Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 100

Teatr Letni W Sądzie chnie mówiono, że nic

miał. . serca. Prawda ma


wiele podobieństw do chi­
W Teatrze Letnim, jal*
wiadomo’, z powodu prze­ l » niny, chociaż jest gorzka,
róbki Sali Teatru Wielkiego sprawia dobroczynne skut­
<>dbywac się mają przedsta­ ki Arszenik i zawisły ży­
wienia także w porze zimo- ciowe, to jedno. Oboje zaży­
wej i odpowiednie ku temu wane w ciągłych stopnio­
L U T Y 1KH4 r.
urządzenie wkrótce doko­ wych dozach hartują ciało
pi (mł i lub ducha.
Fabryka rękawiczek nane zostanie W celu za­
12 lutego 1884
pewnienia budynkowi i pu- - Oskarżony, czy przy­
bl iezra iści bezpieczeństwa znaje się do winy?
budowniczowie i brand- Podeszwy z papieru
Przepraszam. panie
majstr/y straży ogniowej sędzir >, muszę naprzód
z. jej naczelnikiem pułkow­ usłyszeć, co świadkowie
nikiem Curikowem na czele wiedzą.
oglądali w tych dniach bu­ 24 lutego 1884
dynek teatralny i orzekli
potrzebę urządzenia <ismiu Rzeźba posągu
Pi uniędzy tutejszymi rę- hydrantów, mogących do­
kawicznikami rozniosła się starczyć w każdej chwili
pogłoska o projektowaniu masę w«»dy i umocowania
założenia w Łodzi wielkiej przy ścianach zewnętrz­
fabryki wyrobów ręknwi- nych kilku pionowych dra­
c/niczych Fabrykę zakła­ bin żelaznych.
da kapitalista belgijski La- 25 lutego 1884 r.
casseur, ze współdziałam
grona przemysłowców łó- Na Bielanach
dzkieh. Celem nowego
przedsiębiorstwa ma być Miel iśmy sp<iw»bn<»sc
produkowanie rękawiczek Posąg Diderota wykona­ oglądania pierwszej paty
głównie dla Cesarstwa ny przez rzeźbiarza Trup- butów z podeszwami., pa­
15 lutego 1884 r. herna figum wał będzie pierowemu. Nowość ta
w tegorocznym paryskim przyszła do nas z Berlina
Ogłoszenie salonie. Sławny encyklope­ z propozycjami wyrabian ia
Zakładów Żyrardowskich dysta jest w pozie siedzący masy i poczyń iani a zamó­
wień. Wprawdzie Amery­
w fotelu.
28 lutego 1884 kanie wyrabiają podobno
z masy papierowej nawet
Onegdaj odbyła się licy­ kola d o w a g o n ó w , ule czy
tacja na zadzierżawienie Akwarele literaekie
papierowe buty okażą się
placu rządowego na Biela­ p faktycznemu
nach dla ustawiania roż­ 28 lutego 1884
nych huśtawek, karuzeli,
młynów rfjąbelskich itp. Archeologowie zagraniczni
hec oraz igrzysk ludowych
18 lutego 1884 r. Ajenci przybywający Ho
Główny Skład Zakładów nas z zagranicy celem zao­
Żynudowskieh w Warsza­ Tramwaje w taidzi patrywania swoich muze­
wie. Krakowskie Przed - ów w nasze zabytki staro­
mieście Nr 35. Firanki do żytne. pomimo nawoływań
100 okien z jednego dese­ prasy ostrzegającej przed
niu. podług wzorów fran­ Czytałoś ostatni utwór łupieżcami, robią wcale
cuskich i angielskich, Iksa - jakże Ci się spodobał niezłe interesu. Obecnie ba­
w fabrykach tutejszych wy­ len obniżek? wi w Warszawie jakiś
łącznie dla składu wyrabia­ Sądzę, iż należałoby „uczony" z Holandji. który
nych. Zarządzający skła­ go raczej nazwać akwa­
jak s i ę dowiadujemy, z po­
dem L, Bułakowski. Magistrat Łódzki, jak relą...
mocą miejscowych fakto­
W lutego 1884 r.donosi dziennik miejscowy A dlaczego?
rów zdołał wykupić sporą
zawarł już. umowę, z pry­ Ponieważ w dziele tern
liczbę starożytnych puha-
Filia poczty watną spółką, która p o d j ę ­ znać sporo... wody.
rów, pasów itp.
ła się budowy tramwajów. I lutego 1884 27 lutego 1884 r.
Donosiliśmy przed kil­ Budowa zaczętą być ma
koma dniami, iż w gmachu w r.b lecz zapewne ni obę­ Aforyzmy medyka Zebrał: Witold Michalski
hotelu Europejskiego ma dzie jeszcze skończoną 7. pism; ..Wifdnwiec". ..Gaze­
być otwartą filia pocztowa przed zimą roku przy­ Byłem zawezwany do ta Krakowsku”. „Nowiny”.
z biurem telegraficznym. szłego. umierającego na mzszerzt*- „Prawda”, „Kurier Świątecz­
7 lutego 1884 28 lutego 1884 nie serca. okloiyrn i>iwsze- ny". „Gazeta Narodowa”
f

P O P U L A R N Y M A G A Z Y N
N A U K O W O - T E C H N I C Z N Y
Nr 2 (422) Luty 1 9 84 Rocznik XXXIV

Już w r 1891 pojawiła się pierwsza ciężarówka Daimlera,


bowiem od początku motoryzacji dostrzegano rolę sam o­
chodów ciężarowych i starano się je rozwijać w wielu
krajach. Ciekawe informacje o konstrukcjach sam ocho­
dów ciężarowych, furgonów dostawczych, autobusów
piętrowych i innych produkowanych do roku 1920 znajdą
Czytelnicy na str 4.

