Sztuka komunikacji wedlug Mistrza Zen - Thich Nhat Hanh

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 129

Thich Nhat Hanh

Sztuka komunikacji
według
Mistrza Zen
Praktyczny przewodnik umiejętnego słuchania
i mówienia

STUDIO ASTROPSYCHOLOGII, 2014


Wersja elektroniczna: HB
1.

Niezbędny pokarm

Nic nie jest w stanie przetrwać bez pokarmu. Wszystko, co


konsumujemy, działa albo jako lekarstwo, albo jako trucizna.
Myśląc o odżywianiu, zazwyczaj myślimy o tym, co wkładamy
do ust, ale to, co konsumujemy oczami, uszami, nosem, języ‐
kiem i ciałem także jest pokarmem. Toczące się wokół nas kon‐
wersacje oraz konwersacje, w których bierzemy udział, również
są pokarmem. Czy konsumujemy i tworzymy rodzaj pokarmu,
który jest dla nas zdrowy i pomaga nam się rozwijać?
Gdy mówimy coś, co nas odżywia i podnosi na duchu otacza‐
jących nas ludzi, karmimy miłość i współczucie. Gdy mówimy
w sposób wywo łujący napięcie i złość, odżywiamy przemoc
i cierpienie. Często wchłaniamy toksyczną komunikację od ota‐
czających nas ludzi i od tego, co oglądamy i czytamy. Czy wchła‐
niamy rzeczy, które rozwijają nasze zrozumienie i współczucie?
Jeśli tak, to jest to dobry pokarm. Często jednak wchłaniamy sło‐
wa, które sprawiają, że czujemy się źle lub niepewnie albo też
osądzamy i wywyższamy się nad innych. Możemy myśleć o na‐
szym komunikowaniu z punktu widzenia odżywiania i kon‐
sumpcji. Internet jest przedmiotem konsumpcji, peł nym skład‐
ników odżywczych, które są zarówno uzdrawiające, jak i tok‐
syczne. Bardzo łatwo jest pochłonąć dużo w ciągu zaledwie kil‐
ku minut po łączenia z Internetem. To nie oznacza, że nie powi‐
nieneś korzystać z Internetu, ale powinieneś być świadomy
tego, co czytasz lub oglądasz.
Gdy pracujesz przy komputerze przez trzy lub cztery godziny,
całkiem się gubisz. To jak jedzenie frytek. Nie powinieneś jeść
frytek przez cały dzień, nie powinieneś też przez cały dzień sie‐
dzieć przy komputerze. Kilka frytek, kilka godzin to prawdopo‐
dobnie wszystko, czego potrzebuje większość z nas.
To, co czytasz i piszesz, może pomóc ci wyzdrowieć, więc za‐
stanawiaj się nad tym, co konsumujesz. Gdy piszesz e-mail lub
list peł ny zrozumienia i współczucia, podczas pisania go odży‐
wiasz siebie. Nawet jeśli jest to tylko kilka zdań, wszystko, co pi‐
szesz, może odżywić ciebie i osobę, do której piszesz.
Uważne konsumowanie

Jak możesz powiedzieć, jaka komunikacja jest zdrowa, a jaka


toksyczna? Energia uważności jest niezbędnym składnikiem
zdrowej komunikacji. Uważność wymaga wyzbycia się osądu,
powrotu do świadomości oddechu i ciała oraz skupienia peł nej
uwagi na tym, co jest w tobie i wokół ciebie. To pomaga ci do‐
strzec, czy myśl, którą właśnie stworzyłeś, jest zdrowa czy nie‐
zdrowa, peł na współczucia czy nieżyczliwa.
Rozmowa jest źródłem pożywienia. Wszyscy czujemy się cza‐
sem samotni i pragniemy z kimś porozmawiać Ale gdy prowa‐
dzisz rozmowę z drugim człowiekiem, to co on mówi może być
peł ne toksyn, takich jak nienawiść, złość i frustracja. Gdy słu‐
chasz tego, co mówią inni, konsumujesz te toksyny. Wprowa‐
dzasz toksyny do swojej świadomości i ciała. To dlatego uważ‐
ność mówienia i uważność słuchania są tak bardzo istotne.
Toksycznej rozmowy może być ciężko uniknąć, szczególnie
w pracy. Gdy toczy się ona przy tobie, uważaj. Musisz mieć wy‐
starczająco dużo uważnej świadomości, by nie absorbować tego
rodzaju cierpienia. Musisz chronić się energią współczucia, aby
słuchając, zamiast konsumować toksyny, aktywnie tworzyć
w sobie więcej współczucia. Gdy słuchasz w ten sposób, chroni
cię współczucie i druga osoba mniej cierpi.
Absorbujesz myśli, słowa i działania, które tworzysz oraz te
zawarte w komunikacji otaczających cię osób. Jest to forma kon‐
sumpcji. Zatem gdy coś czytasz, gdy kogoś słuchasz, powinieneś
być ostrożny i nie pozwalać toksynom rujnować twojego zdro‐
wia i przysparzać cierpienia tobie, innej osobie lub grupie ludzi.
By zilustrować tę prawdę, Budda wykorzystywał obraz krowy
cierpiącej na chorobę skóry. Krowa atakowana jest przez różne‐
go rodzaju insekty i mikroorganizmy pochodzące z ziemi, drzew
i wody. Bez skóry krowa nie może się chronić. Naszą skórą jest
uważność. Bez uważności możemy przyjmować rzeczy, które są
toksyczne dla naszego ciała i umysłu.
Nawet jeśli po prostu jedziesz autem przez miasto, konsumu‐
jesz. Kłują cię w oczy reklamy, które zmuszony jesteś konsumo‐
wać. Słyszysz dźwięki; możesz nawet mówić rzeczy, które są
produktem konsumpcji nadmiaru toksyn. Musimy chronić się
poprzez uważną konsumpcję. Częścią tego jest uważna komuni‐
kacja. Możemy komunikować się w taki sposób, by utrwalić
w sobie spokój i współczucie oraz nieść radość innym.
Związki nie przetrwają
bez odpowiedniego pokarmu

Wielu z nas cierpi z powodu trudnej komunikacji. Czujemy się


niezrozumiani, zwłaszcza przez tych, których kochamy.
W związku jesteśmy dla siebie nawzajem pożywieniem. Musi‐
my więc wybierać rodzaj pokarmu, który oferujemy drugiej oso‐
bie, rodzaj pokarmu, który może pomóc związkom kwitnąć.
Wszystko – łącznie z miłością, nienawiścią i cierpieniem – po‐
trzebuje pokarmu, by trwać. Gdy cierpienie się utrzymuje, to
dlatego, że wciąż je karmimy. Za każdym razem, gdy mówimy
bez uważnej świadomości, karmimy nasze cierpienie.
Z uważną świadomością możemy spojrzeć w naturę naszego
cierpienia i dowiedzieć się, jakiego pokarmu dostarczaliśmy, by
utrzymać je przy życiu. Gdy odnajdujemy źródło pokarmu na‐
szego cierpienia, możemy je odciąć i cierpienie zniknie.
Często romantyczny związek rozpoczyna się pięknie, ale po‐
tem, ponieważ nie wiemy, jak odżywiać naszą miłość, związek
zaczyna umierać. Komunikacja może go ożywić. Każda myśl,
jaka rodzi się w twojej głowie, w twoim sercu – w Chinach mówi
się „w twoim brzuchu” – karmi ten związek. Gdy tworzysz myśl,
która niesie cień podejrzenia, złość, strach, irytację, ta myśl nie
jest odżywcza ani dla ciebie, ani dla drugiej osoby. Jeśli związek
stał się trudny, to dlatego, że karmiliśmy go osądami i złością,
a nie odżywialiśmy współczucia.
Pewnego dnia w Plum Village, francuskim centrum rekolek‐
cyjnym, w którym mieszkam, wygłosiłem naukę o tym, jak mu‐
simy odżywiać naszych bliskich poprzez praktykowanie peł nej
miłości komunikacji. Mówiłem o naszych związkach jak o kwia‐
tach, które by rosnąć, potrzebują podlewania z miłością i komu‐
nikacją. Na przedzie siedziała kobieta, która przez cały czas pła‐
kała.
Po przemówieniu podszedłem do jej męża i powiedziałem:
„Drogi przyjacielu, twój kwiat wymaga podlania”. Jej mąż był
obecny na przemówieniu i wiedział o peł nej miłości mowie, ale
czasami wszyscy potrzebujemy przyjaciela, który nam o pew‐
nych rzeczach przypomni. Tak więc po lunchu mężczyzna za‐
brał żonę na przejażdżkę na wieś. Trwało to jedynie oko ło godzi‐
ny, ale przez całą jazdę skupiał się na podlewaniu odpowiednich
nasion.
Gdy wrócili, ona wyglądała na całkowicie odmienioną, bardzo
szczęśliwą i radosną. Ich dzieci były niezwykle zaskoczone, po‐
nieważ rano, gdy rodzice wyszli, byli smutni i drażliwi. Tak więc
w ciągu zaledwie godziny możesz zmienić drugą osobę i siebie,
a to dzięki praktyce podlewania dobrych nasion. To stosowanie
uważności w praktyce, nie tylko w teorii.
Odżywcza i uzdrawiająca komunikacja jest pokarmem na‐
szych związków. Czasami jedna okrutna wypowiedź może spra‐
wić, że druga osoba będzie cierpiała przez wiele lat i my również
będziemy cierpieć przez wiele lat. W stanie złości lub lęku może‐
my powiedzieć coś, co będzie trujące i niszczące. Gdy po łkniemy
truciznę, może ona w nas pozostać przez długi czas, powoli zabi‐
jając nasz związek. Możemy nawet nie wiedzieć, które słowa lub
uczynki zaczęły zatruwać nasz związek. Ale mamy antidotum:
uważne współczucie i peł ną miłości komunikację. Miłość, szacu‐
nek i przyjaźń potrzebują pokarmu, by przetrwać. Dzięki uważ‐
ności możemy produkować myśli, słowa i uczynki, które będą
karmić nasze związki oraz pomogą im się rozwijać i kwitnąć.
2.

Komunikacja z samym sobą

Samotność jest cierpieniem naszych czasów. Nawet jeśli jeste‐


śmy otoczeni innymi ludźmi, możemy czuć się bardzo samotni.
Jesteśmy samotni razem. Wewnątrz nas jest próżnia. Czujemy
się przez to niekomfortowo, więc staramy się ją zapeł nić, łącząc
się z innymi ludźmi. Wierzymy, że jeśli będziemy w stanie się
po łączyć, uczucie samotności zniknie.
Technologia dostarcza nam wielu urządzeń, które pomagają
pozostać w kontakcie. Ale nawet jeśli jesteśmy w kontakcie,
wciąż czujemy się samotni. Kilka razy dziennie sprawdzamy e-
maile, SMS-y i inne wiadomości. Chcemy się dzielić i otrzymy‐
wać. Możemy poświęcić cały dzień na łączenie się, ale nie
zmniejszy to naszego poczucia samotności.
Wszyscy pragniemy miłości, ale nie wiemy, jak generować mi‐
łość, by się nią karmić. Gdy jesteśmy puści, wykorzystujemy
technologię, by rozpraszać uczucie samotności, ale to nie działa.
Mamy Internet, e-maile, wideokonferencje, wiadomości teksto‐
we, statusy, aplikacje, listy i telefony komórkowe. Mamy wszyst‐
ko. A jednak wcale nie jest pewne, że poprawiliśmy swoją komu‐
nikację.
Wielu z nas posiada telefony komórkowe. Chcemy być w kon‐
takcie z innymi ludźmi. Ale nie powinniśmy pokładać zbyt wie‐
le wiary w naszych telefonach. Ja nie mam telefonu, ale nie czu‐
ję się pozbawiony kontaktu ze światem. Właściwie bez telefonu
komórkowego mam więcej czasu dla siebie i innych. Wierzysz,
że posiadanie telefonu pomaga ci w komunikacji. Ale jeśli treść
twoich słów nie jest prawdziwa, mówienie lub pisanie na urzą‐
dzeniu nie oznacza, że komunikujesz się z drugą osobą.
Zbytnio wierzymy w technologię komunikacji. Za tymi
wszystkimi instrumentami mamy umysł, najbardziej podsta‐
wowy instrument komunikacji. Gdy nasze umysły są zabloko‐
wane, nie istnieje inne urządzenie, które zastąpi nam zdolność
komunikowania się z sobą lub innymi.
Wewnętrzne łączenie się

Wielu z nas spędza dużo czasu na spotkaniach lub wymienia‐


niu e-maili z innymi, ale mało na komunikowaniu się z samym
sobą. Wskutek tego nie wiemy, co się w nas dzieje. W środku
możemy mieć bałagan. Jak więc możemy komunikować się
z drugą osobą?
Myślimy, że dzięki wszystkim naszym technologicznym urzą‐
dzeniom możemy się łączyć, ale to iluzja. W codziennym życiu
jesteśmy odłączeni od siebie. Idziemy, ale nie wiemy, że idziemy.
Jesteśmy tu, ale nie wiemy, że tu jesteśmy. Żyjemy, ale nie wie‐
my, że żyjemy. Gubimy gdzieś siebie w ciągu dnia.
Zatrzymanie się i komunikowanie się z samym sobą jest czy‐
nem rewolucyjnym. Siadasz i zatrzymujesz stan zagubienia,
niebycia sobą. Zaczynasz od przerwania tego, co robisz, siadasz
i łączysz się ze sobą. To nazywa się uważną świadomością.
Uważność jest peł ną świadomością obecnej chwili. Nie potrze‐
bujesz iPhone’a ani komputera. Musisz jedynie usiąść i wdychać
oraz wydychać. W ciągu zaledwie kilku sekund możesz po łączyć
się ze sobą. Wiesz, co dzieje się w twoim ciele, uczuciach, emo‐
cjach i percepcji.
Cyfrowy cel

Gdy czujesz, że nie potra sz dobrze komunikować się osobi‐


ście lub zastanawiasz się, czy to, co powiesz, będzie trudne dla
drugiej osoby, czasami najlepszym sposobem komunikacji jest
napisanie listu lub e-maila. Jeśli potra sz napisać list, który peł‐
ny jest zrozumienia i współczucia, to w czasie pisania go odży‐
wisz także siebie. Wszystko, co napiszesz, będzie odżywcze dla
osoby, do której piszesz, ale przede wszystkim dla ciebie. Ta oso‐
ba jeszcze nie otrzymała twojego e-maila lub listu, ale pisząc go,
odżywiasz siebie, ponieważ to, co mówisz w liście, peł ne jest
współczucia i zrozumienia.
Szczególnie na początku łatwiej może ci być praktykować
uważną komunikację pisemnie. Pisanie w ten sposób dobre jest
dla naszego zdrowia. Możemy wysłać e-mail, SMS oraz rozma‐
wiać przez telefon i używać uważnej komunikacji. Jeśli nasza
wiadomość peł na jest zrozumienia i współczucia, będziemy
w stanie usunąć strach i złość z drugiej osoby. Zatem następnym
razem, gdy będziesz trzymał w ręku telefon, spójrz na niego
i przypomnij sobie, że jego celem jest pomóc ci w komunikacji ze
współczuciem.
Zazwyczaj wysyłając e-maile i SMS-y, śpieszymy się. Gdy tylko
skończymy je pisać, wciskamy klawisz „wyślij” i one znikają. Ale
nie ma potrzeby się spieszyć. Zawsze, zanim podniesiemy do
ucha słuchawkę lub wciśniemy przycisk „wyślij” w e-mailu lub
SMS-ie, mamy czas na przynajmniej jeden wdech i wydech. Gdy
to zrobimy, mamy znacznie większą szansę, że puścimy w świat
o wiele więcej peł nej współczucia komunikacji.
Powrót do domu

Gdy zaczynamy praktykować uważną świadomość, rozpoczy‐


namy drogę do samych siebie, do domu. Dom jest miejscem,
w którym znika samotność. Gdy jesteśmy w domu, czujemy, że
nam ciepło, wygodnie, jesteśmy bezpieczni i speł nieni. Opuścili‐
śmy nasze domy na długi czas i są one zaniedbane. Ale droga do
domu nie jest długa. Dom jest w nas. Powrót do domu wymaga
jedynie, by usiąść i pobyć ze sobą, zaakceptować sytuację taką,
jaka jest. Tak, może tam być bałagan, ale akceptujemy go, ponie‐
waż wiemy, że nie było nas w domu przez długi czas. Tak więc
teraz wróciliśmy. Robiąc wdech i wydech, z naszym uważnym
oddychaniem, bierzemy się za porządki.
Komunikowanie z oddechem

Droga do domu zaczyna się od oddechu. Jeśli umiesz oddy‐


chać, możesz nauczyć się chodzić, siadać, jeść posiłki oraz praco‐
wać z uważnością, abyś mógł zacząć poznawać siebie. Gdy ro‐
bisz wdech, wracasz do siebie. Gdy robisz wydech, uwalniasz
wszelkie napięcie. Gdy już będziesz komunikował się z sobą, bę‐
dziesz w stanie z większą jasnością komunikować się na ze‐
wnątrz. Droga do środka jest drogą na zewnątrz.
Uważne oddychanie jest środkiem komunikacji, tak jak tele‐
fon. Sprzyja komunikacji pomiędzy umysłem a ciałem. Pomaga
nam dowiedzieć się, co czujemy. Oddychamy przez cały czas, ale
rzadko zwracamy uwagę na nasz oddech, o ile nie zaczynamy
odczuwać dyskomfortu lub nie zaczynamy mieć trudności z od‐
dychaniem.
W przypadku uważnego oddychania, gdy robimy wdech, wie‐
my, że robimy wdech. Gdy robimy wydech, wiemy, że robimy
wydech. Gdy robimy wdech, kierujemy uwagę na nasz wdech.
Aby przypomnieć sobie, byśmy zwracali uwagę na nasz oddech,
możemy cicho powiedzieć:
Wdech, wiem, że robię wdech.
Wydech, wiem, że robię wydech.
„Powietrze wnika do mojego ciała. Powietrze opuszcza moje
ciało”. Przez cały czas śledź swoje wdechy i wydechy. Załóżmy, że
twój wdech trwa cztery sekundy. Podczas wdechu pozwól swojej
uwadze skupić się całkowicie na wdechu, bez zakłóceń. Podczas
wydechu całkowicie skup się na wydychaniu. Jesteś ze swoim
wdechem i wydechem. Nie jesteś z niczym innym. Jesteś swoim
wdechem i wydechem.
Wdychanie i wydychanie jest praktyką wolności. Gdy skupia‐
my uwagę na naszym oddechu, uwalniamy wszystko inne, łącz‐
nie ze zmartwieniami i lękiem o przyszłość oraz żalem i smutka‐
mi związanymi z przeszłością. Skupiając się na oddechu, zauwa‐
żamy, że czujemy się obecni w teraźniejszości. Możemy to robić
w ciągu dnia, radując się dwudziestoma czterema godzinami,
które zostały nam dane, by wdychać i wydychać. Możemy tu
być dla siebie. Wystarczy zaledwie kilka sekund, by wykonać
wdech i się uwolnić.
Wiemy, gdy inni wdychają i wydychają uważnie; możemy to
zauważyć, gdy na nich patrzymy. Wyglądają na wolnych. Gdy je‐
steśmy przytłoczeni strachem, złością, żalem lub niepokojem,
nie jesteśmy wolni, bez względu na to, jaką pozycję zajmujemy
w spo łeczeństwie ani na to, ile mamy pieniędzy. Prawdziwa
wolność jest tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie uwolnić nasze
cierpienie i wrócić do domu. Wolność jest najcenniejszą możli‐
wą rzeczą. Jest fundamentem szczęścia i jest dostępna dla nas
przy każdym świadomym oddechu.
Nie-myślenie
i nie-mówienie

Szczęście możliwe jest wtedy, gdy komunikujesz się ze sobą.


By to zrobić, musisz zostawić swój telefon. Gdy pojawiasz się na
spotkaniu lub uczestniczysz w jakimś wydarzeniu, wyłączasz
telefon. Dlaczego? Ponieważ chcesz się komunikować i absorbo‐
wać komunikację innych. Tak samo jest w przypadku komuni‐
kowania się ze sobą. Ten rodzaj komunikacji nie jest możliwy
w przypadku telefonu. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że
dużo myślimy i dużo mówimy. Ale aby komunikować się ze
sobą, musimy praktykować nie-myślenie i nie-mówienie.
Nie-myślenie jest bardzo ważną praktyką. Oczywiście myśle‐
nie i mówienie mogą też być produktywne, szczególnie jeśli na‐
sze umysły i uczucia są czyste. Ale sporo naszego myślenia tkwi
w przeszłości, próbując kontrolować przyszłość i tworząc błęd‐
ne spojrzenie oraz zamartwiając się, co myślą inni.
Błędne spojrzenie może pojawić się w ułamku sekundy. Gdy
tylko mamy jakieś spojrzenie, dajemy się mu złapać. Zatem
wszystko, co mówimy lub robimy, a co jest oparte na tym spoj‐
rzeniu, może być niebezpieczne. Lepiej nic nie mówić i nie robić!
To dlatego w tradycji Zen mówi się, że drogi mówienia i myśle‐
nia powinny zostać ucięte. Droga mówienia odcinana jest dlate‐
go, że jeśli będziesz mówił, będziesz dawał się łapać twoim sło‐
wom.
Uważne oddychanie jest praktyką nie-myślenia i nie-mówie‐
nia. Bez myślenia i mówienia nie ma żadnej przeszkody, która
mogłaby stanąć na drodze twojemu rozkoszowaniu się obecną
chwilą. Przyjemnie jest robić wdech, robić wydech; przyjemnie
jest siedzieć, chodzić, jeść śniadanie, brać prysznic, sprzątać ła‐
zienkę, pracować w ogródku warzywnym. Gdy przestajemy mó‐
wić i myśleć i uważnie słuchamy samych siebie, zauważamy na‐
szą umiejętność i możliwości odczuwania radości.
Inną rzeczą, która ma miejsce, gdy przestajemy myśleć i mó‐
wić i zaczynamy słuchać siebie, jest to, że zaczynamy zauważać
obecne w naszym życiu cierpienie. W naszych ciałach może być
napięcie i ból. Mogą nam towarzyszyć stare bóle i obawy lub
nowe bóle i obawy, które ukrywaliśmy za mówieniem, pisaniem
wiadomości i myśleniem.
Uważność pozwala nam słuchać wewnętrznego bólu, smutku
i lęku. Gdy widzimy, że zbliża się cierpienie lub ból, nie próbuje‐
my przed nimi uciekać. Właściwie to musimy wrócić i uporać
się z nimi. Nie obawiamy się przytłoczenia, ponieważ wiemy, jak
oddychać i jak chodzić, aby wygenerować odpowiednią ilość
energii uważności, by dostrzec i zająć się cierpieniem. Jeśli masz
wystarczającą ilość uważności wygenerowanej przez praktykę
uważnego oddychania i chodzenia, nie obawiasz się dłużej bycia
ze sobą.
Jestem wolny od potrzeby posiadania telefonu, a to dlatego, że
noszę w sobie uważność, jak anio ła stróża na ramieniu. Anioł
jest zawsze ze mną, gdy praktykuję. To pomaga mi nie bać się
wszelkiego cierpienia i bólu, jakie się pojawią. Znacznie ważniej‐
sze niż posiadanie telefonu komórkowego jest posiadanie uważ‐
ności. Myślisz, że mając przy sobie telefon, jesteś bezpieczny. Ale
prawda jest taka, że uważność zrobi znacznie więcej, by cię chro‐
nić, byś mniej cierpiał i by ulepszyć twoją komunikację, niż tele‐
fon.
Powrót

Cisza nie-myślenia i nie-mówienia daje nam przestrzeń, by


naprawdę wsłuchać się w siebie. Nie musimy próbować uciekać
przed naszym cierpieniem. Nie musimy chować tego, co w nas
nieprzyjemne. W rzeczywistości próbujemy być dla siebie do‐
stępni, by zrozumieć, abyśmy mogli się zmienić. Proszę wróć do
domu i słuchaj. Jeśli nie komunikujesz się dobrze ze sobą, nie
możesz dobrze komunikować się z inną osobą. Powracaj wciąż
i wciąż i komunikuj się ze sobą z miłością. To jest praktyka. Mu‐
sisz powrócić do siebie i słuchać szczęścia, jakie może cię w da‐
nej chwili spotykać; słuchać cierpienia w twoim ciele i umyśle
oraz uczyć się, jak je przyjąć i znaleźć ulgę.
Komunikowanie z ciałem

Tak długo, jak mamy uważność, możemy uważnie oddychać,


wykonując codzienne czynności. Ale nasza uważność będzie sil‐
niejsza i zyskamy więcej uzdrowienia oraz będziemy skuteczniej
się komunikować, gdy poświęcimy czas, by się zatrzymać i po‐
siedzieć w ciszy przez kilka chwil. Gdy tuż po uwolnieniu Nelson
Mandela przybył z wizytą do Francji, dziennikarz zapytał go, co
najchętniej by zrobił. On odpowiedział: „Usiadłbym i nic nie ro‐
bił”. Od czasu uwolnienia go z więzienia i o cjalnego wejścia do
polityki, nie miał czasu, by po prostu rozkoszować się siedze‐
niem. Powinniśmy znaleźć czas, by usiąść, nawet jeśli jest to tyl‐
ko kilka chwil dziennie, ponieważ siedzenie jest przyjemnością.
Gdy jesteśmy niespokojni i nie wiemy, co robić, to dobry czas,
by usiąść. Dobrze jest też usiąść, gdy jesteśmy spokojni, by kar‐
mić ten nawyk i praktykować siedzenie. Gdy zatrzymamy się
i usiądziemy, możemy od razu zacząć śledzić nasze wdechy i wy‐
dechy. Możemy natychmiast zacząć radować się wdychaniem
i wydychaniem powietrza i wszystko odrobinę się poprawia, po‐
nieważ obecna chwila staje się dla nas dostępna.
Wdychaj w sposób, jaki daje ci przyjemność. Gdy siadasz i od‐
dychasz uważnie, twoje ciało i umysł w końcu zaczynają się ko‐
munikować i się łączą. To pewnego rodzaju cud, ponieważ za‐
zwyczaj umysł jest w jednym miejscu, a ciało w innym. Umysł
uwikłany jest w szczegó ły projektu, który masz dziś wykonać,
smutki z przeszłości lub lęk o przyszłość. Umysł nie znajduje się
nigdzie blisko ciała.
Gdy uważnie wykonujesz wdechy, następuje szczęśliwe po łą‐
czenie ciała i umysłu. To nie wymaga żadnej wyszukanej techni‐
ki. Siedząc i uważnie oddychając, sprowadzasz umysł do domu,
do ciała. Twoje ciało jest niezbędną częścią twojego domu. Gdy
spędzasz wiele godzin przed komputerem, możesz całkiem za‐
pomnieć o tym, że masz ciało, dopóki nie stanie się ono tak obo‐
lałe, sztywne lub napięte, że nie będziesz mógł dłużej go ignoro‐
wać. Musisz robić sobie przerwy i powracać do ciała, zanim osią‐
gnie ten punkt.
By wnieść więcej świadomości do po łączenia pomiędzy cia‐
łem i umysłem, możesz powiedzieć sobie:
Wdech, jestem świadomy swojego ciała.
Wydech, uwalniam z mojego ciała całe napięcie.
Zabierz się na spacer

