Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 348

śR

§
§
s HUSSERL
O
k»’
Badania logiczne
II/II

WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN


BIBLIOTEKA
KLASYKÓW FILOZOFII

Tak oto rozważanie możliwych


stosunków wypełnienia wskazuje
pewien ostateczny cel wzros­
tu wypełnienia, w którym
pełna i cała intencja znaj­
duje swe wypełnienie, i to
nie wypełnienie pośrednie i częś­
ciowe, lecz ostateczne i naj­
wyższe. Intuicyjna zawartość
tego ostatecznego przedstawienia
jest absolutną sumą możliwej pełni;
intuicyjnym reprezentantem jest
przedmiot sam, taki jak jest on sam
w sobie. Treść reprezentująca i re­
prezentowana są tutaj identycznie
tym samym. I tam, gdzie intencja
przedstawienia przez to idealnie
doskonałe przedstawienie zapewni­
ła sobie wypełnienie ostateczne, tam
wytworzyło się prawdziwe adae-
ąuatio rei et intellectus; przed­
miot dokładnie jako taki,
jak jest intendowany, jest
rzeczywiście „dany” albo
„obecny”; nie jest już impli­
kowana żadna intencja cząstkowa,
która byłaby pozbawiona swego
wypełnienia.
(z rozdz. V Ideał adekwacji.
Oczywistość i prawda)
WYDAWNICTWO NAUKOWEPWN

KOMITET REDAKCYJNY
BIBLIOTEKI KLASYKÓW FILOZOFII
BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII

EDMUND HUSSERL

BADANIA LOGICZNE
Tom II
BADANIA DOTYCZĄCE FENOMENOLOGII
I TEORII POZNANIA
Część II

Przełożył i przypisami opatrzył

JANUSZ SIDOREK

Przekład przejrzał

ANDRZEJ PÓŁTAWSKI

2000

WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN


Dane o oryginale

Edmund Husserl, Logische Untersuchungen, Zweiter Band Elemente einer


phdnomenołogischen Aufklarung der Erkenntnis. II. Teil,
Max Niemeyer Yerlag, 2. Auflage, Halle a.d. Saale 1921
oraz
Edmund Husserl, Logische Untersuchungen, Zweiter Teil Untersuchungen
zur Phanomenologie und Theorie der Erkenntnis, Erste Reihe,
Max Niemeyer Yerlag, 1. Auflage, Halle a.d. Saale 1901

Okładkę i obwolutę projektował

Wiesław Kosiński

Redaktor

Włodzimierz Łagodzki

Redaktor techniczny

Teresa Skrzypkowska

Podręcznik akademicki dotowany przez


Ministerstwo Edukacji Narodowej

Wydanie niniejszego przekładu


zostało opublikowane z pomocą Inter Nationes, Bonn

Copyright © for the Polish edition by


Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Warszawa 2000

ISBN 83-01-13151-9

Wydawnictwo Naukowe PWN SA


00-251 Warszawa, ul. Miodowa 10
tel: (0-22) 695-43-21; faks: (0-22) 826-71-63
e-mail: pwn@pwn.com.pl
http://www.pwn.com.pl
SPIS TREŚCI

Od tłumacza ........................................................................................ XI
Nota edytorska..................................................................................... XIV

BADANIA LOGICZNE

Tom II
BADANIA DOTYCZĄCE FENOMENOLOGII 1 TEORII POZNANIA
Część II
Słowo wstępne ..................................................................................... 3

VI. ELEMENTY FENOMENOLOGICZNEGO ROZJAŚNIENIA POZNANIA

Wprowadzenie ..................................................................................... 9

Dział pierwszy
INTENCJE I WYPEŁNIENIA OBIEKTYWIZUJĄCE.
POZNANIE JAKO SYNTEZA WYPEŁNIENIA I JEGO SZCZEBLE

Rozdział pierwszy. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 17


§ 1. Czy wszystkie, czy tylko niektóre gatunki aktów mogą pełnić
funkcję nośników znaczenia ................................................. 17
§ 2. Wyrażalność wszystkich aktów nie jest tu decydująca. Dwa
znaczenia mówienia o wyrażaniu aktu .............................. 19
§ 3. Trzeci sens mówienia o wyrażeniu aktu. Sformułowanie
naszego tematu ...................................................................... 21
§ 4. Wyraz spostrzeżenia („sąd spostrzeżeniowy”). Jego znaczenie
nie może tkwić w spostrzeżeniu, lecz w odrębnych aktach
wyrażających ......................................................................... 23
§ 5. Ciąg dalszy. Spostrzeżenie jako akt określający znaczenie,
lecz nie zawierający znaczenia w sobie.............................. 26
VI Spis treści

§ 6. Statyczna jedność [zachodząca] między wyrażającą myślą


i wyrażoną naocznością. Rozpoznawanie ........................... 33
§ 7. Rozpoznawanie jako charakter aktu a „ogólność słowa” . . 36
§ 8. Dynamiczna jedność [zachodząca] między wyrażeniem a wy­
rażoną naocznością. Świadomość wypełnienia i świadomość
identyczności ......................................................................... 43
§ 9. Odmienny charakter intencji w jedności wypełnienia i poza nią 48
§ 10. Szersza klasa przeżyć wypełnienia. Przeżycia naoczne jako
intencje domagające się wypełnienia ................................. 50
§ 11. Rozczarowanie i konflikt. Synteza odróżnienia.................. 53
§ 12. Identyfikacja całkowita i częściowa oraz odróżnienie jako
wspólne fenomenologiczne fundamenty predykatywnych i de­
terminujących form wyrażeń ............................................. 55

Rozdział drugi. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących


i ich istotnych odmian poprzez różnice syntez wypełnienia ... 62
§ 13. Synteza rozpoznania jako charakterystyczna dla aktów obiek­
tywizujących forma wypełnienia. Przynależność aktów zna­
czenia do klasy aktów obiektywizujących ........................ 62
§ 14. Fenomenologiczna charakterystyka rozróżnienia intencji syg-
nitywnych i intuicyjnych przez swoiste właściwości wypeł­
nienia ..................................................................................... 67
a) Znak, obraz i samoprezentacja ....................................... 67
b) Percepcyjny i imaginacyjny wygląd przedmiotu .... 70
§ 15. Intencje sygnitywne poza funkcją znaczenia ..................... 74

Rozdział trzeci. Z fenomenologii szczebli poznania........................ 79


§ 16. Sama tylko identyfikacja i wypełnienie .............................. 79
§ 17. Pytanie o stosunek [zachodzący] między wypełnieniem
a unaocznieniem ................................................................... 83
§ 18. Szeregi szczebli wypełnień pośrednich. Pośrednie przed­
stawienia ............................................................................... 85
§ 19. Różnica między przedstawieniami pośrednimi a przedstawie­
niami przedstawień ................................................................ 87
§ 20. Rzetelne unaocznienia w każdym wypełnieniu. Unaocz­
nienie właściwe i niewłaściwe .......................................... 89
§21. „Pełnia” przedstawienia ...................................................... 92
§ 22. Pełnia i „zawartość intuicyjna” .......................................... 94
§ 23. Stosunki wagi intuicyjnej i sygnitywnej zawartości jedne­
go i tego samego aktu. Czysta intuicja i czysta sygniftka-
Spis treści VII

cja. Treść spostrzeżenia i treść obrazu, czyste spostrzeżenie


i czysta imaginacja. Gradacja pełni ..................................... 96
§ 24. Szeregi wzrostu wypełnienia .............................................. T 01
§ 25. Pełnia a materia intencjonalna.............................................. 104
§ 26. Ciąg dalszy. Reprezentacja albo ujęcie. Materia jako sens
ujęcia, forma ujęcia i ujęta treść. Różnicująca charakterystyka
ujęcia intuicyjnego i sygnitywnego ..................................... 109
§ 27. Reprezentacje jako konieczne podstawy przedstawieniowe we
wszystkich aktach. Ostateczne rozjaśnienie mówienia o różnych
sposobach odnoszenia się świadomości do przedmiotu ... 113
§ 28. Istota intencjonalna i sens wypełniający. Istota poznawcza.
Naoczność in specie ............................................................. 114
§ 29. Naoczności zupełne i zawierające luki. Dostosowane i obiek­
tywnie zupełne unaocznienie. Esencja .............................. 116

Rozdział czwarty. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 122


§ 30. Idealny podział znaczeń na możliwe (rzeczywiste) i niemoż­
liwe (urojone) ...................................................................... 122
§ 31. Możność zjednoczenia albo możność pogodzenia jako idealny
stosunek w najszerszej sferze treści w ogóle. Możność
zjednoczenia „pojęć” jako znaczeń ..................................... 125
§ 32. Niemożność zjednoczenia (konflikt) treści w ogóle .... 128
§ 33. Jak także konflikt może fundować zjednoczenie. Względność
mówienia o możności zjednoczenia i o konflikcie............ 130
§ 34. Kilka aksjomatów ................................................................ 133
§ 35. Niemożność zjednoczenia pojęć jako znaczeń .................. 135

Rozdział piąty. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda.................. 138


§ 36. Wprowadzenie ...................................................................... 138
§ 37. Funkcja wypełnienia pełniona przez spostrzeżenie. Ideał
ostatecznego wypełnienia .................................................... 139
§ 38. Akty uznające w funkcji wypełnienia. Oczywistość w sensie
luźnym i ścisłym ................................................................... 144
§ 39. Oczywistość i prawda .......................................................... 146

Dział drugi
ZMYSŁOWOŚĆ I INTELEKT

Rozdział szósty. Naoczności zmysłowe i kategorialne..................... 153


§ 40. Problem wypełnienia kategorialnych form znaczeniowych
i przewodnia myśl jego rozwiązania .................................. 153
VIII Spis treści

§41. Ciąg dalszy. Poszerzenie sfery przykładów ........................ 158


§ 42. Różnica między zmysłowym materiałem a formą kategorialną
w całej sferze aktów obiektywizujących ........................... 160
§ 43. Obiektywne korelaty form kategorialnych nie są momentami
„realnymi” ............................................................................ 163
§ 44. Źródło pojęcia bycia i pozostałych kategorii nie znajduje się
w dziedzinie spostrzeżenia wewnętrznego ........................ 166
§ 45. Rozszerzenie pojęcia naoczności, zwłaszcza pojęć spostrze­
żenia i imaginacji. Naoczność zmysłowa i kategorialna . . 169
§ 46. Fenomenologiczna analiza różnicy między spostrzeżeniem
zmysłowym a kategorialnym ............................................. 172
§ 47. Ciąg dalszy. Charakterystyka spostrzeżenia zmysłowego jako
spostrzeżenia „prostego” ....................................................... 176
§ 48. Charakterystyka aktów kategorialnych jako aktów ufun­
dowanych ............................................................................... 181
§ 49. Dodatek o formowaniu nominalnym ................................. 186
§ 50. Formy zmysłowe w ujęciu kategorialnym, ale nie w funkcji
nominalnej ............................................................................ 190
§51. Kolektywy i dysjunktywy ................................................... 190
§ 52. Ogólne przedmioty konstytuują się w ogólnych naocznoś-
ciach....................................................................................... 193

Rozdział siódmy. Studium o reprezentacji kategorialnej .................. 197


§ 53. Odwołanie do badań działu pierwszego .............................. 197
§ 54. Pytanie o reprezentanty form kategorialnych ..................... 199
§ 55. Argumenty za przyjęciem odrębnych reprezentantów katego­
rialnych .................................................................................. 202
§ 56. Ciąg dalszy. Psychiczna więź połączonych aktów i kategorial­
na jedność odpowiednich obiektów .................................... 205
§ 57. Reprezentanty naoczności fundujących nie są bezpośrednio
połączone przez reprezentantyformy syntetycznej .............. 206
§ 58. Stosunek dwóch różnic: zmysł zewnętrzny i wewnętrzny
oraz zmysł i kategoria .......................................................... 210

Rozdział ósmy. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaś­


ciwego ........................................................................................... 216
§ 59. Komplikowanie prowadzące do coraz nowych form. Czysta
teoria form możliwych naoczności .................................... 216
Spis treści IX

§ 60. Względna albo funkcjonalna różnica między materią i formą.


Czyste i zabarwione przez zmysłowość akty intelektu. Pojęcia
zmysłowe i kategorie .......................................................... 217
§61. Kategorialne formowanie nie jest realnym przekształcaniem
przedmiotu ............................................................................ 221
§ 62. Swoboda kategorialnego formowania danego materiału i jej
ograniczenia: prawa czysto kategorialne (prawa myślenia
„właściwego”) ...................................................................... 223
§ 63. Nowe prawa obowiązywania aktów sygnitywnych i syg-
nitywnie zmąconych (prawa myślenia niewłaściwego) . . . 229
§ 64. Prawa czysto logiczno-gramatyczne jako prawa każdego
intelektu w ogóle, a nie tylko ludzkiego. Ich psychologiczne
znaczenie i ich funkcja normatywna w odniesieniu do
myślenia nieadekwatnego .................................................... 234
§ 65. Niedorzeczny problem realnego znaczenia tego, co logiczne 238
§ 66. Wyodrębnienie najważniejszych różnic, które w zwykłym
przeciwstawieniu „naoczności” i „myślenia” mieszają się ze
sobą ........................................................................................ 241

Dział trzeci
ROZJAŚNIENIE WSTĘPNEGO PROBLEMU

Rozdział dziewiąty. Akty nieobiektywizujące jako pozorne wypełnienia


znaczeń ........................................................................................... 245
§ 67. Nie każdy akt znaczenia (Bedeuten) zawiera w sobie rozpo­
znanie ..................................................................................... 245
§ 68. Spór wokół interpretacji swoistych form gramatycznych
wyrażających akty nieobiektywizujące ............................... 248
§ 69. Argumenty za i przeciw ujęciu Arystotelesowskiemu . . . 252
§ 70. Rozstrzygnięcie ................................................................... 261

Dodatek
SPOSTRZEŻENIE ZEWNĘTRZNE I WEWNĘTRZNE.
FENOMENY FIZYCZNE I PSYCHICZNE

§ 1. Popularne i tradycyjne filozoficzne pojęcia spostrzeżenia


zewnętrznego i wewnętrznego .............................................. 267
§ 2. i 3. Teoriopoznawcze i psychologiczne motywy pogłębienia
rozróżnienia tradycyjnego; ujęcie Brentana........................ 269
X Spis treści

§ 4. Krytyka. Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne przy nor­


malnym ujęciu tych pojęć mają ten sam charakter teorio-
poznawczy; spostrzeżenie i apercepcja .............................. 277
§5. Ekwiwokacje terminu zjawisko .......................................... 280
§ 6. Stąd pomieszanie nie mającego znaczenia teoriopoznawczego
przeciwieństwa między spostrzeżeniem wewnętrznym i ze­
wnętrznym z teoriopoznawczo fundamentalnym przeciwień­
stwem między spostrzeżeniem adekwatnym i nieadekwatnym 285
§ 7. O tym, że spór nie jest tylko sporem o słowa.................. 290
§ 8. Pomylenie dwóch fundamentalnie różnych podziałów „feno­
menów”. O tym, że treści „fizyczne” istnieją nie „jedynie
fenomenalnie”, lecz .rzeczywiście” .................................... 293

Słowniczek terminologiczny ................................................................ 296


Skorowidz osób .................................................................................. 300

Skorowidz pojęć .................................................................................. 301


OD TŁUMACZA

W pierwszym wydaniu Logische Untersuchungen dzieliły


się na dwie części: część I, która ukazała się w roku 1900,
zawierała jedynie Prolegomena do czystej logiki, a wydana
w rok później część II obejmowała wszystkie sześć badań.
W wydaniu drugim, z roku 1913, podział na części zastąpiony
został podziałem na tomy: tom I odpowiadał dawnej części I,
natomiast tom II, sygnowany teraz jako część I, zawierał
jedynie Badania I- V. Badanie VI, które Husserl zamierzał
poddać gruntownym przeróbkom, w ogóle się wówczas nie
ukazało i zostało opublikowane - w postaci niewiele od­
biegającej od wydania pierwszego - dopiero w roku 1921,
jako II część tomu II1. Już w następnym roku ukazało się
trzecie wydanie całej książki, zachowujące nowy podział na
tomy i nie wnoszące istotnych zmian12.
Niniejsza książka stanowi kontynuację I części II tomu
Badań logicznych^. Tak samo jak tam, za podstawę przekładu

1 Wydanie z roku 1913 opatrzone było adnotacją „wydanie II, zmienione”;


w roku 1921 otrzymała ona skromniejszą postać „wydanie II, częściowo
zmienione”.
2 W wydaniu tym poprawione zostały jedynie błędy drukarskie. W wydaniu
czwartym, z roku 1928. oraz we wszystkich następnych uwzględniono jedynie
część tych poprawek.
1 Edmund Husserl, Badania logiczne, t. II Badania dotyczące fenomenologii
i teorii poznania, cz. I. Warszawa 2000 (BKF).
XII Od tłumacza

przyjęto wydanie drugie, teraz z roku 1921. Wydanie to


zostało porównane z wydaniem pierwszym, jak również
z opracowanym przez Ursulę Panzer krytycznym wydaniem
w serii Husserliana'. Podobnie jak w edycji Husserliana,
ważniejsze różnice między wydaniami pierwszym i drugim
odnotowano w przypisach u dołu strony12. Należy tu jednak
wyraźnie zaznaczyć, że przypisy te w niniejszej publikacji nie
pokrywają się z przypisami niemieckiego wydania krytycz­
nego. Pominięto większość wariantów mających charakter
poprawek czysto stylistycznych, które albo uległyby zatarciu
w przekładzie, albo też, pedantycznie oddawane, niepotrzebnie
utrudniałyby lekturę książki. W większości przypadków pomi­
nięto również występujące między wydaniami odmienności
w wyróżnieniach słów lub obszerniejszych fraz (kursywa,
druk rozstrzelony bądź cudzysłowy), przyjmując wersję wy­
dania II. Zrezygnowano także z odrębnego sygnalizowania
różnic między wydaniami w obszerniejszych wariantach
podawanych w przypisach. W kilku miejscach, nie zawsze
tych samych, co w edycji Husserliana, za podstawę przyjęto
tekst wydania I. Dodano kilka przypisów o charakterze
edytorskim i translatorskim. Adresy bibliograficzne prac
cytowanych (w tym również wykorzystanych przez autora
przekładów niemieckich) rozwijano bezpośrednio w przypisach
autorskich, tam też, w nawiasach kwadratowych, podano
informacje o ewentualnych polskich przekładach. Jeśli do

1 Edmund Husserl, Logische Untersuchungen, Zweiter Band, Zweiter


Teil: Untersuchungen zur Phanomenołogie und Theorie der Erkenntnis,
herausgegeben von Ursula Panzer, The Hague, Boston, Lancaster 1984. Tekst
tego wydania (poza aparatem krytycznym) przedrukowany został jako tom IV
opracowanego przez Elisabeth Strdker popularnego wydania pism Husserla
w Felix Meiner Verlag, Hamburg 1992.
2 Zasady posługiwania się tymi przypisami podano niżej w Nocie
edytorskiej.
Od tłumacza XIII

przekładów tych wprowadzono jakieś modyfikacje terminolo­


giczne, zawsze jest to wyraźnie zaznaczone.
W niniejszym tłumaczeniu starano się zachować - w tej
mierze, w jakiej to było możliwe - interpunkcję oryginału.
Unikano też korygowania stosowanych przez autora w sposób
niezbyt konsekwentny „heterogramatycznych środków wyrazu”
(por. A II, 310); jeśli niekonsekwencja ta niekiedy sama staje
się źródłem problemów, to przekład nie powinien tego żadną
miarą zacierać. Starano się - znów w miarę możliwości - nie
modernizować terminologii logicznej Husserla. Jakkolwiek
współczesnemu Czytelnikowi może to w pewnym stopniu
utrudniać lekturę, modernizacja taka, w przeświadczeniu
tłumacza, byłaby już interpretacją, a nie przekładem tekstu
i czasami zacierałaby istotne problemy, z którymi zmaga się
autor. Ważniejsze decyzje translatorskie udokumentowane
zostały w słowniczku terminologicznym oraz rozbudowanym
skorowidzu pojęć.
Tłumacz niniejszej książki czuje się zobowiązany do
złożenia szczególnych podziękowań Panu Profesorowi Andrze­
jowi Półtawskiemu, który przejrzał przekład i w istotny
sposób przyczynił się do jego ulepszenia. Rzecz jasna, żadną
miarą nie umniejsza to odpowiedzialności niżej podpisanego
za ewentualne braki czy niedociągnięcia.

J. S.
NOTA EDYTORSKA

Poniższy przekład pozwala odczytać tekst Badań logicznych


zarówno w jego wersji z pierwszego wydania niemieckiego,
jak i wersji z wydania drugiego. Czytelnik zainteresowany
tylko wydaniem II powinien czytać tekst zasadniczy i może
zignorować wszystkie przypisy oznaczone cyframi arabskimi.
Czytelnik pragnący zrekonstruować wydanie I powinien
uzupełnić tekst wariantami podanymi w tych przypisach.
Warianty, zarówno w wydaniu I (A), jak i II (B), ujęte zostały
w półklamry -Tl.
Półklamra bez żadnego odnośnika sygnalizuje słowa d o -
dane w wydaniu II. Półklamra z odnośnikiem sygnalizuje
słowa zmienione w wydaniu II. Odnośnik bez półklamry
sygnalizuje słowa skreślone w wydaniu II.
Sporadycznie przyjęto lekcje wydania I, uznając zmianę
tekstu w wydaniu II i dalszych za wynik oczywistego błędu
drukarskiego.
Wszystkie przypisy oznaczone asteryskiem i oddzielone od
tekstu zasadniczego krótką kreską pochodzą od autora. Przy­
pisy oznaczone cyframi arabskimi i oddzielone od tekstu
kreską biegnącą przez całą szerokość strony bądź podają
warianty tekstu, bądź też zawierają informacje o charakterze
edytorskim lub translatorskim. Krótkie informacje biblio­
graficzne dotyczące polskich przekładów cytowanych książek
włączono niekiedy bezpośrednio do przypisów autora, wy­
Nota edytorska XV

odrębniając je nawiasem kwadratowym. Nawias taki zawsze


ujmuje słowa dodane przez tłumacza (z wyjątkiem nawiasów
umieszczanych przez samego Husserla w przytaczanych
przezeń cudzych tekstach).
Na marginesach podano paginację wydania A i B. W związ­
ku z tym, w wewnętrznych odnośnikach autora zachowano
oryginalne numery stron obu tomów Badań logicznych.
Odnośniki te - jeśli wyraźnie nie zaznaczono inaczej - odsyłają
do wydania II (B).
BADANIA LOGICZNE

Tom II

BADANIA DOTYCZĄCE FENOMENOLOGII I TEORII POZNANIA

Część II
SŁOWO WSTĘPNE [B III]

Niniejsze nowe wydanie ostatniej części Badań logicznych


ku memu ubolewaniu nie odpowiada temu, co zapowiedziałem
w przedmowie, którą w roku 1913 dołączyłem do I tomu
drugiego wydania. Musiałem podjąć decyzję, by zamiast
pracy radykalnie przerobionej, której znaczna część już
wówczas była wydrukowana, opublikować stary tekst, istotnie
ulepszony tylko w niektórych fragmentach. Stare powiedzenie,
że książki mają swe losy, znów się sprawdziło. Najpierw
zmęczenie, które w naturalny sposób pojawiło się po długim
okresie wytężonej pracy, zmusiło mnie do przerwania druku.
Trudności teoretyczne, które w trakcie tej pracy się ujawniły,
wymagały daleko idących przeróbek zaprojektowanego na
nowo tekstu, do tego zaś potrzeba było świeżych sił. Jednak
w latach wojny, która potem nadeszła, nie potrafiłem odnaleźć
w sobie owego pełnego pasji zaangażowania w fenomenolo­
gię sfery logicznej, bez czego owocna praca dla mnie nie
jest możliwa. Wojnę oraz „pokój”, który po niej nastąpił,
mogłem znieść tylko dzięki zagłębieniu się w najogólniejszych
rozmyślaniach filozoficznych oraz podjęciu na nowo prac
poświęconych metodycznemu i rzeczowemu ukształtowaniu
idei filozofii fenomenologicznej, systematycznemu zaprojek­
towaniu jej podstawowych linii, uporządkowaniu problemów
4 Słowo wstępne

roboczych oraz kontynuacji tych konkretnych badań, które


pod tym względem wydawały mi się niezbędne. Także nowa
działalność dydaktyczna we Fryburgu skierowała moje zain­
teresowania ku przewodnim kwestiom ogólnym oraz syste-
[B IV] mówi. Dopiero ostatnio te systematyczne studia doprowadziły
mnie z powrotem do pierwotnej dziedziny mych badań
fenomenologicznych i przypomniały o starych, tak długo
czekających na dokończenie i opublikowanie pracach nad
podwalinami czystej logiki. Kiedy dzieląc mój czas między
intensywną działalność dydaktyczną i intensywne badania,
będę mógł dostosować te prace do postępów, jakie w tym
czasie poczyniłem, i na nowo ukształtować je literacko; czy
wykorzystam przy tym tekst Badania VI, czy raczej projektom,
w treści daleko poza nie wykraczającym, nadam postać
zupełnie nowej książki - to wszystko pozostaje jeszcze sprawą
otwartą.
Jakkolwiek by się rzeczy miały, uległem naciskom przyjaciół
niniejszego dzieła i musiałem zdecydować się, by jego ostatnią
część przynajmniej w dawnym kształcie znów udostępnić
publiczności.
Dział pierwszy, w którym nie mogłem zmienić nawet
szczegółów, nie ingerując w styl całości, kazałem prze­
drukować niemal dosłownie. Natomiast w drugim dziale,
„Zmysłowość i intelekt”, który ma dla mnie szcze­
gólną wartość, wprowadziłem wiele ulepszeń tekstu. Wciąż
jeszcze jestem przekonany, że rozdział o „naoczności zmys­
łowej i kategorialnej”, w powiązaniu z przygotowawczymi
wywodami poprzedniego rozdziału, utorował drogę fenome­
nologicznemu rozjaśnieniu oczywistości logicznej (aprzez
to eo ipso także równoległym oczywistościom w sferze
aksjologicznej i praktycznej). Wiele nieporozumień wokół
moich Idei czystej fenomenologii byłoby niemożliwych, gdyby
rozdział ten został należycie uwzględniony. Oczywiście zgod­
Słowo wstępne 5

nie z nim bezpośredniość oglądu istoty ogólnej, o której mowa


jest w Ideach, podobnie jak bezpośredniość każdej innej
naoczności kategorialnej, oznacza przeciwieństwo do pośred-
niości myślenia nienaocznego, np. symbolicznie-pustego.
Wbrew temu pod tę bezpośredniość podsunięto bezpośredniość
naoczności w zwykłym sensie, właśnie dlatego, że nie została
przyjęta do wiadomości fundamentalna dla każdej teorii
rozumu różnica między naocznością zmysłową i kategorialną. [B V]
Jest to, moim zdaniem, znamienne dla obecnego stanu nauki
filozoficznej, że proste ustalenia o tak doniosłym znaczeniu,
przedstawione w pracy, która od niemal dwóch dziesięcioleci
jest tak często atakowana, ale i tak często wykorzystywana,
mogły pozostać bez zauważalnego wpływu literackiego.
Nie inaczej mają się sprawy z - również tekstowo ulep­
szonym - rozdziałem o „apriorycznych prawach myślenia
właściwego i niewłaściwego”. Oferuje on przynajmniej pewien
typ umożliwiający pierwsze radykalne przezwyciężenie psy-
chologizmu w teorii rozumu; typ ten w ramach niniejszego,
zainteresowanego tylko formalną logiką Badania ujawnia się
w ograniczeniu do rozumu formalno-logicznego. O tym, jak
bardzo powierzchownie się go czyta, świadczy często dający
się słyszeć i, jak sądzę, groteskowy zarzut: po ostrym odcięciu
się od psychologizmu w pierwszym tomie niniejszego dzieła
w drugim znów popadłem w psychologizm. - Nic w tym nie
zmieni, jeśli dodam, że dziś, po dwudziestu latach dalszej
pracy, wielu rzeczy już bym tak nie napisał i niektórych, jak
np. teorii reprezentacji kategorialnej, już nie akceptuję. Mimo
to uważam, iż wolno mi powiedzieć, że także to, co niedojrzałe,
a nawet chybione w tej pracy, warte jest dokładnego przemyś­
lenia. Wszystko w niej bowiem zaczerpnięte zostało z pod­
chodzącego rzeczywiście do rzeczy samych, czystego i zorien­
towanego na ich intuicyjną samoprezentację badania, i to
badania przeprowadzanego w ejdetyczno-fenomenologicznym
6 Słowo wstępne

nastawieniu na czystą świadomość, które jako jedyne może


być płodne w teorii rozumu. Kto tutaj, tak jak i w Ideach, chce
zrozumieć sens moich wywodów, musi zdobyć się na
znaczny zapewne wysiłek - także wysiłek „wzięcia w nawias”
swych własnych pojęć i przekonań dotyczących tych samych
albo rzekomo tych samych tematów. Wysiłku wymaga jednak
natura rzeczy samych. Kto go nie będzie szczędził, znajdzie
[B VI] dość okazji, by ulepszyć moje ustalenia i - jeśli mu to sprawia
przyjemność - zganić ich niedoskonałość. Tylko na podstawie
powierzchownej lektury i wychodząc z pozafenomenologicz-
nego kręgu myślowego może on zrezygnować z takich prób,
nie narażając się zarazem na zdyskredytowanie przez każdego,
kto rzeczywiście rozumie. Jak bardzo niektórzy autorzy
ułatwiają sobie odrzucającą krytykę, jak sumiennie czytają,
jakie nonsensy mają czelność przypisywać mnie i fenomeno­
logii - to pokazuje Allgemeine Erkenntnistheorie Moritza
Schlicka, w której (na s. 121) ze zdumieniem czytamy: „Głosi
się (sc. w moich Ideach) istnienie jakiejś szczególnej naocz­
ności, która ma nie być realnym aktem psy­
chicznym, i jeśli ktoś nie potrafi odnaleźć takiego nie
należącego do dziedziny psychologii «prze-
ż y c i a», to mówi się mu, że właśnie nie zrozumiał teorii, że
nie osiągnął jeszcze właściwego nastawienia doświadczenio-
wego i myślowego, które wymaga «odrębnych i mozolnych
studiów»”. Całkowitą niemożliwość, bym kiedykolwiek mógł
wygłosić owo szalone stwierdzenie, które Schlick przypisał
mi w zdaniach wyróżnionych wyżej rozstrzelonym drukiem,
jak również nieprawdziwość jego pozostałych wypowiedzi na
temat sensu fenomenologii, każdy, kto się z nią zaznajomił,
musi rozpoznać na pierwszy rzut oka. Naturalnie stale wyma­
gałem „mozolnych studiów”. Ale nie inaczej niż np. matematyk
wymaga ich od każdego, kto chce zabrać głos w kwestiach
matematycznych, czy wręcz poważyć się na krytykę wartości
Słowo wstępne 7

matematycznej nauki. W każdym razie jeśli ktoś poświęca


studium jakiejś nauki mniej wysiłku, niż to jest konieczne do
uchwycenia jej sensu, a mimo to ją krytykuje, to wykracza
przeciw odwiecznym prawom literackiej sumienności. Uczoność
w kwestiach przyrodniczych czy psychologicznych, jak również
w zagadnieniach historycznych filozofii, nie sprawia, że wysiłek
wniknięcia do fenomenologii będzie zbyteczny, ani też go nie
ułatwia. Każdy jednak, kto go podjął i wzniósł się do tak rzadko
występującego wyrzeczenia się wstępnych rozstrzygnięć, zyskuje
tę niepowątpiewalną pewność dostępności obszaru naukowe­
go i odrębnego uprawnienia wymaganej dla niego metody, [B VII]
która tutaj, podobnie jak w innych naukach, umożliwia po­
wszechność pojęciowo określonych problemów roboczych i zde­
cydowane rozstrzygnięcia co do prawdziwości i fałszywości.
Muszę jeszcze explicite zauważyć, że w przypadku M. Schlicka
nie chodzi o nieistotne pomyłki, lecz o opacznie zmieniające sens
podstawienia, na których oparł on całą swoją krytykę.
Po tych słowach obrony muszę jeszcze zauważyć w sprawie
działu 111, że me stanowisko w kwestii zdań życzących
i pytajnych zmieniłem już wkrótce po pierwszym wydaniu
dzieła i że tutaj drobne przeróbki, na jakie obecnie jedynie
mógłbym sobie pozwolić, nic by nie dały. Tekst został przeto
bez zmian. Postawę mniej konserwatywną mogłem zająć
wobec Dodatku o „spostrzeżeniu wewnętrznym i zewnętrz­
nym”. Zachowując w zasadniczych zrębach dawny tekst, teraz
ukazuje się on w znacznie ulepszonej postaci.
Postulat indeksu do całego dzieła, niestety, nie mógł zostać
spełniony, gdyż mój uczeń, w którym pokładałem wielkie
nadzieje, dr Rudolf Clemens, poległ za ojczyznę.

E. Husserl

Fryburg w. Br., październik 1920


VI f[A 473]
t[B 1]

ELEMENTY FENOMENOLOGICZNEGO
ROZJAŚNIENIA POZNANIA

WPROWADZENIE

Poprzednie Badanie, które zrazu zdawało się gubić w od­


ległych kwestiach psychologii opisowej, w znacznym stopniu
posunęło naprzód interesującą nas sprawę rozjaśnienia po­
znania. Wszelkie myślenie, zwłaszcza wszelkie myślenie
i poznawanie teoretyczne, dokonuje się w pewnych „aktach”,
które występują w kontekście dającego im wyraz mówienia.
W tych aktach tkwi źródło tych wszystkich jedności obowią­
zywania, które stają naprzeciw myślącego jako obiekty myś­
lenia i poznawania albo jako ich racje wyjaśniające i prawa,
jako dotyczące ich teorie i nauki. W tych aktach tkwi więc
również źródło przynależnych ogólnych i czystych idei, których
podlegające idealnym prawom związki ma pokazać czysta
logika i które rozjaśnić chce krytyka poznania. Oczywiście już
przez ustalenie fenomenologicznej swoistości aktów jako
takich, tej tak dyskusyjnej i tak bardzo nierozpoznanej klasy
przeżyć, wiele uzyskano dla pracy nad rozjaśnieniem poznania.
Poprzez włączenie przeżyć logicznych do tej klasy uczyniony
został pierwszy ważny krok [na drodze] do wytyczenia granic
i analitycznego zrozumienia sfery logicznej i fundamentalnych
pojęć poznawczych. Tok naszego Badania doprowadził nas
jednak także do wyodrębnienia różnych pojęć treści, które
wszędzie tam, gdzie kwestia dotyczy aktów i przynależnych
10 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania

[A474J1
[B 2] 1 do nich idealnych jedności, zwykły przechodzić w siebie
i powodować zamęt. Różnice, które w węższym kręgu znaczeń
i aktów nadających znaczenie uderzyły nas już w Badaniu
pierwszym, wróciły teraz w szerszej dziedzinie i w postaci
najbardziej ogólnej. Także uzyskane w ostatnim Badaniu
nowe i szczególnie osobliwe pojęcie treści, pojęcie istoty
intencjonalnej, nie było pozbawione tego odniesienia do
dziedziny logicznej; ten sam bowiem szereg identyczności,
który wcześniej służył do zilustrowania jedności znaczenia, po
odpowiednim uogólnieniu dał w wyniku identyczność, którą
można odnieść do dowolnych aktów, mianowicie identyczność
„istoty intencjonalnej”. Dzięki temu nawiązaniu, resp. dzięki
włączeniu fenomenologicznych charakterów i idealnych jed­
ności z dziedziny logicznej do całkiem ogólnych charakterów
i jedności, które swą domenę mają w dziedzinie aktu w ogóle,
te pierwsze w znacznej mierze zyskały na fenomenologicznym
i krytycznym zrozumieniu.
Badania przeprowadzone w ostatnich rozdziałach, nawiązu­
jące do rozróżnienia jakości i materii aktu w obrębie jednolitej
istoty intencjonalnej, znowu zaprowadziły nas głęboko do
sfery zainteresowań logicznych. Narzucające się pytanie
o stosunek tej materii intencjonalnej do istotnej dla każdego
aktu podstawy przedstawieniowej zmusiły nas do wyodręb­
nienia wielu ważnych i cały czas mieszanych ze sobą pojęć
przedstawienia, dzięki czemu zarazem wypracowany został
zasadniczy zrąb „teorii sądu”. Jednakże specyficznie logiczne
pojęcia przedstawienia i pojęcie sądu nie zostały definitywnie
rozjaśnione. Tutaj, jak i w ogóle, czeka nas jeszcze daleka
droga. Wciąż jeszcze pozostajemy w punkcie wyjścia.
Nawet bliższego celu, jakim było rozjaśnienie źródła idei
znaczenie, nie potrafiliśmy osiągnąć. Nie podlega dyskusji,
i to jest ważny wgląd, że znaczenie wyrażeń tkwi w istocie
intencjonalnej odnośnych aktów; lecz pytanie, które gatunki
Wprowadzenie 11

aktów w ogóle zdolne są do tego, by pełnić funkcję znaczenia,


[A 475]
i czy nie jest tak, że akty wszystkich gatunków są pod tym [B 3]
względem równouprawnione, nawet nie było jeszcze roz­
ważane. Gdy jednak będziemy chcieli zaatakować to pytanie,
natkniemy się (pokażą to już najbliższe paragrafy) na sto­
sunek intencji znaczeniowej do wypełnie­
nia znaczenia albo, wyrażając się w sposób tradycyjny,
choć nie wolny od ekwiwokacji, na stosunek „pojęci a” lub
„myśl i” (tutaj rozumianych również jako niewypełnione
naocznie domniemanie) do „korespondującej naocz-
nośc i”.
Jak najbardziej dokładne przebadanie tej zasygnalizowanej
już w Badaniu 1 różnicy ma zupełnie wyjątkowe znaczenie.
Przeprowadzając odnośne i początkowo nawiązujące tylko do
najprostszych intencji nominalnych analizy wkrótce zwrócimy
uwagę, że całe rozważanie wymaga zgodnego z naturą
rzeczy rozszerzenia i nowego wytyczenia
granic. Najszersza klasa aktów, w których stwierdzamy
różnicę między intencją i wypełnieniem, resp. rozczarowaniem,
daleko wykracza poza dziedzinę logiczną. Granice tej
ostatniej wytyczone są przez szczególną charakterystykę
stosunku wypełnienia. Pewna klasa aktów - akty obiek­
tywizujące - tym mianowicie wyróżnia się spośród
wszystkich innych, że należące do jej sfery syntezy wypełnienia
mają charakter poznania, identyfikowania, „uznania
za jedno” tego, co ze sobą „zgodne”, a odpowiednio do tego
- syntezy rozczarowania [mają] korelatywny charakter „roz­
dzielenia” tego, co ze sobą „niezgodne”. W obrębie tej
najszerszej sfery aktów obiektywizujących przebadamy teraz
wszystkie stosunki odnoszące się do jed­
ności p o z n a n i a, i to nie tylko w tej mierze, w jakiej
chodzi o wypełnienie owych szczególnych intencji, które
uzależnione są od wyrażeń jako intencje znaczeniowe. Analo­
12 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania

giczne intencje występują też niezależnie od nawiązywania


gramatycznego. Następnie, także naoczności mają, i to z reguły,
charakter intencji, które wymagają jeszcze dalszego wypeł­
nienia i często takie otrzymują.
Całkiem ogólne pojęcia sygnifikacji i intuicji
scharakteryzujemy fenomenologicznie, odwołując się miano­
[A476J1
[B 4] J
wicie do fenomenów wypełnienia, oraz przeprowadzimy
fundamentalną dla rozjaśnienia poznania analizę różnych
gatunków naoczności, w pierwszym rzędzie naocz­
ności zmysłowej. Następnie zajmiemy się fenomenolo­
gią szczebli poznania i zapewnimy jasność oraz
ścisłe określenie szeregowi odnoszących się do niej pod­
stawowych pojęć. Ujawnią się przy tym nowe, w dotych­
czasowych analizach tylko pobieżnie poruszone pojęcia treści:
pojęcie treści intuicyj nej i pojęcie treści repre­
zentującej (ujmowanej). Do dotychczasowego pojęcia
istoty intencjonalnej dołączy się pojęcie istoty po z na w-
c z e j, w obrębie tego ostatniego zaś rozróżnimy intencjonalną
jakość, intencjonalną materię jako sens ujęcia, formę
ujęcia i ujętą (apercypowaną, resp. reprezentującą) treść.
Przez formę ujęcia określone zostanie przy tym pojęcie
ujęcia albo reprezentacji jako jedności materii i re­
prezentującej treści.
Co się następnie tyczy szeregu szczebli intencji i wypeł­
nienia, to poznamy różnice większej albo mniejszej po-
średniości samej intencji, która wyklucza proste
wypełnienie i wymaga kolejnych szczebli wypełnienia, a tym
samym nauczymy się rozumieć ważny, dotychczas jeszcze nie
rozjaśniony sens mówienia o przedstawieniach po­
średnich. Następnie prześledzimy różnice większego albo
mniejszego dostosowania intencji do stapiającego się z nią
w poznaniu jako wypełnienie przeżycia naocznego i określimy
przypadek dostosowania obiektywnie zupełne-
Wprowadzenie 13

go. W związku z tym będziemy zmierzali do ostatecznego


fenomenologicznego rozjaśnienia pojęć możliwości
i niemożliwości (zgody, możności pogodzenia - kon­
fliktu, niemożności pogodzenia) i odnoszących się do nich
idealnych aksjomatów. Uwzględniając wyłączone dotychczas
z gry jakości aktów rozpatrzymy następnie odnoszącą się do
aktów uznających różnicę między wypełnieniem tym­
czasowym i ostatecznym. Wypełnienie ostateczne
1 [A 477]
reprezentuje ideał doskonałości. Tkwi ono zawsze w od­ l[B 5]
powiednim „spostrzeżeniu” (przy czym oczywiście założone
jest konieczne rozszerzenie pojęcia spostrzeżenia poza ramy
zmysłowości). W tym przypadku synteza wypełnienia jest
oczywistością albo poznaniem w ścisłym
sensie tego słowa. Tutaj zrealizowane jest bycie
w sensie prawdziwości, słusznie zrozumianej „zgod­
ności”, „adaequatio rei ac intellectus”, ona sama jest tutaj
dana, da się wprost zobaczyć i uchwycić. Różne pojęcia
prawdy, które konstytuują się na podstawie tej samej
sytuacji fenomenologicznej, tutaj znajdują swe doskonałe
rozjaśnienie. Analogicznie odnosi się to do korelatywnego
ideału niedoskonałości, a więc do przypadku absurdal­
ności, mianowicie przez wzgląd na „konflikt” i przeżywane
w nim niebycie, nieprawdę.
Naturalny tok naszych badań, które pierwotnie interesowały
się tylko intencjami znaczeń, ma to do siebie, że wszystkie te
rozważania zrazu przyjmują za punkt wyjścia najprostsze
znaczenia i tym samym abstrahują od różnic form
znaczeń. Uzupełniające badanie przeprowadzone w dziale
drugim, które uwzględnia te różnice, doprowadzi nas natych­
miast do zupełnie nowego pojęcia materii, mianowi­
cie do fundamentalnego przeciwstawienia zmysłowego
materiału i kategorialnej formy, albo, by przejść
od stanowiska obiektywnego na fenomenologiczne, [do prze-
14 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania

ciwstawienia aktów zmysłowych i kategorial-


n y c h. Blisko wiąże się z tym ważne rozróżnienie między
zmysłowymi (realnymi) i kategorialnymi przedmiotami, okreś­
leniami, połączeniami; przy czym okaże się, że dla [przed­
miotów] kategorialnych charakterystyczne jest to, iż na spo­
sób „spostrzeżenia” mogą być „dane” tylko w aktach, które
ufundowane są w innych aktach, ostatecznie w aktach
zmysłowych. W ogóle intuicyjne, a więc także imaginacyjne
wypełnienie aktów kategorialnych ufundowane jest w aktach
zmysłowych. Nigdy jednak sama tylko zmysłowość nie
może dostarczyć wypełnienia intencjom kategorialnym, a do­
kładniej, intencjom zawierającym kategorialne formy; wypeł­
nienie zawsze tkwi w zmysłowości uformowanej przez akty
kategorialne. Z tym wiąże się całkowicie nieodzowne
[A478J1
[B 6] J rozszerzenie pierwotnie zmysłowych pojęć
naoczności i spostrzeżenia, które pozwala mówić
o naoczności k a t e g o r i al ne j, a zwłaszcza o g ó 1 n e j.
Rozróżnienie abstrakcji zmysłowej i czysto kate-
gorialnej umożliwi następnie podział pojęć ogólnych
na pojęcia zmysłowe i kategorie. Stare teorio-
poznawcze przeciwieństwo zmysłowości i intelektu
(V er stand) poprzez rozróżnienie naoczności prostej albo
zmysłowej i ufundowanej albo kategorialnej zyskuje pożądaną
jasność. Tak samo przeciwieństwo myślenia i naocz­
ności, które w języku stosowanym przez filozofów miesza
stosunki sygnifikacji i wypełniającej intuicji ze stosunkami
aktów zmysłowych i kategorialnych. Wszelkie mówienie
o formie logicznej dotyczy tego, co czysto kategorialne
w odnośnych znaczeniach i wypełnieniach znaczeń. Logiczna
„materia”, zbiór wszystkich (lnbegriff) „terminów”, może
jednak, dzięki nakładaniu się na siebie w kolejnych szczeblach
intencji kategorialnych, dopuszczać różnice między mate­
riałem i formą, tak że logiczne przeciwstawienie
Wprowadzenie 15

materiału i formy odsyła do łatwo zrozumiałej rela­


tywizacji naszej różnicy absolutnej.
Zasadniczy blok tych badań zakończymy rozważeniem
ograniczeń, jakim podlega swoboda aktualnego formowania
kategorialnego danego materiału. Zwrócimy uwagę na a n a -
lityczne prawa myślenia właściwego, które,
jako ugruntowane w czystych kategoriach, są niezależne od
szczegółowej charakterystyki materiałów. Analogiczne ogra­
niczenia wyznaczają [obszar] myślenia niewłaści­
wego,^. samej tylko sygnifikacji, o ile ta a priori i niezależ­
nie od wyrażanych materiałów ma być zdolna do wyrażenia
w sensie właściwym'. Z tego wymogu wypływa funkcja
właściwych praw myślenia jako norm samej tylko sygnifikacji1 2.
Postawione na początku Badania pytanie o naturalne granice
aktów nadających sens i wypełniających sens znajduje od­
[A 479]
powiedź poprzez włączenie ich do klasy aktów obiektywizu­ [B 7]
jących i podział aktów obiektywizujących na sygnitywne
i intuicyjne. Dopiero przeprowadzone w całym Badaniu
ujaśnienie fenomenologicznych stosunków dotyczących wypeł­
nienia umożliwia nam krytyczne rozpatrzenie argumentów
przemawiających za i przeciw Arystotelesowskiemu ujęciu
zdań życzących, rozkazujących itp. jako [przypadków] orze­
kania. Pełnemu wyświetleniu tej kwestii spornej poświęcony
jest końcowy dział niniejszego Badania.
Naszkicowane tu cele naszych wysiłków nie są ostatecznymi
i najwyższymi celami fenomenologicznego rozjaśnienia poznania
w ogóle. Nasze analizy, przy całej swej obszemości, pozostawiają

1 Dopiski i ulepszenia: T, jak również dostosowania przedstawiania


mieszanego, częściowo czysto intuicyjnego, częściowo sygnitywnego, na
różnych szczeblach kategorialnych!.
2 Dopiski i ulepszenia: T, resp. w ogóle przedstawiania zabarwionego
sygnitywniel.
16 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania

zupełnie nieopracowany skądinąd tak płodny obszar myślenia i po­


znawania pośredniego; istota oczywistości pośredniej i jej
idealnych korelatów pozostaje bez wystarczającego rozjaśnienia.
Mimo to jesteśmy przekonani, że zamierzenie, które sobie po­
stawiliśmy, jest niemałe, mamy nadzieję odsłonić najniższe i co do
swej natury pierwsze fundamenty krytyki poznania. Także w krytyce
poznania trzeba praktykować owo samoograniczenie, które należy do
istoty wszelkiego badania ściśle naukowego. Jeśli zmierza ona do
rzeczywistego i ostatecznego załatwienia spraw, jeśli nie łudzi się
już, że może rozwiązać wielkie problemy poznania jedynie poprzez
krytykę tradycyjnych filozofematów i uprawdopodobniające rezono-
wanie; jeśli uświadamia sobie wreszcie, że sprawy można ruszyć
z miejsca i kształtować tylko w rzeczywistej pracy, to musi także
dojść do tego, by problemy poznania atakować najpierw nie w ich
wysokich i najwyższych postaciach, w których są one dla nas
najciekawsze, lecz w formach względnie najprostszych, na najniższych
i najbardziej jej dostępnych szczeblach skomplikowania. To, że
w ten sposób ograniczająca się praca teoriopoznawcza wciąż jeszcze
musi przezwyciężyć nadzwyczaj wielkie trudności i dokonać niemal
wszystkiego, udowodnią następujące teraz analizy.
Dział pierwszy r [A 480]
l [B 8]
INTENCJE I WYPEŁNIENIA OBIEKTYWIZUJĄCE.
POZNANIE JAKO SYNTEZA WYPEŁNIENIA
I JEGO SZCZEBLE

Rozdział pierwszy

INTENCJA ZNACZENIOWA
I WYPEŁNIENIE ZNACZENIA

§ 1. Czy wszystkie, czy tylko niektóre gatunki aktów


mogą pełnić funkcję nośników znaczenia

Nawiążemy do poruszonego we Wprowadzeniu pytania, czy


funkcja znaczenia spełniana jest tylko w aktach pewnych
określonych rodzajów. Zrazu mogłoby się wydawać czymś
zupełnie oczywistym, że takie ograniczenia nie istnieją i każdy
akt może pełnić funkcję nadawania znaczenia. Możemy przecież
dać wyraz aktom każdego gatunku - przedstawie­
niom, sądom, przypuszczeniom, pytaniom, życzeniom itd.,
i jeżeli to czynimy, dostarczają nam one znaczeń odnośnych form
mowy - nazw, zdań oznajmujących, pytajnych, życzących itd.
Lecz także ujęcie przeciwstawne może powoływać się na
oczywistość, a zwłaszcza na to, że wszystkie znaczenia ograni­
czone są do wąskiej klasy aktów. Niewątpliwie każdy akt,
powiada się teraz, da się wyrazić; lecz swój każdorazowy wyraz
znajduje on w dostosowanej specjalnie do niego (w wystarcza­
jąco rozwiniętym języku) formie mowy; przykładowo w przy­
padku zdań występują różnice zdań oznajmujących, pytaj­
nych, rozkazujących itd. W przypadku tych wymienionych na
pierwszym miejscu - różnice zdań kategorycznych, hipotetycz­
nych, dysjunktywnych i in. W każdym razie akt, o ile w tej czy
innej formie mowy zostaje wyrażony, musi być rozpoznany
18 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

co do określonego gatunku: pytanie jako pytanie, życzenie jako


życzenie, sąd jako sąd itd. Rozciąga się to na budujące je akty
cząstkowe, w tej mierze, w jakiej wyrażenie się do nich
dostosowuje. Akty nie mogłyby znaleźć pasujących do nich
[A481J1
IB 9]/ form, gdyby nie zostały apercypowane, rozpoznane co do formy
i treści. Wyrażanie, które dokonuje się w mówieniu, nie wiąże
się przeto z samymi tylko słowami, lecz z wyrażającymi
aktami; te odciskają akty korektywne, przez nie wyrażane,
w nowym materiale, tworzą z nich myślowy wyraz,
którego ogólna istota stanowi znaczenie odnośnej mowy.
Wyśmienitego potwierdzenia tego ujęcia zdaje się dostarczać
możliwość czysto symbolicznej funkcji wyrażeń. Duchowy
wyraz, ów myślowy odpowiednik wyrażanego aktu, wiąże się
z wyrazem językowym i może ożywać wraz z nim także
wtedy, gdy sam ów akt nie jest spełniany przez rozumiejącego.
Rozumiemy wyraz jakiegoś spostrzeżenia, choć sami nie
spostrzegamy, wyraz jakiegoś pytania, choć sami nie pytamy
itd. Mamy nie same tylko słowa, lecz także formy myślowe
albo wyrażenia. W przeciwnym przypadku, gdy intendowane
akty są rzeczywiście obecne, dochodzi do pokrycia się wyrazu
i tego, co wyrażane, znaczenie związane ze słowami dopaso­
wuje się do tego, co znaczy, jego myślowa intencja znajduje
w nim wypełniającą naoczność.
W ścisłym związku z tymi przeciwstawnymi ujęciami
pozostaje stary spór o to, czy swoiste formy zdań pytajnych,
życzących, rozkazujących itp. mogą zostać uznane za w y -
powiedz i, a przez to ich znaczenia za sądy, czy nie.
Zgodnie z nauką Arystotelesa znaczenie wszystkich samo­
dzielnych zamkniętych zdań tkwi w różnorodnych przeżyciach
psychicznych, w przeżyciach sądzenia, życzenia, rozkazywania
itd. Natomiast zgodnie z poglądem zyskującym coraz większą
popularność w epoce nowożytnej funkcja znaczenia pełniona
jest wyłącznie w sądach, resp. w ich przedstawieniowych
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 19

modyfikacjach. Wprawdzie w zdaniu pytajnym w pewnym


sensie wyrażone jest pytanie, ale tylko dzięki temu, że pytanie
zostaje ujęte jako pytanie, w tym ujęciu myślowym uznane
jest za przeżycie mówiącego, i tym samym zostaje osądzone
[A 482]
jako jego przeżycie. I tak wszędzie. Zgodnie z sensem tego [B 10]
poglądu każde znaczenie albo jest znaczeniem nominalnym,
albo propozycjonalnym, bądź, jak możemy to powiedzieć
jeszcze lepiej, każde albo jest znaczeniem całego zdania
oznajmującego, albo możliwą częścią takiego znaczenia.
Zdania oznajmujące to przy tym zdania orzekające. Gdyż
powszechnie rozumie się tutaj sąd jako akt orzekający,
choć z pewnością, jak jeszcze usłyszymy, spór zachowa sens,
gdy sąd będzie rozumiany jako akt uznający w ogóle.
Aby ustosunkować się do postawionych pytań, potrzebne
będą rozważania dokładniejsze niż te, które przeprowadza się
w powyższych, narzucających się zrazu argumentacjach. Okaże
się, że to, co zarówno po jednej jak i po drugiej stronie
uznawane jest za oczywistość, przy bliższym rozpatrzeniu jest
niejasne i nawet błędne.

§ 2. Wyrażalność wszystkich aktów


nie jest tu decydująca.
Dwa znaczenia mówienia o wyrażaniu aktu

Wszystkie akty, jak nam przedtem powiedziano, dadzą


się wyrazić. To naturalnie nie ulega wątpliwości, lecz
w tym nie zawiera się to, co chciano tu podsunąć, mianowicie,
że tym samym wszystkie akty mogą też pełnić funkcję
nośników znaczenia. Mówienie o wyrażaniu jest, jak
to już wyżej * omówiliśmy, wieloznaczne, i pozostaje takim

* Por. Bad. I, s. 46.


20 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

również wtedy, gdy ograniczymy je do wyrażanych aktów.


Jako wyrażone można oznaczyć akty nadające znaczenie,
w wąskim sensie „zakomunikowane”. Ale wyrażonymi można
nazwać inne jeszcze akty, wtedy naturalnie w innym sensie. Mam
tu na myśli zupełnie zwyczajne przypadki, gdy nazywamy
akty, które właśnie przeżywamy, i za pośrednictwem
nazywania orzekamy, że je przeżywamy. W tym sensie
mojemu życzeniu daję wyraz w formie życzę sobie, by..., pytaniu
w formie pytam, czy..., sądowi w formie sądzę, że... itd. Rozumie
[A483J1
się samo przez się, że tak samo jak o rzeczach zewnętrznych
[B 11] J
możemy też wydawać sądy o własnych wewnętrznych przeży­
ciach i jeśli to czynimy, to znaczenia odnośnych zdań tkwią
wsądacho tych przeżyciach, a nie w samych przeżyciach,
życzeniach, pytaniach itp. Zupełnie tak samo znaczenia wypowie­
dzi o rzeczach zewnętrznych nie tkwią w tych rzeczach (koniach,
domach itd.), lecz w sądach, które wewnętrznie o nich wydajemy,
resp. w przedstawieniach, które pomagają budować owe sądy.
Okoliczność, że osądzone obiekty w jednym przypadku są
transcendentne wobec świadomości (albo pragną uchodzić za
takie), a w drugim immanentne, nie sprawia tu istotnej różnicy.
Oczywiście wypełniające mnie życzenie, gdy je wypowiadam,
stanowi konkretną jedność z aktem sądzenia. Ale właściwie nie
przyczynia się ono do sądu. Życzenie zostaje ujęte w akcie
refleksyjnego spostrzeżenia, podporządkowane pojęciu życzenia,
za pośrednictwem tego pojęcia i determinującego przedstawienia
treści życzenia nazwane; w ten sposób bezpośrednio pojęciowe
przedstawienie życzenia wnosi swój wkład do sądu
o życzeniu, zaś odpowiednia nazwa życzenia swój [wkład] do
wypowiedzi o życzeniu, zupełnie tak samo jak przedstawienie
człowieka wnosi swój wkład do sądu o człowieku (resp. nazwa
człowiek - swój do wypowiedzi o człowieku). Jeżeli w zdaniu ja
życzę sobie, by... zamiast podmiotowego słówka ja pomyślimy
sobie odnośną nazwę własną, to z pewnością nie będzie to miało
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 21

wpływu na sens niezmodyfikowanych części zdania. Nie sposób


jednak nie dostrzec, że wypowiedź o życzeniu może zostać
zrozumiana i przeżyta w sądzeniu przez słuchającego, który sam
wcale nie podziela życzenia. Stąd widać, że życzenie, także
tam, gdzie okazjonalnie stanowi jedność ze skierowanym na nie
aktem sądzenia, rzeczywiście nie należy do znaczenia sądu.
Przeżycie naprawdę nadające sens nigdy nie może odpaść, jeśli
ma być utrzymany niezmieniony żywy sens wyrażenia.
Zgodnie z tym jasne jest też, że wyrażalność wszystkich
aktów jest dla pytania, czy wszystkie mogą także pełnić
[A 484]
funkcję nadawania sensu, bez znaczenia, o ile mianowicie IB 12]
przez wyrażalność rozumie się nic innego jak możliwość
formułowania pewnych wypowiedzi o tych aktach. Właśnie
wtedy akty w ogóle nie pełnią funkcji nośników znaczeń.

§ 3. Trzeci sens mówienia o wyrażeniu aktu.


Sformułowanie naszego tematu

Wyżej odróżniliśmy dwojakie pojęcie mówienia o wyrażonych


aktach. Albo chodzi tu o akty, w których konstytuuje się sens,
znaczenie odnośnego wyrażenia, albo z drugiej strony o akty,
które mówiący chce predykatywnie ukazać jako właśnie przez
niego przeżywane. To ostatnie pojęcie możemy pomyśleć w sto­
sownym rozszerzeniu. Oczywiście ujęta w nim sytuacja pod tym
względem, który tutaj istotnie wchodzi w grę, jest ta sama, gdy
wyrażony akt odnosi się predykatywnie nie do własnego Ja, lecz
do innych obiektów; jest ona również ta sama dla wszystkich
dających się tu przyjąć form wyrazu, które efektywnie nazywają
ten akt jako przeżyty, ale nie w taki sposób, który czyniłby go
członem podmiotowym lub przedmiotowym orzekania. Najważ­
niejsze, że akt, gdy zostaje nazwany albo jakoś inaczej „wyrażo­
ny”, jawi się jako aktualnie obecny przedmiot mówienia,
22 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dziat 1

resp. leżącego u jego podstaw obiektywizującego uznania;


podczas gdy w przypadku aktów nadających sens to nie zachodzi.
W trzecim sensie, podobnie jak w drugim, chodzi o przyna­
leżne do odnośnych aktów sądzenie albo inne obiektywizowanie;
lecz nie o sądzenie o t y c h aktach - a więc nie o obiektywizowa­
nie ich za pośrednictwem odnoszących się do nich
przedstawień albo nazwań - ale o sądzenie napodstawie tych
aktów, które nie domaga się ich obiektywizacji. Np. to, że daję
wyraz mojemu spostrzeżeniu, może znaczyć, że orzekam o moim
spostrzeżeniu, iż ma ono taką a taką treść. Może jednak także
[A 485]1
[B 13] J znaczyć, że mój sąd zaczerpnąłem ze spostrzeżenia, że nie tylko
stwierdzam odnośny fakt, lecz także go spostrzegam i stwierdzam
go tak, jak go spostrzegam. Sąd wydany jest tutaj nie o spostrzeże­
niu, lecz otym, co spostrzeżone. Gdy skrótowo mówi się
osądach spostrzeżeniowych, z reguły ma się na myśli
sądy należące do tej właśnie scharakteryzowanej klasy.
W podobny sposób możemy dawać wyraz innym aktom
naocznym, wyobrażeniom, przypomnieniom, oczekiwaniom.
W przypadku wypowiedzi na podstawie wyobrażenia można
skądinąd powątpiewać, czy mamy tu do czynienia z rzeczywis­
tym sądem, i raczej jest pewne, że tutaj on nie zachodzi. Mamy
tu na myśli przypadki, gdy oddając się fantazji to, co nam się
przy tym jawi, nazywamy w regularnych wypowiedziach tak,
jakbyśmy je spostrzegali; albo też formę opowiadania, w któ­
rym autor baśni, noweli itd. „daje wyraz” nie rzeczywistym
zdarzeniom, lecz wytworom swej artystycznej fantazji. Zgodnie
z wywodami ostatniego Badania* chodzi przy tym o akty
zmodyfikowane konforemnie, które jako odpowiedniki
podobnie mają się do wyrażonych tymi samymi słowami
rzeczywistych sądów, jak naoczne wyobrażenia do spostrzeżeń,

* V, rozdz. 5, § 40 T, s. 454 na dole w pierwszym wydaniu, s. 491 n.


w drugimi.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 23

ewentualnie także przypomnień i oczekiwań. Zrazu takie


różnice pozostawimy poza zasięgiem naszej uwagi.
Nawiązując do oznaczonej klasy przypadków i wytyczonego
przez nią nowego sensu mówienia o wyrażonych aktach,
będziemy starali się rozjaśnić stosunek [zachodzący] między
znaczeniem i wyrażoną naocznością. Rozważymy, czy ta
naoczność sama jest aktem konstytuującym znaczenie, a jeśli
nie, to jak należy rozumieć ich wzajemny stosunek i do
jakiego gatunku go włączyć. Będziemy przy tym zmierzać do
ogólniejszego pytania, czy akty, które w ogóle dają wyraz,
i akty, które w ogóle dadzą się wyrazić, należą do sfer
[A 486]
istotnie różnych i przy tym ściśle określonych gatunków [B 14]
aktów, i czy przy tym wszystkim jest miarodajna nadrzędna
jedność rodzaju, ogarniająca i zamknięta całość aktów,
które są zdolne do pełnienia funkcji zna­
czeniowej w szerokim sensie - bądź to funkcji
znaczenia samego, bądź też funkcji „wypełnienia znaczenia”
- tak że akty wszystkich innych rodzajów eo ipso i na mocy
prawa byłyby z tych funkcji wykluczone. W ten sposób
oznaczony jest nasz bliższy cel. W toku rozważań zrozumiałe
samo przez się rozszerzenie roztrząsanej sfery sprawi, że
oczywiste stanie się znaczenie poruszonych kwestii dla zro­
zumienia poznania w ogóle, a wtedy w naszym polu widzenia
natychmiast pojawią się nowe i wyższe cele.

§ 4. Wyraz spostrzeżenia („sąd spostrzeżeniowy”).


Jego znaczenie nie może tkwić w spostrzeżeniu,
lecz w odrębnych aktach wyrażających

Rozważmy pewien przykład. Właśnie spojrzałem do ogrodu


i daję wyraz mojemu spostrzeżeniu w słowach: kos wzlatuje.
W którym akcie tkwi tu znaczenie? W harmonii
24 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

z wywodami Badania I sądzimy, iż wolno nam powiedzieć: nie


jest to spostrzeżenie, a przynajmniej nie tylko ono. Wydaje nam
się, że sytuacji, z którą mamy tu do czynienia, nie da się opisać
tak, jakby obok brzmienia słownego nie było dane i decydujące
o znaczącym charakterze wyrażenia nic poza spostrzeżeniem,
do którego ono nawiązuje. Na podstawie tego samego
spostrzeżenia wypowiedź mogłaby przecież brzmieć
zupełnie inaczej i rozwijać przy tym zupełnie inny sens.
Mógłbym np. powiedzieć: to jest czarne, jest czarnym ptakiem;
to czarne zwierzę wzlatuje, podrywa się do lotu itp. I na odwrót,
brzmienie i jego sens mogłyby pozostać te same, pod­
czas gdy spostrzeżenie by się wielorako zmie­
niało. Każda przypadkowa zmiana względnego położenia
spostrzegającego zmienia samo spostrzeżenie, a różne osoby,
[A 487]1
[B 15]J które jednocześnie spostrzegają to samo, nigdy nie mają
dokładnie tego samego spostrzeżenia. Dla znaczenia wypowie­
dzi spostrzeżeniowej różnice wskazanego rodzaju są irrele-
wantne. Naturalnie niekiedy może chodzić i o nie, ale wtedy
również wypowiedź musiałaby brzmieć zupełnie inaczej.
Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że zarzut ten dowodzi tylko
tego, że spostrzeżenie jest niewrażliwe na tego rodzaju
odmienności pojedynczych spostrzeżeń; tkwi ono w tym,
co w s p ó 1 n e, co łącznie zawiera się w różnorodnych aktach
spostrzegania należących do jednego przedmiotu.
Wobec tego zauważymy jednak, że spostrzeżenie może nie
tylko się zmienić, ale także całkiem odpaść, a wyrażenie nie
przestanie być znaczące. Słuchający rozumie moje słowa
i całe zdanie nie spoglądając do ogrodu, zawierzając mojej
prawdomówności wytwarza on ten sam sąd bez spostrzeżenia.
Może pomaga mu przy tym pewne zobrazowanie w wyobraźni,
może brak i tego albo jest ono tak niezupełne, nieadekwatne,
że nawet nie może zostać uznane za odpowiednik zjawiska
spostrzeżeniowego co do „wyrażonych” w wypowiedzi rysów.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 25

Jeżeli jednak po odpadnięciu spostrzeżenia wypowiedź


zachowuje jeszcze sens, i to nawet ten sam sens co
przedtem, to nie będziemy mogli * przyjąć, że spostrzeżenie
jest tym aktem, w którym spełnia się sens wypowiedzi
spostrzeżeniowej, jej wyrażające domniemanie. Akty zjed­
noczone z brzmieniem słownym, zależnie od tego, czy to jest
znaczące czysto symbolicznie, czy intuicyjnie, na podstawie
samej tylko fantazji czy zrealizowanego spostrzeżenia, nazbyt
różnią się fenomenologicznie, byśmy mogli uznać, że funkcja
znaczenia rozgrywa się raz w tych, a kiedy indziej w innych
aktach; będziemy musieli skłonić się do ujęcia, które tę
[A 488]
funkcję znaczenia wszędzie przypisuje aktowi jednorodnemu, [B 16]
wolnemu od ograniczeń tak często niedostępnego dla nas
spostrzeżenia, a nawet fantazji, i który tam, gdzie wyrażenie
we właściwym sensie „wyraża”, tylko jednoczy się z aktem
wyrażonym.
Przy tym wszystkim nie ulega jednak wątpliwości, że
w „sądach spostrzeżeniowych” spostrzeżenie ściśle odnosi się
do sensu wypowiedzi. Nie darmo mówi się przecież: wypo­
wiedź wyraża spostrzeżenie, resp. wyraża to, co w spostrzeżeniu
jest „dane”. To samo spostrzeżenie może leżeć u podstaw
różnych wypowiedzi, ale jakkolwiek zmieniałby się sens tych
wypowiedzi, „kieruje” się on przecież ku zjawiskowej zawar­
tości spostrzeżenia; raz te, kiedy indziej inne spostrzeżenia
cząstkowe (nawet jeśli są tylko niesamodzielnymi częściami
jednolitych i pełnych spostrzeżeń) są tym, co specjalnie daje
oparcie sądowi, nie będąc przy tym właściwym nośnikiem
znaczenia - o czym poucza właśnie możliwość odpadnięcia
wszelkiego spostrzeżenia.
Trzeba więc będzie powiedzieć: to „wyrażanie” s p o -

* Także pomijając formy kategorialne, które w tym rodziale rozmyślnie


ignorujemy.
26 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

strzeżenia (albo w sformułowaniu obiektywnym: czegoś


spostrzeżonego jako takiego) nie jest rzeczą brzmie­
nia słownego, lecz rzeczą pewnych wyraża­
jących aktów; wyrażenie w tym kontekście znaczy
wyrażenie ożywione całym swym sensem, pozostające tutaj
w pewnym stosunku do spostrzeżenia, które ze swej strony
właśnie przez wzgląd na ten stosunek nazywane jest wyrażo­
nym. Zarazem w tym zawarte jest już, że pomiędzy
spostrzeżenie i brzmienie słowne wsunięty jest jeszcze
pewien akt (resp. układ aktów). Mówię pewien akt, gdyż
przeżycie wyrażania, obojętnie, czy towarzyszy mu spo­
strzeżenie czy nie, intencjonalnie odnosi się do czegoś
przedmiotowego. Ten akt pośredni musi być tym, co właściwie
służy nadawaniu sensu, należy on do sensownego wyrażenia
jako jego istotny składnik i sprawia, że sens pozostaje
identycznie ten sam niezależnie od tego, czy dołącza się do
niego okazujące spostrzeżenie czy nie.
Możliwość przeprowadzenia tego ujęcia zostanie potwier­
dzona przez poniższe badanie.

[A 489] 5. Ciąg dalszy. Spostrzeżenie jako akt


[B 17]
określający znaczenie, lecz nie zawierający
znaczenia w sobie

Nie możemy pójść dalej, nie rozważywszy uprzednio


narzucającej się wątpliwości. Wydaje się, że nasze przed­
stawienie sprawy wymaga pewnego ograniczenia, że zawiera
się w nim więcej, niż jesteśmy w stanie uprawomocnić. Jeśli
nawet spostrzeżenie nigdy nie stanowi pełnego znaczenia
wypowiedzi opartej na spostrzeżeniu, to przecież wnosi ono,
i to właśnie w przypadkach należących do rozważanej wyżej
klasy, pewien wkład do znaczenia. Będzie to bardziej widocz­
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 27

ne, jeśli zrazu nieco zmodyfikujemy przykład i zamiast


o jakimś kosie będziemy mówić o tym kosie. Ten jest
wyrażeniem istotnie okazjonalnym, które tylko dzięki uwzględ­
nieniu okoliczności, w jakich zostało wypowiedziane, tutaj
spełnionego spostrzeżenia, staje się w pełni znaczące. Przez
ten domniemany jest spostrzeżony obiekt, tak jak jest on dany
w spostrzeżeniu. Zresztą także czas teraźniejszy w gramatycz­
nej formie czasownika wyraża odniesienie do aktualnej
teraźniejszości, a więc znów do spostrzeżenia. Rzecz jasna, to
samo odnosi się też do przykładu niezmodyfikowanego;
albowiem jeśli ktoś mówi .jakiś" kos wzlatuje, nie ma
przecież na myśli jakiegoś kosa w ogóle, lecz to, że kos
wzlatuje tu i teraz.
Jednakowoż intendowane znaczenie nie zależy od brzmienia
słownego, nie należy ono do znaczeń powszechnie i ściśle
z nim związanych. Ponieważ zaś nie można pominąć tego, że
sens jednolitej wypowiedzi tkwi w całym akcie domniemania,
który w danym przypadku leży u jej podstaw - obojętnie, czy
uzewnętrznia się on w słowach dzięki ich ogólnym znacze­
niom, czy nie - to wydaje się, że będziemy musieli przyznać,
że spostrzeżenie, tam gdzie doprowadza ono do naocznego
uchwycenia stanu rzeczy, który wypowiedź wyraża na sposób
sądu, wnosi pewien wkład do zawartości znaczeniowej tego
sądu. Jest to oczywiście taki wkład, który może też być
wniesiony przez inne akty w sposób istotnie zgodny. Słucha­
[A 490]
jący nie spostrzega ogrodu, ale zapewne go zna, przedstawia [B 18]
go sobie naocznie, umieszcza w nim przedstawionego kosa
i orzeczony proces, i w ten sposób, podążając za intencją
mówiącego, dzięki samemu obrazowaniu w wyobraźni doko­
nuje on zrozumienia o tym samym sensie.
Ale sytuacja dopuszcza jeszcze inną interpretację. W pew­
nym sensie można powiedzieć, że naoczność wnosi pewien
wkład do znaczenia wypowiedzi spostrzeżeniowej: w tym
28 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

mianowicie sensie, że znaczenie bez pomocy naoczności nie


mogłoby się rozwinąć w swym określonym odniesieniu
do domniemanej przedmiotowości. Z drugiej strony wcale nie
jest przez to powiedziane, że akt naoczny sam jest nośnikiem
znaczenia, ani że w ścisłym sensie wnosi on wkład do
znaczenia, wkład, który następnie można by odnaleźć
w gotowym znaczeniu jako jego składnik. Wyrażenia istotnie
okazjonalne mają wprawdzie znaczenie zmieniające się od
przypadku do przypadku; ale przy całej zmienności pozostaje
coś wspólnego, co tę wieloznaczność odróżnia od wieloznacz­
ności przypadkowej ekwiwokacji *. Dołączenie się naoczności
ma teraz ten skutek, że owo coś wspólnego w znaczeniu, ale
w swej abstrakcyjności nieokreślonego, zostaje określone.
Naoczność nadaje mu mianowicie określoność skierowania
przedmiotowego, a przez to jego najniższą odmianę. Ten efekt
nie wymaga, aby cząstka samego znaczenia musiała tkwić
w naoczności.
Mówię to i mam na myśli leżący właśnie przede mną
papier. Odniesienie do t e g o przedmiotu słówko to zawdzięcza
spostrzeżeniu. Nie w nim jednak tkwi znaczenie. Gdy mówię
to, nie ograniczam się tylko do spostrzegania; lecz n a
podstawie spostrzeżenia buduje się nowy,
skierowany zgodnie z nim i w swej odmianie
[gatunkowej] z a 1 e ż n y od niego akt, akt domnie­
mywani a-te g o. W tym wskazującym domnie­
mywaniu zawarte jest i zawarte jest wyłącznie
znaczenie. Bez spostrzeżenia - albo aktu pełniącego
odpowiadającą mu funkcję - wskazywanie byłoby puste,
pozbawione określonego zróżnicowania, in concreto w ogóle
nie byłoby możliwe. Gdyż naturalnie nieokreślona myśl
mówiący wskazuje na „coś” - która pojawia się u słuchającego,

* Por. Bad. I, § 26, s. 80.


1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 29

gdy ten nie rozpoznał jeszcze, jaki obiekt chcemy wskazać


poprzez owo to - bynajmniej nie jest tą myślą, którą my sami
spełniliśmy w aktualnym wskazywaniu; jak gdyby u nas miało
się dołączyć tylko określone przedstawienie tego, co wskazane.
Nikt nie pomyli ogólnego charakteru aktualnego wskazywania
jako takiego z nieokreślonym przedstawieniem jakiegoś wska­
zania.
Spostrzeżenie realizuje więc możliwość rozwinię­
cia domniemania-tego wraz z jego określonym odniesieniem
do przedmiotu, np. do tego papieru przed mymi oczyma; ale
samo, jak nam się wydaje, nie konstytuuje znaczenia, także
w części.
Jeżeli charakter aktu wskazywania kieruje się naocznością,
przyjmuje on określoność intencji, która w swym ogólnym
zasobie, który należy scharakteryzować jako istotę inten­
cjonalną, wypełnia się w naoczności. Wskazujące domniemanie
jest bowiem to samo, obojętnie, które z mnogości przynależą­
cych do siebie spostrzeżeń leży u jego podstaw, spostrzeżeń,
w których jawi się wciąż ten sam i rozpoznawalny jako
ten sam przedmiot. Znaczenie owego to pozostaje to samo
również wtedy, gdy miejsce spostrzeżenia zajmie dowolny akt
z mnogości przedstawień imaginacyjnych, które w sposób
rozpoznawalny jako identyczny przedstawiają w obrazie ten
sam przedmiot. Zmieni się jednak, gdy podstawione zostaną
przeżycia naoczne z kręgów innych spostrzeżeń bądź zob­
razowań. Znowu domniemujemy to, ale wspólny charakter
władającego tu domniemywania, mianowicie [charakter] bez­
pośredniego (tzn. bez żadnego atrybutywnego zapośrednicze-
nia) celowania w przedmiot występuje tu w innej najniższej
odmianie, dołączona jest do niego intencja [skierowana] na
inny przedmiot, podobnie jak fizyczne wskazywanie wraz ze
zmianą kierunku przestrzennego przyjmuje również inną
najniższą odmianę przestrzenną.
30 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

[A 492] 1
[B 20] J Potwierdzeniem tego ujęcia, które uznaje spostrze­
żenie za akt wprawdzie określający znacze­
nie, ale nie zawierający znaczenia w sobie,
jest okoliczność, że także wyrażenia istotnie okazjonalne tego
rodzaju jak to częstokroć są używane i rozumiane bez podłoża
stosownej naoczności. Wykoncypowaną już na podstawie
odpowiedniej naoczności intencję [skierowaną] na przedmiot
można w sposób zgodny powtórzyć albo ponownie wytworzyć,
mimo że nie będzie to zapośredniczone przez jakieś do­
stosowane spostrzeżenie czy imaginację.
Wyrażenia istotnie okazjonalne zgodnie z tym byłyby blisko
spokrewnione z nazwami własnymi, o ile te ostatnie
występują w swym właściwym znaczeniu. Albowiem nazwa
własna także nazywa przedmiot „wprost”. Nie domniemuje go
w sposób atrybutywny jako nośnik tych czy innych cech, lecz
bez takiego „pojęciowego” zapośredniczenia, jako ten, którym
on „sam” jest, tak jak zostałby postawiony przed oczyma
przez spostrzeżenie. Znaczenie nazwy własnej tkwi przeto
w bezpośrednim-domniemywaniu-tego-przedmiotu, domnie­
mywaniu, które jedynie wypełnia się przez spostrzeżenie,
a w sposób „tymczasowy” (ilustracyjny) przez imaginację, ale
nie jest identyczne z tymi aktami naocznymi. Podobnie spo­
strzeżenie n a d a j e przedmiot owemu to (o ile to kieruje się ku
przedmiotom możliwego spostrzeżenia); domniemanie-tego
wypełnia się w spostrzeżeniu i nie jest nim samym. I naturalnie
także w obu przypadkach znaczenie tych bezpośrednio nazywa­
jących wyrażeń pierwotnie wyrasta z naoczności, zgodnie
z którą intencje nominalne pierwotnie orientują swe skierowa­
nie na indywidualny przedmiot. Pod innymi względami zacho­
dzą różnice: z to wiąże się myśl o wskazywaniu, która w roz­
trząsany już sposób wnosi pewną pośredniość i uwikłanie,
a więc pewną formę, której w przypadku nazw własnych brak.
Z drugiej strony nazwa własna należy do swego przedmiotu
1. Intencja znaczeniowa i wypetnienie znaczenia 31

jako stałe imię. Tej stałej przynależności odpowiada też coś


w sposobie odnoszenia się do przedmiotu; poświadcza go
imienne rozpoznanie tak nazywającej się osoby czy rzeczy:
r[A 493]
rozpoznaję Hansa jako Hansa, Berlin jako Berlin. - Oczywiś­ t [B 21]
cie ten wywód pomija nazwy własne pełniące funkcję
pochodną. Jeśli już utworzone są jakieś nazwy własne
poprzez bezpośrednie nawiązanie do danych przedmiotów (a
więc na podstawie danych naoczności), to utworzone w re­
fleksji [skierowanej] na stosowanie nazwy własnej pojęcie
nazywania się może nam posłużyć do tego, by przedmioty,
które nie są nam dane i bezpośrednio znane, lecz tylko
pośrednio scharakteryzowane jako nośniki pewnych cech,
opatrzyć nazwą własną, resp. przyjąć ich nazwę do wiadomo­
ści. Np. Stolica Hiszpanii nazywa się (ma nazwę własną)
Madryt. Ten, kto nie zna „samego” Madrytu, zyskuje stąd
znajomość jego nazwy i możliwość adekwatnego posługiwania
się nią, ale przecież nie własne znaczenie słowa Madryt.
Zamiast bezpośredniego domniemywania, które może pobudzić
tylko naoczne ujrzenie tego miasta, ma pośrednie wskazanie
takiego domniemywania, zapośredniczone przez przedstawie­
nia charakterystycznych cech i pojęcie nazywania się tak a tak.
Jeśli wolno nam zaufać tym rozważaniom, to nie tylko należy
odróżnić spostrzeżenie od znaczenia wypowiedzi spostrzeżenio­
wej, lecz także żadna część tego znaczenia nie
leży w samym spostrzeżeniu. Należy całko­
wicie od siebie oddzielić spostrzeżenie,któ­
re prezentuje przedmiot, oraz wypowiedź,
która za pośrednictwem sądu, resp. za pośrednic­
twem splecionych w jedność sądu „aktów myślowych”, myś­
li i wyraża, jakkolwiek w obecnym przypadku sądu spo­
strzeżeniowego pozostają one w najściślejszym związku, w sto­
sunku pokrywania się, jedności wypełnienia.
Nie trzeba chyba dowodzić, że ten sam wynik będzie się
32 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

stosował także do wszystkich innych sądów opartych na


naoczności, a więc do wypowiedzi, które w sposób analogiczny
do tego, jak czynią to sądy spostrzeżeniowe, „wyrażają”
naoczną zawartość imaginacji, przypomnienia, oczekiwania itd.
[A494J1
[B 22] J Dopisek. W wywodach § 26 Badania I odróżniliśmy *, wychodząc
od rozumienia przez słuchającego, „wskazujące” i „wskazywane”
znaczenie wyrażenia istotnie okazjonalnego, w szczególności [wyra­
żenia] to. Mianowicie w słuchającym, którego pole widzenia może
w danej chwili wcale nie obejmować tego, co ma być wskazane,
zrazu pobudzana jest tylko nieokreślona ogólna myśl, że na coś się
wskazuje; dopiero wraz z uzupełniającym przedstawieniem (naocz­
nym, jeśli właśnie chodzi o coś, co można wykazać naocznie)
konstytuuje się dla niego określoność wskazywania, a w ten sposób
pełne i właściwe znaczenie zaimka wskazującego. Dla mówiącego ta
kolejność nie występuje; nie potrzebuje on nieokreślonego wskazu­
jącego przedstawienia, które u słuchającego pełni funkcję „wskaza­
nia”. To nie przedstawienie wskazywania, lecz samo wskazywanie
jest mu dane, i jest ono eo ipso wskazywaniem rzeczowo określonym;
mówiący od początku ma znaczenie „wskazywane”, i ma je w bez­
pośredniej, kierującej się zgodnie z naocznością intencji przed­
stawieniowej. Gdy chodzi o coś, czego nie da się zobaczyć naocznie,
jak w przypadku odwołania się do uprzedniego twierdzenia w dowo­
dzie matematycznym, to odnośna myśl pojęciowa zastępuje funkcję
naoczności: intencja wskazująca może znaleźć wypełnienie na
podstawie aktualnego odtworzenia owej minionej myśli. W każdym
przypadku konstatujemy pewną dwoistośćw intencji wskazującej:
charakter wskazywania w pierwszym przypadku splata się z bezpo­
średnią intencją przedmiotową, i to tak, że dzięki temu powstaje
wskazanie na określony, tu i teraz zobaczony przedmiot. Podobnie
w drugim przypadku. Jeśli nawet wcześniejsza myśl pojęciowa nie
zostaje teraz spełniona aktualnie, to przecież w przypomnieniu
pozostaje pewna odpowiadająca jej intencja, i ta wiąże się z charak­
terem aktu wskazywania, nadając mu określoność skierowania.
Jeżeli więc mówi się o znaczeniu wskazującym
[A 495] 1
[B 23] f i wskazywanym, to może tu chodzić o d w i e rzeczy. 1. Dwie

* Por. s. 83.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 33

dające się od siebie oddzielić myśli, które kolejno charakteryzują


rozumienie przez słuchacza: najpierw nieokreślone przedstawienie
czegoś domniemanego przez to, p o t e m tworząca się dzięki uzupełnia­
jącemu przedstawieniu modyfikacja, akt wskazania skierowanego
w określony sposób. W pierwszym akcie tkwiłoby znaczenie wskazują­
ce, w drugim wskazywane. 2. Jeżeli będziemy trzymać się gotowego,
skierowanego w określony sposób wskazania, które mówiącemu dane
jest od początku, to w nim znów można odróżnić dwie rzeczy: ogólny
charakter wskazania i to, co je określa, to, co ogranicza je do wskazania
na to tutaj. To pierwsze można znów oznaczyć jako znaczenie
wskazujące, albo lepiej, jako to, co wskazujące w nierozerwalnie
jednolitym znaczeniu, o ile jest ono tym, co słuchający dzięki jego
dającej się wyrazić ogólności może bezpośrednio uchwycić i co może
mu posłużyć za wskazanie tego, co domniemane. Jeśli mówię to, to
słuchający wie przynajmniej, że coś zostało wskazane. (Tak samo jest
w przypadku innych wyrażeń istotnie okazjonalnych. Gdy mówię tutaj,
to chodzi o „coś” w moim bliższym czy dalszym otoczeniu przestrzen­
nym, itd.) Z drugiej strony właściwy cel mówienia nie tkwi w tym
czymś ogólnym, lecz w bezpośredniej intencji [skierowanej] na odnośny
przedmiot. O niego i jego pełnię treści chodzi, a do jego określenia owe
puste ogólniki nie wnoszą nic albo prawie nic. W tym sensie intencja
bezpośrednia jest znaczeniem pierwotnym i wskazywanym.
U podstaw tej drugiej różnicy leży definicja przedstawiona
w naszych uprzednich rozważaniach (s. 83). Przeprowadzone tu
rozróżnienie i jego bardziej szczegółowe opracowanie mogłoby
przyczynić się do dalszego rozjaśnienia tego trudnego stanu rzeczy1.

§ 6. Statyczna jedność [zachodząca] między


wyrażającą myślą i wyrażoną naocznością.
Rozpoznawanie

Zagłębimy się teraz w bliższe zbadanie stosunków panują­


cych między aktami naocznymi z jednej strony i aktami [A 496]
wyrażającymi z drugiej. Na początku ograniczymy się, jak

A (jako przypis): PPor. też Dopiski na końcu tomu.l.


34 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

[B 24] w ogóle w tym dziale, do kręgu przypadków możliwie


prostych, a więc z natury rzeczy do wyrażeń, resp. intencji
znaczeniowych zaczerpniętych z dziedziny nominalnej.
Nie pretendujemy zresztą do tego, by ogarnąć całą tę dziedzinę.
Chodzi o wyrażenia nominalne, które w możliwie przejrzysty
sposób odnoszą się do „odpowiednich” spostrzeżeń i innych
przeżyć naocznych.
W tym kręgu najpierw kierujemy uwagę na statyczny
stosunek jedności: myśl nadająca znaczenie
oparta jest na naoczności i poprzez nią
odnosi się do swego przedmiotu. Np. mówię
o moim kałamarzu i jednocześnie sam kałamarz stoi przede
mną, widzę go. Nazwa nazywa przedmiot spostrzeżenia
i nazywa go za pośrednictwem znaczącego aktu, który co do
swego gatunku i formy uzewnętrznia się w postaci nazwy.
Stosunek zachodzący między nazwą i tym, co nazwane,
wykazuje w tym stanie jedności pewien charakter opi­
sów y, na który już zwróciliśmy uwagę: nazwa mój kałamarz
niejako „nakłada s i ę” n a spostrzeżony przedmiot, by tak
rzec, namacalnie należy do niego. Ale jest to przynależ­
ność swoistego rodzaju. Słowa nie należą przecież do obiek­
tywnego związku, tutaj związku fizycznie-rzeczowego, który
wyrażają, w nim nie ma dla nich miejsca, nie są one
domniemane jako coś w albo na nazywanych rzeczach. Jeśli
cofniemy się do przeżyć, to z jednej strony, jak to już
opisaliśmy *, znajdziemy akty pojawiania się słów, z drugiej
strony podobne akty pojawiania się rzeczy. Pod tym ostatnim
względem w spostrzeżeniu naprzeciw nas jest kałamarz.
Zgodnie z wielokrotnie ukazywaną przez nas opisową istotą
spostrzeżenia fenomenologicznie oznacza to, że mamy pewien
[A 497] wolumen przeżyć należących do klasy wrażeń, zmysłowo
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 35

ujednoliconych w ich tak a tak określonym uszeregowaniu


i przenikniętych duchem pewnego, nadającego im sens, [B 25]
aktowego charakteru „ujęcia”. Ten charakter aktu sprawia, że
pojawia nam się spostrzeżeniowo pewien przedmiot,
właśnie ten kałamarz. I naturalnie w podobny sposób kon­
stytuuje się pojawiające się słowo w akcie spostrzeżenia albo
przedstawienia wyobrażeniowego.
A więc stosunek dotyczy nie słowa i kałamarza, lecz
opisanych przeżyć aktowych, w których tamte się pojawiają,
choć „w” nich nie istnieją. Ale jak to się dzieje? Co
nadaje aktom jedność? Odpowiedź wydaje się jasna. Od­
niesienie to, jako nazywające, zapośredniczone jest
nie przez akty samego tylko znaczenia, lecz rozpozna­
wania, tutaj mianowicie przez akty klasyfikacji. Spo­
strzegany przedmiot zostaje rozpoznany jako kałamarz,
i skoro znaczące wyrażenie w szczególnie ścisły sposób
zjednoczone jest z aktem klasyfikującym, ten zaś jako
rozpoznanie spostrzeganego przedmiotu zjednoczony jest
z aktem spostrzeżenia, wyrażenie jawi się jako nałożone
na rzecz, niczym jej szata.
Normalnie mówimy o rozpoznaniu i klasyfikacji przed­
miotu spostrzeżenia, jak gdyby akt uczestniczył
w przedmiocie. W samym przeżyciu jednak, jak powie­
dzieliśmy, nie ma przedmiotu, lecz spostrzeżenie, tak a tak
określony stan umysłu; tak więc akt rozpoznania
w przeżyciu ugruntowany jest na akcie spo­
strzeżenia. Naturalnie nie można tu postawić opartego na
nieporozumieniu zarzutu, że przedstawiliśmy sprawę tak, jak
gdyby klasyfikowane było spostrzeżenie, a nie przedmiot.
Tego bynajmniej nie czynimy. Coś takiego zakładałoby
przecież akty o całkiem innej i bardziej skomplikowanej
konstytucji, które znajdowałyby wyraz w odpowiednich wyra­
żeniach kompleksowych, np. spostrzeżenie kałamarza.
36 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Tak więc rozpoznanie stapiające ze sobą w określony i prosty


sposób z jednej strony przeżycie wyrażania, a z drugiej
odnośne spostrzeżenie, konstytuuje przeżycie: rozpoznanie tej
rzeczy jako mojego kałamarza.
[A 498] 1
[B 26] J Zupełnie tak samo mają się sprawy w przypadkach, gdy
zamiast spostrzeżenia mam przedstawienie obra­
zowe. Pojawiający się w obrazie obiekt, np. ten sam kałamarz
w wyobraźni albo w przypomnieniu, jest wyczuwalnym
nośnikiem wyrażenia nominalnego. Mówiąc fenomenologicz­
nie znaczy to, że akt rozpoznania zjednoczonego z przeżyciem
wyrażania odniesiony zostaje do aktu zobrazowania w sposób,
który obiektywnie oznaczamy jako rozpoznanie tego, co
obrazowo przedstawione, np. naszego kałamarza. Także obra­
zujący obiekt w przedstawieniu jest przecież po prostu niczym,
natomiast przeżycie jest pewnym związkiem fantazmatów
(wyobrażeniowych wrażeń), przenikniętych duchem pewnego
ujmującego charakteru aktu. Tym samym jest przeżywać ten
akt i mieć wyobrażeniowe przedstawienie przedmiotu. Jeśli
następnie mówimy wyrażając [to]: mam wyobrażeniowy obraz,
mianowicie obraz kałamarza, to oczywiście Twyrażając]1
spełniliśmy nowy akt, mianowicie również wewnętrznie
zjednoczony z aktem obrazowania akt rozpoznawania.

