Professional Documents
Culture Documents
Dilts Robert B. - Strategie Geniuszy. Myśl Jak Albert Einstein
Dilts Robert B. - Strategie Geniuszy. Myśl Jak Albert Einstein
recruitment_model@dr.com
Ebookpoint.pl
Robert B. Dilts
Strategie geniuszy
Myśl jak Albert Einstein
Tytuł oryginału: Strategies of Genius, Volume Two
Tłumaczenie: Cezar Matkowski
ISBN: ePub: 978-83-246-6306-4, Mobi: 978-83-246-6307-1
Copyright © 1994 by Meta Publications.
Printed in the United States of America. All rights reserved. This book or parts thereof
may not be reproduced in any form without written permission of the Publisher.
Polish edition copyright © 2012 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej
odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych
w książce.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres sensus.pl/user/opinie/strage_ebook
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: sensus@sensus.pl
WWW: sensus.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)
Konwersja do epub Agencja A3M
Poleć książkę
Kup w wersji papierowej
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » nasza społeczność
Niniejszą książkę dedykuję z miłością i szacunkiem
Gino Bonissonemu,
człowiekowi o umyśle Einsteina
i sercu prawdziwego Włocha
Podziękowania
Chciałbym podziękować:
Mojej żonie Anicie i moim dzieciom: Andrew i Julii, których zrozumienie, cierpliwość i
wsparcie umożliwiły mi znalezienie dodatkowej energii niezbędnej do ukończenia tej
książki.
Toddowi Epsteinowi, który pomógł mi rozwinąć "laboratorium" dla moich
"eksperymentów myślowych".
Michaelowi Pollardowi i Ami Sattinger, którzy "przeszli samych siebie", aby razem ze
mną ukończyć pracę nad tym tomem.
Oraz wszystkim, którzy sprawili, że duch Alberta Einsteina wciąż jest tu z nami.
Przedmowa
W przedmowie do pierwszego tomu Strategii geniuszy napisałem, że seria ta jest
spełnieniem mojej wizji, która narodziła się prawie dwadzieścia lat temu. Kiedy
uczęszczałem na zajęcia pod nazwą "pragmatyka komunikacji międzyludzkiej" na
Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz, miałem okazję porozmawiać z Johnem
Grinderem o możliwości prześledzenia sekwencji, w jakich wyjątkowi ludzie
nieświadomie korzystają z własnych zmysłów w czasie przetwarzania myśli. W tamtym
czasie byłem na pierwszym roku studiów, a John Grinder wykładał językoznawstwo.
Wspomniana rozmowa sprawiła, że zaczęła kiełkować we mnie myśl o zakrojonym na
szeroką skalę badaniu wzorców myślenia typowych dla powszechnie znanych genialnych
ludzi, które to badanie z jednej strony oddawałoby sprawiedliwość ich wyjątkowym
walorom umysłowym, a jednocześnie rozwiewało otoczkę tajemnicy spowijającą ich
geniusz i pozwalało wykorzystać je w sposób praktyczny. Celem tego badania miało być
m.in. opracowanie prostych i skutecznych strategii funkcjonowania, których mogłyby się
nauczyć nawet dzieci. Pomysł na takie badanie zaowocował po latach serią książek, z
których jedną właśnie trzymasz w dłoniach.
W tomie I opisywałem twórcze procesy zachodzące w umysłach Arystotelesa, detektywa
Sherlocka Holmesa opisanego przez Arthura Conan Doyle'a, Walta Disneya i Wolfganga
Amadeusza Mozarta. W następnych tomach zamierzam opisać przypadki Leonarda da
Vinci, Sigmunda Freuda, Johna Stewarta Milla, Nikoli Tesli i współczesnych "geniuszy",
jakimi są m.in. Gregory Bateson, Moshe Feldenkreis i dr Milton E. Erikson.
Niniejszy tom poświęcony jest w całości Albertowi Einsteinowi, zaś jego celem jest
przeanalizowanie procesów myślowych leżących u podstaw wyjątkowej osobowości i
osiągnięć tego wybitnego fizyka. Korzystając z technik modelowania typowych dla
programowania neurolingwistycznego, postaram się zgłębić przynajmniej część strategii
myślowych oraz poglądów Einsteina i sprawić, aby stały się one nieco bardziej
"przyjazne dla użytkownika".
Celem tego badania jest spojrzenie na myśli Einsteina z szerszej perspektywy,
nieograniczającej się wyłącznie do kwestii naukowych i obejmującej także poznawcze
"strategie geniuszu", dzięki którym owe myśli mogły powstać. NLP zapewnia strukturę i
język opisu umożliwiające przełożenie procesów myślowych Einsteina na "fragmenty"
czy też "etapy", które każdy z nas mógłby wykorzystać w swoim codziennym życiu.
Analizując liczne cytaty, anegdoty i wyjątki z pism Einsteina, pragnę przedstawić bogaty
obraz procesów myślowych tego człowieka oraz zademonstrować sposób, w jaki jego
strategie mogą zostać wykorzystane do wzbogacenia kreatywności i umiejętności
rozwiązywania problemów.
Wiele z "eksperymentów myślowych" Einsteina oraz opisów jego strategii myślowych
cechuje się prostotą i poczuciem humoru. Niektóre rozdziały mogą jednak okazać się
trudniejsze od pozostałych, gdyż część idei Einsteina odznacza się złożonością. Co
prawda nic nie stoi na przeszkodzie, aby pominąć co trudniejsze fragmenty i wrócić do
nich później, ale chciałbym zaznaczyć, że poświęcenie czasu i energii na zrozumienie
tych bardziej skomplikowanych fragmentów może być niezwykle korzystne. Osobiście
sugeruję przeczytanie takich rozdziałów (zwłaszcza tego poświęconego teorii
względności) dwukrotnie, aby uzyskać względne rozeznanie w poruszanych tam
tematach.
Na koniec chciałbym też przypomnieć, że niniejsza książka nie jest i nigdy nie miała być
"biografią". W pewnym sensie jest ona bardziej "podręcznikiem", gdyż moim głównym
celem było pokazanie samego umysłu Einsteina, aby czytelnicy mogli zacząć myśleć tak,
jak myślał on sam. Pozostaje mi mieć nadzieję, że dalsza lektura okaże się zajmującym i
przyjemnym doświadczeniem.
Wprowadzenie
[…] kwintesencją bycia człowiekiem takim jak ja jest to, co się myśli i jak się
myśli, nie zaś to, co się robi i co się przeżywa[1] – Albert Einstein
Albert Einstein (1879 – 1955) nie tylko uważany jest na całym świecie za geniusza, ale
stanowi także symbol geniuszu XX wieku. W swojej pracy zajmował się kwestiami nie
tylko naukowymi i namacalnymi, ale także duchowymi i społecznymi. Jest również
autorem całkowicie nowego paradygmatu myślenia, który wpłynął na to, jak patrzymy
dziś na wiele codziennych zjawisk.
Jego odkrycia w dziedzinie fizyki teoretycznej pozwoliły na rozwój "ery atomowej",
przejawiany przez niego humanitaryzm może być wzorem do naśladowania dla
wszystkich przedstawicieli świata nauki, zaś jego teoria względności zmieniła nasze
pojmowanie wszechświata i tak podstawowych aspektów otaczającej nas rzeczywistości
jak czas, przestrzeń, materia i energia. Specyficzny sposób myślenia pomógł Einsteinowi
stworzyć nowe modele rzeczywistości oraz twórczo zmienić schematy pojęciowe, na
których opierało się myślenie typowe dla jego czasów.
Jak zatem można zrozumieć takiego człowieka jak Einstein? Czego możemy się od niego
nauczyć? Czy jego geniusz był wynikiem uwarunkowania genetycznego? Boskiej
inspiracji? Szczęśliwego zbiegu okoliczności? A może wynikał ze specyficznego procesu
myślenia, którego można nauczyć innych ludzi? Sam Einstein zadawał sobie podobne
pytania dotyczące Isaaca Newtona (twórcy rachunku różniczkowego, prawa grawitacji i
dynamiki, a także ojca współczesnej fizyki), pisząc:
Newton był pierwszym człowiekiem, któremu udało się w jasny sposób
sformułować podstawy umożliwiające wydedukowanie szerokiego zakresu zjawisk,
korzystając z metod dowodzenia matematycznego oraz robiąc to w sposób
logiczny, ilościowy i zgodny z naszym doświadczeniem […].
Jak jednak doszło do pojawienia się tych cudownych myśli w jego mózgu? Jeżeli
bowiem za pomocą racjonalnego rozumowania będziemy w stanie odpowiedzieć na
pytanie, jak to się stało, wówczas bez wątpienia można mówić o cudzie w
dosłownym znaczeniu tego słowa. Celem każdego działania umysłowego jest
bowiem przekształcenie czegoś, co nazywamy cudem, w coś, co może zostać
zrozumiane. Jeżeli zatem w tym konkretnym przypadku ów cud dałby się
zrozumieć, wówczas nasze uwielbienie dla Newtona mogłoby wyłącznie
wzrosnąć[2].
Dokładnie taka sama myśl przyświecała mi podczas pisania tej książki, w której próbuję
zadać pytanie: "Jak to się stało?" w odniesieniu do samego Einsteina. W jaki sposób
jego niezwykłe idee "pojawiły się w jego mózgu"? Co możemy zrobić, aby odsłonić
"cudowne" zdolności umysłowe Einsteina i przekształcić je w coś, co może zostać
"zrozumiane" przez nas samych w taki sposób, abyśmy patrzyli na wielkiego fizyka z
jeszcze większym szacunkiem.
Programowanie neurolingwistyczne (NLP) zapewnia nam zestaw nowych narzędzi, które
możemy wykorzystać do uzyskania odpowiedzi na przedstawione wyżej pytania. Celem
twórców NLP było zdefiniowanie i rozszerzenie zakresu ludzkiej wiedzy, zwłaszcza
dotyczącej nas samych. Niniejsza książka, poświęcona Einsteinowi i stanowiąca drugi
tom cyklu Strategie geniuszu, wpisuje się w nurt zapoczątkowany przez NLP. Moim
prywatnym celem jest stworzenie modelu strategii myślenia ludzi, którzy nie tylko
rozwinęli naszą naukę, ale także mieli wielki wkład w rozwój wiedzy o nas samych. Mam
nadzieję, że wspólnie będziemy w stanie odkryć, jak opisane przeze mnie strategie
mogą pomóc w rozwijaniu naszego gatunku i życia na całej naszej planecie.
Jednym z najbardziej przydatnych narzędzi, jakie daje nam NLP, jest możliwość
analizowania nie tylko zachowań ludzkich, ale także leżących u ich podłoża
niewidzialnych sił. W tym przypadku siłami tymi są struktury umysłowe, które pozwoliły
geniuszom osiągnąć wszystko to, co osiągnęli. NLP daje nam strukturę i język opisu,
które umożliwiają podzielenie na etapy wszystkich procesów umysłowych Mozarta,
Leonarda da Vinci lub Einsteina i zastosowanie tychże procesów przez każdego z nas.
Innym niezwykle cennym narzędziem dawanym nam przez NLP jest możliwość
przyjrzenia się głębszym warstwom każdego działania, dzięki czemu możliwe jest
dostrzeżenie jego abstrakcyjnej formy i przeniesienie procesu myślowego objawiającego
się na jednym polu ludzkiej aktywności na zupełnie inne działania. Dzięki temu
będziemy mogli odkryć sposób, w jaki Einstein myślał o fizyce, i zastosować tenże
sposób myślenia do analizowania systemów społecznych, skutecznych praktyk
biznesowych, kwestii zarządzania oraz metod rozwiązywania problemów osobistych.
Poziomy modelowania
Przy modelowaniu jednostki należy wziąć pod uwagę wiele różnych aspektów czy też
poziomów i podpoziomów działania tejże jednostki. Przykładowo, możemy przyjrzeć się
historycznemu i geograficznemu środowisku, w jakim Einstein żył, analizując to, kiedy i
gdzie mógł działać. Możemy też wziąć pod uwagę specyficzne dla danej osoby
zachowania i działania, czyli to, co Einstein mógł robić w swoim otoczeniu. Jesteśmy
ponadto w stanie przeanalizować również poznawcze strategie i możliwości, dzięki
którym Einstein mógł wybierać swoje działania, czyli to, jak przejawiał pewne
zachowania w danym kontekście. Idąc dalej, możemy też opisać poglądy i wartości
motywujące i kształtujące wspomniane strategie poznawcze i zdolności umysłowe,
odpowiadając na pytanie, dlaczego Einstein zachowywał się tak, jak się zachowywał. Na
koniec możemy przejść na jeszcze głębszy poziom funkcjonowania, badając percepcję
własnego "ja", czyli tożsamości wyrażanej przez określony zbiór przekonań, możliwości
oraz działań podejmowanych w określonym środowisku. To pozwoli nam udzielić
odpowiedzi na pytanie kto, która uzupełnia odpowiedzi na pytania dlaczego, jak, co,
gdzie i kiedy.
Możemy też chcieć sprawdzić sposób, w jaki wspomniana tożsamość manifestuje się w
odniesieniu do rodziny, kolegów (bądź innych osób żyjących w tych samych czasach)
całego zachodniego społeczeństwa, kultury świata zachodniego, planety bądź Boga,
dowiadując się, z kim Einstein wchodził w relacje. Wszystko to umożliwi nam
zrozumienie tego, jak zachowania, zdolności, przekonania, wartości oraz sama
tożsamość Einsteina wpływały na sposób, w jaki kontaktował się on z innymi osobami,
oraz jak wszystkie wymienione elementy wchodziły w interakcje osobiste, społeczne i
duchowe z innymi elementami większych systemów. Podsumowując, modelowanie
procesu geniuszu może zawierać w sobie analizowanie interakcji na wielu różnych
poziomach doświadczenia, m.in.:
Poziom duchowy Wizja i cel
Strategie
NLP koncentruje się na strukturze programowania umysłowego leżącego u podstaw
procesów myślowych danej osoby, nie zaś na wynikach takiego programowania. Duża
część podejścia NLP opiera się na postrzeganiu mózgu jako tworu, którego działanie
przypomina pod pewnymi względami działanie komputera. Prawdę mówiąc, spora część
terminologii stosowanej w NLP (a także sama jego nazwa) wykorzystuje terminologię
typową dla informatyki.
"Strategia" jest czymś w rodzaju programu komputerowego. Mówi ona, co należy zrobić
z uzyskaną informacją. Podobnie jak program, można wykorzystywać ją do
przetwarzania wielu różnych informacji. Przykładowo, program może powiedzieć, aby
komputer "wziął jeden element ze zbioru danych, następnie wziął drugi, dodał je do
siebie i zapisał wynik w określonym miejscu w pamięci". Programy są niezależne od
danych, które przetwarzają, i w żaden sposób nie są przez nie modyfikowane. Niektóre
programy są skuteczniejsze od innych, mogą pozwalać na bardzo zróżnicowane
operacje na danych, potrafią sprowadzać ogromne zbiory danych do silnie
skompresowanej postaci albo też wykorzystywać dane do tworzenia analiz,
wyszukiwania wzorców albo konkretnych elementów w dużych zbiorach.
Wszystko, co napisałem powyżej, daje się odnieść do strategii ludzkiego umysłu, które
przypominają umysłowe oprogramowanie biokomputera, jakim jest mózg. W pewnym
sensie można powiedzieć, że każdy człowiek tuż pod swoją czaszką posiada najbardziej
złożony komputer na świecie. Problem polega na tym, że na ogół nie posiadamy do
niego instrukcji, a jego oprogramowanie bywa czasami niezbyt przyjazne dla
użytkownika. Celem psychologii, w szczególności zaś celem NLP jest zatem odkrycie
tajemnic "języka programowania" ludzkiego systemu nerwowego, który umożliwiłby
nam działanie w sposób bardziej elegancki, skuteczniejszy i bardziej ekologiczny.
Jednym z celów Strategii geniuszu jest właśnie przyjrzenie się bliżej niektórym
"programom" stworzonym przez takich ludzi jak Albert Einstein, którzy nauczyli się
bardzo sprawnie korzystać z komputera, jakim jest ludzki mózg.
[1] Albert Einstein, Autobiographical Notes, w: Paul Arthur Schlipp, Albert Einstein,
Philosopher-Scientist, Northwestern University Press, Evanston 1949, s. 32.
[2] Albert Einstein, Isaac Newton, w: Out of My Later Years, The Citadel Press,
Secaucus 1956, s. 219 – 220.
Rozdział 1.
Epistemologia Einsteina
"Epistemologia" jest systemem leżącym u podstaw wiedzy, z którego wynikają wszystkie
rodzaje tej ostatniej. Innymi słowy, "epistemologia" danej osoby stanowi system
podstawowych założeń i przekonań, stanowiących podstawę jej działania. Jest zatem
"metastrategią", przez którą człowiek tworzy wszystkie swoje strategie. System
przekonań zarówno kształtuje ludzkie doświadczenia oraz procesy umysłowe, jak i jest
przez nie kształtowany. Można zatem powiedzieć, że epistemologia jest opisem
najbardziej podstawowych motywów i celów wpływających na ludzkie działania i
kierujących nimi. Badanie epistemologii Einsteina pozwala nam zatem na uzyskanie
wglądu w strukturę i rozwój jego geniuszu.
Einstein został kiedyś zapytany o to, dlaczego zdecydował się zająć fizyką. Zamiast
stwierdzić, że chciał uzyskać Nagrodę Nobla albo że był szczególnie zainteresowany
prędkościami atomów lub fotonów bądź odległością gwiazd od Ziemi, odparł on, co
następuje:
Chcę się dowiedzieć, jak Bóg stworzył ten świat. Nie jestem zainteresowany
pojedynczymi zjawiskami bądź spektrum, w jakim manifestuje się ten czy tamten
element. Chcę znać jego myśli. Cała reszta to szczegóły[1].
Stwierdzenie Einsteina zakłada, że "myśli Boga" są najbardziej fundamentalnymi,
praktycznymi i eleganckimi "formami" lub "wzorcami" w otaczającym nas
wszechświecie. Podobnie jak Arystoteles, Einstein poczuwał się do ciągłego
poszukiwania coraz to bardziej podstawowych i dalekosiężnych relacji występujących we
wszechświecie, a więc "podstawowych warunków" i pierwszych zasad. Ostatnie
dwadzieścia lat swojego życia poświęcił na zgłębianie teorii, którą sam nazwał
"zunifikowaną teorią pola" i która miała opisać podstawowe prawa rządzące
wszechświatem, wyjaśniając uniwersalne właściwości materii i energii poprzez jedno
równanie bądź wzór. Niestety, Einsteinowi nigdy nie udało się zakończyć tego
ostatniego zadania, jakie wyznaczył sobie w życiu.
Einstein wierzył, że wszystkie zjawiska we wszechświecie są ze sobą połączone i tworzą
jednolity układ, którym to przekonaniom często dawał wyraz. Powiedział kiedyś, że "Bóg
objawia się nam poprzez harmonię wszystkiego, co istnieje", i poświęcił swoje życie
pokazaniu innym owej harmonii. Fakt bycia naukowcem nie przeszkadzał przy tym
Einsteinowi pozostać osobą głęboko duchową, chociaż jego koncepcja "Boga" była
znacznie szersza niż koncepcje funkcjonujące w większości zorganizowanych religii.
Einstein pisał:
Dla człowieka prostego Bóg jest istotą, na czyjej troskę należy liczyć i czyjej
gniewu należy się obawiać, które to poczucie jest sublimacją wrażenia, jakie ma
dziecko postrzegające swojego ojca, będącego dla niego istotą pozostającą z nim
w osobistej relacji, niezależnie od tego, jaką czcią może ją darzyć.
Naukowiec jednak nie może patrzeć na świat inaczej niż poprzez pryzmat
zależności przyczynowo-skutkowej. Przyszłość jest dla niego tak samo niezbędna i
tak samo określona jak przeszłość […]Jego religijne odczucie przybiera formę
duchowego zadziwienia harmonią praw natury, które jawią mu się jako przejaw
intelektu na tyle zaawansowanego, że w porównaniu z nim wszelkie myślenie i
działanie istot ludzkich jest jedynie nieistotnym ich odbiciem. Poczucie to stanowi
główną zasadę porządkującą życie i pracę naukowca, o ile ten będzie tylko w
stanie wyzwolić się z oków samolubnej żądzy. Nie ulega wątpliwości, że poczucie to
jest bliskie wrażeniu dominującym w umysłach geniuszy religijnych, jakich zna
historia[2].
Komentarze Einsteina wskazują, że jego postrzeganie Boga było bardziej duchowe niż
"religijne". Zamiast wspierać lub narzucać konkretne poglądy religijne lub naukowe,
strategie umysłowe Einsteina skłaniały się w stronę odsłonięcia "harmonii życia
naturalnego". Jak niedługo zobaczymy sami, wiązało się to ze zdolnością do
zintegrowania pozornie przeciwstawnych punktów odniesienia. Podejście to znalazło
swoje zwieńczenie w słynnej teorii względności, ale jednocześnie przejawiało się ono w
całym życiu Einsteina, który starał się wykorzystać swoją wiedzę do rozwiązania
pewnych starych problemów i konfliktów:
W ostatnim stuleciu i w części stulecia je poprzedzającego powszechnie uznawano,
że pomiędzy wiedzą a wiarą istnieje konflikt, którego żadną miarą nie da się
rozwiązać. Wśród ludzi o rozwiniętych umysłach przeważała przy tym opinia, że w
najbliższym czasie wiedza powinna całkowicie zastąpić wiarę, zaś wiara we
wszystko, co nie miało potwierdzenia naukowego, jest przesądem i jako taka
powinna być zwalczana […]
Prawdą jest, że przekonania najlepiej jest wspierać za pomocą doświadczenia i
jasnego rozumowania […], jednakże przekonań nam niezbędnych i dominujących
w naszych działaniach i sądach nie można uzyskać wyłącznie w sposób naukowy.
