od B do C. Znajac te odlegtosé oraz mierzac katy 6 i y, mozemy nawet wyliczyé odlegtos¢ od B do bardziej odlegtego punktu D, Tym sposobem, dzieki metodzie zwanej ,,triangula- cja”, jestesmy w stanie zmierzyé szeroka siatke odlegtosci, a przez to stworzy¢ mapy duzego obszaru. A B \ 8 ? ‘ , \ My \ ‘ \ ‘ N , \ ’ . ’ ‘ , \ , ‘ ‘ \ ’ . , \ ’ N ’ N , \ , \ ‘ \ z X. ’ XN , \ , \ , NieegZ Noe v D Rys. 10-1 Takze astronomowie, mierzgc odlegtosci od Ziemi do stosunkowo bliskich gwiazd w naszej Galaktyce, postuguja si¢ metoda triangulacji. Rzecz jasna, odlegtosci na Ziemi sq o wiele za krotkie, aby postuzyé jako linie bazowe, zatem astronomowie wykorzystuja odlegtosé pomiedzy dwoma przeciwlegtymi punktami orbity Ziemi, Metoda ta nie jest wystar- czajaco doktadna w przypadku bardzo odlegtych gwiazd, niemniej przy Wielkosci wyprowadzone i jezyk ilosciowy 109 tak olbrzymich odlegtosciach mozna jednak zastosowa¢ inne metody. Na przyktad mozna okreélié jasnos¢ absolutna gwiazdy na podstawie jej widma; porownujac to z jasnoscia tej gwiazdy obserwowang na Ziemi, mozna oszacowaé jej odlegtos¢. Istnieje wiele sposobow mierzenia odle- gtosci, ktorych nie mozna zmierzyé przez bezposrednie przyktadanie preta mierniczego. Badamy pewne wielkosci i nastepnie, na podstawie praw wiazacych te wielkosci z innymi, otrzymujemy posrednio szacunki odlegtosci. W tym momencie powstaje bardzo wazne pytanie. Jezeli istnieje tuzin roznych sposobéw pomiaru jakiejs wielkosci fizycznej, takiej jak dlugos¢, to czy zamiast o jednym pojeciu dtugosci nie powinnismy mowicé o dwu- nastu roznych pojeciach? Taka opinie wyrazit P.W. Bridgman, fizyk i filozof nauki, w swoim klasycznym juz dziele, The Logic of Modern Phy- sics (Macmillan, 1927). Bridgman wyrazit poglad, ze kazda wielkosé ilosciowa nalezy definiowaé poprzez reguty wystepujace w procedurach jej mierzenia. Czasami nazywa sie to ,,definicjg operacyjna” wielkosci. Jesli jednak mamy wiele odmiennych definicji operacyjnych dtugosci, to, zgodnie z Bridgmanem, nie powinnismy mowié o jednej wielkosci dtugo- Sci. Inaczej zmuszeni bedziemy porzucié poglad, ze wielkosci definiowa- ne sq przez wyrazne procedury pomiarowe. Moje zdanie w tej sprawie jest nastepujace. Uwazam, ze najlepiej be- dzie uwazaé wielkosci fizyczne za wielkosci teoretyczne, ktore [stopnio- wo] okresla sie coraz doktadniej, nie zas jako pojecia catkowicie zdefi- niowane przez reguly operacyjne. Na co dzie przeprowadzamy wiele obserwacji przyrody. Obserwacje te opisujemy w terminach jakoscio- wych, takich jak ,,dlugi”, ,,krotki”, ,,goracy”, ,,zimny” oraz w terminach poréwnawezych, takich jak ,,dtuzszy”, ,,krotszy”, ,,cieplejszy” czy ,,zim- niejszy”. Jezyk obserwacyjny taczy sie z jezykiem teoretyeznym fizyki poprzez pewne reguty operacyjne. W jezyku teoretycznym wprowadza sig wielkosci ilosciowe, takie jak dtugos¢ czy masa, lecz nie wolno nam uwazaé tych wielkosci za wyragnie zdefiniowane. Reguty operacyjne wraz ze wszystkimi postulatami fizyki teoretyeznej dostarezaja raczej definicji czastkowej czy raczej czastkowej interpretacji wielkosci iloscio- wych. Zdajemy sobie sprawe, ze owe czastkowe interpretacje nie sq osta- tecznymi, zupeinymi definicjami, albowiem fizyka nieustannie poprawia je przez nowe prawa i nowe reguty operacyjne. Korica tego procesu nie widaé — fizyce daleko jest do kompletnego zbioru procedur — musimy zatem przyzna¢, ze dysponujemy jedynie czastkowymi, niekompletnymi interpretacjami wszystkich terminow teoretycznych. Wielu fizykow sytu- uje terminy takie jak ,,dlugosé” w stowniku obserwacyjnym, albowiem [wielkosci im odpowiadajace] mozna mierzyé za pomoca prostych, bez- posrednich procedur. Wolatbym ich