§ 7. Rozpoznawanie jako charakter aktu


a „ogólność słowa”

O tym, że rzeczywiście we wszystkich przypadkach nazy­


wania czegoś naocznie danego mamy prawo przyjmować
rozpoznawanie jako charakter aktu pośredniczący między
zjawiskiem brzmienia słownego, resp. całego ożywionego

A: Twraz z [tymi] wyrażeniami!.


1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 37

sensem słowa a naocznością rzeczy, całkowicie upewnia nas,


jak się wydaje, następujące dokładne rozważanie. Częstokroć
słyszymy o ogólności znaczeń słów, przy czym
najczęściej w tym wieloznacznym zwrocie ma się na myśli
fakt, że słowo nie jest związane z jednostkowym przeżyciem
naocznym, lecz należy do nieskończonej mnogości możliwych
przeżyć naocznych.
Na czym polega ta przynależność?
Rozpatrzmy możliwie prosty przykład, niech będzie to
nazwa czerwień. Jeśli nazywa ona pojawiający się obiekt
czerwonym, należy do tego obiektu dzięki pojawiającemu się
na nim momentowi czerwieni. I każdy obiekt, który jest
[A 499]
nośnikiem momentu tego rodzaju, uprawnia do tego samego [B 27]
nazwania, do każdego należy ta sama nazwa, i należy do
niego na mocy identycznego sensu.
Na czym z kolei polega to nazywanie na mocy iden­
tycznego sensu?
Najpierw zauważmy, że słowo nie wiąże się tylko zewnętrz­
nie, na podstawie ukrytych mechanizmów psychicznych, z jed­
norodnymi poszczególnymi rysami przeżyć naocznych. Przede
wszystkim nie wystarczy nam sam tylko fakt, że gdziekolwiek
występuje w naoczności taki rys, d o ł ą c z a się do niego słowo
jako jedynie pewien twór dźwiękowy. Samo tylko współwystę-
powanie, czysto zewnętrzne towarzyszenie sobie czy nakładanie
się na siebie tych zjawisk nie tworzy wewnętrznego odniesienia
między nimi, a z pewnością nie tworzy odniesienia intencjonal­
nego. A przecież właśnie takie odniesienie w oczywisty sposób
tu zachodzi, jako fenomenologicznie całkowi­
cie swoiste. Słowo nazywa coś czerwonego czerwonym.
Pojawiająca się c z e r w i e ń jest tym, co w nazwie d o m nie-
rn a n e, i to domniemane jako czerwone. W tym sposobie
nazywającego domniemywania nazwa jawi się jako należą-
c a do tego, co nazwane i stanowiąca z nim jedność.
38 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Z drugiej strony słowo to ma sens także poza połączeniem


z tą naocznością, a nawet w ogóle bez połączenia z „od­
powiednią” naocznością. Ponieważ sens wszędzie jest ten
sam, jest rzeczą jasną, że w odniesieniu nazywającym w miej­
scu samego tylko brzmienia słownego musimy
postawić pełne słowo, mianowicie obarczone wszędzie
jednorodnym charakterem sensu. Ale również wtedy nie
moglibyśmy poprzestać na tym, by jedność sensownego słowa
i odpowiadającej mu naoczności opisać jako jedynie współ-
występowanie. Jeżeli pomyślimy sobie s ł o w o, tak jak poza
wszelkim aktualnym nazywaniem uświadamiane jest ono
jako rozumiane czysto symbolicznie, a do tego
odpowiednią naoczność, to może być tak, że oba zjawiska
z powodów genetycznych natychmiast połączą się w fenome­
nologiczną jedność nazywania; ale samo w sobie współistnienie
nie jest jeszcze tą jednością, wyrasta ona dopiero jako
coś w oczywisty sposób nowego. A priori dałoby się pomyśleć,
[A 500] 1
[B 28] i że jedność taka by nie wyrosła; wtedy współistniejące zjawiska
fenomenologicznie nie odnosiłyby się do siebie: to, co się
pojawia, nie przedstawiałoby się jako to, co w sensownym
słowie domniemane, a więc nazwane, słowo zaś jako należące
do niego na sposób nazwy, nazywające je.
Ponieważ fenomenologicznie odnajdujemy tu nie samą
tylko sumę, lecz najściślejszą jedność, i to jedność inten­
cjonalną, to słusznie będziemy mogli powiedzieć: oba
akty, z których jeden konstytuuje nam pełne słowo, a drugi
rzecz, intencjonalnie łączą sięwjedność aktu. Z natury
rzeczy równie dobrze możemy opisać tę sytuację słowami:
nazwa czerwień nazywa czerwony obiekt czerwonym,
jak i słowami: czerwony obiekt został rozpoznany jako
czerwony i za pośrednictwem tego rozpoznania
nazw any czerwonym. Nazywać czerwonym - w ak­
tu a 1 n y m sensie nazywania, co zakłada podłoże naoczności
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 39

tego, co nazywane - i rozpoznawać jako czerwony, to w gruncie


rzeczy wyrażenia o identycznym znaczeniu; tylko że
to ostatnie wyraźniej daje wyraz temu, że tutaj dane są nie dwie
rzeczy, lecz wytworzona przez charakter aktu jedność. Wo­
bec ścisłości tego stopienia się, co musimy tu oczywiście
przyznać, implikowane momenty tej jedności - fizyczne zjawis­
ko słowa wraz z ożywiającym je momentem znaczenia, moment
rozpoznania i naoczność tego, co nazwane - nie odróżniają się
od siebie wyraźnie; ale zgodnie z naszymi wywodami będziemy
musieli je wszystkie przyjąć. Zresztą temu punktowi trzeba
będzie jeszcze poświęcić uzupełniające rozważania
.
*
W oczywisty sposób aktowy charakter rozpoznawania,
któremu słowo zawdzięcza swe sensowe odniesienie do
przedmiotu naoczności, nie jest niczym istotnie przynależnym
do brzmienia słowa; należy on raczej do słowa ze
względu na jego sensowną (znaczeniową) istotę. Przy
najróżniejszych brzmieniach (pomyślmy o „tym samym”
[A 501]
słowie w różnych językach) odniesienie poznawcze może być [B 29]
identycznie to samo; obiekt jest istotnie rozpoznawany jako
ten sam, jakkolwiek z pomocą różnych brzmień słownych.
Zapewne pełne rozpoznanie [czegoś] jako czerwonego, skoro
jest równoważne z aktualnym nazywaniem, zawiera w sobie
także brzmienie słowa. Uczestnicy różnych wspólnot języko­
wych przeżywają przynależność różnych brzmień i obejmują
te ostatnie jednością rozpoznawania. Jednakże znaczenie,
które należy do brzmienia słownego, i akt rozpoznawania,
w którym aktualnie jednoczy się ono z tym, co znaczone,
wszędzie utrzymują się niezmienione, tak że różnice w sposób
oczywisty trzeba uznać za nieistotne.
Zgodnie z tym ogólność słowa oznacza, że jedno i to
samo słowo swym jednolitym sensem w ten sposób obejmuje

* Por. s. 37 nn.
40 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

idealnie ściśle wytyczoną mnogość możliwych naoczności (a


jeśli jest niedorzeczne, „pretenduje” do takiego obejmowania),
że każda z tych naoczności może pełnić funkcję podstawy
nominalnego aktu poznawczego o takim samym sensie. Do
słowa czerwony należy np. możliwość rozpoznania i nazwania
wszystkich czerwonych obiektów, które mogą być dane
w możliwych naocznościach. Do tego dołącza się jednak
następnie zagwarantowana a priori możliwość uświado­
mienia sobie przez identyfikującą syntezę
takich rozpoznań, że jedno i drugie jest znaczeniowo tym
samym, że to A jest czerwonym i tamto A jest tym samym,
mianowicie też czerwonym; że oba jednostkowe przypadki
naoczności podpadają pod to samo „pojęcie”.
Narzuca się tu pewna wątpliwość. Słowo, powiedzieliśmy
wyżej, może być rozumiane, choć aktualnie niczego nie
nazywa. Czy nie musimy jednak przyznać mu przynajmniej
możliwości pełnienia funkcji aktualnego nazywania,
a więc zyskiwania aktualnego odniesienia poznawczego do
odpowiedniej naoczności? Czy nie musimy powiedzieć: bez
tej możliwości w ogóle nie byłoby słowa? Odpowiedź natural­
nie brzmi: ta możliwość zależy od możliwości odnośnych
poznań. Ale nie każde intendowane poznanie jest możliwe,
nie każde znaczenie nominalne da się z r e a 1 i z o w a ć. Nazwy
[A 502]
[B 30] „urojone” przecież także są nazwami, ale nie mogą a k t u a 1 -
n i e nazywać, nie mają, właściwie mówiąc, żadnego zakresu,
nie mają żadnej ogólności w sensie możliwo­
ści i prawdy. Ich ogólność jest pustą pretensją. Jak
jednak da się rozjaśnić te wyrażenia, co fenomenologicznie
kryje się za nimi - to pokaże przebieg dalszych badań.
To, co tu przedstawiliśmy, obowiązuje powszechnie, a nie
tylko w przypadku wyrażeń, które mają ogólne znaczenie
w sensie ogólnych pojęć. Obowiązuje to także w przy­
padku wyrażeń znaczenia indywidualnego, takich
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 41

jak nazwy własne. W fakcie, który zwykło się oznaczać


jako „ogólność znaczenia słowa”, bynajmniej nie chodzi o tę
ogólność, którą przypisuje się pojęciom rodzajowym w prze­
ciwieństwie do pojęć indywidualnych; przeciwnie, w jednaki
sposób obejmuje ona jedne i drugie. Zgodnie z tym roz­
poznawani a”, o którym mówimy w odnoszeniu się sen­
sownie funkcjonującego wyrażenia do korespondującej z nim
naoczności, nie należy właśnie ujmować jako aktualnego
klasyfikowania, które dokonuje się poprzez przypo­
rządkowanie naocznie albo już tylko myślowo przedstawionego
przedmiotu do pewnej klasy - a więc z konieczności na
podstawie ogólnych pojęć, a językowo ogólnych nazw. Także
nazwy własne mają swą „ogólność”, jakkolwiek w ich przypad­
ku, tam gdzie pełnią one funkcję aktualnego nazywania, eo
ipso nie ma mowy o klasyfikowaniu. Także nazwy własne, tak
jak wszystkie pozostałe nazwy, nie mogą niczego nazywać
bez rozpoznawania w nazywaniu. O tym, że rzeczywiście ich
odniesienie do odpowiadającej im naoczności jest nie mniej
pośrednie niż w przypadku innych wyrażeń, przekonuje
rozważanie analogiczne do tego, które przeprowadziliśmy
wyżej. Żadna nazwa w oczywisty sposób nie jest związana
z jakimś określonym spostrzeżeniem ani z jakimś określonym
wyobrażeniem czy innym przedstawieniem obrazowym. W nie­
zliczonych możliwych przeżyciach naocznych pojawia się ta
sama osoba, i wszystkie te zjawiska łączy jedność nie tylko
czysto intuicyjna, lecz także poznawcza. Każde poszczególne
[A 503]
zjawisko z takiej mnogości może w sposób równie uprawniony [B31]
leżeć u podstaw równoznacznego nazwania nazwą własną.
Obojętnie, które z nich jest dane, nazywający ma na myśli tę
samą osobę lub rzecz. I ma ją na myśli nie na sposób samego
tylko naocznego zwrócenia się ku niej, tak jak w rozpatrywaniu
jakiegoś osobiście mu obcego obiektu; lecz rozpoznaje ją jako
tę określoną osobę lub rzecz, w nazywaniu rozpoznaje Hansa
42 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

jako Hansa, Berlin jako Berlin. Rozpoznawanie tej osoby,


tego miasta znów jest aktem, który nie jest związany z okreś­
loną zmysłową zawartością danego zjawiska słowa. Jest to
identycznie ten sam akt przy różnych (i możliwe jest, że
nieskończenie wielu) brzmieniach słownych; tak jest np., gdy
różni ludzie posługują się w odniesieniu do tej samej rzeczy
różnymi nazwami własnymi.
Naturalnie ta ogólność nazwy własnej i odpowiadają­
cego jej znaczenia własnego ma zupełnie inny chara­
kter niż ogólność nazwy klasy.
Ta pierwsza polega na tym, że do jednego obiektu
indywidualnego należy synteza możliwych naoczności,
którym jedność nadaje pewien wspólny charakter inten­
cjonalny, mianowicie charakter, który, bez względu na pozo­
stałe fenomenalne różnice między poszczególnymi naocznoś-
ciami, nadaje każdej z nich odniesienie do tego samego
przedmiotu. Ta jednolitość stanowi następnie fundament
jedności poznawczej, należącej do „ogólności znaczenia
słowa”, do zakresu jego możliwych realizacji. W ten sposób
nazywające słowo ma poznawcze odniesienie do nieograni­
czonej mnogości naoczności, w których rozpoznaje jeden
i ten sam przedmiot i przez to go nazywa.
Zupełnie inaczej jest w przypadku nazw klas. Ich ogólność
obejmuje pewien zakres przedmiotów, przy czym do
każdego z nich, rozpatrywanego w sobie i dla
siebie, należy możliwa synteza spostrzeżeń, możliwe znaczenie
własne, możliwa nazwa własna. Ogólna nazwa „obejmuje” ten
zakres w ten sposób, że zachodzi możliwość ogólnego nazwania
[A 504] 1
[B 32] J każdego członu tego zakresu, tzn. nazwania nie na sposób nazwy
własnej przez odrębne rozpoznanie, lecz na sposób nazwy pos­
politej przez klasyfikację; to, co albo jest bezpośrednio zobaczone,
albo rozpoznane już w swej swoistości czy nawet poprzez cechy,
zostaje teraz rozpoznane i nazwane jako pewne A.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 43

§ 8. Dynamiczna jedność [zachodząca] między


wyrażeniem a wyrażoną naocznością.
Świadomość wypełnienia i świadomość identyczności

Zamiast spokojnego, niejako statycznego pokrywania


się znaczenia i naoczności przyjmijmy teraz pokrywanie się
dynamiczne; do pełniącego początkowo funkcję czysto
symboliczną wyrażenia dołącza się potem (bardziej albo
mniej) odpowiadająca mu naoczność. Gdy to się dokonuje,
przeżywamy opisowo swoistą świadomość wypeł­
nienia
:
* akt czystego znaczenia na sposób celującej intencji
znajduje swe wypełnienie w akcie unaoczniającym. W tym
przeżyciu przejściowym zarazem wyraźnie ujawnia się w swym
fenomenologicznym ugruntowaniu przynależność obu
aktów, intencji znaczeniowej i odpowiadającej jej w sposób
mniej albo bardziej doskonały naoczności. Przeżywamy, jak
w naoczności uobecniana jest intuicyjnie ta sama treść
przedmiotowa, która w akcie symbolicznym była „tylko
pomyślana”, i że staje się ona naoczna jako dokładnie tak
a tak określona, jak najpierw była tylko pomyślana (tylko
znaczona). To tylko inne wyrażenie tej samej sytuacji, gdy
mówimy, że istota intencjonalna aktu naocz­
nego dopasowuje się (mniej albo bardziej doskonale)
do istoty znaczeniowej aktu wyrażającego.
W rozpatrywanym przedtem statycznym stosunku zacho­
dzącym między aktem znaczenia i naocznością mówiliśmy
o rozpoznawaniu. Tworzy ono, powiedzieliśmy, sen­
[A 505]
sowne odniesienie nazwy do tego, co dane jest w naoczności [B 33]

* Por. moje Psychologische Studium zur elementaren Logik II\ Uber


Anschauungen und Reprasentationen, „Philosophische Monatshefte”, 30
(1894), s. 176. Z preferowanego tam pojęcia naoczności, jak widać z niniej­
szego dzieła, zrezygnowałem.
44 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

jako nazwane. Ale funkcja znaczenia nie jest tutaj samym


rozpoznawaniem. W czysto symbolicznym rozumieniu słowa
spełnione jest znaczenie (słowo coś dla nas znaczy), ale nic
nie zostaje poznane. Różnica, zgodnie z tym, co rozpat­
rywaliśmy w poprzednich paragrafach, nie polega na tym, że
to, co nazwane, dane jest również naocznie, lecz na fenome­
nologicznie swoistej formie jedności. To, co charakterystyczne
dla tej jedności poznawczej, jasno ukazuje nam teraz
stosunek dynamiczny. Najpierw dana jest tutaj intencja zna­
czeniowa, i to sama dla siebie, a dopiero potem dochodzi
odpowiednia naoczność. Jednocześnie wytwarza się fenome­
nologiczna jedność, która teraz występuje jako świado­
mość wypełnienia. Mówienie o poznaniu przedmiotu
i o wypełnieniu intencji znaczeniowej wyraża przeto, tylko
z różnych punktów widzenia, ten sam stan rzeczy. To pierwsze
przyjmuje punkt widzenia domniemanego przedmiotu, podczas
gdy to drugie za punkty odniesienia bierze tylko występujące
po obu stronach akty. Fenomenologicznie akty istnieją w każ­
dym przypadku, ale przedmioty nie zawsze. Tym samym
mówienie o wypełnieniu jest wyrażeniem lepiej charakteryzu­
jącym fenomenologiczną istotę odniesienia poznaw­
czego. To, że akty sygnifikacji * i intuicji mogą wchodzić
w ten jedyny w swoim rodzaju stosunek, to pierwotny fakt

* Posługuję się tym wyrażeniem bez jakiegoś szczególnego wprowadzenia


terminologicznego, gdyż jest ono jedynie przekładem znaczenia. Podobnie
często będę mówił o aktach sygnifikatywnych albo krócej sygnitywnych
zamiast mówić o aktach intencji znaczeniowej, znaczenia itd. Ponieważ
normalnie wyrażenia są podmiotami znaczenia, nie należy mówić „akty
znacząc e”. Sygnitywny jest też stosownym terminologicznym przeciwień­
stwem do intuicyjny. Synonimem [słowa] sygnitywny jest symboliczny, skoro
w ostatnim czasie rozpowszechniło się ganione już przez Kanta nadużycie
polegające na używaniu słowa symbol, wbrew pierwotnemu i wciąż jeszcze
nieodzownemu sensowi, jako równoważnika dla [słowa] znak.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 45

fenomenologiczny. I tam, gdzie to czynią, gdzie w danym


przypadku akt intencji znaczeniowej wypełnia się w intuicji,
[A 506]
tam mówimy też, że „przedmiot naoczności został rozpoznany [B 34]
przez swe pojęcie” albo że „odnośna nazwa znajduje za­
stosowanie do pojawiającego się przedmiotu”.
Niepowątpiewalnej różnicy fenomenologicznej zachodzącej
między wypełnieniem albo rozpoznaniem statycznym a dyna­
micznym łatwo możemy oddać sprawiedliwość. W stosunku
dynamicznym człony stosunku oraz odnoszący je do siebie akt
poznawczy są zróżnicowane w czasie, rozwijają się w pewnym
czasowym kształcie. W stosunku statycznym, który zachodzi
jako trwały wynik tego procesu czasowego, pokrywają się one
czasowo i rzeczowo. Tam w pierwszym kroku mamy „samo
tylko myślenie” (= samo tylko „pojęcie” = samą tylko syg-
nifikację) jako po prostu niezaspokojoną intencję znaczeniową,
która w drugim kroku przyswaja sobie bardziej albo mniej
dostosowane wypełnienie; myśli niejako spoczywają zaspoko­
jone w naoczności tego, co pomyślane, a co właśnie dzięki
tej świadomości jedności prezentuje się jako pomyślane w tej
myśli, jako w niej domniemane, jako osiągnięty w sposób
bardziej czy mniej doskonały cel myślenia. Z drugiej strony
w stosunku statycznym mamy jedynie tę świadomość jedności,
której ewentualnie nie poprzedzało wyraźnie odgraniczone
stadium niewypełnionej intencji. Wypełnienie intencji nie jest
tutaj procesem wypełniania się, lecz statycznym byciem
wypełnionym, nie pokrywaniem się, lecz pozostawaniem
w stanie pokrywania się.
Pod względem przedmiotowym mówimy tu także o j e d -
ności identyczności. W ogóle, jeśli porównujemy oba
komponenty jedności wypełnienia (obojętnie, czy rozpatrujemy
je w dynamicznym przechodzeniu w siebie, czy też analizując
jedność statyczną rozdzielamy komponenty, by natychmiast
zobaczyć, jak one w siebie przepływają), to konstatujemy
46 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

przedmiotową jedność. Powiedzieliśmy przecież,


i mogliśmy powołać się przy tym na oczywistość, że przedmiot
naoczności jest t e n s a m co przedmiot wypełniającej się
w niej myśli, a w przypadku dokładnego dopasowania, że
przedmiot jest nawet dany naocznie jako dokładnie ten sam
co ten, który jest pomyślany (albo, co tu zawsze znaczy to
[A 507] 1
[B 35]J
samo, znaczony). Jasne jest, że identyczność nie jest wprowa­
dzana dopiero przez porównującą i zapośredniczającą myślowo
refleksję, lecz jest tu obecna od początku, jest przeżyciem,
przeżyciem niewyrażanym i nieujmowanym w pojęcia. Innymi
słowy: to, co fenomenologicznie, w odniesieniu do aktów,
charakteryzujemy jako wypełnienie, w odniesieniu do wy­
stępujących po obu stronach obiektów, z jednej strony
do obiektu danego naocznie, a z drugiej do pomyślanego, da
się wyrazić jako przeżycie jedności, świadomość jedności, akt
identyfikacji; bardziej albo mniej doskonała identycz­
ność jest tym czymś obiektywnym, co odpo­
wiada aktowi wypełnienia albo co się w nim
„pojawia”. Właśnie dlatego możemy nazwać aktem nie
tylko sygnifikację i intuicję, ale także adekwację, tj. jedność
wypełnienia, gdyż ma ona swój swoisty korelat intencjonalny,
coś przedmiotowego, na co jest „skierowana”. Z jeszcze innej
strony, zgodnie z tym, co zostało wyżej powiedziane, wyraża­
my tę sytuację, gdy mówimy o rozpoznawaniu. Ta
okoliczność, że intencja znaczeniowa jednoczy się z naocz­
nością na sposób wypełnienia, nadaje obiektowi pojawia­
jącemu się w tej ostatniej, tam gdzie pierwotnie zwracamy się
ku niemu, charakter [obiektu] rozpoznanego. W celu dokład­
nego oznaczenia tego, „jako co” [obiekt] jest rozpoznany,
obiektywna refleksja odsyła nie do aktu znaczenia, lecz do
samego znaczenia (identycznego „pojęcia”), a w ten sposób
mówienie o rozpoznawaniu wyraża tę samą sytuację z punktu
widzenia obiektu naoczności (resp. obiektu aktu wypełniają-
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 47

cego) i w relacji do zawartości znaczeniowej aktu sygnityw-


nego. W odwrotnej relacji również mówi się, jakkolwiek
zwykle w ograniczonej sferze, że myśl „pojmuje” rzecz, że
jest jej „pojęciem”. Po tych wywodach jest rzeczą oczywistą,
że wypełnienie i rozpoznawanie - co przecież jest tylko
innym słowem - można oznaczyć jako akt identyfikujący.
Dopisek. Nie mogę tu pominąć pewnej wątpliwości przemawiającej
przeciw temu skądinąd tak jasnemu ujęciu występującej tu jedności
identyczności albo rozpoznania jako pewnego aktu identyfikowania
f [A 508]
albo poznawania, a tym bardziej nie mogę pominąć tej wątpliwości, że l. [B 36]
w późniejszym toku badań, w miarę jak będą postępowały nasze
ujaśnienia, okaże się ona poważna i pobudzi do płodnych rozważań.
W dokładniejszej analizie zauważamy mianowicie, że w rozpatrywa­
nych przypadkach, gdy nazwa w aktualnym nazywaniu odnosi się do
obiektu przeżycia naocznego, domniemujemy zobaczony i jednocześ­
nie nazwany przedmiot, bynajmniej jednak nie identyczność
tego przedmiotu, jako zarazem zobaczonego i nazwanego. Czy powin­
niśmy powiedzieć, że rozstrzygające jest tutaj preferowanie przez
uwagę? Czy może raczej powinniśmy przyznać, że akt identyfikowania
właściwie nie ukonstytuował się jeszcze w pełni i całkowicie: zasadni­
czy element tego aktu, moment łączącego zjednoczenia intencji
znaczeniowej i korespondującej z nią naoczności jest wprawdzie
efektywnie obecny; ale ten moment jedności nie pełni jeszcze funkcji
„reprezentanta” obiektywizującego „ujęcia”; przeżyta jedność pokry­
wania się nie ugruntowuje aktu odnoszącego identyfiko­
wania, intencjonalnej świadomości identyczności, w której identycz­
ność jako domniemana jedność stałaby się dopiero dla nas przedmio­
tem. W refleksji nad jednością wypełnienia wraz z wyodrębnieniem
i przeciwstawieniem sobie powiązanych ze sobą aktów naturalnie
dokonaliśmy już, i to z konieczności, także owego ujęcia odnoszącego,
które a priori dopuszcza forma ich jedności. - Pytanie to w formie
najbardziej ogólnej, w odniesieniu do kategorialnych charakterów
aktowości, będzie nas zajmowało w dziale drugim *. Na razie oznaczo­
ny charakter jedności nadal będziemy traktować jak pełen akt,

* Por. rozdz. 6, f§ 4811 i cały rozdz. 7.


Dopiski i ulepszenia'. f§ 47 (s. 619 nn.)l
48 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

a w każdym razie nie będziemy go wyraźnie od pełnego aktu


odróżniać. Nie naruszy to istoty naszych rozważań o tyle, że
przejście od przeżycia jedności do odnoszącego identyfikowania
zawsze stoi przed nami otworem, gdyż zagwaran­
towana jest jego aprioryczna możliwość, tak że
słusznie możemy powiedzieć, że identyfikujące pokrycie zostało
przeżyte, nawet jeśli zabrakło świadomej intencji [skie­
rowanej na] na identyczność, odnoszącego identyfikowania.

[A 509] 1 § 9. Odmienny charakter intencji


[B 37] J
w jedności wypełnienia i poza nią

Odwołanie się do wypełnienia dynamicznego, rozgrywają­


cego się w formie uczłonowanego procesu, w celu interpretacji
statycznego aktu rozpoznania usuwa też pewną trudność,
która zagraża jasnemu uchwyceniu stosunku zachodzącego
między intencją znaczeniową a pełnym aktem poznawczym.
Czy rzeczywiście możemy utrzymywać, że w jedności rozpo­
znania tak wiele da się odróżnić, [mianowicie] werbalny
wyraz, akt znaczenia, akt uchwytywania naocznego, a w końcu
ogarniający charakter jedności rozpoznawania, resp. wypeł­
nienia? Można by tu postawić zarzut, że tym, co rzeczywiście
odnajdujemy w analizie, jest z jednej strony wyraz języ­
kowy, a dokładniej nazwa, z drugiej zaś naoczność, przy
czym oba zjednoczone są przez charakter rozpoznającego
nazywania. Temu jednak, by z wyrazem językowym połączony
był jeszcze akt znaczenia, jako coś dającego się odróżnić
od charakteru poznania i wypełniającej naoczności oraz
utożsamić z charakterem rozumienia tego samego wyrazu
poza jego funkcją poznawczą, należy zaprzeczyć; a przynaj­
mniej jest to zbyteczna hipoteza.
Wątpliwość ta kieruje się więc przeciw przewodniemu
ujęciu, które narzuciło się nam jako najbardziej zrozumiałe
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 49

w § 4, jeszcze przed analizą jedności poznania. W roz­


ważaniach musimy uprzytomnić sobie następujący stan rzeczy:
Po pierwsze, porównanie tego samego wyrażenia w funkcji
poznawczej i poza nią ukazuje, że znaczenie rzeczywiście jest
w obu przypadkach to samo. Czy rozumiem słowo drzewo
jedynie symbolicznie, czy też posługuję się nim na podstawie
naoczności drzewa, w obu przypadkach oczywiście poprzez
słowo mam coś na myśli i w obu przypadkach jest to to samo.
Po drugie, jest oczywiste, że tym, co się „wypełnia” i przy tym
„pokrywa” z naocznością w procesie wypełnienia, jest intencja
f [A 510]
znaczeniowa wyrażenia, i że tym samym poznanie jako wynik l [B 38]
procesu pokrywania się jest samą tą jednością pokrycia. Należy
jednak już do pojęcia jedności pokrywania się, że nie chodzi tu
o dwie oddzielne rzeczy, lecz o niepodzieloną w sobie jedność,
której człony wyodrębniają się dopiero przez przesunięcie
w czasie. Będziemy więc musieli powiedzieć: ten sam akt intencji
znaczeniowej, który stanowił puste przedstawianie symboliczne,
zawarty jest też w kompleksowym akcie poznawczym; ale
intencja znaczeniowa, która przedtem była „swobodna”, w sta­
dium pokrycia jest „związana”, „indyferentna”. Jest ona w tak
szczególny sposób wpleciona w ten kompleks albo wtopiona
weń, że wprawdzie nie przynosi to uszczerbku jej istocie
znaczeniowej, ale jej charakter ulega jednak pewnej modyfikacji.
Coś podobnego obowiązuje przecież powszechnie, wszędzie
tam, gdzie mamy treści, które raz rozpatrujemy dla siebie,
a kiedy indziej w połączeniu z innymi, jako części wplecione
w całość. Połączenie niczego by nie łączyło, gdyby połączone
treści niczemu nie ulegały. Z konieczności powstają pewne
zmiany, i naturalnie są to te, które jako określenia połączenia
stanowią fenomenologiczne korelaty względnych właś­
ciwości przedmiotowych. Pomyślmy sobie pewien odcinek
sam dla siebie, np. na pustym białym tle, a następnie ten sam
odcinek jako składnik jakiejś figury. W tym ostatnim przypad­
50 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

ku zderza się on z innymi liniami, dotykają go one,


d z i e 1 ą itd. Są to, gdy abstrahując od ideałów matematycz­
nych będziemy się trzymać odcinków w empirycznej naocz­
ności, fenomenologiczne charaktery, które współokreślają
wrażenie zjawiska odcinka. Ten sam odcinek (mianowicie ten
sam co do swej wewnętrznej zawartości) jawi nam się coraz
to inaczej, zależnie od tego, czy występuje w tym czy
w innym fenomenalnym związku; a jeśli włączymy go do
jakościowo identycznej z nim linii albo płaszczyzny, to gubi
się on nawet w tym tle „nie do odróżnienia”, zatraca
fenomenalną odrębność i swój odrębny byt (Eigengeltung).

[A 511] 1 1O.V Szersza klasa przeżyć wypełnienia.


[B 39] i Przeżycia naoczne jako intencje
domagające się wypełnienia

W celu dalszej charakterystyki świadomości wypełnienia


należy wskazać na to, że chodzi tu o charakter przeżycia,
który i gdzie indziej odgrywa znaczną rolę w naszym życiu
psychicznym. Wystarczy, jeśli przypomnimy tylko o przeci­
wieństwach między intencją życzenia i wypełnieniem życzenia,
intencją woli i wypełnieniem woli, albo o spełnieniu się
nadziei i obaw, o rozwianiu wątpliwości, o potwierdzeniu
przypuszczeń itd., a natychmiast stanie się jasne, że w obrębie
różnych klas przeżyć intencjonalnych ujawnia się w istocie to
samo przeciwieństwo, które tutaj napotkaliśmy jako szczególne
przeciwieństwo intencji znaczeniowej i wypełnienia znaczenia.
Kwestię tę poruszaliśmy już wcześniej * i pod węższą nazwą

* Por. § 13 poprzedniego Badania f, s. 379].

A: T§ 11.].
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 51

intencji wyodrębniliśmy pewną klasę przeżyć intencjonal­


nych, dla których charakterystyczne jest to, że mogą fundować
stosunki wypełnienia. Klasa ta obejmuje wszystkie akty
należące do węższej albo szerszej sfery logicznej, w tym także
akty, które w poznaniu powołane są do wypełniania innych
aktów, akty naoczne.
Gdy np. rozbrzmiewa początek znanej melodii, to budzi on
intencje, które swe wypełnienie znajdują w melodii roz­
budowującej się krok po kroku. Coś podobnego ma miejsce
również wtedy, gdy melodia jest nam obca. Prawidłowości
obowiązujące w dziedzinie melodyki warunkują intencje,
które pozbawione są wprawdzie pełnej określoności przed­
miotowej, ale przecież także znajdują lub mogą znajdować
wypełnienia. Naturalnie same te intencje jako konkretne
przeżycia są w pełni określone; „nieokreśloność” pod wzglę­
dem tego, co one intendują, stanowi oczywiście ich opisową
swoistą cechę należącą do charakteru intencji, toteż możemy,
[A 512]
jak czyniliśmy to już wcześniej w analogicznych przypadkach, [B 40]
paradoksalnie, a przecież słusznie powiedzieć, że „nieokreś­
loność” (tzn. ta własność, że nie wymagają one uzupełnienia
w pełni określonego, lecz tylko uzupełnienia z pewnej opisanej
przez prawa sfery) jest pewnym określeniem takiej intencji.
I odpowiada jej wtedy nie tylko pewien obszar możliwych
wypełnień, lecz także dla każdego aktualnego wypełnienia
z tego obszaru pewien wspólny rys w charakterze wypełnienia.
Fenomenologicznie jest czymś różnym, czy wypełniają się
akty z określoną bądź nieokreśloną intencją, a pod tym
ostatnim względem, czy wypełniają się intencje, których
nieokreśloność wskazuje ten bądź inny kierunek możliwych
wypełnień.
W obecnym przykładzie mamy zarazem do czynienia ze
stosunkiem oczekiwania i wypełnienia oczeki­
wania. Byłoby jednak czymś oczywiście niesłusznym, gdy-
52 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

byśmy także na odwrót interpretowali każdy stosunek intencji


do jej wypełnienia jako stosunek oczekiwania. Intencja
nie jest oczekiwaniem, nie jest dla niej istotne
skierowanie na przyszłe wydarzenia. Gdy widzę jakiś niepełny
wzór, np. tego dywanu, który częściowo zakryty jest meblami,
to fragment widziany niejako obarczony jest intencjami
wskazującymi na uzupełnienia (w y c z u w a m y, by tak rzec,
że linie i barwne kształty postępują dalej w „sensie” tego, co
widziane); ale niczego nie oczekujemy. Moglibyśmy oczeki­
wać, gdyby ruch zapowiadał nam dalsze widzenie. Ale
możliwe oczekiwania albo powody możliwych oczekiwań nie
są przecież samymi oczekiwaniami.
Nieskończoną ilość przynależnych tu przykładów dają w ogó­
le spostrzeżenia zewnętrzne. Określenia obejmowane
w danym przypadku spostrzeżeniem wskazują na określenia
uzupełniające, które same mogą pojawić się w nowych spostrze­
żeniach, i czynią to, zależnie od stopnia naszej „doświadczenio-
wej znajomości” przedmiotu, w sposób bądź określony, bądź
coraz bardziej nieokreślony. Dokładniejsza analiza pokazuje, że
każde spostrzeżenie i każdy zespół spostrzeżeń zbudowane są
[A 513] 1
[B 41] 1 z komponentów, które z obu tych punktów widzenia należy
rozumieć jako intencje i (rzeczywiste albo możliwe) wypełnie­
nia; sytuację tę można bezpośrednio przenieść na równoległe
akty wyobraźni i w ogóle obrazowania. Normalnie wszędzie tutaj
intencje nie mają charakteru oczekiwań, nie mają go w każdym
przypadku statycznego spostrzeżenia czy prezentacji obrazowej,
a zyskują go dopiero wtedy, gdy spostrzeżenie zaczyna płynąć
i rozszerza się w ciągłą serię spostrzeżeń spośród mnogości
spostrzeżeń należących do jednego i tego samego przedmiotu.
Mówiąc obiektywnie: przedmiot ukazuje się z różnych stron; to,
co widziane z jednej strony było tylko obrazową sugestią,
z drugiej objęte zostaje potwierdzającym i w pełni wystarczają­
cym spostrzeżeniem; albo to, co z jednej było tylko pośrednio
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 53

współdomniemane jako graniczące, tylko wstępnie zapowie­


dziane, z drugiej zostaje przynajmniej obrazowo zasugerowane,
jawi się w skrócie perspektywicznym i w pewnym wyglądzie,
by dopiero z jeszcze innej strony pojawić się „zupełnie tak,
jak jest”. Zgodnie z naszym ujęciem każde spostrzeżenie
i imaginacja jest splotem intencji cząstkowych, stopionych
w jedność intencji całościowej. Korelatem tej ostatniej jest
rzecz, podczas gdy korelatami owych intencji cząstkowych
są części i momenty rzeczy. Tylko tak da się
zrozumieć, jak świadomość może wykraczać poza to, co
naprawdę przeżyte. Może ona, by tak rzec, domniemywać
poza nie (hinausmeinen) i domniemanie to może się wypełniać.

77.11 Rozczarowanie i konflikt.


Synteza odróżnienia

W szerszej sferze aktów, które w ogóle dopuszczają różnice


intencji i wypełnienia, obok wypełnienia pojawia się jako jego
wykluczające przeciwieństwo rozczarowanie. W nega­
tywnym najczęściej wyrażeniu, jakim zazwyczaj się tutaj
posługujemy, podobnie jak też np. w wyrażeniu niewypeł­
nienie, nie chodzi jedynie o negację wypełnienia, lecz o pewien
nowy fakt opisowy, będący tak samo swoistą formą syntezy
jak wypełnienie. Stosuje się to wszędzie, a więc także do
f[A514]
węższej sfery intencji znaczeniowych w ich stosunku do i [B 42]
intencji intuicyjnych. Synteza poznania była świadomością
pewnej „zgodności”. Zgodności odpowiada jednak jako kore-
latywna możliwość „niezgodność”, „konflikt”. Naoczność
nie „pasuje” do intencji znaczeniowej, „kłóci” się z nią.
Konflikt „dzieli”, ale przeżycie konfliktu ustanawia pewien

A: T§ 12.1.
54 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

stosunek i pewną jedność, jest pewną formą syntezy. Jeżeli


poprzednia synteza należała do gatunku identyfikowania, to
obecna należy do gatunku odróżniania (niestety, nie
dysponujemy tu inną pozytywną nazwą). -Tego „odróżnienia”
nie powinno się mylić z tym, które odpowiada porównaniu.
Przeciwieństwa zachodzące między „identyfikowaniem i odróż­
nianiem” oraz między „porównywaniem i odróżnianiem” nie są
tym samym. Jest przy tym jasne, że zachodzi tu bliskie
pokrewieństwo fenomenologiczne, które tłumaczy zastosowanie
tego samego wyrażenia. - We wchodzącym tu w grę „odróżnie­
niu” przedmiot aktu rozczarowującego jawi się jako „n i e
t e n s a m”, jako ,4 n n y” niż p r z e d m i o t aktu intendującego.
Te wyrażenia jednakże odsyłają do pewnej szerszej sfery
przypadków niż ta, którą preferowaliśmy dotychczas. Nie tylko
intencje sygnifikatywne, lecz także naoczne wypełniają się na
sposób identyfikacji i rozczarowują się na sposób konfliktu.
Pytanie o wytyczenie naturalnych granic całej klasy aktów, do
których należą owe ten sam i inny (możemy również powiedzieć:
jest i nie jest), wkrótce * poddamy dokładniejszemu rozważeniu.
Obie te syntezy nie są jednak w pełni równorzędne. Każdy
konflikt zakłada coś, co w ogóle nadaje intencji skierowanie
na przedmiot skonfliktowanego aktu, i to skierowanie ostatecz­
nie może jej nadać tylko synteza wypełnienia. Skłócenie
zakłada niejako pewien obszar zgodności. Jeśli domniemuję
[A 515]
[B 43]
A jest czerwone, podczas gdy „naprawdę” okazuje się ono
zielone, to w tym okazywaniu się, tj. w dostosowywaniu do
naoczności, intencja czerwieni kłóci się z naocznością zieleni.
Nie sposób jednak nie dostrzec, że coś takiego możliwe jest
tylko na gruncie identyfikacji A w aktach sygnifikacji i intuicji.
Tylko w ten sposób w ogóle intencja może zetknąć się z tą
naocznością. Całościowa intencja kieruje się ku będącemu

* Por. § 14, s. 49 nn.


1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 55

czerwonym A, a naoczność ukazuje będące zielonym A.


Dopiero gdy znaczenie i naoczność pokrywają się pod wzglę­
dem skierowania na to samo A, jednolicie współdane w obu
aktach momenty intencjonalne mogą teraz wejść w stosunek
konfliktu, domniemana czerwień (która domniemana jest jako
czerwień owego A) nie zgadza się z zobaczoną zielenią.
Dopiero dzięki odniesieniu do identyczności momenty, które
nie pokryły się ze sobą, sobie odpowiadają; zamiast
„połączyć” się przez wypełnienie, „rozdzielają” się przez
konflikt, intencja jest zdana na przyporządkowaną jej teraz
naoczność, ta jednak daje jej odpowiedź odmowną.
To wszystko, co tutaj przedstawiliśmy w odniesieniu do
szczególnego przypadku intencji znaczeniowych i przeczących
im rozczarowań, odnosi się oczywiście do całej wskazanej
przedtem klasy intencji obiektywizujących. Zgodnie z tym
będziemy mogli ogólnie powiedzieć: Intencja doznaje
rozczarowania na sposób konfliktu tylko
dzięki temu, że jest ona częścią szerszej
intencj i, której część uzupełniająca zostaje
wypełniona. W przypadku aktów prostych, resp. odosob­
nionych nie może więc być mowy o konflikcie.

r§' 72.11 Identyfikacja całkowita i częściowa


oraz odróżnienie jako wspólne
fenomenologiczne fundamenty predykatywnych
i determinujących form wyrażeń

Rozpatrywany dotychczas stosunek zachodzący między


intencją (szczególnie intencją znaczeniową) a wypełnieniem
był stosunkiem całkowitej zgodności. Tkwi w tym

A: 13.1.
56 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

pewne ograniczenie, które wynikało stąd, że dążąc do mo­


żliwie największej prostoty, abstrahowaliśmy od wszelkich
form, zwłaszcza od tej, która ujawnia się w słówku jest,
[A 516] 1
[B 44] J i w odniesieniu wyrażenia do zewnętrznej bądź wewnętrznej
naoczności uwzględnialiśmy tylko te części wyrażenia, które
dopasowywały się do tego, co dane naocznie, niczym jego
szata. Poprzez objęcie rozważaniami przeciwstawnej wobec
przypadku całkowitej zgodności możliwości konfliktu - który
zgodnie z tym moglibyśmy oznaczyć (jakkolwiek nie wy­
klucza to nieporozumień) jako konflikt całkowity
- zwrócimy zarazem uwagę na nowe możliwości, mianowicie
na ważne przypadki c z ę ś c i o w ej zgodności i nie­
zgodności intencji i aktów ją wypełniających, resp.
rozczarowuj ących.
Ich bliższe rozpatrzenie od samego początku będziemy
przeprowadzać w sposób tak ogólny, by wszystkie istotne
ustalenia dotyczyły intencji scharakteryzowanego wyżej szer­
szego kręgu, a więc nie tylko intencji znaczeniowych.
Wszelki konflikt odsyłał do tego, że dana rozczarowująca
się intencja była częścią szerszej intencji, która częściowo,
tzn. w częściach uzupełniających, wypełniała się, a zarazem
w owej pierwszej części pozostawała czymś obcym. W przy­
padku każdego konfliktu mamy więc w pewien sposób do
czynienia także z częściową zgodnością i częściowym kon­
fliktem. Do tych możliwości musiałby nas zresztą doprowadzić
wzgląd na odniesienia przedmiotowe; tam bowiem gdzie
mowa jest o pokrywaniu się, same z siebie nastręczają się
korelatywne możliwości ekskluzji, inkluzji i krzyżowania się.
Jeśli pozostaniemy na razie przy przypadku konfliktu, to
pozwala on przeprowadzić następujące rozważanie uzupeł­
niające.
Gdy pewne & rozczarowuje się w pewnym 3 w ten sposób,
że <9 splecione jest z innymi intencjami r), i..., które się
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 57

wypełniają, to te ostatnie nie muszą być zjednoczone z 5 tak,


że całość 0 (9; r), /...) wyróżniałaby się jako pewien całościowy
akt dla siebie, akt, „w którym żyjemy”, na którego jednolity
przedmiot „zwracamy uwagę”. W splocie przeżyć intencjonal­
r[A 517]
nych naszej świadomości istnieje wiele możliwości wyróż­ i [B 45]
niającego wyodrębnienia aktów i kompleksów aktów, ale na
ogól pozostają one niezrealizowane. I tylko takie wyróżnione
jedności wchodzą w grę, gdy mówimy o poszczególnych
aktach i ich syntezach. Przypadek całkowitego i czys­
tego rozczarowania polega teraz na tym, że samo
tylko 9, ale nie 0, wyodrębnia się dla siebie, a przynajmniej
wyodrębnia się w pierwszym rzędzie, i że wyróżniająca
świadomość niezgodności tworzy wyłącznie jedność >9 i 9;
innymi słowy, że zainteresowanie kieruje się szczególnie na
stosunek obiektów odpowiadających 9 i Ś. Tak jest wtedy,
gdy intencja zieleni rozczarowuje się w zobaczonej czerwieni,
i zważamy przy tym tylko na zieleń i czerwień. Jeśli niezgodna
[z intencją zieleni] naoczność czerwieni zostaje jakoś wyrażo­
na, mianowicie przez pewną intencję słowną, która w niej się
wypełnia, i jeśli tak samo wyrażone zostanie rozczarowanie
jako takie, to wtedy mamy np.: to (ta czerwień) nie jest
zielone. (Jednakże to zdanie oczywiście nie znaczy tego
samego, co pomyślane tu również zdanie: „Intencja słowa
«zieleń» rozczarowuje się w naoczności czerwieni”. Nowe
wyrażenie bowiem swym przedmiotem czyni interesują­
cy nas tu stosunek i dostosowuje się do niego swymi nowymi
intencjami znaczeniowymi w całościowym wypełnieniu.)
Z drugiej strony może być też tak, że pewne 0 (9; r/, i...)
wkracza do syntezy jako całość, tak że wchodzi w szczególny
stosunek albo z korelatywną całością 0 (9; t], i...), albo tylko
z jej wyodrębnioną częścią 9. W pierwszym przypadku
zachodzi częściowe pokrywanie się co do wplecionych elemen­
tów (co do t], i...) i częściowe całkowite skłócenie (9 - 9).
58 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Cała synteza ma tutaj charakter całkowitego konfliktu, ale nie


konfliktu czystego, lecz mieszanego. W drugim przypadku
jako korelatywny akt wyodrębnia się samo tylko 9, ewentualnie
także dzięki temu, że w mieszanym konflikcie zniweczona
zostaje jedność 0 (i9; rj, z...); szczególna synteza niezgodności
łączy teraz jako swe człony 0 (3; r;, z...) oraz 3; przy
[A 518]1
[B 46] J
stosownym wyrażeniu [będzie to] np. to (cały obiekt,
czerwony dach z dachówki) nie jest zielone. Ten ważny
stosunek możemy nazwać wydzieleniem. Oczywiście
jego zasadniczy charakter pozostanie ten sam, gdy 9 i 9 same
będą1 kompleksami; możemy więc wprowadzić rozróżnienie
między wydzieleniem czystym i mieszanym. To
ostatnie można z grubsza zilustrować przez przykład to (ten
czerwony dach z dachówki) nie jest zielony dach z dachówki.
Rozważmy teraz przypadek inkluzji. Jakaś intencja może
wypełniać się w akcie, który zawiera więcej, niż to jest
konieczne do jej wypełnienia, gdyż przedstawia przedmiot,
który współzawiera w sobie jej przedmiot, bądź to jako część
w zwykłym sensie, bądź też jako należący doń, współdo-
mniemany explicite albo implicite moment. Oczywiście znów
pomijamy tu akty, w których konstytuuje się szersza przed-
miotowość jako przedmiotowe tło, akty, które nie są jednolicie
odgraniczone i nie są preferowane jako nośniki uwagi. Inaczej
znów doszlibyśmy do syntezy całkowitego pokrywania się.
Dane jest np. przedstawienie czerwonego dachu z dachówki,
i w nim wypełnia się intencja znaczeniowa słowa czerwień.
Znaczenie słowa wypełnia się przy tym poprzez pokrycie się
z zobaczoną czerwienią, ale syntetyczna jedność szczególnego
rodzaju obejmuje przecież całą naoczność czerwonego
dachu z dachówki, w jej ostro odcinającej się od tła dzięki
funkcji uwagi jedności, oraz intencję znaczeniową

A: rjużl.
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 59

czerwieni: (to) jest czerwone. Mówimy tu o stosunku


„włączeni a”, którego przeciwieństwem jest omówione wy­
żej wydzielenie. Włączenie oczywiście może być tylko czyste.
Akt syntezy włączającej, i to jako całościowy akt jednoczący
akt intendujący i wypełniający, swój korelat przedmiotowy
ma w stosunku częściowej identyczności od­
powiadających mu przedmiotów. Wskazuje na to
również mówienie o włączaniu, które uchwytywanie tego
[A 519]
stosunku wyraża za pomocą obrazu czynności: część zostaje [B 47]
włączona do całości. Oczywiście ten sam stosunek obiektywny,
zależnie od punktu widzenia ujęcia (ten naturalnie wskazuje
na nieuwzględnione i manifestujące się w formie wyrażenia
różnice fenomenologiczne) oznaczany jest też przez wyrażenia:
0,, ma 9g, resp. 9g przysługuje 0g. Indeks g ma zwrócić
uwagę na to, że tym, co obejmowane jest tym stosunkiem, są
przedmioty intencjonalne wskazanych aktów; podkreślamy
przedmioty intencjonalne, mianowicie przedmioty takie,
jakimi są domniemane w tych aktach.
Przeniesienie powyższego wywodu na przypadek wydziele­
nia i na wyrażenia nie ma, nie przysługuje, narzuca się samo.
Do samego tylko jest wszędzie należy obiektywna iden­
tyczność w ogóle, do nie jest - nieidentyczność (konflikt).
Gdy chodzi o szczególny stosunek włączenia albo wydzielenia,
potrzebne są inne środki wyrazu, np. forma przymiot­
nikowa, która znamionuje to, co miane, co przysłu­
gujące jako takie, podobnie jak rzeczownikowa
forma korrełativum wyraża to, co mające jako takie,
tj. to, co może pełnić funkcję „podmiotu” identyfikowania.
W przydawkowej, a ogólniej, w determinującej formie wyrazu
(także pełna identyczność może determinować) istnienie
zawarte jest w odmianie przymiotnika, o ile nie jest ono
wyrażone explicite i odrębnie w zdaniu względnym, albo
przeciwnie, nie jest całkiem wyeliminowane (ten filozof
60 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Sokrates). Pytanie, czy zawsze pośredni wyraz nie-identycz-


ności, zarówno w orzekaniu i w określaniu przymiotnikowym,
jak również w formach rzeczownikowych (nie-identyczność,
nie-zgodność) wyraża konieczne odniesienie aktualnej „nega­
cji” do jeśli nie aktualnej, to przecież zmodyfikowanej
afirmacji, prowadzi do dyskusji, których tutaj nie chcemy
jeszcze podejmować.
W normalnej wypowiedzi orzekana jest więc identyczność
lub nieidentyczność, a w przypadku odniesienia do „od-
} powiadającej naoczności” jest ona także wyrażana, tj. intencja
[skierowana] na identyczność lub nieidentyczność wypełnia
się w1 dokonanym identyfikowaniu bądź oddzielaniu. Ten
dach z dachówki - by się odwołać do powyższego przykładu,
jeśli najpierw występowała w nim sama tylko intencja
- jest rzeczywiście czerwony. Intencja predykatu pasuje
do (przedstawionego i zobaczonego np. na sposób „ten dach
z dachówki") podmiotu. W przypadku przeciwnym będziemy
mieli: „w rzeczywistości" n i e jest on czerwony, predykat nie
przysługuje podmiotowi.
Jeśli jednak znaczenie owego jest znajduje swe wypełnienie
na podstawie aktualnego identyfikowania (które samo często
ma charakter wypełnienia), to zarazem jest jasne, że wy­
kroczyliśmy poza tę sferę, którą dotychczas, choć nie uświa­
damialiśmy sobie jasno jej granic, stale mieliśmy na uwadze,
mianowicie poza sferę wyrażeń, które rzeczywiście mogą
zostać wypełnione przez korespondującą z nimi naoczność.
Albo raczej zwróćmy uwagę, że naoczność w zwykłym
sensie, na którym się tu oparliśmy jako na czymś zrozumiałym
samo przez się, w sensie zewnętrznej albo wewnętrznej
„zmysłowości”, nie jest jedyną funkcją, która może rościć
sobie prawo do nazwy naoczność, prawo do zdolności doko­

A: Faktualniej
1. Intencja znaczeniowa i wypełnienie znaczenia 61

nywania rzetelnego wypełniania. Bliższe przebadanie ujaw­


niających się tu różnic odłożymy do drugiego działu tego
Badania.
Na koniec trzeba jeszcze wyraźnie wspomnieć, że w powyż­
szych wywodach nie została przeprowadzona zupełna analiza
sądu, lecz tylko jej fragment. Nie uwzględniono przecież
wcale jakości aktu syntetycznego i różnic między określaniem
przydawkowym a orzekaniem itp.
[A 521] 1 Rozdział drugi
[B 49] J
POŚREDNIA CHARAKTERYSTYKA INTENCJI
OBIEKTYWIZUJĄCYCH I ICH ISTOTNYCH ODMIAN
POPRZEZ RÓŻNICE SYNTEZ WYPEŁNIENIA

r.§ 73.11 Synteza rozpoznania jako charakterystyczna


dla aktów obiektywizujących forma wypełnienia.
Przynależność aktów znaczenia do klasy aktów
obiektywizujących

Intencje znaczeniowe wyżej * włączyliśmy do szerszego


kręgu „intencji” w ścisłym sensie tego słowa. Wszystkim
intencjom odpowiada możliwość wypełnienia (resp. jego
negatywnego odpowiednika - rozczarowania), jedynego
w swoim rodzaju przeżycia przejściowego, które samo charak­
teryzowane jest jako akt, i które aktowi intendującemu niejako
pozwala osiągnąć swój cel w akcie korelatywnym. Ten ostatni,
o ile wypełnia intencję, nazywa się aktem wypełniającym, ale
nazywa się tak tylko dzięki syntetycznemu aktowi wypełnienia,
w sensie wypełniania się. To przeżycie przejściowe
nie wszędzie ma ten sam charakter. W przypadku
intencji sygnitywnych i - co jest tak samo oczywiste - in­
tuicyjnych ma ono charakter jedności poznawczej, która
z punktu widzenia przedmiotu jest jednością identyfikowania.
To nie obowiązuje jednak w szerszym kręgu intencji w ogóle.
Wszędzie wprawdzie możemy mówić o pokrywaniu się,

* Por. § 11, s. 39.

A: T§ 14.1.
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 63

i nawet wszędzie znajdziemy identyfikowanie. To jednak często


pojawia się tylko dzięki wplecionemu aktowi z tej grupy, która
dopuszcza jedność identyfikacji i w tym związku ją funduje.
Odwołanie się do przykładu natychmiast uwyraźni tę
sytuację. Wypełnianie się jakiegoś życzenia dokonuje się
w akcie, który zawiera w sobie identyfikację, i to jako swój
konieczny składnik. Obowiązuje bowiem prawo, że jakość
życzenia ufundowana jest w akcie obiektywizującym,
t [A 522]
a dokładniej, w „samym tylko” przedstawieniu; ponadto 1 [B 50]
obowiązuje uzupełniające prawo, że także wypełnienie życze­
nia jest ufundowane, mianowicie w akcie, który wprzęga do
identyfikacji przedstawienie fundujące: intencja życzenia tylko
dzięki temu może znaleźć wypełniające zaspokojenie, że leżące
u jej podstaw samo tylko przedstawienie tego, co jest życzone,
przekształci się w konforemne uznanie za prawdę. Tym, co
tutaj występuje, nie jest jednak samo tylko przekształcenie,
a więc sam tylko fakt, że wyobrażenie zostaje zastąpione przez
uznanie za prawdę, lecz oba jednoczą się w charakterze
identyfikującego pokrywania się. W tym syntetycznym charak­
terze konstytuuje się owo rzeczywiście i naprawdę tak jest (sc.
tak jak sobie przedtem przedstawialiśmy i czego sobie
życzyliśmy); co oczywiście nie wyklucza, że to bycie rzeczywi­
stym może być tylko domniemane, zwłaszcza że w większości
przypadków jest ono przedstawione tylko nieadekwatnie. Jeśli
życzenie ufundowane jest w przedstawieniu czysto sygnityw-
nym, to identyfikacja naturalnie może posiadać charakter
owego bardziej szczególnego pokrywania się wypełniającego
sygnifikację poprzez konforemną intuicję. - Podobną argumen­
tację można by naturalnie przedstawić w odniesieniu do
wszelkich intencji, które swą podstawę mają w przedstawie­
niach (jako aktach obiektywizujących); zarazem to, co odnosi
się do wypełnienia, można mutatis mutandis przenieść na
przypadek rozczarowania.
64 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Zakładając to wszystko jest teraz rzeczą jasną, że jeśli


wypełnienie życzenia, by pozostać przy tym przykładzie,
także ufundowane jest w identyfikacji i ewentualnie w akcie
intuicyjnego rozpoznania, to nie wyczerpuje to tego aktu
wypełnienia życzenia, lecz właśnie tylko funduje. Zaspo­
kojenie specyficznej jakości życzenia jest odrębnym i na­
leżącym do innego gatunku charakterem aktu. Jest tylko
metaforą, gdy także poza sferą intencji wzruszeniowych
z upodobaniem mówimy o zaspokojeniu, a nawet tylko
o wypełnieniu.
Tak więc ze szczególnym charakterem intencji związany
jest szczególny charakter wypełniającego pokrywania się. Nie
chodzi tylko o to, że każdemu odcieniowi inten-
[A523J1
c j i odpowiada taki odcień korelatywnego wy­
[B 51] J
pełnienia i zarazem wypełniania się w sensie aktu
syntetycznego; także istotnie różnym klasom in­
tencji odpowiadają głębokie różnice klas
wypełnień we wspomnianym podwójnym sensie. Oczywi­
ście w tych równoległych szeregach przyna­
leżne sobie człony zawsze należą do tej
samej klasy aktów. Syntezy wypełnienia intencji ży­
czeniowych i wolitywnych z pewnością są blisko ze sobą
spokrewnione i ostro różnią się od tych, które występują np.
w intencjach znaczeniowych. Z drugiej strony wypełnienia
intencji znaczeniowych i aktów intuicyjnych z pewnością
mają ten sam charakter, i odnosi się to w ogóle do wszystkich
aktów, które obejmujemy nazwą obiektywizujących.
W odniesieniu do tej wyłącznie nas tutaj interesującej klasy
możemy powiedzieć, że jej jedność wypełnienia
ma charakter jedności identyfikacji, ewentual­
nie węziej, jedności poznania, a więc charakter aktu,
któremu jako intencjonalny korelat odpowiada identyczność
przedmiotu.
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 65

Musimy tu poczynić następującą uwagę: Wyżej zostało


wykazane, że każde wypełnienie intencji sygnitywnej przez
intuicyjną ma charakter syntezy identyfikacji. Lecz nie
w każdej syntezie identyfikacji dokonuje się wypełnienie
właśnie intencji znaczeniowej i wypełnienie właśnie przez
korespondującą z nią naoczność. I jeszcze coś więcej:
Bynajmniej nie będziemy skłonni do tego, by w przypadku
każdej identyfikacji mówić już o wypełnieniu intencji
i stosownie do tego o rozpoznaniu. Zapewne w szerokim
sensie potocznie każde aktualne identyfikowanie nazywa
się rozpoznawaniem. W sensie węższym chodzi jednak,
jak to jasno czujemy, o pewne przybliżenie się do celu
poznawczego, a w najwęższym sensie krytyki poznania
nawet o osiągnięcie samego tego celu. Przekształcenie
poczucia w wyraźny wgląd i dokładne określenie sensu
tego przybliżania się, resp. osiągnięcia będzie jeszcze sta­
nowiło nasze zadanie. Na razie stwierdźmy tylko, że jed­
ność identyfikacji, a przez to jednocześnie wszelka [B 52]
jedność poznania w węższym i najwęższym sensie, [A 524]
ma swe źródło w sferze aktów obiektywi­
zujących.
Swoistość wypełnienia może posłużyć do charakterystyki
jednolitej klasy aktów, do której z istoty ono należy. Zgodnie
z tym możemy akty obiektywizujące wprost zdefiniować
jako te, których synteza wypełnienia ma charakter identyfikacji,
a synteza rozczarowania charakter odróżnienia; albo też jako
te akty, które fenomenologicznie mogą pełnić funkcję członów
możliwej syntezy identyfikacji albo odróżnienia; albo w końcu,
antycypując prawo, które trzeba będzie jeszcze sformułować,
jako te akty, które bądź jako akty intendujące, bądź wypeł­
niające resp. rozczarowujące, mogą pełnić możliwą funkcję
poznawczą. Do tej klasy należą wtedy same
syntetyczne akty identyfikacji i rozróżnię-
66 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

n i a; są one przecież albo samym tylko domniemywa­


niem uchwytywania identyczności lub nieidentyczności, albo
odpowiednim rzeczywistym uchwytywaniemjednej lub
drugiej. Owo domniemywanie może zostać „potwierdzone”
lub „obalone” w poznaniu (w sensie ścisłym); w pierwszym
przypadku identyczność, resp. nieidentyczność jest rzeczywiś­
cie uchwycona, tj. „adekwatnie spostrzeżona”.
Naszkicowane tu raczej niż przeprowadzone analizy pro­
wadzą więc do wniosku, że akty intencji znacze­
niowej równie dobrze jak akty wypełnienia
znaczenia, akty „myślenia” równie dobrze jak akty
naocznego oglądania należą do jednej jedynej
klasy aktów, aktów obiekty wizuj ących. Tym
samym zostało stwierdzone, że akty innego gatunku
nigdy nie mogą pełnić funkcji nadawania
sensu i tylko w ten sposób mogą „zostać wyrażone”, że
związane ze słowami intencje sygnifikatywne znajdują swe
wypełnienie za pośrednictwem spostrzeżeń lub wyobrażeń,
które skierowane są na wyrażane akty jako przedmioty.
Kiedy więc w przypadkach, gdy akty pełnią funkcję znacze­
niową i w tym sensie znajdują wyraz, właśnie w tych aktach
[B 53] konstytuuje się sygnitywne lub intuicyjne odniesienie do
[A 525] przedmiotów, to w innych przypadkach akty są samymi
tylko przedmiotami, naturalnie w odniesieniu do
innych aktów pełniących tu funkcję właściwych nośników
znaczenia.
Zanim jednak wdamy się w dokładniejsze roztrząsanie tej
sytuacji, zwłaszcza obalenie naprawdę pozornych kontrargu­
mentów *, musimy w sposób nieco bardziej staranny przebadać
osobliwe fakty wypełnienia, i to w sferze aktów obiek­
tywizujących.

* Por. ostatni dział niniejszego Badania.


2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 67

14.1' Fenomenologiczna charakterystyka rozróżnienia


intencji sygnitywnych i intuicyjnych przez swoiste
włas'ciwości wypełnienia

a) Znak, obraz i samoprezentacja

W ostatnim rozważaniu narzuciła nam się uwaga, że


z charakterem rodzajowym intencji ściśle wiąże się charakter
rodzajowy syntezy wypełnienia, i to tak bardzo, że klasa
aktów obiektywizujących wręcz da się zdefiniować przez
założony jako znany charakter rodzajowy syntezy wypełnienia
jako syntezy identyfikującej. Gdy będziemy kontynuować tę
myśl, natkniemy się na pytanie, czy także istotne różnice
gatunkowe w obrębie tej klasy obiektywizacji nie dadzą
się określić przez przynależne różnice sposobów wypełniania.
Fundamentalny podział dzieli intencje obiektywizujące na
sygnifikatywne i intuicyjne. Spróbujmy oddać
sprawiedliwość różnicy obu gatunków aktów.
Intencje sygnitywne ujęliśmy, co było uwarun­
kowane naszym punktem wyjścia od aktów wyrażeniowych,
jako sygnifikacje, jako znaczenia wyrażeń. Jeśli na razie
pominiemy pytanie, czy te same akty, które pełnią funkcję
nadawania sensu, mogą występować także poza funkcją
znaczeniową, to owe intencje sygnitywne zawsze mają pewne
intuicyjne oparcie, mianowicie w zmysłowej [warstwie] [B 54]
wyrażenia, lecz nie mają one intuicyjnej treści; są tylko [A 526]
w pewien sposób zjednoczone z aktami intuicyjnymi, ale
różnią się od nich gatunkowo.
Łatwo uchwytna różnica dzieląca intencje wyrażeniowe od
czysto intuicyjnych wychodzi na jaw, gdy porównujemy ze
sobą znaki i obrazy.

A: F§ 15.1.
68 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Znak na ogół co do treści nie ma nic wspólnego z tym, co


oznaczone, równie dobrze może oznaczać coś względem
siebie heterogenicznego, jak coś homogenicznego. Obraz
natomiast odnosi się do rzeczy poprzez podobieństwo,
a jeśli tego brak, to nie ma też już mowy o obrazie. Znak jako
obiekt konstytuuje się dla nas w akcie pojawiania się. Ten akt
nie jest jeszcze oznaczający, zgodnie z sensem naszych
poprzednich analiz musi jeszcze dołączyć się pewna nowa
intencja, pewien nowy sposób ujęcia, dzięki któremu zamiast
tego, co się intuicyjnie pojawia, domniemane jest coś nowego,
oznaczony obiekt. Tak samo obraz, np. popiersie z marmuru,
też jest rzeczą jak każda inna; dopiero nowy sposób ujęcia
czyni go obrazem, jawi się on teraz nie jako jedynie ta
rzecz z marmuru, lecz zarazem i na podstawie tego zjawiska
domniemana jest obrazowo pewna osoba.
W obu przypadkach przyłączone intencje nie są czymś
doczepionym do zjawiska z zewnątrz, lecz są istotnie w nim
ufundowane, w ten sposób więc, że określa ono charakter
intencji. Byłoby to opisowo niesłuszne ujęcie tej sytuacji,
gdyby ktoś myślał, że cała różnica polega na tym, iż ta sama
intencja, która raz dołącza się do zjawiska obiektu podob­
nego do obiektu domniemanego, innym razem dołącza się
do zjawiska obiektu do niego niepodobnego. Znak
bowiem także może być podobny do tego, co oznaczone,
a nawet doskonale podobny. Przedstawienie przez znak nie
staje się jednak dlatego przedstawieniem przez obraz. Foto­
grafię znaku A od razu ujmujemy jako obraz tego znaku. Jeśli
jednak posługujemy się znakiem A jako znakiem znaku A, np.
[B 55] gdy piszemy: A jest rzymskim znakiem pisarskim, to A, mimo
obrazowego podobieństwa, ujmujemy nie jako obraz, lecz
właśnie jako znak.
[A 527] Tak więc to nie obiektywny fakt podobieństwa między tym,
co się pojawia, i tym, co domniemane, decyduje o różnicy.
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 69

Oczywiście, w przypadku przedstawienia przez obraz nie jest


on bez znaczenia. Widać to w możliwym wypełnieniu; i tylko
przypomnienie o tej możliwości każę nam tutaj uwzględnić
„obiektywne” podobieństwo. Przedstawienie przez obraz ma
tę swoistą właściwość, że tam, gdzie przypada mu w udziale
wypełnienie, przedmiot jawiący się jako „obraz” identyfiko­
wany jest przez podobieństwo z przedmiotem d a n y m w akcie
wypełniającym. Skoro oznaczyliśmy to już jako swoistą
właściwość przedstawienia przez obraz, tym samym zostało
powiedziane, że tutaj wypełnienie podobnego
przez podobne określa wewnętrznie charak­
ter syntezy wypełnienia jako syntezy ima-
ginacyjnej. Jeśli z drugiej strony wskutek przypadkowego
podobieństwa znaku do tego, co oznaczone, pojawia się
rozpoznanie tego podobieństwa, to rozpoznanie to nie należy
do wypełnienia intencji sygnitywnej - pomijając już to, że to
rozpoznanie żadną miarą nie ma charakteru owej swoistej
świadomości identyczności, która doprowadza do pokrycia się
podobnego z podobnym na sposób obrazu i [zobrazowanej]
rzeczy. Do swoistej istoty intencji sygnitywnej należy
natomiast to, że w tym przypadku pojawiający się przedmiot
aktu intendującego i przedmiot aktu wypełniającego (np.
nazwa i to, co nazwane, w zrealizowanej jedności obu) n i e
„mają ze sobą nic wspólneg o”. Zgodnie z tym jest
jasne, że rzeczywiście opisowo różne sposoby wypełnienia,
tak jak ugruntowane są w różnych opisowych charakterach
intencji, tak też na odwrót, mogą zwracać uwagę na odmien­
ność tych charakterów i je definicyjnie określać.
Dotychczas uwzględnialiśmy w rozważaniach tylko różnicę
intencji sygnitywnych i imaginacyjnych. Jeśli pominiemy
mające tu mniejsze znaczenie różnice w obrębie szerszej sfery [B 56]
aktów imaginacyjnych (wyżej preferowaliśmy przecież przed­
stawienia przez obrazy fizyczne zamiast zajmować się również
70 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

[A 528] przedstawieniami wyobrażeniowymi), to pozostaną nam jesz­


cze spostrzeżenia.
W przeciwieństwie do imaginacji spostrzeżenie,
jak zwykliśmy mówić, charakteryzuje się tym, że w nim
przedmiot jawi się „s a m”, a nie tylko „w obrazie”. W tym
natychmiast rozpoznajemy charakterystyczne odmienności
syntez wypełnienia. Imaginacja wypełnia się poprzez
jedyną w swoim rodzaju syntezę podobieństwa do obrazu,
spostrzeżenie przez syntezę identyczności rzeczy,
rzecz potwierdza się przez siebie „samą”, gdy ukazuje się
z różnych stron, a przy tym wciąż pozostaje jedną i tą samą.

b) Percepcyjny i imaginacyjny wygląd przedmiotu

Musimy tu jednak uwzględnić następującą różnicę: spo­


strzeżenie, o ile pretenduje do tego, że dany jest w nim „sam”
przedmiot, właściwie zarazem pretenduje i do tego, że w ogóle
nie jest ono samą tylko intencją, lecz aktem, który może
dostarczyć innym aktom wypełnienia, sam jednak żadnego
wypełnienia już nie potrzebuje. Zazwyczaj, np. we wszystkich
przypadkach spostrzeżenia „zewnętrznego”, kończy się to na
tej pretensji. Przedmiot rzeczywiście nie jest dany, mianowicie
nie jest dany w pełni i całkowicie jako ten, którym sam jest.
Pojawia się tylko „od przedniej strony”, tylko „w skrócie
perspektywicznym i w pewnym wyglądzie” itp. Podczas gdy
wiele jego określeń zobrazowanych jest w rdzennej zawartości
spostrzeżenia w sposób egzemplifikowany przez te ostatnie
wyrażenia, inne nie są obejmowane spostrzeżeniem nawet
w tej obrazowej formie; części składowe niewidocznej tylnej
strony, wnętrza itd. wprawdzie są współdomniemane w sposób
bardziej albo mniej określony, są symbolicznie sugerowane
przez to, co pojawia się pierwszorzędnie, ale same wcale nie
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 71

są obejmowane naoczną (percepcyjną bądź imaginacyjną)


zawartością spostrzeżenia. Z tym wiąże się możliwość nie­
skończenie wielu różnych co do treści spostrzeżeń tego samego
przedmiotu. Gdyby spostrzeżenie zawsze było tym, do czego [B 57]
pretenduje, [mianowicie] rzeczywistą i rzetelną samoprezenta-
cją przedmiotu, to, ponieważ jego swoista istota wyczer- [A 529]
pywałaby się w tym samoprezentowaniu, dla każdego przed­
miotu istniałoby tylko jedno jedyne spostrzeżenie.
Z drugiej strony należy jednak zwrócić uwagę, że przedmiot,
tak jak jest on sam w sobie - sam w s o b i e w jedynym
wchodzącym tu w grę i zrozumiałym sensie, który realizowany
byłby przez wypełnienie intencji spostrzeżeniowej - nie
jest całkowicie różny od tego, który realizuje spo­
strzeżenie, nawet jeśli czyni to ono w sposób niedoskonały.
Należy to, by tak rzec, do własnego sensu spostrzeżenia, że
ma ono być samoprezentacją przedmiotu. Zwykłe spostrzeżenie
może więc, by znów odwołać się do fenomenologicznego
[punktu widzenia], być zbudowane z różnorakich, po części
spostrzeżeniowych, po części tylko imaginacyjnych, a nawet
sygnitywnych intencji: jako cały akt uchwytuje sam przed­
miot, choćby tylko na sposób wyglądu. Jeśli jakieś spo­
strzeżenie pomyślimy sobie jako odniesione do spostrzeżenia
adekwatnego, tj. do tego, które dawałoby nam przedmiot
s a m w idealnie ścisłym i najbardziej rygorystycznym sensie,
to możemy powiedzieć: spostrzeżenie intenduje przedmiot
tak, że idealna synteza wypełnienia posiadałaby charakter
częściowego pokrywania się czysto percepcyjnej
zawartości aktu intendującego z czysto percepcyjną zawartością
aktu wypełniającego, a zarazem charakter pełnego pokrywania
się występujących po obu stronach intencji spostrzeżeniowych.
„Czysto percepcyjną” zawartością [„zewnętrznego”]1 spo-

A: rzwykłegol.
72 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

strzeżenia jest to, co nam pozostaje, gdy abstrahujemy od


wszystkich komponentów jedynie imaginacyjnych i sym­
bolicznych; jest to więc treść „doznana” w należącym do niej
bezpośrednio ujęciu czysto percepcyjnym, które traktuje
wszystkie jej części i momenty jako rwyglądy samych (Selb-
stabschattungeny]' odpowiadających im części i momentów
przedmiotu spostrzeżenia, i w ten sposób nadaje całej treści
charakter „spostrzeżeniowego obrazu”, percepcyjnego
wyglądu przedmiotu. W idealnym przypadku spostrzeżenia
adekwatnego ta treść doznana albo samoprezentująca jest
[B 58] tożsama ze spostrzeżonym przedmiotem. - To wspólne i na­
leżące do sensu każdego spostrzeżenia odniesienie do przed-
[A 530] miotu samego w sobie, a tym samym do ideału adekwacji,
ujawnia się także w fenomenologicznej współprzynależności
rozmaitych spostrzeżeń należących do tego samego przed­
miotu. W jednym spostrzeżeniu przedmiot jawi się z tej,
w innym z innej strony, raz z bliska, kiedy indziej w oddaleniu
itd. Przy tym wszystkim w każdym z nich „obecny” jest jeden
i ten sam przedmiot, w każdym intendowany jest on co do
pełnego wolumenu tego, jako co jest on nam znany i w tym
spostrzeżeniu obecny. Fenomenologicznie odpowiada temu
ciągły przepływ wypełnień albo identyfikacji w ciągłym
uszeregowaniu spostrzeżeń „należących do tego samego
przedmiotu”. Każde z nich jest mieszanką wypełnionych
i niewypełnionych intencji. Tym pierwszym odpowiada
w przedmiocie to, co w tym poszczególnym spostrzeżeniu
dane jest jako mniej albo bardziej doskonały wygląd, tym
drugim to, co w przedmiocie nie jest jeszcze dane, co więc
osiągnęłoby aktualną i wypełniającą obecność w nowych
spostrzeżeniach. I wszystkie te syntezy wypełnienia wyróżnia
pewien wspólny charakter, właśnie charakter identyfikacji

A: Tsamoprzedstawienia (Selbstdarstellungeny\.
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 73

zjawisk, w których jawi się sam przedmiot, z innymi takimi


zjawiskami tego samego przedmiotu.
Jest bezpośrednio jasne, że równoległe różnice obowiązują
także w odniesieniu do przedstawienia imaginacyjnego. Także
ono odwzorowuje ten sam przedmiot raz z tej, kiedy indziej
z innej strony; syntezie różnorodnych spostrzeżeń, w których
dochodzi do samo prezentacji wciąż tego samego przedmiotu,
odpowiada równoległa synteza różnorodnych imaginacji,
w których dochodzi do obrazowej prezentacji tego samego
przedmiotu. Zmieniającym się percepcyjnym wyglądom przed­
miotu odpowiadają tutaj równoległe wyglądy imaginacyjne,
i w idealnym przypadku zobrazowania zupełnego wygląd
byłby tożsamy z zupełnym obrazem. Jeśli akty imaginacyjne
wypełniają się bądź w związku imaginacji, bądź przez od­
powiednie spostrzeżenia, to nie sposób nie dostrzec różnicy [B 59]
w charakterze syntezy wypełnienia, przejście od obrazu do [A 531]
obrazu ma inną charakterystykę niż takie [przejście] od obrazu
do rzeczy samej.
Te pożyteczne także dla naszych dalszych badań analizy,
które zresztą będą kontynuowane w następnym rozdziale,
pouczają nas o wzajemnej przynależności do siebie spostrzeżeń
i imaginacji, oraz o tym, że wspólnie stanowią one przeci­
wieństwo intencji sygnitywnych. Wszędzie od przedmiotu
domniemanego - oznaczonego, zobrazowanego, spostrzeżo­
nego - odróżniamy aktualnie daną w zjawisku, ale nie
domniemaną treść: z jednej strony treść znaku, z drugiej
imaginacyjny albo percepcyjny wygląd przedmiotu. Jednakże
podczas gdy znak i to, co oznaczone, „nie mają ze sobą nic
wspólnego”, to między imaginacyjnymi bądź percepcyjnymi
wyglądami a rzeczą samą zachodzą ścisłe, wyznaczone przez
sens tych słów współprzynależności. Stosunki te fenomenolo­
gicznie dokumentują się w różnicach konstytuujących intencji
i w nie mniejszym stopniu w różnicach syntez wypełnienia.
74 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Jest rzeczą oczywistą, że to, co zostało tu przedstawione,


nie kłóci się z naszą interpretacją każdego wypełnienia
jako identyfikowania. Intencja wszędzie pokrywa się
z aktem dostarczającym jej pełni, tzn. przedmiot, który jest
w niej domniemany, jest ten sam co ten, który domniemany
jest w akcie wypełniającym. Nasze porównanie odnosiło się
jednak nie do tych domniemanych przedmiotów, lecz do
znaków i wyglądów w ich stosunkach do domniemanych
przedmiotów, resp. do tego, co tym stosunkom fenomenolo­
gicznie odpowiada.
W tych paragrafach przede wszystkim interesowały nas osobliwości
syntez wypełnienia; dzięki nim mogliśmy jedynie pośrednio
scharakteryzować różnice dzielące akty sygnitywne i intuicyjne.
Dopiero w dalszym toku badań - w § 26 - na podstawie analizy
intencji rozpatrywanych czysto dla siebie, a nie przez wzgląd na
możliwe wypełnienie, będziemy mogli przedstawić charakterystykę
bezpośrednią.

[A 532] 1
[B 60] J 75.11 Intencje sygnitywne poza funkcją znaczenia

W ostatnich rozważaniach pewne komponenty aktów in­


tuicyjnych potraktowaliśmy jako intencje sygnitywne. Ale
w całości dotychczasowych badań akty sygnitywne były dla
nas aktami znaczenia, czynnikami nadającymi sens
w wyrażeniach. Słowa sygnifikacja i intencja sygnitywna
traktowaliśmy jako identyczne co do znaczenia. Nadeszła
więc pora, by rozważyć pytanie: czy te same albo istotnie
takie same akty, które zwykle odnajdujemy jako pełniące
funkcję znaczenia, nie mogą występować także poza tą funkcją,
w oderwaniu od jakichkolwiek wyrażeń?
O tym, że na pytanie to trzeba odpowiedzieć twierdząco,

A: 15B.l.
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 75

świadczą pewne przypadki rozpoznawania bezsłownego, które


mają zupełnie ten sam charakter co rozpoznawanie werbalne,
podczas gdy słowa w swej zmysłowo-sygnitywnej treści wcale
nie są aktualizowane. Rozpoznajemy na przykład pewien
przedmiot jako antyczny rzymski kamień milowy, występujące
na nim bruzdy jako zatarte inskrypcje, choć jednocześnie
wcale nie pojawiają się słowa; rozpoznajemy pewne narzędzie
jako świder korbowy, ale słowo w ogóle nie przychodzi nam
na myśl; itp. Mówiąc genetycznie, obecna naoczność pobudza
dyspozycyjnie pewne skojarzenie, które kieruje się ku znaczą­
cemu wyrażeniu; ale aktualizowany jest tylko jego komponent
znaczeniowy, który w odwrotnym kierunku promieniuje na
pobudzającą naoczność i przepływa do niej wraz z charakterem
wypełnionej intencji. Te przypadki bezsłownego rozpoznawa­
nia nie są więc niczym innym jak wypełnieniami intencji
znaczeniowych, tyle że są to takie intencje, które fenomeno­
logicznie oderwały się od należących kiedy indziej do nich
treści sygnitywnych. Przykładów należących do tej grupy
dostarcza także refleksja nad zwykłymi związkami namysłu
naukowego. Zauważamy przy tym, że prące naprzód szeregi
myśli w znacznej części nie wiążą się z przynależnymi im
słowami, lecz pobudzane są przez strumień naocznych obrazów
albo przez własne sploty skojarzeniowe.
r [A 533]
Związane jest to również z tym, że mówienie wyraża­ t [B 61]
jące daleko wykracza poza to, co musiałoby być dane
naocznie w celu rzeczywistej adekwatności rozpoznającego
wyrażenia. Nikt nie będzie wątpił, że po części przeciwstaw­
nym powodem tego jest szczególna łatwość, z jaką dane treści
naoczne pozwalają odtwarzać obrazy słowne, by te następnie
przyciągnęły symboliczne myśli, ale nie odpowiadające im
treści naoczne. Można jednak także zaobserwować, jak na
odwrót, odtwarzanie obrazów słownych często zostaje daleko
w tyle za pobudzonymi odtwórczo przez daną naoczność
76 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

szeregami myśli. W jeden i w drugi sposób powstają nie­


zliczone wyrażenia nieadekwatne, które nie dostosowują się
wprost do aktualnie obecnych pierwszorzędnych treści naocz­
nych i rzeczywiście nadbudowanych na nich uformowań
syntetycznych, lecz daleko wykraczają poza to, co w ten
sposób jest dane. Właściwie rozpoznane są przedmioty tylko
jako dane na aktualnym podłożu naocznym; ale ponieważ
jedność intencji sięga dalej, jako rozpoznane jawią się również
te przedmioty, które intendowane są w całej intencji. Cha­
rakter poznania w pewnej mierze rozszerza
się. W ten sposób rozpoznajemy na przykład pewną osobę
jako adiutanta cesarza, pewien rękopis jako rękopis Goethego,
pewne wyrażenie matematyczne jako wzór Cardana itp. Tutaj
rozpoznawanie naturalnie nie może się dostosować do tego,
co dane w spostrzeżeniu, lecz w najlepszym przypadku
zachodzi możliwość dopasowania do przebiegów naocznych,
które jednak same bynajmniej nie muszą być aktualizowane.
W ten sposób na podstawie naoczności cząstkowej możliwe
są nawet poznania i szeregi poznań, które na podstawie
w pełni aktualnej naoczności w ogóle i a priori nie byłyby
możliwe, gdyż jednoczą nie dające się ze sobą pogodzić
momenty. Istnieją, i to w aż nazbyt wielkiej mierze, po­
znania fałszywe i nawet absurdalne. Ale „właś­
ciwie” nie są one poznaniami - mianowicie nie są poznaniami
^5^[} logicznie wartościowymi, doskonałymi, nie są poznaniami
w sensie ścisłym. Tutaj jednak antycypujemy już przyszłe
rozważania. Jeszcze nie rozjaśniliśmy bowiem poruszonych tu
szczebli poznania i określających je ideałów.
Dotychczas mieliśmy do czynienia z intencjami sygnityw-
nymi, które bez żadnych zmian, takie jakie są, występowały
bądź w funkcji znaczeniowej, bądź poza nią. Ale niezliczone
intencje sygnitywne pozbawione są jakiegokolwiek, czy to
stałego, czy tymczasowego odniesienia do wyrażeń, podczas
2. Pośrednia charakterystyka intencji obiektywizujących... 77

gdy przecież ze względu na swój istotny charakter należą do


tej samej klasy co intencje znaczeniowe. Przypominam tu
o spostrzeganym bądź wyobrażanym przebiegu jakiejś melodii
czy też innego znanego nam co do gatunku procesu i o wy­
stępujących przy tym (określonych lub nieokreślonych) inten­
cjach, resp. wypełnieniach. Tak samo o empirycznym upo­
rządkowaniu i połączeniu rzeczy w ich fenomenalnym współ­
istnieniu, i to ze wskazaniem na to, co pojawiającym się
w tym uporządkowaniu rzeczom, a przedtem częściom w każ­
dej poszczególnej jedności rzeczy, nadaje charakter współ-
przynależnej jedności w tym właśnie uporząd­
kowaniu i formie. Reprezentacja i poznanie przez analogię
może tylko zjednoczyć obraz i rzecz (analogon i to, co
analogizowane), a tym samym pozwolić, by jawiły się one
jako współprzynależne, ale nie to, co w tej styczności
nie tylko jest razem dane, ale także jawi się
jako współprzynależne. Nawet tam, gdzie w realizacji
reprezentacji przez styczność najpierw pojawiają się obrazy,
które od razu wyobrażają to, co sygnitywnie reprezentowane,
a następnie w wypełnieniu potwierdzają się w swych rzeczach,
jedność stycznego reprezentanta i tego, co przez niego
reprezentowane, nie może być dana przez stosunek obrazowy
(który przecież nie zachodzi między tymi dwoma), lecz
tylko przez po prostu jedyny w swoim rodzaju stosunek
reprezentacji sygnitywnej jako reprezentacji przez styczność.
Odpowiednio do tego w nieadekwatnych spostrzeżeniach
i wyobrażeniach zupełnie słusznie będziemy musieli upatrywać
kompleksy pierwotnych intencji, w których obok elementów
f [A 535]
percepcyjnych i imaginacyjnych będą się znajdowały także t [B 63]
elementy z gatunku intencji sygnitywnych. W ogóle wolno
nam sądzić, że wszystkie fenomenologiczne różnice aktów
obiektywizujących dadzą się sprowadzić do budujących je
intencji elementarnych i wypełnień zjednoczonych ze sobą
78 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

przez syntezy wypełnienia. Po stronie intencji pozostałyby


wtedy jako jedyne ostateczne różnice między intencjami
sygnitywnymi jako intencjami przez styczność i intencjami
imaginacyjnymi jako intencjami przez analogię, przy czym
wszystkie byłyby proste i czyste w swym gatunku. Po stronie
wypełnień funkcję komponentów pełniłyby częściowo znów
intencje obu tych gatunków; w stosownych okolicznościach
jednak (jak w przypadku spostrzeżenia) także takie, których
nie można by już uznać za intencje: komponenty, które tylko
wypełniają, ale same nie domagają się już wypełnienia,
s a m o prezentacje domniemanego przez nie obiektu w naj­
ściślejszym sensie tego słowa. Przez charakter aktów elemen­
tarnych wyznaczone są następnie charaktery syntez wypeł­
nienia określających homogeniczną jedność aktu komplek­
sowego, a zarazem, przy współudziale preferującej siły uwagi,
charakter tych czy tamtych aktów elementarnych przenosi się
na jedność całego aktu: cały akt jest albo imaginacją, albo
sygnifikacją, albo percepcją (spostrzeżeniem po prostu); tam,
gdzie dwa takie jednolite akty zostają odniesione do siebie,
powstają stosunki zgodności albo konfliktu, których charakter
określony jest przez całe akty fundujące, ostatecznie zaś przez
ich elementy.
W następnym rozdziale dalej będziemy śledzić te stosunki
w tych granicach, w jakich da się je fenomenologicznie ustalić
i ocenić z punktu widzenia krytyki poznania. Chcemy przy
tym trzymać się jedynie fenomenologicznie danych jedności,
sensu, który one w sobie niosą i który manifestują w wypeł­
nieniu. W ten sposób unikniemy pokusy wejścia na drogę
hipotetycznych konstrukcji, gdyż wątpliwości, jakie ona na­
stręcza, wcale nie muszą obciążać rozjaśnienia poznania.
r [A 536]
Rozdział trzeci t[B 64]
Z FENOMENOLOGII SZCZEBLI POZNANIA

§ 16. Sama tylko identyfikacja i wypełnienie

Gdy wychodząc od językowego wyrazu spostrzeżenia,


opisywaliśmy stosunek intencji znaczeniowej i wypełniającej
naoczności, powiedzieliśmy, że intencjonalna istota aktu
naocznego pasuje albo należy do istoty znaczeniowej
aktu sygnifikatywnego. To samo w widoczny sposób odnosi
się do każdego przypadku całkowitej identyfikacji, która
doprowadza do syntezy akty takie same jakościowo, a więc
uznające i uznające albo nieuznające i nieuznające; podczas
gdy w przypadku odmienności jakości identyfikacja ma
podstawę wyłącznie w materiach obu aktów. To mutatis
mutandis przenosi się na przypadki identyfikacji częściowej,
toteż możemy stwierdzić, że dla identyfikacji (i wtedy
oczywiście także dla odróżnienia) materia jest istotnie
wchodzącym w grę momentem charakteru aktowego syn­
tetyzowanych za każdym razem aktów.
W przypadku identyfikacji to właśnie materie są nośnikiem
syntezy, lecz nie one są identyfikowane. Mówienie o iden­
tyfikowaniu zgodnie ze swym sensem odnosi się bowiem do
przedstawionych przez materie obiektów. Z drugiej strony
w akcie identyfikowania to właśnie materie pokrywają się ze
sobą. O tym, że nawet jeśli założona jest jednakowość jakości,
bynajmniej nie osiąga się tu jednakowości obu aktów, świadczy
80 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

każdy przykład, a wynika to stąd, że istota intencjonalna nie


wyczerpuje aktu. Skrupulatne przebadanie fenomenologii
szczebli poznania, które będzie stanowiło nasze następne
zadanie, pokaże, że to, co się tam jeszcze znajduje oprócz
niej, jest nader ważne. Od razu narzuca się tu następująca
myśl. Jeśli poznawanie dopuszcza szczeble doskonałości,
i to przy tej samej materii, to materia może nie mieć
[A 537] 1
[B 65]J wpływu na różnice doskonałości, a więc może też nie
określać tego, co swoiste dla istoty poznania w zestawieniu
z każdą inną identyfikacją. Dalsze badanie rozpoczniemy od
rozważenia tej już wcześniej zauważonej przez nas różnicy
między samą tylko identyfikacją a wypeł­
nieniem.
*
Utożsamiliśmy ze sobą wypełnienie i rozpoznanie (w
węższym sensie), przy czym wspomnieliśmy, że chodzi nam
tutaj tylko o pewne formy identyfikacji, mianowicie te, które
przybliżają nas do celu poznania. Co to ma znaczyć,
możemy spróbować uwyraźnić mniej więcej tak: W każdym
wypełnieniu dokonuje się mniej albo bardziej doskonałe
unaocznienie. To, co intencja wprawdzie domniemuje,
ale przedstawia w sposób mniej albo bardziej niewłaściwy
i niedostosowany, wypełnienie, tzn. akt dołączający się
w syntezie wypełnienia i dostarczający intencji jej „pełni”,
stawia bezpośrednio przed nami; a przynajmniej względ­
nie bardziej bezpośrednio niż [czyni to] intencja. W wypeł­
nieniu przeżywamy niejako owo oto jest ono samo. Tego
samo zapewne nie należy brać w sensie całkiem ścisłym: jak
gdyby musiało być dane spostrzeżenie, które doprowadzałoby
do aktualnej fenomenalnej obecności samego obiektu. Może
być tak, że w postępie poznania, w stopniowym wznoszeniu
się od aktów o mniejszej pełni poznawczej do bogatszych pod

Wyżej § 14 r, s. 491.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 81

tym względem, ostatecznie zawsze musimy dochodzić do


wypełniających spostrzeżeń; jednakże nie każdy szczebel,
tzn. nie każda poszczególna, dla siebie charakteryzowana już
jako wypełnienie, identyfikacja musi z tego powodu zawie­
rać w sobie spostrzeżenie jako akt wypełniający. W każdym
razie względny sposób mówienia o [daniu] „bardziej albo
mniej bezpośrednim” i o „samym” w pewnej mierze sugeruje
już sprawę zasadniczą: że synteza wypełnienia wykazuje
pewną nierównowartościowość połączonych czło­
nów, w ten sposób, że akt wypełniający wnosi ze sobą
pewną przewagę, której samej tylko intencji brak, miano­
wicie że nadaje jej pełnię owego „samo”, dopro­
wadza ją przynajmniej bardziej bezpośred­
nio do rzeczy samej. A względność owych bezpośrednio
[A 66]
i samo sugeruje znów to, że relacja wypełnienia ma w sobie [B 538]
coś z charakteru relacji rosnącej. Zgodnie z tym wydaje się
możliwy taki łańcuch tych relacji, w których przewaga
stopniowo rośnie; przy czym jednak każdy taki szereg
rosnący wskazuje albo nawet realizuje w swym ostatnim
członie pewną idealną granicę, która wyznacza nie­
przekraczalny cel wszelkiego wzrostu; cel absolutne­
go poznania, adekwatnej samoprezentacji
obiektu poznania.
W ten sposób sformułowane zostało, przynajmniej w tym­
czasowej sugestii,* charakterystyczne wyróżnie­
nie wypełnień spośród szerszej klasy identyfikacji. Nie
w każdej bowiem identyfikacji dokonuje się takie przybliżenie
do celu poznania, i odpowiednio do tego możliwe są iden­
tyfikacje ciągnące się w nieskończoność bez żadnego celu.
Dla przykładu, istnieje nieskończenie wiele wyrażeń matema­
tycznych, które mają identyczną wartość liczbową 2, i w ten

* Por. głębsze analizy w § 24 T, s. 84 nn I.


