Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 100

1990

ale kolejno, to jest pocie­ służy użytku. Mianowicie tanu barytu, 4-ech kwiatu
ó ę d z L w y ramy magnes najpierw' w owijać nim należy tkani­ siarkowego i 7-miu sadła.
jedną, a potem w drugą ny sukienne, wełniane i Podobna świeca pali się
stronę od środka jednako­ inne, które uiegają psuciu kilkanaście sekund, a
wą liczbę razy. się w skutek moli. Móle daje światło równe 10,000
Wszechświat bowiem nie mogą znosić do 20,000 świecom zwy­
6 lipca 1890 r. zapachu papieru i w kró­ czajnym. Nowy ten wyna­
LIPIEC 1890 R. tkim czasie giną. lazek może znaleść zasto­
Pogoda Zużytkowanie wodospadu Kurjer Codzienny sowanie przy zdejmowa­
Niagary 10 lipca 1890 r. niu fotografji wieczorem i
Głównym zadaniem w nocy.
projektowanej sieci staęyj Od wielu już lat sprawa Kurjer Codzienny
wyzyskania siły mecha­ Nowe zastosowanie
meteorologicznych na ko­ fonografu 12 lipca 1390 r.
lejach żelaznych będzie nicznej spadku Niagary
informowanie rolników o zajmuje umysły wielu wy­ Dr Lichwitz projektuje Nowy wehikuł
pogodzie. W tym celu na bitnych inżynierów. Przed ażeby do rozpoznawania i
czterema laty projekt oznaczania chorób usz­ W Paryżu odbyte zosta­
wszystkich pociągach wy­ ły doświadczenia z nowo
wieszane będą kolorowe przyjął bardziej realne nych używać fonografu E-
kształty, zawiązało się bo­ disona zamiast, jak do­ wynalezionym ekwipa-
sygnały, oznaczające wa­ żem czteroosobowym,
runkowe przepowiednie wiem stowarzyszenie Nia- tychczas, zegarka, kamer-
gara Falls Power Co, któ­ wprowadzanym w ruch
pogody na najbliższe dni; tonu i t.p. przedmiotów,
re wprowadzić ma w czyn wydających tylko niektó­ przy pomocy pary. Wehi­
na wszystkich zaś sta- kuł ten ma pięć kół; ostat­
cyach rozlepiane będą projekt inżyniera Toma re dźwięki. Możnaby było,
sza Eversheda. Polega on nie z nich służy do kiero­
mapy synoptyczne. według projektodawcy,
na zbudowaniu tunelu, przygotowywać takie fo­ wania, umieszczone zaś
Prawda jest z przodu. Czterech pa­
którego początek ma być nografy, które służyłyby
5 lipca 1890 r. sażerów, pomiędzy który­
u dolnej powierzchni wo­ za prawdziwą skalę dla
dospadu i ciągnąć ma się słuchu i zawierałyby mi dwie damy mogło jeź­
na długości około 2.5 mil o wszystkie gamy tonów dzić tym powozem po uli­
Magnesowanie stali cach Paryża bez wielkich
pewnym nieznacznym muzycznych. Przy pomo­
W znanej metodzie Du­ spadku. Szereg bocznych cy fonografu byłoby moż- trudności. Pomimo oży­
hamela magnesowania kanałów łączących się z liwem porównywanie słu­ wionego ruchu parowy
stali opieramy o środek tunelem posłużyć ma do ekwipaż doskonale wymi­
chu pacjenta w licznych
pręta stalowego dwa mag­ przeprowadzenia wody i jał przeszkody i zręcznie
stadjach jego choroby. Za­
nesy biegunami przeciw- poruszania turbin; zużyte lawirował pomiędzy inne-
stosowanie przyrządu ta­
nemi i przesuwamy je wody zbierać się mają we kiego nie przedstawia mi powozami i omnibusa­
stąd ku końcom pręta. P. wspólnym kanale. Powyż­ mi. Hałasu nie robi on
żadnych trudności. Do
Decharme zmienił postę­ sze towarzystwo zakupiło chorego ucha przykłada żadnego, jak również nie
powanie to o tyle, że o śro­ już teren, na którym, we­ się trąbka fonografu, wydaje dymu. Maszynka
dek pręta oparł dwa bie­ dług dotychczasowych przez którą pacjentowi parowa wprowadzająca w
guny jednoimienne, daj­ planów umieścić można dają słuchać rozmaitych ruch ekwipaż, umieszczo­
my północne, przesuwa­ 238 turbin, każda o sile ną jest u dołu pudła i pra­
fonogramów, aż do fono­
jąc je stąd ku końcom, w 500 koni parowych. Prze­ wie wcale jej nie widać, co
gramu, którego chory nie
takim razie powstaje widziany wydatek na całą słyszy. Tą drogą można ważne jest bardzo, gdyż w
magnes, mający biegun instalacją niepowinien będzie otrzymać bardzo ten sposób nie straszy
południowy na każdym przenosić 35 00000 dola­ dokładny sposób badania koni, zaprzęgniętych do
końcu, a biegun północny rów. Przedewszystkim to­ zdolności słyszenia, od­ innych wehikułów.
pośrodku. Gdy postępuje­ warzystwo ma na widoku różniający się od dotych­ Kurjer Codzienny
my przeciwnie, to jest zaopatrywać w siłę me­ czasowych jeszcze i tem, 14 lipca 1890 r.
przesuwając bieguny pół­ chaniczną miasto Buffa­ że źródło dźwięku przy
nocne od końców ku środ­ lo. Elektryczny omnibus...
badaniu pozostaje zawsze
kowi, znajdujemy biegun Wszechświat w jednakowej odległości ... zbudowała w Amery­
północny na każdym koń­ 6 lipca 1890 r. od pacjenta. ce firma Dibbs i Garney w
cu, a południowy pośrod­ Kurjer Codzienny Dakocie. Omnibus ma
ku, naturę zatem biegu­ Nowy papier 10 lipca 1890 r. wkrótce już znaleść prak­
nów określa działanie tyczne zastosowanie; Da­
końcowe. Biegun środko­ W Ameryce wynalezio­ kota obfituje w wodę i dla
wy jest jakby podwójny no nowy sposób przygoto­ Jasne świece tego ruch będzie znacznie
czyli równoważy niejako wywania papieru z opiłek W Niemczech wynale­ ułatwiony. Konstrukcja
oba bieguny końcowe. Je­ i wiórów drzewa cedrowe­ ziono niedawno szczegól­ omnibusu jest bardzo pro­
żeli magnesy przesuwa­ go, które można dostać w nego rodzaju kompozycję, sta; Na przodzie znajduje
my w obie strony, to jest warsztatach stolarskich, która daje światło nad­ się koło, przy którego po­
od środka ku końcowi i od fabrykach ołówków i w zwyczaj silne, widoczne mocy konduktor będzie
końców ku środkowi, re­ zakładach, zajmujących przy pogodzie na dalszej wozem kierować.
zultat jest takiż sam. Tak się specjalnie wyrobem nawet przestrzeni. Kom­ Kurjer Codzienny
samo się jeszcze dzieje, pudełek do cygar. Nowy pozycja owa przygotowy- 27 lipca 1890 r.
jeżeli działanie dokony­ ten a szczególny papier wa się z 20-tu części mag­ Zebrała:
wamy nie współcześnie, również do szczególnego nezji w proszku, 30-tu azo­ Jadwiga Orzechowska
P O P U L A R N Y M A G A Z Y N
N A U K O W O - T E C H N I C Z N Y

Nr 7 ( 4 9 7 ) Lipiec 1990 Rocznik XLI

CeBIT - największe w Europie targi informatyki są takie


okazją do zaprezentowania wielu innych dziedzin pośred^
nio z nią związanych. Szczegóły - w naszym dorocznym
reportażu z tej wspaniałej imprezy, który zamieścimy w na­
stępnym numerze.

Warunkiem pełnego zażywania słońca, powietrza i inten­


sywnego ruchu w wodzie jest pełna sprawność i wydolność
organizmu człowieka. Nie wszyscy ludzie mogą w równym
stopniu korzystać z tych naturalnych czynników zdrowo­
tnych. O ich wpływie na organizm zdrowy i przeciwwskaza­
niach w konkretnych schorzeniach traktuje artykuł doktora
nauk medycznych Józefa J. świrskiego pt. „Słońce, powie­
trze, woda” , który będziecie mogli przeczytać w następnym
numerze „Młodego Technika".

Już w przygotowaniu znajduje się kolejny numer specjalny


„Młodego Technika" pn. „Wszystko o akwarium". Wszyst­
kich hobbistów serdecznie zapraszamy do lektury i poszu­
kiwań w kioskach!

Nasza okładka: Otwarty luk wahadłowca może zawierać


różne ładunki - ostatnio postanowiono, iż wyniesie na orbi­
tę okołoziemską teleskop, który umożliwi nam spojrzenie w
kosmos na wiele lat świetlnych dalej. Jakie ma to znaczenie
dla „Młodego Technika"? Niech odpowiedzą na to pytanie
wielbiciele „Astronomii dla wszystkich"!

UWAGA CZYTELNICY!

Od IV kw artału br. - uruchamiamy


prenum eratę! W płaty - w Urzędach
Pocztowych I O ddziałach „R U C H ” '
SPIS TREŚCI
Artykuły:
M ^ BROMAUS 7Y N Y N TGnHN A ' Cp Y U RADI° GRAFIA W HIST° R " SZTUKI - Grzegorz Jezierski 6
M iK R O M A S Z Y N Y - Tadeusz Rzepecki, Józef Trzionka
13
19
r £ s s s r £ £ r “ :“ ‘ “ , ' :::: 33
Felieton: 43
Opowiadanie:
::: 3
^ P J W A C z SKARBÓW I LINEAR ANGEL - Krzysztof Kosowski . . . .
Na warsztacie: ROWER POZIOMY „TOUR EASY" - Marek Utkin ...................
48
NAPRAWY I KONSERWACJA MEBLI (II) - Jerzy Pietrzyk ........................................
55
SCIEMNIACZE BEZ TYRYSTORÓW - Konrad Graczyk
59
PRAKTYCZNY KOMINEK - Wojciech Kiihn 63
DROBNE USPRAWNIENIA WARSZTATOWE - (s z )
65
Działy: NOWE I NAJNOWSZE . .................................................................. 69
4
CIEKAWE KSIĄŻKI ...................... .................................................................................
28
SŁYNNE JACHTY: FIRECREST - Marian Mickiewicz...........................................................
70
POZNAJEMY SAMOCHODY: SAAB 9000 - Zdzisław Podbielski' ........................
72
PRn mk T MAPr^ZAEr ): P0DSTAW0WE MATERIAŁY GOSPODARSTWA DOMOWEGO •
(op?acUh h ) A DLA G0SP0DARSTWA DOMOWEGO W CYWILIZACJI GRECKO-RZYMSKIEJ -
74
CHEMIA NA CO DZIEŃ: WOLFRAM OZNACZA TWARDOŚĆ - Stefan Sękowski...................
POMYSŁY GENIALNE, ZWARIOWANE I TAKIE S O B IE ...........................
76
7o
KATEDRA FIZYKI: TEORIA DUCHÓW - Adrian K ozanecki...................... on
RO-MA: LICZBY DOSKONAŁE - Michał S z u re k ................... nn
82
DZIEJE OKRĘTU: PIERWSZE PAROWCE - Eugeniusz Koczorowski
84
p Io n Ff p ^ S n S Hl ° ÓW: PANHARD- LEVASSOR (F)1,889-1!ges'Zdzisław Podbielski 87
Krzysztof^ęci^a ° W0SCH0D 2 ~ SPACER KOSMICZNY LEONOWA - Jacek Nowicki,
88
FOTONOWOŚCI: CO NOWEGO ' z a ODRĄ (1 j i Pawet W ó jc ik '..............................................
90
INFORMIK a, b, c: KURS JĘZYKA C (24) - Roland Wacławek ..............................................
92
ASTRO-TOTO DLA WSZYSTKICH: ^NDAMENTALNE WYKRESY - Marek T.' Szczepański ' 94
Różne: 96
DYMIĄCE KOMINY POLSKICH ELEKTROWŃf WĘGLOWYCH - Zofia Rokita...........................
23
TUr S n ^ N° " ™ /0IM NAJBLIŻSZYM OTOCZENIU, ABY RATOWAĆ ŚRODOWISKO NA-
POŻYTECZNY RELIKT- Elżbieta'Gaweł ............................................................................ ?!
27
EKSto S czKy°ZLOM? - (a° i f ™ CHCIALBYŚ PRZECZYTAĆ W MŁODYM TECHNIKU"' 29
30
Przygoda^' 'NSTAL0WAĆ CZY NIE INSTALOWAĆ? - OTO JEST PYTANIE'-'Dariusz Adam
Okładki: OTWARTY LUK WAHADŁOWCA . ................................................................................. 40
SĘDZIWY TECHNIK........................... .........................................................
SUZUKI RGV 250 - Jan Tarczyński........... ........................................... ^

Młodego Technik.” wydaje Instytut Wydawniczy „ N ..z . Księgarnia"

Zespół redakcyjny: Mikołaj Dubrawskl (kier. działu techn.-oraan.) Elżbieta Gaweł a i « .

Rokltaikier S u z u k i ® flSSrSktS

(Klub Wynalazków, elektronika), Krzysztot Zięclna, Jacek Nowicki (astronautyka), Wo|ciech Żurek (elektronika). ” otclKtra,0)-t,r209 ° rzZal° t

Adres redskcjl: ul, Spasowaklego 4. 00-389 Warszawa lub akr. poczt. 380, 00-950 Warszawa. Teletony: centrala 26-24-31 do 36. Dział
łączności z czytelnikami (czynny w Qodz. 11.00-14.00) - wewn. 60. Pozostałe działy: wewn. 4 2 147. Redaktor naczelny: 26-26-27 lub wewn.

D ru ir^kła ^V V ld P ^łn ^rn !r^t małpom/ * ^ acar)|a * adlU8taci r nadesłanych materiałów. Artykułów nie zamówionych redakcja nie zwraca,
uruk. zakłady Wklęsłodrukowe RSW „Prasa". Zam. 479. Nakład 80 300.
M iędzy Odrą a Bugiem m ieszka naród kochający się w pom ­
nikach. Stawiam y je gdzie m ożem y i kom u możemy... Matce-
Polce i Zdrowiu Dziecka, Piłsudskiemu i Marchlewskiemu, bo­
haterom z lewa (dawniej!) i z prawa (obecnie). Stosujem y różne
form y: od szpitali-pomnikówpoprzez „idących pod wiatr" po „u-
bielisk" (pomnik poległych w obronie władzy ludowej). To nasza
chluba, pasja, specjalność...
W całej gamie rozwiązań „pomnikowych" brak m i tylko jed -
hej - łuku triumfalnego, form y starożytnej, zasłużonej dla kul­
tury światowej, wdzięcznej (patrz: Rzym, Paryż etc.). Sądzę, iż
ten haniebny brak powinniśm y ja k najprędzej zlikwidować
Wznosząc gdzieś nad Wisłą czy Prosną łuk trium falny na cześć...
błędu!
Ale Was zaskoczyłem, co? Sądzę, że w żadnym państwie na
świecie taki pom nik nie istnieje, więc w ten sposób m am y szan­
sę być w tym względzie pierwsi i najlepsi. Bo - wbrew potoczne­
mu mniemaniu - popełnianym przez nas błędom zawdzięczamy
bardzo wiele! Czyż nie?
Cała historia naszej cywilizacji, a więc także nauki i techniki,
to historia błędów oraz płynącej z nich wiedzy. W ślepym obma­
cywaniu otaczającego nas świata więcej było dotychczas nauki
na błędach niż świadomych i przemyślanych, właściwych decy­
zji. Ciężko m i o tym pisać, ale są także i błędy, które powtarzamy
z uporem godnym lepszej sprawy. Zaczynamy ju ż w szkole, lek­
ceważąc przekazywane przez nauczyciela form ułki i wzory.
Kontynuujem y naszą krucjatę błędów w domu, pracy, no - może
w dziedzinie naszych osobistych pasji staram y się ich unikać,
choć ju ż powyżej pewnego poziomu nie zawsze udatnie...
Wiele rzeczy stało się przez pom yłkę - pewien alchemik po­
myłkowo odkrył zamiast złota... mocznik. Ktoś inny wyproduko­
wał do celów pokojowych... silny środek wybuchowy. Jeszcze
ktoś inny odkrył przydatność pew nej cieczy występującej w
skorupie ziemskiej, wymyślił urządzenie, ktoś inny (przez po­
myłkę!) skonstruował pojazd napędzany destylatem tej cieczy, a
teraz widzimy, że to był gruby błąd, bo pchnęliśm y w ten sposób
cywilizację, ale cofnęliśmy się zdrowotnie, ekologicznie etc. I ja k
tu nie wielbić wszechobecnego błędu, którem u tak wiele ludz­
kość zawdzięcza?
Pomnik mój widzę ogromny... Gigantyczny, asymetryczny,
krzywo (no, jakiś błąd być musi!) postawiony. Na frontonie -
płaskorzeźba w układzie kasetonowym: w lewym skrzydle - to­
karz toczy bez okularów ochronnych, nauczyciel pisze na tablicy
2+2-5, elektronik reguluje radio młotkiem itd. Prawa strona -
sceny z błędnego technicznie życia domowego i towarzyskiego.
Napis nad łukiem —BLENDOWI —WDZIENCZNI POLACY (nie­
źle - dwa błędy w jednej inskrypcji)...
Można zwalić wszystko na błędy, ale - ja k twierdzi Umberto
Eco - prawda, zanim stanie przed nami, objawia się właśnie
poprzez nasze błędy. Dodałbym jeszcze, że mówi nam o nas i
przypomina o naszej niedoskonałości. Nie tylko w dziedzinie
nauki i techniki...
JE R ZY KLAW IŃSKI
z na
NOWE
nowsze.
Nowości telefoniczna

„Tu automat telefoniczny do.przekazu" - rozlega się kom­


puterowy gtos ze słuchawki. Przypomina, 'że szef miał za­
dzwonić o określonej godzinie do firmy. Takich zadań , Te- Biologiczne oczyszczani# wody
i.eboy" może zapamiętać aż 20. Łączy też automatycznie
żądany numer - do skutku. Jeśli zaś mamy ochotę przeka­ Denitropur to nazwa procesu opracowanego przez Sulzera
zywać obraz, może to uczynić za pomocą telefonu DeTeWu dla biologicznego usuwania z wody związków azotu. Sku­
i to podczas rozmowy. Kamera wideo fotografuje obiekt i teczność tego procesu sięga 94%.
przekazuje go odbiorcy w czasie od 7 do 40 s. Oczywiście Denitropur polega na autotroficznym odazotowaniu z wyko­
drukarka może natychmiast przenieść go już na papier. rzystaniem wodoru. Cała instalacja składa się z nasycalnika
A kiedy wreszcie z redakcji, bez problemów, będziemy wodorem, reaktora Denitropur, w którym zachodzi właściwa
mogli zadzwonić do Katowic - lub na Pragę? reakcja oraz filtra z kolumną napowietrzającą wodę. Podda­
na procesowi woda nadaje się do picia.
W porównaniu z innymi procesami odazotowania, takimi jak
osmoza lub wymiana jonowa, ten nie wymaga dodatkowych
środków chemicznych, energii elektrycznej, regeneracji u-
żytych substancji ani nie powoduje powstawania trudnych
do utylizacji-odpadowych produktów ubocznych, (j)

★ ★ ★
Przetworniki ciśnienia...

...zmieniają wartości ciśnienia na elektryczne sygnały. Moż­


liwy jest sygnał napięcia (0-10V) lub prąd wybijany (0,4 do
20 mA) w zależności od zastosowania możliwy jest montaż
przetworników na szynach lub połowy. W stosunku do
przetworników elektromechanicznych charakteryzują się
one bezwładnościowym przetwarzaniem, niewrażliwością
na wstrząsy, możliwością wysokich przeciążeń, łatwością
montażu itp. Na zdjęciach: proponowane przez firmę Wl-
TRATEMP z RFN przetwornik ciśnienia typu AP (połowy)
oraz typu Clić (montaż szynowy), (j)
Uszczelka „na zawsze”

Uszczelka pomiędzy głowicą silnika a jego korpusem, wy­


konana z Vamacu: etylenoacrylokauczuku z firmy Du Pont,
fotoreporterów obliczona jest na całą długość życia silnika. Jest więc jed­
norazowego użytku, (j)
Już do jakiegoś czasu można kupić aparat fotograficzny,
wyposażony w dyskietkę 2-calową (5 cm). Mieści ona 50
zdjęć, które obejrzeć możemy za pomocą specjalnego
★ ★ ★
magnetowidu, a także wydrukować. Jest to idealny sprzęt
dla fotoreporterów: zdjęcie za pomocą modemu możemy Traktorem przeciwko stonce
przekazywać natychmiast (rys.) poprzez satelitę do macie­
rzystej redakcji z każdego punktu świata. Nadanie koloro­ Już nie trzeba będzie stosować chemikaliów dla zwalczania
wej fotografii zajmuje ok. 3,5 min. czasu rozmowy telefonicz­ stonki: zrobi to maszyna. Zaoszczędzi to kosztów, a także
wpłynie na zdrowie i ochronę środowiska, (j)
nej. (j)
RUBENS U ROENTGENA,
czyli r a d i o g r af i a w historii sztuki
Grzegorz Jezierski

Badania radiograficzne szeroko stoso­ nie radiograficznej, ipożliwe jest uzyska­


wane w różnych dziedzinach przemysłu i nie wielu dodatkowych, cennych informa­
techniki m in. do kontroli jakości złączy cji, których nie dałoby się uzyskać bez
spawanych, jakości odlewów, poprawnoś­ zniszczenia czy uszkodzenia danego dzie­
ci montażu części maszyn, urządzeń i ze­ ła sztuki. Badania takie, zwane radiogra­
społów elektronicznych, wyrobów z gumy ficznymi, są całkowicie bezpieczne dla da­
oraz z tworzyw sztucznych czy wreszcie nego elementu, nie powodują bowiem jego
konstrukcji żelbetowych, znajdują rów­ uszkodzeń czy też jakichkolwiek zmian w
nież zastosowanie w innych, niekiedy bar­ budowie materii.
dzo odległych od przemysłu, dziedzinach,
jak np. w historii sztuki. Wykorzystanie badań radiograficznych
w historii sztuki zostanie przedstawione
W wyniku przepuszczania przez dowol­ na przykładzie trzech arcydzieł malars­
ne dzieło sztuki odpowiedniej wiązki pro­ twa flamandzkiego, tj. kasetonu ukazują­
mieniowania jonizującego posiadającego cego Jana Chrzciciela z Ołtarza Baranka
m.in. zdolność przenikania przez materię Mistycznego (Jan Van Eyck), portretu Ca­
(np. promieniowanie X czy gamma), a na­ spara Gevaerta (Peter Paul Rubens) oraz
stępnie zarejestrowania tegoż promienio­ obrazu Matki Boskiej z dzieciątkiem Je­
wania przy pomocy detektora np. na bło­ zus (także Peter Paul Rubens).
Nowoczesne metody naukowe (między innymi i metoda
radiograficzna) umożliwiają konserwację lub rekonstrukcję
cennych dzieł. Obok - Chrystus Cimabuego przed i po
renowacji

Ołtarz Baranka Mistycznego

Ołtarz Baranka Mistycznego został na­


malowany przez Jana Van Eycka w 1432 r.
na zamówienie Joosa Vijda i Elisabeth
Borluut. Tryptyk ten zawiera w całości 20
obrazów namalowanych na drewnie,
znacznie różniących się wymiarami. W po­
łożeniu otwartym ołtarza, górna jego
część zawiera siedem kasetonów, przed­
stawiających figury: w środku Bóg (Ojciec
i Syn) z Matką Boską z jednej strony i
Janem Chrzcicielem z drugiej, z kolei na
lewo i prawo Aniołowie Śpiewający i A-
niołowie Grający, a następnie Adam i
Ewa. Niższa sekcja przedstawia z kolei na
pięciu kasetonach krajobraz z wybrańca­
mi pogrupowanymi na stany (apostołowie,
męczennicy, dziewice, sędziowie itd.)
zwróconymi w kierunku ołtarza, ażeby od­
dać cześć Barankowi. Tylna część ołtarza,
tj. po jego zamknięciu, przedstawia z kolei
w trzech poziomach odpowiednio: dwóch

Ołtarz Baranka Mistycznego - otwarty i zamknięty


Obróbka fotochemiczna błon dużego formatu w specjalnie przygotowanych kuwetach

proroków oraz dwie Badania radiograficzne ołtarza wyko­


sybille, pośrodku nano przy zastosowaniu aparatury rent­
Zwiastowanie, a ni­ genowskiej firmy Balteau (Belgia) przy
żej fundatorów ołta­ napięciu anodowym 50 kV. Odległość ogni­
rza - Jooa Vijda i E- skowa, tj. odległość pomiędzy źródłem
lisabeth Borluut z promieniowania a błoną radiograficzną,
postaciami Jan a wynosiła 6 m. W zależności od rodzaju ba­
Chrzciciela i Św. danego kasetonu czasy ekspozycji wyno­
Jana Ewangelisty. siły od 6 do 10 min. Formaty użytych błon
Ołtarz Baranka Mi­ typu Strueturix D4 firmy Agfa-Gevaert
stycznego, który od (Belgia) były dostosowane do wielkości
roku 1432 znajdował badanych kasetonów, przy czym najwięk­
się w kaplicy Vijd, szy format, specjalnie w tym celu wykona­
został ostatnio (ze ny przez firmę, posiadał wymiar 2 x 3,2 m.
względów bezpie­ Oczywiście z tak dużą błoną radiograficz­
czeństwa) przenie­ ną były szczególne problemy w czasie jej
siony do Kaplicy obróbki fotochemicznej, co przedstawia
Chrzciciela w Kate­ jedna z załączonych w artykule ilustracji.
drze Św. Bavo w W sumie na wykonanie badań radiogra­
Ghent. Umieszczo­ ficznych całego Ołtarza Baranka Mistycz­
no go przy tym w nego zużyto 100 m2 błony Structurix D4
specj alnej szklanej i aż 1200 1 wywoływacza G127 oraz 1000 1
obudowie, a sama utrwalacza G321.
Kaplica Chrzciciela
została specjalnie Interpretacja radiograficzna kasetonu
dodatkowo wzmoc­ ukazującego Jana Chrzciciela
niona konstrukcj ą Obraz Jana Chrzciciela został namalo­
betonową. wany na drewnie dębowym, składającym

Radiogram z kasetonu ukazującego Jana Chrzciciela. Warunki ekspozycji: błona Structurix


D4 formatu 102 x 35,5 cm, odległość ogniskowa 4 m, napięcie anodowe 50 kV, prąd ano­
dowy 20 mA, czas ekspozycji 3,5 min.
się z trzech desek: dwie z nich zostały
przedstawione na załączonym radiogra­
mie. Ponieważ deski były wycinane z
drzewa wzdłuż jego pnia, pierścieniowe
przyrosty roczne słoi przedstawiają się na
radiogramie jako pionowe równoległe li­
nie, odpowiednio: te o mniejszym zaczer­
nieniu - wskazujące na szybki przyrost
wiosenny słoi oraz o większym zaczernie­
niu - wskazujące na wolniejszy przyrost
zimowy. Tył obrazu był zabezpieczony
przed wilgocią warstwą minii ołowianej,
ażeby drewno nie uległo wypaczeniu. W
wyniku tego słoje w drewnie zostały wy­
pełnione tą minią i mogą być teraz widocz­
ne jako białe (jasne) smugi na radiogra­
mie. Podkorowa warstwa drewna jest
jeszcze obecna wzdłuż prawej krawędzi
połączenia, tworząc szczelinę wzdłuż le­
wej strony deski - na radiogramie jest to
widoczne jako ciemny pionowy pas o sze­
rokości 1-2 cm. Białe plamki na powierz­
chni wskazują na obecność otworków ka­
nalikowych, wypełnionych minią ołowia­
ną. Szare miejsca stanowią z kolei otworki
wypełnione podkładem, co świadczy o
tym, iż kaseton był impregnowany na go­
rąco przed jego zamalowaniem. Dwie bia­
łe plamy znajdujące się na górze z prawej
strony deski wskazują na ubytki oryginal­
nej farby, jak również podkładu. Ubytki te
zostały później uzupełnione za pomocą
wypełniacza absorbującego w znacznym
Część dzieł sztuki trafia w ręce konserwatorów mocno u-
stopniu promieniowanie X. szkodzona. Radiografia może wspomóc odtwarzanie ich
W celu wzmocnienia zastosowanego po­ pierwotnego wyglądu
łączenia desek w kasetonie dębowe łączni­
ki zostały przyklejone do tylnej ściany -
można je rozpoznać na radiogramie jako czyste’*. Ostatnia warstwa jest w arstwą
prostokąty o mniejszym zaczernieniu, ob­ całkowicie przezroczystą (szkliwo).
rysowane jaśniejszym konturem, co jest z Modelowanie obrazu jest tutaj bardzo
kolei wynikiem akumulacji kleju. delikatne i zawiera mało bieli ołowiowej.
Jednolita warstwa białego zagruntowa­ Efekt modelowania został osiągnięty po­
nia przygotowanego z kredy oraz kleju przez dodanie większej ilości szkliwa (w
zwierzęcego nie jest widoczna na tego ro­ przypadku obszarów malowanych na
dzaju radiogramie. Warstwa ta została ciemno) niż bieli ołowiowej (w przypadku
jednolicie pokryta warstwą wstępnie obszarów malowanych na jasno). Tłuma­
wzbogaconą w biel ołowiową. czy nam to jednocześnie, dlaczego uzyska­
Powierzchnia malowana obrazu składa ny radiogram posiada tak mały kontrast
się z nałożonych wielu cienkich warstw (szkliwo absorbuje bardzo małą część pro­
farby, przy czym każda następna warstwa mieniowania X). W ten sposób obraz wło­
jest bardziej przezroczysta od warstwy sów oraz obszary pokryte włosiem są po­
poprzedniej. Warstwy te zawierają mało wierzchniami, na których widoczne
pigmentów absorbujących promieniowa­ zaczernienie radiogramu spowodowane
nie X, przez co są one bardzo „przezro- jest warstwą wstępnie wzbogaconą.
Widoczny jasny trójkąt (z lewej strony)
jest to aplikacja wtłoczonej metalowej fo­
lii brokatowej i farby posiadającej dużą
zawartość bieli ołowiowej.

Portret Caspara Gevaerta


Znany humanista antwerpski Caspar
Gevaert był dobrym przyjacielem artysty
malarza Petera Paula Hubensa. Rubens
namalował w r. 1628 obraz swojego przy­
jaciela tak, jak wyglądał on przy swoim
biurku między dwoma jakimiś „zdarze­
niami”. Malując w ten sposób Rubens zry­
wał z konwencjonalnym charakterem por­
tretu pozowanego. Namalowanie twarzy
Gevaerta Rubens powierzył swojemu sy­
nowi Albertowi, ponieważ on sam był
wówczas w trakcie podróży dyplomatycz-
nej poza swoim krajem. Przejrzystość
skóry wycieniowanej na kolor kości sło­
niowej jest podkreślona bardziej niż koł­
Portret Caspara Gevaerta - obraz olejny na drewnie Wy­ nierz, którego błyszcząca z kolei biel kon­
miary 119 x 98 cm
trastuje z ciemnym jedwabiem togi, co
jest widoczne na ilustracji.

Radiogram portretu Gevaerta Rubensa. Warunki ekspoz Interpretacja radiograficzna obrazu


C|i. błona Structurix D4 formatu 102 x 97 om, odległo'!
ogniskowa 4 m, napięcie anodowe 50 kV, prąd anodo*
Caspara Gevaerta
20 mA, czas ekspozycji 3,5 min.
Rubens namalował obraz Gevaerta na
kasetonie składającym się z pięciu piono­
wych desek. Deski te cięte były wzdłuż
pnia drzewa, w związku z tym tutaj rów­
nież pierścieniowe przyrosty roczne słoi
są widoczne na radiogramie jako pionowe
równoległe linie jasne i ciemne (patrz:
foto). Deski były scalane za pomocą odpo­
wiednich połączeń wzdłuż ich krawędzi.
Na jedno połączenie dwóch desek stoso­
wano po trzy kołki ustalające. Są one wi­
doczne na radiogramie jako cienkie, ciem­
ne poziome paski. Z radiogramu obrazu
można zauważyć, iż dwa kołki znajdujące
się u góry są przemieszczone nieco w pra­
wo, w związku z czym nie spełniły one
swojego zadania. Na trzeciej desce zauwa­
żamy smugę przedstawiającą sobą wars­
twę podkorową drewna zaatakowaną
przez korniki drzewne tzw. kołatki, co jest
widoczne wzdłuż prawej krawędzi złącza.
Otwory w drewnie nie zostały wypełnione
substancją gruntującą, co świadczy o tym,
iż korniki zaatakowały obraz dopiero po
ażeby uwydatnić jasne obszary, do któ­
rych używał bieli ołowiowej. W wyniku
tego uzyskano znaczny efekt kontrastu.
Cały ten obraz przedstawia sobą świadec­
two precyzyjnie wykonanego m ajsterszty­
ku. Nie ma tutaj widocznych żadnych za­
w ahań ręki mistrza, niemniej widać pew­
ne korekty w obrazie książki, która miała
pierwotnie kilka różnych wersji. Być
może tę część pracy malarskiej powierzył
Rubens któremuś ze swoich uczniów, sam
dokonując ostatecznej korekty.

Radiogram fragmentu obrazu z poprzedniej fotografii. Wa­


runki ekspozycji: błona Structurix D4 formatu 22 x 147 cm,
odległość ogniskowa 6 m, napięcie anodowe 50 kV, prąd
anodowy 20 mA, czas ekspozycji 10 min.

Matka Boska z dzieciątkiem Jezus Rubensa - obraz olejny


na płótnie. Wymiary 564 x 401 cm

jego namalowaniu. W miejscu, gdzie znaj­


duje się warstwa podkorowa drewna,
wierzchnia warstwa farby jest spękana.
Rubens, podobnie jak Van Eyck, stoso­
wał kredę oraz klej jako warstwę do za­
gruntowania, która to warstwa nie jest
jednak widoczna na radiogramie. Wars­
twa farby pochłania znacznie więcej pro­
mieniowania X, w związku z czym otrzy­
mano łatwy do interpretacji radiogram.
Grubość farby jest tutaj dużo większa w
stosunku do tej, którą stosował Van Eyck.
Wykorzystana technika m alarska nosi na­
zwę „alla prima” co znaczy, iż gęstą farbę
nanoszono od razu na obraz przy użyciu
pędzla o szerokiej głowicy. Do jasnych po­
wierzchni Rubens stosował farbę o mniej­
szej lepkości, tak że pociągnięcia pędzlem
są wyraźnie widoczne. Z kolei do ciem­
nych powierzchni stosował ciemną farbę z
dużą zawartością oleju, lecz za to nanosił
ją na obraz bardzo cienko. W obrazie tym
Rubens zastosował mocne modelowanie,
rodzaju materiał nie był zbyt często stoso­
wany przez malarzy flamandzkich. Ru­
bens zaadaptował je od XVI-wiecznych
malarzy weneckich. Ponieważ płótno było
już stare i straciło swoją wytrzymałość,
stanowiło ono jedynie „podszewkę” dla
nowego płótna. Samo płótno zostało na-
ciągnięte na drewnianą ramę, co wyraźnie
jest widoczne na radiogramie przedsta­
wiającym fragment obrazu. Rama jest
zbudowana z deseczek łączonych między
sobą za pomocą czterech śrub. Drewniana
ram a pochodzi z okresu znacznie wcześ­
niejszego niż stare płótno. Na radiogramie
płótno jest widoczne jako negatyw na pod­
łożu zawierającym biel ołowiową. Podłoże
to zostało naniesione na płótno w dwu eta­
pach szerokimi pociągnięciami pędzla.
Siady tych pociągnięć, wynikające z wie­
lokrotnego skrobania po podłożu, które
nie było dostatecznie suche, są widoczne
na radiogramie. Wskutek znacznej absor­
pcji promieniowania X w podwójnej w ars­
twie podłoża obraz uwidoczniony na ra­
diogramie przez warstwę farby został nie­
Badania historyków sztuki są obecnie o wiele bogatsze,
co zamazany, a tym samym jest mniej
gdyż uzupełniane są o informacje ukryte dotychczas pod
czytelny.
warstwą farby
Zmianę siły światła (barwy) uzy­
Obraz Matki Boskiej z dzieciątkiem skał malarz przez wyretuszowanie jas­
Jezus nych obszarów. W tym przypadku oddziel­
ne pociągnięcia pędzlem mogą być wi-
Malowidło Matka Boska z dzieciątkiem doczne na jasno przedstawionej części ob-
Jezus zostało wykonane w 1628 r. dla razu (połysk metalowej zbroi). Sposób ma­
głównego ołtarza w kościele Św. Augusty­ lowania wskazuje na spontaniczność jego
na w Antwerpii. W pracy tej Rubens wy­ powstawania, niemniej drobne korekty w
korzystał jako tło obrazu elem ent budo­
obrazie są zauważalne. Ogromna precyzja
wli. Pośrodku kompozycji umieścił on ka­
malarza jest tutaj wręcz fascynująca,
mienne podium w formie ołtarza rzym­ szczególnie kiedy bierze się pod uwagę
skiego. Po obu stronach podium przedsta­ duże wymiary malowidła.
wione są schody, na których pogrupował
on świętych. Rubens bardzo starannie Na zakończenie warto dodać, że poza
przygotowywał kompozycję tego obrazu, czysto poznawczymi walorami tej metody,
wykorzystując odpowiednie plany i szkice umożliwiającej analizę techniki i metod
pomocnicze. Tylko niewiele zmian było pracy poszczególnych twórców i szkół ar­
wykonanych później, co świadczy o tym, iż tystycznych, możemy stosować ją do ana­
kompozycja była wypracowana szczegóło­ liz autentyczności dzieł sztuki o niepew­
wo. Malowidło to wyraźnie mówi nam o nym pochodzeniu, jak również jako cenny
łatwości i precyzji, z jaką artysta je malo­ m ateriał do prac konserwatorskich. Np.
wał. niefortunne położenie farby zawierającej
związki siarki na bieli ołowiowej może
Interpretacja radiograficzna przynieść niepowetowane szkody. Dlacze­
go? Ci z Czytelników, którzy znają chemię
Dzieło to zostało namalowane na płót­ nie będą mieli kłopotów z odpowiedzią na
nie tkanym ściegiem jodełkowym. Tego to pytanie...
M I K R O M A S Z Y N Y
Tadeusz Rzepecki Józef Trzlonka

Silniki tak małe, że pomieścić mogą się w mechanice precyzyjnej dziś już jest
w żyle, sondy i sensory w mikroformacie - mocno przestarzała, a przyszłość należy
to specjalność nowej dziedziny techniki: do mikromechaniki.
mikromechaniki. Niedawno pracownicy naukowi chiń­
Powierzchnia 1, 7x2 mm w tym tekście skiego pochodzenia Uniwersytetu w Ber­
przykryje jedynie literę M: takie właśnie keley (USA) skonstruowali silnik elek­
wymiary ma najmniejszy mikrofon świa­ tryczny tak mały, że zmieściłby się on w
ta. Został zamontowany na miniaturowej wydrążonym ludzkim włosie. Wirnik tego
płytce krzemu metodami, które dotych­ silnika ma średnicę ok. 50 mikrometrów.
czas znane były jedynie w mikroelektroni­ Long-Shen-Fan i Yu-Chong-Tai - kon­
ce. Membrana, przejmująca drgania i struktorzy silnika pracowali pod kierow­
przetwarzająca je w sygnały elektryczne nictwem fizyka Richarda Mullera w Ber­
jest cienką powłoką o grubości jednej keley Sensor and Actuator Center - wio­
dziesięciotysięcznej milimetra. Mikrofon dącym dziś w świecie ośrodku zajm ują­
skonstruowany został przez inżyniera-e- cym się mikromechaniką.
lektryka Dietmara Dohma z Instytutu E-
lektroakustyki Politechniki w Darm­ Jest to dziś jeszcze bardzo młoda dzie­
stadt. dzina techniki. Powstała dzięki doświad­
Mikromikrofon jest przykładem nowe­ czeniom mikroelektroniki w zakresie bu­
go mikroświata techniki. Części, dawniej dowy podzespołów półprzewodnikowych.
łączone ze sobą mechanicznie trawi się z Jednak jej perspektywy można określić
krzemu, dzięki czemu osiągają one wy­ tylko wówczas, gdy porówna się niesamo­
miary, przy których krasnoludki wydawa­ wity rozwój elektroniki w ostatnim dzie­
łyby się olbrzymami. Technika używana sięcioleciu, a w szczególności jej miniatu-
pomocą technik litografii i trawienia, a
więc tak, jak to dzieje się przy montażu
układów scalonych. Wspólną bazą jest
m ateriał wyjściowy - krzem. Może być on
otrzymywany w postaci monokryształu o
wysokiej czystości w postaci prętów me­
trowej długości i średnicy do 20 cm. Kry­
ształy te są następnie cięte na płytki, któ­
re np. dla układów scalonych mają gru­
bość od 0,2 do 1 mm.
Gdy jednak mikroelektronicy wykorzy­
stują dla swych połączeń powierzchnię
Mistrzowskie dzieło mikromechaniki: silnik elektryczny płytki krzemu, to mikromechanicy. muszą
sięgnąć „w głąb —do trzeciej płaszczyzny,
ryzację. Prowadzi się obecnie spekulacje by móc zrealizować swe struktury. Pod­
nad możliwościami zastosowań mikrome­ stawową, kluczową metodą jest tu trawie­
chaniki: mówi się o mikrorobotach, ma­ nie anizotropowe i selektywne. Nie można
szynach, które poruszając się wewnątrz bowiem otrzymać narzędzi wykonujących
żył likwidowałyby wapienne osady itp. punktowe otwory tradycyjnymi metodami
Dla wielu jest to jednak utopia. Silnik takimi jak toczenie, frezowanie czy wier­
Fan-Tai wykorzystuje siłę przyciągania cenie. Trawienie pełni tu rolę chemiczne­
naprzemianlegle położonych ładunków e- go przecinaka, formującego strukturę.
lektrycznych na zasadzie elektrostatycz­ Znaczącą rolę w technice półprzewodniko­
nej. Wirnik składa się z ośmiu gwiaździś­ wej spełniają dwie metody: trawienie mo­
cie położonych języczków, zaś stojan (nie­ kre, przy którym płytki krzemu zanurza
ruchoma część silnika) - z 6 odpowiadają­ się w kąpieli chemicznej, oraz trawienie
cych im, naprzemianlegle ułożonych ję­ suche, przy którym z krzemu „wystrzeli­
zyczków. Do dwóch naprzeciwległe poło­ wane są jony, zamieniane na połączenia
żonych języczków stojana doprowadza się gazowe i tak odprowadzane.
napięcie. Cztery pozostałe są uziemione. Oczywiście, proces ten ma występować
Za pomocą elektronicznego sterowania łą­ wyłącznie w tych miejscach płytki, w któ­
czy się napięcie w koło, do kolejnych par rych przewidziano dziury lub rowki - po­
języczków, powodując powstanie pola została powierzchnia winna pozostać nie­
wędrującego, obracającego wirnik. Mikro- naruszona i nieporowata. Nanosi się więc
silnik podobnie jak mikromikrofon są pro­ na tę część płytki chemicznie odporną
duktami ubocznymi mikroelektroniki. warstwę metodami fotolitograficznymi.
Oba montowane są na płytce krzemu za Części, które chcemy uzyskać dla mi­
Pod mikroskopem elektronowym rastrowym mikrosilnik kromechaniki, muszą często mieć struktu­
jest uplastyczniony. W odróżnieniu do silnika synchronicz­ ry geometryczne trójwymiarowe, takie
nego na przedniej stronie znajdują się naprzemianlegle po­ jak np. prostopadłe ścianki lub wpusty
łożone elektrody i zęby wirnika - silnik krokowy
wieloklinowe. W tym celu proces trawie­
nia winien „odprowadzić” materiał na ze­
wnątrz w określonym kierunku - w głąb.
Ścianka obok musi mieć krawędzie możli­
wie prostopadłe.
W innym przypadku pożądane jest też
wytrawienie boczne. Części ruchome takie
jak np. koła lub ruchome belki i mostki
muszą być wytrawiane bocznie. Lecz che­
micznej aktywności płynu nie da się za­
programować tak, jak np. obrabiarkę.
Przy określonych założeniach proces tra­
wienia w różnych kierunkach przebiega
bardzo szybko. Przy krzemie są to różne
LIGA pozwalającą na
Jak olbrzym wygląda mucha siedząca na miniaturowych plastrach. Skonstruowane zostały metodą
otrzymywanie głębokich struktur w różnych materiałach

kierunki położenia kryształu, pozwalające żych konstrukcjach (nawet jeszcze w me­


na kierunkowe zdejmowanie materiału. chanice precyzyjnej) można zniwelować
Określone płyny, takie jak ług potasowy za pomocą środków smarnych, to dla
lub etyleno-diamino-benzkatechina (EDP) mikromechaniki jest problemem egzys­
np. trawią w tzw. płaszczyźnie kryształu tencji. Np. w mikrosilniku, gdzie naj­
(111) do 500 razy wolniej niż w prostopa­ mniejszy pyłek działa jak okruch skały,
dłej do niej płaszczyźnie (001). Przy selek­ olej po prostu zakleiłby cały system. Z
tywnym trawieniu zmniejszyć można jego drugiej strony, podczas swej pracy silnik
prędkość przez celowe zanieczyszczenie wytwarza drobinki, które prowadzą do
krzemu za pomocą atomów. Przez takie jego całkowitego zużycia. Jego żywotność
domieszkowanie można wbudować w ma­ obecnie wynosi około 1 minuty, po ok. 300
teriał warstwy zatrzymujące trawienie. obrotach po prostu zużywa się.
Np. gdy w czystym krzemie osadzimy pro­ Aby bez przeszkód funkcjonować bez
mil atomów boru, to prędkość trawienia drobinek kurzu i włókien maleńki silnik
zmniejsza się tysiąckrotnie. elektryczny powinien być całkowicie odi­
Mikromechanika daleka jest jeszcze od zolowany od otoczenia. Przenoszenie jego
praktycznego zastosowania opracowa­ ruchu do innego systemu jest jednak
nych narzędzi i urządzeń. Silnik elek­ wówczas bardziej skomplikowane, niż sto­
tryczny o wielkości tysięcznych części mi­ sunkowo proste połączenia elektryczne
limetra jest tworem spektakularnym. Nim półprzewodników z elementami zewnętrz­
zostanie rozsądnie zastosowany, muszą nymi. Naukowcy, zajmujący się mikro­
być rozwiązane bardzo poważne proble­ elektroniką są zainteresowani rozwojem
my. Trudności, jakie występują w maszy­ mikromechaniki, jednak pod warunkiem,
nach o normalnych wymiarach, w mikro- iż znajdzie ona konkretne zastosowanie.
mechanice urastają do rangi głównych Miniaturyzację istniejących urządzeń u-
problemów. Dotyczy to szczególnie zagad­ ważają za bezsensowną. Potencjalne zna­
nień tarcia i ścierania wewnętrznego. Sto­ czenie tej dziedziny techniki widzą w
sunek wielkości części do chropowatości kombinacji mechaniki i elektroniki senso­
nie jest stały, lecz pogarsza się wraz z mi­ rów oraz w elektronice analitycznej.
niaturyzacją. Innymi słowy, co pr?y du­ Wspólna baza, jaką jest krzem, pozwala
m o n t a ż w K R Z E M I E

Materiałem wyjściowym dla mikrosilnika jest monokrystaliczna płytka krzemu


(niebieska), taka sama jak w produkcji układów scalonych. Na nią nanoszone są
..-warstwy dwutlenku krzemu (różowa) i pokrystalicznego krzemu (żółta). By otrzy-
$mac kształt koła zębatego, polikrystaliczny krzem pokryto warstwą lakieru foto-
■czułego, na którym nakreślono kształt koła. Naświetlony w określonych miejs­
cach lakier odsłania powierzchnie krzemu polikrystalicznego, które mają być
trawione. W centralnej części dwutlenek krzemu jest również wytrawiony i
naniesiona zostaje „piasta". Następnie wytrawiony zostaje dwutlenek krzemu
by koło mogło stać się ruchome, (rt)

•-••>Yl,v£ v& m S S B B S r \
£w - M m p r

K pSsSBj
W

Mmmmm . j
1 2

OTRZYMYWANIE Ęgjfc ąjteafcąftiiŁ ■


MIKROSTRUKTUR
ZA P O M O C Ą
METODY LIGA

■ t a?