Uważne spacerowanie jest wspaniałym sposobem na łączenie


ciała i umysłu. Daje ci także dodatkową możliwość, by komuni‐
kować się z czymś poza tobą, co jest odżywcze i uzdrawiające:
z Ziemią. Gdy robisz krok z peł ną świadomością, że robisz krok
na Ziemi, nie ma rozdzielenia pomiędzy umysłem a ciałem.
Twoje ciało jest twoim oddychaniem. Twoje ciało jest twoimi
stopami. Twoje ciało jest twoimi płucami. Gdy jesteś po łączony
z ciałem, stopami, oddechem i płucami, jesteś w domu.
Każdy krok przybliża cię do domu, do tu i teraz, abyś mógł po‐
łączyć się ze sobą, z twoim ciałem i uczuciami. To prawdziwe po‐
łączenie. Nie potrzebujesz urządzenia, które powie ci, ilu masz
przyjaciół, ile kroków przeszedłeś lub ile kalorii spaliłeś. Gdy
spacerujesz uważnie, integruj oddech z każdym krokiem i skup
się na tym, jak twoje stopy łączą się z Ziemią. Jesteś świadomy,
że robisz krok i w ogóle przestajesz myśleć. Gdy myślisz, gubisz
się w myśleniu. Nie wiesz, co dzieje się w twoim ciele, w twoich
uczuciach ani w świecie. Gdy myślisz, spacerując, tak naprawdę
nie spacerujesz.
Zamiast tego skupiasz uwagę na oddechu i kroku. Bądź świa‐
domy swoich stóp, ich ruchu oraz podłoża, którego dotykasz.
Gdy skupiasz uwagę na wykonywaniu kroku, jesteś wolny, po‐
nieważ w tej chwili twój umysł jest jedynie z krokiem, który sta‐
wiasz. Twój umysł nie jest już dłużej unoszony do przyszłości
lub przeszłości. Robisz jeden krok i jesteś wolny.
Gdy spacerujesz, możesz powiedzieć sobie: Przybyłem. Jestem
w domu. Te słowa nie są jedynie deklaracją ani praktyką a rma‐
cji. Są uświadomieniem. Nie musisz nigdzie biec. Wielu z nas
pędzi przez całe życie. Teraz możemy żyć porządnie.
Dom jest tu i teraz, gdzie wszystkie cuda życia są dostępne;
gdzie dostępny jest cud, który jest twoim ciałem. Nie możesz
w peł ni dotrzeć do tu i teraz, jeśli nie zainwestujesz swojego cia‐
ła i umysłu w obecną chwilę. Jeśli nie przybyłeś na sto procent,
zatrzymaj się tam, gdzie jesteś i nie rób kolejnego kroku. Zostań
tam i oddychaj, aż będziesz pewien, że dotarłeś na sto procent.
Wtedy będziesz mógł uśmiechnąć się uśmiechem zwycięstwa.
Prawdopodobnie najlepiej zrobić to tylko wtedy, gdy rozkoszu‐
jesz się uważnym spacerem w samotności; jeśli jesteś w otocze‐
niu innych, możesz stworzyć zator.
Nie potrzebujesz aplikacji ani kogoś innego, by powiedział ci,
że dotarłeś. Będziesz wiedział, że dotarłeś, ponieważ odkryjesz,
że czujesz się komfortowo. Gdy idziesz z parkingu do swojego
biura, z każdym krokiem zbliżaj się do domu. Odzyskuj siebie
i łącz się ze sobą z każdym krokiem. Bez względu na to, dokąd
zmierzasz, możesz kroczyć po Ziemi jako wolna osoba i radować
się każdym krokiem.
Spacerowanie po Ziemi uzdrawia nasze
wyobcowanie

Wielu z nas żyje w sposób, który alienuje od Ziemi i od na‐


szych własnych ciał. Większość z nas żyje w izolacji od siebie na‐
wzajem. My, ludzie, możemy stać się niezwykle samotni. Jeste‐
śmy oddzieleni nie tylko od Ziemi i od siebie nawzajem, ale tak‐
że od siebie samych. Przez wiele godzin dziennie nie pamiętamy
o tym, że mamy ciała. Ale gdy zaczniemy praktykować uważne
oddychanie i wsłuchamy się w ciało, możemy także zacząć pa‐
trzeć głęboko i dostrzegać, że otacza nas Ziemia. Dotykamy Zie‐
mi i już dłużej nie jesteśmy wyalienowani od własnych ciał ani
od ciała Ziemi. Powszechnie myślimy o Ziemi jako o naszym
„środowisku”, ale patrząc głębiej, widzimy, że Ziemia jest wspa‐
niałą żyjącą rzeczywistością. Często, gdy czujemy się samotni,
zapominamy, że możemy po łączyć się bezpośrednio z Ziemią.
Gdy do naszych kroków wprowadzimy świadomość, te kroki
mogą z powrotem skontaktować nas z naszym ciałem i z ciałem
Ziemi. Te kroki mogą uratować nas przed wyobcowaniem.
Łączenie się z naszym cierpieniem

Gdy zaczynamy oddychać uważnie i słuchać naszego ciała,


staniemy się świadomi uczucia cierpienia, które ignorowaliśmy.
Utrzymujemy te uczucia w naszych ciałach, a także w naszych
umysłach. Nasze cierpienie próbowało się z nami komuniko‐
wać, by dać nam znak, że tu jest, ale my poświęciliśmy wiele
czasu i energii, by je ignorować.
Gdy zaczynamy oddychać uważnie, mogą pojawić się uczucia
samotności, smutku, strachu i niepokoju. Gdy tak się stanie, nie
musimy nic robić od razu. Możemy po prostu dalej śledzić nasz
wdech i wydech.
Nie mówimy strachowi, by odszedł; uznajemy go. Nie mówi‐
my naszej złości, by odeszła; przyjmujemy ją do wiadomości. Te
uczucia są jak małe dziecko szarpiące nas za rękaw. Podnieś je
i czule obejmij. Przyjmowanie do wiadomości naszych uczuć
bez osądzania ich lub odpychania, obejmowanie ich z uważno‐
ścią jest aktem powracania do domu.
Cierpienie naszych przodków

Wiemy, że cierpienie w nas zawiera cierpienie naszych ojców,


matek i naszych przodków. Nasi przodkowie mogli nie mieć
szansy na poznanie praktyki uważności, która mogłaby pomóc
im przemienić ich cierpienie. To dlatego przenieśli swoje nieroz‐
wiązane cierpienie na nas. Jeśli jesteśmy w stanie je zrozumieć
i dzięki temu je zmienić, podobnie jak nas samych, uzdrawiamy
także naszych rodziców i przodków.
Nasze cierpienie odzwierciedla cierpienie świata. Dyskrymi‐
nacja, wykorzystywanie, bieda i strach powodują wiele cierpie‐
nia wokół nas. Nasze cierpienie odzwierciedla także cierpienie
innych. Możemy być motywowani pragnieniem zrobienia cze‐
goś, by pomóc zmniejszyć cierpienie świata. Jak możemy tego
dokonać bez zrozumienia natury cierpienia? Jeśli zrozumiemy
nasze własne cierpienie, znacznie łatwiej będzie nam zrozumieć
cierpienie innych i świata. Możemy mieć zamiar zrobić coś lub
być kimś, kto pomoże światu cierpieć mniej, ale dopóki nie bę‐
dziemy słuchać i przyjmować do wiadomości naszego własnego
cierpienia, tak naprawdę nie będziemy w stanie pomóc.
Słuchając głęboko

Ilość cierpienia wewnątrz i wokół nas może być przytłaczają‐


ca. Zazwyczaj nie lubimy mieć z nim kontaktu, ponieważ wie‐
rzymy, że jest nieprzyjemne. Rynek dostarcza nam wszystkich
możliwych rzeczy, by pomóc nam uciec przed samymi sobą.
Konsumujemy te wszystkie produkty, aby ignorować i ukrywać
nasze cierpienie. Jemy nawet wtedy, gdy nie jesteśmy głodni.
Gdy oglądamy telewizję, chociaż program nie jest ciekawy, nie
mamy odwagi, by wyłączyć telewizor, ponieważ wiemy, że gdy
go wyłączymy, będziemy musieli powrócić do siebie i nawiązać
kontakt z wewnętrznym cierpieniem. Konsumujemy nie dlate‐
go, że musimy konsumować, ale dlatego, że boimy się spotkać
z cierpieniem w nas.
Ale jest sposób zmierzenia się z cierpieniem, jednocześnie nie
zostając przez nie przytłoczonym. Staramy się uniknąć cierpie‐
nia, ale cierpienie jest użyteczne. Potrzebujemy cierpienia. Po‐
wrót do słuchania i rozumienia naszego cierpienia powoduje
narodziny współczucia i miłości. Jeśli poświęcimy czas na głębo‐
kie wsłuchanie się w nasze własne cierpienie, będziemy w sta‐
nie je zrozumieć. Wszelkie cierpienie, które nie zostało uwolnio‐
ne i zaakceptowane, będzie trwać. Dopóki nie zostanie zrozu‐
miane i przemienione, niesiemy w sobie nie tylko nasze własne
cierpienie, ale także cierpienie naszych rodziców i przodków.
Skontaktowanie się z cierpieniem, które zostało nam przekaza‐
ne, pomaga zrozumieć nasze własne cierpienie. Zrozumienie
cierpienia pozwala rozwijać się współczuciu. Rodzi się miłość
i od razu cierpimy mniej. Gdy zrozumiemy naturę i źródło na‐
szego cierpienia, pojawi się przed nami ścieżka wiodąca do za‐
kończenia naszego cierpienia. Wiedza, że jest jakieś wyjście, ja‐
kaś droga, przynosi nam ulgę i nie musimy się już dłużej bać.
Cierpienie przynosi szczęście

Zrozumienie cierpienia zawsze przynosi współczucie. Jeśli nie


rozumiemy cierpienia, nie rozumiemy szczęścia. Jeśli wiemy, jak
zatroszczyć się o cierpienie, będziemy wiedzieć, jak zadbać
o szczęście. Potrzebujemy cierpienia, by wyhodować szczęście.
Faktem jest, że cierpienie i szczęście zawsze idą w parze. Gdy ro‐
zumiemy cierpienie, zrozumiemy szczęście. Jeśli wiemy, jak so‐
bie radzić z cierpieniem, będziemy wiedzieć, jak sobie radzić ze
szczęściem i je tworzyć.
Jeśli lotos ma urosnąć, musi zakorzenić się w mule. Współczu‐
cie rodzi się ze zrozumienia cierpienia. Wszyscy powinniśmy się
nauczyć przyjmować nasze cierpienie, słuchać go głęboko i mieć
głęboki wgląd w jego naturę. Robiąc to, pozwalamy rodzić się
energii miłości i współczucia. Gdy zrodzi się energia współczu‐
cia, natychmiast cierpimy mniej. Gdy cierpimy mniej, gdy
mamy dla siebie współczucie, łatwiej możemy zrozumieć cier‐
pienie innych osób i świata. Wtedy nasza komunikacja z innymi
zacznie się opierać na pragnieniu zrozumienia, zamiast na pra‐
gnieniu udowodnienia, że mamy rację lub pragnieniu poczucia
się lepiej. Jedyną naszą intencją będzie pomoc.
Zrozumienie własnego cierpienia pomaga nam
zrozumieć innych

Znam pewną kobietę z Waszyngtonu, która pewnego razu pla‐


nowała popeł nienie samobójstwa, ponieważ nie widziała wyj‐
ścia z cierpienia, jakie odczuwała. Nie miała żadnej nadziei. Była
w bardzo trudnych relacjach z mężem, a także z trójką swoich
dzieci. Miała przyjaciółkę, która chciała, by posłuchała jednego
z moich przemówień o głębokim słuchaniu i peł nej miłości mo‐
wie. Odmówiła, ponieważ była katoliczką i pomyślała, że słu‐
chanie buddyjskich nauk oznacza, iż nie jest prawdziwa w swej
wierze.
Tej nocy, kiedy postanowiła odebrać sobie życie, zadzwoniła
do przyjaciółki, by się pożegnać. Jej przyjaciółka powiedziała:
„Zanim się zabijesz, przyjdź do mnie się pożegnać. Weź taksów‐
kę”. Pojechała i gdy tam dotarła, jej przyjaciółka poprosiła ją, by
zanim odbierze sobie życie, posłuchała jednego nagrania. Kobie‐
ta niechętnie powiedziała: „Dobrze, przed śmiercią speł nię two‐
je życzenie”.
Po przesłuchaniu nagrania była ciekawa i postanowiła udać
się na rekolekcje. Podczas nich zaczęła naprawdę słuchać swoje‐
go cierpienia. Wcześniej myślała, że jedynym sposobem zakoń‐
czenia cierpienia jest zabicie się. To było zbyt bolesne, by tego
słuchać. Ale nauczyła się, jak pozostawać przy swoim oddechu,
by mogła być ze swoim cierpieniem. Odkryła, że stworzyła wiele
złych spostrzeżeń i karmiła dużo złości. Myślała, że całe jej cier‐
pienie spowodował jej mąż i jej rodzina, ale teraz dostrzegła, że
była za nie współodpowiedzialna.
Myślała, że jej mąż nie cierpiał; że jedynie sprawiał, by ona
cierpiała. Ale teraz jej zrozumienie było całkiem inne i była
w stanie dostrzec cierpienie w swoim mężu. To było spore osią‐
gnięcie. Gdy widzisz cierpienie w sobie, możesz zobaczyć cier‐
pienie w drugiej osobie, możesz też zauważyć swój wkład, swoją
odpowiedzialność za stworzenie cierpienia w sobie i w drugiej
osobie.
Tej nocy, gdy wróciła z rekolekcji, podeszła do męża i usiadła
blisko niego. To było coś całkiem nowego, podejść i usiąść obok
niego. Siedziała przez długi czas, a następnie zaczęła mówić. Po‐
wiedziała: „Wiem, że przez ostatnie lata bardzo cierpiałeś. Nie
mogłam ci pomóc. Pogarszałam sytuację. Twoje cierpienie nie
było moją intencją. Powodem było to, że cię nie rozumiałam. Nie
dostrzegałam cierpienia w tobie. Opowiedz mi o swoich trudno‐
ściach. Pomóż mi, proszę, zrozumieć”. Była w stanie użyć tego
rodzaju peł nej miłości mowy. Jej mąż zaczął płakać jak dziecko,
ponieważ przez wiele lat nie mówiła do niego w tak peł ny miło‐
ści sposób. Na początku ich związek był bardzo piękny. Ale po‐
tem stał się pełen urazy oraz kłótni i brakowało w nim prawdzi‐
wej komunikacji. Tej nocy rozpoczęła się ich podróż do pojedna‐
nia. Dwa tygodnie później ta para przybyła do mnie z dziećmi,
by opowiedzieć swoją historię.
Kochanie siebie jest fundamentem współczucia

Mamy tendencję do myślenia, że już dobrze znamy i rozumie‐


my naszych bliskich, ale może tak wcale nie być. Jeśli nie rozu‐
miemy naszego cierpienia i naszych spojrzeń, jak możemy zro‐
zumieć cierpienie innej osoby? Nie powinniśmy być tacy pewni,
że rozumiemy wszystko, co dotyczy drugiej osoby. Musimy za‐
pytać: „Czy wystarczająco dobrze rozumiem siebie? Czy rozu‐
miem swoje cierpienie i jego korzenie?”.
Gdy już zyskasz zrozumienie i wgląd we własne cierpienie, za‐
czniesz stawać się lepszy w rozumieniu i komunikowaniu się
z innymi. Jeśli nie możesz zaakceptować siebie – jeśli nienawi‐
dzisz siebie i złościsz się na siebie – jak możesz kochać inną oso‐
bę i komunikować jej miłość?
Zrozumienie siebie jest kluczowe dla zrozumienia innej osoby;
miłość własna jest kluczowa dla kochania innych. Gdy rozu‐
miesz swoje cierpienie, cierpisz mniej i potra sz łatwiej zrozu‐
mieć cierpienie innej osoby. Gdy potra sz rozpoznać cierpienie
w innej osobie i dostrzec, jak to cierpienie się objawia, pojawia
się współczucie. Nie pragniesz już dłużej ukarać lub winić dru‐
giej osoby. Możesz słuchać głęboko, a gdy mówisz, w twojej mo‐
wie jest współczucie i zrozumienie. Osoba, z którą będziesz roz‐
mawiał, poczuje się znacznie bardziej komfortowo, ponieważ
w twoim głosie będzie zrozumienie i miłość.
Pierwszym krokiem jest powrót do domu, do nas samych, by
zrozumieć nasze cierpienie i jego korzenie. Gdy zrozumiemy na‐
sze cierpienie i to, jak się ono pojawia, będziemy mogli komuni‐
kować się z innymi w taki sposób, że oni także będą cierpieć
mniej. Nasze relacje zależą od zdolności każdego z nas do rozu‐
mienia własnych trudności i aspiracji, a także trudności i aspira‐
cji innych.
Gdy naprawdę będziesz potra ł wrócić do domu, do siebie
i słuchać siebie, będziesz mógł czerpać korzyści z każdego dane‐
go ci w życiu momentu. Będziesz mógł się rozkoszować każdą
chwilą. Z dobrą wewnętrzną komunikacją, usprawnioną przez
uważne oddychanie, będziesz mógł zacząć rozumieć siebie, swo‐
je cierpienie i swoje szczęście. Wiedząc, jak radzić sobie z cier‐
pieniem, jednocześnie wiesz, jak stworzyć szczęście. A gdy jesteś
naprawdę szczęśliwy, wszyscy czerpiemy korzyści z twojego
szczęścia. Potrzeba nam szczęśliwych ludzi na tym świecie.
3.

Klucze do komunikowania się z innymi

Gdy łączysz się ze sobą, zaczynasz łączyć się głębiej z innymi


ludźmi. Bez pierwszego kroku drugi krok jest niemożliwy. Nie
zaniedbuj codziennego rezerwowania czasu w samotności, by
komunikować się z samym sobą.
Wszyscy wciąż mamy błędne spojrzenia i cierpienie. Gdy ko‐
munikujemy się z innymi, powinniśmy być świadomi, że cier‐
pienie, które jeszcze mamy uzdrowić, oraz nasze spojrzenia
wciąż tam są. Jeśli możemy być świadomi naszego wdechu i wy‐
dechu, będziemy pamiętać, że jednym z celów peł nej współczu‐
cia komunikacji jest pomaganie innym, by cierpieli mniej. Jeśli
o tym pamiętamy, już osiągnęliśmy sukces. Już przyczyniamy
się do większej radości i mniejszej ilości cierpienia.
Witanie się

Rozpoczynając każdą komunikację, warto pamiętać, że w każ‐


dym z nas jest Budda. „Budda” to po prostu imię najbardziej wy‐
rozumiałej i peł nej współczucia osoby, jaka może istnieć. Jeśli
chcesz, możesz to nazwać innym imieniem, jak na przykład mą‐
drością Boga. Możemy oddychać, uśmiechać się i chodzić w taki
sposób, że ta osoba w nas będzie miała szansę się objawić.
Tam, gdzie mieszkam, w Plum Village, za każdym razem, gdy
spotykasz kogoś na swej drodze, składasz dłonie i kłaniasz się
z szacunkiem, ponieważ wiesz, że w tej osobie jest Budda. Nawet
jeśli ta osoba nie wygląda ani nie zachowuje się jak Budda, jest
w niej zdolność do kochania i współczucia. Jeśli wiesz, jak kła‐
niać się z szacunkiem i świeżością, możesz pomóc Buddzie obja‐
wić się w tej osobie. Składanie rąk i kłanianie się nie jest jedynie
rytuałem. To praktyka przebudzenia.
Gdy unosisz ręce i łączysz dłonie, oddychaj uważnie. Twoje
ręce tworzą formę kwiatu, pączka lotosu. Jeśli robisz to ze szcze‐
rą intencją, prawdopodobnie będziesz w stanie dostrzec możli‐
wości w drugiej osobie. Oddychając, możesz cicho powiedzieć:
Lotos dla ciebie.
Przyszły Buddo.
Gdy złożysz dłonie, powinieneś być skoncentrowany, by nie
było to jedynie wykonywaniem ruchów. Kwiat lotosu z twoich
dłoni to o ara dla osoby znajdującej się przed tobą. Gdy się kła‐
niasz, dostrzegasz piękno w tej osobie.
W wielu krajach azjatyckich, gdy się spotykamy, nie ściskamy
sobie rąk, jak na Zachodzie. Po prostu składamy ręce i się kłania‐
my. Oko ło 160 lat temu do Wietnamu przybyli Francuzi i na‐
uczyli nas uścisków rąk. Na początku myśleliśmy, że uścisk dło‐
ni jest śmieszny, ale szybko się go nauczyliśmy. Teraz wszyscy
wiedzą, jak ściskać sobie dłonie, ale wciąż lubimy składać ręce
i kłaniać się, szczególnie w świątyni. Być może składanie dłoni,
gdy wszyscy mogą cię zobaczyć, w życiu lub w miejscu pracy,
może być niewłaściwe, ale wciąż możesz patrzeć ludziom
w oczy. Gdy się uśmiechasz, witasz lub podajesz dłoń na powita‐
nie, twój umysł wciąż może oferować drugiej osobie kwiat loto‐
su, przypomnienie natury Buddy w was obojgu.
Dwa klucze do pełnej współczucia komunikacji

Komunikujemy się, by być rozumiani i by rozumieć innych.


Gdy mówimy, a nikt nie słucha (być może nawet sami nie słu‐
chamy), nie komunikujemy się skutecznie. Istnieją dwa klucze
do skutecznej i prawdziwej komunikacji. Pierwszy to głębokie
słuchanie. Drugi to peł na miłości mowa. Głębokie słuchanie
i peł na miłości mowa są najlepszymi instrumentami ustana‐
wiającymi i przywracającymi komunikację z innymi i przyno‐
szącymi ulgę w cierpieniu, jakie znam.
Wszyscy pragniemy być zrozumiani. Gdy wchodzimy w inte‐
rakcję z drugą osobą, szczególnie jeśli nie praktykowaliśmy
uważności naszego cierpienia i nie wsłuchiwaliśmy się dobrze
w siebie, niepokoimy się, czy inni od razu nas zrozumieją. Pra‐
gniemy zacząć od wyrażenia siebie. Ale takie mówienie zazwy‐
czaj nie działa. Najpierw musi pojawić się głębokie słuchanie.
Praktykowanie uważności cierpienia – rozpoznawanie i przyj‐
mowanie cierpienia w sobie i w drugiej osobie – zwiększy zrozu‐
mienie niezbędne dla dobrej komunikacji.
Gdy słuchamy kogoś z intencją pomocy tej osobie, by cierpiała
mniej, jest to głębokie słuchanie. Gdy słuchamy ze współczu‐
ciem, nie dajemy się wplątać w osądy. Osąd może się uformo‐
wać, ale my się go nie chwytamy. Głębokie słuchanie ma moc
wspierania nas w tworzeniu chwili radości, momentu szczęścia
i pomocy w radzeniu sobie z bolesnymi emocjami.
Teraz jest czas tylko na słuchanie

Głębokie słuchanie jest wspaniałą praktyką. Jeśli możesz słu‐


chać przez trzydzieści minut ze współczuciem, możesz pomóc
innej osobie cierpieć znacznie mniej. Jeśli nie ćwiczysz uważno‐
ści współczucia, nie możesz długo słuchać. Uważność współ‐
czucia oznacza, że słuchasz z tylko jedną intencją – by pomóc
drugiej osobie mniej cierpieć. Twoja intencja może być szczera,
ale jeśli najpierw nie praktykowałeś słuchania siebie i nie prak‐
tykujesz uważności współczucia, raczej szybko stracisz zdolność
słuchania.
Druga osoba może powiedzieć rzeczy, które peł ne są złych
spostrzeżeń, goryczy, oskarżeń i obwiniania. Jeśli nie będziemy
praktykować uważności, jej słowa wywo łają w nas irytację, osąd
oraz złość i stracimy umiejętność słuchania ze współczuciem.
Gdy powstają irytacja lub złość, tracimy zdolność słuchania. To
dlatego musimy ćwiczyć, aby podczas całego słuchania w na‐
szych sercach pozostawało współczucie. Jeśli potra my utrzy‐
mać nasze współczucie przy życiu, ziarna złości i osądu w na‐
szych sercach nie zostaną podlane i nie wykiełkują. Musimy naj‐
pierw się wyszkolić, byśmy byli zdolni słuchać innej osoby.
Nie ma problemu, jeśli w pewnym momencie nie jesteś goto‐
wy słuchać. Jeśli jakość twojego słuchania nie jest wystarczają‐
co dobra, lepiej przerwać i spróbować innego dnia; nie naciskaj
na siebie zbyt mocno. Ćwicz uważne oddychanie i uważne cho‐
dzenie, aż będziesz gotowy wysłuchać drugiej osoby. Możesz po‐
wiedzieć: „Chcę cię wysłuchać, gdy będę w najlepszej formie.
Czy możemy dokończyć jutro?”.
Następnie, gdy jesteśmy gotowi, by słuchać głęboko, możemy
słuchać bez przeszkadzania. Gdy spróbujemy przerwać lub po‐
prawić drugą osobę, zmienimy sesję w debatę, a to wszystko
zniszczy. Po tym, jak głęboko wysłuchamy i pozwolimy drugiej
osobie wyrazić wszystko, co jej leży na sercu, później będziemy
mieć szansę poinformowania jej, że powinna skorygować swoje
spojrzenie – ale nie teraz. Teraz po prostu słuchamy, nawet jeśli
osoba mówi rzeczy, które są złe. To praktyka uważności współ‐
czucia pozwala nam słuchać głęboko.
Musisz poświęcić czas, by zobaczyć cierpienie w drugiej oso‐
bie. Musisz być przygotowany. Głębokie słuchanie ma tylko je‐
den cel: pomóc innym mniej cierpieć. Nawet jeśli osoba mówi
złe rzeczy, wyraża gorycz lub obwinia, słuchaj jej dalej ze współ‐
czuciem tak długo, jak możesz. Możesz mówić sobie w ramach
przypomnienia:
Słucham tej osoby tylko w jednym celu:
By dać jej szansę cierpieć mniej.
Utrzymuj cel głębokiego słuchania żywy w twoim ciele i umy‐
śle. Tak długo, jak mieszka w tobie energia współczucia, jesteś
bezpieczny. Nawet jeśli to, co mówi druga osoba, naszpikowane
jest złymi spojrzeniami, goryczą, złością, wyrzutami i oskarże‐
niami, jesteś naprawdę bezpieczny.
Pamiętaj, że mowa drugiej osoby może być oparta na uprze‐
dzeniach i nieporozumieniach. Później będziesz miał szansę do‐
starczyć pewnych informacji, aby mogła ona skorygować swoje
spojrzenie, ale nie teraz. Teraz jest czas tylko na słuchanie. Jeśli
potra sz utrzymać swoją uważność współczucia przy życiu na‐
wet przez trzydzieści minut, zamieszka w tobie energia współ‐
czucia i będziesz bezpieczny. Tak długo, jak obecne jest współ‐
czucie, możesz słuchać ze spokojem.
Wiesz, że druga osoba cierpi. Gdy nie wiemy, jak poradzić so‐
bie z naszym wewnętrznym cierpieniem, cierpimy dalej i spra‐
wiamy, że cierpią też ludzie wokół nas. Gdy inny człowiek nie
wie, jak poradzić sobie ze swoim cierpieniem, staje się jego o a‐
rą. Jeśli upajasz się jego osądami, strachem i złością, stajesz się
jego drugą o arą. Ale jeśli potra sz słuchać głęboko, rozumiejąc,
że to, co mówi, bierze się z cierpienia, to jesteś chroniony przez
swoje współczucie.
Chcesz jedynie pomóc ludziom cierpieć mniej. Nie winisz ich
już ani nie osądzasz.
Miłość rodzi się ze zrozumienia

Słuchając głęboko i ze współczuciem, zaczynasz peł niej rozu‐


mieć drugą osobę i karmisz miłość. Fundamentem miłości jest
zrozumienie, a to oznacza przede wszystkim zrozumienie cier‐
pienia. Każdy z nas pragnie zrozumienia. Jeśli naprawdę chcesz
kogoś kochać i uczynić go szczęśliwym, musisz zrozumieć cier‐
pienie tej osoby. Ze zrozumieniem twoja miłość pogłębi się i sta‐
nie prawdziwą miłością. Słuchanie cierpienia jest niezbędnym
składnikiem generowania zrozumienia i miłości.
De niuję szczęście jako zdolność rozumienia i kochania, po‐
nieważ bez zrozumienia i miłości niemożliwe jest szczęście. Nie
mamy wystarczająco dużo zrozumienia i miłości i dlatego tak
bardzo cierpimy. To właśnie tego pragniemy.
Współczucie i miłość rodzą się ze zrozumienia. Jak możesz ko‐
chać, jeśli nie rozumiesz? Jak ojciec może kochać swojego syna,
jeśli nie rozumie jego cierpienia i trudności? Jak można uczynić
ukochaną osobę szczęśliwą, nie wiedząc nic o jej cierpieniu
i trudnościach?
Czy wystarczająco dobrze cię rozumiem?