tak nie klasyfikowa¢. To prawda, ze gdy w jezyku potocznym mowimy ,,dlugos¢ tej krawedzi stotu wynosi uzydziesci cali”, postugujemy sie ,,dtugoscia” w znaczeniu, ktore mozna 110 Wielkosci wyprowadzone i jezyk ilosciowy w zupetnosci okreslié za pomoca prostej procedury z uzyciem preta mier- niczego. Lecz jest to jedynie niewielka czes¢ catego znaczenia pojecia dtugosci. Jest to znaczenie odnoszace sie jedynie do pewnej srodkowe} czeéci zakresu wartosci, w przypadku ktorych znajduje zastosowanie technika preta pomiarowego. Nie mozna go odnies¢ do odlegtosci miedzy dwiema galaktykami lub pomiedzy dwiema molekutami. Jednakze jasne jest, ze w tych trzech przypadkach mamy na mysli te sama wielkos¢. Zamiast twierdzi¢, ze mamy wiele poje¢ dtugosci, z ktorych kazde zdefi- niowane jest poprzez procedure operacyjna, wole powiedzie¢, ze mamy jedno pojecie dtugosci, zdefiniowane czastkowo przez caty system fizyki, facznie z regutami ustalajacymi operacyjne procedury pomiaru dtugosci. Tak samo jest w przypadku pojecia masy. Jezeli ograniczamy jego znaczenie do definicji odwotujacej si¢ do wagi, to mozemy stosowaé je tylko do mate}, srodkowej czeSci zakresu wartosci. Nie mozemy mowié o masie Ksigzyca lub molekuty czy nawet gory albo budynku. Musieliby- Smy wprowadzié rozréznienie pomiedzy pewna liczba odrebnych wielko- Sci, 2 ktorych kazda posiada wiasng definicje operacyjna. W wypadkach, gdy do tego samego przedmiotu mozna by zastosowaé dwie rozne meto- dy, musielibysmy mowié, ze w sytuacjach tych dwie wielkosci posiadaja przypadkowo te sama wartosé. Moim zdaniem wszystko to doprowadzi- toby do nadmiernie skomplikowanego sposobu méwienia. Wydaje sie, ze hajlepiej bedzie, jesli przyjmie sie forme jezykowa uzywana przez wiek- SZOSE fizykow i uzna dhugosé, mase itp. za pojecie teoretyczne, a nie zas obserwacy, ‘jne, zdefiniowane explicite przez pewne procedury pomiarowe. & Podejscie to nie jest niczym innym, jak kwestiq preferencji przy wy- DOrze wydajnego Jezyka. Nie istnieje tylko jeden sposob skonstruowania me nauki. Isthieja setki réznych sposobow. Moge powiedzieé tylko els Eee takie podejscie do wielkosci ilosciowych posiada fizyka vc le Zawsze bytem tego zdania. Kiedys, zgodnie z wieloma Zykami, pojecia takie jak dugosé czy masa uwazatem za ,obserwowal- ti — 2a lerminy nalezace do jezyka obserwacyjnego. Lecz coraz bar- zie} sktonny jestem do poszerzania zasiegu jezyka teoretycznego i wta- czenia don takich terminow. Pozniej przedyskutujemy terminy teoretycz~ ne doktadniej. Teraz pragne tylko podkreslié, ze moim zdaniem nie po- Winno sig uwazac, iZ rozmaite procedury pomiarowe definiuja wielkosci W Jakls ostateczny sposob. Sq one jedynie specjalnymi przypadkami tego, co nazywam stegutami korespondeneji”, Stuza do potaczenia terminow Jezyka obserwacyjnego z terminami jezyka teoretycznego. ROZDZIAE I1 ZALETY METODY ILOSCIOWEJ i ilosciowe nie sq dane przez przyrode; wytaniaja sie w wy- niku zastosowania przez nas liczb do zjawisk przyrodniczych. Jakie sa tego zalety? Gdyby wielkosci ilosciowe wystepowaty w przyrodzie, nie zadawalibysmy tego pytania czesciej niz pytania: jakie korzysci sq Z kolo- row? Przyroda mogtaby nie mieé barw, ale to mito, ze mozna je widziec, sa po prostu jej czescia. I nie mozna nic z tym zrobié. W przypadku wiel- koSci ilogciowych sytuacja wyglada inaczej: sa one czescia naszego jezy- ka, a nie przyrody. To my je wprowadzamy, dlatego rozsadnie jest zapy- ta¢, po co je wprowadzamy. Dlaczego wiktamy si¢ w te wszystkie kto- poty z wymyslaniem skomplikowanych regut i postulatow pozwalajacych otrzymaé wielkosci mierzalne na skali liczbowej? Odpowiedz znamy wszyscy. Wielokrotnie juz