Metoda naukowa nie może nauczyć nas niczego poza tym, w jaki sposób fakty są
ze sobą związane i w jaki sposób wypływają jedne z drugich[3].
Pisząc te słowa, Einstein przedstawia pozornie podstawową opozycję "przekonań" lub
"wiary" i "wiedzy naukowej". Te dwa sposoby myślenia są tradycyjnie traktowane jako
niekompatybilne ze sobą, a nawet wprost sprzeczne. Naukowcy uważali wiarę za
przesądną, idealistyczną, niepraktyczną i "zbyt nieokreśloną, aby wyciągać z niej
konkretne zasady, którymi jednostki mogłyby kierować się w swoich działaniach"[4].
Nauka z kolei postrzegana była przez laików jako mechanistyczna, sucha, nieludzka, a
nawet działająca wyłącznie dla własnego dobra.
Chociaż sam był naukowcem, Einstein uznał, że sama metoda naukowa nie wystarczy
do tego, aby działać skutecznie i odpowiednio. Według niego największym
niedociągnięciem nauki było to, że:
Nauka szuka relacji, które uważa się za niezależne od osoby je poszukującej. Jest
tak również w przypadku, w którym tematem poszukiwań jest sam człowiek […]
Koncepcje wykorzystywane do stworzenia spójnych systemów nie wyrażają emocji.
Dla naukowca istnieje tylko "istota", ale nie chęci, wartościowanie, dobro czy zło.
Naukowiec nie widzi celów […] trzyma się z daleka od wszystkiego, co
woluntarystyczne lub emocjonalne. Cecha ta jest wynikiem powolnego rozwoju,
typowego dla współczesnej myśli zachodniej[5].
Przed Einsteinem naukowcy przyglądali się otaczającemu ich światu, mierzyli go i
opisywali, ignorując wszelki wpływ, jaki oni sami mogli mieć na własne otoczenie.
Nawet badacze procesów psychologicznych wydawali się ignorować wpływ, jaki ich
własna obecność mogła mieć na badane istoty. Przykładowo, Iwan Pawłow nigdy się
nie zastanawiał, czy jego relacje z badanymi psami miały jakikolwiek wpływ na ich
zachowanie. Kontrolował takie zmienne jak światło, dźwięk i wibracje w pomieszczeniu,
ale sam siebie traktował wyłącznie jako źródło bodźca dla zwierząt, jakby chciał przez to
powiedzieć: "Moje nastawienie i moje odnoszenie się do psa nie odgrywają najmniejszej
roli".
Największym problemem takiego podejścia jest to, że chociaż może ono pozwolić na
osiągnięcie zakładanych celów niezależnych od obserwatora lub "jednostki
poszukującej", to jednocześnie nie zawsze daje nam informacje niezbędne do określenia
ekologicznych zmian w systemie, do którego należy zarówno obserwujący, jak i obiekt
obserwowany. Jak pisał sam Einstein:
Wiedza o tym, co jest, nie otwiera nam automatycznie drzwi wiodących do tego, co
powinno być. Człowiek może mieć pełną i jasną wiedzę odnośnie tego, co jest, a
jednocześnie nie być w stanie z tego wydedukować, co powinno być celem naszych
ludzkich dążeń […]. Nasza egzystencja i nasze działania nabierają znaczenia
wyłącznie poprzez ustalanie celów i odpowiadających im wartości[6].
Einstein wydaje się tu powtarzać twierdzenie Arystotelesa o przyczynach ostatecznych,
które mówią, że w systemie żyjącym to cel kieruje działaniem, a nie na odwrót.
Zdolność do manipulowania symbolami, dokonywania obserwacji i pomiarów oraz
tworzenia narzędzi nie czyni ani geniusza, ani dobrego człowieka. Do ustalenia
podstawowych celów konieczne są natomiast przekonania, etyka i mądrość. Einstein
wspominał również o tym, że:
Doskonałość środków i niejasność w kwestii celów wydają mi się cechą typową dla
naszych czasów[7].
Jak to ujął wybitny amerykański psycholog, William James:
Osiąganie przyszłych celów i wybór koniecznych do tego środków są zatem cechą i
kryterium istnienia umysłowości w danym zjawisku[8].
W NLP tworzymy podobne ciągi procesów poznawczych i sensorycznych definiujących
konkretne mentalne strategie zorganizowane w podstawową pętlę sprzężenia
zwrotnego, nazywaną TOTE (Miller et al., 1960). Skrót ten oznacza wyrażenie Test-
Operate-Test-Exit (Test-Działanie-Test-Wyjście). Koncepcja ta zakłada, że wszystkie
programy mentalne i behawioralne opierają się na posiadaniu ustalonego celu i
zmiennych środków pozwalających osiągnąć ten cel. Z tego też powodu podstawowymi
procesami związanymi z myśleniem są: testowanie informacji pochodzących z narządów
zmysłów w celu sprawdzenia postępów, działanie mające na celu zmianę części
obecnego doświadczenia w taki sposób, aby spełnić wyniki kolejnego testu, oraz wyjście
do kolejnej części programu.
Analizując działania wielu ludzi zajmujących się różnymi zawodami, NLP zgodnie ze
stwierdzeniem Jamesa określiło trzy cechy charakteryzujące osoby twórcze i odnoszące
sukcesy:
1. Posiadają one ustalony cel kierujący ich działaniami.
2. Posiadają pętlę sprzężenia zwrotnego, dzięki której mogą wykorzystywać
doświadczenia zmysłowe w celu oceny swoich postępów w drodze do celu.
3. Wykazują elastyczność zachowania pozwalającą im na dostosowywanie zachowań,
tak aby osiągać cele w sposób najłatwiejszy i zarazem najbardziej skuteczny.
Einstein sugeruje, że metoda naukowa ma skłonności, aby usztywniać zakres środków i
procedur, dając zmienny cel, chociaż powinno być na odwrót. Opisy naukowe zwykle
koncentrują się na określaniu ciągów przyczynowo-skutkowych, które można odnieść do
zdarzeń przyczynowych, nazywanych przez Arystotelesa przyczynami "mechanicznymi"
lub "uprzednimi". Idea "przyczyn ostatecznych", zgodnie z którą wydarzenia są
inicjowane przez przyszłe cele, nie jest traktowana jako zgodna z myśleniem
naukowym. Mimo to etyka oraz inteligencja stanowią funkcję celów i "skończoności".
Jak pisał bowiem William James:
Ludzie, których działania są modyfikowane przez odniesienia do najbardziej
odległych celów, od zawsze cechowali się dużo wyższą inteligencją niż pozostali[9].
W modelu TOTE nasze przekonania i wartości powinny stanowić fazę "Testu"
programów naszego życia, zaś nasza wiedza i metody jej stosowania powinny
kształtować fazę "Działań", które wykorzystujemy do osiągania celów wyższego
poziomu.
A zatem, podobnie jak przekonanie i wiedza albo religia i wiara, społeczeństwo oraz
jednostka muszą funkcjonować na różnych poziomach w celu wytworzenia pętli
dodatniego sprzężenia zwrotnego. Społeczeństwo pełni w tym układzie funkcję fazy
"testu", zaś jednostka wykonuje twórcze "operacje" w celu osiągnięcia celów
znajdujących się na wyższych poziomach.
Dla Einsteina indywidualna wyobraźnia, ciekawość i twórczość (w połączeniu ze
sprzężeniem zwrotnym z doświadczeń zmysłowych) stanowiły podstawowe środki
rozwoju i osiągania celów. Twórczość i wyobraźnia są prawdopodobnie pierwszymi i
najważniejszymi cechami geniuszu. Wyobraźnia pozwala nam dosięgnąć tego, co
pozostaje poza zasięgiem naszych zmysłów. Gdy ten proces był wykorzystywany na
potrzeby społeczeństwa, wykorzystujący go ludzie osiągali swoje najwyższe cele.
Najwyższe zasady, na których opierają się nasze aspiracje i osądy, otrzymujemy
dzięki naszej judeochrześcijańskiej tradycji religijnej […] Gdyby ktoś chciał
wyciągnąć taki cel spoza jego religijnej formy i spojrzeć nań wyłącznie z ludzkiej
perspektywy, mógłby stwierdzić, że celem tym jest swobodny i odpowiedzialny
rozwój jednostki, pozwalający jej na dowolne wykorzystywanie umiejętności na
pożytek wszystkich ludzi.
Nie ma w tym miejsca na ubóstwienie narodu, klasy ani jednostki. Czy nie
jesteśmy bowiem, że posłużę się tu językiem religii, dziećmi jednego ojca?[25]
W ten sposób Einstein cenił i szanował poglądy innych ludzi, chociaż były one wynikiem
funkcjonowania pewnych modeli, których nie był w stanie wyjaśnić z żadnej
perspektywy postrzegania zmysłowego. Przemoc i wojna były dla Einsteina przykładem
środków, których nie był w stanie usprawiedliwić ani zintegrować. Jego celem było
bowiem odkrycie procesów porządkowania, harmonizowania i tworzenia, nie zaś
niszczenia. Jak bowiem mówił:
Wojna nie może być nigdy uczyniona bardziej humanitarną. Jedyne, co można
zrobić, to pozbyć się jej[26].
Energia atomowa stworzyła nowy świat, w którym polityka światowa polegająca na
równowadze sił straciła jakiekolwiek znaczenie. W dobie atomu ludzkość musi
skończyć z wojnami, gdyż w grę wchodzi przetrwanie bądź anihilacja ludzkości jako
takiej.
Jak na ironię, odkrycia i kreatywność Einsteina doprowadziły do powstania jednej z
najpotężniejszych i najgroźniejszych broni, jakie kiedykolwiek istniały — bomby
atomowej.
Oczywiście można zapytać: "Jak zatem człowiek ma działać w świecie, w którym nic nie
jest pewne i który ma oddawać harmonię boskich myśli, ale w którym istnieją choroby,
przestępstwa i tortury oraz w którym doszło do zniszczenia Hiroszimy? Jeżeli nasza
rzeczywistość jest względna, jak możemy zachować zdrowie, poczytalność i kontrolę
nad naszym życiem?".
Aby odpowiedzieć na to pytanie, pozwolę sobie przytoczyć pewną anegdotę o Einsteinie.
Pewnego razu udzielał on wywiadu dziennikarzowi, który zapytał: Doktorze Einstein,
jest pan uznawany na całym świecie za jednego z najbardziej bezinteresownych
geniuszy naszych czasów, a może i w całej historii ludzkości. W swoich pracach bierze
pan pod uwagę wszystkie poziomy funkcjonowania wszechświata, od pojedynczych
atomów do całego kosmosu. Widział pan, jak pańskie odkrycia pomagają rozwijać i
wzbogacać ludzkie życie, potrafią je jednak również niszczyć. Jakie jest zatem, pańskim
zdaniem, najważniejsze pytanie, na które musi odpowiedzieć współczesna ludzkość?
Jak zwykle w takich przypadkach Einstein popatrzył przez moment w przestrzeń, a
następnie wbił wzrok w ziemię. Chwilę później spojrzał na dziennikarza i odpowiedział:
Sądzę, że najważniejszym dla nas dziś pytaniem jest pytanie o to, czy wszechświat jest
przyjaznym miejscem. Jest to pierwsze i najważniejsze pytanie, na które musi
odpowiedzieć każdy z nas.
Jeżeli zdecydujemy, że wszechświat jest miejscem nieprzyjaznym, wówczas
będziemy wykorzystywać naszą technologię, odkrycia naukowe i zasoby naturalne
do rozwijania poczucia bezpieczeństwa i siły poprzez wznoszenie murów mających
ochronić nas przed owym nieprzyjaznym otoczeniem, a także poprzez budowanie
coraz to silniejszych broni służących do niszczenia wszystkiego, co nieprzyjazne.
Sądzę, że doszliśmy do takiego momentu w historii, w którym dysponujemy już
technologią pozwalającą się nam całkowicie odizolować albo też doszczętnie
wyniszczyć.
Jeżeli uznamy, że wszechświat nie jest ani przyjazny, ani nieprzyjazny, a Bóg po
prostu rzuca kośćmi i losowo kształtuje całą rzeczywistość, wówczas będziemy
musieli uznać się za ofiary wydarzeń losowych, przez co nasze życie straci
jakikolwiek sens czy cel.
Jeżeli jednak dojdziemy do wniosku, że wszechświat jest miejscem przyjaznym,
wówczas będziemy mogli wykorzystywać naszą technologię, odkrycia naukowe i
zasoby naturalne do budowania modeli świata i narzędzi pozwalających nam lepiej
owe modele poznać. Poznając zaś otaczający nas wszechświat, będziemy
wzmacniali własne poczucie siły i bezpieczeństwa.
Einstein też zwykł mawiać:
"Bóg jest subtelny, ale nie jest złośliwy"[27].
Komentarz Einsteina dotyczący tego, czy wszechświat jest przyjaznym miejscem, czy
wręcz przeciwnie, odzwierciedla jedną z podstawowych zasad NLP, w myśl której na
pewnym poziomie wszystkie zachowania są adaptacyjne lub "posiadają pozytywną
intencję". Oznacza to, że wszystkie zachowania są lub były postrzegane jako właściwe
lub konieczne z perspektywy "aktora" w kontekście stworzonego przez niego modelu
świata. Ludzie podejmują najlepsze decyzje, posiadając możliwości i zdolności, które ich
zdaniem są dla nich dostępne w ich modelu świata. Każde zachowanie, niezależnie od
tego, jak może być złe, szalone czy dziwaczne, jest postrzegane przez taką osobę jako
najlepsze w danej chwili. W swojej pierwszej książce, Struktura magii.
Kształtowanie ludzkiej psychiki, czyli więcej niż NLP. Część 1, Richard Bandler i
John Grinder (twórcy NLP) napisali:
Ludzie podchodzący kreatywnie do sytuacji stresowych i potrafiący sobie
skutecznie z nimi radzić są osobami mającymi bogate wyobrażenia lub modele
swojego życiowego położenia. To pozwala im dostrzec szeroki zakres możliwości
działania. Natomiast ludzie należący do drugiej grupy odczuwają wyraźny brak
sensownych opcji i żadna z nich nie wydaje się im dobra — jest to postawa
"urodzonej ofiary losu". Pozostaje nam pytanie: Jak to możliwe, że różni ludzie w
obliczu tej samej sytuacji zachodzącej w rzeczywistym świecie doświadczają tak
różnych przeżyć?[28].
Tak więc ludzie postępują źle nie dlatego, że są źli z urodzenia, ale dlatego, iż posiadają
wąski bądź ograniczony model świata. Znane jest powiedzenie, że "nie należy
przypisywać złej woli temu, co można wyjaśnić zwyczajną głupotą". Sam Einstein często
z uśmiechem zauważał, że: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka
głupota, chociaż co do tego pierwszego nie mam pewności". Jeżeli człowiek posiada
pozytywną intencję względem poprawienia sytuacji wokół siebie, ale uważa przy tym, że
jedynym dostępnym dla niego środkiem jest przemoc, wówczas będzie się on starać
wprowadzić pozytywne zmiany przy użyciu przemocy.
Jednym z celów NLP jest potwierdzenie pozytywnych intencji i podtrzymywanie prób
poszerzania i wzbogacania modeli świata w umysłach innych ludzi, aby byli oni w stanie
dostrzegać większy zakres możliwości wyboru środków, za pomocą których będą mogli
starać się osiągać własne cele. Dokładnie temu miało też służyć modelowanie umysłu
Einsteina i pisanie niniejszej książki. Einstein bowiem pomógł nam popatrzeć na nasz
świat, a nawet cały wszechświat z szerszej perspektywy i zrobił to prawdopodobnie
lepiej niż ktokolwiek inny w tym wieku.
Być może najlepszym sposobem podsumowania epistemologii Einsteina jest poniższy
cytat, który świetnie przedstawia jego pogląd na świat:
Istota ludzka jest częścią całości, nazywanej przez nas "wszechświatem" […]
częścią ograniczoną czasem i przestrzenią. Doświadcza ona swoich myśli i uczuć w
taki sposób, jakby były oddzielone od reszty, co da się porównać ze złudzeniem
optycznym, tyle że zachodzącym w jej świadomości. Złudzenie to stanowi dla nas
swego rodzaju więzienie, gdyż ogranicza nas do naszych osobistych pragnień i
uczuć względem kilku najbliższych nam ludzi. Naszym zadaniem jest zatem
wyrwanie się z tego więzienia, co można osiągnąć poprzez rozwijanie naszego
współczucia i obejmowanie nim całego piękna otaczającej nas natury.
Podobnie jak zasady NLP, także Einstein utrzymuje, że naszym celem jest "wyzwolenie
się" z "więzień" stworzonych przez ograniczenia naszych własnych modeli świata.
Możemy to osiągnąć dzięki rozszerzaniu naszych "map", przez pryzmat których
postrzegamy nasz świat. Einstein sugerował, że wszechświat jest swego rodzaju
hologramem, czyli trójwymiarowym obrazem, którego pełny kształt zostaje zachowany
w każdej jego części. Innymi słowy, gdybyśmy rozcięli taki hologram na pół, wówczas
na pierwszy rzut oka jawiłby się on nam wyłącznie jako połowa obrazu, ale po zmianie
perspektywy okazałoby się, że mimo wszystko wciąż przedstawia on cały obraz. Po
ponownym podzieleniu go na połowy sytuacja by się powtórzyła. Jeśli nie zmienimy
kąta patrzenia, będziemy mieć wrażenie, że część obrazu znikła, ale zmieniając naszą
perspektywę, będziemy w stanie widzieć kompletny obraz przez cały czas.
Einstein chciał przez to powiedzieć, że ludzie (a w zasadzie także wszystkie żywe
stworzenia, a nawet wszystkie istoty oraz aspekty natury) stanowią jakby drobne cząstki
hologramu. Jeżeli będziemy na nie patrzeć z jednej, ograniczonej perspektywy,
wówczas dostrzeżemy jedynie pojedyncze ich elementy. Jeżeli jednak przyjrzymy się im
dokładnie z wielu różnych stron, wówczas będziemy w stanie dostrzec, że w każdej
takiej cząstce znajduje się obraz całości.
Einstein utrzymywał również, że jednostka jest częścią większej całości i że "życie" oraz
"umysł" są procesami systemowymi. Innymi słowy, procesy zachodzące w samej
jednostce oraz pomiędzy poszczególnymi jednostkami, a także między nimi a światem
składają się na pewien system. Nasze ciała, społeczności oraz cały wszechświat tworzą
układ złożonych systemów i podsystemów, które wzajemnie na siebie wpływają.
Odizolowanie jednej części takiego systemu od innych jest niemożliwe.
Z jednej strony takie systemy oparte są na pewnych zasadach "samoorganizacji" i w
sposób naturalny dążą do równowagi bądź homeostazy. Utrzymywanie ogólnego
systemu jest w najlepszym interesie wszystkich jednostek działających w jego obrębie.
Należy jednak pamiętać, że jednostki nie zawsze identyfikują się z systemem, który
tworzą, i czasami podejmują działania sprzeczne z własnym interesem lub z interesem
samego systemu. Ojciec, który stosuje przemoc względem żony lub dzieci, tak aby
uzyskać "szacunek", ma pozytywną intencję, ale identyfikuje się wyłącznie ze sobą i
patrzy na system rodzinny przez pryzmat swojej własnej osoby.
Podobnie wygląda to w sytuacji, w której jakaś grupa etniczna popełnia ludobójstwo na
innej grupie w imię pozytywnej intencji zapewnienia sobie przetrwania i zachowania
poczucia tożsamości. Grupa taka również patrzy na swoją sytuację z silnie zawężonej i
ograniczonej perspektywy. W obu wymienionych przypadkach możliwe jest, że podjęte
działanie jest w istocie sprzeczne z intencjami. Popędliwy ojciec może zyskać nie
szacunek, a nienawiść i pogardę, zaś nietolerancyjna społeczność może zostać
odrzucona bądź też zaburzyć swoje skądinąd zdrowe poczucie tożsamości, uznając, że
celem jej istnienia jest brutalność wobec innych. Wszelkie sukcesy, jakie tacy ludzie
bądź społeczności odnoszą, są widoczne wyłącznie na poziomie zachowań i zwykle nie
trwają długo.
Einstein utrzymuje, że naszym zadaniem musi być poszerzenie "naszego zakresu
współczucia", dzięki czemu będziemy w stanie wyzwolić się z więzienia, jakie sami sobie
stworzyliśmy na skutek własnej ignorancji. Rzecz jasna, dużo łatwiej jest powiedzieć, niż
zrobić. Aby skutecznie wykonać to zadanie, potrzebujemy nowych narzędzi i technologii,
gdyż same chęci oraz intencje z pewnością nie wystarczą. Aby rozszerzyć nasz "krąg
współczucia", musimy rozszerzyć nasze postrzeganie otoczenia oraz modele świata,
które być może budujemy na bazie nieświadomych założeń uznawanych przez nas za
"rzeczywistość". Albert Einstein dysponował wyjątkowo skuteczną strategią
identyfikowania i podważania podstawowych założeń dotyczących naszego sposobu
postrzegania świata. Modelując tę strategię i stosując ją w odniesieniu do innych
kontekstów i sytuacji, mam nadzieję przyczynić się do rozwijania tych cech, o których
tak pozytywnie się wypowiadał i które przejawiał w swoim działaniu sam Einstein.
[1] Albert Einstein, A Portrait, Pomegranate Calendars & Books, Corte Madera 1984, s.
3.
[2] Albert Einstein, The Religiousness of Science, The Citadel Press, Secaucus 1934, s.
29.