82 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

sposób możemy tu in infinitum dołączać identyfikację do


identyfikacji. Podobnie może istnieć nieskończenie wiele
obrazów jednej i tej samej rzeczy, co wyznacza znów
możliwość nieskończonych, nie zdążających do żadnego celu
poznawczego łańcuchów identyfikacji. Tak samo jest z nie­
skończoną mnogością możliwych spostrzeżeń jednej i tej
samej rzeczy.
Jeśli w tych intuicyjnych przykładach zwrócimy uwagę
na konstytuujące intencje elementarne, to zauważymy jednak,
że do całości identyfikacji najczęściej także wplecione
są momenty rzetelnego wypełnienia. Tak jest wtedy, gdy
jednoczymy ze sobą przedstawienia obrazowe, które nie
mają zupełnie jednakowej zawartości intuicyjnej, tak że
nowy obraz pozwala nam przedstawić sobie jaśniej i może
nawet stawia nam przed oczy „zupełnie tak jak ono jest”
niejedno z tego, co poprzedni sugerował jedynie w pewnym
wyglądzie czy wręcz symbolicznie. Jeśli w fantazji po­
myślimy sobie przedmiot obracający się we wszystkie
strony, to ciąg obrazów stale jest połączony przez syntezy
wypełnienia odnośnie do intencji cząstkowych; ale każdo­
razowe nowe przedstawienie obrazowe jako całość nie
[A539J1
[B 67] J
jest wypełnieniem poprzedniego i cały szereg przedstawień
nie przybliża się do celu poznania. Podobnie jest w przypadku
mnogości spostrzeżeń należących do tej samej rzeczy ze­
wnętrznej. Zysk i strata na każdym kroku równoważą
się, nowy akt w odniesieniu do pewnych określeń jest
bogatszy w pełnię, co musiał okupić utratą pełni w od­
niesieniu do innych. Możemy natomiast powiedzieć, że
cała synteza ciągu imaginacji, resp. spostrzeżeń w po­
równaniu z pojedynczym aktem z takiego ciągu reprezentuje
przyrost pełni poznania, niedoskonałość jednostronnej pre­
zentacji została relatywnie przezwyciężona w prezentacji
wszechstronnej. Powiedzieliśmy tylko „relatywnie prze­
3. Z fenomenologii szczebli poznania 83

zwyciężona”, gdyż prezentacja wszechstronna w takiej syn­


tetycznej mnogości nie dokonuje się tak, jak tego wymaga
ideał adekwacji, za jednym zamachem, jako czysta samo-
prezentacja i bez domieszek analogizujących i symbolizują­
cych, lecz po kawałku i zawsze zmącona taką domieszką.
Inny przykład intuicyjnego szeregu wypełnienia daje przejście
od surowego zarysu do wykończonego szkicu, a od tego do
gotowego obrazu, aż do pełnego życia malowidła, i to dla tego
samego i widocznie tego samego przedmiotu.
Takie przykłady ze sfery samej tylko wyobraźni pokazują
nam zarazem, że charakter wypełnienia nie zakłada tego, co
zaliczane jest do logicznego pojęcia poznania, mianowicie
jakości uznania zarówno w akcie intendującym, jak i wypeł­
niającym. O poznaniu mówimy szczególnie tam, gdzie jakieś
mniemanie w normalnym sensie przeświadczenia
wzmacnia się albo potwierdza.

§17. Pytanie o stosunek [zachodzący] między


wypełnieniem a unaocznieniem

Rodzi się teraz pytanie, jaką rolę różne rodzaje aktów


obiektywizujących - akty sygnitywne i intuicyjne, a pod tą
[A 540]
ostatnią nazwą percepcyjne i imaginacyjne - odgrywają [B 68]
w funkcji poznawczej. Akty intuicyjne jawią się tutaj jako
w widoczny sposób uprzywilejowane, i to tak bardzo, że zrazu
chciałoby się wszelkie wypełnienie (jak to też wyżej już się
mimochodem zdarzało) oznaczyć jako unaocznienie,
albo też, tam gdzie od początku chodzi o intencje naoczne,
scharakteryzować jego efekt jako jedynie wzrost pełni naocz­
nej. Otóż na pewno stosunek zachodzący między intencją
a wypełnieniem stwarza podstawę umożliwiającą utworzenie
pary pojęć myśl (w węższym ujęciu: pojęcie) i korę-
84 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

spondująca z nią naoczność. Nie może jednak ujść


naszej uwagi, że zorientowane tylko na ten stosunek pojęcie
naoczności bynajmniej nie byłoby tożsame z pojęciem aktu
intuicyjnego, jakkolwiek dzięki, by tak rzec, należącej
do sensu wszelkiego wypełnienia tendencji do intuicyjności
byłoby z nim blisko związane, a nawet by je zakładało.
„Rozjaśnić” sobie, jak się mówi, pewną myśl, to znaczy
przede wszystkim, zapewnić treści tej myśli poznawczą pełnię.
To jednak w pewien sposób może sprawić także przed­
stawienie sygnitywne. Owszem, jeśli wymagamy oczywistej
jasności, która sprawiałaby, że „rzecz sama” byłaby dla nas
jasna, a jej możliwość i prawda znane, będziemy zdani na
naoczność w sensie naszych aktów intuicyjnych. Właśnie
dlatego mówienie o jasności w kontekście krytyki poznania od
razu ma ten węższy sens, ma się tu na myśli odwołanie się do
wypełniającej intuicji, do „źródła” pojęć i zdań [wypływają­
cego] z naoczności rzeczy samych.
Teraz będą potrzebne staranne analizy przykładów, aby to,
co tu zostało zasugerowane, potwierdzić i poprowadzić dalej.
Pomogą nam one naświetlić stosunek zachodzący między
wypełnieniem i unaocznieniem oraz dokładnie sprecyzować
rolę, jaką naoczność odgrywa w każdym wypełnieniu.
Wyraźnie wystąpią różnice między właściwym i niewłaściwym
unaocznieniem, resp. wypełnieniem, a zarazem ostatecznie
rozjaśniona zostanie różnica między samą tylko identyfikacją
a wypełnieniem. Ponieważ efekt naoczności określony zostanie
[A541J1
[B 69] i
przez to, że w wypełnieniu właściwym, występując pod nazwą
„pełni”, dostarcza ona aktowi intendującemu czegoś rzeczywiś­
cie nowego, zwrócimy uwagę na dotychczas nie uwypukloną,
a fundamentalną dla poznania stronę w fenomenologicznej
treści aktu: „pełnia” okaże się nowym w stosunku do jakości
i materii, związanym szczególnie z materią jako jej uzupeł­
nienie, momentem aktu intuicyjnego.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 85

§ 18. Szeregi szczebli wypełnień pośrednich.


Pośrednie przedstawienia

Każdy rozwijający się w łańcuchu definicji matematyczny


twór pojęciowy ukazuje nam możliwość łańcuchów
wypełnienia, które człon po członie zbudo­
wane są z intencji sygnitywnych. Pojęcie (53)4
rozjaśniamy sobie przez odwołanie się do przedstawienia
definiującego: „Liczba, która powstaje, gdy utworzy się iloczyn
53 x 53 x 53 x 53”. Jeśli chcemy znów rozjaśnić to ostatnie
przedstawienie, to musimy odwołać się do sensu 53, a więc do
tworu 5x5x5. Cofając się jeszcze dalej, musielibyśmy
wyjaśnić 5 przez łańcuch definicji 5=4+1, 4 = 3 + 1,
3 = 2+1, 2 = 1 + 1. Po każdym kroku powinniśmy jednak
dokonywać podstawienia do utworzonego uprzednio wyrażenia
kompleksowego, resp. myśli, i gdyby myśl ta wciąż dawała
się uzyskać (samo w sobie jest to na pewno możliwe i na
pewno nie jest możliwe dla n a s), to ostatecznie doszlibyśmy
do całkowicie wyeksplikowanej sumy jedynek, o której
moglibyśmy powiedzieć: to jest „sama” liczba (53)4. Rzecz
jasna, nie tylko rezultatowi końcowemu, ale już każdemu
poszczególnemu krokowi, który przeprowadza od jednego
wyrażenia tej liczby do najbliższego rozjaśniającego je i wzbo­
gacającego treściowo, rzeczywiście odpowiada akt wypeł­
nienia. W ten sposób zresztą także każda prosta liczba zapisana
w systemie dziesiętnym jest wskazaniem na możliwy łańcuch
wypełnień, którego liczbę członów określa pomniejszona
o 1 liczba jej cyfr, tak że a priori możliwe są tego rodzaju
łańcuchy o nieograniczenie wielu członach.
[A 542]
Zwykle mówi się tak, jakby w sferze matematycznej proste [B 70]
znaczenie słowa było identyczne z treścią kompleksowego
wyrażenia definicyjnego. Wtedy oczywiście nie byłoby tutaj
mowy o łańcuchach wypełnień; poruszalibyśmy się wszak
86 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

pośród samych tylko identyczności mających charakter tauto­


logii. Jednakże jeśli ktoś uwzględni komplikacje powstających
przez podstawienie tworów myślowych, jeśli ktoś tylko
w najprostszych przypadkach, w których rzeczywiście dają się
one przeprowadzić, porówna je z pierwotnie przeżytą intencją
znaczeniową, to bynajmniej nie będzie on poważnie przyj­
mował, że w tych ostatnich cała ta komplikacja już od
początku była zawarta. Nie sposób nie dostrzec, że tutaj
rzeczywiście zachodzą różnice intencji, które, jakkolwiek by
je bliżej charakteryzować, połączone są ze sobą przez cał­
kowicie identyfikujące stosunki wypełnienia.
Godna uwagi osobliwość omówionych właśnie przykładów,
resp. klasy ilustrowanych przez owe przykłady przedstawień
sygnitywnych, polega na tym, że w nich treść przedstawień
- a mówiąc wyraźniej, materia - a priori wyznacza
pewną określoną kolejność stopniowych wy­
pełnień. Wypełnienie, które tu następuje pośrednio, nigdy nie
może zarazem wystąpić bezpośrednio. Do każdej intencji
sygnitywnej z tej klasy należy pewne określone wypełnienie
(resp. określona grupa wypełnień) jako n a j b 1 i ż s z e, do tego
znów określone jako najbliższe itd. Tę osobliwość odnajdujemy
także w przypadku pewnych intencji intuicyjnych. Tak jest wtedy,
gdy przedstawiamy sobie jakąś rzecz poprzez
obraz jakiegoś o b r a z u. Materia przedstawienia także tutaj
wyznacza pewne pierwsze wypełnienie, mianowicie to, które
postawiłoby nam przed oczyma „sam” pierwotny obraz. Do tego
obrazu należy jednak nowa intencja, której wypełnienie prowadzi
nas do rzeczy samej. Oczywiście to, co wspólne dla tych
wszystkich przedstawień pośrednich, sygnitywnych czy intuicyj­
nych, charakteryzuje się tym, że są to przedstawienia, które nie
przedstawiają swych przedmiotów w sposób prosty, lecz poprzez
nadbudowane jedne nad drugimi przedstawienia niższego
i wyższego szczebla; albo, by wyrazić to w sposób bardziej ostry,
3. Z fenomenologii szczebli poznania 87

są to przedstawienia, które swe przedmioty przedstawiają [B 71]


jako przedmioty innych przedstawień albo
jako odnoszące się do tak przedstawionych [A 543]
przedmiotów. Tak jak przedmioty można przedstawić
w relacji do dowolnych innych przedmiotów, tak też można
je przedstawić w relacji do przedstawień; i t e przedstawienia
same są wtedy w przedstawieniu relacyjnym przedsta­
wieniami przedstawionymi; należą one do swych
obiektów intencjonalnych, a nie do ich części składowych.
W odniesieniu do scharakteryzowanej właśnie klasy przypad­
ków mówimy o pośrednich (albo zbudowanych jedne nad
drugimi) intencjach, resp. wypełnieniach, a więc także o p o -
średnich przedstawieniach. Obowiązuje wtedy
twierdzenie, że każda intencja pośrednia wy­
maga pośredniego wypełnienia, które oczywiście po
pewnej skończonej ilości kroków doprowadza do bezpośredniej
intuicji.

§19. Różnica między przedstawieniami pośrednimi


a przedstawieniami przedstawień

Od tych przedstawień pośrednich z pewnością należy


odróżnić przedstawienia przedstawień, a więc te
przedstawienia, które w sposób prosty odnoszą się do innych
przedstawień będących ich przedmiotami. Jakkolwiek przed­
stawione przedstawienia, mówiąc ogólnie, same znów są
intencjami, a więc dopuszczają wypełnienie, to tutaj natura
danego przedstawienia przedstawiającego bynajmniej nie
wymaga wypełnienia pośredniego poprzez wypełnienie przed­
stawień przedstawionych. Intencja przedstawienia przedsta­
wienia V,(V2) kieruje się ku V2. Ta intencja jest więc
wypełniona i to wypełniona po prostu, gdy występuje właśnie
„samo” V2; nie zostanie ona wzbogacona, gdy ze swej strony
88 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

wypełni się intencja V2, gdy jej przedmiot pojawi się


w obrazie albo w obrazie względnie bogatszym, albo nawet
w spostrzeżeniu. V, nie domniemuje bowiem tego przedmiotu,
lecz po prostu jego przedstawienie V2. Oczywiście nic się
w tym nie zmieni, gdy to zawieranie się będzie bardziej
skomplikowane, np. zgodnie z symbolem V][V2(V3)] itd.
[A 544)1
[B 72] J Przykładowo, myśl przedstawienie sygnitywne znajduje swe
wypełnienie w naoczności jakiegoś przedstawienia sygnitywne-
go, np. przedstawienia całka (jeśli chcemy, także samego
przedstawienia przedstawienie sygnitywne). Tych przypadków
nie powinno się błędnie rozumieć, mianowicie tak, że tutaj
sygnitywne przedstawienie całka samo wysuwa roszczenie do
charakteru naoczności, że więc tym samym tutaj pojęcia
naoczność i aktsygnitywny (intencja znaczeniowa)
przechodzą w siebie. To nie sygnitywne przedstawienie całka,
lecz wewnętrzne spostrzeżenie tego przedstawienia
jest wypełniającą naocznością dla myśli przedstawienie sygnity­
wne', to przedstawienie zamiast funkcji wypełniającej naocznoś­
ci pełni funkcję przedmiotu wypełniającej naoczności.
Tak jak myślenie o jakiejś barwie znajduje wypełnienie w akcie
naoczności tej barwy, tak też myślenie o myśleniu znajduje je
w akcie naoczności tego myślenia, a więc naoczność wypełniają­
cą ostatecznie - w jego adekwatnym spostrzeżeniu. I naturalnie
tutaj, tak jak wszędzie, samo tylko istnienie jakiegoś przeżycia
nie jest jeszcze jego naocznością, a szczególnie spostrzeżeniem.
Trzeba zwrócić uwagę, że w ogóle w naszym przeciwstawieniu
myśli albo intencji i wypełniającej naoczności przez naoczność
bynajmniej nie należy rozumieć jedynie naoczności zewnętrznej,
spostrzeżenia albo wyobrażenia przedmiotów zewnętrznych,
fizycznych. Także „wewnętrzne” spostrzeżenie albo zobrazowa­
nie może, co widać w dyskutowanych właśnie przykładach, i co
zresztą w oczywisty sposób wypływa z istoty przedstawiania,
pełnić funkcję wypełniającej naoczności.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 89

§ 20. Rzetelne unaocznienia w każdym wypełnieniu.


Unaocznienie właściwe i niewłaściwe

Gdy już wystarczająco podkreśliliśmy i rozjaśniliśmy różnicę


między przedstawieniami pośrednimi a przedstawieniami
przedstawień, dobrze będzie z drugiej strony zwrócić uwagę
także na to, co je łączy. Każde przedstawienie pośrednie
zawiera w sobie, zgodnie z powyższą analizą, przedstawienie
przedstawienia, mianowicie w ten sposób, że domniemuje
[A 545]
swój przedmiot jako przedmiot pewnych przedstawionych [B 73]
w nim przedstawień. Tak jest np. wtedy, gdy przedstawiamy
sobie 1000 jako 103, tzn. jako tę liczbę, która scharak­
teryzowana jest jako przedmiot tych przedstawień,
które by się pojawiły, gdyby wykonać wskazane potęgowanie.
Stąd jednak wynika, że rzetelne unaocznienia
odgrywają istotną rolę w każdym wypełnie­
niu intencji pośrednich i w każdym kroku
tych wypełnień. Charakterystyka przedmiotu jako przed­
miotu przedstawionego przedstawienia (albo jako pozostają­
cego w pewnym odniesieniu do przedmiotu tak zdefiniowane­
go) zakłada w wypełnieniu wypełnienie przedstawień przed­
stawień, i te wplecione wypełnienia intuicyjne nadają
dopiero charakter wypełnienia całej identyfikacji. Wzrastanie
„pełni” krok po kroku polega na tym, że stopniowo wszystkie
przedstawienia przedstawień, bądź to wplecione od początku,
bądź też występujące dopiero w wypełnieniu, zostają wypeł­
nione przez realizującą „konstrukcję” każdorazowych przed­
stawionych przedstawień i przez naoczność
[przedstawień] zrealizowanych, tak że ostatecznie dominująca
intencja całościowa wraz ze swą strukturą intencji splatających
się ze sobą i nadbudowanych jedna nad drugą jawi się jako
zidentyfikowana z intencją bezpośrednią. Identyfikacja ta ma
przy tym także jako całość charakter wypełnienia.
90 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Ten rodzaj wypełnienia będziemy jednak musieli zaliczyć do


unaocznień niewłaściwych; jako unaocznienie
właściwe bowiem nie bez racji oznaczymy takie, które nie
zapewnia pełni w sposób dowolny, lecz wyłącznie tak, że
powoduje przyrost pełni całościowego przedstawienia
przedstawionego przedmiotu, tzn. sprawia, że ten jest
przedstawiony z większą pełnią. W gruncie rzeczy nie znaczy
to jednak nic innego niż to, że intencja tylko sygnitywna
w ogóle nie ma pełni, natomiast cała pełnia tkwi w aktualnym
uobecnieniu określeń przysługujących samemu przedmiotowi.
Tą ostatnią myślą wkrótce zajmiemy się znowu. Tutaj
[A 546]1
[B 74] J rozwiniemy to, że wskazana różnica między unaocznieniem
właściwym i niewłaściwym może też zostać oznaczona jako
różnica między właściwym i niewłaściwym wy­
pełnieniem, gdyż intencja celuje w swój przedmiot, niejako
pożąda go, a wypełnienie w sensie ścisłym może
być teraz uznane za wyrażenie tego, iż intencji przyznane
zostanie przynajmniej coś z pełni przedmiotu. Musimy jednak
przy tym stwierdzić, że właściwe i niewłaściwe wypełnienia
w syntezach identyfikowania odznaczają się pewnym wspól­
nym charakterem fenomenologicznym (wypełnienia w szero­
kim sensie), i że obowiązuje odrębne twierdzenie, które
głosi, że wszelkie wypełnienie niewłaściwe im­
plikuje wypełnienie w ł a ś c i w e, a więc charakter
wypełnienia „zawdzięcza” temu właściwemu.
Aby nieco dokładniej opisać różnicę między unaocznieniami
właściwymi i niewłaściwymi, a zarazem załatwić sprawę
pewnej klasy przykładów, w której unaocznienia niewłaściwe
zupełnie mają pozór prawdziwych, przeprowadzimy jeszcze
następujący wywód.
Nie zawsze, gdy wypełnienie intencji sygnitywnej dokonuje
się na podstawie naoczności, materie obu aktów, jak to
wyżej było założone, pozostają w stosunku pokrywa-
3. Z fenomenologii szczebli poznania 91

n i a się, tak że sam przedmiot jawiący się intuicyjnie


występuje jako domniemany w znaczeniu. Jednakże tylko
tam, gdzie tak jest, można mówić o unaocz­
nieniu w prawdziwym sensie, tylko tam myśl
realizowana jest na sposób spostrzeżenia, [bądź] ilustrowana na
sposób imaginacji. Inaczej, gdy wypełniająca naoczność pozwala
pojawić się przedmiotowi, który ma charakter pośredniego
reprezentanta; np. gdy przy wypowiedzeniu jakiejś nazwy
geograficznej wyłania się wyobrażeniowe przedstawienie mapy
i stapia się z intencją znaczeniową tej nazwy; albo gdy jakieś
stwierdzenie dotyczące połączeń drogowych, wodospadów, pasm
górskich potwierdzone zostanie przez oznaczenia oglądanej
mapy. Tutaj naoczności bynajmniej nie można nazwać wypełnia­
[A 547]
jącą w prawdziwym sensie, jej własna materia w ogóle nie [B 75]
przystępuje do działania; rzeczywisty fundament wypełnienia
tkwi nie w niej, lecz w intencji splecionej z nią i w oczywisty
sposób sygnitywne j. To, że pojawiający się tutaj przedmiot
pełni funkcję pośredniego reprezentanta przedmiotu zna­
czonego i nazwanego, fenomenologicznie znaczy przecież, że
konstytuująca go naoczność jest nośnikiem pewnej nowej
intencji, która wskazuje poza niego, poza ten pojawiający się
przedmiot, i właśnie dlatego nadaje mu charakter znaku.
Ewentualnie obecna analogia tego, co się pojawia, i tego, co
domniemane, nie określa tutaj prostego przedstawienia obrazo­
wego, lecz zbudowane na przedstawieniu obrazowym przedsta­
wienie przez znak. Kształt Anglii, tak jak pokazuje go mapa,
może obrazować kształt samego tego kraju; ale wyłaniające się
podczas mówienia o Anglii wyobrażeniowe przedstawienie
mapy niedomniemuje samej Anglii w sposób obrazowy, nie
czyni tego także pośrednio, na sposób tego, co przez tę mapę
zobrazowane; lecz domniemuje Anglię na sposób samego
tylko znaku, dzięki zewnętrznym związkom kojarzenia, które
wszystkie nasze wiadomości o kraju i ludziach związało
92 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

z obrazem mapy. Stąd, gdy intencja nominalna wypełnia się


na podstawie tego przedstawienia wyobrażeniowego, to nie
obiekt imaginowany w tym ostatnim (mapa), lecz dopiero
obiekt przezeń reprezentowany uznawany jest za t o samo,
co domniemane w nazwie.

§ 21. „Pełnia” przedstawienia

Teraz jednak konieczne będzie, byśmy bliżej zajęli się efektem


sprawianym przez intencje intuicyjne. Gdy wypełnienie intencji
pośrednich zostało sprowadzone do wypełnienia, i to intuicyjne­
go wypełnienia intencji bezpośrednich, i gdy także okazało się,
że ostatecznym wynikiem całego pośredniego procesu jest
intencja bezpośrednia, to teraz interesuje nas pytanie o intuicyjne
wypełnienie intencji bezpośrednich i o rządzące tutaj stosunki
i prawa wypełnienia. Tym pytaniem więc się teraz zajmiemy.
[A 548]1
[B 76] i W poniższych badaniach, na co już tutaj zwracamy uwagę,
w odniesieniu do istoty intencjonalnej jedynie materia będzie
miarodajna dla ustalanych stosunków. Można więc przyjmować
dowolne jakości (uznanie i „samo tylko” przedstawienie).
Zaczynamy od następującego twierdzenia:
Do każdej intencji intuicyjnej należy - w sensie idealnej
możliwości - pewna dokładnie dostosowana do niej co do
materii intencja sygnitywna. Ta jedność identyfikacji z koniecz­
ności ma charakter jedności wypełnienia, w której człon intui­
cyjny, a nie sygnitywny, ma charakter wypełniającego, a następ­
nie także nadającego pełnię w najwłaściwszym sensie.
Sens tego ostatniego wyrażamy tylko w inny sposób, gdy
mówimy, że intencje sygnitywne w sobie są „p u s t e” i „p o -
trzebują pełni”. Przy przejściu od intencji sygnitywnej do
odpowiadającej jej naoczności przeżywamy nie tylko wzrost,
jak przy przejściu od wyblakłego obrazu czy surowego szkicu
3. Z fenomenologii szczebli poznania 93

do pełnego życia malowidła. Raczej przedstawieniu sygnityw-


nemu dla siebie brak jakiejkolwiek pełni, którą przedstawienie
intuicyjne dopiero doprowadza do niego i dzięki identyfikacji
wprowadza w nie. Intencja sygnitywna jedynie wskazuje na
przedmiot, intuicyjna sprawia, że jest on w ścisłym sensie
przedstawiony, przynosi ona coś z pełni samego przedmiotu.
W przypadku imaginacji jakkolwiek daleko obraz pozostawał­
by w tyle za przedmiotem, liczne określenia ma on z nim
wspólne; a nawet więcej, „równa” się mu, obrazuje go, i w ten
sposób ten [przedmiot] jest „rzeczywiście przedstawiony”.
Przedstawienie sygnitywne jednakże nie przedstawia przez
analogię, „właściwie” wcale nie jest ono „przedstawieniem ”,
nic z przedmiotu nie jest w nim żywe. Kompletna pełnia jako
ideał jest więc pełnią przedmiotu samego, jako zbiór (Inbegriff)
konstytuujących go określeń. Pełnia przedstawienia
natomiast jest zbiorem tych przysługujących mu określeń, za
pośrednictwem których w drodze analogii uobecnia ono swój
przedmiot albo uchwytuje go jako samoobecnie dany. Ta
pełnia stanowi więc obok jakości i materii cha­
[A 549]
rakterystyczny moment przedstawień; jest po­ [B 77]
zytywnym składnikiem oczywiście tylko w przedstawieniach
intuicyjnych, w sygnitywnych - pewnym brakiem. Im bardziej
„jasne” jest przedstawienie, im większa jest jego „ż y w o ś ć”,
im wyższy szczebel obrazowości, na który się wznosi,
tym bogatsze jest ono pod względem pełni. Ideał pełni
zgodnie z tym byłby osiągnięty w takim przedstawieniu, które
zawierałoby w swej fenomenologicznej treści przedmiot
- pełen i w całości. Tego, jeśli do pełni przedmiotu zaliczymy
także określenia indywidualizujące, z pewnością nie może
osiągnąć imaginacja, lecz tylko spostrzeżenie. Jeśli jednak
pominiemy te określenia, to tym samym w określony sposób
wyznaczony jest też ideał dla imaginacji.
Musielibyśmy więc odwołać się do cech przedstawionego
94 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

przedmiotu: im więcej tych cech uczestniczy w ana­


logicznej reprezentacji - a dla każdej z nich: im
bardziej wzrasta podobieństwo, z jakim przedstawienie re­
prezentuje tę cechę w swej własnej treści - tym większa jest
pełnia przedstawienia. W pewien sposób jednakże w przed­
stawieniu obrazowym, tak jak w każdym [przedstawieniu],
współdomniemana jest każda cecha jego przedmiotu; nie
każda jednak jest analogicznie reprezentowana, nie do
każdej w fenomenologicznej treści przed­
stawienia należy odrębny, by tak rzec, analogi-
zujący ją (obrazujący) moment. Zbiór tych
ściśle stopionych ze sobą momentów, pomyś­
lany jako fundament czysto intuicyjnych (tutaj czysto
imaginacyjnych) ujęć, które dopiero nadają im charakter
reprezentantów odpowiednich momentów przedmiotowych,
stanowi pełnię przedstawienia imaginacyjnego. Tak samo
w przypadku przedstawienia spostrzeżeniowego. Tutaj obok
reprezentacji imaginacyjnych w grę wchodzą także prezentacje
percepcyjne, samouchwycenia, samoprezentacje momentów
przedmiotowych. Jeśli zgromadzimy zbiór momentów przed­
stawienia spostrzeżeniowego, które pełnią funkcję bądź ima-
ginacyjną, bądź percepcyjną, to tym samym wyznaczymy jego
pełnię.

^[B^78] 1 22. ^e^rlla i „zawartość intuicyjna”

Jeśli przyjrzymy się dokładniej, to [zauważymy, że] pojęcie


pełni jest jeszcze obciążone pewną dwuznacznością. Wskazane
wyżej momenty można rozpatrywać co do ich własnej zawar­
tości treściowej, abstrahując od funkcji czystej imaginacji
i percepcji, które nadają im dopiero wartość obrazu lub
samoprezentującego wyglądu, a tym samym ich wartość dla
3. Z fenomenologii szczebli poznania 95

funkcji wypełnienia. Z drugiej strony można te momenty


rozpatrywać w ich ujęciu, a więc nie te momenty w izolacji,
lecz pełne obrazy czy wyglądy, a zatem, jedynie przy
wyłączeniu jakości intencjonalnych, całe akty czysto intuicyjne,
które o ile przedmiotowo interpretują te momenty, zarazem
zawierają je w sobie. Te akty „czysto intuicyjne” rozumiemy
jako jedynie składniki danych już naoczności, mianowicie
jako to w naocznościach, co scharakteryzowanym uprzednio
momentom nadaje odniesienie do odpowiadających im
i przez nie przedstawianych określeń przedmioto­
wych; tym samym wyłączamy (pomijając jakości) dodat­
kowo jeszcze dołączone sygnitywne odniesienia do
dalszych części czy stron przedmiotu, które nie dochodzą
do właściwego przedstawienia.
Oczywiście są to te składniki czysto intuicyjne, które
nadają aktom jako całościom charakter spostrzeżeń i przed­
stawień obrazowych, krótko, charakter intuicyjny, i które
w związkach szeregów wypełnień pełnią funkcję nadawania
pełni i wzmagania albo wzbogacania pełni już obecnej. By
sprostać tej dwuznaczności mówienia o pełni, wprowadzimy
zróżnicowane terminy:
Przez treści przedstawiające albo reprezen­
tujące intuicyjnie rozumiemy te treści aktów intuicyj­
nych, które dzięki czysto imaginacyjnym lub percepcyjnym
ujęciom, których są nośnikami, jednoznacznie wskazują na
odpowiadające im ściśle treści przedmiotu, przedstawiają je
na sposób imaginacyjnych lub percepcyjnych wyglądów.
[A 551]
Jednakże te charakteryzujące je tak momenty aktów wyłącza­ [B 79]
my. Ponieważ charakter imaginacji polega na analogizującym
obrazowaniu, na „re-prezentacji” w węższym sensie, natomiast
charakter spostrzeżenia może też zostać oznaczony jako
prezentacja, to jako nazwy różnicujące treści przedstawiające
w jednym i drugim przypadku narzucają się nazwy: [treści]
96 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

analogizujące albo obrazu j ąc e i [treści] pr e ze li­


tując e albo samoprzedstawiające. Dostatecznie
wymowne są też wyrażenia: treści uka zuj ąc e wygląd
imaginacyjnyipercepcyjny. Przedstawiające treści
spostrzeżenia zewnętrznego definiują pojęcie wrażenia
w zwykłym, wąskim sensie. Przedstawiającymi treściami
zewnętrznej fantazji są zmysłowe fantazmaty.
Treści przedstawiające albo reprezentujące intuicyjnie
w przynależnych im ujęciach i wraz z nimi
nazywamy intuicyjną zawartością akt u, i wciąż
jeszcze pomijamy tutaj jakość aktu (to czy jest ona uznająca
czy nie) jako obojętną dla wchodzących tu w grę rozróżnień.
Następnie z zawartości intuicyjnej wykluczone są, zgodnie
z powyższym, wszystkie sygnitywne komponenty aktu.

§ 23. Stosunki wagi intuicyjnej i sygnitywnej zawartości


jednego i tego samego aktu.
Czysta intuicja i czysta sygnifikacja.
Treść spostrzeżenia i treść obrazu, czyste spostrzeżenie
i czysta imaginacja. Gradacja pełni

W celu pełnego rozjaśnienia określonych właśnie pojęć


i łatwiejszego określenia szeregu nowych pojęć zakorzenionych
na tym samym gruncie przeprowadzimy następujące rozważanie.
W przedstawieniu naocznym przedmiot domniemany jest
na sposób imaginacji albo percepcji; „dochodzi” do jego
mniej czy bardziej doskonałego „pojawienia się”. Z koniecz­
ności każdej części, w ogóle każdemu określeniu przedmiotu,
i to jako hic et nunc domniemanego, muszą odpowiadać
pewne momenty albo kawałki aktu. Jeśli do czegoś nie odnosi
się żadne domniemanie, to nie jest ono obecne dla przed­
[A 552])
[B 80] J stawienia. Ogólnie znajdujemy tu możliwość przeprowadzenia
następującego rozróżnienia fenomenologicznego:
3. Z fenomenologii szczebli poznania 97

1. czysto intuicyjna za w a rt o ś ć aktu jako to, co


w akcie odpowiada zbiorowi „obejmowanych zjawis­
kiem” określeń obiektu;
2. sy gnityw na zawartość aktu, podobnie odpowia­
dająca zbiorowi określeń, które wprawdzie są wspóldo-
mniemane, ale nie są objęte zjawiskiem.
W ten sposób w naoczności spostrzeżenia rzeczy albo [w
naoczności] obrazu wszyscy przecież przeprowadzamy rozróż­
nienie, i to czysto fenomenologiczne, między tym, co z obiektu
rzeczywiście się pojawia, co jest tylko „stroną”, z której nam
się on ukazuje, a tym, co nie zostało przedstawione, co jest
zakryte przez inne obiekty fenomenalne itd. Oczywiście do
sensu takiego mówienia należy, co analiza fenomenologiczna
w pewnych granicach z pewnością potwierdza, że także to, co
n i e-przedstawione, w naocznym przedstawieniu jest współdo-
mniemane, a tym samym musi mu być przypisana pewna
zawartość komponentów sygnitywnych. Musimy dopiero od
nich abstrahować, gdy chcemy otrzymać czystą treść intui­
cyjną. Ta ostatnia nadaje treści przedstawiającej jej bezpo­
średnie odniesienie do odpowiednich momentów przedmioto­
wych, i dopiero przez styczność dołączają się do niej nowe,
o tyle więc pośrednie intencje sygnitywne.
Jeśli teraz jako wagę treści intuicyjnej, resp. sygnitywnej
zdefiniujemy zbiór momentów przedmiotowych przedstawio­
nych intuicyjne, resp. sygnitywnie, to w każdym przed­
stawieniu obie wagi uzupełniają się do jedności wagi cało­
ściowej, tj. do całościowego zbioru określeń przedmiotowych.
Zawsze obowiązuje więc symboliczne równanie
i + s = 1.
Wagi i i s oczywiście mogą się wielorako zmieniać; ten sam,
intencjonalnie ten sam przedmiot może stawać się intuicyjny
w różnych swych określeniach i ich ilość może być mniejsza
98 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

bądź większa; odpowiednio do tego zmienia się także treść


sygnitywna, wzrasta bądź maleje.
[A 553] 1
[B 81] J
Idealnie otrzymujemy teraz możliwość dwóch przypadków
granicznych:
i —0 s = 1
i = 1 s = 0.
W pierwszym przypadku przedstawienie miałoby tylko treść
sygnitywną; z jego przedmiotu intencjonalnego nie pozo­
stawałoby żadne określenie, które ono prezentowałoby w swej
treści. Znane nam szczególnie jako czyste intencje znaczeniowe
przedstawienia czysto sygnitywne jawią się więc tutaj jako
przypadki graniczne przedstawień intuicyjnych.
W przypadku drugim przedstawienie w ogóle nie
zawiera treści sygnitywnej. Wszystko jest w nim pełnią; żadna
część, żadna strona, żadne określenie jego przedmiotu nie jest
przedstawione nieintuicyjnie, nie jest współdomniemane tylko
pośrednio. Nie tylko wszystko, co jest przedstawione, jest
domniemane (co jest twierdzeniem analitycznym), lecz także
wszystko, co jest domniemane, jest przedstawione. Te nowe
dla nas przedstawienia definiujemy jako czyste naocz-
no ś c i. To wyrażenie obciążone jest zresztą pewną nieszkod­
liwą dwuznacznością: raz obejmuje ono cały akt, kiedy indziej
[akt] w abstrakcji od jego jakości. Aby zaznaczyć różnicę,
możemy mówić o czystych naocznościach kwal ifikowa -
nych i niekwalifikowanych. Podobnie przy wszyst­
kich aktach pokrewnych.
Teraz jednak w każdym przedstawieniu możemy abstraho­
wać od komponentów sygnitywnych, ograniczając się do tego,
co w jego treści reprezentującej rzeczywiście dochodzi do
reprezentacji. Możemy więc utworzyć przedstawienie
zredukowane, z przedmiotem zredukowanym w ten sposób, że
w odniesieniu do niego będzie ono czystą naocznością.
Odpowiednio do tego możemy też powiedzieć, żeintuicyj-
3. Z fenomenologii szczebli poznania 99

na zawartość przedstawienia obejmuje to, co jest


w nim czystą naocznością, tak samo jak w od­
niesieniu do przedmiotu możemy mówić o j e g o treści czysto
intuicyjnej, mianowicie osiągającej czystą intuicyjność w tym
przedstawieniu. Przenosi się to na sygnitywną zawartość
przedstawienia, możemy oznaczyć ją jako to, co jest w nim
czystą sy gn i fi kacją.
Cały akt naoczności ma więc teraz albo charakter spostrzeże­
[A 554]
nia, albo przedstawienia obrazowego. Zawartość intuicyjna [B 82]
w tym przypadku nazywa się [zawartością]1 percep-
cyjną albo spostrzeżeniową, resp. treścią i ma -
ginacyjną albo obrazową. Nie należy jej mylić z treścią
[przedstawiającą percepcyjnie albo imaginacyjnie w zdefinio­
wanym sensie (s. 79)112.
Treść spostrzeżenia zawiera, choć z reguły nie wyłącznie,
treści prezentujące; treść obrazu tylko treści analogizujące.
To, że te ostatnie treści niekiedy dopuszczają inne jeszcze
ujęcie, w którym, tak jak w przypadku obrazów fizycznych,
pełnią funkcję treści prezentujących, nie ma tu nic do rzeczy.
Ze względu na zmieszanie komponentów percepcyjnych
i imaginacyjnych, jakie intuicyjna treść spostrzeżenia dopusz­
cza i z reguły wykazuje, możemy znów przeprowadzić
myślowe rozróżnienie, zgodnie z którym treść spostrzeżenia
rozpada się na czystą treść spostrzeżenia i uzupełniającą
treść obrazową.
Podobnie jest w każdej czystej naoczności. Jeżeli sc i oc są
wagami komponentów czysto percepcyjnych, resp. imagi­
nacyjnych, to możemy zestawić symboliczne równanie
sc + oc = 1,

1 A: [treścią],
2 A: Tprzedstawiającą imaginacyjnie, odwzorowującą w wyżej
zdefiniowanym sensie!
100 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

przy czym 1 symbolizuje wagę całej treści intuicyjnej czystej


naoczności, a więc całą treść jej przedmiotu. Jeśli teraz
oc = 0, tzn. jeśli czysta naoczność jest wolna od jakiejkolwiek
treści obrazowej, to nazywa się czystym spostrzeżeniem albo
lepiej czystą percepcją', gdyż od charakteru jakościowego,
który sens terminu spostrzeżenie zwykle określa jako uznający,
tutaj mamy abstrahować. Jeśli na odwrót = 0, to naoczność
nazywa się czystym przedstawieniem obrazowym (czystą
imaginacją). „Czystość” czystego spostrzeżenia odnosi się
więc nie tylko do domieszek sygnitywnych, lecz także
imaginacyjnych. Ograniczenie spostrzeżenia nieczystego po­
przez wydzielenie z niego komponentów symbolicznych daje
w wyniku zawartą w nim czystą naoczność, i dopiero następny
krok redukcji, wydzielenie wszystkiego, co obrazowe, daje
w wyniku zwartość czystego spostrzeżenia.
Czy w czystym spostrzeżeniu treść przedstawiająca nie jest
[A 555] 1
[B 83] J identyczna z samym przedmiotem? Istota czystej prezentacji
polega przecież na tym, że jest ona czystym samoprzed-
stawianiem przedmiotu, a więc, że domniemuje treść przed­
stawiającą bezpośrednio (na sposób „jej samej”) jako swój
przedmiot. To jednak byłby błędny wniosek. Spostrzeżenie,
jako prezentacja, ujmuje treść przedstawiającą tak, że wraz
z nią i w niej jawi się jego przedmiot jako dany osobiście.
Czysta jest prezentacja wtedy, gdy każda część przedmiotu
rzeczywiście prezentowana jest w treści i żadna nie jest tylko
imaginowana albo symbolizowana. Tak jak w przedmiocie nie
ma niczego, co by nie było prezentowane, tak też w treści nie
ma niczego, co by nie było prezentujące. Mimo tej dokładnej
korespondencji samoprzedstawienie może mieć charakter
wprawdzie wszechstronnego, ale tylko wyglądu (zupełnego
„obrazu spostrzeżeniowego”), nie musi ono dochodzić aż do
ideału adekwatności, w którym treść przedstawiająca zarazem
jest treścią przedstawianą. Czyste przedstawienie obrazowe,
3. Z fenomenologii szczebli poznania 101

które dzięki swej czystości od wszelkich domieszek sygnityw­


nych obrazuje swój przedmiot w sposób zupełny, w treści
przedstawiającej ma zupełny analogon przedmiotu. Ten ana-
logon może być mniej albo bardziej zbliżony do przedmiotu,
aż do granicy pełnej jednakowości. Dokładnie to samo może
też odnosić się do czystego spostrzeżenia. Różnica polega
tylko na tym, że imaginacja ujmuje treść jako analogon,
jako obraz, spostrzeżenie natomiast jako samopojawianie się
przedmiotu. Zgodnie z tym nie tylko czysta imaginacja, także
czyste spostrzeżenie dopuszcza jeszcze przy utrzymaniu swego
przedmiotu intencjonalnego różnice pełni.
W odniesieniu do gradacji pełni treści intui­
cyjnej, które eo ipso przebiegają równolegle do gradacji
pełni treści reprezentującej, możemy odróżnić:
1. zakres albo bogactwo pełni, zmieniające się
zależnie od tego, czy treść przedmiotu zostaje przed­
stawiona w sposób bardziej lub mniej zupełny,
2. żywość pełni jako stopień przybliżenia pierwotnych
podobieństw przedstawienia do odpowiednich momentów
treści przedmiotu,
[A 556]
3. zawartość realności pełni, jej większą bądź [B 84]
mniejszą ilość treści prezentujących.
Pod tymi wszystkimi względami ideałem jest spostrzeżenie
adekwatne, ono ma maksimum zakresu, żywości i realności,
właśnie jako samouchwycenie pełnego i całkowitego obiektu.

§ 24. Szeregi wzrostu wypełnienia

Wyrażenie „pełni a” sformułowaliśmy w odniesieniu do


stosunków „wypełnienia”, tej swoistej formy syntezy iden­
tyfikacji. W ostatnich ustaleniach wyjaśniliśmy jednak nie
102 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

tylko pojęcie pełni, lecz także różnice jej większej czy


mniejszej zupełności, żywości, realności, a tym samym także
ustopniowanie obrazowości i wyglądu, poprzez odwołanie się
do stosunków, w jakich wewnętrzne momenty przedstawień
pozostają względem siebie nawzajem i względem inten-
dowanych momentów przedmiotowych. Jest jednak oczywiste,
że tym stosunkom odpowiadają możliwe szeregi
wzrostu, zbudowane z syntez wypełnienia.
Wypełnienie pojawia się, na podstawie pierwszego
zwrócenia się ku pełni w ogóle, w identyfikującym
dopasowaniu „korespondującej” naoczności do intencji syg­
nitywnej. Akt intuicyjny w związku pokrywania się „nadaje”
aktowi sygnitywnemu swą pełnię. Świadomość wzrostu ma
tutaj podstawę w częściowym pokrywaniu się pełni z korela-
tywną częścią intencji sygnitywnej, podczas gdy Tidentyfiku-
jącemu pokrywaniu sięl1 odpowiadających sobie wzajemnie
pustych fragmentów w obu intencjach nie można przypisać
żadnego udziału w świadomości wzrostu.
Ciągły wzrost wypełnienia dokonuje się następ­
nie w kontinuum aktów intuicyjnych, resp. szeregów wypeł­
nienia, które przedstawiają przedmiot z coraz większą i szerszą
obrazowością. Gdy mówimy, że O2 jest „doskonalszym”
obrazem niż 0,, to znaczy to, że w syntetycznym
związku przynależnych przedstawień obrazowych ma miejsce
wypełnienie i po stronie O2 wzrost. Ze wzrostem związane są,
} tutaj tak jak i wszędzie, pewne dystanse, a przy łańcuchowym
połączeniu relacji - „przechodniość”. Jeżeli więc zarazem
O2 > Oi i ć>3 > O2, to ć>3 > Oi, i ten ostatni dystans jest
większy niż te, które się na niego składają. Tak jest przynaj­
mniej wtedy, gdy trzy rozróżnione wyżej momenty pełni:
zakres, żywość i realność uwzględniamy w rachubie oddzielnie.

A: ridentyfikacjfl.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 103

Tym wzrostom i szeregom wzrostów odpowiadają, jak


poucza analiza, podobieństwa i szeregi podobieństw odnośnie
do przedstawiających treści pełni. Podobieństwa re­
prezentanta nie można jednak bezpośrednio traktować jako
wzrostu, a łańcucha podobieństw jako szeregu rosnącego;
mianowicie nie jest tak, gdy t e „pełnie” rozpatrywane są co
do swego własnego zasobu treści i przy abstrakcji od ich
funkcji reprezentującej w przynależnych aktach. Dopiero dzięki
tej funkcji, a więc dzięki faktowi, że w porządku szeregu
wypełnień i zachodzących pomiędzy ich aktami wzrostów
każdy późniejszy akt jawi się jako bogatszy w pełnię, także
treści reprezentujące aktów zyskują wznoszące się uporząd­
kowanie; w kolejnych krokach one same jawią się nie tylko
jako w ogóle nadające pełnię, lecz jako nadające pełnię coraz
bogatszą. Oznaczenie tych składników jako pełni jest właśnie
względne, funkcjonalne; wyraża ono charakterystykę, którą
treść zyskuje dzięki aktowi i roli tego aktu w możliwych
syntezach wypełnienia. Sprawa ma się tu podobnie, jak
w przypadku oznaczenia „przedmiot”. Bycie przedmiotem nie
jest pozytywną cechą, pozytywnym gatunkiem jakiejś treści,
oznacza ono tylko treść jako intencjonalny korelat przed­
stawienia. Poza tym stosunki wypełnienia i wzrostu oczywiście
ugruntowane są w fenomenologicznej zawartości aktów [roz­
patrywanych] czysto co do swego specyficznego
zasobu. Chodzi wyłącznie o stosunki idealne1, określone
przez odnośne species.
W syntezie aktów intuicyjnych nie zawsze jednak ma
miejsce wzrost pełni; częściowym wypełnieniom mogą
bowiem towarzyszyć częściowe odpełnienia, o czym
[A 558]
wyżej już mówiliśmy. Ostatecznie, jak możemy teraz powie­ [B 86]
dzieć, różnica między samą tylko identyfika-

A: [jednoznacznie].
104 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

c j ą a wypełnieniem sprowadza się do tego, że w przy­


padku tej pierwszej albo w ogóle nie dokonuje się wypełnienie
w prawdziwym sensie, gdyż chodzi o Tsyntezy!1 identyfikujące
akty, które wszystkie pozbawione są pełni, albo też wprawdzie
dokonuje się wypełnienie, resp. wzbogacenie pełni, ale przy
jednoczesnym opróżnianiu, przy utracie pełni już obecnej, tak
że w rezultacie nie dochodzi do wyraźnej i czystej świadomości
wzrostu. W każdym razie stosunkami pierwotnymi, odnoszą­
cymi się do intencji elementarnych, są: wypełnienie intencji
pustej, tj. czysto sygnitywnej, i Fniejako! dopełnienie intencji
w pewnej mierze już wypełnionej, tj. wzrost i realizacja
intencji imaginacyjnej.

§ 25. Pełnia a materia intencjonalna

Chcemy teraz rozważyć stosunek kryjącego się pod nazwą


pełnia nowego pojęcia treści przedstawienia do treści w sensie
materii, która w dotychczasowych badaniach odgrywała tak
wielką rolę. Materia była dla nas tym momentem aktu
obiektywizującego, który sprawia, że akt przedstawia właśnie
ten przedmiot i właśnie w ten sposób, tzn. w tych
właśnie uczłonowaniach i formach, ze szczególnym odniesie­
niem do tych właśnie określeń lub stosunków. Przedstawienia
o takiej samej materii nie tylko w ogóle przedstawiają ten sam
przedmiot, lecz domniemują go jako całkowicie
ten sam, mianowicie jako zupełnie tak samo
określony. Jedno nie przydziela mu w swej intencji
niczego, czego nie przydzielałoby też drugie. Każdemu
obiektywizującemu uczłonowaniu i formie po jednej stronie
odpowiada uczłonowanie i forma po drugiej, w ten sposób, że

B i wszystkie dalsze wydania: Ttezyl


3. Z fenomenologii szczebli poznania 105

zgodne elementy przedstawienia obiektywnie domniemują to


samo. W tym sensie powiedzieliśmy w Badaniu V ,
* gdy
objaśnialiśmy pojęcie materii i istoty znaczeniowej: „Dwa tr[A 559]
[B 87]
sądy są istotnie tym samym sądem (mianowicie sądem o tej
samej materii), gdy wszystko, co o osądzonym stanie rzeczy
obowiązuje według jednego sądu, musi też o nim obowiązywać
według drugiego i nie może obowiązywać nic innego. Ich
wartość logiczna jest ta sama”. W odniesieniu do przedmiotu
właśnie domniemują one to samo, nawet jeśli pod
innymi względami znacznie się różnią; np. jeden jest
spełniony tylko sygnifikatywnie, drugi zaś jest rozświetlony
większą czy mniejszą naocznością.
Tym, co pierwotnie było dla mnie miarodajne, gdy tworzy­
łem to pojęcie, było to, co identyczne w wypowiadaniu
i rozumieniu jednego i tego samego wyrażenia, przy czym
ktoś może być „przeświadczony” o treści wypowiedzi, a ktoś
inny „pozostawiać ją w zawieszeniu”, i nie przeszkadza to
identyczności; nie chodzi też o to, czy wyrażanie dostosowane
jest do korespondującej naoczności, i czy w ogóle może być
dostosowane, czy nie. Stąd można nawet było skłaniać się
(i ja sam długo wahałem się w tym punkcie) do tego, by
znaczenie wprost zdefiniować jako tę „materię”; miało to
jednak tę niedogodność, że np. w wypowiedzi orzekającej
moment aktualnego stwierdzania byłby wykluczony ze
znaczenia. (W każdym razie pojęcie znaczenia można było
zrazu tak ograniczyć i następnie wprowadzić rozróżnienie
między znaczeniami kwalifikowanymi i nie-
kwalifikowanymi.) Porównanie intencji znaczeniowych
i skorelowanych z nimi naoczności w statycznej i dynamicznej
jedności identyfikującego pokrywania się pokazało następnie,
że owo „to samo” (dieses Selbe), co było określone jako

* Por. t. II2, cz. I, s. 419.


106 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

materia znaczenia, da się znów odnaleźć w korespondującej


naoczności i umożliwia identyfikację, i że tym samym swoboda
w przyjmowaniu bądź odrzucaniu elementów naocznych,
a nawet całych korespondujących naoczności, tam gdzie
chodzi tylko o identyczny charakter znaczenia (Bedeutsamkeif)
rozpatrywanego wyrażenia, polega na tym, że cały akt
związany z brzmieniem słownym ma po stronie naocznej te
same materie co po stronie znaczeniowej; mianowicie co do
wszystkich części znaczenia, które w ogóle mogą zostać
unaocznione.
[A 560] 1
[B 88] J Po tym wszystkim jest rzeczą jasną, że pojęcie materii
zdefiniowane jest przez jedność całkowitej identyfikacji,
mianowicie jako to w aktach, co służy im za
fundament identyfikacji, i że w konsekwencji wy­
kraczające poza samą tylko identyfikację, różnorako okreś­
lające swoiste właściwości wypełnienia i wzrostu wypełnienia
różnice p e ł n i nie są w tym pojęciu uwzględnione. Jakkolwiek
zmienia się pełnia przedstawienia w obrębie możliwych dla
niej szeregów wypełnienia, jego przedmiot intencjonalny,
który [jest intendowany] i taki, jakim jest intendowany,
pozostaje ten sam; innymi słowy, jego materia pozostaje ta
sama. Z drugiej jednak strony materia i pełnia nie są
pozbawione wzajemnych odniesień, i jeśli obok aktu czysto
sygnitywnego postawimy dostarczający mu pełni akt naoczno­
ści, to ten drugi różni się od pierwszego nie tym, że do
wspólnej jakości i materii dołączyła się jeszcze pełnia, jako
trzeci moment, odrębny od tamtych dwóch - przynajmniej
wtedy, gdy przez pełnię rozumiemy intuicyjną treść naoczno­
ści. Treść intuicyjna bowiem sama już obejmuje całą materię,
mianowicie odnośnie do aktu zredukowanego do czystej
naoczności. Jeśli dany akt naoczny od początku jest aktem
czystej naoczności, to jego materia zarazem jest składnikiem
jego treści intuicyjnej.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 107

Najbardziej odpowiednio, paralelizując akty sygnitywne


i intuicyjne, będziemy mogli ująć panujące tu stosunki w taki
sposób:
Akt czysto sygnitywny, gdyby w ogóle mógł
istnieć dla siebie, tzn. gdyby mógł utworzyć dla siebie
konkretną jedność przeżyciową, byłby jedynie kompleksem
jakości i materii. To jednak jest niemożliwe; zawsze odnaj­
dujemy go jako pewien dodatek do fundującej naoczności. Ta
naoczność znaku wprawdzie „nie ma nic wspólnego” z przed­
miotem aktu sygnitywnego; tzn. między nią a tym aktem nie
zachodzi stosunek wypełnienia; lecz realizuje ona jego moż­
liwość in concreto jako aktu po prostu niewypełnionego.
Wydaje się więc, że obowiązuje następujące twierdzenie:
[A 561]
Sygnifikacja możliwa jest tylko dzięki temu, że jakaś intuicja [B 89]
obarczona zostaje nową istotą intencjonalną, poprzez którą
przedmiot intuicyjny na sposób znaku (obojętnie, czy ustalo­
nego, czy narzucającego się tylko w danym momencie)
wskazuje poza siebie. Rozpatrując rzecz dokładniej, (wydaje
się jednak, żel to twierdzenie nie wyraża zachodzącego tu
koniecznego związku z wymaganą analityczną jasnością i głosi
może1 więcej, niż1 2 da się prawomocnie wykazać. Wolno nam
będzieT, jak się wydaje, powiedzieć,!3 że to nie fundująca
naoczność jako całość, lecz tylko jej treść
reprezentująca jest tym, co istotnie udziela wsparcia
aktowi sygnitywnemu. To bowiem, co wykracza poza tę treść
i określa znak jako Tobiekt przyrodniczy!4, może się dowol­
nie z m i e n i a ć, co nie przeszkadza funkcji sygnitywnej. To
np., czy litery jakiegoś znaku słownego są z drewna, żelaza,

1 A: rnawet'.
2 A: Tw ogóle!
1 A: Iz pewnością stwierdzić,!
4 A: rprzedmiot!
108 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

farby drukarskiej itd., resp. czy obiektywnie jako takie się


jawią, jest obojętne. W grę wchodzi tylko dający się za
każdym razem rozpoznać kształt, ale także niejako obiektywny
kształt tej oto rzeczy z drewna itd., lecz jako kształt rzeczywiś­
cie obecny w przedstawiającej treści zmysłowej naoczności.
Jeśli związek zachodzi tylko między aktem sygnitywnym
i przedstawiającą treścią naoczności, jeżeli więc jakość i ma­
teria tej naoczności są bez znaczenia dla funkcji sygnitywnej,
to nie będziemy też mogli powiedzieć, że każdy akt sygnitywny
wymaga fundującej naoczności, lecz że wymaga fundującej
treści. W tej roliT, jak się wydaje,! może wystąpić Tkażda
dowolna treści1, podobnie jak Tkażdal1 2 może wystąpić w roli
treści przedstawiającej w jakiejś naoczności.
Jeśli teraz uwzględnimy w rozważaniach przypadek równo­
legły, mianowicie aktu czysto intuicyjnego, to także
jego jakość i materia (jego istota intencjonalna) nie dają się
odłączyć dla siebie; także tutaj potrzebne jest konieczne
uzupełnienie. Tego dostarcza treść reprezentująca, tzn. (w
przypadku naoczności zmysłowej zmysłowa) treść, która
w spleceniu z istotą intencjonalną przyjęła charakter intuicyj­
[A 562] 1
[B 90] J nego reprezentanta. Jeżeli zważymy, że ta sama (np. zmysłowa)
treść raz może służyć jako nośnik sygnifikacji, a kiedy indziej
jako nośnik intuicji (wskazując - obrazując), to narzuca się,
by rozszerzyć pojęcie treści reprezentującej i wprowadzić
rozróżnienie między treściami reprezentującymi
sygnitywnie i i n t u i cyj n i e (albo krócej: sygnitywny-
mi i intuicyjnymi reprezentantami).
Ten podział jest jednak niezupełny. Dotychczas uwzględ­
nialiśmy tylko akty czysto intuicyjne i czysto sygnitywne.
Jeśli teraz dołączymy także akty mieszane, które po­

1 A: Tkażde dowolne przeżycie].


2 A: I każde I.
3. Z fenomenologii szczebli poznania 109

wszechnie obejmuje się nazwą naoczności, to ich swoistość


polega na tym, że mają one treść reprezentującą, która
w odniesieniu do pewnej części przedstawionego przedmiotu
pełni funkcję reprezentanta obrazującego albo samoprzed-
stawiającego, a w odniesieniu do pozostałej części jedynie
pewnego wskazania. Do reprezentantów czysto sygnitywnych
i czysto intuicyjnych musimy więc dodać reprezentanty
mieszane, które reprezentują zarazem sygni-
tywnie i intuicyjnie, i to w odniesieniu do
tej samej istoty intencj onalnej. Teraz możemy
powiedzieć:
Każdy konkretny zupełny akt obiektywi­
zujący ma trzy ko mp o ne n t y: j ako ś ć, m a t er i ę
i treść reprezentującą. Zależnie od tego, czy
treść ta występuje w funkcji czysto syg-
nitywnej, czysto i n t u i c y j ne j, c z y mieszanej,
akt jest czysto sygnitywny, czysto intuicyj­
ny albo mieszany.

§ 26. Ciąg dalszy. Reprezentacja albo ujęcie.


Materia jako sens ujęcia, forma ujęcia i ujęta treść.
Różnicująca charakterystyka ujęcia intuicyjnego
i sygnitywnego

Rodzi się teraz pytanie, jak należy rozumieć tę


funkcję, gdyż przecież a priori zachodzi możliwość, że ta
sama treść powiązana z tą samą jakością i materią funkcjonuje
J [A 563]
w ten trojaki sposób. Jest rzeczą jasną, że tylko fenome­ t [B 91]
nologiczna swoistość formy jedności może
być tym, co nadaje treść różnicy jako dającej się fenomenolo­
gicznie odnaleźć. Forma ta łączy jednak szczególnie matę-
r i ę z reprezentantem. Zmiana jakości nie ma przecież wpływu
110 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

na funkcję reprezentacyjną. Czy np. zjawisko w fantazji


uznajemy za uobecnienie jakiegoś rzeczywistego obiektu, czy
za samo tylko urojenie, to nie zmienia niczego w tym, że jest
ono przedstawieniem obrazowym, że jego treść pełni więc
funkcję treści obrazu. Dlatego fenomenologiczną
jedność materii i reprezentanta, o ile nadaje ona
temu ostatniemu charakter reprezentanta, nazywamy formą
reprezentacji, a utworzoną przez nią całość owych
dwóch momentów reprezentacją po prostu. To
oznaczenie wyraża stosunek zachodzący między treścią repre­
zentującą i reprezentowaną (przedmiotem albo częścią przed­
miotu, który jest reprezentowany) zgodnie z jego fenomenolo­
giczną podstawą. Jeśli przedmiot, który fenomenologicznie nie
jest dany, wyłączymy z gry, by tylko wyrazić, że tam, gdzie
treść pełni funkcję reprezentanta, a bliżej reprezentanta tego
czy innego rodzaju i dla tego czy innego [odpowiednika]
przedmiotowego, za każdym razem inaczej się z nią „czujemy”,
to będziemy mówili o zmianie uj ę ci a. Formę repre­
zentacji możemy więc oznaczyć także jako formę
ujęcia. Ponieważ materia, by tak rzec, podaje sens, zgodnie
z którym treść reprezentująca jest ujmowana, możemy też
mówić o sensie ujęcia; jeśli będziemy chcieli utrzymać
wspomnienie dawnego terminu i zarazem zaznaczyć przeci­
wieństwo do formy, to będziemy mówili także o materii
ujęcia. Zgodnie z tym w przypadku każdego ujęcia powinni­
śmy fenomenologicznie rozróżniać: materię ujęcia al­
bo sens ujęcia, formę ujęcia i ujętą treść; tę
ostatnią należy odróżnić od przedmiotu ujęcia. - Wyra­
żenie apercepcja, jakkolwiek jest historycznie dane, ze względu
na swe fałszywe terminologiczne przeciwieństwo do percepcji,
tutaj nie pasuje; wykorzystać dałaby się natomiast aprehenzja.
[A 564] 1
[B 92] J
Następne pytanie dotyczy różnicującej charakterystyki róż­
nych sposobów reprezentacji albo ujęcia, które zgodnie z tym,
3. Z fenomenologii szczebli poznania 111

co zostało wyżej powiedziane, mogą być odmienne także przy


identycznej materii ujęcia (owego „jako co” ujęcia). W po­
przednim rozdziale charakteryzowaliśmy różnice reprezentacji
przez różnice form wypełnienia; w obecnym kontekście będzie
nam szło o charakterystykę wewnętrzną, ograniczającą się do
czysto opisowej zawartości intencji. Jeśli wykorzystamy
zaczątki analitycznego uwyraźnienia, które nasunęły nam się
w poprzednim podejściu, a zarazem postępy, jakie od tego
czasu poczyniliśmy w ogólnym rozumieniu reprezentacji, to
nasunie się następujący szereg idei:
Punktem wyjścia uczynimy uwagę, że reprezentacja
sygnitywna tworzy między materią i reprezentantem
odniesienie przypadkowe, zewnętrzne, natomiast
reprezentacja intuicyjna istotne, wewnętrzne. Przypad­
kowość w pierwszym wypadku polega na tym, że identycznie
ta sama sygnifikacja da się pomyśleć jako zaczepiona na
każdej dowolnej treści. Materia sygnifikatywna
potrzebuje tylko w ogóle jakiejś wspierającej ją treści,
ale między specyficzną szczególną charak-
terystykątej ostatniej i własnym specyficz­
nym zasobem tej pierwszej nie odnajdujemy
więzi koniecznej. Znaczenie, by tak rzec, nie może
wisieć w powietrzu, ale dla tego, co ono znaczy, znak, którego
znaczeniem je nazywamy, jest zupełnie obojętny.
Zupełnie inaczej jest w przypadku reprezentacji
czysto intuicyjnej. Tutaj istnieje pewien wewnętrz­
ny, konieczny związek między materią a re­
prezentantem, określony przez specyficzną zawartość
ich obu. Jako intuicyjny reprezentant przedmiotu może służyć
tylko taka treść, która jest do niego podobna albo z nim
jednaka. Wyrażając to fenomenologicznie: nie jesteśmy cał­
kiem swobodni w tym, jako co ujmujemy jakąś treść (w
jakim sensie ujęcia); i to nie tylko z racji empirycznych
112 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

- gdyż empirycznie konieczne jest każde ujęcie, także sygnifika-


[A 565]1
[B 93] 1 tywne - lecz dlatego, że ujmowana treść poprzez pewną sferę
podobieństwa albo jednakowości, a więc poprzez swą specyficz­
ną zawartość, stawia nam pewne granice. Ta wewnętrzność
odniesienia łączy ze sobą nie tylko materię ujęcia
jako całość i całą treść, lecz także ich części,
kawałek po kawałku. Tak jest w założonym przypadku
czystej intuicji. W przypadku intuicji nieczystej
specyficzna jedność jest częściowa: pewna część materii
- materia zredukowanej i wtedy naturalnie czystej naoczności
- podaje intuicyjny sens, w którym treść jest ujmowana; pozostała
część materii nie otrzymuje reprezentacji przez jednakowość albo
podobieństwo, lecz tylko przez styczność, tzn. w naoczności
mieszanej treść reprezentująca w części materii występuje jako
reprezentant intuicyjny, w pozostałej części jako sygnitywny.
Jeśli na koniec ktoś spyta, co sprawia, że ta sama treść
w sensie tej samej materii raz może być ujmowana na sposób
reprezentanta intuicyjnego, a kiedy indziej sygnitywnego, albo
na czym polega odmienna swoistość formy u j ę c i a, to nie
potrafię na to udzielić jakiejś dalszej odpowiedzi. Zapewne
chodzi tu o nieredukowalną już fenomenologicznie różnicę.
W tych rozważaniach rozpatrywaliśmy reprezentację jako
jedność materii i treści reprezentującej dla siebie. Jeśli znów
powrócimy do pełnych aktów, to te okazują się połączeniami
jakości aktu i bądź to intuicyjnej, bądź sygnitywnej reprezen­
tacji. Całe akty nazywane są intuicyjnymi albo sygnitywnymi
- różnica ta określona jest więc przez wplecione reprezentacje.
Studium stosunków wypełnienia doprowadziło nas wyżej do
pojęcia zawartości intuicyjnej albo pełni aktu. Jeśli porównamy
to pojęcie z obecnym, to wyodrębnia ono przynależną do aktu
naoczności nieczystej czysto intuicyjną reprezentację (= czystą
naoczność). „Pełnia” była pojęciem ukutym specjalnie dla
[A 566] 1
[B 94] J porównawczego rozpatrywania aktów w ich funkcji wypeł­
3. Z fenomenologii szczebli poznania 113

niającej. - Przeciwstawny do czystej naoczności przypadek


graniczny, czysta sygnifikacja, to naturalnie to samo co czysto
sygnitywna reprezentacja.

§27. Reprezentacje jako konieczne podstawy


przedstawieniowe we wszystkich aktach.
Ostateczne rozjaśnienie mówienia o różnych sposobach
odnoszenia się świadomości do przedmiotu

Każdy akt obiektywizujący zawiera w sobie reprezentację.


Każdy akt w ogóle, zgodnie z wywodami Badania V *
, albo
sam jest obiektywizujący, albo ma taki za podstawę. Ostateczną
podstawą wszystkich aktów są więc „przedstawienia” w sensie
reprezentacji.
Mówienie o różnych sposobach odnoszenia
się aktu do swego przedmiotu zgodnie z dotych­
czasowymi rozważaniami ma następujące istotne wieloznacz­
ności. Dotyczy ono:
1. Jakości aktów, sposobów przeświadczenia, samego
tylko pozostawiania w zawieszeniu, życzenia, wątpienia itd.
2. Leżącej u podstaw reprezentacji, mianowicie
a) formy ujęcia: czy przedmiot przedstawiony jest
tylko sygnitywnie, czy intuicyjnie, czy w sposób miesza­
ny. Tutaj należą też różnice między przedstawie­
niem spostrzeżeniowym, przedstawie­
niem wy obr ażenio wy m itd.;
b) materii ujęcia: czy przedmiot przedstawiony jest
w tym czy w innym „sensie”, np. sygnifikatywnie przez
różne, przedstawiające ten sam przedmiot, ale go różnie
określające znaczenia;

* Por. jego przedostatni rozdział, zwł. § 41, II2, 1, s. 493 n.


114 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

c) ujmowanych treści: czy przedmiot przedstawiony


jest za pośrednictwem tego czy innego znaku albo za
pośrednictwem tej czy innej treści przedstawiającej.
Patrząc dokładniej, w tym drugim przypadku, ze względu
na określone przez prawo stosunki między intuicyjnym
reprezentantem, materią i formą, chodzi zarazem o róż­
nice, które nawet przy jednakowej materii dotyczą formy.

[A 567] 1
[B 95] 1 § 28. Istota intencjonalna i sens wypełniający.
Istota poznawcza. Naoczność in specie

W Badaniu I znaczeniu przeciwstawiliśmy sens wypeł­


niający (albo też znaczeniu intendującemu wypełniające),
wskazując na to, że w wypełnieniu przedmiot w ten sam
sposób jest intuicyjnie „dany”, jak go domniemywało samo
tylko znaczenie *. To, co się przy tym pokrywa ze znaczeniem,
pomyślane idealnie, przyjęliśmy jako sens wypełniają­
cy i powiedzieliśmy, że dzięki temu pokrywaniu się sama
tylko intencja znaczeniowa, resp. wyrażenie, zyskuje od­
niesienie do intuicyjnego przedmiotu (jeżeli wyrażenie wyra­
żało ten i właśnie ten przedmiot).
Z tego wynika, jeśli posłużymy się później wprowadzonymi
pojęciami, że sens wypełniający ujmowany jest jako inten­
cjonalna istota zupełnie dostosowanego aktu wypełniającego.
To pojęcie utworzone jest w sposób całkowicie poprawny
i wystarczający dla tego celu, jakim było oznaczenie tej
ogólnej sytuacji, że intencja sygnitywna zyskuje odniesienie
do swego intuicyjnie przedstawionego przedmiotu, a więc
danie wyrazu ważnemu wglądowi, że istota znaczeniowa aktu
sygnitywnego (wyrażającego) da się odnaleźć jako iden-

Bad. I, § 14, II2, 1, s. 51 n.


3. Z fenomenologii szczebli poznania 115

tyczna w odpowiednim akcie intuicyjnym, mimo fenome­


nologicznej odmienności tych aktów, i że żywa jedność
identyfikacji realizuje samo pokrywanie się, a przez to zarazem
odniesienie wyrażenia do tego, co wyrażone. Z drugiej strony
jasne jest, że właśnie ze względu na tę identyczność sens
wypełniający nie implikuje niczego z pełni, że zatem nie
obejmuje on całej treści aktu intuicyjnego,
w tej mierze w jakiej ten wchodzi w grę dla
krytyki poznania. Ktoś mógłby poczuć się zgorszony
tym, że tak wąsko ujęliśmy istotę intencjonalną, iż przez to
wykluczony został tak ważny, wręcz rozstrzygający o poznaniu
[A 568]
składnik aktu. Tym, co nami kierowało, była myśl, że za istotę [B 96]
intencji obiektywizującej musi przecież zostać uznane to,
czego w ogóle nie może brakować żadnej intencji tego
rodzaju, albo co w żadnej takiej intencji nie da się swobodnie
zmieniać tak, by nie miało to wpływu, zgodnie z idealną
koniecznością, na jej odniesienie do przedmiotu. Jednakże
akty czysto sygnitywne są „pustymi” intencjami, brak im
momentu pełni, a tym samym dla aktów obiektywizujących
w ogóle za istotę może być uznana tylko jedność jakości
i materii. Teraz ktoś mógłby postawić zarzut, że intencje
sygnitywne nie są możliwe bez zmysłowego oparcia, że więc
na swój sposób także mają intuicyjną pełnię. Jednakże to,
zgodnie z sensem naszych rozważań dotyczących reprezentan­
tów sygnitywnych, jak również wcześniejszych, dotyczących
właściwych i niewłaściwych unaocznień, naprawdę nie jest
wcale pełnią. Albo raczej wprawdzie jest ono pełnią, ale nie
aktu sygnitywnego, lecz tego, który go funduje, w którym
konstytuuje się znak jako obiekt naoczny. Ta pełnia, jak
widzieliśmy, może się zmieniać bez żadnych ograniczeń, i nie
ma to wpływu na intencję sygnitywną oraz wszystko to, co
dotyczy jej przedmiotu. Jeśli uwzględnimy tę sytuację i za­
razem weźmiemy pod uwagę okoliczność, że także w aktach
116 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

intuicyjnych pełnia może się zmieniać, choć tylko w pewnych


granicach, i nadal domniemuje ona ten sam przedmiot, w tych
samych określeniach i jakościowo w ten sam sposób, to jasne
jest, że w każdym razie potrzebny jest termin oznaczający
samą tylko jedność jakości i materii.
Z drugiej strony będzie teraz rzeczą pożyteczną, byśmy
utworzyli pojęcie o szerszej treści. Zgodnie z tym definiujemy
istotę p o z naw c zą aktu obiektywizującego (w
przeciwieństwie do jego istoty tylko znaczeniowej) jako całą
treść wchodzącą w grę dla funkcji poznaw-
c z ej. Wtedy należą do niej trzy komponenty: jakość, materia
i pełnia lub treść intuicyjna; albo, jeśli chcemy uniknąć
nakładania się na siebie dwóch ostatnich i mieć komponenty
^597]) roz14czne: jakość, materia i treść reprezentująca
intuicyjnie, przy czym ta ostatnia, a wraz z nią i „pełnia”,
odpada w przypadku intencji pustych.
Wszystkie akty obiektywizujące o tej samej istocie poznaw­
czej są dla idealnych celów krytyki poznania „tym samym”
aktem. Gdy mówimy o aktach obiektywizujących
in specie, na uwadze mamy odpowiadającą temu ideę. Podob­
nie, gdy w bardziej ograniczony sposób mówimy o naocz-
n o ś c i a c h in specie itp.

§ 29. Naoczności zupełne i zawierające luki.


Dostosowane i obiektywnie zupełne unaocznienie.
Esencja

W przedstawieniu intuicyjnym możliwa jest różna mia­


ra intuicyjnej pełni. Mówienie o różnej mierze
wskazuje, jak to już rozważaliśmy, na możliwe szeregi
wypełnienia; posuwając się w nich, poznajemy przedmiot
coraz lepiej, za pośrednictwem treści przedstawiającej, która
3. Z fenomenologii szczebli poznania 117

jest coraz bardziej podobna do przedmiotu, i uchwytuje go coraz


żywiej albo pełniej. Wiemy jednak też, że może mieć miejsce
taka naoczność, w której całe strony i części domniemanego
obiektu wcale się nie pojawiają, tzn. przedstawienie wyposażone
jest w taką treść intuicyjną, która nie zawiera żadnych reprezen­
tantów przedstawiających te strony i części, tak że są one
przedstawiane tylko „niewłaściwie” za pośrednictwem wplecio­
nych intencji sygnitywnych. Odnosząc się do tych różnic, które
określają bardzo zróżnicowane sposoby przedstawiania dla
jednego i tego samego przedmiotu, domniemanego zgodnie z tą
samą materią, mówiliśmy wyżej o różnicach zakresu pełni.
Otóż należy tu odróżnić dwie ważne możliwości:
1. Przedstawienie i n tui c yj ne przedstawia swój
przedmiot w sposób dostosowany, tzn. poprzez
intuicyjną zawartość o takiej pełni, że każdemu składnikowi
przedmiotu, tak jak jest on w tym przedstawieniu domniemany,
odpowiada reprezentujący składnik treści intuicyjnej.
2. Albo to nie zachodzi; przedstawienie zawiera tylko
niezupełny wygląd przedmiotu, przedstawia go w spo­
sób niedostosowany.
[A 570]
Tutaj mówi się o dostosowaniu i niedostosowaniu przedsta­ [B 98]
wienia do jego przedmiotu. Ponieważ jednak w związ­
ku wypełnienia mówi się o dostosowaniu także w szerszym
sensie, wprowadzimy jeszcze inną terminologię: będziemy
mówić o naocznościach (bardziej szczegółowo: spostrze­
żeniach, resp. wyobrażeniach) zupełnych i zaw i er aj ą-
cy ch luki. Wszystkie naoczności czyste są zupełne. O tym
jednak, że nie obowiązuje odwrócenie [tej tezy], że więc
przeprowadzony podział nie pokrywa się po prostu z podziałem
na naoczności czyste i nieczyste, natychmiast przeko­
nuje następująca [analiza]:
W przeprowadzonym rozróżnieniu nie przesądza się z góry,
czy przedstawienia są proste czy kompleksowe. Przed­
118 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

stawienia intuicyjne mogą jednakże być złożone


na dwa sposoby:
A) tak, że odniesienie do przedmiotu jest proste, o ile akt
(mówiąc w sposób bardziej szczegółowy, materia) nie wyka­
zuje żadnych aktów cząstkowych (resp. żadnych
wyodrębnionych materii), które już dla siebie
przedstawiają ten sam cały przedmiot. Tonie
wyklucza, że akt zbudowany jest z cząstkowych, jakkolwiek
homogenicznie stopionych ze sobą intencji, które odnoszą się
do poszczególnych części albo stron przedmiotu. Przyjmowania
takiego złożenia nie można chyba uniknąć w przypadku
„zewnętrznych” spostrzeżeń i imaginacji, i zgodnie z tym też
postępowaliśmy. Z drugiej strony mamy
B) taki sposób złożenia, że cały akt zbudowany jest
z aktów cząstkowych, z których każdy dla
siebie jest już pełnym intuicyjnym przed­
stawieniem tego samego przedmiotu. Dotyczy
to nader osobliwych ciągłych syntez, które łączą ze
sobą mnogość spostrzeżeń należących do tego samego przed­
miotu w jedno jedyne spostrzeżenie „wielostronne” albo
„wszechstronne”, w sposób ciągły rozpatrujące przedmiot
„zmieniający położenie”; podobnie odpowiadające im syntezy
imaginacji. W ciągu postępującego, ale nie rozpadającego się
na poszczególne akty stopienia identyfikującego pojawia się
[B 99] tutaj identycznie jeden przedmiot tylko jeden jedyny raz,
[A 571] a nie tyle razy, ile dałoby się odróżnić poszczególnych aktów.
Ale pojawia się on w ustawicznie zmieniającej się pełni
treści; zarazem materie, podobnie jak jakości, p o z o -
stają stale identyczne; jest tak przynajmniej wtedy,
gdy przedmiot jest znany ze wszystkich stron i wciąż ukazuje
się jako znany, nie wzbogacając się.
Także do tych ciągłych syntez odnosi się rozróżnienie
między dostosowaniem i niedostosowaniem. Dla przykładu,
3. Z fenomenologii szczebli poznania 119

w przypadku rzeczy zewnętrznej w odniesieniu do ukształ­


towania jej wszystkich stron możliwe jest dostosowane przed­
stawienie w formie syntezy, niemożliwe w formie przed­
stawienia obiektywnie prostego.
Pośród naoczności zupełnych z pewnością są czystymi
naocznościami te, które są obiektywnie proste, ale nie zawsze
te, które są obiektywnie złożone. Odpowiadająca empirycznej
rzeczy i niedostępna dla nas czysta naoczność tkwi wprawdzie
w pewien sposób w zupełnej syntetycznej naoczności tej
rzeczy, ale, by tak rzec, w sposób rozproszony i stale prze­
mieszana jest z reprezentantami sygnitywnymi. Jeśli jednakże
zredukujemy tę syntetyczną naoczność do czystej, to w wy­
niku nie otrzymamy czystej naoczności obiektywnie prostego
przedstawienia, lecz pewne kontinuum treści intuicyjnych,
w którym nie raz, lecz częściej dochodzi do przedstawiającej
reprezentacji każdego momentu przedmiotowego, do jego
stale zmieniającego się wyglądu, i tylko ciągłość identy­
fikującego stopienia stanowi o fenomenie jedyności przed­
miotu. -
Jeśli akt intuicyjny pełni funkcję nadawania pełni, i to
w odniesieniu do intencji sygnitywnej, np. związanej z wyra­
żeniem intencji znaczeniowej, to ukazują się tu analogiczne
możliwości. Przedmiot, tak jak jest on znaczony, może być
unaoczniony w sposób dostosowany, resp. nie­
dostosowany. Z tym pierwszym wiążą się w przypadku
znaczeń złożonych dwie dające się od siebie oddzielić dosko­
nałości, mianowicie:
Po pierwsze, że wszystkie części (człony, momenty,
[A 572]
formy) znaczenia, które same mają charakter znaczeń, otrzy­ [B 100]
mują wypełnienie przez odpowiednie części wypełniającej
naoczności.
Po dr u g i e, że teraz po stronie wypełniającej naoczności
dla siebie zachodzi dostosowanie w odniesieniu do przedmiotu,
120 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dziat 1

w tej mierze w jakiej ten domniemany jest w uczestniczących


w funkcji wypełnienia strukturach i formach tego znaczenia.
To pierwsze określa więc zupełność dopasowania aktów
sygnitywnych do korespondujących naoczności;
to drugie zupełność dopasowania aktów sygnitywnych - za
pośrednictwem zupełnych naoczności - do przed­
miotu samego.
I tak wyrażenie zielony dom może zostać unaocznione
w ten sposób, że intuicyjnie będzie nam przedstawiony jakiś
dom jako rzeczywiście zielony. To byłaby pierwsza doskona­
łość. Do drugiej potrzebne byłoby adekwatne przedstawienie
zielonego domu. Na ogół ma się na uwadze tylko to pierwsze,
gdy mowa jest o dostosowanym unaocznieniu wyrażeń. By
jednak jakoś zaznaczyć terminologicznie tę podwójną
doskonałość, będziemy mówić o obiektywnie zupeł­
nym unaocznieniu przedstawienia sygnityw-
nego w przeciwieństwie do jego unaocznienia wprawdzie
dostosowanego, ale obiektywnie zawierają­
cego luki.
Podobne stosunki zachodzą także w przypadku una­
ocznienia, które zamiast wypełniać jest nie­
zgodne. Gdy intencja sygnitywna na podstawie naoczności
rozczarowuje się, np. tak, że domniemuje zielone A, podczas
gdy to A (i może nawet A w ogóle) jest czerwone i właśnie
zostało zobaczone jako czerwone, to obiektywna zu­
pełność naocznego zrealizowania konfliktu wymaga, by
wszystkie składniki intencji znaczeniowej znalazły swe obiek­
tywnie zupełne unaocznienie. Konieczne jest więc, by nie
tylko intencja A wypełniła się obiektywnie zupełnie w danej
naoczności A, lecz także, by wypełniła się intencja zieleni
- naturalnie w innej naoczności, właśnie „niedającej się
[B101]} zjednoczyć” z ową naocznością czerwonego A. Wtedy nie
tylko sygnitywna, lecz raczej obiektywnie zupełnie wypełniona
3. Z fenomenologii szczebli poznania 121

intencja zieleni nie zgadza się z naocznością czerwieni, przy


czym zarazem oba te momenty naoczności łączy stosunek
całkowitej, a przynależne całości naoczne stosunek częściowej
„rywalizacj i”. Przede wszystkim dotyczy to, jak z pew­
nością będzie można powiedzieć, intuicyjnych, resp.
przedstawiających treści tych aktów wypełniających.
Jeśli nie zostało to szczególnie zaznaczone, poniżej pod
nazwą unaocznień będziemy mieć na myśli unaocznienia
z gatunku wypełnień.
Różnice pełni przy jednakowej jakości i materii dają powód
do utworzenia jeszcze jednego ważnego pojęcia:
Mówimy, że dwa akty intuicyjne posiadają tę samą
esencję, gdy ich czyste naoczności mają tę
samą materię. I tak spostrzeżenie oraz możliwy nieogra­
niczony szereg przedstawień wyobrażeniowych, z których
każde przedstawia ten sam przedmiot z tym samym zakresem
pełni, mają tę samą esencję. Wszystkie obiektywnie zupełne
naoczności jednej i tej samej materii mają tę samą esencję.
Przedstawienie sygnitywne samo w sobie nie
ma esencji. Jednakże przypisuje mu się pewną esencję
w sensie niewłaściwym, jeśli dopuszcza ono zupełne
wypełnienie przez jakąś naoczność z [zakresu] możliwej
mnogości naoczności o tej esencji; albo, co jest tym samym,
gdy ma ono pewien „wypełniający sens”.
W ten sposób rozjaśniony byłby prawdziwy sens (Meinung)
tego scholastycznego terminu, który ma przecież dotyczyć
możliwości „pojęcia”.
[A 574]1
Rozdział czwarty
[B 102]J
MOŻNOŚĆ POGODZENIA
I NIEMOŻNOŚĆ POGODZENIA

§ 30. Idealny podział znaczeń na możliwe (rzeczywiste)


i niemożliwe (urojone)

Nie do każdej intencji sygnitywnej mogą dopasować się


akty intuicyjne na sposób „obiektywnie zupełnego unaocz­
nienia”*. Zgodnie z tym intencje Tznaczeniowel1 rozpadają
się na m o ż 1 i w e (w sobie dające się pogodzić) i niemoż-
1 i w e (w sobie nie dające się pogodzić, urojone). Ten podział,
resp. leżące u jego podstaw prawo, nie dotyczy - co odnosi
się również do wszystkich ustalanych tu twierdzeń - po­
szczególnych aktów, lecz ogólnie ich istot po­
znawczych, aw nich ogólnie ujętych materii. Nie jest
bowiem możliwe, by jakaś intencja sygnitywna o materii
M miała możliwość wypełnienia Twl jakiejś naoczności, a inna
intencja sygnitywna o tej samej materii M była tej
możliwości pozbawiona. Możliwości i niemożliwości nie
mówią o naocznościach dających się faktycznie odnaleźć
w jakichś empirycznych kompleksach świadomościowych; nie
są to możliwości realne, lecz idealne, ugruntowane są one

* Zrozumienie podjętych w tym i następnym rozdziale rozjaśnień analitycz­


nych i ocena ich ewentualnych wyników całkowicie zależą od tego, czy nie
odejdzie się od ustalonych powyżej ścisłych pojęć i nie podsunie pod nie
mętnych wyobrażeń popularnego sposobu mówienia.
A: rsygnitywnel.
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 123

w sposób czysty w charakterach specyficznych. W sferze


aktów wyrażeniowych, do której można się ograniczyć nie
ponosząc istotnych strat, obowiązuje przeto aksjomat: Zna­
czenia (pojęcia i zdania in spec że) rozpadają
się na możliwe i niemożliwe (rzeczywiste
i urój one).
Możliwość (rzeczywistość) znaczenia, jeśli odwołamy
się do utworzonych wyżej pojęć, można zdefiniować poprzez
r[A 575]
to, że w sferze aktów obiektywizujących in t[B 103]
specie odpowiada mu dostosowana esencja,
mianowicie taka, której materia jest iden­
tyczna z jego materią; albo, co jest tym samym, że
istnieje zupełna naoczność in sp e c żc, której
materia jest identyczna z jego materią. To
„istnieje” ma tutaj ten sam idealny sens co w matematyce;
sprowadzić je do możliwości odpowiednich przypadków
jednostkowych nie znaczy sprowadzić do czegoś innego,
lecz tylko wyrazić przez równoważny zwrot. (Tak jest przy­
najmniej wtedy, gdy możliwość rozumiana jest [jako czysta,
a tym samym nie jako empiryczna, iw tym sensie „rze­
czywista”)1.)
Idea możliwości znaczenia, jeśli przyjrzymy się jej bliżej,
właściwie wyraża uogólnienie stosunku wypeł­
nienia w przypadku obiektywnie zupełnego
unaocznienia, i powyższe definicje należy traktować nie
jako jedynie objaśnienia słów, lecz raczej jako idealne
konieczne i wystarczające kryteria możliwości. Za­
wiera się w nich szczegółowe p r a w o, że tam, gdzie zachodzi
ów stosunek między materią znaczenia i materią esencji, m a
miejsce także „możliwość”; jak i na odwrót, że w każdym
przypadku możliwości zachodzi ten stosunek.

