Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 94

i

ZB iG N IEW PIETRASIŃSKI

Rozwój
człomefa
Okładka i strona tytułowa
WANDA HANSEN
^ SYCHO/.0^

R edaktor
ALINA CZERWIŃSKA

R edaktor techniczny
ALEKSANDRA BALCERAK

K orektor
EWA GARBOWSKA

© Copyright by Państwow e W ydawnictwo


„Wiedza Powszechna” , Warszawa 1990

P rin ted In Poland

PW „Wiedza P ow szechna” W arszawa 1990 r.


W ydanie I. N akład 9700+300 egz. Objętość
11,8 ark. w yd., 11,75 ark. druk. Zakłady
G raficzne w K atow icach. Zakład nr 5. Bytom ,
ul. Stahla 2. Zam. nr 9008/2121/8 A-98 M arysieńce poświęcam
ISBN 83-214-0728-5
SŁOW O WSTĘPNE

Jednym ze szczególnie istotnych wydarzeń we współczesnej


psychologii '.^t uformowanie się w ostatnim dwudziestoleciu no­
wego nurtu badawczego, który nie w deklaracjach, lecz w prak­
tyce zdołał przełamać tradycyjną koncentrację psychologii roz­
wojowej na dzieciach i młodzieży. Przedmiotem tej książki, adre­
sowanej do szerokiej publiczności, jest dorobek tego nurtu w ba­
daniach nad rozwojem ludzi dorosłych, nie wyłączając starców.
Książka nie ogranicza się do przeglądu literatury. Wyraża też —
głównie w części trzeciej — własne stanowisko autora i wyni­
kające z niego przesłanie, które można ująć zwięźle następująco:
1. Bodaj wszystko, co jako dorośli robimy, oraz to, jak i w imię
czego to robimy, ma dodatnie lub ujemne skutki osobotwórcze.
To znaczy: formuje nas z dnia na dzień przez swe skutki za­
mierzone lub — częściej — uboczne. Przyczynia się do korzy­
stania z posiadanych rezerw rozwoju lub do przyspieszania na­
turalnego regresu, dyktowanego przez biologię ludzkiego ciała.
Albo do obu tych prcoosów łącznie.
2. Z powyższego wynika, że współformowanie siebie nie jest —
jak sądzi się tradycyjnie — sprawą wyboru, dokonywanego przez
ludzi nastawionych na samorealizację. Każdy uczestniczy w for­
mowaniu własnej osoby, nawet gdy postanowi nie robić nic
w tym kierunku. Przedmiotem wyboru jest tylko proporcja
udziału autokreacji spontanicznej (bezwiednej) i intencjonalnej
w procesie własnych przeobrażeń, stopień świadomej podmioto­
wości, wyrażającej się w rozumieniu przemian i liczeniu się
z efektami osobotwórczymi decyzji i działań czysto praktycznych.
3. Stosunek człowieka dorosłego do wniosków płynących
z punktów 1 i 2 nie jest jego sprawą czysto prywatną. Żyjąc
wśród ludzi i z ludźmi, oddziałuje on na nich wielorako z takiego
poziomu, na jaki się wzniósł lub stoczył. Działa wzorotwórczo
nawet wtedy, gdy tego nie wie i nie pragnie. A więc, podobnie
jak nie ma ucieczki przed autokreacją, nie ma też ucieczki przed
wpływaniem na innych przez samo istnienie i form at własnej I. SZANSE I REZERWY ROZWOJU
osoby. Okazuje się więc, że wybory, wskazane w punkcie po­
przednim, to także wybory moralne.
* 1. Wątpliwości i kontrowersje

Składam serdeczne podziękowanie następującym osobom, za­


równo psychologom, jak i laikom, które zechciały przeczytać
maszynopis pracy i wyrazić swoje uwagi: Tadeuszowi Balantowi, Rozbieżne opinie i emocje
Magdalenie Bogdan, Małgorzacie Dechnik, Marii Iwanowskiej,
Jolancie Kępińskiej-Welbel, Elżbiecie Knoll, Halinie Kotarskiej, Człowiek dorosły w przyjętym tu rozumieniu to taki, który
Marii Manturzewskiej, Stanisławowi Mice, Kacprowi Miklaszew­ osiągnął dojrzałość fizyczną i pełnoletność prawną, a więc znaj­
skiemu, Piotrowi Pace wieżowi, Krystynie Skarżyńskiej. dujący się w wieku między 18 rokiem życia a jego najdalszym
Uzyskane, niezwykle cenne dla mnie opinie pozwoliły przy­ możliwym do pomyślenia kresem.
stąpić do drugiej redakcji tekstu z niezłą orientacją o jego od­ Nikt nde wątpi w stopniowy regres fizyczny ludzi dorosłych.
biorze i mankamentach. W rezultacie jedne fragm enty pracy Ich zdolność do dalszego rozwoju psychicznego oceniana jest na­
zostały ulepszone, inne uległy redukcji, doszły też nowe. Nie­ tomiast rozmaicie. Wielu podaje ją w wątpliwość, zakładając
stety, nie wszystkim krytycznym postulatom i komentarzom zdo­ nieuchronną paralelność przemian psychiki i ciała. Najmniejsze
łałem sprostać. Z niektórymi nie mogłem się zgodzić. N ajtrud­ wątpliwości mają tu ci apostołowie systemów religijnych i filo­
niejszą do uwzględnienia sugestią płynącą z wypowiedzi mych zoficznych, którzy widzą swe powołanie w zachęcaniu bliźnich
nieocenionych pryw atnych recenzentów jest rozwinięcie pewnych do pełniejszego, prawdziwego życia przez doskonalenie się we­
tematów, omówionych nazbyt skrótowo, lub podjęcie kwestii po­ wnętrzne, odnowę moralną, zmianę systemu wartości. Mają oni
miniętych. Sugestie te świadczą o zainteresowaniu wiedzą z oma­ na myśli rozwój w sferze osobowości i wizji świata oraz losu jed­
wianej tu dziedziny, lecz wyjścite im naprzeciw wymaga nie jed­ nostki. Sceptycy natomiast zwykli łąezyć pojęcie rozwoju ze
nej skromnej książki, lecz całej serii publikacji, penetrujących sprawnością działania i zdolnościami, które z wiekiem podupada­
coraz to nowe obszary przemian i poświęconych im badań. ją nieraz wręcz szokująco. Ich ulubioną argumentację dobrze wy­
Książka ta powstała w Zakładzie Psychologii Polskiej Akade­ raża opowiastka o leciwym profesorze, który wszedł na mówni­
mii Nauk, częściowo w ramach realizowanego przez Zakład Cen­ cę i powiedział:
tralnego Problemu Badań Podstawowych 08.02. Intensywne kon­ — Z mych badań wynika, że na starość zmieniają się najwy­
takty Zakładu z nauką światową, m.in. stwarzane przezeń uła­ datniej dwie funkcje:
twienia w uczestniczeniu w kongresach międzynarodowych, przy­ Po pierwsze, słabnie pamięć,
czyniły się wydatnie do wzbogacenia tej pracy o najnowszą wiedzę. Po drugie zaś, po drugie... już zapomniałem.
Obserwacje podobnych przejawów regresu łatwo prowadzą do
Autor uznania, że ewentualne możliwości rozwojowe człowieka doro­
słego są tak nikłe, iż mówienie o nich może wzbudzić irytację.
Gdy pewien pan w sile wieku dowiedział się, że piszę tę oto
książkę, skomentował jej tytuł z przekąsem:
— A ja właśnie w ramach rozwoju człowieka dorosłego za­
mówiłem sobie aparat słuchowy!
Inna osoba, oczytana w literaturze na tem at rozwoju dzieci
i młodzieży, skomentowała tytuł tej pracy czymś w rodzaju pro­
testu:
— Przecież człowiek dorosły powinien być rozwinięty!
Ktoś mniej uczony ograniczył swój sceptycyzm do kwestii do­
brej woli:

— Człowiek dorosły mógłby się rozwijać, lecz nie chce...

9
I
Tak czy inaczej, dotykamy tu tematu równie kontrowersyjne­
go, co drażliwego. Cytowane nieraz przykłady genialnych arty ­ 100
stów, których rozwój wyraźnie przekraczał granice młodości
i przynosił dzieła coraz to głębsze (Michał Anioł, Tycjan, Goethe podstawowa przemiana,
i inni), łatwo uznać za wyjątki nadużywane w celach moraliza­ materii
90
torskich, nie zmieniające ogólnego obrazu stagnacji i upadku
z wiekiem. .. ^ zdo lno ść do
A jednak współczesne badania, o których mowa będzie dalej, 80 m aksym alna objętość pracy fizyczn e j
podważają ten jednostronny obraz, dostarczając dowodów na ist­ w ydechow a ( F E V ,)
nienie bogatych rezerw rozwoju w wieku dojrzałym. Dane te
przyjmowane są nieobojętnie. Jedni reagują na nie przypływem 70 \ proca serca
optymizmu i wiary w swe możliwości. Inni, w pełni zadowoleni (w sp o czyn ku )
z siebie i przemawiający do własnych dzieci z pozycji istot
wszechwiednych i doskonałych, dostrzegają w tej nowej wiedzy 60
niepokojące zagrożenie. Czy nie wynika z niej aby obowiązek \ pojem ność
dalszej pracy nad sobą, będący dotąd przykrą powinnością dzia­ / \ życio w a p łu c I
twy? Powinnością narzucaną młodzieży przez ludzi dorosłych, 50
m aksym alna objęto ść ^
szczęśliwie wolnych już od podobnych zmartwień. oddechowa (świadom a)
40
> W-
Biologiczny cyki rozwoju i regresu

Odwieczna tradycja dzieli życie człowieka na okres rozwoju,


produktywności i okres uwiądu. Uznaje ona, że dzieciństwo
i młodość jest czasem formowania się ciała i psychiki, wiek śre­
dni — fazą ekspansji poprzez pracę i wydawanie potomstwa, sta­
rość zaś — epoką niszczącego regresu. Podstawę tej tradycji sta­
nowią obserwacje cyklu przemian ludzkiego ciała od urodzenia
do śmierci. Biologowie, badający skrupulatnie te przemiany, de­
finiują rozwój fizyczny człowieka jako proces rozrostu, różnico­
wania się i dojrzewania organizmu, który prowadzi do powsta­
nia osobnika w jego dorosłej postaci, optymalnie samodzielnego
i zdolnego do wydawania potomstwa (Wolański 1979). Kozwój
ten ma charakter etapowy: przechodzi kolejne stadia w ściśle
określonym, nieodwracalnym porządku. Rozpatruje się go zwy­
kle jako dojrzewanie, ponieważ kończy się uformowaniem oso­
bnika w pełni wyrośniętego, sprawnego fizycznie i płodnego.
Osiągnąwszy dorosłość człowiek kończy fazę fizycznego roz­
woju i wkracza w okres biologicznego regresu, który doprowadza
stopniowo do naturalnej śmierci, o ile nie wyprzedzi jej zgon
spowodowany chorobą lub siłą zewnętrzną. Zgodnie ze znanym
stereotypem najlepszym okresem życia, fazą pełni sił i wigoru,
rozrodu, zapewniającego trwanie gatunku, jest początek wieku
dojrzałego, zamykający się w granicach od 18—21 roku życia po Rys. 1. Zmiariy w steczne w ażniejszych cech fizjologicznych ludzkiego
, organizm u z w iekiem (W olański 1983, s. 303)
wczesne lata trzydzieste. Później postępujące w miarę upły-
11
10
wu lat zmiany regresywne każą — w myśl tego stereotypu — tenis i podobne gry szybkościowe lub biegi zachowują podobny
już tylko z coraz większą nostalgią powtarzać za Boyem: czas reakcji jak ludzie w wieku 20—30 lat prowadzący siedzący
tryb życia (Fries, Crapo 1981).
Zakres i tempo regresywnych zmian organizmu związanych
Gdzieżeś, jest, gdzieś, niebogo, z procesem starzenia się obrazują publikowane przez biologów
Młodości ma kochana, wykresy (rys. 1, 2).
Gdym władał każdą nogą Rys. 2, w odróżnieniu od rys. 1, przedstawia zmiany zachodzą­
ce nie tylko w wieku dojrzałym, lecz także w dzieciństwie. Do­
Już od samego rana! tyczą one ważnego wskaźnika starzenia się organizmu, jakim jest
jego wydolność fizyczna. Miarą wydolności fizycznej jest maksy­
Współczesny obraz starzenia się ludzkiego ciała jest mniej po­ malne pochłanianie tlenu przez organizm w ciągu minuty. Im
nury. Nieuchronne łączenie starości z niedołęstwem i chorobami jest ono większe, tym więcej energii może człowiek przetworzyć
wypada uznać za przesąd, obalany najskuteczniej przez m ara­ w toku swej aktywności mięśniowej. Jak widzimy na rys. 2,
tończyków w wieku emerytalnym, zdolnych uzyskiwać z roku wydolność fizyczna mierzona we wskazany sposób osiąga apo­
na rok coraz lepsze wyniki mimo postępujących zmian regre- geum w młodości, a następnie, w miarę upływu lat maleje.
sywnych, a to dzięki pełniejszemu wykorzystaniu rezerw wy­ Czy rozwój psychiczny przebiega wedle tego samego schematu
dolności drzemiących w organizmie. W naszych czasach męż­ zmian — najpierw, w dzieciństwie i młodości progresywnych, na­
czyzna 65-letni pobił światowy rekord w maratonie z roku 1908, stępnie zaś regresywnych w wieku dojrzałym?
a osoby pomiędzy pięćdziesiątką a siedemdziesiątką uprawiające Zauroczenie psychologii modelem biologicznym

Psychologia była przez długie wieki częścią filozofii. Jako sa­


modzielna nauka empiryczna ukształtowała się w ostatnim
ćwierćwieczu wieku XIX i od razu podjęła m.in. problematykę
C rozwoju. Pierwsze prace z tego zakresu polegały na obserwacjach
P rozwoju psychicznego małego dziecka. Prowadzono je zwykle
w formie dziennika spostrzeżeń, odnotowującego zmiany w za­
chowaniu dziecka w kolejnych tygodniach, miesiącach i latach po
3C urodzeniu. Autorem jednego z pierwszych studiów tego rodzaju,
modnych w wieku XIX, był nie kto inny, tylko sam Karol Dar­
.5? win (1877).
‘c W tym czasie, gdy psychologowie zaczynali dopiero badania
nad problematyką rozwoju, biologia miała już w tej dziedzinie
.C wydatne osiągnięcia. Co więcej: posiadała ona w wieku XIX —
U
o wieku teorii ewolucji — autorytet wiedzy rewolucjonizującej po­
o. glądy na genezę życia i pochodzenie człowieka. Wyniki jej badań
co nad przemianami organizmów stanowiły dla psychologów bez­
£> cenny punkt wyjścia w próbach opisu i zrozumienia rozwoju
człowieka. Próby te od początku skoncentrowały się na dzie­
ciach i potwierdziły przydatność wielu danych i pojęć zaczer­
pniętych z biologii. Doprowadziły one z czasem do silnego ugrun­
towania się w psychologii biologicznego modelu rozwoju, narzu­
cającego badaczom dość precyzyjne, lecz zarazem zawężone po­
jmowanie tego procesu. Zgodnie z tym modelem, o rozwoju moż­
Rys. 2. Zmiany m aksym alnego pochłaniania tlenu przez ustrój w raz na mówić jedynie w odniesieniu do takich zmian, które spełniają
z w iekiem (wg A stranda, za W olańskim 1981, s. 260) szczególne warunki. Należą do nich między innymi:

12 13
1) Ukierunkowanie zachodzących zmian na pewien z góry wia­
domy stan końcowy (np. osiągnięcie kolejnego stadium rozwoju,
osiągnięcie dojrzałości);
2) Powszechność zmian w danej populacji;
3) Powiązanie zmian z wiekiem;
4) Przewidywalność zmian jako następstwo punktów 1—3.
Wiele istotnych przemian, którym podlega psychika dzieci,
spełnia dokładnie powyższe warunki. Wszystkie dzieci uczą się
kolejno chodzić, mówić, rozwiązywać najpierw konkretne, a póź­
niej abstrakcyjne zadania itd.
Rys. 3. Zm iany in teligencji i w ydolności fizycznej (mierzonej m aksym al­
Od początku naszego wieku badania psychologiczne dostarcza­ nym pochłanianiem tlenu) z w iekiem .
ły coraz to nowych danych zdających się świadczyć o tym, że L inia gruba: w yniki testów inteligencji; linia cienka: w ydolność fizyczna
rozwój psychiczny trw a nie dłużej niż progresywne przemiany (W echsler, 1972)
ciała. Wynaleziońa w roku 1905 przez psychologa francuskiego
Alfreda Bineta skala do określania „wieku inteligencji” dzieci
wskazywała na systematyczny rozwój inteligencji aż do mniej
więcej 15 roku życia. Po tym okresie ustalenie związku między
przyrostem lat a przyrostem inteligencji okazało się trudne.
Czyżby związek ten w miarę osiągania dojrzałości fizycznej za­
nikał? Wkrótce powstały testy do badania inteligencji dorosłych
i zaczęto porównywać inteligencję ludzi w różnym wieku.
Jakie przyniosło to wyniki? Rys. 3 przedstawia spektakular­
ne zestawienie krzywej wydolności fizycznej i krzywej zmian
inteligencji mierzonej testami między 15 a 65 rokiem życia. Po­
równania tego dokonał w swej publikacji z roku 1958 D. Wech-
sler, autor jednej z najbardziej znanych (także w Polsce) serii
testów inteligencji. Mając na względzie zarówno fizjologiczne,
jak i psychiczne właściwości człowieka, pisał on: „Każda zdol­
ność człowieka po początkowym wzroście osiąga swe maksimum
i następnie zaczyna maleć. Ten spadek jest początkowo bardzo
wolny, lecz po pewnym czasie rośnie w sposób zauważalny. Wiek
osiągnięcia maksimum jest dla poszczególnych zdolności niejed­
nakowy, lecz rzadko następuje ono po trzydziestce, a w więk­
szości wypadków ma miejsce w połowie lat dwudziestych. Gdy Rys. 4. Zm iany in teligencji m iędzy 10 a 85 rokiem życia, stw ierdzone
już rozpocznie się spadek, przebiega on dalej nieprzerwanie. w badaniach poprzecznych W. M ilesa (krzywa A) i C. Jonesa (krzy­
w a B). (R. M eili L e h r b u c h d e r p s y c h o l o g is c h e n D iag n osen , 1961, s 346).
Między rokiem trzydziestym a sześćdziesiątym jest on mniej wię­
cej linearny. W odniesieniu do większości zdolności można go
w tym przedziale wieku opisać w dobrym przybliżeniu za pomo­ Wechsler nie był pierwszym, który stwierdził, że zbiorcze
cą równania pierwszego stopnia” (Wechsler 1972, s. 26—27). Ko­ wyniki testów inteligencji i wykazują z wiekiem jej tendencję
mentując krzywe na rys. 3 Wechsler wskazuje, że spadek inte­ spadkową. Na początku lat trzydziestych podobne dane uzyskali
ligencji z wiekiem jest nawet szybszy niż spadek wydolności fi­ W. Miles i C. Jones (rys. 4). Wechsler jednak odkrył i opisał po-
zycznej, i stwierdza z naciskiem, że wbrew powszechnemu mnie­ 1 Inteligencją bada się zw yk le za pomocą serii testów , z których każdy
maniu pewne zdolności umysłowe ulegają w miarę upływu lat m ierzy inną zdolność składającą się na inteligencję, rozum ianą w p sy ­
większemu uwstecznieniu niż zdolności fizyczne. chologii jako kom pleks odrębnych zdolności (patrz J.P. Guilford 1978).

14
nadto bardzo istotny — jak się dalej przekonamy — fakt, że nie dzieckiem", poruszanym przez ukryte przed jego świadomością
wszystkie zdolności intelektualne maleją z wiekiem w takim sa­ mechanizmy, uformowane dawno temu i w zasadzie niezmienne.
mym tempie. Stosunkowo najmniejsze pogorszenie wyników na­ Wszystkie wyróżnione przez Freuda fazy rozwoju człowieka zlo­
stępuje w testach wymagających znajomości i rozumienia wielu kalizowane są w dzieciństwie. Ostatnia z nich — genitalna — za­
słów, większe natomiast — w testach zapamiętywania, w testach czyna się około dwunastego roku życia i zamyka rozwój osobo­
badających sprawność wykonywania operacji arytmetycznych itp. wości (Freud 1984, Salkind 1981).
Wnioski zdające się wynikać z przedstawionych badań testo­
wych zyskiwały — jak się mogło wydawać — przekonującą pod­ Koncentracja badań na wstępnej części życia
stawę teoretyczną w fundamentalnych studiach nad rozwojem
myślenia, prowadzonych przez najwybitniejszego bodaj psycho­ Wyniki (zwłaszcza pokazane na rys. 3 i 4) i teorie wzmian­
loga XX w. J. Piageta (1894—1980). Piaget, z wykształcenia bio­ kowane wyżej oraz im podobne wykorzystywane były na popar­
log, stworzył na podstawie swych wnikliwych badań teorię roz­ cie poglądu, iż rozwój psychiczny jest wyłącznym przywilejem
woju myślenia, która wyróżnia cztery następujące po sobie sta­ wstępnej części ludzkiego życia. Pogląd ten znalazł szczególnie
dia jakościowych przeobrażeń: klarownx wyraz w definicji podanej przez Mały słownik psy­
1. Stadium inteligencji sensoryczno-motorycznej (od urodze­ chologiczny z roku 1965. Określa ona rozwój psychiczny jako
nia do 2 lat); „przeobrażenia cech psychiki i zachowania, jakim podlega dziec­
2. Stadium przedoperacyjne (2—7 lat); ko od urodzenia do osiągnięcia stanu dojrzałości, do poziomu
3. Stadium operacji konkretnych (7— 11 lat); i postaci typowej dla ludzi dorosłych, u których nadal wpraw­
4. Stadium operacji formalnych (11—15 lat). dzie postępuje proces zmian, ale już nie prowadzących do coraz
wyższej doskonałości funkcji” (s. 127).
Stadium czwarte i ostatnie przynosi zdolność do abstrakcyj­ Podobne, ograniczone rozumienie zawsze jednak miało też prze­
nego myślenia, stawiania hipotez i poddawania ich próbie (Pia­ ciwników. Ci, którzy za najważniejszy przejaw rozwoju indywi­
get, Inhelder 1967). Skoro jest to — jak przyjmowano za Piage- dualnego i gatunkowego uważają rozwój moralny, z reguły nie
tem — stadium ostatnie, wypadało mniemać, iż wiek dojrzały uznają jego granic wiekowych. Zwolennicy cenionego w staro­
nie wnosi już niczego zasadniczo nowego do rozwoju myślenia, żytności ideału mędrca sądzili, że dopiero wiek dojrzały lub na­
a wykorzystuje jedynie sprawności osiągnięte przez umysł u pro­ wet podeszły wznosi człowieka na wyżyny rozwoju duchowego,
gu wieku młodzieńczego. niedostępne impulsywnym młodzieńcom, pełnym namiętności
Tendencja do zamykania rozwoju psychicznego w ramach pier­ 1 złudzeń. Arytoteles wyraźnie wskazywał na istotną przewagę
wszej części ludzkiego życia znalazła też wyraz i kolejne oparcie ludzi w średnim wieku nad młodymi. Gdy czytamy u niego, że
w bulwersującej teorii Zygmunta Freuda (1856-1939). Zgodnie ludzie ci są od młodzieńców mniej łatwowierni i zarozumiali,
z psychoanalizą wszystkie istotne cechy osobowości, a wśród nich a zarazem bardziej rozważni i obiektywni (Arystoteles 1950) mo­
schematy reagowania na sytuacje trudne, konfliktowe, formują żemy uznać, że różnice te są wynikiem dalszego rozwoju.
się w dzieciństwie. Osobowość zostaje ukształtowana w pierw­ Na dowód zdolności ludzi dorosłych do rozwoju przytaczano
szych latach życia i aby zrozumieć reakcje dorosłego,' trzeba się też zawsze przykłady osiągania wyżyn kompetencji zawodowej
zwykle do nich cofnąć. Psychoanalityk sięga tedy do szczególnie lub twórczości w wieku średnim, a naw et podeszłym (np.
istotnych, traumatycznych przeżyć swego pacjenta z pierwszych W. Szewczuk 1962). Fakty tego rodzaju były wszakże lekcewa­
lat życia i szuka w nich praprzyczyn jego obecnych trudności. żone przez ogół psychologów akademickich z kilku powodów.
Dawniej, przez całe wieki wyobrażano sobie dziecko jako istotę 1. Pochodziły one raczej z niesystematycznych obserwacji i za­
z psychiką podobną do psychiki dorosłych, a więc zdolną do kie­ pisów biograficznych niż z dokładnych i odpowiednio zorganizo­
rowania się odległymi celami, zasadami, wymaganiami dyscypli­ wanych badań.
ny i rozsądku. Dziecko było więc postrzegane jako „mały doro­
sły”. Nic więc dziwnego, że miano trudności ze zrozumieniem 2. Wydawały się łatwo sprowadzalne do zmian czysto ilościo­
jego reakcji i stosowano metody wychowawcze, które dziś wy­ wych (takich jak przyrost wiedzy lub zwiększenie się zdolności
dają się nam niemądre i okrutne. Freud odwrócił ten stary sche­ do samokontroli), co do których można się spierać, czy zasługu­
ją na miano rozwoju.
mat: w jego koncepcji dorosły stał się w zasadzie „wyrośniętym
2 Rozwój człowieka... 1n
16
3. Dotyczyły tylko części, nie zaś wszystkich ludzi dorosłych.
Przedstawiony zaś wyżej, zaczerpnięty z biologii paradygmat za­
kłada, że o rozwoju mówić można jedynie w odniesieniu dó zmian*
które są w danej populacji powszechne, obejmują wszystkich 2. Nowe pojm owanie rozwoju w psychologii
osobników normalnych.
Tak więc zarówno omówiony wyżej model rozwoju, jak i ba­
dania psychologów doprowadziły do ugruntowania się poglądu, że
właściwym przedmiotem psychologii rozwojowej są zmiany ob­ Prekursorzy
serwowane u dzieci i młodzieży. Koncentracja psychologów na
badaniu rozwoju dzieci była też wspierana przez potrzeby szkol­ Niezachwiane przekonanie zarówno o zdolności, jak i o po­
nictwa i innych instytucji wychowawczych, łączących duże na­ trzebie rozwoju człowieka dorosłego przez całe życie, znajduje­
dzieje z wynikami tych badań. W rezultacie katedry i zakłady my już m.in. u Konfucjusza (551—479 p.n.e.). Interesującym go
psychologii rozwojowej stały się de facto ośrodkami badań nad polem rozwoju nie były jednak procesy psychiczne, lecz „cnota
pierwszą tylko częścią ludzkiego życia, a w tytułach książek i ar­ humanitarności”, na którą składać się miał ludzki stosunek do
tykułów pojęcie „rozwój psychiczny” zaczęło niezmiennie chodzić ' bliźnich, przestrzeganie zasad moralnych i gromadzenie wspoma­
w parze z dopełnieniem „dzieci i młodzieży”. Czytelnik, który ’ gającej tę cnotę wiedzy. O jego godnym podziwu i naśladowa­
weźmie np. do ręki wydaną w roku 1978 książkę B. Horhow- nia nastawieniu na stały rozwój osobisty świadczy następująca
skiego pt. Rozwój inteligencji i uzdolnień specjalnych, odniesie wypowiedź:
wrażenie, że temat ten nie dotyczy dorosłych. W niektórych wy­ „Gdy we trójkę z kimś idę, z pewnością mych towarzyszy
dawanych u nas pracach psychologicznych znajdujemy wpraw­ wezmę za nauczycieli.
dzie konstatacje, że człowiek może się rozwijać w każdym wie­ Wezmę to, co jest w nich dobre, i wedle tegp postępować będę.
ku, lecz mają one charakter zdawkowych deklaracji, z których Zaś to, co w nich złe, postaram się również w sobie samym
nic nie wynika. I tak wydana u nas ostatnio książka Rembow­ naprawić” (Konfucjusz 1976, s. 81—82). *
skiego (1984) na temat psychologii starzenia się charakteryzuje Etapy własnego rozwoju Konfucjusz przedstawił lapidarnie
ludzi zaawansowanych wiekiem jedynie z perspektywy totalne­ tak oto:
go spadku sprawności (spowolnienia percepcji i czasu reakcji, „Gdy miałem lat piętnaście, skupiłem swe wysiłki na nauce.
rosnącej podatności na wypadki itp.). Nie jest to już wszakże Gdy osiągnąłem lat trzydzieści, ustaliły się me zasady, zaś w
stanowisko wyrażające ostatnie słowo psychologii w tej materii. wieku lat czterdziestu nie znałem już wahań.
Książkę, która w polskim piśmiennictwie, obok cytowanej już W wieku lat pięćdziesięciu pojąłem wolę Niebios.
pracy W, Szewczuka, wychodzi naprzeciw omawianym tu pro­ Gdy osiągnąłem wiek lat sześćdziesięciu, rozumiałem wszy­
blemom, opublikowała w roku 1975 Elżbieta Sujak. No'si ona' stko, co kryło się za tym, co mówiono mi.
tytuł Rozważania o ludzkim rozwoju i traktuje o ludziach doro­ Dopiero gdy dożyłem lat siedemdziesięciu, mogłem iść za pra­
słych. Jest to praca eseisityczna, nie pisana z pozycji psychologii gnieniem mego serca nie przekraczając przy tym żadnej z re­
akademickiej. Ukazała się w Krakowie nakładem wydawnictwa
guł. [...]
„Znak”. Gdyby mi jeszcze długo żyć było dane tak, bym przez lat
pięćdziesiąt Księgi przemian mógł badać, wówczas zdołałbym
uniknąć poważnych błędów” (tamże, s. 42, 81).
Do wybitnych prekursorów współczesnych badań nad rozwo­
jem dorosłych należy filozof niemiecki J.N. Tetens, który dwa
wieki temu wydał dwutomową rozprawę pt. Philosophische
Versuche über die menschliche Natur und ihre Entwicklung
(Badania filozoficzne nad naturą człowieka i jej rozwojem, 1777).
Tetens podjął wiele do dziś jeszcze nie rozstrzygniętych proble­
mów, jak np. wpływ podmiotu na własny rozwój, i rozważał,

*• 19
czy spadek sprawności umysłowej na starość jest tylko wyni­
kiem nieuchronnej inwolucji organizmu, czy także rezultatem sadzie, że wchodzące tu w grę zmiany nie są powszechne, ko­
zaniedbywania pewnych funkcji. nieczne i dostatecznie przewidywalne.
Jeśli zaś idzie o psychologów, to niektórzy z nich ignorowali Psychologia rozwojowa została zdefiniowana jako nauka zaj­
biologiczny model rozwoju już w okresie międzywojennym. Po­ mująca się opisem, wyjaśnianiem i modyfikacja (optymalizacją)
dejmowane przez nich badania nad rozwojem dorosłych nie znaj­ procesów rozwojowych, zachodzących w życiu człowieka od uro­
dowały jednak szerszego oddźwięku. C.G. Jung (1875— 1961) dzenia do śmierci (Baltes i in. 1980). Od tego czasu pojawiaja się
zerwał z typowym dla psychologii głębi traktow aniem dzieciń­ coraz liczniejsze prace akcentujące w tytułach i podtytułach
stwa jako okresu, w którym osobowość zostaje niemal w pełni swą przynależność do nowej orientacji, zaś podręczniki psycho­
uformowana. Stworzył koncepcję „indywiduacji”, w myśl któ­ logii rozwojowej oraz rozdziały o rozwoju w podręcznikach psy­
rej dopiero w średnim wieku, w następstwie długotrwałego pro­ chologii ogólnej coraz wyraźniej tracą charakter opracowań po­
cesu dochodzi do pełnego rozwoju wewnętrznego jednostki (1966). święconych wyłącznie zmianom obserwowanym w wieku dzie­
cięcym i młodzieńczym.
Pomyślny rozwój w tym właśnie wieku zdaniem jego pozwala
człowiekowi osiągnąć większą niż dotąd niezależność i harm o­ Akceptowany coraz szerzej w psychologii „słaby” model roz­
nię wewnętrzną, a zarazem bardziej twórczo i z lepszym roze­ woju liczy się z tym, że rozwój psychiczny (w terminologii a n ­
gielskiej — powtórzmy — behawioralny') ma zarówno tak dobrze
znaniem działać na rzecz otoczenia. już opisane podobieństwa z rozwojem biologicznym (następstwo
Do szczególnie zasłużonych pionierów badań nad rozwojem faiz w określanych interw ałach czasu itp.), jaik i cechy swoiste,
dorosłych należy wiedenka Charlotta Buhler, która w roku różnice, które w modelu biologicznym się nie mieszczą. Może on
1933 opublikowała wyniki swych ambitnych badań nad typami polegać na korzystnych zmianach zarówno ilościowych, jak i ja­
i czynnikami rozwoju około 200 wybitnych i przeciętnych lu­ kościowych, obserwowanych zarówno u wielu ludzi, jak i tylko
dzi dojrzałych (Buhler 1933). Do przygotowania przełomu w po­ u niektórych. Może mieć różne mechamizmy i różny przebieg
jmowaniu przez psychologię rozwojową swego przedmiotu przy­ i nie musi zmierzać do z góry określonego stanu końcowego, tak
czyniły się także prace z zakresu psychologii gerontologicznej, ważnego w biologicznym modelu rozwoju. T?a wielość możliwości
podejmowane m.in. dzięki zachętom biologów i lekarzy, zainte­ dała asumot do mówienia o ..pluralistycznym” -Dojmowaniu roz-
resowanych procesem starzenia się człowieka. woiu (Baltes, Reese 1984). Rozszerza ono wydatnie nasze pole
widzenia, lecz zarazem, ze zrozumiałych waględów, utrudnia zna­
Przełom
lezienie jednej, uniwersalnej definicji interesującego nas tu pro­
cesu.
Nowe rozumienie rozwoju psychicznego (behawioralnego, jak Pluralistyczne rozumienie rozwoju dotpuszcza istnienie wielu
0 nim mówi literatura anglojęzyczna), ugruntowało się w la­ jego definicji, dostosowanych do wielorakich form i przejawów
tach siedemdziesiątych naszego stulecia w Stanach Zjednoczo­ tego procesu. Zilustrujem y to przykładami.
nych, gdy dynamiczna grupa badaczy połączyła swe wysiłki 1. Za cząstkową definicje rozwoju, w yrażającą ekologiczny
1 zainicjowała powstanie nowej orientacji w psychologii, nazwa­ rrnnkt widzenia, uznać można określenie U. Bronfenbrennera,
nej life-span developmental psychology, czyli psychologią roz­ który rozumie przez rozwói wzrost zdolności rozumienia przez
woju w ciągu całego życia (Baltes, Reese, Lipsitt 1980; Baltes, jednostkę swego otoczenia i ustosunkowywania sie do niego oraz
Reese 1984). Odrzucili oni biologiczny model rozwoju, nazwa­ podtrzymywania lub zmieniania dotychczasowych właściwości
ny modelem „mocnym”, na rzecz modelu „słabego”, który po­ tego otoczenia (Bronfenbrenner 1979).
zwala rozumieć rozwój znacznie szerzej i nie wiązać go rygory­ 2. Według D. Levinsona (1978) przedmiotem rozwoju są zmia­
stycznie ze zmianami powszechnymi i ukierunkowanymi na wia­ n y struktury życia człowieka, rozumianej jako podstawowy w da-
domy z góry wynik i to w dodatku osiągany koniecznie w okre­ nvm czasie wzorzec jego aktywności i powiązań z otoczeniem
ślonym czasie. Rozumienie takie usuwa przeszkodę, która do­ (bliższym wyjaśnieniem tego poiecia zajmiemy się dalej). Roz­
tąd nie pozwalała wielu psychologom mówić z przekonaniem o wój polega na wielokrotnych 'przemianach stru k tu ry życia od
rozwoju rodziców w pełnieniu ról wychowawczych i małżeńskich wczesnego dzieciństwa po wiek starczy. Levinson podkreśla, że
lub o rozwoju w wieku dojrzałym mądrości — na tej tylko za­ w odróżnieniu od teorii rozwoju umysłowego stworzonej przez
J. Piageta jego koncepcja odrzuca hierarchiczną gradację okre­
sów rozwoju. Poszczególnych okresów życia wraz z ich zmienia­ rozwoju i starzenia się, znajdującą skrajny wyraz w gloryfikacji
jącą się strukturą nie należy jego zdaniem oceniać jako „wyż­ młodości i deprecjacji późniejszych okresów życia.
szych” lub „lepszych" w porówananiu z innymi, gdyż każdy z nich Dzieciństwo charakteryzuje się wyraźną i oczywistą domi­
gra swoją istotną rolę w pełnym cyklu życia jednostki. Levin­ nacją zmian rozwojowych. Dorosłość natomiast, rozumiana jako
son posługuje się tu przekonującą analogią do pór ro!ku: możetmy czas życia po osiągnięciu pełnej dojrzałości fizycznej, jest okre­
lubić wiosnę bardziej niż lato, lecz mie (ma sensu mówić, że w cy­ sem współwystępowania regresu i rozwoju. Mówiąc ściślej, jest
klu kolejnych przemian wiosna jest „lepsza” lub lato „dosko­ to czas, w którym regres wynikający ze starzenia się organizmu
nalsze”. jest nieuchronny, natom iast rozwój — jest możliwy. Dyskonto­
3. Bodaj najbardziej odbiega od tradycyjnego rozumienia roz­ wanie tej możliwości zależy od warunków społecznych oraz in ­
woju przekonująca opinia R. Goulda (1978), który do ważnych dywidualnych i nie zawsze stanowi przedmiot specjalnych za­
przejawów rozwoju człowieka dorosłego zalicza w ym yw anie się biegów. Mówiąc o rozwoju dorosłych musimy więc stale pamię­
pewnych nastawień, przekonań, oczekiwań, wyniesionych z dzie­ tać, że podlegają oni zmianom uwstecznia jącym. Te dwa procesy
ciństwa. A więc rozwój to nie tylko „przyrost”, lecz także nieraz traktow ane są zwykle jako przeciwieństwa, z których jedno na­
„uwolnienie” się od czegoś, co w kolejnej fazie życia jest już pawa ludzi nadzieją, drugie zaś — smutkiem i niepokojem. Gi-
anachronizmem. sela Labouvie-Vief (1982) poddaje krytyce traktow anie wymie­
Gdybyśmy szukali definicji najszerszej, uniw ersalnej, nie un i­ nionych procesów jako biegunowych przeciwieństw i proponuje
kniemy zapewne relatywizmu and konieczności abstrahowania od przyjęcie poglądu, że wzrost i regres to elementy każdej restruk­
mechanizmów rozwoju, do których nawiązują definicje przedsta­ turyzacji, współwystępująee we wszystkich okresach życia. Na
wione m.in. przez: przykład postępy w zapamiętywaniu logicznym nieraz idą w pa­
rze ze spadkiem dokładności spostrzegania lub zapamiętywania
a) H. Wernera, według którego rozwój danego ukłaidu to prze­ mechanicznego. Mówiąc ogólniej — przejście do nowego sposobu
chodzenie od stanu względnej gdobalności lub braku zróżnicowa- przetw arzania inform acji może się wiązać z upośledzeniem prze­
mria do stanu rosnącego zróżnicowania i hierarchicznej integracji twarzania na wcześniej uformowaną irjriołę.
(Salkimi 1981).
b) J. Piageta: rozwój to spontaniczny proces, przynoszący cią­ Biologowie utrzymują, że starzenie się rozpoczyna się już _w
głe powiększanie, modyfikowanie i reorganizowanie stru k tu r psy- dzieciństwie. Negatywne zmiany w pierwszym okresie życia wią­
chicznvch (Salkind, tamże). żą się m.in. ze specjalizacją kształcenia i wyborem zawodu. Za­
c) M. Tyszkową: rozwói to trw ający całe życie proces struk- równo kształcenie wszechstronne, jak i specjalistyczne, promu­
turacji i restrukturacji doświadczenia, organizowanie się go je pewne możliwości rozwoju kosztem innych, faworyzuje jedne
w większe całości (np. nawyki, systemy uporządkowanej wiedzy) zainteresowania, a inne skazuie na spłycenie lub zanik. Dlatego
oraz zmianv tej organiizacii (Tysizkowa 1988). wypada się zgodzić z G. Labouvie-Vief. że gdy opisujemy roz­
Jak widzimy, poszczególne definicje operują coraz to innymi wój, nie należy zapominać o regresie, gdy zaś koncentrujem y się
term inam i i nie ookrywaią się ze sobą. Podobny stan rzeczy ist­ na starzeniu — o rozwoju. Podobne stanowisko zajmuje Kazi­
nieje w psychologii od dawna, gdy idzie o określenie takich po­ mierz Obuchowski (1985) stwierdzając, że w osobowości człowie­
ka, rozumianej jako system złożony z układu programującego
jęć, jak osobowość, postawy, inteligencja. Analogiczne kłopoty i bazalnego (obejmującego biologiczne właściwości mózgu), mo­
maia inne dvscvpliny wiedzy. Stan taki, występowanie konku­ gą zachodzić jednocześnie zmiany rozwojowe, regresywne i kom­
rencyjnych lub komplementarnych stanowisk, wskazuje na zło­ pensacyjne. Zmiany te autor ilustruje za pomocą charakterysty­
żoność zagadnień, a także małe zaawansowanie badań i dyskusji. ki 50-letniego naukowca Jana:
W przypadku poięcia rozwoju obserwujemy, jak wiedza zaczyna
właśnie pulsować na nowym, pełnym zagadek obszarze. „Jan wykazuje rozszerzenie zainteresowań, wzrost kooperacyj-
ności, opanował nowe umiejętności .zapewniające wyższy poziom
jeeo działania zawodowego, a równocześnie występuje u niego
Współwystępowanie regresu i rozwoju osłabienie czasu reakcji, słabnie pamięć mechaniczna i świeża,
coraz 'wyraźniejsza staje się ostrożność w podejmowaniu decyzji
Kolejna zmiana w sposobie myślenia psychologów o rozwoju i nasila się skłonność do bardziej sztywnej organizacji przestrze­
polega na próbach zerwania z tradycją przeciwstawiania sohie ni m aterialnej.

22 23
Pierwsza grupa zmian ma wyrażanie charakter rozwojowy, d ru ­ lepszą m iarą inteligencji płynnej są wynalezione przez Cattella
ga jest wynikiem procesów starzenia się, a trzecia jest sposo­ tzw. neutralne ‘k ulturowo testy inteligencji, które nie wymagają
bem kompensacji pojawiających się defektów funkcjonalnych.” wiedzy, a jedynie porównywania serii prostych rysunków i w y­
(Obuchowski 1985, s. 126). krywania prawidłowości ukrytych w ich zróżnicowaniu i sposo­
Dobrego przykładu współwystępowania w wieku dojrzałym bie uszeregowania. W ykorzystanie inteligencji płynnej do roz-
regresu i rozwoju dostarczają nowsze badania nad dynam iką ■wiązywania w yrastających przed nam i od dziecka problemów
ludzkiej inteligencji. Jak pamiętamy, Wechsler stwierdził, że w y­ prowadzi w wyniku uczenia się oraz transferu w praw y — do roz­
niki różnych testów pogarszają się z wiekiem niejednakowo, n aj­ woju inteligencji skrystalizowanej. Reprezentują ją wyćwiczone
mniej dotyczy to tych, które badają bogactwo posiadanego zaso­ czynności umysłowe, a także znajomość języka i wiedza. Inteli­
bu słów. Bardziej dokładne badania przyniosły stwierdzenie, że gencja płynna jest wrodzona, natom iast inteligencja s/krystalizo­
rezultaty testowe ludzi dorosłych nieraz ulegają naw et poprawie, wana Tanienia się w zależności od kultury, w której człowiek w y­
zwłaszcza gdy idzie o osoby zdolne i umysłowo aktywne, (rys. 5). rasta, oraz od jego aktywności i zainteresowań.
Zmierzając do wytłumaczenia tych i podobnych faktów J. Horn Wracając po tych wyjaśnieniach do tem atu współwystępowa­
i R. Cattell, wybitni psychometrzy, wprowadzili rozróżnienie
dwóch rodzajów inteligencji: płynnej i skrystalizowanej (Cattell nia regresu i rozwoju należy stwierdzić, że inteligencja płynna
1971). obniża się u ludzi dorosłych wraz z wiekiem, co znajduje wyraz
Podstawą pierwszej są w zasadzie wrodzone właściwości móz­ przede wszystkim w spadku zdolności do intensywnej koncen­
gu, które sprawiają, że nabywanie wprawy w rozwiązywaniu tracji uwagi (ważnej np. w rozgrywkach szachowych i rozwiązy­
problemów i przyswajanie sobie odpowiednich nawyków umysło­ waniu szybkościowych testów inteligencji) i jej podzielności, po­
wych u jednych osób przebiega lepiej, u innych zaś gorzej. Naj- zwalającej kontrolować kilka działań jednocześnie (Horn 1982).
Te niekorzystne zmiany mogą mieć związek m.in. z pogarszaniem
się ukrwienia mózgu i zaopatrzenia w tlen pewnych jego obsza­
rów. ó w regres inteligencji płynnej nie jest wszakże tak duży,
bv nie pozwalał na dalszą kumulację wiedzy i doświadczenia
intelektualnego przez ludzi aktywnych umysłowo. Dlatego w tych
czynnościach i dziedzinach, w których wyniki bardziej zależą od
wiedzy i doświadczenia niż od szybkości przetwarzania podstawo­
wych informacji, spadek inteligencji płynnej może być z nadwyż­
ką kompensowany przez rozwój inteligencji skrystalizowanej.
Świadczą o tym zarówno obserwacje nad rozwojem kompeten­
cji zawodowej niektórych specjalistów, jak i wyniki badań. Horn
stwierdził np. za pomocą testów, że z wiekiem może wzrastać
zdolność ujmowania codziennych zdarzeń w nowy sposób, patrze­
nia na nie z różnych perspektyw, co jest cechą twórczą i życiowo
istotną. Należy więc pamiętać, że inteligencja skrystalizowana
jest czymś więcej niż systemem nabytej wiedzy. Jej rozwój po­
lega nie tylko na przyroście informacji, lecz także na pojawie­
niu się nowych i lepszych sposobów (strategii) myślenia i lepsze­
go dostępu do zasobów pamięci w wyniku odpowiedniej organi­
zacji i integracji wiedzy (Horn 1982).
To, co powiedzieliśmy dotąd o regresie inteligencji płynnej,
wskazuje na starzenie się mózgu i układu krążenia jako przy­
Rys. 5. W zrost m ierzonej testam i in teligen cji z w iek iem w grup;ie osób czynę tego procesu. Nie jest to wszakże przyczyna wyłączna.
u m ysłow o uzdolnionych (nadprzeciętnych) (wg N. B ayleya, za P rzełącz­ Niżej zajmiemy się innym, nie docenianym zazwyczaj przez ludzi
nikow ą 1978, s. 25) dorosłych źródłem zarówno regresu, jak i rezerw rozwoju.
24 25
Rezerwy mózgowe starców pamiętać, ze sama idea pomiaru inteligencji w powiązaniu z wie­
kiem, leząca u podstaw pionierskiej skali inteligencji stworzonej
Powszechnie wiadomo, że brak ruchu i wysiłku mięśniowego przez A. Bineta, zrodziła się z potrzeb szkolnictwa. Skala ta mia­
powoduje upośledzenie sprawności fizycznej. „Ciągła na prze-: ła służyć rozpoznawaniu uczniów „dojrzałych” do nauki szkolnej.
strzeni czasu — od młodości do późnej starości .:— aktywność 2. Gdy dajem y uczniom testy szybkościowe (rozwiązywane pod
ruchowa — stwierdza Wolański ■— pozwala na osiągnięcie i utrzy­ presją ograniczonego czasu na ich wykonanie), stawiamy ich
mywanie wysokiego poziomu ogólnej wydolności fizycznej.. [...]
Wiele przemawia za tym, że poziom, do jakiego obniża się wy­ w sytuacji zbliżonej do egzaminu, którą traktują z całą powagą.
dolność fizyczna i sprawność życiowa u ludzi w starszym wieku, Te same testy stanowią dla ludzi starych m ateriał raczej obcy ich
aktualnym zainteresowaniom i w mniejszym stopniu motywujący
jest nie tyle wynikiem nieuniknionych procesów starzenia ..się
ustroju, ile biologicznie nieuzasadnionego obniżania aktywności do skupionej i szybkiej pracy.
Tuchowej w miarę upływu lat. Czynniki pozabiologiczne-—psy­ P. Baltes i S. Willis dostarczyli danych, potwierdzających
chologiczne, socjologiczne i in. — decydują o narastającej już w słuszność zastrzeżeń tego rodzaju, a w szczególności niedoboru
średnim wieku skłonności do ograniczania w życiu codziennym aktywności intelektualnej. Badali oni testam i inteligencji ludzi
wysiłków fizycznych. Składa się na to brak czasu, dążenie do w wieku 60—80 lat, a następnie stwarzali im okazję do ćwiczeń
komfortu fizycznego, przesadna i nieuzasadniona troska o zdro­ umysłowych w ciągu ośmiu specjalnych posiedzeń. Joiż po tym
wie, uzasadnione tradycją dążenie młodszych do kierowania lu­ niezbyt intensywnym zabiegu stwierdzono wyraźną poprawę wy­
dzi starszych na wypoczynek itd. Wszystkie te momęnty skła­ ników niektórych testów — największą w teście relacji figural­
niają do zmniejszenia aktywności ruchowej wówczas., kiedy sta­ nych, małą zaś w znanym u nas dobrze teście Ravena (Baltes,
je się ona jedynym czynnikiem, który może utrzymywać obni-* Willis 1982).
żającą się wydolność fizyczną na poziomie niezbędnym do W innych badaniach, tym razem nad możliwościami poprawy
aktywnego życia” (Wolański 1981, s. 289—290). - -. . zapamiętywania, R. Kliegel, J. Smith i Pi Baltes (1986) zastoso­
Czy analogicznie do opisanych wyżej skutków hipokinezji (nie­ wali znacznie większą dawkę specjalnych ćwiczeń. Autorzy ci
doboru ruchu) wolno mówić o ujem nym wpływie niedoboru wyszli z założenia, że aby należycie ocenić rezerwy sprawności
aktywności intelektualnej, jej minimalizacji w kołowrocie, ru ty ­ lub rozwoju jednostki, należy ją postawić wobec skrajnie trudne­
nowej pracy zawodowej, stereotypowych kontaktów z grupką, bli­ go zadania. Żasada ta stosowana jest, jak wiemy, z dobrym skut­
skich osób i zabijania czasu przed ekranem telewizora? Czy po­ kiem w sporcie wyczynowym i wydaje się bezsporna. Wybrano
gorszenie się wyników testów z wiekiem, tłumaczone nieraz po'-* m.in. zadanie polegające na zapamiętywaniu listy słów złożonej
chopnie tylko procesem starzenia się, nie jest także rezultatem z 40 nie powiazanych ze sobą treściowo rzeczowników. Każda
niedoboru aktywności intelektualnej, będącego udziałem wielu lista przedstawiona była osobom badanym tylko raz, słówo po
ludzi dorosłych? słowie, bez możliwości powrotu do słów eksponowanych wcześ­
Pytania powyższe skłaniają do ostrożnej oceny wyników1 ba­ niej.
dań testowych przedstawionych na rys. 3 i 4. Uzyskano je w ba­ Do badań wybrano:
daniach poprzecznych, polegających na testowaniu w tym samym A. Dziesięć osób w wieku 67—78 lat. Były to osoby cieszące
czasie osób w różnym wieku. Procedura taka jest łatwo dostępna się dobrym zdrowiem i mające w badaniach inteligencji wyniki
i tania, lecz nie uwzględnia faktu, że każde kolejne pokolenie ponadprzeciętne.
wyrasta w nieco innych warunkach. Dość wskazać, że ludzfe uro­ B. Jedną młodą osobę dorosłą o inteligencji jak w grupie A ..
dzeni w drugiej połowie naszego wieku mają ¡zażwyćżaj lepsze C. Trzy młode osoby dorosłe o inteligencji mniej niż przecięt­
wykształcenie niż'ich oicowie i dziadowie, co nie 'pozostaje ¡bez ne j.
wpływu na inteligencję skrystalizowaną. Podobnie istniejącą pro­
cedura- konstruowania i stosowania testów może być źródłem Liczba badanych była, jak widać, uderzająco skąpa, lecz‘m amy
błędnych wniosków z następujących powodów: tu do czynienia'z próbą pionierską, której warto się przyjrzeć
w oczekiwaniu na dalsze rezultaty. Wsżak w przełomowych'bada“
1. Większość testów umysłowych zaprojektowano na użytek' niach Ebbinghausa (1850—1909) nad pamięcią uczestniczyła- tyl­
badań nad dziećmi i młodzieżą. Nie jest wcale pewne, czy są one ko jedna osoba, którą był sam autor. W próbach wstępnych („pre-
najwłaściwszą miarą możliwości umysłowych dorosłych. Należy testach”) eksponowano listy 40 słów W tempie 10 sekund lub 4
26 27
sekundy na słowo. Wszystkie osoby uzyskały wyniki poniżej 5 mi faktami) za koncepcją dwóch rodzajów rezerw aktywności
słów powtórzonych w bezbłędnej kolejności. Następnie przez 30 umysłowej, przedłożoną przez Baltesa i Willisa (1982). Autorzy
seansów mniej więcej godzinnych uczono wszystkich zapamięty­ ci wyróżnili rezerwy aktywne, aktualnie dostępne i rezerwy
wania list rzeczowników z wykorzystaniem metody „miejsc mne­ ukryte. Pierwsze z nich obejmują możliwości aktualnie wyko­
motechnicznych”, popularnej, jak wiemy, w starożytności (Yates rzystywane w toku takich lub innych działań. Rezerwy ukryte
1977). Polega ona na dobrym wyuczeniu się na wstępie dużej natomiast reprezentują nasz nie wykorzystywany w danym czasie
liczby konkretnych, charakterystycznych miejsc wewnątrz bu­ potencjał, który można uruchomić w wyniku odpowiedniego za­
inwestowania energii i czasu (rys. 6).
dynku lub w mieście (np. teatr, pomnik taki a taki, fontanna
itd.). Następnie każde słowo do zapamiętania kojarzone jest z ko­
lejnym takim miejscem, dzięki czemu udaje się zapamiętać bar­
dzo wiele. Niektórzy „mistrzowie mnemotechniki” od dawna po­
pisywali się wyczynami pamięci stosując opisaną metodę i inne,
jej podobne, szczególnie pomocne w zapamiętywaniu długich
szeregów liczb.
Po trzydziestu sesjach „treningowych” wszystkie osoby uzy­
skały zbliżone do siebie, bardzo wysokie wyniki: od 33 do 40
rzeczowników zapamiętanych bez zmiany kolejności (wynik n aj­
niższy — 33 miała osoba z grupy seniorów). Była to jednak próba
wvkonvwana w tempie ustalonym przez każdą osobę dowolnie.
W następnych zadaniach narzucano coraz krótszy czas ekspozycji
poszczególnych rzeczowników: 20, 15, 10, 4 i wreszcie 2 sekundy
na jedno słowo. Najlepsza z młodych osób dopiero przy rytm ie
dwusekundowym nie zdołała zapamiętać pełnej listy. Wyniki
grup A i C natomiast pogarszały się znacznie wcześniej i szybciej.
Tak więc coraz trudniejsze warunki wykonania ujaw niają ważne
różnice i granice możliwości. Wyniki seniorów pogarszały się
w równym stopniu co grupy C, a więc osób młodych z inteligen­
cia poniżej średniej (jak pamiętamy — starcy byli w testach in­
teligencji „nadprzecietni”). Tylko jeden senior, najlepszy, potra­
fił zapamiętać 30—40 rzeczowników prezentowanych w tempie
4 sekundy na jedno słowo.
Opisane badania, bardzo pracochłonne, znajduja się dopiero
w stadium początkowym. Ich wyniki wskazują wszakże niedwu­
znacznie, że nie tylko młodzi dorośli, ale i przynajmniej niektó- rozwój w ciąyu życia
r z v starcy mają pokaźne, może nawet wręcz rewelacyjne możli­
wości poprawy uzyskiwanych wyników w dziedzinie uznawanej Rys. 6. P otencjalne (hipotetyczne) i obserw ow alne przejaw y rozw oju p sy ­
potocznie za pietę achillesową ich wieku. Przedstawiony ekspe­ chicznego oraz dwa rodzaje rezerw rozwoju (Baltes, W illis 1982, s. 382).
rym ent wskazuje przy tym nie na byle jak^ poprawę, lecz na
zbliżenie sie do poziomu ..eksnerta”. „m istrza” w dziedzinie mne­ Dla większości zachowań, w tym i dla aktywności intelektual­
motechniki. W badaniach wymienionych autorów nad poprawa nej ludzi starych, istnieją zdaniem wymienionych autorów duże
zapamiętywania liczb (także z użyciem pomocnych metod mne­ rezerwy ukryte. A ktualny poziom zachowania rzadko bowiem
motechnicznych^ pewna 69-lptnia kobieta nauczyła się zapamię­ wymaga uruchomienia całego posiadanego potencjału. W yjątek
tywać szere? złożony ze 120 cyfr i eksponowany w temroie 8 stanowią tu niektórzy artyści i eksperci różnego rodzaju, którzy
sekund na cvfre. stawiają sobie tak wysokie wymagania, że zbliżają się do granic
posiadanych możliwości. O granicach tych wiemy jeszcze zbyt
To co powiedziane zostało wyżej, przemawia (na równi z inny­

