Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 99

BÓG

(GOTT)

Ferdinand von Schirach

Przekład Iwona Nowacka

© 2019 GUSTAV KIEPENHEUER Bü hnenvertriebs-GmbH, Berlin

1
»Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny:
samobó jstwo.«1

Albert Camus, Mit Syzyfa

Role:

Przewodnicząca Rady Etyki

Richard Gä rtner

Brandt, okulistka

Biegler, adwokat

Keller, członkini Rady Etyki

Litten, ekspertka z dziedziny prawa

Sperling, ekspert z dziedziny medycyny

Thiel, ekspert z dziedziny teologii

Miejsce:

Berliń sko-Brandenburska Akademia Nauk, Sala im. Leibniza.

Czas trwania:

Około 90 minut i jedna przerwa.

Wszystkie role, z wyjątkiem biskupa Thiela, mogą być grane przez


kobiety bądź mężczyzn.

AKT PIERWSZY
1
Cytat w tłumaczeniu Joanny Guze

2
Niemiecka Rada Etyki obraduje. Na scenie Przewodnicząca, Gärtner,
Brandt, Keller, Biegler, Litten, Sperling i Thiel. Na stołach mikrofony.
Przed wszystkimi członkiniami i członkami gremium rozłożone akta,
laptopy i tablety.

PRZEWODNICZĄCA

Zwraca się do publiczności.

Szanowni Pań stwo, otwieram dzisiejsze posiedzenie Rady Etyki, będzie


ono jawne. Serdecznie dziękuję pań stwu za przybycie. Rada zebrała się
tym razem z własnej inicjatywy. Chodzi o następującą sprawę: Richard
Gä rtner, któ rego witam tu na sali,

Skinienie głowy w kierunku Gärtnera.

złożył wniosek o wydanie śmiertelnej dawki pentobarbitalu sodu w


Federalnym Instytucie ds. Lekó w i Wyrobó w Medycznych. W innych
krajach lek ten stosowany jest przez organizacje oferujące wspomagane
samobó jstwo. Pan Gä rtner oświadczył, że chciałby odebrać sobie życie.
Rzeczą nadzwyczajną w całej tej sytuacji jest fakt, że pan Gä rtner nie jest
nieuleczalnie chory ani nie cierpi z powodu bó lu, jest wręcz całkowicie
zdrowy. Instytut odmó wił wydania leku. Na co pan Gä rtner zwró cił się
do swojej lekarki rodzinnej i poprosił ją o pomoc w popełnieniu
samobó jstwa. Tyle, jeśli chodzi o fakty. Szanowni pań stwo, pytanie, na
któ re chcemy dziś sobie odpowiedzieć, brzmi dosyć prosto: Mamy tu
człowieka, któ ry nie chce już żyć i prosi o pomoc lekarską, aby się zabić.
Całkiem niedawno Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał w tej
sprawie przełomowy wyrok, któ ry zabezpiecza prawa ludzi takich jak
pan Gä rtner. Tym samym obowiązują dziś u nas bardzo liberalne
przepisy dotyczące eutanazji. Debata społeczna na ten temat nie jest
jednak jeszcze zamknięta – wręcz przeciwnie. Pytanie natury prawnej,
czy lekarzowi wolno pomó c człowiekowi, któ ry chce się zabić, zostało
już wprawdzie wyjaśnione. Ale pytanie natury etycznej pozostaje. A
brzmi ono tak: Czy lekarz powinien w tym pomagać? I na ten temat
chcemy dziś porozmawiać.

3
BIEGLER

Odebrać sobie życie.

PRZEWODNICZĄCA

Słucham?

BIEGLER

Powinniśmy mó wić »odebrać sobie życie«, a nie »zabić się«. Odebranie


sobie życia to nie jest zabó jstwo.

PRZEWODNICZĄCA

Dobrze. Słusznie. A więc jak należy rozstrzygnąć ten problem? Czy


lekarz powinien pomagać komukolwiek odebrać sobie życie? Czy będzie
to słuszne pod kątem etycznym? O tym właśnie będziemy dziś
dyskutowali. W tym celu zaprosiliśmy pana Gä rtnera i jego adwokata,
pana Bieglera, oraz lekarkę rodzinną. Poprosiliśmy także o pomoc przy
podejmowaniu tej decyzji troje ekspertó w:

Skinienie głowy w kierunku wymienianych osób.

Pani profesorka Litten z wydziału Prawa na Wolnym Uniwersytecie w


Berlinie, pan profesor Sperling z Federalnej Izby Lekarskiej i biskup
Thiel.

Do publiczności.

Szanowni Pań stwo, jako członkowie Rady Etyki jesteście niezależni.


Podczas głosowania, któ re nastąpi pó źniej, kierujcie się pań stwo
wyłącznie tym, co wy uznajecie za rozsądne i słuszne. Czy są jeszcze
jakieś pytania bądź sugestie?

Przewodnicząca rozgląda się po publiczności, następnie spogląda na


Brandt, Gärtnera i Bieglera, którzy kiwają przecząco głowami.

Dziękuję. W takim razie zaczniemy.Panie Gä rtner, czy mogę pana


poprosić tutaj naprzó d?

4
Gärtner podchodzi i siada.

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję, że zechciał pan upublicznić swoją sprawę i udzielić nam


informacji.

GÄ RTNER

Tak właściwie to ja wcale tego nie chcę.

PRZEWODNICZĄCA

Pan wybaczy: Czego pan nie chce?

GÄ RTNER

Udzielać informacji.

PRZEWODNICZĄCA

Rozumiem. Tyle że my chcemy poznać pań ską sytuację. A zatem, panie


Gä rtner, czy może nam pan powiedzieć, o co panu dokładnie chodzi?

GÄ RTNER

Chcę umrzeć.

PRZEWODNICZĄCA

Dlaczego? Nie jest pan przecież chory, o ile mi wiadomo?

GÄ RTNER

Poza kilkoma starczymi dolegliwościami jestem nawet dosyć zdrowy.

PRZEWODNICZĄCA

Dlaczego w takim razie chce pan umrzeć?

GÄ RTNER

Mam już dość.

PRZEWODNICZĄCA

5
Byłby pan łaskaw nam to objaśnić?

GÄ RTNER

Właściwie nie.

BIEGLER

Do Gärtnera.

Richard, musisz jednak coś powiedzieć tym ludziom.

GÄ RTNER

No dobrze. Mam 78 lat, przez 42 lata byłem żonaty, Elisabeth umarła


trzy lata temu.

PRZEWODNICZĄCA

Elisabeth?

GÄ RTNER

Moja żona.

PRZEWODNICZĄCA

Na co umarła?

GÄ RTNER

Guz mó zgu. Wielkości piłeczki pingpongowej. W szpitalu.

PRZEWODNICZĄCA

Bardzo mi przykro. Czy mogę zapytać, czym się pan zajmował


zawodowo?

GÄ RTNER

Byłem architektem. Pracowałem jako wolny strzelec.

PRZEWODNICZĄCA

6
Kiedy przestał pan pracować?

GÄ RTNER

Po śmierci Elisabeth.

PRZEWODNICZĄCA

Ma pan dzieci?

GÄ RTNER

Dwó ch synó w. Jeden jest posłem do bundestagu, a drugi też


architektem. Poza tym troje wnucząt.

PRZEWODNICZĄCA

Czy pań ska rodzina wie, że chce pan umrzeć?

GÄ RTNER

Oczywiście. Dzieci.

PRZEWODNICZĄCA

I co?

GÄ RTNER

Odkąd Elisabeth nie żyje, często o tym rozmawiamy.


Przedyskutowaliśmy wszystkie argumenty i to wielokrotnie.
Zaakceptowali to. Wnuki są jeszcze za małe.

PRZEWODNICZĄCA

Co się dla pana zmieniło wraz ze śmiercią żony?

GÄ RTNER

Wszystko.

PRZEWODNICZĄCA

Zechce nam pan powiedzieć coś konkretniejszego?

7
GÄ RTNER

Elisabeth i ja należeliśmy do kilku organizacji charytatywnych i


kulturalnych. Chodziliśmy razem na koncerty, do teatru, na przyjęcia.
Dużo podró żowaliśmy, ona chciała zobaczyć cały świat. Ze wszystkiego
zrezygnowałem. Sam nie jestem w stanie tego robić. Brakuje mi jej.
Brakuje mi jej, kiedy się budzę, brakuje mi jej, kiedy zasypiam. Brakuje
mi jej we wszystkim, co robię, i we wszystkim, co widzę. Jej nie ma, a ja
nadal jestem. Tak nie powinno być.

Pauza, dalej cicho.

Nie po 42 latach.

PRZEWODNICZĄCA

I myśli pan, że w pań skim przypadku wykluczone jest odnalezienie


jakiegoś nowego sensu życia? Może chociażby ze względu na wnuki?

GÄ RTNER

Nie. Kocham moje wnuki. Nie wiem, czy pani to zrozumie. Ale od śmierci
Elisabeth została ze mnie już tylko połowa.

PRZEWODNICZĄCA

Pró bował się pan leczyć?

GÄ RTNER

W jakim sensie?

PRZEWODNICZĄCA

Był pan u psychologa albo psychoterapeuty?

GÄ RTNER

Ach, o to chodzi. Tak, byłem. Rozmowy nie pomagają, pró bowałem


przez dwa lata. Potem chcieli mi dać leki, podobno bardzo dobre, tak
mó wili. Ale ja tego nie chcę. Ja chcę po prostu tylko umrzeć w spokoju.

PRZEWODNICZĄCA

8
Rozumiem. Czy ktoś chciałby jeszcze o coś zapytać pana Gä rtnera? Pan
Biegler może?

BIEGLER

Zwraca się bezpośrednio do Gärtnera.

Dlaczego nie chcesz umrzeć normalnie, jak każdy inny człowiek?

GÄ RTNER

Jak mó wiłem, życie przestało już dla mnie cokolwiek znaczyć. Nie
znaczy nic. I nie chcę pewnego dnia pó jść do szpitala, nie chcę leżeć
podłączony do aparatury, nie chcę, żeby ślina leciała mi z ust, i nie chcę
mieć demencji. Chcę umrzeć jak przyzwoity człowiek, tak jak żyłem.

BIEGLER

Opowiedz proszę, jak umarła Elisabeth.

GÄ RTNER

Nie.

BIEGLER

Umarła w szpitalu.

GÄ RTNER

Tak.

BIEGLER

I cierpiała.

GÄ RTNER

Przez pó łtora roku.

BIEGLER

Bó le, zaburzenia świadomości, upadki ze złamaniami, dezorientacja,

9
bezradność. Czyli wszystko to, czego ty się teraz obawiasz.

GÄ RTNER

Bardzo się biedaczka męczyła.

BIEGLER

Wybacz, że zapytam: pod koniec prosiła lekarzy, żeby ją wybawili.

GÄ RTNER

Tak to nazywała, tak. Była wierząca.

BIEGLER

Czy otrzymała taki środek?

GÄ RTNER

Nie. Potem mnie prosiła, żebym załatwił coś, co zakoń czy jej cierpienia.
Nie potrafiłem, nawet nie wiedziałem, jak to zrobić. Od pewnej chwili
lekarze dawali jej bardzo dużo morfiny.

BIEGLER

Czy miała spokojną śmierć?

GÄ RTNER

Pauza.

Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Do dziś mnie to męczy. Umarła, kiedy
akurat wyszedłem na pó ł godziny. Jak wró ciłem, już nie żyła. Proszę,
Biegler, przestań już pytać.

BIEGLER

Dobrze. Ale jedną rzecz musisz nam jeszcze powiedzieć. Dlaczego tutaj
jesteś?

GÄ RTNER

No przecież rozmawialiśmy o tym już tyle razy.

10
BIEGLER

Ale musisz im to tutaj wytłumaczyć.

GÄ RTNER

Elisabeth była od zawsze zaangażowana politycznie. Interesowało ją


wszystko, każda zmiana w tym kraju. Odziedziczyła kiedyś spadek i
dzięki tym pieniądzom zrobiła naprawdę dużo dobrego. Kró tko przed
śmiercią, już w szpitalu, powiedziała do mnie: »Zró b to dobrze«. Długo
się zastanawiałem nad tymi słowami.

BIEGLER

I co dla ciebie znaczą te słowa?

GÄ RTNER

Elisabeth dobrze mnie znała. Wydaje mi się, że wiedziała, że nie będę


chciał bez niej żyć. I chodziło jej o to, żebym coś zmienił. Łatwo byłoby
pojechać do Szwajcarii i odebrać sobie życie tam. Zbyt łatwo, jak
powiedziałaby Elisabeth. Ten problem dotyczy wszystkich, więc zrobisz
też coś dobrego dla wszystkich. Tak zawsze mó wiła.

BIEGLER

Czyli że twoje samobó jstwo ma wykraczać poza ciebie?

GÄ RTNER

Przynajmniej tyle, tak. Myślę, że Elisabeth by chciała, żebym nagłośnił


problem, przez któ ry ona się męczyła i z powodu któ rego ja teraz
cierpię. Dlatego tutaj jestem. Tak. Chcę, żeby wszyscy zrozumieli, że to
jest w porządku, że ja chcę umrzeć. Chcę, żeby ludzie tacy jak ja
dostawali pomoc. Chcę umrzeć i to nie jest amoralne, egoistyczne albo
chore.

BIEGLER

Dziękuję. Nie mam więcej pytań .

PRZEWODNICZĄCA

11
W takim razie proszę wró cić na miejsce, panie Gä rtner. Dziękuję bardzo.
Wiem, jakie to trudne.

Gärtner wraca na swoje miejsce.

GÄ RTNER

Odwraca się do Przewodniczącej.

Naprawdę pani wie?

PRZEWODNICZĄCA

Pani doktor Brandt, mogę panią prosić?

Brandt wstaje, podchodzi do stołu i siada. Rozkłada przed sobą


dokumenty.

PRZEWODNICZĄCA

Pani doktor Brandt, pan Gä rtner jest pani pacjentem?

BRANDT

Zgadza się.

PRZEWODNICZĄCA

Jest pani okulistką i prowadzi prywatny gabinet, czy to prawda?

BRANDT

Tak.

PRZEWODNICZĄCA

Mam wrażenie, że to dość nietypowe, żeby pacjent prosił o pomoc w


samobó jstwie akurat okulistkę.

BRANDT

Bo tak też jest. Ale pan Gä rtner jest moim pacjentem już prawie od 20
lat. Miał operację oczu, po któ rej nabraliśmy do siebie dużego zaufania.

12
Mimo że nie pasuje to za bardzo do mojej specjalizacji, stałam się dla
niego kimś w rodzaju lekarki rodzinnej. Często dawałam mu
skierowania do innych specjalistó w.

PRZEWODNICZĄCA

Rozumiem. I pan Gä rtner poprosił panią, żeby pomogła mu w


samobó jstwie?

BRANDT

Dwa lata temu zrobił to po raz pierwszy, rok po śmierci żony. Tak jak
pani to przed chwilą przedstawiła – zwró cił się o wydanie takiego
lekarstwa do Federalnego Instytutu Lekó w, dostał odmowę, więc
przyszedł do mnie. Od tamtej pory temat regularnie pojawiał się w
naszych rozmowach. Pana Gä rtnera nie sposó b przekonać, żeby zmienił
zdanie.

PRZEWODNICZĄCA

Jaki jest pani stosunek do faktu, że pan Gä rtner chce umrzeć?

BRANDT

Doskonale zdaję sobie sprawę, że Rada Etyki nie może zwolnić mnie z
obowiązku podjęcia własnej decyzji. Ja nie chciałabym pomagać w
samobó jstwie. Ale zupełnie niezależnie od mojego wyboru, mam też
wątpliwości, czy dla innych lekarzy byłoby to właściwe pod kątem
etycznym.

PRZEWODNICZĄCA

Tak, rozumiem. To jest właśnie to pytanie. W takim razie, jeżeli nikt nie
ma nic przeciwko, wysłuchamy teraz ekspertó w.

BIEGLER

Chwileczkę.

PRZEWODNICZĄCA

Ma pan jeszcze jakieś pytania do pani doktor Brandt?

13
BIEGLER

Do Przewodniczącej.

Tak.

Do Brandt.

Pani doktor Brandt, badała pani pana Gä rtnera.

BRANDT

Tak.

BIEGLER

Czy jest, jak sam mó wi, zdrowy?

BRANDT

Całkowicie zdrowy.

BIEGLER

Czy to odnosi się ró wnież do jego stanu psychicznego? Wie, co robi?

BRANDT

Tak.

BIEGLER

Cierpi na jakieś choroby psychiczne? Ma depresję?

BRANDT

Nie, jemu jest po prostu smutno.

Biegler wstaje, podchodzi do stołu pani Brandt i kładzie przed nią dwa
dokumenty. Po czym kładzie dwie kopie na stole Przewodniczącej.

BIEGLER

14
To są dwa orzeczenia. Jedno od psychologa, drugie od psychiatry.

BRANDT

Przegląda orzeczenia.

Potwierdzają to, co powiedziałam.

BIEGLER

Zgodnie z tymi dwoma orzeczeniami pan Gä rtner nie cierpi ani na


chorobę psychiczną ani na żadne zaburzenie, któ re uniemożliwiałoby
mu życie w zgodzie z własnym systemem wartości.

BRANDT

Tak. To się zgadza i pokrywa się z moją oceną.

BIEGLER

Czy istnieją podstawy do jakichkolwiek wątpliwości co do kwalifikacji


autoró w orzeczeń ?

BRANDT

W żadnym wypadku. Jednego z nich znam osobiście, to bardzo


doświadczony lekarz. Drugi jest mi znany przynajmniej ze słyszenia i
ma doskonałą reputację.

BIEGLER

Dziękuję. Czy pani jako – jak sama pani to nazwała – »ktoś w rodzaju
lekarki rodzinnej« dysponuje jakąkolwiek wiedzą na temat tego, czy na
zamiary pana Gä rtnera mogły mieć wpływ osoby trzecie?

BRANDT

Coś takiego nie pasowałoby w ogó le do jego charakteru. Nawet jeśli dziś
nie sprawia takiego wrażenia, pan Gä rtner jest pewnym siebie, bardzo
niezależnym człowiekiem. Poznałam też kiedyś jednego z synó w, tego
posła. Pró bował swojemu ojcu wyperswadować to życzenie.

BIEGLER

15
Ostatnie pytanie, pani doktor Brandt.

BRANDT

Proszę.