Od czasu kiedy Edison wynalazł swój fonograf bez


przerwy coś się udoskonala w dziedzinie zapisywania
i odtwarzania dźwięku. Jednym z ostatnich szłagierów
wśród urządifeń fonograficznych jest aparatura typu
Compact - Disc. Z jej działaniem pragniemy zapoznać
naszych Czytelników w artykule rozpoczynającym się na
s. 16.

Entuzjaści sportu lotniczego zdobyli nową możliwość do


lotu w przestworza - motolotnię. W niektórych krajach
majsterkowicze mogą ją po prostu kupić w sklepie. Pierw­
szą w Polsce motolotnię skonstruował konstruktor z S o s­
nowca - Zygmunt Kubłhski. 0 szczegółach - przeczytacie
na s. 42.

Nasza okładka: Zazwyczaj termin ..karetka pogotowia"


kojarzy nam się z szybko mknącym mikrobusem wyposa­
żonym w modulowany sygnał akustyczny i migającą nie­
biesko lampę na dachu.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że coraz bogatsze jest
medyczne wyposażenie wewnętrzne ambulansów -
a wszystko*to po to, aby chorego ratować ,,Szybciej,
sprawniej..." (s.27)
SPIS TREŚCI
Artykuły: SA M O C H O D Y CIĘŻAROW E W EURO PIE (do roku 1920)- Jan T a rc z y ń sk i......................... 4
M U ZYKA Z C O M P A C T DISCU - Jacek Nowicki, Krzysztof Zlęclna ................................. .. 16
SZYBCIEJ, SP R A W N IE J-A d a m P o r a d z is z ................................................................ 27
„BŁY SK A W ICZN A " R EW O LU CJA-oprać. J.F.K......................................................... 35
Felieton: G O R ZK A PIGUŁKA - Jerzy Klawiński.......................................................................... 3
Opowiadanie: W P U STYM SE K T O R ZE -Zbigniew Skaw ski................................................................ 45
Na warsztacie: NAPRAW A AKUMULATORA N IERO ZBIERA LNEG O - (wpj).............................................. 49
B O N S A I(II)-A n n a K n i a ź ....................................................................................... 53
KOŃCÓW KI DO POM IARÓW ELEK T R Y C Z N Y C H -M are k K o n o p s k i................................. 58
STOJAKI DO PR A C DO M O W YCH - Stefan Zbudniewek................................................. 59
SA M O C H O D O W E T ESTER Y DO SA M O D ZIELN EG O MONTAŻU - Jerzy P ie trz y k ................ 60
Działy: NOW E I N A J N O W S Z E ............................................................................................. 40
LISTY, SK R ZYN K A A D R E S Ó W ............................................................................... 44,93
CIĘŻARÓW KI POLSKIE (1918-1939): CIĄ G N IK ..U R SU S" model 1921/1922-JanT arczyński. 64
POZNAJEM Y S A M O C H O D Y : FERRARI BB512 - Zdzisław P o d b ie lsk i............................... 66
BIO LO GIA NOW OTW ÓR W YW OŁANY PR ZEZ BAKTERIE - Magdalena F i k u s ................... 70
A STRO N O M IA DLA W SZYSTKICH: NIEBEZPIECZNI SĄ SIED ZI ZIEM I - Stanisław R. Brzo-
stkiewicz............................................................................................................. 73
KA TED RA FIZYKI: FK3MYSŁ GENIALNEG O K S IĘ C IA -A d a m Grzymała, Robert Czyżewski . . . 77
FOTONOW OŚCI: UNIW ERSALN Y LEJEK DO FILTROWANIA ROZTWORÓW: M ASKO W NICA
BEZRAMKO W A; JAPOŃSKA R ĘC ZN A LAMPA C IEM N IO W A -R yszard K re y se r................... 80
RO ZM A ITO ŚCI MATEMATYCZNE: LEWO I PRAW O - Michał Szurek................................. 82
„DELTA " O NAUKOWCACH: ANDRZEJ M O STO W SKI - Andrzej P e l c ............................... 86
CH E M IA NA CO DZIEŃ: O MGLE, DYM IE I TROCH Ę O PARZE (II) - Stefan Sękowski.............. 88
P O M Y S Ł Y G EN IALN E,ZW ARIOW ANE I TAKIE S O B IE ................................................. 90
M U ZE U M „MT": PSYCH O LO G IC ZN E LABORATORIUM - Henryk Hollender........................ 94
G R Y Z GŁOWĄ: WERTIKAL, CZYLI KLOCKI DLA D O R O SŁYC H - Robert H a r d y ................... 96
Różne: SAMOLOT,,. ZE SK LEPU - 0 ) ................................................................................... 42
SŁO W ACK A MAŁA MECHANIZACJA W R O L N IC T W IE - ( e g ) .......................................... 68
POLSKI DŹW IG ZM O DERN IZO W ANY W NRD - Ot)......................................................... 92
Na okładce: KARETKA P O G O T O W IA ........................................................................................ I
S Ę D Z IW Y T E C H N IK .................................................................................................. II
Z A M E K B Ł Y SK A W IC Z N Y -A n n a K n i a ź .....................................................................III, IV

Numer ilustrowali: Jerzy Flisak, Władysław P. Jabłoński, Przemysław Woźniak, Kalina Zarzycka.
Fotografie w numerze: „EA R LY AUDlTORY ST U D IE S”. Władysław P. Jabłoński, Marek Konopski, Ryszard Kreyser. Justyn Opara, Zdzi­
sław Podbielski, „PRO FILE". Stefan Rutkowski, Friedbert Sammler, „SClENClFIC AM ER IC AN ", Studio Fototecnlco (Torino), Józef
Śniecińaki. „W IADO M O ŚCI H ANDLO W E U SA ", ze zbiorów redakcji.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Młodego Technika" wydaje Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia"

