Professional Documents
Culture Documents
Co Łaska
Co Łaska
Księża mówią, że niczego się tak kapłanowi nie pamięta, jak wpadek w sprawach
związanych z pieniędzmi.
Cennik na biurku
Ewelina: – Za chrzest, jak mówili mi znajomi, jest „ustawowe” 200 zł. Za ślub
ostatnio koleżance powiedzieli 500 zł plus 300 na kwiaty i organistę.
Ale bywa i tak, jak w Lubartowie. Anna, która brała tam ślub, opowiada, że w
parafii cennik leży na biurku w kancelarii. Ofiara wyniosła 520 zł, z wystrojem,
kościelnym i organistą.
– Nie mamy takiego cennika – zarzeka się wikary z Lubartowa. – Nigdy nie mówimy,
że ślub kosztuje 500 zł, bez których go nie odprawimy. Oczywiście jest mniej
więcej przyjęta stawka, właśnie 500 zł. Podajemy ją, gdy ktoś pyta. Sprawy
finansowe stawiamy jasno, naszym zdaniem to wyraz szacunku do osoby, żeby jej
powiedzieć, jakiej mniej więcej ofiary oczekujemy, a nie kręcić i kazać się
domyślać – mówi.
Co takiego widziała więc Anna? – Być może świecki pracownik kancelarii zapisał
sobie te stawki dla jasności i ktoś doszedł do wniosku, że to za cennik
parafialny – odpowiada wikariusz.
Taca i stuła
Prawo kanoniczne pozwala księdzu pobierać tzw. iura stolae (prawa stuły): datki
od ślubów, chrztów i pogrzebów. Ks. Jan Drob, ekonom Konferencji Episkopatu,
tłumaczy, że ich zasady formułują diecezje i parafie. – Zazwyczaj są to wolne
datki, zależne od tego, kogo na co stać. Chociaż podobno są parafie, gdzie
wyznaczono stawki. Ale trudno przecież, zwłaszcza w czasach bezrobocia, żądać od
ludzi konkretnej sumy. No i oczywiście fatalnie, gdy ksiądz wymaga za dużo
pieniędzy – dodaje. – Inna sprawa, że jeśli ksiądz odprawi Mszę za darmo, nikt
tego nie rozgłasza. Trąbi się, gdy weźmie za dużo.
Datki zbierane na tacę służą utrzymaniu parafii lub potrzebom diecezji, nie zaś
księdza. Ks. infułat Bronisław Fidelus, proboszcz parafii przy bazylice
Mariackiej w Krakowie, uczy w seminarium elementów prawa świeckiego: mówi o
wynagrodzeniach, ubezpieczeniach, prawach pracowniczych, podatkach, księgach
wieczystych... – Od 1989 r. każda parafia ma osobowość prawną – tłumaczy. –
Sprawy finansowe prowadzimy opierając się na Ustawie o Stosunku Państwa do
Kościoła Katolickiego. Dzieli ona działalność parafii na gospodarczą i
niegospodarczą. Ta druga nie podlega ścisłej kontroli finansowej państwa,
natomiast księgę finansową prowadzi ksiądz. Kontroluje ją miejscowy biskup w
czasie wizytacji.
– Iura stolae nie są, Boże broń, opłatami za sakramenty – podkreśla ks. Fidelus.
– Inaczej: z racji udzielenia sakramentów wierni składają ofiary. W diecezji
krakowskiej, dzięki Bogu, nie ma stawek, choć gdzie indziej podobno nieoficjalne
funkcjonują. Niby nie ma, ale każdy o nich wie.
Ofiary nie są opłatami. Ale od samych księży zdarza się słyszeć takie skróty
myślowe, jak „ślub za tyle i tyle”, a nawet... „odprawię Mszę za darmo”.