A: Tw ogóle poprawnie, a więc nie jako „możliwość rzeczywista”].


124 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Dalej: w tym, że taki idealny stosunek w ogóle występuje,


tzn. że owo uogólnienie obiektywnie ma miejsce, a więc ze
swej strony jest „możliwe”, tkwi znów pewne prawo, które
wyraża się po prostu w słowach: Istnieją „możliwe”
znaczenia (przy czym należy zauważyć, że „znaczenie”
nie oznacza „aktu znaczenia”). Nie każdy stosunek empiryczny
dopuszcza takie uogólnienie. Jeśli stwierdzamy, że ten oglą­
dany papier jest szorstki, to nie możemy ogólnie powiedzieć:
papier jest szorstki, tak jak na podstawie pewnego aktualnego
[aktu] znaczenia możemy sformułować twierdzenie: to zna­
czenie jest możliwe (rzeczywiste). Właśnie dlatego twierdzenie,
że każde znaczenie albo jest możliwe, albo
niemożliwe, nie jest jednostkowym przypadkiem zasady
wyłączonego środka, w znanym sensie, w którym stwierdza
ona wykluczanie się kontradyktorycznych orzeczników w i n -
[A 576] 1
[B 104] i dywidualnym podmiocie, i takie wykluczanie się może
stwierdzać po prostu tylko w odniesieniu do takich pod­
miotów. Wykluczanie się kontradyktorycznych orzeczników
w sferze idealnej (np. w sferze arytmetycznej, w sferze
znaczeń itd.) wcale nie jest oczywiste, lecz w każdej takiej
sferze musi być od nowa dowodzone albo ustalane aks-
jomatycznie. Przypominamy, że nie możemy np. powiedzieć,
iż każdy gatunek papieru albo jest szorstki, albo nie jest
szorstki; gdyż z tego by wynikało, że każdy poszczególny
papier dowolnego gatunku jest szorstki, albo każdy poszczegól­
ny nie jest szorstki, a takie stwierdzenia naturalnie nie są
słuszne dla dowolnych gatunków. Odpowiednio do tego
rzeczywiście za podziałem znaczeń na możliwe i niemoż­
liwe kryje się odrębne, bogate w treść prawo ogólne, prawo,
które w idealny sposób rządzi momentami fenomenologicz­
nymi, mianowicie tak, że w sposób odpowiadający ogólnym
twierdzeniom łączy ich species.
Aby wolno nam było sformułować taki aksjomat, musimy
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 125

dokonać w niego wglądu, a to, że w naszym przypadku


dysponujemy oczywistością, jest pewne. Gdy np. na podstawie
naoczności realizujemy znaczenie wyrażenia biała powierzch­
nia, przeżywamy rzeczywistość pojęcia, intuicyjne zjawisko
rzeczywiście przedstawia coś białego i powierzchnię, i to
właśnie jako bidą powierzchnię; w tym zaś zawarte jest, że
wypełniająca naoczność nie tylko w ogóle przedstawia białą
powierzchnię, lecz poprzez swą treść doprowadza do intuicyj­
nego rdanial1 jej w sposób tak zupełny, jak tego wymaga
intencja znaczeniowa.
Możliwości jako równoprawna idea towarzyszy niemoż­
liwość, której nie będziemy definiować jako tylko negację
możliwości, lecz którą należy zrealizować poprzez odrębny
fenomenologiczny fakt. To stanowi zresztą założenie, by
pojęcie niemożliwości mogło gdzieś znaleźć zastosowanie,
zwłaszcza że może ono występować w aksjomacie, w tym
także w aksjomacie: istnieją niemożliwe znaczę-
n i a. Równoważność mówienia o niemożliwości i n i e m o ż -
ności pogodzenia wskazuje na to, że tego fenomenolo­
gicznego faktu należy szukać w dziedzinie konfliktu.

C1A577]
§ 31. Możność zjednoczenia albo możność pogodzenia t[B 105]
jako idealny stosunek w najszerszej sferze treści w ogóle.
Możność zjednoczenia „pojęć” jako znaczeń

Wychodzimy od pojęcia możności pogodzenia albo możno­


2 w najszerszych sferach
ści zjednoczenia, które (obowiązuje!1
treści w ogóle!(przedmiotów w najszerszym sensie)!.
Dwie treści, które są częściami jakiejś całości, są w niej

1 A: [pojawienia się (Erscheinung}}.


2 A: Tma sensl.
126 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

zjednoczone, a więc także dają się zjednoczyć, w cało­


ści jedności dają się pogodzić. To wydaje się pustą
tautologią (Selbstverstdndlichkeit). Ale treści te dawałyby się
zjednoczyć także wtedy, gdyby przypadkowo nie były zjed­
noczone. Z pewnością ma sens mówienie o możności zjed­
noczenia treści, których faktyczne zjednoczenie zawsze było
i będzie wykluczone. Jeżeli jednak dwie treści są ze sobą
zjednoczone, to ich jedność dowodzi nie tylko możności
zjednoczenia ich samych, lecz także idealnej nieskończonej
liczby innych, mianowicie wszystkich par treści równych im
i rodzajowo podobnych. Jasne jest, do czego to zmierza i co
wypowiedziane jako aksjomat bynajmniej nie jest pustym
stwierdzeniem: że możność zjednoczenia nie na­
leży do rozproszonych przypadków jednost­
kowych, lecz do spe cie s treści; że np. jeśli momen­
ty czerwień i okrągłość raz zostaną odnalezione jako zjed­
noczone ze sobą, to dzięki ideującej abstrakcji
zyskujemy i tym samym mamy daną spe cie s
kompleksową, która obejmuje species czerwień i okrąg­
łość w ich również ujętej specyficznie formie powiązania.
Idealne „istnienie” tej species kompleksowej jest tym, co
a priori uzasadnia możność zjednoczenia czerwiem i okrągłości
w każdym dającym się pomyśleć przypadku jednostkowym,
możność zjednoczenia, która tym samym jest stosunkiem
obowiązującym idealnie, niezależnie od tego, czy gdziekolwiek
w świecie zachodzi empiryczne zjednoczenie czy nie. Jeżeli
w ten sposób określony został wartościowy sens mówienia
o możności zjednoczenia jako idealnym bycie przynależnej
species kompleksowej, to trzeba tu jednak zwrócić uwagę na
pewien ważny punkt, mianowicie że mówienie o moż­
ności zjednoczenia zawsze odnosi się do
[A 578] 1
[B 106] J
pewnego (dla zainteresowań logicznych właśnie miarodaj­
nego) gatunku całości. Tym sposobem mówienia po­
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 127

sługujemy się przecież w kontekście rozważania, czy dane


treści dadzą się do siebie dopasować zgodnie z pewnymi
formami czy nie - [w kontekście] pytania, które zostaje
pozytywnie rozstrzygnięte wraz z intuicyjnym wykazaniem
całości należącej do odnośnego gatunku.
Korelatem tej możności zjednoczenia treści jest „moż­
liwość” kompleksowych z n a c z e ń. To wynika z podanych
wyżej kryteriów możliwości. Dostosowana esencja, resp.
zupełne unaocznienie odpowiedniej treści kompleksowej,
uzasadnia przecież możność zjednoczenia swych części, jak
też i na odwrót, dla tej możności zjednoczenia istnieje esencja
i odpowiednie znaczenie. Rzeczywistość znaczenia mówi
więc to samo, co: znaczenie jest obiektywnie zupeł-
n y m „w y r a z e m” intuicyjnej możności zjednoczenia treści.
W granicznym przypadku treści prostej można obowiązywanie
prostej species zdefiniować jako możność zjednoczenia „z
sobą samą”. To, że połączenie wyrażenia i tego, co wyrażone
(znaczenia ikorespondującej,tj. „obiektywnie zupełnie
dostosowanej” naoczności), samo znów jest połączeniem
możności zjednoczenia, którego szczególną zawartość specy­
ficzną wyżej określiliśmy, jest zrozumiałe samo przez się.
Z drugiej strony, gdy mowa jest o możności zjed­
noczenia w odniesieniu do znaczeń („pojęć”),
to nie chodzi tylko w ogóle o możność zjednoczenia w pewną
całość, nawet gdyby to miała być całość znaczenia - to byłaby
raczej czysto Togiczno-l gramatyczna możność
zjednoczenia w sensie Bad. IV - lecz zgodnie z tym, co
zostało powiedziane, o możność zjednoczenia znaczeń w jedno
„m o ż 1 i w e” znaczenie, tzn. w znaczenie, które da się
zjednoczyć z korespondującą naocznością w jedność obiek­
tywnie dostosowanego poznania. Zgodnie z tym chodzi tu
o przenośny sposób mówienia. To samo trzeba będzie
powiedzieć o „m o ż 1 i w o ś c i”. Pierwotnie możliwością (albo
128 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

rzeczywistością) jest obowiązywanie, idealne istnienie species;


a przynajmniej jest ona przez nie w pełni zagwarantowana.
Następnie możliwą nazywa się naoczność odpowiadającego jej
przypadku jednostkowego, a jeszcze dalej sam ów naocznie
[A 579] 1
[B 107] i uchwycony przypadek jednostkowy. Ostatecznie możliwym jest
wypełniające się w takiej naoczności z obiektywną zupełnością
znaczenie. Różnica między mówieniem o możności zjednocze­
nia i możliwości polega tylko na tym, że podczas gdy to
ostatnie oznacza proste obowiązywanie species, to pierwsze
oznacza (przed rozszerzeniem pojęcia na przypadek graniczny)
stosunek części speciesw species jednolicie obowią­
zującej - a w odniesieniu do tego także stosunki: naoczności
cząstkowych w naoczności jednolitej, naocznie uchwytywanych
treści cząstkowych w obrębie jednolicie danej naocznie treści
całościowej, wypełnianych znaczeń cząstkowych w obrębie
jednolicie wypełnianego znaczenia całościowego.
Na koniec zauważmy jeszcze, że tak jak pojęcia możliwość
i możność zjednoczenia, również pojęcie esencji swój
pierwotny sens nadaje dziedzinie znaczeń dopiero dzięki
przeniesieniu. Owo pierwotne pojęcie esencji wy­
rażane jest w twierdzeniu: Każda obowiązująca sp e -
ci es jest esencją.

§ 32. Niemożność zjednoczenia (konflikt)


treści w ogóle

Treści nie dadzą się zjednoczyć, by prześledzić


tu przeciwny przypadek aż do jego ogólnych podstaw, wtedy,
gdy nie godzą się ze sobą w jedności jednej całości. Mówiąc
fenomenologicznie: miałaby nie być możliwa jednolita naocz­
ność, która dawałaby nam taką całość w zupełnym do­
stosowaniu. Skąd jednak mamy to wiedzieć? W empirycznych
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 129

przypadkach jednostkowych próbujemy zjednoczyć treści,


niekiedy nam się to udaje, niekiedy nie - napotykamy
Tnieodpartyl1 opór. Ale faktyczne niepowodzenie
nie dowodzi niepowodzenia koniecznego. Czy większa
siła nie mogłaby w końcu przezwyciężyć oporu? Jednakowoż,
w empirycznych staraniach o odnośne treści i o usunięcie ich
„współzawodnictwa” doświadczamy jedynego w swoim ro­
dzaju stosunku treści, który ugruntowany jest znów w ich
zasobie specyficznym i w swej idealności jest niezależny od
jakichkolwiek empirycznych wysiłków i wszystkiego, co poza
tym charakteryzuje przypadek jednostkowy. Jest to sto­
sunek konfliktu.
f [A 580]
Ten stosunek odnosi więc do siebie określone gatunki l[B 108]
treści, i to w obrębie zupełnie określonych
związków treści. Nie jest tak, że barwy kłócą się ze
sobą w ogóle, lecz tylko w określonych związkach; liczne
momenty barwne różnych odmian specyficznych nie dadzą się
ze sobą pogodzić jako jednoczesne zupełne pokrycie jednej
i tej samej powierzchni ciała; podczas gdy z powodzeniem
godzą się ze sobą jako sąsiadujące na tej samej jednolitej
powierzchni. I to obowiązuje powszechnie. Nigdy nie jest tak,
że treść gatunku q po prostu nie godzi się z treścią
gatunku p, lecz zawsze, gdy mowa jest o niemożności ich
pogodzenia, to odnosi się to do powiązania treści określonego
gatunku G(a,który zawiera w sobie p i teraz
powinien dołączyć do siebie także q. W tym powinien
oczywiście jest już zawarte wskazanie na pewną intencję,
intencję przedstawienia i najczęściej także woli, która owo q,
dane w dowolnej naoczności N(q), myśli sobie wnieść do obecnej
naoczności G, tzn. sygnitywnie je sobie w niej przedstawia. Teraz
jednak pomijamy tę intencję, podobnie jak w przypadku możno-

A: Tnieprzezwyciężalny].
130 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

ści zjednoczenia pomijaliśmy intencję zjednoczenia, a tak samo


proces wnoszenia i jednoczenia. Ustalamy tylko, że występuje
tutaj opisowo swoisty stosunek [zachodzący] między q - reszta
N może być dowolnie uzmienniana i nie odgrywa tu żadnej roli
-ip w całości treści G, i że ten stosunek jest niezależny od tego,
co w danym przypadku indywidualne; innymi słowy, że ugrun­
towany jest on czysto w species G, p, q. To, co specyficzne
w świadomości konfliktu, należy do tych species, tzn. uogólnie­
nie sytuacji jest rzeczywiste, da się zrealizować w intuicyjnie-
-jednolitej świadomości ogólności; daje ono w wyniku jednoli­
tą, obowiązującą („możliwą”) species, która na podstawie G
jednoczy poprzez konflikt p i q.

§ 33. Jak także konflikt może fundować zjednoczenie.


Względność mówienia o możności zjednoczenia
i o konflikcie

To ostatnie wyrażenie i twierdzenie budzi cały łańcuch


[A 581] 1
[B 109]J
niepokojących wątpliwości. Konflikt jednoczy? Jedność kon­
fliktu jednością możliwości? Z pewnością, jedność w ogóle
uzasadnia możliwość, ale czy ta nie wyklucza po prostu
konfliktu, niemożności pogodzenia?
Te trudności zostaną rozwiązane, gdy pomyślimy o tym, że
nie tylko mówienie o niemożności pogodzenia, ale także
o możności pogodzenia z konieczności odnosi się do pewnej,
mówiąc subiektywnie, opanowującej intencję całości G. Mając
na względzie jej specyficzną zawartość, mówimy, że części
dadzą się ze sobą pogodzić. O tych samych treściach p, q.„,
które tutaj występują jako części, powiedzielibyśmy, że nie
dadzą się ze sobą pogodzić, gdybyśmy w symbolicznej intencji
skierowanej na ich jedność w obrębie takiej samej całości
przeżywali zamiast intuicyjnej jedności intuicyjny konflikt.
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 131

Skorelowanie obu możliwych przypadków w ich odniesieniu


do zawsze określonego gatunku całości albo połączeń treści
dających się, resp. nie dających się ze sobą pogodzić jest jasne.
To odniesienie współokreśla też sens tych terminów.
Dającymi się pogodzić nazywamy p, q... nie po prostu
i przez wzgląd na to, że w ogóle, obojętne jak, stanowią one
jedność, lecz że stanowią one jedność na sposób G i że to
zjednoczenie p, ą... wyklucza konflikt tych samych p, q...
w odniesieniu do tej samej G. I tak samo treści p, q...
nie dają się pogodzić nie po prostu, lecz przez wzgląd
na to, że w ramach jakiejś jedności z gatunku interesujących
nas właśnie jedności G „nie tolerują się”; tzn. że intencja
skierowana na taką jedność wywołuje konflikt zamiast
takiej jedności; przy czym znów odgrywa tu rolę wykluczanie
skorelowanej jedności przez skorelowany konflikt.
Świadomość konfliktu stwarza podstawę „niezjednoczono-
ści”, gdyż wyklucza ona rozpatrywaną tutaj jedność G treści
p,q... Przy tak ukierunkowanym zainteresowaniu sam konflikt
uchodzi nie za jedność, lecz za odróżnienie, nie za „połącze­
nie”, lecz za „rozdzielenie”. Jeśli jednak zmienimy odniesienie,
to także niemożność pogodzenia będzie mogła wystąpić
w funkcji jedności, np. jako jedność charakteru konfliktu
f [A 582]
i treści, które ten „oddziela”. Ten charakter da się z tymi l[B 110]
treściami pogodzić, a z innymi może nie dać się pogodzić.
Jeśli dominująca intencja skierowana jest na skonfliktowaną
całość jako całość wskazanych właśnie treści, to tam, gdzie ją
odnajdujemy, gdzie ma więc miejsce konflikt, zachodzi
możność pogodzenia tych części, tj. p, q... w ich związku
o r a z w związku dzielącego je konfliktu. Tam gdzie nie
ma konfliktu i ten brak jest intuicyjny, do rozproszonych teraz
w różnych naocznościach elementów dołącza się nowa świa­
domość konfliktu. Ten konflikt nie jest konfliktem członów
intendowanego konfliktu, którego brak właśnie wskazuje, lecz
132 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

konfliktem, który dołącza się do zjednoczonych w pewnej


naoczności w sposób wykluczający konflikt treści p, q... oraz
do zyskującego intuicyjność w innej naoczności momentu
konflikt.
Paradoksalność mówienia o jednoczeniu poprzez
konflikt zostaje więc rozjaśniona dzięki temu, że wzięliśmy
pod uwagę względność tych pojęć. Teraz nie można już
postawić zarzutu: Konflikt po prostu wyklucza jedność;
w formie konfliktu w końcu wszystko dałoby się „zjednoczyć”;
tam, gdzie brak jedności, tam właśnie zachodzi konflikt,
i gdyby ten znów uznać za jedność, to byłoby to równoznaczne
z upłynnianiem absolutnie sztywnego przeciwieństwa między
jednością a konfliktem i pozbawianiem go rzetelnego sensu.
- Nie, możemy teraz powiedzieć, że konflikt i jedność n i e
wykluczają się „p o prost u”, lecz tylko w zawsze określonej
i zmieniającej się od przypadku do przypadku korelacji.
W niej wykluczają się jako sztywne przeciwieństwa, i tylko
wtedy, gdy owo po prostu ograniczy się do takiej milcząco
zawsze zakładanej korelacji, możemy zgodzić się z poglądem
naszych oponentów. Dalej: w formie konfliktu nie
wszystko da się zjednoczyć, lecz tylko to, co właśnie
funduje konflikt, a nie to, co jest zjednoczone i daje się
zjednoczyć. Do sensu mówienia o jednoczeniu w formie
konfliktu należy bowiem, że forma konfliktu ma ucho­
[A 583] 1
[B 111]/ dzić za jedność jakichś p, q... pomyślanych w pewnym
powiązaniu Go, która jako jedność rzeczywiście stwarza
zjednoczenie, możność pogodzenia, i tym samym odpowiada
powyższemu Go. Jeżeli jednak między p, q... odnośnie do
powiązania Go zachodzi jedność, to owe p, q... odnośnie do
tego powiązania n i e dadzą się objąć stosunkiem konfliktu,
gdyż powiązanie w ogóle jest zjednoczeniem.
Tak więc w formie konfliktu naprawdę nie wszystko da się
zjednoczyć, a już w najmniejszym stopniu dlatego, że (jak
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 133

dalej twierdził nasz oponent) tam, gdzie brak jedności,


manifestuje się to przez sprzeczność, która przeto miałaby
tworzyć jedność konfliktu. Rozumiemy popełnione tu pomie­
szanie, resp. wzajemne przerzucenie na siebie fundujących
relacji. Brak jedności Go charakteryzuje konflikt dołączający
się do p, q... - w związku określonym przez ideę Go. Ten
konflikt nie tworzy jednak jedności Go, lecz inną jedność.
W odniesieniu do tej pierwszej konflikt ma charakter „od­
dzielenia”, w odniesieniu do nowej jedności ma on charakter
„powiązania”. Teraz wszystko jest w porządku. Oto objaś­
niający przykład. W odniesieniu do pewnego znanego feno­
menalnego związku czerwony i zielony nie dają się ze sobą
pogodzić, natomiast czerwony i okrągły dają się pogodzić.
Charakter konfliktu w pierwszym przypadku określa niemoż­
ność pogodzenia, „rozdziela” czerwony i zielony. Mimo to
w odniesieniu do innego rodzaju związku pomaga on stworzyć
jedność, mianowicie w odniesieniu do związku „konflikt
zmysłowych cech fenomenalnego obiektu”. Teraz więc konflikt
między czerwony i zielony jest jednością, i naturalnie jednością
w odniesieniu do elementów konflikt, czerwony, zielony.
Natomiast „konflikt między czerwony i okrągły” jest teraz
niemożnością zjednoczenia, mianowicie w odniesieniu do
elementów konflikt, czerwony, okrągły.

§ 34. Kilka aksjomatów

Po tym bardzo ważnym dla naszej analizy fundamentalnej


oświetleniu sensu relacji możności pogodzenia możemy ustalić
pierwotne aksjomaty i przeprowadzić ich fenomenologiczne
f [A 584]
ujaśnienie. Najpierw w grę wchodziłby aksjomat od- l[B 112]
wracalności relacji godzenia (możności pogodze­
nia, resp. niemożności pogodzenia), który po naszej analizie
134 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

leżących u podstaw stosunków fenomenologicznych jest


bezpośrednio jasny.
Bliższego rozważenia wymaga następny aksjomat, ż e
jedność i konflikt, resp. możność zjednocze­
nia i niemożność zjednoczenia - w każdym
przypadku pary te odnoszone są do tego
samego fundamentu korelacji - wzajemnie
się wykluczaj ą (tzn. znowu, że nie dadzą się one
ze sobą zjednoczyć). Nie trzeba już teraz podkreślać, że
w niemożności zjednoczenia nie chodzi jedynie o prywację
możności zjednoczenia, a więc tylko o fakt, że jakieś zjed­
noczenie obiektywnie nie nastąpiło. Jednoczenie i konflikt są
ideami odmiennie ufundowanymi fenomenologicznie, toteż
rzeczywiście wcale nie jest puste twierdzenie, że jeżeli pewne
p kłóci się z pewnym q stosownie do formy jedności
G(p,q) (i to kłócenie się jest pozytywnym charakterem
fenomenologicznym), to zarazem nie jest „możliwe” zjed­
noczenie p z q w sensie tej samej G. I na odwrót: jeżeli
zachodzi to zjednoczenie, to odpowiedni konflikt jest „niemoż­
liwy”. Fenomenologicznie oparte jest to na tym, co już
ujawniło się w powyższej dyskusji, mianowicie że aktualny
konflikt między p, q, ..., jeśli próbujemy zjednoczyć go
z odpowiednią jednością/?, q,... - a więc próbujemy
jakoś rzeczywiście dany naocznie za pośrednictwem pewnych
m, n, ... gatunek jedności G w przypadku przynależnego
konfliktu aktualnie podłożyć pod p, q,... - to powstaje nowy
konflikt, który swe fundamenty ma w pierwszym konflikcie
oraz danym skądinąd naocznie charakterze jedności. Analogi­
cznie jest w przypadku przeciwstawnym, który zresztą także
można uznać za pewne zastosowanie pierwszego aksjomatu.
Twierdzenia, że zachodzi konflikt, oraz że nie zachodzi
jedność między dowolnymi, ale tymi samymi p, q, ..., mówią
to samo. K a ż d e nie w y r a i a pewien konflikt.
4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 135

1[A 585]
Jeżeli konflikt wiąże się z tym, że p, q mają się ze sobą t[B 113]
kłócić, a więc że p, q, ... stanowią jedność w formie konfliktu,
to p, q, ... się jednoczą. Innymi słowy:
Jeżeli p, q, ... nie kłócą się ze sobą, nie
nie jednoczą się, to się jedno-
c z ą(aksjomat podwójnej negacji);
z czego wynika:
Ma miejsce jedno z dwojga: albo jedno­
czenie, albo konflikt - coś „trzeciego” nie
istnieje.
Należy tu odróżnić cztery możliwości, które można tak oto
[jednoczenie! , J J . XT. ■
wyrazie: --------------- zachodzi - nie zachodzi. Nie-iedno-
| konflikt J
czenie jest jednak tylko innym słowem na konflikt, zaś
nie-konflikt, stosownie do poprzedniego aksjomatu, jest rów­
noważnikiem jednoczenia.
Ostateczne rozjaśnienie tych aksjomatów i ich stosunku do
sfery czysto logicznej wykracza poza granice niniejszego
badania. To, co tutaj przeprowadziliśmy, powinno tylko
wskazać wewnętrzne odniesienia, których prześledzeniem
zajmiemy się później, oraz żywo uświadomić nam, że pracu­
jemy tu już nad kładzeniem fenomenologicznych fundamentów
pod czystą logikę.

§ 35. Niemożność zjednoczenia pojęć jako znaczeń

TW myśleniu niemożność zjednoczenia, tak jak możność


zjednoczenia, występuje! 'w związkuz intencjami syg-
nitywnymi, skierowanymi na pewne połączenia, a tym

1 A: TTak jak możność zjednoczenia, niemożność zjednoczenia występuje


dla nas t y 1 k oi.
136 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

samym w związku z sygnitywnymi i intuicyjnymi identyfika­


cjami. Określone w ostatnich paragrafach pojęcie niemożności
zjednoczenia nie odnosi się jednak do intencji, zaś odnoszące
się do intencji i występujące pod tą samą nazwą pojęcie
niemożności zjednoczenia jest pewną przenośnią, jest
szczególnym przypadkiem tego pierwszego, ale o zupełnie
określonej zawartości, ograniczonej do stosunków rozczaro­
wania. Tutaj stosuje się analogia do tego, co wykazaliśmy
wyżej * w odniesieniu do możności zjednoczenia albo możno­
[A 586] 1
[B 114] J ści pogodzenia. Znowu gdy mowa jest o niemożności zjed­
noczenia w odniesieniu do znaczeń („pojęć”), to nie chodzi
o każdą dowolną idealną niemożność ich zjednoczenia, np.
o czysto gramatyczną; lecz dotyczy to tylko stosunku znaczeń
cząstkowych w znaczeniu kompleksowym, które nie wypełnia
się w obiektywnie zupełnym unaocznieniu, lecz rozczarowuje,
resp. może się rozczarować. Oczywiście rozczarowanie
opiera się na konflikcie unaocznionych treści, przy czym
należy zwrócić uwagę, że sam konflikt nie jest znaczony ani
wyrażany; w przeciwnym wypadku konflikt należałby do
wypełniającej „naoczności” i wyrażenie, jako całkowicie
możliwe, wyrażałoby w sposób dostosowany obiektywną
niemożliwość.
Związek między znaczeniem a k a ż d ą z jednolitych naocz­
ności, które w procesie intuicyjnego skonfliktowania wzajem­
nie się uchylają, również jest związkiem konfliktu (sc. przy
częściowym pokrywaniu się).
Idealne prawa możliwości obowiązujące w odniesieniu do
znaczeń opierają się na pojęciach pierwotnych i ogólniej­
szych, resp. na sformułowanych już wyżej w odniesieniu do
nich aksjomatach (które trzeba będzie jeszcze dalej uzupełnić).
Należą tutaj twierdzenia takie jak:

* Por. § 31, s. 106.


4. Możność pogodzenia i niemożność pogodzenia 137

że niemożność zjednoczenia i możność zjednoczenia tych


samych znaczeń i w odniesieniu do tego samego związku
wzajemnie się wykluczają;
że w parze znaczeń kontradyktorycznych (tzn. takich, że
jedno z nich domniemuje jako nie dające się zjednoczyć
to samo, co drugie domniemuje jako w sobie wewnętrznie
zjednoczone) jedno jest możliwe, a drugie niemożliwe;
że negacja negacji - tzn. znaczenie, które niemożność
zjednoczenia pewnej rzeczy M samo znów przedstawia
jako niemożliwą do zjednoczenia - jest równoważne
odpowiedniemu znaczeniu pozytywnemu. Owo znaczenie
pozytywne zdefiniowane jest przy tym jako takie, które
przedstawia wewnętrzną zgodność tej samej M za pomocą
tej samej (po wykreśleniu negacji) materii przedstawienia.
f [A 587]
Rozumie się samo przez się, że rzeczywista teoria stosunków l [B 115]
logicznych zachodzących między znaczeniami wymagałaby
systematycznego uporządkowania i wykazania wszystkich
tego rodzaju twierdzeń.
Teraz przerwiemy te wyrywkowe rozważania, odkładając
ich uzupełnienie do późniejszych badań. Zwłaszcza w interesie
logiki będą one wymagały znacznie dalej doprowadzonej
i zupełniejszej fenomenologii i teorii identyfikacji i rozróżnień
(zwłaszcza częściowych), oraz ich dostrzegalnie bliskiego
odniesienia do nauki o jednoczeniu i konflikcie.
Rozdział piąty

IDEAŁ ADEKWACJI.
OCZYWISTOŚĆ I PRAWDA

§ 36. Wprowadzenie

W dotychczasowych rozważaniach nie było mowy o j a -


kościach aktów, nie czyniły one w odniesieniu do nich
żadnych założeń. Możliwość i niemożliwość właśnie do jakości
nie odnosi się w jakiś szczególny sposób. Na możliwość np.
jakiegoś zdania nie ma wpływu to, czy materię zdania
realizujemy jako materię aktu uznającego (nie aktu
wyrażającego zgodę, na sposób potwierdzenia aprobującego
lub przyjmującego, lecz aktu przyjmowanego po prostu
przeświadczenia), czy też mamy ją daną w sposób jakościowo
zmodyfikowany jako materię samego tylko przedstawiania;
wciąż pozostaje w mocy, że zdanie jest „możliwe”, jeśli
konkretny akt znaczenia propozycjonalnego dopuszcza wypeł­
niającą identyfikację z obiektywnie zupełną naocznością o tej
samej materii. I podobnie obojętne jest, czy ta wypełniająca
naoczność jest spostrzeżeniem, czy tylko wytworem fantazji
itp. Ponieważ mamy nieporównanie większą swobodę w two­
rzeniu obrazów wyobrażeniowych niż spostrzeżeń i w ogóle
uznań, zwykliśmy możliwość z upodobaniem odnosić do
[B 116] 1 wyobraźni. Za możliwe uchodzi dla nas wtedy to, co - mówiąc
obiektywnie - da się zrealizować jako dostosowany obraz
wyobrażeniowy, niezależnie od tego, czy nam samym, temu
oto empirycznemu jednostkowemu indywiduum, kiedykolwiek
5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 139

się to udało czy nie. Jednakże dzięki idealnemu związkowi


zachodzącemu między spostrzeżeniem i Twyobrażeniem!1,
zgodnie z którym każdemu spostrzeżeniu a priori odpowiada
możliwe Twyobrażenie!12, twierdzenie to jest równoważne
naszemu i ograniczenie pojęcia do wyobrażenia jest nieistotne.
Teraz będzie chodziło o to, by pokrótce rozważyć wpływ
wspomnianych właśnie różnic na stosunki wypełnienia, ażeby
w ten sposób przynajmniej tymczasowo zaniknąć nasze
roztrząsania i zyskać pewną perspektywę na dalsze badania.

§ 37. Funkcja wypełnienia pełniona


przez spostrzeżenie. Ideał ostatecznego wypełnienia

W odniesieniu do sposobu, w jaki treść przedmiotowa jest


przedstawiona w przedstawieniu, istotne okazały się różnice
doskonałości pełni. Szczebel najniższy tworzą akty sygnitywne;
w ogóle nie mają one pełni. Akty intuicyjne mają pełnię, ale
mają ją w mniejszym bądź większym stopniu, i to już
w obrębie sfery imaginacji. Jednakże nawet największa
doskonałość imaginacji pozwala zachować różnicę w od­
niesieniu do spostrzeżenia: nie daje ona przedmiotu samego,
także nie w części, lecz tylko jego obraz, który dopóki
w ogóle jest obrazem, nigdy nie jest rzeczą samą. Tę
zawdzięczamy spostrzeżeniu. Także ono „daje” przedmiot na
różnych szczeblach doskonałości, w różnym stopniu „wyglą­
du”. Intencjonalnym charakterem spostrzeżenia jest, w przeci­
wieństwie do samego tylko uobecniania imaginacji, czynienie
obecnym (prezentowanie). Jest to, jak wiemy, wewnętrzna
różnica aktów, a bliżej, różnica formy ich reprezentacji (formy

1 A: rprzedstawieniem obrazowymi.
2 A: rprzedstawienie obrazowe!
140 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

ujęcia). Ale prezentowanie na ogół nie sprawia, że rzecz jest


[A 589] 1
[B 117] J naprawdę obecna, lecz tylko tyle, że się pojawia jako obecna,
przy czym występują tu różnice stopnia obecności przedmiotu,
a wraz z nią doskonałości spostrzeżenia (fWahr-nehmung).
O tym poucza spojrzenie na odpowiednie szeregi szczebli
wypełnienia, na które tutaj, tak jak wszędzie, zdana jest
wszelka egzemplifikacja doskonałości w czynieniu przed­
stawionym przedmiotu. Jasno widzimy przy tym, że na pełnię
spostrzeżenia rozciąga się zróżnicowanie, któremu próbowaliś­
my oddać sprawiedliwość mówiąc o wyglądzie percep-
cyjnym; jest to zróżnicowanie, które nie dotyczy pełni co do
jej zawartości wrażeniowej, jej wewnętrznego charakteru, lecz
oznacza ustopniowane rozpostarcie jej charakteru jako
„pełni”, a więc ujmującego charakteru aktowego. Zgodnie
z tym (wciąż niezależnie od wszelkich pierwiastków genetycz­
nych, gdyż o tym, że te różnice, jak i wszystkie podobne,
powstały dzięki kojarzeniu, wiemy bardzo dobrze) niejeden
element pełni uchodzi dla nas za ostateczną prezen­
tację odpowiedniego elementu przedmiotowego: podaje się
za identyczny z nim, nie za jego jedynie reprezentanta, lecz
za niego samego w sensie absolutnym. Inne elementy
uznajemy znów za jedynie „wyglądy barw”, „skróty perspek­
tywiczne” itp., przy czym jasne jest, że zwrotom tym od­
powiada coś także w fenomenologicznej treści aktów i to
przed wszelką refleksją. Te zróżnicowania wyglądów już
poruszaliśmy i odnaleźliśmy je także w przypadku imaginacji,
tyle że przeniesione na obrazy. Wszelki wygląd ma charakter
reprezentatywny, mianowicie reprezentuje on przez podobień­
stwo, lecz sposób tego reprezentowania przez podobieństwo
jest różny, zależnie od tego, czy reprezentacja ujmuje ukazującą
w wyglądzie treść jako obraz czy jako samoprzedstawianie
(wygląd samego) obiektu (por. s. 83). Idealną granicą, jaką
dopuszcza wzrost pełni wyglądu, jest w przypadku spostrzeże­
5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 141

nia absolutna samoobecność (tak jak w przypadku


imaginacji jest nią absolutnie jednakowy obraz), i to dla każdej
strony, dla każdego prezentowanego elementu przedmiotu.
Tak oto rozważanie możliwych stosunków wypełnienia
wskazuje pewien ostateczny cel wzrostu wypeł­
nienia, w którym pełna i cała intencja znaj­
r [A 590]
duje swe wypełnienie,i to nie wypełnienie pośrednie i [B 118]
i częściowe, lecz ostateczne i najwyższe. Intuicyjna
zawartość tego ostatecznego przedstawienia jest absolutną
sumą możliwej pełni; intuicyjnym reprezentantem jest przed­
miot sam, taki jak jest on sam w sobie. Treść reprezentująca
i reprezentowana są tutaj identycznie tym samym. I tam, gdzie
intencja przedstawienia przez to idealnie doskonałe przed­
stawienie zapewniła sobie wypełnienie ostateczne, tam wy­
tworzyło się prawdziwe adaequatio rei et intellectus: przed­
miot dokładnie jako taki, jak jest intendo­
wany, jest rzeczywiście „dany" albo „obecny”;
nie jest już implikowana żadna intencja cząstkowa, która
byłaby pozbawiona swego wypełnienia.
W ten sposób eo ipso wyznaczony jest ideał każdego
wypełnienia, w tym również sygnifikatywnego; owym
intellectus jest tutaj myślowa intencja, intencja znaczenia.
Adaeąuatio zaś jest realizowana, gdy znaczona przedmioto-
wość jest w ścisłym sensie dana w naoczności, i to dana
jako to, jako co jest ona pomyślana i nazwana. Nie ma żadnej
myślowej intencji, która nie znalazłaby swego wypełnienia,
i to swego ostatecznego wypełnienia, skoro wypełniająca
naoczność nie implikuje już niczego z niezaspokojonych
intencji.
Zauważmy, że doskonałość adekwacji „myśli” do „rzeczy”
jest dwojaka: z jednej strony doskonałe jest dopasowanie
do naoczności, gdyż myśl nie domniemuje niczego, czego
wypełniająca naoczność nie czyniłaby zupełnie przedstawio-
142 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

nym jako do owej [myśli] przynależne. Oczywiście w tym


połączone są obie rozróżnione wyżej (s. 99) doskonałości: dają
one w wyniku to, co oznaczyliśmy jako „obiektywną zupeł­
ność” wypełnienia. Z drugiej strony w samej wypełniającej
naoczności tkwi pewna doskonałość. Naoczność nie wypełnia
zmierzającej do niej intencji znów na sposób intencji, która
potrzebowałaby jeszcze wypełnienia, lecz tworzy ona osta­
teczne wypełnienie tej intencji. Musimy więc rozróżnić:
doskonałość dopasowania do naoczności (adekwa-
[A 591] 1
[B 119]i cję w sensie naturalnym i r o z s ze r z o ny m) od zakładającej
ją doskonałości ostatecznego wypełnienia (adekwa­
cji do „rzeczy samej”). Każdy wiemy i czysty opis naocznego
przedmiotu albo procesu jest przykładem tej pierwszej dosko­
nałości. Jeśli tym przedmiotem jest coś, co zostało wewnętrznie
przeżyte i w refleksyjnym spostrzeżeniu uchwycone takim,
jakie jest, to może temu towarzyszyć ta d r u g a naoczność; tak
jak np. wtedy, gdy spoglądając na kategoryczny sąd, który
właśnie wydajemy, mówimy o przedstawieniu podmiotu tego
sądu. Natomiast pierwszej doskonałości brakuje, gdy stojące
przed nami drzewo nazywamy „uszlachetnioną” jabłonią albo
mówimy o „częstotliwości” rozbrzmiewającego właśnie dźwię­
ku i w ogóle o określeniach obiektu spostrzeżenia, które, nawet
jeśli są współdomniemane w intencji spostrzeżenia, to nie
pojawiają się przynajmniej Tw większym bądź mniejszym
stopniu na sposób wyglądu]1 w zjawisku.
Zauważmy tu jeszcze rzecz następującą. Ponieważ ostatecz­
ne wypełnienie po prostu nie może w sobie zawierać niczego
z niewypełnionych intencji, musi ono zostać spełnione na
podstawie czystego spostrzeżenia; spostrzeżenie obiek­
tywnie zupełne, które jednak dokonuje się na sposób ciągłej
syntezy spostrzeżeń nieczystych, nie może tu wystarczyć.

A: Tna sposób wyglądu, sposób analogiczny].


5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 143

Przeciw takiemu traktowaniu sprawy, upatrującemu ostatecz­


ne wypełnienie wszystkich intencji w spostrzeżeniach, można
postawić zarzut, że zrealizowana świadomość logólnal1, która
nadaje pełnię ogólnym przedstawieniom pojęciowym i stawia
przed oczy „sam” „przedmiot ogólny”, buduje się na podstawie
jedynie imaginacji, a przynajmniej jest niewrażliwa na różnicę
między spostrzeżeniem i imaginacją. To samo naturalnie
stosuje się, w konsekwencji tego, co zostało właśnie powie­
dziane, do wszystkich oczywistych wypowiedzi ogólnych,
które tak jak aksjomaty zrozumiałe są „na podstawie samych
tylko pojęć”.
Zarzut ten wskazuje na pewną poruszoną już przy okazji
lukę w naszych badaniach. Spostrzeżenie uchodziło dla nas,
i zrazu wydawało się to zrozumiałe samo przez się, za to samo
f[A 592]
co spostrzeżenie zmysłowe, naoczność za to samo co l [B 120]
naoczność zmysłowa. Milcząco i właściwie nie uświadamiając
sobie tego nierzadko, np. w kontekście rozważań dotyczących
możności pogodzenia, przekraczaliśmy ograniczenia tych
pojęć: działo się to wszędzie tam, gdzie mówiliśmy o naocz­
ności jakiegoś konfliktu, jakiegoś zjednoczenia czy innej
syntezy jako takiej. W następnym rozdziale, który będzie
dotyczył form kategorialnych w ogóle, wykażemy konieczność
rozszerzenia pojęć spostrzeżenia i innych naoczności. W celu
uchylenia zarzutu zauważymy teraz tylko tyle, że imaginacja
będąca podstawą uogólniającej abstrakcji nie pełni rzeczywistej
i właściwej funkcji wypełnienia, a więc nie jest „korespon­
dującą” naocznością. To, co indywidualnie jednostkowe w zja­
wisku, samo nie jest przecież, jak wielokrotnie podkreślaliśmy,
tym, co ogólne, ani też nie zawiera go w sobie jako efektywnej
części.

A: rogólności!
144 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

§ 38. Akty uznające w funkcji wypełnienia.


Oczywistość w sensie luźnym i ścisłym

Nazwą intencji obejmowaliśmy dotychczas pospołu akty


uznające i nieuznające. Jednakże, chociaż to, co ogólne
w charakterze wypełnienia, istotnie określone jest przez materię
i w odniesieniu do szeregu ważnych stosunków tylko materia
wchodzi w grę, to przecież w odniesieniu do innych okazuje
się, że także współokreślane są one przez jakość, i to tak
bardzo, że mówienie o intencji, o celowaniu, właściwie zdaje
się pasować tylko do aktów uznających. Domniemanie
celuje w rzecz i osiąga swój cel albo go nie osiąga, zależnie
od tego, czy w pewien sposób zgadza się ono ze spo­
strzeżeniem (które jest przy tym aktem uznającym) czy się nie
zgadza. I wtedy uznanie zgadza się z uznaniem, akt intendujący
i wypełniający są pod względem tej jakości jednakie. Samo
tylko przedstawianie jednakże jest pasywne, „pozostawia rzecz
w zawieszeniu”. Tam gdzie do samego tylko przedstawiania
przypadkowo dołączy się dostosowane spostrzeżenie, tam
[A 593]1
[B 121]J
oczywiście na podstawie pasujących do siebie materii następuje
wypełniające pokrywanie się; ale już w [tym] przejściu
przedstawienie przyswaja sobie charakter uznania, i samej
jedności pokrywania się z pewnością przysługuje on w sposób
homogeniczny. Każde aktualne identyfikowanie,
resp. rozróżnianie jest aktem uznaj ącym, obo­
jętnie, czy samo jest ufundowane w aktach uznających czy
nie; to twierdzenie w niewielu słowach podaje fundamentalną,
określającą wszystkie wyniki naszych ostatnich badań nad
stosunkami możności pogodzenia, charakterystykę, dzięki
której teoria identyfikacji i rozróżnień w jeszcze większej
mierze niż dotychczas okazuje się zasadniczym elementem
teorii sądu. Uwzględnienie tego, czy funkcję intendowania
i wypełniania pełnią akty uznające, czy także n i e u z n a -
5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 145

j ą c e, rozjaśnia różnice takie jak [ta, która zachodzi] między


ilustracją, ewentualnie egzemplifikacją, a potwierdze­
niem (sprostaniem próbie, a w przypadku przeciwnym
obaleniem). Pojęcie potwierdzenia odnosi się wyłącznie do
aktów uznających w stosunku do ich uzna­
jącego wypełnienia, a ostatecznie do wypełnienia
przez spostrzeżenia.
Temu szczególnie wyróżnionemu przypadkowi poświęcimy
bliższe rozważanie. W nim ideał adekwacji daje o c zyw i s -
to ść. W luźniejszym sensie mówimy o oczywistości wszędzie
tam, gdzie tylko uznająca intencja (zwłaszcza stwierdzenie)
znajduje swe potwierdzenie przez korespondujące i w pełni
dopasowane spostrzeżenie, nawet jeśli jest to pasująca synteza
związanych ze sobą poszczególnych spostrzeżeń. Wtedy ma
sens mówienie o stopniach i szczeblach oczywi­
stości. Pod tym względem wchodzą w grę przybliżenia
spostrzeżenia do obiektywnej zupełności jego prezentacji
przedmiotu, a następnie postęp w kierunku ostatecznego ideału
doskonałości: ideału spostrzeżenia adekwatnego, pełnego
samopojawiania się przedmiotu - w tej mierze, w jakiej ten był
domniemany w wypełnianej intencji. Miarodajny dla
krytyki poznania, ścisły sens oczywistości dotyczy
jednak wyłącznie tego ostatecznego, nieprzekraczalnego celu,
[A 594]
aktu tej naj doskonalszej syntezy wypełnie- [B 122]
n i a, który nadaje intencji, np. intencji sądu, absolutną pełnię
treści, pełnię treści przedmiotu samego. Przedmiot nie jest tylko
domniemany, lecz tak jak jest on domniemany i w jedności
z tym domniemaniem jest w najściślejszym sensie dany; poza
tym jest obojętne, czy chodzi o przedmiot indywidualny czy
ogólny, o przedmiot w wąskim sensie czy o stan rzeczy (korelat
identyfikującej i rozróżniającej syntezy).
Sama oczywistość jest, powiedzieliśmy, aktem owej naj­
doskonalszej syntezy pokrywania się. Tak jak każde iden­
146 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

tyfikowanie jest to akt obiektywizujący, a jego obiektywny


korelat to b y c i e w sensie p r a w dy albo też p r a w da
- gdyby ktoś nie chciał przydzielić tego terminu innemu
z szeregu pojęć, które wszystkie zakorzenione są we wskazanej
sytuacji fenomenologicznej. Tu jednak potrzebne jest dokład­
niejsze roztrząsanie.

§ 39. Oczywistość i prawda

1. Jeśli zrazu utrzymamy wskazane właśnie pojęcie prawdy,


to prawda jako korelat aktu identyfikującego jest pewnym
stanem rzeczy, a jako korelat pokrywającej identyfikacji
jest identycznością: pełną zgodnością zacho­
dzącą między tym, co domniemane, i tym, co
dane, jako takim. Ta zgodność w oczywistości jest
przeżywana, o ile oczywistość jest aktualnym spełnieniem
adekwatnego identyfikowania. Z drugiej strony twierdzenia, że
oczywistość jest „p r z e ż y c i e m” p r a w d y, nie można
wprost interpretować w ten sposób, że (jeśli dostatecznie szeroko
ujmiemy pojęcie spostrzeżenia) jest ona spostrzeżeniem,
a w przypadku oczywistości ścisłej: adekwatnym spo­
strzeżeniem prawdy. Uwzględniając bowiem wyrażoną
wcześniej * wątpliwość musimy przyznać, że spełnienie identyfi­
kującego pokrywania nie jest jeszcze aktualnym spostrzeżeniem
przedmiotowej zgodności, lecz staje się nim dopiero dzięki
[A 595]1
[B 123]J
odrębnemu aktowi obiektywizującego ujęcia, dzięki odrębnemu
spoglądaniu na obecną prawdę. A „obecna” jest ona rzeczywiś­
cie. A priori zachodzi tutaj możliwość, by w każdej chwili
spojrzeć na zgodność i w adekwatnym spostrzeżeniu doprowa­
dzić do jej intencjonalnego uświadomienia sobie.

Por. dopisek do § 8, s. 35 n. i rozdział 7.


5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 147

2. Inne pojęcie prawdy dotyczy idealnego stosunku,


jaki w zdefiniowanej jako oczywistość jedności pokrywania
się zachodzi między istotami poznawczymi po­
krywających się aktów. Podczas gdy prawda w po­
przednim sensie była tym czymś przedmiotowym, co
odpowiadało aktowi oczywistości, prawda w obecnym sensie
jest przynależną do formy aktu ideą, mianowicie po­
znawczą i ujętą jako idea istotą empirycznie
przypadkowego aktu oczywistości albo ideą absolutnej
adekwacji jako takiej.
3. Następnie po stronie aktu dającego pełnię przeżywamy
w oczywistości przedmiot dany na sposób
domniemania: jest on samą pełnią. Także ten [przedmiot]
możemy oznaczyć jako bycie, prawdę, to co prawdziwe, o tyle
mianowicie, o ile jest on tutaj przeżyty nie tak jak w samym
tylko adekwatnym spostrzeżeniu, ale jako idealna pełnia dla
intencji, jako czyniący prawdziwym; resp. jako ideal­
na pełnia specyficznej poznawczej istotyintencji.
4. W końcu ujęcie stosunku oczywistości z punktu widzenia
intencji daje w wyniku prawdę jako słuszność intencji
(szczególnie np. s ł u s z n o ś ć sądu), jako jej bycie adekwat­
ną do prawdziwego przedmiotu; resp. jako słuszność
istoty poznawczej intencji in specie. Pod tym
ostatnim względem np. słuszność sądu w logicznym sensie
zdania: zdanie „kieruje” się rzeczą samą; mówi ono, że tak jest,
i rzeczywiście tak jest. W tym jednak sformułowana jest już
idealna, a więc ogólna możliwość, że w ogóle zdanie o takiej
materii da się wypełnić w sensie [najściślejszej]1 adekwacji.
Musimy jeszcze zwrócić szczególną uwagę na to, że bycia,
które (jako pierwszy [obiektywny]1 2 sens prawdy) wchodzi tu

1 A: rścisłejl.
2 A: rpowyższyl.
148 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

[A 596] 1
[B 124] J w grę, nie należy mylić z byciem [wyrażanym przez]
s p ó j k ę „twierdzącej” wypowiedzi kategorycznej. W oczy­
wistości chodzi o całkowite pokrywanie się, to
bycie natomiast odpowiada, jeśli nie zawsze, to najczęściej
(sąd o właściwościach) identyfikacjom częściowym.
Lecz nawet tam, gdzie orzekana jest identyfikacja całkowita,
te dwa bycia nie są ze sobą tożsame. Zauważmy bowiem, że
w przypadku oczywistości sądu (sąd = wypowiedź predyka­
ty wna) bycie w sensie prawdy sądu jest prze­
żywane, ale nie wyrażane, nigdy więc nie pokrywa
się z byciem domniemywanym i przeżywanym w ,jest"
wypowiedzi orzekającej. To bycie jest syntetycznym momen­
tem tego, co jest, w sensie tego, co prawdziwe - jakże więc
mogłoby ono wyrażać jego bycie prawdziwym? Tutaj
właśnie mamy zsyntetyzowane wielorakie zgod­
ności; jedna, częściowa, predykatywna, jest domniemana
w stwierdzeniu i spostrzeżona adekwatnie, a więc dana jako
ona sama. (Co to znaczy, stanie się jaśniejsze już w następnym
rozdziale dzięki ogólniejszej teorii obiektywizacji kategorial­
nych.) To jest zgodność między podmiotem
i predykatem, pasowanie jednego do drugiego. Po d r u -
gie mamy jednak zgodność, która stanowi syn­
tetyczną formę aktu oczywistości, a więc cał­
kowite pokrywanie się intencji znaczeniowej wypowiedzi
i spostrzeżenia samego stanu rzeczy, pokrywanie się, które
naturalnie dokonuje się krok po kroku, o co tutaj zresztą nie
chodzi. T a zgodność oczywiście nie jest orzekana, nie ma
ona charakteru przedmiotowego, jak ta pierwsza, należąca do
osądzonego stanu rzeczy. Niewątpliwie zawsze może ona
zostać orzeczona, i to orzeczona z oczywistością. Stanie się
wtedy czyniącym prawdziwym stanem rzeczy nowej oczywis­
tości, do której odnosi się to samo, i tak dalej. Ale w każdym
kroku trzeba odróżniać stan rzeczy czyniący prawdziwym od
5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 149

stanu rzeczy konstytuującego samą oczywistość, to, co obiek­


tywizowane, od tego, co nie obiektywizowane.
Dokonane właśnie rozróżnienia prowadzą nas do następują­
cego ogólnego rozważania.
[A 597]
Gdy przedstawialiśmy Tstosunki!1 pojęć oczywistości i praw­ [B 125]
dy, to po przedmiotowej stronie aktów, które
w oczywistości, bądź to w funkcji intencji, bądź wypełnienia,
znajdują ścisłą adekwację, nie odróżnialiśmy stanów rzeczy
od pozostałych przedmiotów. I odpowiednio nie uwzględ­
nialiśmy też fenomenologicznej różnicy między aktami
odnoszącymi - aktami zgodności i niezgodności, aktami
predykatywnymi - i aktami nieodnoszącymi; a więc
także różnicy między odnoszącymi i nieodnoszącymi znacze­
niami i idealnie ujętymi istotami intencjonalnymi w ogóle.
Ścisła adekwacja może zjednoczyć również intencje nie-
odnoszące, tak samo jak odnoszące, z ich doskonałymi
wypełnieniami; jako intencje wypowiedzi i wypełnienia wy­
powiedzi, by uwypuklić tu obszar wyrażeń, w grę wcale nie
muszą wchodzić akurat sądy, adekwacji mogą dostąpić również
akty nominalne. Jednakże najczęściej pojęcia prawdy, słusz­
ności, tego, co prawdziwe, ujmowane są, jak i my to
czyniliśmy, w sposób bardziej ograniczony, odnoszone są do
sądów i zdań, resp. do ich obiektywnych korelatów, stanów
rzeczy; zarazem o byciu przeważnie mówi się w odniesieniu
do obiektów absolutnych (takich, które nie są stanami rzeczy),
jakkolwiek to ograniczenie nie jest wyraźne. Słuszność naszego
ogólniejszego ujęcia tych pojęć nie ulega wątpliwości. Natura
rzeczy samych wymaga, by pojęcia prawdy i fałszu, przynaj­
mniej na początku, wytyczyć tak szeroko, ażeby objęły one
całą sferę aktów obiektywizujących. Wydaje się przy tym, że
najbardziej stosowne będzie, jeśli pojęcia prawdy i bycia

A: Tstosunekl.
150 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

zróżnicuje się w ten sposób, iż pojęcia prawdy (pewien


zakres ekwiwokacji jest tu nieunikniony, ale po rozjaśnieniu
tych pojęć zupełnie nieszkodliwy) odniesione zostaną do
strony samych aktów i ich idealnie ujmowanych momen­
tów, a pojęcia bycia (bycia prawdziwym) do przynależnych
korelatów przedmiotowych. Odpowiednio do tego możemy
zdefiniować prawdę zgodnie z punktem 2) i 4) jako ideę
[A 598] 1
[B 126]1 adekwacji bądź też jako słuszność obiektywizującego uznania
i znaczenia. Bycie w sensie prawdy należałoby wtedy
określić zgodnie z punktem 1) i 3) jako identyczność w adek­
wacji zarazem domniemanego i danego przedmiotu, bądź też
(co bardziej odpowiada naturalnemu sensowi tego słowa) jako
to, co da się w ogóle adekwatnie spostrzec w nieokreślonym
odniesieniu do jakiejś intencji, która dzięki temu stawałaby się
prawdziwą (byłaby adekwatnie wypełniana).
Gdy pojęcia zostały już ujęte tak szeroko i fenomenologicz­
nie ustalone, można przejść do tego, by uwzględniając różnicę
aktów odnoszących i nieodnoszących (predykacje - absolutne
pozycje) wyodrębnić węższe pojęcia prawdy i by­
cia. Węższe pojęcie prawdy ograniczałoby się wtedy do
idealnej adekwacji aktu odnoszącego wobec przynależ­
nego adekwatnego spostrzeżenia stanu rzeczy; podobnie
węższe pojęcie bycia dotyczyłoby bycia przedmiotów absolut­
nych i odróżniało je od „zachodzenia” stanów rzeczy.
Zgodnie z tym jasna jest rzecz następująca: Jeżeli definiuje
się sąd jako akt uznający w ogóle, to, mówiąc subiektywnie,
sfera sądu pokrywa się ze zjednoczonymi sferami pojęć
prawdy i fałszu w najszerszym sensie. Jeżeli definiuje się go
przez wypowiedź orzekającą i jej możliwe wypełnienia, jeżeli
więc mianem sądu obejmuje się tylko sferę uznań odnoszących,
to znów zachodzi to pokrywanie się, przy czym u podstaw
leżą teraz tylko węższe pojęcia prawdy i fałszu.
Dotychczas jednostronnie preferowaliśmy przypadek oczy-
5. Ideał adekwacji. Oczywistość i prawda 151

wistości, a więc aktu opisywanego jako całkowite pokrywanie


się. Jeśli jednak uwzględni się korelatywny przypadek kon­
fliktu, to oczywistości odpowiada absurdalność, jako
przeżycie całkowitego konfliktu między intencją i quasi-
-wypełnieniem. Pojęciom prawdy i bycia odpowiadają wtedy
korelatywnepojęcia fałszu i niebycia. Fenomenologicz­
ne rozjaśnienie tych pojęć, gdy już przygotowaliśmy wszystkie
fundamenty, da się przeprowadzić bez szczególnych trudności.
Najpierw należałoby dokładnie opisać negatywny ideał osta­
tecznego rozczarowania.
[A 599]
Przy ścisłym ujęciu pojęcia oczywistości, na którym się tutaj [B 127]
oparliśmy, jasne jest, że absurdalne są wątpliwości w rodzaju
tych, jakie ostatnimi czasy niekiedy dochodzą do głosu;
mianowicie czy z tą samą materią A u jednego nie mogłoby
łączyć się przeżycie oczywistości, a u innego absurdalności.
Takie wątpliwości były możliwe tylko dopóty, dopóki oczywis­
tość i absurdalność interpretowano jako swoiste (pozytywne
bądź negatywne) uczucia, które, przypadkowo dołączając
się do aktu sądzenia, nadawały mu owo szczególne wyróżnie­
nie, które logicznie oceniamy jako prawdę, resp. fałsz. Jeśli
ktoś przeżywa oczywistość A, to jest oczywiste, że nikt
inny nie może przeżywać absurdalności tego samego A;
albowiem to, że A jest oczywiste, znaczy: A jest nie tylko
domniemane, lecz dokładnie jako to, jako co jest domniemane,
także jest naprawdę dane; jest w najściślejszym sensie samo
obecne. Jak teraz dla jakiejś innej osoby to samo A miałoby być
domniemane, ale domniemanie, że to jest A, miałoby być
naprawdę wykluczone przez naprawdę dane non-Al Widać, że
chodzi tu o Tpewną sytuację istotową, tę samą)1, którą wyraża
zasada sprzeczności T(w wieloznacznościach tej ostatniej
naturalnie mają udział korelacje rozpatrzone wyżej, na s. 123)1

A: Ttę sytuację].
152 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 1

Z naszych analiz wynika z niezawodną jasnością, że bycie


i niebycie nie są pojęciami, które Tprzez swe pochodzenie
wyrażałyby przeciwieństwa jakości sądowi1. W sensie
naszego ujęcia stosunków fenomenologicznych każdy sąd
jest uznający i uznanie nie jest charakterem jest, który swe
jakościowe przeciwieństwo miałby w nie jest. Jakoś­
ciowym przeciwieństwem sądu jest samo tylko przedstawienie
tej samej materii. Różnice między jest i nie jest są różnicami
materii intencjonalnej. Tak jak jest wyraża na sposób intencji
znaczeniowej predykatywną zgodność, tak też nie jest wyraża
predykatywny konflikt.

1 A: Fzwiązane są z jakością sądow i.


Dział drugi r [A 600]
t[B 128]
ZMYSŁOWOŚĆ I INTELEKT

Rozdział szósty

NAOCZNOŚCI ZMYSŁOWE I KATEGORIALNE

§ 40. Problem wypełnienia


kategorialnych form znaczeniowych
i przewodnia myśl jego rozwiązania

W naszych dotychczasowych wywodach wielokrotnie dawała


się odczuć znaczna luka. Dotyczyła ona obiektywnych form
kategorialnych, resp. „syntetycznych” funkcji w sferze aktów
obiektywizujących, poprzez które te obiektywne formy się
konstytuują, poprzez które mają one osiągnąć „naoczność”,
a odpowiednio do tego także „poznanie”. Chcemy teraz podjąć
próbę zapełnienia w pewnej mierze tej luki i znów nawiążemy
do badania przeprowadzonego w pierwszym rozdziale, które
ukierunkowane było na ograniczony cel rozjaśnienia poznania,
mianowicie na stosunek wyrażającej intencji znaczeniowej
i wyrażanej zmysłowej naoczności. Na razie także będziemy
opierać się na najprostszych przypadkach wypowiedzi dających
wyraz spostrzeżeniom i innym aktom naocznym, i na tej pod­
stawie formułujemy temat najbliższych rozważań, jak następuje:
W przypadku wypowiedzi spostrzeżeniowej wypełniają się
nie tylko wplecione w nią przedstawienia nominalne; dzięki
spostrzeżeniu [swe] wypełnienie znajduje znaczenie wypo­
wiedzi w całości. Mówi się przecież o całej wypowiedzi, że
daje ona wyraz naszemu spostrzeżeniu; nie mówimy jedynie
widzę ten papier, kałamarz, liczne książki itp., lecz widzę, że
ten papier jest zapisany, że tutaj stoi kałamarz z brązu, że
otwarte są liczne książki itd. Jeśli komuś wypełnienie znaczeń
154 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

nominalnych wydaje się dostatecznie jasne, to teraz stawiamy


[A 601] 1
[B 129] J
pytanie, jak należy rozumieć wypełnienie całych wypo­
wiedzi, zwłaszcza pod względem tego, co wykracza poza ich
„materię”, tzn. tutaj poza terminy nominalne. Co powinno i co
może zapewnić wypełnienie momentom znaczeniowym, które
stanowią formę zdania jako taką i do których na przykład
należy spójka - momentom „formy kategorialnej”?
Gdy przyjrzymy się bliżej, pytanie to przenosi się też na
znaczenia nominalne, o ile nie są one akurat pozbawione formy
tak jak znaczenia własne. Podobnie jak wypowiedź, także
nazwa już w gramatycznym zjawisku ma swą „materię” i „for­
mę”. Jeśli składa się ona ze słów, to forma tkwi częściowo w ich
uszeregowaniu, częściowo we własnych formach słów, a częś­
ciowo w sposobie, w jaki utworzone zostało poszczególne
słowo, które wtedy pozwala jeszcze w sobie samym odróżnić
momenty „materii” i momenty „formy”. Tego rodzaju rozróż­
nienia gramatyczne odsyłają do rozróżnień znaczeniowych;
gramatyczne uczłonowanie i formy przynajmniej z grubsza
wyrażają uczłonowanie i formy ugruntowane w istocie znacze­
nia; w znaczeniach odnajdujemy więc części o bardzo zróżnico­
wanym charakterze, a pośród nich chodzi nam tu zwłaszcza
o te, które wyrażane są przez takie formy słów jak to, pewien,
niektóre, wiele, nieliczne, dwa, jest, nie, który, i, albo itd.;
następnie zaś przez rzeczownikowe i przymiotnikowe formy
słów, przez liczbę pojedynczą i mnogą itd.
Jak to jest z tym wszystkim w wypełnieniu? Czy sfor­
mułowany w rozdziale trzecim ideał zupełnie dostosowanego
wypełnienia da się utrzymać? Czy wszystkim częś­
ciom i formom znaczenia odpowiadają też
części i formy spostrzeżenia? W tym przypadku
między znaczącym domniemywaniem i wypełniającym uchwy­
ty waniem naocznym zachodziłby ów paralelizm, który
narzuca się, gdy mowa jest o wyrażaniu. Wyrażenie
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 155

byłoby obrazowym odpowiednikiem spostrzeżenia (sc. co do


wszystkich jego części i form, które właśnie mają zostać
wyrażone), jakkolwiek utworzone byłoby z nowego materiału
- [właśnie] „wy-rażone” w materiale aktu zna­
czenia.
Prototypem dla interpretacji stosunku zachodzącego między
[A 602]
aktem znaczenia i aktem naoczności byłby więc stosunek [B 130]
znaczenia własnego do odpowiadających mu spostrzeżeń. Kto
zna samą Kolonię i odpowiednio do tego ma prawdziwe
znaczenie własne słowa Kolonia, ten w każdorazowym aktual­
nym przeżyciu znaczenia posiada coś dokładnie odpowiadają­
cego przyszłym potwierdzającym spostrzeżeniom. Nie jest to
właściwe odwzorowanie (Gegenbild) spostrzeżeń, jak np.
odpowiadające im wyobrażenie; ale tak jak w spostrzeżeniu
miasto to (jak mniemamy) obecne jest jako ono samo, tak też,
zgodnie z tym, co wcześniej roztrząsaliśmy, nazwa własna
Kolonia domniemuje w swym znaczeniu własnym to miasto
„bezpośrednio”, je samo, takie jakie ono jest. Proste spo­
strzeżenie doprowadza tu, bez pomocy dalszych, nadbudowa­
nych na nim aktów, do pojawienia się przedmiotu, który
intencja znaczeniowa domniemuje, i tak jak go ona do­
mniemuje. Dlatego intencja znaczeniowa w samym tylko
spostrzeżeniu znajduje akt, w którym wypełnia się w sposób
zupełnie dostosowany.
Gdy zamiast wyrażeń nazywających wprost, pozbawionych
formy, rozpatrujemy wyrażenia uformowane i uczłonowane,
to zrazu wydaje się, że sprawy mają się tak samo. Widzę
biały papier i mówię bidy papier, a przez to wyrażam,
w sposób dokładnie dostosowany, tylko to, co widzę. Tak
samo w przypadku całych sądów. W i d z ę, ż e ten papier jest
biały, i dokładnie to wyrażam, orzekam: ten papier jest biały.
Taki sposób mówienia, w pewnym sensie słuszny, a przecież
łatwo prowadzący do nieporozumień, nie zmyli nas. W ten
156 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dziat 2

sposób ktoś mógłby przecież nawet chcieć uzasadnić, że


znaczenie tkwi tutaj w spostrzeżeniu, co, jak ustaliliśmy, jest
niesłuszne. Słowo biały z pewnością domniemuje coś w samym
białym papierze, i o tyle w stanie wypełnienia domniemanie to
pokrywa się z odnoszącym się do momentu bieli spostrzeżeniem
cząstkowym. Ale przyjęcie pokrywania się jedynie z tym
spostrzeżeniem cząstkowym nie wystarczy. Zwykło się tutaj
mówić, że pojawiająca się biel zostaje rozpoznana jako
biała i tak nazwana. Jednakże normalny sposób mówienia
o poznawaniu nazywa „poznanym” raczej przedmiot bę­
[A 603] 1
[B 131] J dący podmiotem. Wtym poznawaniu w widoczny sposób
obecny jest inny akt, który może nawet zawiera w sobie ten
pierwszy, ale w każdym razie jest od niego różny. Papier
zostaje rozpoznany jako biały, albo raczej jako [coś] białego ’,
gdy dając wyraz spostrzeżeniu mówimy biały papier. Intencja
słowa biały tylko częściowo pokrywa się z momentem barwy
pojawiającego się przedmiotu, w znaczeniu pozostaje pewna
nadwyżka, forma, która w samym zjawisku nie znajduje niczego,
w czym mogłaby się potwierdzić. Biały, to znaczy papier
będący białym. I czy ta sama forma nie powtarza się też,
jakkolwiek pozostając w ukryciu, przy rzeczowniku papier?
Tylko zjednoczone w jego „pojęciu” znaczenia cech dochodzą
do spostrzeżenia; także tutaj cały przedmiot jest rozpoznany jako
papier, także tutaj występuje uzupełniająca forma, która zawiera
w sobie bycie, choć nie jako jedyną formę. Do wypełnienia tych
form oczywiście nie może wystarczyć proste spostrzeżenie.

1 W pierwszym przypadku chodzi o orzecznikową, w drugim o przydaw-


kową funkcję przymiotnika biały. Gramatyka języka niemieckiego różnicuje
te funkcje poprzez odpowiednie końcówki, w języku polskim w obu
przypadkach (papier jest biały - biały papier) trzeba posłużyć się tą samą
formą, co zaciera intencję subtelnego rozróżnienia Husserla - uw. tłum.
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 157

Następnie musimy zapytać, co po stronie spostrzeżenia


odpowiada różnicy między oboma sformułowanymi na pod­
stawie tego samego spostrzeżenia wyrażeniami ten biały
papier i ten papier jest biały - a więc różnicy między
przydawkową i orzecznikową formą wypowiedzi - co ona
właściwie z niego wyraża, a w przypadku adekwatnego
dostosowania wyraża ze szczególną dokładnością; tu zauwa­
żamy tę samą trudność. Krótko, rozumiemy, że w przypadku
znaczeń uformowanych sprawy nie mają się tak prosto jak
w przypadku znaczenia własnego z jego prostym odniesieniem
do spostrzeżenia na sposób pokrywania się. Z pewnością,
mogę w sposób zrozumiały i dla słuchającego jednoznaczny
powiedzieć: widzę, że ten papier jest biały, ale sensem
(Meinung) tej wypowiedzi nie musi wcale być to, że znaczenie
wypowiedzianego zdania daje wyraz samemu tylko
widzeniu. Może przecież być również tak, że poznawcza
istota widzenia, w której pojawiająca się przedmiotowość
poświadcza, iż dana jest jako ona sama, stwarza podstawę pod
pewne akty łączące, odnoszące czy jakoś inaczej formujące,
i że to one są tym, do czego dostosowuje się wyrażenie
f [A 604]
wraz ze swymi zmieniającymi się formami, i w których, co do t[B 132]
tych form, jako spełnionych na podstawie aktualnego
spostrzeżenia, znajduje swe wypełnienie. Jeżeli weźmiemy
łącznie te akty ufundowane albo raczej formy aktów wraz
z ich aktami fundującymi i nazwą akt ufundowany opatrzymy
całe akty kompleksowe, które powstają dzięki temu formal­
nemu ufundowaniu, to będziemy mogli powiedzieć: zakładając
wskazaną wyżej możliwość znowu mamy paralelizm, tylko
nie jest to już paralelizm intencji znaczeniowych wyrażeń
i odpowiadających im samych tylko spostrzeżeń, ale paralelizm
intencji znaczeniowych i owych aktów ufundowanych
w spostrzeżeniach.
158 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

§ 41. Ciąg dalszy. Poszerzenie sfery przykładów

Jeśli pomyślimy krąg przykładów rozpostarty tak szeroko,


że obejmie cały obszar myślenia orzekającego, to nastręczą
się tu analogiczne trudności i analogiczne możliwości ich
przezwyciężenia. Dojdą wtedy zwłaszcza sądy nie odnoszące
się w określony sposób do indywidualnego [obiektu] jednost­
kowego, który może być dany w jakiejś naoczności, lecz
ogólnie wyrażające odniesienia między jednościami ideal­
nymi. Także ogólne znaczenia takich sądów mogą być
spełniane na podstawie „korespondującej” naoczności, gdyż
przecież bezpośrednio bądź pośrednio z naoczności się wywo­
dzą. Ale naoczny [obiekt] jednostkowy nie jest tutaj tym, co
domniemane, w najlepszym razie pełni on funkcję pojedyn­
czego przypadku, przykładu albo tylko surowego analogonu
przykładu czegoś ogólnego, o co tutaj wyłącznie chodzi. Tak
np. gdy ogólnie mówimy o barwie albo bardziej szczegółowo
o czerwieni, to zjawisko jakiejś pojedynczej czerwonej rzeczy
może nam dostarczyć egzemplarycznej naoczności.
Niekiedy zresztą tutaj też zdarza się, że wypowiedź ogólną
wprost oznacza się jako wyraz naoczności. Tak jest np. wtedy,
gdy mówi się, że jakiś aksjomat arytmetyczny wyraża coś, co
zawarte jest w naoczności; albo gdy stawia się matematykowi
zarzut, że w geometrii zamiast formalnie dedukować, wyraża
[A 605]1
[B 133] I tylko to, co widzi w figurze geometrycznej, czerpie z rysunku
i pomija kroki dowodowe. Taki sposób mówienia ma sens
(a zarzut w znacznym zakresie dotyczy formalnej wywod-
liwości geometrii euklidesowej); tylko że wyrażanie znaczy tu
coś innego niż w poprzednich przypadkach. Jeśli już wtedy
wyrażenie nie było jedynie odwzorowaniem naoczności, to
tym bardziej nie jest nim tutaj, gdzie intencja myśli wcale nie
kieruje się ku naocznie danemu zjawisku i jego naocznym
własnościom albo stosunkom, a w przykładzie nawet nie może
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 159

się ku nim kierować; jak wiadomo, figura w sensie geomet­


rycznym jest idealną granicą, która in concreto w ogóle nie
da się naocznie wykazać. Jednakże przy tym wszystkim
naoczność także tutaj, i w ogóle w dziedzinie tego, co ogólne,
ma istotne odniesienie do wyrażenia i jego znaczenia; tworzą
one przeto przeżycie odniesionego do naoczności poznania
ogólnego, [jest to] bynajmniej nie tylko współwystępowanie,
lecz wyczuwalnie współprzynależna jedność. Także tutaj
pojęcie i zdanie orientuje się według naoczności, i tylko
dzięki temu, przy odpowiednim dopasowaniu, powstaje oczy­
wistość, wartość poznania. Z drugiej strony nie trzeba wcale
długich rozważań, by zrozumieć, że znaczenie należących tu
wyrażeń bynajmniej nie tkwi w naoczności, lecz że ta nadaje
mu tylko pełnię jasności i w najlepszym razie oczywistość.
Wiadomo przecież, że nieporównywalna większość wypowie­
dzi ogólnych, zwłaszcza naukowych, funkcjonuje jako wypo­
wiedzi znaczące bez jakiejkolwiek rozjaśniającej naoczności
i że tylko znikoma ich część (także spośród prawdziwych
i uzasadnionych) jest i pozostaje dostępna pełnemu rozświet­
leniu przez naoczność.
Podobnie jak w dziedzinie indywidualnej, także w dziedzinie
ogólnej naturalny sposób mówienia o poznaniu odnosi się do
naocznie ufundowanych aktów myślowych. Jeśli całkowicie
odpada naoczność, to sąd wprawdzie niczego nie poznaje,
w dalszym ciągu jednak domniemuje na swój czysto myślowy
sposób dokładnie to, co z pomocą naoczności zostałoby
poznane - jeśli sąd w ogóle jest prawdziwy. Poznanie to
r [A 606]
jednak, jak możemy zaobserwować w każdym przypadku l[B 134]
późniejszego potwierdzenia sądu ogólnego przez naoczność,
tak jak każde inne poznanie ma charakter wypełnienia i iden­
tyfikacji.
Jako rozwiązanie trudności, jak miałoby się tutaj odbywać
identyfikowanie, skoro forma zdania będącego generalizacją,
160 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

zwłaszcza forma ogólności, na próżno by szukała w in­


dywidualnej naoczności zgodnych (sympathische) z nią ele­
mentów, nastręcza się analogiczna do przedstawionej wyżej
możliwość aktów ufundowanych, którą po bliższym opraco­
waniu należałoby przedstawić mniej więcej tak:
Tam, gdzie myśli będące generalizacjami znajdują swe
wypełnienie w naoczności, tam na spostrzeżeniach ri”l1 innych
zjawiskach tego rzędu budują się pewne nowe akty, i to akty,
które odnoszą się do pojawiającego się przedmiotu w zupełnie
inny sposób niż te konstytuujące je za każdym razem naocznoś­
ci. Odmienności sposobu odniesienia daje wyraz zrozumiały
sam przez się i użyty już wyżej zwrot, że tutaj naoczny
przedmiot nie stoi sam przed nami jako domniemany, lecz tylko
pełni funkcję rozjaśniającego przykładu właściwego, ogólnego
domniemania. Jeśli także akty wyrażające stosują się do
tej różnicy, ich intencja sygnifikatywna kieruje się nie ku temu,
co da się naocznie przedstawić, lecz ku czemuś ogólnemu, co
naoczność może tylko egzemplifikować. A tam, gdzie nowa
intencja jest adekwatnie wypełniana przez będącą jej podstawą
naoczność, wykazuje ona swą obiektywną możliwość, resp.
możliwość albo „rzeczywistość ” tego, co ogólne.

§ 42. Różnica między zmysłowym materiałem


a formą kategorialną w całej sferze
aktów obiektywizujących

Gdy to pobieżne rozpatrzenie sprawy zaznajomiło nas już


z trudnością i zarazem dało nam do ręki przewodnią myśl
umożliwiającą jej przezwyciężenie, spróbujemy przeprowadzić
właściwe rozważanie.

A: falbol.
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 161

Wyszliśmy od tego, że idea wyrażania traktowanego jako


coś w rodzaju obrazowania zupełnie nie nadaje się do opisu
stosunku, jaki zachodzi między wyrażającymi znaczeniami
[A 607]
i wyrażanymi naocznościami w przypadku wyrażeń ufor­ [B 135]
mowanych. Jest to niewątpliwie słuszne i teraz wymaga
jedynie bliższego określenia. Wystarczy, że się tylko poważnie
zastanowimy nad tym, co może być rzeczą spostrzeżenia, a co
może być rzeczą znaczącego aktu, byśmy musieli zauważyć,
że w każdym przypadku tylko pewnym, z góry dają­
cym się wskazać częściom wypowiedzi od­
powiada coś w naoczności, podczas gdy in­
nym częściom wypowiedzi nie może w niej
w ogóle nic odpowiadać.
Przyjrzyjmy się nieco bliżej tej sytuacji.
Wypowiedź spostrzeżeniowa, jeśli założymy normalne
zupełne wyrażenie, jest uczłonowaną mową o zmieniającej się
postaci. Łatwo odróżniamy tu pewne typy, jak W jest P (gdzie
W może wskazywać nazwę własną), pewne S jest P, to S jest
P, wszystkie S są P itd. Rozliczne komplikacje powstają pod
moderującym wpływem negacji, przez wprowadzenie rozróż­
nienia między orzecznikami, resp. przydawkami absolutnymi
i względnymi, przez połączenia koniunkcyjne, dysjunkcyjne,
określające itd. W tej odmienności typów odzwierciedlają się
ostre różnice znaczeń. Różnym znakom literowym i słowom
w typach tych odpowiadają po części człony, a po części
wiążące formy w należących do tych typów aktualnych
wypowiedziach. Nietrudno dostrzec, że w tych „formach
sądów” wyłącznie w miejscach wskazanych
przez symbole literowe mogą stać znaczenia, które
wypełniają się w samym spostrzeżeniu, podczas gdy rzeczą
daremną, a nawet opaczną byłoby szukać wprost w spo­
strzeżeniu tego, co mogłoby dać wypełnienie uzupełniającym
formom znaczeń. Z pewnością oznaczenia literowe, ze względu
162 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

na swe czysto funkcjonalne znaczenie, mogą też przyjąć


wartość myśli kompleksowych; z punktu widzenia bardzo
prostych typów sądów da się ująć również wypowiedzi
zbudowane w bardzo skomplikowany sposób. Odpowiednio
do tego w tym, co jednolicie ujmujemy jako „termin”,
powtarza się ta sama różnica między „materiałem” i „formą”.
[A 608] 1
[B 136]J
Ale w końcu w każdej wypowiedzi spostrzeżeniowej, a natural­
nie także w każdej innej, która w pewnym pierwotnym sensie
daje wyraz naoczności, dochodzimy do ostatecznych elemen­
tów zawartych w terminach - nazywamy je elementami
materiałowymi - które w naoczności (spostrzeżeniu,
wyobrażeniu itp.) znajdują bezpośrednie wypełnienie, podczas
gdy uzupełniające formy, jakkolwiek jako formy znaczeń
również domagają się wypełnienia, w spostrzeżeniach i aktach
równorzędnych nie znajdują nic, co mogłoby być dla nich
stosowne.
Tę fundamentalną różnicę oznaczymy, w naturalnym roz­
szerzeniu na całą sferę przedstawiania obiektywizującego,
jako kategorialną, i to absolutną różnicę
między fo rmą i materiałem przedstawiania,
a zarazem wyodrębnimy ją od ściśle z nią związanej róż­
nicy względnej albo funkcjonalnej, która w po­
wyższym także już została wskazana.
Mówiliśmy właśnie o naturalnym rozszerzeniu tej różnicy
na całą sferę przedstawiania obiektywizującego. Mianowicie
składniki wypełnienia odpowiadające materiałowym, resp.
formalnym składnikom intencji znaczeniowych
ujmujemy również jako „materiałowe”, resp. „formalne”; tym
samym jest jasne, co w sferze aktów obiektywizujących
w ogóle należy uznawać za materiałowe, a co za formalne.
O materiale (albo też o materii) i o formie mowa jest także
gdzie indziej w wielorakim sensie. Wyraźnie wskazujemy, że
zwykły sposób mówienia o materii, której przeciwieństwem
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 163

jest forma kategorialna, nie ma nic wspólnego z mówieniem


o materii w przeciwieństwie do jakości aktu; tak np. gdy
w znaczeniach od uznającej albo tylko pozostawiającej w za­
wieszeniu jakości odróżniamy materię, która nam mówi, jako
co, jako jak określona i ujęta jest przedmiotowość domniemana
w znaczeniu. W celu łatwiejszego odróżnienia w przypadku
przeciwstawienia kategorialnego nie będziemy mówić o ma­
terii, lecz o materiale, tam zaś, gdzie mamy na myśli materię
w dotychczasowym sensie, będziemy mówić z odpowiednim
akcentem o materii intencjonalnej albo też o sensie
ujęcia.

t [A 609]
§ 43. Obiektywne korelaty form kategorialnych i[B 137]
nie są momentami „realnymi”

Teraz chodzi o to, by scharakteryzowanej właśnie różnicy


zapewnić jasność. W tym celu nawiążemy do naszych wcześ­
niejszych przykładów.
Nadająca formę fleksja, bycie w funkcji orzeczeniowej
i przydawkowej, nie wypełnia się, jak powiedzieliśmy, w żad­
nym spostrzeżeniu. Tutaj przypominamy sobie twierdzenie
Kanta: Bycie nie jest realnym orzecznikiem.
Jeśli nawet odnosi się ono do bycia egzystencjalnego, bycia
„absolutnego ustalania (Position)”, jak to Tteżl1 nazwał Herbart,
to przecież w nie mniejszym stopniu możemy posłużyć się
nim w odniesieniu do bycia orzeczeniowego i przydawkowego.
W każdym razie chodzi w nim o dokładnie to, co tutaj chcemy
rozjaśnić. Mogę widzieć barwę, ale nie bycie barwnym.
Mogę wyczuwać gładkość, ale nie bycie gładkim. Mogę
słyszeć dźwięk, ale nie bycie dźwięczącym. Bycie nie jest

A: rpóźniej].
164 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

czymś w przedmiocie, nie jest jego częścią, zawartym w nim


momentem, jakością albo intensywnością, ale także nie jest
figurą, w ogóle wewnętrzną formą, nie jest, jakkolwiek by ją
ujmować, cechą konstytutywną. Bycie jednakże również nie
jest czymś na przedmiocie, tak jak nie jest realną cechą
wewnętrzną, tak też nie jest realną cechą zewnętrzną, i dlatego
w realnym sensie w ogóle nie jest „cechą”. Nie dotyczy
ono bowiem także rzeczowych form jedności, które
łączą przedmioty w przedmioty obszerniejsze, barwy w postaci
barwne, dźwięki w harmonie, rzeczy w rzeczy obszerniejsze
albo porządki rzeczy (ogrody, ulice, fenomenalny świat
zewnętrzny). W tych rzeczowych formach jedności mają
podstawę zewnętrzne cechy przedmiotów, prawo i lewo,
wysoko i nisko, głośno i cicho itd.; pośród nich naturalnie nie
ma czegoś takiego jak owo jest.
Mówiliśmy teraz o przedmiotach, ich cechach kon­
stytutywnych, ich rzeczowym związku z innymi przedmiotami,
który tworzy przedmioty obszerniejsze i zarazem zewnętrzne
cechy przedmiotów cząstkowych; powiedzieliśmy, że czegoś,
[A 610] 1
[B 138] 1
co odpowiadałoby byciu, próżno byłoby pośród tego wszyst­
kiego szukać. Wszystko to jednak jest spostrzegalne i wyczer­
puje zakres możliwych spostrzeżeń tak, iż tym samym zostało
już powiedziane i skonstatowane, że bycie po prostu
nie jest niczym spostrzegalnym.
Tu jednak potrzebne jest rozjaśniające uzupełnienie. Spo­
strzeżenie i przedmiot to pojęcia ściśle ze sobą
związane, które wzajemnie wyznaczają sobie swój sens,
wspólnie go poszerzają i zawężają. Teraz jednak trzeba
zwrócić uwagę, że tutaj posługiwaliśmy się pewnym narzuca­
jącym się i wytyczonym w naturalny sposób, ale bardzo
wąskim pojęciem spostrzeżenia, resp. przed­
miotu. Jak wiadomo, o spostrzeganiu, a zwłaszcza o widzeniu
mówi się też w bardzo rozszerzonym sensie, który
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 165

obejmuje uchwytywanie całych stanów rzeczy i w końcu


nawet aprioryczną oczywistość praw (jako „wgląd”). W w ą s -
k i m sensie spostrzegany jest, mówiąc popularnie i z grubsza,
każdy przedmiot, który możemy zobaczyć oczyma, usłyszeć
uszami, uchwycić jakimkolwiek „zewnętrznym” - albo
też „wewnętrznym zmysłem”. Wprawdzie „spo­
strzegane zmysłowo” pospolicie nazywa się tylko
rzeczy zewnętrzne i formy połączeń rzeczy (wraz z bez­
pośrednio przynależnymi do nich cechami). Konsewkwentnie
jednak, jeśli już zaczęło się mówić o „zmyśle wewnętrznym”,
należałoby też odpowiednio poszerzyć pojęcie zmysłowego
spostrzeżenia, tak że objęłoby ono również wszelkie „spo­
strzeżenie wewnętrzne”, zaś pod nazwą obiektu
zmysłowego korelatywny krąg obiektów wewnętrz­
ny c h - a więc Ja i jego wewnętrzne przeżycia.
W sferze tak rozumianego spostrzeżenia zmysłowego i od­
powiednio zmysłowej naoczności w ogóle - tego
szerokiego sensu mówienia o zmysłowości teraz będziemy się
trzymać - znaczenie słowa takiego jak bycie nie znajduje
możliwego obiektywnego korelatu, a dlatego w ak­
tach takich spostrzeżeń nie znajduje możliwego wypełnienia.
To, co dotyczy bycia, zachowuje naturalnie ważność także
w odniesieniu do pozostałych form kategorialnych w wypo­
wiedziach, obojętnie, czy łączą one ze sobą składniki terminów,
[A 611]
czy same terminy w jedność zdania. Owo pewien i owo ten, [B 139]
owo i i owo albo, owo jeżeli i owo to, owo wszystkie i owo
żaden, owo coś i nic, formy ilościowe i określenia liczby itd.
- wszystko to są znaczące elementy zdania, ale ich przed­
miotowych korelatów (gdybyśmy takie w ogóle chcieli im
przypisać) daremnie byśmy szukali w sferze przedmiotów
realnych, co przecież nie znaczy nic innego, jak [w sfe­
rze] przedmiotów możliwego spostrzeżenia
zmysłowego.
166 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

§ 44. Źródło pojęcia bycia i pozostałych kategorii


nie znajduje się w dziedzinie
spostrzeżenia wewnętrznego

To odnosi się jednak - podkreślmy to wyraźnie - zarówno


do sfery zmysłów „zewnętrznych”, jak i do zmysłu „wewnętrz­
nego”. Narzuca się bowiem tutaj, bardzo rozpowszechniona
od czasów Locke’a, ale całkowicie błędna teoria,
że odnośne znaczenia, resp. odpowiadające im znaczenia
nominalnie usamodzielnione - kategorie logiczne jak
bycie i niebycie, jedność, wielość, wszystkość, liczba, racja,
następstwo itd.-mają swe źródło w refleksji nad
pewnymi aktami psychicznymi, a więc w dzie­
dzinie zmysłu wewnętrznego, „wewnętrz­
nego spostrzeżenia”. Na tej drodze niewątpliwie po-
wstają pojęcia takie jak spostrzeżenie, sąd, potwierdzenie,
zaprzeczenie, tworzenie zbioru i liczenie, zakładanie i wycią­
ganie wniosków - które dlatego wszystkie są pojęciami
„zmysłowym i”, mianowicie należącymi do sfery „zmysłu
wewnętrznego” - nigdy jednak pojęcia z poprzedniego szeregu,
które zatem nie mogą żadną miarą uchodzić za pojęcia aktów
psychicznych albo ich Frealnych składników!1. Myśl sąd
wypełnia się w wewnętrznej naoczności jakiegoś aktualnego
sądu; ale nie wypełnia się w niej myśl jest. Bycie nie jest
sądem i nie jest realnym składnikiem sądu. Tak samo jak
bycie nie jest realnym składnikiem żadnego przedmiotu
zewnętrznego, tak też nie jest ono realnym składnikiem
żadnego przedmiotu wewnętrznego; a więc także sądu. W są­
dzie - wypowiedzi orzekającej - jest występuje jako moment
znaczenia, podobnie jak np. złoto albo żółte, tylko w innym
[A 612] 1
[B 140]J
miejscu i w innej funkcji. Samo jest w nim nie występuje,

A: Popisowych treści].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 167

w słówku jest jest ono tylko znaczone, tj. domniemane


sygnitywnie. Ono samo jest jednak dane, a przynajmniej
domniemuje się, że jest dane, w dołączającym się w pewnych
okolicznościach do sądu wypełnieniu: [wjuprzytom-
n i e n i u sobie domniemanego stanu rzeczy. Samo pojawia się
teraz nie tylko to, co jest domniemane w części znaczenia
złoto, tak samo jak żółte, lecz pojawia się złoto-jest-żółte', sąd
i intuicja sądu jednoczą się przy tym w jedność sądu
oczywistego, w odpowiednim przypadku oczywistego w sensie
idealnej granicy.
Jeżeli przez sądy rozumie się nie tylko intencje znaczeniowe
należące do aktualnych wypowiedzi, lecz także ewentualne,
zupełnie dopasowane do nich wypełnienia, to na pewno jest
słuszne,że bycie da się uchwycić tylko w sądze­
ni u; ale przez to byn aj mniej nie jest powiedziane,
że pojęcie bycia musiałoby być uzyskane „w refleksji” nad
pewnymi sądami i kiedykolwiek mogłoby być w niej uzyskane.
Refleksja jest zresztą słowem dość mętnym. W teorii poznania
ma ono ten przynajmniej względnie stały sens, który nadał mu
Locke, sens spostrzeżenia wewnętrznego; tylko tego możemy się
więc trzymać w interpretacji teorii, która przeświadczona jest, że
może znaleźć źródło pojęcia bycia w refleksji nad sądem.
Takiemu źródłu zatem przeczymy. Bycie odnoszące, któremu
wyraz daje orzekanie, np. jako „jest”, „są” itp., jest czymś
niesamodzielnym; jeżeli nadajemy mu postać pełnego konkretu,
to za każdym razem powstaje stan rzeczy, obiektywny
korelat pełnego sądu. Możemy wtedy powiedzieć: tak jak
przedmiot zmysłowy ma się do spostrzeżenia
zmysłowego, tak też ma się stan rzeczy do
„d a j ą c e g o” g o (w sposób mniej albo bardziej dostosowany)
aktu uprzytomnienia (czujemy się zmuszeni, by po
prostu powiedzieć: tak ma się stan rzeczy do spostrzeżenia
stanu rzeczy). Otóż tak jak pojęcie przedmiotu zmysłowego
168 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

(realnego) nie może wypłynąć z refleksji nad spostrzeżeniem,


gdyż wtedy w rezultacie mielibyśmy właśnie pojęcie spo­
strzeżenia albo pojęcie jakichś realnych konstytuensów spo­
[A 613]1
[B 141]J strzeżeń, tak też pojęcie stanu rzeczy nie może wypłynąć
z refleksji nad sądami, gdyż dzięki niej moglibyśmy otrzymać
tylko pojęcia sądów albo realnych konstytuensów sądów.
To, że tam spostrzeżenia, a tutaj sądy, resp. intuicje sądów
(spostrzeżenia stanów rzeczy) muszą zostać przeżyte, aby
mogła się dokonać odpowiednia refleksja, rozumie się samo
przez się. Być przeżytym to nie to samo co być przedmiotem.
„Refleksja” znaczy jednak, że to, nad czym dokonujemy refleksji,
(fenomenologiczne przeżycie!1, staje się dla nas przedmiotem
(jest przez nas wewnętrznie (spostrzegane!1
2), i że z tej przedmio­
towej treści realnie czerpane są generalizowane określenia.
To nie w refleksji nad sądami albo raczej
nad wypełnieniami sądów, lecz w samych
wypełnieniach sądów naprawdę tkwi źródło
pojęć stan rzeczy i bycie (w sensie spójki); to nie
w tych aktach jako przedmiotach, lecz w przed-
miotach tych aktów odnajdujemy fundament abstrakcji
pozwalającej zrealizować owe pojęcia; naturalnie, równie
dobrego fundamentu dostarczają nam też konforemne mody­
fikacje tych aktów.
To jest przecież z góry oczywiste: tak jak każde inne
pojęcie (idea, jedność species) może „wypłyną ć”, tzn. być
nam dane jako ono samo, tylko na podstawie aktu,
który odpowiadający mu przypadek jednostkowy przynajmniej
rimaginacyjnie!3 stawia nam przed oczy, tak też pojęcie bycia
może wypłynąć tylko wtedy, gdy jakieś bycie, r ze -

1 A: Tstan psychiczny].
2 A: Spostrzegany].
3 A: Tobrazowo].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 169

czywiście bądźTw imaginacjil1, zostanie nam


postawione przed oczyma. Jeżeli bycie rozpatrujemy
jako bycie predykatywne, to musi nam być dany jakiś
stan rzeczy, i to naturalnie przez jakiś dający go akt
-analogon do pospolitej naoczności zmys­
łowej.
To samo odnosi się do wszystkich form
kategorialnych, resp. wszystkich kategorii. Zbiór
(Inbegriff) np. może być dany tylko w aktualnym obejmowaniu
razem, a więc w akcie, który wyrażany jest w formie A i B i C...
Ale pojęcie zbioru nie powstaje dzięki refleksji nad tym
r[A 614]
aktem; zamiast na ten akt, powinniśmy skierować uwagę i[B 142]
raczej na to, co on daje, na zbiór, który dzięki niemu
pojawia się in concreto, i jego ogólną formę wznieść do
poziomu uświadomienia w pojęciach ogólnych.