[3] Albert Einstein, Science and Religion, The Citadel Press, Secaucus 1956, s. 21.
[4] Albert Einstein, Morals and Emotions, The Citadel Press, Secaucus 1956, s. 17.
[5] Albert Einstein, The Laws of Science and the Laws of Ethics, The Citadel Press,
Secaucus 1956, s. 114.
[6] Albert Einstein, Science and Religion, s. 22.
[7] Albert Einstein, The Common Language of Science, The Citadel Press,
Secaucus 1956, s. 111.
[8] William James, Principles of Psychology, Encyclopedia Britannica Inc., Chicago 1979,
s. 5.
[9] William James, Principles of Psychology, s. 15.
[10] Albert Einstein, Science and Religion, s. 24 – 25.
[11] Ibidem, s. 26.
[12] Ibidem, s. 26.
[13] Albert Einstein, The Laws of Science and the Laws of Ethics, s. 114 – 115.
[14] Ibidem, s. 115.
[15] Ibidem, s. 115.
[16] Ibidem, s. 115.
[17] Albert Einstein, Morals and Emotions, s. 19.
[18] Albert Einstein, Science and Religion, s. 24.
[19] Albert Einstein, The Common Language of Science, s. 113.
[20] Albert Einstein: A Man for All Seasons, Pomegranate Calendars & Books, Corte
Madera 1987, s. 14.
[21] Ibidem, s. 16.
[22] Albert Einstein, Morals and Emotions, s. 19.
[23] Albert Einstein: A Man for All Seasons, s. 6.
[24] Albert Einstein, Society and Personality, The Citadel Press, Secaucus 1934, s. 8 – 9.
[25] Albert Einstein, Science and Religion, s. 23.
[26] Albert Einstein: A Man for All Seasons, s. 10.
[27] Donald Clarke, Great Inventors & Discoveries, Marshall Cavendish Books Limited,
London 1978, s. 64.
[28] Robert Bandler, John Grinder, Struktura magii. Kształtowanie ludzkiej psychiki, czyli
więcej niż NLP. Część 1, Onepress, Gliwice 2008.
Rozdział 2.
Makrostrategia modelowania Einsteina
Einstein był kimś więcej niż tylko naukowcem, był również swego rodzaju
"modelarzem". Modelowanie różni się od innych rodzajów tworzenia teorii tym, że
interesuje się nie "obiektywną prawdą", "rzeczywistością" ani "potwierdzaniem
statystycznym", lecz raczej "praktycznością", "prostotą" i "wyborem". Einstein pisał:
Nauka jest próbą sprawienia, aby chaotyczna różnorodność naszych doświadczeń
zmysłowych odpowiadała logicznemu, jednolitemu systemowi myśli, w którym
pojedyncze doświadczenia są skorelowane w taki sposób, że tworzą wyjątkowe i
przekonujące schematy[1].
Celem nauki jest, z jednej strony, jak najpełniejsze zrozumienie połączenia
pomiędzy wszystkimi doświadczeniami zmysłowymi, z drugiej zaś strony —
osiągnięcie tego celu przy użyciu jak najmniejszej liczby podstawowych koncepcji i
relacji[2].
Einstein uważa, że postęp oraz inteligencja w procesie tworzenia modeli wynika ze
zdolności łączenia tworzonego modelu z coraz to większym zakresem doświadczeń
zmysłowych, a także ze zwiększonej elegancji oraz prostoty samego modelu. Jak napisał
wcześniej w jednej ze swoich książek:
Teoria jest tym bardziej zaskakująca, im prostsze są zasady, na których się ona
opiera, im większa jest liczba rzeczy, do których nawiązuje, i im większy jest zakres
jej możliwych zastosowań[3].
Jednym z problemów modelowania jest jednak zagrożenie nadmierną abstrakcją bądź
przesadnym "redukcjonizmem" polegającym na zbyt silnym uwikłaniu w model (bądź
teorię, na którym się on opiera), w wyniku czego traci się kontakt z doświadczeniem
zmysłowym oraz nie jest się w stanie wejść z nim w relację sprzężenia zwrotnego.
Einstein twierdził, że:
Wszystko powinno być tak proste, jak tylko to możliwe, ale nie prostsze[4].
Jeżeli bowiem coś stanie się zbyt proste, mamy wówczas do czynienia z uproszczeniem.
Z drugiej strony, jeżeli w tworzeniu modeli ograniczymy się wyłącznie do tego, co może
być bezpośrednio odczuwane i mierzone, wówczas możemy nadmiernie uwikłać się w
opracowywanie drobnych szczegółów, w wyniku czego nasze modele będą bardziej
opisowe niż generatywne.
Einstein chciał pokazać, że sam fakt braku zasad opisujących konkretne zjawisko nie
oznacza jeszcze tego, iż zjawisko to nie jest w rzeczywistości uporządkowane. Co
więcej, fakt, że nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidywać pogody, nie oznacza, iż
znane nam prawa fizyki są niewłaściwe albo że pogoda jest zjawiskiem chaotycznym. Po
prostu wciąż nie posiadamy pełnej wiedzy o wszystkich systemach związanych z
systemem pogodowym.
Einstein przeczuwał, że zasady leżące u podstaw działania wszechświata nie są losowe
ani statystyczne, więc nie powinno się rezygnować z prób poszukiwania prostych, acz
szerokich zasad definiujących podstawowe relacje pomiędzy zjawiskami. Aby lepiej
wyjaśnić swój punkt widzenia, Einstein odwoływał się do następującej analogii:
Stoję przed kuchenką gazową, na której stoją dwa bliźniaczo podobne do siebie
garnki do połowy wypełnione wodą. Widzę, że z jednego garnka unosi się para.
Zaskakuje mnie to, chociaż wcześniej nie widziałem kuchenki ani tego garnka. Gdy
jednak zobaczę błękitną poświatę pod garnkiem, z którego unosi się para, wówczas
natychmiast przestanę się dziwić, nawet jeżeli wcześniej nie widziałem płomienia
gazowego. Mogę bowiem stwierdzić, że to zjawisko związane z emisją
błękitnawego światła powoduje parowanie wody bądź przynajmniej je ułatwia.
Jeżeli jednak nie zobaczę czegoś błękitnego pod żadnym z garnków i zorientuję się,
że woda w jednym z nich cały czas paruje, w drugim zaś nie, to będę nadal
zdziwiony i niezadowolony z moich odkryć, dopóki nie uda mi się zrozumieć,
dlaczego woda w każdym z tych dwóch garnków zachowuje się inaczej[10].
Einstein chciał przez to powiedzieć, że zarówno podstawowe zasady, jakich używamy do
działania w świecie, jak i zasady, które wykorzystuje do działania sam świat, nie zawsze
są obserwowalne poprzez nasze własne doświadczenia. To, że nie jesteśmy w stanie
bezpośrednio wyczuć ani zmierzyć tych zasad lub też więzi przyczynowo-skutkowych,
nie oznacza jednak, że one nie istnieją. Dlatego też według Einsteina, zamiast
ograniczać się do stworzenia statystycznego opisu prawdopodobieństwa pojawienia się
pary nad jednym z dwóch garnków, lepiej jest odkrywać zasady leżące u podstaw
zjawisk i doświadczeń, które na pierwszy rzut oka wydają się niewyjaśnione.
Einstein wykazał, że modele statystyczne oparte są zwykle na zasadach liniowych,
którymi starają się wyjaśnić nakreślane zjawiska, przez co "nie zawierają żadnych
zapewnień odnośnie interakcji ciał podstawowych. Prawdziwe zasady nie mogą być
liniowymi ani też nie mogą być wyprowadzane z liniowych zasad" [11]. Posługując się
językiem Arystotelesa, można powiedzieć, że zdaniem Einsteina istnieją przyczyny
"ograniczające" i "uprzednie" stanowiące ważne elementy systemów, które będziemy
próbowali modelować.
Co więcej, jednym z największych problemów z modelami opartymi przede wszystkim
na pomiarach i statystyce jest to, że są one opisowe, nie zaś generatywne. David Bohm
zauważa, że "statystyka mechaniki kwantowej jest niczym więcej jak algorytmem
pozwalającym zrozumieć działanie naszych narzędzi" [12], a przez to nie jest w stanie
doprowadzić nas do głębszych odkryć. Podobnie jak Einstein, bał się on, że "to, co ma
większy wpływ i znaczenie, często jest porzucane dla rzeczy, które jest łatwiej
zmierzyć". Jest to stwierdzenie prawdziwe dla wielu innych dziedzin, nie tylko fizyki.
Także NLP wykorzystuje w ten sposób różne zasady i reguły psychologii. Model
powinien być narzędziem używanym w procesie, którego zadaniem jest skuteczne
zdobywanie informacji o szerokim zakresie naszych doświadczeń. Powinien on nie tylko
dawać nam różnorakie opisy, ale także prowadzić nas w jakimś określonym kierunku.
Modele opisowe są przeciwstawiane modelom generatywnym, które opierają się na
bardzo małej liczbie podstawowych zasad wpływających na siebie wzajemnie, tworząc
nieskończony zbiór kombinacji i możliwych wyników. W taki sposób działa każdy żywy
język, który składa się z niewielkiej, ściśle określonej liczby zasad gramatycznych
pozwalających nam jednak na tworzenie nieskończonej liczby zdań i pomysłów.
Cybernetyka jest dziedziną zajmującą się interakcjami pomiędzy systemami oraz
pomiędzy poszczególnymi elementami jednego systemu. W artykule The Second
Cybernetics Maguroh Maruyama elegancko definiuje dylemat regularnie poruszany przez
Einsteina przy okazji omawiania mechaniki kwantowej. W dyskusji o rozwoju systemów
biologicznych Maruyama twierdzi następująco:
Ilość informacji opisujących wzorce uzyskane w wyniku operacji jest znacznie
większa niż ilość informacji opisujących zasady generowania tych wyników oraz
wszystkie pozycje wyjściowe tkanek. Wzorzec jest generowany za pomocą
pewnych zasad oraz interakcji pomiędzy tkankami. W tym przypadku informacja
używana jest zatem do opisywania osobnika dorosłego, którego nie da się
sprowadzić do tkanek pierwotnych, ale który został wygenerowany na skutek
oddziaływań między tkankami[13].
[1] Albert Einstein, The Fundaments of Theoretical Physics, w: Out of My Later Years,
The Citadel Press, Secaucus 1956, s. 98.
[2] Albert Einstein, Physics and Reality, w: Ideas and Opinions, Crown Books, New York
1954, s. 293.
[3] Albert Einstein, Autobiographical Notes, w: Paul Arthur Schilpp, Albert Einstein,
Philosopher-Scientist, Northwestern University Press, Evanston 1949, s. 33.
[4] Albert Einstein: A Portrait, Pomegranate Calendars & Books, Corte Madera 1984.
[5] Renee Weber, The Enfolding-Unfolding Universe: A conversation with David Bohm,
w: Re-Vision, lato/jesień 1978, s. 30.
[6] Ibidem, s. 30.
[7] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 87.
[8] Albert Einstein, Physics and Reality, s. 318.
[9] Albert Einstein, Science and Religion, w: Out of My Later Years, The Citadel Press,
Secaucus 1956, s. 28.
[10] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers, Inc., New York 1961, s. 72.
[11] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 89.
[12] Renee Weber, The Enfolding-Unfolding Universe, s. 32.
[13] M. Maruyama, The Second Cybernetics: Deviation-Amplyfying Mutual Casual
Processes, w: "American Scientist", t. 51, 1963, s. 174.
[14] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 87.
[15] M. Maruyama, The Second Cybernetics, s. 174.
[16] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 13.
[17] Ibidem, s. 89.
[18] Albert Einstein, Physics and Reality, s. 322.
[19] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 7.
[20] Albert Einstein, Physics and Reality, s. 292.
[21] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 13.
Rozdział 3.
Podstawowa struktura strategii myślenia
Einsteina
Chociaż polem działania Einsteina była fizyka, to zadania, które przyszło mu
rozwiązywać w pracy naukowej, przypominają do złudzenia problemy, przed jakimi
stajemy każdego dnia. Często bowiem nasze problemy przybierają postać pewnego
objawu, którego przyczyny nie są postrzegalne bezpośrednio czy to z powodu
złożoności systemu, czy też dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy ze wszystkich
elementów składających się na problem. Poniżej przedstawiam przykład procesu, o
którym pisał Einstein w kontekście zjawisk fizycznych, ale który równie dobrze może
zostać przedstawiony w perspektywie pracy menedżera:
Zarządzasz fabryką "B". Kierownik działu napraw zarządza sześcioma
ośmioosobowymi zespołami, które nadzoruje sześciu brygadzistów. Martwi cię
jednak, że zespoły te nie pracują szczególnie wydajnie, gdyż pracownicy robią
tylko to, co ich zdaniem jest absolutnie niezbędne, a to spowalnia pracę całego
działu. Jedynym wyjątkiem od tej reguły są sytuacje awaryjne, wymagające
natychmiastowego rozwiązania problemów. Ty wiesz jednak, że pracownicy są
dużo bardziej kompetentni, niż się wydaje, i są w stanie pracować dużo
efektywniej.
Niezależnie od tego, czy jesteś menedżerem, czy też nie, zastanów się, jak można
rozwiązać powyższy problem. Zanim jednak przejdziesz dalej, zanotuj swoje pomysły
już teraz. Wrócimy bowiem do nich później i sprawdzimy, czy Twoje podejście do tego
zagadnienia zmieniło się na skutek lektury niniejszego rozdziału.
Być może przez myśl przeszło Ci pytanie: "A jak do tego problemu podszedłby taki
geniusz jak Einstein?". Do niedawna takie pytanie pozostawałoby bez odpowiedzi, gdyż
przeciętny człowiek mógłby uznać, że nie da się na nie odpowiedzieć, albo że
wymagałoby to wzięcia pod uwagę zbyt dużej liczby czynników. Jednakże dzięki
technikom psychologicznego modelowania NLP możemy uzyskać wgląd w schematy
myślowe i procesy leżące u podstaw geniuszu Einsteina, dzięki czemu będziemy je
wykorzystywać sami. Odkrywając takie drobne fragmenty strategii myślenia, możemy
lepiej zrozumieć i lepiej zastosować na własny użytek twórcze zdolności Einsteina.
Osobiście uważam, że najlepiej będzie zacząć od przyjrzenia się temu, jak sam Einstein
rozumiał "myślenie", "postrzeganie" i "umysł". Chociaż był on fizykiem, a nie
psychologiem, z pewnością można go nazwać doskonałym użytkownikiem procesów
psychologicznych. Co więcej, wielki fizyk nie był też całkowitym laikiem w dziedzinie
psychologii, gdyż często był wypytywany o swoje odkrycia teoretyczne i wielokrotnie
spotykał się z najwybitniejszymi psychologami swojej epoki. Oprócz tego, że udzielał
wywiadów Maksowi Wertheimerowi, twórcy teorii Gestalt, który wypytywał go o "drobne
szczegóły konkretnych zjawisk składających się na jego proces myślenia"[1], Einstein
często korespondował też z Sigmundem Freudem, wymieniając się z nim uwagami na
temat podstawowych elementów psychiki w skali indywidualnej i społecznej, a także ich
wpływu na możliwość wprowadzenia pokoju na świecie.
Poza tym, że umożliwiają nam uzyskanie wglądu w poglądy Einsteina na świat, jego
"myśli o myśleniu" mogą także ułatwić nam zrozumienie procesów psychicznych
leżących u podstaw jego geniuszu.
Gdy myślimy o Einsteinie, w pierwszej kolejności kojarzą się nam z nim skomplikowane
wzory matematyczne, zrozumiałe wyłącznie dla wąskiej grupy wtajemniczonych fizyków
i niedostępne dla wszystkich pozostałych. Mimo to sam Einstein twierdził, że jego
proces myślenia twórczego nie ma nic wspólnego z matematyką.
Żaden produktywny człowiek nie wierzy w tak papierowy sposób. Sposób, w jaki
dwa potrójne zespoły aksjomatów zostały sobie przeciwstawione w książce
Einsteina i Infelda [poświęconej względności — RD], nie ma nic wspólnego z
procesami myślowymi. Jest on bowiem wyłącznie wynikiem późniejszego
sformułowania tematu i próbą zapisu stworzonych idei. Aksjomaty wyrażają pewne
podstawowe zasady w postaci skondensowanej. Kiedy już dojdziemy do tak
ważnych wniosków, ich zapisywanie staje się przyjemne, ale w omawianym
procesie [opracowywaniu teorii względności — RD] wnioski takie nie wyrastają z
manipulowania aksjomatami[2].
Zamiast gloryfikować swoje dokonania umysłowe lub też ukrywać je pod postacią
zawiłych wzorów matematycznych, Einstein utrzymywał, że "cała nauka jest niczym
więcej jak sublimacją codziennego myślenia"[3].
Podobnie jak ma to miejsce w NLP, Einstein odnosił podstawowy proces codziennego
myślenia do stymulacji i reaktywacji doświadczenia zmysłowego.
Nasze psychiczne doświadczenia zawierają barwne sekwencje doświadczeń
zmysłowych, ich wyobrażeń pamięciowych, obrazów i uczuć. W odróżnieniu od
psychologii fizyka odnosi się bezpośrednio wyłącznie do wspomnianych
doświadczeń zmysłowych i "rozumienia" powiązań pomiędzy nimi. Jednakże
koncepcja "prawdziwego świata zewnętrznego" opartego na potocznym
rozumowaniu zależy wyłącznie od wrażeń zmysłowych[4].
Einstein odróżniał następujące rzeczy:
a. "doświadczenia zmysłowe" stanowiące dane wejściowe przychodzące z
otoczenia;
b. "wyobrażenia pamięciowe", czyli wrażenia pozostawione przez otrzymane
doświadczenia zmysłowe;
c. "obrazy" (najprawdopodobniej pochodzenia wewnętrznego w odróżnieniu od
"doświadczeń zmysłowych" pochodzących ze "świata zewnętrznego");
d. "uczucia" (które mogą być naszymi subiektywnymi reakcjami na doświadczenia
zmysłowe, wspomnienia i obrazy).
Dla Einsteina te cztery kategorie tworzyły łączną kompletną grupę doświadczeń, której
elementy wybieramy i łączymy w celu stworzenia myślowych modeli otaczającego nas
świata.
Z perspektywy NLP warto zauważyć, że powyższa definicja ma charakter silnie
wzrokowy ("barwne sekwencje", "wyobrażenia pamięciowe", "obraz"). Einstein
wspomina też o uczuciach, ale całkowicie pomija przy tym dźwiękowy i słowny system
reprezentacji.
Powyższe obserwacje są zgodne z uwagami samego Einsteina, który wspominał, że w
jego pracy nad najważniejszymi odkryciami język (słowny i matematyczny) grał bardzo
niewielką rolę. W wywiadzie udzielonym Maksowi Wertheimerowi i poświęconym
rozwojowi teorii względności Einstein utrzymywał, że:
"Takie myśli nie przychodziły do mnie w postaci słownej. Bardzo rzadko myślę
bowiem słowami. Na ogół w mojej głowie pojawia się jakaś myśl, którą ja
następnie staram się ubrać w słowa". Kiedy wspomniałem, że wiele osób
stwierdza, iż myśli przede wszystkim słowami, Einstein tylko się zaśmiał[5].
Einstein myślał nie słowami lub formułami matematycznymi, ale przede wszystkim
obrazami i uczuciami. W liście do Jacques'a Hadamarda, psychologa poznawczego,
wyjaśniał:
Słowa lub język, napisane bądź wypowiedziane, nie wydają się odgrywać żadnej
roli w moim mechanizmie myślenia. Wrażenia psychiczne, służące jako elementy
myśli, wydają się pewnymi znakami oraz mniej lub bardziej wyraźnymi obrazami,
które mogą być "świadomie" odtwarzane i łączone.
Oczywiście istnieje pewna więź pomiędzy tymi elementami a odnoszącymi się do
nich koncepcjami logicznymi. Jest także jasne, że pragnienie uzyskania
powiązanych ze sobą logicznie koncepcji stanowi emocjonalną podstawę dość
słabo zdefiniowanej zabawy wspomnianymi wcześniej elementami. Jednakże z
perspektywy psychologicznej ta gra w połączenia wydaje się jedną z
podstawowych cech myśli twórczej, która się przejawia, zanim jeszcze dowolne
logiczne połączenie słów lub innych znaków może być przekazane innym.
W moim przypadku wspomniane elementy mają charakter przede wszystkim
wzrokowy i w niektórych sytuacjach także mięśniowy. Konwencjonalne słowa i inne
znaki pojawiają się w żmudnym procesie wtórnym, kiedy mechanizm wspomnianej
zabawy w połączenia jest już ustalony i może być odtwarzany wtedy, gdy będzie to
potrzebne… [Mój standardowy styl myślenia] ma charakter wzrokowy i
motoryczny. Na etapie, na którym pojawiają się słowa, pojawia się też
kontrastujący z poprzednimi stylami styl dźwiękowy, ale jak już wspomniałem
wcześniej, styl ten występuje wyłącznie w późniejszym etapie procesu myślenia[6].
W powyższej wypowiedzi Einstein wyjaśnia, że słowne lub matematyczne reprezentacje
jego myśli pojawiają się po zakończeniu procesu myślenia twórczego, które w jego
przypadku wykorzystuje obrazy wzrokowe (oznaczane w NLP jako Ww, od słowa
Wzrokowy, wewnętrzny) oraz "motoryczne" lub "mięśniowe" wrażenia kinestetyczne
(oznaczane w NLP jako K, od Kinestetyczny).
Po zakończeniu kształtowania obrazów są one tłumaczone na wyrażenia słowne lub
matematyczne (oznaczane w NLP jako Sc — Słuchowy, cyfrowy). Na uwagę zasługuje
fakt, że Einstein używa słowa "kontrastujący", podkreślając obcość tego stylu dla swoich
typowych procesów myślowych.