powiedziano, Ze wspa- niaty postep nauki, szczegdInie w paru ostatnich stuleciach, nie mogtby dojsé do skutku bez zastosowania metody ilosciowej. (W sposdb precy- zyjny zostata wprowadzona po raz pierwszy przez Galileusza. Oczywisci inni postugiwali sig ta metoda wezesniej, ale on jako pierwszy podat wy- razne reguty.) O ile jest to mozliwe, fizycy zawsze staraja sie wprowa- dzaé wielkosci ilosciowe. W ostatnich dziesigcioleciach inne dziedziny nauki zaczety podaza¢ tym samym torem. Nie mamy zadnych watpliwo- Sci, Ze jest to korzystne, lecz dobrze jest wiedzieé doktadniej, na czym konkretnie polega ten pozytek. Po pierwsze — choé jest to tylko mniej istotna zaleta — podnosi sie wydajnosé naszego stownika. Zanim wprowadzi sig pojecie ilosciowe, to azeby opisa¢ rozmaite stany przedmiotu pod katem tejze wielkosci, mu- simy postugiwaé sie tuzinami roznych terminéw jakosciowych czy przy- miotnikow. Na przyktad bez pojecia temperatury musimy mowi¢, ze cos jest ,,bardzo gorgce”, ,,gorace”, ,,ciepte”, ,letnie”, ,,chtodne”, ,,zimne”, bardzo zimne” itd. Wszystko to sa, jak je nazwalismy, pojecia klasytika- cyjne. Jesli dysponowalibysmy paroma setkami takich poje¢, to, byé mo- ze, dla wielu celow codziennych wprowadzenie pojecia temperatury nie bytoby konieczne. Zamiast powiedzie¢ ,,Dzisiaj jest 95 stopni”, stosowa- libysmy jakis przyjemny przymiotnik, ktory oznaczatby wtasnie te tempe- rature, zas dla 100 stopni mielibysmy inny przymiotnik itd. C6z bytoby w tym zkego? Przede wszystkim niezmiernie obcigza to naszq pamie¢. Musielibysmy pamieta¢ nie tylko olbrzymia ilosé 16z- Wielko: 112 Zalety metody ilosciowej nych przymiotnikow, lecz takze ich porzadek, tak by natychmiast wie- dzieé, czy dany termin znajduje sig na skali wyzej, czy tez nizej niz jakis inny. Jezeli jednak wprowadzimy jedno pojecie temperatury, korelujace stany ciat z liczbami, to do zapamietania jest tylko jeden termin. Porz: wielkosci otrzymujemy natychmiastowo z porzadku liczb. Oczywiscie prawda jest, ze uprzednio musimy zapamieta¢ liczby, lecz jesli juz to zrobimy, to mozemy stosowaé je do dowolnej wielkosci. W innym razie dla kazdej wielkosci musielibysmy zapamietaé osobny zbior przymiotni- kow i w kazdym przypadku musielibysmy zapamietaé tez ich konkretny porzadek. Takie sq dwie pomniejsze zalety metody ilosciowej. Jak widzielismy w poprzednich rozdziatach, gtowna zaleta jest taka, ze pojecia ilosciowe pozwalaja nam sformutowa¢ prawa ilosciowe. Prawa takie sq znaczaco uzyteczniejsze, zarowno jako sposoby wyjasnienia zja- wisk, jak i Srodki przewidywania nowych zjawisk. Nawet ze wzbogaco- nym jezykiem jakosciowym, przy ktérym nasza pamieé obciazona jest setkami Slajacych przymiotnikow, mielibysmy powazne trudnosci z wyrazeniem nawet najprostszych praw. Przypusémy na przyktad, ze dany jest eksperyment, w ktorym obser- wujemy, Ze pewna wielkosé P zalezy od jakiejé innej wielkosci M. Przed- Stawiamy te relacje jako krzywa na rysunku 11-1. P Vs Ys Vy ty Ss a. mks Me Rys. 11-1 Na lini poziomej wielkos¢ M przyjmuje wartosci x,, x, 43, ... Dla wszystkich tych wartosci M wielkosé P przyjmuje wartosci y,, Y, V3. +++ Po naniesieniu na wykres punktow taczacych te wartoSci w pary przez punkty te probujemy poprowadzié gtadka krzywa. Byé moze tworza one linig prosta; w takim przypadku mowimy, ze P jest liniowa funkcja M. Wyrazamy to w ten sposob: P = aM + b, gdzie a i b sq statymi w danej sytuacji parametrami. Jezeli punkty pasuja do krzywej drugiego stopnia, otrzymujemy rownanie kwadratowe. Byé moze P jest logarytmem M; byé moze jest bardziej skomplikowang funkcja, ktora nalezy wyrazié za po- moca kilku prostych funkeji. Wybrawszy najodpowiedniejsza