Rada Redakcyjna: doc. dr Zygmunt Dabrowski.dr Inż. Lech Janczewski, ińż. Jerzy Jasiuk, dr Zygmunt Kalisz, mgr Zbigniew Słowiński, mgr
inż. Jerzy Siek, dr inż. Zbigniew PłochockL Piotr Postawka, prof. dr hab. Andrzej Wróblewski (przewodniczący), mgr i n l Grzegorz Zalot
Zespól redakcyjny: Mikołaj Dubrawski (kier. działu techn.-organ.) Elżbieta Gaweł (sekretarz redakcji). Władysław P, Jabłoński (kler. działu
graficznego), Bogusław Kitzmano (red. działu), Jerzy Klawiński (dział łączności 2 Czytelnikami), Jerzy Pietrzyk (kierownik działu twórczości
technicznej), Anna Kniaź (dział nauki), Wiktor Szafijańskł (oprać, językowe). Lidia Sadowska-Szlaga (korekta), Józef Trzlonka (red.
naczelny).
Stali współpracownicy: Jan Barczyk (znaczki), Jerzy Borkowski (motocykle), Stanisław R. Brzostkiewicz (astronomia), Robert Czyżewski,
Adam Grzymała (Katedra fizyki), Jacek Ciesielski (Gry z głową), Jerzy Dąbrowski (pomysły), Magdalena Fikus (biologia), Henryk Hollender
(Muzeum „MT”), Ryszard Kreyser (foto), Jacek Nowicki, Krzysztof Żlęcina (loty kosmiczne). Piotr Postawka, Grzegorz Zalot (Klub
Wynalazców), Zdzisław Podbielski (Poznajemy samochody). Stefan Sękowski (chemia), Michał Szurek (Ro-ma), Jan Tarczyński (historia
motoryzacji). Roland Wacławek (elektronika), Piotr Zarzycki (historia techniki uzbrojenia).
A D R E S REDAKCJI: ul. Spasow skiego 4,00-389 Warszawa, lub skr. poczt. 380.00-950 Warszawa, TELEFONY: centrala 26-24-31 do 36. Dział
łączności z Czytelnikami wewn. 60, pozostałe działy wewn. 42 i 47, redaktor naczelny 26-26-27 lub wewn. 87.
W ARUNKI PRENUMERATY: Ogólnie obowiązujące w kraju. Terminy przyjmowania prenumeraty na kraj i zagranicę:
- do 10 listopad a na I kwartał, I półrocze roku następnego oraz cały rok następny,
- do dnia 1 każdego miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty roku bieżącego.
Artykułów niezamówionych redakcja nie zwraca.

Druk: Zakłady Wklęsłodrukowe R SW „Presa", Zam. 1683. Nakład 250.315 egz. T-46

2 ir
Znany przyjaciel młodzieży Kornel Makuszyński, twórca
postaci nieśmiertelnego Koziołka Matołka, zapytany kiedyś
o uczucia do swego lekarza odpowiedział: „Lubimy się bar­
dzo. On przepisuje mi lekarstwa, ja ich nie biorę i obaj
czujemy się świetnie... ”
Nie namawiam bynajmniej Czytelników do pójścia w ślady
prześmiewcy i kawalarza o złotym sercu, ale trzeba przyznać,
że jednym z coraz bardziej niepokojących zjawisk jest bez­
graniczna wiara ludzi w dobroczynne działanie leków.
Ogromną popularnością cieszą się zwłaszcza wszelkie leki
psychiatryczne o działaniu uspokajającym. Nagminne ich
używanie i spowodowany tym popyt powoduje, że firmy
farmaceutyczne wypuszczają na rynek coraz to nowe środki,
ale nie zawsze dokładnie sprawdzone, zwłaszcza jeśli chodzi
0 powodowane przez nie działanie uboczne. Najlepszym tego
przykładem jest słynna przed laty sprawa „Thalidomidu”,
który jak na lek uspokajający spowodował ogromne zaniepo­
kojenie społeczeństwa po ujawnieniu skutków ubocznych,
jakie wywierał, zwłaszcza w organizmach ciężarnych ko­
biet
Naturalną konsekwencją sięgnięcia wieczorem po tabletkę
(a potem może po dwie lub trzy...) nasenną jest ociężałość
1 uczucie senności rano. Co więc robić, jeśli już niedługo
trzeba będzie podjąć wykonywanie codziennych obowiąz­
ków? Oczywiście „klin klinem ”, czyli sięgamy po tabletkę
pobudzającą - np. z kofeiną - lub psychedrynę...
Stąd już tylko krok do lekomanii, a jeśli dodamy do tego
setki aspiryn, proszków od bólu głowy, niepotrzebnie i bez
uzgodnienia z lekarzem przyjmowanych witamin...
Słyszałem o pewnym alkoholiku, który twierdził, że pije po
to, a by inni mogli się naocznie przekonać o zgubności nałogu
pijaństwa. W wypadku lekomanii nadużywa się nauki, aby
zapomnieć o stressach życiowych, przełamać apatię lub po
prostu osiągnąć drogą autosugestii poprawę samopoczucia -
„brałem lek, to muszę poczuć się lepiej”. Niestety, jeszcze
nikt nie wymyślił szczęścia w pigułce, co autorytatywnie
oświadczam Czytelnikom i idę zażyć tabletkę „z krzyży­
kiem ”, gdyż od intensywnego myślenia o krzywdzie, jaką
wyrządzają sobie lekomani, rozbolała mnie głowa...
JERZY KLA WIŃSKI

