Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 4

Krok 4 – Magiczne Kształcenie Duszy

Na start przypomnę, jakie są warunki podjęcia się ćwiczeń tego kroku. Po pierwsze, adept musi mieć
wizualizację opanowaną pod każdym względem, a jego świadomość w życiu codziennym winna być
nieprzeciętnie wysoka, co odzwierciedla się także w sporym postępie w ćwiczeniach pustki umysłu. Po drugie,
koniecznym jest posiadanie na tym etapie harmonii elementów, co oznacza, że wszystkie negatywne cechy
zniknęły z twojego Zwierciadła Duszy, przy czym, jeśli w stosunku do podziału na elementy istnieje duża
różnica ilościowa (np. masz 35 cech ognia, a wody 15 itp.), to część twoich cech pozytywnych może też
faktycznie być „zbyt pozytywna” – czyli negatywna – i tak samo należy je wyrównać przed podejściem do kroku
czwartego. W końcu po trzecie, w pracy z ćwiczeniami trzeciego kroku nawiązałeś/aś już kontakt z faktycznymi
energiami elementów, nauczyłeś/aś się je pobierać z kosmosu i je tam odsyłać, a także opanowałeś/aś
akumulację energii witalnej w poszczególnych organach. Teraz to wszystko połączymy w jedną całość.

Pierwszym ćwiczeniem jest tutaj akumulacja elementów w poszczególnych częściach ciała. Jest to podobne do
wcześniejszej akumulacji energii witalnej, lecz tutaj idziemy krok dalej i kompresujemy energię, tj.
zakumulowaną już w całym ciele dużą ilość żywiołu ograniczamy z pomocą siły woli do mniejszych obszarów,
co poprzez tzw. działanie czterobiegunowego magnesu powoduje jej zgęstnienie do fizycznej postaci. Moc
akumulacji zależy oczywiście od wprawy praktyka, natomiast na tym etapie ważne jest już, aby zebrana energia
wywierała fizycznie odczuwalny wpływ, czyli w przypadku ognia powinno pojawić się rzeczywiste ciepło (lub
inne reakcje, wynikające z tego elementu na dany organ).

Wyjaśnię może trochę bardziej szczegółowo, jak względem akumulacji energii działa zasada
czterobiegunowego magnesu. Powinniście już wiedzieć, że Tetragrammaton, czyli kabalistyczny Jod-He-Waw-
He reprezentuje cztery elementy i ich interakcje. Rawn Clark w swoim komentarzu umieścił ładny diagram
czterobiegunowego magnesu, odzwierciedlający wizerunek sefiry Malkut na Drzewie Życia. Widzimy na nim, że
elementy znajdują się względem jednych w pewnej korelacji i względem innych w opozycji: powietrze jest w
opozycji do ziemi, a woda do ognia. Ogień jest ciepły i suchy (a więc elektryczny), a woda odwrotnie – mokra i
zimna (a więc magnetyczna). Powietrze jest obok ognia, bo dzieli z nim atrybut ciepła i obok wody, bo dzieli z
nią wilgotność. Ziemia podobnie, znajduje się pomiędzy ogniem i wodą, ale pobiera od nich atrybuty zimna i
suchości. Oba są więc elementami mediującymi, ale na dwa różne sposoby.

Dawni Kabaliści znali pojęcie czterech żywiołów, aczkolwiek nie uważali ziemi za rzeczywisty pierwiastek, a
raczej zasadę lub reakcję, wynikającą z współdziałania pozostałych trzech. Bo o ile powietrze jest siłą
mediującą pomiędzy wodą i ogniem, powstałą przy ich zetknięciu, to ziemia jest połączeniem ich trzech.
Innymi słowy, ziemia = ogień + woda + (ogień + woda), co oznacza dwukrotność ognia i wody na tym samym
obszarze, co powoduje ich ściśnięcie i w końcu zagęszczenie, czyli kondensację. Powietrze utrzymuje ogień i
wodę w oddzieleniu, tworząc między nimi coś w rodzaju „pustki”. Ziemia zaś powstaje wtedy, gdy tę pustkę
wypełni się dodatkowo drugą, taką samą ilością ognia i wody – w ten sposób na tym samym obszarze powstaje
gęstszy ładunek, co zwalnia „wibracje” i powoduje zejście na poziom niżej. Mam nadzieję, że udało mi się to
wyłożyć wystarczająco zrozumiale.