28 29
mało. W każdym razie, jak stwierdzają Baltes i Willis, naw et przy
spadku ukrytych rezerw z wiekiem wiele starszych osób może
utrzymać wysoki poziom aktywności intelektualnej. Mogą. one
także poprawiać swe wyniki, podobnie jak młodzi, tyle że kosz­
tem większego wysiłku. 3, Dziedziny i przejawy rózwoju dorosłych
Rysunek 6 wskazuje m.in. na różnice proporcji rezerw ukry­
tych i wykorzystywanych w różnych okresach życia. Cytowani
autorzy zakładają, że w dzieciństwie rezerwy ukryte są najm niej­
sze, otoczenié kładzie bowiem duży nacisk na rozwój intelektual­ Spostrzeżenia potoczne
ny, stymulowany także przez dojrzewanie organizmu. W wieku
dojrzałym presja w kierunku wysokich osiągnięć intelektualnych Rozdział niniejszy ma na celu zilustrowanie głównej tezy tej
jest w naszych czasach na ogół słabsza, toteż rezerwy ukryte są książki: wskazanie na przejawy, dziedziny i możliwości rozwoju
u dorosłych większe. W starości maleją one w wyniku pogarsza­ dorosłych. Później dopiero, w części II, omówione zostaną proble­
nia się właściwości funkcjonalnych mózgu, nazywanych u nas m y rozwoju w kolejnych fazach dorosłości.
przez Obuchowskiego właściwościami bazalnymi, w odróżnieniu Jakież więc dziedziny rozwoju stoją przed dorosłymi otworem?
od stale zdolnego do rozwoju „układu programującego” (Obu- Zacznijmy od wyliczenia przedstawionego przez Elżbietę Sujak
chowski, Paluchowski 1982). w jej książce pt. Rozważania o ludzkim rozwoju (1978), poświę­
Przyjmując, że dorośli, mimo podlegania zmianom regresyw- conej refleksji na tem at przemian jednostki w wieku dojrzałym/
nym, mają z reguły duże możliwości dalszego rozwoju, rozważ­ Znajdujemy w niej nawiązanie do. znanych nam od dzieciństwa
my z kolei, jakie są najważniejsze przejawy i kierunki tego roz­ dziedzin rozwoju, z pominięciem rozwoju fizycznego. Oto owa
woju. Przedtem jednak odnotujmy ważną konsekwencję uzna­ lista, podana niemal dosłownie i zaopatrzona w użyteczną dla
nia przez badaczy, że rozwój i regres współistnieją ze sobą. Czy późniejszego komentarza numerację:
stanowisko takie nie obliguje do poczynienia dalszego kroku 1. Rozwój intelektualny. /"
w kierunku rozszerzenia pola badań..jpsychologii rozwojowej? 2. Rozwój emocjonalny (w kierunku uczuć wyższych).
Krok taki zrobiono bardzo szybko. Znalazło to wyraz w zmianie 3. Rozwój stopnia udziału świadomości w działaniu.
definicji przedmiotu tej dyscypliny. W swej nowej wersji mówi 4. Rozwój potrzeb (zmiany ważności i sposobów zaspokajania).
ona, że celem psychologii rozwojowej jest opis, wyjaśnianie 5. Rozwój i stabilizacja systemu wartości.
i modyfikowanie wewnątrzosobniczych zmian zachowania w cią­ 6. Rozwój uspołecznienia..
gu całego życia, a także różnic międzyosobniczych w zakresie 7. Rozwój moralny jako rozwój sumienia.
tych zmian '(Baltes, Reese 1984). Z definicji tej znikło naw et sło­ 8. Rozwój myślenia refleksyjnego.
wo „rozwój”. Wynika to nie tylko z trudności jego zdefiniowa­ 9. Rozwój religijny.
nia, lecz także z uznania, że przedmiotem badań powinny być Wyliczenie to zasługuje na uwagę jako przykład ujęcia zdro­
wszelkie zmiany. Ułatwia to, jak sądzę, uniikanie jałowych spo­ worozsądkowego, operującego wiedzą potoczną i zasadą różnico­
rów na temat, co w danym wypadku jest rozwojem, a co nim wania bez zbytniej troski o rozłączność klasyfikacji i uchwycenie
nie jest, nie przeszkadzając przy tym wcale interesować się zdol­ zmian kompleksowych. Przytaczam je tu wszakże nie w celu kry­
nością ludzi dorosłych do korzystnych dla nich samych i dla oto­ tykowania, lecz by podkreślić, że nawet to niekompletne — zda­
czenia przeobrażeń. niem .sam ej1a u to rk i— wyliczenie wskazuje, że dziedziny poten­
cjalnego' rozwoju :człowieka dorosłego są liczne i obszerne.
Prżyjrzyjm y się z kolei serii krótkich wypowiedzi osób w wie­
ku 26^—46 lat, zapytywanych przeze mnie o przejawy rozwoju,
zaobserwowane; u siebie ostatnio (pytanie dotyczyło też przeja­
wów ;regresu, lecz tem at ten większość osób pominęła). Walor
poznawczy tych wypowiedzi polega na rozszerzeniu ram przyto­
czonej wyżej klasyfikacji i ukazaniu wielu szczegółowych p rz e ja -'
wów rozwoju. W obrębie takich ogólnych kategorii, jak zmiany
osobowości, Wzrost wiedzy itp.
30
31
1. ,,a) Wyszłam za mąż i to wpłynęło na rozwój mojej oso­ stworzenia pomocnych schematów pojęciowych i klasyfikacji, uła­
bowości: zwiększenie wyrozumiałości, tolerancji, odpowiedzial­ twiających porządkowanie i ukierunkowanie myślenia dorosłych
ności za drugiego człowieka, nauczenie się dawania czegoś z sie­ o rozwoju oraz przekraczanie w tym myśleniu zaczarowanego
bie, a nie tylko brania, zwiększenie samodzielności. kręgu stereotypowych „właściwości psychicznych”.
bj Byłam 3 miesiące za granicą, co wpłynęło na rozwój mo­ Na uwagę zasługuje też uznawanie przez niektóre osoby bada­
jej samodzielności i rozszerzyło me wiadomości o świecie” (ko­ ne za rozwój również zmian ilościowych, takich np. jak przyrost
bieta, 26 lat). wiedzy, tolerancji itp. Pod tym względem zdrowy rozsądek pozo­
2. „Pozbycie się beztroskiego podejścia do pieniędzy i rozrzut­ staje w zgodzie z nowym rozumieniem rozwoju. Można nawet
ności. Większa tolerancja i odpowiedzialność. Regres: zwiększo­ powiedzieć, że to psychologia przechodzi na pozycje, które zdro­
na potrzeba uznania i bezpieczeństwa” (kobieta, 26 lat, po roz­ wemu rozsądkowi od dawna nie są obce. Wydaje się, że opory
wodzie). wobec obejmowania mianem rozwoju zmian bardzo drobnych mo­
3. ,,a) Wzrost ilości wiedzy fachowej. żna pomniejszyć: 1) uznając, że ignorowanie tych zmian prowa­
b) Wzrost znajomości świata i ludzi. dzi do jeszcze większych kłopotów, polegających na tym, że w
c) Zwiększona pewność siebie w stosunkach z ludźmi. wielu wypadkach rozwój jakościowy będzie się nam jawił jak
Regres: coraz trudniej podjąć decyzję” (mężczyzna, 27 lat, lekarz). deus ex machina; 2) wprowadzając wyraźny podział zmian roz­
4. „Tylko zmiany typu idealizm—realizm ” (mężczyzna, 30 wojowych na drobne i istotne, płytkie i głębokie, ilościowe i ja­
lat). kościowe, co pozwoli łatwo odróżnić interesujące nas np. funda­
5. „Przestałem osądzać innych w sposób bardzo ostry, nega­ m entalne zmiany osobowości od zmian drugorzędnych.
tywny. Próbuję widzieć dobre intencje w zachowaniu innych” Cytowane wyżej wypowiedzi skupiają się na dwóch podstawo­
(mężczyzna, 30 lat). wych klasach zmian rozwojowych. Są to: modyfikacja oraz prze­
6. „Większa zdolność dokonywania wyboru. Regres: po rzuceniu obrażenia w sferze osobowości i intelektu. Co na ich tem at mają
sportu — obniżenie sprawności fizycznej” (mężczyzna, 31 lat). do powiedzenia psychologowie? v-
7. ,,a) Stałem się bardziej liberalny, tzn. dopuszczam różno­
rodność ocen i zachowań innych.
b) Myślę bardziej w kategoriach ogólnych, podejmowania Rozwój w sferze osobowości
i realizacji dalszych i wyższych celów kosztem wyrzeczeń i rezy­
gnacji z przyjemności. Psychologowie nie ustalili dotąd wspólnego rozumienia pojęcia
c) Doskonalę znajomość języków obcych, by móc u źródeł „osobowość”, a co ambitniejsi uczeni tworzą własne teorie oso­
dowiedzieć się o poglądach innych ludzi i narodów. bowości. Niektórzy z nich, jak H. Eysenck (1981), J. Strelau
d) Racjonalniejszy sposób życia” (mężczyzna, 35 lat). (1985), zajm ują się tymi przejawami osobowości, które, jak tem­
8. „Stałam się bardziej opanowana i zrównoważona. Łatwiej perament, są w zasadzie wrodzone, a tym samym dotyczą inte­
mi na lekcjach porozumieć się z młodzieżą” (kobieta, 39 lat). resującej nas tu problem atyki marginesowo. Inni badacze osobo­
9. „Rok temu postanowiłam skończyć studia podyplomowe i to wości koncentrują się na nabytych w ciągu życia postawach, na
w pełni zrealizowałam” (kobieta, 46 lat). rolach sp'ołeczmych, ukierunkowaniach, celach życiowych itp.
Cytowane wypowiedzi najczęściej dotyczą punktów 1 i 6 z li­ Z teorii Freuda płynie inspiracja dla upatryw ania głównego
sty E. Sujak. Trudno wszakże znaleźć na tej liście miejsce dla pola rozwoju osobowości w rozbudowie jej fundamentalnych czę­
wypowiedzi wskazujących na wzrost kontroli „ja” nad ¡zachowa­ ści składowych i zmianach wzajemnych relacji między nimi. Oso­
niem, większą samodzielność itp., zupełnie zaś nie mieści się w bowość składa się wedle twórcy psychoanalizy z trzech dynamicz­
tym zestawie odpowiedź 7d („racjonalniejszy sposób życia"), nych układów. Pierwszym i najbardziej zdeterminowanym przez,
świadcząca o przełamaniu przez jej autora schematu pojmowania organizm człowieka jest „id” : system Wrodzonych popędów, po­
rozwoju jako zmian czysto wewnętrznych i zbliżeniu się do cyto­ trzeb, kieruje się zasadą rozkoszy. „Ego” jest układem, dzięki
wanego wyżej rozumienia rozwoju przez Levinsona. O tym, że „id” popycha jednostkę do natychmiastowego zaspokajania po­
dorośli często myślą o zmianach tego rodzaju, przekonamy się pó­ trzeb, kieruje się zasadą rozkoszy. „Ego” jest układem, dzięki
źniej. Zarówno lista Sujak, jak i wypowiedzi dorosłych na temat któremu jednostka uczy się poznawać rzeczywistość i przewidy­
własnego rozwoju zdają się wskazywać pośrednio na potrzebę wać w arunki oraz skutki zaspokojenia potrzeb. „Superego” na-
3 .Rozwój człowieka... 33
32
tomiast stanowi system wyuczonych nakazów i zakazów społecz­
nych, które często stają na przeszkodzie natychmiastowemu za­ talnie zarówno świat, jak i własne możliwości; nie unikają wy­
spokojeniu potrzeb, mających swe źródło w „id”. „Ego” kieruje rzeczeń w imię pracy i w niej właśnie szukają satysfakcji. Star­
si natomiast są bardziej wrażliwi na doraźne przyjemności życia
się zasadą realizmu i próbuje pogodzić impulsy płynące z „id" i ból. Interesują się nie tylko produkowaniem, lecz także bar­
z aktualnymi warunkam i i nakazami „superego”. dziej wyrafinowanym korzystaniem z takich dóbr, jak jedzenie,
W dzieciństwie, zwłaszcza wczesnym, jak łatwo zauważyć — muzyka, przyjazne kontakty społeczne. Lepiej umieją znajdować
dominuje „id”, popychając jednostkę do działań impulsywnych, i odczuwać przyjemność w toku codziennej rutyny. Jednym sło­
mało jeszcze powściąganych przez znajomość zasad postępowa­ wem stają się mniej agresywni, bardziej afiliatywni, zaintere­
nia i rozumne przewidywanie skutków. Jednym z najistotniej­ sowani więzią emocjonalną z innymi, zmysłowi.
szych przejawów rozwoju osobowości jest wedle Freuda przej­ Starsze kobiety natom iast stają się według Gutmanna nawet
ście od zasady rozkoszy do zasady rzeczywistości. Mówiąc ina­ w społeczeństwach patriarchalnych mniej afiliatywne i podpo­
czej — rozwój polega na wzroście samokontroli, wymaganym rządkowane, bardziej agresywne, władcze, autokratyczne. Są w
zarówno przez warunki życia społecznego, jak i zasady efektyw­ porównaniu z młodszymi kobietami mniej zainteresowane wspól­
nego działania w dążeniu do celów odległych, w tym rzędzie do notą, a bardziej własnym działaniem.
osiągania określonej jakości życia. Gutmann tłumaczy te zmiany uwalnianiem się kobiet i męż­
Rozwój w kierunku zastąpienia dominacji „id” zrównoważo­ czyzn po wypełnieniu obowiązków rodzicielskich od ograniczeń,
nym współdziałaniem wszystkich wyróżnionych przez Freuda narzucanych w toku młodzieńczej socjalizacji przez stereotypy
układów składających się na osobowość zaczyna się w dzieciństwie ról męskich i kobiecych. Zmiany te oznaczają m.in., że mężczy­
i zwykle postępuje nadal w 'wieku dojrzałym: Na rozwój ten źni, którzy w fazie wychowywania dzieci dawali żonom oparcie
wskazują wyraźnie niektóre z wypowiedzi cytowanych w po­ fizyczne i emocjonalne, teraz stają się bardziej ustępliwi, zależ­
przednim podrozdziale. Nie zawsze jednak doprowadza on do ni, ale i zdolni do wynikających z tego satysfakcji. Zachodzi tu
osiągania odpowiedniej harmonii. Nieraz np. obserwujemy oso­ więc jak gdyby upodobnienie obu płci, oznaczające jednak lepsze
by dorosłe z wyraźną dominacją „id”: w ich zachowaniu ude­ wykorzystanie przez każdą z nich swego jSotencjału, dotąd tłu ­
rza emocjonalność, spontaniczność, impulsywność, kolidująca nie­ mionego przez podział ról w rodzinie n a ?opiekuńcze i produk­
kiedy z wymaganiami życia i rozsądku (wymagania te — dodaj­ cyjne.
my — w epoce Freuda były bardziej rygorystyczne, zwłaszcza Wyniki uzyskane przez Gutmanna ułatw iają zaakceptowanie
.gdy idzie o życie seksualne). Kiedy indziej znów przerost „super­ tezy R. Goulda (1978, 1980), utrzymującego, że rozwój osobowo­
ego” czyni z danej osoby dokuczliwego dla otoczenia rygorystę. ści człowieka dorosłego polega m.in. na uwalnianiu się od nie­
Tak więc jedną z obszernych dziedzin rozwoju osobowości sta­ których pozostałości dzieciństwa, które mogą, choć wcale nie m u­
nowią przemiany prowadzące do bardziej harmonijnego ukształ­ szą, ciążyć na dalszym życiu. Zdaniem tego autora ipewne wy­
towania i współdziałania je,j najważniejszych układów. m iary osobowości zostają w toku wczesnej socjalizacji uformo­
Ciekawe światło na zmiany osobowości w drugim okresie ludz­ wane, co więcej — zmitologizowane w ten sposób, że dorosły
kiego życia ęzucają studia D. Gutmanna (1977, 1980). Autor ten staje wobec trudnej konieczności wyzwolenia się z tego dziedzi­
badał metodą wywiadów i testów projekcyjnych m.in. niepi­ ctwa. Tylko wtedy, gdy potrafi to uczynić, uzyskuje odpowie­
śmienne społeczności wiejskie Indian Nawaho', Majów z Meksy­ dnią kontrolę nad wyborami, których dokonuje. Aby np. stać
ku, Druzów z Bliskiego Wschodu. Porównując ludzi młodszych się w wieku średnim naprawdę indywidualnością, a nie tylko
(35—54) i starszych stwierdził on, że kobiety i mężczyźni prze­ pozostawać raz na zawsze zaprogramowanym przedstawicielem
chodzą po pięćdziesiątce przemiany rozwojowe zmierzające w danej płci, i to w dodatku staroświeckim, jednostka musi nieraz
przeciwstawnych kierunkach. Młodzi mężczyźni — powiada Gut- uwolnić się od presji standardów roli męskiej lub kobiecej, dy­
mann — są najbardziej zainteresowani własną siłą, pracą, zwy­ ktujących jej od dziecka wybór określonych zachowań, celów
ciężaniem i władzą nad otoczeniem. Starsi natomiast są bardziej oraz ooen własnego i cudzego postępowania.
zainteresowani wspólnotą i nie tyle przejawianiem własnej si­ Przykładem takiego stereotypu, który zdaniem Nancy Shee-
ły, ile wpływaniem na siły tkwiące poza nimi (w tym rzędzie
— za pośrednictwem rytualnych lub magicznych praktyk). Męż­ r.an (1976) niekorzystnie zabarwia drugą .połowę życia kobiety
czyźni młodsi starają się być praktyczni, traktują instrum en­ jeśli nie zostanie subiektywnie przezwyciężony, jest uznawanie
w naszej kulturze urody za główne kryterium oceny osób płci
34 ^ 35
żeńskiej. Stereotyp ten stawia starzejące się kobiety wobec dy­ turgia tego przeobrażenia nasuwa wiele intrygujących pytań na
lematu: poddać się tej presji z wszystkimi jej konsekwencjami tem at warunków głębokich zmian rozwojowych .poza scenerią
lub zmienić dotychczasowe kryteria somooceny. Sheenam nie metodycznego wychowania i seansów psychoterapeutycznych.
bez racji podkreśla, że tradycyjne poglądy, a naw et utrwalone
nawyki językowe stawiają starzejące się kobiety w znacznie
Rozwój intelektu
mniej komfortowej sytuacji niż mężczyzn. Dla określenia wyglą­
du sędziwego mężczyzny mamy tak pochlebne określenia, jak do­
stojny, nobliwy, patriarchalny. Dla starzejących się kobiet nato­ Przedmiotem szczególnego zainteresowania przedstawicieli no­
wego n u rtu psychologii rozwojowej stały się możliwości rozwoju
miast znacznie łatwiej o skojarzenia i epitety mniej dworne,
znane z bajek o złych wiedźmach, czarownicach na miotle... intelektualnego ludzi dorosłych. Niektóre z uzyskanych wyni­
Istnieją więc — jak dowodzi Sheenan — podwójne i niekorzy­ ków przedstawione zostały w rozdziale 2. Jak była już o tym
stne dla kobiet schematy postrzegania procesu starzenia się. mowa, rezultaty badań testowych początkowo zdawały się świad­
Wyzwolenie się kobiety spod ich destruktyw nej presji można czyć niezbicie o> regularnym i powszechnym spadku inteligencji
z wiekiem. Ten uproszczony obraz został zakwestionowany przez
uznać za jeden z przejawów jej rozwoju. wyniki, które uzyskał K. Schaie (1983) w rezultacie swych trw a­
Wyżej omówione zostały przykładowo stopniowe zmiany oso­ jących 21 lat badań z wykorzystaniem udoskonalonych przez
bowości dorosłych, istotne i typowe dla wielu ludzi. Brak tu siebie strategii doiboru osób badanych. Stwierdził on, że obraz
miejsca na wyliczanie zmian o charakterze wybitnie indywidual­ totalnego spadku inteligencji testowej z wiekiem jest fałszy­
nym. Ograniczymy się do jednego przykładu, którego osobliwość wy. W wieku dojrzałym aż do 70 roku życia tylko część osób
polega na tym, że radykalna zmiana nastąpiła gwałtownie, nie­ wykazuje znaczące pogarszanie wyników, część utrzym uje się
jako z miejsca, a nie — jak to zwykle bywa — w rezultacie dłu­ na nie zmienionym poziomie, część zaś wykazuje pcprawę. Naj­
gich i powolnych, wręcz niedostrzegalnych przeobrażeń. Przy­ ważniejszym osiągnięciem Schaiego jest ydowodmienie, że ob­
kład ten został zaczerpnięty z historii i dlatego zdaniem jedne­ serwowane u dorosłych różnice wynikóyp zależne są nie tylko
go z czytelników rękopisu tej książki należałoby go pominąć od wieku, lecz w równie istotnej mierze od kohorty, czyli przy­
jako anegdotyczny, nie licujący z powagą metod przyjętych w należności do określonego rocznika urodzenia. Osoby urodzone
psychologii. Jednak podjęcie ignorowanych dotąd, niedostępnych później i wychowane w korzystniejszych warunkach mając np.
metodzie eksperymentalnej tematów wymaga rehabilitacji 40 lat mogą mieć lepsze wyniki niż ludzie czterdziestoletni uro­
metody biograficznej, metody opisu przypadków itp. A przyto­ dzeni dużo wcześniej.
czony niżej kazus ma i tę zaletę, iż obrazuje rozwój moralny, Wiele ludzi dorosłych, a zwłaszcza starych, żyje na ogół w wa­
będący jak dotąd piętą achillesową psychologii rozwojowej, je­ runkach niedoboru aktywności (deprywacji) intelektualnej (Bal­
śli zważyć, iż głośne badania Kohlberga koncentrowały się nie tes, Baltes 1980), mają więc oni ukryte rezerwy rozwoju. Jednak­
na tym, co ludzie robią w sytuacjach 'wyboru moralnego, lecz że poprawna ocena możliwości i przejawów rozwoju intelektu­
zaledwie na tym, co mówią na tem at takich sytuacji (1983). alnego dorosłych wymaga czegoś więcej niż wspomnianego w y­
Gdy przyszły, owiany do dziś legendą, prezydent Abraham żej rozróżnienia inteligencji płynnej i skrystalizowanej. Wyma­
Lincoln (1809—1865) był jeszcze młodym prawnikiem i polity­ ga skonstruowania nowych narzędzi pomiarowych i pewnych no­
kiem, miał osobliwą przywarę. Zwykł mianowicie napastliwie wych pojęć opisowych. Testy inteligencji w gruncie rzeczy do­
krytykować i ośmieszać inne osoby, m.in. za pomocą listów d ru ­ stosowane są do pomiaru sprawności ważnych i charakterysty­
kowanych anonimowo w prasie. Niezbyt chwalebny ten zwyczaj cznych dla młodzieży szkolnej i studentów, których główna ak­
porzucił on nagle i radykalnie po tym, jak jeden z zaatakowa­ tywność polega na szybkim rozwiązywaniu abstrakcyjnych za­
nych polityków, krew ki Irlandczyk, doszedł nazwiska autora dań, stawianych przez nauczycieli. Mierzą one sprawności czysto
anonimu i wyzwał Lincolna na pojedynek. Pojedynek na ciężkie formalne, abstrahując od treści przetwarzanych danych i sytu­
szable kawaleryjskie odwołano w ostatniej chwili w wyniku li­ acji, odgrywających istotną rolę w pracy umysłu ludzi dorosłych.
stu z przeprosinami, tym razem opatrzonego' już podpisem n a­ Jak przekonująco dowodzą F. Dittmann-Kohli i P. Baltes
szego bohatera. Odtąd Lincoln nigdy nikogo nie ośmieszał nie (1986), rozwój inteligencji ludzi dorosłych najlepiej można zro­
tylko anonimowo, ale i jawnie. Co więcej: naw et przesadzał w zumieć biorąc pod uwagę kontekst ich myślenia, jaki stanowią
unikaniu krytykowania kogokolwiek (Korusiewicz 1975). Drama­ realne w arunki i ryzykowne zadania życiowe. Autorzy ci po­
36 37
jm ują rozwój intelektualny człowieka dorosłego jako proces dal­ znania i zrozumienia rzeczywistości przez tworzenie modeli,
szych zmian nie tyle w sferze formalnych sprawności intelektu­ w których zachodzą ścisłe i stałe relacje między elementami,
alnych (mierzonych testami inteligencji), ile w zakresie rozwią­ oparte na systemie prawidłowości, które należy poznać i odpo­
zywania autentycznych problemów zawodowych i osobistych wiednio stosować. Myślenie to Piaget demonstrował i badał m.in.
oraz doskonalenia posiadanego systemu wiedzy pragmatycznej. za pomocą zadania z kulami bilardowymi, w którym badane
Proces ten w pomyślnych wypadkach prowadzi do doskonalenia dzieci w czwartym stadium rozwoju umiały samodzielnie wykryć
takich właściwości umysłu, jak sceptycyzm wobec wiedzy wła­ zależność między kątem padania i odbicia. Myślenie oparte na
snej i cudzej, relatywizm myślenia, liczący się z tym, że zmiana operacjach formalnych, tak jak je rozumiał Piaget, stanowi po­
kontekstu może nadawać tym samym rzeczom odmienne znacze­ tężne narzędzie poznania. Lecz jego słabość ujawnia się w kon­
nie i powodować, że np. jakaś skuteczna zasada staje się prze- frontacji z procesami przemian, w których zawodzi założenie
ciwcelowa, itp. 0 niezmienności modelu, jego elementów i reguł. W yłaniające się
Jednym z najbardziej fascynujących problemów badawczych trudności można pokonywać uciekając się do myślenia dialek­
ostatniego ćwierćwiecza naszego wieku stało się w psychologii tycznego, ukierunkowanego na postrzeganie świata jako procesu
pytanie nawiązujące do znanego nam już z rozdziału 1 odkrycia rozwojowych transformacji. Istotę piątego stadium rozwoju m y­
J. Piageta, że ostatnie, czwarte stadium rozwoju myślenia, sta­ ślenia w porównaniu ze stadium czwartym dobrze ilustruje
dium operacji formakiych, pojawia się między 11 a 15 rokiem przedstawiony przez Bassechese’a (1984) przykład rozwiązania
życia. Czy jest to rzeczywiście stadium ostatnie? Czy w myśleniu tego samego problemu przez trzy matki.
dorosłych nie da się zaobserwować dalszych zmian strukturalnych Każda z trzech matek: Maria, Helena i Judyta wychowała
pozwalających mówić o piątym stadium rozwoju? Pytanie to własną córkę i starała się jej wpoić pewien system wartości.
podjęło ostatnio wielu badaczy. Ich główne hipotezy i fragmen­ 1 oto każda z m atek stwierdza, że jej córka wiele z tych w ar­
taryczne — jak dotąd — dane wskazują na to, że rozwój myśle­ tości odrzuca.
nia w okresach następujących po wieku dorastania może (choć Maria jest bardzo zmartwiona i widzi „tylko dwa możliwe
wcale nie musi) przynosić zmiany jakościowe. Zmierza on w n a­ sposoby wyjaśnienia tego faktu. Jeśli jej własny system wartości
stępujących kierunkach: jest właściwy, poniosła ona klęskę wychowawczą, nie zdoławszy
1) Wzrasta relatywizm myślenia, wyrażający się w przecho­ skutecznie wpoić go córce. Z kolei gdyby przyjąć, że system
dzeniu od bezkrytycznej wiary w świadectwo zmysłów i autory­ wartości córki jest właściwy, należałoby uznać, iż życie Marii
tety do liczenia się z względnością wiedzy i znaczeniem kontek­ opierało się na nieodpowiedniej podstawie i matka nie zasługu­
stu sytuacyjnego lub poznawczego dla oceny określonych faktów, je na szacunek swej córki.
reguł, decyzji. Akceptacja sokratejskiego sceptycyzmu wobec Helena natom iast nie przejm uje się różnicami, o których mo­
własnej wiedzy ułatwia tu poszerzanie horyzontów poznawczych wa. Jej zdaniem wybór wartości jest sprawą subiektywną i każ­
i postępy na drodze do mądrości. dy kieruje się tu własnymi racjami. Ważne jest, by szanować
2) Rozwija się zdolność myślenia dialektycznego, wyrażająca się ludzi niezależnie od ich przekonań. Helena aprobuje swą córkę
w rozumieniu napotykanych sprzeczności i godzeniu ich przez mimo dzielących je różnic.
poszukiwanie nadrzędnych perspektyw poznawczych i syntez. Wreszcie trzecia z matek, Judyta zdaje sobie sprawę z tego,
3) Specyficznym, szczególnie cennym owocem rozwoju ludzi że wartości podlegają ewolucji. Ludzie próbują kierować się
dorosłych bywa mądrość, będąca połączeniem bogatej wiedzy ży­ nimi w praktyce i w rezultacie tych poczynań zarówno zmieniają
ciowej i szczególnych przymiotów myślenia, w tym wymienio­ w jakimś stopniu swe otoczenie, jak i zyskują nowe doświadcze­
nych pod 1 i 2. nia, prowadzące do wyłonienia się i akceptacji nowych wartości.
Przyjrzyjm y się nieco bliżej dwom ostatnim kierunkom tych Judyta sądzi, że wartości uznawane przez córkę są wynikiem
przeobrażeń. zarówno jej matczynych oddziaływań, jak i osobistych doświad­
M. Basseches (1984) uważa, że piąte stadium rozwoju myślenia, czeń córki, których ona sama nie miała. Zamiast rozważać, po
osiągane przez niektórych dorosłych, to myślenie dialektyczne. czyjej stronie jest słuszność, zastanawia się, które z wartości
Pogląd ten nawiązuje do heglowskiego rozumienia dialektyki córki mogłaby sama; przejąć z myślą o własnej przyszłości.
i wskazuje na ograniczenia myślenia w czwartym stadium roz­ W przytoczonych przykładach tylko Judyta osiąga poziom
woju. Myślenie na poziomic operacji formalnych zmierza do po­ myślenia dialektycznego. Wychodząc poza wnioskowanie w ra­
33 39
mach systemu statycznych i sztywnych przeciwstawień, jak to Todzajem wiedzy dotyczącej natury człowieka i jego relacji z oto­
czyniła Maria, i poza oderwany od procesu przemian relatywizm czeniem. Jedne z najstarszych przykładów zastosowania tej wie­
Heleny, Judyta ujm uje rozważany problem w historycznej dy­ dzy znajdujem y w biblijnym opisie sądu Salomona w sporze
namice i perspektywie, co pozwala zrozumieć i pogodzić rozbież­ dwóch kobiet o dziecko. Pozornie irracjonalna decyzja Salomona,
ności ocen i dążeń. by rozciąć sporne dziecko i każdej niewieście dać połowę, oka­
Judyta osiągnęła piąte stadium rozwoju myślenia. O ilu do­ zała się trafnym testem, który pozwolił odkryć prawdziwą matkę.
rosłych można to powiedzieć? Badania empiryczne są tu jeszcze W naszych czasach wiedza oparta na obserwacji potocznej i re­
mało zaawansowane i nie przynoszą zgodnych i klarownych 'wy­ fleksji jest często lekceważona, lecz w społeczeństwach pierwot­
ników. Pewne światło na tę sprawę rzucają w yniki badań, któ­ nych, nie mających piśmiennictwa, była ona jednym z w arun­
rych autoram i są D. K ram er i D. Woodruff ¡(1986). Porównywa­ ków przetrwania i pomyślności. Nie straciła ona jednak znaczenia,
no myślenie formalne, relatywistyczne i dialektyczne w trzech o czym świadczą m.in. przykłady niemądrego zachowania ro­
grupach wiekowych: u młodych dorosłych (17—25 lat), w wieku dziców wobec dzieci.
średnim (40—55) i senioralnym (60—75). Nie stwierdzono różnic Istota mądrości polega nie na tym — jak powiadają wymienie­
w myśleniu formalnym, co oznacza, że proces starzenia się nie ni autorzy — że dana osoba już wie wszystko, co trzeba, lecz
upośledził tego, co zgodnie z badaniami Piageta jest nabytkiem na tym, że ma ona badawczy stosunek do świata, a ponadto zda­
rozwojowym okresu dorastania. Grupa senioralna była znacząco je sobie sprawę z ograniczeń swej wiedzy. Ten właśnie oparty
lepsza w myśleniu relatywistycznym i dialektycznym od grupy na doświadczeniu m ądry sceptycyzm Arystoteles przypisywał lu­
młodych dorosłych. W myśleniu dialektycznym jednak osoby dziom starym jako owoc doświadczeń i doznanych zawodów
w wieku średnim nie były lepsze od młodych dorosłych. Dlacze­ (Arystoteles 1950). Filozoficzny sceptycyzm poznawczy, wyrażo­
go? Wszyscy badani w liczbie 60 osób (w połowie kobiety) mieli ny w słynnym zdaniu Sokratesa „Wiem, że nic nie wiem”, znaj­
podobne wykształcenie: średnio 13— 15 lat nauki szkolnej za duje wsoółczesny wyraz w określeniu przez J. Meachama mąd­
sobą, lecz nie była to próba losowa. Przyjm ując, że rozwój do­ rości jako zachowania równowagi międzyyprzyrostem posiadanej
rosłych nie jest koniecznością, lecz jedynie szansą do zdyskonto­ przez jednostkę wiedzy i świadomością, fiż ciągle pozostaje wiele
wania, możemy się spodziewać, że rozwiązanie podobnych zaga­ do poznania (Meacham 1983). Za zgodny odnotowania trium f mą­
dek wymagać będzie niekiedy poznania indywidualnej drogi ży­ drości uznać też można zmierzch dziewiętnastowiecznego para­
ciowej badanych osób. dygmatu, zgodnie z którym rozwój intelektualny ludzkości, a co
Przejawem śmiałego poszukiwania nowych pojęć, mogących za tym idzie — i pojedynczych jednostek, zmierza do zwycię­
charakteryzować rozwój myślenia dorosłych, jest wprowadzenie skiego wyparcia pierwiastka fantazji, poezji, wiary (mythos)
ostatnio do psychologii pojęcia dotąd uważanego za niegodne
ścisłej nauki empirycznej, jakim jest pojęcie mądrości (Clayton, b
Birren 1980, Dittmann-Kohli, Baltes 1986, patrz też Pietrasiński
1987). Freya Dittmann-Kohli i P. Baltes określają mądrość jako
zdolność do wydawania trafnych sądów na temat ważnych, lecz
niejasnych problemów życiowych. Owa niejasność problemów
życiowych, to, iż są często „źle określone”, czyli mogą 'być po­
strzegane tak lub inaczej (są. bowiem wieloznaczne i w yrastają
przed człowiekiem w formie wymagającej dopiero sprecyzowa­
nia) różni je zasadniczo od zadań formalnych z testów inteligencji,
w których jednoznaczność wymagań doprowadzono do perfekcji.
Rozwiązywanie realnych problemów życiowych wymaga nie
tylko biegłości w myśleniu, lecz także wiedzy, dotyczącej za­
równo danego problemu, jak i konteikstu, w który jest on uw i­ Rys. 7 D w a najogólniejsze system y poznania i przetw arzania inform acji
kłany. Dlatego mądrość nie jest tylko pewną sprawnością inte­ oraz ich w zajem ne oddaiały wania: a) hierarchiczny m odel rozw oju, p ole­
lektualną wysokiego rzędu, lecz także ważną wiedzą szczegól­ gający na w ypieraniu system u m ythos przez logos, b) m odel rów noległy,
nego pokroju. Według Vivian Clayton i J. Birrena mądrość jest w którym rozwój polega na w zajem nym w zbogacaniu się obu system ów
(L abouvie-V ief 1985).
40
41
przez pierwiastek racjonalnego poznania (logos), reprezentowany 3) wykorzystywanie czasu wolnego na zajęcia mało obciąża­
przez naukę. Jak starała sią pokazać w swym znakomitym refe­ jące układ krążenia i mięśnie;
racie na światowym kongresie psychologii rozwojowej w roku 4) obfite wysokokaloryczne odżywianie, przekraczające nie­
1985 w Tours Gisela Labouvie-Vief, dziś zyskuje uznanie pogląd, raz potrzeby organizmu w wymienionych wyżej warunkach.
że mythos i logos to pierwiastki nie wrogie i przeciwstawne, Tryb taki, aprobowany przez wielu jako osiągnięcie życiowe
lecz uzupełniające się i wzbogacające wzajemnie (rys. 7). (Nie w dążeniu do wygody i komfortu, zasłużony przeciwnik hipoki-
dysponuję tekstem Labouvie-Vief, do którego mógłbym zaintere­ nezji K.H. Cooper (1968) porównuje do idealnych warunków
sowanych czytelników odesłać, cytuję z pamięci). tuczu trzo d y .1 Ograniczenie ruchu w połączeniu z wysokokalo­
To, co powiedziane zostało wyżej, nie wyczerpuje przejawów ryczną dietą prowadzi zazwyczaj do całej serii znanych dziś sze­
potencjalnego rozwoju intelektualnego ludzi dorosłych. Wskazu­ roko zmian w organizmie i zagrożeń chorobowych. Zmianę pod­
je jednak wyraźnie — jak wolno mniemać — na anachronizm stawową stanowi tu spadek masy mięśni i przyrost wagi ciała
obiegowego sprowadzania tego rozwoju do powiększania zasobu zwiększający prawdopodobieństwo miażdżycy, cukrzycy oraz in­
wiedzy. nych chorób metabolicznych. W badaniach przeprowadzonych
w Szwecji śledzono zmiany wagi ciała mężczyzn między 20 a 53
rokiem życia. Mężczyźni aktywni ruchowo po 33 latach od pierw­
Rozwój fizyczny
szego pomiaru zachowali swą początkową wagę, natomiast osobni­
cy mało aktywni, prowadzący siedzący tryb życia, ważyli prze­
Nie bez kozery zarówno Elżbieta Sujak, jak i cytowane wyżej
osoby badane, wymieniając dziedziny i przejawy rozwoju w wie­ ciętnie o 8 kg więcej (Kozłowski 1986).
ku dojrzałym, zgodnie pomijały rozwój fizyczny. W wieku do­ Rozwojem ciała rządzą przede wszystkim prawa dziedziczności,
jrzałym pogarszają się wskaźniki fizjologiczne naszego ciała. na które nie mamy wpływu. Za ich głównie sprawą ludzie różnią
Zmniejsza się stopniowo pojemność życiowa płuc, wydłuża czas się konstytucją cielesną, wigorem, urodą. Jednak wielowiekowe
reakcji na bodźce wzrokowe i słuchowe, spada zdolność akomo- tradycje kultury fizycznej, higieny, kosmetyki itp. wskazują, że
dacyjna oka, maleje masa mięśni itp. Czy można tu więc mówić istnieje pewien margines zależności wymienionych cech od śro­
o jakichkolwiek zmianach rozwojowych? dowiska i działań samej jednostki. Granice możliwości osobiste­
Pomocą w odpowiedzi na to pytanie będzie rozważenie na go wpływania przez człowieka na własne ciało najlepiej demon­
wstępie faktów nie budzących żadnych wątpliwości, a miano­ strują z jednej strony sportsmeni, z drugiej zaś — sybaryci roz­
wicie wybitnych możliwości i osiągnięć człowieka w przyspiesza­ miłowani bez granic w rozkoszach stołu.
niu naturalnego regresu swego organizmu. Nie będziemy się tu To, co osiągają w wyniku ćwiczeń sportowcy, fizjologowie
rozwodzić nad namiętnością do alkoholu, tytoniu, narkotyków zwykli nazywać nie zmianami rozwojowymi, lecz ostrożniej —
wszelkiego rodzaju. Zwróćmy uwagę na czynnik z. pozoru zupeł­ adaptacyjnymi. Najbardziej imponująca z tych zmian zda się
nie niewinny, jakim jest spadek aktywności ruchowej wielu dotyczyć wzrostu objętości wyrzutowej serca, dzięki czemu sta­
ludzi w wyniku mechanizacji pracy i poszukiwania komfortu jemy się zdolni do intensywnego wysiłku w dłuższym niż dotąd
fizycznego przez oszczędność wysiłku dzięki fascynującym wy­ czasie. „Zwiększenie objętości wyrzutowej serca — pisze Stani­
nalazkom naszych czasów. Z eksperymentów nad zwierzętami sław Kozłowski — jest najbardziej istotną zmianą adaptacyjną,
wynika, że drastyczne ograniczenie ruchu u młodych osobników jaka zachodzi w narządzie krążenia pod wpływem wytrzymałoś­
wywołuje charakterystyczne zmiany starcze, takie jak atrofia ciowego treningu fizycznego: każdy skurcz komór serca może
tkanek i narządów wewnętrznych, odwapnienie kości, spadek teraz wyraucać na obwód więcej krwi. Wielkość ta może zwięk­
wydolności fizycznej (Szwarc 1985). Tryb życia wielu mieszkań­ szyć się w spoczynku z około 75 ml do około 150 ml, a naw et
ców naszych miast ^upodabnia się pod wieloma względami do więcej u ludzi wysoko wytrenowanych” (Kozłowski 1986, s. 67).
warunków stwarzanych owym zwierzętom eksperymentalnym. Możemy wątpić, czy osoba, która w wieku dojrzałym zaczęła
Cechuje go bowiem: uprawiać sport, „rozwinęła się” dzięki temu fizycznie. Nie ma
1) wykonywanie pracy nie wymagającej większego wysiłku
mięśni; 1 N ajbardziej znanym dziełem K.H. Coopera, tw órcy słynnego d w u -
2) poruszanie się głównie za pomocą zmechanizowanych środ­ nastom inutow ego testu spraw ności fizycznej, jest książka pt. A e r o b i c s
ków transportu; (N ew York 1968, Bantaan Books).

42 43
natomiast wątpliwości co do tego, że wprowadzając do repertuaru własnej przewagi nad rozmówcą, wykazanie swojej racji, lep­
swych zająć nowy rodzaj czynności wpłynęła ona na korzystny szej wiedzy, szlachetniejszych zasad itp. Kłótnie rodzinne i ko­
rozwój struktury swego życia w rozumieniu zaproponowanym leżeńskie często m ają początek w takim właśnie licytowaniu się
przez wzmiankowanego już Levinsona. osób, na tyle jeszcze skromnie rozwiniętych duchowo, że potrzeb­
Tak więc kolejnym przejawem i polem rozwojiu człowieka do­ ne jest imTciągłe dowodzenie, że jednak nie są takie złe, wprost
rosłego jest modyfikacja aktywności ruchowej, sposobu odżywia­ przeciwnie, są lepsze od innych, Gra zwana „To wszystko przez
nia się i repertuaru specjalnych „czynności hedonistycznych”, ciebie”, prowadzona np. przez żonę, ma na celu umocnienie sie­
czyli takich, które mają wzmagać przyjemne doznania i samopo­ bie i męża w przekonaniu, iż to on właśnie jest sprawcą jej złe­
czucie. Zmiany te mogą zmierzać do utrzym ania szeroko rozu­ go samopoczucia i różnych niepowodzeń.
mianej sprawności i odporności organizmu na odpowiednio ko­ Już samo poniechanie którejś z wymienionych form zachowa­
rzystnym poziomie. Trudno wątpić, iż zamiana niszczących prak­ nia wobec innych osób można uznać za przejaw rozwoju. Podob­
tyk hedonistycznych (palenie, picie alkoholu) na nie niszczące nie jak podjęcie jakiejś nowej form y zachowania, wzbogacającej
jest dla wielu dorosłych jednym z najbardziej istotnych zadań, korzystnie nasz dotychczasowy repertuar aktywności.
łączących się wyraźnie z ogólnym rozwojem intelektualnym Niezwykle ważnym przejawem zarówno rozwoju, jak i regresu
i duchowym. Grecki ideał wielostronnego rozwoju fizycznego człowieka są właśnie zmiany repertuaru jego czynności, dążeń
i duchowego potwierdza tu swoje walory w sposób szczególnie życiowych, stawianych sobie zadań. A także przemiany polega­
inspirujący. Znalezienie bowiem upodobania w nowych źródłach jące! na więzi z coraz to innymi ludźmi, instytucjam i itp. Na
przyjemności, poza sferą tradycyjnych używek i „komfortu tu ­ zmiaj^y tego rodzaju szczególną uwagę zwrócił cytowany już
czam i”, wymaga rozkwitu wrażliwości na piękno, wiedzę, dobro, wyżej Levinson (1978). Autor ten stwierdza, że mówiąc o roz­
twórczość i inne wartości, cenione tak bardzo już w czasach od woju człowieka dorosłego ma na uwadze rozwój struktury jego
nas odległych. życia, rozumianej jako podstawowy w danym czasie wzorzec
jego aktywności i powiązań z otoczeniem.yStruktura życia jest
według Levinsona kompleksem najważniejszych w danym czasie
Przemiany struktury iycia związków jednostki ze światem i potencjałem rozwojowym włas­
nej osoby, wyrażającym się w dominacji pewnych ról społecz­
Rozwój psychiczny człowieka opisuje się tradycyjnie przede nych, wartości, celów i postaw oraz potrzeb osobistych.
wszystkim jako reorganizację i przyrost, i to przyrost dotyczący Zmiana stru k tu ry życia w wieku dojrzałym może polegać np. na
właściwości wewnętrznych (wzrost samokontroli, rozkwit talen­ porzuceniu priorytetu przyznawanego dotąd przez daną osobę
tu itp.). W rozumieniu tym rozwój sprowadza się do progresyw­ pracy zawodowej na rzecz roli rodzicielskiej lub na rzecz równo­
nych przekształceń jakiejś właściwości, która w mniej rozwinię­ wagi obu tych ról. Tak rozumiana struktura obejmuje osobo­
tej postaci istniała już wcześniej, zwykle w początkach dzieciń­ wość, ale — co ma ważne konsekwencje dla pojmowania rozwo­
stwa. W rozumieniu nowym rozwój może dotyczyć samego zacho­ ju — wykracza poza nią, bo oznacza też powiązania z konkret­
wania (a nie tylko jego wewnętrznych uwarunkowań) i nie musi nymi osobami i instytucjam i, które tę strukturę współkonstytuują
polegać na przyroście: może polegać na zmianie repertuaru czyn­ (np. u trata pracy lub szans na upragniony awans przynosi ważną
ności, na zastąpieniu czegoś, co było (np. jakiejś formy zacho­ zmianę struktury życia). Takie ujęcie rozwoju oznacza godne
wania), czymś innym, a naw et na poniechaniu pewnych daw­ uwagi zbliżenie się psychologii do ekologicznego i socjologicznego
niejszych zachowań. rozumienia rozwoju, w którym jednostka rozpatrywana jest jako
Wyjaśnijmy to na przykładzie nawiązującym do spostrzeżeń fragm ent większych układów, takich jak społeczeństwo, gatunek,
E. Bem e’a (1987) na tem at typów prowadzonych przez ludzi roz­ nisza ekologiczna.
mów. Rozmowy, zwłaszcza w gronie bliskich osób, nie zawsze są S truktura życia podlega według Levinsona wielokrotnie zmia­
czymś w rodzajiu rzeczowej wymiany informacji, jak w przy­ nom, przechodząc kolejno okresy stabilizacji i przekształceń. Ba­
padku turysty, który w obcym mieście pyta o drogę i miejscowe danie jej wymaga wyjścia poza ram y tradycyjnej problematyki
osobliwości. Są one często, jak to określa Berne — rodzajem gry, psychologii osobowości i zainteresowania się przebiegiem drogi
która zmierza do poszukiwania mało konstruktyw nych satysfak­ życiowej człowieka. Przemianami struktury życia zajmiemy się
cji. Na przykład gra w „moje lepsze” ma na celu pokazanie bliżej w części II.
44
Pogłębianie sensu życia i przemiany ku pełniejszemu psychologicznej istotą polimorficzną. Oznacza to, że każda jedno­
człowieczeństwu stka ma potencjalnie przed sobą wiele wariantów i wyników
końcowych rozwoju. Ten sam organizm biologiczny dziecka mo­
Wyżej omówione zostały niektóre dziedziny rozwoju dostępne że się rozwinąć w osobę jedno- lub wielojęzyczną, w dziedzica
dorosłym. Rozwój ten zmierzać może ku dość izolowanym i roz­ lokalnej tylko lub ogólnoludzkiej kultury, zwolennika lub wro­
proszonym wynikom, takim jak podniesienie kwalifikacji zawo­ ga określonej ideologii — w zależności od tego, kiedy i w jakim
dowych lub opanowanie jakiegoś hobby. Ale nieraz zostaje on
podporządkowany wartościom i celom najwyższym, scalającym miejscu przyszedł na świat.
Tak więc jednostka staje się człowiekiem w sensie psycho­
pojedyncze dążenia i podnoszącym rangę oraz pogłębiającym sens logicznym dzięki w yrastaniu w wychowującej ją społeczności,
całego życia. W tej właśnie ewolucji ku dobrze ugruntowanym która zawsze jest społecznością mniej lub bardziej partykular­
syntezom upatrywać można przejaw specyficznej przewagi wie­ ną. To znaczy taką, która narzuca taki, a nie inny język, zwy­
ku dojrzałego nad młodzieńczym.
czaje, system wartości. W przekazie tym są elementy kultury
W młodości rozwój znajduje wyraz głównie w przyroście re­ innych społeczności, ale także miejscowe, zaściankowe preferen­
pertuaru dostępnych zachowań i sprawności ich przebiegu. cje, przesądy, awersje. Najpierw stajem y się ludźmi partykular­
Wiek dojrzały daje coraz skromniejsze pole do popisu w tej nymi, wyrastającymi z konkretnej społeczności. Za jej pośred­
sferze. Jego potencjalną domeną są postępy i udoskonalenia w nictwem uczestniczymy zarazem w ogólnoludzkim dorobku
innych wymiarach: w kierowaniu życiem, nadawaniu mu wyż­ i ogólnoludzkiej kulturze. Jest to jednak— zwłaszcza w dzie­
szej jakości i harmonii, większej wartości i sensu. Należy tu tak­ ciństwie i młodości — uczestnictwo ograniczone do tego, co spo­
że osiąganie wyżyn w rozwoju wewnętrznym, w ocenie zja­ łeczność miejscowa stara się nam przekazać lub na co zezwala
wisk, w rozumieniu i przełamywaniu ograniczeń wyniesionych i co udostępnia nam na miarę zaawansowania własnego ucze­
z wcześniejszych okresów życia. Przemiany takie, będące rozwo­ stnictwa w kulturze ogólnoludzkiej.
jem ku pełniejszemu człowieczeństwu, są możliwe, lecz z wielu „Człowiek partykularny”, wyrosły w okfeślonej grupie spo­
względów nie są, jak dotąd, powszechne. Ich wartość ponad- łecznej, narodzie, kraju, ma oczywiście indywidualność, ma oso­
osobista polega na uzdolnianiu dorosłych do jednego z najdo­ bowość uformowaną tak lub inaczej w wyniku swej własnej,
nioślejszych ich zadań, jakim jest wspomaganie rozwoju młode­ partykularnej historii rozwoju w partykularnym otoczeniu. Mo­
go pokolenia. Doskonalenie się w tej misji teoretycznie nie ma że to być osobowość wszechstronna i harmonijna, dojrzała, od­
granic.
powiedzialna za siebie — lub wręcz odwrotnie. A. Maslow
Co rozumiem przez osiąganie przez dorosłych pełniejszego (1986) charakteryzuje pełnię człowieczeństwa jako szczególny
człowieczeństwa? Nie wystarczy tu stwierdzić, że „bycie czło­ sposób funkcjonowania osoby „w pełni rozwiniętej”, czyli otw ar­
wiekiem” jest właściwością stopniowalną; historia, literatura tej na doświadczenie, autonomicznej, zintegrowanej, obdarzonej
piękna oraz wiedza potoczna oferują tu liczne agzemjplifikacje poczuciem humoru, zdolnej do miłości itp. Przymioty tego ro­
— od ludzi szlachetnych, mądrych i ofiarnych aż po typy, któ­ dzaju nie są jedynie — jak wolno sądzić — wrodzonymi atry­
rym najchętniej odmówilibyśmy miana człowieka. Jest to roz­ butam i naszej natury, lecz znajdują wzory, wsparcie lub prze­
legły temat dla filozofów i moralistów, którego nie sposób tu szkody w formującym nas otoczeniu.
rozwijać.
Przykładem osobowości partykularnej, która tkwi w swym
Złożona natura człowieka wyrażana bywa za pomocą takich partykularyzm ie i nie aspiruje do rozwoju, będzie młody męż­
określeń, jak homo sapiens, homo faber, homo socius, zoon po­ czyzna, którego cała aktywność i zainteresowania wyczerpują
liticón, homo symboliicus. Wszystkie te epitety wydają się tra ­ się w takich rolach jak: 1) rola pracownika spełniającego ru ty ­
fne i każdy z nic^ dopełnia pozostałe. Wypada tu nadto przy­ nowe, otępiające zadania, 2) rola domowego tyrana, który we
pomnieć, że człowiek jest istotą o niebywałej zdolności uczenia własnej rodzinie reprodukuje zachowania swego ojca, 3) rola
się i że jego rozwój psychiczny jest nie tylko wynikiem biolo­ telewidzyka. O zrodzeniu się u tego mężczyzny aspiracji do roz­
gicznego dojrzewania, lecz także, i to. w decydującej mierze — woju ku pełniejszemu człowieczeństwu, o wstępnym kroku w
przyswajania kultury. Każde normalne ludzkie dziecko jest na tym kierunku powiemy np. wówczas, gdy dołoży an starań, by
początku bogatym zbiorem możliwości. Dzięki swej zdolności pojąć uwarunkowania i ograniczenia rozwoju własnej osoby
do rozwoju przez uczenie się od otoczenia jest w swej naturze przez formujące go okoliczności, by zrozumieć swe miejsce w
46 47
społeczeństwie, historii oraz relatywność wszystkiego, co bez­ sycone pierwiastkami ułatwiającymi asymilację ogólnoludzkiej
krytycznie uznał kiedyś za niezachwiane, bezdyskusyjne. Być kultury, a następnie — po fazie dziecięcej inicjacji — rozwój
może nie uczyni on żadnego dalszego kroku w kierunku wyra­ przez samodzielne jej przyswajanie. Już sam język ojczysty —
stania ponad swoje dziedzictwo, lecz i ten krok ku nowej sa- światowy bądź lokalny — jest tu czynnikiem arcyistotnym.
mowiedzy godzi się uznać za ważny. Zwiększa on bowiem szan­ Pierwsze zainteresowania młodego Schweitzera ogniskowały
se na to, iż nasz bohater będzie odtąd mniej pewien swej nie­ się wokół filozofii, teologii i muzyki. Zdobył wykształcenie we
zachwianej racji, gdy ktoś poda w wątpliwość jego styl życia, wszystkich tych dziedzinach i rysowała się przed nim kariera
metody wychowawcze itp. wirtuoza — organisty, muzykologa, teoretyka. W roku 1899 uzy­
Wracając do pojęcia rozwoju ku pełniejszemu człowieczeństwu skał doktorat z filozofii, a w następnym — z teologii. W roku
można powiedzieć, że rozwój ten: 1905 ukazało się jego znakomite dzieło o Bachu.
— Po pierwsze, oznacza nie mającą granic ewolucję jedno­ I oto po wszystkich tych osiągnięciach Schweitzer odkrył, że
stki od postaci „człowieka partykularnego”, będącego emanacją jego prawdziwym powołaniem byłoby niesienie pomocy lekar­
osiągnięć i ograniczeń własnej społeczności, własnego, mniej skiej ubogiej ludności Afryki. By urzeczywistnić tę wizję, mając
lub bardziej ograniczonego „układu formującego”, do postaci lat 30 rozpoczął studia medyczne, a następnie wyjechał do Ga­
wzbogacanej coraz pełniej przez najlepsze osiągnięcia kultury bonu, gdzie wybudował i prowadził swój słynny szpital. W ten
zarówno miejscowej, jak i ogólnoludzkiej. właśnie sposób Schweitzer dał najpełniejszy wyraz swemu prze­
— Po drugie, wyraża się on w coraz lepszym wykorzystaniu konaniu, że rozwój etyczny człowieka polega na rozszerzaniu
przez jednostkę zdolności do rozwoju i samorealizacji przez ca­ kręgu ludzi, z którym i się solidaryzuje i za których czuje się
łe swe życie, a nie tylko w pierwszym jego okresie. Jest to w a­ odpowiedzialny (Szchweitzer 1974).
runek uruchomienia i podtrzymywania wskazanej wyżej ewolu­ Mamy tu do czynienia zarówno z jaskrawym dowodem zdol­
cji. ności do rozwoju w wieku dojrzałym, jak i z przykładem wy­
Dążenie ku pełniejszemu człowieczeństwu nie oznacza wyzby­ korzystania jej dla wielkiego celu, osiągniętego przez przeobra­
cia się własnego, partykularnego dziedzictwa. Jego wpływ na żenie samego siebie w istotę zdolną jednym wydatnie pomagać
indywidualność jest niezatarty. Jeśli jedne elementy tego wpły­ bezpośrednio, dla innych zaś będącą imponującym wzorem
wu wymagają ograniczenia lub nawet przezwyciężenia, to inne prawdziwego, pełnego człowieczeństwa.
mogą sprzyjać wniesieniu przez daną osobę,nowych wartości w Gdyby w przykładzie tym ktoś widział wzór zbyt niebotyczny,
ponadlokalną kulturę. by mógł inspirować, warto zapytać: czy wielu jest ludzi napra­
Ewolucja grup i jednostek 'ku pełniejszemu człowieczeństwu wdę niezdolnych pójść śladem Schweitzera, choćby tylko na ska­
wyraża się w rozwoju przekraczającym zaczarowany próg młodo­ lę działań w kręgu osób najbliższych?
ści. Urzeczywistniają się w niej odwieczne ideały humanizmu, Z punktu widzenia psychologii rozwoju dorosłych w biografii
wielostronności, solidarności ze wszystkimi ludźmi, umiłowania Schweitzera godne specjalnej uwagi i podkreślenia raz jeszcze
wiedzy i mądrości. Ale nie oznacza ona dążenia do podporządko­ jest to, że znalazł on nadrzędny sens swego życia nie w dzie­
wania się wszystkich jednemu wzorcowi osobowemu, który śni ciństwie i nie w młodości, lecz w wieku męskim. Było to jego
się tyranom. Spróbujmy to uwydatnić na przykładzie. Dostarcza kolejne „samookreślenie się”, tradycyjnie uważane za powinność
go — na równi z wielu innymi — biografia A lberta Schweitzera. nastolatków, do której poważny człowiek dorosły nie powinien
Wadą tego przykładu jest jego wielka miara, nadająca m u po­ już wracać, bo oznaczałoby to przyznanie się do żenującej nie­
smak moralizatorski, bez mała w duchu Plutarcha, natomiast za­ dojrzałości... Dziś wypada uznać, że próby samookreślenia się,
letą — ukazanie, że nawet jednostka wybitnie utalentowana nie poszukiwania własnej tożsamości są zadaniem powracającym,
musi znaleźć swej własnej drogi już w młodości, że może po­ podejmowanym i godnym podjęcia wielokrotnie w kolejnych
trzebować czasu na odkrycie najbardziej owocnej form uły swe­ okresach życia.
go życia, jego najgłębszego sensu. Wyeksponowany tu kierunek przemian nie jest oczywiście je­
A lbert Schweitzer przyszedł na świat w roku 1875 w Alza­ dyny. W wielu wypadkach ważne i cenne nawet skromne me­
cji jako syn pastora. Gdy porównamy go z rówieśnikami, uro­ tamorfozy osobowości, przynoszące harmonię w miejsce niezrów-
dzonymi np. w rodzinach podlaskich chłopów, wypadnie uznać, noważenia i rozdarcia. Owocny jest też rozwój idący w głąb za­
że jego „środowisko partykularne” było nieskończenie pełniej na­ stanej kultury miejscowej, ucieleśniający wszystkie jej możliwo-
48 4 Rozwój «zlow-leka...
ści w sposób pełny i nawet twórczy. Czy dobrym przykładem II. DROGA ŻYCIOW A
nie jest tu zakopiański pieśniarz i gawędziarz ludowy Sabała
(Jan Krzeptowski, 1809—1893)? I GŁÓWNE OKRESY PRZEMIAN
Najszerzej dostępne pole ewolucji dorosłych ku pełniejszemu
człowieczeństwu to oczywiście rozwój moralny. Niestety, psy­
chologia niewiele ma. na ten tem at danych z uwagi na trudność 4. Pełny cykl życia jednostki
badania rzeczywistych przejawów rozwoju i regresu w tej dzie­
dzinie. Popularne kwestionariusze tu właśnie zawodzą najbar­
dziej. Książka H. Muszyńskiego Rozwój moralny (1983) dotyczy Charakterystyka ogólna
tylko dzieci i młodzieży, podobnie jak podrozdział Rozwój
i kształtowanie prospołecznej osobowości w dziele J. Reykow- Zanim przystąpimy w rozdziałach następnych do charaktery­
skiego (1986). Dzięki badaniom L. Kohlberga (1983) najwięcej styki poszczególnych okresów życia, rozwoju i regresu człowie­
wiemy o rozwoju sądów moralnych, o tym, jak zmienia się spo­ ka dorosłego, spróbujmy wysnuć pewne konsekwencje z założe­
sób uzasadniania postępków — od czysto egoistycznego aż po nia, iż droga życiowa człowieka jest całością. Jakie są najogól­
eksponowanie interesu ogólnego i nadrzędnych zasad. niejsze właściwości tej całości? Co z nich wynika dla poszczegól­
Badania te sugerują, że w pewnej przynajm niej mierze roz­ nych jej części? Czy nie byłoby wskazane zapoznać się z tymi
wój moralny wspiera się na rozwoju intelektualnym , pozwalają­ właściwościami już teraz, poprzedzając szczegółowy wykład pró­
cym rozumieć cudze racje i ogólne zasady moralne. Co oczywi­ bą ogarnięcia złożonej całości?
ście nie znaczy, iż sprawność myślenia idzie zawsze w parze Tok ludzkiego życia zawsze był przedmiotem powszechnego
z prawością. Mało kto potrafi tak b ie g le rozprawiać o dobru zainteresowania, wchodzi tu bowiem w grę wiedza „gorąca”,
ludzkości jak cyniczni tyrani. która dotyczy każdego. Wszyscy mają przynajmniej potoczne ro­
zeznanie w tej dziedzinie, a nauka szkolna i pryw atne lektury
wzbogacają je m.in. o znajomość biograiii wielu znanych po­
staci. Religie i systemy filozoficzne interpretują przebieg i linie
przewodnie ludzkiego życia w świetle głównych problemów on-
tologii, etyki, historiozofii i sztuki życia. Biologia, medycyna,
i inne nauki rejestrują wybrane fakty z życia wielu jednostek
i wysnuwają z nich ważne uogólnienia. Ostatnio próbuje to czy­
nić także psychologia.
Określenie „droga życiowa” jest metaforą: oznacza ona biogra­
fię jednostki w rozumieniu procesualnym, jako ciąg rzeczywi­
stej aktywności od urodzenia do śmierci. W erbalny opis tego
ciągu w postaci historii życia nosi miano biografii w znaczeniu
opisowym. Niżej będziemy używać określeń „droga życiowa”
i „biografia” w znaczeniu procesualnym jako synonimów.
Najbardziej lapidarnym modelem drogi życiowej jest oś cza­
su, na której poszczególne punkty oznaczają kolejne zdarzenia
i zachowania, uporządkowane w kolejności ich następstwa
(rys. 8).
Przebieg drogi życiowej, podobnie jak i osobowość, ma pew­
ne cechy wspólne wszystkim ludziom, cechy wspólne określo-

Urodzenie ■ śmierć
czas kalendarzowy
Rys. 8. N ajbardziej uproszczony sposób przedstaw ienia drogi życia

4* 51
nym grupom (wyróżnianym tak lub inaczej) oraz ceahy unikal­
ne, właściwe tylko danemu indywiduum (Runyan 1984). Naukow­
ców interesują cechy wspólne, artyści lubią je ukazywać po­
przez losy indywidualne, sam podmiot rozwoju zaś odkrywa w
sobie splot właściwości wszystkich wymienionych rodzajów.
Wspólne wszystkim ludziom są przede wszystkim dwa zdarze­
nia, zaznaczone na rys. 8 na krańcach osi czasu. Różna jest na­
tomiast indywidualna długość życia (rys. 9). W miarę rozwoju
cywilizacji rośnie ona w wyniku spadku umieralności w dzieciń­
stwie i wieku dojrzałym dzięki postępom medycyny i higieny
oraz poprawie żywienia (rys. 10).
Wszystkim, którzy nie zmarli przedwcześnie, wspólne są prze­
miany organizmu dające podstawę do dzielenia życia na czas
młodości, dojrzałości i starości.
Biologowie są tu bardziej dokładni i mówią o okresie prena­ 10 20 30 40 50 w .- --
talnym i postnatalnym, dzieląc ten ostatni na trzy okresy pod­ w iek
stawowe złożone z mniejszych podokresów zwanych zwykle fa­
zami (rys. 11). R ys. 10. Zm iany przeżyw alności zależne od p ostępu cyw ilizacyjnego. D ane
d la S tan ów Zjednoczonych (Fries, Crapo 1981, s. 70). Sposób przedstaw ie­
I. Okres rozwoju progresywnego trw a od urodzenia do 20— n ia danych oparto na założeniu, że gatunkow a długość ludzkiego życia
—25 roku życia. W okresie tym organizm dziecka osiąga stop­ jest stała. Średni czas życia rośnie jed ynie w w yniku spadku liczby przed­
niowo postać w pełni rozwiniętego fizycznie człowieka dorosłe­ w czesn ych zgonów z powodu chorób, n ied ożyw ienia i innych przyczyn
/
go. Granicę tego okresu wyznacza ustanie procesów rozrostu, okres wzylędnoj stabilizacji
/'li. Okres względnej stabilizacji i pełni życia, zawierający się i pełni życia
piiądzy 20—25 a 50—60 rokiem życia, w którym występują
okres rozwoju okres starosci
progresywnego

okres
prenatalny
-. r i i . i i____ i____ i____ i---- 1---- 1---- 1---- ----- --------------
0 10 20 30 40 50 60 70 80
wiek
R ys. 11. G łów ne okresy przem ian ludzkiego ciała

wprawdzie zmiany regresywne, lecz procesy anaboliczne i ka-


taboliczne pozostają w stanie względnej równowagi. )
III. Okres starości, dzielony na różne podokYes-y-^przez po­
szczególnych autorów. Wolański np. uważa wiek od 50—60 lat
do 70 za fazę przedstarczą. Starość charakteryzuje się postępują­
cą przewagą katabolizmu nad anabolizmem, prowadzącą do re­
5 15 25 35 45 55 65 75 85 95 105 gresu ważnych życiowo tkanek i spadku zdolności adaptacyjnej,
w iek co zwiększa podatność na choroby, prowadzi do uwiądu starcze­
"Rys. 9. Ludzie urodzeni w jednym czasie dożyw ają różnego w ieku (Brom ­ go i zgonu.
ley 1974, s. 30)
Przedstawione wyżej cechy drogi życiowej: jej biologiczny po-
53
52
czątek i koniec oraz kolejne następstwo cyklu rozwoju progre­
sywnego, stabilizacji i starości są wspólne dla człowieka i wszy­ mowania ludzkiego losu z perspektywy filozofii, teologii, ewo­
stkich ssaków. lucji naszej planety i wszechświata (rys. 12).
Podstawową ¡specyficznie ludzką, psychologiczną właściwością Nawiązując do licznych prób określenia podstawowej „natury”
drogi życiowej jest to, że człowiek potrafi postrzegać ją jako ca­ człowieka jako istoty rozumnej, społecznej itd., wypada więc tu
łość i uświadamia sobie nieuchronność śmierci. Dzięki zdolności dodać, że człowiek jest także istotą biograficzną. Oto próba wy­
człowieka do antycypacji zdarzeń, refleksji i świadomego dzia­ różnienia głównych właściwości biografii jako procesu częścio­
łania na rzecz przyszłości jego życie zyskuje w porównaniu wo świadomego i kontrolowanego przez sam podmiot (Pietrasiń-
z życiem zwierząt nową jakość: nabiera cech dramatycznej bio­ ski 1988).
grafii, pełnej oczekiwań, zaskoczeń, spełnień i zawodów, ze świa­ 1. Droga życiowa człowieka, będąca ciągiem jego aktywności
domością wspólnego dla wszystkich finału. Dramatyzm ten usi­ od urodzenia do śmierci, przebiega w zmieniających się sytua­
łują pomniejszać, potęgować lub po prostu objaśniać próby u j­ cjach i obejmuje zarówno działania jednorazowe, jak i wielką
liczbę działań powtarzalnych.
B. Życie jako m ały fragment 2. Sama droga życiowa natomiast jako całość, jako proce-
jednostkowego istnienia sualnie rozumiana biografia, jest sekwencją jednorazową, uni­
kalną. Stanowi to jej główną właściwość formalną, brzemienną
w skutki psychologiczne.
3. Druga osobliwość formalna biografii człowieka polega na
tym, że jest ona rozwijającą się akcją, pełną wyborów dokonywa­
nych w sytuacji niepewności. Wybory te narzucane są przez
otoczenie lub dokonywane z poczuciem stanowienia o sobie, lecz
w obu wypadkach często towarzyszy im niepewność co do spodzie­
wanych wyników lub ubocznych ich konsekwencji.
4. Ta niepewność, połączona z jedyną wiedzą niezawodną, jaką
jest'perspektyw a śmierci, nadaje drodze życiowej człowieka wy­
miar dramatyczny. Tym bardziej, że jego najwyższą wartością
osobistą jest nie co innego jak właśnie życie, będące trwaniem
w nieustannej aktywności.
5. Biografia jest procesem osobotwórczym, a ważne decyzje
jednostki, zmieniające jej sytuację życiową i strukturę działania,
można uznać za bardziej zazwyczaj doniosłe dla jej rozwoju niż
tradycyjnie rozumiane samowychowanie.
6. Biografia jest nie tylko rozwijającą się akcją, lecz także
stale obecną w człowieku strukturą regulacyjną, złożoną z zapisu
przeszłości, działania w teraźniejszości oraz antycypacji przy­
szłości. Szczególnym przejawem regulacyjnej funkcji biografii ja­
ko struktury mogącej scalać nawet odległe działania jest poszu­
kiwanie przez ludzi sensu życia, realizacji powołania, zaintereso­
wanie nieśmiertelnością, religią, metafizyką.