Jeśli chcesz kogoś uszczęśliwić, powinieneś zadać sobie pyta‐


nie: „Czy wystarczająco dobrze go rozumiem?”, „Czy wystarcza‐
jąco ją rozumiem?”. Wielu ludzi niechętnie rozmawia, ponieważ
obawiają się, że to, co powiedzą, zostanie źle zrozumiane. Są lu‐
dzie, którzy bardzo cierpią; nie są w stanie powiedzieć nam
o swoim wewnętrznym cierpieniu. A my mamy wrażenie, że nie
dzieje się nic złego – aż jest za późno.
Czekanie ma poważne konsekwencje. Ludzie mogą się izolo‐
wać, mogą nagle zakończyć przyjaźń lub związek, a nawet po‐
peł nić samobójstwo. Coś dręczyło daną osobę od dłuższego cza‐
su, ale udawała, że wszystko jest w porządku. Być może na dro‐
dze stanął strach lub duma. Słuchając i patrząc z uwagą oraz
koncentracją, możemy odkryć, że ta osoba ma blokadę cierpie‐
nia. Widzimy, że bardzo cierpi i nie wie, jak poradzić sobie z we‐
wnętrznym cierpieniem. Dalej więc cierpi i sprawia, że cierpią
także inni ludzie. Gdy to dostrzeżesz, nagle znika twoja złość.
Pojawia się współczucie. Widzisz, że ta osoba cierpi i potrzebuje
pomocy, a nie kary.
Jeśli potrzebujesz, możesz poprosić o pomoc. Możesz powie‐
dzieć: „Mój drogi, chcę cię lepiej zrozumieć. Chcę zrozumieć two‐
je problemy i cierpienie. Chcę cię posłuchać, ponieważ chcę cię
kochać”. Gdy poświęcimy czas, by spojrzeć głębiej, możemy po
raz pierwszy zobaczyć blokadę cierpienia tej osoby. Ktoś może
udawać, że nie cierpi, ale to nieprawda. Gdy jesteś w stanie słu‐
chać ze współczuciem, inni ludzie mają szansę powiedzenia ci
o swoich trudnościach.
W każdej relacji możesz chcieć sprawdzić, czy rozumiesz dru‐
gą osobę. Jeśli jest to harmonijny związek, w którym komunika‐
cja jest dobra, to jest tam szczęście. Jeśli istnieją komunikacja
i harmonia, to znaczy, że jest tam wzajemne zrozumienie. Nie
czekaj, aż druga osoba odejdzie lub będzie tak przepeł niona zło‐
ścią, że zada ci ważne pytanie: „Czy myślisz, że wystarczająco
dobrze cię rozumiem?”. Druga osoba powie ci, jeśli ty nie rozu‐
miesz jej zbyt dobrze. Będzie wiedziała, czy potra sz słuchać ze
współczuciem. Możesz powiedzieć: „Powiedz mi, proszę, pomóż
mi. Doskonale wiem, że jeśli cię nie zrozumiem, popeł nię wiele
błędów”. To jest język miłości.
Pytanie „Czy myślisz, że wystarczająco dobrze cię rozumiem”
nie jest zarezerwowane jedynie dla romantycznych związków,
ale także dla przyjaciół, członków rodziny i wszystkich, na któ‐
rych ci zależy. Może to nawet pomóc w pracy. Jeśli mieszkasz
z członkiem rodziny, partnerem lub przyjacielem, możesz tak
myśleć, ponieważ widzisz tę osobę codziennie i dużo o niej
wiesz. Ale to nie tak. Wiesz o tej osobie bardzo niewiele. Możesz
żyć z kimś przez pięć, dziesięć lub dwadzieścia lat Ale mogłeś nie
przyglądać się tej osobie na tyle głęboko, by ją zrozumieć. Być
może tak samo zrobiłeś ze sobą. Żyjesz ze sobą przez całe swoje
życie. Myślimy, że rozumiemy, kim jesteśmy. Ale o ile nie wsłu‐
chaliśmy się głęboko w siebie, ze współczuciem i ciekawością,
ale bez osądzania, możemy wcale dobrze siebie nie znać.
Jeśli będziesz czekał, aż umrą członkowie rodziny, będzie za
późno, by poprosić ich, żeby opowiedzieli o sobie coś więcej.
Miło jest, gdy dziecko siada z rodzicem i pyta o jego doświadcze‐
nia, cierpienie i źródła szczęścia. Po prostu siada i słucha. Przy
uważnym oddychaniu i słuchaniu siebie, głęboko rozszerza się
nasza zdolność słuchania i patrzenia i dzięki temu możemy
mieć szansę znacznie lepszej komunikacji i łączenia się z naszy‐
mi rodzicami oraz bliskimi.
Gdy widzisz, że druga osoba cierpi wewnątrz, w twoim sercu
rodzi się współczucie. Możesz zechcieć zrobić coś, by pomóc tej
osobie mniej cierpieć. Już samo twoje peł ne współczucia słucha‐
nie i przepeł niona miłością mowa potra ą polepszyć sytuację.
Następnie możesz usiąść razem z tą osobą i wspólnie zastano‐
wić się, jakie inne konkretne działania, jeśli jest taka potrzeba,
są niezbędne, by poprawić sytuację. Współczujące słuchanie nie
jest jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, gdy ktoś cierpi, ale pra‐
wie zawsze jest pierwszym krokiem.
Pełna miłości mowa

Jeśli musisz przekazać ludziom złe nowiny, mówienie prawdy


może być trudne. Jeśli nie będziesz mówił uważnie, druga osoba
słuchając twojej „prawdy”, może się bardzo zezłościć lub zanie‐
pokoić. Możemy nauczyć się mówić prawdę w taki sposób, by
druga osoba mogła ją zaakceptować. Gdy mówisz, próbując
przekazać innym prawdę o twoim i ich cierpieniu, to jest to
mowa peł na miłości. Mówisz w sposób, który pomaga innym
odnaleźć cierpienie w nich samych i w tobie. Musimy być
wprawni. Ten, kto mówi, musi być bardzo uważny, używając
słów w sposób, który pomoże słuchającemu, by nie zaplątał się
w złe spojrzenia. A słuchający musi być ostrożny, by nie uwikłał
się w wypowiedziane słowa ani przedstawione idee. Zarówno
słuchający, jak i mówiący muszą być uważni i mieć wprawę.
Ponieważ najpierw ćwiczyłeś współczujące słuchanie, to
wiesz, że to, co mówisz, może nieść ze sobą spojrzenie i zrozu‐
mienie. Przy większym zrozumieniu, możesz naprawdę pomóc
drugiej osobie cierpieć mniej, a twoja komunikacja będzie bar‐
dziej efektywna. Mówisz łagodnie, ponieważ chcesz pomóc. Już
sam sposób, w jaki się komunikujemy, pomaga drugiej osobie
poczuć się lepiej.
Słowa, które wypowiadamy, są pokarmem. Możemy używać
słów, które odżywią nas i drugą osobę. To, co mówisz i piszesz,
powinno przekazywać jedynie współczucie i zrozumienie. Two‐
je słowa mogą inspirować pewność siebie i otwartość u drugiej
osoby. Wraz z peł ną miłości mową można wspaniale ćwiczyć
szczodrość. Nie musisz wydawać żadnych pieniędzy, by prakty‐
kować szczodrość. W buddyzmie innym sposobem nazywania
peł nej miłości mowy jest Właściwa Mowa. W codziennym życiu
Właściwa Mowa jest tym, co odżywia nas i otaczających nas lu‐
dzi.
Zła mowa

Peł ną miłości mowę nazywamy „Właściwą Mową”, ponieważ


wiemy, że zła mowa przynosi cierpienie. Nasza mowa przez nie‐
uprzejme, nieprawdziwe lub brutalne słowa może spowodować
wiele cierpienia. Zła mowa to tego rodzaju mowa, której brak
otwartości i która u swoich podstaw nie posiada zrozumienia,
współczucia ani zgody.
Gdy piszemy notatkę lub list, gdy rozmawiamy przez telefon,
to co piszemy lub mówimy powinno być Właściwą Mową, która
zawiera nasz wgląd, zrozumienie i współczucie. Gdy praktykuje‐
my Właściwą Mowę, czujemy się cudownie w naszych ciałach
i umysłach. A ten, kto nas słucha, także czuje się cudownie. Moż‐
liwe jest, byśmy używali Właściwej Mowy, mowy współczucia,
tolerancji i wybaczenia kilka razy dziennie. To nic nie kosztuje
i jest bardzo uzdrawiające.
Cztery elementy Właściwej Mowy

Peł na miłości prawdziwa mowa może przynieść ludziom dużo


radości i spokoju. Ale stworzenie peł nej miłości mowy wymaga
ćwiczeń, ponieważ nie jesteśmy do niej przyzwyczajeni. Słysząc
tak wiele słów wywo łujących pragnienia, niepewność i złość,
przyzwyczajamy się do mówienia w ten sposób. Prawdziwa, peł‐
na miłości mowa jest czymś, czego sami musimy się nauczyć.
W buddyzmie istnieje praktyka zwana Treningami Bodhisat‐
twy. Cztery z dziesięciu z nich odnoszą się do Właściwej Mowy.
Bodhisattwa jest oświeconą istotą, która poświęciła swoje życie,
by złagodzić cierpienie wszystkich żywych istot.
Oświecenie zawsze odnosi się do czegoś. Jeśli zaczynasz rozu‐
mieć naturę i korzenie swojego cierpienia, jest to rodzaj oświe‐
cenia i pomaga ci od razu cierpieć mniej. Niektórzy z nas są bar‐
dzo krytyczni w stosunku do siebie. To dlatego, że nie zrozumie‐
liśmy własnego cierpienia. Gdy stajemy się dla siebie bodhisat‐
twą, nie winimy już ani siebie, ani innych.
Bodhisattwa jest kimś, kto potra mówić, używając łagod‐
nych, peł nych miłości słów, i słuchać ze współczuciem. Sumien‐
nie trenując, każdy może stać się bodhisattwą. Nie musisz ćwi‐
czyć przez dziesięć lat, by nim zostać. Każdego dnia poświęć tro‐
chę czasu na siedzenie i praktykowanie uważnego oddychania
i słuchania siebie, nawet jeśli jest to tylko pięć lub dziesięć mi‐
nut.
Oto cztery wskazówki bodhisattwy z Dziesięciu Treningów
Bodhisattwy dla Właściwej Mowy:
1. Mów prawdę. Nie kłam ani nie wywracaj prawdy do góry no‐
gami.
2. Nie przesadzaj.
3. Bądź stały. To oznacza brak pustosłowia: mówienia o czymś
jednej osobie w jeden sposób i odwrotnie drugiej osobie,
z egoistycznych lub manipulacyjnych powodów.
4. Używaj spokojnego języka. Nie używaj obraźliwych, okrut‐
nych lub brutalnych słów, nie obrażaj słownie ani nie potę‐
piaj.

Mów prawdę
Pierwszy element Właściwej Mowy to mówienie prawdy. Nie
kłamiemy. Staramy się nie mówić nieprawdziwych rzeczy. Jeśli
myślimy, że prawda jest zbyt szokująca, znajdujemy umiejętny
i pełen miłości sposób, by powiedzieć prawdę. Ale musimy sza‐
nować prawdę. Są tacy, którzy obrażają słownie innych i spra‐
wiają, że cierpią, a następnie mówią: „Ja tylko mówię prawdę”.
Ale mówią „prawdę” w brutalny i atakujący sposób. Czasami
mogą nawet przysporzyć drugiej osobie ogromnego cierpienia.
Gdy mówisz prawdę, czasami skutek nie jest taki, jakiego
chciałeś. Musisz głębiej spojrzeć w umysł drugiej osoby, żeby zo‐
baczyć, jak możesz powiedzieć prawdę w taki sposób, by inni nie
czub się zagrożeni i aby mogli słuchać. Staraj się mówić prawdę
w pełen miłości i chroniący sposób. Ważne jest, by pamiętać, że
to, co twoim zdaniem jest prawdą, może być twoim własnym
niekompletnym lub błędnym spostrzeżeniem. Myślisz, że to
prawda, ale twoje spojrzenie może być częściowe; może być
przez coś blokowane.
Kłamstwo jest niebezpieczne, ponieważ pewnego dnia druga
osoba może dowiedzieć się prawdy. To mogłaby być katastrofa.
Zatem jeśli nie chcemy kłamać i nie chcemy wywo łać cierpienia,
musimy być uważni z naszymi słowami i znaleźć umiejętny
sposób przekazania prawdy. Jest wiele sposobów mówienia
prawdy. To sztuka.
Prawda jest solidnym fundamentem długotrwałych związ‐
ków. Jeśli nie zbudujesz swojego związku na prawdzie, prędzej
czy później on się rozpadnie. Musimy znaleźć najlepszy sposób
mówienia prawdy, aby druga osoba z łatwością mogła ją przyjąć.
Czasami nawet najlepiej dobrane słowa potra ą zadać ból. To
jest w porządku. Ból może uzdrawiać. Jeśli twoje słowa wypo‐
wiadane są ze współczuciem i zrozumieniem, ból uzdrowi szyb‐
ciej.
Cierpienie może być korzystne. W cierpieniu może być do‐
broć, ale nie chcemy, by druga osoba cierpiała niepotrzebnie.
Możemy zminimalizować szok i ból. Próbujemy przekazać praw‐
dę w taki sposób, by inni ludzie usłyszeli nas, nie cierpiąc zbyt
bardzo. Ważne jest, by czuli się bezpiecznie. Mogą tego „nie
przyjąć” lub będą potrzebowali czasu, by to „przyjąć”. Mogą na‐
dal mieć inne spojrzenie niż my.
Czasami możesz zacząć od opowiedzenia innej historii, histo‐
rii kogoś innego, kogo sytuacja jest podobna do sytuacji osoby,
z którą rozmawiasz, aby ta osoba mogła się przyzwyczaić do tej
idei. Łatwiej jest słuchać historii innej osoby. Możesz powie‐
dzieć: „Co o tym myślisz? Czy dla tej osoby dobrze byłoby, gdyby
usłyszała prawdę, czy nie?”. Zazwyczaj ludzie mówią: „Tak, le‐
piej jest usłyszeć prawdę”. Czasami osoba, z którą rozmawiasz,
sama niezależnie wyciągnie wnioski, nauczy się na przykładzie
innego człowieka. Mówienie prawdy w taki sposób, by druga
osoba mogła jej wysłuchać, wymaga wiele praktyki.

Nie przesadzaj
Drugą częścią Właściwej Mowy jest powstrzymywanie się
przed wymyślaniem i przesadzaniem. Chcesz rozmawiać o ja‐
kiejś małej rzeczy, ale przesadzasz i robisz z igły widły. Przykła‐
dowo, ktoś popeł nił błąd, ale ty przejaskrawiasz to, jakby to było
coś o wiele gorszego. Czasami, gdy mówimy do siebie, sprawia‐
my, że coś wydaje się bardzo tragiczne, a nawet karmi złość.
W tym, co chcesz powiedzieć, może być jakaś prawda, ale prze‐
jaskrawiasz to, co zrobiła inna osoba, więc malujesz zły obraz tej
osoby. To może wydawać się nieszkodliwe, ale odciąga cię od
prawdy i odbiera zaufanie w związku.

Bądź stały
Trzecim rodzajem niewłaściwej mowy jest to, co w języku
wietnamskim nazywamy „rozwidlonym językiem” lub „podwój‐
nym językiem”. Oznacza to, że mówisz coś jednej osobie, ale roz‐
mawiając o tej samej sprawie z inną osobą, mówisz coś innego,
by coś zyskać. Rozmawiasz o tej samej sytuacji, ale na dwa
sprzeczne sposoby. To tworzy podziały i może sprawić, że osoba
lub grupa będzie myślała źle o innej osobie lub grupie, choć nie
będzie ku temu podstaw. To może przysporzyć ogromnego cier‐
pienia obu stronom i może nawet doprowadzić do tego, że staną
się wrogami. Właściwa Mowa wymaga bycia wiernym własnym
słowom i niezmieniania wypowiedzi dla swoich własnych ko‐
rzyści ani po to, by przedstawić siebie w korzystniejszym świe‐
tle.

Używaj spokojnego języka


Czwartym aspektem Właściwej Mowy jest powstrzymanie się
od mowy, która jest brutalna, potępiająca, obraźliwa, upokarza‐
jąca, oskarżająca lub osądzająca.
Cztery kryteria

W czasach Buddy ludzie wikłali się w mentalne konstrukcje


i interpretowali nauki w sposób, który nie był zamierzony przez
nauczyciela. Budda i jego uczniowie wymyślili cztery kryteria,
które powinny być zawarte we wszystkich naukach. Te cztery
kryteria są pomocne także dziś przy ocenianiu, czy my i inni
używamy Właściwej Mowy i czy skutecznie mówimy prawdę.
Te cztery kryteria to:
1. Musimy mówić językiem świata.
2. Możemy mówić różnie do różnych ludzi, w sposób, który od‐
zwierciedla ich sposób myślenia oraz zdolność do odbierania
nauk.
3. Dajemy odpowiednią naukę dla danej osoby, czasu i miejsca,
tak jak lekarz przepisuje odpowiedni lek.
4. Uczymy w sposób, który odzwierciedla absolutną prawdę.

Pierwsze kryterium:
Mów językiem świata
Pierwszym kryterium jest zrozumienie ziemskiego sposobu
postrzegania rzeczy, ziemskiego spojrzenia. Czasami musimy
użyć rodzaju języka dostosowanego do tego, jak mówią ludzie
i w jaki sposób postrzegają rzeczy. Jeśli nie użyjesz języka świata,
większość ludzi nie zrozumie, o co ci chodzi i będziesz mógł ko‐
munikować się jedynie z ludźmi, którzy już myślą tak, jak ty. To
nie oznacza, że musisz nauczyć się wietnamskiego lub arabskie‐
go, ale musisz mówić tak, by ludzie cię zrozumieli, w oparciu
o ich codzienne doświadczenie życiowe.
Jesteśmy, na przykład, przyzwyczajeni do mówienia, że niebo
jest „na górze”, a ziemia „na dole”. Gdy usiądziemy, mówimy, że
nad nami jest „góra”, a pod nami „dół”. Ale dla tych, którzy sie‐
dzą na drugiej stronie planety, nasz dół jest górą, a nasza góra
do łem. To, co jest do łem i górą dla tej części planety, nie jest do‐
łem i górą dla innej. Zatem „góra i dół” jest prawdą, ale relatyw‐
ną. Możemy wykorzystać ją jako część powszechnego języka, by
komunikować się ze sobą nawzajem, bez potrzeby dodatkowej
dyskusji o „górze” i „dole” za każdym razem, gdy mówimy.

Drugie kryterium:
mów tak, by zrozumiała cię osoba, która słucha
Drugie kryterium oznacza, że czasami musimy mówić do każ‐
dej osoby inaczej. To nie przeczy elementowi Właściwej Mowy,
według którego nie należy mówić z rozwidlonym językiem (pu‐
stosłowie). Prawdziwa treść wypowiedzi musi pozostać taka
sama, jednocześnie musimy być świadomi spojrzenia i zrozu‐
mienia osoby, z którą rozmawiamy, aby inni mieli możliwość
usłyszenia tego, co jest mówione. Z jedną osobą rozmawiasz
w jeden sposób, z inną będziesz musiał rozmawiać inaczej. Mu‐
sisz głęboko przyjrzeć się rozmówcy, by zobaczyć, jak on po‐
strzega świat, i mówić w sposób, który bierze to pod uwagę, by
inni mogli zrozumieć, co mówisz. Jeśli czyjeś zrozumienie jest
głębokie, mówisz, biorąc to pod uwagę.
Pewnego dnia ktoś zapytał Buddy: „Gdy ta osoba umrze, jak
myślisz, do którego nieba pójdzie?”. Budda odpowiedział, że
może ona urodzić się na tej lub innej niebiańskiej płaszczyźnie.
Później inny człowiek zapytał Buddy: „Gdy ta osoba umrze, do‐
kąd pójdzie?”. Budda odpowiedział: „Nigdzie nie pójdzie”. Ktoś
stojący obok Buddy zapytał, dlaczego dwojgu różnych ludzi
udzielił innych odpowiedzi. Budda odrzekł, że to zależy od oso‐
by, która pyta. Powiedział: „Muszę mówić zgodnie z umysłem
osoby, która słucha i z jej zdolnością do otrzymywania tego,
czym się dzielę”.
Oto historia kogoś, kto rankiem dał kobiecie dzbanek mleka.
Pod koniec dnia przyszedł go odebrać. W ciągu dnia mleko zmie‐
niło się w ser i masło. Człowiek powiedział: „Ależ ja dałem ci
mleko, a ty oddajesz mi ser i masło”. Czy zatem mleko jest takie
samo, czy inne niż masło? Nie jest takie samo, ale nie jest też
inne.*
* Więcej ciekawych opowieści znajdziesz w książce autorstwa Ajahna Brahma
„Opowieści buddyjskie”. Publikacja dostępna jest w sklepie www.talizman.pl
(przyp. wyd. pol.).

Tym bardziej – z większym zrozumieniem musisz dać głębszą


odpowiedź, odzwierciedlającą to, że nic nie jest trwałe i wszyst‐
ko nieustannie się zmienia. Zatem nauka, którą przekazujesz
i sposób, w jaki mówisz zależą od stopnia mądrości odbiorcy
i jego zdolności rozumienia tego, co mówisz.

Trzecie kryterium:
przepisz lek odpowiedni do choroby
Trzecim kryterium jest przepisywanie odpowiedniego leku
dla danej choroby. Jeśli dasz komuś zły lek, ta osoba może
umrzeć. Dlatego każdemu dajesz konkretny lek. Gdy czujesz
przywiązanie, pragnienie lub desperację, pamiętaj, że jesteś
swoim własnym nauczycielem. Możesz słuchać tych silnych
emocji i komunikować uzdrowienie, którego potrzebujesz.
Nie myśl, że jeśli usłyszysz lub przeczytasz coś, co cię zainspi‐
ruje, powinieneś powtórzyć to słowo w słowo. Pomyśl, jak zro‐
bić, by te prawdy rezonowały z twoimi własnymi. Podobnie mu‐
sisz znać umysł i środowisko osoby, z którą rozmawiasz. Gdybyś
miał przekazać drugiej osobie dokładnie taką naukę, jaką usły‐
szałeś, mogłaby być ona dla niej nieodpowiednia. Musisz dosto‐
sować to, co mówisz, do jej środowiska. Ale to, co mówisz, musi
odzwierciedlać także prawdziwą naukę. Zatem używasz świato‐
wego języka, ale nie jakiegokolwiek światowego języka. Twój ję‐
zyk musi być odpowiedni do sytuacji, a jednocześnie nie odbie‐
gać od prawdy.
Pomyśl o tym, jak mówimy dzieciom o śmierci lub przemocy
na świecie. Czy mówimy im prawdę w inny sposób niż doro‐
słym? Pewnego razu, gdy byłem w muzeum, wszedłem do po‐
mieszczenia ze zmumi kowanym ludzkim ciałem. Mała dziew‐
czynka patrzyła na martwą osobę. Po chwili, gdy oboje staliśmy
i patrzyliśmy razem, ze strachem w oczach zapytała mnie mniej
więcej tak: „Czy pewnego dnia ja też będę leżała nieżywa na sto‐
le?”. Zaczerpnąłem powietrza i dałem jej jedyną właściwą w tej
sytuacji odpowiedź: „Nie”. Mam nadzieję, że pewnego dnia mą‐
dry rodzic lub przyjaciel będzie w stanie porozmawiać z nią
o nietrwałości wszystkich rzeczy, łącznie z naszymi ciałami i o
głębokiej nauce Buddy, że nic nigdy nie przestaje istnieć w cało‐
ści, nic nie przechodzi ze stanu egzystencji do stanu niebytu. Ale
to nie było ani miejsce, ani czas, by jej to powiedzieć, więc udzie‐
liłem jej najlepszej możliwej w tamtej sytuacji odpowiedzi: „nie”.
Nawet w przypadku dorosłych możemy zmieniać to, co mó‐
wimy, w zależności od tego, jak wrażliwi naszym zdaniem są od‐
nośnie pewnych tematów. Chcemy przekazywać informacje
w taki sposób, by ludzie mogli je przyjąć i wykorzystać, jeśli nie
teraz, to później. To nie jest kłamstwo; to mówienie prawdy
w umiejętny sposób. Był sobie człowiek związany z tradycją Jain,
który zapytał Buddy, czy istoty ludzkie posiadają jaźń. Budda
mógł odpowiedzieć, że nie ma jaźni, ale zachował ciszę. Następ‐
nie mężczyzna zapytał: „Czy zatem nie posiadamy jaźni?”. Budda
wciąż się nie odzywał. Później Ananda zapytał Buddy: „Dlaczego
nie powiedziałeś, że nie ma jaźni?”. Budda odpowiedział: „Wiem,
że on trzyma się swoich poglądów. Gdybym powiedział, że nie
ma jaźni, zagubiłby się i bardzo cierpiał. Chociaż «brak jaźni»
jest zgodny z naszymi naukami, lepiej było zachować milcze‐
nie”.

Czwarte kryterium:
odzwierciedlaj absolutną prawdę
Czwartym kryterium jest prawda absolutna, najbardziej wni‐
kliwe spojrzenie na rzeczy, które można odnaleźć w zdaniach,
takich jak: „Nie ma oddzielnej jaźni” lub „Nie ma czegoś takiego,
jak narodziny i śmierć”. Absolutna prawda jest poprawna; jest
rzeczą najbliższą opisowi ostatecznej rzeczywistości, ale może
sprawić, że ludzie, jeśli nie mają duchowego nauczyciela, który
umiejętnie przekaże im jej głębię w taki sposób, by mogli ją
przyjąć, poczują się zagubieni. Zatem gdy musimy powiedzieć
coś, co wiemy, że będzie dla innych trudne, musimy być pokorni
i próbować patrzeć głębiej, by odkryć, w jaki sposób możemy
rozmawiać o tych rzeczach.
Istnieją pewne prawdy absolutne, jak ta o nie-narodzinach
i nie-śmierci, które bardzo trudno pojąć codziennym sposobem
myślenia i w codziennym życiu. Ale gdy pokaże nam się coś pro‐
stego, jak chociażby chmurę, bardzo łatwo pojmiemy, że chmura
się nie „rodzi” i nie „umiera”, tylko po prostu zmienia formę. Mo‐
żemy myśleć, że te absolutne prawdy są abstrakcyjne, ale jeśli
przyjrzymy się dokładnie lub mamy nauczyciela albo towarzy‐
sza, z którym możemy porozmawiać o tym, co widzimy, widać
je wszędzie wokół nas w naturalnym świecie.