Metoda LIGA obejmuje cztery fazy


(litografia, formowanie galwaniczne, on h H b J L i f
technika formowania) - jako przykład
zilustrowano metodę otrzymywania dy­
szy separacyjnej do rozdziału izotopów
uranu. Najmniejsza szczelina ma sze­
krok 2: FORMOWANIE GALWA­ krok 3: ODWZOROWYWANIE. Me­
rokość 3 jim i głębokość 300 urn.
NICZNE. Płaskorzeźba z tworzywa talowy wzorzec może być wielo­
sztucznego jest galwanicznie (za krotnie wypełniany tworzywem
• krok 1: LITOGRAFIA. Na reagują­ pomocą pola elektrycznego) wy­
cym z promieniami rentgenowskimi PMMA w celu otrzymania negatywu
pełniana metalem, zaś tworzywo produktu końcowego,
tworzywie (PMMA: polimetakrylan) oddzielone. Ten metalowy wzorzec
otrzymujemy żądane kształty w ne­ krok 4 FORMOWANIE GALWA­
odpowiada produktowi końcowe­ NICZNE. Produkt końcowy może
gatywie, za pomocą promieni syn­ mu i odzwierciedla sobą detale o być seryjnie formowany strukturą
chrotronowych. Nie naświetlone wymiarach poniżej 0,1 jim. Służy
miejsca zostają usunięte za pomo­ metalową. W wypadku dysz sepa­
jako materiał wyjściowy do fabryka­ racyjnych zastosowano nikiel, ze
cą mokrej metody chemicznej. cji negatywów.
względu na antykorozyjność.

na montaż w jednym układzie elementów le, z którego składają się elementy pół­
mechanicznych i elektronicznych. Przy­ przewodnikowe: rowków, otworów, języcz­
kładowo tak właśnie mogą powstać na ba­ ków, igiełek, piramid, płytek i mostków.
zie krzemu elektroniczne części, które wy­
tw arzają podwyższoną temperaturę, wy­ Dziś już można skonstruować takie ele­
posażone w wycięte mikromechanicznie menty jak:
kanały chłodzące, a czujniki dla mecha­ - częstościomierze do analizy drgań,
nicznych wielkości pomiarowych takich - dysze do drukarek atramentowych stru­
jak ciśnienie lub drgania mogą być od mieniowych,
razu wyposażone w układy dekodujące i “ sita i membrany do oddzielania fazowe­
przetwarzające sygnały na komputero­ go mieszanek,
we.
- mikrowyłączniki do beznapięciowego
M ikromechanika pozwala na uzyskanie rozdzielania elektronicznych układów
w krzemie, a więc tym samym materiale, z scalonych,
- maski do litografii rentgenowskiej i e-
lektronowej.
Zalety tej techniki nie wynikają wyłącz­
nie z miniaturyzacji: tak samo ważna jest
użyteczność, możliwość zastosowania i ła­
twość montażu. W zasadzie nie istnieje już
wynalazek, który byłby izolowany - dlate­
go też coraz częściej mówi się dziś o „mi-
krotechnice systemowej”. Mikrostruktu­
ry zowanie krzemu nie jest jedyną możli­
wością konstruowania mechanicznych „u-
rządzeń” o wymiarach kilku mikrome­
trów. Inną metodą jest połączenie galwa­ Położone po prawej stronie języczki mikrowyłącznika mają
długość pół milimetra. Składają się z warstw krzemowo-
notechniki z litografią, formowaniem gal­ -złotych, są więc pasmami bimetalicznymi, które po ogrza­
wanicznym i techniką odwzorowywania - niu wyginają się, a tym samym rozłączają obwód
w skrócie LIGA. Podczas gdy w mikrome-
chanice krzemowej uzyskuje się struktu­ można reprodukować w dowolnej ilości,
rę za pomocą trawienia, metoda LIGA wy­ przy czym głębokość rowków może nawet
korzystuje procesy nanoszenia i osadza­ stukrotnie przewyższać ich szerokość. Nie
nia. W ten sposób możemy zbudować: jest to możliwe do uzyskania w techni­
- membrany filtrów dla techniki medycz­ kach krzemowych.
Mimo różnic w podejściu do obu metod,
nej, istnieją też punkty styczne. Wielce obiecu­
- miniaturowe cewki,
- demultipleksery do optycznego przeka­ jące rozwiązanie, w którym obie techniki
zywania danych, separujących światło będą się nawzajem uzupełniać, opracowa­
według długości fali, no w Instytucie Fraunhofera w Berlinie:
- płytki Fresnela jako soczewki do mi­ pisaki o bardzo dużej prędkości, przezna­
kroskopów rentgenowskich, czone do litografii promieniowaniem elek­
- mikropołączenia do rozłączalnych połą­ tronowym. Lecz od modelu wyprodukowa­
nego w laboratorium do zastosowania
czeń układów scalonych.
Trawienie krzemu i LIGA są dwiema praktycznego droga często jest jeszcze
różnymi metodami otrzymywania mikro- bardzo daleka. Mimo tego iż mikromecha-
wymiarowych części mechanicznych. Jak nika jest jeszcze dziś w wieku dziecięcym,
na razie, stanowią dla siebie konkurencję, już można takie zastosowania odnaleźć.
mimo iż nie można ich nawet porównać ze Światłowody nie dają się spawać, są też
sobą. Zaletą metody LIGA jest możliwość zbyt delikatne, by łączyć je za pomocą
przenoszenia płaszczyzn w głąb. Niezbęd­ wtyczek czy klamer: przy połączeniu
ne do otrzymywania części ruchomych i dwóch końcówek wymagana jest bardzo
obrotowych wytrawianie nie jest możliwe duża dokładność (rzędu 3 tysięcznych mi­
do uzyskania w metodzie LIGA. Twórca limetra), by impulsy świetlne przy paso­
tej metody, Wolfgang Ehrfeld z Instytutu waniu nie zostały zbyt silnie rozproszone i
Badań Jądrowych w Karlsruhe (RFN) osłabione. Mikromechaniczny wielozada­
twierdzi, że przy trawieniu możliwości są niowy łącznik splotowy spełnia te wyma­
bardzo ograniczone ze względu na płasz­ gania. Składa się z wypustów o kształcie v
czyzny symetrii monokryształu. Uzyska­ wytrawionych anizotropowo w płytce
nie cylindrycznych m ikrostruktur (np. krzemu o wymiarach 5x5 mm. Rowki te
szpuli) jest niemożliwe. Odwrotnie jest w stanowią „szyny prowadzące”, w których
metodzie LIGA - wszystko, co można na­ łatwo jest skleić ze sobą końcówki świa­
rysować na kartce papieru, można też tłowodu. Przykład ten jest typowy: mikro-
skonstruować. Ponadto w metodzie LIGA mechanika wykorzystywana jest przede
można uzyskać mikrostruktury z fanta­ wszystkim w kompensowaniu niedokład­
styczną precyzją z metalu, tworzyw ności obróbki mechanicznej. Drugim
sztucznych, materiałów ceramicznych i przykładem jest mikrosoczewka kierują­
stopów metali. Detale o wielkości 0,2 pm ca światło diody podczerwonej z jak
Struktury mikromechaniczne tak jak mikroelektronika mogą powstawać wyłącznie w pomieszczeniach o najwyższym stop­
niu czystości. Już najmniejsza drobinka kurzu uszkodzić może element

najmniejszymi stratam i do światłowodu. chanice zastępuje je litografia optyczna, a


Również tu mikromechaniczny krzemowy w nanomechanice będzie nią litografia
przenośnik o kształcie lejka dba o to, by rentgenowska i promieniowania elektro­
regulować ją z dokładnością do 1 mikro­ nowego w połączeniu z procesami trawie­
metra. Mikromechanika pozwoliła na u- nia suchego lub mokrego lub technikami
czynienie następnego kroku w ewolucji formowania galwanicznego. Rozwój tech­
dokładności. Mechanika precyzyjna za­ niki nanometrowej wiązać się będzie jed­
wierała się w dokładnościach pomiędzy nak z postępem w mechanice precyzyjnej.
dziesiątkami a setnymi milimetra, mikro­ Gdzieś tam bowiem trzeba każdy mikro-
mechanika przesunęła te wielkości o trzy system przyłączyć do „normalnego” syste­
rzędy wielkości dalej. Eksperci sądzą, że mu, którego używać może człowiek. Tak
na przełomie wieku możliwe będzie otrzy­ więc mechanika precyzyjna, przez wielu
mywanie części z dokładnością jednego uznana za dziedzinę umierającą, może
nanom etra: milionowej części milimetra. dzięki rozwojowi nowych technik otrzy­
Wówczas mikromechanika przekształci mać nowe zadania do spełnienia. Niektó­
się w nanomechanikę. rzy eksperci uważają nawet, że rozwój no­
Wraz z m iniaturyzacją zmieniają się wych technik jest ściśle powiązany z prze­
również techniki obróbki. Dotychczas w kształceniami tej tradycyjnej...
mechanice precyzyjnej stosowano jeszcze
W artykule w ykorzystano m ateriały i zdjęcia z
toczenie, wiercenie, frezowanie i montaż - czasopism: „Bild der W issenschaft", „PM Maga-
klasyczne metody obróbki. W mikrome- zin".
Czy e n e r g e t y k a w ę g l o w a
musi z a g r a ż a ć ś r o d o w i s k u ?
Piotr Górka
spektywy przyszłościowe, wobec zmniejszają­
Budowa nowych obiektów energetycznych w
cych się zasobów ropy oraz licznych problemów
Polsce, w tym bazujących na surowcach kopal­
energetyki jądrowej, stawiają w ęgiel w nowym
nych, ciągle wzbudza protesty i oburzenie lokal­
świetle. Jednak zgodna jest opinia, że stary,
nych społeczności. W odczuciu społecznym bo­
dobry węgiel wymaga mądrego i nowo­
wiem, każdy nowy komin to źródło zapylenia
czesnego wykorzystania. W tym również w e-
oraz zatruwania powietrza licznymi substan­
cjami gazowymi. Potwierdza to niestety smut­ nergetyce.
na praktyka naszego życia codziennego. Jed­
nak czy tak być musi? Czy istotnie myśl nauko­
wa i praktyka technologiczna nie mają w tej
dziedzinie nic do zaoferowania?
Odpowiedź zna każdy, kto choć raz przeby­
wał przykładowo na terenie Zagłębia Ruhry.
Jeszcze lepiej, jeżeli przebywał tam w latach
sześćdziesiątych i obecnie. Taka bowiem różni­
ca jest między poziomem technicznym naszych
obiektów energetyki węglowej i tych w krajach
rozwiniętych.
Można zadać pytanie, czy warto w ogóle roz­
ważać problemy energetyki węglowej. Sprawa
ta jest żywotna nie tylko dla energetyki węglo­
wej w Polsce. W kraju tak rozwiniętym jak
RFN, 50% energii elektrycznej uzyskuje się
właśnie z węgla kamiennego i brunatnego. Per­

Popiół z palenisk, w recyklingu technologicznym, transpor­


tuje się do cementowni
zakładu pracy policja ekologiczna (patrz „MT"
nr 2/90). Jakie rozwiązania technologiczne sto­
suje się współcześnie dla zmniejszenia emisji
zanieczyszczeń?
W latach pięćdziesiątych zaczęto na świecie
powszechnie stosować elektrofiltry, dzięki któ­
rym przykładowo w RFN, do roku 1984, emisja
pyłów zmniejszyła się o 99,7 %. Obowiązujące w
tym kraju normy dopuszczają zawartość pyłów
tzw. zawieszonych do 50 m g/m1. Instalacje od­
pylające zajmują dużo miejsca i instalowanie
ich w starych elektrowniach napotyka często
poważne bariery związane z ograniczonym z
reguły terenem tych obiektów. Odpylanie nie
dokonuje się bowiem w jednym tylko urządzę-
niu, lecz jest procesem wielostopniowym. Przy­
p°piół 26 spalania na złożu fluidalnym zawiera około 20%
związków wapnia. Prowadzi się badania nad możliwością kładowo, w najnowocześniejszym palenisku ze
złożem fluidalnym, spaliny niosą ładunek py­
rzy.stania jak0 wwozów poprawiających strukturę
gleby. Na zdjęciu wynik nawożenia popiołem widać na roś­ łów rzędu 10 kg/m3. *
linkach w lewej donicy
60 g/m s. Ostateczne oczyszczenie spalin doko­
Nowe spojrzenie na węgiel sięga lat pięćdzie nuje się w różnego typu elektrofiltrach, po któ­
siątych naszego stulecia. Liczne smogi w rejo- rych zawartość pyłów spada poniżej normy, tzn.
nach uprzemysłowionych stały się sygnałem dc 50 mg/m . Nie należy jednak zapominać, że pył
opracowania doskonalszych technik spalania oddzielony w cyklonach i elektrofiltrach, stano­
węgla i oczyszczania spalin, głównie z pyłów wi nadal problem. Bardzo często, właśnie nie­
Wówczas właśnie jednym z podstawowych po­ możność zagospodarowania pyłów, skłania e-
ciągnięć była likwidacja małych, nie­ lektrownie do tzw. wyłączenia elektrofiltrów. W
ekonomicznych palenisk, w tym również w do- normalnie funkcjonujących systemach gospo-
”reśfaPf X aS ynw D"amatyzm teJ decyzji pod- darczych pyły wykorzystuje się w budownic­
Kresia^fakt, ze likwidowano nawet, tak trady­ twie. Aktualnie prowadzi się nawet intensywne
cyjne dla domów angielskich, kominki. Efekty badania nad możliwością wykorzystania pyłów
me dały na siebie długo czekać i obecnie smog ze wspomnianych już palenisk fluidalnych, za­
stał się bardziej pojęciem niż uciążliwym zjawi żera ją cy ch znaczne ilości wapnia, jako nawo­
skiem krajów uprzemysłowionych. Zgodnie z o- zów polepszających strukturę gleb np. na ob­
bowiązuj ącymi zasadami, każde nowe paleni­ szarach leśnych.
sko musi być zaopatrzone w urządzenia do cią­ Główne, gazowe substancje toksyczne emito­
głego pomiaru emisji zanieczyszczeń, zaś dozór wane z palenisk węglowych - to dwutlenek
nad tymi urządzeniami sprawuje niezależna od siarki, tlenki azotu, tlenek węgla oraz chloro- i
fluorowodór.
Instalacja odsiarczająca spaliny przypomina małą fabrykę Kwestia tych zanieczyszczeń wystąpiła z całą
chemiczną ostrością w roku 1983, kiedy to wyniknął pro­
blem tzw. kwaśnych deszczów, czyli opadów,
które z racji znacznej koncentracji w powietrzu
tlenków o charakterze kwasowym, same posia­
dały odczyn kwaśny. Jako głównego sprawcę
tego niekorzystnego zjawiska ekologicznego
określono dwutlenek siarki. Siarka występuje
w węglu i w procesie spalania utlenia się do
gazowego dwutlenku. Występowanie siarki w
węglach związane jest z ich organicznym po­
chodzeniem. W zależności od pochodzenia węg­
la, zawartość siarki może dochodzić nawet do
2%. Zważywszy ogromne ilości węgli spalanych
do celów energetycznych, jesteśm y w stanie
wyobrazić sobie rozmiar emisji dwutlenku siar­
ki. Przykładowo w RFN, w omawianym okresie
początku lat osiemdziesiątych, roczna emisja
wynosiła 1,55 min t. W latach od 1984 do 1988
wybudowano na terenie RFN około 200 instala-
Prace nad usuwaniem tlenków azotu (NOx)
cji odsiarczających spaliny, co oznaczało zaopa­
są mniej zaawansowane. W tradycyjnych pale­
trzenie prawie 90% elektrowni w tego typu u-
niskach technologicznych uzyskuje się tem pe­
rządzenia. W pozostałych zaś spala się jedynie raturę 1300-1400°C; w tych warunkach zacho­
węgiel o niskiej zawartości siarki. dzi synteza tych tlenków z azotu zawartego w
Podstawą metody wiązania dwutlenku siarki
węglu, jak również wprowadzonego z powie­
jest reakcja chemiczna, stosowana już od lat
trzem. Istotą metody usuwania tlenków azotu
sześćdziesiątych naszego stulecia. Spaliny pod­
jest ich katalityczna redukcja amoniakiem do
daje się mianowicie wymywaniu roztworem al­
azotu. Jako katalizatory wykorzystuje się tlen­
kalicznym, którym jest najczęściej zawiesina
ki wanadu oraz tytanu. Stosowaną w instala­
tlenku wapnia. W wyniku zachodzącej reakcji,
cjach neutralizujących NOx wysokotemperatu­
przy jednoczesnym dotlenieniu tlenem z powie­
rową metodę japońską, zastępuje się obecnie
trza, wytwarza się gips, którego ilość ma zna­
sprawniejszą technologią niskotemperaturową
czenie technologiczne. W RFN w roku 1990
przedłużającą znacznie żywotność katalizato­
przewiduje się uzyskanie z tego źródła 2,5 min
rów, a tym samym i całej instalacji. Pogląd na
ton gipsu. To co można ująć lakonicznie, jed­
ekologiczne działanie tlenków azotu uległ w
nym zdaniem, w praktyce ma nieco inne wy­
ostatnich czasach pewnym przeobrażeniom.
miary. Szacuje się, że w nowo budowanych e-
Sądzono powszechnie, że tlenki azotu, z racji
lektrowniach instalacja odsiarczająca pochła­
ich charakteru kwasowego, mają jedynie swój
nia 15% ogólnych kosztów, a i jej rozmiary będą
udział w kwaśnych deszczach. Okazało się jed­
zbliżone do niewielkiej fabryki chemicznej.
nak, że na terenach o podłożu alkalicznym (np.
Emisja dwutlenku siarki przestała być już
jurajskie góry Bawarii czy Francji), gdzie
dawno problemem lokalnym. W wyniku ustale­ kwaśne deszcze nie powinny degradować śro­
nia się równowagi ekologicznej tego gazu w at­ dowiska, również obserwowano niszczenie
mosferze, praktycznie każdy kraj europejski o-
drzewostanu. Skłoniło to uczonych do ponow­
trzymuje ładunek dwutlenku siarki z zagrani­
nego przeanalizowania równowagi ekologicz­
cy. Tak więc i zmniejszenie emisji staje się pro­ nej z udziałem tlenków azotu. Stwierdzono
blemem ogólnym wszystkich państw. W ra­
wówczas, że tlenki te uczestniczą w ciągu prze­
mach tak pojętej wspólnoty interesów, przewi­
mian, w wyniku których powstaje w dolnej
duje się na przykład konwersję ekologiczną
warstwie atmosfery ozon. Ten sam ozon, które­
części zadłużenia Polski, co oznaczałoby dostar­
go brak w troposferze wzbudza tak wiele emo­
czenie urządzeń do ochrony środowiska, w tym
cji, występując dla odmiany w atmosferze - po­
również instalacji odsiarczających. Wynikają
siada również aspekt ekologiczny. Nadmierne
tu jednak zupełnie niespodziewane problemy
stężenie ozonu powoduje bowiem niszczenie
związane z ulokowaniem dużych instalacji od­
błon komórkowych, w tym również tych, w któ­
siarczających w bardzo ciasnej niejednokrotnie
rych występują cząsteczki chlorofilu. Proces
zabudowie elektrowni.
ilości 10 ppb (10 części na bilion - milionowej
spaliny z instalacji części jednego procenta). Cząsteczki ozonu są
odsiarczającej jednak bardzo nietrwałe i dlatego ich stężenie
®-NH3 amoniak waha się w zakresie 5-16 ppb z maksimum
O -N 0 x tlenki azotu przypadającym na wiosnę. Ta ilość ozonu wyni­
®-H20 woda ka z naturalnej równowagi w przyrodzie, gdzie
0 -N 2 i azot ozon jest tworzony między innymi z substancji
'■orrora mieszania zapachowych drzew, tzw. monoterpenów. Obec­
_ .jmoniak-powietiTS nie poziom ozonu w powietrzu jest trzykrotnie
lamoniak(NH^) wyzszy, a maksymalne rejestrowane ilości się­
gają nawet 100 ppm. Jaki jest mechanizm two­
rzenia ozonu? W atmosferze nad miastem znaj­
dują się duże ilości NOx pochodzące z palenisk
energetycznych, ale także z rur wydechowych
samochodów. W tych warunkach powstaje dwu­
tlenek azotu, który może rozpadać się na tlenek
azotu oraz tlen tzw. atomowy tworzący ozon
Trwałe cząsteczki dwutlenku azotu, unoszone
przez prądy powietrzne przedostają się w tere­
ny rekreacyjne, tworząc w godzinach nocnych
swoistą warstwę, z której następnie promienie
słoneczne wyzwolą znaczne ilości ozonu powo­
dującego niszczenie drzew. Aby zrozumieć wie-
loaspektowość tego problemu należy sobie u-
swiadomić fakt, że jednym z większych źródeł
Schemat instalacji do katalitycznej redukcji tlenków azotu technologicznych tych tlenków jest produkcja i
zawartych w spalinach stosowanie nawozów azotowych, a to - jak wia­
domo - dotyka problemu głodu w wielu reio-
nach świata. J
ten zwiększa wyparowanie wody z drzew i ogól­ Rozwiązania przyszłościowe powinny więc u-
nie powoduje zaburzenie procesu fotosyntezy, a względmać możliwość usuwania składników e-
w efekcie obumieranie rośliny. Niezależnie od kologicznie szkodliwych oraz optymalne wyko­
tego poważnym zakłóceniom ulega transport rzystanie węgla jako źródła energii. Warunki
węglowodanów do korzeni. takie zdaje się spełniać palenisko technologicz­
ne, w którym wykorzystuje się zjawisko fluidy-
W prowadzonych prawie Od stu lat systema­ zacji. Pod tym pojęciem rozumie się układ, w
tycznych badaniach składu powietrza w Pary­ tórym cząsteczki ciała stałego są zawieszone
żu, stwierdzono obecność ozonu o przeciętnej w gazie przemieszczającym się z szybkością, u-
Schemat blokowy elektrowni 2 zastosowaniem spalania na złożu fluidalnym
również inne kwaśne składniki spalin, takie jak
możliwiającą utrzymywanie zawieszonych czą-
chlorowodór i fluorowodór.
steczek ciała stałego.
Palenisko ze złożem fluidalnym przepływo­
Komora spalania fluidalnego ma wysokość
wym zasilające blok 226 MW zużywa w ciągu
20-35 mt a średnicę 5-10 m. W zależności od
godziny 33 t opału umownego. (Pod tym poję­
tego, czy palenisko fluidalne pracuje jako złoże
ciem rozumie się węgiel o zawartości popiołu
stałe czy przepływowe gazy utrzymujące zawie­
szoną fazę stałą przepływają z szybkością od­ 19% ± 7%.) Węgiel w tych warunkach spala się
w 99%. Powstający w trakcie spalania popiół
powiednio 1-2,5 m /s w złożu stałym i 3-8 m /s -
pochodzi w 80% z elektrofiltrów gorących ga­
w przepływowym. Średnia zawartość fazy sta­
łej mieści się pomiędzy wartością 1500-2000 kg/ zów i w 20% wprost z komór spalania fluidalne­
/m 3. Temperaturę spalania utrzymuje się w za­ go.
W rozważaniach pominięto całkowicie aspekt
kresie 820-900°C. Powstający w tych warun­
kach dwutlenek siarki jest wiązany przez tle­ ekologiczny, wynikający z wprowadzania do at­
nek wapnia wprowadzony w mieszaninie z mosfery dwutlenku węgla, co jak wiadomo wy­
węglem. W zależności od zawartości siarki w wołuje efekt cieplarniany ze wszystkim i tego
węglu dozuje się ilość węglanu z takim wylicze­ konsekwencjami. Jeżeli nawet w opisywanych
niem, by stosunek ilościowy Ca/S wynosił 2. W paleniskach trudno wyobrazić sobie wyelimino­
wanie dwutlenku węgla, to jednak istnieje już
tych warunkach wiąże się 90% dwutlenku siar­
wiele opracowań technologicznych, których wy­
ki, tworząc w utleniających warunkach komory
niki pozwalają na sformułowanie ostrożnej, op­
spalania siarczan wapnia. Na podkreślenie za­
sługuje fakt, że występująca w instalacji cyrku­ tymistycznej opinii, że nie należy się obawiać
lacja gazu o znacznym nadciśnieniu umożliwia dwutlenku węgla.
stosowanie kombinacji turbin parowej oraz ga­ Opisany powyżej sposób spalania węgla na
złożu fluidalnym wykorzystywany jest już w
zowej. Utrzymywanie temperatury do 900°C ma
kilkudziesięciu elektrowniach na świecie i wo­
istotne znaczenie dla poziomu NOx, które w tej
temperaturze tworzą się w niewielkiej ilości, bec ciągle jeszcze dużej roli węgla jako surowca
nie przekraczającej dozwolonego poziomu 200 energetycznego zdaje się być rozwiązaniem
mg/m3. Alkaliczny dodatek do fazy stałej wiąże przyszłościowym.

dymiące kominy
polskich elektrowni węglowych
matycznie przewyższające najwyższe dopu­
Wśród zanieczyszczeń powietrza, za najgroź­ szczalne normy zanieczyszczenia dla człowieka
niejsze uznawane są zanieczyszczenia gazowe, i przyrody, wynoszące w Polsce 64 pg/m3, a od
ze względu na ich szybkie i nieograniczone roz­ 1990 określone na poziomie 32 pg/m3. Warto
przestrzenianie się. W 1988 roku przemysł i wiedzieć, że na przykład świerki giną przy stę­
energetyka w Polsce odprowadziły do powietrza żeniach około 20 pg/m3, zaś 80% dzieci zamiesz­
około 5,2 min ton szkodliwych gazów (17 ton na kujących tereny szczególnego zagrożenia, gdzie
1 km2 powierzchni kraju). W tej ilości, ponad stężenia znacznie przekraczają wartość 100 pg/
połowę, bo 2,8 min ton - stanowił dwutlenek
/m 3 - cierpi na chroniczne choroby dróg odde­
siarki, 1,4 min ton - tlenek węgla, 0,8 min ton -
chowych. Przykłady można mnożyć. Oprócz u-
tlenek azotu, resztę zaś stanowiły inne szcze­
szkodzeń drzewostanów i osłabienia zdrowot­
gólnie trujące substancje m.in. związki fluoru, ności ludzi, zanieczyszczenia powietrza SO 2 po­
siarkowodór, dwutlenek węgla, amoniak i po­
wodują obniżenie plonowania, zakwaszenie i
chodne węglowodorów. eutrofizację wód powierzchniowych, a także
Na pytanie, czy to dużo, czy mało - odpowiedź przyspieszają korozję. Są to smutne fakty, z
jest jedna: to bardzo dużo. W chwili obecnej Pol­ których konsekwencji musimy zdać sobie spra­
ska zajmuje jedno z czołowych miejsc w Euro­ wę i problem ekologiczny potraktować poważ­
pie pod względem emitowanego SO 2 i NOx. U-
nie, a nie jak dotychczas - marginalnie.
dział Polski w całkowitej emisji europejskiej
wynosił w 1988 roku około 10% SO 2 i około 8%
★ ★ *
Największym „producentem” toksycznych
NOx. dla środowiska związków są u nas elektrownie
Podczas gdy w latach 1980-85 ogólna emisja
węglowe. Spalają one ogromne ilości zasiarczo­
SO 2 w Europie zmniejszyła się o około 15%, w nego węgla brunatnego i kamiennego, który
Polsce „ustabilizowała się” na bardzo wysokim jest głównym paliwem; żadna z obecnie pracu-
poziomie, 4,1—4,3 min ton. Jest to stężenie dra­
Brunatny, wszechobecny, niszczycielski...

Ozy tak właśnie ma wyglądać las w niedalekiej przysztoś-


ci? jących w kraju elektrowni węglowych nie jest
wyposażona w system odsiarczania, a o odazo-
towaniu nawet się nie mówi.
Z artykułu Piotra Górki publikowanego w
tym samym numerze „MT” dowiadujemy się, że
elektrownie węglowe, będące u nas groźnymi
trucicielami środowiska naturalnego, w innych
krajach uchodzą za elektrownie „czyste”, tzn.
takie, z których nie wydobywają się do powie­
trza szkodliwe spaliny. Autor pisze o elektrow­
niach węglowych pracujących w RFN, w któ­
rych zastosowano ciśnieniowe kotły fluidalne.
Czy zatem i my możemy mieć nadzieję, że
wkrótce nasze „trucicielki” będą już tylko złym
wspomnieniem?
Instalowanie systemów odsiarczania spalin
w naszych elektrowniach węglowych jest ko­
nieczne i powinno nastąpić jak najszybciej.
Wiążą się z tym wprawdzie ogromne koszty, ale
sprawa jest równie ogromnej wagi. Czeka nas
jednak długa droga, zanim będziemy mogli in­
stalować urządzenia odsiarczające i odazoto-
wujące na dziesiątkach bloków energetycznych
w Polsce.
Wybudowanie w RFN w ciągu 5 lat 170 syste-
mów odsiarczania spalin, a tym samym zredu­
kowanie poziomu emisji SCh i tlenków azotu do
wartości dopuszczalnych (też wcale nieobojęt­
nych dla otoczenia) kosztowało ponad 30 mi­
liardów marek (!), Eksploatacja tych urządzeń
również kosztuje poważne sumy. Jeśli nie prze-
G D AŃSK
Cs ELBLĄG SU W A Ł K *
K O S Z A L IN

O LSZTYN

B IA Ł Y S T O K •
BYDG O SZC:
O STRO ŁĘKA ŁOM ŻA

N o t*
C IE C H A N Ó W
GO RZÓW
W LKP
Want
PŁO C K
W ŁO CŁAW EK'
POZNAŃ

.•^-WARSZA’
K O N IN
S K IE R N IE W IC E B IA ŁA
Z IE L O N A PO D LA SKA
GÓRA LESZN O
KALISZ
S IE R A D Z

RADOM

P IO T R K Ó W C H EŁM
L E G N IC A
W RO C ŁAW . TRYB
L U BLIN
IELENIA
W GÓKA
częsTOCHOwy
ZAM O ŚĆ
TARNOBRZEG

K A T O W IC E

KRAKÓW
TARNÓW ,

P R Z E M Y ŚL

HELSKO-BIAI
N O W Y SĄCZ

Zanieczyszczeni® atmosfery SOa. Lesistość zaznaczono kolorem: od białego (11,9-19,9%) poprzez dwa odcienie zieleni
(20,0-27,6% i 27,7-37,9%) do mocnej zieleni (38,0-48,3%). Kolorem żółtym - obszary zagrożenia lasów przez zanieczysz­
czenie powietrza (im gęściejsze linie, tym większe zagrożenie). Linią czerwoną objęto obszary, na których średnie roczne
stężenie SO2 przekracza 64 p.g/m3, zaś przerywaną - 32 ng/m3. Czarne plamy - to, niestety, obszary zniszczeń lasów
spowodowane zanieczyszczeniem powietrza

znaczymy na system y odsiarczania spalin po­ trakcyjności są one w warunkach polskich


dobnych środków finansowych, nie osiągniemy trudne do zastosowania (konieczność instalo­
takich wyników jak w RFN. A jakimi obecnie wania specjalnej turbiny gazowej, skompliko­
środkami dysponujemy - wszyscy wiedzą. Szu­ wanych układów automatyki, stosowania wyso-
kamy więc innych rozwiązań naszych proble­ kowytrzymałościowych materiałów żaroodpor­
mów. nych itp.). Dotychczas produkcję w kraju ma­
Technika budowy ciśnieniowych kotłów flui­ łych kotłów fluidalnych podjęła Sędziszowska
dalnych, takich jak w RFN jest dość skompliko­ Fabryka Kotłów „Sefako” we współpracy z
wana i stanowi nowość w skali światowej. Pale­ RFN. Daleko zaawansowany w podjęciu licen­
niska fluidalne, obok większej sprawności cyjnej produkcji jest także „Fakop” w Sosnow­
cieplnej, stwarzają możliwość bezpośredniego cu. Natomiast „Rafako” przygotowuje się do
wiązania SO 2 w złożu fluidalnym, czyli w piecu, podjęcia produkcji kotła fluidalnego ze złożem
zmniejszają emisję tlenków azotu, wreszcie po­ cyrkulacyjnym o mocy 5 MW. Ale kocioł ten
zwalają na spalanie najgorszych gatunków jest na razie w fazie projektowej. Termin uru­
węgla, śmieci i innych odpadów. Mimo swej a­ chomienia egzemplarzy próbnych przewidzia-
no na koniec 1990 roku, a na wyniki badań trze­ getyki trzeba też patrzeć z szerszej perspekty­
ba będzie poczekać do końca 1991 roku. Ponad­ wy.
to, jak twierdzą autorzy projektu: obecny stan
w iedzy w technice spalania w złożu fluidalnym Koszmar oddziaływania tlenków siarki i azo­
nie wystarcza jedn ak do samodzielnego projek­ tu, to przecież tylko część problemu. Trzeba pa­
towania dużych instalacji przemysłowych... ko­ miętać o związanej z energetyką węglową eks­
nieczna je s t współpraca z firmą zagraniczną pansji kosztownego górnictwa, totalnym eks­
posiadającą duże doświadczenie. ploatowaniu złóż, nie zagospodarowanych mi­
lionach ton odpadów zawierających pierwiastki
Wiele państw, znając nasze kłopoty technicz­ toksyczne, odbieraniu z atmosfery blisko 20%
ne i ekonomiczne, oferuje różną formę pomocy, tlenu, emisji CO2 i wywoływanym przez to efek­
widząc w tym i swój interes. Stan czystości po­ cie cieplarnianym. Takie skutki funkcjonowa­
wietrza jest przecież problemem międzynaro­ nia elektrowni węglowych są i pozostaną jesz­
dowym; dotyka zarówno tych, co trują, jak i cze długo faktem, tak jak to, że na węglu oparta
tych, którzy są podtruwani - za sprawą trans- jest niemal cała energetyka naszego kraju, sto­
granicznego przenoszenia zanieczyszczeń. Wy­ jącego u progu kryzysu. Oto kwadratura koła,
ciąga się z tego praktyczne wnioski. problem - przy którego rozwiązaniu środowi­
sko naturalne nie może stać się poświęconą
Z Finlandią podpisaliśmy umowę w zakresie kartą przetargową. Przez kraj przetacza się
oszczędności energii i ochrony środowiska (8 fala dyskusji nad wyborem opcji dalszego ro­
marzec ’90). Umowa ta daje polskim przedsię­ zwoju energetycznego, nad wyborem podstawo­
biorstwom możliwość zakupu w Finlandii urzą­ wego paliwa na przyszłość. Nie sugeruję tu jed­
dzeń i technologii energooszczędnych oraz o- noznacznych wniosków, które miałyby na przy­
graniczających zanieczyszczenie środowiska kład przemawiać za energetyką jądrową. Zbyt
trującymi spalinami. Zachętą do podejmowania wiele jest pytań i wątpliwości, wymagających
takich transakcji będzie ekokonwersja polskie­ odpowiedzi. Ale wydaje się, że tradycyjna ener­
go zadłużenia. getyka węglowa uczyniła już zbyt wiele spusto­
szenia, aby można było stawiać na nią wprost,
Inną formę pomocy zaproponował nam Bank także w przyszłości. Stan naszego powietrza
Światowy. Otrzymaliśmy 18 min dolarów na świadczy o tym dobitnie.
zakup mierników emisji zanieczyszczeń wydo­
Zofia Rokita
bywających się z kominów oraz na wyposaże­
nie stacji monitoringowych. Także EWG, Szwe­
cja (110 min doi.), USA (35 min doi.), Holandia
(30 min doi.), Japonia udzieliły Polsce pomocy
finansowej ze wskazaniem obiektów, które EKO EKO EKO EKO EKO
mogą być za te pieniądze zbudowane. Są to
głównie instalacje do odsiarczania spalin w wy­ CO ZROBIONO W TWOIM NAJBLIŻSZYM
branej przez kredytodawcę elektrowni węglo­ OTOCZENIU,
ABY RATOWAĆ ŚRODOWISKO NATURALNE?
wej bądź elektrociepłowni. Amerykanie, na
przykład, przeznaczyli 10 min doi. na budowę Z takim pytaniem zwracamy się do wszystkich, któ­
wzorcowej instalacji odsiarczania spalin w e- rym obecna sytuacja ekologiczna nie jest obojętna.
lektrowni „Skawina” w Krakowie, pozostałą Podzielcie się z nami przykładami skutecznej pomocy
zaś kwotę - na likwidację tzw. niskiej emisji (z Naturze, z którymi zetknęliście się w swoim najbliż­
kominów domów mieszkalnych i różnych ma­ szym otoczeniu. Interesuje nas każde nowe zastoso­
łych kołtowni) w centrum Krakowa. wanie już istniejących urządzeń czy technologii bądź
zupełnie nowatorskie rozwiązania głównych proble­
Są to przykłady pomocy zaoferowanej Polsce
mów ochrony środowiska, dzięki którym woda, po­
na początku tego roku, wierzę, że nie ostatnie.
wietrze i gleba stają się czyściejsze, a my zdrowsi.
Potrzeby znacznie przewyższają uzyskaną po­
Czekamy na listy (z dopiskiem na kopercie: EKO)
moc, ale nie można zmarnować żadnej, choćby
zarówno od osób prywatnych, jak i od przedsię­
najmniejszej szansy.
biorstw oraz instytucji naukowo-badawczych. O naj­
ciekawszych przykładach, prowadzących do zacha-
★ ★ ★ mowania dalszej degradacji środowiska naturalnego,
będziemy pisać na łamach naszego czasopisma.
Niezależnie jednak od konieczności zaanga­
żowania ogromnych sił i środków dla przeciw­
działania zanieczyszczeniu powietrza przez e-
nergetykę węglową, na zagrożenie dla środowi­ EKO EKO EKO EKO EKO
ska naturalnego ze strony takiej właśnie ener­
orfowiska, to relikty pradawnej
T przeszłości. Już przed tysiącami lat
nadwyżki wody oraz szczególne wa­
runki klimatyczne sprawiły, że obumar­
łe części roślin oraz szczątki padłych
zwierząt nie uległy zupełnemu rozkła­
dowi, Przemian dokonały procesy che­
miczne, które spowodowały stopniowe
zabagnianie owych podmokłych tere­
nów.
W zależności od formy terenu oraz
od klimatu powstały różne rodzaje tor­
fowisk. Obecnie dzieli się je na torfowi­
ska wysokie i niskie. Te ostatnie znaj­
dują się w miejscach występowania
wody gruntowej lub podskórnej oraz
na obszarze pozostałym po wyschnię­
tych jeziorach oraz w dolinach. Torfo­
wiska niskie zawierają dużą ilość
składników pokarmowych, wobec cze­
go porastają one bujną roślinnością,
co stwarza z kolei doskonałe warunki
Życia różnym gatunkom zwierząt. Od­
miennie jest w przypadku torfowisk
wysokich. Są one zdane wyłącznie na
ubogą w składniki pokarmowe wodę z
opadów. Kwaśna i uboga w tlen gleba
umożliwia jedynie wegetację niektó­
rych gatunków mchu. Nie rosną tu
drzewa ani krzewy.
Z punktu widzenia gospodarczego
wykorzystania torfu interesujące są tyl­
ko torfowiska wysokie. Tu właśnie po­
kłady torfu o odpowiedniej jakości się­
gają 80 cm grubości, co decyduje o
opłacalności wydobywania go.
Torfiarstwo ma bardzo długą trady­
cję. Już w średniowieczu ludzie nau­
czyli się doceniać zalety torfu. W stanie
Suchym jest on doskonałym materia­
łem opałowym, formowany i prasowa-
py w bele można wykorzystać do bu­
dowy domów mieszkalnych. Obecnie
przeważająca część wydobywanego
torfu jest przeznaczana - w postaci
ściółki torfowej - dla gospodarstw zaj­ miałe, gdyż po opróżnionym torfowisku jako podstawowy składnik - torf, sku­
mujących się przemysłową uprawą ro­ pozostaje tylko puste miejsce. Jeszcze tecznie pochłaniają gazy emitowane
ślin. Również posiadacze ogródków przez wiele dziesięcioleci nie wyrośnie przez zakłady przemysłowe. Zaś w me­
działkowych są zainteresowani naby­ tu żadna roślina... jeśli człowiek temu dycynie - węgiel aktywny (uszlachet­
ciem ziemi ogrodowej zawierającej torf. nie zaradzi. niony produkt torfu) jest stosowany
Eksploatacja torfowiska jest proce­ Badania prowadzone przez zachod- między innymi do przepłukiwania ne­
sem bardzo pracochłonnym. Najpierw nioniemiecką Stację Torfoznawczą w rek, w chorobach żołądka lub w posta­
trzeba teren odwodnić, a następnie la­ Bad Zwischenahn oraz uczonych z in­ ci okładów borowinowych - w leczeniu
tami warstwa po warstwie wydobywać nych ośrodków naukowych wykazały, reumatyzmu. W Polsce od wielu lat nad
go, formować w bele i suszyć. Obecnie że wyeksploatowane torfowiska można preparatem torfowym zwalczającym
przyspieszenie wydobycia jest nie­ znowu nawodnić, dzięki czemu osiąg­ choroby nowotworowe pracuje prof.
znaczne, mimo że kiedyś czyniono to ną one po pewnym czasie (jeszcze nie Stanisław Tołpa. W zakresie jego zain­
ręcznie, a teraz robią to za ludzi nowo­ wiadomo jak długim) swój pierwotny teresowań naukowych leżą bowiem
czesne koparki wyposażone w chwyta­ stan. problemy otrzymywania z torfu związ­
ki o ramionach mających 40 metrów Niestety torf nie jest surowcem ła­ ków biologicznie czynnych i ich prak­
długości.' twym do zastąpienia, zwłaszcza w og­ tycznego zastosowania.
Eksploatacja torfu ma swoich zago­ rodnictwie przemysłowym. On też od­
rzałych przeciwników. Są nimi rzeczni­ grywa ważną rolę w technologii ochro­ Kto więc zwycięży, rzecznicy wyko­
cy ochrony środowiska, którzy zwłasz­ ny środowiska. Torf z torfowisk wyso­ rzystywania tego cennego surowca,
kich, uszlachetniony dzięki nowoczes­ czy ekolodzy?
cza w ostatnich latach głośno protestu­
ją przeciw zwiększonemu wydobywa­ nym metodom, służy do filtrowania
wg „Profil”
niu torfu, prowadzącemu do wynisz­ wody pitnej oraz do oczyszczania ście­
czenia cennych bagnisk. Jest to zrozu­ ków. Filtry biologiczne, zawierające Elżbieta Gaweł
CIEKĄ WE jesteśmy, że wszyscy bę­
dziemy kompletować tę
Skutków technicznych,
materialnych, ale także, a
myszką tłumaczenia z
1939 roku, książkę czyta
KSIĄŻKI serię. Dlatego, że zapowia­
da się atrakcyjnie, ale tak­
może nawet ważniejszych
- skutków społecznych i
się z przyjemnością, że
wielu z nas chciałoby się
że dlatego, że na grzbiecie psychologicznych, prowa­ wcielić w rolę głównego
Zbliżamy się do Europy. każdej z książek Wydaw­ dzących do wynaturzenia bohatera książki - inteli­
Na reprodukowanych ni­ ca drukuje cyferkę - nu­ człowieka i człowieczeńs­ gentnego, ale „umiarko­
żej zdjęciach nie jest to w mer książki w serii w ko­ twa, do zagrożenia, a na­ wanie pracowitego”, peł­
pełni widoczne, ale... Wy­ lejności wydania. wet do zniszczenia rasy nego chęci życia, ale bez
obraźmy sobie książki w Z czterech książek, któ­ ludzkiej. potrzeby walki o przeży­
srebrnych obwolutach z re już się ukazały zrepro- cie; że znajdziemy w niej
foliowanego metalem pa­ dukowaliśmy obwoluty Jakby laboratoryj nym
pewne uniwersalne praw­
pieru, na którym w dob­ dwóch, naszym zdaniem przykładem tak widzianej
rym, zachodnim stylu wy­ szczególnie atrakcyjnych przyszłości jest tytułowe dy, których realizacji
pragnęlibyśmy i dzisiaj
konano bajecznie koloro­ i ciekawych: Marka Ora- opowiadanie zbioru. „Hie­ („rząd dobry to taki prze­
we, prawie doskonałe musa „Hieny cmentarne” ny cmentarne” to członko­
de wszystkim, co nie chce
i Jamesa Hiltona „Zagi­ wie kosmicznej ekspedy­
technicznie napisy i ilu­ rządzić zbyt wiele”), że
niony horyzont”. Dwie ko­ cji poszukującej w głębi
stracje. W środku, między warto ją przeczytać choć­
kosmosu śladów poza­
obwolutami i okładkami by dlatego, że to już klasy­
ziemskich cywilizacji.
książek oczywiście fanta­ ka gatunku SF.
Grupa kosmicznych ar­
styka. Bo do fantastyki
należy zaliczyć próbę cheologów, która przemy­ „Obszar Marzyciela” to
ca na Ziemię... Nie! Nie bę­ książka nagrodzona
wprowadzenia i konty­
nuowania tak wydawanej dziemy psuli potencjal­ Grand Prix de la Franęoi-
serii w czasach, gdy wokół nym czytelnikom przy­ se’84, książka trudna w
panuje kryzys niemocy, jemności czytania, śledze­ odbiorze, brutalna i niera­
nia sposobu rozwijania cjonalna w treści i kon­
gdy wydawcy obawiają
przez Oramusa akcji opo­ strukcji, prowokująca czy­
się bankructwa, gdy
wiadania, ciągłego zaska­ telnika, czasem wręcz od­
wszyscy coraz głośniej kiwania czytelnika nie­ rażająca, ale godna prze­
mówią o upadku książki, oczekiwanymi pomysłami czytania choćby dlatego,
czytelnictwa, kultury...
i niezwykłymi pointami. że jej autor jest jednym z
Tym „fantastą" jest ka­ lejne z już wydanych to: Każde z opowiadań Ora­ przedstawicieli „młodej"
towickie Wydawnictwo Jean-Pierre Huberta „Ob­ musa wciąga czytelnika, francuskiej odmiany „po-
„Śląsk”. W okresie od szar Marzyciela” i Jifi zmusza do nieprzer­ litical fiction”. Również
września do grudnia ubie­ Marka „I nastał Wiek Bło­ wanego angażowania się dlatego, że pomysł książki
głego roku ukończono gi”. Na końcowej stronie w akcję, zmusza do myśle­ jest w jakimś sensie ory­
druk pierwszych czterech obwoluty tej ostatniej nia i refleksji, zachęca do ginalny. Oto obca, poza­
książek tej nowej, cieka­ książki znajdujemy zapo­ czytania następnych. ziemska cywilizacja
wie zapowiadającej się wiedź i reprodukcję obwo­ wszczepia mózg chłopca,
luty kolejnej książki tej Zupełnie inny jest „Za­
serii wydawniczej. W dru­ giniony horyzont”. Zgod­ który stracił życie w tra­
ku i w planach wydawni­ serii: Olafa Stapledona
„Dziwny John". nie z informacją na obwo­ gicznym wypadku do
czych są kolejne pozycje. lucie książki jest to klasy­ mózgu wieloryba i... mate-
Czy ta wydawnicza „fan­ Pierwsza pozycja z serii
to zbiór opowiadań (infor­ ka. Książka ta została na­ rializuje marzenie senne
tazja" zmieni się w konty­
macja ta podana jest w pisana w 1933 roku, w tej nowej cząstki wielory­
nuowaną rzeczywistość?
prawym dolnym rogu ob­ 1934 nagrodzona (Haw- biego mózgu. Marzenia
Jesteśmy przekonani, że thornden Prize), w 1937 senne będące reminiscen­
wszyscy, nie tylko czytel­ woluty - zobacz zdjęcia)
Marka Oramusa - inży­ przeniesiona na ekran fil­ cją wojny, ginącego świa­
nicy publikowanych na ła­ mowy, w 1939 przetłuma­ ta, niezrozumiałych dla
mach „MT" opowiadań niera i dziennikarza, a na­
stępnie - krytyka i autora czona i wydana w Polsce. młodego przedstawiciela
SF, życzą tego Wydawcy, W 1942 roku zrealizowano ludzkiego gatunku zda­
podobnie jak przekonani science fiction. W swej
twórczości Marek Ora- jej adaptację teatralną (w rzeń, stosunków między­
mus konsekwentnie pona­ Chicago). Przez wiele lat ludzkich, istoty człowie­
wia zasadnicze dla naszej, była ogromnym sukcesem czeństwa i różnic między
zagrożonej cywilizacji py­ wydawniczym, a do dziś, żywym światem ludzi a
tanie o moralne upraw­ na listach bestsellerów li­ „martwym” światem ma­
nienia człowieka do doko­ teratury anglojęzycznej, szyn. Dodajmy do tego, że
nywania jakże daleko cza­ zajmuje jedno z czoło­ autor przemyślał wszyst­
sem idących przeobrażeń wych miejsc. W USA kie szczegóły książki.
zarówno na naszej plane­ wznawiano ją co najmniej Również to, że w marze­
cie, jak i we wszechświe- dwudziestokrotnie, a łącz­ niach sennych młodego
cie. Stawia znak zapyta­ ny nakład kolejnych wy­ człowieka nie obeznanego
nia wobec naszego rozu­ dań w różnych krajach z techniką pojawia się tyl­
mienia postępu, skutków przekroczył dwa miliony ko kształt maszyny, bez
egzemplarzy. Wystarczy? koniecznych do zmateria­
niekontrolowanego roz­ lizowania szczegółów
woju być może fałszywie Dodajmy od siebie, że, konstrukcyjnych, że część
rozumianej cywilizacji. niezależnie od trącącego marzeń to tylko pozór rze-
czywistości materializują- naszego świata w świat Naszym Czytelnikom, nakładzie 450 egzempla­
cy się w tworach „Nie­ supercywilizacji technicz­ zainteresowanym tematy­ rzy i porusza bardzo cie­
kompletnych”, będących nej wspomaganej robota­ ką motocyklową, propo­ kawą tematykę, m.in. z za­
jakby tylko zewnętrzną mi i automatami, rządzo­ nujemy kontakt z niezwy­ kresu naprawy, konser­
powłoką ludzi, zwierząt, ny przez dyktatorską kle ciekawym specjali­ wacji, ale przede wszyst­
budynków czy całych o- Radę, w którym życie stycznym biuletynem in­ kim historii i budowy cie­
siedli. człowieka ograniczone formacyjnym „MOTO­ kawych motocykli. Pro­
jest do bezmyślnej kon­ CYKL - moje hobby” wy­ wadzi także kącik „Poma­
Czwarta z wydanych w sumpcji, w którym twór­ dawanym przez Automo­ gajmy sobie”, co zapewne
serii książek określona cami poezji, literatury, bilklub Łódzki. Ukazuje niezwykle interesuje oso­
została przez Wydawcę sztuki, a nawet opinii o lu­ się on co dwa miesiące w by poszukujące materia­
jako „Utopia". Czy wszys­ dziach są komputery, a łów technicznych czy
cy czytelnicy książki zgo­ tylko gdzieś, na samym rzadkich części do swoich
dzą się z tą klasyfikacją? dnie, ukrywają się jednos­ jednośladów. Zaintereso­
Czy taki wariant naszej tki zbuntowane, choć nie wanym prenumeratą biu­
przyszłości, jaką rysuje w pełni świadome rzeczy­ letynu podajemy adres re­
Jifi Marek jest niemożli­ wistej prawdy lub praw­ dakcji: Automobilklub
wy? Niezależnie od dziwej rzeczywistości. Łódzki, ul. Buczka 18
szczegółów zarysowanych Czyżby to naprawdę było 90-228 Łódź. I zaprzyjaź­
w książce „I nastał Wiek niemożliwe? nionej redakcji, i jej Czy­
Błogi” można dopuścić telnikom życzymy bardzo
myśl o przekształceniu (akb) szerokiej drogi, (jk)
_ BgggjBBOgESy
Konkurs „Fotografujemy zwierzęta" został już rozstrzygnięty. Pora więc na ogłoszenie nowego. Tym
razem tematem będzie:

JESIEŃ
Może to być złota, polska jesień, jesienne chmury, czy też jesienne szarugi. Wdzięczne może być rów­
nież sfotografowanie prac w polu. Jesienią, w niektórych regionach kraju, odbywają się jarmarki, mogące
stanowić doskonały temat do fotoreportażu. Pod tym pojęciem możemy rozumieć także „jesień życia".
Jak więc widzimy tematyka konkursu jest bardzo szeroka.

Zdjęcia prosimy nadsyłać pod adresem „Młodego Technika". Na odwrocie każdego z nich trzeba
wpisać imię, nazwisko, adres jego autora oraz tytuł pracy. Termin nadsyłania prac upływa z dniem 24
grudnia 1990 r. Przezrocza barwne po wykorzystaniu odsyłamy pocztą.

ROZWIĄZANIE KONKURSU UWAGA CZYTELNICY!


„O CZYM CHCIAŁBYŚ PRZECZYTAĆ
W »MŁODYM TECHNIKUM Przypominamy, że numery zdezaktualizowane
Wszystkim uczestnikom konkursu, którzy podzielili „Młodego Technika" nabywać można (także na ra­
się z nami swoimi uwagami, spostrzeżeniami na te­ chunki!) w: Planetarium Śląskim, WPKiW, 41-601
mat naszego czasopisma, a także zaproponowali te­ Chorzów, Przedsiębiorstwie NIMUR ul. Karpacka
maty do opracowania - zespół redakcyjny „Młodego 39B/68, 86-185 Bydgoszcz, w sklepie NAUTYKWA-
Technika" serdecznie dziękuje, natomiast 20 spośród RIAT, ul. Świętojańska 56, 80-840 Gdańsk a także
nich - wyłonionych losowo - nagradzamy książka­ antykwariacie NIKE, ul. A. Struga 3, 90-420 Łódź. Pla­
mi. cówki te prowadzą również sprzedaż wysyłkową za
Oto lista nagrodzonych: zaliczeniem pocztowym (powyżej 10 egz.)
1. Andrzej Mączewski 11. Paweł Lammel Jednocześnie informujemy, że w najbliższym cza­
2. Mariusz Jędroszkowiak 12. Rafał Gęborek
sie ukaże się KALENDARZ ASTRONOMICZNY NA
3. Cezary Papaj 13. Dariusz Skromblewicz ROK 1991, który będzie można kupić w sklepach
4. Ewa Gwiazdowska 14. Zygmunt Romanowski
CSH, planetariach: Śląskim, Olsztyńskim i Frombor-
5. Robert Litwa 15. Antoni Rudź
skim, przedsiębiorstwie NIMUR PTMA w Krakowie i
6. Krzysztof Lewicki 16. Grzegorz Wesołowski
antykwariacie NIKE. Ukazały się już (lub w najbliż­
7. Dawid Krysiak 17. Tomasz Patia
szym czasie ukażą się) wydania specjalna „MT",
8. Eryk Jaśkiewicz 18. Rafał Pogorzała
przeznaczone dla majsterkowiczów: „Gitara elek­
9. Krzysztof Żaba 19. Paweł Angerman
tryczna", „Domowa dyskoteka". „Akwarium", „Kata­
10. Aleksander Lutka 20. Stanisław Zając
log samolotów pasażerskich".
Nagrody książkowe wysłaliśmy pocztą. Życzymy Radzimy szukać w kioskach oraz w ww. placów­
miłej lektury. kach!
mmi mim
nmmv zabytkowe
poaitr.AiA ornfloNif i

M W IBM V«lllW IIW A

EKSPONATY CZY Z Ł OM?