Kolejne okresy przemian


Rys. 12. Droga życiow a człow ieka ujm ow ana w perspektyw ie: A — ziem ­
skiej, B — transcendentalnej. P odstaw ow e o r i e n t a c j e tem poralne: a) pre-
zentystyczn-a, b) prospektyw na w w ym iarze w łasn ego życia, c) prospek­ Najstarszy sposób konstruowania całościowego obrazu drogi ży­
tyw n a w w ym iarze przekraczającym trw anie życia („zostawić ślad”) ciowej człowieka polega na wyróżnianiu kolejno następujących po
sobie faz składających się na pełny cykl życia. Podziały takie

55
ły z własnych badań nad mężczyznami i literaturę przedmiotu
tworzono już w dawnych Chinach i w starożytnej Grecji. Szek­ Levinson dzieli życie człowieka na 4 wielkie ery (rys. 14):
spir ożywił je opisując siedem symbolicznych postaci wkraczają­ I. Dzieciństwo;
cych kolejno na scenę życia, od dziecka po zdziecinniałego star­ II. Wczesna dorosłość;
ca (monolog Jakuba w Jak wam się podoba). Współcześni psy­ III. Wiek średni;
chologowie operują wieloma zbliżonymi do siebie podziałami, IV. Późna dorosłość ( n o w a , ,.elegancka” nazwa starości, zwa­
przewidującymi do 8— 10 okresów. Na ich podobieństwa i różni­ nej też przez psychologów krakowskich z równą dwornością
ce wskazuje rys. 13, przedstawiający podziały zaproponowane „wiekiem senioralnym”).
IV . P Ó Ź N A
podział Birrena, psychologa D O RO SŁO ŚĆ
65 W C H O D Z E N IE
W PÓ ŹN Ą D O R O SŁO SC
(IV przejściowa)
60
»li Kulm inacja
o wieku średniego
-O 55
*oo Wchodzenie w II. W IE K Ś R E D N I
lata pięćdziesiąte
50
Początek wieku
—i— średniego
10,12 17
20 25 30 40 50 GO 60 70 76 80 45
=fc —i— W C H O D Z E N IE W W IE K Ś R E D N I
“O >:•
C
(III faza przejściowa)
O: •C : 40
.•O . Stabilizacja
O.:
•o ■ 33
::: * D : Wchodzenie
>O : w lata trzydzieste
II. W C Z E S N A D O R O S Ł O Ś Ć

29 Faza nowicjatu w
Debiut w świecie
d orosłych -świecie doro słych

lii 22 W C H O D Z E N IE
noriział Brom leya, gerontologa WE W C Z E S N A D O R O S Ł O S C
(II faza p rzejściowa)
Rys. 13. D w a przykładow e podziały życia ludzkiego na fazy 17

I. D Z IE C IŃ S T W O 1 P O R A S T A N IE
przez J. Birrena (1964) i D. Bromleya (1969). Jak widać z porów­
nania, podział Birrena zorientowany jest bardziej na dzieciństwo
niż na wiek dojrzały, co odpowiada tradycyjnej psychologii roz­ Rys. 14. Ery i fazy w życiu m ężczyzny (Levinson i in. 1978)
wojowej. Ery te tworzą „m akrostrukturę” pełnego cyklu życiowego,
Bromley natomiast, będący gerontologiem, zrywa z tą asymetrią w ram ach której istnieją mniejsze podokresy.1 O żadnej epoce
na rzecz większego zróżnicowania końcowej części życia. Pod- życia nie należy mówić zdaniem Levinsona, jak już wiemy z roz­
okresy wyróżnione przezeń u progu starości wyraźnie naw iązują działu II, jako o „lepszej” lub „wyższej” od innych, gdyż każda
do kryterium społecznego, jakim jest granica wieku produkcyj­ z nich gra istotną rolę w cyklu życia, podobnie jak pory roku
nego. »» w cyklu przemian przyrody. Każda era trw a mniej więcej 25 lat.
Z nowszych prób podziału życia na okresy na uwagę zasługuje W ydaje się to niezgodne z faktem, iż przeciętny wiek życia nie
ten, który zaproponowany został przez Levinsona i współpracow­
ników (1978). Wyróżnia się on dynamicznym ujęciem kolejnych,
1 U żyw an y przez L evinsona term in „era” m oże się tu w ydać n iesto­
odcinków życia jako sekwencji powtarzających się ciągle okre­ sow nym zapożyczeniem z geologii i historii. Zw ażm y jednak, iż autoro­
sów zmian i względnej stabilizacji głównych rodzajów aktyw ­ w i potrzebne b yło pojęcie nadrzędne w stosunku do fazy życia.
ności i związków jednostki z otoczeniem. Wykorzystując m ateria-
57
56
przekracza w krajach uprzemysłowionych siedemdziesięciu kilku jako procesu łagodnych przeobrażeń, jak niektórzy marzą, ani
lat (w Polsce wynosi on aktualnie 67 lat dla mężczyzn i 75 dla jako jednego wielkiego, ciągle tego samego zadania, jak to czy­
kobiet — Klonowicz 1977). Główna idea tego podziału zakłada nią niektóre ideologie, lecz raczej jako pasma coraz to nowych
jednak, Że ery życia nie są oddzielone od siebie dokładnymi da­ zadań i transform acji w sferze priorytetów jednostki i jej po­
tami, lecz zachodzą na siebie tak, iź pewna część życia toczy się wiązań ze światem.
przez 4—5 lat w dwóch erach naraz. „Przemieszczania” (lub
„przejścia” — transitions) między erami to łączące je okresy
rozwoju, w których jedna era dobiega końca i zaczyna się na­ Zróżnicowanie zachowań, dróg życia i rozwoju
stępna. Główne różnice między kolejnymi erami życia polegają
na tym, że w każdej z nich struktura życia jednostki jest inna. Zróżnicowanie to jest od tysiącleci przedmiotem fascynacji ar­
Przez strukturę tę, jak była już o tym mowa w rozdziale III, tystów i zainteresowania laików. Współczesna psychologia do­
Levinson rozumie podstawowy w danym czasie wzorzec aktyw­ starcza dowodów, że zróżnicowanie międzyosobnicze jednostek
ności człowieka i jego powiązań z otoczeniem. Tak np. w dzie­ rośnie z wiekiem, przynajmniej do pewnej granicy: u dorosłych
ciństwie wzorzec ów wyraża się w życiu w ramach rodziny, na jest ono większe niż u dzieci (Baltes, Reese, Lipsitt 1980). Tłu­
jej koszt i pod jej dominującym wpływem wychowawczym, przy
maczy się to m.in. tym, że dzieci bardziej niż dorośli podlegają
czym aktywność dziecka (ukierunkowana jest głównie na zaspo­ wspólnym dla wszystkich prawom przemian biologicznych zwią­
kajanie potrzeb fizjologicznych, zabawę i naukę.
Aktualną strukturę życia charakteryzuje kompleks najważniej­ zanych ze wzrostem i dojrzewaniem organizmu, a także zdeter­
szych w danym czasie związków jednostki ze światem i poten­ minowanym społecznie i historycznie zasadom socjalizmu. W ży­
cjałem rozwojowym własnej osoby, wyrażający się w dominacji ciu dorosłych natomiast te „normatywne” oddziaływania ustępu­
pewnych ról społecznych, wartości, celów i postaw oraz potrzeb ją w znacznej mierze miejsca nasilającym się wpływom czyn­
osobistych. S truktura życia obejmuje więc osobowość wraz z jej ników „nienormowanych” w postaci zdarzeń losowych, sytuacji
aktywnością i siecią kontaktów z ludźmi, instytucjam i, środo­ wyboru, szans do wykorzystania, indywidualnych aspiracji.
wiskiem fizycznym, wartościami. W grę wchodzą tu m.in. takie zdarzenia, t<j&k zmiany w karierze
Każdorazowe „wkraczamie”1 w nową erę jest według Levin­ zawodowej, zmiany miejsca pobytu, rozy^ód, śmierć kogoś bliskie­
sona decydującym okresem zwrotnym w cyklu życiowym jed­ go, wypadki, a także sytuacje wyboru szans, ofert, realizacja in­
nostki. Zostaje w nim zapoczątkowana nowa struktura życia, dywidualnych celów, stylów postępowania, poszukiwanie i two­
która następnie będzie rozbudowywana i umacniana, by z cza­ rzenie własnej niszy ekologicznej. O wzroście owego zróżnico­
sem ulec nowym modyfikacjom, a w erze następnej — radykal­ wania międzyosobńiczego, mimo częstych przejawów konformi-
nemu przekształceniu w inną. Z badań Levinsona nad mężczyz­ zacji i uniformizacji, świadczy m.in. fakt, że podczas gdy u dzie- ■
nami wynika, że zmiany te zachodzą nie tylko na granicach er, ci udaje się wyróżnić wiele zmian zachowania związanych z wie­
lecz także w ich obrębie. Po okresie względnie trw ałej struktury, kiem (najbardziej przekonujące są tu wyróżnione przez Piageta
wynoszącym zazwyczaj 6—8 lat, następuje okres przejściowy, stadia rozwoju myślenia), u dorosłych takich wspólnych charak­
w którym dotychczasowa struktura podlega mniejszym lub więk­ terystyk jest dla wnikliwego obserwatora znacznie mniej niż
szym zmianom. To, co w teorii Levinsona wydaje się najistotniej­ różnic. Wspólnemu dla dorosłych procesowi starzenia się towa­
sze, polega nie na powiązaniu konkretnych zmian z określonym rzyszy więc proces różnicowania, obejmujący naw et sposoby sta­
wiekiem życia, lecz na przedstawieniu drogi życiowej jako po­ rzenia się. ó w proces różnicowania wyraża się zarówno w zmia­
wtarzającej się cyklicznie budowy, wykorzystywania i przekształ­ nach drugorzędnych, jak i w ważnych cechach indywidualnych
cania struktury życia. Dążenie do stałości idzie tu w parze z pra­ biografii.
cą nad zastąpieniem niezadowalającej już dłużej stru k tu ry przez Wypracowanie odpowiednich technik opisu drogi życiowej czło­
nową. Po okresie względnej stabilizacji przychodzi okres nowych wieka w sposób syntetyczny jest zadaniem trudnym i dotąd nie
poszukiwań, kluczowych decyzji, przemian i związanych z nimi rozwiązanym zadowalająco. Ważnym krokiem ku takiej technice
zadań. Koncepcja ta otwiera pole nie tyle do postrzegania życia opisu była opracowana przez Ch. Biihler metoda biogramów
1 A utor posługuje się tu słow em „transition”, które trudno oddać w
(rys. 15). Polega ona na wykreślaniu diagramu przedstawiające­
tłum aczeniu; w oryginale dobrze oddaje ono dynam ikę zm ian zw iązanych go: a) krzywą rozwoju i regresu fizycznego oraz b) podejmowa­
z przechodzeniem do now ej epoki życia. nia i porzucania przez jednostkę poszczególnych ról psychospo-
58 59
a) podstawowego,
krzywa rozwoju m om ent b) niepełnego średniego,
c) średniego,
d) wyższego.
III. Rodzaj pierwszej pracy zawodowej:
a) niewykwalifikowana,
b) półwykwalifikowana,
c) wykwalifikowana,
d) wysoko wykwalifikowana.
IV. Rodzaj ostatniej pracy (wykonywanej w chwili objęcia ba­
daniami) —■jak w punkcie III.
Liczba teoretycznie możliwych ścieżek życiowych, uwzględnia­
jących wszystkie 4 fazy i 4 stany w każdej fazie, wynosi 4 • 4 • 4 *4-
= 256.
Rysunek 16 pokazuje ścieżki osoby A i B. W zbadanej grupie
99 ścieżek życiowych nie było wcale reprezentowanych (nie zda­
rzyło się np., by ktoś bez wykształcenia objął od razu pracę wy­
soko kwalifikowaną). Ponad połowa badanych (54%) uplasowała
się na 27 ścieżkach. Metoda ta pozwala przewidywać prawdopo­
R ys. 15. BiogTam B illa R obertsa, ilustrujący m etodę syntetycznego obra­ dobieństwo zmiany staniu w fazie następnej w zależności od jed­
zow ania biografii, przedłożoną przez Ch. Buhler:
a) w iek życia, podzielony na okresy, b) pobieranie n auk i, c) przebieg nej lub wielu faz poprzednich. Wkraczamy tu w problematykę-
pracy zaw odow ej, d) służba w ojskow a, e) m łodzieńcze przyjaźnie, f) m ał­ zależności interstadialnych, omawianą w rozdziale IX. W tym
żeństw o, g) dziieci, h) zm iany m iejsca zam ieszkania, i) w ielka podróż, miejscu wypada jedynie stwierdzić, że zróżnicowanie przebie­
k) kupno w łasnego domu, 1) przynależność do różnych organizacji, gów życia przestaje być przedmiotem zainteresowania jedynie
m) choroba, n) usam odzielnienie się dzieci, o) koiniec pracy najem nej,
założenie w łasnego przedsiębiorstw a, p) przejście na em eryturę literatury pięknej i biografistyki.
(Buhler, M assarik 1969, s. 51) Postępy wiedzy w tej dziedzinie zapewne ułatwiają wszystkim
zainteresowanym rzecz tak istotną jak postrzeganie i rozważanie
łecznych (symbolizowanych przez równoległe do siebie odcinki) co jakiś czas własnego życia jako szczególnej, złożonej całości*
i na c) oznaczaniu punktam i zdarzeń szczególnie istotnych.
Przedstawiony diagram daje wyobrażenie o wielkiej liczbie stany ff aa zz yy żżyy cc ii aa
różnic rniędzyosobniczych, które mogą wchodzić w grę przy w ykształcenie wyższe, -■■•■■■» -r - A.
porównywaniu konkretnych biografii. Poszukując modelu bar­
praca wysoko wykwali- J
dziej uproszczonego, W.M. Runyan (1984) zaproponował fazowo- fikowana |
-stanową technikę opisu ważnych aspektów biegu życia. Zakła­
da ona, że w danej fazie życia jednostki jej wykształcenie, ro­ w ykształcenie średnie, j I
dzaj pracy itp. może przyjmować jeden z wyróżnionych stanów. praca wykwalifikowana
L £>-
Autor zastosował bardzo prostą wersję tego modelu do opraco­ w ykształcenie niepełne ...................................... ....................... 1
wania danych biograficznych 614 Amerykanów w wieku 35—45 średnie, praca półw y­
lat. Wyróżnił w ich życiu 4 stadia i 4 stany w każdym stadium kwalifikowana j„ , nran |1
(rys. 16). Stadia te i stany to:
wykształcenie podstawo­
I. Urodzenie się w rodzinie, której ojciec był pracownikiem: we, praca niewykwalifi- * ** .
a) niewykwalifikowanym, kowana zaplecze wykształ- pierwsza druga
rodzinne cenie praca praca
b) półwyikwalifikowanym,
(praca ojca)
c) wykwalifikowanym,
■d) wysoko wykwalifikowanym lub kierownikiem. Rys. 16 Ścieżki życiow e osoby A i B (zm odyfikowana w ersja rysunku
II. Uzyskanie wykształcenia: R unyana, 1884, s. 104)

60 61
in
Całości, której nie wyczerpują nasze zwykłe rekonstrukcje prze­ osobowość typu 1, wyróżniająca się z reguły dobrymi wynikami
szłości i selektywne wizje tego, co kryje w sobie i mógłby przy­ w nauce, ambicją i popularnością, myśleć będzie o atrakcyjnych
nieść czas, który jest jeszcze przed nami, sukcesach życiowych, submisyjny neurotyk, jeśli szczęśliwie trafi
w ręce terapeuty, skieruje swe wysiłki na wyzbycie się kłopotów
z samym sobą, a więc skupi się na autokreacji korekcyjnej. Obie
Postrzeganie całości życia z perspektywy historii
te osoby, podobnie jak wszystkie inne, rozpatrując własny los
i uwarunkowań własnego rozwoju z dystansu, z pozycji obserwatora, mogą uznać swe środowisko
społeczne i w y n i e s io n ą z dzieciństwa osobowość za wynik „loso­
w ania”. Ich aktualna kondycja socjalna i psychiczna ma wpraw­
Wyżej przedstawione zostały próby tworzenia syntetycznego dzie swoje całkiem konkretne przyczyny, lecz z punktu widze­
obrazu drogi życiowej. Ale lektura tej książki może wprowadzić nia ich rodzącej się, świadomej podmiotowości n ie byłoby od
niektórych Czytelników w nastrój wędrowca, gotowego zadumać rzeczy rozpatrywać tę kondycję jako wynik dziedziczenia (biolo­
się po raz kolejny, lecz w sposób inny niż dotąd, nad drogą gicznego i społecznego), a nawet — „losowania”. Spojrzenie takie
własną i jej dalszym przebiegiem. Czytelnikom takim proponuję może być pomocne w uwalnianiu się od emocji, blokujących
wzięcie przy tej okazji pod uwagę następujących konstatacji. zwykle wnikliwe, odważne badanie historii własnego rozwoju
Do znanych podziałów życia na fazy proponuję dodać podział przez „mędrca szkiełko i oko”.
całej drogi życiowej na dwa podstawowe okresy, uwzględniające Zważmy, iż samopoznanie rozumiane jest potocznie najczęściej
ewolucję jednostki jako podmiotu rozwoju: okres PRZEDRE- jako poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: Jaki jestem? Odpo­
FLEKSYJNY i REFLEKSYJNY. Pierwszy z nich jest koniecz­ wiedź jest tu zwykle czymś w rodzaju statycznego autoportretu,
nością. Drugi — nie zawsze wykorzystywaną szansą na stały skomponowanego z pewnej liczby dodatnich i ujemnych „cech
rozwój, pozwalający jednostce oceniać i formować otoczenie psychicznych”. Tymczasem pomocne w dalszym rozwoju oso­
oraz siebie z wykorzystaniem głębokiej wiedzy i mądrości. bistym samopoznanie wymaga odpowiedzi na takie oto pytania:
Okres przedrefleksyjny obejmuje zwykle całą fazę dzieciń­ 1. Jakie jest moje otoczenie formujące? -
stwa (a więc pierwsze 12 lat życia) i początek następującej po 2. Jaki ja sam jestem? *'
niej młodości. Jest to okres formowania się osobowości pod prze­ 3. Dlaczego jestem, kim jestem?
możnym wpływem oddziaływań zewnętrznych. Dziecko uczestni­ 4. Jakie w arianty dalszego życia i rozwoju stoją przede mną
czy w tym procesie aktywnie, lecz bez wglądu w praw a procesu, otworem poza wariantem, który narzuca mi moja wyniesiona
którego przebieg modyfikuje, i bez zdolności przewidywania od­ z dzieciństwa osobowość i aktualne otoczenie?
ległych konsekwencji swych powtarzających się reakcji. A tym ­ Odpowiedź na pytanie 1 i 3 jest kluczem do pozostałych. Poza
czasem jest to okres dla formowania się osobowości najważniej­ przypadkami szczególnie prostymi, jednostka wkraczająca w re­
szy, wywierający istotny wpływ na postrzeganie i rozwiązy­ fleksyjną fazę życia rzadko jest w stanie odpowiedzieć na pyta­
wanie wielu problemów w okresie refleksyjnym. Podstawowy nie 3 — przynajm niej przy dzisiejszym systemie kształcenia —
paradoks podmiotowości polega na tym, że jednostka staje się w sposób zadowalający. Jest tu potrzebna pomoc zarówno w po­
zdolna do świadomego i kompetentnego kierowania własnym roz­ staci odpowiednich lektur, jak i konsultacji. Ponadto sama jed­
wojem, gdy jest już w znacznej mierze uformowana przez pro­ nostka rzadko zdolna jest ocenić w tej fazie życia stopień swego
cesy pozostające poza jej wiedzą i świadomą kontrolą. Jest to niedoinformowania w sprawach, które nieraz dopiero w wieku
nieuniknione i ma rozliczne konsekwencje. Osobowość, wynie­ dojrzałym lub podeszłym odsłonią przed nią swą wagę. Dlatego
siona z dzieciństwa, wpływa zarówno na to, co jednostka zalicza ponawianie prób skonstruowania całościowej wizji życia jako
do swych ważnych problemów autokreacyjnych, jak i na to, co drogi osobistego rozwoju może być nie tylko pożyteczne. Nieraz
zostaje przed jej świadomością ukryte lub staje się szczególnie okaże się ono także bardziej interesujące niż fabuła tygodniowej
trudne do poznania. porcji głupawych filmów telewizyjnych, nawet gdy nie zdobę­
Łatwo to wykazać na przykładzie typów osobowości młodzień­ dziemy się w analizie swej drogi na odwagę podobną tej, jaką
czej, które wyróżnili R.J. Havighurst i Hilda Taba (1949). Typy demonstruje J.P. Sartre w Słowach.
te to osobowości: 1) wolicjonalna dobrze przygotowana, 2) kon-
formistyczna, 3) submisyjna, 4) buntownicza, 5) nieprzystosowa­
na. Podczas gdy na progu samodzielnego stanowienia o sobie
62
zróżnicowany w sferze wyższych funkcji psychicznych (Wygot-
ski 1971). Podobnie współcześni zwolennicy konstruktywistyczne-
go poglądu na rozwój człowieka, np. G. Labouvie-Vief (1982),
uznają, że uproszczeniem jest sądzić, jakoby rozwój jedynie wy­
5. Czynniki rozwoju dobywał z potencjału jednostki to, co już w nim było od począt­
ku. Niesłychana zdolność uczenia się pozwala człowiekowi stwa­
rzać własne oblicze duchowe i cielesne przez przyswajanie ta­
kich a nie innych wzorów, umiejętności, systemów wartości,
i w dodatku nadawać im jeszcze własne, indywidualne piętno.
Ta możliwość nie wygasa wraz z zakończeniem dojrzewania fi­
Główne Idasy czynników zycznego. I tu mają swój udział wzory i w arunki zewnętrzne.
Dla wielu dorosłych dopuszczają one jedynie osiągnięcie statu­
Coraz lepsze postrzeganie własnego życia jako spójnej i dyna­ su „siły najem nej” na rynku pracy, później zaś — tylko spora­
micznej całości wymaga wglądu w przyczyny i okoliczności, dyczne uzupełnianie kwalifikacji w miarę potrzeb produkcji.
które nas uformowały i mogą nadal formować. Psychoterapeuta Tak więc rozwój człowieka opiera się na dziedzictwie dwoja­
mógłby w tym miejscu powiedzieć, że głęboki wgląd może nam kiego rodzaju:
zapewnić dopiero seria seansów pod jego osobistym kierunkiem. a) biologicznym, przynoszącym oprócz fundamentalnych podo­
Z oferty tej warto skorzystać przy pierwszej okazji (jest ona bieństw wszystkich osobników także bogate zróżnicowanie ich
użyteczna i dla ludzi zdrowych), lecz zwykle pozostanie jeszcze temperamentów, zadatków zdolności itp.;
do wyjaśnienia i uporządkowania pewien obszar wiedzy. Zajm ij­ b) społecznym, dzięki którem u obserwujemy zarówno daleko
my się nim pokrótce, by jeszcze doń powrócić w części III. idące podobieństwa, jak i głębokie odmienności pomiędzy po­
Dwie podstawowe i najlepiej poznane klasy czynników ludz­ szczególnymi ludźmi w sferze sposobów ^zaspokajania potrzeb,
kiego rozwoju to czynniki biologiczne i środowiskowe. W ich cie­ osobowości, wiedzy, wizji własnego losu itp'.’
niu pozostaje klasa z punktu widzenia naszego tem atu szczegól­ Jeszcze do niedawna uczonych i wielu laików pasjonowały
nie istotna, jaką jest aktywność samej jednostki. spory na tem at tego, który rodzaj dziedzictwa jest bardziej istot­
Odwieczny kod genetyczny steruje rozwojem naszego ciała od ny. Koronnym argum entem na rzecz znaczenia wrodzonych zdol­
poczęcia aż po pełną dojrzałość fizyczną. Dzięki niemu każdy ności były niepowodzenia wielu ludzi w nauce gry na instru­
norm alny człowiek przejm uje m.in. najbardziej istotną osobli­ m entach muzycznych. Dziś wiemy, że oprócz wrodzonych zdol­
wość naszego gatunku, jaką jest niebywała zdolność uczenia się. ności wielkie znaczenie ma tu wczesne pobudzanie aktywności
Zwierzęta, mniej pod tym względem uprzywilejowane, przystoso­ wokalnej i muzycznej dziecka: zaniedbania w tej dziedzinie,
wują się do warunków życia głównie dzięki „programom za­ brak odpowiedniej stym ulacji w okresie, gdy pobudzanie rozwo­
m kniętym” w postaci repertuaru wrodzonych zachowań instynk­ ju przez otoczenie jest szczególnie ważne i owocne, mają istot­
townych. Człowiek natomiast jest układem otwartym, który nie­ ny wpływ negatywny. Namiętne spory wywoływał też problem
m al wszystkiego, co mu jest potrzebne do przetrw ania, uczy się uwarunkowań poziomu inteligencji. Gorsze wyniki Murzynów
od innych przedstawicieli swego gatunku — zarówno tych, którzy amerykańskich w tej dziedzinie niż ludzi białych próbowano nie­
go otaczają od dziecka, jak i od zmarłych, którzy pozostawili boga­ kiedy tłumaczyć dziedzicznymi różnicami rasowymi. Później
tą spuściznę materialna i duchową. Według historyczno-kulturowej jednak uznano, że to właśnie niższy status społeczny i gorsze
teorii psychiki L.S. Wygotskiego (1896— 1934) liczące dziesiątki wykształcenie Murzynów wypada uznać za przyczynę ich słab­
tysięcy lat wspólne dziedzictwo biologiczne ludzi pozwala na szych wyników w testach inteligencji. Dziś przeważa już pogląd,
powstawanie wielkiej zmienności w sferze wyższych funkcji iż poziom inteligencji jednostki zależy w wysokim stopniu od ko­
psychicznych, takich jak myślenie werbalne, pamięć logiczna, rzystnych warunków środowiskowych, zapewniających wykształ­
samoświadomość. Przy tych samych uwarunkowanych biologicz­ cenie i stymulację aktywności intelektualnej (Strelau 1987). Roz­
nie elem entarnych funkcjach psychicznych i ruchowych ludzie patrując te w arunki z perspektywy historycznej, można odnoto­
rozwijają się pod wpływem odrębnych ku ltu r w sposób wysoce wać pewne ważne tendencje, korzystne dla rozwoju ludzi doro­
słych. Należą tu:
64
5 R ozw ój c z ło w ie k a ...
C o wynika z badań nad wybitnie korzystnymi
1) Ogólny wzrost wykształcenia, który z kolei podnosi rangę warunkami rozwoju?
rozwoju w systemie ludzkich wartości.
2) Automatyzacja najbardziej mechanicznych, powtarzalnych Ciekawe światło na zależność rozwoju jednostki od warunków
i jałowych lub wręcz szkodliwych dla człowieka operacji pro­ zarówno wrodzonych, jak i zewnętrznych, rzucają badania nad
dukcyjnych. „cudownymi” dziećmi i osobami, które wsławiły się nadzwyczaj­
3) Wzrost czasu wolnego i dobrobytu, rozszerzający możli­ nymi osiągnięciami w różnych dziedzinach.
wości wzbogacania codziennego repertuaru czynności zgodnie Po pierwszej fascynacji wrodzonymi talentam i owych dzieci
z indywidualnymi upodobaniami. coraz częściej podkreśla się zadziwiającą zbieżność fenomenu cu­
4) Coraz większa dostępność instytucji oświaty dorosłych, no­ downego dziecka z wyjątkowo korzystnymi w arunkam i wycho­
śników informacji, ułatwień w uprawianiu zajęć hobbistycznych, wawczymi oraz intensywnym i wczesnym kształceniem. Fakty
turystyki itp. te harmonizują z teorią rozwoju talentów i osobowości przez
Każdy z nas zawdzięcza niesłychanie wiele niezliczonym poko­ uczenie się. Autorem szczególnie wnikliwej analizy owych fak­
leniom swych poprzedników i formującemu działaniu społeczeń­ tów jest S.L. Pressey (1955), który, nie negując roli wrodzonych
stwa. Nie należy wszakże zamykać oczu na to, że otoczenie spo­ predyspozycji, podważa słuszność sprowadzania do nich zjawisk
łeczne nie tylko stym uluje rozwój jednostki, lecz także narzuca talentu i genialności. Przestudiował on i porównał dzieciństwo
jej różnorakie ograniczenia. Lao-tsy tak wyraził to już ponad wielu wybitnych muzyków i sportowców, którzy bardzo wcześnie
dwa tysiące lat temu: wsławili sie nadzwyczajnymi sukcesami.
To niecodzienne zestawienie wiąże się z próbą wykazania ogól­
„Człowiek patrzy na innych z punktu widzenia własnej osoby, nego związku między wczesną wybitnością (zarówno w dziedzi­
P atrzy na inne rodziny z punktu widzenia własnej rodziny. P a­ nie sprawności umysłowej, jak i fizycznej) a splotem wyjątkowo
trzy na inne sioła z punktu widzenia własnego sioła. Patrzy korzystnych warunków rozwoju. Jak wiadomo, Chopin zaczął
na insne kraje z punktu widzenia własnego kraju (Lao-tsy 1987, dawać koncerty publiczne mając 8 lat, Liszt ^ gdy miał lat 9,
s. 50). Verdi — 10. Przykładów takich jest wiele. Mozart mając 4 lata
zaczął komponować, Mendelssohn debiutował w tej dziedzinie
Małe dziecko z pełną ufnością bierze za dobrą monetę wszyst­ w wieku 9 lat, a Debussy — 11. Jeśli zaś chodzi o nadzwyczajne
ko, czego dowiaduje się od otoczenia. Młodzieniec i człowiek do­ talenty sportowe, to B. Jones został mistrzem Stanów Zjedno­
rosły coraz pełniej poznaje, że urabiające go nieustannie społe­ czonych w golfie mając 14 lat, dziesięcioletnia Sonja Henie zdo­
czeństwo wraz z nieocenionymi dobrodziejstwami kultury prze­ była mistrzostwo Norwegii w jeździe figurowej na łyżwach,
kazuje mu także zaściankowe ograniczenia, różnorakie przesądy,, a w wieku 15 la t uzyskała mistrzostwo świata, M. Connolly zdo-
naganne wzory postępowania. Tayła mistrzostwo w tenisie mając 16 lat itd.
Odkrywa też nieraz z różnym skutkiem, że jest przedmiotem Pressey twierdzi, że badania nad karierą wcześnie dojrzałych
intensywnych i wysoce kompetentnych zabiegów ukierunkowa­ geniuszów muzycznych i talentów sportowych wskazują na czę­
nych na dezinformowanie go, odcinanie od źródeł informacji, ste występowanie następujących wspólnych czynników, sprzyja­
ogłupianie. Nawet te formy urabiania, które zwykle oceniamy- jących rozwojowi i osiągnięciom:
jako podporządkowane celom pozytywnym, miewają skutki 1. Świetne wanunki zewnętrzne do wczesnego ćwiczenia i Roz­
ujemne, gdy uwzględnimy ich efekty uboczne. Przykładem ta­ woju zdolności oraz zachęta do uprawiania danej działalności ze
kich efektów, towarzyszących pobieraniu nauki w nie doinwe­ strony otoczenia. Mozart był synem muzyka, ćwiczył ze starszą
stowanych szkołach, pod kierunkiem źle opłacanych i sfrustro^- siostrą w atmosferze zachęty i aprobaty ze strony rodziny oraz
wanych nauczycieli, jest ograniczenie umiejętności samodzielne­ jej' przyjaciół; m istrz golfa B. Jones mieszkał w sąsiedztwie k u r­
go myślenia i studiowania, wzbudzanie awersji do nauki. Gdy sów gry w golfa, bardzo wcześnie otrzymał mały kij golfowy
uznamy za W. Okoniem (1983), że szkoła nasza źle przysposabia i zaczął grać za przykładem ojca.
do samokształcenia, możemy zapytać, czy jest to tylko uchybie­ 2. Zazwyczaj systematyczna nauka w danym kierunku rozpo­
nie, które uczeń zdoła bez trudu nadrobić, czy raczej mamy tu czynała się wcześnie i była kontynuowana pod kierunkiem pierw­
do czynienia z formowaniem ludzi o ograniczonej zdolności do' szorzędnego indywidualnego nauczyciela. (Ojciec Mozarta od po-
samodzielnego rozwoju w wieku dojrzałym.
s* 67
66
czątku dążył do zrobienia z syna wybitnego muzyka; młodzieńcze osobistych pozwala dziś opanowywać matematykę i inne przed­
gwiazdy sportowe miały zwykle od początku świetnych 'trenerów.) mioty dzieciom dawniej uznawanym z winy złej dydaktyki za.
3. Obiektywne warunki do częstego i stałego ćwiczenia oraz zupełnie niezdolne. Mówiąc ogólnie: społeczne w arunki rozwoju
czynienia postępów na miarę wzrastających możliwości. (Mozart jednostki mogą podlegać doskonaleniu nie mającemu praktycznie
miał możność ćwiczyć na kilku instrum entach itd.; M. Connolly od granic. Jak dotąd, mało który człowiek dojrzały, oceniając włas­
11 roku życia trenowała tenis przynajmniej 3 godziny dziennie, ną historię rozwoju od dziecka może uznać, że biegła ona torem
a klimat oołudniowej Kalifornii pozwalał na ćwiczenia przez najkorzystniejszym ze znanych już w czasach jego młodością
okrągły rok bez przerwy). W arunków takich na pewno nie stwarza tanie, nie doinwesto­
4. Ścisłe koneksje ze środowiskiem ludzi uprawiających dany wane szkolnictwo masowe, zwłaszcza gdy je porównać z warun­
rodzaj działalności, co przyczynia się do rozwoju wszystkich kami, jakie miało w dzieciństwie wiele osób cenionych później
wchodzących w grę umiejętności i zdolności oraz prowadzi do za wybitne osiągnięcia i talenty.
zawierania nowych, pobudzających znajomości. W. Fowler (1967) stwierdza, że „Galton, John S tu art Mili,
5. Dzięki licznym okazjom do doskonalenia się i wyróżniania Mozart i inni, u których rozwinęły się wybitne uzdolnienia, spę­
na miarę swych rosnących możliwości, dzieci, o których mowa, dzili faktycznie całe swe dzieciństwo na intensywnym uczeniu
odnoszą wiele sukcesów i są przez nie (oraz uznanie otoczenia) się”. W pobudzaniu ich rozwoju kładziono duży nacisk na ucze­
pobudzane do kontynuacji obranej drogi. Podobnie jak częste nie symboli i wypowiadanie sdę za ich pomocą -(język mówionyr
niepowodzenia mogą osłabiać jednostkę, częste sukcesy — twier­ język matematyki, muzyki). Miało to zapewne specjalnie ko­
dzi Pressey — pobudzają do większego wysiłku, wzmagają ener­ rzystny wpływ na rozwój myślenia, język bowiem odgrywa ol­
gię, sprawiają, że nowe próby osiągnięć są ipełne wigoru, bardziej brzymią rolę w kształtowaniu tego procesu.
trafne i zintegrowane, co przynosi rozwój sprawności \ „Pryw atnym ” nauczycielem wybitnych intelektualnie osobi­
Teza główna Presseya, podsumowująca przytoczone wywody, stości była zazwyczaj osoba o starannym wykształceniu lub na­
sprowadza się do wniosku, iż genialna lub wysoce utalentowana w et nieprzeciętnym umyśle, obdarzona wyjątkową umiejętno­
jednostka mie jest produktem dziedziczności, lecz powstaje w re­ ścią instruowania. Mógł to być np. ojciec, ma„tka lub ktoś ze
zultacie połączenia niepospolitych zdolności wrodzonych ze splo­ starszego rodzeństwa (zapaloną wychowawczynią Galtona była
tem szczególnie korzystnych warunków zewnętrznych, stym ulu­ jego starsza siostra).
jących rozwój. Wynika z tego ważny i akcentowany mocno przez Stosowano różnorodne metody kształcenia, lecz dominował w
Presseya wniosek: poglądy natywistów, traktujących talent jako nich bezpośredni, osobisty kontakt nauczyciela z wychowankiem.
dar wrodzony, prowadzą do lekceważenia energicznej stymulacji Ważną cechą tych metod było skuteczne rozbudzanie i utrw a­
rozwoju, a tym . samym są szkodliwe z praktycznego punktu wi­ lanie zainteresowań.
dzenia.
Otoczenie dzóiecka ceniło wysoko wartości kulturalne, co stano­
Dziś nikt poważny nie bagatelizuje żadnego z podstawowych wiło także bardzo korzystny warunek rozwoju.
czynników rozwoju: ani roli dziedziczności, ani też środowiska. W. Fowler wskazuje, iż przedstawione warunki prowadziły
Jednak gdy pierwszy z tych czynników od wielu tysiącleci nie do ograniczenia kontaktów dziecka z rówieśnikami na rzecz bar­
podlega dającym: się uchwycić zmianom, drugi — przeobraża się dziej 'kształcących interakcji z dorosłymi „instruktoram i” : „po­
nieustannie i ukazuje coraz to nowe możliwości optymalizacji wodzenie tych historycznych fenomenów, które były czasem
rozwoju. Dawniej uczono czytania zaczynając od fatalnego uważane za wynik nieformalnych eksperymentów, wynikało
w skutkach wkuwania na pamięć nazw liter, co blokowało postę­ często z faktycznego odseparowania dziecka od udziału w zaba­
py i utrudniało nawet jednostkom zdolnym osiągnięcie tego, co wach z rówieśnikami w okresie dzieciństwa, jak to było w przy-
przy dzisiejszej metodyce szybko osiąga najbardziej przeciętne : padku Johna S tu arta Miłla, Karola Wit te go i wielu innych”'
dziecko. Nauczanie programowane i wykorzystanie komputerów
(Fowler 1967).
Klasyczną ilustracją wywodów Presseya i Fowlera jest hi­
1 Pressey w ysu w a godną u w agi tezę, że owo „w spom aganie” jednostki storia dzieciństwa Johna Stuarta Milla (1806— 1873), wybitnego
przez sukcesy jest zagadnieniem rów nie w ażnym jak szeroko baci.,n.e ; angielskiego filozofa i ekonomisty. Jego edukacją do 14 roku
zjaw isko frustracji, a jego system atyczne badanie m oże się okazać tak życia kierował osobiście ojciec, Jam es Mili, ekonomista i filozof
samo pożyteczne.
w jednej osobie. Pragnął on wychować swego pierworodnego'
69
syna na filozofa,i ekonomistę. Edukacja rozpoczęła się nauką rygoru John S tu art miał dużą swobodę w wyborze tem atów,
greki, gdy John Stuart miał trzy lata. W wieku, który dziś na­ a jego mistrz nie podawał mu do zapamiętania przeżutej papki
zywamy przedszkolnym, zaczął on studiować klasyczną litera­ gotowych formułek.
turę grecką, czytać dzieła 'historyczne i filozoficzne. Mając tyle Tak więc jednym z warunków pełnego rozwoju jednostki je st
lat, ile sobie liczą nasze dzieci przystępując do czytania elemen­ jej intensywna i odpowiednio ukierunkowana aktywność. Aby
tarza, czytał w oryginale Platona. Skończywszy 8 lat zaczął się uzdolnione dziecko nauczyło się rozwiązywać trudne zadania ma­
uczyć łaciny i algebry. tematyczne lub grać na skrzypcach, dorośli starają się sprawić,
Podczas codziennych porannych spacerów zdawał ojcu spra­ by wykonywało ono odpowiednie czynności, przynoszące potrze­
wę z przeczytanej poprzedniego dnia lektury. Codzienne rozmo­ bną wprawę. Aktywność dziecka jest tu inicjowana i pobudzana
wy z ojcem na tem aty naukowe, filozoficzne i polityczne były, przez otoczenie. Czy jednak inicjatorem ważnym dla rozwoju
obok studiowania wielu dzieł, szczególnie istotnym elementem działań nie może być sam podmiot tego procesu? I czy nie bę­
edukacji Johna Stuarta. dziemy mieli wtedy do czynienia z nowym, trzecim już czyn­
W wieku ucznia naszej szkoły podstawowej, zachęcany przez nikiem rozwoju? B.F. Skinner, współczesny behawiorysta rady­
ojca, lubował się przez wiele lat w pisaniu dziełek historycz­ kalny, odpowiada zdecydowanie: Nie! (Skinner 1978). Próbuje
nych będących kompilacjami prac różnorodnych autorów. Na żą­ on sprowadzić całe zachowanie człowieka do sterowania przez
danie ojca ćwiczył się także w pisaniu wierszy, robił to jednak otoczenie, nie pozostawiając miejsca na autentycznie osobisty
niechętnie. udział sprawczy jednostki w zachowaniu się i własnym rozwo­
Gdy miał 8 lat, objął obowiązki odpowiedzialnego przed oj­ ju. Wedle Skinnera człowiek może sobie wyobrażać, że sam
cem nauczyciela swej młodszej siostry, a później i pozostałego z siebie postanowił zrobić to a to, lecz myli się głęboko mniema­
rodzeństwa. Pracy tej nie lubił, ćwiczyła go ona jednak w wy­ jąc, ż e : jest to jego dowolny krok własny. W rzeczywistości bo­
jaśnianiu rzeczy trudnych i utrw alała wiedzę. wiem każdy człowiek jest wedle Skinnera rodzajem marionetki,
W wieku lat 12 zaczął się uczyć logiki. Nie było to jednak poruszanej przez otoczenie za pomocą czegoś, go moglibyśmy na­
tylko powierzchowne liźnięcie przedmiotu. Oto co pisze J.Si Mili zwać rodzajem niewidzialnych sznurków w /postaci aktualnych7
na ten temat: i dawniejszych bodźców oraz wytworzonych za ich pośrednic­
,,Jego [ojca — Z.P.] wyjaśnienia [...] co do wartości logiki sy- twem reakcji. Przypisywanie człowiekowi swobody wyboru Skin­
logistycznej nie były mi wówczas całkowicie jasne, ale nie 'były ner wyszydza jako nawrót do koncepcji „homunkulusa”, który
przecież bezużyteczne, bo utworzyły zalążek, około któregb k ry ­ miałby tkwić gdzieś w nas jako siła sprawcza niezależna od oto­
stalizowały się później moje obserwacje i refleksje. Moje własne czenia i zasady p rzyczyn ow ości. W ydaje się wszakże, że reduk­
doświadczenia doprowadziły mnie w końcu do cenienia równie cjonizm Skinnera można podważyć odwołując się do pojęcia
wysoko, jak on to czynił, wartości wczesnego zaznajamiania się układów względnie samodzielnych i wyróżniając dwie formy
z logiką szkolną. Nie znam niczego, czemu zawdzięczałbym wię­ aktywności człowieka:
cej z tej zdolności myślenia, jaką osiągnąłem, jakakolwiek,\by a) wymuszoną przez otoczenie lub procesy biologiczne,
ona była. b) mniej lub bardziej autonomiczną.
Pierwszą operacją myślową, w której nabrałem jakiej takiej Uznanie autonomii wcale nie musi godzić w zasadę przyczy­
biegłości, było rozcinanie złego dowodzenia i wykrywanie, w nowości i kojarzyć się ze spekulacjami filozoficznymi na tem at
czym tkwił fałsz, i jeśli doszedłem w tym do wprawy, to za­ wolności woli. Człowiek jest cybernetycznym układem otwartym
wdzięczam to okoliczności, że ojciec poddawał mnie bezustan­ i względnie niezależnym, zdolnym do uczenia się i przetwarza­
nie temu ćwiczeniu i w ogóle ćwiczeniom z zakresu logiki szkol­ nia informacji na swój indywidualny sposób, uwzględniający
nej. Jestem przeświadczony, że nic w nowoczesnym systemie własne preferencje, doświadczenia i własną ocenę sytuacji dzia­
edukacyjnym nie przyczynia się tak bardzo do wykształcenia łania. Wszystkie te właściwości m ają swą historię i biologiczne
ludzi myślących ściśle, przywiązujących właściwe znaczenie do oraz społeczne uwarunkowania, lecz w sumie tworzą nowy, nie­
słów i nie pozwalających łudzić się mglistym, luźnym lub dwu­ powtarzalny układ, pośredniczący między działającymi bodźcami
znacznym wyrażeniom” (Mili 1931, s. 45). i reakcjami w sposób, którego nie można ani w pełni „zaprogra­
J.S. Milla wychowywał myśliciel, a jego metody nie zabijały mować” z zewnątrz, ani też ignorować. Jeszcze dalej w przypi­
samodzielności myślenia, lecz ją kultywowały. Mimo twardego sywaniu jednostce roli współtwórcy własnego rozwoju idzie

70 71
RM . Lerner, współredaktor znaczącej książki pt. Individuals as Faikt, że ludzie dorośli pod wpływem wymagań swej biologii
producers o f their development (Jednostka jako twórca własnego i społeczeństwa zakładają rodzinę i podejmują pracę, wyznacza
rozwoju, Lerner, Busch-Rossnagel 1981). Lerner uznaje, że czło­ w sposób najbardziej ogólny repertuar ich czynności. Ma on
wiek wpływa na własny rozwój nie tylko jako procesor (podmiot bardzo zróżnicowane walory osobotwórcze, zwłaszcza gdy idzie
poznania i przeżyć emocjonalnych) i nie tylko za pośrednictwem o pracę zarobkową. Dlatego środowisko społeczne najw ydatniej
działania, lecz także jako bodziec, modyfikujący własne otocze­ wpływa na rozwój swych członków za pośrednictwem oferty
nie i jego reakcje. Przykładem tego, przyciągającym aktualnie zawodów i zajęć w ramach aktualnego podziału pracy. Poten­
uwagę wielu badaczy, jest wpływ dziecka na rodziców. Rodzi­ cjalna wartość rozwojowa danej pracy zależy od jej „rzeczowej
ce zmieniają swe zachowanie nie tylko w interakcjach z dziec­ złożoności” w rozumieniu M.L. Kohna i C. Schoolera. Rzeczową
kiem, lecz już przed przyjściem dziecka na świat (Zeits, Prince złożoność pracy autorzy ci definiują jako stopień, „w którym
1982). Stanowisko reprezentowane przez Lernera wyraża coraz praca wymaga od wykonawcy namysłu i własnej niezależnej
bardziej powszechną tendencję do porzucenia tradycyjnego sche­ oceny sytuacji. Rzeczowo złożona praca z samej swej istoty wy­
matu, wedle którego niezmienne środowisko modyfikuje zacho­ maga podejmowania wielu decyzji, które muszą uwzględniać nie­
wania organizmu, nie podlegając modyfikacjom z jego strony. jasno określone lub pozostające w pozornym choćby konflikcie
ewentualności” (Kohn, Schoole<r 1986, s. 157). Przykładem pras­
cy o niskim stopniu rzeczowej złożoności jest kopaniiie rowu,
Rozwój dorosłych a zróżnicowanie ich aktywności o wysokim — trud artysty rzeźbiarza, kierownika o dużych kom­
petencjach, wychowawcy itp. Istniejący rynek pracy oferuje
wielu ludziom zajęcia o takim stopniu złożoności, który daje za­
Treść poprzedniego podrozdziału przemawia za niezwykle isto­ ledwie nikłe szanse rozwoju.
tnym znaczeniem rozwojowym aktywności jednostki w dzieciń­ Podobnie jak praca, także i formy spędzania czasu wolnego
stwie. Podobnie jest w wieku dojrzałym. Szczególne znaczenie — od biernych i niewymyślnych po złożone i twórcze — m ają
ma tu m.in. prpporcja codziennych działań rutynowych, które bardzo zróżnicowaną potencjalną wartość rozwojową. „Potencjal­
niczego w zasadzie już nie uczą, do sytuacji i zadań nowych — ną” dlatego, iż rzeczywiste jej wykorzystanie zależy także od
"takich, które przekraczają aktualne możliwości podmiotu i sta­ czynników subiektywnych.
nowią wyzwanie dla jego zdolności do dalszego rozwoju. Do istotnych czynników rozwoju w wiekiu dojrzałym zaliczy­
Zróżnicowanie aktywności w pewnej mierze zależy od wybo­ my też pewne generalne właściwości działania, nazywane styla­
rów jednostki. Pole i główne kierunki wyboru wyznacza jednak mi życia. Spośród wielu znanych stylów (Siciński 1^76) szczegól­
w poważnej mierze ekosystem danej osoby, w którym M. Bron­ ne znaczenie dla naszego tem atu mają dwa wyróżnione przez
iłenbrenner wyróżnia 4 koncentryczne, coraz szersze kręgi: mi- J.F. Rychlaka (1982). Są to styl ekspansywny (Enlarging Life-
krosystem (rodzina), mezosystem, egzosystem i makrosystem, -Style) i zachowawczy (Enfolding Life-otyie); zaproponowany
będący układem nadrzędnych wartości i instytucji, wyrażających przeze mnie przekład tych terminów nie jest dosłowny, lecz do­
aktualny etap historycznego rozwoju społeczeństwa (Bronfen- brze — jak sądzę — oddaje ich treść.
“brenner 1979). Narzucone przez środowisko formy aktywności Ekspansywny styl życia zorientowany jest na takie cele i war­
•wiążą się przede wszystkim z:
tości, jak innowacje, zmiany, rozwój. Przedstawiciele tego stylu
1) kształceniem się, nie trzym ają się kurczowo tradycji, w których wyrośli, dążą do
2) zdobywaniem środków utrzymania, wywierania wpływu na otoczenie i samych siebie. Lubią brać
3) założeniem rodziny i wychowywaniem dzieci, na siebie odpowiedzialność, podejmować funkcje kierownicze w
4) uczestnictwem w życiu społecznym. pracy i poza nią. Wysoko sobie cenią własny rozwój, oddają się
Zważmy, że postępujący wraz z rozwojem przemysłu podział lekturom, chodzą do teatru, śledzą bieżące wydarzenia, u c z ę s z ­
pracy narzuca wielu jednostkom coraz węższy repertuar czyn­ czają na kursy wieczorowe, nie pozostają obojętnymi na nawo­
ności roboczych, ale kreuje zarazem profesje wymagające coraz ływanie do dbałości o sprawność fizyczną i racjonalną dietę. Ich
dłuższego przygotowania i intensywniejszego rozwoju określone­ system wartości na tyle uległ zmianie od czasów dzieciństwa, że
go kompleksu zdolności i cech osobowych (zawód lekarza, bada­ nie pociąga ich towarzystwo kumpli szkolnych, słabnie też ich
cza, artysty itp.). więź z rodzicami i dalszymi krewnymi.
72 73
Zachowawczy styl życia natomiast zorientowany jest na w ar­ sterowność w pracy zależą od pozajomu wykształcenia i zajmo­
tości tradycyjne, na stabilizację. Wyraża się on w koncentracji wanej pozycji, są więc uwarunkowane m.in. przez pochodzenie
zainteresowań na kręgach osób i rzeczy dobrze już znanych. i aktualną pozycję społeczną danej osoby. Powtarza się tu pod­
Przedstawiciele tego stylu rzadko działają w różnych organiza­ stawowa zależność: lepsze w arunki rozwoju w dzieciństwie i le­
cjach, a jeśli już naw et wstąpią do jakiegoś stowarzyszenia, ra­ psze wykształcenie sprzyja rozwojowi w wieku dojrzałym. I to nie
czej nie dążą do odgrywania w nim aktywnej roli. Najchętniej tylko dzięki uformowaniu odpowiednich zainteresowań i przy­
działają w lokalnych organizacjach religijnych, skautowskich miotów umysłu, lecz także w wyniku dostępu do bardziej złożo­
(kontynuacja młodzieńczych przyzwyczajeń i sentymentów). Ce­ nych i pobudzających zajęć zawodowych.
nią więzi rodzinne, chętnie podtrzymują stosunki ze starymi Sprawą odrębną jest wartość rozwojowa czasu wolnego. Tu
kolegami. Nie lubią zmieniać miejsca zamieszkania. Rzadko za­ w warunkach wzrostu stopy życiowej, rosnącego dostępu do róż­
pisują się na kursy wieczorowe, jeśli nie wiąże się to z natych­ nych udogodnień itp. swoboda wyboru wydaje się większa niż
miastową korzyścią lub nie wynika z jakiejś konieczności. Przed­ w dziedzinie pracy. Wybór jest tu zwykle podporządkowany po­
stawiciel zachowawczego stylu życia lubi pogrążyć się w robocie szukiwaniu przyjemności, często wręcz narzucanych przez dane
i wykonywać ją dobrze. Jeśli podejmie jakiś program pracy nad środowisko. Udostępnia ono zarówno wysoce kształcące formy"
sobą, nie ma doń wielkiego serca i łatwo go porziuca. Zamyka spędzania czasu, jak i takie, których ubocznym skutkiem jest re­
się w małym kręgu osób, jego życie społeczne toczy się głównie gres fizyczny i duchowy.
w ramach rodziny. Do istotnych czynników rozwoju należą też zadania i sytuacje
Jak łatwo zauważyć, pierwszy z opisanych stylów życia przy­ życiowe, pojawiające się zwykle w miarę upływu lat od debiutu
nosi więcej nowych zadań i doświadczeń, więcej okazji do roz­ i zadomowienia się jednostki w świecie ludzi dorosłych. Zajmie­
woju. Podobnie sprzyja rozwojowi inny generalny rodzaj za­ my się nimi w następnych rozdziałach, pamiętając o ubocznym,
chowania, który cytowani już Kohn i Schooler (1986) nazywają zwykle charakterze rozwoju w wieku dojrzałym i o tym, że jest
„zawodową samosterownością”. Oznacza ona taki sposób wy­ on szansą, ale bynajmniej nie koniecznością, i. idzie w parze
konywania pracy, który polega na wykorzystywaniu własnego z cielesnym regresem. /'
intelektu, dokonywaniu samodzielnych ocen sytuacji i konsek­
wencji działań, wyciąganiu wniosków, przejawianiu inicjatywy.
Zawodowa samosterowność wymaga 'nie tylko tego, co wymie­ Rozwój a osobowość i zdolności
nieni autorzy nazywają elastycznością intelektualną, lecz wiąże
się także z poczuciem odpowiedzialności przed samym sobą i po­ Określone w arunki rozwoju wykorzystywane są lepiej lub go­
czuciem wpływu na rzeczywistość i własny los. Przejawianie sa­ rzej zależnie od indywidualności poszczególnych osób, form ują­
mosterowności zależy od stopnia rzeczowej złożoności pracy; cej się w wyniku oddziaływania otoczenia, dziedziczności i ak­
nie ma ipola do samosterowności, gdy praca jest drobiazgowo tywności samej jednostki. Indywidualność ta działa z kolei ja­
nadzorowana, nie wymaga samodzielności ani inicjatywy. Praca ko nowy czynnik rozwoju i podlega dalszym przeobrażeniom.
wysoce złożona natomiast zarówno wymaga samosterowności, Od niej zależy wybór aktywności własnej w granicach dostęp­
jak i sprzyja jej dalszemu rozwojowi, i to rozwojowi wykracza­ nych możliwości. Indywidualność człowieka wpływa na szyb­
jącemu — jak twierdzą cytowani autorzy — poza działalność kość orzyswajania nowych doświadczeń i na rozległość transfe­
ściśle zawodową. ru korzystnych zmian. Przeobrażenia indywidualności mogą wre­
Dowodzą oni, że mamy tu do czynienia z dwukierunkową za­ szcie ułatwiać lub blokować jej dalszy rozwój. Zacznijmy od
leżnością między cechami jednostki a właściwościami wykony­ wyliczenia najbardziej oczywistych właściwości, które mogą
wanej pracy. „Praca, która sprzyja zawodowej samosterowno­ wchodzić tu w grę i występować w rozmaitych wzajemnych po­
ści, powoduje wzrost elastyczności ideaeyjnej i przyczynia się do wiązaniach.
rozwoju samosterownych orientacji wobec własnej osoby i wo­ Rozwojowi człowieka dorosłego sprzyjają następujące jego*
bec społeczeństwa. Praca, która ogranicza zawodową samoste­ przymioty:
rowność, obniża elastyczność intelektualną oraz powoduje roz­ W sferze motywacji i dążeń życiowych:
wój konformistycznych nastawień wobec społeczeństwa i wobec — Ambitne cele, a zwłaszcza długofalowe zadania w służbie
samego siebie” (Kohn, Schooler 1986, s. 218). Szanse na samo- istotnych społecznie wartości (Obuchowski 1985).
74 75 *
cjalny trening daje nieraz poprawę (Baltes, Kliegl 1986). Roz­
— Potrzeba osiągnięć, narzucająca jednostce wysokie standar­
dy wykonania podjętych zadań i podtrzymująca wytrwałe dą­ wój ten może się odbywać:
żenia dzięki satysfakcji czerpanej z podejmowanych działań a) w wyniku praktyki życia,
b) pod wpływem specjalnych zabiegów kształcących, jako wy­
i odnoszonych sukcesów cząstkowych (McClelland 1961). nik czynności osobotwórczych (takich, których głównym celem
— Samosterowność zawodowa (Kohn, Schooler 1986). są pewne korzystne zmiany zachowania, osobowości).
W strukturze osobowości: W czasach, gdy wielu dorosłych nie miało nawet podstawo­
— Pozytywna samoocena, akceptacja siebie i innych, w prze­ wego wykształcenia, zwiększanie ich zdolności do dalszego roz­
ciwieństwie do neurotycznej lękliwości i koncentracji w sytu­ woju koncentrowało się na nauce czytania, a na wyższym po­
acjach nowych i trudnych na sobie, na antycypacji niepowodze­ ziomie — na popularyzacji racjonalnych technik samokształce­
nia, prowadzącej do wycofania się (Tyszkowa 1986), ucieczki nia. Dziś w krajach bardziej oświeconych obserwujemy ekspan­
od „ja” prawdziwego do fikcyjnego obrazu siebie i innych sję nowych odmian zajęć rozwojowych dla dorosłych, oferowa­
zachowań krępujących rozwój (Horney 1978). nych głównie przez psychologów pod nazwą treningów inter­
— Autonomia (Maslow 1986). personalnych, grup spotkaniowych itp. Są one ukierunkowane na
— Wysokie poczucie kontroli wewnętrznej, które zapewnia rozwój osobowości przez modyfikację ustosunkowywania się je­
lepsze uczenie się na własnych doświadczeniach (Gliszczyńska dnostki do innych osób i samej siebie, przez zwiększanie w ra­
1983). żliwości na informacje zdrowotne i inne w arunki lepszego ucze­
— Zainteresowanie sprawami ludzi 1 świata (Maslow 1986). nia ¡się przez praktykę (patrz np. Kanfer, Goldstein 1980; Rylke,
— Gotowość uczenia się od każdego (Konfucjusz 1976). Klimowicz 1982). Zajęcia tego rodzaju są jednak zwykle ukierun­
W strukturze umysłu i zdolności: kowane na cele w stosunku do interesującego nas tu tem atu
— Inteligencja. cząstkowe, nie obejmują problemu lepszego przygotowania doro­
— Dobra pamięć. słych do kierowania własnym rozwojem w sposób systemowy
— Wydatne zdolności specjalne.
— Otwartość na nową wiedzę, tolerowanie dysonansu poznaw­ i powiązany z formowaniem dalszego biegu żyda.
czego (niezgodności nowej wiedzy z dotychczasową).
— Brak dogmatyzmu, sceptyczny, sokratejski stosunek do Rozwój jako efekt uboczny praktyki życiowej
własnej wiedzy, będący jednym z przejawów mądrości.
W sferze aktywności intelektualnej: Podsumujmy krótko główne wątki niniejszego rozdziału. Na
— Refleksja podmiotu na tem at spraw i zależności, w które początku była mowa o dwóch podstawowych klasach czynników
uwikłana jest jego aktywność. Rozszerzanie przedmiotu reflek­ rozwoju. Z dalszych wywodów wynika, że wyróżnić wypada je­
sji przez łączenie własnych spostrzeżeń z dorobkiem innych szcze klasę trzecią. Tak więc na rozwój jednostki wpływają:
umysłów praktycznie nie ma tu granic (np. Próby Montaigne’a I. Sterowane przez kod genetyczny przemiany organizmu,
1985, Dzienniki Gombrowicza 1971). nazywane zwykle wzrostem i dojrzewaniem.
— Autorefleksja skierowana specjalnie na własne doświadcze­ II. Oddziaływanie środowiska, a przede wszystkim otoczenia
nia i przeżycia, uznawana już przez Schopenhauera za warunek społecznego z jego kulturą i stanowiącymi jej część zabiegami
czerpania nauki z własnej drogi życiowej.
wychowawczymi.
Takie i podobne przymioty człowiek dorosły wynosi w znacz­ To, co powiedziane zostało wyżej, pozwala wyróżnić istotny
nej mierze z dzieciństwa. Oznacza to, że największe szanse na
rozwój w wieku dojrzałym mają osoby już wcześniej korzystnie czynnik trzeci, jakim jest:
III. Indywidualność i aktywność samej jednostki, aktywność
zaawansowane w rozwoju. Osoby te mają zarazem większe szan­ dzieląca się na: a) wymuszoną i b) względnie autonomiczną.
se na sukcesy zawodowe i inne, albowiem wymienione czynniki
sprzyjają osiągnięciom wykraczającym poza korzystne zmiany Rola każdej z wymienionych grup czynników jest w poszcze­
rozwojowe, będące zresztą zwykle środkiem do innych celów. gólnych okresach życia różna (Baltes i in. 1980; Baltes, Reese
1984). Wpłyiw czynników biologicznych jest największy w pier­
Czv wymienione czynniki podmiotowe mają szanse dalszego wszych dwóch dekadach życia, najmniejszy w wieku średnim,
rozwoju w wieku dojrzałym? Teoretycznie tak — poza testową a w starości — zwłaszcza późnej — znów rośnie (zniedołężnienie
inteligencją niewerbalną i pamięcią mechaniczną, choć i tu spe­
77.
76
jest tu rozwój artysty, będący konsekwencją jego samodzielnych
w wyniku inwolucji organizmu ogranicza i upośledza aktyw­ poszukiwań i dokonań twórczych, który czyni zeń niepowtarzal­
ność). Rola uwarunkowań społeczno-historycznych jest szczegól­ ną indywidualność. Podobnie wielu specjalistów kontynuuje z po­
nie wydatna W okresie dorastania i początkach dorosłości. Wy­ wodzeniem swój rozwój właśnie poprzez rozwiązywanie wyłania­
bór zawodu, znalezienie pracy, założenie rodziny bardzo bowiem jących się problemów zawodowych. Także rodzice mają szansę
zależy od warunków ^ewnętrznych: od ofert, nacisków i koniun­ rozwijać się jako wychowacy i jako ludzie przy okazji w y­
ktur wszelkiego rodzaju, zmieniających się w naszych czasach chowywania własnych dzieci.
z pokolenia na pokolenie. Rozwój uboczny jest tedy ważną i w wielu wypadkach nieza­
Rola czynnika 3b natomiast jest zwykle szczególnie wydatna stąpioną drogą rozwoju.
w wieku dojrzałym. Składa się na to kilka przyczyn. Po pier­
wsze, zmiany biologiczne organizmu są wtedy niewielkie i po­
wolne. Po drugie, niezależność materialna i kompetencja zawo­
dowa często aoitonomizują jednostkę, zwiększając jej swobodę-
wyboru i decydowania o sobie. Po trzecie, zdobyte doświadcze­
nie pozwala krytycznie i samodzielnie oceniać wiele akceptowa­
nych dawniej wartości, a tym samym mieć bardziej niezależne
zdanie w wielu sprawach.
Dokonywane przez dorosłych wybory nieczęsto mają za głów­
ny swój cel rozwój osobisty w takiej czy innej postaci. Koncen­
trują się one zwykle na praktycznych celach życiowych, jak po­
myślność wspólnoty, własna kariera, poprawa warunków mate­
rialnych itp. Z badań M. Malewskiego wynika, że robotnicy
najczęściej podejmują kursowe doskonalenie się zawodowe w
imię awansu i poprawy zarobkiu, a gdy możliwości te zostaną
wyczerpane — dalsze szkolenie się uważają za bezcelowe (Ma­
lewski 1983). Mówią oni o tym w stylu-. „Ja mam najwyższą
grupę (zaszeregowania — przyp. M.M.), żebym skończył nie
wiem ile kursów, to więcej nie zarobię” (Malewski 1983, s. 76),
Rozwój odbywa się oczywiście nie tylko przez udział w spe­
cjalnych zajęciach szkoleniowych. Przynoszą go nowe sytuacje,
cele i zadania zarówno robocze, jak i pozazawodowe. Gdy cele te
przerastają w rozsądnych granicach aktualne przygotowanie jed­
nostki, zmuszają ją do wysiłków przynoszących w efekcie roz­
wój wiedzy, charakteru, mądrości. Rozwój jest tu raczej produk­
tem ubocznym niż celem. W wieku dojrzałym dokonuje się on
nie tyle — jak u dzieci — za pośrednictwem specjalnych zabie­
gów kształcących (choć i te bywają podejmowane), co właśnie
dzięki nowym zadaniom i warunkom ich wykonywania.
Tak więc cechą szczególną rozwoju dorosłych jest w naszych
czasach to, że stanowi on w głównej mierze efekt uboczny szero­
ko rozumianej praktyki życiowej, obejmującej zarówno pracę, jak
i interakcje z ludźmi oraz czynności ukierunkowane na cele he­
donistyczne.
Rozwój uboczny w korzystnych wypadkach może być równie
lub bardziej wydatny niż rozwój zamierzony i przejawiać się
w zmianach nieosiągalnych w żaden inny sposób. Przykładem

