Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 100

_ 4 _

1982
fonu posłyszymy jęki potę­ Używa się w sposób na­ Oto szczyt
pieńców ze środka Ziemi, stępujący: Dla człowieka amerykańskiej
s ę d z i w y a może rozmowę mieszkań­ na jezdną osobę - w garnek reklamy!
ców Księżyca połgamcowy wody stu­

TECHNIK ,,Gazeta Warszawska"'


6 lutego 1882 r.
Fabryka
dziennej wsypać sporą łyż­
kę tego proszku, nakryć
denkiem, aby nie parowało
Ukazało się w Nowym
Yorku świeże wydanie pis­
ma świętego, w ktorem
i gotować, pilnując, aby nie wśród tekstów umieszczo­
H. Cegielskiego no inseraty Obok listów
zbiegło, az się czwarta
L u ty 1882 r.
w Poznaniu... apostołów ogłoszenia, daj­
część wygotuje; poczem od-
poleca oprócz dawniej już ją wszy od ognia, nie cedząc. my na to pigułek Guyota,
Przegląd znanych swych machin dać człowiekowi wypić tak albo innego jakiegoś medy­
Techniczny i narzędzi rolniczych nastę­ gorącego odwaru, jak pic kamentu.
pujące nowo zaprowadzone może. dobre pół kwarty, re­ .Kuryer Codzienny"
łącznie z ostatnim ze­ przedmioty na sezon zbli­ sztę zaś zlać, me cedząc do 25 lutego 1882 r.
szytem tego czasopisma na żający się potrzebne jako butelek. Nazajutrz dać zla­
rok przyszły otrzymujemy to: pług do głębokiej orki nego tyleż na zimno, nie t r zegarmistrza
następującą odezwę redak­ Sacka i magdeburski. czyli kłócąc, a resztę dnia trze­
cji. Pomimo podniesienia wanzlebeński. pług leśny ciego. dając albo dwiema
w mku ubiegłym ceny. wy­ godzinami przed wscho­ O. panie! Obiecałeś
Sawińskiego, wypielacz pan. zeza tydzień będę miał
dawnictwo dotąd nie po­ Sobieralskiego, wypielacz dem. albo we dwie godziny
krywa kosztów', z przyczy­ po zachodzie słońca. niezaw'odnie uregulowany
rzędowy pcxiług Sacka, zegarek, a tymczasem mija
ny niedostatecznej liczby bronę łączną Howarda, .Przyrodnik"
przedpłatników. Że zaś 15 lutego 1882 r. dwa tygodnie, a on jeszcze
znacznik pod kartofle po­ nie gotów.
Przegląd Techniczny jest mysłu Głębockiego nie
jedynem u nas pismem wy­ Proszę pana. głupiej
mniej nowo skonstruowany Odkrycie kopalni Wisły przez tyle lat nie mo­
da wa nem wyłącznie dla te­ całożelazny. lekki siewnik
chników. przeto Redakcya rudy żelaznej gą uregulować, a pan dziwi
rzędowy: dalej przypomina się. że tak skomplikowa­
zapraszając do przedpłaty 0 torfiarce Brosowskiego W okolicy Zawiercia nie­
na rok 1882, odwołuje się nym przyrządem jak zega­
w ostatnim czasie znacznie dawno odkryio kopalnie rek, nie można dojść do
do poczucia solidarności w konstrukcji poprawionej rudy żelaznej, w których
kolegów w zawodzie teeh- celu
1 wrcenie zniżonej. Katalog pracuje obecnie 300 robot­ .. Kuryer Świą teczny
n icznym Naj właści wszym i cennik na żądanie franko ników. Z kopalń tych doby­
środkiem zespolenia i wy­ 26 luty 1882 r
przesyła się. wa się około 16 centnarów.
robienia naszyoh sił techni- .Dziennik Poznański *\ ..Doniesienia
cznych jest organ specjal­ 7 lutego 1882 r Warszawskie" Mięta pieprzowa w chrypsce
ny Tyrlkn wszakże czynny 16 lutego 1882 r i w epidemicznych
udział wszystkich techni­ Przeciw katarach
ków' może mu potrzebę dać, wściekliźnie Podróż halonem
doniosłość i byt jego utrwa­ do bieguna Według doświadczeń
Pewien obywatel z No­
lić. Redakcya w nadziei, że jednego ze starych lekarzy
wogrodzkiego zalecił
praca jej dążąca do zjedno­ iAngielski major Ishejn, Dra Osiandera najskutecz­
w dziennikach warszaw­
czenia techników naszych starający się od dw'och lat niejszą okazała się mięta
skich środek jakoby wypró­
na polu naukowem pozyska urządzić podroż balonem pieprzowca, a właści wie wy­
bowany już i uznany w jego
ich uznanie i poparcie. po­ do bieguna północnego, war z mięty, szczególniej
okolicy. Środek rzeczony
dejmują ją jeszcze na rok obecnie doprowadził stara­ wypijany wieczór przed
nabył obywatel ziemi miń­
1882 skiej, p. Kazim. Truskow- nia do pomyślnego rezulta­ udaniem się na spoczynek.
..Knmika Rodzinna " ski, jako sekret przed wiełu tu. Ekspedycja składa się Prędzej bowiem wzbudza
3 lutego 1882 r. z trzech bałonow, każden poty aniżeli pospolicie uży-
laty od pewnego włościani­
na, wypróbował i ogłosił zaopatrzony w łódkę, sanki wany wywar z kwiatu bzo­
Fłumhug oraz żywność na osób 17; wego, a po jednorazowem
w osobnej broszurze w Wil­
Gazeta nowojorska ,,Me­ nie jeszcze r. 1832. (...) wyruszą wrmiesiącu czerw­ zapoceniu się najczęściej
dia 1 Reeord" podaje fakt Środkiem tym jest roślina cu r b. z New Yorku. Po­ ustępują dreszcze febrycz­
następujący: ..W North bardzo pospolita, rosnąca trzebne na ten cel 80 tysięcy ne. ból głowyT itp. objawy
Adams w stanie Massachu- wszędzie w miejscach jało­ dolarów już zebrano. katarowe. Zawczasu użyty
sets, doktor zbadał telefo­ wych, żółto kwitnąca, zna­ W Grenfąndyi podróżnicy wywar miętowy pozbawiać
nem o dwie mile cxiległości na pod nazwą botaniczną zabiorą trzech Eskimosów'. ma nawet najuporczywsze-
kaszel krupowy u dziecka ,jastrzębiec kosmaezek" Rząd duński wydał odnoś­ gn kataru, byleby użyte do
i wyleczył dziecko. Kaszel (Hieratmm Pilosella). Zbie­ nie do tego rozkaz o przy­ przygotowania wywaru
słyszany był przez medyka ra się ją od maja do sierpnia chodzenie z pomocą pod­ ziele nie było stare i zwie­
nader dokładnie. Odkryrcie razem z korzonkami i kwia­ różnikom. Przy pomyślnym trzałe.
to niezmiernie ważne i bez tem, suszy' w lekkim cieple, wietrze spodziewają się do­ ., Gospodyni Miejska
wątpienia przy zastosowa­ a gdy wyschnie, trze się ją trzeć do bieguna w 18 do 24 i Wiejska"
niu odda medycynie wiel­ na proszek, zsypuje do bu­ godzin. Zobaczymy. 27 lutego 1882 r
kie usługi ' Czekać tylko telek i zakorkuje, ażeby me Ku ryer Codzienny
należyr, aż za pomocą tele­ wietrzała 25 lutego 1882 r Zebrał Witnld Michalski
TECHNIK
POPULARNY MIESIĘCZNIK
NAUKOWO-TECHNICZNY
Nr 4 ( 40 3) 1982 Rocznik XXXII

Pierwszy z artykułów opublikowanych w tym numerze ..MT ‘


jest poświęcony problemowi nieustannie aktualnemu
konfliktowi między technikami i ekologami Nie chodzi oto
by nakłaniać ludzi do rezygnacji z udogodnień, jakie niesie
technika, ale o to, aby rozwiązania techniczne nie przynosi­
ły uszczerbku przyrodzie, a tym samym aby nie zagrażały
człowiekowi 7 fvm stwierdzeniem zgadzają się wszyscy,
choć w p ra k ty k zasada ta nie jest zbyt rygorystycznie
przestrzegana Wynikiem licznych, nie przemyślanych po­
sunięć są tereny już objęte katastrofami ekologicznymi
O mniejszych i większych wykroczeniach ludzi przeciw
zasadom ekologii piszemy na str 6

Z badaniem stanu naturalnego środowiska wiąże się jesz­


cze jeden artykuł, zamieszczony na str. 22 Mowa w nim
o szczególnej formie ..zanieczyszczeń”, z której istnienia
przeciętni śmiertelnicy praktycznie nie zdają sobie sprawy
Wszechogarniające fale elektromagnetyczne w coraz wię­
kszej ilości wysyłane przez urządzenia techniczne, pozosta­
ją nie wykrywalne dla organizmów ludzkich, choć nie zna­
czy to. że są nieszkodliwe ,,Świat dudnień, gwizdów i trza­
sków ’ opisuje problemy wykrywania i mierzenia fal elektro­
magnetycznych wysyłanych przez coraz liczniejsze źródła
nie tylko typowe nadajniki, ale iwprowadzające zakłócenia
urządzenia elektryczne.

..Cyklotron izochromc2ny, czyli karuzela dla jonów to opis


jednego z podstawowych narzędzi badawczych współczes­
nych naukowców zajmujących się fizyką jądra atomowego
Cyklotron taki właśnie powstaje w Warszawie. O jego kon­
strukcji i znaczeniu nie tylko dla fizyki, ale i wielu innych
dziedzin nauki, techniki i medycyny piszemy na str. 44


Na ,,Spotkania z Saturnem” w naszym stałym cyklu ..Astro­
nomia dla wszystkich” zapraszamy na str. 76. Ta piękna,
tajemnicza planeta, znana od niepamiętnych czasów, ciągle
fascynuje uczonych Jednakże spojrzenie poza pierścienie
otaczające tę planetę umożliwiły dopiero loty sond kosmi­
cznych

NA OKŁADCE: Zestaw do badań holograficznych zainstalo­


wany w Centralnym Laboratorium Optyki w Warszawie.
Przeprowadzoną w redakcji dyskusję na temat przyszłości
iznaczenia holografii w nauce i w życiu codziennym druku­
jemy na str 30
SPIS TREŚĆ

Artykuły: TECHNIKA I EKOLOGIA-Walentyna Mioduszewska.................................................................................. 6


CYKLOTRON IZOCHRONICZNY, CZYLI KARUZELA DLA JONÓW - Przem ysław G m aj......................13
ŚWIAT DUDNIEŃ, GWIZDÓW I TRZASKÓW - Zbigniew Gawryś.............................................................. 22
SZTUCZNE KLEJNOTY I KAMIENIE JAKICH NIE BYŁO - c z 'V' -Krzysztof Błaszkowski..................... 29
MAGIA ŚWIATŁA SPÓJNEGO -opracowała Anna Slobodzlanek........................................................... 38
Felieton: POPRAWKA NAŻYCIE -Jerzy K law ińaki..................................................................................................... 3
Opowiadanie: BRAWURA - Andrzej D rzew iń sk l...................................................................................................................50

Na warsztacie: UNIWERSALNY TESTER DO TRANZYSTORÓW - Roman K o z a k ............................................................ 57


DREWNO W PRAKTYCE MAJSTERKOWICZA - Piotr Kreyser................................................................. 59
GAZOWA LUTOWNICA - Stefan 2budniewek................................................................................................ 65
UNIWERSALNY PRZYRZĄD DO FREZOWANIA DREWNA - Ryszard Kreyser........................................ 69
DREWNIANYSTOLIK-opracowatBogusIawKitzmann..............................................................................70
STABILIZATOR TEMPERATURY W MAŁYM POMIESZCZENIU ZAMKNIĘTYM - opracował
Edward.Wągrodzki............................................................................................................................................ 70
Klub Wynalazców: STRÓŻ ŻARÓWEK (zadanie 384), KONTROLA HERMETYCZNOŚCI SŁOIKÓW (rozwiązanie za­
dania 377) .........................................................................................................................................................87
Działy: L ISTY................................................................................................................................................................. 4
SYLWETKA MIESIĄCA: JACOB ROBERT OPPENHEIM ER-Zbigniew Gaw ryś.................................. 5
NOWE I NAJNOW SZE...................................................................................................................................20
POZNAJEMY SAMOCHODY: FIAT PANDA-Zdzisław Podbielski.............................................................. 72
FOTOPORADY: BŁEDYWYSTEPUJĄCE PRZY WYKONYWANIU POWIĘKSZEŃ - Ryszard Kreyser. . 74
FOTOKONKURS............................................................................................................................................... 75
ASTRONOMIA DLA WSZYSTKICH: SPOTKANIA Z SATURNEM - Marek S ta n iu c h a ............................ 76
ROZMAITOŚCI MATEMATYCZNE: MAGIA MATEMATYKI - Michał Szurek...............................................80
SPOTKANIE Z FIZYKĄ. O WAHADLE INACZEJ - Jan G a j..............................................................................82
CHEMIA NA CO DZIEŃ: O KOROZJI ZZA LABORATORYJNEGO STOŁU cz. łl - Stefan Sakowski . . . 84
POMYSŁYGENIALNE,ZWARIOWANE ITAKIE S O B IE .................................................................................92
MUZEUM „MT": PIERWSZY KALKULATOR DRUKUJĄCY-Henryk H ollender........................................ 94
Róine: POZORNA PROSTOTA CZYLI GRA L -2 b lg n le w P ło c h o c k i.......................................................................90
DLA KAŻDEGO COŚ IN N E G O ..........................................................................................................................91

Na okładce: ZESTAW DO BADAŃ HOLOGRAFICZNYCH.............................................................................................. I


SĘDZIWY T E C H N IK ......................................................................................................................................* II
PILARKA SPALINOWA................................................................................................................................... III i IV
Numer Ilustrowali: Władysław P. Jabłoński, Jerzy Flisak, Przemysław Wożniak. Fotografie w numerze: CAF. Hobby.
Instytut Optoelektroniki WAT, Ryszard Kreyser, Zdzisław Podbielski, Stefan Rutkowski, Selbstist der Mann, Science et Vle,
Sky ahd Telescope. Smithsonian Instytution Press, Stefan Zbudniewek. ze zbiorów redakcji.

„Młodego Technika" wydaje Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia"


Rada redakcyjna: doc.
6«da doc dr Zygmunt Dąbrowski, inż. Jerzy Jasluk, mgr Jan Kondrat (sekretarz), Ludwik Ossowski, mgr Zbigniew Słowiński,
Inż. Jarzy
prof. dr hab. Andrzej Wróblewski (przewodniczący), mgr Jerzy Wunderlich.
Zeapó* redakcyjny: Mikołaj Dubrawski (kier. działu organizacyjno-technicznego, Elżbieta Gaweł (sekretarz redakcji), Zbigniew Gawryś
Zespól Gawry*
(zaat. red. nacz.), Władysław P.
(zast. P, Jabłoński (kier. działu graficznego).
graficznego), Jerzy Kławińakl (red. działu łączności z czytelnikami), Jerzy Pietrzyk
,.Na warsztacie"),
(kler. działu „Na warsztacie"). Anna Słobodzianek (red. działu) Józef Trzcionka (red. naczelny). Wiktor Szafijańtki
Szafljańskl (oprać, łązykowe),
jązykowe),
współpraco wn Icy: Henryk Hołlender (dział „Muzeum MT"), Ryszard Kreyser
Stall współpracownicy: Kreyaer (dział
(d zia ł,.Foto-porady"), Michalak! (dział „Sądzłwy
„Foto-porady"), W itold Michalski „Sądziwy
technik"), Zdzisław Podbielski (dział „Poznajemy samochody"), Stefan Sąkowskł (dział „Chemia na co dzień"), Marek Staniucha (dział
.Astronomia dla wszystkich"), Michał Szurek (dział „Rozmaitości matematyczne"), Czesław Waszkiewicz (III i !Vstr. Okładki).
ADRES REDAKCJI: ul Spasowsklego4,00-369 Warszawa, lubskr. poczt. 380 00-950 Warszawa.TELEFONY: Centrala26-24-31 d o 36. Dział
łączności z Czytelnikami wewn. 60, sekretariat 26-26*27 lub wewn. 47. Redaktor naczelny 26-26*27 lub wewn, 87,
WARUNKI PRENUMERATY: Cena prenumeraty półrocznej - 210 zł. kwartalnej - 105 zł.
Prenumeratą na kraj przyjmują:
- Oddziały RSW ..Prasa-Książka-Ruch" od instytucji, organizacji społeczno-politycznych, jednostek gospodarki uspołecznionej i innych
zakładów pracy zlokalizowanych w miastach.
- Oddziały RSW przyjmują również zbiorowe zamówienia od dotychczasowych prenumeratorów składane poprzez macierzyste zakłady
pracy (przedstawiając do wglądu dowody wpłat prenumeraty pocztowej na 1961 r.)
Urządy pocztowe na wsi i wiejscy dorączyciele od Instytucji 1zakładów pracy zlokalizowanych na terenach wiejskich oraz osób fizycznych
- Urządy
zamieszkałych na tych terenach.
Prenumeratą z# ze zleceniem wyeyłkl za granicą przyjmuje RSW „Prasa-Książka-Ruch" Centrala Kolportażu Prasy i Wydawnictw, ul.
Towarowa 28, 00-958 Warszawa, konto NBP XV Oddział w Warszawie Nr 1153-201045-139*11.
Prenumerata ze zleceniem wysyłki zagraicą dla zleceniodawców Indywidualnych jest droższa od prenumeraty krajowe! o 50% I o 100%
dla zlecających instytucji ł zakładów pracy.
Szczegółowych Informacji o prenumeracie udzielają Oddziały RSW „Prasa-Książka-Ruch".
Zakłady Wklęsłodrukowa RSW ..Prasa ' Zam 241 Nakład 150.315 eg/ Z-56

2
s.

P O P R A W K A NA Ż Y C I E
ak znowu dawno temu. bu w 11 numerze ..Młodego Technika "
mójkolega redakcyjny pan Bogusław obliczył
adził swoją słynną poprą w kę do historii podbo­
oczyście. że zje kapelusz (wzorem pana
VąskeraMcKinneya z Atlanty, który musiał to uczynić tytułem
granego zakładu, dotyczącego lądowania na Księżycu), jeśli do końca
człowiek nie stanie swą stopą powierzchni Czerwonej
Planety. Jeden z naszych Czytelników czekał nawet cierpliwie na
koniec ubiegłego roku. nie po to jednak, Boże broń, aby sponiewierać
ublicznie naszego zasłużonego felietonistę za jego pomyłkę. po to.
by utwierdzić się w przekonaniu. żpoprawka na życie, niemożli
wręcz do obliczenia, jest o wiele skuteczniejsza niż wszelkie inne
korekty, obliczane przez różnych speców i pełnych dobrej ama­
torów.
W czasach, kiedy naukowa analiza rzeczywistości często zawodzi,
kiedy najtęższe mózgi uysilają się nad rozgryzieniem wielu istotnych
dla ludzkości problemów bezskutecznie, największe powodzenie mają.
o zgrozo, symboliczne przepowiednie,niejasnei tajemnicze. Natomiast
w szelkie próby naukowego obliczenia, kiedy człowiekowi uda się
coś osiągnąć, biorą zw ykle w przysłow iow y łeb.
Otóż nie sposób ustalić konkretną datę dokonania jakiegoś wynalaz­
ku czy odkrycia,bo, wbrew•pozorom,nie zależy to tylko od pokonania
przez ludzkość określonej bariery technologicznej. O gwm ne znaczenie
mają tu także: ogólna syduacjapolityczno-ekonomiczna świata, odpo­
wiednie subwencje bogatego sponsora (najmilej widziany sponsor
państw ow y 1), oraz cel badań. Po prostu niektóre osiągnięcia, choć na
pew no atrakcyjne z naukowego punktu widzenia, nie dają żadnych
korzyści w życiu codziennym, więc nie ma chętnych na ponoszenie ich
często niemałych. kosztów. Liczy się także wiele, wiele innych czynni­
ków, drobnych, lecz w sumie znaczących (ot, choćby baza naukowa,
w’ niektórych przypadkach pogoda - czy też konkretne potrzeby
danej chwili - wiadomo, potrzeba jest m atką wynalazku). Wynikiem
takiego podejścia do sprawy jest np. fakt. że zamiast lecieć na Marsa, co
byłoby zapewne niezw ykle spektakularne, lecz także drogie i czaso­
chłonne (a podobno drugim wymiarem czasu są również pieniądze),
obie główne potęgi kosmiczne wolą dokładniej spenetrować okolice
globu ziemskiego, a jeśli idzie o inne planety zadowalają się wysyła­
niem w ich kierunku tanich (?!) sond bezzałogowych.
Czy kiedyś sytuacja ta ulegnie zmianie? Tntdno oprzeć się przekona­
niu. iż stwierdzenie „wiem. że nic nie w iem " nie straci w tym przypad­
ku nic ze swej aktualności. Wszelkiego rodzaju obliczenia futurologi­
czne nie mają tu niestety głębszego uzasadnienia, odkrycia naukowesą
bowiem dość często sprawą przypadku, choć należy przyznać, iż
obecnie już w znacznie m niejszym stopni u niż niegdyś' - przypom nijm y
rię odkrycia prawda Arcczy też prawa powsze­
ir Izaaka Newdona.Niezmierna to jednak zasadniczo
faktu, że Matka N atura odsłania nam swe tajemnice raz bardziej, a raz
mniej chętnie, a próby określenia, kiedy takowe odJdycie nastąpi
zakrawają wręcz na bawienie się we wróżkę, co chyba poważnemu
człowiekowi nie przestoi...
JE R ZY KLAW1NSKI
lazcach. Taki tomik może w każdej książeczce druko­ wiedniego stopnia wzmoc­
zawierać także dzieła fan­ wać krzyżówkę dotyczącą nienia,
tastyczno-naukowe. Za­ tego wydania, jako nagrody - podawane przez Was
wsze marzyłem o tego typu przyznając następne wyda­ w pierwszym tomiku sche­
biblioteczce. Bardzo nie z tej serii (...), maty w większości dostoso­
chciałbym, aby ukazało się Jozef Segief, wane są do pracy pod na­
coś w tym typie i dużym Bytom pięciem od 6 do 12 woltów
nakładzie. co moim zdaniem zasługuje
Uważam, a myślę, że nie na pochwałę. Mam tu na
Z poszanowaniem jest to odosobniona opinia, myśli fakt wykorzystania
Konrad fgnasiak. za bardzo udany nie tylko do zasilania niektórych
Warszawa sygnalizujący tomik, ale urządzeń akumulatora mo­
Kochana Redakcjo! również zamiur utworzenia tocyklowego bądź samo-
Niedawno nabyłem Biblioteczki „Młodego Te­ ch<Kłowego. Uważam, że
Niedawno /.dobyłem książkę IW „NK" pt. „Pros­ chnika”. Należałoby sobie w tej tolerancji napięciowej
książkę pt. „Proste układy te układy elektroniczne" tylko życzyć, aby wydania schematy urządzeń mogą­
ciekiruniczne”. W przed­ i choć jestem środniozaa- Wasze ukazywały się cych mieć zastosowanie
mowie jest napisano, że wansowanym elektroni­ w większym nakładzie, tuk w terenie, bądź przy moto­
trak tu jcie tę książeczkę kiem skorzystałem z porad aby mogły poleżeć na księ­ cyklu czy samochodzie ma­
jako próbkę zamieszczonych w tej garskiej ladzie parę dni. ją miejsce bytu.
Całkowicie popieram tę książce. Bardzo dobrze, że Chciałbym się podzielić Przykładowo podany
akcję. Chciałbym bardzo, zamieściliście w niej pora­ paroma uwagami odnośnie przez Was schemat fotote-
aby ukazało ich się więcej dy natury technicznej, któ­ wydania, mając na myśli leforui zasilany jest napię­
i na urozmaicone tematy. re przydają się każdemu amatoru -elektron! ka, który ciem 12 V. O ile byłoby to
Moim hobby jest elektroni­ elektronikowi. Co do strony „nie siedzi głęboko w le­ możliwe na schemacie mo­
ka. Zacząłem interesować graficznej nie mam zastrze­ macie”: głyby być w nawiasie poda­
się nią od niedawna i uwa­ żeń, ale co do układów - wiadomo, że nie każde no parametry dla zasilania
żam. że taka oto książeczką w niej zamieszczonych, dzieło wieńczy sukces, np. H-woltowym źródłem
będzie bardzo pomocna dla mam pretensje, Dlaczego a szczególnie w przypadku prądu.
każdego elektrumka-ama- na przykład zamieściliście układów elekIronicznych. Proszę nie uważać tych
lora. Zasmuciło mnie nato­ układ zatytułowany „Foto- Co zrobić jeżeli prawidło­ uwag za ujmujących na
miast. że tak mało jest napi­ telefon" skon) są trudności wo zmontowany układ nie wartości Waszemu wyda­
sane o samym warsztacie z otrzymaniem fotoelemen- działa? Myślę, że podanie niu. Uważam, że jest ono
i możliwości stworzenia go tu. zamiast tego można by w schemacie ideowym godne szerszej popularyza­
w obecnie znanych nam wydrukować Inny układ, w pewnych punktach cha ­ cji i zasługuje na uznanie,
warunkach. Bardzo chciał­ bez fotoelementu. rakterystycznych parame­ Marek Saj,
bym (i na pewno nie ja sam), Mieszkam w dzielnicy trów (R,U,1) mierzalnych Rzeszów
żeby ukazała się książecz­ Bytomia, ale jednak do By­ prostym miernikiem w zna­ PS. Nie wiem czy nie Jestem
ka. ?. której można byłoby tomia jeżdżę tylko raz w ty­ cznym stopniu ułatwiłoby spóźniony z moją opinią,
się dowiedzieć jak sporzą­ godniu, gdy mam mało lek­ odszukanie błędu, tkwiące­ ale piszę ten list zaraz po
dzić sobie mały warsztacik. cji, ponieważ tramwajem go być może w wadliwie otrzymaniu do ręki (dzięki
Ujęłaby ona także temat jedzie się w jedną stronę ok. wykonanym układzie sca­ szczęśliwemu zbiegowi
elektroakustyki, którego 45 minut. Piszę o tym dlate­ lonym czy tranzystorze, okoliczności) Waszego
zabrakło w tym tomiku. Na go, że może dałoby się stwo­ który nie posiada odpo­ tomiku. M.S.
pewno większość z nas. rzyć coś w rodzaju mini-
elektroników - amatorów, księgami wysyłkowej, któ­
chciałaby wykonać włas­ ra by wysyłała tylko książki Uwaga młodzi wynalazcy!
nymi siłami prosty, ale cie­ z tej serii. Gdybym miał 10 Młodzieżowa Akademia Nauk, działająca przy
kawy l fajny wzmacniacz punktów wszystkie oddał­ Głównej Kwaterze ZHP, organizuje w dniach
lub jakąś prostą krótkofa­ bym na głos stworzenia ma­
lówkę. Bareizo ucieszyłaby 8-10 października br„ w woj. suwalskim I ogól­
łej Biblioteczki „Młodego
chyba każdego możliwość Technika”. W następnym nopolski sejmik twórczości technicznej
wykonania za pomocą ta­ wydaniu można by wydru­ uczniów. W programie sejmiku przewidziano
kiej książeczki jakiejś innej kować porady dla fonoa- „trening wynalazczy", szkolenie teoretyczne
prostej zabawki elektroni­ matorów, a więc ca nieco, I praktyczne w zakresie form i metod poszukiwań
cznej. Uszczęśliwiłaby też o stereofonii, iluminofonii, twórczych, dyskusje nad modelem uczniowskie­
bardzo wielu fotoamato- migających lampach, sło­ go ruchu racjonalizatorskiego itp.
rów taka książeczka, w któ­ wem wszystko to, co można Na sejmik może być zaproszony każdy, kto
rej byłaby zawarta mała by użyć na małych dyskote­
encyklopedia fotografii. nadeśle pod adresem naszej redakcji do dnia 10
kach, prywatkach. Seria ta
Z niej można by się nauczyć bardzo ml się podoba, pod­ września br. zgłoszenie zawierające: krótki opis
poprawnie wykonywać trzymuję wypowiedzi mo­ oslągnląć własnej twórczości technicznej, na­
zdjęcia, wywoływać je (...) ich rówieśników: książki zwą szkoły, do której ucząszcza, adres domowy
Przydałyby Bię książeczki powinny być tanie, w ma­ oraz czy należy do ZHP. Organizatorzy zapew­
z dziedziny; astronomii, łym formacie, o zróżnico­ niają zwrot kosztów podróży, wyżywienie i za­
chemii i o obsłudze samo­ wanych tematach. Bardzo kwaterowanie.
chodów; o samolotach lub chętnie będę kupował te Skorzystajcie z szansy!
o wynalazkach czy wyna­ książeczki. Można by też

4
Badał reakcje wywoływane przez dau-
8Y LWI TKA Ml 181 AC A terony, czyli jądra deuteru, a także pro­
cesy kreacji par elekironowo-pozyto-
nowych. Najbardziej znane są |ednak
osiągnięcia Oppenheimera w bada­
niach reakcji łańcuchowej pr2y roz­
szczepieniu uranu, zakończone powie­
rzeniem mu kierownictwa Istotnej częś­
ci „Projektu Manhattan".
..Projekt Manhattan" był kryptoni­
mem ukrywającym prowadzone w Sta­
nach Zjednoczonych w latach
1942-1945 prace nad zbudowaniem
bomby atomowej. W czasie realizacji
„Projektu Manhattan" powstały trzy
okryte najgłębszą tajemnicą miasta,
w których produkowano materiały roz­
szczepialne i dokonywano badań.
Jacob Robert Oppenheimer W Hanford, w stanie Waszyngton
(22.IV.1904- 18.11.1967) (wbrew pozorom jest to dość odludny
stan położony daleko od stolicy USA)
Przed piętnastoma laty zmarł wybitny
powstały reaktory produkujące pluton,
fizyk amerykański, a zarazem koordy­
w Oak Ridge, w Tennessee zbudowano
nator I organizator doniosłego nauko­
zakłady wzbogacani* uranu w roz­
wego przedsięwzięcia nie mającego
szczepialny izotop U . Prace nauko­
odpowiednika w historii, Robert
we związane z konstruowaniem bomb
Oppenheimer.
atomowych prowadzono w Nowym Me­
Niemal o każdym z wybitnych nau­ ksyku, w zbudowanym specjalnie w tym
kowców krążą anegdoty i opowieści,
celu, w miejscu położonej na odludziu
ale postacie niewielu można 2 ldentyfi* szkoły, miasteczku naukowców Los
kować z absolutną precyzją po jednym Alamos. Wszystkim, co wiązało slą z tym
tylko rekwizycie. Przedmiotem wyróż­ miejscem, począwszy od wyboru lokali­
niającym Oppenheimera była jego nie­ zacji - nie be2 znaczenia były spądzone Prace fizyków I wysiłki przemysłu za­
odłączna fajka. Pokazuje ją każde zdję­ przez Oppenheimera w Nowym Meksy­ kończone wyprodukowaniem bomby
cie uczonego, zachowane wspomnie­ ku lata młodzieńcze - przez werbowa­ wykorzystującej energią jądrową były
nia o rozmowach z Oppenheimerem nie pracowników aż do koordynacji prowadzone pod wielką presją, wobec
wzmiankują zwykle, iż uczony ,,żul prac naukowych, kierował Oppenhe­ możliwości uzyskania tej, strasznej i da­
w zamyśleniu ustnlk falki". Zachowaj­
imer. jącej nieograniczone wręcz możliwości
my wląc te tradycje, zwłaszcza że zna­
Los Alamos prze2 blisko trzy lata nie rażenia przeciwnika broni przez Nie­
komicie charakteryzuje ona nie tylko
figurowało na żadnej mapie, odległość mcy. W tym przecież kraju odkryto zja­
wygląd, a lt I charakter uczonego.
do sąsiedniego miasta wynosiła sześć­ wisko rozszczepienia uranu, tam także
Rodzinnym miastem Jacoba R.
dziesiąt piąć kilometrów, a najbliższa pracowało wielu znakomitych fizyków.
Oppenheimera, używającego częściej
linia kolejowa przebiegała o ponad sto Ody okazało sią, że obawy te są, na
drugiego Imienia Robert, był Nowy
kilometrów. Położone na trudno dostę­ szczęście, bezpodstawne, było już zbyt
Jork, lecz młodość spędził w Nowym
pnym płaskowyżu miasto tonęło w zie­ późno. Broń jądrowa stała sią narzę­
Meksyku, na rancho należącym do jego
leni, ten sam kolor miały wszystkie za­ dziem w rąkach polityków.
rodziny. Niezwykłe zdolności spowodo­
budowania, budową i maskowaniem Po zakończeniu pracy w Los Alamos,
wały, że już w wieku dwudziestu trzech
zajmowali slą specjaliści wojskowi. która przyniosła mu światową sławą i ra­
lat 2ostał profesorem na Uniwersytecie
czej dwuznaczny przydomek „ojca
Berkeley. Badania naukowe Oppenhei­ Początkowo planowano zgromadze­
bomby atomowej’', Oppenheimer kiero­
mera koncentrowały slą na fizyce kwan­ nie w Los Alamos zaledwie kilkudziesię­
wał Instytutem Badań Zaawansowanych
towej I jądrowej. Lista jego osiągnięć ciu naukowców wraz 2 rodzinami.
w Princeton, a wiąc był także szefem
|est długa. Przyczynił slą znacznie do W miarą rozwoju badań okazało sią to
Alberta Einsteina. Był także jednym
nadania prawidłowej interpretacji roz­ iednak zbyt skromnym zamierzeniem.
z Inicjatorów propozycji objącia mię­
wiązaniom równania Diraca. Odrzucił Pod koniec wojny miasteczko liczyło
dzynarodową kontrolą sposobów wy­
bowiem zaproponowaną początkowo 6000 mieszkańców I stale rozrastało sią
korzystywania energii jądrowej i człon­
przez samego twórcą równania hipote­ w imponującym tempie. Spotkali slą
kiem komitetu doradców Komisji Ener­
zą, by pojawiające slą w rozwiązaniach tam wszyscy najwybitniejsi w owym
gii Atomowe) U9A.
stany o ujemnej energii uważać za pro­ czasie flzycy-jądrowcy świata,
Za odmową udziału w pracach nad
tony, a wprowadzona przez Oppenhei­
Entuzjazm Oppenheimera I jego wia­ zbudowaniem bomby wodorowej usu­
mera teoria o niemal całkowitym zapeł­
ra w powodzenie całej operacji udziela­ nięto go z pełnionych poprzednio funk­
nieniu stanów o ujemnej energii była
ły sią współpracownikom, a trzy lata cji państwowych. Przez blisko 11 tat
podstawą do przewidzenia istnienia po­
wytążonej pracy zostały uwieńczone pozostawał w cieniu, ponowne uznanie
zytonów.
sukcesem. wielkich zasług uczonego przyszło do­
Wraz z Maksem Bornem Oppenhei­
piero w 1963 roku, gdy otrzymał Nagro­
mer opracował stosowaną w fizyce W lipcu 1945 roku na pustyni Alamo-
gordo dokonano pierwszej próbej eks­ dą Fermiego.
cząsteczkowej przybliżoną metodą roz­
wiązywania równania Schródlngera. plozji bomby atomowej. Zbigniew Gawryś

5
W alentyna M ioduszew ska

TECHNIKA I EKOLOGIA
R ozw ój n a u k i i te c h n ik i, zw łaszcza po sp o d a rcz e i p rzem y sło w e n ie są już w y n o ­
II w o jn ie św ia to w ej, sp ra w ił, że p o w sta ło szone p rzez rzek ę do m orza. P o zo stają na
ogólne p rz e k o n a n ie o n ieo g ra n ic zo n y c h m iejscu, p o w o d u ją c n iep o ż ąd a n y w zro st
m o żliw o ściach p rz e k s z ta łc a n ia p rzy ro d y m in e ra liz a c ji w ód tego regionu, szy b k ie
p rzez czło w ieka, b e zw zg lęd n eg o w y k o ­ w y p e łn ie n ie się z b io rn ik ó w reten cy jn y ch
rz y sty w a n ia jej d la d o ra ź n y c h jego k o ­ p rzez osady o ra z zan ieczyszczenie śro d o ­
rzyści. R odziły się w ięc {rodzą się i dziś) w iska. D ziś dużym n a k ła d e m p ra c y i k o ­
ró ż n e śm iałe pom ysły, k tó ry c h re a liz a c ja , sztów u siłu je się u su n ą ć n ie k o rz y stn e n a ­
p ró cz p e w n y ch ty m czaso w y ch osiągnięć, stę p stw a u ja rz m ie n ia rzeki.
w d a lsze j p e rsp e k ty w ie w y w o łu je zm ian y P o d o b n ie rzecz m a się z N ilem . W ciągu
w śro d o w isk u p rz y ro d n ic z y m o s k u tk a c h , ty siącleci jego coroczne w ylew y u ż y źn ia ­
k tó re tr u d n o o cenić jed n o z n ac zn ie . ły n a d rz e c z n e pola. Część su b sta n c ji w y ­
To p ra w d a , że w y b u d o w a n ie szeregu nosiły do m orza, sy p iąc w nim d eltę. B u ­
z a p ó r n a z a c h o d n io a m e ry k a ń sk ie j rzece dow a sta re j, a zw łaszcza now ej W ielkiej
K o lo rad o d ało poło żo n y m n a d n ią te re ­ T am y A suańskiej ra d y k a ln ie p o p ra w iła
no m w o d ę i e n erg ię e le k try c z n ą , a le już z a o p a trz e n ie E g ip tu w w odę i en erg ię
p o k ilk u d z ie się c iu la ta c h jej dorzecze e le k try c zn ą , ale d e lta N ilu p rz e s ta ła ro s­
p rz e o b ra z iło się w o b sz a r bezodpływ ow y. n ąć i ulega d ziś a ta k o m fal m orskich.
P ro d u k ty w ie trz e n ia skał, śro d k i c h eru b A p rz e c ie ż d e lta , p rz e d w yn iesien iem z a ­
czn c sto so w an e w ro ln ic tw ie , o d p a d y go­ po ry w y su w a ją ca się w m orze śre d n io o 5

6
I

Fotografia delty Nilu, wykonana z pokładu statku kosmicz­ Ale ta k , ja k o d d zieln e elem en ty sam o ­
nego Gemini c h o d u n ie tw o rz ą po jazd u , a w y izolo w an e
części a n a to m ic z n e - o rg an izm u żywego,
m w ciąg u ro ku, to trz y p ią te g ru n tó w
ta k sam o poszczególne n a u k i p rz y ro d n i­
o rn y ch E g ip tu , O k azało się też, że już
cze, k tó ry c h zn aczen ia d la ro zw oju lu d z ­
w tra k c ie b u d o w y W ielkiej T am y p o ło w y
kości oczyw iście nie sposób przecen ić, nie
sa rd y n ek u w y b rzeży E g ip tu zm alały
d a ją p o g ląd u na p rz y ro d ę ja k o całość.
0 50%. P rzy czy n ę teg o ła tw o b yło w s k a ­
A do w łaściw ego g o sp o d a ro w a n ia siłam i
zać. W ody N ilu p rzy n o siły do ubogiej
i zaso b am i p rzy ro d y p o trz e b n a jest z n a ­
w sk ła d n ik i p o k a rm o w e w sch o d n iej częś­
jom ość nie tylko jej d z ie d zin i czyn n ik ó w
ci M orza Ś ró d ziem n eg o 10 do 11 m in
sk ład o w y ch , ale i zac h o d zą cy c h m iędzy
t ro czn ie azo tan ó w , fo sfo ran ó w i in n y ch
nim i zw iązków .
su b sta n c ji. S p rz y jało to b u jn e m u ro zw o ­
jowa p la n k to n u ro ślin n eg o i zw ierzęcego Istn ie n ie zw iązków m iędzy o rg a n iz m a ­
słu żąceg o za p o k a rm d la sa rd y n ek . Od m i żyw ym i i śro d o w isk iem ich życia n ie ­
czasu w y b u d o w a n ia z ap o ry dop ły w s u b ­ w ą tp liw ie d o strzeg ł już człow iek p ie rw o ­
sta n cji p o k a rm o w y c h do m o rza u stał. tny: z o rie n to w aw szy się, że zw ierzęta, n a
Z ag o sp o d a ro w y w a n ie rze k to ty lk o je ­ k tó re polow ał, p rz y c h o d zą re g u la rn ie do
d en z p rz y k ła d ó w n ieb ezp ieczn ej in g e­ w o d o p o ju - do stru m ie n i i jezior, u ich
ren cji czło w iek a w życie p rzy ro d y . P o ­ brzegów b u d o w a ł zasad zk i. Ś w iadom ość
w sze ch n ie d z iś z n a n e są ju ż szkody, ja k ie istn ie n ia ta k ic h zw iązków d a je się p rz e ­
p o n o si św ia t o rg an ic zn y w sk u te k sto so ­ śledzić w e w szy stk ich d a w n y ch i n o w ­
w a n ia śro d k ó w e h w a s to - i o w a d o b ó j­ szych cy w ilizacjach . A le w n au k o w y sp o ­
czych. Ś ro d k i te, w y m ierzo n e p rzeciw sób zajęła się nim i d o p iero ekologia -
jed n y m o rg an izm o m , słu żący m za p o ­ je d n a z n ajm łodszych n a u k p rz y ro d n i­
k a rm innym , k u m u lu ją się w o rg a n iz ­ czych. D a tą n a ro d z in tej n au k i jest ro k
m ach ty c h o sta tn ic h , g ro żąc z a g ła d ą c a ­ 1869, k ied y to niem iecki biolog, E rn s t
łym g a tu n k o m , k to iy c h p ło d n o ść z m n ie j­ H aeckel zap ro p o n o w a ł dla u p ra w ia n e j
sza się lu b p o to m stw o n ie m oże się ro z w i­ p rzez siebie d zied zin y b a d a ń n azw ę
nąć. np. w sk u te k ro z g n ia ta n ia p rzez w y ­ „ ek o lo g ia ", w yw odzącą się od g reck ich
sia d u ją c e p ta k i z n ie sio n y ch jaj, o s k o ru ­ słów ,,oikos” - dom , środow isko , o raz
p ie cień szej w sk u te k w p ły w u su b sta n c ji „logos" - słow o, n a u k a. E kologia jest
to k sy czn y ch . T ym czasem szk o d n ik i u o d - w ięc n a u k ą o sie d lisk a ch organizm ów .
p a m ia ją się na ow e su b sta n c je , n a u k a W ciąg u sw ej n iew iele p o n a d sto la t lic zą ­
m usi w ięc p o sz u k iw ać now ych, a te c h n i­ cej h isto rii, b a rd z o rozszerzyła o b sz ar
ka p ro d u k o w a ć je, h po p ew n y m czasie sw oich zain te reso w a ń .
h isto ria p o w ta rz a się: n a stę p u je u o d p o r­ P ie rw o tn ie z ajm o w ała się b a d an iem
n ien ie się na tru c iz n ę jed n y ch g a tu n k ó w zw iązków m iędzy poszczególnym i g a tu n ­
1 nie z am ie rzo n a p rz e z czło w iek a z ag ła d a kam i ro ślin czy z w ie rz ą t,a śro d o w isk iem
innych. ich życia U sta lo n o w ów czas na p rz y k ła d
T ak się stało , że te c h n ik a , w y k o rz y stu ­ zależność w y stę p o w a n ia pew nych ro ślin
ją c p ra w a i siły p rzy ro d y , w pew n y m od obecności w glebie ta k ic h czy innych
sen sie w y p rz e d z iła p o z n a n ie jej przez p ie rw ia stk ó w chem icznych. B a d a n ia n a
człow ieka. O b iek tem bow iem b a d a ń ró ż ­ ty m e ta p ie w y jaśn iły m .in. dlaczego
nych n a u k p rz y ro d n ic zy c h są poszczegól­ p rzy w iezio n a z E u ro p y k o n iczy n a nie
ne sk ła d o w e p rzy ro d y : s k o ru p ą ziem ską w y d a w a ła w A u stra lii nasion. D ziało się
z a jm u ją się n a u k i geologiczne, w odam i ta k d latego, że w rodzim ej fau n ie A u s tra ­
Z iem i - h y d ro lo g ia i h y d rogeolog ia, a t ­ lii nie m a trzm ie li, n a jsk u te cz n iej z a p y la ­
m o sferą - m eteo ro lo g ia i k lim a to lo g ia, jących k w ia ty koniczyny. D o p iero s p ro ­
św ia te m o rg an ic zn y m biologia w a d ze n ie ty ch o w ad ó w do A u stra lii po-

7
zwoliło tamtejszym rolnikom oraz ho­ Poszczególne ekosystemy nie istnieją
dowcom bydła i koni zaopatrywać się w oderwaniu jeden od drugiego. Oddzia­
w nasiona koniczyny na miejscu. łują na siebie wzajemnie i tworzą na lą­
W kolejnym etapie swego rozwoju eko­ dach, w wodach i atmosferze Ziemi szcze­
logia zajęła się zespołami organizmów, gólną strefę naszego globu: biosferę, sferę
odkrywając istnienie związków troficz­ życia - dynamiczną, zmieniającą się
nych i piramidy liczb. Związki troficzne w ciągu dziejów Ziemi, ale też zmieniają­
łączą organizmy, z których jedne stano­ cą jej nieorganiczne komponenty, decy­
wią pokarm dla innych, a „korzenie” tych dują o tym, że Ziemia tak bardzo różni się
związków sięgają oczywiście do nieorga­ do innych planet Układu Słonecznego.
nicznego podłoża życia. Tu przykładem Badania ekologiczne, pierwotnie ogra­
może być wspomniana sprawa sardynek. niczające się do poszczególnych gatun­
W podłożu związku troficznego (dziś po­ ków, stopniowo rozszerzyły się na ich
wiedzielibyśmy łańcucha pokarmowego) zespoły, a następnie na ekosystemy, wre­
tkwią substancje mineralne niesione szcie objęły całą biosferę. A że z czasem
przez rzekę do morza. Substancje te wy­ okazało się rzeczą oczywistą, iż człowiek
korzystuje do budowy swych organiz­ nie znajduje się poza (czy ponad) biosfe­
mów plankton roślinny, który służy za rą, ale jest jej integralnym składnikiem,
pokarm planktonowi zwierzęcemu, a nim wywołującym w przyrodzie daleko idące
właśnie żywią się sardynki. Jeśli sardynki zmiany - zajął on jako przedmiot w bada­
nie pożre jakiś morski drapieżnik i trafi niach ekologicznych, ważne miejsce
ona do rybackiej sieci - ostatnim ogni­ i w ekologii.
wem łańcucha pokarmowego staje się Wiemy, że biosfera jest dynamiczna
człowiek. Piramidą liczb nazwano zjawi­ i podlega zmianom. Zmienia się zresztą,
sko (dziś oczywiste, ale przed laty ekolo­ w skali czasu geologicznego, cały świat,
gia musiała je odkryć i wyjaśnić), że im nie tylko organiczny, ale i nieorganiczny.
wyższe ogniwo w łańcuchu pokarmowym W pierwotnych morzach nie było tyle
tworzy dany gatunek, tym mniej liczy rozpuszczonych substancji mineralnych
osobników. jak obecnie; ich zasolenie wzrastało,
Około połowy XX w. ekologowie skon­ w miarę jak wody spływające z lądów
statowali, że uprawiana przez nich nauka dostarczały do mórz sól wypłukiwaną ze
rozprasza się na badaniach cząstkowych, skał. Pierwotna atmosfera Ziemi nie za­
brak jej zaś jest podstawowej jednostki wierała wolnego tlenu: zaczęła się weń
badawczej, jaką jest np. w fizyce atom, stopniowo wzbogacać z pojawieniem się
komórka w cytologii, tkanka w histologii roślin zielonych. Następstwem tego było
czy organ w fizjologii. Za taką jednostkę nie tylko przyspieszenie rozwoju życia,
uznano wówczas w ekologii ekosystem - ale i procesów utleniania składników
wyraźnie wyodrębnioną w przestrzeni skorupy ziemskiej, powstawanie nowych
i czasie jednostkę fizyczno-biołogiczną, minerałów, pierwotnie w niej nieobec­
a więc istniejący w określonym czasie nych. Za sprawą świata organicznego zo­
wycinek przestrzeni ziemskiej z żyjącymi stało związane w skałach wapiennych
na nim organizmami, wraz ze wszystkimi 40% występującego na Ziemi wapnia, po­
związkami i zależnościami zachodzącymi dobnie doniosłą rolę odegrały organizmy
między tymi organizmami i ich fizycznym żywe w powstaniu skupień węgla, siarki,
środowiskiem, a także między samymi fosforu, żelaza i wielu innych pierwiast­
zamieszkującymi je istotami żywymi. ków ważnych gospodarczo.
Ekosystemem jest więc np. jezioro, wy­ Zmiany zachodzące w przyrodzie mają
spa, las czy łąka, ale także plantacja ro­ to do siebie, że przebiegają - z wyjątkiem
ślin uprawnych czy ludzkie osiedle. kataklizmów, w istocie rzeczy nie decy-
8
d u ją c y c h o o b liczu Z iem i - n iesły c h an ie
pow oli. D latego św ia t o rg a n ic zn y jest
zd oln y p rzy sto so w ać się do z m ie n ia ją ­
cych się w a ru n k ó w życia: k lim a tu , ro z ­
m ieszczen ia ląd ó w i m órz, s k ła d u a tm o s ­
fery i in. Z m ien ia ją ce się p ow oli w a ru n k i
śro d o w isk a i zdolność a d a p ta c ji do n ich
o rg an izm ó w to isto tn e c zy n n ik i ew olucji,
p olegającej n a p o ja w ia n iu się form coraz
d o sk o n alszy ch , b o c o ra z lepiej p rz y sto so ­
w an y ch do ty ch w a ru n k ó w .
To p ra w d a , że w cią g u h isto rii Z iem i
w iele g a tu n k ó w i w yższych je d n o ste k
sy ste m a ty c z n y c h św ia ta ro ślin i z w ie rz ą t
w y m arło . Ale były to form y p ry m ity w n e ,
a ich śm ierć - n a tu ra ln a . U s tą p iły one
m iejsca fo rm om lepiej z o rg an izo w an y m .
W su m ie zaś, ja k w y k a z u ją b a d a n ia z a ­
w a rty c h w sk a ła c h sk o ru p y ziem skiej śla -
dów ży cia, od jego p o c z ą tk u po n a jm ło d ­
szą ep o k ę g eologiczną, życie - choć nie
Budowa każdej zapory może spowodować trudne do prze­
bez p ew n y ch z ab u rze ń , a n a w e t kryzysów widzenia konsekwencje klimatyczne ora2 zaburzenia w po­
- sta le się ro z p rz e strz e n ia ło i w z b o g a c a ­ ziomie wód gruntowych na okolicznych terenach.
ło, a lic zb a g a tu n k ó w rosła.
D zisiaj d zieje się inaczej. T em po ro z ­ choćby zm ian y w śro d o w isk u n a tu r a l­
w oju lu d zk o ści i te c h n ik i p rz e k ra c z a nym , sp o w o d o w an e z ag o sp o d aro w an iem
m ożliw ości p rzy sto so w a w c ze p rzyrody. rzek K o lo rad o i Nil.
L ista g in ąc y ch za sp ra w ą czło w iek a g a ­ A oto jeszcze jed e n in te re su ją c y p rz y ­
tu n k ó w ro ślin i z w ie rz ą t p o w ię k sza się kład. W szyscy d o b rze znam y żu k i g nojo­
co raz szybciej, a w e d łu g oceny biologów we, p o d ziw iam y p o ły sk liw y g ra n a t p a n ­
od p o c z ą tk u czasó w h isto ry cz n y ch do cerza jednych, zieleń i b rą z innych, ale nie
k o ń ca X X w. w y m rze 1,5-2 m in g a tu n ­ bez o b rzy d z en ia o b serw u jem y ich k rz ą ­
ków , tzn. 15 do 20% żyjących w sp ó łcześ­ ta n in ę w k o ń sk im lu b k ro w im naw ozie.
nie z czło w iek iem g a tu n k ó w ro ślin i z w ie­ S łu ży on za p o k a rm dorosłym ow adom
rzą t. A n a ich m iejsce nic p o ja w ia ją się i ich larw om . C h rząszcze te w y k o p u ją
now e. Do tego z re sz tą, by p o w sta ł now y p o d ziem n e ch o d n ik i i w c iąg a ją do nich
g a tu n e k , p o trz e b a m ilio n ó w lat. g ru d k i n aw o zu (w sum ie w a żące około
Z d o ln o ść p rz y sto so w a n ia się o rg a n iz ­ 100 do 600 raz y w ięcej niż sam e żuki), n a
m ów do z m ie n ia ją cy c h się, w sposób n a ­ k tó ry c h s k ła d a ją jaja.
tu ra ln y , w a ru n k ó w śro d o w isk a fizy czn e­ W re z u lta c ie do gleby tra fia n ie zjed zo ­
go, ja k ró w n ież do w zajem n eg o p rz y s to ­ na część naw o zu , odchody żuków i ich
so w y w a n ia się jed n y c h o rg an iz m ó w do la rw o raz w y lin k i ty ch o sta tn ic h . S u b s ta ­
d ru g ic h , sp ra w ia , że w b io sferze p a n u je ncje te, u leg ając m in e ra liz a c ji p od d z ia ła ­
e la sty c z n a - bo n a g in a ją c a się do p o w o l­ niem m ik ro o rg an izm ó w , w z b o g acają gle­
nych, ale sta ły c h zm ian - ró w n o w ag a. bę w sk ła d n ik i odżyw cze. O bliczono, że
C złow iek sw oim p o stę p o w an ie m , a z w ła ­ b y d ło z 2000 kcal, p o b ra n y c h w ciąg u
szcza d z ia ła ln o śc ią g o sp o d a rcz ą, tę ró w ­ d n ia z 1 n r p a stw isk a , z w rac a 1250 kcal
no w ag ę ek o lo g iczn ą z a b u rz a , a n a w e t w p o sta c i odchodów . G dyby żuki ich nie
c a łk o w icie niszczy, ja k św ia d c z ą o ty m zak o p y w ały , ta część energii w w ięk szo ś-