BIEGLER

Czy rozmawiała pani z panem Gä rtnerem także o innych opcjach


samobó jczych?

BRANDT

Co pan ma na myśli?

BIEGLER

Czy pytał panią o inne bezpieczne możliwości odebrania sobie życia?


Mam na myśli możliwości niewymagające wsparcia lekarskiego z pani
strony.

BRANDT

Usilnie mu je odradzałam.

BIEGLER

Dlaczego?

BRANDT

Przez wiele lat pracowałam w klinice uniwersyteckiej z dużym


oddziałem ratunkowym. Każdego dnia może pan tam zobaczyć efekty
nieudanych pró b samobó jczych.

BIEGLER

I jak one wyglądają?

BRANDT

Weźmy na przykład wieszanie. Według policyjnych statystyk ponad


połowa samobó jcó w pró buje się zabić przez powieszenie. To się często
nie udaje. Narzędzie, czyli sznur, zrywa się po kilku minutach, klamki,

16
belki czy inne mocowania puszczają albo łamią się. Bardzo często ludzie
wychodzą z tego żywi, ale z bardzo ciężkimi i nieodwracalnymi
uszczerbkami na zdrowiu fizycznym i psychicznym. Innego rodzaju
pró by samobó jcze też często koń czą się niepowodzeniem.

BIEGLER

Na przykład?

BRANDT

Ludzie skaczą z wieżowcó w i przez resztę życia są potem sparaliżowani.


Albo pró bują się zabić podczas jazdy samochodem i przy okazji kaleczą i
zabijają innych. Są przypadki, w któ rych ludzie pró bują odebrać sobie
życie strzałem z broni palnej i rozwalają sobie dolną szczękę na drobne
kawałeczki albo ...

BIEGLER

Przerywa.

... Dziękuję. Nie mam też już więcej pytań .

PRZEWODNICZĄCA

Bardzo dziękuję. W takim razie wysłuchamy teraz ekspertó w, jeśli


pań stwo nie mają nic przeciwko.

Przegląda swoje dokumenty.

No dobrze, chciałabym jako pierwszą wezwać panią profesorkę Litten.

Litten wstaje i podchodzi do stołu dla ekspertów.

PRZEWODNICZĄCA

Bardzo pani dziękuję za przybycie.

LITTEN

Nie ma za co.

17
PRZEWODNICZĄCA

To jest posiedzenie jawne. Czy z tego względu mogę panią prosić, żeby
się wszystkim przedstawiła?

LITTEN

Nazywam się Monika Litten. Jestem profesorką prawa konstytucyjnego


na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie.

PRZEWODNICZĄCA

W przeszłości sporządzała pani także opinie prawne dla rządu


federalnego, a przez wiele lat była także prezeską Stowarzyszenia
Niemieckich Nauczycieli Prawa Pań stwowego.

LITTEN

Zgadza się jedno i drugie.

PRZEWODNICZĄCA

A także jest pani sędziną Trybunału Konstytucyjnego w Krajowym


Sądzie Konstytucyjnym Brandenburgii.

LITTEN

To także jest prawda.

PRZEWODNICZĄCA

Do publiczności.

Szanowni Pań stwo, jak wiecie, misją Rady Etyki jest przedstawianie
nurtujących nas pytań na forum publicznym i wszczynanie debaty
społecznej. W przeszłości nauczyliśmy się jednak, że dla laikó w raczej
nużący jest przebieg posiedzenia, w któ rym ekspertki i eksperci
wygłaszają długie referaty i dopiero po ich zakoń czeniu odpowiadają na
pytania. Dla publiczności, któ ra może oglądać nasze posiedzenia w
Internecie, stanowiska poszczegó lnych osó b będą bardziej przejrzyste i
zrozumiałe, jeśli nie będziemy trzymać pytań na pó źniej, lecz od razu
zaczniemy od rozmowy. Przyjmijmy więc taką procedurę. Pani doktor

18
Keller, długoletnia członkini Rady, zgodziła się poprowadzić te
rozmowy. Sama jest lekarką, a podczas wcześniejszych posiedzeń Rady
Etyki opowiadała się przeciwko samobó jstwu wspomaganemu przez
lekarza. Pan Biegler natomiast będzie reprezentował interesy pana
Gä rtnera.

Do Keller.

Pani doktor Keller, proszę.

KELLER

Pani profesor Litten, czy może pani kró tko opisać, jakie obowiązują w
Niemczech przepisy prawne w kwestii eutanazji?

LITTEN

Samobó jstwo jako takie w świetle naszego prawa nie jest czynem
karalnym. Warunkiem zaistnienia przestępstwa zabó jstwa jest zawsze
śmierć drugiego człowieka. W przypadku samobó jstwa bądź pró by
samobó jczej pojawia się zatem wyłącznie pytanie, czy i jak osoba
pomagająca mogła popełnić przestępstwo.

KELLER

To zależy od tego, co konkretnie zrobi taki pomocnik, prawda?

LITTEN

Tak. Rozró żniamy dziś pomiędzy eutanazją czynną i pośrednią oraz


wspomaganiem samobó jstwa. Kiedyś istniało jeszcze pojęcie eutanazji
biernej. Teraz nazywamy to przerwaniem leczenia.

KELLER

Proszę to wyjaśnić.

LITTEN

W przypadku czynnej mamy sytuację, kiedy aktywnie doprowadza się


do śmierci umierającego. Na przykład: Lekarz aplikuje śmiertelny
zastrzyk. To jest zakazane, to tak zwane zabijanie na żądanie. W

19
przypadku przerwania leczenia lekarz rezygnuje z działań
przedłużających życie. Albo przerywa trwające już działanie. Jest to
dozwolone, o ile pacjent wyraził takie życzenie, co potwierdza na
przykład podpisane oświadczenie woli. Eutanazja pośrednia ma miejsce
wtedy, kiedy godzimy się na skracające życie działanie danego leku.
Proszę sobie wyobrazić, że śmiertelnie chorej osobie podaje się morfinę
w celu uśmierzenia bó lu. Od pewnej dawki morfina może też skracać
życie. To także jest dozwolone, o ile pacjent sobie tego życzy.

KELLER

A pomoc w samobó jstwie?

LITTEN

Nasz kodeks karny wszedł w życie ponad 145 lat temu, w 1872 roku,
czyli za czasó w Bismarcka. Nie zakazywał takiej pomocy. A w pań stwie
prawa obowiązuje zasada, że dozwolone jest to, czego prawo nie
zakazuje. Tyle że jakieś 40 lat temu Trybunał Federalny zadecydował, że
pomoc w samobó jstwie wprawdzie nie podlega karze, ale osoba
pomagająca musi natychmiast podjąć pró bę ratowania umierającego.

KELLER

Nie rozumiem.

LITTEN

Spró buję to wyjaśnić na nieco uproszczonym przykładzie: Ż onie wolno


podać mężowi sznur, na któ rym ten chce się powiesić. Ale kiedy mąż już
to zrobi i kilka chwil pó źniej zawiśnie pod sufitem, żona ma obowiązek
natychmiast go odciąć. Jeśli tego nie zrobi, będzie sądzona za
nieudzielenie pomocy. Nawiasem mó wiąc ucieczka po przekazaniu
sznura też nic jej nie pomoże. No chyba że byłaby już tak daleko, że i tak
nie zdążyłaby z powrotem na czas.

KELLER

Brzmi niedorzecznie.

LITTEN

20
I takie też jest, ma pani rację. Z takim stanem rzeczy nie zgadza się
zdecydowana większość autoró w literatury specjalistycznej. Ten zapis
jest przestarzały. Trudno sobie wyobrazić, żeby dziś w tego typu
sytuacji osobę pomagającą postawiono jeszcze przed sądem i skazano.
Niemniej jednak nie jest to wykluczone.

KELLER

Czyli wolno mi podać samobó jcy pistolet, ale muszę go ratować, jeżeli
nie umrze natychmiast, nawet jeśli on by tego w żadnym wypadku nie
chciał. I zastrzelić go na jego własne życzenie też mi nie wolno.

LITTEN

Tak, zasadniczo się zgadza. Ale niestety nie jest to aż takie proste. W
2015 roku weszło w życie nowe prawo.

KELLER

I co mó wi to prawo?

LITTEN

W nowych przepisach – § 217 kodeksu karnego – karze podlegał między


innymi ten, kto – cytuję: »w celu udzielenia pomocy w samobó jstwie,
zapewnia drugiej osobie ku temu okazję, daje sposobność i pośredniczy
w realizacji tego czynu w ramach działalności komercyjnej«.

KELLER

Kogo to dotyczyło?

LITTEN

Na pewno stowarzyszeń oferujących eutanazję i lekarzy medycyny


paliatywnej ...

PRZEWODNICZĄCA

Przerywa.

Proszę objaśnić członkom rady, któ rzy nie są lekarzami, pojęcie lekarze
medycyny paliatywnej.

21
LITTEN

To lekarze, opiekujący się pacjentami w zaawansowanych stadiach


choroby, a więc ludźmi, dla któ rych rokowania przewidują kró tką
długość życia.

KELLER

Dziękuję.

LITTEN

Zgodnie z tym prawem osobom bliskim wolno było udzielić pomocy w


samobó jstwie. Ale nie wolno było tego robić na przykład
stowarzyszeniom eutanatycznym albo medycynie paliatywnej. Było to
sprzeczne z zapisami naszej konstytucji. Otó ż prawo do ochrony dó br
osobistych obejmuje także prawo do samostanowienia o własnej
śmierci. Obywatelowi przysługuje wolność decyzji o odebraniu sobie
życia oraz prawo do skorzystania przy tym z dobrowolnej pomocy osó b
trzecich. Jego decyzję należy uszanować jako akt autonomicznego
stanowienia o sobie. Dlatego właśnie Federalny Trybunał Konstytucyjny
w lutym 2020 roku uznał § 217 za nieważny.

KELLER

Czy konstytucja nie powinna jednocześnie chronić obywateli?

LITTEN

Przed czym? Prawo do zabicia samego siebie, jest, jak mó wiłam, jednym
z podstawowych praw wolnościowych człowieka.

KELLER

Mnie chodzi o ochronę przed organizacjami oferującymi eutanazję. Czyli


przed firmami, któ re dla osiągnięcia zysku zachęcają wręcz ludzi do
samobó jstwa.

LITTEN

Obowiązkiem ustawodawcy jest zakazywanie nadużyć. Ale na przykład


szwajcarskie organizacje eutanatyczne są stowarzyszeniami non-profit
– ich celem wcale nie jest czerpanie zyskó w.

22
KELLER

Czy ustawodawca mimo wszystko może zakazać im działalności?

LITTEN

Nie.

KELLER

Nie?

LITTEN

Ustawodawca może podporządkować ich działalność przepisom, ale nie


wolno mu jej zakazywać.

KELLER

A zatem można na przykład sprawdzić, czy dany człowiek naprawdę


chce umrzeć. Czy jego pragnienie ma charakter trwały. I tak dalej.

LITTEN

Tak, oczywiście. Pań stwo musi to sprawdzać. Musi sprawdzać, czy


stowarzyszenia eutanatyczne są wiarygodne. Może nałożyć na nie
obowiązek rzetelnej informacji i obligatoryjne okresy oczekiwania dla
pacjentó w. Sędziowie uważają także, że należy koniecznie zapewnić
»kompleksowe doradztwo«.

KELLER

Ale w takim razie, o ile dobrze rozumiem, ustawodawca nie może


uzależnić swojej zgody od tego, czy stwierdzono nieuleczalną chorobę?

LITTEN

Zgadza się.

KELLER

Zapytam inaczej: czy pan Gä rtner rzeczywiście ma prawo otrzymać


lekarstwo, któ re go zabije?

23
LITTEN

Tak, dokładnie takie prawo mu przysługuje. Ale oczywiście lekarz ma


wolność wyboru, czy chce pomó c.

KELLER

To jest przerażające. Jak uregulowana jest kwestia eutanazji w innych


krajach?

LITTEN

W Holandii, gdzie samobó jstwo wspomagane przez lekarza jest


dozwolone, każdy lekarz musi złożyć raport. Musi wykazać, że spełnił
wszystkie prawne kryteria. Taki raport sprawdza komisja kontrolna, w
razie wątpliwości powiadamia się prokuraturę.

KELLER

Ja zawsze myślałam, że prawo karne ma na celu ró wnież ochronę


naszego życia.

LITTEN

I tak właśnie jest. Za każdą pomoc w samobó jstwie, któ re nie zostało
popełnione z własnej woli, grożą wysokie kary. Ale jednak system
prawny nie może traktować obywatela protekcjonalnie.

KELLER

Ale przecież pomoc w samobó jstwie nie może należeć do zadań


pań stwa.

LITTEN

Tu się z panią zgadzam. Ale nie o to chodzi. Chodzi o pytanie, czy


pań stwu wolno się wtrącać, kiedy lekarz jest gotó w pomó c osobie
pragnącej śmierci.

KELLER

Ale jakie to ma konsekwencje? Jeżeli każdemu wolno postępować


zgodnie ze swoją wolną wolą i zabijać się ze wsparciem lekarza, to

24
znaczy, że ró wnież osiemnastolatka może zażądać takiego lekarstwa z
powodu problemó w sercowych. Albo dwudziestolatek, któ ry stracił
właśnie pracę, i jest tylko załamany z tego powodu.

LITTEN

Choćby to panią nie wiem jak irytowało, fakty są takie, że w świetle


prawa nikt nie ma obowiązku żyć. Takiego obowiązku nie może nawet
być w wolnym pań stwie konstytucyjnym. Jeśli więc traktuje pani wolną
nieprzymuszoną wolę poważnie, to jest właśnie tak, jak pani mó wi, tak.
W świetle prawa nie może pani inaczej oceniać chęci popełnienia
samobó jstwa przez zdrowego młodego i przez chorego starego
człowieka. Oczywiście w każdym przypadku należy ustalić, czy
faktycznie mamy do czynienia z niezależną decyzją woli. W przypadku
psychicznie chorego człowieka na przykład nie miałoby to miejsca.

KELLER

Ale taka argumentacja oznacza, że nawet nieletnim wolno odebrać sobie


życie.

LITTEN

Belgia na przykład ma w tym względzie bardzo liberalne prawo. Od


2014 roku ró wnież nieletni mogą tam skorzystać z samobó jstwa
wspomaganego przez lekarza.

KELLER

Na miłość boską. Czy to już kiedyś miało miejsce?

LITTEN

Znane są trzy przypadki tego typu z lat 2016 i 2017.

KELLER

Ile lat miały dzieci?

LITTEN

Ś ciśle rzecz biorąc, była to dwó jka dzieci i jeden nastolatek, 9, 11 i 17 lat.

25
KELLER

I naprawdę im na to pozwolono?

LITTEN

Nieletni byli nieuleczalnie chorzy. Jeden z nich miał chorobę


metaboliczną, drugi złośliwe guzy mó zgu, trzeci cierpiał na śmiertelny
zanik mięśni. Ż ycie było dla nich jedynie pasmem udręki, chcieli umrzeć.
Oczywiście zapytano o zdanie ró wnież rodzicó w i lekarzy, ich zgoda
była wymogiem.

KELLER

Coś takiego jest możliwe także w innych krajach?

LITTEN

W Holandii i Luksemburgu.

KELLER

To tak jakbyśmy przerywali tamę na rwącej rzece, to po prostu


przerażające.

LITTEN

Kraje Beneluksu nie są pań stwami prawa w mniejszym stopniu niż nasz
kraj. Dyskusje, któ re my tutaj dziś prowadzimy, odbywały się i
odbywają także i tam.

KELLER

Ale jeżeli tak będą postępowali lekarze, to przecież doprowadzi do


najgorszych i najbardziej ekstremalnych incydentó w. Doświadczyliśmy
już tego w naszej historii. Niech sobie pani przypomni eutanazję za
rządó w narodowych socjalistó w.

LITTEN

Naziści zamordowali w całej Europie 300.000 osó b z


niepełnosprawnościami fizycznymi, umysłowymi i psychicznymi.
Wysterylizowali ponad 400.000 kobiet i mężczyzn. Od roku 1939 zabito

26
10.000 niemowląt i dzieci chorych na choroby dziedziczne, chorych
umysłowo albo niepełnosprawnych fizycznie na tak zwanych
»specjalnych oddziałach dziecięcych«. Stała za tym obłąkań cza idea
»higieny rasowej«, zagłada tak zwanego »życia niegodnego życia«. To
były morderstwa, bestialskie zabó jstwa wbrew woli samych
zainteresowanych. To nie ma nic wspó lnego z dzisiejszą dyskusją.

KELLER

Jak dla mnie ma i to bardzo wiele. Wtedy też wszystko zaczynało się
niewinnie. Psycholog Adolf Jost opublikował na przykład książkę pod
tytułem »Prawo do własnej śmierci«. To było w roku 1895, 38 lat przed
nazistami.

LITTEN

A ja uważam, że tutaj chodzi o coś zupełnie innego. W tej książce


wskazywano, kto musi umrzeć, bo tak rzekomo byłoby lepiej dla
narodowej wspó lnoty. To było stanowienie o losie innych, to były
morderstwa dla rzekomego dobra społecznego. My tutaj rozmawiamy o
sytuacji dokładnie odwrotnej, czyli o stanowieniu dojrzałego obywatela
o sobie.

KELLER

Ale początki zawsze tak wyglądają. Filozof Robert Spaemann cytował


amerykań skiego lekarza Leo Alexandra, któ ry obserwował procesy
przeciwko nazistowskim lekarzom eutanatycznym. Alexander napisał w
roku 1949, że wszyscy, któ rzy zajmowali się nazistowskimi zbrodniami,
zdali sobie sprawę – cytuję –, »że te zbrodnie zaczynały się od małych
rzeczy. Na początku delikatnie przesuwały się akcenty w postawie
lekarzy. Zaczęło się od poglądu, któ ry potem stał się fundamentem dla
ruchu eutanatycznego, czyli że zdarzają się sytuacje, w któ rych życie
można postrzegać jako nie warte dalszego życia. Początkowo taka
postawa odnosiła się tylko do ciężko i chronicznie chorych. Z czasem
krąg tych, któ rych obejmowała ta kategoria, się poszerzał i zaczęto
zaliczać do niej także społecznie bezproduktywnych, ideologicznie
niepożądanych, rasowo niepożądanych.« Koniec cytatu.