%
SAMOCHODY CIĘŻAROWE
w Europie
(do roku 1920)
Jan Tarczyński

W historii samochodu z silnikiem r. i Benza - 1885 r.) i konstruktorów-


0 wewnętrznym spalaniu, tak jak teoretyków (np. Daimler -1886 r.), z ta­
1w dziejach innych maszyn wyodrębnić kich materiałów, jakie były wówczas
można kolejne fazy rozwoju. dostępne. Niedoskonałe te konstrukcje
W końcu XIX stulecia, w okresie na­ były czymś tak niezwykłym, że więcej
rodzin samochodu, królują wynalazcy. od nich nie wymagano. Nowy środek
W nowo powstałej dziedzinie techniki lokomocji wkrótce stał się modny a oso­
nie było jeszcze specjalistów, bo nie ist­ by, które mogły sobie nań pozwolić do­
niały specjalności. Była natomiast spora starczyły - często z narażeniem zdrowia
grupa entuzjastów często nie mających lub życia - cenne doświadczenia, jak go
zawodowo nic wspólnego z techniką, użytkować.
którzy w różnych krajach usiłowali rea­ Era wynalazców trwała krótko. Pu­
lizować idee będące nierzadko bardziej bliczność zaczęła stawiać wymagania,
przeczuciem niż przemyślaną koncep­ a i sami twórcy uznali niedoskonałość
cją. Zbudowanie pojazdu, który poru­ swych pojazdów. Około roku 1900 na­
szał się bez udziału stosowanych do­ stąpił okres drugi, w którym dominował
tychczas niedoskonałych źródeł napę­ inżynier-mechanik. Eksperymentalne
du, a więc np. energii zmagazynowanej błądzenie wyparła stopniowo systema­
w nakręconej sprężynie, siły wiatru, tyczna praca teoretyków, konstrukto­
mięśni (ludzkich lub końskich) albo pa­ rów i badaczy. Nastąpiła specjalizacja
ry, wytwarzanej w nie zawsze bezpiecz­ typów, określająca konstrukcję pojazdu
nym kotle i zasilającej maszynę parową w zależności od jego przeznaczenia.
0 niewielkiej sprawności, zawdzięcza­ W wyniku przekształceń samochodu
my długoletniej pracy wielu uczonych osobowego powstały pojazdy bardziej
1 techników. wytrzymałe, przeznaczone np. do prze­
Na podstawie m in. doświadczeń bel­ wozu towarów lub większej ilości pasa­
gijskiego uczonego Etienne Lenoira (sil­ żerów. Rozwój automobilu, jak go wów­
nik gazowy z 1860 r.) i teoretycznych czas nazywano, przebiegał w Europie
prac Francuza, Beau de Rochas (stwo­ prawie jednakowo, jedynie Ameryka
rzenie teorii obiegu czterosuwowego chodziła własnymi drogami. Postęp te­
w 1862 r.), August Mikołaj Otto opraco­ chniczny i dalsza ścisła specjalizacja
wał w 1877 roku zasady działania czte­ spowodowały, że na przełomie lat dwu­
rosuwowego silnika o spalaniu wewnę­ dziestych i trzydziestych naszego wieku
trznym. Osiągnięcie to wykorzystało samochód ciężarowy został doprowa­
wielu wynalazców. Powstały liczne po­ dzony niemal do doskonałości, której
jazdy, budowane przez rzemieślników - najbardziej nawet wymagający użyt­
praktyków (najstarsze: Marcusa - 1875 kownik nie mógł nic zarzucić.
4
Pierwsze miejsce w zakresie przemy­
słowego rozwoju samochodu ciężarowe­
go i jego pochodnych należy do Niemiec,
aczkolwiek próby czynione były prawie
równolegle w wielu krajach, których
najpoważniejszych wytwórców posta­
ram się przedstawić.
Już w 1887 roku Gottlieb Daimler
wykorzystał swój jednocylindrowy sil­
nik o mocy 1,75 KM (zastosowany rok
wcześniej w pierwszym samochodzie)
do napędu wieloosobowego pojazdu
szynowego (w rodzaju dzisiejszego
tramwaju) zademonstrowanego na tar­ Furgon dostawczy Benz z 1896 roku, budowany na bazie
gach w Cannstatt. Zachęcony pozytyw­ osobowego modelu ,,Victoria”
nym przyjęciem, stosuje ten silnik (a Od 1897 roku ciężarówki Benza mają
później mocniejsze - 3,25 i 3,75 KM) silniki nowej konstrukcji. Był to słynny
także i w szosowych pojazdach ciężaro­ „Kontra-Motor”, leżący, dwucylindro-
wych, budowanych na bazie osobowych wy, przeciwbieżny o pojemności
modeli (pierwsza ciężarówka Daimlera 1700 cm3 i mocy 9 KM przy 700 obr./
ukazała się w 1891 roku) oraz do napędu min., którego jedna ze wzmocnionych
pomp strażackich. Sukcesy Daimlera wersji (z 1899 roku), 15-konna, nadawa­
wywołały odpowiedź Karla Benza jego ła 12-osobowemu omnibusowi o cięża­
zagorzałego antagonisty. Od 1894 roku rze własnym 1400 kg prędkość maksy­
produkuje on lekkie samochody cięża­ malną 24 km/h. Należy dodać, że silnik
rowe i omnibusy wykorzystując elemen­ ten miał już zapłon odrywkowy zasilany
ty podwozia z osobowego modelu ,,Vic- z iskrownika niskiego napięcia, co sta­
toria”. Przez trzy lata silnik „Victorii” nowiło pewien postęp w porównaniu ze
stanowił także jednostkę napędową stosowanym dotychczas powszechnie
tych pojazdów. Z pojemności skokowej zapłonem typu brzęczykowego, zasila­
2900 cm3 rozwijał moc od 3 do 6 KM nym z galwanicznej baterii.
i wyposażony był w typowy wówczas Na ripostę Daimlera nie trzeba było
gaźnik typu ulatniakowego, lecz już nie­ długo czekać, W 1896 roku, w rok po
co ulepszony, z samoczynną regulacją utworzeniu Daimler Motoren Gesell­
dopływu paliwa. Przeniesienie napędu schaft, gdzie do współpracy zaproszono
na tylne koła odbywało się za pomocą
skórzanych płaskich pasów, współpra­ Ciężarówka Daimlera z 1896 roku, naśladowana później
cujących z kołami pasowymi o różnych przez wielu europejskich producentów

średnicach, dla doboru właściwego


przełożenia. W niedługim czasie pojaz­
dy te dostarczano już z 3-biegową, pla­
netarną skrzynką przekładniową.
Omnibusy wykorzystywane były nie
tylko w miastach, jako np. pojazdy hote­
lowe, lecz i w komunikacji międzymias­
towej, jak np. pojazd z 1895 roku eks­
ploatowany przez Netphen Omnibus
Gesellschaft na trasie Siegien - Netphen
- Deuz.

