Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 3

Polacy u boku Napoleona

Rok 1799 nie był dla Napoleona pomyślny. Ciągle toczył wojnę z Austrią w Europie, a na
domiar złego został zablokowany w Egipcie. Co prawda, inny francuski dowó dca, André
Masséna, odnió sł zwycięstwo w bitwie pod Zurychem, ale nie przesądzało to o losach
wojny. Rząd Francji, Dyrektoriat zdając sobie sprawę z ciężkiego położenia wojsk
francuskich, szukał nowych rekrutó w. Wtedy też rzucono pomysł utworzenia nowych
oddziałó w polskich. Co prawda, takie oddziały, Legiony Polskie, działały już od dwó ch
lat na terenie Włoch, ale ciągłe walki (m.in. przy zdobyciu Rzymu i Neapolu) przyniosły
im duże straty. Dyrektoriat chciał stworzyć nowe polskie siły zbrojne, tym razem
przeznaczone do walk na froncie niemieckim. Tak też dnia 8 września 1799
roku powstała Legia Naddunajska (nazwa trochę myląca, bo terenem jej działań
z samego początku były okolice środkowego Renu). Dowó dcą Legii został gen. Karol
Kniaziewicz, a w jej szeregach znaleźli się Polacy - jeń cy austriaccy i rosyjscy, siłą
wcielani do armii pań stw zaborczych. Legia miała działać w ramach armii
Massény i podlegać francuskiemu dowó dztwu. Miejscem jej stworzenia był Phalsburg
w Lotaryngii.

Wraz ze zwycięstwami odnoszonymi przez Napoleona na Pó łwyspie Apeniń skim,


zmieniła się sytuacja na froncie nad Renem. Podjęto działania na szerszą skalę. Polscy
żołnierze zaczęli uczestniczyć w regularnych potyczkach z Austriakami. Było
tak pod Hattersheim, Hö chst, pod Bergen, gdzie Polacy zdołali zdobyć austriacką
artylerię (12 lipca 1800 r.).

Ten okres wojny miał przynieść sławę Polakom. Gen. Moreau uderzył na pozycje
austriackie w Bawarii. 3 grudnia 1800 roku rozegrała się bitwa pod Hohenlinden, któ ra
miała przesądzić o losach wojny. W bitwie uczestniczyło ponad 3,5 tys. Polakó w,
umieszczonych na prawym skrzydle armii francuskiej, wraz z dywizją gen. Decaene.
Zadaniem tych sił było oskrzydlenie wojsk przeciwnika. Piechota Legii przepuściła atak
z flanki na żołnierzy austriackich. Tak udało rozbić się wojska austriackiego gen.
Riescha. Po tym manewrze do akcji wkroczyła polska kawaleria, któ ra zaatakowała tyły
oddziałó w austriackich. Szarża zakoń czyła się sukcesem, zajęto część taboró w i artylerii
wroga. Atak na tyły wprowadził popłoch pomiędzy Austriakó w, co wpłynęło
na ostateczne losy bitwy. Nie tylko cała Legia Naddunajska, okryła się sławą, ale także
i pojedynczy jej żołnierze. Przykładowo, por. Kostanieckiemu udało się zdobyć część
artylerii austriackiej (6 dział), Pawlikowski na spó łkę z innym francuskim żołnierzem
wzięli do niewoli 59 żołnierzy austriackich, w tym i dwó ch oficeró w, jeden
z najmłodszych żołnierzy polskich - 13-letni Rodziewicz samym biciem w bęben skłonił
austriacki batalion do wycofania się. Strzelec Trandowski w pościgu za wycofującymi
się Austriakami uprowadził w niewolę księcia Lichtensteina. Podczas odwrotu Austriacy
stracili magazyny (w Lambach), któ re zajęli także Polacy.