9
ci przepadłaby dla środowiska. Gdy do­ swoje prometejskie legendy. Istotnie, bło­
damy do tego, że jedna sztuka bydła wy­ gosławiony ogień grzał i chronił przed
dala w odchodach w ciągu 6 miesięcy drapieżnikami, pomagał przygotować
letnich ponad 15 kg azotu, a dzięki pracy bardziej przyswajalną strawę, umożliwił
żuków do gleby powraca ponad 12 kg, pozyskiwanie metali z rud, wyrób szkła
podczas gdy na pastwisku, na którym nie i ceramiki. Z każdego ogniska unosiła się
ma tych żuków, do gleby dostaje się tylko wprawdzie smuga dymu, ale nie miało to
niecałe 3 kg azotu, wielka rola żuków jeszcze większego znaczenia dla czystości
gnojowych w zachowaniu równowagi atmosfery. Komplikacje zaczęły się, gdy
w przyrodzie - w obiegu materii i użyź­ człowiek wpadł na pomysł, że energię
nianiu gleby - staje się oczywista. mięśni własnych lub zwierząt czy energię
A co robi człowiek? Odkrywszy nie­ wody płynącej lub wiatru może zastąpić
zmierzone pastwiska Australii wypusz­ energią otrzymywaną w procesie spa­
cza na nie stada bydła. W Australii żyją lania.
wprawdzie żuki gnojowe, ale ponieważ
głównymi rodzimymi ssakami tego, od Zastosowanie na wielką skalę kopalin
milionów lat izolowanego, kontynentu są palnych: węgli kamiennych i brunat­
kangury i inne torbacze, żuki wyspecjali­ nych, ropy naftowej i gazu ziemnego,
zowały się w zjadaniu ich odchodów, umożliwiło szybki postęp techniki, zuży­
a nawozem bydlęcym się nie interesują. wającej coraz więcej energii, spalającej
Z czasem więc pastwiska australijskie coraz więcej kopalin energetycznych.
zostały katastrofalnie zanieczyszczone A w kopalinach tych, powstałych z sub­
odchodami. Rośliny zamierały pod sko­ stancji organicznej, koncentracja pier­
rupami wyschniętego nawozu, a wokół wiastków, tworzących niegdyś macierzy­
tych skorup wyrastały trawy o wysokiej ste dla kopalin organizmy, w procesie fo-
zawartości azotu, omijane przez bydło. sylizacji znacznie wzrosła, Tak więc spa­
I tak pastwiska Australii zaczęły kurczyć lanie kopalin energetycznych nie tylko
się rocznie o obszar mogący wyżywić znacznie zubaża atmosferę w życiodajny
100 000 mlecznych krów, wiele bydła tlen i zwiększa w niej zawartość dwutlen­
rzeźnego i koni. W jakimś sensie powtó­ ku węgla, ale uwalnia też liczne związki
rzyła się więc historia koniczyny i trzmie­ chemiczne, emitowane do atmosfery w
la: człowiek sprowadza dziś z innych ilościach szkodliwych dla życia. Rozwój
kontynentów do Australii żuki gnojowe, energetyki umożliwił ogromny wzrost
aby oczyszczały pastwiska. hutnictwa i przemysłu chemicznego, sta­
nowiących kolejne źródła zanieczyszcze­
Nie sposób ustalić, kiedy zaczęło się
nia środowiska.
szkodliwe oddziaływanie człowieka na
przyrodę. Wiele gatunków zwierząt wy­ Technika pomogła człowiekowi rozwi­
niszczył on, by zaspokoić głód, uchronić nąć ogromne możliwości podniesienia
się od zimna, w imię zabobonu, a nawet poziomu materialnego życia. Jest natu­
mody. Ale znacznie więcej gatunków ro­ ralne, że coraz liczniejsza ludność świata
ślin i zwierząt wyginęło z powodu Zmian chce korzystać ze zdobyczy techniki, sta­
wprowadzanych przez człowieka w śro­ wia jej coraz większe wymagania ilościo­
dowisku naturalnym, Karczowanie i wy­ we i jakościowe. A technika stara się te
palanie lasów, zaorywanie stepów, nad­ wymagania zaspokoić. Raz rozkręconej
mierne wypasanie traw na górskich łą­ machiny postępu technicznego nic nie
kach - wszystko to sprawiało, żeograniz- zdoła zatrzymać... Niestety, niewłaściwie
my, tracąc naturalne ostoje, ginęły. rozwijająca się technika, prowadząc do
Człowiek pierwotny oddawał cześć katastrofy ekologicznej - wyczerpania
ogniowi, wiele dawnych ludów miało zasobów przyrody i degradacji środowi-
10

I
Takie skoncentrowanie przemysłu, jak na tym zdjąciu,prowadzi do nieuchronna) degradacji naturalnego środowiska
przyrodniczego - technika przeciw ekologii.

ska może zgubić nie tylko samą siebie, międzynarodowego i międzydyscyplinar-


ale i całą ludzkość. nego programu „Człowiek i biosfera”, od
Specjaliści przestrzegali przed tym jego angielskiej nazwy „Man and Biosp-
niebezpieczeństwem już dawno, ale opi­ here”, zwanego też MaB. Jego zadaniem
nię światową poruszył dopiero raport se­ jest możliwie pełne poznanie wpływu go­
kretarza generalnego ONZ, U Thanta, spodarki ludzkiej na stan przyrody
na temat „Człowiek i jego środowisko”, i wskazanie - dla różnych ekosystemów
przedłożony w maju 1969 r. Zgroma­ Ziemi - takich form gospodarowania,
dzeniu Ogólnemu ONZ. Od tego cza­ które umożliwiłyby zaspokajanie potrzeb
su zagadnienia ekologiczne, znajdują­ ludzkości nie powodując degradacji śro­
ce miejsce tylko w literaturze nauko­ dowiska. W ponad 100 państwach po­
wej, zaczęły trafiać coraz częściej wstały narodowe komitety MaB (w Polsce
do środków masowego przekazu, sto­ komitet taki istnieje przy Polskiej Akade­
pniowo też coraz więcej ludzi uświada­ mii Nauk), które kierują pracami związa­
mia sobie, że byt ludzkości jest nierozer­ nymi z realizacją programu na obszarze
walnie związany z przyrodą, że niszcząc swoich krajów i uczestniczą we współ­
ją człowiek wydaje wyrok na samego sie­ pracy międzynarodowej.
bie. W różnych krajach powstają, skupia­ W listopadzie 1981 r. minęło dziesięć
jące ludzi dobrej woli, kluby ekologiczne lat realizowania programu MaB. W ciągu
(także i w Polsce), a nawet partie polity­ tego okresu znacznie się on rozrósł: nad
czne, np. „zielonych" czy ekologistów - przeszło 1000 tematów pracuje około
na czoło swych programów wysuwające 10 000 specjalistów, reprezentujących
problematykę ekologiczną. różne dziedziny nauki i techniki.
Reakcją w skali światowej na raport W minionym dziesięcioleciu posunęła
U Thanta było ogłoszenie przez UNESCO się naprzód znajomość praw i zależności
11
u trz y m u ją c y c h ró w n o w ag ę w poszcze­ z m ian a ro zw ią za ń tech n ic zn y c h w y m ag a
gólnych e k o sy stem ach św ia ta , o p ra c o w a ­ bow iem m yślenia, do b rej w oli i n a k ła d ó w
no szereg k o n k re tn y c h p ro p o zy c ji ra c jo ­ finansow ych.
n aln eg o g o sp o d a ro w a n ia zasobam i p rz y ­ P rz ed k ilk o m a laty zw ied załam N o­
rody, m .in. w s tre fie lasó w tro p ik a ln y c h , w ą H uję. N a p y tan ie, co ro b i h u ta n a
na o b sz ara ch su c h y c h i p ó łsu ch y ch , rzecz śro d o w isk a, k tó re m u ta k b a rd z o
w w y so k ich g ó ra c h i sk u p isk a c h m ie j­ d a je się w e zn ak i, u sły szałam odpow iedź:
sk ich , u sta n o w io n o n a św iecie około 200 p łacim y w ysokie kary. No cóż, k o m e n ta rz
re z e rw a tó w b io sfe ry - o b sz aró w o b ję ­ w y d a je się tu zbyteczny. N ie w ątp liw y m
tych o c h ro n ą , a z a ra z e m słu żący ch ja ­ sukcesem p o lsk ich geologów było o d k ry ­
ko o b ie k ty d o św ia d c z a ln e p rz y p o sz u ­ cie złóż sia rk i p o d T arn o b rzeg iem . P o d ­
k iw a n iu w łaściw y ch fo rm g o sp o d a ro w a ­ k re śla n o w ów czas zn aczen ie d la m iejsco ­
n ia w różnych ek o sy stem ach . Z te re n u w ej lu d n o ści tego o d k ry cia, ożyw iająceg o
Polski n a listę re z e rw a tó w b io sfery w p i­ g o sp o d a rk ę ubogiego i zacofanego reg io ­
san o p a rk i B ab io g ó rsk i, B iało w iesk i, nu. D ziś, po u p ły w ie ćw ierćw iecza, jes­
S ło w iń sk i i jezioro Ł u k n a jn o . teśm y św ia d k a m i z a tru c ia w ty m reg io n ie
O bok tego n ie w ą tp liw y m su k cesem śro d o w isk a, w w y n ik u e k sp lo a ta c ji s ia r­
p ro g ra m u MaB jest p o p u la ry z o w a n ie ki, na m ia rę k a ta stro fy ekologicznej.
w c o ra z szerszy ch k rę g a c h lu d zk iej sp o łe ­ A ty m czasem P olska p o d czas ra fin a c ji
czności św ia ta p o sta w y ekologicznej. N ie ropy n afto w ej e m itu je do atm o sfe ry ro cz­
ch o d zi o to, by n a k ła n ia ć lu d zi do rezy ­ nie około 250 000 t sia rk i, już w ięcej nie
gn acji z u d o g o d n ień ja k ie niesie te c h ­ odzyskiw anej... Oto d w a p rz y k ła d y z a ­
n ik a, ale o to, a b y ro z w ią z a n ia te c h n i­ c ze rp n ię te z naszej rzeczyw istości, s k ła ­
czne nie p rzy n o siły u sz cz erb k u p rz y ro ­ n ia ją c e do sm u tn y ch refleksji...
dzie, a ty m sam y m - a b y nie z a g ra ż a ły M im o w ielu wysiłków ' p o d ejm o w an y ch
czło w iek o w i. S p ra w a nie je st p ro sta . przez poszczególnych ludzi, p rzez in sty ­
Eksploatacja złóż siarki pierwiastka tak bardzo potrzeb­ tu c je w ró żn y ch k ra ja c h i p rzez o rg a n iz a ­
nego w chemicznych zakładach przemysłowych powo cje m ięd zy n aro d o w e, osiąg n ięcie celu, ja ­
duje zatrucie środowiska w rejonie wydobywczym
ki sobie p o sta w ił ekologiczny p ro g ra m
U N E S C O - spo w o d o w an ie, aby g o sp o d a ­
ru jąc y człow iek nie niszczył śro d o w isk a
życia, je st w ciąż sp ra w ą odległą. O d n o to ­
■* w uje się w p ra w d z ie tu i ów dzie d ro b n e
sym ptom y p o p raw y , w sum ie je d n a k
szkody n a ra s ta ją szybciej. I choć te c h n i­
ka m a ju ż n a sw oim koncie p ew ne o sią ­
gnięcia w z a k re sie o c h ro n y śro d o w isk a,
w zajem n y sto su n e k te c h n ik i stosow an ej
i ekologii cech u je a n ta g o n iz m : ekologia
p ię tn u je szkodliw ość w ielu ro zw ią za ń te ­
chnicznych, te c h n ik a ig n o ru je zalecen ia
ekologii, k tó ra chce o g ra n ic za ć n a d m ie r­
ną sw o b o d ę d z ia ła n ia tech n ik i. A p rz e ­
cież o sta te c z n y cel ich o b y d w u je st jed en
- służyć ludzkości, a służyć jej - to znaczy
zap ew n ić zd ro w e i sp rz y ja ją c e w szech ­
■> stro n n e m u rozw ojow i w a ru n k i b y tu d la
-f
czło w iek a - w zdrow ym i zasobnym w do ­
b ra śro d o w isk u .

12
CYKLOTRON \

IZOCHRONICZNY,
czyl i k a r u z e l a dl a j o n ó w
Przem ysław Gmaj

W spółcześni fizycy p ró b u ją c y p rz e n ik ­ cyjny. an alo g iczn y do tego ja k i d a je u g ię ­


n ąć isto tę m a te rii p o trz e b u ją c o raz d o ­ te na sia tc e d y frak c y jn ej św iatło . Z ja w i­
sk o n a lsz ej i b a rd z ie j sk o m p lik o w an ej sko d y fra k c ji m a c h a ra k te r falow y.
a p a r a tu r y , k tó ra u m o ż liw ia ła b y W ejrże­ A w ięc ru c h e le k tro n u , m im o że w k la sy ­
n ie w m ik r o s tru k tu rę św ia ta. W śród n a ­ cznej fizyce jest tra k to w a n y ja k ru ch p u ­
rzęd zi p ra c y fizyków w a ż n ą k la są u rz ą ­ n k tu m a te ria ln e g o o en erg ii E i pęd zie p,
d zeń są a k c e le ra to ry - u rz ą d z e n ia do p o w in ien być m ożliw y do o pisaneg o za
p rz y s p ie sz a n ia cząstek . Z a n im p o z n am y p om ocą p a ra m e tró w typow ych d la z ja ­
d o k ła d n ie j b u d o w ę pew nego ty p u a k c e le ­ w isk falow ych i częstości kołow ej co, i w e ­
ra to ró w z asta n ó w m y się przez chw ilę, po k to ra p ro p a g a c ji fali k . Jeszcze p rz e d
co b u d u je się te d ro g ie u rz ą d z e n ia , w jak i d o św ia d cz en ia m i D av isso n a i G erm era,
sp o só b b a d a się za ich p om ocą m ik ro s­ fra n c u sk i fizyk Louis De B roglie z asu g e ­
tr u k tu r ę m aterii? row ał, że ta k ż e d la cząstek p a ra m e try te
S p y ta ktoś, czy m o żn a zobaczyć np. są z w iąz an e w zo ram i P lan ck a:
p ro to n ? O tóż w p o w szech n y m ro zu m ie ­
n iu tego sło w a - nie. Z g o d n ie z p ra w a m i
fizyki, a b y o k reślić w ielkość i k sz ta łt
p rz e d m io tu , trz e b a o św ietlić go p ro m ie ­ w k tó ry ch h jest s ta łą u n iw e rsa ln ą , zw an ą
n io w a n ie m o d łu g o ści fali niniejszej od sta łą P la n ck a .
ro z m ia ró w o b serw o w an eg o o b iek tu . M i­ Z am iast w ięc ośw hetlać b a d a n y o b iek t
n im a ln a d łu g o ść fali ś w ia tła w id z ia ln e g o m ożna sk iero w ać n ań w ią zk ę e le k tro n ó w
w y n o si ok. 10"'m , a w a rto ść ta p rze w y ż ­ lub in n y ch cząstek . W artość ich en erg ii
sza ro zm iary n a jw ię k sz y c h cząsteczek d o b iera m y zależn ie od ro zm iaró w b a d a ­
ch em iczn y ch , sk ła d a ją c y c h się z tysięcy nego o b iek tu , zgodnie ze w zo ram i P la n c ­
ato m ó w . U ż y w a ją c św ia tła w id zialn eg o ka. R u th e rfo rd , ab y ..zobaczyć” ją d ro
n ie z d o ła m y z atem zobaczyć n a w e t p o je ­ a to m u o ro zm iarz e 10 15m , użył w sw ym
d y n czeg o ato m u , cóż d o p ie ro m ów ić o je ­ d o św ia d c z e n iu c zą stek a o energ ii 8
go częściach sk ład o w y ch . Istn ie ją je d n a k MeV. p o ch o d zący ch z n a tu ra ln e g o źró d ła
i inne, z n ac zn ie k ró tsz e fale. pro m ien io tw ó rczeg o . T ak ą en erg ię m oż­
W 1927 r. D av isso n i G e rm e r w y k a za li na n a d a ć c ząstce a ta k ż e w sposób sz tu c z ­
d o św ia d cz aln ie, że ro z p ra sz a ją c w ią zk ę ny, p rz y sp iesz ają c ją m iędzy dw om a e le k ­
e le k tro n ó w n a re g u la rn e j sieci ato m ó w tro d a m i o różn icy p o te n c ja łó w 4 m iliony
n ik lo w ej folii u z y sk u je się o b ra z d y fra k ­ w oltów .

13
Rys. 1. Elektromagne* cyklotronu budowanego w Warszawie: 1) jarzmo elektromagnesu, 2) biegun, 3) nablegunnlk, 4)
sektor, 5) podnośnik umożliwiający podnoszenie górnej belki elektromagnesu.

Współczesna fizyka interesuje się już w reakcjach, musimy skierować w miej­


znacznie mniejszymi odległościami. Na sce doświadczenia bardzo intensywny
przykład badanie struktury nukleonów strumień cząstek. Niestety, z kosmosu
to obserwowanie zjawisk o charakte­ nadchodzi ich bardzo niewiele, liczniki
rystycznych rozmiarach rzędu 10'11 do rejestrują interesujące badaczy cząstki
10'l8m. Oddziaływania międzycząstkowe raz na kilka sekund. To nie wystarczy,
przy tak małych odległościach można ob­ wiązki stosowane w doświadczeniach
serwować stosując cząstki o energiach trzeba tworzyć sztucznie. W tym właśnie
rzędu 100 GeV. celu buduje się wielkie akceleratory, któ­
Cząstki o tak wielkiej energii można re mogą wytwarzać strumienie niosące od
zaobserwować również w naturze. Po­ 10®do 1017cząstek na sekundę. Akcelera­
chodzą one z przestrzeni kosmicznej. Ma­ tory są jednak ogromnie drogie. Zbudo­
jąc olbrzymią energię często przenikają wanie 500 GeV-owego synchrotronu pro­
przez Ziemię na wskroś nie oddziałując tonowego, działającego w Batawii w Sta­
z ziemską materią. Podobnie kula karabi­ nach Zjednoczonych, kosztowało dzie­
nowa, która wystrzelona z dużą szybkoś­ siątki milionów dolarów. Czy znaczy to,
cią łatwo przebija deskę pezostawiając że tylko bogate kraje mogą pozwolić so­
w niej tylko niewielki ślad, natomiast bie na prowadzenie badań mikrostruktu­
wyrzucona ręką, a więc niosąca dużo ry świata? A może nie tylko obszar naj­
mniejszą energię, grzęźnie nawet w kost­ mniejszych odległości jest interesujący?
ce masła, w znacznym stopniu niszcząc Istnieje olbrzymia ilość nie rozwiąza­
jej strukturę. nych jeszcze problemów w zakresie roz­
Jeśli chcemy obserwować skutki od­ miarów jądra atomowego. Najważniejsze
działywania z materią cząstek o giganty­ z nich to: poznanie mechanizmów reakcji
cznej energii niechętnie uczestniczących między zderzającymi się jądrami; poszu-
14
kiwanie i tworzenie przewidzianych teo­ one przyspieszać wiele rodzajów jonów
retycznie pierwiastków superciężkich, tj. do zadanej z góry energii, Dodatkowym
pierwiastków o liczbach atomowych ok. walorem cyklotronu izochronicznego
112 lub 126 ; sprawdzenie domniemanego w stosunku do innych akceleratorów jest
istnienia jąder atomowych składających możliwość przyspieszania w nim jonów
się z samych neutronów. Gęstość tych o bardzo różnym stosunku liczby maso­
jąder musiałaby wielekroć przewyższać wej A do stopnia jonizacji Z (stopień
gęstość zwykłej materii jądrowej, a więc jonizacji jest to ładunek jonu w jednost­
stanowiłyby one mikroprototyp gwiazd kach ładunku elementarnego). Dlatego
neutronowych. można stosować te akceleratory w wielu
dziedzinach nauki, techniki, a nawet
Problemy te można rozwiązać nie tyle w medycynie.
stosując ekstremalne energie przyspie­
szanych cząstek, co przyspieszając odpo­ Przyjrzyjmy się teraz bliżej budowie
wiednio masywne cząstki, jakimi są jony cyklotronu izochronicznego. Najbardziej
ciężkich pierwiastków. Realizuje się to za rzucającym się w oczy jego elementem
pomocą urządzeń mniejszych, lecz bar­ jest potężny elektromagnes wytwarzają­
dziej uniwersalnych niż wielkie synchro- cy pole magnetyczne o indukcji maksy­
trony. Służą do tego cyklotrony zazwy­ malnej 2,5 T (ograniczenie to podyktowa­
czaj budowane jako izochroniczne. Mogą ne jest głównie względami ekonomiczny-

Rys. 2. Schemat cyklotronu: 1) elektromagnes, 2) zarys komory próżniowej, 3) rezonatory, 4) kanał do wprowadzania źródła
jonów, 5) wysięgnik podnośnika źródła jonów, 6) pompy próżniowe, 7) jonowód, 8) próżniowy łącznik miądzy komorą
i rezonatorami

15
mi). Do b ieg u n ó w e le k tro m a g n e su są d u a n tó w , u m ieszczonych w zględem sie­
p rz y tw ie rd z o n e tzw . n a b ie g u n n ik i ze b ie ja k n a rys. 3a. Do lew ych e le k tro d jest
sp e c ja ln ie w y p ro filo w an y m i se k to ram i. p rzyłożony p o te n c ja ł -V, a do p raw y ch
P rz e s trz e ń m ięd zy n a b ie g u n n ik a m i jest p o ten c ją ! +V. WT szczelinie m iędzy lew ą
o g ra n ic z o n a śc ia n k a m i k o m o ry p ró ż n io ­ i p ra w ą częścią u k ła d u p rzy sp ieszająceg o
wej (rys. 2), do k tó re j są p rzy m o c o w an e w ytw o rzy się pole e le k try c z n e o n a tę ż e ­
h e rm e ty c z n ie ele m e n ty elek try c zn e g o niu E, k tó re nie w n ik a zb y t głęboko m ię­
sy ste m u p rz y sp ie sz a n ia , pom py p ró ż n io ­ dzy d o ln e i g ó rn e połów ki e le k tro d (rys.
we, ele m e n ty sy stem u e k s tra k c ji p rz y ­ 3b), N a c ząstk ę o ła d u n k u q um ieszczoną
sp ieszo n y ch jo n ó w z jo n o w o d em w y p ro ­ w ta k sk o n stru o w a n y m u k ład z ie d z ia ła
w a d za jąc y m w ią z k ę c z ą ste k n a z e w n ą trz s iła F = q -E pola elektrycznego, a le ty lk o
o raz u k ła d y d ia g n o sty k i w iązki. Jo n y w ów czas, gdy c z ą stk a z n a jd u je się
p o d d a w a n e a k c e le ra c ji są p ro d u k o w a n e w szczelinie p rzy sp ieszającej. Jeśli ła d u ­
w ź ró d le jonów . U m ieszcza się je zależn ie n ek tej c zą stk i je st d o d a tn i, to jest ona
od s to p n ia sk o m p lik o w a n ia i ro zm iaró w , w c iąg a n a m iędzy o k ła d k i praw eg o
w c e n tra ln e j części c y k lo tro n u lu b ja k o d u a n tu .
a u to n o m ic z n e u rz ą d z e n ie p o za nim . W y­ G dyby nie pole m ag n ety czn e c zą stk a
p ro d u k o w a n e w ź ró d le z e w n ę trz n y m jo ­ p o ru sz a ją c się d alej ru ch em je d n o s ta j­
ny w p ro w a d z a się do części c e n tra ln e j nym p ro sto lin io w y m o p u śc iła b y w k o ń cu
c y k lo tro n u sp e cja ln y m k a n a łe m p rz e c h o ­ nasz u k ła d p rzy sp ieszający . P o n iew aż
d zący m p rzez rd z e ń i n a b ie g u n n ik ele k ­ je d n a k ru c h cząstk i o d b y w a się w p ro sto ­
tro m a g n esu . p a d ły m do e le k tro d p o lu m agnetyczn y m ,
O gólna z a sa d a d z ia ła n ia c y k lo tro n u c z ą stk a nie w ychodzi poza e le k try czn y
je s t p ro s ta . N a ła d o w a n e c zą stk i k rą ż ą u k ła d p rzy sp ieszający , gdyż jej to r ulega
w p o lu m ag n e ty c zn y m e le k tro m a g n e su zak rzy w ien iu . Po zato cz en iu p ó ło k ręg u
p rz e c in a ją c p e rio d y c zn ie o b szary , w k tó ­ w ra c a do szczeliny p rzy sp ieszającej. J e ­
ry c h w y stę p u je siln e pole elek try c zn e , żeli w tym czasie p o te n c ja ły d u a n tó w
i u le g a ją w nich p rzy sp ieszen iu . zm ien ią się n a przeciw n e, to k ieru n e k
W y o b raźm y so b ie n a jp ro stsz y system p o la elek try czn eg o p o zo staje w zgodzie
p rz y sp ie sz a n ia , sk ła d a ją c y się z dw óch z k ie ru n k ie m p ręd k o ści c zą stk i, a w ięc
p a r e le k tro d w k sz ta łc ie p o łó w ek kół tzw . u leg n ie o n a d alszem u p rzy sp ieszen iu .

Rys 3: a) schemat układu przyspieszającego, b) rozkład pola elektrycznego między duantami

16
Zatem, by cząstka była przyspieszana za czne, które skompensuje relatywistyczny
każdym razem, gdy znajdzie się w szczeli­ przyrost masy jonów.
nie przyspieszającej, duanty powinny być Można spostrzec, że jeśli
zasilane napięciem zmiennym o częstotli­ Bo B0
B=
wości dopasowanej do częstości, z jaką
cząstka obiega układ.
Na cząstkę znajdującą się wewnątrz gdzie B„ oznacza wartość pola magnety­
duantu nie działa siła elektryczna, nato­ cznego w centrum cyklotronu, to czas
miast siła dośrodkowa związana z polem obiegu przez cząstkę orbity będzie nieza­
magnetycznym zapewnia cząstce odpo­ leżny od jej średnicy ani od energii cząst­
wiednie przyspieszenie dośrodkowe, ki. Dlatego właśnie pole magnetyczne
umożliwiając ruch po okręgu. Porównu­ ukształtowane tak jak podaje powyższy
jąc dwa wyrażenia dla przyspieszenia do­ wzór, jest nazywane p o l e m izo-
środkowego: c h r o n i c z n y m (zgreckiegoisos- sta­
v2 _ q ' v •B ły, chronos - czas), a stosowane do rozpę­
r m dzania jonów akceleratory - cyklotrona­
po prostym przekształceniu otrzymamy: mi izochronicznymi.
Rosnące wraz z promieniem pole ma­
gnetyczne ma jednak poważną wadę,
gdyż powoduje rozogniskowanie wiązki
jonów. Najmniejsze odchylenia ruchu jo­
gdzie B - indukcja pola magnetycznego, nu od założonych parametrów powodują,
v - prędkość, m - masa cząstki, a r jest że opuszcza on strumień rozpędzanych
promieniem krzywizny toru, po którym cząstek. W wyniku tego prąd wiązki ma­
m się porusza. leje i do wyjścia z cyklotronu docierają
j jest to prędkość kątowa wc w ruchu tylko nieliczne z wprowadzonych doń
qB cząstek. W celu uniknięcia rozpraszania
po okręgu, zatem “ c - m Prędkość cząstek w trakcie przyspieszania należy
kątowa cząstki nie zależy więc (w sposób wprowadzić siłę ogniskującą, która prze­
jawny) od energii cząstki, i wydawałoby wyższy negatywne oddziaływanie wzros­
się, że duanty można zasilać napięciem tu pola magnetycznego. Okazuje się, że
zmiennym o ustalonej częstotliwości. taka siła występuje wtedy, gdy pole ma­
Jakby na przekór nie pozwala na to gnetyczne zmienia się wzdłuż orbity jonu.
mechanika relatywistyczna, która stwie­ I tu wreszcie ujawnia się rola zmniejsza­
rdza iż masa obiektu zależy od jego pręd­ jących szczelinę powietrzną w elektro­
kości: m0 magnesie sektorów, przykręconych do
m
płaskich nabiegunników. Tam, gdzie są
c2 sektory, pole magnetyczne jest znacznie
(rrio - masa cząstki w spoczynku, c - większe niż poza nimi. Warunek izochro-
prędkość światła w próżni), Przyspiesza­ nizmu pozostaje jednak zachowany dla
na cząstka zwiększa swoją masę, jeżeli pola uśrednionego wzdłuż orbity jonu
więc nie chcemy stracić intensywności o określonej energii.
wiązki zachowując jednocześnie względ­ Jedną z ważniejszych cech charakte­
ną prostotę konstrukcji układu zasilania rystycznych cyklotronu jest maksymalna
duan*ów h jest to związane z utrzyma­ energia, do jakiej może on przyspieszyć
niem stałej częstości zmian napięcia zasi­ jony o zadanym stosunku q/m0. Energia
lania, niezależnie od aktualnej energii ta zależy od promienia nabiegunników
cząstek), to musimy zastosować zmienia­ R i od maksymalnego pola magnetyczne­
jące się wraz z promieniem pole magnety­ go elektromagnesu B ^
17
spieszyć lek k ie c zą stk i o, w y sta rcz y m ieć
Ek = ) +i - 1 c y k lo tro n ze w sp ó łczy n n ik iem K rów nym
40 MeV, gdy je d n a k p rzejd ziem y do n a j­
cięższych jonów , n a w e t o m o żliw ie dużym
Cu w p rz y b liż e n iu n ie re la ty w isty cz n y m sto p n iu jon izacji, np. 2aBU +12 (zjonizow a-
p rz y jm u je p ostać: ny d w u n a sto k ro tn ie ), to o trzy m am y
o g ro m n ą w a rto ść K = 4000 MeV. T aki
w = ----
£jlr q zBLxR
------ ~2 w sp ó łc zy n n ik en erg ety czn y m oże m ieć
2m 0 cy k lo tro n z e le k tro m a g n ese m o śred n icy
4 m, w y tw a rz a ją c y m pole m ag n ety czn e
Jeżeli m asę n \, z a stą p ić p rzez liczbę m a ­ o in d u k cji 5 T, ja k ą m ożna o trzy m ać je d y ­
sow ą A, ła d u n e k q p rze z s to p ie ń jo n iz ac ji nie p rzy z a sto so w a n iu n a d p rz e w o d z ą ­
Z, R p o d a ć w m e tra c h , a B w teslach , to cych u zw o jeń elek tro m ag n esu .
w z ó r pow yższy m o żn a z a p isa ć tak : W 1980 r. ro zp o czął p ra c ę w Z je d n o ­
czonym In sty tu c ie B a d a ń Ją d ro w y c h
4 8 B m a x R 2Z 2
w D ubnej n ajw ięk szy n a św iecie c y k lo ­
tro n izo ch ro n iczn y z klasycznym i u zw o ­
jen iam i U -400. M a on n a b ie g u n n ik i
Z w y k le b a d a c z y in te re su je nie ty le c a łk o ­ 0 śre d n icy 4 m, a jego w sp ó łczy n n ik e n e r­
w ita e n erg ia k in e ty c z n a p rzy sp iesz an e g o gety czn y K = 625 MeV. W R F N i U SA są
jo n u , ile część tej e n erg ii p rz y p a d a ją c a na o b ecn ie u ru c h a m ia n e p ro to ty p y s to su n ­
jed e n n u k leo n . kow o duży ch e lek tro m ag n esó w do c y k lo ­
tro n ó w , z u zw o jen iam i n a d p rz e w o d z ą c y ­
I
mi . Ich ro zm iary nie sięgają je d n a k n a w e t
d w ó ch m etró w . S k o ja rze n ie ty ch cech,
z a sto so w a n ie n a d p rz ew o d zą cy c h cew ek
g d zie K, n a zy w a n e w sp ó łczy n n ik iem 1 ro zm iaró w sięgających 4 m w y d aje się
en erg ety czn y m , je st s ta łą c h a ra k te ry s ty ­ n a ra z ie tech n o lo g iczn ie n iem ożliw e i jest
czn ą d la m o d elu a k c e le ra to ra p rz y jm u ją c m ało p raw d o p o d o b n e ze w zględów ek o ­
d la w ięk szo ści d z ia ła ją c y c h dziś c y k lo ­ n o m icznych w n ajb liższej przyszłości.
tro n ó w w a rto ść 8 0-250 MeV. W w ielu Z ty ch sam y ch p rzy czy n k ra je słab sze
e k sp e ry m e n ta c h z z a k re su fizyki n isk ich ekonom icznie, do k tó ry ch n ależy ta k ż e
e n erg ii n u k leo n y p o w in n y m ieć e n erg ię P olska, u p a tru ją d ro g i rozw o ju d o św ia d ­
rz ę d u 10 MeV. A by do ta k ie j e n erg ii p rz y ­ czalnej fizyki jąd ro w ej raczej w k o n s tru -

Rys. 4. Przebieg czasowy zmian napięcia na duancie w trakcie przyspieszania

18
o w a n iu ur ządzeń d o sta rc z a ją c y c h do cy­ ~200P, będzie m iał n a b ie g u n n ik i o śre d ­
k lo tro n ó w jony o w ysokim sto p n iu zjo n i- nicy 2 m. W sp ó łczy n n ik en erg ety czn y
zo w an ia, niż w b u d o w ie w ie lk ich a k c e le ­ K w ynoszący 189 MeV um ożliw i p rz y ­
rato ró w . Z w ięk sza się e n e rg ia p rz y sp ie ­ sp ie sz an ie na p rz y k ła d jonów 40A r łB do
szan y ch jo n ó w nie p rzez w z ro st w sp ó ł­ e n erg ii 302 MeV, a ją d e r d e u te ru do 61
czy n n ik a K, zależnego od k o n stru k c ji MeV
i w ielk o ści cy k lo tro n u , lecz p rze z p o d n ie ­
sien ie sto su n k u ła d u n k u jo n ó w do ich W k o n stru k c ji c y k lo tro n u U -2 0 0 P z a ­
m asy. N ic w ięc dziw nego, że w tec h n ic e sto so w an o k ilk a ciek aw y ch i o ry g in a l­
a k c e le ra to ro w e j ro b ią o b ecn ie k a rie rę nych ro zw iązań , k tó re p o sta w ią to u rz ą ­
now e k o n stru k c je źró d e ł jonów o p a rte na d zen ie w rzęd zie k ilk u n a stu n a jn o w o ­
re z o n a n sie e le k tro n o w y m p laz m y (fra n ­ cześniejszych w św iecie (o ile u d a się
cu sk ie źró d ło ty p u ECR) czy n a b o m b a r­ u ru ch o m ić go w ciągu n ajb liższy ch 5 lat).
d o w a n iu n e u tra ln e g o g azu b a rd z o in te n ­ Do ro zw ią za ń ty ch n ależy p rze d e w szy st­
sy w n ą w ią z k ą e le k tro n ó w (niem ieckie kim k o n stru k c ja e le k tro m a g n esu o w y so ­
ź ró d ło ty p u EBIS). kim , ja k n a sta n d a rd o w e , n ie n a d p rz e w o -
d z ące uzw o jen ia,p o zio m ie śred n ieg o p o la
C y k lo tro n izo c h ro n ic zn y jest b u d o w a ­ m agnetycznego. Ma to isto tn y w pły w ńa
ny o b e cn ie ta k ż e w W arszaw ie. Z w aż y w ­ d u ż ą w a rto ść w sp ó łczy n n ik a en erg ety c z ­
szy sy tu a c ję ek o n o m icz n ą naszego k ra ju , nego K. Ż elazo w rd ze n iu e le k tro m a g n e ­
tr u d n o w tej ch w ili p rze w id zie ć te rm in su b ę d zie p rac o w a ć częściow o w n a sy ce ­
u ru c h o m ie n ia tego u rz ą d z e n ia , n a k tó re niu. U m ożliw i to łatw e p rz e s tra ja n ie cy­
c z e k a ją n ie ty lk o fizycy, lecz ta k ż e te c h ­ k lo tro n u z jed n eg o ro d z a ju czą stek n a
nicy i lek arze. A k c e le ra to r b ęd zie służył inny, głó w n ie p rzez zm ian y p rą d u p ły n ą ­
n a p rz y k ła d do z m ie n ia n ia s tru k tu ry m a ­ cego p rzez głó w n ą cew kę e le k tro m a ­
te ria łó w p rzez im p la n ta c ję jonów , czyli gnesu.
w p ro w a d z a n ia a to m ó w obcego p ie rw ia s ­
W w a rsz a w sk im cy k lo tro n ie zasto so ­
tk a w d o k ła d n ie o k re ślo n e m iejsca n a ­
św ietlo n eg o w ią z k ą jo n ó w p rzed m io tu . w a n o b a rd z o now oczesne rez o n ato ry , d o ­
Z a p o m o cą tego sam ego n a rz ę d z ia m ożna stra ja ją c e u k ła d d rg ają cy , zasilają cy d u -
a n ty a k c e le ra to ra do w ym aganej c z ę sto t­
p ro d u k o w a ć sita m o le k u la rn e , zdolne do
liw ości w y n ik a ją ce j z o k resu obiegu o rb it
o d d z ie la n ia z ro z tw o ru w ie lk ich c z ą ste ­
p rzez jony. R ezo n ato ry w U -200P są
czek a lb o p o jed y n czy ch b a k te rii.
m n iejsze i b a rd z ie j n iezaw o d n e od sto so ­
N a jisto tn ie jsz y m m edycznym z a sto so ­ w an y ch w p o d o b n y ch u rzą d ze n iac h .
w a n iem c y k lo tro n u je st w a lk a z n o w o ­ D zięki zaleto m sw ej k o n stru k c ji cy k lo ­
tw o ram i. W iązkę ro zp ę d zo n y c h w a k c e ­ tro n b u d o w a n y w W arszaw ie w ciąż m a
le ra to rz e jo n ó w m o żn a w to k u p rz e m ia n szan sę zo stać a tra k c y jn y m n arzęd ziem
jąd ro w y c h zm ienić w b a rd z o d o b rze zo­ p rac y d la fizyków , a ta k ż e d la rosnącej
g n isk o w a n y stru m ie ń n e u tro n ó w , tr a f ia ­ sta le g ru p y ludzi w id zący ch m ożliw ość
jący ty lk o w m iejsca o b ję te c h o ro b ą. Z n a ­ p ra k ty c z n e g o w y k o rz y sty w a n ia ro zp ę­
czn ie w yższa, niż w in n y ch ź ró d ła c h n e u ­ dzonych jonów w w ielu d z ie d zin ac h m e­
tronów, p recy zja fo rm o w an ia stru m ie n ia dycyny i tec h n ik i. O becnie c y k lo tro n cze­
o g ra n ic z a do m in im u m u sz k o d ze n ia o ta ­ ka je d n a k w sk rz y n ia c h n a p rzezn aczo n e
czający ch c h o re m iejsce z d ro w y ch tk a ­ d la niego pom ieszczenie. Jeśli realizacja
nek. Z a p o m ocą ro zp ęd zo n y ch jonów in w esty cji będzie się p o su w ała w d o ty c h ­
m o żn a ta k ż e w y tw a rz a ć izotopy p ro m ie ­ czasow ym tem pie, u rz ą d z e n ie stra c i sw e
n io tw ó rc z e o b a rd z o k ró tk im czasie ży­ w a lo ry i już w m om encie u ru c h o m ie n ia
cia, sto so w a n e w d ia g n o sty c e m edycznej. będzie p rz e sta rz a łe B yłaby to og ro m n a
W arszaw sk i c y k lo tro n , n a z w a n y U - s tr a ta d la polskiej n au k i.

19
Porównanie przez Siemensa, nie są wca­
z pradziadkiem le mniejsze mimo niepo­
równywalnej różnicy wiel­
Te dwa, różniące się wy­ kości powierzchni wysta­
miarami i złożonością bu­ wionej na działanie świat­
dowy elementy powstały ła. Sprawia to wbudowany
w tym samym celu, lecz do układu wzmacniacz
dzieli je sto lat. Próżniowa umieszczony na tej samej
fotokomórka, której tylko płytce krzemu, (zg) nie, lecz nie służy jedynie Światłowody
fragment udało się umieś­ do rozrywki. Pojazd ten, dla kopalń
cić na zdjęciu i zajmujący Samochód? który znacznie słuszniej niż
16 mm3 układ scalony to, co obecnie rozumiemy Łączność światłowodo­
zmieniają światło w impul­ Ta krzyżówka silnika od pod tym określeniem, moż­ wa stosowana już w wielu
sy elektryczne. Możliwości kosiarki, koła od miniatu­ na nazywać samochodem, dziedzinach życia, głównie
układu scalanego TFA rowego ciągnika i ośmiu ma swoje,,poważne" zasto­ do przesyłania danych po­
1001, wyprodukowanego par butów wygląda zabaw­ sowanie. Jest to maszyna do między komputerami, tra­
zdzierania butów, która fia pod ziemię. Pracownicy
czyni to w warunkach zna­ politechniki w Berlinie Za­
cznie bardziej zbliżonych chodnim pi-zygotowali dla
do naturalnych niż urzą­ kopalni „Haus Aden" kom­
dzenia laboratoryjne. Zre­ pletną sieć łączności po­
sztą o potrzebie badania ja­ między poziomami wydo­
kości wyrobów w epoce bywczymi, pogrążonymi
masowej produkcji na pew­ •ponad 1000 metrów, i po­
no nie trzeba nikogo prze­ wierzchnią. Urządzeń dla
konywać. (zg) tej sieci dostarczyła firma
Siemens. Długość pierw­
Halogeny
szej w świecie górniczej
do roweru
światłowodowej linii prze­
Dodatkowe dalekosiężne syłowej przekracza 10 km.
reflektory samochodowe (zg)
pozostają z reguły dekora­
cją pojazdów. Przepisy do­
zwalające na ich stosowa­
nie są bowiem bardzo rygo­
rystyczne i praktycznie
uniemożliwiają używanie
tych świateł. Tymczasem
zaproponowano już dale­
kosiężny reflektor do... ro­
weru. Korzyści wynikające
ze stosowania jaśniejszego
reflektora upatruje się
w zwiększeniu bezpieczeń­
stwa. Wprawdzie sam ro­
werzysta widzi niewiele le­
piej, ale lepiej widzą go inni
współuczestnicy ruchu.
Ug)
20
Trójczłonowy ślnie, można liczyć na upo­ szenie pudła samochodu, nie są wygodne do nosze­
autobus wszechnienie się autobu­ obniżanego na postoju, nia. Inaczej jest z lornetką
sów tego nowego typu. Ko­ i specjalnie wykonana do­ na iękę. Ta mała i lekka
Autobusy pozazdrościły' rzyści ekonomiczne wyni­ lna krawędź drzwi, odchy­ jednoobiektywowa kon­
kolejom długości składu. ka jące ze zwiększonej zdol­ lająca się w dół i tworząca strukcja jest przypinana do
Tak można najkrócej sko­ ności przewozowej i obni­ rodzaj rampy, umożliwiają ręki paskiem. Lecz i ona ma
mentować zdjęcie ekspery­ żonego zużycia paliwa są wtoczenie do wnętrza wóz­ swoje wady - służy jedynie
mentalnego autobusu, wy­ bowiem bardzo zachęcają­ ka bez nadmiernego wysił­ do obserwacji jednoocznej,
produkowanego przez fir­ ce. (zg) ku. W pojeżdzie mieści się a mała średnica obiektywu
mę MAN Przeznaczony dla sześć wózków, są także znacznie zmniejsza jasność
225 pasażerów (72 miejsca Autobus cztery' miejsca siedzące dla uzyskiwanych obrazów.
siedzące), autobus ma 23 dla niepełnosprawnych osób towarzyszących. „Te- Bardzo sobie cenimy możli­
metry długości, Unikalna lebus" można wzywać (w wość wyboru między zale­
konstrukcja z dwoma prze­ Osoby poruszające się na zachodnim Berlinie) przez tami i niedogodnościami
gubami zapewnia mu jed­ wózkach inwalidzkich nie telefon, a trasę przejazdu, obydwu rozwiązań. (zg)
nak niezbędną w ruchu uli­ mogą korzystać z komuni­ zadowalającą jak najwię­
cznym zwrotność - pro­ kacji miejskiej, podróż - to kszą liczbę pasażerów,
mień skrętu wynosi zaled­ dla nich zapora nie do prze­ a zarazem najkrótszą, wy­
wie 24 m, a więc niewiele bycia. Nawet najnowsze ty­ znacza komputer.
py autobusów, które mają >
więcej niż całkowita dłu­
gość pojazdu. Równie wiele nisko umieszczone podłogi, Lornetka
miejsca potrzebują do ma­ są niedostępne dla inwali­ na rękę
newrowania i typowe. 11- dów. Z myślą o nich firma
Neoplan zbudowała jednak Typowe lornetki znako­
metrowe autobusy, 210-ki-
lowatowy silnik tego specjalny pojazd - ,,Tele- micie poprawiają jakość
trojczłonowca napędza bus". Bardzo niskie zawie­ widzenia na odległość, lecz
dwie środkowe osie, przy
czym koła mają bliźniacze
ogumienie Zużycie paliwa
na przewiezienie jednego
pasażera jest znacznie niż­
sze niż w typowych autobu­
sach. Próby nowego auto­
busu odbywają się w Mona­
chium i w Bonn. Jeśli pro­
blem sterowania tylną osią
pojazdu został rozwiązany
prawidłowo i odchylenia
śladów poszczególnych osi
nie będą zbyt duże, jeśli
prowadzenie tak wielkiego
pojazdu w warunkach du­
żego ruchu okaże się możli­
we i próby wypadną pomy­

21
X m

i
ŚWIAT , - i
Mm

DUDNIEN,
GWIZDÓW -j

I TRZASKÓW KmS i,v


/• !>><■;. i

•?••••;
Zbigniew Gawryś
f

ji

iii

b p
stało nam to zrekompensowane. Ogrom­
9 9 N a jb a rd z ie j ujmującą cechą przyro­ na ilość urządzeń technicznych nie po­
dy nieożywionej są barwy”. Trudno nie wstałaby bowiem, gdyby można było
zgodzić się z tą opinią Eliota Portera, zna­ „widzieć” fale elektromagnetyczne, jakie
nego amerykańskiego fotografika, spe­ są skutkiem ich działania. Dzięki temu,
cjalizującego się w fotografii krajobrazo­ że nie odczuwamy istnienia fal radio­
wej, kiedy oglądamy jego zdjęcie Kanio­ wych, w dziedzinie których działalność
nu Lochów w stanie Utah. człowieka zaznaczyła się najbardziej,
Jeśli jednak na ten sam problem spoj­ czynne są stacje nadawcze, kręcą się sil­
rzymy, zamiast oczyma artysty, od strony niki elektryczne, grzeją elektryczne piece
fizyki, to okaże się, iż poszczególne barwy i mikrofalowe kuchnie... i to bez wię­
to jedynie wrażenie wywołane przez fale kszych protestów ze strony zwolenników
elektromagnetyczne o ściśle określonych ochrony środowiska naturalnego. Cza­
częstotliwościach. Lecz nawet tak bezdu­ sem tylko zakłócenia pojawiające się na
szne potraktowanie tematu nie pozbawia ekranie telewizora zmuszają kogoś z nas
nas przyjemności oglądania bajecznie do zastanowienia się nad złożonymi za­
kolorowych krajobrazów i mieniących się leżnościami obowiązującymi w świecie
w świetle przedmiotów. I tylko wynikają­ fal elektromagnetycznych. Tymczasem
ca ze znajomości fizyki świadomość, jak świat fal radiowych, to świat dudnień,
znikomym wycinkiem zakresu fal elek­ gwizdów i trzasków, daleki od harmonii
tromagnetycznych jest światło widzialne, i uporządkowania.
może budzić w nas żal, czy nie tracimy Problemu podziału fal elektromagne­
zbyt wiele, widząc tak mało? Czy świat tycznych pomiędzy poszczególnych użyt­
widziany w szerszym albo w zgoła innym kowników, a także kontroli wywoływa­
zakresie częstotliwości nie byłby jeszcze nych przez człowieka i naturalnych za­
ciekawszy? kłóceń w pracy urządzeń nie można lek­
Natura nie ogranicza nas jednak bez ceważyć. Stawką są sprawy znacznie is­
powodu, w rzeczywistości możliwe było­ totniejsze niż utrudnienie odbioru pro­
by tylko bardzo niewielkie rozszerzenie gramów radiowych czy telewizyjnych,
zakresu odbieranych częstotliwości. zaniedbania prowadzą czasem do trage­
Przedmiot może być bowiem zaobser­ dii. Przyczyną całej serii groźnych wy­
wowany wtedy, gdy sam świeci lub gdy padków lotniczych stały się na przy­
odbija padające na niego promieniowa­ kład... nadajniki sterujące otwieraniem
nie wychodzące ze źródła światła. drzwi do garaży, urządzenia o pozornie
W naturze rola lampy przypadła Słoń­ niewielkiej mocy i małym promieniu od­
cu, którego promieniowanie po przejściu działywania. Ich praca wpływała jednak
przez atmosferę Ziemi daje nam możność na przyrządy nawigacyjne podchodzą­
obserwowania świata. I jeśli porównać cych do lądowania samolotów, powodo­
widmo promieniowania wysyłanego wała błędne odczyty parametrów lotu, co
przez Słońce z „oknami”, w których at­ w trudnych warunkach lotu,przy zmniej­
mosfera przepuszcza to promieniowanie, szonej widoczności musiało prowadzić do
to okaże się. iż niemal doskonale wyko­ katastrofy. Działo się tak, mimo, że z po­
rzystujemy wszystko to, co do nas zoru wszystko było w porządku, a zakre­
dociera. sy częstotliwości, na jakich pracowały
Nie tracimy więc wiele. Jeśli na­ obydwa urządzenia nie pokrywały się.
wet nie umiemy odbierać niektórych Badanie tego, co dzieje się w nieodczu­
form promieniowania, jakie istniały na walnym dla nas świecie szeroko rozumia­
Ziemi przed rozpoczęciem przez ludzi nych fal radiowych jest zagadnieniem
działalności technicznej, to obecnie zo­ ważnym i ogromnie trudnym. Nie jest to

