Professional Documents
Culture Documents
Pomerania Czerwiec 2013
Pomerania Czerwiec 2013
Pomerania Czerwiec 2013
KUSZNIEREWICZ
O ŻEGLARSTWIE I KASZUBACH s. 4
NIEMIECCZI KASZËBA s. 12
Numer wydano dzięki dotacji Ministra Administracji i Cyfryzacji
oraz Samorządu Województwa Pomorskiego.
W NUMERZE:
35 Môłé nié wiedno je piãkné…
Daniél Kalinowsczi, tłóm. Bòżena Ùgòwskô
2 Od redaktora
3 Biôtka ò pamiãc 39 Drzewo Pasierbowe
Maria Pająkowska-Kensik
Dariusz Majkòwsczi
5 Wojtek 40 Marmurowe świadectwa
Kazimierz Ostrowski
Sławina Kosmulska
8 Kaszubiaczek òd Kaszëbczi z wëbiéru 40 Marmùrowé zeswiôdczënë
Tłóm. Danuta Pioch
Z Editą Jankòwską-Germek gôdô Matéùsz Bùllmann
42 Szlachama jednégò rëbôka
10 Nie jedzemë na dwùch minutach Tómk Fópka
Z Rafałã Rómpcą gôdô Tomôsz Fópka 43 Znóné sztëczczi pò kaszëbskù
12 Z jednégò piekła w drëdżé bc
Z Władisławã Fòrmelą gôdô Eùgeniusz Prëczkòwsczi 44 Żona leśniczego (część 1)
Maya Gielniak
14 Z dziejów ZHP w Hufcu Kartuzy (część 2)
hm. Zbigniew Satke
46 Zniszczona pamięć
Sławomir Lewandowski
17 Dostępna tylko wirtualnie (część 2)
Tomasz Rembalski
48 XXVIII Spływ Kajakowy Śladami Remusa
19 Działo się w maju 49 Z drugiej ręki
20 Derdowski w Toruniu 50 Historiô zamklô w lësce
Matéùsz Bùllmann
Roman Robaczewski
21 Przemiana w miasto (część 2) 51 Bòżi Słëga i Lës Pùstini
Jerzi Nacel
Bogusław Breza
23 Za zasłoną skał (część 10) 51 Nie da ci Łojciec ni Matka...
Zyta Wejer
Jacek Borkowicz
24 Pelplińska przystań ks. Pasierba 52 Kaszubski Góral
Leszek Schmidtke
Bogdan Wiśniewski
27 Przywracanie Kaszubom Gdańska 54 Lektury
Monika Banaszak 58 Jiwrë z rena abò co widzy szkólny
przed zwónkã
29 Czëtelë dokôz Majkòwsczégò Ana Glëszczińskô
Red.
59 Repertuar Polskiej Filharmonii Bałtyckiej
30 Kùńc swiata z tima Majama w Gdańsku
Hinzów Jurk
60 W dobrim placu i ò dobrim czasu...
31 Żëcé zawdzãcziwôł Kaszëbsczi Królewi Karolëna Serkòwskô
Eùgeniusz Prëczkòwsczi
61 Wiérztë. Jón Drzéżdżón
32 Szlak prawie bez turystów
Marta Szagżdowicz 62 Klëka
67 Mëza spòd wòza
33 Ùczba 22. Mëma z tatkã Tómk Fópka
Róman Drzéżdżón, Danuta Pioch
68 Roczi 3
I–VIII Najô Ùczba Rómk Drzéżdżónk
Koszt prenumeraty rocznej krajowej z bezpłatną dostawą do domu: 55 zł. W przypadku prenumera- DRUK
Firma Fotograficzno-Poligraficzna AGNI
ty zagranicznej: 150 zł. Podane ceny sa cenami brutto i uwzględniają 5% VAT. Zbigniew Rogalski
Zamawiający roczną prenumeratę obejmującą co najmniej 6 miesięcy 2013 roku otrzymają jed-
ną z atrakcyjnych książek. Listę pozycji do wyboru prezentowaliśmy w styczniowym numerze na Redakcja zastrzega sobie prawo
stronie 8, można ją także znaleźć na stronie internetowej www. miesiecznikpomerania.pl. Książki skracania i redagowania artykułów
wyślemy we wrześniu 2013 roku. oraz zmiany tytułów.
Najistotniejszych danych
wciąż nie ma
ŁUKASZ GRZĘDZICKI brać, a źródłem tej decyzji jest ustawa tych najistotniejszych dla nas danych.
z 2005 r. o mniejszościach narodowych Proste zdawałoby się pytanie, ile osób
Na szczęście Główny Urząd Staty- i etnicznych oraz języku regionalnym. w kilkutysięcznej gminie Parchowo czy
styczny nie odpowiada za liczenie gło- Ustawa ta bowiem uzależnia możliwość Stężyca deklaruje posługiwanie się języ-
sów w wyborach parlamentarnych. wprowadzenia w urzędach gmin języ- kiem kaszubskim, dla administracji spi-
Gdyby się tym zajmował, wybory trzeba ka pomocniczego oraz stawiania tablic sowej pozostaje jednak pytaniem trud-
by było organizować ze dwa lata przed z dodatkowymi tradycyjnymi nazwami nym. Nieco paradoksalnie wygląda więc
końcem kadencji. Do wyciągnięcia ta- miejscowości w języku regionalnym lub sytuacja, w której z jednej strony usta-
kiego wniosku prowokują perypetie językach mniejszości od wyników ostat- wodawca nakłada na obywateli – pod
towarzyszące ustalaniu wyników na- niego spisu powszechnego, a precyzyj- groźbą kar – obowiązek udziału w spisie
rodowego spisu powszechnego z 2011. niej od tego, czy w danej gminie więcej i podawania szczegółowych informacji
Z zazdrością czytamy o spisach ludno- niż 20% obywateli zadeklarowało przy- dotyczących sfery osobistej, a z drugiej
ści przeprowadzanych na naszych zie- należność do mniejszości lub posługiwa- strony instytucje państwa odpowiedzial-
miach przed I wojną światową przez nie się językiem regionalnym. GUS otrzy- ne za spis mało udolnie, eufemistycznie
niemiecką administrację, z których mał zatem następujące zadanie: ustalić rzecz ujmując, przedstawiają jego wyni-
dowiadujemy się, ile osób w poszcze- za pomocą spisu powszechnego, ile osób ki, z którymi wiążą się konkretne upraw-
gólnych miejscowościach deklarowało w każdej gminie deklaruje przynależ- nienia dla obywateli.
jako swój Muttersprache język niemie- ność do mniejszości lub posługiwanie się Znaleźliśmy się w kuriozalnej sytua-
cki, kaszubski czy polski. Precyzja tych językiem kaszubskim. Po prawie dwóch cji. Na przykład w gminie Żukowo lokal-
wyników obecnie, w dobie informatyza- latach od zakończenia ostatniego spisu ne władze chcą wprowadzić nazwy ka-
cji, jest chyba nieosiągalna dla naszych chcielibyśmy się wreszcie dowiedzieć, szubskie, gdyż GUS ustalił dotychczas, że
państwowych służb statystycznych... ilu mieszkańców gminy Somonino, Kar- więcej niż 20% mieszkańców tej gminy
A szkoda, bo mielibyśmy ciekawy mate- tuzy, Jastarnia lub Gdynia deklaruje uży- posługuje się językiem kaszubskim. Nie
riał porównawczy. wanie języka regionalnego. Jednak GUS ustalił jednak jeszcze, ilu konkretnie ich
Od czasów starożytnych spisy ludno- JESZCZE tego nie obliczył. O danych dla jest: 7 tys. czy może 10 tys.? Bez poda-
ści były dużymi przedsięwzięciami w ży- poszczególnych miejscowości nie mamy nia tej liczby Ministerstwo Administra-
ciu państw i stanowiły swego rodzaju co marzyć... cji i Cyfryzacji, zgodnie z prawem, nie
sprawdzian sprawności administracji Przed Narodowym Spisem Powszech- pozwoli na wprowadzenie kaszubskich
publicznej. Ostatni spis powszechny, któ- nym Ludności i Mieszkań z 2011 r. admi- nazw. Ponosimy zatem konsekwencje
ry miał miejsce w Polsce w 2011 r., wśród nistracja spisowa z dumą informowała, opieszałości służb statystycznych. Musi-
różnych zagadnień tematycznych doty- że będzie to spis na miarę XXI w., a do my nadal czekać, nie wiemy, jak długo…
kał kwestii przynależności narodowo- jego przeprowadzenia zostaną wyko- Może w kolejnym spisie powszech-
-etnicznej mieszkańców naszego kraju rzystane najnowsze technologie i meto- nym zamiast nowych technologii i bez-
i języków, którymi oni się posługują. dy zbierania danych, takie jak samospis przewodowego internetu warto wyko-
We współczesnym demokratycznym internetowy czy prowadzone przez rzystać metody sprawdzone przed I woj-
państwie prawa, w którym istotą relacji rachmistrzów wywiady: telefoniczny ną światową, tj. użyć liczydeł i papieru?
między państwem a człowiekiem jest wspomagany programem komputero- Wyniki spisu uzyskane dzięki zastoso-
posiadanie przez człowieka obywatel- wym oraz rejestrowany na przenośnych waniu takich konwencjonalnych spo-
stwa tego państwa, coraz rzadziej zbie- urządzeniach elektronicznych. sobów poznalibyśmy zapewne o wiele
ra się informacje na temat odczuwanej, Całkowity koszt tego przedsięwzię- szybciej i byłyby może precyzyjniejsze
a więc subiektywnej, czyli też płynnej cia wyniósł około 500 mln zł. Wydanie niż te ze spisu z 2011 r., na które ciągle
przynależności narodowej i etnicznej tak pokaźnej sumy i zastosowanie wy- czekamy.
mieszkańców. W spisie powszechnym sokich technologii nie przełożyło się na
z 2011 r. postanowiono takie dane ze- szybkość i sprawność w publikowaniu Gdańsk, 23 maja 2013 r.
Urodził się Pan i wychował w Warsza- inicjatyw, zwłaszcza tych związanych ska do spraw morskich. Odbyło się to na
wie. Jak to się stało, że tak bardzo zwią- z morskością Gdańska. Rozmawialiśmy Długim Targu, podczas zlotu żaglowców
zał się Pan z Gdańskiem? o odwróceniu Gdańska z powrotem ku Baltic Sail Gdańsk. Dzisiaj, z perspekty-
morzu, do którego przez ostatnie dekady wy czasu, uważam, że bardzo ciekawie
Był w moim życiu taki okres, w którym miasto stało w pewnym sensie plecami. i dobrze się to wszystko potoczyło.
mocno zastanawiałem się nad wypro- Uznałem to za ciekawy pomysł i wyzwa-
wadzką ze stolicy. Mniej więcej w tym nie. Po kilku spotkaniach, w których Trudno było wcielić się w nową rolę?
samym czasie na spotkanie zaprosił uczestniczył także prezydent Gdańska Jak pogodził Pan obowiązki ambasado-
mnie ówczesny prezes Fundacji Gdań- Paweł Adamowicz, podjąłem decyzję, ra z czynną karierą sportowca?
skiej, pan Cezary Windorbski. W bardzo że zaangażuję się w działania, które
ciekawy sposób przedstawił mi Gdańsk uznaliśmy za strategiczne. W 2009 roku Ambasador musi wykazać się skutecz-
i Trójmiasto. Zwrócił uwagę na wiele prezydent Adamowicz mianował mnie nością, systematyczną pracą i goto-
brakujących elementów, obszarów oraz uroczyście ambasadorem miasta Gdań- wością na różne sytuacje. To jest także
Oscar za wësziwk
Tedë jô ji jesz nie znała. Më robiłë w jedny szkòle. Jô spòtkała Anã bùten i òd razu sã ji spita,
czë òna bë chca sã dołączëc do naszégò kòła wësziwkù, jaczé dzejô kòl partu Kaszëbskò-
-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô. Òna rzekła blós krótkò pò pòlskù „tak” – taczi béł ji zôczątk dozdrzeniałi
przigòdë z kaszëbsczim wësziwanim pòdług wspòmnieniów Jadwidżi Kirkòwsczi, przédniczczi
wiérzchùcyńsczich zrzeszeńców. Dzejało sã to w 1999 rokù, a gôdka je ò wastnie Anie Miąskòwsczi.
M AT É Ù S Z B Ù L L M A N N
Wôżnô spòlëznowô robòta
Ana Miąskòwskô ùczi matematiczi
w szkòle w Wiérzchùcënie, òd czilenô-
sce lat prowadzy karno wësziwkù i sama
wësziwô. Za swòjã robòtã dlô regionu
dosta latos Skrã Òrmùzdową – nôdgrodã
Redakcjowégò Kòlegium i Redakcji
„Pòmeranie”. To wëprzédnienié baro prze-
żiwô do dzysô i pòdczorchiwô, że dało ji
wiele redotë: Mòji sënowie gôdelë mie, że to
je taczi „kaszëbsczi Oscar” ë jô sã pò prôw-
dze tak czëła, jakbë òskara òdbiéra. Emòcje
bëłë wiôldżé, dëcht jakbë sã wchôdało na tã
binã w Hollywood. To dlô mie wôżnô sprawa
– gôdô. Tim barżi, że jak dodôwô nasza nôd-
grodzonô, Skrã dosta za spòlëznową robòtã.
A narobic sã mùsza na niã dosc długò. Òdj. Maciej Stanke
Swòjã przigòdã z „Pòmeranią” jes za- chòc dzysô czãsto sã zdôrzô, że redaktór
czął w 1992 r. òd repòrtażów z Nordë. je równoczasno menadżerã.
Jak trafił jes do tegò pismiona?
A jak to sã stało, że prawie Të jes wszedł
Te pierszé tekstë pisôł jem na zamówie- w môl redaktora Szczesôka?
nié Kristinë Pùzdrowsczi. Mëszlã, że
òna dowiedza sã ò mie od Izabellë Troja- Tak rozsądzëlë nôleżnicë zarządu Zrze-
nowsczi. Òd te czasu jem béł dosc regù- szeniégò, w jaczim jô jem wnenczas
larnym aùtorã. Rok w rok pôrã artiklów òdpòwiôdôł za media. Ju nie pamiãtóm
do „Pòmeranii” jô naskriblił. w drobnotach, jak do te doszło, ale
w 2002 r. pòwòłelë mie na przédnégò
To pisanié bëło równak le dzélã Twòji redaktora.
robòtë gazétnika w tim czasu…
Pierszim wôżnym zadanim bëło ùle-
Jo. Wnenczas jô robił téż w gduńsczi pszenié finansowi stojiznë?
telewizji, wespółdzejôł z Radiã Gduńsk.
Prosto gôdającë, jem béł gazétnikã spar- Jo, òd tegò mùszôł jem zacząc, żebë pis-
łãczonym z rozmajitima pòmòrsczima miono mògło dali wëchôdac. I na samim
mediama. zôczątkù czekało mie drãdżé zadanié
– zwòlnienié lëdzy, jaczi etatowò robilë
Jak jes òstôł przédnym redaktorã w „Pòmeranii”. Bëło jich w tim cządze
najégò miesãcznika? sztërzëch. Przédny redaktór, jaczi sóm
zrezygnowôł, sekretéra redakcji Kristi- pismiono. Dzãka temù ùdało sã przedër-
To wszëtkò przez krizys. Sã smiejã, że na Pùzdrowskô, do te Stanisłôw Janke chac nen krizys. Czedë w gòdnikù 2004 r.
òstôł jem prawie taczim krizysowim i sekretôrka. Wiôldżi, baro zasłużony dlô òstôwôł jem przédnikã Kaszëbskò-
redaktorã. „Pomerania” miała wnen- kaszëbiznë lëdze. Tim cãżi przëszło jima -Pòmòrsczégò Zrzeszeniô, wiedzôł jem,
czas kòl 40 tës. zł dłëgów, a ji wëdôw- pòdzãkòwac za robòtã, ale pò prôwdze że mój nastãpca dostónie dotacje z Miny-
ca Kaszëbskò-Pòmòrsczé Zrzeszenié nie dało sã taczi redakcji ùtrzëmac. Na sterstwa Bënowëch Sprôw i Administra-
– wicy jak 200 tës. Timczasã kòszt wë- szczescé, òni téż to rozmielë. Stachù Jan- cje a téż z Marszôłkòwsczégò Ùrzãdu.
daniô jednégò numra dochôdôł do 20 ke miôł ju tej etat w gminie Wejrowò, Ùdało sã téż mie spłacëc wszëtczé dłëdżi
tës. zł. Dotacji pismiono miało 60 tës. zł a Pùzdrowskô robiła jesz përznã, jaż pismiona, a nawetka cos òstało na kònce
na całi rok. Finansowò nalazło sã na ùdostała prawa do emeriturë. To nie bëłë i mòżna bëło zacząc òdbùdowã redakcji.
samim dnie. Jeżlë miało przedërchac, letczé czasë… Na zôczątkù béł to przédny redaktór,
to trzeba bëło cos zrobic. Przédnik pózni jesz pół etatu sekretérë redakcji…
Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô Bru- Chto tej rëchtowôł „Pòmeraniã” w la-
no Synak gôdôł ò ti stojiznie z przédnym tach 2002–2004? A co z aùtorama? Rozmielë, że òb czas
redaktorã Édmùndã Szczesôkã i gò prze- krizysu ni ma co rechòwac na dëtczi za
kònywôł, żebë ten szedł do lëdzy bizne- Jô wnenczas béł pùcczim starostą, tej tekstë?
su i próbòwôł òd nich ùdostac dëtczi na mógł jem to robic spòlëznowò. Graficz-
„Pòmeraniã”. Równak Szczesôk wòlôł ną stronã „Pòmeranii” – téż darmôk Z tim ni miôł jem wiãkszich problemów.
zrezygnowac, jak to robic. Rzekł mie – rëchtowa mòja białka Ana, a łómanim Wikszosc aùtorów chcała pisac dali. Do
pózni, że pòdług niegò to bë rzeszëło mù zajimôł sã Pioter Cyskòwsczi, chtëren te baro pòmógł mie Édmùnd Szczesôk,
rãce i ò niejednëch sprawach ni mógłbë miôł etat w starostwie w Pùckù, a pò jaczi zaczął wëkładac na Gduńsczim
pòtemù pisac. Jô to szónëjã i rozmiejã, gòdzënach za môłé dëtczi skłôdôł nama Ùniwersytece i wëbiérôł młodëch spò-
To znaczy?
Nie sądzę, żeby Maternowie byli dzisiaj działaby się kaszubska szlachta, a polscy
Interesują mnie postacie, ale też pew- powszechnie znani, chociaż przed woj- królowie prosili o ich ułaskawienie? Ma-
ne społeczności (jak to miało miejsce ną było inaczej. Straszono nimi gdań- ternowie po prostu bronili swoich praw,
w przypadku monografii braci polskich), skie dzieci, mówiąc, że jak nie będą tyle że mieli potężnego i bezwzględnego
które z pewnych względów zostały grzeczne, to przyjdą Maternowie i je wroga, jakim był burmistrz Gdańska
skrzywdzone przez historię. Do dziś zabiorą. Eberhard Ferber. Pamiętajmy, że jego poli-
krążą o nich nieprawdziwe opowieści, tyka doprowadziła finanse miasta do ban-
najczęściej zresztą oczerniające. To właśnie taki „hasłowy” przykład kructwa i do rozruchów w mieście. Ferber
patrzenia na historię. Zamiast faktów stał się najbardziej znienawidzoną posta-
Czyli po prostu zajmuje się pan ich wy- jest etykietka. Tymczasem czarny obraz cią w Gdańsku, a w 1522 r. władze miasta
bielaniem. Maternów namalowali ich śmiertelni skazały go na wieczną banicję. Wpraw-
wrogowie, jakim był ród Ferberów. Do dzie król Zygmunt Stary przywrócił go
O wybielaniu moglibyśmy mówić, gdy- tego skutecznie wyczyścili oni miejskie dekretem na stanowisko burmistrza, jed-
bym chciał czyjeś występki minimalizo- archiwa z dokumentów, które mogłyby nak niechęć mieszczan do niego była tak
wać czy wręcz tuszować. Ja natomiast świadczyć na korzyść braci. Na szczęście wielka, że dobrowolnie zrzekł się urzędu
weryfikuję wiedzę. Sprawdzam, skąd się trochę pozytywnych informacji zacho- i opuścił Gdańsk na zawsze.
wzięły opinie o takich czy innych oso- wało się w pozagdańskich archiwach.
bach i wypadkach, w których brały one W przeciwieństwie do braci polskich,
udział. Odpowiednio krytycznie pod- Tych dokumentów jest na tyle dużo, którym poświęcił pan opracowanie
chodzę też do materiałów źródłowych, żeby z Maternów zdjąć odium prze- popularnonaukowe, historia Maternów
zwłaszcza pisanych niegdyś „na zamó- stępców? została ujęta w beletrystycznej formie.
wienie”. Konfrontuję je z innymi źródła-
mi, przede wszystkim obcymi. Przykła- W moim przekonaniu tak. Wprawdzie Po pierwsze, jak już nadmieniłem, pragnę
dem może być historia braci Grzegorza informacje są nieliczne, ale układają się pisać przede wszystkim powieści histo-
i Szymona Maternów, gdańskich kupców w logiczną całość. Pokazują, że Materno- ryczne. A po drugie, proza jest materiałem
z przełomu XV i XVI w., których przed- wie zostali „rozbójnikami” z konieczności. wyjątkowo elastycznym, wdzięcznym,
stawia się jako okrutnych zbójów. Czy za prawdziwymi bandytami opowie- pozwala bez przeszkód włączać w treść
własne teorie i przemyślenia na dany te- Aleksandrze Jagiellończyku i jego żonie sce w danej epoce. Opowiadania mają
mat oraz dialogi bohaterów na podstawie Helenie Rurykowiczównie. Powieść ukaże tę zaletę, że można je traktować osobno
charakterystyki ich osobowości i życia. się pod koniec bieżącego roku nakładem lub jak powieść (sagę), ponieważ każde
Mówię: bez przeszkód, bo żaden „rasowy” warszawskiego wydawnictwa Bellona. następne pokolenie jest w jakimś stopniu
historyk nie będzie przecież polemizował Aleksander i Helena to kolejne postacie, powiązane więzami rodzinnymi z boha-
z prozą. (śmiech) które w naszej historii są traktowane po terami poprzednich historii. Akcja toczy
macoszemu. Poza wąskim gronem specja- się, zasadniczo, na Pomorzu Gdańskim.