5
znanego konstruktora i przyjaciela
właściciela firmy, inż. Wilhelma May-
bacha, stworzono nową konstrukcję sa­
mochodu ciężarowego, prostą i funkcjo­
nalną, naśladowaną później przez in­
nych producentów.
Ciężarówka ta była właściwie plat­
formą osadzoną na sztywnych osiach
z dużymi drewnianymi szprychowymi
kołami, o stalowych a później gumo­
wych (tzw. masywy) obręczach. Oś
przednia, zawieszona na poprzecznym
eliptycznym resorze piórowym, stero­
wana za pomocą łańcucha rolkowego,
umocowanego końcami przy samych
kołach i współdziałającego z kołem zę­
batym osadzonym w dolnej części pio­
nowej kolumny kierownicy, zwracała
się w całości, tak jak w wozach konnych.
Nieosłonięte stanowisko kierowcy - 2-
osobowe siedzenie i przyrządy kierowni­
Dwucylindrowy silnik Daimler-Phoenix, używany m.in. do cze - wysunięte były przed przednią oś.
napędu ciężarówek w latach 1896-1900 Ramę wykonano z kształtowników sta-
Francuski Peugeot z 1898 roku z dwucylindrowym silnikiem o mocy 8 KM. Nadwozie zbudowane w warsztatach
węgierskie) poczty

6
lowych, z dodatkowymi drewnianymi
poprzecznicami dla ustawienia drew­
nianej skrzyni ładunkowej. Jednostka
napędowa typu Phoenix, rzędowa, 2-lub
4-cylindrowa o pojemności od 1527 do
5507 cm3 i mocy odpowiednio od 6 KM
przy 700 obr./min, do 24 KM przy 900
obr./min. z nowoczesnym chłodzeniem
wodnym, wymuszonym za pomocą wir­
nikowej pompy i odrywkowym zapło­
nem, umieszczona była z tyłu pojazdu,
poniżej poziomu skrzyni. Zespół napę­
dowy działał na koła tylnej osi (bez
mechanizmu różnicowego) za pomocą
przekładni zębatej. Kierujący miał do
dyspozycji dwa hamulce: nożny działa­
jący bezpośrednio na oś napędową i rę­
czny klockowy, na koła tylne. W zależ­ Jeden z pierwszych piętrusów brytyjskiego Leyłanda - ok.
ności od wersji silnika pojazd mógł 1907 roku
przewozić ładunki o ciężarze od 1,5 do 5
i rozplanowanie siedzeń w 2 rzędach
ton. Ciężarówki tego typu (oraz omni­
z przejściem w środku niewiele odbiega­
busy na ich podwoziach) produkowano
ło od stosowanych dzisiaj rozwiązań.
do 1900 roku. Stanowiły najbardziej
Zastosowano tu rozwiązania przyjęte
rozpowszechniony rodzaj pojazdów tej
w wielu europejskich firmach. W po­
klasy i były wzorcem dla ciężarówek
wytwarzanych przez innych producen­ dobny sposób skonstruowano np.
tów, niekiedy z trochę odmiennym usy­ pierwszego Biissinga (międzymiastowy
autobus w 1904 roku), lecz kabina pasa­
tuowaniem silnika, np. pod fotelem kie­
rowcy. żerska była oszklona i całkowicie za­
mknięta a miejsce kierowcy, otwarte
Nowa generacja ciężarówek i autobu­ z boków, chronione przednią szybą.
sów Daimlera, zapoczątkowana w 1899 W tym okresie pojawiły się także
roku nawiązywała układem podzespo­ pierwsze autobusy piętrowe. Jeden
łów do rozwiązań nazywanych dzisiaj z pierwszych, Bussing z 1905 roku miał
klasycznymi (kolejno: silnik, sprzęgło, typowy układ dzisiejszego „piętrusa”,
skrzynia biegów, system przeniesienia lecz ze względu na ograniczoną nośność
napędu, oś tylna) i zewnętrznym wyglą­ podwozia i niewielką sztywność drew­
dem odbiegała od tradycyjnych powo­ nianej konstrukcji kabiny, otwarty im­
zowych kształtów. Silnik znalazł miej­ periał (czyli piętro) ograniczono do ma­
sce nad przednią osią - powiększyła się łej przestrzeni nad stanowiskiem kie­
ładowność a uzyskana przestrzeń stwa­ rowcy. Jako ciekawostkę warto odnoto­
rzała dogodne warunki do jej rozplano­ wać, że wejście do kabiny znajdowało
wania. Szczególne znaczenie miało to się z tyłu, zaś na piętro - z przodu -
w pojazdach pasażerskich. Już pierwszy wchodziło się wąskimi „drabinowymi”
autobus Daimlera nowego typu (z 1899 schodami po lewej stronie miejsca
roku) miał stanowisko kierowcy połą­ szofera.
czone z częścią pasażerską i wraz z nią Austriacka filia Daimlera, założona
chronione dachem. W przedziale pasa­ w 1899 roku w W iener-Neustadt, reali­
żerskim, jeszcze bez okien, zarówno od­ zowała przez 7 lat program produkcyjny
dzielne wejście (w tylnej ścianie) jak macierzystej wytwórni. Interesującą
7
konstrukcją był specjalny wojskowy po­ Do średniej wielkości samochodów
jazd terenowy, o 4 kołach napędzanych, ciężarowych i autobusów stosowano
którego produkcję - na zlecenie Cesar­ w owym okresie ten sam typ podwozia,
sko-Królewskiego Wojskowego Komi­ wyposażonego w 4-cylindrowy silnik
tetu Technicznego - rozpoczęto w 1903 0 mocy 28 KM, który pozwalał na osią­
roku. ganie szybkości 18 km/godz. z obciąże­
W 1901 roku Motorfahrzeug und Mo- niem 22 pasażerami lub równoważnym
torenf abrik w Berlinie rozpoczęła licen­ ładunkiem. Pojazdy były niezawodne,
cyjną produkcję ciężarowych samocho­ pewne utrudnienie w eksploatacji sta­
dów Daimlera, zaś w rok później - nowiło stosowanie przestarzałych już
w wyniku umowy podpisanej przez wówczas hamulców klockowych. Skó­
przedstawicieli tej firmy z londyńskimi rzane lub drewniane klocki w wyniku
zakładami George F. Milnes and Com­ tarcia o obręcz koła rozgrzewały się lub
pany Ltd - pojawiły się w Anglii nie­ nawet paliły i konieczne było chłodzenie
mieckie ciężarówki pod wspólną marką wodą, czerpaną ze specjalnego zbior­
Milnes - Daimler. nika,
W niedługim czasie Motorfahrzeug W 1910 roku niektóre modele Daimle-
und Motorenfabrik przekształciła się rów oraz pojazdów innych firm, wyka­
w filię Daimler Motoren Gesellschaft (w zywały już duże przystosowanie kon­
Marienfelde) i produkowała wyłącznie strukcyjne. Np. autobus miejski z 33-
samochody ciężarowe, autobusy oraz -konnym silnikiem, używany w Dreźnie
silniki okrętowe i stacjonarne. Lżejsze masowo przez kilka lat, miał bardzo
pojazdy wyposażone były w wał napę- niskie podwozie, szerokie błotniki i wy­
' dowy z przegubami krzyżakowymi, zaś godną oszkloną kabinę pasażerską z ok­
cięższe miały napęd łańcuchowy. nami dzielonymi i szybami przesuwany­
Gdy w 1905 roku uruchomiono w Ba­ mi jak w dzisiejszych „Jelczach”. Kie­
warii, pomiędzy Bad Tólz i Lenggries rowca chroniony był jedynie dachem
jedną z pierwszych regularnych linii au­ 1 przednią szybą - całkowicie zakryte,
tobusowych pocztowo-pasażerskich, jednolite nadwozia autobusowe poja­
powodzenie było tak duże, że nowy śro­ wiają się w Niemczech dopiero w parę
dek publicznego transportu wzbudził lat później. Wśród innych licznych pro­
zainteresowanie władz wojskowych. ducentów, wymienić trzeba firmę Diir-
Zakłady w Marienfelde rozpoczęły pro­ kopp (założoną w 1897 r.), która do
dukcję samochodów ciężarowych róż­ swych ciężarówek skonstruowała spe­
nych typów dostosowanych do potrzeb cjalne przyczepy, będące w zasadzie ich
armii. bezsilnikową kopią wyposażoną w po­
Ciężarówka wojskowa z przełomu \ i tl dziesięciolecia mocniczy układ hamulcowy.
naszego wieku - Bock-Hollender mod. 1907 (obok tylne* Na przełomie 1910il911 roku Siid-
go koła łańcuch zwiększający jego przyczepność)
deutsche Automobilfabrik GmbH
w Gaggenau połączyła się z firmą Benz,
tworząc Benzwerke Gaggenau GmbH.
Podstawowy program produkcyjny no­
wego zakładu stanowiły samochody cię­
żarowe różnych typów i autobusy. Cięż­
sze modele (ładowność do 6 ton) wypo­
sażone były w przekładnie łańcuchowe
w układzie przeniesienia napędu.
Dalsza produkcja wiodących firm
niemieckich opierała się przeważnie na