23
ty lk o sp ra w a ty p o w y ch , c o d zien n y ch p o ­ h arm o n icz n y m d rg a n ie m o u sta lo n e j a m ­
m iaró w , lecz n ie u sta ją c y te m a t b a d a ń n a ­ p litu d z ie i często tliw o ści. P rz e k ła d a ją c to
u k o w y ch o podstaw ow ym i z n aczen iu . Co­ n a b a rd z ie j p rz e m a w ia ją c y do w yobraźni
ro czn e k o n fere n cje pośw ięco n e u p o rz ą d ­ język w ra że ń a k u sty czn y ch , fala ta k a jest
k o w a n iu fal rad io w y ch , w y k ry w a n iu z a ­ e le k tro m a g n ety cz n y m gw izdem o n ie ­
kłóceń i u d o sk o n a la n iu m eto d p o m ia ro ­ zm iennej w ysokości. M ożna w ów czas p o ­
w ych, o d b y w ają się n a p rze m ia n m iaro w y o d b io rn ik sy g n ałó w d o k ła d n ie
w S z w a jc a rii i w Polsce, n a P o litec h n ic e d o stro ić do częstotliw ości, bez tru d u
W rocław skiej. D y sk u tu je się n a n ich ró ż­ zm ierzyć w szy stk ie in te re su ją c e w ielk o ś­
ne z a g a d n ie n ia - od p rz y d z ia łu c z ę sto tli­ ci i z an o to w a ć w yniki p o m iaró w . N ie ste ­
wości d la p o szczeg ó ln y ch sa te litó w łą c z ­ ty, fale ta k ie w y stę p u ją niezw ykle rz a d ­
ności (o k azu je się, że i te ta k c h w a lo n e za ko, gdyż ich p ra k ty c z n e zn aczen ie jest
p o jem n o ść in fo rm a c y jn ą m ik ro fa le m a ją znikom e. S y g n ał o n iezm iennych p a r a ­
o g ra n ic z o n e m ożliw ości) - p o p rze z m e to ­ m etra c h nie m oże bow iem przen o sić in ­
dy m o d e lo w a n ia z a k łó ce ń e m ito w an y c h form acji, a w ięc jego w y sy łan ie jest z u ­
p rzez ręc zn ą w ie rta rk ę , w pły w y linii p ełn ie niecelow e. W yjątkiem m ogą być
e n erg ety c zn y c h n a śro d o w isk o i czło w ie­ ra d io ła ta rn ie sto so w an e w naw ig acji,
ka do b a d a n ia burz. w k tó ry c h ju ż sam k ie ru n e k ro zch o d zen ia
O k a z u je się, iż m im o, że te o ria tłu m a ­ się fal sta n o w i n a jisto tn ie jsz ą w ia d o ­
cząca p ro cesy e le k tro m a g n e ty c z n e jest m ość. R eszta n a d a jn ik ó w d z ia ła w sposób
d o b rz e z n a n a i n iez aw o d n a, to p ro b lem y z m ien n y w czasie, w y sy łając fale o m o d u ­
z w ią z a n e z istn ie n iem fal e le k tro m a g n e ­ low anej a m p litu d z ie lu b zm iennej częs­
ty czn y ch w ciąż w y m a g ają ż m u d n y c h p o ­ totliw ości. B rzęczen ia i d u d n ie n ia n a k ła ­
m ia ró w i an aliz. Ilość czynników , k tó re d a ją c e się na fale ra d io w e m a ją d la n as
trz e b a by u w zg lęd n ić w o b e jm u jąc y ch w a lo r m ow y a lb o m uzyki, ale p rz y p o ­
w sz y stk ie efek ty o b lic ze n iac h je st w ciąż m ia ra c h są jed y n ie po w ażn y m u tru d n ie ­
jeszcze zbyt w ielk a ja k na lu d z k ie m o żli­ niem . W pływ ają bow iem na to, że n a d a j­
w ości. D ość p o w iedzieć, że z a p ro je k to ­ n ik p rz e sta je w ysyłać fale o u sta lo n e j
w a n ie a n te n y n a d aw czej, z p o z o ru p ro s ­ często tliw o ści, a w idm o fal zaczyna się
tego u rz ą d z e n ia , je st m im o w szy stk o ro zp ły w ać. Z n ac zn ie tru d n ie j o d ró żn ić
o k re śla n e jak o z a d a n ie z p o g ra n ic z a n a u ­ sygnał b a d a n y od to w arzy szący ch m u sy ­
ki i sz tu k i, a re z u lta ty obliczeń trz e b a g n ałó w em ito w an y c h przez inne stacje,
p o tw ie rd z a ć p o m ia ram i. Ale i z p rz e p ro ­ są sia d u ją c e n a skali rad io o d b io rn ik ó w .
w a d za n iem p o m ia ró w sp ra w a nie je st S koro już o ra d io o d b io rn ik a c h m ow a,
p ro sta . to z p o zo ru m ogą o n e z n ak o m icie sp ełn iać
Co to w ła ściw ie zn aczy ,,p o m ia ry fal z a d a n ie p o m ia ru fal e le k tro m a g n e ty c z ­
e le k tro m a g n e ty c z n y c h ”? Fale e le k tro ­ nych. O d b ie ra ją te fale, p o z w ala ją d o ­
m ag n e ty c zn e m a ją w iele w ła śc iw o śc i. stra ja ć się do żąd a n ej częstotliw ości.
k tó re d o p iero p o d a n e łą c zn ie sta n o w ią R zecz je d n a k w jak o ści u rzą d ze n ia, b o ­
o d p o w ie d n ią c h a ra k te ry s ty k ę z jaw isk a. w iem z a sa d y d z ia ła n ia są rzeczyw iście
P ie rw sz a cecha to często tliw o ść, z k tó rą b a rd z o podobne. Z esta w p o m iaro w y m u ­
z p o zo ru jest niew iele k ło p o tu . N iezb ęd n e si być z n aczn ie sta ra n n ie j z a p ro je k to w a ­
jest. też o k re śle n ie stru m ie n ia en erg ii, ja ­ ny, ze zw ró cen iem szczególnej uw ag i na
k ą n iesie fala e le k tro m a g n e ty c z n a , i k ie ­ u z y sk iw an e p a ra m e try - p rzy n iew ielk iej
ru n k u jej ro zch o d ze n ia się, a ta k ż e p o la ­ p ro d u k c ji sp ra w a k o sztó w elem en tó w
ryzacji. P ro b le m ó w jest dużo, a i ta k n a j­ i e w e n tu a ln y c h oszczędności g ra m ałą
isto tn ie jszy nie z o sta ł jeszcze w y m ien io ­ rolę.
ny W szy stk o jest b o w iem w m ia rę p ro ste , Z esta w p o m iaro w y sk ła d a się z in s ta la ­
d o p ó k i m ie rzo n a fa la jest e le m e n tarn y m , cji an te n o w e j c h w y tając ej fale rad io w e
24
i m ie rn ik a w o lto m ie rz a selek ty w n eg o
w y d zielająceg o jed y n ie sygnały o o k re ­
ślo n y m z a k re sie często tliw o śc i i m ie rz ą ­
cego ich n ap ięcie. C zułość sto so w an y ch
do p o m ia ru u rz ą d z e ń sięga u łam k ó w m i-
k ro w o lta. W ażną cech ą je st m ożliw ość
reg u la cji szerokości o d b ie ra n e g o p a sm a
często tliw o ści, p rz y d a tn a p rz y p rz e p ro ­
w a d z a n iu p o m ia ró w różnego ty p u .

Z azw y czaj istn ie ją całe ro d zin y m ie r­


n ików fal e le k tro m a g n e ty c z n y c h , p o k ry ­
w a jąc y ch frag m e n ta m i p o d leg a ją cy po ­
m ia ro m o b sz a r często tliw o ści. Z b u d o w a ­
nie jed n e g o u rz ą d z e n ia , zdolnego o d b ie ­
rać i m ierzyć z a ró w n o fale m ierzo n e
w d z ie sią tk a c h k ilo m e tró w , ja k i m ik ro ­
fale, p rz y z a c h o w a n iu o g ro m n y ch w y m a­
g ań ja k o ścio w y c h sta w ia n y c h u rz ą d z e ­ p o m iaró w i id en ty fik a c ji sta cji n a d a w ­
niom p o m iaro w y m , m ija się z celem . Z u ­ czych.
p ełn ie ró żn e ro z w ią z a n ia te c h n ic z n e s to ­ N ajciek aw szy m chyba b a d a n ie m fal
so w an e d la p oszczególnych z a k resó w fal e le k tro m a g n ety cz n y ch (przyn ajm n iej
rad io w y c h i ta k zm u siły b y k o n s tru k to ­ z z a k re su radiow ego) jest k o n tro la p rac y
ró w do u m ieszczen ia w ie lu p rzy rz ąd ó w a n te n nadaw czych. In sty tu t Ł ączności
w e w sp ó ln ej o b u d o w ie. Z ysk byłby w ięc d y sp o n u je sp e c ja ln ie p rzy g o to w an y m do
p o zo rn y , a u rz ą d z e n ia w iększe, cięższe tego z a d a n ia śm igłow cem , b o g ato w y p o ­
i z n a c z n ie droższe. sażonym w a p a ra tu rę p o m ia ro w ą i n a w i­
gacyjną. L a ta ją c e L a b o ra to riu m K o n ­
R o zw iązan ia te c h n ic z n e sto so w an e tro ln o -P o m ia ro w e L A L K O P (tak n azy w a
w m ie rn ik a c h p rz y p o m in a ją ro z w ią z a n ia
sto so w a n e w ra d io o d b io rn ik a c h , I tu sto ­ Porównanie charakterystyk promieniowania jednej z anten
teoretycznej (ośmioramienna gwiazda) i rzeczywistej, zmie
su je się u k ła d su p e rh e te ro d y n y , ale dla
rzonej za oomocą Latającego Laboratorium Kontrolno-Po­
u n ik n ię c ia p rz e n ik a n ia zak łó ceń le g u łą miarowego Przyczyną tak wielkich niezgodności były błędy
jest p o d w ó jn a p rz e m ia n a często tliw o ści. w systemie zasilania

S ą w ięc d w a g e n e ra to ry i d w a zespoły
p o śre d n ie j często tliw o ści, p ra c u ją c e pi z \
ró żn y ch często tliw o ściach . B ra k u je n a to -
m ia st ta k c h a ra k te ry sty c z n y c h d la ra d io -
o d b io rn ik ó w u k ła d ó w a u to m a ty c z n e j it~
g u iacji w zm o cn ien ia a lb o o g ran ic zn ik ó w
a m p litu d y sy g n ału . E lem en ty u p rz y je m ­
n ia ją c e o d b ió r a u d y c ji zep su ły b y c a łk o ­
w icie p rzeb ieg p om iarów . U k ła d y n a s łu ­
chu d e te k to ry , w zm ac n ia cz e i n iew ie l­
kie, k o n tro ln e g łośniczki - d a ją m ożność
u ż y w a n ia m ie rn ik ó w do o d b io iu p io g ia
m ów rad io w y c h , jest to je d n a k w y ją tk o ­
w o m ało e fe k ty w n y sp o só b u ż y tk o w a n ia
d ro g ieg o sp rz ętu . N asłu ch m a jed n a k
sw o je z n a c z e n ie p rz y p rz e p ro w a d z a n iu
się Mi-2, przystosowany do pomiarów) jącej. Tą drogą mogą się dostawać do
lata wokół anteny w dokładnie określonej innych urządzeń, wpływając na ich pra­
odległości i na precyzyjnie określanej wy­ cę. Przewody zasilające działają wtedy
sokości, rejestrując w czasie lotu natęże­ jak antena nadawcza —wypromieniowują
nie fal elektromagnetycznych w poszcze­ dodatkową porcję fal elektromagnetycz­
gólnych miejscach. Dopiero te pomiary nych. Wszystko to powoduje, że pytanie
mogą dać odpowiedź na pytanie o wpływ o ilość zakłóceń wysyłanych przez urzą­
terenu, sąsiednich konstrukcji metalo­ dzenie nie ma właściwie sensu. Jeśli ten
wych czy bliskich budynków na pracę sam przedmiot za pomocą tej samej apa­
anteny. Jest to jednocześnie najwygod­ ratury będzie badać kilka osób, to wyni­
niejszy sposób wykrywania usterek ków pomiaru będzie tyle, ilu jest ekspery­
w pracy anteny lub związanych z nią mentatorów. Wystarczy inne ułożenie
instalacji. Dzięki pomiarom na różnych przewodu, pomiar w nieco innym miejscu
wysokościach można odtworzyć prze­ czy zmiana ustawienia przedmiotu, by
strzenny obraz fal radiowych emitowa­ uzyskać inny wynik. Dla ludzi ufających
nych przez antenę. technice, którzy są pewni, że wszystko
Jeszcze bardziej złożona jest sprawa można zmierzyć i dokładnie opisać, sytu­
wykrywania i pomiaru zakłóceń. Sygnały acja nie do pozazdroszczenia. Zwłaszcza,
wysyłane przez radiostacje nieznacznie że dane o ilości zakłóceń wysyłanych
tylko odbiegają od drgań sinusoidalnych przez urządzenie są potrzebne choćby
stanowiących najprostszy, „szkolny” przy porównywaniu jakości poszczegól­
przykład ruchu falowego. Zakłócenia ra­ nych typów czy przy badaniu zgodności
diowe mają natomiast całe bogactwo produktów z normą określającą dopusz­
form, gdyż różne są powody ich powsta­ czalną emisję zakłóceń. Znaleziono na to
wania, Nawet jeśli mają charakter zja­ przybliżony sposób zapewniający przy­
wisk okresowych, to i tak kształt tych najmniej powtarzalność wyników: usta­
sygnałów najczęściej odbiega od sinusoi­ lono warunki pomiaru. Powołana do roz­
dy. Przypominają one prostokąty, trójką­ wiązania problemu badania zakłóceń
ty albo smukłe, powtarzające się impulsy. międzynarodowa organizacja CISPR
(Comite International Special des Pertur-
W takim wypadku pojęcie częstotli­
bations Radioćlectriąues - Specjalna Ko­
wości sygnału traci swój najprostszy misja Międzynarodowa do spraw Zakłó­
sens. Przebieg o złożonym kształcie odpo­ ceń Radioelektrycznych), podała, w ja­
wiada bowiem sumie przebiegów harmo­ kich warunkach należy mierzyć zakłóce­
nicznych o częstotliwościach będących nia i jakim warunkom musi odpowiadać
wielokrotnością częstotliwości powta­ stosowana do tego aparatura. Określono
rzania się przebiegów. Amplitudy po­ jednocześnie bardzo precyzyjnie metody
szczególnych składowych zależą od pomiarowe stosowane w poszczególnych
kształtu sygnału, Na jaką częstotliwość wypadkach.
należy więc nastawić pomiarowy odbior­
nik sygnałów? A przecież oprócz sygna­ Na przykład zgodnie z wymaganiami
łów okresowych zdarzają się i zakłócenia CISPR, przeznaczony do pomiarów
krótkotrwałe, trzaski i stuki o nieznanej przedmiot powszechnego użytku musi le­
z góry długości trwania i częstotliwości. żeć na przewodzącym stole o dokładnie
określonych wymiarach, dokładnie wy­
Zakłócenia rozprzestrzeniają się znaczone jest także miejsce dokonywania
w różny sposób. Część jest wysyłana bez­ pomiarów. Jeśli normalnie urządzenie
pośrednio przez wytwarzające je urzą­ będzie pracować trzymane w ręku, prze-
dzenie w postaci fal elektromagnetycz­ pisy przewidują dla niego „sztucznego
nych, inne przedostają się do sieci zasila­ operatora”, pozwalającego w pewnym
26
s to p n iu u w z g lęd n ić w p ły w osoby o b słu ­
g u jącej n a p o sta ć zak łó ceń .
W łaściw e m ie rn ik i z a k łó c e ń to sp e c ja l­
ny ro d z a j m ik ro w o lto m ie rz y se le k ty w ­
nych, z n a n y c h ju ż z p o m ia ró w n a tę ż e ń
pól, sp e łn ia ją c y c h w y m a g a n ia C ISPR.
P o w in n y być one jeszcze czulsze niż te,
k tó re słu ż ą do p o m ia ru fal w y sy ła n y ch
p rzez ra d io sta c je , gdyż n a w e t n iew ielk i
d o d a te k zak łó ce ń p o w a ż n ie u tru d n ia o d ­
b ió r sygnałów . N o rm y d o ty cz ąc e n a p ię ć
z a k łó c a ją c y c h są w ięc b a rd z o surow e,
z czego w y n ik a k o n iec zn o ść w y k ry w a n ia
o g ro m n ie sła b y ch pól.
P o z a w ięk szą czu ło ścią m ie rn ik i z a k łó ­
cze lepiej d b a ć o to, by zakłóceń n ie p o w ­
ceń o d z n a c z a ją się ta k ż e in n ą, p rz e w i­
sta w a ło z b y t w iele. Do p o m ia ru z ak łó ceń
d z ia n ą p rz e p isa m i C ISPR se lek ty w n o ścią
w y sy łan y ch p rzez p rzew o d y z asila ją c e
i m o żliw o ścią o d c z y ty w a n ia ró żn y ch
c h a ra k te ry s ty k m ierzo n eg o sygnału. D la służą sieci sztuczne.
Sieć sz tu cz n ą w łą cz a się po m ięd zy
sy g n a łó w sin u so id a ln y c h n ie b y ło to p o ­
g n iazd o z a sila n ia i b a d a n e u rząd zen ie.
trz e b n e , g dyż z w iąz ek p om iędzy, n a p rz y ­
S to so w a n ie jej m a d w o ja k ie zn aczen ie.
k ła d w a rto ś c ią szczy to w ą i e fe k ty w n ą
Sieć nie p o zw ala dojść do m ierzo n eg o
je st p o w sze ch n ie z n an y (p rzeliczn ik iem
p rz y rz ą d u zak łó cen io m w y tw o rzo n y m
je s t \ f 2 D la w y stę p u ją c y c h w z ak łó c e ­
w innych m iejscach i k rąż ąc y m w sieci
n ia c h b a rd z ie j złożonych p rzeb ieg ó w
en erg ety czn ej. D zięki tem u m o żn a m ieć
z w iąz ek nie jest oczy w isty i d la te g o m usi
pew ność, że ź ró d łe m stw ie rd zo n y c h z a ­
istn ie ć m ożliw ość n iezależn eg o p o m ia ru
kłóceń jest rzeczyw iście o b ie k t p o m ia ru .
in te re su ją c y c h w ielkości.
D ru g im zad an iem , ja k ie sp e łn ia sieć s z tu ­
O d b ió r z a k łó ce ń m oże się o d b y w a ć k il­ czna, jest o d d zielen ie zak łó ce ń od p rą d u
k o m a d ro g am i. N a jp ro stsz y je st p o m ia r zasilająceg o u rzą d ze n ie. Z ak łó ce n ia są
fal e le k tro m a g n e ty c z n y c h e m ito w a n y c h
b e z p o śre d n io p rze z sam o u rzą d ze n ie.
W y starc zy w te d y p o łączy ć m ie rn ik z o d ­
p o w ie d n ią a n te n ą i zacząć o d b ie ra ć a u ­
d y cję n a d a w a n ą n a p rz y k ła d p rze z m i­
kser. M iern ik i m a ją n a ogół w ła sn e in s ta ­
la c je a n te n o w e , ale m ogą być p rz y s to so ­
w a n e d o p ra c y z in n y m i, b a rd z ie j d o k ła d ­
nym i lu b w y g o d n iejszy m i do sto so w a n ia
a n te n a m i.
In n ą d ro g ą, ja k ą z a k łó c e n ia o p u sz cz ają
w y tw a rz a ją c e je u rz ą d z e n ie są p rzew ody
zasilające. P rz ew o d am i tym i z ak łó ce n ia
m ogą w ę d ro w a ć n a w e t n a z n ac zn e o d le ­
głości, u tru d n ia ją c p ra c ę in n y c h u r z ą ­
dzeń. W p e w n y m sto p n iu m o żn a tem u
zap o b ieg ać in s ta lu ją c d o d a tk o w e d ła w i­
ki w e w ra ż liw y c h u rz ą d z e n ia c h , ale jesz­
kierowane do gniazda połączonego mierników jest wyjątkowo niepraktycz­
z miernikiem. Istnieje wiele rodzaj ów sie­ ne, zwłaszcza, że pomiar taki może trwać
ci sztucznych: dla prądu stałego i zmien­ nawet wiele godzin. W najprostszym
nego, jedno- i trójfazowe, dla urządzeń przypadku człowieka zastępuje automat
o małej i dużej mocy.
dokonujący klasyfikacji zakłóceń, choć
Przewody zasilające to nie tylko droga, można sobie wyobrazić także prowadze­
którą zakłócenia trafiają do sieci elektry­ nie analizy przez połączony z miernikiem
cznej. Każdy przewodnik, przez który komputer. Zasady opisywania zakłóceń
płynie prąd zmienny, jest jednocześnie krótkotrwałych są jednak na tyle dokład­
anteną promieniującą fale elektromagne­ nie określond i tak proste, że stosowanie
tyczne. Zjawisko to jest mało istotne, do­ nadmiernie rozbudowanych układów mi­
póki nie nastąpi „zestrojenie” długości ja się z celem. Aby podać zgodną z wyma­
przewodu i częstotliwości prądu, można ganiami CISPR charakterystykę trza­
je więc całkowicie pominąć przy obser­ sków wydawanych przez urządzenie, wy­
wowaniu przepływu prądu o częstotli­ starczy zliczyć ilość impulsów trwają­
wości sieciowej. Częstotliwość sygnałów cych do 10 ms i nie dłuższych od 200 ms.
zakłócających może być jednak bardzo Sygnalizowane są także przekroczenia
wysoka, a wtedy wystarczy nawet kilku­ normy: fakt pojawiania się impulsów
metrowy przewód, by mimo woli zbudo­ dłuższych (od 10 do 200 ms) częściej niż co
wać bardzo skuteczny nadajnik. 2 sekundy, występowanie więcej niż 5
Do pomiaru wysyłanej w ten sposób krótkich zakłóceń w ciągu minuty, a tak­
mocy stosuje się cęgi absorpcyjne, które że pojawienie się kiedykolwiek w czasie
są rodzajem transformatora pochłaniają­ badania impulsu dłuższego niż 200 ms.
cego wytwarzane przez przewód pole Dane te nie są z pozoru najistotniejsze,
magnetyczne i przekształcającego je w gdyż na zakłócenia w naszym otoczeniu
prąd elektryczny indukowany w wpływ mamy raczej niewielki i jest mało
uzwojeniu przyrządu. Przewód jest ota­ prawdopodobne, abyśmy kiedykolwiek
czany rurowym, dzielonym rdzeniem bezpośrednio uczestniczyli w pomiarach
znacznej długości. Można w ten sposób tego typu. Mnogość obserwowanych cha­
odbierać fale radiowe wysyłane przez rakterystyk i wszechstronność warun­
długi odcinek przewodu i natychmiast ków, jakie muszą spełniać urządzenia
uśredniać wyniki pomiaru. Przy badaniu świadczą jednak o wadze badań niedos­
cęgi są przesuwane wzdłuż promieniują­ trzegalnego i rzadko wspominanego zja­
cego przewodu aż do uzyskania najwyż­ wiska - zakłóceń elektromagnetycznych.
szego wyniku pomiaru. Tak można otrzy­
mać właściwy wynik, nawet gdy w prze­ Polska aktywnie uczestniczy w bada­
wodzie wytworzy się fala stojąca, a więc niach mających na celu uporządkowanie
promieniują jedynie pewne jego frag­ i oczyszczenie fal radiowych z nieproszo-
menty. nych gości, jest także producentem sprzę­
tu umożliwiającego takie badania i kon­
Niezależnie od metody pomiaru, źródła trole. W ramach RWPG jest to niemal
i sposobu rozprzestrzeniania się zakłó­ polska specjalność. Wielki jest w tym
ceń, a także stosowanych przyrządów po­ udział Zakładu Produkcji Aparatury Ele­
miarowych wskazania dotyczą wartości ktronicznej z Wrocławia, gdzie powstaje
chwilowych. Tymczasem wiele urządzeń różnorodny sprzęt do mierzenia fal elek­
wysyła zakłócenia nieregularnie, w krót­ tromagnetycznych.
szych lub dłuższych impulsach przypad­ Artykuł ilustrują fotografie pomiesz­
kowo rozłożonych w czasie. Zbieranie czeń tego niewielkiego, ale ważnego za­
informacji o tego typu zakłóceniach za kładu, w którym są produkowane nowo­
pomocą obserwacji wskazań zwykłych czesne przyrządy pomiarowe.
28
SZTUCZNE KLEJNOTY
I KAMIENIE,
j a k i c h ni e był o
C zęść IV

Krzysztof Błaszkowski

Kamienie szlachetne to przyrodniczy dawna. Zajmowali się tym i alchemicy,


rarytas. Rzadkość tym bardziej poszuki­ i chemicy naukowcy. Systematyczne ba­
wana, im trudniej ją uzyskać. Tymczasem dania nad otrzymywaniem kamieni szla­
wiek XIX to wiek, w którym bogacą się chetnych o składzie i właściwościach
coraz to nowi ludzie, nowe warstwy spo­ identycznych jak naturalnych rozpoczęto
łeczne. Nowi potencjalni klienci jubile­ jednak dopiero na początku XIX wieku.
rów, którzy też chcieli mieć własne dia­ Zdecydowały o tym właśnie potrzeby te­
menty i rubiny, aby przynajmniej w ten chniki. Pierwsze pomyślne rezultaty to
sposób upodobnić się 'do arystokracji. tzw. kamienie rekonstruowane, powsta­
Wobec ograniczonej liczby kamieni natu­ jące przez stopienie drobnych okruchów
ralnych powstała nowa konieczność - kamieni naturalnych w bardzo wysokiej
syntezy kamieni szlachetnych. temperaturze.
Prawdziwy jednak powód produkcji Pierwsza udana próba chemicznej syn­
syntetycznych kamieni szlachetnych to tezy kamieni szlachetnych przypada na
potrzeby techniki. Odnosi się to szczegól­ rok 1837, Francuski chemik, badacz kry­
nie do rubinów i diamentów. Olbrzymia ształów Gaudin stapia mieszaninę ałunu
kariera rubinów i diamentów w przemy­ glinowo-amonowego z tlenkiem chromu
śle przekracza ich naturalne zasoby i... (kolor) i otrzymuje sztuczny rubin. Nie­
cenę. Trudno jest to sprawdzić, ale obli­ stety, otrzymane kryształy są bardzo ma­
czono, że w okresie kilku tysięcy minio­ łe, kruche i nieprzezroczyste. Nie nadają
nych lat w Indiach wydobyto zaledwie się do celów technicznych, nie chcą ich
dwie tony diamentów. Po odkryciu bar­ również jubilerzy.
dzo bogatych złóż w południowej Afryce Łatwiejszą drogą wydawało się wyko­
wydobycie znacznie wzrosło, ale do roku rzystanie naturalnych kamieni i zwię­
1927 wydobyto na całym świecie zaled­ kszenie ich wartości, podobnie jak dla
wie 210 miliardów karatów (40 ton). Na­ bursztynu, przez stapianie drobnych
wet dziś, gdy znane są nowe, bogate złoża okruchów w kamień większy. Jednak
diamentowe ZSRR, całoroczny „dochód i ten sposób dał wynik niekorzystny, ru­
diamentowy” nie przekracza 50 milio­ biny traciły swoją intensywną, krwisto­
nów karatów, tj. zaledwie 10 ton diamen­ czerwoną barwę i również stawały się
tów rocznie, z czego prawie czwarta część nieprzezroczyste. Przyczyna była prosta.
to diamenty jubilerskie, a pozostałe trzy Do stopienia rubinu potrzebna była wy­
czwarte - dla przemysłu. soka temperatura, powyżej 1800°C,
Próby otrzymania sztucznych, ale pra­ a w tej temperaturze utleniało się naczy­
wdziwych kamieni trwały od bardzo nie, tygiel, w którym topiono rubiny, i no-
29
sproszkowane AI,Ot
domieszki
we, obce tle n k i zan ieczy szczały k a m ień
sz lac h etn y . W 1885 r. M ic h au d z a sto so ­
w a ł in n ą m eto dę. S ta p ia ł w ię k szy k a w a ­
łek ru b in u , a le ju ż w p la ty n o w y m ty g ie l-
ku, a w tra k c ie s ta p ia n ia d o d a w a ł d ro b n e
o k ru c h y teg o sam ego k a m ien ia . O trzy ­
m a n e tą m e to d ą ru b in y b y ły d o sta te c z n ie
d u ż e i m im o ich licznych w a d z n a jd o w a ły
ju ż nab y w có w .
M im o p o z y ty w n y ch re z u lta tó w m eto d a
ta n ie m ia ła szerszych p e rsp e k ty w . D o
w y tw o rz e n ia ru b in ó w p o trz e b n e były...
ru b in y n a tu r a ln e lu b p rzy n a jm n ie j ich
k a w a łk i. A p rzecież ju ż w ó w czas w ia d o ­
m o było, że k a m ie n ie sz la c h e tn e to nie to
sam o, co k a m ie n ie polne, i że w k ró tc e
m usi ich z a b ra k n ą ć . P a m ię ta jm y p rzy
tym , że w ta m ty c h cza sac h ru b in y były
d ro ższe od d iam en tó w . N a p rzeło m ie X IX Rys 1 Synteza korundów metodą Verneuila
i X X w iek u w b o g atej w ru b in y R osji
n ie w ie lk i ru b in o w a d z e 3 k a ra tó w k o sz ­
chrom u. T lenek a lu m in iu m w y stęp u je
to w a ł 15 tysięcy ru b li w złocie. Z a jed en
w p rzy ro d z ie w różnych fo rm ach , m in.
z n a jw ię k sz y ch b ry la n tó w św ia ta , d ia ­
ja k o ru d a p o d n azw ą b o k sy t - surow iec
m e n t o w a d z e 199 k a ra tó w , czyli p ra w ie
do p ro d u k c ji alu m in iu m , o ra z w e w szy st­
30 g ram ó w , ro sy jsk i k sią żę O rłów z a p ła ­
kich p o sp o lity ch g lin ach .
cił „ z a le d w ie ” 400 ty sięcy ru b li w złocie.
I w ła śn ie tle n k ie m a lu m in iu m jak o s u ­
Jed en k a r a t w ru b in ie k o sz to w ał w ięc
row cem do w y tw a rz a n ia sy n tety czn y ch
5000, a w d ia m e n c ie ty lk o 2000 ru b li.
ru b in ó w z a in te reso w a ło się w ielu b a d a ­
Jeszcze w o k resie m iędzyw ojennym , m i­
czy. P ierw sze sukcesy p rzy szły w roku
mo b a rd z o d u żej p ro d u k c ji sy n te ty c z ­
1877. Po je d e n a s tu la ta c h prób, to p ie n ia
nych ru b in ó w , były o n e d ro ższe od d ia ­
tle n k u a lu m in iu m z tle n k ie m c h ro m u i in ­
m entów . C en a 1- i 2 -k a ra to w e g o d ia m e n ­
nym i d o d a tk a m i E b elm a n u z y sk ał g ru b o ­
tu w y n o siła od 2 d o 3 tys. zło ty ch p rz e d ­
z ia rn is ty p ro sz ek ru b in o w y . Jeszcze w ię ­
w o jen n y ch za k a ra t. D ia m e n ty o śm io k a-
kszy sukces, k ry sz ta ły ru b in u n a d a ją c e
ra to w e m ia ły cenę 10 do 20 tysięcy zł za
się już do szlifo w an ia, w y p ro d u k o w ali
k a ra t, a w ag i o koło 30 k a ra tó w ceniono
w ty m sam ym 1877 ro k u d w aj b a d ac ze
n a 40 tys. zł za k a ra t. R ów nocześnie cena
fran cu scy — F rem y i Feil. W ich ocenie
ru b in ó w d o c h o d ziła do 70 ty sięcy zł za
m eto d a była ta k d o b ra i p ew na, że jeszcze
k a ra t, a sz m a ra g d u , u w a ża n eg o za k a ­
m ień n ajp ięk n ie jszy , 00 tys. za k a ra t. w tym sam ym ro k u z a p ro p o n o w a li sto so ­
w a n ie ru b in ó w sy n tety czn y ch z a m ia st
P rz e w id y w a n y b ra k su ro w ca do p ro ­ n a tu ra ln y c h jak o m a te ria łu n a łożyska
d u k c ji ru b in ó w m e to d ą s ta p ia n ia o ra z w zeg ark ach . R ów nież in n i u zn ali to z n a ­
w y so k a cen a ru b in ó w n a tu ra ln y c h sta ły czące osiągnięcie. D ow ód: p ro d u k t jedn ej
się b o d źcem do p o sz u k iw a n ia in n y ch z ich licznych p ró b - błyszczące ru b in o w e
d ró g w y tw a rz a n ia tego k a m ien ia . D ró g z ia rn a w y staw io n e są w g a le rii m in e ra ­
u n ie z a leż n io n y ch od ru b in ó w n a tu r a l­ łów b ry ty jsk ie g o m uzeum tech n ik i
nych . Z b a d a ń ch em icznych w iad o m o ju ż w spółczesnej P race o bu uczonych trw a ły
było, że ru b in to tle n e k a lu m in iu m o w zo ­ n a d al, lecz d alszy ch p o stęp ó w nie było.
rze AI2O3 z d o d a tk ie m n iew ielk iej ilości D opiero po śm ierci F eila, gdy w sp ó łp ra -
30
e o w n ik ie m F re m y ’ego zo stał V em eu il, sp a d a na trz p ie ń n azw an y p rzez V em eu i-
z ac z y n a ją się now e sukcesy. U czony ten la św iecą. Z aczy n a k rze p n ąć , p o w sta je
p o św ięcił całe sw oje życie n a u lep szen ie k ry sz ta ł, k tó ry rośnie w w y n ik u s k ra p la ­
m eto d y o trz y m y w a n ia sy n te ty c z n y c h ru ­ n ia ko lejn y ch kro p el. I jeszcze jed e n se­
binów . W iem y o k ło p o ta c h z tyglem , o z a ­ k re t m etody. Ś w ieca razem z rosnący m n a
n ieczy szczan iu w y tw a rz a n e g o ru b in u jej w ierz ch o łk u k ry sz ta łe m p rzesu w a się
obcym i tle n k am i. P om ysł V e m e u ila był w dół, o b n iż a się. R uch te n je st b a rd z o
p ro sty , ch o ciaż b a rd z o d ziw n y - to p ić w olny. W zależności od g ru b o ści k ry s z ta ­
tle n e k a lu m in iu m b ez ty g la, w p ro st w p o ­ łu, ja k i chcem y uzyskać, i szybkości w y ­
w ie trz u . Po la ta c h p ró b i b łęd ó w , k o n - sy p y w an ia się sp ro szk o w an eg o A120 :i
s tru o w a n ia i u le p sz a n ia a p a ra tu ry p rz y ­ szybkość ru c h u w ynosi z aled w ie 10 do 15
szły sukcesy. W 1891 ro k u V e m eu il s k ła ­ m m n a godzinę. To b a rd z o m ało, 0,25 m m
d a w P a ry sk ie j A k ad em ii N a u k ta jn y r a ­ w cią g u 1 m in u ty . Ale gdyby n ie te n ru ch ,
p o rt o w y n ik a c h sw o ich b a d a ń , w trzy n a ra sta ją c y k ry sz ta ł w y ró słb y do stre fy
la ta p ó źn iej jego m e to d a z o sta ła p u b lic z ­ najw yższej te m p e ra tu ry p ło m ie n ia tle n o -
n ie u ja w n io n a i z a sto so w a n a n a sk alę w o -w odorow ego i z a m ia st d alej rosnąć,
p rzem y sło w ą. P o w sz ec h n ie d o stę p n e s ta ­ sp ły w ałb y b o k am i, k rz e p n ą c w form ie
ły się d u że, p rzezro c zy ste, o p ięk n e j b a r ­ g ru sz k i i „ z a ra s ta ją c ” c ałą p rz e strz e ń
w ie ru b in y sy n tety czn e. pieca. T w ó rca m etody m iał d o b re p o m y ­
sły nie ty lk o w d zie d zin ie k o n stru k c ji.
S u ro w ce m do p ro d u k c ji ru b in ó w sy n ­
R ów nież w d zie d zin ie n azew n ictw a.
te ty c z n y c h jest czy sty tle n e k g lin u zm ie­
T rzp ień w y k o n an y z m a te ria łu ż a ro o d ­
sz an y z tle n k ie m chrom u. T le n ek g lin u
p o rn eg o n a zw a n y p rzez niego św iecą,
m o żn a o trz y m a ć z a łu n u g lin o w o -am o n o -
rzeczyw iście p rzy p o m in a św iecę ja rz ą c ą
w ego, k tó ry z kolei o trz y m u je się z c zy ste ­
się ru b in o w y m b lask ie m n a ra sta ją c e g o
go g lin u , a m o n ia k u i k w a su siark ow ego.
k ry sz ta łu . B lask tej św iecy jest je d n a k ta k
W z ależn o ści od ilości d o d an eg o tle n k u
silny, że p a trz e ć w jej „p ło m ień ” m o żn a
c h ro m u m o żna o trzy m y w a ć ru b in y o ró ż ­
ty lk o p rzez p rzy d y m io n e szkło. P o d o b n ie
ny m z a b a rw ie n iu , od jasn o ró żo w eg o po
ja k o g ląd a się zaćm ien ie S łońca.
k rw isto c ze rw o n y .
V ern eu il w y tw a rz a ł ru b in y o w a d ze 20
S c h e m a t u rz ą d z e n ia do p ro d u k c ji sy n ­ do 30 k a ra tó w i długości p o n a d 3 cm. 30
te ty cz n y ch ru b in ó w p o k a z a n o n a ry su n ­ k a ra tó w to około 150 tysięcy ru b li w z ło -
k u obok. J a k w sz y stk ie pom ysły g en ialn e,
je st on b a rd z o p ro sty . T rz e b a je d n a k być
Rys 2. Syntetyczne korundy, ru b in i szatiry o barwie zależ­
g en iu szem , ab y w ym yślić ta k ie p ro ste nej od śladowej ilości dodatków, tlenków metali
ro zw ią za n ie. S p ro szk o w an y , d ro b n o z ia r­
n isty tle n e k g lin u z tle n k ie m ch ro m u
o w y m ia ra c h z ia rn a 2 do 100 m ik ro m e ­
tró w (ty sięczne części m ilim e tra) w y sy ­
p u je się p rz e z p o d z iu rk o w a n e d n o
w strz ą sa n e g o z b io rn ik a . S p a d a p rzez
m ik ę , k tó rą ró w n o cześn ie p rze p ły w a
tle n do k o m o iy pieca. W to sam o m iejsce,
d ru g im p rzew o d em d o sta rc z a n y jest w o ­
dór. W odór w tle n ie s p a la się d a ją c w yso­
k ą te m p e ra tu rę rz ę d u 2000°C, w y s ta rc z a ­
ją c ą d o sto p ie n ia tle n k u a lu m in iu m . I tu
w ła śn ie tk w i se k re t m etody. R ubinow y
su ro w ie c to p i się w p o w ie trz u , w k om orze
pieca, a nie w ty g lu i już ja k o k ro p la
31
cie. I to w ciągu 3 do 4 godzin. Współcześ­ cznych korundów kolorowych - wielo­
nie rubiny produkowane jako materiał na barwnych. W procesie rośnięcia syntety­
łożyska zegarków hodowane są w sposób cznego kryształu zmienia się skład kolej­
zapewniający możliwie małą średnicę, nych porcji topionej mieszaniny. Kolejne
rzędu 2-3 mm. Szybkość narastania 25 warstwy rosnącego monokryształu mają
mm/godz. Topowe mają długość 25 do 30 inną barwę, a po oszlifowaniu uzyskuje­
cm, najdłuższe dochodzą do 60 cm. Syn­ my mozaikę barw, jak w niektórych natu­
tetyczne rubiny znalazły zastosowanie ralnych turmalinach.
i w jubilerstwie. Głównie jednak w prze­ Prace nad kamieniami szlachetnymi
myśle. Rosnące zapotrzebowanie szybko prowadzone były również w Polsce. Naj­
upowszechnia metodę Vemeuila. W 25 ważniejsi badacze tych zagadnień - to
lat po podaniu jej do publicznej wiado­ Józef Moroziewicz, od 1904 roku kierow­
mości, tylko cztery kraje zachodniej Eu­ nik Katedry Mineralogii i Petrografii
ropy: Francja, Niemcy, Szwajcaria i Wło­ Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórca
chy wytwarzały codziennie 750 000 ka­ i organizator pierwszego w Polsce Insty­
ratów. Rocznie - powyżej 200 milionów tutu Geologicznego (1919), oraz Stani­
karatów, tj. prawie 50 ton syntetycznych sław Thugutt. Ten ostatni założył pry­
rubinów.
watną pracownię mineralogiczną, wypo­
Znacznie później niż rubiny, w 1909 sażoną w piece i autoklawy do syntezy
roku Vemeuil otrzymał syntetyczne sza­ minerałów. Prace Polaków skupiały się
firy. Przyczyna była prozaiczna. Należało głównie nad badaniem i odtwarzaniem
najpierw odkryć, że zabarwienie szafiru warunków, w jakich tworzą się minerały
na kolor niebieski spowodowane jest do­ naturalne. Thugutt wykazał m.in., wbrew
mieszką tlenku tytanu zamiast tlenku głosom ówczesnych autorytetów, hydro-
chromu. Odkrycie to stało się przyczyną termalne pochodzenie pegmatytów i udo­
dalszych prób i kolejnych odkryć. Okaza­ wodnił fakt, że diament nie jest pocho­
ło się, że syntetyczne kamienie szlachetne dzenia ogniowego.
można barwić na: żółto we wszystkich Prace utylitarne, prace nad otrzyma­
odcieniach przez dodanie niklu, zabar­ niem sztucznych korundów rozpoczęto
wienie zielone w bardzo różnych odcie­ w Polsce dopiero w roku 1959. Po dwóch
niach, podobne do naturalnych szmarag­ latach prac, w Hucie Skawina koło Kra­
dów i turmalinów uzyskuje się w wyniku kowa zbudowano pierwszą wytwórnię
wykorzystania domieszek tlenków ko­ kamieni syntetycznych, a w trzy lata póź­
baltu, magnezu, cynku, a nawet innych niej, w roku 1964, uruchomiono w tej
metali, a fiołkowe - tlenków manganu. samej Hucie Skawina szlifiemię kamieni.
Czerwień rubinowi, jak wiemy, nadaje Wyprodukowała ona dotychczas prawie
tlenek chromu, a barwę ciemnobrunatną 15 000 prętów rubinów, szafirów i leuko-
aż do czarnej - tlenek żelaza. Czysty ko­ szafirów, a między innymi rubiny dla
rund bez domieszek pozostaje bezbarw­ polskich laserów.
ny. Ale jeśli do syntetycznego kryształu I jeszcze dwie ciekawostki. Jeśli two­
korundu dodamy tlenek wanadu, otrzy­ rzące się długie, wąskie kryształy rubinu
mamy kamień wyróżniający się tym, że w wyżarzy się w wysokiej temperaturze, ich
świetle dziennym jest szarozielony, a boki staną się bardzo czyste i błyszczące.
wieczorem, w blasku sztucznego światła Póki są gorące, można je zginać płaskosz-
lamp - czerwony. Wśród kamieni natu­ czypami nie łamiąc ich. Kryształy wygię­
ralnych zdolność tę wykazuje tylko alek­ te w kształt haczyka stosuje się w produ­
sandryt - jedna z odmian chryzoberylu. kcji sztucznego jedwabiu jako prowadni­
Jakby tego bogactwa barw było mało, ce nici.
istnieje możliwość wytwarzania syntety­ Pamiętajmy, że korundy stosowane są
32
Rys 3 Monokryształ granatu otrzymany przez krystalizację ze stanu ciekłego, stosowany w magnetyczno-optycznych
magazynach obrazów

w p rzem y śle, m .in. w d w ó ch o b sz a ra c h k o ru n d em . N azw a ta p o ch o d zi od p ro ce­


te c h n ik i - ja k o m a te ria ły śc iern e i jak o su jego w y tw a rz a n ia w elek try c zn y c h
m a te ria ły ż a ro o d p o rn e , sto so w an e w p ie ­ p iec ac h łukow ych. P ro d u k c ja e le k tro k o ­
cach do to p ie n ia m eta li i in n y ch u rz ą d z e ­ ru n d u je st z n aczn ie p ro stsz a i zn aczn ie
n ia c h p ra c u ją c y c h w w ysokiej te m p e ra ­ w y d a jn ie jsza , a i z a p o trz e b o w a n ie n a ten
tu rz e . R u b in i s z a fir n a le ż ą do ro d z in y w y ró b je st w ie lo k ro tn ie w iększe niż n a
k o ru n d ó w , ale czy o p ła c a się h o d o w ać ru b in y i szafiry.
d u ż e k ry sz ta ły k a m ie n i sz la c h e tn y c h ty l­ M a te ria łe m w yjściow ym je st m ie sz an i­
ko po to, ab y je p o tem m leć n a z ia rn a n a b o k sy tu (niezu p ełn ie czysty A120 3),
m a te ria łu ściern e g o lu b pył do w y tw a rz a ­ w ęgla k a m ien n e g o i o p iłk ó w żelaza. E le ­
n ia o g n io o d p o rn y ch cegieł? O dpow iedź k try c z n y łu k m iędzy e le k tro d a m i p iec a
je st o czy w ista —nie! Ł a tw iej w y tw a rz a ć o g rzew a tę m ie sz an in ę d o te m p e ra tu ry
d ro b n o z ia rn is te k ry sz ta ły , i to z k ilk u 1600-1700°C, co w y s ta rc z a do jej sto p ie ­
pow odów . D w a n a jw a ż n ie jsz e to: p ro ces nia. W w ysokiej te m p e ra tu rz e n a stę p u je
w y tw a rz a n ia ta k ic h m ały ch k ry sz ta łó w re d u k c ja tle n k u k rzem u , k tó ry jest z a n ie ­
jest p ro stszy , d o w ied li teg o p ie rw si b a d a ­ czyszczeniem b o k sy tu , tle n łączy się z w ę ­
cze, i co ró w n ie w a ż n e - łatw iej jest ro z ­ glem tw o rz ą c tle n e k i d w u tle n e k w ęgla.
d ra b n ia ć m ałe k ry sz tały . U w o ln io n y od tle n u k rze m p rze ch o d z i do
W p rze m y śle te n „ z w y k ły ” , w o d ró ż ­ żelaza tw o rz ą c cenny, n iezb ęd n y w m e ta ­
n ie n iu od m b in ó w i szafiró w , k o ru n d lu rg ii sto p ó w żelaza żelazokrzem . U w o l­
w y tw a rz a n y w p ra c o w n ia c h w sp ó łczes­ n iony od k rzem u tle n e k g linu, jak o lżej­
n y ch a lc h em ik ó w n a z y w a n y jest e le k tro ­ szy od żelazo k rzem u , w ypły w a n a