78
intelektualnej, okres samodzielności życiowej i twórczej ekspan­
sji, prowadzącej jednostkę do samorealizacji w pracy zawodowej^,
małżeństwie, wychowaniu dzieci. W tej najbardziej aktywnej
epoce życia człowiek podejmuje najważniejsze decyzje i ustala
6 . Debiut w świecie dorosłych swe miejsce w społeczeństwie, kształtuje swą karierę zawodową,
i czasom osiąga w niej punkt kulminacyjny.
Z interesującego nas tu punktu widzenia jest to okres zarów­
Zmiany struktury życia i zadania rozwojowe no postępującej już stopniowo inwolucji organizmu, jak i szans,
dalszego rozwoju behawioralnego. Osobliwość życia dorosłego, jak.
W dzieciństwie i okresie dorastania podstawą podziału życia już była o tym mowa, polega na tym, że owe szanse rozwoju
na fazy są przemiany organizmu i towarzyszący im rozwój za­ mogą, lecz nie muszą być dyskontowane. Są one traktowane
chowania. Dziecko roczne zaczyna chodzić, dwuletnie — mówić, zwykle instrumentalnie i wykorzystywane w zależności od po­
11—15-letnie zaczyna dojrzewać płciowo i posługiwać się od­ trzeb związanych z dążeniem do takich celów życiowych, jak
wracalnymi operacjami logicznymi w myśleniu. W wieku dojrza­ dobrobyt, kariera, szczęście, misja życiowa itp. Impulsy i okazje
łym natomiast jedyne zmiany wyraźnie powiązane z wiekiem do rozwoju powiązane są tu więc głównie nie — jak w dzieciń­
to przejawy powolnego starzenia się. Dlatego periodyzacja do­ stwie — z dojrzewaniem organizmu, zabawą i wychowaniem,
rosłości jest dość arbitralna. Badacze nawiązują tu zwykle do lecz z praktyczną aktywnością życiową, która w naszym kręgu
„kalendarza społecznego”, który dla potrzeb praktyki dzieli życie kulturowym koncentruje się najczęściej wokół następujących
ludzi na kolejne etapy, takie jak wiek przedszkolny i szkolny, działań i wydarzeń:
produkcyjny i emerytalny. Arbitralność ustalanych w ten sposób
faz życia najlepiej ilustruje historia wieku emerytalnego. Obni­ — podjęcie i wykonywanie pracy,
żenie granicy tego wieku do 60—65 lat było dużym osiągnięciem — założenie rodziny,
społecznym. Okazało się jednak, że zarówno zróżnicowanie po­ — prowadzenie gospodarstwa domowego,
szczególnych zawodów, jak i wieku fizjologicznego pracowników — wychowywanie dzieci,
sprawia, że dla jednych osób granice te są nadal zbyt wysokie, — udział w życiu społecznym,
dla innych zaś — za niskie. Wśród „młodzieży przedem erytalnej” — zmiany pracy,
— zmiany pozycji zawodowej w pracy (specjalizacja, funkcje
obok ludzi metodycznie przyspieszających własne zniedołężnie-
nie (opoie, palacze, brzuchacze) trafiają się i tacy, którzy popra­ ‘k ierownicze i‘ap.),
wiają swe niedawne wyniki w biegu maratońskim. — zachowania wymuszone lub inicjowane przez wydarzenia
i aktualne przemiany historyczne, makrospołeczne, takie jak woj­
Wczesna dorosłość zaczyna się około 18 roku życia i kończy
— zależnie od stanowiska danego autora — w 30 lub 35 roku na, kryzys, prosperity,
życia; według Levinsona — między rokiem 40 a 45. My przyjmie­ — zdarzenia losowe (wypadki, choroby),
my za umowną granicę wiek 35 lat, nie ufając periodyzacji Le- — zmiana miejsca zamieszkania, środowiska społecznego.
vinsona, opartej na zbadaniu zaledwie 40 mężczyzn, wykorzysta­ To niekompletne wyliczenie wskazuje, że wczesna dorosłość
my natomiast jego pojęcie struktury życia jako przedmiotu jest nie tylko okresem największej żywotności, ale i największe­
i wskaźnika zmian rozwojowych.
go spiętrzenia wielu zadań, obowiązków i ambicji, które trudno
Zasadnicza zmiana struktury życia, która pasuje dojrzałą fi­ zwykle pogodzić. Dlatego jest to epoka zwykle najbardziej w ży­
zycznie jednostkę na osobę społecznie dorosłą, polega na usamo' ciu dramatyczna, epoka zarówno sukcesów, jak i wielkich stre­
dzielnieniu się m aterialnym i emocjonalnym, co znajduje zwyk­ sów. Tym bardziej, że we wszystkich najważniejszych rolach po­
le .wyraz w opuszczeniu domu rodzicielskiego, podjęciu pracy, dejmowanych w tym okresie: w roli pracownika, współmałżonka,
założeniu własnej rodziny. Te właśnie zmiany strukturalne, w tej wychowawcy własnych dzieci — młody człowiek występuje od po­
liczbie zmiany ról społecznych, następujące w niejednakowym czątku jako nowicjusz. Znajduje się przy tym nieraz pod presją
■u wszystkich czasie, wyznaczają dalsze kierunki potencjalnego tradycyjnego przekonania, że w swoim wieku ma już okres praw ­
rozwoju jednostki. dziwego rozwoju za sobą. Dlatego niewątpliwą zasługą psycho­
Wczesna dorosłość to okres pełni sił fizycznych i sprawności logów jest nie tylko dostrzeżenie w praktycznych zadaniach ży~
80 6 Hozwój człowieka... gj
ciowych bodźca i okazji do rozwoju, lecz wręcz nazwanie niektó­ talnej decyzji. Często wymaga ono prób podejmowanych w róż­
rych z nich zadaniami rozwojowymi.
nych miejscach w celu zarówno praktycznego poznania warunków
Wprowadzenie pojęcia zadań rozwojowych jest zasługą E. Erik- i możliwości zewnętrznych, jak i dokładniejszego samookreśle-
sona i R.J. Havighursta. Havighurst (1970) wyróżnia dla omawia­ nia się młodego człowieka. Przekonują o tym wyniki badań
nego tu okresu życia następujące zadania rozwojowe:
E.1Ł Schelna (1977).
1. Wybór małżonka; Schein przebadał 44 studentów ostatniego roku szkoły zarzą­
2. Uczenie się wispółżycia z nim; dzania im. Sloana w Massachusetts Institute ol Technology, naj­
3. Powiększenie własnej rodziny; słynniejszej politechnice amerykańskiej. Te same osoby zbadano
4. Wychowywanie dzieci; zostały następnie po około 10 latach, gdy można było prześledzić
5. Kierowanie domem; krystalizowanie się ich karier zawodowych. Mimo ukończenia
6. Podjęcie pracy zawodowej; jednego i tego samego kierunku studiów badani — nieraz po ca­
7. Podjęcie obowiązków obywatelskich; łej serii kolejnych kroków — wyspecjalizowali się w kilku nie­
8. Znalezienie odpowiadającej sobie grupy społecznej. podobnych do siebie zajęciach. Jedni zostali kierownikami pro­
Nie wdając się w kolejne rozpatrywanie wszystkich tych za­ dukcji, inni — technologami, jeszcze inni — doradcami lub na­
dań, zajmiemy się omówieniem ważniejszych z nich w sposób wet zawodowymi twórcami. Byli to ludzie o wysokim stopniu sa-
uwzględniający pewną odmienność sytuacji rozwojowej kobiety moslerowności zawodowej. Jakie jednak czynniki sprawiły, że
i mężczyzny. sterowali oni rozwojem swej kariery w bardzo różnych kierun­
kach? Schein wskazuje, że za zróżnicowaniem tym stały pewne
właściwości indywidualne, wykryte w wyniku analizy motywów
Rozwój młodego mężczyzny zmian miejsca i rodzaju pracy, przyjmowania lub odrzucania
otwierających się możliwości awansu itp. Autor wykrył 5 kom­
Przedstawione wyżej zadania rozwojowe dzielą się wyraźnie pleksów takich właściwości indywidualnych i nazwał je trw ały­
na dwie grupy: pierwsza dotyczy współżycia w rodzinie, druga— mi ukierunkowaniami. Oto ich krótkie charakterystyki, pozwala­
-zwykle służebna wobec poprzedniej — zdobywania środków do jące zapoznać się z tymi kolejnymi podmiotowymi czynnikami
życia na takim lub innym poziomie. Tradycja nakazuje mężczyź­ rozwoju.
nie koncentrować się na tej właśnie klasie zadań. 1. Ukierunkowanie na zarządzanie. Jednostka o tym ukierun­
Nadrzędnym zadaniem młodego mężczyzny jest uformowanie kowaniu wyróżnia się:
takich więzi osobistych z otoczeniem, z innymi ludźmi i instytu­ a) kompetencją interpersonalną, czyli posiada zdolność prze­
cjami, które pomogą nadać jego życiu pożądaną jakość i pełnię, wodzenia, nadzorowania, manipulowania ludźmi, kierowania ich
osiąganą dzięki czerpaniu osobistych korzyści za pośrednictwem
korzyści dostarczanych innym. To zapuszczanie korzeni w świe- działań na realizację celów danej organizacji;
cie dorosłych jest ułatwione, gdy ktoś dziedziczy zawód lub na­ b) umiejętnościami analitycznymi, które pozwalają rozwiązy­
wet miejsce pracy po ojcu albo ma wymagania tak ograniczone, wać złożone problemy w warunkach niedoboru informacji i nie­
że poddaje się biernie swemu losowi, nawet gdy ten nie jest dlań pewności;
zbyt łaskawy. Ukształtowane dzięki rodzinie aspiracje i warunki c) zrównoważeniem emocjonalnym, dzięki któremu 'konflikty
startu do samodzielnego życia wpływają na skalę zadań, jakie i napięcia interpersonalne nie tyle dezorganizują jej działanie
ma przed sobą mężczyzna budujący odpowiadającą mu struktu­ (jak u innych osób) i powodują wyczerpanie, ile pobudzają do
rę życia. Realizacji tych zadań służy zdaniem Levinsona pozna­ działania.
wanie świata dorosłych, utożsamienie się z osobą dorosłą, rozwój Człowiek o takim kompleksie właściwości szuka kariery kie­
zainteresowań i systemu wartości ludzi dorosłych, podjęcie waż­ rowniczej i dobrze się czuje mogąc działać w roli szefa, orga­
nych decyzji dotyczących pracy, małżeństwa, rodziny. Wszystko nizatora. Przy czym pociąga go „kierowanie operacyjne”, pra­
to wymaga liczny-ch działań i prób, których znaczenie najłatwiej ca w produkcji, „w ruchu”, z ludźmi, nie zaś stanie na czele
jest zilustrować na przykładzie formowania się kariery zawodo­ komórki funkcjonalnej, „sztabowej”, która wymaga głównie pra­
wej. Znalezienie sobie najwłaściwszej pracy i specjalizacji nie cy i kompetencji o charakterze technicznym. W griupie tej zna­
jest — jak by się mogło wydawać — kwestią jednej fundamen­
lazło się 8 osób.
82 83
6*
2. Ukierunkowanie techniczno-funkcjonalne. Wyraża się ktuje to zajęcie jako etap przejściowy w dążeniu do kariery
ono w zainteresowaniu techniczną, fachową stroną wykonanej kierowniczej itp.
pracy, z pominięciem jej aspektów kierowniczych. Człowiek Ludzi tych łączy z grupą ukierunkowaną twórczo nie tylko
o takim ukierunkowaniu unika stanowisk kierowniczych, a je­ potrzeba autonomii, lecz także chęć odczuwania, że to, co zro­
śli już zostanie powołany na szefa — nadal pociąga go w pracy bili, jest ich własnym dziełem, zależy od ich osobistej kompe­
jej strona profesjonalna, nie zaś organizacyjna. W grupie zna­ tencja i pracy. Istotna różnica polega natomiast na tym, że ludzie
lazło się najwięcej, bo aż 19 badanych. nastawieni twórczo są zdecydowanie przejęci i zaabsorbowani ja­
3. Ukierunkowanie na bezpieczeństwo. Pracownik powodują­ kimś dziełem czy (przedsięwzięciem. „Poszukiwacze autonomii”
cy się przede wszystkim potrzebą bezpieczeństwa i stabilizacji nie żywią takich pasji, zabiegają oni przede wszystkim o swo­
zwykle trzyma się przez całe życie jednej organizacji. Nie opu­ bodę i możność polegania na sobie. Nie zależy im specjalnie
szcza jej dla sprawdzenia swych możliwości i szans gdzie in­ ani na robieniu pieniędzy, ani na karierze, nie przeżywają za­
dziej. W ten sposób za poczucie bezpieczeństwa płaci rezygna­ wodu z powodu tracenia różnych szans, cenionych przez oto­
cją z nowych doświadczeń i możliwości. Nie robi też wielkiej czenie. Średnie zarobki tej grupy były niższe niż w grupach
kariery kierowniczej w macierzystym przedsiębiorstwie, kiero­ pozostałych, najwyższe odnotowano w grupie ukierunkowanej
wanie bowiem wymaga gotowości do podejmowania ryzyka. na zarządzanie.
Oczywiście sam fakt długiej pracy w jednym miejscu jeszcze nie Warto przy tym zaznaczyć, że stosunkowo niskie w grupie
przesądza o przynależności do opisanego typu: decyduje tu ist­ autonomicznej zarobki i małe zainteresowanie karierą nie są
nienie nastawienia na unikanie niepewności związanej z w ła­ przejawem słabości intelektualnej: właśnie ta grupa uzyskała
sną przyszłością zawodową, szukanie przede wszystkim stabiliza­ najlepsze wyniki w testach uzdolnień. Mając na uwadze wartość
cji. Dlatego jeśli nawet osoba ukierunkowana na szukanie bez­ przedstawionych wyników dla czytelników, zainteresowanych
pieczeństwa zmienia niekiedy zakład pracy, to dokłada -starań, analizą własnego rozwoju zawodowego, warto przypomnieć, że
by nowa praca była jak najbardziej podobna do poprzedniej. zajmowane aktualnie przez kogoś stanowisko służibowe nie okre­
Dominację nastawienia na bezpieczeństwo autor stwierdził śla jednoznacznie typu podstawowego nastawienia. Może ono
tylko u 4 badanych, była to grupa najmniej liczna pośród pię­ bowiem stanowić jedynie etap przejściowy w poszukiwaniu od­
ciu wyróżnionych. powiedniej pozycji lub kompromis między dążeniami a prakty­
4. Ukierunkowanie twórcze. W tym przypadku podstawowym cznymi możliwościami wyboru.
motywem aktywności zawodowej jest dążenie do wynalezienia Geneza wyróżnionych przez Scheina ukierunkowań nie jest
lub zorganizowania czegoś nowego. Do tej grupy należą wyna­ w pełni jasna. Stwierdzono jedynie, że ojcowie osób ukierunko­
lazcy, przedsiębiorcy dążący do wylansowania nowych towarów wanych technicznie byli na ogół bardziej wykształceni i zróż­
lub usług, wprowadzenia udoskonaleń w zarządzaniu, powołania nicowani zawodowo niż ojcowie absolwentów odnoszących su­
do życia własnej firm y itp. Osoby należące do tej grupy róż­ kcesy w zarządzaniu. Ojcowie tych ostatnich byli lepsi od oj­
nią się rodzajem uzdolnień, lecz łączy je zaufanie we własne ców grupy poprzedniej w robieniu interesów i karier kierow­
siły, przedsiębiorczość, wielkie zaangażowanie w swe dzieło, niczych. Istnieje tedy pewne podobieństwo synów do ojców w
zdolność wpływania na innych ludzi, a także potrzeba autonomii, każdej z tych grup.
będąca głównym wyróżnikiem grupy opisanej niżej. Wykrycie podstawowego ukierunkowania danej osoby w sfe­
5. Nastawienie na autonomię i niezależność. U 7 spośród 44 rze kariery pozwala nie tylko przewidywać jej zachowanie, lecz
badanych stwierdzano dominację dążenia do niezależności i swo­ także wyjaśniać przyczyny^ złych konsekwencji niektórych awan­
body osobistej. Ci wykształceni mężczyźni uważali, iż życie w sów, dokonywanych bez rozeznania lub uwzględnienia tych wła­
ramach organizacji narzuca zbyt wiele ograniczeń i zbyt wiele ściwości. J. Van Maanen w komentarzu do badań Scheina
stwarza powodów do irytacji, a także nazbyt ingeruje w życie stwierdza, że jednostka może w pełni rozpoznać swe ukierunko­
prywatne. Szukali oni pracy dającej możliwie dużą niezależność. wanie dopiero po podjęciu pracy (Van Maanen 1977). Jest to
Większość z nich została konsultantami, jeden — profesorem argument za ruchliwością zawodową człowieka na początku ka­
uniwersytetu, inny — pisarzem, zadowalającym się skromny­ riery, postulowaną przez B. Lievegoeda (1979). A utor ten podej­
mi zarobkami. Autor zaznacza, że nie »każdy, kto pełni aktualnie muje ten sam problem ukierunkowań zawodowych, co Schein,
rolę doradcy, kieruje się opisywaną tu motywacją: nieraz tra ­ jednak w sposób bardziej ogólny. Lievegoed nazywa omawiane

84
ukierunkowania nastawieniami, które z interesującego nas tu, twórcza i nietwórcza w ramach nastawienia innowacyjnego mo­
punktu widzenia można rozpatrywać jako kolejne, specyficzne- że się wydać paradoksem, lecz tylko wówczas, gdy nie uwzglę­
„czynniki rozwoju” , wpływające na zróżnicowanie doświadczeń dniamy różnicy między innowacjami oryginalnymi (twórczymi)
poszczególnych osób i wiążących się z nim efektów osobotwór- i naśladowczymi. Jedni nowatorzy sami wymyślają nowe rozwią­
czych. zania (np. wynalazcy), inni torują im drogę do praktyki, są
Zdaniem Lieyegoeda istnieje 6 podstawowych nastawień, pionierami przeobrażeń, do których dają impuls wynalazcy.
(orientacji) 'życiowych, które przejawiają się w pracy zawodowej,, Wreszcie przez orientację utrwalającą Lievegoed rozumie nie­
choć wykraczają poza jej ramy. Występują one we wszystkich zbędne do życia reprodukowanie, utrwalanie i podtrzymywanie
zawodach. Pracownicy, u których dominuje takie lub inne n a­ tego, co już istnieje. Wchodzi tu w grę nie tylko wytwarzanie
stawienie, wnoszą do swego zawodu specyficzne wartości i czer­ niezbędnych przedmiotów, lecz także działanie, np. w roli biblio­
pią ze swej pracy określone korzyści. Są to nastawienia: tekarza, księgowego, obiektywnego dziennikarza itp.
1. Badawcze, W każdym zawodzie, w pracy określonego specjalisty może
2. Refleksyjne, .się ujawnić jedna lub więcej orientacji. Gdy ma ona w dodatku
3. Organizacyjne, modalność twórczą, nadaje pracy zawodowej piętno sztuki.
4. Opiekuńcze, Interesująca z naszego punktu widzenia jest teza Lieyegoeda,
5. Innowacyjne, że podstawowe nastawienie życiowe stanowi klucz, na podobień­
6. Utrwalające. stwo klucza muzycznego, według którego komponowana jest
Każde z tych nastawień ma dwie modalności: twórczą i nie-- biografia jednostki. Tak więc np. lekarz może realizować w swej
twórczą. Daje to w sumie 12 orientacji. Niektóre z nich pokry­ pracy przede wszystkim nastawienie opiekuńcze bądź badaw­
wają się z wymienionymi przez Scheina, inne są nowe. Brak cze albo organizacyjne. Podstawowe nastawienie życiowe —
wśród nich wyróżnionych przez Scheina ukierunkowań na nie­ jak mówi autor — nie przesądza o treści dramatu życiowego,
zależność i bezpieczeństwo, gdyż Lieyegoed (nie znający cyto­ lecz wyznacza jego tonację. Każdy może mieć kilka nastawień,
wanej pracy Scheina) w małym stopniu uwzględnia nastawie­ lecz jednio z nich jest dominujące d nadaje koloryt zwłaszcza pier­
nie podmiotu na siebie: jedynie orientacja 2 nosi znamię tego wszej połowie życia, gdyż wpływa na wybór zawodu. Tu po­
nastawienia. W sumie obaj cytowani autorzy uzupełniają sią- nownie stajemy wobec pytań. Skąd biorą się owe orientacje ży­
wzajem, choć operują zupełnie innym warsztatem; Lievegoed ciowe i zawodowe? Jaka jest historia ich powstawania i podat­
powołuje się przede wszystkim na własną długoletnią pracę w ność na zmiany w wieku dojrzałym? Umiejętność znajdowania
charakterze konsultanta zawodowego, psychoterapeuty, opieku­ odpowiedzi na podobne pytania w odniesieniu do własnej oso­
na społecznego i wychowawcy. by otwiera drogę do trudno dostępnych obszarów samowiedzy:
Nastawienie badawcze w rozumieniu Lievegoeda wyraża się pozwala na przeltroczenie granic tradycyjnie rozumianego samo-
w potrzebie poznawania, jak różne układy funkcjonują, jakie poznania i rozszerzenie pytania „Jaki jestem?” o niezwykle isto­
zachodzą między nimi relacje. Nastawienie refleksyjne wyraża tne kwestie: „Dlaczego jestem, jaki jestem?” i „Co z tego wy­
się w potrzebie porządkowania wiedzy i idei w systemy, teorie. nika dla mego dalszego rozwoju?”
Dla przedstawiciela orientacji organizacyjnej świat jest obie­ To, co zostało wyżej powiedziane, dotyczy zaledwie profesjo­
ktem porządkowania, ujarzmiania, kierowania. Przedstawicielom, nalnej sfery rozwoju młodego mężczyzny. Dalej znajdzie Czy­
tej orientacji grozi — zdaniem Lieyegoeda — brak zrozumienia telnik wzmianki na temat innych aspektów tego procesu, w ar­
dla wartości innych niż praktyczne. Dążą oni do władzy nad tych osobnych monografii.
przedmiotami i ludźmi. Nastawńenie opiekuńcze (pominięte przez
Scheina z racji wybrania do badań takiej a nie innej grupy
profesjonalnej) wyraża się — jak to określił Lievegoed — w po­ Dylematy rozwojowe kobiet
maganiu v/szystkiemu, co żyje. Stanowi ono podstawę działalno­
ści wychowawczej, wnosi do życia społecznego korzystny kli­ Odmienność biologii kobiet i mężczyzn, a głównie obowiązki
mat. Manifestacją orientacji innowacyjnej jest natomiast poszu­ wynikające z macierzyństwa wpływają na podział ról życiowych,
kiwanie i wdrażanie ulepszeń. Nastawienie to może się wyra­ a tym samym na rozwój psychiczny. Mężczyzna zazwyczaj peł­
żać w leczeniu, nauczaniu, działalności politycznej. Modalność- niej angażuje się w zdobywanie środków do życia lub w karierę
87
zawodową, rozumianą już nie tylko jako tru d dla chleba, lecz i „niepracujące”, wyodrębnia ona 6 typów biografii kobiety z
często jako powołanie, które wynosi jednostkę ponad obszar we­ .uwagi na różne kombinacje zajęć domowych i zawodowych:
getacji i nadaje dalszemu istnieniu główny sens oraz koloryt. 1. Praca wyłącznie w roli pani domu.
Kobiecie natomiast przypada większy udział w trosce o domowe- 2. Praca w domu, poprzedzona krótkim okresem pracy za­
ognisko i w misji formowania osobowości młodego pokolenia. wodowej przed zamążpójściem.
Asymetria taka czyni z kobiety istotę mniej niezależną m ate­ 3. K ariera wyłącznie profesjonalna, bez prowadzenia gospo­
rialnie ze wszystkimi tego konsekwencjami. darstw a domowego.
Dawniej kobieta wchodziła w wiek dojrzały bez możliwości 4. Kariera dwutorowa, polegająca na stałym łączeniu pracy
stanowienia o sobie. Rodzice wybierali jej męża, pana i właści­ zawodowej z domową.
ciela. Przeznaczeniem jej było rodzenie dzieci i ciężka, nienor- 5. Przerywana kariera zawodowa. Przerwy poświęcone na
mowana praca w gospodarstwie domowym. Dziś czasy się zmie­ wychowywanie małych dzieci.
niły. Kobieta wyzwolona może teraz — oprócz tego, co robiła do­ 6. Kariera niestabilna, polegająca na podejmowaniu pracy
tąd — włożyć sobie jeszcze na szyję jarzmo pracy zawodowej. Ma poza domem w zależności od potrzeb ekonomicznych i stanu
też prawo osobistego wyboru męża, ograniczone jedynie — baga­ zdrowia (Havighurst za Muellerem, 1982).
telka — przez jej atrakcyjność osobistą i podaż królewiczów Jak łatwo zauważyć, rozwój zawodowy kobiety może prze­
z bajki w zasięgu dostępnych kontaktów. Wybór przy nadmiarze biegać równie komfortowo jak rozwój mężczyzny jedynie w
liczebnym dam bywa wręcz skąpy i bez gwarancji jakości. Lecz przypadku 3. Wszelkie przerwy i „rozdwojenia”, związane z ma­
na szczęście dla przetrwania naszego wspaniałego gatunku zew cierzyństwem, stawiają kobiety w osobliwie niekorzystnej sy­
krw i zagłusza krakanie rodziców i młoda kobieta z łatwością tuacji w tych zawodach, gdzie nieprzerwana praktyka i stałe
odkrywa, że jej właśnie trafił się ktoś niewątpliwie obiecujący. uzupełnianie wiedzy są warunkiem sukcesów. Jakież zdolności
Aliści po „najszczęśliwszym dniu w życiu” królewicze tracą go­ i niespożyte siły są tu potrzebne, by angażując się w jedną dzie­
dowe upierzenie i jawią się nieraz swym wybrankom jako nie­ dzinę nie zaniedbać drugiej. Czy mądrość kobiety nie polega na
czuli egoiści, dziwkarze, sfrustrowani karierowicze albo, co gor­ ważeniu ceny płaconej za tak entuzjastycznie niegdyś witany
sza — alkoholicy i brutale. dostęp do karier zastrzeżonych dawniej dla mężczyzn? Dziś
Na obronę młodych panów stworzenia, jakże niedojrzałych dobrze już wiemy o kosztach kobiecych karier dwutorowych,
zwykle duchowo przed trzydziestką, wypada powiedzieć, że i oni kosztach ponoszonych przez nie, ich dzieci i mężów. Znamy ko-
przeżywają niejaki zawód, lecz są to frustracje wyraźnie słab­ biety-uczone bolejące nad zaniedbaniem swych obowiązków wy­
sze. Jak wynika z badań rodzimych i obcych, żony wyrażają chowawczych i rozczarowane własną karierą. Czy wyjściem jest
z biegiem lat głębsze rozczarowanie jakością swego małżeństwa tu powrót do dawnych tradycji? Takie rozwiązanie zdolne jest
niż ich mężowie (Ziemska 1982, Kelly 1982). Zapewne dlatego, zadowolić tylko część kobiet. Te bardziej wykształcone i rozbu­
że nadają mu większe znaczenie życiowe i są bardziej wrażliwe dzone intelektualnie przyklasną zapewne słowom jednej z mych
na wygasanie tak mocnej niegdyś więzi emocjonalnej, zdolnej respondentek: „Rola żony i matki nie wypełnia mnie. Nie wypeł­
zniewalać, uszczęśliwiać i darzyć bezpieczeństwem. Ta właśnie nia do końca” . Ambicja skupienia się wyłącznie na obowiązkach
okoliczność oraz trudność godzenia dającej niezależność pracy żony i matki może prowadzić do frustracji większych nawet ni-ż
z rolą m atki sprawia, że zadania rozwojowe wyrastające przed kariera dwutorowa. Zakłada bowiem pełną zależność powodzenia
młodą kobietą są szczególnie godne uwagi. Ich pomyślne rozwią­ życiowego i szczęścia kobiety od formatu i postępowania poślu­
zanie sprzyja pomyślności rodziny i osiąganiu szczęścia, mimo bionego mężczyzny. Oto konkretny przykład takiej koncepcji ży­
cia i skutków rozwojowych jej załamania się w konfrontacji
wszystko bardziej dziś dostępnego niż dawniej. Zadania te nie z rzeczywistością, opisany przez Emilię Hancock (1985).
stanowią — jak w dzieciństwie — listy jednakiej niemal dla
Megan wyrastała w przeświadczeniu, że stoi przed nią tylko
wszystkich i uporządkowanej zgodnie z kalendarzem. W ynika­ jeden poważny wybór, od którego zależy reszta jej życia: wybór
ją one z nowych sytuacji życiowych, których zmienną kolej­ męża. Myślała, że wybór ten uczyni ją osobą dorosłą i wyzna­
ność i różnorodność łatwo odczytać z przedstawionej niżej typo­ czy .jej miejsce w świecie, pozwoli łatwo poradzić sobie z wszyst­
logii. Typologia ta, zaproponowana przez K.H. Muellera, odrzu­ kimi trudnościami życia. Gdy miała 25 lat i urodziła dziecko, jej
ca absurdalny obiegowy podział kobiet dorosłych na „pracujące” mąż miał przelotny romans z in<ną kobietą. Fakt ten i związane
z nim poczucie zagrożenia zachwiało dotychczasową koncepcją: idzie o realizację głównego zadania rozwojowego wczesnej do­
życia naszej bohaterki, sprowadzającą się do polegania w pełni rosłości, jakim jest według E. Eriksona (1968) wchodzenie w in­
na miłości i pieczy wybranego partnera. Megan, choć nadal była tymne, angażujące całą osobowość stosunki z innymi ludźmi.
matką i żoną, poczuła się nagle samotna i zagrożona. Zaczęła się Nie idzie tu tylko o bliskie relacje rodzinne mąż—żona, rodzi­
zastanawiać, komu może teraz zaufać. Kryzys, jaki przeżywała, ce—dzieci. Modelem intymności są też stosunki przyjaźni mię­
otworzył jej oczy na to, żc właściwie nie miała dotąd własnej dzy osobami nie złączonymi pokrewieństwem. Przejawy owych
tożsamości, była tylko cząstką rodziny, tylko osobą zatroskaną intymnych relacji to obdarzanie drugiej osoby uczuciem, zaufa­
0 innych. Istotą niepełną i całkowicie zależną od mężczyzny, któ­ niem, to zrozumienie, opieka i pomoc. Wchodzi tu w grę nie tyl­
ry tylko w jej marzeniach był niezawodną opoką... Jej dawna ko umiejętność okazywania własnych uczuć, lecz także podziela­
wiara, że to mąż zapewni jej szczęście, zmieniła się w przeświad­ nia cudzych.
czenie, iż potrafi on ją tylko unieszczęśliwić. Megan uznała, że Bliskość, o której mowa, angażuje systemy wartości i prze­
musi oprzeć się na samej sobie i podjąć osobistą odpowiedzialność konania partnerów, stwarza warunki wzajemnego uczenia się
za swe szczęście. Zaczęła myśleć o własnych celach i postanowiła i wzbogacania. Niezdolność do rozwoju w sferze intymności —
połączyć rolę żony i matki z interesującą pracą zawodową. Za­ mająca zwykle źródło w niewłaściwym przebiegu wcześniejszych
mysł ten wkrótce zrealizowała, zyskując poczucie autonomii. Tak zadań rozwojowych — prowadzi do wyobcowania jednostki, sta­
więc jej troska o rodzinę została w wyniku przeżytego kryzysu nowi jedną z przesłanek izolacji i osamotnienia. W przypadku
zrównoważona dojrzałą troską o samorealizację także poza mał­ zawarcia małżeństwa przez niedojrzałą do intymności osobę do­
żeństwem. chodzi do znanych niepowodzeń we współżyciu, znajdujących
Sytuacja opisana przez Hancock nie jest, rzecz jasna, jedynym wyraz w skargach na oschłość partnera, na brak tak potrzebnego
źródłem istotnego dla wielu młodych kobiet zadania rozwojowe­ w rodzinie ciepła i empatii.
go, jakie stanowi rewizja nierealistycznych wymagań wobec męż­ Czy większa zazwyczaj łatwość żon w osiąganiu emocjonalne­
czyzny, zaszczepianych m.in. przez romantyczną wizję miłości, go współbrzmienia nie ułatwia im konstruktywnego oddziaływa­
którą M. Plzak (1974) uważa za przyczynę wielu małżeńskich nia na rozwój osobowości mężów, gdy jest to potrzebne? Dotyka­
niepowodzeń. Oto przykład takiej rozwianej przez życie wizji, my tu kwestii arcyważnej. Wiele kobiet podejmuje próby wy­
wyrażający doświadczenia młodej mężatki, mającej za sobą stu­ chowania swego męża z potrzeby i konieczności.1 Nieraz pono­
dia polonistyczne i nastawionej od początku na karierę dwutorową- szą klęskę, gdy zadanie przerasta ich siły, a nie zdołają zapew­
„Wiele przykrości i błędów zawdzięczam swemu wychowaniu, nić sobie fachowej pomocy psychoterapeuty lub kogoś innego.
które wpoiło mi fałszywy, egzaltowany, romantyczny obraz życia Tak bywa w zmaganiach z alkoholikami, niektórymi przypadka­
1 miłości. Zawarcie małżeństwa z miłości wydawało mi się wkro­ mi nerwicy, zaburzeniami charakteru itp. Karen Horney wnikli­
czeniem w zupełnie nowy, radosny i twórczy okres życia. Drogo wie objaśnia trudności zadań tego rodzaju, gdy partner okaże się
zapłaciłam za tę literacką wizję. Ona to przyczyniła się do tego, np. kimś nieludzko wymagającym, a zarazem niezdolnym do ob­
że wyszłam za mąż na samym początku studiów. I oto kochający darzania miłością i najdalszym od zrozumienia skutków i źródeł
mąż okazał się zwykłym, wcale nie romantycznym człowiekiem, tej swojej neurotycznej ułomności (Horney 1978). Ale bywa i tak,
choć jest z zawodu artystą. Nie porzucił dla mnie swych zwyk­ że sukcesy wychowawcze żony stają się pod pewnymi względa­
łych zajęć i przyzwyczajeń. Miłość do mnie w niczym go nie mi klęską rodziny. Jest tak na przykład, gdy uda się jej w koń­
(przeobraziła, jego własne sprawy nadal były ważniejsze ode cu zdominować męża bez reszty, nauczyć go pełnej rezygnacji
mnie i dziecka, które wkrótce skomplikowało moje studia. Nie potulności. Zwycięska matka gotuje tu córkom los heter, służy
byłam świadoma szarości i ciężaru codziennego życia małżeń­ im bowiem za powielany później bezwiednie (choć są od tego
skiego. I nawet nie podejrzewałam, że tak bardzo będę się nie wyjątki) wzór żony. Upośledza też rozwój osobowości synów, bo
zgadzać z mężem na temat sposobu wychowywania dziecka" ojciec „pantoflarz” nie może im służyć za dobry wzór do identy­
(Pietrasiński 1979, s. 89—90). fikacji, jest złym ,.nadawcą” roli mężczyzny (Posipiszyl 1980).
Tak więc żywiołowe docieranie się i wychowywanie wzajemne
Intensywne obcowanie z własnymi dziećmi i wychowywanie w rodzinie nie zawsze zapewnia skutki pożądane i jednoznacznie
ich jest dla kobiety nowym źródłem rozwoju emocjonalnego, po­
znawczego i społecznego, które zwykle daje jej tu przewagę nad 1 Robią to oczyw iście i m ężow ie, lecz nie będziem y się w głębiać w tę
mężczyzną. W ogóle kobieta zda się być w lepszej sytuacji, gdy spraw ę oddzielnie. P ew n e analogie i różnice narzucą się tu same.

90 91
korzystne na dłuższą metę. A tymczasem obopólny konstruktyw­ 0 karierę do wymagań życia rodzinnego. Żony tych ostatnich
ny rozwój osobowości partnerów i kultury ich współżycia jest okazują się bardziej zadowolone z życia, niezależnie od tego, czy
czynnikiem niezwykle istotnym. Badania nad doborem małżeń­ same pracują zawodowo, czy też nie (Bailyn 1977).
skim nie potwierdzają kluczowej jakoby roli takich tradycyjnie Sytuacje powyższe można rozpatrywać z perspektywy renesan­
uznawanych czynników, jak wspólnota zainteresowań, wykształ­ sowego ideału rozwoju wielostronnego. Ideałowi temu łatwo przy-
cenia, dobra sytuacja materialna. Wszystko to nie jest bez zna­ klasnąć, lecz zwykle trudno go pogodzić z narzuconą przez życie
czenia, lecz warunki rozstrzygające o trw ałym powodzeniu współ­ ¡potrzebą specjalizacji, będącej zwykle warunkiem maksymalne­
życia zafascynowanej sobą pary to dojrzałość osobowości współ­ go rozwoju jakiejś uprzywilejowanej zdolności i osiągnięcia dzię­
małżonków oraz ich zdolność do dalszego rozwoju (Braun-Gał- ki temu sukcesu w rywalizacji z ludźmi stosującymi tę samą
kowska 1985, Laskowski 1987). Wydaje się to zrozumiałe, jeśli strategię. Przykładów skrajnych dostarcza tu sport wyczynowy,
zważyć, iż małżeństwo — jeśli ma być trwałe i szczęśliwe — wirtuozeria muzyczna, praca badawcza. Jednak przewagi zyski­
jest wspólnotą stawiającą mężczyźnie i kobiecie niezwykle wy­ wane na tym polu okupowane są zwykle takim czy innym re­
sokie wymagania w sferze przymiotów moralnych, w kwestii gresem w innych dziedzinach. Zjawisko to zaobserwował i opisał
zdolności do przyjaźni i dostosowywania się przez rozwój do po­ na własnym przykładzie genialny Karol Darwin. „Do trzydzieste­
stępujących z wiekiem zmian ciała, osobowości, aktywności, sy­ go roku życia, a nawet nieco później — czytamy w jego auto­
tuacji zewnętrznych, przemian własnych dzieci. biografii — wszelkiego rodzaju poezja, jak np. utwory Miltona,
Rozwój ten, stymulowany przez nowe zadania i konflikty, jest Graya, Wordwortha, Coleridge’a i Schelleya, sprawiały mi wielką
też blokowany przez zachowania typowe dla osobowości niedojrza­ przyjemność, i jeszcze jako uczeń zachwycałem się Szekspirem,
łej, neurotycznej, autorytarnej, a także przez zwykłą niewiedzę. zwłaszcza jego dram atam i historycznymi. Wspominałem też, że
Toteż wspomaganie tego rozwoju przez sięganie do wiedzy psy­ dawniej delektowałem się obrazami, a jeszcze bardziej muzyką.
chologicznej i specjalnych usług psychologów (świadczonych A teraz od wielu już lat nie mogę się zmusić do przeczytania
u nas m.in. przez wyspecjalizowane agendy Polskiego Towarzy­ jednego wiersza poezji; ostatnio próbowałem czytać Szekspira,
stwa Psychologicznego) wydaje się ze wszech miar wskazane lecz okazało się to nudne nie do wytrzymania, wręcz przyprawia­
i zgodne z duchem przyszłości. Sądzę, że przewodnia rola kobie­ ło mnie o mdłości. Straciłem wszelkie zamiłowanie do malarstwa
ty w tej wymagającej empatii dziedzinie byłaby naturalna i może 1 muzyki. Kiedy słucham muzyki, zaczynam intensywnie myśleć
się stać jak nigdy dotąd owocna. Wystarczy tu na początek po­ 0 tym, co mam do zrobienia, zamiast czerpać z niej przyjemność.
łączyć zainteresowanie psychiką własnego dziecka z próbą wglą­ Zachowałem jeszcze upodobanie do piękna krajobrazu, ale i to
du w dzieje własnego rozwoju jako osoby i wychowawcy, wspar­ nie budzi we mnie, jak to było dawniej, prawdziwego zachwy­
tą np. lekturą uczących wnikliwej autorefleksji książek T. H arri­ tu.
sa (1987), E. Berne’a (1987), J. Iv'i elli brudy (1980, 1982) i innych.. Ten ciekawy i godny pożałowania zanik wyższego odczucia
estetycznego jest tym dziwniejszy, że książki historyczne, bio­
graficzne i książki podróżnicze (niezależnie od faktów nauko­
Konflikty ról i wartości wych, które mogą zawierać), jak również różnego rodzaju eseje
interesują mnie obecnie tak samo jak dawniej. Umysł mój stał
Skoro nowe zadania życiowe i związane z nimi sytuacje stresu się czymś w rodzaju maszyny, która przerabia wielkie zbiory
i konfliktu są potencjalnym źródłem zarówno rozwoju, jak i re­ faktów na ogólne prawa, lecz nie rozumiem, dlaczego spowodo­
gresu człowieka dojrzałego, warto zająć się bliżej tym tematem. wało to atrofię tylko tej części mózgu, od której zależą te wyższe
Spiętrzenie zadań w fazie wczesnej dorosłości zmusza nieraz upodobania. U człowieka, którego umysł jest o wiele wyżej zor­
do trudnych wyborów i połowicznych działań na rzecz niektórych ganizowany lub lepiej zbudowany niż mój, nie powinno, jak
wartości, nawet gdy w pełni uznaje się ich rangę. Typowy, przypuszczam, nastąpić coś takiego. I jeżeli miałbym żyć jeszcze'
zwłaszcza dla małżeństw pracujących, jest tu konflikt ról pra­ raz, trzymałbym się zasady, aby przynajmniej raz w tygodniu1,
cowniczych i rodzinnych. Jak wynika z badań Lotte Bailyn, część- poczytać trochę poezji i posłuchać muzyki, Być może, że te częś­
wykształconych, młodych specjalistów rozstrzyga konflikt karie­ ci mózgu, które u mnie uległy atrofii, zachowałyby aktywność-
ra—życie rodzinne na rzecz kariery (są to osoby — wg własnej wskutek używania. U trata tych zamiłowań jest utratą szczęścia
samooceny — zdolniejsze), część zaś dostosowuje swe zabiegi 1 może być szkodliwa dla umysłu, a zapewne i dla moralnych-^

92 9£
właściwości, bo osłabia uczuciową stronę naszej n a tu ry ” (Darwin 4) Czw arty poziom rozwoju w yraża się w dostrzeganiu, że po­
1960). nad konkretnym i grupam i (rodzinnymi, pracowniczymi, sąsiedz­
Znacznie groźniejsze przejaw y tego rodzaju uwstecznień, ob­ kimi) istnieją jeszcze rozleglejsze całości i wszystkie te elem enty
serwowane przez liczne żony, polegają na utracie (lub niedoroz­ tw orzą pewien system, m ający z kolei swe własne praw a funk­
woju) wrażliwości em ocjonalnej ich mężów, tak niezbędnej dla cjonowania i potrzeby. Takim nadrzędnym system em — zależnie
klim atu rodzinnego szczęścia i miłości. Nie bez znaczenia jest tu od skali rozpatryw anego konfliktu — jest np. zakład produkcyjny,
także kontynuacja specyficznego rozwoju poznawczego, który aglom eracja miejska, społeczeństwo.
ułatw ia m.in. pomyślne rozwiązywanie konfliktów rodzinnych 5) Najwyższy szczebel rozwoju, o którym mowa, wyraża się
i . innych. Wchodzi tu w grę przede w szystkim posługiwanie się już nie w zdolności godzenia potrzeb jednostek i grup w ramach
strukturam i poznawczymi coraz wyższego rzędu (bardziej owoc­ danego system u, lecz w gotowości do projektow ania konstruktyw ­
nymi, skutecznymi), które pozwalają postrzegać sytuacje społecz­ nych przeobrażeń system u jako całości w imię lepszej realizacji
ne coraz m niej egocentrycznie i z coraz to szerszej perspektyw y. w iązanych z nim oczekiwań. Wynika to nieraz z niemożności roz­
M. Basseches (1986) w yróżnia 5 poziomów tego rozwoju. w iązania konfliktu na poziomie 4 i konieczości znalezienia nowej,
1) Pierw szy, najniższy poziom m yślenia społecznego polega szerszej perspektyw y poznawczej. Zadanie najtrudniejsze może'
na braniu pod uwagę wyłącznie własnego interesu. W sytuacji tu polegać na skutecznym w prow adzaniu projektow anych tran s­
konfliktu ten najbardziej egocentryczny sposób ujm ow ania rze­ formacji.
czywistości każe jednostce widzieć jedynie w łasne racje i liczyć Osiąganie wyższych szczebli opisanego funkcjonow ania poz­
się z innym i ludźm i tylko o tyle, o ile jest to osobiście korzyst­ nawczego zależy m.in. od złożoności w ykonyw anej przez daną oso­
ne. P ara m ałżeńska pozostająca na tym poziomie rozwoju jest bę pracy lub jej doświadczeń społecznych: dyrektor lub doradca,
areną jałow ych konfliktów i fru stracji lub układem , gdzie jedna organizacyjny m ają tu przewagę nad operatorem półautom atu
osoba całkowicie zdominowała i eksploatuje drugą, która podpo­ i sprzedawcą, rodzina wielodzietna nad rodziną bezdzietną itp.
rządkow uje się jak bezsilny niewolnik lub neurotyk o patologicz­ Wiele tu wszakże zależy i od subiektyw nych w arunków korzysta­
nej potrzebie zależności (Horney 1978). Podobny poziom rozwoju, nia z doświadczeń. Godne uwagi są propozycje i działania, do któ­
a raczej niedorozwoju, dem onstruje w kontaktach z m ałym dziec­ rych cytow any wyżej Basseches w yraźnie naw iązuje, zmierzające
kiem m atka, która żąda od niego grzecznej bierności (Nie biegaj! do organizowania miejsc pracy z myślą o nadaw aniu im stopnia
Nie zabrudź ubranka!) nie rozumiejąc, że dziecko rozpiera n a ­ złożoności korzystnego dla rozw oju pracowników. Tem u samemu,
turalna i bezcenna dla jego rozwoju potrzeba ruchu i eksploracji. służy pośrednio wszelki wzrost samorządności i innych form
B u n t i płacz małego człowieka jest tu protestem przeciw tępocie
dem okracji.
i egoizmowi człowieka dużego. Tego ostatniego tylko czasem
tłum aczy nadm ierne zmęczenie, kiedy to nie wchodzi w grę Radzenie sobie z wielorakimi zadaniam i wczesnej dorosłości
trw ały „styl w ychow ania”, lecz tylko przejściowa słabość. w ym aga rozw oju nie tylko intelektualnego, lecz także emocjo­
nalnego, w tym odporności na stres. Dobre rady zalecające uni­
2) Na drugim , wyższym poziomie postrzegania sytuacji spo­ kania sytuacji stresow ych są tu często zupełnie nierealne. Istot­
łecznych jednostka rozumie i bierze pod uwagę nie tylko swoje
niejsze w ydaje się pytanie: Co ułatw ia znoszenie trw ałego stresu,
własne racje, lecz także punkt vvidzenia i potrzeby drugiej osoby. bez ujem nych konsekw encji? Wymowną odpowiedź przynoszą,
Dzięki tem u może tu dojść do spokojnego poszukiw ania kom pro­ w yniki badań Susanne Kobas (1970). Obiektem jej badań byli
misowych rozwiązań i pom niejszania liczby konfliktów.
kierow nicy jako osoby szczególnie narażone na stres. A utorka
3) K olejny postęp polega na uw zględnianiu sytuacji i potrzeb stw ierdziła, że ci kierownicy, którzy doświadczyli dużego spięt­
nie tylko pojedynczych osób, lecz także grup społecznych. G rupy rzenia poważnych sytuacji stresowych, a mimo to nie zapadli
te postrzegane są teraz jako form acje posiadające własne, w e­ na zdrowiu, tym się różnią od tych, którzy w następstw ie po­
w nętrzne norm y i oczekiwania, narzucane poszczególnym jedno- dobnych doświadczeń zachorowali, że:
■stkom. Na tym etapie ewolucji schem atów poznawczych dana
osoba liczy się w sytuacji konfliktu z tym , że jej antagonista 1) wierzyli, iż m ają w pływ na to, czego doświadczają,
w yraża nie tylko osobiste interesy, lecz działa także jako członek 2) zam iast popadać w rezygnację i depresję, angażowali się'
określonej grupy, zobligowany do dbania o jej potrzeby, prestiż głęboko w swoje spraw y życiowe,
itp. 3) postrzegali zmiany, którym musieli stawić czoło, nie jako

94 95
dopust boży, lecz raczej jako podniecające wyzwanie dla swej m entor zaczyna spostrzegać w podopiecznym niewdzięcznika,
zdolności rozwoju itp. k tó ry staje się nieposłuszny, ten zaś odczuwa, że wczorajszy
Wyniki tych badań sugerują (co autorka podkreśla), że uni­ nauczyciel coraz bardziej ogranicza i krępuje jego niezależność.
kanie nadm iernego stresu nie jest jedyną, choć najbardziej roz­ Nawiązanie kontaktu z m entorem , kontaktu przejściowego, o dra­
powszechnioną, receptą na zdrowie i dobre samopoczucie. Inna m atycznym zwykle finale, to brzem ienne w skutki zadanie
droga polega na rozwoju takich przym iotów osobowych, które rozwojowe tego okresu.
pozwalają lepiej stawić czoło nieuniknionym w życiu sytuacjom D rugą obok pracy dom inantą „now icjatu” w świecie dorosłych
trudnym i ich spiętrzeniom . jest zakładanie rodziny i uczenie się współżycia w jej ramach.
Levinson podkreśla, że młodzi nigdy nie są do tego zadania
w pełni przygotowani. I tu więc otw iera się pole dla dalszego
Rola mistrza, mentora, doradców rozwoju. Współżycie staje się szczególnie trudne, gdy każdy
z m ałżonków realizuje swą własną, odrębną wizję przyszłości.
D ram atyzm debiutu w świecie dorosłych polega na tym , że O skali pomocy konceptualnej i innej potrzebnej SAMODZIEL­
łączy się on z podejm ow aniem wielu najdonioślejszych w życiu N EJ osobie dorosłej przez pierw szych kilkanaście lat mogą
decyzji, w ym agających mądrości, która przychodzi dopiero z cza­ w pew nym stopniu świadczyć w yniki badań przeprow adzonych
sem w w yniku wielu doświadczeń. Mądrość rodziców traci po­ przez Levinsona (1978). Nie wszyscy zbadani przezeń mężczyźni
mocne znaczenie w w arunkach szybkich przem ian, które dezak­ zakończyli swą fazę „now icjatu” w świecie dorosłych (która trw a
tualizują to, co kiedyś wykazało skuteczność. Ponadto rady ro­ według Levinsona od 17 do 33 roku życia) pomyślnie. Wśród
dziców często noszą zbyt silne piętno opiekuńczej ostrożności 40 zbadanych było 10 robotników, 10 kierowników, 10 naukow -
i konserw atyzm u, by mogły konkurow ać z ponętnym i dla mło­ ców-biologów i 10 pisarzy. Biorąc pod uwagę realizację takich
dego człowieka pokusam i działań na w łasną rękę. N ajbardziej podstaw ow ych zadań, jak zdobycie pożądanej pozycji w zawodzie
atrakcyjnym wzorem do naśladow ania i doradcą staje się postać i założenie rodziny, om awiany okres życia oceniony został:
nazyw ana u nas niekiedy m istrzem . D.J. Levinson (1978) nazyw a a) dla 15 badanych — jako pomyślny,
taką postać m entorem . Posiadanie m istrza uznaje się tradycyjnie b) dla 20 — am biw alentnie (sukces połowiczny),
"za w yjątkow y d ar losu, Levinson wszakże staw ia spraw ę zupełnie c) dla 5 — jako niepomyślny.
inaczej: znalezienie sobie m entora i naw iązanie oraz podtrzym y­ W tej ostatniej podgrupie znalazło się 3 naukowców, nie było
wanie z nim stosunków jest w yjątkow o w ażnym zadaniem roz­ natom iast ani jednego robotnika.
wojowym młodego człowieka, powinno być przedm iotem jego Część niepowodzeń zależy oczywiście od czynników, na które
specjalnej troski i zabiegów, gdyż chodzi tu o rzecz najwyższej dana osoba łub wspom agająca się w zajem grupa nie ma dosta­
wagi dla rozwoju. Posiadanie dobrego m entora sprzyja bowiem tecznego wpływu. O kreślanie granic tego w pływu i pozostających
realizacji tak fundam entalnego zadania rozwojowego, jak sprecy­ jeszcze do dyspozycji środków jest trudne. Dlatego na uwagę
zowanie i osiąganie celu nadrzędnego, nazywanego przez Levin- zasługuje takie źródło pomocy, jak rozw ijające się współcześnie
sona m arzeniem życia. Ta „wizja stanu idealnego” — jeśli użyć na coraz większą skalę fachowe poradnictw o różnego rodzaju.
term inologii W. Łukaszewskiego (1984) — w yraża się np. w p rag ­ Należą tu m.in. zajęcia dydaktyczne, organizowane głównie
nieniu zostania specjalistą, autorem znakomitego dzieła itp. Bez przez psychologów, które zm ierzają do usunięcia niektórych su­
takiego celu życie może się okazać nie tylko m niej owocne, ale biektyw nych przeszkód w rozwoju jednostki i w yrobienia pomoc­
i bardziej uciążliwe w swej monotonii i odczuwanej z biegiem nych um iejętności i nastaw ień (Kanfer, Goldstein 1980), a także
lat pustce. Główna rola m entora polega na pomocy m oralnej specjalna literatu ra (jak książka S. Miki, 1987).
i rzeczowej w realizacji owej osobistej wizji, a nieraz także na
Inspirow aniu am bitnych zamierzeń.
W zbadanej przed Levinsona grupie rozwój pod opieką m en­
to r a trw ał średnio 2—3 lata, najw yżej zaś 8— 10. W spółdziałanie
to, nacechowane bliskością em ocjonalną, a nieraz naw et uczuciem
■miłości, n a ogół kończy się konfliktem i rozstaniem , rzadziej —■
ochłodzeniem i spokojnym rozluźnieniem stosunków. Z czasem
7 Hozwoj człow ieka.
96
ważne sprawy, większych niż w młodości obowiązków społecz­
nych.
2. Rozwiązanie dylem atu: praca dla przyszłych pokoleń czy
stagnacja (główne zadanie rozwojowe tego okresu w edług Erikso-
7 . W ie k śre d n i na, 1968).
3. N adanie w łasnem u życiu większej pełni i dopomożenie
w tym współmałżonkowi.
4. Dalszy rozwój zawodowy, kierow anie karierą.
Przemiany i wyzwania 5. Osiągnięcie zamierzonego standardu życia.
6. W spomaganie rozwoju i sta rtu życiowego dorastających
Granice tej cen traln ej epoki życia, jak i poprzedniej, w yzna­ dzieci.
czane są różnie i z n a tu ry rzeczy w ypada je uznać za płynne. 7. Opieka nad starzejącym i się rodzicami.
Przyjm iem y tu dla zakreślenia ram w ykładu, że jest to okres 8. Pogodzenie się z oznakami nadchodzącej starości.
między 35 a 60 rokiem życia. Wielkości te są przesuw alne w dół Rozważmy bliżej niektóre z tych zadań i towarzyszące im oko­
lub górę, co nie pozostaje bez w pływ u na samopoczucie osoby, liczności.
która sama ocenia swą przynależność wiekową lub słyszy, jak
czynią to inni. D aty kolejnych urodzin zaczynają teraz brzmieć
jak coraz bardziej niepokojące sygnały, zaś okrągłe rocznice: Kryzysy
40, 50, są dla niektórych znakiem przekroczenia ważnych, w y­
im aginow anych barier, im pulsem do nostalgicznej zadumy. Te Moda na rozważania o „kryzysach wieku średniego” jest już
przelotne zwykle, lecz pow racające niepokoje owocują w y rasta­ na tyle przeszłością, że zjaw iska te można dziś rozpatryw ać z dy­
niem z absurdalnego i błogosławionego zarazem złudzenia mło­ stansem i bez początkowej przesady. Zgodnie z teorią Eriksona
dości, że ma się przed sobą bezm iar czasu ogromny... (1968) każdy okres życia staw ia jednostkę przed biegunowo prze­
Ludzie w w ieku średnim są zwykle u szczytu życiowych moż­ ciw staw nym i możliwościami i każde zadanie w sferze rozwoju
liwości i osiągnięć. Oni to dzierżą najczęściej władzę, są n a j­ psychospołecznego należy rozpatryw ać jako kryzys, którego roz­
bardziej cenionym i i w pływowym i specjalistam i, m ają większą wiązanie oznacza kolejny krok rozwojowy. Podobnie K. D ąbrow ­
niż w jakim kolw iek okresie życia niezależność ekonomiczną i oso­ ski (1979) łączył rozwój osobowości ze swego rodzaju kryzysem ,
bistą. G rają pierwsze skrzypce w społeczeństwie. k tó ry nazyw ał „dezintegracją pozytyw ną”. Ponieważ zachowanie
Levinson konstatuje, że lata 33— 40 to dla zbadanych przezeń człowieka i jego osobowość to stru k tu ry w określony sposób zor­
mężczyzn faza stabilizacji, polegająca na um acnianiu w ypraco­ ganizowane, aby osiągnąć wyższy poziom rozwoju (organizacji),
w anej wcześniej s tru k tu ry życia, któ rej główne elem enty stanowi stare stru k tu ry miuszą najpierw ulec osłabieniu, rozchwianiu, czyli
w łasna rodzina i zapoczątkowana k ariera zawodowa. Z czasem dezintegracji. Zdaniem Dąbrowskiego „osobowość rozw ija się
przychodzą zm iany: nowe sukcesy i możliwości lub konstatacje, przez rozbicie dotąd istniejącej, prym ityw nie zintegrow anej
że obrane niegdyś cele są nierealne. A tym czasem ci, którzy s tru k tu ry [...] musi p rzejść . przez..okres „dezintegracji i dojść
osiągnęli w ym arzone w młodości pozycje, nieraz przeżyw ają roz­ w końcowym etapie do nowej, w tórnej integracji. [...] D ezinte­
czarowanie. Pojaw iają się w tedy im pulsy do dalszego rozwoju, gracja ogólna, globalna pojawia się często jako konsekw encja
a także niebezpieczeństwo zgorzknienia i stagnacji. Zgodnie z ty ­ ważniejszych doświadczeń życiowych. Powoduje ona często (na
powym rytm em przem ian, dzieci ludzi w om awianym tu wieku przygotow anym gruncie) proces kryzysow y i narusza (lub rozwi­
dorastają i opuszczają dom, współmałżonkowie stają się sobie ja) całą psychikę jednostki, zm ieniając j ą dość zasadniczo” (Dąb­
bardziej obcy lub odkryw ają nowe uroki głębokiej przyjaźni. rowski 1979, s. 9, 15). M amy tu do czynienia z mechanizm em
Przem iany organizm u stają się źródłem now ych problemów. rozwoju przez reorganizację, na k tó ry wskazywał już wyżej pod­
Wiek średni postrzegany z perspektyw y zadań rozwojowych rozdział W spółw ystępow an ie regresu i rozw oju.
(Havigjhurst 1970, Goldenson 1970) staw ia przed ludźm i m.in. ta ­ Czy liczba lub skala sytuacji trudnych o cechach kryzysu jest
kie oto problemy: w wieku średnim szczególnie w ydatna? Jako źródła sytuacji tego
1. Branie na siebie większej niż dotąd odpowiedzialności za rodzaju wymienia się ubytek sił i niektórych sprawności, meno-

98
pauzę u kobiet, stagnację w życiu małżeńskim, stagnację w roz­ wa niezgoda ze światem , ten zatarg, trw ający od głębin mło­
woju zawodowym i postępach kariery, u tratę sensu życia itp. N an­ dości. Ustało wieczne niezadowolenie z siebie, nieuleczalna zgry­
cy D atan (1980) zwróciła uwagę na to, że wiele kryzysów psy­ zota” (tamże, s. 236).
chicznych, uw ażanych za produkt naszych osobliwych czasów, Jednym z często om awianych w literaturze kryzysów był „kry­
ma swe p rastare dzieje, odzwierciedlone w m itach i legendach. zy s_pustego_ gnia zda”, przeżyw any przez matki, których dzieci
Współczesny niezm ordow any poszukiwacz sukcesów, k tó ry nagle w yrosły i opuściły dom, odbierając treść i sens ich dalszemu ży­
spostrzega, że pokpił najbardziej istotne wartości, ma swój an­ ciu. Wkrótce jednak stwierdzono, że dla części kobiet _sytuacja
tyczny odpowiednik w królu Midasie. Midas zasłużył się był ...ta..oznącza..radosne wkroczenie w okres pozw alający im nareszcie
Dionizosowi i na jego pytanie o nagrodę w yraził życzenie, by zająć się wieloma lrapu]ąęytm “^graw am ii 'które'"dotąd'zaniedby­
wszystko, czego się dotknie, zmieniało się w złoto. Zachłanność wały. Tak więc w ystąpienie kryzysu zależy od konkretnej sytua­
ta zemściła się srodze: dotknąwszy swej ukochanej córki Midas cji i wcale nie m usi być zjawiskiem powszechnym lub nieuchron­
przekształcił ją w złoty posąg, jedzenie wzięte do ust stawało się nym. Dla w ielu kobiet demonizowana dawniej m anopauza nie
metalem... Współczesny Midas to częsty pacjent kardiologów, jest wcale — jak się okazuje — źródłem dram atycznych przeżyć.
ochrzczony przez nich m ianem „typu A”, czyli mężczyzna zżera­ Cytow any już Lievegoed, omawiając typowe kryzysy wieku
ny przez ambicję, wiecznie czynny, agresyw nie atakujący prze­ dojrzałego związane z karierą zawodową, zwraca uwagę, że po
szkody, gardzący odpoczynkiem i sześciokrotnie częściej niż inni najw iększej wydajności, przypadającej na trzydzieste lata życia,
padający ofiarą zawału (W rześniewski 1986). przychodzi okres zagrożenia spadkiem wydajności i rew izji wielu
N iektóre kobiety przechodzą kryzys w ywołany przekroczeniem dotychczasowych wartości. Twierdzi on, że po czterdziestce nale­
czterdziestki, przeżywanej boleśnie jako granica dwóch epok ży­ ży ocenić swą sytuację i zapytać samego siebie:
cia. Oto dram atyczny opis stanu ducha z tego okresu, zaczerpnię­ — Czy powinienem zmienić pracę?
ty z intym nych D zienników Zofii Nałkowskiej: „D awniej pochle­ — Co powinienem zmienić w sobie?
białam sobie, że będę um iała się starzeć. A jednak te n w łaśnie — Co powinienem robić inaczej niż dotąd?
kryzys przeżyłam bardzo ciężko, głęboko i dokładnie. Na w szyst­ Znalezienie jw .wyniku....tąkich analiz do końca lat czterdziestych
ko naokoło, na wszystko życiowo aktualne patrzę jak na coś, now ych 'zadańj(w nowej lub dotychczasowej pracy) jest zdaniem
co nastąpiło po mnie. Nie patrzę już na życie, oglądam się za Lievegoeda (w arunkiem ..pomvśInega-rozw oju> a naw et zdrowia
nim. I nie jest to wcale pogodna melancholia. l[...] Tak jak w pięk­ w następnej dekadzie. W przypadku, ni,epo\yodzenią łatw o poja­
nej książce Pom pera: «wstyd jest być chorym, w styd jest um ie­ wiają się sym ptom y przedwczesnej starości albo depresja i inne
rać», tak m nie po prostu straszliw ie w styd jest być starą. Mój przejaw y trudnego do przezwyciężenia k ry z y su . egzystencjalnego,
odwieczny, estetyczny stosunek do siebie jest bankructw em . Mó­ k tóry stał się przedm iotem analiz S. Cohena i L. Taylora “(T976).
wię wciąż o innych, myślę o innych — by swoją w łasną odwrócić A utorzy ci stw ierdzają, iż niektórzy opisywani przez nich ludzie
od siebie uwagę. Jest mi wstyd, że nie jestem już szczupła w wieku dojrzałym , wiodący uregulow any i kom fortow y try b ży­
i zwłaszcza, że ostatecznie wszystko jest jedno, jaka jestem . Ale cia członków kiasy średniej konsumpcyjnego społeczeństwa dobro­
— pow tarzam — pozory są zachowane, jestem , jakby nic się bytu, z_ czasem zaczynają odczuwać. że jest. im źle, że 'tk w ią
.nie stało, jakbym już od dawna m iała te czterdzieści lat. Jestem w m onotonnym "kołowrocie czynności i zaspokojeń. Czują się za­
dobrotliwa, żartobliw a, ciotkow ata [...]. I pomimo że od piętnaste­ wiedzeni i próbują uciec od niezadow alającej ich sytuacji życio­
go roku życia cieszyłam się i pyszniłam moją młodością, to p rze­ wej, osiągniętej nieraz z wielkim trudem .
cież teraz dopiero zrozumiałam, że młodość jest atutem . ^Młodość
nie jest stanem , je s t,. wartością, dodaną d o . wszystkiego,„iiłhego. Pierw szy rodzaj ucieczki — znany dobrze i u nas — to „dy­
A starość jest odjęciem tej wartości od w szystkiego” (Nałkow­ stan so w an ie się”. Gdy np. praca zawodowa nie spełnia oczeki­
ska 1980,1. 3, s. 160— 161). ' wań, narzuca / irytujące ograniczenia, możemy próbować się od
niej „odciąć” : zastępując poważne zaangażowanie postaw ą scep­
W dwa lata później w cytow anych D ziennikach pojawia się za­ tycznego kom entatora. Przynosi to ulgę i poczucie, że jest się
pis mogący świadczyć o przezwyciężeniu tego kryzysu i o czymś lepszym od kolegów, traktujących wszystko serio. Jest to n aj­
więcej — o osiągnięciu nowej dojrzałości duchowej, przynoszą­ łatw iejszy sposób radzenia sobie ze złą sytuacją. Ja k jednak
cej (zgodnie z omawianą dalej w tym rozdziale teorią Junga) słusznie w skazują Cohen i Taylor, właściwie niczego nie zmienia
. nieosiągalną dotąd harm onię w ew nętrzną: „U stała m oja straszli­ to w krytykow anej rzeczywistości i dana osoba dalej robi to, co
100 101
Rozwój duchowy
■dotąd. Zyskuje tylko niew ielki kom fort na skutek prób nieprzej-
mowania się niczym, co jednak na dłuższą metę także nie zado­
Według B.L. N eugarten (1977) w wieku średnim „w zrasta..na­
wala. staw ienie na świat w ew nętrzny, ( „orientacja introspektyw na”;,
Bardziej radykalny sposób to szukanie n p ^ p 0 i: zmiana pracy,
miejsca zamieszkania, współmałżonka. Ale i to przynosi zwykle H ipotezy najnowsze mówią o praw dopodobnym wzpoście“żdolhoś-
rozczarowanie. Przyczyna jest podstępna: stw arzając z_wysiłkiem ci do myślenia uwzględniającego zależność rozw iązywanych pro­
blemów życiowych od ich kontekstu.
nowe sytuacje życiowe, ludzie wchodzą w nie ze starym bagażem
wartośeiT-oczekiwany nawyków. Toteż now a sytuacja zaczyna' się Jednym z najbardziej zasłużonych pionierów badań nad roz­
w ojem ludzi w wieku średnim był C.G. Jung (1875— 1961). W y­
upodabniać do tej,* k tóra dała powód do szukania zmian. Inne
sposoby ucieczki od niezadow alającej sytuacji to w edług Cohena niki jego badań nie zostały ujęte w tabele statystyczne, korzy­
stał on ze swych obserw acji w roli psychoterapeuty i tw orzył
i Taylora „zm iany scenariusza”, czyli próby ¡grania danej roli ży­
kontrow ersyjne uogólnienia, z których szczególnie znana jest
ciowej w inny niż dotąd sposób, albo „ucieczka w fan tazję”, się­
ganie po narkotyki itp. Wszystkie te. próby nie rokują jednak tru d n a do spraw dzenia koncepcja archetypów będących dzie­
dzicznym, zbiorowym doświadczeniem ludzkości, m anifestującym
optymistycznego finału, ich, wspólną podstaw ą jest bowiem ego­
centryzm , koncentracja jednostki na sobie. się m.in. w snach, mitach, niektórych symbolach (Jung 1966, 1981;
Sam uels 1985). Lecz wiele z tego, co Jung napisał o rozwoju
Drogę- wyjścia z kryzysów egzystencjalnych podobnego rodza­
osobowości dorosłych, jest cenne i inspirujące.
ju, zapewne dla niektórych osób trudno dostępną, w skazuje
W edług Jumga .r ozwój osobowości w wieku średnim , nazyw any
teoria Eriksona. Podstaw ow y kryzys wieku średniego i główne
przezeń „ m d r^ d tia ć ją ^ rp o łe g a --p rz e d e w szystkim na nowym
zadania rozwojowe tego okresu życia to wedle Eriksona rozwią­
zanie dylem atu: podejmować działania na rzecz nowej generacji ustosunkow aniu się d o ’pew nych fundam entalnych stanów rze­
czy i procesów, uw ażanych zwykle za biegunowe przeciw ień­
czy skupić się na w łasnych spraw ach i obronie zdobytych pozycji
stwa, niemożliwe lub tru d n e do pogodzenia. Owe przeciw staw ne
przed młodszymi, silniejszym i konkurentam i. Pokusa ewolucji
w artości to m.in.:
w kierunku egotyzmu i idącej z nim w parze stagnacji może się
wyrażać u m atki w próbach dalszego narzucania swej władzy MŁODOŚĆ — STAROŚĆ
dorosłym już dzieciom, u szefa — w utrudnianiu rozw.pjtL młod­ TWÓRCZOŚĆ — DESTRUKCJA
szym konkurentom (Lievegoed 1976). W grę wchodzą tu oczywiś­ MĘSKOŚĆ — KOBIECOŚĆ (LOGOS—EROS)
cie zachowania nie tylko indyw idualne, ale i grupowe, zn ajd u ją­ PRZYW IĄZANIE — ODOSOBNIENIE
ce np. w yraz w napięciach między starszym pokoleniem, dzier­ „W młodości uczymy się. zwykle cenić, kultyw ować, i dostrze-
żącym w skom plikowanych układach społecznych władzę, a eks­ gać w sobie tylko jeden człon każdej pary tych przeciwieństw.
pansyw nym i dążeniami młodych. Jeśli w obawie przed młodszy­ Jest to jednak rozwiązanie połowiczne i pozorne. M amy t u 'b o ­
mi ktoś zacznie podkreślać, że jest niezastąpiony, i w ykorzysty­ wiem do czynienia z przeciwieństwam i, których nie da się zwy­
wać ,śwą p o z y c ję d la zwalczania i utrącania potencjalnych kon­ kle od siebie oddzielić i które trzeba się nauczyć godzić w spo­
kurentów , -wchodzi — jak powiada Lievegoed — na drogę „sfru- sób możliwie konstruktyw ny. N ajlepiej to w yjaśnić na’ przykła­
C strowanego~'tyrańa>) K onstruktyw ne rozwiązanie kryzysu polega dzie opozycji TWÓRCZOŚĆ — DESTRUKCJA. Stosunkowo ła­
tu "ńa'*przejśćiu“Sd'' ryw alizacji z m łodymi do kooperacji, korzy­ two przychodzi każdem u uznać, że/np. w nauce czy sztuce pew ­
stnej dla „sztafety pokoleń”. S tarzejący się, tracący wigor i ini­ ne wartości pow stają dzięki odrzuceniu, ",7żńiszczeniu”~ w artości
cjatyw ę menedżer może np. znaleźć nowe i satysfakcjonujące innych. Znacznie natom iast trudniej pogodzić się przeciętnem u
pole działania oraz sukcesów we wspom aganiu rozwoju następ­ członkowi rodziny z tym, że współżyjąc z bliskim i i troszcząc się
ców, spełnianiu roli opiekuńczego i pomocnego m entora. o nich, naw et przy najlepszej' woli działa też na nich pod ja­
Trudne sytuacje i przem iany, zwane kryzysami, podobnie jak kimś względem destruktyw nie. Oto np. kochający, ale władczy,
zmiany pełnionych ról, m ają potencjalnie wielką wartość rozwo­ a nieraz i^ d ^ p o ty c z n y ' ójćieC ^tw órca dobrobytu rodziny, bole­
jową, przygotow ują do konfrontacji z przyszłością. Zauważył to śnie ogranicza autonom ią i indyw idualne aspiracje dzieci, na­
już Fryderyk Nietzsche, konstatując: ,,Co m nie nie zabija, to mnie rzucając im swą wolę, ideały, zainteresow ania. Lecz wyrazi on
wzmacnia” (1973, s. 26). zdumienie, gniew i brak zrozumienia, gdy mu to w ytknąć. Po­
dobnie żona, która zwycięsko wzięła męża pod pantofel, jest