Pięć lat temu przedstawiciel naszej redakcji byt gościem Obecnie ekspozycja muzealna jest podzielona na dwie
na imprezie, którą Muzeum Kolejnictwa zorganizowało z części. Pierwszą z nich oddziela od terenu normalnie pracu­
okazji 140-lecia Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. jącej stacji nieco sfatygowany szlaban. Tuż za nim duża
Po otwarciu okolicznościowej wystawy ze stacji Warszawa tablica obwieszcza, że jesteśmy na wystawie taboru. Chyba
Główna wyruszył do Grodziska Mazowieckiego specjalny tylko pro forma podano na niej godziny otwarcia ekspozycji,
pociąg. Jak przed 140 laty wagony ciągnął parowóz. I jak od 10.00 do 15.00. Praktycznie jest ona dostępna o każdej
przed 140 laty wydarzenie to było niezwykłą atrakcją. Wielką porze dnia i nocy. Skutki tego widać niestety aż za do­
na tyle, że skutecznie odwracało uwagę licznie przybyłych brze.
gości od tego, co dzieje się na co dzień na muzealnych Pod parowozem Pm3-3 sterta śmieci. I to właśnie ona, a
torach. Zajrzeliśmy tam w bieżącym roku, kilka miesięcy nie wspaniała otulina aerodynamiczna pospiesznej maszy­
przed 145-leciem kolei otwartej uroczyście 14 czerwca 1845 ny, przyciąga wzrok zwiedzających. W otoczeniu następne­
roku. go eksponatu, parowozu Os24-10 reprezentującego pier-

Pm3-3 robi imponujące wrażenie z daleka, gorzej gdy podejdzie się bliżej
Z wyprodukowanych 60 maszyn serii Os24, zachowała się jedna Parowóz TKcIOO

To typowy widok dla zabytków na stacji Warszawa Główna - budka Parowóz Tr6-39
maszynisty parowozu TKcIOO nie jest wyjątkiem

wszą serię polskich parowozów osobowych widok niewiele rów, zwalonego ogrodzenia, zbitych butelek i walających
lepszy. Wszystkie bez wyjątku zabytki mają powybijane szy­ się beczek o innej edukacji lepiej nie wspominać.
by w latarniach. Wandale nie oszczędzili nawet „Pierwszej Jeszcze gorzej jest za siatką, gdzie znajduje się druga
Damy PKP". Tym mianem kolejarze określali maszyny serii część zbioru pojazdów szynowych. Kilka lat temu we
Pt31. Wśród skarbów wystawy taboru jest Tr21-53, nieco wszystkie dni, oprócz poświątecznych, można było oglądać
młodszy brat pierwszego parowozu zbudowanego całkowi­ stojące tam eksponaty. Gdy zaczęły straszyć swoim wyglą­
cie w naszym kraju. Stosunkowo najlepiej prezentują się dem, wystawę taboru przemianowano na magazyn taboru i
eksponaty ustawione na końcu muzealnego toru. Odświe­ sprawę stanu ekspozycji jak gdyby załatwiono. Być może
żono pociąg pancerny z czasów II wojny światowej, a paro­ pomogło to rozgrzeszyć sumienia gospodarzy stołecznej
wóz Pm36-1 jeszcze zbyt krótko jest po naprawie, aby znać placówki. Zabytkom nie ulżyło to w najmniejszym stopniu. A
na nim było działanie czynników atmosferycznych. Farba są wśród nich prawdziwe skarby. Najstarszy parowóz za­
odchodzi z eksponatów płatami. Rdza zżera stare blachy chowany w Polsce ma już ponad sto lat. Gdy patrząc na
powoli, ale systematycznie. A gospodarze stołecznej pla­ jego kompletnie zrujnowaną budkę maszynisty i kikut komi­
cówki nawet nie pomyśleli o przykryciu kominów, przez któ­ na odnosi się ten wygląd do stanu sprzed lat, to zastanawia,
re padają do dymnicy deszcze i śniegi. Być może nie do kogo jest adresowana tablica ustawiona przy wejściu do
wszyscy zwiedzający zauważą, że zabytkowe parowozy magazynu taboru „Obiekty zabytkowe podlegają ochro­
mają zdjęte korbowody. Ale czyź na ukrywaniu piękna nie...". Toż nawet bez znajomości „Ustawy z dnia 15 lutego
wspaniałych maszyn powinna polegać techniczna edukacja 1962 roku o ochronie dóbr kultury i muzeach" wiadomo, że
w Muzeum Kolejnictwa? W obliczu porozrzucanych papie- taki staruszek powinien być pielęgnowany i z dumą poka-
Woda - wróg zabytków stojących pod gołym niebem

Zgniła podłoga w budce zabytkowego parowozu

Pierwszy parowóz serii Os24 wyprodukowano w Chrzanowie w 1925


Na wystawie nie ma już czego wybijać, wszystkie latarnie są bez roku. otrzymał numer fabryczny 109. Ten z wystawy rna numer 118 i
szyb został zbudowany w 1926 roku

zywany zwiedzającym. Na szaroniebieskim elektrycznym by czasu w Muzeum Kolejnictwa lokomotywy elektryczne


zespole trakcyjnym 91000 widnieje drobny napis „Przebu­ EU04-24 i EU20-24 oraz spalinowe SM25-002 i SM 15-17.
dowa ZNTK Mińsk Maz. 1986.12.15.” To data półwiecza Nie najgorzej trzyma się tylko stary żuraw wodny.
trakcji elektrycznej w PKP. Po trzech latach od niej przebu­ A wszystko to dzieje się w bliskim sąsiedztwie Dyrekcji
dowany eksponat jest całkowicie zrujnowany. Nię ma w nim Generalnej PKP. Od Towarowej 1, gdzie mieści się muzeum
żadnej szyby, ale mimo to trudno do środka zajrzeć. Złowro­ do Chałubińskiego 4. gdzie stoi gmach dyrekcji jest tylko
gi napis przy furtce ostrzega bowiem, że „Wstęp wzbronio­ kilkanaście minut drogi. Służbowym wozem można ją prze­
ny” . Może dobrze. Lepiej nie widzieć, jak niszczeje parowóz być znacznie szybciej. Warto, aby od czasu do czasu zrobili
OKz32-2. Krakowianie uważają, że jego miejsce jest tam, to ci, którzy decydują o działalności przedsiębiorstwa. Może
gdzie pracował przez wszystkie lata służby - na „zakopiam widząc zamienione na szalety kabiny maszynistów, sterty
ce". Powinien wrócić na nią, jako pomnik techniki. Warsza­ śmieci na peronach, zrujnowane zabytki, zdecydują się roz­
wianie z żalem patrzą na zrujnowany elektryczny wagon sil­ wiązać problem Muzeum Kolejnictwa. Za pięć lat, 14 czerw­
nikowy EN80-16s, jedyny ocalały z taboru dawnych Elek­ ca 1995 roku, minie 150 lat od uruchomienia pierwszego
trycznych Kolei Dojazdowych. Dziś stoi z powybijanymi szy­ odcinka Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej.
bami, odchodzącą blachą poszycia. Nie wytrzymują też pró- a.l.
WYCHOWANIE
F I ZYC ZNE

^ PI ŁKA N O Ż N A Krzysztof Ernst

Sport, który pasjonuje prawie wszystkich, zjawisko fizyczne można również zaobserwo­
Mecze piłkarskie gromadzą tłumy na stadio­ wać w nieco innej scenerii. Jest nią mianowicie
nach i przyciągają niezliczone rzesze kibiców arena cyrkowa. Żonglerzy podrzucający piłki,
do odbiorników telewizyjnych. Udane zagrania obręcze czy nawet kapelusze nadają im często
wywołują radość i podziw jednych, ale także ruch rotacyjny, zmuszając je do poruszania się
niezadowolenie i złość innych. Oglądane sztucz­ po zakrzywionych torach.
ki techniczne podnoszą temperaturę emocjo­ Wróćmy jednak do piłkarstwa i postarajmy
nalną widowiska, a jednocześnie kreują piłkar­ się zróżnicować, co jest przyczyną zakrzywio­
skich bohaterów. nego toru lotu piłki. Jaka to siła pojawia się i
Tak też było i z naszymi piłkarzami w okre­ wprawia jednych w zachwyt, drugich w zakło­
sach sukcesów polskiego futbolu. Przypomnij­ potanie, a piłkę w ruch po krzywej? Zapewne
my sobie, jakie napięcie towarzyszyło rzutom domyślamy się, że przyczyną tego efektu jest
rożnym wykonywanym przez Deynę czy też do- właśnie tzw. podkręcanie. Ale jaki jest mecha­
nizm fizyczny zjawiska? Spróbujmy odpowie­
środkowaniom Gadochy. Wszyscy liczyli na to,
że bramkarz nie dosięgnie piłki zmierzającej dzieć na te pytania przeprowadzając kilka pro­
stych i możliwych do wykonania przez każdego
do bramki. Piłka uderzona z rogu przez Deynę
zataczała często dziwny łuk. Mówiło się nawet o doświadczeń. Wystarczy odkurzacz, ale taki, do
„rogalu” Deyny. Potrafił on tak piłkę uderzyć, którego można włożyć rurę z tyłu, w taki spo­
tak ją podkręcić, że w ostatniej chwili nagle sób, żeby powietrze było przez nią wydmuchi­
skręcała zaskakując nie tylko bramkarza, ale i wane. Inne potrzebne przedmioty to piłeczka
widzów. pingpongowa i dwie kartki papieru. A ci, którzy
pragną ujrzeć efekt „w powiększeniu”, niech
Zanim przejdziemy do opisu zjawisk związa­ przygotują przezroczyste naczynie z wodą (naj­
nych z zachowaniem się rotującej piłki na bois­ lepiej nieduże akwarium) oraz metalowy walec
ku piłkarskim, warto wspomnieć, że to samo o długości 2-3 cm i średnicy kilku milimetrów.
Celem doświadczeń będzie udowodnienie, że
piłka poruszająca się w powietrzu i jednocześ­
nie wirująca wokół swojej osi musi skręcać, po
prostu nie ma innej możliwości. Wniosek taki
wynika z zasady zachowania energii, która
mówi, że w układach zamkniętych (izolowa­
nych od wpływów zewnętrznych) całkowita e-
nergia nie ulega zmianie. Jeśli ograniczymy się
do sytuacji, w której na całkowitą energię skła­
dają się energia kinetyczna i energia potencjal­
na, to wyrażoną wyżej zasadę możemy zapisać
w postaci: nego do końca sprężyny. Po rozciągnięciu i pu­
Ej< + Ep = constans (1 ) szczeniu sprężyny musi nastąpić faza powrotu
(ściśnięcia), przejście przez położenie równo­
Oznacza to, że jeżeli o pewną wartość zmniej­ wagi, dalsze ściskanie, ponowny powrót do sta­
szyła się energia potencjalna, to o tyle samo nu równowagi w wyniku rozciągania itd. Musi
zwiększyła się energia kinetyczna układu (lub zatem istnieć jakaś siła, która utrzymuje piłkę
odwrotnie). Jeśli jednak wykonać pewną pracę w strumieniu pędzącego powietrza. Jeśli rze­
W nad układem, to jego energia wzrasta, a może
czywiście tak jest, to po przechyleniu rury, a
się to przejawić np. wzrostem energii kinetycz­ więc i strumienia powietrza (rys. 2), piłeczka
nej, tzn. W - A Ek. powinna w nim pozostać i nie spaść na podłogę.
Mówiąc o skręcaniu piłki zaznaczyliśmy, że Spróbujmy. Rzeczywiście - nie spada. Następu­
chodzi o jej ruch w powietrzu. Jest to informa­ je to dopiero przy dużym kącie nachylenia, kie­
cja bardzo istotna, bowiem w próżni efekt skrę­ dy siła ciężkości przeważa nad siłą wsysającą, a
cania piłki w wyniku jej wirowania nie może dokładnie nad jej pionową składową. Może się
wystąpić. zdarzyć, że piłeczka najpierw oddali się od wlo­
Przystąpmy teraz do eksperymentu z piłecz­ tu rury i dopiero opadnie w dół.
ką i odkurzaczem. Jak już wspomnieliśmy, Weźmy teraz dwie kartki papieru. Ustawmy
wkładamy rurę ssącą od tyłu tak, aby powietrze je równolegle do siebie, a następnie dmuchnij­
było przez nią wydmuchiwane (rys. 1). Nad wy­ my między nie. I cóż się stanie? Wydawałoby
lotem rury umieszczamy piłeczkę i puszczamy
ją swobodnie. Należy to zrobić z pewnym wy­
czuciem. Jeśli piłeczka znajdzie się początkowo
za wysoko, to opadnie, jeśli za nisko, to zostanie
wyrzucona w górę. Można się domyślić, że przy
dobrze wykonanym doświadczeniu nie powin­
na ona spaść na podłogę, jako że cały czas bę­
dzie pchana w górę przez strumień powietrza.
Ale, raczej nieoczekiwanie, zaobserwujemy
jeszcze jeden efekt: piłeczka nie może wydostać -—~ — / Rvs .3 \ - ^ z -
się z tego strumienia powietrza w bok. Zupełnie
jak człowiek, który znalazł się w maszerującej się, że kartki powinny się rozchylić, a tymcza­
kolumnie. Mimo że napiera na boki, wciąż jest sem zbliżą się one ku sobie. Dziwne, ale tak
spychany do środka. właśnie się dzieje. Powietrze pędzące w przód
Jeśli dobrze przyjrzymy się piłeczce, to zaob­ pcha wszystko z ogromną siłą, ale równocześ­
serwujemy, że drga ona w płaszczyźnie pozio­ nie wciąga to, co znajduje się z boku strumie­
mej, równolegle do podłogi. Podobne zjawisko nia. Zupełnie jak z pędzącym pociągiem, który
obserwujemy w przypadku ciała przymocowa­ wciąga nieostrożnych pod swoje koła. Wciąga
tym silniej, im szybciej jedzie. Sprawia to właś­
nie siła związana z ruchem w gazie, czego prze­
jawem jest pojawienie się różnicy ciśnień. Jeśli
występuje różnica ciśnień, to siła działa w tym
kierunku, w którym ono maleje. I tak jest z
naszymi kartkami. Ciśnienie w obszarze mię­
dzy kartkami staje się niższe od atmosferycz­
nego.
Dokładnie na tej samej zasadzie działają u-
żywane powszechnie w życiu codziennym roz­
pylacze. Szybki przepływ wypompowywanego z
gumowej gruszki strumienia powietrza powo­ kość p wyraża ciśnienie hydrostatyczne, aJ*v2/2
duje to, że ciecz podnosi się do góry, a po wydo- ciśnienie hydrodynamiczne. Z prawa Bernoul­
rurki prowadzącej do zbiornika cieczy. Powo­ liego wynika zatem, że przy wzroście prędkości
duje to, że ciecz podnosi się do góry, a po wydo­ v przepływu, musi spadać ciśnienie.
byciu się z rurki zostaje rozpylona tym samym,
Zilustrujemy na wykresie (rys. 5), jak wyglą­
wytwarzającym podciśnienie, strumieniem po­
da zależność ciśnienia hydrostatycznego od
wietrza.
prędkości przepływu. Przedstawiona zależność
Wychodząc z zasady zachowania energii mo­
dotyczy poziomego przepływu wody. Jak widać,
żna udowodnić, że jeśli gaz lub ciecz porusza
już przy prędkości 10 m /s ciśnienie spada do
się, to spada ciśnienie hydrostatyczne, a rośnie
połowy w stosunku do ciśnienia odpowiadają­
hydrodynamiczne. Zilustrujemy to przykładem cego prędkości przepływu bliskiej zeru. Podob­
przedstawionym na rys. 3. Ciśnienie hydrosta­
tyczne jest wywierane w kierunku prostopad­
łym do kierunku ruchu, natomiast hydrodyna­
miczne związane jest z parciem w przód poru­
szającej się cieczy. Wysokości słupów cieczy w
rurkach pionowych odpowiadają panującym
ciśnieniom.
Postarajmy się to udowodnić. Wyobraźmy so­
bie w tym celu sytuację przedstawioną na rys. 4.

Jeśli działamy tłokiem na ciecz i przesuwa się


on z prędkością vo, to wykonujemy pracę, która ny wykres dla powietrza zamieszczony jest na
jest równa FI, gdzie F jest siłą działającą, a 1 rys. 6. Ze względu na znacznie mniejszą gę­
przesunięciem tłoka. W wąskiej części naczynia stość, porównywalne z wodą efekty zm niejsze­
natomiast ciecz wykona pracę F ili. Wskaźniki 1 nia ciśnienia uzyskiwane są dla znacznie więk­
odnoszą się do warstwy cieczy w wąskiej części szych prędkości przepływu.
naczynia. Różnica wykonanych prac da nam
przyrost energii kinetycznej cieczy. Korzysta­
jąc ze związku między siłą i ciśnieniem może­
my napisać:
F - p 0S0 oraz F = p 1Si (2 )

Otrzymujemy w efekcie zależność:


Fi - Fih = Ek1 -Eko . (3)
którą po podsumowaniu Ek - mc2/2 i F z równ.
(2) można zapisać w postaci:
PoSo' ~Pis1l 1 = mvf/2 -mv£/2 (4)
Wykorzystując jeszcze zależność między masą,
gęstością i objętością (m - f V) oraz założenie o
nieściśliwości cieczy (V - Sol - Sili) mamy:
PoV -p1V= pVĄjl - pVv?/2 (5)
Dzieląc przez objętość występującą we wszyst­
kich członach równania oraz porządkując na­ u> w
sze wyrażenie otrzymujemy ostatecznie:
p0 +pv^/2 = p1 + p v f //2 (6 )

Można zapisać to ogólnie w postaci:


P 4- pv^2 = constans (7)
Równanie to wyraża treść prawa Bernoulliego
odniesioną do przedstawionej wyżej, dosyć
prostej sytuacji fizycznej. To właśnie prawo
jest kluczem do opisanych wyżej zjawisk. Wiel­
Po rozważaniach dotyczących równania Ber- powietrza, zatem różnica ciśnień między dwie­
noulliego wróćmy ponownie do piłki. Postaraj­ ma stronami walca będzie większa i zakrzywie­
my się dostrzec, jakie różnice ciśnień mogą wy­ nie toru wzrośnie.
stępować po.obu stronach piłki wirującej i jed­ Teraz, kiedy wiemy dlaczego wirująca piłka
nocześnie pokonującej przestrzeń. Jakie są zatacza łuk w powietrzu, możemy rozpatrzyć
prędkości różnych punktów na powierzchni pił­ kilka szczególnych przypadków. Kierunek
ki względem powietrza? Aby odpowiedzieć na skręcania piłki zależy od kierunku, w jakim się
to pytanie, rozpatrzmy sytuację przedstawioną ona obraca. Piłka może zatem skręcać nie tylko
na rys. 7a. Piłka porusza się ruchem postępo­ w lewo lub w prawo, ale także w górę lub w dół.
wym z prędkością vt, a jednocześnie wiruje z Ogólnie stwierdzamy, że kierunek skręcania
prędkością kątową w. Korzystając z względnoś­ jest zgodny z kierunkiem wirowania. Jeśli piłka
ci ruchu możemy przyjąć, że spoczywająca pił­ wiruje prawoskrętnie, to skręca w prawo, jeśli
ka wiruje w pędzącym na nią strumieniu po­ lewoskrętnie, to w lewo, a jeśli rotacja jest po­
wietrza, co przedstawione zostało na rys. 7b. stępująca, to w dół.
Trzeba teraz znaleźć wynik obu ruchów, zło­ Rys. 10 pokazuje, w jakim kierunku działa
żyć je. Zajmijmy się tylko punktami A i B (nad i siła F b spychająca piłkę poruszającą się z pręd-
pod piłką). Obracająca się piłka porywa na sku­
tek swojej „szorstkości” sąsiadujące z nią cząs­
tki powietrza nadając im prędkość, którą ozna­ cj
czymy przez vi. Do prędkości vi trzeba dodać
prędkość V2 strumienia powietrza pędzącego na
piłkę. Sumowanie przeprowadzimy tak, jak się
to robi przy składaniu dwóch wektorów i co
pokazane zostało na rys. 8. Z rysunku widać, że

\ ________________
kością v dla różnych kierunków jej obrotu. Wi­
rowanie piłki wokół osi poziomej i jednocześnie
V = V1+V2 prostopadłej do kierunku jej ruchu postępowe­
go może zatem spowodować jej nieoczekiwane
wzloty lub gwałtowne opadanie, jak ilustruje to
rys. 11.
^ ^ Rys
Umiejętność podkręcania piłki jest więc jak
widać bardzo cenna i może dać rezultaty w po­
prędkość wypadkowa v jest większa w punkcie staci zaskoczenia bramkarza i efektownych
B niż w punkcie A, a zatem, zgodnie z prawem bramek. Wspomnieliśmy już o Deynie, który
Bernoulliego, w punkcie B panuje niższe ciśnie­ znakomicie opanował tę sztukę. Innym zawod­
nie statyczne. Tym samym piłka spychana jest nikiem słynącym z umiejętności podkręcania
do dołu, a zjawisko takie nazywamy zjawi­ piłki był Netzer, jeden z filarów reprezentacji
skiem Magnusa. RFN lat siedemdziesiątych. Tajemnica właści­
Ci, którzy mają akwarium, mogą zobaczyć wego uderzenia tkwi nie tylko w tym, aby wie­
ten sam efekt Magnusa w innym wydaniu. Wa­ dzieć jak kopnąć piłkę - należy do tego dyspo­
lec wpuszczamy do wody po uprzednim rozpę­ nować odpowiednimi warunkami. Podkręcenie
dzeniu go na pochylonej tekturce (rys. 9) i piłki jest najskuteczniejsze wtedy, kiedy po­
obserwujemy, po jakim torze się porusza. Po­ wierzchnia zetknięcia piłki i stopy w momencie
nieważ gęstość wody jest większa od gęstości uderzenia jest możliwie duża. Wymaga ono za­
tem zarówno odpowiedniej budowy stopy, jak i
właściwego jej ułożenia w momencie strzału.
Tym samym nie każdemu piłkarzowi dane jest
wsławienie się efektownymi „rogalami”.
W zależności od sposobu podkręcania, piłka
może ominąć mur obrońców z boku, ale także
przejść nad nim i spychana do dołu zmierzać w
światło bramki. Wprawdzie doświadczony za­
Rys. 9 wodnik po sposobie uderzenia piłki orientuje
się jak będzie ona rotowała i skręcała w powie­
trzu, jednakże trudno wyeliminować całkowicie
wynosi 6 m/s, to w czasie 0,02 s przebywa on
drogę 12 cm. Droga ta porównywalna jest za­
tem z połową średnicy piłki, a tym samym oma­
wiany efekt może np. zadecydować o wyniku
meczu, choć oczywiście nigdy nie będziemy
mieć na to jakiegokolwiek dowodu.

Po wysokogórskiej dygresji wróćmy do opisu


zachowania się piłki wprowadzonej w ruch ob­
element zaskoczenia. Ponadto bramkarz nie za­ rotowy. Rotacja, wpływająca jak już wiem y na
wsze widzi piłkę, zasłoniętą np. przez mur, w ruch piłki w powietrzu, jest równie istotna przy
momencie jej kopnięcia. jej odbiciach od murawy boiska oraz przy strza­
łach z woleja zwanych również, chyba niezbyt
Zakręcanie rotującej piłki może być wyko­ fortunnie, strzałami z pierwszej piłki. Mówi się,
rzystane przy zawodach. Mistrzem w tego typu
że takie właśnie strzały są najbardziej zaska­
zagraniach był słynny brazylijski napastnik
kujące dla bramkarza, gdy tymczasem zasko­
Garincha. Jedno z typowych, a jednocześnie
czony uzyskanym efektem może być równie do­
bardzo efektownych jego zagrań wyglądało na­
brze sam strzelający. Strzały z woleja są cza­
stępująco. Stojąc tyłem do atakowanej bramki i
sem do tego stopnia niecelne, że piłka wychodzi
mając za plecami kryjącego go (na ogół krótko)
na aut boczny. Otóż nie wystarczy tylko nasta­
przeciwnika, Garincha przejmował podanie
wić nogę i czekać na odbicie piłki, licząc na to,
przedłużając je tak, że piłka przechodziła po
że kąt odbicia będzie równy kątowi podania, ale
jego lewej stronie. W kierunku piłki instynk­
trzeba także zwrócić uwagę na sposób rotacji
townie zwracał się kryjący przeciwnik, gdy
piłki. Tę właśnie zdolność do oceny sytuacji, a w
tymczasem Garincha mijał go z prawej podąża­
konsekwencji do właściwego sposobu zareago­
jąc w kierunku bramki. Po kilku metrach był
wania, można z powodzeniem zaliczyć do ele­
znów w posiadaniu piłki, która odpowiednio
mentów wyszkolenia technicznego. Gracz do­
podkręcona przy uderzeniu ominęła przeciwni­
brze wyszkolony ma większy arsenał środków
ka i po zatoczeniu łuku znalazła się pod jego
do wykorzystania w określonej sytuacji, a tym
nogami. To efektowne zagranie stosował u nas
samym większą szansę na właściwe dla danej
z powodzeniem Faber.
sytuacji zagranie.
Na krzywiznę toru piłki, oprócz prędkości wi­
rowania, wpływa także gęstość powietrza. I tak Zajmijmy się teraz odbiciem piłki od podłoża,
w górach, gdzie powietrze jest rzadsze niż na mającym bardzo istotne znaczenie w wielu as­
nizinach, ruch obrotowy wywołuje mniejsze pektach gry. Zacznijmy od przypadku, w któ­
zmiany ciśnienia wokół piłki. Wynika to oczy­ rym piłka, posiadając pewną prędkość ruchu
wiście z równania Bernoulliego. Sugeruje nam postępowego, nie obraca się wokół własnej osi
to także wzbogacona przeprowadzonymi roz­ (rys. 12a). Siła tarcia F pojawiająca się w mo­
ważaniami i doświadczeniami intuicja. W kon­ mencie zderzenia i skierowana przeciwnie do
sekwencji zmniejsza się krzywizna toru lotu. W kierunku ruchu, powoduje zmniejszenie ener­
meczach rozgrywanych na położonych wysoko gii kinetycznej piłki. Z drugiej strony, występu­
stadionach, a tym samym w rozrzedzonej atmo­ jący moment siły tarcia równy Fr, gdzie r jest
sferze trudniejsze stają się strzały do bramki promieniem piłki, wywołuje rotację postępują­
zza muru przeciwnika, a rzuty rożne stwarzają cą piłki. Zderzenie prowadzi więc do zm niejsze­
mniejsze zagrożenie bezpośredniego zdobycia nia prędkości ruchu postępowego oraz pojawie­
bramki. Dla jednych jest to udogodnienie, dla nia się rotacji, nie występującej przed zderze­
drugich utrudnienie. niem.
Skoro przenieśliśmy się w naszych rozważa­ Piłka rotująca zachowuje się przy odbiciu i-
niach na wysokogórskie boisko, rozważmy przy naczej. Sytuację odpowiadającą jej obrotowi
okazji jeszcze jeden efekt związany ze zmniej­ ruchem postępującym przedstawia rys. 12b.
szoną gęstością powietrza. Poruszająca się w Punkty leżące na powierzchni piłki obracającej
nim piłka natrafia na mniejszy opór, a tym sa­ się z prędkością kątową mają również pew­
mym przy jednakowej sile uderzenia uzyskuje ną prędkość liniową vo0s wynikającą z obrotu.
nieco większą prędkość. Np. przy strzale odda­ Można ją obliczyć z prostej zależności ,
nym z odległości 25 metrów piłka doleci do gdzie r jest promieniem piłki. W momencie ze­
bramki na boisku w Mexico City o 1/50 sekundy tknięcia się piłki z boiskiem, do prędkości v° jej
wpześniej niż na boisku położonym na pozio­ ruchu poziomego dodaje się prędkość ^
mie morza. Różnica jest niewielka, ale czy cał­ związana z obrotem. Teraz prędkość wypadko­
kowicie do zaniedbania? Jeśli założymy, że wa w kierunku poziomym jest większa niż
szybkość bramkarza rzucającego się na piłkę przed odbiciem.
W podobnej sytuacji znajduje się posiadający cza, że vk - rw k. Równania wyrażające zasadę
pewną prędkość biegacz, który w momencie ze­ zachowania pędu (dokładnie jej poziomej skła­
tknięcia nogi z bieżnią odbija się w przód przy­ dowej) oraz momentu pędu przyjmują następu­
spieszając. Innym przykładem może być jazda jącą postać:
na hulajnodze. Prędkość jazdy zostaje zwięk­ Fit « A(mvx) =m(vk-voł (8)
szona przy odbiciu stopą, której kierunek ruchu F rat = a ( lu j) = ^•m r 2 (ui0 -c Jj lf)
jest przeciwny do kierunku jazdy. (9)
Zwiększeniu prędkości poziomej towarzyszy t oznacza czas trwania zderzenia, m - masę pił­
równocześnie zwiększenie kąta odbicia. Ponad­ ki, natomiast I jej moment bezwładności, za
to, ze względu na fakt, że siła tarcia F skierowa­ który z dobrym przybliżeniem można podsta­
na jest przeciwnie do prędkości punkcie wić moment bezwładności cienkiej powłoki ku­
zetknięcia piłki z podłożem, następuje zmniej­ listej o promieniu r, równym właśnie 2/3mr2.
szenie momentu pędu, a tym samym zmniej­ Po podzieleniu równania (9) przez r i przy­
szenie prędkości ruchu obrotowego piłki z u0 na równaniu prawych stron równań (8) i (9)
mamy:
Należy tu zwrócić uwagę na fakt, że prędkość Vk=Tvo+łr“o (10)
vu,uzyskana w wyniku rotacji może być przy
odbiciu wykorzystana całkowicie lub częścio­ Sk^d* vk“vo® (<*>o-cok)=j r(wq— vj^/r) (11)
wo. Jeśli nastąpi poślizg, to część prędkości u>
zostanie stracona. Jest to sytuacja przypomina­ Możemy teraz w prosty sposób policzyć, jak
jąca ruszanie samochodu na lodzie. Siła tarcia zmienia się energia ruchu postępowego (Ep),
między powierzchniami koła i podłoża może obrotowego (E0), a także całkowita energia ki­
być zbyt mała na to, aby samochód mógł ru­ netyczna (Ek) piłki przy odbiciu, dla każdego z
szyć. przypadków przedstawionych na rys. 12. Dla
Zastanówmy się teraz, jak odbija się piłka najprostszego z nich, czyli piłki nie rotującej
wirująca w kierunku przeciwnym (rys. 12c). Te­ przed odbiciem ( u>0 - 0) mamy:
raz od prędkości poziomej vo trzeba odjąć pręd­ (12)
kość liniową vu> powierzchni piłki. Podobnie, vk= !vo
wracając do przykładu z hulajnogą, ruch stopą oraz
po podłożu w kierunku jazdy zmniejszy jej 4Ep=jmvj-- =~^mv§ (13)
prędkość. Widać więc, że prędkość piłki po od­
biciu maleje, a kąt odbicia jest mniejszy od aEp= - Jlajo =^mv2 (14)
Kąta padania. Piłka jednocześnie wyhamowuje
AEk=AEp +aEq= -ę-mv§ (15)
i wznosi się bardziej stromo, niż spada na pod­
łoże. Może się tak zdarzyć, że przy odpowied­ Podobne rachunki przeprowadzone dla przy­
nich wartościach vo i , piłka odbije się piono­ padków postępującej (B) i wstecznej (C) rotacji
wo, albo nawet zawróci. piłki przy odbiciu prowadzą do wyników przed­
Siła tarcia skierowana przeciwnie do kierun­ stawionych w poniższej tabelce
ku ruchu postępowego działa również hamują­
co na rotację piłki. Wynikiem tego jest zmniej­ AEp AEo
szenie prędkości kątowej obrotu lub wręcz
zmiana jej kierunku, jak to zostało właśnie za­ A -ISM -W
znaczone na rys. 12c. B-Jf t - 3rw0v0- r^*)J) 2 5 (3vjj -Urco0v0“ 7r2^ ) “ ?(Yo-rwo)2
Powyższą, czysto jakościową analizę może­
my wzbogacić o wyniki ilościowe za pomocą C +3ru)0v0-r^j§) 25(3v§-Artoov0“7r2u>£) -?(v0+rwo)2
prostych rachunków. Skorzystajmy z oznaczeń
wprowadzonych na rys. 12 oraz z założenia, że Wnioski są dokładnie takie, jakie już wyciąg­
w czasie odbicia nie występuje poślizg, co ozna­ nęliśmy z wcześniejszej analizy jakościowej.
Wyeksponujemy jednak ponownie wniosek wy­ śmy na przykład świadomi, z jakimi siłami
nikający z pierwszej kolumny tabelki. Otóż, mamy tu do czynienia?
zmniejszenie energii ruchu postępowego w wy­ Pomiar bezpośredni działającej siły jest nie­
niku odbicia jest największe wtedy, kiedy piłka możliwy. Można natomiast zmierzyć czas trwa­
przed odbiciem ma rotację wsteczną. Dla pełnej nia uderzenia, filmując akcję i obliczając na ilu
ścisłości dodajmy, że ogólność powyższego klatkach trwa czas zetknięcia nogi z piłką. No­
stwierdzenia wymaga, aby 3r y0 > ru>0 2 Waru­ woczesne kamery filmowe pozwalają na zapis z
nek ten jest jednak spełniony dla wszystkich częstotliwością kilku tysięcy klatek na minutę,
realizowanych w grze przypadkach. a tym samym na pomiar czasu trwania fotogra­
Należy dodać, że obserwowane przy odbi­ ficznych zjawisk z bardzo dużą dokładnością.
ciach efekty zależą nie tylko od samych pręd­ Można również określić, jaka jest prędkość pił­
kości, ale także od współczynnika tarcia między ki. Wystarczy zmierzyć jej czas przelotu (t) na
powierzchnią piłki i boiskiem. Przy małym tar­ ustalonym odcinku (S). Mając daną prędkość v -
ciu (np. mokre boisko) dochodzi do poślizgu, a - S/t, czas zderzenia r oraz masę piłki m możemy
wtedy przytoczone relacje ilościowe ulegają obliczyć siłę działającą Fkorzystając ze wzoru F«
zmianie. - mv/t, wyrażającego II zasadę dynamiki. Na
W dzisiejszej piłce nożnej praktycznie przykład dla piłki palantowej czas uderzenia
wszystkie stałe fragmenty gry wykonywane są wynosi ok. 0,001 s, podczas gdy zmiana jej pręd­
z rotacją piłki, a tym samym ze zmianą jej kie­ kości może wynieść ok. 60 m /s. Przy m asie 160
runku w czasie lotu. Wynika to nie tylko z ko­ gramów daje to siłę 9600 niutonów, czyli taką,
rzyści uzyskanych dzięki ominięciu muru czy jaka jest potrzebna do utrzymania nad ziemią ok.
nawet pojedynczego gracza. Zagranie piłki z ro­ 900 kilogramów. W przypadku piłki nożnej siły te
tacją wsteczną powoduje, że piłka po odbiciu są mniejsze. Spróbujmy je oszacować. Przecho­
zwalnia, a tym samym przy podaniu np. w po­ dząc od palanta do piłki nożnej,.istotne dla na­
bliże bramki łatwiej utrzymać ją w obrębie boi­ szych obliczeń parametry zmieniają się w przy­
ska. Na mistrzostwach świata w Meksyku dru­ bliżeniu następująco: masa rośnie trzykrotnie,
żyny Argentyny i Brazylii próbowały stosować prędkość maleje dwukrotnie i czas trwania zde­
podania ze wsteczną rotacją nie tylko ze sta­ rzenia rośnie 10-krotnie. Siła maleje zatem istot­
łych fragmentów gry, ale także przy dośrodko- nie, ale w dalszym ciągu osiąga imponującą war­
waniach z akcji. Przy dobrym wykonaniu takie­ tość odpowiadającą utrzymaniu ok. 150 kg. Zgod­
go podania piłka o znacznej nawet szybkości nie z III prawem dynamiki Newtona, siły akcji i
potrafi po odbiciu prawie stanąć w miejscu. reakcji są równe co do wartości, działają w prze­
Dosyć często obroty piłki zachodzą wokół osi ciwnych kierunkach i przyłożone są do różnych
równoległej do kierunku ruchu, a wtedy nastę­ ciał. W naszym przypadku oznacza to, że piłka
puje odbicie w bok w ten sposób, że kierunek działa na nogę piłkarza z dokładnie taką samą
ruchu piłki po odbiciu nie pokrywa się z jej kie­ siłą, jak oszacowana przed chwilą siła, z jaką
runkiem pierwotnym. Wobec takich odbić noga działa na piłkę.
bramkarze najczęściej są bezradni.
Od dawna trwają dyskusje dotyczące strzela­ Zwróćmy jeszcze uwagę na fakt, że podobne
nia rzutów karnych. Zasadnicze pytanie brzmi: siły występują przy przyjmowaniu silnych
czy strzał powinien być przede wszystkim silny strzałów na głowę. Mogą być one nawet jeszcze
czy plasowany? Interesuje nas także, w jakim większe, jeśli piłka w wyniku odbicia zmienia
kierunek na przeciwny. Wtedy bowiem zmiana
stopniu można winić bramkarza za to, że nie
obronił rzutu karnego. Spróbujmy ocenić jego pędu jest największa. Przy rozgrywaniu meczu
szanse. Załóżmy, że mocno strzelona piłka leci z w trudnych warunkach masa piłki też może is­
prędkością 40 m/s, a zatem czas trwania jej lotu totnie wzrosnąć w wyniku nasiąknięcia wodą, a
na odcinku 11 metrów wynosi ok. 0,25 s. Jeśli nawet oblepienia błotem. Trudno nie zadać so­
piłka przechodzi blisko słupka, to bramkarz bie w tym momencie pytania, na ile odbijanie
stojący w środku bramki musi pokonać w po­ głową silnych strzałów i podań może być dla
wietrzu drogę ponad 3 metrów, na co przy osza­ niej i dla zdrowia jej właściciela niebezpiecz­
cowanej już wcześniej jego prędkości (6 m/s) ne.
musi zużyć ok. 0,5 s. Rachunek nasz jest oczy­ Jak widać człowiek jest w stanie działać bar­
wiście bardzo przybliżony, tym niemniej wska­ dzo dużą siłą, ale tak naprawdę tylko przez bar­
zuje wyraźnie, że przy mocnym uderzeniu piłki dzo krótkie okresy czasu. Niewiele dłuższe
bramkarz nie ma szans jej odbić nawet wtedy, działanie dużą siłą powoduje znaczne zmęcze­
kiedy rzuci się we właściwym kierunku w mo­ nie mięśni. Nawet bardzo krótkie działanie tak
mencie oddawania strzału. Jest to zapewne po­ ogromnych sił jest możliwe dopiero po uprzed­
wód, dla którego silny strzał przy wykonywaniu nim rozgrzaniu organizmu i przygotowaniu go
rzutu karnego ma wielu zwolenników. Zasta­ do wysiłku. W przeciwnym wypadku może na­
nówmy się jeszcze co oznacza silny. Czy jeste­ stąpić groźna kontuzja.
Instalować czy nie instalować?
- oto jest pytanie
Nie ma chyba użytkownika kompu­ kiet INSTALL/REMOVE - pakiet au­ cenie IF, które umożliwia warunkowe
tera zgodnego ze standardem IBM PC, torstwa firmy Zlff-Davies Publishing wykonanie komendy ze zbioru zawar­
który by nie używał podczas swojej Co.), ale mają one tę wadę, że same są tego w pliku wsadowym, jednak nie ma
pracy programów rezydentnych. Rze­ rezydentne, ze wszystkimi konsekwen­ możliwości wpływania na nią z pozio­
czywiście, dają one bardzo dużą wygo­ cjami tego faktu. mu konsoli operatora.
dę obsługi - rezydują w pamięci i cze­ Każdy programista organizuje sobie Sterowanie przebiegiem procesu
kają na uaktywnienie, albo wręcz cały warsztat pracy tak, aby uczynić pracę wsadowego wydaje się być na tyle u-
czas „robią swoje” , na przykład wy­ możliwie efektywną, a zarazem łatwą. żyteczne w procesie konfiguracji śro­
świetlając aktualny czas w kąciku ekra­ W tym celu na początku pracy, a naj­ dowiska systemowego, że warto po­
nu. częściej podczas Inicjalizacji systemu, święcić chwilę pracy dla jego rozwią­
Za wygodę trzeba jednak płacić. Po do pamięci ładowane są kolejno usłu­ zania. Przyjrzyjmy się dokładniej pole­
pierwsze - programy rezydentne spo­ gowe programy rezydentne. Kolejność ceniu IF. Jedną z jego postaci jest.
walniają pracę komputera. Po drugie - ich instalacji najłatwiej jest zawrzeć w IF [NOT] KRRORLEYKL n u m e r j b l ę -
zajmują pamięć, której niekiedy może pliku wsadowym AUTOEXEC.BAT. d u k o m e n d a
zabraknąć innym programom. Po trze­ Sekwencję poleceń zawartą w tym pli­ System Interpretuje ją następująco:
cie - potrafią wejść w konflikt z progra­ ku system MS DOS (System MS DOS jeżeli ostatnio zakończony program
mami realizowanymi (lub innymi rezy­ jest autorstwa firmy Microsoft) zaczyna zwrócił kod błędu (nie) równy wartości
dentami), i to tak skutecznie, że niekie­ wykonywać automatycznie natych­ n u m e r j o ł ę d u , wówczas wykonaj pole­
dy pomaga tylko sprzętowy restart miast po zakończeniu ładowania pli­ cenie komenda; w przeciwnym przy­
systemu. ków systemowych do pamięci opera­ padku pomiń to polecenie. I tu nasu­
Z poziomu systemu operacyjnego cyjnej. Operatorowi komputera pozo­ wa 9ię jedno z możliwych rozwiązań -
deinstalacja programu rezydentnego staje w zasadzie tylko bierne przyglą­ jeżeli będziemy dysponowali progra­
nie jest możliwa. Istnieją co prawda danie się procesowi ładowania, gdyż mem, który jako wynik działania zwra­
programy umożliwiające odwracalną jego wpływ na ewentualny wybór insta­ cać będzie kod błędu zależny od od­
instalację takiego programu (np. pa­ lowanych programów z poziomu kon­ czytu stanu klawiatury, wówczas, uży­
soli sprowadza się do możliwości wając polecenia GOTO (również z listy
przerwania procesu wsadowego za poleceń wsadowych systemu MS
pomocą sekwencji klawiszy DOS), będziemy mogli sterować wyko­
< C T R L > / < C > . Z poziomu proce­ nywaniem poszczególnych poleceń
su wsadowego możliwości są nieco systemu wsadowego z klawiatury. Pro­
bogatsze: w zbiorze rozkazów przetwa­ gram taki można włączyć w zbiór ko­
rzania wsadowego znajduje się pole­ mend ładowanych systemu.
Proponowany programik spełniający
taką rolę napisany został w asemble­
rze. Wywołuje się go podając jako pa­ tl tle q u e stlo n
rametr tekst linii, która ma zostać wy­ dos equ 21h
świetlona na ekranie. Program wyświet­ er equ Odh
lf equ Oah
la ją na ekranie uzupełniając o dodat­ d r u k u j . jz n a k equ 02h
d ru k u j_ te k st equ 09h
kowy łańcuch znaków (y /*)? , wydaje koniec equ ich
bufor equ 80h
pisk zwracający uwagę operatora, a czyscjbufor equ Och
poblerz_znak equ 07h
następnie czeka na wciśnięcie klawi­ spacja equ 20 h
sza. Jeżeli tym klawiszem był Y, wów­ k o d _ ta k equ OOh
kod„nle equ Olh
czas kończy pracę zwracając do syste­ b eli equ 07h
mu kod błędu 0 (standardowy kod sys­
progra m segm ent
temu MS DOS oznaczający prawidło­ assume cs: p ro g ram , ds: pro g ram
we zakończenie działania programu), o rg lOOh
jeżeli był to inny klawisz - kod błędu 1
sta rt: mov s l , bufor ♦ 1 ; d o SI a d r e s p o c z ą t k u
(standardowy kod systemu MS DOS ; kom unikatu w b u f o rz e
emp b y te p t r C slJ, cr ; czy p ie rw sz y znak t o " e r " ?
oznaczający przerwanie działania pro­ Je su fler ; J e ż e li tak to s u f le r
gramu sekwencji klawiszy < CTRL>/ nowy_znak: lodsb ; p o b i e r z k o l e j n y zn a k
< Break >). Dodatkową funkcją pro­ emp a l , cr ; c z y J e s t t o z n a k CR?
Jn e nowy_znak ; J e ż e li n ie to pobierz
gramu jest sufler uaktywniający się ; n a s t ę p n y zn a k
dec sl ; z a s t a p z n a k CR k o ń c z ą c y
przy wywołaniu programu bez parame­ mov byte p t r t s l ] , ’• ; t e k s t znakiem * • ’
mov bx, bufor i do BX a d r e s o J e d e n
trów. Ponieważ program jest uzupeł­ l m n i e j s z y od a d r e s u
nieniem zbioru procedur zewnętrznych ; p o czątk u kom unikatu

systemu MS DOS, więc tekst podany ig n o ru j: lne bx j p o s a u k j w io d ą c y c h


omp byte p t r tb x ) , s p a c ja ; s p a c ji 1 " w y tn ij" Je
został w języku angielskim, ale nic nie Je ignoruj l zw iększJac zaw arto ść
; w skaźnika p o czątk u t e k s t u
stoi na przeszkodzie, aby go spolsz­
mov d x , bx ; a d r e s początku te k s tu
czyć. ; do DX
mov ah, d ru k u j_ te k st ; w yśw ietl kom unikat z a
Treść programu zawiera LISTING. ln t dos ; pomocą f u n k c j i DOS-a
Program jest tak bogato skomentowa­ mov dx. o f f s e t r e s z t a ; do DX a d r e s k o ń c a k o m u n i k a t u
mov ah, d ru k u j_ te k s t •, w yśw ietl k o n ie c kom unikatu
ny, że wnikanie w szczegóły jego dzia­ ln t dos ; z a pomocą f u n k c j i DOS-a
łania wydaje się zbędne. Uruchomienie mov d l, b eli ; wydaj p i s k w y p r o w a d z a ją c
mov a h , druk uJ_jenak ; kod z n a k u " b e l i "
programu odbywa się następująco: po ln t dos ; z a pomocą f u n k c j i DOS-a
przepisaniu go pod edytorem tekstu mov ah, czysc_bufor S wyrzuć z n a k i z b u f o r a
(np. tym z programu SideKick - pro­ mov a l , poblerz_znak ; k l a w i a t u r y 1 p o b i e r z nowy
ln t dos ; zn a k ( c z e k a j ą c n a n i e g o )
gram SideKick jest autorstwa firmy ; z a pomocą f u n k c j i DOS-a
Borland) zapisujemy go na dyskietce emp al, *y ; c z y t o z n a k *y ’
pod nazwą OUESTION.ASM. ( Q u e s - Je zgoda ; t a k - skok
emp a l . ' Y' ; c z y t o z n a k ’ Y1
t i o n znaczy po angielsku p y t a n i e ) . Na­ Je zgoda ; t a k - skok
mov dx, o f f s e t z ap rzecz ; do DX a d r e s z a p r z e c z e n i a
stępnie poddajemy go asemblacji (np. mov ah, d r u k u j„ te k st ; w yśw ietl t e k s t z a p r z e c z e n ia
ln t dos z a pomocą f u n k c j i DOS-a
za pomocą asemblera MASM - Asem­ mov a l , kod_nle a n i 'y* a n i »Y*
bler MASM jest autorstwa firmy Micro­ Jmp po w ro t po w ro t z kodem 1
soft) zleceniem: sufler: raov dx, o f f s e t t e k s t „ s u f l do DX a d r e s t e k s t u s u f l e r a
mov ah, d r u k u j_ te k s t~ w yśw ietl t e k s t s u f l e r a za
ln t dos z a pomocą f u n k c j i DOS-a
masm question < ENTER > Jmp powrot 1 zakończ d z i a ł a n i e
na wszystkie inne pytania asemblera zgoda: mov dx, o f f s e t potw ierdź do DX a d r e s p o t w i e r d z e n i a
odpowiadając wciśnięciem klawisza mov ah, d ru k u j_ te k st w yśw ietl t e k s t p o tw ierd zen ia
ln t dos z a pomocą f u n k c j i DOS-a
«ENTER»/, otrzymując plik wynikowy mov a l, kod_tak powrot z kodem 0
powrot: mov ah, koniec po w ro t z pro g ram u wraz
OUESTION.OBJ. Plik ten poddajemy ln t dos z e z w o l n i e n i e m pam ięci
z a pomocą f u n k c j i DOS-a
konsolidacji (np. za pomocą konsoli-
reszta: db ’ t y / '* ) ? * : koncowka k o m u n i k a t u
datora LINK autorstwa firmy Microsoft) potw ierdź: db ’ <yes> *, c r , l f ,
zleceniem zaprzecz: db •<no>», c r , l f ,
t e k s t _ s u f 1: db cr, lf
db •BATCH QUESTION d i s p l a y e l l n e o f p a r a m e t e r s , 1
link quastlon < ENTER > db * w a i t s f o r k e y 1, c r , Lf
db ' a n d r e t u r n s one o f f o l l o w l n g e r r o r c o d e s : • , c r , l f
na wszystkie inne pytania konsolidato- db *0 - l f " y " o r "Y" was p r e s s e d , 1, c r , l f
db •1 - l f any o t h e r n u m e r ! c a l o r d l g l t a l k e y was *
ra odpowiadając wciśnięciem klawisza db ‘p re sse d .’ , cr, lf
db ' P r o p e r f o r m a t o f command l s : OUESTION < l l n e o f *
ENTER i nie przejmując się komunika­ db ’ p a r a m e t e r s > <ENTER> *, c r , l f
tem Warning: no stack segment/ otrzy­ db *(C) D.A.P. 1 9 9 0 ’ , c r l f ,

mując plik QUESTION.EXE. Ten z kolei progra m ends


end sta rt
plik przetwarzamy w plik QUES-
TION.COM. za pomocą komendy łado­
wanej systemu MS DOS o nazwie
EXE2BIN.COM przy pomocy polece­
nia
ex*2bln question quettlon.com
< ENTER > .
Plik QUESTION.COM jest już gotowym
do użycia programem.
Kilka słów o wykorzystaniu nowo­
utworzonego narzędzia. Załóżmy, że w
procesie wsadowym chcemy na pew­
no zainstalować program (powiedzmy)
DOSEDIT (autorem programu DOSE-
DIT jest J. Gersbach), następnie ewen­
tualnie program SideKick, potem wy­
konać program VTSR autorstwa firmy
Golden Bow Systems, który poinfor­
muje nas, co właściwie zostało zainsta­
lowane w pamięci komputera, a na
końcu uzyskać informację o aktualnej
wersji systemu MS DOS (zleceniem
•systemowym VER). Odpowiedni fra­
gment procedury wsadowej AUTOE-
XEC.BAT realizującej te zadania jest
przedstawiony poniżej.

d o ttd lt
queatlon Instalować program Slda-
Klck
If arrorlaval 1 goto cont
sk
:cont
vtar
vtr
Przed instalacją programu SideKick na
ekranie monitora ukaże się tekst
Instalować program SideKick ( y / it )?,
a z głośniczka dobiegnie pisk. Kompu­
ter zawiesi przetwarzanie wsadowe do
czasu wciśnięcia klawisza; w zależnoś­
ci od tego, jaki klawisz zostanie wciś­
nięty, program SideKick zostanie zain­
stalowany albo nie, i proces wsadowy
będzie kontynuowany.
Dariusz Adam Przygoda

LAUREACI XVI OLIMPIADY WIEDZY TECHNICZNEJ


Nagrody kolejnej Olimpiady Wiedzy Tech­ 2. Krzysztof HAŁASA - Technikum Mecha­
nicznej zostały rozdane. Zanim jednak wymie­ niczno-Elektryczne nr 4 - Warszawa
nimy najlepszą szóstkę, kilka cyfr z jej przebie­ 3. Tomasz PRASZKIEWICZ - ZSZ nr 3 -
gu. Technikum Mechaniczno-Elektryczne - Biel­
Do zawodów szkolnych przystąpiło w paź­ sko-Biała
dzierniku ub.r. 27 645 uczniów z 825 szkół z 4. Piotr STANKIEWICZ - Technikum Elektro-'
całego kraju. Po pierwszych eliminacjach po­ niczno-Mechaniczne im. PPR - Warszawa
zostało ich 2089 w zawodach okręgowych, a 5. Wojciech PŁONKA - 1LO im. M. Kopernika -
następnie 65 - finalistów zawodów central­ Łódź
nych. Spośród nich wyłoniono laureatów. Oto 6. Leszek MOTYKA - V LO im. A. Witkowskie­
oni: go - Kraków
Redakcja „Młodego Technika” gratuluje
1. Sławomir KOZIEŁ - Zespół Szkół Elektro­ wszystkim laureatom, życząc wielu przyda­
nicznych - Bydgoszcz tnych w życiu efektów ich wiedzy.
POJAZDY WRZEŚNIA 1939 R
Część VII
Jan Tarczyński