Po takiej wygranej przed oczami Polakó w rysował się plan ruszenia teraz bezpośrednio
ku ziemiom polskim. Niestety, okazało się, że złudne były ich nadzieje. Austriacy
zaproponowali Francuzom rozejm, któ ry oni przyjęli. Niedługo potem zaczęły
się rokowania pokojowe (pokó j w Luneville, 9 lutego 1801 r.). Sam Kniaziewicz udał
się do Paryża z misją przekonania Napoleona do dalszych działań wojennych. Nic jednak
nie osiągnął, co skłoniło go (i wielu innych polskich oficeró w) do podania się do dymisji.
Jego następcą na stanowisku dowó dcy Legii Naddunajskiej został Władysław
Jabłonowski. Legia została wysłana do Toskanii, gdzie miała wejść w skład wojska
zależnego od Francji Kró lestwa Etrurii. Nie najlepszy los spotkał w tym samym czasie
także Legiony Polskie we Włoszech. Zostały one podzielone na pó łbrygady, a część
żołnierzy została wysłana do tłumienia buntó w tubylcó w na Haiti. Ich losy na drugiej
pó łkuli (większość zginęła w walkach lub od choró b tropikalnych) spowodowały,
że Napoleon chcąc pó źniej skorzystać z polskiej siły zbrojnej, musiał się zobowiązać,
że nie zostanie ona wykorzystana poza granicami Europy.

Inne wydarzenie militarne z epoki Napoleona, przynoszące sławę polskiemu orężu


i dobrze ukazujące oddanie Polakó w Napoleonowi, miało miejsce w okresie
tłumienia powstania w Hiszpanii. Mowa tu o szarży pod Samosierrą (30 listopada 1808
r.). Samosierra była przełęczą otwierającą drogę ku Madrytowi. Zdobycie jej oznaczało
ró wnocześnie zdobycie stolicy Hiszpanii. Wiedziały o tym zaró wno siły francuskie, jak i
hiszpań skie, któ re zaciekle broniły samej przełęczy. Kolejne nieudane pró by zajęcia tego
rejonu skłoniły Napoleona do wysłania tam wojsk polskich. Pod jego rozkazami
znajdował się 3. szwadron pułku polskich szwoleżeró w gwardii dowodzony
przez pułkownika Jana Hipolita Kozietulskiego. Ż eby zdobyć Samosierrę trzeba było
uporać się z czterema bateriami hiszpań skiej artylerii, skutecznie uniemożliwiającymi
przeprowadzenie ataku na szerszą skalę. Polacy prawdopodobnie mieli zdobyć pierwszą
artylerię, ale jak się pó źniej okazało, trochę się "zagalopowali". Atak szwoleżeró w
na pierwszą baterię powió dł się, mimo zmasowanego ognia hiszpań skich dział. To, co
działo się pó źniej, było raczej efektem chaosu niż przemyślanego dowodzenia. Polscy
żołnierze spontanicznie ruszyli ku drugiej baterii, któ ra zaczęła ich ostrzeliwać.
W międzyczasie ranny został Kozietulski. Zastąpił go porucznik Jan Dziewanowski, któ ry
stracił życie przed trzecią baterią. Dowó dztwo po nim przejął porucznik Piotr Krasiń ski.
Straty wśró d Polakó w były tak duże, że ostatnia, najsilniejsza bateria hiszpań skiej
artylerii była atakowana przez jedynie kilkunastu żywych jeszcze szwoleżeró w. Gdyby
nie kawaleria francuska i pozostałe jednostki szwoleżeró w, któ re ruszyły za Polakami,
cały szturm mó gł się zakoń czyć niepowodzeniem, bo obroń cy szybko uporali się z
atakującymi ich kilkunastoma żołnierzami. Bilans walk pod Samosierrą okazał
się zaskakujący - oto 210 polskich kawalerzystó w (na czwartą baterię atakowało już ich
450, ale mowa tu o siłach, któ re zadecydowały o losach starcia) pokonało doskonale
umocnione oddziały hiszpań skie w liczbie 3 tys. milicjantó w, a ponadto wywołało
panikę wśró d 9 tys. pozostałych hiszpań skich żołnierzy (dowodzonych przez don Benito
San Juana), któ rzy mieli bronić Madrytu.