§ 45. Rozszerzenie pojęcia naoczności,


zwłaszcza pojęć spostrzeżenia i imaginacji.
Naoczność zmysłowa i kategorialna

Jeżeli postawimy teraz pytanie: w czym formy kategorialne


znaczeń znajdują swe wypełnienie, skoro nie jest to spo­
strzeżenie albo naoczność w owym wąskim sensie, który
tymczasowo próbowaliśmy scharakteryzować, gdy mówiliśmy
o „zmysłowości” - to odpowiedź jasno rysuje się już dzięki
przeprowadzonym właśnie rozważaniom.
Najpierw, wszelkie wątpliwości co do tego, że rzeczy­
wiście także formy znajdują wypełnienie,
jak to wprost założyliśmy, resp. że wypełnienie znajdują całe,
tak a tak uformowane znaczenia, a nie tylko „materiałowe”

A: Tobrazowo].
170 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

momenty znaczeń, usuwa uprzytomnienie sobie dowolnego


przykładu wiernej wypowiedzi spostrzeżeniowej; tym samym
tłumaczy się też, że całą wypowiedź spostrzeżeniową nazywa­
my wyrazem spostrzeżenia, a w sensie przenośnym, wyrazem
tego, co w spostrzeżeniu jest oglądane i dane jako ono samo.
Jeśli jednak obecne obok momentów materiałowych „formy
kategorialne” wyrażenia zmierzają nie do spostrzeżenia, o ile
to rozumiane jest jako spostrzeżenie tylko zmysłowe, to
mówienie o wyrażaniu spostrzeżenia musi się tutaj opierać na
innym sensie, a w każdym razie musi tu być jakiś akt, który
wobec kategorialnych elementów znaczenia pełni tę samą
rolę, co spostrzeżenia tylko zmysłowe wobec elementów
materiałowych. Istotna jednorodność funkcji wypełnienia
i wszystkich prawem związanych z nią idealnych odniesień
sprawia, iż nieuniknione jest, by każdy akt wypełniający na
sposób potwierdzającego samoprzedstawiania się oznaczyć
jako spostrzeżenie, każdy akt wypełniający w ogóle
jako naoczność, a jego intencjonalny korelat jako
[A 615]1
[B 143]J
przedmiot. Rzeczywiście, na pytanie, co to znaczy, że
kategorialnie uformowane znaczenia znajdują
wypełnienie, potwierdzają się w spostrzeżeniu, możemy tylko
odpowiedzieć: nie znaczy to nic innego jak to, że odnoszą się
one do samego przedmiotu w jego kategorialnym
uformowaniu. Przedmiot wraz z tymi formami kategorial-
nymi jest nie tylko domniemany, jak w przypadku tylko
symbolicznej funkcji znaczeń, lecz on sam w tych właśnie
formach staje nam przed oczyma; innymi słowy: jest on nie
tylko pomyślany, lecz właśnie dany naocznie, resp.
spostrzeżony. Zgodnie z tym, jeśli chcemy przeanalizo­
wać, do czego odnosi się tu mówienie o wypełnieniu, co
wyrażają uformowane znaczenia, a w nich elementy formy, co
jest odpowiadającą im, jednolitą bądź tworzącą jedność
obiektywnością, to w sposób nieunikniony natrafiamy na
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 171

„naoczność”, resp. „spostrzeżenie” i „przedmiot”. Z tych słów,


których rozszerzony sens jest zapewne bezpośrednio widoczny,
nie możemy zrezygnować. Jak mielibyśmy inaczej oznaczyć
korelat nie-zmysłowego, resp. zawierającego nie zmysłowe
formy przedstawienia podmiotowego, gdyby zakazane było tu
słowo przedmiot, i jak mielibyśmy oznaczyć jego aktualne „bycie
danym”, resp. jawienie się jako coś „danego”, gdyby zakazane
było słowo spostrzeżenie? Tak oto, i to w mowie będącej
w powszechnym użyciu, zbiory, nieokreślone wielo­
ści, wszystkości, liczby porządkowe, człony
rozłączne, predykaty (bycie sprawiedliwym), stany
rzeczy stają się „przedmiotami”, akty zaś, dzięki którym
pojawiają się one jako dane samoobecnie, „spostrzeżeniami ”.
Nietrudno dostrzec, że związek szerszego i węższego,
nadzmysłowego (tzn. budującego się nad zmysłowoś­
cią albo kategorialnego) izmysłowego pojęcia spo­
strzeżenia nie jest zewnętrzny albo przypadkowy, lecz
ma podstawę w rzeczy. Przenika on wielką klasę aktów,
których swoistą właściwością jest to, że w nich coś pojawia
się jako „rzeczywiście”, i to „samoobecnie dane”. Oczywiście
to pojawianie się jako rzeczywiście i samoobecnie dane (które
z powodzeniem może być złudne) wszędzie charakteryzuje się
poprzez różnicę dzielącą je od aktów istotnie z nim spokrew­
[A 616]
nionych, i tylko dzięki temu zyskuje pełną jasność: mianowicie [B 144]
poprzez różnicę [dzielącą je] od obrazowego uobecniania
i czysto sygnifikatywnego myślenia o czymś, które, zarówno
jedno jak i drugie, wykluczają bycie obecnym (by tak rzec,
pojawianie się in persona), choć nie wykluczają uważania za
istniejące. Co się tyczy tego ostatniego, to zarówno obrazowa,
jak i symboliczna reprezentacja możliwa jest przecież w dwo­
jaki sposób: w sposób uznający, jako obrazowe lub sym­
boliczne uważanie za istniejące, i nie-uznający, jako „samo
tylko” imaginowanie lub myślenie sobie bez uważania za
172 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

istniejące. Tutaj, po dających się wystarczająco ogólnie


zinterpretować analizach poprzedniego działu, nie musimy już
wdawać się w bliższe roztrząsanie tych różnic. W każdym
razie jest jasne, że wraz z pojęciem spostrzeżenia także
pojęcie imaginacji (w jego licznych uszczegółowieniach) musi
ulec odpowiedniemu rozszerzeniu. Nie moglibyś­
my mówić o czymś spostrzeżonym nadzmysłowo albo kate-
gorialnie, gdyby nie zachodziła możliwość wyobrażenia sobie
tego samego i „w ten sam sposób” (a zatem nie tylko
zmysłowo). Będziemy więc całkiem ogólnie rozróżniali
naoczność zmysłową i kategorialną, resp. bę­
dziemy musieli wykazać możliwość takiego rozróżnienia.
Zresztą rozszerzone pojęcie spostrzeżenia znów dopuszcza
ujęcie węższe i szersze. W sensie najszerszym także ogólne
stany rzeczy noszą miano spostrzeżonych („dostępnych wglą­
dowi”, „wypatrzonych” w oczywistości). W sensie węższym
spostrzeżenie kieruje się tylko ku byciu indywidualnemu,
a więc czasowemu.

§ 46. Fenomenologiczna analiza różnicy między


spostrzeżeniem zmysłowym a kategorialnym

W najbliższych rozważaniach zajmiemy się najpierw tylko


spostrzeżeniami indywidualnymi, a w dalszej kolejności
równorzędnymi im indywidualnymi naocznościami.
Podział spostrzeżeń na „zmysłowe” i „nadzmysłowe” prze­
prowadzony został wyżej tylko powierzchownie, a jego
charakterystyka była całkiem surowa. Przestarzały sposób
mówienia o zewnętrznym i wewnętrznym zmyśle, który nie
[A 617)1
[B 145]J
przeczy swemu pochodzeniu z życia codziennego wraz z jego
naiwną metafizyką i antropologią, chwilowo może być użytecz­
ny do wskazania dziedziny, która powinna zostać wykluczona;
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 173

ale w ten sposób nie dokonuje się jeszcze rzeczywistego


określenia sfery zmysłowości i wytyczenia jej granic, przez co
także pojęciu spostrzeżenia kategorialnego nie zapewnia się
jeszcze opisowej podbudowy. Ustalenie i rozjaśnienie rozpat­
rywanego rozróżnienia jest tym ważniejsze, że od niego
całkowicie zależne są tak fundamentalne rozróżnienia jak to
między kategorialną formą i zmysłowo ufundowaną materią
poznania, podobnie jak rozróżnienie między kategoriami
i wszystkimi innymi pojęciami. Chodzi więc o to, by poszukać
głębszych charakterystyk opisowych, które udostępnią nam
pewien wgląd w istotnie zróżnicowaną konstytucję spostrzeżeń,
resp. w ogóle naoczności zmysłowych i kategorialnych.
Dla naszych najbliższych celów nie jest jednak konieczne,
byśmy przeprowadzali wyczerpującą charakterystykę należą­
cych tu fenomenów. To byłaby praca wymagająca nadzwyczaj
obszernych rozważań. Tu wystarczy, że skupimy uwagę na
kilku ważniejszych punktach, które mogą posłużyć do ozna­
czenia występujących po obu stronach aktów w ich wzajem­
nym stosunku.
O każdym spostrzeżeniu mówi się, że uchwytuje ono
swój przedmiot sam albo wprost. Ale to uchwytywanie
wprost ma różny sens i charakter, zależnie od tego, czy chodzi
o spostrzeżenie w węższym, czy w rozszerzonym sensie, resp.
zależnie od tego, czy uchwycony „wprost” przedmiot jest
zmysłowy, czy kategorialny, mówiąc inaczej, zależnie
od tego, czy jest on przedmiotem realnym, czy ideal­
nym. Mianowicie przedmioty zmysłowe albo realne bę­
dziemy mogli scharakteryzować jako przedmioty naj­
niższego szczebla możliwej naoczności,
przedmioty kategorialne albo idealne jako przed­
mioty wyższych szczebli.
W sensie węższego spostrzeżenia „zmysłowego”
uchwycony wprost albo samoobecny jest przedmiot, który
174 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

w akcie spostrzeżenia konstytuuje się w prosty


[A 618] 1
[B 146] J sposób. Mamy tu na myśli rzecz następującą: przedmiot
także w tym sensie jest przedmiotem bezpośrednio
d a n y m, że T spostrzegany! ‘jako ten i z tą określoną
treścią przedmiotową, nie konstytuuje się
w aktach odnoszących, Plączących czy jakoś inaczej uczło-
nowanych!1 2, które ufundowane są w innych ak­
tach, doprowadzających do rspostrzeżenia!3
innych przedmiotów. Przedmioty zmysłowe w spo­
strzeżeniu obecne są na jednym szczeblu aktu; nie
podlegają one konieczności konstytuowania się rwielopromien-
nie! w aktach wyższych szczebli, które swe przedmioty
konstytuują za pośrednictwem innych przedmiotów, Tdla siebie!
ukonstytuowanych już w innych aktach.
Każdy prosty akt spostrzeżenia może jednak teraz, czy to
sam dla siebie, czy wspólnie z innymi aktami, pełnić funkcję
aktu podstawowego dla innych aktów, które bądź zawierają go
w sobie, bądź tylko zakładają, i które w swym nowym
sposobie uświadamiania zarazem wyłaniają nową, z is­
toty zakładającą tę pierwotną, świadomość
obiektywności. Gdy zjawiają się te nowe akty koniunkcji,
dysjunkcji, określonego i nieokreślonego uchwycenia jed­
nostkowego (to - coś), generalizacji, prostego, odnoszącego
i łączącego poznawania, to nie powstają tu dowolne przeżycia
subiektywne, także nie jakieś akty w ogóle, które są przyłą­
czone do pierwotnych; lecz akty, które, jak powiedzieliśmy,
konstytuują nowe obiektywności; powstają akty,
w których coś jawi się jako dane rzeczywiście
i jako ono samo, w ten sposób, że to, jako co ono się tu

1 A: Tpoj awiaj ący się].


2 A: Tezy łączących, w ogóle n i e kontynuuje się w aktach].
3 A: Tpojawienia sięl.
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 175

jawi, w samych aktach fundujących nie było jeszcze dane i nie


mogło być dane. Z drugiej jednak strony ta nowa1
przedmiotowość oparta jest na starej; ma
ona przedmiotowe odniesienie do tej, która
jawi się w aktach podstawowych. Jej sposób
pojawiania się jest istotnie określony przez to odniesienie.
Chodzi tutaj o sferę takich obiektywności, które „s a m e”
mogą się pojawić tylko w aktach tak ufun­
dowanych.
W takich aktach ufundowanych tkwi to, co kategorialne
[A 619]
w naoczności i poznawaniu, w nich myślenie orzekające, tam [B 147]
gdzie występuje ono jako wyrażenie, znajduje wypełnienie:
możliwość doskonałego dostosowania do takich aktów określa
prawdę wypowiedzi jako jej słuszność. Wszelako dotychczas
uwzględnialiśmy tylko sferę spostrzeżenia, a w niej tylko
najprostsze przypadki. Bez trudu widać tu, że nasze rozróż­
nienie aktów prostych i ufundowanych da się przenieść ze
spostrzeżeń na wszystkie naoczności. Rysuje się też już
możliwość kompleksowych aktów tego rodzaju, że w sposób
mieszany opierają się one częściowo na prostych spostrzeże­
niach, a częściowo na prostych imaginacjach; a dalej również
możliwość, że na ufundowanych naocznościach konstytuują
się nowe ufundowania, a więc nadbudowują się tu nad sobą
całe hierarchie ufundowań; dalej, że intencje sygnitywne
kształtują się na miarę takich ufundowań niższych i wyższych
szczebli, i następnie że znów tworzą się przez ufundowanie
mieszanki aktów sygnitywnych i intuicyjnych, mianowicie
akty ufundowane, które zbudowane są na aktach jednego
i drugiego gatunku. Najpierw chodzi jednak o przypadki
prymitywne i o ich w pełni wystarczające rozjaśnienie.

A: Talbo pojawiająca się w nowy sposób].


176 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

§47. Ciąg dalszy. Charakterystyka spostrzeżenia


zmysłowego jako spostrzeżenia „prostego”

Skupimy więc uwagę na aktach, w których zmysłowe


konkrety i ich zmysłowe składniki przedstawiają się jako
dane; a potem w przeciwieństwie do nich na całkiem innych
aktach, dzięki którym konkretnie określone stany rzeczy,
połączenia kolektywne albo dysjunktywne, dane są jako
kompleksowe „obiekty myślowe”, jako „przedmioty wyższego
rzędu”, które Tefektywniel zawierają w sobie
swe przedmioty fundujące; następnie zaś na aktach
takich jak generalizacja czy nieokreślone ujęcie jednostkowe,
których przedmioty wprawdzie także są przedmiotami wyż­
szego rzędu, ale swych przedmiotów fundujących Ttak] w sobie
n i e zawierają.
W spostrzeżeniu zmysłowym „zewnętrzna” rzecz poja­
wia nam się za jednym zamachem, skoro tylko padnie na nią
nasze spojrzenie. Sposób, w jaki spostrzeżenie pozwala pojawić
[A 620] 1
[B 148] i się rzeczy jako obecnej, jest prosty, nie potrzebuje ono
aparatu aktów fundujących i ufundowanych. To, w jakich
i w jak skomplikowanych procesach psychicznych powstaje
ono genetycznie, nie ma tu naturalnie nic do rzeczy.
Nie tracimy też z oczu oczywistego złożenia, które da się
wykazać w rfenomenologicznej zawartościl1 prostego aktu
spostrzeżenia, a zwłaszcza w jego jednolitej intencji.
Z pewnością do rzeczy, jako tak a tak się treściowo
pojawiającej, należą różnorodne własności konstytutywne,
z których część „sama obejmowana jest spostrzeżeniem”,
podczas gdy inna część jest tylko intendowana. Ale bynajmniej
nie przeżywamy wszystkich wyartykułowanych aktów
spostrzeżenia, które powstałyby, gdybyśmy odrębnie zwracali

A: Topisowej treści].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 177

uwagę na wszystkie szczegóły rzeczy, a dokładniej, na


wszystkie określenia „strony, którą jest ona do nas zwrócona”,
gdybyśmy chcieli je uczynić przedmiotami dla siebie.
Z pewnością także przedstawienia określeń uzupełniających,
które same nie są obejmowane spostrzeżeniem, są „dys­
pozycyjnie pobudzone”, z pewnością do spostrzeżenia także
napływają odnoszące się do nich intencje i określają jego
całościowy charakter. Ale tak jak rzecz w spostrzeżeniu nie
jawi się jako jedynie suma niezliczonych poszczególnych
określeń, które mogłoby odróżnić późniejsze rozpatrzenie
w szczegółach, i tak jak również ono nie może rozbić rzeczy
na owe szczegóły, lecz tylko zauważyć je na gotowej zawsze
już i jednolitej rzeczy; tak też akt spostrzeżenia zawsze jest
homogeniczną jednością, która czyni przedmiot obecnym
w sposób prosty i bezpośredni. Jedność spostrzeżenia n i e
powstaje więc dzięki odrębnym aktom synte­
tycznym, jak gdyby tylko forma syntezy przez akty ufundo­
wane mogła zapewnić intencjom cząstkowym jednolitość
odniesienia przedmiotowego. Nie potrzeba tu artykulacji, a tym
samym także aktualnego połączenia. Jedność spostrzeżenia
realizuje się jako jedność prosta, jako bezpośrednie
stopienie się intencji cząstkowych i bez
współudziału nowych intencji aktów.
Następnie może być tak, że nie zadowalamy się „jednym
spojrzeniem”, że oglądamy rzecz ze wszystkich stron w ciąg-
[A 621]
łymprzebiegu spostrzeżeń, niejako dotykalnie wy­ [B 149]
czuwając ją zmysłami. Ale każde poszczególne spostrzeżenie
z tego przebiegu jest już spostrzeżeniem tej rzeczy. Czy patrzę
na tę książkę z dołu czy z góry, od wewnątrz czy z zewnątrz,
cały czas widzę tę książkę. Wciąż jest to jedna i ta sama
rzecz, i to ta sama nie tylko w sensie fizykalnym, lecz zgodnie
z domniemaniem samych spostrzeżeń. Jeśli przy tym dominują
poszczególne określenia, które przy każdym kroku zmieniają
178 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

się, to rzecz sama, jako spostrzegana jedność, istotnie nie


konstytuuje się w jakimś nadrzędnym akcie ufundowanym
w poszczególnych spostrzeżeniach.
Lecz jeśli przyjrzymy się dokładniej, to nie możemy
przedstawiać sprawy tak, jakby obiekt zmysłowy wprawdzie
mógł przedstawiać się w akcie ufundowanym (mianowicie
w przebiegającym w sposób ciągły spostrzeganiu), i jedynie
nie byłoby konieczne, by się on w takim akcie przedstawiać
m u s i a ł. Także ciągły przebieg spostrzeżeń w dokładniejszej
analizie okazuje się stopieniem aktów cząstkowych
w jeden akt, anieTodrębnymlaktem ufundowa­
ny m w aktach cząstkowych.
By to pokazać, przeprowadzimy następujące rozważanie.
Poszczególne spostrzeżenia przebiegu są jednoczone w spo­
sób ciągły. Ta ciągłość nie oznacza jedynie obiektywnego
faktu sąsiadowania ze sobą w czasie; to raczej przebieg
poszczególnych aktów ma charakter fenomenologicznej jed­
ności, w którą poszczególne akty się wtapiają. W tej jedności
wielość aktów jest stopiona nie tylko w ogóle w jedną
fenomenologiczną całość, lecz także w jeden akt, a bliżej,
w jedno spostrzeżenie. W ciągłym przepływie poszczególnych
spostrzeżeń ciągle przecież spostrzegamy jeden i ten sam
przedmiot. Czy wolno nam teraz ciągłe spostrzeżenie, które
buduje się ze spostrzeżeń poszczególnych, oznaczyć jako
spostrzeżenie w nich ufundowane? Naturalnie jest ono
ufundowane w tym sensie, w jakim całość ufundowana jest
przez swe części; ale nie w sensie tutaj dla nas miarodajnym,
zgodnie z którym akt ufundowany ma tworzyć nowy
[A622J1
[B 150] 1 charakter aktu, który oparty jest na charakterach aktów
stanowiących podstawę i bez nich nie da się pomyśleć.
W rozpatrywanym przypadku spostrzeżenie jest tylko niejako
rozciągnięte; da się ono pokawałkować na części, które dla
siebie mogą już pełnić funkcję pełnych spostrzeżeń. Ale
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 179

jedność spajająca te spostrzeżenia w jedno ciągłe spostrzeżenie


nie jest jednością [powstałą] dzięki odrębnemu aktowi, którym
byłaby ukonstytuowana na nowo świadomość obiektywności.
Zamiast tego widzimy, że w rozciągniętym akcie obiektywnie
po prostu nie jest domniemane nic nowego, lecz wciąż ten
sam przedmiot, który domniemywały już spostrzeżenia cząst­
kowe, rozpatrywane osobno.
Ktoś mógłby położyć nacisk na tę tożsamość i powiedzieć:
Jedność jest przecież jednością identyfikacji. In­
tencja kolejnych aktów stale pokrywa się, i w ten sposób
tworzy się jedność. To jest z pewnością słuszne. Ale jed­
ność identyfikacji - poczynienie tej różnicy jest
nieuniknione - nie znaczy tego samego co jed­
ność aktu identyfikacji. Akt coś domniemuje,
akt identyfikacji domniemuje identyczność, przedstawia ją.
Otóż w naszym przypadku dokonana została identyfikacja, ale
identyczność nie jest domniemywana. Domniemywany
w różnych aktach ciągłego przebiegu spostrzeżeń przedmiot
jest wprawdzie wciąż ten sam i akty jednoczą się poprzez
pokrywanie się ze sobą; ale tym, co w tym przebiegu jest
spostrzegane, co w nim staje się obiektywne, jest wyłącznie
przedmiot zmysłowy, a nigdy jego identyczność z sobą samym.
Dopiero gdy przebieg spostrzeżeń uczynimy fundamentem
nowego aktu, dopiero gdy wyartykułujemy poszczególne
spostrzeżenia i odniesiemy do siebie ich przedmioty, panująca
między poszczególnymi spostrzeżeniami jedność ciągłości
(tzn. stopienie poprzez pokrywanie się intencji) służy za punkt
oparcia dla świadomości identyczności; identyczność sama
staje się teraz przedmiotem; moment łączącego charaktery
aktów pokrywania się służy teraz jako treść reprezen­
tująca dla nowego spostrzeżenia, które jest ufun­
dowane w wyartykułowanych poszczególnych spostrzeże­
niach, i doprowadza do tego, że intencjonalnie uświadamiamy [B 151]
180 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

[A 623] sobie: to, co spostrzegane teraz i przedtem, jest jednym i tym


samym. Naturalnie wtedy mamy do czynienia z regularnym
aktem z drugiej grupy. Akt identyfikacji rzeczywiście jest nową
świadomością obiektywności, która doprowadza do tego, że
pojawia nam się nowy „przedmiot”, przedmiot, który tylko
w ufundowanym akcie tego rodzaju może być „uchwycony”
albo „dany jako on sam”.
Lecz nim zajmiemy się bliżej tą nową klasą aktów i obiektów,
musimy doprowadzić do końca rozpatrywanie spostrzeżeń
prostych. Gdybyśmy mogli uznać, że rozjaśniliśmy sens
spostrzeżeń prostych albo, co dla nas jest tym samym,
zmysłowych, to tym samym rozjaśnione byłoby też pojęcie
zmysłowego albo realnego przedmiotu (realnego
w najbardziej pierwotnym sensie). Definiujemy go wprost jako
możliwy przedmiot spostrzeżenia prostego. Na mocy konieczne­
go paralelizmu zachodzącego między spostrzeżeniem i i m a -
g i n a c j ą, zgodnie z którym każdemu możliwemu spostrzeże­
niu odpowiada możliwa imaginacja (a mówiąc dokładniej, cała
seria imaginacji) o tej samej esencji, z każdym spostrzeżeniem
prostym skoordynowana jest też prosta imaginacja, przez co
zarazem ustalone zostaje szersze pojęcie zmysłowej
naoczności. Jeśli zgodnie z tym przedmioty zmysłowe
możemy zdefiniować jako możliwe przedmioty zmysłowej
imaginacji i w ogóle zmysłowej naoczności, to oczywiście nie
jest to istotne uogólnienie poprzedniej definicji. Na podstawie
podkreślonego paralelizmu obie definicje są równoważne.
Poprzez pojęcie przedmiotu realnego określone jest też pojęcie
realnej części, a bardziej szczegółowo pojęcia: realny
kawałek,realny moment (realna cecha), realna forma.
Każda część przedmiotu realnego jest częścią realną.
W spostrzeżeniu prostym cały przedmiot dany jest „e x -
p licit e”, każda jego część (część w najszerszym sensie)
„z mpl icit e”. Ogół (Gesamtheit) przedmiotów, które w spo­
6. Naoczności zmyśłowef kategorialne 181

strzeżeniach prostych mogą być dane explicite lub


implicite, stanowi naj szerzej ujętą sferę przed- [B 152]
miotów zmysłowych.
Każdy konkretny przedmiot zmysłowy da się spostrzec [A 624]
explicite w sposób prosty; a tym samym także każdy kawałek
takiego przedmiotu. Jak to jednak jest w przypadku momentów
abstrakcyjnych? Zgodnie ze swą naturą nie mogą one istnieć dla
siebie; jest więc oczywiste, że ich spostrzeżenie albo imaginacja
są niesamodzielne, skoro treść reprezentująca, także tam, gdzie
występuje tylko reprezentacja przez analogię, nie może być
przeżyta dla siebie, lecz tylko w szerszym konkrecie. Ale przez
to bynajmniej nie jest jeszcze powiedziane, że naoczność musi
być aktem ufundowanym. Byłaby takim, gdyby uchwycenie
momentu abstrakcyjnego z konieczności musiało być poprze­
dzane przez uchwycenie konkretnej całości, resp. momen­
tów uzupełniających; tego zaś wcale nie uważam za oczywiste.
Natomiast jest rzeczą pewną, że uchwycenie jakiegoś momentu
i w ogóle jakiejś części jako części danej całości, a tym
samym także uchwycenie zmysłowej cechy jako cechy,
zmysłowej formy jako formy, wskazuje tylko na akty ufundo­
wane; mianowicie na akty odnoszące; w ten sposób opuszczali­
byśmy już sferę „zmysłowości” i wkraczali w sferę „intelektu”.
Oznaczoną właśnie grupę aktów ufundowanych chcemy teraz
poddać bliższemu rozpatrzeniu.

§ 48. Charakterystyka aktów kategorialnych


jako aktów ufundowanych

Przedmiot zmysłowy możemy ujmować na różne sposoby.


Przede wszystkim naturalnie w sposób prosty. Ta możliwość,
którą tak jak wszystkie omawiane tu możliwości należy
interpretować jako idealną, charakteryzuje go przecież jako
182 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

przedmiot zmysłowy. Tak ujęty, stoi on przed nami niejako


w sposób jednorodny: części, które go konstytuują, są wpraw­
dzie w nim, ale w akcie prostym nie stają się wyeksplikowa-
nymi przedmiotami. Ten sam przedmiot możemy jednak także
ująć w sposób eksplikujący: w uczłonowanych aktach „wydo-
[B 153] bywamy” części, w aktach odnoszących odnosimy wydobyte
[A 625] części bądź do siebie nawzajem, bądź do całości. I dopiero
dzięki tym nowym sposobom ujmowania połączone i od­
niesione do siebie człony zyskują charakter „części” bądź
„całości”. Akty artykułujące, a jeśli cofniemy się wstecz, to
także akt prosty, nie są przeżywane jedynie jako następujące
po sobie; raczej zawsze występują tu nadrzędne jed­
ności aktów, w których jako nowe obiekty kon­
stytuują się stosunki, w jakie wchodzi część.
Najpierw skupmy się na stosunkach między częścią a cało­
ścią, a więc, ograniczając się do najprostszych przypadków,
na stosunkach A jest (ma) a i a jest w A. Tym samym jest
wykazanie aktów ufundowanych, w których te typowe stany
rzeczy konstytuują się jako dane, i rozjaśnienie użytych
właśnie form wypowiedzi kategorycznych (tzn. właśnie spro­
wadzenie ich do ich intuicyjnego źródła, do ich adekwatnego
wypełnienia). Lecz tutaj nie chodzi nam o jakości aktów, lecz
wyłącznie o konstytucję form ujęć; o tyle też nasza analiza,
traktowana jako analiza sądów, będzie niezupełna.
Akt spostrzegający uchwytuje A jako całość, za jednym
zamachem i w sposób prosty. Drugi akt spostrzeżenia kieruje
się na a, część albo niesamodzielny moment, który kon­
stytutywnie przynależy do A. Te dwa akty nie są jednak
spełniane tylko równocześnie albo jeden po drugim jako
przeżycia „pozbawione związku”, raczej łączą się one ze sobą
w jeden jedyny akt, w syntezie którego A Tdane jest!1 dopiero

A: (jawi się].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 183

jako mające w sobie a. Tak samo przy odwróconym


„ukierunkowaniu” odnoszącego „spostrzeżenia” a może Tbyć
samoobecnie dane]1 jako przysługujące A.
Teraz spróbujmy wniknąć nieco głębiej.
Całościowe naoczne domniemanie przedmiotu obejmuje
implicite intencję [skierowaną] na a. Spostrzeżenie domniemuje
przecież, że uchwytuje przedmiot sam, toteż jego „uchwyty-
wanie” musi w przedmiocie i wraz z nim utrafiać we wszystkie
jego rskładniki]12.
Naturalnie chodzi tutaj tylko o Tskładnikil3 przedmiotu takiego, [B 154]
j a k się on pojawia w spostrzeżeniu, jako co w nim samym stoi [A 626]
przed nami, nie zaś o składniki należące do przedmiotu istniejącego
w „obiektywnej rzeczywistości”, które mogą zostać wydobyte dopiero
przez późniejsze doświadczenia, poznania, nauki.
Jeśli ograniczamy całe spostrzeżenie do spostrzeżenia
szczegółowego, to cząstkowa intencja skierowana na a nie
zostaje wyrwana z całościowego zjawiska A, jakby jego
jedność legła w gruzach; lecz w odrębnym akcie a staje
się odrębnym przedmiotem spostrzeżenia. Zarazem jednak
oddziałujące nadal spostrzeganie całościowe „pokrywa się” co
do owej implikowanej intencji cząstkowej ze spostrzeganiem
szczegółowym. Reprezentant odnoszący się do a jako iden­
tycznie ten sam pełni dwojaką funkcję, i o ile to czyni,
dokonuje się pokrycie jako swoista jedność obu funkcji
reprezentowania, tzn. pokrywają się ze sobą oba ujęcia,
których nośnikami jest ten reprezentant. Teraz jednak ta
jedność sama przejmuje funkcję reprezentowania; ujmowana
jest (sie gili) przy tym nie jako coś dla siebie, jako ten
przeżyty związek aktów; nie zostaje sama ukonstytuowana

1 A: Tpojawić się].
2 A: Tkonstytuensyl.
3 A: Tkonstytuensyl.
184 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

jako przedmiot, lecz pomaga ukonstytuować inny przedmiot;


reprezentuje, i to w taki sposób, że teraz A pojawia się jako
mające w sobie a, resp. przy odwrotnym ukierun­
kowaniu, a pojawia się jako będące w A.
Zależnie od „punktu widzenia ujęci a”, resp. zależ­
nie od „ukierunkowania przejścia” Tod części doi1
całości albo na odwrót - a to są nowe, przyczyniające się do
całościowej materii intencjonalnej charaktery feno­
menologiczne - istnieją tu dwie a priori wyznaczone
możliwości, zgodnie z którymi może być aktualnie dana „ta
sama relacja”. Temu odpowiadają oba a priori możliwe
„stosunki” jako różne, ale zgodnie z idealnym prawem
z konieczności przynależne do siebie obiektywności, które
wprost mogą ukonstytuować się tylko w ak­
tach ufundowanych wskazanego gatunku, tzn.
tylko w tak zbudowanych aktach mogą ("osiągnąć „samoobec-
ność”, mogą!12 zostać spostrzeżone.
[B 155] Takie przedstawienie sprawy w widoczny sposób pasuje do
wszystkich uszczegółowień stosunku zachodzącego między
całością i jej częściami. Wszystkie te stosunki mają
[A 627] naturę kategorialną, a więc idealną. Byłoby czymś opacznym,
gdyby ktoś chciał włożyć je do prostej całości i odnaleźć tam
w drodze analizy. Część tkwi wprawdzie w całości przed
wszelkim wyodrębnieniem członów i w spostrzegającym
uchwytywaniu całości jest współ uchwytywana; lecz fakt,
że ona tam tkwi, zrazu jest tylko idealną możliwością
spostrzeżenia jej [samej] i jej bycia częścią w odpowiednio
uczłonowanych aktach.
Oczywiście podobnie mają się sprawy w przypadku relacji
zewnętrznych, z których pochodzą takie sposoby orze­

1 A: Tdo części odl


2 A: r„same”].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 185

kania jak A na prawo od B, A większe, jaśniejsze, głośniejsze


niż B itp. Gdziekolwiek przedmioty zmysłowe - przedmioty,
które mogą być w prosty sposób spostrzegane dla siebie
- mimo wyodrębniającej je zamkniętości wchodzą w związki,
tworząc mniej albo bardziej ścisłe jedności, a więc w gruncie
rzeczy przedmioty obszerniejsze, tam powstaje możliwość
relacji zewnętrznych. Wszystkie można objąć typem relacji
części do części w jakiejś całości. Znowu to
akty ufundowane są tymi, w których doko­
nuje się pierwotne pojawianie się należą­
cych tu stanów rzeczy, stosunków zewnętrznych.
Jasne jest, że ani proste spostrzeżenie całego kompleksu, ani
związane z jego członami spostrzeżenia szczegółowe same
w sobie nie są jeszcze spostrzeżeniami odniesień, które w tym
kompleksie są tylko możliwe. Dopiero gdy jakiś człon zyskuje
uprzywilejowany status członu głównego i gdy rozpatrywany
jest przy zachowaniu pozostałych członów, wychodzi na jaw
jego fenomenalne i zmieniające się zależnie od rodzaju
panującej jedności bycie określonym przez człony skorelowane,
które oczywiście same muszą przy tym zostać wydobyte.
Także tutaj ogólnie wybór członu głównego, resp. ukierun­
kowania odnoszącego ujęcia, określa fenomenologicznie różne
i charakteryzowane w sposób skorelowany formy stosunków,
które w nieuczłonowanym spostrzeżeniu związku (a więc
w związku takim, jakim pojawia się on jako przedmiot prosty) [B 156]
zawarte są nie naprawdę, lecz tylko jako Tidealnel1 moż­
liwości, mianowicie możliwości spełnienia odnośnych
aktów ufundowanych.
Gdyby ktoś te stosunki charakteryzujące części chciał [A 628]
efektywnie wkładać do całości, to oznaczałoby to pomieszanie
rzeczy zasadniczo różnych: zmysłowych albo real­

A: Tsame tylko].
186 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

nych form połączenia z kategorialnymiTil1


idealnymi. Połączenia zmysłowe są momentami realnego
przedmiotu, jego rzeczywistymi momentami, są w nim, choć
tylko implicite, obecne, i można je poprzez abstrahujące
spostrzeżenie z niego wydobyć. Natomiast formy połączenia
kategorialnego są formami należącymi do sposobu syntetyzo­
wania aktów, a więc formami, które konstytuują się obiektyw­
nie w aktach syntetycznych, nadbudowanych na zmysłowości.
W tworzeniu relacji zewnętrznych forma zmysłowa może
stanowić fundament konstytucji odpowiadającej jej formy
kategorialnej; tak jak wtedy, gdy dane w naoczności nadrzędnej
[całości] G zmysłowe graniczenie ze sobą treści A i B ujmu­
jemy i ewentualnie wyrażamy w syntetycznych formach
A graniczy z B albo B graniczy z A. Wraz z ukonstytuowaniem
się tych ostatnich form powstają jednak nowe przedmioty,
należące do klasy stan rzeczy, która obejmuje tylko
„przedmioty wyższego rzędu”. W całości zmysłowej części
A i B zjednoczone są przez łączący je ze sobą zmysłowo
moment graniczenia. Wydobycie tych części i momentów,
utworzenie naoczności A, B i graniczenia, nie dostarcza
jednak jeszcze przedstawienia A graniczy z B. To wymaga
nowego aktu, który by zawładnął tymi przedstawieniami,
odpowiednio je uformował i połączył.

§ 49. Dodatek o formowaniu nominalnym

Tutaj do naszych dotychczasowych analiz dołączymy pewien


ważny dodatek, dotyczący formowania, jakiemu podlegają
przedstawienia połączone syntetycznie, każde brane dla siebie.
Ten punkt przestudiowaliśmy już w pewnej szczególnej klasie

A: Tal boi
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 187

przypadków; w Badaniu V zauważyliśmy, że wypowiedź [B 157]


w formie niezmodyfikowanej nigdy nie może stać się fun­
damentem nadbudowanego na niej aktu syntetycznego, czło­
nem podmiotowym albo przedmiotowym nowej wypowiedzi.
Wypowiedź musi najpierw, jak powiedzieliśmy, przyjąć formę [A 629]
nominalną, dzięki czemu jej stan rzeczy staje się przedmiotem
w nowy, nominalny sposób *. W tym fakcie odzwierciedla się
właśnie intuicyjnie różnica, którą tutaj mamy na uwadze
i która odnosi się nie tylko do rozpatrywanych dotychczas
syntez najniższego szczebla, zbudowanych bezpośrednio na
zmysłowości, lecz obejmuje r(wielopromienne)"l syntezy do­
wolnego gatunku i szczebla.
Najpierw możemy powiedzieć w sposób ogólny: akty
obiektywizujące czysto dla siebie i „te same”
akty obiektywizujące w funkcji konstytuo­
wania punktów odniesienia dowolnych od­
niesień naprawdę nie są te same, różnią się feno­
menologicznie, mianowicie pod względem
tego, co nazwaliśmy materią intencjonalną.
Zmienił się sens ujęcia, i stąd zmiana znaczenia
w dostosowanym wyrażeniu. Nie jest tak, że między nie­
zmienione przedstawienia wstawiony zostaje tylko jakiś łącz­
nik, jako pewna więź, która tylko zewnętrznie łączyłaby ze
sobą przedstawienia. Funkcja myślenia syntetycznego (funkcja
intelektualna) coś z nimi robi, formuje je na nowo, choć jako
funkcja kategorialna czyni to w sposób kategorialny; tak
mianowicie, że dzięki temu zmysłowa postać pojawiającego
się przedmiotu pozostaje niezmieniona. Przedmiot nie
pojawia się z nowymi realnymi określeniami, stoi przed nami
jako ten sam, ale w nowy sposób. Włączenie do związku
kategorialnego nadaje mu nowe miejsce i rolę, rolę członu

Tamże, rozdz. 4, § 35 i 36, t. II, cz. I, s. 466-476.


188 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

odnoszonego, zwłaszcza członu podmiotowego


albo przedmiotowego; a to są różnice, które manifes­
tują się fenomenologicznie.
[B 158] Zapewne łatwiej jest zauważyć zmiany znaczenia wyrażeń
niż modyfikację samych przedstawień, którym dają one wyraz;
rnp.l1 sytuacja w kręgu prostych naoczności, gdy porównujemy
[A 630] je jako pozostające w jakimś odniesieniu i poza nim, nie jest
całkiem jasna. Dlatego nie [uwzględniłem jej jeszcze w po­
przednim Badaniu. Wyizolowane!12 spostrzeżenia zmysłowe
były utożsamiane z aktami pełniącymi funkcję nominalną
.
*
Podobnie jak w prostym spostrzeżeniu przedmiot zostaje
postawiony wprost przed nami, tak w akcie nominalnym
[wprost przed nami postawiony jest] stan rzeczy albo inny
przedmiot kategorialnie uformowany. rStopniowa konstytucja
przedmiotu już się d o k o n a 1 a, jako gotowy czyniony jest on
następnie odnoszonym członem - zachowując, jak się wydaje,
swój konstytutywny sens bez żadnych zmian. Na pewno
można jednak powiedzieć, że w przypadku spostrzeżenia
zrazu umyka naszej uwadze fenomenologiczna zmiana, której
ulega ono wraz z dojściem aktu odnoszącego, właśnie dlatego,
że nowa forma jest czymś, co zawiera w sobie cały dawny
sens ujęcia i w nowym właśnie tylko przydziela mu nową
„rolę”. Spostrzeżenie pozostaje spostrzeżeniem, przedmiot
jest dany tak jak był, „tylko” zostaje on „odniesiony”. Takie
formowania sprawiane przez funkcję syntetyczną nie zmieniają
jednak samych przedmiotów, a więc uznajemy je za związane
jedynie z naszymi subiektywnymi czynnościami, i dlatego
możemy je przeoczyć przy refleksji fenomenologicznej, ukie-

* Np. § 33, t. II, cz. I, s. 459 u góry.

1 A: rzwłaszczal.
2 A: Podważyłem się jeszcze uwzględnić jej w poprzednim Badaniu:
proste wyizolowane].
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 189

runkowanej na rozjaśnienie poznania. - Konsekwentnie trzeba


by wtedy powiedzieć: także stan rzeczy w funkcji podmiotu
i w ogóle w funkcji nominalnej byłby wprawdzie tym samym
stanem rzeczy i ostatecznie także konstytuowa­
nym w pierwotnej naoczności przez ten sam
akt, przez który był ukonstytuowany w funkcji w y i z o Io­
wa n ej; ale w akcie wyższego rzędu, w którym pełni funkcję
członu odnoszonego, został ukonstytuowany wraz z nową
f o r m ą (by tak rzec, wraz z charakterystycznym kostiumem
swej nowej roli), która w dostosowanym wyrażeniu manifes­
tuje się przez nominalną formę wyrażenia. - Tutaj w celu [B 159]
ostatecznego rozjaśnienia zaatakowanej jedynie sytuacji feno­
menologicznej potrzebne byłyby dalsze badania.!1

1 A: ''Stopniowa konstytucja przedmiotu już się d o k o n a 1 a, jako gotowy


czyniony jest on teraz odnoszonym członem, i traktowany jest niemal jak
prosty. To była myśl przewodnia. Zapewne można powiedzieć, że w przypadku
spostrzeżenia zrazu umyka naszej uwadze fenomenologiczna zmiana, której
także ono ulega wraz z dojściem aktu odnoszącego, właśnie dlatego, że nowa
forma jest czymś, co zawiera w sobie cały dawny sposób ujęcia i tylko się
z nim stapia. Spostrzeżenie zmysłowe pozostaje spostrzeżeniem zmysłowym,
przedmiot jest dany tak jak był, tylko zostaje on „odniesiony”, zostaje
porównany i odróżniony itd. Takie formowania sprawiane przez funkcję
syntetyczną uznajemy nie za należące do przedmiotów, lecz za związane
jedynie z naszymi subiektywnymi czynnościami, i dlatego łatwo możemy je
przeoczyć przy refleksji fenomenologicznej, ukierunkowanej na rozjaśnienie
poznania. - Konsekwentnie trzeba by wtedy powiedzieć: także stan rzeczy
w funkcji podmiotu i w ogóle w funkcji nominalnej nie tylko byłby tym
samym stanem rzeczy, lecz ostatecznie także konstytuowanym
przez ten sam akt, przez który był ukonstytuowany w funkcji wyizo­
lowanej - naturalnie zakładając w obu przypadkach naoczność; tylko że
w przypadku, w którym pełni funkcję członu odnoszonego, został ukon­
stytuowany wraz znową formą, by tak rzec, wraz z charakterystycznym
kostiumem swej nowej roli, która w dostosowanym wyrażeniu manifestuje się
przez nominalną formę wyrażenia. - Tutaj powinno się ponownie sprawdzić
rozpatrywane możliwości, a w celu ostatecznego rozjaśnienia potrzebne
byłyby dalsze badania.!.
190 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

[A 631] § 50. Formy zmysłowe w ujęciu kategoriałnym,


ale nie w funkcji nominalnej

Dotychczas mówiliśmy tylko o tych uformowaniach, jakim


podlegają odnoszone człony, np. całość i część. Ale
w relacjach zewnętrznych widzieliśmy, jak zmysłowe formy
wchodzą w jedność relacji (do jej orzecznika) i zmysłowo
określają formę relacji, nie ulegając nominalnemu
usamodzielnieniu. Np. A jaśniejsze niż B, A na
praw o od B itd. Fenomenologicznych różnic - różnic
sensu ujęcia - między przypadkiem, gdy, by tak rzec, zwraca
się uwagę na formę jasności w sposób prosty i gdy na sposób
wyrażenia „ten stosunek jasności (zachodzący między
A i B) jest łatwiej zauważalny niż tamten (między M i N)”
czyni się ją przedmiotem nominalnym, a zupełnie innym
przypadkiem, gdy tę samą formę jasności domniemuje się na
sposób powyższego wyrażenia ,A jest jaśniejsze niż B", tych
różnic, powiadam, nie sposób nie dostrzec. W tym ostatnim
przypadku znów odnajdujemy formę kategorialną, która wska­
zuje na swoistą funkcję w całości odniesienia. Do różnic
takich form jak te, które poznaliśmy tutaj i w poprzednich
paragrafach, oczywiście sprowadzają się pojęcia człon od­
noszony, forma odniesienia, podmiot, przedmiot i inne pojęcia,
nie zawsze wyraźnie wyrażane i w każdym razie dotychczas
nie rozjaśnione w wystarczającym stopniu.

§ 51. Kolektywy i dysjunktywy

Jako przykłady kategorialnych, i to syntetycznych form


przedmiotu dotychczas uwzględnialiśmy w rozważaniach tylko
najprostsze formy stanu rzeczy, mianowicie relacje całkowitej
i częściowej identyczności oraz proste relacje zewnętrzne.
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 191

Teraz jako następnymi przykładami zajmiemy się dwiema


formami syntetycznymi, które, same nie będąc stanami rzeczy, [B 160]
odgrywają ważną rolę w związkach stanów rzeczy: są to
kolektywy i dysjunktywy. Aktami, w których kon­
stytuują się one jako dane, są akty, które dostarczają wypeł- [A 632]
niającą naoczność koniunkcjom i oraz albo.
Tego, co naocznie odpowiada słowom i i albo, oba i jedno
z dwojga, nie da się, jak to wyżej wyraziliśmy w nieco surowy
sposób, wziąć do ręki, uchwycić jakimś zmysłem; jak również
nie da się właściwie przedstawić w obrazie, na przykład
namalować. Mogę namalować A i namalować B, mogę też oba
namalować w tej samej obrazowej przestrzeni; ale owego oba,
owego A i B namalować nie mogę. Tutaj istnieje tylko jedna
i zawsze otwarta możliwość, że na podstawie obu poszczegól­
nych naoczności spełnimy nowy akt koniunkcji (tworzenia
kolektywnego zbioru), i przez niego domniemamy
współwystępowanie obiektów A i B. W nim w sytu­
acji, którą wyżej przedstawiliśmy jako przykład, konstytuuje
się obrazowe przedstawienie A i B, podczas gdy ten zbiór
sam na sposób spostrzeżenia dany jest i dany być może
w takim samym, tylko zmodyfikowanym konforemnie akcie,
który jednak ufundowany jest wspostrzeżeniachAiB.
Naturalnie dlatego mówimy tutaj o a k c i e, który jednoczy
te spostrzeżenia, a nie jedynie o jakimś połączeniu czy wręcz
o współwystępowaniu tych spostrzeżeń w świadomości, po­
nieważ dane jest jednolite odniesienie intencjonal-
n e i odpowiednio do tego jednolity przedmiot, który1 ukon­
stytuować może się tylko w tym połączeniu aktów, tak samo,
jak tylko w odnoszącym wiązaniu się ze sobą przedstawień
może się ukonstytuować stan rzeczy. Widać tu zarazem
istotny błąd, który dlatego uszedł uwagi wybitnych nowszych

A: rtakże].
192 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

logików, iż sądzili oni, że pod koniunkcyjne powiązanie


nazw, resp. wypowiedzi wolno im podłożyć świadomość
[B 161] jedynie współwystępowania aktów nominalnych i propozy-
cjonalnych, a tym samym pozbywali się owego z jako
obiektywnej formy logicznej *.
[A 633] Trzeba wystrzegać się także tego, by nie pomieszać pros­
tych spostrzeżeń zmy sło wo-jednolitych
zbiorów, szeregów, gromad itp. z koniunktywnymi
spostrzeżeniami, w których jedynie konstytuuje się
sama i właściwa świadomość wielości. W mojej Filozofii
arytmetyki próbowałem wykazać, jak zmysłowe charaktery
jedności (które tam nazwałem figuralnymi albo quasi-]akoś-
ciowymi momentami zmysłowych przeżyć naocznych) służą
jako zmysłowe znaki wielości; to znaczy jako zmysłowe
punkty zaczepienia dla (zapośredniczonego przez nie syg-
nitywnie) poznawania wielości jako takiej i jako wielości
odnośnego gatunku; poznawanie to nie potrzebuje już wy­
odrębniającego człony odrębnego ujęcia i odrębnego poznania,
ale dlatego też nie ma charakteru właściwej intuicji kolek­
tywów jako takich **
.

* I tak czytamy u Sigwarta (Logik, I2 [Freiburg i.B. 1889], s. 206):


.Językowe połączenie zdań za pomocą «i» (...) zrazu nie znaczy nic innego
niż ten subiektywny fakt bycia razem w jednej świadomości, i dlatego nie
przysługuje mu żadne obiektywne znaczenie”. Por. też tamże, s. 278.
** Właśnie to pytanie: jak w ogóle możliwe są oceny wielości i liczby na
jeden rzut oka, a więc w faktach prostych, a nie ufundowanych, podczas gdy
przecież rzeczywiste tworzenie kolektywu i liczenie zakłada uczłonowane
akty wyższego szczebla, bezpośrednio zwróciło moją uwagę na charaktery
jedności, które v. Ehrenfels w swej nieco wcześniej wydanej i pisanej
z zupełnie innych punktów widzenia pracy przenikliwie zbadał i nazwał
jakościami postaciowymi. (Uber Gestaltąualitaten, „Vierteljahrsschrift fiir
wissenschaftliche Philosophie”, 1890). Por. Philosophie der Arithmetik,
rozdz. XI.
6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 193

§ 52. Ogólne przedmioty konstytuują się


w ogólnych naocznościach

Proste akty syntetyczne, którymi dotychczas się zajmowaliś­


my, były ufundowane w prostych spostrzeżeniach w ten
sposób, że syntetyczna intencja współkierowa-
ła się ku przedmiotom spostrzeżeń fundują­
cych, o ile idealnie obejmowała je razem („zbiór”) albo
wprowadzała między nie jedność odniesienia. I to jest po- [B 162]
wszechny charakter aktów syntetycznych w ogóle. Teraz
rozpatrzymy przykłady z innej grupy aktów kate-
gorialnych, w których przedmioty aktów fundujących nie
wchodzą do intencji i dopiero w aktach odnoszących
ujawnia się jej bliższy stosunek do nich. Tutaj należy dziedzina [A 634]
naoczności ogólnej - wyrażenie, które dla niejednego
zapewne zabrzmi nie lepiej niż drewniane żelazo.
Na podstawie naoczności pierwszego rzędu dokonuje się
abstrakcja, i wraz z nią występuje nowy kategorialny charakter
aktu, w którym dochodzi do pojawienia się nowego typu
obiektywności, która znów może pojawić się jako dana
rzeczywiście albo obrazowo tylko w takich aktach ufun­
dowanych. Naturalnie nie mam tu na myśli abstrakcji w sensie
jedynie uwypuklenia jakiegoś niesamodzielnego momentu
w przedmiocie zmysłowym, lecz abstrakcję ideującą, w której
zamiast momentu niesamodzielnego dochodzi do uświado­
mienia, do aktualnego bycia daną jego „idea”, to, co
w nim ogólne (sein Allgemeines). Ten akt jest warunkiem, by
wobec mnogości poszczególnych momentów jednego i tego
samego gatunku mógł nam stanąć przed oczyma sam ten
gatunek, i to jako jeden i ten sam. W wielokrotnym
bowiem spełnianiu takiego aktu na podstawie licznych in­
dywidualnych naoczności uświadamiamy sobie identyczność
tego, co ogólne, i to oczywiście w nadrzędnym akcie iden­
194 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

tyfikacji obejmującym syntezą wszystkie poszczególne akty


abstrakcji. Za pośrednictwem takich aktów abstrakcji wyrastają
następnie, splatając się z nowymi formami aktów, akty
określania ogólnego, mianowicie określania przedmiotów
w ogóle jako podlegających pewnym gatunkom A, jak
również akty, w których przedstawiane są nieokreślone
poszczególne obiekty gatunku A itd.
W akcie abstrakcji, który wcale nie musi być spełniany
koniecznie za pośrednictwem nazywania, dane jest nam
samo to, co ogólne; nie myślimy tego w sposób tylko
sygnifikatywny, jak [to się dzieje] w przypadku samego tylko
rozumienia nazw ogólnych, lecz uchwytujemy rjel, widzimy
[B 163] j e. Z pewnością więc jest tutaj uprawnione mówienie o n a -
oczności, a dokładniej, o spostrzeżeniu tego, co
ogólne.
Lecz z drugiej strony cisną się wątpliwości. Mówienie
[A 635] o spostrzeżeniu zakłada możliwość odpowiedniej imaginacji, zaś
rozróżnienie ich obu należy, jak powiedzieliśmy *, do naturalnego
sensu ogólnego mówienia o naoczności. Właśnie tego
rozróżnienia nam tutaj brakuje. Jak się wydaje, płynie to stąd, że
akty abstrahujące nie różnicują się zależnie od charakteru
fundujących naoczności prostych, że są one zupełnie niewrażliwe
na to, czy te akty fundujące są aktami uznającymi czy
niauznającymi, percepcyjnymi czy imaginacyjnymi. Czerwień,
trójkąt w samej tylko fantazji są specyficznie te same, co
czerwień, trójkąt w spostrzeżeniu. Świadomość ogólności buduje
się równie dobrze na podstawie spostrzeżenia i konforemnego
wyobrażenia, i jeśli w ogóle się ona utworzyła, to to, co ogólne,
idea czerwień, idea trójkąt są same uchwycone, są naocznie
dane w jeden jedyny sposób, który nie dopuszcza żadnych różnic
między obrazem a oryginałem.

* Por. wyżej, § 45, s. 144.


6. Naoczności zmysłowe i kategorialne 195

Jednakże trzeba tu zauważyć, że uwzględnione przykłady były


adekwatnymi spostrzeżeniami tego, co ogólne. To, co
ogólne, było tutaj na podstawie rzeczywiście odpowiednich
przypadków jednostkowych także rzeczywiście uchwycone
i dane. Tam, gdzie sprawy tak się mają, tam wydaje się, że
rzeczywiście brak równoległej imaginacji o tej samej zawartości
intuicyjnej - jak w k a ż d y m przypadku spostrzeżenia adekwat­
nego. Jakże, również w dziedzinie indywidualnej, jakaś treść
mogłaby samą siebie przedstawiać przez analogię, skoro,
rozpatrywana jako ona sama, właśnie nie może być zarazem
domniemana jako analogon samej siebie. I jakże mogłoby
brakować charakteru uznania tam, gdzie domniemana treść
właśnie jest treścią przeżytą i daną. Inaczej mają się sprawy tam,
gdzie np. w drodze analizy matematycznej pośrednio wykoncypo-
waliśmy ideę pewnego rodzaju krzywych trzeciego stopnia, choć
krzywa tego rodzaju nigdy nie była nam dana naocznie. Wtedy
jakaś naoczna figura, np. któregoś ze znanych nam uszczegóło- [B 164]
wień krzywych trzeciego stopnia, obojętnie, czy narysowana, czy
tylko wyobrażona, może nam służyć jako intuicyjny obraz, jako
analogon intendowanego ogólnego rodzaju: tzn. świadomość [A 636]
ogólności buduje się jako intuicyjna, ale analogizująca na
indywidualnej naoczności. I czy niedokładny rysunek w porówna­
niu z idealną figurą nie pełni już funkcji analogizowania,
współwarunkującimaginacyjny charakter ogólne­
go przedstawienia? Podobnie na podstawie modelu
maszyny parowej widzimy ideę maszyny parowej, przy czym
naturalnie nie może być mowy o adekwatnej abstrakcji, resp.
koncepcji. W takich przypadkach nie mamy do czynienia
z samymi tylko sygnifikacjami, lecz z ogólnymi reprezentacjami
przez analogię, a więc z ogólnymi imaginacjami. Jeżeli jednak,
jak to może się zdarzyć np. w przypadku naoczności [jakiegoś'!1

A: Tna podstawie].
196 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

modelu, brak nam świadomości samej tylko analogii, to mamy


do czynienia z przypadkiem spostrzeżenia czegoś
ogólnego, jeśli nawet jest to spostrzeżenie nieadek­
watne.
Tak samo odnajdujemy teraz brakujące przedtem różnice
między uznającą i pozostawiającą w zawie­
szeniu świadomością ogólności. Gdy koncypuje-
my jakiś przedmiot ogólny tylko analogicznie, imaginacyjnie,
możemy domniemywać go w sposób uznający, i ten akt, tak
jak każde domniemanie uznające, może zostać potwierdzony
bądź obalony przez przyszłe dostosowane spostrzeżenie. To
pierwsze [będzie miało miejsce wtedy], gdy ogólne do­
mniemanie wypełni się w adekwatnym spostrzeżeniu, tzn.
w nowej świadomości ogólności, która konstytuuje się na
podstawie „rzeczywistej” abstrakcji odpowiedniego przypadku
jednostkowego. Przedmiot ogólny jest wtedy nie tylko przed­
stawiony i uznany, lecz sam jest dany. To, co ogólne, możemy
też przedstawić w sposób analogiczny, ale nie uznając go.
Koncypujemy je, pozostawiając jednak w zawieszeniu. Zbu­
dowana na podstawie intuicyjnej intencja kierująca się ku
temu, co ogólne, nie rozstrzyga teraz o „byciu” lub „niebyciu”,
Tz pewnością jednaki1 o tym, czy to, co ogólne, oraz jego
bycie danym na sposób adekwatnej abstrakcji są m o ż 1 i w e
czy nie.

A: Ta więcl.
r [A 637]
Rozdział siódmy l[B 165]
STUDIUM O REPREZENTACJI KATEGORIALNEJ

53. Odwołanie do badań działu pierwszego

Akty ufundowane, które analizowaliśmy na wybranych


przykładach, uznawaliśmy za naoczności, i to naoczności
nowych przedmiotów, które się dzięki nim pojawiają i które
mogą być dane tylko w aktach ufundowanych odpowiadającego
im za każdym razem gatunku i formy. Ujaśniająca wartość
tego rozszerzenia pojęcia naoczności oczywiście może polegać
tylko na tym, że nie chodzi tu o pozaistotne, jedynie dysjun-
ktywne poszerzenie pojęcia, które sferę pojęcia danego po­
zwoliłoby rozciągnąć na sfery dowolnych pojęć heterogenicz­
nych
,
* lecz o rzetelne uogólnienie oparte na wspólnocie
istotnych cech. Nazwaliśmy te nowe akty naocznościami,

* Jeżeli a przedstawia kostytutywne cechy jakiegoś pojęcia, a P kon­


stytutywne cechy dowolnego innego pojęcia, to zawsze można utworzyć
formę: coś, co jest a a 1 b o p. Ten zewnętrzny sposób rozszerzania pojęcia,
który nazwałem dysjunktywnym, niekiedy może być naprawdę użyteczny;
odgrywa on np. bardzo ważną i dotychczas nie docenioną dostatecznie przez
logików rolę w kształtowaniu techniki matematycznej. Zapewne, logika
matematyki wciąż jeszcze nie wyszła poza pierwsze początki i wydaje się, że
tylko nieliczni logicy w ogóle zauważyli, że jest to pole wielkich problemów,
fundamentalnych dla zrozumienia matematyki, a przez to także matematycz­
nego przyrodoznawstwa, problemów, które przy wszystkich swych trudnoś­
ciach dadzą się przecież rozwiązywać w sposób ścisły.
198 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

gdyż, pomijając „proste” odniesienie do przedmiotu (a więc ów


określony gatunek „bezpośredniości”, który zdefiniowa­
liśmy jako prostotę), mają one wszystkie istotne swoiste
właściwości naoczności; w ich przypadku odnaleźliśmy te same
istotne podziały, jak również okazały się one zdolne do
pełnienia istotnie tych samych funkcji wypełniania. To
[A 638] ostatnie jest dla nas szczególnie ważne, ze względu na tę funkcję
[B 166] przeprowadziliśmy całe badanie. Poznanie jako jedność wypeł­
nienia nie dokonuje się tylko na podstawie aktów prostych, lecz
z reguły na podstawie aktów kategorialnych, i odpowiednio do
tego, gdy myśleniu (jako funkcji znaczenia) przeciwstawia­
my naoczne uchwytywanie, to przez owo uchwytywa-
nie nie można rozumieć tylko uchwytywania zmysłowego.
Dopiero dzięki ujęciu aktów kategorialnych jako naoczności
stosunek między myśleniem i naocznością, któremu dotychczas
żadna krytyka poznania nie umiała nadać znośnej jasności,
staje się rzeczywiście przejrzysty, a tym samym zrozumiałe
staje się samo poznanie w swej istocie i w swych osiągnięciach.
Tymczasowe ustalenia z działu pierwszego dopiero w następ­
stwie tego rozszerzenia pojęcia zyskały stosowne potwier­
dzenie. Wszystkim naocznościom w obecnym najszerszym
sensie, niezależnie od tego, czy są one bliskie czy odległe od
zmysłowości, odpowiadają, jako ich możliwe idealne od­
powiedniki, wyrażające znaczenia. Rozróżnienia, które po­
czyniliśmy w obrębie istoty poznawczej, oraz związane z nimi
pojęcia, jakkolwiek ograniczone były do sfery węższej, także
w tej szerszej pozostają w mocy.
Tak więc każdy kategorialny akt naoczności ma
1. swoją jakość,
2. swoją (intencjonalną) materię, tj. swój sens ujęcia,
3. swoje reprezentanty.
To rozróżnienie nie redukuje się do rozróżnień dotyczących
aktów fundujących. Jakość całego aktu może być inna
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 199

niż jakość aktu podstawowego, jak również akty podstawowe,


jeśli jest ich wiele, mogą mieć różne jakości: tak jest np.
w przypadku przedstawienia relacji między obiektem fikcyj­
nym a takim, który jest uważany za rzeczywisty.
Dalej, nie tylko każdy spośród aktów fundujących ma swą
materię, lecz także akt ufundowany wnosi odrębną materię,
przy czym obowiązuje twierdzenie, że ta nowa materia,
albo, o ile zawiera ona w sobie materie aktów podstawowych,
to, co w niej dochodzi nowego, jest uf u ndowana
w materiach aktów podstawowych.
[A 639]
W końcu nowy akt ma także swe reprezentanty. Lecz [B 167]
w odniesieniu do tych - o ile chodzi tu o pytanie, czy dla
nowej materii trzeba także przyjmować no­
we reprezentanty i co nimi jest - napotykamy
poważne trudności.

§ 54. Pytanie o reprezentanty form kategorialnych

Gdy przystępuje się do analizy aktów kategorialnych, to


zrazu narzuca się pozornie nieodparta uwaga, że, pomijając
[jakości-]1, wszystkie różnice aktów kategorialnych redukują
się do odpowiednich różnic aktów je fundujących, tzn. to coś
nowego, co wnosi funkcja kategorialna, jest nadwyżką treści,
która nie dopuszcza już żadnych zróżnicowań. Czym miałoby
się jeszcze różnić wyobrażeniowe przedstawienie jakiejś
kolekcji od spostrzeżenia tej kolekcji poza intencjonalnym
sposobem, w jaki dane są jej człony? W formie połą­
czenia, chciałoby się powiedzieć, nie da się już uczynić
żadnej zrozumiałej różnicy. Czy też może sposób pojawiania
się formy kolekcji (której wyraz daje słówko ż) miałby dzielić

A: Tmomenty jakościowe].
200 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

się na spostrzeżenie lub wyobrażenie? Wtedy jednak musieli-


byśmy uznać za możliwe, że przedstawienia wyobrażeniowe
byłyby zjednoczone przez spostrzeżeniową formę kolekcji,
a przedstawienia spostrzeżeniowe przez wyobrażeniową formę
kolekcji, i to na różne sposoby. Tego oczywiście nie da się
pomyśleć, nawet jest to niezrozumiałe.
Ktoś zapewne mógłby postawić tu zarzut, że przecież nie ma
nic łatwiejszego. Któż broni nam, byśmy kilka obiektów
spostrzeżeniowych pomyśleli kolektywnie, domniemując jednak
przez to w imaginacji pewien inny zbiór; albo też kilka zjawisk
wyobrażeniowych pomyśleli łącznie, domniemując jednak tylko
ten zbiór zjawisk spostrzeżeniowych, a więc go spostrzegając.
- Z pewnością tego nic nam nie wzbrania. Ale wtedy owe
obiekty spostrzeżeniowe są obrazami, tzn. akt kolektywny nie jest
[A 640] ufundowany bezpośrednio w spostrzeżeniach, lecz w zbudowa-
[B 168] nych na nich imaginacjach. I tak samo w drugim przypadku
kolekcjonowane są nie przedmioty przedstawień wyobrażenio­
wych, lecz same te przedstawienia, tzn. akt kolekcjonowania
ufundowany jest nie bezpośrednio w przedstawieniach wyobraże­
niowych, lecz w odnoszących się do nich wewnętrznych
spostrzeżeniach. Nie dowodzi to żadnej różnicy między „rzeczy­
wistym” kolekcjonowaniem na podstawie obiektów spostrzega­
nych i „wyobrażonym” kolekcjonowaniem na podstawie obiek­
tów wyobrażanych; różnica taka w ogóle nie zachodzi, chyba że
tylko jako różnica aktów fundujących.
Wydaje się, że to samo dotyczy wszystkich innych mody­
fikacji, jakie można wykazać w świadomości kolekcji. Ogól­
ność albo szczegółowość, określoność albo nieokreśloność
i wszystkie inne formy kategorialne, jakie mogą wchodzić
w grę odnośnie do przedmiotów fundujących, określają także
charakter przedstawienia kolektywnego, ale tak, że w charak­
terze połączenia nie sposób odnaleźć żadnej różnicy fenome­
nologicznej; wciąż jest to to samo i. Zależnie od gatunku
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 201

przedstawień fundujących pojawia nam się wtedy kolekcja


przedmiotów ogólnych (np. species barw: czerwony i biały
i żółty) albo przedmiotów indywidualnych (Arystoteles i Pla­
ton), przedmiotów określonych (jak w dotychczasowych
przykładach) albo nieokreślonych (jakiś człowiek i jakiś inny
człowiek; jakaś barwa i jakiś dźwięk). Nie sposób dostrzec, jak
miałyby być możliwe inne różnice aktów kolekcjonowania
poza tymi wywołanymi przez akty fundujące.
To samo wydaje się też całkowicie jasne w przypadku
naoczności odnoszących. Odnoszenie zawsze wykazuje tę
samą formę, wszelkie zmiany uzależnione są od aktów
stanowiących podstawę.
Czy w tej sytuacji moglibyśmy jeszcze oczekiwać jakichś
dających się skonstatować różnic między reprezentanta­
mi a sensem ujęcia odnośnie do tego, co w akcie
ufundowanym dochodzi jako coś nowego, a więc
w przypadku aktów syntetycznych odnośnie do ich formy
połączenia? W przypadku naoczności prostych sens [A 641]
ujęcia (materia) i reprezentant były wprawdzie wewnętrznie
zjednoczone, odnosiły się do siebie i w swych zmianach nie były [B 169]
względem siebie całkowicie obojętne; ale przy tym wszystkim
mogły one przecież podlegać licznym przesunięciom. Przy
zmieniającym się sensie ujęcia reprezentant zmysłowy mógł
pozostać ten sam, ale także mógł zmieniać się przy stałym sensie
ujęcia; tak np. przedstawienie wyobrażeniowe może pozostać
identyczne nie tylko co do materii, lecz także co do zakresu pełni,
a przecież znacznie zmieniać się co do żywości. W sferze
zmysłowości zatem różnica między materią i reprezentantem da
się łatwo wykazać i można ją uznać za niepowątpiewalną. Jak to
jednak jest w przypadku aktów kategorialnych, gdzie,
pomijając akty fundujące, wydaje się, że w ogóle brak jest
zmienności? Czy powinniśmy powiedzieć, że co do formy są one
całkiem pozbawione rozpatrywanej różnicy, że nie mają żadnych
202 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

reprezentantów, które wykraczałyby poza reprezentanty aktów


fundujących? Tam zaś, gdzie akty fundujące same już są
aktami kategorialnymi, np. aktami ideacji, tam brakowałoby
również tej reprezentacji, tkwiłaby ona tylko w ostatecznie
fundujących naocznościach prostych.

§ 55. Argumenty za przyjęciem


odrębnych reprezentantów kategorialnych

W celu zajęcia stanowiska wobec tej kwestii przede wszyst­


kim należy zauważyć, że zupełne niezróżnicowanie form przy
różnorakich zmianach całego aktu i jego fundamentów w po­
wyższym wywodzie było chyba przesadzone i wręcz opierało
się na nieporozumieniu. Jeżeli bowiem cały akt jest przedsta­
wieniem spostrzeżeniowym, to jego forma jako forma przedsta­
wienia spostrzeżeniowego jest w każdym razie inaczej scharak­
teryzowana niż forma przedstawienia wyobrażeniowego. Jeżeli
forma jest tym, co właściwie nowe i istotne w przedstawieniu
kategorialnym, to musi na niej wyciskać swe piętno ów istotny
charakter, który przenika całość i przysługuje jej jako całości.
Jeżeli refleksja nie ukazuje nam różnic sensu ujęcia w formie,
[A 642] 1
[B 170]J a przynajmniej nie ukazuje w formie aktów syntetycz­
ny c h (w odniesieniu do aktów abstrakcyjnych sprawa właści­
wie jest już załatwiona przez rozważania § 52), to tłumaczy się
to tym, że od tych charakterów ujęcia, ponieważ nie wyznaczają
one i nie określają momentu syntezy, lecz równomiernie
przenikają cały akt ufundowany, mimowolnie abstrahujemy, by
skupić uwagę wyłącznie na tym, co wspólne, co narzuca nam
się we wszystkich postaciach np. syntezy kolektywnej. I właś­
nie to coś wspólnego mogłoby być poszukiwanym reprezentan­
tem. Tak jak w prostym spostrzeżeniu zmysłowym sens
spostrzeżenia jest czymś homogenicznie jednolitym, co przeni­
ka całą reprezentację, tak jak wprawdzie ma on określone
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 203

odniesienie do każdej dającej się wyodrębnić części treści


reprezentującej, ale przecież w wewnętrznej refleksji nie jawi
się jako compositum wyodrębnionych ujęć cząstkowych; tak
też tutaj, w naocznościach kategorialnych, sens ujęcia przenika
cały akt i jego całościową reprezentację, nie dzieląc się
wyraźnie stosownie do reprezentantów dających się odróżnić
w refleksji. W takim przedstawieniu sprawy, gdybyśmy
dopuścili tę interpretację, zawierałaby się ważna prawda, ż e
przy wszelkiej zmianie aktów fundujących
i form ujęcia treść reprezentująca jest jedna
jedyna dla każdego gatunku aktów ufundo­
wanych. Naoczność prosta, zmysłowa, ma do dyspozycji
w celach reprezentacji niezmierzoną mnogość jakości zmys­
łowych, doznawanych form itd. W sferze naoczności kolek­
tywnych albo naoczności identyczności itd. zawsze bylibyśmy
ograniczeni tylko do jednego gatunku: forma „i” jest
wszędzie ta sama, podobnie forma „jest” itd. Te formy byłyby
tu jednak rozumiane jako analogony zmysłowego
rdzenia, tego, co doznawane w naoczności zmysłowej, a od
jakości i sensu ujęcia trzeba by abstrahować.
Ktoś mógłby podejrzewać, że tutaj życzenie jest ojcem myśli,
i zwrócić nam uwagę, która zresztą wynika z naszych wcześniej­
szych rozważań, że reprezentanty bynajmniej nie są istotnymi
r [A 643]
składnikami aktów. Przecież swoistość wszystkich aktów sygnity- i [B 171]
wnych polega na tym, że pozbawione są one reprezentantów -
zauważmy, właściwych reprezentantów, które odnoszą się do
zasobu treści samego przedmiotu. Reprezentanty niewłaściwe
bowiem, które uobecniają nie przedmiot domniemany w akcie,
lecz jakiś inny, [mianowicie] przedmiot aktu fundującego, mają
także akty sygnitywne. Jeżeli jednak wystarczą reprezentanty
niewłaściwe, to już wybrnęliśmy z kłopotu; takich bowiem
w naszym przypadku oczywiście nie brakuje, akty fundujące
dostarczają ich w każdej chwili; ich reprezentanty właściwe
204 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

mogłyby w odniesieniu do aktu ufundowanego zostać ujęte


jako niewłaściwe.
Jednakże właśnie porównanie z aktami tylko sygnitywnymi
żywo uświadamia nam, że w przypadku aktów ufundowanych nie
możemy obejść się bez właściwej reprezentacji, i to w odniesie­
niu do formy kategorialnej; przypomina nam ono o stosunkach
możliwego wypełnienia, o „pełni”, jaką akty intuicyjne oferują
sygnitywnym, o szeregach wzrostu, które w obrębie aktów
intuicyjnych warunkowane są przez zmieniającą się pełnię, wraz
z ostateczną adekwacją jako idealną granicą. To reprezentanty są
tym, co stanowi o różnicy między „pustą” sygnifikacją a „pełną”
intuicją, to im zawdzięcza ona „pełnię”, i dlatego określiły one
jeden z sensów słowa pełnia *. Tylko akty intuicyjne doprowa­
dzają do „zjawiska” przedmiotu, do jego „naoczności”, mianowi­
cie przez to, że obecny jest tu reprezentant, który Tforma!1 ujęcia
ujmuje jako analogon przedmiotu albo jako sam przedmiot. Ta
sytuacja ugruntowana jest w ogólnej istocie stosunku wypełnie­
nia, a zatem także w obecnej sferze musi się dać ją wykazać.
Także w niej przecież znajdujemy przeciwieństwo między
[charakterami] sygnitywny i intuicyjny; przeciwieństwo między
aktami obiektywizującymi, które domniemują kategorialną
przedmiotowość sygnitywnie, i równoległymi aktami, które tę
[A 644)1
[B 172]J
samą przedmiotowość, w tym samym sensie ujęcia, uobecniają
intuicyjnie - bądź to w „obrazie”, bądź też , ją samą”. Ponieważ
intencjonalna materia w obu przypadkach jest ta sama, zatem to,
co nowe po stronie naoczności kategorialnej, znów możemy ująć
tylko tak, że jest ona właśnie reprezentacją, że wystawia ona
przedmiot w jego treści przed nami, że przeżyte treści
ujmuje jako reprezentanty domniemanego przedmiotu. Reprezen­
tacja nie może jednak dokonywać się tylko w aktach fundują-

* Por. § 22, s. 78.


A: Tsensl.
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 205

cych, nie tylko ich obiekty są uobecnianie, lecz cały stan


rzeczy, cały zbiór itd.

§ 56. Ciąg dalszy. Psychiczna więź połączonych aktów


i kategorialna jedność odpowiednich obiektów

Przez chwilę można by pomyśleć, że np. w przypadku


odniesienia uobecniane są tylko punkty odniesienia, a to, co
nowe, zawiera się w jedynie psychicznym charakterze, który
łączy oba zjawiska. Ale połączenie aktów nie jest przecież
bezpośrednio połączeniem obiektów; w najlepszym przypadku
może ono wspomóc pojawienie się takiego połączenia; ono
samo nie jest tym połączeniem, które w nim się pojawia.
Może wytworzyć się psychiczna więź między aktami, a przez
to pojawić się odniesienie przedmiotów, podczas gdy to
odniesienie, nawet jeśli jednoczy ono rzeczywiście istniejące
obiekty, wcale nie zachodzi. Gdy wydajemy sąd w sposób
sygnitywny i nie uobecniamy sobie naocznie osądzanego
stanu rzeczy (jak to się np. dzieje w przypadku zwykłych
sądów arytmetycznych), to odnosząca jedność aktu jest uczło-
nowana, ma ona swą psychiczną formę powiązania, i to
dokładnie analogiczną, jak w przypadku odpowiedniej intuicji.
Ale stan rzeczy, mówiąc ściśle, nie „pojawia się”, jest tylko
znaczony. Jeśli natomiast weźmiemy przypadek intuicyjnego
uobecnienia, jak wtedy, gdy stwierdzamy identyczność barwy
dwóch spostrzeżonych albo uobecnionych dzięki pamięci
powierzchni, lub identyczność osoby ukazanej w dwóch
przedstawieniach wyobrażeniowych; identyczność znów jest
r [A 645]
tu domniemana, ale domniemana na sposób spostrzeżenia, l[B 173]
które daje przedmiot, resp. na sposób obrazu, który go
obrazuje. Co sprawia, że takie różnice są możliwe? Czy
powinniśmy powiedzieć, że cała różnica tkwi w aktach
206 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

fundujących? Ale tego dotyczyła nasza wątpliwość, że np.


w sygnitywnej identyfikacji identyczność znaczonych przedmio­
tów nie jest przeżywana, lecz tylko domniemywana;
a dalej, że w przypadku intuicji przedmiotów identyczność jest
wprawdzie identycznością spostrzeżoną albo wyimaginowaną,
ale tylko w przypadku adekwacji jest identycznością w pełnym
i ścisłym sensie daną i przeżytą. Psychiczna więź, która
tworzy syntezę,jest więc domniemaniemijako
takie jest mniej albo bardziej wypełniona. Jest ono
wprawdzie tylko niesamodzielnym składnikiem całościowego
domniemania - sygnifikatywne domniemania sygnifikatywnego,
intuicyjne domniemania intuicyjnego; ale przy tym wszystkim
jest składnikiem, który sam dzieli charakter domniemania, a tym
samym także różnice pełni. Zgodnie z tym interpretujemy tę
sytuację - z pewnością nie bezzasadnie - tak, że także ten
składnik pełni funkcję reprezentacj i: uważamy,
że psychiczną więź, która w aktualnym identyfikowaniu
albo kolekcjonowaniu itp. jest przeżywana („aktualnym”, tj.
właściwym, intuicyjnym), możemy, po porównaniu wielu
przypadków i na sposób rozpatrywanej wyżej możliwości,
zredukować do t e g o, c o wszędzie w s p ó 1 n e, co da się
pomyśleć odrębnie od jakości i sensu ujęcia, i że w tej redukcji
otrzymujemy ten właśnie reprezentant, który swoiście należy do
momentu formy kategorialnej.

§57. Reprezentanty naoczności fundujących


nie są bezpośrednio połączone
przez reprezentanty formy syntetycznej

W naturalny sposób dołączają się tutaj nie pozbawione


znaczenia uwagi.
Rozpatrywana obiektywnie synteza, np. synteza identycz-
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 207

ności, synteza odniesienia przydawkowego itd. należy do


fundujących obiektów; identyczność jest np. identycznością
osoby, odniesienie przy dawkowe np. odniesieniem [zachodzą­
[A 646]
cym] między podmiotem drzewo i orzecznikiem przynoszące [B 174]
owoce. Połączone obiekty pojawiają się nam za pośrednictwem
swych reprezentantów, i tak można by pomyśleć, że syn­
tetyczna więź, w której (albo za pośrednictwem której, również
na sposób reprezentanta) pojawia nam się połączenie jako
forma, po prostu fenomenologicznie wiąże ze sobą bezpośred­
nio owe reprezentanty fundujących obiektów.
Wbrew temu stwierdzamy jednak, że moment syn­
tezy nie tworzy żadnego bezpośredniego
powiązania reprezentantów należących do
aktów podstawowych, lecz że np. fenomenologiczna
forma identyfikacji ma istotną podstawę w aktach
fundujących jako takich, a więc w tym, czym te są
poza swą treścią reprezentującą i co poza nią zawierają.
Gdyby przeżyty moment identyczności, ów charakter psy­
chiczny, był bezpośrednią więzią zmysłowych treści reprezen­
tujących (możemy przecież ograniczyć się do przypadku
najprostszego, gdy fundujące akty, resp. obiekty są zmysłowe),
to także wytworzona przez ten moment jedność byłaby
jednością zmysłową, tak samo jak np. konfiguracje prze­
strzenne lub jakościowe czy inne typy jedności, które w inny
jeszcze sposób mają swą podstawę w odnośnych treściach
zmysłowych. Wszelka jedność zmysłowa (realna) jest jednak
jednością ufundowaną w rodzajach treści zmysłowych, jak to
zostało już wykazane w Badaniu III. Zapewne, konkretne
treści są wielostronne, zawierają w sobie różnorodne momenty
abstrakcyjne, stwarzają różnorodne możliwości zmiany i po­
łączenia. Odpowiednio do tego pewne gatunki połączeń
sprowadzamy do tych, pewne do innych momentów. Ale
nawet jeśli każdorazowe jednoczenie nie zawsze jest ufun-
208 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

dowane w rodzaju kompleksowej całości co do jej specyficznej


zawartości, to przecież w każdym razie jest ono ufundowane
w rodzajach pierwotnych, które odpowiadają momentom
danej całości. Natomiast brak rzeczowego odniesienia katego­
rialnych form aktów do zmysłowych treści aktów będących ich
podłożem wynika stąd, że rodzaje tych treści można zmieniać
[A 647] 1
[B 175] J bez ograniczeń, innymi słowy, że a priori nie jest możliwy taki
rodzaj treści, który nie mógłby występować w fundamencie
aktów kategorialnych jakiegoś gatunku. To, co kategorialne,
właśnie nie należy do reprezentujących treści zmysłowych,
lecz, i to z konieczności, do przedmiotów, a przy tym wcale nie
do ich zmysłowej (realnej) zawartości. Z tego zaś wynika:
charakter psychiczny, w którym konstytuuje
się forma kategorialna, fenomenologicznie
należy do aktów, w których konstytuują się
przedmioty. Wprawdzie w tych aktach treści zmysłowe
obecne są jako reprezentanty, i o tyle też one również należą
do tych aktów. Ale nie tworzą charakterystycznej istoty aktów,
mogą istnieć także bez ujęcia, które dopiero czyni je reprezen­
tantami; s ą one wtedy, ale wraz z nimi nic się nie p oj a w i a,
a w konsekwencji także nie jest obecne nic, co mogłoby zostać
połączone, co można by kategorialnie ująć jako podmiot, jako
predykat itd. To nie te pozaistotne elementy aktów
fundujących łączy moment kategorialny aktu
syntetycznie ufundowanego, lecz to, co w nich jest
istotne; zawsze łączy on ich materie intencjonal­
ne i w nich w prawdziwym sensie jest ufundowany. To wszak
w sposób ogólny stwierdziliśmy już wyżej: we wszystkich
aktach kategorialnych, powiedzieliśmy, materia aktu ufundowa­
nego ufundowana jest w materiach aktów fundujących.
Identyczność np. bezpośrednio nie jest formą jedności treści
zmysłowych, lecz „jednością świadomości”, która ugruntowana
jest w tej czy innej („powtórzonej” albo odmiennej co do treści)
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 209

świadomości tego samego przedmiotu. I tak jest wszędzie.


Zapewne jest rzeczą słuszną, że wszelkie gatunki naoczności,
obojętnie, czy proste czy kategorialne, mogą podlegać jed­
nakowym gatunkowo uformowaniom kategorialnym; ale przez
to powiedziane jest tylko tyle, że uformowanie kategorialne
fenomenologicznie ufundowane jest w tym, co ogólne w akcie
obiektywizującym, albo że jest ono funkcją, która w sposób
istotny jest związana z rodzajem aktów obiektywizujących.
Tylko przeżycia tego rodzaju dopuszczają syntezy kategorialne,
i synteza łączy bezpośrednio intencjonalne istoty.
f [A 648]
Zwłaszcza w przypadku adekwatnych naoczności syntetycz­ l [B 176]
nych, które bezpośrednio ufundowane są w naocznościach
indywidualnych, trzeba wystrzegać się złudzenia, jakoby przy­
najmniej na tym najniższym poziomie syntezy kategorialnej
dokonywało się bezpośrednie fenomenologiczne powiązanie
zmysłowych reprezentantów jednego aktu fundującego z takimi
reprezentantami innych [aktów]. Jeżeli uwzględnimy funkcjo­
nalną zależność adekwacji (oczywistości) całego aktu od
adekwacji naoczności fundujących, to wydaje się, że sytuację
należałoby opisać w następujący sposób: ponieważ akty fundu­
jące są adekwatne, to treść reprezentująca jest tożsama z repre­
zentowanym przedmiotem. Jeżeli na takiej podstawie ma teraz
miejsce naoczność odniesienia, np. odniesienia części do
całości, to także akt odnoszący ma charakter oczywistości;
odniesienie wraz z naprawdę danymi treściami samo jest
naprawdę dane. Tak więc psychiczna więź odnoszenia, ujęta na
zmysłowych treściach i obiektach jako odniesienie, wiąże tu ze
sobą w sposób bezpośredni te przeżyte treści zmysłowe.
Na to byśmy odparli: bynajmniej. To nie treści zmysłowe,
lecz adekwatne naoczności tych treści są tym, co funduje tu
jedność aktu odniesienia. Tak jak wszędzie, tutaj również
musimy spoglądać na przedmioty, owe zarazem re­
prezentujące i reprezentowane treści zmysłowe, byśmy mogli
210 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

tę treść jako całość odnieść do tamtej treści jako części.