Można zatem powiedzieć, że w strategii Einsteina organizacja i poszukiwanie informacji
zachodzą poprzez "zabawę w połączenia" obrazów wzrokowych i wrażeń cielesnych.
System dźwiękowo-cyfrowy (tzn. słowny) jest wykorzystywany przede wszystkim do
oceny wyników tejże "zabawy" pod kątem "logicznych" zasad łączenia elementów, a
następnie do wyrażenia ich za pomocą pętli Wzrokowo —> Kinestetycznej.
Uczucia i emocje wytwarzane w umyśle (oznaczane jako Kw, czyli Kinestetyczne,
wewnętrzne) wydają się pełnić w strategii rolę motywacyjnego źródła dostępu i
systemu prowadzącego myślenie, o czym Einstein wyraził się następująco: "pragnienie
uzyskania powiązanych ze sobą logicznie koncepcji stanowi emocjonalną podstawę
dość słabo zdefiniowanej zabawy". Uczucia takie wydają się też dostarczać informacji o
względnej "więzi" (a także o jej braku) pomiędzy wzrokową i kinestetyczną "zabawą" a
posiadającymi bardziej logiczny charakter modelami słownymi i matematycznymi.
Einstein wyjaśniał rolę tych wewnętrznych uczuć w sposób nieco bardziej szczegółowy,
pisząc:
Przez wszystkie te lata miałem poczucie podążania w kierunku czegoś
konkretnego. Oczywiście uczucie takie bardzo trudno jest wyrazić słowami, ale
jestem pewien, że właśnie tak było, i stan ten różnił się diametralnie od
racjonalnego kształtu rozwiązań, do których doszedł w procesie myślenia. Nie mam
przy tym wątpliwości, że za takim poczuciem ukierunkowania musi kryć się jakiś
logiczny mechanizm, ale sam postrzegam go w sposób wzrokowy, niczym szkic
albo plan[7].
Einstein wyjaśnia w ten sposób, że jego "poczucie podążania w określonym kierunku"
było zgodne z pewnego rodzaju "obrazem całości" (który sam określał mianem
"szkicu"). Proces dający się opisać jako przejście od "szkicu" do "poczucia podążania w
określonym kierunku" nie tylko znajduje się pomiędzy procesami "zabawy w
połączenia" i "koncepcji logicznych", ale stoi także ponad "zabawą w połączenia" i w
pewnym sensie wpływa na nią na wyższym poziomie, podobnie jak lalkarz wpływa na
ruchy marionetki. Niższy poziom zabawy elementami wzrokowymi oraz "mięśniowymi"
lub "motorycznymi" są zawiadowane poprzez wyższy i szerszy w swoim spektrum
wzrokowy "szkic" oraz odczuwane w całym ciele poczucie ukierunkowania. Wertheimer
podsumował to następująco:
W grę wchodzą tu dwa kierunki: uzyskiwanie spójnego obrazu całości oraz
postrzeganie tego, czego cała struktura wymaga od swoich części[8].
Poniższy wykres przedstawia w syntetycznej formie wszystko to, co do tej pory
powiedzieliśmy o strategii Einsteina:
Einstein daje nam dość bezpośredni opis tego, jak "zabawa w połączenia" wykorzystuje
obrazy w celu stworzenia obrazu całości:
Co dokładnie oznacza myślenie? Etap przyjmowania wrażeń zmysłowych, na
którym w myśli pojawiają się obrazy, nie jest jeszcze myśleniem. Podobnie etap,
na którym takie obrazy tworzą ciągi i ich kolejne elementy przywoływane są przez
elementy już istniejące — też jeszcze nie jest do końca myśleniem. Kiedy jednak w
tak utworzonych ciągach zacznie się pojawiać jeden obraz, wówczas — dokładnie
poprzez takie powtórzenia — staje się on porządkującym elementem tychże
ciągów, które bez niego nie są w żaden sposób połączone. Taki element staje się
zatem pewnym narzędziem, koncepcją[9].
Einstein zgadza się z Arystotelesem, mówiąc, że ani dane zmysłowe, ani wewnętrzna
replikacja tych danych przyjmujących postać "wyobrażeń pamięciowych", ani nawet
łączenie wrażeń zmysłowych w procesie asocjacji nie wystarczają do wyczerpującego
opisania procesu myślenia. Dla Einsteina elementem decydującym o istnieniu "myślenia"
była "koncepcja", czyli "element porządkujący" pojawiający się dzięki zauważeniu
czegoś, co powtarza się w wielu różnych doświadczeniach. Proces ten Arystoteles
nazywał "indukcją". W NLP taki element porządkujący, który łączy serię doświadczeń w
jedną całość, określamy mianem "wzorca".
W tej chwili możemy więc powiedzieć, że mamy ogólną wizję tego, jak Einstein
wykorzystywał podstawowe procesy psychiczne, które sam uważał za niezbędne dla
codziennego myślenia (tj. "doświadczenia zmysłowe", "wyobrażenia pamięciowe",
"obrazy", "uczucia" i "język").
1. Doświadczenia zmysłowe są dla strategii danymi wejściowymi (Wz, Sz, Kz).
2. Doświadczenia zmysłowe zostawiają wyobrażenia pamięciowe (Wr), które w
procesie "zabawy w połączenia" wykorzystują stworzone w jej wyniku obrazy (Wk)
w procesie asocjacji stymulowanej działaniem motorycznym i mięśniowym (Ke).
3. Liczne ciągi obrazów, będące wynikiem "zabawy", łączą się w większy "wzrokowy
szkic" (Wi) poprzez "koncepcje", które były odkryte w sposób intuicyjny poprzez
dostrzeganie powtarzających się obrazów stanowiących "elementy porządkujące"
lub wzorzec łączący wcześniej całkowicie od siebie niezależne obrazy.
4. Uczucie (Kw) wskazujące stopień "kompletności" lub "więzi" pomiędzy elementami
zapewnia informację zwrotną i wzmocnienie, które służą również ukierunkowaniu i
kształtowaniu "zabawy w połączenia".
5. Koncepcje wzrokowe wynikające z interakcji "zabawa w połączenia" —> koncepcja
—> uczucie są następnie wiązane z logicznymi (matematycznymi lub słownymi)
koncepcjami, które są oceniane i wyrażane poprzez logiczne modele języka (Sc).
[1] Max Wertheimer, Productive Thinking, Greenwood Press, Westpoint 1959, s. 228.
[2] Ibidem, s. 228.
[3] Albert Einstein, Physics and Reality, w: Ideas and Opinions, Crown Books, New York
1954, s. 290.
[4] Ibidem, s. 290.
[5] Max Wertheimer, Productive Thinking, s. 228.
[6] Albert Einstein, List do Jacques'a Hadamarda, w: Brewster Ghiselin (red.), The
Creative Process, Mentor Books, New American Library, New York 1952, s. 43.
[7] Max Wertheimer, Productive Thinking, s. 228.
[8] Ibidem, s. 212.
[9] Albert Einstein, Physics and Reality, s. 291.
Rozdział 4.
Poglądy Einsteina na język
Chociaż Einstein jasno oddzielał proces twórczego myślenia od języka, to nie odmawiał
językowi istotności, twierdząc przy tym, że w istotny sposób wpływa on na ogólny
proces myślenia i komunikacji. Swoje poglądy na temat relacji pomiędzy językiem i
myślą definiował zaś następująco:
Sądzę, że przejście od swobodnych skojarzeń lub "marzenia" do myślenia cechuje
się mniej lub bardziej dominującą rolą, jaką odgrywa "koncepcja". Związek
pomiędzy tą koncepcją a rozpoznawalnym i odtwarzalnym znakiem (np. słowem) z
całą pewnością nie jest niezbędny, ale pozwala sprawić, że myślenie staje się
możliwe do zakomunikowania[1].
W przytoczonym wyżej cytacie Einstein rozróżnia słowa i koncepcje, sugerując przy tym,
że są one w istotny sposób odmienne, tj. słowa nie stanowią same w sobie koncepcji,
ale mogą łączyć się z tymi ostatnimi. Koncepcje nie potrzebują słów do istnienia, ale
słowa są konieczne, jeżeli chcemy zakomunikować innym nasze koncepcje i
doświadczenia.
Różne języki posiadają różne "zasady przekształceń" pomiędzy strukturą głęboką i strukturami powierzchniowymi
[1] Albert Einstein, Autobiographical Notes, w: Paul Arthur Schlipp, Albert Einstein,
Philosopher-Scientist, Northwester University Press, Evanston 1949, s. 7.
[2] Albert Einstein, The Common Language of Science, w: Out of My Later Years, The
Citadel Press, Secaucus, New Jersey 1956, s. 111.
[3] Ibidem, s. 111.
[4] Ibidem, s. 111.
[5] Ibidem, s. 111.
[6] Ibidem, s. 111 – 112.
[7] Ibidem, s. 112.
[8] Richard Bandler, John Grinder, Struktura magii. Kształtowanie ludzkiej psychiki, czyli
więcej niż NLP. Część 1, Onepress, Gliwice 2008.
[9] Albert Einstein, The Common Language of Science, s. 112.
[10] Albert Einstein, Autobiographical Notes, s. 9.
[11] Albert Einstein, The Common Language of Science, s. 112.
[12] Richard Bandler, John Grinder, Struktura magii. Kształtowanie ludzkiej psychiki,
czyli więcej niż NLP. Część 1 Onepress, Gliwice 2008.
[13] Albert Einstein, The Theory of Relativity, w: Out of My Later Years, The Citadel
Press, Secaucus, New Jersey 1956, s. 41.
[14] Ibidem, s. 41.
[15] Albert Einstein, The Common Language of Science, s. 112 – 113.
Rozdział 5.
Mikroanaliza procesu myślenia twórczego
Einsteina
Teraz, gdy mamy już ogólne pojęcie na temat podejścia Einsteina do myślenia i
używania podstawowych procesów myślowych, które jego zdaniem leżały u podstaw
codziennego myślenia (tj. "doświadczeń zmysłowych", "wyobrażeń pamięciowych",
"obrazów", "uczuć" i "języka"), możemy przyjrzeć się bliżej temu, w jaki sposób Einstein
wykorzystywał część tych procesów w swojej strategii myślenia. Ponieważ utrzymywał
on, że "»zabawa w połączenia« wydaje się kluczowym elementem procesu
produktywnego myślenia", zaczniemy od przeanalizowania tego, w jaki sposób Einstein
łączył "wyobrażenia pamięciowe" i tworzył "obrazy" w trakcie myślenia.
"Produktywne" obrazy Einsteina były nie tyle dwuwymiarowymi wykresami
wypełnionymi symbolami, ile raczej trójwymiarowymi, metaforycznymi wizualizacjami,
które twórca teorii względności nazywał "eksperymentami myślowymi". W jednym z
poprzednich rozdziałów przedstawiliśmy wizualizację na przykładzie dwóch garnków z
wodą stojących na kuchence. Przedstawiając taką scenę, Einstein wyjaśniał ogólną
zasadę działania na przykładzie przenośni wizualnej.
Nawiasem mówiąc, Einstein bardzo często korzystał z wzorca polegającego na
tworzeniu symbolicznej metafory wizualnej opisującej jakieś zjawisko z otaczającego
nas świata i kwestionowaniu powszechnych założeń i skojarzeń związanych z takim
obrazem.
Chciałbym teraz przedstawić Ci pewien "eksperyment myślowy" bardzo zbliżony do
marzenia na jawie. Eksperyment ten został wymyślony przez Einsteina, który chciał w
ten sposób zidentyfikować i opisać powszechne zjawisko fizyczne, na które często nie
zwracamy uwagi, a mianowicie na grawitację. Zadał on pytanie: "Jeżeli weźmiemy
kamień i upuścimy go, to dlaczego spada on na ziemię?". Najczęściej udzielana
odpowiedź to: "ponieważ jest przyciągany przez Ziemię". Einstein jednak sugeruje
porzucenie tego założenia, proponując przy tym całkowicie fantastyczną wizję.
Wyobraźmy sobie wielką, pustą przestrzeń […] z dala od gwiazd i innych ciał
posiadających istotną masę […] Jako punkt odniesienia niech posłuży nam wielka
skrzynia przypominająca pokój (albo kabinę windy), w której znajduje się
obserwator wyposażony w pewne urządzenie. W takim układzie grawitacja dla
obserwatora nie istnieje. Musi on przymocować stopy do podłogi, gdyż w
przeciwnym razie najlżejsze oddziaływanie siły od spodu sprawi, że poszybuje on
ku sufitowi.
Na środku sufitu skrzyni przymocowany jest od zewnątrz hak z przywiązaną liną, za
którą pewna istota (jej charakter jest dla nas nieistotny) zaczyna ciągnąć ze stałą
siłą. Skrzynia wraz z obserwatorem zaczyna się poruszać "w górę" ruchem
jednostajnie przyspieszonym. Po pewnym czasie skrzynia osiągnie niewiarygodną
prędkość, pod warunkiem że wszystko to obserwujemy z obiektu, który nie jest
ciągnięty za pomocą liny.
Jak jednak postrzega ów proces człowiek znajdujący się w skrzyni? Przyspieszenie
skrzyni będzie przekazywane mu jako oddziaływanie podłogi, któremu musi
przeciwdziałać za pomocą mięśni nóg, jeżeli nie chce rozpłaszczyć się na podłodze.
W ten sposób stoi on w rzeczonej skrzyni dokładnie tak samo, jak stoi w domu na
Ziemi. Jeżeli człowiek ten upuści trzymany w ręce przedmiot, wówczas
przyspieszenie skrzyni przestanie działać na ów przedmiot za pośrednictwem ciała
człowieka, na skutek czego przedmiot ten zacznie się zbliżać do podłogi ruchem
jednostajnie przyspieszonym proporcjonalnym do przyspieszenia skrzyni.
Obserwator będzie twierdzić, że przyspieszenie przedmiotu w kierunku podłogi jest
zawsze takie samo niezależnie od tego, jaki przedmiot zostanie użyty.
Kolejnym krokiem będzie rozszerzenie wizji linii biegnących od jednego punktu o jeszcze
bardziej złożoną wizję przestrzeni. Przyjrzyjmy się "mięczakowi" Einsteina.
Umysłowe wyobrażenie atomu służy jako pomost pomiędzy naszymi bogatymi, lecz
płynnymi doświadczeniami zmysłowymi a precyzyjnymi, lecz abstrakcyjnymi
aksjomatami matematycznymi. Manipulacja "symbolami wizualizowania" jest łatwiejsza
pod względem umysłowym, ponieważ upraszczają one złożoność naszych doświadczeń
zmysłowych i mogą zostać z łatwością przełożone na opis matematyczny. Z drugiej zaś
strony przypominają one także pewne aspekty doświadczeń zmysłowych, które same są
symbolami, dzięki czemu możemy wiązać je z doświadczeniem zmysłowym w sposób
bardziej intuicyjny, niż ma to miejsce w przypadku równań matematycznych.
Być może najważniejszym aspektem konstrukcji wyobrażeniowych Einsteina, nazwanych
wyżej "symbolami wizualizowania", jest to, że są one nie złożonymi abstrakcyjnymi
wykresami, a metaforycznymi obrazami, które sami potrafimy złożyć w naszym umyśle.
Potrafimy zobaczyć siebie przed kuchenką, w "windzie" ciągniętej w przestrzeni przez
bliżej niezidentyfikowaną istotę, jako dwuwymiarowe istoty na płaszczyźnie i jako żuka
na powierzchni piłki.
Celem tych "specjalnych konstrukcji wyobrażeniowych" jest "nadawanie życia" naszemu
postrzeganiu rzeczywistości, a ostatecznie także rozwijanie i wyjaśnianie tego, co
Arystoteles nazwał "przyczynami formalnymi". W jego teorii "przyczyny formalne"
zjawiska są tym, co nadaje jego definicji konkretny charakter. Przyczyny formalne
oddają nasze podstawowe definicje i spostrzeżenia dotyczące dowolnego przedmiotu.
Einstein doszedł do sformułowania swojej słynnej teorii względności właśnie w wyniku
takich wyobrażeń i zadawania pytań kwestionujących tradycyjne sposoby myślenia.
Mówił też, że w szesnastym roku życia zaczął się zastanawiać, "jak dokładnie
wyglądałby świat oglądany z zewnątrz przez człowieka podróżującego na świetlnym
promieniu z prędkością światła". Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób owa koncepcja
względności "narodziła się" w mózgu Einsteina.
[1] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers Inc., New York 1961, s. 66 – 68.
[2] Ibidem, s. 108 – 109.
[3] Ibidem, s. 111.
[4] Ibidem, s. 111 – 112.
[5] Albert Einstein, Geometry and Experience, w: A. P. French (red.), EINSTEIN: A
Centenary Volume, Harvard University Press, Cambridge 1979, s. 294.
[6] Ibidem, s. 297.
[7] Albert Einstein, Autobiographical Notes, w: Paul Arthur Schlipp, Albert Einstein,
Philosopher-Scientist, Northwestern University Press, Evanston 1949, s. 19.
Rozdział 6.
Teoria względności
Jak wspomniałem już wcześniej, naukowcy przed Einsteinem dokonywali opisu i
pomiarów świata, nie biorąc pod uwagę wpływu, jaki sami mieli na obserwowane przez
siebie zjawiska. Einstein stwierdził jednak, że niemożliwe jest wyeliminowanie wpływów
obserwatora nawet w układzie mającym charakter czysto fizyczny, jak dzieje się to w
przypadku cząsteczek i planet. Utrzymywał również, że proces obserwacji zmienia
obserwowany system.
Przykładowo, fizycy odkryli, że gdy obserwuje się mierzone światło, zachowuje się ono
tak, jakby było utworzone z cząsteczek, a zatem posiada właściwości materii. Gdy
jednak pomiar nie jest połączony z obserwacją, wówczas światło zachowuje się jak fala,
a więc ma cechy energii. Taka zmiana charakteru światła sprawiła, że naukowcy nie
potrafili jednoznacznie stwierdzić, czy jest ono falą, czy też składa się z cząsteczek.
Powyższa kwestia była jedną z wielu, jakie Einsteinowi udało się rozwiązać dzięki
podważaniu apriorycznych założeń względem naszego postrzegania czasu i przestrzeni,
które — jak napisałem wcześniej — doprowadziło go do stworzenia teorii względności.
Legenda głosi, że wszystko zaczęło się od rozkojarzenia na lekcji matematyki. Młody
Einstein nudził się na lekcjach i skończył z trójką, ale kiedy tak patrzył w zamyśleniu
przez okno, nagle w jego głowie zaświtała myśl: "Jak by wyglądał świat, gdybym patrzył
na niego z poruszającego się promienia świetlnego?". Z pozoru wydaje się to
niedorzeczną i bezproduktywną ciekawostką zrodzoną w umyśle nastolatka. Einstein
jednak poszedł dalej i wyobraził sobie, jak podróżuje na promieniu świetlnym. W jednej
z takich wizji trzymał w ręce lusterko i zastanawiał się, czy w czasie takiej podróży
mógłby zobaczyć swoje odbicie. Spróbuj powtórzyć ten eksperyment myślowy. Wyobraź
sobie, że przemieszczasz się w przestrzeni z szybkością światła, patrząc w trzymane
lusterko.
— Jaka jest Twoja odpowiedź?
— Sądzisz, że zobaczysz swoje odbicie czy nie zobaczysz?
Część ludzi, którym zadałem takie pytanie, odpowiedziała, że widziałaby swoje odbicie,
część uznawała, że byłoby to niemożliwe (pozostali byli zbyt zmieszani, by udzielić
odpowiedzi).
I w tym właśnie znajduje się sedno problemu! W zależności od naszego poglądu na tę
sytuację możemy dać różne odpowiedzi albo wręcz nie udzielić żadnej. Problem wynika
zatem z naszego sposobu myślenia. Stąd wzięły się bowiem wzajemnie sprzeczne
odpowiedzi.
A jak na to pytanie odpowiedział sam Einstein?
Z początku przeanalizował on tę sytuację następująco: "Z pozycji zewnętrznego
obserwatora, na przykład kogoś, kto stoi na planetoidzie mijanej przez człowieka
podróżującego na promieniu świetlnym, uznałbym, że człowiek ten nie widzi swojego
odbicia, gdyż poruszając się z prędkością światła, nadąża za światłem odbitym od
własnej twarzy, zanim ono dotarłoby do lusterka, więc nie jest w stanie widzieć swojego
odbicia".
Potem jednak zastanowił się i dodał: "Jeżeli jednak to ja bym w ten sposób podróżował,
to nie mógłbym stwierdzić, czy osoba na planetoidzie również porusza się z prędkością
światła, tyle że w przeciwnym kierunku. Niby dlaczego punkt odniesienia tego człowieka
miałby być bardziej realny od mojego? Czy nie mogę założyć, że punktem odniesienia
jestem ja sam i to właśnie ta druga osoba porusza się z prędkością światła w stosunku
do mnie, podczas gdy ja znajduję się w bezruchu? Gdyby tak faktycznie było, to
mógłbym zobaczyć swoje odbicie dokładnie tak samo, jak mógłbym zobaczyć je w
dowolnym innym układzie odniesienia".
Stąd właśnie rodzi się pytanie o to, czyj punkt widzenia jest bardziej prawdziwy.
Jednakże człowiek znajdujący się na planetoidzie może powiedzieć: "To jest rzeczywisty
punkt odniesienia. Ja stoję nieruchomo, a wszystko porusza się względem mnie".
Człowiek poruszający się na promieniu świetlnym może jednak odpowiedzieć:
"Chwileczkę! Dlaczego niby ta planetoida miałaby być większym źródłem rzeczywistości
niż mój promień światła?".