8
rozwinięciu dotychczasowych modeli,
które z ulepszonymi podzespołami,
głównie silnikami i systemem przenie­
sienia napędu, zostały przekształcone
w pojazdy wojskowe i uczestniczyły
w działaniach wojennych w latach
1914-1918, szczególnie jako środek
przewozowy dla artylerii. Armia nie­
miecka była jedną z pierwszych, która
otrzymała samochody pancerne. Istotne
znaczenie wojenne miały opancerzone
samochody ciężarowe z napędem na 4
i :pił
L^ i
P
koła, wyprodukowane przez firmę Da-
imler w 1914 roku oraz ich późniejsze
wersje rozwojowe, budowane zarówno
jako pancerne jak i transportowe. W Przykład autobusu europejskiego z końca I dziesięciole­
cia - niemiecki N.A.G. model 1910
1915 roku pojawił się w Niemczech sa­
mochód ciężarowy na podwoziu gąsie­ małe omnibusy budowane na ich po­
nicowym, a w dwa lata później duża cię­ dwoziach, w większości przeznaczone
żarówka słynnych zakładów metalo­ na eksport, nawet do USA, lecz już
wych Kruppa, przeznaczona dla artyle­ w 181)1 roku, a więc równorzędnie z Da-
rii i wyposażona w 100-konny silnik, imlerem, ukazała się na rynku pierwsza
stalowe nadwozie i wciągarkę linową. ciężarówka, skonstruowana od razu
Pojazdy te zdały egzamin na polach bi­ w układzie klasycznym (patrz samo­
tew, zaś po wojnie produkowane były chód Daimlera z 1889 roku) i niekłopot-
jeszcze przez kilka lat w cywilnej szacie, liwa w obsłudze. Jedynym mankamen­
lecz już w o wiele mniejszych ilościach. tem był słaby silnik (jeden z kilku typów
Drugie miejsce (a może nawet ex ae- budowanych na licencji Daimlera),
quo pierwsze) w tym „wyścigu cięża­ ograniczający zdolność przewozową te­
rówek* ’ należy do Francji. Prym dzierży go udanego pojazdu. W 1893 roku, przez
zasłużona firma Renś Panhard i Emila ustawienie na platformie kilku rzędów
Levassora, założona w 1889 roku. Profil foteli, stworzono prawzór dzisiejszego
produkcyjny zakładu obejmował po­ autokaru. Produkcję samochodów cię­
czątkowo tylko samochody osobowe lub żarowych firma traktowała raczej mar-
Durkopp o nośności 3-4 ton z 2-tonową przyczepą. Samochody tego typu budowane były masowo przez różnych
wytwórców, szczególnie w latach 1908-1914
Francuskie sanitarki wciskowe - Panhard-Levassor model 1909 z 24-konnym silnikiem