103
102
przekonana, iż dzięki tem u rodzina znalazła się pod najm ąd rzej­ w ielki duch — swą wielkość, krótko mówiąc, każdy czuje, ile
szym i błogosławionym kierow nictw em . Nie wie jednak i nie sobą napraw dę przedstaw ia” (Schopenhauer 1974, s. 172),
chce przyjąć do wiadomości, że (jak była o tym mowa w roz­ Omówione wyżej pokrótce przem iany sprzyjają postępom
dziale poprzednim) niszcząc au to ry tet ojca odbiera synom waż­ w zm ierzaniu do mądrości. Istotne w arunki osiągania tego przy­
ny wzór osobowy, potrzebny im do praw idłow ej socjalizacji, cór­ m iotu tak oto charakteryzow ał F. Znaniecki: „Mądrość i dobroć
kom zaś gotuje los heter lub przynajm niej pretendentek do tej potrzebują do pełnego rozwoju szerokiej wiedzy kulturalnej,
roli. Życie człowieka jest uw ikłane w podobne dylem aty i nie umysłowo pogłębionej i zjednoczonej, oraz wieliu doświadczeń
ma od nich ucieczki. społecznych, etycznie zinterpretow anych i zharmonizowanych.
Toteż brak ich ludziom młodym wiekiem. Z najdujem y je tylko
gadanie rozwojowe wieku średniego Jung u p atru je w jnaucze-
u tych rzadkich ludzi starszych, którym w ybitna indywidualność
niu śi^góH zenia ^fundam entalnych "przeciwieństw" _W~śpoś5&~J5a:r-
w niew ytłum aczony sposób pozwoliła zachować, zanikającą zwy­
“dziej—konstruktyw ny i odpowiadający aktualnej "sy tu acji" 'zyciS-
kle po dojrzeniu, zdolność młodości do ciągłego rozszerzania swej
m r S p r o s t a n i e tem u zadaniu przeobraża jednostkę w"” 'isto'fę
sfery doświadczenia i działania na nowe problem y życiowe, a jed­
'bardziej złożoną, pełną i twórczą, natom iast zatrzym anie się
nocześnie zdobyć tę um iejętność do zachowania jedności i cią­
w rozwoju przynosi szkody, prowadzi przy tym nieraz do za­
głości w łasnych dążeń rozwojowych, tę elastyczność duchową,
chowań tragikom icznych. Przykładem może tu być mężczyzna,
której nie posiada młodość, plastycznie naginająca się w kie­
który przekroczywszy czterdziestkę rozpaczliwie pozuje na czło­
run k u każdego nowego w pływ u” (Znaniecki 1934, s. 249).
wieka pod każdym względem młodego, nie potrafi zdobyć się na
Przejaw em rozwoju- duchowego jest także zmiana .orientacji
. akceptację faktu, że jego wiek też ma swe autentyczne wartości. tem poralnej, polegająca na przezwyciężaniu jednostronnego na­
-Człowiek ten zakrzepł w infantylnej g l o i ^ ikaciL_..młQdpści
staw ienia na któryś z obszarów czasu. Nadal aktualne są tu —
z o k re su ,'k ie d y to wejście w wiek średni jawiło mu się jako jak m niem am — słowa Schopenhauera:
Żałosny kres prawdziwego życia. „Ważną rzeczą, jeśli chodzi o mądrość życia, jest właściwa
Z kolei jungowska opozycja PRZYW IĄZANIE — ODOSOB­ proporcja między uwagą poświęconą teraźniejszości i przyszło­
NIENIE w skazuje na inne potencjalne pole rozwoju człowieka ści, tak aby żadna z nich nie odbiła się ujem nie na drugiej. Wielu
dorosłego, jakim jest godzenie „bycia z innym i ludźm i” i „bycia żyje za bardzo teraźniejszością: ludzie lekkomyślni; inni za bar­
^z sam ym sobą”. Paniczna obawa samotności może oznaczać nie- dzo przyszłością: bojaźliwi i przezorni. Rzadko kto zachowuje
dorozwój~"p'Otrzeby i um iejętności bycia sam na sam ze sobą, właściwą miarę. Ci ludzie, co pod w pływ em swych dążeń i n a­
poszukiwania godzin lub dni samotności i znajdowania w niej za­ dziei żyją tylko przyszłością, p atrzą tylko naprzód i niecierpli­
dowolenia. Nawiasem mówiąc pożyteczne byłoby tu wzbogacenie wie w ybiegają naprzeciw nadchodzącym zdarzeniom, jakby mia­
słownika potocznego o rozróżnienie proponowane przez J. Szcze­ ły one przynieść przede w szystkim praw dziw e szczęście, gdy
pańskiego (1984). P ostuluje on mianowicie, by dokuczliwy i trw a ­ tym czasem teraźniejszość przem ija “niepostrzeżenie, a oni z niej
ły b rak bliskich więzi z in n y m i ludźmi .nazywać „osam otnie­ nie korzystają [...]. W rzeczywistości lu.dzie ci sami oszukują się
niem ”, natom iast słowo „samotność” zarezerwować dla potrzeb­ w grze, gdzie staw ką jest całe życie, gdy żyją zawsze tylko ad
nego nieraz i przyjem nego oderw ania się od kontaktów z bliź­ interim \ dopóki nie przyjdzie śmierć [...]• Tylko teraźniejszość
nimi. W tym rozum ieniu samotność nie musi iść w parze z osa­ jest praw dziw a i rzeczywista; ona jest czasem realnie spełnio­
motnieniem, a bycie z innym i bez zdolności do przebyw ania nym i na niej wyłącznie polega nasze życie. Dlatego pow inni­
w samotności jest przejaw em niedorozwoju życia duchowego, śmy zawsze gotować jej radosne przyjęcie, a zatem rozkoszować
który nie wychodzi na dobre ani danej osobie, ani jej bliskim. się świadomie każdą znośnie spędzoną [...] godziną, tj. nie psuć
„Całkiem sobą każdy może być tylko dopóty — pisał Schopen­ jej kw aśną m iną z powodu zawiedzionych w przeszłości nadziei
hauer — dopóki jest sam. Kto zatem nie lubi samotności, ten lub trosk o przyszłość” (Schopenhauer 1974, s. 165— 166).
nie kocha też wolności, wolnym człowiek jest w tedy tylko, gdy Jeszcze bardziej aktyw ną form ę korzystania z teraźniejszości
jest samotny. P rzym us jest nieodłączny od każdego tow arzy­ zalecał Montaigne, dając w yraz typow ej dla wieku średniego —
stwa, każde też wymaga ofiar tym większych, im w ybitniejszą jak się dziś sądzi — świadomości własnego przem ijania, obcej
jest indywidualność człowieka. Każdy więc ucieka od sam otno­
ści, znosi ją lub kocha stosownie do w artości własnego ja.
W samotności bowiem człowiek m arny czuje całą swą marność, 1 Tymczasowo.

104 105
wom, tym bardziej że jak świat światem dorośli zawsze narze­
ludziom młodym, przekonanym o bezmiarze rozpościerającego się kali na „dzisiejszą młodzież”. Inni natom iast — a jest ich coraz
przed nim i czasu: „M am słownik mój — pisał schorow any Mon- więcej — zarówno z szacunku dla małego człowieka, jak i dzię­
tąigne w w ieku około 55 lat — zupełnie dla siebie: spędzam ki zachowaniu w sobie dziecięcej otwartości na nową wiedzę,
czas, kiedy jest p rzykry i dolegliwy: gdy zasię jest luby, nie potrafią się sami uczyć i zmieniać. Ilu stru ją to przytoczone ni­
chcę go wówczas spędzać, jeno sm akuję go i przytrzym uję. Trze­ żej w yznania kobiety w średnim wieku z wykształceniem tech­
ba biec ze złem, a przysiadać z dobrem. [...] Tym jeno właśnie nicznym na tem at jej doświadczeń z dziewięcioletnią w momen­
przystoi nie znajdować goryczy w śmierci, którzy znajdują sło­ cie w ywiadu córką, istotą wrażliwą, em ocjonalną i odpowiada­
dycz w życiu. Jest pew na gospodarność w korzystaniu zeń; ja jącą na karcący krzyk m atki także... krzykiem :
korzystam dwa razy tyle co inni, w użyciu bowiem m iara zale­ „Zaskoczyło mnie, że tak szybko odkryłam w niej te gwał­
ży od m niejszej lub większej uwagi, z jaką się doń przykładam y. towne i jaw ne reakcje na konflikty ze mną, na które ja sobie
Dziś zwłaszcza, gdy moje życie widzi mi się tak krótkie co do nie pozwalałam wobec swej matki. Ja konflikty z w łasną m atką
czasu, chcę je pomnożyć co do wagi. Chcę zatrzym ać rychłość przeżyw ałam potulnie. N atom iast moja córka z miejsca protestu­
jego uciekania rychłością mego chw ytu; w ydatnością korzystania je. Lecz dzięki tem u, iż krzyczy, wiem, co się w niej dzieje.
w yrównać pośpiech jego odpływu. W m iarę jak posiadane życie K onflikty od razu wychodzą na jaw. Są to dla mnie praw dziw e
staje się krótsze, trzeba mi je uczynić tym głębszym i tym peł­ lekcje. Uczą mnie one, że w kontaktach z dziećmi trzeba bardzo
niejszym ” (Montaigne 1985, t. III, s. 323). panować nad sobą i przyznawać dziecku praw o do mówienia na­
w et rzeczy sprzecznych z wolą i życzeniem rodziców [...!■
Odkrycie tej praw dy było dla mnie swego rodzaju zaskocze­
W spom aganie rozwoju innych niem, bo moja m atka była autorytetem absolutnym i um iała
mnie całkowicie zmusić do grzecznego posłuszeństwa. Polem iki
W podrozdziale o kryzysach w ieku średniego była już mowa z nią były niedopuszczalne. [...]
o tym , jakie znaczenie ma rozwój nastaw ienia na w ydatniejsze K iedyś m iałam w ielką scysję ze swą najstarszą córką, o któ­
niż dotąd wspomaganie rozw oju młodego pokolenia. Reorientację rej tu opowiadam. Ona 'była bardzo niegrzeczna. Byłam w lcdy
taką ułatw ia ludziom w sile wieku ich m niejsze już niż daw ­ dodatkowo zdenerwow ana rozmową z m atką, k tó ra jeszcze teraz
niej zaabsorbowanie osobistą k arierą i większa zazwyczaj m ą­ potrafi mi naw ym yśłać jak sm arkuli. W pasji w epchnęłam cór­
drość, m ająca za podstawę liczne doświadczenia i osiągnięcie kę do pokoju. Ona potknęła się o dyw an i upadła. N atychm iast
wyższych szczebli rozwoju poznawczego. Mądrość, a przede w stała i rzekła:
w szystkim ta jej odmiana, k tóra omawiana jest szczegółowo — Mamo, czy tak się trak tu je własne dzieci?
w części III pod nazwą kom petencji biograficznej, przejaw ia się
m.in. w rozum ieniu w arunków i potrzeb rozwoju innych, Ten w yrzut dziwnie mnie otrzeźwił. Uświadomiłam sobie, że
a w tym także w łasnych dzieci. ona w tym momencie ma rację. Miała w tedy bodaj sześć lat. [...]
Czy o tym, o czym mówię, wszyscy rodzice dowiadują się
Dawniej psychologowie i pedagodzy rozpatryw ali i badali p r o - , w porę? Z tym praw em dziecka do buntu wielu rodziców godzi
ces wychowania jako oddziaływanie w pełni już ukształtow a­ się zbyt późno. Dziecko ma praw o do protestu, do widzenia
nych osób dorosłych na istoty zobligowane do poddaw ania się i stw ierdzenia, że my nie jesteśm y doskonali. I do powiedzenia
zmianom. Dziś taki model „działania w jedną stronę” w ydaje tego. Jeśli się w tym pomyli, to my i tak się w ybronim y. Trze­
się anachroniczny. In terak cja między wychowawcą a w ychow an­ ba się nauczyć spokojnie akceptować i znosić sceptycyzm dzieci
kiem jest procesem dw ukierunkow ym . Jeśli wychowawca może wobec nas samych, bo tylko w tedy jest szansa na powstanie
pod w pływ em zachowania dziecka ulegać — jak to często wi­ i rozkw it przyjaźni między rodzicami a dziećmi. Myślę, że moja
dzim y — frustracji, czy nie może także trw ale i korzystnie się córka dała mi św ietną lekcję, kiedy tak zareagowała. [...] Nie­
zmieniać? Rodzice dzieci „łatw ych” wynoszą ze sw ych kontak­ ustannie wyipada mi rew idow ać swoje wychowawcze zapędy”
tów z nimi wzmożone poczucie w łasnej wartości. N atom iast w y­ (Pietrasiński 1979, s. 127— 128).
raźne niedawanie sobie rady w roli wychowawcy ma różne sk u t­
ki. Jedni rodzice pow tarzają w kółko swe stereotypow e reakcje Rodzice niezdolni do brania lekcji tego rodzaju mogą sobie
i błędy, dorabiając dla uspokojenia teoryjkę, że dane dziecko nieźle radzić, gdy dzieci są jeszcze małe. Ale tylko ci z nich,
jest „z n a tu ry ” niepoprawne lub podlega czyimś złym w pły­ k tórzy chcą i potrafią rozwijać się nadal w raz z dziećmi, m ają

106 107
największe szanse na utrzym anie z nim i bliskiej więzi emocjo­
nalnej i przyjaźni, gdy w ejdą one w wiek młodzieńczy i doj­
rzały. Rodzice tacy potrafią antycypować kolejne zadania roz­
wojowe własnych dzieci i unikać w ten sposób części popełnia­
nych zwykle błędów, najbardziej widocznych w spóźnionym go­ 8. Starość
dzeniu się na potrzebę zm iany stylu postępowania z dziećmi,
które weszły w wiek dorastania.
Wzajemne uczenie się członków całej rodziny od siebie zależy
m.in. od sposobu kierow ania wspólnymi sprawam i. Kierownictwo W izje i kontrastowe oblicza s ta ro ś c i
może tu spoczywać w n/ku jednogo z rodziców. Drugi model
to wspólna, odpowiednio dzielona władza ojca i matki. Wreszcie W dawnych społeczeństwach patriarchalnych starcy byli no­
model trzeci polega na udziale także dzieci w pew nych aspek­ siciel imi zbiorowych doświadczeń, otaczanym i czcią mędrcami,
tach tego procesu (Newman, Newman 1979). Ten ostatni model oni dzierżyli władzę. Sytuacja ta zaczęła ulegać zmianom nie
jest najbardziej czasochłonny i kłopotliwy. Dzieci wnoszą tu
tylko pod naporrin przeobrażeń .spolveznyeh, przyspieszających
początkowo głównie emocje i dyslrukcje. Na dalszą m etę jednak rotacją na wpływowych stanow iskach. Istotną rolę odegrały tu
jest to model wychowawczo najbardziej owocny. Pozwala nie też postępy w zastopowaniu żywej ludzkiej pamięci" przechowu­
tylko lepiej poznać i uwzględnić potrzeby w szystkich członków jącej tradycje, pam ięcią sztuczną w postaci trw ałych zapisów in­
rodziny, lecz także konsolidować ich wokół wspólnych spraw.
formacji, a także rozwój wyspecjalizowanej wiedzy i ostrej ry ­
Dzieci zyskują ponadto cenne przygotow anie do podejmowania w alizacji zawodowej, w ym agającej pełni sił witalnych. Rozkwit
decyzji i korzystania w tym procesie z pomocy innych osób. Ro­
sztuki drukarskiej i nauki doprowadził do osłabienia, a naw et
dzice m ają natom iast możliwość lepszego, niż to się zwykle dzie­
zdeprecjonow ania wartości ludzi starych dla rozwoju naszego ga­
je, przekazywania dzieciom swych doświadczeń życiowych i w y­ tunku. Starość ma zazwyczaj opinię okres-u fatalnego, wywołuje
w ierania w pływu na ich postępowanie w wieku młodzieńczym — przestrach połączony z odrazą. Lista zadań rozwojowych starości
w ołvw u ograniczonego zwykle przez n atrę tn e moralizowanie, ty ­
powe dla autokratycznego stylu kierow ania rodziną. zaw iera pozycje budzące w wielu ludziach grozę:
1. Podjęcie nowych ról i zajęć związanych z em eryturą.
2. Włączenie się do grupy rówieśników.
3. U trzym anie zainteresow ań światem.
4. Przystosow anie się do rosnących ograniczeń fizycznych.
5. Przystosow anie się do straty bliskich osób.
6. W ypracowanie dojrzałej postaw y wobec śmierci.
Gdy się widzi, jak nerwowo reagują niektóre osoby w wieku
■średnim na powyższą listę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że
zadanie 6 wypada uznać za istotne dla wcześniejszych okresów
życia. Jego skuteczna realizacja w duchu rozsądnie zwalczającej
strach przed śm iercią filozofii stoickiej pozwoliłaby bowiem ni
mniej ni więcej tylko zachować życie wielu ludziom dalekim
jeszcze od starości. Przekonują o tym wypowiedzi lekarzy, któ­
rzy stw ierdzają, że blisko połowa ludzi dotkniętych nowotwo­
rem złośliwym zgłasza się u nas na badania zbyt późno, gdy
minęła już szansa opanow ania choroby, z czystego strachu przed
możliwością, że diagnoza okaże się złowróżbna ’. Tak oto niektó­
rzy płacą życiem za niedorozwój duchow y w yrażający się w nie­

1 K. Nazarcwicz, Rak. „Sztandar Młodych” 1987, nr 26.

109
zdolności do konfrontacji •/. wiedzą, od której nie należy szukać Współczesne badania nie potw ierdzają mniemania, jakoby wszy­
ucieczki. Tymczasem badania wskazują, że ludzie starzy na ogół: scy staw ali się na starość w jakiś szczególny sposób psycholo­
a) nie przeżywają silnego lęku przed śmiercią, gicznie podobni. Badania B.L. N eugarten (1968) pozwoliły stw ier­
b) są w sumie wcale nie mniej lub tylko niewiele m niej za­ dzić, że uform ow ana wcześniej osobowość nie zanika z wiekiem
dowoleni z życia i szczęśliwi niż ludzie w wieku młodzieńczym i dzięki niej właśnie obraz starości jest bardziej zróżnicowany,
i średnim (Veenhoven 1984). ■niż się potocznie sądzi i niż to wynika z opisanej dalej teorii
wyłączania się, z k tó rą N eugarten owocnie polemizuje. Istnieje
Ta ostatnia konstatacja tak dalece nie odpowiada zdrowemu
związek stylu starzenia się z wcześniej ukształtow aną osobowo­
rozsądkowi i hipotezom badaczy, że głowią się oni nad tym,
ścią. Wśród 50 przebadanych osób w wieku 70—79 lat autorka
czy nie ma tu gdzieś błędu w metodzie i obliczeniach. Według wyróżniła 8 trw ałych typów starzenia się, powiązanych z cztere­
jednego z przypuszczeń obraz starości wypada tak pomyślńie 'd la ­
ma typam i osobowości. Oto niektóre z nich.
tego, że ludzie., nieszczęśliwi po prostu wcześniej w ym ierają, po­
A. Typ osobowości biernie zależnej ujaw nił dw a sposoby sta­
praw iając w ten sposób statystykę na korzyść starców jako istot
przez przyrodę w pew nym sensie w ybranych, bo na tyle zdro­ rzenia się:
1) Apatyczny, polegający na redukcji kontaktów z ludźmi
wych i żywotnych, że nie opuścili św iata — jak wielu innych —
przed em eryturą. i ograniczeniu całej aktywności np. do zaspokajania własnych
potrzeb fizjologicznych.
Paradoksalne wyniki, o których mowa, znajdują też potw ier­ 2) Szukający wsparcia: osoba starzejąca się w ten sposób ma
dzenie i w yjaśnienie w rodzim ych badaniach W. Gromskiego silną potrzebę zależności i kontaktu z jedną — dwoma osobami,
(1983) z udziałem 100 kobiet i tyluż mężczyzn w w ieku od 17 które byłyby dla niej podporą.
do 65 lat. Gdy badanych poproszono o ocenę swej w łasnej, ak­ B. Przeciw ieństw em osobowości biernie zależnej jest typ na­
tualnej osoby, ocena ta okazała się najniższa nie w grupie n a j­ zw any przez N eugarten osobowością zintegrow aną. Należą tu
starszej (powyżej 60 lat), lecz w najmłodszej. Czy nie w skazuje osoby o bogatym życiu w ew nętrznym i spraw nym umyśle. Są
to na bagatelizowane często troski i fru stracje wieku młodego? one plastyczne, otw arte na nowe bodźce, dojrzałe. A kceptują
Czy nie mogą to być troski podobnie poważne, choć inne niż te, swe im pulsy w ew nętrzne i kontrolują je w dostatecznej mierze.
które są udziałem starców? Być może przystosow anie do w ieku Przedstaw iciele tego typu wykazyw ali wysoki stopień zadowo­
senioralnego polega m.in. na większej tolerancji wobec ak tu al­ lenia z życia niezależnie od tego, czy ich sposób starzenia się
nych kłopotów i bardziej pozytywnej w związku z tym ocenie znajdował w yraz w podtrzym yw aniu ożywionych kontaktów spo­
swej obecnej sytuacji? Taką interpretację sugeruje też Veenho- łecznych, czy też w całkow itej z nich rezygnacji. Oto trzy spo­
ven. Gromski stw ierdził ponadto, że z wiekiem nasila się ideali­ soby starzenia się wyróżnione w tej grupie:
zowanie w łasnej przeszłości. Tc same co poprzednio osoby bada­
a) Przeorganizow anie przez jednostkę swej aktywności
ne oceniły siebie z okresu, gdy m iały 15 lat. W m iarę przecho­
w związku z przejściem na em ery tu rę w taki sposób, że zerwa­
dzenia od grupy najmłodszej do najstarszej ocena tego okresu ne ko n tak ty z m iejscem pracy zostają zastąpione przez w ielora­
była coraz wyższa, choć nie był to wzrost rów nom ierny. A utor ką aktywność w różnych organizacjach, w społeczności lokal­
prosił też badanych, by ocenili cechy „typowego P olaka”, w yra­
żając na liście złożonej z 15 przym iotników oceny od 1 do 7. nej itp.
b) K oncentracja na wąskiej dziedzinie nowej aktywności, np.
Nie potwierdziło się — jak pisze Gromski — potoczne przeko­ w ram ach rodziny (pomoc w gospodarstwie, gotowanie, opieka
nanie, jakoby ludzie starsi bardziej krytycznie oceniali innych,
nad wnukami, zajęcia ogrodnicze itp.).
a zwłaszcza młodych; „nie bez podstaw jest teza przeciw stawna: c) Świadome wyłączenie się z kontaktów społecznych. Sche­
wraz z wiekiem następuje liberalizacja k ryteriów oceny innych
m at ten realizują ludzie preferujący try b życia nie angażujący
ludzi tak z przeszłości, iak i z teraźniejszości” (Gromski 1983,
s. 261— 262). w żadną rolę społeczną. W yłączenie się następuje tu nie z po­
wodu złego zdrowia lub innej konieczności, lecz z własnego wy­
Zalążków jednostronnie negatywnego stereotypu starości po­ boru. Ludzie obierający tę drogę są nadal zainteresow ani świa­
szukiwać można już u A rystotelesa, W nakreślonej przezeń cha­
tem, lecz realizują swe zainteresow ania bez włączania się w sieć
rakterystyce ludzie starzy są podejrzliwi, złośliwi, gadatliwi. Są
interakcji. Są mało aktyw ni, ale pogodni.
też wprawdzie roztropni, ale zarazem tchórzliwi, skąpi i nazbyt
interesow ni, nie pragną rzeczy wielkich (A rystoteles 195Ó). Dodatkowe zróżnicowanie obrazu i kolorytu starości w ynika

110 111
z tego, że jest ona w wielu przypadkach długim okresem o b a r­ lenie płuc było przyczyną śmierci w 2,3%, w wieku 16—64 lat —
dzo niejednakow ym zaawansowaniu zmian regresyw nych: osoba w 6%, w grupie ludzi starych między 65 a 79 rokiem życia —
65-letnia, choć nazywana na równi z osobą 85-letnią człowiekiem w 13,5%, a w grupie 80 lat i więcej — w 20,3% (w świadectwach
Starym lub dwornie seniorem, jest zwykle od niej nieporów na­ zgonu bez autopsji wielkość ta była zawyżona do 41% wśród
nie bardziej spraw na i mniej obciążona zm ianam i regresyw nyrni. osób w w ieku ponad 64 lata). Przy czym najwięcej zgonów na
tę chorobę (37,6%) przypadało na miesiące zimowe: grudzień, sty­
czeń, luty. Płuca, jak wiadomo, pozostają w bezpośrednim kon­
Inwoiucja fizyczna takcie z pow ietrzem , zaw ierającym zanieczyszczenia i drobno­
ustroje. Spadek odporności organizmu na czynniki chorobotwór­
W omawianej tu części życia D.B. Brom ley (1974, drugie, nie cze w w yniku starzenia się powoduje większą podatność na za­
tłumaczone na polski wydanie) w yróżnia okres przedem erytalny palenie płuc i m niejszą skuteczność jego leczenia, zwłaszcza że
(60—65), em erytalny (65—70) i starczy po 70 roku. Z. Falicki na starość w spółw ystępuje ono nieraz z innym i schorzeniami.
(1985) przyjm uje podział na wiek podeszły (60—74), starczy Istnieje zgodność co do tego, że u trata celów życiowych oraz
(75—89) i długowieczność powyżej 90 roku. Sprawność fizycz­ bierność pociąga za sobą przyspieszoną inwolucję psychiczną
na i umysłowa jest w tych okresach bardzo niejednakow a i przy i fizyczną. Obserwacje nad w yjątkow ą długowiecznością wska­
dobrym zdrowiu oraz aktyw nym trybie życia dopiero po 80 roku, zują na aktywność jako uderzający (obok zdrowej i um iarkow a­
a nieraz i później ustępuje miejsca starczem u zniedołężnieniu. nej diety) przym iot ludzi długowiecznych, którzy w dodatku
W ystępują tu też dobrze znane różnice międzyosobnicze, dające często są mieszkańcam i gór (G utm ann 1977).
podstawę do obserwacji, że wiek funkcjonalny wielu osób jest D.L. G utm ann w skazuje na rolę aktywności i woli życia w w a­
znacznie niższy lub wyższy od ich wieku kalendarzowego. Dla runkach skrajnie niekorzystnych. W hitlerow skich obozach kon­
osób, które dożyły 60 lat, przeciętne dalsze trw anie życia sza­ centracyjnych najw iększe szanse przeżycia mieli ludzie ideowi,
cowano w Polsce w latach 1970— 1972 na 19,3 dla kobiet i 15,5 nastaw ieni na opór i aktyw ne działanie. Podobnie w japońskich
dla mężczyzn (Klonowicz 1977). J. E. B irren i V.J. R enner (1977) obozach częściej um ierali ci jeńcy am erykańscy, którzy popadli
w ysuw ają przypuszczenie co do hierarchicznej kolejności czyn­ w depresję. Źródła wzmożonej aktywności starców byw ają róż­
ników starzenia się. Wchodzą tu w grę: przyczyny filogenetycz­ ne. W spominaliśmy już o niektórych z nich w odniesieniu do
ne, długowieczność bezpośrednich przodków i odziedziczone po twórców i rolników. Na całkiem inne źródła zwraca uwagę cy­
nich wyposażenie genetyczne, choroby, stopień aktywności po­ tow any wyżej G utm ann. Zaobserwował on u długowiecznych
szczególnych organów i wreszcie zdolności. mieszkańców pozaeuropejskich społeczności rolniczych, że często
Starcza inw oiucja ma za przyczynę przewagę procesów k ata- mówili oni o tajem niczych wrogach, którzy im zagrażają i przed
bolicznych nad anabolicznymi (niszczenia nad odnową), w w y­ którym i muszą się mieć na baczności. Ma to ścisłą analogię —
niku czego spada aktywność poszczególnych układów i n astęp u ­ jak stw ierdza G utm ann — w obserwacjach poczynionych przez
je upośledzenie zdolności przystosowawczych. Inne przyczyny M. Lieberm ana, k tóry w żydowskim domu starców zwrócił uw a­
zmian inw olucyjnych to odkładanie się złogów (m.in. w ścianach gę na osobników gderliw ych i podejrzliw ych w obec otoczenia.
naczyń krwionośnych) oraz uszkodzenia w ynikające z oddziały­ Ta form a śtarc^ęj parąnąK zdaniem obu wym ienionych autorów
wań środowiska i try b u życia. Tryb życia i rodzaj diety to podtrzym uje'';'aktyw ośS ^T ,..pobudza działanie układu krążenia.
czynniki częściowo zależne od podmiotu, m ające w pływ na nie­ A ponadto pozwala w yładować agresję nie na sobie, lecz prze­
które z wym ienionych wyżej zmian. A trofia oraz zmniejszona nosi ją na zew nątrz: na innych ludzi,' na personifikację śm ier­
aktywność tkanek i organów prowadzi — wraz z pozostałymi ci jako czyhającego wrogą itp. U starców natom iast, których ob­
przyczynam i — do uw iądu starczego i śmierci. Zanim jednak rona psychologiczna przybiera formę depresji, rośnie prawdopo­
dojdzie do tego stanu, większość ludzi um iera z powodu chorób, dobieństwo pojaw ienia się choroby fizycznej.
wypadków i innych przyczyn. Nasilanie się chorób z wiekiem
w ynika m.in. ze spadku odporności immunologicznej, będącego
jednym z przejaw ów starzenia się. W skazują na to m.in. ba­ Zmiany struktury życia
dania nad zgonami w w yniku odoskrzelowego zapalenia płuc
(bronchopneumonia)., H aleem (1982) stw ierdził na podstawie 1004 S tru k tu ra życia ludzi starych bywa kontynuacją struktury
sekcji zwłok, że wśród osób zm arłych w wieku 0— 15 la t zapa­ wcześniejszej (np. u rolników, rzemieślników, artystów) lub

112 8 'Jtov.wóJ czlowictaa. 113


zmienia się w wyniku zaprzestania pracy zawodowej. Przyczyną Szeroko dyskutow aną próbę uchwycenia głównych kierunków
zm ian stru k tu ry bywa też owdowienie, śmierć rodzeństwa, przy­ zmian behaw ioralnych w starości znajdujem y w teorii w yłą­
jaciół, a także spadek łatwości poruszania się i choroby, u tru d ­ czania się (d isen gagem en t theory). Zgodnie z tą teorią, zapropo­
niające kontak ty z ludźmi. Zm iany s tru k tu ry życia zależą także now aną przez E. Óumming i W.E. Heiwy’ego (1961), w m iarę
od typu społeczeństwa i k u ltury. W społeczeństwach trad y cy j­ przechodzenia z wieku średniego w starczy: 1) m aleje zakres in ­
nych starcy cieszą się zw ykle prestiżem i są aktyw ni jako źró­ terakcji społecznych jednostki, 2) jej dobrowolne przystosowa­
dło wiedzy i zbiorowego doświadczenia, a także jako strażnicy nie się do tej sytuacji, nabranie dystansu wobec cenionych
obrzędowych p rak ty k (W orach-Kardas 1983; Gutmanm 1977; wcześniej interakcji zapewnia dobre samopoczucie i satysfakcję.
Z im m erm an 1983). W społeczeństwach przem ysłow ych natom iast Teoria ta dała asum pt do ponownej in terp retacji danych, na
prestiż społeczny ludzi starych jest znacznie mniejszy. W raz których została oparta, i do nowych badań. Nie potw ierdziła się
z odczuwanym spadkiem sił ów obniżony status jest źródłem druga z wym ienionych tez. Zadowolenie ludzi starych z życia
szeregu czynników psychotraum atyzujących związanych ze sta­ łączy się pozytywnie z interakcjam i społecznymi, nie zaś z w y­
rością. Czynnikiem takim może się stać przejście na em eryturę, łączaniem się i dystansow aniem . Co do tezy pierw szej natom iast
pogorszenie się sytuacji m aterialnej, poczucie zależności, niepo­ stwierdzono, że obraz interakcji społecznych, mimo tendencji
radności i nieużyteczności dla otoczenia, opieszałe lub pobieżne spadkowej z wiekiem, jest bardzo zróżnicowany zależnie od za­
traktow anie przez służbę zdrowia, postrzegane jako niechęć le­ wodu, miejsca zam ieszkania itp. (H avighurst, Munnichs, Neu­
czenia ludzi starych (Falicki 1985). garten, Thom ae 1969). Okazało się też, że teoria wyłączania się
O tym, jak odm ienne znaczenie i sk u tk i m a dla poszczegól­ nie ma zastosowania do społeczności o tradycyjnej strukturze,
nych osób w stąpienie w finalną fazę życia, przekonują badania w których miejsce i rola ludzi starych są w yraźnie ustalone
nad doświadczeniami zw iązanym i z przejściem na em eryturę. (Gutmanm 1977).
Oto cztery podstawowe ty p y tych doświadczeń (W a p n e r i in.
1983):
1. E m erytura odbierana jest przede wszystkim jako wejście Selektywna optymalizacja zachow ania i kom pensacja ubytków
w ostatnią fazę życia. Jest to sm utny koniec, schodzenie w dół.
2. E m erytura w itana jest z radością jako początek nowego
Starzenie się, zwłaszcza psychiczne, wypada rozpatryw ać jako
okresu, fazy większej wolności i satysfakcji, now ych planów, proces raczej selektyw ny niż globalny; jest to ponadto proces
możliwości zajęcia się wieloma atrakcyjnym i rzeczami, na k tó ­
re dotąd brakowało czasu. podatny na działania kom pensacyjne (Baltcs, Baltes 1980).
W miarę postępującej inw olucji organizm u działania kom pensa­
3. Przejście na em eryturę nie powoduje żadnych istotnych cyjne nie mogą obejmować wszystkich sfer aktyw ności i są
zmian dotychczasowej s tru k tu ry życia, samopoczucia itp. Dzieje coraz bardziej selektywne. Dlatego dla opisu tego procesu
się tak na przykład, gdy em erytow any profesor lub lekarz n a ­ w ym ienieni autorzy posługują się term inem „selektyw na opty­
dal upraw ia swój zawód i związane z nim zajęcia, co najw yżej m alizacja” . Jej przejaw em jest zachowywanie przez niektórych
w nieco zmienionych okolicznościach, w m niejszym wym iarze ludzi, mimo zaawansowanego wieku, wysokiej sprawności
godzin itp.
v/ pew nych wyspecjalizow anych dla nich dziedzinach. Mądrość
4. E m erytura oznacza u tratę niezwykle ważnej dziedziny ak­ jest w ym ieniana jako jeden z kierunków , w którym owa selek­
tywności i jak gdyby części w łasnej osoby. Je st to strata bo­ tyw na optym alizacja może zmierzać. Inny kierunek to np. aktyw ­
lesna i trudna do powetowania. Doświadczają jej ludzie, którzy ność twórcza. H.C. Lehm an opublikował w roku 1953 wyniki ba­
identyfikow ali się ze swą pracą, widzieli w niej sens życia — dań wskazujące na koncentrację tw órczej produktyw ności
i nagle zostali jej całkowicie pozbawieni. w większości dziedzin między 20 a 40 rokiem życia i jej spadek
Dla osób należących do poszczególnych typów em erytura jest w dalszych latach.
niem al zupełnie czymś innym , źródłem m ałych lub wielkich Nowsze badania podw ażyły ten obraz, w ynikły m.in. z łączne­
frustracji, korzystnych lub przygnębiających przem ian. S taje się go potraktow ania danych na tem at twórców długowiecznych i ży­
ona prawdziwą katastrofą i zagrożeniem dla tych, którzy nie jących krótko. S. Cole (1979) stw ierdził u uczonych czynnych aż
mieli dotąd żadnych pasji ani poważnych zainteresow ań poza do em ery tu ry brak w yraźnego spadku produktywności, i to n a ­
pracą w ram ach określonego przedsiębiorstw a lub instytucji. w et w dziedzinach uznaw anych daw niej za domenę ludzi mło­
114
dych, jak m atem atyka i fizyka. P.B. Baltes i jego współpracow­ 3. Faza „przetargów ” z lekarzami, chorobą, Bogiem. Chory
nicy in terp retu ją te w yniki następująco. Starzejący się uczeni mówi, że musi dożyć jeszcze do określonego m om entu (np.
m ają rezerw y rozwoju, pozwalające, mimo spadku sprawności prom ocji dziecka) i zapewnia, że gdy się to uda, jego stan uleg­
w ykonyw ania pew nych operacji myślowych, czynić dalsze postę­ nie poprawie.
py w sferze wiedzy proceduralnej i faktograficznej, stanowiącej 4. Depresja.
podstawę „inteligencji pragm atycznej” . Tak więc pogarszanie 5. A kceptacja. Tę fazę osoby badane opisują jako praw ie po­
się właściwości inteligencji płynnej w rozum ieniu Cattella, okreś­ zbawioną przeżyć emocjonalnych.
lanej przez Baltesa i innych m ianem „m echaniki inteligencji”, I. Lidz (1980) utrzym uje, że najbardziej boją się śmierci ci,
jest kompensowane przez jej „pragm atykę”. Ponadto starsi uczeni którzy w skutek swych neurotycznych ograniczeń nie byli zdolni
m ają lepszy niż nowicjusze dostęp do osób, insty tu cji i innych do prawdziwego życia. A utor te;n zwraca też uwagę na niekorzy­
środków ułatw iających publikowaniu prac. M amy tu więc do czy­ stne konsekwencje ukryw ania przed um ierającym i ich.stanu. L u ­
nienia z procesem selektyw nej optym alizacji połączonej z kom ­ dzie ci często pragną omówić przed śmiercią różne spraw y z bli­
pensacją. Proces ten ma, jak widzimy, aspekty zarówno psycho­ skimi, lecz są izolowani przez otaczającą ich nieszczerość. N asu­
logiczne, jak i społeczne (Raltos, D ittm aan-K ohli, Dixon 1984). wa się pytanie, czy „hum anitarne” oszukiwanie osób śm iertelnie
chorych nie oznacza odmówienia im praw a do najbardziej oso­
bistej wiedzy i nie w yraża niew iary w ich przygotowanie do
O b a w a śm ie rc i: muy i rzeczywistość .spo!kania ze śmiercią. Przygotow aniu tomu sprzyja nie tylko
osiągnięcie dojrzałości i integracji w rozumieniu stoików lub
Podczas gdy każda poprzednia faza życia była przygotow a­ współcześnie — Eriksona, lecz także sama natura. Odbiera­
niem do następnej, starość nie ¿na tej perspektyw y i dlatego jąc starcom wigor i zwiększając uciążliwość ich życia sprawia,
łączona jest często z myśleniem o śm ierci i obawą przed nią. że u kresu drogi słabnie chęć podążania nią. Zwłaszcza gdy k u ­
N iektórzy myśliciele i artyści nadają m yśleniu o śm ierci rangę m ulują się choroby, których zniechęcający do życia ciężar tak
głównego problem u ludzkiej świadomości i ludzkiego losu. Tu oto w yraził w 66 roku życia W ładysław W itwicki (1878— 1948),
jednak badania psychologiczno przynoszą w ynik paradoksalny, przykuty do fotela i cierpiący na zaćmę oraz inne dolegliwości:
podobny tem u, k tó ry ujaw niły wzm iankowane wyżej badania „Jakoś mi mgła na oczach gęstnieje znowu i pisać mi trudno.
na tem at poczucia szczęścia. O kazuje się wprawdzie, że ludzie D epresja z nią przychodzi i w gardle robi sie głupio. [...] Nie­
starzy myślą o śmierci częściej niż osoby w innym wieku, ale znośnie: tak snuć się po świecie zbyt długo, będąc uczepionym
nie przejaw iają w iększych przed nią obaw (patrz niżej). Nie­ o próchniejący strzęp dawnego ciała i pam iętać siebie jeszcze
które badania w skazują naw et, że boją się jej m niej niż osoby mężczyzną, jeszcze tańczącym, widzącym i tyle radości czerpią­
młodsze (Thomas 1985). cym właśnie z oczu i z nóg zdrow ych” (Rzepa 1987, s. 138).
W ydaje się, że strach przed śm iercią jest najsilniejszy w ob­ Na niezgodną z potocznym m niem aniem nikłość strachu ludzi
liczu bezpośredniego zagrożenia, k tóre znane jest chyba n ajle­ starych przed śm iercią w skazują w yniki uzyskane przez E. Tho­
piej z reakcji tych chorych, którzy nie osiągnęli jeszcze sta­ masa (1986). Zbadał on 50 mężczyzn w wieku 70—94 lat (średnia
rości, a wiedzą, że wkrótce muszą um rzeć. W skazują na to b a­ 76,3), zam ieszkałych w Londynie. Zostali oni wylosowani spośród
dania E. Kubler-Ross (1969, podaję za Sm ith 1982). A utorka ta osób, które przed em eryturą były w ykwalifikow anym i specjali­
na podstawie badań nad osobami śm iertelnie chorym i w yróżni- stam i różnego rodzaju lub kierow nikam i: 39% badanych miało
ła kolejne ich reakcje na wiadomość o postaw ionej diagnozie. w ykształcenie wyższe, pozostali — średnie. Posługując się me­
Układają się one w 5 faz: todą dw ukrotnego w ywiadu Thomas stw ierdził wysoki strach
1. Faza odrzucenia. Po usłyszeniu opinii lekarzy o dotknię­ przed śm iercią tylko u jednej osoby, u 68% badanych strach był
ciu śm iertelną chorobą p acjent nie daje w iary tej inform acji. mały, u 22% całkiem nieznaczny, u 8% — um iarkow any. Strach
Uważa ją za pomyłkę i szuka nowych lekarzy, a naw et znacho­ ten nie korelow ał — co ciekaw e — z wiekiem, z w iarą w Boga
rów. lub jej brakiem ani też z wyznaniem (wśród badanych byli pro­
2. Faza gniewu. Wraz z wygasaniem poprzedniej fazy często testanci, katolicy i w yznaw cy judaizm u). Okazał się natom iast
pojawia się gniew na niespraw iedliw ość losu. O braca się on m niejszy u ludzi żonatych i szczęśliwych. Tak więc gdy ludzie
przeciw personelowi medycznemu, krew nym , odwiedzającym. młodzi oceniają dyskom fort starości przez pryzm at incydental-

116 117
nego lub „literackiego” przerażenia w izją śm ierci (eksploatow aną
nieraz z uwagi na w ym agania dram aturgii), popełniają błąd fał­ osoby zarzucały swym rodzicom zbyt m ałe zainteresow anie nimi
szywej perspektyw y. Wypada się zgodzić z cytowanym autorem , w dzieciństwie i chłód uczuciowy. Okazało się jednak, że na ogól­
nie dodatni bądź ujem ny bilans całego życia istotny w pływ ma
że potoczne mniemanie, jakoby starców intensyw nie i dokuczli­
ak tu aln a sytuacja życiowa. Gdy sytuacja ta je st pomyślna, kiedy
wie prześladowała obawa śmierci, nie odpowiada rzeczywistości.
Jest to błędny stereotyp, będący zapewne — jak stw ierdza Tho­ osoba badana nie jest sam otna itp. — jest ona gotowa również
mas — projekcją lęków przeżyw anych przez ludzi w wieku śred­ uważać swe życie za udane (Susułowska 1974).
nim . M aria Dąbrowska (1889—1965) w 67 roku życia odnotow ała
w swym dzienniku:
W ażniejsze przejawy rozwoju i kompensacji
„Teraz w moich obecnych latach doświadczam specjalnego ro­
zmian regresywrsych
dzaju niecierpliwości. Zdaje mi się, jakby mi się sprzykrzyło no­
sić ciało i jakbym chciała już je ze siebie strząsnąć. [...] W t a ­
Eriksom uważa starość za czas osiągania pełnej dojrzałości,
kich chwilach zaczynam rozumieć religijne (np. w ascezie k ato­
lickiej) dążenie do śm ierci-w yzw olicielki” (Dąbrowska 1988, mądrości i integracji w ew nętrznej. Zadanie rozwojowe polega
t. 4, s. 261). w tym okresie na akceptacji ludzkiej osobowości i własnego ży­
cia dzięki m ądrem u zrozum ieniu jego biegu. B rak takiej akcep­
tacji, poczucie zm arnow ania życia prowadzi zdaniem Eriksona ku
negatyw nem u biegunowi w tej fazie, jakim jest rozpacz.
Bilans życia
Jed nym z najciekaw szych zadań staw ianych sobie obecnie
przez psychologów są próby w eryfikacji hipotez na tem at roz­
Nierzadko spotyka się pogląd, że starość stanowi okres re ­ w oju intelektualnego ludzi starych. Potw ierdzenie możliwości ta ­
fleksji nad życiem jako całością. Owa starcza refleksja przynosi kiego rozwoju przynoszą m.in. badania D.A. K ram er i D.S. Woo-
nieraz cenne owoce w postaci autobiografii, w spom nień o ludziach druf, om aw iane w rozdziale 3. Jak pam iętam y, w grupie osób
i czasach. Dzieła te mają wartość dla historyków i szerokiej starych stwierdzono więcej przejaw ów m yślenia dialektycznego,
publiczności. N iekiedy podejmowane .są z w yraźną intencją prze­ w yrażającego wyższe stadium rozwoju, niż w grupach młodszych.
kazania ważnych doświadczeń i inform acji. D arw in adresow ał Najbliższa przyszłość przyniesie zapewne nowe dane empiryczne
swą autobiografię do wnuków. Benjam in Franklin napisał Ż y w o t
w łasn y na użytek syna, dla własnej starczej satysfakcji, której na ten tem at.
nie skryw a, ale także dla potomności, uzasadniając to tak oto: Aktywność tw órcza i adaptacyjna na m niejszą lub większą
„Wyzwoliwszy się z nędzy i zapoznania, w jakich się urodziłem skalę zda się być dostępna wielu ludziom w om awianym tu okre­
i wychowałem, i zdobywszy pewne w pływ y i niejaką reputację sie życia. T radycyjne źródło wiedzy o psychice starców, jakim
w świecie, przepędziłem życie pod dość szczęśliwą gwiazdą, czy­ są biografie i autobiografie, dostarcza licznych przykładów roz­
niąc należyty użytek z powodzenia, które zawdzięczam błogo­ woju zawodowego i twórczego w podeszłym wieku (Szewczuk
sław ieństw u bożemu. Toteż potomność może chcieć poznać środ­ 1962, Wallis 1975). Dla uczonych i artystów ożywczym zadaniem
ki, jakim i się posługiwałem, i zastosować w swoim w łasnym rozwojowym byw a tu dążenie do stw orzenia dzieła życia lub
życiu, gdyby nadaw ały się do naśladow ania” (Franklin 1960, s. 5). przynajm niej kolejnej pracy. D okum entem takiego dążenia, po­
łączonego z w yznaniem w iary w nieustanny rozwój w stylu
Globalna ocena życia była przedm iotem badań M. Susułowskiej Konfucjusza, jest wypowiedź słynnego m alarza japońskiego Ho-
(1974, 1975, 1977). Między innym i zbadała ona 30 osób w wieku kusai (1760— 1849) we w stępie do album u pt. Sto w idoków góry
65—83 lat (średnia 72). Polowa tych osób m ieszkała z rodziną, Fudżi z roku 1834: „Od szóstego roku życia odczuwałem potrze­
druga połowa żyła samotnie, 63% badanych wywodziło się z ro­ bę malow ania wszystkiego, co widziałem wokół siebie. Gdy osiąg­
dzin chłopskich i robotniczych i miało dzieciństwo wypełnione nąłem wiek 50 łat, opublikowałem już niezliczoną ilość rysun­
pracą. 11 osób na 30 uznało swe życie za zdecydowanie udane, ków, nie byłem jednak z tego, co dotychczas stworzyłem , zado­
13 — za zdecydowanie nieudane, ocena pozostałych 6 osób była wolony, Dopiero teraz, gdy skończyłem siedem dziesiąt trzy lata,
am biwalentna. Na 22 osoby z tej grupy, które w stąpiły w związek zbliżam się do poznania rzeczywistego kształtu i ch arak teru p ta ­
małżeński, 12 określiło swe m ałżeństw o jako nieudane. Tylko 13 ków, ryb i roślin. Do osiemdziesiątego roku życia zrobię dalsze
osób uznało swe dzieciństwo za spokojne i harm onijne. Pozostałe postępy, a w dziewięćdziesiątym w niknę w istotę w szystkich rze­
118 119

\
traktow ane wyłącznie jako fatum . Co oprócz przesądów i abne-
czy. W setnym roku osiągnę wysoki stopień doskonałości, a gdy gacji duchowej przeszkadza w sięganiu tu do prastarych (Symoni-
zaś dożyję lat stu dziesięciu, wszystko co stworzę, każdy punkt,
des!) zaleceń sztuki zapam iętyw ania, które, lekceważone zwykle
każda kreska będą żyć w łasnym życiem ” (Alberowa 1983..
w dzieciństwie, dostępne są w pełni — jak w ynika z badań Klieg-
s. 137— 138). Hokusai przeżył 89 lat. la i innych, cytow anych w rozdziale 3 — po em eryturze. Lekarze
Jego optym izm i wigor nie są darem powszechnym. M aria am erykańscy zachęcani są do w ręczania swym leciwym pacjentom
Dąbrowska tak oto skarżyła się w swym dzienniku w 67 i 68 roku kserokopii fragm entu podręcznika geriatrii S. K. G am berta (1987)
życia: „Wciąż myślę o ostatnim szkicu z podróży do Niemiec, ze wskazówkami, które mówią m.in.: Jeśli chcesz coś zapamiętać,
a nie jestem w stanie zasiąść do jego wykończenia. [...] N ikt nie poświęć tem u uwagę. Dokładnie obserwuj. S taraj się sk o jarzyć
ma pojęcia, jak ja się teraz męczę pisząc. Przedw czoraj skończy­ inform acje z jakim ś przedm iotem , słowem pomocniczym... Po­
łam, ale oczy mam podsinione i serce bolące, jakbym zachorowa­
ła. Dwa wieczory siedziałam do pierwszej w nocy, co u mnie wtórz inform ację trzy lub więcej razy — itp., itd.
Mamy tu do czynienia z propozycją wzmożenia sam odyscypliny
niebywałe, bo ja dobrze pracuję tylko rano”. Po tym zapisie ze i popraw y organizacji pracy umysłowej. Próby tego rodzaju stają
stycznia 1956 r. w ątek ten pow raca w sierpniu 1957 r. w skar­ się nieskuteczne (przy braku przedwczesnej demencji) dopiero
dze bardziej już dram atycznej: „Dużo pracuję w ogrodzie, to je­ w fazie ostatecznego załam ania się kondycji, które poprzedza
dyne chwile zapom nienia o moim błędnym kole. Bo nie wiem,, śm ierć n atu raln ą u kresu życia wyznaczonego przez biologię.
czy zły stan zdrowia w ynika z przygnębienia nad u tra tą spraw ­ K res ten, typow y dla każdego gatunku, to dla człowieka mniej
ności w pracy, czy ta u tra ta jest skutkiem złego stanu zdrowia. więcej połowa dziew iątej dekady życia, z odchyleniami w skaza­
[...] Co dzień postanaw iam wrócić do życia i system atycznej pracy nym i na rys. 17 (Fries, Crapo 198i). W ym ienieni autorzy, roz­
jak dawniej i nic z tego nie wychodzi” (Dąbrowska 1988, t. 4., w iew ając m it przesuw ania się górnej granicy życia, w skazują,
242, 344). Po trzech tygodniach pojawia się zapis w skazujący na •że postępy m edycyny i popraw a w arunków egzystencji prow a­
okoliczności i program realizacji tego postanowienia: „Kładąc się
z tętnieniem w uszach i szumem w głowie wciąż postanaw iam
sobie, że skończę definityw nie z papierosami, w ytw orzę sobie no­
we nałogi bezustannego przechodzenia od zajęcia do zajęcia. Gdy­
by;: choć to się jeszcze udało” (tamże, a. 351). W rok później,
w sierpniu 1958 r. Dąbrowska kreśli kolejną ch arak tery sty k ę po­
stękującego regresu: „Męczą mnie już ci goście — łaknę sam ot­
ności Tylko do czego mi już ta samotność potrzebna? Nie do
twórczości już, ale do napisania listu potrzebuję całego dnia
spokoju, skupienia, bezludzia” (tamże, t. 5, s. 4 1).1
Istotnym zadaniem rozwniowym późnego wieku jest przysto­
sowywanie się do ograniczeń w ynikających z procesu starzenia
się i SDołecznych w arunków jego przebiegu. Omówiona wyżej
koncepcja selektyw nej optym alizacji z kom pensacją (Baltes i in.
1984) w skazuje, że możliwości działania są tu bardzo duże, a w
m iarę rozw oju cywilizacji i wiedzy o rozw oju będą się one po­
większać. Zanim jednak podręczne m ikrokom putery zaczną m a­
sowo wyręczać starców w ich przysłow iow ych kłopotach z pam ię­
cią itp. (jak to od wieków czynią szkła optyczne w odniesieniu
do wzroku), wypada odnotować, że kłopoty te nie muszą być
wick /(jonu
1 W zestawieniu z przytoczonymi wynurzeniami wiele do myślenia daje
zanotowany zaledwie kilka lat wcześniej komentarz Dąbrowskiej do ko­ Rys. 17. Idealna krzywa umieralności przy założeniu eliminacji przed­
lejnej rocznicy jej urodzin: ,,W poniedziałek skończyłam 63 lata, tru­ wczesnych zgonów. Śmierć następuje — zgodnie z tą krzywą — przecięt­
nie w 85 roku życia, 95% populacji umiera pomiędzy 77 a 93 rokiem
dno mi w to uwierzyć, nie czuję sic; nawet na 40 i wciąż nie wyglądam
też na moje lata” (Zapis z dnia 9 X 1952, Dąbrowska 1988, t. 4, s. 111). (Pries, Crapo 1981, s. 71)

120
dzą jedynie (!) do tego, że coraz więcej osób zbliża się do osiąg­
nięcia w dobrej kondycji pełnej długości życia, wyznaczonej
przez biologię naszego gatunku w łaśnie na m niej więcej 85 lat.
Wśród najbardziej oczywistych zadań rozwojowych starości
wymienia się przygotow anie do spotkania ze śmiercią. Wyżej
była już mowa o tym, że obaw a śm ierci z perspektyw y omawia­ 9. Rozwój i regres a przebieg wcześniejszych
nego wieku jest czymś innym, niż sądzą ludzie młodsi, zaś przy­ faz życia
gotowanie do finalnego zdarzenia w spiera się na rozwoju we­
w nętrznym osiągniętym na długo wcześniej. Przykład twórczego
rozwiązania tego zadania w duchu M ontaigne’a znajdujem y Zależności interstadialne
w w yznaniu w ybitnego uczonego A. Maslowa z 1970 roku, który
był ostatnim rokiem jego życia. Pojął on, że mógł już wielo­ W poprzednich rozdziałach omówione zostały kolejne fazy
krotnie umrzeć, i to, że jeszcze żyje, może uznać za darow ane­ dorosłości. Obecnie pokusim y się o bardziej syntetyczne, całoś­
mu dodatkowe życie. W ynikiem tej postaw y stało się — ja k ciowe spojrzenie na w pływ rozwoju we wcześniejszych fazach
wyznał Maslow — spotęgowane postrzeganie cudu i w spania­ życia — poczynając od dzieciństwa — na rozwój w fazach na­
łości istnienia w każdym codziennym zdarzeniu, naw et w prze­ stępnych. Będzie więc mowa o zależnościach, które nazwać można
chadzce i oddechu (P uner 1974, s. 13). intorstadialnym i. Jakie znaczenie ma niezbyt jeszcze obfita w ie­
dza tego rodzaju? Ideą przewodnią tej książki jest zaintereso­
wanie Czytelnika wiedzą autorekreacyjną, czyli taką, która może
wspomagać kształtow anie przez jednostkę w łasnej drogi życio­
wej i własnego rozw oju w sposób coraz bardziej kom petentny.
Znajomość zależności interstadialmych stanowi — jak sądzę —
bardzo istotny elem ent tej wiedzy, zapewne naw et ważniejszy
niż inform acje zaw arte w poprzednich rozdziałach. Będzie bu nas
więc interesować, w jakiej mierze określony przebieg danej fazy
życia (a ściślej pew nych jej aspektów) ułatw ia lub utrudnia
zm iany rozwojowe lub regresyw ne w fazach następnych. N asu­
w ają się tu następujące pytania, na które cząstkowe i rozproszo­
ne odpowiedzi form ułowano od dawna, odwołując się do zdrowe­
go rozsądku, wiedzy historycznej, obserwacji klinicznych i nie­
których badań nad rozwojem człowieka i zwierząt:
1. Czy i w jakim stopniu taki bądź inny przebieg danej fazy
życia w pływ a na fazę następną?
2. Czy w pływ ten rozciąga się tylko na fazę sąsiednią, czy
także na dalsze, a naw et na całe życie?
3. Czy w pływ szczególnie korzystnych w arunków rozwoju
w fazie poprzedniej na fazę następną w drugiej połowie życia
w ydatnie m aleje?
4. Czy i ew entualnie w jakie] mierze w fazach następnych
można nadrobić to, co w dziedzinie rozwoju zostało wcześniej
zaniedbane, źle rozwiązane, co odbija się niekorzystnie na dal­
szym biegu życia?
Są to pytania tak istotne, że odpowiedzi na nie w yrażane są
nie tylko w erbalnie, lecz nieraz znajdują w yraz w zwyczajach,
instytucjach społecznych i w obowiązującym ustawodawstwie.
Pow szechny obowiązek szkolny jest wszak ucieleśnieniem rnnie-

123
mania, że dzieciństwo poświęcone nauce jest najlepszym przygo­ A oto inne zależności interstadialne, o których inform uje cyto­
towaniem do życia dorosłego. Podobnie ubezpieczenia em erytal­ w ana już praca pod redakcją N. Wolańskiego (1983):
ne w yrażają w naszych czasach przekonanie, że zadow alające — Istnieje związek m iędzy czasem, w jakim niektóre cechy
warunki życia na starość i brak lęku o przyszłość w w ieku fizyczne osiągają szczyt rozwoju, a przebiegiem ich regresu.
średnim zależą w skali społecznej od podjęcia obowiązku troski Cechy dojrzew ające wcześniej (np. rów nowaga obrotowa, k tó rej
o nie już na progu w ieku produkcyjnego. Do przedsięwzięć spo­ szczyt rozwojiu notujem y ok. 10 roku życia, koordynacja ruchów
łecznych tego rodzaju dołącza się coraz częściej indyw idualna — ok. 20 roku, szybciej ulegają regresji niż cechy osiągające
troska o jakość życia, która każe wybiegać myślą w przyszłość,, pełny rozwój później (np. siła ręki, najw yższa po 40 roku życia)
szczególnie wówczas, gdy wyższą jakość wiąże się z w szechstron­ (rys. 18).
nością i dyskontow aniem naszych twórczych możliwości (Toma­
szewski 1976 b).