Pańska kolejna powieść, Złota Twierdza, listów w zasadzie nikt o nich nie pamięta. Tekst skonstruowałem w ten sposób,
nie jest już tak dramatyczna. Nie ma Przyznam ze wstydem, że sam niewiele żeby „przemycał” do umysłów młodzieży
tam też weryfikowania historii, o której o nich wiedziałem. Zaintrygowała mnie wiedzę o historii naszego regionu, ale też
pan wcześniej wspominał. ta para, gdy musiałem zebrać o niej nieco o procesach, jakie przebiegały w Polsce. Pi-
materiału przy pisaniu Szeptów Raduni, sząc tę książkę, uwzględniłem najnowsze
To akurat wyjątek. Mając w planach stwo- szeptów Motławy, a to z tego względu, że ustalenia archeologów i historyków.
rzenie powieści, które niestety kończą się król Aleksander udzielił mojemu boha-
smutno, postanowiłem – po uzbieraniu terowi, Szymonowi Maternowi, posłu- Jak zwykle więc zweryfikował pan obie-
stosownego materiału, a przed rozpo- chania. Wówczas dowiedziałem się, że gowe teorie?
częciem samego pisania – opowiedzieć małżonkowie zgodnie uznali swój pobyt
historię w duchu pickwickowsko-szwej- w nadmotławskim grodzie za najpiękniej- Odniosłem się do wielu spraw, na przy-
kowskim, żeby ktoś nie myślał, że jestem sze chwile swego życia. Zaintrygowało kład do osadnictwa lubeckiego w Gdań-
jedynie „smutasem”. Był to sposób na mnie: dlaczego? Przecież królom i królo- sku. Podaje się powszechnie, że pierwsi
odreagowanie ciężkich tematów, a jed- wym zwykle nie zbywa na uciechach. No przybysze z Lubeki, którzy zamieszkali
nocześnie okazja do sprawdzenia się, bo i się zaczęło. W miarę wgłębiania się w ich nad Motławą w XII/XIII w. byli Niemcami.
podobno trudniej jest napisać powieść dzieje spostrzegłem, że ich życie to istny Natomiast w moim przekonaniu, popar-
humorystyczną aniżeli dramat. Stąd dramat na miarę Szekspira. Dziwiłem się tym własnymi badaniami nad dziejami
wzięła się opowieść o przygodach weso- tylko, dlaczego żaden prozaik nie chwy- Słowian Połabskich, mamy tu do czynie-
łej kompanii, osadzona w realiach wojny cił tak ponętnej historii? Wkrótce zrozu- nia z emigracją słowiańską. Stara Lube-
polsko-szwedzkiej z początku XVII w. miałem – temat jest z wielu względów ka, o czym nie każdy pamięta, założona
Książka ta powstała też niejako przy oka- niezręczny. Ale w końcu żyjemy w XXI w. została przez potężne niegdyś państwo
zji tłumaczenia Dziennika podróży do Pol- i mam nadzieję, że nikt po przeczytaniu słowiańskich Obodrzyców. Państwo,
ski 1635–1636 Charles’a Ogiera, dyplomaty tej na poły biograficznej powieści głowy nawiasem mówiąc, rządzone w pew-
francuskiego, który bawił na Pomorzu mi nie urwie. Więcej nie powiem, zachę- nym okresie przez pierwszą imiennie
w czasie rokowań w Sztumskiej Wsi. cam natomiast do sięgnięcia po książkę, wzmiankowaną gdańszczankę – Sławi-
gdy się już ukaże. Nadmienię tylko, że nę. Lubeczanie utrzymywali kontakty
Skoro mowa o Dzienniku Ogiera, to nie nie brak w niej postaci wywodzących się z Gdańskiem i wielu z nich znalazło tu
był pan jego pierwszym tłumaczem. z Gdańska, jak również kilku zaciężnych bezpieczną przystań, ustępując pod na-
kaszubskich żołnierzy w służbie króla, porem Niemców, czy mówiąc dokładniej:
To prawda. Tyle że w przeciwieństwie a ze szczególną lubością i pietyzmem sta- Sasów. Odważyłem się w tych opowiada-
do mojego, jednoczęściowego, przekła- rałem się odmalować pobyt królewskiej niach poruszyć inne ważne, a niepotrzeb-
du poprzednia edycja była dwutomo- pary nad Motławą. nie skrywane przed młodzieżą wątki, na
wa i dwujęzyczna, obciążona zbyt ob- przykład ten, że Pomorzanom nie spieszy-
szernymi przypisami i objaśnieniami, O ile wiem, to nie jest ostatnia pańska ło się z przyjęciem chrześcijaństwa i byli
a tłumaczenie znacznie już odbiegało od książka. ostatnimi Słowianami zachowującymi
wymagań współczesnej polszczyzny. Co prawie do XII w. religie swych przodków.
gorsza, w bibliotekach publicznych bra- Tu muszę, niestety, westchnąć. Wcześniej Nie pałali też zbytnim entuzjazmem do
kuje egzemplarzy tego wydania, a prze- skończyłem pisać zbiór opowiadań his- połączenia się z Polską. Tę jedność – po-
cież jest to jedno z ciekawszych źródeł -torycznych „Pomorskie Orlęta”. Jednak wiem brutalnie – wyrąbał dopiero mie-
do historii Gdańska i Pomorza. Przetłu- wydać coś w Gdańsku bez osobistego za- czem Bolesław Krzywousty.
maczyłem zatem Dziennik, lecz według angażowania się w szukanie sponsorów,
innej konwencji, popularyzatorskiej, skie- to rzecz właściwie niemożliwa. Wydepta-
rowanej do szerszego grona czytelników. łem wiele dróg, lecz sponsorów nie zna- Zenon Gołaszewski – historyk, tłumacz, pisarz, czło-
lazłem, więc maszynopis czeka lepszych nek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor licznych
Patrząc na pański dorobek, można po- czasów w biurku. Szkoda. To 12 tekstów prac popularnonaukowych i utworów literackich
wiedzieć, że stosuje pan swego rodzaju osadzonych w realiach stuleci X–XV, przy poświęconych historii Gdańska i jego mieszkań-
„płodozmian”. Raz zajmuje się pan bele- czym na każde półwiecze przypada jedno ców, m.in. „Bracia polscy w Gdańsku i okolicach”,
trystyką, raz pisze opracowania nauko- opowiadanie. Jako że książka jest adreso- „Elementarz gdańszczanina”, „Baśnie z Grodu
we. Nad czym więc pan pracuje teraz? wana do młodego czytelnika, głównymi Neptuna”, „Szepty Raduni, szepty Motławy”, „Złota
bohaterami są tu dzieci i młodzież, które Twierdza”.
Jakiś czas temu skończyłem powieść stykają się z autentycznymi postaciami, są
„Aleksander i piękna Helena” o królu świadkami wydarzeń, jakie miały miej- Fot. ze zbiorów Zenona Gołaszewskiego
Szczecëno pò kaszëbskù
Bòkadny béł latosy program Kaszëb-
sczégò Dnia w stolëcë zôpadny Pò-
mòrsczi. Szczecyńsczi part Kaszëbskò-
-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô przërëchtowôł
to swiãto kaszëbiznë 18 maja. Wszëtkò
zaczãło sã òd mszë sw. w kòscele
Bògùrodzëcelczi w Szczecënie. Westrzód
atrakcjów òsoblëwie wôrt nadczidnąc
ò tëch mùzycznëch. Òb wieczór w Zóm-
kù Pòmòrsczich Ksążãtów wëstąpiłë
dwa karna: Sierakowice i Bubliczki.
Dofùlowanim Kaszëbsczégò Dnia bëła
nôùkòwô kònferencjô w Filologicznym
Wëdzélu Szczecyńsczégò Ùniwersytetu.
Ji téma to „Kaszëbë – jãzëk, lëteratura
i edukacjô”. D.M. Wëstãp karna Sierakowice baro widzôł sã mieszkańcóm Szczecëna.
Przedkòwskô ksążnica
mô miono
Henrik Héwelt, kaszëbsczi pòéta, gadësz i żłobiôrz pòchòdzący ze wsë Rąb w gminie Przedkòwò,
òstôł patrónã henëtny Pùbliczny Bibloteczi.
B Ò G Ù M I Ł A C Ë R O C KÔ
Ùroczëstosc òdsłoniãcô i pòswiãce-
niô tôflë na wdôr tegò wiôldżégò dlô
môlowégò lëdztwa wëdarzeniô, òdbëła
sã w czwiôrtk, 16 maja tr. Snôżô kami-
anô tôblëca z òbrôzkã ùsôdzcë z Rãbù
i Gdinie wisy kòl dwiérzi do ksążnicë,
tak tej terô kòżden czëtińc i gòsc ti insti-
tucëje nôpiérwi mùszi sã przëwitac z Hé-
weltã. I pewno wnet kòżden bãdze chcôł
wiedzec, dlôcze prawie òn mô patronat
nad tim môlã.
Czekawémù mògłebë cos ò nim rzec
np. ne dzecë z kartësczégò krézu, chtër-
ne wczasni (25 łżëkwiata) wzãłë ùdzél
w jednym z ògłoszonëch latos przez
biblotekã kònkùrsów, jaczim béł: I Powi-
atowy Konkurs Recytatorski „Twórcy
z naszych stron” Rok 2013 – Domòcëz-
na w wierszach Henryka Hewelta. Wôrt
dodac, że szkòłowników z klas IV–VI
zainteresowónëch deklamòwanim wi-
érztów kaszëbsczégò piesniodzeja bëło
nad zwëk wiele: kòl sédmëdzesąt ùczni-
ów z dwanôsce szkòłów (nôwiãcy lubòt-
ników Héweltowi pòézje przëjachało do
Przedkòwa z Dzérzążna). Kònkùrsowé
jury ni miało letczi robòtë, dzôtczi i bël-
no gôdałë pò kaszëbskù, i ze zrozmienim
a wseczëcym przepòwiôdałë wëbróné Òdj. Karolëna Krefta
przez se dokazë. Òbsądzënk równak
mùszôł bëc, kò to bëłë miónczi... Na sz- III plac – Kacper Zubkò (SS Miszewò) a téż zoné z ji roczëzną – bò wej w tim rokù
czescé nôdgrodów nie felowało i mòglë Wiktoriô Szënszeckô (SS Miechùcëno) ta ksążnica òbchòdzy 65-lecô swégò ist-
më jich przëznac jaż piãc a jesz rôz tëli Wëprzédnienia: Joana Warkùsz (ZSS nieniô. W swòjich dzejach mia òna czile
wëprzédnieniów. Hewò lësta laùreatów: i PG w Przedkòwie), Zuzana Klawikòwskô czerowniczków, pierszą bëła Léna Kreft,
I plac – Dorota Mateja (Zbiér Spòdleczny (SS Wilanowò), Magdaléna Malotka-Trze- a òd 1978 rokù do dzysô bibloteką czerëje
Szkòłë i Pùblicznégò Gimnazjum w Przed- biatowskô i Dominika Karczewskô (Zbiér Danuta Rzepka, chtërna prowadza téż
kòwie Sztôłceniô i Wëchòwaniô w Dzérzążnie), majewą ùroczëstosc.
II plac – Nataliô Lejk (Spòdlecznô Szkòła Julión Prëczkòwsczi (SS Miszewò). Swiãto zaczãło sã pò prôwdze jesz
w Kòlonii) a téż Adóm Dradrach (SS Ùmionowienié Pùbliczny Bibloteczi przed jegò òficjalną inaùgùracëją: òd
Miechùcëno) Gminë Przedkòwò òstało piãkno sparłãc- òbzéraniô przez bëtników przëszëkòwó-
ALBUM
MAGNIFICAT KASZUBÓW
W ZIEMI ŚWIĘTEJ
www.kaszubskaksiazka.pl
Jeszcze o Derdowskim
W majowej „Pomeranii” miałem okazję opowiedzieć o tym, co robił Hieronim Derdowski w toruń-
skich knajpkach. Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że smakowanie win, picie piwa oraz opowiadanie
prawdziwych i zmyślonych historii było głównym celem jego życia. Nic bardziej mylnego…
ROMAN ROBACZEWSKI
Najważniejsze były nożyce
Derdowski w Toruniu w latach 80.
XIX wieku pracował w redakcji „Gazety
Toruńskiej”. Trudno sobie wyobrazić, że
w redakcji pracowały wtedy właściwie
tylko dwie osoby, Danielewski i Der-
dowski, nie licząc jednego z synów
Danielewskiego, który zajmował się
głównie ekspedycją gazet. Redagowali
nie tylko „Gazetę Toruńską”, ale także
„Przyjaciela” – pisma dla ludu wycho-
dzące raz w tygodniu – i „Kalendarz Ka-
tolicko-Polski”. Danielewski i Derdowski
zamierzali wydawać pismo codzienne,
wzorowane na „Dzienniku Poznań-
skim”, przeznaczone dla inteligencji
Prus Zachodnich. W tym celu często
odbywali spotkania z okolicznymi zie-
mianami, w mieszkaniu dr Antoniego
Donimirskiego, który w tamtym czasie
był dyrektorem Banku Kredytowego
Donimirski – Kalkstein – Łyskowski
Spółka w Toruniu. Niekiedy w tych
spotkaniach uczestniczył Józef Łęgow-
ski, autor prac etnograficznych z rejonu
Kaszub i Kociewia, a także Georg Ben-
der, burmistrz Torunia, późniejszy bur-
mistrz Wrocławia i historyk.
Właściwie cała praca redakcyjna cych w każdym mieście powiatowym, używaniu nożyc, po prostu wycinał
w „Gazecie Toruńskiej” opierała się na a które redakcja abonowała. Informa- z gazet interesujące fragmenty teks-
Derdowskim, bo Danielewski redago- cje czerpano także z polskich gazet tów, naklejał na papier i w ten sposób
wał głównie „Przyjaciela”, a w „Gazecie” z Poznania, ziemi cieszyńskiej, z pel- przygotowywał materiał do drukarni,
ukazywały się jedynie jego wstępniaki plińskiego „Pielgrzyma” i z niektórych do dalszej obróbki przez zecera i me-
zaznaczone zwykle większą czcionką. gazet z Małopolski otrzymywanych trampaża. Derdowski pracował w dwój-
Ani „Gazeta”, ani tym bardziej „Przy- w zamian za przesyłaną „Gazetę To- nasób, przed południem i po południu,
jaciel” nie miały własnych korespon- ruńską”. Brakowało gazet warszaw- pozwalając sobie jedynie na chwile
dentów, ani też nie korzystały z wia- skich, bo z tamtejszymi redakcjami nie odprężenia w pobliskich winiarniach,
domości przysyłanych przez agencje wymieniano gazet z powodu braku w których oddawał się pogawędkom,
telegraficzne, bo zwyczajnie nie wy- zgody rosyjskich carskich cenzorów na m.in. wspominał swoje przygody.
starczało na to pieniędzy. Przy reda- sprowadzanie „Gazety Toruńskiej” do
gowaniu działu Wiadomości Derdow- obszaru zaboru rosyjskiego. Aresztowanie w Carskim Siole
ski korzystał z informacji zawartych Praca Derdowskiego nie polegała Najczęściej tematem jego rozmów
w dziennikach niemieckich wychodzą- na władaniu piórem, ale na sprawnym i wspomnień były podróże. Chyba nigdy
Życie codzienne
Polaków i Niemców
B O G U S Ł AW B R E Z A
Niejednokrotnie o postawie narodowej poszczególnych przedstawicieli polskiej i niemieckiej
społeczności w Rumi nie decydowało ich pochodzenie etniczne, ale trudy życia codziennego.
Nie chcieli na front… zabiegała o przyjęcie w poczet polskich dorozumiany rezygnowały z polskiej
Mieszkańcy ziem byłego zaboru obywateli. Podejście do nich polskich przynależności państwowej, chociaż-
pruskiego, które miały zgodnie z Trak- władz było zróżnicowane. Dużo zależało by nie uiszczając koniecznej w takich
tatem Wersalskim przypaść odrodzo- od nastawienia do nich sąsiadów i opinii sprawach opłaty skarbowej. Dla pełnoś-
nemu państwu polskiemu – uprasz- o nich formułowanych przez sołtysów, ci obrazu należy dodać, że cofali opcję
czając nieco zagadnienie – mieli prawo wójtów i policjantów. Oczywiście za- i ubiegali się o polskie obywatelstwo
wyboru obywatelstwa: niemieckiego wierano w nich informacje o znajomości także rodowici Niemcy, jeżeli w tym wi-
bądź polskiego. Przy tym wyborze nie przez nich języka polskiego, o nastawie- dzieli osobiste korzyści bądź też na zale-
kierowano się wyłącznie świadomością niu do polskości w czasie zaborów oraz cenie władz niemieckich organizacji, jak
narodową czy innymi względami ideo- do ówczesnej Polski itp. również Rzeszy.
logicznymi. Co najmniej kilkudziesięciu Decyzji o przyznaniu polskiego oby-
rumian – niewątpliwie polskiej (kaszub- watelstwa nie podejmowano wyłącznie Kim był niemiecki rumianin?
skiej) narodowości – optowało na rzecz na podstawie kryteriów językowych Złożoność polsko-niemieckich kon-
obywatelstwa niemieckiego, a potem i ideologicznych. Nie bez znaczenia na taktów w międzywojennej Rumi ujaw-
chcąc się z tego wycofać, wnosiło o cof- przykład było to, czy dany petent nie nia także ówczesne rozumienie podsta-
nięcie opcji i przyznanie obywatelstwa będzie obciążeniem dla państwa, czy wowych związanych z nimi terminów.
polskiego. We wszystkich znanych auto- jest się w stanie utrzymać samodzielnie. Można na przykład zadać pytanie: Jakie
rowi przypadkach powodem tego była Na ogół jednak w takich przypadkach cechy miał międzywojenny rumianin
„obawa przed powołaniem do wojska przyznawano polskie obywatelstwo, uznawany za Niemca przez przedsta-
polskiego”. Optowano bowiem w cza- rozumiejąc skomplikowaną sytuację wicieli polskich władz? Opierając się
sie, kiedy Polska podejmowała wysiłek miejscowej ludności. Jako ciekawostkę na przekazach źródłowych, odpowiedź
zbrojny o ukształtowanie swoich gra- można wspomnieć, że osoby wnioskują- na takie pytanie najlepiej rozpocząć od
nic, w tym toczyła wyczerpującą wojnę ce o cofnięcie opcji niekiedy podchodziły stwierdzenia, że były różne kategorie
z sowiecką Rosją. Mało komu – szcze- do tego bardzo pragmatycznie. Jedno- Niemców, a ich wyróżnik stanowiła nie
gólnie znającemu nieodległe w czasie cześnie bowiem szukały innych rozwią- tylko etniczność i tożsamość narodowa.
okropieństwa I wojny światowej – śpie- zań. Zachowały się na przykład ślady Oto w jakiej kolejności komenda policji
szyło się do frontowych walk. Po usta- ich starań o pracę w Wolnym Mieście powiatowej w Wejherowie w 1929 r.
bilizowaniu się granic i sytuacji Polski Gdańsku i – zapewne – o jego obywa- podała imienny spis kilku Niemców
w ogóle znaczna część takich optantów telstwo. Gdy to się udawało, w sposób mieszkających w Rumi: 1. „obywatel
polski, narodowości niemieckiej, jest za- również – chociaż miał inny przebieg – szubszczyzną. W trakcie międzywojnia
żartym Niemcem”, 2. „obywatel polski, imion i nazwisk. Po 1920 r. część miesz- te stosunki językowe się zmieniły. Część
narodowości niemieckiej, jest przeko- kańców Rumi z pobudek patriotycznych nowo przybyłych rumian, głównie
nanym Niemcem”, 3. „obywatel polski, (chociaż nie można tutaj wykluczyć tak- z byłego zaboru rosyjskiego, nie znała
narodowości niemieckiej, jest wrogo że względów koniunkturalnych) zmie- języka niemieckiego i w trakcie pobytu
usposobiony do wszystkiego, co polskie, niała ich pisownię czy nawet brzmienie w Rumi się go nie nauczyła, ponieważ
i przy każdej nadarzającej się sposobno- z niemieckiego na polskie, na przykład nie było takiej konieczności. Również
ści wychwala stosunki niemieckie”, 4. „Bieschke” na „Bieszka”. młode pokolenie zasiedziałych polskich
„obywatel polski, narodowości polskiej Forma imienia i nazwiska była sto- (kaszubskich) rumian – jeżeli nie miało
[podkr. B.B.], utrzymuje stosunki z Niem- sunkowo często odbierana jako jeden niemieckich sąsiadów – nie poznało ję-
cami, jest zapatrywania niemieckiego”. z wyróżników narodowości. W sytu- zyka niemieckiego.