Jak zatem można rozwiązać taki problem, jeżeli wydaje się on prawdziwy z obu
perspektyw? Jak naprawdę będzie wyglądać sytuacja z lusterkiem i promieniem
świetlnym?
Einstein zaczął studiować fizykę, aby odpowiedzieć na pytanie, jakie postawił sobie w
chwili marzenia, ale natknął się na te same sprzeczności, które nakreśliłem wyżej.
Zgodnie z tradycyjnymi prawami fizyki prędkość rozchodzenia się fal zależna jest
wyłącznie od ośrodka, a nie od źródła (np. fale dźwiękowe w wodzie poruszają się z
prędkością inną niż w powietrzu, i to niezależnie od tego, skąd ów dźwięk pochodzi).
Natomiast w tym samym ośrodku zawsze poruszają się z taką samą prędkością.
Przykładowo, z teorii propagacji fal wynika, że fale dźwiękowe pochodzące z
przejeżdżającego pociągu niezależnie od jego prędkości docierają do obserwatora
zawsze z tą samą prędkością. Ponieważ światło miało składać się z fal, powyższe zasady
powinny odnosić się także do niego. Stacjonarny obserwator na planetoidzie patrzący
na Einsteina i jego lusterko powinien dostrzegać, że światło odbijające się od jego
twarzy porusza się zawsze z tą samą prędkością, i to niezależnie od prędkości, z jaką
poruszałby się sam Einstein. To zaś oznaczałoby, że faktycznie ten ostatni byłby w
stanie cały czas "doganiać" światło, przez co jego obraz nie pojawiłby się w lustrze.
Einstein czuł instynktownie, że jego odbicie nie powinno znikać, tak jak nie znika głos
osoby podróżującej w samolocie poruszającym się z prędkością naddźwiękową.
Dlaczego zatem zaburzenie postrzegania rzeczywistości miałoby dotyczyć wyłącznie
poruszającego się obserwatora?
Z drugiej strony, jeżeli obraz poruszającego się obserwatora nie znikłby z lusterka,
wówczas obserwator na planetoidzie musiałby zauważyć, że światło na dystansie od
twarzy do lustra porusza się z prędkością dwukrotnie większą niż normalna, co z kolei
nie zgadzało się z wiedzą i przypuszczeniami Einsteina.
Klasyczna fizyka zawsze postrzegała świat z perspektywy obserwatora statycznego. Nikt
poza Einsteinem nie podróżował na promieniach świetlnych, a i ten robił to tylko w
swojej wyobraźni.
To, że stworzone w umyśle Einsteina obrazy korzystały z jego systemu kinestetycznego,
sprawiło, że problem ten nabrał dlań specjalnego znaczenia emocjonalnego. Dwie
perspektywy wzrokowe (jedna z pamięci, druga z wyobraźni) wydawały mu się na
poziomie odczucia tak samo realne. Einstein nigdy nie traktował takich rozważań jako
"ćwiczenia umysłowego", ale uważał, że stanowią one pytanie o "boskie myśli". Wierzył
przy tym, że żaden punkt odniesienia nie jest bardziej realny od innego i że światło
powinno w obu przypadkach zachowywać się tak samo. Próbował też sprawdzić, czy
prędkość światła faktycznie będzie taka sama dla osoby trzymającej lusterko i dla
obserwatora na asteroidzie.
Eksperymentatorzy Michelson i Morley wykazali, że prędkość światła pozostaje taka
sama niezależnie od tego, czy jest ona mierzona przez obserwatora w układzie stałym,
czy też przez obserwatora w układzie poruszającym się z daną prędkością względem
prędkości światła. Model fizyki obowiązujący w czasach Einsteina nie pozwalał jednak na
zrozumienie lub wyjaśnienie tego zjawiska.
Rozwiązanie tego dylematu zaczęło się pojawiać w chwili, gdy Einstein zdał sobie
sprawę z tego, że idee takie jak "prędkość", "przestrzeń" i "czas" zawsze były
traktowane jako fundamentalne cechy rzeczywistości, niebędące przy tym zależne od
materii oraz od obserwatora, co by mogło spowodować, że:
Gdyby materia miała zniknąć, czas i przestrzeń zostałyby na swoim miejscu
(niczym miejsce przygotowane do przeprowadzenia eksperymentu fizycznego)[1].
Einstein zrozumiał, że było to tylko założenie, a nie potwierdzony fakt, ponieważ nasze
doświadczenia "czasu" i "przestrzeni" pochodziły z wzorców będących pochodną
zmysłowego postrzegania obiektów materialnych przez "obserwatorów". To z kolei
doprowadziło go do podważenia kilku naszych najbardziej podstawowych założeń
dotyczących kształtu rzeczywistości.
Zastanów się przez chwilę — w jaki sposób kamień faktycznie spada? Po prostej czy po
paraboli? Jak wygląda jego trajektoria "w rzeczywistości"?
Podobnie jak człowiek na planetoidzie, z początku możemy przyjąć, że perspektywa
przechodnia jest "rzeczywista", ponieważ ziemia jest "większa" niż pociąg. Z tej
perspektywy kamień "naprawdę" spada po paraboli, gdyż tak widzi to przechodzień, a
prosta linia widziana przez podróżującego jest iluzją.
Jeżeli sobie wyobrazimy, że wagon ma rozmiary Ziemi i mija ją w przestrzeni
kosmicznej, zaobserwujemy podobne różnice i problem znów zostanie sprowadzony do
większej prawdziwości lub oczywistości jednej z perspektyw. Przywodzi to na myśl
sytuację, gdy Einstein spytał kiedyś konduktora: "O której Zurich przyjeżdża do tego
pociągu?".
Einstein zorientował się, że nie jest w stanie rozwiązać problemu, stosując
rozumowanie, które przyczyniło się do powstania tego ostatniego. Na razie przyglądał
się bowiem światu zewnętrznemu i zadawał pytania o tenże świat. Einstein zdecydował
zatem, że zacznie szukać wewnątrz i zadawać pytania o "formalne przyczyny" czasu i
przestrzeni. Takie zjawiska jak "prędkość", "przestrzeń" i "czas" są "koncepcjami" lub
wzorcami pochodzącymi z naszych narządów zmysłu oraz psychicznych spostrzeżeń.
Einstein pisał:
Nauka przyjęła przednaukowe koncepcje czasu, przestrzeni i obiektów
materialnych […] Wszystkie te przestrzenne koncepcje należą jednak do myśli
przednaukowej, podobnie jak koncepcje bólu, celu i funkcji w psychologii […] Fizyk
próbuje zredukować kolory i tony do wibracji, zaś fizjolog sprowadza ból i myśl do
procesów neurologicznych, tak aby element psychiczny został wyeliminowany ze
zbioru przyczyn, a więc nigdzie się nie pojawiał jako niezależne ogniwo w łańcuchu
skojarzeń przyczynowo-skutkowych[5].
Einstein zorientował się, że niezbędne było przywrócenie owego brakującego "ogniwa"
w łańcuchu "skojarzeń przyczynowo-skutkowych". Zastanawiał się między innymi, "co w
tym przypadku oznacza ruch w przestrzeni?", i stwierdził, że "ruch" może być
postrzegany wyłącznie "w odniesieniu" do czegoś innego. Wnioskował z tego, że
niemożliwe jest istnienie ruchu, który nie byłby określany względem jakiegoś "punktu
odniesienia". Jeżeli zatem zabierzemy pociąg, nasyp i drogę, po której szedł nasz
przechodzień, to w jaki sposób upadnie kamień "w rzeczywistości"? I względem czego
będzie spadał? Większość ludzi zapewne powie, że będzie on spadać względem
"przestrzeni", ale Einstein zastanawiał się, czym właściwie jest przestrzeń. Aby
odpowiedzieć na to ostatnie pytanie, musiał przyjrzeć się bliżej swoim własnym
przekonaniom dotyczącym natury "przestrzeni".
Psychologiczne pochodzenie idei przestrzeni czy też jej potrzeba jest znacznie
mniej oczywiste, niż wydaje się to w codziennych rozważaniach, do których
jesteśmy przyzwyczajeni […] idea ta sugerowana jest bowiem przez pewne
pierwotne doświadczenie. Załóżmy, że mamy pudełko, które można wypełnić
ułożonymi w pewien sposób przedmiotami.
Możliwość takiego ułożenia jest cechą materialnego przedmiotu, jakim jest
"pudełko", a więc czymś, co otrzymujemy z tymże pudełkiem i przestrzenią
znajdującą się w jego wnętrzu. Jest to element różny w przypadku różnych
pudełek, coś, co postrzegamy jako rzecz niezależną od tego, czy pudełko jest
puste, czy też znajdują się w nim jakieś przedmioty.
Zanim staniemy się świadomi opisanej wyżej kwestii, przestrzeń wydaje się nam
pozbawionym granic ośrodkiem lub pojemnikiem, w którym zanurzone są różne
obiekty. Jednakże musimy pamiętać, że istnieje nieskończona liczba przestrzeni,
które poruszają się względem siebie[7].
Zdaniem Einsteina postrzegamy nasz wszechświat jako "pozbawiony granic ośrodek lub
pojemnik, w którym zanurzone są różne obiekty" — jak gdyby Bóg umieścił wszystkie
rzeczywiste obiekty w jakimś wielkim pojemniku stanowiącym nasz wszechświat. Gdyby
jednak zastanowić się nad tą wizją nieco głębiej, można by zauważyć, że takie założenie
jest "zbyt proste". Kiedy uświadomimy sobie, że istnieje wiele potencjalnych pudełek,
zrozumiemy, iż nie ma jednej, dużej przestrzeni S, w której zawieszone są mniejsze
przestrzenie s. Przestrzeń S stanowi raczej system relacji pomiędzy wszystkimi małymi
przestrzeniami s.
Wszechświat nie jest "pojemnikiem bez ścian", ale systemem relacji pomiędzy nieskończoną ilością przestrzeni
Powyższa sugestia mi się podoba, ale wciąż nie mogę uznać problemu za
rozwiązany, ponieważ muszę zgłosić jeszcze jeden sprzeciw. Zgodziłbym się
bowiem z powyższą sugestią wyłącznie wtedy, gdybym miał pewność, że światło,
za pośrednictwem którego obserwator w punkcie M obserwuje błyskawice,
pokonuje odcinek AM z taką samą prędkością jak odcinek BM. To założenie byłoby
możliwe do przeanalizowania wyłącznie wtedy, gdybyśmy mieli do dyspozycji
środki pomiaru czasu. Jeżeli ich nie mamy, to dowodzenie utknęłoby w martwym
punkcie.
Po dalszych rozważaniach (i zapewne po słusznym obrzuceniu mnie niechętnym
spojrzeniem) możesz jednak stwierdzić, że podtrzymujesz swoją poprzednią
definicję, ponieważ w rzeczywistości nie mówi ona absolutnie nic o samym świetle.
Definicja jednoczesności musi zaś spełniać wyłącznie jeden warunek, a mianowicie
musi w każdym rzeczywistym przypadku dostarczać nam empirycznych podstaw do
stwierdzenia, czy definiowana koncepcja istnieje, czy też nie. Mówiąc to,
podkreślasz, że twoja definicja spełnia ten warunek w sposób nieulegający
wątpliwości. To, że światło pokonuje odcinek AM i odcinek BM w takim samym
czasie, nie jest ani założeniem, ani hipotezą dotyczącą fizycznej natury światła, lecz
wnioskiem, do którego możesz dojść z własnej woli, tak aby stworzyć definicję
jednoczesności[9].
Oczywistym jest, że Einstein tworzy jasną konstrukcję wizualną związaną z omawianą
koncepcją oraz identyfikuje każde związane z nią założenie, w tym także założenie
mówiące o tym, iż światło poruszające się w jednym kierunku robi to z taką samą
prędkością co światło poruszające się w kierunku przeciwnym. Dzięki temu procesowi
dociera on do założenia pozwalającego nam wyrwać się z zamkniętego kręgu logicznego
dowodzenia, które głosi, że "aby zademonstrować jednoczesność zjawisk, konieczne
jest założenie, iż istnieje sposób mierzenia czasu, ale aby założyć istnienie sposobów
pomiaru czasu, należy założyć istnienie zjawisk jednoczesnych". Musimy zatem
wnioskować, że "jednoczesność" oznacza dostrzeżenie przez obserwatora zajścia obu
zjawisk jednocześnie względem punktu M.
Einstein kontynuuje swoją "zabawę w połączenia", dodając do swojego konstruktu
wyobrażeniowego kwestię ruchu oraz dodatkowe perspektywy, z których można patrzeć
na problem.
Dotychczas nasze rozważania odnosiły się do pewnego ciała stanowiącego punkt
odniesienia, które nazwałem "torami". Załóżmy, że po torach porusza się bardzo
długi pociąg z prędkością stałą v i w kierunku pokazanym na poniższym rysunku.
Pasażerowie pociągu korzystają z niego jako z punktu odniesienia będącego ciałem
sztywnym i postrzegają wszelkie zjawiska względem niego. Każde zjawisko
zachodzące na drodze pociągu zachodzi jednocześnie w konkretnym miejscu
pociągu. Definicja jednoczesności może być zastosowana w przypadku pociągu
dokładnie tak samo jak w przypadku torów. W naturalny sposób możemy zatem
postawić sobie następujące pytanie:
Czy dwa zjawiska (np. uderzenia pioruna A i pioruna B) jednoczesne względem
torów będą również jednoczesne względem pociągu? Poniżej wykażę, że
odpowiedź na to pytanie nie może nie być przecząca.
Gdy mówimy, że uderzenia A i B zachodzą jednocześnie względem torów, mamy
na myśli to, że światło wyemitowane w miejscu uderzenia A i B spotyka się w
miejscu M znajdującym się w połowie odcinka AB. Jednakże wydarzenia A i B
odnoszą się do punktów A i B w pociągu. Niech zatem punkt M' wyznacza środek
odcinka AB w jadącym pociągu. W chwili pojawienia się błysków (widzianych z
torów) punkt M będzie pokrywał się z punktem M', ale będzie też przesuwać się w
prawą stronę rysunku z prędkością v.
Jeżeli obserwator siedzący w miejscu M' pociągu nie poruszałby się z tą
prędkością, wówczas przez cały czas pozostawałby w miejscu M, zaś światło
wyemitowane w punkcie A i B dotarłoby do niego jednocześnie (tj. spotkałoby się
w miejscu, w którym znajdowałby się obserwator). W rzeczywistości (względem
torów) obserwator w pociągu porusza się jednak naprzeciw światłu biegnącemu z
punktu B i ucieka od światła biegnącego z punktu A. Stąd też obserwator będzie
widział promień światła biegnący z punktu B wcześniej niż promień światła z
punktu A. Obserwatorzy traktujący pociąg w charakterze punktu odniesienia muszą
zatem uznać, że błysk B zaszedł wcześniej niż błysk A[10].
Podobnie jak w przypadku przestrzeni, Einstein znalazł miejsce, w którym stare
założenia straciły rację bytu. Zależnie bowiem od definicji "jednoczesności" te same
wydarzenia nie mogłyby być traktowane jako jednoczesne zarówno przez obserwatora
stojącego przy torach, jak i obserwatora jadącego w pociągu. Jak widać, koncepcja
jednoczesności jest faktycznie trudniejsza, niż mogłoby się to wydawać.
Początkowo możemy zakładać, że taka różnica w postrzeganiu czasu jest wyłącznie
"iluzją optyczną", której ulega obserwator znajdujący się w ruchu. Jednak to
stwierdzenie wynika z założenia, że położenie obserwatora stojącego przy torach jest w
jakiś sposób wyjątkowe i ważniejsze od położenia obserwatora z pociągu. Jeżeli zatem
obaj obserwatorzy znajdowaliby się na równej wielkości planetoidach i obserwowali
zjawiska zachodzące wokół nich, różnica w obserwacjach wciąż byłaby taka sama, a
jedynie dużo jaśniejsze byłoby to, że żaden z nich nie znajduje się w miejscu "bardziej
rzeczywistym" i stanowiącym "lepszy" punkt odniesienia. Einstein podsumowuje to
następującymi słowy:
W ten oto sposób dochodzimy do ważnej konkluzji:
Zjawiska jednoczesne względem torów nie są jednoczesne względem pociągu i vice
versa (względność jednoczesności). Każde ciało będące punktem odniesienia
posiada swój własny czas. Jeżeli nie posiadamy informacji o tym, do którego
punktu odnosi się dane stwierdzenie dotyczące czasu wystąpienia zjawiska,
wówczas stwierdzenie to nie posiada znaczenia.
Przed pojawieniem się teorii względności fizycy milcząco zakładali, że czas jest
wartością absolutną, czyli jest niezależny od ruchu ciała stanowiącego punkt
odniesienia. Jak jednak sami zobaczyliśmy przed chwilą, założenie to jest
niezgodne z najbardziej naturalną definicją jednoczesności[11].
Einstein chciał w ten sposób udowodnić, że dotychczas milcząco (a nawet
podświadomie) zakładano, iż wszystkie wydarzenia we wszechświecie zachodzą
wewnątrz wielkiego, stabilnego "pudełka" definiującego "rzeczywistą" przestrzeń i
"rzeczywisty" czas. "Eksperymenty myślowe" Einsteina doprowadziły go jednak do
podważenia tych założeń. Einstein doszedł do wniosku, że Bóg nie stworzył jednego,
wielkiego pudełka, lecz nieskończoną liczbę małych pudełek poruszających się
względem siebie "w odpowiednim dla siebie czasie".
Linia czasu "przez czas" — perspektywa obserwatora nieruchomego stojącego na planetoidzie lub przy torach
Gdy dana osoba postrzega zjawisko "przez czas", wówczas przyjmuje pozycję na
zewnątrz sekwencji zdarzeń i czuje się odrębną względem wszystkiego, co obserwuje
lub mierzy, podobnie jak opisywany przez Einsteina obserwator na planetoidzie, który
obserwuje człowieka jadącego na promieniu światła, lub przechodzień stojący przy
torach i patrzący na pociąg. Z tej perspektywy "linia czasu" jest postrzegana tak, że
"przeszłość" i "przyszłość" rozciąga się odpowiednio w lewo i w prawo, zaś
teraźniejszość znajduje się gdzieś pośrodku.
Postrzeganie zjawisk "w czasie" oznacza przyjęcie perspektywy związanej z
rozwijającym się wydarzeniem, którą można porównać do pozycji człowieka jadącego na
promieniu światła lub pasażera pociągu. Z tej perspektywy "teraz" jest równoznaczne z
fizycznym położeniem danej osoby, przyszłość znajduje się gdzieś przed nią, zaś
przeszłość — gdzieś za nią. Wygląda to tak, jakby dana osoba szła w kierunku
przyszłości, zostawiając za plecami przeszłość.
Linia czasu "w czasie" — perspektywa obserwatora na promieniu światła lub pasażera pociągu
Dwie perspektywy (które można przedstawić wizualnie albo przy użyciu faktycznej
przestrzeni) pozwalają różnie postrzegać to samo wydarzenie. Einstein był
zainteresowany tym, co mogą odsłonić przed nami różne metody postrzegania czasu
uzależnione od naszych "map" otaczającego nas świata. Wychodząc od wniosku, że
wszystkie ciała stanowiące punkt odniesienia posiadają własny czas, pytał on, skąd
wiemy, czym jest czas, i w jaki sposób go mierzymy. Odpowiadając na to pytanie,
mówimy zwykle, że patrzymy na zegarek, co jest odpowiedzią udzieloną z perspektywy
"przez czas" zakładającej, że ani my, ani zegarek nie znajdujemy się w ruchu. Co jednak
może się stać, jeżeli przyjmiemy odmienną perspektywę?
Po raz kolejny Einstein stworzył symboliczny obraz procesu, wyobrażając sobie samego
siebie w tramwaju, którym codziennie jeździł do pracy w urzędzie patentowym.
Tramwaj przejeżdżał w pobliżu zegara umieszczonego na wieży. Z powyższego rysunku
wynika, że "obraz" tarczy zegara jest niesiony przez światło, które przepływa przez
obserwatora niczym woda spływająca w dół rzeki. Gdy obraz zegara sprzed jednej
sekundy dotrze do oczu obserwatora, obraz zegara sprzed dwóch sekund będzie się
znajdować trzysta tysięcy kilometrów za nim.
Einstein zastanawiał się, co się może stać, jeżeli jego tramwaj zacznie się poruszać "w
czasie" z prędkością światła. W jaki sposób można będzie wtedy postrzegać czas,
zakładając, że wciąż patrzy się na zegar? Einstein uważał, że w takiej sytuacji powinien
on cały czas "dotrzymywać kroku" światłu niosącemu obraz tarczy zegara z pierwszej
sekundy obserwacji. Innymi słowy, z perspektywy obserwatora czas stałby w miejscu
(pierwszy rysunek na następnej stronie).
Co się jednak stanie, gdy tramwaj zacznie się poruszać szybciej niż światło? W takiej
sytuacji zacznie on "doganiać" światło, które zostało odbite od tarczy zegara dwie, a
następnie trzy sekundy temu. Obserwator będzie miał zatem wrażenie, że czas się cofa!
Czy jednak w takiej sytuacji obserwator jedynie postrzegałby odwrotny ruch wskazówek
zegara, czy faktycznie cofałby się w czasie? (drugi rysunek na następnej stronie).
Może to być podchwytliwe pytanie dla kogoś, kto tworzy konstrukcje wyobrażeniowe.
Einstein pisał o tym następująco:
Muszę przyznać, że na samym początku, kiedy konkretna teoria względności
dopiero kiełkowała w moim umyśle, przeżywałem wiele konfliktów natury
nerwowej. W młodości często przez całe tygodnie nie mogłem zebrać myśli, gdyż
w tamtym okresie musiałem przezwyciężyć niezdolność do logicznego myślenia
będącą wynikiem natknięcia się na tego rodzaju pytania[14].