funkcje, sprawdzamy — powtarzajac obserwacje — czy znalezlismy funkcje, ktora przedstawia uniwersalne prawo taczace te dwie wielkosci. Zalety metody ilosciowej 113 Co by sie stato, gdybysmy nie mieli jezyka ilosciowego? Przypus¢- my, ze dysponujemy jezykiem jakosciowym o wiele bogatszym niz dzi- siejszy jezyk polski. W naszym jezyku nie mamy stow takich jak ,,tempe- ratura”, ale dla kazdej jakoSci mamy jakies pigtnascie przymiotnikow, wszystkie starannie uporzadkowane. W naszej pierwszej obserwacji nie stwierdzilibysmy, ze M = x, Zamiast tego powiedzielibysmy, ze obser- wowany przez nas przedmiot jest , postugujac sig tutaj jednym z pietnastu odnoszacych sie do M przymiotnikow. Zas zamiast P = y, mie- libysmy nastepne zdanie, w ktorym wykorzystalibySmy jeden z pigtnastu przymiotnikow odnoszacych sie do jakosci P. Scisle rzecz biorac, te dwa przymiotniki nie odpowiadatyby punktom na ch naszego wykresu — prawdopodobnie nie mielibysmy wystarczajacej ilosci przymiotnikow dla wszystkich punktéw na linii — lecz raczej przedziatom znajdujacym si¢ na kazdej linii. Na przyktad jeden przymiotnik odpowiadatby przedziato- wi zawierajqcemu x,. Pietnascie przedziatow na osi dla M, odpowiadaja- cych naszym pietnastu przymiotnikom, posiadatoby nieostre granice; mogtyby nawet czesciowo pokrywaé sie. W tym jezyku nie moglibysmy wyrazié prostego prawa posiadajacego forme, powiedzmy, P = a + bM + cM’. Musielibysmy doktadnie okresli¢, jak kazdy z naszych pigtnastu przymiotnikow dla M ma byé taczony z jednym z pigtnastu przymiotni- kow dla P. Ujmujac rzecz scislej, przypusémy, ze M odnosi sig do jakosci gora- ca, a P do kolor6éw. Prawo taczace te dwie jakosci zawieratoby zbiér piet- nastu zdafi warunkowych postaci: ,,Jezeli przedmiot jest bardzo, ale to bardzo goracy (oczywiscie mielibysmy tu jeden wyrazajacy to przymiot- nik), to jest czerwony”. Rzeczywiscie, w jezyku polskim mamy catkiem spora liczbe przymiotnikéw okreslajacych kolory, lecz jest to prawie je- dyna dziedzina jakosci, dla kt6rej mamy ich tak wiele. W odniesieniu do wiekszosci wielkosci fizycznych w jezyku jakosciowym wystepuje ol- brzymi niedostatek przymiotnikow. Prawo wyrazone w jezyku iloscio- wym jest zatem o wiele krétsze i prostsze niz nieporeczne wyrazenia, jakie bytyby wymagane, gdybysmy sprobowali wyrazi¢ to samo prawo za pomoca terminow jakosciowych. Zamiast jednego, prostego i niewielkie- go rownania mielibysmy tuziny zdan ,,jesli-to”, z ktorych kazde taczytoby predykat z jednej klasy z predykatem z drugiej. Jednak riajwieksza zaleta praw ilosciowych jest nie lapidarnosé, lecz uzytek, jaki mozna z nich zrobi¢. Jezeli mamy juz prawa w postaci licz- bowej, mozemy postuzyé sie potezna czescia logiki dedukcyjnej zwanej matematyka i tym sposobem dokonywaé predykeji. Oczywiscie, w jezyku jakosciowym rowniez mozna by postuzyé sig logika dedukcyjna w celu dokonywania przewidywan. Z przestanki: ,,To ciato bedzie bardzo, ale to bardzo gorace” moglibysmy wydedukowaé przewidywanie ,,To ciato bedzie jasnoczerwone”. Lecz procedura ta bytaby nieefektywna w po- rownaniu z poteznymi, wydajnymi metodami dedukcyjnymi, bedacymi czescia matematyki. To jest najwieksza zaleta metody ilosciowej. Po- 4 Zalety metody ilosciowej zwala nam wyrazi¢ prawa w postaci funkcji matematycznych, za ktorych pomoca mozna przeprowadzaé przewidywania w najbardziej wydajny i precyzyjny sposob. Zalety te sq tak wielkie, ze dzis nikt nie wpadtby na pomyst zapropono- wania fizykom, by porzucili jezyk ilosciowy i powrdcili do przednaukowe- go jezyka jakosciowego. Jednak w poczatkach nauki, kiedy Galileusz obli- cezat okresy wahadta oraz predkosci toczacych si¢ po rowni pochytej kul, zyto wielu, ktorzy prawdopodobnie pytali: ,,Jaki bedzie z tego pozytek? Jak nam to pomoze w zyciu codziennym? Nigdy nie bede martwit sie 0 to, co dzieje sie z matymi, sferycznymi cialami, gdy staczaja sige wzdtuz deski. To prawda, ze gdy czasami tuskam groch, ziarna staczajq sig po nachylonym stole. Lecz jaki jest sens obliczania ich doktadnego przyspieszenia? Jakiez praktyczne zastosowanie mogtaby mieé¢ taka wiedza?”