Ów czterobiegunowy magnes wyraża się w człowieku pod postacią matryc łączących jego ciała. Spójrzmy na to
od bardziej praktycznej strony. Gdy praktyk zaczyna pracę z elementami w kroku trzecim, początkowo tworzy
w swoim mentalnym polu obraz wybranego żywiołu, przez którego częste powtarzanie, dzięki duchowemu
prawu analogii, w końcu udaje mu się nawiązać kontakt z rzeczywistym pierwiastkiem. Następnie, dzięki
akumulacji energii, sprowadza ją poprzez swoją mentalną matrycę (czterobiegunowy magnes) do ciała
astralnego, skąd oddziałuje ona na jego osobowość i pośrednio na system nerwowy. Teraz, w kroku czwartym,
trzeba ściągnąć ten ładunek jeszcze niżej, do poziomu fizycznego. Aby tego dokonać, musimy tę samą ilość
skondensować do jeszcze mniejszego obszaru, czyli jeszcze bardziej ją ograniczyć poprzez astralną matrycę
(czterobiegunowy magnes), aż trafi na płaszczyznę fizyczną i wywoła materialny efekt.

Widzimy tutaj zatem, że imitujemy Boży Proces Stworzenia, ale na mniejszą skalę. Praktyk zauważy też, że takie
samo zstępowanie wpływów subtelnych do materii następowało przy praktyce autosugestii w kroku drugim.
Tam jednak działo się to samoczynnie, bez świadomej uwagi adepta, poprzez częste powtarzanie, czyli
stopniowe zwiększanie ilości życzenia, aż powoli rosło ono na kolejnych poziomach i rodziło efekt rzeczywisty.
Tutaj z kolei pragniemy uzyskać szybszy rezultat, stosując do akumulacji własną siłę woli, a nie tylko
automatyczne prawa wszechświata. Znając i rozumiejąc powyższy proces, dużo łatwiej będzie wykonać to w
praktyce, dlatego uznałem, że odpowiednim będzie go wyjaśnić przed opisaniem praktycznych instrukcji.

Bardon w celu praktyki proponuje dwie metody, które obie powinniśmy opanować. Metoda pierwsza polega
na akumulacji pewnej ilości energii w ciele, po czym skondensowanie (ściśnięcie) jej siłą woli do jakiegoś
mniejszego organu. Druga z kolei opiera się o przeniesienie świadomości, opanowywane równolegle w
magicznym kształceniu ducha. Dlatego najpierw powinno się opanować metodę pierwszą, a dopiero gdy wraz
z czasem adept osiągnie również pewien stopień sukcesu w ćwiczeniach mentalnych, będzie mógł zabrać się
za drugą.

Metoda 1

1. Zacznij tak jak w kroku trzecim od przyjęcia asany i zachowania pustki umysłu przez przynajmniej 10 minut.

2. „Połącz się” z wybranym żywiołem (kolejność na tym etapie nie ma już znaczenia). Bardon sugeruje tutaj,
żeby postępować z wyobraźnią, tak jak w kroku trzecim, ale na tym etapie powinieneś/naś już mieć elementy
„pod telefonem”, więc wystarczy, że po prostu je sobie „przypomnisz” i będziesz w stanie od razu nawiązać z
nimi kontakt. Wizualizacja jest zatem zbędna.

3. Oddychaj całym ciałem (czy też porami, jak mawia Bardon) i kumuluj energię w swoim ciele. Przy wydechu
nie rozpuszczaj ładunku elementu, lecz z użyciem wyobraźni i siły woli kompresuj go do mniejszego obszaru.
Czyli: wdech – zbieranie i kumulowanie energii w całym ciele, wydech – kondensacja żywiołu do
poszczególnych jego części.

4. Wykonaj łącznie siedem takich oddechów, po czym rozprosz zgromadzony ładunek najpierw do ciała, a
następnie do wszechświata. Ewentualnie, rozpuść pierwiastek bezpośrednio do wszechświata, w sposób
wybuchowy. Należy obie te opcje opanować.

Metoda 2

1. Przenieś swoją świadomość do wybranego obszaru ciała, postępując tak, jak opisałem to w magicznym
kształceniu ducha. Jak się być może domyślasz, właśnie w tym celu konieczne było praktykowanie do
utrzymania świadomości w innym obiekcie przez przynajmniej pięć minut.