Jeśli będziesz korzystał z tych czterech kryteriów, czytając coś


lub słuchając, nie będziesz zagubiony. Mogą one także pomóc ci
dobrze słuchać innych i skutecznie wyrażać siebie w codzien‐
nym życiu, czy to w towarzyskiej rozmowie, rozmawiając lub
słuchając grupy, czy też gdy czytasz tekst, świecki lub religijny.
Zdobędziesz głębokie zrozumienie tego, czym jest prawda
w każdej sytuacji i jak najlepiej na nią zareagować.
Ten trening nie dotyczy tylko tego, jak mówimy, ale także
tego, jak słuchamy. Zatem skupiamy się nie tylko na tym, co
dzieje się z umysłem, ale także z uchem. Gdy słuchamy głębiej
i widzimy wyraźniej, powstaje współczucie i używamy uważnej
mowy, która odzwierciedla nasze szczere i troskliwe intencje.
Zamiast mówić z okrucieństwem, zaczynamy słuchać ze współ‐
czuciem.
Gdy posiądziemy zdolność słuchania ze współczuciem cier‐
pienia drugiej osoby, my także na tym skorzystamy. Nasze
współczucie czyni nas szczęśliwymi i spokojnymi. Gdy słucha‐
my ze współczuciem, możemy zrozumieć rzeczy, których nie by‐
libyśmy w stanie zrozumieć, będąc peł nymi złości.
Głębokie słuchanie jest czymś w rodzaju głębokiego patrzenia.
Patrzysz nie oczami, ale uszami. Gdy patrzysz oczami, możesz
dostrzec cierpienie. Gdy patrzysz uszami, możesz usłyszeć wi‐
brację słów tej osoby. W języku wietnamskim bodhisattwa Awa‐
lokiteśwara nazywany jest Quan The Am (po chińsku Kwan
Yin). Quan oznacza głęboką kontemplację; the oznacza świat;
a am oznacza dźwięk. Quan The Am słucha wszystkich dźwię‐
ków, całego cierpienia świata. Gdy słuchasz w ten sposób, rodzi
się w tobie współczucie i możesz mieć spokój. Proszę, słuchaj
z wielkim współczuciem. Nawet jeśli jesteś zasmucony przez złe
wiadomości, twoje współczucie ukoi twój niepokój i sprawi, że
będziesz spokojniejszy.
Pomóż ludziom rozumieć

Podczas mojej ostatniej podróży do Indii zostałem zaproszony,


by przez jeden dzień być redaktorem „Times of India”, najwięk‐
szego dziennika w Indiach. Było to podczas obchodów dni Ghan‐
diego w październiku 2008 roku. Pewnego dnia siedziałem na
spotkaniu z redaktorami, gdy nadeszły wiadomości o ataku ter‐
rorystycznym w Mumbaju, niedaleko granicy z Pakistanem,
w którym zginęło wielu ludzi.
Redaktorzy zapytali mnie: „Gdybyś był dziennikarzem w na‐
szych czasach, jakbyś przekazywał wiadomości, kiedy jest tyle
złych informacji, a tak mało dobrych? Jacy powinniśmy być jako
dziennikarze?”. To trudne pytanie. Reporterzy muszą przekazy‐
wać wiadomości. Ale gdy dziennikarze piszą tylko w sposób szo‐
kujący, pełen lęku lub oburzenia, będą przekazywać informacje
wywo łujące strach i złość czytelnika, prawdopodobnie powodu‐
jąc więcej przemocy. Co zatem możemy zrobić, gdy otrzymuje‐
my takie wiadomości?
Nie odpowiedziałem od razu. Wróciłem do wdychania i wydy‐
chania i przez jakiś czas milczałem, oni podobnie. Następnie po‐
wiedziałem: „Musicie powiedzieć prawdę. Ale musicie przekazać
ją w taki sposób, by nie podlewać w ludziach ziaren lęku, złości
i chęci zemsty. Musicie więc siedzieć jako praktycy, patrzeć do‐
głębnie i zadać sobie pytanie: Dlaczego ktoś stosuje przemoc wo‐
bec niewinnych ludzi?. Gdy spojrzycie głęboko, zobaczycie, że ci,
którzy stosują przemoc, mają złe spojrzenie na sytuację. Są prze‐
konani, że ich spojrzenie jest prawdziwe. Mogą nawet myśleć, że
jeśli sami także zginą podczas eksplozji, pójdą bezpośrednio do
nieba, do łączą do Boga.
Każdy chce żyć, nikt nie chce umierać. Ale oni mogą myśleć, że
zabijając innych i samemu umierając, wykonują pracę Boga. My‐
ślą, że ci po drugiej stronie są wrogami Boga. Widzisz, że to błęd‐
ne myślenie, więc masz dla nich wielkie współczucie. Dla każde‐
go, kto ma takie spojrzenie, życie jest bardzo ciemne i jest w nim
wiele cierpienia. Wszędzie jest wiele błędnych spostrzeżeń. Tak
długo, jak się one utrzymują, liczba terrorystów będzie tylko ro‐
snąć. Będzie bardzo trudno ich odnaleźć i kontrolować.
Gdy jedna grupa terrorystyczna zostanie brutalnie zniszczo‐
na, pojawi się następna; tak będzie bez końca. Powiedziałem
więc redaktorom: „Gdy przekazujecie wiadomości o czynach
terrorystów, wykorzystajcie swoje współczucie i głębokie zrozu‐
mienie. Wyjaśnijcie historię w taki sposób, aby czytelnik nie
rozzłościł się i nie stał kolejnym terrorystą”.
Możemy mówić prawdę, ale musimy pomóc ludziom zrozu‐
mieć. Gdy ludzie rozumieją, ich złość słabnie. Nie tracą nadziei;
wiedzą, co robić, a czego nie robić; co konsumować, by nie
utrzymywać tego rodzaju cierpienia. Zatem tego ranka moje
przesłanie było takie, że powinniśmy zastanawiać się nad wyda‐
rzeniami i dyskutować o nich w taki sposób, który nie zwiększy
w ludziach poziomu desperacji i gniewu. Zamiast tego możemy
pomóc im zrozumieć, dlaczego rzeczy się dzieją, aby ich wgląd
i współczucie rosły. Dzięki praktyce głębokiego patrzenia może‐
my wiele zmienić na lepsze. Ukrywanie prawdy nie jest rozwią‐
zaniem.
Używanie Właściwej Mowy w codziennym
życiu

Cztery treningi Właściwej Mowy codziennie przypominają


nam, by używać słów, które wyrażają brak dyskryminacji, wy‐
baczenie, zrozumienie, wsparcie i miłość. Umiejętność mówie‐
nia lub pisania czegokolwiek za pomocą współczującej mowy
jest bardzo wyzwalająca. Mówienie w ten sposób jest uzdrawia‐
jące dla mówiącego, podobnie jak dla osoby, do której on mówi.
Te cztery treningi przypominają nam także, że wszystko, co wy‐
powiemy, a co zawiera trucizny, dyskryminację i nienawiść,
sprawi, że będziemy cierpieli my i inni. To proste równanie: zła
mowa powoduje złe samopoczucie. Właściwa Mowa przynosi
dobre samopoczucie i uzdrowienie. Każdego dnia możemy mó‐
wić coś, co ma zdolność uzdrawiania i pomagania ludziom.
Może to robić dorosły. Może to robić dziecko. Może to robić biz‐
nesmen, polityk lub nauczyciel. Nie musimy czekać na odpo‐
wiedni moment. Możemy przerwać to, co robimy i wysłać e-
mail, w którym zawarta będzie Właściwa Mowa i w ten sposób
natychmiast ulżyć cierpieniu w nas i w innych.
4.

Sześć mantr pełnej miłości mowy

Gdy odnosimy wrażenie, że jesteśmy zupeł nie sami i nikt nas


nie wspiera, możemy przypomnieć sobie, że to tylko percepcja.
Nie jest dokładna. Pomyśl o drzewie, które teraz stoi na ze‐
wnątrz. Drzewo wspiera nas swoim pięknem, świeżością i tle‐
nem, którym oddychamy. Ten rodzaj wsparcia jest także rodza‐
jem miłości. Świeże powietrze na zewnątrz, rośliny, które nas
karmią i woda, która spływa z kranu na nasze dłonie, wszystkie
one nas wspierają.
Jest wiele sposobów, na jakie ludzie mogą nas wspierać i ko‐
chać bez mówienia „kocham cię”. Może znasz ludzi, którzy nigdy
nie powiedzieli „kocham cię”, ale wiesz, że cię kochają. Gdy zo‐
stałem wyświęcony na mnicha nowicjusza, miałem nauczycie‐
la, który nigdy nie powiedział „kocham cię”, choć wiedziałem, że
kocha mnie głęboko. To tradycyjny sposób. Gdy ktoś wymawiał
słowa „kocham cię”, obdzierały one miłość z części jej świętości.
Czasami czujemy ogromną wdzięczność, którą chcemy wyrazić
w sposób inny niż powiedzenie „dziękuję”. Przyjrzyj się wielu
sposobom, w jakie ludzie komunikują miłość bez słów. Może tak
jak drzewo wspierają cię w inny sposób?
Prawdą jest też, że ludzie, których kochasz, mogą o tym nie
wiedzieć. Czasami chcemy komuś powiedzieć, jak bardzo nam
zależy, ale brak nam słów, żeby to wyrazić tak, by ta osoba zro‐
zumiała nasze uczucia.
Sześć mantr to sześć zdań, które ucieleśniają peł ną miłości
mowę, dzięki którym ludzie wiedzą, że ich widzisz, rozumiesz
i zależy ci na nich. W buddyzmie nazywamy te zdania „mantra‐
mi”. Są rodzajem magicznego zaklęcia. Gdy je wypowiadasz, mo‐
żesz spowodować cud, ponieważ szczęście staje się od razu do‐
stępne.
Jak w przypadku każdej praktyki, zaczynasz od uważnego od‐
dychania, by spowodować prawdziwą obecność. Następnie pod‐
chodzisz do drugiej osoby uważnie, z przywiązaniem do prakty‐
ki peł nej współczucia komunikacji. Przed wypowiedzeniem
mantry możesz wykonać trzy wdechy i wydechy. To cię uspo‐
koi, a twój spokój będzie komunikowany drugiej osobie. Następ‐
nie, gdy idziesz do drugiej osoby, wiesz, że będziesz świeży, pe‐
łen spokoju i te same rzeczy będziesz miał do zaoferowania dru‐
giej osobie.
Jeśli chcesz, by mantra zadziałała, zanim ją wypowiesz, mu‐
sisz najpierw uważnie zrobić wdech. Patrzysz w oczy drugiej
osobie i wypowiadasz te krótkie zdania. Mantra może składać
się z zaledwie czterech słów, ale w tych słowach jesteś w stanie
być w peł ni obecny dla osoby, którą kochasz.
Pierwsza mantra

Pierwsza mantra brzmi: „Jestem tu dla ciebie”. To najlepszy


dar, jaki możesz dać bliskiej osobie. Nie ma nic cenniejszego od
twojej obecności. Bez względu na to, jak drogie rzeczy komuś
kupujesz, nie są one tak cenne, jak twoja obecność. Ta wspaniała
obecność jest świeża, solidna, wolna i spokojna, a ty oferujesz ją
bliskiej osobie, by zwiększyć szczęście jej i twoje własne. „Jestem
tu dla ciebie”.
Kochać kogoś oznacza być dla niego. Bycie jest sztuką i prakty‐
ką. Czy naprawdę jesteś dla osoby, którą kochasz, na sto pro‐
cent? Wykorzystując umiejętności uważnego oddychania
i uważnego chodzenia, możesz po łączyć ciało i umysł, by przy‐
wrócić się do równowagi i wyprodukować prawdziwą obecność
tu i teraz. Bycie po prostu, dla samego siebie i dla drugiej osoby
jest aktem miłości.
Możemy też wykorzystać tę mantrę dla siebie. Gdy mówię so‐
bie: „Jestem tu dla ciebie”, oznacza to też, że jestem tu dla siebie.
Mój umysł wraca do domu, do mojego ciała i staję się świadomy
tego, że mam ciało. To praktyka miłości, kierowana do siebie. Je‐
śli jesteś w stanie być ze sobą, jesteś w stanie być z osobą, którą
kochasz.
Praktyka ta może być bardzo przyjemna. Wdychanie i sprowa‐
dzanie umysłu do domu, do twego ciała może być bardzo przy‐
jemną rzeczą. Rozkoszujesz się wdechem, rozkoszujesz się swo‐
im ciałem i rozkoszujesz się swoim umysłem. Wtedy mantra ma
także wpływ na otaczających cię ludzi.
Nie musisz czekać, aż praktyka zostanie odwzajemniona. Dru‐
ga osoba nie musi mówić nic w zamian. Gdy wypowiadasz man‐
trę, oboje korzystacie. Mantra pomaga tobie i drugiej osobie po‐
wrócić do domu, do siebie i do chwili, którą dzielicie. Tak więc
efekt jest podwójny.
Mówimy, że miłość oparta jest na zrozumieniu. Ale jak możesz
zrozumieć kogoś, gdy nie jesteś obecny? Zanim zaczniesz ko‐
chać, twój umysł musi znajdować się tu i teraz. Tak więc pierw‐
szą de nicją miłości jest bycie obecnym. Jak możesz kochać, gdy
nie jesteś obecny? By kochać, musisz być obecny. Drzewo za two‐
im oknem jest obecne, wspiera cię. Możesz być obecny dla siebie
i dla bliskich, tak jak drzewo. Praktyka uważności jest podstawą
twojej miłości. Nie możesz kochać właściwie i głęboko bez uważ‐
ności.
Choć mówisz „jestem tu dla ciebie”, druga osoba nie musi być
tam dla ciebie, by praktykować pierwszą mantrę. Gdy druga
osoba jest w domu lub w pracy, możesz użyć telefonu. Trzyma‐
jąc telefon w ręku, wykonaj kilka wdechów i wydechów, by się
uspokoić i stać się obecnym. Gdy telefon zacznie dzwonić, mo‐
żesz kontynuować uważne myślenie. Gdy druga osoba odbierze
telefon, możesz zapytać, czy ma wolną chwilkę. Jeśli tak, możesz
powiedzieć: „Jestem tu dla ciebie”. Jeśli ćwiczyłeś uważne oddy‐
chanie, sposób, w jaki wypowiesz mantrę, będzie przekazywał
twój spokój i twoją obecność.
Druga mantra

Nie używaj drugiej mantry, dopóki nie wyćwiczysz pierwszej


i nie wypracujesz swojej obecności. Wtedy, gdy naprawdę bę‐
dziesz tu i teraz, będziesz mógł dostrzec obecność drugiej osoby.
Druga mantra brzmi: „Wiem, że tu jesteś i jestem bardzo szczę‐
śliwy”. Pozwalasz bliskiej osobie dowiedzieć się, że jej obecność
jest ważna dla twojego szczęścia.
Druga mantra potwierdza, że naprawdę widzisz drugą osobę.
To kluczowe, ponieważ gdy osoba cię ignoruje, nie czujesz, że je‐
steś kochany. Możesz czuć, że ludzie, których kochasz, są zbyt
zajęci, by cię dostrzec. Twój bliski może prowadzić samochód
i myśleć o wszystkim oprócz ciebie, mimo że siedzisz na siedze‐
niu obok. Nie skupiasz na sobie uwagi tej osoby. Kochać oznacza
być świadomym obecności ukochanej osoby i uznawać tę obec‐
ność za coś bardzo dla ciebie cennego. By uznać i przyjąć obec‐
ność bliskiej osoby, używasz energii uważności. Objęta twoją
uważnością, ta osoba rozkwitnie jak kwiat.
„Wiem, że tu jesteś i jestem bardzo szczęśliwy”. Druga mantra
a rmuje obecność drugiej osoby jako kogoś bardzo dla ciebie
ważnego. Druga mantra, podobnie jak pierwsza, działa tylko
wtedy, gdy przed jej wypowiedzeniem zrobisz wdech i wydech.
Wyobraź sobie, że nie ma przy tobie drugiej osoby; wyprowadzi‐
ła się lub odeszła. Możesz odczuwać wielką dziurę. Teraz ta oso‐
ba żyje i jest blisko ciebie, więc masz wiele szczęścia. To dlatego
musisz ćwiczyć drugą mantrę, by przypominać sobie o darze
obecności tej osoby.
Gdy ktoś mówi, że cię kocha, ale ignoruje twoją obecność i nie
zwraca na ciebie uwagi, nie czujesz, że jesteś kochany. Zatem
gdy kogoś kochasz, musisz uznawać jego obecność jako coś ci
drogiego. Druga mantra może być praktykowana każdego dnia,
kilka razy dziennie. „Wiem, że tu jesteś i to mnie uszczęśliwia”.
Tą mantrą, podobnie jak pierwszą, można się dzielić o każdej
porze – przed pracą, przy kolacji albo przez telefon lub e-mail, je‐
śli chcesz się nią podzielić z kimś, kogo nie masz szansy zoba‐
czyć. Na początku, gdy się do nich przyzwyczajasz, te mantry
wydają się trochę dziwne, ale gdy zauważysz rezultaty, staną się
prostsze. Możesz od razu uszczęśliwić siebie i drugą osobę. To
szybsze niż przygotowanie kawy rozpuszczalnej! Pamiętaj jed‐
nak o jednej rzeczy: mantra będzie skuteczna tylko wtedy, gdy
wiesz, jak być obecnym i pozostać w stanie uważności.
Trzecia mantra

Podczas gdy pierwsze dwie mantry mogą być wypowiadane


kilka razy dziennie, niezależnie od sytuacji, trzecią mantrę wy‐
korzystujemy wtedy, gdy zauważymy, że druga osoba cierpi.
Trzecia mantra może natychmiast pomóc tej osobie cierpieć
mniej. Trzecia mantra brzmi: „Wiem, że cierpisz i dlatego jestem
tu dla ciebie”.
Dzięki twojej uważności wiesz, że coś jest nie tak z twoim
przyjacielem lub bliskim. Gdy twój bliski cierpi, możesz poczuć
impuls, by zrobić coś, aby to naprawić, ale nie musisz robić wie‐
le. Musisz po prostu przy nim być. Na tym polega prawdziwa
miłość. Prawdziwa miłość składa się z uważności.
Dzięki twojej uważności wiesz, że u twojego bliskiego coś dzie‐
je się nie tak. Gdy to zauważasz, chcesz zrobić coś, by pomóc mu
mniej cierpieć. Nie musisz robić nic innego oprócz bycia przy
nim. Gdy wypowiesz tę mantrę, twój bliski od razu będzie mniej
cierpiał.
Gdy cierpisz, a twoi bliscy ignorują twoje cierpienie, cierpisz
znacznie bardziej. Ale gdy druga osoba jest świadoma twojego
cierpienia i w tych trudnych chwilach oferuje ci swoją obecność,
od razu cierpisz mniej. Przyniesienie ulgi nie wymaga wiele cza‐
su. Proszę więc, byś używał tej mantry w swoim związku, by po‐
móc drugiej osobie mniej cierpieć.
Czwarta mantra

Czwarta mantra jest trochę trudniejsza, szczególnie dla tych


z nas, którzy są bardzo dumni. Czwartej mantry używasz, gdy
cierpisz i wierzysz, że to druga osoba spowodowała twoje cier‐
pienie. Od czasu do czasu tak się dzieje. Gdyby zrobił ci coś ktoś,
na kim tak bardzo ci nie zależy, cierpiałbyś mniej. Ale gdy ktoś,
kogo kochasz, mówi coś krytycznego lub lekceważącego, bardzo
cierpisz. Gdy cierpimy i nie patrzymy głęboko w nasze cierpie‐
nie ani nie znajdujemy współczucia dla siebie samych i drugiej
osoby, możemy chcieć ukarać osobę, która zadała nam ból, po‐
nieważ śmiała nas skrzywdzić. Gdy cierpimy, myślimy, że to
wina drugiej osoby, bo nie wystarczająco nas docenia lub kocha.
Wielu z nas ma naturalną tendencję do chęci ukarania drugiej
osoby. Jednym ze sposobów ukarania jest pokazanie jej, że potra‐
my żyć bez niej.
Wielu z nas popeł niło ten błąd. Ja sam popeł niłem ten błąd.
Ale uczymy się na błędach. Chcemy pokazać drugiej osobie, że
bardzo dobrze potra my żyć bez niej. To niebezpośredni sposób
mówienia: „Nie potrzebuję cię”. Ale to nieprawda. W rzeczywi‐
stości gdy cierpimy, potrzebujemy innych. Gdy cierpimy, powin‐
niśmy powiedzieć innym, że cierpimy i że potrzebujemy ich po‐
mocy. Zazwyczaj robimy odwrotnie. Nie chcemy prosić o po‐
moc. To dlatego potrzebna nam czwarta mantra: „Cierpię, pro‐
szę pomóż mi”.
To takie proste, a jednocześnie trochę trudne. Ale jeśli potra‐
sz się zmobilizować, by wypowiedzieć tę mantrę, natychmiast
zaczniesz cierpieć mniej. Gwarantuję ci to. Zapisz więc to zdanie
na kawałku papieru wielkości karty kredytowej i schowaj do
portfela. To jak magiczne zaklęcie: „Cierpię. Proszę pomóż mi”.
Jeśli nie będziesz praktykował tej mantry, będziesz się dąsał;
gdy inni zauważą, że coś jest nie tak, że być może cierpisz, mogą
próbować cię pocieszać i pytać: „Czy ty cierpisz?”. Gdy ktoś cię
o to zapyta, możesz odpowiadać: „Cierpię? Dlaczego mam cier‐
pieć?”. Wiesz, że to nieprawda. Bardzo cierpisz, a udajesz, że nie
cierpisz. Kłamstwo jest dla ciebie sposobem ukarania drugiej
osoby. Gdy ona próbuje się zbliżyć i po łożyć rękę na twoim ra‐
mieniu, możesz warknąć: „Zostaw mnie w spokoju. Poradzę so‐
bie bez ciebie”. Wielu z nas popeł nia tego rodzaju błąd. Ale uczy‐
my się.
Praktykując mantrę, robisz odwrotnie. Musisz rozpoznać, że
cierpisz. Jeśli jest to właściwe dla sytuacji, mantra może być tro‐
chę dłuższa: „Cierpię. Chcę, byś o tym wiedział. Nie rozumiem,
dlaczego powiedziałeś lub zrobiłeś to, co zrobiłeś. Wyjaśnij mi
proszę. Potrzebuję twojej pomocy”. To jest prawdziwa miłość.
Powiedzenie „Nie cierpię, nie potrzebuję twojej pomocy” nie jest
językiem prawdziwej miłości. Następnym razem, gdy będziesz
cierpiał i uważał, że to wina drugiej osoby i to ona jest przyczyną
twojego cierpienia, pamiętaj, by wyjąć z portfela kartkę i ją prze‐
czytać, a będziesz dokładnie wiedział, co zrobić – ćwiczyć czwar‐
tą mantrę.
Zgodnie z naszą praktyką w Plum Village, masz prawo cierpieć
przez dwadzieścia cztery godziny, ale nie dłużej. Istnieje nie‐
przekraczalny termin. Ten termin to dwadzieścia cztery godziny
i musisz praktykować czwartą mantrę przed upływem tego cza‐
su. Masz telefon. Masz komputer. Jestem pewien, że jeśli dasz
radę ją napisać, od razu zaczniesz cierpieć mniej. Jeśli w ciągu
dwudziestu czterech godzin nie uspokoisz się wystarczająco, by
praktykować czwartą mantrę, możesz napisać ją na kartce i zo‐
stawić na biurku drugiej osoby lub w miejscu, gdzie na pewno ją
zauważy.
Mantrę można dalej rozłożyć na trzy zdania. Pierwsze to:
„Cierpię i chcę, byś o tym wiedział”. To dzielenie się sobą z osobą,
na której ci zależy. Dzielicie się ze sobą szczęściem; musicie dzie‐
lić się też cierpieniem.
Drugie zdanie brzmi: „Staram się”. Oznacza to „Praktykuję
uważność i gdy się wścieknę, nie powiem nic, co skrzywdzi
mnie lub ciebie. Praktykuję uważne oddychanie, uważne cho‐
dzenie i głębokie patrzenie w siebie, by znaleźć korzenie mojego
cierpienia. Wierzę, że to ty spowodowałeś moje cierpienie, ale
wiem, że nie powinienem być tego zbyt pewnym. Patrzę, by zo‐
baczyć, czy moje cierpienie nie pochodzi ze złego spojrzenia
z mojej strony. Może nie chciałeś tego powiedzieć. Może nie to
miałeś na myśli. Teraz bardzo się staram patrzeć głęboko, by
rozpoznać moją złość i przyjąć ją czule”.
Drugie zdanie jest zaproszeniem dla drugiej osoby, by zrobiła
to samo; by praktykowała tak, jak ty. Gdy ta osoba zrozumie
wiadomość, może powiedzieć sama do siebie: „Och, nie wiedzia‐
łem, że on cierpi. Cóż takiego powiedziałem lub zrobiłem, że on
tak cierpi?”. To zaproszenie dla bliskiej osoby, by także zaczęła
praktykować głębokie patrzenie. Gdy jedno z was odnajdzie
przyczynę, powinno natychmiast to zakomunikować i przepro‐
sić za zachowanie, by druga osoba nie musiała dalej cierpieć.
Tak więc drugie zdanie jest zaproszeniem dla obu stron, by
spojrzały głęboko, były świadome tego, co się dzieje i zbadały
prawdziwą przyczynę cierpienia. To rozpoznanie, że druga oso‐
ba jest człowiekiem i stara się najlepiej, jak może, podobnie jak
my staramy się najlepiej, jak potra my.
Trzecie zdanie to: „Pomóż mi, proszę”. To zdanie przyznaje, że
nie jesteśmy w stanie sami sobie poradzić. Potrzebujemy siebie
nawzajem. Prawdopodobnie to najtrudniejsza część. Trzy zda‐
nia razem brzmią: „Cierpię i chcę, byś o tym wiedział. Staram
się. Proszę, pomóż mi”.
Piąta mantra

Piąta mantra to: „To jest szczęśliwa chwila”. Gdy jesteś z kimś,
na kim ci zależy, możesz wykorzystać tę mantrę. To nie autosu‐
gestia ani myślenie życzeniowe, ponieważ istnieją warunki
szczęścia. Gdy nie jesteśmy uważni, nie rozpoznamy ich. Ta
mantra ma przypominać nam i drugiej osobie, że jesteśmy
szczęściarzami, że istnieje wiele warunków szczęścia, które do‐
stępne są tu i teraz. Możemy swobodnie oddychać. Mamy siebie.
Mamy błękitne niebo i solidne wsparcie całej ziemi. Siedząc lub
spacerując z drugą osobą, możesz zechcieć wypowiedzieć piątą
mantrę i uświadomić sobie, ile masz szczęścia.
Możliwość rozpoznania, że ten moment jest momentem szczę‐
ścia zależy od naszej uważności. Te warunki szczęścia w zupeł‐
ności wystarczą wam obojgu, byście byli szczęśliwi tu i teraz. To
uważność zamienia obecną chwilę w cudowną chwilę. Możemy
się uczyć, jak dzięki naszej praktyce wprowadzić szczęście tu
i teraz. Na co czekamy, by być szczęśliwymi? Dlaczego musimy
czekać? Dzięki uważności możesz zobaczyć, że możliwe jest, by
być szczęśliwym właśnie tu i teraz.
Szósta mantra

Szóstą mantrę wykorzystujesz wtedy, gdy ktoś cię chwali lub


krytykuje. Możesz wykorzystywać ją równocześnie w obu przy‐
padkach. Szósta mantra brzmi: „Częściowo masz rację”.
Mam w sobie słabość i mam w sobie siłę. Gdy mnie chwalisz,
nie powinienem zbytnio się puszyć i ignorować faktu, że są we
mnie także wyzwania. Gdy mnie krytykujesz, nie powinienem
się w tym zatracać i ignorować pozytywnych rzeczy.
Gdy widzisz w kimś piękne rzeczy, masz tendencję do prze‐
oczania cech, które nie są takie piękne. Ale jako ludzie wszyscy
mamy zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty. Zatem gdy
twój bliski rozpływa się nad tobą, mówiąc ci, że jesteś bliski do‐
skonałości, możesz powiedzieć: „Częściowo masz rację. Wiesz,
że mam też w sobie inne rzeczy”. W ten sposób zachowujesz po‐
korę. Nie stajesz się o arą peł nej pychy iluzji, ponieważ wiesz, że
nie jesteś doskonały. To bardzo ważne. Gdy wypowiadasz szóstą
mantrę, zachowujesz pokorę.
Gdy druga osoba cię krytykuje, możesz odpowiedzieć: „Kocha‐
nie, masz rację tylko częściowo, ponieważ mam w sobie także
dobre rzeczy”. Możesz badać bez osądzania, abyś mógł się popra‐
wić. Gdy ktoś źle cię ocenia, odpowiedz: „Powiedziałeś coś, co
częściowo jest prawdą. Ale są we mnie także pozytywne rzeczy”.
Podobnie, gdy ktoś cię podziwia, możesz mu podziękować za do‐
cenienie cię, ale wskazać też, że widzi jedynie część ciebie i że
masz również wiele wyzwań. „Powiedziałeś coś, co tylko czę‐
ściowo jest prawdą, ponieważ mam wiele słabości, których być
może jeszcze nie zauważyłeś”. Gdy ktoś powie: „Masz wiele sła‐
bości”, możesz odpowiedzieć: „Częściowo masz rację. Mam też
wiele mocnych stron”. Możesz mu odpowiedzieć w ciszy lub po‐
wiedzieć to miło. „Widzisz tylko część mnie, nie całość. Mam
w sobie także inne rzeczy, które są znacznie lepsze”.
Szósta mantra jest prawdą. Nie kłamiesz i nie popadasz w fał‐
szywą pokorę. Po prostu mówisz to, głośno lub w myślach, do
samego siebie. Jest w tobie wiele wspaniałych cech i wiele słabo‐
ści; akceptujesz je wszystkie. Ale ta akceptacja nie chroni cię
przed rozwijaniem pozytywnych cech i rozprawianiem się ze
słabościami.
Możemy wykorzystać tę samą metodę, patrząc na innych lu‐
dzi. Możemy akceptować innych tak, jak akceptujemy siebie.
Wiemy, że to, co wyrażają, jest tylko ich częścią. Zanim zacznie‐
my kogoś oceniać i na niego krzyczeć, zamiast mówić mu, że nie
ma żadnych wartości, musimy spojrzeć głębiej. Znam ludzi, któ‐
rzy są bardzo wrażliwi. Nawet najmniejszy osąd sprawia, że pła‐
czą i są bardzo nieszczęśliwi. Być może ty również znasz takich
ludzi. Zatem akceptujemy siebie ze wszystkimi słabościami
i mamy spokój. Nie osądzamy się; akceptujemy. Mam takie cechy
i takie słabości, ale powoli staram się poprawić, w moim wła‐
snym tempie. Jeśli możesz na siebie spojrzeć w ten sposób, bę‐
dziesz potra ł spojrzeć i na innych, bez osądzania.
Nawet jeśli ktoś ma bardzo wiele słabości, ma także wiele ta‐
lentów, wiele pozytywnych aspektów. Nikomu nie brak pozy‐
tywnych cech. Zatem gdy inni źle cię oceniają, musisz powie‐
dzieć, że mają częściowo rację, ale nie widzieli innych części cie‐
bie. Druga osoba widzi jedynie część ciebie, nie całość, więc
w ogóle nie musisz być nieszczęśliwy.