LITTEN

27
Może pani zawsze zażądać przeprowadzenia kontroli, czy prośba o
śmierć jest poważna, czy jest dobrze przemyślana, czy jest trwała i czy
nie miały na nią wpływu osoby trzecie.

KELLER

Mnie się jednak wydaje, że to jest błąd. Jeśli zaczniemy formułować


uniwersalne kryteria dla możliwości udziału lekarza we wspomaganym
samobó jstwie, to doprowadzimy do tego, że umieranie stanie się
kwestią podlegającą negocjacjom. Skoń czy się tym, że będziemy
negocjować także kwestię zabijania. Musimy się przed tym chronić.

LITTEN

To się raczej nie uda. Nie może pani przecież ignorować faktu, że ludzie
chcą się zabijać. Proszę pomyśleć o takich przypadkach, o jakich przed
chwilą mó wiła pani doktor Brandt. Albo o „opcji podpociągowej”.

KELLER

To znaczy?

LITTEN

O ludziach, któ rzy rzucają się pod pociąg.

KELLER

Macie na to specjalną nazwę?

LITTEN

W samych Niemczech jakieś 800 osó b rocznie pró buje sobie w ten
sposó b odebrać życie. Około 10 procent pró b koń czy się
niepowodzeniem i pociąg odrywa tym ludziom »jedynie« koń czyny. Do
tego dochodzą traumatyczne przeżycia maszynistó w. Prawie zawsze
doświadczają zderzenia bezpośrednio, widzą ofiary. Pociąg często
odcina głowę samobó jcom, ich ciała są nienaturalnie zdeformowane,
kości zmiażdżone na papkę.

KELLER

28
Nawet jeśli te przypadki są przerażające, i to bardzo, to jednak lekarzom
nie wolno przykładać ręki do samobó jstwa zdrowego człowieka.

LITTEN

W Kanadzie Supreme Court w 2015 roku zadecydował, że ustanowiony


prawem zakaz samobó jstwa wspomaganego przez lekarza łamie
podstawowe prawa obywatelskie w sposó b, jaki kłó ci się z
elementarnymi zasadami konstytucyjnymi. I na pewno było to słuszne.
Prawo nie może udzielać odpowiedzi na pytanie, czy lekarz chce pomó c
swojemu pacjentowi. Lekarz musi o tym zadecydować sam zgodnie z
własnym światopoglądem etycznym. Federalny Trybunał Konstytucyjny
wydał bardzo jednoznaczny wyrok. Możemy ubolewać nad tym, że jakiś
człowiek chce umrzeć. Wolno nam oczywiście starać się ze wszystkich
sił, żeby zmienił zdanie. Ale jeśli nam się to nie uda, należy uszanować i
zaakceptować jego wolny wybó r.

KELLER

Nie mam więcej pytań , dziękuję bardzo.

Keller wraca na swoje miejsce.

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję bardzo, pani doktor Keller. Panie Biegler, proszę.

Biegler podchodzi do stołu i staje przy nim.

PRZEWODNICZĄCA

Może pan usiąść.

BIEGLER

Wolę stać. Pani profesor Litten, nazywam się Biegler, jestem


adwokatem. Jak pani wcześniej słyszała, reprezentuję interesy pana
Gä rtnera.

LITTEN

Wiem, kim pan jest.

29
BIEGLER

Ach tak. A skąd?

LITTEN

Spora ilość spraw, w któ rych był pan obroń cą, miała swó j finał przed
sądem konstytucyjnym, w któ rym jestem sędziną.

BIEGLER

No tak, człowiek robi, co w jego mocy.

Śmiech wśród członków rady.

BIEGLER

Ale tak naprawdę mam tylko kilka pytań .

LITTEN

Proszę.

BIEGLER

Powiedziała pani przed chwilą, że decyzję lekarz powinien podjąć


zgodnie ze swoim światopoglądem etycznym.

LITTEN

Tak.

BIEGLER

Czy musi podjąć ją zgodnie z chrześcijań skimi wartościami?

LITTEN

Jest to możliwe, ale nie jest konieczne.

BIEGLER

Może nam pani to objaśnić?

LITTEN

30
W pierwszym ustępie artykułu 4 Ustawy Zasadniczej napisano:
»Wolność wyznania, sumienia oraz przekonań religijnych i
światopoglądowych są nienaruszalne.« A ustęp drugi uzupełnia:
»Należy zagwarantować swobodę praktyk religijnych.«

BIEGLER

Co to znaczy w prostych słowach?

LITTEN

Każdy obywatel może wierzyć w to, w co chce wierzyć. Człowiek ma


prawo do wolności w kwestii wiary i poglądó w.

BIEGLER

Czy Bó g chrześcijań ski jest jakoś specjalnie chroniony przez naszą


konstytucję?

LITTEN

Nie. Bó g nie jest osobą, nie jest instytucją, nie jest firmą działającą na
zasadach prawa cywilnego ani niczym podobnym. Przepisy nie mogą
nakładać na niego obowiązkó w ani też przyznawać mu praw.

BIEGLER

Czyli że wiara chrześcijań ska nie ma w poró wnaniu do innych religii


żadnego prawa do pierwszeń stwa?

LITTEN

W konstytucji nie ma właściwego wyznania religijnego. Federalny


Trybunał Konstytucyjny sformułował to swego czasu następująco:
»Uprzywilejowanie określonych wyznań « i »wykluczanie innowiercó w«
są zabronione.

BIEGLER

A jednak wciąż słyszymy i czytamy, że nasze pań stwo opiera się na


chrześcijań skich wartościach. Ró wnież w konstytucji mamy
bezpośrednie nawiązanie do Boga. W preambule jest napisane, że
ustawa zasadnicza została uchwalona ze świadomością

31
odpowiedzialności przed Bogiem i ludźmi.

LITTEN

Tak jest w wielu pań stwach zachodnich.

BIEGLER

Ale czy to nie oznacza, że pań stwo wyznaje chrześcijań stwo?

LITTEN

Nie. Prawoznawstwo przyjmuje, że wzmianka o Bogu w preambule jest


wyrazem pokory.

BIEGLER

Pokory?

LITTEN

Nad ustawą zasadniczą obradowano kró tko po wojnie. Nie chciano


nigdy więcej dopuścić do powstania pań stwa nazistowskiego.

BIEGLER

Co to ma wspó lnego z Bogiem?

LITTEN

Każde pań stwo totalitarne uważa się za absolutne. Nie widzi nad sobą
żadnej innej prawdy, pań stwo jest celem samym w sobie. Odrzucili to
ojcowie i matki ustawy zasadniczej. Wiedzieli, że konstytucja – jak
każda ustawa – jest wrażliwa i podatna na błędy. Nie istnieje idealny
porządek pań stwowy. Ś wiadomość, że wszystko, co czyni człowiek,
obarczone jest pewnymi ograniczeniami – to właśnie wyraz pokory.
Dlatego w preambule jest Bó g.

BIEGLER

Czyli że ustawa zasadnicza nie postawiła republice za cel forsowania


chrześcijań stwa. Nie jest to akt założycielski pań stwa chrześcijań skiego.
Chrześcijań skie wartości – czymkolwiek by one nie były, a to nam z

32
pewnością dziś jeszcze wyjaśni biskup – nie są w kwestii przez nas tu
rozpatrywanej, w ogó le wiążące?

LITTEN

Tak właśnie jest.

BIEGLER

Dziękuję. Przejdźmy do innej kwestii. Pani doktor Keller mó wiła


właśnie, że zalegalizowanie wspomagania samobó jstwa przez lekarzy
doprowadzi do – jak ona to ujęła – przerwania tamy na rwącej rzece.
Może mi pani powiedzieć, w jakich krajach obowiązują tego typu
przepisy?

LITTEN

Liberalne przepisy dotyczące eutanazji albo odpowiednie orzecznictwo


obowiązują w Szwajcarii, Holandii, Belgii, Luksemburgu, Kanadzie i w
kilku stanach amerykań skich: w Oregonie, Waszyngtonie, Vermont,
Colorado i Kalifornii. W Szwecji wspomagane samobó jstwo też jest
dozwolone, ale pod warunkiem, że pomocnik jest osobą prywatną.

BIEGLER

A w Unii Europejskiej – czy mamy wyroki sądó w na temat


dopuszczalności takich przepisó w o eutanazji?

LITTEN

Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał jak dotąd dwa wyroki w tej
kwestii. Przy czym wyjaśnił, że poszczegó lne kraje wspó lnoty mają w tej
sprawie dużą swobodę działania i szeroki zakres swobodnego
uznawania. W każdym razie Trybunał nie wydawał jak dotąd jeszcze
konkretnych wyrokó w w sprawie pomocy w samobó jstwie. Zrobił to
natomiast w lutym 2020 roku Federalny Trybunał Konstytucyjny.
Pomoc w samobó jstwie jest od teraz zasadniczo dozwolona ró wnież w
Niemczech.

BIEGLER

Jakie są doświadczenia z eutanazją w wymienionych przez panią

33
krajach? Weźmy na przykład Szwajcarię.

LITTEN

Jest tam sześć organizacji oferujących eutanazję. Największa – Exit –


istnieje od ponad 30 lat, ma ponad 120.000 członkó w. Trzy czwarte
społeczeń stwa popiera albo akceptuje wspomaganie samobó jstw w
zorganizowanej formie. 86 procent chce, żeby lekarze świadczyli pomoc
w samobó jstwie.

BIEGLER

Ile razy stowarzyszenie świadczyło już usługę eutanazji?

LITTEN

Od chwili założenia w 1982 roku ponad 3.000 razy.

BIEGLER

Czy w ciągu tych ponad 30 lat od chwili założenia jakiś lekarz albo
osoba opiekująca się umierającymi zostali skazani?

LITTEN

Nie, przy czym każdy pojedynczy przypadek jest sprawdzany przez


władze.

BIEGLER

Czy kiedykolwiek doszło do nieprawidłowości finansowych? W


Niemczech takim organizacjom zarzuca się często zachłanność albo
jeszcze gorsze rzeczy. Miałem wrażenie, że dosłyszałem takie
wątpliwości ró wnież w wypowiedziach pani doktor Keller.

LITTEN

Exit wszystkie finanse podaje do wiadomości publicznej, są dostępne do


wglądu dla każdego. Praca stowarzyszenia jest transparentna. O ile
wiadomo, nie było finansowych uchybień .

BIEGLER

34
Jakim regulacjom prawnym podlega eutanazja w Szwajcarii?

LITTEN

Pomoc w samobó jstwie nie jest karana, o ile nie jest świadczona z
pobudek egoistycznych.

BIEGLER

To wszystko?

LITTEN

Więcej regulacji prawnych w tym temacie nie ma. Niemniej Exit żąda
jeszcze spełnienia kilku dalszych wymogó w. Trzeba na przykład
udowodnić, że pacjent posiada zdolność oceny sytuacji i podejmowania
działań , jest autonomiczny, a chęć zakoń czenia życia niezmienna albo
przedstawić diagnozę choroby ze złymi prognozami lub zapowiadającą
cierpienia nie do zniesienia.

BIEGLER

Jakie zadanie przypada w tym wszystkim lekarzom?

LITTEN

Przepisują lek pentobarbital sodu w dawce na tyle dużej, że zażycie na


pewno doprowadzi do zgonu, czyli 15 gram. Oczywiście szwajcarscy
lekarze także podlegają przepisom o wykonywaniu zawodu, a one
zobowiązują ich do bezwzględnej ochrony i zachowania życia, ale
przysługuje im też duża swoboda decyzyjna. Respektuje to także izba
lekarska.

BIEGLER

Jaki jest średni wiek pacjentó w?

LITTEN

76 lat. Około 50 procent cierpi na raka.

BIEGLER

35
Często czyta się, że Niemcy jeżdżą do Szwajcarii, żeby tam odebrać sobie
życie.

LITTEN

To prawda. Przed decyzją Trybunału Konstytucyjnego było to


konieczne. Inne stowarzyszenie – Dignitas – oferuje opiekę i pomoc w
samobó jstwie także obcokrajowcom. W 2017 roku odebrało sobie tam
życie 71 obywateli niemieckich. Od chwili założenia stowarzyszenia w
roku 1998 było to według danych własnych stowarzyszenia w sumie
1.150 Niemcó w.

BIEGLER

Czy zatem zalegalizowanie eutanazji w Szwajcarii przerwało tę tamę,


nad któ rą tak ubolewała pani doktor Keller?

LITTEN

Nie ma potwierdzonej naukowo wiedzy na temat długofalowych


skutkó w zalegalizowania komercyjnego wspomagania samobó jstw. Ale
wystarczy przyjrzeć się liczbom. W Szwajcarii i w Niemczech jest mniej
więcej tyle samo samobó jstw w stosunku do liczby ludności. W Holandii
także nie odnotowano znaczącego wzrostu liczby zgonó w. W obliczu
tych liczb mó wienie o przerwaniu tamy zdaje się być chybione.

BIEGLER

Dziękuję bardzo.

Do Przewodniczącej.

Nie mam więcej pytań do ekspertki.

Biegler i Litten wracają na swoje miejsca.

PRZEWODNICZĄCA

Teraz wysłuchamy pana profesora Sperlinga. Proszę, czy mó głby pan


podejść?

Sperling podchodzi do stołu dla ekspertów i siada.

36
PRZEWODNICZĄCA

Dobry wieczó r, panie profesorze Sperling. Bardzo dziękuję, że znalazł


pan czas.

SPERLING

To oczywiste.

PRZEWODNICZĄCA

Panie profesorze Sperling, zasiada pan w zarządzie Federalnej Izby


Lekarskiej?

SPERLING

W prezydium.

PRZEWODNICZĄCA

Czy może pan członkom rady, któ rzy nie są lekarzami, wyjaśnić
najpierw, czym jest Federalna Izba lekarska?

SPERLING

Jest to czołowa organizacja samorządności lekarskiej. Reprezentuje


polityczne interesy grupy zawodowej liczącej około 500.000 lekarek i
lekarzy w Niemczech.

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję. Pani doktor Keller, może pani zadawać pytania.

Keller podchodzi i siada.

KELLER

Dziękuję. Czy mó głby pan przybliżyć nam poglądy izby na kwestię


samobó jstwa wspomaganego przez lekarza?

SPERLING

Tak właściwie nasze poglądy są bardzo proste. Zakładam, że przysięga


Hipokratesa to pojęcie, któ re mó wi coś także obecnym na sali

37
nielekarzom.

KELLER

Ś lubowanie lekarskie.

SPERLING

Hipokrates był greckim lekarzem, żył jakieś 400 lat przed Chrystusem.
Jego imieniem nazwano pierwszą wersję zapisu lekarskich zasad
etycznych. Ta przysięga już w czasach starożytnych zabraniała
podawania pacjentom śmiercionośnych środkó w. Nic się w tej kwestii
do dziś nie zmieniło.

KELLER

Zechce pan to rozwinąć.

SPERLING

Zadaniem lekarza jest utrzymywanie przy życiu, ochrona zdrowia i w


razie potrzeby przywracanie do zdrowia, uśmierzanie bó lu i dawanie
wsparcia umierającym.

KELLER

Co z pomocą przy odbieraniu sobie życia?

SPERLING

To nie jest wspieranie umierającego. Lekarzom nie wolno czegoś


takiego robić. To jest sprzeczne z przysięgą i z etosem zawodu lekarza.

KELLER

Pytał pan członkó w izby o zdanie w tej kwestii?

SPERLING

Tak, przeważająca większość jest przeciw.

BIEGLER

Okrzyk z sali.

38
62 procent to przecież nie jest przeważająca większość.

PRZEWODNICZĄCA

Panie mecenasie, my tu nie mamy w zwyczaju tak pokrzykiwać.


Trzymajmy się zasad kultury.

BIEGLER

Hm.

KELLER

Wró ćmy do sprawy. Kilka chwil temu usłyszeliśmy, że każdy człowiek


ma prawo do samostanowienia o własnej śmierci.

SPERLING

Mam z tym ogromny problem.

KELLER

Z czym?

SPERLING

Z wiarą w niezależne samostanowienie u osó b nękanych myślami


samobó jczymi.

KELLER

Dlaczego?

SPERLING

Przeprowadzono pewne badania na temat samobó jstw w Europie,


Stanach Zjednoczonych, Australii i Azji. Wykazały one, że większość
samobó jcó w cierpi na ciężkie zaburzenia psychiczne. 90 do 95 procent
ludzi, któ rzy odebrali sobie życie, miało choroby psychiczne.

KELLER

Czyli że ludzie targają się na własne życie, ponieważ są chorzy?

39
SPERLING

Tak. Czyli że właśnie nie odbierają sobie życia z własnej woli i


korzystając z prawa do samostanowienia. Nie może być więc słuszne,
żeby w takiej sytuacji lekarz pomagał doprowadzić do śmierci. To by
było cyniczne. On ma leczyć, nie zabijać. A można by było tym ludziom
pomó c. Na depresje są świetne metody leczenia w dzisiejszych czasach.
Praktyka wykazała, że po tym, jak minie faza depresyjna, pragnienie
śmierci z reguły znika. Ludzie wracają do życia.

KELLER

Ale jest przecież też coś takiego jak samobó jstwo, któ re było dobrze
przemyślane i popełnione z własnej woli. Pan Gä rtner przedstawił
orzeczenia, zgodnie z któ rymi jest całkowicie zdrowy na umyśle.

SPERLING

Pyta pani o tak zwane samobó jstwo bilansowe? Nie, czegoś takiego
właściwie prawie wcale nie ma, zdarza się niezwykle rzadko. O wiele
częściej pró ba samobó jcza jest jedynie wołaniem o pomoc, pró bą
zwró cenia na siebie uwagi. Niech pani sobie wyobrazi, że mamy około
11.000 samobó jstw rocznie w tym kraju. I jakieś dziesięciokrotnie
więcej pró b samobó jczych. Na skutek samobó jstw umiera trzy razy
więcej ludzi niż w wypadkach drogowych, łącznie jest to około 1,13
procent wszystkich zgonó w.

KELLER

Ale przecież chyba istnieje coś takiego jak sytuacja ostatecznego braku
nadziei. Pragnienie zakoń czenia własnego życia.

SPERLING

Zawsze mamy obowiązek sprawdzić, gdzie leży przyczyna. Podam jeden


przykład. Z badań Wspó lnoty Europejskiej wiemy, że wzrost bezrobocia
o około jeden procent skutkuje przyrostem o jedno samobó jstwo więcej
na 100.000 mieszkań có w.