Konstatacje biologów

N ajbardziej godne zaufania inform acje na tem at zależności,


interstadialnych znajdujem y u biologów. Mówiąc najogólniej.,
stw ierdzają oni, że norm alny rozwój organizm u w fazie poprzed­
niej jest w arunkiem koniecznym, choć nie w ystarczającym , jego
zdrowia i pomyślnego rozw oju w fazie następnej. Uogólnienia
szczegółowe konkretyzują lub wzbogacają tę zależność. Oto nie­
które z nich.
Poważne niedożywienie w ' niem ow lęctwie może powodować
nieodwracalne zaburzenia w rozwoju um ysłow ym (W olański 1983,
s. 281). Z kolei przekarm ianie dziecka w pierw szych latach życia
w ywołuje nadm ierny w zrost liczby kom órek tłuszczowych i po­
ciąga za sobą predyspozycję do otyłości w późniejszym okresie
życia (tamże, s. 280). W pływ odpowiedniej diety w pierwszym,
okresie życia jest jednak znacznie rozleglejszy i stanow i przed­
miot zainteresow ania gerontologów z uwagi na jej związek
z długowiecznością. „Obecnie uważa się — pisze W olański — że Rys. 18. Wcześniejsze dojrzewanie danej cechy fizycznej idzie w parze
z wcześniejszą jej regresją (Wolański 1983, s. 296)
okres starości trw a od ok. 50— 60 roku życia do w ieku ponad
100 lat, a jego granice w ynikają zarówno z genetycznie zdeter­
minowanego tem pa rozw oju danego osobnika, jak i z odpowied­ — Gdy pod w pływ em w arunków ekologicznych wydolność ro­
nich wpływów środowiska zewnętrznego, a szczególnie rodzaju bocza człowieka, m ierzona zużyciem tlenu, osiągnie m aksim um
diety. W ypowiadany jest obecnie pogląd, że dieta stosowana nie w 20 roku życia, lecz później, dłużej też utrzym uje się n a
w młodości może ustaw ić m etabolizm na cało życie. Szczególnie wysokim poziomie (rys. 19).
zwraca się uwagę na nadużyw anie witam in. Przyzw yczajenie — K obiety wcześniej dojrzew ające płciowo przekw itają nie
organizmu do rozrzutnej gospodarki w itam inam i może w pływać wcześniej, lecz później od kobiet dojrzew ających wolniej, a więc-
na występowanie niedoborów w itam in w organizm ie starszych dłużej są zdolne do rozrodu.
ludzi, mimo spożywania podstaw ow ej dziennej «ich daw ki’' — H ipokinezja, charakterystyczna dziś dla wielu ludzi już
(Scrimshaw 1966, za W olańskim 1979). w fazie wczesnej dorosłości, przyspiesza, jak była już o tym mo­
W yrazem uznaw ania przez współczesnych gerontologów istot­ wa w rozdziale 3 — zm iany starcze. Dlatego można powiedzieć,,
nych zależności interstadialnych jest propagowanie przez nich że w drugiej połowie życia wiek funkcjonalny (fizjologiczny) lu­
idei, by profilaktyką gerontologiczną objąć całe życie człowieka dzi dotkniętych hipokinezja jest bardziej zaawansow any od ich.
(Szwarc 1985). w ieku chronologicznego.

124 125
części jego życia (a zwłaszcza pełnione w ty m czasie role spo­
łeczne) w pływ a decydująco na późniejsze dzieje jego osobowości
społecznej w tej mierze, w jakiej postępowanie zależy od niego
samego. W szczególności zwrócił uwagę na to, że w młodości
można uform ow ać trw ałe i dające o sobie później znać dążenie
bądź do:
a) stabilnego, przew idyw alnego biegu życia, bądź do
t>) „zm iennych i nieprzew idzianych zw rotów ” (1934).
Tezy te Znaniecki uzasadnił teoretycznie w zaproponow anej przez;
siebie typologii osobowości społecznych. W yróżnił on 3 podsta­
wowe ty p y społeczne ludzi z uwagi na przebieg ich dzieciństw a:
1. Ludzie pracy, którzy uczyli się mało i wcześnie zaczęli pra­
cować.
2. Ludzie dobrze wychowani. O trzym ali oni staranne w ykształ­
cenie i w w ieku dojrzałym korzystają z tego kapitału. Z in tere­
sującego nas tu p u n k tu w idzenia można powiedzieć, że historia
dzieciństw a przygotow ała icfy do tego, by cenić sobie rozwój
w łasny jako istotną wartość.
3. Ludzie zabawy, czyli tacy, na których w młodości szczegól­
nie silny w pływ form ujący w yw arły bogate kontakty z kręgam i
równieśników. W przyszłości cenią oni sobie szczególnie wysoko
obcowanie z inym i ludźm i i czerpane stąd satysfakcje.
Rys. 19. Regresja wydolności roboczej ludzkiego organizmu, mierzona Dziś badania zm ierzają w kierunku cor^ź dokładniejszego po­
maksymalinym zużyciem tlenu, jest wolniejsza, gdy późnńej osiąga wartość m iaru i kontroli określonych stanów wyjściow ych (np. zachowań,
szczytową (Wolański 1983, s. 298) cech osobowości, w arunków zew nętrznych) oraz ich kontynuacji
lub zm ian w m iarę upływ u czasu. W iedza psychologiczna na te ­
m at zależności interstadialnych pochodzi z dwóch źródeł:
W iedza psychologiczna o zależnościach interstadialnych 1) Z tru d n y ch i kosztow nych badań podłużnych, porów nują­
cych inform acje o osobach badanych zebrane w kolejnych okre­
Wchodzimy tu głębiej niż w irmych rozdziałach tej książki na sach ich życia, a także z m niej godnych zaufania badań poprzecz­
terem badań interdyscyplinarnych. Pom inięcie w ty tu le n iniej­ nych, lub — co jest najkorzystniejsze — z połączenia obu tych.
szego podrozdziału socjologii i dem ografii oznacza jedynie rezyg­ metod.
nację z wszechstronnego omówienia tem atu w imię koncentracji 2) Z obserw acji klinicznych, w których dane na tem at wcześ­
na jego psychologicznych aspektach. niejszych zachowań i właściwości osób badanych czerpane są
Psychologia rozwojowa dorosłych akceptuje za socjologią te­ głównie z wywiadów.
zę, że dziedzictwo i aktualne otoczenie społeczne jednostki for- Pierw sze z tych źródeł przynosi dane bardziej w iarygodne,
m ują jej aktywność i biografię. Podobnie znaczna część w ym ie­ drugie — bardziej powiązane z pew nym i założeniami na tem at
nionych poprzednio czynników badanych przez fizjologów, takich mechanizm ów rozw oju i narażone na zarzut stronniczej in terp re­
jak rodzaj diety i aktywności ruchow ej, ma swe uw arunkow a­ tacji. W szystko w skazuje na to, że zbliża się okres syntezy obu
nia w zwyczajach i trybie życia określonych społeczności. tych podejść. Pierw sze z nich dobrze reprezentują pionierskie
Socjologiem, który pioniersko podjął interesującą nas tu pro­ badania na dużą skalę, zainicjowane w latach dw udziestych
blem atykę, był tw órca m etody biograficznej w badaniach socjo­ przez L.M. T erm ana (Term an, Óden 1959). Były to badania nad
logicznych, Florian Znaniecki. W skazyw ał on w yraźnie na zależ­ 661 dziećmi w ybitnie zdolnymi, o ilorazie in telig en cji1 powy­
ności interstadialne (choć nie używ ał tego term inu), gdy w ystąpił
z tw ierdzeniem , że biografia społeczna człowieka w pierw szej 1 Jest to wskaźnik poziomu inteligencji mierzonej testami. Inteligencja
przeciętna wyraża się wskaźnikiem zbliżonym do 100.

126
127
żej 134. Po 35 latach okazało się, że badani utrzym ali swą w yż­ niają się one w sposób szczególnie spektakularny w postaci „cho­
szość intelektualną i zajm ow ali w życiu pozycje w ybijające się roby sierocej” , w ystępującej u dzieci pozbawionych opieki ro­
nad przeciętność. Terman obalił też potoczne mniemanie, jako­ dzicielskiej i w ychow yw anych w takich zakładach, które nie
by jednostki w ybitnie zdolne obciążone były róż/nymi przypadło­ zapew niają trw ałej więzi osobistej dziecka z osobami dorosłymi.
ściam i w rodzaju gorszgo zdrowia, zaburzeń em ocjonalnych itp. W niewłaściwie prow adzonych zakładach opiekuńczych dzieciko
N ajbardziej inspirujących danych klinicznych i hipotez na te ­ cierpi na niedobór zarówno kontaktów społecznych, jak i podniet
m at zależności interstadialnych dostarczyła psychoanaliza. P sy­ zmysłowych. W efekcie popada ono w depresję, jego rozwój spo­
choanalitycy zajęli w spraw ie tych zależności stanowisko rad y ­ łeczny i um ysłow y ulega opóźnieniu, niekiedy zapada na zdro­
kalne, uznając dzieciństwo za decydujący okres form ow ania oso­ wiu, a naw et um iera.
bowości, dający klucz do zrozum ienia norm alnych i zaburzonych Bowlby stw ierdza, że istnieje ścisła zależność przyczynowa
zachowań cżłowieka dorosłego. To inspirujące stanowisko uza­ między doświadczeniami w yniesionym i w dzieciństw ie z kontak­
sadniane było wszakże danym i z życia pacjentów in terp reto w a­ tów z rodzicami a późniejszą zdolnością wchodzenia w związki
nym i ex post. K lasyczny przykład walorów heurystycznych i sła­ em ocjonalne z innym i ludźm i w ogóle. Poczucie bezpieczeństwa,
bości takiej in terp retacji znajdujem y m.in. w rozpraw ce F reuda ugruntow ane w dzieciństwie dzięki zaznaniu stałej opieki i mi­
pt. Leonarda da Vinci w spom nienia z dzieciń stw a (Freud 1975). łości, prow adzi do rozw oju w przyszłości pewności siebie, zaufa­
O bjaśniając niektóre zachowania i dzieła Leonarda, F reud n a­ nia, w spółpracy i w ogóle dodatnich postaw wobec innych ludzi.
w iązuje przede w szystkim do faktów , iż był on nieślubnym Tę samą zależność m iał na myśli E. Erikson, gdy mówił o zna­
dzieckiem, w ychow yw anym najpierw przez m atkę samotną, czeniu, jakie ma rozwój u dziecka w pierw szym roku życia po­
a później przez macochę. U trzym uje, że jego identyfikacja z o j­ czucia podstawowego zaufania (basie trust). Gdy z jakichś wzglę­
cem, k tó ry porzucił go po urodzeniu, spraw iła, iż on sam porzu­ dów rodzice nie zapewnią w ytw orzenia się takiego zaufania do
cał swe dzieła. świata, a w konsekw encji i do siebie, dziecko może się okazać
Psychoterapia psychoanalityczna po dziś dzień doszukuje się w przyszłości istotą lękliwą, nadm iernie zależną, czasem przesad­
w ażnych źródeł dolegliwości dorosłych pacjentów w dram atycz­ nie m anifestującą swą „niezależność”, ale \V sumie — niedojrza­
nych przeżyciach z okresu dzieciństwa. W spraw ozdaniu grupy łą em ocjonalnie. Istnieje wiele obserw acji w skazujących na roz­
w ybitnych polskich psychoanalityków czytam y. „Z naszych dzie­ w ijanie się na tym tle narcyzm u 1 i zachowań socjopatycznych2
sięcioletnich doświadczeń wynika, że zaostrzenie się lub w ystę­ '(Pospiszyl 1985). „Przestępcy niezsocjalizowani, agresyw ni —
powanie objawów nerw icow ych zawsze wiąże się z bieżącym czytam y w P sychologii dziecka niedostosow anego społecznie —
konfliktem , k tóry z kolei odpowiada określonem u konfliktow i doznali w swej przeszłości odrzucenia przez rodziców, zwłaszcza
dziecięcemu. W ystąpienie objaw ów nerw icow ych jest regresją do przez m atkę, i to często w dzieciństwie, przy sam ym urodzeniu.
tego okresu dzieciństwa, w któ ry m nastąpiły traum atyczne prze­ Taki człowiek czuje się oszukany w życiu i siebie widzi stale
życia odpowiedzialne za ukształtow anie się nerw icow ej osobo­ jako ofiarę mimo swej agresyw nej postaw y wobec innych. Bywa
wości p acjen ta” (Malewski i in., 1974, s. 26). mściwy i w związku z tym dokonuje drobnych kradzieży na te­
renie domu i szkoły. Ma niewielu przyjaciół, nie umie wczuć się
Owocną próbę unowocześnienia stanow iska psychologii głębi w zasady społecznego współżycia. W szkole pozostaje na m argi­
w spraw ach wczesnego rozwoju dziecka podjął psychiatra an­ nesie życia klasowego, nie jest łubiany, m iewa konflikty z kole­
gielski J. Bowlby (1969, 1973, 1980). Opracował on teorię przy­ gami, nie odczuwa też w iny w związku ze swym niewłaściw ym
wiązania, która przypisuje szczególny w pływ na rozwój psychicz­ postępow aniem ” (Pospiszyl, Żabczyńska 1981, s. 92).
n y dziecka (a w konsekw encji i dorosłego) stałości i jakości jego W jednym z interesujących studiów (Robins, za B arrett, H am -
kontaktów em ocjonalnych z m atką w pierwszych latach życia, pe, M iller 1978) zbadano po 30 latach 524 osoby, które w dzie­
a zwłaszcza w pierw szym roku. Przyw iązanie dziecka do m atki ciństw ie były pacjentam i poradni dla dzieci i u których stw ier­
(lub osoby zastępczej), rozum iane jako specyficzna więź uczu­
ciowa, zapewniająca bezpieczeństwo, nie jest wedle współcze­
snych poglądów w tórną, wyuczoną reakcją, lecz potrzebą pier­ 1 Zakochanie się w sobie, zachwyt własną esobą, wyglądem. Od imie­
wotną. Zakłócenie stałego i nacechowanego miłością kontaktu nia Narcyza, pięknego młodzieńca z mitologii greckiej, który zakochał się
we własnym odbiciu w wodzie.
dziecka z m atką przez separację, odrzucenie em ocjonalne dziec­ 2 Dziiałania na szkodę społeczną wynikające ze złego przystosowania
ka itp. pociąga za sobą daleko idące skutki negatywne. U jaw - się do życia wśród ludzi.

128 129
dzono objaw y socjopatii. Dorośli ci ludzie częściej niż członko­ śliw ę dzieciństwo, w porów naniu z osobami o dzieciństwie pozba­
wie stuosobowej grupy kontrolnej w ykazyw ali cechy osobowo­ w ionym miłości byli na ogół:
ści socjopatycznej, ale nie było w tej grupie więcej nerwic ani — bardziej optym istyczni i pew ni siebie,
zaburzeń emocjonalnych. — częściej mieli przyjaciół,
P ostępy badań w skazują, że pew ne istotne, odległe sk u tk i oso- — cieszyli się lepszym zdrowiem fizycznym,
botwórcze m ogą powodować naw et stosunkowo niew ielkie zm ia­ — cztery razy rzadziej zapadali na choroby psychiczne,
ny w takim postępow aniu wychowawczym m atek, k tó re w zasa­ — częściej upraw iali sporty i gry ryw alizacyjne,
dzie zapewnia dziecku potrzebny m u klim at emocjonalny. W zra­ — częściej mieli pełne, radosne wakacje.
stanie dziecka w klimacie stałej opieki ze strony rodziców wca­ N astępnie V aillant w ydzielił spośród badanych dwie grupy
le jeszcze nie znaczy, że proces wczesnej socjalizacji przebiega skrajne: tych, k tó ry m się w życiu powiodło najlepiej (biorąc za
jednakowo i zawsze rów nie pomyślnie. k ry teriu m zdrowie fizyczne oraz przystosow anie psychiczne i spo­
Zwraca się obecnie uwagę na dwa rodzaje przyw iązania dziec­ łeczne), oraz tych, którym powiodło się najgorzej. W obu gru­
ka do m atki: przyw iązanie ufne i lękliwe. Przyw iązanie ufne pach było po 30 mężczyzn. Okazało się, że w „grupie sukcesu”
obserwowano u rocznych dzieci, których m atki kontrolow ały ich tylko 17% badanych miało złe, pozbawione miłości dzieciństwo,
zachowanie w sposób um iarkow any, w rażliw y, n ie n atrętn y i ła­ zaś w grupie „niepowodzenia” — 47%. W tej drugiej grupie 40%
tw y do zaakceptowania, a interw eniow ały fizycznie tylko w osta­ m ężczyzn było zdom inow anych w w ieku dojrzałym przez m at­
teczności. M atki zachowujące się w sposób przeciw ny lub m ało kę, zaś w grupie pierw szej — nikt. Porów nanie to w skazuje, że
angażujące się w to, co robi dziecko, przyczyniały się do po­ „złe dzieciństw o” nie zam ykało całkiem drogi do ,,grupy sukce­
w staw ania przyw iązania lękliwego (B. Egeland, B. Taraldson i in. su ”, ale znacznie częściej, bo niem al w połowie w ypadków szło
1978, za Joffe, Vaughn 1982). Badania, które przeprow adzili w parze z przynależnością do grupy „niepowodzenia” .
D. A rend, F. Gove i L. Sroufe (1979, tamże) w skazują, że roz­
różnienie to okazało się pomocne m.in. w w ykryciu in teresu ją­ N asuwa się tu pytanie, w jakim stopniu l^ontynuacja w wieku
cych nas tu zależności interstadialnych. N ajpierw przebadano dojrzałym pew nych cech zaobserw ow anych w dzieciństwie ma
dzieci 18-miesięczne i ustalono, k tóre z nich w ykazują ufne przy­ podstaw y podmiotowe, a w jakim w ynika z oddziaływ ań otocze­
wiązanie do m atki, które zaś — lękliwe. Gdy dzieci te osiągnęły nia. J. Bowlby, tw órca teorii przyw iązania, w yjaśnia podmioto­
wiek 4— 5 lat, ujaw niły się m iędzy nim i różnice w kontroli za­ w y m echanizm trw ałości zachowań społecznych i em ocjonalnych.
chowania spraw ow anej przez „ja” . K ontrola ta może być oce­ Powiada on, że pod w pływ em wczesnych kontaktów z m atką
niana nie tylko jako silna—słaba, lecz także ze w zględu na tak dziecko tw orzy model reprezentacji samego siebie i m atki. Ten
istotną cechę, jak elastyczność, czyli dostosowanie do k o n k ret­ drugi model staje się uogólnioną reprezentacją innych ludzi. Oba
nych w arunków działania. Okazało się, że dzieci o przyw iązaniu te modele m ają dużą trw ałość i w pływ ają na postrzeganie przez
lękliw ym w ykazyw ały stałą tendencję albo do nadm iernej kon­ jednostkę siebie i świata, a także na postępowanie, naw et w wie­
troli zachowania przez ,,ja” (zachowanie powściągliwe, ostrożne),, k u dojrzałym (Bowlby 1978, za Anzieu, Bowlby 1978). Jednost­
albo — w innej grupie — do kontroli niedostatecznej. Dzieci ka, która znalazła pełne oparcie w opiekuńczej, okazującej jej
o przyw iązaniu ufnym m iały nad nim i przew agę w elastyczności miłość matce, tw orzy reprezentację samego siebie jako osoby
kontroli spraw ow anej przez „ja”, przy um iarkow anej sile tej zdolnej zarów no do efektyw nego działania, jak i zasługującej na
kontroli. Elastyczność ta oznacza, że w jednych sytuacjach dziec­ pomoc, gdy zajdzie tego potrzeba. Podobnie inne osoby nie są
ko jest w pełni spontaniczne, w innych potrafi odroczyć zaspo­ przez nią traktow ane igemeralme (zarówno świadomie, jak i pod­
kojenie swych pragnień, planować działanie itp. świadomie) jako zagrażające i nieprzychylne, jak to ma miejsce
u dzieci, k tó re doświadczyły odrzucenia.
Ciekawe światło n a związki m iędzy ogólną charakterystyką,
em ocjonalną dzieciństwa a pew nym i aspektam i życia w w ieku Oto istotny fragm ent jednej z wypowiedzi Bow lby’ego na ten
dojrzałym rzucają w yniki przedstaw ione przez G.E. V aillanta tem at: „Od pierw szych m iesięcy życia niem ow lę w ypracow uje
(1977). Przeanalizow ał on dane dotyczące około 100 mężczyzn modele reprezentacji otaczającego je św iata i model samego
w średnim wieku, którzy 30 lat wcześniej byli studentam i H ar- siebie jako elem entu wchodzącego w skład tego świata. Ze wszy­
vardu i poddani zostali badaniom pozw alającym m.in. w ejrzeć stkich elem entów znajdujących się w otoczeniu najw ażniejszą
w ich dzieciństwo. Okazało się, że ci ludzie, k tórzy mieli szczę- rolę pełni postać m atki. W następstw ie tego faktu, począwszy od

130 9* 131
urugiego roku, życie psychiczne i zachowanie się dziecka ulegają
coraz bardziej wpływom modeli reprezentacji samego siebie — łatwość w padania w gniew (w bardzo m ałym stopniu
u dziewcząt);
i matki, poprzez k tóre spostrzega ono swój świat, in terp retu je
w łasne spostrzeżenia i k ieruje swoim działaniem. M amy poważne — lęk wobec kontaktów społecznych;
powody, aby wierzyć, że u każdego osobnika modele te stanowią — identyfikacja z w łasną płcią;
dosyć w ierne odzwierciedlenie doświadczeń z zakresu jego in te r­ — intensyw ność zainteresow ań drugą płcią (w bardzo m ałym
akcji z m atką. [...] Owe modele reprezentacji m ają tendencję do stopniu u dziewcząt).
utrzym yw ania się w stanie względnie niezm iennym . W pływ ają
one zasadniczo na zachowanie się jednostki, k tó ra osiągnęła w iek Omawiane badania wniosły do wiedzy o rozwoju psychicznym
dojrzały, naw et w tedy, gdy w arunki życia uległy radykalnej coś więcej niż um iarkow ane potw ierdzenie przekonań o form ują­
zm ianie” (Bowlby 1978, s. 227). cym w pływ ie dzieciństwa. Pozwoliły one zarazem stwierdzić, że
Próbę w skazania na pozapodmiotowe w arunki trw ałości zacho­ utrzym yw anie się lub zanik w wieku dojrzałym pew nych wcze­
w ań uform ow anych w dzieciństwie znajdujem y w badaniach śniejszych form zachowania zależy od ich zgodności lub niezgod­
J. K agana i H.A. Mossa, które nie wywodzą się z przedstaw ionej ności z wzorami narzucanym i konsekw entnie przez norm y k u ltu ­
wyżej orientacji teoretycznej i m ają znacznie lepiej udokum en­ rowe. Okazało się mianowicie, że przejaw y zależności u chłopców
tow ane podstaw y em piryczne. A utorzy ci opisali w yniki b ad ań ustąpiły w w ieku dojrzałym , podobnie jak ustąpiły przejaw y agre­
podłużnych nad stałością i zmiennością w ew nątrzosobniczą (1962). sywności u dziewcząt. A utorzy tłum aczą to naciskiem, jaki oto-,
Badania grupy 89 dzieci (45 chłopców i 44 dziewczęta), prow adzo­ czenie kładzie na niezależność mężczyzn, oraz dezaprobat^ społe­
ne od urodzenia, rozpoczęte zostały w r. 1929, a zakończone czną wobec agresywności kobiet. W ysoką korelację m iędzy dzie­
w 1959, gdy badani byli w w ieku 19—29 l a t 1 (średnia dla męż­ cięcymi a dorosłym i zainteresow aniam i intelektualnym i niezale­
czyzn 24,4, dla kobiet — 23,11), p rzy czym badanialmi końcow y­ żnie od płci wiąże się z ogólną akceptacją tych zainteresow ań w
mi zdołano objąć 71 osób. badanym środowisku (czynnikiem określającym jest tu także po­
Okazało się, że najbardziej prognostyczne dla zachowań doro­ ziom inteligencji). W konkluzji K agan i Moss podkreślają, że dłu­
słych były zachowania nie dzieci w wieku 3— 6 lat, jak sugeruje gotrw ała stabilność pew nych cech łączy się^ze standardam i spo­
psychoanaliza, lecz w wieku szkolnym, między 6 a 10 rokiem łecznymi dotyczącym i ról m ęskich i kobiecych. Identyfikacja
życia. W tym wieku — stw ierdzają autorzy — dziecko m usi roz­ z jedną z tych ról w yraźnie w pływ a na sposoby zachowania.
luźnić pew ne związki z rodziną, opanować um iejętności szkolne, Czy w wieku dojrzałym nadal form ują się podmiotowe w ła­
w ypracować określone stosunki z rów ieśnikam i, ustosunkow ać się ściwości w yznaczające późniejsze zachowania? M ateriały biogra­
do now ych w artości reprezentow anych przez nauczycieli, kole­ ficzne, a w szczególności historie k arier zawodowych, przem a­
gów itd. W efekcie wiele dzieci p rzy jm u je w ty m czasie pew ne w iają za istnieniem takich zależności. Ich podstaw ę stanow ią za­
stałe strategie zachowania, np. stosunek do osiągnięć szkolnych, równo dalsze zm iany osobowości, jak i now a wiedza oraz ro­
do sytuacji, na k tóre można reagować aktyw nie lub biernie, agre­ snące doświadczenie. Omówione w rozdziale 6 badania E.H. Schei-
sywnie lub ucieczikowo. Siedem c h arak tery sty k zachowania dzieci na (1977) w skazują, jak doświadczenia zdobywane na początku
w wiekiu 6—10 lat w ykazało um iarkow aną w artość prognostyczną kariery zawodowej współuczestniczą w poszukiw aniu przez jed­
dla zachowań tych sam ych osób w w ieku około 24 lat. Oto zacho­ nostkę najlepszej dla siebie specjalizacji. Gdy rozważam y poten­
w ania dorosłych korelujące n ajistotniej z odpow iadającym i im (bo cjalny w pływ nowej wiedzy na zm iany zachowania dorosłych,
trudno tu mówić o identyczności) zachowaniami dziecięcymi: w arto wziąć pod uwagę w yróżnienie w niej wiedzy reproduk-
zainteresow ania intelektualne (korelacja dla mężczyzn 0,68, tyw nej i generatyw nej (Tomaszewski 1976a). Wiedza reproduk-
dla kobiet — 0,49; są to korelacje najwyższe, jakie w tych bada­ tyw na może się przyczyniać głównie do pow tarzania wcześniej­
niach uzyskano); szych zachowań, podczas gdy generatyw na będzie sprzyjać szyb­
— bierne wycofywanie się z sytuacji trudnych, stresujących; szem u pow staw aniu now ych reakcji w zm ieniających się w a­
— zależność od rodziny (tylko u dziewcząt); runkach. Do w ażnych właściwości, które raz ukształtow ane
w pływ ają na ważne zachowania w następnych fazach życia, na­
leżą zgeneralizow ane postaw y wobec sytuacji trudnych (Tyszko-
1 Nie wszystkich zaczęto badać w roku 1929, a niektóre osoby odpadły wa 1986) i inne przym ioty, od których zależy odporność osobo­
z dalszych badań.
wości na czynniki zakłócające jej funkcjonow anie (Obuchowska
132
133
1983). W skazują na to m.in. w yniki S. K obas (1970) omówione Ul. C Z Y CZŁO W IEK D O R O S ŁY POWINIEN B YĆ
w rozdziale 6. EKSPERTEM W SPRAWACH
Trudno wątpić, by zależności in terstad ialn e nie rozciągały się
W ŁA SN EG O R O Z W O JU ?
także na wiek starczy. Cytowane wyżej badania B.L. N eugarten
mówią o zależności stylu starzenia się od przym iotów osobowości
uform ow anej w ciągu całego poprzedniego życia. Na najbardziej
bodaj rozległe zależności interstadialne w skazują pośrednio ba­ 10. Szczególny rodzaj kompetencji
dania Piotrow skiego (1973). Stw ierdził on, że starcy spraw ni fi­
zycznie w zakresie samoobsługi dw ukrotnie rzadziej cierpią na Ostrzeżenie przed dalszą lekturq i test dla Czytelników
poczucie osam otnienia od niespraw nych. S tarcy spraw ni rucho­
wo mogą — jak podkreśla Piotrow ski — nadal podtrzym yw ać Ta część książki okazała się zdaniem m ych pryw atnych recen­
k ontakty społeczne poza domem. Jeśli przyjąć, że tylko część zentów (Czytelników pierw szej redakcji) trudniejsza i znacznie
niespraw ności fizycznej spowodowana jest przez choroby, pozo­ m niej atrakcyjna niż części poprzednie. S tarałem się to popra­
stała zaś część przedwczesnego niedołęstw a w ynika z hipokine- wić przez odpowiednie zabiegi redakcyjne, lecz z pew nych
zji, sięgającej u wielu mieszkańców m iast już początku dorosło­ względów nie mogło to przynieść zm ian zasadniczych. Dlaczego?
ści, w ypadnie uznać, że try b życia dw udziesto- i trzydziestolat­ Podczas gdy rozdziąły poprzednie po prostu relacjonow ały waż­
ków nig pozostaje bez w pływ u na ich spraw ność i samopoczucie ny przełom w psychologii, rozdziały następne prow okują Czy­
w w ieku podeszłym. Za in terp retacją w skazującą n a związki telników do osobistych kroków ku nowej samowiedzy i kom pe­
niedołężności fizycznej z hipokinezją i p resją stereotypów spo­ tencji. Nie m a w nich pow tarzanych od w ieków i ciągle ak tu al­
łecznych, które wręcz n arzucają osobom stary m sam oogranicze- nych naw oływ ań do wielkich zm ian, do „now ych narodzin” lub
nie ruchliwości i szukanie pomocy, przem aw iają badania M. B al- am bitnych planów. A utor docenia kaznodziejską modłę ukie­
tes i M. Zerbe. Osoby z dom u starców , które od około 5 m iesięcy runkow yw ania i stym ulow ania rozw oju dorosłych, lecz przeczu­
nie jadły już samodzielnie, pod w pływ em zainicjow anych przez wa, że m ógłby być bardziej użyteczny f w działaniu na modłę
badaczy oddziaływ ań, obejm u jących zachęty i pew ne ułatw ienia inspirującą. Zgodnie z nią, zam iast zalecać takie a nie inne cele
przedm iotowe, powróciły do samodzielnego przyjm ow ania posił­ naczelne osobistego rozwoju, pozostawia tę arcyw ażną spraw ę
ków (za Baltes, B altes 1980). Istotniejsza od „reedukacji rucho­ C zytelnikowi i jego przew odnikom duchowym. Sam natom iast
w ej” w ydaje się tu oczywiście profilaktyka zm ierzająca do tego, proponuje jedynie skrom ny cel in stru m en taln y w postaci dąże­
b y opiekunowie nie w yręczali nadm iernie starców w samodziel­ nia do now ej samowiedzy i kom petencji w robieniu codziennego
nym działaniu, a ci z kolei wiedzieli, co napraw dę oznacza ko­ użytku z posiadanych rezerw rozwoju. Propozycje te, po pierw ­
rzystanie z „dobrodziejstw a” bezczynności. sze, nie w szystkim są potrzebne, po drugie zaś — znacznie ła­
Zarysow ana wyżej wiedza o zależnościach in terstadialnych jest tw iej w yw ołują iry tację niż gotowość cierpliwego robienia z nich
jeszcze dość skąpa. P rak ty k a życia w ym aga wszkaże od każdego użytku, co stanie się jasne za chwilę. D latego proponuję, b y po
dokonywania istotnych w yborów mimo niedoinform ow ania. P o ­ przeczytaniu niniejszego podrozdziału Czytelnik osądził, czy jest
stępy wiedzy, k tó rej rozdział ten jest poświęcony, red u k u ją zainteresow any dalszą lekturą. Niech przykładem będzie m u K a­
nieco to niedoinform ow anie i tw orzą now ą podstaw ę szybszego rol D arw in, k tó ry — zam iast czytać od deski do deski — potrafił
nabyw ania szczególnej odm iany mądrości, k tórą autor te j książki w yrw ać z książki interesujący go fragm ent, a resztę w yrzucić
nazw ał kom petencją biograficzną, a k tó ra polega na kierow aniu do kosza. Dzisiejszy sposób broszurow ania książek znakomicie
przez jednostkę w łasnym życiem i rozw ojem jako całością w spo­ ułatw ia stosowanie tej selektyw nej metody.
sób coraz bardziej św iatły i systemowy. Taki, k tó ry liczy się
z większą niż daw niej ilością uw arunkow ań i skutków w szyst­ P ragnąc wprowadzić niew ielką grupę osób dorosłych, nie ucze­
kiego, co składa się na drogę życia. stniczących w wyścigu talentów , w tem atykę, o której będzie
mowa dalej, poprosiłem je o krótką odpowiedź na następujące
pytania:
— Czy dzień wczorajszy przyczynił się w jakim ś stopniu do
Twego rozwoju? Czy nauczył Cię czegoś, zm ienił w czymś na
lepsze? Czy przyczynił się do Twego regresu?

135
Prosiłem o zadawanie sobie tych pytań przez tydzień. W y­ Wysoce efektyw ny rozwój człowieka dorosłego przez p rak ty ­
trw ała w tym do końca tylko jedna.osoba. W szystkie odpowiedzi kę życiową w ym aga innych przym iotów osobistych niż te, które
okazały się nadzwyczaj skąpe i nieco nerw owe: były niegdyś podstaw ą jego sukcesów szkolnych. Te nowe przy­
— Zupełnie nic nie odnotowałem z tych rzeczy. m ioty to refleksyjność, m yślenie relatyw istyczne i dialektyczne,
— Dziś poznałem etymologię pewnego w yrazu. Tylko tyle. — zdolność do poszukiw ania inform acji zw rotnych i korzystania
— To pytanie jest bez sensu. D enerw uje mnie. Tu trzeba p y ­ z doradztwa, prognozowanie efektów osobotwórczych codzien­
tać o długie okresy. nych czynności itp. Często potrzebne jest także wyzbycie się
Osoba najbardziej w ytrw ała odnotowała jedynie regres. N aj­ nastaw ień ham ujących rozwój, w yniesionych z dzieciństwa, a>zna­
więcej m iejsca poświęciła w swej relacji uspraw iedliw ianiu się nych dobrze psychoterapeutom (H arris 1987; Gould 1978).
z tego, że nie ma już daw nych ambicji, ulega całkowicie rutynie, Ludzie osiągający obecnie wiek dojrzały na ogół nie są dobrze
a przyczyną jest to, co obserw uje wokół siebie. przygotow ani do sprostania now ym w arunkom rozwoju, o któ­
Czy Ty, Czytelniku, gotów byłbyś poddać się powyższej pró­ rych była mowa. A w dodatku często są przekonani, że cały
bie? godny tego m iana rozwój m ają już za sobą. Zbadane przez au­
Czy widzisz w niej jakiś sens? tora osoby dorosłe z wyższym w ykształceniem dobrze postrze­
Czy darujesz autorow i, że zaczął od najbardziej chyba znie­ gały możliwość kontynuacji tradycyjnych zadań rozwojowych
chęcającego pytania? młodości (kształcenie woli, zdobywanie wiedzy), słabo natom iast
Czy nie sądzisz, że trzeba spaść z księżyca, by w k ra ju socja­ nowe czynniki rozwoju. Na 40 osób w w ieku 24—57 lat (średnia,
listycznej obfitości kłopotów i skracania się czasu wolnego za­ w ieku — 37,4) tylko jedna w ym ieniła refleksyjność jako czyn­
dawać ludziom podobne pytania? nik rozwoju.
Czy ma dla Ciebie sens dalsza lektura, mogąca Cię narazić na
nowe frustracje? Ponieważ p raktyka życiowa człowieka dorosłego jest wypad­
kową wielu sytuacji i dążeń, istnieje małe prawdopodobieństwo,,
by bez specjalnych starań zapew niała onar"'jednostce rozwój op­
Kierowanie rozwojem po okresie dorastania tym alny z p u n k tu widzenia jej życia jśko całości. Instrum en­
talne traktow anie przez dorosłych własnego rozw oju sprzyja jego
Główne osiągnięcie współczesnej psychologii rozwojowej po­ dysharm onii, brzem iennej w liczne następstw a, dyktuje bow'iem.
lega n a obaleniu m itu, jakoby ludzie w stępow ali w tzw. wiek zwykle strategię koncentracji na zadaniach najbardziej oczywi­
dojrzały jako istoty w pełni już uform ow ane i m ające w szystkie stych lub natarczyw ych (np. dokształcanie się dla awansu,
zadania rozwojowe za sobą. Do żadnych istotnych zadań w ieku i ucieczka przed psychoterapią pomimo fatalnego oddziaływ ania
dojrzałego (praca i kierow anie karierą, m ałżeństwo, w ychowy­ na własne dzieci). Dlatego w yłania się istotne pytanie: jakie
wanie dzieci) jednostka nie jest w pełni przygotow ana. Zm iany właściwości już nie otoczenia i w ykonyw anej pracy, lecz samej'
zachodzące w w ieku średnim są nie m niej istotne i doniosłe niż jednostki są potrzebne dla optym alizacji jej osobistego rozwoju?"
w młodości (Jung 1966). Jednym z przejaw ów rozwoju, który będzie przedm iotem na-,
Wchodzenie w wiek dojrzały wiąże się z radykalną zm ianą szych dalszych rozważań, jest to, że człowiek dorosły staje się-
czynników rozwoju. U staje działanie dojrzew ania organizm u coraz lepiej znającym się na rzeczy w spółtw órcą w łasnej drogi
i zredukow ane zostają specjalne zabiegi kształcące, którym pod­ życiowej i własnego rozwoju. Innym i słowy zyskuje coraz więk­
legają dzieci i ucząca się młodzież. Dalszy rozwój staje się szą kom petencję biograficzną. Treść poprzedniego podrozdziału.,
w głównej mierze efektem ubocznym codziennej p rak ty k i życio­ daje w stępne pojęcie o potrzebie i polu zastosow ań tej kom pe-.
wej. tencji. Przez kom petencję biograficzną rozum iem um iejętność:
Najpom yślniejsza dla rozw oju jest p rak ty k a tych ludzi, którzy w spółtw orzenia przez jednostkę własnego życia i rozw oju oraz
włączyli się w ryw alizację talentów lub robią k arie ry w dziedzi­ wspom agania rozw oju innych w sposób coraz bardziej system o­
nach idących szybko naprzód bądź m ają pracę w ym agającą sa- wy. K om petencja ta obejm uje zarówno stosowną wiedzę, jak.
mosterowności. Wielu wszakże ludziom przypada rola prostej i przym ioty myślenia. Zanim omówimy bliżej te właściwości,
„siły roboczej”, w przęgniętej w w ykonyw anie rutynow ych czyn­ w vpada w yjaśnić na w stępie naz\yanie om awianej tu kom peten­
ności o nikłej wartości osobotwórczej.
cji biograficzną. Dotąd była mowa głównie o problem atyce roz­
136
137?
w oju i dlatego zacząć trzeba od uzasadnienia zw rotu ku kiero­ rzalne, co daje pojęcie o skali trudności i nieodwracalności ko­
w aniu życiem. lejnych kroków (Pietrasiński 1987).
Wiele ludzi neguje sensowność lub możliwość kierow ania ży­
ciem zgodnie z jakąś dalekosiężną w izją lub zasadami, m ający­
Kierowanie rozwojem a kierowanie życiem mi przynieść z czasem określone korzyści. Inni zajm ują stano­
wisko wręcz przeciwne. Przykładem rom antycznej wizji pokie­
K ierow anie rozw ojem małego dziecka może być coraz lepiej row ania w łasnym losem, w cielanej w życie pracowicie i szczę­
wspom agane przez wiedzę o jego przebiegu i postępy pedagogiki. śliwie, jest biografia słynnego archeologa-am atora, H enryka
K ierow anie w łasnym rozw ojem przez człowieka dorosłego n ato­ Schliem anna (1822— 1890). Marząc od dziecka o odkopaniu le­
m iast jest zadaniem podporządkow anym czemuś znacznie tru d ­ gendarnej Troi, zrobił on najpierw karierę kupca, by zyskać
niejszem u i nie zawsze osiągalnemu: kierow aniu życiem. Była m ajątek potrzebny dla poświęcenia się archeologii. A będąc już
w szak mowa o anachronizm ie sprow adzania rozw oju człowieka bogatym , przedzierzgnął się w archeologa i z powodzeniem urze­
dorosłego do samowychowania, sam okształcenia, poddaw ania się czyw istnił m arzenie swego życia (Stoli 1974).
dokształcaniu wszelkiego rodzaju. Są to działania istotne, lecz W ybitnie prozaiczny program życia realizow ał natom iast kon­
stanow ią tylko jeden z czynników form ujących, i to zwykle nie sekw entnie i z rozm achem tw órca S tandard Oil i gigantycznej
najw ażniejszy. N adając określony sens, kierunek i sty l swem u fo rtu n y Jo hn Rockefeller (1839— 1937). Był on od dziecka opa­
życiu, w ybierając rodzaj pracy, miejsce zam ieszkania, sposoby now any obsesją robienia pieniędzy. Do najw ażniejszych w yda­
odpoczywania, człowiek dorosły podejm uje decyzje doniosłe po­ rzeń z dzieciństw a zaliczył on pożyczenie sąsiadowi 50 dolarów
średnio także dla własnego rozwoju. Rozwoju, jak była o tym z w łasnych oszczędności na 7%. Gdy po roku jedenastoletni wów­
mowa, ubocznego. Tak więc um iejętność kierow ania rozwojem czas John uzyskał zw rot długu w raz z odsetkam i w wysokości
jaw i się nam jako in teg raln a część czegoś tak niejasnego i nie­ 3,5 dolara, był w strząśnięty tym , że nic nie robiąc zarobił więcej,
pewnego jak kierow anie życiem. niż mógłby wówczas zapracować przez 10 dni przy kopaniu k a r­
Czy coś takiego jest możliwe i potrzebne? Je st potrzehne na tofli. „Postanow iłem w tedy — napisał później Rockefeller — że
pewno w sposób bardzo niejednakow y i zależny od filozofii ży­ odtąd pieniądze będą na mnie pracow ały” (Collier, Horov:tz,
cia. W daw nych społeczeństw ach p atriarch aln y ch i stanow ych 1982, s. 32). Jako czternastolatek na pytanie, kim chciałby być,
przyszły bieg życia jednostki był często w iadom y od początku odpowiedział: „Chciałbym być w art sto tysięcy dolarów. I n a
i raczej nie było tu mowy o żadnym osobistym kierow aniu: syn pewno będę” (tamże, s. 33). Obsesja ta ow ładnęła na dziesięcio­
dziedziczył statu s społeczny, rodzaj pracy, nieraz i w arsztat po lecia w szystkim i jego m yślam i i zapew niła absolutną koncentra­
ojcu, córka otrzym yw ała męża w ybranego przez rodziców. W tych cję na w ybranym celu. Rockefeller w padł na zuchw ały pom ysł,
społeczeństw ach współczesnych natom iast, które dają w ielu jed ­ by łupić nie chudopachołków, lecz sam ych kapitalistów , nisz­
nostkom duże pole w yboru w zakresie w ykształcenia, pracy, cząc lub podporządkow ując sobie ich firm y za pomocą rozm ai­
m iejsca zam ieszkania itp., spraw a w ygląda inaczej. Tu przebieg tych m achinacji. Pod koniec życia finansow ał on naukę i rozw ój
konkretnej biografii zda się stanow ić realizację jednej spośród m edycyny, lecz nie z miłości do wiedzy, lecz dla pom niejszenia
w ielu możliwych ścieżek w labiryncie biograficznym . N iektóre powszechnej nienawiści, k tórą w zbudziły stosowane przezeń me­
ważne („zw rotne”) zdarzenia i decyzje są nadal w yznaczane przez tody dorabiania się. Jego ulubioną rozryw ką na starość, gdy w y­
otoczenie społeczne, „dziedziczone” za pośrednictw em rodziców, cofał się już z interesów , było przeprow adzanie na papierze fik­
inne zaś podejmowane są przez jednostkę z poczuciem stanow ie­ cyjnych operacji finansowych.
nia o sobie. W tym w ypadku um iejętne kierow anie w łasnym ży­ Przykładem biografii nie podporządkow anej żadnem u planow i
ciem (a ściślej — w spółform ow anie drogi życiowej) byłoby n a ­ ani próbom dalekowzrocznego przew idyw ania, a zarazem wielce
daw aniem w łasnem u zachowaniu w labiryncie biograficznym ta ­ udanej, jest życie W ładysław a Tatarkiew icza (1886— 1980). W au­
kiego ukierunkow ania i stru k tu ry , które sp rzy jają realizacji tobiografii, napisanej na krótko przed końcem swej długiej
istotnych dla danej osoby w artości w dużym przedziale czasu. i owocnej drogi, stw ierdza on, iż to raczej życie kierow ało nim
K ierow anie takie uw ażam za jeden z elem entów „biograficznej’' niż odwrotnie. „ Życie me — pisze — nie przebiegało według:
regulacji zachowania, różniącej się od regulacji czynnościowej planu; p lanu po prostu nie miałem. Działały przyczyny, nie cele..
tym , że wchodzą tu w grę zdarzenia ważne i zw ykle niepow ta­ Co najw yżej działały cele częściowe i bliskie. Decyzje zapadały-
138 139«
nie tyle drogą w yboru («to mi odpowiada»), ile elim inacji («tego sprostania w przyszłości wielu tru d n y m zadaniom. To uczyniło
nie chcę»). A naw et: w yrażenie «decyzje» nie jest ścisłe, modus zeń jednostkę wysoce przygotow aną do spełniania ważnych za­
vivendi ustalał się jakby sam, gdy odpadały inne możliwości, do dań w rozw oju polskich uniw ersytetów i polskiej filozofii po od­
których m iałem niechęć, a przynajm niej nie m iałem pociągu. zyskaniu niepodległości w roku 1918. Niedobór ludzi odpowied­
Czy więc nie m iałem celów w życiu? M iałem tylko jeden, b a r­ nio w ykształconych daw ał mu szanse dokonywania w yboru n a j­
dzo ogólny: by życie znośnie i przyzwoicie przeżyć. A poza tym lepszych spośród w ielu przedkładanych m u ofert. M amy tu do
tylko cele bardzo szczegółowe: napisać taką oto książkę, opraco­ czynienia z przykładem specjalnie interesującej dziś psycholo­
w ując tem at, który mię pociągał albo był mi zadany, znaleźć gów w zajem nej ,,zgodności” , „dopasowania się” i uzupełniania
mieszkanie, czy też obmyślić podróż. N atom iast nie m iałem ce­ właściwości jednostki i otoczenia. Zupełnie inaczej w yglądają
lów pośrednich: nie projektow ałem , że życie poświęcę nauce, że perspektyw y wykształconego specjalisty w w arunkach przesyce­
będę pracować na polu filozofii. Zrobiło się to samo, przez w y­ nia ry n k u pracy ludźmi o podobnym przygotow aniu. Tak więc
łączenie innych możliwości czy przez nacisk sytuacji. przykładu Tatarkiew icza nie można uważać za „m odel do naśla­
Czytałem kiedyś o lordzie Rosebery, m ającym poczesne m iej­ dow ania” w oderw aniu od kontekstu społeczno-historycznego.
sce w dziejach Anglii na przełom ie X IX i X X wieku, że od mło­ P rzykładem jaskraw o kontrastującym z poprzednim i w skazu­
du postaw ił sobie trzy cele: ożenić się z najbogatszą dziedziczką jącym na gardłow e skutki niekom petencji w kierow aniu w łasnym
w Anglii, zostać prem ierem Anglii i wyhodować kania, k tó ry życiem — lub ściślej „kom petencji” opartej na zasadzie korzy­
w ygra epsomskie derby: w szystkie trzy cele osiągnął. Nic mi nie stan ia z szansy natychm iastow ego sukcesu bez w ybiegania m y­
było dalsze niż staw ianie sobie celów takich: nie tylko tak tru d ­ ślą w przyszłość — jest kariera boksera Romana M urawskiego.
nych i snobistycznych, ale także i tak określonych i zdecydowa­ Stanow i ona m em ento dla wielu m łodych ludzi obdarzonych ta­
nych. Moje dzieje można też tak określić: raczej los kierow ał lentem sportow ym i w ciąganych w w ir intensyw nych treningów
nimi, niż ja próbowałem kierować losem. Nie w stydzę się tego, i zawodów z podw ójnym ryzykiem : zaniedbania nauki oraz u tra ­
choć zapewne nie doceniałem możliwości jednostki w zapasach ty szans na poważną karierę sportową. T^ druga groźba każe
ze zdarzeniam i” (Tatarkiewiczowie, 1979, s. 180— 181). nieraz staw iać wszystko na jedną k artę, jfobrew dobrym radom
Podstaw ą k ariery naukow ej Tatarkiew icza stało się jego najbliższych osób. Rad takich zabrakło MUrawskiemu, nie brakło
w szechstronne w ykształcenie hum anistyczne, zdobyte za m łodu m u natom iast m enedżerów zdolnych w ystaw iać na szwank jego
w kilku krajach Europy Zachodniej dzięki pomocy rodziców (jego zdrowie w imię kolejnych zw ycięstw na ringu. Bokser ten, uro­
ojciec był w arszawskim adwokatem). Studia te rozpoczął na Uni­ dzony w roku 1930, rozpoczął swą błyskotliw ą karierę sportow ą
w ersytecie W arszawskim, lecz w roku 1905, gdy był na II roku m ając lat 16. By stanąć do w alki w kategorii dającej m u n a j­
praw a, w następstw ie strajk u studenckiego uniw ersytet został większe szanse zwycięstwa, m usiał w ielokrotnie — pod presją
zam knięty. Wówczas przyszły uczony w yruszył n a w ieloletnie swych opiekunów — zrzucać po kilka kilogram ów wagi. K ariera
studia do Szwajcarii, Niemiec i Francji. Jako 23-letni młodzie­ jego załaimała się nagle w skutek choroby płuc, gdy osiągnął 25
niec zrobił doktorat z filozofii i w ydał za granicą książkę o A ry­ rok życia. P rzed pow staniem groźnego nacieku, aby móc walczyć
stotelesie. W rezultacie stał się w sposób — jak podkreśla — w. wadzie koguciej (54 kg), m usiał pobić złowieszczy rekord ży­
nie zaplanow any jednym z nielicznych ludzi przygotow anych do ciowy: pozbyć się w łaźni 4,5 kilogram a wagi. D ruga część jego
w ykładania filozofii w niepodległej Polsce i, pow ołany na p ro ­ życia była koszm arem : brak zawodu i celu życia, związane z tym
fesora, wsławił się pracam i z historii filozofii i estetyki. frustracje, alkoholizm, kolizje z praw em i więzienie, choroby,
Tatarkiew icz podkreśla, że cechą charakterystyczną jego ży­ depresja. Zm arł m ając 41 lat (Olszański 1973).
cia był nie tylko brak planowania, lecz także szczęśliwe obraca­ Omówione przykłady w skazują, że um iejętność kierow ania ży­
nie się na jego korzyść zdarzeń obiektyw nie niepom yślnych. Za­ ciem nie w szystkim jest w rów nym stopniu potrzebna i że za­
znacza przy tym, że życia swego nie uważa za typowe, naw et leżnie od okoliczności, m iejsca, czasu oraz indyw idualności danej
w profesjonalnym kręgu polskich hum anistów . Typowe dla w ie­ osoby zda się ona być czymś zupełnie innym . Jest to rodzaj m ą­
lu ludzi sukcesu jest wszakże w tej biografii jedno: dzięki pozy­ drości i dlatego trudno mówić o możliwości nauczenia się jej
cji rodziców i w łasnym zainteresow aniom oraz zdolnościom i p ra ­ z książek lub „przekazyw ania” w gotowej form ie przez jedne
cy w ykorzystał on czas młodości jak mało kto na poznanie wielu osoby innym. Przekazać można łatw o pewne inform acje, zasady,
języków i zdobycie rozległego w ykształcenia, dającego szansę lecz nie um iejętność i ochotę w nikliw ej oceny złożonych sytua-
140 141
cji. Tu potrzebna jest jeszcze p rak ty k a i osobiste doświadczenie cjach niepewności, um iejętności radzenia innym w w ażnej po­
samej zainteresowanej osoby. Jedno jest pewne: niektórzy ludzie trzebie. G łów nym spraw dzianem mądrości są trafn e sądy w ta ­
pod koniec życia zdobyw ają się na odważne wyznanie, iż teraz kich spraw ach życiowych, które częstokroć m ają charak ter nie­
dopiero posiedli sztukę kierow ania w łasnym życiem i rozwojem... pow tarzalny i dlatego brak dla nich gotowych recept. N ajogól­
K arol Irzykow ski tak w yraził tę dram atyczną okoliczność: niej rzecz biorąc m ądrość jest przym iotem , na k tó ry składają
„2yć to znaczy: dopiero przygotow yw ać się do życia” (1976, ¡się dwie powiązane w zajem właściwości podstawowe:
s. 575). 1) posiadanie dużej wiedzy, i to przede w szystkim w iedzy
„U schyłku kariery widzę, że teraz dopiero m ógłbym dobrze 0 praktycznym znaczeniu życiowym, nabytej w znacznej mierze
zacząć” (1974, s. 103). w rezultacie osobistych doświadczeń i refleksji;
W iemy jednak, że w wielu w ypadkach udaje się „dobrze za­ 2) um iejętność trafn ej oceny i trafnego rozwiązywania prak­
cząć” już od dziecka, a to — dzięki m ądrości rodziców. Tak więc tycznych problem ów życiowych i zawodowych, oparta na scha­
naw et podzielając sceptycyzm Irzykowskiego niekoniecznie trze­ rakteryzow anej wyżej wiedzy oraz na zdolności głębokiego, w ie­
ba uznawać spóźnioną m ądrość za przym iot bezwartościowy, moż­ lostronnego, przew idującego m yślenia (Pietrasiński 1989).
na ją bowiem obrócić na korzyść młodego pokolenia. I to n a j­ Tak lub podobnie rozum iana m ądrość m a istotne znaczenie nie
lepiej w ten sposób, by zam iast szafować m entorskim i radam i — ty lk o dla jej posiadacza, lecz także dla jego otoczenia. Nic więc
stw arzać młodym lepsze w arunki rozwoju i lepsze szanse wcze­ dziwnego, że już w Biblii mądrość określona została jako „skarb
śniejszego osiągania rozw ażanej tu kom petencji. najcenniejszy”,* do którego droga jest przed człowiekiem ukryta,
Przykład M urawskiego daje okazję do odnotowania w yraźnego a złoto nie może pomóc w jej znalezieniu. K onfucjusz w zna­
postępu przynajm niej w kierow aniu życiem utalentow anych spor­ nych nam już słow ach akcentow ał powolność osiągania mądrości
towców. Dziś na ogół dobrze oni już wiedzą o ulotności swych jako podstaw y właściwego postępowania.
karier i z góry planu i ą drugą fazę dorosłego życia. Ta napaw a­ Mądrość nie należy w naszym współczesnym w ychow aniu do
jąca optym izm em p rak ty k a nie ogranicza się do sportu. Na nie­ ideałów w skazyw anych młodzieży i dorosłym. Nie figuruje ona
przew idziane zm iany technologii i zapotrzebow ania na określo­ ani w socjologizującej m onografii celów w ychow ania mi. M uszyń­
nych specjalistów udaje się coraz szybciej reagować przez uła­ skiego (1974), ani w pracy Elżbiety S ujak o ludzkim rozw oju
tw ianie przekw alifikow ania się zainteresow anych osób. Oczywi­ (1978), napisanej pod auspicjam i doktryny chrześcijańskiej. Mą­
ście ułatw ienia tego rodzaju nie w yczerpują sprawy. drość jako tru d n y do zm ierzenia i ogarnięcia produkt kum ulacji
U jm ując rzecz szerzej powiemy, że problem zaw arty w ty tu le doświadczeń, reflek sji i wiedzy życiowej w ydaje się w ielu lu ­
tej części książki jest zbyt ważny, by jego trudność mogła uspra­ dziom w ykształconym pojęciem zbyt m glistym , by mogło być
wiedliwić rezygnację z zajm ow ania się nim już dzisiaj. przydatne w w ieku nauki i fascynacji ścisłością opisu faktogra­
ficznego. A jednak odrzucenie takie okazało się dziś niem ądre
Kom petencja biograficzna a mądrość 1 oto pojęcie to uzyskało ostatnio praw o obyw atelstw a w psycho­
logii. Czy pojęcie m ądrości nie mogłoby być pomocne w zrozu­
Skoro kierow anie przez człowieka dorosłego w łasnym rozwo­ m ieniu przym iotu, k tó ry nas tu najbardziej interesuje? Czyż nie
jem powinno być rozpatryw ane w ścisłym związku z kiero­ obejm uje ono, nie mieści w sobie tego, co nazw ane zostało w y­
w aniem życiem, z kształtow aniem w łasnej biografii, rozum ianej
tu jako proces, nie zaś jako sprawozdawczy opis tego procesu, żej kom petencją biograficzną?
w ielkiej wagi nabiera „kom petencja biograficzna” człowieka. Cha­ F. D ittm ann-K ohli i P.B. B altes (1986) w yróżniają mądrość
rakteryzując ją bliżej w ypada nawiązać do pojęcia mądrości, ce­ praktyczną i filozoficzną. Ta ostatnia ujaw nia się w m yśleniu
nionej przez starożytnych, a dziś przyćm ionej przez pęd do w y­ na tem aty bardziej ogólne i abstrakcyjne, takie jak sens dzie­
bitnej wiedzy, do erudycji opartej na zdobyczach nauki. jów ludzkości, istota życia, stosunek jednostki do bytu, do kos­
Słowo „m ądrość” służy w yróżnieniu cennego przym iotu um y­ mosu. Mądrość filozoficzna ujaw nia się także w refleksji na te­
słu, który w ym aga inteligencji, lecz się do niej nie sprowadza, m at ograniczeń ludzkiego poznania, jego uw arunkow ań kulturo­
w spiera się na wiedzy, lecz obcy jest ludziom pełnym erudycji wych i historycznych itp. Mówi się też o mądrości politycznej,
czysto książkowej. Przejaw ia się bowiem w okolicznościach w y­ która jest czymś zupełnie innym . Ponadto odm iana omawiane­
magających znajomości ludzi i życia, przew idyw ania konsekw en­ go tu przym iotu, którą zwykło się mienić „m ądrością życiową’’,
cji w łasnych i cudzych czynów, podejm ow ania decyzji w sy tu a­ m a też odcienie znaczeniowe tu nam obce, gdy w yraża biegłość

142 143
w „urządzaniu się”, dostosowywaniu praktycznym do realiów
życia, które — przynosząc doraźne korzyści — może w yrażać
niekiedy brak m ądrości w kierow aniu życiem na dłuższą metę.
Próbując określić relacje między kom petencją biograficzną
a mądrością powiemy, że oznacza ona pew ną szczególną odm ianę 11. W ie d z a c iito k r e a c y jn a
mądrości, wyspecjalizowaną w kierow aniu ludzkim życiem i roz­
wojem. Jest ona oczywiście dla każdego inna, w yraża jego spe­
cyficzne potrzeby, w arunki życia i doświadczenia. Ale zawiera
też pierw iastki m niej lub bardziej uniw ersalne. G łów ne źródła