CIĄGNIKI ARTYLERYJSKIE C2P SAMOCHODY KOŁOWO-GĄSIENICOWE


Ciągnik artyleryjski C2P (zwany początkowo WZ. 34
C2T) był opracowany w Biurze Badań Tech­ CIĄGNIKI ARTYLERYJSKIE C4P
nicznych Broni Pancernych przez inżynierów J.
Łapuszewskiego i A. Schmidta na zmodernizo­
wanym podwoziu czołgu rozpoznawczego TKS Jedną z wersji pochodnych 2-5-tonowej cię­
(konstrukcji inż. Edwarda Habicha z Biura Stu­ żarówki Polski FIAT 621 L był samochód koło-
diów PZInż.), którego seryjną produkcję rozpo­ wo-gąsienicowy, opracowany w B.B.T.Br. Panc.
częto w PZInż. w 1934 roku. Ciągnik był dłuższy i unowocześniony - już w trakcie produkcji w
od czołgu o prawie 50 cm, a jego system kiero­ PZInż. - przez Biuro Studiów PZInż. Prace pro­
wania zrealizowano w nowoczesny sposób, za jektowe zakończono w 1934 roku i już na po­
pomocą sprzęgieł bocznych. Niewielkie różnice czątku następnego roku wykonano serię proto­
występowały też w wartościach określających typów. W tym okresie pojazd był znany pod na­
własności eksploatacyjne. Pojazd charaktery- zwą samochód kołowo-gąsienicowy wz. 34 (z za­
zował się następującymi parametrami: nacisk mkniętą kabiną kierowcy i typową skrzynią ła­
jednostkowy na podłoże - 40 kPa, zdolność po­ dunkową krytą brezentową opończą) lub ciąg­
konywania wzniesień do 30° spadku, przeszko­ nik artyleryjski wz. 34 (z otwartą kabiną i krót­
dy wodne - do 50 cm głębokości, rowy - do ką skrzynią, wyposażony w specjalny hak ho­
120 cm szerokości. lowniczy mocowany do ramy). Późniejsza wer­
Ciągniki przechodziły wyjątkowo długie ba­ sja ulepszona nosiła nazwę C4P.
dania i próby przedprodukcyjne (ponad 2 lata). W podwoziu pojazdu zastosowano obok typo­
W rezultacie pojazdy seryjne bardzo się różniły wych podzespołów seryjnej ciężarówki 021 L
do prototypu. Ulepszenia wprowadzano w trak­ wiele przekształconych konstrukcyjnie ele­
cie produkcji ciągników seryjnych. Na przykład mentów z tego modelu. Między innymi rama
w pierwszej połowie 1938 roku zastąpiono ogu­ pojazdu została skrócona i wzmocniona, przed­
mioną rolkę napinającą gąsienicę rolką nie o- nia oś miała nieco inny profil i zwiększoną
gumioną, o większej wytrzymałości, a także wytrzymałość, skrzynia biegów miała obniżone
wprowadzono uchwyty skrzynek amunicji alar­ wartości przełożeń. Zastosowano także dodat­
mowej (20 pocisków), przewożonej na ciągni­ kowy terenowy reduktor i zmieniono przełoże­
ku. nie ślimakowej przekładni głównej napędzanej
Produkcja seryjna trwała od 1937 roku. Pier­ tylnej osi. Półgąsienicowy mechanizm, z gąsie­
wsza seria liczyła 196 ciągników. Drugą serię nicami napędzanymi przez półosie tylnego mo­
zamówiono w 1939 roku. Miała liczyć 117 pojaz­ stu, miał wahaczowo-rolkowy system prowa­
dów - lecz ze względu na wybuch wojny została dzenia gąsienic (zbliżony do stosowanego w
przerwana. C2P były przeznaczone do holowa­ czołgu 7TP). Na uwagę zasługuje nowoczesna
nia dział przeciwlotniczych 40 mm wz. 36 oraz C2P - ciągnik artyleryjski
przyczepek amunicyjnych. Po zakończeniu
kampanii wrześniowej sporo pojazdów znalaz­
ło się na Węgrzech, np. tylko sama 71 bateria
plot. z 10 Brygady Kawalerii (zmot.) zdała wów­
czas 5 ciągników.
Projektowano także wykorzystanie pojazdu
do holowania działa przeciwpancernego 37 mm
wz. 30, a w 1938 roku wykonano też na podwo­
ziu ciągnika 2 prototypy dział samobieżnych
wyposażonych w tę armatę (TKS-D). W jesieni
1938 roku działa te uczestniczyły w szeregach
10 B.K. w rewindykacji Zaolzia, zajętego przez
Czechów w 1919 roku. Nie wiadomo, czy brały
udział w walkach wrześniowych.
W zależności od przeznaczenia pojazdu stoso­
wano różne rodzaje nadwozi budowane na ra­
mach o różnej długości np. ciągniki artyleryj­
skie miały z reguły otwartą kabinę kierowcy i
bardzo krótką drewnianą skrzynię - skrzynia i
kabina były kryte brezentową opończą (zdarza­
ły się też drewniano-stalowe zamknięte kabiny,
zbliżone do szoferek ciężarówek 621). Wozy
techniczne miały otwarte (kryte brezentem),
Samochód kołowo-gąsienicowy wz.34 z wciągarką balono­ całkowicie stalowe nadwozia ze skrzynią o wy­
wą sokich, odchylanych burtach. Interesujące nad­
wozia miały sanitarki. Zamknięta stalowa kabi­
na tworzyła zewnętrznie całość, lecz przedział
gąsienica, bezsworzniowa, gumowo-stalowa,
zaprojektowana (i opatentowana) przez inż. L. sanitarny był oddzielony od szoferki metalową
ścianą z przesuwaną szybą. Na miękkich kana­
Białkowskiego.
pach można było przewozić 8 chorych siedzą­
Ciągnik miał dobre własności terenowe: na­
cych, po rozłożeniu zaś ławek i podniesieniu
cisk jednostkowy - 80 kPa, zdolność pokonywa­
nia brodów - do głębokości 50 cm, zdolność po­ oparć uzyskiwano miejsca dla 2 par noszy (na 2
konywania w zniesień (z obciążeniem) - 20% poziomach). Warto też dodać, że kilka podwozi
spadku, zdolność pokonywania przeszkód - C4P Spółdzielnia „Unia Strażacka" we Lwowie
rowy o szerokości do 1 m i spory zasięg (do 250 wyposażyła w nadwozia pożarnicze (brały u-
dział w obronie miasta we wrześniu 1939 roku).
km), lecz zaplanowano modernizację, dotyczącą
w pierwszej fazie podniesienia mocy silnika. W
1936 roku inż. A. Rummel opracował wzmocnio­ CIĄGNIKI ARTYLERYJSKIE C7P
ną odmianę jednostki napędowej typu 122B, o-
siągającą z tej samej pojemności skokowej moc Ciągnik C7P został opracowany w latach
63 KM przy 2600 obr/min. Wykonano 10 proto­ 1933-1934 przez inż. Witolda Jakusza z Biura
typów, z których 5 zamontowano w ciągnikach Studiów PZInż. Wykorzystano zespoły (kadłub,
C4P, a resztę w autobusach. Po udanych pró­ elementy jezdne i kierowania, zawieszenie,
bach silniki zatwierdzono do produkcji, którą przeniesienie napędu, silnik) przygotowywane­
rozpoczęto przypuszczalnie dopiero tuż przed go równolegle do seryjnej produkcji czołgu
wybuchem drugiej wojny światowej. 7TP. Czołg ten był modyfikacją lekkiego angiel­
Pojazdy były stosowane w różnych rodzajach skiego czołgu wsparcia piechoty Vickers E.
wojsk i broni: w artylerii - do holowania armat wprowadzonego do uzbrojenia Wojska Polskie­
75, 105 i 120 mm, haubic 155 mm oraz armat go w 1931 roku. Jednostką napędową ciągnika
przeciwlotniczych 75 mm wz. 36, a także przy­ był silnik wysokoprężny PZInż. 237 opracowa­
czep, reflektorów i przyczep z nasłuchownika- ny w kraju jako unowocześniona, lżejsza od­
mi Goertza; w wojskach saperskich - do holo­ miana licencyjnego silnika Saurer BLDb (pod­
wania przyczep z pontonami, materiałami bu­ stawowa zmiana: kadłub silnika z alpaksu -
dowlanymi itp„ w służbie medycznej - jako te­ 12% Si, 88% Al - z tulejami cylindrowymi żeliw­
renowa wieloosobowa sanitarka z zamkniętym nymi, mokrymi). Silnik BLDb stosowano w 4-
nadwoziem; w służbach technicznych i w służ­ 6-tonowych samochodach ciężarowych i auto­
bie uzbrojenia - jako wóz warsztatowy i do ho­ busach tej marki, wytwarzanych w PZInż., tak­
lowania przyczep z odpowiednim wyposaże­ że na podstawie umowy licencyjnej. Jeden z
niem naprawczym. prototypów ciągników (znany pod nazwą C6P)
wykazywał zresztą pewne podobieństwo do cię­
żarówek i autobusów, gdyż umieszczony z przo­
Sanitarka na podwoziu samochodu wz.34
du pojazdu silnik wraz z chłodnicą osłaniało
typowe saurerowskie oblachowanie. Ciągniki
przeznaczone do produkcji (prototypy: C6T i
C7TP) miały jednak jednostkę napędową w tyl­
nej części kadłuba, ustawioną w sposób typowy
dla czołgu 7TP, co sprawiało, że lepszy był roz­
kład obciążeń i skuteczniejsza ochrona silnika.
Własności terenowe ciągnika odpowiadały war­
tościom określonym dla czołgu 7TP (pokonywa­
nie przeszkód: wzniesienia do 36°, rowy do sze­
rokości 180 cm, brody do głębokości 100 cm),
przy nieco mniejszym nacisku jednostkowym.
Wyposażeniem specjalnym ciągnika była wcią-
garka linowa napędzana od silnika i hak holow­
niczy z samoczynną blokadą. Ciągniki C7P były
przeznaczone dla artylerii najiT
pancernej i oddziałów saperskich,
ciągniki służyły do holowania moźd|ieWa:
mm wz. 32 o masie własnej 13 700 k^, rozebr
nego na części i transportowanego na trze
specjalnych przyczepach (pierwsza przyczepa -
lufa z zamkiem, druga - łoże, trzecia - podsta­
wa), wraz z obsługą i zapasem amunicji. W bro­
ni pancernej pojazdy wykorzystywano jako
ciągnik ewakuacyjny do holowania uszkodzo­
nych czołgów 7TP i Vickers E, w jednostkach C7P - ciągnik artyleryjski
saperskich - do holowania przyczep ze sprzę­
tem i materiałami, do zrywania torów kolejo­ ogumionymi małymi kołami, podkładanymi
wych, a po ustawieniu na prowadnicy szynowej pod drewniane, szprychowe koła. Po wprowa­
- do przetaczania taboru kolejowego. Wyprodu­ dzeniu w pułku sprzętu polskiego (ciągniki C4P
kowano minimum 110 pojazdów, z których wie­ i samochody Polski Fiat) zbyt słabe do holowa­
le przetrwało walki wrześniowe - kilka zdano nia armat ciągniki Citroen przekazano kompa­
na Węgrzech, niektóre wpadły w ręce wojsk ra­ niom reflektorów przeciwlotniczych. Ciągniki z
dzieckich. morskiej kompanii reflektorów przeciwlotni­
czych ponownie zastosowano jako artyleryj­
CIĄGNIKI ARTYLERYJSKIE CITROfiN-KE- skie we wrześniu 1939 roku. Morski dywizjon
GRESSE P. 19 artylerii lekkiej otrzymał od Kierownictwa Ma­
rynarki Wojennej wiele dział sprowadzonych z
W pierwszej połowie lat trzydziestych kupio­ magazynów Flotylli Pińskiej, między innymi
no we Francji kilkadziesiąt (do 100?) półgąsie­ armaty 75 mm, bez jaszczy i przodków. Armaty
nicowych samochodów terenowych Citroen-Ke- były holowane przez ciągniki z kompanii ref­
gresse P. 19 z zakładów Andre Citroen SA. w lektorów. Wojsko Polskie posiadało też pewną,
Paryżu. Rozwiązania techniczne modelu P. 19 nie znaną mi, ilość pojazdów półgąsienicowych
(zrealizowane według koncepcji Adolpha Ke- Unie, budowanych w Automobiles Unie SA . na
gresse i inż. M. Hinstina) różniły się od stoso­ podstawie citroenowskiej licencji według typu
wanych w innych używanych u nas pojazdach P. 19. Siedem z nich służyło do transportu radio­
półgąsienicowych tylko szczegółami. Na przy­ stacji w 10 Brygadzie Kawalerii.
kład wózek gąsienicowy o konstrukcji waha-
czowo-rolkowej był nieco zmieniony w porów­ TRANSPORTERY PZInż. 222
naniu z podwoziami Citroen-Kegresse typu
B10, jakie zastosowano w krajowych samocho­ W 1938 roku inż. Edward Habich z Biura Stu­
dach pancernych wz. 28, a sama gąsienica była diów PZInż. opracował projekt lekkiego trans­
szersza i o większej trwałości (samochód P. 19 portera półgąsienicowego, zbudowanego z wy­
mógł przejechać 2800 km bez wymiany gąsie­ korzystaniem podzespołów samochodu Polski
nic). Model ten miał ponadto uproszczony sys­ Fiat 018. Nowy pojazd, PZInż. 222, pomyślnie
tem kierowania, ograniczony tylko do kół przeszedł próby przeprowadzone w końcu roku
przednich o sztywnej osi zawieszonej na pół- i po rozpoczęciu produkcji (w połowie 1939
eliptycznych resorach piórowych, skrzynkę roku) miał stanowić podstawowe wyposażenie
przekładniową z rewersem i wzmocnioną oddziałów kawalerii zmotoryzowanej. Dzięki
ramę. daleko posuniętej unifikacji podzespołów z se­
W Polsce używano samochodów z odkrytą ryjnie produkowanym samochodem ciężaro­
kabiną kierowcy i z krótką skrzynią ładunko­ wym prace przygotowawcze trwały niepełny
wą: ciągnik z zamkniętą, stalową kabiną kie­ rok, proponowana zaś cena nie była zbyt wygó­
rowcy i siodłowym zaczepem do armaty; odkry­ rowana. Zawierać się miała w granicach od
ty ciągnik z zaczepem holowniczym „normal­ 7100 zł (wartość samochodu Polski Fiat 618) do
nym” - badania odbyły się latem 1931 roku - i 10 000 zł lub trochę więcej (nie przekraczając
ze stalowymi burtami przedziału ładunkowego. jednak 15 000 zł - ceny produkowanego seryj­
Skrzynia i kabina mogły być osłonięte brezen­ nie ciągnika C4P, opartego na podzespołach 2,5-
tową opończą. Ciągniki Citroen trafiły począt­ -tonowej ciężarówki Polski Fiat 021). PZInż. 222
kowo do 1 Pułku Artylerii Motorowej, gdzie wy­ miał silnik typu Polski Fiat 118A (PZInż. 357),
korzystywano je do holowania armat polowych stosowany w ciężarówce typu 618 i w samocho­
75 mm. Armaty przystosowano do holowania dzie osobowym Polski Fiat 518. Pojazd był wy­
stosując tak zwane wrotki, to znaczy wózki z posażony w terenowy reduktor i - na żądanie -
no wyprodukować 200 pojazdów typu 222 i ist­
nieją przypuszczenia, że do września 1939 roku
zgromadzono nawet odpowiedni zapas podze­
społów.
INNE POJAZDY
Zgromadzenie pełnych danych o wszystkich
typach pojazdów transportowych używanych e-
tatowo w wojnie obronnej 1939 roku jest nad­
zwyczaj trudne. Poniżej przedstawiam samo­
chody, o których, niestety, wiem bardzo niewie­
le.
PZInż. 222 - transporter piechoty zmotoryzowanej Mercedes Benz - cztery niemieckie ciężarów­
ki tej marki, o nie ustalonej ładowności, przyby­
w automatyczną blokadę mechanizmu różnico­ ły 18.07.1938 roku z Kierownictwa Zaopatrzenia
wego. Odpowiednio dobrane przełożenie reduk­ Broni Pancernych do 10 Pułku Strzelców Kon­
tora i przekładni głównej sprawiało, że trans­ nych (zmot.) z 10 Brygady Kawalerii (zmot.) i
porter mógł pokonywać z pełnym obciążeniem zostały przydzielone do 4 szwadronu.
(w terenie 1150 kg) wzniesienia o nachyleniu do W listopadzie tegoż roku uczestniczyły wraz z
49°. Mógł też holować przyczepę o masie do pułkiem w rewindykacji Zaolzia (występowały
1000 kg. Napęd był przenoszony na gąsienice, m.in. jako wozy transportowe szwadronu hono­
zaprojektowane specjalnie do tego modelu. rowego witającego ministra obrony gen. Tadeu­
Była to bardzo oryginalna konstrukcja z lek­ sza Kasprzyckiego na stacji kolejowej w Biel­
kich, płaskich ogniw połączonych sworzniami o sku). Jeden z pojazdów, uszkodzony, pozostał
bardzo niewielkiej średnicy, z wymiennymi tu­ na szlaku walk 10 B.K., zaś 3 pozostałe zdano na
lejkami i gumowymi poduszkami umieszczony­ Węgrzech po internowaniu oddziałów bryga­
mi pod sworzniami. Gąsienica miała małe opo­ dy.
ry ruchu i dużą trwałość - po przebiegu 13000 Krupp L2H43 - dwa lub trzy niemieckie sa­
km nie wykazywała zbytniego zużycia. Kiero­ mochody terenowe (6x4) z firmy F. Krupp A.G.
wanie pojazdem, podobnie jak i zagranicznych w Essen zostały zakupione w końcu lat trzy­
konstrukcji tej klasy, odbywało się wyłącznie dziestych przypuszczalnie do badań i studiów
za pomocą kół przednich. Pojazd miał dobre porównawczych prowadzonych przez Biuro Ba­
zawieszenie na piórowych resorach półeliptycz- dań Technicznych Broni Pancernych. Uczestni­
nych, z hydraulicznymi amortyzatorami przy czyły w odebraniu Zaolzia (w ramach 10 B.K.), a
kołach przednich, skuteczne hamulce hydrau­ być może, i w kampanii wrześniowej. Istnie­
liczne - na koła przednie i koła napędowe gąsie­ ją przypuszczenia, że po jej zakończeniu zna­
nicy. Hamulec ręczny, mechaniczny działał na lazły się na Węgrzech wraz z 10 P.S.K, Był to
wał napędowy. Niewielkie wymiary zewnętrz­ nowoczesny pojazd z centralną ramą, niezależ­
ne sprawiały, że wóz był trudny do wykrycia, a nym zawieszeniem obu napędzanych tylnych
ze względu na dobre walory trakcyjne, także i osi (oś przednia sztywna) i nośnymi kołami za­
trudny do zniszczenia. pasowymi. Miał ekonomiczny silnik o pojem­
Oblicza się, że seria próbna wersji podstawo­ ności 3308 cm3 i mocy 00 KM przy 2500 obr/min.
wej, z nadwoziem przystosowanym do przewo­ zużywający na szosie 18 1/100 km, skrzynię bie­
zu żołnierzy oddziałów kawalerii zmotoryzowa­ gów 4 + T z reduktorem i blokady mechaniz­
nej, opracowanym w PZInż. według wytycz­ mów różnicowych.
nych B.B.T. Br. Panc., liczyła 12 sztuk. Latem Renault i Latil - samochody ciężarowe war­
1939 roku pojazdy przechodziły ostatnie bada­ sztatowe (2 szt.) oraz Laffley - samochody oso­
nia w lO Brygadzie Kawalerii i zapewne wraz z bowe specjalne (5 szt.), nie znanych mi typów,
nią uczestniczyły w działaniach wojennych. zakupiono w przededniu wojny we Francji
Być może, próby prowadzono i w innych jed­ (kraj ich producenta) wraz z 49 czołgami lekki­
nostkach np. w Ośrodku Zapasowym Saperów mi Renault R35. Pojazdy przybyły do Polski 20
Kolejowych Nr 1, który w końcu września 1939 sierpnia 1939 roku. Na wojnę wyruszyły w skła­
roku zdał na Węgrzech 1 wóz tego typu. Plano­ dzie 21 Batalionu Pancernego, wyposażonego w
wano także stworzenie odmian specjalnych - te właśnie czołgi.
wóz telefoniczny, zwiadowczy oraz ciągnik dla SPA Dovunque 32 lub 35 - kilka (?) trzytono-
lekkich działek i nasłuchowników Goertza. wych samochodów terenowych (6 x 4) włoskiej
Trudno dziś stwierdzić, czy je budowano. Doku­ firmy S.PA. należącej do koncernu F.IA.T.,
menty z tego okresu potwierdzają istnienie znajdowało się w stolicy w Biurze Badań Tech­
wersji transportowej, o pozostałych brak infor­ nicznych Broni Pancernych. Jeden z pojazdów
macji. W roku budżetowym 1939/1940 zamierza­ brał udział w doświadczalnym rajdzie prototy-
Dane techniczne transportera PZInż. 222
Nadwozie specjalne, stalowe, otwarte, kryte brezen­
tową opończą rozpinaną na składanym stelażu. Rama
z kształtowników stalowych o profilu ceowym.
- Silnik PZInż. 357 (Polski Fiat 118A), gaźnikowy, dol-
nozaworowy, 4-cylindrowy, chłodzony cieczą, o po­
jemności skokowej 1944 cm3. Stopień sprężania
6,1:1. Moc 45 KM (33,8 kW) przy 3600 obr/min. Skrzy­
nia biegów 4 + T; reduktor.
- Gąsienice gumowo-metalowe.
- Masa własna 2850 kg.
- Pr. maks. ok. 42 km/h po drodze, 22 km/h w tere­
nie. Samochód terenowy SPA 32 (lub 35) w Wojsku Pol­
- Zużycie paliwa 34 1/100 km na drodze, 42 1/100 km skim. Zdjęcia z listopada 1938 r.
w terenie.
Dane techniczne ciągnika C2P
Nadwozie otwarte, kryte brezentową opończą rozpi­ powego sprzętu pancernego i gąsienicowego
naną na stelażu, kadłub z blach stalowych, spawa­ polskiej produkcji .Jesień 1937”, inny (?) zaś
nych. uczestniczył w przygotowaniach trasy pier­
- Silnik Fiata 122B (PZInż. 367) gaźnikowy, 6-cyl., 4- wszego terenowego rajdu samochodowego Au­
-suw., dolnozaworowy, chłodzony cieczą, o pojem­ tomobilklubu Polski w listopadzie 1938 roku.
ności skokowej 2952 cm3. Stopień sprężania 5,2:1. Istnieją przypuszczenia, że w czasie działań wo­
Moc 46 KM (33,9 kW) przy 2600 obr/min. Skrzynia
biegów 4 + T; reduktor.
jennych samochody wykorzystane zostały do
- Masa własna 2750 kg. ewakuacji dokumentacji B.B. T. Br. Panc. na
- Prędkość maksymalna 45 km/h. wschodnie tereny Rzeczypospolitej i po 17
-Zużycie paliwa42,51/100 km po drodze, 70 1/100 km września zostały zagrabione przez Armię Czer­
w terenie. woną.
Dane techniczna ciągnika C4P SPA 32 (z lat 1933-35) i 35 (z lat 1936—1940)
Nadwozie drewniano-stalowe, z otwartą lub zamknię­ różniły się w zasadzie tylko silnikami (mod.
tą kabiną kierowcy i krótką skrzynią ładunkową.
„32” - Fiat 122 B o pojemności 2952 cm3 i mocy
Rama prosta, o kształcie prostokąta, z kształtowni­
ków stalowych o profilu ceowym (kilka odmian róż­ 46 KM, identyczny jak w ciężarówce Polski Fiat
niących się długością). 621; mod. „35” - 18 D o pojemności 4053 cm3 i
- Silnik Fiat 122B (PZInż. 367), gaźnikowy, 6-cylindro- mocy 60 KM). Pozostałe elem enty jak m.in.:
wy, rzędowy, 4-suwowy, dolnozaworowy, chłodzony nadwozie, układ przeniesienia napędu (skrzy­
cieczą, o pojemności skokowej 2951 cm3. Stopień nia biegów 4 + T z reduktorem), hydrauliczne
sprężania 5,1:1. Moc 46 KM (33,9 kW) przy 2600 obr/ hamulce i zapasowe koła nośne były wspólne
/min. Skrzynia biegów 4 + T; reduktor. Gąsienice dla obu typów.
gumowo-metalowe bezsworzniowe o szer. 300 mm.
Na zakończenie warto też wspomnieć o znaj­
- Masa własna około 3000 kg.
- Prędkość maksymalna około 30 km/h. dujących się w oddziałach wojskowych pojaz­
- Zużvcie paliwa 60-120 1/100 km w terenie. dach pozaetatowych, kupionych z oszczędności
Dane techniczne ciągnika C7P kwatermistrzowskich. Część z nich to samocho­
Nadwozie stalowe, półzamknięte (kadłub czołgu 7TP) dy transportowe kasyn i kantyn - wśród nich
z blach stalowych, nitowanych. Ursusy i Polskie Fiaty oraz francuskie - Unie,
- Silnik PZInż. 237 (Saurer BLDb), wysokoprężny, 6- Renault i Berliet GCB 7 t, różne wersje Fordów
-cylindrowy, 4-suwowy, górnozaworowy, chłodzony oraz Chevrolety: furgony typu 112 i ciężarówki
cieczą, o pojemności skokowej 8550 cm3. Stopień typu 131, montowane w Warszawie u „Lilpop-
sprężania 16,5:1. Moc 115 KM (86,6 kW) przy 1800 pa”.
obr/min. Skrzynia biegów 4 + T; reduktor. Gąsienice
stalowe o szerokości 267 mm. Cykl artykułów zamieszczonych w kolejnych
- Masa własna 8000-8500 kg. numerach „MT” jest jedynie próbą konstruk-
- Prędkość masymalna 26 km/h. cyjno-użytkowego przedstawienia pojazdów
- Zużycie paliwa 96-120 1/100 km. transportowych Wojska Polskiego w wojnie ob­
Dane techniczne samochodu półgąsienicowego ronnej - pełniejszy obraz tego tematu, jego uzu­
Cltroón-Kegresse P.19 pełnienie m.in. o opisy wozów bojowych, zagad­
Nadwozie stalowe z drewnianą skrzynią ładunkową i nienia techniczno-mobilizacyjne i organizacyj­
odkrytą kabiną kierowcy. Rama prosta.
ne, przebieg działań militarnych, elem enty sta­
- Silnik Citrośn, gaźnikowy, 6-cylindrowy, rzędowy, 4-
-suwowy, chłodzony cieczą, o pojemności skokowej
tystyki, ilustracje oraz umundurowanie i uzbro­
około 2500 cm3. Moc 40 KM (29,4 kW). Skrzynia bie­ jenie żołnierzy wojsk motorowych znajdzie
gów 3 + 3T; reduktor (?). Gąsienice gumowo-metalo­ Czytelnik w książce Adama Jońcy, Rajmunda
we o szerokości 275 mm. Szubańskiego i Jana Tarczyńskiego pt. „Pojaz­
- Masa własna około 2500 kg. dy września 1939”, przygotowywanej do druku
- Pr. maks. ok. 45 km/h po drodze, ok. 15 km/h w terenie. staraniem Wydawnictw Komunikacji i Łącz­
ności.
u zawsze panuje świt i siąpi nieprzyjem­ Napisał: Krzysztof Kosowski
na mżawka. Z parkowych drzew spadają
krople wody, ciężkie jak kamienie i zim­ Ilustrow ał: Paw eł Adam ów
ne jak oddech wampira. Strząsane mgielnym
tchnieniem pobliskiego jeziora, . wpadają
wprost za kołnierz Zakopywacza Skarbów.
bok, by się nie udusić wciskającą się do ust i
Gdzieś, zza dekoracji, rozlegają się żałosne
nosa błotnistą mazią. Pochylały się nad nim
zgrzytania tramwaju. Szum obudzonego roju
trzy sylwetki w policyjnych mundurach i o nie­
aut i poranne hałasy dochodzą do uszu Zakopy­
przyjemnych wyrazach twarzy.
wacza Skarbów z lewa, z prawa, z dołu i z
- Rusz się, a wbijemy cię obcasami w błoto -
góry. zagroził nieco zadyszany głos.
Zakopywacz Skarbów ocknął się, gdy gdzieś
Ręka policjanta sprawnie obszukiwała obra­
w górze, w miejscu niedostępnym dla jego oczu,
cane w błocie ciało. Natrafiła na kieszeń z doku­
runął dom. mentami. Wtedy pozwolono mu wstać. Pozwolo­
ZS to człowiek znacznej postury i krzepkiej,
no wytłumaczyć się z ataku szpadlem na nie­
harmonijnej budowy ciała, ale o' wymizerowa-
szczęsną głowę funkcjonariusza. Opowiadał się
nej, zaniedbanej twarzy. Ale jego oczy! Jego
również z faktu, bo byli świadkowie, że bez żad­
oczy błyskają szaleństwem. nej rozsądnej przyczyny zakopał garnek ze zło­
Na jego kolanach leży kartka papieru... Odru­
tem. Odszukano parszywy szpadel. Wykopano
chowo wziął ją w rękę i przeczytał. Zerwał się z
za jego pomocą garnek. Przeliczono dowód rze­
parkowej ławki. Chwycił szpadel i wrył się w
czowy - monety i zadano pytanie:
darń rabaty. CZEKA CIĘ NAGRODA! CZEKA
CIĘ NAGRODA!! CZEKA CIĘ... - I twierdzi pan, że to normalne zakopywać
ZS nie przejmował się deszczykiem i utapla- taki majątek pod parkową rabatą? - Oczy poli­
nymi w rozmiękłej ziemi trzewikami ani płasz­ cjanta wylazły na wierzch, a trzeba wiedzieć, że
czem przypominającym teraz ścierkę po wypu­ robiły to niezwykle rzadko.
cowaniu dusz czyśćcowych. Jedyne co go niepo­ - Tak, panie policjancie - wystękał ZS. - Stać
koiło, to możliwość dekonspiracji przez niepo­ mnie na to. Wystarczy sprawdzić. A ja mogę
wołane oczy i uszy. Rozglądał się nerwowo. Ko­ mieć przecież to nikomu nie szkodzące hobby?
pał dół, a gdy ten sięgał mu po pachy wyrównał Prawda? - powiedział prowokacyjnie i puścił
grząskie dno szpadlem i sięgnął po obładowany perskie oko.
plecak, czekający w pogotowiu na krawędzi wy­ - Sprawdzić?! Nie widzisz, pacanie, że świat
kopu. Wyjął z tobołka... RAN..., odbezpieczył ją i dostał hopla i nic nie da się sprawdzić - powie­
posadowił na dnie między stopami. ZS ową dział z wyrzutem policjant, ale wyciągnął zza
rzecz nazwał... RAN..., gdyż z kartki zdołał od­ paska policłącze. Obracał je ustawiając w polu
czytać tylko trzy litery prawdopodobnej nazwy widzenia gałki i przyciski. Aparat migotliwie
tego przedmiotu. Na stalowej obudowie, pocię­ zmieniał swój skomplikowany obrys. Wreszcie
tej krzyżującymi się żłobieniami, widniał kośla­ potwierdzono słowa ZS. Policjanta poirytowało
wo nagryzmolony szminką do ust napis: W to trochę, bo taki pieprzony lump, a bogaty.
PARKU. - Usiądźmy na tej ławce, chyba jest w na­
Teraz żwawo zarzucił nogi poza wykop i wy­ szym zasięgu - zaproponował dowódca patrolu
gramolił się z jamy. Jest to najniebezpieczniej­ i biorąc kamień do ręki rzucił w stronę ławki.
sza faza zakopywania skarbu. Ubrudzone bło­ Kamień przeleciał nad nią i upadł w krzaki.
tem dłonie wytarł o poły płaszcza. Czekał teraz
w napięciu. Gdy... RAN... pogrążyła się w podło­ Usiedli na parkowej ławeczce we czterech, a
żu odetchnął z ulgą. Czas drgnął tylko. jednemu z nich wyrosła już potężnych rozmia­
Maskowanie miejsca supertajnej akcji pole­ rów śliwa na czole. Milczenie przedłużało się.
gało na tym, że do stylizowanego na bardzo sta­ Dowódca myślał. Wreszcie przeanalizował ja­
rą urnę naczynia nasypał garść złotych monet kieś kwestie i rzekł:
wyjętych z plecaka, a po chwili zastanowienia - W świetle prawa skarby wolno zakopywać,
dorzucił przygarść drugą. Urnę niedbale cisnął ale został raniony funkcjonariusz i to podczas
do wykopu, a wykop zasypał. Wyrównał i ukle- pełnienia obowiązków służbowych - groźnie za­
pał ziemię najpierw szpadlem, a potem udeptał w iesił głos. - Grozi panu sąd, a może i utrata tej
nogami. Zarzucił plecak na ramię i odrzucił nie­ spokojnej szczeliny.
potrzebny już szpadel w lewo, w chaszcze. - Ale perspektywa! LINEAR ANGEL, ha ha!
- AaaaH! - w krzakach rozległ się jęk, a po­ - zakpił ten z guzem na czole i boleściwie wy­
tem żałosne zawodzenie. Zakotłowało się w za­ krzywił twarz.
roślach, a po chwili i wokół ZS, który brutalnie - Mam pomysł zadośćuczynienia temu nie­
pchnięty padł twarzą na ziemię. Wykręcono mu szczęśliwemu wypadkowi - ZS pospieszył z roz­
ręce i mocno przytrzymano. Odwrócił głowę na wiązaniem problemu. Opróżnił plecak z zao­
szczędzonych monet i po dodaniu ich do dowo­ Po co tak się stara? Po jakie licho? I zasłona
du rzeczowego i sprawiedliwym podzieleniu na niepamięci uchyliła się na moment. Poczuł sło­
trzy pozostał sam na parkowej ławeczce. Ode­ dycz na ustach. Przed oczami zawirowały mu
tchnął z ulgą. Myślał o czekającej go nagro­ obrazy jasne, kolorowe, jak z bajki. I doznał
dzie.
nagłego olśnienia, aż się wystraszył tej odrobi­
Szedł szczeliną świata. Mijał płaskie, sterczą­ ny zapomnianych dziwnym zrządzeniem losu
informacji.
ce pionowo jak dekoracje domy i sklepy. Na
Teraz wiedział. Robi to dla Judith. Ona jest
opustoszałej ulicy nie było nikogo. Drogę prze­
mózgiem całej akcji. To od niej ma notatki, z
grodziła mu kamienica z wytłuczoną witryną
których wie co i jak robić.
zakładu fryzjerskiego. Rzucił dwa kamienie, na
prawo i na lewo od witryny. Oba momentalnie W uszach dzwonił mu kobiecy szczebiot i per­
zawisły w powietrzu. To znaczy, że jedyna dro­ listy śmiech. I Judith mówiła do niego: „Walcz,
ga prowadzi przez sklep. Odrzucił kilka ostrych kochany, z płaskimi kobietami, powinno ci na
kawałków szyby i wszedł do środka. Dał dwa tym zależeć. CZEKA CIĘ NAGRODA”.
kroki w mrok. W twarz uderzył go paskudny
fetor zgnilizny. Potknął się o przeszkodę roz­ Wiedział jeszcze, że spotkają się wkrótce, ona
ciągniętą obok fotela fryzjerskiego. Buchnęła go nie pozna. I poyńe mu, że walczą z FOŚ-em.
nowa fala odoru z rozkładającego się ciała. W Co to takiego FOŚ, nie pamiętał. To jakiś Obraz
panice pobiegł w mrok. Drżącymi rękami na­ Fałszywy, czy Fantastyczny... czegoś tam.
trafił na klamkę. Szarpnął. Drzwi ustąpiły. Zna­
lazł się po przeciwnej stronie kamienicy. Wolna Uniósł wzrok. Na mrocznym niebie dostrzegł
droga wiodła nad jezioro. Po obu stronach świetlistą smugę. Meteor obniżał lot, pruł
ścieżki sterczał płaski świat. wprost na niego i ciągle przyspieszał, jakby
chciał go dopaść. ZS zrobił błyskawiczny unik i
ZS szybkim krokiem szedł nad jezioro. Tam padł. Ktoś lub coś zdegradowane do roli LI-
jest zawsze ciepło. Tam zawsze panuje połud­ NEAR ANGEL przemknęło tuż obok, a na ciało
nie. Podążał szczeliną świata, ścigany rosną­ ZS upadły drapieżne kłaki zhybrydyzowanych
cym chaosem, gnany myślą o nagrodzie. płaszczyzn.

Wziął w dłonie... RAN... z napisem Judith: JE­ Było to nowe wspaniałe uczucie.
ZIORO. Utopił ...RAN... w ultramarynowych fa­ Zgęstki zwyrodniałej przestrzeni poraniły
lach. Cisnął w odmęty sakwę z monetami. Ujął go.
wiosła w spocone dłonie i płynął na drugi brzeg. Doznał silnego przypływu miłosnej żądzy.
Została mu się jeszcze jedna ...RAN... z napisem: Okaleczony, okrwawiony wił się z bólu jak
STUDNIA NA WZGÓRZU. opętany.
Poprzeczne falowanie wód jeziora rozkołysa­ Fizyczny kontakt i zapach kogoś niewypo­
ło łupinę, rozfazowywało szczelinę świata. Z ZS
wiedzianie bliskiego zawładnęły nim, otu­
działo się coś niedobrego. Opanowały go dresz­
maniły umysł, zablokowały zmysły.
cze, fale chłodu i gorąca, nieznośnego blasku i
Porażony bólem i miłością czołgał się i nie­
mroku. Ocierał krwawiącym barkiem o niewi­ zrozumiale krzyczał.
dzialną ścianę świata. Zaburzenie przestrzeni Odłamki zdegenerowanej przestrzeni ulega­
pogłębiało się. Raniło jego ciało i drażniło zmy­ ły powolnej anihilacji.
sły. Mimo to wiosłował z całych sił oczekując
drugiego brzegu jak zbawienia. Bączek zaczął Nieopisana euforia i szczęście gasło.
szorować o płyciznę. Wyskoczył z łódki i przycu­ Ból ustał i cudownym sposobem goiły się
mował ją do szczezłego pniaka. rany na ciele ZS.
Podjął swój marsz tam, gdzie czeka go na­
Szedł ciągle w prawo. Po nagrodę. Zostawił groda.
słońce za sobą. Jego ciepło i blask miał za pleca­
mi. Podążał szczeliną świata. W mrok. Odliczał kroki: trzy, dwa, jeden. Wymacał dło­
nią wilgotny krąg obudowy studni. Była na
Przez czas jakiś niosła go wstęga szarej dro­ swoim miejscu. Nie zaszły translacje. Zdjął z
gi. Nagle ugięła się stając dęba i ginąc w deko­ ramion plecak i wydobył ostatnią... RAN... I wte­
racji płaskiego lasu i budynków. Zeskoczył. Mu­ dy odczuł czyjąś obecność. Obcą, wrogą. Ale
siał zeskoczyć. Jeszcze krok poza swój świat i było już za późno na odwrót. Uniósł... RAN... nad
zginąłby rozszarpany przegrodą. Brnął mrocz­
krawędź cembrowiny, w mroku zaskrzypiały
ną połoniną potykając się o kępy traw. Nadwe­ buty, zaszeleściły liście, ból rozdarł mu tył gło­
rężone ciemnością oczy żądały odpoczynku. wy i wypuścił przedmiot z rąk. Świat ZS fiknął
Ciało stawało się nieporadne i ociężałe, a wcześ­ kozła. Upadł bezwładnie.
niejsza werwa zamieniała się w apatię.
Gdy ZS doszedł nieco do siebie, z półmroku
pomieszczenia wysunęła się twarz człowieka, W powietrzu przemknęła jasna smuga LI-
którego wolałby nigdy nie spotkać. NEAR ANGEL. Zakreśliła pełne koło i zniknę­
Ręka człowieka, którego wolałby nigdy nie ła. Wnętrze odciętego okręgu zamigotało. Poja­
spotkać, wskazywała rozbebeszony plecak rzu­ wiła się droga. Bandytom zatkało dech w pier­
cony niedbale opodal. siach. Zakopywaczowi też.
Usłyszał głos tegoż człowieka; dziwnie znajo­ - Kto? Ja mam tam wejść? - wy stękał po­
my głos. rządnie wystraszony przywódca opryszków.
- Obserwowaliśmy cię. Zakopujesz skarby? -
- Tak, ty - przytaknął ZS. - Mapę z naniesio­
raczej stwierdził, niż zapytał bandzior.
ną marszrutą znajdziesz w kieszeni plecaka.
Na polepie stała gazowa lampa dająca nędz­ - Ojej! Nie zobaczę już nigdy swoich kum-
ne światło. plL
- Mówiłem komuś. Zakopuję - ZS oblizał - Jak skończymy robotę, to zobaczysz. Teraz
spieczone wargi. ty...
- Chyba ci rozum odjęło - wyłuszczył zdegu­ - Ja?
stowany oprych. - Marnujesz takie dobra?! - - Tak. Dla ciebie ta droga.
oczy przestępcy wylazły na wierzch, a trzeba Jak na zawołanie pojawił się następny kory­
wiedzieć, że zdarza im się to coraz częściej. tarz międzyfazowy. Judith genialnie to przepro­
- Tak - odparł bez sensu napadnięty i oparł wadzała.
się wygodniej o zbutwiałą ściankę szopy. - Tam jest ciemno - zauważył zafrasowany
gangster, ale nikt nie zwrócił uwagi na jego bia­
- Słyszeliście, chłopcy? - łotr odwrócił się w dolenie.
stronę głębokiego cienia i teatralnie rozłożył - A ja? Gdzie ja będę zakopywał? - niecierp­
ramiona na znak głupoty ZS i swojej wobec liwił się ostatni z trójki rozbójników.
niej bezsilności.
- Kretyn - doleciało z ciemnego zakątka szo­ ZS uważnie studiował zniszczoną kartkę pa­
py. - Skąd masz tyle złota? - Na światło wychy-' pieru. Sprawiał wrażenie jakby pierwszy raz
nęło czoło z fioletowym siniakiem. widział tekst na oczy i niewiele z niego rozu­
Pytanie złowrogo zawisło w powietrzu. ZS miał. Marszczył brwi i bezgłośnie sylabizował
przytulił się czujnie do zmurszałych desek. zatarte wyrazy nie roniąc ani jednej czytelniej­
Ścianka zaskrzypiała i zachybotała niepewnie. szej literki. Potem powiedział:
Sam przecież tego nie wiedział. - Tu. Jeden skarb na dwa dni. Oto zegarek i
popychacz czasu.
- Dobrze. Powiem wam, jeżeli mi pomożecie - Popychacz czasu? Na miłość boską! Co to
w robocie - ZS zagaił. takiego?
- Tylko nie łżyj - warknął złoczyńca, a jego
kumple rozświetlili stęchły półmrok oksydowa­ - Hm... Nie wiem. Nie działam sam - powie­
nymi lufami podobnych do prawdziwych pisto­ dział z dumą w głosie. —Mam tu napisane: U-
letów. - I byleby robota ta nie miała nic wspól­ MIESZCZĄC W SKRZYDLATYM WIEŻOWCU
nego z uczciwością. CO DWA OBIEGI MAŁEJ WSKAZÓWKI ZE­
ZS przemilczał tę uwagę. Czekał na rozwój GARKA. POPYCHACZEM STEROWAĆ O-
wypadków. Czekał na cud. Wtem pod powałą BIEG WSKAZÓWKI. Dasz sobie radę - dodał
pojawiły się trzy plecaki. W ich pojawieniu i ZS.
wyglądzie, oczywiście, było coś nie tak. Dwa z
W międzyczasie herszt gangu myszkował w
nich miały jakby za dużo kantów, a trzeci to
swoim plecaku. Oczy, oczywiście, miał na wierz­
umykał, to pojawiał się w paranoicznym pląsie
chu i błyszczące jak dwa złote dukaty. Jego
zjawy, a zarazem rzeczy realnej. Plecaki zady­
prawdziwa natura budziła się z chwilowego u-
gotały w powietrzu jak spłoszone króliki i z gru-
śpienia. Wracała krew w żyły, a umysł zaczął
chotem opadły na polepę. Rozbójnicy podeszli
pracować wypróbowanym schematem noto­
do nich niepewnie. ZS natomiast wyjął odpo­
rycznych przestępców.
wiednią kartkę z informacjami od Judith.
- Co on pieprzy, chłopcy! - zawołał ze wzbie­
Skrzętnie ją rozprostował.
rającą odwagą. - Rozwalmy tego smolucha -
- W plecakach tych są... RAN... - powiedział. - zakopywacza i pieniądze nasze. O nie nam cho­
i przedmioty maksujące tzn. złoto. Z wydzielo­ dzi, no nie?
nych porcji złota zostawiajcie trochę dla siebie. ZS oniemiał, a na widok oksydowanych luf,
Ale złoto zakopujcie! To będzie wasze alibi w załkał żałośnie:
razie wpadki. - Tu zawiesił głos. Rabusie popa­ - Nie róbcie mi nic złego, cholerni idioci! -
trzyli po sobie. Chyba zrozumieli, więc konty­ wydusił.
nuował. - Ty zakopujesz tu - zwrócił się do pier­ W jego umyśle kołowały się myśli: „Przecież
wszego z trójki i czekał na cud. walczę z...
Frustracyjną Obsesją Świadomości, nione były przecież przez nią, przez Judith.
Fanatyczną Obłudą Śmierdzieli, - Przeze mnie? Chyba żartujesz! - ofuknęła
Fundamentalną Obój ętnością Świadków, go zwracając się bardziej bezpośrednio Judith.
Faktyczną Odnową świętokradztwa, —Twoja historia jest dziwna. Spróbuję w nią
Fobi3 Orędowników Świętości, uwierzyć. - Dotknęła ze współczuciem jego ra­
wiem: mienia. - Ale jest jedna trudność. Nie jestem tą
Fantasmago- Judith. Niczego takiego nie pamiętam - popa­
rycznym Odbiciem Światła, trzyła z żalem na zdetonowanego ZS.
wieeem: - Spójrz - drżącą ręką podał jej kartki. - Ty
Fikcyjnym Obrazem Świata.” je napisałaś?
W tym czasie nastąpiły dwie odległe, ale silne - Ach! Tak! Niesamowita historia! - wy­
detonacje. Wstrząsnęło podłożem. Trzech ban- krzyknęła zaskoczona. - Rzeczywiście, to mój
dziorów wraz z ekwipunkiem wessało w ciągle charakter pisma. - Wzięła kartki do ręki. - Ale
uchylone przejście międzyfazowe bez ostrzeże­ jakie one wyświechtane, jakbyś je przez rok
nia. Nastąpiła trzecia, bliska i potwornie silna nosił w kieszeni.
eksplozja. Szopa zadygotała. Z dziurawej powa­ “ Rok? I to możliwe - odrzekł w zadumie.
ły posypały się śmieci i trociny. Spłoszony ZS - Co masz na myśli?
naparł plecami na ściankę z całych sił. Deski Judith ubierała się. Założyła kusą spódnicz­
jęknęły i pękły, a on z impetem wypadł z szopy. kę, bluzkę i sandały. Zwinęła koc i wzięła rulon
Turlał się po trawiastym stoku zwinięty w kłę­ pod pachę. Schodzili zboczem.
bek. W niekontrolowanym pędzie skosił kilka Coś stało się z naszym światem, naszą rze­
krzaków, wytracając nieco szybkości. Wreszcie czywistością —gadał ZS wlokąc się za nią. Mó­
zatrzymał się na miękkiej, ciepłej przeszkodzie. wił cicho, jakby do samego siebie. - Dałaś mi
Poczuł zapach perfum i zobaczył całe mnóstwo notatki. Obudziłem się w parku. Dotarłem tu
nagiego ciała. Wpadł na opalającą się dziewczy­ wedle ich wskazówek. Ty mnie nie znasz. Teraz
nę. powinienem dostać od ciebie notatki, a nawet
- O rety! Co pan wyprawia? - krzyknęła i nie ma potrzeby. Przecież mam stare. Posuwa­
łapiąc ręcznik poderwała się na równe nogi, łem się jak koralik nanizany na sznurek, a koń­
które miała akurat, takie jak potrzeba. Zresztą ce sznurka zawiązał ktoś ze sobą. Tylko po co to
nie tylko nogi miała, takie jak potrzeba. wszystko?
- Judith?! - półprzytomnie wycharczał ZS. Przystanął. Judith zatrzymała się również.
“ Skąd pan mnie zna i co ta napaść ma zna­ Wiał lekki zefirek. Zabawnie frukotały rękaw­
czyć?! ki, właściwie tylko z nich złożonej bluzki.
Było przyjemne przedpołudnie. Cudownie - Ty przynajmniej czyniłaś cuda, a ja czułem
świeciło słońce. Przestrzeń, rozwinięta należy­ się jak robak między szkiełkami mikroskopu.
cie we wszystkie strony, ścieliła się u ich stóp. - Ja? Cuda? - wzięła go pod rękę. Choiała mu
W dolinie leżało błękitne jezioro ze srebrną ob­ swoją serdecznością wynagrodzić jego cierpie­
rączką miasta wokół i zielonym oczkiem parku nia, jego przejścia. Wierzyła mu. Wydawało się
po drugiej stronie akwenu. Tylko brudny jej to dziwne, idiotyczne, ale nie był dla niej
płaszcz ZS nie pasował do nowego świeżego obcy. Czuła więź z tym znużonym mężczyzną.
dnia.
Może poznała go już kiedyś. Nie pamiętała.
-■ I czemu się pan tak na mnie gapi? - syknę­ - Wiesz - przyznała - odnoszę dziwne wraże­
ła wściekła.
nie. Mam uczucie jakbyśmy znali się od daw­
- Judith! Mam ci tyle do powiedzenia - zawo­ na.
łał zachwycony. Dotarł do swej nagrody. Spo­ - Nie masz pewności? Też kłopoty z pamię­
tkał dziewczynę ze swojego snu. - Wysłuchaj cią.
mnie, proszę. To i ciekawe, i straszne zara­ - Tak! Do licha, tak! - oznajmiła z wahaniem
zem!
przechodzącym w pewność. - Teraz to sobie u-
Judith uniosła brwi, a jej twarz przyjęła wy­ świadomiłam. Ale nic tu nie trzyma się kupy.
raz politowania i zakłopotania zarazem. To... to paranoja. Udziela mi się twoje szaleń­
- Nie wyglądam chyba na wariata? - uś­ stwo, a może... może to skutek ostatniego snu, w
miechnął się z nerwowym skurczem mięśni. którym byłam... światłem... Bez sensu.
- Wygląda pan - powiedziała i przyglądała - Owszem, to ma sens - oznajmił odmienio­
mu się z rozdrażnieniem. Widocznie w jej o- ny z lekką dumą w głosie. - Ja to rozumiem: to
czach sprawił wrażenie niegroźnego cudaka. znaczy wiem jak to działa, ale nie mam pojęcia
Nie odchodziła jednak, więc zaczął pospiesznie dlaczego. Posłuchaj, myślę, że światu przyda­
opowiadać. Mówił o swoim przebudzeniu w par­ rzyła się duża awaria, ha!, potworna katastrofa.
ku, w groteskowej scenerii płaskiego świata. O Po pierwsze: przestrzeń została poszatkowana
kartce papieru, którą znalazł na kolanach i no­ na fragmenty, które nazwałbym szczelinami
tatkach w kieszeni. Informacje dla niego poczy­ życia.
- A po drugie? głosem - kartki z twojego notesu, twoja szmin­
- Czas. ka i granaty, nie będziemy mieli czym ratować
naszego świata.
Schodzili asfaltową ulicą wiodącą nad jezio­
ro. Pachniało wilgotnym tatarakiem. W trzcino­ Jakieś niesforne dzieci weszły w bucikach do
wiskach krzyczały ptaki. wody. Ich opiekunka groziła karą pozbawienia
- Czas? porcji lodów. Zadźwięczała syrena statku wy­
- Czas zatacza koło. Może to dziać się w cy­ cieczkowego robiącego zwrot w kierunku przy­
klu kilkudniowym. stani. Odległa ławica żaglówek połyskiwała bie­
- Skąd wiesz, że w kilkudniowym? lą takielunku.
- Nie wiem. Tak zakładam. Ale to wiele wy­ Milczeli.
jaśnia. Teraz jesteśm y razem. Opowiadam ci, co - A inni tego nie widzą. Bawią się w najlep­
mi się przydarzyło i co wiem. Potem zapomnę o sze - odezwał się w końcu ZS.
tym, a ty nie. Będziesz chciała nas ratować... i - Trochę widzą. Mówiłeś przecież, że cię stra­
świat. Przygotujesz mnie, zostawisz instrukcje szyli jakimś aniołem.
i odejdziesz gdy będę gotowy. Odejdziesz, gdyż Judith przejrzała resztę tekstu. Złożyła notes
masz swoje zadanie. Ja pozakopuję te przeklę­ chcąc schować go do torebki. Z notesu wypadła
te... RAN... kartka. Czytała: WITAJ JUDITH. GDY PRZE­
- Granaty... CZYTASZ TĘ KARTKĘ POSTAW KRESECZ-
- No... masz rację. Granaty. Granaty te zako­ KĘ, O TU... KARTKI NIE POKAZUJ ZAKOPY-
pię i utopię w trzech miejscach. Namówię in­ WACZOWI. ON CIĘ KOCHA. NIE MARTW GO
nych do współpracy, tych trzech komediantów, NIEPOTRZEBNIE. WSZYSTKIEGO NIE
którzy prawdopodobnie też są niezbędni, by MUSI WIEDZIEĆ.
świat wrócił do stanu obecnego, do normy. Judith spojrzała na leżącego obok wynędz­
- Jljó normy? Żartujesz. Mówiłeś, że toczymy niałego, ale nie pozbawionego męskiej urody
się to kółko! - zauważyła. Zakopywacza Skarbów. Gapił się w niebo. Wró­
Szli kamienistą plażą. Bączek pozostawiony ciła do czytania.
przez ZS kołysał się na łagodnej fali. JUŻ WIESZ, ŻE TY I JA TO TA SAMA OSO­
- Nie wiem, czy mamy coś lepszego do wy­ BA. CHCIAŁABYM CI JESZCZE POWIE­
boru. DZIEĆ, ŻE KOCHAM TEGO MĘŻCZYZNĘ,
- Prawdopodobnie nie - przytaknęła sarka­ KTÓRY TERAZ POWINIEN BYĆ KOŁO CIE­
stycznie. Zdjęła sandały i brodziła w wodzie. ZS BIE.
poszedł w jej ślady. Potem usiedli na piaskowej Niżej był dopisek uczyniony tą samą ręką,
łasze. Judith coś tknęło. Grzebała w torebce. tylko w pośpiechu i chyba znacznie później.
Wyjęła potatnik z kalendarzykiem. Brakowało POSTAW KRESKĘ KONIECZNIE. JA NIE
prawite Wszystkich kartek. Kilka ostatnich, oca­ MIAŁAM ODWAGI I KOCHAJ GO KOCHAJ!!!
lałych, zapełnionych było drobnym, kształtnym MASZ GO DLA SIEBIE TYLKO NA KILKA
pismem. Pracowicie pogrubiony długopisem GODZIN! JEZUS MARIA!!! NADAJĄ JUŻ KO­
nagłówek głosił: INSTRUKCJE DLA JUDITH. MUNIKAT ZAPOWIADAJĄCY KATASTRO­
- To twoje pismo? - krzyknęła pokazując no­ FĘ...
tes. Judith rozpaczliwie wyszarpnęła z futerału
- Ta...k. Moje! Skąd to... - zamilkł. długopis. Nie liczyła całego roju złowieszczych
- Teraz wiemy już wszystko - orzekła zde­ kresek. Długopis nie chciał pisać. Wrzuciła go i
nerwowana. - Tu zapisałeś plan działania dla kartkę do notesu, notes do torebki. W głowie
mnie. Punkt jeden: ZAPROWADŹ MNIE, TZN. wściekle galopowały myśli: kupić długopis, ku­
ZS DO PARKU; ZIELONA ŁAWKA PRZY RÓ­ pić szminkę, załatwić więcej granatów. O Boże!
ŻANYM KLOMBIE. PRZYGOTUJ PLECAKI W Gdzie ja zdobędę granaty. O Boże, ratuj!
SZOPIE NA WZGÓRZU. OTWÓRZ TRZY KO­ Otarła łzy z oczu i podeszła do drzemiącego
RYTARZE. W PLECAKACH: NACZYNIA, ZŁO­ Zakopywacza Skarbów. Nachyliła się nad nim.
TE MONETY, GRANATY, MOJE GRANATY Przesłoniła mu słońce. Otworzył oczy.
ZAZNACZ NP. SZMINKĄ: W PARKU, JEZIO­ - Żebyś wiedział, jak bardzo cię kocham! -
RO, STUDNIA... Ojej! Szminkę mam prawie zapamiętale całowała jego zarośniętą, niezbyt
całą zużytą. Muszę kupić nową... czystą twarz.
- Zużytą - przerwał jej ZS. - To znaczy, że Objął ją ramieniem i pociągnął na siebie.
koło czasu nie jest zamknięte. Nie cofamy się w - A upierzesz mi płaszcz? - spytał. - Możesz i
przeszłość, skoro musisz na nowo zapisywać na w tym jeziorze.
granatach miejsca ich umieszczenia - zauważył - Później, kochany. Później.
zasmucony. - Mój ty... - przytulił ją z wzbierającą czułoś­
- Chyba masz rację - odezwała się po chwi­ cią - ... aniele. - Doznał potwornego skurczu,
li. żołądek podjechał mu do gardła. ANGEL. LI-
- Gdy skończą się - zaczął cicho, martwym NEAR ANGEL. Nie, to niemożliwe!!!
Współczesne rowery to stosunkowo proste pojazdy napędzane siłą ludzkich mięśni, a więc tanie w eksploatacji, szczegól­
nie teraz, gdy paliwa płynne drożeją z każdym niemal miesiącem. Jak zwykle pojazdy te cieszą się największą popularnoś­
cią wśród młodzieży. Nic więc dziwnego, że użytkownicy rowerów stale modernizują swoje „stalowe rumaki” , zmieniają ich
konstrukcję i przerabiają, nadając im często fantastyczny kształt. Na sąsiedniej stronie zamieszczamy opis przeróbki zwy­
kłego, tradycyjnego roweru na pojazd do jazdy w pozycji.... leżącej
P O Z I O M Y „T O U R E A S Y”
R O W E R

Pierwszy „Easy Racer” („Tour Easy to /h ramę roweru wykonano z duralumi-


nazwa komercyjna) został opracowany nium, widelec ze stali chromowo-molibde-
przez Gardnera M artina w USA w 1979 nowej, zaś pełną obudowę z lam inatu -
roku. Od tego czasu „Tour Easy” stał się żywica epoksydowa + Kevlar, lecz fakt po­
najpopularniejszym rowerem poziomym zostaje faktem.
w USA, zarówno dzięki dynamicznej poli­ Oryginalny „Tour Easy” jest do nabycia
tyce rynkowej „Easy Racers In c”, jak i ze u producenta, w Kalifornii za 850—900 do­
względu na swe sukcesy w konkurencji larów. Zestaw do montażu, składający się
pojazdów praktycznych (w wersji z „wor­ z surowej ramy, wspornika kierownicy,
kowatą” obudową - dwukrotne mistrzos­ widelca i laminatowej konstrukcji fotela
two USA) oraz rekord świata w sprincie kosztuje 650 dolarów, zaś plany konstruk­
na 200 m ze startu lotnego. Co prawda, aby cyjne - 25 dolarów USA. Tak więc Czytel­
osiągnąć rekordową prędkość 105, 36 km/ nicy „MT” m ają unikalną szansę wejść w
posiadanie planów „Tour Easy” za cenę
niższą niż jeden dolar, bo za cenę egzemp­
larza „Młodego Technika”!