. Dzisiaj nikt juz tak nie powie, wszyscy bowiem postugujemy sie mnostwem skomplikowanych urzadzen — samochodem, lodowka, tele- wizorem — i mamy Swiadomosé, ze nie bytyby one moZliwe, gdyby fizyka nie rozwineta sie jako nauka ilosciowa. Mam przyjaciela, ktory wyznawat kiedys filozoficzny poglad, ze rozwoj nauk ilosciowych jest pozalowania godny, poniewaz doprowadzit do mechanicyzacji zycia. Odpowiedziatem mu, ze jesli chciatby konsekwentnie utrzymywacé swoje zdanie, nie powinien nigdy korzysta¢ z samolotu, samochodu czy telefo- nu. Odrzucenie nauk ilosciowych oznaczatoby odrzucenie wszystkich tych wygod, ktore sq produktami nowoczesnych technologii. Niewielu ludzi, jak sadze, chciatoby tego. W tym momencie napotykamy pokrewna, choé nieco odmienna kry- tyke metody ilosciowej. Czy ona naprawde pozwala nam zrozumieé przy- rode? Oczywiscie, mozemy opisywaé przyrode w jezyku matematycz- nym, przewidywa¢, wynajdywa¢ skomplikowane maszyny; ale czy nie istnieja lepsze sposoby na uzyskanie prawdziwego wgladu w_ sekrety przyrody? Taka krytyke metody ilosciowej — jako gorszej od bardziej bezposredniego, intuicyjnego podejscia do przyrody — przedstawit naj- wiekszy z niemieckich poetow, Goethe. Prawdopodobnie czytelnik zna Goethego jedynie jako autora dramatow i wierszy, lecz w rzeczywistosci byt on bardziej zainteresowany pewnymi dziedzinami nauki, zwtaszcza biologia i teoriq koloréw. Napisat duza ksiazke z zakresu teorii kolorow. Sadzit on wtedy, ze ksiqzka ta jest o wiele wazniejsza niz caty jego doro- bek poetycki razem wziety. Czesé ksiazki Goethego dotyczy psychologicznych efektow kolorow; jest ona przedstawiona systematycznie i naprawde w catkiem interesujacy sposob. Goethe, obserwujac swe doswiadezenia, byt doktadny; byt zatem kompetentny, by dyskutowa¢, jak otaczajace nas barwy wptywaja na nasze samopoczucie. Oczywiscie efekty te znane sq kazdemu poslednie- mu dekoratorowi. Duzo zottego i czerwonego w pokoju dziata pobudza- jaco. Zielenie i btekity dajq efekt uspokajajacy. Pamietamy o tych efek- tach psychologicznych, wybierajac farbe na Sciany naszych sypialni i Zalety metody ilosciowej 115 pokoi goscinnych. Ksiqzka Goethego zajmuje sig takze fizyczna teorig kolorow. Zawiera historyczny rozdziat, w ktorym dyskutuje sig teorie poprzednie, w szczegdlnosci teorig Newtona. Goethe by! w zasadzie nie- zadowolony z catej teorii Newtona. Zjawiska $wietIne we wszystkich ich aspektach, twierdzit Goethe, a zwtaszcza pod wzgledem kolorow, winno sie obserwowaé jedynie w jak najbardziej naturalnych warunkach. Jego prace z biologi doprowadzily go do konkluzji, Ze jesli pragnie si¢ odkry¢ rzeczywista nature debu czy lisa, nalezy obserwowac to drzewo i tego lisa w ich srodowisku naturalnym. Goethe przenidst ten poglad do fizyki. Nawatnice obserwuje sie najlepiej, wychodzac w czasie burzy z pioruna- mi i patrzac w niebo. Zatem jest tak tez i w przypadku Swiatta oraz kolo- row. Nalezy oglada¢ je takimi, jakimi wystepuja w naturze — jak Swiatto stoneczne przedziera sie przez chmure, jak zmieniaja sie kolory nieba, gdy storice zachodzi. Tym sposobem Goethe odkryt pewne regularnosci. Ale gdy w stawnej ksiazce Newtona, Optyce, znalazt twierdzenie, ze biate Swiatlo stoneczne jest w rzeczywistosci ztozeniem wszystkich