2. Nawiąż kontakt z elementem i rozpocznij oddychanie ciałem, aby zakumulować energię w wybranym
miejscu. Pamiętaj, że musisz gromadzić w tym obszarze taką samą ilość energii, jaką gromadziłeś/aś przy
akumulacji w całym ciele. Jeśli bowiem zachowasz się według mniejszego organu, to tylko lekko zakumulujesz
energię i nie nastąpi jej kondensacja. Ilość ma tutaj ogromne znaczenie. Wykonaj siedem takich wdechów.

3. Rozpuść ładunek wydychając energię elementu do wszechświata powoli lub w sposób wybuchowy.
Praktyka ta jest opanowana, gdy jesteś w stanie dokonywać kompresji każdego z czterech żywiołów we
wszystkich częściach ciała. Jeśli zgodnie z poprzednimi krokami osiągnąłeś/ęłaś równowagę elementów i
zyskałeś/aś pewną „pojemność” ciała poprzez ćwiczenia fizyczne i pracę z energią witalną, to takie
kondensowanie nie powinno zagrażać twojemu zdrowiu. Musisz jednak pamiętać, że nie należy dokonywać
akumulacji (a szczególnie kompresji!) energii w sercu i mózgu. Możesz jednak oddychać elementami w tych
obszarach, tj. robiąc wdech i od razu wydech, bez gromadzenia ładunku, aby dostarczyć im składniki
odpowiednich elementów.

Ważnym jest tutaj, że siedem oddechów to sugerowana ilość. Na tym poziomie powinno być to wystarczające,
ale jeśli twoja siła woli nie jest jeszcze tak duża, możesz potrzebować większej ilości wdechów, by
kondensowany ładunek stał się wystarczająco gęsty i wyraźny. Wszystko tutaj zależy do twojej własnej
plastyczności, czyli pojemności/witalności, którą wykształciłeś/aś w pracy z ciałem fizycznym i matrycą astralną.
Z postępów na tym polu wynika też, jak duży ładunek maksymalnie jesteś w stanie zgromadzić. I odwrotnie –
od związanego z akumulacją wysiłku rozszerzają się granice twojej matrycy. Poprzez zwiększoną intensywność,
możliwe jest oczywiście rozwinięcie się pod tym względem, do czego naturalnie zachęcam.

Druga praktyka tego kroku to akumulowanie energii żywiołów w odpowiednich dla nich obszarach ciała.
Praktyka nie różni się praktycznie od opisanej w kroku trzecim, z tym że koncentrujemy się na czterech
elementach jednocześnie. Zaczynamy od asany, po czym koncentrujemy się na każdym z czterech obszarów i
– tak jak wcześniej – ładujemy poszczególnymi elementami, nie rozpuszczając przy tym ładunku jednego
żywiołu przy przechodzeniu do kolejnego, aby zachować je na końcu wszystkie cztery razem. Tak jak opisał to
Bardon, zaczynamy od ziemnego obszaru związanego z dolną partią ciała i idziemy w górę. Jest to uzasadnione
tym, iż w następującym ćwiczeniu dążymy nie do materialności, lecz wyniesienia się na poziom duchowy.

(Wiele osób zastanawia się w tym miejscu, co zrobić z rękami? Rawn sugeruje, iż najlepiej jest postąpić według
sposobu, w jaki przylegają do tułowia, czyli dłonie – ziemia, przedramiona – woda, a ramiona od łokcia w górę –
powietrze. Uważam jednak, że wystarczy potraktować je jako część obszaru powietrza, z którego wyrastają.
Sądzę tak dlatego, że ręce nie są bezpośrednio związane z elementami, lecz fluidami: prawa – elektryczny, lewa
– magnetyczny. Praca z fluidami odbywa się jednak w dalszych krokach. Tutaj wystarczy więc, jeśli
potraktujemy je jako ogólny fluid elektromagnetyczny, energię witalną, która wynika z elementu powietrza,
będącego mediatorem między elektrycznym ogniem i magnetyczną wodą).