Jak widać, rozważania takie nie były dla Einsteina wyłącznie teoretyczną zabawą czy
problemem matematycznym, ale autentyczną próbą odkrycia "boskich myśli".
Odpowiedzi na stawiane samemu sobie pytania były ważne dla jego poczucia
tożsamości i rzeczywistości. Cała Newtonowska rzeczywistość opierała się na
założeniach o absolutnej naturze czasu i przestrzeni, ale "zabawa w połączenia"
pozwoliła Einsteinowi zadać kilka pytań, które podważyły fundamentalne prawa natury
definiujące czas i przestrzeń. Zamiast być wartościami bezwzględnymi, absolutnymi,
czas i przestrzeń zaczęły w jego mniemaniu przypominać "boskie eksperymenty
myślowe".
Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że wszystkie omawiane pytania i wnioski nie były
wyłącznie ezoterycznymi rozważaniami ekscentrycznego naukowca. Wspomniane
zmiany w założeniach, na których opierało się postrzeganie otaczającego nas świata,
utorowało ludzkości drogę do "ery atomu", podróży kosmicznych, a także śmierci
dziesiątek tysięcy ludzi w Hiroszimie i Nagasaki.
Charakterystyka zmian czasu, przestrzeni i obiektów materialnych koniecznych do zachowania stałej prędkości światła
W wyniku zrozumienia głębi i perspektywy oraz przyswojenia innych idei, które pojawiły
się w Renesansie, zorientowaliśmy się, że Ziemia nie znajduje się w centrum układu
słonecznego oraz że Słońce i inne planety krążą we wszechświecie. Teoria względności
Einsteina rozwinęła to podejście i odniosła je do jeszcze głębszych elementów
rzeczywistości. Nasz wszechświat nie istnieje wewnątrz jednego wielkiego pojemnika
definiującego w sposób absolutny czas i przestrzeń. Nie ma jednego "boskiego
pudełka", które mogłoby służyć jako uniwersalna rama odniesienia dla wszystkich
zjawisk we wszechświecie. Nie możemy mieć pewności, że reszta wszechświata porusza
się zgodnie z naszym niewielkim punktem odniesienia. Musimy zatem rozwinąć nasz
model wszechświata, tak aby obejmował wiele perspektyw i rzeczywistości.
Inną analogią dla stałej prędkości światła może być próba wyjaśnienia, w jaki sposób
dwuwymiarowe istoty z wcześniejszego przykładu mogłyby postrzegać trójwymiarowy
przedmiot. Wyobraź sobie, że jesteś jedną z takich istot i w Twoim świecie nagle
pojawiła się duża bańka. Co widzisz w takiej sytuacji?
Jeżeli znajdujesz się daleko od miejsca, w którym bańka przecina płaszczyznę Twojego
świata, zobaczysz linię krzywą, która zacznie rosnąć, po czym zmaleje i ostatecznie
zniknie. Jeżeli bańka przeniknie przez płaszczyznę w miejscu, w którym się znajdujesz,
zauważysz, że otacza Cię gwałtownie rosnący okrąg, który po pewnym czasie zacznie
się zmniejszać i w końcu również zniknie.
Jeżeli bańka przestanie się poruszać, wówczas oddaleni obserwatorzy będą mogli ją
zbadać, obejść ją, wejść do środka i ostatecznie stwierdzić, że jest to okrąg o ustalonej
wielkości. Jeżeli bańka zacznie się poruszać, dwuwymiarowe istoty zauważą, że okrąg
ten w sposób "magiczny" zwiększa się i zmniejsza. Ich zdaniem zjawisko to będzie
polegać na zmianie średnicy okręgu. Dopiero po przejściu na wyższy poziom
rzeczywistości będą w stanie zrozumieć, że obserwowanym przedmiotem jest w istocie
sferyczna bańka, a dwuwymiarowe istoty wcześniej postrzegały tylko pewne z jej
aspektów.
Jednakże nawet w dwuwymiarowej rzeczywistości jedna rzecz będzie stała. Niezależnie
bowiem od zachowania bańki, czy też miejsca, w którym jej powierzchnia przetnie się z
płaszczyzną, będzie ona postrzegana jako okrąg. Jak wiadomo, długość linii okręgu
wyraża się wzorem 2πr, zaś liczba π (pi) jest wartością stałą i w ten sposób zapewnia
relację niezbędną do stworzenia okręgu i sfery.
ruch Nie ma absolutnego "ruchu", istnieje tylko ruch względem innych obiektów w przestrzeni.
Nie ma absolutnej "przestrzeni", istnieje tylko nieskończona liczba przestrzeni poruszających się
przestrzeń
względem siebie.
zdarzenia Nie ma absolutnych "zdarzeń obiektywnych", istnieją tylko spostrzeżenia zdarzeń zgodne ze
obiektywne spostrzeżeniami innych.
Nie ma absolutnego "czasu", każde ciało będące punktem odniesienia posiada swój osobisty
czas
czas.
obiekty Nie ma "stałych obiektów materialnych", materia jest wyłącznie przekształceniem energii
materialne elektromagnetycznej (światła).
Einstein wyjaśniał:
Dlaczego koniecznym jest ściągnięcie fundamentalnych idei myślenia w naukach
przyrodniczych z platońskiego Olimpu i dokonanie próby odkrycia ich ziemskich
korzeni? Oto odpowiedź: jest to niezbędne, by uwolnić te idee od tabu z nimi
związanego i zdobyć większą wolność w formułowaniu idei lub koncepcji…
We wcześniejszych akapitach próbowaliśmy opisać, w jaki sposób koncepcje
przestrzeni, czasu i zdarzeń mogą być w sposób psychologiczny połączone z
doświadczeniami. Patrząc logicznie, są one bowiem swobodnymi kreacjami ludzkiej
inteligencji, narzędziami myśli służącymi łączeniu poszczególnych doświadczeń, aby
możliwe było ich lepsze poznanie. Próba uświadomienia sobie empirycznych źródeł
tych fundamentalnych koncepcji powinna pokazać, do jakiego stopnia jesteśmy do
nich przywiązani. W ten sposób możemy uświadomić sobie naszą wolność, z której
zawsze bardzo trudno jest rozsądnie korzystać w razie potrzeby[20].
[1] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers, Inc., New York 1961, s. 144.
[2] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers, Inc., New York 1961, s. 9.
[3] Ibidem, s. 9.
[4] Ibidem, s. 9.
[5] Ibidem, s. 141 – 142.
[6] Ibidem, s. 136 – 137.
[7] Ibidem, s. 138 – 139.
[8] Ibidem, s. 21 – 22.
[9] Ibidem, s. 22 – 23.
[10] Ibidem, s. 25 – 26.
[11] Ibidem, s. 26 – 27.
[12] Ibidem, s. 139 – 140.
[13] Ibidem, s. 139.
[14] J. Schwartz, M. McGuinness, Einstein For Beginners, Pantehon Books, New York
1983, s. 82.
[15] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers, Inc., New York 1961, s. 149 – 150.
[16] Ibidem, s. 141.
[17] Ibidem, s. 141.
[18] Równanie użyte przez Einsteina do opisu względności (przekształcenie Lorenza)
jest, skrótowo mówiąc, równaniem opisującym zmiany relacji występujące pomiędzy
dwiema ramami odniesienia. Elementem stałym obu stron równania jest w tym
przypadku prędkość światła.
[19] Równanie to można też zapisać jako E/c=mc. Innymi słowy, energia podzielona
przez prędkość światła jest tym samym co masa pomnożona przez prędkość światła.
Zgodnie z tą zasadą anihilacja drobnej ilości masy powoduje zastąpienie jej ogromną
ilością energii. Na tej zasadzie opiera się korzystanie z energii atomowej.
[20] Albert Einstein, Relativity, Crown Publishers, Inc., New York 1961, s. 141– 142.
Rozdział 7.
Psychologiczne implikacje teorii
względności
Teoria względności od samego początku fascynowała tak fizyków, jak i laików. Z całą
pewnością odkrycia Einsteina dotyczące natury rzeczywistości dotyczą czegoś więcej niż
tylko samej fizyki. Można bowiem zastosować je także do naszych systemów przekonań
oraz do psychologicznych modeli świata. Nasze spostrzeżenia i przekonania zmieniają
się bowiem pod wpływem różnych czynników. Einstein wydawał się dobrze rozumieć
taką percepcyjną względność, kiedy pisał:
Jeżeli teoria względności okaże się słuszna, Niemcy będą nazywać mnie Niemcem,
Szwajcarzy — obywatelem Szwajcarii, a Francuzi — wielkim uczonym.
Jeżeli zaś teoria względności okaże się błędna, Francuzi nazwą mnie Szwajcarem,
Szwajcarzy — Niemcem, a Niemcy — Żydem[1].
Pewne zachowanie lub zdarzenie może być postrzegane oraz interpretowane na wiele
różnych sposobów zależnych od punktu odniesienia, z jakiego patrzy się na dany temat.
Na wiele naszych zachowań ma wpływ to, jak patrzymy na siebie i jak porównujemy się
do innych ludzi, korzystając zarówno z naszego własnego punktu widzenia, jak i z
naszych wyobrażeń o tym, jak inni patrzą na nas. Stosowany przez Einsteina schemat
stacjonarnego i poruszającego się obserwatora stanowi klasyczny przykład sprzecznych
punktów widzenia.
Podobny dualizm jest widoczny w niemalże każdej dziedzinie nauki oraz filozofii. Oto
kilka przykładów:
Pierwsza pozycja Druga pozycja
Materia Energia
Cząsteczka Fala
Trójwymiarowy Czterowymiarowy
Stały Zmienny
Hamujący Wzbudzający
Organizm Duch
Ciało Umysł
Cyfrowy Analogowy
Stary Nowy
Rodzic Dziecko
Krytyk Marzyciel
Tak podstawowy wzorzec może powiedzieć nam równie wiele na temat charakteru i
układu nerwowego obserwatorów tworzących model świata, jak i na temat faktycznego
obrazu świata, co wiąże się z "przyczynami formalnymi", o których mówił Arystoteles.
Aby dokonać jakiegoś działania w świecie (np. pojechać na rowerze, rozwiązać zadanie
matematyczne lub zbudować bombę atomową), ludzie muszą zareagować zgodnie z
mapą świata stworzoną i przechowywaną przez ich układ nerwowy. Stąd też
najskuteczniejszymi modelami są te, które w najbardziej naturalny sposób
odzwierciedlają konstrukcję układu nerwowego. Można zatem powiedzieć, że teoria
względności Einsteina jest swego rodzaju metaforycznym opisem nie tylko
mechanizmów działania świata wokół nas, ale także sposobu funkcjonowania naszego
własnego układu nerwowego.
W NLP przedstawione przez Einsteina dwa punkty widzenia (miejsce na promieniu
światła i miejsce na asteroidzie) odnoszą się do dwóch podstawowych ram
percepcyjnych, noszących nazwę "pierwszej pozycji" i "drugiej pozycji" (DeLozier i
Grinder, 1987). "Pierwsza pozycja" odnosi się do widzenia, słyszenia i odczuwania
konkretnych zdarzeń z własnej perspektywy. "Druga pozycja" wiąże się zaś z
widzeniem, słyszeniem i odczuwaniem tej samej sytuacji (wliczając w to własną
obecność) z perspektywy innej osoby. Rzecz jasna, obie pozycje mogą być wzajemnie
sprzecznymi punktami odniesienia, wiążącymi się z różnymi systemami wartości.
Wykorzystanie obu pozycji daje tzw. "podwójny opis" zdarzenia przekazujący nam
ważne informacje, których pojedyncza perspektywa może nie zawierać.
Przykładem takiej sytuacji jest postrzeganie głębi wynikające z faktu, że każde z
naszych oczu rejestruje nieco inny obraz jednej sytuacji, co powoduje, iż ich relacje
tworzą wrażenie głębi. Z podobnego powodu, dla którego zakładamy jednoczesne
wystąpienie dwóch zjawisk, nie jesteśmy też świadomi tego, że nasze oczy rejestrują
nieco odmienne obrazy, dzięki czemu, patrząc na coś, widzimy tylko jeden spójny obraz.
Aby rozpoznać i opisać relację między dwiema perspektywami, musimy wyjść poza
analizowaną relację poprzez przejście na wyższy poziom, nazywany "trzecią pozycją",
który znajduje się ponad pierwszą i drugą pozycją. Z tej trzeciej pozycji możemy
popatrzeć na obie pozycje niższego poziomu i zacząć rozwiązywać konflikty oraz
integrować sprzeczne ze sobą ramy odniesienia. To właśnie dzięki zastosowaniu trzeciej
pozycji Einstein był w stanie zrozumieć, że spostrzeżenia zarówno obserwatora
poruszającego się, jak i stacjonarnego stanowiły manifestację tej samej relacji
definiowanej przez prędkość światła.
Jeżeli spojrzymy na dylemat, który doprowadził Einsteina do opracowania teorii
względności, jako na metaforę przejścia młodego fizyka do dorosłości (Einstein miał
dwadzieścia sześć lat, gdy sformułował szczególną teorię względności), wówczas
będziemy mogli zauważyć kilka istotnych prawidłowości natury psychologicznej. Jak
napisałem wcześniej, Einstein po raz pierwszy stał się świadomy paradoksalnych różnic
w perspektywie obserwatora ruchomego i stacjonarnego, gdy miał szesnaście lat. Jest
to wiek, w którym większość ludzi zaczyna myśleć o kształtowaniu własnej tożsamości.
Przykład, którym posłużył się Einstein dla zilustrowania wspomnianego paradoksu,
zawierał obraz człowieka spoglądającego w lustro. Stąd jedną z interpretacji wyobrażeń
młodego Einsteina może być próba ustalenia, czy w chwili, gdy człowiek zaczyna
korzystać ze swojej wyobraźni i zmienia się, odróżniając się tym od swoich rówieśników,
zachowuje on jednak obraz samego siebie?
W sytuacji przedstawionej w używanym przez Einsteina przykładzie obserwator na
planetoidzie mógłby odpowiedzieć na powyższe pytanie następująco: "Jeżeli zaczynasz
myśleć inaczej, tracisz swoją tożsamość. Ja zachowuję moją, ale ty stracisz z oczu
swoją. To jest niebezpieczne, więc lepiej przestać myśleć w ten sposób". Obserwator
ten uważa więc, że człowiek poruszający się na promieniu światła jest marzycielem
żyjącym w świecie fantazji. Ale czy tak jest w istocie? Może obserwator stojący
nieruchomo na swojej planetoidzie myśli w sposób tak ograniczony, że nie jest w stanie
zrozumieć sposobu, w jaki myślą inni ludzie? Być może człowiek ten uważa wręcz, że
jego planetoida i drobny wycinek wszechświata, jaki jest w stanie zobaczyć, stanowi
środkowy punkt całego wszechświata?
Obserwatora stacjonarnego można skojarzyć z rzeczywistością tradycyjną, która zawiera
stałą ramę odniesienia pozwalającą na postrzeganie trwałych obiektów posiadających
stałe wymiary i połączonych logicznie w czasie liniowym. Z kolei obserwator poruszający
się kojarzy się z twórczą wyobraźnią, wolnomyślicielstwem i zmianą, a więc
rzeczywistością elastyczną.
Każde z ważnych odkryć Einsteina (wszystkie zostały opublikowane w 1905 roku, gdy
miał on 26 lat) także zakładało integrację podobnych ram odniesienia — materii i
energii, cząsteczek i fal itp. Oczywiście odkrycia te reprezentowały zmianę w
postrzeganiu świata wokół nas, nie zaś faktyczne zmiany rzeczywistości. Być może
synteza dualizmu wyrażana przez sprzeczne ramy odniesienia reprezentowała syntezę
nie tylko praw fizyki, ale także tożsamości Einsteina, który początkowo umieścił się w
roli człowieka podróżującego na zmiennym promieniu światła, a następnie starał się
pogodzić nową ramę odniesienia z tradycyjną wizją rzeczywistości.
Patrząc z tej perspektywy na teorię względności, można potraktować ją jako prostą
metaforę zmiany wewnątrz systemu, zaś jego strategię rozwiązywania problemów —
jako strategię kontrolowania oporów związanych ze zmianą systemów. Niemalże każda
sytuacja, w której występuje zmiana społeczna lub osobista, jest przyczyną konfliktu
pomiędzy: (1) częścią systemu, która pragnie zmian, potrafi sobie je wyobrazić i uważa,
że są one możliwe, oraz (2) częścią systemu uważającą zmiany za ryzykowne,
nierozsądne lub niemożliwe i opartą na wcześniejszym modelu świata, który jest
bardziej ograniczony niż nowy, ale jednocześnie bardziej stabilny i lepiej znany.
Część pragnąca zmian i ustalenia nowej rzeczywistości przypomina obserwatora w
ruchu. Część niepodzielająca wiary w zmiany lub dążąca do zachowania status quo
przypomina obserwatora nieruchomego. Konflikt pomiędzy tymi częściami może być
bardzo poważny i silnie ograniczający możliwości działania. Koncepcja Einsteina jest w
tym względzie podobna do idei Freuda, który uważał, że w ludzkiej psychice zachodzi
ustawiczny konflikt pomiędzy stabilizującym, lecz represywnym ego i jego "zasadą
rzeczywistości" a stanowiącym źródło "zasady przyjemności" pożądliwym id.
Jeżeli opisywany dylemat dwóch obserwatorów potraktujemy jako metaforę zmiany,
wówczas pytanie o to, czy obserwator w ruchu będzie widział swoje odbicie w lustrze,
nabiera nowego znaczenia. Jak sugerowałem wcześniej, odbicie w lustrze można
potraktować jako wizerunek swojego własnego "ja", czyli obraz naszej tożsamości.
Obserwator stacjonarny początkowo wierzy w to, że obserwator w ruchu nie będzie
widział swojego odbicia podczas jazdy na promieniu światła, czyli straci swoją
tożsamość w procesie zmian. Z kolei osoba na promieniu światła będzie uważać, że
świat działa całkowicie normalnie.
Aby znaleźć rozwiązanie tego dylematu, Einstein musiał początkowo być w stanie
postrzegać wszechświat tak samo z każdej perspektywy i mieć pewność, że żaden z
tych punktów widzenia nie będzie sprzeczny z pozostałymi. Wiele osób działa w ramach
tylko jednej ramy odniesienia albo wierzy, że inne perspektywy są tak sprzeczne z tymi,
które wykorzystują oni sami, iż niemożliwe jest ich pogodzenie ze sobą.
Próbując pomóc ludziom w zmianie systemów, można ze strategii Einsteina zapożyczyć
wiele elementów, tak aby: (1) pomóc innym ludziom doświadczyć innych ram
odniesienia i w pełni je zrozumieć, (2) wyszukać ograniczające przekonania lub
nieświadome założenia mogące wspierać antagonizmy pomiędzy poszczególnymi
punktami widzenia, (3) zbadać i twórczo podważyć te ograniczające założenia,
przechodząc w tym celu na wyższy poziom myślenia.
Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć przykład z mojego życia. Pewnego razu
zostałem poproszony przez personel poradni zdrowia psychicznego, abym pomógł
kobiecie przeżywającej poważny kryzys. Jej małżeństwo się rozpadło, co wpędziło ją w
głęboką depresję grożącą samobójstwem. Kobieta ta była pielęgniarką. Pewnego dnia
przyniosła do domu truciznę, planując zabić siebie i trójkę swoich dzieci. Na szczęście
powstrzymała się przed popełnieniem tego czynu i zaczęła szukać pomocy. Nie ulega
wątpliwości, że stan jej zdrowia był bardzo poważny.
Gdy przyszła do mnie, powiedziała: "Muszę coś zrobić, aby zmienić mój stan. Sama
sobie nie poradzę. Potrzebuję pomocy. Nie jestem w stanie tego dłużej wytrzymać".
Moja pierwsza odpowiedź brzmiała następująco: "Dobrze. Skoro chce pani wyjść z tego
złego stanu, przyjrzyjmy się dla porównania stanom przyjemnym. Czy może pani
przypomnieć sobie jakieś pozytywne doświadczenia z przeszłości?".
— Nie mam takich doświadczeń — odparła. — Wszystkie moje wspomnienia są złe i
bolesne.
— Oho! — pomyślałem sobie. — Co mam teraz zrobić? Przecież ona nie ma żadnych
dobrych doświadczeń!
— Jeżeli nie ma pani żadnych dobrych doświadczeń, coś wymyślimy — powiedziałem,
podważając swoje przypuszczenia. — Stworzymy bogatą wizję przyszłości. Chodzi o to,
że nie może pani pozostać z negatywnymi uczuciami, więc zamiast cofać się w
przeszłość, wyjdźmy w przyszłość i stwórzmy wizję bogatych, dobrych doświadczeń.
Poprosiłem ją, aby spojrzała w górę i w prawo (w modelu NLP jest to pozycja
sprzyjająca tworzeniu obrazów wizualnych) i wyobraziła sobie upragnioną wizję
przyszłości. Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem, że ciało kobiety wyraźnie się
rozluźniło, wskazując na przejście do bardziej pozytywnego stanu umysłu. W pewnej
chwili moja klientka wróciła jednak gwałtownie do stanu przygnębienia.
— Co się stało? — spytałem. — Czy trafiła pani na coś trudnego? Na jakąś blokadę?
— Nie — odparła.
— Miałem wrażenie, że ćwiczenie przez pewien czas działało — odpowiedziałem. — Czy
poczuła się pani lepiej?
— Tak.
— Dlaczego więc pani przestała?
— Ponieważ dziwnie się poczułam, patrząc w konkretne miejsce. To dość nienaturalne.