Materiały
Podstawowym elementem poziomego
roweru jest ram a od roweru męskiego na
koła 27” z odpowiadającym jej widelcem.
W zastępstwie można ewentualnie zasto­
sować ramę od roweru na koła 26 czy 28”.
Następnie należy postarać się o rurkę 0
25,4 x 1,2 mm (z górnej rury ramy rowero­
wej) długości co najmniej 360 mm, dwie
rury 0 20 x 1,5 x 1200 mm lub 022 x 1,2 x
x 1200 mm oraz rurkę 018 4 - 020 x 1,5 x
x 650 mm.
Do wykonania górnych ramion widełek
tylnego koła potrzebne będą dwie rurki 0
18 x 1,5 x 460 mm.
Do haków tylnego koła potrzebne będą
dwie płytki stalowe o przekroju 100 x 60 x
x 4 mm, zaś do wykonania obejm, łączni­
ków itp. - blacha stalowa grubości 1,5 4 - 2
mm.
Do przedłużenia wspornika kierownicy
potrzebna będzie rurka 0 22 x 1,75 x 300
mm, zaś do wykonania mostka pod przed­
ni hamulec - rurka 0 20 + 0 22 x 1,5 x
x 100 mm.
Na wsporniki fotela niezbędne będą
dwie rurki o wymiarach 016 + 0 18 x 1,2
x 500 mm.
Materiały do wykonania fotela to sklej­
ka grubości 10 4- 12 mm o wymiarach
570 x 250 mm i 250 x 250 mm, styropian w
płytach odpowiadających wielkością
sklejce, grubości 40 mm, pas stalowej bla­
chy grubości 1,5 mm, o wymiarach 250 x 50
mm, służący do połączenia siedziska z o-
parciem oraz gąbka poliuretanowa lub ka­
rimata, skaj, klej kontaktowy itp.
Pozostałe elementy to typowe części ro­
werowe, tj. koło łańcuchowe (52 zęby) z
korbami i osią, koła - tylne 27” i przednie
20 x 1,75” (lub 20 x 1 3/8”), kierownica typu
„Polo” lub BMX wysokości do 300 mm,
wielotryb, przerzutka przednia, tylna, na-
pinacz do przerzutki tylnej ze sprężyną,
hamulce, oświetlenie itp.

Budowa
Ze względu na duże zróżnicowanie ram
rowerowych w artykule podajemy wymia-
ry orientacyjne, graniczne. Konkretne wy­
miary należy ustalić doświadczalnie, do­
bierając je do własnego wzrostu i posiada­
nej ramy rowerowej.
Baza (wymiar „B” - patrz rys. złożenio­
wy) roweru wynosi od 1610 mm dla osób o
niskim wzroście, 1650 dla osób o wzroście
średnim do 1700 mm dla osób bardzo wy­
sokich. Niezależnie od długości roweru,
odległość suportu od ziemi („H”) powinna
wynosić 300 mm, zaś odległość „L” osi su­
portu od przedniego koła (o wymiarach
20 x 1,75”) - 445 450 mm. Kąt nachyle­
nia osi obrotu widelca („N”) powinien os­
cylować pomiędzy 60 a 64°, w zależności
od długości bazy (należy pamiętać, że im
kąt będzie bliższy 64°, tym lepsza sterow­
ność). Można temu nieco „pomóc”, stosu­
jąc nieco mniejszy (26”) widelec w przy­
padku krótkiej ramy.
Posiadaną ramę należy przygotować
następująco: usunąć widełki tylnego koła,
odpiłowując je w punkcie mocowania do
łącznika podsiodłowego i w punkcie „V”,
około 50 mm od zakończenia kołnierzy
łącznika głównego (suportowego). Przepi­
łować ramę w punkcie „Z”, w odległości
około 1/5 od tyłu. Przepiłować w punkcie gości 80 mm. Należy również wywiercić w
„Y” (wymiary podajemy mierząc odległoś­ nich cztery otwory regulacyjne 0 8,5 mm.
ci pomiędzy skrzyżowaniami osi rur), oko­ Rurki wspornika połączone są mostkiem
ło 350 mm powyżej środka osi suportu. U- wykonanym z blachy stalowej grubości 1,5
sunąć środkową część dolnej rury ramy mm, przylutowanym lutem mosiężnym.
(„X”) tak, aby odległość od osi suportu do Mostek powinien być zamocowany w ta­
skrzyżowania z osią łącznika zespolonego, kiej odległości od otworów regulacyjnych,
w którym obraca się widelec, po zetknię­ aby najniższe opuszczenie go nie powodo­
ciu obu części ramy, wynosiła od 280 do wało obcierania oponą. Rozstaw dolnych
340 mm, w zależności od wersji i posiada­ końcówek wspornika wynosi 130 mm (za­
nej ramy rowerowej. leżny jest od rozstawu haków), górnych -
Haki tylnego koła należy przygotować, 100 mm.
wycinając w stalowych płytkach podłużne Górne końcówki wspornika należy za­
otwory do zamocowania tylnej osi (rys. 1) mocować śrubami pasowanymi M6 do
oraz wiercąc otwory 0 8 mm do zamoco­ jarzm a wygiętego z płaskownika o prze­
wania wsporników oparcia i wykonując kroju 20 x 2 mm przymocowanego do o-
otwory nagwintowane M6 i M5 do zamo­ parcia fotela.
cowania bagażnika i wsporników błotnika Fotel (rys. 3) zrobimy z dwóch kawał­
(na rysunku nie zaznaczone). ków sklejki grubości 10 mm, łącząc je ką­
Na koniec do prawej płytki trzeba przy- townikiem z blachy stalowej grubości
spawać lub przylutować twardym lutem 1,5 mm. Szerokość siedziska i oparcia w
tulejkę oporową linki przerzutki. najniższym punkcie wynosi 250 mm. Sze­
Wspornik oparcia fotela wykonamy roz­ rokość oparcia w najwyższym punkcie -
płaszczając i nawiercając rurki 0 16 x 1,2 100 mm. Części boczne siedziska należy
mm na obu końcach (rys. 2), przy czym skrócić do 200 mm, pozostawiając nosek
końce do zamocowania przy hakach tylne­ wystający na 50 mm. Następnie Wikolem
go koła powinny być rozpłaszczone na dłu­ lub klejem introligatorskim przyklejamy
styropian do sklejki i ostrym nożem for­ Na odcięte końcówki widełek tylnego
mujemy go tak, aby siedzisko miało formę koła („V”) należy nałożyć rurki 0 20 x
miskowatą z podniesionym noskiem, zaś x 1,5 x 1200 mm lub 0 22 x 1,2 x 1200 mm
oparcie było lekko wypukłe z wysklepie- i przylutować (rys. 9).
niem na wysokości 230-250 mm od siedzi­ Wspornik napinacza łańcucha (rys. 10)
ska. Całość oklejamy gąbką lub karimatą, można zrobić przylutowując do rur idą­
a następnie pokrywamy m ateriałem obi­ cych od suportu do haków tylnego koła,
ciowym (skajem, skórą lub płótnem żaglo­ odpowiednio wygięty płaskownik o prze­
wym).
kroju 20 x 3 mm. Otwór w płaskowniku
Do poziomej rury ramy, w rejonie byłe­ powinien być dopasowany do posiadanego
go łącznika podsiodłowego, należy przylu- napinacza.
tować górne ramiona widełek (rys. 4), wy­ Węzeł łączący usuniętą rurę podsiodło­
konane z rurki 0.18 x 1,5 x 460 mm. Luto­ wą, ukośną rurę wzmacniającą i rury pro­
wanie to musi być wykonane na mosiądz, wadzące do haków tylnego koła należy
ostrożnie, aby nie wytopić lutu z łącznika. wykonać lekko spłaszczając rurę podsiod­
Rurki powinny od początku być nieco sze­ łową, dopiłowując rurę ukośną 0 18 x 1,5 x
rzej zamocowane niż w normalnym rowe­ x 600 mm i zlutowując wszystkie elemen­
rze, aby prawa rurka nie wchodziła w ko­ ty, w tym dopasowaną stalową płytkę gru­
lizję z łańcuchem. Należy również wluto- bości 1,5 mm (rys. 11).
wać poprzeczkę stabilizującą. Przez pra­ Dolne ramiona widełek, prowadzące do
wą rurkę można będzie poprowadzić linkę haków tylnego koła należy przygiąć na go­
do przerzutki. rąco tak, aby zbliżyły się maksymalnie do
W celu wydłużenia ram y rurką 0 25,4 x górnych ramion w punkcie, w którym po­
x 1,2 x 350 mm przyłączoną do punktów Zi winna przypadać oś tylnego koła. Po usta­
i Z2 (oraz X - X) należy wykonać z blachy leniu i ewentualnym korekcyjnym wygię­
grubości 1,2 mm wkładkę w postaci rurki ciu ramy aż do osiągnięcia pełnej równole­
o ukośnie ściętych końcach i długości oko­ głości wszystkich elementów pionowych,
ło 80 mm. Powinna ona ściśle pasować do należy przyciąć końcówki rurek widełek
łączonych rur, w których można wywier­ do pożądanej długości, wyciąć w nich pio­
cić otwory 0 5 mm w celu lepszego roz­ nowe szczeliny szerokości 4 mm i długości
prowadzenia lutu. co najmniej 20 mm i wlutować w nie haki
Węzeł łączący poziomą rurę ramy (rys. tylnego koła, zamykając tylną część
6) z byłą rurą podsiodłową, uciętą w punk­ ramy.
cie „Y”, utworzony jest przez staranne Fotel mocuje się do ramy obejmą z bla­
doszlifowanie łączonych elementów, w chy grubości 1,5 mm, przykręcaną do fote­
tym ukośnej rurki 0 18 x 1,5 x 600 mm i la śrubami M5 z łbami zakotwiczonymi w
zlutowanie na mosiądz. sklejce. Luzując nakrętki można fotel
Wspornik kierownicy (rys. 7) przedłuża­ przesuwać w granicach 50 mm, przystoso­
my odpiłowując naciętą dolną część wując rower do wzrostu użytkownika.
wspornika wyścigowego i przylutowując Aby zmniejszyć tarcie linek w pance­
na mosiądz (po usunięciu chromu) rurkę rzach, w miejscach widocznych na rysun­
0 22 x 1,75 x 300 mm. Połączenie zrobimy ku należy przylutować do ramy tulejki o-
na nakładkę wykonaną z rurki 0 25,4 x 1,5 porowe pancerzy.
mm (np. z trzonu uszkodzonego widelca). W środku odległości pomiędzy supor-
Śrubę rozporową widelca przedłużamy tem a węzłem „11” można przylutować
wkręcając na oś przedniego koła zużyty łącznik z blachy grubości 1,5 mm, aby
stożek - do połowy głębokości gwintu i przymocować do niego nóżkę. Tylny ha­
przylutowując go na mosiądz. mulec powinien być zamocowany pod
Do widelca należy przylutować mostek ramą.
dla przedniego hamulca (rys. 8), wykona­ W naszym klimacie do roweru koniecz­
ny z rurki 0 20 x 1,5 mm lub podobnej o ne są błotniki, w tym przedni z gumowym
przekroju kwadratowym. Wysokość „M” „chlapaczem”.
powinna wynosić 290 mm dla koła o wy­
miarach 20 x 1,75”. Marek Utkin
N A P R A W Y I K O N S E R W A C J E M E B L I

Część II
W poprzednim odcinku omawialiśmy lepiej z twardego drewna, o średnicy
sposoby samodzielnej naprawy tapicer- 8 mm. Długość kołka powinna być o
skich obić mebli, ich wymiany i odświeża­ 10 mm mniejsza niż suma długości otwo­
nia. Dzisiaj zajmiemy się naprawą lub wy­ rów wywierconych w sklejanych elemen­
mianą na nowe, zużytych, wypaczonych tach. Powierzchnię kołka oraz złamane
lub złamanych drewnianych elementów powierzchnie mebla smarujemy klejem
mebli. do drewna, najlepiej Wikolem, lub Epidia-
Na początek zajmiemy się omówieniem nem, po czym kołek wbijamy (delikatnie!)
naprawy prostego, stosunkowo rzadko w otwór jednego z elementów, sklejane
spotykanego złamania nogi od krzesła części składamy razem i pobij aj ąc je mło­
(rys. 1). tkiem doprowadzamy do złączenia obyd­
Jest to o tyle celowe, że umożliwi ła­ wóch części razem (rys. 7, 8 i 9). Po tym
twiejsze zrozumienie zasady takiej napra­ zabiegu sklejone elementy dociskamy do
wy - inne elementy, nie tylko nogi krzeseł siebie jak najmocniej, na co najmniej 24
będziemy naprawiać w identyczny spo­ godziny, za pomocą ścisków stolarskich,
sób. albo w inny, dowolny sposób. Np. po skle­
Na rysunku 2 przedstawiono wbijanie w jeniu nogi krzesełka, stawiamy je na tw ar­
środek odłamanej nogi stalowego pręta, o- dej i równej powierzchni i obciążamy kil­
bustronnie zaostrzonego, o średnicy około koma cegłami, lub nawet czterotomową
3 mm. Taki pręt można zrobić ze stalowe­ encyklopedią. Natomiast po całkowitym
go gwoździa, po odcięciu jego łba i zao­ wyschnięciu kleju miejsce łączenia o-
strzeniu go pilnikiem. Pręt wbijamy w czyszczamy z resztek kleju i w zależności
drewno, następnie poprawiamy pilnikiem od wykończenia powierzchni mebla, bar­
nieco rozklepane ostrze jego wystającej wimy połączenie bejcą za pomocą cienkie­
na zewnątrz części, a potem ułamany ele­ go pędzelka, lub w inny sposób staram y
ment przykładamy do pozostałej części się połączenie ukryć możliwie dokładnie.
przy meblu (rys. 3) i, zwracając uwagę na W nieco inny sposób złączymy elementy
równe przyleganie do siebie nierównej po­ mebla, które uległy złamaniu, ale powierz­
wierzchni złamania, wbijamy młotkiem chnia złamania przebiega ukośnie, na sto­
zaostrzony pręt z kolei w drugą powierz­ sunkowo dużej długości (rys. 10). Naprawa
chnię złamania. Teraz złamaną część deli­ takiego złamania będzie znacznie łatwiej­
katnie oddzielamy od mebla i cęgami usu­ sza niż poprzednio opisanego, złącze bę­
wamy pręt z naprawianych powierzchni. dzie również mocniejsze, ale jego wygląd
W ten sposób w obydwóch przylegających może nie być zbyt estetyczny ze względu
do siebie powierzchniach mamy wyzna­ na częste ubytki złamanych części, szcze­
czony prętem otwór, który posłuży do gólnie na ostrych krawędziach.
wzmocnienia łączenia drewnianym koł­ Naprawę rozpoczniemy od oczyszczenia
kiem. Otwór pod kołek nawiercimy wier­ uszkodzonych powierzchni z drobin drew­
tłem o średnicy 8 mm, bardzo uważając, na. Następnie sklejane powierzchnie po­
by jego oś w jednej części mebla była rów­ smarujemy klejem (rys. 10), złączymy ra­
noległa do osi otworu w drugiej części. zem i w celu dociśnięcia skręcimy ściska­
Praktycznie - wiercąc otwór należy pro­ mi stolarskimi, albo, w razie ich braku złą­
wadzić wiertło bardzo delikatnie, bowiem cze kilkakrotnie owiniemy mocnym
otwór wyznaczony wbitym uprzednio prę­ sznurkiem i zwiążemy. Po wyschnięciu
tem będzie sam prowadził wiertło w drew­ kleju złącze dwukrotnie przewiercimy
nie. Na rys. 5 widzimy wiercenie otworu w wiertłem o średnicy 8 mm (rys. 11) tak, by
ułamanej części, zaś na rys. 6 - w drugiej każdy z łączonych elementów był dwu­
powierzchni przeznaczonej do naprawy. krotnie przewiercony w jak największej
Po przygotowaniu elementów do sklejenia odległości. Do otworów dopasujemy drew­
należy wystrugać odpowiedni kołek, naj­ niane kołki, posmarujemy je klejem, wbi-
jem y w elementy złącza, po czym wystają­ bardzo przydadzą się w każdym warszta­
ce na zewnątrz zbędne końce kołków upi- cie majsterkowicza można kupić stosun­
łujemy, lub utniemy nożem (rys. 12). Oczy­ kowo tanio w każdym sklepie narzędzio­
wiście, tak jak poprzednio, naprawione e- wym). Należy dbać o to, by otwór na nowy
lementy należy na zakończenie oczyścić z czop był idealnie prostopadły do czołowej
resztek kleju i wykończyć stosownie do powierzchni naprawianego elementu -
pokrycia całego mebla. rys. 13 c. Nowy czop strugamy z klocka z
Elementy mebli prawie zawsze łączone twardego drewna, lub odrzynamy kawa­
są na czopy okrągłe, lub prostokątne, ze łek gotowego wałka o stosownej średnicy,
względu na konieczność przenoszenia sto­ np. z kija od szczotki. Długość nowego czo­
sunkowo dużych obciążeń przez części o pu powinna wynosić 20 mm + y, tzn. tyle,
niewielkim przekroju. Zdarza się więc, że ile wynosiła długość oryginalnego, znisz­
po pewnym okresie eksploatacji czop czonego czopu i dodatkowe 20 mm, na
tkwiący w gnieździe obluzuje się, odklei, a wpuszczenie go w wywiercony otwór. Po
nie sklejony powtórnie w odpowiednim osadzeniu nowego czopu w miejscu znisz­
czasie, po prostu ulegnie złamaniu, czy czonego (na klej), wystającą na zewnątrz
chociażby częściowemu skruszeniu. W ta­ powierzchnię czopu i czołową powierz­
kiej sytuacji, aby mebel naprawić trzeba chnię elementu (rys. 13 d) smarujemy kle­
dorobić nowy czop. Na rysunku 13 przed­ jem, czop wbijamy w drugi element mebla
stawiony został sposób wykonania nowe­ i połączenie sprasowujemy do dokładnego
go czopu okrągłego. złączenia części.
Naprawę rozpoczynamy od ustalenia W podobny sposób naprawiamy złama­
średnicy czopu (x) i jego długości (y), wg ny czop o przekroju prostokątnym, jed­
rys. 13 a. Następnie spiłowujemy pozosta­ nakże tutaj trudniej nam będzie wykonać
łe kawałki uszkodzonego czopu, na po­ nowy otwór pod dorobiony czop - należy
wierzchni zaś elementu wyznaczamy wywiercić obok siebie kilka otworów o
przekątnymi oś nowego czopu o średnicy średnicy równej grubości czopa, a potem
x - rys. 13 b. Teraz, w wyznaczonym miejs­ wąskim, ale bardzo ostrym dłutem wyciąć
cu wiercimy otwór o średnicy x, o głębo­ zbędny materiał. Właściwie wykonany o-
kości 20 mm, za pomocą wiertła piórkowe­ twór - gniazdo (rys. 14 a) musi być bardzo
go (komplet piórkowych wierteł, które ciasno dopasowany do wymiarów czopa.
Zdarza się bardzo często, że dłu gotrw ałe trudu za k u p im y w m o d ela r sk ic h sto i­
u ży w a n ie m eb la i jeg o p rzeb y w a n ie w su ­ sk a ch C entralnej S k ła d n icy H a rcersk iej.
ch y m p o m iesz cz e n iu doprow adza do po­ N a ry su n k u 14 c p r z ed sta w io n y zo sta ł sp o ­
w sta n ia n ie w ie lk ic h luzów m ięd zy po­ sób p o g ru b ien ia czopu, z a ś n a rys. 14 d
w ierzch n ią gn iazd a i p o w ierzch n ią czopa. w id z im y te n sam czop, ju ż o p iło w a n y na
Klej łączący ta k ie e le m e n ty rów n ież n ie d o k ła d n y w y m ia r gn iazd a. N ie je s t to
za b ezp iecza e le m e n tó w m eb la przed u tra­ trud na operacja, n a le ż y ją je d n a k w y k o ­
tą szty w n o ści p o łą czen ia i złą cze zaczy n a n y w a ć z w y czu ciem , co c h w ila m ierzą c
się ru szać - m eb el c h w ieje się, je ż e li w grubość czopu, b o w ie m ch w ila n ie u w a g i
porę n ie n ap raw im y go, to w k o n se k w e n ­ m o że sp ow od ow ać zb y t d u że sp iło w a n ie
cji d op row ad zim y do stanu , w którym ko­ n a k lejo n ej w arstw y , co w dużej m ie r ze
n ieczn a b ęd zie w y m ia n a całych czopów , zn iw e cz y trud p o n ie sio n y p o d cza s d o k o ­
ja k to o p isa liśm y w yżej, lub n a w e t w y m ia ­ n y w a n ej napraw y.
n a całych e le m e n tó w m ebla. P ogru b ion y czop sm a r u je m y k le je m i
O bruszane, rozk lejon e złącze n a le ż y n a ­ łą c zy m y e le m e n ty m ebla, ja k z w y k le spra-
praw ić jak n ajszyb ciej. W ty m celu złącze so w u ją c je i p o zo sta w ia ją c w ty m sta n ie
rozb ieram y całk ow icie, aby u z y sk a ć sw o ­ n a cza s w y sc h n ię c ia kleju .
bodny d ostęp do obyd w óch je g o części.
N ie z a w sze je s t to łatw e, c za se m trzeb a N a k o lejn y m r y su n k u 15 w id z im y sp o­
rozłączyć dodatkow o in n e, dobre p ołą cze­ sób z łą cz e n ia z ła m a n e g o d u żego, p ła sk ie ­
n ie - jed n a k że n ie m a n a to rady. N a leży go e le m e n tu m eb lo w eg o . J e s t to łą c ze n ie
ty lk o robić to m ożliw ie ostrożn ie, by nie n a w sta w k ę, które m o że b y ć sto so w a n e
złam ać dobrze sk lejo n eg o czopu, lub k oł­ zarów n o do e le m e n tó w w y k o n a n y c h z lite ­
ków . N ajp ierw trzeb a zm ierzy ć grubość go drew na, ja k te ż z p ły ty d rew n o p o ch o d ­
ru szającego się czopu (rys. 14 b) - w ym ia r nej. P racę n a le ż y rozp ocząć od d o p a so w a ­
x p orów n u jem y z szero k o ścią gn iazd a - n ia do sieb ie zła m a n y ch k ra w ęd zi, po o-
p o w in ien on być id en tyczn y. W ra zie róż­ c zy sz cz en iu ich z drobin d rew n a. D o ty czy
nicy, św iad czącej o w y p a czen iu e le m e n ­ to przed e w sz y stk im e le m e n tó w z p ły t
tów , czop pogru b im y n a k leja ją c na jego w iórow ych . N a stęp n ie w m ie jsc u zła m a ­
b oczn e p ow ierzch n ie sk raw k i sk le jk i gru­ n ia w y z n a c za m y k sz ta łt p rzy szłej w s ta w ­
b o ści 0,5 m m , 1 m m , lub in n e, sporząd zon e k i (rys. 15 a), m ającej k sz ta łt dw óch, złą ­
z m od elarsk iej sk lejk i lu tn iczej, którą bez czo n y ch k ró tszy m i p o d sta w a m i trap ezów .
Po ostatecznym dopasowaniu wstawki
krawędzie złamanego elementu sm aruje­
my klejem, złącze dociskamy do siebie i
dopiero wtedy do otworu wkładamy
wstawkę również posmarowaną klejem,
po czym pobijamy ją młotkiem za pośred­
nictwem dużego, drewnianego klocka tak,
by powierzchnia wstawki zrównała się z
powierzchnią naprawianych elementów
(rys. 15 d).
Ponieważ powierzchnia wstawki jest
stosunkowo duża, będzie ona dość wi­
doczna po naprawieniu mebla tym spo­
sobem. Przygotowując więc materiał na
wstawkę należy od razu pomyśleć o jego
późniejszym wyglądzie i na wstawkę użyć
materiału podobnego do elementów me­
bla.
Nie zawsze uszkodzone elementy mo­
żna naprawić. Często nie nadają się one
do naprawy i wtedy pozostaje tylko możli­
wość wykonania zupełnie nowego elemen­
tu. Niestety jest to bardzo trudne zadanie,
bowiem nowy element musi mieć kształt,
wymiary i materiał identyczny jak znisz­
czony element. Jeżeli więc znajdziemy się
w takiej sytuacji, a z jakichś powodów nie
będziemy w stanie spełnić wszystkich wy­
mienionych warunków, to trzeba będzie
skorzystać z pomocy zakładu stolarskiego,
gdzie specjalista zrobi nam na wzór nowy
element, my zaś wymienimy go w meblu
samodzielnie. Niestety jest to znacznie ko­
sztowniejszy sposób naprawy, jednakże
często będzie on jedynym możliwym w na­
szych warunkach.
Na zakończenie rada - jak poradzić so­
bie z obluzowanymi, lub wręcz wypadają­
cymi wkrętami mocującymi np. zawiasy
do elementów mebli wykonanych z mate­
riałów drewnopochodnych. Najpierw trze­
ba przygotować niewielką ilość kleju che-
moutwardzalnego, np. Epidianu. Do rozro­
bionego kleju z utwardzaczem dodajemy
bardzo drobne trociny, całość mieszamy
na gęstą papkę, którą wypełniamy otwór
po wkręcie. W całkowicie wypełniony o-
twór na powrót wkręcamy wkręty mocu­
W elemencie wyrzynamy m ateriał wg wy­ jące i element pozostawiamy w spokoju
znaczonych linii (rys. 15 b). Teraz łączone do czasu utwardzenia spoiny. Pamiętaj­
części składamy znów razem (rys. 15 c), my, że do całkowitego utwardzenia Epi­
nie rysowanego elementu, zaś wstawka dianu połączenie nie może być obciążo­
nie może mieć najmniejszego luzu w wy­ ne.
ciętym otworze. Jerzy Pietrzyk
S C I E M N I A C Z E B E Z T Y R Y S T O R Ó W

P oniżej o p isa n e zo sta n ą p rak tyczn e u k ­ przyłączono, są o b ojętn e. E fe k te m ta k z e ­


ła d y regu lacji m ocy w d om ow ych in sta la ­ sta w io n eg o obw odu j e s t u z y sk a n ie dw óch
cjach ośw ietlen io w y ch , które m ogą być sto p n i ja sn o śc i p a le n ia s ię żarów ek . Jed en
w y k o n a n e sa m o d z ie ln ie w k ażd ym dom o­ z p rzy cisk ó w p rzełą czn ik a p ełn i w ó w cza s
w y m w arsztacie. Do ich b u d ow y m ogą rolę regu latora m ocy: p e łn a ja s n o ś ć bądź
p rzystąp ić jed n a k tylk o osoby dobrze ście m n ie n ie , drugi p rzy cisk słu ż y do ca ł­
znające i przestrzegające zasad bezpiecz­ k o w iteg o g a s z e n ia (za p a la n ia źródła
nej pracy przy układach będących pod św ia tła b ez w zg lęd u n a p o zy cję p ie r w sz e ­
pełnym napięciem sieciowym. go).
M ożliw ość program ow an ia m ocy źródła Ż arów ki będą niestety w tym układzie
św ia tła to n ie tylk o popraw a fu n k cjo n a l­ trochę migotać, a le przy z a sto so w a n iu k o ­
n o ści o św ietlen ia , ale rów n ież o szczęd ­ lorow ego k lo sza i u n ik a n iu o ś w ie tle n ia
n o ść en ergii. W d otych czasow ej p rak tyce d u żych b ia ły ch p ła szczy zn , m ig o ta n ie s ta ­
za g a d n ien ie to rozw iązu je się dw ojako: je się p ra k ty czn ie n iew id o czn e. P rzy u ż y ­
poprzez in sta la cję trój przew od ow ą i opra­ ciu podanej diod y lub jej o d p o w ied n ik ó w
w ę z d w iem a sek cja m i żarów ek, lub sto so ­ łą czn a m oc ża ró w ek nie może przekra­
w a n ie tzw . ście m n ia cz y ty r y sto ro w y c h ., czać 500 W.
P ierw szy sposób m im o sw ojej p rostoty P rob lem m ig o ta n ia n ie w y stę p u je w u k ­
m oże m ieć je d y n ie ogran iczon e z a sto so ­ ła d zie p rzed sta w io n y m n a rys. 2, p on adto
w a n ie, p o n iew a ż w y m a g a in sta la cji trój- u z y sk u jem y trzeci sto p ie ń ja s n o ś c i o-
przew od ow ej. W sta rszy m b u d ow n ictw ie św ietlen ia .
ca łość in sta la cji w y k o n y w a n a b yła w s y s ­ P od obnie ja k p op rzednio, z ty łu p od w ój­
te m ie dw u przew odow ym . W n o w y ch bu­ n eg o łą czn ik a o św ie tle n ia , n a k a żd y z je g o
d yn k ach trzy przew od y in sta lu je się zw y ­ dw óch zesty k ó w , p rzy łą cza m y ró w n o leg le
k le tylk o w jed n y m p o m ieszczen iu . diodę prostow n iczą. D io d y są p rzy łą czo n e
B ardziej u n iw er sa ln y m rozw iąza n iem jed n o im ie n n y m i e lek tro d a m i do z a cisk u
je s t uk ład tyrystorow y. P om ijając n a w e t w sp ó ln eg o . Do d w óch z ew n ętr z n y c h z a ci­
k w e stię zak łóceń , n a je g o p o w sze c h n e sto ­ sk ó w p rzykręcono p rzew o d y lin ii. W o s ło ­
so w a n ie n ie p ozw ala jed n a k w y so k i n ie p rzyłącza ży ra n d o la u m ie sz c z a m y u k ­
koszt. ład zw ro tn icy o św ietlen io w ej, połączon ej
P ropon ow ane w ty m artyk u le u k ła d y w ed łu g sch em a tu z rys. 2. Z a d a n iem
n ie m ają p od obnych ogran iczeń . U m ożli­ zw ro tn icy je s t „ zd ek od ow an ie” p rą d ów z a ­
w ia ją stop n io w an ie m ocy w najbardziej sila ją c y ch p rzy ch o d zą cy ch lin ią d w u p rze­
typ ow ej, dw uprzew odow ej in sta la cji o- w o d o w ą i p r z esła n ie ich do o d p o w ied n ich
św ietlen io w ej, sta n o w ić m ogą tr z ec ie roz­ torów lin ii trój przew od ow ej.
w ią za n ie, szc z eg ó ln ie p rzyd atn e przy m a ­ W ielk ość p o jem n o śc i z a sila ją c y c h b e z ­
łych i śred n ich m ocach. C ech uje je w y so ­ p o śred n io p o sz cz e g ó ln e żarów k i z a le ż y od
ka spraw n ość, n iezaw od n ość, m a ły po­ m o cy ty ch żarów ek. Ż arów ka o m o cy 40 W
ziom zak łóceń i prostota. w y m a g a k o n d en sa to ra o p o jem n o śc i
S ch em a t u k ład u p rzed sta w ia rys. 1. J e st 10 pF, 75 W - k o n d e n sa to r a 22 pF, 150 W -
to „ściem n iacz” o dw óch p oziom ach m ocy 47 pF, itd. Do b u d o w y zw ro tn icy n a jlep iej
o św ietlen ia . M ontuje się go w 10 m in., b ez użyć k o n d en sa to ró w ty p u 02/T o n a p ięciu
u życia lutow nicy, k o sztem k ilk u d zie sięc iu zn a m io n o w y m 350 V (k o n d e n sa to r y e le k ­
złotych n a diodę p rostow niczą. B ezp o śred ­ trolityczn e).
nio z tyłu obudow y, na je d e n z z esty k ó w Ż arów ki m o żn a łą czy ć r ó w n o le g le w
typ ow ego, p od w ójn ego łą czn ik a o ś w ie tle ­ sek cje, w ó w cza s łą c zn a m oc se k c ji b ęd zie
n i a (żyrandolow ego), dołączono ró w n o leg ­ su m ą m o cy p o sz cz e g ó ln y c h żarów ek .
le diodę p rostow n iczą typu: BY P 401-400. Ze w zg lęd u n a zn ik o m ą liczb ę e le m e n ­
Do jeg o dw óch zew n ętrzn y ch za cisk ó w tó w zw ro tn icy m o ż n a ją zm o n to w a ć w po­
n a le ż y p od łączyć przew od y lin ii. K ieru n ek sta ci tzw . p a jęc z y n y - b ez k o n iec z n o ści
w łą c ze n ia diod y oraz zesty k , do k tórego ją w y k o n y w a n ia p ły tk i d ru k o w a n ej. N a le ży
_Rys2_ Układ ze zwrotnicą oświetleniową, w konfiguracji symetrycznej

je d n a k p a m ięta ć o sta r a n n y m od izolo w a ­ k retn y m przykładzie, przy u ży ciu dw óch


n iu e le m e n tó w od sieb ie, łą czn ie z obudo­ żarów ek: 40 W i 75 W, u z y sk u jem y trzy
w a m i k o n d en sa to ró w . W yp row ad zen ie od p o zio m y m ocy o św ietlen ia : 40 W, 75 W, 115
str o n y sie c i n a jlep iej w y k o n a ć p od w ój­ W.
n y m g ię tk im p rzew od em p od łączo n y m U kład z rys. 3 je s t rów n ież „ściem nia-
p ó źn iej b ezp o śred n io do k o stk i su fitow ej. c ze m ” trzystop n iow ym , a je g o d zia ła n ie
W y p row ad zen ie od stro n y żyran d ola w y ­ z ew n ętr z n e je s t id en ty czn e ja k uk ładu z
k o n u je m y potrójn ym p rzew o d em i za k a ń ­ rys. 2. M a jed n a k zn a czn ie k o r z y stn ie jsze
c za m y p otrójn ą k o stk ą p rzyłączen io w ą . w ła ściw o śc i elek try czn e.
Z w rotn ica p o trzeb n a do z a sila n ia żarów ek Za pom ocą sy ste m ó w w y k o rzy stu ją ­
40 W i 75 W m a ro zm ia ry zb liżon e do m ałej cych zw rotn ice o św ietlen io w e m ożliw e
p a czk i zap ałek . N a zew n ą trz d zia ła n ie ta ­ je s t ró w n ież n ie z a le żn e w y łą c za n ie dw óch
k ie g o obw od u j e s t id e n ty c z n e ja k pod w ój­ źród eł św iatła, zn ajd u jących się w róż­
n e g o łą czn ik a o ś w ie tle n ia i op raw y ży ra n ­ n y ch p u nktach p o m ieszczen ia , k latk i
d olow ej za sila n e j d o ty ch cza s trójprzew o- sch odow ej itp., k tóre dotąd za łą cza n e b y ły
dow o. P ier w sz y p r z y cisk p rzełą czn ik a słu ­ z je d n eg o w yłączn ik a, bez k o n ieczn o ści
ż y do z a p a la n ia i g a s z e n ia I sek cji, drugi - przeróbk i instalacji.
do z a p a la n ia i g a s z e n ia II sek cji. W k o n ­ Konrad Graczyk
w a n ie , p o tem ca ło ść szlifu je się p a p ierem
d rob n oziarn istym . N a jisto tn ie jsz ą rzeczą
PRAKTYCZNY KOM INEK
przy m o n ta żu p o d sta w y je s t jej p ra w id ło ­
w e w y p o zio m o w a n ie p rzez z a sto so w a n ie
od p o w ied n ich k lin ó w n a p o sa d zce. W ypo­
K om in ek je s t a n a ch ro n izm em z prak­
zio m o w a n ie g w a ra n tu je p ra w id ło w e za­
ty czn eg o pu n k tu w id zen ia, ale do d n ia d zi­
m y k a n ie drzw iczek sz a fe k oraz z a b e zp ie ­
sie jsz e g o je s t jed n y m z najbardziej atrak ­
cza przed zw ich ro w a n iem p o sz cz e g ó ln y c h
cy jn ych elem en tó w w n ętrza d zięk i c zy n ­
elem en tó w .
nik ow i em ocjon aln em u , ja k im je s t otw ar­
D olną, środ k ow ą i gó rn ą sz a fk ę w y k o ­
te „ognisko” stw a rza ją ce w p o m ieszczen iu
n u jem y bardzo pod obnie. Z a sto so w a n o tu
nastrój p rzytu ln ości i in ty m n o ści. Propo­
o k lein o w ą p ły tę w ió ro w ą g ru b o ści 16 m m
n o w a n y k o m in ek n ad aje się do typ ow ych
n a e le m e n ty k o n stru k cy jn e i g ru b o ści 12
m ie szk a ń sy ste m ó w w ielk o p ły to w y ch
m m n a e le m e n ty za m y k a ją ce, sa m o n o śn e .
sp ełn ia ją c p o w y ż sz e w y m o g i oraz rolę do­
J ak o m a teria ły u z u p ełn ia ją c e p o słu ż y ła
datk ow ego e le m e n tu w y p o sa ż e n ia m ie ­
p ły ta p ilśn io w a tw ard a oraz liste w k i.
szk an ia.
W yk on an ie sza fek ro zp oczyn a się od do­
Naj istotn iej szą z a letą tech n o lo g iczn ą
k ła d n eg o ro zry so w a n ia ich e le m e n tó w n a
k o m in k a je s t m o żliw o ść w y k o n a n ia k o lej­
p o sia d a n y ch a rk u sza ch p ły ty p a m ięta ją c
n y ch elem en tó w sk ład ow ych z e sta w io ­
o tym , aby w y m ia r y w y r z y n a n y c h c z ę śc i
n ych n a rysu n k u ogólnym . F ak t te n je s t o
b y ły z w ięk sz o n e o gru b ość b r z esz cz o tu u-
ty le istotn y, że w przypadk u m a ły ch m ie­
żyw an ej p iły oraz n ad d atk u n a obróbk ę
szk a ń p roces p racy je s t d ość sk o m p lik o ­
w y k o ń cza ją cą . P o p rzy cięciu b o c z n e p o ­
w an y. P o szczeg ó ln e d eta le m o żn a p rze­
w ie rz c h n ie e le m e n tó w obrabia s ię ta rn i­
ch ow yw ać w szafach , w piw n icy, n a b alk o­
k ie m lub p a p ierem ściern y m . N a jlep iej
nie. G otow e e le m e n ty (E, F, G) m ogą być
jed n a k robić to sk ła d a ją c e le m e n ty w p a ­
ty m czasow o w y k o rzy sta n e w in n y ch po-
k ie ty w g czoła, tzn. jed n a stro n a w stę p n ie
m ieszcza n ia ch jak o szafk i na zabaw ki lub
w y ró w n a n a sta n o w i b a zę w celu u z y s k a ­
książki.
n ia jed n o liteg o w y m ia r u sze r o k o ści s z a ­
K om in ek sk ład a się z k ilk u za sa d n i­
fek . Z a ch o w a n ie ty c h w y m ia ró w j e s t n ie ­
czych elem en tów , które m on tu je się w n a ­
zb ęd n e z u w a g i n a d rzw iczk i ty p u n a k ła d ­
stęp u jącej kolejn ości:
k o w eg o od stro n y w ierzch n iej. K a żd a od-
- p od staw a D,
- sza fk a doln a G,
- b oazeria A,
- k olu m ien k i z głow icą B,
- sza fa środ kow a F,
-sza fk a górna E,
- p rzep row ad zen ie robót w y k o ń cz e n io ­
w y ch w raz z d op row ad zen iem in sta la cji
elek tryczn ej „ogniska”,
- ru szt p a le n isk a C.
K olejn ość ta k a gw aran tu je o sią g n ię c ie
pożąd an ego e fe k tu w n a jk rótszym cza sie,
b ez zb ęd n ych przeróbek. K om in ek te n
p rzy sto so w a n y je s t do p o m iesz cz e ń m a ją ­
cych w y so k o ść w św ie tle su fitu i p osad zk i
240 cm . W przypadk u in n ej w y so k o śc i n a ­
le ż y dokonać k orek ty d otyczącej w ie lk o ś­
ci górnej szafki.
P od staw a D w y k o n a n a je s t z ta rcicy
grubości 45 m m lub z 2 ,3 d e s e k sk le jo n y c h
razem . N a stęp n ie trasu je się w niej otw o­
ry i w y cin a poprzez w ie rc e n ie lub dłuto­
c h y łk a b ę d z ie tu w id o czn a po za m o n to w a ­
n iu d rzw iczek , d la teg o n a jlep iej w c za sie
p ra cy sto so w a ć p rzym iar z listw y , sp raw ­
d za jąc p r z e św ity w jej p rzylegan iu .
B u d ow ę k ażd ej sza fk i rozp oczyn am y od
w y k o n a n ia sk r zy n k i za sa d n iczej poprzez
w stę p n e p o łą c z e n ie jej e le m e n tó w na
gw oźd zik i. O sta te c zn y m on taż odb yw a się
n a w k r ę ty po u p rzed n im p o sm arow a n iu
k le je m łą c zo n y ch p ow ierzch n i. P od czas
m o n ta żu sp ra w d za m y p rzek ą tn ą sk rzy n k i
i je j k ą ty p roste. T e c zy n n o ści w y k o n u je ­
m y g d y sz a fk a zn a jd u je s ię w p ozycji leżąr
cej, np. n a rów nej podłodze.
N a stę p n ie n a b ija m y czter y liste w k i n a ­
r o żn ik o w e łą c zą c e 2 są sie d n ie e le m e n ty
(n ie z m ie n n y kąt). T eraz p rzek ła d a m y całą n ieg o do n a szy ch potrzeb, na w k ręty lub
s z a fk ę „na p le c y ”, je s z c z e raz sp raw d za m y d rew n ia n e kołki.
p r z e k ą tn e i kąty, i g d y s ą dobre, sm a ru je­ W przypadku sza fk i środ kow ej (rys. 2)
m y k lejem , np. W ikolem , ty ln ą p o w ierz­ w obecnej fa zie d o k o n u jem y o sa d zen ia w
c h n ię p rzek roju ścia n b o czn ych n a ob w o­ jej e lem en ta c h listw y ozdobnej, n a klej i
dzie. N a stę p n ie p rzy b ija m y gw oźd zik a m i w k ręty, po w y cięciu i d op a so w a n iu pozio­
1/2” p u n k to w o w c z e śn ie j p rzy ciętą płytę m y ch otw orów w dolnej i górnej p ły cie (6),
p ilśn io w ą tw ard ą sta n o w ią c ą „plecy” sz a f­ zw racając u w agę, aby p o w ierzch n ia lis ­
ki. B rzeg i p ły ty w y r ó w n u je m y ta rn ik iem tw y (9) b y ła ca ły cza s zlico w a n a z p o zo sta ­
lub pap ierem . ły m i elem en ta m i. L istw y n ie m ocuje się
N a stę p n ie w e w n ą tr z s z a fe k m o n tu jem y do p ó łek co u m o żliw ia ich p rzesu w a n ie w
p ó łk i w g rozsta w u n ajb ard ziej od p ow ied ­ z a leż n o śc i od potrzeb.
O statn ią fa z ą je s t w y k o n a n ie d rzw iczek B o a zeria (rys. 4) zrob ion a j e s t z ty p o ­
szafki. W p rop on ow an ym rozw iązan iu za­ w y c h liste w o zd o b n y ch o p rzek roju 15 x
sto sow an o z a w ia sy ta śm o w e. K ażd y ro­ x 100 m m przy czy m lis tw y w y p o sa żo n o w
dzaj za w ia só w w y m a g a odrębnej te c h n o ­ d o d atk ow y ro w ek p rzez fr e zo w a n ie fr e ­
logii ich o sa d zen ia . D la teg o te ż te n pro­ zem p ro sty m w celu w y k o n a n ia zak ład u .
b lem p o zo sta w ia m y C zytelnikom , w z a leż ­ T a k ie ro zw ią za n ie u m o żliw ia o tr z y m a n ie
n o ści od in w en cji, m o żliw o ści zakupu, u- d o d a tk o w y ch e fe k tó w c ien i i p ó łcien i.
m ie ję tn o śc i itp. L istw y b o a zerii p rzy k ręca m y w k r ę ta m i
Środkow a sza fk a p rzez krótki ok res m o się ż n y m i do d rew n ia n y ch łat, k tóre
m oże słu żyć jak o sza fk a np. b alk on ow a u- m o cu jem y do ścia n y przy u ży ciu 4 k o łk ó w
m o żliw iająca sk ła d o w a n ie n arzęd zi i m a ­ p la stik o w y ch i w k r ę tó w do drew na.
teriałów n iezb ęd n y ch do w y k o n a n ia c a łe ­ R u szt (rys. 5) w y k o n a n o z lis te w e k o
go kom inka. przek roju 20 x 20 riim, k tóre z m o n to w a n o
E le m en te m ozd ob n ym k om in k a są k o ­ w k o n stru k cję p r z estr ze n n ą p r z ed sta w io ­
lu m ien k i z g ło w icą (rys. 3). K olu m ien k i n ą n a ry su n k u 1. D o łą c z e n ia e le m e n tó w
w y k o n a n o z b e le k so sn o w y c h o przekroju ru sztu u ży w a m y w k r ę tó w m o się żn y ch .
50 x 100 m m d ok ład n ie o stru g a n y ch i o- R u szt n ajlep iej w y k o n a ć jak o e le m e n t
szlifow an ych . G łow ica k o lu m ien ek zrobio­ p refa b ry k o w a n y i za m o n to w a ć d op iero po
n a je s t z k ra w ęd zia k a o w y m ia ra ch 140 x za k o ń czen iu robót w y k o ń cz e n io w y c h .
x 150 m m . M oże on a b yć w y k o n a n a rów n ież M ontażu k o m in k a d o k o n u jem y sk r ę c a ­
z półokrąglaka, ale w ty m w yp ad k u n a le ż y ją c p o sz cz e g ó ln e sza fk i w e d łu g r y su n k u
p a m iętać o tym , aby k o lu m ien k i m ia ły zesta w ie n io w e g o , p rzy u ży ciu w k r ę tó w do
rów n ież od p ow ied n i k sz ta łt półokrągły. drew na.
P a m ięta ć trzeb a rów nież, aby zach ow ać R oboty w y k o ń cz e n io w e o b ejm u ją m o n ­
jed n a k o w y poziom dolnej sza fk i (góra) i taż in sta la c ji e lek try czn ej „ ogn isk a” oraz
g łow icy k o lu m ien ek (góra). w y k o n a n ie fak tu ry k o m in k a .
Z u w a g i n a różn orod n ość m o żliw o ści zeria, ruszt), p ła szczy zn m a lo w a n y ch m a ­
w y w o ła n ia zja w isk a „ognia” w k om in k u tow ą farbą olejn ą w kolorze ciem n ob rązo­
p rzy u ży ciu e n e r g ii elek tr y cz n e j (o św ie t­ w y m (k olu m ien k i z g ło w icą oraz listw a o-
le n ie całości, p u n k tow e, k ieru n k ow e), pro­ zdobna sza fk i środ kow ej) oraz p ła szczy zn
b lem te n p o zo sta w io n o in w e n c ji C zy teln i­ z fak tu rą p rzyp om in ającą ty n k w a rstw o ­
ków , ich gu stom , m o żliw o ścio m m a teria ło ­ w y szla ch etn y , m alow an y, w k olorze b ia­
w y m i u m iejętn o ścio m . łym .
F ak tu ra k o m in k a je s t k o m b in a cją su ro­
w y ch p ła sz cz y z n d rew n a (p odstaw a, boa- P o d sta w o w y m m a teria łem do w y k o n a ­
n ia fak tu ry je s t m ie sz a n in a k leju k a z e in o ­
ZESTAWIENIE MATERIAŁÓW PODSTAWOWYCH w e g o i pap ieru g a zeto w eg o p od artego na
Lp. NAZWA DETALI MATERIAŁ WYMIAR SZT • I RYS.I
strzępy. P apier d rzem y na k a w a łk i po z a ­
m o czen iu go w w o d zie na całą dobę.
1 Półka szafki gór­ OPW GR 1(
nej mm 300x518x16 3 E W drugim n a czy n iu p rzy g o to w u jem y
2Bok szafki górnej OPW GR 16 mm 300x445x16 2
3Tył szafki górnej PPT GR 4 mm
I E I klej k azein ow y. N a stęp n ie m ie sza m y p a ­
550x445x4 1
4Przód szafki górnej OPW GR 12 mm 550x440x12 1
I E I
p ier z k lejem i p o z o sta w ia m y go na 1 dobę.
5Wspornik półki I E I
Listwy 30x15 30x15x300 2 E T ak p rzy g o to w a n ą m ie sza n k ę n a le ż y w y ­
6Dół/góra szafk
środkowej
k o rzy sta ć jedn orazow o, gdyż m oże ona za­
OPW GR 16 mm 420x960x16 2 F
7 Półki szafki środko- cząć tw ardnieć. D o lew a n ie w o d y pow odu­
wej OPW GR 16 mm 420x928x16 2 F
je n ad m iern e za w ilg o ce n ie drew na, co nie
8 Boki szafki środk. OPW GR 16 mm 420x1018x16 je s t k o rzy stn e przy p ły cie w iórow ej i po­
2 F
9 Listwa ozdobna Tarcica 20 mm 150x20x1050
10 Przód lewy szafy
1 F w o d u ję brak p rzy czep n o ści do podłoża
środkowej OPW GR 12 mm
przygotow an ej m a sy . M asę n ak ład a się
1050x480x12 1 F
11 Przód prawy szafy przy u ży ciu szp ach li w a rstw ą grubości 6-8
środkowej OPW GR 12 mm 1050x380x12 m m . Po n a ło żen iu w a r stw y n a całej p ła sz ­
1 F
12 Tył szafy środko-
wej
c zy źn ie u z y sk u jem y od p ow ied n ią fakturę,
PPT GR 4 mm 1050x960x4 1 F
13 Wsporniki półek Listwy 30x15
k a leczą c ją ja k im ś w ą sk im , tw ardym n a ­
30x15x420 4 F
14 Tył szafki dolnej PPT GR 4 mm 860x250x4 1 rzędziem , np. p a ty k iem o śred n icy 8-12
I G
15 Półki szafki dolnej OPW GR 16 mm 218x400x16 m m lub łeb k iem d u żego gw oździa. N a stęp ­
4 ' G I
16 Przód szafki dolnej OPW GR 12 mm 860x250x12
17 Bok szafki dolnej
1 G I n ie całość fak tu ry p o zo sta w ia m y do p rze­
OPW GR 16 mm 860x400x16 2 G I
18 Podstawa Tarcica 45 mm
sch n ięcia . O kres sch n ię cia m a sy klejow o-
1100x410x45 1 D I
19 Głowica Krawędziak 140x150x410 1 B I
-papierow ej w y n o si około 7 -9 dni w z a leż ­
20 Kolumienki Belka sosna n o ści od w ie lk o ści p ła szczy zn , grubości
50x100x790 , 3 B I
21 Laty boazerii pale-
niska
w a rstw , n a sło n e c zn ie n ia pokoju, tem p era ­
Listwy 15x50 860x15x50 2 I A
22 Boazeria paleniska Listwy 15x100
tu ry w n ętrza i in n y ch param etrów .
860x15x100 A
23 Ruszt paleniska 8 i
Listwy 25x25 330x25x25 2
24 Ruszt paleniska Listwy 25x25 C Po ca łk o w ity m w y sc h n ię c iu d ok on u je­
530x25x25 7 c
25 Osmalone polana do 380 mm
m y d w u k rotn ego m a lo w a n ia farbą em u l­
26 Klej Wikol 0.2 kg
10 s y jn ą białą. W e fe k c ie p o w in n iśm y u zy ­
27 Klej kazeinowy 0,8 kg sk a ć ład n ą fak turę za ła m u ją cą św iatło.
28 Lakier bezbarwny 0,5 litra
29 Farba olejna ciem- W ykoń czenie k o m in k a p rop on u jem y
ny brąz 0,5 litra rozpocząć od in sta la c ji elek try czn ej, n a ­
30 Farba emulsyjna
biała
stę p n ie w yk on ać fak tu rę zew n ętrzn ą na
1.2 litra
31 Gwoździe 1" 0,1 kg
p rzew id yw an ych elem en ta ch , p om alow ać
32 Gwoździe 1/2" 0,2 kg e le m e n ty ciem n e i n a końcu, po dok ład­
33 Wkręty (mosiądz) 0 3x25 0,1 kg ny*1* o czy szczen iu , e le m e n ty d rew n ian e
34 Wkręty (mosiądz) 0 4x35 0,35 kg
35 Wkręty (mosiądz)
surow e, które trzeba p o m a lo w a ć b ezb arw ­
0 6x45 36 szt.
36 Wkręty (mosiądz) 0 6x50
n y m lakierem .
8 szt.
37 Zatrzaski magne-
tyczne P o pracach w y k o ń czen io w y ch n a le ż y
3 szt.
38 Kołki plastikowe I 4 szt.
za m o n to w a ć ru szt jak o o sta tn i elem en t.
Legenda: S p ra w ę dekoracji, tzn. u sta w ie n ia k w ia ­
OPW - oklei nowa płyta wiórowa.
PPT - płyta pilśniowa twarda
tów , u ło ż e n ia p olan czy in n y ch ozdób zo­
sta w ia m y in w en cji C zytelnika.
P ropon ow any k o m in ek zo sta ł p rzed sta ­ in n y ch w ym iarach , je d n a k ż e z za ch o w a ­
w io n y w form ie, w jak iej zo sta ł w y k o n a n y n ie m elem en tu o g n isk a .
U trzy m y w a n ie b ie ż ą c e k o m in k a w c zy ­
przez autora. Jako o ry g in a ln y „m ebel” w y ­
sto śc i gw a ra n tu je je g o ła d n y w y g lą d . Z a­
tw arza sp ecy ficzn y nastrój w pokoju, w
którym cod zien n ie p rzeb yw am y. J e s t on leca m y od k u rza n ie fa k tu ry co 2 -3 ty g o d ­
p rzezn aczon y n a b ib lioteczk ę, p rzech o w y ­ n ie. K o n serw a cję i r en o w a cję p rzep ro w a ­
w a n ie m ateriałów p iśm ie n n y ch i k reśla r­ d za m y ra zem z r em o n te m m ie s z k a n ia po
skich. W przypadk u z m ia n y p rzezn a cze­ około 4 la ta ch ek sp lo a ta cji.
Wojciech Kiihn
n ia m ożn a w y k o n a ć k o m in ek o zu p ełn ie

DROBNE USPRAWNIENIA WARSZTATOWE

Ostrzenie pif tarczowych


Wszystkie narzędzia skrawające w czasie pracy ulegają
naturalnemu stępieniu, dotyczy to także piłek tarczowych
do drewna. Przerzynanie drewna tępymi piłami jest trudne i
uciążliwe, a często i niebezpieczne. Samodzielne ostrzenie
jest trudne z powodu braku odpowiednich urządzeń. Nato­
miast warsztaty rzemieślnicze niechętnie świadczą takie u-
sługi. Co zatem robić? Z grubej sklejki należy wyciąć dwa
krążki o średnicy mniejszej niż średnica posiadanej piły,
pomniejszone o wielkość zębów. W krążkach tych, w ich
środku, wierci się otwory. W jednym z nich umieszcza się
kołek o średnicy otworu w piłce. Między krążki wkłada się
piłę i razem ściska w imadle, następnie piłę ostrzy się pilni­
kiem.
Imadełko
Zwykłe ręczne imadełko po przyspawaniu wygiętego w
kształcie litery C płaskownika do jednego z jego ramion
staje się wygodnym imadełkiem przenośnym. W przyspa-
wanym płaskowniku jest umieszczona śruba ułatwiająca
mocowanie do stołu.
Przechowywanie małych nakrętek
Małe nakrętki np. M2, M2,5 itp., o które jest zwykle bar­
dzo trudno, a które zdobywa się przeważnie z demontażu
przeróżnych urządzeń i mechanizmów, należy starannie
przechowywać. Wrzucenie jednak różnych nakrętek do jed­
nego pudełka stanowi duże utrudnienie ich odnalezienia.
Wygodniej nakrętki takie nawlec na agrafkę i po jej zapięciu
schować do pudełka. W razie potrzeby wyjmujemy z pu­
dełka bez niepotrzebnej straty czasu agrafki z odpowiedni­
mi nakrętkami.
(s.z.)
częścią podwodną i nawisami na wzór
„Jullanara". Od „Jullanara" dzieliło go
jednak 17 lat. Od roku pływała już
„Gloriana" Herreshoffa, genialnie łą­
cząc stateczność kształtu i ciężaru. To­
też „Firecrest" miał 3-tonowy ołowiany
balast przytwierdzony bolcami do głę­
bokiego falszkila, a w zęzie woził jesz­
cze 3-tonowy balast wewnętrzny. Pro­
porcjonalnie do „Gloriany” był bowiem
dużo węższy, głębiej zanurzony i wol­
niejszy.