Możemy wykorzystać te sześć mantr, by uczynić bliski zwią‐


zek silniejszym. Moja przyjaciółka Elizabeth niedawno podzieli‐
ła się kilkoma sposobami, jak ona wykorzystuje mantry. Jej sio‐
stra jest od niej o rok starsza. Zawsze trzymały się razem, ale po
latach, szczególnie gdy stały się młodymi dorosłymi, Elizabeth
nabrała nawyku pouczania siostry i mówienia jej, co ma robić.
Jak możesz się domyśleć, jej siostra często ostro reagowała.
Dzięki praktyce uważności, jak powiedziała Elizabeth, stała się
bardziej świadoma tego, co mówiła i uświadomiła sobie wagę
zmiany tego nawyku. Gdy odwiedziła swoją siostrę, zaczęła ćwi‐
czyć swoją wersję drugiej mantry, mówiąc: „Jestem naprawdę
szczęśliwa, że tu jesteś”. Nawiązała kontakt i wyraziła szczere
uznanie dla obecności siostry w jej życiu oraz faktu, że siostra
starała się robić wszystko najlepiej, jak mogła.
Elizabeth wykorzystała mantrę także w swoim małżeństwie.
Na początku, za każdym razem, gdy jej mąż mówił coś, co ją ra‐
niło, natychmiast odczuwała pragnienie ukarania go. Zamiast
tego zaczęła próbować podchodzić do niego powoli i wykorzy‐
stywać swoją wersję czwartej mantry, pytając go: „Powiedziałeś
mi coś, czego naprawdę nie rozumiem. O co chodziło?”. On od‐
powiadał, a ona odkryła, że w większości przypadków jego ko‐
mentarz nie miał z nią nic wspólnego. Często chodziło o coś zu‐
peł nie innego. Mantra „otworzyła jej drzwi”, by mogła „zoba‐
czyć, co się dzieje w jego świecie”.
Czasami Elizabeth mówiła coś do swojego męża, on silnie re‐
agował, a ona ostro odpowiadała na jego reakcję. W końcu na‐
uczyła się zamiast tego praktykować trzecią mantrę – „Wiem, że
cierpisz; dlatego jestem tu dla ciebie” – pytając go: „Czy powie‐
działam coś nie tak? Naprawdę chcę zrozumieć, co się stało.
Przykro mi. Nie chciałam powiedzieć ani zrobić rzeczy, które
sprawiają przykrość. Jeśli dasz mi znać, mogę zrozumieć, jak to,
co mówię, na ciebie wpływa”.
Powiedziała mi także o pewnym szczególnym czasie podczas
swojego pobytu w Plum Village. Była w ogrodzie i zbierała opa‐
dające płatki róż na herbatę. Wtedy przyszedł ogrodnik i zbesz‐
tał Elizabeth za zabieranie kwiatów, które rosły tam, by cieszyć
wzrok wszystkich. Elizabeth powiedziała: „Nie biorę świeżych,
tylko te opadające”. Ale ogrodnika to nie uspokoiło. Elizabeth
poprosiła o radę jedną z mniszek, o której wiedziała, że pomoże
jej to zrozumieć. Siostra powiedziała jej, że niedawno inni ludzie
zrywali kwiaty z ogrodu na własny użytek i ogrodnik był na tym
punkcie wyczulony. „Elizabeth”, powiedziała mniszka, „właśnie
uderzyłaś w jego wrażliwość”. Gdy to usłyszała, Elizabeth była
w stanie pójść do ogrodnika i praktykować trzecią mantrę. Po‐
wiedziała: „Teraz lepiej rozumiem sytuację i jeśli wolisz, nie będę
dotykała kwiatów w ogrodzie”. Ogrodnik szykował się na wy‐
cieczkę do Niemiec, więc Elizabeth praktykowała też pierwszą
mantrę – „Jestem tu dla ciebie” – mówiąc mu, że podczas jego
nieobecności będzie podlewać róże za niego i przycinać ich krza‐
ki.
Kolejny przyjaciel ostatnio podzielił się ze mną wiadomością,
że podczas rekolekcji bardzo cierpiał. Wybrał praktykowanie
czwartej mantry – „Cierpię, pomóż mi proszę” – dzieląc się ze
swoimi współlokatorami tym, że nie musi o niczym rozmawiać,
po prostu potrzebuje przestrzeni. To pozwoliło jego współloka‐
torom zrozumieć, co się z nim działo, nie traktowali tego perso‐
nalnie i byli bardziej wyrozumiali, gdy nie był dostępny dla nich
tak, jakby chcieli. Dostrzeżenie tego, czego potrzebował, a z jego
strony prośba o wsparcie były dla wszystkich korzystne.
Sześć Mantr jest czymś, co każdy z nas może praktykować
w domu. Mogą je wykonywać także dzieci. Bardzo często dzieci
czują się bezsilne w rodzinie. Ale dzięki uważności, koncentracji
i praktyce Sześciu Mantr mają narzędzie. Wypowiadając mantrę
z miłością i przy peł nej obecności, dziecko może zmienić sytu‐
ację – nawet bardzo napiętą – natychmiast. Daje też ona szansę
rodzicom, by zamiast władzy w rozmowie z dziećmi używali ję‐
zyka miłości. To utrzymuje komunikację pomiędzy rodzicami
i dziećmi przy życiu. Jeśli w rodzinie nie ma prawdziwej komu‐
nikacji, cierpią i rodzice, i dzieci. Praktyka Sześciu Mantr jest
sposobem używania peł nej miłości mowy i głębokiego słucha‐
nia, by utrzymać otwarte drzwi do komunikacji. Dzięki tego ro‐
dzaju komunikacji lepiej zrozumiemy siebie nawzajem i dzięki
temu nasza miłość będzie prawdziwa, ponieważ będzie oparta
na zrozumieniu.
Pełna współczucia komunikacja w twoich
związkach

Gdy jesteś w stanie wykorzystywać Sześć Mantr ze swoimi bli‐


skimi, odkryjesz, że budujecie razem pewnego rodzaju dom. Słu‐
chając siebie ze współczuciem, zacząłeś wracać do siebie, do
domu. Dzięki peł nej współczucia komunikacji możesz pomóc
swoim bliskim powrócić do domu. Twoi bliscy także szukają
domu – ciepła i schronienia. Gdy już masz dom, możesz pomóc
drugiej osobie. Jesteś pewien siebie, ponieważ wiesz, jak łączyć
się ze sobą i tworzyć sobie dom. Twoja pewność może zainspiro‐
wać innych, by zrobili to samo. Mogą odnaleźć dom w tobie,
a następnie na tej podstawie budować dom w sobie.
Niepotrzebny ci do tego iPhone. Potrzebujesz oczu, by patrzeć
na nich ze współczuciem. Potrzebujesz uszu i ust, by słuchać ze
współczuciem i mówić uważnie. Gdy twój bliski jest w stanie
powrócić do siebie, to wasz związek staje się prawdziwym
związkiem, ponieważ oboje czujecie się w sobie jak w domu. Nie
obawiaj się dać bliskiej osobie przestrzeni, której potrzebuje, by
wsłuchać się w siebie. Gdy masz wystarczająco dużo miejsca, by
słuchać siebie, gdy się spotykacie, odnajdujecie dom nie tylko
w was, ale i w sobie nawzajem. Macie wspólny dom. To staje się
podstawą wszystkich twoich związków. Jeśli chcesz pomóc spo‐
łeczeństwu, swojemu krajowi, musisz mieć fundament domu.
Gdy masz w sobie i w domu prawdziwy dom, masz szczęście,
bezpieczeństwo i speł nienie. Możesz wtedy wyjść i pomóc two‐
rzyć bardziej współczujące i kochające spo łeczeństwo.
5.

Gdy pojawiają się trudności

Wielu z nas cierpi, ponieważ nasza komunikacja z innymi


ludźmi jest trudna. W pracy, na przykład, często czujemy, że
spróbowaliśmy wszystkiego i nie ma sposobu, by dotrzeć do ko‐
legów. Często jest tak także w rodzinach. Czujemy, że nasi rodzi‐
ce, rodzeństwo lub nasze dzieci utknęli gdzieś po drodze. Myśli‐
my, że prawdziwa komunikacja nie jest możliwa.
Jest jednak wiele sposobów, by się pogodzić i otworzyć na bar‐
dziej współczującą komunikację.
Komunikowanie się,
gdy jesteś zły

Jednym z powodów, dlaczego mamy problemy z komunikowa‐


niem się z innymi, jest to, że często próbujemy się komuniko‐
wać, gdy jesteśmy źli. Cierpimy i nie chcemy być sami z całym
tym cierpieniem. Wierzymy, że jesteśmy źli z powodu czegoś, co
zrobili inni i chcemy, by oni o tym wiedzieli. Złość jest tego
główną przyczyną. Chcemy, by inni dowiedzieli się natych‐
miast, na czym polega nasz problem z nimi.
Ale gdy jesteśmy źli, nie jesteśmy przytomni. Działanie w zło‐
ści może doprowadzić do ogromnego cierpienia i może nasilić
sytuację. To nie oznacza, że powinniśmy dusić naszą złość. Nie
powinniśmy udawać, że wszystko jest w porządku, gdy tak nie
jest Możliwe jest odczuwanie złości i angażowanie się w nią
w zdrowy i pełen współczucia sposób. Gdy pojawia się złość, po‐
winniśmy zająć się nią z czułością, ponieważ nasza złość to my.
Nie powinniśmy być brutalni dla naszej złości. Brutalność
w stosunku do złości to brutalność w stosunku do siebie same‐
go.
Uważne oddychanie pomaga nam rozpoznać naszą złość
i traktować ją z czułością. Uważna energia obejmuje energię zło‐
ści. Złość jest silną energią i będziemy musieli się przez chwilę
nad nią pochylić. Gdy gotujesz ziemniaki, musisz utrzymać pod
nimi ogień przez przynajmniej piętnaście do dwudziestu minut.
Tak samo jest w przypadku praktyki uważności, gdy obejmuje
złość. Zajmie to chwilę, ponieważ złość potrzebuje czasu, by się
ugotować.
Gdy już usiądziesz z uważną świadomością i uspokoisz swoją
złość, możesz spojrzeć głęboko na złość, by zobaczyć jej naturę
i to, skąd pochodzi. Co jest korzeniem tej złości? Złość może się
brać ze złej percepcji lub nawykowego sposobu reagowania na
wydarzenia, który nie odzwierciedla naszych najgłębszych war‐
tości.
W popularnej psychoterapii czasami jesteśmy zachęcani do ‐
zycznego wyrażania złości, by „uwolnić ją z organizmu”. Pozwa‐
la się nam na zamanifestowanie złości poprzez krzyk w odosob‐
nionym miejscu lub bicie nieożywionego przedmiotu, jak na
przykład poduszka.
Nie uważam, by ta praktyka była użyteczna w zmienianiu ko‐
rzeni złości. Pomyśl o piecyku na drewno. Gdy dzieje się z nim
coś złego, otwierasz okno, by wywietrzyć dym. Ale jeśli piecyk
wciąż ma defekt, dym pojawi się ponownie. Musisz naprawić
piecyk. Krzyk i okładanie poduszki mogą być wypróbowywa‐
niem i karmieniem złości oraz umacnianiem jej, a nie uwalnia‐
niem z organizmu.
Musisz szczerze nawiązać kontakt ze swoją złością, by się
uzdrowić. Gdy uderzasz w poduszkę, nie nawiązujesz kontaktu
ze złością w sposób, który pomaga rosnąć zrozumieniu. Nie na‐
wiązujesz nawet kontaktu z poduszką, ponieważ gdybyś to ro‐
bił, wiedziałbyś, że to tylko poduszka.
Tłumienie złości może być niebezpieczne. Jeśli będzie ignoro‐
wane, eksploduje. Złość, jak wszystkie inne silne emocje, chce
się wyrazić. Zatem jak sobie z nią poradzić? Najlepiej jest iść do
domu, do nas samych i zająć się naszą złością. Możemy przypo‐
mnieć sobie pierwszą mantrę i być obecnymi dla siebie oraz za‐
dbać o naszą złość. Powracamy do siebie i łączymy umysł i ciało.
Powróć do praktyki uważnego oddychania i uważnego chodze‐
nia. Bycie obecnym oznacza bycie uważnym, a następnie wyko‐
rzystywanie uważności do rozpoznawania, przyjmowania i głę‐
bokiego przyglądania się silnym emocjom.
Zazwyczaj gdy objawia się złość, chcemy stanąć twarzą
w twarz z osobą, która naszym zdaniem jest źródłem naszej zło‐
ści. Bardziej interesuje nas zrobienie porządku z tą osobą niż za‐
jęcie się bardziej naglącą kwestią, którą jest nasza złość. Jeste‐
śmy jak osoba, której dom płonie, a ona ściga podpalacza, za‐
miast iść do domu i gasić ogień. W międzyczasie dom płonie da‐
lej.
Jest wiele rzeczy, które możesz zrobić, by zakomunikować, że
cierpisz przez coś, co ktoś zrobił. Możesz napisać liścik lub wy‐
słać e-mail do tej osoby. Ale najpierw wykonaj uważne oddycha‐
nie i zajmij się swoją złością. To idealny czas na wykorzystanie
czwartej mantry: „Cierpię. Pomóż mi, proszę”. Gdy już uspokoisz
swoją złość, możesz zadzwonić do drugiej osoby, ale jedynie
wtedy, gdy będziesz w stanie spokojnie powiedzieć jej, że cier‐
pisz i że potrzebujesz pomocy. Możesz poinformować ją, że usil‐
nie próbujesz uporać się ze swoim cierpieniem. Zachęć tę osobę,
by zrobiła to samo. Proszenie o pomoc, gdy jesteśmy źli, jest bar‐
dzo trudne, ale pozwala innym dostrzec twoje cierpienie, a nie
tylko twoją złość. Zobaczą, że twoje cierpienie wyzwala złość,
a wtedy może rozpocząć się komunikacja i uzdrawianie.
Pomaganie sobie nawzajem,
by cierpieć mniej

Gdy pojawia się rozdźwięk lub separacja od kogoś, na kim


nam zależy, cierpią obie strony. Jeśli nie zależało nam głęboko na
drugiej osobie, rozdźwięk nie będzie tak bolesny. To ludzie, na
których najbardziej nam zależy, wywo łują nasze cierpienie. Mo‐
żemy bardzo długo żyć w rozdźwięku, aż zaczniemy myśleć, że
jest nie do naprawienia.
Ale dopóki on jest, zawsze będziemy próbować go uniknąć, za‐
maskować go, ponieważ obawiamy się nawiązać kontakt z we‐
wnętrznym cierpieniem.
Cierpienie w nas wymaga zrozumienia. Przy codziennej prak‐
tyce możemy wygenerować wystarczająco dużo uważności
i być wystarczająco silni, by wrócić do domu, do naszego cier‐
pienia, bez lęku. Uważność pomaga nam rozpoznać cierpienie
wewnątrz. Uważność pomaga nam przyjąć to cierpienie, co jest
pierwszym krokiem.
Gdy ktoś sprawił ci wiele bólu, możesz nawet nie chcieć na
niego patrzeć ani znaleźć się z nim w tym samym pomieszcze‐
niu, ponieważ będziesz cierpiał. Dzięki uważności możesz zrozu‐
mieć własne cierpienie i rozpoznać cierpienie u drugiej osoby.
Możesz nawet zrozumieć, że powodem, dla którego druga osoba
cierpi tak bardzo, jest to, że nie wie ona, jak poradzić sobie ze
swoim cierpieniem. Jej cierpienie się wylewa, a ty jesteś tego
o arą. Może ona nie chce, byś cierpiał, ale nie zna innego sposo‐
bu. Nie potra zrozumieć ani zmienić swojego cierpienia, więc
sprawia, że cierpią także otaczający ją ludzie, nawet jeśli nie jest
to jej intencją. Ponieważ ona cierpi, cierpisz i ty. Ona nie potrze‐
buje kary; potrzebuje pomocy.
Możesz pomóc, przyjmując do wiadomości jego cierpienie. Je‐
śli w związku pojawiają się jakieś trudności, musimy przyjąć je
do wiadomości. Stwierdzenie, że wszystko jest w porządku, jest
kuszące, ponieważ trudności mogą przytłaczać. Ale bez przyję‐
cia do wiadomości trudności, nie jesteśmy w stanie wygenero‐
wać zrozumienia i współczucia oraz czujemy się wyalienowani.
Nie możemy pomóc.
By przywrócić komunikację pomiędzy tobą a osobą, z którą
masz problemy, musisz skorzystać z narzędzi współczującej ko‐
munikacji, głębokiego słuchania i peł nej miłości mowy, które
ćwiczyłeś. Po krótkim czasie uważnego oddychania, możesz po‐
wiedzieć drugiej osobie coś w tym stylu:
„Wiem, że nie czujesz się teraz szczęśliwy”.
„W przeszłości nie rozumiałem twoich uczuć, więc reagowałem w sposób, który
sprawiał ci jeszcze więcej cierpienia, a to z kolei powodowało, że ja także bardziej
cierpiałem. Nie byłem w stanie pomóc ci rozwiązać tego problemu. Reagowałem
złością, w sposób, który jeszcze pogarszał sytuację”.
„Sprawienie, byś cierpiał, nie było moją intencją. To dlatego, że nie rozumiałem
twojego cierpienia; nie rozumiałem także swojego cierpienia”.
„Teraz lepiej rozumiem moje trudne uczucia i pragnę zrozumieć także twoje. Zro‐
zumienie twojego cierpienia, twoich trudności pomoże mi zachowywać się w spo‐
sób, który będzie bardziej pomocny”.
„Jeśli ci na mnie zależy, pomóż mi zrozumieć”.
„Powiedz mi, co leży ci na sercu. Chcę posłuchać; chcę zrozumieć. Powiedz mi
o swoim cierpieniu i swoich trudnościach. Kto, jeśli nie ty, pomoże mi zrozumieć?”.

To tylko przykłady. Ważne jest, by to były twoje własne słowa.


Gdy masz w sercu energię współczucia, peł ne miłości słowa po‐
jawią się naturalnie. Gdy jesteś naprawdę wściekły na kogoś,
w porywie chwili prawie niemożliwe jest używanie peł nej miło‐
ści mowy. Ale gdy pojawia się zrozumienie, przychodzi współ‐
czucie, możliwe jest używanie kochającej mowy bez większego
wysiłku. Lekarz, który nie widzi natury choroby, nie może po‐
móc pacjentowi. Psychoterapeuta, który nie rozumie cierpienia
pacjenta, nie pomoże mu. Peł na miłości mowa może otwierać
drzwi. Masz wtedy możliwość praktykowania głębokiego słu‐
chania i pomagania drugiej osobie w uzdrowieniu związku.*
* W książce „Buddyjska recepta ma miłość” dr Matthias Ennenbach prezentuje
techniki uzdrawiania relacji w związkach wykorzystując buddyjskie mądrości. Pu‐
blikacja dostępna jest w sklepie www.talizman.pl (przyp. wyd. pol.).

Przyjęcie do wiadomości trudności w związku wymaga odwa‐


gi. Myślisz, że po prostu poczekasz, aż druga osoba pierwsza do
ciebie przyjdzie, ale tak może się nie stać. Nie możesz czekać.
Możesz rozpocząć praktykę przywracania komunikacji poprzez
modelowanie szczerego, peł nego współczucia dialogu. Być może
będziesz musiał wyznaczyć sobie ostateczny termin rozpoczę‐
cia. Gdy ludzie wycofują się na kilka tygodni, daję im czas na po‐
jednanie do ostatniej nocy rekolekcji. Jeśli naprawdę praktyku‐
jesz, inni to dostrzegą i odczują tego wpływ. Być może nie będą
w stanie okazać tego od razu, ale to, co mówisz oraz spojrzenie
twoich oczu wywrą efekt.
Cierpienie przez dumę

Oto pewna dobrze znana wietnamska historia o młodej parze,


która bardzo cierpiała, ponieważ nie praktykowała uważnej ko‐
munikacji. Mąż poszedł na wojnę i zostawił swoją ciężarną żonę.
Trzy lata później, gdy został zwolniony z wojska, jego żona przy‐
szła pod bramy miasta, by go powitać i przyprowadziła ze sobą
ich małego synka. To był pierwszy raz, gdy mężczyzna zobaczył
swoje dziecko. Gdy młodzi ludzie zobaczyli siebie, nie mogli po‐
wstrzymać łez radości. Byli bardzo wdzięczni, że młody mężczy‐
zna przeżył i wrócił do domu.
W Wietnamie jest taka tradycja, że gdy dzieje się coś ważnego,
składamy na oł tarzu o arę dla naszych przodków i mówimy im,
co się wydarzyło. Żona poszła na bazar kupić kwiaty, owoce
i inne dary na o arę, by złożyć ją na oł tarzu. Ojciec został
w domu z synem i próbował przekonać chłopca, by mówił do
niego „tato”. Ale chłopiec odmawiał.
Powiedział: „Proszę pana, pan nie jest moim tatą. Moim tatą
jest ktoś inny. Przychodził do nas każdego wieczora. Za każdym
razem, gdy przychodził, moja mama długo z nim rozmawiała
i płakała. Gdy mama siadała, mężczyzna też siadał. Gdy moja
mama się kładła, on też się kładł. Zatem pan nie jest moim tatą”.
Po tych słowach serce młodego człowieka zamarło. Już się nie
uśmiechał. Zamilkł.
Gdy jego żona wróciła, mężczyzna nie patrzył na nią i nic nie
mówił. Był zimny, zachowywał się tak, jakby nią gardził. Nie
wiedziała dlaczego i zaczęła bardzo cierpieć.
Po ceremonii złożenia o ary przodkom, tradycja nakazuje za‐
branie o ary z oł tarza, a następnie rodzina siada razem i rado‐
śnie spożywa posiłek. Ale po tym, jak młody mężczyzna złożył
o arę, nie zrobił tego. Opuścił dom, poszedł do wioski i siedział
w sklepie z alkoholem. Upił się, ponieważ nie mógł znieść swoje‐
go cierpienia. Gdy wrócił do domu, było już bardzo późno. Robił
to samo każdego wieczora. Nigdy nie rozmawiał z żoną, nigdy
na nią nie patrzył i nigdy nie jadł w domu. Młoda kobieta cier‐
piała tak bardzo, że nie mogła tego znieść, czwartego dnia wsko‐
czyła do rzeki i się utopiła.
Następnego wieczora po pogrzebie młody ojciec i chłopiec
wrócili do domu. Gdy mężczyzna zapalił lampę naftową, mały
chłopiec krzyknął: „To jest mój tata!” i wskazał na cień swojego
ojca na ścianie. Okazało się, że młoda kobieta każdego wieczora
rozmawiała ze swoim cieniem, ponieważ tak bardzo tęskniła za
mężem. Pewnego dnia chłopiec powiedział: „Każdy we wsi ma
tatę, dlaczego ja nie mam?”. Aby go uspokoić, wskazała na cień
na ścianie i powiedziała: „To jest twój tata!”. Oczywiście gdy sia‐
dała, cień także siadał. Wtedy młody ojciec zrozumiał. Mylna
percepcja została zmazana. Ale było za późno.
Co by się stało, gdyby młody człowiek podszedł do żony i zapy‐
tał: „Kochanie, przez ostatnie kilka dni bardzo cierpiałem. My‐
ślę, że tego nie przeżyję. Pomóż mi, proszę. Powiedz mi, kim jest
ta osoba, która przychodziła każdej nocy i z którą rozmawiałaś
i płakałaś”. To bardzo prosta rzecz. Gdyby to zrobił, kobieta mia‐
łaby szansę wszystko wyjaśnić, nie doszłoby do tragedii i z ła‐
twością odzyskaliby swoje szczęście. To bezpośrednia droga. Ale
on tego nie zrobił, ponieważ był głęboko zraniony i jego duma
powstrzymywała go przed poproszeniem jej o pomoc.
Kobieta również bardzo cierpiała. Zachowanie jej męża głębo‐
ko ją raniło, ale nie poprosiła go o pomoc. Być może gdyby zapy‐
tała męża, co było nie tak, powiedziałby jej, co opowiedział ich
syn. Ale nie zrobiła tego, ponieważ ona także była zbyt dumna.
Zła percepcja może być przyczyną ogromnego cierpienia.
Wszyscy stajemy się przedmiotem nieporozumień. Codziennie
żyjemy ze złymi percepcjami. To dlatego musimy praktykować
medytację* i patrzeć głęboko w naturę naszych percepcji. Cokol‐
wiek postrzegamy, musimy zadać sobie pytanie: „Czy jestem pe‐
wien, że moja percepcja jest właściwa?”. Musisz zapytać, by być
bezpiecznym.
* Eric Harrison w książce „Naucz się medytować” prezentuje 20 prostych technik
medytacyjnych, które zwiększają zdolność jasnego i kreatywnego myślenia. Publi‐
kacja dostępna jest w sklepie www.talizman.pl (przyp. wyd. pol.).
Jesteśmy przedmiotem wielu złych percepcji w codziennym
życiu. Może być tak, że druga osoba nie miała intencji cię zranić.
Uważna komunikacja ma potencjał łagodzenia niepotrzebnego
cierpienia w naszych związkach.
Godzenie się w rodzinie