Wtedy uderzyła mnie jedna myśl. Siedząca przede mną kobieta była w stanie tak
fatalnym, że chciała zabić siebie i swoje dzieci. Twierdziła, że jest gotowa zrobić
wszystko, aby poczuć się lepiej, ale jednocześnie zrezygnowała z wykonywania
sprawiającego jej przyjemność ćwiczenia, gdyż "dziwnie się poczuła, patrząc w
konkretne miejsce". Wyglądało to tak, jakby chciała powiedzieć: "Dziękuję, ale wolę już
zabić swoje dzieci, niż skierować wzrok w górę i w prawo podczas wyobrażania sobie
przyjemnej przyszłości". Doszedłem do wniosku, że powinienem teraz "uwolnić ją z jej
więzienia", jakim był jej własny model świata.
Stosując pierwszą część strategii Einsteina (opisanej w poprzednim rozdziale),
postawiłem się w jej położeniu i zrozumiałem prawdziwy paradoks, w jakim tkwiła, a
który wyglądał następująco: "Moja przeszłość jest do niczego, moja teraźniejszość jest
nie do zniesienia, a moja przyszłość jest niepewna i budzi lęk". Takie spojrzenie na
świat pozwalało wyłącznie stwierdzić, że świat jest bardzo nieprzyjaznym miejscem.
Kiedy zaś świat jest dla nas nieprzyjazny, nie mamy wówczas żadnego miejsca, w
którym moglibyśmy się schronić.
Zacząłem zatem rozszerzać własną mapę tej sytuacji, aby znaleźć sposób myślenia
odmienny od tego, który był przyczyną problemu. Podobnie jak w przypadku dylematu
Einsteina, pierwszym krokiem w stronę rozwiązania było odkrycie i zaakceptowanie
dwóch przeciwstawnych ram odniesienia. W ten sposób mogłem zająć "trzecią pozycję"
("metapozycję") względem perspektywy stanowiącej przyczynę problemu. Moja klientka
zachowywała się tak, jakby dwie "części" jej samej znajdowały się we wzajemnym
konflikcie: jedna z nich próbowała dokonać zmian, druga zaś obawiała się "nieznanego".
Część pragnąca zmian nie była w stanie znieść przeszłości i teraźniejszości, ale druga
część obawiała się przyszłości. Moja klientka potwierdziła, że faktycznie przebywa w
stanie "podwójnego związania" — obawiała się skutków swojej bierności, ale jeszcze
bardziej bała się tego, co może się stać, gdy zacznie wprowadzać zmiany w swoim
życiu.
Zgodnie z następnym etapem strategii Einsteina poprosiłem kobietę o wyobrażenie
sobie prostego symbolicznego obrazu, który by odpowiadał każdej z tych dwóch części.
Ona zaś odparła, że wyobraża sobie element dążący do zmian jako motyla próbującego
uwolnić się z kokonu, potencjalnie pięknego, ale wrażliwego i delikatnego. Element
dążący do utrzymania status quo przypominał jej zaś samicę tyranozaura pilnującą
złożonych jaj i mającą świadomość tego, że jej gatunek wyginie. Z tego powodu
obawiała się przyszłości i była skłonna zniszczyć jaja, aby nie narażać swoich dzieci na
potencjalnie przerażającą przyszłość.
Poprosiłem ją, żeby chwilę odetchnęła i zapoznała się lepiej z tymi poglądami, patrząc
na każdy z nich z perspektywy drugiego.
Kolejnym krokiem mojego postępowania było odkrycie założeń leżących u podstaw
przekonania, że świat jest "nieprzyjazny". Poprosiłem więc kobietę o to, aby znalazła
jakąś "pozytywną intencję" czy też cel w każdej z dwóch "części" jej samej. Wówczas
ona przyznała, że nigdy w ten sposób nie myślała, gdyż przez myśl jej nie przeszło, że
za odczuwanym przez nią konfliktem i bólem może kryć się coś "pozytywnego".
Po krótkiej sesji trenerskiej moja klientka zorientowała się, że pozytywną intencją części
reprezentowanej przez motyla jest pragnienie "rozwoju", zaś pozytywnym elementem
części reprezentowanej przez dinozaura jest "przetrwanie", ale również "ochrona" przed
bólem. W obu przypadkach mieliśmy zatem do czynienia z konkretnymi przejawami
systemu wartości.
Aby znaleźć założenia, które byłyby w stanie połączyć te ramy odniesienia, zapytałem
kobietę, jaką jej zdaniem "misję" posiadają obie części jej osobowości oraz obie
pozytywne intencje. Innymi słowy, interesowało mnie to, co mogły one dać dobrego jej
osobowości jako takiej. Po dłuższym zastanowieniu odpowiedziała, że wszystkie te
elementy pomogłyby jej stać się "szczęśliwym i odnoszącym sukcesy człowiekiem",
chociaż reprezentowały przeciwstawne wartości. Przyjrzawszy się im jednak z różnych
perspektyw, doszła do wniosku, że nie są one już tak bardzo sprzeczne jak wcześniej i
odnoszą się do czegoś więcej niż tylko prostej opozycji "sztywność – zmiana". Zarówno
"rozwój", jak i "przetrwanie" są bowiem zjawiskami wzajemnie się uzupełniającymi.
Człowiek, który nie dba o swoje przetrwanie, na ogół nie zdąży się rozwinąć, a ktoś, kto
się nie rozwija, najprawdopodobniej nie będzie w stanie przetrwać w zmieniającym się
środowisku (o czym mówi zasada wymaganej różnorodności).
Wychodząc zatem z założenia, że "wspólna" część obu perspektyw była wspominaną
przez kobietę "misją" mającą na celu uczynienie z niej "szczęśliwego i odnoszącego
sukcesy człowieka", dążąca do "rozwoju" część "motyla" posiadała zdolność do
"przygotowania na przyszłość", zaś pragnąca "przetrwania" i "ochrony" część
"dinozaura" posiadała zdolność do "oceny obecnej sytuacji i wykrywania zagrożenia".
Kobieta odkryła, że zdolności te nie tylko nie są w żaden sposób skonfliktowane, ale
wręcz uzupełniają się wzajemnie, gdyż każda z tych części mogła wykorzystywać cel i
zdolności drugiej części, tak aby sprawniej osiągnąć wspólny cel. "Przygotowanie na
przyszłość" było ważnym elementem przetrwania, ochrony i rozwoju. Z kolei "ocena
obecnej sytuacji" była równie ważna dla rozwoju i zmian jak dla przetrwania i ochrony.
Ostatnim krokiem mojej metody było sprawdzenie, które założenia należałoby jeszcze
podważyć lub przewartościować. Początkowa blokada uniemożliwiająca kobiecie
wykonanie ćwiczenia wiązała się z "nienaturalnością", a zatem zdecydowałem, że należy
odkryć założenia i presupozycje ("przyczyny formalne") związane z pojęciem
"naturalności".
— Kiedy mogłaby pani uznać, że spojrzenie w górę i wyobrażenie sobie szczęśliwej
przyszłości byłoby dla pani naturalne?
— Hm — moja rozmówczyni zastanawiała się przez chwilę. — Sądzę, że wtedy, gdybym
robiła to już wcześniej.
— Jak często musiałaby pani to robić, aby takie działanie stało się dla pani naturalne? —
spytałem.
— Nie wiem — odparła wyraźnie zmieszana.
Poprosiłem ją zatem, aby skupiła się na nieprzyjemnym uczuciu związanym z
nienaturalnymi jej zdaniem rzeczami i wróciła myślą do sytuacji, w których pojawiło się
ono po raz pierwszy (Arystoteles nazywał takie przypadki "przyczynami uprzednimi").
Aby umożliwić jej dokonanie takiego zabiegu myślowego, musiałem umieścić ją "w
czasie" w przestrzeni fizycznej, prosząc, aby wyobraziła sobie narysowaną na podłodze
linię symbolizującą czas i aby zrobiła kilka kroków w tył (co oznaczałoby faktyczne
cofnięcie się w czasie w czterowymiarowym kontinuum czasoprzestrzennym Einsteina).
Moja klientka początkowo nie miała pewności co do źródła uczucia, ale cofając się,
zaczęła przypominać sobie pewne zdarzenie z dzieciństwa. Po chwili mogła je odtworzyć
tak dokładnie, jakby zdarzyło się wczoraj.
Wspomnianym wydarzeniem był okres w jej dzieciństwie, gdy miała wielkie nadzieje
odnośnie swojej przyszłości, którą wyobrażała sobie bardzo szczegółowo. Z powodów
pozostających poza jej kontrolą wizja ta jednak się nie ziściła, co wpędziło ją w
poważne przygnębienie (przypomniało mi to powiedzenie Richarda Bandlera:
"rozczarowanie wymaga dobrego planu"). Wtedy poprzysięgła sobie, że nigdy już sobie
tak nie zaszkodzi. Wraz z upływem czasu niechęć do tworzenia złudnych nadziei
przerodziła się w niechęć do nadziei w ogóle.
Niedawne rozstanie z mężem obudziło w kobiecie uczucia związane z powyższymi
wspomnieniami i przekonaniami z dzieciństwa, sprawiając, że przestała ona wyobrażać
sobie przyszłość w obawie przed jeszcze większym rozczarowaniem. Problem polegał na
tym, że straciła jakąkolwiek wizję przyszłości, co jedynie pogłębiło jej depresję,
wprowadzając w stan "podwójnego związania", i wzbudziło w niej poczucie, że zarówno
dowolne działanie, jak i brak działania nieodmiennie doprowadzi do katastrofy.
Kiedy moja klientka przywołała te wspomnienia, pomogłem jej uporządkować je w
czasie. Wspomniane wydarzenia rozegrały się dawno temu, gdy nie miała jeszcze
możliwości i umiejętności dostępnych jej teraz. Zdecydowaliśmy się zatem
przeprowadzić eksperyment myślowy, w którym kobieta mogła przenieść się w czasie i
ponownie przeżyć te doświadczenia, wykorzystując przy tym posiadaną w tej chwili całą
swoją dorosłą wiedzę i doświadczenie, w szczególności zaś dwie uzupełniające się części
jej osobowości. Poza zdolnością do wyobrażania sobie przyszłości mogła wykorzystać
"przygotowanie do przyszłości" oraz "ocenę obecnej sytuacji". W wyniku takiego
doświadczenia zorientowała się, że z tymi umiejętnościami mogłaby diametralnie
zmienić skutki dawnych sytuacji. Gdy "wróciła do teraźniejszości", wydawała się głęboko
zamyślona.
Następnie wyjaśniłem jej, że czasami łatwo jest "pomylić mapę z terytorium" i
zasugerowałem, iż cały czas miała do dyspozycji pewne metody wyobrażania sobie
przyszłości, takie jak tworzenie wizji symbolicznych i metaforycznych, które rzadziej
prowadzą do rozczarowania dzięki swojej elastycznej i wyraźnie "nierealnej" naturze.
Zapytałem też, czy wciąż odczuwa opór przed skierowaniem wzroku ku górze i w prawo
podczas wyobrażania sobie tego, jak chciałaby widzieć swoją przyszłość. Odparła, że nie
jest to już dla niej wielkim problemem, więc powiedziałem: "Cóż, spróbujmy zatem
powtórzyć to ćwiczenie", po czym poprosiłem ją o spojrzenie w górę i wyobrażenie
sobie przyjemniejszej przyszłości raz, drugi, trzeci, czwarty… Gdy klientka powtarzała
ćwiczenie po raz piąty, zauważyłem, że jej opór zniknął, a ona sama wyraźnie się
rozluźniła, okazując jednocześnie większą wiarę we własne siły, a także zainteresowanie
ćwiczeniem.
Pod koniec sesji poprosiłem ją o wyobrażenie sobie przyszłości i stworzenie wizerunku
samej siebie w sposób łączący dwa wspomniane symboliczne obrazy. W tym ćwiczeniu
powinny one były tworzyć nie dwie odrębne wizje, lecz jeden spójny obraz "osoby
szczęśliwej i odnoszącej sukcesy" wykorzystujący wszystkie pozytywne cechy i cele obu
części składowych, które dotychczas znajdowały się w konflikcie. Moja klientka
powiedziała, że teraz wyobraża sobie siebie jako orlicę krążącą nad swoim gniazdem,
która widząc bardzo duży obszar wokół siebie, jest w stanie odpowiednio się
przygotować na każdą okoliczność.
Jak zapewne się domyślasz, kobieta, której pomagałem, zaczęła się szybko zmieniać. Po
krótkim czasie okazało się, że jej życie zaczyna przybierać znacznie lepszy obrót. To, co
zrobiliśmy wspólnie, okazało się drobnym, acz bardzo istotnym przełomem. Dzięki
niemu możliwe było odsunięcie w przeszłość szkodliwych przekonań o nieudanym
związku i utwierdzenie się w przekonaniu, że można uczynić różne zjawiska dużo
bardziej naturalnymi. Gdy zaś jednym z takich zjawisk jest zdolność do wizualizowania
przyszłości, człowiek ma szansę zmienić się w prawdziwego Einsteina.
Powyższa opowieść jest dla mnie dobrym przykładem stosowania tej samej strategii,
dzięki której Einstein opracował teorię względności, wychodząc od chęci rozwiązania
pewnego problemu psychologicznego. Celem tej strategii jest znalezienie założenia
czyniącego dwie ramy odniesienia niekompatybilnymi ze sobą, a następnie przejście na
wyższy poziom myślenia, na którym możliwe stanie się rozwiązanie danego problemu.
Opisywana strategia rozwiązywania konfliktów jest niezwykle podobna do techniki NLP
znanej jako "przeramowanie". W swojej podstawowej formie polega ona na wyjrzeniu
poza problematyczne zachowanie i dostrzeżenie kryjącej się za nią "intencji
pozytywnej". Typowym podejściem do rozwiązywania problemów w NLP jest dokonanie
"przejścia w górę" na poziom wyższy niż poziom problemu, tak aby wypracować
konsensus z wykorzystaniem wartości "wyższego poziomu", a następnie "przejście w
dół" na poziom niższy niż poziom problemu, na którym możliwe jest odnalezienie
"komplementarnych" zasobów związanych ze skonfliktowanymi częściami systemu.
Rozwiązywanie problemu poprzez zastosowanie innych poziomów myślenia niż poziom, na którym występuje problem
"Przejście w górę" i "przejście w dół" w celu znalezienia rozwiązania konfliktu pomiędzy poglądami i wartościami
Być może jednymi z najbardziej wymagających konfliktów są te, które pojawiają się na
poziomie tożsamości. Wielu z nas doświadcza napięcia pomiędzy byciem "rodzicem" a
byciem "osobą pracującą" czy też pomiędzy byciem "małżonkiem" a byciem "sobą".
Wydaje się, że dzięki swojej teorii względności i strategii, która doprowadziła do jej
powstania, Einstein był w stanie rozwiązać konflikty będące wynikiem jego dwoistej
tożsamości "naukowca" i "filozofa".
Rozwiązywanie konfliktów związanych z tożsamością wymaga "przejścia w górę" na
poziom wykraczający poza tożsamość. Do tego potrzebna jest jednak zdolność
rozszerzenia naszych map świata, abyśmy mogli skutecznie postrzegać siebie jako część
większych systemów i uzyskać w ten sposób poczucie "misji" oraz celu.
Einstein doszedł do wniosku, że jego misją jako "naukowca" i "filozofa" było
"rozszerzanie naszego kręgu współczucia, tak aby objął on wszystkie istoty żywe oraz
całe piękno natury". Poglądy, wartości i zdolności "naukowca" są zorientowane na
pogłębianie naszej wiedzy o tym, "co jest". Poglądy, wartości i zdolności "filozofa"
koncentrują się zaś na tym, co "powinno być" lub "mogłoby być". Einstein był w stanie
wykorzystać wszystkie te zasoby tak, że uzupełniały się one wzajemnie i pomagały mu
w osiągnięciu ustalonych przez niego celów.
Pełną tożsamość można porównać z oceanem. Nie da się jej sprowadzić do jednej fali
lub pływającej w oceanie ryby. Prawdziwa tożsamość nie jest zatem żadnym z obrazów
bądź systemów pomiaru, lecz światłem, które umożliwia ujrzenie obrazu lub dokonanie
pomiaru.
Być może nie bez powodu historia ludzkości obfituje w przypadki porównywania ludzkiej
tożsamości i duchowości do światła. Gdy bowiem człowiek utożsamia się albo z
"ciałem", albo z "duchem", "organizmem" lub "umysłem", ego lub id, lewą półkulą
mózgu lub jego prawą półkulą, logiką lub wyobraźnią, stabilnością lub zmianą — tworzy
w ten sposób stan nierównowagi i potencjalnego konfliktu. Gdy zaś ktoś utożsamia się z
czymś bardziej zbliżonym do światła, można wówczas zobaczyć, że najważniejsze stają
się nie same elementy, lecz relacje pomiędzy nimi. Przykładowo, ewolucja i adaptacja
stanowią funkcję procesów zmiany na poziomie indywidualnym oraz procesem
stabilizacji na poziomie otoczenia. Osobisty rozwój wymaga zaś podobnej równowagi sił
na różnych poziomach logiki.
Sortowanie doświadczeń w taki sposób, aby znalazły się one na odpowiednich
poziomach, jest w stanie rozwiązać wiele kłopotów. Wydaje mi się, że teoria
względności Einsteina pozwoliła mu na przesortowanie skonfliktowanych ram
odniesienia w fizyce i przeniesienie ich z poziomu tożsamości na poziom
przekonania, dzięki czemu możliwe stało się odkrycie większej i głębszej prawdy na
poziomie tożsamości. Osiągnąwszy to, Einstein mógł odnieść tę zmianę do coraz
szerszych i bardziej złożonych systemów. Jego zdolność do rozumienia różnych
poziomów logicznego myślenia i wiązania z nimi stosownych doświadczeń w celu
rozwiązywania problemów nie tylko zmieniła jego samego, ale odmieniła też oblicze
całego świata.
[1] J. Schwartz, M. McGuinness, Einstein for Beginners, Pantheon Books, New York
1983, s. 3.
Rozdział 8.
Zastosowania strategii Einsteina
Celem procesu modelowania jest nie tyle wypracowanie "właściwego" bądź
"prawdziwego" opisu procesu myślenia danej osoby, ile raczej stworzenie
instrumentalnej mapy pozwalającej nam na zastosowanie dobrze wymodelowanej
strategii. Mapa "instrumentalna" umożliwia nam skuteczniejsze działanie. Jej
"dokładność" i "realistyczność" są mniej istotne niż jej "elegancja" bądź "użyteczność".
Mapa metaforyczna, taka jak "eksperymenty myślowe" Einsteina, może mieć znacznie
większą wartość praktyczną niż mapy "realistyczne". Przykładowo, przedstawione w
poprzednim rozdziale symboliczne obrazy stworzone przez kobietę pogrążoną w depresji
przekazują znacznie więcej ważnych informacji o jej tożsamości i poglądach, niż
mogłyby to zrobić dokładne fotografie tej osoby.
Instrumentalne zastosowania mikro-, makro- i metastrategii wymodelowanych na
podstawie danych jednostki polegają na użyciu ich względem struktur, które pozwalają
wykorzystać je w praktyce. Takie stosowanie informacji opartych na strategiach
myślenia konkretnych osób mogą zostać wykorzystane na różnych etapach metody
TOTE. Innymi słowy, możemy określić i zastosować wyłącznie cele danej osoby, a
następnie wykorzystać inne działania do osiągnięcia tych celów i jeszcze innych
procesów do określenia naszych osiągnięć. Z drugiej strony równie dobrze możemy
wymodelować działania pewnego człowieka i zastosować je do osiągnięcia innych celów
niż te, które starał się on osiągnąć. Możemy także zdecydować, że chcemy wykorzystać
wyłącznie dowody lub procedury dowodzenia wykorzystywane przez wybraną osobę i
zastosować je do poszczególnych celów osiąganych za pomocą innych działań.
Jak zatem widać, możemy wykorzystać wszystkie informacje uzyskane poprzez
modelowanie sposobów myślenia wybranego geniusza, ale możemy też wybrać i
zastosować w praktyce tylko część z nich. W przypadku Einsteina możemy zastosować
strategie wymodelowane przez:
a. stosowanie ich w dziedzinach innych niż fizyka,
b. łączenie elementów strategii z innymi metodami i podejściami w celu ich
rozszerzenia i wzbogacenia,
c. wykorzystywanie ich jako inspiracji do budowania całkowicie nowego podejścia
do myślenia o danej kwestii.
Załóżmy, że chcemy wykorzystać "eksperymenty myślowe" Einsteina oraz jego
zastosowanie analogii do "przechodzenia" od myślenia dwuwymiarowego do
trójwymiarowego, a następnie do koncepcji czterowymiarowej przestrzeni sferycznej. W
procesie tym mogą pojawić się pytania, takie jak: "W jaki sposób możemy zastosować
te operacje do znalezienia rozwiązań problemów i zadań innych niż te, które napotykał
Einstein?", "Jakie działania sugerują mi te strategie?" albo "Jakie inne narzędzia lub
działania można opracować w celu ułatwienia innym ludziom skuteczniejszego
korzystania z opisanych tu strategii?".
Przejdź na miejsce wyznaczone przez pierwszą pozycję i wyobraź sobie, że druga osoba
(lub część osobowości) znajduje się przed Tobą. Wyobraź sobie możliwe zachowania,
które mogą być przyczyną problemów.
1. Przyjrzyj się teraz powyższej interakcji z punktu widzenia strony, w której
najlepszym interesie jest optymalne działanie systemu ("pozycji mediatora").
Przyjrzyj się temu, jak wygląda osoba na pierwszej pozycji względem przeciwnika.