33
wierzch ciekłego stopu tworząc żużel. S i02 + 2 C « Si + 2 CO
Jest to szczególny przypadek. Celem pro­ Si + C - SiC
cesu produkcyjnego jest wytworzenie
właśnie tego żużla, podczas gdy uzyskany czyli w wyniku reakcji piasku z węglem
stop żelaza z krzemem jest produktem otrzymujemy tlenek węgla, i węglik krze­
ubocznym. W całej metalurgii jest na ogół mu w postaci krystalicznej, jak wszystkie
odwrotnie. W naszym przypadku żużel to kamienie szlachetne.
właśnie korund, a dokładniej - elektro­ Zaczęliśmy od słów: „prawie dia­
korund o czarnym zabarwieniu z tęczo­ ment”. Porównajmy: czysty korund jest
wym połyskiem. Czarna barwa to oczy­ bezbarwny i przezroczysty jak diament,
wiście dowód zanieczyszczenia żelazem. zanieczyszczony w procesie wytwarzania
Elektrokorund to bardzo twardy, ide­ ma barwę czarną lub zieloną. Taką samą
alny materiał ścierny na ostrza narzędzi barwę ma zanieczyszczony diament: pra­
wykonywanych metodą spiekania z pro­ wdziwy, i syntetyczny. Prawie takie same
szków. Narzędzia zachowujące wysoką są współczynniki załamania światła,
twardość nawet po ogrzaniu do tempera­ a więc podobnie diamentowy jest blask
tury 1200°C, w której nawet najtwardsza karborundu. W skorupie ziemskiej natu­
stal staje się miękka, wyrabiamy z elek­ ralny karborund (moissonit) występuje
trokorundu. razem z diamentem w złożach kimberli-
towych. W meteorycie, w którym odkryto
Przejdźmy do innej grupy kamieni moissonit, znaleziono również diamenty.
szlachetnych, do... prawie diamentów. Gęstość karborundu wynosi 3 do 3,5 g/
Czy takie kamienie istnieją? Zanim odpo­ cm3, diamentu od 3,3-3,52 g/cm3. Dodaj­
wiemy na to pytanie, kamień, o którym my jeszcze do tego twardość - dla dia­
mowa, nazwijmy inaczej - karborund. mentu 10, a dla karborundu i moissonitu
Nieładnie? No, to może moissonit. Został 9,6 a więc karborund jest trochę mniej
on odkryty w 1915 r. przez Francuza twardy niż diament, ale twardszy od
Henryka Moissona w meteorycie żelaz­ wszystkich innych kamieni szlachetnych.
nym. W wiele lat później od nazwiska No, i jeszcze jedno - karborund (moisso­
swego odkrywcy otrzymał swą nazwę. nit) to węglik krzemu. Diament można by
Drugą nazwę, gdyż odkrywca nie wie­ nazwać węglikiem.,, węgla.
dział, że identyczny kamień oglądał włas­ Karborundu produkuje się coraz wię­
nymi oczami 20 lat wcześniej. Czy to cej. Dzięki wysokiej twardości znajduje
możliwe? Odpowiemy na to pytanie na zastosowanie jako materiał polerski do
następnych stronach, a na razie...
wygładzania marmurów, granitów i por­
Badania kamienia odkrytego w meteo­ celany. Z tego samego powodu stosowany
rycie wykazały, że jest to węglik krzemu, bywa w... budownictwie, szczególnie na
SiC. Węglik, który można syntetyzować stacjach kolei podziemnej. Twardy, od­
w łukowych piecach elektrycznych, po­ porny na ścieranie, drobnoziarnisty kar­
dobnie jak korund. Również nazwa jest borund wprowadzony do płyt chodniko­
podobna, a tylko jej początek pochodzi od wych zapewnia im długą trwałość tam,
słowa „carboneum", co w międzynarodo­ gdzie codziennie przechodzą setki tysięcy
wym języku chemików oznacza węgiel. ludzi. Karborund jest odporny na działa­
Do przeprowadzenia syntezy potrzeba nie kwasów, tlenu i wysokiej temperatu­
niewiele - piasek kwarcowy zmieszany ry, a więc - użytkuje go chemia i metalur­
z koksem i wysoka temperatura - około gia. Z karborundu zmieszanego ze spro­
2000°C, oraz dodatkowo czas - około 40 szkowanym krzemem i gliceryną wyko­
godzin. Piasek kwarcowy to tlenek krze­ nuje się sylity - pręty o bardzo dużej
mu S i0 2, a synteza w uproszczeniu wy­ odporności elektrycznej, nagrzewające
gląda tak: się do bardzo wysokiej temperatury p r^ '
34
przepływie prądu elektrycznego, stoso­ mogło zabraknąć i Polaków. Podobno za
wane do budowy laboratoryjnych pieców czasów króla Zygmunta III Wazy, alche­
grzewczych. Pręty te nie utleniają się na­ mik Mikołaj Wolski doszedł do umiejęt­
wet po nagrzaniu do temperatury 1500°C. ności wytwarzania diamentów. Dopiero
Czysty karborund nie przewodzi prądu jednak od 1773 roku(A.L. Lavoisier) wie­
elektrycznego, ale z pewnymi dodatkami my, że diament ma najprostszy skład che­
staje się półprzewodnikiem. Półprzewod­ miczny wśród wszystkich kamieni szla­
nikiem specjalnym, który może być stoso­ chetnych, jest czystym pierwiastkiem,
wany w tych przypadkach, gdy najbar­ a dokładniej - jedną z alotropowych od­
dziej znane półprzewodniki: krzem i ger­ mian węgla, powinien być więc najła­
man, tracą swoje właściwości - w wyso­ twiejszy do syntezy. Mało tego, Niepo­
kiej temperaturze i to aż do 1200°C. Kar­ trzebna jest synteza, wystarczy prze­
borund półprzewodnikowy produkuje się kształcić dowolną postać węgla, np. gra­
jednak inaczej. Kryształy wytworzone fit, inaczej ułożyć jego atomy, a spełnione
w piecu elektrycznym są zbyt małe i zbyt zostaną marzenia alchemików. Lecz
zanieczyszczone. Konieczne są duże mo­ właśnie to okazało się najtrudniejsze.
nokryształy, które hoduje się z roztworu Okazało się, że ułożenie atomów węgla
węgla w roztopionym, ciekłym krzemie, w sposób określony budową diamentu
podobnie jak w domu można wyhodować wymaga wysokich temperatur i bardzo
monokryształ soli kuchennej lub cukru wysokich ciśnień. Pamiętajmy ponadto,
rozpuszczonego w wodzie. że w podwyższonej temperaturze węgiel,
Przy całym swoim podobieństwie do a więc i grafit, ulegają spaleniu. A więc
jeszcze jedno ograniczenie —diament mo­
diamentu karborund jednak nie jest dia­
mentem. Powiedzieliśmy, że ma prawie że powstać tylko wtedy, gdy podwyższo­
taką samą jak diament twardość. Nieste­ nej temperaturze towarzyszy brak tlenu.
ty, jest to prawda tylko w niewymiernej , Próby stworzenia sztucznych diamen­
względnej skali Mohsa. W skali opartej tów rozpoczęły się prawie natychmiast po
na rzeczywistym pomiarze twardości ru­ ogłoszeniu odkrycia Lavoisiera. Jako
bin ma twardość 1000, diament 150 000, pierwszy ogłosił uzyskanie sztucznych
a karborund 70 000 jednostek, a więc diamentów już na początku XIX w Ch.
dwukrotnie mniejszą niż diament. Jest Cagniard de la Tour. Niestety, podobnie
również znacznie bardziej niż diament jak wiele innych, ogłoszenie to zaliczono
kruchy. Nadaje się do obróbki innych do grupy bajek. Najdawniejsze udoku­
kruchych materiałów, jak np. marmur, mentowane próby podjął w 1880 r. J.B.
ale nie zastąpi diamentu przy obróbce Hannay. Niestety, jego wielokrotne eks­
stali, wierceniu skorupy ziemskiej i w perymenty nie przyniosły sprawdzalnego
wielu innych przypadkach. Szukamy rezultatu.
więc metody wytwarzania diamentów. Kolejnym wytwórcą diamentów był
Zaczęło się od alchemików. Tych sa­ znany nam Moisson. Pamiętamy, że w
mych, którzy zwykłe, niedoskonałe meta­ 1915 r. w jednym z meteorytów od­
le jak ołów, cyna czy nawet miedź chcieli krył on m.in. kamień szlachetny, na­
przemienić w złoto, podobnie kamienie. zwany później moissonitem. Znacznie
Niektórzy alchemicy uważali, że opal, wcześniej bo ok, 1890 r., badał on inny,
mieniący się wszystkimi barwami tęczy, żelazny meteoryt z Diabelskiego Kanionu
jest ojcem kamieni. Gdy dojrzewa, szla­ i wśród innych minerałów, z których zbu­
chetnieje, zachowuje jedną barwę, potem dowany był meteoryt odkrył również dia­
zyskuje przezroczystość i staje się szma­ ment. To właśnie odkrycie stało się pod­
ragdem, szafirem czy w końcu diamen­ stawą pomysłu do syntezy diamentu.
tem. Wśród wielu innych badaczy nie Wiemy, że wszystkie ciała podczas
35
w y b u ch w w y n ik u g w ałto w n eg o p a ro w a ­
n ia w ody) co spo w o d o w ało z am ro żen ie
zew n ę trz n e j w a rstw y żelaznej bryły. Od
tego m o m e n tu p rz y ro d a p ra c o w a ła za
M oissona. Z am ro żo n a w a rstw a , w d a l­
szym ciąg u szy b k o c h ło d zo n a p rze z ołów,
z ac zy n a ła się ku rczy ć n a c isk a ją c z coraz
w iększą siłą na w e w n ę trz n ą , cie k łą jesz­
cze, a le ró w n ież co ra z zim n iejszą p o rcję
p rzesyconego sto p u . Z g o d n ie z p raw em
fizyki, z c o raz zim niejszego ro z tw o iu w y ­
d zie la ł się w ęgiel, a ró w nocześnie d z ia ła ­
ło na niego co ra z w iększe ciśn ien ie ze­
w n ę trz n y c h w a rstw chłodzonej b ry ły że­
laza. G ra fit pow in ien p rz e k sz ta łc ić się
w d iam en t.
Po c a łk o w ity m o stu d z e n iu b ry łę ro z ­

g | |
& puszczono w k w a sa c h i zg o d n ie z z ało że­
n iam i M oissona o trz y m a n o p rze zro c zy s­
te, bły szczące k ry sz ta ły o śre d n icy 0,6
m m, gęstości 3,4, tw a rd e , ry su ją ce k o ­
ru n d , a n a d o d a te k sp a la ją c e się w tle n ie
Rys 4 Syntetyczne kryształy kwarcu na tle n e k w ęgla. A w ięc d iam en ty ? I zn o ­
w u, n iestety , nie. W w iele la t pó źn iej
o g rz e w a n ia z w ięk sz ają sw o ją objętość stw ierd zo n o , że był to w ęg lik krzem u,
i o d w ro tn ie , c h ło d zo n e w ra c a ją do sw ojej dziś z n an y ja k o k a rb o ru n d .
o b jęto ści p o czątk o w ej - k u rc z ą się, M ois-
son w ie d z ia ł rów nież, że w ęgiel ro z p u sz ­ Rys S Syntetyczne szmaragdy, osadzone na siatce hodow-
cza się w ciek łym ż elazie p o d o b n ie ja k lanej (patrz rys. 6)

c u k ie r w g o rącej h e rb a cie . Z dom ow ej


p r a k ty k i w iem y ró w n ież, że gd y do h e r­
b a ty n asy p iem y z b y t d u żo c u k ru , c u k ie r
p rz e sta je się ro zp u szczać, m am y do czy­
n ie n ia z ro z tw o re m nasyconym . M ało te-
go, g d y h e rb a tę o stu d zim y , z ro z tw o ru
w y d zieli się n a d m ia ro w a ilość cu k ru .
Z tej, z n an e j w szy stk im w iedzy, p o łą c z o ­
nej z o d k ry cie m d ia m e n tu w m eteo ry cie
żelazn y m z ro d z ił się pom ysł M oissona.
W g ra fito w y m tyglu, w p iecu e le k try ­
cznym sto p ił M oisson su ró w k ę ż elaza
z d u ż ą z a w a rto ś c ią w ęgla. D o d a tk o w o
g ra fit z ty g la p rz e trz y m y w a n e g o p rzez
d łu g i czas w p iec u ro zp u sz c z a ł się w ż e la ­
zie aż do p rze sy c e n ia ro ztw o ru . T aki
p rzesy co n y ro z tw ó r, ro z g rz a n y do te m p e ­
r a tu ry b ia łe g o ż a ru , szybko sch ło d zo n o
p rze z z a n u rz e n ie w sto p io n y m o łow iu
(za n u rze n ie w w odzie sp o w o d o w ało b y

36
kwarc SiO; piec grzewczy

siatka

rosnące szmargdy
Bę3AI2(Si60 1B)

"~--J ciekły topnik

. tlenek berylu BeO


IHWI tjenek glinu Al20 3

Rys. 6. Jedna z metod syntezy szmaragdów

P rz y p o m n ijm y , że w 1890 r. M oisson p ro d u k c ja sy n tety czn y ch d iam en tó w


o d k ry w a d ia m e n t w m eteorycie. W 1894 szac o w a n a jest n a 50 m in k a ra tó w , czyli
r. w y tw a rz a sz tu c z n y k a m ie ń szlac h etn y , 10 tysięcy to n , a w ięc tyle, ile w ydobyw a
0 k tó ry m sądzi, że je st d ia m e n te m , w 1915 się d ia m e n tó w n a tu ra ln y c h . P ro d u k c ja
r. o d k ry w a n a tu ra ln y w ęg lik k rzem u d iam en tó w z o stała o p a n o w a n a w w ysoko
w in n y m m eteorycie, n ie w iedząc, że ta k i u p rzem y sło w io n y ch k ra ja c h .
w ła śn ie k a m ie ń w y tw o rz y ł 20 la t w cześ­ W spółcześnie p o tra fim y sy n tety zo w ać
niej. Jeszcze później in n i uczen i s tw ie r­ p ra w ie w szy stk ie k a m ien ie szlach etn e,
d z a ją , że sz tu cz n y d ia m e n t M oissona jest w ty m ró w n ież sz m ara g d y o w ielkości
k a rb o ru n d e rn , m in e ra lo d z y o d k ry w a ją pow yżej ty siąc a k a ra tó w , k ilk u s e tk a ra -
n a tu r a ln y k a rb o ru n d w sk o ru p ie ziem ­ to w e ru b in y i sz afiry o raz spinele, b a r ­
skiej i n a d a ją m u n a zw ę m o isso n itu na w io n e na p ra w ie w szy stk ie od cien ie
cześć czło w iek a, k tó ry w y tw o rz y ł w ęglik b a rw . N au k o w co m nie w y sta rc z a je d n a k
k rzem u , z an im o d n a la z ł go w p rzy ro d zie. o d tw a rz a n ie . C hcą tw o rzy ć now e, o trz y ­
P ie rw sz y p ra w d z iw y su k ces u z y sk an o m ać m in e ra ły i k a m ien ie o sp ecjaln y ch
15 lu te g o 1953 r. Po 23 la ta c h in ten sy w n ej w łaściw o ściach , ta k ic h , ja k ic h nie m ają
p ra c y z sy n tety zo w an o w Szw ecji p ie rw ­ k a m ien ie n a tu ra ln e . W tra k c ie b a d a ń w y ­
sze d ia m e n ty , 40 m ały ch k ry ształk ó w . tw o rzo n o m .in. f a b u l i t - ty ta n ia n stro n tu ,
W 1955 r. su k ces o g łasza d ru g a g ru p a lin o b a t, k tó ry m ożna b a rw ić na dow olny
b ad aczy . U czeni i tec h n ic y z G e n era l E le­ kolor, o raz rew elację w śró d k am ien i -
c tric C o m p an y o trz y m a li k ry sz ta łk i d ia ­ azo tek b o ru - b o razo n , k tó ry je st z n ac z ­
m e n tu o śre d n ic y 1 m m . W 1961 w y tw o ­ nie tw a rd sz y od d iam en tu . N ie p o raz
rzo n o d ia m e n ty o w a d ze 1 k a ra ta każdy. p ierw szy o k a za ło się, że człow iek p o tra fi
W 1962 r. d o k o n a n o b e zp o śre d n iej p rz e ­ w ięcej niż p rzy ro d a . O kazało się, że sta re
m ia n y g ra fitu w d ia m e n t. W szystko to p raw d y , np. z a n o to w a n e w tab e li tw a r ­
p rzy c iśn ie n iu 10 000 M Pa i te m p e ra tu rz e dości m in erałó w p rz y d iam en cie zd an ie:
2000°C. W ro k u 1974 o p ra c o w a n o m eto d ę ,,nie d a je się ry so w ać żadnym innym m i­
1 u rz ą d z e n ia do sy n tezy d ia m e n tó w n erałem ani su b s ta n c ją sz tu c z n ą ", p rz e ­
w Polsce. W 1977 ro k u cała św ia to w a sta ją być p ra w d z iw e

37
MAGIA
ŚWIATŁA SPÓJNEGO
Holografia (od gr, holos - cały i grapho miarowości zawdzięczamy perspektywie
- piszę) jest metodą rejestracji obrazów i cieniom pochodzącym z bocznego
przestrzennych, wykorzystującą zjawis­ oświetlenia przedmiotów, a także wy­
ka interferencji i dyfracji światła. Holo­ kształconym zdolnościom naszego móz­
graficzny zapis umożliwia odtworzenie gu, który przywykł do rozpoznawania
trójwymiarowego obrazu przedmiotu, przedmiotów trójwymiarowych na pod­
identycznego z tym, jaki widzimy, gdy stawie ich płaskich obrazów, bo obraz
oglądamy przedmiot bezpośrednio. powstający na siatkówce ludzkiego oka
Przywykliśmy do namiastki obrazów jest płaski.
trój wymiarowych, oferowanych przez fo­ Przyczyną niepełnej informacji
tografię. Fotografia rejestruje na płaskiej o przedmiocie, zawartej w fotografii, jest
kliszy rzuty przestrzennych obrazów, po­ to, że błona fotograficzna rejestruje tylko
wstających w różnej odległości od obiek­ amplitudę fal świetlnych odbitych od
tywu, dlatego otrzymywany obraz jest różnych części przedmiotu, podczas gdy
płaski. Ponadto tylko główny obiekt wi­ inna wielkość charakteryzująca fale - fa­
dzimy ostro, i to tylko z tej strony, z której za pozostaje nie zarejestrowana, gdyż nie
został sfotografowany. Złudzenie trójwy­ ma wpływu na stopień zaczernienia kli-
38
szy. Holografia natomiast rejestruje, za­
równo fazą, jak i amplitudę, choć w trud­
nej do bezpośredniego obserwowania, fa­
li świetlnej biegnącej od przedmiotu. Fa­
la taka zawiera pełną informacją
0 kształcie przedmiotu. Ideę zapisu holo­
graficznego w postaci jednego z wielu
możliwych wariantów układu holografi­
cznego, obecnie rzadko stosowanego,
przedstawia rysunek 1.
Szeroką wiązkę z lasera kieruje się tak,
by jej połowa oświetliła obiekt, a druga
część przeszła obok bez żadnych zabu­
rzeń. Od przedmiotu oświetlonego przez
pierwszą część wiązki laserowej rozcho­
dzi się rozproszona fala świetlna o skom­
plikowanym kształcie i rozkładzie natę­ Ryt 1
żenia (jest to wiązka przedmiotowa).
Drugą, nie zaburzoną część wiązki (jest to
wiązka odniesienia) kieruje się za pomo­ szonej przez obiekt. Tożsamość wiązek
cą zwierciadła na kliszę umieszczoną tak, sprawia, że choć hologram różni się dia­
by docierała tam również wiązka przed­ metralnie od samego przedmiotu, to
miotowa. Następuje interferencja obu w sensie optycznym jest on równoważni­
wiązek. Tam, gdzie fale spotkają się w fa­ kiem przedmiotu. Obrazy otrzymywane
zach zgodnych, zsumują się amplitudowo za pomocą hologramu mają zadziwiające
1klisza ulegnie silnemu zaczernieniu, tam właściwości. Dzięki temu, że na każdy
zaś. gdzie fale spotkają się w fazach prze­ punkt hologramu działa podczas ekspo-
ciwnych - klisza będzie słabo zaczernio­ zycj i światło rozproszone przez wszystkie
na. Zjawisko interferencji przekształca części przedmiotu, można hologram dzie­
zależności fazowe między falami w rela­ lić na fragmenty, z których każdy będzie
cje amplitudowe, możliwe do zarejestro­
wania na kliszy. W taki sposób powstaje
hologram, skomplikowana i pozornie
chaotyczna mozaika drobniutkich prąż­
R y t. 2
ków, jasnych i ciemnych na przemian,
w niczym nie przypominająca holografo-
wanego przedmiotu. Odczytanie hologra­
mu, czyli odtworzenie pierwotnej fali
przedmiotowej wymaga zabiegów, wyko­
rzystujących nie tylko zjawisko interfe­
rencji, ale i dyfracji światła, hologram
bowiem jest zmodulowaną siatką dyfrak­
cyjną. Proces rekonstrukcji przedstawia
rysunek 2. Wiązka światła spójnego pada
na hologram i zostaje z niej wyelimino­
wane wszystko to, czego nie było w wiąz­
ce przedmiotowej biegnącej od obiektu.
Odtworzeniu ulega taki sam rozkład
faz i amplitud, jaki był w wiązce rozpro-
39
v
z a w ie ra ł p e w n ą część in fo rm a c ji o p ty c z ­ w iększej od św ia tła lam p y rtęcio w ej
nej o cały m p rzed m io cie. Ba, ta k i o b raz p rzep u szczo n eg o p rzez m o n o ch ro m ato r
p rz e d m io tu o d tw o rzo n y z h o lo g ra m u lub i o 10 tys. raz y w yższej spójności. W 1962
z jego części m o żn a o g ląd a ć ja k sam ro k u dw aj fizycy am e ry k ań scy - E m m et
p rz e d m io t - z ró żn y c h stro n , w ta k im N. L eith i J u ris U p a tn ie k s - p o słu g u jąc
z ak resie, w ja k im u m o ż liw ia ją to w y m ia ­ się laserem , ulepszyli h o lo g rafię i p o k o ­
ry h o lo g ram u tra k to w a n e g o ja k okno, n ali p o d sta w o w e tru d n o śc i ek sp ery m e n ­
p rzez k tó re o g ląd a m y o b iek t. P rz y taln e. R ów nież w la ta c h sześćd ziesiąty ch
o św ie tla n iu zaś h o lo g ra m u lu b jego części ra d z iec k i uczony - J u rij D enisiuk z a p ro ­
św ia tłe m o innej d łu g o ści fali od użytej do p o n o w ał m eto d ę h o lo g ra fic z n ą z zapisem
z a p isu zo b aczym y p rz e d m io t o inn ej b a r ­ w o śro d k u tró jw y m iaro w y m - w g ru b o ­
w ie i ro z m ia ra c h . C zyli sto su ją c p rz y o d ­ w arstw o w ej em ulsji. H o lo g rafią z a in te ­
tw a rz a n iu h o lo g ram ó w św ia tło .w id z ia l­ reso w ało się w ielu uczonych. D zięki ich
ne, m o żn a o g ląd ać o b ra z y p rz e d m io tó w w ysiłkom i o siągnięciom z d o b y w ała co­
u tw o rz o n y c h p rzez p ro m ie n io w a n ie n ie ­ raz w iększy rozgłos. W ydaw ało się, że
w id z ia ln e , np. p rze z p o d c ze rw ie ń lu b triu m f h o lo g rafii b ęd zie to ta ln y , że zm ie­
n a d fio le t a n a w e t w iz u aliz o w a ć dźw ięk. ni o n a ra d y k a ln ie d o tychczasow y sposób
Id ea tej n iezw y k łej te c h n ik i z ro d z iła o d w zo ro w y w an ia, sam D en isiu k tw ie r­
się n a p o c z ą tk u n aszeg o stu lec ia . Od ro k u d ził n a w et, że w la ta c h d z ie w ięć d zie sią ­
1907 p o lsk ieg o fizy k a M ieczysław a W olf- ty ch tró jw y m iaro w e k in o i telew izja,
kego fasc y n o w a ła m ożliw ość o g lą d a n ia o p a rte n a h o lo g rafii, b ę d ą pow szechne.
s tr u k tu r y k ry sz ta łó w o św ie tla n y c h p ro ­ W rzeczy w isto ści je d n a k ta z d u m ie w a ją ­
m ie n io w an ie m ren tg e n o w sk im . Z a g a d ­ ca te c h n ik a , m agia św ia tła spójnego, nie
n ie n iu te m u p o św ięcił p o n a d 10 la t p ra c y z o stała ta k szeroko w y k o rz y stan a , jak b y
i choć n ie u d a ło m u się p ro b le m u ro z w ią ­ m ogło to w y n ik ać z o fero w an y ch p rzez
zać, p o z o sta w ił w iele cen n y ch p ro p o zy cji nią now ych m ożliw ości.
te o re ty c z n y c h S am po m y sł d w u s to p n io ­

w ego o d w z o ro w a n ia , p rz y p isy w a n y częs­
to in n e m u - a n g ie lsk ie m u uczo n em u W.L. D laczego ta k się stało? Z ta k im p y ta ­
B raggów i w y k o rz y sta ł w łaściw y ojciec niem zw ró ciliśm y się do fachow có w -
h o lo g rafii - D en n is G ab o r. D ołączył on doc. d ra h ab . inż. płk. Z d zisław a J a n k ie ­
do z a sa d y z a p ro p o n o w a n e j p rze z W olf- w icza, d y re k to ra In s ty tu tu O p to e le k tro ­
kego w ią z k ę o d n iesie n ia , co d o p ro w a d z i­ n ik i WAT, doc. d ra A dam a K ujaw skiego,
ło do p o w s ta n ia now ej d z ie d zin y - G a b o r k ie ro w n ik a O d d z iału F izyki P ro m ien io ­
n a zw a ł ją h o lo g ra fią . P ra c e te m iały na w a n ia IF PAN, i m g ra R om ualda P a w la ­
celu z n alez ie n ie m eto d y zw ięk szen ia czyka, k ie ro w n ik a P raco w n i H olografii
zd o ln o ści ro zd zielczej m ik ro sk o p ó w e le ­ C e n tra ln e g o L a b o ra to riu m O ptyki Ze
k tro n o w y c h aż do g ra n ic y teo re ty c zn e j, stro n y re d a k c ji ,,M T” w d y sk u sji u d z ia ł
a le nie o k a za ły się p rz y d a tn e w m ik ro ­ w zięli: d r Z. P łochocki, m g r Z. G aw ry ś
skopii. Z a to e k sp e ry m e n ty o p ty c z n ą k tó ­ i m gr inż. A, S ło b o d zian ek , a z z a p rz y ja ź ­
re słu ży ły ty lk o ja k o m odel, sta ły się p o d ­ nionej re d a k cji „ D e lty ” - kol. M aciej J ę ­
sta w ą h o lo g rafii o p ty czn ej. P ra k ty c z n y d rzejczak .
jej rozw ój u n iem o żliw iały w ów czas t r u d ­ RED .: R oentgen badał zja w is k o flu o re-
ności te c h n ic z n e z w ią z a n e z w y d ziele­ se en c ji, a o d k ry ł p ro m ie n io w a n ie ren tg e ­
n iem o d p o w ied n iej w ią zk i św ia tła z d o l­ n o w skie. T w ó rcy h o lo g ra fii te ż m ie li z u ­
nego do in te rfe re n c ji. p e łn ie in n y cel n a u w a d ze i dopiero p r z y
S y tu a c ję ra d y k a ln ie zm ien ił w y n a la ­ o k a zji badań m o d e lo w y c h pojaw iła się
zek la se ra (w 1960 r.) - ź ró d ła św ia tła holografia o p tyczn a . D o ja k ie g o sto p n ia
o in te n sy w n o śc i m ilion m ilio n ó w raz y są realne p ie rw o tn e z ało żen ia tw órców

40
h olografii W olfkego, G abora, obraz elektronowy, którego jednak nie
a b y za p om ocą tej m e to d y m ożn a b yło można w sposób bezpośredni przetwo­
rz e c zy w iśc ie zo b a c zy ć sia tk ą k r y s ta lic z ­ rzyć na obraz optyczny, dostępny ludz­
ną, a m o że n a w et sa m e a to m y w sen sie kim zmysłom. Trzeba by hologram prze­
ro zk ła d u ładu n ków ? kopiować i powiększyć jednocześnie mi­
R. PAWLUCZUK: W doświadczeniach lion razy. I koło się zamyka: po to, żeby
uzyskano już hologram jądra atomowego uzyskać milionkrotne powiększenie,
i rozkładu ładunków elektronów. Jego trzeba powiększyć sam hologram milion-
twórcy sugerują, że widać na nim dwie krotnie.
orbity atomu neonu. Droga do udoskona­ Z. JANKIEWICZ: Z założeń Gabora
lenia tej metody na tyle, by stała się ona i Wolfkego zostało zrealizowane właści­
narzędziem badawczym, jest jeszcze dłu­ wie jedno: odwzorowanie przestrzenne,
ga. Na razie wyniki są bardzo kontrower­ tyle, że makro-, a nie mikroświata, jak
syjne, a sam proces prowadzący od obra­ sobie zakładali. A realizację koncepcji,
zu w promieniach elektronowych do ob­ nawet w tym zawężonym zakresie, umoż­
razu optycznego jest bardzo złożony. liwił dopiero laser.
Brakuje odpowiednich materiałów do za­ R E D .: Do opin ii p u b liczn e j d o ta rły w ó w ­
pisywania hologramów w wiązkach elek­ cza s hura o p ty m isty c zn e w ieści na tem at
tronowych czy rentgenowskich, a przede rew ela cyjn ych w ła ściw o ści tej m eto d y.
wszystkim nie ma spójnych pól elektro­ Holografia m iała zrew o lu cjo n izo w a ć
nowych czy rentgenowskich, które po­ n asz sp o só b o d w zo ro w yw a n ia - m ó w io ­
winny być do holografowania stosowane. no, ż e b ę d zie m y m ieli tró jw ym ia ro w e,
R E D .: C zy wobec tego p o tr z e b n y je s t h olograficzn e kino, ż e b ę d zie m y c h o d zili
ren tg en o w sk i laser? niem al p o jeg o planie. P otem euforia z a ­
R.P.: Nawet taki laser nie rozwiązałby częła słabnąć. Co n a p ra w d ę holografia
jeszcze wszystkich kłopotów. Żeby uzy­ m o że d a ć p rzeciętn em u czło w iek o w i?
skać dobry hologram o wysokiej zdolnoś­ Z.J.: Holografię spotkał los wielu innych
ci rozdzielczej trzeba zebrać z pewnego dziedzin. Kiedy wynaleziono laser, mó­
kąta promieniowanie odbite od przed­ wiło się, że trudniej będzie wyliczyć te
miotu i zapisać je wraz z wiązką odniesie­ dziedziny, w których laser nie zostanie
nia. Określa to częstotliwość siatki two­ zastosowany, niż te, w których będzie
rzącej się na płycie. Niestety przy odtwa­ używany, ale zawsze życie weryfikuje ta­
rzaniu światło nie jest zdolne zareagować kie zamierzenia, wtłacza je w pewne
na siatkę, której rozstaw szczelin jest ramy.
mniejszy niż pół długości fali. 1 w ten RED.: A le c z y te ra m y dla holografii p o ­
sposób precyzyjnie zapisana informacja, zo sta n ą w laboratoriach , c z y w yjd ą na
uzyskana za pomocą krótkofalowego ulicę?
promieniowania traci przy odtwarzaniu Z.J.: Jeśli rozumieć wyjście na ulicę jako
całą swoją dokładność. Na ten fakt zwra­ stykanie się z holografią przeciętnych
ca się małą uwagę przy optymistycznych zwykłych ludzi, to ten proces już się do­
analizach możliwości holografii. Przyro­ konał. Na wielu wystawach dzieł sztuki
dy, niestety, przechytrzyć się nie da. już dzisiaj pokazuje się hologramy za­
RED.: C zy są to b a rie ry n a tu ry fizyczn ej, miast prawdziwych eksponatów.
c z y techn iczn ej? R.P.: Według obliczeń amerykańskich
R.P.: Wydaje mi się, że natury fizycznej tylko w Stanach Zjednoczonych rozpro­
również. To nie jest takie proste, jak się wadzono wśród ludzi jako ciekawostki
wydawało Gaborowi. Na przeszkodzie parę milionów hologramów. Również
stoją same właściwości światła. Podej­ w Stanach Zjednoczonych stosuje się ho­
rzewam, że udałoby się uzyskać dobry lograficzne automaty do kontroli prze-
41
p u ste k w szczególnie u ta jn io n y c h p la ­ w oju h o lo g rafii są m a te ria ły do zap isu
có w k ach . P rz e p u stk i te o p ró cz zw ykłego i sam e lasery.
z a p isu z a w ie ra ją d o d a tk o w o p e w ien kod RED.: Na c zy m polegają tru d n o ści z m a­
h o lo g raficzn y , sz a le n ie tru d n y do ro zszy ­ teriałam i? Przecież klisza fo to g ra fic zn a
fro w a n ia czy sfa łszo w an ia. reaguje na w s z y s tk ie za kresy ' p ro m ie n io ­
Z.J. : H o lo g rafia na ulicy, to w p o to czn y m w ania.
ro zu m ie n iu ta k ż e h o lo g ra fia w z a k ła d a c h R.P.: D am p rzy k ła d . K iedyś F a b ry k a S a -
p racy . V o lk sw agen np. sk o rz y sta ł z m e­ m ochodów O sobow ych na Ż e ra n iu z w t ó -
tod h o lo g ra fic z n y c h na p ew nym e ta p ie ciła się do nas z p y tan iem , czy n ie d ało b y
p ra c n a d p ro to ty p e m sam o ch o d u . D zięki się zasto so w ać h o lo g rafii do b a d a ń zaw o ­
ty m m eto d o m u d a ło się w yciszyć k a b in y rów . P rz ep ro w ad z iliśm y k a lk u lac ję. N a ­
p ro je k to w a n e g o w ozu i zm niejszyć św ie tle n ie h o lo g ram u trw a k ilk a sek u n d ,
d rg a n ia . ale o b ró b k a kliszy z a b ie ra już ok. 5 m i­
R.P.: P rz y k ła d e m p o p u la rn y c h z a sto so ­ nut. K ażdy siln ik m a 8 zaworów ', co p rzy
w a ń są a u to m a ty do g ier z o b raz em h o lo ­ p ro d u k c ji 200 tys. rocznie d a je 1600 tys.
g raficzn y m . S trz e la się na p rz y k ła d do zawrorow . N a ich te sto w a n ie trz e b a by
h o lo g raficzn eg o k o w b o ja, jeżeli u d a się 1600 000 x 6 m in. i do tego 1600 000 p ły t
g ra ją c e m u n a cisn ą ć sp u st, nim m inie h o lo g raficzn y ch po 2 d o lary każd a. M a­
p rz e w id z ia n y p rze z a u to m a t czas, k o w ­ m y w ięc p ełn y o b ra z o g ran iczeń p r a k ty ­
boj się p rz e w ra c a , jeśli nie, po z a w ia d o ­ cznych i ek o n o m iczn y ch w sto so w an iu
m ie n iu g racza: z o stałeś tra fio n y , a u to m a t o p a n o w an e j te c h n ic z n ie m etody.
się w y łącza. Z.J.: A to jest jed n o z b a rd z o p ro sty c h
Z .J.: N a jed n ej z m ię d z y n a ro d o w y c h w y ­ w’ zasadzie* zasto so w ań . W yobraźm y so­
sta w lasero w y c h w id z ia łe m p o rtre t G a ­ bie tera z, że chcielibyśm y p rzek azy w ać
b o ra, p ra w ie n a tu ra ln e j w ielk o ści z b a r ­ ru ch o b raz ó w h o lo g raficzn y ch m eto d ą
dzo d o b rą g łęb ią o stro śc i i p rz e strz e n n o ś­ tra d y c y jn ą : k la tk a po klatce. To jest
cią. W w ew m ętrznej kieszeni m a ry n a rk i oczyw iście do zro b ien ia. P ró b y tak ieg o
o d ch y lo n ej m iał k ilk a złożonych k a rte k k in a były p ro w a d zo n e np. w Z w iązk u
p a p ie ru . Do ty ch k a rte k m ożna było z a ­ R adzieckim . P o w staje ty lk o p y tan ie: k ie ­
g ląd a ć p a trz ą c z o d p o w ied n ieg o k ą ta . Był dy k in o h o lo g raficz n e będ zie k o n k u re n ­
to p o r tr e t ja k i z p rz y je m n o śc ią się o g lą ­ cyjne dla dzisiejszego? Bo już przecież
d ało , a w ięc jed n o z p o w szech n y ch z a s to ­ m am y kolorow e, p ięk n e zdjęcia, ru ch
sow ań. k tó ry sp ra w ia w ra ż e n ie ciągłego, choć
o d tw a rz a n y je st z n a stę p u ją c y c h po sobie
R E D .; C zy p r z e c ię tn y c zło w ie k m a s z a n ­
o b razó w n ieru ch o m y ch . M am y ta k ż e sze­
sę , ż e b y so b ie m a r zy ć o ta k ie j h o lo g ra fi­
roki e k ra n i stereo fo n iczn y dźw ięk. D o­
czn ej fo to g ra fii na p r y w a tn y u ż y te k 0
piero gd y kino h o lo g raficzn e w y k aże te
R.P. : Po u ru c h o m ie n iu m asow ej p ro d u k ­ w szy stk ie cechy, o feru ją c d o d a tk o w o je ­
cji nie b y ło b y to z b y t drogie. W tej ch w ili szcze p rze strze n n o ść , s ta n ie się p o w a ż ­
to jest ty lk o kwTe stia ceny. N a Z ach o d zie nym ry w a le m d la obecnego kin a. Jeśli
m o żn a już k u p ić h o lo g ram w p o sta ci b re ­ oczyw iście nie b ęd zie k o sz to w ało b a jo ń ­
lo czk a z d ziełem sz tu k i lu b w id o czk iem . skich sum . S p e łn ia jąc eg o te w a ru n k i k in a
W P olsce ro b iliśm y h o lo g ram y d e m o n s­ jeszcze nie um iem y sk o n stru o w ać . E k s­
tra c y jn e d la szkół. H olo g ram y są n ieo ce­ p e ry m e n ta ln e film y h o lo g raficz n e w y k o ­
n io n e p rz y d e m o n stro w a n iu p ew n y ch n a n e w n ie k tó ry ch la b o ra to ria c h b a d a w ­
z jaw isk , np. d y fra k c ji, ze w zg lęd u na ich czych o g ląd a ć m ogło z aled w ie k ilk a osób.
po g ląd o w o ść. To tylko jedno o g ran iczen ie, ale jak ie
Z.J : W ra ca jąc do te m a tu telew izji i h o lo ­ w ym ow n(\ N a k in o h o lo g raficzn e p rzy j­
g rafic zn e g o kina. O g ra n ic ze n iem d la ro z ­ dzie w ięc jeszcze po czek ać

42
Fot 1 Przykład holograficznej rejestracji zjawisk dynamicznych; poszczególne kadry filmu pokazują oddziaływanie na
jabłko najpierw fali uderzeniowej, a potem samego pocisku

To sam o m ożna po w ied zieć o telew izji. p rze sy ła n iu . W śród w ielu pom ysłów
Z a s a d n ic z a tru d n o ść p o leg a na tym , że w sp o m n ę ty lk o o jednym . P oniew aż czło­
te le w iz ja już istn ie je i m a o k re ślo n ą m e­ w iek, ze w zględów fizjologicznych, w idzi
to d ę p rz e k a z y w a n ia o b raz ó w , p u n k t po p rz e strz e n n ie głów nie w poziom ie, m yśli
p u n k c ie . W zięto p o d u w a g ę zdolność ro z ­ się, by z an ied b a ć p a ra la k s ę pio n o w ą,
d z ie lc z ą o k a i o d p o w ie d n ią b e zw ła d n o ść a p rzesy łać ty lk o w ąski p a se k ho lo g ram u ,
czaso w ą. N a tej p o d sta w ie u sta lo n o p a s ­ k tó ry n a stę p n ie w o d b io rn ik u zo stałb y
m o c zęsto tliw o ści sy g n a łu w izyjnego. o d p o w ied n io rozm nożony. M uszę je d n a k
G d y b y śm y ch cieli p rz e sła ć tą m e to d ą P a ń stw a ro zczaro w ać, że n a w e t ta k z u ­
o b ra z h o lo g raficzn y , p asm o trz e b a by bożony h o lo g ram n ie m oże być p rze sła n y
ro zszerzy ć o k ilk a rz ę d ó w w ielkości. za p om ocą istn iejącej dziś a p a ra tu ry .
H o lo g ra fic z n a tele w iz ja w y m ag a w ięc R.P.: N a w e t gdyby się u d a ło nieco zaw ę­
b u d o w y n o w y ch łączy p rzesyłow y ch. Ze zić pasm o, nie d a się go zaw ęzić do sto so ­
w zg lęd u n a p asm o czę sto tliw o śc i p o w in ­ w anego o b ecn ie w telew izji. W edług o b li­
ny to być łącza optyczne. N ie w sp o m in am czeń, n a jsk ro m n iejsz e pasm o h o lo g ra fi­
tu o a p a r a tu rz e stu d y jn e j, n a d a jn ik a c h , czne m usi być p rzy n a jm n ie j k ilk a n a śc ie
o d b io rn ik a c h itp ., k tó re ró w n ież m u sia ły ­ razy szersze. I n a w e t gdyby u d a ło się
by u lec isto tn e j p rze m ia n ie. Z m ian y te o p rac o w a ć system telew izji h o lo g raficz ­
b y ły b y n iez w y k le k osztow ne. Z achodzi nej, to trz e b a by alb o zrobić rew o lu cję
p y ta n ie czy byłyby u z a sa d n io n e ek o n o ­ w p o d z ia le p asm rad io w o -te le w izy jn y c h ,
m icznie? R aczej n ie i d la te g o ro zw aż a się alb o p rzejść na z u p e łn ie in n y system
w jak i sposób zm niejszyć ilość in fo rm acji p rz e k a z y w a n ia , np. optyczny, i w y b u d o ­
z a w a rte j w o b ra z ie h o lo g raficzn y m , w ać o grom ną in fra s tru k tu rę lin ii p rze sy ­
a ty m sam ym zaw ęzić p asm o p rz y jego łow ych.

43
Z.J.: Znacznie realniejszym zastosowa­ w M -4. To w span iała w izja. P rodu ku jem y
niem holografii jest korzystanie z niej m asę h ologram ów i c z y tn ik o w i ju ż k a ż d y
przy gromadzeniu dokumentów. Wiemy, z nas jest instytutem b ibliotekarsk im .
że hologram można pociąć na drobne ka­ 1 ja k a p r z y tym o szczęd n o ść papieru!
wałki i z niewielką stratą zawsze możemy R.P.: Wizja piękna, a co najważniejsze -
odtworzyć z nich cały obraz. Ponadto realna!
pracując specjalnymi metodami można M. JĘDRZEJCZAK: Ponieważ mówimy
hologram zapisać na bardzo niewielkiej o holografii, która „trafia pod strzechy”,
powierzchni. Badania wykazały, że moż­ chcę Państwu zaprezentować breloczek-
liwy do odczytania hologram strony ma­ -hologram przywieziony z Włoch. Jego
szynopisu zajmuje powierzchnię ok. 2 producent pracuje na politechnice, wy­
mm2. W takim razie na powierzchni wiel­ twarzaniem takich hologramów zajmuje
kości strony „Młodego Technika” można się amatorsko. Najwięcej kłopotów przy­
by zapisać ok. 19 tysięcy stron. sporzyła mu obróbka chemiczna. Trzeba
R E D .: A ja k je s t p o te m o d c zy ty w a n ie m jednak powiedzieć, że chociaż ruszyła na
Z.J.: Oczywiście jest możliwość odczytu. Zachodzie taka produkcja masowa, zain­
Do tego celu konieczne jest urządzenie teresowanie tymi wyrobami jest niewiel­
zawierające laser. Obraz może być od­ kie, ze względu na to, że hologram łudzą­
tworzony np. na ekranie monitora telewi­ co przypomina niezwykle popularne
zyjnego lub rekonstruowany na materiale w swoim czasie pocztówki trójwymiaro­
fotograficznym. Niestety nie można we, i nie robi zbyt wielkiego wrażenia.
„Młodego Technika” zapisanego holo­ R.P.: Dla człowieka, tak mało wymagają­
graficznie na powierzchni ok. 5 cm2 czy­ cego „odbiornika”, hologram jest zbyt
tać w autobusie. Na pocieszenie dodam, wyrafinowany. Metody „oszukujące” są
że i inne powszechnie dziś stosowane me­ tańsze. Przy wykonywaniu hologramów
tody gromadzenia dokumentów piśmien­ błona musi być odpowiedniej jakości,
nych mają podobną wadę. Do ich odczytu a obróbka chemiczna w przypadku holo­
stosowane być muszą specjalne czytniki. gramów fazowych jest rzeczywiście pew­
Dziś powszechnie stosuje się fotografi­ ną sztuką i stąd ich wyższa cena. Ale
czne metody gromadzenia dokumentów jeżeli produkuje się takie breloczki, to
piśmienniczych na tzw. mikrofiszach. Na musi się to opłacać.
arkuszu specjalnej kliszy fotograficznej RED.: M ó w im y c a ły czas o holografii,
o formacie A5 mieści się od 60 do 120 k tó ra p ró b u je z d o b y ć ryn ki, zd o m in o w a ­
stron maszynopisu, Jak widzimy techni­ n e d o ty c h c za s p r z e z inne techn iki, i d o tej
ka holograficzna oferuje znacznie wię­ p o t y p rze g ry w a p o d ró żn y m i w zględam i:
ksze możliwości. Przejście jednak do tech n iczn ym i, ekon om iczn ym i. C zy zn a ­
przechowywania dokumentów w postaci n e są takie zastosowania, gdzie hologra­
hologramów wymaga rezygnacji z do­ fia je s t bezkonku rencyjna?
tychczas istniejącego systemu i wymianę R.P.: W badaniach naukowych, w bada­
drogiej aparatury na nową znacznie dro­ niach jakości - przy wykrywaniu wad,
ższą. Ośrodki rozpowszechniania infor­ drgań, żadna inna technika nie daje ta­
macji są zaś przystosowane do rejestracji kich możliwości. Użycie holografii w Za­
na mikrofiszach; mają pełne do tego celu kładach „Volkswagen" nie wynikło prze­
oprzyrządowanie i odrzucenie tego syste­ cież z kaprysu, układ holograficzny kosz­
mu musi być ekonomicznie uzasadnione. tował kilkaset tysięcy marek, innej meto­
R E D .: Z tego, co P a n o w ie p o w ie d zie li, dy po prostu nie było.
m ożn a w n io skow ać, ż e w p u d e łk u w ie l­ Z.J.: Metoda, o której mówimy to interfe­
k o ści k a s e ty m a gn etofon ow ej m ożn a bę­ rometria holograficzna. Istnieje wiele jej
d z ie nosić b ib lio te k ę n ie m ieszczą cą się odmian; omówię je na przykładzie meto-
44
dy dwuekspozycyjnej. Wyobraźmy sobie,
że na tym samym materiale światłoczu­
łym i w niezmienionym układzie rejestru­
jemy obiekt w dwóch następujących po
sobie chwilach czasu. Wyobraźmy też so­
bie, że przed drugą rejestracją obiekt do­
znał nieznacznego odkształcenia lub
przemieszczenia. W trakcie odtwarzania
tak wykonanego hologramu rekonstruują
się obydwa fronty falowe odpowiadające
kolejnym położeniom obiektu. Fronty te
interferują z sobą tworząc na obrazie
obiektu siatkę prążków interferencyj­
nych, w której zakodowana jest mapa
przemieszczeń powierzchni badanego
obiektu. Ta technika pomiarowa może
być stosowana praktycznie wszędzie,
gdzie interesujące jest zachowanie się po­
wierzchni obiektów na odpowiednie wy­ Fot. 2. Interferogram fragmentu drgającego zespołu napa­
muszenia. W Zakładach ,,Volkswagen” dowego Fiata 126p.
badano przenoszenie drgań od silnika
i układu napędowego na karoserię. Szu­ cję. Na hologramie widzimy rzeczywisty
kano miejsc zamocowania silnika i ukła­ rozkład drgań na całej powierzchni.
du napędowego tak, aby drgania przeno­ Z.J.: Cała zaleta metody holograficznej
siły się w jak najmniejszym stopniu do polega na tym, że przy jednorazowym
kabiny. Ta technika nadaje się jednak nie akcie pomiarowym otrzymujemy mapę
tylko do samochodów. Przypuszczamy, przemieszczeń poszczególnych punktów.
że istotne części samolotów, a przede Na obrazie otrzymanym na drodze inter­
wszystkim sprzęt kosmiczny testowany ferometrii holograficznej nałożone są
jest holograficznie w 100%.
„poziomice ruchu", jaki odbył się pomię­
R E D .: C zy g d y b y h olografii n ie było, re a ­ dzy dwoma aktami pomiarowymi.
liza cja takiego program u badań b y ła b y R.P.: Zajmowaliśmy się podobnymi ba­
m o żliw a ? daniami jak w Zakładach „Volkswagen"
Z.J.: Pełną informację o zachowaniu się w stosunku do „malucha". W czasach
dowolnego układu otrzymujemy stosując radosnej euforii wobec perspektyw ku­
szereg metod. W tym przypadku metoda pna nowych licencji badania te nie zosta­
holograficzna jest tylko jedną z nich. Da­ ły wykorzystane. A zastosowanie holo­
je ona łatwe do jakościowej interpretacji grafii dało dużo więcej, niż można się
obrazy, pozwala wykryć spiętrzenie na­ było spodziewać. Zapewne wszyscy wie­
prężeń, umiejscowienie wad materiało­ dzą, jak jest zawieszony silnik w „malu­
wych itp. W połączeniu z innymi metoda­ chu" - opiera się na podpórce i wisi na
mi, np. z tensometrią daje obok informa­ sprężynie. Gdy stosowano metody tenso­
cji jakościowych także ilościowe. metryczne, największe drgania wykazy­
R.P.: Najczęściej holografii nie da się za­ wały te miejsca, gdzie zaczepiona była
stąpić innymi metodami. Tylko w ten sprężyna. Konstruktorzy doszli do wnio­
sposób otrzymujemy rozkład drgań na sku, że wysięgnik, na którym wisi silnik
złożonych powierzchniach przedmiotów. jest za mało sztywny. Włożono wiele wy­
Dotychczasowe metody tensometryczne siłku w poprawienie sztywności wysię­
i inne dawały jedynie punktową informa- gnika lecz bez skutku. Gdy zrobiliśmy
45
p a rę h o lo g ram ó w , o k a z a ło się, że w y się­ g ra fia m oże być m e to d ą te s to w a n ia w ad
g n ik jest b a rd z o d o b ry , a ty lk o ty ln a b e l­ u k ry ty c h , w ew n ętrzn y ch .
k a sam o ch o d u z ro b io n a z b la c h u g in a ła Z.J.: K a m erą h o lo g raficz n ą, s k o n s tru o ­
się, a ra z e m z n ią i sz ty w n y w ysięgnik. T u w a n ą w naszym in sty tu c ie zro b io n o z d ję ­
w ięc h o lo g rafia b y ła g órą. T rze b a je d n a k cie, k tó re o d tw o rz y zap is n aszej rozm ow y
d o d ać, że bez p o m ia ró w te n so m e try c z - (p a trz str. 38). S pójrzm y n a tę g ru p ę 5
nych w y sk alo w a n ie h o lo g ram u je st b a r ­ osób. Je d e n z ty ch lu d zi m a w y jątk o w o
dzo tr u d n e - p ra k ty c z n ie niem ożliw e. m ało p rą ż k ó w n a tw arzy. To rzeczyw iście
człow iek b a rd z o spokojny. S k ra c a ją c
Z .J.: S p ó jrzm y n a to zd jęcie w y k o n a n e czas m iędzy ek sp o zy cjam i m ożem y n a w et
z h o lo g ram u p ła ta ło p a ty nośnej śm i­ b a rd z o szybki ru c h ob serw o w ać w p o s ta ­
głow ca. T ak i p ła t m a s tru k tu rę u sz ty w ­ ci n iew ie lk ic h przem ieszczeń. N a z d ję ­
n ia ją c ą , ty p u pszczelego p la s tra , w y k o ­ ciach te n ru c h o b ra z u ją w łaśn ie p rąż k i.
n a n ą z folii alu m in io w ej i o k lejo n ą z ze­ RED .: C zyli holografia sp ra w d za się n a ­
w n ą trz n a sty k ró w n ież fo lią alu m in io w ą. w et ja k o m e to d a badania cech c h a ra k te ­
D la z a p e w n ie n ia o d p o w ie d n ie j w y trz y ­ ro lo g ic zn y c h ,
m ało ści i b e zp ie c z e ń stw a je s t w ażn e, ab y Z.J.: M oże n iezu p ełn ie, lecz p ro w a d zo n e
s tr u k tu r a k o m ó rk o w a b y ła d o b rz e d o k le ­ są p ró b y z asto so w a n ia h o lo g rafii w m e­
jo n a do folii z ew n ę trz n e j. J a k sp ra w d z ić dycynie, do d iag n o sty k i p rzy sc h o rze ­
d o k ła d n o ść sk lejen ia? W m eto d zie tu p re ­ n ia c h serca, w n eu ro lo g ii i innych. Do
zen to w a n ej w y k o n a n o re je stra c ję h o lo ­ tego celu w y m ag an y je st je d n a k sp ecjaln y
g ra fic z n ą b a d a n e j p o w ie rz c h n i d w u k ro t­ laser. W tra k c ie w y k o n y w an ia h o lo g ra ­
nie, p rz e d i po w y tw o rz e n iu p ew nego m u la s e r w sto su n k u do p rz e d m io tu n ie
n ie z n an e g o n iezn aczn eg o n a d c iśn ie n ia m oże się przem ieścić w ięcej niż o jed n ą
w e w n ą trz elem en tu . W idoczne b ia łe p la ­ d z ie sią tą długości fali. W zw iązk u z tym
m y to w ła śn ie m ie jsca n ied o k lejo n e. G dy p rz y ru ch o m y ch o b iek tac h , a z tak im i
się d o k ła d n ie p rz y jrz e ć z d jęciu z a u w a ż y ­ m am y zw ykle do czynienia, niezw y k le
m y, że w id o czn e są n a w e t n ie d o k leje n ia w ażn y jest b a rd z o k ró tk i czas ekspozycji.
w y n o szące je d n ą sz ó stą pojedynczej ko - D o b a d a ń m eto d am i in te rfe ro m e trii h o ­
m o rk i p la s tra . J e s t to p rz y k ła d , że h o lo - lo g raficzn ej o b iek tó w ru ch o m y ch , w tym
ró w n ież żyw ych, sto so w an e są p rz e w a ż ­
Fot. 3 Hologram płata łopaty nośnej bezlitośnie obnaża nie lasery ru b in o w e, g e n e ru ją c e tzw . im ­
niedokładności doklejenia folii. p u lsy gig an ty czn e. Im pulsy te m ają b a r ­
dzo k ró tk ie czasy trw a n ia i b a rd z o d u żą
jasność. U rz ą d z e n ia h o lo g raficz n e z ich
w y k o rz y stan ie m n a z y w a ją się „ h o lo k a-
m eram i d w u im p u lso w y rn T \ T ak ą ,,holo-
k a m e rą ’1 w y k o n an o w ła śn ie to zdjęcie.
RED .: D laczego p r z y p o d w ó jn e j e k s p o z y ­
cji p o w sta je o b ra z ró żn ic , p rze c ie ż ś w ia t­
ło p a d a ją c na p ły tk ę zm ie n ia się w o b ra z
c h e m ic z n y , k tó r y n ie u w zg lę d n ia fa z y f ale
je d y n ie a m p litu d ę , c zy li m o c p ro m ie n io ­
w ania?
A, K U JA W SK I: O trzym ujem y d w a h o lo ­
g ram y z a p isa n e jed e n n a d ru g im . Przy
o d tw a rz a n iu z jednego zap isu p o w sta je
je d n a fala św ie tln a , z d ru g ieg o z ap isu
d ru g a i te d w ie fale in te rfe ru ją ze sobą.