Ks. Jan Drob podkreśla, że nie istnieją centralne regulacje czy zarządzenia
dotyczące kościelnej ekonomii. – Różnice w prowadzeniu ksiąg metrykalnych,
kancelarii czy w kwestii stypendiów mszalnych wywodzą się jeszcze z czasów
zaborów – mówi. – W austriackim ksiądz był nominowanym urzędnikiem. Inaczej było
w pruskim, gdzie działał Kulturkampf, czy w rosyjskim, gdzie księżom nie wolno
było kończyć studiów. W efekcie różnice są tak znaczne, że nie udało się
wprowadzić jednolitego wzoru księgi finansowej dla parafii, mimo próby podjętej
kilka lat temu.
Decentralizacja kościelnej ekonomii to jednak, zdaniem ks. Droba, duża zaleta. –
Centralizacja zawsze obrasta w biurokrację – uśmiecha się.
Ks. prałat Tadeusz Dziedzic, nowy proboszcz tej parafii, krakowskich Łagiewnik,
rozkłada ręce. Objął ją pół roku temu. I rozpoczął zmiany.
– Ważne, żeby była jasność – podkreśla ks. Dziedzic. – Misje, gdzie brakuje
księży, mogą być dla nas przykładem. W Afryce zajmowałem się 32 kościołami,
mogłem w nich więc być co jakiś czas. Ale każdy z tych kościołów żył nawet pod
moją nieobecność, opiekowali się nimi świeccy.
Taka jest pensja księdza w średniej miejskiej parafii. Na wsi bywa dużo niższa.
Przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło według GUS w Polsce w styczniu 2969,65
zł.
Pogrzeb bez VAT-u
Proboszcz sporej wsi nieopodal Tyczyna ujmuje problem dobitnie: – Ludzie myślą,
że jeśli mają w domu dwie żarówki i płacą tyle i tyle, to w kościele płaci się
tyle samo. A tu żarówek jest więcej.
Zawsze mówi, ile zebrał ze składek. Ale nie ogłasza, ile kosztował obiad dla
księży na odpuście. – Zawsze by powiedzieli, że za dużo. Ludzie mają swoje bajki
na nasz temat – wykłada. – I trzeba ich uświadamiać.
Proboszcz o niczym takim nie pamięta. Nigdy takiego pokwitowania nie wystawiał.
A koszty mogły wynosić najwyżej 4-5 tys. zł. W biurze zarządu cmentarza pytamy,
ile kosztuje dzierżawa wieczysta miejsca. – Nie ma u nas takich opłat – brzmi
odpowiedź. – Płaci się tylko koszty pogrzebu, a te zależą od wielu czynników.
Pani B. faktury nie wzięła, nie miała z czego dopłacić. W kurii usłyszała, że to
proboszcz ustala zasady. 16 tys. spłaca do dziś. Nie ujawni nazwiska. – Też
kiedyś umrę i nie chcę, żeby moje córki miały takie same problemy.
Tomasz z podprzemyskiej wsi opowiada za to, jak proboszcz nie chciał przyjąć
ofiary za pogrzeb jego babci. – Tłumaczył, że przynosiła mu pod koniec życia raz
na miesiąc reklamówkę jajek.
Skąd więc skargi wiernych i tak często zła opinia o tym systemie? Zakłada on
dobrowolne datki, ale nazbyt często wierni mają wrażenie, że są przymuszani.
Powtarzają, że boją się nie spełnić oczekiwań księdza.
Sami też nie są bez winy. Grzegorz Pac, publicysta „Więzi”, podkreśla, że
sakramenty traktuje się jak usługi. – Jeśli ktoś w ogóle nie uczestniczy w życiu
religijnym, a potem przychodzi „załatwić” ślub, spodziewa się być potraktowany
jak w urzędzie – mówi.
Ks. Tadeusz Dziedzic mówi, że przez pół roku, odkąd jest proboszczem, składki
się podwoiły. A na kościele jest świeżo pomalowany dach.
Współpraca:
Paulina Bandura, Ewa Glińska, Barbara Labisko, Jan Pleszczyński, Katarzyna
Żelazek
http://tygodnik.onet.pl/32,0,6574,1,artykul.html