Jeżeli do tego dodamy, że w podobny acji gdy osoba, o której wiedziano, że Do 1939 r. zmniejszyła się więc zna-
sposób środowiska niemieckie oceniały jest Niemcem, polszczyła swoje imię cząco rola języka niemieckiego. Przestał
poszczególnych Polaków, oczywiste jest, bądź nazwisko lub odwrotnie, będąc on być językiem oficjalnym, publicznym
że precyzyjne ustalenie, kto był jakiej Polakiem, używała niemieckiej formy i zszedł do roli mowy potocznej niemie-
narodowości w międzywojennej Rumi, swojego imienia i nazwiska, zdarzało ckich rodzin i używanej w kontaktach
jest niemożliwe. Można powiedzieć, że się, że i tak druga strona narodowego z polskimi sąsiadami, jeżeli ci umieli się
większość zasiedziałych rumian miała konfliktu stosowała formę – jej zda- nim posługiwać. Jak wykazują relacje
cechy zarówno przypisywane Polakom, niem – właściwą dla narodowości ta- obecnych starszych mieszkańców Rumi,
jak i Niemcom. Kwestię przynależności kiej osoby. Tak przynajmniej można to właśnie poprzez zabawę z niemiecki-
i postawy narodowej wykorzystywano między innymi odczytać fragment ko- mi rówieśnikami część z nich nauczyła
instrumentalnie. Często bez wiedzy sa- respondencji pomiędzy wejherowskim się mówić po niemiecku przed 1939 r., co
mych zainteresowanych, opierając się starostwem a jednym z majętniejszych bardzo się im przydało w czasie okupacji
na elementach życia codziennego, jak rumskich Niemców, Richardem (Ryszar- hitlerowskiej. Miejsce języka niemieckie-
posiadanie polskich lub niemieckich dem) Kusche. Ten ostatni podpisywał go zajmował język polski, stając się po-
krewnych, czy na analizie jakichś wypo- pisma jako Ryszard Kusche, mimo to wszechnym także wśród miejscowych
wiedzi itp., uznawano konkretne osoby starostwo – na co dzień bardzo dbające Niemców. Ich młodsze pokolenie stało
za przynależne do jednego bądź drugie- o stosowanie polskiej formy wszelkich się dwujęzyczne, poprzez szkołę, woj-
go narodu. Tę swoistą wielokulturowość dokumentów – zawsze używało nie- sko, polskich rówieśników. W tej grupie
wykorzystywały także służby specjalne. mieckiego odpowiednika tego imienia, społecznej znajomość języka polskiego
Jeden ze znawców problematyki tak pi- Richard. Niestety, niemożliwe jest usta- była tak duża, że w mowie i w piśmie
sał o szpiegu na rzecz Niemiec, Niemcu lenie, w jakim stopniu postępowanie R. trudno było odróżnić jej przedstawicie-
z Pomorza: „Cała jego rodzina była zwią- Kuschego było koniunkturalną chęcią li od rodowitych Polaków. Język polski
zana z obszarem Pomorza. Żona, Polka, przypodobania się polskim urzędom, poznali też w różnym stopniu (choć nie
była wychowanką pensjonatu klasztor- a w jakim ewentualnym wynikiem rze- wszyscy) starsi Niemcy. Dotyczyło to
nego w Chojnicach. Ojciec jej posiadał czywistego przyswojenia przez niego najbardziej tych, którzy mieli w dzia-
tartak w miejscowości Rumia – Zagórze (bądź docenienia) polskiej kultury, czego łalności gospodarczej bądź zawodowej
k./Gdyni”. również nie można wykluczyć. kontakt z polską społecznością i przez
to byli uzależnieni od jej przychylności.
Pisownia nazwisk Po niemiecku, kaszubsku i polsku… Najlepiej to zróżnicowanie można zaob-
Głównym powodem tej sytuacji Podobnie zróżnicowane były inne serwować w aktach notarialnych, gdzie
była skuteczna polityka germanizacyj- kwestie językowe. Bez ryzyka popełnie- notariusze odnotowywali, czy musieli
na z poprzedniego okresu historyczne- nia większego błędu można powiedzieć, tłumaczyć Niemcom polskie dokumenty.
go. Można ją również zaobserwować że w chwili objęcia ponownego polskie- I tak wspomniany R. Kusche podał, że
w nazewnictwie. Część nazw (z wy- go władztwa nad Rumią w 1920 r. wszy- nie włada należycie językiem polskim,
łączeniem większych osad i obiektów, scy dorośli mieszkańcy Rumi znali język jednak pisma polskie rozumie i nie żąda
jak Rumia i Zagórze) jeszcze kilka lat po niemiecki i biegle się nim posługiwali. tłumaczenia aktu na język niemiecki.
odzyskaniu niepodległości przez Polskę Do tej pory był też on jedynym językiem Z kolei inny znany rumski Niemiec,
funkcjonowała w potocznym i oficjal- oficjalnym, publicznym. Nim też posłu- Henryk Kühl, stwierdził, że nie włada
nym obiegu w formie niemieckojęzycz- giwały się – prawie wyłącznie – osoby należycie językiem polskim, mówi wy-
nej. W większości z oficjalnej, publicz- zamożniejsze, bardziej znaczące. Wśród łącznie po niemiecku, i notariusz prze-
nej sfery życia zniknęły one w końcu warstw uboższych powszechne było tłumaczył mu zawartą umowę kupna
lat dwudziestych, w ich miejsce weszły używanie w życiu pozaoficjalnym ję- sprzedaży.
i prawie powszechnie się przyjęły ich zyka kaszubskiego. Biegle nim władała
polskie odpowiedniki. Jednak niektóre także część społeczności niemieckiej, „Podejrzani” Kaszubi
niemieckie nazwy nieoficjalnie były szczególnie niemieccy gospodarze rolni Skomplikowane stosunki narodo-
używane nadal do 1939 r., szczególnie będący w Rumi od kilkudziesięciu lat wościowe były głównym powodem
wśród zasiedziałych rumian, pamiętają- i dłużej, którzy od swoich kaszubskich dwojakiego, sprzecznego podejścia
cych czasy zaboru. Proces ten dotyczył sąsiadów nauczyli się posługiwać ka- władz państwowych do rodzimej ludno-
ści w Rumi, do społeczności kaszubskiej. spodarczej. Polskie i niemieckie banki Nie tylko konflikty
Z jednej strony przyjmowały one za uzależniały udzielanie kredytu od naro- Na okres międzywojenny w Rumi
oczywiste, że Kaszubi są Polakami. We dowości i postawy politycznej petentów, nie można patrzeć jedynie jako na czas
wszystkich polskich statystykach tak analizowano każdy wypadek przejścia sporów, konfliktu pomiędzy Polakami
też ich ujmowano, szczególnie ukazując nieruchomości z rąk polskich właścicieli a Niemcami. Jeżeli wnikniemy głębiej
przewagę żywiołu polskiego w Rumi do niemieckich i odwrotnie, dla ukrycia w zachowane o nim świadectwa, to
i prawa Polski do omawianego obszaru. takich faktów dokonywano transakcji okazuje się, że dochodziło często do
Z drugiej w na ogół poufnych pismach przez podstawione osoby itp. przejawów zgodnej współpracy, po-
podejrzewano Kaszubów o proniemie- Polskie władze, znając liczne przy- kojowych kontaktów między osoba-
ckość i zachowywano w stosunku do padki nielojalnego zachowania się oby- mi obu tych narodowości. Pomijając
nich rezerwę. Stąd też kultura kaszub- wateli narodowości niemieckiej, prze- wszystko inne, wymuszało je życie.
ska była wykorzystywana fasadowo, sadnie poddawały większość Niemców Po prostu Polacy i Niemcy byli na sie-
najczęściej poprzez ubieranie dzieci dyskretnej obserwacji i wręcz alergicz- bie skazani. Gdyby stale i ciągle siebie
w stylizowane kaszubskie stroje ludo- nie reagowały na wszelkie – niekiedy zwalczali, na tym – także osobiście –
we na różnego rodzaju uroczystościach. absurdalne – informacje o podejrza- by tracili. Również z tego wynika ich
Jednym z głównych zadań państwowej nym zachowaniu się przedstawicieli współdziałanie w różnego rodzaju
oświaty było wpojenie uczniom reguł mniejszości niemieckiej i ich wpływie przedsięwzięciach, w tym na przykład
prawidłowego posługiwania się języ- na polskich współmieszkańców, wszę- spółkach i spółdzielniach. Niemieccy
kiem polskim i powstrzymanie ich od dzie widząc potencjalny spisek. Dobrze pracodawcy musieli korzystać z usług
używania języka kaszubskiego. to oddaje sprawa strajku szkolnego, do polskich pracowników, niemieccy go-
Pośrednio wiadomo, że by ujednolić jakiego doszło w Rumi i Zagórzu w 1928 spodarze sprzedawali płody rolne pol-
pomorskie społeczeństwo, wśród osób r. na tle komasacji szkół i wydłużenia skim klientom, polscy rolnicy korzysta-
zamierzających osiedlić się w Rumi przez to drogi do szkoły dla części dzie- li z usług niemieckich młynarzy, takie
preferowano te, które pochodzą z głębi ci. Ostra reakcja ich rodziców była więc wyliczanie można by długo kontynuo-
Polski, ewentualnie uznane za polskich zrozumiała i łatwa do przewidzenia. wać. Nie jest też dziełem przypadku, że
„patriotów”. A ponieważ zarówno fir- Jednak według komendy wojewódzkiej w większości zebranych przez autora
my, jak i osoby fizyczne musiały się policji byli oni inspirowani przez Niem- relacji starszych, polskich rumian jest
zwracać do polskich władz o wyrażenie ców, gdyż w rumskiej szkole nie prowa- obecne podobne wspomnienie z ich
przez nie zgody na parcelację, to żeby ją dzono nauczania w języku niemieckim. dzieciństwa: to, jak chodzili chętnie
uzyskać, chętnie podnosiły, że działki W rezultacie miejscowi policjanci musie- przed świętami także do domów nie-
po parcelacji ich terenu nabędą osoby li wszcząć specjalne dochodzenie, które mieckich sąsiadów z tradycyjnymi
spoza Pomorza, pisząc np. tak „Nadmie- nie tylko wykluczyło niemiecką inspira- pieśniami, powiedzeniami itp. i otrzy-
niamy, iż zgłasza się dużo reflektantów cję strajku, ale również ustaliło, że część mywali od nich różne podarunki, na
na parcele i to także z okolic Warszawy”, rumskich Niemców zastosowała się do ogół produkty żywnościowe. Mówiąc
bo to ułatwiało uzyskanie w tym zakre- nowych zarządzeń i posyłała swoje dzie- o tym, zaznaczali, że były one droższe
sie pozytywnej decyzji. Również osoby ci do szkół. Można wyrazić przypuszcze- od tych, które otrzymywali od Pola-
chcące nabyć działki z parcelacji – z tych nie, że taka postawa Niemców wcale nie ków. Pośrednio to może dowodzić, że
samych względów – podnosiły, że są musiała wynikać z lojalności wobec pol- społeczność niemiecka była bogatsza
polskimi patriotami, pochodzą z głębi skich władz i ich zarządzeń, ale z obawy od polskiej. Dużo też mówi, że według
Polski itp. przed ewentualnymi represjami, z chęci przejrzanych przez autora źródeł, naj-
ukrycia działań antypaństwowych itp. większą indywidualną (chociaż okazjo-
Polski bałagan i niemiecki Obie strony stosunkowo często nalną) działalność dobroczynną pro-
„nieposzlakowany element” nawiązywały do funkcjonujących ste- wadził Adolf Janhz, współwłaściciel
Szczególnie dużo w źródłach pisa- reotypów, szukając w bieżących wy- fabryk mebli w Gościcinie i Zagórzu.
nych zachowało się informacji o polsko- darzeniach ich potwierdzenia. W 1922 Był on między innymi wymieniany
niemieckiej rywalizacji, wzajemnej r. wykoleił się w Rumi pociąg relacji jako ofiarodawca na rzecz biednych
podejrzliwości i urazach. Nie było to Berlin –Królewiec, co – jak doniosły pol- przy okazji katolickiego pogrzebu ojca
do końca zgodne z ówczesną rzeczy- skie gazety – niemiecka prasa celowo rumskiego wójta, Mariana Roszczy-
wistością. Sporą rolę w tym zakresie wyolbrzymiała, pisząc o stereotypo- nialskiego (chociaż sam był ewangeli-
odgrywały znaczne emocje, wynikają- wym polskim bałaganie. Tak natomiast kiem), na rzecz ochrony przeciwlotni-
ce z mówiąc w pewnym uproszczeniu, polskie czasopismo, „Gazeta Kaszub- czej państwa, na rzecz polskiej gminy
niedających się pogodzić dążeń i zamia- ska”, skomentowało fakt wykrycia do- ewangelickiej w Gdyni i wielu innych.
rów Polaków oraz Niemców. Ci pierw- konania kradzieży przez Niemca: „P. S. Współżycie polsko-niemieckie
si chcieli wzmocnić polskie państwo, [w oryginale całe imię i nazwisko – do- w międzywojennej Rumi na pewno
także poprzez pełną z nim integrację pis. B.B.] ukradł krowę w Rumi – Zagó- dużo się nie różniło od kontaktów Pola-
Rumi (i całego Pomorza), drudzy dążyli rzu. Złodziej był członkiem »Deutsche ków i Niemców w innych kaszubskich
do ponownego jej włączenia do Rze- Vereininung«, organizacji, która skupia miejscowościach w tym samym czasie,
szy. Rywalizacja odbywała się na kilku podobno element na wskroś nieposzla- ale też – jak sądzę – miało swój niepo-
płaszczyznach, w tym politycznej i go- kowany”. wtarzalny, specyficzny koloryt.
K A RO L Ë NA S E R KÒ W S KÔ
Òd sécarni
do Mùzeùm Rëbaczeniô
To ju szósti zjôzd, jaczégò célã je
zachãcenié młodzëznë do pòznôwaniô
Kaszub i Pòmòrzô. Tim razã dérëje òd
26 do 29 łżëkwiata.
Jedzemë na Hél. Pò drodze, w kaszëb-
sczich gardach, zabiérómë do aùtobùsu
nastãpnëch ùczãstników warkòwniów.
Òb czas rézë spiéwiemë so kaszëbsczé
piesnie. I ju jesmë na placu. Swiéżi
mòrsczi lëft pômôgô nama zaniesc
naje paczétë do Òstrzódka Cassubia,
w jaczim bãdzemë spac. Mòżna sadnąc,
òdpòcząc. Ale chto bë sedzôł za wiele
w jizbie? Kò trzeba sã pòznac, pògadac.
Jidzemë tej na integracyjny wieczór do
tak zwóny sécarni.
Pòmòrańcowie szëkùją sã na òficjal-
né òtemkniãcé. Wszëtkò fardich, tej
witają sã z ùczniama wëżigimnazjal-
nëch szkòłów. Prezentëją swòje kar-
no, gôdają, jak wëzdrzi jegò dzejnota
i dlôcze wôrt do niegò przëstąpic. Mają ni robią plakat pòkazëjący jich roz- Tadéùsz Mùża. Òpòwiôdô i ò historii,
nôdzejã, że westrzód zéńdzonëch są mienié znaczeniégò tegò warkù dlô i ò dzysdniowòscë. Prowadzy nas téż
jich nastãpcë, chãtny, bë robic wkół kaszëbiznë. Za jinszima dwiérzama na cypel, gdze mô sã òdbëc historiczné
kaszëbiznë. Lepi sã pòznôwómë òb czas młodi pòznôwają gazétné gatënczi, zdarzenié – bãdze tam ùsëpóny Kòpc
rozmajitëch zabawów. Na kùńc licealë- a nastãpno wëchôdają bùten, żebë Kaszëbów. W planach je, żebë kòżdi
sce są pòłączony w karenka, w jaczich westrzód mieszkańców Hélu zrobic z partów Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrze-
kòżdégò dnia bãdą wëkònëwac zada- sondã na tëmã „Co je wôrt òbezdrzeniô szeniô miôł tam swój kamiéń. Żebë
nia wëmësloné dlô nich przez starszich w wajim gardze?”. Trzecé karenkò i Pòmòraniô mògła dołączëc sã do ti
drëchów. ùczi sã kroków nowòczasnégò tuńca ùdbë, ji nôleżnicë razã z ùczniama robią
Drëdżégò dnia jidzemë do Spòd- do terôczasny kaszëbsczi mùzyczi. Na ùsëp, jaczi mô bëc jich szlachã.
leczny Szkòłë w Hélu, bë czegòs wicy pòdrëchòwanié wszëtcë pòtikają sã
naùczëc sã ò swòji tatczëznie. Témë w jednym placu, żebë zaprezentowac Spiéwë i pòwôżné òbgôdczi
do wëbiéru bëłë trzë. Ti, co chcelë skùtczi swòji robòtë. Niedzela. Czej słunôszkò zaczinô
dowiedzeëc sã, jak łowienié rëbów Pózni òbzéranié Mùzeùm Rëbacze- òdkrëwac sã zza blónów, jidzemë na
je pòkôzóné w lëteraturze, nôpier- niô w Hélu. Pò tim nadzwëczajnym rézã pò sztrądze Pùcczégò Wikù, gdze
wi ò tim słëchają, pòtemù gôdają môlu z wiôlgą starą òprowôdzô nas òkróm podzywianiô snôżotë nor-
ò swòjich przemësleniach, a jesz póz- człowiek dobrze òbeznóny w òkòlim, dowëch Kaszub, ùczniowie wëżigim-
nazjalnëch szkòłów dzelą sã ze star- zdrzimë, czë letkò je przëznac sã do chtërny mómë mòżnosc pòznac cha-
szima drëchama swòjim pòzdrzatkã swòji tatczëznë, czë chcemë sã do ni rakteristiczné kaszëbsczé akceńtë tegò
na kaszëbiznã. Terô, czedë mómë szansã przëznawac. Ekspercë, jaczima są Ni- môla. A terô chùtkò do aùtobùsu, bò
rozwijac kaszëbsczi jãzëk, trzeba to cole Dołowy-Rëbińskô, chtërna robi w Sejmikù Pòmòrsczégò Wòjewództwa
wëzwëskac z całą mòcą – przekònëje Ja- w Instituce Slawisticzi PAN, Łukôsz we Gduńskù żdają na nas Łukôsz
nusz Prëczkòwsczi z Òglowòsztôłcącégò Grzãdzëcczi, przédnik Òglowégò Zarzą- Grzãdzëcczi, senatór Kazmiérz Kleina,
Licùm nr 1 w Kartuzach. Aneta Krefta, du Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô, a téż Pioter Òstrowsczi, przédny re-
z ti sami szkòłë, dodôwô, że znajem- Michôł Kargùl, przédnik kòcewsczégò daktór Radia Koszalin. Przédnik Zrze-
nota tegò jãzëka mòże bëc baro przë- partu KPZ w Tczewie, a téż Dariusz szeniô pòkazëje prezentacjã ò zasłu-
datnô, nawetka w nalézenim robòtë. Majkòwsczi, przédny redaktór cządni- żonëch Kaszëbach, a senatór òpòwiôdô
Czãsto gôdóm pò kaszëbskù. Chcã jic ka „Pomerania”, gôdają z nama ò roz- ò rësznoscë Kaszëbów w kùlturalnym,
na etnofilologiã kaszëbską i tam rozwi- wiju òsobòwòscë i juwernocë. Czejemë pòliticznym i gòspòdarczim żëcym, i téż
jac sã dali w tim czerënkù – gôdô. Chòc òd nich, że to òd nas samëch zanôlégô, ò swòjim pòstrzeganim regionalnoscë,
mie mëslenié pò pòlsku lepi wëchôdô jaką drogą pùdzemë. Zdrzã na te sprawë pòtemù pitô ò nie ùczniów. Wspòminô
jak pò kaszëbskù, to i tak lubiã ten jãzëk jakno historik i, pòdług mie, mómë taczé téż lata spãdzoné w Pòmòranii.
i téż, czej móm leżnosc, na tëlé, na wie- przédné dobroctwò, że je ta mòżlëwòsc Chòc chcałobë sã dłëżi pògadac,
le rozmiejã, gôdóm nim. Wôrt chòcbë wëbiéru, co bãdze sã w żëcym robic. mùszimë ju jachac na òficjalné za-
dlôte, że je to jãzëk môla, w jaczim jô sã Dôwni tegò nie bëło. Kaszëbi mają szcze- kùńczenié warkòwniów. Pò pôłnim
ùrodzył – scwierdzywô Matéùsz Łąc- scé, bò rozmielë wëbrac rozwôżną drogã, w Tawernie Mestwin w Kaszëbsczim
czi z Kaszëbsczégò Òglowòsztôłcącégò chtërna pòmògła jima doprowadzëc jich Dodomù we Gduńskù sztudérowie
Liceùm w Brusach. do òstawieniô w se swòji kaszëbskòscë. dôwają swòjim młodszim drëchóm
Pò tim mòrsczim òdpòczinkù na Wôżné, żebë zwëskiwac z mòżlëwòsców diplomë za ùdzél w warkòwniach
gòscënã rôczi nas hélsczi part Ka- i nie zamikac sã w stereotipach – gôdô i ksążkòwé pamiątczi.
szëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô. Jedna Michôł Kargùl. Dzejający w Karnie Sztudérów Pò-
z jegò nôleżniczków, Mariô Głodowskô, mòraniô mają nôdzejã, że i w prziń-
gôdô ò Hélu, jegò historii, legeńdach Na kùńc Trójgard dnym rokù chãtnëch do ùdzélu w Re-
z nim zrzeszonëch, ò dzejnoce swòjégò Czas chùtkò mijô, czej je wiele mùsowi Karze nie mdze felało. Czej
partu. A më mòżemë ji zadawac pitania zajãców. Nim jesmë sã spòstrzeglë, czëtają anketë, jaczé wëfùlowelë licea-
i razã ze zrzeszińcama pòspiewac so. ju nadszedł czas pakòwaniô taszów. lësce, mëslą, że mògą bëc spòkójny. Bò
Òb wieczór sôdômë w szkòłowëch Na szczescé, to jesz nié kùńc. Nim w pitanim ò òrganizacjã warkòwniów,
łôwkach i gôdómë ò tim wszët- rozjedzemë sã do naszich dodomów, w skali òd jeden do piãc, młodi lëdze
czim, co krący sã wkół naszi juwer- nôpierwi jedzemë do Trójgardu. òglowò òcenile jã na 4,63.
notë. Ò tim, jak zdrzą na nas, Kaszë- W Gdini mómë pòstãpné zadanié.
bów, jinszi, a jak më sami na sebie Bawimë sã w gardową grã, òb czas Òdj. K.S.