46
Fot. 4. Stanowisko holograficzna z laserem dwu impulsowym,

Z.J.: Nie znamy w ogóle detektorów czu­ oświetlania dwoma silnymi wiązkami
łych na fazę. Fazę rejestruje się pośrednio niektórych kryształów tworzy się siatka
poprzez zapis obrazu interferencyjnego. dyfrakcyjna, która zanika, gdy zanikają
R E D .: M ó w iliśm y o h olo g ra fii ja k o o m e ­ wiązki. Dynamiczna holografia jest roz­
to d z ie badania p e w n y ch p ro c e s ó w in te ­ wijana w bardzo wielu ośrodkach. Bada­
resu ją cych n au kow ców . C zy holografia nia tego typu mają związek chociażby
je s t ró w n ie ż p e łn o p ra w n ą dziedzinę z filmem, o którym mówiliśmy, a poza
nauki? tym rokują nadzieję na optymalizację do­
A.K.: Holografia należy do dziedzin z po­ tychczasowych rozwiązań. Chodzi o to,
graniczy nauki i techniki, Trudno na żeby stosując różne media wyciągnąć
przykład pominąć wielki udział hologra­ z hologramu jak najwięcej informacji,
fii w rewolucji elektroniki, która przesu­ przy jak najmniejszym ,,szumie’\
wa się w stronę fal świetlnych. Holografia R.P.: Nowe materiały stosowane w holo­
jest też dziedziną naukową, choć może grafii to substancje termoplastyczne,
bardziej zauważamy obszar jej zasto­ kryształy, w których zapisuje się siatka
sowań. dyfrakcyjna, i to przestrzennie, co powo­
RED. :H olografia je s t w ię c o b ie k te m duje, iż ich pojemność informacyjna jest
ba­
dań n au kow ych . Jakie p ro b le m y nieporównywalnie większa. Również
w z w ią z k u z tym P an ow ie w id zą ? oglądany przez nas breloczek nie jest za­
Z.J .: Mówiąc o holografii w aspekcie nau­ pisany na zwykłej płycie holograficznej,
kowym nie możemy pominąć badań nau­ jest on hologramem zapisanym w żelaty­
kowych mediów, w których się zapisuje nie dwuchromianowej, ale tam jego rejes­
hologramy. Prowadzi się wiele prac, tracja odbywa się na innej zasadzie. Pod
zwłaszcza nad układami, w których zapis wpływem światła żelatyna ulega innemu
jest dynamiczny. Na przykład w trakcie rodzajowi polimeryzacji, na skutek czego
47
w sp ó ło b ra z in te rfe re n c y jn y je st z a p isa n y Z.J.: O p ty k p rz e sta ł być k o n stru k to re m
w p o sta ci ró żn ic w sp ó łc zy n n ik a z a ła m a ­ soczew ek. W każd ej d z ie d zin ie rozw ój
n ia a n ie ró żn ic z ac ze rn ie n ia . d o b y w a się skokow o. N a jp ie rw gro m ad zi
R ED .: C zy tego ro d za ju p o szu k iw a n ia się d u ż ą liczb ę e le m e n ta rn y c h fak tó w ,
m ają ja k ie ś o d n iesie n ie do fo to g ra fii? pom ysłów i d o p iero z tego, p rz y d o d a tk o ­
Z.J.: B yć m oże u d a się, k tó ry ś z m a te ria ­ w ym p o ja w ie n iu się p ew n y ch n a rzęd zi
łów u ży w an y c h do h o lo g ra fo w a n ia z a sto ­ ro d zi się now a jakość. W p rz y p a d k u h o lo ­
sow ać w fo to g rafii, p o sz u k iw a n ia trw a ją . g rafii w y zw alający m n arz ęd z iem b y ł la ­
Jeśli w k ró tc e nie z n a jd z ie się m a te ria łó w ser. T m d n o mi o dpow iedzieć, czy te ra z
b e zsre b ro w y c h , to n a d fo to g ra fią z a w is­ m am y ja k ie ś w ielk ie z a g a d n ie n ia do
ną ciem n e c h m u ry , sre b ra je st co raz ro z w ią z a n ia i czy p rę d k o m ożem y Uczyć
m niej. P o sz u k iw a n ia m ed ió w d y n a m ic z ­ na now y przełom .
nych to je d n a k n ie ty lk o oszczędność RED .: C zy to z n a c z y , ż e w y n a le zie n ie
sre b ra . W k ry sz ta ła c h z a p isu je się i śc iera lasera było ty m dla fiz y k i m o le k u la rn e j ,
o b razy h o lo g raficz n e w k ró tk im czasie. c zy m była holografia dla o p ty k i in s tr u ­
Są to w ięc m a te ria ły w ie lo k ro tn eg o u ż y t­ m e n ta ln ej?
ku. C zęsto n ie w y m a g ają d o d a tk o w e j o b ­ R.P.: P o w ied ziałb y m , że n a w e t czym ś
ró b k i w y w o łu jącej i śc iera ją ce j ob raz. Tej w ięcej. Je ste m fizykiem , ale m am w iele
cechy n ie m ają m a te ria ły sreb ro w e. do czy n ien ia z in ży n iera m i o p ty k am i.
R.P.: W tra d y c y jn e j h o lo g ra fii zaw sze się G dy p o ró w n am , czego ich uczono 10 lat
m ów iło, że św ia tło tw o rz ą c e falę o d n ie ­ tem u, a czego w tej chw ili, to je st to
sie n ia m u si być id en ty cz n e ze św ia tłe m z u p ełn ie in n a o p ty k a. K iedyś p o d aw an o ,
u ży ty m do k s z ta łto w a n ia fali p rz e d m io ­ że soczew ki są ta k ie i ta k ie , m ów iono
tow ej, to m u siało być to sam o p ro m ie n io ­ czym trz e b a u z u p e łn ić w zory d la p rz y ­
w an ie, o tej sam ej d łu g o ści fali, a w h o lo ­ p a d k u soczew ki gru b ej, czym się ró żn i
g rafii d y n a m icz n ej istn ie je m ożliw ość lu n e ta K ep lera od lu n ety G alileu sza.
tw o rz e n ia h o lo g ram ó w za p o m o cą d w ó ch W tej chw ili m ów ią, że soczew ka d o k o n u ­
ró ż n y c h długości fali, np. św ia tła zie lo n e ­ je tra n s fo rm a ty F o u rie ra, że ro zk ła d
go jak o fali o d n ie sie n ia i ś w ia tła czerw o ­ ś w ia tła la se ra o p isu je się w ielo m ian am i
nego ja k o fali p rze d m io to w e j. W tedy H e rm itte ’a. To jest z u p ełn ie inny język.
s ia tk a h o lo g ram u b ieg n ie z d u ż ą p rę d ­ Z .J.: P rzeszli od o p ty k i geom etry czn ej,
kością. S to su ją c trz e c ią długość fali m o ­ w ed łu g k tó re j stru m ie ń św ia tła tr a k to ­
żem y ją o d tw o rzy ć, by n a p rz y k ła d w an o ja k o tor, po k tó ry m b ieg n ie foton,
o św ie tla ją c h o lo g ram , św ia tłe m n ie b ie ­ do o p ty k i fizycznej, gdzie św ia tło t r a k t u ­
skim , u zy sk ać o b ra z żółty. T a d z ie d zin a je się ja k o falę e le k tro m a g n ety cz n ą.
b a d a ń jest jeszcze w p o w ijak a ch . Tu nie R .P .: D otychczas w p o d rę c z n ik a c h szk o l­
ty lk o z ja w isk a , a le i sam e s ia tk i są d y n a ­ nych w y stę p o w a ła o p ty k a g eo m etry czn a,
m iczne. gdzie za pom ocą k re se k sym b o lizu jący ch
A .K .; N a w e t gdy b y nie b yło h o lo g rafii, to p ro m ie n ie św ie tln e ry so w ało się ja k p o ­
z ja w isk a z w ią z a n e z o p ty k ą n ielin io w ą w s ta ją ob razy , nic nie m ów iło się o m e­
byłyby te ż zap e w n e b a d a n e . P o jaw iłb y c h a n iz m a c h fizycznych p ro w a d zą cy c h do
się p ra w d o p o d o b n ie „system sia tk i d y ­ tego celu.
fra k c y jn e j” , a le system pojęć i sposób A . K .: P o d o b n ie jest z p o d rę c z n ik a m i a k a ­
m y ślen ia w y p ra c o w a n y p rzez h o lo g rafię dem ickim i. P rzed w ielu la ty p o d ręczn ik i
n ie sły c h a n ie p rz y sp ie sz y ł in te rp re ta c ję o p ty k i in stru m e n ta ln e j z aw ie ra ły ledw ie
w ielu zjaw isk , u k ie ru n k o w a ł pew ien sp o ­ w z m ia n k ę o in te rfe re n c ji, d ziś p ro p o rc je
sób m y ślen ia i sw o istą in te n c ję badaczy. się od w ró ciły i o p ty k ę g eo m etry czn ą
R.P.; H o lo g rafia w ogóle zm ien iła w śró d tr a k tu je się już ty lk o jak o p rz y d a tn e
o p ty k ó w p o d ejście do św ia tła . p rzy b liżen ie.

48
Z.J.: Ale zawsze obowiązuje zasada, że
jeśli można coś zrobić za pomocą prost­
szych narzędzi, to nie należy stosować
mechanizmów bardziej skomplikowa­
nych.
R.P.: Z tym zastrzeżeniem jednak, że gdy­
byśmy się ograniczali do najprostszych,
to na przykład interferencja, dyfrakcja,
czy ugięcie światła by dla nas nie istniały,
a w tej chwili właśnie są one podstawo­
wymi narzędziami badań.
Z. J .: Musimy tu podkreślić, że te wszyst­
kie zjawiska z optyki były znane wcześ­
niej, natomiast ich praktyczne wykorzys­
tanie było bez lasera niemożliwe. Źródła
światła były znane zawsze. Czym więc
różni się od nich laser? Przede wszystkim
tym, że wytwarzane z niego światło wy­ Fot. 5. Holografia może też służyć sztuce - ten interfero-
kazuje dużą łatwość obrazów interferen- gram krtani pozwala ustalić fizjologiczne predyspozycje do
śpiewu
cyjnyeh. Mówimy, że lasery generują
światło koherentne. Nie wszystkie jednak Leith i Upatnieks, to musiałby naświetlać
lasery nadają się do holografii. Zwykłe swój hologram, przy wykorzystaniu tra­
lasery mają zbyt niski stopień koherencji dycyjnych źródeł światła, od chwili gdy
(tj. zdolności do interferencji) by być po­ wpadł na pomysł do chwili, gdy właśnie
wszechnie stosowane w holografii. Do­ oni wykonali tę pracę, czyli od roku 1948
piero specjalne zabiegi konstrukcyjne do 1964, to znaczy tak długo ze światła
polegające na selekcji widma promienio­ wychodzącego z lampy rtęciowej, której
wania pozwalają zbudować tzw. lasery używał, wybierać falę o spójności i ener­
jednoczęstotliwościowe. To właśnie one gii porównywalnej z otrzymaną z lasera.
pozwalają żyć holografii. Dodatkowo po­
winny być odpowiednio stabilne. Nie ma Z.J.: Promieniowanie laserowe jest jed­
innych źródeł światła o tak dużej zdol­ nak bardzo nieprzyjemne dla wzroku.
ności do interferencji, jak światło lase­ Gdy oświetlimy nim powierzchnię roz­
rowe. praszającą - światło odbite interferuje
Specjalne lasery jednomodowe dają ze sobą, w wyniku czego oświetlenie nie
najbardziej monochromatyczne światło. jest jednorodne, a złożone z drobniutkich
Stałość częstotliwości jest wielka, przy bardzo jasnych punktów. Ponadto świat­
świetle widzialnym (1014 Hz) niestabil­ ło laserowe jest przeraźliwie kolorowe.
ność sięga zaledwie 100 Hz. Jest ono tym dla oka, czym dla koła jest
R.P.: Zwykłe źródła światła dają też pro­ prosty tor sinusoidalny. Podobnie jak ko­
mieniowanie zdolne do interferencji. Ale chamy dźwięki wydawane przez instru­
trzeba się namęczyć tak bardzo, aby je menty muzyczne za ich niepowtarzalną
zmusić do interferencji, że już brakuje barwę, tak stworzeni jesteśmy dla światła
cierpliwości do przeprowadzenia pozos­ wielobarwnego. Co nie oznacza, że nie
tałej części eksperymentu. Kiedy zapyta­ powinniśmy korzystać z nieograniczo­
no w 1964 roku Gabora, jak on ocenia nych możliwości jakie daje nam światło
przewrót w holografii spowodowany spójne. Również w sztuce.
przez lasery, powiedział, że gdyby on RED.; D zię k u je m y Panom za ro zm o w ę ,
chciał uzyskać hologram tej jakości jak Oprać. A. Słobodzianek

49
Napisał: Andrzej Drzewiński Ilustrował: Przemysław Woźniak

H isto ria , k tó rą opiszę, je st rze cz y w istą la t w cześniej, gdy n a ty m p ra w ie n a jw ię ­


w e rsją w y d a rze ń , ja k ie p a rę la t te m u n a - kszym księżycu Jo w isza o d k ry to złoża
•ro b iły sp o ro szu m u i p rz e z k ilk a ty g o d n i p la ty n y , n a k tó ry c h c h ro n ic zn y b r a k c ie r­
nie sch o d ziły z łam ó w p rasy . M im o b e z ­ pi m e ta lu rg ia , rad o ść b y ła olb rzy m ia.
p o śre d n ieg o z a a n g a ż o w a n ia w c ałą s p r a ­ N iezw ykle szybko, ja k n a ow e czasy zało ­
w ę, chcę z a p e w n ić o sw ojej b e z stro n n o śc i żono m ię d zy n a ro d o w ą sp ó łk ę i p o s ta n o ­
i ja k n a jd a le j id ącej o b iek ty w n o ści. A by w io n o z b u d o w ać k a n a ł g ra w ita c y jn y
u p rz e d z ić p y ta n ia , zaz n ac za m , że p rz y ­ p rze sy ła ją cy k o p a lin ę b e zp o śre d n io do
czyną, k tó ra m n ie z m u siła do sięg n ięcia z a k ła d ó w m arsja ń sk ic h . D zisiaj n ie w y ­
p o d y k ta fo n , b y ł a rty k u ł n iejak ie g o k a p i­ d a je się to sp e c ja ln ą rew elac ją, lecz w ó w ­
ta n a L ow esa, ja k i u k a z a ł się w o s ta tn im czas, gdy n ik t jeszcze n ie p ró b o w a ł w y k o ­
n u m erz e ,,L o tó w ” . F a łsz erstw o , z a k ła ­ rz y stać in ż y n ierii g ra w ita cy jn ej n a ta k
m a n ie i ig n o ra n c ja to n a jlż e jsz e o k re śle ­ d u ż ą sk alę, p rzed sięw zięcie b u d z iło p o ­
n ia, ja k ic h m ogę u ży ć w sto su n k u do tego w szech n y podziw . Z b u d o w an o sto sta cji,
czło w iek a. O ne to sp ra w iły , że n ie b ęd ę n ie b ę d ąc y ch niczym innym , ja k p o tę ż n y ­
d łu że j m ilc za ł w sp ra w ie „ P u ls a ra ” , b ę ­ m i tw o m ik a m i k a n a łu g raw itacy jn eg o ,
d ącej o d d a w n a żerem d la ró żn eg o ro d z a ­ k tó ry m , w dosło w n y m sensie tego słow a,
ju g ry z ip ió rk ó w i b ły sk o tliw y c h d u rn ió w . ru d a sp a d a ła p ro sto n a h a łd y p rzy m a rs ­
M oja zn ajom ość z ,,P u ls a re m ” ro z p o ­ ja ń sk ic h h u ta c h . N a tu ra ln ie w szy stk im
częła się p ięć la t p rz e d p a m ię tn ą a w a rią , w iad o m o , że M ars i Jo w isz nie tk w ią
k ied y n o sił on jeszcze z w y k łą n a zw ę X O - n ieru ch o m o , a w p ro st p rz e ciw n ie - sta le
-2 i b y ł n a jz w y k le jsz ą sta c ją p rz e ła d u n ­ z m ien ia ją w zajem n e położenie, n ie m ó ­
k o w ą n a lin ii C allisto -M a rs. K ilk a n a śc ie w iąc już o a ste ro id a c h , co w ym aga dużej

50
zdolności automatyki kierującej trasą - Co się stało? - spytałem w końcu
kanału. Ten fakt zmusił spółkę do zbudo­ zrozumiałej, ale nad pulpitem łączności
wania dwóch stacji załogowych, które zabłysnął napis „Mars” i Robert usiadł
swobodnie krążąc na trasie Mars-Jowisz, przy nim, tłumacząc się gęsto do mikro­
nadzorowały całość przedsięwzięcia. fonu. ‘
W jednej z nich jako elektronik znalazłem Rozejrzałem się wokoło. Wszyscy byli
pracę na stanowisku zastępcy dowódcy. zajęci, poza Totem, który smętnie obierał
Z góry zastrzegam się, że fakt, iż mój banana.
ojciec był wiceprezesem spółki, miał zni­ - Druga dostała świra - stwierdził po­
kome znaczenie przy awansie na to stano­ godnie, nadgryzając miąższ.
wisko, a już z pewnością nie wpływa na Druga była to właśnie stacja XO-2.
rzetelność mojego opowiadania. Mówię Swój numer zawdzięczała temu, że licząc
0 tym, gdyż wiem, że ludzie lubią doszu­ od Marsa była druga w kolejności.
kiwać się we wszystkim najróżniejszych - To znaczy? - warknąłem ponagla­
powiązań. jąco.
Praca była stosunkowo prosta, co naj­ Tot ze spokojem przełknął kolejny
wyżej raz na miesiąc trzeba było przy- kawałek.
siąść fałdów. Żywności mieliśmy w bród - Wysiadła synchronizacja i, cholera,
1jedyne, na co mogłem narzekać, to fakt, nie reaguje na nasze sygnały. Za jakieś
iż do najbliższego większego Centrum dziesięć minut będziemy na miejscu -
miałem, w najlepszym przypadku, aż dodał spoglądając na zegar.
osiem godzin lotu ,,Grawitem”. Zaskoczony milczałem, gdyż była to
Pamiętam dobrze dzień, kiedy zaczęła pierwsza tak poważna awaria systemu.
się cała heca. Miałem dwa dni urlopu i z Rzęcz na tyle paskudna, że każda stacja
tej okazji wstałem dość późno. Idąc do powinna wytwarzać ściśle ukierunkowa­
dyspozytorni modliłem się w duchu, aby ny korytarz grawitacyjny o odpowiednim
przypadkiem nie wysiadł któryś z ukła­ gradiencie pola. Każde jego zaburzenie
dów. Piekielnie nie chciało mi się biegać z przerywało pracę ciągu przekaźników
kopcącym Univerem i dłubać w płytkach. tak samo, jakby z ludzi podających sobie
Poza tym morderczo bolała mnie głowa, cegły, jeden zgłupiał i zaczął wyrzucać je
gdyż poprzedniego wieczoru urządziłem za siebie, bądź przestał łapać nadchodzą­
małe przyjęcie pożegnalne. Opisuję to tak ce. Efekt był jeden. Surowiec nie docho­
dokładnie, gdyż tylko wtedy może wam dził na miejsce przeznaczenia.
się uda wyobrazić sobie moją zbaraniałą - Dużo rudy stracono? - spytałem.
minę, kiedy odczytałem podpuchniętymi Tot z zadziwiającą wprawą cisnął
oczyma napis na monitorze ściennym: skórkę z banana do odpylacza.
- Zanim się połapaliśmy, ten kretyń­
TRANSPORT PRZERWANY ski przekaźnik zdążył machnąć w prze­
strzeń kilkanaście ton. O mały figiel nie
Zanim, rozmasowując skronie, zrozu­ ustrzelił w locie transportowca z Tytana,
miałem, co to znaczy, zawołał mnie Ro­ ale i tak kamienie uszkodziły im kompen­
bert, dowódca stacji. sator i czekają teraz na Straż.
- Stefan, co się tak grzebiesz? - syczał. - Czy nic im nie grozi? - zaniepokoi­
—Dzwonię na ciebie od piętnastu minut! łem się chyba tylko dlatego, że okrutnie
Chyba widzisz, co się dzieje?! lubiłem piwo z podziemi satumiańskiego
Nie mogłem mu powiedzieć, że brzę- satelity.
czyk zapchałem wczoraj bibułą, a moni­ - Nie, gdzie tam - Tot machnął ręką, ja
tor wysmarowałem majonezem, więc zaś poczułem w . tym momencie czyjś
ugodowo wymruczałem coś pod nosem. wzrok.
51
.

Za nami stał Robert, Już nie był zły, m a się o n a u trz y m a ć w k o ry ta rz u , co


tylko zmartwiony. w ty c h w a ru n k a c h je s t niem ożliw e.
- Tot ci powiedział? - spytał machi­ P rz y ta k n ą łe m m u i z ap ro p o n o w ałem :
nalnie. - To m oże zm ienić u sta w ie n ie p rz e ­
Tot, który bał się dowódcy jak ognia, kaźników ?
miał zwyczaj unikania jego obecności, R o b e rt rozłożył ręce.
więc i tym razem wykrzywił się paskud­ - Ba!.. S ęk w tym , że p rz e sta w ie n ie
nie i bez słowa pobiegł do swojej przy­ całego teg o u k ła d u n a in n y z a b ra ło b y
stawki. Robert pokręcił głową. p o n a d d w a tygodnie.
- Przekaźnik wart jest kupę forsy. - T ak, w ięc znów b ę d ą ta k ie sam e k o ­
Agentura na Marsie życzy sobie, abyśmy sz ta - p rzeliczy łem szybko.
go anihilowali tylko w przypadku najwy­ R o b ert w e stc h n ą ł i p o c ią g n ą ł nosem ,
ższej konieczności. Trzy razy mi to po­ ja k b y m a sk u ją c w estch n ien ie.
wtarzali! A ta cholera ma takie oscylacje, - R ozm aw iałem z K osm onią, ale p o ­
że nie ma cudów, abyśmy mogli zainsta­ w ied zieli m i, że n ie z g a d z a ją się, abyśm y
lować rezerwę. n asz tra n s p o rt p u szczali ich k o ry ta rz e m
Rezerwą nazwaliśmy zapasowy prze­ rak ie to w y m . W yliczyli m i, d u m ie , ja k ­
kaźnik, który był na naszej stacji. bym sam n ie w ied ział, co by się stało ,
- No to anihilujmy! - skwitowałem. g d y b y k tó ry ś ze sta tk ó w zd erzy ł się z n a ­
szą ru d ą .
Popatrzył na mnie w jakiś szczególny
sposób. M iał o p u c h n ię te oczy, k tó re p rz y p o m i­
- Ciebie nie ruszą, a ja będę musiał się nały, że p o no cn y m dyżurze, z a m ia st
pożegnać z pracą, jak im zmarnuję tych pójść spać, w p a k o w a ł się w ta k ą k ab ałę.
parę miliardów. Z ty łu rozległo się triu m fa ln e rże n ie M ar­
ka. P o d eszliśm y tam .
Mówił to bez specjalnej goryczy; po­ - Z m ian y p o la o tej c h a ra k te ry sty c e
zwoliło mi to uciec z drażliwego tematu. m ogły p o w sta ć ty lk o w w y n ik u sp rz ę ­
- Chodźmy do Marka - zapropono­ g n ięcia się p ro g ra m ó w k o m p u te ra - m ó­
wałem. w ił, o b ra c a ją c się do n a s w fotelu. - Je d y ­
Facet w przepoconej koszuli był próba- n ą teg o p rzy c zy n ą m ogło być p rz e g rz a n ie
bilistykiem i w przypadku awarii miał za ob w o d ó w z a sila n y c h z b a te rii e n e rg e ty ­
zadanie opracować model wyjaśniający cznych. Z g o d n ie z te s ta m i p ra w d o p o d o ­
źródło zaburzeń i zalecić optymalny tok b ie ń s tw a n ie z a d z ia ła n ie o g ra n ic z n ik a
postępowania. m ocy w y p a d a ja k jed e n do d ziesięciu
- Jak tam, Marku? - spytał Robert, z d w u d z iesto m a zeram i...
zerkając na monitor, gdzie wyskakiwały - B o m b a ! - m ru k n ą łe m . - Ale ja k a jest
rzędy białych cyfr. n a to rad a ?
- Zaraz - odparł tamten niecierpliwie - R ozw alić, zestrzelić alb o obciąć, ja k
i w sobie tylko znanym rytmie zaczął k to w oli, b a te rię i p o z b aw io n y en erg ii
bębnić po klawiszach. k o m p u te r p rze jd zie n a b ieg jałow y, co
Najwyraźniej potrzebował spokoju. z a trz y m a cały p rz e k aź n ik .
Cofnęliśmy się. - K o n k re tn ie j! - w a rk n ą ł R o b ert, n a
- Promień w jakim daje się odczuć co M a rek u n ió sł ty lk o brw i.
wibrację pola, ma tysiąc kilometrów - N a jb a rd z ie j e fe k ty w n a a k c ja to w y ­
średnicy - mówił dowódca. - Oscylacje są sła n ie p o ja z d u ra tu n k o w e g o n a odległość
tak szybkie, że każdy obiekt schodzący o śm iu set m etró w i o strz e la n ie p rz e k a ź n i­
poniżej pięciu kilometrów może się roz­ k a z lase ra . P ra w d o p o d o b ie ń stw o p o w o ­
walić w kawałki. A przecież rezerwę na­ d z en ia poniżej je d e n p ro c e n t - d o d a ł ju ż
leży nie tylko tam umieścić, ale jeszcze ciszej.

52
- S z lag b y to tra fił! - z a k lą ł R obert, wet tego nie zauważył, jakby z góry znał
n ie z w aż ają c n a g esty n a w ig a to ra sy g n a ­ moją odpowiedź. Stanął pośrodku sali.
lizu jąceg o , że z a trz y m a liśm y się n a p ią ­ - Na czas mojej nieobecności dowódz­
ty m k ilo m e trz e od celu. two obejmuje Stefan! - krzyknął do
S ta c ja lek k o w ib ro w a ła , b y ł to zn ak , że wszystkich. - Przygotować ,,Kraba”.
n a sz e k o m p u te ry m a ją p e w n e k ło p o ty Żwawym i sprężystym krokiem wy­
z k o m p e n sa c ją z e w n ę trz n e g o pola. szedł na korytarz. Stamtąd miał tylko
- G d y b y p o d ejść n a p ię ć se t m etró w , dziesięć metrów do komory ,,Kraba”, na­
p ra w d o p o d o b ie ń stw o z a trz y m a n ia p rz e ­ szej najlepszej jednostki ratowniczej.
k a ź n ik a w zro sło b y do d w u d z ie stu p ro ­ W dyspozytorni, przy pulpitach, zostali
c e n t - rz e k ł M arek i p o d w zro k ie m R ober­ tylko ci, co musieli, reszta otoczyła ekran
ta d o d a ł: - A le p o ja z d m oże n ie w y trz y ­ kontrolny. Stanąłem za nimi i chyba tyl­
m ać, m a p ię ć d z ie sią t p ro c e n t szans. W ięc ko Marek zrozumiał moje wahanie, gdyż
niby... uśmiechnął się do mnie ze smutkiem
- Polecisz? - p rz e rw a ł R obert. w oczach. Odwróciłem twarz do ekranu.
Nię musieliśmy długo czekać.
M a rek n a b ra ł ru m ie ń có w i u ciek ł
w zro k iem .
„Krab” miał kształt czarnego spodka
- N ie... z chęcią, ale... - ją k a ł się.
0 średnicy około dziesięciu metrów; był
widoczny dzięki świecącemu rzędowi lu­
R o b e rt m a c h n ą ł rę k ą i d e lik a tn ie p rz y ­ minoforów na obrysie tarczy. Podrzucało
g ła d z ił w łosy , ja k b y c h ciał sp ra w d z ić , czy nim jak na fali, mimo iż wydawało się, że
są n a m iejscu. R uszyliśm y do n a w ig a to ra , między naszą stacją a widoczną bryłą
k tó ry ju ż m ia ł d la n a s d a n e o w a ru n k a c h przekaźnika przestrzeń jest spokojna.
z ew n ę trz n y c h . Cóż, fale grawitacyjne są niewidoczne.
- P a sk u d n e w ib rac je, p rz e w a g a a m ­ - Cicha śmierć - jak mówią zgryźliwi
p litu d y w e rty k a ln e j z p o ziom em ufn o ści dziennikarze i wojskowi.
p o n iżej trze ch , a h a rm o n ik a m a te n d e n c je Robert, pozbawiony ochronnego pola
d o w z ro s tu - sy p a ł c y fra m i sp o d sw oich stacji, starał się jak najszybciej dostać
o d sta ją c y c h uszu.
w pobliże przekaźnika i uruchomił po­
R o b e rt ro z g lą d a ł się po p o m ieszczen iu mocnicze silniki chemiczne. Widzieliśmy
i p o w o li ru sz a ł szczęką, ta k ja k b y żuł ich biały płomień. Są one czasami skute­
gum ę. S ie d zą cy sp o g lą d a li n a niego, je d n i czniejsze od grawitacyjnych, gdyż są
u k ra d k ie m , in n i, ja k T oi, z bezczeln y m mniej czułe na różne perturbacje przecią­
u śm iech em . W iedzieli, iż czas z b ie ra n ia żeniowe.
d a n y c h się skończył i że d o w ó d ca m u si „Krab” ciął jasną kreską tło gwiazd
p o d ją ć decyzję. 1 zafascynowani dopiero po dłuższej
- A ty? - z w ró cił się cicho do m nie. - chwili pojęliśmy , że coś nie jest w porząd­
P o lecisz ze m ną? - O tw o rzy łem u sta , a le ku. Robert nie hamował. Zrozumieliśmy
u p rz e d z ił m n ie celnyrti sztychem : to, kiedy czytnik wybił liczbę tysiąca me­
- W iem , że k o n tra k t h ie p rz e w id u je trów. Ktoś głośno westchnął i w sali zapa­
n a ra ż a n ia życia. dła cisza. TyU^o nawigator nie wytrzymał
P a trz y ł w p ro s t w m oje oczy. O d e b rał i zaczął odliczać.
m i ty m w sz y stk ie śro d k i stra te g ii: sk o m ­ - ... dziewięćset pięćdziesiąt, dzie­
p lik o w a n e zw ro ty , n ied o m ó w ien ia i in n e więćset trzydzieści...
n iu a n se . P rz e łk n ą łe m ślinę, c zu jąc się Ciągle nie było widać płomieni ha-
c h o ro b liw ie zm ęczony, mownic. Markowi stojącemu obok mnie
- S a m m ów iłeś, że m n ie i ta k n ie spadło na podłogę wieczne pióro...
w y w alą. - ...osiemset, siedemset siedemdzie­
P ró b o w ałem o b ró cić to w ż a rt, ale n a ­ siąt...

53
V

54
„C zyżby c h ciał się zbliżyć n a odległość i p rzy p o m n iało m i p e łn io n ą p rzeze m n ie
sk u te cz n eg o strz a łu ? - p om yślałem . B o­ funkcję. •
że! P rz ec ież z a ła tw iłb y m tem u id iocie ja ­ Później p rz y w ita liśm y R o b erta o k rzy ­
kąś p ra c ę !” k a m i radości, nie z w aż ają c n a jego p rz e ­
P o ręcze fo te la trze sz cz ały p o d m oim i k rw io n ą tw a rz . A g e n tu ra z M arsa, C allis-
p a lc a m i. to, „ K o sm o n ia ” - w szystko to dzw oniło,
- ...sześćset trzy d z ie śc i, sześćset... - g ratu lo w a ło , chw aliło, p rześc ig ając się
d u d n ił głos n a w ig a to ra . z nam i w p o ch w ałach . P o tem n a d esz ła
Po n aszy ch c zo łac h sp ły w a ł pot. w iadom ość, że R o b ert w u z n a n iu zasłu g
- Po co m u p o w ie d ziałem o ty ch p ię ­ d o sta je od spółki aż d w a d zie ścia tysięcy.
c iu s e t m etrac h ? - z a sk o m lał M arek. - N iech żyje n asz b o h a te r! - w rzesz­
B yło m i duszno. czał n iesk o ry do em ocji T ot i raz em z in ­
„P rzecież z a ra z go ro zw ali. Stój! Z a ­ nym i p o d rz u c a ł R o b e rta w górę.
trz y m a j się, d u r n iu ” - m yślałem , p o d ­ Ju ż w ted y d ziw iłem się jego m ilczeniu,
św ia d o m ie o c ze k u ją c eksplozji. b ra k o w i n o rm aln ej żyw iołow ości, z ja k ą
O d ru ch o w o z m ru ży łem oczy. zw ykł był się d zielić sw oim i w rażen iam i.
„Ty tch ó rzu , d laczeg o z n im n ie p o le ­ M im o że p y tan ie, czy się n ie b a ł ta k ry zy ­
ciałeś? !” - w rz a sn ą łe m do sieb ie w d u c h u . kow ać, z a d a n o m u n a k ilk a ró żn y ch sp o ­
- /. p ięćset, c z te ry sta sied em d ziesiąt... sobów , to za k ażd y m razem o d p o w ia d ał
F a la m d ło ści w y p e łn iła m i żołąd ek , aż w y m ijająco i m ac h ał ręką. G dy w szy stk o
zg ią łe m się ja k z b ó lu . Płom yk „ K ra b a ” w ró ciło do jak iej ta k ie j n o rm y i n a sta cji
p o d ry g iw a ł co ra z g w a łto w n ie j, m io ta n y z a p a n o w a ł spokój, nie w y trzym ałem .
p rz e c ią ż e n ia m i. P odszedłem do niego, gdy p o p ra w ia ł p o ­
„Boże! S k ą d on m a ty le odw agi? To m ię te u b ra n ie i, p o u fa le k lep iąc go po
n iem o żliw e, ab y w y trz y m a ł” - p rz e ­ ra m ien iu , sp y tałem :
m k n ęło m i p rzez głowę. - C iekaw e, co zrobisz z ta k ą forsą?
W ro zp aczy trz a sn ą łe m d ło n ią w p o ­ P a m ię ta m d o k ład n ie, ja k p o d n ió sł gło­
ręcz fo te la i w tej sam ej chw ili u jrza łe m , w ę i iro n ic z n ie sp o jrz ał m i w tw a rz , a p o ­
ja k n a m g n ien ie o k a n a b iy le p rz e k a ź n ik a tem cicho odpow iedział:
z a b ły sło o lśn iew ając e św iatło . K ro p la - N a jp ie rw n a p ra w ię te ch o lern e sil­
b iało śc i, k tó rą ujrzeliśm y, szybko poczęła n ik i h a m u ją c e w tym gruchocie, bo n a
c ze rw ie n ieć w ra z z tym , ja k n a m o n ito rz e d ru g i ra z m ogę ju ż nie m ieć tak ieg o
u k a z a ł się w y d ru k k o m p u te ra : szczęścia.
P óźniej, w id ząc m o ją o g łu p ia łą m inę,
ŹR Ó D ŁO Z A B U R Z E Ń PO LA G R A ­ z a c h ic h o ta ł i w stał, by pom óc c h ło p ak o m
W ITA C Y JN EG O U S U N IĘ T O u sta w ia ć rezerw ę.
T ru d n o o pisać, co się w te d y działo. ★
W szyscy śm iali się, k la sk a li, k le p a li po
p lec ac h , ja k b y to w ła śn ie oni u n ik n ę li D w a ty g o d n ie później, gdy d o k ła d n ie
stra sz n e g o n ie b e zp iec z eń stw a . Je d y n ie obliczono, co to by się m ogło stać, gdyby
n a w ig a to r z ac h o w a ł re sz tk i in te le k tu , nie n a p ra w io n o X O -2, R o b e rt z o stał o d ­
gdyż u ru c h o m ił siln ik i ruszyliśrtiy do zn aczony „ Z ło tą G w ia z d ą ” . N a ty m w ła ś­
„ K r a b a ” . W idać było d o k ła d n ie ż a rz ą c e ciw ie kończy się m oja opow ieść. C hcecie
się re sz tk i b a te rii en erg ety czn y ch , tra fio ­ - to w ierzcie, chcecie - n ie w ierzcie, ale
n y ch celn y m im p u lsem lasera . ta k b yło n a p ra w d ę i n ik t n ie p o w in ien
- P rzy g o to w ać się do p rzy ję cia „ K ra ­ z arzu c a ć R obertow i H osow i głu p o ty ,
ba"’ - u sły szeliśm y znajo m y głos d o b ie g a ­ b ą d ź tc h ó rz o stw a , chociaż w cale nie
jący z g ło śn ik a. tw ierd zę, że je st on ta k im ry zy k an tem , za
To ro zw iało n a sze o sta tn ie w ą tp liw o ści jak ieg o n ie k tó rz y go m ają.

55
UNIWERSALNY TESTER DO TRANZYSTORÓW

Często przy różnego rodzaju pracach am a­ wykonanie cewki L. Cewkę generatora można
torskich wykorzystujemy elementy wymonto­ wykonać samodzielnie lub adaptować do tego
wane z niepełnowartościowych podzespołów celu różne elementy indukcyjne,
elektronicznych zakupionych w sklepach BO- Do samodzielnego wykonania cewki najle­
MISU. Przydatność rezystorów i kondensato­ piej wykorzystać rdzeń kubkowy o symbolu
rów łatwo sprawdzić za pomocą uniwersalne­ F-1001 i średnicy 14 mm (może być nieco
go miernika, który jest przystosowany do po­ większy), np, stosowany do korektorów cha­
m iaru rezystancji. Tym samym miernikiem rakterystyki układu zapisu i odczytu w pol­
można wykonać proste pomiary określające skich magnetofonach szpulowych serii ZK
sprawność półprzewodników. Pewne utru d ­ 200, np. ZK 240. Cewkę korektora rozbieramy
nienie przy wykonywaniu tych pomiarów i usuwamy stare uzwojenie a na to miejsce
spraw iają tranzystory o różnej polaryzacji (p- nawijamy do wypełnienia szpulki nowe uzwo­
n-p i n-p-n). Wymaga to zmiany polaryzacji jenie drutem miedzianym DNE 0 0,1-0,08
zasilania i przełączania biegunów miernika. mm. Jeśli komuś ta operacja wydaje się zbyt
Nie wszyscy jednak majsterkowicze dysponu­ skomplikowana, cewki można nie przewijać
ją miernikiem, którym mogliby określić przy­ i bez zmian wmontować do układu. Zmiana
datność swoich elementów. W takich przy­ uzwojenia decyduje jedynie o wysokości tonu
padkach o wiele lepszym rozwiązaniem jest oscylowanego przez generator (będzie
posiadanie prostego testera do tranzystorów, wysoki).
który bez skomplikowanych połączeń będzie Kolę cewki L w naszym układzie może też
wskazywał, czy badany tranzystor jest spraw ­ pełnić dowolny miniaturowy transform ator
ny czy nie. serii T-2, T-3 lub T-4, np. T-21, T-25, Td-48
Na rys. 1 przedstawiony jest układ urządze­ itp. Wystarczy jedynie w czasie urucham iania
nia, które umożliwia szybkie sprawdzenie generatora doświadczalnie wybrać to uzwoje-
tranzystora w funkcjonującym układzie elek­
tronicznym. Konstrukcja testera została opar­
ta na układzie prostego generatora akustycz­
nego, w którym badany tranzystor jest aktyw ­
nym elementem układu. Jeśli jest on sprawny,
generator oscyluje i w głośniku słychać ciągły
ton. Dwa przełączniki umożliwiają zmianę
polaryzacji układu i przystosowanie genera­
tora do sprawdzania tranzystorów polowych
(FET).
Układ połączeń elementów testera nie wy­
maga płytki montażowej ze ścieżkami prze­
wodzącymi, gdyż wystarczy tu pasek preszpa-
nu z pocynowanymi łączówkami (rys. 2).
Wszystkie części urządzenia bez problemu
można kupić w każdym sklepie z częściami Il-tra n z y s to r połowy {FET)
radiotelewizyjnymi a ich wartość nie przekra­
cza 150 zł. Natom iast trudniejsze może być rys 1

57
nie, które daje ton o częstotliwości około 1000 wiamy sprawdzony wcześniej inny tranzystor.
do 3000 Hz. Jeszcze inny sposób uzyskania Przełączniki ustawiamy w pozycji odpowia­
elementu indukcyjnego, niezbędnego do bu­ dającej typowi tranzystora włączonego w ob­
dowy testera to zakupienie cewki OGL-G5 wód generatora. Dołączenie bateriizasilającej
stosowanej w polskich odbiornikach telewi­ o napięciu 6-9 V do układu testera, przy
zyjnych, którą można nabyć w sklepach sprawnie działającym urządzeniu, powoduje
z częściami radiotelewizyjnymi. Ze względu wytwarzanie sygnału dźwiękowego. Spraw ­
na dość pokaźne wymiary tej cewki, przed dzony w działaniu tester montujemy w nie­
wmontowaniem jej do układu należy odłączyć wielkim pudełku plastykowym, np. od Przy­
przewody cewki od łączówek i obciąć nad­ borów do szycia, które można kupić w skle­
miernie długi karkas. pach z artykułam i gospodarstwa domowego.
Po podłączeniu wszystkich elementów W pokrywie pudełka wiercimy otwory do za­
i sprawdzeniu, czy nie ma błędów montażo-. mocowania gniazd, przełączników i głośnika.
wych, na miejsce badanego tranzystora w sta­ W modelowym testerze wmontowano kilka
gniazd trój kontaktowych, do bezpośredniego
podłączania tranzystorów o różnej kombina­
Spi* &lem«ntów cji wyprowadzeń. Ułatwia to operowanie tes­
terem, szczególnie przy sprawdzaniu małych
Wszystkie rezystory o dowolnej mocy
R-l - 1 0 - 12 k. Q tranzystorów w obudowach plastykowych,
R2 - 1 5 - 2 7 k , Q które mają krótkie elektrody, np. z serii BC
R3 - 430 - 470 k. Q
R4 - 470 ~ 560, Q 148, BF 194 itp. Dla tranzystorów dużej mocy
C i, C2 - 0 . 1 nF (dowolne napięcie). przewidziane są trzy gniazda radiowe przy­
C3 - 47 jiF -0 .1 |iF (dowolne napięcie),
Cą ~ 10 - 22 nF (10 - 16 V),
stosowane do wtyczek bananowych. Krótkie
C5 - 22 - 47 jaF (10 - 16 V). przewody z takimi wtyczkami umożliwiają
T - BC 106, BC 109, BF 520, BC 211 itp. odpowiednie łączenie elektrod tranzystora
G - głośnik GD5/02 40. Q lub słuchawka telefoniczna W6 6
(można zastosować również głośniki o impedancji 8 ), Q z układem testera.
L - cewka generatora - wg opisu. Baterię do zasilania testera (6F 22 lub inną)
- przełącznik dwubiegunowy, np wyłącznik głośnika od MK
125 (można zastosować IZOSTAT).
można umieścić w pudełku razem z układem
P2 - przełącznik jednobiegunowy (lub jak wyżej), lub podłączać z zewnątrz za pomocą dodatko­
P3 - przycisk chwilowo włączający baterię.
wej pary gniazd radiowych.
Roman Kozak

58 )
DREWNO W W PRAKTYCE MAJSTERKOWICZA

Wstępna obróbka drewna

W poprzednich artykułach zapoznaliśmy jeszcze pewien naddatek przeznaczony na wy­


się z najważniejszymi gatunkam i drewna. Nie równanie struganiem i wygładzenie.
obejmuje to wszystkich m ateriałów drzew­ Aby zachować prostopadłość linii i ułatwić
nych z jakimi możemy się spotkać w naszej sobie rysowanie, musimy zaopatrzyć się
pracy. Pominięte zostały tworzywa drzewne w drewniany kątownik stolarski (fot. 1). Ką­
takie, jak płyty wiórowe, płyty pilśniowe, townik umożliwi nam także w późniejszej
sklejki itp. Z praktyki dnia codziennego wie­ pracy sprawdzenie, czy przy obróbce zacho­
my, że w coraz większym stopniu tworzywa te waliśmy prostopadłość krawędzi i płaszczyzn.
zastępują lite drewno i są stosowane wszędzie Natomiast do wykreślania skośnych linii
tam , gdzie tylko jest to możliwe. Proponujemy bardzo przydatny jest kątownik nastawny
na razie pozostawić ten temat, ponieważ (rys. 1), który możemy wykonać we własnym
z tworzywami drzewnymi zapoznamy się zakresie. Zrobimy go z trzech jednakowych
w dalszych artykułach. Aby nie zanudzać listewek (dwie dłuższe i jedna krótsza), które
Czytelników samą teorią zajmijmy się teraz połączymy śrubą obrotowo na jednym końcu,
praktycznym i zagadnieniam i obróbki. a na drugim - za pomocą drewnianego klocka.
Zabierając się do jakiejkolwiek pracy, W miejscu połączenia listew śrubą (np. M6)
w pierwszym rzędzie będziemy musieli przy­ musimy między nie włożyć podkładki, aby
gotować sobie m ateriał. Trzeba będzie uciąć zapewnić wychylenie listwy środkowej w sto­
odpowiednie kaw ałki desek, wygładzić ich sunku do zewnętrznej listwy. Drugi koniec
powierzchnie, połączyć razem elementy, po­ zewnętrznych listew połączymy wklejając
malować lub polakierować je i dopiero wtedy między nie drewniany klocek.
otrzymamy końcowy efekt naszej pracy. Wy­ Przy rysowaniu równoległych linii, szcze­
brana przez nas deska (kawałek drewna) musi gólnie na długich i wąskich płaszczyznach,
przejść więc kolejne etapy obróbki zanim po­ pomocny nam będzie przyrząd zwany znacz­
w stanie z niej konkretny przedmiot. Dlatego nikiem (rys. 2).
też zastanówmy się jak poprawnie wykonać Do przerzynania drewna używane są prze­
poszczególne operacje. ważnie piły. W stolarstwie spotyka się wiele
Przed rozpoczęciem pracy musimy naj­ rodzajów pił przeznaczonych do różnych ce­
pierw wykonać rysunki poszczególnych części lów. Są to piły: ramowa, płatnica, otwomica,
wykonywanego przedm iotu z naniesieniem na grzbietnica i inne. W naszej praktyce będzie­
nie dokładnych wymiarów. Po wybraniu od­ my najczęściej posługiwali się piłą płatnicą
powiedniego kawałka drew na zaznaczamy na lub grzbietnicą i otwom icą (fot. 2). Piły, w za­
jego powierzchni kształt narysowanego po­ leżności od przeznaczenia mają różne szero­
przednio elementu. Zwróćmy przy tym uwagę kości brzeszczotów oraz róźńe rodzaje uzę­
na grubość drewna, która co najmniej musi bień, Zęby pił mogą różnic się podziałką, pa­
odpowiadać grubości elementu. Lepiej, gdy ram etrami kątowymi i wysokością (rys. 3).
przygotowany do obróbki m ateriał ma pewien Poza tym każde uzębienie piły ma pewne stałe,
naddatek w stosunku do grubości wykonywa­ charakterystyczne elementy, takie jak główna
nego elementu. Na drewnie należy zaznaczyć i boczna krawędź skrawająca, powierzchnia
także pewne naddatki w długości i szerokości przyłożenia i powierzchnia natarcia (rys. 3a).
elementu, który chcemy wyciąć. Musimy pa­ Przed rozpoczęciem pracy musimy wybrać
miętać, o czym będzie mowa dalej, że szero­ odpowiedni rodzaj piły. I tak piłą płatnicą
kość szczeliny (rzazu) przy piłowaniu jest za­ będziemy przerzynali szerokie deski bądź sze­
leżna od szerokości rozwarcia zębów piły. rokie płyty z tworzyw drzewnych; grzbietnica
Trzeba to oczywiście uwzględnić przy ryso­ posłuży nam do dokładnego przerzynania nie­
waniu konturów przedmiotu na drewnie i za­ wielkich listew lub desek a także do wykony­
znaczyć pewien nadm iar m ateriału, który wania czopów, bowiem elementy te muszą
w trakcie piłowania zostanie zamieniony na mieć dużą dokładność. Piłą otwomicą będzie­
trociny. Po piłowaniu musi ponadto pozostać my wyrzynali natom iast wszelkiego rodzaju

59
60
_BysJ2_

_Ry^.