KELLER

40
Gdzie dokonano takich pomiaró w?

SPERLING

W 26 krajach Unii. Dlaczego lekarze, któ rych zawó d polega na afirmacji


życia, mieliby pomagać ludziom je sobie odbierać z powodu bezrobocia?
Trzeba tym ludziom dać nadzieję i to jest wyzwanie społeczne, a
zabijanie nie jest zadaniem medycyny.

KELLER

Rozumiem, co chce pan powiedzieć.

SPERLING

Chciałbym przedstawić jeszcze jeden przykład. Wiemy, że grupa


najbardziej zagrożona pró bami samobó jczymi to kobiety w wieku od
15-25 lat. Potencjalne przyczyny sięgają od złamanego serca aż po
mobbing. Czy lekarz naprawdę powinien pomagać umrzeć ró wnież
młodym ludziom?

KELLER

Czy wizerunek lekarza zmieni się w oczach opinii publicznej, jeśli będzie
on przepisywał pacjentom śmiertelny środek na ich prośbę?

SPERLING

Oczywiście. Lekarz, któ ry pomaga zabić, niszczy opartą na zaufaniu


relację między pacjentem i lekarzem. Ta relacja i to zaufanie nie są
celem samym w sobie, lecz podstawą każdego leczenia.

KELLER

Tak, też tak to widzę. Ale co stanowi podstawę takiej relacji z


perspektywy pacjenta?

SPERLING

Każdy pacjent może być pewien, że lekarz będzie się trzymał pewnych
zasad.

KELLER

41
A ja bym powiedziała raczej, że podstawą jest przede wszystkim wiara
w jego kompetencje.

SPERLING

Tak, ale to nie wszystko. Lekarz ma nie tylko troszczyć się o to, żeby
pacjent wyzdrowiał, lecz w ramach swoich zawodowych możliwości
ró wnież go chronić.

KELLER

Na tym opierają się ogó lne zasady naszej grupy zawodowej.

SPERLING

Pacjent nie musi znać lekarza, nie musi sprawdzać jego wiarygodności
ani jego poczucia moralności. Wystarczy, że wie, że lekarz nie podejdzie
do jego łó żka, żeby go zabić, tylko żeby go wyleczyć. Bez takich zasad
etyki zawodowej nie ma szans na zaufanie.

KELLER

A dlaczego wydaje się panu, że to zaufanie jest zagrożone, jeśli lekarz


będzie świadczył pomoc w samobó jstwie?

SPERLING

Tylko absolutny zakaz zabijania nałożony na lekarza daje pacjentowi


ostateczną pewność.

KELLER

A co to oznacza dla opieki paliatywnej?

SPERLING

My lekarze pomagamy podczas umierania. Wolno nam zmniejszyć


zakres leczenia i zakoń czyć działania podtrzymujące życie, jeśli pacjent
tego zażąda. Ale katastrofą byłoby, gdybyśmy doprowadzali do śmierci
pacjenta.

BIEGLER

42
Przerywa.

To jest dobrowolne, żaden lekarz nie musi tego robić.

KELLER

Porozmawiajmy o panu Gä rtnerze. Nie jest człowiekiem chorym


psychicznie. Nie potrzebuje uwagi, chce tylko umrzeć.

SPERLING

Ale czemu? Nie mogę tego ocenić tak na odległość, ale większość ludzi
takich jak on boi się szpitali, bó lu, bezradności, samotności. Musimy
temu jakoś zaradzić.

KELLER

Co możemy zrobić?

SPERLING

Musimy zapewnić opiekę paliatywną na terenie całego kraju. W


dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie uśmierzyć bó l występujący pod
koniec życia i umożliwić w ten sposó b godną śmierć w hospicjum. To
kosztuje dużo pieniędzy, ale jest absolutnie niezbędne.

KELLER

Pan Gä rtner, jak już wspominał wcześniej – a ja wiem to także z licznych


rozmó w – chce umrzeć w godności. Nie podłączony do aparatury, nie
bezradny.

SPERLING

To jest całkowicie wypaczone myślenie.

KELLER

Dlaczego?

SPERLING

Proszę pomyśleć o tych niezliczonych hospicjach. Proszę pomyśleć o

43
lekarzach i personelu oddziałó w paliatywnych, któ rych zadaniem jest
uśmierzanie bó lu i cierpienia. Utrzymywanie, że niby tylko
samobó jstwo ze wsparciem lekarskim pozwala człowiekowi zachować
godność, to jakby wymierzyć policzek w twarz wszystkim tym, któ rzy
dzień w dzień otaczają opieką śmiertelnie chorych.

KELLER

Czyli że godne umieranie jest możliwe także w hospicjach?

SPERLING

Właśnie tam najbardziej. A godność – to się w ogó le ostatnio zrobiło


pojęcie wypełniane niemalże dowolną treścią. Dostarcza odpowiedzi na
każde pytanie. Powołują się na nią i przeciwnicy i zwolennicy eutanazji.

KELLER

Dziękuję bardzo.

Keller wraca na swoje miejsce.

PRZEWODNICZĄCA

Kolej na pytania od pana Bieglera.

Biegler podchodzi, staje w miejscu, nie siada.

BIEGLER

Ja tego po prostu nie mogę zrozumieć.

SPERLING

Czego? Czego pan nie rozumie?

BIEGLER

Nie rozumiem tego rozró żnienia, któ rego pan dokonuje. Czyli jest tak:
Jeżeli pań ski pacjent życzy sobie przerwać leczenie, to pan to robi.

SPERLING

Tak, jestem do tego zobowiązany. Pacjent ma prawo sam o tym

44
decydować.

BIEGLER

Ale jeżeli pacjent prosi, żeby dał mu pan środek, dzięki któ remu będzie
mó gł sam zakoń czyć swoje życie, to pan to uważa za niedopuszczalne.

SPERLING

Tak.

BIEGLER

No widzi pan, właśnie tego rozró żnienia nie rozumiem.

SPERLING

Chętnie to panu wytłumaczę. Przerwanie leczenia to zaniechanie. Jeżeli


podam mu środek, będzie to działanie aktywne.

BIEGLER

Pan wybaczy, ale czy to nie jest oderwane od rzeczywistości?


Przerywając leczenie musi pan przecież też odłączyć maszyny,
wyciągnąć rurki, przerwać sztuczne odżywianie czy co tam jeszcze pan
robi w takiej sytuacji. A zatem wykonuje pan czynności. A zatem
wykonuje pan działania »aktywne«, jak się pan wyraził.

SPERLING

Ale w przypadku wspomagania samobó jstwa chcę doprowadzić do


śmierci. W przypadku przerwania leczenia, liczę się jedynie z jej
ewentualnością.

BIEGLER

Tak? Ale przecież kiedy przerywa pan leczenie, panie profesorze


Sperling, to śmierć wcale nie jest jakimś tam niezamierzonym skutkiem
ubocznym. Wręcz przeciwnie. Celem jest śmierć, daje pan komuś
umrzeć.

SPERLING

45
Nie, śmierć nigdy nie jest naszym celem. Przecież to jest ogromna
ró żnica, czy ktoś ostatecznie umrze na to, na co choruje, czy dlatego, że
się otruł. Jeśli zaczniemy pomagać w samobó jstwie, społeczeń stwo się
zmieni. Zaczniemy myśleć o umieraniu inaczej.

BIEGLER

Kto tak twierdzi?

SPERLING

Federalna Izba Lekarska. Ś wiatowe Stowarzyszenie Lekarzy też tak


uważa.

BIEGLER

No tak, snucie prognoz to jest trudna sztuka, a już przede wszystkim,


kiedy dotyczą przyszłości.

PRZEWODNICZĄCA

Panie mecenasie, raz jeszcze: To jest bardzo poważna sprawa. Głupie


żarty są nie na miejscu.

BIEGLER

Do Przewodniczącej.

No có ż, wzywanie zagrożeń wcale jeszcze nie oznacza odparcia


argumentó w. Ale niech będzie, ujmę to inaczej.

Do Sperlinga.

Dlaczego zatem zmieni się społeczeń stwo? I jak?

SPERLING

Lekarze będą w przyszłości oferować tego rodzaju »usługę«, pojawią się


konkretne liczby w cenniku – pomoc w samobó jstwie: 146,80 euro.
Będziemy tego uczyć lekarzy na studiach, profesorowie będą prowadzili
zajęcia praktyczne z zabijania. I to nie będzie już jakaś tam szara strefa
na marginesie, to się będzie działo w centrum życia społecznego. Zmieni

46
się nasze wyobrażenie o umieraniu, nasze podejście do cierpiących i do
schyłku życia.

BIEGLER

Nasza najwyższa instancja sądownicza tak zadecydowała. I mnie też


naprawdę trudno jest doszukać się w tym czegokolwiek złego. Czy
przypomina pan sobie coś takiego jak »Oświadczenie z Ulm«?

SPERLING

Nie.

BIEGLER

To był protest lekarzy w roku 1964 przeciwko wtedy całkiem jeszcze


nowym tabletkom antykoncepcyjnym. Podpisało go 140 lekarzy, a
wśró d nich wielu znanych profesoró w. Pigułka miała rzekomo
prowadzić do »seksualizacji życia publicznego«. Lekarz miał się stać –
cytuję – »sługą hedonizmu«. Dlatego pigułkę, jak twierdziło wielu
pań skich kolegó w, należałoby przepisywać jedynie kobietom
zamężnym.

SPERLING

Nie chcę i nie umiem tego bronić. Ale dziś chodzi o coś zupełnie innego.

BIEGLER

Czyżby? Ó wcześni lekarze argumentowali dokładnie tak jak pan,


szanowny panie profesorze Sperling. W antykoncepcji widzieli – cytuję:
»rozmiękczenie społecznej moralności, na skutek któ rego
społeczeń stwu grozi długotrwały upadek obyczajó w«.

SPERLING

Z pewnością była to przesada.

BIEGLER

Prognoza pań skich kolegó w była po prostu błędna. Skutkiem


wprowadzenia pigułek nie był upadek obyczajó w, lecz społeczeń stwo
uwolnione spod ciężaru upokorzeń lat 50-tych.

47
SPERLING

Tamta zmiana to był postęp.

BIEGLER

Właśnie, postęp. Tak jak dziś. Przy okazji dyskusji wokó ł aborcji wielu
pań skich kolegó w wcale nie wypadło lepiej. Jeden lekarz napisał, że nie
chce być »katem na usługach pań stwa«. Inny profesor mó wił o
»egzekucjach«.

SPERLING

Nie widzę związku z naszym dzisiejszym tematem.

BIEGLER

Nadal jeszcze nie? Pań ska Izba Lekarska oświadczyła wtedy, cytuję:
»Zadaniem lekarza jest podtrzymywanie i wspomaganie życia, a nie jego
niszczenie.« A jeden słynny ginekolog napisał, że w ten sposó b ludzie z
czasem stracą szacunek i podziw dla kiełkującego życia. Ja jakoś nie
odnoszę wrażenia, żeby to się sprawdziło. A pan?

SPERLING

Ale w tym wypadku mamy liczby. Odkąd zalegalizowano eutanazję w


Oregonie, liczba samobó jstw wspomaganych przez lekarzy między
rokiem 1998 a 2014 wzrosła o prawie 700 procent.

BIEGLER

Ach, panie profesorze, niech pan nie żartuje. 700 procent brzmi
strasznie, ale wie pan, ile ich było w rzeczywistości? W zeszłym roku w
Oregonie 218 pacjentó w poprosiło o przepisanie śmiertelnego leku – a
zabiły się z jego pomocą jedynie 143 osoby. To pokazuje też, jakim
ukojeniem jest dla ludzi już samo posiadanie takiej recepty w kieszeni.

SPERLING

Liczby są mimo wszystko zatrważające.

BIEGLER

48
Naprawdę trudno mi uwierzyć, że pan to mó wi na poważnie. Rok
wcześniej było to aż 138 osó b. A w sumie w ciągu dwudziestu lat, odkąd
istnieje to prawo, zaledwie 1.275 ludzi popełniło samobó jstwo,
korzystając z pomocy lekarza. Oto pań skie 700 procent – nawet nie 130
osó b rocznie.

SPERLING

Oregon to mały stan. Niech pan przeliczy te liczby na Niemcy.

BIEGLER

I co by to oznaczało? Niech pan sobie wyobrazi, że tutaj na sali wybucha


pożar. Wszyscy rzucamy się do wyjścia ewakuacyjnego, któ re zresztą
utworzono na wypadek takiego właśnie niebezpieczeń stwa. Kiedy pan
twierdzi, że zbyt wiele osó b w potrzebie korzysta ze wsparcia lekarza,
żeby zakoń czyć swoje życie, to tak, jakby powiedział pan, że zbyt wiele
osó b korzysta z wyjścia ewakuacyjnego, kiedy się pali. Przecież to jest
nonsens. Słusznie jest tworzyć wyjścia ewakuacyjne i słusznie jest z nich
korzystać.

SPERLING

Powiem to raz jeszcze, przysięga Hipokratesa nakazuje ...

BIEGLER

Przerywa.

Ach tak, całkiem zapomniałem o tej pań skiej przysiędze Hipokratesa. A


proszę nam powiedzieć, kiedy tak właściwie lekarz składa tę przysięgę?
Na początku studió w? Pod koniec? Czy dopiero jak rozpoczyna
praktykę?

SPERLING

Tej przysięgi nie składa się w dosłownym znaczeniu.

BIEGLER

Ach tak? Czyli że powołuje się pan na przysięgę, któ rej sam pan nigdy
nie składał?

49
SPERLING

Ta przysięga jest ucieleśnieniem naszego etosu.

BIEGLER

Na pewno tak jest? A czy w tej dwutysiącletniej przysiędze nie jest


ró wnież napisane, że lekarzowi nigdy przenigdy nie wolno usuwać
kamieni moczowych z pęcherza?

SPERLING

To jest oczywiście przestarzały zapis.

BIEGLER

A czy nie jest tam też napisane, że lekarzowi nigdy przenigdy nie wolno
podać kobiecie środka na poronienie?

SPERLING

To też jest przestarzały zapis. Od dawna istnieje wspó łczesna wersja


przysięgi lekarskiej, tak zwana Deklaracja Genewska Ś wiatowego
Stowarzyszenia Lekarzy.

BIEGLER

Rozumiem. Kilka chwil temu wspominał pan o tym fragmencie z


trucizną w przysiędze. Może pan powtó rzyć te słowa?

SPERLING

Dosłownie brzmią tak: »Nikomu, nawet na żądanie, nie podam


śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał.«

BIEGLER

I w tej wspó łczesnej wersji, tej któ ra obowiązuje w naszej epoce, czyli w
Deklaracji Genewskiej – te słowa też są zapisane? Ż e lekarz nie może
nigdy podać śmiertelnej trucizny?

SPERLING

Nie.

50
BIEGLER

Ojej. Nie ma tego? Czyli że tego tak istotnego dla pana fragmentu
brakuje w dzisiejszej wersji? Zupełnie jak kamieni moczowych?

PRZEWODNICZĄCA

Panie mecenasie, bardzo pana proszę.

BIEGLER

Ale jest coś innego we wspó łczesnej wersji. Pozwolę sobie zacytować:
»Będę szanował autonomię i godność mojej pacjentki lub mojego
pacjenta.«

SPERLING

Tak.

BIEGLER

No więc, panie profesorze, czyż nie o to właśnie chodzi w przypadku


pomocy w samobó jstwie – o autonomię i godność pacjenta?

SPERLING

Nie taki jest sens tego zdania. Ś wiatowe Stowarzyszenie Lekarzy


niedawno jeszcze raz wyraźnie zaznaczyło – nawiasem mó wiąc tak
samo jak Federalna Izba Lekarska – że nieetyczne jest postępowanie
lekarza, któ ry pomaga w samobó jstwie.

BIEGLER

Czy jedno drugiemu nie przeczy? Niech pan pomyśli, jeśli pań skie
umiejętności nie są już w stanie poprawić warunkó w mojego życia, jeśli
więc to życie przynosi mi już tylko cierpienie, to czy pań ska etyka nie
powinna w takim momencie pozwalać na zakoń czenie tego życia?

SPERLING

Lekarz nie może służyć śmierci. Nikt mnie do tego nie zmusi.

BIEGLER

51
Nikt nie chce pana do niczego zmuszać. Decyzja, czy chce pan w ten
sposó b pomagać swoim pacjentom, należy wyłącznie do pana. Chodzi
przecież o to, czy lekarzom wolno pomagać w samobó jstwie, nie o to, że
muszą to robić. Jaka jest zatem alternatywa? Ż e obywatele jadą
zagranicę, jeśli chcą umrzeć ze wsparciem lekarza? Nie dość, że będę
stary i zniedołężniały, to jeszcze mam się tłuc w jakąś podró ż.

SPERLING

Chodzi panu o Szwajcarię.

BIEGLER

Tak. Dopiero co była o tym mowa. Ludzie musieli brać na siebie taki
ciężar i decydować się na umieranie w obcym kraju, w obcych pokojach
i obcych łó żkach, bo był to jedyny sposó b, żeby skorzystać z pomocy
lekarza. Na szczęście nie muszę już dziś narażać na to mojego
przyjaciela.

SPERLING

Pan nie chce mnie zrozumieć.

BIEGLER

Tak pan myśli? Lepiej jest skazywać ludzi na stryczki, noże, skoki z
wieżowca i inne okrutne szaleń stwa? No dobrze. Panie profesorze
Sperling, powiedział pan wcześniej, że wspomaganie samobó jstwa
przez lekarza naruszyłoby relację między lekarzem a pacjentem.

SPERLING

Tak.

BIEGLER

A zatem chodzi o zaufanie?

SPERLING

Oczywiście. Pacjent straci zaufanie.

BIEGLER

52
Ja bym zaufał lekarzowi, któ ry mi pomoże, jak przyjdzie co do czego.
Nawet gdyby tym czymś miało być umieranie.

SPERLING

Dla pana medycyna to dziedzina neutralna, zwyczajna usługa. Ale tak


nie jest. To jest zawó d o charakterze ró wnież moralnym.
Zdefiniowaliśmy nasze wartości. Możemy oferować tylko te usługi,
któ re są zgodne z naszymi wartościami. Dlatego na pań skie pytania
lepszą odpowiedzią niż zezwolenie na pomoc w samobó jstwie jest
zaoferowanie kompleksowej opieki paliatywnej.