Czasami komunikacja jest najtrudniejsza w naszej własnej ro‐


dzinie, ponieważ rodziny dzielą to samo cierpienie oraz sposoby
reagowania na nie. Cierpienie twoich rodziców zostało im prze‐
kazane przez ich rodziców i ich przodków. Dopóki nie zaczniesz
rozumieć swojego cierpienia i nie pogodzisz się z sobą, to cier‐
pienie będzie nadal przekazywane przyszłym pokoleniom. Za‐
tem wykonujemy pracę uważnej komunikacji nie tylko dla sie‐
bie i naszych bliskich, ale i dla naszych potomków.
Rozumiejąc własne cierpienie, rozumiesz cierpienie swojego
ojca. Być może w twoim ojcu było dużo cierpienia i nie był w sta‐
nie go udźwignąć i zmienić, więc przekazał całą masę cierpienia
tobie. Dziedziczysz to cierpienie po nim i po swojej matce.
Gdy jesteśmy młodzi, wielu z nas jest zdeterminowanych, by
różnić się od naszych rodziców. Mówimy, że nasze dzieci nigdy
nie będą przez nas cierpiały. Ale gdy dorastamy, zaczynamy za‐
chowywać się jak nasi rodzice i sprawiamy cierpienie innym,
ponieważ, jak nasi przodkowie, nie wiemy, jak poradzić sobie
z odziedziczonymi energiami. Od naszych rodziców i przodków
otrzymaliśmy wiele pozytywnych i negatywnych ziaren. Prze‐
kazali nam swoje nawyki, ponieważ nie wiedzieli, jak je zmienić.
Czasami te nawykowe energie przekazywane są przez wiele po‐
koleń.
Musisz zauważyć, że jesteś kontynuacją swojego ojca, matki
i przodków. Kultywuj uważność, byś mógł rozpoznać nawyko‐
wą energię za każdym razem, gdy się ona pojawi i przyjąć ją
z energią uważności. Za każdym razem, gdy jesteśmy to w stanie
zrobić, nawykowa energia staje się słabsza. Gdy będziemy tak
praktykować, możemy zatrzymać cykl przekazywania, co przy‐
niesie korzyść nie tylko nam, ale i naszym dzieciom oraz potom‐
kom. Możemy też pomóc naszym dzieciom nauczyć się, jak ra‐
dzić sobie z nawykowymi energiami i odżywiać pozytywne ele‐
menty, które w sobie mają.
Cierpienie, które otrzymaliśmy od naszych rodziców, gdy byli‐
śmy dziećmi, jest prawdopodobnie naszym najgłębszym cier‐
pieniem. Możemy nienawidzić naszych rodziców i czuć, nieza‐
leżnie od tego, czy jeszcze żyją, czy nie, że nigdy się z nimi nie
pogodzimy. Jednak dzięki praktyce uważnego oddychania,
uważnego chodzenia i głębokiego patrzenia możemy sprowa‐
dzić przemianę i przywrócić komunikację nawet w najtrudniej‐
szych rodzinach. Jeśli druga osoba także praktykuje uważną
świadomość, jest znacznie łatwiej, ale pogodzenie możliwe jest
nawet wtedy, gdy druga osoba nic nie wie o tej praktyce.
Relacje z rodzicami i rodzeństwem mogą być szczególnie trud‐
ne. Może w czasie swojego dzieciństwa zostali głęboko zranieni
i nikt ich nie wysłuchał. Teraz więc utrwalają cykl i sami nie
chcą nikogo słuchać. Nie proś członków rodziny, by się zmienili.
Gdy będziesz w stanie wygenerować w sobie energię zrozumie‐
nia i współczucia, może rozpocząć się proces godzenia.
Wciąż pamiętam rekolekcje w Oldenburgu na pół nocy Nie‐
miec. Czwartego dnia rekolekcji dałem wszystkim czas do pół‐
nocy, by pogodzili się z kimś, z kim mieli ogromne kłopoty. Na‐
stępnego ranka przyszedł do mnie pewien mężczyzna i powie‐
dział: „Przez całe lata byłem wściekły na ojca. Nie mogłem na‐
wet na niego patrzyć. Wybierając wczoraj wieczorem jego nu‐
mer telefonu, wątpiłem w to, czy będę mógł z nim spokojnie po‐
rozmawiać”. Ale gdy usłyszał głos ojca, odkrył, że naturalnie
przychodzi mu używanie peł nej miłości mowy. Nie musiał na‐
wet się starać.
Powiedział: „Wiem, że przez ostatnie lata wiele wycierpiałeś.
Przykro mi. Wiem, że zachowywałem się i mówiłem w sposób,
który nie był pomocny. Nie chciałem, byś cierpiał”. Jego ojciec
usłyszał współczucie w głosie syna i po raz pierwszy powiedział
mu o swoim cierpieniu i trudnościach.
Pogodzenie się jest możliwe. Możesz znaleźć rozwiązanie trud‐
ności w swoich relacjach. Nie musisz pozwalać trudnościom
sprawiać, że cierpisz miesiąc po miesiącu i rok po roku.
Pierwszym krokiem jest praktykowanie uważnego oddycha‐
nia, uważnego chodzenia i uważności w codziennych czynno‐
ściach, byś był wystarczająco silny, aby wrócić do siebie, posłu‐
chać swojego własnego cierpienia i spojrzeć głęboko w jego na‐
turę. Dopóki nie zaczniemy słuchać naszego cierpienia, nie ma
szansy na polepszenie jakości naszych związków. Dzięki uważ‐
ności pojawia się współczucie i możesz zaakceptować siebie.
Wtedy masz szansę przyjrzeć się innym. Nawet jeśli nie ma ich
przy tobie, możesz usiąść nieruchomo, zamknąć oczy i zobaczyć
cierpienie, które było ich udziałem przez wiele lat. Gdy jesteś
w stanie zobaczyć cierpienie innych, zaczynasz rozumieć, że jest
powód, dla którego tak cierpieli. Nie jesteś już dłużej na nich zły.
W twoim sercu pojawia się współczucie. Gdy rodzi się współ‐
czucie, jesteś spokojniejszy, twój umysł jest jaśniejszy i jesteś
motywowany, żeby powiedzieć lub zrobić coś, by pomóc innym
zmienić ich trudności. Pogodzenie staje się możliwe.
Komunikacja w długotrwałych relacjach

W długotrwałych relacjach, jak na przykład w rodzinach, czę‐


sto mamy nawyk myślenia, że zmiana nie jest możliwa. Myśli‐
my, że druga osoba powinna się zmienić, ale tego nie zrobi, więc
tracimy nadzieję. Ale musimy przestać osądzać i powrócić do
naszej własnej wewnętrznej komunikacji. Jeśli będziemy czekać,
aż zmienią się nasi rodzice lub partner, może to potrwać bardzo
długo. Jeśli będziemy czekać, aż druga osoba się zmieni, może‐
my czekać całe życie. Lepiej więc zmienić się samemu. Nie pró‐
buj na siłę zmieniać innej osoby. Nawet jeśli zajmie to długi czas,
poczujesz się lepiej, gdy będziesz mistrzem i będziesz robił
wszystko najlepiej, jak potra sz.
Czasami gdy widzisz, że twój partner zachowuje się w irytują‐
cy cię sposób, możesz chcieć robić mu wyrzuty. Jeśli natych‐
miast spróbujesz go poprawić, może się zirytować i wtedy oboje
jesteście podenerwowani i nieuprzejmi. To tak, jakby zniknęło
błękitne niebo, zielone drzewa, a wy jesteście dwoma zderzają‐
cymi się blokami cierpienia. To eskalacja wojny, eskalacja nie‐
szczęścia. Musisz wyplątać się z nieszczęścia i powrócić do sie‐
bie, do swojego spokoju, aż będziesz wiedział, jak uporać się z sy‐
tuacją w peł ny miłości sposób.
Wtedy, tylko wtedy, gdy jesteś spokojny, zaproś partnera do
rozmowy. Możesz powiedzieć, że jest ci przykro, iż nie rozumia‐
łeś go lepiej. Powiedz to dopiero wtedy, gdy będziesz gotowy.
Następnie uważnie go słuchaj, nawet jeśli to, co mówi, jest peł ne
wyrzutu, niezbyt uprzejme lub jest narzekaniem. Możesz się do‐
wiedzieć, że twój partner ma wiele mylnych spostrzeżeń doty‐
czących ciebie i sytuacji, ale staraj się nie przerywać. Pozwól mu
mówić. Niech ma szansę powiedzieć wszystko, co mu leży na
sercu, by mógł poczuć się wysłuchany i zrozumiany. Gdy twój
partner mówi, oddychaj uważnie. Później możesz znaleźć spo‐
sób, by cofnąć jego błędne zrozumienie, powoli, bardzo umiejęt‐
nie i z miłością, dzięki czemu pojawi się peł ne miłości zrozumie‐
nie.
Gdy twój partner mówi coś, co nie jest prawdą, nie przerywaj
i nie mów: „Nie, nie, mylisz się. To nie było moim zamiarem”. Po‐
zwól mu mówić. On próbuje opowiedzieć o trudnościach. Gdy
mu przerwiesz, straci inspirację do mówienia i nie powie ci
wszystkiego. Masz dużo czasu. Możesz poświęcić kilka dni, by
patrzeć głęboko, aby umiejętnie powiedzieć mu o jego mylnych
spostrzeżeniach, gdy będzie mógł słuchać. Mogliście być na sie‐
bie źli przez wiele lat i być może przez jeden warunek tkwicie
w miejscu i nie możecie zmienić sytuacji. Jeśli potra sz głęboko
go zrozumieć, możecie zacząć zawierać pokój. Peł na miłości
i współczucia mowa oraz dogłębne słuchanie są najpotężniej‐
szymi instrumentami przywracania komunikacji. Jeśli potra sz
zrozumieć i zmienić siebie, wtedy możesz pomóc swojemu part‐
nerowi.
Czasami znajdujemy się w negatywnym otoczeniu, które nie
daje nam przestrzeni na komunikację z samymi sobą. Niekiedy
musimy zmienić środowisko. Ale czasami myślimy, że separacja
lub rozwód są jedynym wyjściem. To prawda, jeśli tkwimy
w związku peł nym brutalności i maltretowania. Ważne jest, by‐
śmy byli w miejscu, gdzie czujemy się bezpieczni, a nie bezbron‐
ni. Ale gdy jesteś w związku, w którym oboje się kochacie i nie
krzywdzicie nawzajem, a jedynie nie wiecie, jak się komuniko‐
wać, mogą istnieć inne rozwiązania. Wielu ludzi myśli, że roz‐
wód jest wyjściem, ale gdy już podpiszą papiery rozwodowe, na‐
dal cierpią. Jeśli łączą was dzieci albo kwestie nansowe lub
inne sprawy, wciąż będziecie mieć ze sobą do czynienia. Nie mo‐
żesz usunąć z siebie drugiej osoby. Nie możesz usunąć siebie
z innych. Cierpienie wciąż trwa. Zatem to, czy ze sobą zostanie‐
cie, czy nie, nie jest pytaniem; pytaniem jest, czy potra cie sku‐
pić się na próbie zrozumienia siebie nawzajem, używając mowy
peł nej współczucia i głębokiego słuchania, bez względu na re‐
zultat.
Wzajemne zrozumienie w sytuacji wyzwania

Współczująca komunikacja jest niezwykle potężnym sposo‐


bem tworzenia wzajemnego zrozumienia i dokonywania zmian.
Można ją wykorzystywać w sytuacjach, w których zdaniem wie‐
lu ludzi po łączenie i komunikacja są niemożliwe. Może ona
zmieniać sytuacje, gdzie obie strony przepeł nia strach i złość.
Widziałem to, gdy gościłem w Plum Village grupę Palestyń‐
czyków i Izraelczyków. Pierwsze dni takich rekolekcji zawsze są
bardzo trudne. Na początku obie grupy przepeł nia lęk, złość
i brak zaufania. Obie grupy nie chcą nawet na siebie patrzeć, tak
są podejrzliwe. Nie czują się dobrze, patrząc na siebie nawzajem,
ponieważ dużo wycierpiały i wierzą, że to cierpienie zostało
spowodowane przez drugą stronę. Podczas tego pierwszego ty‐
godnia skupiamy się wyłącznie na komunikowaniu się z samy‐
mi sobą. Obie grupy ćwiczą uważne oddychanie, nie-myślenie
i głębokie słuchanie siebie.
Dopiero w drugim tygodniu wprowadzamy praktyki współ‐
czującej komunikacji głębokiego słuchania i peł nej miłości
mowy między sobą. Grupa, która mówi, zachęcana jest do wy‐
korzystywania uprzejmego języka, który pomoże innym zrozu‐
mieć cierpienie, przez jaki przechodzą, zarówno dorosłym, jak
i dzieciom. Każda grupa mówi drugiej o rodzaju cierpienia,
przez jakie przeszli. Ale robią to przy użyciu peł nej miłości
mowy i próbują nie winić ani nie oskarżać.
Radzimy słuchającej grupie, by słuchała ze współczuciem.
Gdy słyszą błędną percepcję, nie powinni próbować przerywać
i poprawiać, ponieważ później będą mieli dużo czasu, by pomóc
drugiej grupie poprawić ich wyobrażenia. Gdy jedna grupa głę‐
boko słucha drugiej grupy, zauważa, być może po raz pierwszy,
że druga grupa wiele wycierpiała i że jej cierpienie jest bardzo
podobne do ich własnego, nawet jeśli okoliczności są inne. Dla
wielu jest to pierwszy raz, gdy w ludziach po drugiej stronie do‐
strzegają takie same ludzkie istoty, jak oni sami, które cierpiały
tak jak oni.
Gdy rozumiesz ich cierpienie, odczuwasz współczucie i nagle
już ich nie nienawidzisz. Twój sposób patrzenia na nich się
zmienił. Widzą współczucie i akceptację w twoich oczach i od
razu cierpią mniej.
Te sesje głębokiego słuchania organizowane są w taki sposób,
że ludzie mają wystarczająco dużo czasu, by słuchać i mówić
o swoim cierpieniu. Niektórzy z nas, obecni podczas tych sesji,
nie byli ani Palestyńczykami, ani Izraelczykami. Byliśmy mni‐
chami, mniszkami i praktykami świeckimi, którzy przyszli, by
usiąść i oddychać z nimi oraz wspierać ich praktykę. Praktyko‐
waliśmy uważne oddychanie i oferowaliśmy wspólną energię
spokoju i uważności, by mogli praktykować słuchanie ze współ‐
czuciem. Nasza obecność wśród tych dwóch grup była bardzo
ważna. Stworzyliśmy wspólną energię, która wspierała uważną
mowę.
Myślę, że możemy zorganizować tę samą praktykę dla nas sa‐
mych lub dla jakichkolwiek dwóch grup, które są podzielone.
Czasami hindusi obawiają się muzuł manów, jednocześnie mu‐
zuł manie obawiają się hindusów. W innej sytuacji muzuł manie
obawiają się chrześcijan, a chrześcijanie muzuł manów. Myślimy
o drugiej grupie jako zagrożeniu dla naszego przetrwania i na‐
szej tożsamości.
Pierwszą rzeczą jest głębokie spojrzenie i zobaczenie, że nie
tylko po twojej stronie, ale także po drugiej stronie jest wiele
lęku i cierpienia. Na początku myślimy, że jesteśmy jedynymi
osobami, które cierpią i się boją. Ale jeśli wystarczająco zbliży‐
my się do drugiej strony i się przyjrzymy, zobaczymy, że ona tak‐
że ma w sobie dużo lęku – lęku przed nami – i również cierpi.
Gdy dostrzeżemy cierpienie i strach drugiej strony, od razu
cierpimy mniej. Gdy jesteśmy w stanie wytworzyć peł ną współ‐
czucia myśl, ta myśl zacznie nas uzdrawiać, uzdrawiać innych
i uzdrawiać świat.
Negocjacje pokojowe

Myślę, że gdyby rząd organizował rozmowy pokojowe w taki


sposób, w jaki my organizujemy sesje głębokiego słuchania i peł‐
nej miłości mowy, odnosiłby większe sukcesy w godzeniu opo‐
zycyjnych partii. Gdy te partie spotykają się, by negocjować, nie
powinny od razu przechodzić do negocjacji. Każda grupa ma
w sobie dużo wątpliwości, złości i strachu i negocjacje mogą sta‐
nowić zbyt duże wyzwanie, gdy obecne są te silne emocje.
Pierwsza część jakiejkolwiek inicjatywy pokojowej powinna być
poświęcona praktyce oddychania, chodzenia, siedzenia i uspo‐
kajania się. Wtedy grupy mogą być gotowe, by słuchać siebie
nawzajem; pojawi się pragnienie i zdolność wzajemnego zrozu‐
mienia, które będą służyć za podstawę skutecznych negocjacji.
Gdy podczas sesji negocjacji atmosfera robi się zbyt gorąca
i napięcie zbyt silne, osoba prowadząca powinna poprosić
wszystkich, aby przerwali i zaczęli oddychać, by się uspokoić.
Nawet jeśli ktoś był w samym środku mówienia do grupy, wszy‐
scy powinni przerwać i razem wykonywać wdechy i wydechy.
Gdy przemawiałem na spotkaniu przedstawicieli Kongresu
w Waszyngtonie, zaproponowałem podobny proces. Po wszyst‐
kim zaoferowaliśmy wielu uczestnikom rekolekcje i razem prak‐
tykowaliśmy uważność. To było wiele lat temu, ale jest kilku
kongresmenów, którzy wciąż praktykują uważne chodzenie po
Wzgórzu Kapitolińskim. Wprowadzenie peł nej współczucia ko‐
munikacji i uważnej mowy do życia politycznego jest możliwe
i bardzo korzystne.
Nie ma takiego miejsca, w którym głębokie słuchanie i peł na
miłości mowa są niewłaściwe. Nie musimy zachowywać tych
technik na specjalne okazje. Można je zaadaptować do każdej sy‐
tuacji i będą pomocne. Gdy użyjemy ich teraz, będziemy mieć
zrozumienie i wgląd, potrzebne do naprawienia krzywd wyrzą‐
dzonych przez nas w przeszłości oraz do uzdrowienia nas, na‐
szych rodzin i naszego spo łeczeństwa.
6.

Uważna komunikacja w pracy

Skuteczna komunikacja w pracy zaczyna się jeszcze zanim do‐


trzemy do pracy. Często po drodze do pracy – w samochodzie, na
rowerze, w pociągu, w autobusie lub podczas spaceru – skupia‐
my się na tym, co będziemy musieli zrobić w pracy lub na tym,
czego nie zdążyliśmy zrobić przed wyjściem z domu.
Jeśli zamiast tego skierujemy naszą świadomość na uważne
oddychanie i na to, co się dzieje w tej chwili, będziemy mogli cie‐
szyć się każdą chwilą podróżowania do pracy. Zanim zacznę na‐
uczanie danego dnia, nie spędzam czasu na martwieniu się, ja‐
kie pytania mogą zadać mi ludzie ani jak na nie odpowiem. Za‐
miast tego, gdy idę z mojego pokoju do miejsca, w którym będę
nauczał, w peł ni cieszę się każdym krokiem i każdym oddechem
i głęboko przeżywam każdy moment mojego spaceru. W ten
sposób, gdy docieram na miejsce, czuję się świeżo i gotowy do
pracy. Mogę dać najlepszą odpowiedź na każde zadane pytanie.
Jeśli przybywasz do pracy po praktykowaniu uważności pod‐
czas szykowania się w domu i w czasie drogi, dotrzesz szczę‐
śliwszy i bardziej zrelaksowany niż w przeszłości, a skuteczna
komunikacja przyjdzie ci znacznie łatwiej.
Sposób, w jaki myślisz o pracy i relacjach w pracy, wpływa na
to, jak komunikujesz się w środowisku pracy. Możesz mieć wra‐
żenie, że celem twojej pracy jest służenie innym lub tworzenie
przedmiotów i artykułów. Ale w pracy wytwarzasz także myśli,
słowa i czyny. Komunikacja jest częścią twojej pracy w takim sa‐
mym stopniu, jak nalny produkt. Jeśli dobrze komunikujesz się
w środowisku pracy, nie tylko bardziej cieszysz się sobą, ale two‐
rzysz harmonijną atmosferę, która przeniesie się na twoją pracę.
Wszystko, co robisz, ma silniejszy element współczucia i będzie
bardziej korzystne dla wielu ludzi.
Dawanie przykładu

Gdy wiele lat temu byłem w Indiach, poznałem pana K.R. Na‐
rayanana, który był wtedy prezydentem Indii. Rozmawialiśmy
o wykorzystywaniu praktyki głębokiego słuchania oraz współ‐
czującego dialogu w organach ustawodawczych. Powiedziałem,
że jakiekolwiek środowisko pracy, łącznie z organami ustawo‐
dawczymi, mogłoby się stać spo łecznością motywowaną przez
wzajemne zrozumienie i współczucie. Gdy stworzymy zdrową
i odżywczą spo łeczność w pracy, będzie to ten rodzaj środowi‐
ska, jaki chcemy stworzyć na świecie.
Gdy w środowisku pracy używasz uważnej i współczującej
mowy, dajesz z siebie to, co najlepsze. Jeśli możemy po łączyć na‐
sze wglądy i doświadczenia, wspólny wgląd doprowadzi do naj‐
mądrzejszych decyzji. Jeśli nie jesteśmy w stanie słuchać kole‐
gów z wolnym sercem, jeśli rozważamy i wspieramy jedynie
idee, które już znamy i z którymi się zgadzamy, krzywdzimy na‐
sze środowisko pracy. Jakąkolwiek masz pozycję, możesz świe‐
cić przykładem, ucząc się słuchać wszystkich z równym zainte‐
resowaniem i rozwagą.
Wiele miejsc pracy charakteryzuje codzienny stres. Musimy
ustalić w pracy miejsca do praktykowania uważnego oddycha‐
nia. Uważne oddychanie jest pierwszym krokiem do uważnej
komunikacji, ponieważ relaksuje nasze ciało i umysł. Aby czuć
się dobrze i podejmować najlepsze możliwe decyzje, musimy
być zrelaksowani. Gdy modelujemy relaks w pracy, już komuni‐
kujemy się uważnie.
Pan Narayanan i ja rozmawialiśmy o stosowaniu uważnego
oddychania w parlamencie Indii jako sposobu redukowania
stresu. Jeśli mogą to zrobić w parlamencie, być może możesz to
zrobić w swoim miejscu pracy. Czy możesz zwo łać kolegów ra‐
zem, by praktykowali uważne oddychanie lub znaleźć na to czas
przed jakimkolwiek spotkaniem grupowym, by ludzie byli
w stanie komunikować się bardziej skutecznie i bez stresu? Jeśli
nie możesz zorganizować innych, nawet tylko twoje uważne od‐
dychanie uczyni komunikację w pracy lepszą. Czasami komuni‐
kacja w miejscu pracy wydaje się bardzo trudna, ale jeden uważ‐
ny wdech zaczyna ją ułatwiać.
Witanie kolegów

Jaka jest pierwsza rzecz, którą robisz, gdy przychodzisz do pra‐


cy? Czy uśmiechasz się do ludzi, których widzisz? Czy ich wi‐
tasz? Kilka pierwszych minut jest kluczowych, bo nadaje ton
twojemu dniu w pracy. Możesz czuć, że masz za dużo na głowie.
Możesz wciąż być zaabsorbowany kłótnią lub jakimś wyzwa‐
niem, które pojawiło się, zanim przybyłeś. Ale jeśli poświęcisz
czas, w którym docierasz do pracy, na uważne oddychanie i by‐
cie w obecnej chwili, dojedziesz z jasnym umysłem i będziesz
w stanie witać ludzi ciepłym i otwartym uśmiechem. To część
twojej pracy, bez względu na to, jaka jest twoja profesja.
Odbieranie telefonu

Wielu z nas komunikuje się w pracy nie tylko z otaczającymi


nas ludźmi, ale także poprzez e-mail, telefon lub wideokonfe‐
rencję. Niektórzy z nas pracują głównie z ludźmi, którzy nie
znajdują się na tej samej zycznej przestrzeni ani nawet w tej sa‐
mej stre e czasowej lub kraju. Nawet jeśli tak jest, możesz zmie‐
nić każdą rozmowę telefoniczną lub e-mail w możliwość prakty‐
kowania peł nej współczucia komunikacji. Za każdym razem,
gdy dzwoni telefon, możesz usłyszeć go jako dzwon uważności
i przerwać pracę, cokolwiek robisz. Zamiast biec, by podnieść
słuchawkę, możesz wcześniej zrobić trzy uważne wdechy i wy‐
dechy, by upewnić się, że naprawdę będziesz obecny dla dzwo‐
niącego. Rozpoznaj wszelkie uczucia stresu lub podenerwowa‐
nia, które mogą cię trapić, a także wszelkie odczucia, że ktoś
może ci przerwać. Podczas oddychania możesz po łożyć rękę na
słuchawce, by dać znać współ pracownikom, że zamierzasz ode‐
brać telefon, ale się nie spieszysz. To im przypomni, że nie mu‐
szą czuć się o arami telefonu.
Możesz wykorzystać tę samą praktykę przed przeczytaniem e-
maila. W pracy często przechodzimy od jednej wiadomości do
drugiej, bez wcześniejszej praktyki uważnego oddychania i by‐
cia obecnymi dla tego, co ma do powiedzenia e-mail. Gdy czeka‐
my, najpierw bierzemy kilka uważnych wdechów i powracamy
do bycia w peł ni obecnymi zanim otworzymy e-mail. Zajmuje
nam to trochę więcej czasu i może odrobinę spowalniać pracę.
Ale nasza komunikacja wraz z każdą wiadomością będzie sku‐
teczniejsza, wyraźniejsza i peł na zrozumienia.
Jeśli chcesz wysłać e-mail lub do kogoś zadzwonić, zanim za‐
czniesz pisać lub wybierzesz numer, możesz wcześniej wyrecy‐
tować następujące wersy:
Słowa mogą przemierzać tysiące mil.
Niech moje słowa wytworzą wzajemne zrozumienie i miłość.
Niech będą tak piękne, jak klejnoty, tak wspaniałe, jak kwiaty.
Uważne spotkania