TÓMK FÓPKA
Wejrowò. Cepłi môj. Wczasny wie-
czór. Gimnazjum przë rondze. Półsmrok.
Na binie chłopi przezeblôkłi w zbój-
nicczé ruchna. Nié wszëtcë. Dirigeńt
Môrcën Grzëwôcz i solista Édmùnd Klo-
ka są w ancuchach. To chór Harmónia
z Wejrowa, jaczi prawie przed sztótã
przedstawił szpetôczel „Bôjka ò zbójcy
Czôrlińsczim” a terô, w dzélu spiéwnym,
wëkònôł piesnią „Mòje stronë”. Lëdzoma
sã widzy. Jak wiedno. Harmóniscë znają
jã ju lata lateczné.
– To bëło spiéwóné jesz za Mietka
Barana – wspòminô Riszard Nalep-
ka, terôczasny przédnik karna. – Mój
pòsobnik, dirigeńt Riszard Lorek miôł
nawetkã ze „stronama” przëtrôfk.
Òbczas dirigòwaniô chórã i równoczas-
nym spiéwaniô solo copnął sã tak, że
spôdł z binë prosto na pierszą régã, dze
sedzôł biskùp Sliwińsczi – gôdô.
– Tak bëło – pòcwierdzywô z ùsmié-
chã wasta Lorek pò latach – ale nikòmù
nick sã nie stało – dodôwô.
Wspòmniony chùtczi Mieczësłôw
Baran, zasłużony dlô pòmòrsczégò ruchù
chóralnégò, wëdôł w rokù 1968 jakno
Pòwiatowi Dodóm Kùlturë i Gduńsczé
Towarzëstwò Drëchów Kùńsztu we
Wejrowie Cztery pieśni kaszubskie, dze
bëła piesniô „Mòje stronë” z mùzyką
Jana Trepczika.
Mòje stronë. Te dwa słowa rzeszą ze
sobą trzech szkólnëch: Jana Piépkã, Jana nowëch”, jaczé mómë. Òpracowónô tej ùsadzenia na: 1 głos; 2 głosë równé;
Trepczika i Wacława Kirkòwsczégò. I je- m.jin. na głos z fòrtepianã, z towarze- alt, tenór i fòrtepian; 3-głosowi biało-
den pòwiôt. Wejrowsczi, mô sã rozmiôc. nim akòrdionu, z òrkestrą i kùreszce – głowsczi chór; 3-głosowi miészóny chór;
– Pòdług mòjich zapisków Méster Jan na chór. Na chórë, bò tak przërëchtowôł 4-głosowi miészóny (dwie wersje) i 4-gło-
napisôł jã w 1961 rokù – zagwësniwô jã Juliusz Mòwińsczi z Lãbòrga, co jak sowi chłopsczi chór. W tim òstatnym
w telefòniczny rozmòwie Édmùnd gôdô Elżbiéta Kania z Wejrowa (dôwni ùłożenim spiéwią prawie harmóniscë,
Kamińsczi, jaczi òd lat dokùmeńtëje dirigeńtka Harmónii i direktorka ta- le pòdług ùdbë M. Barana – z solówką.
Trepczikòwé dzejanié. meczny mùzyczny szkòłë) – miôł „chór Nótë nańdzemë téż chòcle w spiéwnikù
„Mòje stronë” z mùzyką Piesnio- w paji”. W zbierze òpracowaniów Rodnô Lecë chòrankò (na 70. stronie), wëdó-
dzeja z Wejrowa w mòlowi tonacji, zemia, wëdónym przez Òglowi Zarząd nym w 1997 rokù przez Wejrowsczé
liczonô na trzë – je jedną z nôbarżi liri- Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô Centrum Kùlturë (dzysô Filharmóniã
cznëch kaszëbsczich piesniów „tatczëz- we Gduńskù w 1974 rokù, nalôżómë Kaszëbską) a Mùzeùm Kaszëbskò-Pò-
mòrsczi Pismieniznë i Mùzyczi we Wej- z pòdskôcënkù i przë wspòmóżce Gmin- mòjim stronóm
rowie. Z wielnëch nagraniów bédëjã ny Biblioteczi w Szëmôłdze, rok temù: spłacëc chcôłbëm lëdzczi dług
Aleksandrã Kùcharską-Szefler z Riszardã za dni smiéchù,
Minkewiczã z platczi „Mòrze”, dze czëc je Mòje stronë, dni robòtë
téż na akòrdiónie Cezarégò Pôcórka. mòje stronë czej na roli òrze pług.
– Mòja wersjô ti piesni pòwstała są nôlepszé z wszëstczich strón
w 1965 rokù na spòdlim tekstu z dwù- Móm w nich kwiatë, Mòje stronë,
tigòdnika „Kaszëbë” za wiédzą i zgòdą wòdë, lasë, mòje stronë
aùtora słów – pisze w przedesłowiu do w pòlu rosce żëtny plón. są nôlepszé z wszëstczich strón.
zbiérkù swòjich dokôzów pt. Mòje stronë W mòjëch stronach,
w piesni z gromicznika 2002, Wacłôw W mòjëch stronach, w mòjëch stronach
Kirkòwsczi ze Swiónowa. w mòjëch stronach chcôłbëm spòcząc, czej mdze zgón.
Kirkòwsczi i Piépka znelë sã jesz wiater sztormã z nórdë dmie;
ze Starzëna, dze chòdzëlë wëcmanim jadą kùtrë I tak téż sã stało, w rokù 2001 Stasz-
do spòdleczny szkòłë, pózni, pò wòj-nie i òkrãtë, ków Jan (Jan Piépka) pòchòwóny òstôł
– do strzédny.Ti dwaji szkólny przëjaz- i latarnie stoją dwie. na łebińsczim smãtôrzu, a òbczas mszë
nilë sã i pòspólno twòrzëlë. Do wiérz- tã prawie piesniã zaspiéwôł Adóm
tów Staszkòwégò Jana Kirkòwsczi Mòjim stronóm, Òkrój z Bòrkòwa. Mùzykã Jana Trepczi-
napisôł razã 25 melodiów, z jaczich mòjim stronóm ka zagrała na òrganach jegò wnuczka,
dzél wëzwëskôł przë robòce chòcle ze wcąg przëgriwô ptôchów spiéw Witosława Frankòwskô.
szkòłowim chórã ze Stajszewa. W mù- a nad sztrądã Jadącë z Gdinie pòd Wejrowò, na
zyce „naszostronny” Kirkòwsczégò je i nad wòdą zôczątku Rëmi, pò prawi stronie, kòl
wiele radoscë i wërazny bùchë z „nas- wiedno widzysz skrzidła méw. znakù Kaszëbsczégò Môłégò Trójgardu
zoscë”. Tak jak w pòwstóny sztërë lata stoji witôcz wejrowsczégò krézu. Je na
chùtczi Trepczikòwi wersji – metrum Mòje stronë, nim napisóné: „Powiat Wejherowski –
je trójdzelné. Co cekawé, Wacłôw mòje stronë mòje stronë”.
Kirkòwsczi ùsadzył téż tã samã mùzykã brzëmią robòcym rojã pszczół; Tak tekst Jana Piépczi z Łebna prze-
do tekstu o tim samim titule, ale bòcón klepie, szedł długą drogã. Òd wińscô na swiat
aùtorstwa Henrika Héwelta: czapla brodzy, drëkã w 1955 przez dwa zdënczi z melo-
strëga płënie do jezór. dioma w 1961 i 1965, wielné spiéwanié
Łączi, lasë, górë, dołë... i deklamòwanié jaż do promòcjowégò
Taczé bëłë stronë mòje W mòjëch stronach, zéwiszcza nôlëdniészégò kaszëbsczégò
Tam më jesmë wëchòwóny w mòjëch stronach pòwiatu.
Tam òstało szczescé mòje. niebò skrzi sã rojã gwiôzd, Prawie przed chwilą na jutiubie
a z nich jedna nalôzł jem jak ùczniowie Kaszëbsczégò
Czedë przińdze wiek sãdzëwi wnet nad głową Òglowòsztôłcącégò Liceùm zez Brus
Jesz rôz człowiek sã zadzëwi z nordë sle nóm zëmny blôsk. spiéwią tã piesniã.
Wszëtkò przeszło, gdzes ùcekło Mòjim stronóm, Kò kòżdi mô swòje „mòje stronë”…
Lesne łączi w nas òstałë.
M AYA G I E L N I A K
Nagroda
Karol chaos wkoło leśniczówki ogar-
nął jako tako. Jednak dopiero Zofia za-
prowadziła tam prawdziwy porządek.
Koniec z obornikiem na środku podwó-
rza! Z drobiem chodzącym wszędzie!
W parę miesięcy z zaniedbanego terenu
zrobiła reprezentacyjne obejście. Docenił
to nadleśniczy, który po jakimś czasie
przyjechał na kontrolę leśnictwa. Zofia
dbała o to, by wszystkie pomieszczenia
zawsze były wysprzątane na najwyż-
szy połysk. Sama też chodziła elegancko
ubrana (Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy
ktoś może przyjść!). Za wygląd leśniczów-
ki dostała nie tylko pochwałę i dyplom,
ale i nagrodę pieniężną. Wystarczyła
na zbudowanie przy leśniczówce sporej Studzienice 2002 rok, Zofia i Karol Babczyńscy w 53 rocznicę ślubu
werandy, w której robotnicy i interesanci
mogli czekać na leśniczego. Weranda ta
stoi do dziś. A gdy pożaliła się nadleśni- Goście okazali się wysoko postawio- gi, myślałam, że samo przejdzie. Gdyby nie
czemu, że jej ciężko drewno do kuchni nymi osobami, które wszystko mogą. letnicy, byłoby ze mną krucho. Same dobre
nosić, dostali pozwolenia na zakup na Przyjeżdżali do Rogu przez wiele lat rzeczy przez tych moich wczasowiczów
rachunek nadleśnictwa kuchenki elek- i wiele dobrego, z wdzięczności za swoje mnie spotkały.
trycznej. W samą porę, gdyż niebawem wczasy, zrobili. W tamtym czasie nic nie Pani Zofia do dziś ma serdeczny kon-
zawitali do Rogu letnicy. można było normalnie kupić, wszystko takt ze wszystkimi swoimi letnikami. Po
trzeba było „po znajomości” załatwić. tylu latach zżyli się jak rodzina.
Pomocni letnicy Goście znajomości mieli. Załatwili wiele,
Pierwszych, przybyłych ze stolicy, a nawet o zdrowie swoich gospodarzy Dama na motocyklu
skierował do leśniczówki listonosz. Dłu- zadbali. Koniecznie chciałam się nauczyć jeź-
go namawiali panią Zofię, by się zgodzi- Córka była chora, miała problemy dzić na motorze – wspomina Zofia. Po-
ła ich przyjąć. Nie i nie. Odesłała ich do z uszami. Co ja się z nią najeździłam, gdzie prosiłam męża, żeby mi pokazał, jak to
Kłączna i do Studzienic, do ludzi, o któ- ja nie byłam. Nikt nie umiał pomóc. A ta let- się robi. „Siadaj – powiada – jedynka, tu
rych wiedziała, że wczasowiczów przyj- niczka, Ania, mówi, „Zosiu, przyjedź z nią sprzęgło, ruszaj!” Ruszyłam, ale tak mną
mują. Pojechali, zobaczyli i wrócili. Pro- do Warszawy, tam są profesorowie, ja z nią dyrygował, że o mało na drzewie nie wy-
sili, żeby ich jednak przyjąć – wspomina pójdę”. Pojechałyśmy I profesor wyleczył lądowaliśmy. Więcej nie chciałam takiej
pani Zofia. Mówili: „my chcemy tylko tu”, córkę! A gdy po latach sama zaczęłam cho- nauki. Sama się nauczyłam. Zaczęłam jeź-
obiecywali pomóc we wszystkich pracach, rować, to też letnicy, już inni, na siłę mnie dzić SHL-ką, a to był wysoki motor. Wszę-
„będzie pani lżej”. Zgodziłam się. Nie dla za- na badania do kliniki wysłali. Okazało się dzie nim jeździłam. I po zakupy, i na łąki,
robku, tylko z dobrego serca, bo tak prosili, wtedy, że natychmiast konieczna była ope- i krowy szukać, i z dziećmi do kościoła,
że już nie mogłam odmówić. racja. Ja na ataki bólu nie zwracałam uwa- wszędzie.
taty. Leśniczy pracował dodatkowo jak Nie rób tego więcej, tego ci nikt nie przyjmie.
gospodarz, z tym że gospodarze mieli Szkoda twojej pracy.
maszyny, a leśniczy tylko ziemię. Pomagała też mężowi. Jak męża rano
Ciężko było ogarnąć wszystko. Pole, nie było, wydawałam robotnikom paliwo,
łąki, sianokosy, żniwa, wykopki, na każdy musiał ilość podpisać, by był porzą-
czas zamówić maszyny i umówić ludzi dek. Wypisywałam kwity, gdy samochód
do pomocy. Tym się zajmował mąż. Ale po drewno przyjechał. Gdybym jeszcze do
reszta należała do Zofii. Wynajętych do lasu chodziła, mogłabym śmiało na stano-
pomocy ludzi trzeba było nakarmić. A za- wisku gajowego się zatrudnić – śmieje się
tem albo worki bułek smarować, albo Pani Zofia. A zimą trzeba było być samo-
gary kartofli obrać. Dopilnować strzyży wystarczalnym – kontynuuje. Zboże wozi-
owiec i cielenia się krów, doglądać ciela- ło się do młyna, mieliło się. Sama piekłam
ki i drób, doić krowy, uprawiać ogród, chleb. Masło, twarogi, śmietana – wszystko
zrobić kompoty i konfitury z owoców własnymi rękami robione. Ziemniaki, mar-
z sadu. Dbać o dom i dzieci. To wszystko chew, buraki, drób i jaja – też swoje. Mięso
było na głowie żony leśniczego. Tym, co wyhodowane lub upolowane trzeba było
robiła, można było śmiało obdzielić parę przerobić. Powkładać do słoików lub uwę-
osób. A jeszcze miała setki pomysłów na dzić. W leśniczówce były dwie wędzarnie,
dorobienie. z których korzystaliśmy. Teraz te wędzar-
Prowadziła w piwnicy skup grzybów nie zlikwidowano, przerobiono na łazienki,
i jagód. Przez jakiś czas urządzała zaba- a wędliny i mięsa można bez problemu ku-
wy wiejskie w ogrodzie przy leśniczów- pić. Ale czy równie smaczne? Do dziś pamię-
Zofia Babczyńska, Studzienice 2009 rok
ce. Z orkiestrą z Bytowa, na zbitej z de- tam smak tamtych i pracę przy ich wyrobie.
sek podłodze, z barem w poniemieckiej Tak dokładnie czyściłam mięso z żyłek, że
altance. Zamawiała piwo w beczkach, mąż mi raz powiedział: „Dlaczego po pro- było ich dużo – pasztet, pieczeń czy zając
wódkę, soki i zarabiała! stu wszystkiego od razu nie wyrzucisz?”. Bo w śmietanie. Nie miałam już problemu ze
Handlu nauczyłam się, pracując w skle- wędlina jest tym smaczniejsza, im czystsze sprawieniem upolowanych dzików czy je-
pie. Towar przywożono tam nie tak, jak jest mięso. leni, ani ubitych cielaków. Życie jest najlep-
teraz, w opakowaniach, tylko w workach. szym uniwersytetem.
Worki mąki, cukru, soli, herbaty czy kawy. Uniwersytet życia Pani Zofia mówi po kaszubsku, ale
Wszystko trzeba było dokładnie zważyć Chciała się uczyć, być nauczycielką, dzięki czytaniu książek zna też dobrze
i do torebek wsypać. Pomierzyć materiał ale powojenny czas nie sprzyjał marze- polszczyznę i język niemiecki. Potrafi po-
w belach. I nie pomylić się, bo łatwo było niom. Nie mam wykształcenia, tylko 7 klas. radzić sobie w każdej sytuacji i, co udo-
o manko. Nie wierzyłam dostawcom, nie Całą wiedzę sama zdobyłam. Czytałam wodniła swoim życiem, zawsze potrafiła
podpisałam przyjęcia towaru, dopóki dużo książek, korzystałam z wiedzy innych dobrze zarządzać.
dokładnie nie sprawdziłam, ile czego na- ludzi – od każdego można się czegoś na- Nie jestem wyjątkową osobą. Każda
prawdę jest. Miałam zasadę, by nigdy nie uczyć. Gdy wychodziłam za mąż, nie umia- żona leśniczego musiała sobie radzić i po-
sprzedawać na zeszyt. Nie ryzykowałam, łam prawie nic. Pamiętam krowę, na której dobnie jak ja, oceniać, kalkulować i praco-
mimo że mówili o mnie: „Takiej złej to tu uczyłam się dojenia, kaczki z małymi, któ- wać na paru etatach jednocześnie. Żyłyśmy
jeszcze nie mieliśmy”. Ale te dobre przez rych nie dopilnowałam i się zmarnowały, w takich a nie innych warunkach, w takich
manko siedziały w wiezieniu. Ta czujność i moją bezradność nad upolowaną sarną, a nie innych czasach. Teraz jestem na eme-
przydała się jej i przy organizacji zabaw, z którą nie wiedziałam, co zrobić. Mąż ryturze, mąż umarł, mieszkam z córką,
i przy prowadzeniu skupu. Zdarzało się, wtedy kupił mi książkę kucharską. Powoli w domu, który sobie przez lata wybudowali-
że dla zwiększenia wagi jagód czy grzy- nauczyłam się wszystkiego. Przyrządzałam śmy. Tamte czasy wspominam jako trudne,
bów ludzie je moczyli. Mówiła im wtedy: zające na wiele sposobów – wtedy jeszcze ale i piękne zarazem.
POMORSKI
nia fotorelacje wywiady reportaże aktualności zapowiedzi wydarzenia fotorelacje wywiady reportaże
aktualności zapowiedzi wydarzenia fotorelacje wywiady reportaże aktualności zapowiedzi wydarzenia
PORTAL INFORMACYJNY
fotorelacje wywiady reportaże aktualności zapowiedzi wydarzenia fot orelacje wywiady reportaże
aktualności zapowiedzi wydarzenia fotorelacje wywiady reportaże aktualności zapowiedzi wydarze
Pallotyn z Koślinki
W 1907 r. na ziemiach polskich pojawili się pierwsi pallotyni. Było ich dwóch: ks. Alojzy Majewski
i ks. Alojzy Hübner, kapłan pochodzący z niewielkiej Koślinki, wsi leżącej dzisiaj w granicach
Tucholi.
MARIA OLLICK
W służbie
charyzmatu pallotyńskiego
Ks. Wincenty Pallotti (1795–1850)
w celu utrzymania i rozpowszechniania
wiary katolickiej założył w 1835 r. misyj-
ną organizację pod nazwą Stowarzysze-
nie Apostolstwa Katolickiego, zwane też
Kongregacją Księży Pallotynów. Głów-
nym celem stowarzyszenia jest apostolat
wśród świeckich prowadzony poprzez
duszpasterstwo parafialne, pracę cha-
rytatywną i misyjną, także w krajach
Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Idea
ks. Pallottiego dotarła również do Polski.
Jednym z dwóch pierwszych pallotynów
na ziemiach polskich był ks. Alojzy Hüb-
ner.
Kapłan ten urodził się 27 paździer-
nika 1880 r. w Koślince koło Tucholi
w rodzinie Marcjanny z d. Stosik (Gier-
szewska po drugim mężu). Uczęszczał do
gimnazjum w Chełmnie, skąd został wy- Maksymiliana Kugelmanna, generała były trudne, jednak dobry los sprawił,
dalony przez władze niemieckie w wyni- Stowarzyszenia, przydzielony ks. Aloj- że znaleźli się u księdza arcybiskupa
ku orzeczenia sądu w słynnym procesie zemu Majewskiemu do pomocy przy Józefa Bilczewskiego we Lwowie, gdzie
w Toruniu – z powodu przynależności przeszczepianiu pallotynów na ziemie zostali przyjaźnie i serdecznie przyjęci.
do tajnej organizacji polskich gimna- polskie. Otrzymali rychło skierowanie do Kocha-
zjalistów, której celem było pogłębianie winy w diecezji lwowskiej, do ks. prałata
znajomości literatury polskiej i ducha Z dwiema walizkami Trzopińskiego, który nosił się z zamia-
patriotyzmu. Udał się wówczas do Italii do Antoniówki rem oddania jakiemuś zgromadzeniu
i tam, w Masio, ukończył szkołę średnią, Ks. Alojzy Majewski i ks. Alojzy słynącego z cudowności obrazu Matki
a następnie wstąpił do Stowarzyszenia Hübner na ziemie polskie przyjechali Bożej, kościółka filialnego z przyległym
Apostolstwa Katolickiego. Studia filozo- z Rzymu, przywożąc ze sobą potrzeb- dworkiem i kilkudziesięcioma morgami
ficzne odbywał w Rzymie na Uniwersy- ne dokumenty – listy polecające wraz ziemi położonej w miejscowości Jajkowi-
tecie Gregoriańskim i zakończył licencja- z błogosławieństwem Generała Zgro- ce (później znanej jako Antoniówka).
tem w 1903 r. madzenia. Udali się kolejno do Wielko- Już 11 listopada 1907 r. obaj księża
Święcenia kapłańskie otrzymał na polski, Małopolski i na Śląsk, poszukując pallotyni osiedlili się w dawnej szlache-
Wielkanoc 31 marca 1907 r. w Masio. środków finansowych. Cały ich kapitał ckiej siedzibie, która stała się kolebką
Prymicje w rodzinnej Tucholi odprawił stanowiły, oprócz ufności w Opatrzność polskiego dzieła pallotyńskiego. Obecnie
w czerwcu i pozostał tam przez kil- Boską, dwie walizki z bielizną i przed- jest to archidiecezja lwowska położona
ka tygodni. Następnie został przez ks. miotami pierwszej potrzeby. Początki na terenie Ukrainy. W 1908 r. ks. Alojzy
został mistrzem i ojcem duchownym którzy w przyszłości pragnęli się dokto- Alojzy pracował jako kapelan i sanitariusz
nowicjatu w Antoniówce. W tym też ryzować. w szpitalu wojskowym we Wrocławiu
roku zgromadzenie zaczęło wydawać Latem 1914 r. bochnieński dom pal- (w zakładzie sióstr elżbietanek). Pomagał
miesięcznik „Królowa Apostołów”, po- lotynów był już gotowy na przyjęcie też w duszpasterstwie w samym mieście
przez który charyzmat Pallottiego roz- nowicjuszy. Wybuch I wojny światowej i okolicznych podwrocławskich parafiach,
szerzał się na resztę ziem polskich, poko- uniemożliwił jednak inaugurację. Obiek- zwłaszcza w tych, które miały dużą spo-
nując granice między zaborami. W kilka ty zostały zajęte przez wojsko austria- łeczność polską. Trudy służby i niedoży-
miesięcy później Antoniówka stała się za ckie. Konieczność zmusiła ks. Alojzego wienie spowodowały nawrót gruźlicy (na
ciasna z powodu coraz to liczniejszych oraz nowicjuszy do opuszczenia Bochni którą zapadł już w seminarium). Pojawiły
powołań. Trzeba było myśleć o założeniu i przeniesienia się do klasztoru bene- się pierwsze silniejsze krwotoki.
drugiego domu, którym stał się w 1909 r. dyktynów w czeskiej Pradze. Przeby- W rodzinne strony powrócił krótko
Wadowicki Kopiec. Tam udał się ks. Ma- wając tam, ks. Hübner sprawował rów- przed śmiercią. Zatrzymał się najpierw
jewski, a Hübner został w Antoniówce nież obowiązki duszpasterskie wśród w domu rodzinnym, a następnie u sióstr
rektorem. polskich wychodźców. Tak sam o tym elżbietanek w przyklasztornym szpita-
wspomina w liście do ks. Majewskiego lu, który siostry prowadziły w Tucholi
Wojenne losy z 9 marca 1915 r.: Zajęcia mnoży się coraz od 1895 r. W ostatnich dniach unikał już
Zgromadzenie rozwijało się inten- więcej, nie tylko w domu, ale i w lazaretach kontaktu z ludźmi, bo się obawiał, że
sywnie. W 1913 r. zakupiono w Bochni i kaplicach przeznaczonych dla Polaków, mógłby kogoś zarazić.