61
Nim jednak zaczniemy pracę musimy przy­
gotować odpowiednio piłę. Trzeba więc
sprawdzić stan rozwarcia jej zębów. Każdy
ząb piły powinien być odchylony o odpowied­
ni kąt w stosunku do płaszczyzny brzeszczotu
w przeciwną stronę niż dwa sąsiednie zęby.
Taki zabieg stosuje się po to, aby przecinanie
włókien drewna przez piłę było dokładne na
całej szerokości rzazu a także, aby brzeszczot
piły nie nagrzewał się i nie zakleszczał w po­
wstającej w trakcie piłowania szczelinie. Od­
chylenie zębów od płaszezyny brzeszczotu
Fot, 1 Drewniany kątownik stolarski
możemy wykonać za pomocą płaskich szczy­
piec. Normalnie do tego celu służą specjalne
elementy krzywoliniowe a zwłaszcza duże rozwieraki. Najpierw brzeszczot piły trzeba
otwory. uchwycić w imadle w odległości 3-5 mm od
Przy wykonywaniu skomplikowanych linii podstawy zębów (rys. 4). Następnie
kształtów krzywoliniowych w cienkich de­ szczypcami musimy odchylić każdy ząb
skach lub w cienkiej sklejce posłużymy się piłą z osobna w sposób symetryczny w stosunku do
włośnicową. Podczas obróbki wspomnianymi płaszczyzny brzeszczotu. Rozwarcie jednak
piłam i wewnętrznych konturów zamkniętych nie może być większe niż dwie grubości brze­
musimy w kilku miejscach (minimum dwóch) szczotu, a mniejsze niż jeden i dwie trzecie
wywiercić otwory o takiej średnicy, abyśmy jego grubości (rys, 5).
mogli wprowadzić przez nie brzeszczot piły. Przy przerzynaniu desek w poprzek włó­
kien dobrze jest używać piły o mniejszym
rozwarciu niż normalnie. Wilgotne drewno
lepiej przerzyna się pilą o zębach bardziej
rozwartych,
Jeśli zachodzi potrzeba musimy także piłę
naostrzyć, oczywiście po rozwarciu jej zębów.
Zrobimy to przy użyciu pilnika do metalu
o trójkątnym przekroju (rys. 6). Jak widzimy
piłę będziemy ostrzyli od strony płaszczyzny
natarcia, prowadząc tak pilnik, aby siła naci­
sku podczas piłowania była skierowana pros­
topadle do płaszczyzny natarcia ostrzonego
zęba (tak jak pokazuje strzałka). Wykonując
ostatni ruch pilnikiem musimy siłę nacisku
skierować w kierunku płaszczyzny przyło­
żenia.
Jeżeli chodzi o lite drewno, to piłowanie
może zachodzić w dwóch kierunkach: albo
wzdłuż włókien albo w poprzek włókien.
Pierwszy przypadek nazywamy rozpiłowywa-
niem (rozrzynaniem), drugi natom iast prze­
rzynaniem.
Przed piłowaniem deskę musimy unieru­
chomić. Najlepiej jeżeli możemy to zrobić
w specjalnym imadle stolarskim. Jeżeli nie
mamy takiego imadła to musimy wybrać za­
stępczy sposób mocowania deski, np. przy
użyciu ścisku stolarskiego. Piłując drewno
Fot. 2. Różne rodzaje pił: a - płatnica, b - grzbietnica. c - musimy pamiętać o odpowiednim ustawieniu
otwornica piły w trakcie pracy. Piłę powinniśmy prowa-

62
2 padła w stosunku do ścian skrzynki, co umoż­
liwi precyzyjne przerzynanie lub odcinanie
niedużych kawałków drewna pod kątem 90°.
Często zachodzi potrzeba ucięcia końca lis­
twy pod kątem 45°. Aby zrobić to dokładnie
musimy wykonać w skrzynce uciosowej szcze­
linę, która byłaby nachylona w stosunku do
brzegów skrzynki właśnie pod kątem 45°.
Szczeliny powinny być o ułamek milimetra
szersze niż wielkość rozwarcia zębów naszej
piły. Możemy je jednak wykonać piłą, którą
potem będiziemy przerzynali elementy
Fot. 3. Strugi stolarskie: a - równiak, b - strug do wąskich w skrzynce uciosowej.
płaszczyzn: 1 - kadłub. 2 - nóż. 3 - klin, 4 - piątka. 5 - rożek. Szczeliny zrobimy tylko do powierzchni
Strzałka wskazuje miejsce, w którym znajduje się odbój
dna. Jeżeli więc będziemy chcieli przeciąć
kawałek deski, na dno skrzynki musimy^wło-
dzić pod kątem około 20° w stosunku do płasz­ żyć podkładkę w postaci kawałka sklejki lub
czyzny elementu. Unikniemy wtedy odrywa­ cienkiej deseczki, o którą oprze się przerzyna­
nia włókien w spodniej części deski i odłupy- ny element. Dzięki temu, po odpiłowaniu po­
wania drewna na dolnej krawędzi szczeliny trzebnego kaw ałka drewna zęby piły zagłębią
rzazu (rys. 7). się w podkładkę a nie w dno skrzynki.
Rozpoczynając piłowanie wykonujemy naj­ Kolejnym etapem obróbki wykonywanych
pierw kilka krótkich ruchów piłą, aby brzesz­ elementów jest struganie. Ma ono na celu
czot zagłębił się w wyznaczonym miejscu wygładzenie powierzchni i nadanie elemento­
w m ateriał. Dopiero wtedy płynnymi ruchami wi ostatecznych wymiarów. Istnieje wiele ro­
lekko dociskając piłę do m ateriału przy ruchu dzajów strugów, począwszy od prostych, naj­
od siebie i cofając ją bez wywierania nacisku, częściej drewnianych lub metalowych, aż po
możemy rozpocząć właściwe piłowanie. Piłu­ skomplikowane strugi profilowe. W naszej
jemy dokładnie wzdłuż uprzednio narysowa­ praktyce będziemy się posługiwali strugiem
nej linii przedstawiającej zarys przedmiotu, równiakiem, gdyż będzie on dla nas najbar­
po jej zewnętrznej stronie. Podczas pracy re­ dziej uniwersalny. W przypadku, gdy będzie­
gularnie zmiatamy z deski gromadzące się my chcieli strugać wąskie powierzchnie, np.
trociny, aby wspomniana linia była widoczna różnego rodzaju wręgi i załamania, potrzebny
przez cały czas piłowania. Nie jest jednak nam będzie specjalny strug. Oba narzędzia
łatw o przepiłować deskę lub listwę tak, jak pokazane są na fot. 3.
byśmy chcieli zachowując dokładnie kąt pros­ Zanim rozpoczniemy obróbkę powierzchni
ty między poszczególnymi jej krawędziami. za pomocą struga, musimy go, tak jak w przy­
Jeszcze trudniejsze jest piłowanie pod okre­ padku piły, przygotować do pracy. Sprawdza­
ślonym kątem, różnym od prostego. Bardzo my więc stan noża struga, czy jest on ostry czy
pomocny podczas wykonywania obu tych też nie. Jeżeli nóż okaże się tępy, musimy go
czynności może być prosty przyrząd noszący naostrzyć. Możemy to wykonać na płaskiej
nazwę skrzynki uciosowej. Możemy ją wyko­ osełce. Musimy tylko pamiętać o tym, aby
nać we własnym zakresie (rys. 8). W tym celu krawędź ostrza prostopadła była do bocznych
należy poszukać trzech kawałków twardej de­ krawędzi noża oraz aby zachować odpowiedni
ski, np. bukowej ; jedna z nich będzie stanow i­ kąt ostrza (najczęściej wynosi on 25° - rys. 9).
ła dno skrzyni, a dwie pozostałe jej boki. Dno Naostrzony nóż musimy teraz włożyć do kor­
skrzynki uciosowej nie powinno być zbyt w ą­ pusu struga i wyregulować wystawanie jego
skie, może mieć np. 60-120 mm. Do dna przy­ krawędzi ponad spodnią płaszczyznę struga.
mocujemy pod kątem prostym boki skrzynki. Regulację noża przeprowadzimy podczas pró­
Skleimy je klejem do drewna, a połączenie by strugania i ustawimy go tak, aby grubość
dodatkowo wzmocnimy wkrętami. skrawanego wióra odpowiadała naszym po­
Teraz należy wykonać szczeliny w skrzynce trzebom w konkretnym przypadku. Strug po­
uciosowej. Jedna z nich powinna być prosto­ winien dawać jak najcieńszy wiór. Wprawdzie

63
przedłuża to pracę, ale daje za to bardzo aby stykał się z m ateriałem jedynie boczną
gładką powierzchnię. krawędzią. Należy zwrócić uwagę, aby nie
Zwiększenie wysunięcia noża uzyskujemy wywierać nacisku na przednią część struga
przez lekkie uderzenie młotkiem w jego górny w momencie, gdy zbliżamy się do końcowej
koniec, cofanie natom iast przez uderzenie krawędzi obrabianej przez nas płaszczyzny,
młotkiem w odbój struga. Pamiętajmy o tym, wtedy bowiem deska stanie się w tym miejscu
że zawsze wysunięcie noża, a zwłaszcza jego cieńsza i nie uzyskamy równej płaszczyzny.
cofanie powoduje zluźnienie klina mocujące­ Przy struganiu wąskich płaszczyzn kierunek
go nóż. Dlatego po każdej regulacji wysunię­ obróbki powinien być zgodny z kierunkiem
cia noża trzeba unieruchomić go przez pobicie przebiegu włókien drewna. Jedynie przy ob­
młotkiem klina'. Po tych wszystkich zabiegach rabianiu dużych płaszczyzn strug prowadzi­
strug jest odpowiednio przygotowany i może­ my pod pewnym kątem do przebiegu słojów.
my rozpocząć pracę. Efekt pracy możemy ocenić w prosty, wizu­
Jeżeli chodzi o długie i duże płaszczyzny, to alny sposób, przykładając wzorcową listwę do
najlepiej strugać je przed rozcięciem obrabia­ obrabianej powierzchni ( r y s . 12).
nej płyty na poszczególne elementy. Duża po­ O ile struganie płaszczyzn nie sprawia spe­
wierzchnia i długość umożliwiają stosunkowo cjalnych trudności, o tyle struganie czół desek
łatwe zamocowanie deski (unieruchomienie nie jest już takie proste. Strugając tę część
jej) a co za tym idzie - dokładną obróbkę deski bardzo łatwo można odłupać fragmenty
struganiem. Zanim jednak rozpoczniemy drewna znajdujące się przy krawędzi. Dlatego
struganie musimy określić kierunek przebie­ też w tym wypadku musimy zachować szcze­
gu włókien w drewnie na podstawie układu gólną ostrożność. Struganie wykonujemy
słojów. Deskę strugamy zawsze z biegiem włó­ w ten sposób, że do połowy szerokości deski
kiem, a nigdy ,,pod włos”. Jeżeli trudno jest strug prowadzimy w jednym kierunku, a na­
ustalić kierunek przebiegu włókien to można stępnie struganie zaczynamy od przeciwległej
to zrobić przez delikatną próbę strugania, krawędzi również w kierunku do środka.
w którą stronę strug nie wyrywa drewna Innym zabezpieczeniem przed wyłapaniem
z podłoża. Wiór wychodzący ze struga powi­ deski jest podłożenie drewnianego klocka tak,
nien być cienki i gładki. Znakiem właściwej by jego powierzchnia leżała w jednej płasz­
pracy struga jest' charakterystyczny syczący czyźnie z czołem deski (rys. 13). Jest to naj­
dźwięk wydawany przy struganiu. pewniejsze zabezpieczenie przed wyłupaniem
Jeżeli strugamy stare deski, musimy zwró­ drewna. Przy tego typu obróbce strug należy
cić uwagę czy nie m ają one wbitych gwoździ prowadzić nie wzdłuż czoła deski, lecz pod
lub innych elementów, które mogłyby uszko­ pewnym kątem do jej krawędzi. Rys, 14 poka­
dzić nóż lub powierzchnię struga. Przed roz­ zuje jeszcze inny sposób obróbki czoła deski.
poczęciem obróbki wszelkie metalowe ele­ Na rys. 14 b pokazano w jaki sposób zachować
menty należy ? deski usunąć. prostopadłość czoła do krawędzi deski, nato­
Deska przy struganiu musi być umocowana miast rys. 14 c pokazuje w jaki sposób można
tak, aby nóż struga mógł przesuwać się swo­ strugać deskę, której czoło ucięte zostało pod
bodnie od jednego jej końca do drugiego. N aj­ pewnym kątem. W obu tych przypadkach nie
lepsze do tego są imaki stolarskie. W praktyce mocujemy obrabianej deski, opieramy ją tylko
zmuszeni będziemy jednak stosować zastęp­ 0 listwę, która jednocześnie zabezpiecza nam
czy sposób mocowania drewna, a więc naj­ obrobiony element przed wyłupaniem z niego
częściej przy użyciu ścisków stolarskich bądź drewna podczas strugania, (rys. 14a).
na klin (rys. 10). Obrabiając jakikolwiek element najpierw
Zasadę pracy strugiem pokazuje rys. 11. musimy ustalić sobie dwie powierzchnie od­
W pierwszym etapie przesuwając po m ateriale niesienia, które będą stanowiły podstawę do
dociskamy strug tylko w jego przedniej części wykonania trasowania elementów na desce
do podłoża. Następnie nacisk staje się równo­ 1 do których będziemy odnosili wszystkie
mierny na całej długości narzędzia. W końco­ wymiary.
wej fazie nacisk wywieramy tylko na tylną Piotr Kreyser
część struga (rys. 11 a, b, c). Rys. l i d pokazuje *
w jaki sposób cofamy strug do pierwotnego Rysunki wykonano na podstawie książki Janusza Prożmo pt. ..Te­
położenia. Odchylamy go nieco w prawo tak, chnologia i materiałoznawstwo dla stolarzy” -c z . 1 .

64
duże podobieństwo opisanego wcześniej pal­
GAZOW A L U T O W N IC A nika z lutownicą, przedstawioną na rys. W lu­
townicy występują wszystkie elementy palni­
ka a dochodzą zaledwie cztery nowe części
Wykonując różnorodne prace blacharskie omówione w tabelce.
często trzeba korzystać z łączenia blach za
Zespoły A, B i C (rys.) wykonamy zgodnie
pomocą lutow ania lutam i cynowymi. Używa
z opisem zamieszczonym w „MT” 8/79. Nato­
się do tego celu lutownic, ogrzewanych okre­
m iast części do lutownicy (nie wchodzące
sowo albo w sposób ciągły, tzn. elektrycznych,
w skład palnika), zrobimy rozpoczynając p ra­
benzynowych i gazowych.
cę od łącznika (1), który może być np. z mosią­
Oczywiście dużo wygodniejsze jest używa­ dzu lub ze stali.
nie lutownic ciągle podgrzewanych, które
um ożliwiają korzystniejsze podgrzewanie lu­ W kostce przygotowanego m ateriału zrobi­
towanych elementów i nie stw arzają dodatko­ my dwa otwory : jeden okrągły ( 0 8 mm) oraz
wych komplikacji związanych z podgrzewa­ drugi - sześciokątny (8 mm).
niem grotów. W jaki sposób wykonać w domowych wa­
Do prac wykonywanych w miejscach, gdzie runkach sześciokątny otwór? Nie chcemy
nie ma dostępu do źródła energii elektrycznej, ukrywać, że jest to trudne zadanie, ale można
np. na działce, można z powodzeniem wyko­ postąpić w następujący sposób: w kostce
rzystać lutownice na gaz płynny z butli. wiercimy otwór 0 7,8 mm a kawałek pręta
W nr 8/79 „MT” opisany został palnik na sześciokątnego obtaczamy na długości około
płynny gaz oraz jego właściwości. Obecnie 30 mm na średnicę około 7,7-7,8 mm. Obto­
proponujemy wykonanie lutownicy gazowej, czenie prę ^ sześciokątnego stanowi dokładne
której konstrukcja zbliżona jest do konstruk­ prowadzenie w otworze i umożliwia wyzna­
cji tego palnika. Po dokładnym przyjrzeniu się czenie w łączniku zarysu sześciokąta. Teraz
ilustracjom Czytelnik z łatwością zauważy rozpoczniemy wypiłowywanie sześciokąta,

65
w trakcie piłowania często kontrolując po­
prawność piłowania za pomocą pręta służące­
go do wyznaczenia zarysu otworu. Po wyko­
naniu obydwu otworów w łączniku wiercimy
dodatkowo i gwintujemy otwór, w którym
będzie tkwił wkręt kontrujący. Tak wykonany
łącznik nasuwamy na rurkę zaworu i lutujemy
razem obydwa elementy lutem twardym, wy­
ginając jednocześnie (na gorąco) rurkę w spo­
sób pokazany na rysunku. Po ostygnięciu od­
cinamy część rurki i przylutowujemy łącznik
(9) - „MT” 8/79. Długość rurki od zaworu do
dyszy po wygięciu wynosi około 100 mm.
Grot lutownicy zrobimy z miedzianego prę­
ta, dostosowując jego wymiary do potrzeb.
Pręt o przekroju sześciokątnym trwale po­
łączony jest z grotem.
Wszystkie ostre krawędzie łącznika, pręta
i grota muszą być zaokrąglone.
Prostota demontażu lutownicy umożliwia
stosowanie grotów o różnych kształtach i wy­
m iarach oraz szybką ich wymianę.
W czasie lutowania należy odpowiednio
ustawić wielkość płomienia i odległość grota
od palnika przesuwając pręt w łączniku.

Stefan Zbudniewek

Ettmtnty lutownicy

Lp. Nazwa Materiał szt

1 Łącznik mosiądz lub stal 12 * 25 x 35 mm 1


2 Śruba M5 mosiądz, sial lub aluminium 1

3 Prąt pręt stalowy 8 mm 1

4 Grot miedz 1 ;
U N I W E R S A L N Y P R Z Y R Z Ą D DO F R E Z O W A N I A D R E W N A

Od czasu do czasu publikujemy w „Młodym


T echniku” opisy różnych ciekawych przyrzą­
dów i narzędzi przeznaczonych dla m ajster­
kowiczów. Narzędzia te wprawdzie nie za­
wsze są dostępne dla naszych Czytelników,
tym niemniej w arto chyba wiedzieć co cieka­
wego wymyślono w tej dziedzinie na świecie.
Ponadto mamy zawsze nadzieję, że może nie­
które z tych opisów staną się dla Czytelników
impulsem do opracowania własnych konstru­
kcji. Dlatego też uważamy kontynuowanie
takich opisów za pożyteczne.
Dzisiaj przedstawiamy uniwersalny przy­
rząd do wykonywania prac frezerskich
w drewnie, produkowany przez niemiecką fir­
mę WOLFCRAFT a noszący nazwę „Super-
frase”. Do napędu tego przyrządu można użyć Frezowanie rowków wzdłuż krawędzi deski, przyrząd wraz
dowolnej elektrycznej w iertarki i to właśnie z napędzającą go wiertarką prowadzony jest oburącz w po­
stanowi m.in. uniwersalność narzędzia. Wielu ziomym położeniu
producentów wytwarza na świecie bardzo in­
teresujące narzędzia do obróbki drewna, sta­ Położenie freza w przyrządzie przystosowanym do frezowa­
nia rowków wzdłuż krawędzi deski. Widać dwie płaszczyzny
nowiące przystawki do elektrycznych w ierta­ obudowy przyrządu służące do prowadzenia go wzdłuż
rek. Niestety najczęściej przystosowane są one obrabianego materiału
do użycia z jednym określonym typem w ier­
tarki, będącej zazwyczaj produktem tej samej
firmy. Przykładem tego może być produkowa­
na u nas w iertarka licencyjna „CELMA” i
przeznaczone do niej dodatkowe wyposażenie.
Zmusza to oczywiście nabywcę do kupienia
nie tylko samego przyrządu lecz także pasują­
cej do niego w iertarki. Jeżeli zaś ma on już
inną w iertarkę, pozostanie ona bezużyteczna
w tym zakresie. Tak więc bez koniecznej po­
trzeby w zrastają koszty nabycia potrzebnego
urządzenia.
Dużo rozsądniej natom iast postępują ci
producenci, którzy opracowują przyrządy da­
jące się użyć w przełączeniu z dowolną wier­
tarką. Stawia to nabywcę w korzystniejszej
sytuacji, umożliwia bowiem wykorzystanie
posiadanej już przez niego w iertarki. Do tego
rodzaju konstrukcji należy opisywane tu na­
rzędzie „Superfrase”.
Jest to przystawka wyposażona we własne
wrzeciono odpowiednio ułożyskowane. Wrze­
ciono to można przestawiać zarówno wzdłuż
jego osi geometrycznej jak też poprzecznie. Na
jednym końcu wrzeciona można mocować fre­
zy do drewna o różnych profilach. Drugi ko-
Połączona jest ona jedynie swoim uchwytem
z napędzanym końcem wrzeciona. Przy tego
rodzaju pracach, w których przyrząd musi być
przesuwany wzdłuż obrabianej deski, wier­
tarka przytrzymywana jest ręką przez obsłu­
gującego urządzenie, druga ręka prowadzi
korpus przyrządu. Natomiast przy pracach,
przy których przyrząd przymocowany jest do
stołu a przesuwany jest obrabiany przedmiot,
w iertarka swobodnie zwisa pod przyrządem.
Opisywanym urządzeniem wykonywać
można następujące prace, które mieszczą się
w czterech grupach:
1. Frezowanie frezem tarczowym rowków
Położeni© pionowe przyrządu przy frezowaniu rowków w deskach, przy tym cały przyrząd wraz
w desce frezem palcowym. Jedną z płaszczyzn prowadzą­ z w iertarką przesuwany jest poziomo
cych jest powierzchnia deski, drugą stanowi listwa przymo­ wzdłuż krawędzi deski zamocowanej dp
cowana do deski. Listwa ta wyznacza przebieg frezowane­
go rowka
stołu warsztatowego. Można w ten sposób
wykonywać np. rowki do suwaków czyli
przesuwanych drzwi szafek itp
Frezowanie w deskach rowków przy uży­
ciu freza palcowego. Tutaj przyrząd i wier­
tarka ustawione są pionowo w stosunku do
powierzchni deski. Prowadzenie przyrzą­
du odbywa się wzdłuż przymocowanej do
deski linii, którą stanowić może dowolna,
gładka listwa. W ten sposób można frezo­
wać rowki, które przebiegają pod dowol­
nym kątem w stosunku do krawędzi deski.
Takie użycie przyrządu oprócz wymiany
freza wymaga również zdemontowania
fragmentu korpusu samego przyrządu,
jednakże w tym celu wystarczy odkręcić
jedną śrubę.
3. Po umocowaniu przyrządu do stołu warsz­
Przyrząd przymocowany do stołu warsztatowego. Frezowa­ tatowego, co uczynić można przez wpra-
nie rowka w krawędzi deski przy ręcznym przesuwaniu
drewna w stosunku do przyrządu. Na fot. widać plastykową Położenie freza do frezowania rowków w przyrządzie umo­
ochronną osłonę, która opadając pod własnym ciężarem (w cowanym do stołu warsztatowego
przypadku usunięcia obrabianej deski) osłania frez i chroni
w ten sposób rękę obsługującego przed zetknięciem się

nieć wrzeciona zaciska się w uchwycie w ier­


tarki, która nadaje mu potrzebny ruch obroto­
wy. Szybka wymiana frezów oraz możliwość
przestaw iania wrzeciona przyrządu umożli­
wiają wykonywanie dosyć szerokiego asorty­
m entu prac frezerskich. Przy tym korpus
przyrządu przez przykręcanie do niego dodat­
kowych elementów daje się przystosować do
pracy w różnych położeniach. Własne i nieza­
leżne od(w iertarki ułożyskowanie wrzeciona
przyrządu, powoduje, że w iertarka nie musi
być sztywno mocowana do korpusu narzędzia.

68
DREWNIANY STOLIK

Wprawdzie trudno w to uwierzyć, ale poka­


zany na fotografii stolik z fornirowanej płyty
stolarskiej wykonuje się w ciągu jednego dnia.
Stolik składa się zasadniczo z 4 drewnianych
części, przy czym 2 środkowe elementy mają
wycięcia w celu wzajemnego spasowania. Wy­
cięcia te robi się ostrą piłą i płaskim dłutem
według zamieszczonego rysunku. Górną i do­
lną płytę o wymiarach 700 x 700 mm lekko
zaokrąglamy na rogach za pomocą piły. Wszy­
Przyrząd umocowany do stołu i przystosowany do frezowa­ stkie krawędzie obrabianych elementów nale­
nia profilu krawędzi deski o bardziej skomplikowanym ży przetrzeć szklistym papierem.
kształcie. Plastykowa okrągła osłonka chroni przed wyrzu­ Krawędzie dużych płyt i 4 krawędzie środ­
caniem wiórów ku górze
kowych elementów pokrywamy paskami for­
niru. W tym celu smarujemy paski oraz kra­
wędzie stolika klejem, np, Wikolem i czekamy
□ □ □ [□ □ a aż warstwa kleju przeschnie na tyle, żeby nie
kleiła się do ręki. Dociskamy następnie paski
(koloru naturalnego drewna) do płyty stolar­
skiej posługując się trzonkiem młotka. Od
wielkości docisku zależy, czy paski będą do­
Przykładowe zestawienie niektórych profili możliwych do
wykonania przy użyciu przyrządu frezującego ,,$uperfrase”
brze i trw ale przylegać do drewna. Tam, gdzie
paski zachodzą na siebie wykonujemy ukośne
nacięcie nożem tapicerskim i usuwamy zbęd­
wienie w krawędź deski stołu dwóch spe­
ny materiał. Następnie usuwamy za pomocą
cjalnych śrub, można frezować rowki i róż­
noża tapicerskiego wystające w górę i w dół
ne profile, przesuwając obrabiany m ateriał
zbędne fragmenty pasków forniru i całość
w stosunku do samego przyrządu. Przy tym
wygładzamy ściernym papierem owiniętym
przystawkę można w każdej chwili oddzie­
lić od stołu przez zluznienie dwóch śrub
mocujących. W tym położeniu wykonywać
można na krawędzi desek i listew rowki,
wpusty, wypusty a także nadaw ać im różne
fantazyjne lub proste profile. Można np.
w ten sposób wykonywać listewki na ramy
do obrazów.
4. Przez zdjęcie fragm entu obudowy w przy­
rządzie przymocowanym do deski stołu
w arsztatowego, uzyskuj emy możliwość
frezowania profilowego lub też frezowania
rowków w krawędziach desek, które nie
stanowią linii prostej, lecz mają jakiś b a r­
dziej skomplikowany kształt. W ten sposób
obrabiać można np. fantazyjne elementy
m ebli.

Opisane narzędzie jest więc dosyć uniwer­


salne w stosunku do potrzeb stolarza-am ato-
ra. W arto byłoby pomyśleć o tym, aby podob­
na konstrukcja znalazła się i na naszym rynku.
Inż. Ryszard Kreyser

69
STABILIZATOR TEMPERATURY
W MAŁYM POMIESZCZENIU
ZAMKNIĘTYM

Podstawowym elementem stabilizatora


tem peratury w małym pomieszczeniu za­
mkniętym, np. w termostacie, w inkubatorze
itp. jest automatyczny regulator tem peratury
działający z dokładnością ± 0,2°C (rys. 1).
Głównymi członami urządzenia są przerzut-
nik (tranzystory T2 i T3) oraz czujnik tempe­
ratury w postaci tranzystora T l (GF 503).
Prąd kolektora tranzystora T l jest ustawiony
rezystorami i R2 tak, aby urządzenie utrzy­
mywało tem peraturę t<, = 38°C (311 K) w po­
mieszczeniu.
Przy wzroście tem peratury o At w pomiesz­
czeniu, wzrasta prąd z wartości IcB„>do wartoś-
ciIeB«+Atco powoduje wzrost prądu kolektora
z wartości Ic+plca,, do wartości Ic+PIcBt»ł4t
' i wzrost napięcia na kolektorze T l (R3). Tran­
Pasowanie pionowej konstrukcji nośnej stolika. Łączone
zystor T2 początkowo zamknięty otwiera się
krawądzie należy pokryć klejem do drewna i po spasowaniu a tranzystor T3 zamyka się i wyłącza grzejnik
docisnąć jef aż do czasu całkowitego wyschnięcia kleju o mocy 50 W. Natom iast przy'spadku tempe­
ratury napięcie na rezystorze R3 maleje i przy
wartości niższej od 38°C tranzystor T2 zamyka
się a tranzystor T3 otwiera i załącza grzejnik.
Stosowany przekaźnik P w urządzeniu ma
moc załączania 50 W, przy napięciu 10 V.
Stałe napięcie zasilające regulator tempe­
ratury wynosi 12 V, które uzyskuje się z pros­
townika zasilanego z sieci prądu zmiennego
na 220 V (50 Hz). Zasilacz stabilizowany jest
diodą Zenera (Dz) na napięcie 12 V. Przyrząd
pobiera prąd około 150 mA.
Elementy regulatora tem peratury zmonto­
wane są ńa płytce drukowanej (rys. 2). Czujnik
tem peratury w postaci tranzystora GF 503 ma
radiator i umieszczony jest wewnątrz kontro­
W miejscach, gdzie paski forniru zachodzą na siebie, wyko­ lowanego pomieszczenia. Podobnie grzejnik
nujemy ukośne nacięcie bardzo ostrym nożem tapicerskim umieszczony jest w pomieszczeniu, np.
i usuwamy zbędny materiał
w skrzynce o wymiarach 500 X 500 x 300 mm
na drewnianym klocku. Po przykręceniu wykonanej z pianoplastyku (rys. 3).
kołek typu meblowego stolik jest praw ie goti Montując grzejnik należy pamiętać o odpo­
wy. Wystarczy teraz tylko całość pokryć be; wiednim izolowaniu przewodów doprowa­
barwnym lakierem lub po prostu wypastowi dzających prąd zmienny 220 V.
woskiem.
Wg „Selbst ist der Mani Na podstawie „Amaterske radio”
opr. Bogusław Kitzman opr. inż. Edward Wągrodzki
70
I - \

KY 705

rys.1

rys. 2

X
71
Dwa lata temu przewidywano, że Fiat kiej konstrukcji spełniający doskonale ga wersja silnika pochodzi z Fiata 127.
Panda wejdzie w naszym kraju do seryj­ swoje zadanie - francuski Citroen 2 CV 0 ile silnik Fiata 127 wykorzystano do
nej produkcji, Miał być on wytwarzany i Dyane. Proste, hamakowej konstrukcji Pandy nie dokonując w nim żadnych
w zwolnionych halach labrycznych, po siedzenia, tanie poszycia wewnętrzne zmian, to przeniesienie do tego samo­
zaprzestaniu produkcji sądziwej Syre­ boków nadwozia, tylne drzwi ułatwiają­ chodu silnika Fiata 126 wymagało
ny. Z planów nic nie wyszło, Panda ce wkładanie dużych bagaży i wysokie wprowadzenia sporych zmian kon­
pozostała we Włoszech. Wytwarzana nadwozie. To wszystko już było 30 lat strukcyjnych. Umieszczony z tyłu silnik
jest w dwóch zakładach Fiata - w me­ temu u Citroena. Panda natomiast wy­ Fiata 126 obrócono o 180° i przeniesio­
diolańskim Desio i w sycylijskim Termi- twarzana jest od grudńia 1979 roku i jest no go do przodu nadwozia Pandy. Mu­
ni Imperesse (Palermo) a także monto­ jednym z bardziej oryginalnych samo­ siał ulec zmianie cały blok przeniesienia
wana jest w Hiszpanii przez firmą SEAT. chodów Fiata. napędu, celem przystosowania go do
Panda to imię tybetańskiego nie­ Po zaprzestaniu produkcji modelu napędzania przednich kół Ważną zmia­
dźwiadka. Samochód ma taką „nie- 126, Panda otrzymała silnik od tego ną jest wyposażenie silnika w dobrze
dźwiedziowatą" sylwetką choć rysował samochodu. Wyjaśnia się więc dlacze­ dobrany, dwuprzelotowy gaźnik. W po­
ją doskonały stylista włoski Giorgjo go Fiat wprowadził do swojej 126-tki łączeniu ze zmienionym kształtem ko­
Giugiaro, tzn. ten, który projektował silnik o zwiększonej pojemności: z 600 mory spalania (inna jest głowica niż
nadwozia m.in. przednionapądowych do 650 cm . Miał bowiem na uwadze w 126) umożliwiającej podniesienie sto­
Volkswagenów oraz nadwozia Alfa Ro­ wykorzystanie „większego" silnika do pnia sprężania, oraz ze zmianą konstru­
meo: Alfasud i Alfetta. nowego samochodu. W naszej śląskiej kcji dmuchawy chłodzenia powietrzem,
Rzut oka do wnętrza samochodu wy- fabryce uczyniono podobnie tylko dla­ zmodyfikowany silnik 126 osiąga moc
jaśnia intencję założeń konstrukcyj­ tego, że z Polski eksportowano silniki 22 kW (30 KM) przy zachowaniu umiar­
nych. Panda opracowana została jako do Fiata! kowanego zużycia paliwa.
samochód uniwersalny a przy tym bar­
3
Silnik 650 cm jest jedną z dwóch
dzo prosty. Był już gotowy wzorzec ta­ wersji źródła napędowego Pandy. Dru­ Zależnie od zastosowanego silnika,
Panda nosi oznaczenie 30 lub 45, infor­
mujące o liczbie koni mechanicznych
ukrytych pod przednimi blachami nad­
wozia.
Obie wersje pojazdu Panda 30 i 45,
mają ten sam układ elementów podwo­
zia. Przednie koła zawieszone są przy
użyciu kolumn Mc Pherson, natomiast
tylne na dwóch, dwu piórowych reso­
rach podłużnych. Zawieszenie dobrze
wybiera nierówności drogi. Ugięcie za­
wieszenia przedniego wynosi od -75 do
+70 mm a zawieszenie tylnego od -66
do +100 mm, Z prawej strony pojazdu,
w bezpiecznym miejscu, tuż przed tylną
osią. zamocowany jest płaski zbiornik
paliwa o pojemności 35 drn .
Układ hamulcowy Pandy jest bardzo
Skuteczny w działaniu, adaptowany
z Fiata Ritmo - samochodu o większej
masie własnej niż masa Pandy Dwuob-
wodowa pompa hamulcowa jest tak
skonstruowana, że z dwóch pracują­
cych w niej tłoczków, tłoczek znajdują­
cy się bliżej pedału, a więc uruchamiany
jako pierwszy połączony jest z mecha­
nizmami hamulcowymi tylnych kół. Jest
to rozwiązanie odwrotne niż w innych
samochodach. Konstruktorzy Pandy po
dokładnym przebadaniu układu hamul­
cowego stwierdzili, że uruchamiane

72
o ułamek sekundy wcześniej hamulce
tylnych kół przyczyniają się do zmniej­
szenia wystąpienia ryzyka blokowania
przednich kół. Niebezpieczeństwo takie
występuję w pierwszej fazie procesu
rv
hamowania ze względu na większą sku­
teczność i większą siłę hamowania kół
przednich niż tylnych. Dalsze korzyści
rozwiązania Pandy to mniejsze obcią­
żenie dynamiczne nakładek hamulco­
wych przednich kół czyli zwiększona
żywotność nakładek o około 10 %.
W przedniej części nadwozia, po le­
wej stronie silnika, umieszczono koło
zapasowe a z prawej strony, tuż przy
ścianie oddzielającej pomieszczenie
pasażerskie, akumulator. Na uwagę za­
sługuje takie umieszczenie koła zapa­
sowego, że nie jest utrudniony dostęp
do silnika przy wykonywaniu czynności
obsługowych. Po prawej stronie w ko­
leżne są od zastosowanego silnika. Mo­
morze silnika znalazłło się jeszcze miej­ z szybą przednią, jedna jest tylko wycie­
raczka szyby przedniej, zamontowana del 45 rozpędza się do prędkości 100
sce na podnośnik kół i na narzędzia
centralnie. Górne zawiasy bocznych km/h w ciągu 19,1 s, a model 30 -
kierowcy.
drzwi umieszczono na zewnątrz nad­ w ciągu 36,0 s. Niskie zużycie paliwa,
Odróżnić zewnętrznie Pandę 30 od 45 wozia osłaniając je plastykową nakład­ szczególnie samochodu z „mniejszym”
można nie tytko po odczytaniu ozna­ ką. Bardzo uproszczone są klamki silnikiem, to także rezultat dobrze opra­
czenia umieszczonego na tylnych drzwi, których praktycznie nie ma, gdyż cowanego nadwozia pod względem ae­
drzwiach, ale również po umieszczeniu zastępuje je wgłębienie w nadwoziu - rodynamicznym - współczynnik
szczelin wlotu powietrza chłodzącego - w miejscu tradycyjnej klamki jest tylko Cx=0.41. Jest to dobry wynik jeśli po­
szczeliny te znajdują się pomiędzy kwadratowe gniazdo zamka na kluczyk. równać go ze współczynnikiem
prostokątnymi przednimi reflektorami. Siedzenia mają bardzo uproszczoną Cx=0,47 nadwozia Fiata 126, lub
Panda 30 ma szczeliny wlotu powie­ konstrukcję - na rurowy szkielet nacią­ Cx=0.45 nadwozia Fiata 127. Wadą
trza umieszczone po prawej stronie gnięte są maty tapicerskie. Przednie, kształtu nadwozia Pandy jest silne bru­
a Panda 45 po lewej stronie pojazdu. indywidualne fotele mają taki sam dzenie tylnej szyby, dlatego seryjnie
Panda jest wysokim samochodem, szkielet jak rozkładane fotele naszego montowana jest wycieraczka tylnej
wyższym od Fiata 126 o 11 cm. Znaczna Polskiego Fiata 126. szyby.
wysokość pojazdu wynika z chęci uzy­ Własności trakcyjne Fiata Pandy za­ Zdzisław Podbiełski
skania dużej przestrzeni użytecznej,
szczególnie w tylnej części nadwozia.
Samochód ma dwupoziomową podło­
gę, różnica poziomów podłogi jest du­
ża. wynosi około 25 cm. Wyższy poziom Dane techniczne samochodu Panda 30 (45)
podłogi jest właśnie z tyłu, tam moco­
Nadwozie samonośne 4—5 miejscowe, 3-drzwiowe
wane jest tylne siedzenie, które można
- Silnik 4-suw. 2-cyl, chłodzony powietrzem (4 cyl. chłodzony cieczą)
składać lub wyjąć z samochodu. Uzy­
umieszczony wzdłużnie (poprzecznie) z przodu, napędza przednie koła
skuje się wówczas przestrzeń bagażo­
Średnica c^l- x skok tłoka (poj. skokowa - 77 x 70 mm) 652 cm (65 x 68
wą wynoszącą aż 1088 dm . Wkładanie
bagażu odbywa się po uniesieniu do mm) 903 cm _ ,
Moc maks 22 kW czyli 30 KM-DIN przy 5500 obr./mm. (33 kW czyli 45
góry dużych, tylnych drzwi, które pod­
trzymywane są w pozycji otwartej przez KM-DIN przy 5600 obr./min.)
dwie podpory teleskopowe. Dolna kra­ - Stopień sprężania 8:1 (9:1)
- Skrzynka przekładniowa 4-biegowa, 2, 3 i 4 bieg synchronizowane (całk.
wędź tylnych drzwi dochodzi aż do zde­
synchronizowana)
rzaka. Zawieszenie przednie: kolumny Mc Pherson z dolnymi wahaczami po­
Szerokie zderzaki samochodu wyko­ przecznymi, drążki reakcyjne
nane ze sztucznego tworzywa wraz Zawieszenie tylne: sztywna oś, wzdłużne resory piórowe, amortyzatory
z szerokimi bocznymi osłonami, rów­ teleskopowe
nież plastykowymi, skutecznie chronią - Hamulce dwuobwodowe, przednie tarczowe, tylne bębnowe, regulator
nadwozie przed drobnymi uderzeniami. siły hamowania tylnych kół, ręczny hamulec działa na tylne koła
Boczne osłony powlekane są warstwą - Ogumienie o wymiarach 135SR13 lub 145/70SR 13
lakieru poliestrowego grubości 0,5 mm - Długość/szer./wys. pojazdu - 338/146/144,5 cm
Lakier poliestrowy jest odporny na zary­ - Rozstaw osi - 216 cm
sowania a także bardziej odporny od Masa własna pojazdu - 650 (680) kg
lakieru nitro na działanie soli. - Prędkość maksymalna - 115 (140) km/h
Konstrukcja Pandy jest uproszczona - Zużycie paliwa przy V - 90 km/h: 5,8 (6,1) 1/100 km
w celu obniżenia ceny samochodu. Pła­
skie są więc wszystkie szyby, włącznie

73
<v osi optycznej ale umieszczona jest i niska jakość obiektywu powiększalni­
zbyt blisko kondensora. Dawana przez ka, zabrudzenie obiektywu, przypad­
nią plama świetlna jest zbyt mała i nie kowe rozregulowanie nastawionej os­
wystarcza na równomierne pokrycie trości, wypaczenie się pod wpływem
rałej powierzchni negatywu lecz pla­ ciepła negatywu umieszczonego w bez-
my świetlne o różnej intensywności, szybkowej ramce powiększalnika.
ten stan rzeczy trzeba żarówkę odsunąć Fragmentaryczna nieostrość Części po­
od kondensora. większenia może być też spowodowana
Gdyby w powiększalniku zamiast pofałdowaniem lub wygięciem części
matowej żarówki użyć żarówki zwykłej papieru fotograficznego w maskowni­
^Błędy występujące o przezroczystej bańce, wówczas nie cy. Nieostrość jednego z boków powię­
przy wykonywaniu powiększeń uzyska się równomiernego oświetlenia kszenia wystąpić może również wtedy,
całej całej powierzchni negatywu lecz gdy oś optyczna powiększalnika nie bę­
W poprzednich odcinkach naszego plamy świetlne o różnej intensywności. dzie prostopadła do płaszczyzny mas­
działu pisaliśmy o sposobach wykony­ Na negatyw nie pada bowiem wówczas kownicy i papieru fotograficznego. Na­
wania powiększeń fotograficznych. równomiernie rozproszone światło, chylenie osi powoduje, że jeden bok pa­
W tym numerze natomiast zajmiemy się lecz tworzy się na nim nieostry obraz pieru znajduje się bliżej a przeciwległy
błędami, jakie najczęściej popełniamy rozżarzonego włókna żarówki. Gdy do dalej od obiektywu. Zdarza się także w
podczas prób uzyskania idealnego po­ powiększalnika założymy zwykłą ża­ niektórych modelach powiększalników
zytywu. Oczywiście nie będzie to wyli­ rówkę mleczną (oświetleniową) z napi­ odchylenie płaszczyzny ramki negaty­
czenie wszystkich możliwych błędów, sami fabrycznie wytrawionymi na wu od prawidłowego położenia w sto­
gdyż tych jest bardzo dużo. Skoncen­ szkle, wówczas napisy te odbiją się na sunku do osi optycznej obiektywu po­
trujemy się na tych, z którymi spotyka­ powiększeniu w postaci mniej lub bar­ większalnika.
my się często. dziej nieostrych plam. Dla uniknięcia Dla uniknięcia omówionych błędów
Nierównomierne naświetlenie po­ takich niepożądanych zjawisk należy należy przede wszystkim wstępnie
większenia: charakteryzuje się tym, że używać wyłącznie specjalnych mlecz­ skontrolować ostrość obrazu na nega­
np jedna strona powiększenia jest dużo nych żarówek do powiększalników, ja­ tywie, posługując się w tym celu odpo­
jaśniejsza od drugiej, a w skrajnym kie można nabyć jedynie w sklepach ze wiednio silną lupą. Nastawianie ostroś­
przypadku może być nawet zupełnie sprzętem fotograficznym. ci obrazu na płaszczyźnie maskownicy
biała i pozbawiona śladów obrazu. Przed wykonywaniem powiększeń ułatwi nam negatyw testowy, opisany
Dzieje się tak, mimo iż negatyw ogląda­ należy zawsze sprawdzić prawidłowość w jednym z poprzednich numerów
ny pod światło wykazuje równomierne ustawienia żarówki w powiększalniku. „MTn. Przede wszystkim jednak należy
krycie na całej swojej powierzchni. Mo­ W tym celu, przy użyciu jakiegokolwiek zadbać o to, aby sam obiektyw powię­
że też wystąpić sytuacja, w której śro­ negatywu nastawiamy obraz na ostro, kszalnika był odpowiedniej jakości
dek obrazu jest ciemniejszy a brzegi rzutując go na powierzchnię maskow­ i przez to zagwarantował powstanie
jaśniejsze lub odwrotnie. Zakładamy nicy. Następnie wyjmujemy negatyw dobrego i ostrego obrazu. Powiększeń
przy tym, że powiększalnik ma orygi­ i do powiększalnika zakładamy tylko z reguły nie wykonujemy przy pełnym
nalny kondensor, dostosowany do ogni­ prowadnicę negatywu tak, aby na ma­ otworze przysłony obiektywu lecz
skowej obiektywu. Przyczyną wystą­ skownicy uzyskać oświetlony prosto- przysłaniamy go do otworu 8 lub 11,
pienia opisanej nierównomiemości na kąt, ograniczony wymiarami ramki ne­ dopiero przy takich bowiem otworach
powierzchni obrazu jest niewłaściwe gatywowej. Teraz wizualnie kontrolu­ większość obiektywów rysuje z maksy­
ustawienie żarówki powiększalnika. jemy czy cała powierzchnia formatu malną ostrością.
W powiększalniku z reguły stosujemy negatywu oświetlona jest równomier­ Papier w maskownicy należy ukła­
żarówki mleczne, z wyjątkiem powię­ nie. Jeżeli tak nie jest, wówczas zmie­ dać starannie i dbać o to, aby był na
kszalników do barwnej fotografii zao­ niamy położenie żarówki aż do uzyska­ obrzeżach dobrze przyciśnięty.
patrzonych w głowicę filtracyjną, nia równomiernego oświetlenia. W powiększalnikach wyposażonych
w której źródłem światła jest specjalna Odwrócenie obrazu stronami: obja­ w bezszybkowe prowadnice negatywu
żarówka halogenowa o przezroczystej wia się na powiększeniu tym, że w obra­ istnieje niebezpieczeństwo powstania
bańce. Nie zajmując się głowicami fil­ zić zostały zamienione miejscami stro­ nieostrości obrazu przez wyginanie się
tracyjnymi trzeba stwierdzić, że mlecz­ na lewa i prawa. Najlepiej to zauważyć negatywu pod wpływem ciepła żarówki
na żarówka stosowana przez większość na dobrze znanym widoku lub też gdy oświetlającej. Przewidując to, można
fotoamatorów daje plamę świetlną zdjęcie pokazuje jakąś tablicę z napi­ zacząć nastawiać ostrość dopiero po
o jasności wyraźnie spadającej ku brze- sem. Przyczyną tego jest niewłaściwe upływie pewnego czasu, gdy negatyw
gom obrazu. Jeżeli żarówka taka usta­ założenie negatywu do powiększalnika. nieco nagrzeje się i wygnie pod wpły­
wiona jest dokładnie w osi optycznej Negatyw powinien być w powiększal­ wem ciepła. Należy też maksymalnie
kondensora i w jego ognisku, wówczas niku zawsze zwrócony stroną emulsyj­ skrócić czas wyłączenia żarówki przy
negatyw oświetlony jest przez promie­ ną w kierunku jego obiektywu i papieru zakładaniu papieru do maskownicy,
nie środkowe dające równomierną pla­ znajdującego się w maskownicy. aby negatyw nie zdążył ostygnąć i wró­
mę światła. W takim wypadku uzyska­ Nieostrość obrazu na powiększeniu: cić do położenia pierwotnego.
ne powiększenie nie będzie wykazywa­ może być spowodowana różnymi przy­
ło różnic naświetlenia w żadnym miej­ czynami. Może to być np. nieostrość Zawsze przed rozpoczęciem pracy
scu. Wystarczy jednak odchylić żarów­ samego negatywu niezauważalna go­ należy skontrolować prostopadłość osi
kę w bok od osi optycznej powiększal­ łym okiem, która przy wielokrotnym optycznej powiększalnika do płasz­
nika a zaraz wystąpi nierównomierne powiększeniu staje się widoczna. Dalej czyzny jego podstawy. Kontrolę tę wy­
oświetlenie. Jeżeli jaśniejsze są wszyst­ należy wymienić takie czynniki jak nie­ starczy przeprowadzić wizualnie spro­
kie cztery rogi powiększenia, oznacza dokładne nastawienie ostrości obiekty­ wadzając, np. do położenia równoległe­
to, że żarówka wprawdzie znajduje się wem powiększalnika, wady optyczne go prowadnice przesuwu obiektywu
i kolumnę powiększalnika.