ginalnie, lecz w okresie I wojny świato­ nik 4-cylindrowy, sprzęgło stożkowe,


wej przyznano im istotny priorytet, bu­ później tarczowe, skrzynię biegów o 4
dując m.in. doskonałe wojskowe cięża­ przełożeniach i przeważnie łańcuchowe
rówki i ambulanse sanitarne. przeniesienie napędu. Wśród produko­
Wśród dużej grupy francuskich pro­ wanych odmian i wersji, których reno­
ducentów furgoników, ciężarówek i au­ ma sięgała daleko poza granice Francji,
tobusów wyróżnić trzeba zakłady Peu­ wymienić warto autobusy alpejskie
geota. 0 specjalnej, wzmocnionej konstrukcji
W okresie od 1895 do 1902 roku jego 1 podwójnych, bardzo skutecznych ha­
„samochody ciężkiej wagi” wyposażone mulcach.
były w silniki dwucylindrowe (od 1896 W czasie I wojny światowej Peugeot
roku z wytwórni Daimlera), sprzęgło ograniczył się tylko do przystosowania
stożkowe i łańcuchowe przeniesienie dla celów militarnych aktualnie produ­
napędu. Produkowane były w wielu od­ kowanych modeli. Najbardziej znane to
mianach, zaś gdy wprowadzono nowe pojazdy typów 1501, 1504, 1515, 1524
konstrukcje, liczba podstawowych ty­ i 1525 wyposażone w czterocylindrowe
pów ciężarówek budowanych od 1906 silniki o pojemnościach od 2120 do
roku przekroczyła 23. Większość z nich 4712 cm3. Ciężarówki te mogły przewo­
miała wspólne cechy podstawowe: sil­ zić ładunki o ciężarze do 4 ton i używane
były do transportu piechoty, amunicji
Biisslng z 1914 roku, budowany w Niemczech także i uzbrojenia, w tym też i armat. Odpo­
w okresie I wojny światowej
wiednio przystosowane służyły także
jako ruchome apteki i sanitarki.
Berliet, obecnie wyspecjalizowany
producent samochodów ciężarowych,
późno rozpoczął ich wytwarzanie. Sa­
mochody osobowe produkował już co
prawda od 1895 roku a w 7 lat później
zbudował z wykorzystaniem ich ele­
mentów niewielki furgon dla jednego
z liońskich domów towarowych, lecz
prawdziwa ciężarówka powstała dopie­
ro w 1906 roku.
Był to model CAM (pojazdy Berlieta
były wówczas zawsze oznaczone litera-

10
mi), ale już w niedługim czasie ruszyła
produkcja innych odmian z silnikami
o mocy 18-22 KM.
W myśl ówczesnej reklamy prasowej
pojazdy te miały być ,,tańsze od koni,
szybsze od koni i zdolne do pokonywa­
nia większych, niż konie, odległości”.
Następnie Berliet wyprodukował auto­
bus, który wynajął poczcie do eksploa­
tacji na trasie Panissiete-Feurs. W 1907
roku pojazdy ciężarowe i autobusy
otrzymują wzmocnione podwozia, co
przy zachowaniu tych samych silników
o mocach: 22, 40, 60 i 80 KM (z podgrze­
Autobus Biissing z typowym nadwoziem międzymiasto­
wanym kolektorem ssącym) podniosło wym z lat 1912-1915
maksymalną ładowność z ok. 1,5 do 3
ton. Samochody 3-tonowe miały jednak waniu pierwszego osobowego samocho­
nieskuteczne (zwłaszcza w czasie desz­ du, skonstruowano w Turynie pojazd
czu) hamulce klockowe, model udosko­ przeznaczony do transportu towarów.
nalony - ICB - pojawił się w 1908 roku. Był to twór nieco prymitywny i ciężki
W cztery lata później powstał nowo­ (ciężar własny - 2000 kg), lecz napędza­
czesny już typ ciężarówki z krótkim lub ny silnikiem o mocy 24 KM, potrafił
wydłużonym podwoziem i niezawod­ przewozić 4-tonowe ładunki z szybkoś­
nym silnikiem produkowanym w trzech cią 13 km/h. Początkową nieufność co
wersjach (jako 15-, 22- i 40-konne), do możliwości ,długodystansowych’*
z gaźnikiem rozpylaczowym i samo­ przewozów w górzystym terenie Włoch,
czynnym chłodzeniem wodnym. Pojaz­ rozwiał F.I.A.T. doskonałym pociągnię­
dy miały skrzynie biegów o 4 przełoże­ ciem reklamowym. Po bezawaryjnym
niach i łańcuchowe przeniesienie napę­ przewiezieniu 500 kg towaru na kilku-
du. Na tym podwoziu budowano samo­ setkilometrowej trasie Turyn-Genua-
chody ciężarowe o ładowności 1,2-2,5 Nicea samochód osiągnął pełny sukces
ton i alpejskie autobusy. a firma zdobyła zamówienie Ministers­
twa Wojny na 2 ciężarówki. Pojazdy
W przeddzień wybuchu I wojny świa­ sprawdziły się, poważniejsze uszkodze-
towej wybudowano słynny lekki model
CBA z silnikiem o mocy 22-30 KM, Dwutonowa Hansa w służbie wojennej - końcowy okres
I wojny światowej
używany w walczącej armii masowo,
bowiem prawie 65% wojskowych cięża­
rówek pochodziło z firmy Berliet. Tak
duże dostawy wynikały przede wszyst­
kim z dużego oddalenia fabryki w Lio-
nie od linii frontu i wysokiej jakości
wykonania, bowiem do produkcji mo­
delu CBA przygotowywano się bardzo
starannie. Prototypowy pojazd pokonał
nawet w ciągu nieprzerwanej jazdy tra­
sę 80 000 km.
We Włoszech dominowała Fabbrica
Italiana Automobili Torino. W 1903 ro­
ku, w niepełne cztery lata po wybudo-