Na kom petencję jednostki we w spółtw orzeniu własnej drogi


Co składa się na kompetencję biograficzną? życiowej i rozwoju składa się — jaK mówiliśmy — wiedza au­
Główna funkcja kom petencji biograficznej polega n a zw ięk­ tokreacyjna oraz m yślenie nacechowane mądrością.
szaniu szans na osiągnięcie lub utrzym anie określonej jakości ży­ Przez wiedzę autokreacyjną rozum iem inform acje ułatwiające-
cia. Z wy korzy staniem — gdy trzeba — rezerw rozw oju jednost­ jednostce staw anie się ekspertem w kierow aniu w łasnym życiem
ki lub grupy. W yrażą się w samodzielnych sądach, lecz także i rozwojem. Pierw szym i ważkim źródłem tej wiedzy są dla mło­
w poszukiwaniu rad y i pomocy u ihnych osób. dego człowieka osoby znaczące z jego kręgu oraz — pośrednio —
Podstaw owe składniki kom petencji biograficznej to: in stytucje i ideologie, pod w pływ em których osoby te się znaj­
1. Wiedza autokreacyjna, wspom agająca rozwój i kierow anie dują. Liczne źródła pisane pozw alają rozw ijającej się jednostce
życiem: wiedzę tę rozszerzać na własną rękę i wzbogacać nią samodziel­
a) społeczna, w form ie wiedzy zarówno naukow ej, jak i po­ n ą refleksję, dzięki której pow staje wiedza autokreacyjna o cha-'
tocznej, przechodzącej z rodziców na dzieci itp., rakterze najbardziej osobistym.
b) indyw idualna, w postaci spostrzeżeń i uogólnień czynionych Źródła pisane obejm ują księgi religijne; i filozoficzne, litera­
przez każdego na podstaw ie w łasnych doświadczeń. tu rę naukow ą, literatu rę piękną, biografie i autobiografie, eseis­
2. Myślenie biograficzne, podporządkow ane problem atyce kie­ ty k ę oraz wszelkiego rodzaju' poradniki dotyczące poszczególnych,
row ania życiem i rozwojem. zagadnień rozw oju człowieka i określonych aspektów kierow ania
K om petencja biograficzna w yraża się w m yśleniu oraz działa­ życienl Nagromadzone dotąd przez ludzkość inform acje in tere­
niu m ającym przym ioty przypisyw ane mądrości. Jej rozwój sującego nas tu rodzaju są bardzo obfite, choć nadal nie zawie­
przestaje być wszakże tak enigm atyczny i nie kontrolow any jak rają w pełni zadowalających odpowiedzi na wiele pytań n u rtu ­
rozwój szeroko rozum ianej mądrości, jeśli przyjm iem y, że części jących ludzi m łodych i starych. Zgrom adzona już wiedza w yko­
wiedzy autokreacyjnej można już obecnie nadać form ę w iedzy rzystyw ana jest przy tym niedostatecznie w skutek swego roz­
teoretycznej o w alorach ogólnokształcących, mogącej stanow ić proszenia i braku odpowiedniej system atyzacji. W szczególności
przedm iot efektywnego nauczania. Tak np. książki K. Obuchow- istnieje niedobór takich syntez wiedzy autokreacyjnej, które nie
skiego (1985) i W. Łukaszewskiego (1984) zaw ierają duży ładunek' narzucają określonego system u w artości i p unktu widzenia, lecz:
takiej właśir-ie wiedzy autokreacyjnej, czyli wspom agającej po­ sprzyjają dokonyw aniu sam odzielnych w yborów w sposób głębo­
tencjalnie działania jednostki na rzecz własnego rozwoju. Zape­ ko przem yślany. Pogląd, jakoby w ybory takie były wyłącznie
wne i niniejszej pracy w ypada przyznać podobny walor. Szcze­ obowiązkiem i przyw ilejem młodości, w ypada uznać za przesta­
gólnie i-lotna wiedza autokreacyjna zaw arta jest w dość ską­ rzały. Każdy "astęotw eta? żvcia, kolejne osiągnięcia i niepowo­
pych jeszcze inform acjach na tem at tych zależności m iędzy ko- dzenia dają odpowiednio wrażliwej jednostce im puls do nowego
lejnym i fazami życia, z których jednostka lub jej opiekunowie spojrzenia na swoje cele i osobę. O tw ierają szanse zarówno się­
mo??ą czeroać w ;kazów -;i dotyczące dalekosiężnych efektów gania po nowe wartości, jak i w yzbyw ania się przyw ar i błę­
określonych sposobów postępowania. dów, narzuconych przez niekorzystne otoczenie i dotychczasową
W następnym rozdziale zajm iem y się pew nym i elem entam i drogę życiową.
w ier,zv autokreacyjnej, które nie stały się jeszcze, jak wolno O bserw atorzy ludzkich charakterów od Teofrasta po Thacke-
przypuszczać, własnością ogółu zainteresow anych. reya i niektórych psychologów współczesnych w ielokrotnie już
144 10 R o z w ó j e.-ł^wK-ka. 145
i bez widomego sk u tk u opisywali czyhające na ludzi od dziecka cze posiada więc taka czy inna dieta, praca, sposób spędzania
pokusy i zachęty do wejścia na drogę egocentryzm u, sam ouw iel­ czasu wolnego. Jeśli częśc przejaw ianej aktywności jest przed­
bienia, m izantropii, despotyzm u, mściwości itd. P ułapki dodatko­ m iotem naszego wyboru, jeśli zależy w istotnej mierze od nas
we to niewłaściwa organizacja celów życiowych (Obuchowski samych, naszym w łasnym „dziełem ” są także efekty osobo--
1985), zwichnięcie korzystnych proporcji między staraniem o cele twórcze tych wyborów. Efekty te często nie są brane pod uw a­
zew nętrzne i rozwój w łasnej osoby (Łukaszewski 1984), uznanie gę ani naw et w ogóle spostrzegane. M ają one bowiem pew ną
w ybujałego „ja idealnego” za rzeczywistość (H om ey 1978). B ru­ kłopotliw ą własność, którą najłatw iej jest uw ydatnić przez po­
talną realność tych pułapek na drodze rozw oju osobowości pozna­ rów nanie z efektam i hedonistycznym i. Jeśli jakakolw iek czyn­
ją zawiedzione żony panów stw orzenia i rzadziej — mężowie. ność spraw ia nam przyjem ność lub przykrość, dow iadujem y
K obiety Bowiem jako płeć — poza w ym iarem bicepsów — sil­ się o tym bezpośrednio, wręcz autom atycznie i niezawodnie,
niejsza, mniej ulegają żałosnym dew iacjom wszelkiego rodza­ przeżyw ając określony stan uczuciowy. Doznania przyjem ności,
ju. Wiedza autokreacyjna i robienie z niej użytku ma nieraz lub przykrości narzucają się nam zarówno w zabawie, jak i w
ch arak ter gardłowy. Zaś niepow tarzalną osnową tej w iedzy jest pracy.
poznanie jasnych i ciemnych stron historii własnego rozwoju Inaczej jest w przypadku efektów osobotwórczych. Zacznijmy
i dalszych możliwości form ow ania jej w sposób bardziej świa­ od zm ian naszego organizmu, które na równi ze zm ianam i psy­
tły i systemowy. chiki i zachowania nazyw am tu zm ianam i osobotwórczymi. W y­
Jest rzeczą n atu raln ą, że człowiek szuka nowej w iedzy sokokaloryczna dieta przy niedoborze ruchu prow adzi zwykle do
autokreacyjnej przede w szystkim pod p resją kolejnych sy­ w zrostu wagi ciała, do niekorzystnych zm ian w naczyniach
tuacji trudnych i takich problem ów, które się przed nim krw ionośnych. Pierw sze z tych zmian nie są spostrzegane bez­
w yłaniają z natarczyw ością nie dającą spokoju. Są to n a j­ pośrednio z dnia na dzień, lecz łatwo mogą być określone za
częściej problem y związane z wychowaniem dzieci, współży­ pomocą wagi. D rugie dokonują się znacznie wolniej i wychodzą
ciem małżeńskim, karierą, działaniem na rzecz otoczenia, zwykle na jaw dopiero wraz z w ystąpieniem określonych sym ­
zdrowiem. K onfrontacja z tego rodzaju problem am i w y­ ptom ów chorobowych, dzięki odpowiednim'r badaniom.
datnie wzbogaca też osobiste doświadczenie życiowe jedno­ Rozważmy z kolei przykład z zakresu1 rozw oju umysłowego
stki. M amy tu wszakże do czynienia z uczeniem się od przy­ ludzi dorosłych. W rozdziale 3 była mowa o badaniach, w któ­
padku do przypadku, dyktow anym przez sam bieg życia. Mą­ ry ch stwierdzono, że ludzie starzy przew yższali młodych w m y­
drość przychodzi tu nieraz „po szkodzie”. Tem u in cy d en tal­ śleniu liczącym się z w ystępującym i w ludzkich zachowaniach
nem u i „reaktyw nem u” przyrostow i ważnej wiedzy i m ądro­ zm ianami, sprzecznościami itp. Człowiek, k tó ry rozw ija się w ta ­
ści można przeciw staw iać bardziej system atyczną i długo­ kim w łaśnie kierunku, może naw et nigdy się nie dowiedzieć
falową troskę jednostki o rozwój swej kom petencji biogra­ o tych zm ianach, a w każdym razie nie postrzega ich z dnia na
ficznej. Sądzę, że trosce takiej może sprzyjać wiedza o wielo- dzień, lecz zazwyczaj przy jakiejś szczególnej okazji, gdy z cza­
funkcyjności naszego działania i świadomość tego, że nie ma sem porów na swe daw ne i obecne sąay lub usłyszy od kogoś,
ucieczki od w spółform ow ania siebie poprzez w szystko, co że zm ienił się tak a tak. Istnieją oczywiście przem iany lepiej
z własnego w yboru czynim y lub zaniedbujem y. Tym w ła­ (postrzegane, nip. nagły i w yraźny w zrost wrażliwości rodziców
śnie rodzajem „gorącej w iedzy” autoikireacyjnej zajm iem y się n a potrzeby własnego dziecka po tym, jak uciekło z domu.
teraz.
Jed n ak najczęściej jest tak, że zm iany w sferze psychiki nie
są postrzegane ani bezpośrednio, ani łatwo. M ają z tym kłopo­
W ielofunkcyjność codziennego działania ty n aw et nauczyciele; potrafią oni trafnie oceniać postępy wie­
Ja k już wiemy, rozwój człowieka dorosłego zazwyczaj jest dzy uczniów, ale postępy w m yśleniu okazują się już trudniej
w głównej mierze efektem ubocznym jego codziennej p rak ty k i uchw ytne.
życiowej. Ona w łaśnie przynosi zam ierzone lub — częściej — Skoro postrzeganie efektów osobotwórczych naszych codzien­
niezamierzone efekty osobotwórcze w postaci rozw oju lub reg re­ nych czy n n ości1 jest ta k trudne, pow staje pytanie, po co się
su. Mówiąc o efektach osobotwórczych m am na myśli względnie
trw ałe zm iany pozytyw ne lub negatyw ne zarówno ciała, jak 1 Słowem „czynność” obejmuje się tu zarówno stosunkowo proste akty
i zachowania, psychiki, a więc pełnej osoby. E fekty osobotwór- zachowania, ukierunkowane na osiągnięcie określonego wyniku, jak i zło­
żone ich ciągi nazywane nieraz działaniami lub działalnoścą.
.146 10' 147-
nim i kłopotać, gdy istnieje tyle większych zm artw ień... Je s t to gi na efektach osobotwórczych, które dorośli zazwyczaj — jak
Teakcja zrozum iała i „norm alna”. Teoretycy organizacji mówią dotąd — ignorują. W arunek ten zda się spełniać w yróżnienie
tu naw et o pew nej znanej prawidłowości: efekty niem ierzal­ następujących podstaw ow ych klas aktywności człowieka:
ne i nie kontrolow ane szybko w ypadają z pola zaintereso­ I. Działania (czynności) przedm iotow e, m ające za główny cel
wania. Szkoła np. ma wiele celów wychowawczych, lecz za­ uzyskanie w yniku zlokalizowanego poza podmiotem działania,
równo nauczyciele, jak i uczniowie koncentrują się na p rzy ­ w jego otoczeniu.
sw ajaniu wiedzy, bo ta jest spraw dzalna i rzeczywiście spraw ­
dzana. II. D ziałania (czynności) podmiotowe:
1) eudajm oniczne (hedonistyczne),
Człowiek dorosły oddaje się praktyce życia nie troszcząc się 2) osobotwórcze,
zbytnio o osobotwórcze skutki uboczne swej codzienności. Lecz 3) wspomagające.
proces zmian toczy się nieustannie... Niekiedy wszystko idzie jak Czynności przedm iotow e dzielą się n a liczne podklasy, takie
najlepiej. K iedy indziej z najbliższego otoczenia docierają sy­ jak w ytw arzanie produktów m aterialnych, świadczenie usług (np.
gnały, że to i owo ma się ku gorszemu. Zignorowanie trudnych sprzedaw anie towarów), oddziaływanie na zachowanie innych
problem ów lub zadań rozwojowych (w tym „zaległych”, źle zrea­ ludzi w celu jego m odyfikacji (nauczanie, wychowywanie, prze­
lizowanych w dzieciństwie) wcale nie daje sam ych radości, odbi­ konyw anie) itd. Znaczna część naszych czynności przedm iotow ych
ja się na jakości życia etc. ma form ę zadań, staw ianych przez innych ludzi, instytucje.
Tak więc propozycja w nikania w nieuchw ytne i m gliste sk u t­ Czynności podmiotowe natom iast skierow ane są na samą dzia­
ki osobotwórcze codzienności może być rozpatryw ana z p u n k tu łającą osobę (na podm iot działania). Podzieliliśm y je na . eudaj­
widzenia realnych korzyści osobistych i ponadosobistych. Ponad­ moniczne, osobotwórcze i wspomagające.
to w arto tu odnotować pew ną prawidłowość rozw oju ludzkiego Czynności eudajm oniczne (hedonistyczne) to takie, których ce­
działania. Początkowo ludzie skupiają s*ię w yłącznie na skutecz­ lem bezpośrednim i głów nym jest dostarczanie przyjemności, re ­
ności osiągania głównego celu, którem u dana czynność ma słu­ dukcja napięcia, zaspokajanie w sposób natychm iastow y potrzeb
żyć. Z czasem w ym agania rosną: istotna staje się wydajność, podm iotu tej aktywności. Pośrednio w szystkie inne zachowania
potem — ekonomiczność, niezawodność, brak szkodliwych sk u t­ na ogół także zm ierzają do przyjem ności, zgodnie z zasadą algo-
ków ubocznych... Postęp tego rodzaju rzuca się w oczy w pro­ hedonizm u B. Zawadzkiego. Głosi ona, że w szystkie ostateczne
dukcji towarów. Czy na tym tle poziom starań i zabiegów cele, do których ludzie chcą się przybliżyć, są przyjem ne, a wszy­
wielu dorosłych o własne oblicze duchowe nie w ygląda nieco stkie ostateczne cele, których chcą uniknąć, są przykre (Zawadz­
zawstydzająco? Oczywiście nie ma tu rów nie prostych reguł ki 1970). Czynności eudajm oniczne pojaw iają się w życiu jed­
i zależności, lecz czy z tego w ynika, że starania m ają być m niej­ nostki, zanim jeszcze stanie się ona zdolna do czynności przed­
sze?
m iotowych. P rzykłady czynności eudajm onicznych człowieka do­
W poszukiwaniu „narzędzi m yślow ych” ułatw iających koncen­ rosłego to spożywanie pokarm u (o ile spraw ia m u ono przy­
trację uwagi na nieuchw ytnych skutkach osobotwórczych co­ jemność), oddaw anie sie rozrywkom , przyjem nym kontaktom
dzienności spróbujm y się pokusić o znalezienie jakiegoś pomoc­ em ocjonalnym itp. Oglądanie filmów lub czytanie dla przyjem ­
nego sposobu ujm ow ania obszernego rep ertu aru w ykonyw anych ności, a nie dla nauki, to typowe przykłady czynności eudajm o-
przez nas czynności. Tradycyjnie czynności dzieli się według wie­ nicznych. Podobnie jak upraw ianie turystyki, hobby, palenie ty ­
lu zasad i na różne sposoby. M amy więc podział na czynności toniu, picie alkoholu, zażywanie narkotyków . W ykonanie czyn­
obowiązkowe i „w łasne”, na pracę, naukę i rekreację, prakseolo­ ności eudajm onicznych często w ym aga przygotow ania za pośred­
dzy wyróżniają czynności preparacyjne, wykonawcze i kontrol­ nictw em czynności przedm iotow ych lub osobotwórczych.
ne... A gdy idzie o szczegóły, każdy potrafi wymienić długą li­ Czynności osobotwórcze charakteryzują się tym , że ich celem
stę czynności, począwszy od porannej toalety, a kończąc na uło­ głów nym jest dokonyw acie <nrzez podmiot względnie trw ałych
żeniu się do snu. zmian we w łasnej osobie i w łasnym zachowaniu. W grę wchodzą
Z punktu widzenia naszego tem atu potrzebny byłby podział tu także intencjonalne zm iany fizyczne własnego organizmu, a nie
czynności w yróżniający najbardziej podstawowe rodzaje efektów, tylko zm iany wiedzy, osobowości, postępowania. Przykłady.czyn­
do których ludzie dążą, a zarazem ułatw iający koncentrację uw a­ ności osobotwórczych to uczenie się w szkole lub na kursach,

148 14-9
upraw ianie jogi, pozbywanie się nałogu, nadwagi, trening spor­ nia czynności już dobrze przysw ojonych, jest m niej pom yślny.
towy, refleksja nad w łasnym i doświadczeniami itp. Polega on na blokow aniu rozwoju przez utrudnianie wzbogaca­
Wyróżnione w punkcie II.3 czynności i stany wspomagające nia, doskonalenia re p e rtu a ru zachowań. Rozważmy to n a przy­
funkcjonow anie jednostki związane są z utrzym yw aniem higieny kładzie. Oto ilekroć dziecko zachowa się zdaniem rodziców nie­
ciała, w ydalaniem produktów przem iany m aterii, ubieraniem właściwie, ci reagują odpowiednim napom nieniem w tonie mo­
się itp. Należy tu również sen, odpoczynek nie zdom inowany ralizatorskiego kazania. W efekcie u trw ala się traktow anie
przez cele hedonistyczne (patrz przykłady podane niżej), a także dziecka niem al autom atycznie „z góry”, jako obiektu pouczeń.
przemieszczanie się z miejsca na miejsce, o ile nie ma ono mo­ R u ty n a tego rodzaju u tru d n ia przejście na inny rodzaj kontak­
tyw ów kw alifikujących je do innej kjlasy czynności. tów, bardziej p artn ersk ich i opartych na w ym ianie zdań, kon­
N iektóre czynności, jak np. celowe uczenie się czegoś, łączą taktów szczególnie ważnych, gdy wczorajsze dziecko staje się nie­
się trw ale z jedną z w ym ienionych wyżej klas. Inne zm ieniają postrzeżenie m yślącym samodzielnie i krytycznie młodzieńcem...
przynależność zależnie od przyśw iecającego im celu głównego, Tak więc każda czynność ma pew ne efekty główne, na które
k tóry może się zmieniać. Tak np. spacer dla przyjem ności zali­ je s t ukierunkow ana, oraz uboczne. Oba te rodzaje efektów mogą
czym y do czynności eudajm onicznych. Gdy jednak ktoś decydu­ się przyczyniać do rozw oju jednostki w granicach, w jakich roz­
je się na spacer zgodnie z zaleceniem lekarza, w im ię zdrowia, wój zależy od aktyw ności.
a czerpana zeń przyjem ność schodzi na drugi plan lub w ogóle W pierw szych latach życia aktyw ność dziecka jest zdomino­
znika, zakw alifikujem y go do czynności osobotwórczych. w ana przez czynności eudajm oniczne (zaspokajanie elem entar­
Przedstaw iona klasyfikacja pozwala podzielić w szystkie czyn­ nych potrzeb, zabawa), które w korzystnych w arunkach wycho­
ności mieszczące się w rep ertu arze zachowań danej osoby np. w aw czych m ają bogate uboczne efekty osobotwórcze. Z chw ilą
w ciągu tygodnia lub miesiąca i przeprow adzić analizę w artości pójścia do szkoły m ak ro stru k tu ra aktyw ności dziecka (czyli re ­
osobotwórczej tego rep ertu aru , biorąc pod uwagę następującą, p e rtu a r jego czynności) zostaje zdom inowana przez czynności
niezwykle istotną dla naszych dalszych rozw ażań konstatację. osobotwórcze w form ie obowiązkowego ucjzenia się pod k ieru n ­
Każdy z w ym ienionych podstaw ow ych rodzajów czynności kiem nauczycieli, a także samodzielnie, zgodnie z zadaniam i sta ­
może posiadać efekty uboczne (uświadam iane przez podm iot lub w ianym i przez szkołę lub w ynikającym i z zainteresow ań indy­
nie) właściwe dla pozostałych rodzajów (klas) aktywności. Na w idualnych.
przykład praca zarobkowa, ukierunkow ana na p rodukt zew nę­ Wejście w w iek dojrzały pow oduje kolejną radykalną zmianę
trzny jako cel podstawowy, może przynosić zarazem skutki m a k ro stru k tu ry czynności. Na czoło w ysuw a się w tedy aktyw ­
uboczne w .postaci: 1) zadowolenia z aktywności, 2) rozw oju da­ ność ukierunkow ana na w yniki zew nętrzne, m ająca form y p ra ­
nej osoby. cy zarobkowej, w ychow yw ania dzieci itp. Rozwój jest teraz
W tym m iejscu może ktoś zapytać: A jakie mogą być skutki głównie efektem ubocznym p rak ty k i życiowej. W ym aga on m.in.
osobotwórcze pow tarzania po raz nie wiadomo k tó ry jakiejś ru ­ um iejętności uczenia się przez obserw ację, przez poszukiw anie
tynowej, dobrze już znanej czynności? Czy nie jest przesadą do­ inform acji zw rotnych, refleksję n ad w łasnym doświadczeniem itp.
szukiwanie się w niej efektów osobotwórczych, k tó re w ydają U m iejętności tego rodzaju nie są n a ogół przedm iotem specjal­
się bezsporne wówczas, gdy np. dopiero uczym y się czegoś od nej troski wychowawców, wobec czego wejście w w iek dojrzały
nowa? Efektem osobotwórczym w ielokrotnych potw órzeń jest,, nie łączy się z posiadaniem przygotow ania do wysoce efektyw ­
po pierwsze, „przeuczanie się” danej czynności, rozum iane w psy­ nego rozw oju przez praktykę.
chologii jako w ykonyw anie przynoszące dodatkowe jej u trw a ­
lenie. Przeuczanie spraw ia, że dana czynność nie ulega zapo­
mnieniu i w każdej chwili jest łatw o w ykonalna. A by się przeko­ N ie ma ucieczki przed autokreacjq
nać o tym niezauw ażalnym zazwyczaj efekcie, spytajm y, co się
dzieje, gdy m am y dłuższą przerw ę w grze w siatków kę lub te ­ N aw iązując do tego, co powiedziane zostało w yżej, a także
nisa albo gdy em igrant przez wiele lat nie m a okazji mówienia w rozdziale 5, na tem at roli aktyw ności i jej skutków zam ierzo­
w swym ojczystym języku. N abyta w praw a nie znika wówczas nych i niezam ierzonych w rozw oju człowieka, możemy stw ier­
w prawdzie, lecz przebieg czynności nie jest już tak gładki dzić, co następuje.
i spraw ny, pojaw iają się błędy i kłopoty. In n y efekt pow tarza­ Istn ieją dwie postacie autokreacji (współform owania się) jed-
150 151
nostki: współformowanie się INTENCJONALNE i SPONTANI­ Jakie zmiany najbardziej interesujq dorosłych?
CZNE. Podstaw ą obu są pewne w ybory względnie autonomiczne
i stojące za nimi właściwości indywidualne danej osoby. Czytelnik, k tó ry nie zlekceważył tego, co właśnie przeczytał,
zasługuje na uprzedzenie, iż przeszłość zaprogram ow ała go p raw ­
W spółformowanie się intencjonalne polega na świadom ym dopodobnie w sposób nieco niekorzystny dla wyciągnięcia kon­
i celowym w pływ aniu przez jednostkę n a w łasną drogę życiową stru k ty w n y ch wniosków dla siebie. Istnieje bowiem tradycja,
i rozwój. Jego podstaw ę stanow i racjonalno-w olicjonalny układ k tó ra każe łączyć powodzenie działań autokreacyjnych w prze­
regulacji zachowania (Kocowski 1978). W spółformowanie in ten ­
sadnym stopniu z przym iotam i woli, w niedostatecznym zaś —■
cjonalne nie sprowadza się do tradycyjnie rozumianego sam ow y­
z bardziej nieraz dostępnym i zm ianam i polegającym i na swoi­
chowania. Przejaw em jego jest np. w ybór m iejsca pracy doko­
stej „intelektualizacji” zachowań, w ykonyw anych dotąd zbyt
nany z uwagi na jego w alory osobotwórcze, a następnie porzu­
m achinalnie. O trw ałości tej tradycji świadczą przedstaw ione
cenie tego miejsca po stw ierdzeniu, że niczego już się w n im nie
można nauczyć. niżej pokrótce wyniki.
Na m oją prośbę 66 osób w w ieku 24— 49 lat (średnia wie­
W spółformowanie się spontaniczne natom iast polega n a bez­ k u — 33), w tym 37 kobiet i 29 mężczyzn, odpowiedziało na pi­
w iednym nieraz oddziaływ aniu przez jednostkę na w łasny roz­ śm ie na pytanie: Czy chciałbyś coś zmienić w swym charakte­
wój, głównie w następstw ie posiadania różnorodnych właściwo­ rze, postępow aniu, trybie życia, repertuarze codziennych czyn­
ści indyw idualnych i preferow ania pod ich w pływ em pew nych ności, w swym um yśle itp., itd.?
zachowań kosztem innych. W ybierając świadomie określone za­ W py tan iu ty m celowo pom inięte zostało słowo „rozwój” jako
chowanie w imię przyjem ności lub innej korzyści, dziecko lub. silnie i jednostronnie kojarzone z w iekiem dziecięcym.
osoba dorosła niejednokrotnie podlega stopniow ym zm ianom dzię­
ki istnieniu pew nych ubocznych efektów tych zachowań. Uczeń, Osoby badane m iały — z w yjątkiem dwóch — w ykształcenie
któ ry zam iast samodzielnie rozw iązywać zadania z m atem aty k i wyższe i uczestniczyły w różnych form ach studiów podyplomo­
nauczył się skutecznie m anipulow ać kochającym i rodzicami w ych (kursy na upraw nienia pilota wycieczek zagranicznych,
w taki sposób, by de facto odrabiali za niego lekcje, staje się- studium doktoranckie, studium wiedzy ó tw órczym myśleniu).
z czasem „coraz m niej zdolny” do m atem atyki. B yły to więc w yłącznie takie wykształcone osoby dorosłe, któ­
re zadokum entow ały w niedw uznaczny sposób gotowość inw e­
Niem al wszystko, co czynimy, i to, jak czynim y w ciągu ca­ stow ania we w łasny rozwój przez uczestnictwo w specjalnie zor­
łego życia, ma dodatnie lub ujem ne efekty osobotwórcze. ganizow anych zajęciach i w ykonyw anie ponadto pew nych prac
A część tego, co robim y, zależy od naszych w łasnych decyzji. pozaudytoryjnych. W ybór do badań takich w łaśnie osób daje
Nie istnieje więc dla jednostki problem w yboru lub odrzucenia nadzieję, że przytoczone pytanie było im m niej obce i m niej
możliwości w pływ ania n a w łasny rozwój. W pływanie to zacho­ prow okujące do zdawkowych odpowiedzi, niż to nieraz w ba­
dzi naw et przy najpełniejszym ignorow aniu świadomej „pracy daniach tego rodzaju ma miejsce.
nad sobą”. W ybór dotyczy tylko relacji między w spółform ow a- Osoby badane w ym ieniały od 1 do 7 propozycji zmian. W su­
niem się spontanicznym oraz intencjonalnym . Dotyczy ignoro­ mie propozycji tych było — po odrzuceniu kilku nie n a te ­
w ania lub uw zględniania efektów osobotwórczych codziennej i od­ m at — 226, a więc średnio 3,4 na osobę. Wśród uzyskanych
świętnej praktyki życia.
wypowiedzi można wyróżnić dwie podstawowe klasy:
Tak więc nie ma ucieczki przed autokreacją. Jest ona w wie­ I. Zm iany w yrażane głównie w języku podm iotowym i doty­
ku dojrzałym zjawiskiem: czące cech osobowości oraz przebiegu procesów psychicznych
po pierwsze — POWSZECHNYM, (118 wypowiedzi — 52%).
po drugie — NIEUNIKNIONYM. II. Zm iany w yrażane głównie w języku czynności zew nętrz­
Co z tego w ynika dla odpowiedzialności jednostki za własne n y ch i dotyczące rep ertu aru , ukierunkow ania i czasu trw ania
człowieczeństwo? I za w łasny udział — przez samo swe istn ie­ czynności zew nętrznych (108 wypowiedzi — 48%).
nie — w form ow aniu w arunków życia i rozwoju innych ludzi? W grupie I absorbująca nas w rozdziale poprzednim mądrość
Poczucie wspólnoty z innym i nadaje podobnym pytaniom rangę- w ym ieniona została z im ienia jako pożądany cel tylko jeden je­
wykraczającą poza am bicje i potrzeby osobiste. dyny raz. D w akroć w ym ienione zostały cele mogące, jak m nie­

152 153
mam, wspomagać rozwój tego przym iotu: mieć um ysł bardziej — Żyć bardziej aktyw nie.
otw arty, zwiększyć świadomość tego, co robię. — Doznawać większej ilości różnorodnych wrażeń, w ystaw iać
Bezkonkurencyjnym przedmiotem aspiracji rozwojowych osób się na większą ilość sytuacji w yboru decyzji.
badanych (poza zdobyw aną przez nie na w ym ienionych wyżej — Więcej ruchu.
zajęciach wiedzą) okazały się przym ioty woli. W skazuje na nie — Zyć wolniej, spokojniej.
19% uzyskanych wypowiedzi. Są one form ułow ane rozmaicie: — W iększy luz i swoboda w życiu codziennym.
lepiej panować nad sw ym i em ocjam i; walczyć z lenistw em um y­ — Więcej czasu do w łasnej dyspozycji, więcej „czasu wolne­
słowym i fizycznym; być człowiekiem bardziej w ytrw ałym ; w ię­ go” -
cej zdecydowania, więcej sam odyscypliny; być bardziej cierpli­ — Zmienić try b życia tak, by m niej pracować zawodowo.
wym. A nalizując podobne wypowiedzi, bardziej przekonujące
Wypowiedzi tego rodzaju świadczą o dążeniu do dalszego roz­ w m ym odczuciu niż owe utopijnie brzm iące tęsknoty za silną
woju — mówiąc językiem F reuda — siły „ego”, a więc podukła- wolą, tru d n o się oprzeć w rażeniu, że w skazują one na poten­
du osobowości o niezw ykle istotnym w życiu dorosłym znacze­ cjalne zainteresow anie osób dorosłych dalszym rozwojem.
niu. Czy nie m am y tu do czynienia z zadaniem rozwojowym, W szak realizacja w ielu zadań z przytoczonej listy albo w ym aga
którego realizacja w istocie nie m a kresu? Czy oczekiwanie, by podjęcia pew nych „służebnych” zadań rozwojowych, bądź też
zostało ono zakończone w młodzieńczej fazie życia, nie w ydaje oznacza postęp w rozw oju rozum ianym nowocześnie, szeroko.
się utopijne? Duża liczba wypowiedzi w yrażających tęsknotę za Niekiedy znajdujem y n a tej liście wręcz program y i strategie
sam odyscypliną jest też zapewne echem odwiecznych naw oływ ań działania, które w ybitnie sprzyjają rozwojowi uzyskiw anem u
do kształcenia woli, kierow anych pod adresem młodzieży. N ie ubocznie i komfortowo, w życiu bardziej niż dotąd radosnym
negując potrzeby rozw oju sam okontroli w w ieku dojrzałym , m u­ i owocnym, nie zaś na m odłę cierpiętniczej „pracy nad sobą”
simy odnotować w yraźną, uderzającą dysproporcję m iędzy eks­ w sty lu często źle w spom inanym z młodości. W sum ie przed­
p resją potrzeb rozwojowych w tej w łaśnie dziedzinie a aspira­ staw ione w yniki w skazują n a bogatą gam ę .zmian branych przez
cjam i do przym iotów in telek tu aln y ch w arunkujących rozwój dorosłych pod uw agę i stanow iących źródło im pulsów do roz­
przez praktykę życia i pozw alających nieraz dostrzec, że wcale woju zamierzonego lub ubocznego.
nie w braku woli, lecz np. w przeciążeniu zadaniam i lub w złej;
ich organizacji tkw ią przyczyny takich czy innych niepowodzeń.
Tak więc główne sugestie zaw arte w tej książce nie n atra fią
na grunt zbyt dobrze przygotow any. Chyba że działa tu decy­
dująco stary stereotyp, zgodnie z którym godzi się narzekać p u ­
blicznie na swą pam ięć, nie godzi natom iast — na myślenie.
A tym czasem niem al połowa w szystkich wypowiedzi należących
do grupy II otw iera szerokie pole w łaśnie dla m yślenia i stoso­
w ania rekom endow anych w tej książce analiz. Są to wypowiedzi
ukierunkow ane nie na zm iany w ew nętrzne, lecz na zm iany
w sposobie życia, w organizacji codziennej aktywności, w pro­
porcjach czasu przeznaczanego na różne rodzaje zajęć. Oto nie­
pełna ich lista.
— Prowadzić bardziej urozm aicony try b życia, żyć m niej mo­
notonnie.
— Wprowadzić większą różnorodność w codzienny rytuał.
— Zm niejszyć różnorodność codziennych czynności, zwięk­
szyć ich uporządkow anie i pow tarzalność (O dnotujm y, że jest to
kierunek zmian odw rotny do poprzedniego).
— Bardziej ustrukturyzow ać całą swoją działalność, zarówno
w treści, jak i w czasie.

154
przyjem ności w ten sposób żyje, że nie pow raca nigdy do własnej'
przeszłości, lecz tylko nieustannie klepie życie, ten u trac i wszel­
kie jasne rozeznanie; jego życie duchowe popadnie w chaos,
a do jego m yśli w kradnie się ¡niejaki zam ęt” (Schopenhauer 1974,
12. Myślenie na usługach rozwoju s. 170).
Schopenhauer ma w yraźnie na myśli autorefleksję sam okry-
tyczną i konstruktyw ną, daleką od czczego rozpam iętyw ania m i­
nionych radości i sm utków . Owocność takiej refleksji zależy m.in.
Refleksyjność a rozwój kompetencji biograficznej od posiadania rozległej wiedzy o życiu, pozw alającej postrzegać
i oceniać w łasne doświadczenia w św ietle doświadczeń i przem y­
Różnica m iędzy m ędrcem a głupcem polega przede w szyst­ śleń innych ludzi. Inspirującym przykładem są tu cytowane już.
kim na tym , że te sam e doświadczenia życiowe pierwszego uczą P ró b y M ontaigne’a (1985). K orzystaniu z tego rodzaju cudzej
wiele, drugiego — bardzo mało. Dlatego nie sam a długość ży­ wiedzy „generatyw nej” , tj. ułatw iającej dochodzenie do nowej,
cia i obfitość doświadczeń je st w arunkiem m ądrości i te j jej od­ wiedzy w łasnej, przeszkadza nie tylko dziecięce przywiązanie
miany, którą rozw ażam y tu pod m ianem kom petencji biogra­ dzisiejszych ludzi dorosłych do obrazków m igających na szkla­
ficznej. Jednym z podstawowych procesów rozwojowych, k tó ry n y m ekranie. Z apytajcie „zwykłego człowieka”, czy woli dostać
zaczyna się w dzieciństwie, jest intelektualizacja czynności w prezencie im ieninow ym dzieła M ontaigne’a czy parasol. Nie
(Niemczyński 1988). Proces ten prow adzi w w ieku m łodzień­ p y tając możecie śmiało kupić parasol. Także dlatego, że tylko
czym i dojrzałym do coraz spraw niejszego m yślenia o świecie,. on je st w stałej sprzedaży, M ontaigne zaś — przynajm niej u nas
a jeśli nie w ygaśnie przedwcześnie, także i o sobie jako om yl­ — raz na kilka wieków, a w obecnym stuleciu raz na kilka po­
nym podmiocie działania, jakże łatw o uciekającym od p raw d y koleń. N ajobfitsza literatu ra o biegu ludzkiego życia to w dobie
na w łasny tem at. dzisiejszej dzieła biograficzne, pochłaniane-’'’'w szakże raczej w
K om petencja biograficzna nie jest um iejętnością w yboru „je­ stylu lek tu ry powieści niż w duchu zaleceń P lutarcha, który w
dynej” (!), „najlepszej” (!) drogi. Zwiększa ona jedynie praw ­ Ż yw o ta ch sław n ych m ężó w kazał ludziom szukać wzorów do.
dopodobieństwo realizacji przez jednostkę istotnych wartości. naśladow ania (1955).
U łatw ia, podejm owanie w ażnych problem ów życiowych nie po Nowoczesna odm iana czerpania pożytku z biografii dla kiero­
szkodzie, lecz ze stosownym wyprzedzeniem . A także w sposób' w ania w łasną karierą opracow ana została na użytek m enedże­
systemowy, polegający n a rozpatryw aniu każdego istotnego p ro ­ rów . Polega ona n a zespołowym studiow aniu i porów nyw aniu
blem u jako elem entu całości nazw anej biografią, elem entu po­ w ielu biografii z uwagi n a konstelacje czynników, które przy­
wiązanego z innym i w artościam i i zadaniam i. K om petencja bio­ czyniły się do sukcesów i porażek konkretnych postaci (Llyod
graficzna ułatw ia więc m.in. nadaw anie przez jednostkę sw ym 1964). M etoda ta uczy tego aspektu m ądrości, jakim jest ujm o­
celom i czynnościom s tru k tu ry najbardziej korzystnej dla roz­ w anie ludzkiego losu nie tylko w św ietle ogólnych praw idłow o­
woju. Czy w stru k tu rze tej może zabraknąć autorefleksji? Czyż ści i zasad postępowania, lecz także na -tle obszernego, wnikliwie
autorefleksja nie jest zarówno przejaw em kom petencji biogra­ poznaw anego „kontekstu”, w jakim dana osoba działa i podej­
ficznej, jak i jednym z w ażnych czynników jej rozw oju? m uje decyzje. N iedostrzegalna zm iana owego kontekstu może-
„Aby żyć całkiem rozważnie — pisał Schopenhauer — i w ycią­ spraw ić, że to, co dotąd było skuteczne, teraz prow adzi do klęski.
gać z własnego doświadczenia całą naukę, jaka je st w nim za­ Rozwój k onstru k ty w n ej autorefleksji wspom agany jest dziś
w arta, trzeba często w racać m yślą wstecz i rekapitulow ać to, co coraz w ydatniej przez psychoterapeutów i psychologów, zachęca­
się przeżyło, zrobiło, czego się doświadczyło i co się przy tym jących ludzi do analizow ania i „przepracow yw ania” w łasnych
odczuwało, trzeba też porów nywać poprzedni w łasny sąd z obec­ doświadczeń, by poznać swe uw arunkow ania przez nabyte wcześ­
nym , zam iary i dążenia z ich rezu ltatem i przyjem nością, jak ą n iej sposoby reagow ania i uw alniać się spod ich tyranii, gdy są
przyniosły. [...] jałowe, przykre i blokują rozwój. T radycja stw orzona przez-
W podobnym kierunku, co udzielona tu rada, zm ierza też re ­ F reu d a i n adal żywa, choć odbiegająca zw ykle od preferow anych
guła Pitagorasa, iż wieczorem przed zaśnięciem należy przypo­ przezeń w yjaśnień, każe tu sięgać daleko we własną przeszłość,
mnieć sobie, co się zrobiło za dnia. Kto w w irze interesów lub. by -pojąć i zmienić teraźniejszość (Goulding, Goulding 1979)-

156 157
„Otworzenie się” na ważne doświadczenie w ew nętrzne, uw olnie­ rzalną całością. W alor rozwojowy takiej refleksji zależy oczywiś­
nie się od fałszyw ej samoświadomości, narzucanej przez m echa­ cie m.in. od je j rzeczywistego w pływ u n a zachowanie.
nizm y obronne osobowości, w ym aga tu nieraz w sparcia ze stro ­ Zachęta do refleksji tego rodzaju oraz jej upraw ianie pod
ny specjalnie do tego przygotow anych osób (M ellibruda 1980, takim i czy innym i nazw am i i postaciam i ma długą trad y cję
1982). W spomaganiu interesującej nas autorefleksji służy /także religijną, filozoficzną, a także psychoterapeutyczną (F ranki
udział w coraz szerzej dostępnych zajęciach rozw ojow ych, orga­ 1969). K oncentruje się ona zw ykle na w ybranych aspektach
nizowanych pod różnym i nazwam i przez psychologów i u k ieru n ­ życia, a w ybór ten dyktow any jest przez hierarchię w artości lub
kowanych na rozm aite cele specjalne, takie jak rozwój samo wie­ palące problem y danej osoby.
dzy, um iejętności kierow ania sobą, rozum ienia ludzi itp. ( K a n f e r , W śród różnych w ariantów refleksji biograficznej popularny
Goldstein 1980). W śród licznych m etod prow adzenia zajęć tego jest ten, k tó ry p ro jek tu je lub uściśla pew ne odległe cele, nastę­
rodzaju nie brak próby brutalnego w strząśnięcia jednostką, prze­ pnie zaś przechodzi od perspektyw y biograficznej do perspekty­
konania jej, że stała się żałosnym pieszczochem i pow inna się w y oodziesnnej, czynnościowej (np. rozw ażanie w kładu dnia dzi­
wziąć w garść, odrzucić niezliczone w ykręty, rzekomo niezbędne siejszego lub jutrzejszego na rzecz pożądanej przyszłości). Jest to
pigułki, używki, tchórzliwe ucieczki przed byle fru stracją refleksja, k tó rą nazw iem y biograficzno-czynnościową (w skró­
i praw dziw ym wysiłkiem (Fenwiek 1978). cie B-C), przechodząca od perspektyw y biograficznej do konkret­
nych działań. Człon B m iew a oczywiście zakres węższy (gdy
obejm uje np. tylko cnaszą średnio odległą przyszłość zawodową)
Czy nie nazbyt skqpimy czasu na zadum ę? lub szerszy i w skrajnym przypadku zm ierza do ujęcia całej dro­
gi życiowej, z jej przeszłością i kilkom a alternatyw nym i w izja­
N ajtrudniej jest o refleksję, k tó ra potrafi łączyć koncentrację m i przyszłości. Tv/orzenie takiej pełnej perspektyw y biograficz­
na pojedynczych spraw ach z dostrzeganiem ich m iejsca oraz nej i następnie lokowanie w niej codziennych problem ów i zadań
roli w obszernej i niepow tarzalnej całości, jaką jest droga życio ­ jest tru d n e i nie znajduje jeszcze dostatecznego w sparcia zbliżo­
w a człowieka z jej w yraźną teraźniejszością, m glistą przyszłoś­ nego do tych ułatw ień, jakie ma choćby/specjalista zaintereso­
cią i steru jącą ¡nami dyskretnie przeszłością. N ajłatw iej o ta k ą w an y drobiazgową analizą czynnościową, np. zbadaniem przebie­
refleksję przy okazji poważnej choroby, większego niepowodze­ gu pow tarzalnych operacji produkcyjnych na stanow isku pracy.
nia, życiowego zw rotu, jakim jest np. odejście na em eryturę. Specjalista ten dysponuje wieloma w yrafinow anym i i sprawdzo­
Jednakże ograniczanie się do takich nadzw yczajnych okazji nie nym i technikam i, podczas gdy perspektyw ę B każdy buduje so­
w ydaje się b ard ziej' rozsądne niż „bilansowanie życia” nie na ko­ bie raczej po am atorsku.
lejnych jego etapach, lecz dopiero — jak chcą n iektórzy — n a R efleksji B-C pragnę tu przeciw staw ić (w form ie ważnego jej
starość. uzupełnienia) refleksję o kierunku odw rotnym : od analizy bieżą­
Z akceptacji poglądu, że przedm iotem rozw oju psychicznego cych codziennych czynności do wizji ich długofalowych (w tym
są nie tylko — jak m niem ano daw niej — własności procesów rzędzie ubocznych) efektów i m iejsca w naszym życiu jako całości.
psychicznych, lecz także rep ertu ar aktywności jednostki, w yni­ Ta refleksja czynnościowo-biograficzna (C-B) jest trudniejsza i za­
k ają istotne pytania. Jedno z nich brzmi: pew ne m niej pociągająca, w ym aga bowiem odw rócenia naszego na­
— Jakie zm iany rep ertu aru czynności człowieka dorosłego wykowego i „naturalnego” niejako sposobu m yślenia w sposób te-
mogą oznaczać rozwój, zw iększający jego zdolność do dalszego leologiczny, czyli ukierunkow any na cele, na w yniki do osiągnięcia.
rozwoju lub — w szczególności — do kierow ania swym rozw o­ R efleksja ty p u C-B obiera za p u n k t w yjścia re p e rtu a r naszej bie­
jem ? żącej aktyw ności i zm ierza do odpowiedzi n a p ytania w rodzaju:
Moja hipotetyczna odpowiedź, która pow inna zachęcić Czytel­ — Ja k i jest udział poszczególnych klas czynności w tym re ­
nika do zajęcia własnego stanow iska i k tóra zasługuje, jak są­ pertuarze?
dzę, n a em piryczną weryfikacje,, jest następująca. — Jak ich dodatnich efektów osobotwórczych tego rep ertu aru
Do zmian o takich w alorach można zaliczyć w pew nych w y­ możem y oczekiwać n a dalszą metę?
padkach przyjęcie przez jednostkę zw yczaju podejm ow ania co — Jakie m ożna przew idyw ać osobotwórcze efekty ujem ne tego,
jakiś czas, bez presji nagłych, natarczyw ych problemów, specjal­ co robim y i co pom ijam y w naszym obecnym rep ertu arze czynno­
nej refleksji nad w łasnym życiem jako dynam iczną i niepow ta­ ści?
158
159
Celowość oceniania osobotwórczej w artości codzienności z p e r­ wzm ocnienia (nśgrody) bliskie łatw o zyskują przew agę nad od­
spektyw y biograficznej C-B w ynika z faktu, że rozwój i regres ległym i. Toteż w p o h u k iw an iu doraźnej satysfakcji jednostka
człowieka dorosłego jest w znacznej mierze — jak w iem y — nie modyfikuje swą aktyw ność w m iarę nadarzających się okazji ,w
kontrolowanym ubocznym efektem jego aktywności. A to pocią­ sposób kolidujący z w ym aganiam i regulacji B. Rozwiązanie ide­
ga za sobą potrzebę pow rotu co jakiś czas do pytań: alne, polegające na połączeniu satysfakcji bieżących z przyszły­
— Jak i jestem teraz, w w yniku nieuchronnych przem ian? mi, byw a tru d n e lub nieosiągalne. W hedonistycznej zasadzie ży­
— Dokąd zm ierzam napraw dę, co się k ry je za zasłoną mych cia dniem dzisiejszym można się dopatryw ać m.in. reakcji na
pobożnych życzeń? trudności godzenia regulacji C i B. Jednym z radykalnych roz-
Niżej zajm iem y się nieco bliższą ch arak tery sty k ą refleksji C-B, w iązań jest tu ukształtow anie takich reguł i w arunków zachowa­
pojmowanej jako specyficzne i rzadko praktykow ane uzupełnienie nia n a co dzień, które g w aran tu ją osiągnięcie celu odległego.
innych odm ian autorefleksji. Może ona wiele — jak sądzę — zy­ P rzykładem takiego rozw iązania są reguły zakonne i klasiztorńy
skiwać dzięki stopniowem u w ypracow aniu n a jej użytek syste­ try b życia. Przestrzegając tych reguł w każdym dniu, i to w w a­
m u środków wspom agających. Można by tu w yjść od n astępują­ runkach specjalnie ubogich w pokusy i możliwości odstępstw ,
cych założeń częściowo już nam znanych. m nich spełnia w ym agania staw iane przez cel ostateczny, jakim
I. K ażda (lub niem al każda) czynność człowieka przynosi efe­ jest zbawienie duszy (św. Benedykt z N ursji, 1983). Na m niejszą
k ty osobotwórcze. Są to najczęściej nie zam ierzone i nie kontro­ skalą podobnie — choć tylko z m yślą o ciele — postępuje ktoś
lowane efekty uboczne, dające się z czasem obserwować w trzym ający się skrupulatnie „zdrowej d iety ” w edług aktualnej '
zm ianach organizm u i zachowania, w sferze psychiki. wiedzy i miody w tej dziedzinie.
II. Każda czynność człowieka może być rozpatryw ana i stero­ U w agi powyższe prow adzą do konkluzji, że jednym z istot­
w ana dwojako: nych zadań rozwojowych człowieka dorosłego (zadaniem oczy­
1) jako odrębna całość stanow iąca elem ent teraźniejszości, czy­ wiście fakultatyw nym , gdyż nie m a tu mowy o żadnym obowią­
li z perspektyw y czynnościowej (w skrócie: z perspektyw y C); zku) je st poszukiw anie takiej s tru k tu ry ^aktywności, która w
2) z perspektyw y biograficznej (którą oznaczać będziem y da­ optym alny dla danej osoby sposób łączy w ym agania regulacji.
lej literą B) jako integralna część biografii, zależna od jej po­ C i B. Oznacza to na przykład, że ktoś, kto pragnie podnieść swe
przednich fragm entów i znacząca dla następnych. wykształcenie, lecz nie lubi się uczyć, winien tak zmienić wa­
Przyjm ow anie perspektyw y B jest łatw e tylko w stosunku do runki i sposoby uczenia się, by iproces ten daw ał m u wreszcie
niektórych ew identnie istotnych zdarzeń życiowych i niektórych satysfakcję. Jest to trudne, lecz nieraz możliwe, zwłaszcza gdy
działań ukierunkow anych na m ierzalne cele odległe. Ale i w tym znajdziem y sobie wspaniałego nauczyciela. Inna droga to rezy­
ostatnim w ypadku sterow anie aktywnością częstokroć spada na gnacja z n auki pod czyimś kierunkiem na rzecz sam okształcenia/'
poziom regulacji głównie czynnościowej, doraźnej. Na przykład K toś nie zainteresow any dyplom am i ma tu jeszcze wdzięczniej­
uczeń zapomina o celach kształcenia się na rzecz troski o codzien­ sze pole do działania, gdy obierając za punkt w yjścia swe u lu ­
ne oceny szkolne, nieraz w niezgodzie z owymi celami; analogicz­ bione rozryw ki postawi sobie pytanie: Ja k można zwiększyć w ar­
nie rodzice oddziałują na dziecko głównie z perspektyw y jego ko­ tość kształcącą przynajm niej części tego, co robię dla przy je­
lejnych teraźniejszych zachowań (zaspokajanie bieżących potrzeb, mności? W poszukiw aniu rozw iązań tego rodzaju pomocna jest
pow strzym yw anie od niebezpiecznej swawoli itp.). „dw ubiegunow a” refleksja C-B, oscylująca między perspekty­
Perspektyw a C, zbliżona do tego, co zespół autorski H eureka wą C a p erspektyw ą B. Refleksję tę można rozpatryw ać żarów - '
(1982) określa m ianem postaw y insidera, z racji swej łatwości ma no jako zadanie instrum entalne, jak i składnik szeroko rozum ia­
„naturalną” przew agę nad perspektyw ą B i łatwo dom inuje nad nej refleksyjności, będącej ozdobą i autonom icznym przym iotem
nią nadm iernie i niekorzystnie z p u nktu w idzenia regulacji biegu człowieka. P rzym iotem godnym zabiegów niezależnie od jego
życia jako całości. W ynika to z większej złożoności perspe­ praktycznej użyteczności.
ktyw y B (dziecko zdolne jest początkowo wyłącznie do perspe­ U praw ianie refleksji C-B wym aga doskonalenia się w składa­
ktyw y C), która wymaga nie tylko operow ania większą liczbą jących się na nią czynnościach pomocniczych, takich m.in. jak: -
danych, lecz ponadto zakłada uw zględnianie zawodnej i zw y­ 1. Ocenianie i prognozowanie w artości osobotwórczej po­
kle niejasnej wizji przyszłości. szczególnych, zwłaszcza pow tarzalnych czynności składających
Na nadm ierną dominację regulacji C w pływ a także fakt, że się na teraźniejszość.
160 li R ozw ój człow ieka.. i ci .
2. Projektow anie takich zmian, które zwiększają w arlośc ośo-
sem i naszych rozw ażań wynika, że myślenie to może mieć po­
botwórczą (lub inną) w ykonyw anych czynności. stać analizy w artości osobotwórczej n aw et najbardziej banal­
W ymienione czynności w yróżniają się tym , że służą dokony­ nych, codziennych czynności. Może się to niekiedy w ydaw ać
waniu operacji n a innych czynnościach, m ają na celu ich bada­ t pozbawione sensu.
nie, program ow anie i doskonalenie. Zasługują więc na miano
METACZYNNOŚCI. M etaczynności mogą być ukierunkow ane na Weźmy dla przykładu mężczyznę A, który co dzień rano uda­
optym alizację efektów przedm iotowych, eudajm onicznych lub je się autobusem do m iejsca pracy, odległego o 2 km . W grę
osobotwórczych. wchodzi tu pew ien nakład czasu i w ysiłku, k tó ry jest służebny
wobec konieczności zarobkowania, i w danym w ypadku można
M etaczynności osobotwórcze polegają n a poddaw aniu w ykony­ się tylko cieszyć, że odległość do pokonania jest nieznaczna. Ob­
w anych czyności ocenie, analizie, m odyfikacji i innym zabiegom serw acja w skazuje jednak, że w podobnych sytuacjach nie wszy­
w celu oszacowania lub zwiększenia ich w artości osobotw órczej. scy ludzie zachow ują się jednakowo. Są tacy, którzy w drodze
Do najczęściej, bo już od starożytności rekom endow anych przez czytają albo słuchają m uzyki przez słuchaw ki z taśm y m agneto­
filozofów czynności tego rodzaju należy codzienna refleksja nad fonu. Rozważmy dokładniej wchodzące tu w grę w arianty za­
w łasnym postępowaniem. chowań:
U praw ianie m etaczynności w ym ienionych przykładow o w p u n ­
ktach 1—2 i im podobnych mogłoby sprzyjać — przy akceptacji Warianty Warianty Komentarz:
innych podstaw ow ych tez tej książki — pow staw aniu całego podstawowe: dodatkowe:
kompleksu głębokich zm ian, zdolnych odgryw ać rolę nowych
czynników rozw oju człowieka dorosłego. Zm ian takich jak: 1. Jazda A) Trwanie w odręt­
autobusem wieniu
— N adanie rozwojowi osobistem u wyższej rangi w hierarchii B) Czytanie
uznaw anych w artości — rangi zarówno autotelicznej 1, jak i in­ C) Słuchanie z mag­
strum entalnej. netofonu przez słu­
chawki:
—Zwiększenie wrażliwości na aspekty osobotwórcze każdej a) muzyki
czynności. b) prozy artystycz­ W niektórych krajach poja­
nej wiło się zainteresowanie tym
Zm ianom tego rodzaju m ogłyby zapewne sprzyjać specjalne rodzajem nagrań
zajęcia, w prow adzające w szczegóły refleksji C-B. Mam tu na
myśli także szczegóły i techniki pomocnicze, jak np. analiza 2. Jazda D) Obserwacja, kon­
czynności w ykonyw anych w ciągu tygodnia lub miesiąca z p u n k tu rowerem templacja otoczenia
E) Myślenie o pracy To może doprowadzić do w y­
widzenia ich przynależności do w yróżnionych w rozdziale 11 padku
i sprawach do za­
podstaw ow ych klas czynności, ocena efektów ubocznych ty ch łatwienia
czynności — zwłaszcza osobotwórczych — a n a tej podstaw ie
ukierunkow ań aktualnej aktywności, antycypacja problem ów do 3. Przebycie Gdy to właśnie zaleci lekarz,
rozważania itd. Jest to rozległy tem at, k tó ry z kolei podejm ie­ drogi pieszo można to uznać za oficjalną
my. akceptację wartości osobo­
twórczej tego wariantu
F) Myślenie o wartości Efekt: frustracja, a w jej na­
wczorajszego dnia stępstwie:
dla rozwoju osobi­ a) poniechanie czegoś podob­
W artość osobotwórcza codzienności stego nego raz na zawsze
b) próba nowego spojrzenia
Myślenie o w łasnym rozw oju kojarzy się zw ykle z planow a­ na własną aktywność i nie­
które wybory (wygląda to na
niem samokształcenia, dalszych studiów, k arie ry itp. Tym cza- utopię, wydumaną przez
autora niniejszego tekstu)
c) w wyniku zadumy bada­
1 Gdy rozwój uznaje się za wartość samą w sobie, pożądaną nawet na osoba ulega wypadkowi i
wówczas, gdy nie służy innym celom, np. karierze zawodowej. wytacza autorowi proces o
odszkodowanie
162 li*
163
Z ajm ijm y się z kolei sytuacją bardziej złożoną, jaką Są rozmó- oszacowania w artości osobotwórczej rozmów. Próba ta, w od­
wy przy biesiadnym stole. O dgryw ają one szczególną rolę w k rę ­ niesieniu do przykładu 1 prow adzi do spostrzeżenia, że nisk^
gu ro d in y , lecz ulegają atrofii w w yniku pracy obojga rodziców, w artość rozwojowa w zajem nych kontaktów jest m.in. sym ­
zwyczaju łączenia jedzenia z oglądaniem TV itp. N iektóre osoby ptom em szeregu nie rozw iązanych problemów, przed którvm i
(czasem n aw et w ybitne) nie cierpią takich rozmów, inni je sobie stoi przedstaw iona rodzina. Poszczególne osoby są w niej lub czu­
cenią i dobrze z dzieciństw a w spom nają. Stanow ią one dla dzie­ ją się niedoceniane, niezadowolone, a ich stereotypowe zachowania
ci pewien wzór zachowania się, okazję do w łasnej ekspresji itp. blokują głębszy kontakt em ocjonalny i um ysłowy, uniem ożliwia ■
Oto przykładow y zestaw w ariantów przebiegu rozmów przy ro­ ją rozwiązanie wielu problem ów, wśród których można sie do­
dzinnym stole. patrzyć m.in. zaległych zadań rozw ojow ych o daleko istotniej­
P rzykład 1. Uczestnicy: Rodzice, dwoje dzieci w w ieku szko­ szym znaczeniu niż kw estia w artości rozmów, od k tó rej zaczęliś­
ły podstaw ow ej. Przykładow y, pow tarzalny przebieg: M atka n a ­ my... Gdy zaś idzie o sam e rozmowy, odkrycie dokonane orzez
rzuca tem atykę „Codzienne spraw y i kłopoty bytow e”. M ówi się B erne’a nie pozostawia wątpliw ości co do tego. że moga on«1
o jedzeniu, gotowaniu, zakupach, zadaniach domowych. Ojciec .pró­ przybierać postać pow tarzanych w nieskończoność, destruktyw ­
buje mówić o swoich kłopotach i sukcesach w pracy, lecz nie nych gier, blokujących rozwój w następstw ie nie rozwiązanych
udaje mu się wywołać zainteresow ania. Sięga po gazetę, co w y­ problem ów rozwojowych, np. w sferze sam oakceptacji, czego
w ołuje złą krew . Dzieci ryw alizują o przyciągnięcie uwagi ro­ w ym ow nym przykładem jest masowo, choć zwykle bezwiednie
dziców, a udaje im się to najskuteczniej, gdy zaczynają się ze upraw iana gra w „m oje lepsze” (H arris 1987).
sobą sprzeczać i zachowywać niegrzecznie. T ak więc, gdy ktoś tw ierdzi, że nic go nie obchodzi uczenie
P rzykład 2. Rodzina podobna stru k tu raln ie, lecz zintegrow a­ się czegokolwiek od innych ludzi, mówi niekiedy tym sam ym
n a i w słuchująca się w głos każdego ze swych członków. W spól­ pośrednio, że może bardziej jest zainteresow any szukaniem
ne posiłki są okazją do głębszego w nikania w codzienne spraw y „głasków” , znajdow aniem sobie wdzięcznego audytorium , a wiec
niż w przykładzie 1, w związku z czym je st m niej okazji do zaspokajaniem potrzeby znacznie niższej-'w hierarchii potrzeb
fru stracji i przejaw iania agresji. N ieraz planuje się przy posił­ niż potrzeba w iedzy (Maslow 1954). Ma- on w tedy do wyboru:
kach wspólne przedsięwzięcia, dzieci są w ciągane do udziału zadum ać się n ad sobą lub powtórzyć stereotypow a reakcje ucie­
w przygotow yw aniu niektórych decyzji, zgodnie ze strategią czki od takiej zadum y. To, jak postąpi, nie jest — w brew r>oto-
kierow ania rodziną, opisaną w rozdziale 7. cznej omnii — jego czysto pryw atną spraw a. Żyjąc wśród ludzi
P rzykład 3. W gronie rodzinnym pojaw ia się interesu jąca oso­ działa na nich wielorako, w tym wzorotwórczo, naw et gdy o tym
ba z zew nątrz. Czas wspólnej kolacji przebiega następująco: nie myśli.
P an domu usiłuje zabaw iać gościa opow iadaniem zajm ujących Rozważmy na koniec w naw iązaniu do analizy tyoów rozmów
historyjek, które domownicy słyszeli dziesiątki razy. Znakom ity pewien w zm iankow any już wyżej osobotwórczy „efekt uboczny” .
gość praw ie nie dochodzi do głosu. E fekty osobotwórcze to nie tylko „orzyrost”, ..reorganizacia”
P rzykład 4, będący w spom nieniem dzieciństw a Benjam ina lub ubytek pew nych sprawności. To niekiedy także blokowanie
F ranklina: „Ojciec lubił — pisze F ranklin w swej autobiografii potencjalnie korzystnych (lub niekorzystnych) zm ian w imię
— gdy przy jego stole zasiadał ktoś z rozum nych przyjaciół czy czerpania korzyści z utrw alonych dotąd zachowań lub oszczę­
sąsiadów, prow adził z nim i częste rozmowy i zawsze starał się dzenia sobie kosztu zmian. Gdy ktoś w ypełnia czas ponad m iarę
w ybrać jakiś ciekaw y lub użyteczny tem at, aby zaprawić um ysły rutynow ym i zachowaniam i określonego rodzaju (np. oglądaniem
słuchających dyskusji dzieci. Tym sposobem kierow ał naszą TV, gadaniną, dodatkową pracą), nieraz spraw ia tym samym, że
uwagę na to, co dobre, słuszne i roztropne w postępow aniu ży­ te jego czynności, niezależnie od ew entualnych innych efektów
ciowym. Wcale albo też praw ie wcale nie mówiono o potraw ach osobotwórczych, m ai^ i ten skutek, że utrudniana znalezienie
przychodzących na stół, czy były smaczne, czy nie, dobrze czy czasu na czynności nieraz dla rozw oju bardziej istotne.
źle przyrządzone, zwyczajne albo niezw ykłe o tej porze roku, Tak więc określone sposoby w ypełniania czasu mogą wskazy­
lepsze czy gorsze od innych podobnych” (Franklin 1960, s. 14). wać na ucieczkę od nie rozw iązanych problemów, w tyrri roz­
Podane przykłady dają, jak sądzę, pew ne pojęcie o skali różnic wojowych. Ucieczkę ty m łatw iejszą, że rośnie liczba instytucji,
w artości osobotwórczej kontaktów przy stole rodzinnym . W arto znakomitości artystycznych i w ynalazków, konkurujących o przy­
wszakże zwrócić uwagę na dodatkowe konsekw encje próby ciąganie naszej uwagi.