W 1922 r. „Firecrest" imponował,


dzięki swym budowniczym, doskona­
łym stanem kadłuba, ale technicznie
był już anachronicznym staruszkiem.
Wybór Gerbaulta padł jednak na „Fi-
recresta". Może urzekł go sylwetką

FIRECREST

Do wielkiej trójki zdobywców ocea- jachtingu samotny rejs z Morza Śród-


nów, obok Slocuma i Vossa, zalicza się ziemnego do Nowego Jorku,
zazwyczaj Francuza Alaina Gerbaulta. Przygoda rozpoczęła się, gdy Ger-
Gerbault urodził się w 1893 r. i dzieciń- bault w 1922 r. znalazł w Anglii w Port-
stwo spędził pod Saint-Malo w Breta- smouth „Firecresta", stary już, 32-letn.
nii. Był dzieckiem niezmiernie wrażli- jacht regatowy typu kuter. Zbudował
wym i łatwo poddał się urokowi swej 9 ° T. Harris w małym porcie Rowhed-
nadmorskiej ojczyzny korsarzy, żegla- 9© w hrabstwie Essex na północ od
rzy i rybaków od wieków żyjących z Londynu w 1892 r., a więc rok przed
oceanu. Często przychodził do portu w urodzeniem Gerbaulta. Projektował
Saint-Malo i w kubrykach licznych ..Firecresta” sam Dixon Kemp, kon-
jeszcze wówczas rybackich szkunerów struktor jachtowy, twórca pierwszej an-
poławiających dorsze na Great Bank, Sielskiej linearnej formuły pomiarowej
godzinami wsłuchiwał się w opowieści jachtów z 1888 r. Kemp był też sekreta-
starych rybaków. Czasem też ojciec rzem ' faktycznym twórcą ponadklubo-
zabierał go jachtem na morze. Nie zo- wego związku angielskich żeglarzy, a
stał jednak ani rybakiem, ani maryna- także autorem podręczników z zakresu
rzem. Rodzice wysłali go do liceum do nautyki i architektury jachtu. Nic przeto
Paryża. Następnie zapisał się na poli- dziwnego, że „Firecrest" zrodzony z
technikę zafascynowany konstrukcją mariażu wielkiego teoretyka i rzetelne-
samolotów. Zaledwie rozpoczęte stu- 9 ° mistrza-szkutnika był jachtem uda-
dia przerwała I wojna światowa, walczył nym, co więcej był to jacht ładny. Zbu-
w niej dzielnie jako pilot w najwalecz- dowano go mocno, z grubych dębo-
niejszych francuskich i francusko-an- wych klepek na dębowym szkielecie,
gielskich formacjach lotniczych. Woj- część podwodną poszyto mu miedzia­
na, w której stracił najbliższych przyja- n3 blachą. Miał ładny łuk dziobnicy,
ciół, obrzydziła mu ludzi, a w każdym długi bukszpryt i kształtną, okrągłą
razie europejskich ziomków. Jego ne- konchę rufy. Był wąski, niski i smukły
urasteniczny system nerwowy nie był jak strzała; tekowy pokład bez nadbu-
w stanie znieść towarzystwa obłud- dówek przydawał mu lekkości. Impo-
nych, kłamliwych rodaków. Rezygnuje nująco wyglądał pod żaglami, gdy
z ciekawie zapowiadającej się kariery niósł trzy sztaksle, potężny gaflowy
tenisowej i chce znaleźć spokój na mo- grot sięgający daleko za rufę i wysoki
rzu wśród ludów „nie skażonych jadem topsel. Była to klasyczna konstrukcja
białej cywilizacji". Zapewne niemałą regatowa z 80. lat ubiegłego wieku,
rolę w podjęciu tej decyzji odegrało przewidziana do obsługi przez zawo-
bretońskie dziedzictwo i fascynacje z dową załogę i rozwijania największych
okresu dzieciństwa. Takie było podło- prędkości. „Firecrest" rzeczywiście ła­
żę żeglarskich wyczynów Alaina Ger- two rozwijał 8-9 węzłów, a trafiało mu
baulta. Początkowo zresztą nawet się i 10 węzłów, co dla jachtu tej wiel-
przed sobą samym nie przyznaje się, kości było wcale dobrym wynikiem. Na
że zamierza opłynąć samotnie świat. swoje czasy był jachtem na wskroś no-
Miał to być „tylko" pierwszy w dziejach woczesnym z ładnie wyprofilowaną

„Firecrest" Alaina Gerbaulta


szlachetniejszą od bardziej pękatych, technicznie bardzo nowoczesnego o- jako pierwszy Atlantyk, żeglując ze
wyższych, ale i wygodniejszych w żeg­ ceanicznego jachtu o długości zaled­ wschodu na zachód i nie dlatego na­
ludze młodszych sąsiadów; może zau­ wie 8,5 m i szerokości aż 2,8 m, łatwe­ wet, że samotnie opłynął świat - uczy­
roczył boazerią z mahoniu i klonu w go w obsłudze i doskonale trzymające­ nili to już przed nim inni, a naśladow­
rufówce i w mesie, a może był po pro­ go się na fali. „Firecrest" był znacznie ców można liczyć na setki. Jego wiel­
stu tańszy od nowszych konstrukcji. Po większy, miał 12 m długości po pokła­ kość polegała na tym, że ucieleśnił ma­
przejściu przez Atlantyk sam Gerbault dzie i 9,60 m w linii wodnej, zanurzenie rzenia tysięcy ludzi sfrustrowanych
napisał w Nowym Jorku: „Pan Kemp, l, 8-1,9 m i szerokość zaledwie 2,6 m. bezsensowną rzezią I wojny światowej.
gdyby żył jeszcze, nie bez zdziwienia Za to bom tego jachtu liczył 8,3 m, a Pokazał ludziom nowe horyzonty inte­
dowiedziałby się, że jego jach regato­ bukszpryt wystawał przed dziób na 2,3 lektualne i obyczajowe, znalazł pocią­
wy zbudowany według przepisów m. Łączna powierzchnia żagli „Firecre­ gający i warty naśladowania cel życia.
Yacht Racing Association co do dłu­ sta" wynosiła 50 m2. Okazało się, że morze jest w zasięgu
gości i powierzchni ożaglowania, prze­ ręki każdego przeciętnego zjadacza
Gerbault po kupieniu „Firecresta"
był Atlantyk i okazał się jednym z naj­ chleba i że każdy przechodzień, jeśli
bardzo poważnie potraktował swoje
lepszych statków po wsze czasy". Ta zechce, może przesiąść si$ ńa jacht i
przedsięwzięcie. Wiedział, że nie ma
ostatnia część zdania świadczy o wiel­ jachting uczynić swoim „hobby".
praktyki żeglarskiej, przeprowadził
kiej lojalności Gerbaulta wobec swego więc „Firecresta” kanałami na Morze Już przed wojną wydano w Polsce
jachtu. W rzeczywistości to tylko wiel­ Śródziemne i przez przeszło rok żeglo­ książki Alaina Gerbaulta: „Sam przez
kie samozaparcie Gerbaulta i jego co­ wał samotnie wzdłuż brzegów Francji, Atlantyk" (tłum. Stefania Podchorska-
raz doskonalsza praktyka morska u- poznawał swój jacht i uczył się żeglugi -Okołów), „W pogoni za słońcem" oraz
możliwiły szczęśliwe zakończenie rej­ we wszystkich warunkach. „Na powrotnej drodze" (tłum. Ludwik
su. W piękny, wiosenny dzień kwietnio­ Szwykowski). Po wojnie były one dwu­
„Firecrest” był przede wszystkim wy 1923 r. w Cannes stawia żagle „Fi­ krotnie wznowione pod wspólnym tytu­
niemiłosiernie przesztywniony, aby w recresta" i rusza w rejs „w pogoni za łem: „W pogoni za słońcem". Oczywiś­
przybrzeżnych regatach mógł nieść jak słońcem", by zmierzyć się samotnie z cie przełożono je również na wszystkie
najwięcej żagli. Oznaczało to, że z każ­ Atlantykiem. 6 czerwca wychodzi z Gi­ ważniejsze języki świata.
dego przechyłu gwałtownie prostował braltaru, następnym portem ma być Znaczenie wyprawy Alaina Gerbaul­
się, a im większa była fala tym uciążli­ Nowy Jork. Na trasie rejsu czekały ta docenił Cruising Club of America
wsza chwiejba jachtu i to zarówno dla Gerbaulta wszystkie przeciwności mo­ zrzeszający wyłącznie amatorów, na­
załogi, jak i żagli oraz takielunku. Żagle, rza: sztormy, sztile, zepsuty pokarm, gradzając go w 1923 r. nowo ustano­
które byty zresztą mocno zużyte, usta­ brak wody, choroba, rozliczne awarie, wionym Blue Water Medal za najwięk­
wicznie pruły się i pękały i Gerbault przede wszystkim zaś ustawiczne szy­ sze w roku osiągnięcie w oceanicz­
musiał je bez przerwy zeszywać i łatać. cie żagli. Wola zwycięstwa była jednak­ nym, amatorskim jachtingu. W 1928 r.
Liny takielunku nie wytrzymywały ciąg­ że silniejsza i 15 września po 101 na Olimpiadzie w Londynie również
łych naprężeń i pękały w najmniej do­ dniach żeglugi od Gibraltaru rzuca ko­ Międzynarodowy Komitet Olimpijski
godnych momentach. Wszystko to twicę w ujściu East River u wrót Nowe­ odznaczył Alaina Gerbaulta i Harry Pid-
Gerbault musiał robić przy gwałtow­ go Jorku. geona Dyplomami zasługi olimpij­
nych przechyłach wyrzucających na­ 1 lutego 1925 r. na wyremontowa­ skiej.
wet garnki mocno osadzone na karda- nym „Firecrescie" wyposażonym w no­
nowo zawieszonych primusach. Do- wy maszt i . ożaglowanie bermudzkie Gerbault nie wytrzymał długo na lą­
dajmy»do tego niskie burty „Firecresta" rusza do następnego etapu swojej wy­ dzie i po zbudowaniu według dawno
i ostry dziób rozcinający fale, które za­ prawy, tym razem na wyspy Oceanii. już opracowanych planów nowego
lewały pokład już przy świeżym wie­ Gerbault był już sławny i Nowy Jork jachtu, który mało skromnie nazwał „A-
trze. W efekcie wnętrze jachtu było żegnał go z królewskimi honorami - lain Gerbault" we wrześniu 1932 r. zno­
ciągle wilgotne, a zęzy trzeba było czę­ były tłumy ludzi, reporterzy, film, armat­ wu, starą trasą, tym razem bez żadnych
sto pompować. „Firecrest" pokonał nie wystrzały. 17 lutego zawija do już przygód, podążył do swojej Ocea­
jednak oceany, gdyż był zbudowany Saint-Georges na Bermudach, „Fire­ nii.
niezwykle solidnie (przeżył nawet dwa crest" przecieka bowiem niemiłosier­ Starego „Firecresta" ofiarował jed­
sztrandowania na skałach), a dowodził nie i wymaga naprawy. Po 10 dniach nej ze szkół morskich, lecz jacht nie
nim i obsługiwał doskonale go rozu­ może żeglować dalej i przez Kanał Pa- przeżył rozstania i zatonął podczas ho­
miejący Alain Gerbault. Warto jeszcze namski i Wyspy Galapagos osiąga 16 lowania koło wyspy Guernsey. Ger­
wspomnieć, że w przeciwieństwie do września wyspę Mangarewa leżącą już bault krążył wśród wysp Oceanii usiłu­
swoich poprzedników i wielu, wielu na­ w umiłowanej Oceanii. Przez blisko rok jąc ratować „raj, który umiera". Po wy­
śladowców, kapitan „Firecresta" wy­ żegluje po wodach Oceanii, poznając buchu II wojny światowej chciał wrócić
niósł z lotnictwa doskonałą i gruntow­ jej wyspy i ludzi. Dopiero latem 1926 r. do Francji. Znaleziono go umierające­
ną znajomość nawigacji i w każdych porzuca Oceanię, biorąc z Nowych He- go w ataku malarii na jachcie w pobliżu
warunkach potrafił wystarczająco do­ brydów kurs na Nową Gwineę. Trady­ wyspy Timor, tam też zmarł 16 listopa­
kładnie określić pozycję jachtu. Ale na­ cyjnym już szlakiem Slocuma i Vossa da 1941 r. Po wojnie w 1947 r. prochy
wet Gerbault uznał, że obsługa gaflo- przez Cieśninę Torresa i Ocean Indyj­ wielkiego żeglarza przeniesiono na
wego ożaglowania przekracza jego ski osiąga Capetown. Następnie żeg­ Bora-Bora, „najszczęśliwszą wyspę
możliwości i w Nowym Jorku zmienił je lując z przygodami i przerwami wzdłuż świata". Jego jacht splądrowany naj­
na znacznie prostsze i łatwiejsze w ob­ brzegów Afryki i Europy, 26 lipca 1926r. pierw przez Holendrów, potem przez
słudze trójkątne, czyli bermudzkie, bar­ zawija do Hawru witany przez tłumy jak Japończyków trafił zapewne w ręce
dzo już wówczas zresztą popularne. bohater narodowy. chińskie i gdzieś zaginął.
Również w Nowym Jorku Gerbault, Alain Gerbault został uznany za wiel­
mimo zauroczenia swoim „Firecre- kiego żeglarza chyba nie dlatego, że na
stem", opracował założenia nowego, trudnym jachcie pokonał samotnie Marian Mickiewicz
Przygotowanie do produkcji seryjnej Croma, pojawił się w grudniu 1985 r., a oknami bocznymi, które mają sugero­
nowego samochodu jest pracochłon­ na czwarty - Alfa 164 - trzeba było po­ wać jednolitość z szybą tylną.
ne i bardzo kosztowne, dlatego nawet czekać aż do 1987 r.
duże firmy jednoczą swoje wysiłki, de­ Szyba tylna ma bardzo dużą po­
cydują się na współpracę. Tak na przy­ Cztery wymienione modele pojaz­ wierzchnię, przy jej dolnej krawędzi
kład trzy firmy: Peugeot, Renault i Vol- dów mają jednakowe (lub bardzo po­ jest spoiler, a pod nim klosze zespolo­
vo, wprowadziły w 1975 r. do produkcji dobne) wymiary: rozstaw osi, rozstaw nych lamp tylnych o dużej powierzchni
nowe samochody, stosując do ich na­ kół przednich i kół tylnych - wynika to z - dobrze widoczne także z boku nad­
pędu wspólnie opracowany silnik V6. zastosowania jednakowej konstrukcji wozia. Po uniesieniu do góry drzwi tyl­
Przypomnę, że były to samochody płyty podłogowej i bardzo zbliżonej ca­ nych (wraz z dużą szybą) dostęp do
Peugeot 604, Renault 30 i Volvo 264. łej konstrukcji nośnej nadwozia. Rów­ bagażnika staje się wygodny. Wów­
Teraz, w omawianym przypadku nież elementy zewnętrznego poszycia czas samochód jest przydatny jako
współpraca międzynarodowa objęła nadwozia trzech pierwszych modeli są kombi, można do niego wkładać baga­
inny, ważny zespół samochodu - nad­ jednakowe. Różnice wynikają z od­ że o łącznej objętości 625 dm3 - po
wozie. miennego wystroju nadwozi, najwięk­ złożeniu dwuczęściowego siedzenia
sze w przypadku samochodu Alfa 164, tylnego objętość bagażowa zwiększa
Współpraca czterech znanych firm który to pojazd ma nadwozie stylizowa­ się do 1600 dm3, a długość podłogi
samochodowych: trzech włoskich - ne przez firmę Pininfarina. bagażnika ze 100 do 164,5 cm.
Lancia, FIAT i Alfa Romeo oraz
szwedzkiej SAAB zaowocowała nowy­ W odróżnieniu od nadwozi włoskich
mi konstrukcjami samochodów. Naj­ Nadwozie 5-drzwiowe typu h a tch -
samochodów Saab otrzymał nadwozie -b a c kwidocznie nie wszystkim się po­
pierw, w maju 1984 r. zademonstrowa­ typu h a tc h -b a c k z dodatkowymi dobało skoro od stycznia 1988 r. ofero­
no model Saab 9000 Turbo 16, kilka drzwiami w tylnej ścianie. Stylizacja tyl­ wano do wyboru nadwozie 4-drzwiowe
miesięcy później, w październiku, poja­ nej ściany nadwozia nie może zachwy­ typu sedan, oznaczone jako wersja CD.
wił się model Lancia Thema. Drugi z cać. Nie jest to elegancka linia nadwo­ Samochód w wersji CD jest dłuższy od
wymienionych pojazdów był już pre­ zia, jak np. w modelu Lancia Thema, a ha tch -b a ck, ma długość 478 cm.
zentowany na łamach „MT” , natomiast chęć nadania pojazdowi wyglądu spor­
samochód trzeciej firmy, model Fiat towego okupiono mało estetycznymi Nadwozia pojazdów, zwłaszcza
Saab 9000 i Lancia Thema mają po­
dobnie rozwiązane wnętrze, np. deskę
rozdzielczą, różnice dotyczą szcze­
gółów. Przede wszystkim w obu pojaz­
dach kierowca I pasażerowie mają za­
pewnioną wygodę jazdy, a np. w Saab
9000 przednie fotele mają podgrzewa­
ne poduszki siedzenia.

Pomimo chęci nadania pojazdowi


cech wyglądu sportowego nadwozie
samochodu Saab 9000 jest opracowa­
ne pod względem aerodynamicznym
mniej korzystnie niż nadwozie modelu
Lancia Thema - współczynniki Cx wy­
noszą: 0,34 i 0,32. Thema jest też bar­
dziej dynamicznym samochodem niż
Saab 9000, który rozpędzany do
100 km/h uzyskuje tę prędkość w cią­
gu 8,3 s.

Samochody marki Saab są znane


od dawna z tego, że mają przedni uk­
ład napędowy, ale w modelu 9000 fir­
ma po raz pierwszy zastosowała po-
ciśnienia do 85 kPa, łatwo zmieściła się nie są tu więc potrzebne przewody
przeczny układ przedniego napędu. wysokiego napięcia. W tym układzie
Patrząc w kierunku jazdy samochodu w samochodzie Saab 9000 pomiędzy
kadłubem silnika a jego chłodnicą. Po­ zapłonowym nie ma również rozdziela­
silnik znajduje się po prawej stronie, a cza mechanicznego, gdyż jego rolę
skrzynia biegów z lewej - zespoły te nieważ turbosprężarka ma również
chłodnicę powietrza tłoczonego do cy­ spełnia mikroprocesor otrzymujący in­
umieszczono przed osią przednią, na­ formacje o fazach pracy silnika z czuj­
tomiast w osi przedniej samochodu lindrów i na tę chłodnicę znalazło się
miejsce przed skrzynią biegów. W nika osadzonego bezpośrednio na
jest mechanizm różnicowy. wale korbowym. Ten układ zapłonowy
chłodnicy tej ochładza się sprężone
powietrze z temperatury 120° do około ma liczne zalety, np. większą nieza­
Silnik nie jest zupełnie nową kon­
wodność działania, nie ma potrzeby
strukcją, lecz zmodyfikowaną, wywo­ 60°.
wykonywania dodatkowej obsługi, bez
dzącą się z silnika zastosowanego w Silnik z turbodoładowaniem wypo­ strat doprowadzone jest wysokie na­
samochodzie Saab 99 z 1979 r. Silnik sażono w elektroniczny układ kontroli pięcie do świec zapłonowych, iskra na
stosowany w Saab 9000 (w układzie jego pracy. Układ ten oznaczony litera­ świecach jest mocniejsza, istnieje też
poprzecznym) jest pochylony ku przo­ mi APC (A u to m a tic P e rfo rm a n ce C o n ­ możliwość zwiększenia odstępu po­
dowi pod kątem 20°. Głowica jest wy­ tro!) reguluje ciśnienie doładowania i między elektrodami świec nawet do 1,5
konana jako jeden odlew ze stopów uniemożliwia spalanie detonacyjne - mm. Poza tym uszkodzenie jednego
lekkich i mieści w sobie dwa wałki roz­ silnik może pracować zasilany benzy­ zestawu cewka - świeca nie wyklucza
rządu. Wałki te sterują aż 16 zaworami ną o zmiennej liczbie oktanowej w gra­ możliwości dojechania do stacji obsłu­
za pośrednictwem bezobsługowych nicach od 92 do 98, a także benzyną
(nie trzeba regulować luzu zaworowe­ bezołowiową. Tę ostatnią właściwość gi-
go) popychaczy hydraulicznych. Na silnik ma dlatego, że gniazda zaworo­ Układ zapłonowy SDI zajmuje mało
każdy cylinder przypada po 4 zawory, we wykonane są ze stopu o dużej za­ miejsca w silniku samochodu Saab
które tworzą pomiędzy sobą kąt 44°. wartości chromu i gniazda nie muszą 9000, włożony jest w rozwidlenie
Pomiędzy dwoma rzędami zaworów więc być smarowane ołowiem zawar­ dwóch wałków rozrządu.
(dwa dolotowe zawory mają średnicę tym w benzynie. Inną zaletą stosowa­ Szwedzka firma SAAB nie zmienia
grzybków 32 mm, dwa wylotowe 29 nia układu APC jest zmniejszenie zuży­ zbyt często wytwarzanych modeli sa­
mm) umieszczono centralnie, w środku cia paliwa o około 8%. mochodów, za to opracowuje je bar­
półkolistej komory spalania, świecę dzo starannie. Tak było i w przypadku
zapłonową. Zastosowanie czterech za­ W styczniu 1985 r. na salonie samo­
modelu Saab 9000, który rozszerzył o-
worów na każdy cylinder poprawiło na­ chodowym w Sztokholmie firma SAAB
fertę firmy i był produkowany razem z
pełnienie komory spalania mieszanką zaprezentowała nowy układ zapłono­
mniej nowoczesnym modelem 900 (np.
palną, a centralne umieszczenie świe­ wy. Układ ten nazywany kondensatoro­
nadwozie Saab 9000 spełniające wy­
cy zapłonowej - proces spalania. Uk­ wym i oznaczony SOI { - S A A B D ire c t
magania bezpiecznej konstrukcji ma
ład rozrządu odbiera napęd od wału In g n itio n ) składa się z metalowej kase­
masę 300 kg, o 10% mniejszą niż nad­
korbowego za pośrednictwem łańcu­ ty z zamocowanymi małymi cewkami
wozie starszego samochodu Saab
cha rolkowego. Wał korbowy osadzo­ zapłonowymi, którą to kasetę nasadza
900).
no w pięciu łożyskach bloku silnika. się na świece zapłonowe tworząc bez­
pośrednie połączenie cewka - świeca, Zdzisław Podbielski
Zasilanie silnika odbywa się poprzez
wtrysk paliwa sterowany elektronicz­
nie. W poprzednich silnikach firma
DANE TECHNICZNE SAMOCHODU SAAB 9000 TURBO 16
SAAB stosowała układ wtryskowy
Bosch K - Jetronic, który zastąpiono
układem Bosch LH - Jetronic sterowa­ - N a dw o zie - s a m o n o ś n e (z p rzo d u ram a p o m o cn icza ), 5 -d rz w io w e , 5-
nym mikroprocesorem. Nowy układ - m ie jsco w e
powoduje zwiększenie równomiernoś­ - S iln ik - b e n zyn o w y 4-suw ., 4-cyl. rzędow y, c h ło d z o n y cieczą, u m ie s z ­
ci wtryskiwania paliwa do poszcze­ czo n y p o p rze czn ie z p rzo d u pojazdu, n a p ę d za ko ła p rz e d n ie
gólnych cylindrów silnika oraz ułatwia - Ś re d n ica cyl. x s k o k tło k a /p o j. s k o k o w a - 90 x 78 m m / 1985 c m 3
rozruch zimnego silnika. - M o c s iln ik a - 128,5 kW - 175 KM - DIN przy 5300 o b r/m in (z kata liza­
torem 117,5 kW - 160 KM - DIN)
W oznaczeniu modelu samochodu - S to p ie ń sp rę ża n ia - 9:1
Saab 9000 Turbo 16 jest zawarta infor­ - S krzynia p rze k ła d n io w a - m e ch a n iczn a 5 -b ie g o w a lu b a u to m a tyczn a
macja o liczbie zaworów silnika oraz o - Z aw iesze nie p rze d n ie - w a ha cze po prze czne, k o lu m n y te le s k o p o w e
jego turbodoładowaniu. Oba te rozwią­ typu M c P herson, s ta b iliza to r
zania mają na celu zwiększenie mocy - Z aw iesze nie tyln e - oś sztyw na, w ahacze w zdłużne, sp rę żyn y śru b o w e ,
tej 4-cylindrowej jednostki napędowej, drążki reakcyjne, p o p rze czn y drą żek u sta la ją cy Panharda, a m o rtyza to ry
bez potrzeby zwiększania pojemności te le s k o p o w e , s ta b iliza to r
skokowej przez zwiększenie liczby cy­ - H am ulce - d w u o b w o d o w e ze w s p o m a g a n ie m , ta rczo w e przy 4 ko ła ch ,
lindrów do 6 - tak przynajmniej twier­ m e ch a n iczn y h a m u le c ręczn y działa na ko ła tyln e
dził główny konstruktor firmy SAAB. - O g u m ie n ie o w ym ia ra ch - 2 0 5 /5 5 VR 15
Rzędowy silnik 6-cylindrowy nie - D łu g o ś ć /s z e r./ w ys. p o ja zd u - 46 2/17 6,5/14 3 cm
zmieściłby się poprzecznie w samo­ - R ozstaw o si - 267 cm
chodzie. Turbosprężarka nie zajmuje - M asa w ła s n a p o ja zd u - 1300 -134 0 kg
dużo miejsca w samochodzie. Nowo­ - P rę d ko ść m a ksym a ln a - 220 km /h
czesne turbosprężarki mają już nie­ - Zużycie pa liw a w g ECE - 6,3 /8,8/12 c m 3/1 0 0 km (ze s k rz y n ią 5 -b ie g o -
wielkie wymiary zewnętrzne i amery­ wą)
kańska turbosprężarka Garrett T3, o
maksymalnej zdolności zwiększenia
niu skóry i na nadawaniu jej trwa­
łości. Stosowano wędzenie, solenie,
suszenie na słońcu i natłuszczanie.
W Egipcie pojawił się po raz pier­
wszy ałun. Najistotniejsze było jed­

technika. nak wykorzystanie taniny zawartej


w korze dębowej lub w galasów­
kach. Garbowanie odbywało się po­
przez moczenie skóry w pojemni­

nzez w ieki kach z roztworem taniny o różnym


stężeniu; cały proces trwał do 15
miesięcy. Dla nadania skórze odpo­
wiednich właściwości stosowano
obróbkę mechaniczną, impregno­
wanie i barwienie.
Szkło zaczęto wytwarzać jako po­
lewę ceramiczną. Proces polegał na
ogrzewaniu mieszaniny sody, wap­
na i piasku (lub mielonego krze­
mienia), wskutek czego składniki
ulegały stopieniu i powstawała
szklista ciecz, którą powoli oziębia­
no lub wyżarzano, co chroniło ją
przed krystalizacją i pękaniem. Po­
PODSTAWOWE ok. 2000 roku pne. pojawiły się wy­ dobnie jak w wypadku skóry, czasy
m a t e r ia ł y myślne złącza, a ok. 1600 pne. - klej nowożytne niewiele dodały do tech­
GOSPODARSTWA z kości, skór i kopyt zwierząt. Gro­ nologii wypracowanych w starożyt­
DOMOWEGO by królewskie pochodzące z tego ności. W Egipcie szklono steatyto-
okresu dowodzą nadzwyczajnej we koraliki już od 4000 roku pne., a
W poprzednim odcinku przedsta­ zręczności egipskich rzemieślni­ od 2500 roku pne. wykonywano ze
wiliśmy początki garncarstwa i ków, którzy potrafili wykonywać szkła (także w Mezopotamii) amu­
tkactwa - rzemiosł związanych z trumny z drzewa cedrowego w ten lety i inne drobne przedmioty.
rozwojem wielkich organizmów sposób, by odtwarzały one od we­ Szklane naczynia nie pojawiły się
miejskich w starożytnych cywiliza­ wnątrz i od zewnątrz kształt ludz­ jednak przed 1500 r. pne., zaś tech­
cjach. Teraz pora przypomnieć, że kiego ciała, zachowując stałą gru­ nika wydmuchiwania szkła została
drewno, skóry zwierzęce i szkło bość ok. 4 cm. opanowana dopiero w czasach hel­
miały w większości regionów rów­ Skóra była jednym z najstar­ lenistycznych. Pierwsze przedmio­
nie zasadnicze znaczenie jak glina i szych surowców o znaczeniu gospo­ ty szklane były odlewane w glinia­
włókna. darczym. O rozmaitych stopniach nych formach, ale stosowano też
Obróbka drewna była udoskona­ twardości i elastyczności pełniła rzeźbienie szkła, podobnie jak w
lana od czasów wprowadzenia w E- ona rozliczne funkcje, przejęte póź­ kamieniu. Naczynia szklane wyko­
gipcie narzędzi miedzianych, to jest niej przez ceramikę i tkaniny. Skó­ nywano w sposób następujący: za­
od około 4000 roku pne., choć sam rzane wiadra, wciąż jeszcze używa­ nurzano woreczek piasku w płyn­
Egipt musiał większość zużywane­ ne w żurawiach studziennych Bli­ nym szkle, nadawano mu kształt
go drewna importować. Egipcjanie skiego Wschodu, bukłaki, szyte pił­ obtaczając go na kamiennej płycie,
używali pił i świdrów i polerowali ki, pochwy na broń białą, kamizel­ a następnie studzono i wysypywa­
drewno płytkami piaskowca. Po­ ki, rękawice, sandały i trzewiki wy­ no piasek ze środka.
czątkowo łączono części budowli rabiano już tysiące lat temu. Wyro­ Nie możemy odtworzyć ze
czy mebli za pomocą rzemieni, lecz by ze skóry bardzo wolno zmieniały wszystkimi szczegółami starożyt­
swoją postać - podobnie jak narzę­ nej technologii wytopu szkła; mil­
S to fe k z d r e w n a h e b a n o w e g o , w y k ła d a n e g o dzia do ich wytwarzania. Noże o czą na ten temat egipskie źródła i-
k o ś c ią s ło n io w ą , z e s k ó r z a n y m s ie d z e n ie m -
kształcie półksiężyca do cięcia skó­ konograficzne. Temperatura
E g ip t, o k . 1250 p n e . (z e z b io r ó w B r itis h M u -
ry spostrzegamy na greckich wa­ 1000°C, konieczna do wytopu szkła
zach z VI stulecia pne., jak i na e- sodowego, była osiągalna w piecach
s e u m w L o n d y n ie )

gipskich malowidłach z II tysiącle­ opalanych węglem drzewnym. Nie


cia pne.; podobnych używali szewcy wystarczała ona jednak, aby po­
europejscy i w XX wieku. zbyć się bąbelków gazu z masy
szklanej. Jeśli proces chłodzenia w
Choć już w okresie paleolitu skó­ piecu wyżarzającym przebiegał
rami zwierząt okrywano ciała jak zbyt szybko, szkło stawało się kru­
ubraniami, a także używano ich na che. Szkło sporządzane z czystej
mniejszą skalę do szycia namiotów sody, wapna i piasku jest bezbarw­
i pojemników na płyny, to sztuka ne, ale mogą je zabarwiać nawet
wyprawiania skór musiała rodzić nieznaczne domieszki pewnych
się przez tysiąclecia. Polegała ona składników: na przykład miedź na-
na usuwaniu warstwy wierzchniej
(naskórka z włosiem) i spodniej lachit daje mu kolor błękitnozielony, ma­
- zielony, podtlenek miedzi -
(mięsa z tłuszczem), na zmiękcza­ czerwony. Większość piasków za-
wiera domieszki żelaza, które bar­
wią szkło na kolor zielonkawy, brą­
zowawy lub żółtawy.
Kolebką hutnictwa szkła był E-
gipt. Do 1350 roku pne. kraj ten był
już eksporterem szkła, a biegli rze­
mieślnicy roznieśli kunszt po ca­
łym Bliskim Wschodzie. W VII wie­
ku pne., dzięki ruchliwym Fenicja­
nom, wytapiano już szkło nad At­
lantykiem. Sztukę tę poznała właś­
ciwie cała starożytna Europa, choć
w większości regionów nie sięgano
do produkcji naczyń.

PRODUKCJA DLA
GOSPODARSTWA
DOMOWEGO
W CYWILIZACJI
GRECKO-RZYMSKIEJ
Pozostając przy szklarstwie, od­
notujmy wynalazek dokonany
prawdopodobnie w Syrii w końcu I
tysiąclecia pne.: wydmuchiwanie
naczyń za pomocą rurki zwanej
dziś piszczelą. Za pomocą szczypiec
nadawano naczyniu kształt, a na­
N a c z y n ia s z k la n e , w y k o n a n e n a te r e n ie N ie m ie c w o k r e s ie rz y m s k im , z e z b io r ó w R ó m is c h -
stępnie oddzielano piszczel i obci­ -G e rm ę n is c h e n M u s e u m w K o lo n ii. W o le lib y ś m y , c o p ra w d a , z a m ie ś c ić w ty m m ie js c u z d ję c ie
nano nożycami szyjkę. Możliwość s ta ro ż y tn y c h s z k ie ł z n a jd u ją c y c h s ię w P o ls c e . M u z e u m N a r o d o w e w W a rs z a w ie m a p ię k n ą
kilkakrotnego rozgrzewania su­ k o le k c ję s z tu k i s ta r o ż y tn e j i w n ie j u p a trz y liś m y s o b ie k ilk a e g ip s k ic h fla k o n ó w , g o d n y c h o c z u
rowca w czasie pracy dawała rze­ n a s z y c h C z y te ln ik ó w . Z a m ó w ie n ie o d p o w ie d n ie g o z d ję c ia k o s z to w a ło b y je d n a k ( w lu ty m b r.)
mieślnikom nieograniczone niemal ok. 100 tys . zł. N ie m o ż e m y p r z e rz u c a ć ta k ic h w y d a tk ó w n a C z y te ln ik ó w i z ż a le m z r e z y g n o ­

panowanie nad ostatecznym w a liś m y z e w s p ó łp r a c y z in s ty tu c ją , k tó r a w o li z a r a b ia ć n a s w o je j k o le k c ji z a w s z e lk ą c e n ę , n iż


ją re k la m o w a ć - z a d a r m o
kształtem wytworu. W II wieku ne.
przemysł szklarski objął nie tylko
Italię, ale i ośrodki położone na pół­ prawę) oraz jedwab z Dalekiego ne i brązowe. Rzymianie wykorzy­
nocy, jak Kolonia i Trewir. Wschodu (od I w. ne.). stywali je szeroko, bowiem uwiel­
W zakresie meblarstwa najistot­ biali luksus. Niektóre z ich ulubio­
Specjalnością grecką była cera­ niejszym osiągnięciem Greków był nych surowców, jak szylkret i kość
mika. Malowidła na wazach z VI-V fotel z wyplatanym siedzeniem, w słoniowa, zanikły na tysiąc lub wię­
w. pne. (dające nam pojęcie o wspa­ którym można było regulować kąt cej lat wraz z upadkiem Rzymu w V
niałościach greckiego malarstwa nachylenia oparcia. Stół jest właś­ w. ne.
ściennego, które nie dotrwało do ciwie wynalazkiem rzymskim (jeśli Ludy północy - na przykład Cel­
naszych czasów) były sporządzane nie liczyć jednoosobowych stolików towie lub plemiona prasłowiańskie
przed wypalaniem gliny. Etrusko­ egipskich), podobnie jak kredens i - robiły rozległy użytek z drewna,
wie (na terenie dzisiejszej Toska­ półka. Orient produkował bardziej występującego w wielkiej obfitości
nii), a następnie Rzymianie sporzą­ zróżnicowane i wygodniejsze me­ w ich krainach. Nie stawiano tam
dzali wzory wypukłe, odciskane na ble niż Europa, lecz docierały one raczej domostw z kamienia ani ceg­
powierzchni naczyń w specjalnych do Rzymu w postaci łupów i były ły i nie jedzono z glinianych na­
formach. Z form wykonywano rów­ niejednokrotnie podrabiane przez czyń. Ponieważ jednak na północy
nież posążki. Rzymianie poszerzyli rzemieślników. przeważało względnie miękkie
zakres stosowania i wachlarz ro­ W świecie greckim rozpowszech­ drewno - sosnowe, bukowe i brzo-
dzajów polew ceramicznych, choć niało się posługiwanie się tokarką, zowe, stolarze tamtych stron byli
większość naczyń przeznaczonych wynalezioną ok. 1500 roku pne. Jej sprawniejsi w obrótce toporem i no­
do użytku domowego dla przecięt­ pierwowzorem mógł być zarówno żem niż piłą i heblem, jak to miało
nych rodzin pozostawiano nie pole­ świder, w którym ostrze było wpra­ miejsce na południu. Ich żywioł sta­
wanych. wiane w ruch przez cięciwę łuku nowiła ciesiołka, a nie mozolna ob­
Wkład Grecji i Rzymu do prze­ (tzw. smyczkowy), jak i koło garn­ róbka precyzyjnych złącz.
mysłu włókienniczego polega prze­ carskie. (Toczy się spór, czy toka­
de wszystkim na doborze surow­ rek smyczkowych nie używali Egi­ Na podstawie: T.K. Derry, T.I.
ców. Właściwości wełny zostały u- pcjanie). W ostatecznym ukształto­ Williams, A s h o r t h is to r y o f techno-
lepszone drogą odpowiedniej hodo­ waniu się tego narzędzia bardzo za­ lo g y fro m th e e a rlie s t tim e s to a.d.
wli. Skonstruowano nożyce do pewne dopomogła wyobraźnia geo­ 1900, Oxford 1960 oraz J. Lipińska,
strzyżenia owiec obsługiwane jed­ metryczna Greków. W. Koziński, C yw ilizacja m ie d z i i
ną ręką. Importowano bawełnę z Wszystkie narzędzia żelazne ka m ie n ia . T e c h n ik a sta ro ży tn e g o
Indii (a nawet wprowadzono jej u- miały swoje pierwowzory miedzia­ E giptu, Warszawa 1977 opr. h.h.
skich, elementy grzejne, wysokoprądowe sty­
ki.
Najwyższa ze wszystkich metali temperatura
topienia przy najmniejszym ze wszystkich me­
tali współczynniku rozszerzalności cieplnej,
czyni wolfram idealnym materiałem na wszel­
kiego rodzaju wtapiane w szkło elektrody, prze­
de wszystkim w urządzeniach próżniowych i
gazoszczelnych. Właśnie dzięki zbliżonym
współczynnikom rozszerzalności cieplnej, wol­
fram świetnie wtapia się w szkło i daje trwałe i
gazoszczelne złącza.
Jednak dużo większe ilości wolframu zużywa
dziś przemysł metalurgiczny do produkcji wy­
WOLFRAM OZNACZA sokogatunkowych stali wolframowych. Stale
TWARDOŚĆ wolframowe odznaczają się bardzo dużą wy­
trzymałością mechaniczną i twardością, której
Czysty metaliczny wolfram daje się doskona­ nie tracą nawet przy silnym ogrzaniu. Jako sta­
le obrabiać plastycznie. Mówiąc o właściwoś­ le szybko tnące, stosowane są one do wyrobu
ciach fizycznych metalicznego wolframu, ta­ narzędzi skrawających, takich jak wiertła czy
kich jak twardość, kruchość, ciągliwość, nie frezy.
wolno zapominać o stanie czystości tego meta­ Do związków wolframu mających pierwszo­
lu. Już minimalna zawartość takich pierwiast­ rzędne znaczenie praktyczne należą węgliki.
ków jak wodór, węgiel czy tlen obniża twardość Znamy dwa takie węgliki. Pierwszy o wzorze
wolframu i z ciągliwego, plastycznego czynią WaC, odznacza się bardzo dużą twardością. Po­
ten metal kruchym, wprost nie dającym się ob­ wstaje podczas ogrzewania w piecu łukowym,
rabiać mechanicznie. Już 0,03% zawartość wy­ tworząc drobne kryształy sproszkowanego wol­
mienionych pierwiastków obniża niemal o 50% framu z węglem. Stosowany był dawniej chęt­
twardość wolframu i powoduje jego nieprzydat­ nie jako dodatek do stali stopowych, podnoszą­
ność do obróbki plastycznej. Stąd wolfram cy ich twardość. Jednak o wiele większe znacze­
przeznaczony do kucia, walcowania, tłoczenia - nie praktyczne ma drugi węglik o wzorze WC.
musi być wyjątkowo czysty. Wtedy daje się Powstaje w temperaturze 1500° C w wyniku
świetnie przerabiać nawet i w temperaturze bezpośredniej syntezy wolframu z węglem
minus 200°C. W + C i tworzy proszek o metalicznym połysku.
Metodą przeciągania formuje się z wolframu Odznacza się bardzo wysoką temperaturą to­
druciki o średnicy 5-10 urn, a więc cieńsze od pienia: 3800°C i wrzenia: 6000° C, a twardością
ludzkiego włosa. Głównym zastosowaniem dru­ dorównuje diamentowi!
cików wolframowych jest produkcja żarników, Pod bardzo wysokim ciśnieniem i w bardzo
zwanych popularnie skrętkami, do wszelkiego wysokiej temperaturze związek o wzorze WC
rodzaju wielkości i mocy żarówek elektrycz­ sprasowany z kobaltem jako spoiwem, daje
nych. najtwardszy ze znanych nam dziś materiałów
W zwykłych żarówkach elektrycznych napeł­ na narzędzia. Jego nazwa brzmi widia. Nazwa
nianych mieszaniną gazów obojętnych prąd e- ta pochodzi od niemieckiego określenia: twardy
lektryczny przepływający przez żarnik rozgrze­ jak diament. Już od lat trzydziestych naszego
wa go do temperatury ok. 2500° C i żarnik staje wieku nazwę widia zna cały świat.
się potężnym źródłem światła. Z wolframu wy­ Wykonane z widii elementy odznaczają się
konywane są też elektrody lamp rentgenow­ największą twardością i odpornością. Z widii
wykonywane są same nakładki skrawające
noży tokarskich i frezów. Dla nas znacznie bliż­
sze są wiertła z końcówką, za pomocą której
możemy, niczym w przysłowiowym maśle,
wiercić otwory nie tylko w cegle, ale nawet i w
betonie, np. w ścianach domów stawianych z
tzw. wielkiej płyty. Z widii wykonywane są też
kółeczka tak dziś popularnych przyrządów słu­
żących do cięcia szkła. I inny przykład zastoso­
wania widii.
Sercem urządzeń do piaskowania jest dysza
przez którą sprężone do 6-8 atmosfer powietrze
wyrzuca na zewnątrz ziarna piasku kwarcowe­
go, ziarna żużlu pomiedziowego albo elektroko­ KNCh, i soda NaiCCh) prowadzi do powstawa­
rundu. Ich zadaniem w procesie piaskowanie nia dużej i ważnej rodziny wolframianów. Aby
jest szybkie i dokładne usunięcie wszelkich je poznać bliżej wykonamy doświadczenie.
produktów korozji. Działanie cząsteczek wy­ Zaczynamy od sporządzenia mieszaniny do
mienionych substancji „poganianych” sprężo­ stapiania o składzie: 10 g sody, NaiCOi bardzo
nym powietrzem porównać można do działania dokładnie mieszamy z 1 g azotanu potasu,
pilnika. Nic więc dziwnego, że taki „pilnik” KNCh. Teraz do metalowego tygielka wsypuje­
szybko niszczył dysze w urządzeniach do pia­ my połowę naszej mieszaniny topników, kła­
skowania. Natomiast wykonanie dyszy z super- dziemy na niej żarnik, czyli inaczej mówiąc
twardej widii przedłuża jej żywot blisko 100- skrętkę ze spalonej żarówki, wsypujemy pozo­
-krotnie. Przeciętny skład chemiczny widii jest stałą porcję topnika i rozpoczynamy ogrzewa­
następujący: nie. W temperaturze około 300°C stopiona już
mieszanina N&iCCh i KNCh atakuje wolframo­
W - 84 - 87% wy żarnik umieszczony w tygielku i rozpoczyna
C - 3 - 5,5% się reakcja chemiczna. W wyniku zachodzących
Co - 7 - 13% reakcji powstaje wolframian sodu, Na 2 WO\ ■
Drogą spiekania węglika wolframu z kobalto­ • 2HiO. I tak otrzymaliśmy wolframian, w któ­
wym spoiwem, produkowane są już gotowe rym wolfram przechodzi w anion WO42-, czyli
kształtki, np. nakładki noży tokarskich, frezów metal występuje na +6 stopniu utleniania.
czy wierteł, wkładki dysz, elementy silników
odrzutowych lub koronki potężnych agregatów Mogą rozlec się głosy sceptyków: - A właści­
wiertniczych. wie to skąd wiadomo, że wolfram, reagując ze
stopioną mieszaniną soli, p rzeszed ł w wolfra­
Metodą natrysku plazmowego widią (ciągłe
mian ?
stapianie widii w łuku plazmowym) pokrywane
są duże powierzchnie żaroodpornych elemen­ Są na sprawdzenie bardzo proste sposoby,
tów np. statków kosmicznych i aparatury do które się nazywają perłą fosforanową i perłą
badań reakcji termojądrowych. Z widii wytwa­ boraksową. Zabieramy się do działania.
rzane są również anody ogniw paliwowych za­ Stop wylewamy z tygielka na blachę, aby tam
mieniających w pojazdach kosmicznych reak­ ostygł i skrzepł. Teraz mały kawałeczek stopu
cję spalania wodoru w tlenie bezpośrednio na bardzo dokładnie proszkujemy. W uszku druci­
energię elektryczną. ka platynowego, w płomieniu palnika gazowe­
★ ★ ★ go, z boraksu lub fosforanu sodu formujemy
Przejdźmy teraz do bliższego poznania właś­ perełkę. Gorącą perełką dotykamy sproszkowa­
ciwości chemicznych wolframu. Dzięki szybko i nego stopu i zaraz wprowadzamy ją do części
samorzutnie powstającej na jego powierzchni utleniającej, a następnym razem do części re­
warstewce pasywnej, metal ten jest bardzo od­ dukującej palnika gazowego. Jeżeli perła fosfo­
porny na działanie kwasów i to nawet gorących. ranowa w płomieniu utleniającym jest blado­
W temperaturze otoczenia wolfram nie reaguje różowa, a po ostygnięciu bezbarwna, a w pło­
z tlenem ani chlorem. Fluor łączy się z nim już mieniu redukującym przybiera barwę brudno-
w temperaturze otoczenia, a chlor dopiero po­ niebieską, która na zimno przechodzi w blado-
wyżej 200° C. niebieską, możemy mieć pewność, że w wyniku
stapiania żarnika z mieszaniną soli powstał
Po ogrzaniu do temperatury czerwonego wolframian sodu.
żaru wolfram reaguje z parą wodną w następu­
jący sposób: Tak samo za pomocą perły boraksowej prze­
prowadzamy badanie stopu na zawartość wol­
W + 4 H2 O wOa • H 2O + 3H2 framianów. Związki wolframu barwią perełki
W przedziale pomiędzy 1300°C a swą tempera­ boraksowe w płomieniu utleniającym na blado-
turą topienia wolfram reaguje z tlenem dając żółto (na zimno bezbarwna), a w redukującym -
całą rodzinę tlenków: WśOo, W2 O0 , WCh i WCh. na żółto (na zimno brunatna). W tym miejscu
Wszystkie te reakcje leżą niestety poza zakre­ uprzedzamy, że stapianie drucika wolframowe­
sem możliwości eksperymentatorów amatorów. go z solami umożliwia uzyskanie tylko minimal­
Znajdzie się jednak w końcu coś dla nich. Prze­ nych ilości wolframianu sodu. Po prostu reak­
śledzimy uważniej zachowanie wolframu wo­ cja zachodzi bardzo powoli i opornie. Dlatego
bec alkaliów. Okazuje się, że współcześnie ła­ nie ma mowy, aby tą drogą cały żarnik przepro­
twiej jest złamać ową potężną barierę pasyw­ wadzić w wolframian sodu. Jak tego dokonać w
ności, jaką wobec kwasów okazuje wolfram. sposób stosunkowo łatwy i prosty pomówimy
Otóż stapianie wolframu w stosunkowo niskiej za miesiąc.
temperaturze (około 300° C z mieszaniną tak
Stefan Sękowski
niewinnych odczynników jak azotan potasu
góry te powinny się znaj­ czycielskie byłyby dogod­

POMYSŁY dować, a mapa na skutek


jego dotyku, „wyświetla
odpowiedź”.
niejsze, gdyby każda ru­
bryka dotycząca poszcze­
gólnych uczniów danej

genialne * * * * * klasy była w innym kolo­


rze. Ta większa dogod­
ność to zdaniem Adama
* 3Ntf/nO!Htf/n2 lepsza „widoczność” i
mniejsza możliwość po­
i ta k ie sobie m myłkowego wpisania oce­
ny.