kolorow spektrum, Goethe by! bardzo rozwscieczony. Dlaczego zdenerwowat sie tak bardzo? Albowiem Newton nie prze- prowadzit swych obserwacji Swiatla w warunkach naturalnych, Zamiast tego wykonat sw6j stynny eksperyment z pryzmatem w domu. Zaciemnit swe laboratorium, a w zastonie okiennej wyciat malerika szparke (patrz rysunek 11-2), ktora do ciemnego pokoju przepuszczata jedynie waski promien Swiatla. Kiedy wiazka swiatta przechodzita przez pryzmat, Newton zaobserwowat, Ze rzuca ona na ekran sekwencje roznych kolo- row, od czerwonego po fioletowy. Sekwencji tej nadat nazwe spektrum. Mierzac katy zatamania w pryzmacie, doszedt do wniosku, ze roznig sig one w zaleznosci od koloru: najmniejszy dla czerwonego, najwiekszy dla fioletu. Na tej podstawie przyjat, ze pryzmat nie wytwarza kolorow; roz- dziela jedynie kolory zawarte w pierwotnej wiazce Swiatta stonecznego. Przypuszczenie to potwierdzit w innych eksperymentach. czerwony pomaraficzowy aolty \ zielony ryzmat pry niebieski zastona a fioletowy okienna ekran Rys. 11-2 116 Zalety metody ilosciowe} Goethe przedstawit kilka obiekcji co do ogdlnego podejscia Newtona do fizyki, obrazowanego przez powyzszy eksperyment. Po pierwsze, twierdzit, probujac zrozumie¢ przyrode, musimy w wiekszym stopniu polegaé na bezposrednich doznaniach naszych zmystow niz na teoretycz- nej analizie. Poniewaz naszym oczom biate swiatto wydaje sie doskonale proste i bezbarwne, powinnismy przyjaé je jako takie i nie przedstawiaé go jako ztozenia roznych kolorow. Obserwowanie zjawisk naturalnych w sztucznych, eksperymentalnych warunkach takze wydawato sie Goethe- mu btedem. Jezeli chcesz zrozumieé swiatlo stoneczne, to nie mozesz zaciemniaé swojego pokoju, a potem cedzié promien Swiatta przez waska szparg. Powinienes wyjs¢ i pod otwartym niebem kontemplowaé zachwy- cajace zjawiska barwne, tak jak pojawiaja sie one w naturalnym porzad- ku. Ostatecznie byt sceptycznie nastawiony do uzytecznosci metody ilo- Sciowej. Doktadne pomiary katow, odlegtosci, predkosci, cigzaréw itp. oraz przeprowadzone nastepnie obliczenia oparte na tych pomiarach mo- ga byé uzyteczne, twierdzit, dla celow technicznych. Lecz miat powazne watpliwosci, czy jest to najlepszym rozwiazaniem, gdy chodzi o uzyska- nie rzeczywistego wgladu w sekrety przyrody. Oczywiscie dzis wiemy, ze w sporze pomiedzy analityczna, ekspery- mentalna i ilosciowa metoda Newtonowska a bezposrednim, fenomeno- logicznym i jakosciowym podejsciem Goethego ta pierwsza zwyciezyta nie tylko w fizyce, ale dzig zdobywa coraz wigcej pola w innych dziedzi- nach nauki, wtaczajqc w to nauki spoleczne. Jest juz oczywiste, zwtaszcza w fizyce, ze olbrzymie postepy ostatnich stuleci nie bytyby moZliwe bez zastosowania metod ilosciowych. Z drugiej strony nie powinnismy przeoczyé wielkiej wartosci, jaka moze mieé intuicyjne podejécie, ktore miat Goethe, dla odkrycia nowych faktow i rozwoju nowych teorii, szczegdlnie w stosunkowo nowych dys- cyplinach naukowych. Metoda artystycznej wyobrazni Goethego pota- czona Ze staranna obserwacja pozwolita mu odkryé nowe fakty istotne dla morfologii porownawezej roslin i organizmow zwierzecych. Niektore z tych odkryé uznano pozniej za kroki w kierunku teorii ewolucji Darwina. (Zostato to pozniej wyjasnione przez wielkiego fizyka i fizjologa nie- mieckiego Hermanna von Helmholtza w wyktadzie z 1853 roku poswie- conym naukowym badaniom Goethego. Helmholtz bardzo chwalit bardzo dokonania Goethego z zakresu biologii, ale krytykowat jego teorig kolo- row. W roku 1875, w postscriptum do tego wyktadu, wykazat, Ze niektore z hipotez Goethego potwierdzita teoria Darwina!.) "Die Farbenlehre (,;Teoria kolorsw”) Goethego