74
Czasem pozorne zmniejszenie ostroś­
ci występuje wskutek światła rozpro­ F O T O K O N K U R S
szonego, jakie dociera do papieru na
desce powiększalnika. Powoduje to
zmniejszenie kontrastu obrazu, lekkie
zatarcie konturów i działa na obserwa­ Redakcja „Młodego Technika'1 wraz ze Sztabem Akcji Letniej Głównej
tora tak, jakby był mniej ostry. Kwatery Związku Harcerstwa Polskiego, zaprasza wszystkich lubiących
Pierścienie Newtona: są to koncen­ fotografować do udziału w FOTOKONKURSIE pn.
tryczne, nieregularne pierścienie skła­
„ TECHNIKA NA WAKACJACH"
dające się z zamkniętych, na przemian
jaśniejszych i ciemniejszych linii. Bez­ Oczekujemy na zdjęcia (w formacie pocztówkowym) lub slajdy pokazują­
pośrednią przyczyną powstawania tego ce rozwiązania z zakresu pionierki obozowej, wykorzystania techniki na
zjawiska jest interferencja fal świetl­ biwaku campingu, zdobnictwa obozowego itp. Czekamy również na zdję­
nych, jaka występuje w bardzo cienkich cia (wraz z opisem) zabytków (starych kuźni, młynów i innych starych
warstwach powietrza. Otóż jeżeli po­ konstrukcji).
między powierzchnią negatywu założo­ Interesują nas rozwiązania powszechnie niespotykane, oryginalne.
nego do ramki powiększalnika wyposa­
żonej w szybki a powierzchnią szybki Najlepsze prace prezentowane będą na łamach „Młodego Technika i na
pozostanie bardzo cienka warstwa po­ wystawie zorganizowanej przez GK ZHP. Ich autorzy otrzymają nagrody.
wietrza. wówczas wystąpi w niej inter­ Zdjęcia należy nadsyłać na adres redakcji w nieprzekraczalnym terminie
ferencja fal świetlnych przechodzących
przez tę warstwę. Przy bezpośredniej do 30 września br.
obserwacji zjawisko to przybierze po­
stać współśrodkowych. nieregular­
nych, zamkniętych linii o tęczowych
barwach. Ponieważ papier fotograficz­ służy do tego, aby wyrównać i złagodzić
ny jest uczulony wyłącznie na promie­ przesunięcie w ciągu naświetlania gradację zbyt kontrastowego negaty­
niowanie niebieskie więc linie o takim trwającego kilka lub kilkanaście se­
wu. Papieru twardego i bardzo twarde­
zabarwieniu odwzorują się na nim kund musi pozostawić trwały ślad na go używamy wówczas, gdy zachodzi
ciemno, natomiast linie czerwone po­ obrazie w postaci podwójnych kontu­ konieczność uzyskania prawidłowego
zostaną jasne. Na wywołanym pozyty­ rów. Jedynym sposobem uniknięcia ta­ pozytywu ze zbyt miękkiego i pozba­
wie uzyskamy więc linie współ środko­ kiego błędu jest stabilne ustawienie po­ wionego kontrastów negatywu.
we na przemian jaśniejsze i ciemniej­ większalnika w taki sposób, aby nie
podlegał on najmniejszym nawet drga­ Okrągłe, jasne plamy na powiększe­
sze, które zepsują nam obraz.
niom. W czasie trwania naświetlania niach: są efektem tego, że podczas wy­
Aby to niepożądane zjawisko wystą­ nie należy niczego dotykać. Najlepiej woływania papierów na powierzchni
piło, warstewka powietrza musi mieć nie poruszać się w ogóle w tym momen­
emulsji osiadły banieczki powietrza nie
określoną grubość. Przy grubości cie. Wyłącznik lampy albo też zegar dopuszczając do tych miejsc wywoły­
mniejszej lub większej od krytycznej, sterujący czasem naświetlania powin­ wacza. Plamy w postaci miejsc słabiej
zjawisko nie wystąpi. Jeżeli więc nega­ ny być umieszczone na odpowiednio wywołanych spowodowane są nato­
tyw ściśle przylega do szybki prowad­ długim przewodzie, aby wszelkie ruchy miast zbyt małą ilością wywoływacza
nicy powiększalnika, albo ma odpo­ związane z włączaniem i wyłączaniem w wanience. Papier pod wpływem na­
wiednio duży luz. wówczas nasze obra­ światła nie przenosiły się na powię­ siąkania wywoływaczem zaczyna zwy­
zy będą wolne od pierścieni Newtona. kszalnik. kle wyginać się najpierw w stronę pod­
Przeznaczone do powiększeń negaty­ łoża, potem zaś w stronę emulsji. Może
wy nie powinny być zbyt przesuszone, Błędy doboru gradacji papieru foto­
to spowodować wynurzenie się części
aby nie przejawiały tendencji do wygi­ graficznego; przejawiają się tym, że papieru z wywoływacza a przez to słab­
przy wykonywaniu powiększeń z do­
nania i zwijania się. Można pomóc sobie sze wywołanie wynurzonych fragmen­
przy powiększaniu wkładając pomię­ brego negatywu o normalnej kontrasto- tów. Podobne plamy daje sklejenie się
dzy brzegi negatywu a górną szybkę (a wości uzyskujemy obrazy zbyt miękkie, papierów w wywoływaczu. Dla unik­
więc od strony podłoża) dwa wąskie mdłe i szare, lub też odwrotnie a więc nięcia tych niepożądanych zjawisk na­
paseczki papieru. To powinno zapew­ nazbyt kontrastowe i pozbawione leży w pierwszym rzędzie dbać o to, aby
nić odstawanie negatywu od szybki na szczegółów w światłach i cieniach. Je­ w wanience znajdowała się odpowied­
odległość większą od krytycznej i tym żeli mamy negatyw prawidłowo na­ nia ilość wywoływacza. Z tym wiąże się
samym nie dopuścić do powstania pier­ świetlony i dobrze wywołany tak, że także konieczność poruszania papiera­
możemy go określić jako normalny, wó­
ścieni Newtona.
wczas odchylenia w charakterze pozy­ mi podczas wywoływania. Z jednej
Podwójne kontury obrazu: zdarzają tywów, o których była wcześniej mowa, strony zapewni to dobry dopływ wywo­
się czasem niespodziewanie przy uży­ spowodowane są błędnym doborem ływacza do wszystkich miejsc, z drugiej
ciu niektórych powiększalników. Jeżeli gradacji papieru fotograficznego. zaś strony zapobiegnie tworzeniu się
negatyw był bez zarzutu, to przyczyną baniek powietrza pociągających za so­
powstania omawianego zjawiska jest Negatyw o normalnych kontrastach bą powstanie okrągłych plamek.
zazwyczaj poruszenie powiększalnika powiększamy z reguły na papierze nor­ Żółte plamy na powiększeniach: mo­
lub maskownicy podczas naświetlania malnym. Jeżeli użyjemy do tego celu gą być spowodowane zarówno złym
papieru. Wystarczy nawet bardzo lek­ papieru miękkiego, wówczas uzyskamy utrwaleniem pozytywów jak też i nad­
kie potrącenie powiększalnika, aby na­ obraz mdły i szary. I odwrotnie, na miernie długim czasem wywoływania,
stąpiło nieznaczne przesunięcie papie­ twardym papierze, a tym bardziej na
ru fotograficznego w stosunku do papierze bardzo twardym, obraz wyj­ Ryszard Kreyser
obiektywu rzutującego obraz. Takie dzie zbyt kontrastowy. Papier miękki

75
*A s t r o n o m i a *
* dla wszystkich *

SPOTKANIA Z SATURNEM

Trochę historii ósmy księżyc, nazwany Hiperionem, a w 1898


r. W. Pickering - najdalszy z księżyców,
Saturn jest najdalszą z planet znanych nam Phoebe.
od niepamiętnych czasów: stosunkowo duża W XX w. ogłaszano odkrycia jeszcze dwóch
jasność (zmieniająca się od - 0 ,4 , do +1,5 wiel­ księżyców Saturna. W 1904 r. Pickering zao­
kości gwiazdowej) umożliwia śledzenie jej bserwował słaby obiekt krążący na orbicie
ruchów na tle gwiazd gołym okiem. Prawie do niewiele mniejszej od orbity Hiperiona. Nowy
końca X V ni wieku astronomowie prześw iad­ satelita otrzymał nazwę Themis, jednak
czeni byli, iż orbita Saturna stanowi granicę wkrótce po odkryciu został on zagubiony i ża­
naszego układu planetarnego. Z tym prze­ dne dalsze obserwacje nie potwierdziły jego
świadczeniem w 1610 r. Galileusz kierował na istnienia. Ponadto, ostatnie badania zacho­
S aturna zbudowaną przez siebie pierwszą lu­ wanych do dziś oryginalnych zdjęć Pickerin-
netę, odkrywając dziwny, a zarazem piękny ga, na których m iał się znajdować nowy księ­
twór, jakim są pierścienie otaczające tę plane­ życ, wykazały, że zagadkowym obiektem była
tę (o odkryciu tym mogliśmy przeczytać w 3 nr w kilku przypadkach słaba gwiazda, widocz­
,,MT z 1980 r.). Również Huygens, odkrywca na w tym okresie w pobliżu Saturna, a w po­
Tytana - największego księżyca Saturna, jak zostałych - defekty emulsji fotograficznej.
i Cassini, który odkrył 4 dalsze księżyce (Iape- Problem istnienia Themis został więc defini­
tus, Rhea, Dione i Tethys) i jako pierwszy tywnie rozwiązany.
zauważył ciemną przerwę między pierścienia­ W 1966 r. A. Dollfus ogłosił odkrycie nastę­
mi (zwaną obecnie przerwą Cassiniego), prze­ pnego księżyca - Janusa. Jego orbita miałaby
konani byli, że obserwują najdalszą planetę się znajdować tuż na zewnątrz pierścieni,
Układu Słonecznego. Od pierwszego użycia a odkrycie stało się możliwe tylko dzięki temu,
lunety do obserwacji astronomicznych trzeba że pierścienie, nachylone do ekliptyki
było czekać ponad 170 lat, aby pozbawić Sa­ i w trakcie ruchu Saturna po orbicie wokół
turna tej, w pewnym sensie uprzywilejowanej Słońca ustawiające się pod różnymi kątami
pozycji. Stało się to za sprawą Williama H ar- w stosunku do obserwatora ziemskiego, w r.
schela, który w 1781 r. odkrył siódmą planetę 1966 stały się praktycznie niewidoczne. Zie­
- Urana. Jednak ani to, ani późniejsze odkry­ mia znalazła się wtedy dokładnie w wyzna­
cia dwóch dalszych planet, w 1846 r. Neptuna czonej przez nie płaszczyźnie. Wskutek znacz­
i prawie 100 lat później, w 1930 r. - Plutona, nie zmniejszonego blasku pierścieni można
nie zmniejszyły zainteresowania Saturnem. było wtedy obserwować bardzo bliską okolicę
Jego wyraźnie spłaszczona tarcza (promień Saturna, gdzie Janus stale przebywa. Nowy
biegunowy planety jest o ponad 10% mniejszy księżyc trafił jako 10 satelita Saturna do pod­
niż równikowy) oraz wspaniałe pierścienie ręczników i encyklopedii, chociaż przez na­
nieustannie przyciągają uwagę obserwato­ stępne lata nikomu nie udało się potwierdzić
rów, a to z kolei owocuje nowymi odkryciami. jego istnienia. Następna, dogodna do obser­
Sam Harschel, odkrywca Urana, zauważył wacji okazja, kiedy dla obserwatora na Ziemi
w 1789 r. dwa nowe księżyce Saturna: Mimasa pierścienie ponownie zniknęły, stały się nie­
i Enceladusa. W 1848 r. George Bond odkrył widoczne, nadeszła w 1980 r. Astronomowie
76
A

czekali na ten moment z niecierpliwością, li­ po dalszych pięciu latach lotu spptkać się
cząc na powtórzenie obserwacji Dollfusa, z Saturnem.
a może i na nowe niespodzianki. Po części Na pokładzie Pioneera 11 umieszczonych
było wiele instrumentów przeznaczonych
oczekiwania te się spełniły. W siedmiu róż­
nych obserw atoriach zarejestrowano co naj­ głównie do badania przestrzennego rozkładu
mniej 20 nowych obiektów. Po dokładnej ana­ pól magnetycznych i naładowanych cząstek.
lizie wszystkich danych udało się powiązać Po wcześniejszym odkryciu na Jowiszu silne­
niektóre obserwacje ze sobą i zredukować go pola magnetycznego astronomowie oczeki­
ilośe tych obiektów do trzech, a najwyżej wali podobnych informacji z Saturna. Okaza­
czterech różnych ciał krążących wokół S atur­ ło się jednak, że pole magnetyczne Saturna
na, jednak żadne z nich nie było Janusem. jest dużo słabsze i wynosi na równiku jedynie
Czyżby kolejny księżyc miał podzielić los The- 0,22 gausa. Dla porównania, na równiku zie­
mis? Duże nadzieje w rozwiązaniu tego pro­ mskim mamy pole 0,3 gausa, lecz ponieważ
blemu jak i innych zagadek S aturna (budowa promień Saturna jest 10-krotnie większy od
samej planety, a przede wszystkim jej pierś­ ziemskiego, jego wewnętrzne pole jest wielo­
cieni) wiązano z sondami m iędzyplanetarny­ krotnie silniejsze od ziemskiego.
mi wysłanymi w latach siedemdziesiątych na Kolejnym zaskoczeniem było położenie
spotkanie z szóstą planetą. w przestrzeni osi magnetycznej Saturna.
U znanych planet, które mają dające się obser­
Obserwacje satelitarne wować pola magnetyczne (są to Jowisz, Zie­
mia i Merkury), oś magnetyczna jest zawsze
W dziedzinie badań S aturna wkroczyliśmy nachylona w stosunku do osi rotacji. W przy-
niew ątpliwie w nową erę. Rozpoczęła się ona
z chwilą, gdy pierwszy zbudowany przez czło­
wieka pojazd kosmiczny dotarł we wrześniu
1979 r. do planety i z jej bezpośredniej bliskoś­
ci przesłał na Ziemię wyniki swoich obserwa­
cji. Pojazdem tym był amerykański satelita
Pioneer 11. Wystrzelony z Ziemi w kwietniu
1973 r., w grudniu 1974 r. m inął Jowisza,
dostarczając wielu cennych obserwacji, aby

Rys. 1. Schematyczne przedstawienie torów przelotu Voyagerów t i 2 w okolicy Saturna

Mimas Rhea Tethys Woyager

Enceladus Woyager 2
kamery starczonych przez dwie bliźniacze sondy z no­
TV -spektrometr ulłratioJelowy
wej amerykańskiej serii Voyager. Obie wy­
interferometr i speklrometr
podczerwony strzelone pod koniec 1977 r. z Ziemi, przele­
detektor
ciały w pobliżu Jowisza, a następnie w odstę­
płormy pie ok. 10 miesięcy odwiedziły okolice Satur­
detektor
na. Trajektorie lotu obydwu satelitów zostały
promieni tak wybrane, aby móc „spojrzeć” na samą
kosmicznych planetę i jej otoczenie w możliwie różnorodny
sposób. Schematycznie jest to przedstawione
na rys. 1. Minimalna odległość, na jaką zbliżył
się Voyager 1 do Saturna (co miało miejsce
11 XI. 1980 r.), wyniosła 124 tys. km - zaledwie
jedną średnicę planety - od górnej powierzch­
ni chmur. Jeszcze bliżej Saturna przeleciał
Voyager 2, który po przebyciu 2 228 957 024
km ze średnią prędkością prawie 64 tys. km/h
anteno
kierunkowo dotarł tam 25.VIII.1981 r., niemal dokładnie
w 4 lata po opuszczeniu Ziemi.
Wyposażenie techniczne Voyagerów (rys.
2), w porównaniu z Pioneerem 11, było znacz­
magnetometr nie lepsze. Ruchome kamery telewizyjne, omi-
jając wcześniejsze kłopoty z budowaniem ob­
razów z poszczególnych linii, dostarczyły
Rys. 2. Ogólny widoK sondy typu Voyager w traKcie lotu.
ogromną ilość bardzo szczegółowych zdjęć.
Rfirnię zawierając© fn.in. kamory TV moż© się poruszać w Obrazy przesłane na Ziemię były liczone już
celu dokładnego ustawienia przyrządu w żądanym kierun­ nie w setkach, lecz w dziesiątkach tysięcy!
ku. Pozostałe instrumenty są nieruchome, a kierunek Miesiące, a nawet lata upłyną na analizie tych
ich ustawienia zależy od aktualnego położenia całej sondy. wszystkich danych.
Pierwsze wyniki obserwacji Saturna zaczę­
ły napływać na długo przed wyznaczoną datą
padku Ziemi nachylenie to wynosi 11,5°, N a­ spotkania sond z planetą. Już w styczniu 1980
tomiast Saturn wykazuje niemal idealną r. oba Voyagery odkryły pulsujący sygnał ra­
zgodność obydwóch osi, z odchyleniem nie diowy dochodzący z okolic północnego biegu­
przekraczającym jednego stopnia. Tak wspa­ na Saturna i powiązany z polem magnetycz­
niale „zorganizowanego” pola magnetyczne­ nym obracającej się planety. Jednak obserwa-
go dotąd nie obserwowaliśmy.
Pioneer 11 miał również możliwość wyko­ Zdjęcia Saturna wykonane w 1974 r. za pomocą
nywania obserwacji optycznych i podczas 1,5-metrowego teleskopu w Arizonie (St. Zjedn ). Dobrze
swojej misji przesłał na Ziemię ok. 440 obra- widoczne są dwa zewnętrzne pierścienie (A i B) rozdzielone
ciemniejszą przerwą Cassiniego
zów samej planety i jej pierścieni. Pewną trud­
ność stanowiło to, że obrazy przesyłane były
linia po linii, w m iarę jak obracający się wokół
własnej osi, 8 razy na minutę, satelita „omia­
tał swoim detektorem otaczającą przestrzeń.
Wiele miesięcy zajęło później naukowcom na
Ziemi złożenie każdego z tych obrazów (za
pomocą komputera) w całość. Jednak efekty
były imponujące. Otrzymaliśmy wspaniale
zdjęcia zarówno samej planety, jak jej pierś-
cieni i księżyców.
Spotkanie Pioneera 11 z Saturnem miało
okazać się wkrótce jedynie wstępem do czeka­
jących nas w niedługim czasie rewelacji do­

78
Saturn oraz jego księżyc Rhea. widziane przez Pioneera 11 i
z odległości 2,5 min km. Po raz pierwszy możemy tak sk
dokładnie oglądać pierścienie od strony nieoświetlonej. W
widoczne są tylko te z nich. które przepuszczają światło f
słoneczne na stronę przeciwną: zewnętrzny pierścień
A i wewnętrzny C oddzielone są ciemnym, nieprzezroczys­
tym pierścieniem B. Na tarczy Saturna powyżej równika
widać wąski pasek cienia rzucanego przez pierścienie

cje i analiza tych impulsów były znacznie


utrudnione na skutek tego, że pole magnetycz­
ne S aturna jest raczej słabe, a oś magnetyczna
planety praktycznie równoległa do osi rotacji.
Ustalono mimo to okresowość, z jaką zacho­
dzą (10 godz. 39 min. 26 s.). Ponieważ pole
magnetyczne jest prawdopodobnie generowa­
ne głęboko wewnątrz planety, wynik ten moż­
na interpretow ać jako okres rotacji stałego
jądra Saturna. Poprzednie wyznaczenia okre­
su obrotu Saturna oparte były głównie na
teleskopowych obserwacjach, pojawiających
się czasem na powierzchni planety, jaśniej­
szych i ciemniejszych plam. Jako że widzimy
tylko zewnętrzną w arstw ę atmosfery (są to po
prostu chmury, choć ich skład jest różny od
składu chmur, jakie mamy na Ziemi), to pręd­
kość wirowania wyznaczona z ruchu różnych
plam nie mogła odzwierciedlać rzeczywistego
obrotu Saturna. Poza tym różniły się one od
siebie dosyć znacznie; np. jasna plama blisko
bieguna, obserwowana w 1960 r., dała okres
10 godz. 39 min. 48 s„ podczas gdy plam a na
rów niku w 1946 r. obracała się z okresem 10
godz. 21 min. 24 s.
W miarę, jak sondy zbliżały się do Saturna,
docierające do nas obrazy zawierały coraz
więcej szczegółów. Prawdziwym zaskocze­
niem, szczególnie w przypadku Voyagera 1,
był wygląd pierścieni. Zrazu majestatyczne,
otaczające zwartym kręgiem planetę, w m iarę
upływu czasu zaczęły się rozpadać, najpierw
na dziesiątki, a później setki pojedynczych
składników. Okazało się, że nie są one tak
jednorodne, jak to się wcześniej wydawało,
a ich struktura i prawdopodobnie skład zmie­
niają się wraz z odległością od Saturna. Uzy­
skano też obserwacje potwierdzające istnienie
nowych pierścieni, odkrytych przez Pioneera
11, jak też wiele zdjęć księżyców Saturna
To zdjęcie pierścieni zostało wykonane przez Voyagera \
> (tych znanych oraz nowo odkrytych). z odległości 1,5 min km. Widoczne są: ciemny, wewnętrzny
Z ogromnej liczby zebranych danych wyłania pierścień C. jasny pas pierścienia B, w którym możemy
się powoli nowy, bliższy rzeczywistości, obraz wyróżnić setki drobnych „pierścionków", przerwa Cassi-
żółtej planety i jej najbliższego otoczenia. Jak niego. pierścień A z ciemniejszym pasem - przerwę Encke-
go, oraz najbardziej zewnętrzny, nowo odkryty, cienki pierś­
obraz ten wygląda, opowiemy następnym cień F. Powierzchnia Saturna jest tu znacznie prześwietlo­
razem. Marek Staniucha na, w celu lepszego naświetlenia słabych pierścieni
sposób G ardner dostał do ręki szansę, której
nie zmarnował. Trzeba również pamiętać

ROM
o tym, że przed 1957 rokiem prestiż (i zarobki)
uczonego w Ameryce był niski (określenie
"jajogłowy" pochodzi z tego okresu), gusty
przeciętnego Amerykanina — przerażające,
a poziom tzw. nauk podstawowych pozosta­
wiał wiele do życzenia. Dopiero po szoku,
jakim dla całego Zachodu był radziecki sput­

ZMAITDŚCI TEMATYCZNE nik, wzięto się ostro do roboty. Zdołano pod­


nieść prestiż (i zarobki) nauczycieli wszelkich
typów szkół, przeznaczono więcej pieniędzy
na oświatę i naukę, słowem zaatakowano sze-
rokim frontem. Po udanym lądowaniu na
MAGIA MATEMATYKI Księżycu w 1969 roku tempo rozwoju nauki
i badań podstawowych znów zahamowano,
a sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu po
Po 25 latach pracy w redakcji S c i e n t i f i c kryzysie energetycznym lat siedemdziesią­
A m e r i c a n przeszedł ostatnio (od stycznia b.r.) tych. Dziś „postsputnikow a” generacja ame­
na emeryturę M artin Gardner, redaktor ko­ rykańskich uczonych produkuje kolejny wyż —
lumny „Gry m atem atyczne” tego miesięczni­ swoich doktorantów, którzy nie mogąc zna­
ka. Kolumna ta nie była poświęcona jedynie leźć pracy w USA zalewają okoliczne kraje
grom, stanowiła raczej popularny kącik m ate­ (głównie Kanadę).
matyczny. Warto przypomnieć postać Gard- Gwałtowny wzrost zainteresowania nauką
nera i jego działalność, która przyniosła mu wydźwignął S c i e n t i f i c A m e r i c a n a wraz z nim
sławę najbardziej popularnego m atem atyka 1 i Martina Gardnera. Jego pierwsze artykuły-
świata. były niezwykle proste. „Gdy zaczynałem re­
Matematyka? Sam ze zdumieniem dowie­ dagować swą kolumnę, nie miałem ani jednej
działem się dopiero teraz, że M artin G ardner książki matematycznej ” —napisał we wspom­
nie jest matem atykiem - w każdym razie nieniach - „ale słyszałem o kilku”. Później
w sensie adm inistracyjno-biurokratycznym . pisywał o rzeczach bardziej skomplikowa­
Nie skończył żadnych studiów m atematycz­ nych, nigdy jednak nie wykraczając wiele po­
nych (nawet, o zgrozo! zaocznych) ani kursów za poziom drugiego roku college’u
kwalifikacyjnych. Jest absolwentem wydziału Jak sam przyznawał - na tyle tylko znał
filozoficznego Uniwersytetu w Chicago. Pra­ matematykę. Uważał to jednak za swą mocną
cował najpierw jako dziennikarz w jednej stronę. „Nad każdym artykułem muszę się
z lokalnych gazet w stanie Oklahoma, nastę­ bardzo napracować, abym sam mógł go do­
pnie w Humpty Dumpty Magazine - rozryw­ brze zrozumieć”. M artin Gardner pasjonuje
kowym magazynie o poziomie, oględnie mó­ się różnymi magicznymi i efektownymi zjawi­
wiąc, niskim. Zajmował się tam m in. działem skami w matematyce. Własne nazwisko uwa­
zagadek, którego znaczną część stanowiły ge­ żał za anagram od E rrant Grid Man, co można
ometryczne problemy składanej kartki papie­ przetłumaczyć jako „błędny gracz”. Jego siłą
ru. W 1956 roku jeden z jego przyjaciół poka­ było też konsekwentne stosowanie „brzytwy
zał mu zadziwiający sposób składania taśmy Ockhama ”. Ta filozoficzna zasada, mówiąca
papierowej w sześciokąty. Poniekąd przypad­ że „nie należy mnożyć bytów bez potrzeby”
kiem zainteresowała się tym redakcja S c i e n t i ­ w odniesieniu do popularyzacji matematyki
f i c A m e r i c a n i artykuł G ardnera został wy­ i w ogóle nauki, znaczy, że po prostu wiele (o
drukow any w grudniu 1956 roku. Zaś na fali wiele więcej niż się wydaje) faktów i zjawisk
wywołanej między innymi słynną książką J a ­ można wyrazić bardzo prosto. Trzeba tylko,
mesa R. Newmana „Św iat m atem atyki” reda­ aby "język giętki przekazał wszystko, co po­
kcja Scientific A m e r i c a n postanowiła mieć myśli głowa”.
u siebie kącik matematyczny. G ardner był Rzadko zdarza się, aby wybitny naukowiec
akurat pod ręką i jemu zaproponowano pro­ nie potrafił przystępnie opowiedzieć o tym,
wadzenie działu. W ten iście amerykański czym się zajmuje. Gdyby tego nie potrafił, nie
80
zostałby po prostu wielkim uczonym. Czy
można być dobrym lotnikiem, jeżeli umie się
kręcić beczki i korkociągi, a nie wie jak starto­
wać i lądować?
N a drugim biegunie możemy postawić za­
wodowych popularyzatorów, którzy - jeżeli
naw et znają fakty - to interpretują je w sposób
zgoła fantastyczny i tworzą w ten sposób fał­
szywy obraz wiedzy i nauki ludzkiej. „Popu­
larn e” ujęcie bywa u nich po prostu ujęciem
zwulgaryzowanym, opartym na tanim efek­
ciarstwie i to od razu demaskuje autora jako
ignoranta. Kontynuując lotnicze porównania:
czy można zajmująco opowiadać o lotnictwie,
nie umiejąc samemu pilotować samolotu?
M artin G ardner jednak potrafił. Rzadko
zdarzały mu się teksty słabe, wskazujące, że
brak mu „papierka” tj. odpowiedniego dyplo­
mu. Jak to robił - nie wiem.
Miał dużo kontaktów z czytelnikami, a to
bardzo pomaga. No cóż, Ameryka jest rozle­ artykuły są dobrze zharmonizowane z progra­
głym krajem, mem szkolnym, ilustracje przypominają typo­
Scientf American pięknie wy­
dawanym czasopismem a kult dobrej roboty we rysunki z podręczników itd. Również
powoduje, że artykuły są ciekawe, staranne i „Kwant” wydaje swoją biblioteczkę i bardzo
i chyba prawdziwe. W wielu kręgach społe­ interesujące jest porównanie jej z artykułam i
czeństwa amerykańskiego prenum erowanie Gardnera. Książeczki „K w anta” zawierają
tego miesięcznika jest „dobrze w idziane”. Nie starannie wyłożony m ateriał, artykuły G ard­
wiem, czy zamorscy Czytelnicy mi uwierzą; nera można ęzytać do poduszki. Nie sposób
ale w Europie Środkowej jest taki kraj, w któ­ uznać jednego z tych ujęć za lepsze - decyduje
rym zaprenumerowanie czasopisma jest nie­ przecież przeznaczenie obu z nich oraz indy­
możliwe, jako zbyt skomplikowane organiza­ widualny gust odbiorcy.
cyjnie, finansowo i po prostu dezorganizujące Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć
pracę odpowiednich służb. To nie dowcip; to 0 bardzo dobrym amerykańskim Journal of
nie jest num er kwietniowy „Młodego Tech­ Recreational Mathematics. Z lektury artyku­
n ika”. łów tego periodyku można dowiedzieć się, ilu
Scientific A m e r i c a n ma kredowy papier, ciekawych odkryć można jeszcze dokonać
efektowne zdjęcia, wyraźną czcionkę, ale w matematyce najzupełniej elementarnej.
i znakomitych autorów. Powtórnie opracowa­ Szkoda, że czasopismo to jest dostępne w Pol­
ne artykuły Gardnera, po weryfikacji i uw a­ sce tylko za własne (wymienialne) pieniądze,
gach czytelników,ukazują się w starannie wy­ nie sprowadza go bowiem żadna z bibliotek.
dawanych książkach, w prawdziwie amery­ Dla bibliotek naukowych jest pewnie zbyt
kańskim stylu Scientific A m e r i c a n sprzedaje „recreational”, biblioteki publiczne odstrasza
dobry tow ar w efektownym opakowaniu. może „mathematics” , no i konieczność zdoby­
Niełatwo dostępny w Polsce, Scientific cia kilkunastu dolarów rocznie na prenume­
American jest jednak u nas znany. Łatwo zaś ratę.
dostać radzieckie, pismo dla młodzieży Nie wszyscy uważają, że m atematykę warto
K w ant’’. Nie tylko pod względem edytorskim 1 można popularyzować. Jeśli już tak, to trze­
jest to swego rodzaju przeciwieństwo tamtego ba to robić umiejętnie. To praw da, że wszyst­
magazynu. Przede wszystkim liczy na innych ko trzeba robić umiejętnie. Matematyka jest
czytelników: wyłącznie młodzież szkolną. Za­ jednak szczególnie wrażliwa na szwejkowskie
mieszcza więc dużo zadań szkolnych, egzami­ „bałwanienie do kw adratu” . Łatwo w niej
nacyjnych a także łamigłówek i historyjek, popaść w tandetne ciekawostki albo górnolot­
w trudnym do zdefiniowania, ale charakterys­ ne bzdury. W Polsce popularyzacją matema­
tycznym radzieckim stylu. Bardzo rzetelne tyki prawie nikt się nie zajmuje, choć przy
81
Polskim Towarzystwie Matematycznym ist­
nieje odpowiednia komisja. Wśród niewielu
przedsięwzięć popularyzujących w arto wy­
mienić doroczny konkurs uczniowskich prac
matematycznych (niekoniecznie m atural­
nych), organizowany przez Polskie Towarzys­
two Matematyczne i redakcję miesięcznika
„D elta”. W konkursie tym mogą brać udział
uczniowie, którzy do 1 m aja 1982 r. nadeślą O WAHADLE INACZEJ
swoją pracę do Polskiego Towarzystwa Mate­
matycznego (ul. Śniadeckich 8, 00-656 War­ - Wahadło? Ależ fo nuda śmiertelna - po­
szawa) lub do Redakcji „Delty” (ul. Hoża 69, p. wiesz na pewno, Czytelniku. - Ileż to razy
151, 00-681 Warszawa). Finaliści konkursu są powtarzano mi w szkole, że jeszcze Galileusz
zapraszani do zreferowania swojej pracy na zauważył, że okres wahadła nie zależy od
Walnym Zgromadzeniu PTM oraz honorowa­ amplitudy. Że dla małych amplitud ruch wa­
ni wraz ze swoimi nauczycielami medalami hadła można, z dobrym przybliżeniem, uwa­
i nagrodami pieniężnymi.
żać za harmoniczny, że okres wahadła matę-
„D elta” organizuje również stały konkurs
ma tycznego T = 2nVl7gf
zadaniowy „dla wszystkich”, szczegóły
w każdym numerze.
Precz z przybliżeniem małych drgań!
Rozważania o popularyzacji matem atyki Powinniśmy więc zadać pytanie: Jaki bę­
zakończę cytatem z N ew sw eeka (23 listopada dzie ruch wahadła przy dużych amplitudach?
1981): „Cierpi on (Gardner) widząc ludzi pas­ Odpowiedzi na nie będziemy oczywiście po­
jonujących się rozmaitymi bzdurami, cierpi szukiwali w doświadczeniu. Będziesz do tego
zaś bo wie, lepiej niż inni, jak wiele zdumie­ potrzebował cienkiego sznurka lub mocnej
wających , prawdziwych faktów jest na nici, ciężarków i stopera lub zegarka z sekun­
świecie”.
dnikiem i kątomierza. Zawieszając ciężarek
Michał Szurek na sznurku wprawisz go w ruch przez odchy­
lenie sznurka od pionu o kąt, który odczytasz
Zadania Martina Gardnara
na kątomierzu, i zmierzysz czas potrzebny do
1 Milion punktów. Wewnątrz koła wybrano na chybił-tra- wykonania np. dziesięciu pełnych wahnięć
fił milion punktów. Wskazać linią prostą, która nie przecho­ (tam i z powrotem). Po wykonaniu pomiaru
dzi przez żaden z nich i dzieli koło tak, że po każdej jej czasu mierzysz powtórnie kąt wychylenia,
stronie znajduje się dokładnie 500 000 punktów.
2. Ścigany. W górskiej głuszy znajduje się Jezioro Okrą­
który w międzyczasie nieco zmaleje. Zawie­
głe. Ma ono kształt idealnego koła. Pływa po nim kajakiem szając wahadło zadbaj, aby sznurek był moc­
traper, uciekłszy swojemu prześladowcy. Ten jednak czeka no związany, żeby nie mógł się przesuwać
na trapera na brzegu. Traper biega szybciej niż goniący go, w trakcie wahań - tarcie tłumi ruch wahadła.
ale wiosłuje cztery razy wolniej niż tamten biega. Czy może
przybić do brzegu tak, by uciec prześladowcy (tj. przybić
Wyniki zapisujesz w tabeli:
^wcześniej, niż tamten zdoła dobiec?) Zakładamy, że w każ­ liczba wahnięć n = ....
dym momencie traper zna swoją dokładną pozycję na dłu g o ść wahadła*) 1 = ....
jeziorze. L.p.
3. Dziura w kole. Podgrzewamy pierścień mótalowy. Czy - 1 2 3 4
otwór w środku powiększa się, czy zmniejsza? r ’* początkowy
4. Sześcian. Czy sześcian 6 x 6 x 6 można zbudować z 27 kąt wychylenia m końcowy
klocków 1 x 2 x 4? V
5, Szachy. Jaka jest największa liczba nie atakujących się średni
wzajemnie koników szachowych na szachownicy 8 x 8 ? czas n wahnięć t[s ]
6. Sklejamy sześcian. Jaki największy sześcian możemy okres T -^lsl
skleić z kwadratowego kawałka papieru o wymiarach 30 x
30 cm? Arkusz wolno oczywiście nacinać, ale nie wolno
rozcinać na odrębne kawałki. Proponuję Ci wykonać pomiary dla 5°, 30°,
7. Renonsy. Co jest bardziej prawdopodobne przy grze 60° i 90° czyli w radianach (w mierze łukowej)
w brydża: ty i twój partner nie macie pików, czy wasi
przeciwnicy nie mają pików? rc Jt ji . ji
8. Pomiar. Podać przynajmniej dwa sposoby zmierzenia 36 ’ 6 ’ X 1 “2
wysokości wieży kościelnej za pomocą barometru.
(Odpowiedzi w następnym numerze). *) mierzymy ją od punktu zawieszenia do środka masy ciężarka
s
Czas mierzymy od momentu przejścia w aha­ ci od amplitudy, nie możemy dalej uchylać się
dła przez położenie równowagi a nie od chwili, od odpowiedzi na pytanie:
kiedy w ahadło znajduje się w skrajnym poło­ Czy to się da obliczyć teoretycznie?
żeniu. W położeniu równowagi prędkość jest Nie daj się Czytelniku, zastraszyć nikomu,
największa, a więc chwila przejścia przez to kto Ci będzie mówił, że ścisłe rozwiązanie
położenie jest precyzyjnie określona. problemu w ahadła nie wyraża się przez funk­
cje elementarne, i opowiadał z uśmiechem
Dla uświadomienia sobie dokładności po­ wyższości o całkach eliptycznych. Od czego są
m iaru w arto wykonać go kilkakrotnie. Jeżeli w fizyce przybliżenia? Znaleziono dobre dla
nie masz stopera, możliwe są dwa rozwiąza­ małych drgań, to i z większymi sobie poradzi­
nia. Posługując się zwykłym zegarkiem mu­ my. Przed wprowadzeniem naszego przybli­
sisz zwiększyć znacznie liczbę wahań. Wtedy żenia musimy sobie przypomnieć pewne spra-
pom iar przy dużych am plitudach jest nie naj­ Wy podstawowe..
lepszy, bo różnice am plitudy w czasie pom iaru
będą znaczne. Jest jeszcze inna możliwość ~
możesz zrobić dwa identyczne wahadła. N aj­ h - 1 (l-c o sry )
pierw cierpliwie trzeba dobrać ich długości, Jak wiadomo, przy maksymalnym wychy­
aby przy małych am plitudach ich w ahania leniu cpm
były zgodne —wahadło, które się „śpieszy wahadło zatrzymuje się i energia potencjalna
należy oczywiście wydłużyć. Kiedy już osią­ mgh = ; mgh = mgR(l-coscpm)
gniesz zgodność okresów małych drgań, stanowi całkowitą energię wahadła. Przy in ­
w prawiasz jedno wahadło znowu w małe nych wartościach kąta wychylenia <p zasada
drgania (wychylając je np. o 5°), a drugie zachowania energii przybiera postać:
o więcej, na przykład 60°. Liczysz liczbę okre­
sów w ahadła wykonującego małe drgania, E —— my2+mgl(l-cos cp) = mgl(l-coscpm).
2
w ciągu której wahadło silnie wychylone „roz­ Stąd możemy wyliczyć prędkość V dla każde]
stroi” się i będzie wahać się w przeciwfazię. wartości kąta wychylenia:
Jeżeli różnica okresów będzie spora, możesz V = V2gl(cos<p-cos<pm).
poczekać dłużej, do momentu kiedy fazy znów A teraz nasze przybliżenie: dzielimy ruch wa­
staną się zgodne. Wtedy możesz powiedzieć,
hadła od położenia równowagi y = 0 d o za­
że w czasie n okresów pierwszego wahadła
trzym ania się na kilka etapów, na
(ten okres przyjmiemy za jednostkę) drugie przykład trzy, oznaczając punkty podziału
w ahadło wykonało n - j kolejnymi liczbami 0,1, 2, 3 (patrz rys.)
lub n - 1 pełnych wahnięć. Będzie to w praw ­
dzie pom iar względny, ale wystarczająco do­
kładny.
/.
A więc masz już wynik doświadczenia ; mo­ Punktom tym odpowiadają kąty
żesz przedstawić go w postaci wykresu. Mnie
wyszło, że chociaż dla małych kątów (do dwu­ q>o = 0, ą > i = cp2= —
V
dziestu stopni) okres jest w granicach błędu
pomiarowego stały, to przy dużych wychyle­ W każdym z tych punktów obliczamy pręd-
niach różnice są wyraźne, choć nie bardzo kość'
Vo = V2gi(cos cpo-cos cpm) itd.
wielkie. Jeśli chcesz mierzyć okres przy jesz­
cze większych am plitudach, musisz odejść od Ruchy wahadła w każdym z etapów będziemy
w ahadła matematycznego i badać wahadło przybliżać przez ruch jednostajnie zmienny.
fizyczne. Niezły przykład stanowi koło rowe­ W ruchu tym, jak wiemy, prędkość średnia jest
rowe obciążone w jakimś punkcie na obwo­ średnią arytmetyczną prędkości początkowej
dzie. Trzeba oczywiście postawić rower do i końcowej, a więc Vi_^(Vo +Vn)/2 dla LVi_
góry kokftni; przednie koło, jeżeli jego łożysko pierwszego odcinka, V2 = (V i-hVz)/2 dla LV2
jest dobrze wyregulowane, stanowi niezłe w a­ drugiego odcinka itd. Łatwo teraz znaleźć
hadło fizyczne. Tutaj możesz otrzymać nawet czas przebycia każdego z odcinków dzieląc
dw ukrotną zmianę okresu przy odpowiedniej drogę m ierzoną wzdłuż luku
amplitudzie. Skoro wiemy już, jak realne wa­ S=—
—-Rtpm
u
hadła zmieniają swój okres drgań w zależnoś­
83
przez odpowiednią prędkość średnią. Całko­
wity czas ruchu od położenia równowagi bę­
dzie więc sumą:
t = ti + t2 + t3 =
+ +
Vi v2 v3
W ciągu jednego okresu wahadło dwukrotnie
wznosi się od położenia równowagi do maksy­
malnego wychylenia i dw ukrotnie opada,
a więc okres T składa się z czterech identycz­
nych sum: T = 4t = 4(tj + t2 + t3). Aby
wykonać obliczenie okresu dla jakiejś wartoś­
ci wychylenia maksymalnego, wykonujemy
odpowiednią tabelkę, np.:
<Pm = - J - = 90° O KOROZJI
ZZA LABORATORYJNEGO STOŁU
1 = 50 cm = 0,5 m
(Część O)
S = — 9ml = 0,262 m
Poprzednim razem poznaliśmy pojęcie ko­
rozji, wiemy już, że miewamy do czynienia
Lp- 0 1 2 3 1 z korozją chemiczną i elektrochemiczną.
w ychyleni* kątowe <p 0 30“ 60“

3 1 Korozja chemiczna
COSqp
1 0
^ . 2 2
Korozja chemiczna atakuje metale w pod­
prąd kość V = V y jg ló Ó $ ^ to s q U
wyższonych tem peraturach. Nie oznacza to
3,13 2,91 2,21 0
Ir ] wcale, że korozja chemiczna nie zachodzi
w zwykłej tem peraturze otoczenia. Zachodzi
prąd kość - f m *1
średnia v L s i
3,02 2,56 1,11 również, ale proces jest tak powolny, że zwy­
kle uchodzi on naszej uwagi. W zdecydowanej
0,067 0,102 0,236
większości przypadków chemiczna korozja
v ' y. - ' ^ metali polega na ich łączeniu się z tlenem,
czyli na utlenianiu.
o k r t t T * 4{tl + tł + tsy - 1,700s.
Sprawdźmy to doświadczalnie. W tym celu
Wyniki obliczeń przedstawiam y na tym sa­ pasek blachy stalowej oczyszczony do połysku
mym wykresie, co wyniki pomiarów. papierem ściernym ujmujemy szczypcami
Jeszcze tylko dwie uwagi:
i wprowadzamy do utleniającej części płomie­
jeśli jesteś cierpliwy, możesz do obliczeń nia palnika gazowego. Kto nie dysponuje pal­
podzielić ruch na więcej etapów (np. pięć) - nikiem gazowym, może pasek blachy wygrze­
wynik będzie dokładniejszy ; po drugie - na wać w płomieniu gazowej kuchni domowej.
pewno potrafisz uogólnić to rozumowanie na Pasek blachy musimy trzymać tuż ponad ze­
przypadek w ahadła fizycznego, pamiętając, wnętrznym stożkiem płomienia. W tym miej­
że ruch wahadła fizycznego jest taki sam, jak scu bowiem płomień uzyskuje największą
ruch w ahadła matematycznego o odpowied­ tem peraturę, a ponadto w tej właśnie części
nio dobranej długości. Długość tę, zwaną dłu­ jest on najbogatszy w tlen. A więc są to idealne
gością zredukowaną, możesz wyliczyć z wy­ w arunki dla korozji chemicznej: wysoka tem­
znaczonego doświadczalnie okresu w ahań dla peratura przy swobodnym dostępie tlenu.
małych am plitud według wzoru
T - 2 n V J Po paru m inutach ogrzewania, blaszkę wyj­
mujemy z płomienia, studzimy i oglądamy.
Już wykonałeś wykres? Zgodziły Ci się wy­ Łatwo można zauważyć, że poprzednio jasny,
niki pom iarów z obliczeniami? metaliczny połysk zniknął, a powierzchnia
W następnym numerze podam Ci wyniki blaszki pokryła się jakimś ciemnym nalotem.
moich doświadczeń. Jan Gaj Z czego i jak powstał ten nalot?
84
Otóż ciemny nalot, powstający na stali przy
jej ogrzewaniu w obecności tlenu, jest tlen­
kiem żelaza, Fe30 4. Tlenek ten zwiemy zgorze­
liną, lub potocznie, ale niezbyt poprawnie -
zendrą. Jeżeli ogrzewanie stali potrw a nieco
dłużej, to po ostudzeniu zgorzelina będzie
tworzyć odpadające łuski.
A jaka jest grubość powłoki zgorzeliny na
naszej blaszce? Możemy to łatwo sprawdzić,
jeżeli zważymy naszą blaszkę na wadze anali­
tycznej. Aby się przekonać, jaka jest grubość
w arstew ki zgorzeliny, wytnijmy z blachy sta­
lowej prostokąt o łatwej do obliczenia powie­
rzchni. Po dokładnym wyznaczeniu powierz­
chni płytki (oczywiście obustronnej) czyścimy kryje się 0,05-milimetrową czy nawet grubszą
ją dokładnie, odtłuszczamy acetonem, suszy­ warstewką zgorzeliny? Gdy ją usuniemy, pier­
my i ważymy na wadze analitycznej. Nastę­ wotne wymiary wałka ulegną poważnym
pnie tak przygotowaną płytkę trzymamy zmianom. Dlatego też, aby nie dopuścić do
w utleniającej części płomienia gazowego zmiany wymiarów hartowanych przedmiotów
przez 20-30 minut. Teraz, po ostudzeniu, płyt­ stalowych, jak też podczas innych procesów
kę ważymy ponownie. obrabiania na gorąco, stosuje się tzw. atmos­
fery ochronne. Oto z pieca, w którym ogrzewa­
Grubość warstwy zgorzeliny, X, obliczamy my wyroby stalowe, wypieramy powietrze za­
ze wzoru: wierające tlen i na jego miejsce wprowadzamy
gaz chemicznie bierny, a więc np. azot czy
amoniak. Takie atmosfery ochronne stosowa­
p d C2 ne są szeroko w przemyśle metalowym przy
gdzie: hartow aniu narzędzi i innych obróbkach ter­
X - grubość warstwy zgorzeliny, micznych. v
Z punktu widzenia chemicznego, mecha­
a —przyrost masy płytki po ogrzewaniu,
nizm korozji chemicznej jest następujący: za­
p - powierzchnia płytki, 3
w arte w powietrzu cząsteczki tlenu, w wyniku
d - gęstość zgorzeliny Fe30 4 (5,18 g/cm ),
procesu zwanego chemisorpcją, przyczepiają
ci - ciężar cząsteczkowy Fe30 4 - 231,52,
się do powierzchni metalu. Następną fazę sta­
c2 - ciężar cząsteczkowy 202 - 64,0
nowi rozpad cząstek tlenu na pojedyncze ato­
W stawiając znane wielkości otrzymujemy my. W porównaniu z cząsteczkami tlenu, jego
pojedyncze atomy są o wiele energiczniejsze,
ba, nawet wręcz agresywne w stosunku do
a . 2 41,5 2 swego otoczenia. W przypadku metalu atomy
A p -5 ,1 8 64 tlenu rozpoczynają z nim „handel” elektrona­
mi. Zważywszy na wspomnianą już agresyw­
ność atomów tlenu, nie jest to „handel’ zbyt
Wynik otrzymany w jednostkach grubości, uczciwy.
czyli w setnych częściach milimetra. Grubość Po prostu atomy tlenu odbierają atomom
w arstw y zgorzeliny, w zależności od tem pera­ metalu elektrony, nie pytając ich o zgodę.
tury i czasu ogrzewania, wynosi od jednej W wyniku takiego rabunku powstają ujemnie
tysięcznej do paru milimetrów. naładowane aniony tlenu 02‘ i dodatnio nała­
Wyobraźmy sobie teraz, że mamy zaharto­ dowane kationy metalu Me+.
wać np. stalowy wałek do jakiegoś precyzyj­ Oba te składniki, czyli aniony tlenu i katio­
nego mechanizmu. Cóż z tego, że tokarz wyko­ ny metalu, tworzą warstwy tlenku metalu.
nał element z m aksymalną dokładnością wy­ Dalsze losy metalu zależą ściśle od struktu­
miarów, to jest do 0,001 mm, jeżeli podczas ry warstewki tlenkowej. Spory wpływ wywie­
ogrzewania, które musi stanowić jedną z faz ra też i tem peratura. Powstająca na powierz­
procesu hartow ania, stalowy przedmiot po­ chni żelaza warstewka tlenkowa jest silnie

85
porow ata i luźno związana z podłożem. Dlate­ Korozja elektrochemiczna
go też tlen z powietrza może swobodnie prze­
nikać przez taką warstew ką i reagować z me­ Baczny obserwator zjawisk istniejących
talem. Jeżeli przedm iot żelazny ogrzewamy w otaczającym nas świecie może, a nawet
w powietrzu, to, dzięki zwiększeniu się energii powinien zgłosić w tej chwili stanowczy pro­
atomów tlenu, ich ataki na atomy żelaza stają test. Powiedzieliśmy bowiem wyraźnie, że po­
się bardzo gwałtowne. Tym właśnie tłum aczy­ wierzchnie chromu pokryte cieniutką w ars­
my tworzenie się zgorzeliny. tew ką tlenku, chronią skutecznie metal przed
Są jednak i inne metale, jak np. cynk, które, dalszymi atakam i korozji.
co praw da, też ulegają atakom tlenu, ale po Tymczasem życie codzienne, a zwłaszcza
utworzeniu się warstew ki korozyjnej o gru­ wygląd otaczających nas przedmiotów, stano­
bości ok. 1 |xm, dalszy proces jest już zahamo­ wczo temu zaprzecza. Kto bowiem nie widział
wany. Dzieje się tak dlatego, że 1-mikrome­ pordzewiałych, czyli skorodowanych zderza­
trowa w arstew ka tlenku jest już tak szczelna, ków samochodowych, kołpaków kół, zamków,
że nie ma mowy, aby tlen mógł przeniknąć kierownic rowerowych ćzy tłumików motocy­
w głąb i zaatakować cynk. klowych. Przecież wszystkie te części i setki tu
nie wymienionych, ale powszechnie znanych,
Podobnie jak cynk, zachowują się i inne
pokryte były bezspornie powłokami chromu.
metale, jak kadm, ołów czy miedź. Powstająca
A nawet, pokryte zostały chromem zaledwie
na tych metalach w arstew ka tlenkowa chroni
rok czy dwa lata temu. Gdzież więc ta ochron-
je, co prawda, przed dalszymi atakam i tlenu,
, na rola warstewki tlenkowej?
ale powierzchnie tracą swój metaliczny
połysk. Wysunięte zarzuty są bardzo poważne, ale
nie wolno zapominać, że oprócz korozji che­
Są jednak i takie metale, które —.jak wiemy micznej istnieje jeszcze, działa i wywiera od­
z doświadczenia —całymi latam i zachowują powiedni skutek - korozja elektrochemiczna.
swój m etaliczny połysk. Pomijając przedsta­ Gdyby nie ona, pasywne warstewki tlenków,
wicieli rodu szlachetnych (jak złoto czy platy­ powstające na chromie, niklu, tytanie, rodzie
na), które z racji swej wielkiej bierności che­ czy palladzie, chroniłyby latami metaliczny
micznej z tlenem nie reagują, do m etali zacho­ połysk ich powierzchni. O tym, że tak jest
wujących swój charakterystyczny połysk na­ naprawdę, może świadczyć wygląd niklowa­
leży również chrom, nikiel, tytan, pallad i rod. nych czy chromowanych wyrobów sprzed
wielu lat, przechowywanych przez cały
I te metale, co praw da, też ulegają atakom w pomieszczeniach suchych i ciępłyeh. Autor
tlenu, ale tworząca się w arstew ka tlenku jest miał niedawno okazję oglądania ręcznej m a­
tak cienka, że nie wpływa widocznie na właś­ szyny do szycia z końca ubiegłego stulecia,
ciwości optyczne. Dzieje się tak dlatego, że na w której części niklowane i chromowane za­
powierzchni chromu, niklu, tytanu, palladu chowały do dziś swój pierwotny blask i po­
czy rodu powstaje w arstew ka tlenkowa gru­ łysk. Tak, ale maszyna do szycia przebywała
bości 0,01 um. Ta cienka warstewka jest jed­ zawsze w suchych i ciepłych pomieszczeniach.
nak ogromnie zw arta i szczelna. Spraw ia to, Natom iast zderzak samochodowy czy tłumik
że atomy tlenu, nie mówiąc już o cząsteczkach, motocyklowy są bezustannie zwilżane przez
nie mogą przez taką warstew kę przeniknąć, deszcze, wodę z ulic, śnieg czy błoto.
a tym samym m etal jest chroniony przed dal­ Właśnie woda wraz z rozpuszczonymi
szymi atakam i tlenu. Jak skuteczna jest ta w niej różnymi związkami nieorganicznymi,
ochrona, mogą świadczyć lśniące jak lustro jak np. kwasy i sole, czyli obecność elektroli­
powierzchnie przedmiotów metalowych po­ tów, stanowi wylęgarnię dla korozji elektro­
krytych powłokami np. chromu. Dziesiątki lat chemicznej. Krótko mówiąc, ten rodzaj koroz­
opierają się one skutecznie atakom tlenu. ji atakrye metale zawsze wtedy, gdy są one
O takich m etalach jak chrom, nikiel, pallad, zanurzone lub nawet tylko zwilżane elektroli­
tytan czy rod, mówimy, że pod wpływem tlenu tami.
ich powierzchnie ulegają pasywacji, czyli - po
Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że tego
utworzeniu się bardzo cienkiej warstewki
rodzaju korozja powinna należeć do rzadkoś-
tlenku - stają się odporne na dalsze ataki
korozji chemicznej.
str. 89)
86
tażem lub dewastacją. Oczekujemy pasteryzacji. Jak powszechnie wiado­
przede wszystkim rozwiązań możliwych mo, ciśnienie w dobrze uszczelnionym
do zastosowania w warunkach domo­ słoiku jest znacznie niższe niż w otacza­
wego warsztatu i nie naruszających jącej atmosferze. Wystarczy więc
nadmiernie ani miejsca zainstalowania, sprawdzić ciśnienie wsłoiku, aby upew­
ani samego chronionego obiektu. Nie nić się o jakości zamknięcia.
oznacza to oczywiście, że rezygnujemy Prawie wszyscy koledzy przy rozwią­
z oceniania ciekawych propozycji cał­ zywaniu zadania skupili swoją uwagę
kowicie nowych konstrukcji, możliwych na odkształcaniu metalowej pokrywki,
do wprowadzenia do produkcji seryj­ stosowanej do zamykania słoików typu
nej, Istotne jest natomiast, by zmodyfi­ „TWIST”. Ponieważ odkształcenie jest
kowane urządzenia pozostały bezpie­ nieznaczne, trudno zauważyć je gołym
czne dla użytkowników - nawet wzglę­ okiem. Otrzymałem wiele rozwiązań,
dy wychowawcze nie uzasadniają raże­ polegających na zastosowaniu różnych
nia złodziei prądem elektrycznym ani metod do badania stanu wygięcia meta­
usypiania przemyślnie ukrytymi kapsu­ lowej pokrywki.
STÓŻ ŻARÓWEK łami z gazem - aby nie utrudnić specjal­
nie normalnych czynności konserwa­ Najprostsze rozwiązanie, jakie pro­
cyjnych prowadzonych przez osoby ponuje kolega Stanisław Wiesiołek
Zadanie 384 uprawnione, można uposażyć je w nie­ z Olsztyna, to po prostu przystawienie
typowe narzędzia. Nie bez znaczenia na sztorc do pokrywki zwykłej linijki
Ilekroć wsiadam do ciemnej windy, jest także estetyczny wygląd zabezpie­ i obserwowanie prześwitu między linij­
nie mogę ustrzec się niewesołej refleks­ czeń. ką a pokrywką. Na podstawie stopnia
ji na temat ludzkiej natury. Szybkość, Rozwiązania prosimy nadsyłać w ter­ zaklęśnięcia pokrywki można wniosko­
z jaką znikają instalowane w windach minie do dwóch miesięcy od ukazania wać o podciśnieniu panującym w słoi­
żarówki oraz oświetlające korytarze się tego numeru „MT”, w kopertach ku. Jest to zapewne sposób najprost­
świetlówki, startery, a także inne umie­ z adnotacją: „Klub Wynalazców, zada­ szy, ale nie dający dużej pewności (po­
szczone w ogólnie dostępnych miej­ nie nr 384” . Autorzy najlepszych projek­ krywka mogła być wcześniej wgnie­
scach elementy wyposażenia budyn­ tów otrzymają nagrody a nadające się ciona).
ków - wyłączniki, klamki, zamki, krany, do wykonania we własnym zakresie za­ Dość ciekawą propozycję przedsta­
a nawet zainstalowane w wielu komo­ bezpieczenia zostaną dokładniej opisa­ wił kolega Dariusz Knitter z Lublina.
rach zsypowych zlewy, budzi grozę. Za­ ne w dziale ,,Na warsztacie” . Proponuje on uzupełnienie tradycyjnej
sadniczo jest to zjawisko z zakresu pa­ (zg) pokrywki w prosty wskaźnik szczelnoś­
tologii społecznej, a jego źródeł można ci. Pomysł kol. Knittera to nowy rodzaj
szukać w długotrwałym zachwianiu
metalowej zakrętki z otworem pośrod­
norm moralnych, ale na szybkie zara­ KONTROLA ku. Otwór ten jest zaślepiony membra­
dzenie złu metodami wychowawczymi H E R M E T Y C Z N O Ś C I ną wykonaną z odpowiedniej do tego
nie można liczyć. Zmiana mentalności
wymaga lat. Pozostają więc inne meto­
S Ł O I K Ó W celu gumy. Po przeprowadzeniu her-
metyzacji widoczne zaklęśnięcie mem­
dy - usilne pilnowanie i nieustanna kon­ brany będzie sygnalizowało stan
Rozwiązanie zadania 377
trola albo zmiany konstrukcyjne urzą­ szczelności słoika. Podobne rozwiąza­
dzeń, utrudniające złodziejom ich
Temat zadania, badanie hermetycz­ nie proponuje kolega Jacek Grabowski
wyczyny. z Wodzisławia, który zamiast gumowe­
I to właśnie jest zadanie dla kore­ ności słoików, nie stawiał zbyt wielkich go wskaźnika proponuje zmianę w te­
spondentów klCibu. Prosimy o opraco­ wymagań naszym konstruktorom-wy-
nalazcom. Wszystkie rozwiązania zada­ chnologii produkcji zakrętek. Denko
wanie metod skutecznego i prostego
zarazem sposobu ochrony elementów nia zostały oparte na zmianach ciśnie­ pokrywki powinno być wykonane z bar­
dziej sprężystej blachy, tak aby w czasie
wyposażenia budynków przed demon­ nia panującego w słoiku poddawanym

membrana z gumy
X

g| po kryw ka

rys. 2
Uktad elektryczny czujnika podciśnienia w stoikach

rys 3

5. dioda

chcę przedstawić rozwiązanie, jakie na­


desłał nam wspomniany na początku
kolega Stanisław Niesiołek. Oprócz
prostej metody z linijką, kolega propo­
nuje zastosowanie wskaźnika hermety­
czności, który w swym działaniu rów­
nież opiera się na wskazaniu zmiany
ciśnienia w słoiku. Przyrząd znajduje
się we wnętrzu pasteryzowanego słoi­
ka. Pomysł jest o tyle lepszy od po­
przednich, że można go stosować także
pasteryzacji mogło się w łatwy do zau­ ra. Proponowane rozwiązanie jest dość do słoików ze szklanymi pokrywkami,
ważenia sposób odkształcać. ciekawe, warto wykonać prototyp dla które jak wiadomo, nie odkształcają się.
Bardzo często nasi koledzy widzą sprawdzenia funkcjonowania tego Czujnik-kontroler hermetyczności, za­
rozwiązanie zadań przez zastosowanie urządzenia. proponowany przez kolegę Stanisława,
układów elektrycznych i elektronicz­ Na rys. 3 przedstawiony został elek­ składa się z trzech dość prostych ele­
nych. Znalazło się takie i wśród rozwią­ tryczny układ czujnika, który zakłada mentów (rys. 5). Szklana rurka (1) zamk­
zań zadania 377. Kolega Wojciech ści- się na pokrywką słoika w czasie paste­ nięta z jednej strony zawiera w sobie
sławski z Warszawy, mimo dość prozai­ ryzacji (przypuszczenie redakcji). Czuj­ szklany tłoczek (2) uszczelniony dwie­
cznej sprawy, jaką jest sprawdzenie sta­ nik umieszczony w specjalnej oprawie, ma uszczelkami (3), wykonanymi np. z
nu domowych zapasów zgromadzo­ po założeniu na pokrywkę nie pastery­ teflonu. Przed hermetyzacją tłoczek zaj­
nych w słoikach, proponuje zastosowa­ zowanego słoika, zamyka obwód elek­ muje miejsce biisko ścianki zamykają­
nie układu elektronicznego, który kon­ tryczny i zapala diodę elektrolumine­ cej rurkę. Po napełnieniu słoika, któ­
troluje proces hermetyzacji już w czasie scencyjną. W czasie hermetyzacji zasy­ rymś 2 przetworów poddawanych pas­
jego trwania. Dość skąpy opis pomysłu sane wieko pokrywki odkształca się, teryzacji, umieszczamy w nim również
mimo bogatego zestawu rysunków nie a dźwignia 2 opada powodując tym sa­ opisaną rurką kontrolną. Zamykamy
oddaje w pełni wszystkich intencji auto­ mym wyłączenie diody. Na zakończenie słoik i poddajemy go pasteryzacji.