W takim naładowanym stanie pozostajemy od dwóch do pięciu minut i rozpuszczamy elementy w odwrotnej
kolejności – od góry do dołu. Dwie minuty to minimum, aby elementy zdążyły zrealizować swój wpływ, a pięć
to maksimum, którego nie ma sensu przekraczać, gdyż po prostu tyle wystarczy na osiągnięcie równowagi i
przebywanie w takiej postaci dłużej nic nie zmieni. Chyba, że mamy do czynienia z poważną dysharmonią –
wtedy można to wydłużyć, natomiast powinno się to ćwiczenie wykonywać przynajmniej dwa razy w tygodniu,
co zapobiegłoby zaistnieniu takiej sytuacji.

Po wprawieniu się w akumulacji, można poczynić to samo z kondensacją, co dzieje się w niemal ten sam
sposób: Asana, przeniesienie świadomości do odpowiedniego obszaru i gromadzenie energii x4, zatrzymanie
ładunku kilka minut i rozpuszczenie elementów. Szczegółowy opis tej procedury nie jest konieczny, gdyż każdy
praktyk bez problemu ją zrozumie. Przyjrzyjmy się natomiast bliżej skutkom tej praktyki, jakie Bardon
wymienia w WdH.

Ćwiczenie to doprowadzi adepta do prawdziwej, idealnej harmonii elementów w pośredniczącej między ciałem
i Duszą matrycy astralnej, co wywoła absolutne zdrowie fizyczne i psychiczne, powodując stan błogości,
spokoju i ogólnej radości. Nic nie będzie w stanie wyprowadzić go z równowagi – dosłownie. Żadne
destruktywne wpływy się do niego nie dostaną, ponieważ będąc zrównoważonym, nie będzie na nie podatny.
Wpływy takie, jak i wiele innych, zostaną bez problemu zauważone przez osobę w harmonii, gdyż zestrojone
ciało i Dusza działają w zjednoczeniu, co rozbudza nie tylko astralne zmysły, ale też intuicję, co tworzy
podstawę dla kontaktu ze swoim Aniołem Stróżem. Harmonia czterech elementów doprowadza bowiem do
ujrzenia piątego – będącego ponad czasem i przestrzenią pierwiastka akaszy. Osiągając następnie Wiedzę i
Konwersację Świętego Anioła Stróża, jego jaźń skrystalizuje się i zyska on świadomość swojej Prawdziwej Woli.
Taka osoba jest wreszcie godna miana maga i ukończenie procesu oświecenia, tj. stanie się całkowicie Jednym
z Bogiem, pozostaje dla niej tylko kwestią czasu.

Na koniec dopowiem, co w przypadku osób, które nie podchodzą do WdH rygorystycznie, ale stosują też
alternatywy. Do uzyskania harmonii i Konwersacji ze Świętym Aniołem Stróżem, Hermetyczny Zakon Złotego
Brzasku wykorzystywał Najwyższy Inwokujący Rytuał Pentagramu, polegający na przywoływaniu jednocześnie
wszystkich czterech elementów w zrównoważonej formie. Podobnie jak u Bardona, poprzedzało się to
oczywiście dłuższą praktyką Większego Rytuału Pentagramu, który korzysta z kolei na raz tylko z jednym
elementem. Jeśli ktoś lubi tego typu praktyki rytualne – mogą one posłużyć jako zastępstwo praktyk astralnych
czwartego kroku WdH, szczególnie, jeśli do nawiązania kontaktu z żywiołami użyto wcześniej Adoracji
Solarnych. Owe ryty pentagramu skonstruowane zostały w taki sposób, że nie wywołują destrukcyjnych
wpływów, a więc nawet osoba nie posiadająca jeszcze równowagi (bo np. nie stosowała Zwierciadeł Duszy, lecz
do celów introspekcji używała dziennik snów) może wykorzystać je do stopniowego uzdrawiania swojego ciała i
Duszy.

Istnieją też oczywiście inne metody. Crowley napisał ogromną ilość materiału na temat Osiągnięcia Wiedzy i
Konwersacji Anioła Stróża (dokładniej omówimy ten temat jeszcze w kroku piątym). Przykładem może być jego
Liber Samek. Jest tego naprawdę sporo, ale sądzę, że na potrzeby tego komentarza te już wystarczą. Zachęcam
więc do własnych poszukiwań. Oczywiście, pamiętać należy, że pomimo stosowanych ćwiczeń, i tak konieczne
są takie same rezultaty, jak opisane w WdH. Inaczej dana praktyka do niczego nie zaprowadzi.

You might also like