byto ogromnym, trzycze- Sciowym dzietem, opublikowanym w Niemezech w roku 1810, Przektad angielski czesci I dokonany przez Charlesa Eastlake’a wydano w Londynie w roku 1840. Wyktad Helmholiza O naukowych badaniach Goethego ukazat sig po raz pierwszy w jego Popular Lectures on Scientific Subjects, First Series, Longmans, Green, New York 1881, i zostat przedrukowany w jego Popular Scientific Lectures, Zalety metody ilosciowej 17 Byé moze interesujace bedzie wspomnie¢, ze okoto potowy ubiegtego stulecia filozof Artur Schopenhauer napisat traktacik 0 wzroku i kolorach (Gber das Sehn und die Farben), w ktorym przyjat, Ze w historyeznym sporze Goethe miat catkowita stusznosé, zas Newton mylit si¢ zupeinie. Schopenhauer potepit nie tylko zastosowanie matematyki w naukach, lecz takze technike matematycznych dowodéw. Nazywat je ,,dowodami-pu- tapkami na myszy”, cytujac jako przyktad dowod znanego twierdzenia Pitagorasa. Dowéd ten, twierdzit, jest poprawny; nikt temu nie moze zaprzeczyé i powiedziec, ze jest zty. Lecz jest to catkowicie sztuczny sposob rozumowania. Oczywiscie, kazdy krok jest przekonujacy, jednak we wniosku dowodu ma si¢ uczucie bycia ztapanym w putapke na myszy. Matematyk zmusza do przyznania prawdziwosci twierdzenia, lecz nie zyskuje sie przy tym prawdziwego zrozumienia. Wyglada tak, jak gdyby byto sie prowadzonym przez labirynt. Nagle wychodzi sie z labiryntu i mowi do siebie: ,,Tak, jestem tu, ale nie wiem, jak si¢ tu znalaztem”. [W tym miejscu] nalezy powiedzie¢ cos w obronie tej koncepeji nauczania matematyki. Powinnismy poswiecié wiecej uwagi intuicyjnemu zrozu- mieniu tego, co robimy na kazdym kroku calego dowodu, oraz temu, dlaczego podejmujemy te kroki. Lecz 0 wszystkim tym [wspominam] na marginesie. Aby jasno odpowiedzieé na pytanie, czy — jak sadzq niektorzy filo- zofowie — tracimy cos, opisujac swiat liczbami, musimy wyraznie roz- roznié dwie sytuacje jezykowe: jezyk, ktory rzeczywiscie pomija pewne jakosci opisywanych przez siebie przedmiotow, oraz jezyk, ktory pewne jakosci wydaje sie pomijaé, lecz w rzeczywistosci nie pomija [zadnej]. Jestem przekonany, ze wiele pomytek w rozumowaniu tych filozofow bierze sie z braku tego rozroznienia. Jezyk” zostat uzyty tutaj w niezwykle szerokim znaczeniu. Odnosi do dowolnej metody, za pomoca ktérej przekazuje si¢ informacje 0 Swiecie — stow, obrazow, wykresow itp. Rozwazmy jezyk, ktory pomija pewne aspekty opisywanych przez siebie przedmiotow. W czasopismie znajdujecie czano-biale zdjecie Manhattanu. Byé moze podpis brzmi: .,Sylwetka Nowego Jorku, widok z zachodu”. Ten obraz przekazuje w jezyku czarno-biatej fotografi informacje o Nowym Jorku. Dowiadujecie sie czegoS 0 rozmiarach i ksztattach budynkow. Fotografia przypomina bezposrednie wrazenie wzrokowe, jakiego doznalibyscie, stojac tam, gdzie stat aparat, i patrzgc w strone Nowego Jorku. Oczywiscie, wtasnie dlatego natychmiast rozpoznajecie ten obraz. Nie jest to jezyk w zwyktym ei Dover, New York 1962. Podobna krytyke Goethego zawiera wystapienie Johna Tyndalla Goethe's ,,Farbenlehre” , w jego New Fragments, Appleton, New York 1892 oraz wyktad Wernera Heisenberga z 1941 roku, The Teachings of Goethe and Newton on Colour in the Light of the Modern Physics, w: Philosophic Problems of Nuclear Science, Faber & Faber, London 1952 118 Zalety metody ilosciowej tego stowa znaczeniu; jest to jezyk w znaczeniu szerszym, albowiem przekazuje informacje. : ; ; : . Jednak fotografii tej wiele brakuje. Nie posiada wymiaru gtebi. Nie mowi nic o kolorach budynkow. Nie oznacza to, ze nie mozecie przepro- wadzié poprawnych wnioskowan o glebi i kolorze. Jesli na czarno-biatej fotografii widzicie