MODELE PLANET.
Autorzy każdego zamieszczonego pomysłu Kol. Grzegorz Łukawski z
Kielc marzy o tym, żeby
otrzymują jako honorarium 2000 zł. Wszystkie poznawać astronomię
nadesłane pomysły są poza tym rozpatrywane ZESZYT W ZNIKAJĄ­ również za pomocą „glo­
przez Biuro Młodzieżowych Patentów, które CE LINIE jest pomysłem, busów” poszczególnych
przyznaje swoje nagrody i wyróżnienia. Pomysły którego zasada działania planet. Ponadto Grzegorz
można nadsyłać pod adresem redakcji o dowolnej jest podobna do pomysłu uważa, że takie globusy
porze roku, dnia i nocy, byleby były opatrzone niewidocznej mapy. Czy­ byłyby przydatne do do­
dopiskiem: ,,POMYSŁY”. Dotyczy to również sta kartka papieru pod kładniejszego planowania
..ŚLADÓW POMYSŁÓW”. Autorzy wydrukowa­ wpływem dotyku piórem lotów kosmicznych.
nych ,,śladów" otrzymują nagrody rzeczowe. lub długopisem uwidacz­
nia linie na poziomie zapi­
TNĄCY NAPARSTEK
su oraz dwie poniższe. Po
to ulepszenie ułatwiające
MINI-KOMPUTERKI zapisaniu kartki linie po­
kami. Tak właśnie uważa szycie, którego autorem
DLA NAWIGATORÓW. nownie znikają. Autorką
Kol. Paweł Kucharczyk z jest Kol. Szczepan Ma-
Kol. Jacek Konieczny z tego pomysłu jest Kol. karski z Lublina. Szcze­
Gliwic. Zdaniem Pawła Agnieszka Albin z Rybni­ pan proponuje udoskona-
Poznania proponuje, żeby dozowniki te powinny być ka.
wzorem kieszonkowych napędzane baterią i regu­
komputerków, mających lowane specjalnym pokrę­ ŚWIECĄCY DZWO­
„zaszyte” w pamięci ROM tłem. Pokarm z dużego NEK. Niektórym uczniom
edytory tekstów, bazy da­
kontynuującym wypo­
nych, pakiety statystycz­ wiedź lub pracę pisemną
ne lub programy obliczeń
dźwięk dzwonka zakłóca
inżynierskich, konstruo­ tok myślenia, wywołuje
wać też mini-komputery z panikę, a również i na
podobnym oprogramowa­ nauczycieli wpływa de­
niem dla potrzeb nawiga­ koncentruj ąco. Z tych po­
cyjnych. Programy te wodów Kol. Krzysztof
przeznaczone by były dla Marcol z Rybnika uważa,
żeglarzy, pilotów szybow­
że lepiej spełniałaby tu
ców, amatorów - pilotów lenie naparstka o odchy­
zadanie zainstalowana w
samolotów i baloniarzy. laną część tnącą w postaci
Oczywiście taki mini- naczynia byłby „dozowa­ klasie lampka, która za­ krótkiego nożyka. Szcze­
-komputer powinien być w ny” do pojemnika, z które­ palając się na czerwono o- pan jest przekonany, że
wodoszczelnej obudowie. go je ptak, a ilość tego po­ znaj miałaby koniec lek­ taki naparstek, który jed­
cji.
karmu byłaby obliczana nocześnie będzie pełnił
na porcje dzienne. rolę „przecinacza” nici bę­
dzie dużym ułatwieniem
NIEWIDOCZNA MA­ dla szyjących.
PA. Kol. Małgorzata Pisa­
rek z Rybnika propo­
nuje jeszcze jeden rodzaj UNIERUCHOMIONE
map. Ich inność polega na PRZEŚCIERADŁO to po­
tym, że mają tylko zaryso­ mysł do zastosowania dla
wane kontury, np. konty­ sypiających w łóżkach z
nentu i s^ uruchamiane materacami. Prześciera­
czujnikiem działającym dła, szczególnie wtedy,
pod wpływem dotyku gdy śpiący bardzo „prze­
mapy wskaźnikiem. U- żywa fizycznie” swój sen,
DOZOWNIKI POKAR­ czeń mający pokazać, np. KOLOROWE DZIEN­
MU np. dla hodowanych określony łańcuch górski ściągają się i gniotą
NIKI LEKCYJNE propo­ zwiększając jeszcze nie­
papużek powinny być ma­ na tym kontynencie doty­ nuje Kol. Adam Okoń z pokój śpiącego. Aby temu
sowo produkowane i ka wskaźnikiem miejsca, Sopotu. Adam uważa, że zaradzić należy do dwóch
sprzedawane wraz z klat- w którym jego zdaniem klasowe dzienniki nau- krótszych końców prześ-
szczającego określoną i- centymetrowej umieścić
cieradła przyszyć po jed­
lość wody. Po tej „opera­ w odstępie np. 0,5 cm o-
nej dłuższej tasiemce, a krągłe otwory. Taką linij­
do jego dłuższych boków cji” korek z kolei przesyła
impuls do kranu, który ką można z powodzeniem
po dwie krótsze tasiemki,
nadrabia stratę wodą cie­ rysować okręgi o dowol­
a następnie związać je na nej wielkości. Należy w je­
spodniej części materaca. płą i w ten sposób wyrów­
nuje temperaturę. den z otworów włożyć np.
Autorką pomysłu jest Kol.
Agnieszka Karwowska z końcówkę ołówka i nieru­
TERMOMETR-DIAG- chome trzymać go na pod­
Rybnika. łożu traktując ten punkt
NOSTYK dla roślin do­
jako środek rysowanego
WYGODNE LOKÓWKI niczkowych proponuje za­ okręgu, a w następny
zaproponowała Kol. Ilona stosować Kol. Grzegorz punkt, oddalony o pożąda­
Fałat z Rybnika. Kiedyś - Wesołowski z Chmielni­ skich. Po ściągnięciu uch­ ną długość promienia,
ka. Zasada działania tego wytu skrzynka na bagaż
termometru polega na zjeżdżałaby na dół po me­ włożyć część piszącą dru­
wskazywaniu niedoboru talowych szynach, a po u- giego ołówka i obracając
lub nadmiaru np. potasu, mieszczeniu w niej baga­ linijką narysować obwód
wapna czy też stopnia wil­ żu łatwo podjeżdżałaby w okręgu.
gotności ziemi. Ten cudo­ górę, po czym następowa­
wny termometr można łoby jej zablokowanie
byłoby „nastawić" na róż­ przez dwa żelazne pręty
ne rodzaje roślin, które znajdujące się na odpo­
potrzebują różnych wa­ wiedniej wysokości po ze­ śla d e m
runków hodowlanych i wnętrznej stronie obu
wystarczyłoby wetknąć szyn. Blokada skrzynki pom ysłów
go obok rosnącej rośliny, następowałaby po prze­
by kolejno pokazywał, ja­ kręceniu tych prętów w
kiego składnika jest za stronę skrzyni. Iwona u- Kol. R a d e k Ig n a to w ic z
wspomina Ilona - panie mało, a jakiego zbyt waża, że to rozwiązanie
z W ir uw aża, ż e p o m y s ł
zakręcały włosy na papi­ dużo. zapewnia łatwiejsze loko­ z a m ie s z c z o n y w „ M T ” 5 /
loty z papieru i choć nie wanie bagaży, zwiększa 89 o żaglow cu z s iln ik a m i
uciskały one skóry, były pakowność miejsca baga­
jednak nietrwałe. Obecnie ROWER Z LICZNI­ żowego, a także stanowi na w ia tr j e s t n ie m o ż liw y
do w y k o rzy sta n ia w p r a k ­
lokówki są metalowe lub z KIEM I GRAJĄCE ZE­ zabezpieczenie przed kra­
tyce, p o n ie w a ż siła o d p y ­
gumy, często boli od nich GARY to pomysły Kol. Ja­ dzieżą (podróżni powinni
chająca m o że p o w s ta ć ty l­
głowa i sprawdza się po­ rosława Barana z Rowu. przy sprawdzaniu biletów
wiedzenie: „chcesz być Jarek uważa, że również otrzymać do konduktora k o w tedy, g d y s iln ik i będą
u m ie szc zo n e p o za s ta ­
piękna to cierp”. By ulżyć rowery powinny mieć fa­ kluczyk, który po zakoń­
tym cierpieniom Ilona brycznie montowane licz­ czeniu podróży pozosta­ tkiem .
proponuje wykonanie lo­ niki ze specjalną skalą np. wialiby w zamku). P rzeglądając „ M T ” z
kówek z miękkiego mate­ od 0 do 40 km/h. Jarek 1988 r. w n u m e r z e 9 Kol.
riału pokrytego folią. Lo­ jest również zdania, że ze­ OZNAKOWANIE DLA S z y m o n Z ię tk ie w ic z z S o ­
kówka taka składałaby gary byłyby o wiele bar­ KARETEK POGOTO­ p o tu p r z e c zy ta ł p o m y s ł
się z miękkiej poduszecz- dziej interesujące gdyby WIA. By ułatwić dojazd p n . „O sprzęt do a m a to r­
ki wielkości i grubości za­ wraz z wybiciem godziny karetki do chorego Kol. sk ie g o teleskopu". N a ślad
leżnej od rodzaju loków grały różne melodie. O- Krzysztof Marcel z Ryb­ tego p o m y słu S z y m e k n a ­
oraz dwóch pasków z rze­ znacza to, że dla każdej nika proponuje, żeby w tk n ą ł się w k s ią ż c e S.
pami stanowiącymi „za­ godziny byłaby inna me­ budynkach mieszkalnych, B rzo stk ie w ic za pt. „Obse­
pięcie” lokówki na paśmie lodia lub określona część przed każdą klatką scho­ r w u je m y n a s z e n ie b o ”.
włosów. nieco dłuższego utworu dową znajdowały się zna­ Ś la d n ie je s t je d n a k id e n ­
muzycznego. W dobie ki świetlne z namalowa­ ty c z n y z p o m y słe m - z a in ­
komputeryzacji takie u- nym czerwonym krzyżem. tereso w a n ych o d s y ła m y
WANNA Z CENTRAL­ rządzenie nie powinno W przypadku wezwania do ww. k s ią ż k i n a j e j 69-
NYM OGRZEWANIEM. przedstawiać większych karetki pogotowia włącza 70 str. - w ięc n ie u z n a je ­
Kol. Grzegorz Skulski z trudności, a zegar nie bę­ się oznakowanie przed m y go za plagiat.
Bielska-Białej jest jed­ dzie taki monotonny aku­ bramą do mieszkania cho­
nym z tych pomysłodaw­ stycznie jak dotychczaso­ rego i w ten sposób uła­ Kol. M ich a ł K u b ica z
ców, którzy uważają, że we z kukułkami czy jed­ twia się lekarzowi dotar­ K ra ko w a n a p isa ł w sp ra ­
wanny powinny mieć nym i tym samym dźwię­ cie, co szczególnie w no­ w ie p o m y słu z a m ie s z c z o ­
wbudowany system kiem na każdą godzinę. wych osiedlach nie jest n eg o w „MT" 10/89, a d o ty ­
grzewczy. Grzegorz wyo­ bez znaczenia. czącego p o ża ro w eg o ra­
braża sobie to w ten spo­ tu n ku . O tóż zd a n ie m M i­
sób, że z chwilą kiedy RUCHOME PÓŁKI BA­ chała droga e w a k u a c y jn a
temperatura wody spada GAŻOWE. Kol. Iwona Bil­ LINIJKA-CYRKIEL. opisana w ty m p o m y ś le
poniżej temperatury usta­ ska z Leszczyn przysłała Kol. Witold Cempel z była za sto so w a n a m .in. w
lonej na termostacie prze­ pomysł na ruchome Rybnika wpadł na po­ cza sie p o ża ru h o telu
syła on impuls elektro­ skrzynki bagażowe w mysł, żeby na nieco szer­ „Dom N a u c zy c ie la ” w
niczny do korka wypu­ przedziałach pasażer- szej niż zwykle linijce W arszaw ie.
To jasne, że obiekt o tak znikomej ma­
sie może zostać przyspieszony do znacz­
nych prędkości bez większego wydatku e-
nergii. Dlatego rozpatrując ruch ducha
trzeba uwzględnić efekty relatywistyczne,
wynikające z teorii względności. Zrozu­
miałe jest także, że duch może bardzo ła­
two opuścić Ziemię, a nawet układ sło­
neczny. Już słabiutki podmuch wiatru wy­
starczy, by duch pokonał siły grawitacji i
wystartował w podróż kosmiczną. Po­
trzebna mu do tego jest energia zaledwie
10'38 J. Odkryty przed 21 laty wiatr sło­
neczny, wiejący w naszym układzie plane­
tarnym, może nadać duchom prędkość
niemal równą prędkość światła. W sytua­
TEORIA DUCHÓW cji bardzo łatwego wymiatania duchów
Zapewne w chwili obecnej przebywasz przez wiatr, nikogo nie powinna dziwić
Czytelniku na wakacjach i nie w głowie Ci stosunkowo niewielka liczba duchów
zajmowanie się fizyką. Jednakże „KF” po­ zaobserwowanych na Ziemi, pomimo ich
winna pozostać wierna sobie i dlatego tak­ ogromnej populacji powstałej w ciągu, po­
że i ten wykład, pomimo sezonu wakacyj­ wiedzmy, ostatniego miliona lat, w wyni­
nego, będzie o fizyce. Wprawdzie tytuł wy­ ku zejść osobników homo sapiens. Jest o-
daje się być nieco metafizyczny, ale rzecz czywiście jasne, że duch osobnika przebi­
będzie o naprawdę poważnych sprawach. tego włócznią albo zakutego w łańcuchy,
Stali Czytelnicy „MT” być może pam ięta­ będzie miał zasadnicze trudności z opu­
ją, że już kiedyś „KF” przypisywała du­ szczeniem Ziemi, nawet jeśli jego śmierć
chom zachowanie zgodne z zasadami me­ nastąpiła na otwartej przestrzeni. Co gor­
chaniki kwantowej. Dziś pokażemy, że du­ sza, jeżeli zejście miało miejsce w lochach
chom nie jest obca także teoria względ­ lub w grubych murach ponurego zamczy­
ności Einsteina, a efekty relatywistyczne ska, prawdopodobieństwo ucieczki jest
związane z ich ruchem muszą być wzięte znikomo małe i duch będzie nawiedzał to
pod uwagę w celu wyjaśnienia szeregu po­ miejsce przez całe wieki. Oczywiście zbro­
zornie tajemniczych zjawisk. ja noszona przez ducha lub pętające go
Całe wieki starannych obserwacji do­ łańcuchy przedłużają ten okres w sposób
wodzą, że duchy mogą przenikać za­ niewiarygodny. (I nie ma co ukrywać -
mknięte drzwi oraz wewnętrzne ściany warstwa kurzu na zbroi też swoie doda­
budynków o grubości około 4 cali (10 cm). je.)
Istnieje wiele faktów wskazujących, że Warto zauważyć, że rozpędzenie ducha
duchy pozostają uwięzione w starych bu­ do prędkości, powiedzmy 0.85c wymaga e-
dynkach o grubości ścian przekraczającej nergii wynoszącej zaledwie 10‘29 J. Zgod­
stopę (30 cm). Zestawienie tych dwóch nie z teorią względności przy tej prędkości
liczb pozwala, zgodnie z elementarnymi jego masa podwoi się, a długość fali stowa­
zasadami mechaniki falowej, przypisać rzyszonej z nim ulegnie skróceniu. Dlate­
duchom długość fali ok. 10 cm. (Tu wyjaś­ go, jak to powiedziano wyżej, szybki, krót­
nienie - fala o długość 10 cm jest tłumiona kofalowy duch ma o wiele mniejsze szan­
o mniej więcej czynnik 3 przez ścianę o se przenikać mury, niż duch poruszający
grubości 10 cm. 30 cm ściana tłumi ją pra­ się powoli. Co więcej - przy tych prędkoś­
wie całkowicie - 27-krotnie.) Mając osza­ ciach nie sposób go zlokalizować, a więc i
cowaną eksperymentalnie długość fali zobaczyć. Mamy jednak pewne novum:
stowarzyszoną z duchem, możemy teraz wprawdzie pęd ducha jest w dalszym cią-
oszacować jego masę, przy założeniu po­ mały, to tym razem może być on wy­
wolnego ruchu, na około 10'46 g (1016 razy- starczający, by przemieszczać lekkie o-
mniej niż masa elektronu!). biekty w wyniku zderzeń ducha z nimi.
Tym samym wazony i inne przedmioty
spadające z półek z pozornie niezrozumia­
łych przyczyn, pośrednio dowodzą obec­
ności ducha w pomieszczeniu. Widzimy
więc, że relatywistyczne duchy, tak jak
cząstki elementarne w fizyce, np. neutri­
no, mogą być wykryte jedynie przez wy­
woływane przez nie efekty wtórne.
Złudna byłaby myśl, że ducha można u-
sunąć przemocą z pomieszczenia. Użycie współczynnik odbicia światła od ducha
brutalnej siły tylko zwiększy jego i tak już jest znacznie mniejszy niż 100%. Potwier­
niemałą prędkość, a każdorazowy wzrost dza to wielowiekowa praktyka: duchy wi­
prędkości jedynie utrudni mu ucieczkę, bo dywane, są jedynie przy bardzo kiepskim
związana z nim fala będzie krótsza (patrz oświetleniu, a światło przysłoniętej świe­
wyżej). Jedynym możliwym podejściem cy stwarza największe szanse zobaczenia
jest, jeśli obecność ducha jest rzeczywiś­ go.
cie całkowicie niepożądana, podjęcie pró­ Mała masa powoduje bardzo duże prze­
by uspokojenia go i zatrzymania, dzięki sunięcie długości fali promieniowania wi­
czemu będzie mógł łatwiej przeniknąć dzialnego i podczerwonego rozpraszanego
przez ścianę i opuścić nas. Nie ulega wątp­ przez poruszające się z ogromną prędkoś­
liwości, że odprawianie egzorcyzmów ma cią duchy. Wartość jest w tym wypadku
na celu osiągnięcie tego rezultatu, ale trze­ rzędu 104 m, co odpowiada częstościom ra­
ba przyznać, że szczegóły tego postępowa­ diowym. Wbrew temu, co sugerują
nia nie są dla nas całkiem jasne, zwłasz­ radioastronomowie, właśnie to może być
cza że wszystkie tego typu zabiegi odby­ przyczyną szumu radiowego istniejącego
wają się zazwyczaj w niemal kompletnych w kosmosie, a nie jakieś tam pozostałości
ciemnościach. po Wielkim Wybuchu. Żałować należy, że
dotychczasowe teorie całkowicie pomijają
Trzeba sobie także uświadomić, że ze
względu na znikomą masę prędkość ru­ taką możliwość.
Od wieków wiadomo, że obecność du­
chu termicznego duchów już w tem peratu­ chów w pomieszczeniu wywołuje dreszcz
rze pokojowej zbliża się do prędkości chłodu. Tego można oczekiwać, jeśli duch
światła. Dlatego jedynie nieliczne, niczym wrócił właśnie z kosmosu, gdzie kosmicz­
nie obciążone, bardzo chłodne duchy
ny mróz obniżył jego tem peraturę do oko­
mogą poruszać się na tyle wolno, by mogły ło 3K (-270°C). Natomiast przyczyna
być zaobserwowane. dreszczyka wcale nie jest taka oczywista
W ogóle problem obserwacji duchów w przypadku duchów od lat rezydujących
jest wielce skomplikowany. Kiedy światło w starych zamczyskach. Jeśli duch-rezy-
pada na przedmiot przekazuje mu pęd i dent także wywołuje uczucie chłodu, to je­
wywiera ciśnienie. Pojedynczy foton dynym możliwym wyjaśnieniem tego zja­
światła widzialnego padający na powierz­ wiska jest przypisanie mu całkiem dużego
chnię ducha i odbity od niego przekazuje ciepła właściwego. To sugeruje, że pomi­
mu pęd ok. 10‘27 J s m'1. To wystarczy, by mo znikomej masy duch posiada bardzo
rozpędzić ducha do prędkości relatywi­ bogatą strukturę wewnętrzną. Dla wszyst­
stycznych i o ile ściany są dostatecznie kich jest chyba jasne, że jak najszybciej
cienkie, wyprawić go w kosmos. Tym sa­ powinny zostać podjęte badania dotyczą­
mym tracimy bezpowrotnie szansę zoba­ ce tem peratury i ciepła właściwego du­
czenia go, bo jak już wiemy, nawet w po- chów. Mógłby to być świetny tem at prac
>mieszczeniach zamkniętych grubymi mu- magisterskich dla studentów fizyki. Ży­
rami, obecność ducha stwierdzamy jedy­ czymy powodzenia.
nie pośrednio po przedmiotach spadają­ Adrian Kozanecki
cych w tajemniczy sposób z półek. Ponie­
waż jednak od czasu do czasu duchy by­ Opracowane na podstawie trA random walk in
wają widywane, musimy założyć, że science". \
Pisma Świętego byli pod wrażeniem dos­
konałości 6 i 28: wszakże świat został
stworzony w sześć dni, a Księżyc obiega
Ziemię w 28.
Podobno w prawie wszystkich kultu­
rach przyjęto nosić pierścionek na palcu
serdecznym i słyszałem o teorii, która tłu­
maczy to... doskonałością szóstki. Otóż w
starożytnym Egipcie wyobrażeniem licz­
by 6 na palcach była ręka z wyprostowa­

ZMAITOŚCI TEMATYCZNE nymi czterema palcami a zagiętym ser­


decznym (próbowałem tak zrobić, cóż, Egi­
pcjanie mieli widocznie bardziej giętkie
palce). A że liczba 6 jest doskonała, więc tę
doskonałość symbolizował ów zagięty pa­
LICZBY DOSKONAŁE lec. Bardzo ładna teoryjka...
Euklides, który i w obecnej szkole śred­
„To ze względu na doskonałość liczby niej dawałby sobie nieźle radę (różniczko­
sześć całość stworzenia dokonana została, wać i całkować też by się nauczył, w naj­
jak opowiada Pismo Święte, przez sześ­ gorszym razie tak jak trzy czwarte dzisiej­
ciokrotne powtórzenie tego samego dnia, szych uczniów, to jest w ogóle nie rozu­
czyli w przeciągu sześciu dni. Stało się tak miejąc o co chodzi), znał też i sposób po­
nie dlatego, że. Bogu potrzebny był pewien szukiwania liczb doskonałych. Jeżeli licz­
przeciąg czasu, jakby nie mógł na raz ba:
stworzyć wszystkiego, co następnie przez P - 1 + 2 + 4 + 8 + ... + 2n - 2n+1 - 1
właściwe sobie ruchy wytworzyło pojęcie J e s t pierwsza, to 2n-p jest doskonała. Taki
przem ijania czasu, lecz dlatego, że liczba wzór może zwiększyć nasze przekonanie o
sześć oznacza doskonałość dzieł Bożych... perfekcji tych liczb: w układzie dwójko­
Wszak liczba ta jest pierwszą liczbą, która wym m ają one wyjątkowo estetyczne roz­
stanowi sumę swoich części, to jest sumę winięcie: n jedynek, a potem n-1 zer. Na
szóstej części, trzeciej części i połowy, czy­ przykład:
li sumę jedynki, dwójki i trójki, które po 1111111111111111000000000000000, , -
dodaniu tworzą właśnie sześć”, (św. Augu­ - 8589869056dec bln
styn, O państwie Bożym przeciw poganom Przeszukując więc wszystkie potęgi
ksiąg XXII, księga XI, rozdział XXX). dwójki zmniejszone o jedność i wybiera­
Mędrcy starożytnego świata cenili jąc te, które są liczbami pierwszymi, mo­
dzielniki liczb. Niektóre liczby, jak na żemy otrzymać liczby doskonałe:
przykład 10, miały ich „za mało”: dzielni­ 6, 28, 496, 8128 33 550 336, 8589 869 056
kami dziesiątki są tylko 1, 2, 5 i 10, a suma 137 438 691 328, 2305 843 008 139 952 128
dzielników właściwych: (dla nich kolejno n-1, 2,4, 6,12,16,18 i 30)
1+2+5- 8 oraz 2n,(2n+1 -1) dla n-60, 88, 106, 126, 520,
jest m niejsza od 10. Następna liczba, 11, 606, 1278, 2202, 2280, 3216, 4252, 4422, 9686,
jest pierwsza: nie dzieli się przez nic poza 9940, 11212, 19936.
1 i samą sobą, ale kolejna, 12, już obfituje Ponieważ od dłuższego już czasu coraz
w dzielniki: to większe liczby pierwsze odkrywane są
1 + 2 + 3 + 4 + 0 - 1 6 > 12 jako potęgi dwójki minus jeden (kompute­
Z tego punktu widzenia liczby takie jak: ry firmy Cray spisują się całkiem nieźle, a
6- 1+2+3 stary, ale jary algorytm Lucasa-Lehmera
albo jest nie do pobicia), więo za jednym zama­
2 8 - 1 + 2 + 4 + 7 + 14 chem odkrywamy też coraz wyższe liczby
na pewno zasługują na nazwę doskona­ doskonałe. Na tym niemal kończy się teo­
łych: każda z nich jest sumą swoich dziel­ ria parzystych liczb doskonałych. Leonard
ników właściwych. We wczesnym średnio­ Euler dowiódł bowiem, że innych (niż te
wieczu chrześcijańscy i żydowscy badacze opisane wzorem Euklidesa) takich liczb
parzystych nie ma. Nie wiemy jednak, czy Zauważmy, że z żadnego z tych twier­
zbiór liczb takiej postaci jest skończony, dzeń nie wynika nic na tem at istnienia
czy nie. Zaś teoria nieparzystych liczb takich liczb i że to czy nieparzyste liczby
doskonałych jeszcze się nie zaczęła - ani doskonałe są, jest nam w ogóle niepo­
nikt nie znalazł przykładu, ani nie udo­ trzebne do dyskusji nad nimi. Możemy na
wodnił, że ich nie ma... podstawie tych twierdzeń udowodnić tyl­
Tu przesadziłem. Po małej chwili zasta­ ko (i w gruncie rzeczy taka jest tylko ich
nowienia, każdy dojdzie szybko do wnio­ rola!), że jeżeli liczby doskonałe niepa­
sku, że taki stan wiedzy o czymś tam (to rzyste istnieją, to muszą być bardzo wiel­
znaczy, że nie wiemy w ogóle, czy takie kie. Liczby spełniające warunki wyrażone
coś istnieje) nie jest żadną przeszkodą do przez twierdzenia 1 i 3 otrzymujemy two­
stworzenia ogólnej teorii Tego Czegoś. O rząc z sześciu najmniejszych liczb pier­
nieistniejących obiektach można pisać zu­ wszych 3, 5, 7, 11, 13, 18 pewien iloczyn, w
pełnie poważne prace naukowe, dowodzić którym największa z tych liczb, to jest 17,
i obalać twierdzenia, bronić doktoratów i występuje w potędze pierwszej, a pozosta­
habilitacji. I tu nie mam na myśli takich łe w kwadracie. W ten sposób otrzymuje­
science fiction jak ekonomia polityczna my liczbę:
socjalizmu, tylko piszę zupełnie poważnie. 32*52,72T12T32*17 = 3832653825.
Oto przykłady twierdzeń udowodnionych Zatem liczba doskonała nieparzysta, jeśli
o liczbach doskonałych nieparzystych: w ogóle istnieje, nie może być mniejsza od
3832653825. Gdybyśmy interesowali się
Twierdzenie 1: Każda nieparzysta licz­ tylko liczbami nieparzystymi doskonały­
ba doskonała jest podzielna przez co naj­ mi niepodzielnymi przez 3, moglibyśmy w
mniej sześć różnych liczb pierwszych. podobny sposób wykazać, że nie m a co
Twierdzenie 2: Każda nieparzysta licz­ szukać aż do:
ba doskonała niepodzielna przez 3 musi 36043467922178522775
dzielić się przez co najmniej 7 różnych Ponadto, przeszukano wszystkie liczby
liczb pierwszych. pięćdziesięeiocyfrowe i mniejsze. Niepa­
Twierdzenie 3: W rozwinięciu liczby rzystej liczby doskonałej nie znaleziono.
doskonałej nieparzystej na czynniki pier­ Na dobrą więc sprawę o liczbach doskona­
wsze jeden z wykładników potęgowych łych wiemy wszystko i nic.
jest nieparzysty, pozostałe - parzyste. Michał Szurek

UWAGA UCZESTNICY
KONKURSU FO TO G R A FIC ZN EG O
„FO TOGRAFUJEM Y ZW IER ZĘTA ”

Wszelkie nagrody wyślemy laureatom naszego konkursu pocztą. Nagrody za pierwsze


miejsca to: zestawy materiałów fotograficznych, ufundowanych przez Zakłady „Foton" z Byd­
goszczy i nagrody książkowe. Nagrody za drugie miejsca w obu kategoriach to zestawy
ramek do slajdów i książki, a za trzecie miejsce - zestawy filmów czarno-białych i pozycje
książkowe.
Głównymi fundatorami nagród są wspomniane już bydgoskie zakłady „Foton” , nasze
wydawnictwo - „Nasza Księgarnia” i Pan Marek Jarosiński ze Sławna koło Konina, który
ufundował wspaniały, dwutomowy leksykon naukowo-techniczny, wydany przez WNT.
Pozostałych uczestników konkursu, którzy nadesłali materiały barwne, prosimy o cierpli­
wość - ich prace odeślemy pocztą najszybciej, jak to będzie możliwe. Prace publikowane w
tym numerze odeślemy nieco później, po ich opublikowaniu - oczywiście za pełne honoraria
autorskie
Jeszcze raz gratulujemy nagrodzonym i wyróżnionym, którzy także otrzymają nagrody
książkowe!
Pierwszym, użytecznym parowcem w Europie okazał się
statek „Charlotte Dundas" skonstruowany w 1801 r. przez
Szkota Symingtona. W roku następnym, statek ten użyto
jako holownik, ciągnący pod wiatr dwie duże 70-tonowe
barki.

Tak więc, zastosowanie pary w żegludze rzecznej stało


się faktem. Potwierdzili to zresztą także Amerykanie J. Watt i
R. Fulton. W latach 1803-4 Fulton demonstrował mały paro­
wiec bocznokołowy z pozytywnym rezultatem, co sceptycz­
ny cesarz Napoleon skwitował: „Co, dymem cygara chce
pan napędzać statek?"

O ile ową wypowiedź należy zaliczyć do anegdot, auten­


Pierwsze parowce
tyczne jest natomiast pismo Napoleona do jego ministra
Myśl zastąpienia napędu wiosłowego lub żaglowego in­ De Champagny, w którym znajdujemy taką wypowiedź:
nym rodzajem napędu, nurtowała już starożytnych. Na jed­ „Zbyt późno poinformował mnie pan o amerykańskim pro­
nym z reliefów rzymskich z 527 r. pne. odnajdujemy statek jekcie, który jest w stanie zrewolucjonizować świat. Owa
(liburnę), na którym znajdują się trzy pary łopatek wprowa­ wielce znacząca prawda stoi przed moimi oczyma".
dzanych w ruch przez dwa wały obracające swego rodzaju
kierat. Fulton wyruszył do Nowego Jorku, aby tam zbudować
parowiec „Claremont", który zdobył światowy rozgłos. „Cla-
W roku 1543 hiszpański kapitan De Garay podjął się eks­ remont" wypierał 1801, był 40,5 m długi i 5,5 m szeroki. Dwa
perymentu wyprowadzenia z portu Barcelony na redę duże­ boczne koła łopatkowe uruchamiane przez maszynę paro­
go okrętu „La Trinidad" bez użycia wioseł i żagli, zastępując
wą o mocy 20 koni mechanicznych konstrukcji Watta po­
je kołami łopatkowymi napędzanymi siłą mięśni ludzkich. zwalały statkowi odbywać podróż na 240 km trasie z Nowe­
Okręt osiągnął prędkość 4 węzłów, ku zdumieniu obserwa­ go Jorku do Albany w ciągu 32 godzin.
torów, niestety, także przedstawicieli Inkwizycji, którzy wy­
czyn kapitana De Garaya określili jako wielce podejrzany, W roku 1810 Fulton zbudował dwa kolejne parowce na
mający związek z siłami nieczystymi. rzece Hudson, zaś w 1811 r. uruchomił parowiec „New
Orleans" na rzece Missisipi.
Wynalazca „atmosferycznej maszyny parowej" - Papin,
skonstruował i zbudował łódź, napędzaną kołami łopatko­ Wykorzystując patent Fultona, Szkot Bell, zbudował w
wymi, poruszanymi energią parową. W roku 1707 odbył nią Glasgow parowiec „Comet", który od września 1812 r. roz­
podróż po Fuldzie. Zawistni żeglarze zniszczyli mu jednak tę począł regularną żeglugę na trasie Glasgow - Grennok.
łódź.
W Rosji podjęto próby budowy parowca w 1851 r., we
Wprowadzenie napędu parowego do żeglugi kontynuo­ Francji w 1816, a w Niemczech w roku 1817. Nowy rodzaj
wali: Newcomen, Hulls, D'Auxiron, markiz De Jouffray i wie­ napędu w żegludze stał się faktem, i wyszedł poza granice
lu innych, ale bez wyraźnego powodzenia. eksperymentu. Wprawdzie wciąż jeszcze ograniczał się do
żeglugi rzecznej, ale już tylko niewiele lat dzieliło go od
Także Amerykanie podjęli się zastosowania maszyny pa­ zastosowania w żegludze pełnomorskiej.
rowej w żegludze. W roku 1785 J. Fitch rozpoczął ekspery­
menty z niewielką łodzią, a następnie zbudował statek „Ex- Sprawdzenie napędu mechanicznego w żegludze na rze­
periment", który gwarantował na tyle skuteczność zastoso­ kach i kanałach stanowiło dobry prognostyk na to, iż spraw­
wania nowego rodzaju napędu, iż zdecydowano się urucho­ dzi się on również w żegludze pełnomorskiej.
mić linię żeglugową pomiędzy Filadelfią a Trenton. Praktyka
Pierwszym parowcem, który miał przejść tego rodzaju
wykazała jednak małą efektywność nowego napędu, co w
test, był parowiec „Margery". Statek ów został sprzedany
rezultacie doprowadziło do upadku przedsiębiorstwa arma­
torskiego. przez Anglików do Francji i pod zmienioną nazwą „Elise"
rozpoczął nową służbę. Dokładnie 17 marca 1816 r. „Elise”
wyszedł z angielskiego portu Newhaven i mimo sztormowej
pogody osiągnął po 17 godzinach żeglugi francuski port Le
Havre. W tym samym roku powstała stała linia żeglugowa
pomiędzy Anglią i Hamburgiem. No tak, ale wciąż była to
żegluga kabotażowa, daleka od oceanicznych podróży, któ­
re nobilitowały statek pod względem nawigacyjnym, a
zwłaszcza technicznym.
Pierwszym śmiałkiem okazał się amerykański statek „Sa-
vannah" o kombinowanym napędzie parowo-żaglowym, o
pojemności 320 BRT, zabierający w podróż 32 pasażerów.
„Savannah" potrzebował zaledwie 25 dni na to, aby poko­
nać trasę z Savannah do Liverpoolu.

„Savannah” powstał w nowojorskiej stoczni Corlears -


Hook, a jego budowniczym był Francis Fickett. Kadłub „Sa-
vannah" był drewniany. Tak naprawdę, maszyna parowa i
napęd mechaniczny był tylko napędem pomocniczym. Ma­
szyna parowa (90 KM), w czasie wyjątkowo spokojnych
warunków hydro-meteorologicznych zapewniała statkowi
cyjnego rozbił'się na skałach irlandzkiego wybrzeża i tak
zakończył się jego żywot.
Budowniczowie okrętowi nie zrezygnowali jednak. Kolej­
nym gigantem morskim stał się „Great Eastern". Pojem­
ność jego wynosiła 18915 BRT, długość 207 m, szerokość
25 m, zanurzenie 14,5 m. Statek zabierał jednorazowo
12 000 ton bunkru węglowego, 6 000 ton ładunku i 4 000
pasażerów!
Był to rzeczywiście kolos napędzany maszyną parową o
mocy 4888 KM ze śrubą o średnicy 7,3 m. Oprócz tego sta­
tek wyposażono w^dwa boczne koła łopatkowe o średnicy
17 m, napędzane przez dwie dodatkowe maszyny parowe,
Rys. 2 każda o mocy 2000 KM.
Przy dziennym zużyciu 350 ton węgla statek osiągał pręd­
prędkość 4 węzłów. Boczne koła łopatkowe o średnicy 4,65 kość 15 węzłów. Na „wszelki wypadek" zaopatrzono go w
m nie mogły zapewnić większej mocy i większej prędkości, sześć masztów o powierzchni żagla - 5450 m2.
zresztą na czas krótki, liczący zaledwie 85 godzin. Tak na­
prawdę ,,Savannah'’ był pełnorejowcem i korzystał głównie Załogę statku stanowiło 418 oficerów, podoficerów i ma­
z napędu żaglowego. W roku 1820 zdemontowano mu ma­ rynarzy wraz z załogą hotelową.
szynę parową i statek stał się na powrót żaglowcem.
Świetnie zaplanowany i skonstruowany statek okazał się
Pierwszym statkiem, który przepłynął Atlantyk pod parą wielce pechowy.
był „Sirius” . Pojemność jego wynosiła 703 BRT; był to dwu-
masztowiec zaopatrzony w maszynę parową o mocy 320 Zaczęło się już pechowo w czasie wodowania. Nie zszedł
koni mechanicznych. bowiem gładko, lecz musiano mu pomóc przy użyciu
handszpaków. W czasie próbnego rejsu wybuchł kocioł
Statek opuścił Cork 4 kwietnia 1838 r. z 40 pasażerami, powodując śmierć 10 marynarzy.
aby 22 kwietnia osiągnąć Nowy Jork. Zapas 450 ton węgla
wyczerpał się wcześniej aniżeli statek zdołał dobić do na­ W czasie dziewiczej podróży do Nowego Jorku, za burtę
brzeża nowojorskiego, toteż na ostatnim etapie trasy rąba­ wypadł kapitan i utonął. W czasie drugiej podróży wpadł na
no i palono drewniane elementy wyposażenia statku, aby skałę, w trzeciej pogubił boczne koła łopatkowe. Seria nie­
tylko dopłynął on do Nowego Jorku. powodzeń, wypadków i katastrof spowodowała decyzję
Great Eastern Company, sprzedania w roku 1864 statku,
W porcie tym „Sirius” spotkał się z innym parowcem, który z pasażera stał się „układaczem" kabli na dnie Atlan­
specjalnie budowanym do podróży atlantyckich - „Great tyku, następnie pływającą wystawą, pływającym hotelem,
Western", który zaledwie z siedmioma pasażerami wypłynął pływającym magazynem węgla, wreszcie w 1869 r. pocięto
z angielskiego portu Bristol, aby po 15 dniach podróży go na złom.
dotrzeć 23 kwietnia 1838 r. do Nowego Jorku. Statek ten
zapoczątkował regularną żeglugę parową poprzez Atlantyk Walka o przetrwanie statku żaglowego z wchodzącym do
trwającą do 1846 r. pokonując ocean 64 razy. eksploatacji parowcem nie ustawała. Mimo potknięć kon­
struktorów parowiec zdobywał sobie z każdym rokiem co­
Wielki ten statek o pojemności 1320 BRT miał kabiny dla raz trwalszą pozycję, dzięki temu, iż nie był uzależniony od
148 pasażerów oraz ładownie możliwe do zaadaptowania kierunku i siły wiatru.
na kabiny dla dalszych 100 pasażerów. Maszyna parowa
na „Great Western” , a właściwie dwie boczne balansowe Stawał się coraz szybszy, a co najważniejsze był coraz
maszyny o mocy 225 KM każda, zapewniały statkowi przy­ bardziej regularny w czasie. Miało to bardzo istotne znacze­
zwoitą prędkość. Statek zabrał w podróż 800 t węgla, ale nie, zwłaszcza gdy chodzi o żeglugę pasażerską.
okazało się w praktyce, iż zapas jest nadto wystarczający,
gdyż zużyto w podróży 455 ton tego surowca.
Rys. 3
Następcą „Great Western" stał się „Great Britain", równie
gigantyczny jak na tamte czasy, „pasażer" o pojemności
3270 BRT, zwodowany w 1843 r. w stoczni W. Patterson i
syn (Bristol). Kadłub tego statku, jego konstrukcja wykona­
ne zostały ze stali, zwłaszcza gdy chodzi o jego rufę, po raz
pierwszy w dziejach budownictwa okrętowego, wykonano
ją całkowicie ze stali. Po raz pierwszy też zastosowano na
tym statku grodzie wodoszczelne, było ich sześć, oraz ka­
dłub wyposażono w kabiny dla 360 pasażerów. Maszyna
parowa o mocy 1014 KM napędzająca już nie koła łopatko­
we lecz śrubę Brunela o średnicy 4,7 m zapewniała pręd­
kość 11 węzłów. Maszynie parowej wciąż jednak nie dowie­
rzano, tak więc statek doposażono w sześć masztów o
ożaglowaniu gaflowym (1421 m2 powierzchni). W lipcu te­
goż roku „Great Britain" z 60 pasażerami na pokładach i
806 t ładunku opuścił Liverpool, aby po 14 dniach i 21
godzinach osiągnąć Nowy Jork. Statek okazał się jednak
pechowy, gdyż w trzeciej podróży, na skutek błędu nawiga­
parowa o mocy 440 KM pochłaniała od 31 do 38 ton węgla
na dobę, zapewniając statkowi prędkość 8,5 węzła.
Na burcie znajdowały się pomieszczenia dla 115 pasaże­
rów, załogę zaś stanowiło 89 ludzi. Mimo iż statki budowano
oszczędnie, zapewniając pasażerom w miarę tylko godziwe
warunki, opłaty za ich przewóz jak również fracht za przewóz
partii ładunku, nie zapewniały rentowności tych statków.
Cunard zapewnił jednak sobie monopol na przewóz poczty
pomiędzy Anglią a Ameryką co pozwoliło mu subsydiować
żeglugę pasażerską. Była ona niezbędna, jeżeli zważy się,
że w drugiej połowie XIX w. emigracja „za Chlebem" z Euro­
py do Ameryki osiągnęła rekordowe liczby. Stała się maso­
wa. Miesięcznie emigrowało około 15 tys. ludzi. Z samego
tylko Hamburga w latach 1850 - 1911 r. wyemigrowało za
Rys. 4
ocean 5 milionów Europejczyków, w tym także Polaków,
pozostających pod zaborami.
W roku 1850 Wielka Brytania eksploatowała 700 parow­ Ostatnim, a zarazem najbardziej komfortowym bocznoko-
ców, Francja - 170, Niemcy - 77, Rosja - 56. W sumie noś­ łowcem Cunarda była „Scotia”. Statek ten zbudowano jako
ność światowego potencjału, gdy chodzi o żeglugę parową bryg w 1861 r. Cały kadłub wykonano z żelaza z podwójnym
wynosiła 14,5 miliona ton. Frachtowce żaglowe coraz bar­ dnem, grodziami wodoszczelnymi, zapewniając tym samym
dziej traciły na znaczeniu, zwłaszcza po wykopaniu Kanału duże bezpieczeństwo pasażerom.
Sueskiego, a później Kanału Panamskiego, znacznie skra­ W roku 1862 „Scotia" weszła do atlantyckiej służby i od
cających drogę statkom. Stabilność żeglugi o napędzie me­ razu uznano ją za rekordzistę, gdyż trasę z Nowego Jorku
chanicznym stała sie faktem nieodwracalnym. do Oueenstown pokonała w ciągu 8 dób i 3 godzin.
Od 1880 roku buduje się wprawdzie kadłuby żelazne dla Miano rekordzisty utrzymała „Scotia" do 1896 r., zaś w
żaglowców, ale zarazem wprowadza się energię parową eksploatacji, jako ostatni bocznokołowiec pozostał statek
jako energię pomocniczą dla wykonywania wielu czynności, ten aż do 1875 r. Sprzedany następnie towarzystwu Tele-
do tej pory wykonywanych z pomocą energii ludzkiej. Stało graph Construction and- Maintenance Co przerobiony zo­
się oczywiste, iż z tego pojedynku „na śmierć i życie” , zwy- stał na kablowiec.
icięsko wyjdzie parowiec. W roku 1896 na pokładzie „Scotia" nastąpiła eksplozja
Wynalezienie śruby napędowej w znacznym stopniu powodując znaczne uszkodzenia. Po remoncie wszedł raz
zmniejszyło awarie parowców, których boczne koła napę­ jeszcze do eksploatacji, aby w roku 1904 rozbić się osta­
dowe ulegały częstym uszkodzeniom. tecznie u wybrzeży Guam.
Nabrano zaufania do parowców, czego dowodem może W drugiej połowie XIX wieku żegluga pasażerska przez
być fakt, iż od 1899 r. parowce „zarzuciły” drugi napęd „a- Atlantyk nabrała znacznie większego rozmachu, z użyciem
waryjny" w postaci żagli. Na skutek skrócenia linii żeglugo­ statków nowej konstrukcji z coraz lepszym wyposażeniem
wych (budowa kanałów) stały się nie tylko bardziej punk­ technicznym. Niemniej, w pierwszym, pionierskim etapie
tualne od statków żaglowych, ale przede wszystkim bar­ rozwoju żeglugi parowej przez Atlantyk, zastosowano sze­
dziej ekonomiczne od nich.
reg wynalazków, które miały fundamentalne znaczenie dla
W roku 1900 zarejestrowano już 16 000 parowców o su­ późniejszych konstrukcji kadłubów. Przykładem może tu
marycznej pojemności ca 22 milionów BRT. Istniejące wciąż być wynalazek śruby napędowej (rys.). W połowie XIX w.
statki żaglowe ustępowały liczebnością. Było ich 12000 o istniało już 30 patentów w różnych krajach na temat zasto­
pojemności całkowitej 6,5 milionów BRT. sowania śruby napędowdj.
A jednak. Mimo niewątpliwych zalet parowca, statek żag­ Ogromne znaczenie miało również zastosowanie stali do
lowy uparcie walczył o swą egzystencję. Zwłaszcza gdy konstrukcji kadłuba statku. Podwójne dno, grodzie wodo­
otwarto przewozy liniowe nie od razu chciał ustąpić z pla­ szczelne, wszystko to czyniło statki coraz bardziej bez­
cu. piecznymi, nawet gdy uległy one awarii podczas kolizji bądź.
po wejściu na mieliznę.
Już w 1816 roku otwarto pierwsze połączenie liniowe dro­
gą morską pomiędzy Nowym Jorkiem a Liverpoolem. Po­ Niebywały postęp w budownictwie okrętowym zapocząt­
wstała wtedy spółka armatorska American - Black-Ball- kowały takie statki jak: „Great Western" i młodszy odeń,
Line. Na tej trasie kursowało około 400, a w niektórych okre­ siostrzany „Great Eastern", czy też wreszcie „Great Britain".
sach 500 wielkich żaglowców, pokonujących ją w ciągu 20 Budowa takich kolosów zmuszała inżynierów, budowni­
do 25 dni. czych do maksymalnego wysiłku umysłowego, pragnęli bo­
wiem zapewnić tym statkom maksimum bezpieczeństwa.
Pierwsza linia żeglugowa eksploatująca parowce po­
wstała w latach 1824/25 na trasie: Londyn, Hamburg i Rot­ Epoka napędu żaglowego definitywnie zamknęła się. I
terdam. Czwartego lipca 1840 r. znany armator angielski - chociaż pierwsze niezdarnej konstrukcji statki parowe, bu­
Cunard Steam - Ship - Company parowcem „Britannia” dziły swoim niezbyt estetycznym wyglądem i „żółwią" pręd­
zapoczątkował regularną żeglugę liniową poprzez Atlantyk, kością tyle sprzeciwów, to przecież nowy rodzaj napędu,
z Liverpoolu do Bostonu, w czasie 14 dni i 8 godzin. Obok uniezależniający statek od wiatru, torował sobie uparcie
„Britanni” do eksploatacji weszły: „Acadia”, „Caledonia” i drogę rozwojową i ostatecznie wyszedł z walki zwycięsko.
„Columbia", które w okresie letnim pokonywały tę trasę w Nowym rodzajem napędu zainteresowały się nie tylko
ciągu 14 dni, a w miesiącach zimowych w ciągu 30 dni. przedsiębiorstwa armatorskie, lecz także admiralicje flot
wszystkich państw morskich. Gdzie jak gdzie, ale w walce
Początkowo, kadłuby parowców Cunard - Linę, o pojem­ na morzu, uniezależnienie okrętu od wiatru miało kapitalne
ności 1156 BRT każdy, miały kadłuby z drewna, o długości znaczenie.
63 m, szerokości - 10,5 m i zanurzeniu 6,9 m. Maszyna
Eugeniusz Koczorowski
Renś Panhard umarł w 1908 r.( firmę
DAWNE MARKI SAMOCHODÓW prowadzili dalej jego syn Hipolit i bra­
tanek Paul.
Panhard - Levassor (F) 1889-1965 Równocześnie z samochodami oso­
bowymi, w 1891 r., pojawił się pierwszy
Panhard - Levassor jest uważana za wanej mocy. Uczestniczyły one w wielu
samochód ciężarowy. Pod marką Pan­
jedną z najstarszych firm samochodo­ zawodach sportowych, odnosiły zwy­
hard - Levassor produkowano także
wych Francji, gdyż w 1889 r. rozpoczęła cięstwa. W czasie wyścigu zorganizo­
pojazdy wojskowe. Samochody cięża­
budowę pojedynczych egzemplarzy wanego w 1896 r. na trasie Paryż -
rowe P - L miały nowoczesne rozwią­
samochodów z silnikiem G. Daimlera. Marsylia - Paryż, prowadząc samo­
zania techniczne I jako jedne z pier­
Początki firmy sięgają lat wcześniej­ chód swoje) firmy uległ wypadkowi Le-
wszych były produkowane seryjnie (w
szych. vassor. Po jego śmierci w kwietniu
latach czterdziestych) z silnikami u-
W 1845 r. Jules Perin założył w Pary­ 1897 r. firmą kierował dalej Panhard,
mieszczonymi nie przed, lecz w kabinie
żu małą wytwórnię maszyn do obróbki jednocześnie konstruował i udoskona­
kierowcy.
drewna. Po ukończeniu paryskiej szko­ lał pojazdy.
Po II wojnie światowej wytwarzano
ły inżynierskiej Renś Panhard podjął
Zasługą firmy Panhard - Levassor samochody osobowe nazywane Pan­
pracę u Pśrina i usprawnił produkcję.
było rozpowszechnienie silników ben­ hard Dyna - najpierw, od 1946 r„ mode­
Panhard namówił w 1872 r. swojego
zynowych we Francji, a także wprowa­ le Dyna 110 z silnikiem 2-cylindrowym
kolegę ze studiów - Emile Levassora,
dzenie wielu Innych rozwiązań kon­ 610 cm3, opracowane przez znanego
aby przystąpił do spółki i po śmierci
strukcyjnych, np. zbudowanie w 1896 r. konstruktora francuskiego J.A. Grśgoi-
Pśrina w 1886 r. firma otrzymała nazwę
pierwszego silnika z rzędowym ukła­ re, pioniera w stosowaniu przedniego
Panhard - Levassor.
dem 4 cylindrów, zastąpienie w 1898 r. napędu. Produkowano także samo­
Do rozpoczęcia budowy samocho­
drążka sterowniczego kołem kierowni­ chody dostawcze i ciężarowe.
dów przez firmę P-L przyczynił się też
cy i w 1904 r. zbudowanie skrzyni bie­ Firma S.A.E. Panhard - Levassor już
Eduard Sarazin, który tuż przed śmier­
gów z przesuwnymi kołami zębatymi. od 1955 r. była kontrolowana przez fir­
cią (w 1887 r.) uzyskał od niemieckiego
Silniki budowane na licencji Daimlera mę Citrośn, przetrwała do 1965 r. i
konstruktora G. Daimlera prawo wy­
firma P - L stosowała we własnych po­ wówczas została całkowicie przejęta
twarzania silników spalinowych przy­
jazdach, a także dostarczała firmie przez Citrośna.
datnych do napędu pojazdów. Prawo
Peugeot. Zdzisław Podblelskl
to (licencja) przeniesione przez wdowę
po Sarazinie, która wyszła za mąż za E k s p o n a t z tu r y ń s k ie g o m u z e u m s a m o c h o d o w e g o (M u s e o d e lt ' A u to m o b ile d i T o rin o ) - P an-
h a r d - L e v a s s o r X 1 9 z 19 1 3 r.
Levassora, umożliwiło firmie Panhard -
Levassor produkcję pojazdów z silni­
kami spalinowymi.
Pierwszy samochód, który nadawał
się do produkcji w większej liczbie eg­
zemplarzy, obaj wspólnicy opracowali
w 1891 r. Samochód miał wygląd
bryczki konnnej, ale wprowadzono w
nim po raz pierwszy nowy układ ze­
społów napędowych. Zamiast tylnego
umieszczenia silnika, jak w pierwszych
pojazdach Daimlera i Benza, samo­
chód osobowy Panharda i Levassora
miał silnik umieszczony z przodu, prze­
kazujący napęd łańcuchem na koła tyl­
ne. Silnik Daimlera umieszczony w sa­
mochodzie Panhard - Levassor z 1891
r. miał 2 cylindry ustawione w rozwidle­
niu pod kątem 20° i umożliwiał pojaz­
dowi poruszanie się z prędkością 30
km/h.
W latach następnych firma Panhard
- Levassor budowała samochody z sil­
nikami 2- i 4-cylindrowymi o zróżnico­
Woschod 2
- spacer kosmiczny Leonowa
Na początku 1965 r. program Gemini pełnienie pomieszczenia tymi gazami
wszedł w ostatnią fazę przygotowań. mogło przekraczać możliwości istnie­
Lot amerykańskiego statku z dwuoso­ jących instalacji statku. Amerykanie
bową załogą, przystosowanego do wy­ mieli zadanie o tyle ułatwione, że w ka­
chodzenia w otwartą przestrzeń ko­ binach ich pojazdów używany był czy­
smiczną astronauty ubranego w ciśnie­ sty tlen pod zmniejszonym ciśnie­
niowy skafander, mógł stać się faktem niem.
w każdej praktycznie chwili. Tymcza­ Zainstalowanie śluzy zmieniło nieco
sem Związek Radziecki przygotował kształt osłony aerodynamicznej pojaz­
do startu drugi pojazd kosmiczny prze­ du: umieszczono na niej specjalne wy­
znaczony do „wyprzedzania Ameryka­ brzuszenie. We wnętrznu kabiny zain­
nów” . Tym razem chodziło właśnie o stalowano fotele dwóch członków zało­ S ta te k W oschod 2 podczas p r z y g o to w a ń
wykonanie pierwszego w historii spa­ gi - podobnego typu jak zainstalowane p r z e d s ta r to w y c h