– na nazwisko ks. Alojzego Hübnera – gdzie słucham spowiedzi. Zaopatrzyłem też Zmarł 2 maja 1922 r. w Tucholi, ma-
duży dom z ogrodem z myślą o budowie dużo rannych na śmierć lub przed operacją. jąc 42 lata. Został pochowany na miej-
Wyższego Seminarium Duchownego. Nowicjusze pomagają w sąsiednim kościele scowym cmentarzu parafialnym.
Wkrótce przeniesiono tam nowicjat św. Jana [na Skałce]. (...) Odbyły się tu dla Po- Szczątki jego zostały ekshumowane 26
z Antoniówki (jego mistrzem nadal był laków rekolekcje, które miały imponujący marca 1976 r. i pochowane 31 marca na
ks. Alojzy, który obowiązki te pełnił wynik. Tysiące przystąpiło do Komunii św. cmentarzu pallotyńskim w Wadowi-
przez dziewięć lat). Położenie Bochni na Czesi i Niemcy nie mieli słów podziwu dla cach. Spoczęły obok grobu ks. Alojzego
linii Kraków – Przemyśl – Lwów i do- pobożności naszego ludu. Majewskiego, z którym zakładał Stowa-
godność dojazdu do Krakowa pociągiem W czerwcu 1917 r. cały nowicjat i jego rzyszenie Apostolstwa Katolickiego na
(ok. 1 godziny) miały sprzyjać klerykom, samego wcielono do armii niemieckiej. Ks. polskich ziemiach.
Łapica
Chwacëc szkódnika nie je tak letkò, jak to sã
mësli. To bë sã tak wëdôwa, że zwiérz, òsoblëwie
môłi, je głëpszi jak człowiek. Ale nié! Naju
przódkòwie mùszelë wiele rozmëszlac a kómbi-
nowac, bë w ti warający òd stalatów wòjnie nad
mëszama dobëc. Jednyma z broniów ùżiwónëch
w ti niekùńczący sã biôtce bëłë rozmajité łapice,
zwóné téż mëszołapkama.
Kònstrukcëjô pòkôzónô na òdjimkù pòchô-
dô z kùńca XIX stalatégò, a je dosc prosto zmaj-
strowónô – w klockù drzewa wëwiérconé są dwie
dzurë, bënë wchôdają òd górë bez rësënã drócané
pãtle, chtërne sparłãczoné są ze sprãżënama.
Czedë biédnô mësz wsadza łep, sznëkrëjącë
w dzurce za jestkù, sprãżëna òdskakiwa, pãtla szła
do górë a dëszëła zwierzã.
Ną łapicã zmajstrowôł nichtos z Królew-
sczi Kamiéńcë-Młina. Pewno w mëszi wòjnie
ùżiwónô bëła bez wiele lat. Kùreszce w 70. latach
do mùzeùm w Wejrowie pòdarowôł jã Francëszk
Bùlczôk. Òd te czasu mëszë ji strach ni mają… bò
chtëż bë sã bòjôł wicy jak 100-latnégò ekspònatu.
rd
ÙCZBA 22
Mùzyka
RÓMAN DRZÉŻDŻÓN, DANUTA PIOCH
Mùzyka to pò pòlskù muzyka. Słowò to mòże znaczëc téż m.jin. zabawę przy muzyce, potańcówkę. Spiéw to
śpiew, a piesń to pieśń abò piosenka. Kaszëbsczé piesnie mògą bëc bòżé, to znaczi kościelne, abò kòzé – świeckie.
Cwiczënk 1 Cwiczënk 2
Przeczëtôj gôdkã i przełożë jã na pòlsczi jãzëk. Czëtającë tekst, co je niżi, starôj sã przełożëc gò na
Wëzwëskôj do te słowôrz kaszëbskò-pòlsczi (Prze- pòlsczi jãzëk. (Czytając zamieszczony niżej tekst,
czytaj rozmowę i przetłumacz ją na język polski. staraj się go przełożyć na język polski).
Wykorzystaj do tego słownik kaszubsko-polski).
Bëlë w dzejach Kaszëb taczi lëdze, co cwierdzëlë, że „Po-
– Witôj! merania non cantat”. Midzë jinszima w 1821 rokù taczi
– Hmmm? pòzdrzatk zabédowôł w swòjim òpisënkù żëcégò Kaszë-
– Witôj drëchù! bów pastor Gottlieb Lebrecht Lórk (Lorek 1760–1845).
– Do mie të gôdôsz? Ùdbôł so, że w swòji parafii w Cecenowie znikwi do nédżi
– Jo, scygnij të słëchùlczi, tej mdzesz lepi czuł. kaszëbiznã, tak z żëcégò szkòłowégò jak i kòscelnégò. Chòc
– Zarôzka, skùńczã słëchac… Jo, terôzka mòżemë pògadac. sóm pòchôdôł z Mazurów i dobrze znôł pòlsczi jãzëk, rów-
– Cëż të tam słëchôł? nak swòjich parafianów òstro gnãbił za kaszëbskòsc. Pò 30
– Fejn mùzykã nowégò kaszëbsczégò karna. latach taczi pòliticzi w Cecenowie òsta leno niéwiôlgô grósc
– Je to jakô lëdowô mùzyka? Kaszëbów.
– Ale dze! Jô słëchóm leno hip-hopù.
– Hip-hopù? Cwiczënk 3
– A co? Jes të czësto z lasa, że të tegò nie wiész. Prôw-
da, Kaszëbi lubią lëdowiznã, mają wiele piesniów kòzëch Wëszukôj w pòdonym niżi teksce frazeòlogizmë.
a bòżich, ale téż ną nowòmódną mùzykã grają – rock, rap, Przełożë je na pòlaszëznã. (Znajdź w podanym
hip-hop a nawetka punk rock. poniżej tekście frazeologizmy. Przełóż je na język
– Wejleszcze! Kaszëbsczégò punka jô jesz nigdë ni miôł czëté. polski).
Mòże dze to nalezc?
– Na przëmiar w radiu. Kò mòże téż kùpic platkã abò To je gwësné, że taczich jak Lórk, co chcelë òbspiewac Kaszë-
pòsznëkrowac za nią w internece. Taczi mùzyczi je dosc wie- bów, bëło wicy. Czejbë jich béł chto wzął w krziżewi òdżin, tej
le. òni bë wszëtkò wëspiéwelë. Pòzdrzatk na cëgaństwò ò tim, że
– Ni môsz të czasã tak co na MP3? Kaszëbi mają drewniané ùszë, wërazył Hieronim Derdowsczi
– Prawie móm so zgróné Mój tata kùpił kòzã w wersji punk. w dokazu Ò panu Czôrlińsczim co do Pùcka pò sécë jachôł.
Chcesz pòsłëchac? Są tam słowa na pòcwierdzenié tegò, że lud ten spiéwôł òd
– Jo, dôj sa… Matizernoga! Ale to cë je kòcënjamer. wiedna: „Më z Niemcami wieczi całé krwawé wiedlë wòjnë,
– Ale pòwiôdôsz. Tec to je baro bëlnô mùzyka. Do ni nodżi wolné piesnie wiedno brzmiałë bez górë i chòjnë”.
same tuńcëją.
– Tuńcëją? Mie sã òd negò trzôskù wszëtkò bënë trzãse. Ni Cwiczënk 4
môsz të czegò spòkójniészégò?
– Spòkójniészégò? Tej jô cë zabédëjã Verã. Ji piesnie mdą cë Òd czasnika spiewac ùłożë jak nôwicy nowëch czasników
sã baro widzałë. przez dodôwanié przedrostkòwëch fòrmantów, np. spiewac
– Gôdôsz ò Werónice Kòrthals? Jã jô znajã, kò nierôz móm jã – zaspiewac… (Od czasownika spiewac utwórz jak najwięcej
w telewizje widzóné. nowych czasowników poprzez dodawanie formantów przed-
– Dôj so zdrzélnik ùprawic. rostkowych...).
– Czemùż to?
– Czej të Verã leno w nim widzôł, a nie czuł, jak òna pò Z niejednyma z nëch słów ùłożë i zapiszë zdania.
kaszëbskù spiéwie, tej na gwës w nym twòjim zdrzélnikù je (Z niektórymi z tych słów ułóż zdania i zapisz je).
głos skażony.
Przy pracy lubię sobie śpiewać pieśni. Jerzi Stachùrsczi, Werónika Kòrthals, Damroka Kwidzyńskô,
Pieśni są wyrazem uczuć. Tomôsz Fópka, Rafał Rómpca, Agnësa Bradtke, Aleksander
Kiedyś dużo pieśni śpiewano przy wypasaniu bydła. Tómaczkòwsczi, Bartłomiéj Kùnc.
W śpiewnikach można znaleźć wiele różnych pieśni. bëc czësto z lasa – nic nie wiedzieć; czëc – słyszeć; karno – zespół
muzyczny; kòcënjamer – kocia muzyka; lëdowizna – ludowość;
Cwiczënk 7
SŁOWÔRZK
Cwiczënk 8
Słowa mògą miec rozmajité znaczenia, tak je na przëmiar ze
słowã mùzyka, chtërno mòże znaczëc (słowa mogą mieć róż-
ne znaczenia, tak jest na przykład ze słowem muzyka, które
może znaczyć):
1) òrkestrã
2) zabawã przë mùzyce
3) melodiã piesni. www.skarbnicakaszubska.pl
M A RTA S Z A G Ż D O W I C Z
Kraina uśmiechu
Gdy przekraczamy wiek trzydziestu
lat, zaczynamy tęsknić za dzieciństwem
– mówi Wojciech Szymański, twórca
Galerii Starych Zabawek. Chcielibyśmy
znów wyciągnąć swoje zabawki i po
prostu się bawić. Nacieszyć. Ale wtedy się
okazuje, że już ich nie ma – stwierdza.
Tutaj jednak są, bo Szymański jest ko-
lekcjonerem od 12 lat. Najpierw zbierał
tylko dla siebie, dziś do magicznej kra-
iny może wejść każdy. Zabawki dostaje
od przyjaciół, znajomych. Kupuje na tar-
gach staroci. Czasem zdarzają się cuda.
Kolekcjoner pokazuje małpkę z czasów
przedwojennych. Starszy pan pojechał do
Wilna. Odwiedził swój dom, a tam wciąż
była zabawka, którą bawił się 80 lat wcześ-
niej! – opowiada. Z tej samej gabloty
spoglądają na zwiedzających szklane
oczy lalki z 1932 roku. Najstarsze za-
bawki oznaczone są sygnaturami.
Kaszëbskô i bretońskô
gastronomiô
Wiele razy w slédnëch latach szukómë w Eùropie krézów juwernëch do Kaszëb. Pòrównywómë
je, szukómë szlachòwnotów i apartnosców. Dôwómë bôczënk òsoblëwie na jãzëk i zwëczi, ale je
wôrt pamiãtac téż ò kùchnie, jakô czãsto parłączi lëdzy barżi niżlë wszëtkò jinszé.
JÓZEF BELGRAÙ
Kaszëbë i Bretaniô
– pòrównanié regionów
Miedzë francëską Bretanią a pòl-
sczima Kaszëbama je wiãcy szlachòw-
notów niżlë apartnosców. Kaszëbów
dzeli sã na bëlôków, tëch mòrsczich,
i lesôków, tëch z lasów. Bretończicë téż
dzelą swòjã zemiã na szlachòwné dwa
dzéle: Armor – co pò bretońskù znaczi
nadmòrską krôjnã, i Argoat, krôjnã la-
sową. Òbëdwie krôjnë czedës biédné,
dzysô w wiôldżim dzélu swój dostatk
zawdzãcziwają turistice.
W Bretanie i na Kaszëbach je wie-
le wòdë, ale i krôjòbrôz je zjinaczony. niżlë do germańsczich Anglów i Sa- des Brodeuses. Bretaniô, jak na dzél
Nôwëższô na Kaszëbach grzëpa to sów. Bretońsczégò jãzëka brëkùje (zna- lajicczi Francje, dërch òstôwô apart-
Wieżëca (329 m. w.r.m.), a w Bretanie leno je gò) kòl 400 tës. lëdzy, kaszëbsczégò no religijnô. Katolëckô wiara je żëwô
përznã wëższi Toussaine, (384 m w.r.m.). kòl 300 tës., le szkòda, że na ògle ju òsoblëwie w zôpadnëch dzélach, gdze
Jeżlë jidze ò sztrąd, to Bretaniô ze swòji- leno starszé pòkòlenié. Bretońsczi jesz sã brëkùje bretońsczégò jãzëka.
ma 1700 km wiele razy przewëższiwô jãzëk òstôł ùznóny przez francësczé Téż na Kaszëbach kòscelné statisticzi
Kaszëbë. Bretaniô i Kaszëbë to krôjnë państwò za tzw. regionalny jãzëk. Ùczi wstec wëkazywają òsoblëwie wësoką
cëplów, nordowé Rozewié i zôpadnô Fini- sã gò w pôrãdzesąt szkòłach Bretanie, są aktiwnotã w dzélu religijnëch prakti-
sterre to dwa nôdali wësëniãté w mòrze dwajãzëkòwé tôfle z pòzwama môlów. ków. Na Kaszëbach i w Bretanie lëdztwò
ùmòcnieniaz przódkù domôcëch kra- Òficjalnym jãzëkã òstôwô francësczi, òd wieków zajimało sã gbùrzenim i rë-
jów. Òbadwa regionë są narażoné na jaczi systematiczno wëpiérô bretońską baczenim. Mało brzadné rëdë miałë cësk
gwôłtowné dzejanié nôtërnëch sëłów, mòwã. Bretońsczi jãzëk, jaczi je ju dzy- na charakter zatrudnieniô i kùchniã
co miało bez stalata wiôldżi cësk na wie- sô reliktã, pòmalno dżinie. Młodzëzna w òbùch regionach. Cekawòstką mòże
rzenia, kùlturã i òbëczaje. Bretaniô ze i mieszkańcë wiãkszich gardów chãtni bëc no, że na bretońsczi i kaszëbsczi fa-
swòjima menhirama, Kaszëbë z kamian- gôdają pò francëskù. Wies òstôwô przë nie dominëje czôrny. Mòże to cos gadac
nyma krãgama, to krôjnë stôrożëtnëch swòji tradicje i dbaje ò kùlturã, w tim ò charakterze i drãdżich dzejach tëch
kùltowëch kamów. Kamiszcza te są fùlné téż ò gwôsny jãzëk. Wnetka téż w taczi dwùch etnicznëch karnów.
krëjamnotów i przëcygają lubòtników sytuacje je kaszëbsczi jãzëk, jaczi w czile Na gastronomiã òmôwiónëch re-
niezbadérowónëch nôtërnëch sëłów. gminach Kaszëb je drëdżim ùrzãdowim gionów znaczący cësk miałë przirodné
Historiô Bretanie i Kaszëb téż za jãzëkã. Kaszëbsczégò téż mòże sã ùczëc warënczi. Bretończików żëwił przede
sobą szlachùją. Kaszëbë bez stalata le- we wiele szkòłach. Kaszëbë są znóné ze wszëtczim Atlantik (gôdają, że „Breta-
żałë w strefie pòlsczich i niemiecczich snôżégò sédemfarwnégò wësziwkù, ja- niô òżenia sã z òceanã”), Kaszëbów – m.
cësków, a nôterną òjczëzną bëła dlô czi wëchôdô z białogłowsczich klôszto- jin. Bôłt i rëbné jezora. Lëdztwò Bretanie
nich Pòlskô. Bretaniô, ze swòją głãbi rów w Żukòwie i Żôrnówcu, to snôżé i Kaszëb zajimało sã téż gbùrzenim, ale
w dzeje ùdokaznioną historią, téż leża rãkòdzeło je dali dzys dozéróné, przede môło brzadné rëdë dôwałë mało pro-
miedzë dwùma pòtãgama, Anglią wszëtczim bez białczi. Snôżi bretońsczi duktów do jedzeniô. Kù reszce kùlinarné
i Francją. Bretończikóm, nimò wielnëch wësziwk dôwni pasowôł chłopóm, dokazë òbùch etnicznëch karnów bëłë
jiwrów, blëżi bëło do celticczich Galów dzysô téż Bretónczi mają swòje Fête mało wërafinowóné.
Kùlinarné receptë
Brzadë mòrzégò Dania z rëbów
Òd stalatów w Bretanie i na Kaszëbach kùlinarné dokazë czerowałë Bôłtowé rëbë dlô mòrsczich Kaszëbów bëłë wiedno spòdlecznym
sã w wiôldżim dzélu na mòrze czë òcean. W pòmòrsczim regionie je wiele jedzenim szëkòwónym na dzesątczi, jeżlë nié setczi ôrtów; szmórowóné,
baro rëbnëch jezorów. Kaszëbi, apartno jak Bretończicë, w swòjim wëzwë- gòtowóné, wãdzoné, sëszoné, marinowóné, kwaszoné. Bretończicë nie
skiwanim darów wòdë ògranicziwelë sã do rëbów. Wëjimkã sã reczi, ale wątpiącë mielë wiele wiãkszi wëbiérk darów òceanu. Òsoblëwie smacz-
i te słodkòwòdné stwòrzenia jôdelë baro mało. Reczi są nôwiãcy jakno ną i lëdóną bez Bretóńczików rëbą je żôbnica, jinaczi mòrsczi diôchéł
rekòwô zupa. W Bretanie zôs pasowno mòże bëc zupa z hòmarów (soupe (baudroie commune). Ta rëba mô cwardé, smaczné miãso, dzãka czemù
de homard breton). ùchôdô za smaczk i ceniony łów. Dlô Kaszëbów òglowò jadłą rëbą béł
Hewò dwie, w jaczim dzélu szlachòwné, receptë . i je pòmùchel. Slédz je téż baro wiele jadłi, m.jin. dlôte, że nadôwô sã do
dłudżégò trzimaniô dzãka soleniémù. Pòmùchel béł jadłi na Kaszëbach
sëszony abò wãdzony na zëmno do chleba. Z rëbë w ti pòstacje bëłë téż
Bretońskô zupa z hòmarów gòtowóné bëlné smakòwé wëgòtówczi na zupë. Terô pòmùchel je nôwiãcy
jadłi jakno dëszony czë piekłi.
PRODUKTË
3 bretońsczé hòmarë pò 500 g, ½ sklónczi (bùdlë) biôłégò wina, ½ l smio-
Piekłô żôbnica z czosnikã
tanë, môłé pùdełkò słupków szafranu, ògardowizna i prziprawë (zeler,
marchew, pór, piotrëszka, timiónk, szalotka), òliwa, sól, pieprz.
(baudroie rôtie)
PRZËSZËKÒWANIÉ PRODUKTË
Przecąc hòmarë wzdłuż na pół, òddzelëc głowã, ògón i szczëpce. Pòkrajac 1 żôbnica, 5 ząbków czosnikù, gałązka rozmarinu, 3 czerwòné cëbùle,
ògardowiznã w sztëczczi, zbrunic na òliwie. Dodac wino, ½ l wòdë, òliwa, sól, pieprz, 1 taska biôłégò wina.
piotrëszkã, timiónk, szalotkã i łbë hòmarów. Pòsolëc i pòpieprzëc. Warzëc
bez 15 min na môłim ògniu, wrzucëc szczëpce hòmara i gòtowac jesz 5 PRZËSZËKÒWANIÉ
min. Wëjąc szczëpce, òdcedzëc zupã i dodac smiotanã, słupczi szafra-
nu i szczëpce hòmara. Przëpiec ògónë hòmara na òliwie przez 4–5 min. Rozgrzac bratnik do 180ºC. Ząbczi czosnikù òplëkac i pòkrajac w cenczé
Pòsolëc i pòpieprzëc do szmaczi. Pòdawac w snôżim głãbòczim talerzu, do słupczi. Nakłoc miãso i wësztopac sztëczkama czosnikù i lëstkama roz-
zupë włożëc sztëczk hòmarowégò ògóna. marinu. Ùłożëc rëbã na plastrach cëbùlë, skropic òliwą, òsolëc i òpieprzëc.