Stosunki mogą być dane tylko na podstawie danych
przedmiotów; przedmioty są nam jednak dane nie poprzez
samo tylko przeżywanie, które w sobie jest ślepe, lecz jedynie
i wyłącznie przez spostrzeganie, a w rozważanym przypadku
przez spostrzeganie tych przeżywanych i nie reprezentujących
już niczego poza sobą treści.
W ten sposób potwierdza się jednak tylko nasze pierwotne
wprowadzenie aktów kategorialnych jako ufundowanych. Dla
tych aktów, w których konstytuuje się wszystko, co intelektual­
ne, istotne jest to, że dokonują się na [wielu] szczeblach;
[A 649] 1
[B 177] J
obiektywizacje dokonują się na podstawie obiektywizacji i kon­
stytuują przedmioty, które jako przedmioty w rozszerzonym,
intelektualnym sensie, jako przedmioty wyższego rzędu, mogą
się pojawić tylko w takich aktach ufundowanych. To jednak
w przypadku aktów syntetycznych wyklucza bezpośrednią
jedność reprezentacji, która jednoczy wszystkie reprezentanty
naoczności prostej. Cała naoczność syntetyczna (jeśli przepro­
wadzona wyżej i wymagająca jeszcze jak najbardziej staranne­
go sprawdzenia interpretacja jest słuszna) dokonuje się w ten
sposób, że treść psychiczna wiążąca akty fundujące zostaje
ujęta jako obiektywna jedność ufundowanych przedmiotów,
jako ich stosunek identyczności, stosunek części do całości itd.

§ 58. Stosunek dwóch różnic: zmysł zewnętrzny


i wewnętrzny oraz \zmysł i kategoria]'

Wielką wagę będzie teraz miało nadanie ostatecznej jasności


także wzajemnemu stosunkowi obu wprowadzonych już na
początku obecnych rozważań * rozróżnień, mianowicie z jednej

* Wyżej § 43, s. 138 i § 46 nn., s. 144 nn.


B i wszystkie następne wydania: fsens kategorii!.
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 211

strony rozróżnienia zmysłowości zewnętrznej i wewnętrznej,


a z drugiej aktów prostych i kategorialnych.
Przedstawienie jako przeżycie psychiczne, obojętnie, czy
jest ono proste czy ufundowane, a więc zmysłowe czy
kategorialne, należy do sfery „zmysłu wewnętrznego”. Ale
czy w tym nie tkwi sprzeczność? Czy spostrzeżenie, które
„reflektuje” na jakiś akt, a zwłaszcza na akt ufundowany, np.
na aktualne naoczne zrozumienie identyczności 2 + 7 = 7 + 2,
nie jest eo ipso spostrzeżeniem ufundowanym, a więc nie-
-zmysłowym? W akcie tego spostrzeżenia akt ufundowany
dany jest wraz z aktem go fundującym, i to dany w najściś­
lejszym sensie. Współprzynależy on do efektywnego zasobu
spostrzeżenia. Skoro kieruje się ono ku niemu, odnosi się do
niego, a więc samo jest spostrzeżeniem ufundowanym.
Naturalnie będziemy musieli powiedzieć: Spostrzeganie
jakkolwiek bądź uposażonego aktu czy momentu aktu, czy
kompleksu aktów jest spostrzeganiem zmysłowym, ponieważ [A 650]
jest spostrzeganiem prostym. I nie ulega to wątpliwości, [B 178]
gdyż stosunek aktu spostrzegającego do spostrzeganego nie
jest stosunkiem fundowania, i nie staje się nim nawet wtedy,
gdy jako akt spostrzegany przyjmiemy akt ufundowany.
Ufundowanie jakiegoś aktu nie oznacza, że jest on, obojętnie
w jakim sensie, zbudowany na innych aktach, lecz że akt
rufundowanyl1 zgodnie ze swą naturą, tzn. zgodnie ze swym
rodzajem, możliwy jest tylko jako taki akt, który buduje się
na aktach z rodzaju fundujących, i że w konsekwencji
przedmiotowy korelat aktu [ufundowanego]12 ma w sobie coś
ogólnego, pewną formę, w której przedmiot w ogóle intuicyjnie
może się pojawiać tylko w akcie ufundowanym tego rodzaju.
I tak intuicyjna świadomość ogólności nie może istnieć bez

1 A: I fundujący I.
2 A: [fundującego!
212 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

stanowiącej jej podłoże naoczności indywidualnej, identyfika­


cja nie może istnieć bez stanowiących jej podłoże aktów
odnoszących się do identyfikowanych obiektów itd.
Spostrzeganie jednak, które skierowane jest na akt ufun­
dowany, równie dobrze może być skierowane na akt nieufun-
dowany i na dowolne obiekty zmysłowości zewnętrznej, na
konie, barwy itd. W każdym przypadku spostrzeganie to
polega na prostym spoglądaniu na obiekt. Materia spostrzega­
nia (jego sens ujęcia) nie pozostaje w żadnym koniecznym
związku z materią spostrzeganego aktu; to raczej cała feno­
menologiczna treść tego aktu ma jedynie charakter reprezen­
tanta, jest on stosownie do rformyl1 ujęcia spostrzeżenia
interpretowany przedmiotowo, mianowicie jako sam ten akt.
Z tego powodu także każda abstrakcja, która nadbudowuje
się na12 zmysłowości wewnętrznej, np. w spoglądaniu
na akt ufundowany, jest abstrakcją zmysłową. Natomiast
abstrakcja, która nadbudowuje się nad samym aktem
ufundowanym, o ile ten posiada charakter naoczności,
choć kategorialnej, jest abstrakcją kategorialną. Jeżeli spog­
lądamy na intuicyjny akt identyfikacji - tj. naoczności
identyczności - i abstrahujemy przy tym moment iden­
[A 651] 1
[B 179]1 tyfikowania, to dokonujemy abstrakcji zmysłowej. Jeżeli
jednak, żyjąc w identyfikacji, spoglądamy na o b i e -
ktywną identyczność i czynimy ją podstawą abstrak­
cji, to dokonujemy abstrakcji kategorialnej *. Obiektywny
moment „identyczność” nie jest aktem ani formą aktu, lecz
jest przedmiotową formą kategorialną. Z drugiej strony,
i w przeciwieństwie do tego, moment identyfikowania, który

* Por. bliższe rozważania w § 60, s. 182.

1 A: [sensu].
2 A: Tpodstawiel
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 213

fenomenologicznie jednoczy akty ufundowane, jest zmysłową


Ta nie)1 kategorialną formą aktu. W istocie ta sama różnica
dzieli też pojęcia, które utworzone są na podstawie refleksji
nad dowolnymi aktami intuicyjnymi, oraz całkiem inne pojęcia,
które utworzone są na podstawie samych tych aktów intuicyj­
nych. Spostrzegam dom i dokonując refleksji nad spostrze­
żeniem tworzę pojęcie spostrzeżenie. Jeżeli jednak po prostu
spoglądam na dom, jeżeli więc podstawą ufundowanego aktu
abstrakcji czynię zamiast spostrzeżenia tego spostrzeżenia
raczej samo to spostrzeżenie, to powstaje pojęcie dom.
Tak więc nie ma w tym nic dziwnego, gdy mówimy: T e
same momenty psychiczne, które w spostrze­
żeniu wewnętrznym dane są zmysłowo (pełniąc
w nim tym samym funkcję zmysłowych reprezentantów),
w ufundowanym akcie mającym charakter
kategorialnego spostrzeżenia, resp. i m a g i n a -
cji mogą konstytuować formę kategorialną,
a więc mogą być tutaj nośnikiem zupełnie innej reprezentacji,
mianowicie reprezentacji kategorialnej.
Niesamodzielność form kategorialnych jako form odzwier­
ciedla się w dziedzinie zmysłowości wewnętrznej w tym, że
momenty, w których może ukonstytuować się forma kategorial-
na (a te momenty * dla każdej formy są tak wąsko ograniczone,
że każdej species formy odpowiada tylko jedna jedyna species
takich momentów), przedstawiają niesamodzielne treści psy­
chiczne, które ufundowane są w charakterach aktów. Ponieważ
jednak wszystkie charaktery aktów ostatecznie ufundowane są
w zewnętrznych treściach zmysłowych ** , to zauważamy, że

* Zgodnie z § 55, s. 170.


** Naturalnie nie w ich poszczególnych rozdzajach, lecz w całym
rodzaju takich treści w ogóle (por. nast. s.)

B i następne wydania: Til


214 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

[A 652] 1
[B 180] i w dziedzinie zmysłowości zachodzi istotny
podział fenomenologiczny. Najpierw określone są
1. treści refleksyjne, jako te treści, które albo same są
charakterami aktów, albo ufundowane są w charakterach
aktów,
2. treści pierwotne, [jako!1 te treści, w których wszystkie
treści refleksyjne są bezpośrednio albo pośrednio ufundowane.
To byłyby treści zmysłowości „zewnętrznej”, która
tutaj jednak jawi się jako określona nie przez odniesienie do
różnicy między «na zewnątrz» i «wewnątrz» (która jest różnicą
metafizyczną), lecz przez naturę ich reprezentantów jako
ostatecznie fundujących treści (fenomenologicznie przeżywa­
nych)1 2. Treści pierwotne tworzą jeden jedyny najwyższy
rodzaj, jakkolwiek rozpada się on na różnorakie gatunki.
Sposób, w jaki treści refleksyjne są fundowane przez treści
pierwotne, jest najbardziej luźny, jaki tylko da się pomyśleć,
mianowicie taki, że treści refleksyjne nigdy nie są związane
z węższym rodzajem treści pierwotnych.
Różnicy między czysto zmysłowymi i czysto kategorialnymi
obiektami naoczności odpowiada wtedy również różnica treści
reprezentujących: jako reprezentanty czysto kate­
gorialne mogą występować wyłącznie treści
refleksyjne. -
Teraz można by również spróbować określić pojęcie kate­
gorii w ten sposób, że obej mowałoby ono w sobie
wszystkie formy przedmiotowe, które po­
chodzą z form ujęcia, a nie z materiałów
ujęcia. Wtedy jednak powstaje taka oto wątpliwość. Czy
także naoczność zmysłowa nie miałaby charakteru aktu
kategorialnego, skoro konstytuuje ona formę przedmiotowości?

1 A: rtj.l.
2 A: Tpsychicznychl.
7. Studium o reprezentacji kategorialnej 215

W spostrzeżeniu to, co spostrzeżone, nie tylko jest, lecz


także jest Tw nim dane jako przedmiot.!1 Jednakże pojęcie
przedmiot konstytuuje się w korelacji z pojęciem spostrzeżenie
i zakłada nie tylko akt abstrakcji, lecz także akt odniesienia.
O tyle także to pojęcie jest kategorialne w dotychczasowym
sensie.

1 A: Tobecne (gegen-wartig), jest przed-miotem (Gegen-stand), jest dane


(gegeben). Od przypadkowego podmiotu spostrzegania można przy tym
wciąż jeszcze abstrahować.!.
[A 653]1 Rozdział ósmy
[B 181] J
APRIORYCZNE PRAWA MYŚLENIA WŁAŚCIWEGO
I NIEWŁAŚCIWEGO

§ 59. Komplikowanie prowadzące do coraz nowych form.


Czysta teoria form możliwych naoczności

Różne formy aktów ufundowanych, w których zamiast


przedmiotów prostych, zmysłowo-naocznych, konstytuują się
przedmioty kategorialnie uformowane i połączone syntetycznie,
dopuszczają komplikowanie w nowe formy, przez to, że jedności
kategorialne znów (i to na podstawie pewnych apriorycznych
prawidłowości kategorialnych) mogą stać się przedmiotami
nowych aktów łączących, odnoszących albo ideujących. I tak np.
można przedmioty ogólne łączyć kolektywnie, utworzone w ten
sposób kolektywy znów łączyć kolektywnie z innymi kolektywa­
mi tego samego albo innego gatunku i tak in infinitum.
Możliwość nieograniczonego komplikowania zachodzi tutaj
a priori i jest oczywista. Tak samo stany rzeczy, jakkolwiek tylko
w obrębie określonych przez prawa granic, można jednoczyć
w nowe stany rzeczy, można w ogóle i bez żadnych ograniczeń
wyszukiwać pośród wszystkich możliwych jedności wewnętrzne
i zewnętrzne relacje, następnie wyniki tych ustaleń znów czynić
obiektami nowych odniesień itd. Jest przy tym rzeczą oczywistą,
że komplikowanie dokonuje się w aktach ufundowanych coraz to
wyższego szczebla. Obowiązujące tu prawa Tsą intuicyjnym
odpowiednikiem!' praw czysto Hogiczno-] gramatycznych.

A: rtworzą intuicyjny odpowiednik].


8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 217

Także tutaj nie chodzi o prawa, które miałyby rozstrzygać


o prawdziwym byciu przedstawionych przedmiotów różnych
szczebli. Te prawa w każdym razie Tbezpośrednio nie
mówią nic o idealnych warunkachl1 możliwości adekwatnego
wypełnienia. Czystej teorii form znaczeń odpowiada tutaj
czysta teoria form naoczności, w której trzeba
by wykazać w drodze intuicyjnej generalizacji możliwość
f [A 654]
pierwotnych typów naoczności prostych i złożonych oraz l[B 182]
określić prawa ich stopniowej komplikacji w naoczności
coraz nowe i coraz bardziej skomplikowane. O ile naoczność
adekwatna sama jest pewnym typem naoczności, czysta
teoria form naoczności w ogóle obejmuje także wszystkie
prawa, które dotyczą form naoczności adekwatnych: te
zaś w szczególny sposób odnoszą się do praw adekwatnego
wypełnienia intencji sygnifikatywnych czy już intu­
icyjnych.

§ 60. Względna albo funkcjonalna różnica


między materią i formą.
Czyste i zabarwione przez zmysłowość akty intelektu.
Pojęcia zmysłowe i kategorie

Z możliwością, że naoczności kategorialne same zostaną


uczynione fundamentem nowych naoczności kategorialnych,
a następnie także zostaną wyrażone w odpowiadających im
wyrażeniach, resp. znaczeniach, związane jest względne,
jedynie funkcjonalne rozróżnienie formy i materiału.
Wyżej * mimochodem już o nim wspomnieliśmy. W sensie

* Por. § 42, s. 136.

A: Tnie dotyczą idealnych warunków].


218 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

absolutnym fundująca zmysłowość dostarcza materiału dla


zbudowanych na niej aktów formy kategorialnej. W sensie
względnym materiał tworzą obiekty aktów fun­
dujących w ogóle, mianowicie względem wyrasta­
jących z nich w aktach ufundowanych nowych form
kategorialnych. Jeśli ustalamy jakieś odniesienie między
dwoma obiektami, które już są kategorialne, np. między
dwoma stanami rzeczy, to te stany rzeczy są materiałem
względem jednoczącej je formy odniesienia. Temu okre­
śleniu pojęć materiału i formy dokładnie odpowiada tra­
dycyjne rozróżnienie między materią i formą w wy­
powiedziach. Terminy wyrażają fundujące akty całego
„przedstawiania odnoszącego”, albo, co jest tym samym,
nazywają fundujące przedmioty, i dlatego są jedynym
miejscem, w którym można poszukiwać wkładu zmysło­
[A 655]1
[B 183]J
.
*
wości Przedmioty fundujące mogą jednak same już być
przedmiotami kategorialnymi. Oczywiście wtedy wypeł­
nienie dokonuje się w łańcuchu aktów,któ­
re sprowadzają nas w dół po szczeblach
kolejnych ufundowań; w każdym bowiem razie
odgrywają przy tym istotną rolę przedstawienia pośrednie,
których dokładne przebadanie byłoby zadaniem bardzo
ważnym dla rozjaśnienia skomplikowanych form myślenia
poznającego.
Akty naoczności prostej nazwaliśmy zmysłowymi, akty
ufundowane, bezpośrednio albo pośrednio odsyłające do
zmysłowości, kategorialnymi. Jednakże ważne jest, by w sferze
aktów kategorialnych przeprowadzić rozróżnienie między
aktami c zy sto ka t e g o r i a lny mi, akt ami „c zy s -
tego intelektu” (reinen Verstand.es) i aktami in­
telektualnymi mieszanymi, „zabarwionymi”

* Por. s. 135.
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 219

zmysłowością. Leży to w naturze rzeczy, że ostatecznie


wszystkie [akty] kategorialne opierają się na zmysłowej
naoczności, że wręcz naoczność kategorialna, a więc intelek­
tualny wgląd, myślenie w najwyższym sensie, bez fundującej
zmysłowości jest niedorzecznością. Idea czystego in­
telektu, (reinen Intellekts) interpretowana jako „władza”
czystego myślenia (tutaj: akcji kategorialnej) i całkowicie
oderwana od wszelkiej „władzy zmysłowości” mogła zostać
wykoncypowana tylko przed elementarną analizą poznania
co do jego oczywistego i nieusuwalnego zasobu. Mimo to
wskazane rozróżnienie, a więc pojęcie aktu czysto kategorial-
nego i, jeśli ktoś chce, pojęcie czystego intelektu (Verstandes),
ma pewien sens. Jeśli rozpatrujemy mianowicie tę swoistą
właściwość abstrakcji ideującej, że wprawdzie z konieczności
opiera się ona na naoczności indywidualnej, ale nie musi
z tego powodu domniemywać tego, co w tej naoczności
indywidualne; jeśli uwzględnimy, że jest ona raczej pewnym
nowym sposobem ujęcia, który zamiast indywidualności
konstytuuje generalność: to powstaje możliwość ogólnych
naoczności, które wykluczają ze swej inten­
cjonalnej zawartości nie tylko wszystko,co
indywidualne, ale także wszystko, co zmys­
łowe. Innymi słowy, rozróżniamy między abstrakcją
zmysłową, która daje nam pojęcia zmysłowe - i to
czysto zmysłowe albo zmieszane z formą kategorialną
[A 656]
-i abstrakcją czysto kategorialną, która daje [B 184]
nam pojęcia czysto kategorialne. Barwa, dom,
sąd, życzenie są pojęciami czysto zmysłowymi, barwność
(bycie barwnym), cnota, aksjomat równoległych itp. mają
domieszkę kategorialną, jedność, większość, odniesienie, po­
jęcie są czysto kategorialne. Tam, gdzie po prostu mówimy
o pojęciach kategorialnych, na myśli mamy zawsze pojęcia
czysto kategorialne. Pojęcia zmysłowe swą bezpośrednią
220 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

podstawę znajdują w danych naoczności zmysłowej, kategorial­


ne natomiast w danych naoczności kategorialnej, i to w czys­
tym odniesieniu do kategorialnej formy całego uformowanego
kategorialnie obiektu. Jeśli np. abstrakcja ma za podstawę
naoczność odniesienia, to świadomość abstrakcyjna kieruje
się na formę odniesienia in specie, Tw ten sposób, żel1
wszystko, co zmysłowe w fundamentach odniesienia, zostaje
wyłączone z gry. W ten sposób powstają kategorie, która
to nazwa, rozumiana w ścisłym sensie, obejmuje jedynie
pierwotne spośród należących tu pojęć.
Właśnie utożsamiliśmy ze sobą, i należało to do sensu
całego przeprowadzonego rozważania, pojęcie i species.
Jeśli jednak przez pojęcia rozumie się nie ogólne przedmioty,
lecz ogólne przedstawienia, czy to ogólne na­
oczności, czy też odpowiadające im ogólne znacze­
nia, to rozróżnienie przenosi się bezpośrednio na nie;
podobnie na przedstawienia mające formę pewne A, mianowi­
cie przez wzgląd na to, że species A może zawierać coś
zmysłowego, albo też przeciwnie, wykluczać je. Czysto
kategorialne zgodnie z tym są wszystkie formy i for­
muły logiczne, takie jak: wszystkie S są P, żadne S nie
jest P itd.; litery S, P itp. są bowiem tylko pośrednimi
wskaźnikami „pewnych”, nieokreślonych i „dowolnych”
pojęć, a zatem w całościowym znaczeniu formuły odpowiada
im pewna kompleksowa myśl zbudowana tylko z elementów
kategorialnych. Tak jak cała czysta logika, tak też cała
czysta arytmetyka, czysta teoria mnogości,
krótko, czysta mathesis w najszerszym sensie jest
czysra w tym sensie, że w całej swej zawartości
teoretycznej nie zawiera żadnego pojęcia
zmysłowego.

A: Tprzy czyml
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 221

[A 657]
§ 61. Kategorialne formowanie nie jest realnym [B 185]
przekształcaniem przedmiotu

Wyrażenia forma kategorialna, jak to' widać w na­


szych ostatnich rozważaniach, używamy w dwojakim
sensie; dwuznaczność ta jest jednak naturalna i przy
konsekwentnym odróżnianiu aktu od przedmiotu nieszkodliwa.
Z jednej strony rozumiemy przez nie ufundowane charak­
tery aktów, które aktom naoczności prostej, a nawet już
ufundowanej nadają formę i przekształcają je w nowe obiek­
tywizacje. Te ostatnie konstytuują przedmiotowość, która
w porównaniu z aktami fundującymi jest w osobliwy sposób
zmodyfikowana; pierwotne przedmioty przedstawiają się
teraz w pewnych, w nowy sposób je ujmujących i łączących
formach, i to są formy kategorialne w drugim,
przedmiotowym sensie. Koniunkcyjne połączenie
A i B, które jako jednolity akt domniemuje kategorialną
jedność przedmiotów (zbiór, owo „obydwa”), może nam
posłużyć za przykład.
Zresztą wyrażenieAiB ilustruje nam, w szczególnym
odniesieniu do znaczenia „i”, pewien szerszy sens mówienia
o formie kategorialnej, zgodnie z którym także formy
sygnifikatywne, które swe możliwe wypełnienie znaj­
dują w ufundowanych charakterach aktów, można oznaczyć
jako formy kategorialne, a ostrożniej, jako formy kategorialne
w niewłaściwym sensie.
Zakładając to wszystko, chcemy teraz, by pewne wypowie­
dziane już i w kontekście całego naszego wywodu właściwie
zrozumiałe samo przez się twierdzenie ze względu na swą
ważność zyskało w pełni rozwiniętą jasność: mianowicie że
funkcje kategorialne, które „formują” przedmiot zmysłowy,

A: [wszędzie].
222 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

pozostawiają nietkniętą jego realną istotę. Przedmiot zostaje


przez intelekt, a dokładniej przez poznanie (które wszak
samo jest pewną funkcją kategorialną) intelektualnie ujęty,
lecz nie zafałszowany. Aby to uwyraźnić, przypomnimy
o poruszonej już mimochodem różnicy między jednościami
[A 658]1
[B 186] J kategorialnymi rozumianymi w sensie przedmiotowym i jed­
nościami realnymi, takimi jak np. jedność części jakiejś
rzeczy, jedność drzew pewnej alei itp. Także jedność efek­
tywnych składników przeżycia psychicznego, podobnie jak
jedność wszystkich współistniejących ze sobą przeżyć w in­
dywidualnej świadomości należą do jedności realnych.
Wszystkie te jedności, rozpatrywane jako całość, są, podob­
nie jak ich części, przedmiotami w sensie pierwotnym
i prostym; mogą one być naocznie dane w możliwych
naocznościach prostych. Nie są one zjednoczone tylko
kategorialnie, nie konstytuują się jedynie w jakimś wspól­
nym rozpatrywaniu przez tworzenie koniunkcji, dysjunkcji,
odnoszenie itp.; lecz są jednościami „same w sobie”, mają
one formę jedności, która w całości może być spostrzeżona
jako realny moment jedności, a więc jako pewne realne
określenie; może ona być spostrzeżona w tym samym sensie,
co którykolwiek z połączonych członów i j e g o wewnętrzne
określenia.
Zupełnie inaczej mają się sprawy z formami kategorialnymi.
Nowe przedmioty, które one tworzą, nie są przedmiotami
w sensie pierwotnym i źródłowym. Formy kategorialne nie
sklejają ze sobą części, nie łączą ich ani nie spajają, tak że
powstałaby z nich realna, dająca się zmysłowo spostrzec
całość. Nie formują one w tym sensie, w jakim formuje
garncarz. Inaczej to, co pierwotnie dane w spostrzeżeniu
zmysłowym, byłoby modyfikowane w swej własnej przed-
miotowości, odnoszące i łączące myślenie i poznawanie nie
byłoby myśleniem i poznawaniem tego, co jest, lecz fał-
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 223

szującym przekształcaniem w coś innego. Lecz formy kate­


gorialne pozostawiają pierwotne przedmioty nietknięte; nie
mogą też one nic im zrobić, nie mogą ich zmienić w ich
własnym bycie, gdyż w wyniku otrzymywalibyśmy wtedy
nowy przedmiot w pierwotnym i realnym sensie, podczas
gdy w oczywisty sposób wynik aktu kategorialnego (np.
kolektywnego albo odnoszącego) polega na obiektywnym
ujęciu tego, co pierwotnie było naocznie zobaczone, [uję­
ciu], które może być dane tylko w takim akcie ufun­
dowanym, tak że myśl o prostym spostrzeżeniu tego, co
uformowane, albo o jego daniu w innej prostej naoczności,
jest niedorzeczna.

[A 659]
§ 62. Swoboda kategorialnego formowania [B 187]
danego materiału i jej ograniczenia:
prawa czysto kategorialne (prawa myślenia „właściwego”)

Realne, zewnętrznie i wewnętrznie zmysłowe formy jedności


są określone prawem przez istotną naturę łączonych części
i przy pełnej indywiduacji tych części są określone w sposób
absolutny. Wszelka jedność odsyła do pewnych praw, realna
jedność do praw realnych. To, co realnie stanowi jedność,
musi też być realnie zjednoczone. Jeśli gdzieś mówimy
o swobodzie jednoczenia lub nie jednoczenia, to
nie bierzemy wtedy treści w ich pełnej realności, do której
należą przecież także określenia przestrzenno-czasowe. Pod­
czas gdy tutaj świadomość, a zwłaszcza proste uchwytywanie
naoczne realnych treści eo ipso jest świadomością ich realnych
połączeń albo form, to sprawa ma się zupełnie inaczej
w przypadku form kategorialnych. Wraz z treściami realnymi
nie jest dana w sposób konieczny żadna pasująca do nich
forma kategorialna, tutaj istnieje znacznie większa swoboda
224 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

w łączeniu i odnoszeniu, generalizowaniu i podstawianiu.


Zmysłowo jednolitą grupę możemy dowolnie i na różne
sposoby podzielić na grupy cząstkowe; różne dające się
odróżnić grupy cząstkowe możemy dowolnie porządkować
i łączyć ze sobą na tym samym szczeblu, albo też budować
jedne nad drugimi kolekcje drugiego, trzeciego... szczebla.
Tak więc mamy wiele możliwości kolektywnego formowania
na podstawie tego samego materiału zmysłowego. Podobnie
dowolny człon jakiegoś kompleksu zmysłowego możemy
porównywać z tym czy innym członem tego kompleksu albo
go od niego odróżniać; każdy z nich możemy przy tym
uczynić członem podmiotowym albo przez dowolne odwróce­
nie odnośnego stosunku członem przedmiotowym; możemy
następnie odnieść do siebie same te stosunki, łączyć je ze sobą
kolektywnie, klasyfikować itd.
Lecz choć ta swoboda [jednoczeni al1 i for­
mowania kategorialnego jest bardzo duża, ma
ona przecież pewne prawem określone ograni­
czenia. Także tutaj jedność i prawo nie dadzą się od
[B188]} siebie oddzielić. Już w tym, że formy kategorialne kon­
stytuują się w ufundowanych charakterach aktów,
i tylko w nich, zawarty jest pewien związek konieczny.
Jak zresztą inaczej można by mówić o kategorialnym
spostrzeżeniu i naoczności, gdyby dowolnemu
materiałowi można było nadawać dowolną formę, gdyby
więc fundujące naoczności proste dawały się łączyć z do­
wolnymi charakterami kategorialnymi. Tam gdzie np. in­
tuicyjnie spełniamy stosunek między całością a częścią,
możemy wprawdzie stosunek ten w normalny sposób od­
wrócić, ale nie tak, byśmy mogli część, przy niezmienionej
treści realnej, uchwycić naocznie jako całość, a całość

B: izj edno c ze nial.


8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 225

jako część. Nie pozostaje także w zakresie naszej swobody,


byśmy mogli ten stosunek ująć jako stosunek całkowitej
identyczności albo całkowitego wykluczania się itd. Oczywiś­
cie „pomyśleć” możemy sobie dowolny stosunek między
dowolnymi punktami odniesienia, i w ogóle dowolną formę na
podstawie dowolnego materiału - mianowicie pomyśleć
w sensie samej tylko sygnifikacji. Ale rzeczywiście
spełnić ufundowania możemy nie na każdej podstawie, nie
możemy naocznie uchwycić materiału zmysłowego w dowol­
nej formie kategorialnej; zwłaszcza nie możemy go spo­
strzec, a przede wszystkim spostrzec adekwatnie.
W sposobie, w jaki ukształtowane zostało rozszerzone
pojęcie spostrzeżenia, eo ipso manifestuje się pewne związanie.
Nie chodzi o to, że charakter spostrzeżenia jest efektywnie
związany treściami zmysłowymi. Taki nie jest on nigdy;
znaczyłoby to bowiem, że nie istnieje nic, co nie jest
spostrzegane i nie musi być spostrzegane. Ale z pewnością
nie istnieje nic, co nie może być spostrzegane. Z tego
jednak wynika: aktualne spełnienie aktu rkategorialnego’11 na
podstawie właśnie tych materiałów, albo, dokładniej, na
podstawie właśnie tych prostych naoczności, jest w idealnym
sensie m o ż 1 i w e. A te możliwości, tak jak idealne możliwości
w ogóle, są wyznaczone przez prawo, o ile na mocy prawa
przeciwstawiają im się pewne niemożliwości, idealne niemoż­
ności pogodzenia.
Idealne prawa, które panują w związku tych możliwo­
ści i niemożliwości, należą do form kategorialnych
[A 661]
in sp e cie, a więc do kategorii w sensie obiektywnym. [B 189]
Określają one, jakie wariacje danych form kate­
gorialnych możliwe są przy założonej iden­
tyczności określonego, ale dowolnego ma-

B i następne wydania: Taktualnegol.


226 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

teriału; wyznaczają idealnie zamkniętą mnogość zmian


porządku i przekształceń form kategorialnych na podstawie
pozostającego identycznym materiału. Materiał wchodzi
tu w grę tylko o tyle, że intencjonalnie musi zostać utrzymana
jego identyczność. Ponieważ jednak species materiału można
zupełnie swobodnie zmieniać i podlegają one tylko oczywiste­
mu idealnemu warunkowi, że muszą być zdolne do pełnienia
funkcji nośnika spostrzeganych w danym przypadku form, to
rozpatrywane tu prawa mają charakter praw analitycz­
nych i zupełnie czystych, są one zupełnie nieza­
leżne od szczegółowej charakterystyki ma­
teriału. Ich ogólny wyraz nie zawiera przeto niczego ze
species materiałowych, posługuje się raczej tylko symbola­
mi algebraicznymi jako nośnikami nieokreślenie-ogól-
nych przedstawień pewnych materiałów w ogóle, dowolnych
poza tym, że zachowują identyczność z samymi sobą.
W celu uzyskania wglądu w te prawa nie trzeba przeto
również aktualnie spełniać Tkategorialnej naoczności, która
rzeczywiście uczyniłaby naocznymi swe materiały"11; lecz
wystarczy jakakolwiek Fnaoczność!12 kategorialna, która pokaże
możliwość Todnośnego kategorialnego kształtowa­
nia!3. W generalizującej abstrakcji całej4 możliwości dokonuje
się jednolity intuicyjny „wgląd” w prawo, i wgląd ten,
zgodnie z sensem głoszonej przez nas nauki, ma charakter
adekwatnego spostrzeżenia ogólnego. Przed­
miotem ogólnym, który dany jest w nim jako on sam, jest
prawo kategorialne. Możemy powiedzieć: Idealne w a -

1 A: Tkategorialnego spostrzeżenia, które dawałoby materiał sam, i to


w najbardziej właściwym sensie!
2 A: rimaginacja!
’ A: : odnośnych kompleksów kategorialnychl.
4 A: rkompleksowej 1.
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 227

runki możliwości1 naoczności kategorial­


nej w ogóle są Tkorelatywniel warunkami
możliwości przedmiotów naoczności kate­
goria 1 n ej i możliwości przedmiotów kategorial­
nych po prostu. Kategorialnie tak a tak uformowana
przedmiotowość jest możliwa - to przecież Tpozostaje w is-
totowej korelacji z tymi12, że jakaś naoczność kategorialna -3
[A 662]
samo tylko wyobrażenie - może taką przedmiotowość postawić [B 190]
przed oczy w sposób zupełnie dostosowany; innymi słowy,
że odnośne syntezy kategorialne i pozostałe
kategorialne akty rzeczywiście dadzą się
spełnić na podstawie odnośnych Tfundują-
cychl4 naoczności (nawet jeśli te są wyobrażeniami).
O tym jednak, jakie uformowanie kategorialne de facto
dopuszcza dany materiał, obojętnie, czy jest on dany
percepcyjnie czy imaginacyjnie, tj. jakie akty kategorialne
rzeczywiście dadzą się spełnić na podstawie konstytuującej go
naoczności zmysłowej, rozpatrywane teraz warunki idealne,
prawa analityczne nie mówią nic. O tym, że nie może
panować tu całkowita dowolność i że „rzeczywista” spełnial-
ność nie ma charakteru empirycznej rzeczywistości, lecz
[charakter] idealnej możliwości, pouczają powyższe przykłady.
Pouczają one też, że tym, co ogranicza możliwości, jest
każdorazowa szczególna charakterystyka materiału, tak że np.
możemy powiedzieć, że G jest rzeczywiście całością g,
albo / jest rzeczywiście właściwością G itp. - przy czym
oczywiście forma kategorialna, inaczej niż realna, nie jest
ograniczona do rodzajów treści G, g, y itp., jak gdyby

1 A: Tpr z e d mi o t ó wl.
2 A: Tw istocie jest tym samym co tol.
1 A: Fnawet jeśli będzie tol.
4 A: Tz my s 1 o w y c hl.
228 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

dla treści innych rodzajów miała ona w ogóle nie wchodzić


w grę. Przeciwnie, jest oczywiste, że treści wszystkich
rodzajów mogą być formowane przez wszyst­
kie kategorie. Formy kategorialne właśnie nie są ufun­
dowane w materiałowych treściach - jak to wyżej * już
przedstawialiśmy. Owe czyste prawa nie mogą więc przepisy­
wać, jaką formę może przyjąć dany materiał; pouczają
one tylko o tym, że jeśli on, i w ogóle dowolny materiał,
przyjął pewną formę albo jest zdolny do jej przyjęcia, to dla
tego materiału pozostaje do dyspozycji ściśle określony krąg
dalszych form; resp. że istnieje idealnie zamknię­
ty krąg możliwych przekształceń form ak­
tualnych w coraz to nowe. Przy tym założeniu
[A 663]1
[B 191]J
wskazane prawa „analityczne” gwarantują a priori idealną
możliwość nowych form na podstawie tego samego
materiału.
To są czyste prawa „myślenia właściwego”,
rozumiane jako prawa naoczności kategorialnych
[rozpatrywanych] co do ich czysto kategorial­
nych form. Naoczności kategorialne w myśleniu teoretycz­
nym pełnią właśnie funkcję rzeczywistych albo możliwych
wypełnień znaczeń, resp. rozczarowań znaczeń, i zależnie od
tego nadają wypowiedziom logiczną wartość prawdy albo
nieprawdy. Normowanie myślenia, czy to czysto sygnitywnego,
czy z domieszką sygnitywną, uzależnione jest więc od
roztrząsanych właśnie praw.
Lecz w celu dokładniejszego przedstawienia tego stanu
rzeczy i rozjaśnienia różnicującego mówienia o prawach
myślenia „właściwego” trzeba bliżej przyjrzeć się sferze
znaczeń, resp. intencji znaczeniowych.

* Por. § 57, s. 174 f.


8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 229

§ 63. PAWI1 prawa obowiązywania


aktów sygnitywnych i sygnitywnie zmąconych
(prawa myślenia niewłaściwego)

Akty kategorialne w dotychczasowych rozważaniach pomyś­


lane były przez nas jako pozbawione wszelkich dodatków
sygnifikatywnych, a więc jako spełniane, ale nie fundujące
aktów rozpoznawania ani nazywania. I z pewnością każdy,
kto będzie prowadził wolną od uprzedzeń analizę, przyzna, że
możemy uchwytywać naocznie np. zbiory albo rozmaite
proste stany rzeczy, nie dając im nominalnego albo propozy-
cjonalnego wyrazu. Teraz przypadkowi samej tylko naoczności
przeciwstawimy przypadek samej tylko sygnifikacji i zwrócimy
uwagę na to, że wszystkim aktom naoczności kategorialnej
wraz z ich kategorialnie uformowanymi przedmiotami mogą
odpowiadać akty czysto sygnifikatywne. To jest oczywiście
możliwość aprioryczna. Nie ma żadnej należącej tu formy
aktu, której nie odpowiadałaby możliwa forma znaczeniowa;
a każde znaczenie da się przecież pomyśleć jako spełnione
bez korelatywnej naoczności. Ideał języka logicznie dostoso­
wanego jest ideałem takiego języka, który wszystkim moż­
liwym materiałom i wszystkim możliwym formom kategorial-
nym dostarczałby jednoznacznego wyrazu. Do słów należałyby
i[A 664]
wtedy jednoznacznie pewne intencje sygnifikatywne, które l[B 192]
mogłyby ożywać także pod nieobecność „odpowiedniej” (tzn.
naturalnie wypełniającej) naoczności. Wtedy równolegle do
wszystkich możliwych naoczności pierwotnych i ufundowa­
nych przebiegałby system (możliwych) wyrażających je pier­
wotnych i ufundowanych znaczeń.
Ale dziedzina znaczeń jest dużo bardziej
obszerna niż dziedzina naoczności, tzn. niż

A: rCzystel
230 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

cała dziedzina możliwych wypełnień. Po stronie znaczeń


dochodzi bowiem jeszcze owa nieograniczona mnogość zna­
czeń kompleksowych, które pozbawione są
„rzeczywistości” albo „możliwośći”; są to Ttwo-
ryl1 znaczeniowe, które wprawdzie łączą się w znaczenia
jednolite, ale takie, że nie może im odpowiadać żaden
możliwy jednolity korelat wypełniający.
Odpowiednio do tego nie zachodzi też pełen parale­
li z m między typami kategorialnymi, resp. typami
naoczności kategorialnej, a typami znaczeń. Każdemu
typowi kategorialnemu niższego czy wyższego szczebla odpo­
wiada pewien typ znaczeniowy; ale wobec naszej swobody
sygnifikatywnego łączenia typów w typy kompleksowe, nie
każdemu tak powstałemu typowi odpowiada typ kategorialnej
przedmiotowości. Przypomnijmy o typach analitycznych sprze­
czności, jak pewne A, które nie jest A', wszystkie A sąB i jakieś
A nie jest B\ itd. Paralelizm może i musi zachodzić tylko
w odniesieniu do typów pierwotnych, gdyż wszystkie pierwotne
znaczenia w ogóle mają swe „źródło” w pełni korelatywnej
naoczności; albo, by powiedzieć to wyraźniej: Ponieważ
o możności pogodzenia i niemożności pogodzenia mowa jest
tylko w sferze tego, co złożone, albo tego, co da się złożyć, to
znaczenie proste, jako wyraz czegoś prostego, nigdy nie może
być „urojone”; dotyczy to także każdej prostej formy
znaczeniowej. Podczas gdy coś będącego jednocześnie A i nie
A nie jest możliwe, to pewne A i B jest możliwe, forma i jako
prosta ma „rzeczywisty” sens.
Jeżeli przeniesiemy termin kategorialny do dziedziny zna­
[A 665]
[B 193]
czeń, to każdej właściwej formie kategorialnej, czy to
formie w sensie przedmiotowym, czy też przynależnej formie
naoczności (w której przedmiot kategorialny konstytuuje

A: i kompleksy!
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 231

się percepcyjnie albo imaginacyjnie), odpo­


wiada odrębna forma sygnifikatywna, resp. także odrębna forma
znaczeniowa in specie. W tej formie sygnifikacji dokonuje się
sygnifikatywne domniemywanie jakiegoś collectivum
albo disiunctivum, jakiejś identyczności albo nie-identyczności
itp. Gdy mowa jest o przeciwieństwie przedstawienia
właściwego i niewłaściwego, to zwykle ma się na
uwadze przeciwieństwo między intuicyjnym i sygnifikatywnym
(jeśli nie chodzi akurat, co niekiedy także się zdarza, o inne
przeciwieństwo między adekwatnym i nieadekwatnym). Zgod­
nie z tym obecne przypadki byłyby przypadkami „niewłaś­
ciwej” koniunkcji, dysjunkcji, identyfikacji, abstrakcji itd.
Jeśli wszystkie te akty kategorialne, poprzez które sądy
(jako sygnifikacje predykatywne) przyswajają sobie pełnię,
a ostatecznie całą swą wartość poznawczą, obejmie się nazwą
aktów myślowych, to powinniśmy rozróżnić właś­
ciwe i niewłaściwe akty myślowe. Niewłaściwymi
aktami myślowymi byłyby intencje znaczeniowe wypowiedzi,
a w ujęciu w naturalny sposób rozszerzonym, wszystkie
akty sygnifikatywne, które mogą służyć za części takich
intencji predykatywnych; tę funkcję jednak, co jest zrozumiałe
samo przez się, mogą pełnić wszystkie akty sygnifikatyw­
ne. Właściwymi aktami myślowymi byłyby od­
powiednie wypełnienia; tak więc naoczności stanów rzeczy
oraz wszystkie naoczności, które mogą występować jako
możliwe części stanów rzeczy: a mogą to znów wszystkie
naoczności w ogóle; w szczególności nie istnieje taka forma
kategorialna, która nie mogłaby stać się składnikiem formy
stanu rzeczy. Ogólna nauka o formach symbo­
licznych sądów (znaczeń wypowiedzi) obejmuje naukę
o formach znaczeń w ogóle (formach czystoTlogicz-
no-igramatycznych); tak samo ogólna nauka o czystych
formach naoczności stanów rzeczy (resp. o czyś-
232 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

tych formach stanów rzeczy) obejmuje naukę o kat ego-


[B 194] rialnych formach naoczności (resp. o obiek­
tywnych formach kategorialnych) w ogóle.
[A 666] Jeśli utożsamia się ze sobą, co się często zdarza, myślenie
i s ą d z e n i e, to należałoby wprowadzić rozróżnienie między
sądzeniem właściwym i niewłaściwym. Poję­
cie sądu byłoby wtedy określone przez to, co wspólne intencji
wypowiedzi i wypełnieniu wypowiedzi, a więc przez istotę
intencjonalną jako jedność jakości i materii intencjonalnej. Za
akty myślowe w szerszym sensie trzeba by naturalnie uznać
nie tylko akty sądów, lecz wszystkie możliwe cząstkowe akty
sądów, tak że doszlibyśmy do określenia równoważnego jednemu
z poprzednich określeń pojęcia aktu myślowego.
W sferze myślenia niewłaściwego, samej tylko sygnifikacji,
jesteśmy uwolnieni od wszelkich ograniczeń praw kategorial­
nych. W niej wszystko da się zjednoczyć ze wszystkim. Lecz jeśli
przyjrzymy się dokładniej, to także ta swoboda podlega pewnym
ograniczeniom. Mówiliśmy o tym w Badaniu IV, wskazywaliśmy
na prawa czysto Tlogiczno-gramatyczne, które
jako prawa komplikacji i modyfikacji oddzielają sfery sensu
i bezsensu. W niewłaściwym formowaniu i przeformowywaniu
kategorialnym mamy swobodę, dopóki tylko nie tworzymy
bezsensownych konglomeratów znaczeń. Gdybyśmy jednak
chcieli ustrzec się także formalnej i realnej niedorzeczności, to
najszersza sfera myślenia niewłaściwego, tego, co da się połączyć
sygnifikatywnie, bardzo się zawęża. Teraz chodzi o o b i e k t y -
wną możliwość znaczeń kompleksowych, a więc o możli­
wość ich dopasowania do wypełniającej je jednolicie jako całość
naoczności. Czyste prawa obowiązywania zna­
czeń, idealnej możliwości ich stosownego
unaocznienia, przebiegają naturalnie równolegle do czys­
tych praw, które kierują łączeniem i przekształcaniem właści­
wych form kategorialnych.
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 233

W czystych prawach obowiązywania znaczeń znów chodzi


nie o prawa, z których dałoby się odczytać ważność dowolnie
danych znaczeń, lecz o czysto kategorialnie określone możliwo- [B 195]
ści łączenia znaczeń i przekształcania znaczeń, które dałoby się
przeprowadzić w każdym dowolnie danym przypadku salv a [A 667]
v e rit at e, tzn. bez szkody dla możliwości wypełnienia, o ile
ta zachodziłaby od początku. Jeśli np. wypowiedź g jest częścią
G jest wypowiedzią obowiązującą, to obowiązuje także
wypowiedź mająca formę G jest całością g. Jeśli jest prawdą, że
istnieje pewne a, które jest fi, to także jest prawdą, że pewne
a jest p, albo że nie wszystkie a nie są P itd. W tego rodzaju
twierdzeniach materiał można zmieniać bez ograniczeń, przeto
wszystkie znaczenia materiałowe zastępujemy przez pośrednie
i mające zupełnie nieokreślone znaczenie znaki algebraiczne.
Stąd jednak twierdzenia te charakteryzowane są jako anali­
tyczne. W tej sytuacji znów nie chodzi o to, czy materiał
konstytuuje się w spostrzeżeniach, czy w wyobrażeniach.
Możliwości i niemożliwości dotyczą wytworzenia aktów una­
oczniających w sposób dostosowany na dowolnym podłożu
materiałowym; krótko, chodzi oczyste warunki moż­
liwości zupełnie dostosowanej sygnifikacji
w ogóle, które ze swej strony odsyłają do czystych
warunków możliwości naoczności katego­
rialnej w ogóle. Naturalnie, te prawa obowiązywania
znaczeń nie są identyczne z właściwymi prawami kategorialny­
mi, ale wiernie naśladują je na podstawie praw regulujących
związki intencji znaczeniowej i wypełnienia znaczenia.
Całe przeprowadzone właśnie rozważanie domaga się natu­
ralnego i oczywistego rozszerzenia. Sytuację uprościliśmy
w ten sposób, że uwzględniliśmy tylko dwie skrajności,
przeciwstawiając sobie z jednej strony twory aktowe cał­
kowicie intuicyjne, a więc rzeczywiście spełnione, a z drugiej
twory aktowe czysto sygnitywne, a więc właściwie wcale nie
234 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

spełnione i dopiero mogące zostać zrealizowane w procesach


[B 196] możliwego wypełnienia. Zazwyczaj mamy jednak przypadki
mieszane; myślenie na niektórych odcinkach przebiega intuicyj-
[A 668] nie, na niektórych sygnitywnie, tu synteza kategorialna, predyka-
cja, generalizacja itp. jest spełniana rzeczywiście, tam na
członach przedstawianych intuicyjnie czy wręcz tylko werbalnie
zaczepia się jedynie sygnitywna intencja [skierowana] na taką
syntezę kategorialną. Powstające w ten sposób akty komplekso­
we, rozpatrywane jako całość, mają charakter niewłaściwych
naoczności kategorialnych; ich całościowy korelat przedmiotowy
przedstawiany jest nie rzeczywiście, lecz tylko „niewłaściwie”,
ich „możliwość”, resp. obiektywna możliwość ich korelatu nie
zostaje zagwarantowana. Sferę „myślenia niewłaściwego” trzeba
więc ująć na tyle szeroko, by mogła ona objąć także te mieszane
twory aktowe. Wszystko, co tutaj powiedzieliśmy, obowiązuje
wtedy mutatis mutandis przy założeniu tego rozszerzenia.
Zamiast o prawach obowiązywania samych tylko znaczeń, sądów
jedynie symbolicznych itd. powinniśmy wtedy mówić o prawach
obowiązywania przedstawień albo sądów z domieszką sygnityw-
ną. Tam, gdzie mowa jest o myśleniu jedynie symbolicznym,
najczęściej ma się na uwadze właśnie te twory mieszane.

§ 64. Prawa czysto \ logiczno-gramatycznej


jako prawa każdego intelektu w ogóle,
a nie tylko ludzkiego. Ich psychologiczne znaczenie
i ich funkcja normatywna w odniesieniu
do myślenia nieadekwatnego

Oczywiście zarówno jedne, jak i drugie prawa mają naturę


idealną. To, że jakiś materiał zmysłowy da się ująć tylko

A: riogicznel.
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 235

w pewne formy i połączyć tylko zgodnie z pewnymi formami,


i że ich możliwe przekształcanie podlega czystym prawom,
w których czynnik materiałowy może być dowolnie zmieniany;
to, że tym samym także wyrażające znaczenia mogą przyj­
mować tylko pewne formy, resp. mogą przekształcać swe
formy tylko w zgodzie z przepisanymi typami, jeśli nie mają
utracić swej właściwej zdolności do wyrażania: to wszystko
nie zależy od empirycznych przypadkowych określeń przebiegu
świadomości ani od takich określeń naszej intelektualnej czy
nawet ogólnoludzkiej organizacji. Zależy to raczej od spe­
cyficznej natury odnośnych gatunków ak­
tów, od ich istoty intencjonalnej i poznawczej; należy to nie [B 197]
do natury właśnie naszej (indywidualnej albo ogólnoludzkiej) [A 669]
zmysłowości, resp. do natury właśnie naszego intelektu, lecz
do idei zmysłowości i intelektu w ogóle.
Intelekt wyposażony w prawa inne niż czysto logiczne byłby
intelektem bez intelektu; jeśli intelekt w przeciwieństwie do
zmysłowości definiujemy jako władzę aktów kategorialnych,
a ponadto w każdym razie jako władzę kierującego się tymi
aktami i w tym sensie „słusznego” wyrażania i znaczenia, to
ogólne prawa ugruntowane w species tych aktów należą do
definicyjnej istoty intelektu. Inne istoty mogą naocznie
uchwytywać inne „światy”, mogą być również wyposażone
w inne „władze” niż my; jeśli jednak w ogóle są istotami
psychicznymi i w ogóle posiadają przeżycia intencjonalne
wraz ze wszystkimi wchodzącymi tu w grę różnicami między
spostrzeganiem a wyobrażaniem, prostym a kategorialnym
uchwytywaniem naocznym, między znaczeniem a uchwyty-
waniem naocznym, między poznawaniem dostosowanym
a niedostosowanym - to mają zarówno zmysłowość jak
i intelekt i „podlegają” przynależnym prawom.
Naturalnie, prawa myślenia właściwego także należą do
zasobu ludzkiej świadomości, do ogólnoludzkiej „organizacji
236 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

psychicznej”. Z drugiej strony nie są one charakterystyczne


dla swoistości tej organizacji. Prawa ugruntowane są, jak
powiedzieliśmy, w tym, co czysto specyficzne dla pewnych
aktów; a stąd wynika: dotyczą one aktów nie o tyle, o ile te
właśnie znajdują się w ludzkiej organizacji, lecz raczej należą
do wszelkich możliwych organizacji w ogóle, jakie da się
zbudować z tak ukształtowanych aktów. Różnicujących swois­
tych właściwości danego typu organizacji psychicznej, rwszyst­
kiego] tego, co wyznacza np. 1 u d z k ą świadomość jako taką,
w sposób właściwy dla historii naturalnej, prawa czyste,
takie jak prawa myślenia, nie dotyczą.
Odniesienie do „naszej” organizacji psychicznej albo do
„świadomości w ogóle” (rozumianej jako świadomość
[B 198] ogólnoludzka) nie definiuje Apriori czystego i rzetelnego,
[A 670] lecz grubo zafałszowane. Pojęcie ogólnej organizacji psychicz­
nej ma przecież, podobnie jak pojęcie organizacji fizycznej,
znaczenie jedynie „empiryczne”, znaczenie samego tylko
matter of fact. Czyste prawa są jednak czyste właśnie od
matter of fact, nie mówią one [o tym], co w tej czy innej
prowincji realności jest powszechnym obyczajem, lecz [o
tym,] co po prostu jest wyzbyte wszelkich obyczajów i określeń
charakterystycznych dla pewnych sfer realności, a jest takie
dlatego, że należy do esencjalnego wyposażenia tego,
co jest. I tak rzetelne Apriori logiczne dotyczy
wszystkiego, co należy do idealnej istoty intelektu w ogóle,
do esencji jego gatunków aktów i form aktów, do tego więc,
czego nie można usunąć, dopóki intelekt, resp. definiujące go
akty są tym, czym są: tak a tak gatunkowo ukształ­
towane i zachowując swą istotę pojęciową.
Teraz jasne jest już, w jakiej mierze prawa logiczne,
a w pierwszym rzędzie idealne prawa myślenia „właściwego”,
pretendują także do znaczenia psychologicznego, oraz
w jakiej mierze i one kierują tokiem faktycznych procesów
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 237

psychicznych. Każde rzetelne r„czyste”"l1 prawo, które wyraża


ugruntowaną w naturze pewnej species możność albo niemoż­
ność zjednoczenia, gdy odnosi się do species treści dających się
realizować psychicznie, ogranicza empiryczne możliwości
psychologicznego (fenomenologicznego) współistnienia i nastę­
powania po sobie. To, co we wglądzie zostało uznane za nie do
pogodzenia in specie, to nie może być zjednoczone, a więc
pogodzone w empirycznym przypadku jednostkowym. Ponie­
waż empiryczne myślenie logiczne w przeważającej mierze
dokonuje się nieadekwatnie i sygnitywnie, myślimy, domnie-
mujemy wiele z tego, co w rzeczywistości, tzn. w myśleniu
właściwym, w rzeczywistym spełnieniu domniemanych tylko
syntez, wcale nie da się zjednoczyć. I właśnie dlatego
aprioryczne prawa myślenia właściwego
stają się normami myślenia, resp. wyrażania
tylko domniemującego i niewłaściwego. Albo
w nieco innym sformułowaniu: na „właściwych” prawach
f[A 671]
myślenia oparte są nowe prawa, dające się Ttakżel1 2 sformuło­ l[B 199]
wać jako praktyczne normy, które, przysposobione do sfery
przedstawiania sygnitywnego albo mającego sygnitywną do­
mieszkę, wypowiadają idealne warunki możliwej prawdy
w ogóle ( = słuszności w ogóle), mianowicie idealne
warunki „logicznej” (gdyż odniesionej do możliwej adekwacji)
możności pogodzenia w obrębie tej sfery sygnitywnie zmącone­
go domniemywania. Psychologicznie te prawa myślenia
„niewłaściwego” znów mają wartość nie (empirycznych"]3 praw
powstawania i zmieniania się takiego myślenia, lecz czysto
idealnie ufundowanych możliwości i niemożliwości adekwacji
tak a tak uformowanych aktów myślenia niewłaściwego do
odpowiadających im aktów myślenia właściwego.

1 A: Ti czyste].
2 A: Pewentualniel.
3 A: rprzyrodniczychl.
238 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

§ 65. Niedorzeczny problem realnego znaczenia tego,


co logiczne

Teraz doskonale rozumiemy też, dlaczego myśl, że bieg


zdarzeń w świecie mógłby zadać kłam prawom logicznym
- owym analitycznym prawom myślenia właściwego, resp.
zbudowanym na nich normom myślenia niewłaściwego
- albo że doświadczenie, matter of fact zmysłowości,
mogłoby i musiało te prawa dopiero uzasadnić i wyznaczyć
granice ich obowiązywania, nie jest niczym innym jak
niedorzecznością. Pomijamy już to, że uzasadnianie pra­
wdopodobieństwa w oparciu o fakty także jest właśnie
uzasadnianiem, które jako takie podlega prawom idealnym,
prawom, które (jak to przewidujemy) ufundowane są w spe­
cyficznej zawartości „właściwych” przeżyć prawdopodo­
bieństwa, i to ufundowane jako prawa ogólne. Tutaj należy
raczej wskazać na to, że, by tak się wyrazić, to, co
faktyczne w faktach, należy do zmysłowości, i że myśl,
by z pomocą zmysłowości uzasadniać prawa czysto ka­
tegorialne - prawa, które Tzgodnie ze swym sensem wy­
kluczają wszelką zmysłowość i faktyczność i wydają tylko
z istoty płynące orzeczenia dotyczące form kategorialnych,
jako form możliwej słuszności resp. prawdy w ogóle!1
- jest najjaśniejszą peraPaau; cię a?Ao y£voę. Prawa,
które nie domniemują faktów, nie mogą zostać potwierdzone
[A 672] ani obalone przez fakty. Z taką powagą i głęboko roz­
patrywany przez wielkich filozofów problem „realnego
[B 200] albo formalnego znaczenia tego, co logicz-
n e”, jest więc problemem niedorzecznym. Nie po -*i

1 A: [abstrahują od wszelkiej zmysłowości, a więc faktyczności,


i wydają tylko ogólne i oczywiste orzeczenia dotyczące możności, resp.
niemożności zjednoczenia form kategorialnych].
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 239

trzeba żadnych metafizycznych ani innych


teorii,by wyjaśnić zbieżność biegu przyro­
dy z prawami „wrodzonymi” „intelektowi ”;
zamiast wyjaśnienia potrzeba tu tylko fenomenolo­
gicznego rozjaśnienia znaczenia, myślenia, pozna­
wania,

oraz mających tu swe źródło idei i praw.
Świat Tkonstytuuje się jako zmysłowa jedność; zgodnie ze
swym sensem jest jednością rzeczywistych i możliwych
spostrzeżeń prostych. Co do swego prawdziwego bycia jed­
nakże nie jest on nam nigdy dany bez zastrzeżeń, czy wręcz
dany adekwatnie w jakimś zamkniętym procesie spostrzeże­
niowym. Jest on dla nas zawsze"!1 tylko zupełnie nieadekwatną,
domniemaną częściowo przez prostą i kategorialną intuicję,
częściowo przez sygnifikację jednością badania teoretycznego.
W miarę postępów naszej wiedzy coraz bogaciej i lepiej
określona jest idea świata, w coraz większym też stopniu
usuwane są z niej niezgodności. Powątpiewanie, czy świat
rzeczywiście jest taki, jak nam się pojawia albo jak jest
domniemany w Fodnośnej] nauce teoretycznej i ma w niej moc
uzasadnionego przekonania, ma sens; nauka indukcyjna nigdy
bowiem nie może adekwatnie ukształtować przedstawienia
świata, niezależnie od tego, jak daleko może nas zaprowadzić.
Niedorzeczne jednak jest wątpienie Ttakżel w to, czy rzeczywis­
ty bieg świata, realny związek świata sam w sobie, nie mógłby
kłócić się z formami myślenia. Wynikałoby stąd bowiem, że
jakaś określona, suponowana1 2 hipotetycznie zmysłowość,
mianowicie taka, która f(w idealnie zamkniętej mnogości

1 A: fsam w sobie jest zmysłową jednością; bycie w sensie indywidualnym


jest bowiem równoważne byciu [czymś] zmysłowo spostrzegalnym. Jednakże
nam świat sam w sobie nie jest dany w prostym spostrzeżeniu; dla nas świat
jest].
2 A: 'sygnitywnie il.
240 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

biegnących bez końca procesów spostrzeżeniowych)!1 do­


prowadzałaby do adekwatnego samoprzedstawiania się świata,
byłaby wprawdzie zdolna do przyjmowania form kategorial­
nych, ale formy te wymagałyby takich zjednoczeń, które
generalnie wykluczone są przez ogólną istotę tychże form.
Tego jednak, że są one takie, i że prawa kategorii obowiązują
jako prawa czyste, które abstrahują od wszelkiego materiału
zmysłowości, że więc nie narusza ich nieograniczone uzmien-
nianie tego materiału, tego nie domniemujemy jedynie,
lecz to dane jest nam we wglądzie, w najpełniejszej
[B201]} adekwacji. Naturalnie wgląd subiektywnie dokonuje się na
podstawie jakiejś przypadkowej naoczności empirycznej; ale
jest to wgląd ogólny i odnoszący się w sposób czysty do
formy; fundament abstrakcji tutaj, jak i gdzie indziej, nie
stanowi założenia idealnej możliwości i obowiązywania abs­
trahowanej idei.
Na domiar moglibyśmy jeszcze wskazać, jakie absurdy
tkwią w tym, że w myśleniu sygnitywnym zakłada się
możliwość, że świat biegnie wbrew logice, wysuwając
tym samym roszczenie, że możliwość ta jest dopuszczal-
n a, i, by tak rzec, jednym tchem uchyla się prawa, które tej,
jak i każdej innej możliwości nadają moc obowiązującą. Dalej
moglibyśmy jeszcze wskazać na to, że od sensu bycia w ogóle
nie da się oddzielić korelacji z możnością bycia spo­
strzeganym, naocznie uchwytywanym, znaczonym, poznawa­
nym, i że tym samym idealne prawa, które należą do tych
możliwości in specie, nigdy nie mogą zostać unieważnione
przez przypadkową treść samego bycia. Lecz wystarczy już
tych argumentacji, które w końcu są tylko różnymi sfor­
mułowaniami tej samej sytuacji i które przyświecały nam już
w Prolegomenach.

A: Tdla nasi.
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 241

§ 66. Wyodrębnienie najważniejszych różnic,


które w [zwykłym]1 przeciwstawieniu „naoczności”
i „myślenia” mieszają się ze sobą

Dzięki powyższym badaniom tak często wykorzystywany


i tak mało rozjaśniony stosunek między myśleniem i uchwyty-
waniem naocznym mógł zostać w ogólnych zarysach do­
prowadzony do zadowalającej jasności. Zestawimy tu ze sobą
cztery przeciwieństwa, których mieszanie wprowadziło szcze­
gólny zamęt do badań teoriopoznawczych, a których odrębność
jest teraz dla nas doskonale wyraźna:
1. Przeciwieństwo między intuicją a sygnifika-
cją. Naoczność jako percepcja albo imaginacja (obojęt­
nie, kategorialna czy sensualna, adekwatna czy nieadekwat­
na) przeciwstawiana jest samemu tylko myśleniu
jako samemu tylko domniemywaniu sygni-
fikatywnemu. Różnic zestawionych w parentezie za- [A 674]
zwyczaj zresztą się nie dostrzega; my przywiązujemy do
nich największą wagę i teraz wprowadzamy je w sposób
szczególny:
2. Przeciwieństwo między intuicją sensualną [B 202]
a kategorialną. Przeciwstawiamy więc sobie: zmys­
łowe uchwytywanie naoczne, uchwytywanie naocz­
ne w zwykłym, prostym sensie, i kategorialne uchwy­
tywanie naoczne, uchwytywanie naoczne w sensie
rozszerzonym. Akty ufundowane, które je charakteryzują,
uznajemy teraz za „myślenie” intelektualizujące naoczność
zmysłową.
3. Przeciwieństwo między naocznością nieadek­
watną i adekwatną, albo ogólniej, między adekwatnym
i nieadekwatnym przedstawieniem, przy czym przed­

A: 'terminologicznym ,.
242 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

stawianie intuicyjne i sygnifikatywne bierzemy łącznie.


W przedstawieniu nieadekwatnym m y ś 1 i m y sobie tylko, że
tak jest (że tak się wydaje), w adekwatnym dopiero
widzimy sytuację samą iuchwytujemy ją naocz­
nie wfjej pełnym byciu sobą (Selbstheity]1.
4. Przeciwieństwo między indywidualnym uchwy-
tywaniem naocznym (zwykle ujmowanym w wyraź­
nie nieuzasadnionym zacieśnieniu jako zmysłowe uchwy-
tywanie naoczne) a ogólnym uchwytywaniem na­
ocznym. Odpowiednio do tego przeciwieństwa określo­
ne jest nowe pojęcie naoczności; jest ona przeciwstawiana
generalizacji, a następnie również aktom kategorialnym,
które implikują generalizacje, a w niejasnym pomiesza­
niu z tym także sygnifikatywnym odpowiednikom tych
właśnie aktów. „Uchwytywanie naoczne”, mówi się
teraz, daje nam tylko przypadki jednostkowe,
„myślenie” kieruje się ku temu, co ogólne, speł­
nia się ono w „pojęciach”. Tutaj zwykle mówi się
o przeciwieństwie między „naocznością i poję­
cie m”. -
Jak silna jest skłonność do tego, by pozwolić tym przeci­
wieństwom przepływać w siebie, pokazałaby krytyka teorii
poznania Kanta, dla której znamienny jest brak jakiegokolwiek
ustalonego wyodrębnienia tych przeciwieństw. TWprawdzie
w myśleniu Kanta wielką rolę odgrywają funkcje kategorialne
(logiczne):)12 lecz nie dochodzi on do fundamentalnego roz­
szerzenia pojęć spostrzeżenie i naoczność na dziedzinę kate-
gorialną; dlatego mianowicie, że nie docenia wielkiej różnicy
[A 675] między intuicją i sygnifikacją w jej możliwym wyodrębnieniu
i zwykłym stopieniu ze sobą, i dlatego nie przeprowadza

1 A:rsposób właściwy].
2 A: TKant odkrywa funkcje kategorialne;].
8. Aprioryczne prawa myślenia właściwego i niewłaściwego 243

analizy różnicy między nieadekwatnym i adekwatnym dopa- [B 203]


sowaniem [aktu] znaczenia do uchwytywania naocznego.
Dlatego też nie odróżnia on pojęć jako ogólnych znaczeń
słów od pojęć jako species właściwego przedstawiania
ogólnego, a także od pojęć jako przedmiotów ogólnych,
mianowicie jako intencjonalnych korelatów ogólnych przed­
stawień. Kant od samego początku daje się porwać nurtowi
metafizycznej teorii poznania przez to, że chce krytycznie
„uratować” matematykę, przyrodoznawstwo i metafizykę,
zanim jeszcze poddał Tistotowej] analizie i krytyce poznanie
jako takie, całą sferę aktów, w których dokonuje się Tprelo-
giczne obiektywizowanie i] logiczne myślenie, i nie sprowa­
dził pierwotnych pojęć i praw logicznych do ich fenomenolo­
gicznego źródła. Brzemienne w skutki było to, że Kant (który
mimo wszystko jest nam bardzo bliski) dziedzinę czysto
logiczną w najwęższym sensie uznał za załatwioną przez
uwagę, iż podlega ona zasadzie sprzeczności T. Nie dość,]1 że
nigdy nie zauważył, w jak małym stopniu Tprawa]12 logiczne
mają wszędzie charakter twierdzeń analitycznych w tym
sensie, który sam ustalił definicyjnieT; nie dostrzegał,]3 jak
mało odesłanie do Toczywistej] zasady Ttwierdzeń analitycz­
nych]4 przyczynia się do rozjaśnienia sprawczości myślenia
analitycznego.
[Dopisek. Ostatecznie wszystkie zasadnicze niejasności Kantow-
skiej krytyki rozumu wiążą się z tym, że Kant nigdy nie uświadomił
sobie jasno swoistości czystej „ideacji”, adekwatnego wypatrzenia
istot pojęciowych i tego, co jest powszechnie ważne na mocy praw
płynących z istoty, że więc brakowało mu rzetelnego fenomenologicz­

1 A: T, il.
2 A: [ twierdzenia I.
3 A: r, oraz],
4 A: T, choćby była ona najbardziej trywialna,].
244 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 2

nego pojęcia apriori. Dlatego nigdy nie mógł przyswoić sobie


jedynego możliwego celu ściśle naukowej krytyki rozumu, mianowicie
tego celu, by przebadać czyste prawa płynące z istoty, którym
podlegają akty jako przeżycia intencjonalne we wszystkich
swych modi obiektywizującego nadawania sensu i wypełniającej
konstytucji „prawdziwego bycia”. Tylko dzięki poznaniu poprzez
wgląd tych istotowych praw wszystkie pytania rozumienia, które
sensownie da się postawić wobec „możliwości poznania”, mogą
znaleźć absolutnie zadowalającą odpowiedź.1
Dział trzeci f [A 676]
l[B 204]
ROZJAŚNIENIE WSTĘPNEGO PROBLEMU

Rozdział dziewiąty

AKTY NIEOBIEKTYWIZUJĄCE
JAKO POZORNE WYPEŁNIENIA ZNACZEŃ

§ 67. Nie każdy akt znaczenia (Bedeuten)


zawiera w sobie rozpoznanie

Gdy już w związku ze znacznie bardziej ogólnymi prob­


lemami przebadaliśmy w wystarczającym stopniu stosunek
zachodzący między znaczeniem i korespondującą naocznością,
a wraz z tym zarazem istotę właściwego i niewłaściwego
wyrażania, zyskaliśmy pełną jasność w trudnych kwestiach,
które niepokoiły nas na początku tego badania i które były dla
nas pierwszym bodźcem do jego przeprowadzenia.
Przede wszystkim nie będziemy już mogli ulec pokusie,
która kryje się w poruszonym już wyżej * i narzucającym się
wciąż w ważnych kontekstach teoriopoznawczych rozumowa­
niu, mianowicie że znaczenie (Bedeuten) wyrażeń musiałoby
w pewien sposób być traktowane jako rozpoznawanie, a nawet
jako klasyfikowanie. Powiada się: Wyrażenie musi przecież
dawać wyraz jakiemuś aktowi mówiącego; aby jednak ten akt
znalazł pasującą do niego formę mowy, musi być w odpo­
wiedni sposób apercypowany, rozpoznany, w szczególności
przedstawienie jako przedstawienie, przydawka jako przydaw-
ka, negacja jako negacja itd.
Odpowiadamy: Mówienie o poznaniu odnosi się do stosunku
zachodzącego między aktem myślowym a wypełniającą naocz-

Por. § 1, s. 8.
246 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

nością. Akty myślowe zostają jednak wyrażone w (wypowie­


dzi!1 i w częściach wypowiedzi, np. w nazwach, nie w ten
[B 205] sposób, że znów są pomyślane i rozpoznane. Inaczej te nowe
akty myślowe byłyby nośnikami znaczenia, byłyby wyrażane,
[A 677] potrzebowałyby więc znów nowych aktów i tak in infinitum.
Gdy nazywam ten oto naoczny przedmiot zegarkiem, to
w nazywaniu spełniam akt myślowy i poznawczy, lecz
rozpoznaję zegarek, a nie poznawanie. Tak mają się naturalnie
sprawy w przypadku wszystkich aktów nadających znaczenie.
Gdy w kontekście mowy wyrażającej mówię albo, to dokonuję
dysjunkcji, ale myślenie (którego częścią jest dysjunkcja) nie
odnosi się do aktu dysjunkcyjnego, lecz do disiunctivum; tak
jak to należy do jedności stanu rzeczy. To disiunctivum
zostaje rozpoznane i oznaczone przedmiotowo. Zgodnie z tym
słówko albo nie jest nazwą ani też żadnym niesamodzielnym
oznaczeniem aktu dysjunkcyjnego, a tylko powiadamia o tym
akcie. Naturalnie to stosuje się także do całego sądzenia. Gdy
orzekam, to myślę o rzeczach; że rzeczy mają się tak a tak;
to wyrażam i ewentualnie także poznaję. Nie myślę jednak
o sądzeniu i nie rozpoznaję go, jak gdybym miał również je
czynić przedmiotem i teraz wręcz klasyfikować jako sąd
i nazywać poprzez formę wyrażenia.
Ale czy gramatyczne dopasowanie wyrażenia do wyrażanego
aktu nie wskazuje na pewien akt poznania, w którym to
dopasowanie się dokonuje? W pewien sposób na pewno, resp.
w pewnych przypadkach, mianowicie wszędzie tam, gdzie
stosuje się ten sens mówienia o wyrażaniu, którym zaj­
mowaliśmy się na początku niniejszego Badania. Ale nie tam,
gdzie wyrażanie ma tylko powiadamiać, gdzie więc za
wyrażone przez słowa - przez brzmienia słowne - uznawane
są wszelkie akty nadające znaczenie; także nie tam, gdzie

A: Pwypowiedziach].
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 247

wyrażanie znaczy tyle, co znaczenie, i tym, co wyrażone, jest


identyczne znaczenie. W tym ostatnim dwojakim sensie każda
wypowiedź, obojętnie, czy tylko sygnifikatywna, czy wypeł­
niona intuicyjnie, coś wyraża, mianowicie sąd (przekonanie)
albo treść sądu (identyczne znaczenie zdania). W sensie
wskazanym na początku jednakże coś wyraża tylko wypowiedź
intuicyjnie wypełniona albo wypełniana, przy czym to nie [B 206]
brzmienie słowne, lecz już ożywiona sensem mowa jest
„wyrazem” odpowiedniej intuicji. Funkcję nadawania znacze­ [A 678]
nia pełni w pierwszym rzędzie i w każdym przypadku jednolity
kompleks związanych ze słowami intencji sygnitywnych. Te
stanowią sądzenie tylko sygnitywne, gdy brak im jakiejkolwiek
wypełniającej naoczności; synteza zgodności albo niezgodno­
ści, którą całościowa intencja sygnitywna „wyraża” {resp.
pretenduje do jej wyrażania), nie jest tutaj spełniana „właś­
ciwie”, lecz właśnie tylko sygnitywnie domniemywana. Jeśli
w innym przypadku dochodzi do właściwego spełnienia
wskazanej syntezy, wtedy synteza „właściwa” pokrywa się
z niewłaściwą (z syntezą w rsygnifikacji!1): obie stanowią
jedność w identycznej istocie intencjonalnej, która przedstawia
jedno i to samo znaczenie, jeden i ten sam sąd, obojętnie, czy
sądzi się tylko sygnitywnie, czy intuicyjnie. Oczywiście
w sposób analogiczny odnosi się to do przypadków, gdy tylko
niektóre z intencji słownych opatrzone są intuicyjną pełnią.
Akty sygnitywne zawierają to samo znaczenie co akty in­
tuicyjne, [tylko] bez ich pełni; jedynie je „wyrażają”12, i porów­
nanie to pasuje tym lepiej, że także po odpadnięciu aktów
intuicyjnych zachowują one sens intuicji, niczym pusta skorupa
bez intuicyjnego jądra. Wprawdzie jedność pokrywania się,

1 A: Tznaczeniul
2 Niemieckie ausdriicken ma także znaczenie „odciskają”, do czego
odnosi się dalsza część zdania - uw. tłum.
248 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

w przypadku sądzenia intuicyjnego, jest rzeczywiście jednością


poznawania (choć nie jest to jedność poznawania odnoszące­
go), ale wiemy, że w jedności poznania w ogóle to nie akt
wypełniający, tu więc „właściwa” synteza sądu, jest tym, co
poznane, lecz jego obiektywny korelat, stan rzeczy. W naocz­
ności rzeczy spełniamy sądzącą syntezę, i n t u i c y j n e tak to
jest albo tak to nie jest; dzięki temu, że do tego aktu
naoczności stanu rzeczy dostosowuje się wyrażająca intencja
wraz ze skojarzonym brzmieniem słów (a więc wyrażenie
gramatyczne), dokonuje się rozpoznanie uchwyconego naocz­
nie stanu rzeczy.

[A679J1
[B 207] J
§ 68. Spór wokół interpretacji
swoistych form gramatycznych
wyrażających akty nieobiektywizujące

Teraz przechodzimy do ostatniego rozważania poświęconego


niepozornej, ale równie ważnej jak trudnej kwestii spornej *,
mianowicie, czy znane formy gramatyczne, które język
ukształtował dla życzeń, pytań, rozkazów - mówiąc ogólnie,
dla aktów, które nie należą do klasy aktów obiektywizujących
- należy traktować jako sądy o tych aktach, czy też one
same, a nie tylko akty obiektywizujące, mogą występować
jako „wyrażone”, a więc nadające sens, resp. wypełniające
sens. Chodzi więc o zdania takie jak Czy n jest liczbą
niewymierną? Niech niebiosa mają nas w opiece! itp.
O podchwytliwości tego pytania świadczy już to, że
najwybitniejsi logicy od czasów Arystotelesa nie mogli zgodzić
się co do jego rozstrzygnięcia. Jak wiadomo, już Arystoteles
występował przeciw równorzędnemu traktowaniu tych zdań

* Por. wyżej § 1. nn.


9. Akty jako pokorne wypełnienia znaczeń 249

z wypowiedziami. Wypowiedzi są wyrażeniami [odnoszącymi


się] do tego (dafiir), że coś jest albo nie jest, twierdzą one coś,
sądzą o czymś. Tylko w ich przypadku można mówić o praw­
dzie i fałszu. Życzenie albo pytanie niczego nie stwierdza. Tutaj
nie można zarzucić mówiącemu: to, co mówisz, jest fałszywe.
Takiego sprzeciwu w ogóle by nie zrozumiał.
Bolzano nie chciał uznać tej argumentacji. Mówił: „Za­
pewne pytanie, np. w jakim stosunku pozostaje średnica
okręgu do jego obwodu!, nie orzeka niczego o tym, o co
pyta; ale przecież dlatego coś jednak orzeka: mianowicie
nasze żądanie, by otrzymać pouczenie o przedmiocie, o który
pytamy. Może ono być zarówno prawdziwe jak i fałszywe.
Tym ostatnim jest wtedy, gdy owo żądanie zostanie przez
nie podane niesłusznie” *.
Rodzi się jednak wątpliwość, czy Bolzano nie miesza tu ze
sobą dwóch rzeczy, mianowicie dostosowania, resp. niedo­ Jt[B [A 680]
208]
stosowania wyrażenia - tzn. tutaj brzmienia słownego - do
myśli, oraz prawdziwości, resp. fałszywości, które dotyczą
treści myśli i jej dostosowania do rzeczy. O niedostosowaniu
wyrażenia (jako brzmienia słownego) do myśli można mówić
w dwojakim sensie; albo w sensie niepasującej mowy
- mówiący w celu wyrażenia wypełniających [go]1 myśli
dobiera słowa, których zwykłe znaczenie kłóci się z nimi
- albo w sensie mowy nieprawdomównej, tzn. świado­
mie łudzącej, kłamliwej: mówiący wcale nie chce wyrazić
tych myśli, które go aktualnie wypełniają, lecz pewne inne,
sprzeczne z nimi i tylko przedstawione przez niego; i to chce
je wyrazić w taki sposób, jak gdyby go wypełniały. Mówienie
o prawdzie nie ma z tym nic wspólnego. Pasujące

* Bolzano, Wissenschaftslehre, I [Sulzbach 1837], § 22, s. 88.

Brakuje w B.
250 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

i prawdomówne wyrażenie może orzekać zarówno prawdę jak


i fałsz, zależnie mianowicie od tego, czy wyraża ono przez
swój s e n s to, co jest, czy to, co nie jest; albo, co jest tym
samym, zależnie od tego, czy jego sens da się adekwatnie
wypełnić albo rozczarować przez możliwe adekwatne spo­
strzeżenie.
Teraz można by odpowiedzieć Bolzano: O prawdomówności
albo nieprawdomówności, i w ogóle o dostosowaniu i niedosto­
sowaniu można mówić jednakowo w przypadku każdego
wyrażenia. O prawdzie i nieprawdzie jednak tylko w przypadku
wypowiedzi. Temu, kto się wypowiada, można więc postawić
więcej zarzutów: To, co mówisz, jest nieprawdziwe. - To jest
zarzut rzeczowy. Oraz: nie mówisz prawdomównie; albo
też: wyrażasz się nieodpowiednio. - To jest zarzut mówienia
nieprawdomównego i nieadekwatnego. Pytające­
mu można postawić zarzuty tylko tego ostatniego rodzaju. Może
maskuje się, a może niepoprawnie używa słów i mówi co
innego, niż chce rzeczywiście powiedzieć. Ale nie można mu
zrobić zarzutu rzeczowego, gdyż właśnie przy żadnej rzeczy on
nie obstaje. Gdyby zarzut odnoszący się do nieodpowiedniości
mówienia uznać za dowód na to, że zdanie pytajne wypowiada
pewien sąd, mianowicie sąd, który w sposób zupełny wyrażałby
[A 681] 1
[B 209]J się w formie pytam, czy..., to konsekwentnie w podobny sposób
należałoby postąpić z każdym wyrażeniem w ogóle, a więc także
w przypadku dowolnej wypowiedzi jako jej właściwy sens
podłożyć ten, który swe stosowne wyrażenie znajdowałby
w formie orzekam, że... To samo musiałoby się jednak odnosić
do wyrażeń przekształconych, i tak doszlibyśmy do nieskończo­
nego regresu; nietrudno przy tym dostrzec, że potok coraz to
nowych wypowiedzi nie jest jedynie potokiem słów, lecz
przynosi zmodyfikowane wypowiedzi, które nie są równoważne
pierwotnym, nie mówiąc już o identyczności znaczenia. - Czy ta
niedorzeczna konsekwencja nie zmusza nas więc, byśmy uznali
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 251

istotną różnicę zachodzącą między jednymi i drugimi


formami zdań? *
Tu jednak można jeszcze zająć dwojakie stanowisko. Albo
powie się: Pytanie o prawdomówność dotyczy każdej mowy;
do każdej mowy jako takiej należy więc sąd, mianowicie
odnoszący się do manifestowanego przeżycia mówiącego. Ten,
kto mówi, o czymś powiadamia, i temu odpowiada powiada­
miający sąd. Ale to, co zostało zamanifestowane albo wyrażo­
ne, jest odmienne; w zdaniu pytajnym jest to pytanie, w zdaniu
rozkazującym rozkaz, w zdaniu oznajmującym sąd. Każde
zdanie oznajmujące implikuje więc dwojaki sąd, mianowicie
sąd o tym czy tamtym stanie rzeczy i drugi sąd, który mówiący
jako taki wydaje o tamtym sądzie jako swym przeżyciu.
Takie stanowisko, jak się wydaje, zajmuje Sigwart. Czyta­
my: ** „Wszelako imperatyw także zawiera w sobie pewne
stwierdzenie, mianowicie to, że mówiący teraz właśnie chce
wymaganego przez niego działania, optatyw, że życzy sobie
tego, co wypowiedział. To stwierdzenie tkwi jednak w f a k -
cie mówienia, a nie w treści tego, co zostało wypowie­
dziane; podobnie przecież każde zdanie oznajmujące o formie
A jest B przez sam fakt mówienia zawiera w sobie stwier­
dzenie, że mówiący myśli i wierzy w to, co mówi. T e If [A 682]
[B 210]
stwierdzenia o subiektywnym stanie mówią­
cego, które tkwią w fakcie jego mówienia
i przy założeniu jego prawdomówności są stwierdzeniami
obowiązującymi, t o w a r z y s z ą w jednakowej mie­
rze wszelkiemu mówieniu, a więc nie mogą uzasad­
nić żadnej różnicy między różnymi zdaniami”1.

* O tym, jak naprawdę należy ująć tę różnicę, pouczy nas następny


paragraf (por. ostatni akapit).
** Sigwart, Logik2, s. 17 n., przyp.

W A cały akapit jest wyróżniony drobnym drukiem.


252 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

Inne ujęcie polegałoby na tym, że zamanifestowany sąd,


a tym samym podwojenie sądu w przypadku zdania oznaj-
mującego, odrzuci się jako przypadkową, tylko wyjątkowo
wchodzącą w grę, a poza tym wnoszoną dopiero przez
opisową refleksję komplikację, i wbrew temu powie się:
w każdym przypadku dostosowanego i nie skróconego okazjo­
nalnie mówienia to, co wyrażone, jest czymś istotnie jednym,
mianowicie w zdaniu pytajnym [jest to] pytanie, w zdaniu
życzącym życzenie, w zdaniu oznajmującym sąd. To stanowis­
ko ja sam przed przeprowadzeniem tych badań uważałem za
nieuniknione, mimo że tak trudno było je pogodzić z innymi
faktami fenomenologicznymi. Następujące [niżej] argumenta­
cje, którym będzie towarzyszyła stosowna krytyka, uważam
za wiążące.