Komunikacja podczas spotkań często może być źródłem na‐


pięcia, stresu i kon iktów w pracy. Czasami spieszymy się z jed‐
nego spotkania na drugie, więc przybywamy niespokojni i roz‐
proszeni.
Pomogłoby wyznaczenie kilku minut na początku każdego
spotkania, by spokojnie posiedzieć razem. Jeśli ludzie w twoim
miejscu pracy są otwarci na dźwięk gongu przed spotkaniem,
ten dźwięk może pomóc wszystkim wrócić do ich oddechu i od‐
naleźć spokój. Jeśli ludzie nie chcą rozpoczynać spotkania, sie‐
dząc razem w ciszy przez kilka chwil, wciąż możesz przyjść na
spotkanie parę minut wcześniej – będziesz miał czas, żeby się
zrelaksować i pooddychać uważnie. Być może inni ludzie we‐
zmą z ciebie przykład i do łączą następnym razem. Nie musisz
nic mówić ani informować innych o tym, co robisz. Po prostu
rób to i ciesz się korzyściami, jakie ci to przynosi.
Pomocne w nadawaniu tonu spotkania może być rozpoczęcie
go uzgodnieniem, że uczestnicy będą szanowali nawzajem swo‐
je słowa i będą otwarci na spojrzenia innych. Gdy próbujemy in‐
nym narzucać nasze spojrzenie, wytwarzamy jedynie napięcie
i cierpienie w pracy Zatem podczas każdego spotkania praktykuj
bycie otwartym oraz słuchanie doświadczeń i spojrzeń innych.
Jeśli masz wspaniały pomysł i chcesz się nim podzielić, to do‐
brze, ale nie powinieneś być zbyt chętny do dzielenia się pomy‐
słami, które zakłócają idee innych. Poproś wszystkich, by wyra‐
zili swoje propozycje. Uwierz, że najlepsze pomysły wypłyną
w tym procesie jako zbiorowa mądrość.
Podczas spotkania praktykuj peł ną miłości mowę i głębokie
słuchanie. Gdy słuchasz, śledź swój oddech. Pozwól, by mówiła
jedna osoba naraz, bez przerywania. Nie daj się wciągnąć w wer‐
balny pojedynek. Mów w oparciu o własne doświadczenie i za
każdym razem, gdy mówisz, zwracaj się do całej grupy. Jeśli
masz pytania lub coś cię niepokoi, wygłoś je na forum całej gru‐
py, by się zastanowiła i się nimi zajęła. To może stanowić wy‐
zwanie; to nowa kultura prowadzenia spotkań, zupeł nie inna od
sposobu, w jaki prowadzono je w przeszłości. Nie musisz próbo‐
wać zmieniać kultury od razu. Jeśli wszyscy zgodzą się słuchać
uważnie i bez przerywania, będzie wspaniale. Ale nawet jeśli
tylko ty będziesz się tego trzymał i słuchał oraz mówił ze współ‐
czuciem, będzie to miało pozytywne skutki.
Tworzenie społeczności w pracy

Jeśli modelujesz peł ną współczucia komunikację w pracy,


wkrótce inni zainteresują się praktykowaniem uważnego oddy‐
chania, siedzenia i chodzenia. Jeśli otaczają cię ludzie, którzy
praktykują wspólnie uważność, będziesz wspierany przez zbio‐
rową energię, a uważna mowa i głębokie słuchanie będą ci przy‐
chodzić łatwiej. Im częściej praktykujesz uważność, tym więcej
zauważysz rzeczy, które możesz zrobić, by zmienić w pozytyw‐
ny sposób środowisko pracy. Gdy praktykujemy uważną mowę
i głębokie słuchanie, nasz sposób komunikowania staje się
dzwonem uważności dla wszystkich. Gdy chodzisz uważnie, cie‐
sząc się każdym wykonanym krokiem, to zachęca innych do ro‐
bienia tego samego, nawet jeśli nie wiedzą, że praktykujesz
uważność. Gdy się uśmiechasz, twój uśmiech wspiera wszyst‐
kich wokół i przypomina im, by się uśmiechali. Gdy ćwiczysz,
twoja obecność ma pozytywny wpływ na ciebie i wszystkich
wokół ciebie.
Kamień w rzece

Wszyscy mamy czasami trudności w pracy. Mamy swoje bo‐


lączki, smutki i obawy. Często w pracy nie dajemy sobie czasu
ani przestrzeni, by rozpoznać i przyjąć te silne emocje, więc na‐
sze napięcie uchodzi z nas w niezamierzony sposób. To może
utrudnić komunikację. Ale nikt z nas nie musi znosić bólu
i smutku w samotności. Gdy wrzucasz kamień do rzeki, nieważ‐
ne jak jest on mały, opadnie aż na jej dno. Ale jeśli masz łódź,
możesz przewieźć wiele ton kamieni i one nie zatoną. Tak samo
jest z naszym cierpieniem. Nasz smutek, strach, zmartwienia
i ból są jak kamienie, które mogą zostać przewiezione łodzią
uważności. Jeśli damy sobie czas i przestrzeń, by przyjąć i rozpo‐
znać cierpienie, nie zatoniemy w oceanie złości, zmartwień
i smutku. Staniemy się lżejsi.
Możemy praktykować uważność w samotności, ale znajdzie‐
my więcej ulgi i radości, jeżeli wprowadzimy uważną komuni‐
kację do naszego środowiska pracy i będziemy mieć wsparcie in‐
nych, którzy praktykują uważność z nami. Nie oczekuj, że zmie‐
nisz środowisko pracy w jednej chwili. Ale jeśli będziesz wkładał
duży wysiłek w praktykowanie peł nej współczucia komunika‐
cji, zarówno z samym sobą, jak i ze współ pracownikami, podej‐
miesz kroki we właściwym kierunku, a to jest wystarczająco do‐
bre.
7.

Tworzenie społeczności na świecie

Tak jak potężna jest peł na współczucia komunikacja, gdy uży‐


wamy jej w naszych indywidualnych związkach, jej siła zwięk‐
sza się, gdy wprowadzamy ją do naszych spo łeczności. Komuni‐
kacja (ang. communication) i spo łeczność (ang. community) mają
tę samą łacińską podstawę słowotwórczą, communicare, co
oznacza wpływ, dzielenie się lub czynienie wspólnym. Musimy
iść w kierunku pogodzenia się i zrozumienia, nie tylko z przyja‐
ciół mi i rodziną, ale też wśród sąsiadów i w miejscu pracy. Może‐
my stworzyć globalny, pełen współczucia fundament, z którego
podstawy będziemy wchodzić w interakcje ze wszystkimi.
Spo łeczność, która jest oddana uważnej mowie i głębokiemu
słuchaniu, może być bardzo skuteczna w stawaniu się lepszą. Te
dwie praktyki powinny być częścią globalnej etyki, która byłaby
dostępna dla ludzi wszelkich kultur i tradycji religijnych, by
zmniejszyć kon ikty i przywrócić komunikację.
Społeczność tworzy zmianę

O naszej praktyce możemy mówić jako o energii, ponieważ


uważność jest rodzajem energii. Gdy łączymy nasze energie,
zwiększają się one tysiąckrotnie. Całość może być znacznie
większa niż suma jej części. Systematycznej zmiany nie można
osiągnąć bez energii spo łeczności. Jeśli chcesz ocalić planetę, je‐
śli chcesz zmienić spo łeczeństwo, potrzebujesz silnej spo łeczno‐
ści. Sama technologia nie wystarczy. Bez uważności technologia
może być bardziej destrukcyjna niż konstruktywna. Gdy mówi‐
my o tworzeniu zrównoważonego środowiska lub bardziej spra‐
wiedliwego spo łeczeństwa, zazwyczaj myślimy o zycznym
działaniu lub o technologicznych postępach jako środkach do
osiągnięcia tych celów. Ale zapominamy o czynniku po łączonej
spo łeczności. Bez tego nie możemy nic zrobić.
Zazwyczaj myślimy o działaniu spo łeczności jako o zycznych
działaniach, ale energia wspólnej medytacyjnej ciszy lub wspól‐
nego nucenia także jest komunikacją i potężnym rodzajem dzia‐
łania. Nie myślę o tej koncentracji jako o modlitwie ani obrzę‐
dzie religijnym, ale raczej jako o formie komunikacji. Gdy siada‐
my i skupiamy się jako spo łeczność, tworzymy zbiorową ener‐
gię, która ma w sobie współczucie i obudzone zrozumienie. Sie‐
dzenie razem w ciszy może być praktyką słuchania naszego wła‐
snego cierpienia i cierpienia świata.
Zbiorowa energia uważności wspiera też naszą indywidualną
praktykę. Gdy widzimy innych ludzi, którzy dobrze komunikują
się ze sobą i z innymi, inspirują nas oni. Czasami przyczyna na‐
szego smutku ukryta jest pod tak wieloma warstwami cierpie‐
nia, że sami nie możemy się przez nie przedrzeć, nawet jeśli
skrupulatnie praktykujemy i uważnie medytujemy. W tych
przypadkach energia uważności spo łeczności może pomóc nam
przyjąć i uwolnić cierpienie, którego sami nie mogliśmy dosię‐
gnąć. Jeżeli otworzymy nasze serca, zbiorowa energia spo łecz‐
ności może dotrzeć do cierpienia w nas. Uważne słuchanie i mó‐
wienie ułatwi nam zbudowanie silniejszej spo łeczności.
Budowanie zaufania i dzielenie się cierpieniem

Niektórym z nas ufanie innym nie przychodzi z łatwością. Ta‐


kim osobom może być trudno wyobrazić sobie dzielenie się
z większą spo łecznością. Możemy być ostrożni, a nawet bardzo
podejrzliwi. Ludzie mówią, że nas kochają i rozumieją, ale tak
naprawdę nie doświadczyliśmy tej miłości i zrozumienia. Po‐
winniśmy móc znaleźć sposób, by pomóc osobie, która nie ma
zdolności otrzymywania miłości i zrozumienia. Czasami istnieje
prawdziwa miłość, prawdziwe zrozumienie, ale człowiek nie
wierzy w miłość i zrozumienie i dlatego nigdy nie był w stanie
ich osiągnąć. Ta osoba jest jak głodny duch. W buddyzmie „głod‐
ny duch” to ktoś, kto ma wielki pusty żo łądek i jest bardzo głod‐
ny, ale ma bardzo wąskie gardło. Nawet jeśli ma dużo jedzenia,
ta osoba nie jest w stanie go przełknąć. Niczego nie może przy‐
jąć. Zatem nawet jeśli oferowane jest jej wiele miłości i zrozu‐
mienia, ta osoba nie jest w stanie ich przyjąć.
Osoba, która tak cierpi, nie posiada zdolności otrzymywania
zrozumienia, miłości i pomocy. Musisz być bardzo cierpliwy. Od
czasu do czasu widujemy takie głodne duchy wokół nas i może‐
my je z łatwością rozpoznać. Wyglądają na bardzo samotne i od‐
izolowane. Musimy być bardzo cierpliwi i zaoferować im dużo
czasu i przestrzeni. Nie bądź zbyt skory do pomocy, ponieważ je‐
śli zbyt mocno chcesz pomóc, możesz uzyskać przeciwny do za‐
mierzonego skutek i spotkać się z odwrotną reakcją.
Bądź dla nich świeży, pełen miłości i współczucia oraz oferuj
dużo przestrzeni. To możesz teraz zrobić. Spójrz głęboko, by zo‐
baczyć, czy możesz znaleźć mantrę, która potra pomóc im po‐
szerzyć ich gardła i otrzymać pożywienie. Z czasem i cierpliwo‐
ścią pewnego dnia ich gardła staną się większe i zaczną zauwa‐
żać znajdującą się w tobie energię miłości i zrozumienia. Budo‐
wanie spo łeczności wymaga czasu.
Społeczność wzmacnia współczucie

Naukowcy przebadali zachowanie zwierząt stadnych, jak pta‐


ki i ryby, i odkryli, że w każdej spo łeczności występuje czynnik
altruizmu; niektórzy członkowie spo łeczności gotowi są umrzeć
i poświęcić swoje życie dla jej dobra.
Jest pewien gatunek ryby, zwany ciernikiem. Ryby te pływają
w ławicach, są ich tysiące. Gdy tylko zauważą cień drapieżnika,
większej ryby, która może zagrażać ławicy, kilka tuzinów cierni‐
ków odłącza się od reszty i bada teren. Wiedzą, że jest ryzyko, ale
chcą płynąć w danym kierunku, by sprawdzić, czy zagrożenie
jest realne. Gdy odkryją, że nie ma ryzyka, wracają i do łączają się
do ławicy. Jeśli istnieje prawdziwe zagrożenie, kilka z nich zosta‐
je, by dać się pożreć dużej rybie, podczas gdy reszta wraca i prze‐
kazuje ławicy, by płynęła w innym kierunku. Mrówki także za‐
chowują się w ten sposób, podobnie jak pszczo ły i niektóre ga‐
tunki ptaków. My, ludzie także słyszymy informacje o bohate‐
rach poświęcających się w podobny sposób.
Takie zachowanie ze strony niektórych członków twojej spo‐
łeczności jest pożywką dla twojej własnej szczodrości i altru‐
izmu. Naukowcy badający ryby odkryli, że jeśli cała ławica bę‐
dzie trzymać się razem, wzrośnie szczodrość. Zyskają na tym jej
potomkowie, którzy będą coraz bardziej szczodrzy. Ale gdy ryby
się rozproszą, szczodrość bardzo szybko zanika.
Według naukowców, którzy przeprowadzili badania, gdy je‐
steś wystawiony na takie zachowanie ze strony członków spo‐
łeczności, podlewane jest w tobie ziarno altruizmu. Gdy nadej‐
dzie twoja kolej, zrobisz to samo – będziesz wiedział, jak poświę‐
cić się dla dobra spo łeczności.
Żyjąc na świecie, nabywamy silnych nawyków. Chodzimy bez
żadnej świadomości ani radości z naszych kroków. Chodzimy,
jakbyśmy musieli biec. Mówimy, ale nie wiemy, co mówimy;
podczas mówienia tworzymy wiele cierpienia. Spo łeczności,
które oddają się uważności, mogą pomóc swoim członkom na‐
uczyć się, jak mówić, oddychać i chodzić uważnie. Spo łeczność
pomaga cię szkolić, i ty sam się szkolisz.
Gdy praktykujemy w spo łeczności, więcej ludzi nas wspiera,
ale jest też więcej możliwości pojawienia się frustracji i złości.
Peł na miłości mowa i dogłębne słuchanie są kluczem do budo‐
wania spo łeczności. Uczysz się mówić w sposób, który nie wy‐
wo ła cierpienia w tobie ani w spo łeczności. Jeśli twoja spo łecz‐
ność tego nie praktykuje, nie jest autentyczną spo łecznością.
Nawet jeśli masz w sobie cierpienie i złość, możesz wytrenować
się tak, by mówić w sposób, który pomoże drugiej osobie lub
grupie zrozumieć, co się w tobie dzieje, a to umożliwia prawdzi‐
wą komunikację.
Nasz świat może być uważną,
współczującą społecznością

Musimy znaleźć lepsze sposoby komunikacji. Jeśli możemy


tego dokonać w naszych związkach, możemy to osiągnąć w śro‐
dowisku pracy, a nawet w środowisku politycznym. Musimy
zmienić nasze rządy w uważne, peł ne współczucia miejsca głę‐
bokiego słuchania i peł nej miłości mowy. Każdy z nas może zro‐
bić coś jako obywatel, jako członek ludzkiej rodziny. W procesie
budowania spo łeczności otrzymujemy przemianę i uzdrowienie
potrzebne do dalszych przemian i uzdrawiania świata.
To proces szkolenia i uczenia się. Gdy mówisz, pozwól, by
przemawiało przez ciebie zbiorowe spojrzenie ludzkości. Gdy
idziesz, nie chodź dla samego siebie; chodź dla swoich przodków
i spo łeczności. Gdy oddychasz, pozwól światu oddychać za cie‐
bie. Gdy jesteś wściekły, pozwól złości się uwolnić i zostać przy‐
jętą przez większą spo łeczność. Jeśli wiesz, jak to robić przez je‐
den dzień, już dokonała się w tobie zmiana. Bądź swoją spo łecz‐
nością i pozwól swojej spo łeczności być tobą. To prawdziwa
praktyka. Bądź jak rzeka, gdy wpada do oceanu; bądź jak pszczo‐
ły i ptaki, które latają razem. Zobacz siebie w spo łeczności i zo‐
bacz spo łeczność w sobie. To proces przemiany twojego sposobu
postrzegania, który zmieni to, jak i jak skutecznie się komuniku‐
jesz.
8.

Nasza komunikacja
jest naszą kontynuacją

Komunikuje się każdy człowiek i każde zwierzę. O komunika‐


cji myślimy zazwyczaj jako o słowach, których używamy, gdy
mówimy lub piszemy, ale nasza mowa ciała, grymasy twarzy,
ton głosu, zyczne działania, a nawet myśli także są sposobami
komunikacji.
Tak jak drzewko pomarańczowe wytwarza piękne liście, kwia‐
ty i owoce, piękny człowiek może stworzyć piękne myśli, mowę
i czyny. Nasza komunikacja nie jest neutralna. Za każdym ra‐
zem, gdy się komunikujemy, albo wytwarzamy więcej współ‐
czucia, miłości i harmonii, albo produkujemy cierpienie i prze‐
moc.
Nasza komunikacja jest tym, co dajemy światu i tym, co pozo‐
staje, gdy już go opuścimy. Nasza komunikacja jest naszą karmą.
W sanskrycie słowo karma oznacza „działanie” i odnosi się nie
tylko do zycznych działań, ale również do tego, co wyrażamy
naszymi ciałami, słowami oraz myślami i intencjami.
W ciągu dnia wytwarzamy energie myśli, mowy i czynów. Ko‐
munikujemy się w każdej chwili, albo z samymi sobą, albo z in‐
nymi. Myślenie, mowa i zyczne działania są naszymi własnymi
manifestacjami. Jesteś swoim działaniem. Jesteś tym, co robisz;
nie tylko tym, co robisz swoim ciałem, ale także słowami i umy‐
słem. Karma to potrójne działanie naszych myśli, mowy i zycz‐
nych działań.
Myślenie jest działaniem. Nawet jeśli nie widzisz jego przeja‐
wów, to ono istnieje, jak potężna energia. Myślenie może pchnąć
cię do robienia lub mówienia rzeczy, które są destrukcyjne lub
może stworzyć wiele miłości. Każda myśl da owoce, czasami od
razu, czasami później. Gdy wytwarzasz myśl peł ną nienawiści,
złości lub desperacji, ta myśl staje się trucizną, która wpłynie na
twój umysł i ciało. Myśl nienawiści lub złości może doprowadzić
kogoś do zranienia drugiego człowieka. Jeśli popeł niasz brutal‐
ny czyn, oznacza to, że wytwarzałeś myśli nienawiści, złości
i pragnienia kary. Zatem myślenie jest już działaniem. Nie mu‐
sisz nic mówić ani robić, by działać. Wytworzenie myśli to dzia‐
łanie.
Gdy wytwarzasz myśl peł ną zrozumienia, wybaczenia
i współczucia, ta myśl będzie natychmiast miała uzdrawiający
wpływ na twoje zdrowie zyczne i psychiczne oraz na zdrowie
otaczających cię osób. Jeśli żywisz myśl peł ną osądzania i złości,
ta myśl natychmiast zatruje twoje ciało i umysł, a także otacza‐
jących cię ludzi.
Myślenie jest pierwszym rodzajem działania, ponieważ nasze
myślenie jest podstawą tego, jak wpływamy na świat. Nasze
mówienie także wywiera ogromny wpływ. Jeśli potra my mó‐
wić i pisać ze współczuciem i zrozumieniem, czujemy się cu‐
downie w naszych ciałach i umysłach. Nie mówimy ze współ‐
czuciem tylko dlatego, by osoby, z którymi rozmawiamy, poczu‐
ły się lepiej! Nasza peł na współczucia mowa ma uzdrawiający
wpływ także na nas. Po tym, jak byłeś w stanie powiedzieć coś
uprzejmego, wybaczającego i peł nego współczucia, czujesz się
znacznie lepiej.
Gdy piszesz słowa peł ne współczucia i wybaczenia, czujesz się
bardziej wolny, nawet jeśli osoba, do której piszesz, do tej pory
ich nie przeczytała. Jeszcze zanim wyślesz list, e-maila lub SMS,
czujesz się lepiej. Osoba czytająca twoje słowa także odczuje
twoje współczucie. W ten sam sposób, gdy mówisz złośliwie lub
brutalnie, jeśli mówisz, bo odczuwasz pragnienie ukarania, za‐
równo ty, jak i ludzie ciebie słuchający doświadczacie większego
cierpienia. Pomyśl o dziecku, które słyszy kłótnię rodziców. Na‐
wet jeśli słowa nie są bezpośrednio skierowane do niego, wpływ
złej mowy jest taki sam. Mowa, druga forma działania, może
uzdrawiać i wyzwalać lub powodować destrukcję i ból.
Trzecią formą działania jest działanie zyczne. Komunikuje‐
my się przez naszą mowę ciała (zaciśnięte pięści lub rozpostarte
ramiona), ale także przez większe działania (łącznie z tym, co
chcemy pokazać, co robimy w ciągu dnia i jak traktujemy in‐
nych). Jeśli jesteś w stanie zrobić coś, by ocalać, wspierać, pocie‐
szać, ratować lub troszczyć się, od razu pojawia się pozytywny
skutek.
Każdy rodzaj komunikacji nosi nasz podpis

Wszystko, co mówimy i robimy, nosi nasz podpis. Nie może‐


my powiedzieć: „To nie moja myśl”. Jesteśmy odpowiedzialni za
naszą własną komunikację. Zatem jeśli wczoraj powiedziałem
coś, co nie było właściwe, dziś muszę zrobić coś, by to zmienić.
Francuski lozof, Jean-Paul Sartre powiedział: „Człowiek jest
sumą swoich czynów”. Wartość naszego życia zależy od jakości
naszego myślenia, mowy i czynów.
Pragniemy oferować najlepszy rodzaj myślenia, najlepszy ro‐
dzaj mowy i najlepszy rodzaj zycznych czynów, ponieważ te
działania są naszą kontynuacją. Gdy myślimy, mówimy oraz
działamy, tworzymy i jesteśmy częścią tego, co tworzymy. To
wynik naszego istnienia. Nasza komunikacja nie zniknie, nawet
gdy nie będzie już naszych zycznych ciał. Skutek naszego my‐
ślenia, mowy i zycznych działań dalej będzie się rozprzestrze‐
niał w kosmosie. Czy ciało wciąż jest tutaj, czy też się rozłożyło,
nasze czyny będą trwać.
Gdy wytwarzasz myśl, nosi ona twój podpis. To ty wytworzy‐
łeś tę myśl i ty jesteś za nią odpowiedzialny. Jeśli jest to myśl
współczucia, wybaczenia, będziesz wspaniale kontynuował, po‐
nieważ jesteś w tej myśli. Jesteś autorem tego działania. Twoja
mowa i twoje zyczne działania, zarówno peł ne współczucia,
jak i brutalne, także noszą twój podpis.
Jesteśmy jak chmura wytwarzająca deszcz. Przez deszcz
chmura wpływa na uprawy, drzewa i rzeki, nawet jeśli już dłu‐
żej nie płynie po niebie. Podobnie wszystko, co wytwarzamy,
w sensie myśli, słów i czynów trwa nawet po tym, gdy rozpadną
się nasze ciała. Chmura jest i w polu, i w rzece. Gdy ciało się roz‐
kłada, nasze słowa, myśli i zyczne działania dalej wywierają
wpływ. Nasze myśli, słowa i czyny są naszą prawdziwą konty‐
nuacją.
Według tej praktyki możliwe jest, by dalej pięknie trwać
w przyszłości. Wyobraź sobie konto bankowe, na którym skła‐
damy każde słowo, myśl i działanie. To konto zdecydowanie ist‐
nieje, ale jego natura nie jest lokalna. Nic nie ginie.
Zmiana przeszłości

Powiedzmy, że w przeszłości powiedziałeś coś nieuprzejmego


swojej babci. Teraz ona już nie żyje, więc nie możesz jej bezpo‐
średnio przeprosić. Wielu z nas nosi w sobie poczucie winy za
coś, co powiedzieliśmy lub zrobiliśmy i czego naszym zdaniem
nie możemy naprawić. Ale wymazanie tej niezręczności z prze‐
szłości jest możliwe. Przeszłość niezupeł nie minęła. Skoro wie‐
my, że nasza komunikacja trwa, to wiemy również, że przeszłość
wciąż tu jest, przebrana za obecną chwilę. W końcu cierpienie
też wciąż tu jest; możesz go dotknąć.
Możesz usiąść, głęboko oddychać i dostrzec, że w każdej ko‐
mórce twojego ciała obecna jest twoja babcia. „Babciu, wiem, że
jesteś w każdej komórce mojego ciała; jestem twoją kontynu‐
acją. Przykro mi, że powiedziałem coś, co sprawiło cierpienie
i tobie, i mnie. Babciu, posłuchaj proszę. Obiecuję, że od tej pory
nie powiem takiej rzeczy nikomu. Babciu, pomóż mi proszę
w tej praktyce”. Gdy w ten sposób porozmawiasz z babcią, zoba‐
czysz, jak się do ciebie uśmiecha i uzdrowisz cierpienie z prze‐
szłości.
Komunikacja nie jest statyczna. Nawet jeśli wczoraj wytwo‐
rzyłeś myśl złości i nienawiści, dziś możesz wytworzyć myśl
o przeciwnym kierunku: myśl współczucia i tolerancji. Gdy tyl‐
ko stworzymy nową myśl, może ona szybko spotkać się z wczo‐
rajszą myślą i ją zneutralizować. Używanie właściwej komuni‐
kacji dzisiaj może pomóc nam uzdrowić przeszłość, radować się
teraźniejszością i przygotować grunt na przyszłość.
9.