BIEGLER

Są też lekarze inni niż pan. Niektó rzy mó wią, że ta ostatnia posługa to
akt najgłębszego szacunku dla bliźniego, akt największego
humanitaryzmu.

SPERLING

Przed 20 laty, kiedy chodziłem po oddziałach dla umierających, ciągle


słyszałem ludzi krzyczących z bó lu. Dziś jest inaczej, nikt już nie musi
cierpieć. Jesteśmy w stanie w prawie wszystkich przypadkach uwolnić
ludzi od bó lu.

BIEGLER

W prawie wszystkich przypadkach?

SPERLING

Tak. Dzięki temu pragnienie śmierci zniknie.

BIEGLER

A co z tymi przypadkami, w któ rych pań ski kunszt nie odnosi aż takich
sukcesó w? Nie udawajmy, że opieka paliatywna jest w stanie pomó c w
100 procentach.

SPERLING

Ale prawie zawsze pomaga.

53
BIEGLER

Więc jak to możliwe, że niektó rzy ludzie, objęci doskonałą opieką


paliatywną, mimo wszystko nadal chcą umrzeć?

SPERLING

To się zdarza bardzo rzadko.

BIEGLER

Jakieś 20 procent pacjentó w paliatywnych chciałoby zakoń czyć swoje


życie. 20 procent! Mnie się to wcale nie wydaje aż tak mało. I dobrze pan
wie, że w oknach oddziałó w onkologicznych znajdujących się na
wyższych piętrach szpitala często są kraty. Ale nawet gdyby miał pan
rację, panie profesorze Sperling – czy nie jest tak, że nadal jeszcze za
mało jest oddziałó w paliatywnych w tym kraju?

SPERLING

Tak, musimy je jak najszybciej rozbudować, nie ma wątpliwości.

BIEGLER

Ilu lekarzy w naszym kraju ma specjalizację paliatywną?

SPERLING

Trzy procent.

BIEGLER

Trzy procent? Aha. W żadnym wypadku nie chcę tworzyć opozycji


między pomocą w samobó jstwie a opieką paliatywną. Potrzebujemy
jednego i drugiego, i w ogó le trzeba o wiele lepiej zadbać o sektor
medyczny. Ale błagam, na co nam się przyda pań ska przyjemna wizja
bezbolesnej śmierci, jeżeli nie może jej pan zagwarantować wszystkim
ludziom? Miną dziesięciolecia, zanim dojdziemy do takiego poziomu.

SPERLING

To nie jest obszar mojej odpowiedzialności.

54
BIEGLER

W tej kwestii ma pan wprawdzie rację, ale jest to ró wnież – pozwolę


sobie podchwycić pań skie słowa – nieco cyniczne. Nie obchodzi pana
wcale, że dostępne są liczne wiarygodne sondaże, któ re dają wciąż takie
same wyniki: 60 do 70 procent ludzi chce, żeby lekarz pomó gł im w
samobó jstwie, jeśli go o to poproszą. A według sondażu z 2003 roku 84
procent obywateli zgodziło się z następującą wypowiedzią: »Jeśli mó j
lekarz rodzinny pomó głby nieuleczalnie choremu odebrać sobie życie,
nie utracił(a)bym do niego zaufania.« To przeciwień stwo tego, co pan
nam tutaj opowiada.

SPERLING

Jeszcze raz, panie Biegler: Nam chodzi o leczenie pacjenta. To jest sedno
i istota medycyny. Jeśli pomogę w samobó jstwie, pogwałcę
fundamentalne wartości mojego zawodu. Pomoc lekarza w
samobó jstwie zamyka drogę do właściwego leczenia. I tak, czemu nie,
odpowiem panu: Znam te sondaże, oczywiście, że je znam, ale też
prawdą jest, że ich wyniki nie robią na mnie żadnego wrażenia, dopó ki
nie da się ich pogodzić z naszym etosem ...

BIEGLER

Ale ma pan świadomość, że w lutym 2020 roku ludzie bili brawo na sali,
kiedy Federalny Trybunał Konstytucyjny ogłaszał swó j wyrok na temat
eutanazji. To się właściwie chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło ...

Gärtner wstaje, podchodzi do Bieglera i szepce mu coś do ucha. Krótka,


niesłyszalna rozmowa między Bieglerem i Gärtnerem.

BIEGLER

Do Przewodniczącej.

Pani Przewodnicząca, proszę o pozwolenie na odstąpienie na chwilę


mojego prawa do zadawania pytań panu Gä rtnerowi.

PRZEWODNICZĄCA

Proszę.

55
BIEGLER

Dziękuję bardzo.

GÄ RTNER

Do Sperlinga.

Prezes pań skiej Izby Lekarskiej powiedział, że samobó jstwo


wspomagane to dla lekarzy – cytuję – »brudna robota«.

SPERLING

To jest wyrwane z kontekstu. Z jego puntu widzenia ...

GÄ RTNER

Przerywa.

Pań ski prezes powiedział, że tylko ten, kto przeżył całe swoje życie do
samego koń ca, ma prawo godnie odejść z tego świata. Każda inna opcja,
cytuję: »jest jak usypianie zwierząt albo jak ubó j bydła«.

SPERLING

Mogę tylko ...

GÄ RTNER

Przerywa.

Lekarze, jak mó wi pań ski prezes, nie są mechanikami śmierci. To jest


robota – cytuję – dla »hydraulikó w2«.

SPERLING

To jest…

GÄ RTNER

2
komentarz w formie akcji artystycznej do słow prezesa: https://www.giordano-bruno-
stiftung.de/meldung/sterbe-klempner-montgomery

56
Przerywa.

Ja panu powiem, co to jest. To jest odrażające. Wie pan w ogó le, co to


znaczy dla kogoś takiego jak ja? Kogoś, kogo żona błagała, żeby lekarze
pomogli jej umrzeć? Wie pan, jak długo rozmawiałem o samobó jstwie z
moimi dziećmi? Wie pan, ile wieczoró w siedzieliśmy i omawialiśmy
każdy argument z dziesięciu i stu i tysiąca ró żnych perspektyw? Jest pan
w stanie sobie wyobrazić, jakie to było i jakie jest dla każdego z nas
obciążenie? Wydaje się panu, że ktokolwiek w naszej rodzinie tę sprawę
sobie ułatwia? Naprawdę ma pan w sobie tyle arogancji, żeby myśleć, że
panu jako lekarzowi wolno stawiać swoje poglądy ponad poglądami
swoich pacjentó w?

SPERLING

Ja myślę ...

GÄ RTNER

Przerywa.

Moja żona i ja przez całe życie żyliśmy tak, jak uważaliśmy za słuszne.
Nie uważa pan, że niesłychaną bezczelnością jest odsyłanie nas teraz do
»hydraulikó w«?

SPERLING

Rozumiem pań skie oburzenie, ale...

GÄ RTNER

Przerywa.

Przez cały czas gada pan tu o »etosie lekarza«. O »zobowiązaniach


moralnych«. Ale w rzeczywistości to wszystko wygląda całkowicie
inaczej: Ja nie chcę już żyć. Nie obchodzi mnie już żadna książka, żaden
film, żadna rozrywka.

SPERLING

Ja ...

57
GÄ RTNER

Przerywa.

Pan i pań scy koledzy musicie wreszcie zrozumieć, czego oczekują od


was ludzie.

PRZEWODNICZĄCA

Panie Gä rtner ...

GÄ RTNER

Przerywa.

Pań ski przeklęty etos nie stoi nad etosem społeczeń stwa. W tym kraju
mieszkają wolni ludzie, któ rzy potrafią i mogą decydować o własnym
życiu i własnej śmierci. Jeśli rozsądnemu człowiekowi jego własne życie
wydaje się nie warte życia, to każdy musi uszanować jego wolę śmierci.
Ró wnież pan.

PRZEWODNICZĄCA

Przerywa.

Panie Gä rtner, proszę się uspokoić...

GÄ RTNER

Przerywa.

Mó wi pan o zaufaniu, tak, ma pan całkowitą rację, właśnie o to chodzi.


Od mądrych i ludzkich lekarzy, któ rzy zdobyli wykształcenie za
pieniądze obywateli i dla dobra obywateli, oczekuję, że mi pań stwo
pomożecie. I wolno mi tego oczekiwać, tak mi się wydaje. Dlaczego,
panie profesorze Sperling, dlaczego ma pan tak mało zaufania do swoich
pacjentó w? Dlaczego się panu wydaje, że może się pan uważać za Boga?

SPERLING

Ale chodzi ...

58
Gärtner potrząsa głową i wraca na swoje miejsce, nie czekając na
odpowiedź Sperlinga.

BIEGLER

Ja też już nie mam pytań do eksperta z dziedziny medycyny.

Biegler i Sperling wracają na swoje miejsca i siadają.

PRZEWODNICZĄCA

Szanowni Pań stwo, ja bardzo proszę, tego już trochę za wiele. Z całym
szacunkiem, ale muszę to powiedzieć. W pełni rozumiem pań skie
napięcie emocjonalne, ale przecież tutaj nikt nie jest o nic oskarżony.
Wiem, że ta sprawa wywołuje ostre reakcje, ale chyba mogę prosić,
żebyśmy trzymali się jakichś zasad. Tak? Dobrze. A zatem wysłuchamy
teraz pana biskupa Thiela jako ostatniego eksperta. Panie biskupie,
proszę zająć miejsce.

Thiel podchodzi do stołu i siada.

PRZEWODNICZĄCA

Dzień dobry, panie biskupie Thiel.

THIEL

Dzień dobry.

PRZEWODNICZĄCA

Zaprosiliśmy pana dziś jako eksperta, żeby objaśnił nam pan stanowisko
kościoła. Czy pana ró wnież mogę prosić o kró tkie przedstawienie się
członkom rady?

THIEL

Nazywam się Helmuth Thiel, jestem członkiem Komisji Doktryny i


Wiary Konferencji Episkopatu Niemiec.

PRZEWODNICZĄCA

Proszę nam powiedzieć, co to jest.

59
THIEL

Komisja Doktryny i Wiary jest odpowiedzialna za kwestie wiary jak


ró wnież sprawy etyczne związane z biologią i medycyną.

PRZEWODNICZĄCA

A Konferencja Episkopatu?

THIEL

To związek biskupó w katolickich.

PRZEWODNICZĄCA

Dobrze, dziękuję. A zatem proszę, pani doktor Keller.

Keller podchodzi i siada.

KELLER

Panie biskupie, czy może nam pan przedstawić stanowisko kościoła


wobec samobó jstwa wspomaganego?

THIEL

Najpierw wyjaśnijmy sobie, o czym my tu w ogó le rozmawiamy.

KELLER

To znaczy?

THIEL

Wszyscy przecież jesteśmy zgodni co do jednego: Nikt nie chce


samobó jstw. Jak tylko przydarzają się w kręgu rodziny i przyjació ł,
jesteśmy przerażeni. Zrobimy wszystko, żeby im zapobiec. Prywatnie
wiadomo, ale ró wnież jako społeczeń stwo.

KELLER

To prawda. Ale co pan chce przez to powiedzieć?

THIEL

60
Od starożytności aż do oświecenia, czyli przez 2.500 lat, obowiązywała
zgoda co do tego, że odrzuca się akty przemocy przerywające własne
życie. I to nie tylko w filozofii. Wszystkie miarodajne religie naszego
kręgu kulturowego, chrześcijań stwo, judaizm i islam, zgadzają się z tym
do dziś. Kośció ł chrześcijań ski nadal wypełnia w społeczeń stwie misję
strażnika.

BIEGLER

Brzmi jak z »Gry o tron«.

PRZEWODNICZĄCA

Panie Biegler, wolałabym już pana nie upominać. Proszę.

KELLER

Proszę to zignorować, panie biskupie.

THIEL

Także ludzie, któ rzy najwięcej mają do czynienia ze śmiercią, czyli


lekarze, są przeciwni samobó jstwom wspomaganym.

KELLER

A jaki jest pań ski pogląd?

THIEL

Ja wierzę w życie. Ja wierzę w nieskoń czoną wartość życia na każdym


etapie ludzkiej egzystencji. Ż ycie jest święte, ponieważ jest związane z
Bogiem. Jeśli nie podoba się pań stwu słowo »święty« bądź też brzmi
ono dla pań stwa anachronicznie, to pomyślcie o podstawowych
wartościach naszej konstytucji: ona chroni życie.

KELLER

To wartość konstytucyjna i zadanie pań stwa, to prawda. Ale wartością


jest także prawo człowieka do samostanowienia o sobie.

THIEL

61
Oczywiście. Samostanowienie i wolność. Ale solidarność społeczna,
opieka, ochrona życia – to takie same wartości podstawowe. Nie wolno
nam ot tak po prostu z nich rezygnować. W naszym społeczeń stwie
zabijanie wciąż jeszcze jest tabu – dzięki Bogu. Ale powiedzmy sobie
szczerze: to jest ten moment, kiedy mamy zrezygnować z tego zakazu. Ja
tego nie chcę. Ja wierzę, że zabijanie drugiego człowieka nadal powinno
być zakazane.

KELLER

Ale, panie biskupie, my przecież nie rozmawiamy o zabijaniu. Zabó jstwo


na żądanie musi na zawsze pozostać przestępstwem. My dyskutujemy
tu tylko o tym, czy pomoc lekarza w samobó jstwie pacjenta jest słuszna
etycznie.

THIEL

Tylko? Kró tkowzrocznością jest wierzyć, że tu są jeszcze jakiekolwiek


wielkie ró żnice. Jedno będzie prowadziło do drugiego. Mianowicie nie
sposó b uzasadnić legalizacji wspomaganego samobó jstwa przy
jednoczesnym zakazywaniu zabijania na żądanie.

KELLER

Dlaczego?

THIEL

Proszę sobie wyobrazić, że nie jest już pani w stanie samodzielnie


popełnić samobó jstwa. Nie może pani na przykład wypić lekarstwa,
ponieważ jest pani sparaliżowana. Jako że dozwolone jest jedynie
wspomagane samobó jstwo, nie wolno pani prosić lekarza o to, żeby
panią zabił. A zatem jest pani w gorszym położeniu, tylko dlatego, że jest
pani aż tak chora, że nie może się ruszać. I już słyszę prawnikó w: »Takie
nieró wne traktowanie jest niedopuszczalne.« Jak się raz weszło na
pewną ścieżkę, to trzeba nią iść do koń ca. Już niebawem będziemy
dyskutowali o zabijaniu na żądanie i zalegalizujemy je.

KELLER

Załó żmy, że to prawda – jakie byłyby skutki, panie biskupie?

62
THIEL

Skutki byłyby opłakane. Weźmy sytuację, w któ rej człowiek w żaden


sposó b nie jest w stanie wyrazić swojej woli. Leży po wypadku na stole
operacyjnym, lekarze mó wią, że obudzi się ciężko niepełnosprawny. Czy
w takiej sytuacji powinniśmy zacząć dociekać domniemanej woli tego
człowieka? Albo niech pani sobie wyobrazi mężczyznę z Alzheimerem,
swojego ojca albo wujka może. Jest szczęśliwy, cieszy go słoń ce i
siedzenie w ogrodzie, jedzenie i oglądanie co wieczó r tego samego filmu.
Ale oczywiście nie jest już tym samym człowiekiem, któ rego znała pani
wcześniej, kiedy był zdrowy. Pani doktor Keller, naprawdę chce pani
dyskusji o tym, czy nie lepiej byłoby dla niego, gdyby umarł? »On
przecież nigdy nie chciał tak żyć, często to powtarzał« – tak się będzie
mó wiło w pani rodzinie. I tak właśnie całkiem gładko przeszliśmy do
tematu zabijania. Zaczynamy oceniać, czy dane życie ma wartość czy nie.
»Ż ycie niegodne życia« to było pojęcie używane przez narodowych
socjalistó w, nie wolno nam nigdy do tego wracać. Nie, musimy
zatrzymać wszystkie zmiany idące w tym kierunku.

KELLER

Obawia się biskup zmiany społeczeń stwa.

THIEL

Ależ nie, ja się jej wcale nie obawiam, jestem daleki od głoszenia
abstrakcyjnych prognoz. My już żyjemy w społeczeń stwie, w któ rym
wspomagane samobó jstwo jest dozwolone. To JEST inne społeczeń stwo.

KELLER

Co jest inne?

THIEL

Już niedługo będzie rosła presja na starych ludzi, żeby się zabijali.
Młodzi będą mó wili, że starzy są ciężarem. Kosztują sporo pieniędzy,
zużywają zasoby. Będą mó wili: wy już naprawdę długo sobie pożyliście.
Wasza starość będzie jedynie uciążliwa, powinniście skorzystać z
uznanej konstytucyjnie możliwości i wreszcie zabić się z pomocą
waszego sympatycznego lekarza rodzinnego.

63
KELLER

I tak właśnie wolność zamienia się w przymus.

THIEL

Proszę sobie wyobrazić wnuka, któ ry mó wi do swojej babki: każdy


dzień , któ ry spędzasz w tym domu spokojnej starości, kosztuje nas masę
pieniędzy, właśnie znowu podnieśli ceny.

Zwraca się do publiczności.

Szanowni Pań stwo, nie bądźcie aż tak naiwni. Wszyscy dobrze wiemy,
jak łatwo ulegają wpływom starsze osoby. Nie trzeba do tego nawet
skąpego wnuczka. Pomyślcie pań stwo tylko, ilu starych ludzi już teraz
mó wi: »Byle tylko nie być nikomu ciężarem.«

KELLER

Czyli wydaje się biskupowi, że stracimy szacunek dla życia?

THIEL

Mnie się nic nie wydaje, ja jestem tego pewien. Jeśli zaczniemy oceniać
życie według jego »przydatności«, to niebawem będziemy rozmawiali o
»zdrowym poczuciu narodowym« i ustalali, jakich ludzi nie chcemy w
naszej wspó lnocie: niepełnosprawnych, depresyjnych, starych,
powolnych. Na tym polega realne zagrożenie przerwania tamy.
Otworzyliśmy puszkę Pandory.

KELLER

Ale samostanowienie człowieka o jego ...

THIEL

Przerywa.

Tak, tak, wiem, ci wszyscy entuzjaści człowieka, któ ry sam o sobie


stanowi... Wydaje im się, że nie muszą już nawet uzasadniać, czy chcą
umierać czy żyć. Mó wią, że mają w tej kwestii wolny wybó r. Przy czym

64
naturalne umieranie jest częścią życia. Nie da się tego uniknąć.