§ 69. Argumenty za i przeciw


ujęciu Arystotelesowskiemu

1. Zgodnie z poglądem odwracającym się od Arystotelesa


np. ten, kto zadaje jakieś pytanie, miałby powiadamiać innego
o swym życzeniu, by zostać pouczonym o odnośnym stanie
rzeczy. To odnoszące się do aktualnego przeżycia mówiącego
powiadomienie jest, powiada się, tak jak każde powiadomienie,
wypowiedzią. Jednakże w samej formie pytania nie jest
wyraźnie powiedziane: pytam, czy...', charakteryzuje ona tylko
pytanie jako pytanie. Sposób mówienia jest właśnie oka­
zjonalnie skrócony. Okoliczności, w jakich to się dokonuje,
pozwalają od razu zrozumieć, że to mówiący jest tym, który
pyta. A zatem pełne znaczenie zdania nie tkwi w tym, co ono
samo literalnie znaczy, lecz określone jest przez okazję,
mianowicie przez odniesienie do mówiącej w danym momen­
cie osoby.
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 253

Na rzecz ujęcia Arystotelesa można by tutaj postawić


kilka zarzutów.
J [A 683]
a) Ten argument w nie mniejszym stopniu pasowałby do t[B 211]
zdań oznajmujących; wyrażenie S jest P musielibyśmy więc
interpretować jako skrót wyrażenia sądzę, że S jest P, i tak in
inftnitum.
P) Argument opiera się na tym, że wyrażony sens zdania
pytajnego jest inny niż rzeczywisty. Nie można też zaprzeczyć,
że w zdaniu pytajnym, a nawet życzącym niekoniecznie musi
odzwierciedlać się odniesienie życzenia do życzącego, podob­
nie jak w zdaniu oznajmującym odniesienie sądu do sądzącego.
Jeśli jednak to odniesienie nie tkwi w wyrażonym sensie
zdania, lecz w tym, który zmienia się okazjonalnie, to tym
samym przyznano nam już tyle, ile sobie życzyliśmy. W pew­
nych okolicznościach wyrażone znaczenie może się modyfi­
kować, ale będą przecież zachodziły również takie okoliczno­
ści, w których znaczenie wyrażone jest dokładnie wyrażeniem
intendowanym. Wtedy właśnie w sposób zupełnie dostosowany
wyrażone jest samo tylko pytanie (i podobnie sama tylko
prośba, sam tylko rozkaz itd.).
y) Za ujęciem Arystotelesa przemawia przeprowadzone
dokładniej porównanie z normalnymi zdaniami oznajmującymi.
W mowie komunikatywnej takie zdanie powiadamia o sądze­
niu, i forma gramatyczna zdania jest tym, co odzwierciedla
sąd jako taki. Dlatego z wypowiedzeniem się w takiej formie
gramatycznej od razu łączy się to, że ten, do kogo mówiący
się zwraca, ujmuje mówiącego jako sądzącego. Ale ten efekt
nie może konstytuować znaczenia wyrażenia, gdyż w mowie
samotnej znaczy ono przecież to samo, co w mowie komuni­
katywnej. Znaczenie tkwi raczej w akcie sądu jako identyczna
treść sądu.
To samo mogłoby się odnosić do zdań pytajnych. Znaczenie
zdania pytajnego pozostaje to samo, obojętnie, czy chodzi
254 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

o pytanie wewnętrzne, czy o zapytanie kogoś. Odniesienie do


mówiącego i do tego, do kogo mówiący się zwraca, należy
tutaj, tak samo jak w przypadku porównywanym, jedynie do
funkcji komunikatywnej. I tak jak tam „treść sądu”, a więc
[A684J1
[B 212]J
pewien specyficzny charakter tak a tak określonego co do
treści sądu, tak tutaj treść pytania stanowi znaczenie zdania
pytajnego. W obu przypadkach normalne znaczenie może
podlegać okazjonalnym modyfikacjom. Możemy wypowie­
dzieć zdanie oznajmujące, podczas gdy naszą pierwotną
intencją nie jest zakomunikowanie odnośnego stanu rzeczy,
lecz faktu, że mamy to przekonanie i gotowi jesteśmy przy
nim obstawać. Ta intencja, wspomagana może przez środki
heterogramatyczne (akcent, gesty), może zostać zrozumiana.
Tutaj tkwi sąd, na którym opiera się sąd wyrażeniowy.
Podobnie w przypadku zdania pytajnego albo życzącego
pierwotną intencją może być nie samo tylko życzenie, lecz
raczej fakt, że chcieliśmy to życzenie wyrazić wobec słucha­
jącego. Naturalnie ta interpretacja nie wszędzie będzie słuszna.
Nie będzie słuszna w przypadkach, gdy np. gorące życzenie
spontanicznie wypływa prosto z serca. Wyrażenie stanowi
wtedy ścisłą jedność z życzeniem, po prostu i bezpośrednio
dopasowuje się wtedy do niego.
Krytyka. - Jeśli przyjrzymy się bliżej, to argumentacje te
dowodzą tylko tego, że nie do każdego sensu zdania może
należeć myśl, która odnosi się do stosunku komunikacji.
Kontrargument, zbudowany na fałszywej supozycji, że każde
wyrażenie jest powiadomieniem i każde powiadomienie jest
sądem o wewnętrznych (zamanifestowanych) przeżyciach
mówiącego, został obalony. Lecz nie jego teza - przynajmniej
jeśli się ją odpowiednio zmodyfikuje. Nie jest wykluczona
możliwość, że zdania będące przedmiotem sporu, zdania
życzące, proszące, rozkazujące itd. dlatego i tylko dlatego są
sądami o odnośnych przeżyciach, aktach życzenia, proszenia,
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 255

rozkazywania, że są one tym, co przeżyciom tym może dać


dostosowany wyraz. Jeśli nie ma tu miejsca na sądy w wąskim
sensie orzekania (za jakie skądinąd uważał te zdania Arys­
toteles), to może znajdzie się na sądy w szerszym sensie
uznających obiektywizacji w ogóle.
Co do punktu a) zauważmy jeszcze, że sytuacja wypowiedzi
[A 685]
i np. pytań nie jest jednak taka sama. Przy przekształceniu [B 213]
zdania S jest P w zdanie sądzę, że S jest P albo w jakieś
zdanie pokrewne, które wyraża odniesienie do sądzącego
w sposób równie nieokreślony, nie otrzymujemy znaczeń
tylko zmienionych, lecz takie, które nawet nie są równoważne
znaczeniu pierwotnemu; zdanie proste może bowiem być
prawdziwe, a zsubiektywizowane fałszywe albo na odwrót.
Zupełnie inaczej w porównywanym przypadku. Można tutaj
odrzucić mówienie o prawdzie i fałszu: mimo to znajdzie się
pewną wypowiedź, która „mówi istotnie to sam o”, co
pierwotna forma pytania, życzenia itp., np. Czy S jest
P? = życzę sobie albo warto wiedzieć, czy S jest P itd. Czy
nie powinno więc być implikowane w tego rodzaju formach
zdań pewne odniesienie do mówiącego, nawet jeśli miałoby to
być odniesienie nieokreślone i tylko mimochodem współ-
znaczone? Czy zachowanie „istotnego domniemania” przy
przekształceniach w zdania oznajmujące nie wskazuje na to,
że akty nadające znaczenie muszą przynajmniej należeć do tej
samej klasy co sądy? I to rozwiązywałoby kwestię punktu P);
dla znaczenia w grę wchodziłoby właśnie nie samo tylko
przeżycie życzenia czy woli, lecz jego wewnętrzna naoczność
(i dopasowana do niej sygnifikacja). - Lecz właśnie tego
ujęcia dotyczy następny argument:
2. Można by próbować w jeszcze inny sposób interpretować
rozpatrywane formy wyrażeń jako sądy. Gdy wypowiadamy
jakieś życzenie, nawet w mowie samotnej, ujmujemy je oraz
życzoną treść w słowa, przedstawiamy więc je oraz to, co je
256 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

konstytuuje. Życzenie jednak nie jest jakimś dowolnym, tylko


przedstawionym życzeniem, lecz jest to życzenie dopiero co
spostrzeżone, żywe. I o nim jako takim chcemy powiadomić.
W konsekwencji tym, co zostaje wyrażone, jest nie samo
tylko przedstawienie, lecz wewnętrzne spostrzeżenie - a więc
rzeczywisty sąd. Nie jest to zapewne sąd taki jak zwykłe
wypowiedzi, które predykatywnie orzekają o czymś. W wyra­
zie sądu chodzi też tylko o to, by wewnętrznie spostrzeżone
przeżycie w prostym uznaniu (Setzung) ująć pojęciowo
[A 686] 1
[B 214] 1 (= znaczeniowo) i odzwierciedlić jego proste istnienie; lecz
nie o to, by przeprowadzić odnoszące orzekanie o przeżyciu,
które odnosiłoby je do przeżywającego podmiotu.
Przeciw temu ujęciu skierowany jest zarzut, że w przy­
padku orzekanych sądów mamy dokładnie tę samą sytuację,
jak w przypadku innych wyrażanych przeżyć. Gdy orzekamy,
to sądzimy; w słowa ujmujemy nie tylko leżące u podstaw
sądu przedstawienia, lecz także sam sąd (mianowicie w formie
wypowiedzi). Musielibyśmy więc również tutaj wnioskować:
sąd jest wewnętrznie spostrzeżony i znaczenie wypowiedzi
tkwi w prostym uznającym sądzie o tym, co spostrzeżone, to
znaczy o sądzie. Ponieważ w przypadku wypowiedzi nikt nie
uzna tego ujęcia za możliwe do przyjęcia, to również w przy­
padku pozostałych samodzielnych zdań nie może ono poważnie
wchodzić w rachubę. Przypomnijmy sobie o tym, co wywo­
dziliśmy w ostatnim paragrafie. Wyrażenia, które dołączają
się do wyrażanych przeżyć, nie mogą odnosić się do nich tak
jak nazwy albo analogicznie do nazw; jak gdyby przeżycia
miały tu być najpierw przedstawione przedmiotowo,
a następnie podciągnięte pod pojęcia, jak gdyby więc wraz
z każdym nowym słowem dokonywała się także predykacja
i subsumpcja. Ten, kto sądzi, że złoto jest żółte, nie sądzi, że
przedstawienie, które ma wraz ze słowem złoto, jest złotem;
nie sądzi on, że sposób sądzenia, którego dokonuje w słówku
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 257

jest, podpada pod pojęcie jest itd. Naprawdę jest nie jest
znakiem słownym sądu, lecz znakiem bycia, które należy do
stanu rzeczy. I tak samo złoto nie jest nazwą przeżycia
przedstawiania, lecz nazwą pewnego metalu. Wyrażenia są
nazwami przeżyć tylko tam, gdzie przeżycia w refleksji stają
się przedmiotami przedstawienia, resp. osądu. To samo stosuje
się do wszystkich słów, także synkategorematycznych w ich
odniesieniu do treści przedmiotowej, którą na swój sposób
oznaczają, choć nie nazywają jej jako nazwy.
Nie jest więc tak, że do aktu, który nas każdorazowo
wypełnia, w którym żyjemy, choć go nie osądzamy w refleksji,
f [A 687]
dołącza się wyrażenie jako nominalna sygnatura; wyrażenie i[B 215]
należy raczej do konkretnej zawartości samego aktu. Wyrażane
sądzenie jest sądzeniem, wyrażane życzenie jest życzeniem.
Nazywanie sądu albo życzenia nie jest sądzeniem albo życze­
niem, lecz właśnie nazywaniem. Nazwany sąd nie musi być
sądzony przez nazywającego, tak samo jak nazwane życzenie
nie musi być przez niego życzone. A także w przypadku
przeciwnym nazywanie nie jest wyrazem sądu, resp. życzenia,
lecz wyrazem odnoszącego się do tego przedstawienia.
Krytyka. - Także ten zarzut obnaża słabość poprzedniej
i zrazu tak narzucającej się argumentacji. Po jego postawieniu
jest rzeczą pewną, jak to zresztą już było po naszych
wcześniejszych rozważaniach, że nie każde wyrażenie jako
takie zakłada sąd albo inny akt, którego przedmiotem byłoby
zakomunikowane przeżycie. Ale to znów nie obala samej
tezy, nie dowodzi, że rozpatrywane formy zdań nie są jednak
sądami o przeżyciach życzenia, pytania, prośby, resp. wyrazami
ich prostego istnienia w mówiącym. Z pewnością nazywanie
życzenia nie jest jeszcze życzeniem; ale czy przeżywa­
nie życzenia i jednoczesne nazywanie go nie jest jednak
także życzeniem? A więc nawet gdy wyrażane życzenie jest
z konieczności życzeniem nazywającym i orzekającym,
258 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

to obowiązuje twierdzenie, że wyrażane życzenie jest właśnie


życzeniem, a nie nazywaniem.
3. Rozpatrywane wyrażenia mają formę zdań, a niekiedy
także zdań kategorycznych z podmiotem i orzeczeniem. Już
z tego wynika, że można je także co do treści ująć jako
orzekania, i to wcale nie jako orzekania odnoszące się do
zawsze tego samego, ale przemilczanego podmiotu Ja. Np.
Niech Bóg ma w swej opiece cesarza. Franz powinien się
oszczędzać. Woźnica powinien zaprzęgać. Orzekana jest wy­
magalność i powinność, odnośny podmiot zostaje ujęty jako
stojący przed pewnym wymogiem albo zobowiązaniem.
Tutaj ktoś mógłby odeprzeć: Tam, gdzie powinność uzna­
wana jest za obiektywny orzecznik i jako taki rzeczywiście
[A 688]1
[B 216] J
jest przypisywana, tam zdanie powinnościowe nie ma znacze­
nia życzenia albo rozkazu, bądź nie ma go wyłącznie.
Obiektywne zobowiązanie może przecież zostać orzeczone
jako obowiązujące, a ten, kto orzeka, nie musi przy tym
przeżywać aktu tego rodzaju, który stanowi aktualną świado­
mość zobowiązania. Jeżeli wiem, że wola jakiejś osoby
związana jest przez stosunek służbowy albo przez obyczaj
i moralność, to mogę sądzić, że osoba ta powinna albo musi
coś uczynić. Ale w ten sposób nie wyrażam żadnego żywego
życzenia, pragnienia czy powinności. Zapewne, wypowiedzi
powinnościowe w funkcji okazjonalnej mogą służyć także do
tego, by wyrażać akty takie jak np. Johann powinien zaprzęgać!
Jasne jest, że tutaj wyrażone jest nie jedynie obiektywne
zobowiązanie, lecz moja wola. Nie wyrażają jej same słowa,
ale na pewno ton i okoliczności. Niewątpliwie w takich
okolicznościach często forma predykatywna zastępuje formę
życzenia albo rozkazu, tzn. orzekanie powinności zawarte
w słowach wcale nie jest spełniane albo ma tylko funkcję
uboczną. W końcu również nie sposób nie dostrzec, że
interpretacja predykatywna także tylko w niektórych przypad­
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 259

kach ma pozór [słuszności]. Na pewno nie w przypadku


pytań; B. Erdmann, który na ogół się do niej skłania,
w przypadku pytań jej nie zalecał *.
Krytyka. - Wątpliwe jest, czy to obalenie w ogóle wy­
starcza. Nie ulega wątpliwości, że predykat powinnościowy
nierzadko ma obiektywny sens i wartość; to jednak, że
tam, gdzie to nie zachodzi, niczego się nie orzeka, a w każ­
dym razie [niczego]1 się nie sądzi, nie zostało dowiedzione.
Można by powiedzieć: gdy kierujemy do kogoś rozkaz,
np. do woźnicy Johanna, że powinien zaprzęgać, to uznajemy
go za podległego naszej woli, jako takiego go ujmujemy,
i zwracamy się do niego w odpowiadającej temu formie wy­
rażenia. Mówimy: Johann, zaprzęgaj! Tutaj orzeka się o nim
jako tym-który-ma-zaprzęgać, i naturalnie czynię to w ocze­
kiwaniu praktycznych skutków, a nie w celu samego tylko
r [A 689]
stwierdzenia faktu, że za takiego go uznaję. Wyrażenie l [B 217]
rozkazu jest względne. Nie możemy przedstawić sobie nikogo
jako podległego rozkazowi nie przedstawiając sobie zarazem
rozkazodawcy, czy to w formie określonej czy nieokreślonej.
Tam, gdzie sami rozkazujemy, ujmujemy samych siebie
jako rozkazodawców. Do tego, jako że jest to oczywiste,
nie potrzeba wcale wyeksplikowanego wyrażenia. Zamiast
rozwlekłej formy rozkazuję używamy krótszego imperatywu,
wskazującego przez swą formę na stosunek komunikacji.
Forma zawierająca powinność (i przymus) pierwotnie uży­
wana jest nie przez rozkazującego wobec aktualnego (sto­
jącego naprzeciw niego) podwładnego, lecz wszędzie tam,
gdzie chodzi o bardziej obiektywny wyraz własnej czy
obcej treści woli (Willensmeinung); np. przez osoby trzecie,

* Por. Bruno Erdmann, Logik', [Halle a. Salle 1892] § 45, s. 271 n.


Brakuje w B.
260 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

przekazujące rozkaz, albo jako wyraz prawodawczej woli


w ustawie. Poza komunikacją między rozkazodawcą a wyko­
nawcą rozkazu imperatyw, który tutaj dopasowany jest do
sytuacji świadomościowej tego pierwszego, traci swoje za­
stosowanie. To ujęcie da się przeprowadzić wszędzie. Można
powiedzieć: w optatywie to, co życzone, przedstawione jest
jako życzone, tak nazwane i wtedy w każdym razie orzeczone.
Podobnie w formie prośby to, o co się prosi, jako proszone,
w formie pytania to, o co się pyta, jako zapytane itd. Te akty
odnoszone są na sposób przedstawienia do ich przedmiotów
intencjonalnych i tak jako predykaty refleksyjne same stają się
przedmiotowe.
W stosunku komunikacyjnym, podobnie jak rozkazy, także
niektóre inne rozpatrywane wyrażenia mają tę funkcję, że na
sposób wyrażeń istotnie okazjonalnych mówią słuchającemu,
iż mówiący spełnia zamanifestowane akty (prośby, życzenia
pomyślności, obrazy) w intencjonalnym odniesieniu do niego,
słuchającego. Skoro wszelkiego rodzaju wyrażenia życzeń
mogą być świadomie dokonywane, by je zamanifestować
innemu, by powiadomić go o własnych przekonaniach, wątp­
liwościach, nadziejach itd., to towarzyszą im ewentualne akty
refleksji nad tymi przeżyciami wewnętrznymi, a bliżej, akty
[A690J1
[B 218]J
naoczności odnoszące je do Ja i do osoby, do której się
zwracamy. To samo odnosi się więc także do wypowiedzi
komunikatywnych. Te akty refleksji i odnoszenia z tego
powodu nie należą jeszcze do znaczenia wypowiedzi i w ogóle
pozostałych wyrażeń; ale z pewnością da się to powiedzieć
o wyrażeniach rozpatrywanej klasy, które całkowicie1 skiero­
wane są na wewnętrzne przeżycia mówiącego.
W samotnym życiu psychicznym (pomijając wyjątkowe
przypadki mówienia do samego siebie, zadawania sobie

A: rprzecieżl.
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 261

pytania, życzenia czegoś sobie czy rozkazywania) odpada


odniesienie do rozmówcy, i odnośne wyrażenia subiektywne,
które dadzą się wtedy jeszcze zastosować, stają się wyrazami
prostego istnienia (Seins) przeżyć wewnętrznych z bardziej albo
mniej wyraźnym odniesieniem do Ja. Pytanie w monologu albo
może brzmieć: zapytuję (siebie), czy...; albo odniesienie do Ja
całkiem odpada i wyrażenie pytania staje się jedynie nazwą,
a w gruncie rzeczy nawet nie tym. Normalna funkcja wyznacza
bowiem nazwom pewne miejsce w odniesieniu predykatywnym
albo atrybutywnym, o czym tutaj jednak nie ma mowy. Gdy
wyrażenie na sposób poznania jednoczy się z uchwyconym
naocznie wewnętrznym przeżyciem, powstaje pewien kom­
pleks, który ma charakter zamkniętego w sobie fenomenu.
Jeżeli w takim kompleksie pytanie jest tym aktem, w którym
przede wszystkim żyjemy, podczas gdy wyrażenie dołącza się
do niego tylko jako akt go wypowiadający, artykułujący, to
cały kompleks nazywamy pytaniem. Poznanie nie pełni tu
funkcji teoretycznej - to robi ono tylko w orzekaniu, podczas
gdy tutaj niczego się nie orzeka, pytanie zostaje wprawdzie
rozpoznane i wyrażone, ale nie upodmiotowione, nie staje się
podmiotem albo przedmiotem aktu predykatywnego. Oczywiś­
cie ten dokładnie odzwierciedlający sens zdania pytajnego
[sam] jest składnikiem predykatywnego zdania pytajnego, resp.
odpowiadającego zmienionym okolicznościom znaczenia.

§ 70. Rozstrzygnięcie

Jeżeli przez sądy rozumie się predykacje, to, zgodnie z tymi


rozważaniami, zdania, o które toczy się spór, nie we
wszystkich przypadkach są wyrażeniami są­ tt [A 691]
[B 219]
dów. Ale i w tych przypadkach dzieli nas nieprzekraczalna
przepaść od logików przyłączających się do Arystotelesa.
262 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

Według nich nazwy, wypowiedzi, zdania życzące, zdania


pytajne, rozkazy itd. są równorzędnymi formami wyra­
żeń, mianowicie w następującym sensie: Nazwy dają wyraz
przedstawieniom, wypowiedzi sądom, zdania życzące życze­
niom itd. Funkcję aktów nadających sens mogą w jednakowy
sposób pełnić przedstawienia, sądy, życzenia, pytania itd.,
krótko, wszystkie gatunki aktów; dawać wyraz aktom wszędzie
znaczy tu to samo, mianowicie w tych aktach znajdować swe
znaczenie. My natomiast porównując nazwy i wypowiedzi
z wyrażeniami roztrząsanej grupy znajdujemy fundamen­
talną różnicę polegającą na tym, że „wyrażone”
w nazwach i wypowiedziach akty przdstawiania, resp. sądzenia
wprawdzie nadają znaczenie (resp. wypełniają znaczenie), ale
właśnie dlatego same nie są znaczone, że w nazywaniu
i orzekaniu nie są przedmiotami, lecz konstytuują
przedmioty. Po drugiej stronie i w dokładnym przeci­
wieństwie do tego we wszystkich roztrząsanych wyrażeniach
znajdujemy, że „wyrażone” akty, choć rzekomo nadają zna­
czenie, stają się dla nas przedmiotami. Tak dzieje się
zaś, jak już wiemy, z jednej strony dzięki wewnętrznym
naocznościom, które refleksyjnie zwracają się ku tym aktom,
a najczęściej także dzięki aktom odnoszącym, ufundowanym
w tych naocznościach; z drugiej dzięki pewnym, ewentualnie
wypowiadanym tylko w części sygnifikacjom, które do we­
wnętrznych naoczności i odniesień dołączają się na sposób
rozpoznawania, tak że ich przedmioty, a więc akty pytania,
życzenia, rozkazywania itd., stają się przedmiotami nazwanymi
czy jakoś inaczej wskazanymi, i ewentualnie składnikami
orzekanych stanów rzeczy. W tych aktach obiektywizujących
tkwią teraz prawdziwe znaczenia rozpatrywanych wyrażeń.
W ich przypadku nie chodzi o fundamentalnie nowe rodzaje
aktów nadających znaczenie; raczej o przypadkowe uszczegó­
łowienia jednego jedynego rodzaju intencja znaczeniowa.
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 263

f [A 692]
I tak samo akty wypełniające znaczenie nie należą do różnych t[B 220]
rodzajów, lecz do jednego jedynego rodzaju naoczność. To
nie same życzenia, rozkazy itp. są wyrażane przez twory
gramatyczne i ich sygnifikacje, lecz naoczności tych
aktów, które służą jako wypełnienia. Gdy porównujemy zdanie
oznajmujące i zdanie życzące, to nie wolno nam zestawiać ze
sobą s ą d u i życzenia, lecz stan rzeczyi życzenie.
Stąd otrzymujemy wynik:
Rzekome wyrażenia aktów nieobiektywi­
zujących są praktycznie, a zwłaszcza w ko­
munikacji, bardzo ważnymi, poza tym jed­
nak przypadkowymi uszczegółowieniami
wypowiedzi i innych wyrażeń aktów obiek­
tywizujących.
Fundamentalna doniosłość rozpatrywanej kwestii spornej
polega na tym, że od jej rozstrzygnięcia zależy, czy można głosić
tezę: wszelkie znaczenie w intencji i wypełnieniu należy do
jednego rodzaju - mianowicie do rodzaju Taktów obiektywizują­
cych! 1 wraz z jego fundamentalnym podziałem na akty sygnifi­
katywne i intuicyjne - czy też raczej trzeba będzie zdecydować
się, by dopuścić akty każdego rodzaju jako nadające znaczenie
i wypełniające znaczenie. Kwestia ta ma wielkie znaczenie także
dlatego, że dopiero ona zwraca uwagę na fundamentalne
potrójne znaczenie ekwiwokacyjnego mówienia o wyrażonych
aktach, którego analiza rozpoczęła niniejsze Badanie *. Zgodnie
z tym przez „wyrażone akty” można mieć na myśli:
1. Akty sygnifikatywne, które w ogóle udzielają
wyrażeniu znaczenia i na swój sygnifikatywny sposób do­
mniemują pewną przedmiotowość.

* Por. § 2, wyżej, s. 10 n.

A: Takt obiektywizujący!.
264 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dział 3

2. Akty intuicyjne, które częstokroć wypełniają syg-


nifikatywne domniemanie wyrażenia, a więc intuicyjnie uobec­
niają domniemane sygnifikatywnie przedmioty, i to w jed­
nakowym intuicyjnym „sensie”.
[A 693] 1
[B 221] J
3. Akty, które w każdym przypadku, gdy wyrażenie wyraża
(sc. w drugim sensie) własne momentalne przeży-
c i a mówiącego, są przedmiotami sygnifikacji i zarazem
intencji. Jeżeli akty te nie należą do obiektywizujących, to
zgodnie ze swą naturą nigdy nie mogą pełnić funkcji oznaczo­
nych pod 1. i 2.
Cała trudność polega jednak na tym, że w bezpośrednim
zastosowaniu wyrażeń, resp. wyrażających aktów, do uchwy­
conych intuicyjnie przeżyć wewnętrznych akty sygnifikatywne
są całkowicie wypełnione przez przynależne do nich we­
wnętrzne naoczności, a więc jedne i drugie są ze sobą jak
najściślej stopione, podczas gdy zarazem naoczności, jako
wewnętrzne, wchodzą do prostej prezentacji znaczonych aktów.
Na koniec zauważmy jeszcze, że rozróżnienie poczynione
wyżej wbrew Bolzano - czy można postawić tylko
zarzut subiektywny (dotyczący prawdomówności i sto-
sowności wyrażenia), czy także zarzut rzeczowy (doty­
czący obiektywnej prawdy i fałszu) - po bliższym przyjrzeniu
okazuje się nie związane istotnie z rozpatrywaną tu kwestią
sporną. Dotyczy ono bowiem całkiem ogólnie różnicy między
wyrażeniami, które odnoszą się do własnych, intuicyjnie
uchwyconych przeżyć aktowych, i takimi, które tego nie
czynią. Wiele z tych pierwszych bezspornie jest orzekaniem.
Są nim wszystkie wypowiedzi mające formę pytam, czy—,
rozkazuję albo życzę sobie, aby... itp. Nota bene, także
w przypadku tak sformułowanych sądów subiektywnych nie
można postawić zarzutu rzeczowego. Wprawdzie są one
prawdziwe albo fałszywe, ale tutaj prawdziwość
pokrywa się z prawdomównością. W przypadku
9. Akty jako pozorne wypełnienia znaczeń 265

innych wypowiedzi, skierowanych „obiektywnie” (tzn. nie na


wypowiadający się podmiot i jego przeżycia), pytanie rzeczowe
dotyczy znaczenia; pytanie o prawdomówność wiąże się
natomiast z możliwością pozornego orzekania, przy czym
brak jest właściwego i normalnego aktu znaczenia. Wcale się
nie sądzi, tylko przedstawia się znaczenie wypowiedzi w kon­
tekście intencji łudzenia.
Dodatek f [A 694]
l [B 222]
SPOSTRZEŻENIE ZEWNĘTRZNE I WEWNĘTRZNE.
FENOMENY FIZYCZNE I PSYCHICZNE

7'

Pojęcia spostrzeżenie zewnętrzne, samospostrzeżenie, spo­


strzeżenie zmysłowe, spostrzeżenie wewnętrzne dla człowieka
naiwnego mają następującą zawartość. Spostrzeżenie
zewnętrzne jest spostrzeżeniem zewnętrznych rzeczy, ich
właściwości i stosunków, ich zmian i wzajemnych oddziały­
wań. Samospostrzeżenie jest spostrzeżeniem, jakie
każdy może mieć o swym własnym Ja i jego własnościach,
stanach, czynnościach. Na pytanie, kto jest owym spostrzega­
nym Ja, człowiek naiwny odpowiedziałby poprzez wskazanie
na zjawisko swojego ciała i poprzez wyliczenie swych
minionych i obecnych przeżyć. Na następne pytanie, czy
zatem to wszystko jest pospołu spostrzegane w samospostrze-
żeniu, naturalnie odpowiedziałby on, że tak samo, jak spo­
strzegana rzecz zewnętrzna ma i miała w toku przemian wiele
własności, które w danym momencie „nie są obejmowane
spostrzeżeniem”, tak też stosuje się to do spostrzeganego Ja.
Zmieniające się akty samo spostrzegania obejmują zależnie
od okoliczności te czy inne przedstawienia, uczucia, życzenia,
czynności cielesne itp., tak samo jak spostrzeżenie zewnę-

1 Spis treści A i B: T§ 1. Popularne i tradycyjne filozoficzne pojęcia


spostrzeżenia zewnętrznego i wewnętrznego!.
268 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

trzne obejmuje np. wnętrze bądź zewnętrze domu, raz te,


a raz inne jego strony i części. Rozumie się samo przez się,
że w pierwszym przypadku spostrzeganym przedmiotem jest
Ja, w drugim dom.
[A 695]1
[B 223] 1 Dla człowieka naiwnego druga para pojęć, spostrzeże­
nia zmysłowego i wewnętrznego, nie pokrywa
się całkowicie z parą rozpatrywaną wyżej, spostrzeżenia
zewnętrznego i samospostrzeżenia. Spostrzeżone zmysłowo
jest to, co jest spostrzeżone przez oko i ucho, przez węch
i smak, krótko, przez organy zmysłowe. Do tej dziedziny dla
każdego należą nie tylko rzeczy zewnętrzne, lecz także własne
ciało i własne czynności cielesne, takie jak chodzenie i jedze­
nie, patrzenie i słuchanie. Z drugiej strony jako spostrzeżone
wewnętrznie oznaczy się głównie przeżycia „duchowe”, jak
myślenie, czucie, chcenie, a zapewne także wszystko, co tak
jak te lokalizowane jest we wnętrzu ciała i czego nie odnosi
się do organów zewnętrznych.
W języku filozoficznym przeciwstawione terminy - zwykle
pierwszeństwo daje się parze „spostrzeżenie wewnętrzne
i zewnętrzne” - dają wyraz tylko jednej parze pojęć. Po tym,
jak Kartezjusz ostro oddzielił od siebie mens i corpus, Locke
pod nazwami sensation i reflexion wprowadził te dwie klasy
spostrzeżeń do filozofii nowożytnej. Ten podział do dziś
zachował moc. Spostrzeżenie zewnętrzne jest według Locke’a
spostrzeżeniem ciał, wewnętrzne jest spostrzeżeniem, jakie
nasz „umysł” albo „dusza” ma o własnych czynnościach (są
to cogitationes w sensie Kartezjusza). W ten sposób podział
spostrzeżeń określony jest przez podział
spostrzeganych obiektów. Zarazem przyporządko­
wuje mu się różnicę w sposobie powstawania.
W pierwszym przypadku spostrzeżenie powstaje wskutek
oddziaływań, jakie rzeczy zewnętrzne za pośrednictwem
organów zmysłowych wywierają na umysł; w drugim poprzez
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 269

refleksję nad czynnościami, które umysł wykonuje na pod­


stawie uzyskanych już dzięki sensation „idei”.

2'

W ostatnich czasach wiele wysiłku poświęcono stosownej


modyfikacji i pogłębieniu w widoczny sposób surowych
i mętnych określeń Locke’a.
[A 696]
Skłaniały do tego z jednej strony ogólne zainte­ [B 224]
resowania teoriopoznawcze. Przypomnijmy o tra­
dycyjnej ocenie względnej wartości poznawczej obu gatunków
spostrzeżeń: spostrzeżenie zewnętrznejest złud­
ne, wewnętrzne oczywiste. Ta oczywistość jest jed­
nym z głównych filarów poznania, których nie może naruszyć
sceptycyzm. Spostrzeżenie wewnętrzne jest też jedynym,
w którym aktowi spostrzegania naprawdę odpowiada jego
obiekt, wręcz w nim się zawiera. Jest ono więc, mówiąc
ściśle, jedynym spostrzeżeniem, które zasługuje na swą nazwę.
- W interesie teorii spostrzeżenia leżało więc dokładne
przebadanie istoty spostrzeżenia wewnętrznego w odróżnieniu
od zewnętrznego.
Z drugiej strony w grę wchodziły zainteresowania
psychologiczne. Chodziło o tak bardzo sporne usta­
lenie domeny psychologii e m p i ry c z n ej, zwła­
szcza o wykazanie jej odrębnego uprawnienia wobec nauk
o przyrodzie, poprzez wytyczenie właściwej jej dziedziny
fenomenów. Już stanowisko w teorii poznania, jakie z upodo­
baniem przypisywano psychologii jako fundamentalnej dys­
cyplinie filozoficznej, wymagało takiej definicji jej obiektów,

1 Spis treści A i B: T§ 2. i 3. Teoriopoznawcze i psychologiczne motywy


pogłębienia rozróżnienia tradycyjnego; ujęcie Brentanai.
270 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

która teoriopoznawczo byłaby możliwie mało wiążąca, a więc


nie traktowałaby transcendentnych realności, zwłaszcza tak
dyskusyjnych jak dusza i ciało, jako przyjmowanych za
oczywiste danych. Właśnie to założenie czyniła Locke’owska
klasyfikacja spostrzeżeń, bezpośrednio więc nie nadawała się
ona do tego (do czego zapewne też nie była przeznaczona),
by uzasadnić definicję psychologii i zaspokoić poruszone
zainteresowania. Ponadto jest jasne: gdyby na gruncie założo­
nej z góry różnicy między rzeczami cielesnymi i umysłowymi
oprzeć różnicę spostrzeżeń, to ta nie mogłaby służyć do tego,
by dostarczyć podstawy odróżniania nauki o zjawiskach
cielesnych od nauki o zjawiskach umysłowych. Sprawa
przedstawiałaby się inaczej, gdyby udało się, przy zachowaniu
zakresów klas, uzyskać czysto opisowe cechy po­
[A697]l
[B 225] i zwalające odróżnić spostrzeżenia, resp. odróżnić od­
powiadające im cielesne i duchowe fenomeny; a więc
cechy, które nie wymagałyby żadnych założeń teoriopoznaw-
czych.
Możliwą do przejścia drogę zdawało się tutaj otwierać
Kartezjańskie wątpienie, dzięki ujawniającemu się w nim
teoriopoznawczemu charakterowi spostrzeżenia wewnętrznego.
Wyżej już ją poruszyliśmy. Rozumowanie przebiega tu w na­
stępujący sposób:
Jakkolwiek wielki obszar obejmowałbym teoriopoznawczym
wątpieniem, w to, że jestem i wątpię, a następnie, że
przedstawiam, sądzę, czuję, czy jak tam jeszcze mogą nazywać
się spostrzegane wewnętrznie zjawiska - w to, podczas gdy je
właśnie przeżywam, nie mogę wątpić; wątpienie w takim
przypadku byłoby w oczywisty sposób sprzeczne z rozumem.
Tak więc co do zasobu przedmiotów spostrzeżenia wewnętrz­
nego mamy „o c z y w i s t o ś ć”, owo najjaśniejsze poznanie,
ową niepodważalną pewność, które znamionują wiedzę w naj­
ściślejszym sensie. Zupełnie inaczej mają się sprawy ze
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 271

spostrzeżeniem zewnętrznym. Brakuje mu oczywistości, a fak­


tycznie także rozmaite niezgodności w zawierzających mu
wypowiedziach wskazują, że jest ono zdolne do tego, by nas
łudzić. Z góry nie mamy więc prawa wierzyć, że przedmioty
spostrzeżeń zewnętrznych, tak jak się nam pojawiają, istnieją
naprawdę i rzeczywiście. Mamy nawet riicznel1 powody, by
przyjmować, że w rzeczywistości w ogóle one nie istnieją,
a więc mogą pretendować jedynie do istnienia fenomenalnego
albo „intencjonalnego”. Jeśli do pojęcia spostrzeżenia zaliczy
się rzeczywiste istnienie spostrzeżonego obiektu, to spo­
strzeżenie zewnętrzne w tym ścisłym sensie w ogóle nie jest
spostrzeżeniem. W każdym razie charakter oczywis­
tości dostarcza nam już opisową cechę, która odróżnia
jedne spostrzeżenia od drugich i wyzbyta jest wszelkich
założeń co do metafizycznych realności. Jest to charakter,
który dany jest wraz z samym przeżyciem spostrzegania, resp.
którego w nim brak, i jedynie to określa podział.
[A 698]
Jeżeli rozpatrujemy teraz także fenomeny, które ofero­ [B 226]
wane są nam w jednych i drugich spostrzeżeniach, to niewąt­
pliwie konstytuują one istotnie różne klasy. Nie
mówi się tutaj, że przedmioty same w sobie, które, słusznie
czy nie, im suponujemy, a więc dusze i ciała, są istotnie różne;
ale rozpatrując rzecz czysto opisowo, a więc pomijając
wszelką transcendencję, możemy między tymi fenomenami
skonstatować nieprzekraczalną różnicę. Po jednej stronie
odnajdujemy jakości zmysłowe, które już dla siebie
tworzą opisowo zamkniętą jedność, niezależnie od tego, czy
coś takiego jak zmysły i organy zmysłowe istnieje czy nie.
Jest to rodzaj w ścisłym Arystotelesowskim sensie tego słowa.
Do tego dochodzą momenty dołączone w sposób konieczny
bądź to do jakości zmysłowych w ogóle, bądź do poszczegól-

A: rdobrel
272 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

nych kręgów jakości (znów są to ścisłe Arystotelesowskie


gatunki), jak również na odwrót, momenty, które ze swej
strony z konieczności zakładają jakości i tylko zjednoczone
z nimi mogą stać się konkretnym bytem. W grę wchodzą tu
znane twierdzenia, np. że nie ma nic naocznie przestrzennego
bez jakości; wielu uważa także, że obowiązuje odwrócenie
tego twierdzenia: nie ma jakości bez czegoś przestrzennego.
Inni dopuszczają tutaj tylko pewne uszczegółowienia: nie ma
barw, nie ma jakości dotykowych bez czegoś przestrzennego
itp. Dalej należałyby tutaj takie twierdzenia jak: nie ma
jakości dźwięku bez intensywności, nie ma barwy brzmienia
bez jakości dźwięku, i tak dalej *.
Po drugiej stronie odnajdujemy fenomeny takie jak przed­
stawianie, sądzenie, przypuszczanie, życzenie sobie, spodzie­
wanie się itd. Tutaj wkraczamy, by tak rzec, w inny świat.
Fenomeny te mogą odnosić się do sfery zmysłowej, ale same
z tym, co zmysłowe, są „nieporównywalne”; a dokładniej, nie
[A 699] 1
[B 227]J
należą one do tego samego (rzetelnego) rodzaju. Jeśli najpierw
uzyskano jasność co do opisowej jedności tej klasy [tylko] na
przykładach, to przy pewnej dozie uwagi da się odnaleźć
także pozytywną cechę, która ją znamionuje; mianowicie
cechę „intencjonalnej inegzystencji”.
Naturalnie także powyższe opisowe rozróżnienie spostrzeżeń
wewnętrznych i zewnętrznych może posłużyć do takiego
samego rozróżnienia obu klas fenomenów. Teraz można
sformułować dobrą definicję: fenomeny psychiczne są feno­

* Jest rzeczą uderzającą, że nigdy nie próbowano na tych naocznych


współprzynależnościach oprzeć pozytywnego określenia „fenomentów fizycz­
nych”. Wskazując na nie, zapewne nieco wypadam z roli jedynie referenta.
Naturalnie w celu poważnego posłużenia się nimi należałoby odpowiednio
uwzględnić dwojaki sens mówienia o fenomenach fizycznych, który zaraz
będziemy rozpatrywać.
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 273

menami spostrzeżenia wewnętrznego, fenomeny fizyczne są


fenomenami spostrzeżenia zewnętrznego *.
W ten sposób dokładne rozpatrzenie obu gatunków spo­
strzeżeń wydaje się prowadzić nie tylko do opisowej i znaczą­
cej teoriopoznawczo charakterystyki ich samych, lecz także
do fundamentalnego i znów opisowego podziału fenomenów
na dwie klasy, na fenomeny fizyczne i psychiczne. Zarazem
wydaje się, że został osiągnięty cel nie związanej metafizycz­
nie, zorientowanej nie przez rzekome dane świata transcen­
dentnego, lecz przez prawdziwe dane [fenomenów!1 definicji
psychologii i przyrodoznawstwa.
Teraz fenomeny psychiczne nie są już definiowane jako
zjawiska powstające w drodze oddziaływania ciał na naszą
duszę za pośrednictwem organów zmysłowych, a fenomeny
psychiczne jako zjawiska, które odnajdujemy w spostrzeżeniu
czynności naszej duszy. Po obu stronach miarodajny jest
jedynie i wyłącznie opisowy charakter fenomenów, tak jak je
przeżywamy. Zgodnie z tym można teraz zdefiniować psycho­
f [A 700]
logię jako naukę o zjawiskach psychicznych, a przyrodoznaw­ i[B 228]
stwo jako naukę o zjawiskach fizycznych.
Te definicje wymagają jednak, jeśli rzeczywiście mają
odpowiadać zawartości danych nauk, pewnych ograniczeń,
które wskazują na wyjaśniające hipotezy metafizyczne; jed-

* Brentano (Psychologie, I, s. 118 i n. [por. wyd. poi.: Psychologia


z empirycznego punktu widzenia, tł. Włodzimierz Galewicz, Warszawa 1999,
s. 130]) jako „cechę odróżniającą” wszystkie fenomeny psychiczne podaje to,
„że są one spostrzegane tylko w świadomości wewnętrznej, podczas gdy
w przypadku [fenomenów] fizycznych możliwe jest tylko spostrzeżenie
zewnętrzne”. Wyraźnie pisze on na stronie 119 [por. wyd. poi., s. 131], że
poprzez to określenie fenomeny psychiczne są „wystarczająco scha-
rakteryzowan e”. Świadomość wewnętrzna jest tutaj tylko innym wyra­
żeniem na spostrzeżenie wewnętrzne.

A: [zjawiska!.
274 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

nakże tylko jako hipotezy wyjaśniające, podczas gdy fenomeny


w swym opisowym odróżnieniu wciąż jeszcze jawią się jako
prawdziwe punkty wyjścia i jako wyjaśniane obiekty.
„Przede wszystkim definicja przyrodoznawstwa wymaga ogranicza­
jących określeń. Nie traktuje ono bowiem o wszystkich fenomenach
fizycznych; nie traktuje o fenomenach fantazji, lecz tylko o tych, które
występują w doznaniu. A także dla nich ustala prawa tylko o tyle, o ile
zależą one od fizycznego pobudzenia narządów zmysłowych. Zadanie
naukowe przyrodoznawstwa można by wyrazić tak, że by się
powiedziało: przyrodoznawstwo jest nauką, która próbuje wyjaśnić
następstwo fenomenów fizycznych normalnych i czystych (nie
zakłóconych przez żadne szczególne stany i procesy [psychiczne]1)
doznań na podstawie hipotezy oddziaływania na nasze organy
zmysłowe świata rozpostartego w trzech wymiarach analogicznych do
przestrzeni i przebiegającego w jednym wymiarze analogicznym do
czasu. Nie informując o absolutnych właściwościach tego świata,
zadowala się tym, że przypisuje mu siły, które powodują wrażenia
i wzajemnie wpływają na siebie w swym oddziaływaniu, oraz ustala
dla tych sił prawa współistnienia i następstwa. W nich podaje następnie
pośrednio prawa następstwa fizycznych fenomenów wrażeń, o ile te
pomyślane są w naukowej abstrakcji od współwarunkujących je
czynników psychicznych, jako czyste i zachodzące przy niezmienionej
zdolności doznawania. - W ten dość skomplikowany sposób należy
więc interpretować wyrażenie «nauka o fenomenach fizycznych®, jeśli
uznąje się je za równoznaczne z przyrodoznawstwem” *.
[A 701] 1
[B 229] J
„Co do pojęciowego określenia psychologii mogłoby się zrazu
wydawać, że pojęcie fenomenu psychicznego wymaga raczej roz­
szerzenia niż zawężenia, skoro w zakres jej rozważań wchodzą
fizyczne fenomeny fantazji przynajmniej w równej mierze jak
[fenomeny] psychiczne we wcześniej określonym sensie, podobnie
jak [fenomeny], które występują we wrażeniu, nie mogły pozostać
nieuwzględnione w nauce o zmysłowym doznawaniu. Jednakże jest
oczywiste, że mogą one wchodzić w grę tylko jako treść fenomenów
psychicznych przy opisie swoistości tych ostatnich. I to samo odnosi

* Brentano, Psychologie, I, s. 127 i 128 [por. wyd. poi., s. 139-140].


W B i następnych wydaniach omyłkowo: rfizycznel.
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 275

się do wszystkich fenomenów psychicznych, które mają istnienie


wyłącznie fenomenalne. Za właściwy przedmiot psychologii będziemy
mogli uznać tylko fenomeny psychiczne w sensie rzeczywistych
stanów. I wyłącznie one są tym, w odniesieniu do czego mówimy,
że psychologia jest nauką o fenomenach psychicznych” *.

3'

Interesujące rozumowanie, które właśnie przedstawiłem,


reprezentuje, co widać już z dłuższych cytatów, stanowisko
Brentana, a zarazem całego szeregu zbliżonych do niego
naukowo badaczy. Spostrzeżenie wewnętrzne odgrywa zresztą,
jak wiadomo, także dalej znaczącą rolę w psychologii Brentana.
Tutaj wskażę tylko na jego naukę o świadomości wewnętrznej.
Każdy fenomen psychiczny nie tylko (Tj e s tj12) świadomością,
ale zarazem treścią pewnej świadomości, a mianowicie jest
także uświadamiany w węższym sensie spostrzeżenia. Strumień
przeżyć wewnętrznych jest więc zarazem ciągłym strumieniem
wewnętrznych spostrzeżeń, które jednak w szczególnie ścisły
sposób zjednoczone są z odnośnymi przeżyciami psychicz­
[A 702]
nymi. Spostrzeżenie wewnętrzne nie jest mianowicie drugim, [B 230]
samodzielnym aktem, który dochodzi do odnośnego fenomenu
psychicznego, lecz ten obok swego odniesienia do obiektu
pierwotnego, np. spostrzeganej zewnętrznie treści, zawiera
„siebie samego w całości jako przedstawiony i rozpoznany” .**
Jeżeli akt bezpośrednio skierowany jest na swój obiekt
pierwotny, zarazem ubocznie kieruje się na siebie samego.
W ten sposób unika się nieskończonego powikłania, do którego

* Brentano, tamże, s. 129 n. [por. wyd. poi., s. 142].


** Tamże, s. 182 [por. wyd. poi., s. 200].
1 Por. przypis do tytułu poprzedniego paragrafu.
2 We wszystkich wydaniach omyłkowo: Tnie j e stl.
276 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

zdaje się przymuszać wszelka świadomość towarzysząca


fenomenom psychicznym (której różnorodność stosownie do
trzech klas zawiera także spostrzeżenie wewnętrzne). W ten
sposób umożliwiona ma być także oczywistość i nieomylność
spostrzeżenia wewnętrznego
.
* Poza tym tutaj Brentano
w pewnym zasadniczym punkcie, w interpretacji świadomości
jako ciągłego spostrzeżenia wewnętrznego, pozostaje w zgo­
dzie z wielkimi myślicielami przeszłości. Nawet Locke, ten
wiemy uczeń doświadczenia, definiuje świadomość jako
spostrzeżenie tego, co dokonuje się we własnym umyśle
człowieka .**
Teorie Brentana natrafiły na wieloraki opór. Kieruje się on
nie tylko przeciw poruszonym ostatnio poglądom na świado­
mość wewnętrzną wraz z jej subtelnie skonstruowaną, ale
w każdym razie (wymagającą dopiero fenomenologicznego
uzasadnienia)1 różnorodnością; lecz już przeciw zróżnicowaniu
spostrzeżeń oraz fenomenów, a zwłaszcza przeciw opartemu
na tym określeniu zadań psychologii i przyrodoznawstwa ***.

* Tamże, Księga II, rozdz. 3, s. 182 nn. [por. wyd. poi., s. 200 nn.J.
** Locke, Essay, II, 1, s. 19 [wyd. poi. t. I, s. 136]. Zapewne Locke
niezupełnie zgadza się z samym sobą, gdy wyraźnie oznacza perception jako
ujęcie idei, a następnie uzależnia ujęcie idei od czynności psychicznych, od
szczególnych aktów reflexion, które tylko okazjonalnie dołączają się do
tych czynności. W widoczny sposób wiąże się to z nieszczęsnym dwoistym
pojęciem idea, które obejmuje promiscue przedstawienia przeżywanych
treści, a następnie znów same przeżyte treści. Por. nasze Badanie II, § 10,
s. 127.
*** Krytycy, co mnie uderzyło, zwykle trzymają się tylko pierwszych
i tymczasowych określeń Brentana - psychologii jako nauki o fenomenach
psychicznych, przyrodoznawstwa jako nauki o fenomenach fizycznych - i nie
uwzględniają „milczących ograniczeń”, które sam Brentano przedstawił
z właściwą mu jasnością i ostrością. Tym chętniej przypomniałem o nich
wyżej w obszernych cytatach.
A: fnie dającą się uzasadnić przez doświadczenie].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 277

[A 703]
Odnośne pytania w ostatnich dziesięcioleciach ponownie stały [B 231]
się przedmiotem poważnej dyskusji i należy ubolewać, że
mimo ich fundamentalnej doniosłości dla psychologii i teorii
poznania nie można było osiągnąć porozumienia.
W całości trzeba stwierdzić, że krytyka nie sięgnęła do­
statecznie głęboko, by utrafić w decydujące punkty i oddzielić
to, co w motywach myślowych Brentana niewątpliwie znaczą­
ce, od tego, co było błędne w ich realizacji. Związane jest to
z tym, że będące w tych rdyskusjachl1 przedmiotem sporu
fundamentalne pytania psychologii i teorii poznania nie są
wystarczająco rozjaśnione, co jest naturalnym następstwem
braku analiz fenomenologicznych. Po obu stronach pojęcia,
którymi się posługiwano, pozostały wieloznaczne, i stąd po
obu stronach popadano w złudne pomieszania. Wyjdzie to na
jaw w poniższej krytyce pouczających poglądów Brentana.

412

Według Brentana spostrzeżenie wewnętrzne różni się od


zewnętrznego
1. oczywistością i niezawodnością oraz
2. istotnie różnymi fenomenami. W spostrzeżeniu we­
wnętrznym doświadczamy wyłącznie fenomenów psychicz­
nych, w zewnętrznym fizycznych. Właśnie dzięki tej dokładnej
równoległości wskazana na pierwszym miejscu różnica oczy­

1 B i następne wydania: Twymiarachi.


2 Spis treści A: T§ 4. Krytyka. Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne
przy normalnym ujęciu tych pojęć mają ten sam charakter teoriopoznawczy;
spostrzeżenie i interpretacja!; spis treści B: F§ 4. Krytyka. Spostrzeżenie
zewnętrzne i wewnętrzne przy normalnym ujęciu tych pojęć mają ten sam
charakter teoriopoznawczy; spostrzeżenie i apercepcjal
278 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

wistości może służyć jako charakterystyczna cecha, na której


oparty jest podział spostrzeganych fenomenów.
Wbrew temu wydaje mi się, że spostrzeżenie we­
wnętrzne i zewnętrzne, jeżeli terminy te
rozumie się w sposób naturalny, maj ą zupeł­
nie taki sam charakter teoriopoznawczy. Mó-
[B2^]l w^c dokładniej: istnieje wprawdzie uprawnione rozróżnienie
między spostrzeżeniem oczywistym i nieoczywis­
tym, niezawodnym i zawodnym. Jeżeli jednak, co jest
zupełnie naturalne i co Brentano takżejizynił, przez spostrzeże­
nie 'zewnętrzne rozumie się spostrzeżenie fizycznych
-rzeczy, własności, procesów itd., a odpowiednio do tego przez
spostrzeżenie wewnętrzne wszystkie pozostałe spostrzeże­
nia, to ten podział bynajmniej nie pokrywa się z poprzednim.
I tak z pewnością nie każde spostrzeżenie Ja ani odniesione do
Ja spostrzeżenie stanu psychicznego jest oczywiste, jeżeli przez
Ja rozumie się to, co każdy przez to rozumie i o czym jest
przekonany, że spostrzega w spostrzeżeniu Ja, mianowicie
własną empiryczną osobowość. Także jest jasne, że większość
spostrzeżeń stanów psychicznych nie może być oczywista,
gdyż są one spostrzegane jako zlokalizowane w ciele. To, że ze
strachu chodzą mi ciarki po plecach, że ból przeszywa ząb, że
zmartwienie ciąży mi na sercu, spostrzegam dokładnie w tym
samym sensie, jak to, że wiatr przygina drzewa, że to pudlo jest
kwadratowe i zabarwione na brązowo itp. Z pewnością obok
spostrzeżeń wewnętrznych obecne są tu również spostrzeżenia
zewnętrzne, ale to nie zmienia niczego w tym, że spostrzeżone
fenomeny psychiczne, takjak są one spostrzeżone,
nie istnieją. TCzyż nie jest jasne, że także fenomeny psychiczne
mogą być spostrzegane transcendentnie? Ba, mówiąc dokład­
nie, wszystkie fenomeny psychiczne uchwycone w nastawieniu
naturalnym i charakterystycznym dla nauk empirycznych są
apercypowane transcendentnie. Czyste danie przeżyć zakłada
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 279

nastawienie fenomenologiczne, które powstrzymuje wszelkie


uznania transcendentne!1.
Dobrze wiem, jaki zarzut mnie tu spotka: czy aby nie
umknęła nam różnica między spostrzeżeniem i Ta p er-
2. Spostrzeżenie wewnętrzne znaczy proste świadome
c e p c j ąl1
przeżywanie aktów psychicznych, są one tutaj brane za to,
czym są, a nie za to, jako co są ujmowane, Taper-
c y p o w a n el3. Jednakże należałoby sądzić, że to, co jest
słuszne dla spostrzeżenia wewnętrznego, musi też być takie
dla spostrzeżenia zewnętrznego. Jeżeli istota spostrzeżenia nie [B 233]
tkwi w Tapercepcji!4, to wszelkie mówienie o spostrzeżeniu
w odniesieniu do rzeczy zewnętrznych, do gór, lasów, domów [A 705]
itp. jest opaczne, a normalny sens słowa spostrzeżenie, który
przecież jasno manifestuje się właśnie w tych przypadkach,
całkiem zanika. Spostrzeżenie zewnętrzne jest Tapercepcjąl5,
a więc jedność pojęcia wymaga, by było nią także spostrzeżenie
wewnętrzne. Do spostrzeżenia należy, że coś w nim się
pojawia; ale to Tapercepcj a!6 stano wi to, co nazy­
wamy pojawianiem się, obojętnie, czy jest ona słuszna
czy nie, obojętnie, czy wiernie i adekwatnie utrzymuje się
w ramach bezpośrednich danych czy też, antycypując niejako
przyszłe spostrzeżenie, je przekracza. Dom pojawia mi się
- jakże inaczej jeśli nie dzięki temu, że w pewien sposób

1 A: TCzy może mamy powiedzieć, że także fenomeny psychiczne mogą


być spostrzegane zewnętrznie? Niewiele zresztą by się przez To zyskało.
Również bowiem tam, gdzie to, co zmysłowe, zostaje wyłączone z gry,
fenomen psychiczny może zostać spostrzeżony błędnie. Przykładem jest
każda pozorna oczywistość. Spostrzegamy ją, chociaż wcale nie zachodzi.]
2 A: Tinterpretacj ąl.
3 ATinterpretowane],
4 A: rinterpretacji l.
5 A: Finterpretacjąl.
6 A: łinterpretacjal.
280 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

rapercypujęl1 rzeczywiście przeżyte treści zmysłowe. Słyszę


katarynkę - doznane dźwięki interpretuję właśnie jako dźwięki
katarynki. Podobnie Tapercypującl12 spostrzegam moje zjawiska
psychiczne, ową ogarniającą mnie błogość, zmartwienie na
sercu itd. Nazywają się one „zjawiskami”, albo lepiej poja­
wiającymi się treściami, właśnie jako treści rapercepcjil3.

54

Termin zjawisko obarczony jest ekwiwokacjami, które


właśnie tutaj okazują się skrajnie szkodliwe. Nie będzie
rzeczą zbyteczną, jeśli te ekwiwokacje, które mimochodem
poruszyliśmy już w zasadniczym tekście poprzednich Badań,
tutaj explicite zestawimy ze sobą. Mówienie o zjawisku
przede wszystkim odnosi się do aktów naocznego przed­
stawiania, a więc z jednej strony do aktów spostrzeżenia,
a z drugiej do aktów Tu o b e c n i e n i a, np. przypomnienia,!5
przedstawienia wyobrażeniowego albo (splecionego ze spo­
strzeżeniem) przedstawienia obrazowego w zwykłym sensie.
Zjawisko znaczy wtedy:
1. Konkretne przeżycie naoczności (naocznie obecnego
albo uobecnionego posiadania jakiegoś przedmiotu); a więc
[B 234] np. konkretne przeżycie, gdy spostrzegamy stojącą przed nami
lampę. Ponieważ jakościowy charakter aktu, [to] czy uważamy
[A 706] przedmiot za istniejący czy nie, nie odgrywa przy tym żadnej
roli, to możemy całkiem go pominąć, i wtedy zjawisko

1 A: rinterpretuję].
2 A: ("interpretując],
3 A: Fpercepcyjnej interpretacji].
4 Spis treści A i B: ["§ 5. Ekwiwokacje terminu zjawisko].
5 A: rimaginacji, tj.].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 281

pokrywa się z tym, co w ostatnim Badaniu zdefiniowaliśmy


*
jako reprezentację
.
2. Naocznie uchwycony (pojawiający się) przedmiot, i to
jako ten, który hic et nunc się pojawia, np. ta lampa jako to,
czym jest ona dla tego właśnie spełnionego spostrzeżenia.
3. Zjawiskami jednak nazywane są także, co prowadzi do
nieporozumień, same efektywne składniki zjawiska
w pierwszym sensie, mianowicie jako konkretnego aktu
pojawiania się i naocznego uchwytywania.
Przede wszystkim zjawiskami nazywane są prezentujące
wrażenia, a więc przeżywane momenty barwy, formy
itp., których nie odróżnia się od odpowiadających im i w akcie
„interpretacji” po j a w i aj ąc y ch się w ł a s n o ś c i (barw­
nego, uformowanego) przedmiotu. O tym, że jest rzeczą
ważną, by odróżniać je od siebie, że nie należy mieszać
wrażenia barwy z (pojawiającym się zabarwieniem ciała)1,
wrażenia formy z formą Tciała)*2 itd., mówiliśmy już wielo­
krotnie. Jednakże bezkrytyczna teoria poznania ignoruje to
rozróżnienie. Także ci, którzy nie powiedzieliby wraz z Scho­
penhauerem „świat jest moim przedstawieniem”, zwykli mówić
tak, jak gdyby pojawiające się rzeczy były kompleksami
danych wrażeniowych. TKtoś mógłby tutaj może powiedzieć,
że w każdym razie pojawiające się rzeczy jako takie,
same tylko rzeczy zmysłowe, ukonstytuowane są z materiału
analogicznego do tego, który jako wrażenia zaliczamy do
treści świadomości. Ale to nie zmienia niczego w tym, że
pojawiające się własności rzeczy same nie są wrażeniami, lecz
tylko jawią się jako analogiczne do wrażeń. Nie są one

* Por. VI, § 26, s. 90.


' A: Tpojawiającą się własnością zabarwienia!
2 A: rprzedmiotowąl.
282 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

bowiem tak jak wrażenia obecne w świadomości, lecz jako


pojawiającesię własności są w niej tylko przedstawione,
transcendentnie domniemane]1. I odpowiednio do tego także
[B 235] spostrzegane rzeczy zewnętrzne nie są kompleksami wrażeń;
[A 707] są one przedmiotami zjawisk, które to przedmioty [jawią się
jako kompleksy własności, których rodzaje w pewnym swois­
tym sensie są analogiczne do rodzajów zachodzących
w przypadku wrażeń!12. To, co zostało tu powiedziane, w nieco
innym sformułowaniu moglibyśmy tak oto wyłożyć: Pod
nazwą wrażeń obejmujemy pewne rodzaje rzeczowo tak a tak
określonych przeżyć pewnej jedności świadomości. Jeśli
teraz zdarza się, że Tw pewnej jedności świadomości pojawiają
się realne własności analogicznych gatunków co [własności]
wobec niej zewnętrzne, transcendentne,]34to można je na­
zw a ć według odnośnych rodzajów, ale wrażeniami teraz już
one nie są. I na to [zewnętrznej, czego oczywiście nie należy
rozumieć przestrzennie, kładziemy nacisk. Jakkolwiek zostanie
rozstrzygnięte pytanie o istnienie bądź nieistnienie fenomenal­
nych rzeczy zewnętrznych, nie ma wątpliwości co do tego, że
realność spostrzeganej w danym momencie rzeczy nie może
być rozumiana jako realność spostrzeżonego kompleksu wrażeń

1 A: TKtoś mógłby tutaj słusznie powiedzieć, że rzeczy pojawiające­


go się świata co do swych wszystkich właściwości ukonstytuowane są
z tego samego materiału, który jako wrażenia zaliczamy do treści świadomości.
Ale to nie zmienia niczego w tym, że pojawiające się własności rzeczy same
nie są wrażeniami, lecz tylko jawią się jako takie same jak wrażenia. Nie są
one bowiem tak jak wrażenia obecne w świadomości, lecz jako pojawiające
się własności są w niej tylko domniemywane, przedstawiane, przyjmowane.
2 A: Tistnieją jako kompleksy treści tego samego rodzaju co wrażenia,
właśnie pojawiają się],
3 A: Trealności tych samych rodzajów występują poza jednością świado­
mości, albo raczej jawią się jako występujące poza nią,].
4 A: [poza'].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 283

w spostrzegającej świadomości. Jest bowiem oczywiste i moż­


na to potwierdzić Tpoprzez analizę fenomenologiczną! na
każdym przykładzie, że Trzecz spostrzeżeniowa,! ten rzekomy
kompleks wrażeń, Ttak co do poszczególnych momentów
własności, jak i jako całość, jest różna i jest różna!1 w każdych
okolicznościach od faktycznie przeżywanego w odnośnym
spostrzeżeniu kompleksu wrażeń, którego obiektywna aper-
cepcja Tintencjonalnie konstytuuje dopiero sens spostrzeżenio­
wy, a więc pojawiającą się rzecz!12.
TZ pewnością można powiedzieć, że pierwotnym pojęciem zjawiska
jest to, które wyżej podane zostało na drugim miejscu: a więc pojęcie
tego, co się pojawia, resp. może się pojawiać, tego, co naoczne jako
takiego. Uwzględniając to, że także wszelkie przeżycia (w tym
również przeżycia zewnętrznego uchwytywania naocznego, którego
przedmioty ze swej strony są zewnętrznymi zjawiskami) mogą
stać się przedmiotami refleksyjnego, wewnętrznego uchwytywania
naocznego, wszystkie przeżycia w jedności przeżyć jakiegoś Ja
nazywane są „fenomenami”: fenomenologia zgodnie z tym [B 236]
oznacza naukę o przedmiotach w ogóle i, co się w tym zawiera,
o wszelkich dających się w oczywisty sposób wykazać w przeżyciach
danych, nie tylko efektywnych, lecz także intencjonalnych. Czysta
fenomenologia jest wtedy istotową nauką o „czystych feno­
menach”, fenomenach „czystej świadomości” „czys­
tego J a” - to znaczy, nie staje na gruncie fizycznej i animalnej,
a więc psychofizycznej natury, który dany jest poprzez transcendentną
apercepcję, nie dokonuje żadnych uznań w doświadczeniu i w sądzie,
które odnosiłyby się do przedmiotów transcendujących świadomość;
nie ustala więc żadnych prawd dotyczących fizycznej i psychicznej
rzeczywistości przyrodniczej (a więc [prawd] psychologicznych
w sensie historycznym), i nie przyjmuje żadnych [prawd] jako swych
przesłanek albo twierdzeń zapożyczonych. Raczej wszystkie aper-
cepcje i uznania w sądach, które domniemują coś poza danymi

1 A: Fktóry ma być spostrzegany jako rzecz, jako całość jest różny i jest
różny].
2 A: Fuprzedmiotawiająca stanowi istotę zjawiska spostrzeżeniowego].
284 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

adekwatnej, czysto immanentnej intuicji (a więc poza czystym


strumieniem przeżyć), traktuje ona jako takie przeżycia, jakimi
są one w sobie samych, i poddaje je czysto immanentnemu,
czysto „opisowemu” badaniu istotowemu. Jej badanie istotowe
jest przy tym czyste w innym jeszcze sensie, w sensie „ideacji”;
jest ono w rzetelnym sensie badaniem apriorycznym. Tak rozumiane,
wszystkie Badania niniejszego dzieła, o ile nie zajmowały się
one tematami ontologicznymi - o ile więc nie zmierzały, jak
Badanie III i VI', do apriorycznych ustaleń dotyczących przed­
miotów możliwej świadomości - były czysto fenomenologiczne.
Nie mówiły one o psychologicznych faktach i prawach „obiektywnej”
przyrody, lecz o czystych możliwościach i koniecznościach, które
należą do wszelkiej postaci czystego „cogito”; mówiły o ich
efektywnej i intencjonalnej zawartości albo o ich a priori możliwych
związkach z innymi takimi postaciami w idealnie możliwym związku
świadomościowym w ogóle.!12

1 Tak w wyd. B i następnych, choć zapewne chodzi o Badanie III i IV.


2 A (od nowego akapitu, normalnym drukiem): TGdy mamy już jasność co
do tego, że w naoczności należy odróżniać wrażenia jako przeżycia, a więc
jako składniki podmiotu, i określenia fenomenalne, jako składniki obiektu
intencjonalnego, oraz że pokrywają się one ze sobą tylko w idealnym
przypadku naoczności adekwatnej (który dla nas nie wchodzi w grę), to bez
trudu widzimy też, że samych tych wplecionych wrażeń nie można uznawać
za zjawiska, ani za zjawiska w sensie aktów, ani za zjawiska w sensie
pojawiających się przedmiotów. Za te pierwsze nie, gdyż nazwą wrażeń
obejmujemy przecież łącznie pewne nie-akty, które dopiero w aktach ulegają
[A 708] obiektywizującemu ujęciu; za te drugie nie, gdyż do fenomenalnej przed-
miotowości wrażeń należałyby akty, które musiałyby na nie kierować swe
intencje. Takie akty wprawdzie są możliwe; tego jednak, że muszą one
należeć do zasobu każdego spostrzeżenia, i to w odniesieniu do każdego
prezentującego wrażenia, nie da się wykazać ani przez analizę opisową, ani
przez powody genetyczne. Rzecz jasna, to wszystko pozostaje w mocy także
dla naoczności imaginacyjnych w odniesieniu do ich treści reprezentujących
imaginacyjnie.
Gdy ktoś zaszedł już tak daleko, by wszystkie składniki zjawisk w sensie
1. traktować także jako zjawiska, to następnym, niemal nieuświadamianym
krokiem jest ten, że w ogóle wszystko, co psychiczne, wszystkie przeżycia
w jedności przeżyć Ja traktuje się jako fenomeny.!.
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 285

Tak jak termin zjawisko, podobnie i w konsekwencji


tamtego wieloznaczny jest termin spostrzeżenie oraz wszystkie
terminy, które używane są w związku ze spostrzeżeniem. Te
wieloznaczności powodują, że teorie spostrzeżenia usiane są
błędami i pomieszaniami. Spostrzeżone nazywa się np. to, co [B 237]
w spostrzeżeniu się „pojawia”, a więc jego przedmiot (dom),
ale także przeżytą w nim treść wrażeniową, tj. zbiór
treści prezentujących, które łącznie „ujmowane” są jako dom,
a oddzielnie jako jego własności.

61

Jak bardzo mylące okazują się te wieloznaczności, pokazuje


właśnie teoria Brentana wraz z jej podziałem spostrzeżeń na
wewnętrzne i zewnętrzne według charakteru oczywistości
i odrębnych grup fenomenów. Słyszymy:
Spostrzeżenie zewnętrzne nie jest oczywiste, nawet jest
zawodne. - Tak jest niewątpliwie, jeśli przez „fenomeny
fizyczne”, które ono spostrzega, rozumiemy rzeczy fizyczne,
resp. ich własności. Gdy jednak Brentano ten właściwy
i jedyny dopuszczalny sens słowa spostrzeżenie myli z nie­
właściwym, który odnosi się nie do przedmiotów zewnętrz­ [A 709]
nych, lecz do efektywnie należących do spostrzeżenia treści
prezentujących; i gdy, postępując tutaj konsekwentnie, nie
tylko owe przedmioty zewnętrzne, lecz także te treści oznacza
jako „fenomeny fizyczne”, to również te ostatnie jawią się
jako takie, których dotyczy zawodność spostrzeżenia ze-* i

1 Spis treści A i B: T§ 6. Stąd pomieszanie nie mającego znaczenia


teoriopoznawczego przeciwieństwa między spostrzeżeniem wewnętrznym
i zewnętrznym z teoriopoznawczo fundamentalnym przeciwieństwem między
spostrzeżeniem adekwatnym i nieadekwatnymi.
286 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

wnętrznego. Jestem przeświadczony, że tutaj Tnależyl1 prze­


prowadzić ściślejsze rozróżnienie. Gdy spostrzegany jest
przedmiot zewnętrzny (dom), to w tym spostrzeżeniu wraże­
nia prezentujące są przeżywane, ale nie spostrzegane. Jeżeli
mylimy się co do istnienia domu, to z tego powodu jeszcze
nie mylimy się co do istnienia (przeżywanych treści zmys­
łowych!12, gdyż o (nich!3 wcale nie wydajemy sądu, resp.
w tym spostrzeżeniu Tichl4 nie spostrzegamy. Jeżeli później
zwrócimy uwagę na te treści, a nikt nie zaprzeczy, że jesteśmy
do tego (sc. w pewnych granicach) zdolni, jeżeli będziemy
abstrahować od tego, co właśnie i (zwykle przez nie do­
mniemywaliśmy!5, i weźmiemy je po prostu za to, czym są,
to wtedy wprawdzie je spostrzegamy, ale nie spo-
[B 238] strzegamy przez nie zewnętrznego przedmiotu. To nowe
spostrzeżenie oczywiście tak samo pretenduje do niezawodno­
ści i oczywistości jak każde inne spostrzeżenie „wewnętrzne”.
Powątpiewanie w coś, co jest (immanentne! i jest do­
mniemane tak, jak ono jest, byłoby oczywiście nierozumne.
Mogę wątpić, czy kiedykolwiek istnieje zewnętrzny przedmiot,
czy więc jakiekolwiek odniesione do takich przedmiotów
spostrzeżenie jest słuszne; ale w przeżywaną w danym
momencie zmysłową zawartość spostrzeżenia wątpić
nie mogę - naturalnie zawsze wtedy, gdy dokonuję nad nią
„refleksji” i ją po prostu uchwytuję naocznie jako
to, czym jest. Istnieją więc oczywiste spostrzeżenia treści
„fizycznych”, zupełnie tak samo jak „psychicznych”.
Gdyby ktoś chciał postawić zarzut, że treści zmysłowe

1 A: łmożnal.
2 A: fprzeżywanej treści zmysłowej].
3 A: łniejl.
4 A: [jej].
5 A: [zwykle one dla nas znaczyły].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 287

zawsze i z konieczności ujmowane są przedmiotowo, że


zawsze są nośnikami zewnętrznej naoczności, i że przeto
możemy zwracać na nie uwagę tylko o tyle, o ile Tza-
uważamyl1 je j a k o treści takiej naoczności, to nie musimy
z tym się spierać; w niczym nie zmienia to sytuacji.
Oczywistość istnienia tych treści tak samo jak przedtem [A 710]
byłaby bezsporna i także teraz nie byłaby oczywistością
„fenomenów psychicznych” w sensie aktów. Oczywistość
bytu całego fenomenu psychicznego implikuje wprawdzie
taką oczywistość w odniesieniu do każdej jego części;
ale spostrzeżenie części jest nowym spostrzeżeniem z nową
oczywistością, która bynajmniej nie jest oczywistością całego
fenomenu.
Dwuznaczność analogiczna do tej, którą kryje w sobie po­
jęcie fenomenu fizycznego, musi też, przy konsekwent­
nym ujęciu pojęć, dać się odnaleźć w pojęciu fenomenu
psychicznego. U Brentana tak nie jest. Przez fenomen psychicz­
ny rozumie on wyłącznie rzeczywiście obecne przeżycie
aktowe, a przez spostrzeżenie wewnętrzne spostrzeżenie, które
to przeżycie po prostu przyjmuje, tak jak ono jest obecne.
Brentano nie dostrzega jednak, że pod nazwą rspostrzeżeń
wewnętrznych!*2 uchwycił tylko pewną klasę spostrzeżeń
fenomenów psychicznych, i że teraz o podziale wszystkich
spostrzeżeń na te dwie grupy spostrzeżeń zewnętrznych
i wewnętrznych nie może być mowy. Nie dostrzega też, że
przewaga oczywistości, którą przypisuje swemu spostrzeżeniu [B 239]
wewnętrznemu, zależy tylko od tego, że w odniesieniu do
niego posługuje się istotnie odbiegającym pojęciem spo­
strzeżenia, a nie od szczególnej charakterystyki spostrzeganych
wewnętrznie „fenomenów”. Gdyby także w przypadku feno­

' A: rzauważy liśmyl.


2 A: rspostrzeżenia wewnętrznego].
288 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

menów „fizycznych” od początku jako spostrzeżenie (właś­


ciwe! rozumiał tylko takie Tujęcie i uchwycenie!1 przedmiotu,
które swój przedmiot (adekwatnie zobaczyło!1 2, to także
(przypisane przez niego spostrzeżeniu zewnętrznemu spo­
strzeżenie!3 przeżyć zmysłowych wyróżniłby oczywistością
i nie mógłby mówić o spostrzeżeniach wewnętrznych w swoim
sensie, że są one „właściwie jedynymi spostrzeżeniami we
właściwym sensie tego słowa” *.
W ogóle jest rzeczą pewną, że pary pojęć spostrzeżenie
wewnętrzne i zewnętrzne, oczywiste i nieoczywiste nie
mogą się ze sobą pokrywać. Pierwsza para określona jest
[A 711] przez pojęcia tego, co fizyczne, i tego, co psychiczne,
jakkolwiek by je wyodrębniać; druga wyraża fundamentalne
przeciwieństwo teoriopoznawcze, które przestudiowaliśmy
w Badaniu VI: rprzeciwieństwo między spostrzeżeniem
adekwatnym (albo naocznością w wąskim sensie), któ­
rego intencja spostrzegająca skierowana jest wyłącznie
na rzeczywiście obecną dla niego treść, i spostrzeżeniem
tylko domniemanym, nieadekwatnym, którego intencja
nie znajduje wypełnienia w obecnej treści, lecz poprzez
nią konstytuuje cielesne danie czegoś transcendentnego,
jako stale jednostronne i presumptywne. W pierwszym
przypadku doznana treść zarazem jest przedmiotem
spostrzeżenia. Treść nie znaczy czegoś innego, reprezentuje
tylko siebie samą. W drugim przypadku treść i przedmiot
są czymś różnym. Treść reprezentuje coś, czego w niej
samej nie ma, co jednak w niej się „przedstawia” i jest
do niej (jeśli będziemy się trzymać tego, co bezpośrednio

* Tamże, s. 119 [por. wyd. poi., s. 119],

1 A: [uchwycenie albo ujęcie!


2 A: [ujmuje po prostu tak, jak on rzeczywiście jest].
3 A: [spostrzeżenie zewnętrzne w sensie spostrzeżenia].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 289

naoczne) w pewnym sensie analogiczne, tak jak np. barwa


doznana do barwy ciała!1.
W tym podziale tkwi istota różnicy teoriopoznaw-
czej, której szukano między spostrzeżeniem wewnętrznym
i zewnętrznym. To ona jest czynnikiem określającym już [B 240]
w Kartezjańskiej próbie wątpienia. W prawdziwość spo­
strzeżenia nieadekwatnego, ukazującego tylko wyglądy, mogę
wątpić; intendowany, albo, jeśli ktoś woli, intencjonalny
przedmiot nie jest immanentny pojawiającemu się aktowi;
intencja jest obecna, ale nie Tstanowi ona jedności z samym
przedmiotem!1 2, który ostatecznie jest powołany do jej wypeł­
nienia. Jak mogłoby być dla mnie oczywiste, że on jest?
Z drugiej strony w spostrzeżenie adekwatneT, czysto im­
manentne,! nie mogę wątpić właśnie dlatego, że nie ma w nim
żadnej resztki intencji, która jeszcze musiałaby oczekiwać na
wypełnienie. Wszelka intencja, albo intencja co do swych
wszelkich momentów, jest wypełniona. Albo, jak to również
wyrażamy: obiekt w spostrzeżeniu jest nie tylko domnie -
many jako istniejący, ale zarazem także jest w nim
dany sam Ti rzeczywiście,! i dokładnie jako to, jako
co jest domniemany. Jeżeli do istoty spostrzeżenia adekwat­
nego należy, że uchwycony naocznie obiekt sam naprawdę

1 A: (przeciwieństwo między spostrzeżeniem adekwatnym (albo


naocznością w wąskim sensie), którego intencja spostrzegająca skierowana
jest wyłącznie na swą obecną treść, i spostrzeżeniem tylko domniemanym,
nieadekwatnym, którego intencja w obecnej treści znajduje wypełnienie
tylko cząstkowe, analogiczne, niedoskonałe i przez nią odsyła poza to, co
dane. W pierwszym przypadku doznana treść zarazem jest przed­
miotem spostrzeżenia. Treść nie znaczy czegoś innego, jest więc tylko sobą
samą. W drugim przypadku treść i przedmiot są czymś różnym. Treść
reprezentuje coś, czego w niej samej nie ma, albo czego nie ma w sposób
całkowity, co jednak jest do niej całkiem albo częściowo analogiczne].
2 A: 'sam przedmiot].
290 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

i rzeczywiście w nim się zawiera, to będzie tylko innym


wyrażeniem powiedzieć: niepowątpiewalne, oczy­
wiste jest tylko spostrzeżenie własnych
rzeczywistych przeżyć. Nie każde takie spo-
[A 712] strzeżenie jest oczywiste. Tak oto w spostrzeżeniu bólu
zęba spostrzegane jest rzeczywiste przeżycie, a przecież
spostrzeżenie to Tczęstol myli: ból jawi się jako prze­
szywający Tzdrowyl ząb. (Możliwość!1 złudzenia jest jasna.
Spostrzeganym przedmiotem nie jest ból, tak jak jest
on przeżywany, lecz ból, tak jak jest on transcendentnie
interpretowany, mianowicie przypisywany zębowi. Do spo­
strzeżenia adekwatnego należy jednak, że w nim to, co
spostrzegane, tak jak jest ono spostrzegane (tak jak
spostrzeżenie je domniemuje, ujmuje), jest przeżywane.
W tym sensie, rzecz jasna, mamy oczywiste spostrzeżenie
tylko naszych przeżyć, ale też tylko o tyle, o ile je
czysto przyjmujemy, a nie wykraczamy poza nie w Ta-
2.
percepcjij1

73

Teraz jednak ktoś mógłby postawić zarzut: przeżycie jest


przecież tym samym co fenomen psychiczny, po co więc cały
[B 241] spór? Odpowiadam: Jeśli przez fenomeny psychiczne
rozumie się realne składniki naszej świadomości, same prze­
życia, które za każdym razem są obecne; i jeżeli dalej przez
spostrzeżenia fenomenów psychicznych albo
spostrzeżenia wewnętrzne rozumie się spostrzeżenia adek­

1 A: i Podstawa],
2 A: Tinterpretacji!
3 Spis treści A i B: (§ 7. O tym, że spór nie jest tylko sporem o słowa].
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 291

watne, których intencja znajduje immanentne wypełnienie


w odnośnych przeżyciach: to wtedy zakres spostrze­
żenia wewnętrznego pokrywa się z zakresem
spostrzeżenia adekwatnego. Należy tu jednak zauwa­
żyć, że
1. fenomeny psychiczne w tym sensie nie są identyczne
z fenomenami w sensie Brentana, a także z cogitationes
Kartezjusza oraz z acts or operations of mind u Locke’a; do1
sfery przeżyć w ogóle należą bowiem (także! wszystkie treści
zmysłoweT, wrażenia!1 2.
2. Wtedy spostrzeżenia nie-wewnętrzne (klasa do­
pełniająca) nie pokrywają się ze spostrzeże­
niami zewnętrznymiw normalnym sensie tego słowa,
lecz ze znacznie szerszym zakresem spostrzeżeń [trans­
cendentnych,! nieadekwatnych. Jeżeli treść zmy­
słowa, zmysłowy kompleks albo przebieg treści zmysłowych [A 713]
ujmowane są jako obecna rzecz, jako pewna mnogość,
(wieloczłonowe! połączenie3 rzeczy, albo4 jako zmienianie
się rzeczy, jakieś zewnętrzne zdarzenie, itp., to wtedy mamy
do czynienia ze spostrzeżeniem zewnętrznym w zwykłym
sensie. Do reprezentującej zawartości spostrzeżenia (trans­
cendentnego! może jednak należeć także treść niezmysłowa,
zwłaszcza w połączeniu z treściami zmysłowymi. TJako
przedmiot spostrzeżony może wtedy pojawić się zarówno
przedmiot zewnętrzny wraz ze spostrzeżonymi okre­
śleniami psychicznymi (jak to się na różne sposoby
dzieje w ujęciu własnej i cudzej cielesności jako „człowieka”)
albo (także w apercepcji psychofizycznej) przedmiot w e -

1 A: Ttak ograniczonej!.
2 A: ^wrażenia i fantazmaty)!.
1 A: T, stosunek!.
4 A: (jako właściwość rzeczy,!
292 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

wnętrzny, subiektywne przeżycie, wraz ze spostrzeżonymi


na nim określeniami fizycznymi!1.
3. Jeżeli przez spostrzeżenia fenomenów psychicznych albo
przez spostrzeżenia wewnętrzne rozumiemy T, w obrębie
psychologii jako obiektywnej nauki o animalnym życiu psychicz­
nym,!12 spostrzeżenia własnych przeżyć, Tktóre spostrzegający
[B 242] ujmuje jako swoje własne, tego człowieka, to wszystkie spostrze­
żenia wewnętrzne w nie mniejszym stopniu niż zewnętrzne są
spostrzeżeniami apercypującymi transcendentnie. Wprawdzie są
pośród nich także takie, które - w pewnej abstrakcji - mogłyby
zostać uznane za a d e k w a t n e, o ile odnośne własne przeżycia
ujmują w ich czystej samoobecności (Selbstheit); ale póki tego
rodzaju „adekwatne” spostrzeżenia wewnętrzne również apercy-
pują uchwycone w nich przeżycia jako przeżycia spostrzegające­
go psychofizycznego Ja-człowieka (a więc także jako należące do
danego obiektywnego świata), pod tym względem są istotnie
obarczone nieadekwatnością. Z drugiej strony pośród spostrzeżeń
wewnętrznych tak samo jak pośród zewnętrznych są takie,
w przypadku których spostrzeżony przedmiot w przypisanym mu
w spostrzeżeniu sensie nie istnieje!3. Fundamentalna

1 A: TJako przedmiot spostrzeżony może wtedy pojawić się zarówno


przedmiot zewnętrzny wraz z rzekomo spostrzeżonymi określeniami
psychicznymi - mamy przecież skłonność, by w spostrzeżeniu piękno,
urok, dobro, powab itd. wkładać w same rzeczy - jak i przedmiot we­
wnętrzny, subiektywne przeżycie, wraz z rzekomo spostrzeżonymi na nim
określeniami fizycznymi.l.
2 A: T, co jest słuszne, wszystkie!
3 A: rto pośród nich, tak samo jak pośród spostrzeżeń zewnętrznych są
takie, w przypadku których spostrzeżony przedmiot w przypisanym mu
w spostrzeżeniu sensie w ogóle nie istnieje, np. wtedy, gdy spostrzegająca
intencja częściowo wprawdzie utrafia w skorelowany przedmiot, ale w całości
żaden przedmiot jej nie odpowiada („spostrzegany przedmiot istnieje, ale nie
jest on całkiem taki, jakim jest spostrzegany”). Można więc spo­
strzegać własne przeżycia, które wcale nie istnieją.!
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 293

także dla psychologii różnica między spo­


strzeżeniem adekwatnym i nieadekwatnym
T- przy czym adekwatność psychologiczną
należy rozumieć we wskazanej tu abstrakcji
-”l krzyżuje się z różnicą między spostrze­
żeniem wewnętrznym i zewnętrznym, i dzieli
przy tym także sferę tego pierwszego.