ceru człowieka w przestrzeni kosmicz­ w locie Woschoda 1. Nad fotelami zna­


nej. Dla potrzeb tego zadania do kulis­ lazły się dwie tablice przyrządów z fandrach kosmicznych. Leonow prze­
tej kabiny załogowej Woschoda przy­ przyciskami pozwalającymi na stero­ bywał ponadto przez miesiąc w tzw.
mocowano cylindryczną śluzę po­ wanie śluzą powietrzną. Fotele były ob­ komorze ciszy, skąd zabrano go
wietrzną. W stanie złożonym miała ona rócone o 90 stopni w stosunku do po­ wprost na „przejażdżkę” odrzutowcem
wysokość 0,7 m, a po rozłożeniu 2,7 m. łożenia pojedynczego fotela do kata- MiG-15 dla sprawdzenia, jak zachowa
Jej konstrukcja składała się z 40 cy­ pultowania w kabinie tego typu w stat­ się organizm przy nagłej zmianie śro­
lindrycznych segmentów uszczelnio­ ku Wostok. Śluzę powietrzną przymo­ dowiska.
nych gumą, tworzących jej dwuwars­ cowano w miejscu odstrzeliwanej po­ Lot Woschoda 2 rozpoczął się jak
twowe boki i z dwóch włazów: wew­ krywy fotela do katapultowania, po le­ zwykle startem z kosmodromu Bajko-
nętrznego - prowadzącego do kabiny i wej stronie fotela kosmonauty wyzna­ nur o godzinie 9:00 czasu moskie­
zewnętrznego. Rozłożenie śluzy nastę­ czonego do wykonania spaceru ko­ wskiego, 18 marca 1965 r. W ciągu kil­
powało po eksplodowaniu pirotech­ smicznego. Drugi kosmonauta (pozo­ ku minut pojazd osiągnął orbitę o pery-
nicznych zamków i wypełnieniu powie­ stający w kabinie) mógł sterować poło­ geum - 173 km i apogeum - 498 km.
trzem, co przy panującej na zewnątrz żeniem statku z konsoli umieszczonej Nieomal natychmiast załoga poczyniła
próżni wymuszało samoczynne rozsu­ przy jego fotelu. Ze względu na waż­ przygotowania do wyjścia Leonowa w
nięcie się segmentów. Cały zespół ślu­ ność lotu zaplanowano przeprowadze­ otwartą przestrzeń kosmiczną: układ
zy miał masę 250 kg, jej średnica we­ nie bezpośredniej relacji telewizyjnej z oddychania kosmonauty mającego
wnętrzna wynosiła 1 m, zewnętrzna 1,2 pokładu statku. W tym celu zainstalo­ wyjść na zewnątrz statku przestawiono
m, a średnica włazu - 0,7 m. wano specjalną antenę nadawczą u- na oddychanie tlenowe, podczas gdy
Przyczyną, dla której konstruktorzy stawiającą się samoczynnie w kierun­ respirator usuwał zeń resztki azotu. Do
zdecydowali się na zainstalowanie ślu­ ku Ziemi bez względu na powolny ruch końca pierwszego okrążenia urządze­
zy, a nie rozhermetyzowanie całej kabi­ obrotowy statku. Obrazy z umieszczo­ nia skafandra Leonowa i śluzy statku
ny i wypuszczenie z niej powietrza (po­ nej na zewnątrz statku kamery TV były zostały ostatecznie sprawdzone. Ciś­
dobnie jak w amerykańskim Gemini) przekazywane na Ziemię w standardzie nienie w kabinie statku zostało specjal­
było prawdopodobnie stosowanie w 625 linii, 25 obrazów/s. Można je było nie podwyższone do 205 mm Hg. Ko­
radzieckich pojazdach mieszanki tlenu również oglądać na monitorze w kabi­ smonauta wcisnął się do wnętrza śluzy
i azotu o składzie typowym dla atmo­ nie pojazdu. Na zewnątrz zainstalowa­ - „mechanicznej poczwarki", gdy po­
sfery ziemskiej o ciśnieniu odpowiada­ no także kamerę filmową, a wewnątrz jazd ukończył pierwsze okrążenie Zie­
jącym poziomowi morza. Ponowne na­ kamerę filmową i telewizyjną. mi. Właz dzielący śluzę od kabiny zo­
Do lotu w statku, nazwanym Wos­ stał zamknięty, a z jej wnętrza rozpo­
L e o n o w i B ie la je w w k a b in ie W oschoda 2 chod 2, wyznaczono załogę złożoną z częto wypuszczanie powietrza. Ciśnie­
p r z e d s ta rte m kosmonautów Pawła Bielajewa i Alek- nie 300 mm Hg panujące we wnętrzu
sieja Leonowa (bliskiego przyjaciela skafandra i coraz niższe na zewnątrz
Gagarina, późniejszego uczestnika wy­ uczyniło kosmiczny ubiór Leonowa po­
prawy Apollo-Sojuz). Ich trening roz­ kryty grubą warstwą izolacji cieplnej
począł się w kwietniu 1964 r. Obejmo­ sztywniejszym - podobnie jak to się
wał on m.in. loty w latającym laborato­ dzieje z nadmuchiwanym balonikiem.
rium - odrzutowcu Tu-104, we wnętrzu Wszystko działało jednak prawidłowo:
którego zainstalowano makietę śluzy układ usuwania wilgoci z wnętrza ska­
powietrznej. Samolot ten wykonywał fandra, plecak z zapasem tlenu i układ
loty po krzywych parabolicznych, uzys­ łączności połączony z pozostałym we­
kując w ten sposób stan chwilowej nie­ wnątrz kabiny Bielajewem. Po chwili ot­
ważkości. Inne próby obejmowały po­ worzył się zewnętrzny właz, przez który
byt w komorze niskich ciśnień w ska­ Leonow wydostał sie 4na zewnątrz.
Pierwsze wyjście człowieka w otwartą Następne kilkanaście godzin zajęły cy zadziałał prawidłowo. Wkrótce odłą­
przestrzeń kosmiczną stało się fak­ nieprzerwane dialogi radiowe z Ziemią czył się dodatkowy człon przyrządowy i
tem. (w tym również z członkami kierownic­ kulista kabina wdarła się w gęste
Wewnątrz Woschoda 2 Bielajew ob­ twa politycznego ZSRR), w których za­ warstwy atmosfery. Woschod 2 wylą­
serwował na miniaturowym monitorze łoga Woschoda 2 dzieliła się z roz­ dował w gęsto zalesionym górzystym
TV połączonym z umieszczoną na ze­ mówcami swą euforią z dokonanego terenie w pobliżu Permu na Uralu w
wnątrz kamerą, jak Leonow w lśnią­ osiągnięcia. Podczas pierwszego spa­ odległości około 1200 km na północ­
cym, białym skafandrze porusza się w ceru kosmicznego Leonow poruszał ny wschód od Moskwy w dniu 19 mar­
nowym środowisku. Dzięki kablom łą­ się w odległości nie przekraczającej ca o godzinie 11:02. Ziemię pokrywała
czącym skafander kosmonauty ze sta­ 5 m od statku, będąc doń przymoco­ gruba warstwa śniegu, a wokoło roz­
tkiem słyszał on głos komentatora ra­ wanym jedynie linką z przewodami uk­ ciągał się wysoki sosnowy las. 5 minut
dia moskiewskiego informującego słu­ ładu łączności. Funkcjonowanie jego po opadnięciu kabiny kosmonauci wy­
chaczy o locie Woschoda 2. organizmu zależało więc wyłącznie od swobodzili się z foteli, otworzyli właz i
A oto, jak swoje wrażenia ze spaceru plecakowego układu podtrzymywania wydostali się na zewnątrz. Wielka, bia-
kosmicznego opisuje Aleksiej Leo­ życia o dość prostej konstrukcji i ogra­ ło-pomarańczowa czasza spado­
now: „Patrzyłem zarówno przez filtr niczonych możliwościach, dostarczają­ chronu wisiała zaczepiona o korony
słoneczny, jak i bezpośrednio przez cego tlenu do oddychania oraz utrzy­ drzew.
szybę hełmu skafandra. Gwiazdy były mującego właściwe wartości tempera­ Pierwszy śmigłowiec ekipy odbior­
jasne i nie migotały. Mogłem wyraźnie tury i wilgotności. Następnie kosmo­ czej pojawił się nad miejscem lądowa­
rozpoznać Morze Czarne z jego nie­ nauci udali się na spoczynek przed nia po upływie ponad 2,5 godziny. Gę­
zwykle czarnymi wodami i wybrzeże drugim dniem w kosmosie, w którym sty drzewostan uniemożliwił jego lądo­
Kaukazu. Mogłem nawet obserwować nastąpić miał powrót na Ziemię. wanie i po zrzuceniu z powietrza zao­
stan pogody - zobaczyłem szczyty Wlot w atmosferę nastąpić miał pod­ patrzenia dla kosmonautów ekipa ra­
kaukaskich gór wynurzających się z czas 17 obiegu Ziemi i przygotowania townicza powróciła do bazy. Wkrótce
pokrywy chmur. Wołga pojawiała się i do niego przebiegały zgodnie z pla­ zapadł zmierzch, a mróz stawał się co­
znikała. Pod nami przepłynął Ural, zo­ nem. Nagle Bielajew doniósł, że sys­ raz bardziej dokuczliwy. Kosmonauci
baczyłem Ob i Jenisiej. Nad Jenisiejem tem orientacji statku względem Słońca próbowali spać na zmianę czekając
otrzymałem polecenie powrotu do stat­ zawiódł i że przebieg automatycznej świtu. Rankiem 20 marca na niewiel­
ku. Musiałem się zbierać. Miałem nieco sekwencji służącej ustawieniu pojazdu kich przecinkach leśnych oddalonych
kłopotów z dostaniem się do statku, do wlotu w atmosferę zupełnie nie od­ o kilkanaście kilometrów od statku ko­
ponieważ musiałem zdjąć kamerę fil­ powiada impulsom nadchodzącym z smicznego wylądowały śmigłowce eki­
mową i wejść wraz z nią do wnętrza szukacza Słońca. Stało się jasne, że py odbiorczej. Stąd wyruszyli na po­
śluzy. Udało się jednak zrobić to wlot w atmosferę przy wadliwie działa­ szukiwanie narciarze. Kosmonauci sta­
wszystko w ustalonym czasie". jącym układzie automatycznym, może rali się tymczasem trzymać jak najbliżej
Leonow przebywał poza statkiem spowodować wejście na tor schodze­ miejsca, w którym pierwszy śmigło­
przez około 10 minut. Kłopotów przy­ nia nachylony pod niewłaściwym ką­ wiec zrzucił zaopatrzenie. Ratownicy
sporzyła kamera przymocowana dotąd tem i w rezultacie nadmierne rozgrza­ odszukali w ciągu dnia kosmonautów,
na zewnątrz śluzy. Gdy kosmonauta nie i spalenie pojazdu. Według słów choć na powrót nie starczyło już czasu
próbował wepchnąć ją do wnętrza, ka­ Bielajewa w ciągu zaledwie 18 sekund przed wieczorem. W nocy Bielajew i
mera uparcie „wypływała" z cylindrycz­ naziemny ośrodek kontroli lotu podjął Leonow mogli spokojnie spać w asyś­
nego przedziału. W końcu Leonow po­ decyzję co do dalszego przebiegu wy­ cie ekipy odbiorczej, która dostarczyła
stawił na niesfornym obiekcie obie prawy. Jedyną możliwością okazało żywność i ciepłe ubrania. Dopiero na­
nogi i w tej pozycji wsunął się do śluzy, się przeprowadzenie całkowicie ręcz­ stępnego dnia, 21 marca udało się im
zamykając za sobą władz w chwili, gdy nie sterowanego lądowania podczas. dotrzeć do oddalonego o około 20 km
statek przelatywał nad Sachalinem. 18 okrążenia Ziemi. W wyniku obrotu lądowiska śmigłowców na przecince.
Wkrótce śluza wypełniła się powie­ Ziemi w ciągu tego „nadprogramowe­ Wyczyn załogi Woschoda 2 okazał
trzem, a kosmonauta ustawił na pokręt­ go" obiegu przewidywane miejsce lą­ się kolejnym etapem w wyścigu ze
le regulatora ciśnienia wartość 165 mm dowania przesunęło się daleko w kie­ Stanami Zjednoczonymi o pierwszeń­
Hg. Po chwili mógł już przejść do kabi­ runku zachodnim. stwo w zdobywaniu kosmosu. Dla
ny z oczekującym Bielajewem. Uruchomiony ręcznie silnik hamują­ podkreślenia odniesionego sukcesu
radzieccy naukowcy podali dla prasy
wiadomość, że skafander Leonowa
WOSCHOD 2 mógłby być użyty do poruszania się po
Załoga (kryptonim radiowy „Atmaz"): powierzchni Księżyca. Jednak tum do­
Dowódca - pierwszy pilot: Paweł I. Bielajew trzeć mieli nie kosmonauci radzieccy, a
Drugi pilot: Aleksiej A. Leonow astronauci amerykańscy, z których
''Załoga rezerwowa: większość przygotowywała się wtedy
Dowódca - pierwszy pilot:? do pierwszego „zetknięcia z kosmo­
Drugi pilot: Jewgienij W. Chrunow
sem" na pokładach statków Gemlni.
Pojazd: Woschod 2 (oznaczenie międzynarodowe 1965-22A)
Raklata nośna: Woschod (Sojuz. oznaczenie amerykańskie A-2) ZSRR planował wysłanie jeszcze
Start: kosmodrom Bajkonur, 1965-03-18, godzina 9:00 czasu moskiewskiego trzeciego statku serii Woschod. Ko­
Orbita okołozlemtka: perygeum - 173 km, apogeum - 498 km, inklinacja 64,79, okres smonauci Szonin i Wołynow mieli w
obiegu - 90,9 min., liczba obiegów - 18 nim odbyć „lot długotrwały" trwający
Spacer koamlczny: (Leonow), czas: 20 min (poza statkiem 12 min, 9 s.) prawdopodobnie kilka lub kilkanaście
Lądowania: 1965-03-19, okolice Permu na Uralu, Rosja, ZSRR
dni. Z eksperymentu tego zrezygnowa­
Czat lotu: 1 d, 2 h. 2 min, 17 s.
no.
W uzupełnieniu do poprzednich odcinków „Pionierów" podajemy kryptonimy radiowe
Gagarina i Titowa: odpowiednio „Kedr" i „Oreł” Jactk Nowicki
Krzysztof Zifclna
FOTOnowości.
MMMMI ■winujniwwmiBm «»pwł«<lg

CO NOW EGO ZA ODRĄ (1)

Mający swoją główną siedzibę w


Jenie kombinat Carl Zeiss ma bar­
dzo szeroki profil produkcji. Zajmu­
je się on wytwarzaniem tak skom­
plikowanych urządzeń jak aparatu­
ra dla planetariów oraz teleskopy
astronomiczne aż po okulary i...
szklanki.
Dla naszych Czytelników najbar­
dziej znanym produktem tego kon­
cernu są aparaty fotograficzne fir­
mowane marką PRAKTICA. W os­
tatnich latach NRD poczyniło wiele
Fo t. 2. W c e lo w n ik u a p a ra tu P R A K T IC A B X 10 w id o c z n y c h je s t w ie le in fo r m a c ji: 1 - c z a s
wysiłków w celu zdobycia zachod­
m ig a w k i, 2 - z b y t m a ta p r z y s ło n a a lb o z b y t ja s n e o ś w ie tle n ie (g ó rn a d io d a ), lu b z b y t d u ż a
nich rynków dla swojej produkcji p r z y s ło n a a lb o z b y t s ła b e o ś w ie tle n ie (d o ln a d io d a ), 3 - p r z y s ło n a . 4 - g o to w o ś ć la m p y b ły ­
fotooptycznej. I trzeba obiektywnie s k o w e j (d e d y k o w a n e j) d o w y k o n a n ia z d ję c ia , 5 - w łą c z o n a k o re k c ja , 6 - w łą c z o n y p r z y c is k
przyznać, że mimo popełnionych p a m ię c i p o m ia r u
błędów, zwłaszcza marketingowych
(na przykład sprzedanie Japończy­ jednoobiektywowych, ale i apara­
kom prawa wyłączności do stoso­ dukcji, a co za tym idzie i tańszego
tów typu COMPACT (np. PRAKTI­ w sprzedaży.
wania nazwy EXAKTA), aparaty CA SPORT, którą już opisywaliśmy
PRAKTICA są widoczne w skle­ Nowością w stosunku do modelu
na naszych łamach). BX 20 jest wprowadzenie styków
pach RFN, Wielkiej Brytanii czy
nawet Australii. Miarą popularnoś­ czytnika kodu DX. Jest to pierwszy
ci niech będzie fakt, że wszyscy Nowe lustrzanki w NRD aparat wykorzystujący kod
producenci specjalizujący się w Sztandarowym modelem lu­ DX. Warto czytelnikom przypom­
zaopatrywaniu klientów w obiekty­ strzanki jednoobiektywowej produ­ nieć, że wprowadzenie tego kodu
wy wymienne (np. VIVITAR, TA- kowanej w NRD jest już opisywana polega na odpowiednim oznako­
MRON, TOKINA itp.) mają w na naszych łamach PRAKTICA BX waniu kaset zawierających mate­
swoim programie produkcyjnym o- 20. W swoim zakresie użytkowym riał światłoczuły w taki sposób, aby
biektywy z typowym tylko dla można ją porównać z aparatem O- aparat przystosowany do odczyty­
PRAKTICY uchwytem bagneto­ LYMPUS OM-2N zarówno pod wania tego kodu samoczynnie usta­
wym „B”. względem czasów, masy, jak i - co wiał swoją automatykę w zależnoś­
Szczególnie szybki rozwój w pro­ jest nowością w aparatach produk­ ci od materiału, jaki znajduje się w
dukcji sprzętu fotograficznego u cji NRD - wewnętrznego pomiaru aparacie fotograficznym. Chodzi tu
naszych zachodnich sąsiadów daje światła przy zastosowaniu lampy z zwłaszcza o czułość filmu.
się zauważyć od wprowadzenia w komputerem. Oczywiście musi być Zewnętrznie PRAKTICA BX 10
1979 roku na rynek aparatu PRAK­ to specjalna lampa dedykowana, różni się od modelu BX 20 (oprócz
TICA B 200. W ciągu ostatnich 2 lat ale do tego jeszcze wrócimy w na­ napisu) tym, że nie ma pierścienia
nastąpiło przyspieszenie rozwoju stępnym odcinku. Ponieważ PRAK­ do nastawiania czułości filmu, któ­
produkcji aparatów PRAKTICA TICA BX 20 była już przez nas opi­ ry poprzednio znajdował się pod
oraz wzbogacenie oferty o nowe sywana skupimy się na jej młod­ korbką zwijania powrotnego filmu.
modele nie tylko zresztą lustrzanek szym bracie (siostrze?) - aparacie W tym modelu do nastawiania ręcz­
PRAKTICA BX 10. nego czułości filmu (gdy nie jest
Fo t. 1. N o w y m o d e l s e r ii BX, P R A K T IC A B X 10
W stosunku do modelu BX 20 a- wykorzystywany kod DX) służy ten
parat BX 10 jest konstrukcyjnie u- pierścień, który w modelu BX 20
proszczony. Usunięta została bo­ był pokrętłem zmiany czasu mi­
wiem możliwość ręcznej zmiany gawki (pierścień, w osi którego
czasu migawki. Pozostaje zatem znajduje się spust migawki). Po­
wyłącznie w pełni automatyczny nadto wśród kontaktów dedykacyj­
dobór czasu migawki przy prese- nych dla lampy brakuje jednego
lekcji przysłony. W modelu tym nie styku, a na korpusie znajdują się
zastosowano, w przeciwieństwie do literki DX oznaczające przystoso­
BX 20, wewnętrznego pomiaru wanie aparatu do odczytywania
światła dla lampy błyskowej. Roz­ tego kodu.
wiązania te miały na celu stworze­ Pokrótce jeszcze dane technicz­
nie aparatu bardziej „amatorskie­ ne aparatu PRAKTICA BX 10: Au­
go”, jednocześnie tańszego w pro­ tomatyka czasu ekspozycji z prese-
lekcyjnym doborem przysłony, czas je ok. 1300 marek, a BCC tylko ok.
otwarcia migawki od 40 do 1/1000 s, 1000, czyli o 1/4 mniej.
migawka elektroniczna, lamelko- Model BCS różni się od modelu
wa, o pionowym przebiegu szczeli­ BCC tym, że jest wyposażony w sa-
ny, w celowniku odczyt aktualnie mowyzwalacz, którego ten drugi
stosowanego czasu migawki, zbyt nie ma. Dane techniczne obu apara­
obfitego lub zbyt skąpego oświetle­ tów są identyczne jak aparatów
nia, gotowości lampy błyskowej PRAKTICA BCA, z wyjątkiem kon­
oraz podgląd zastosowanej przysło­ strukcyjnych uproszczeń, o których
ny. Korekcja ± 2 wartości przysło­ jest mowa wyżej.
ny. Pamięć pomiaru. Możliwość za­
stosowania elektrycznego trans­ „L” schodzi ze sceny
portu materiału i naciągania mi­
gawki (winder) z prędkością do 3 W 1969 roku pojawiła się na ryn­
klatek na sekundę. Zasilanie - 4 og­ ku PRAKTICA L, dająca początek
Fo t. 4. P ie rw s z a „ r ę c z n a " P R A K T IC A z s e r ii
całej rodzinie. Jej, jak na ówczesne
niwa LR44. „ B " o z n a c z e n iu B M S (M -M a n u a l, S - S e lb -
warunki, nowoczesna sylwetka s ta u s ló s e r) . P o d o b n y d o n ie j m o d e l b e z s a -
wraz z nietypowo, na przedniej m o w y z w a la c z a n o s i o z n a c z e n ie B M
W stronę uproszczeń ścianie, umieszczonym spustem,
Konstruktorzy koncernu Carl dobrze jest znana polskiemu foto- w czasy od 4 do 1/1000 s. Konstruk­
Zeiss przeanalizowali częstość uży­ amatorowi. LLC, LTL, VLC, PLC, to cja układu optycznego umożliwia
wania poszczególnych podzespołów tylko niektóre z wówczas produko­ też obserwację w celowniku wiel­
aparatu fotograficznego przez róż­ wanych modeli. Jedynym produko­ kości aktualnie zastosowanej przy­
ne grupy odbiorców. Z badań tych wanym jeszcze do niedawna mode­ słony.
lem serii „L” była PRAKTICA MTL Ponieważ aparat ten przeznaczo­
wynikło, że najczęściej nie ko­
rzystają oni z możliwości ręcznego 5B. Była ona uzupełnieniem dla ny jest głównie dla fotoamatorów,
nastawiania czasu migawki. Prak­ modeli „B” i jedynym aparatem dla zmniejszenia kosztów produk­
tycznie też nie znajduje zastosowa­ tego producenta o mechanicznej cji, a zatem i ceny, konstruktorzy
nia możliwość podłączenia winde- migawce i bez automatyzacji na­ zrezygnowali w nim z możliwości
ra. Pamięć pomiaru, jak też i jego świetlania. stosowania elektrycznego napędu
korekcja traktowana jest przez u- W stosunku 'do programu pro­ transportu filmu i naciągu migaw­
żytkowników jak „wyższa szkoła dukcji koncernu miała też wiele ki.
jazdy”. Zresztą rosnąca tolerancja wad. Podstawowa polegała na tym, Trochę mylący jest napis znajdu­
materiałów światłoczułych skutecz­ że obiektywy mocowane były do jący się na korpusie aparatu. „E-
nie niweluje błędy ekspozycji. Do korpusu za pomocą gwintu M49xl, LEKTRONIC” odnosi się oczywiś­
tego można jeszcze dodać fakt nie- podczas gdy od dziesięciu lat produ­ cie do systemu sterowania migaw­
zwracania przez większość fotogra­ kowano już modele o bagnetowym ki, a nie do stopnia automatyki, któ­
fujących uwagi na możliwość pod­ mocowaniu obiektywów, typu „B”. ra jest porównywalna ze wspom­
glądu wartości przysłony w celow­ Poza tym zużyciu uległ osprzęt słu­ nianym już ZENITEM, z tą różnicą,
niku aparatu. żący do produkcji tego modelu, jak że pomiar dokonywany jest w przy­
Skutek tej analizy nasuwa się wykrójniki czy tłoczniki. Postano­ padku modeli BM i BMS przy cał­
sam. Wyprodukowano aparat będą­ wiono zatem skonstruować nowy a- kowicie otwartej przysłonie, co w
cy lustrzanką jednoobiektywową, o parat spełniający funkcje użytko­ porównaniu z ZENITEM i PRAK-
migawce elektronicznie sterowa­ we aparatu MTL 5B, zunifikowany TICĄ MTL, w których to aparatach
nej, automatycznym doborze para­ z modelami stanowiącymi podsta­ pomiar dokonywany jest przy przy­
metrów ekspozycji, ale jednocześ­ wę produkcji. W ten sposób powstał słonie roboczej, jest dużym udogod­
nie maksymalnie uproszczonej. całkowicie nowy dla serii „B” apa­ nieniem.
Wszystkie te oszczędności kon­ rat PRAKTICA BM oraz jej odmia­
strukcyjne spowodowały znaczne na wyposażona w samowyzwalacz
Nazwy... nazwy
obniżenie kosztów produkcji i zara­ BMS.
zem ceny aparatu. Wystarczy zau­ Wyposażona jest ona w elektro­ Na koniec tej pierwszej części o-
ważyć, że PRAKTICA BCA kosztu- nicznie sterowaną migawkę lamei- pisu nowości zza Odry zwrócę uwa­
kową o pionowym przebiegu szcze­ gę Czytelników na pewną cieka­
Fot. 3. N a jp ro s ts z e , w p e łn i a u to m a ty c z n e a - liny. Ale długość czasu ekspozycji wostkę. Otóż aparaty PRAKTICA
p a ra ty P R A K T IC A B C C i B C S jest ustalana wyłącznie ręcznie za sprzedawane są na świecie pod bar­
pomocą pokrętła umieszczonego dzo różnymi nazwami. Najczęściej
obok spustu migawki. W celowniku spotykana jest oczywiście właśnie
widoczna jest skala czasów (tak jak owa PRAKTICA. Ale można rów­
w modelu BC 1) i w czasie dokony­ nież spotkać się z nazwą JENA-
wania pomiaru zapala się dioda FLEX. Sklepy fotograficzne za-
przy takim czasie, jaki powinien chodnioniemieckiej sieci domów
być zastosowany. Prawdę mówiąc towarowych QUELLE sprzedają te
rozwiązanie to jest znacznie mniej aparaty pod nazwą REVUEFLEX.
wygodne od stosowanej np. w ZE­ Zresztą pod tą samą nazwą są w
NICIE 12XP światłowagi. Ale przy tych sklepach sprzedawane rów­
pewnej wprawie parametry ekspo­ nież aparaty radzieckie ZENIT.
zycji można ustalić stosunkowo
szybko. Migawka wyposażona jest Paweł Wójcik
sw itch (Znak ?}

llliifo iflUih a,b,c case

case ' H*
'K

1
1
if
/*


<x >
[ KK w

1)
1c w o
x

f KK w p r a w o }
;
■ «/•

b r e a k ;)

»/:

1if <x< 79) X* +; b r e a k ;)

KURS JĘZYKA C case 'H* /« f KK w gore) «/ •

O dcinek 24 if (y>D y -J break;

case •P* /« [KK w d c l) «/ •


Uzupełniając wiadomości o mechanizmach do obsługi if (y<? 5) y ♦ 11 break;
konsoli w języku TURBO C 2. 0 należałoby wspomnieć o
funkcjach gotoxy, wherex i wherey. Ta piewsza służy do case 'G 1 /* [Uoraej */ .

plasowania kursora w wybranym polu ekranu i należy do x= 1; break;


typu vold. a jej dwa argumenty - do typu Int. Pierwszy para­
case ' 0* /» [End] »/
metr reprezentuje numer kolumny ekranu, drugi parametr -
numer wiersza, w którym ma być umiejscowiony kursor, Z X: 79; break;

kolei bezargumentowe funkcje wherex i wherey są typu Int case 'S* /* (D el) »/
i podają odpowiednio numer kolumny i wiersza ekranu, w
c l r e o l (); break;
którym aktualnie znajduje się kursor.
case 'R ' /» [Ins) «/ :
Bezparametrowe funkcje typu vold: clreol, delllne i Insll-
ne ułatwiają redagowanie tekstów na ekranie monitora. i n s i i n e ( ) j break;

Funkcja clreol kasuje część linii ekranu, położoną na pra­ case ' Q' /* {PgDn] »/ :

wo od kursora włącznie ze znakiem wskazywanym przez


de 11i n e ( ) break
kursor, nie przemieszczając jednak samego kursora.
}
Funkcja delllne kasuje linię ekranu, w której aktualnie
e) sc
znajduje się kursor. Linie znajdujące się poniżej skasowa­
nej przemieszczają się w górę, wypełniając powstałą lukę, sw itch (Znak_l)

zaś u dołu ekranu wstawiona jest linia pusta, wypełniona I case 13 /« <CR> «/ :
spacjami o bieżącej barwie tła.
x - 1; if (y< 25) y ♦ •; break:

Funkcja insllne wstawia pustą linię w tym miejscu ekranu, case 6 /* <BacKspace> «/
w którym aktualnie znajduje się kursor. Wszystkie linie po­
niżej pierwotnego położenia kursora są przemieszczane o
if (x > 1) x - -;

jedną pozycję w dół, przy czym linia najniższa zostaje „wy­ gotoxy(x, y); p r i n t f C * 1; break

pchnięta” z ekranu. d e f a u lt:

Działanie tych funkcji demonstruje prościutki model edy­ p r i n t f C ‘/■C, 2n a k „ l ) ;


tora ekranowego, pozwalającego komponować na ekranie if (x< 79) x < ■*',
dowolne teksty. Edytor pozwala przemieszczać kursor w
czterech kierunkach (klawisze kierunkowe), kasować ko­ e lsc i f (y<?S) 1x 0: y * < ;)

niec linii (klawisz [Del]), wstawiać linie ([Insert]) i usuwać je 1


([PgDn]). Klawisze [Home] i [End] przemieszczają kursor
gotoxy(x. y ) ;
odpowiednio na początek i koniec wiersza. Klawisz [Enter]
(wysyła on kod « CR », inaczej 7r’) powoduje przejście do ]
początku następnej linii, [Backspace] kasuje znak na lewo w hile ( (Znak _4 u Nul) :: (ZnaK _2 'b ' ) ) !
od kursora:
')
ftincludr dTH lO II

ftdefine Nul C void C zyta j znak (char « 7n a K 1, char »Znak_ 2)


I »Znak _1 • g c t c h O ;
void C z y tn j_ z n a k |c h a r «Znak_, 1, char ■Znak,?); if ( « 7» n a k _ ) - N uli) *Zm ik_? g c tc h O ;

m a i n ()

J char 2n a K _ i , Znak.. 2;
in t x, y;

c l r s c r (); Rozpoznawanie klawiszy funkcyjnych opiera się na meto­


x = 1i y = 1i dzie przedstawionej już przy okazji bezpośredniego odczy­
tu klawiatury. Zmienne: x i y reprezentują bieżące położenie
do
kursora na ekranie. Przed każdym przemieszczeniem kur­
I C z y ta j_ z n a k ( 8Z n a k „1 aznaK_S); sora odbywa się test, czy kursor nie znajduje się przypad­
kiem już przy odpowiedniej krawędzi ekranu. Z obsługi os­ średniej rozdzielczości 320x200 punktów, oraz wielo­
tatniej, 80. kolumny ekranu dla prostoty zrezygnowano, bo barwny 320x200 punktów. CGA dysponuje tylko jedną
po wpisaniu znaku w ostatnie pole najniższej linii odbywa stronicą graficzną i nie może stosować techniki przełącza­
się automatyczny - w tym przypadku niepożądany - scrol- nia stronic graficznych. Hercules ma 2 stronice, ale tylko
ling. Naciśnięcie klawisza (F10) kończy pracę programu. jeden tryb graficzny o rozdzielczości 720x348, w którym
każdy punkt może znaleźć się tylko w dwóch stanach: usta­
wionym i skasowanym. Dostępne są 2 stronice graficzne.
Skoro mówimy o monitorze konsoli, to jego dodatkową EGA i VGA mają wiele trybów pracy zależnie od posiadanej
właściwością jest możliwość operowania grafiką. TURBO C pamięci RAM, o rozdzielczości od 320x200 do 640 x 480
pozwala w pełni wykorzystywać graficzne talenty kompute­ punktów przy liczbie dostępnych kolorów od 2 do 16. Licz­
rów klasy PC/XT/AT i pokrewnych. Dobra grafika może stać ba stronic graficznych zależy od trybu pracy. EGA i VGA
się ważnym atutem prawie każdego programu, ale sprawne emuluje też kartę CGA.
operowanie nie wymaga opanowania odpowiednich me­
chanizmów. W tym odcinku skupimy się na sprawach pod­ Układ współrzędnych ekranowych jest wspólny dla
stawowych, za miesiąc skoncentrujemy się już na sprawach wszystkich kart i trybów: lewy górny punkt ekranu ma
praktycznych. współrzędne (0, 0). Współrzędna Y może przyjmować war­
tości 0...199 (CGA) do 0..479 (VGA) i przyrasta z góry na dół,
W trybie graficznym można rozpatrywać ekran jako siatkę a więc odwrotnie, niż jest to normalnie przyjęte. Współrzęd­
na X przyjmuje - zależnie od karty i trybu - wartości 0..719,
złożoną z niezależnych elementów obrazu. Liczba tych ele­
0..639 lub 0..319 i przyrasta w prawo. Ponieważ jednak TUR­
mentów zależy od typu karty graficznej i trybu jej pracy. Tak
BO C 2.0 umożliwia operowanie okienkami ekranowymi, w
np. dla karty CGA może to być 320x200 lub 640x200 ele­
mentów, karta EGA może oprócz tego mieć także rozdziel­ których występuje lokalny układ współrzędnych, w razie
czość 640x350 elementów, VGA - 640x479, natomiast je­ zdefiniowania okienka układ współrzędnych wykorzystywa­
dyna osiągalna dla karty Hercules rozdzielczość wynosi ny przez większość funkcji graficznych nie musi pokrywać
720x348 elementów. Każdy z tych elementów stanowi naj­ się z układem absolutnych (fizycznych) współrzędnych ek­
mniejszą, niepodzielną część obrazu i może przyjąć nieza­ ranowych. Ściślej mówiąc, nie musi pokrywać się początek
leżnie od innych elementów jeden z kilku (dwóch, czterech, tego układu, gdyż skala pozostaje zawsze ta sama.
szesnastu) stanów: w najprostszym przypadku - czerń lub Wszystkie graficzne funkcje TURBO C 2.0 znajdują się w
biel. standardowym pliku bibliotecznym GRAPHICS. LIB, nato­
miast ich prototypy w pliku: GRAPHICS.H. Do kompilacji
programu realizującego operacje graficzne nie potrzeba już
Element taki (ang. p ix e l) będziemy odtąd dla swobody żadnych innych dodatkowych plików. Inaczej jest jednak z
retorycznej nazywać p u n k te m e kra n u lub krótko: p unktem , realizacją programu graficznego, a to za przyczyną niestan­
mając świadomość faktu, że nie jest to ścisły odpowiednik dardowej filozofii obsługi operacji graficznych.
odpowiedniego pojęcia geometrycznego. Punkt o barwie
tła ekranu będziemy nazywać punktem zgaszonym, inaczej: Kompletny zestaw programów maszynowych, realizują­
skasowanym, punkt o barwie wypełnienia - punktem zapa­ cych poszczególne operacje graficzne, nazywany odtąd d ri-
lonym lub wypełnionym. v e re m { czyt.: drajwerem) g raficznym , nie stanowi bynajmniej
stałego elementu skompilowanego programu Pascalowe­
Każda karta graficzna ma swoją własną pamięć RAM, w go, ale jest zawarty w oddzielnym pliku z rozszerzeniem
której są przechowywane dane obrazu. Obszar pamięci po­ BGI. ściślej: istnieje kilka różnych plików driverów graficz­
trzebny do przechowania kompletnego obrazu zależy od nych, każdy dla Innego typu karty graficznej. Co więcej: w
rozdzielczości obrazu i liczby dozwolonych barw. W naj­ standardowych warunkach driver ten nie jest wcale ładowa­
prostszym przypadku ekranu jednobarwnego dla każdego ny łącznie ze skompilowanym programem pascalowym! Ła­
punktu wystarcza pojedynczy bit, a zatem liczba bajtów - dowanie drivera graficznego następuje dopiero na wyraźne
liczba punktów/8. Każde podwojenie liczby dostępnych życzenie programu.
barw wymaga równoczesnego podwojenia pamięci ekranu. Normalnie driver graficzny jest umieszczony w pamięci
Takie karty jak Hercules, EGA czy VGA dysponują pamięcią dynamicznej I pozostaje tam tylko tak długo, dopóki pro­
operacyjną kilkakrotnie większą od potrzebnej do przecho­ gram nie skończy korzystać z jego usług i zażyczy sobie
wania pojedynczego obrazu (przynajmniej w niektórych try­ jego usunięcia. Zajmowana pierwotnie-przez driver pamięć
bach). W tym przypadku w pamięci karty graficznej można jest wówczas zwalniana do innych celów (to samo dotyczy
przechowywać równocześnie dwa lub więcej kompletnych plików czcionki graficznej, też ładowanych na żądanie; o-
obrazów. Te niezależne, równorzędne obszary pamięci na­ mówimy to w jednym z kolejnych odcinków).
zywamy stronicami graficznymi. Przełączanie stronic gra­ Zastosowane rozwiązanie z dynamicznym ładowaniem
ficznych pozwala w okamgnieniu zmienić zawartość ekranu. drivera ma istotne zalety. Po pierwsze, uniezależnia ono
Często stosowaną techniką, przydatną zwłaszcza przy ani­ skompilowany program od typu karty graficznej komputera,
macji, jest wyświetlanie zawartości jednej stronicy graficz­ na której program ma być eksploatowany. Typ karty można
nej, a równocześnie przygotowywanie nowego obrazu „za bowiem rozpoznać już po uruchomieniu programu i dopiero
kulisami", czyli na innej, niewidocznej stronicy graficznej. wtedy zażądać załadowania drivera odpowiedniego dla da­
Stronicę, której zawartość jest w danym momencie prezen­ nej karty graficznej. Po drugie, dynamiczne ładowanie drive-
towana na ekranie, będziemy nazywać stronicą widoczną, ra pozwala na racjonalną gospodarkę pamięciową - driver
natomiast stronicę, na której odbywają się wszelkie modyfi­ wraz z niezbędnymi mu strukturami danych zajmuje miejsce
kacje polegające na modyfikacji obrazu (kreślenie linii, wy­ w pamięci tylko wtedy, gdy jest naprawdę niezbędny, a
pełnianie obszarów itd.), nazywamy stronicą aktywną. Stro­ zajętą przezeń pamięć można odzyskać po zakończeniu
nica aktywna nie musi być tożsama ze stronicą widoczną. pracy w trybie graficznym.
Karta CGA dopuszcza trzy tryby graficzne: jednobarwny
wysokiej rozdzielczości 640 x 200 punktów, jednobarwny Roland Wacfawak
*A s t r o n o m i a *
* dla wszystkich *
FUNDAMENTALNE WYKRESY

Swego czasu zwrócił się do mnie młody czło­


wiek z prostym na pozór pytaniem: - Które z
osiągnięć nauki uważam za najważniejsze?
Muszę przyznać, że znalazłem się w trudnej sy­
tuacji. Myśli zakotłowały się w głowie. W szere­
gu stanęli: Einstein, Newton, Arystoteles oraz
wielu, wielu innych uczonych, którzy na trwałe
zapisali się w historii nauki. Kogo tu wybrać?
Na szczęście zdałem sobie sprawę, że postawio­
ne pytanie ma charakter osobisty, a więc odpo­
wiedź może być subiektywna. Z tym zastrzeże­
niem opowiedziałem się za odkryciem Neptuna
Zależność energii wiązania nukleonu od liczby masowej
przez Adamsa i Leverriera. Argumentowałem z
przekonaniem, że ich prace teoretyczne były
znaczące w galerii naukowców wszechczasów.
autentycznym triumfem matematyki, fizyki i a-
Może wreszcie samo odkrycie nie zasługuje na
stronomii w dziele poznawania przyrody i ota­
miano najważniejszego. Faktem jest jednak to,
czającego nas Wszechświata, że zwykłe pióro i
iż udzieliłem konkretnej odpowiedzi. Czy dzi­
kartka papieru stały się narzędziami pozwala­ siaj zaskoczony podobnym pytaniem odpowie­
jącymi odkryć nieznane dotychczas ciało nie­
działbym tak samo? Z uwagi na końcowy fra­
bieskie, odległe o miliardy kilometrów. Czyż nie
gment tego artykułu, wstrzymam się (na razie)
było to wspaniałe osiągnięcie naukowe? Pamię­
od wypowiedzi. By nie być posądzonym o zasto­
tam, że podana odpowiedź nie w pełni usatys­
sowanie uniku, chciałbym teraz poświęcić kilka
fakcjonowała pytającego. Zapewne oczekiwał
uwag tematyce zbliżonej, czyli też pewnemu
czegoś zupełnie innego. A może odniosłem tyl­ naukowemu „naj...”.
ko takie wrażenie. Nie ulega wątpliwości, że każda dyscyplina
To krótkie zdarzenie, choć miało miejsce w ie­ wiedzy charakteryzuje się własnym klimatem,
le lat temu, w jakiś dziwny sposób zadomowiło posiada swoisty język, własną bazę pojęć i po­
się w mojej pamięci i w myślach wracało kilka­ sługuje się specyficznymi metodami badawczy­
krotnie. Być może pytający uważał za faktycz­ mi. Wiedza rozdrobniona jest jednak na mnós­
nego odkrywcę Neptuna astronoma Galie z ber­ two tematów szczegółowych, wybitnie specjali­
lińskiego obserwatorium, który jako pierwszy stycznych. W tym gąszczu łatwo się mogą zgu­
odszukał tę planetę wśród gwiazd. Być może bić zwłaszcza młodzi adepci. Dlatego niezmier­
nazwiska Adamsa i Leverriera są zbyt mało nie cenne są wszelkie uogólnienia, pozwalające
powiązać w jedną logiczną całość tematy pozor­
Fragment układu okresowego pierwiastków nie rozłączne. A jeśli efekty takiej syntezy mo­
żna przedstawić w formie zwartej, np. w postaci
VIIIA
tabeli, wykresu lub diagramu, to warto poświę­
2H e
1
cić czas, by je dogłębnie przestudiować. Włożo­
Hel
ny trud na pewno zaowocuje.
III A IV A VA VI A VII A 4.0026
Typowym przykładem takiej syntezy może
6^ 7n aO »F i0N e być układ okresowy pierwiastków. W pewnym
2 B or Węgiel T len sensie jest on najzwyklejszym wykresem,
Azot Fluor Neon
10,81 12.0115 14.0067 15.9994 18.9984 20,179 gdzie na jednej osi odłożone są masy atomowe,
a na drugiej - właściwości chemiczne pier­
13A I 14S i ,5P * s 17 C I ia A r
3 G lin
wiastków. Jego twórca, Mendelejew, zauważył,
Krzem Fosfor Siarka Chlor Argon
że właściwości chemiczne pierwiastków zmie­
26,98184 28,086 30,97376 32,06 35.453 39.948
niają się w sposób okresowy wraz ze wzrostem
mas atomowych. Umiejętnie poćwiartował ten
wykres i ułożył tablicę pierwiastków, w której
poszczególnym kolumnom i wierszom odpowia­
dają ściśle określone własności i to nie tylko
chemiczne, lecz sięgające znacznie głębiej, aż
do samego atomu. Zrozumienie treści zawar­
tych w tablicy Mendelejewa nadało silny im­
puls rozwojowi chemii. Pozwoliło między inny­
mi przewidzieć istnienie nie znanych wówczas
pierwiastków, a nawet wnioskować o ich właś­
ciwościach fizycznych i chemicznych.
Układ okresowy pierwiastków łączy więc zja­
wiska zachodzące w świecie atomów ze świa­
tem nas otaczającym. Tym pomostem są zwy­
kłe reakcje chemiczne. Zachodzą one między a-
tomami, a efekty rejestrowane są przez nasze gwiazdę na diagramie (odpowiada jej jeden
zmysły. punkt), wystarczy uzyskać z obserwacji jej wid­
Czy w innych dziedzinach nauki znane są mo oraz wyznaczyć odległość do niej. Znalezie­
odpowiedniki tablicy Mendelejewa? W wielu nie wymaganych parametrów jest już wtedy
przypadkach tak, choć nie zawsze zdajemy so­ zadaniem prostym. Panowie Hertzsprung i Ru­
bie z tego sprawę. Na przykład w fizyce jądro­ ssell wykonali to zadanie i ze zdziwieniem
wej takim odpowiednikiem jest wykres, na któ­ stwierdzili, że gwiazdy nie pokrywają całej po­
rym przedstawiono zależność między energią wierzchni sporządzonego wykresu, lecz wyraź­
wiązania przypadającą na jeden nukleon w ją­ nie grupują się w kilku miejscach. Nietrudno
drze atomowym, a liczbą masową opisującą domyślić się, że poszczególne grupy gwiazd mu­
dane jądro. I znów prawidłowe rozumienie isto­ szą się różnić między sobą i to w sposób isto­
ty tego wykresu jest kluczem do rozumienia tny.
fizyki jądrowej, a wnioski nasuwają się już Nie będziemy teraz rozszyfrowywać tego dia­
same. Najtrwalsze jądra mają atomy, których gramu. Poświęcimy mu jeden z najbliższych
liczba masowa zawiera się w przedziale między odcinków. Istotne jest to, że również gwiazdy,
50 a 80, z maksimum przypadającym w okoli­ podobnie jak pierwiastki chemiczne oraz nu­
cach żelaza. Stwarza to możliwość wytwarzania kleony znajdujące się w jądrach atomowych,
ogromnych ilości energii i to dwoma różnymi można w zwarty sposób usystematyzować.
sposobami: na drodze rozszczepiania jąder pier­ Każde z omawianych zestawień zawiera ol­
wiastków najcięższych lub poprzez syntezę brzymią liczbę informacji szczegółowych, a u-
pierwiastków lekkich. Praktyczne sposoby rea­ miejętność korzystania z tego zasobu może
lizacji tych możliwości budzą na ogół grozę, bo okazać się wspaniałym przewodnikiem po nau­
są to bomby atomowe: uranowa i termojądro­ kach przyrodniczych.
wa. Innym sposobem urzeczywistnienia ma­ Dobór tych trzech rysunków nie był przypad­
rzeń o niewyczerpalnych zasobach energii są kowy. Osobiście zaliczam je do najważniej­
kontrolowane reakcje jądrowe zachodzące w szych wykresów w chemii, fizyce i astronomii.
reaktorach. W przyrodzie kontrolowane reak­ Jest to oczywiście dobór subiektywny i każdy
cje termojądrowe są realizowane od dawien ma prawo nie zgodzić się z nim.
dawna. Zachodzą one we wnętrzach gwiazd, Na zakończenie chciałbym jednak powrócić
stanowiąc główne źródło ich energii. do pytania cytowanego na wstępie i zadać je
W ten sposób, zupełnie niepostrzeżenie zna­ Czytelnikom: - K tóre z osiągnięć nauki uważa­
leźliśmy się w makrokosmosie, a to jest już te­ cie za najważniejsze? Zdaję sobie sprawę, że
ren astronomii. Czy również tutaj mamy odpo­ rozrzut odpowiedzi może być duży, bo każdy
wiedniki tablic Mendelejewa? Odpowiedź po­ ma przecież własne zdanie. Szczególnie cieka­
nownie jest twierdząca. Taką rolę w odniesie­ we może okazać się statystyczne opracowanie
niu np. do gwiazd spełnia wykres Hertzsprun- wszystkich odpowiedzi. Z zainteresowaniem
ga-Russella, często nazywany diagramem H-R. oczekujemy w redakcji na Wasze typy. Prześlij­
Każda gwiazda zajmuje na nim ściśle określo­ cie je na kartkach pocztowych wraz z krótkim
ne miejsce. Jest ono związane z jej parametra­ uzasadnieniem w terminie jednego miesiąca od
mi fizycznymi - temperaturą panującą na po­ daty ukazania się w sprzedaży bieżącego nume­
wierzchni oraz ilością energii emitowanej przez ru „MT”. Wśród wszystkich uczestników propo­
nią w przestrzeń w jednostce czasu. Taki dobór nowanej zabawy rozlosujemy nagrody rzeczo­
parametrów wydaje się być nienaturalny, ale we, a najciekawsze wypowiedzi zostaną opubli­
zarówno teoria, jak i praktyka potwierdzają kowane.
słuszność dokonanego wyboru. Aby umieścić Marek T. Szczepański

95
Spośród planet na niebie wieczornym będziemy mogli podziwiać Saturna Świeci on jasno
w gwiazdozbiorze Strzelca. W jego sąsiedztwie nadal znajdują się Uran i Neptun. Do ich
obserwacji konieczna jest lornetka lub lunetka. Mars wschodzi około trzy godziny po zacho­
dzie Słońca i świeci aż do rana. Natomiast Jowisza odnajdziemy dopiero we wrześniu i to też
przed wschodem Słońca. Pod koniec tego miesiąca będzie również szansa odszukania Mer­
kurego. Znajduje się on w maksymalnej elongacji zachodniej (18°) w dniu 24 września. W
okolicach tej daty jego jasność zacznie gwałtownie wzrastać, przyjmując ujemne wartości
(-0,m5). Wenus z kolei zbliża się do Słońca, przez co jej warunki obserwacyjne systematycznie
się pogarszają.
Słońce wstąpi w znak Panny 23 sierpnia o godz. 11:18, a astronomiczna jesień rozpocznie
się 23 września o godz. 08:56. W tym momencie Słońce wstąpi w znak Wagi.
Podczas sierpniowej pełni Księżyca nastąpi jego częściowe zaćmienie. Niestety, u nas
będzie niewidoczne.
Fazy Księżyca: pełnia - 06.08 o godz. 16:20, ostatnia kwadra - 13.08 o godz. 17:55, nów -
20.08 o godz. 14:40, pierwsza kwadra - 28.08 o godz. 09:35, pełnia r- 05.09 o godz. 03:47,
ostatnia kwadra - 11.09 o godz. 22:54, nów - 19.09 o godz. 02:47 i pierwsza kwadra - 27.09 o
godz. 04:07. Księżyc znajdzie się w perygeum 09.08 około godz. 14 i 06.09 około godz. 21,
natomiast w apogeum 25.08 około godz. 01 i 22.09 około godz. 18.
Wszystkie momenty podano w czasie letnim (CWE).
Opracował: Marek T. Szczepański
Grafika: Jan Desselberger

* * &
A S T R O - F O T O
Galaktyka spiralna - M 83. NGC 5236. Należy do najjaśniejszych galaktyk na niebie, jej
jasność wynosi 7,m 5, a rozmiary kątowe 10' x 8’. Odległa jest od nas o około 12 min km. Jest
galaktyką typu Sc o małym jasnym jądrze, które stanowi źródło promieniowania radiowego
Jej całkowitą masę oceniono na 60 miliardów mas Słońca, a jasność absolutną na 19,m 5
Zaliczana jest do zgrupowania galaktyk w Centaurze. Na sferze znajduje się w gwiazdo
zbiorze Hydry (Węża Wodnego) w miejscu o współrzędnych: a - 13h34m,3; 5 — 29°37'. U
nas praktycznie niewidoczna.
Zdjęcie wykonano za pomocą czterometrowego teleskopu.
ci motocykla), ma odrębne smarowa­
SUZUKI RGV 250 nie zasilane olejem ze zbiornika u-
mieszczonego za siedzeniem kierow­
cy. Tam też znajduje się wlew cieczy
Suzuki RGV 250 jest jednym z czoło­ chłodzącej i skrzynka narzędziowa. Uk­
wych przedstawicieli motocykli klasy ład wydechowy jest zamocowany w
250 cm3, zdobywających w Europie co­ sposób elastyczny dla wyeliminowania
raz większą popularność. Model RGV szkodliwych wibracji. Przy niskich
pod względem jakości wykonania jest szybkościach obrotowych wału korbo­
często porównywany do szwajcarskie­ wego silnika dźwięk, jaki wydają gazy
go zegarka. Ma własności trakcyjne tyl­ spalinowe, jest typowy dla dwusuwu,
ko niewiele gorsze od pojazdów grupy natomiast w górnym zakresie prędkoś­
500 - 750 cm3, lecz jest o wiele tańszy ci, przy ok. 8500 obr/min do złudzenia
w eksploatacji ze względu na mniejsze przypomina odgłosy piły tarczowej tną­
opłaty ubezpieczeniowo-podatkowe. cej solidny kloc drewna.
Mimo bardzo dużego podobieństwa Motocykl ma tzw. ramę przestrzen­
do „250-tek" klasy Grand Prix (moto­ ną, nawiązującą do układu podwójne­
cykl został zaprojektowany jako wyści­ go, wykonaną ze stopów lekkich z ele­
gowy, podstawową różnicę stanowi mentów o profilu zamkniętym Tylne
skrzynia biegów, także 6-biegowa, lecz koło osadzone jest w wahaczu wleczo­
o innym zakresie przełożeń) nie ma nym dwuramiennym z centralnym re­
trudności z prowadzeniem pojazdu w sorowaniem typu Suzuki Fuli Floater.
różnych warunkach drogowych. Za­ Charakterystykę tego zespołu można
strzeżenia można mieć w tym przypad­ samodzielnie dopasowywać do obcią­
ku tylko do braku bocznych osłon ae­ żenia pojazdu. Także i przednie zawie­
rodynamicznych i zbyt niskiej owiewki
szenie (widelec teleskopowy) ma regu­
- w czasie deszczowej pogody prowa­ lację dostosowującą jego działanie do szalności można potraktować jako
dzący jest dokładnie zmoczony. Dyna­
warunków jazdy. błąd wytwórcy.
mika motocykla jest płynna, a zakres
szybkości na poszczególnych biegach Oba koła, wykonane ze stopów lek­ Pojazd jest w zasadzie jednoosobo­
- równomierny. Silnik jest jednak mało kich, o trzech szprychach pustych w wy (od biedy można „upchnąć" pasa
elastyczny, co wymaga częstej zmiany środku dla zmniejszenia masy, wypo­ żera). W czasie jazdy większość masy
przełożeń w zakresie 1 - 5 (bieg 6 jest sażono w ogumienie niskoprofilowe ciała opiera się na rękach; w przypad­
nadbiegiem, wykorzystywanym tylko angielskiej firmy Dunlop: tylne, o śred­ ku modelu RGV pozycja ta nie jest jed­
do ekonomicznego utrzymania osiąg­ nicy 18", szerokie o wymiarach 140/ nak uciążliwa nawet dla osób o wyso­
/60, zaś przednie (17") w raczej typowe kim wzroście. Siodło jest jednak nie­
niętej już prędkości).
Dwusuwowa jednostka napędowa o 110/70. Pojazd ma hamulce tarczowe wygodne, toteż przymusowe zatrzyma­
dwóch cylindrach ustawionych w ukła­ znanego systemu Deca, stosowanego nie motocykla po przebyciu każdych
dzie widlastym, pod kątem 90° rozwija w wielu motocyklach tej marki już od 160 km dla napełnienia bezołowiową
z pojemności skokowej 249 cm3 (śred­ kilku lat. Układ hamowania każdej tar­ benzyną 17-litrowego zbiornika paliwa
nica cylindra - 55 mm, skok tłoka 50,6 czy (perforowane; z przodu podwójne (zużycie paliwa według testu miejsko
mm) przy stopniu sprężania 7,5 : 1, 0 dużej średnicy 290 ram, z tyłu poje­ -szosowego) można potraktować jako
dużą noc 42,66 kW (58 KM) przy 9600 dyncza o średnicy 210 mm) ma dwie przyjemność. Do pewnych wad zali­
obr/min. Zasilanie zapewniają dwa pary tłoczków o różnych rozmiarach czyć też można brak centralnego stoją
gaźniki Slingshot 32 o specjalnej kon­ stopniujących siłę nacisku - hamowa­ ka, co utrudnia np. demontaż koła.
strukcji powodującej zwiększenie pod­ nie modelu RGV jest bardzo skuteczne Cena motocykla jest dość wysoka i np.
ciśnienia i lepsze zawirowanie mie­ 1 łagodne zarazem. w Wielkiej Brytanii wynosi 3299 funtów.
szanki paliwowo-powietrznej, osadzo­ Suzuki RGV 250 prowadzi się bar­ Za dwustufuntową dopłatą można o-
ne na przewodach ssących o niejedna­ dzo łatwo. Pomimo niewielkiej masy trzymać motocykl malowany w sche­
kowej długości za blokiem napędo­ własnej (128 kg) motocykl dobrze macie barw popularnej Pepsi-Coli. Na
wym (pomiędzy silnikiem a siodłem). „trzyma się” drogi, a jego prędkość zakończenie adres jednego z więk­
Na uwagę zasługuje doskonałe urzą­ maksymalną ok. 170 km/h - można u- szych przedstawcielstw tej firmy w Eu­
dzenie rozruchowe pracujące nadzwy­ znać za jedną z lepszych w tej klasie ropie: Heron Suzuki GB Ltd; 46/62 Ga-
czaj sprawnie w każdych warunkach Ergonomicznie umieszczony zespół twick Road, Crawley, West Sussex
klimatycznych. Silnik chłodzony cieczą, sterująco-kontrolny, pozbawiony RH10 2xF. Wielka Brytania.
jak u wielu konstrukcji tej klasy i po­ wszelkich elektronicznych dziwactw,
chylony do przodu pod kątem 20° jest skromny, lecz wystarczający. Jedy­
(głównie dla obniżenia środka ciężkoś­ nie sygnał dźwiękowy, o zbyt małej sły­ Jan Tarczyński

You might also like