KELLER

Myślę, że nikt tutaj nie chce zakazać samobó jstwa jako takiego.

THIEL

Ja też nie. Akceptuję prawo człowieka do samostanowienia. Niech robi,


co chce, ale w zaciszu czterech ścian. Są przypadki, w któ rych mam
nawet wielki szacunek dla takiego kroku. Ale szacunek jeszcze nie
znaczy, że musimy to też aprobować jako społeczeń stwo. I że jesteśmy
zobowiązani w tym pomagać albo co gorsza jeszcze to promować. To
oznacza jedynie, że nie powstrzymujemy samobó jcy. W przypadku
samobó jstwa wspomaganego potrzebny jest jakiś inny, dodatkowy
motyw. I ja go nie potrafię zrozumieć. Wręcz przeciwnie.

KELLER

Wręcz przeciwnie?

THIEL

Ż yjemy we wspó lnocie, w rodzinach, gronach przyjació ł, w jednym


pań stwie. Każdy, kto żyje we wspó lnocie, ponosi za nią też
odpowiedzialność. Dziś wiemy, że samobó jstwo to ogromne obciążenie
dla wielu osó b – dzieci, wnukó w, przyjació ł, kolegó w z pracy. Według
badań każdy taki czyn dotyka przynajmniej sześciu osó b, a to daje
60.000 cierpiących każdego roku. U jednej trzeciej pojawiają się
zaburzenia psychiczne. Moralna odpowiedzialność polega na czymś
innym niż na propagowaniu tych rzekomo liberalnych idei.

KELLER

Ale w rezultacie oznaczałoby to, że nasze życie nie należy tylko do nas.

THIEL

Bo nie należy. Samobó jstwo to czysty egoizm, bezwzględny wobec


bliźnich. Dla mnie to nawet nie jest kwestia religijna. To jest głęboko
niemoralne.

65
KELLER

Ale przyzna biskup, że są lekarze, któ rzy kierowani wspó łczuciem chcą
pomó c pacjentowi. We wspomaganym samobó jstwie widzą akt miłości
bliźniego.

THIEL

Ci ludzie myślą i postępują błędnie. Każde życie jest niezbędne, z zasady


nie wolno nam go odbierać. Zabicie drugiego człowieka nigdy nie może
być uczynkiem miłości, ponieważ niszczy podstawę miłości – czyli samo
życie. Abstrahując od tego: Ilu jest ludzi, któ rzy zabijają się z własnej
nieprzymuszonej woli? Przecież, jak wyjaśniał już profesor Sperling,
prawie zawsze chodzi o coś innego. Rozpacz, ponieważ firma
zbankrutowała, kryzysy psychiczne, choroby umysłowe. Tym ludziom
potrzeba pocieszenia i uwagi, a nie lekarza, któ ry pomoże im się zabić. A
jak już jesteśmy w temacie praw: Obywatele mają prawo wymagać, żeby
pań stwo ich chroniło i żeby mogli się zestarzeć i umrzeć z godnością.

KELLER

Mó wi pan o alternatywach, któ re wymienił już też profesor Sperling: o


hospicjach i opiece paliatywnej.

THIEL

Tak, to są lepsze i bardziej ludzkie rozwiązania. Będziemy tu mieli


niebawem firmy, robiące interes na zabijaniu chorych, starych i
depresyjnych ludzi.

KELLER

A jednak Federalny Trybunał Konstytucyjny zezwolił na działalność


stowarzyszeń oferujących eutanazję.

THIEL

Wiem. To był straszny błąd.

KELLER

Dziękuję bardzo, panie biskupie. Nie mam więcej pytań .

66
Keller wraca na swoje miejsce.

PRZEWODNICZĄCA

Dobrze, ostatni będzie pan Biegler, proszę.

Biegler podchodzi i staje w miejscu.

BIEGLER

Panie biskupie, chciałbym na chwilę wró cić do kościelnej »misji


strażnika«. Wspominał pan o tym.

THIEL

Tak. A pan mi przerywał.

BIEGLER

W roku 2000 podczas Zjazdu Katolikó w Niemieckich papież upomniał


kośció ł, aby ten wypełniał w społeczeń stwie »misję strażnika«. Ma
zabierać głos na rzecz, cytuję, »ochrony życia ludzkiego na każdym jego
etapie od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci«.

THIEL

Cytat pochodzi z orędzia Ojca Ś więtego, tak. Papież odnosi się w nim do
Księgi Izajasza, 62: »Na twoich murach, Jeruzalem, postawiłem straże:
cały dzień i całą noc nigdy milczeć nie będą.« To piękny i mocny obraz,
moim zdaniem.

BIEGLER

Aha.

THIEL

Tylko nie rozumiem, do czego pan zmierza.

BIEGLER

No to tak, w 2018 roku na jesiennym Zgromadzeniu Ogó lnym Synodu


Biskupó w Katolickich przedstawiono badania. Zgodnie z nimi w samych

67
Niemczech 1.670 katolickich klerykó w wykorzystało seksualnie 3.677
nieletnich w większości płci męskiej.

THIEL

Wiem.

BIEGLER

Autorzy badania napisali, że w niektó rych przypadkach doszukali się też


jednoznacznych dowodó w, że kośció ł manipulował aktami.

THIEL

To wszystko jest dla nas przygnębiające i upokarzające. Bardzo mroczny


rozdział. Ale jaki to ma związek z kościelną misją strażnika?

BIEGLER

Połowa tych dzieci nie miała nawet 13 lat, liczba nieujawnionych


przypadkó w jest niemożliwa do wykrycia. Podobno w USA w samym
Illinois prawie 700 katolickich duchownych dopuszczało się czynó w
nierządnych na dzieciach.

THIEL

Ofiary doświadczyły niewyobrażalnego cierpienia.

BIEGLER

Ale już teraz pan rozumie, do czego zmierzam, prawda? Ja nie mó wię o
przeszłości, nie mó wię o krucjatach, paleniu czarownic na stosie,
Inkwizycji czy też o potwornym strachu, jaki pań ski kośció ł napędzał
swoim wiernym przez długie wieki, opowiadając o potępieniu, piekle i
czyśćcu. Ja mó wię o czasach dzisiejszych, o naszej epoce. Czy pań ski
kośció ł w obliczu takich wydarzeń może być jeszcze w ogó le
wiarygodny w kwestiach moralnych?

THIEL

To nie kośció ł zgrzeszył. To jednostki popełniały te odrażające uczynki.

BIEGLER

68
A to dopiero bzdura. W takim układzie kośció ł nigdy nie mó głby
popełnić żadnego błędu, zawsze byliby to tylko jego członkowie.

THIEL

Grzesznicy zawsze się znajdą w kościele. Kośció ł nie jest wspó lnotą
ludzi nieskazitelnych. Komisja teologó w pod przewodnictwem
kardynała Ratzingera, pó źniejszego papieża, tak się na ten temat
wyraziła: »Kośció ł nie jest grzesznikiem, bo sam nie jest podmiotem ani
sprawcą grzechu.«

BIEGLER

Co to ma znaczyć?

THIEL

Musi pan rozró żnić między kościołem grzesznikó w a świętym


kościołem.

BIEGLER

Nie rozumiem tego.

THIEL

Warunkiem grzechu są osoby działające z własnej woli. To nie odnosi


się do świętego kościoła.

BIEGLER

Coś mi mó wi, że trudno to będzie komukolwiek wytłumaczyć, a już na


pewno ofiarom. Jest też coś takiego jak zawinienie organizacyjne. No
dobrze. Wró ćmy do naszego tematu: panie biskupie, papież oświadczył,
że samobó jstwo jest moralnie tak samo nie do przyjęcia jak
morderstwo.

THIEL

Tak.

BIEGLER

69
Jak morderstwo! Pan wybaczy. Uzasadnienie pań skiego papieża brzmi
tak, cytuję: »W swej najgłębszej istocie jest ono (samobó jstwo)
odrzuceniem absolutnej władzy Boga nad życiem i śmiercią.«

THIEL

Jan Paweł II napisał to w roku 1995 w swojej encyklice »Evangelium


vitae«, czyli Ewangelia życia.

BIEGLER

Razem z papieżem wychodzicie więc z założenia, że dlatego właśnie


nigdy nie powinno się legalizować samobó jstwa wspomaganego przez
lekarza.

THIEL

Zgadza się.

BIEGLER

A zatem człowiek nie ma prawa do stanowienia o swojej śmierci. Nie


jest wolny.

THIEL

Kośció ł katolicki podkreślał to już wielokrotnie przy okazji dyskusji o


aborcji. Papież poró wnał aborcję do morderstwa na zlecenie. Ja się z
tym zgadzam.

BIEGLER

Kładzie na stole przed Thielem biblię.

To jest biblia.

THIEL

Dziękuję.

BIEGLER

Kto napisał tę księgę?

70
THIEL

Ludzie natchnieni boskim duchem.

BIEGLER

A zatem zgodnie z pań ską religią, panie biskupie Thiel, ci ludzie przelali
na papier boskie przemyślenia. Czy to się zgadza?

THIEL

Można to tak ująć.

BIEGLER

Czy w biblii są opisane jakieś samobó jstwa?

THIEL

Tak, ale w tej chwili nie wiem dokładnie ile. Muszę się zastanowić, jest
Saul, jego giermek, Judasz Iskariota ...

BIEGLER

Przerywa.

Jest dziesięć samobó jstw. Dziewięć w Starym Testamencie, jedno w


Nowym Testamencie.

THIEL

To by się mogło zgadzać.

BIEGLER

Proszę teraz otworzyć biblię w miejscu, gdzie Bó g zakazuje ludziom


samobó jstwa i przeczytać nam ten fragment na głos.

KELLER

Okrzyk z sali.

Przecież nie jesteśmy na sali sądowej.

71
BIEGLER

Albo Jezus. W któ rym miejscu Jezus mó wi, że samobó jstwo jest
grzechem? Panie biskupie, proszę się nie spieszyć.

Thiel otwiera biblię.

KELLER

Okrzyk z sali.

Biskup jest ekspertem, a nie oskarżonym.

THIEL

Zamyka biblię.

Nie mogę tego zrobić.

BIEGLER

Dlaczego, panie biskupie?

THIEL

Biblia nie zakazuje samobó jstwa.

BIEGLER

Nie potępia go, nie karze za nie i go nie zabrania. W żadnym miejscu w
całej tej grubej księdze.

THIEL

Nie wprost.

BIEGLER

Jeżeli, jak pan mó wi, nie jest to w biblii powiedziane »wprost «, to


proszę nam wytłumaczyć, dlaczego samobó jstwo ma być grzechem
poró wnywalnym z morderstwem. O ile dobrze zrozumiałem, to właśnie
stanowi dla pana podstawę dla odrzucania wspomaganego
samobó jstwa.

72
THIEL

Ojciec kościoła Augustyn ...

BIEGLER

Przerywa.

... Augustyn z Hippony?

THIEL

Tak. Augustyn żył około 400 lat po Chrystusie i był jednym z czterech
wielkich nauczycieli kościoła w pó źnej starożytności.

BIEGLER

Co zatem powiedział Augustyn na temat samobó jstwa 1.600 lat temu?

THIEL

Napisał to w swojej rozprawie »De civitate dei«, czyli »O pań stwie


Bożym«, 410 lat po Chrystusie. Według niego piąte przykazanie odnosi
się ...

BIEGLER

... »Nie będziesz zabijał« ...

THIEL

... tak, tak więc piąte przykazanie odnosi się nie tylko do drugiego
człowieka, lecz także do siebie samego. Przykazanie to zabrania
zabijania siebie samego. Augustyn wierzył, że samobó jstwo to grzech
śmiertelny, może nawet najgorszy, jako że samobó jca nie będzie mó gł za
ten grzech żałować.

BIEGLER

Inaczej niż morderca, któ ry jeszcze mó głby to zrobić?

THIEL

73
Samobó jca jest stracony na wieczność. Podzielam ten pogląd jako
chrześcijanin.

BIEGLER

Trudno to zrozumieć. Przez tysiąclecia samobó jstwo nie było zakazane


– ró wnież w sensie moralnym. Wręcz przeciwnie. Seneka na przykład
62 lata po Chrystusie tak pisze o życiu i samobó jstwie: »Podoba ci się? –
żyj. Nie podoba się? – wolno powró cić tam, skądś przyszedł.«3 A
przecież kto jak kto, ale Seneka był człowiekiem o naprawdę wielkiej
moralności. Katon Młodszy zabija się w dosyć straszny sposó b i staje się
tym samym bohaterem i wzorem dla rzymskiej arystokracji. W
Cesarstwie Rzymskim samobó jstwo uznawano za naturalne prawo
każdego wolnego człowieka. Czyli że Augustyn był przedstawicielem
chyba dość ekstrawaganckiego poglądu ze swoim »absolutnym«
zakazem zabijania. Skąd on mu w ogó le przyszedł do głowy?

THIEL

Ż yło wtedy wielu młodych Chrześcijan, któ rzy chcieli umrzeć, żeby być z
Bogiem. Augustyn chciał temu zapobiec.

BIEGLER

To akurat potrafię zrozumieć. Ale czy na pewno się nie mylił?

THIEL

W jakim sensie?

BIEGLER

Czy nie było tak, że sama biblia – wyraźnie na życzenie Boga –


nakazywała karę śmierci za cały szereg przewinień ?

THIEL

Za morderstwo, tak.

BIEGLER

To jest przecież sprzeczność sama w sobie, czyż nie? Jeśli ktoś


3
cytat z Seneki w tłumaczeniu Wiktora Kornatowskiego

74
zamorduje, to należy go za to zabić. Już tutaj, panie biskupie, zakaz
zabijania, jak twierdzi pan czy Augustyn, przestaje być »absolutny«.

THIEL

To jest wyjątek.

BIEGLER

Aha, wyjątek. Naprawdę tak jest? Kara śmierci należała się przecież też
na przykład za porwanie człowieka.

THIEL

Tak.

BIEGLER

Jak i za przeklinanie rodzicó w. Coś głupiego człowiek chlapnął do ojca


przy śniadaniu i już egzekucja. Nijak się to ma do absolutnego zakazu
zabijania.

THIEL

Ale ...

BIEGLER

Przerywa.

Ale i poza tym zabijanie w wystarczająco wielu przypadkach nie było


zakazane. Wolno było na przykład zatłuc swojego niewolnika na śmierć,
a jeśli biedak umarł dopiero następnego dnia, to obywało się zupełnie
bez kary. Ponieważ, jak mó wi biblia, ze swoją własnością można zrobić,
co tylko się zechce.

THIEL

Tak, ale ...

BIEGLER

Przerywa.

75
I tak dalej, bez koń ca można by powiedzieć. Sodomicie należała się
egzekucja, na wojnie zabijanie było dozwolone, czarownice wolno było
mordować w każdej chwili, w obronie własnej też można było uśmiercić
drugiego. Skąd więc panu albo Augustynowi albo papieżowi przyszedł
do głowy jakiś absolutny zakaz zabijania? O czymś takim naprawdę nie
może być mowy.

THIEL

To jest Stary Testament. W Nowym Testamencie nie ma ani jednego


fragmentu, któ ry dopuszczałby zabijanie.

BIEGLER

Czy dziesięć przykazań nie pochodzi także ze Starego Testamentu? Czy


nie powinno się piątego przykazania czytać w takim kontekście, w jakim
jest zapisane?

THIEL

Stare przykazania boskie należy pojmować z perspektywy Nowego


Testamentu.

BIEGLER

Aha. Jak dla mnie to się znowu robi trochę zbyt skomplikowane. Jeżeli
dobrze pana rozumiem, powinniśmy »pojmować« odwrotność tego, co
napisane jest w »Piśmie Ś więtym«?

THIEL

W swoim kazaniu na Gó rze Jezus potępia zabijanie. Jezus chce, żebyśmy


kochali naszego bliźniego, ró wnież naszego wroga. »Jeśli cię ktoś uderzy
w prawy policzek ...«

BIEGLER

Przerywa.

To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Ale niech będzie. Nawet jeśli ma
pan rację – przez ostatnie stulecia pań scy koledzy też jakoś nie trzymali
się tak do koń ca pań skiej subtelnej interpretacji.

76
THIEL

Jak to?

BIEGLER

Sam pan dobrze wie, panie biskupie: kośció ł katolicki ochoczo łamał ten
rzekomo absolutny zakaz zabijania. Proszę chociażby przypomnieć
sobie tak zwane święte wojny. Albo śmierć na skutek tortur Inkwizycji
albo palenie czarownic albo setki lat trwające poparcie dla kary śmierci.
Albo ...

THIEL

Przerywa.

Podczas Soboru Watykań skiego Drugiego kośció ł katolicki zlikwidował


karę śmierci w pań stwie kościelnym. To było w 1965 roku. Wiążące są
słowa Jezusa ...

BIEGLER

Przerywa.

Ach tak? A w 1993 roku w pań skim katechizmie nadal można było
przeczytać, że kara śmierci jest akceptowalna jako – cytuję –
»adekwatna do ciężaru odpowiedź na niektó re przestępstwa« i jako
»dopuszczalny, choć krań cowy, środek ochrony dobra wspó lnego«.
Dopiero w roku 2018 za kadencji papieża Franciszka odrzucono to
niehumanitarne stwierdzenie. Umó wmy się, że Augustyn się z tym
piątym przykazaniem nie popisał.

THIEL

Niech pan nie będzie bezczelny. 54 procent społeczeń stwa to


chrześcijanie. Pan obraża i krzywdzi tych ludzi.

BIEGLER

Postaram się poprawić. No to jakie są jeszcze w pań skiej wierze


argumenty przeciwko samobó jstwu i pomocy w samobó jstwie?

77
THIEL

Tomasz z Akwinu ...

BIEGLER

Przerywa.

... Co proszę? Tomasz z Akwinu? Przecież on się urodził dopiero 800 lat
po śmierci Augustyna. Nic się nie wydarzyło w międzyczasie?

THIEL

Nie pojawiły się kolejne argumenty, jeśli o to panu chodzi. Kośció ł


przyjął poglądy Augustyna. 452 lata po Chrystusie na Synodzie w Arles
samobó jstwo uznano za zbrodnię. 80 lat pó źniej na synodzie w Orleanie
postanowiono, że samobó jcó w nie wolno chować w obrządku
chrześcijań skim, a z kolei 150 lat pó źniej, na synodzie toledań skim,
ustalono, że odpowiedzią na pró bę samobó jczą musi być ekskomunika.