Pòdlac biôłim winã i piec 30 min, mòcząc miãso zósã dzãka miotełce z ga-
łązczi rozmarinu. Pòdawac z piekłima pòłwama tomatów i bùlwama pie-
kłima z rozmarinã i czôrnyma òliwkama.
Kaszëbskô zupa z reków
PRODUKTË
Dëszónka z pòmùchla
10 reków, 5 dag masła, 2 jaja, ògardowizna, 2 tasczi biôłégò wina, tomato-
wi kòncentrat, 1 kòłôcz, smiotana, sól i pieprz do szmaczi. PRODUKTË
PRZËSZËKÒWANIÉ Pôrã strzédnëch pòmùchlów, sztëk szpiekù, 3 cëbùle, 4 łëżczi tomatowégò
kòncentratu, pół tasczi òleju, lëst laùrowi, kùbaba, pieprz, sól.
Wëczëszczoné i òpłókóné reczi wkłôdómë na 10 minut do gòtëjący
sã, òsolony wòdë (1,5 l), w jaczi prãdzy gòtowa sã ògardowizna. PRZËSZËKÒWANIÉ
Ùwarzoné reczi wëjimómë, rozriwómë szijczi i szczëpce. Miãso z szijków
òdkłôdómë, skòrëpczi mielimë. Ùgòtowóną ògardowiznã i namòczonégò Z rëbë wëjąc szczeżle, na spódkù britfanczi pòłożëc pòrzniãti w sztrépczi
i wëcësniãtégò kòłôcza przecérómë do wëwaru, dodôwómë miãso ze szpiek, na nim dzél pòkrajony w sztëczczi rëbë, pòsëpac wszëtkò przëpra-
szczëpców, a młoté skòrëpczi i wino warzimë na môłim ògniu pôrãnôsce wama, pòkropic òlejã, pòkrajoną cëbùlą, ùkładac tak na zamianã, jaż
minut. Dodôwómë masło i tomatowi kòncentrat. Zacygómë żôłtkama, do wëbrëkòwaniô produktów, wstawic do bratnika. Czedë jôda zdebło
wkłôdómë szijczi, doprôwiómë solą i pieprzã. Zdobimë dilã i zacygómë zmiãknie, zalac tomatowim kòncentratã i dopiec do kùńca. Pòsëpac zelo-
smiotaną. nym. Smacznô jôda tak na zëmno, jak i na cepło.
PRZËSZËKÒWANIÉ PRZËSZËKÒWANIÉ
Gãs wëczëszczëc, natrzec solą i merónkã òd westrzódka i z bùtna. Ùłożëc Zacziniec 5 dag młodzów, pół tasczi mączi, 2 łëżczi cëkru, waniliencëczer,
w gãsôrce, pòdlac wòdą i piec. Dodôwac wòdë, wiele wëparëje. Miãso szczeptã solë. Wëmieszac i òdstawic w cepłi plac do wërosniãcô. Zrobic
skropiwac wëpłiwającym zósã, żebë nie wëschło. Piec 3 gòdz. w temp. kruszónkã z pół łëżeczczi bakpùlwru, 1/3 kòstczi rozpùszczonégò masła,
180°C, jaż bãdze miãtczé, a pò nakłocym wëpłënie z niegò przezérny sok, pół tasczi cëkru, ¾ tasczi mączi, zagniesc. Przëszëkòwac casto: przesôc
bez szlachù krwie. mąkã. Mlékò, cëczer i masło pòdgrzôc do rozpùszczeniô i dodac do mączi.
Żôłtka, jaje, rozczin wlôc i dokładno wërobic. Dodac sparzoné, òbsëpóné
mąką rodzynczi. Òdstawic, żebë wërosło. Czej casta bãdze jesz rôz tëlé,
zôs wërobic, wëłożëc na blachã, pòsëpac zriwòwóną kruszónką, piec kòl
40 min w bratnikù ò temp. 180°C.
NALÉZESZ NAJU NA FACEBOOK’U *Na spòdlim dokazu z didakticzi przedmiotowi francësczégò jãzëka Jinterkùlturowé pòdeńscé w pòù-
www.facebook.com/kaszubi czënie cëzych jãzëków na przëtrôfkù gastronomie w jãzëkach francësczim i kaszëbsczim napisónégò
przez Józefa Belgraùa na Jagiellońsczim Ùniwersytece w 2012 r. pòd czerënkã mgr Kristinë Herzig.
Tłómaczenié Jiwóna i Wòjcech Makùrôcë
O nadejściu długo oczekiwanej wiosny upewnił mnie są- jaki, lecz zwodzony, z podnoszonym środkowym przęsłem,
siad, zwijając plandekę, którą przykryty był zimujący na jego co ułatwia większym jednostkom swobodne przepływanie
podwórzu sporej wielkości jacht. Po paru pracowitych dniach z Charzykowskiego na Długie i Karsińskie, czyli wydłuża tra-
wywiózł lawetą swój piękny statek o nazwie Puma na jezioro, sę żeglarską z Charzyków do Swornegaci. Dotychczas łączność
czyniąc prywatne otwarcie sezonu żeglarskiego. Zbiegło się między tymi akwenami utrudniała konieczność „złamania”
ono z oficjalną inauguracją, jak co roku świętowaną na począt- masztu dla przepłynięcia pod mostem. Także w tym wypadku
ku maja, po czym na wodach pieniądze na budowę w 85 pro-
Jeziora Charzykowskiego zaro- centach pochodziły z kasy UE,
iło się od łopoczących białych na resztę złożyły się samorzą-
motyli. Nowoczesna marina, Uroda zaborskich kra- dy powiatu, gminy oraz miasta
którą udało się zbudować dzię- jobrazów sprawia, że Chojnic.
ki dotacji z unijnego funduszu, Na mazurskich szlakach
po kilku latach okazuje się sta- niemało jest takich, co wodnych spotkać można nie-
nowczo za ciasna dla rosnącej obiecują sobie tegoroczne jeden most zwodzony, niechże
wciąż liczby i coraz okazal- i na Kaszubach takie rozwiąza-
szych jachtów. Wspaniały to wakacje na siodełku. nia ułatwią pływanie – pomy-
widok, gdy stoją, burta przy śleli chojniccy amatorzy jach-
burcie, w pełnej gotowości do tingu i wymogli na lokalnych
startu. władzach tę inwestycję, zwłaszcza że stara przeprawa pilnie
Tegoroczny początek turystycznego żeglowania upamięt- wymagała remontu. Mieszkańcy nadjeziornych miejscowości
niło niecodzienne wydarzenie: uroczyście oddano do użytku spodziewają się, że podnoszony most zwiększy atrakcyjność
nowy most na Brdzie w Małych Swornegaciach. Most nie byle turystyczną naszych jezior i może przyciągnie więcej miłoś-
przëstónkama na òddichniãcé i nowim mòstã na Brdze w Ba- pòkôzczi rëczącëch czôłnów z mòtórama i wòdnëch skùterów.
bilonie, òstôł przezwóny Kaszëbską Marszrutą. Òna mô zrze- Tak cos sã dzeje wedle prawa, wej ju za mòstã na 200-métro-
szoné wszëtczé wôżniészé môle i sedzbë òkòlów chònicczégò wim dzélu Brdë żeglôrzóm w nazôtny rézë zmarachòwónym
krézu. Spòsobnosc zôbòrsczich òbrazów Zemi szëkùje niemało rzécznym żochã, ni wòlno brëkòwac nawet môłégò dohôknégò
taczich, co òbiecywają sobie latosé wakacje na sodełkù. mòtórka. Wëdôwô sã, że òrganizatorzë wanogów jesz wiele
Do zwënégòwaniô jednoszlachów z nëkã na nogã mdą mùszelë sã naùczëc.
zachãcywają kòłowé stegnë w samëch Chònicach i czerëjącé
do òkòlowëch wiosk. Bùdëją je zgódno gard i wiesczé òkòlé, Tłómaczenié Ida Czajinô
co ceszi mieszkańców przëgardnëch môlów, bò w niejed-
nëch jinëch sprawach przédnik òkòlégò z bùrméstrã dogadac
sã ni mògą. Na kòle mòże jachac téż pò lasowëch stegnach
Nôrodnégò Parkù Tëchòlsczé Bòrë, jaczi słëchô òkòlémù
Chònic. Direkcjô Parkù zrëszëła na zôczątkù maja wëpòżëczniã
kòłów dzejną kòżdégò dnia òd 8.00 reno do 8.00 wieczór. Tu-
riscë, chtërny chcą wanożëc pò parkù na kòle abò piechtą, na-
bëc mùszą bilietë wstãpù (jak w kòżdërnym nôrodnym parkù),
leno zôwada je w tim, że kùpiac je mùszi nié kòl weńdzeniowi
brómë w Bachòrzu, leno pôrã kilométrów dali w sedzbie direk-
cje w Charzëkòwach. Kò mało chto bë sã spòdzéwôł taczégò
sydła. Notabene mieszkańcë gardu i òkòlégò Chònic zwënégi-
wają zwësk bezpłatnego wstãpù.
Òbéńda PN Tëchòlsczé Bòrë òd zôpadu partama przëlégô
do Charzëkòwsczégò Jezora, a plac całownégò jezora je
w òbrëmienim Zôbòrsczégò Parkù Òbrôzka Zemi. Rozmajitëch Charzykowska marina. Fot. Maciej Stanke
wanożników i tubëtników dzëwùją tej czësto òbarchniałé
Mój Testamant
ci apartnie: „Coś za mnie ostało!”. Nie Co ja tu móm naczwarzóne wew ti
Z Y TA W E J E R wjam, chto to rzek – móm zabaczóne moji łostatni woli? Chyba mnie sia coś
Mnie sia tera wew glaci róbji taki sza- – ale równak widza, że kożdi chce, żebi wew mózgownici zasztopowało czi żam
randel, że to moje psisanie pudzie wew co pó nim ostało. Na niy?! Jezdóm dobri sia szaleju nażarła, ji tak szalamóca! Jó, jó,
niwecz, bo niy bandzie mniało ani ładu, miśli, że tan Mój Testamant zrobi sfoje ji mniyć do łuczinku zez Rózalijó, to lepsi
ani składu. Po wtóre mnie sia widzi, że do Sóndu nie pudzim!!! Wola nieboszczki kamninie na dach nosić! Nó ale łusz sia
ja wnetki puda lós na Łóno Abrahama ji to rzecz śłanta. mlyko rozlało ji ni ma nat czim szatoróf
tyle mnie łobaczita!!! Na razie eszcze sia ruchóm ji jezdóm rozdziyrać. Toć wirazóf móm obżorgowa-
Ale, ale curik, łobaczita mnie, jak nie żiwa – czego Tobje, Szanowna Redakcjo, ne dicht wjele, a jak chtóran nie sztymu-
bandzieta psisać mojych „Kipkóf-Opał- tysz żicza! A wew razie wojni, to tam łu je, to weśta gumka ji zladyrujta ji wew
kóf” wew ti naszi gazecie. Popróbujta, Góri banda Wóm robjyć chodi, choc tak z nim! Wjyta co, żam je srodze ciekawa,
to łobaczita, jak ja Was banda straszyć doprawdi, to ja miśla, że Pan Buzek ji tak czi ja wew Niebjesiych tysz banda ty luri
ji tam łu Was wiprawjać różne brewe- ma Was wew zaci! pleść, czi Tan, co nas stworzył, jaka lepsza
rije. To, że ja bi poszłóm wek zez tego Tim łoptimisticznim akcantam koń- robota dló mnie nańdzie? Ale jaka lep-
śłata, nie znaczi, że moji pjisanini ni cza moja łostatnia wola, sza?! Lepszi ni ma – zicher, że jó!!!
ma bić. Dicht akurat jinaczi, jano zawdy jakam Rózalija! Eszcze ras – Rózalija!
dopjiszta: „Śłanti pamnianci Rózalija”!
Tedi ja tam zez niebjosóf banda na Was PS. Ano pómniantajta, że wew razie
se wziyrać ji rance zaciyrać, że mówje- czego, to ja Was nańda!!! Tekst w gwarze kociewskiej, w pisowni Autorki.
Kòniã pò Nordze
Kaszëbë mają wiele farwów, chtërnëch równak czasã nie widzymë. Je tak chòcle z turistiką. Nor-
da najégò regionu parłãczi sã nama z letnikama na sztrądze, przëpiekłą ribką i rzôdkò z czims
wicy. A mòżna téż jinaczi. Dzysô czile słów ò kònny turistice. Kòniarze – jak gôdają ò se – mają
ju zaczãté swój sezón.
downicë pòjôwiają sã jak są dobré warënczi. równak żebë nalezc jich drësznotã, mùsz je
M AT É Ù S Z B Ù L L M A N N Dlô lubòtników ridowaniégò ni ma lëchégò pòkôzac wiôlgą cerplewòtã ë spòkój. Rido-
wiodra, je blós lëchi òbleczënk. Ridowac wanié bëlno parłãczi w se spòrt ë kòntakt
Ni ma lëchégò wiodra! mòżna całi rok ë kòżdi cząd rokù mô swòjã z nôtërą ë zwierzãtama – pòdsztrichiwô
Jesz pôrã lat dowsladë „na wsë drãgò snôżotã – gôdô instruktorka Kamila Trat- Ana Rott.
bëło ùzdrzec kònia”, a ju czësto taczégò, to, òd przez 20 lat w sodle. A to jesz nié wszëtkò. Na kóńsczim
co niese człowieka, a nie cygnie gbùrsczi krzepce mòżna szëkac zdrowiégò. Gôdô
wóz. Terô gòscyńce (kòniarnie) wërôstają Nié leno spòrt... Kamila Tratto, chtërna zajimô sã téż
jedna kòl drëdżi. Temù – jak gôdô Ana W jantarowim gòscyńcu sezón òstôł hipòterapią. Jakno pòmòcnicë w lékarze-
Rott prowadzącô gòscyńc Stajnia Bur- rozpòczãti na kùńc łżëkwiata rajdã ze nim wiele chòrosców kònie sprôwiają sã
sztynowa w Zdradze pòd Pùckã – ni ma Zdradë do Starzëna przez Mechòwò na medal. Dlô dzôtków ridowanié to nié
sã co dzëwòwac: kòl nas kilométrama cyg- ë Domôtowò. Taczé trasë pòzwôlają leno dobrô zôbawa, ale téż zmòcnienié
ną sã kònné stegnë. Snôżé widoczi westrzód nié le ceszëc sã rodą (darzlëbsczé lasë, mùsklów, òd chtërnëch zanôlégò dobrô
lesnëch ë pòlnëch trasów, gdze pòtkac mòże mechòwsczé grotë), ale téż na przëmiar pòstawa. Młodzëzna ùczi sã téż panowa-
sarnë, lësë, dzëczi ë prôwdzëwé... ùkôzczi – zabëtkama (kòscółk w Mechòwie) niô nad emòcjama ë kòncentracje. Dlô
to je dëchë, chtërne równak wiorną przed ë parłãczą sã téż z pòtkaniama ë ògnisz- lëdzy dozdrzeniałëch to dobri relaks a ùdba
naszima kòniama! Temù nie są straszné. czama na lesnëch pòlanach (ju dzys nie na pòzbëcé sã stresu. Dobri dosôd to prze-
Na profesjonalno przërëchtowónym kòniu felëje na nich téż ògrodzeniów zrëchto- de wszëtczim bëlno ùstawiony krzél (pòl.
dôwô to wrażenia, jaczich nie dô sã zabëc. wónëch dlô kòniów). Jistnëch wano- kręgosłup), lëdze starszi czëją ùlżenié w ple-
Kòniarze do tegò ni mùszą żdac, jaż gów mòże na Nordze nalezc wiele. cach, czëj sedzą na kòniu, a letëchny zybią-
sã wòda nagrzeje abò jaż sã zaczną latné Ale ridowanié mô pòdług wszëtczich cy stãp je gimnastiką dlô stawów. Trzeba
kòncertë gwiôzd. Dlô nich sezón mòże prôwdzëwëch kòniarzów głãbszi cwëk. leno përzinkã cekawòscë ë òdwôdżi.
warac całi rok, ale prôwdzëwi ruch za- Kònnô jazda nie je blós spòrtã. Mómë tu Zdôwô sã, że to bëlné hasło na kùnc
czinô sã z pierszima përznã ceplészima do ùczinkù z żëwim stwòrzenim, chtërno – sygnie le kąsk òdwôdżi! A mòcno
dniama. Òb lato je wicy lëdzy zaintereso- jistno jak më mô lepszé ë gòrszé dnie. Kònie rozwijającé sã ridowanié to pòstãpny
wónëch „wczasama w sodle”. Sezonowi ri- w wikszoscë chcą wespółrobic z człowiekã, przëmiar na bòkadosc naszich strón.
Pòsélcowie z Litwë
przëzérają sã Kaszëbóm
Òd 15 do 17 maja na Pòmòrzim òd-
biwało sã zéńdzenié parlameńtarzistów
Delegacji Karna Sejmù Repùbliczi Litwë
ds. Midzëparlameńtarnëch Kòntaktów
z Rzeczpòspòlitą Pòlską i Litewskò-
Pòlsczégò Parlameńtarnégò Karna Sejmù
RP. Pòlsczi delegacji przédnikòwôł pòsélc
Tadéùsz Azewicz, a litewsczi – pòsélc
Michôł Mackewicz. Przédną sprawą bëło
zapòznanié sã ze stwòrzonyma przez
pòlsczé prawò rozrzeszeniama, żlë jidze
ò ùczbã kaszëbsczégò jãzëka i dwajã-
zëkòwòsc na Kaszëbach. Pòsélcowie
Sejmów Litwë i Pòlsczi jezdzëlë pò gmi-
nach naszi krôjnë. Òb czas gòscënë Dodomù we Gduńskù, gdze zapòznelë redaktór miesãcznika „Pomerania”. Li-
w Kaszëbsczim Lëdowim Ùniwersytece sã z donëchczasową dzejnotą i z plana- tewsczich pòsélców òsoblëwie cekawiłë
mielë leżnosc dowiedzec sã ò jegò dze- ma Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô. sprawë sparłãczoné z wprowôdzanim
janim i téż m.jin. ò tim, jak na przëmia- Na pòtkanim béł Łukôsz Grzãdzëcczi tôflów z kaszëbsczima pòzwama môlów
rze gminë Somònino òrganizowónô je – przédnik KPZ, Lucyna Radzymińskô i òrganizacją edukacji w tim jãzëkù.
ùczba kaszëbsczégò jãzëka. Parlameńta- – znajôrka ds. edukacji w kaszëbsczim
rziscë przejachelë téż do Kaszëbsczégò jãzëkù, i Dariusz Majkòwsczi – przédny Red., tłóm. KS, òdj. DM
„Wielejãzëkòwòsc
bòkadoscą krôjnë”
Òbgôdka pòd taką pòzwą (pò prôw- i prakticznëch doswiôdczeniów“, a dr do Gduńska. Tej jakno drëdżi gôdôł An-
dze: „Dwujęzyczność i wielojęzyczność Tomôsz Wicherkewicz z Ùniwersytetu m. drzéj Łuczak, sekretéra Institutu Pamiãcë
bogactwem regionu“) òsta ùdbónô Adama Mickewicza zastanôwiôł sã nad i Spôdkòwiznë Romów i też Òfiarów
i zòrganizowónô przez robòtników tim, „Jak w Eùropie mësli sã ò jãzëkach“. Holokaustu, ò „Stôwianim mòstów mi-
Centrum Sztôłceniô Szkólnëch (pòl. Cen- Drëdżi dzél béł pòswiãcony żëjącym na dzë kùlturama – Programie Asystentów
trum Edukacji Nauczycieli, CEN) w piątk Pòmòrzim etnicznym karnóm, chtërne co- Romsczi Edukacje“. Pò nim Pioter Tyma,
24 maja tr. Spiritus movens ti pòdjimiznë dzénno doswiôdczają tegò, co bëło témą przédnik Związkù Ùkrajińców w Pòlsce,
bëła bòdôj Renata Mistarz, kònsultant ds. piątkòwi òbgôdczi, bò wej jich nôleżnicë pòkazywôł, jak jegò nôród próbùje
krôjnowégò sztôłceniô w CEN. są bilingwalny abò plurilingwalny. Jakno „Ùretac juwernotã“.
Kònferencëjô skłôda sã z dwùch pierszi wëstąpił przedstôwca Kaszëbów, Do gduńsczégò CEN-u przëszło kòl
dzélów. W pierszim prof. dr hab. Ceza- Tomôsz Fópka, chtëren òpòwiôdôł, jak 50 lëdzy zainteresérowónëch témą kònfe-
ri Òbracht-Prondzyńsczi z Gduńsczégò w jegò pòlskò-kaszëbsczi rodzëznie sã rencëji: m.jin. przëdstôwcë wòjewódz-
Ùniwersytetu kôrbił ò „Jãzëkòwi bòka- òdbiwô dwajãzëkòwé chòwanié dzôt- czich wëszëznów, kùratoriów i miészëz-
doscë krôjnë“, dr hab. Magdaléna Olpiń- ków. Pò nim Rafał Bartek, wiceprzédnik nowëch towarzëstwów, i téż dosc wiôldżé
skô-Szkełkò z Warszawsczégò Ùniwer- Pòspólny Kòmisëji Rządu i Miészëznów karno pòmòrsczich szkólnëch.
sytetu pòkazywa „Dwa- i wielejãzë- Nôrodnëch i Etnicznëch, miôł kôrbic ò nie-
kòwòsc jakno wôrtnotã w rozwiju dzecka miecczich doznôwkach „Midzë cëzym
na spòdlim nôùkòwëch badérowaniów jãzëkã a jãzëka miészëznë“, le nie dojachôł Red.