164 165
W racając do przykładu rozmowy jako czynności, która posłu­ drych rodziców m ają większe szanse .uczenia się postępować w
żyła tu do uw ydatnienia zm iennej w artości osobotwórczej tej pod- sposób m ądry. Uczą się od nich refleksyjności, rozwagi, scep­
stawowej farmy naszych codziennych interakcji z ludźmi, wypa­ tycyzm u, um iejętności dyskutow ania, znajomości życia. Przew a­
da powiedzieć, co następuje. N iekiedy rzeczą godną uwagi, i to ga doświadczenia życiowego rodziców nad dziećmi rzędu 25—40
w interesie zarówno dzieci, jak i dorosłych, jest nadaw anie roz­ lat stw arza okazję do cennej w ym iany doświadczeń w każdej
mowie treści i form y m niej banalnej. Ale nie zawsze jest to rodzinie. Jednak w ym iana ta byw a zwykle bardziej ograniczo­
możliwe lub celowe, i w tedy w yjściem może być ucieczka od na i m niej skuteczna, niż jest to teoretycznie możliwe. Rodzi­
przesady w oddaw aniu się tej form ie aktywności. Zachętą jest ce skarżą się, że dzieci lekcew ażą ich rady i postępują lekko­
tu postępowanie w taki w łaśnie sposób ludzi nie byle jakich. myślnie. Dzieci z kolei narzekają na nadm iar natrętnych i apo­
W ładysław Tatarkiew icz w ypowiada w sw ych Zapiskach do auto­ dyktycznych pouczeń i zakazów. „Dzieci zaczynają od tego
biografii opinię, że „długie rozmowy przy stole czy lam pie są powiada O skar W ilde — że kochają swoich rodziców. Po pew ­
najczęściej pow tarzaniem rzeczy stokrotnie już mówionych. nym czasie sądzą ich. Rzadko kiedy im w ybaczają” (Wilde 1974,
W bliskim gronie najchętniej pow iem to, czego inni z tego grona s. 31). P raw dziw y form at rodziców ujaw nia się najlepiej w ich
jeszcze nie wiedzą, niech i inni to zrobią, a potem — w racajm y codziennych stosunkach z dziećmi i innym i domownikami. Do­
do swojej pracy, książki, myśli. póki można było w ierzyć w trad y cy jn y paradygm at, że rodzice
Zdaję sobie sprawę, że upodobania moje bynajm niej nie są — jako ludzie dorośli — są już ostatecznie uform ow ani i ska­
tylko moimi, spotykałem je u nieporów nanie znakom itszych lu ­ zani na bycie, jakim i są, „w ybaczenie” było łatw e. Dziś powo­
dzi. We w spom nieniach żony Tomasza M anna w yczytałem , że ływ anie si§ przez rodziców na błędy i w ady w łasnych w ycho­
wielki powieściopisarz w niektórych rzeczach reagow ał podobnie wawców jest już tylko m izerną wymówką.
do mnie. Mianowicie nie lubił pow ażnych i głębokich rozmów. Powody ograniczeń w obiegu doświadczeń m iędzy pokolenia­
Ja również wolę lżejsze rozmowy, a głębokie m yśli łatw iej mi istot najbardziej sobie bliskich są następujące:
znajduję w książkach niż w przygodnych w ym ianach zdań” 1. W związku z szybkim i przem ianam i społecznymi część
(Tatarkiewiczowie 1979, s. 160). doświadczeń rodziców jest dla dzieci nieużyteczna. W społeczeń­
Czytelnik może w tym m iejscu zapytać: Czemu m iałoby słu ­ stw ach o dynam icznym rozw oju gospodarczym i społecznym
żyć zastanaw ianie się nad poruszaną tu problem atyką? Co dzieci m ają ponadto wyższe w ym agania wobec życia niż ich ro­
oprócz frustracji może dać analiza osobotwórczej w artości co­ dzice, zm ienia się też w pew nych granicach ich system w arto­
dzienności człowiekowi, k tó ry żadnych zadań rozwojowych ani ści.
tw órczych sobie nie staw ia? A naliza taka może służyć zarów ­ 2. W w yniku zm ian w arunków życia, a także unikalności, nie­
no samozapozmaniu, jak i korzystnej m odyfikacji części tego, co pow tarzalności zadań biograficznych, podaw anie przez rodziców
robim y i będziemy robić w przyszłości. Szczególnie rozległe do naśladow ania w łasnych przykładów z przeszłości i „niezawo­
pole dla takich m odyfikacji ukazuje tem atyka następnego pod­ dnych” recept postępow ania nie jest najlepszym sposobem for­
rozdziału. mow ania kom petencji biograficznej dzieci. A ten w łaśnie sposób,
nie zaś dyskusje o w alorach heurystycznych, jest często w p ra­
ktyce główną form ą przekazyw ania doświadczeń. W efekcie ar-
Rola rodziców w rozwoju kompetencji biograficznej dzieci cykrytyczni m łodzieńcy zanudzani są bezkrytycznym i opowie­
ściami, zaczynającym i się sakram entalnie: Ja w tw oim wie­
Była już wyżej mowa o dram atycznym aspekcie osiągania ku... Czy w ypada więc dziwić się niechęci dorastających dzieci
największej mądrości w wieku, gdy robienie z niej użytku sta­ do słuchania dobrych rad, i łatwości, z jaką p rzy tak u ją one opi­
je się coraz bardziej ograniczone. Ten „dram at indyw idualny” niom o regresie um ysłow ym „w apniaków ” ?
może jednak znajdować owocne rozwiązanie w skali międzypo­ 3. Rodzice byw ają w swych radach stronniczy w sposób dla
koleniowej. starszych dzieci oczywisty: zalecając to a to jako w yraz praw ­
Udział rodziców w rozwoju lub ham ow aniu kom petencji bio­ dziwej mądrości, forsują w łasne upodobania, plany, ideały, w ła­
graficznej dzieci jest nieunikniony; nie zawiesza go naw et pro­ sną koncepcję interesu dziecka.
gram ow a obojętność rodziców wobec tych spraw. Dzieci na­ 4. Rodzice m ają zwykle zaham ow ania w przekazyw aniu nie­
śladują znaczące, bliskie im osoby dorosłe i dlatego m ając m ą­ których istotnych doświadczeń z powodu w stydu i obaw o w ła­
166
167
sny prestiż. Są to doświadczenia dotyczące takich niepowodzeń rady, opinii, z dyskusji. K olejne „S” to samodzielne ustosunko­
i błędów, które w ydają się żenujące i godne w ym azania z pa­ w anie się do fazy Z i ew entualna m odyfikacja poprzedniego
mięci. Dlatego właśnie ojcowie wolą prawić dorastającym dzie­ rozwiązania. S trategia ta dotyczy głównie problem ów otw artych,
ciom m orały i opowiadać w kółko o w łasnych przew agach, niż m ających wiele potencjalnych rozwiązań, i może obejmować do-
uczyć unikania błędów na analizie pouczających przypadków w oiną liczbę kolejnych faz w różnych układach (np. S-S-Z-S),
własnych. stosownie do sytuacji i potrzeb. Jej w alory to:
W ydaje się, że część w skazanych w punktach 2—4 przeszkód 1. Intensyw ne pobudzanie samodzielności dziecka. Zważmy,
w przekazyw aniu dzieciom doświadczeń w łasnych w ynika z te ­ że gdy rodzice zaczynają trad y cy jn ie od podania własnego pro­
go, że rodzice sami nie rozw ijają się dostatecznie w raz z rozwo­ jektu, zyskują w praw dzie — jak sądzą — czas i możliwość ła ­
jem dzieci i w pew nym sensie za tym rozwojem nie nadążają. twego narzucenia swych preferencji, lecz czy nie jest to n a dłu­
Świadczy o tym kontynuacja m aniery postępow ania dostosowa­ gą, biograficzną m etę zysk nad w yraz w ątpliw y?
nej do poziomu małego, nierozgarniętego dziecka także wówczasi, 2. Uczenie samodzielnego poszukiw ania cudzych rad i robie­
gdy wczorajsze dziecko staje się niepostrzeżenie bystrym i żą­ nie z nich użytku. K lęska wychowawcza rodziców apodyktycz­
nych polega zw ykle na tym , że chcąc, by dziecko słuchało ich
dnym samodzielności nastolatkiem . M aniera traktow ania dzieci
jako m niej dojrzałych, niż są w istocie, obniża ich m otyw ację do rad, uczą unikania ich, ponieważ m ają one zw ykle form ę peroro­
w ysłuchiw ania rodziców, a niedostrzeganie tego błędu źle św iad­ w ania ex cathedra. Czy m ędrcem nie jest raczej ten, do kogo
czy o kom petencji biograficznej tych ostatnich. Słabość tę w yka­ przychodzi się po rady? I ten, czyje dziecko nabrało przekona­
zują najczęściej rodzice z nadm ierną potrzebą dominacji. U lega­ nia, że radzić się go napraw dę w arto?
P arty cy p acy jn y styl kierow ania rodziną sprzyja też zrozu­
jąc tej potrzebie i przesadzając z narzucaniem w łasnej woli, h a ­
m ieniu przez w szystkich jej członków, że przezorna ostrożność
m ują oni rozwój m yślenia dzieci o kierow aniu życiem, ponieważ rodziców i zuchw ały pęd dzieci do samodzielności nie są sprze­
— o czym nie wiedzą i za co się obrażają, gdy im to wskazać —
cznościami, których rozw iązania należy szukać w przyznaniu ra ­
zm ierzają do przedłużania zależności dzieci od siebie. T rad y cy j­
cji jednej ze stron i odmówieniu jej stronie drugiej. Tu także
ny ojciec-patriarcha, uznaiacy Siwe niezaprzeczalne praw o do
m a szanse zaakceptow anie przez w szystkich takiej heurystyki,
podporządkowania sobie całej rodziny, wobec „rebelii” dojrzałe­ która w brew „n atu raln y m tendencjom ” i „m echanizm om obron­
go lub dojrzewającego dziecka stosuje niezm iennie dobrze znane n y m ” każe osobie podejm ującej decyzję szukać w dyskusji z in­
sposoby: ponawia rozkazy. groźbv i kary, złorzeczy... Cierpi z te ­
nym i nie tyle poparcia dla rozwiązania, które od początku w yda­
go powodu, lecz nie wyobraża sobie, by mógł zmienić swe zasa­ je się jej najlepsze, ile ujaw nienia się przeciw staw nych opinii.
dy, a tym bardziej osobowość.
Albowiem to w łaśnie, a nie dążenie do „postaw ienia na swoim”
Tak więc przeszkodą we w spółpracy rodziców i dzieci nad ich zapew nia najgruntow niejsze zbadanie i przem yślenie sprawy.
rozwojem w kierunku samodzielności i nabyw ania dzięki niej Sztuka ta, propagow ana przez P. D ruckera (1969), niełatw o tra ­
mądrości byw a odwieczny model spraw ow ania władzy. U tru ­ fia naw et do ludzi tak doświadczonych jak dyrektorzy. Istnieje
dnia on godzenie interesów starszego pokolenia i żądnej eks­ tu więc wdzięczne pole dla rozw oju intelektualnego i społeczne­
pansji młodości. Zapewne najlepsze w arunki dla przekazyw ania go ludzi dorosłych w imię rozwoju w łasnych dzieci i wartości,
dzieciom w łasnych doświadczeń i m ądrości stw arza taki model w ykraczających daleko poza ry tu a ł złowróżbnie stereotypow ej
kierow ania rodziną, k tóry zakłada udział w tym kierow aniu codzienności,
w szystkich jej członków, łącznie z dziećmi. Jest on bow iem dla
wszystkich jego uczestników szkołą zarówno rozw iązyw ania pro­
blemów, jak i przyjaźni, ułatw iającej w ym ianę opinii, szukanie
rady. U łatwia on uczenie się zarówno udzielania bezstronnych
porad, jak i zabieganie o nie w soosób sprzyjający m yśleniu co­
raz^ bardziej samodzielnemu. M yślenie takie rozw ija się korzy­
stnie dzięki praktykow aniu strategii nazw anej przeze mnie stra ­
tegią S-Z-S (Pietrasiński 1983). „S” oznacza tu fazę samodziel­
nego rozwiązywania (przykład: dziecko planuje w eekend albo
wakacje). „Z” to faza zapożyczania, korzystania z cudzej wiedzy,

168
4. Porzucenie w w ieku 35 lat pracy w banku i całkow ite po­
święcenie się m alarstw u (P erruchot 1976).
Z p u n k tu w idzenia psychologii rozwoju dorosłych zasługuje
tu na uwagę, że Gauguin, syn dziennikarza, wcześnie osierocony
13. Strategie rozwoju przez działanie przez ojca, znalazł swe powołanie w drugiej połowie życia, w
w ieku, gdy Rafael (1483— 1520) stw orzył już swe wiekopomne
Zmiany w makrostrukturze aktywności dzieła i miał przed sobą jeszcze tylko dwa lata życia. Rafael był
synem m alarza, choć — jak pisze V asari (1979) — „niezbyt świe­
Powtórzm y: rozwój dorosłych, w odróżnieniu od ich regresu
związanego ze starzeniem się, nie jest koniecznością, lecz szansą tnego”, lecz term inow ał u sławnego P erugina i w wieku, w któ­
ry m G auguin w stępow ał do m arynarki, a niektórzy współcześni
do zdyskontowania. Szansę tę w ykorzystują najpełniej ci, któ­
m łodzieńcy dopiero planują studia w akadem ii sztuk pięknych,
rych aktywność z takich czy innych przyczyn odbiega od wsizech-
był już biegły w swej sztuce. A jednak G auguin zdołał wpisać
obejm ującej i kom fortowej skądinąd pow tarzalności. Rozważmy
się w poczet m alarzy najw ybitniejszych i najbardziej oryginal­
przypadek, w którym zachowanie osoby w średnim w ieku m a od
jakiegoś czasu nikłe dodatnie efekty osobotwórcze. Ja k dochodzi nych w dziejach.
Zm iany m a k ro stru k tu ry aktyw ności byw ają wymuszone przez
tu do ew entualnej intensyfikacji rozwoju? Dostępne są n astęp u ­
jące możliwości oraz ich kombinacje: okoliczności lub są w ynikiem naszych w łasnych decyzji. Świa­
a. Zm iany m ak ro stru k tu ry aktywności (czynności), dome w prow adzanie tych zmian przez osobę dorosłą jest zwy­
b. Zm iany w zakresie m ik ro stru k tu ry czynności. kle podporządkow ane kierow aniu życiem, nie zaś rozwojem. Roz­
wój bowiem —. jak była już o tym mowa — m a charakter ubo­
Przez m akrostru k tu rę aktyw ności rozum iem rep ertu ar czyn­
czny, poza rzadkim i raczej przypadkam i ludzi, którzy realizują
ności danej osoby w danym odcinku czasu (w ciągu tygodnia,
pewien ideał w łasnej osoby jako cel autoteliczny. Dla uniknię­
miesiąca, lat). Na rep ertu ar ten składają się zwykle w znacznej
cia nieporozum ień w yjaśnijm y to dokładniej.-
m ierze czynności pow tarzalne w rytm ie codziennym (praca), ty ­
Co pow iem y o m łodym człowieku, k tó ry przez 6 godzin dzien­
godniowym (niektóre form y rekreacji) lub innym , nieraz także
nie pracuje nad popraw ą swych w yników w pływ aniu lub w
bez rutynow ego porządku, jak np. w przypadku nieregularnych
spotkań tow arzyskich, w izyt w m uzeach i galeriach etc. Zm iany grze na fortepianie? W obu przypadkach wchodzi tu w grę kon­
m ak rostruktury mogą być jakościowe i ilościowe, tu zajm iem y centracja aktyw ności na czynnościach osobotwórczych, na roz­
w oju talentu. Zważm y jednak, że koncentracja ta wiąże się z
się głównie pierw szym i z nich. Mogą one mieć różną skalę.
pew ną w izją sukcesów sportow ych lub artystycznych, z wizją
O zmianie stosunkowo niewielkiej powiemy, gdy ojciec zacznie
k ariery oferow anej ludziom w ybitnie uzdolnionym przez otocze­
od czasu do czasu pomagać dziecku w odrabianiu lekcji lub żo­
nie w pracach domowych. Zm ianą średnią będzie ograniczenie nie. Bez zapotrzebow ania społeczeństwa na widowiska sportowe
lektur i rozmów z bliskim i w w yniku kupna i codziennej eksplo­ zapew ne n ik t nie poświęcałby odpowiednim ćwiczeniom więcej
atacji telewizora. Zm ianą analogiczną co do wielkości, lecz od­ czasu, niż to jest potrzebne dla zdrow ia i przyjem ności. Sporto­
wiec wyczynow y rozw ija usilnie swój talent, lecz jego cele nad­
m ienną w skutkach osobotwórczych, byłoby zapisanie się na kurs
rzędne ujm ow ane są nie w języku rozwoju, lecz w języku sukce­
jogi lub na uniw ersytet dla rodziców. A oto przykład kolejnych
sów w ryw alizacji z podobnym i sobie w imię różnorakich korzy­
zm ian m ak ro stru k tu ry na dużą skalę, zaczerpnięty z biografii ści życiowych.
P. G auguina (1848— 1903):
1. W stąpienie przez 17-letniego G auguina — zgodnie z jego W przypadku „szarego człowieka”, nie uczestniczącego w w y­
młodzieńczymi m arzeniam i — do m arynarki. ścigu talentów , korzyść w ynikająca ze zm iany m ak ro stru k tu ry
2. Porzucenie po 5 latach m ary n ark i w następstw ie całkowi­ aktywności i towarzyszącego tym zm ianom rozw oju może pole­
tego rozczarowania i podjęcie (dzięki staraniom i protekcji opie­ gać np. na popraw ie jakości życia, zm niejszeniu jego monotonii
kuna) pracy urzędnika bankowego w Paryżu. itp.
3. Rozpoczęcie w wieku 26 lat am atorskiego m alow ania obra­ Zmiany mikrostruktury
zów pod w pływ em kręgu przyjaciół rozm iłow anych w sztuce
(w tym m iernego m alarza-entuzjasty Schuffeneckera i bankiera Zm iany m ik ro stru k tu ry aktyw ności nie w ym agają w prowadza­
Arosa, wielbiciela i kolekcjonera dzieł sztuki). nia lub rugow ania określonych czynności i mogą zachodzić w ra ­

170 171
mach danej m ak rostruktury. Polegają one na ty m , że jed n a lub sób postrzegać i oceniać rzeczywistość. „ 2 Wszystkich rżśczy —
więcej spośród dotychczasowych czynności zaczyna przebiegać pow iada E piktet — jedne są od nas zależne, drugie zaś niezależ­
inaczej. Przykłady: Matka uważniej słucha tego, co mówi do niej ne. Zależne są od nas: sądy, popędy, pragnienia, odrazy i jednym
dziecko. Rekonw alescent dostrzega nowe w ym iary banalnych słowem to wszystko, co jest naszym dziełem. Niezależne nato­
zdarzeń, do których przyw ykł. Im petyk zaczyna dostrzegać i an­ m iast są od nas: ciało, mienie, sława, godności [...] to wszystko,
tycypować ujem ne skutki swych reakcji. co nie je st naszym dziełem ” (E piktet 1961, s. 456). Rezygnując
Porów nując zm iany w skali m ikro i m akro dostrzegam y, że z dóbr drugiego rodzaju i koncentrując się na życiu w ew nętrz­
w obu w ypadkach uruchom iony zostaje proces uczenia się no­ nym , na dobrach duchowych, E piktet-niew olnik zyskał znaczny
wych zachowań lub w yzbyw anie się starych. P rzy zm ianach m a­ stopień wolności, albo — używ ając języka K ohna i Schoolera —
kro bodźcem dla uczenia się są nowe sytuacje. Zm iany m ikro na­ sam osterowności. Gdy w łaściciel E pikteta zapytał go, czy chciał-,
tom iast mogą zachodzić w ram ach tych sam ych sytuacji i zadań by zostać wyzwolony, ten ze zdziwieniem odparł, że czuje się wolny.
dzięki wzrostowi standardów w ykonania itp. Rozwój współczesnych ludzi dorosłych, polegający n a zm ia­
Mechanizm zm iany m ik rostruktury, dobrze znany psychotera­ nie stosunku do różnych zjaw isk i osób, n a przyw iązyw aniu
peutom , polega m in . na przyw róceniu zredukow anej stru k tu rze m niejszej wagi do zm iennych i pow ierzchownych opinii innych
jakiejś rutynow ej czynności iej fazy p rep aracy jn ej i kontrolnej. ludzi w ocenianiu swych działań itp., można uznać za zm iany
W yjaśnijm y to na przykładzie stosunku rodziców do dziecka. w obrębie m ik ro stru k tu ry zachowania. Są to niekiedy zm iany
Gdy dziecko zachowało się niegrzecznie, faza prep aracy jn a re ­ niezm iernie ważne dla regulacji zachowania, zm iany osobowo­
akcji osoby dorosłej polega na zrozum ieniu (rozpoznaniu) danej ściowe o istotnych konsekw encjach, któ ry m i zajm iem y się ni­
sytuacji i na wyborze stosownej reakcji, faza kontrolna zaś — żej. Psychoterapeuci i organizatorzy ta k popularnych współ­
na odpowiedzeniu sobie na pytania, czy reakcja ta była zgodna cześnie ,,treningów interpersonalnych” itp. przedsięwzięć za­
z zam ierzonym przebiegiem i skuteczna. Z czasem, gdy dziecko w dzięczają swe sukcesy w łaśnie w spom aganiu dorosłych we
często zachowuje się niegrzecznie, m atka czy ojciec zaczyna po­ w prow adzaniu subtelnych zmian w m ikrostrukturze postrzega­
w tarzać pew ne stereotypow e reakcje (np. grozi, że za karę dzie­ nia oraz oceniania siebie i innych ludzi. /
cko zostanie pozbawione tego a teqo). Dziecko, istota inteligen­
tna, szybko przekonuje się, że owe pogróżki to puste gadanie,
i dalej robi to, na co ma ochotę. Gdy m atk a zam iast reagować Zwiqzki między zm ianam i makro- i mikrostruktury aktywności
autom atycznie poprzedzi swą koleiną reakcję nam ysłem , może
np. stwierdzić, że dziecko poznało się na jei pedagogice, i — je­ Gdy zm iany w omówionych w yżej sferach zachodzą nie w w y­
śli jest rów nie inteligentna — uzna, że m ały człowiek eksplora­ niku splotu niekontrolow anych okoliczności, lecz z w yboru je ­
tor ma praw o do brudzenia u branka i psucia zabawek bez n ara­ dnostki, m ów im y o strategii zmian.
żania się na gniew ludzi dużych i silnych. W przykładzie tvm Planow anie zm ian w skali m akro często uw ażane jest przez
zm iana m ik ro stru k tu ry czynności ma w yraźne w alory osobo- dorosłych za bardziej atrakcyjny lub w ręcz jedyny rodzaj zm ian
twórcze. K iedy indziej znów są to w alory hedonistyczne. Kto mogących spełnić ich m arzenia. Już samo fantazjow anie na te ­
nauczył się oglądać obrazy — patrząc na nie widzi i przeżyw a m at w ielkich przeobrażeń jest atrakcyjne. Zm iany m akro w po­
więcej niż przedtem . Przez analogię do tego przykładu należy rów naniu ze zm ianam i w zakresie m ik ro stru k tu ry obiecują w ię­
docenić wysiłek żon zw iązany z uczeniem mężów, by dostrzegali ksze korzyści i są w ydatniej w spierane przez znane w naszym
ich starania o estetykę stroju, domu, potraw , b y „m ieli oczy do społeczeństwie w zory karier, sukcesów, stylów życia. A le w ym a­
patrzenia”... g ają też zwykle spełnienia się pew nych w niew ielkim stopniu
Niedościgłym m istrzem w osiąganiu rozw oju duchowego i za­ przez podm iot kontrolow anych w arunków zew nętrznych. N ato­
dowolenia z życia w łaśnie za spraw ą zmian zaliczanych tu do m iast strateg ia oparta na zm ianach m ik ro stru k tu ry czynności
m ik rostruktury czynności był Epiktet. Będąc niewolnikiem , nie m niej zależy od ograniczeń zew nętrznych, więcej zaś od czyn­
mógł on zmierzać do takich celów zew nętrznych, jak m ajątek, ników w ew nętrznych.
sława, zaszczyty, narzucających zmianę m a k ro stru k tu ry zacho­ Zdaniem K . Obuchowskiego (1985) najw ażniejszym w aru n ­
w ania. Ale przyłączywszy się do filozofii stoickiej i staw szy się kiem rozw oju człowieka dorosłego jest podjęcie w ażnych i tr u ­
jednym z w ybitnych-jej przedstawicieli, nauczył się w now y spo­ dnych zadań długofalow ych o w artości ponadosobistej. Zadania

172 173
te odpowiednio m odyfikują i organizują m ak ro stru k tu rę czynno­ zm ian MAKRO) w celu ułatw ienia zm ian MIKRO lub harm oni­
ści w p rzy jęty m tu rozum ieniu i spraw iają, że człowiek, zmu­ zacji obu strateg ii (specjalne szkolenia, analizy).
szony dorastać do nowych zadań, podlega rozwojowi. Stanowisko Rozważmy to n a przykładzie. W stąpienie w związek m ałżeński
to w ydaje się słuszne. W ypada wszakże zauważyć, iż „dorasta­ lub objęcie stanow iska kierowniczego oznacza istotną zm ianę
nie” do zadań rzeczowych, zew nętrznych nie m usi pociągać za m a k ro stru k tu ry czynności. Zm iana ta staw ia przed jednostką
sobą rozwoju w sferach nie podporządkow anych im bezpośre­ zadania rozwojowe, z których jedne są oczywiste i często p ra­
dnio, a więc nie uw alnia np. osób nadm iernie jednostronnych od ktykow ane, inne zaś pozostają ,,w strefie cienia”. Do pierw szych
ich jednostronności (spraw iają to tylko niektóre zadania zew nę­ należy zapoznanie się z pew nym i zasobam i inform acji, do d ru ­
trzne). Co więcej, nie zawsze je st tak, że tru d n e zadanie zew nę­ gich — konfrontacja now ej sytuacji danej osoby z jej indyw i­
trzne zapew nia odpowiedni rozwój tej sfery osobowości, której dualnością, m niej lub bardziej dostosowaną do nowej sytuacji.
stan ak tu aln y w yraźnie szkodzi efektyw nem u spełnianiu tego T. H arris (1987) tw ierdzi, że niewiele osób w ynosi z dzieciństw a
w łaśnie zadania. Na przykład kierow anie zespołem ludzi może w p ełn i korzystny ty p nasłaiwienia wobec ludzi i siebie i m a w
cierpieć na tym , iż d an y kierow nik m a osobowość nadm iernie zw iązku z ty m przed sobą istotne zadanie rozwojowe w tej dzie­
autorytatyw ną, i aw ans na nowe stanow isko jeszcze um acnia te dzinie. Pozostaje ono wszakże — dodajm y — poza rep ertu arem
jego dyktatorskie m aniery ze szkodą dla tw orzenia k lim atu tw ó r­ zadań powszechnie dostrzeganych i akceptow anych. Rozważmy
czej w spółpracy. H istoria zna wiele przypadków zatrzym ania się to zadanie bliżej dla zilustrow ania zapotrzebow ania człowieka
w rozw oju po awansie. Psychologowie w skazują, że niekiedy n a­ dorosłego n a specjalne czynności osobotwórcze, podejm ow ane
stępuje tu błędny tran sfer w praw y: osoba aw ansow ana stosuje bądź samodzielnie, bądź pod kierunkiem specjalistów .
w nowych w arunkach m etody, które poprzednio przyniosły jej N aw iązując do fundam entalnego dla funkcjonow ania osobo­
sukces, lecz teraz, w now ej sytuacji, zawodzą. N ie każdy p o tra ­ wości problem u relacji „ja — in n i ludzie”, H arris, w yznawca
fi to w porę zauważyć i w ejść w now ą fazę korzystnych p rze­ i popularyzator „analizy tran sak c y jn ej” E. B erne’a (1961), opi­
m ian w ew nętrznych. su je 4 podstaw ow e nastaw ienia (które nazyw a też „pozycjam i
A nalizując przypadki tego rodzaju można stw ierdzić, że czyn­ życiowym i”), form ujące się w dzieciństw ie i ¿Wywierające w pływ
nikiem ham ującym dalszy potencjalny rozwój jednostki może n a zachowanie się dorosłych:
być to, iź zm ianom m a k ro stru k tu ry czynności (now ym zadaniom) 1. JA N IE JESTEM OK 1 — WY (TY) JESTEŚCIE OK
nie to w a rzyszą tak ie zm iany uzupełniające w skali m ikrostruk­ 2. J A N IE JESTEM OK — WY (TY) N IE JESTEŚC IE OK
tu ry łub w poątaci dodatkow ych, w spom agających czynności oso- 3. JA JESTEM OK — WY (TY) NIE JESTEŚC IE OK
botwórczyeh (kw alifikujących się do skali m akro), k tó re są w 4. JA JESTEM OK — WY (TY) JESTEŚCIE OK
danej sytuacji niezbędne. Pierw sze trz y z ty c h nastaw ień pow stają m niej lub bardziej
W ydaje się, że w w ielu w ypadkach obie w yróżnione strategie: spontanicznie i nie są właściw ym rozw iązaniem podstawowego
stra te g ia zm ian m a k ro stru k tu ry i s tra te g ia zm ian m ik ro s tru k tu ­
problem u ja — in n i ludzie. Pozycja n r 1 je st zdaniem H arrisa
r y w zajem nie się uzupełniają i w sp ierają. Z apoczątkow anie j we wczesnym dzieciństw ie powszechna. W idzimy tu w yraźną
zmian na poziom ie m ikro (np. w iększe zain tereso w an ie się b łę ­ analogię do „kom pleksu niższości” — opisanego przez A. A dlera
dam i w pracy) m oże doprowadzić do podjęcia k o lejn y c h zm ian (1986) — trapiącego dzieci w obliczu górującego nad nim i pod
m ik ro s tru k tu ry (praca b a rd z iej uw ażna, w oln iejsza itp.), a n a ­ ; każdym względem otoczenia. Dorosły z tak ą postaw ą robi nie-
stępnie, wobec niezadow alającej p opraw y, do zainicjow ania śraz wiele, by zasługiw ać sobie na uznanie i pochw ały innych
zm ian w skali m akro (specjalne stu d iu m błędów , p ro jek to w an ie ludzi. W ten sposób m arn u je czasem ż y c i e w im ię iluzorycznych
nowych sposobów postępow ania itp.). w artości dlatego tylko, że nie wyzwolił się z postaw y em ocjonal­
Tak więc strateg ia M IKRO może znajdow ać k o n ty n u a c ję . w nej wobec siebie wyuczonej na progu życia. Właściwe rozwiąza­
strategii MAKRO. I odw rotnie. Istn ieje te d y problem harm oni­ nie, a więc optym alny w danym w ypadku rozwój, polega na
zacji obu tych strategii. Pokonyw anie dysharm onii w posługiw a­ obraniu nastaw ienia czwartego: J a jestem OK — w y jesteście
niu się strateg ią MAKRO i MIKRO uw ażam za jeden z w aru n ­
ków intensyfikacji rozw oju dorosłych. Dalsza optym alizacja po­ i i OK — od angielskiego „okey” („tak”, „dobrze”, „wszystko w porząd­
legałaby tu na sięganiu do dodatkow ych, specjalnych czynności ku”), które tu znaczy „jestem dobry" („jesteście dobrzy”)’ „jestem w po­
osobotwórczych (a więc w prow adzaniu now ych czynności, czyli rządku”, liższości”. „zasługują na uznanie jako ludzka istota, nie mam poczucia

174
175
OK. To jednak nastawienie powstaje żdantem Harrisa najrźsi-*
dziej i tylko w w yniku świadom ej pracy jednostki nad sobą
w późniejszym okresie życia. Pisze on: „Szczęśliwe są te dzieci, odpow iedniej pom ocy (n a ogól u n a s tru d n o dostępnej) i anga­
którym umożliwia się we wczesnym dzieciństw ie n abranie prze­ żow ania się w k o rz y sta n ie z niej, zan im sta n ie się to — b y ć
konania, że są OK, w ielokrotnie stw arzając im sytuacje, W któ­ jem ? w przyszłości — pow szechnym i n iew sty d liw y m zwycza­
m oże
rych mogą wypróbować, dla sam ych siebie, sw oją w łasną w ar­
tość i w artość innych. Na nieszczęście n ajbardziej powszechną
postawą, reprezentow aną zarówno przez «szczęśliwych», jak
i «nieszczęśliwych» ludzi, je st postaw a JA NIE JESTEM O K —

WY JESTEŚCIE OK, a najczęściej stosow anym sposobem radze­
nia sobie w tej sytuacji je st odgryw anie g ier”. Dlatego przed
większością ludzi stoi — przynajm niej potencjalnie — zadanie W k o le jn y c h ro zd ziałach zajm o w aliśm y się m ożliw ościam i
polegające na w ypracow aniu nastaw ienia „ja jestem OK — w y i w a ru n k a m i ro zw o ju ludzi dorosłych. K siążk a ta d a je p ew ne
jesteście O K ”. W ym aga to wyzbycia się poczucia „nie jestem pojęcie o szybkim p rzyroście w iedzy o w a lo ra c h a u to k re ac y j-
OK ”. Pierwszym , nieodzownym tego w arunkiem jest „dokopa­ n y c h i p rze m aw ia za tezą, że re z e rw y rozw ojow e dorosłych s ą
nie się do wczesnodziecięcych problem ów leżących u podstaw w iększe niż się tra d y c y jn ie sądzi. A sięganie do ty c h re z e rw
trzech pierWszych pozycji życiowych i spraw dzenie, ja k nasze w cale n ie o b lig u je do p rzedsięw zięć ta k zniechęcających, ja k
obecne codzienne zachowania wciąż na nowo u trw ala ją te po­ cierp
do iętn icze
egzam inów „kkoształcen
m i s y j n yie
c h .w o li” lu b sposobienie się po nocach
staw y” (H arris 1987, s. 67, 69).
Dla n iektórych osób ważne i znacznie trudniejsze zadanie może In te n sy fik a c ja ro zw o ju człow ieka dorosłego p rze z codzienną
polegać na czymś zupełnie innym niż w yzbyw anie się poczucia p ra k ty k ę w y m ag a odzyskania dziecięcej o tw a rto śc i u m y słu i n a ­
niższości: na rozw oju poczucia wspólnoty, uw alnianiu się od b ycia so k ra te jsk ie j p o staw y w ą tp ie n ia w niepodw ażalność w ie lu
egoistycznych roszczeń i niezdolności do obdarzania innych. Do­ n aszy ch dotychczasow ych prześw iadczeń, osiągnięć, przyzw ycza­
tyczy to jednostek, k tó re wyniosły z dzieciństw a postaw ę wska­ jeń . W ym aga też u w o lnienia się od n a z b y t przyziem nego u ty li-
zaną w punkcie 3, k tó ra byw a zarówno owocem wychowania tary z m u . D orośli d o p raw d y niew iele m a ją zazw yczaj do zrobie­
pozbawionego klim atu bezw arunkow ej i niezaw odnej miłości, jak n ia rzeczy ró w n ie p ra k ty c z n y c h ja k w zm ożenie d z ia łań d la roz­
i — zdaniem A dlera (1986) — efektem miłości rozpieszczającej, w o ju w ła sn ej zdolności do dalszej n a u k i' w szkole życia. Czy
form ującej jednostki utalentow ane w unieszczęśliwianiu innych działan ia ta k ie nie m o g ą w ciągać b ard ziej niż k o lejn e seanse
i nieraz skłonne do popadania w fatalne nałogi i dewiacje. zab ijan ia czasu n a d z ie siątk i z n a n y c h dziś sposobów ? I czy w ie­
Przykłady powyższe w skazują na „u k ry te” zazwyczaj przed le p o tra fim y w skazać ta k ic h p ro b lem ó w p rak ty c zn y c h , których
samoświadomością zadania rozwojowe, k tó re można zaliczyć do ro zw iązyw
drodze ania n ierozw
osobistego m ogłyby
oju? w sp ie ra ć nasze kolejn e k ro k i n a
„zaległych”. Zadania tego rodzaju czekają nieraz darem nie na
swą kolej w cieniu zadań prezentujących się tak sym patycznie
i pochlebnie, ja k „nadrobienie zaległych le k tu r” lub „większy
udział w życiu k u ltu raln y m ”. U kryte zadania rozwojowe nie za­
wsze rozw iązują się „sam e” w w yniku całkow itej koncentracji
na celach przedm iotow ych i codziennych in terakcjach z ludźmi.
Czy potrzebne dla ich rozw iązania specjalne czynności osobo-
twórcze (samoocena i autorefleksja, ew entualne lektury, udział
w odpowiednich zajęciach pomocniczych itp.) m ają być inicjow a­
ne i prowadzone głównie przez same zainteresow ane osoby do­
rosłe, czy też przez kom petentnych przedstaw icieli psychologii
stosowanej? Ta druga droga w ydaje się łatw iejsza, ale czy jest
w ystarczająca? Czy dorosły mało kom petentny w spraw ach włas­
nego rozwoju potrafi w pełni docenić potrzebę poszukiwania

176
2 Iio^ j człow ieka..
Bowlby J. (1969) A tta ch em en t and loss (Vol. 1). Attach em en t. New York,
Basic Books.
Bowlby J. (1973) A tta ch em en t and loss (Vol. 2). Separation a n x iety and
C Y TO W km LITERATURA anger. New York, Basic Books.
Bowlby J. (1980) A tta ch em en t and loss (Vol. 3). Sadness and depression.
New York, Basic Books.
Bowlby J. (1978) U wagi o kontekście h isto ry czn ym teorii przyw iązania.
W y p o w ie d ź druga. W ypoioiedź trzecia. W: Anzieu D., Bowlby J. i in.
Przywiązanie...
Braun-Galkowska M. (1985) Miłość a kty w n a. Psychologiczne u w a ru n k o w a ­
nia powodzenia w m ałżeń stw ie. Warszawa, PAX,
Adler A. (1986)
Alberowa Sens Ożycia.
Z. (1983) Warszawa,
sztuce J a p o n i i . PWN.
Warszawa, „Wiedza Powszechna”. Bromley D.B. (1974) The psychology of human ageing. Harmondsworth,
Anzieu D., Bowlby J. i in. (1978) Przywiązaniu. Ujęcie interdyscyplinarne. Penguin Books. (Polski przekład I wydania ukazał się w 1969 r. nakła­
dem PWN pt. Psychologia starzenia się).
Arystoteles
Warszawa,(1950)
PWN.R etoryka, ks. 2, rozdz. 12—17. W: Teofrast Charaktery. Bronfenbrenner U. (1979) The ecology of human developm en t. Cambridge,
Mass. Harvard University Press.
Bailyn Lotte PZWS.
Warszawa, (1977) In volvem ent and a c c o m o d a tio n in technical careers: Biihler Ch. (1933) Der m enschliche Lebenslauf als psychologisches Pro­
an inquiry into the relation to -work at m id-career. W: Van Maanen J. blem. Leipzig, Hirzel.
Biihler Ch., Massarik F. (1969) Lebenslauf und Lebensziele. Stuttgart, F i­
Baltes
(red.),P.,O rBaltes
g a n i z a tMargret
i o n a l c a r M.
e e r s (1980)
... Plasticity and
v a r ia b ilit y in psycho­ scher.
logical aging: M ethodological and theoretical issues. W: Gurski G.E. Cattell R.B. (1971) Abilities: Their structure, grow th, and action. Boston,
(red.) D eterm ining th e effects of aging on the central nervous system . Houghton.
Clayton Vivian P., Bir-en J.E. (1980) 'The dev elopm en t of wisdom, across
Baltes P.B.,
Berlin, Dittmann-Kohli Freya, Dixon R.A. (1984) N ew perspectives
Schering. the life-SpaT. .-1 r'.ii.V'M' li .. '■'/ .V, a:V:y:r: . ;■
on the developm ent of intelligence in adulthood; Toward a dual-process Brim O.G. (rfd.:
conception and a m odel of selective optim ization w ith c o m p e n s a t i o n . Academic Press.
W: Baltes P.B., Brim G., Jr. (red.) Life-span developm ent and behavior. Cohen S., Taylor L. (1970) E.-...- ■ . .■
resistance to e v e r y d a y life. London. AJej: l.-snt,/
Vol. 6,
Baltes New
P.B., York,R.Acedamic
Kliegl (1986) OnPress.
the dynam ics betw een growth and decline Cole S. (1979) Age and scientific performance. /Asr.erican Journal of So­
in the aging of intelligence and memory. W: Poeck K., Freud H.J., ciology, 84, 958—977.
Ganshirt H. (red.) Neurology. Heidelberg, Springer-Verlag. Collier P. Horovitz D. (1982) Rockefellerow ie. A m ery k a ń sk a dynastia.
Baltes P.B., Reese H.W., Lipsitt L.P. (1980) Life-span developm ental p sy ­ Warszawa, „Książka i Wiedza”.
Cooper K.H. (1968) Aerobics. New York, Bantam Books.
Baltes P.B.,Ann.
chology. ReeseRev. of Psychology,
H.W. 31, 65—110.
(1984) The life-span perspective in developm ental Cumming Elaine, Henry W.E. (1961) C row in g old. New York. Basic Books.
p sy ch o logy . W: Bernstein M.H., Lamb M.E. (red.) D e v e lo p m e n ta l psy­ Darwin C. (1877) A biographical sketch of an infant. Mind, Vol. 2.
chology. An a d v a n c e d textbook. Hilsdale, Erlbaum. Darwin K. (1960) Autobiografia i w y b ó r listów. Dzieła w y bran e, t. 8,
Baltes P.B., Willis S.L. (1982) Plasticity and enhancement of intellectual Warszawa, PWRiL.
functioning in old a g e . W: Craik F.I.M, Trehub E.E. (red.) Aging' and Datan Nancy (1980) Midas and other m id-life crises. W: Norman W.H.,
Scaramella T.J. (red.), Mid-life...
cognitive
Banilura A. processes. Newlearning
(1977) Social York, Plenum theory. Press.
Englewood Cliffs, Prentice Hali. Dąbrowska M. (1988) Dzienniki, t. 4. Warszawa, „Czytelnik”.
3 - * ! I.t;., V i n ■1'.v.':;; H e se a rc h on c h ild p sy c h o th e ra - Dąbrowski K. (1979) Dezintegracja p o zy ty w n a . Warszawa, PIW.
■< : • .......... - i.,.i U'traabook. of psychotherapy Dittmann-Kohli Freya, Baltes P.B. (1986) T o w a rd a ne o functionalist con­
■i N'-.-iv York, Wiley. ception of adult intellectual dev elopm en t: w isd o m as a prototypical case
. > <> . ‘’o.-rrn^nt. Norwood of intellectual growth. W: Alexander C., Langer E. (red.) Beyond for­
mal operations: A ltern a tiv e endpoints to hum an d evelopm en t, New
York, Oxford University Press.
Basieiho.“ M. C o g n ilite-firvztu ra i ,lv><<Hoiment and the conditions Drucker P. (1969) The effective executive. London, Heinemann Ltd.
Epiktet (1961) D iatryby. Kraków, PWN.
o f em ploym ent. Human Development 29. 1.01—112.
Berne E. (1961) Transactional anallysis in psychotherapy. New York, Grove Erikson E. (1968) Life cycle. International encyclopedia of the social
sciences. New York, Macmillan and Free Press.
Benedykt św, z Nursji (1983) Reguła. Tyniec. Naki. Opata Tynieckiego. Falicki Z. (1985) Psychoterapia społeczna. Warszawa. PZWL.
Press. Fenwick S. (1977) G etting it. T he psychology of est. Harmondsworth,
Beme E.
Birren J.E. (1987) W The
(1964) co grają luó.ziu?ofWarszawa,
psychology PWN. Cliffs, Prentice-Hall.
aging. Englewood Penguin Books.
Birrcn J.E., Renner V. Jayne (1.977) Research on the psychology of aging: Fowler W. (1967) Rola o d d ziaływ ań ze w n ę trz n y c h w uczeniu się w p ł y ­
P r i n c i p l e s a n d e x p e r i m e n t a t i o n . W: Birren J.E., Schaie K.W. (red.) w a ją c y m na ro zw ó j w e w c ze s n y m dzieciństw ie. „Psychologia Wycho­
Handbook of the psychology of aging. New York, Van Nostrand Rein­ wawcza”, nr 3, 4.
Franki V.E. (1978) Psychoterapia dla każdego. Warszawa, PAX.
Birren J.E., Schie K.W. (red.), (1984) Handbook of the psychology of
hold Company.
n* 179
aging. New York, Van Nostrand.
Franklin B. (1960) Ż y w o t w łasny. Warszawa, PIW. K adgev
a neloJp„ m M
enoss
t. NH.A. (1902)W iley.
ew Y ork, B irth to m a tu rity. A stu d y in psychological
Freud Z. (1975) L eonarda d a Vinci w spom nien ia z dzieciń stw a. W: Freud Z.
Poza zasadą przyjem ności. Warszawa, PWN. K a n fe r F .H ., G o ld ste in A .P. (red.), (1980) Helping people change. A text­
Freud Z. (1984) W s t ę p do psych oanalizy. Warszawa, PWN.
book of methods. N ew Y o rk , P e rg a m o n P re ss.
Fries J.F., Crapo Ł.M. (1981) V ita lity and aging. Im plications of th e r e c ta n ­ K eg
U anniv R. <1982)
e rsity T h e ev o lv in g self. C a m b rid g e, M assac h u setts, H a rv a rd
P re ss.
gular curve. San Francisco, Freeman.
Gambert S.R. (red.). (1987) H an dbook of geriatrics. N ew York, Plenum.
G liszczyńska X . (1983) Poczucie spraw stw a. W: Gliszczyńska X . (red.) K elly J.B . (1982) D ivorce: T h e ad u lt perspective. W : W olm an B. (red.)
Handbook...
C zło w ie k jako p o d m io t ż y c ia społecznego. W ro c ła w , Ossolineum.
Goldenson R.M. (1970) T h e en cyclopedia of hum an behavior. N ew York, K lieg l R., S m ith J., B a lte s P.B. (1986) T estin g -th e-lim its, expertise, and
Doubleday W.
and(1971)
Co. D zie ła zebrane. Par y i . Instvtut Literacki. m e m o r y in adu lth ood and old age. W : K lix F., H e g e n d o rf H. (red.)
Gombrowicz
Gould R, (1978) T r a n s f o r m a t i o n s : G ro w th and change in a d u lt life. New SHcien
uman ce Pmuebm o r ey rs.an d cogn itive capabilities. N o rth -H o lla n d : E lsev ier
lish
York.R.Simon
Gould (1980) and
S exSchuster.
u a l P roblem s: C hanges and Choices in M id-Life. W: K lo n o w icz S. (1977) Ż y ć m o ż n a dłużej. E io o lu cja p rzeciętn ego trw o n ią ży­
N orm an W.H., Scarmella T.J. (red.) Mid-life... ci ia a za”.
W ied p o s tę p sp o łeczn o -g o sp o d a rczy i n a u k o w y. W arsza w a , „K siążk a
Goulding Mary McClure, Gouldine R.L. (1979) Changing liv e s trou g h re-
decision therapy. New York, B nnner/M azel Publishers.
G rom ski W. (1983) W i e k ż y c ia oraz głębokość r e t r o s p e k t y w y i p ro s p e k to ­ K o b as S u s a n n e (1970) S tressfu l life even ts, perso n a lity and h e a lth ; an
w y c z a so w e j a spostrzegan ie siebie i spostrzegan ie in n y ch ludzi. W: in q u1,ir 1—11.
37, y into hardiness. J o u r n a l of P e rs o n a lity a n d S ocial P sychology,
Łukaszewski W. (red.) O sobow ość — orientacja te m p o ra ln a — u sto su n ­
k o w a n ie do zm ian. Wrocław, W ydawnictwa Uniwersytetu Wrocław­
K o co w sk i T , (1978) P o tr z e b y człowieka. K o n ce p cja sy stem o w a. W rocław ,
W y d a w n ic tw a P o lite c h n ik i W ro cław sk iej.
skiego. J P . (1978) N a tu ra inteligen cji człow ieka. Warszawa, PWN.
Guilford
Gutmann D.L. (1977) T h e cross-cultural persp ec tiv e: N otes to w a r d a c o m ­ K o h lb e rg L., L e v in e C., H o w er A. (1983) Moral stages: a c u r r e n t refor­
m u latio n and response to critics. B asel, K a rg e r.
p a ra tiv e psy ch ology of aging. W: Birren J.E., Schaie K.W. (red.) H a n d ­
K ości.
hn M W.L.,
a rszaSw
chao, oPW
le r NC.. (1986) Praca a osobowość. S tu d iu m współzależno­
book... D.Ł. (1980) T h e p o st-pare n tal pears: Clinical p ro b le m s and d e ­
Gutmann
v e lo p m e n ta l possibilities. W: Norman W.H., Searamella T.J. (red.) M id- K o n fu c ju sz (1976) Dialogi konfucjaHskie. W ro cław , O ssolineum .
K o ru siew ic z L. (1975) A b r a h a m Lincoln. W arsza w a, „W iedza Powszechna”.
-life... M.A. (1982) B r o n c h o p n e u m o n ia as a case of death in th e elderly.
Haleem K owzłoszwe csk
h in a S.
”. (1986) G ra n ic e przystosow an ia. W a rszaw a, „W iedza P o ­
Gerontology,
Hancock Vol.A28,
K. (1985) 203—207.
ge or experience? Human D e v e lo p m e n t 28, 274—280. K ra m e r D.A., W o o d ru ff D.S. (1986) R e la tivistic an d dialectical thought in
Harris T. (1987) W zg odzie z soba i z t^ba, Warszawa, PAX. th r e e a d u lt age-groups. H u m a n D ev elo p m en t, 29, 280—290.
Havighurst R.J. (1970) D ev elo p m en ta l ta s k s and education. N ew York, K u b le r-R o ss E liz a b e th (1969) O n death and' dying. N ew Y ork, M acm illan .
David McKav Co. Labouvie-Vief Gisela (1982) D yn a m ic d e v e lo p m e n t and m a tu re autonomy.
Havighurst B..J. (1982) T h e ivorld of work. W: Wolman B.B. (red.) H a n d ­ Human Development, 25, 161— 191.
L a o -tsy (1987) T ao-te-kin g, „ L ite r a tu ra n a iw ie c ie ”, 1, 3—70.
book...
Havighurst R.J., Munnichs J.M.A,, Neugarten B.. Thomae H. (red.). (1959)
A d ju s tm e n t to re tire m en t. A cross-national stu dy. Assen, Van Gorcum L a sk o w sk i J. (1987) Tr-woiość w s p ó ln o ty m ałżeń skiej. W arsza w a , O śro d ek
D o k u m e n ta c ji i S tu d ió w S p ołecznych.
find Comp. L eceto
h m na nUH.C. (1953)P reAss.
n iv e rsity ge and ach ievem en t. P rin c e to n , N ew Je rse y , P r in ­
Heureka (3982) D y le m a t egzystencjalny... „Przegląd Psychologiczny”,
nr 1—
Horn 4 , 29—59.
J.L. (1982) T h e aging of h um an abilities. W: Wolman B.B. (red.) L e r n e r R.M., B u sch -R o ssn ag el N a n c y A. (red.), (1981) In dividuals as p ro ­
d u c eicrs P of
dem th eir d ev elo p m en t. A life-span p erspective. N ew Y ork, A ca­
re ss,
Handbook...
Horney K. (1978) N e r w ic a a r o z w ó j człowieka. Warszawa, PIW.
Irzykowski K. (1974) M yśli. Warszawa, „Czytelnik”. L e v in so n D .J. p rz y w sp ó łp ra c y D a rro w C.N., K le in E.B., L ev in so n M.H.,
Irzykowski K. (1976) P ism a. Pod red. A. Lama. Kraków, Wyd. Literackie. M cK ee B. (1978) T h e seasons o f a m an's life. N ew Y ork, K nopf.
Janowski A. (1980) Psychologia społeczna a zagadnienia w y ch ow an ia. Wro­
L id z T h eo d o re (1980) Phases of ad u lt life: A n o v e r v ie w . W : N o rm a n W.H.,
S c a ra m e lla T .J. (red.) Mid-life...
cław,
Joffe Ossolineum.
Lyle S., .Vaughn B.E. (1982) Infant-mother a ttach em en t: T h e o m ,
assessm ent, and im plica tion s for d ev elo p m en t. W: Wolman B.B. (red.) L ie v eg o ed B. (1979) Phases. Crisis an d d e v e lo p m e n t in th e individual.
L o n d o n , R u d o lf S te in e r P ress.
Handbook...
Jung C.G. (1981) A r c h e t y p y i sym b ole. P ism a w y b ra n e. Warszawa, „Czy­ ] L lon yisdtr aH.
tiv e(1964)
S ta f f BCioollege.
g ra p h y in m a n a g e m e n t stu d ies, L o n d o n , T h e A d m i­
telnik”.
Jung C.G. (1966) C o llected w o rk s. London. Routledge and Kegan Paul. \ Ł u k a sz e w sk i W . (red.), (1983) O sobow ość — orientacja tem p o ra ln a —
-i u stosu
oław nk ow a
skiego.
180
i; Ł u ik aW
szied
e wza”.
sk i W

iI M a lew sk i J., Ł a
nie k o n flik tó w bieżących w d iagn osty ce i psych o terapii nerwic. „Psy­ garnia”. Z. (1983) Atakowanie problemów. Warszawa, „Nasza K się­
Pietrasiński
choterapia ”, wrzesień, s. 22—27.
Malewski M. (1S83) P rzy sto so w a n ie p rac ow n ika w sy tu a c ji pracy. Wro­
cław. Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego.
P ie tr a s iń s k i Z. (1987) „ C z ło w ie k
„P sy ch o lo g ia W y ch o w aw cza”, 3.
fo r m o w a n y ” jako pod m io t rozwoju.
Mały słownik psychologiczny (1965), Warszawa, „Wiedza Powszechna".
Maslow A.H. (1986) W stronę psychologii istnienia. Warszawa, PAX.. P ie tra s iń s k i Z. (1988) R o z w ó j z p e rsp e k ty w y jeg o po d m io tu . W : Tyszko­
McClelland D.C. (1961) T h e achieving society. New York, Van Nostrand. PwWa NM.. (red.) Rozioaj psy ch iczn y czło w ie k a w ciągu życia. W a rszaw a,
Meacham J. (1983) W is d o m and th e c o n te x t of kn ow ledge: K n o w n in g that
one doesn’t know.°W: Kuhn D.. Meaeham A. (red.): O n th e d ev elo p m en t
P ie tr a s iń s k i Z. (1989) S ztu k a uczenia się. W arszaw a, „W iedza P o w sz ec h n a”.
of d e v elo p m en ta l psychology. Karręer, P io
Mellibruda J. (1980) J a - T y - M y . Warszawa, „Nasza Księgarnia”. Wtro w s kwi a ,J . PW
arsza (1973)
N . M iejsce cz ło w ie k a starego w ro d zin ie i społeczeństwie.
Mellibruda J. (1980) Ja-Ty-O n i. Psychologiczne m o żliw o śc i ulepszania ko n ­ P Izak M. (1974) M ałżeń skie k atastrofy . W arszaw a, PZW L.
ta k tó w m ię d zy lu d zk ich . Warszawa, „Nasza Księgarnia”.
Mellibruda J. (1982) P oszu kiw an ia samego siebie. Warszawa, „Nasza Księ­ P lunta
eur m
c h. z C h e ro n e i (1955) Ż y w o t y sła w n ych m ę żó w , W rocław , O sso li­

garnia”.
Mika S. 09871 Jak m o d y fik o w a ć w łasn e zachowania. Warszawa, PWN, P ow
spsz
isz
e cyhl n aK.
”. (1980) Ojciec a ro zw ó j dziecka. W a rszaw a, „W iedza P o ­
Mill J.S. (1931) A u to b io gra fia . Warszawa
Montaigne M., de (1985) P róby. t. 1—3. Warszawa, PIW.
Moos R.ET. (red.), (1986) Coping w ith life crises. N ew York, Plenum Press. P o sp iszy l K., Ż ab c zy ń sk a E. (1981) Psychologia d ziecka n iedostosow an e­
go społecznie. W a rszaw a, PW N.
Muszyński H. (1974) Ideal i cele w y ch ow an ia. Warszawa, WSiP.
Muszyński H. (198?) R o z w ó j m oraln y . Warszawa. WSiP. P re ss e y S .L . (1955) Concerning th e n a tu re and n u rtu re of genius. T he
S cie n tific M o n th ly , n r 3.
Nałkowska Z. (1980) D zien n iki, t. 3, J9J8—¡929. Warszawa, „Czytelnik.”
Neugarten B.Ł. (1968) T h e aw aren ess of m id d le age. W: Neugarten Bi... P rzdezie
fa cży.
z n ikWo arszaw
w a M.a, (1978)
W SiP. P o d s ta w y ro zw o ju psych iczn ego dzieci i m ło ­
Middle ape...
NeugartOfi B.L. frc-d.), •'; Mn!1!'1" nfi: ■ini' University P u n e r M. (1974) T o th e good long life. N ew Y ork. U n iv e rsity B ooks.
R emWbarszaw
o w sk i a,J.PW(1984)
N. Psychologiczne p r o b le m y starzen ia się człowieka.
of Chicag*» Press.
Neugarten B.L.. Mavi^hurst & J.. Tub in S Personality and
pattern s of aging. W: Keugartcn B.L. (red.) M iidte age... R ey k o w sk i J. (1974) O psych ologicznych m ech anizm ach regulacji. W:
Neugarten B.L. (1977) P ersonality and aging. W: Birrcm J.E., Seh-.iie Mw ilicero
sz e c h nwa a”. II, (red.) C zło w ie k w śró d ludzi. W arszaw a, „W iedza P o ­
K.W. (red.) Handbook...
Newman Barbara M., Newman P.R. (1979) D evelopm ent th rough t life. R eyszaw
k o w sk
a, i PW
J. N(1986)
. M o ty w a c ja , p o s ta w y prospołeczne a osobowość. W a r­
A psychological approach. Homewood, Illinois, Dorsey Press.
Newman B.M. (1982). M id-life d ev elo p m en t. W: Wolman B.B. (red.) Hand­ R u n y a n W.M. (1984) Life histories and psychobiography. Explorations
in th e o ry and m ethod. N ew Y ork, O x fo rd U n iv e rs ity P re ss.
book... R y c h la k J.F . (1982) P erson ality and life -sty le of you n g m a le managers.
Niemczyński A. (1980) M odele in d yw id u a ln e g o ro zw o ju człow ieka. Kra­
A logical learning th eo ry analysis. N ew Y o rk , A cad em ic P ress.
ków. Uniw ersytet Jagielloński. R y ik e H a n n a , K lim o w icz G ra ż y n a (1982) S zkoła dla ucziiia, Ja k uczyć
Niemczyński Ą. (1988) P rocesy r o zw o jo w e cz ło w ie k a w p e ł n y m c y k lu ż y ­ ży cia z ludźmi. Warszawa, WSiP.
cia in dyw idualnego. W: Tyszkowa M. (red.) Rozwój... R zepa T e re sa (1987) A u to p re zen ta c ja W ła d y sła w a W itw ic k ie g o w listach
do syna. S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e , 23, n r 2.
Nietzsche F. (1973) A f o r y z m y . Warszawa, PIW.
Obuehowska I. (1985) O kres dorastania. Warszawa, ,,Nasza Księgarnia”. S a stra
lk inndd .N .J. (1981) Theories of human d evelopm en t. N ew Y ork, V an N o­
Obuchowski K., Paluchowski W.J. (red.) (1982) E fe k ty w n o ść a osobowość.
Wrocław, Ossolineum. S am u e ls A.
Ke°an f)98rrt J u f y k.v; the ;josi -J ungians. L ondon, R o u tled g e a n d
P.au.
Obuchowski K. (1983) Psychologia d ą że ń ludzkich. Warszawa, PWN.
Obuchowski K. (1985) A daptacja tw órcza. Warszawa, „Książka i Wiedza”.
Schnie K. W itva.>, i.t.»\yi!udi'inl studies of ad u lt psychological
Okoń W. (1983) Proces sam okształcenia. Dydaktyka Szkoły Wyższej 4, d evr!n;,i< ne:t: N tv ,- V u ■k . w u siio rc! P ress.

43—60. ttcheir: K.H. 13977) Career vnchor.* and paths. A panel stu d y of m a ­
Olsziański T. (1973) Za m e tą i dalej. Warszawa, „Sport i Turystyka”. nagem ent school graduates. W: Van M a a n e n J. (red.) Organizational ...
Perruchot H. (1976) Cauguin. Warszawa, PIW. S c hte
o plne nikh”.
a u e r A. (1974) A f o r y z m y o m ądrości życia. W arszaw a, „C zy ­
Piaget J., Inhelder B. (1967) O p eracje u m y s ło w e i ich rozw ój. W. Ole-
ron P., Piaget J., Inhelder B., Grćco P. C zyn n o ści u m y sło w e . War­ S c h w e itz e r A. (1974) Zycie. W arszaw a, PAX.
szawa, PWN. S ęd ek G. (1983) W yuczona bezradność. W: G liszczy ń sk a X. (red.): C zło­
Pietrasiński Z .(1979) Czego d o w iedziałeś się zbyt późno? Warszawa, w i e k jak o p o d m io t życia społecznego. W ro cław , O ssolineum .
„Iskry”. S h e e h a n N an cy (1976) P lanned obsolescence: historical p e r sp e c tiv e s on
aging wom en. W: R iegel K. F., M each em J.A . (red,), (1976) T h e d e v e ­
loping in d ividu al in a changing -world. Vol. 1 T h e H ague,, M outon.
182 S ic iń s k i A. (red.), (1976) S ty l życia. W a rszaw a, PW N . 183
S k in n e r B.F. (1978) Poza wolnością i godnością. W arszaw a, PIW .
S m ith R.E. (1982) Psychology. N ew Y o rk , H arp er.
Stoll H.A, (1974) Sen o Troi. O pow ieść o życiu Schliemanna. Warszawa,
„Nasza Księgarnia”. Wolański N. (red.),
gii człowieka. (1981) Czynniki
Warszawa, PWN. rozwoju człowieka. Wstęp do ekolo­
Strelau J. (2987) 0 inteligen cji człowieka. Warszawa, „Wiedza Powsze­
chna”.
Strelau J. (1985) T em p era m e n t, osobowość, działanie. Warszawa, PWN. Warszawa,
Wolański PW N . (1983) B iom edyczne podstau>y rozw oju i w ychow ania,
N. (red.),
Sujak Elżbieta (1978) R ozw ażan ia o lu d zk im rozw oju. Kraków, Wydaw­
nictwo „Znak”.
Susułowska M. (1974) Bilans ż y c io w y ludzi starych. „Psychiatria Polska”, W og lm
lewan
o o dB.B. (red.),
C liffs, tic e -H aHandbook
P re n(1982) ll. of d e v e lo p m e n ta l psychology. E n ­
nr 5.
Susułowska M. (1975) P ro b le m a ty k a i osiągnięcia psychologii gerantolo-
gicznej , W: Piotrowski J. (red.): Starzenie się i starość w badaniach Ww a,c hPW
o ra -K N . a s H a lin a (1983) Wiek a pełnienie ról społecznych. W a rsz a ­
a rd
gerontologicznych w Polsce. Warszawa, Polskie Towarzystwo Geron-
toiugicme.
SusuJuwska M. (1977) O sobow ościow e i s y tu a c yjn e d e te r m in a n ty adaptacji
do em ery tu ry. W: Reykow.ski J., Gwu/.y unikowa O., Obuchowski K. W rz
ca.eśn
Wieaw sk i a,
rszaw Z W L , Psychologiczne p ro b le m p chorych z zaru alem s e r ­
K. P(1986)
(red.) Studia z psychologii em ocji, m o ty w a c ji i osobowości. Wroclaw,
Ossolineum. Wygotski L .S. S (1971) W ybraneWarszawa,
prace psychologiczne. Warszawa, PWN.
Szczepański J. (1984) S p r a w y ludzkie. Warszawa, „Czytelnik”. Yates A. (1977) ztu k a pamięci. PIW.
Szewczuk W. (1962) Psychologia czło w ie k a dorosłego , Warszawa „Wiedza Zawadzki B. (1970) Wstęp do teorii osobowości. Warszawa, PWN.
Powszechna”.
Szwarc H (1985) W p ły w ruchu i re kreac ji fizyc zn ej na som atyczne (red.)
Z eits H andbook...
C.R., P rin c e R.M. (1982) Child effeccts on p a re n t s. \V: W o lm an B.B.
i psych iczn e zd ro w ie człowieka. W: Dąbrowski K. (red.) Z d ro w ie p s y ­
chiczne. Warszawa, PWN.
Tatarkiewiczowie T. i W: (1979) Wspom nienia. Warszawa, PIW. nZriem
5—6.
sk a M. (1982) P ostaw y m a łżo n k ó w wob
Terrnan L.M., Oden M.H. (1959) Genetic studies of genius. Vol. 5: The
gifted group at m id -life . Stanford, Stanford University Press.
Tetens J.N. (1777) Philosophische Versuche ilber die m enschlich e Natur
u n d ihre Entw icklung. Leipzig, Weidemanns Erben und Reich. Z im m e rm a n B.J. (1983
Thomas E. (1985) D eath as an organizing focus of life: th e case of e l­ of cognitive functio
n itive-d evelo p m en ta
derly m en (druk pow.)
Thomas W.I,., Znaniecki F. (1976) Chłop polski w Europie i A m ery ce , Z nKa nsią
ieżn
c kic (1034) L
i aF .A tlas.
t. 1—5, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
Tomaszewski T. (1976») Wiedza jako układ re p r o d u k ty w n o - g e n e r a ty w -
ny. „Psychologia Wychowawcza”, nr 12.
Tomaszewski T, (1976b) R o z w ó j w szec h stro n n y i u k ieru n k o w a n y . „Psy­
chologia Wychowawcza", nr 3.
Tyszkowa M. (1986) Z achow anie dzieci szkolnych w sytuacjach trudnych.
Warszawa, PWN.
Tyszkowa M. (1988) R o z w ó j p sy ch iczn y jednostki jako proces str u k -
turacji i re stru k tu r a c ji dośw iadczenia. W: Tyszkowa M. (red.) R ozw ój
psy ch iczn y c zło w ie k a w ciągu życia. Warszawa, PWN.
Vaillant G.E. (1977) A daptatio n to life. Boston, Little Brown.
Van Maanen J. (red.), (1977) Organizational careers: some n e w p e r sp e c ti­
ves. New York, Wiley.
Vasari G, 11979} Ż y w o t y n a jsła w n ie jszy ch m a la r z y , rze ź b ia r z y i archi­
te któw . Warszawa, PIW.
Veenho van R. (1984) Conditions of happiness. Dordrecht, Iliedl.
Wallis M. (1975) Późna tw órczość w ielk ich a r t y s t ó w . Warszawa, PIW.
Wapner S., Clottone R.A. i in. (1983) An exam ination of studies of cri­
tical transitions through the life cycle. W: Wapner S., Kaplan B. (red.)
T ow ard a holistic dev elo p m en ta l psychology. Hilsdale, Erlbaum.
Wechsler D. (1972) „Hold” and „Don’t Hold” Tests. W: Chawn Sheila M.
(red.) Human ageing. Selected rcauinys. Harmondsworth, Penguin
Books.
Wilde O. (1974) A f o r y z m y . Warszawa, PIW.
Wolański N. (1979) R ozw ó j biologiczny człowieka. Warszawa, PWN.

184
SPIS TREŚCI Rozwój dorosłych a zróżnicowanie ich aktywności . 72
Rozwój a osobowość i z d o ln o ś c i.................................. 75
Rozwój jako efekt uboczny praktyki życiowej . . 77
6. D ebiut w świecie d o r o s ł y c h .......................................... 80
Zmiany struktury życia i zadania rozwojowe . . . . . 80
Rozwój młodego mężczyzny ....................................... 82
Dylematy rozwojowe kobiet ....................................... 87
Konflikty ról i wartości .................................................. 92
Rola mistrza, mentora, doradców ............................. 96

Słowo w stępne 7. W iek ś r e d n i ........................................................................ 98


Przemiany i wyzwania ................................................. 98
I. Szanse i rezerw y r o z w o ju ............................................... 9 Kryzysy .............................................................................. 99
1. W ątpliw ości i k o n t r o w e r s j e ........................................... Rozwój duchowy ................................................................ 103
Rozbieżności opinie i e m o c j e ............................................ ........9 Wspomaganie rozwoju i n n y c h ....................................... 106
Biologiczny cykl rozwoju i r e g r e s u .................................. 10
Zauroczenie psychologii modelem biologicznym . . 13 8. Starość .................................................................................109
Koncentracja badań na wstępnej części życia . - 17 Wizje i kontrastowe oblicza starości ....................109
Inwolucja fizyczna ...........................................................112
2. Nowe pojm ow anie rozw oju w p s y c h o lo g ii................. ...... 19 Zmiany struktury życia ............................................ 113
Prekursorzy ................................................................................. 19 Selektywna optymalizacja zachowania i kompensacja
Przełom ...................................................................................... 20 ubytków .............................................................................. 115
W spółwystępowanie regresu i r o z w o j u ...........................22 Obawa śmierci: mity i r z e c z y w is t o ś ć ........................ 116
Rezerwy mózgowe starców ............................................ ...... 26 Bilans ż y c i a .........................'................................................118
Ważniejsze przejawy rozwoju i kompensacji zmian
3. Dziedziny i p rzejaw y rozw oju d o r o s ł y c h .......................31
r e g r e s y w n y c h ......................................................, . . . . 119
p o t o c z n e .................................................................... 31
S p o str ze ż e n ia
Rozwój w sferze osobowości ....................................... ...... 33 9. Rozwój i regres a przebieg w cześniejszych faz
Rozwój intelektu ...................................................................... 37 życia .................................................................................123
Rozwój fizyczny ................................................................ ...... 42 Zależności i n t e r s t a a l a l n e ................................................. ..... 123
Przemiany struktury życia ............................................ ......44 Konstatacje b i o l o g ó w ........................................................... 124
Pogłębianie sensu życia i przemiany ku pełniejszemu
46 Wiedza psychologiczna o zależnościach intersta-
człowicczcństwu ................................................................ dialnycb .............................................................................. ....... 126
51
II. D roga życiowa i główne okresy p r z e m ia n ......................... 51 IIL Czy człowiek dorosły pow inien być ekspertem w
4. P ełny cykl życia jednostki .......................................... spraw ach w łasnego ro z w o ju ? ...................................................135
51
Charakterystyka ogólna ................................................. 10. Szczególny rodzaj k o m p e te n c ji...................................... 135
K o lejn e o k resy p rz e m ia n ............................................... 55
Zróżnicowanie zachowań, dróg życia i rozwoju . . 59 Ostrzeżenie przed dalszą lekturą i test dła Czytel­
Postrzeganie całości życia z perspektywy historii ników ................................................................................... 135
. . . 62
u w a ru n k o w a ń własnego rozwoju Kierowanie rozwojem po okresie dorastania . . . 136
64 Kierowanie rozwojem a kierowanie życiem . . . . 138
5. Czynniki rozwoju .............................. Kompetencja biograficzna a m ą d r o ś ć ........................ 142
:Zy
Główne klasy czynników ............................... 64
Co składa się na kompetencję biograficzną? . . . 144
Co wynika z badań ad; nad wybitnie korzystnymi wa-
..................... 67
ru n k a m i rozw oju? 11. W iedza a u to k re a c y jn a ....................................................... 145

186 187
I/
Główne źródła ................................................................ ......145 t
W ielofunkcyjność codziennego d z i a ł a n i a .......................... 146
Nie ma ucieczki przed a u t o k r e a c j ą ....................................151
J a k ie zm ian y n a jb a rd z ie j in te r e s u ją d o ro sły ch ? . . 153

12. M yślenie na usługach r o z w o j u ...................................... 156


R e flek sy jn o ść a rozw ój k o m p e te n c ji b io g ra fic z n e j . 156
Czy n ie n a z b y t sk ą p im y czasu n a za d u m ę? . . . . 158
W a rto ść o sobotw órcza c o d z i e n n o ś c i ...................................... 162
R ola rodziców w ro zw o ju k o m p e te n c ji b io g rafic zn e j
dzieci .................................................................................................166

13. Strategie rozw oju przez d z ia ła n ie .................................. 170


Z m ia n y w m a k ro s tru k tu rz e a k t y w n o ś c i ..................... .......170
Z m ia n y m ik r o s tr u k tu r y . ................................................ .......171
Z w iązki m ięd zy zm ian a m i m a k ro - i m ik r o s tr u k tu r y
ak ty w n o śc i .................................................................................... 173

Cytowana l i t e r a t u r a ..................................................................................... 178

You might also like