BIEGLER

Co dla średniowiecznego człowieka było pewnie najgorszą karą.

THIEL

Tak, to prawda. Zakaz pochó wku samobó jcó w przysporzył też wiele
cierpienia krewnym.

BIEGLER

Za zgodą kościoła na ciałach samobó jcó w wykonywano jakby drugą


egzekucję, wieszano ich jak mordercó w, ciągnięto nagich ulicami i
obrzucano kamieniami. Terytorialnie w wielu miejscach obowiązywał
także przepis, według któ rego majątek samobó jcy przechodził na
własność władcy. Uderzało to zatem od razu w całą rodzinę.

THIEL

Tak.

BIEGLER

78
No dobrze. Po 800 latach cierpienia i udręki Tomasz z Akwinu wreszcie
napisał coś nowego. Co mó wił o samobó jstwie?

THIEL

Odrzucał je z trzech powodó w ...

BIEGLER

Jakże mogłoby być inaczej ...

THIEL

Po pierwsze samobó jstwo jest według niego nienaturalne. Każda istota


z natury kocha samą siebie, dlatego też samobó jstwo jest grzechem
przeciwko naturalnemu instynktowi. Po drugie: Samobó jstwo jest
grzechem przeciwko społeczeń stwu. Po trzecie – i to jest najważniejszy
argument: Ż ycie to dar od Boga. On i tylko on może decydować o życiu i
śmierci.

BIEGLER

No tak.

THIEL

No tak?

BIEGLER

Pierwszy argument jest niedorzeczny. Nie istnieje coś takiego jak


bezwarunkowa wola życia u człowieka, to jest jedynie teza, do tego
nieszczegó lnie przemyślana. Poza tym to jest błędne koło: samobó jstwo
jest grzechem, bo samobó jstwo grzechem jest.

THIEL

Ale zawsze jest ono uchybieniem przeciwko wspó lnocie, do któ rej
wszyscy należymy.

BIEGLER

79
Ten argument nie jest szczegó lnie oryginalny. Arystoteles użył go,
wydaje mi się, jako pierwszy – i to już wtedy nie była prawda.

THIEL

Czemu?

BIEGLER

Taki argument może mieć znaczenie tylko w idealnym pań stwie. Ludzie
przecież często właśnie dlatego się zabijają, że nie dogadują się ze
wspó lnotą, czyż nie?

THIEL

Może i tak, ale nadal się pan myli. Obowiązkiem człowieka jest służyć
wspó lnocie.

BIEGLER

Być może wspó lnocie, któ ra tej służby chce. Ale niech będzie. Trzeci
argument uważa pan przecież za najważniejszy.

THIEL

On obowiązuje bez jakichkolwiek ograniczeń .

BIEGLER

Oczywiście, kolejny absolut.

THIEL

Bó g, mó wi Tomasz, dał życie i tylko on może je odbierać. Tak jak


jednostka nie ma dostępu do początkó w swojego życia i jest
pozbawiona prawa do samostanowienia o nich, tak sprawa ma się także
z koń cem życia. Ż ycie to dar, któ ry dostaje pan od Boga.

BIEGLER

Podarki można zwracać.

THIEL

80
Nie, tylko sam Bó g może nim dysponować.

BIEGLER

Dziwny to podarunek, prawda? Mnie to przypomina raczej wynalezienie


piorunochronu.

THIEL

Co proszę?

BIEGLER

Ludzie przez tysiąclecia bali się burzy, widzieli w niej znak gniewu
bożego.

THIEL

Jaki to ma związek ze wspomaganym samobó jstwem?

BIEGLER

Wierzyli, że, kiedy nadciąga burza, powinni Boga jakoś udobruchać.


Chrześcijanie bili w kościelne dzwony, któ re uprzednio skrapiali wodą z
Jordanu. Brali ser i jajka…

THIEL

Ser?

BIEGLER

Tak, ser, warzony w dniu Wniebowstąpienia, i jaja, któ re kury właśnie


tego dnia zniosły. Wierni wystawiali te rzeczy przed dom, żeby Bó g je
zobaczył i ich oszczędził. Katolicy wynosili jaja i ser, protestanci budzili
wszystkich we wsi, modlili się i z głośnym zawodzeniem wyznawali
swoje grzechy. Musieli krzyczeć, żeby Bó g usłyszał ich przez chmury.
Taka burza to musiała być niezła zadyma z sera, jajek, dzwonó w i
pacierzy.

KELLER

Czy to ma jeszcze w ogó le jakiś związek z naszym tematem?

81
THIEL

To był głupi przesąd.

BIEGLER

No tak, bądź co bądź Luther też mawiał, że został mnichem za sprawą


burzy.

THIEL

Ach, Luther ...

BIEGLER

W połowie XVIII wieku zaczęło się powoli poprawiać. Ludzie zrozumieli,


że to zjawisko nie ma nic wspó lnego z Bogiem. W 1752 roku Benjamin
Franklin wypuścił podczas burzy w powietrze latawca z metalowym
czubkiem. Do ogona latawca przyczepił swoje klucze od domu. Dość
niebezpieczny eksperyment, któ ry jednak udowodnił jego teorie i
przynió sł wynalezienie piorunochronu. W 1767 roku piorun trafił w
hamburski kośció ł świętego Mikołaja, a dwa lata pó źniej postanowiono
zainstalować piorunochron na dachu kościoła świętego Jakuba. To
wydawało się mieć więcej sensu niż nieustające modły.

THIEL

Bardzo ładna historia, ale nadal nie rozumiem ...

BIEGLER

Przerywa.

To jasne jak słoń ce, panie biskupie. Przeciwko piorunochronom kośció ł


przytaczał wtedy takie same argumenty, jakie pan dziś podaje
przeciwko wspomaganemu samobó jstwu. Przez wieki uznawano, że
gromy i pioruny są karą boską. Księża w kazaniach zapowiadali jego
gniewny sąd, człowiek miał odprawiać pokutę i wyznawać grzechy.
Wynalazek Franklina przynió sł pytanie: Czy wolno wchodzić Bogu w
paradę? Jeśli budujemy piorunochrony, to jest to przecież ingerencja w
obszar władzy samego Boga. Dlatego wielu było zdania, że lepiej dalej

82
wystawiać ser przed dom.

THIEL

To jakiś absurd.

BIEGLER

Ależ nie. To pan deklaruje, że tylko i wyłącznie Bó g jest władcą życia i


śmierci, że człowiekowi nie wolno ingerować. To pan cytuje biblię i
papieża. Mó wi, że życie jest podarkiem dla nas i tak dalej. Ale w
rzeczywistości człowiek już od dawna potrafi sobie przedłużać życie. W
XIX wieku średnia długość życia wynosiła jakieś 40 lat, dziś na całym
świecie wzrosła do 71, w krajach rozwiniętych nawet do 81 lat. Wtedy
jedna trzecia dzieci umierała przed swoimi piątymi urodzinami; dziś
nawet w najbiedniejszych krajach taki los spotyka jedynie dziesięć
procent. Przyczyna leży nie w tym, że Bó g nagle stał się milszy, lecz w
postępie medycyny i w oświeceniu. Ale według pań skiej argumentacji to
wszystko – jak piorunochron Franklina – ingerencja w zwierzchnictwo
Boga. Dla mnie to jest absurd – Przecież nie powiedziałby pan chyba, że
rozrusznik serca albo reanimacja stanowią ingerencję w obszar boskiej
władzy, prawda?

THIEL

Pan wszystko przeinacza. I na dodatek jest pan bezczelny.

BIEGLER

Przykro mi, panie biskupie. Ale mnie się wydaje, że panu chodzi w
rzeczywistości o coś całkiem innego. Czy Augustyn nie pisał także, że
człowiekowi nie wolno dezerterować, ponieważ jest żołnierzem
Chrystusa?

THIEL

Tak, to jego sformułowanie.

BIEGLER

Czyli że człowiek musi znieść każde cierpienie i nie wolno mu się


poddawać?

83
THIEL

Tak, taki właśnie jest sens. Musi być silny i nie wolno mu umierać w
grzechu.

BIEGLER

Skąd ona się wzięła?

THIEL

Kto?

BIEGLER

Idea grzechu. To pojęcie jest dla pana przecież podstawą do odrzucania


wspomaganego samobó jstwa. Bez tej idei chyba w ogó le nie da się
zrozumieć, o co panu chodzi.

THIEL

Grzech to naruszenie jednego z boskich przykazań .

BIEGLER

Jeśli dobrze zrozumiałem, to Jezus Chrystus umarł już za nasze grzechy.

THIEL

Ż eby nas od nich zbawić.

BIEGLER

I wszyscy musimy zostać zbawieni dlatego, że miało miejsce pierwsze


zbłądzenie człowieka: grzech pierworodny.

THIEL

Rozdzielił on człowieka od Boga i dopiero dzięki Chrystusowi zdołamy


się uleczyć po tym rozstaniu.

BIEGLER

Ten pierwszy grzech popełnili Adam i Ewa. Zjadają owoc z zakazanego

84
drzewa. Kara od Boga: Człowiek zostaje strącony w nędzę, wypędzony
do tego zimnego świata i staje się śmiertelnikiem. Ale Bó g ukarał nie
tylko Adama i Ewę, grzech dziedziczy całe ich potomstwo.

THIEL

Takie jest właśnie znaczenie grzechu pierworodnego, tak.

BIEGLER

Może zrozumie pan, że już z tą częścią mam pewne problemy. Pań ski
Bó g nie uznaje zasady, że warunkiem kary jest osobista wina.

THIEL

Grzechu pierworodnego nie należy rozumieć w znaczeniu biologicznym.

BIEGLER

A jak?

THIEL

Ż aden człowiek nie istnieje sam dla siebie. Nikt nie rozpoczyna swojego
życia w punkcie zero. Wszyscy jesteśmy głęboko uwikłani w przeszłość.
Grzech pierworodny to pewien stan, a nie osobiście popełniony
uczynek. Rodzimy się z nim. Historia Adama i Ewy to nie jest
historyczna rzeczywistość, lecz symbol ludzkości jako takiej.

BIEGLER

Nie przeraża to pana?

THIEL

Co?

BIEGLER

To, że pań ska religia głosi, jakoby każde dziecko jeszcze przed
narodzinami dziedziczyło grzechy jakichś dalekich krewnych? Albo od
razu nawet całej ludzkości?

THIEL

85
Jak mó wiłem, to jest pewien obraz.

BIEGLER

Wyjątkowo okrutny obraz, tak. A jeśli dobrze pana rozumiem, Bó g pod


postacią Jezusa Chrystusa dał się torturować i przybić do krzyża za te
właśnie grzechy.

THIEL

Tak.

BIEGLER

Proszę wybaczyć, ale czy nie uważa pan, że to bardzo dziwne?

THIEL

Nie wiem, o czym pan mó wi.

BIEGLER

Jezus dał się zabić, cierpiąc niewyobrażalne bó le, w imię kary za pewien
symboliczny grzech, popełniony przez dwoje ludzi, któ rzy w
rzeczywistości nie istnieli?

THIEL

Nigdy tego w pełni nie pojmiemy.

BIEGLER

A do tego pań ski Bó g we własnej osobie ponosi odpowiedzialność za ten


pierwszy grzech. To on posadził drzewo poznania i to on stworzył
podstępnego węża. Jeśli popatrzeć na to wszystko z trzeźwej
perspektywy, to Bó g najpierw stwarza zachętę do tego uczynku, przy
czym dzięki swojej wszechwiedzy musi przecież zdawać sobie sprawę,
że Adam i Ewa go popełnią. Następnie pod ludzką postacią pozwala się
za ten właśnie uczynek zabić i wybacza nam naszą winę, do któ rej sam
się przyczynił. Cała historia brzmi jak jakiś obłęd, czyż nie?

THIEL

86
Mogę jedynie powtó rzyć to, co napisane jest w katechizmie:
przekazywanie grzechu pierworodnego jest tajemnicą, któ rej nie
jesteśmy w stanie całkowicie pojąć.

BIEGLER

Znowu ten katechizm. No tak. Ale jeżeli Bó g chciał nam wybaczyć nasze
grzechy – co ja oczywiście bardzo popieram – to czemu tego po prostu
nie zrobił? Po co ta cała straszliwie skomplikowana, krwawa, okrutna,
nielogiczna i smutna historia? I, jeśli wolno mi to powiedzieć, do czego
niby miały służyć te grzechy, jeśli nie po to, żeby człowiekowi
uprzykrzyć życie i pokazać mu, że jest mały i brzydki?

THIEL

Bó g nie robi takich rzeczy. A pan powinien już skoń czyć z tymi
impertynencjami.

BIEGLER

Panie biskupie, a czy impertynencją będzie też mó wienie o tym, że w


pań skim kościele zdarzają się także całkiem inne poglądy? Całkiem inny
obraz Boga? Weźmy na przykład Hansa Kü nga.

THIEL

Kü ng nie może mó wić w imieniu kościoła katolickiego.

BIEGLER

A jednak jest najbardziej poczytnym katolickim teologiem


wspó łczesności. Wielu wiernych chrześcijan traktuje go bardzo
poważnie. Kü ng uważa, że władze kościelne w kwestii eutanazji i
refleksji nad nią zostały po prostu w tyle. Mó wi, cytuję: »ja ró wnież
jestem głęboko przekonany, że życie jest darem łaski od Boga. Zostało
mi podarowane. Ale ten dar oznacza dla mnie ró wnież
odpowiedzialność. Czemu więc ta odpowiedzialność miałaby znikać na
ostatnim etapie?« Kü ng jest zdania, że w określonych przypadkach
pomoc w przywołaniu śmierci jest całkowicie do pogodzenia z
chrześcijań stwem.

THIEL

87
Kü ng może sobie mó wić, co mu się podoba. Ale to nie jest oficjalne
stanowisko kościoła katolickiego.

BIEGLER

Będzie pan jednak musiał przyznać, że jest to przesłanie bardziej


ludzkie, bardziej szczęśliwe: Człowieka stworzono na obraz i
podobień stwo Boga i dlatego ma wolność wyboru.

THIEL

To się kłó ci z absolutną ochroną życia, jakiej kośció ł słusznie wymaga


od społeczeń stwa.

BIEGLER

Kręcimy się w kó łko. Zapytam jeszcze raz inaczej i mam nadzieję, że nie
weźmie pan tego znó w za bezczelność: Czy to źle, że człowiek dąży do
szczęścia i stara się uniknąć cierpienia? Czy nie taka jest jego natura?
Jego istota? Czy cierpienie człowieka, panie biskupie, nie jest całkowicie
pozbawione sensu?

THIEL

Ja ...

Milczy.

BIEGLER

Po pauzie.

Panie biskupie?

THIEL

Kolejna długa pauza, dalej cicho i ledwie słyszalnie, jakby mówił do siebie.

Ż ycie to cierpienie.

BIEGLER

Co proszę? Nie zrozumiałem pana.

88
THIEL

Ż ycie oznacza cierpienie, panie Biegler. Chrześcijań stwo, jeśli je


potraktować poważnie, jest religią cierpienia. To jest trudne i nie pasuje
do epoki nowoczesności. W wielu kwestiach ma pan rację, w wielu
kwestiach oświecenie ma rację. Być może argumenty Augustyna i
Tomasza nie przemawiają już do dzisiejszych ludzi, oni już nawet nie
rozumieją takich słó w. Ale jest jeszcze wiara, moja wiara. Cierpienie jest
straszne, często trudne do zniesienia, tak, ale cierpienie wierzącego
chrześcijanina nigdy nie jest karą. Jego cierpienie nie ma nic wspó lnego
z zemstą, jest natomiast – tak, jest oczyszczeniem.

BIEGLER

Oczyszczeniem?

THIEL

Tak. Ludziom takim jak pan, panie Biegler, zawsze się wydaje, że
wszystko wiedzą. Sprzeciwiliście się przeciwko paragrafowi 217 i w
koń cu osiągnęliście swó j cel. Ale czy naprawdę wiecie cokolwiek o
demonach, któ re w ten sposó b wypuściliście, a któ rych już tak łatwo się
nie pozbędziecie? Wie pan w ogó le, co to oznacza?

BIEGLER

Pan mi to powie.

THIEL

Od trzech lat do mojego kościoła codziennie przychodzi młoda kobieta.


Zawsze siada w tym samym miejscu. Nie klęka, nie modli się, nie zapala
świec. Sprawia wrażenie, jakby nie dostrzegała ani ludzi wokó ł ani
hałasu.

BIEGLER

Aha. No i co?

THIEL

Dwa miesiące temu zagadnąłem do niej. Zaciekawiła mnie.

89
BIEGLER

I co powiedziała?

THIEL

Ma 31 lat. Sześć lat temu, kiedy miała 25, przejechała dziecko, małego
chłopca. Nic nie mogła zrobić, chłopiec wybiegł za piłką między dwa
samochody. Nie postawiono jej zarzutó w. Ale ona sama nie była w
stanie tego znieść, jej życie legło w gruzach. Była w szpitalu, chodziła na
terapię, brała leki. Nic nie pomagało. Rozstała się z mężem i
odseparowała od wszystkich przyjació ł. Poszła do pracy, w któ rej
wykonuje najgłupsze możliwe czynności, bo nie jest już w stanie albo
nie chce myśleć.

BIEGLER

Rozumiem.

THIEL

Ta młoda kobieta chce umrzeć. Mó wi, że jej życie się skoń czyło. I
powiedziała do mnie takie słowa, o któ rych nie mogę przestać myśleć:
»Wszyscy mi przebaczyli, ale ja sama nie potrafię sobie przebaczyć.«
Panie Biegler, ile lat ma pań ski klient?

BIEGLER

78.

THIEL

78, no tak. To ma pewnie przed sobą jeszcze jakieś kilka lat, któ rych już
nie chce, pó ł biedy. Ale ta młoda kobieta ma przed sobą jeszcze całe
życie. Może założyć rodzinę, urodzić dzieci, może być znowu szczęśliwa.
My starsi wiemy, że nic nie trwa wiecznie. Ale ona nie może tego
wiedzieć, jest na to jeszcze za młoda. Chce umrzeć. Tak więc pytam
pana, panie Biegler ...

Zwraca się do publiczności.