KATARZËNA GŁÓWCZEWSKÔ
Wëmiana doswiôdczeniów
Równak nôpiérwi òbzérała jem
wëstôwk w Mùzeùm Tëchòlsczich Bò-
rów, chtëren przedstôwiôł tradicyjné
kùjawsczé wësziwkòwé wzorë. Nôwi-
cy bëło białgłowsczich òbleczënków
(òd szërtuchów, spódników jaż do czep-
ców), w jaczich na spòdlim czerwònégò
abò mòdrégò sztofù òdmalowiwałë sã
biôłé wësziwczi. Widzałi wëstôwk béł
brzadã drãdżi robòtë białków z całëch
Kùjawów. W òbremim wespółdzeja-
niô – jich lëdowé ùtwórstwò mògło sã
pòkazac w Tëchòlë, a henëtné w Kòbël-
nikach.
Mòże sã kąsk zadzëwòwac, dlôcze Òbzéranié tëchòlsczich wësziwków. Ódj. KG
te a nié jinszé kùlturowé môle? Całô
ùdba wëszła òd Bòrowiôków, a dokład- marczak: organizujemy często różno- bëłë wësziwóné złotima i metalowima
no òd przédnika Stowôrë Lëdowëch rakie wystawy, ale tej w naszym Klubie nitkama na aksamańce.
Ùtwórców bëdgòskò-toruńsczégò par- byśmy nie zmieścili. Bòrowiacką starnã Trzë tëchòlsczé szkòłë wësziw-
tu – Zygmùnta Kãdzersczégò, chtë- wëstôwkù miałë przërëchtowóné ków (prowadzoné przez ww. karna)
ren miôł starã ò to, żebë karno bòro- wësziwôczczi z trzech tëchòlsczich są zgódné z tradicją, a dzãka òrga-
wiacczich wësziwającëch białków, karnów ò bëlnëch pòzwach: Zespół nizowónym kùrsóm kòżdô wësziwôcz-
żłobiôrzów i malôrzów mògło wëja- Haftu Kaszubskiego Złotnica im. Marii ka rozmieje bëlno przedstawiac dóną
chac ze swòjima dokazama do drë- Janta-Pałczyńskiej przë Mieszkanio- szkòłã w swòjich dokazach. Czedë
chów z sąsadnégò wòjewództwa. Kar- wi Wëcmaniznie, Klub Haftu Złotych jem òbzérała bòrowiacczé òbrësczi,
no ùtwórców chùdzy miało ju òdwie- i Bursztynowych Barw przë PSS Spo- zainteresowała mie pszczółka, jakô
dzoné Biôłistok, Lublin i jinszé miasta łem i nôstarszi z nich, tj. Zespół Haf- skrëła sã gdzes w drobnëch sztôłtach
w Pòlsce. Prezentëjącë swòje dokazë, tu Artystycznego przë Tëchòlsczim kaszëbsczich kwiôtków. Òd méstrów
parłãczëlë wanodżi z òbzéranim òkò- Òstrzódkù Kùlturë. Jak na wstãpie do dowiedza jem sã, że kòżdô ze szkòłów
légò. òtemkniãcégò wëstôwkù rzekła se- wëapartniwô sã tim, że wësziwô
kretéra Stowôrë Lëdowëch Ùtwórców pszczołã jedną farwą abò rozmajitima
Kòżdô mô swòjã pszczołã ju wspòmnianégò partu bëdgòskò- céniowatoscama. Szkòłë jinaczą są téż
Kùlminacją rézë na Kùjawë bëło toruńsczégò Zyta Kleszcz – zapre- kòmpòzycjama kwiôtków.
òtemkniãcé wëstôwkù gòscy z Kaszub zentowóné przez te karna wësziwón- A jaczi béł òdbiér kaszëbsczich
w Pałacu w Kòbëlnikach. Dokazów bëło czi są czësto kaszëbsczé, a jich farwë mòdłów w kùjawsczi zemi? Białczi
dosc wiele, dlôte wespółòrganizatorzë są prôwdzëwie ùmôlnioné w Bòrach. z òkòlégò Kùjawów, co wëstôwiałë
mielë jiwer z placã. Jak gôdôł mie Czedës bëłë to leno mòdré farwë. W pò- swòje dokazë w Tëchòlë, zgódno
przedstôwca Klubù Kòpernik Kùjawsczi łowie szescdzesątëch lat XX w. bò- gôdałë, że jich drëchnë rozmieją bëlno
Mieszkaniowi Wëcmaniznë z Inowroc- rowiôcë dogôdelë sã, że farwë jich wëszëwac, a farwë bòkadnë w tãcz-
ławia – co mô starã ò rozwij kùlturë wësziwkù mają nawlakac do dôwnëch noscë bùrsztinu i złota wôrt są òbez-
i kùlturową edukacjã – Grégòr Kacz- kaszëbsczich czepców – złotnic, jaczi drzeniégò.
Lekcje o kaszubszczyźnie
Studenci z Klubu „Pomorania” opo-
wiadają legendę o powstaniu Kaszub,
uczą Kaszubskich nut, prostych dialo-
gów, wskazują na mapie największe ka-
szubskie miasta, przedstawiają symbole
Kaszub. Wszystko to w ramach realizo-
wanego w gdańskich szkołach podsta-
wowych wiosennego cyklu spotkań,
prowadzonych pod patronatem Grupy
Energa. Studenci z trójmiejskich uczel-
ni z dużym zaangażowaniem wcielają
się w rolę nauczycieli, by zainteresować
dzieci naszym regionem. Zajęcia pro-
wadzone przez pomorańców odbyły
się w takich dzielnicach Gdańska, jak
Matarnia,Wrzeszcz, Oliwa i Śródmieście.
j.b.
www.kaszubskaksiazka.pl
na ich autentyczność, lecz na powtarzal- Trzecia część zbiorku Idy Czai jest jakiejś niechęci do ludzi, osamotnienia,
ność zaklęć-obrazów już trudniej. nieco chaotyczna. Jeśli jednak zaakcep- swoistego zgorzknienia…
Inicjujący zbiorek utwór zaczyna się tować próbę objęcia przez poetkę swoją Warto wszakże pamiętać o jeszcze
od quasi-prywatnego wyznania, które wyobraźnią czasów przedchrześcijań- jednym. Na przeciwwagę wypisywa-
zmniejsza przestrzeń między życiem, skich i stuleci, w których jeszcze dość po- nym tu utyskiwaniom zamieściła Czaja
które odeszło, i życiem, które jeszcze wierzchownie chrześcijaństwo się prze- w swym zbiorku wiersz Na wãdrë / Wiatr
trwa. Bliskość dwóch tak biegunowych jawiało w okolicach dzisiejszej Gdyni, to w żagle. To ostatni ton i jednocześnie od-
światów jest stałą cechą tej poezji, rozchwiane motywy zaczną się ze sobą ważne wyzwanie rzucone światu i sobie:
wzmacnianą jeszcze prywatnością do- łączyć. Oto bowiem pradawne osady sło- „czarzelnice nie dżiną! / czarownice nie
świadczenia i jego trudną, jeśli w ogó- wiańskie szanowały Płaczeboga, wymy- toną!”
le możliwą, przekładalnością na język. ślone przez Aleksandra Labudę bóstwo,
Poetka zmaga się zresztą w swoim pi- które u Czai połączone zostało z morzem Daniel Kalinowski
saniu nie tylko z własnym doznaniem i solą. Sam ów fantastyczny prakaszubski Ida Czajinô, Czôrny kléd, Wydawnictwo Region
granicy życia i śmierci, ale i z tym, co bóg przemienił się zresztą w wierszach w koedycji ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim
przyniosła jej tradycja literacka. To stąd poetki w Jezusa Nazareńskiego, co w li- Oddział w Gdyni (brak miejsca i daty wydania).
chyba w wierszu o incipicie Kòżden terackiej intencji ma znamionować pew-
z naju / Każdy z nas pojawia się motyw ną odwieczną ciągłość współistnienia
apokaliptyczny, który Poetka przypo- natury i sakralności. Wybrzeże wokół Człuchowski periodyk
rządkowuje do półprywatnych wahań, Gdyni ma bowiem swoją świętą górę
mimo że to biblijny motyw z zaznaczo- oraz imponujący klif, a wszędzie wokoło W sali obrad Urzędu Miejskiego
nym męskim podmiotem mówiącym. panuje niezmienny w zmienności Bałtyk. w Człuchowie odbyła się promocja naj-
W konsekwencji trudno w świecie war- Oprócz wspomnianego tutaj planu prehi- nowszego, siódmego tomu lokalnego
tości wiersza przesądzić, co jest lepsze – storycznego w trzecim rozdziale zbiorku czasopisma popularnonaukowego „Szki-
egzystencja w cierpieniu czy umieranie przywołuje Czaja losy pomorskiej szlach- ce Człuchowskie”. W spotkaniu uczest-
ku uldze i ciszy. cianki Sydonii Bork. Związek bohaterki- niczyli członkowie zaprzyjaźnionego
Druga część tomiku Czai to ciekawe czarownicy z poezją współczesnej poetki z człuchowianami Chojnickiego Towa-
wariacje na temat kaszubskiej demono- jest jednak luźny, kaszubska autorka nie rzystwa Przyjaciół Nauk, którzy burmi-
logii i obrzędowości funeralnej. Najważ- rozwija wcale motywu klątwy rzuconej strzowi Ryszardowi Szybajło przekazali
niejszą „osobą” wierszy stała się tutaj na Gryfitów. Czaja bardziej bowiem jest ostatni numer „Zeszytów Chojnickich”
kobieta-upiór. Obdarzona jest w typowe skupiona na lirycznym zobrazowaniu (na łamach „Pomeranii” pisał o nim Grze-
w opowieściach ludowych oznaki wam- samotności i bezsilności kobiety, którą gorz J. Schramke).
piryzmu, a więc rumieńce na pośmiertnej posądzono o czary. Co ciekawe, tak jak Zawartość „Szkiców...” przedstawił
twarzy. Z wampirycznych wyznań pod- w poprzednim rozdziale tomiku wier- ich redaktor Wiktor Zybajło, a autorzy
miotu liryków wynika, że ta istota nawie- szy, znowu następuje tutaj utożsamienie opublikowanych w piśmie tekstów po-
dza swoich bliskich, nie może zakończyć bohaterki Sydonii z „ja” piszącej utwór. dzielili się z zebranymi refleksjami doty-
modlitwy, gdyż wydarto jej z modlitew- Tak jak wcześniej w wierszach drugiego czącymi swoich artykułów (m.in. dr M.
nika słowo „amen”, czy też ma ze sobą działu zbiorku upiór okazał się dzisiejszą Fryda, Z. Bałtruszewicz czy B. Kołsut).
w trumnie sweter, który musi spruć poetką, tak teraz dawna czarownica obja-
i rozplątać tworzące go nici. Ciekawsze wia się jako współcześnie wyrażająca swe
i niejako ponad to, co przyniosła ze sobą myśli artystka.
tradycja ludowa, jest w wierszach Czai Czôrny kléd to tomik przemyślany te-
to, że kobieta-upiór wyraża jakąś zbioro- matycznie, stylistycznie, nawet graficz-
wość. Wyznanie podmiotu składane jest nie, ale jednak pozostawiający uczucie
bowiem dlatego, że to „rzmë ùpich / tłu- niedosytu. Bierze się ono głównie z racji
my nieboszczyków”, które „wëją w cemni- skromności formy artystycznej, która
cach dëszë / wyją w mrokach duszy”, na- sprowadzona została do kilku prostych
kazują pisać. Jeszcze ciekawsza sytuacja metafor. Co prawda w wierszach prze-
wyłania się w wierszu Na przegrańczach kształcono elementy tradycji ludowej
/ Pogranicza, który nasycony został wam- i nawet zastosowano zabiegi interteks-
pirycznym motywem rodem z literatury tualne, lecz od poetki tej miary, co Ida
frenetycznej. Istotą stale przekraczającą Czaja chciałoby się wszelkich poetyckich
rzeczywistość żywych i umarłych okazu- zabiegów więcej. Zwłaszcza że w ramach
je się poeta (poetka). To właśnie artysta/ niewielkiego w końcu zbiorku, nawet jeśli
artystka wywołuje ferment i niepokój, to ma być swoisty lejtmotyw, zbyt dużo
dlatego być może lepiej dla przyzwycza- jest tutaj podobnie brzmiących fraz. Coś
jonej do spokojnego żywota społeczności jakby się w pisaniu Czai wypaliło… jakby
byłoby go (ją) zniszczyć… Tym bardziej, brakło odwagi… jakby pojawiła się jakaś
że z wiersza Widzã / Widzę wybija się zew: smuga cienia… Nieco dużo w najnow-
„krwi / lëdzy! / żëcô! // krwi / ludzi / życia”. szych lirykach autorki tomiku rezygnacji,
Ptôszé wieselé
TÓMK FÓPKA
Czwiôrtô reno. Wszëtcë spią. Në, prawie wszëtcë. ma i krzesznioma? Czëpnica, znónô jakno czupsnik, co robi
Légóm do wërów. Jesz bùdnik nastawiã. Na szóstą. Trzëdze- jachtë na mëdżi? Żołna, co rzôdkò na zemiã schôdô? Kania,
scë. A tu nie jidze ùsnąc. Òkno je na wpół ôpen. Ptôszczi co wòłô: „pic, pic”? Ptôsznik, co na gòłąbczi lecy?
spiéwią. A nade wszëtczé ptôszé głosë jeden sã przebijô. Ze żëwiznë gwësno nicht nié. Ani kôczór, ani gąsór, ani
Kùkówczi. Normalny człowiek pò dwùch „kùkù” ju spi. kùrón, ani gùlôk…
Ale nié mùzykańt. Òn zaczinô rozmiszlac, czë to je tercja A ò czim òne tak spiéwią?
wiôlgô, czë mòże ju kwarta. I ni mòże ùsnąc, bò nie je re- Ò miłoce, ò żëcym... Òni sã reklamùją – òne òbsądzywają
nym ptôszkã, le nocnym Tómkã… i wëbiérają. Pewno téż pérocą ò dzysdniowi pòlitice… Kò
A tu swiérzgòlą jeden przez drëdżégò. Rozeznac jich zlôtiwają pół swiata. Wiele widzą i wiedzą. Czejbë taczi
nie jidze.A kò ptôszka pòznajesz prawie pò spiéwie, ptôszin wëjimk rozmòwë przełożëc na nasze, to bëłobë to
tak jak człowieka pò gôdce. To pewno te, co kùchniowi pewno cos taczégò:
pòkrzésnikòżércowie przë jedzenim widzą przez òkno – Jak tam, drëszkò, w Africe…Bananë wësok stoją?
w kôrmniku… Je tam sykórka, co òbjôdô jiglënowé – A dwa dolce za kilo. A za kilã stoją pół gòdzënë.
jagòdë. Dzãdzeł, dzãdzół abò – Môsz widzóné nową
dzëdzón, co dzurë w drze- ądulacjã kòl ti stôri gùłë?
wach bëkô. Lasny ptôszk, co
rôd na drzéwiãtach sôdiwô.
Normalny Kògò òna na to chce złapic?
Nawetka sãp sã nie òbliznie…
Méska, co gwiżdże. Skrze- człowiek pò – Mómë z mòjim Władkã
czącô, farwnô sójka a strzéla- wënajãté nowé gniôzdkò na
jącô głosã, towarzëskô sroka, dwùch „kùkù” bùkù pò tëch zlazłëch skór-
co to nawetkã piechti na je-
dzenié przëchôdô… ju spi. Ale nié cach.
– Widzysz tã sykórkã? Ja-
A mòże je tam téż bòżi
ptôszk – skòwrónk, co wëso-
mùzykańt. kô òbstąpionô! A do mie to
nawetka ptôszk nie zazdrzi…
kò lôtô? – Tec të môsz ptôszi rozëm
Pewno je w ptôszim karnie słowik – méster trélowa- a do te jesz ptôcha w głowie, dudkù!
niô, co to przez niegò zaznobił sã jeden pòlsczi król i ùmarł. – A të môsz tëli rozëmù, co ptôch łoju!
A mòże ten, co jich sto nie je wôrt jedny gãsë – môłi war- – Khrrra! A czedë ju mdzemë mielë młodé, nazwiemë je
bel? W(e)hrrrónkama, mùlkù. Bòcón cos sã spózniwô…
A jaskùleczka, co wié, czedë mdze padac? A cyba- – Czwirk! Szwirk! Rzucëlë! Zôrno! Zôrno rzucëlë!
ba, co gò téż pszczolnikã pòzéwają, bò pszczołoma miód – A jô cë gôdóm, że Dudk pòdniese emeritalny wiek do
pòdbiérô? Nie je to téż sztiglëca z czerwòną mùńką? A mòże 12 lat, dolëptôch, jo!
to sykórka czëbatka, co wësokò piszczi? A smniecuch, co – Wezle trzënôsti dzél fùńta wãdzëbôczich sodełków,
gò téż zwią pòcerpicelã, bò na deszcz wòłô: „pòcerpita, trzë klëszczi nordowégò mechù…
pòcerpita”? Wiôldżi krëk, czôrny jak pëk? Sowa, co knipie? – A na miono jes mia prawie – Béata. Snożé miono,
Drózd, co òn robôczi żgrze a spiéwô lepi òd zapłaconëch przëznac mùszi, mùlkù mó, -ó, ó, ój…
spiéwôków? Abò żôłtobrzuszk, co… żôłti mô brzuszk? – Trrrilululu! To béł ale kòncert! W Gradle grałë Òstré
Skórc, co mô wiele razy mòcniészą òd lëdzy głowã na gzyczi. Cos smacznégò, gôdóm cë…
wëpicé a żëwi sã sfermeńtowónyma wisznioma, sliwko- Drrrrrrrrrrrrrrrrrin! Czas wstajac! A spanié? Pò ptô-
Ptôszé wieselé – zlot ptaków; wërë – żartobl. łóżko; bùdnik – budzik; ôpen – otwarte; kùkówka – kukułka; swiérzgòlą – świergocą; dzãdzeł,
dzãdzół, dzëdzón – dzięcioł; bëkac – uderzać czymś twardym; lasny ptôszk – lasówka; méska – kos; méster – mistrz; zaznobił sã – zaziębił się;
warbel – wróbel; cybaba, pszczolnik – gil; sztiglëca – szczygieł; smniecuch, pòcerpicél – dzierlatka; krëk – kruk; pëk – wosk szewski; knip – od-
SŁOWÔRZK
głos sowy; żôłtobrzuszk – trznadel; skórc – szpak; czëpnica, czupsnik – jemiołuszka; mëga – samica komara; żołna – tu: wilga; ptôsznik – jastrząb
gołębiarz; żëwizna – ogół zwierząt domowych; gwësno – z pewnością; kùrón – kogut; gùlôk – indyk; òbsądzywają – oceniają; pérocą – paplają,
gadają; wëjimk – wycinek; ądulacja – tu: fryzura; zlazłé skórce – szpaki w konkubinacie; miec ptôszi rozëm – o człowieku ograniczonym; miec ptô-
cha w głowie – być narwanym; miec tëli rozëmù, co ptôch łoju – nie grzeszyć rozumem; mùlk – kochanek; wãdzëbôk – dżdżownica; dzél – część;
klëszczi – kłaczki; snôżé – piękne; gzyk – giez; pò ptôchach – żart. za późno.
Òbzérczi
RÓMK DRZÉŻDŻÓNK
Jachelë më trzeji – brifka, lesny a jô. Dalek w swiat. Do naju – Tej chcemë jic na wieczerzã – jem zabédowôł.
daleczich krewnëch. Na òbzérczi. Òb całą drogã lesny sedzôł ze Tak më szlë, zjôdlë, wëpilë, a nie wiedzec czedë słunuszkò,
zwisłą knérą, teskno wzdichającë za swòjim lasã. co prawie wsta, zarôcziło naju na frisztëk.
– Nie wzdichôj tak głosno, le spij – brifka òtmikôł zgniło – Mie sã co zdôwô, że nen czas tu flotni nëkô jak w Pëlc-
rôz jedno, rôz drëdżé òkò, sprôwdzającë, czë czasã më nie je- kòwie – zamëslił sã lesny. – Ù nas òn je wierã zgnilszi.
smë na môlu. – Dôj pòkù z nym twòjim filozófòwanim. Chcemë lepi jic do
Jô, ni mògącë spac, co sztërk pitôł jem sã najégò szoférë: negò ùrzãdu – brifka dwignął swój kùfer a òstôł stojącë. – Leno
– Dalek jesz? dze bë nen ùrząd mógł bëc?
– Jesz, jesz… – mrëknął mie nen wiesołi a gadatlëwi czło- – Kò chcemë jic tã – pòkôzôł jem na wiszącą na jednym
wiek. wiôldżim bùdinkù serbską fanã.
Tłëkącë sã pò pòlsczich, Jô cë miôł nosa, kò më zarô
czesczich, słowacczich a wãger- do serbsczégò parlameńtu
sczich drogach, krącył jem sã
na tim, z kilométra na kilo-
Lëchò nié, trafilë. Tã naju baro achtnãlë
a pòsadzelë przed ùrzãdnika.
méter corôz cwiardszim, aùto- ale drogò, zëmno, Czej më jemù wëdolmaczëlë,
bùsowim zëslu, wcyg pitającë: skąd a chto më jesmë, nen sã
– Dalek jesz? drodżi dzurawé, na naju przezdrzôł a spitôł:
– Jesz, jesz… – òdpòwiôdôł
szoféra. a ti tã wësok dërch cygnąc? – Wszëtcë wa chceta przë-
– Dalek?
– Jesz, jesz…
sã sztridëją… banią– Pewno, że jo – cziwnął
brifka – kòle pół mëlióna.