Praktyki pełnej współczucia komunikacji

Komputerowy dzwonek

Wiele razy, gdy pracujemy przy komputerze, całkowicie zatra‐


camy się w naszej pracy i zapominamy kontaktować się z samy‐
mi sobą. Możemy też zapomnieć zwracać uwagę na nasze roz‐
mowy, dając się ponieść soczystym plotkom, krytykowaniu, na‐
rzekaniu i innym niebaczącym na nic konwersacjom.
Możemy zaprogramować na naszych komputerach dzwonek
uważności i co kwadrans (lub tak często, jak będziemy chcieli)
dźwięk dzwonka pozwoli nam zatrzymać się i powrócić do sie‐
bie. Trzy wdechy i wydechy wystarczą, by uwolnić napięcie
z ciała i się uśmiechnąć, następnie będziemy mogli kontynu‐
ować pracę.
Uważne picie herbaty

Picie herbaty jest wspaniałym sposobem na ustalenie czasu


na komunikowanie się ze sobą. Gdy piję herbatę, po prostu piję
herbatę. Nie muszę myśleć. Podczas picia herbaty mogę prze‐
rwać całe myślenie. Gdy przestaję myśleć, mogę skupić uwagę
na herbacie. Istnieje tylko herbata. Jestem tylko ja. Pomiędzy
mną a herbatą jest związek. Nie potrzebuję telefonu, by rozma‐
wiać z herbatą. Właściwie, ponieważ nie wiszę na telefonie,
mogę nawiązać lepszy kontakt z herbatą. Po prostu robię wdech
i jestem świadomy, że jest tu mój wdech, moje ciało i moja her‐
bata.
Wspaniale jest znaleźć czas po prostu na picie herbaty. W bud‐
dyzmie zen zazwyczaj nie używamy nakazów, podobnie jak
sztywnych zasad, ale „Pij swoją herbatę” jest jak przykazanie
zen, by sprowadzić cię z powrotem do twojego prawdziwego
domu. Nie myśl, bądź tam, ze zjednoczonymi ciałem i umysłem.
Osadź się w tu i teraz. Jesteś prawdziwy, nie jesteś fantomem; je‐
steś realny i wiesz, co się dzieje. To, co się dzieje, to liżanka her‐
baty w twoich dłoniach.
Słuchanie twojego wewnętrznego dziecka

Każdy z nas ma w sobie zranione dziecko, które potrzebuje na‐


szej troski i miłości. Ale uciekamy od naszego wewnętrznego
dziecka, ponieważ boimy się cierpienia. Oprócz słuchania in‐
nych ze współczuciem, musimy także wysłuchać naszego zra‐
nionego dziecka. To małe dziecko potrzebuje naszej uwagi. Po‐
święć czas, by wrócić i czule objąć zranione dziecko w tobie. Mo‐
żesz mówić do niego językiem miłości. „Kochany, w przeszłości
zostawiłem cię samego. Odszedłem od ciebie na tak długo. Przy‐
kro mi. Teraz wracam, by się o ciebie zatroszczyć, by cię objąć.
Wiem, że bardzo cierpisz i że cię zaniedbałem. Ale teraz pozna‐
łem sposób, by o ciebie zadbać. Jestem tu teraz”. Jeśli musimy,
możemy płakać razem z tym dzieckiem. Za każdym razem, gdy
siadamy, możemy spędzić czas, siedząc i oddychając z dziec‐
kiem. „Wdychając, wracam do mojego zranionego dziecka; wy‐
dychając, troszczę się o moje zranione dziecko”. Gdy idziemy na
spacer, możemy wziąć nasze małe dziecko za rękę.
By mogło się rozpocząć uzdrawianie, powinniśmy rozmawiać
z naszym dzieckiem kilka razy dziennie. Dziecko było pozosta‐
wione samo przez długi czas, więc musimy rozpocząć tę prakty‐
kę od razu. Wracaj do swojego wewnętrznego dziecka każdego
dnia i słuchaj go przez pięć do dziesięciu minut, a nastąpi uzdro‐
wienie.
Nasze zranione dziecko to nie tylko my; może ono reprezento‐
wać kilka pokoleń naszych przodków. Nasi rodzice i przodkowie
mogli cierpieć przez całe życie, nie wiedząc, jak opiekować się
zranionym dzieckiem, więc przekazali dziecko nam. Zatem gdy
przyjmiemy zranione dziecko w nas, przyjmiemy wszystkie zra‐
nione dzieci przeszłych pokoleń. Ta praktyka przynosi korzyści
nie tylko nam; wyzwala liczne pokolenia przodków i potomków.
Ta praktyka może przerwać cykl.
Pisanie listu miłosnego

Jeśli masz z kimś problemy, możesz spędzić trochę czasu w sa‐


motności i napisać do tej osoby prawdziwy list Możesz napisać
do kogoś, kogo widujesz każdego dnia, tak samo jak do kogoś,
kogo nie widziałeś od lat, a nawet do kogoś, kto już nie żyje. Nig‐
dy nie jest za późno, by wnieść uzdrowienie i spokój do związku.
Nawet jeśli już nie widujemy tej osoby, możemy pogodzić się
wewnątrz nas samych i związek może zostać uzdrowiony. Daj
sobie dwie godziny na napisanie listu z wykorzystaniem peł nej
miłości mowy. Pisząc list praktykuj głębokie patrzenie w naturę
waszego związku. Dlaczego komunikacja była trudna? Dlaczego
niemożliwe było szczęście? Oto przykład:
Mój drogi,
wiem, że w cią gu ostatnich lat bardzo cierpiałeś. Nie byłem
w stanie ci pomóc – właściwie pogarszałem sytuację. Sprawianie ci
cierpienia nie jest moją intencją. Być może nie jestem wystarcza‐
jąco zręczny. Być może próbowałem ci narzucić moje idee. W prze‐
szłości myślałem, że to ty zadajesz mi cierpienie. Teraz zdaję sobie
sprawę, że sam jestem odpowiedzialny za własne cierpienie.
Obiecuję, że postaram się powstrzymać od mówienia lub robie‐
nia rzeczy, które sprawiają, że cierpisz. Powiedz mi proszę, co leży
ci na sercu. Musisz mi pomóc; inaczej nie będę mógł tego zrobić.
Nie mogę tego dokonać sam.
Pisząc ten list, niczego nie ryzykujesz. Możesz nawet później
zdecydować, czy go wysłać. Ale czy go wyślesz, czy nie, odkry‐
jesz, że osoba, która kończy list, nie jest tą samą osobą, która za‐
częła go pisać – spokój, zrozumienie i współczucie cię zmieniły.
Traktaty pokojowe i noty pokojowe

Traktat pokojowy i nota pokojowa to dwa narzędzia pomaga‐


jące nam uzdrowić złość i krzywdę w naszych związkach. Trak‐
tat pokojowy może być wykorzystany jako narzędzie zapobie‐
gawcze zanim wypowiemy lub zostaniemy zranieni przez słowa
lub czyny, które wydają się nieżyczliwe. Gdy podpisujemy trak‐
tat pokojowy, zawieramy pokój nie tylko z drugą osobą, ale też
ze sobą.
Nota pokojowa może być wykorzystana jako narzędzie uzdra‐
wiające, gdy jesteśmy zranieni lub źli z powodu tego, co ktoś po‐
wiedział bądź zrobił. Możesz ją powielić i trzymać niewypeł nio‐
ne kopie na wypadek, gdy będziesz ich potrzebował. Możesz
trzymać je w portfelu, w tym miejscu, gdzie trzymasz czwartą
mantrę.
Gdy ktoś zrobi coś, co przysparza nam cierpienia, możemy po‐
wiedzieć: „To, co powiedziałeś, zraniło mnie. Chciałbym się
temu głębiej przyjrzeć; chciałbym również, abyś i ty się temu
głębiej przyjrzał. Umówmy się w tym tygodniu, by przyjrzeć się
temu razem”. To dobrze, gdy jedna osoba patrzy na źródło nasze‐
go cierpienia; lepiej, gdy przyglądają się dwie osoby, ale najlepiej
jest, gdy dwie osoby przyglądają się razem.
Zarówno traktat, jak i nota, wymagają poczekania przez kilka
dni na rozmowę. Możesz wybrać jakikolwiek wieczór. Po pierw‐
sze, wciąż jesteś zraniony i rozpoczynanie rozmowy teraz mo‐
głoby być zbyt ryzykowne. Mógłbyś powiedzieć rzeczy, które po‐
gorszą sytuację. Od teraz do tego wieczora możesz praktykować
głębokie patrzenie w naturę twojego cierpienia, może to rów‐
nież robić druga osoba. Przed tym wieczorem jedna osoba lub
obie mogą zobaczyć źródło problemu i mogą powiedzieć o tym
drugiej osobie oraz przeprosić. Następnie tego wieczora możecie
napić się razem herbaty i cieszyć swoim towarzystwem.
Jeśli do tego wieczora cierpienie nie zostanie przemienione,
jedna osoba zaczyna od wyrażenia siebie, podczas gdy druga
głęboko słucha. Gdy mówisz, wypowiadasz najgłębszy rodzaj
prawdy przy użyciu peł nej miłości mowy; tego rodzaju mowy,
którą druga osoba może zrozumieć i zaakceptować. Słuchając,
wiesz, że twoje słuchanie musi być dobrej jakości, by ulżyć dru‐
giej osobie w cierpieniu. Jeśli to możliwe, odbądźcie rozmowę
w piątkowy wieczór lub wcześnie w sobotę, byście wciąż mieli
cały weekend, żeby cieszyć się swoim towarzystwem.

Traktat pokojowy
Abyśmy mogli żyć razem długo i szczęśliwie, abyśmy mogli
wciąż rozwijać i pogłębiać naszą miłość i zrozumienie, składamy
niżej podpisaną przysięgę, by obserwować i praktykować, co na‐
stępuje:

Ja, ten który jest zły, zgadzam się:


1. Powstrzymać się od mówienia lub robienia czegokolwiek, co
mogłoby wyrządzić dalsze krzywdy lub zwiększyć złość.
2. Nie tłumić mojej złości.
3. Praktykować oddychanie i przyjąć uchodźcę na wyspę, którą
jestem.
4. Spokojnie, w ciągu dwudziestu czterech godzin powiedzieć
temu, kto wywo łał u mnie złość i cierpienie, czy to słownie,
czy też przez dostarczenie noty pokojowej.
5. Poprosić o spotkanie później w tym tygodniu (na przykład
w piątkowy wieczór), słownie lub poprzez notę pokojową, by
omówić tę kwestię dokładniej.
6. Nie mówić: „Nie jestem zły. Wszystko jest w porządku. Nie
cierpię. Nie ma o co się złościć, przynajmniej ja się nie złosz‐
czę.”
7. Praktykować oddychanie i głębokie patrzenie w moje co‐
dzienne życie – siedząc, leżąc, stojąc i chodząc – by zobaczyć:
a. Momenty, w których ja byłem nieporadny.
b. Jak zraniłem drugą osobę przez moją nawykową energię.
c. Jak silne ziarno złości we mnie jest pierwotną przyczyną
mojej złości.
d. Jak cierpienie drugiej osoby, które podlewa ziarno mojej zło‐
ści, jest drugą przyczyną.
e. Jak druga osoba szuka ulgi w swoim cierpieniu.
f. Że tak długo, jak druga osoba cierpi, nie mogę być naprawdę
szczęśliwy.
8. Przepraszać natychmiast, bez czekania na spotkanie, gdy tyl‐
ko uświadomię sobie moją nieporadność i brak uważności.
9. Opóźnić spotkanie, jeśli nie czuję się wystarczająco spokojny,
by spotkać się z drugą osobą.

Ja, ten który zezłościł drugą osobę, zgadzam się:


1. Szanować uczucia drugiej osoby, nie wyśmiewać jej i dać jej
wystarczająco dużo czasu, by się uspokoiła.
2. Nie naciskać na natychmiastową rozmowę.
3. Potwierdzić prośbę drugiej osoby o spotkanie, albo słownie,
albo pisemnie i zapewnić ją, że się pojawię.
4. Praktykować oddychanie i przyjąć uchodźcę na wyspę, którą
jestem, by zobaczyć, że:
a. Mam w sobie ziarno nieżyczliwości i złości oraz nawykową
energię, która złości drugą osobę.
b. Błędnie myślałem, że zadanie cierpienia drugiej osobie ulży
w moim własnym cierpieniu.
c. Sprawiając, że cierpi, zadaję cierpienie samemu sobie.
5. Przeprosić najszybciej, jak tylko uświadomię sobie swoją nie‐
poradność i brak uważności, nie próbując się usprawiedli‐
wiać i nie czekając do spotkania.

Ślubujemy przestrzegać tych przyrzeczeń i praktykować ca‐


łym sercem.
Podpisano dn. ______ w ______
Nota pokojowa
Data:
Godzina:
Drogi ______,
Dziś rano / po południu / wieczorem powiedziałeś / zrobiłeś coś,
co bardzo mnie zezłościło. Bardzo cierpiałem. Chcę, byś o tym wie‐
dział. Powiedziałeś / zrobiłeś:
_______________,
Pozwól proszę, byśmy oboje spojrzeli na to, co powiedziałeś / zro‐
biłeś i razem zbadali sprawę spokojnie i otwarcie w ten piątek wie‐
czorem.
Twój, obecnie niezbyt szczęśliwy ______.
Zaczynanie od nowa

Gdy w naszych relacjach pojawia się trudność i jedno z nas


żywi urazę lub jest skrzywdzone, można wypróbować praktykę
zwaną „zaczynanie od nowa”. Zacząć od nowa to znaczy przyj‐
rzeć się głęboko i uczciwie sobie – naszym minionym działa‐
niom, słowom i myślom – i stworzyć nowy początek w sobie i w
naszych relacjach z innymi.
Zaczynanie od nowa pomaga nam rozwinąć życzliwą mowę
i peł ne współczucia słuchanie, ponieważ jest praktyką dostrze‐
gania i doceniania pozytywnych stron drugiej osoby. Dostrzega‐
nie dobrych cech innych pozwala nam także zobaczyć nasze
własne dobre cechy. Oprócz tych dobrych cech, wszyscy mamy
pewne obszary słabości, jak mówienie w złości lub wikłanie się
w błędne spojrzenia. Podobnie jak w ogrodzie, gdy „podlewamy
kwiaty” peł nej miłości życzliwości i współczucia w każdym
z nas, tak samo zabieramy energię z chwastów złości, zazdrości
i błędnych spojrzeń.
Zaczynanie od nowa możemy praktykować każdego dnia, po‐
przez wyrażanie naszej wdzięczności ludziom, na których nam
zależy i przepraszając natychmiast, gdy zrobimy lub powiemy
coś, co ich zrani. Możemy również uprzejmie dać innym do zro‐
zumienia, gdy my zostaniemy zranieni.
Bardziej formalne zaczynanie od początku może być wykony‐
wane w rodzinach i w sytuacjach zawodowych raz w tygodniu.
To proces trzyczęściowy: podlewanie kwiatów, okazywanie żalu
i wyrażanie krzywdy oraz trudności. Ta praktyka może zapobiec
nawarstwianiu się uczucia krzywdy przez całe tygodnie i wpro‐
wadzić bezpieczną dla wszystkich sytuację w miejscu pracy lub
w rodzinie.
Pierwszą częścią praktyki jest podlewanie kwiatów. Podlewa‐
nie kwiatów to po prostu okazywanie wdzięczności za innych
w rodzinie lub w pracy. Ludzie robią to pojedynczo; czekając, aż
poczują się gotowi do mówienia. Inni pozwalają im mówić, nie
reagując. Warto, by ludzie, gdy mówią, trzymali przed sobą wa‐
zon z kwiatami lub jakiś inny przedmiot, aby ich słowa odzwier‐
ciedlały świeżość i piękno kwiatów. Podczas podlewania kwia‐
tów mówca wyraża wdzięczność za zdrowe, wspaniałe cechy in‐
nych. To nie jest pochlebstwo; musimy mówić prawdę. Każdy
ma mocne strony, które można dostrzec dzięki świadomości.
Nikt nie może przerywać osobie trzymającej kwiaty. Każda oso‐
ba otrzymuje tyle czasu, ile potrzebuje, a wszyscy inni prakty‐
kują głębokie słuchanie. Gdy jedna osoba skończy mówić, wsta‐
je i powoli odstawia wazon na środek pokoju.
Nie powinniśmy lekceważyć pierwszego kroku podlewania
kwiatów. Gdy szczerze dostrzegamy piękne cechy innych ludzi,
bardzo trudno jest utrzymywać nasze uczucia złości i urazy. Na‐
turalnie miękniemy, a nasza perspektywa poszerza się i bardziej
łączy z całą rzeczywistością.
W drugiej części praktyki uczestnicy wyrażają żal za wszyst‐
ko, co zrobili, by skrzywdzić innych. Nie trzeba więcej niż jedno
bezmyślne zdanie, by kogoś skrzywdzić. Czasami nosimy w so‐
bie małą urazę lub żal, a one rosną, ponieważ nie mamy czasu,
by załatwić tę sprawę. Praktyka zaczynania od nowa jest dla nas
możliwością przywo łania jakiegoś żalu, który pojawił się wcze‐
śniej w tym tygodniu, i cofnięcia go.
W trzeciej części ceremonii opisujemy sposoby, w jakie
skrzywdzili nas inni. Kluczowa jest tu peł na miłości mowa.
Chcemy uzdrowić nasze rodziny i spo łeczność w pracy, a nie ich
zranić. Mówimy szczerze, ale nie chcemy być destrukcyjni. Gdy
siedzimy pośród ludzi, z których wszyscy praktykują głębokie
słuchanie, nasze słowa stają się piękniejsze i bardziej konstruk‐
tywne. Nigdy nikogo nie winimy i nie kłócimy się.
W tej ostatniej części kluczowe jest peł ne współczucia słucha‐
nie. Słuchamy o krzywdach i trudnościach innych z pragnie‐
niem ulżenia im w cierpieniu, a nie by osądzać lub się kłócić.
Słuchamy z całą naszą uwagą. Nawet jeśli usłyszymy coś, co nie
jest prawdą, dalej słuchamy głęboko, by druga osoba mogła wy‐
razić swój ból i uwolnić napięcie ze środka. Jeśli odpowiemy lub
poprawimy tę osobę, praktyka nie przyniesie skutków. Po pro‐
stu słuchamy. Jeśli musimy powiedzieć innym, że ich percepcja
nie była właściwa, możemy to zrobić kilka dni później, na osob‐
ności i spokojnie. Później, podczas następnej praktyki zaczyna‐
nia od nowa, może ona sama naprawić swój błąd, a my nie bę‐
dziemy musieli nic mówić. Możemy zakończyć praktykę chwilą
ciszy.
Już samo praktykowanie pierwszej części zaczynania od nowa
– podlewania kwiatów – może zwiększyć szczęście i komunika‐
cję w twojej rodzinie lub miejscu pracy Nie musisz za każdym
razem wykonywać wszystkich trzech części. Szczególnie gdy
praktyka jest dla ciebie nowością, wystarczy spędzanie większo‐
ści czasu na podlewaniu kwiatów. Następnie powoli, po jakimś
czasie, gdy zbuduje się zaufanie, możesz dodać drugą i trzecią
część. Ale nawet wtedy nie pomijaj pierwszej. Wyrażanie
wdzięczności jest jednym z najwspanialszych sposobów budo‐
wania silnych i troskliwych związków.
Ciasto w lodówce

Jednym z narzędzi, które możemy wykorzystać, by ulepszyć


naszą komunikację, jest ciasto. Nie ma znaczenia, jeśli nie jesteś
cukiernikiem, nie masz ciasta lub jesteś bezglutenowcem. To
wyjątkowe ciasto, którego nie robi się z mąki ani cukru jak bisz‐
koptu. Możemy ciągle je jeść, a ono nigdy się nie kończy. Nazywa
się ono „ciastem w lodówce”.
Ta praktyka powstała, by pomóc dzieciom radzić sobie z kłót‐
niami rodziców, ale mogą wykorzystywać ją w swoich związ‐
kach również dorośli. Gdy atmosfera robi się ciężka i nieprzy‐
jemna i wygląda na to, że jedna osoba traci panowanie nad sobą,
możesz wykorzystać praktykę ciasta, by przywrócić harmonię.
Po pierwsze, weź trzy oddechy, by dodać sobie odwagi. Na‐
stępnie zwróć się do człowieka lub osób, które wyglądają na zde‐
nerwowane i powiedz im, że właśnie coś ci się przypomniało.
Gdy zapytają, co takiego, możesz powiedzieć: „Przypomniało mi
się, że mamy ciasto w lodówce”.
Powiedzenie „W lodówce jest ciasto” tak naprawdę oznacza:
„Proszę, nie sprawiajmy już sobie wzajemnie cierpienia”. Słysząc
te słowa, druga osoba zrozumie. Miejmy nadzieję, że spojrzy na
ciebie i powie: „Racja. Pójdę i przyniosę ciasto”. To bezkrytyczny
sposób wyjścia z niebezpiecznej sytuacji. Osoba, która jest zde‐
nerwowana, ma teraz szansę wycofać się z kłótni bez powodo‐
wania większego napięcia. Ta osoba idzie do kuchni, otwiera lo‐
dówkę, by wyjąć ciasto i nastawia wodę na herbatę, jednocze‐
śnie śledząc swój oddech. Jeśli w lodówce nie ma ciasta, można
użyć jakiegoś substytutu – kawałka owocu, tosta lub czegokol‐
wiek innego, co jest pod ręką. Przygotowując przekąskę i herba‐
tę, osoba ta może się nawet uśmiechać, aby poczuć się lżej na
ciele i umyśle.
Siedząc samotnie w salonie, druga osoba może zacząć prakty‐
kować oddychanie w uważności. Stopniowo gorąca atmosfera
się ostudzi. Gdy herbata i ciasto pojawią się na stole, być może
wszyscy do łączą do sto łu w lekkiej i peł nej zrozumienia atmos‐
ferze. Jeśli ktoś waha się przed do łączeniem, możesz namówić
go słowami: „Chodź, proszę, napij się ze mną herbaty i zjedz cia‐
sto”.
Medytacja przytulania

Niektóre najsilniejsze aspekty naszej komunikacji nie zawie‐


rają słów. Gdy się przytulamy, nasze serca się łączą i wiemy, że
nie jesteśmy oddzielnymi istotami. Przytulanie się z uważnością
i koncentracją może przynieść pogodzenie, uzdrowienie, zrozu‐
mienie i wiele szczęścia.
Medytację przytulania możesz praktykować z przyjacielem,
córką, ojcem, partnerem, a nawet drzewem. By praktykować,
najpierw się ukłoń i przyjmij do wiadomości obecność drugiej
strony. Zamknij oczy, weź głęboki oddech i wizualizuj siebie oraz
swojego bliskiego trzysta lat później. Następnie możesz wyko‐
nać trzy głębokie, świadome oddechy, by być w peł ni obecnym.
Możesz powiedzieć sobie: „Robię wdech, wiem, że w tej chwili
życie jest cenne. Robię wydech, miłuję tę chwilę życia”.
Uśmiechnij się do stojącej przed tobą osoby, wyrażając pra‐
gnienie, by trzymać ją w ramionach. To jest praktyka i rytuał.
Gdy po łączysz umysł i ciało, by stworzyć całkowitą obecność, by
stać się peł nym życia, to jest to rytuał.
Gdy piję wodę, inwestuję sto procent siebie w jej picie. Powi‐
nieneś wyszkolić się, by w ten sposób żyć każdą chwilą codzien‐
nego życia. Przytulanie jest głęboką praktyką. By właściwie je
wykonać, musisz być całkowicie obecny.
Następnie rozpostrzyj ramiona i rozpocznij przytulanie. Trzy‐
majcie się w uścisku przez trzy wdechy i wydechy. Przy pierw‐
szym oddechu jesteś świadomy, że jesteś obecny dokładnie w tej
chwili i że jesteś szczęśliwy. Przy drugim oddechu jesteś świado‐
my, że druga osoba jest obecna w tej chwili i ona także jest szczę‐
śliwa. Przy trzecim oddechu jesteś świadomy, że jesteście razem,
dokładnie teraz na ziemi i odczuwacie wielką wdzięczność
i szczęście z powodu waszej więzi. Następnie możecie rozluźnić
uścisk i ukłonić się sobie, by podziękować.
Możesz także praktykować w następujący sposób: podczas
pierwszego wdechu i wydechu stań się świadomy tego, że ty
i twój bliski jesteście żywi. Przy drugim wdechu i wydechu po‐
myśl, gdzie oboje będziecie za trzysta lat. A przy trzecim wdechu
i wydechu powróć do wglądu, że oboje jesteście żywi.
Gdy przytulacie się w taki sposób, druga osoba staje się realna
i żywa. Nie musisz czekać, aż jedno z was będzie gotowe wyru‐
szyć w podróż; możecie przytulić się właśnie teraz i otrzymać
ciepło i stabilność przyjaciela w obecnej chwili. Przytulanie
może być głęboką praktyką pojednania.
Podczas przytulania w ciszy pojawi się wyraźna wiadomość:
„Kochany, jesteś mi drogi. Przepraszam, że nie byłem uważny
i życzliwy. Popeł niłem błędy. Pozwól mi zacząć od nowa”.
W takiej chwili życie staje się prawdziwe. Architekci muszą
budować lotniska i stacje kolejowe, by było wystarczająco dużo
miejsca do przytulania. Twoje przytulanie będzie głębsze, po‐
dobnie jak twoje szczęście.

Thich Nhat Hanh prowadzi działalność rekolekcyjną w po łu‐


dniowo-zachodniej Francji (Plum Village), Nowym Jorku (Blue
Cli Monastery) i w Kalifornii (Deer Park Monastery), gdzie
mnisi, mniszki i ludzie świeccy praktykują sztukę uważnego ży‐
cia. Odwiedzający mogą do łączyć do praktyki na przynajmniej
tydzień. By uzyskać więcej informacji, proszę pisać na adres:

Plum Village
13 Martineau
33580 Dieulivol
Francja
NH-o ce@plumvillage.org (dla kobiet)
LH-o ce@plumvillage.org (dla kobiet)
UH-o ce@plumvillage.org (dla mężczyzn)
www.plumvillage.org

Informacje dotyczące klasztorów, centrów rekolekcyjnych


w Stanach Zjednoczonych:
Blue Cli Monastery
3 Hotel Road
Pine Bush, Nowy Jork 12566
Tel.: (845) 733-4959
www.bluecli monastery.org

Deer Park Monastery


2499 Melru Lane
Escondido, Kalifornia 92026
Tel.: (760) 291-1003
Fax: (760) 291-1172
www.deerparkmonastery.org
deerpark@plumvillage.org

Wersja elektroniczna: HB
Table of Contents
Strona tytułowa
1. Niezbędny pokarm
Uważne konsumowanie
Związki nie przetrwają bez odpowiedniego pokarmu
2. Komunikacja z samym sobą
Wewnętrzne łączenie się
Cyfrowy cel
Powrót do domu
Komunikowanie z oddechem
Nie-myślenie i nie-mówienie
Powrót
Komunikowanie z ciałem
Zabierz się na spacer
Spacerowanie po Ziemi uzdrawia nasze wyobcowa‐
nie
Łączenie się z naszym cierpieniem
Cierpienie naszych przodków
Słuchając głęboko
Cierpienie przynosi szczęście
Zrozumienie własnego cierpienia pomaga nam zro‐
zumieć innych
Kochanie siebie jest fundamentem współczucia
3. Klucze do komunikowania się z innymi
Witanie się
Dwa klucze do pełnej współczucia komunikacji
Teraz jest czas tylko na słuchanie
Miłość rodzi się ze zrozumienia
Czy wystarczająco dobrze cię rozumiem?
Pełna miłości mowa
Zła mowa
Cztery elementy Właściwej Mowy
Cztery kryteria
Pomóż ludziom rozumieć
Używanie Właściwej Mowy w codziennym życiu
4. Sześć mantr pełnej miłości mowy
Pierwsza mantra
Druga mantra
Trzecia mantra
Czwarta mantra
Piąta mantra
Szósta mantra
Pełna współczucia komunikacja w twoich związkach
5. Gdy pojawiają się trudności
Komunikowanie się, gdy jesteś zły
Pomaganie sobie nawzajem, by cierpieć mniej
Cierpienie przez dumę
Godzenie się w rodzinie
Komunikacja w długotrwałych relacjach
Wzajemne zrozumienie w sytuacji wyzwania
Negocjacje pokojowe
6. Uważna komunikacja w pracy
Dawanie przykładu
Witanie kolegów
Odbieranie telefonu
Uważne spotkania
Tworzenie społeczności w pracy
Kamień w rzece
7. Tworzenie społeczności na świecie
Społeczność tworzy zmianę
Budowanie zaufania i dzielenie się cierpieniem
Społeczność wzmacnia współczucie
Nasz świat może być uważną, współczującą społecz‐
nością
8. Nasza komunikacja jest naszą kontynuacją
Każdy rodzaj komunikacji nosi nasz podpis
Zmiana przeszłości
9. Praktyki pełnej współczucia komunikacji
Komputerowy dzwonek
Uważne picie herbaty
Słuchanie twojego wewnętrznego dziecka
Pisanie listu miłosnego
Traktaty pokojowe i noty pokojowe
Zaczynanie od nowa
Ciasto w lodówce
Medytacja przytulania

You might also like