W Hiszpanii walczyły liczne oddziały polskie. Było to tym bardziej dla nich dotkliwe,
że Hiszpanie w zasadzie walczyli o to samo, do czego zmierzali Polacy - o niepodległość
kraju. Z jednej strony więc rozumieli walczących z nimi Hiszpanó w, tym bardziej,
że łączyła ich jeszcze wspó lna religia katolicka. Z drugiej nienawidzili, bo przecież
Hiszpanie gotowi byli ich zabijać.

Legia Nadwiślań ska została sformowana latem 1807 roku na Śląsku. W swoich
szeregach skupiała głó wnie rekrutó w z Wielkopolski, w większości chłopó w.
Co ciekawe, skupiała ona nie tylko Polakó w, ale także Niemcó w z obszaró w zaboru
pruskiego. Po porażce kró la pruskiego w wojnie z Napoleonem zapragnęli oni zostać
obywatelami Księstwa Warszawskiego i wstąpili do polskiego wojska. Dowó dcą Legii
był gen. Jó zef Chłopicki. Z początku służyła w Westfalii, a następnie przeniesiono ją na
tereny Hiszpanii. Pod względem podziału oddziałó w, broni, munduró w żołnierze Legii
Nadwiślań skiej prawie nie odró żniali się od wojsk francuskich.

Zaró wno Legia, jak i inne oddziały polskie uczestniczyły w wielu potyczkach
z Hiszpanami. Najważniejszą bitwą było dla nich oblężenie Saragossy. Jest to miasto
na terenie Aragonii. Było ono oblegane już wcześniej przez Francuzó w (lato 1808),
z niewielkim jednak skutkiem. Ponowne oblężenie rozpoczęło się w grudniu 1808 roku,
kiedy to pod jego murami znó w pojawiły się wojska Napoleona, w tym i Polacy w liczbie
kilku tysięcy. Samo oblężenie trwało 2 miesiące. Miasto było dobrze na nie
przygotowane - zgromadzono duże ilości żywności i broni. Saragossa była miastem
średniowiecznym, z dużą ilością wąskich uliczek i warownych kościołó w. Pozwalało
to na obronę miasta nawet gdyby wrogie wojsko weszło między jego zabudowania. Sami
mieszkań cy ani myśleli o poddaniu się. Do obrony stanęli niemal wszyscy - starzy
i młodzi, kryminaliści wypuszczeni z więzień , duchowni, razem 32 tys. osó b, z któ rych
większość nie umiała dobrze władać jakąkolwiek bronią. Przeciwko nim stanęło
wyszkolone i dobrze wyposażone wojsko Napoleona w sile 43 tys. żołnierzy. Mogłoby
się zdawać, że przewaga Francuzó w była znaczna, jednak już podczas walk okazało się,
że tak nie jest. Obroń cy stawiali zaciekły opó r, bronili do upadłego każdej uliczki
i każdego domu. W ostatecznym zwycięstwie dużą zasługę mieli Polacy.

Polscy ułani wsławili się w bitwie z Anglikami pod Albuherą (16 maja 1811 r.).
Ich dokonania sprawiły, że wśró d Hiszpanó w zaczęli nosić miano "piekielnych
lansjeró w" (hiszp. los infernos picadores). Sama Albuhera to wieś na zachodzie
Hiszpanii. W jej okolicy spotkały się armie francuska i angielska. Francuzi dążyli
do przerwania oblężenia wokó ł twierdzy Badajoz. Anglicy spodziewali się takiej akcji
i czekali na Francuzó w pod wioską Albuherą. Naprzeciwko siebie stanęła armia
francuska dowodzona przez marszałka Soulta w sile 23 tys. żołnierzy i armia angielska
pod dowó dztwem gen. Beresforda, licząca sobie 32 tys. żołnierzy i 48 dział. Polska jazda
dokonała podczas tej bitwy czegoś, co nie udało się ani wcześniej, ani pó źniej wojskom
Napoleona. Doprowadziła do rozbicia czworobokó w angielskiej piechoty. Czworobok
był dotychczas wojskową formacją nie do pokonania przez ró wne mu siły. To był
też jedyny podczas wojen napoleoń skich przypadek, w któ rym Brytyjczycy utracili
w boju sztandary.

You might also like