wisni¢, to przyjmujecie, ze prawdopodobnie jest ona czerwona. Jednakze jest to jedynie wnioskowanie. Sama fotografia nie przekazuje koloru wisni. Przejdémy teraz do sytuacji, w ktérej wydaje sie, ze pewne jakosci zostaty w jezyku pominigte, lecz w rzeczywistosci pominiete nie zostaty, Rozwazmy nuty. Kiedy po raz pierwszy, powiedzmy, ze w dzieciristwie, ujrzeliscie zapis nutowy, zapytaliscie byé moze: ,,Czym sq te dziwne znaczki? Na kartce znajduje sig pigé linii pokrytych czarnymi kropkami. Niekt6re z nich maja ogonki”. Odpowiedziano wam: ,,To muzyka; to jest bardzo piekna melodia”. 7 ze zadnej muzyki”. ze ten zapis nie przekazuje muzyki tak samo. Jak, dajmy na to, plyta gramofonowa. Nie ustyszy sig nic. Z drugiej strony jednakze zapis ten przekazuje wysokosé i dtugos¢ kazdego z dzwiekow. Nie sq one przekazywane w spos6b zrozumiaty dla dziecka. Nawet doro- sty moze nie rozpoznaé melodii, dopoki nie zagra jej na pianinie lub nie Poprosi kogos innego, by mu ja zagrat; nie ma Jednak zadnych watpliwo- Sci, ze déwieki melodii zawarte sq implicite w nutach. Potrzebny jest, tzecz jasna, klucz do przektadu. Musza istnieé reguty mowiace, jak prze- lozyé zapis na déwieki. Lecz jezeli reguty te sq znane, to mozemy powie- sci dzwiekow — ich wysokosé, dtugosé czy nawet zmiany natezenia — sq dane w zapisie. Wyszkolony muzyk moze przegladaé nuty i natychmiast ,,styszeé” melodie w swych mySlach. Mamy tu oczy- wiscie do czynienia z sytuacja jezykowa, ewidentnie odmienna od sytu- acji z czamo-biata fotografia. Fotografia naprawde pomineta kolory. Za- pis nutowy wydaje sie pomijaé déwieki, lecz w rzeczywistosci nie pomija ich. Jezeli chodzi 0 jezyk potoczny, to przywyklismy do stow tak, ze cze- sto zapominamy, Ze nie sq one naturalnymi znakami. Styszac stowo ,,nie- bieski”, natychmiast wyobrazacie sobie barwe niebieska. Jako dzieci wy- rabiamy sobie wrazenie, ze pewne przymiotniki naszego jezyka odnosza- ce si¢ do kolor6w naprawde wyrazaja kolory. Z drugiej strony, gdy sty- szymy wypowiedz fizyka, ze zachodza pewne elektromagnetyczne oscy- lacje 0 pewnym natezeniu i czestotliwosci, nie wyobrazamy sobie na- tychmiast opisywanego w ten sposob koloru. Jesli jednak znacie klucz do przektadu, mozecie okresli¢ ten kolor tak samo doktadnie, a moze nawet doktadniej niz wtedy, gdy styszycie odpowiedni przymiotnik. Jezeli sami pracowalibyscie ze spektroskopem, to nauczylibyscie sie na pamigé, jaki kolor odpowiada jakiej czestotliwosci. Wtedy wypowiedé fizyka powie- dziataby wam natychmiast, ze méwi on o kolorze zielono-niebieskim. dzieé, Ze jako: Zalety metody ilosciowej 119 Klucz do przektadu ustali¢ mozna na wiele réznych sposobow. Na przyktad skale czestotliwosci widzialnej czesci spektrum mozna nanies¢ na wykres, a potem dopi polskie przymiotniki, ktore najlepiej kore- sponduja z poszczegdlnymi czestotliwosciami. Albo zamiast przymiotni- kéw wykres moze zawieraé kwadraciki 0 rzeczywistym kolorze. W obu przypadkach, gdy ustyszycie wypowied2 fizyka, za pomocg klucza moze- cie wywnioskowaé, ktory konkretnie kolor on opisuje. Jesli chodzi o ko- lor, to przy tej metodzie komunikacji jakos¢ nie jest weale tracona. Ni- niejsza sytuacja jest analogiczna do sytuacji z zapisem nutowym; istnieje klucz pozwalajacy okresli¢ jakosci, ktore na pierwszy rzut oka wydaja sig w zapisie pominiete. Nie jest ona analogiczna do [sytuacji] z czarno-biata fotografia, na ktorej rzeczywiscie pewne jakosci zostaty pominiete. . Zalety jezyka ilosciowego sa tak oczywiste, ze mozna si¢ dziwié, iz tak wielu filozofow krytykowato postugiwanie si¢ nim w naukach. W rozdziale 12 przedyskutujemy niektore z przyczyn tego dziwnego pogla- du.

You might also like