8'

Ekwiwokacje słowa fenomen, które pozwalają, by jako


fenomen oznaczać bądź pojawiające się przedmioty i własno­
ści, bądź konstytuujące akt pojawiania się przeżycia (zwłaszcza
treści w sensie wrażeń), bądź wreszcie wszystkie przeżycia
w ogóle, tłumaczą niemałą pokusę, by mieszać ze sobą dwa [A 714]
istotnie różne Tpsychologicznel sposoby po­
działu fenomenów:
1. Podziały przeżyć; np. podział na akty i nie-akty.
Takie podziały naturalnie całkowicie należą do sfery psycho­
logii, która ma przecież do czynienia ze wszystkimi przeży- [B 243]
ciami T- apercypowanymi w niej transcendentnie jako przeży­
cia animalnych istot przyrodniczych!
2. TPodział]12fenomenalnych przedmiotów; np.3
na takie, które jawią się jako należące do rpewnej] świado­
mości Ja, i takie, które tego nie czynią, innymi słowy,

1 Spis treści A: T§ 8. Pomylenie dwóch fundamentalnie różnych podziałów.


O tym, że treści „fizyczne” istnieją nie .jedynie fenomenalnie”, lecz
„rzeczywiście”]; spis treści B: T§ 8. Pomylenie dwóch fundamentalnie różnych
podziałów „fenomenów”. O tym, że treści „fizyczne” istnieją nie .jedynie
fenomenalnie”, lecz „rzeczywiście”!.
2 A: TPodziałyl.
3 A: fpodział fenomenalnych przedmiotów!.
294 VI. Elementy fenomenologicznego rozjaśnienia poznania. Dodatek

podział na przedmioty psychiczne i fizyczne (treści, własności,


relacje itp.).
U Brentana oba te podziały rzeczywiście zbiegają się ze
sobą. Po prostu przeciwstawia on sobie fenomeny psychiczne
i fizyczne, i bez żadnych wątpliwości definiuje je jako podział
przeżyć na akty i nie-akty. Ale natychmiast pod nazwą
fenomen fizyczny myli doznawane treści
* z pojawiającymi
się przedmiotami zewnętrznymi, resp. ich fenomenalnymi
właściwościami, tak że podział teraz jest zarazem podziałem
fenomenalnych obiektów na fizyczne i psychiczne
(w pospolitym albo spokrewnionym z nim sensie); przy czym
te ostanie nawet tracą swą nazwę.
W bliskim związku z tym pomieszaniem pozostaje błędne
określenie, wykorzystywane przez Brentana także do podziału
obu klas fenomenów, [mianowicie] że fenomeny fizyczne
istnieją „tylko fenomenalnie i intencjonal-
[A 715] nie”, podczas gdy fenomenom psychicznym „poza
istnieniem intencjonalnym przysługuje także istnienie rze­
czywiste”.** Jeżeli przez fenomeny fizyczne rozumiemy
[B 244] fenomenalne rzeczy, to pewne jest, że przynajmniej nie muszą

* Brentano przez wrażenie rozumie akty doznawania wrażeń i przeciw­


stawia im doznawane treści. W naszym sposobie mówienia, zgodnie z tym,
co zostało przedstawione wyżej, taka różnica nie zachodzi. Doznawaniem
nazywamy sam tylko fakt, że jakaś treść zmysłowa, a dalej, w ogóle jakiś
nie-akt, obecny jest w kompleksie przeżyć. W relacji albo w przeciwstawieniu
do pojawiania się mówienie o doznawaniu mogłoby wszelako posłużyć nam
do tego, by wskazać apercepcyjną funkcję takich treści (mianowicie że pełnią
one funkcję nośników tych ujęć, w których dokonuje się odnośne pojawianie
się jako spostrzeganie albo imaginowanie).
** Por. Brentano, tamże, § 7, s. 120 [wyd. poi., s. 131]. Na przykładach
pokazuje on: poznanie, radość, pragnienie zachodzą rzeczywiście, barwa,
dźwięk, ciepło tylko fenomenalnie i intencjonalnie. Tamże, s. 104 [wyd. poi.,
s. 113 n.], pośród przykładów fenomenów fizycznych wymienione są: figura,
krajobraz, które widzę... ciepło, zimno, zapach, których d o z n a j ę.
Spostrzeżenie zewnętrzne i wewnętrzne 295

one istnieć. Twory wytwórczej fantazji, obiekty najczęściej


przedstawiane na malowidłach, w posągach, poezji itd., obiekty
halucynacji i iluzji istnieją tylko fenomenalnie i intencjonalnie,
tzn., mówiąc właściwie, one w ogóle nie istnieją, lecz
tylko odnośne akty pojawiania się Twraz z ich efek­
tywną i intencjonalną zawartościąl. Zupełnie inaczej mają się
sprawy w odniesieniu do fenomenów fizycznych rozumianych
w sensie doznawanych treści. Doznawane (przeżywane) treści
barwne, treści kształtu itd., które Tw nieustannej zmienności!
mamy oglądając „Niwy błogosławionych ” Bócklina i które,
ożywione charakterem aktu obrazowania, przybierają postać
świadomości przedstawionych na obrazie obiektów, są efek­
tywnymi składnikami tej świadomości. Istnieją one bynajmniej
nie Ttylko! fenomenalnie i intencjonalnie (jako treści pojawia­
jące się i Ttylkol domniemane), lecz rzeczywiście. Naturalnie,
nie można tu przeoczyć, że rzeczywiście nie znaczy tu tyle co
poza świadomością, lecz tylko tyle co nie jedynie domniemane.
SŁOWNICZEK TERMINOLOGICZNY

(Opracował Janusz Sidorek)

Abbild - odwzorowanie Ausdruck - wyrażenie, wyraz


Abhdngigkeit - zależność Aussage - wypowiedź (orzekająca)
Abschattung - odcień Aussagesatz - zdanie oznajmujące
Abstraktum - abstrakt (orzekające)
Abtrennbarkeit - odrywalność Bedeuten - znaczenie, akt znaczenia,
Aktcharakter - charakter aktowości, charakter znaczenia, funkcja zna­
charakter aktu czenia
Allheit - ogół, wszystkość Bedeutung - znaczenie
Anderssein - bycie inaczej Bedeutungsfunktion - funkcja zna­
Anerkennung - uznanie czeniowa
animalisch - animalny Begriffsgegenstand - przedmiot po­
Annahme - supozycja jęcia
anschauen - oglądać, ujmować na­ Begriffsinhalt - treść pojęcia
ocznie, zobaczyć Begriffsumfang - zakres pojęcia
Anschauung - naoczność, naoczna Behauptung - twierdzenie, stwier­
treść, naoczne ujęcie dzenie
Anzeichen - oznaka Belauf - wolumen
Anzeige - wskazanie Berechtigung - uprawnienie
Anzeigen - wskazywanie Beschaffenheit - właściwość
Apriori - apriori Besonderheit - szczegółowa charak­
a priori - a priori terystyka
Art - gatunek, odmiana, sposób Besonderung - uszczegółowienie
Auffassung - ujęcie Bestand - zasób
Auffassungssinn - sens ujęcia Bestandteil - składnik
Aufklarung - rozjaśnienie Bestimmung - określenie
Aufmerksamkeit - uwaga Bewufitsein - świadomość
Ausbreitung - rozpostarcie Beziehung - odniesienie
Ausdehnung - rozciągłość Billigung - aprobata
Słowniczek terminologiczny 297

dahinstellen - pozostawiać w zawie­ Evidenz - oczywistość


szeniu Formung - formowanie
Dasein - istnienie Fiille - pełnia
Daseinssetzung - uznanie istnienia Fundierung - ufundowanie
Deckung - pokrywanie się Fiirwahrhalten - uważać za prawdę
Deutung - interpretacja Ganzes - całość
Differenz - odmiana (gatunkowa), Gebiet - dziedzina, obszar
zróżnicowanie GefUhl - uczucie, poczucie
disjunkt - rozłączny Gegenstandlichkeit - przedmioto-
disjunktiv - dysjunkcyjny wość
Eigenbedeutung - znaczenie własne Gegenwesen - odwzorowanie istoty
Eigenname - nazwa własna Gehalt - zawartość
Eigenschaft - własność Gemeinname - nazwa pospolita
eigentlich - właściwy Gesamtheit - ogół
einfach - prosty Gesamtinbegriff - zbiór wszystkich
Einheit - jedność Gesetzesbegriff - pojęcie określone
einheitlich - jednolity przez prawo
Einigkeit - możność uzgodnienia Gesetzlichkeit - podleganie prawu
Einsicht - wgląd Gesetzmafiigkeit - prawo, zespół
einsichtig - naocznie zrozumiały praw
Einstimmigkeit - zgodność gesondert - wyodrębniony
Einzelfall - przypadek jednostkowy Getrennt - oderwany
Einzelheit - jednostka, przypadek Hinweisen - wskazywanie
jednostkowy Ideation - ideacja
einzeln - jednostkowy, pojedynczy, Identitat - identyczność
indywidualny Imagination - imaginacja
Empfindung - wrażenie, doznanie Inbegriff - zbiór
Enttauschung - rozczarowanie Inexistenz - inegzystencja
Entwerfung - odrzucenie Inhalt - treść
Erfullung - wypełnienie Kennzeichen - znak rozpoznawczy
Erganzungsbediirftigkeit - potrzeba klar machen - jasno uprzytomnić
uzupełnienia sobie, jasno ukazać
Erkenntniswert - wartość poznawcza Klarung - ujaśnienie
Erkennung - rozpoznanie Kolligieren - tworzenie zbioru kolek­
Erklarung - wyjaśnienie tywnego, kolekcjonowanie
Erlebnis - przeżycie Kompleks- - kompleksowy, zło­
erlebt - przeżywany, przeżyty żony
Erschauen - wypatrzenie, zobaczenie Komplexion - kompleks, zespolenie
Erscheinung - zjawisko w kompleks, zespolenie
298 Słowniczek terminologiczny

Kundgabe - powiadomienie sinnlos - bezsensowny


Kundgebung - powiadamianie Spezies - species
Kundnahme - przyjmowanie do wia­ Sprache - język
domości Stiick - kawałek
Lostrennbarkeit - możność oderwa­ Tatsache - fakt
nia Teil - część
Mannigfaltigkeit - mnogość Teilbedeutung - znaczenie cząstkowe
Mehrheit - wielość Teilverhaltnisse - stosunki, w jakie
Meinung - domniemanie, sens wchodzi część
Menge - zbiór Titel - tytuł, nazwa, hasło
Mifibilligung - dezaprobata Typus - zmysłowy znak
Mitbezeichnung - współoznaczanie Ubereinstimmung - zgodność
Mitteilung - komunikowanie Umfang - zakres
Nennung - nazwanie Unabhdngigkeit - niezależność
Phantasie - fantazja, wyobraźnia Unabtrennbarkeit - nieodrywal-
Phantasma - fantazmat ność
Pradikat - orzecznik, predykat unselbststandig - niesamodzielny
real - realny, rzeczywisty Unstimmigkeit - niezgodność
Rede - mowa Unvereinbarkeit - niemożność zjed­
reel - efektywny noczenia
relativ - względny Unvertraglichkeit - niemożność po­
Sache - rzecz godzenia, niezgodność
sachhaltig - określony co do treści, Ursprung - źródło, pochodzenie
określony materialnie, określony urspriinglich - pierwotny
rzeczowo Urteil - sąd
Sachlage - sytuacja Urteilsmaterie - materia sądu
Sachverhalt - stan rzeczy Urteilsąualitat - jakość sądu
Satz - zdanie, twierdzenie Variation - uzmiennianie
schlechthin - po prostu Verallgemeinerung - uogólnienie
schlicht - prosty Veranschaulichung - unaocznienie
Sein - bycie, byt Verbindung - powiązanie
selbstandig - samodzielny Verdeutlichung - uwyraźnienie, wy­
Selbstgegebenheit - samoprezentacja raźne pokazanie
Setzung - uznanie Vereinbarkeit - możność zjedno­
Signifikation - sygnifikacja czenia
signifikativ - sygnifikatywny Vereinzellung - ujednostkowienie
signitiv - sygnitywny verkehrt - opaczny
singular - pojedynczy Verkniipfung - połączenie
Sinn - sens Vernunft - rozum
Słowniczek terminologiczny 299

Verstand - intelekt wesentlich - istotny


Vertraglichkeit - możność pogodze­ Widersinn - niedorzeczność
nia, zgodność Widerspruch - sprzeczność
vielwertig - wielowartościowy Widerstreit - konflikt, niezgodność
Vorstellung - przedstawienie Wirklichkeit - rzeczywistość
Wahrheit - prawda, prawdziwość Zeichen - znak
Wahrheitswert - wartość logiczna Zerstiickung - pokawałkowanie
Wahmehmung - spostrzeżenie Zumutesein - stan umysłu
Wesen - istota zusammengesetzt - złożony
Wesens- - istotowy, z istoty płynący Zustimmung - akceptacja
SKOROWIDZ OSÓB

(Opracował Janusz Sidorek)

Arystoteles 15, 18, 201, 248, 252, Erdmann Bruno 259


253, 255, 261, 271, 272
Goethe Johann Wolfgang 76
Bolzano Bernard 249, 250, 264
Bócklin Arnold 295
Husserl Edmund 5, 6, 192
Brentano Franz 273 - 278, 285, 287,
291, 294
Kant Immanuel 44, 163, 242, 243
Cardano Geronimo 76
Clemens Rudolf 7 Locke John 166, 167, 268 - 270, 276,
291
Descartes Rene (Kartezjusz) 268,
270, 289, 291 Schlick Moritz 6, 7
Schopenhauer Arthur 281
Ehrenfels Christian von 192 Sigwart Christian 192, 251
SKOROWIDZ POJĘĆ

(Opracował Janusz Sidorek)

Abstrakcja (Abstraktiori) 98, 103, dujący 54, 59, 62, 65, 69, 71, 84,
168, 193 -196, 212, 213, 215, 220, 144; - a. intuicyjny 15, 44, 46,
231, 240, 292, 293; - a. adekwatna 54, 64, 67, 74, 83, 84, 95-97,
195, 196; - a. generalizująca 226; 102, 103, 108, 109, 112, 115-122,
- a. ideująca 126, 193, 219; - a. 139, 175, 204, 212, 213, 247, 264,
kategorialna 14, 212, 219; - a. 265; - a. kategorialny 14, 181,
naukowa 274; - a. uogólniająca 193, 198 - 202, 208, 210, 211, 214,
143; - a. zmysłowa 14, 212, 219 218, 219, 223 - 225, 227, 229, 231,
a-cyjny moment 181, 207 235, 242; - a. kolekcjonowania
Absurd, absurdalność (Absurditat) 13, 200, 201; - a. kolektywny 200;
76, 151, 240; por. Niedorzeczność - a. kompleksowy 175, 234; - a.
Adekwacja (Adiiąuation) 46, 141, koniunkcji 191; - a. mieszany
147, 149, 150, 204, 206, 209, 237, (intuicyjno-sygnitywny) 108, 109;
240; - a-i ideał 72, 83, 138, 145 - a. myślowy 31, 66, 159, 231,
Aksjomat (Axiom) 13, 123- 126, 232, 237, 245, 246; - a. nadający
133- 136, 143, 158, 219 sens (znaczenie) 10, 15, 17, 20,
Akt (Akt) 9- 12, 14, 17-36, 38, 22, 246, 255, 262; - a. naoczny
42-48, 51; - a. abstrakcji 194, 22, 28, 30, 33, 43, 48, 51, 55, 66,
202, 213, 215; - a. adekwacji 46; 79, 90, 99, 106, 112, 153, 155,
- a. cząstkowy 118, 178; - a. 197, 198, 218, 221, 229, 248, 260,
dysjunkcyjny 246; - a. fundujący 281; - a. nieobiektywizujący 245,
78, 157, 175, 176, 193, 194, 248, 263; - a. nominalny 149,
198-211, 218, 221; - a. iden­ 192; - a. obiektywizujący 11, 15,
tyfikacji 46, 47, 65, 79, 104, 112, 62, 64-67, 77, 83, 104, 109, 113,
116, 146, 179, 180; - a. imagina- 115, 116, 123, 146, 149, 153, 160,
cyjny 69, 73, 78, 194; - a. in­ 162, 187, 204, 209,248, 262 - 264;
telektu 217; - a. intencji znacze­ - a. obrazowania 52, 295; - a.
niowej 43 - 45, 49, 66; - a. inten- oczywistości 147, 148; - a. od­
302 Skorowidz pojęć

noszący 47, 149, 150, 157, 174, 84, 89, 97, 103, 133, 152, 172,
181, 182, 188, 189, 209, 216, 182, 184, 186, 199, 219, 229, 243,
262; - a. orzekający 19; - a. 263, 277, 283; - a. fenomenolo­
poznawczy 40, 45, 48, 246; - a. giczna 97, 277, 283; - a. matema­
predykatywny 149, 261; - a. pro- tyczna 195; - a. opisowa 284
pozycjonalny 192; - a. prosty Analogia, analogon (Analogie, Ana-
55, 175, 182, 193, 198, 211; - a. logon) 13, 15, 32, 41, 51. 77, 78,
psychiczny 6, 166, 279; - a. re­ 83, 91-96, 99, 101, 119, 134,
fleksji 260, 276; - a. rozczaro­ 136, 142, 158, 160, 169, 181, 195,
wujący 54; - a. rozpoznania 35, 196,203 - 205, 247, 256, 274, 281.
36, 39, 42, 48, 229; - a. sądzenia 282. 287, 289
20-22, 151, 232, 262; - a. spo­ Antropologia (Anthropologie) 172
strzegania (spostrzeżenia) 24, 35, Apercepcja (Apperzeptioń) 12, 18,
174, 176- 179, 182, 269, 281; 110, 245, 277 - 280, 283, 291 - 294
- a. sygnifikacji (sygnitywny, sy- Apriori (das Apriori) 236, 244
gnifikatywny) 44, 46, 47, 54, 67, A priori 15, 38, 40, 47, 76, 85,
74, 78, 79, 83, 90, 96, 97, 102, 109, 126, 139, 146, 184, 208,
106- 109, 112- 115, 120, 139, 216, 228, 284
175, 203, 204, 229, 231, 247, Arytmetyka (Arithmetik) 124, 158,
263, 264; - a. syntetyczny 59, 205
61, 62, 64, 79, 177, 186, 187,
193, 201, 202, 210; - a. ufun­ Bycie (Seiri) 13, 146- 152, 156,
dowany 14, 157, 160, 175 - 178, 163 - 172, 196, 217, 223, 239, 240,
181, 182, 185, 193, 197, 199, 244, 257; -b. egzystencjalne 163;
202, 204, 208, 210-213, 216, - b. predykatywne 169; - b. przed­
218, 241, 262; - a. uznający 19, miotem 103; - b. rzeczywistym 63
138, 144, 145, 150, 194; - a.
wyobraźni 52; - a. wypełniający Czas, czasowość (Zeit, Zeitlichkeit)
46, 56, 59, 62-66, 69-71, 74, 45, 49, 172, 178, 223, 274
80, 81, 85, 112, 114, 121, 153, Czasownik (Verbum) 27
170, 248, 263; - a. wyrażający
18, 26, 43, 160, 264; - a. wy­ Doświadczenie (Erfahrung) 6, 52,
rażeniowy 123; - a. wyrażony 183, 276, 283
23, 25, 66; - a. wyższego szcze­ Dusza (Seele) 268, 270, 271, 273
bla 174, 192, 216; - a. zmysłowy Dysjunkcja (Disjunktion) 174, 222,
14, 208; - a. znaczenia 43, 46, 231, 246; - d-cyjne połączenie p.
48, 55, 62, 73, 74, 124, 138, 155 Połączenie; - d-cyjne rozszerzenie
Analiza (Analyse) 11, 12, 15, 16, pojęcia 197; - d-cyjne zdanie p.
47-49, 52,61,66, 68, 73, 74,81, Zdanie; - d-cyjny akt p. Akt
Skorowidz pojęć 303

Dysjunktyw, disiunkctivum 190, 191, Filozofia (Philosophie) 3, 5, 7,


231, 244 267 - 269; - f. fenomenologiczna 3
Fizyka (Physik), fizyczny 29, 34,238,
Empiryczny (empirisch) 50, 77, 111, 273, 278, 283, 286, 288, 291,
119, 122-124, 128, 129, 138, 147, 292; - f-na rzecz 285; - f-ne
227, 235 - 237, 240, 269, 278 zjawisko p. Zjawisko; - f-ny fe­
Esencja (Essenz) 116, 121, 123, 127, nomen p. Fenomen; - f-ny obraz
128, 180, 236; - e-lne wyposaże­ p. Obraz; - f-ny przedmiot p.
nie 236 Przedmiot
Forma (Form) 14- 16, 20, 22, 30,
Fakt (Tatsache), faktyczność 22, 37, 48, 56, 59, 60, 70, 77, 80, 104,
63, 66, 103, 122, 126, 134, 184, 114, 119, 127, 132, 153- 157,
192, 236, 251, 254, 259, 283, 284, 161 - 165, 169, 173, 185- 191,
294; - f. fenomenologiczny 197, 199-203, 207, 211, 216-
44 - 45, 125, 252; - f. obiektywny -221, 225, 230, 235, 240, 250,
68, 178; - f. opisowy 53; - f. 252, 255, 258 - 260, 281; - f. aktu
subiektywny 192 18, 34, 147, 148, 157, 194, 202,
Fantazja (Phantasie) 22, 25, 82, 96, 208, 212, 213, 216, 229, 236; - f.
110, 138, 194, 274, 293, 295 gramatyczna 27, 248, 253; - f.
Fantazmat (Phantasma) 36, 96, 291 jedności 44, 47, 109, 134, 164,
Fenomen (Phanomeri), fenomenalny 208, 222, 223; - f. kategorialna
12, 42, 50, 77, 80, 97, 119, 133, 13, 14, 25, 143, 153, 154, 160,
164, 173, 185, 261, 267, 269, 162, 163, 165, 169, 170, 173, 186,
271 -279, 282-287, 290-295; 190,198 - 200, 204, 206, 208,212,
- f. fizyczny 267, 272 - 277, 285, 213, 218-232, 238, 240; - f.
287, 288,294, 295; - f. psychiczny konfliktu 132, 134, 135; - f. logi­
267, 270, 273 - 279, 287, 290 - 294 czna 14, 192, 220, 231; - f. mowy
Fenomenologia (Phanomenologie), 17, 18, 245; - f. myślenia 218,
fenomenologiczny passim', - f-czna 239; - f. myślowa 18; - f. naocz­
analiza p. Analiza; - f-czna róż­ ności 217, 231, 232; - f. ogólności
nica (rozróżnienie) 45, 59, 77, 96, 160; - f. połączenia 199, 201; - f.
97, 109, 110, 112, 149, 190; powiązania 126, 205; - f. predy­
- f-czna sytuacja 13, 146; - f-czna katywna 258; - f. przedmiotu
treść p. Treść; - f-czna zawartość (przedmiotowości) 190, 214, 227,
aktu 103, 176; - f-czne stanowisko 229; - f. realna 180, 185, 186,
13; - f-czne ugruntowanie 43; 223; - f. reprezentacji 110; - f.
- f-czny charakter 50, 90, 134; sądu 161, 231; - f. stanu rzeczy
- f-czny fakt p. Fakt; - f-czny 232; - f. syntezy (syntetyczna)
stosunek 15, 134, 152 53, 54, 101, 119, 177, 206; - f.
304 Skorowidz pojęć

ujęcia 12, 109- 113, 139, 182, znaczenia 11, 17, 18, 23, 25, 44,
203, 204, 212, 214; - f. wypeł­ 66, 67, 74, 76, 170, 198
nienia 62, 111; - f. wypowiedzi
157, 182, 187, 233, 256, 264; - f. Gramatyka (Grammatik), gramatycz­
wyrazu 21, 59; - f. wyrażenia 55, ny 12, 127, 136, 154, 216, 231,
59, 155, 189, 246, 255, 259, 262; 232, 234, 246, 248, 263; - g-tycz-
- f. zdania 18, 154, 159, 251, 255, na forma p. Forma
257, 258; - f. zmysłowa 181, 185,
186, 190; - f. znaczenia (znacze­ Hipoteza (Hypothese) 48, 78, 239,
niowa) 13, 119, 120, 153, 154, 274; - h. metafizyczna 273; - h.
156, 161, 162, 217, 229-231 wyjaśniająca 273, 274
Funkcja (Funktioń) 15, 27, 31, 32,40,
41, 65, 78, 94, 109, 156, 158, 160, Idea (Idee) 3, 9, 10, 111, 125, 134,
166, 174, 183, 187, 189, 190, 207, 147, 161, 168, 193, 194, 219, 233,
226, 231, 234, 258, 260, 261, 264; 240, 271, 276
- f. analogizowania 195; - f. inte­ Ideacja (Ideation) 202, 243, 284; por.
lektualna 187; - f. intencji 149; - f. Abstrakcja ideująca
intendowania 144; - f. intuicyjna Idealność (Idealitat), idealny 16, 40,
109; -f. jedności 131; — f. katego- 71-73, 98, 114, 116, 122- 126,
rialna 187, 199, 221, 222, 242; -f. 129, 136, 141, 149, 150, 170, 186,
komunikatywna 254; - f. myślenia 193, 198, 217, 226, 228, 236, 237,
syntetycznego 187; - f. nadawania 239, 254; - i-a figura 195; - i-a
pełni 95,119; - f. nadawania sensu granica 81, 140, 159, 167, 204;
(znaczenia) 17, 21, 67, 247, 262; - i-a jedność p. Jedność; - i-a
- f. naoczności 32, 60, 88; - f. konieczność 125; - i-a możliwość
nominalna 188 - 190; - f. nośnika 92, 147, 181, 184, 185, 225-228,
znaczenia 17, 19, 21, 66; - f. 232, 240, 284; - i-a pełnia p.
orzeczenia i przydawki 163; - f. Pełnia; - i-a synteza p. Synteza;
podmiotu 59, 189; - f. poznawcza - i-e istnienie 126, 128; - i-e
48,49,65, 83, 116; - f. przedmiotu prawo p. Prawo; - i-y aksjomat
88; - f. reprezentowania (reprezen­ 13; - i-y przedmiot p. Przedmiot;
tacji) 47, 91, 103, 109, 110, 183, - i-y stosunek 103, 124 -126,147,
206, 213; - f. spostrzeżenia 178; 184; - i-y warunek 226, 227, 237;
- f. sygnitywna 107 - 109; - f. - i-y związek 139
symboliczna wyrażeń 18, 43; - f. Ideał (Ideał) 13, 50, 72, 76, 83,
syntetyczna 153, 188, 189; - f. 100, 101, 138, 139, 141, 145,
treści 99, 110, 294; - f. uwagi 58; 151, 154, 229
- f. wypełnienia 23, 95, 112, 120, Identyczność (Identitat), identyczny
139, 143, 144, 170, 198, 228; - f. 10, 26, 29, 30, 39, 46-50, 55,
Skorowidz, pojęć 305

59, 60, 66, 69, 74, 81, 85, 86, Intencja (Intention) passim', - i. ca­
100, 105, 106, 111, 115, 118, łościowa 53; - i. cząstkowa 53,
140, 141, 150, 179, 190, 193, 82, 118, 141, 177, 183; - i. ele­
201, 203, 205 - 212, 225, 226, mentarna 77, 82, 104; - i. ima-
231; - i. istoty intencjonalnej 10, ginacyjna 69, 71, 78, 104; - i.
247; - i-a materia 111; - i-a intuicyjna 53, 65, 67, 86, 92,
treść 253; - i-ci świadomość p. 93, 196; - i. kategorialna 14;
Świadomość; - i-e pojęcie 46; - i. myślowa 18, 141, 158; - i.
- i-e znaczenie 247, 250; - i-i naoczna 83; - i. nominalna 11,
jedność 47; - i-i moment 207; 30, 92; - i. obiektywizująca 55,
- i-y akt 42; - i-y sens 37; - nie-i. 62, 67, 115; - i. predykatu 60,
60, 66, 231; - to, co i-e 105 231; - i. przedmiotowa 32; - i.
Identyfikacja (Identifizierung) 11,48, przedstawienia 32, 87, 129, 141;
54, 55, 59 - 65, 69, 72, 74, 79 - 86, - i. pusta 104, 115, 116; - i.
89, 92, 93, 102- 106, 118, słowna 247; - i. spostrzeżeniowa
136-138,144,146,148,159,179, 71, 142; - i. sygnifikatywna 54,
206, 207, 212, 231; - i. intuicyjna 66, 160, 217, 229; - i. sygnitywna
136; - i-cji akt p. Akt 62, 65, 67, 69, 71, 73, 74, 76 - 78,
Imaginacja (Imagination), imagina- 85, 86, 90-93, 97, 102, 104,
cyjny 30, 32, 53, 70, 73, 77, 78, 114-122, 135, 175, 234, 247;
82, 91, 93-96, 99- 101, 118, - i. symboliczna 130; - i. syn­
139-143, 168, 169, 171, 172, 175, tetyczna 193; - i. uznająca 145;
180, 181, 194 -196, 200, 226, 227, - i. woli 50, 64, 129; - i. wy­
231, 241, 280, 284, 294; - i-cyjna powiedzi 149, 232; - i. wyra­
intencja p. Intencja; - i-cyjne żeniowa 67; - i. wzruszeniowa
przedstawienie p. Przedstawienie; 64; - i. znaczeniowa 11, 13, 17,
- i-cyjne ujęcie 94, 95; - i-cyjny 34, 43-50, 53, 55-60, 62,
akt p. Akt; - i-cyjny wygląd 70, 64-66, 75, 77, 79, 86, 88, 91,
73, 95, 96 98, 105, 114, 119, 120, 122, 125,
Immanentny (immanent) 285; - i-a 155, 157, 162, 167, 228, 231,
intencja 283; - i-e badanie 283; 233, 262; - i. życzenia 50, 63,
- i-e wypełnienie 291; - i-y obiekt 64; - i-ji funkcja p. Funkcja;
(przedmiot) 10, 289 - i-ji wypełnienie 65, 142
Inegzystencja (Inexistenź) 272 Intencjonalny (intentionaly, - i-a in­
Intelekt (Verstand, Intellekt) 4, 14, egzystencja p. Inegzystencja; - i-a
51, 181, 217, 222, 232, 235, 236, istota p. Istota; - i-a jakość p.
239, 241; - i. czysty 218, 219; Jakość; - i-a materia p. Materia;
- i-alna funkcja p. Funkcja; - to, - i-a świadomość p. Świadomość;
co i-alne 210 - i-e istnienie 271, 294, 295; - i-e
306 Skorowidz pojęć

odniesienie 37, 91, 260; - i-e nienie 43; 204, 205, 264; - i-cyjne
przeżycie p. Przeżycie; - i-e wypełnienie p. Wypełnienie;
uświadomienie 146, 179; - i-y - i-cyjne zjawisko p. Zjawisko;
charakter 184; - i-y korelat 46, - i-cyjne znaczenie p. Znaczenie;
64, 103, 170, 243; - i-y moment - i-cyjne źródło wypowiedzi 182;
55; - i-y obiekt p. Obiekt; - i-y - i-cyjność 84; 99, 132; - i-cyjny
przedmiot p. Przedmiot akt p. Akt; - i-cyjny charakter 95;
Interpretacja (Deutung, Interpreta- - i-cyjny konflikt p. Konflikt;
tiori) 27, 48, 52, 74, 95, 146, 151, - i-cyjny obraz p. Obraz; - i-cyjny
155, 167, 172, 181, 203, 206, 210, przedmiot p. Przedmiot; - i-cyjny
212, 219, 248, 253 - 255, 258, przykład 82; - i-cyjny reprezen­
274-277, 279-281, 290, 291 tant p. Reprezentant; - i-cyjny
Intuicja (Intuition), intuicyjny 12, 14, sens p. Sens; - i-cyjny składnik
43 - 46, 54, 63, 68, 84, 87, 91, 96, 95; - i-cyjny wgląd p. Wgląd
107, 108, 112, 114, 127, 130, 167, Istota (Wesen) 16, 44, 48, 65, 69, 71,
168, 192,204 - 206,211,216,241, 80, 88, 100, 115, 147, 208, 235,
242, 247, 248, 263, 264; - i. 236, 245, 269, 279, 283, 289; - i.
immanentna 284; - i. kategorialna intencjonalna 10,12,39,43,79, 80,
239; - i. prosta 239; - i-cyjna 92, 107- 109, 113-115, 147, 149,
generalizacja 217; - i-cyjna iden­ 209, 232, 235, 247; - i. ogólna 5,
tyfikacja p. Identyfikacja; - i-cyj­ 18, 240; - i. opisowa 34; - i.
na intencja p. Intencja; - i-cyjna pojęciowa 236,243; - i. poznawcza
jedność p. Jedność; - i-cyjna peł­ 12, 114, 116, 122, 147, 157, 198;
nia p. Pełnia; - i-cyjna reprezen­ - i. przyrodnicza 293; - i. psychicz­
tacja p. Reprezentacja; - i-cyjna na 235; - i. realna 222; - i. znacze­
różnica 187; - i-cyjna samopre- niowa 39, 43, 79, 105, 114, 116;
zentacja 5; - i-cyjna świadomość - z i-y płynący 238, 243,244; - i-na
p. Świadomość; - i-cyjna treść p. natura 223; - i-na podstawa 207;
Treść; - i-cyjna waga 96; - i-cyjna - i-ny charakter 77, 202; - i-ny
wypowiedź 247; - i-cyjna zawar­ składnik 26, 203; - i-owa analiza
tość 82, 94-99, 112, 117, 141, 243; - i-owa nauka 283; - i-owa
195; - i-cyjne domniemanie 206; sytuacja 151; - i-owe badanie 284
- i-cyjne myślenie 234; - i-cyjne
odniesienie 66; - i-cyjne oparcie Ja (Ich) 23, 165, 258, 260, 261, 267,
67; - i-cyjne przedstawienie p. 268, 278, 283, 284, 293; - Ja-
Przedstawienie; - i-cyjne rozpo­ -człowiek 292
znanie p. Rozpoznanie; - i-cyjne Jakość (Qualitat) 10, 13, 79, 84, 92,
sądzenie 247, 248; - i-cyjne ujęcie 93, 95, 98, 106- 109, 115, 116,
94, 109, 113; - i-cyjne uobec­ 118, 121, 138, 144, 163, 164,
Skorowidz pojęć 307

198, 199, 203, 206, 232, 272; -j. Kategoria (Kategorie), kategorialność
aktu 96, 112, 113, 163, 182, 198, 14, 166, 169, 173, 210, 220, 225,
199; - j. aktu syntetycznego 61; 228, 240; - k. czysta 15; - k.
- j. dotykowa 272; - j. inten­ logiczna 166; - k-lna abstrakcja
cjonalna 12, 95; - j. postaciowa p. Abstrakcja; - k-lna akcja 219;
192; - j. sądu 152; - j. uznania - k-lna forma p. Forma; - k-lna
83; - j. zmysłowa 203, 271; - j. funkcja p. Funkcja; - k-lna inten­
życzenia 63, 64 cja p. Intencja; - k-lna jedność p.
Jedność (Einheit) passim; - j. aktu Jedność; - k-lna naoczność p.
38, 78, 205, 209; - j. ciągłości Naoczność; - k-lna prawidłowość
179; - j. fenomenologiczna 44, 216; - k-lna przedmiotowość p.
110; - j. idealna 10, 157; - j. Przedmiotowość; - k-lna repre­
identyfikowania 62 - 64, 92, 106, zentacja p. Reprezentacja; - k-lna
115, 179; - j. intencji 53, 76; - j. synteza p. Synteza; - k-lne for­
intencjonalna 38; - j. intuicyjna mowanie 15, 170, 221, 223, 224,
41, 130; - j. kategorialna 205, 227, 229, 232; - k-lne prawo p.
216, 221, 222; - j. nazywania 38; Prawo; - k-lne spostrzeżenie p.
- j. odniesienia 193; - j. pojęcia Spostrzeżenie; - k-lny akt p. Akt;
279; - j. pokrywania się 105, 144, - k-lny charakter 224; - k-lny
147, 247; - j. poznania 49, 64, 65, charakter aktowości 47, 193;
127, 248; - j. poznawania (rozpo­ - k-lny element 170, 220; - k-lny
znawania) 39, 48, 248; - j. po­ kompleks 226; - k-lny przedmiot
znawcza 42, 44, 62; - j. przed­ p. Przedmiot; - k-lny reprezentant
miotowa 46; - j. przeżyciowa 107, p. Reprezentant; - k-lny typ 230;
283, 284; - j. realna 207, 222, - k-lny związek 187
223; - j. relacji 190; -j. reprezen­ Kawałek (Stiick) 96, 112, 181; - k. re­
tacji 210; - j. reprezentanta 77; alny 180; - pokawałkowanie 178
- j. rodzaju 23; - j. rzeczy 77; - j. Kojarzenie (Assoziation) 75, 91, 140,
sądu 31, 167; - j. sensu 78; - j. 248
spostrzeżenia 177; - j. statyczna Konflikt (Widerstreit) 13, 53 - 59, 78,
33, 34; - j. świadomości 208, 120, 125, 128- 136, 143; - k.
282; - j. wypełnienia 31, 46-48, całkowity 56, 151; - k. czysty 58;
64, 92, 198; - j. zdania 165; - j. - k. intuicyjny 130, 136; - k.
zmysłowa 207, 239; - j-ci forma mieszany 58; - k. predykatywny
p. Forma; - j-ci moment 222; 152; - k-u forma p. Forma
-j-ci przeżycie p. Przeżycie; -j-ci Koniunkcja (Konjunktion) 161, 174,
świadomość p. Świadomość 191, 192, 221, 222, 231
Język (Sprache) 17, 18, 39, 156, 229, Konstytucja (Konstitution) 35, 173,
248; - j. filozoficzny 268 182, 186, 188, 189, 244
308 Skorowidz pojęć

Konstytuens (Konstituens) 168, 183 Mnogość (Mannigfaltigkeit) 29, 37,


Konstytuowanie (Konstituierung) 13, 40-42, 52, 82, 83, 118, 121, 193,
21, 23, 29, 32, 36, 38, 47, 58, 63, 203, 226, 230, 239, 291; - m-ci
66, 68,91,93,115, 149, 153,160, teoria p. Teoria
174- 179, 182- 193, 196, 208, Modyfikacja (Modifikation) 19, 21,
210, 213 - 216, 219, 221, 222, 227, 33, 49, 60, 138, 187, 188, 222,
230, 231, 239, 253, 256, 262, 271, 232, 253, 254, 269; - m. kon­
282, 283, 288, 293 foremna 22, 191
Krytyka (Kritik) 6, 7, 16, 242, 252, Możność (niemożność) pogodzenia
254, 257, 259, 277; - k. naukowa (Vertraglichkeit, Unvertraglich-
246; - k. poznania 9, 16, 65, 78, keit) 13, 122, 125, 129- 133, 136,
84, 115, 116, 145, 198, 243; - k. 143, 144, 225, 230, 237
rozumu 243, 244 Możność (niemożność) zjednoczenia
(Vereinbarkeit, Unvereinbarkeit)
Liczba (Zahl) 81, 85, 89, 165, 166, 125- 130, 133- 137, 237, 238
171, 192, 248
Logika (Logik) 137; - 1. czysta 4, 9, Naoczność (Anschauung) passim;
135, 220; - 1. formalna 5; - 1. 125- 137, 149, 237, 238; - n.
matematyki 197 adekwatna 209, 217, 241, 284;
- n. cząstkowa 76, 128; - n.
Matematyka (Mathematik) 6, 7, 32, czysta 98- 100, 106, 112, 113,
50, 76, 85, 123, 158, 195, 197, 117, 119, 121; - n. empiryczna
243 240; -n. fundująca 107, 108, 194,
Materia (Materie) 12, 13, 79, 80, 84, 202, 206, 209, 224, 227; - n.
90 - 93, 104- 118, 121 -123, 144, indywidualna 160, 172, 193, 195,
151, 154, 163,201,212,217,218; 209, 212, 219; - n. kategorialna 4,
- m. aktu 10, 79, 90, 104, 108, 5, 14, 153, 169, 172, 173, 198,
138, 199, 208; - m. esencji 123; 203, 204, 209, 212, 214, 217, 219,
- m. intencjonalna 10, 12, 104, 220, 224, 226-234, 241; - n.
152, 163, 184, 187, 198, 199, 204, korespondująca 41, 47, 60, 65,
208, 232; - m. logiczna 14; - m. 84, 102, 105, 106, 120, 127, 143,
poznania; - m. przedstawienia 86, 158, 245; - n. kwalifikowana
104, 137, 138, 152; - m. zdania i niekwaliftkowana 98; - n. nie­
138, 147; -m. znaczenia 106, 123 czysta 112, 117; - n. odpowiada­
Materiał (Stojf) 13, 15, 18, 155, 162, jąca (odpowiednia) 38, 40 - 44, 60,
163, 169, 170, 214, 217, 218, 92, 229; - n. ogólna 193, 219;
223 - 229, 233 - 235, 240, 281, 282 - n. prosta 14, 188, 201 - 203,
Metafizyka (Metaphysik), metafizycz­ 210, 217, 218, 221 -225; - n.
ny 172, 214, 239, 243, 271, 273 syntetyczna 119, 209, 210; - n.
Skorowidz pojęć 309

ufundowana 14, 175, 181, 229; pospolita 42; - n. urojona 40; - n.


- n. wewnętrzna 56, 166, 255, własna 20, 30, 31, 41, 42, 155, 161
262, 264; - n. wypełniająca 18, Niebycie (Nichtsein) 13, 151, 152,
48, 49, 79, 88, 91, 119, 125, 128, 166, 196
136, 138, 141, 142, 191, 229, Niedorzeczność (Widersinn) 40, 219,
247; - n. wyrażana 23, 33, 43, 223, 232, 238, 239, 250
161; - n. zewnętrzna 56, 88, 287; Niezgodność (Nichtubereinstimmung,
- n. zmysłowa 4, 5, 14, 108, 143, Widerstreit) 11, 53, 57, 58, 60,
153, 165, 169, 172, 173, 180, 203, 120, 149, 239, 247, 294; - n.
214, 219, 220, 227, 241; - n. częściowa 56
zupełna 116- 123, 127, 128, 138;
- n-ci forma p. Forma; - n-ci Obiekt (Objekt) passim; - o. absolut­
funkcja p. Funkcja ny 149; - o. domniemany 68, 78,
Natura (Natur) 16, 87, 181, 184, 211, 117; - o. fenomenalny 97, 133,
214, 223, 234, 235, 237, 264; - n. 294; - o. fikcyjny 199; - o. fundu­
psychofizyczna 283; - n. rzeczy jący 207; - o. imaginowany 92;
6, 11, 34, 38, 149, 219 - o. indywidualny 42, 158; - o.
Nauka (Wissenschaft, Lehre) 7, 9, intencjonalny 87, 284; - o. katego-
137, 183, 226, 274; - n. Arys­ rialny 218, 220; - o. myślenia 9,
totelesa 18; - n. empiryczna 278; 176; - o. naoczny 46,47,115, 214,
- n. filozoficzna 5; - n. indukcyjna 289; - o. osądzony 20; - o. ozna­
239; - n. matematyczna 7; - n. czony 68; - o. pojawiający się 37,
o formach naoczności 231, 232; 46; - o. pomyślany 46; - o. pozna­
- n. o formach symbolicznych nia 9, 81; - o. psychiczny 294; - o.
sądów 231; - n. o przedmiotach przyrodniczy 107; - o. rozpoznany
w ogóle 283; - n. o przyrodzie 46; - o. rzeczywisty 110, 199; - o.
269; - n. o świadomości wewnętrz­ spostrzeżony 27, 142, 200, 268,
nej 275; - n. o zjawiskach (fe­ 271; - o. wewnętrzny 165; - o.
nomenach) 270, 273 - 276, 283; zmysłowy 165, 178, 207, 212
- n. o życiu psychicznym 292; Obiektywizacja (Objektivierung) 22,
- n-owa abstrakcja p. Abstrakcja; 67, 148, 216, 255; - o-owanie 24,
- n-owa krytyka p. Krytyka; 27, 36, 52, 69, 70, 73, 88, 91, 95,
- n-owa wypowiedź p. Wypo­ 101, 161, 205, 295
wiedź; - n-owe badanie 16; Obraz (Bild) 28, 36, 67 - 73, 75, 77,
- n-owy namysł 75 82, 83, 86, 88, 92- 102, 110,
Nazwa (Name) 17, 20, 34, 37-48, 139 -141, 191, 193, 200, 204, 205,
69, 91, 92, 154, 192, 246, 256, 261, 294, 295; - o. fizyczny 69,
257, 261, 262; - n. klasy 41, 42; 99; - o. intuicyjny 195; - o.
- n. ogólna 41, 42, 194; - n. słowny 75; - o. spostrzeżeniowy
310 Skorowidz pojęć

72, 100; - o. wyobrażeniowy 36, 208, 224, 258, 261, 265, 284;
138; - o-u treść p. Treść - p. przeżywający 256; - p. spo­
Oczywistość (Evidenz) 4, 14, 17, 19, strzegania 215; - p-u funkcja p.
46, 124, 126, 138, 143-149, 151, Funkcja
159, 172, 209, 219, 269, 271, Pokrywanie się (Deckung) 18, 31,
276-278, 285, 287, 288; - o. 45-49, 55-58, 62-64, 69, 71,
aprioryczna 165, 216; - o. logicz­ 74, 79, 90, 102, 114- 117, 129,
na 4; - o. pośrednia 16 144- 150, 156, 157, 179, 183,247,
Ontologia (Ontologie) 284 264, 284, 288, 291; - p. całkowite
Opis (Beschreibung, Deskriptiori), 58, 148, 151; - p. częściowe 57,
opisowy 9, 24, 34, 35, 38, 43, 51, 102, 105, 146; - p. dynamiczne
57, 68, 69, 79, 90, 111, 130, 142, 43; - p. identyfikujące 63, 102,
151, 161, 166, 173, 176, 209, 252, 105, 146; - p. statyczne 43
270 - 274, 284 Połączenie (Verkniipfung) 38, 49,
Orzecznik, orzeczenie (Pradikat) 77, 102, 112, 127, 135, 177, 191,
157, 161, 163, 190, 207, 258; 192, 199, 200, 201, 205, 207,
- o. realny 163; - o-i kontra- 291; - p. dysjunkcyjne 161, 176;
dyktóryczne 124; por. Predykat - p. kategorialne 186; - p. ko­
Orzekanie (Aussagen, Pradikation) lektywne 176; - p. koniunkcyjne
27, 148, 238, 258, 260 191, 122; - p. zmysłowe 186;
- p-a forma p. Forma
Pełnia (Fiille) 33, 74, 80-82, 84, Poznanie (Erkenntnis) 9, 11-13, 16,
89-96, 98, 101 - 104, 106, 112, 17, 40, 44, 48, 49, 51, 64 - 66,
115- 120, 139- 141, 143, 147, 76-84, 115, 127, 153, 156, 159,
159, 204, 206, 231, 247; - p. aktu 173- 175, 183, 192, 198, 218,
112; - p. idealna 147; - p. in­ 219, 222, 235, 239, 240, 243 - 246,
tuicyjna 115, 116, 247; - p. naocz­ 248, 261, 268, 269, 294; - p.
na 83; - p. poznawcza 80, 82, 84; w ogóle 15, 23; - p-a cel 65,
- p. przedmiotu 90, 93; - p. 80 - 82; - p-a krytyka p. Krytyka;
przedstawienia 92 - 94, 106; - p. - p-a materia p. Materia; - p-a
spostrzeżenia 140; - p. treści 118, obiekt p. Obiekt; - p-a rozjaś­
145; - p. treści intuicyjnej 101; nienie 5, 12, 78, 153, 189; - p-a
- p. treści reprezentacyjnej 101; teoria p. Teoria poznania;
- p-i moment 102, 115; - p-i - p-wcza funkcja p. Funkcja;
zakres, bogactwo 101, 117, 121, - p-wcza istota p. Istota; - p-wcza
201; - p-i zawartość realności 101; wartość 231, 268; - p-wcze od­
- p-i żywość 101 niesienie 39, 40, 42, 44
Podmiot (Subjekt) 20, 21, 44, 59, 60, Prawda, prawdziwość (Wahrheit) 13,
142, 148, 172, 187- 190, 207, 40, 63, 84, 138, 146- 151, 159,
Skorowidz pojęć 311

175, 203, 217, 228,233, 237 - 239, gorialny 14, 173, 216, 218, 227,
244, 249, 250, 255, 264, 283, 289 230; - p. możliwego spostrzeżenia
Prawdomówność (Wahrhaftigkeif) 24, 30, 165; - p. naoczności (naoczny)
249 - 251, 264, 265 39, 45, 46, 88, 142, 160, 173, 216,
Prawdopodobieństwo (Wahrschein- 246, 281, 283; - p. naoczności
lichkeit) 238 kategorialnej 221, 227; - p. nomi­
Prawo (Gesetź) 7, 9, 23, 51, 63, 65, nalny 190; - p. ogólny 196, 201,
92, 114, 122- 124, 165, 170, 216, 216, 220, 243; - p. określony
217, 223 - 240, 243, 274, 284; - p. i nieokreślony 201; - p. prosty
analityczne 15, 226-228, 238; 185; - p. przedstawienia 257; - p.
- p. aprioryczne 5, 216, 237; - p. psychiczny i fizyczny 294; - p.
czyste 226, 228, 232-236, 240, psychologii 275; - p. realny 173,
244; - p. idealne 9, 136, 184, 225, 165, 180, 186; - p. sam w sobie
234, 236, 238, 240; - p. katego­ 271; - p. spostrzeżenia 34, 72,
rialne 223, 226, 232, 233; - p. 164, 288, 291, 292; - p. spo­
myślenia 15, 223, 228, 229, strzeżenia fundującego 193; - p.
235 - 238; - p. płynące z istoty spostrzeżenia prostego 180; - p.
243, 244; - p. realne 223 spostrzeżenia wewnętrznego 270;
Predykat (Pradikat), predykatywny - p. spostrzeżenia zewnętrznego
21, 55, 60, 148, 149, 152, 169, 271; - p. sygnifikacji 264; - p.
171, 208, 231, 256-261; por. transcendujący świadomość 283;
Orzecznik - p. ufundowany 210; - p. we­
Przedmiot (Gegenstand) passim', - p. wnętrzny 166, 291, 292; - p.
absolutny 150; - p. aktu fundują­ zewnętrzny 88, 166, 285, 286,
cego 193, 203; - p. aktu predyka­ 291, 292, 294; - p. zmysłowy 14,
tywnego 261; - p. będący pod­ 167, 173, 174, 179-182, 185,216,
miotem 156; - p. cząstkowy 164; 221; - p-u analogon 101, 204; p-u
- p. dla siebie 177; - p. domnie­ forma p. Forma; - p-u funkcja p.
many 44, 73, 74, 96, 203, 204; Funkcja; - p-u pełnia p. Pełnia;
- p. domniemany sygnifikatywnie - p-u treść p. Treść; - p-u samo-
264; - p. fenomenalny 293; - p. pojawianie się 101, 145; - p-owe
fizyczny 88, 294; - p. fundujący odniesienie 56, 175, 205; - p-owe
176, 200, 218; - p. idealny 173; tło 58; - p-owy charakter 148;
- p. immanentny p. Immanentny; - p-owy korelat 59, 150, 234;
- p. indywidualny 30, 201; - p. - p-owy moment 102
intencjonalny 59, 98, 101, 106, Przedmiotowość (Gegenstandlichkeit)
260, 289; - p. intuicyjny 97, 107, 28, 58, 141, 157, 163, 175, 204,
114, 206; - p. kategorialnie ufor­ 214, 221, 227, 263; - p. katego­
mowany 188, 216, 229; - p. kate- rialna 204, 230
312 Skorowidz pojęć

Przedstawienie (Vorstellung) passim; 279 - 284, 290 - 294; - p. aktowe


- p. adekwatne 120, 241, 242; 35, 264, 287; - p. „duchowe”
- p. fundujące 63, 201; - p. ima- 268; - p. fenomenologiczne 168;
ginacyjne 29, 73, 94; - p. in­ - p. intencjonalne 50, 51, 57, 235,
tuicyjne 15, 86, 93, 97, 98, 244, 284; - p. jedności 46, 48;
114-120, 231, 234, 242; - p. - p. logiczne; - p. momentalne
kategorialne 202; - p. kolektywne 264; - p. naoczne 12, 29, 34, 37,
200; - p. kompleksowe 117; - p. 41, 47, 50, 192, 280, 283; - p.
naoczne 32, 96, 97; - p. nieadek­ prawdopodobieństwa 238; - p.
watne 241, 242; - p. nieokreślone przedstawienia 257; - p. przejś­
29, 33; - p. nominalne 153; - p. ciowe 43, 62; - p. psychiczne 18,
obrazowe 36, 41, 80, 82, 91, 99, 211, 222, 275; - p. subiektywne
100, 102, 110, 139, 191, 280;-p. 174; - p. wewnętrzne 20, 165,
ogólne 195, 220, 226; - p. poję­ 260, 261, 264, 275; - p. wypeł­
ciowe 20, 143; - p. pośrednie 12, nienia 50; - p. wyrażania 26, 36;
85-89, 218; - p. proste 91, 117, - p. zmysłowe 288
119; - p. przedstawienia 86-91; Przydawka (Attribut) 59, 61, 157,
- p. przez obraz 68, 69; - p. przez 161, 163, 207, 245
znak 68, 91; - p. samo tylko 63, Przymiotnik (Adjektiv) 59, 60, 154
92, 256; - p. spostrzeżeniowe 94, Przyroda (Natur), przyrodniczy 7,
113, 200; - p. sygnitywne 63, 86, 107, 237, 283, 284, 293
88, 93, 98, 120, 121; -p. właściwe Przyrodoznawstwo, nauka o przyro­
231; - p. wyobrażeniowe 35, 36, dzie (Naturwissenschaft) 197, 243,
70, 91, 92, 113, 121, 199-202, 269, 273, 274, 276
205, 280; - p. zredukowane 98; Psychologia (Psychologie), psycho­
- p-a pełnia p. Pełnia; p-a Materia logiczny 6, 7, 234, 236, 237,
p. Materia; - p-a treść p. Treść; 268-270, 273, 275-277, 283,
- p-a wyrażenie p. Wyraz; 284, 292, 293; - p. opisowa 9;
- p-owa modyfikacja 18; - p-owa - p-gizm 5
podstawa 9, 113; - samoprzed- Psychiczny (psychisch) 37, 166, 205,
stawienie 72, 100 235-237, 273-279, 283, 284,
Przestrzeń (Raum), przestrzenność 287, 290 - 294; - p-e określenie
29, 33, 191, 229, 272, 274, 282 291, 292; - p-a więź 205, 206,
Przeświadczenie (Glaube) 83, 113, 209; - p-y charakter 205, 208;
138 - p-y moment 213; - p-y fenomen
Przeżycie (Erlebniss) 6, 18-21, p. Fenomen; - p-e przeżycie p.
34-36, 46, 47, 50, 51, 53, 88, Przeżycie; - p-y akt p. Akt; - p-y
146, 151, 155, 159, 182, 209, stan 168, 278; - p-y proces 176,
251 -257, 265, 267, 271, 236, 237, 274; - p-a treść p.
Skorowidz pojęć 313

Treść; - p-a organizacja 236; - p-e Rozpoznanie (Erkennung) 17, 18, 29,
zjawisko p. Zjawisko; - p-y przed­ 31,33, 35-48, 65,69, 70, 75, 76,
miot p. Przedmiot; - p-y obiekt p. 80, 108, 116, 156, 229, 245, 246,
Obiekt 248, 261, 262, 275; - r. bezsłowne
75; - r. intuicyjne 64; - r. werbal­
Refleksja (Reflexion) 46,47, 75, 140, ne 75; - r-a synteza 62
166 - 169, 202, 203, 213, 252, 257, Rozum (Vemunft); - r. formalno-
260, 262, 269, 283, 286; - r. -logiczny 5; - r-u krytyka p. Kry­
fenomenologiczna 188, 189; tyka; - r-u teoria p. Teoria
- r-syjna treść p. Treść; - r-syjne Rzeczownik (Substantiv) 59, 60,
spostrzeżenie p. Spostrzeżenie 154, 156
Reprezentacja, reprezentowanie (Re- Rzeczywistość (Wirklichkeit) 60, 123,
prdsentation) 12, 77, 82, 92, 94, 125, 127, 128, 160, 183, 227, 230,
98, 103, 109- 113, 117, 119, 139, 271, 283
140, 183, 184, 195, 202 - 204, 206,
210, 213, 281; - r. imaginacyjna Sąd (Urteil) 17-20, 22, 24-27, 31,
94; - r. intuicyjna 95, 108- 112, 32, 61, 105, 145, 148 - 150, 152,
116; - r. kategorialna 5, 197, 213; 155, 158, 182, 205, 219, 231, 234,
-r. obrazowa 171; -r. sygnitywna 246 - 257, 261 - 263, 283, 286; - s.
77, 111, 113; - r. symboliczna jako akt orzekający 19; - s. kate­
171; - r-ji forma p. Forma; - r-ji goryczny 142; - s. matematyczny
funkcja p. Funkcja; - r-ji jedność 205; - s. ogólny 159; - s. powia­
p. Jedność; - r-ująca treść 12, 96, damiający 251; - s. rzeczywisty
98, 101, 103, 107- 112, 116, 141, 22, 255; - s. spostrzeżeniowy 22,
181, 203, 207 - 210, 214, 284, 288, 23, 25, 31, 32; - s. subiektywny
289, 291 264; - s. symboliczny 234; - s.
Reprezentant (Reprdsentant) 47, 77, wyrażeniowy 254; - s-u akt 232,
94, 108- 111, 140, 183, 199, 253; - s-u forma symboliczna 231;
201 - 210, 214; - r. intuicyjny - s-u intuicja 167, 168; - s-u
108-114, 141; - r. kategorialny jedność p. Jedność; - s-u oczywis­
202, 214; - r. obrazujący 109; - r. tość 148; - s-u pojęcie 10, 168,
pośredni 91; - r. samoprzedsta- 232; - s-u prawda 148; - s-u
wiający 109; - r. sygnitywny 108, słuszność 147; - s-u synteza 248;
109, 115, 117; - r. właściwy i nie­ - s-u teoria p. Teoria; - s-u treść p.
właściwy 203; - r. zmysłowy 201, Treść; - s-u wypełnienie p. Wy­
209, 213; - r-a jedność p. Jedność pełnienie; - s-u wyrażenie p. Wy­
Rozczarowanie (Enttauschung) 11, raz; - s-u znaczenie p. Znaczenie
53 - 57, 62, 63, 65, 120, 136, 228, Sens (Sinn) 6, 7, 12, 21, 24, 27,
250; - r. ostateczne 151 38-40, 52, 78, 84, 85, 100, 110,
314 Skorowidz pojęć

113, 131 - 133, 157, 164, 226,239, 196, 226; - s. proste 156, 176,
247,250, 259, 292; - s. bycia 240; 180, 185, 188, 192, 193, 223,
- s. fenomenologii 6; - s. i bezsens 239; - s. refleksyjne 20, 142; - s.
232; - s. identyczny 37; - s. intui­ statyczne 52; - s. szczegółowe
cyjny 112, 247, 264; - s. jednolity 183, 185; - s. transcendentne 291;
39; - s. konstytutywny 188; - s. - s. ufundowane 179, 211; - s.
logiczny 147; - s. rzeczywisty 230; wewnętrzne 7, 88, 166, 167, 200,
- s. słowa 37, 38; - s. spostrzeżenia 213, 256, 267 - 279, 285 - 293; - s.
71, 72, 180, 202, 283; - s. ujęcia właściwe 288; - s. zewnętrzne 7,
12, 109-111, 163, 187-190, 198, 52, 70, 96, 118, 267-273,
201 - 204,206,212; - s. wypełnia­ 277 - 279, 285, 289; - s. zmysłowe
jący 114, 115, 121; - s. wypowie­ 143, 165, 167, 170-173, 176, 188,
dzi 25, 27, 250; - s. wyrażenia 21, 189, 202, 222, 267, 268; - s.
26,250; - s. zdania pytajnego 253, związku 185; - s-a akt p. Akt;
254, 261; - s-u nadawanie 15, 21, - s-a funkcja p. Funkcja; - s-a
22, 26, 35, 60, 67, 74, 244, 248; jedność 177; - s-a konstytucja
- s-u wypełnianie p. Wypełnienie 173; - s-a opisowa istota 34; - s-a
Spostrzeżenie (Wahmehmung) 13, synteza 42; - s-a teoria p. Teoria;
14, 18, 22-36, 41, 52, 53, 66, - s-a treść p. Treść; - s-a wyraz
70 - 73, 76 - 82, 88, 91, 93, 95, 96, 170; - samospostrzeżenie 267, 268
99- 101, 117, 118, 121, 138- 148, Stan rzeczy (Sachverhalt) 27, 33,
153-157, 160- 191, 194, 196, 44, 49, 145- 150, 165, 167- 171,
199 - 202, 205, 211, 213, 215, 225, 176, 182, 185- 191, 205, 216,
233, 242, 267 - 293; - s. adekwat­ 218, 228, 231, 232, 246, 248,
ne 71, 72, 88, 101, 145- 150, 195, 251, 252, 254, 257, 262, 263;
196, 226, 285, 290-293; - s. - s. r. domniemany 167; - s.
całościowe 183; - s. cząstkowe r. ogólny 172; - s. r. osądzony
156, 179; - s. czyste 96, 100, 101, 105, 148, 205; - s. r. prosty
142; - s. dostosowane 30; - s. 229; - s-u r. forma p. Forma
fenomenu psychicznego 287, 290, Symbol (Symbol), symboliczny 25,
292; - s. fundujące 193; - s. 38, 44, 70, 82, 83, 88, 100, 161,
kategorialne 172, 173, 213, 224, 171, 234
226; - s. nadzmysłowe 172; - s. Synteza (Synthese) 53, 54, 57, 58,
nieadekwatne 196, 285, 288, 289, 79, 118, 119, 143, 177, 182, 187,
291, 293; - s. nieczyste 100, 142; 194, 206, 209, 237, 247, 248; - s.
- s. nieoczywiste 278, 288; - s. aktu intuicyjnego 103; - s. ciągła
obiektywnie zupełne 142; - s. 118; - s. idealna 71; - s. identycz­
oczywiste 278, 288, 290; - s. ności 70, 206; - s. identyfikacji
odniesień 185; - s. ogólne 194, 40, 65, 67, 90, 101, 104, 145; - s.
Skorowidz pojęć 315

imaginacji 69, 73, 82, 118; - s. 144; - t. spostrzeżenia 269, 285


kategorialna 209, 227. 234; - s. Teoria poznania (Erkenntnistheorie)
kolektywna 202; - s. niezgodności 14, 16, 167, 241 -245, 269, 270,
58; - s. odniesienia przydawko- 273, 277, 278, 281, 285, 288
wego 207; - s. odróżnienia 53, Transcendencja (Transzendenz),
145; - s. podobieństwa 70; - s. transcendentny 20, 270, 271, 273,
pokrywania się 58, 145; - s. po­ 278, 279, 282, 283, 288, 290, 292,
znania 53; - s. rozczarowania 11. 293
65; - s. rozpoznania 62; - s. sądu Treść (Inhalt) 9. 10, 12, 18, 49, 68.
248; - s. spostrzeżeń 42. 73. 142, 95- 104. 108- 112, 115- 118, 125,
145; - s. wypełnienia 11. 13. 17, 132, 136, 145, 186, 195, 199, 223,
54, 62-74, 78. 80-82, 102, 103, 227, 228, 237, 240, 251, 275, 281,
145; - s-y forma p. Forma 286, 288, 289, 293-295; - t.
analogizująca 96. 99; - t. aper-
Świadomość (Bewufitseiri) 20,45, 53, cypowana 12. 280; - t. domnie­
57, 102, 104, 113, 122, 191, 192, mana 73, 195, 295; - t. doznana
196, 200, 208, 209, 222, 223, 235, 72, 288, 289, 294, 295; - t. fan­
236, 260. 275, 276, 281 - 284, 290, tazji 96; - t. fenomenologiczna
295; - ś. abstrakcyjna 220; - ś. 84, 93, 140, 212; - t. fenomenów
czysta 6, 283; - ś. identyczności psychicznych 274; - t. fundująca
43, 47, 69, 179; - ś. intencjonalna 108, 214; - t. imaginacyjna 99;
47; - ś. intuicyjna 195, 211; - ś. - t. intuicyjna 12, 67, 96- 101,
jedności 45,46; - ś. konfliktu 130, 106. 112, 116, 117, 119, 121, 141,
131; - ś. ludzka 235, 236; - ś. 195; - t. kompleksowa 127; - t.
obiektywności 174, 179, 180;-ś. materiałowa 228; - t. myśli 249;
ogólności (ogólna) 130, 143, - t. naoczna (naoczności) 108,
194- 196, 211; - ś. wewnętrzna 125, 287; -1. obrazująca (obrazu)
273, 275; - ś. wypełnienia 43, 50; 96, 99, 100, 110; - t. opisowa
- ś. zgodności 53; - ś-ci treść p. 166. 176; - t. pierwszorzędna
Treść (pierwotna) 76, 214; - t. prezen­
tująca 96, 99. 101, 285; -1. prosta
Teoria (Theorie, Lehre) 6. 9. 137, 127; -1. przedmiotu (przedmioto­
166, 167. 239, 261, 276, 285; - t. wa) 33,43. 95,99- 101, 139, 145,
form 216, 217; - t. identyfikacji 168. 174, 203, 204, 257; - t.
137. 144; - t. mnogości 220; - t. przedstawiająca 95 - 103, 108,
obiektywizacji kategorialnych 112, 116, 121; - t. przedstawiana
148; -1. poznania p. Teoria pozna­ 100; - t. przedstawienia 86, 94,
nia; -1. reprezentacji kategorialnej 104, 110; - t. przeżywana 195,
5; - t. rozumu 5, 6; - t. sądu 10. 204, 209, 210, 276, 285, 286; - t.
316 Skorowidz pojęć

psychiczna 210, 213, 214, 283; Wypełnienie (Erfiillung} passim; - w.


- t. pytania 254; - t. realna 223, adekwatne 150, 160, 182, 217,
224; - t. refleksyjna 214; - t. 250; - w. całościowe 57; - w.
reprezentowana 12, 141, 209; - t. częściowe 103, 141; - w. dosto­
reprezentująca 12, 95, 96, 103, sowane 45, 154, 155; - w. formy
107- 112, 116, 141, 179, 203, kategorialnej 153, 156, 157,
207 - 210, 214, 284, 288, 289; -1. 161 - 163, 169, 221; - w. imma-
reprezentująca intuicyjnie 95, 96, nentne 294; - w. intencji p. Inten­
108, 116; - t. samoprezentująca cja; - w. intuicyjne 14, 83, 89, 92,
72; - t. sądu 247, 253, 254; - t. 247; - w. myśli 166; - w. oczeki­
spostrzeżenia 22, 71, 96, 99, 100; wania 51; - w. ostateczne 13,
- t. sygnitywna 75, 98, 108; - t. 139, 141 - 143; - w. pośrednie
świadomości 275, 281, 282; - t. 85 - 89, 141; - w. proste 12; - w.
aktu 84, 95; - t. ufundowana 214; sądu 168; - w. sensu 15, 248;
- t. ujmowana 12, 109- 112, 114, - w. sygnifikatywne 141; - w.
285; - t. w ogóle 125, 128, 213; właściwe i niewłaściwe 90; - w.
- t. woli 259; - t. wrażeniowa woli 50; - w. wypowiedzi 149,
285; - t. wypowiedzi 105; - t. 153, 154, 232; - w. znaczenia 17,
wyrażenia 85; - t. zmysłowa 75, 23, 50, 66, 153, 161, 170, 228,
108, 207, 208, 213, 214, 225, 280, 233, 262, 263; - w. życzenia 50,
286, 291, 294; - t. znaku 73; - t. 63, 64; - w-a forma p. Forma;
życzenia 20, 255, 258; - t-ci funk­ - w-a funkcja p. Funkcja; - w-a
cja p. Funkcja; - t-ci pełnia p. synteza p. Synteza; - w-a szczeble
Pełnia 12, 85; - quasi-w. 151
Wypowiedź (Aussage) 6, 20-22,
Ufundowanie, fundowanie (Fundie- 24-27, 31, 32, 60, 105, 148, 149,
rung) 12, 14, 63, 64, 68, 107, 130, 153, 154, 157, 161, 162, 167, 175,
134, 144, 157, 159, 160, 173- 176, 187, 192, 228, 231 - 233, 246,247,
178, 180- 185, 191 - 193, 197- 249, 250, 252, 255, 256, 260,
-204, 207-221, 224, 225, 227, 262 - 265, 270; - w. intuicyjna p.
229, 237, 238, 241, 262 Intuicja; - w. kategoryczna 148,
182; - w. komunikatywna 260;
Wgląd (Einsicht) 10, 65, 114, 125, - w. naukowa 159; - w. ogólna
165, 172, 173, 226, 237, 240, 143, 158; - w. orzekająca 105,
244; - w. intelektualny 219; - w. 148, 150, 166; - w. powinnoś-
intuicyjny 226 ciowa 258; - w. predykatywna
Wrażenie (Empfindung) 34, 50, 96, 148; - w. spostrzeżeniowa 25, 27,
140, 274, 281 - 287, 291, 293, 294; 31, 153, 161, 162, 170; - w-i
- w. wyobrażeniowe 36 forma p. Forma; - w-i treść p.
Skorowidz pojęć 317

Treść; - w-i wypełnienie p. Wy­ 251 -255, 261; - z. dysjunkcyjne


pełnienie; - w-i znaczenie p. Zna­ 17; - z. in specie 123; - z. moż­
czenie liwe 138; - z. orzekające 19; - z.
Wyraz, wyrażenie, wyrażanie (Ams- oznajmujące 19, 251-255, 263;
druck) 9- 11, 15, 17-27, 31 -36, - z. powinnościowe 258; - z.
39 - 49, 53 - 60, 66, 67, 70, 74 - 76, pytajne 19, 250-254, 261, 262;
85, 105, 106, 114, 115, 117, 120, - z. rozkazujące 251, 254; - z.
125, 127, 136, 148, 149, 152-161, względne 59; - z. życzące 252,
167, 169, 175, 186- 190, 198, 199, 254, 262, 263; - z-a forma p.
217, 218, 226, 229, 230, 235, 237, Forma; - z-a jedność p. Jedność;
245-264; - w. aktu 17-23, - z-a materia p. Materia; - z-a
245-248, 258, 262, 263; - w. znaczenie p. Znaczenie
duchowy 18; - w. istotnie okaz­ Zgodność (Einstimmigkeit) 11, 27,
jonalne 27, 28, 30, 32, 33, 260; 30, 53, 54, 56, 78, 105, 137,
- w. językowy 18, 48; - w. kom­ 146, 148, 149, 247, 271; - z.
pleksowe 35, 85; - w. matematy­ całkowita 55; - z. częściowa 56;
czne 76, 81; - w. naoczności 23, - z. predykatywna 152; - z.
33, 49, 153, 158, 161, 162; - w. przedmiotowa 146
nazywające bezpośrednio 30, 155; Zjawisko (Erscheinung) 36, 38, 41,
- w. nieadekwatne 76; - w. nomi­ 50, 68, 73, 97, 142, 156, 158, 160,
nalne 34, 36, 189, 229; - w. 183, 204, 205, 266, 270, 273,
propozycjonalne 229; - w. przed­ 280-285; - z. brzmienia słow­
stawienia 257, 262; - w. pytania nego 36; - z. cielesne 270; - z.
18-20, 257, 261; - w. rozkazu fizyczne 39, 273; - z. gramatyczne
259; - w. sądu 20, 22, 257, 261; 154; - z. intuicyjne 125; - z.
- w. spostrzeżenia 18, 22, 23, 25, psychiczne 273; 280; - z. słowa
79, 153- 157, 170; - w. uformo­ 42; - z. spostrzeżeniowe 24, 200,
wane 155, 161; - w. werbalny 48; 284; - z. umysłowe 270; - z.
- w. woli 256, 260; - w. znaczące w fantazji 110; - z. wyobrażenio­
35, 75; - w. życzenia 20, 254, we 200; - z. zewnętrzne 284
257, 258, 260, 262; - w-a forma Zmysł (Sinn) 175, 191, 210; - z.
p. Forma; - w-a treść p. Treść; wewnętrzny 165, 166, 210, 211;
- w-żalność 19, 21 - z. zewnętrzny 166, 210
Zmysłowość (Sinnlichkeit) 4, 13, 14,
Zbiór (Inbegriff) 14, 93, 94, 97, 60, 165, 169, 171, 173, 181, 186,
166, 169, 191- 193, 200, 205, 187, 198, 201, 214, 217 - 219, 235,
221, 229, 285 238 - 240; - z. wewnętrzna
Zdanie (Satz) 20, 21, 24, 57, 138, 211-213; - z. zewnętrzna 211,
147, 154, 157, 159, 165, 247, 248, 212, 214
318 Skorowidz pojęć

Znaczenie (Bedeutung) passim', - z. wypowiedzi spostrzeżeniowej 24.


całościowe 128, 220; - z. cząstko­ 26, 27, 153; - z. wyrażające 198,
we 128, 136; - z. indywidualne 235; - z. wyrażenia okazjonalnego
40; - z. intuicyjne 25; - z. kwalifi­ 30, 32; - z. zaimka wskazującego
kowane i niekwalifikowane 105; 32; - z. zdania 18, 19, 20, 157,
- z. materiałowe 233; - z. możli­ 247, 252; - z. zdania pytajnego
we (rzeczywiste) 122, 124, 127; 253, 254, 261; - z. złożone (kom­
- z. nazwy własnej 30; - z. niemo­ pleksowe) 119, 127, 136, 232;
żliwe (urojone) 122, 124, 125, - z-a akt p. Akt; - z-a forma p.
230; - z. nominalne 19, 40, 154, Forma; - z-a funkcja p. Funkcja
166; - z. normalne 254; - z. - z-a kontradyktoryczne 137; - z.
obiektywne 192; - z. ogólne 27, materia p. Materia; - z. propozy-
37, 40-42, 158, 220, 243; - z. cjonalne 19, 138; - z-a nadawanie
proste 230; - z. samo tylko 35; 10, 17, 20; - z-a nośnik 17, 19, 21,
- z. sądu 21, 23, 158, 234; - z. 25, 28, 66, 246; - z-a wypełnienie
słowa 58, 85; - z. uformowane p. Wypełnienie; - z-owa intencja
157, 169, 170; - z. ufundowane p. Intencja; - z-owa istota p. Istota
229; - z. własne 31, 42, 154, 155, Znak (Zeichen) 44, 67 -69, 91, 107,
157; - z. wskazujące 32, 33; - z. 111, 113, 115, 161, 192, 257;-z.
wskazywane 32, 33; - z. wypo­ algebraiczny 233; - z. słowny 257;
wiedzi 20, 231, 256, 260, 265; - z. - z-u treść p. Treść
WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN SA

Wydanie pierwsze
Arkuszy drukarskich 21,5
Skład: Fototype
Druk ukończono w grudniu 2000 r.

DRUK I OPRAWA: RZESZOWSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE S A


RZESZÓW, UL PŁK. L LISA-KULI 19. ZAM. 935/2000.
BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII

Tomy wydane

Abramowski Edward: Metafizyka doświadczalna i inne pisma, Warszawa


1980, ss. LV, 669 (134)
*
D’Alembert Jean le Rond: Wstęp do Encyklopedii, Warszawa 1954,
ss. XXII, 180 (7)
Anzelm z Canterbury: Monologion. Proslogion, Warszawa 1992, ss. XXII,
296 (175)
A r n a u 1 d Antoine i Nicole Pierre: Logika, czyli sztuka myślenia.
Warszawa 1958, ss. XXVI, 531 (39)
Arystoteles: Analityki pierwsze i wtóre, Warszawa 1973, ss. LXIV,
362 (112)
>>

rystoteles: Etyka nikomachejska, Warszawa 19'56, ss. LXXXV, 551 (25)


rystoteles: Etyka wielka. Etyka eudemejska, Warszawa 1977,
ss. XXXIV, 308 (123)
>>

rystoteles: Fizyka, Warszawa 1968, ss. XXXIII, 365 (88)


rystoteles: Kategorie i Hermeneutyka, z dodaniem Isagogi Porfiriusza,
Warszawa 1975, ss. XXII, 139 (116)
>

rystoteles: Krótkie rozprawy psychologiczno-biologiczne, Warszawa


1971, ss. LXU, 271 (103)
>

rystoteles: Metafizyka, Warszawa 1983; wyd. II, Warszawa 1984,


ss. XXX, 451 (148)
>

rystoteles: Meteorologika. O świecie, Warszawa 1982, ss. XLVI,


274 (144)
>

rystoteles: O częściach zwierząt, Warszawa 1977, ss. XXXVII,


244 (124)
>>>

rystoteles: O duszy, Warszawa 1972, ss. XLII, 233 (105)


rystoteles: O niebie, Warszawa 1980, ss. XLIII, 201 (135)
rystoteles: O powstawaniu i ginięciu. Warszawa 1981, ss. XXIX,
140 (141)
>

rystoteles: O rodzeniu się zwierząt, Warszawa 1979, ss. XXXIX,


306 (130)
>

rystoteles: O ruchu zwierząt. O poruszaniu się przestrzennym zwierząt,


Warszawa 1975, ss. XLVII, 102 (119)
>>

rystoteles: Pisma różne. Warszawa 1978, ss. XLVIII, 467 (127)


rystoteles: Polityka z dodaniem Pseudo-Arystotelesowej Ekonomiki,
Warszawa 1964, ss. LV, 446 (74)

* W nawiasach podano numer według kolejności wydania.


Arystoteles: Retoryka. Poetyka, Warszawa 1988, ss. XI, 506 (161)
Arystoteles: Topiki. O dowodach sofistycznych, Warszawa 1978,
ss. XXIX, 332 (128)
Arystoteles: Ustrój polityczny Aten, Warszawa 1973, ss. XLI, 140 (109)
Arystoteles: Zachęta do filozofii. Warszawa 1988, ss. XVIII, 57 (158)
Arystoteles: Zagadnienia przyrodnicze, Warszawa 1980, ss. XXXV,
494 (137)
rystoteles: Zoologia, Warszawa 1982, ss. XXXVI, 595 (146)
> >

venarius Richard: Ludzkie pojęcie świata, Warszawa 1969, ss. XLV,


161 (95)
w i cenna: Księga wiedzy, Warszawa 1974, ss. XLVI, 272 (113)
>co

acon Franciszek: Eseje, Warszawa 1959, ss. XVI, 278 (48)


acon Franciszek: Novum Organum, Warszawa 1955, ss. XCVIII, 459 (14)
«co

e n t h a m Jeremy: Wprowadzenie do zasad moralności i prawodawstwa,


Warszawa 1958, ss. XI, 471 (37)
e r k e 1 e y George: Traktat o zasadach poznania ludzkiego i Trzy dialogi
w

między Hylasem i Filonousem, Warszawa 1956, ss. XI, 334 (22)


to

i e 1 i ń s k i Wissarion: Pisma filozoficzne, Warszawa 1956, t. I/II, ss. LXXV,


614; V, 526 (23)
co

oecjusz z Dacji: O Dobru Najwyższym czyli o życiu filozofa i inne


pisma, Warszawa 1990, ss. XXI, 146 (169)
o e t h i u s Anicius Manlius Severinus: O pocieszeniu, jakie daje filozofia,
w

Warszawa 1962, ss. XIV, 172 (68)


co

o 1 z a n o Bernard: Paradoksy nieskończoności, Warszawa 1966, ss. XXIII,


144 (81)
to

r e n t a n o Franz: O źródle poznania moralnego, Warszawa 1989, ss. XXIII,


204 (162)
re n t a n o Franz, Psychologia z empirycznego punktu widzenia, Warszawa
w

1999, ss. LXV, 566 (191)


u r k e Edmund: Dociekania filozoficzne o pochodzeniu naszych idei
w

wzniosłości i piękna, Warszawa 1968, ss. VIII, 204 (87)


i cero Marcus Tullius: Pisma filozoficzne, Warszawa, t. I, 1960,
n

ss. VII, 433; t. II, 1960, ss. 599; t. HI, 1961, ss. 744; t. IV, 1963,
ss. 592 (57)
ieszkowski August: Prolegomena do historiozofii. Bóg i palingeneza
o

oraz mniejsze pisma filozoficzne z lat 1838-1842, Warszawa 1972,


ss. LIV, 437 (108)
o m t e August: Rozprawa o duchu filozofii pozytywnej. Rozprawa o cało­
n

kształcie pozytywizmu, Warszawa 1973, ss. XLII, 622 (110)


o n d i 11 a c Etienne Bonnot de: Logika, Warszawa 1952, ss. XXVII, 212 (1)
n n

o n d i 11 a c Etienne Bonnot de: Traktat o wrażeniach zmysłowych, War­


szawa 1958, ss. XX, 326 (38)
Condorcet Antoine Nicolas: Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego
poprzez dzieje, Warszawa 1957, ss. XLIII, 260 (30)
C r e 11 Jan: O wolność sumienia, Warszawa 1957, ss. XLIV, 60 + 60, 27 (35)
Czernyszewski Mikołaj: Pisma filozoficzne, Warszawa 1961, t. I/II,
ss. LI, 500, 478 (62)
Czernyszewski Mikołaj: Zasada antropologiczna w filozofii, Warszawa
1956, ss. 146 (24)
Dembowski Edward: Pisma, Warszawa 1953, t. I/V, ss. XII, 417; VIII,
351; VIII, 453; VIII, 408; VIII, 384 (16)
Descartes Rene: Człowiek. Opis ciała ludzkiego, Warszawa 1989,
ss. XLIX, 203 (166)
Descartes Rene: Listy do Voetiusa, Warszawa 1998, ss. XLII, 186 (189)
Descartes Rene: Listy do księżniczki Elżbiety, Warszawa 1995, ss. XXVII,
163 (182)
Descartes Rene: Listy do Regiusa. Uwagi o pewnym pisemku, Warszawa
1996, ss. XXXVI, 141 (186)
Descartes Rene: Medytacje o pierwszej filozofii wraz z Zarzutami
uczonych mężów i Odpowiedziami autora oraz Rozmowa z Burmanem,
Warszawa 1958, t. I/II, ss. XXXI, 445, 329 (41)
Descartes Rene: Namiętności duszy, Warszawa 1958, ss. XVIII, 186 (43)
Descartes Rene: Prawidła kierowania umysłem, Warszawa 1958, ss. XIV,
170 (45)
Descartes Rene: Rozprawa o metodzie, Warszawa 1970, ss. XIII, 97 (99)
Descartes Rene: Zasady filozofii. Warszawa 1960, ss. XII, 423 (59)
D i 11 h e y Wilhelm: O istocie filozofii, Warszawa 1987, ss. XXVII, 268 (156)
D i 11 h e y Wilhelm: Pisma estetyczne, Warszawa 1982, ss. XLVIII, 433 (143)
D i o g e n e s Laertios: Żywoty i poglądy słynnych filozofów, Warszawa 1968,
ss. XXII, 707 (89)
Dobrolubow Mikołaj: Pisma filozoficzne, Warszawa 1958, t. I/II, ss. XV,
411, 455 (40)
Duns Szkot Jan: Traktat o Pierwszej Zasadzie, Warszawa 1988, ss. XXII,
138 (160)
Engels Fryderyk: Dialektyka przyrody, Warszawa 1979, ss. LIV,
453 (132)
Epiktet: Diatryby z dodaniem Fragmentów oraz Gnomologium Epik-
tetowego, Warszawa 1961, ss. XXII, 556 (64)
Erazm z Rotterdamu: Podręcznik żołnierza Chrystusowego nauk zbawien­
nych pełny, Warszawa 1955, ss. XXXVIII, 298 (78)
Al-Farabi: Państwo doskonałe. Polityka, Warszawa 1967, ss. LI,
207 (85)
Feuerbach Ludwik: O istocie chrześcijaństwa, Warszawa 1959, ss. XI,
479 (49)
Feuerbach Ludwik: Wybór pism, t. I, Listy o śmierci i nieśmiertelności,
Warszawa 1988, ss. LXI, 488 (157); t. II, Zasady filozofii przyszłości,
Warszawa 1988, ss. 505 (158)
Feuerbach Ludwik: Wykłady o istocie religii, Warszawa 1953, ss. XII,
342 (5)
Fichte Johann Gottlieb: Powołanie człowieka, Warszawa 1956, ss. XXV,
227 (18)
Fichte Johann Gottlieb: Teoria Wiedzy. Wybór pism, t. I, Warszawa 1996,
ss. LV, 596 (188)
Frege Gottlob: Pisma semantyczne, Warszawa 1977, ss. XXXII, 144 (125)
G a s s e n d i Pierre: Logika z dodatkiem Wstępu do Zarysu filozofii pt. O filo­
zofii ogólnie, Warszawa 1964, ss. LX, 510 (75)
Al-Gazali: Nisza świateł, Warszawa 1990, ss. XXV, 82 (172)
Gram sc i Antonio: Zeszyty filozoficzne, Warszawa 1991, ss. XLV,
566 (174)
H e g e 1 Georg Wilhelm Friedrich: Encyklopedia nauk filozoficznych, War­
szawa 1990, ss. LXXXIV, 612 (167)
H e g e 1 Georg Wilhelm Friedrich: Fenomenologia ducha, t. I, Warszawa
1963, ss. XXVI, 485; t. II, 1965, ss. VIII, 478 (72)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Nauka logiki, t. I, Warszawa 1967,
ss. VIII, 597; t. II, 1968, ss. IX, 805 (86)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Wykłady o estetyce, t. I, Warszawa 1964,
ss. XII, 670; t. II, 1966, ss. IX, 576; t. III, 1967, ss. VII, 774 (76)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Wykłady z filozofii dziejów. Warszawa
1958, t. I/II, ss. LXXXVII, 337, 393 (46)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Wykłady z historii filozofii, 1.1, Warszawa
1994, ss. LIV, 793 (180)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Wykłady z historii filozofii, t. II, Warszawa
1996, ss. VI, 631 (187)
Hegel Georg Wilhelm Friedrich: Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969,
ss. IX, 453 (92)
H e 1 v e t i u s Claude-Adrien: O umyśle, Warszawa 1959, t. I/II, ss. XLII,
402, 242 (54)
Hercen Aleksander: Pisma filozoficzne, Warszawa, t. I, 1965, ss. XLII,
712; t. II, 1966, ss. XLVIII, 826 (77)
Herder Johann Gottfried: Myśli o filozofii dziejów, Warszawa 1962, t. I/II,
ss. XXXII, 494, 592 (66)
H e r s c h e 1 John Frederick William: Wstęp do badań przyrodniczych,
Warszawa 1954, ss. XXXI, 380 (10)
Hobbes Tomasz: Elementy filozofii, Warszawa 1956, t. I/II, ss. XII, 575;
VII, 601 (29)
Hobbes Tomasz: Lewiatan, Warszawa 1954, ss. XII, 658 (6)
D ’ H o 1 b a c h Paul Henri: Etokracja, czyli rząd oparty na moralności,
Warszawa 1979, ss. LXVI, 215 (133)
D ' H o 1 b a c h Paul Henri: System przyrody, czyli prawa świata fizycznego
i moralnego, Warszawa 1957, t. I/II, ss. XXV, 450; IX, 516 (34)
Hu me Dawid: Badania dotyczące rozumu ludzkiego, Warszawa 1977,
ss. XIII, 231 (126)
Hume Dawid: Badania dotyczące zasad moralności, Warszawa 1975,
ss. XI, 216 (117)
Hume Dawid: Dialogi o religii naturalnej. Naturalna historia religii wraz
z dodatkami, Warszawa 1962, ss. LIII, 260 (69)
Hume Dawid: Eseje z dziedziny moralności i literatury, Warszawa 1955,
ss. XXXIX, 249 (12)
Hume Dawid: Traktat o naturze ludzkiej. Warszawa 1963, t. I/II, ss. XIV,
356, 526 (70)
H u s s e r 1 Edmund: Badania logiczne, t. II Badania dotyczące fenomenologii
i teorii poznania, cz. I, Warszawa 2000, ss. LXXII, 686 (192)
Husserl Edmund: Idea fenomenologii, Warszawa 1990, ss. XXXIV,
238 (170)
Husserl Edmund: Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii,
Warszawa 1967, ss. XXIV, 604 (83)
Husserl Edmund: Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii,
Księga druga, Warszawa 1974, ss. XXVII, 469 (114)
Husserl Edmund: Medytacje kartezjańskie, Warszawa 1982, ss. XXX,
364 (145)
Husserl Edmund: Wykłady z fenomenologii wewnętrznej świadomości
czasu. Warszawa 1989, ss. XXXIV, 238 (165)
Ibn‘Arabi: Księga o podróży nocnej do najbardziej szlachetnego miejsca,
Warszawa 1990, ss. XLIII, 132 (171)
Ibn‘Arabi: Traktat o miłości, Warszawa 1995, ss. LX, 210 (181)
Jonston Jan: O stałości natury, Warszawa 1960, ss. XXII, 204 (60)
Kamieński Henryk: Filozofia ekonomii materialnej ludzkiego społeczeń­
stwa, z dodatkiem wybranych mniejszych pism filozoficznych, Warszawa
1959, ss. XVII, 600 (50)
Kant Immanuel: Krytyka czystego rozumu, Warszawa 1957, t. I/II, ss. XXIV,
483; VIII, 622 (32)
Kant Immanuel: Krytyka praktycznego rozumu, Warszawa 1972, ss. XII,
290 (104)
Kant Immanuel: Krytyka władzy sądzenia, Warszawa 1964, ss. XV, 550 (73)
Kant Immanuel: Prolegomena do wszelkiej przyszłej metafizyki, która
będzie mogła wystąpić jako nauka, Warszawa 1960, ss. VIII, 121 (58)
Kant Immanuel: Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1953;
wyd. II, Warszawa 1971, ss. VIII, 126 (4)
Kierkegaard S0ren: Albo-albo, Warszawa 1976; wyd. II, Warszawa
1982, t. I/II, ss. XII, 521, 483 (121)
Kierkegaard S0ren: Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć, Warszawa
1969; wyd. II, Warszawa 1972, ss. XXXIX, 295 (90)
Kierkegaard S0ren: Okruchy filozoficzne. Chwila, Warszawa 1988,
ss. LXVII, 422 (163)
Klasyczna joga indyjska, Warszawa 1986, ss. LVI, 439 (152)
Kołłątaj Hugo: Porządek fizyczno-moralny, Warszawa 1955, ss. XXXVI,
497 (11)
Kołłątaj Hugo: Rozbiór krytyczny zasad historii początkowej wszystkich
ludów, Warszawa 1972, ss. LVIII, 896 (106)
K seno font: Pisma sokratyczne: Obrona Sokratesa. Wspomnienia o So­
kratesie. Uczta, Warszawa 1966, ss. XVIII, 302 (92)
La Me 11rie Julien Offray de: Człowiek-maszyna, Warszawa 1953, ss. XLI,
103 (3)
Leibniz Gottfried Wilhelm: Korespondencja z Antoine’em Amauldem,
Warszawa 1998, ss. LX, 163 (190)
Leibniz Gottfried Wilhelm: Nowe rozważania dotyczące rozumu ludzkiego,
Warszawa 1955, t. I/II, ss. LXV, 351, 510 (17)
Leibniz Gottfried Wilhelm: Wyznanie wiary filozofa. Rozprawa metafizycz­
na. Monadologia. Zasady natury i łaski oraz inne pisma filozoficzne,
Warszawa 1969, ss. XXIV, 535 (91)
Libelt Karol: Samowładztwo rozumu. Objawy filozofii słowiańskiej. O miło­
ści Ojczyzny. System umnictwa. O panteizmie w filozofii, Warszawa 1967,
ss. LXXVIII, 587 (84)
Locke John: Dwa traktaty o rządzie, Warszawa 1992, ss. CXIV, 353 (176)
Locke John: Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, Warszawa 1955,
t. I/II, ss.XII, 547, 643 (15)
Lucretius Titus Carus: O naturze wszechrzeczy, Warszawa 1967, ss. XV,
429 (36)
Lukacs Gyórgy: Młody Hegel, Warszawa 1980, ss. XLIX, 1011 (140)
L u k a c s Gyórgy: Wprowadzenie do ontologii bytu społecznego, t. I,
Warszawa 1982, cz. I, ss. XLV, 660 (142); t. II, cz. II, Warszawa 1984,
ss. 1177 (149); t. III, cz. III, Warszawa 1985, ss. V, 595 (150)
Łomonosow Michał: Pisma filozoficzne, Warszawa 1956, t. I/II,
ss. XXXVII, 440. 583 (21)
a b 1 y Gabriel Bonnot de: Pisma wybrane. Warszawa 1956, ss. XII, 724 (27)
ss

andeville Bernard: Bajka o pszczołach, Warszawa 1957, ss. XXVIII,


480 (33)
arek Aureliusz: Rozmyślania, Warszawa 1958, ss. VI, 192 (42)
ss

ateusz z Krakowa: O praktykach Kurii Rzymskiej, Warszawa 1970,


ss. LXI, 136 (97)
Meslier Jan: Testament, Warszawa 1955, ss. XIV, 427 (13)
Mili John Stuart: System logiki dedukcyjnej i indukcyjnej, Warszawa 1962.
t. I/II, ss. XVIII, 748, 732 (67)
Mili John Stuart: Utylitaryzm oraz O wolności, Warszawa 1959, ss. X,
292 (51)
Moore George Edward: Etyka, Warszawa 1980, ss. XXX, 174 (138)
M o r e 11 y: Kodeks natury, Warszawa 1953, ss. XL, 173 (2)
Ockham Wilhelm: Suma logiczna, Warszawa 1971, ss. LVI, 561 (101)
Petrycy Sebastian z Pilzna: Pisma wybrane, Warszawa 1956, t. I/II,
ss. XLIV, 589, 551 (20)
Piotr Hiszpan: Traktaty logiczne, Warszawa 1969, ss. XXI, 210 (94)
Platon: Eutydem, Warszawa 1957, ss. XVII, 77 (31)
Platon: Faidros, Warszawa 1993, ss. XXVI, 87 (177)
Platon: Gorgiasz i Menon, Warszawa 1991, ss. 203 (173)
Platon: Listy, Warszawa 1987, ss. LVI, 90 (155)
Platon: Prawa, Warszawa 1960, ss. XXVII, 630 (61)
Platon: Protagoras, Warszawa 1995, ss. XX, 107 (185)
Platon: Sofista i Polityk, Warszawa 1956, ss. VIII, 237 (19)
Platon: Timajos i Kritias, Warszawa 1986, ss. VI, 186 (153)
Ploty n: Enneady, Warszawa 1959, t. I/II, ss. LXXVI, 441, 708 (52)
Plutarch: Moralia, Warszawa 1977, ss. XXXI, 381 (122)
Plutarch: Moralia II, Warszawa 1988, ss. XII, 368 (159)
Pomponazzi Piętro: O nieśmiertelności duszy, Warszawa 1980, ss. LVII,
160 (139)
Pseudo-Platon: Alkibiades I i inne dialogi oraz Definicje, Warszawa
1973, ss. XIX, 207 (111)
Pseudo-Platon: Zimorodek i inne dialogi, Warszawa 1985,ss.X, 148 (151)
R e i d Thomas: Rozważania o władzach poznawczych człowieka, Warszawa
1975, ss. XXXVII, 762 (118)
Rousseau Jan Jakub: Trzy rozprawy z filozofii społecznej, Warszawa
1956, ss. XII, 396 (26)
Rousseau Jan Jakub: Umowa społeczna oraz Uwagi o rządzie polskim.
Przedmowa do «Narcyza». List o widowiskach. List o Opatrzności. Listy
moralne. Listy do arcybiskupa de Beaumont. Listy do Malesherbes’a,
Warszawa 1966, ss. LXI, 744 (79)
Russell Bertrand: Mój rozwój filozoficzny, Warszawa 1971, ss. XIII,
320 (102)
Scheler Max: Cierpienie, śmierć, dalsze życie, Warszawa 1994, ss. XIV,
135 (178)
Scheler Max: Istota i formy sympatii, Warszawa 1980, ss. XI. 435 (136)
Scheler Max: Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, Warszawa
1987, ss. XXIX, 519 (154)
Scheler Max: Problemy socjologii wiedzy, Warszawa 1990, ss. XXVI,
366 (168)
S c h e 11 i n g Friedrich Wilhelm Joseph: Filozofia sztuki, Warszawa 1983,
ss. L, 683 (147)
S c h e 11 i n g Friedrich Wilhelm Joseph: System idealizmu transcendental­
nego. O historii nowszej filozofii, Warszawa 1979, ss. LXI, 456 (131)
Schopenhauer Arthur: Świat jako wola i przedstawienie, 1.1, Warszawa
1994, ss. XL, 822 (179)
Schopenhauer Arthur: Świat jako wola i przedstawienie, t. II, Warszawa
1995, ss. XIV, 940 (184)
S e k s t u s Empiryk: Przeciw logikom, Warszawa 1970, ss. XXI, 337 (96)
Seneka: Listy moralne do Lucyliusza, Warszawa 1961, ss. XXVI, 741 (65)
Smith Adam: Teoria uczuć moralnych, Warszawa 1989, ss. XXXIII,
546 (164)
Spinoza Benedykt: Etyka, Warszawa 1954, ss. LXV, 437 (9)
Spinoza Benedykt: Listy mężów uczonych do Benedykta de Spinozy oraz
odpowiedzi autora wielce pomocne dla wyjaśnienia jego dziel, Warszawa
1961, ss. XLIV, 386 (63)
Spinoza Benedykt: Pisma wczesne, Warszawa 1969, ss. XII, 402 (93)
Staszic Stanisław: Pisma filozoficzne i społeczne, Warszawa 1954, t. I/II,
ss. XVIII, 584, 389 (8)
Staszic Stanisław: Ród ludzki, wersja brulionowa, po raz pierwszy
ogłoszona drukiem według zachowanego rękopisu, Warszawa 1959, t. I/III,
ss. XLI, 294, 344, 544 (53)
S t i r n e r Max: Jedyny i jego własność. Warszawa 1995, ss. XLIX, 456 (183)
Śniadecki Jan: Pisma filozoficzne, Warszawa 1958, t. I/II, ss. X, 299,
450 (44)
Teofrast: Pisma filozoficzne i wybrane pisma przyrodnicze z dodatkiem
Charakterów, t. I, Warszawa 1963, ss. X, 517 (71)
Trentowski Bronisław: Podstawy filozofii uniwersalnej. Wstęp do nauki
o naturze, Warszawa 1978, ss. LIV, 888 (129)
Trentowski Bronisław: Stosunek filozofii do cybernetyki oraz Wybór
pism filozoficznych z lat 1842 -1845, Warszawa 1974, ss. LXIII, 627 (115)
Vico Giambattista: Nauka nowa, Warszawa 1966, ss. XXXVIII, 746 (80)
Voltaire: Elementy filozofii Newtona, Warszawa 1956, ss. LII, 267 (28)
W i n s t a n 1 e y Gerard: Program ustroju wolności, czyli prawowita zwie­
rzchność przywrócona z dodatkiem innych pism mniejszych. Warszawa
1959, ss. XVIII, 276 (55)
Wiszniewski Michał: Bacona metoda tłumaczenia natury i inne pisma
filozoficzne, Warszawa 1976, ss. XIII, 768 (120)
Wiszowaty Andrzej: O religii zgodnej z rozumem, Warszawa 1960,
ss. XXVIII, 66 + 66, 20 (56)
Wittgenstein Ludwig: Dociekania filozoficzne, Warszawa 1972, ss. XV,
324; wyd. II, Warszawa 2000, ss. XXVI, 337 (107)
Wittgenstein Ludwig: Tractatus logico-philosophicus, Warszawa 1970,
ss. X, 114; wyd. II, Warszawa 1997, ss. XLII, 110; wyd. III, Warszawa
2000, ss. XLII, 110 (98)
W o 1 z o g e n Jan Ludwik: Uwagi do Medytacji metafizycznych Rene Des-
cartes’a, Warszawa 1959, ss. XXVII, 63 + 63, 27 (47)
Jakiej filozofii Polacy potrzebują?, Warszawa 1970, ss. XXXV, 466 (100)
BIBLIOTEKA
KLASYKÓW FILOZOFII

tomy wydane
w latach 1992-2000

Anzelm z Canterbury, Mono­


logiem. Proslogion
Brentano, Psychologia z empi­
rycznego punktu widzenia
Descartes, List do Voetiusa
Descartes, Listy do księżniczki
Elżbiety
Descartes, Listy do Regiusa
oraz Uwagi o pewnym pisemku
Fichte, Teoria Wiedzy. Wybór
pism, tom I
Hegel, Wykłady z historii filo­
zofii, tom I
Hegel, Wykłady z historii filo­
zofii, tom II
Husserl, Badania logiczne,
tom II, część I
Ibn ‘Arabi, Traktat o miłości
Leibniz, Korespondencja z An-
toine 'em Arnauldem
Locke, Dwa traktaty o rządzie
Platon, Faidros
Platon, Protagoras
Scheler, Cierpienie, śmierć, dal­
sze życie. Pisma wybrane
Schopenhauer, Świat jako wo­
la i przedstawienie, tom I
Schopenhauer, Świat jako wo­
la i przedstawienie, tom II
Stirner, Jedyny i jego własność
Wittgenstein, Dociekania filo­
zoficzne, wyd. 2
Wittgenstein, Tractatus logico-
-philosophicus, wyd. 2, wyd. 3
nr inw.: BG - 348277

BG 348275/II/2

Księgarnia internetowa PWN: www.pwn.com.pl

You might also like