Ë tak më so dwaji òb ną da- Kò ù waju je cepełkò, bëlny lë-
leką rézã fejn rozpòwiôdelë, jaż pò dniu całim a nocë całi na dze, dobré jestkù a pitkù, a czas w radio ë telewizje a w parla-
placu stanãlë. meńce plac dostóniemë.
– Serbijô, wëskakiwac! – riknął na całą gôrdzel szczeslëwi Ùrzãdnik òtemkł szerok gãbã a spitôł:
brifka. Chwôcył swój kùfer a flot pònëkôł szukac wëchódka. – Je kòl waju jaż tak lëchò?
Czej rozładowôł napiãcé, rozezdrzôł sã wkół a rzekł: – Lëchò nié, ale drogò, zëmno, drodżi dzurawé, a ti tã
– Na pierszé wëzdrzenié mie sã tuwò widzy. Tej co, jidzemë wësok dërch sã sztridëją… Co jô mdã wiele gôdôł, tec Wë sami
na òbzérczi? dobrze wiéce – brifka blôsknął òkã.
– Za tim më tu przëjachelë – òdrzekł mù lesny. – Leno, – Wiém tëli, że w Serbije mómë 30 rozmajitëch nôrodnos-
pamiãtôj, tu mùszi bëc las... ców… Chcemë më jesz jedną? Hmmm, nie wiém… – wzdich-
– Ale jo, dlô ce më las nalézemë – brifka pòklepôł drëcha nął ùrzãdnik.
pò chrzebce. – Ale më jesmë spòkójny, dobri lëdze, niżódny, jak ò naju
– Të wiész, mùszi téż bëc chòc jedna strëga, grzëpa, wi- gôdają, separatiscë – zagwësnił lesny.
wóz, jezoro, òstrów a półòstrów. Jinaczi të wiész… – Separatiscë?! – krziknął ùrzãdnik.
– Wiém, wiém – zagwësnił brifka. – Tak jak më sã ùgôdelë. To nie wara długò, jak naju zakłódkòwelë, a jesz rëchli
– Tej chcemë jic – zabédowôł jem. – Stojącë na tim gòrącym òdstawilë nazôd do Pëlckòwa. Rozgòrzony brifka na lesnégò
flastrze, më blós mùdzymë czas. zdrzec nie chcôł. Dopiérze, czej nen widzące pëlckòwsczi las,
– Prôwda, le dze mómë jic? – lesny béł czësto òd se. ùceszony zawòłôł: „Mój las, mój kòchóny, zelony las. Dze jô głu-
– Kò dze? Nôlepi do jaczégò ùrzãdu so spëtac, ale nôprzód pi chcôł jinégò pò swiece szukac!”, brifka wzął a serdeczno gò
chcemë co zjesc a wëpic – brifka pòcygnął knérą a wëcygnął scëskającë, ze łzama w òczach dzëkòwôł:
sëchi jãzëk. – Bez ną drogã jô jem spragłi jak nie wiém co. – Wiele razy cë bóg zapłac, drëchù, że të naju òd głëpòtë
Jak më stojelë, tak më szlë. Dalek, dalek a jesz dali… òd wëretôł!
jedny do drëdżi kawnicë. Tã më zjedlë, tã co wëpilë. Wszëtkò Lesny wëzdrzôł na niegò tak, jakbë nick nie rozmiôł,
fejn szmakało, że më sã ni mòglë nachwalëc. Czej më ju zjôdlë a òdpòwiedzôł:
a wëpilë, tej dzéń minął. Do ùrzãdu to ju nie bëło co, temù më – Nie wiém jak wama, ale mie sã baro w ti Serbije widza-
so ùmëslëlë tã witro jic. ło. Mùszimë sã tam jesz rôz czedës na ną rakijã a pljeskawicã
– Mómë czas – rzekł brifka. wëbrac!
Zéńdzenié czwiôrté:
z Aleksandrã Labùdą
– Pamiãtôsz të, Móniczkò, chto tam béł przëszłi do
Majkòwsczégò, jak më bëlë kòl niegò?
– Jo, pamiãtóm, Labùda i Trepczik.
– Në, tej dzys më sã wëbierzemë do Aleksandra Labùdë.
Przërëchtuj sã na wiesołą gòscënã.
– Baro piãkno. Jô jem czekawô tegò chłopa. Dze më gò
òdwiedzymë?
– Labùda, co czãsto pisywô pòd przezwëskã Gùczów Mack,
to je baro szpòrtowny chłop. Pòjedzemë do Tłuczewa.
Do Tłuczewa òni sã wëbrelë aùtã. Pò drodze jachelë przez
Kartuzë.
– Tu w Kaszëbsczim Dwòrze w 1929 rokù Labùda z drë-
chama założëlë Regionalné Zrzeszenié Kaszëbów, zwó-
né krótkò Kaszëbskô Zrzesz. Jegò przënôleżników zwie
sã zrzeszińcama. Mòże rzec, że bëlë òni pòsobnikama
Majkòwsczégò i młodokaszëbów, chòc jich ùdba bëła
përznã jinô – wëkłôdôł Szimk Mónice.
Dali òni sã czerowelë na Mirochòwò. Òb drogã mijelë
Kòloniã.
– Tam za Kòlonią je Bãdargòwò, gdze Labùda ùcził pôrã Dali droga młodëch prowadza przez Miłoszewò i Strzépcz.
lat zarô pò wòjnie. A terô më wjéżdżómë do Swiónowa. Tam òni sã sczerowelë na Lëniã.
Tu bëła jegò parafiô, bò òn sã béł ùrodzył w Mirochòwie. – W Lëni Labùda zaczął robic zarô pò szkòle, to bëło w 1923
Mirochòwò czedës słëchało do parafii w Swiónowie. rokù. Pôrã lat pózni zaczãłë sã jegò jiwrë.
A jak jegò matka ùmarła i òjc sã drëdżi rôz òżenił, òni – Jaczé jiwrë? – spita Mónika
przecygnãlë do Strëszi Bùdë. Za sztót më tam dojedzemë. – Ùmiłowanié Kaszëbiznë i jegò pòzdrzatk na pòlitikã
W Strëszi Bùdze przejachelë mòst nad Łebą i za sztót òni ju
nié wszëtczim bëłë do szmaczi. Labùda wiele sã nacerpił
wjéżdżelë do Mirochòwa.
w swòjim żëcym i to tak òd Pòlôchów, jak i òd Niemców.
– Tam w lewò sã jedze do Miechùcëna. W Miechùcënie
i w Mirochòwie w latach 1918–1920 Labùda chòdzył Zaczãło sã òd jegò przenieseniô do Zelewa kòl Lëzëna,
na kùrsë pòlsczégò jãzëka, bò do spòdleczny szkòłë pózni gò przenioslë jaż pòd Toruń. Në jo, a terô wzerôj tu
w Mirochòwie òn chòdzył jesz za Niemca i òn sã béł w lewò, tu w tim bùdinôszkù, dze pierwi bëła szkòła, òn
ùcził pò niemieckù. Na kùrsach béł jednym z nôlepszich terô mieszkô ze swòją białką i dzecama.
ùczniów. A tuwò sã jedze do Bącza, gdze Labùda béł szkól- Mónika i Szimk wëlezlë z aùta i zaklepelë w dwiérze nié
nym òb czas drëdżi swiatowi wòjnë. za wiôldżégò bùdinkù, całégò z czerwiony cegłë z dwaspa-
– A dze òn sã wëùcził na szkólnégò? dowim dakã przëkrëtim dakówką. Òdemkła jim Jaromira,
– Òn chòdzył do gimnazjum dlô szkólnëch w Kòscérznie. nômłodszô córka Labùdë.
Tam òn sã zetkł z ks. Léónã Heyką i dzãka niemù jesz barżi – A wa pewno do tatka, jo? Òn prawie je dzes wëszłi,
sã ùgwësnił w kaszëbsczi swiądze. mùszita na nie sztót pòczekac – rzekło dzéwczã.
Wëdanié ùdëtkòwioné przez
Minystra Administracji i Cyfrizacji NAJÔ ÙCZBA, NUMER 5 (67), DODÔWK DO „PÒMERANII” I
WDÔRË Z ÙSZŁËCH LAT
Gòsce ju chcelë wlażac w dóm, le òni ùzdrzelë, że òd rzéczi Wspòmnita jesz na mòje słowa. A òd 1937 rokù jô robił
drist do nich jidze wësoczi, pòstawny chłop. Dozdrzelë, że w Toruniu, nôprzód w skarbówce, pózni znôwù w szkòle.
nimò lat miôł dosc gãsté włosë zaczosóné w tił, a nad lëpama Tak to bëło.
niewiôldżi wąs. Òczë mù sã smiałë i biła z nich wiôlgô chãc – A co wë robilë òb czas wòjnë?
do dzejaniô. Chòc òblokłi béł w wëcygnioną i pòsztëpòwóną – Nôprzód jô ùcził w szkòle, a pózni jô mùszôł biôtkòwac
jakã, jegò dosc chùdé skarnie krëłë w sobie cos ùroczëstégò w niemiecczim wòjskù. Z wòjskã jô trafił do Jugòsławii, pózni
i wôrtnégò. Ale to, co nôbarżi zdzëwòwało Szimka i Mónikã, do Grecczi i na Krétã. Tam Anglicë mie wzãlë w niewòlã do
to béł dzecynny wòzyk, jaczi Labùda pchôł przed sobą. Egiptu, Italsczi i Szkòcczi. Na òstatkù jô przëstąpił do wòjska
– Szimkù, jak Labùda je stôri? – spita cëchò Mónika, zdrzącë Andersa, a w 1946 nazôdka przëjachôł do Pòlsczi.
na chłopa z wòzykã jak gapa w gnôt. – I tej wë znôwù zaczãlë ùczëc, tim razã w Bãdargòwie
– Jenë, òn je bez sédemdzesąt lat – òdrzekł Szimk. – wtrącëła Mónika.
– A jegò białka? – Jo, leno jô téż pisôł do gazétów, do „Zrzeszë Kaszëbsczi”,
– Òna je młodszô, kò do szescdzesąt wiele ji nie felëje. jakô tim razã zaczã wëchadac we Wejrowie. Jo, jo, ni ma
– A wiele òni mają dzecy? Macka bez Zrzeszë a Zrzeszë bez Macka – zasmiôł sã Labùda.
– Szesc, dwùch sënów i sztërë córczi. Jarcza, ta, co nama – A tej jô znôwù òstôł ùkôróny przeniesenim do jiny szkòłë,
dwiérze òdemkła, je nômłodszô – òdrzekł Szimk. tim razã do Czãstkòwa. Tak cos. Pò wòjnie nóm, Kaszëbóm
Timczasã Labùda béł ju przëszłi krótkò nich: nie bëło nick lepi jak przed wòjną, a mòże nawetka jesz
– Witôjtaż! Jô widzôł, że jaczés aùto do nas zajachało, tej jô gòrzi. Czim wesz ùmiartszô, tim barżi grëze.
so pòmëslôł, że to wa jesta. Piãknô warszawa! Terô stolëca Ale òstałë wëdóné dwa zbiérczi mòjich pòwiôstków: Kąsk
Pòlsczi je w Tłuczewie, ala na! – rzekł Labùda, òbzérającë do smjechu i Zupa z kreszków. Mòje pòwiôstczi zaczã
aùto, jaczim òni przëjachelë. – Pòjta rën, wëpijemë kawã, drëkòwac „Pomerania”. Łoni mòje felietonë nalazłë sã
białka mô kùcha ùpiekłé, pòjta le! Dlô gòsca wszëtkò, dlô w wëdóny w Niemcach przez Ferdinanda Neureitera Ka-
złodzeja nick. schubische Anthologie (Kaszëbsczi antologie), a pôrã wiérz-
Ale zanim òni wlezlë, Mónika nie wëtrzima: tów w zbiérkù kaszëbsczi pòézji Modra struna. Latos òstôł
– A kògòż to wë môce w tim wòzykù, je to waju dzeckò czë wëdóny nôwiãkszi zbiérk pòwiôstków Kùkùk.
òtrok? – A skądka wë bierzece ùdbë do tëch wszëtczich felietonów?
– Wejle, nié, to je mój scyrz, z jaczim jô béł jidzony do – Kò z żëcô, dzeckò, z żëcô. Jô baro lubiã bëc midzë lëdzama,
szczépianiô. Na pòwrózkù jô bë z nim sã nie dotrekôł, temù midzë Kaszëbama, czë to w swiãta czë w codzéń, słëchac na
jô gò wsadzył do wòzyka – òdrzekł ùsmióny Labùda. nich, pòwiadac so z nima, wzerac i zapamiãtëwac. Kòżdô
Labùda chcôł jich pòsadzëc w paradnicë, kò òni zarô wëpa- sarna trzimô sã karna.
trzëlë dzes w nórce jegò swiątnicã pisaniô. – Jak tatk sedzy w ògrodze pòd swòją jabłónką, bez słowa
– Jo, to je mój plac, dze jô robiã na niwie pismieniznë. Stôré nie przepùscy nikògò, chto jidze drogą. Z kòżdim so pògôdô.
biórcëskò, rozwigòwóny stółk, kastczi z cedlama. Òstatnym Czë to je gbùr, czë szkólny, czë dzeckò. Przez to baro gò lubią
czasã jô sã zajimóm kaszëbsczima dëchama. Czëtóm ò nich we wsë i w òkòlim. A téż wiele wié òpòwiadac – wtrąca star-
i szukóm za infòrmacjama ò nich. szô córka Bògùsza.
– A co wë jesz terô piszece? – spita Mónika. – A jak wë to robice, że te pòwiôstczi są taczé smiészné?
– Baro wôżné są słowarze. Jô jem baro rôd, że czedës sã – Jenë! To zanôlégô òd te, jak chto wzérô na żëcé, czë szu-
ùdało wëdac słowôrzk dlô szkólnëch, leno terô rëchtujã jesz kô za krziwdą i cerpienim, czë widzy to, co je wiesołé. Mie
jeden, wikszi słowôrz. A tej jô jem dbë, że kòżdi człowiek w żëcym pòtkało wiele krziwdë i cerpieniô. Czejbë jô to so
mùszi bùdowac na pòrządnym fùńdamence, a tim nôlep- brôł do głowë, mie bë bëło w rozëm zaszłé! A tak dlô Ka-
szim je Ewanieliô. Sen mara, Pón Bóg wiara. Temù robiã szëbsczi jô jem w sztãdze zniesc wszëtczé cerpienia. Gabë
swòjã pòéticką parafrazã Ewanielii. Në jo, a terô pòjta sad- nie bëło zymkù, nie bëłobë pòzymkù. To tak pewno mùszi
nąc do stołu. bëc i ni ma co so tim głowë zawracac. Lepi sã zając tim, co je
Tam przë młodzowim kùchù òni sedzelë a pòwiôdelë so dali. wiesołé i redostné. A tegò w żëcym pò prôwdze je baro wie-
– Wë bëlë szkólnym we wiele szkòłach, widzy sã wami ta le. Zresztą przez smiéch jidze nôlepszô nôùka. Jak chcemë
robòta? – spitôł Szimk. cos zmienic, tej nôlepi je to wësmiôc. Kaszëbi tak pò prôw-
– To mùszi rzec, że robòta szkólnégò baro mie sã widzy, kò dze są baro wiesołi, a téż wiele je w nich jesz do naprawie-
to je ju dzesãc lat, jak jô jem na rence. Nôbarżi jô sã ceszã, niô. Znãta je gòrszô jak nôtëra.
że jô mógł ùczëc kaszëbsczé dzôtczi. Nôród, żebë nie zdżinął, Jak gòscëna sã ju kùńcza, Labùda òdprowadzył gòscy do
mùszi bëc mądri i wësok ùczałi. Në, tak to ju je. Ale nié całi dwiérzi i rzekł:
ten czas jô béł szkólnym. Przed wòjną w 1930 rokù zrezy- – Në, tej chcemë le so zażëc! – i wëcygnął róg z tobaką.
gnowôł jem z robòtë w szkòle i zajął sã jinym dzejanim dlô – Të, dzéwczã, jesz jes za młodé na tobaczenié, ale më dwaji
Kaszëbiznë. Jô pisôł dlô rozmajitëch gazétów, dlô „Checzë mòżemë zażëwac.
Kaszëbsczi”, dlô „Grifa Kaszëbsczégò”, pózni jô robił „Zrzesz Tej òn pòdôł róg Szimkòwi, a sóm sobie téż nasëpôł na rãkã
Kaszëbską”. Jo. Òb ten czas jô biôtkòwôł ò to, żebë Kaszëbi dichtich pòrcjã i wcygnął do nosa.
mielë taczé same prawa, jak jiny. Żebë przetrwac i sã roz- – Ni miéjta strachù! Chòc nie wiémë nicht, co jesz nas żdże,
wijac, mùszimë miec taczé same prawa, jak jiné nôrodë. dëcha nama nicht nie weznie!
Lucyna Reiter-Szczigeł
Zwiestniczi zymkù
Céle ùczbë
Doparłãcznik nr 1
- Wëpòwiescë na temat znaczeniô przësłowiégò „Zymk nie
przëlecy na jedny jaskùleczce”. Aleksander Majkòwsczi
ZYMK
2. Infòrmacjô ò tim, że dzys bãdze kôrbiónka ò zymkù.
Ùczniowie gôdają, jaczé znają zwiestniczi zymkù. Kaczczi na jezorze Kùkówczi kùkają
Kwiôtczi na ùgòrze A pòd lasã grają
- Dofùlowanié (razã ze szkólnym) zestôwkù wedle mòdła: A słunuszkò swiécy Pasturcë na rogù
Skòwrónk w niebò lecy A tatink na progù
WIODRO ROSCËNË ZWIERZÃTA I tak bëlno spiéwô W słuńcu sã ògrzéwô
Że le sã òdzéwô Wiąże séc i spiéwô
3. Rozdanié ùcznióm tekstu wiérztë „Zymk”. Głosné czëta- Na słomianym dachù Jaskółk czôrné roje
nié przez szkólnégò, pózni pòspólné czëtanié i òbjasniwanié Bòcón na òdwachù Môłé gniôzdka swòje
trudniészich słów (przë ùżëcym słowarzów). Stoji jedną nogą Nad òknama lepią
A na pòle drogą A pò płotach trzepią
4. Szukanié w teksce wiérztë pòzwów ptôchów, pòdsztrëch- Pasturk bëdło wiedze Szaré wróble wszãdze
niãcé jich i głosné òdczëtanié. Szukanié w słowarzu jich pòl- Slôdë òrôcz jedze Snôżé latkò bãdze
sczich pòzwów.
Wëdanié ùdëtkòwioné przez
Minystra Administracji i Cyfrizacji NAJÔ ÙCZBA, NUMER 5 (67), DODÔWK DO „PÒMERANII” III
ÙCZNIOWIE STARSZICH KLASÓW SPÒDLECZNY SZKÒŁË
Doparłãcznik nr 2
Dark Szëmikòwsczi
Céle ùczbë
Metodë robòtë
Didakticzné pòmòce
Biblografiô
• Pieróg I., Florian Stanisław Ceynowa. Życie i działalność, XIX wiekù òkresliwelë swòjã rodną mòwã jakno pòlską?
Toruń 2009. Òb czas diskùsji szkólny mòże sã odniesc do przeswiôd-
• Życie i działalność Floriana Ceynowy (1817–1881), red. czeniów znónëch téż dzysdnia w ti sprawie midzë dzélã
J. Borzyszkowski, Gdańsk 2012. kaszëbsczich emigrantów w Kanadze, jaczich starkòwie
wëcygnãlë z Kaszëb w pòłowie XIX wiekù (do te je wôrt
Cyg ùczbë wëzwëskac nôslédny tekst: http://kaszebsko.com/150-
rocznica-emigracji-kaszubow-z-pomorza-do-kanady-
1. Pòwtórzenié materiału – pòliticzné przesztôłce- reportaz.html).
nia w rëmii zamieszkiwóny przez Kaszëbów w XVIII i na
zaczątkù XIX stolecégò. Pòwstanié prowincji Zôpadné Prësë 3. Ùczniowie analizëją pòstãpné dërżéniowé tekstë
w òbrëmienim Królestwa Prësczégò. (cw. 5–10). Pózni szkólny szerzi charakterizëje spòlëznowò-
-gòspòdarczé zjinaczi, jaczé miałë môl w pierszi pòłowie XIX
2. Ùczniowie pòkazywają na karce Sławòszëno i taksëją stolecégò na Gduńsczim Pòmòrzim.
przënôleżnotã pòliticzno-administracyjną ti wsë w XIX sto-
lecym; pòtemù analizëją materiałë z dodôwka 1. (cw. 1–4). 4. Szkólny przë pòdrechòwanim ùczbë dôwô bôczënk na
Szkólny – na spòdlim dodôwków 1B i 1C – przenôszającë to, że w pòłowie XIX wiekù zaczinô sã sztôłtowac niewielnô
parłãcze religijné i etniczno-jãzëkòwé Sławoszëna na òbsygã wnenczas kaszëbskô inteligencjô.
tegò dzéla Kaszëb, jaczi w XIX stolecym béł ùmôlniony w pro-
wincji Zôpadné Prësë, pòdskôcô diskùsjã, chtërna mô dac 5. Domôcô robòta – cw. 11 (dlô wszëtczich) i 12 (dlô
òdpòwiédz na pëtanié: Czemù Kaszëbi w pierszi pòłowie chãtnëch).
FRANCËSZKA
FRANCËSZK
WÒJCECH
*1806 †1866
*1814 †1852
*1824 †1852
FLORIÓN
MÔRCËN
*1803 †(?)
*1805 †(?)
*1811 †(?)
PAWEŁ
MARIÔ
ŁUCJÔ
JÓZEF
DOKTÓR
Hana Makùrôt
Redakcjô: Danuta Pioch. Òbrôzczi: Joana Kòzlarskô. Stałô wespółrobòta: Róman Drzéżdżón, Hana Makùrôt, Janusz Mamelsczi.