88
Zmiana ciśnienia w słoiku spowoduje metod najprostszych. Pojawiło się, co obniżone ciśnienie, powietrze wgniata
przesunięcie się tłoczka w rurce wska­ prawda, jedno rozwiązanie,.optyczne", pokrywkę i napręża blachę. Dalsze od­
będące w istocie sposobem poszukiwa­ kształcenie wymaga przyłożenia dość
zując szczelność słoika. Jednakże nie
został tutaj rozwiązany problem zapew­ nia ogniska zwierciadła wklęsłego dużej siły. Jeśli więc pokrywka łatwo
nienia widoczności czujnika - utopiony utworzonego przez wklęsłą pokrywkę poddaje się naciskom - słoik należy
w mało zwykle przejrzystych przetwo­ słoja, ale opisana metoda była dość poddać wnikliwszej kontroli i najpraw­
złożona i trudna do realizacji. Tymcza­ dopodobniej ponownej pasteryzacji.
rach nie spełni zadania.
Z przedstawionych pomysłów wybra­ sem wystarczy oświetlić pokrywkę pod Najpewniejszym sposobem, należą­
łem dwa rozwiązania, które zostały na­ kątem ok. 30*. by na ustawionym za cym jednak do badań „niszczących”
grodzone. Należą do nich rozwiązania słoikami ekranie łub nawet na zwykłej jest obserwowanie zjawisk akustycz­
nadesłane przez kolegę Wojciecha Sci- ścianie otrzymać wyraźną plamę odbi­ nych, towarzyszących otwieraniu słoi­
sławskiego z Warszawy i kolegę Stani­ tego światła. Jej wymiary świadczą o ja­ ka. Jeśli nie usłyszymy syku wdzierają­
sława Wiesiołka z Olsztyna, który już kości zamknięcia. Mała i intensywna cego się powietrza i stuku prostującej
kolejny raz uzyskuje wyróżnienie w na­ plamka świadczy o tym, że pokrywka się pokrywki, potraktujemy zawartość
jest wklęsła a zamknięcie pewne. Plama ostrożnie. Lepiej stracić przetwory niż
szym klubie.
Roman Kozak o średnicy słoika oznacza nieszczelne zdrowie. Dlatego właśnie spełniające
p.o. Prezesa Klubu Wynalazców połączenie pokrywki ze słoikiem. szczególnie ostre przepisy sanitarne
Jeszcze prostsza metoda wykorzys­ przetwory dla dzieci są zamykane
tuje sprężyste właściwości pokrywki w szklanych słoikach o specjalnych za­
Od redakcji
słoika. Pokrywkę nie zamkniętego słoi­ krętkach , nadających się do łatwego
Nie bez zdziwienia zauważyliśmy, że ka można bez trudu uginać lekkim na­ stosowania dwóch ostatnich metod
wśród propozycji rozwiązań brakuje ciśnięciem palca. Jeśli w słoiku panuje sprawdzania szczelności zamknięcia.

(Ciąg dalszy ze str. 86) - 2-3 g azotanu potasu, czyli saletry pota­
sowej,
- 2-3 g kwasu siarkowego,
ci. No, bo powiedzmy sobie, czy tak na co - 2-3 g kwasu azotowego.
dzień przedmioty metalowe polewane są, czy
też stykają się z elektrolitami? Niestety, tak. Dodanie każdej z wymienionych wyżej sub­
Ponieważ wydaje się to w prost nieprawdopo­ stancji z osobna spowoduje wychylenie się
dobne, wykonajmy proste doświadczenia. strzałki woltomierza, co świadczy, iż w obwo­
Do szklanki czy małego słoika nalewamy dzie płynie prąd elektryczny. Płynie on dlate­
destylowanej wody lub wody otrzymanej ze go, że każda z wymienionych substancji nada­
stopienia szronu z domowej lodówki. Woda je wodzie przewodnictwo elektryczne. Inaczej
taka jest bardzo czysta, nie zawiera soli ani mówiąc, nasze dwie blaszki zanurzone są
kwasów, a więc i nie przewodzi prądu elektry­ w elektrolicie. No, dobrze, ale co mają wspól­
cznego. W naczyniu z taką wodą zawieszamy nego dwie blaszki i elektrolit z korozją? Bar­
naprzeciw siebie w odległości 2-3 cm dwie dzo wiele. Gdzie jest bowiem elektrolit i metal
blaszki - cynkową i miedzianą. Blaszki przed czy dwa różne metale, tam musi być i korozja
zanurzeniem trzeba dokładnie oczyścić do po­ elektrochemiczna.
łysku papierem ściernym, a następnie odtłuś­ Wspomniane substancje wymieniliśmy nie­
cić acetonem lub rozpuszczalnikiem. Tak przypadkowo. - Sól kuchenna służy, niestety,
oczyszczone i odtłuszczone blaszki połączone
do posypywania ulic, obie saletry, to popular­
z drucikam i miedzianymi umieszczamy w wo­ ne nawozy sztuczne, z kolei kwas siarkowy
dzie a druciki łączymy z czułym woltomie­ i azotowy tworzą się w powietrzu z wody
rzem. i gazów spalinowych, opuszczających kominy
M iernik nic nie wykaże, w obwodzie bo­ i rury wydechowe, a zawierających tlenki
wiem nie płynie rząd elektryczny. Nie płynie siarki i tlenki azotu. Każda z tych substancji
on zaś dlatego, że w arstw a wody nie przewo­ rozpuszczona w wodzie jest elektrolitem, któ­
dzi prądu elektrycznego, ry przewodzi przecież prąd elektryczny. Wy­
A teraz, nic nie zmieniając w układzie, do konajmy zaproponowane doświadczenia,
wody w naczyniu dodajemy, na przykład:. a ułatwi to nam bliższe poznanie korozji elek­
- 2-3 g chlorku sodu, czylj soli kuchennej, trochemicznej, której poświęcimy następne
- 2-3 g azotanu amonu, czyli saletry amo­ odcinki naszego działu.
nowej, Stefan Sękowski

89
Proste, prawda? A czy interesujące?
POZORNA PROSTOTA, 0 0
Spróbujmy. Grę łatwo wykonać same­
CZYLI - GRA L mu choćby z kartonu, czy z tektury. 0 0 0 'S
A tytułem zachęty zauważyć warto, że 0 0 0 0
Różne są gry. O ich atrakcyjności gra L ma więcej gambitów (otwarć) niż \# 0 0 0
decyduje m.in. czy stwarzają interesują­szachy, a ponadto dotychczas nie jest
ce sytuacje, które wymagają pomysło­ jeszcze znana jej strategia (choć wiado­ rys,1
wych rozwiązań strategicznych, przy mo, że istnieje, gdyż jest to gra skoń­
jednocześnie niezbyt skomplikowa­ czona, czyli istnieje skończona liczba
nych regułach. możliwych ruchów na każdym etapie
Brytyjski matematyk Edward de Bono gry).
postawił sobie następujące zadanie:
0 0
wymyśleń grę o nietrywialnej strategii Kto zaczyna? To można rozstrzygnąć 0 [ 0 l
przy możliwie bardzo prostych regu­ poprzez losowanie. A jaka jest
łach. Oto jego własne rozwiązanie na­ początkowa figur? Nie chcąc pozbawić
zwane przezeń grą L.
pozycja

Czytelnika możliwości współudziału


i 0 's '
0 *
L jest grą dwuosobową. Rozgrywasię w wynalazku tej gry, proponuję Mu, by rys.2
ją na 16-polowej szachownicy (4 na 4), sam spróbował rozstrzygnąć:
przy czym wszystkie pola są równo­ Problem płerw tzy: jakie powinno
prawne. Każdy gracz ma do dyspozycji być początkowe ustawienie figur, by 1°
2 figury, które cały czas pozostają na stwarzało wykonującemu pierwszy
planszy, a mianowicie: większą, ruch maksymalną możliwą liczbę gam­
o kształcie litery L (rys. 1), i mniejszą, bitów, 2° stwarzało nie mniejszą (lub
o kształcie kwadratu wielkości pojedyń- przynajmniej niewiele mniejszą) liczbę
czego pola szachownicy. Gracze wyko­ odpowiedzi; a dodatkowo 3° by figury
nują ruchy na zmianę, a każdy ruch różnych kolorów były ustawione syme­
polega na tym, by najpierw ustawić wię­ trycznie (względem zamiany kolorów).
kszą figurę na planszy w innym położe­
niu, niż zajmowała poprzednio (wolno Łatwo zauważyć, że nie każde możli­
figurę obracać i odwracać na drugą we ustawienie symetryczne figur spełni
stronę - rys. 2), a następnie można, jeśli dwa pierwsze warunki. Przykładem mo­
się chce, umieścić na innym polu mniej­ że być ustawienie jak na rysunku 4,
szą figurę (tub pozostawić ją tam, gdzie w której to sytuacji rozpoczynający blo­
stała przedtem). Celem gry jest zablo­ kuje przeciwnika już w pierwszym
kowanie przeciwnika, czyli doprowa­ ruchu (wykonując mianowicie ruch
dzenie do takiej sytuacji, by przeciwnik prowadzący do sytuacji na rysunku 3).
nie mógł wykonać ruchu (tzn. - przesta­ rys. U
wić swej większej figury); w sytuacji Problem drugi (najważniejszy) - to
przykładowej jak na rysunku 3 białe strategia gry, a przynajmniej jej podsta­
figury zablokowały czarne L. Gracz, wowe zasady, a w szczególności: ile
któremu uda się zablokować przeciwni­ istnieje istotnie różnych możliwych sy­ Być może, w poszukiwaniu zasad
ka, wygrywa, zablokowany zaś - prze­ tuacji kończących grę (jedną z nich strategii gry L pomogą pewne modyfi­
grywa. przedstawia rys. 3). kacje reguł gry. Mam fu na myśli nastę­
pujące reguły:
1° wolno (lub nie wolno) odwracać
figury L na drugą stronę;
2° najpierw ruch figurą L, potem -
kwadratem, albo - odwrotnie:
3° figury można poruszać w dowolnej
kolejności;
4° trzeba przestawić jedną figurę (L),
a drugą - można, albo - przestawić
trzeba obydwie figury.
Kombinując tak zmodyfikowane re­
guły otrzymamy różne mutacje gry L.
Oczywiście, nie wszystkie będą jedna­
kowo wartościowe (dlaczego? - po­
patrz na rys. 3).
Życzymy powodzenia w odkrywaniu
tajników gry L. Odkrywcze listy Czytel­
ników opublikujemy na łamach ..Mło­
dego Technika” ku pożytkowi innych
Czytelników. Listy prosimy nadsyłać na
adres redakcji z dopiskiem ,,GRA L”.
Zbigniew Płochocki

90
Tym razem dla każdego ... chorego, czyli
now a aparatura m edyczna

Duńska firma RADIOMETER, od lat


specjalizująca się w budowie urządzeń
do określania nasycenia krwi gazami
(tlenem i dwutlenkiem węgla), opraco­
wała urządzenie do ciągłej obserwacji
tej wielkości bez potrzeby pobierania
krwi od pacjenta. Urządzenie składa się
z czujnika, przyklejanego na przedra­ Znana firma wytwarzająca stymulatory
mieniu oraz aparatu kontrolnego łączo­ serca „Cardiac Pacemakers” wypuściła
nego w razie potrzeby z urządzeniem na rynek urządzenia do zdalnego kon­
zapisującym. Czujnik jest zmodyfiko­ trolowania funkcjonowania stymulato­
waną elektrodą Clarka (dla pomiaru stę­ ra, bez potrzeby udawania się do leka­
żenia tlenu) lub $everinghausa (dla po­ rza. Urządzenie składa się z nadajnika
miaru stężenia dwutlenku węgla) i może 0 wymiarach 3,4 cm x 7,0 cm x 12,0 cm
działać w sposób ciągły lub przerywany. 1 masie 140 g, znajdującego się w posia­
Wynik badania uzyskuje się już po 3 daniu pacjenta, i odbiornika, znajdują­
sekundach od momentu włączenia cego się w gabinecie lekarza. Nadajnik
przyrządu, (ap) zawiesza sobie pacjent na piersi , nakrę­
ca numer telefoniczny gabinetu lekar­
skiego, przekazuje pielęgniarce swoje
dane i przykłada mikrofon aparatu tele­
Producent urządzeń komputerowych fonicznego do nadajnika. Nadajnik wy­
Hewlett-Packard, który zajmuje się rów­ syła podstawowy ton o częstości 1500
nież wytwarzaniem aparatury badaw- lub 1900 Hz. zmodulowany sygnałem
czej i medycznej, opracował zminiatu­ EKG..
ryzowany kapnograf. czyli urządzenie Urządzenie odbiorcze ,,odkodowujeT’
mierzące zawartość dwutlenku węgla sygnał EKG i zapisuje go w ogólnie
w mieszaninie gazów (w konkretnym znany sposób na taśmie.
przypadku - w powietrzu wydychanym
przez pacjenta). W czujniku wykorzys­
tano zjawisko silnego pochłaniania
podczerwieni (między 3,5 a 4,7 mikro­
metra) przez dwutlenek węgla. Kapno­
graf pozwala na precyzyjny nadzór nad
procesami wymiany gazowej, zacho­
dzącej w pęcherzykach płucnych. Spa­
dek zawartości dwutlenku węgla w mie­
szaninie wydychanej przez pacjenta
świadczy o załamywaniu się krążenia.
Badanie jest niezwykle czułe, kapno­
graf bardzo wrażliwie kontroluje funk­
cjonowanie układu krążeniowo-odde­
chowego u badanego pacjenta.
Na zdjęciu widoczny czujnik kapno-
grafu. podłączony do aparatu do znie­
czulenia ogólnego.
ności samej koncepcji. Zna­

POMYSŁY
gemalne ★ ★ ★ ★ ★
cznie łatwiejszy do zreali­
zowania jest natomiast bu­
dzik dla zapominalskich.
Kolega Jarosław twierdzi,
że budzik z tarczą 24-go-
dzinną znacznie lepiej bę­
dzie spełniał swoje zadanie.
itakWsffitie Istotnie, budzik taki można
nastawiać natychmiast po
obudzeniu się, gdy mecha­
nizm dźwięczeniem przy­
A u to r z y k a ż d e g o z a m ie s z c z o n e g o p o m y s łu o tr z y ­ pomina jeszcze o swym ist­ miejsca. Urządzenie nie
m u ją ja k o h o n o r a ń u m 1 0 0 0 0 g r . W s z y s tk ie n a d e ­ nieniu, bez obawy, że za­ wymaga chyba dalszych re­
s ła n e p o m y s ły są p o z a ty m r o z p a tr y w a n e p r z e z kłóci wieczorny odpoczy­ komendacji.'
B iu r o M ło d z ie ż o w y c h P a te n tó w , k tó r e p r z y z n a je nek dzwoniąc o połowę do­
by wcześniej.
s w o je n a g r o d y i w y r ó ż n ie n ia . P o m y s ły m o ż n a n a d ­ Temat czekający na wy­
s y ła ć p o d a d r e s e m R e d a k c ji o d o w o ln e j p o r z e r o k u , CICHY APARAT PRO­ nalazcę - PRZEJRZYSTA
d m a ijio c y ,b y le b y b y ły ro p a tr z o n e d o p is k ie m : „ P o ­ JEKCYJNY. Hałas, jaki to­ SZYBA PIEKARNIKA.
m y s ły ”. D o ty c z y to r ó w n ie ż „ Ś L A D Ó W P O M Y ­ warzyszy wyświetlaniu fil­ Kolega Dariusz Rzeczkow­
S Ł Ó W ”. A u to r z y w y d r u k o w a n y c h „ śla d ó w ” o tr z y ­ mów w nie przygotowa­ ski zaproponował urządze­
m u ją n a g r o d y r ze c z o w e . nych do tego celu pomiesz­ nie zapewniające przezro­
czeniach, a nawet w niektó­ czystość szybki piekarnika
rych pomniejszych kinach, także w czasie pieczenia.
UDOSKONALONY BU­ jest dokuczliwy. Utrudnia Słusznie zauważył, że wy­
DZIK. Niewielkie rozmiary oglądanie, przeszkadza dzielająca się z potraw paro
i niezbyt precyzyjna regu­ i męczy, czasem nawet za­ chętnie osiada na znacznie
lacja współczesnych budzi­ głusza komentarz lub dia­ chłodniejszej szybie pie­
ków powodują, że nasta­ logi. Kolega Marian Chwa- karnika. Nie pomagają
wiając je nigdy nie jesteśmy szcza ze Świętochłowic przemyślnie instalowane
pewni, o której godzinie za­ proponuje, by zaradzić tym w komorze lampki, by prze­
działają. Kilku czy nawet niedogodnościom przez konać się o stanie potrawy,
kilkunastominutowe od­ stosowanie specjalnie do i tak trzeba otworzyć
chyłki nie należą do rzad­ tego celu przygotowanej, drzwiczki, narażając się na
kości. Dla osób zdyscypli­ dźwiękoszczelnej osłony przegrzanie twarzy i gwał­
nowanych. które z zegar­ zastosowanie sprzężonych, projektora. Za najskutecz­ towne ochłodzenie piekar­
kiem w ręku odmierzają tak jak w mechanizmie ze­ niejszą uważa (z punktu nika. Trudno jednak przy­
wszystkie swe czynności, gara, wskazówek godzino­ widzenia akustyki słusz­ puszczać. by w niesprzyja­
taka dokładność budzenia wej i minutowej. Wykona­ nie!) szczelną obudowę jących warunkach wnętrza
* się nie jest wystarczająca. nie takiego mechanizmu opróżnioną z powietrza. piekarnika, a zwłaszcza
Pomocą dla tych osób może byłoby dość trudne i nie Niestety, w takich warun­
być budzik zbudowany we­ wiadomo, czy pomysł się kach projektor będzie dzia­
dług pomysłu jedenastolet­ przyjmie, choć popularność łał cicho i... krótko. Powie­
niego kolegi Jarosława zegarków elektronicznych trze jest bowiem niezbędne
Ara basa. Zamiast jednej z budzikiem nastawianym do chłodzenia elementów
wskazówki ustalającej porę właśnie z minutową do­ projektora, a zwłaszcza sil­
dzwonienia proponuje on kładnością świadczy o traf­ nika napędowego i żarów­
ki. Zapewnienie wymiany
ogrzanego powietrza
z wnętrza osłony z otocze­
CZYTELNICY DOPOMINAJĄ SIĘ niem będzie zapewne naj­
większym kłopotem dla re­
O wprowadzenie do masowej produkcji opisywanych już alizatorów pomysłu. w wysokiej temperaturze,
przed wielu laty w dziale „Klub Wynalazców’4 - cęgów chciała działać zapropono­
ułatwiających wbijanie gwoździ. Zakłady zainteresowane WIESZAK DO SPODNI. wana przez kolegę wycie­
ich wytwarzaniem odsyłamy do „MT” nr 2 z 1975 r. Mocowany do drzwi szafy raczka (zapewne wzorowa­
Echem innej publikacji „M T\ mniej niestety optymisty­ wieszak do spodni w formie na na samochodowej). Zre­
cznym, jest list proponujący budowę nowego rodzaju elek­ rzadkiego „grzebienia”, za­ alizowanie słusznej nie­
trowni cieplnych. Autor listu nie zauważył niestety, że mocowanego obrotowo na wątpliwie chęci umożliwie­
zastępując węgiel spalany w kotłach przez gigantyczną jednym tylko końcu, to po­ nia oglądania zawartości
grzałkę zasilaną prądem z generatora elektrowni, buduje mysł kolegi Janusza Kubi­ piekarnika czeka więc na
klasyczne perpetum mobile, i to gorszego rodzaju. Kolega ny 2 Bełku. Po ustawieniu swego Edisona. Odpowied­
jest bowiem przekonany, że dzięki swemu urządzeniu wieszaka poziomo znaczna nią metodą wydaje się
otrzyma znaczne ilości energii za darmo, a nie tylko urzą­ odległość między szczebel­
dzenie w wiecznym ruchu. zwiększenie temperatury
kami ułatwia zawieszanie wewnętrznej szyby przez
Ze swej strony obiecujemy wzmóc walkę z takimi wiatra­ ubrań, a zwisający pionowo
kami techniki. odpowiednie skierowanie
wieszak zajmuje niewiele strumienia powietrza.
92
puszczalne lusterko umoż­ gniazda. Umożliwi to ko­ waniem temperatury przy
ODPROWADZENIE pomocy termometru wto­
WODY Z SUSZĄCEJ SIĘ liwiające oglądanie gości rzystanie z drugiej części
gniazda, a nawet jedno­ pionego w szkło butelki.
BIELIZNY. Każdy, kto ką­ z wnętrza i własnego oka
czesne włączenie dwóch Pomijając nawet trudności
pał się w wannie pod stru­ z zewnątrz. Młody wyna­
lazca podaje nawet miejsce, rozdzielaczy. Ponieważ co­ związane z wykonaniem ta­
mieniami wody kapiącej kiej hybrydy nie wiadomo,
z rozwieszonej właśnie gdzie można znaleźć opis raz popularniejsze są pros­
wykonania takiego luster­ te urządzenia elektryczne czy tego rodzaju udogod­
upranej bielizny, zrozumie nienie znajdzie uznanie.
genialność pomysłu kolegi ka („Zrób Sam”, 6/1981), o niewielkiej mocy - kal­
kulatory, magnetofony i Butelki często się tłuką,
Marka Sipki z Rybnika. Za­ czym ogromnie ułatwia za­
radioodbiorniki, których a termometr znacznie pod­
proponował on, by spływa­ stosowanie swego pomysłu
bardzo wiele można włą­ niesie ich cenę. Butelki
jącą wodę zbierać do roz­ w praktyce.
czyć do jednego gniazda trzeba sterylizować przed
piętego pod suszarką ręka­ napełnieniem, a wobec nie­
wa z folii, zaopatrzonego ENERGETYCZNE KOMI­ bez obawy przeciążenia
NY. To pomysł kolegi Bazy­ sieci - pomysł ten wydaje wielkiego upowszechnienia
w najniższym miejscu służących do tego środków
w odpływ połączony z wę­ lego Hildebrandta z Wałb­ się szczególnie aktualny.
rzycha. Utrzymuje on, że chemicznych dokonuje się
żem odprowadzającym wo­ tego metodą tradycyjną -
dę do wanny lub umywalki. zbudowanie na pustynnych BUTELKA DLA NIE­
terenach Afryki i Azji MOWLĄT Z TERMOME­ przez gotowanie. Termo­
ogromnych kominów, TREM. Troska o odpowied­ metr musi więc wytrzymy­
o średnicy 50 m i wysokości nią temperaturę pokarmu wać wysokie temperatury,
od 500 do 1000 m, może być jest w pełni zrozumiała. co trudno pogodzić z nie­
znakomitym remedium na Kolega Zbigniew Siemiń­ zbędną dużą dokładnością
trudności energetyczne ski z Grodkowa proponuje odczytu i niewielkimi wy­
świata. Wędrujące do góry by zastąpić znaną od lat miarami. Może jednak bu­
ogrzane powietrze mogłoby metodę „kropli mleka na telka kolegi Siemińskiego
poruszać gigantyczne wia­ przedramię” znacznie bar^- okaże się butelką przy­
traki umieszczone u nasady dzioj naukowym kontrolo- szłości?
kominów i generatory elek­
tryczne. Trudno obecnie
■ śla d em
Ponieważ ten swoisty „pa­ 1 pom ysłów
rasol” można rozpiąć po­
g a l w a n ic z n i pę­
między ścianami, nie są po­
trzebne skomplikowane d zelek . Na ślad pom ysłu
szkielety ani rozporki, a je­ zam ieszczonego pod tym
go zainstalowanie może od­ tytułem w 2/81 num erze
bywać się błyskawicznie. ,.Młodego Technika ’' wpadł
Trudno zgadnąć, dlaczego kolega Tomasz Lisakow ski
z K olb ud. Z listu kolegi produkujące p ły ty z nagra-
tak proste urządzenie nie
znalazło wcześniej swego ocenić szanse realizacji te­ w ynika t że ślad jest znacz­ , niami, wyrabiają je z prze­
go fantastycznego pro­ nie starszy od pomysłu. zroczystego lub tylko lekko
odkrywcy i nie jest jeszcze
jektu. Opisana przez nas metoda barwionego tworzywa.
produkowane?
galwanicznego pokrywania W skazując na w ytw órnię
JEDNOKIERUNKOWY OBRÓCONY ROZDZIE­ pized m io tó w metalowych „ V IR G IN '\ która takie p ły ­
LACZ, to kolejny pomysł była od dawna stosowana ty dostarcza na tynek, do­
WIZJER DO DRZWI. Kole­
ga Jan Kurpeta z Warszawy wynikły z tropienia absur­ w praktyce, na p rzykład niósł nam o tym kolega Ed­
proponuje, by niezbyt dów w konstrukcjach spo­ w szkolnych zestaw ach do ward N awrat z Piekar Ślą­
praktyczne wizjery zasła­ tykanych na co dzień. Ty­ doświadczeń z galw anote­ skich. A b y nie stracić ko­
niane obrotowymi tarczka­ powe ostatnio podwójne chniki. Jedyną różnicą było rzyści wynikających z
gniazda sieciowe i rozdzie­ stosowanie w zestaw ie in­ przejrzystego środka i nie
mi albo innymi zasłonkami,
zastąpić praktyczniejszym lacze są zbudowane w taki nego elektrolitu i pokrywa­ utrudniać zakładania płyt
rozwiązaniem. Udoskona­ sposób, że ich współpraca nie przedmiotów miedzią, na oś talerza gramofonu,
jest niemal niemożliwa. Co a nie złotem. Nie od dziś nie ma na nich typowych,
lony wizjer, chroniący wnę­
trze mieszkania przed prawda, znormalizowany wiadomo, że szko ły nie na­ papierowych etykiet, a na­
wzrokiem ciekawskich, ma rozstaw otworów umożli­ leżą do instytucji najbogat­ pisy, w ykonane z tw orzywa
mieć umieszczone pomię­ wia włożenie rozdzielacza szych. o innej barwie, są zatopione
dzy soczewkami półprze- do gniazda, ale za to kra­ PRZE ZR O C ZYSTE P Ł Y ­ pośrodku dysku, na miejscu
wędź rozdzielacza skutecz­ T Y GRAMOFONOWE. Od wolnym od zapisu na­
nie zasłania drugi komplet k ilk u lat niektóre firm y grania.
otworów. Zamiast dwóch
wtyczek możemy więc włą­
czyć do gniazda tylko trzy. Rozwiązanie ..Komputerówki - Ankiety z n-ru 10/81 ,.MT
Kolega Zbigniew Minko brzmi „SILNIKI DIESLA TRENDEM MOTORYZACJI". Za naj­
z Krakowa proponuje, by ciekawsze w tym numerze artykuły Czytelnicy uznali: „Radio-
grafia przemysłowa ', „Silniki Dietla dla samochodów osobo­
bolce w rozdzielaczu prze­
w ych', „Sprzążenie zwrotne, klucz do cybernetyki”.
kręcić o 90° tak, by dodat­ Nagrody książkowe wylosowali: Andrzej Madej z Warszawy. Le­
kowe urządzenia włączać szek Pniak z Siemianowic Ś l. Krzysztof Sierawt z Płocka.
prostopadle do dłuższej osi

93
Ilustracja przedstawia cenny eksponat ze zbiorów Pańs­ go na własność państwu. W 1966 r. umieszczono go na stałe
twowego Muzeum Historii i Techniki w Waszyngtonie. Jest w waszyngtońskim muzeum.
to kalkulator mechaniczny, oparty na pomyśle angielskiego Kalkulator Scheutzów powstał w celu mechanizacji obli­
matematyka Charlesa Babbage a (1792-1871), lecz zapro­ czania tablic matematycznych, nie ma więc zbyt wiele
jektowany przez dwóch Szwedów nazwiskiem Scheutz: wspólnego z arytmometrami, wywodzącymi się z pomysłów
Georga (1785-1873), dziennikarza, oraz jego syna Edvarda geniuszy XVII w - Blaise'a Pascala i Gottfrieda Leibniza,
(1821-1881), inżyniera mechanika, Powstały zaledwie dwa które sporadycznie były wykonywane w XVIII w. Jest to
kalkulatory tego typu, przy czym los drugiego nie jest znany. pierwsza udana maszyna licząca o przeznaczeniu nauko­
Pierwszy, wykonany w 1853 r. w Sztokhomie w zakładach wym, a ponadto pierwszy kalkulator, który umożliwiał druk
J.W. Bergstroma, po długich wędrówkach trafił za ocean, wyniku obliczenia. „Drukarka” widoczna jest na pierwszym
do nowo utworzonego Obserwatorium im. Dudleya w Alba- planie zdjęcia. Jej zasadniczymi częściami są koła ze sztan-
ny, w stanie Nowy Jork. Tam po kilku latach przestano sie cami cyfr oraz taśma z papier-machś, na której powstawały
nim interesować. W 1924 r. został sprzedany pewnemu wgłębne, negatywowe odbitki liczb. Dopiero z tej taśmy
prywatnemu kolekcjonerowi. Jego spadkobiercy przekazali sporządzano odlewy, nadające się do drukowania.

Georg Scheutz
Nie można pominąć wkładu Babba-
PIERWSZY KALKULATOR ge'a w sukces Szwedów. Zapoznawszy
DRUKUJĄCY się z ich wynalazkiem nie tylko nie
żywił urazy wobec konkurentów, któ­
rzy prześcignęli pierwszego projekto­
Historia narodzin tego pomysłu jest dawcę, ale wydatnie im dopomógł,
nie mniej skomplikowana niż losy goto­ wpadając na pomysł wyeksportowania
wego już wynalazku, błąkającego się maszyny za ocean. Największe jednak
między krajami i kontynentami w po­ znaczenie miała bogata osobowość Ge­
szukiwaniu nabywcy. Wielokrotnie za­ orga Scheutza. Jego postać przywodzi
dawano pytanie, jak mogło dojść do na myśl niektórych polskich emigran­
zbudowania maszyny matematycznej, tów popowstaniowych, którzy okazy­
przez przedstawiciela kraju, wkracza­ wali się znakomitymi technikami
jącego dopiero na drogę uprzemysło­ i organizatorami, choć w kraju znano
wienia, skoro nie udało się to Babba- ich raczej jako literatów i działaczy
ge’owi, wykładowcy matematyki na politycznych. Podobnie wszechstronny
Uniwersytecie w Cambridge? był również Hipolit Cegielski, filolog,

94
później kupiec, wreszcie - fabrykant,
i to jaki! Abraham Stern z Hrubieszo­
wa, nieco starszy od Scheutza-seniora,
byl także wynalazcą-samoukiem. I on
podjął próbę skonstruowania maszyny
rachunkowej. Zadanie to pasjonowało*
wówczas wiele otwartych umysłów.
Georg Scheutz studiował prawo, był
sędzią, urzędnikiem państwowym, dru­
karzem i wydawcą, ale najwięcej Szwe­
cja zawdzięcza mu jako bojownikowi
o wolność prasy, jako tłumaczowi z an­
gielskiego (zwłaszcza - Szekspira) oraz
popularyzatorowi współczesnych osią­
gnięć nauk matematyczno-przyrodni­
czych i techniki. Konstrukcję kalkula­
tora wziął na siebie jego syn, zaś parla­
ment Szwecji, wprawdzie po długim
molestowaniu, udzielił Scheutzom za­
siłku na sfinalizowanie prac. Miało to
miejsce w roku 1851.
Intelektualnym ojcem wynalazku K a lku la to r Scheutza widziany z boku
jest Charles Babbage, ale na niego z ko­
lei miały wpływ przemyślenia kilku Pomysł opierał się na spostrzeżeniu, z pominięciem mozolnego, jeszcze wó­
uczonych - poprzedników. W pismach że tablice astronomiczne składają, się wczas nie zmechanizowanego składa­
pewnego francuskiego matematyka z ciągów liczb, które są obrazem prze­ nia czcionek.
Babbage znalazł relację z prac, jakie biegu różnych funkcji matematycz­ Kalkulator drukujący został zapre­
przedsięwzięto we Francji na rzecz nych, zaś różnice między wyrazami cią­ zentowany na wystawie światowej
upowszechnienia systemu metryczne­ gu narastają w pewnym porządku ma­ w Paryżu w r. 1855, a po jej zamknięciu
go. Podjęto wówczas próbę wprowa­ tematycznym, np. w postępie arytmety­ przeniesiony do Obserwatorium Króle­
dzenia podziału kąta pełnego na 100 cznym. Znając niewielką liczbę wyra­ wskiego dla dokonania prób. Astrono­
stopni. W tym celu należała obliczyć zów ciągu można wyznaczyć cały jego mowie francuscy potraktowali maszy­
nowe tablice logarytmiczne i trygono­ przebieg za pomocą najprostszych nę nieufnie. Poruszana za pomocą kor­
metryczne. Ów matematyk francuski działań: dodawania i odejmowania. by, wymagała obsługi i to posłużyło
postanowił posłużyć się wzorem za­ Np. w przypadku ciągu, będącego jako argument, iż ekonomiczniej będzie
czerpniętym. z klasycznej rozprawy obrazem przebiegu funkcji y = x , moż­ po prostu zatrudnić rachmistrza. Dzię­
ekonomicznej Adama Smitha ,,0 boga­ na obliczyć wszystkie inne wyrazy cią­ ki pośrednictwu Babbage’a i innych
ctwie narodów'' i dokonać podziału gu, nie podnosząc w ogóle liczb do kwa­ brytyjskich entuzjastów, kalkulator
pracy obliczeniowej, organizując coś dratu. To właśnie zadanie, jakie we został wreszcie kupiony za 1000 funtów
w rodzaju manufaktury. Składała się Francji wykonywali zwykli rachmis­ do Stanów Zjednoczonych, do wyko­
ona z trzech grup: pierwsza wymyślała trze, Babbage postanowił powierzyć rzystania przy ogromnych przedsięw­
algorytmy działań, druga podstawiała maszynie. Odkrył on, że może je wyko­ zięciach mierniczych, rozpoczętych
wartości liczbowe do odpowiednich nać mechanizm, składający się z trzech w tym kraju, właśnie przy współpracy
wzorów, trzecia dokonywała wszyst­ kół („zegarów”) z podziałkami. Są one obserwatorium w Albany. Główny
kich obliczeń. Pierwsze dwie składały tak sprzężone, że gdy pierwszy „odmie­ opiekun kalkulatora, astronom Benha-
się z wykwalifikowanych matematy­ rza” wartość liczbową funkcji kwadra­ min Gould odszedł jednak wkrótce
ków, trzecia, najliczniejsza - z rachmis­ towej, drugi wskazuje wartość różnic z obserwatorium i urządzenie zaczęło
trzów. pomiędzy kolejnymi wyrazami jej cią­ okrywać się kurzem. Użyto je zaledwie
Ten pomysł spodobał się Babbage’o- gu, które tworzą postęp arytmetyczny, do kilku prac, m.in. do obliczania ano­
wi, który uwielbiał matematykę fran­ zaś trzeci - stałą różnicę tego postępu. malii toru Marsa. Drugi egzemplarz,
cuską za jej osiągnięcia w zakresie ana­ W 1834 r. Scheutz utworzył model zakupiony przez rząd brytyjski, posłu­
lizy, słabo znane na uniwersytetach takiej maszyny z drewna, drutu i tektu­ żył do obliczeń demograficznych
brytyjskich, a ponadto entuzjazmował ry.-Po dwudziestu niemal latach starań w urzędzie statystycznym.
się zastosowaniami praktycznymi ojca i syna gotowy był wreszcie pierw­
Wkrótce pojawiły się ulepszenia i na­
„królowej nauk”. Zapragnął skonstru­ szy egzemplarz. Zainstalowanie w nim
śladownictwa, lecz losy idei wynalazku
ować maszynę służącą do obliczania urządzenia tłoczącego matryce ma nie­
potoczyły się w końcu innym torem.
tablic astronomicznych. Swoje do­ wątpliwie wiele wspólnego z dobrym W II poł. XIX w. zaczęto projektować
świadczenia nad fabrykacją części do rozeznaniem Scheutza w aktualnych uniwersalne kalkulatory do powszech­
tego urządzenia zawarł w dziele „Eko­ postępach techniki poligraficznej. nego użytku. Większość z nich służyła
nomika machin i manufaktur”, którego Wszak w tamtych właśnie latach rozpo­ do bezbłędnego mnożenia i dzielenia;
fragmenty opublikował po szwedzku wszechniła się w całej Europie technika sprawa wydruku wyników zeszła na
Georg Scheutz w jednym z wydawa­ stereotypii, polegająca na odciskaniu dalszy plan na kilkadziesiąt łat. Maszy­
nych przez siebie czasopism facho­ formy z czcionek w masie papierowej, ny te przeznaczone były do obsługiwa­
wych. Później Scheutz zapoznał się z której później, po rozsypaniu pierwo­ nia za pomocą klawiatury, w czym wi­
z dalszymi pracami Babbage’a na temat tnego składu, można było odlać nową dać wyraźnie wpływ konstrukcji ma­
możliwości skonstruowania maszyny formę i wydrukować nakład książki czy
szyny do pisania.
liczącej, którą Anglik nazwał „maszyną gazety. Maszyna Scheutzów umożli­
różnicową”. wiała szybki druk obliczonych tablic, Henryk Hollender

95
Dla wytrawnego znawcy motoryzacji identyfikacja tego to ocenić postąp w dziedzinie konstrukcji samochodowych,
samochodu nie powinna być trudna, mimo że takich pojaz­ jaki nastąpił w ciągu ponad czterdziestu lat. Silnik, mimo że
dów zbudowano jedynie kilkaset, a do naszych czasów mniejszy, daje moc o połową wiąkszą, pracuje nieporówna­
dotrwało zaledwie kilka. Charakterystyczna sylwetka tego nie ciszej i zużywa dwukrotnie mniej benzyny. Samochód,
wozu świadczy, źe samochód zbudowano w latach trzy­ częściowo dziąki nadwoziu z tworzyw, ale i z powodu
dziestych, a emblemat umieszczony na jego chłodnicy postąpu w budowie lekkich elementów podwozia, stracił
pochodzi z zakładów Mercedesa. A jednak, gdybyśmy orze­ jedną trzecią swej masy. Wprowadzono automatyczną
kli, że jest to Mercedes 540 K, zbudowany w 1936 roku, skrzynią biegów, elektrycznie podnoszone szyby i samo­
popełnilibyśmy błąd. Oglądamy bowiem efekt panowania czynnie rozkładający sią dach. Nie zmienione pozostały
nowej samochodowej mody - współczesną repliką history­ natomiast dwa dodatkowe siedzenia dla pasażerów, umie­
cznego urządzenia. szczone tam, gdzie spodziewalibyśmy sią bagażnika. Ko­
Twórcy kopii zrobili wszystko, by zachować wygląd ze- rzystania z nich zabraniają co prawda przepisy o dopusz­
wnątrzny oryginału. Nie tylko kształty nadwozia, ale i naj­ czeniu do ruchu pojazdów samochodowych, ale tym razem
drobniejsze nawet szczegóły wyposażenia odtworzono zwyciężyła chęć dochowania wierności oryginałowi.
z wielką precyzją. Zawartość wykonanego z tworzyw sztu­
cznych nadwozia jest jednak zupełnie inna i bardzo nowo­ Kopia Mercedesa, wyprodukowana przez Franco Sbarro
czesna. Do budowy samochodu wykorzystano elementy w Szwajcarii, ma jeszcze jedną 2aletę: kosztuje zaledwie
współczesnych samochodów firmy, której znak zdobi sa­ jedną czwartą tego, co prawdziwy Mercedes 540 K. Niestety,
mochód. Silnik pochodzi z Mercedesa 500 SE, pozostałe i tak jest to znacznie więcej niż 100 000 dolarów.
elementy z innych dużych modeli Mercedesa. Można przez
(zg)
96
kółko zębate napędzające piłę. Napęd
PILARKA SPALINOWA z silnika na piłę przenoszony jest przez
sprzęgło odśrodkowe, samoczynnie
włączające się przy około 2000 obr./
min. Sprzęgło to spełnia jednocześnie
Do podstawowych czynności wystę­ Rysunek na odwrotnej stronie okład­
zadanie sprzęgła bezpieczeństwa, po­
pujących przy pozyskaniu i obróbce ki przedstawia pilarkę PS-90 produko­
nieważ wyłącza piłę przy biegu jałowym
drewna należy przerzynanie albo piło­ waną w Polsce przez Wrocławski Za­
silnika i zapobiega gaśnięctu silnika
wanie. Piłowanie drewna może odby­ kład Przemysłu Maszynowego Leśnic­
przy przeciążeniu pilarki.
wać się za pomocą narzędzi ręcznych twa „Dolpima’ . W skład pilarki wcho­
Zespół roboczy pilarki składa się z pi­
(pił) lub specjalnych maszyn, zwanych dzą: silnik, rozrusznik, sprzęgło i zespół
ły łańcuchowej i prowadnicy, której za­
pilarkami Pierwsze maszyny do ścina­ roboczy (tnący).
daniem jest podtrzymywanie i prowa­
ni a d rzew pojawiły się w drugiej połowie W pilarce zamontowany jest jednocy-
dzenie piły. Na końcu prowadnicy osa­
dziewiętnastego wieku i zostały zasto­ lindrowy silnik dwusuwowy o pojem­
dzone jest kółko obrotowe, mające na
sowane przy ścinaniu olbrzymich drzew ności 90 cmJ Silnik daje moc 3,1 kW
celu zmniejszenie tarcia, wskutek cze­
w pierwotnych lasach zachodniego wy­ przy 6000 obr/min. Jest on wyposażony
w gaźnik membranowy, który działa go wydłuża się czas pracy piły.
brzeża Ameryki Północnej. Były to pilar­
Ważną cechą konstrukcyjną pilarki
ki o napędzie ręcznym lub parowym. niezależnie od położenia pilarki. Zasa­
jest długość prowadnicy, która wyzna­
Maszyny te nie znalazły szerszego za­ dę działania gaźnika membranowego
cza maksymalną średnicę przecina­
stosowania i dopiero pojawienie się sil­ wyjaśnia schematycznie rysunek 1. Po­
nych kłód Średnica ta odpowiada po­
ników spalinowych i elektrycznych sta­ ziom paliwa w gaźniku regulowany jest
dwójnej długości prowadnicy, co ozna­
ło się nowym bodźcem w rozwoju kon­ za pomocą membrany powietrznej
cza, że za pomocą pilarki PS-90 mającej
strukcji pilarek. Wskutek zwiększania się podciśnienia
prowadnicę długości 560 mm można
Za datę narodzin pierwszej pilarki w gardzieli, następuje ugięcie membra­
przerzy nać pnie o średnicy do 1120 mm.
spalinowej, której twórcą był szwedzki ny, powodujące otwarcie zaworu iglico­
Piła łańcuchowa, zwana również łań­
inżynier V Westfelt uważa się rok 1916. wego i zwiększenie dopływu paliwa.
cuchem tnącym, jest narzędziem, od
Pilarka ta, o nazwie ,,Sector', składała Membrana paliwowa utrzymuje iglicę
którego zależy jakość i wydajność pracy
się z silnika dwusuwowego o mocy 3,7 w określonym położeniu przy nieprze­
pilarki. Składa się ona z trzech połączo­
kW połączonego sztywnym wałem na­ widzianych, małych wahaniach ciśnie­
nych ze sobą rodzajów ogniw (rys. 2):
pędowym z kabłąkową ramą, którą nia działającego na membranę powie­
ogniwa tnącego, ogniwa prowadzące­
obiegała piła łańcuchowa. trzną.
go i ogniwa łączącego. Ogniwa te speł­
W następnych latach powstają nowe Z lewej strony silnika znajduje się
niają różne funkcje i charakteryzują się
rozwiązania konstrukcyjne pilarek, jed­ rozrusznik ręczny, za pomocą którego
różnymi kształtami.
nak ich stosowanie było ograniczone ruchome elementy iskrownika i wał kor­
Podczas pracy pilarki do zespołu tną­
przez wysoką cenę i bardzo tanią siłę bowy wprawiane są w ruch obrotowy
cego dostarczany jest nieprzerwanie
roboczą Piły ręczne najwcześniej zo­ warunkujący zassanie mieszanki do cy­
olej. który spełnia dwie role: zmniejsza
stały wyparte przez pilarki w Ameryce lindra i powstanie iskry elektrycznej
straty powodowane tarciem i ogranicza
Północnej (koniec lat czterdziestych), miedzy elektrodami świecy.
do minimum rozgrzewanie się piły.
natomiast w Europie stan ten osiągnęło Po prawej stronie silnika, bezpośred­
Przez smarowanie przedłuża się żywot­
w 10 15 lat później nio na wale korbowym, osadzone jest
ność wszystkich elementów zespołu
paliwo rnącego pilarki.
Poza wymienionymi zespołami pilar­
ka spalinowa PS-90 wyposażona jest
w uchwyt kabłąkowy. służący do nosze­
nia i prowadzenia pilarki, oraz w uchwyt
tylny, przy którym znajdują się: przycisk
przyspiesznika (gazu), wyłącznik zapło­
nu silnika, suwak przysłony powietrza
i przycisk blokujący (wciskany przy uru­
chamianiu pilarki).
Z przodu pilarka wyposażona jest
w zębatkę oporową, która podczas pra­
cy maszyny winna być oparta o pień
w taki sposób, aby wykorzystując zasa­
dę dźwigni, odpowiednio przyciskać
ogniw o zespół tnący do pnia..
ogniwo ogniwo Na zakończenie warto wspomn ieć, że
p ro w a d z ą c e rącza,c<?
1nqce oprócz pilarek spalinowych produko­
wane są również pilarki z napędem ele­
ktrycznym. Pilarki elektryczne powodu­
j ą mniejsze drgania niż pilarki spalino­
we i charakteryzują się cichszą pracą.
Niestety pilarki elektryczne mogą być
stosowane tylko tam. gdzie jest do dys­
pozycji energia elektryczna.
Rys. 2 Czesław Waszkiewicz
PILARKA SPALINOWA PS-90; 1 - silnik, 2 roz­
rusznik. 3 - piła. 4 prowadnica piły. 5 - kółko
obrotowe, 6 - zbiornik paliwa. 7 zbiornik oleju,
8 - uchwyt kabłąkowy, 9 - uchwyt tylny, 10 - przy­
cisk przyspiesznika, 11 - wyłącznik zapłonu. 12 -
suwak przysłony powietrza, 13 - przycisk blokujący.
14 - zębatka oporowa

13

You might also like