2. Teraz wyobraź sobie, że jesteś na miejscu drugiej osoby (lub części), a więc stoisz
w pozycji drugiej. Jak z tej perspektywy postrzegasz zachowanie osoby na pozycji
pierwszej?
a. Czy na tę osobę (część osobowości) wpływa jakiś element znajdujący się
poza interakcją, który możesz dodać do mapy sytuacji?
b. Stawiając się na miejscu drugiej osoby, pomyśl, jaka mogłaby być
pozytywna intencja kryjąca się za Twoim zachowaniem.
3. Wróć teraz do perspektywy mediatora i stwórz symboliczną mapę dwóch
skonfliktowanych pozycji, a następnie określ założenia kryjące się u podstaw
konfliktu.
4. Następnie określ:
a. pozytywną intencję każdej z dwóch pozycji konfliktu,
b. wspólne kryteria wyższego poziomu, które łączyłyby obie intencje,
c. komplementarne zdolności lub zasoby posiadane przez te dwie pozycje,
które mogłyby być wykorzystane do wsparcia pozycji przeciwnej.
(przykłady znajdziesz w poprzednim rozdziale)
5. Wyobraź sobie, jak możesz zmienić przekazy, mapy umysłu lub interakcje, aby
usprawnić, dopasować bądź zrównoważyć interakcję w kontekście wspólnej
intencji. Zastanów się, w jaki sposób możesz połączyć wszystkie istotne
perspektywy oraz intencje w celu osiągnięcia wspólnego celu.
6. Zmień swoją mapę symboliczną, włączając do niej odkryte w toku ćwiczenia zmiany
i rozwiązania.
[1] N.E. Thing Enterprises, One Kendall Square, Building 200, Cambridge, MA, 02139.
[2] Depthmaker, Daniel Dyckman, 300 First Avenue #4-B, New York 1991.
[3] UWAGA: Opracowałem też inne narzędzie służące do opanowywania $i
wykorzystywania własnego stanu wewnętrznego. Nosi ono nazwę NeuroLink i jest
urządzeniem służącym do biofeedbacku, które jednocześnie monitoruje i zapisuje tętno,
temperaturę ciała i działanie półkul mózgu oceniane za pomocą pomiaru aktywności
elektrycznej po obu stronach ciała. NeuroLink zaopatrzony jest w oprogramowanie
łączące pomiar tych trzech cech działania układu nerwowego ze sztuczną inteligencją i
metodami NLP, tak aby pomagać ludziom utrzymywać optymalne stany zdrowia,
skuteczniej się uczyć i zwiększać kondycję. Urządzenie i oprogramowanie
rozprowadzane są przez firmę NeuroLink International z siedzibą w Scotts Valley w
stanie Kalifornia.
[4] NLP posiada kilka technik oraz formatów rozwiązywania problemów i zmiany
ograniczających przekonań. Ich przykłady możesz znaleźć w książkach NLP Vol. I
(1980), Beliefs: Pathways to Health and Well Being (1990) i Changing Beliefs with NLP
(1990).
Rozdział 9.
Podsumowanie procesu myślowego
Einsteina
W tym rozdziale chciałbym dokonać syntezy wszystkich informacji poświęconych
strategiom myślowym Einsteina, które przedstawiłem w rozdziałach poprzednich.
Wyłaniający się z takiej syntezy proces myślowy można przedstawić w następujących
punktach:
1. Zacznij od doświadczenia zmysłowego.
Celem stworzenia modelu jest organizacja oraz interakcja z otaczającym nas światem
zmysłowym, gdyż w ten sposób "jego znaczenie i usprawiedliwienie wynika wyłącznie z
połączenia wrażeń zmysłowych, które z tym modelem wiążemy". Innymi słowy, model
jest przydatny wyłącznie wtedy, gdy jest oparty na doświadczeniach zmysłowych.
2. Określ podstawowe elementy modelowanego systemu (np. "pierwszą" i
"drugą" pozycję).
Te podstawowe elementy są wyprowadzane z połączonych ciągów "obrazów
pamięciowych" wyciągniętych "ze zbioru naszych doświadczeń zmysłowych" poprzez
odkrywanie "pewnych regularnie pojawiających się kompleksów wrażeń zmysłowych"
(tj. wzorców). Takie wzorce i koncepcje są początkowo wyprowadzane bezpośrednio z
naszych doświadczeń zmysłowych, ale później wykraczają poza nasze spostrzeżenia i
doznania tym bardziej, im bardziej zbliżamy się do "zasad generacyjnych" systemu,
który staramy się modelować. Innymi słowy, w sytuacji takiej zaczynamy odkrywać
więcej fundamentalnych wzorców, w jakie układają się wzorce powierzchniowe,
następnie odkrywamy wzorce wzorców itd.
3. Wykorzystaj stworzone w ten sposób "obrazy" wzrokowe do
reprezentowania podstawowych elementów.
Ponieważ coraz więcej podstawowych elementów zaczyna się coraz bardziej oddalać od
tego, co możemy faktycznie odczuć, w pewnym momencie musimy zacząć korzystać z
konstruktów wyobrażeniowych reprezentujących takie elementy. Chociaż celem
tworzenia takich konstruktów jest generalizacja i uproszczenie złożonych reprezentacji
naszego "labiryntu zmysłów" w celu wykrystalizowania "minimum podstawowych
koncepcji i relacji", musimy też uważać, aby nie oddalać się zbyt szybko od doświadczeń
zmysłowych. Konstrukty matematyczne i słowne mogą być z jednej strony zbyt silnie
związane z konkretnymi procesami pomiaru i opisem statystycznym, aby być
kreatywnymi, zaś z drugiej strony mogą być zbyt oddalone od doświadczeń
zmysłowych, aby być intuicyjnie wiązanymi z obiektami, które próbują modelować.
Wizualizacja symboli integruje doświadczenia zmysłowe
i systemy logiczne
[1] Albert Einstein, On Education, w: Out of My Later Years, The Citadel Press,
Secaucus, New Jersey 1956, s. 36.
[2] Ibidem, s. 36.
[3] Albert Einstein, Autobiographical Notes, w: Paul Arthur Schlipp, Albert Einstein,
Philosopher-Scientist, Northwestern University Press, Evanston 1949, s. 17.
[4] Albert Einstein, On Education, s. 36.
[5] Blanchard K., Johnson S., Jednominutowy menedżer, IFC Press , Październik 2005
[6] Albert Einstein, On Education, s. 32.
[7] Ibidem, s. 31 – 32.
[8] Albert Einstein, Pomegranate Calendars & Books, Corte Madera 1986, s. 24.
Posłowie
Mam nadzieję, że lektura Strategii geniuszu okazała się przyjemna. Jak wielokrotnie
powtarzałem w tekście, wiele narzędzi oraz informacji warto wykorzystywać do dalszego
rozwoju i kształtowania modeli, strategii i umiejętności przedstawianych na stronach
niniejszej książki. Poza narzędziami, o których wspomniałem już wcześniej, planuję
także wydać serię nagrań, podręczników, programów komputerowych i aplikacji
multimedialnych mających na celu zilustrowanie strategii opisanych w tej książce oraz
ułatwienie przyswojenia ich sobie. Prowadzę również seminaria i warsztaty Strategii
geniuszu w Stanach Zjednoczonych i Europie, a także programy szkoleń w zakresie
wykorzystania NLP w twórczości, zdrowiu, przywództwie, skutecznych prezentacjach i
modelowaniu.
Jeżeli chcesz uzyskać więcej informacji o tych narzędziach i dalszych planach
związanych z serią Strategie geniuszu, skontaktuj się ze mną pod następującym
adresem:
Strategies of Genius
P.O. Box 67448
Scotts Valley, California 95067-7448
Tel. i fax: (408) 438-8314
Dodatek A
Podstawy i założenia NLP
NLP powstało za sprawą Johna Grindera (specjalizującego się w lingwistyce) i Richarda
Bandlera (specjalizującego się w dziedzinie matematyki i terapii Gestalt), którzy chcieli
stworzyć dokładne modele ludzkiej doskonałości w działaniu. Ich pierwsza książka,
Struktura magii..., części I i II (wyd. pol. 2008), wyjaśniała werbalne i behawioralne
wzorce działania terapeuty Fritza Perlsa (twórcy terapii Gestalt) i Virginii Satir
(światowej sławy terapeutki rodzinnej). Ich kolejna książka, Patterns of the Hypnotic
Techniques of Milton H. Erikson, M.D., vol. I & II (1975, 1976), przedstawiała strategie
stosowane przez Miltona Eriksona, założyciela Amerykańskiego Stowarzyszenia Hipnozy
Klinicznej i jednego z najbardziej znanych i najskuteczniejszych psychiatrów naszej
epoki.
Dzięki swojej wcześniejszej pracy Grinder i Bandler sformalizowali opracowane przez
siebie techniki modelowania oraz wcześniejsze prace, nadając tej koncepcji nazwę
programowania neurolingwistycznego, co miało symbolizować związek między
myśleniem, językiem i ciałem. Podstawowy model tej koncepcji przedstawili w swoich
późniejszych książkach: Z żab w księżniczki (2001), Neuro-Linguistic Programming Vol. I
(Dilts, Grinder, Bandler, DeLozier 1980), Reframing (Bandler, Grinder 1982) i Using Your
Brain (Bandler 1985).
Można powiedzieć, że całe NLP opiera się na dwóch podstawowych założeniach:
1. Mapa to nie terytorium. Nie jesteśmy w stanie poznać rzeczywistości, a jedynie
własne spostrzeżenia jej dotyczące. Świata doświadczamy bowiem za pomocą naszych
zmysłów i w podobny sposób nań reagujemy. To, w jaki sposób się zachowujemy,
zależy od naszych "neurolingwistycznych map rzeczywistości". Sens naszych działań
zależy bowiem od tychże map, nie zaś od rzeczywistości jako takiej. Stąd też na ogół
wszelkie ograniczenia i wzmocnienia są wynikiem oddziaływania tych map, nie zaś
samej rzeczywistości.
2. Życie i "umysł" to procesy systemowe. Procesy zachodzące w istotach ludzkich,
pomiędzy nimi, a także pomiędzy nimi a otoczeniem mają charakter systemowy. Innymi
słowy, nasze ciała, społeczności, a nawet cały wszechświat stanowią zbiór połączonych
ze sobą i wzajemnie na siebie wpływających układów. Niemożliwe jest całkowite
wyizolowanie jednej części z takiego układu. Dodatkowo, wszystkie układy mają
charakter samoorganizacyjny, a zatem naturalnie dążą do stanu równowagi bądź
homeostazy.
W ujęciu NLP na podstawowy proces zmiany składają się: 1) odkrycie obecnego stanu
jednostki, 2) dodanie tejże jednostce odpowiednich zasobów, które pozwolą jej na 3)
osiągnięcie stanu pożądanego.
Stan obecny + odpowiednie zasoby —> Stan pożądany
Cechy specyficzne NLP oraz stosowane w nim techniki są zorganizowane w sposób
pozwalający określić różne stany obecne i pożądane, a także dotrzeć do rozmaitych
zasobów oraz wykorzystać je w celu zapewnienia skutecznych i ekologicznych zmian.
Układ nerwowy
Wyższe organizmy koordynują swoje działania i organizują swoje doświadczanie świata
za pośrednictwem układu nerwowego. U człowieka układ ten możemy podzielić na trzy
podstawowe podukłady: 1) centralny układ nerwowy, 2) obwodowy układ nerwowy i 3)
autonomiczny układ nerwowy.
Centralny układ nerwowy składa się z mózgu i rdzenia kręgowego. Kontroluje on nasze
mięśnie i ruchy, a także odpowiada za świadome myślenie i zachowanie.
Obwodowy układ nerwowy składa się z wiązek nerwowych odchodzących od rdzenia
kręgowego i narządów zmysłu. Przekazuje on do mózgu informacje od otoczenia ze
wspomnianych narządów, a także z mięśni i gruczołów oraz przewodzi informacje
zwrotne.
Autonomiczny układ nerwowy to z kolei układ nerwów znajdujących się poza rdzeniem
kręgowym, odpowiedzialnych za liczne działania nieświadome, takie jak regulacja
temperatury, krążenie, produkcja śliny, a także inicjowanie reakcji "walki lub ucieczki"
oraz innych stanów emocjonalnych i reakcji uwagi.
Centralny układ nerwowy jest odpowiedzialny za wykonywanie programów, planów i
strategii za pośrednictwem obwodowego układu nerwowego. Autonomiczny układ
nerwowy określa zaś stan biologicznego "sprzętu" wykorzystującego wspomniane
programy. Większość ludzi zdaje sobie sprawę z wrażeń, myśli i działań, natomiast
oddziaływanie autonomicznego układu nerwowego zachodzi na ogół bez udziału naszej
świadomości.
Niezależnie od tego, czy mówimy, myślimy, jemy, rozumiemy, pracujemy czy śpimy,
wszystkie ludzkie działania i doświadczenia są wynikiem interakcji wspomnianych trzech
części układu nerwowego. Uczenie się jest zatem funkcją ustalenia spójnych wzorców
organizacji oraz interakcji pomiędzy tymi trzema podukładami nerwowymi.
Pozycje percepcyjne
Pozycje percepcyjne odnoszą się do podstawowych punktów widzenia, które można
przyjąć w relacji między sobą a inną osobą.
Pierwsza pozycja: Związana z naszym własnym spojrzeniem na świat, poglądami i
założeniami. Postrzeganie świata własnymi oczami. Mówiąc o sobie, używamy pierwszej
osoby ("widzę", "czuję", etc.).
Druga pozycja: Związana ze spojrzeniem na świat, poglądami i założeniami drugiej
osoby. Postrzeganie otaczającego świata oczami naszego rozmówcy. Mówiąc o sobie w
tej pozycji, używamy drugiej osoby ("widzisz", "czujesz", etc.).
Trzecia pozycja: Związana z punktem widzenia znajdującym się poza relacją pomiędzy
nami a drugą osobą oraz łącząca poglądy i założenia typowe dla obu powyższych
perspektyw. Gdy postrzegamy świat z tej pozycji, mówimy o nas samych i drugim
człowieku, korzystając z trzeciej osoby ("on widzi", "ona mówi", "oni są", etc.).
Metapozycja: Związana z trzecią pozycją, ale wykorzystująca poglądy i założenia tylko
jednej z poprzednich pozycji percepcyjnych.
Pozycja obserwatora: Związana z trzecią pozycją, ale zawierająca wszelkie poglądy i
założenia występujące w obu poprzednich pozycjach.
Poziomy neuro-logiczne
Każdy z tych procesów odwołuje się do innego poziomu organizacji i coraz głębszego
wzbudzania oraz wykorzystania neurologicznego "okablowania".
Duchowość — Holografia — Układ nerwowy jako całość
A. Tożsamość — Układ odpornościowy i wydzielniczy — Podstawowe funkcje
podtrzymywania życia
B. Przekonania — Autonomiczny układ nerwowy (np. utrzymanie tętna, rozszerzenie
źrenic) — Reakcje nieświadome
C. Zdolności — Układy korowe — Działania częściowo świadome (ruchy gałek ocznych,
postura ciała itp.)
D. Zachowania — Układ ruchowy (układ piramidowy i móżdżek) — Działania świadome
E. Otoczenie — Obwodowy układ nerwowy — Wrażenia i reakcje odruchowe
Wskaźniki fizjologiczne
Elementy powyższego modelu wiążą się przede wszystkim z procesem poznawczym.
Skuteczne działanie wymaga jednak powiązania programów mentalnych z konkretnymi
procesami fizjologicznymi pozwalającymi na konsolidację wyrażenia. Takie reakcje
fizjologiczne są ważne dla rozwijania lub przekazywania innym konkretnych procesów
myślowych, a także pełnią istotną funkcję z punktu widzenia zewnętrznych
obserwatorów. Podstawowymi elementami behawioralnymi są:
Postawa ciała
Wskaźniki dostępu
Gesty
Ruchy gałek ocznych
Schematy językowe
1. Postawa ciała
Ludzie zamyśleni często przyjmują stałe, symptomatyczne postawy ciała, które
mogą powiedzieć bardzo wiele o wykorzystywanych przez nich systemach
reprezentacyjnych. Oto typowe przykłady takich systemów:
a. wzrokowy: odchylenie do tyłu i odrzucenie w tył głowy bądź pochylenie
głowy i ramion, płytki oddech;
b. słuchowy: ciało pochylone w przód, głowa odchylona, ramiona ściągnięte
do tyłu, ręce złożone na piersi;
c. kinestetyczny: głowa i ramiona opuszczone, głęboki oddech.
2. Wskaźniki dostępu
Ludzie mogą reprezentować myślenie na wiele różnych sposobów, do których
zaliczają się m.in. szybkość oddychania, mruknięcia, mimika, strzelanie palcami,
drapanie się po głowie itp. Część takich wskaźników może mieć charakter
nawykowy i dlatego ich właściwe odczytywanie wymaga "kalibracji". Wiele z nich
wiąże się jednak z konkretnymi procesami zmysłowymi:
a. wzrokowy: płytkie oddychanie płucne, wyższy ton głosu i szybsze tempo
mówienia;
b. słuchowy: oddychanie z przepony, ściągnięte brwi, zmienne tempo i ton
głosu;
c. kinestetyczny: głębokie oddychanie brzuszne, niski głos, wolniejsze
tempo mowy.
3. Gesty
W czasie myślenia ludzie często wykonują konkretne ruchy wskazujące organ
dominujący w procesie myślenia. Oto typowe przykłady takich zachowań w
poszczególnych systemach:
a. wzrokowy: dotykanie lub wskazywanie oka, gesty na poziomie oczu;
b. słuchowy: wskazywanie ucha lub wykonywanie gestów w ich okolicy,
dotykanie szczęki lub warg;
c. kinestetyczny: dotykanie klatki piersiowej i brzucha, gesty poniżej
poziomu szyi.
4. Ruchy gałek ocznych
Konkretnym procesom myślenia związanym z danymi systemami reprezentacji
często towarzyszą automatyczne, nieświadome ruchy gałek ocznych. NLP
skategoryzowało takie ruchy w następujący sposób:
5. Schematy językowe
Podstawową metodą stosowaną w NLP jest poszukiwanie konkretnych schematów
językowych, takich jak "predykaty", które wskazują na zastosowanie konkretnych
systemów reprezentacyjnych lub podmodalności oraz na to, w jaki sposób taki
system lub cecha są wykorzystywane w ogólnym programie myślowym. Predykaty
to słowa, takie jak czasowniki, przysłówki i przymiotniki określające działania lub
cechy, w odróżnieniu od rzeczowników używanych na określenie obiektów. Dobór
schematów językowych dokonywany jest zwykle nieświadomie, dzięki czemu
dobrze oddaje leżącą u podstaw języka nieświadomą strukturę umysłową. Poniżej
przedstawiam listę powszechnych predykatów związanych z konkretnymi zmysłami.
Kotwiczenie
Kotwiczenie jest procesem przypominającym warunkowanie klasyczne opracowane
przez Pawłowa, który prowadził doświadczenia nad powiązaniem dźwięku dzwonka z
odruchem ślinienia się u psów. Wiążąc dźwięk z podawaniem psom pokarmu, Pawłow
doprowadził do sytuacji, w której psy śliniły się na sam dźwięk dzwonka, nawet jeżeli
nie dostawały jedzenia. W behawioralnym układzie bodziec-reakcja, bodziec zawsze
pochodzi z otoczenia, zaś reakcja zawsze jest konkretną reakcją behawioralną. Związek
taki ma charakter odruchowy i nie poddaje się świadomemu wyborowi.
W NLP termin "kotwiczenie" oznacza wytworzenie więzi z elementami modelu ROLE.
Został on również rozszerzony na inne poziomy logiczne, a nie tylko samo otoczenie i
zachowanie. Przykładowo, zapamiętany obraz może stać się kotwicą dla konkretnego
uczucia. Dotyk odczuwany na skórze nogi może być kotwicą dla fantazji wzrokowej lub
nawet przekonania. Ton głosu może być kotwicą dla stanu wzbudzenia lub zwiększenia
poziomu pewności siebie. Formowanie kotwic i korzystanie z nich ma charakter
świadomy, więc kotwiczenie nie jest jedynie prostym odruchem, lecz także skutecznym
narzędziem wzmacniania swoich zdolności. Oczywiście można też wykorzystać je w
procesach związanych z twórczością.
Kotwice najczęściej tworzone są poprzez proste skojarzenie w czasie dwóch
doświadczeń. W behawioralnych modelach warunkowania skojarzenia są wzmacniane
poprzez powtórzenia, co można wykorzystać także w procesie kotwiczenia.
Przykładowo, możesz poprosić kogoś, aby jak najdokładniej przypomniał sobie sytuację,
w której był bardzo kreatywny, i jednocześnie klepnął się po ramieniu. Powtarzając
takie działanie raz lub dwa razy, można sprawić, że od tej chwili klepnięcie w ramię
zostanie powiązane ze stanem twórczości. Po pewnym czasie taki bodziec będzie
automatycznie przywoływać wspomnienie stanu twórczego.
Strategie
1. Definicja strategii
a. Od greckiego słowa "strategos", czyli "generał".
b. "Przemyślany plan działań w jakiejś dziedzinie" (Słownik języka polskiego
PWN).
c. W NLP słowo "strategia" oznacza zbiór etapów procesu lub programu
myślowego prowadzący do konkretnego celu bądź wyniku. Każdy z etapów
strategii cechuje się wykorzystaniem jednego ze zmysłów lub "systemu
reprezentacji".
2. Klasy strategii
a. pamięć
b. podejmowanie decyzji
c. uczenie się
d. twórczość
e. motywacja
f. rzeczywistość
g. przekonanie
3. Procedury strategii
a. wzbudzanie
b. wykorzystanie
c. projekt
d. "instalacja" — reorganizacja
4. Struktura strategii
a. Model Systemu Ogólnego