... i pytam was, szanowni pań stwo, czy naprawdę chcecie przyłożyć do

90
tego rękę? Chcecie trzydziestojednolatce podać lek, któ ry ją zabije?
Naprawdę? Będą pań stwo po czymś takim mogli jeszcze spać spokojnie?

BIEGLER

To nie jest...

THIEL

Przerywa.

Właśnie że to jest ta sama kwestia. Samobó jca, któ ry sprzeciwia się


cierpieniu, sprzeciwia się sensowi swojego własnego życia. Neguje
samego siebie i nie pojmuje, kim i czym jest. Wspó łczesne
społeczeń stwo upatruje sens życia w szczęściu, a całkowicie wolny jest
tylko taki człowiek, któ ry decyduje ró wnież o swojej śmierci. Ale to jest
z gruntu fałszywe założenie. Ja wierzę w Jezusa Chrystusa, w tego
mężczyznę, któ ry wziął na siebie krzyż. Niesienie tego krzyża jest
prawdziwym sensem naszego życia. Prawdziwą wolność można
osiągnąć jedynie podporządkowując się boskiej woli. Niżej niż w boską
dłoń nie upadniemy, nie wypadniemy z niej. Ma pan rację, panie Biegler,
wiara chrześcijań ska nie jest racjonalna, nie jest oświecona, nie jest
logiczna, i nie zna kompromisó w. Wymaga od nas czegoś, co dziś trudno
już nawet wypowiedzieć na głos, trudno zrozumieć: a mianowicie
wymaga udźwignięcia życia z całym jego cierpieniem aż do samego
koń ca i w tym właśnie znalezienia sensu.

BIEGLER

Po długiej pauzie.

Pań skie wyznanie robi na mnie wrażenie, jeśli wolno mi to wyznać.


Wydaje mi się nawet, że odrobinę pana rozumiem. Ale, szanowny panie
biskupie, proszę wybaczyć: musi pan przyznać, że żeby pó jść za
pań skimi słowami, trzeba wyznawać pewną określoną religię i wierzyć
w pewnego określonego Boga.

THIEL

91
Tak właśnie jest.

BIEGLER

Bardzo dziękuję, nie mam więcej pytań .

Biegler i Thiel wracają na swoje miejsca i siadają.

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję bardzo. Na słowach biskupa Thiela koń czymy wysłuchanie


ekspertó w. Bardzo dziękuję pani profesorce Litten, panu profesorowi
Sperlingowi i panu biskupowi Thielowi za poświęcony czas. Ż yczę
pań stwu dobrego powrotu do domu. Oczywiście mogą pań stwo też
zostać i śledzić dalszą część posiedzenia.

Sperling wstaje i wychodzi. Reszta zostaje na miejscach.

PRZEWODNICZĄCA

Do Gärtnera.

Panie Gä rtner, przez cały czas rozmawialiśmy tutaj także o pań skiej
osobistej woli śmierci. Czy pan chciałby jeszcze coś dodać?

GÄ RTNER

Chcę podziękować, że mnie pań stwo wysłuchaliście, i że zastanawiacie


się nad tymi kwestiami. Lepiej, kiedy o tych sprawach można rozmawiać
swobodnie. Może mogę powiedzieć jeszcze jedno zdanie?

PRZEWODNICZĄCA

Oczywiście.

GÄ RTNER

Dyskutujecie tu pań stwo w tej ciepłej sali. Macie na sobie piękne


ubrania i porządne garnitury, a po wszystkim pó jdziecie pewnie z
przyjació łmi i znajomymi coś zjeść. Ale nie wolno wam zapominać, że
mó wicie o śmierci. To nie jest jakiś abstrakcyjny problem. Kiedy
przychodzi śmierć, tego wszystkiego już nie ma. Nie ma ciepła, nie ma

92
pięknych ubrań i porządnych garnituró w. Jest się samemu ze sobą i z
nicością. Ja nie potrafię sobie wyobrazić świata, w któ rym nie ma
Elisabeth i nie ma mnie. Już to mó wiłem, mam 78 lat, przeżyłem już
swoje życie. Prawdopodobnie nie udało się ani lepiej ani gorzej niż
wasze życie. Wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej. Ale to było moje życie.
Nie chciałbym, żeby teraz, pod koniec, jakiś ksiądz, jakiś lekarz, czy Bó g
wie kto jeszcze decydowali, jak wolno mi będzie umrzeć. Nie chcę
rzucać się pod pociąg ani skakać z dachu. Jest takie lekarstwo, któ re
mogłoby zakoń czyć moje życie spokojnie, kiedy i gdzie będę tego chciał.
Każdy rodzaj moralności, każda religia i każdy światopogląd, któ re chcą
mi tego zakazać, są w błędzie. Ufam lekarzowi, któ ry jest gotó w mi
pomó c. Nic więcej nie mam do powiedzenia.

PRZEWODNICZĄCA

Do Gärtnera.

Dziękuję bardzo, panie Gä rtner.

Do publiczności.

»Czy uważacie pań stwo, że pan Gä rtner powinien dostać pentobarbital,


aby mó c odebrać sobie życie?« Tak brzmi pytanie, któ re musimy sobie
teraz zadać. Federalny Trybunał Konstytucyjny zdecydował
jednoznacznie, że nie jest istotne, czy umrzeć chce człowiek zdrowy czy
śmiertelnie chory. Lekarz może pomó c w popełnieniu samobó jstwa, ale
nie ma obowiązku tego robić. Ustawodawca może pó źniej ustalić
dodatkowe zasady, dzięki któ rym zapobiegać się będzie nadużyciom i
sprawdzać, czy wszystko dzieje się zgodnie z wolną nieprzymuszoną
wolą. Ale nam dziś chodzi tylko i wyłącznie o kwestie zasadnicze, o
kwestie etyczne. Czy uważacie pań stwo, że słuszne jest podanie
zdrowemu człowiekowi śmiercionośnego leku? Czy zrobiliby to
pań stwo, gdyby byli lekarzami? Czy daliby pań stwo panu Gä rtnerowi
pentobarbital, wiedząc, że zamierza go użyć, aby pożegnać się z życiem?
Pan Gä rtner ma 78 lat. Czy daliby pań stwo ten lek 30-letniej kobiecie?
Będą pań stwo musieli i tę kwestię uwzględnić przy podejmowaniu
decyzji. Szanowni pań stwo, znalezienie odpowiedzi pozostanie rzeczą
trudną na pewno ró wnież po zakoń czeniu naszego posiedzenia. Każdy z

93
pań stwa dokona tego wyboru zgodnie z własnymi etycznymi, a może
także zgodnie z religijnymi poglądami. Chodzi zatem wyłącznie o
pań stwa osobisty stosunek, nie chodzi o prawo – jesteśmy na
posiedzeniu Rady Etyki, nie na sali sądowej. Zrobimy teraz 25-
minutową przerwę. Proszę przemyśleć i przedyskutować raz jeszcze
przedstawione tu argumenty. A potem proszę przejść do głosowania.

Przewodnicząca objaśnia zależnie od założeń danego przedstawienia i


warunków w danym teatrze, jaki będzie techniczny przebieg głosowania.

Tak więc widzimy się po przerwie w tej samej sali. Dziękuję bardzo.

94
AKT DRUGI

PRZEWODNICZĄCA

Szanowni Pań stwo, głosowanie dało następujący wynik: na pytanie, czy


ludzie tacy jak pan Gä rtner powinni dostawać pentobarbital, ... osó b
odpowiedziało »Tak«, przeciwko temu głosowało ... osó b. A zatem za
(albo przeciw) było ... procent oddanych głosó w. Dziękuję Pań stwu za
udział w dzisiejszym spotkaniu. Wysłuchajmy jeszcze koń cowych
przemó wień pani doktor Keller i pana Bieglera. Proszę, pani doktor
Keller.

KELLER

Kilka lat temu Sąd Najwyższy Stanó w Zjednoczonych musiał podjąć


decyzję w sprawie eutanazji. Było to trudne i ciekawe postępowanie.
Sześciu filozofó w z całego kraju, w tym kilkoro najmądrzejszych ludzi
naszych czasó w, złożyło w sądzie pismo. Oświadczali, że demokratyczne
pań stwo nie powinno się wtrącać do debat moralnych i religijnych.
Według nich jedynie obywatel ma prawo decydować, jak chce żyć i jak
chce umrzeć. Filozofowie byli zdania, że tak poważna decyzja jak ta o
umieraniu powinna być wolna od, przytaczam dosłownie, »naciskó w
jakichkolwiek religijnych bądź filozoficznych wytycznych ze strony
wymiaru sprawiedliwości bądź ustawodawcy«.

To jest też w gruncie rzeczy argument pana Gä rtnera. Ja wiem, że to


wszystko brzmi atrakcyjnie i o wiele nowocześniej niż biskup Thiel. To
jest zgodne z duchem czasu i większość ludzi ma prawo podzielać
stanowisko tych filozofó w. Korzystamy przecież, przynajmniej w
świecie zachodnim, z największej osobistej wolności, jaka była ludziom
kiedykolwiek dana, mamy w życiu więcej niezależności i bardziej
stanowimy o sobie niż któ rekolwiek z poprzednich pokoleń . Kolejnym
logicznym krokiem jest to, że człowiek chce sam decydować ró wnież o
tym, kiedy zakoń czy swoje życie, a lekarz ma mu w tym pomagać.

Ale w rzeczywistości żyjemy nie tylko w największej wolności, lecz


także w największej samotności, jaka kiedykolwiek istniała na świecie.
W Wielkiej Brytanii założono niedawno nawet Ministerstwo
Samotności, angielska pani premier mó wiła o »smutnej rzeczywistości

95
nowoczesnego stylu życia«, któ ra doprowadziła do powstania takiej
potrzeby.

Prawo do stanowienia o sobie to istotna wartość – nikt z obecnych w to


nie wątpi – ale człowiek potrzebuje ró wnież miłości, opieki i wspó lnoty.
Nierozsądnie byłoby twierdzić, że od momentu naszego urodzenia aż do
chwili śmierci nie jesteśmy zależni od siebie nawzajem. Nie ma
obowiązku życia – to jest zawsze w najwyższym stopniu osobista
decyzja, a pań stwu nie wolno się do niej wtrącać. Ale z natury jesteśmy
istotami społecznymi, dlatego to takie ważne, że nie pomagamy zabić się
komuś, kto chce śmierci, lecz rzucamy się na niego i pró bujemy go od
tego powstrzymać. To przykazanie jest dużo starsze niż nasze prawa i
nasza konstytucja, stoi ponad naszym prawem, jako że ono właśnie było
założycielską podstawą naszej wspó lnoty. Ponieważ tylko afirmując
życie drugiego człowieka aż do jego naturalnego koń ca, będziemy w
ogó le mogli taką ludzką wspó lnotę stanowić. Osoba pomagająca w
samobó jstwie w istocie mó wi: »To dobrze, że już nie żyjesz«. To są
najstraszliwsze na świecie słowa, ponieważ rujnują one nasz moralny
fundament. Jestem pewna, że teraz, kiedy lekarze i stowarzyszenia
eutanatyczne mogą pomagać w samobó jstwie, niedługo będziemy
dyskutowali ró wnież o zabijaniu na żądanie. A stamtąd jest już bardzo
kró tka droga do zabijania »bez« żądania, zabijania na podstawie
domniemanej woli jednostki, któ rą interpretować będą prawnicy,
lekarze i krewni. Mieliśmy w naszej historii okazję zobaczyć, do jakiego
piekła to prowadzi.

Pan Biegler powiedział, że nie dość, że będzie stary, to nie chce jeszcze
na domiar złego tracić swojej wolności. Ale to nie musi być wcale aż
takie straszne. Pan Biegler, kiedy się zestarzeje, powinien mó c w pełni
liczyć na solidarność społeczeń stwa. Któ re się nim zaopiekuje, nie
odzierając go przy tym z godności. Trybunał Konstytucyjny zezwolił na
samobó jstwo wspomagane przez lekarza. Szanowni pań stwo, to sprawi,
że ta solidarność zamieni się w swoje przeciwień stwo. Starzy, chorzy,
niepełnosprawni i słabi już niebawem będą musieli się tłumaczyć,
dlaczego właściwie jeszcze żyją. Tym samym prawo do wspomaganego
samobó jstwa stanie się obowiązkiem. Wiem, że solidarność to nie jest

96
pojęcie, któ re pasowałoby do nowoczesnego stylu życia. Ale bez niej
tracimy to, co nas definiuje: człowieczeń stwo. Lekarzowi wolno dziś
pomó c popełnić samobó jstwo dwudziestopięcioletniemu chłopcu albo
kobiecie, o któ rej mó wił biskup Thiel. To nie jest postęp społeczny, moi
pań stwo. To jest perwersja. Niszczmy zło w zarodku. Dziękuję bardzo.

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję, pani doktor Keller. Poproszę pana Bieglera.

BIEGLER

Za kilka lat wszyscy umrzemy. Większość z nas umrze na chorobę


układu sercowo-krążeniowego, prawie tyle samo na raka. Nasze życie
prawdopodobnie skoń czy się w szpitalu, jedynie co piąta osoba umrze w
placó wce opiekuń czej, a tylko jedna czwarta tam, gdzie większość ludzi
by chciała: w domu.

Szanowni pań stwo, jeśli zatrzymacie się na chwilę i pomyślicie nad tym
na spokojnie, zobaczycie, że tutaj chodzi tylko o jedno pytanie. I nie,
wcale nie chodzi o pomoc, nie chodzi o nieudzielenie pomocy, nie chodzi
też o zabijanie na żądanie czy jakiekolwiek inne pojęcie, któ re w ciągu
ostatnich stuleci wymyśliły sobie prawnicze mó zgi. Chodzi tylko o jedno
jedyne, bardzo proste i bardzo jasne pytanie. Być może jest to
najważniejsze pytanie w ogó le. To pytanie, szanowni pań stwo, brzmi:
Do kogo należy nasze życie?

Do siebie.

Do kogo należy nasze życie?

Do publiczności.

Czy należy do Boga? Czy należy do pań stwa, do społeczeń stwa, rodziny,
przyjació ł? Czy należy tylko do nas samych?

Niebawem minie czterdzieści lat, odkąd zacząłem pracę jako obroń ca


karny i nauczyłem się w tym zawodzie tak naprawdę tylko jednego:
Człowiek jest istotą ambiwalentną, wszyscy jesteśmy dobrzy i źli
jednocześnie, a mimo wszystko tworzymy względnie przekonywającą

97
całość. I z naszym społeczeń stwem wcale nie jest inaczej. Nie jest ono
homogeniczne, lecz podzielone, pełne przeciwień stw, wielowarstwowe i
całkowicie niezgodne. Dziś wierzymy w Boga, Allaha, Buddę, Latającego
Potwora Spaghetti albo tylko w siebie samych. Ale jednak łączy nas, jako
światłe społeczeń stwo, ta jedna rzecz: Nigdy nie jesteśmy w stanie
powiedzieć definitywnie, co jest dobre, a co złe, nie ma absolutnych
wyrokó w na temat świata.

Nie jestem filozofem, ale, szanowni pań stwo, czy nie to właśnie mogłoby
nas dziś definiować jako społeczeń stwo europejskie, jako zachodnie
społeczeń stwo: nie wymuszony konsensus, lecz fakt, że potrafimy sobie
poradzić z pokojowym dysensusem?

A co z tego wynika? Jeśli pojmiemy, że nie znamy i nigdy nie poznamy


absolutnej prawdy, to będziemy musieli być wielkoduszni. Bo człowiek
sam stanie się wtedy miarą – nie będzie nią natura, ani ideologia, ani
religia, ani kośció ł, ani Bó g. Ludzkość, człowieczeń stwo jest naszym
najważniejszym krytykiem i najwyższym sędzią. A to znaczy, że ludziom
wolno samym decydować, jak chcą żyć i jak chcą umierać. Jestem
wdzięczny, że Trybunał Konstytucyjny wydał taki wyrok. Ten wyrok to
oświecenie w najczystszym tego słowa znaczeniu, w znaczeniu
najlepszym. Jest przyjazny życiu, bo wie o śmierci. Jest ludzki, bo
rozumie nasze cierpienie. Po stuleciach spędzonych w mroku możemy
być dziś wreszcie wolni. A wolnych ludzi nie trzeba się bać.

22 września 2007 roku pisarz André Gorz i jego żona wspó lnie odebrali
sobie życie. Jakiś rok wcześniej André Gorz napisał list do swojej żony.
Niech pań stwo pozwolą, że zacytuję jego fragment: »Właśnie skoń czyłaś
osiemdziesiąt dwa lata. I nadal jesteś piękna, powabna i pociągająca.
Jesteśmy razem od pięćdziesięciu ośmiu lat, a ja kocham Cię bardziej niż
kiedykolwiek. Niedawno zakochałem się w tobie na nowo i znó w czuję
w piersi tę rozdzierającą pustkę, któ rą jest w stanie wypełnić jedynie
ciepło Twojego ciała przy moim. Nocą widuję czasem postać mężczyzny,
idącego pustą ulicą za karawanem. Tym mężczyzną jestem ja. A Ty
jesteś tą, któ rą karawan zabiera. Nie chcę być przy twojej kremacji; nie
chcę dostać do rąk urny z Twoimi prochami. Wsłuchuję się w Twó j
oddech, moja dłoń Cię dotyka. Ż adne z nas nie chciałoby musieć przeżyć

98
tego drugiego.«Szanowni Pań stwo, do kogo, jeśli nie do nas samych,
należy nasza własna śmierć?

PRZEWODNICZĄCA

Dziękuję panu.

Do publiczności.

Zrobiło się pó źno. Dyskusja na ten jakże trudny temat tak naprawdę
dopiero się rozpoczęła, jej wynik zdaje się być otwarty. Pan Biegler
zapytał, do kogo ma należeć nasze życie i nasza śmierć. Nie mogę na to
odpowiedzieć za pań stwa, ale jedno wiem na pewno, że spieramy się
tutaj o nasze pań stwo, nasze społeczeń stwo i naszą przyszłość.
Elisabeth Gä rtner prosiła swojego męża, żeby zrobił to dobrze. Ale co
jest dobre? Szanowni pań stwo, życzę pań stwu bezpiecznego powrotu
do domu i dobrej nocy.

Dzisiejsze posiedzenie Rady Etyki uważam tym samym za zamknięte.

03.03.2020

99

You might also like