11
Autobus międzymiastowy SPA dla 30 pasażerów

nia zdarzały się bardzo rzadko, toteż na w otwartym imperiale. Autobusy były
manewrach wojskowych w 1907 roku, budowane w 2 podstawowych warian­
w ogólnej liczbie 18 samochodów wy­ tach: z otwartą kabiną, stosowane
różnić można było 10 Fiatów 2 modeli: w ciepłych regionach i zamknięte, prze­
z silnikami 24 KM i większe, mocniejsze, znaczone do służby w chłodnym klima­
wyposażone w 40-konną jednostkę na­ cie. Autobusy miejskie miały ponadto 2
pędową. klasy, o różnym komforcie.
W latach 1907-1910 F.I.A.T. produ­ Rozwijająca się stale produkcja
kował obok samochodów ciężarowych 2 F.I.A.T. była coraz bardziej wszech­
rodzaje omnibusów: lekki, o 12—14 miej­ stronna - miało to ogromne znaczenie
scach, z 24-konnym silnikiem i ciężki, zwłaszcza w czasie wojny włosko-abi-
20-36-miejscowy z silnikiem 40 KM. syńskiej (lata 1911-1912), kiedy to tyl­
Pierwszy z nich osiągał 27 km/h, zaś ko w jednej bitwie (pod Tripolisem)
drugi prawie 40 km/h. W obu modelach uczestniczyło ponad 200 pojazdów tej
silnik oraz stanowisko kierowcy wysu­ marki, w tym i ambulanse sanitarne.
nięte było maksymalnie do przodu, nie­ W wyniku wojskowych zamówień po­
które odmiany miały ponadto niewielką wstała słynna 1-tonowa „ciężarówka li­
ilość miejsc na dachu autobusu, bijska”, której udoskonalony model,
Autokar turystyczny SPA na 2-tonowym podwoziu z 30-konnym silnikiem

12
Fiat 15 Ter o ładowności 1,5 tony stał się rówki typu IZ, które sprawdziły się
jednym z podstawowych modeli wytwa­ w toku działań militarnych. Z tego mo­
rzanych w czasie I wojny światowej. delu postał słynny typ Theta z 35-kon­
Produkcja F.I. A.T. była już wówczas tak nym silnikiem i kompletną instalacją
rozwinięta, że fabryka uczestnicząc elektryczną, który zadebiutował w cza­
w dostawach wojskowych pokrywała sie I wojny światowej. Od 1915 roku cała
zapotrzebowanie na ciężarówki nie tyl­ produkcja Lancii przeznaczona była dla
ko własnych armii, lecz i stron sprzy­ potrzeb armii. Najbardziej popularny
mierzonych. W 1918 roku na różnych był nadal typ IZ, lecz już z nowoczes­
frontach znajdowało się ok. 35 000 cię­ nym, zwartym (monoblokowym) 4-
żarowych Fiatów różnych typów; 25 - cylindrowym silnikiem o mocy 70 KM
modeli - w tym m.in. wozy radiowe, przy 2200 obr./min., osiągający z ładun­
laboratoria fotograficzne, cysterny, sa­ kiem 2200 kg szybkość maksymalną 60
mochody do transportu samolotów, ele­ km/h. W tym samym roku powstały
ktrownie połowę, ambulanse i ruchome zbliżone typy Yota i Diota z tymi samy­
sale operacyjne - posiadała wówczas mi silnikami, lecz o nieco większej ła­
armia włoska. Ładowność produkowa­ downości. Podobnie jak i IZ, podwozia
nych wówczas ciężarowych Fiatów wy­ tych modeli dostosowane były do ewen­
nosiła od 1 tony (typ 17 A) do 6 - 7 ton tualnego opancerzenia. Produkcja roz­
(typy 20B i 30), jednakże największe wijała się w takim tempie, że w 1918
zastosowanie miał średni, 2-tonowy roku tereny fabryki zajmowały już
model 18P. Innym typem samochodu, 120 000 m2, czterokrotnie więcej niż trzy
który wszedł do historii motoryzacji był lata wcześniej.
ciężki, ponad 10-tonowy Fiat 18 BL, Punktem wyjścia dla angielskiej cię­
którego wojskowa produkcja osiągnęła żarowej motoryzacji była działalność
20 tys. sztuk, a budowany był jeszcze firmy Leyland - przez całe ćwierćwiecze
wiele lat po zakończeniu wojny do celów wszystkie samochody ciężarowe i auto­
cywilnych. busy a także tramwaje i wojskowe po­
Wśród innych włoskich wytwórców jazdy specjalne pochodziły z jej warsz­
poważny wkład w produkcję cięża­ tatów.
rówek miały także dwie wyróżniające W 1896 roku rozpoczęła się tu produ­
się firmy: Officine Meccaniche (O.M.) kcja parowych samochodów ciężaro-
i Lancia, O.M. produkowała samochody
Dojrzała konstrukcja z powojennego okresu - szwedzki
ciężarowe od 1908 roku. Wysoka jakość autobus pocztowy Scania-Vabis model 1923 (narty i gą­
wyrobów i duży potencjał przemysłowy sienicowy mechanizm napędowy montowane przed jazdą
fabryki skutecznie zwalczały konku­ po śniegu)
rencję w dziedzinie wojskowych zamó­
wień - doskonałe ciężarówki O.M. brały
udział w działaniach wojennych nie
tylko lat 1914—1918, ale i II wojny świa­
towej.
Firma Lancia późno rozpoczęła bu­
dowę ciężarówek. Inspirowana sprzyja­
jącą koniunkturą (wojna z Abisynią) za­
częła w 1911 roku przerabiać osobowe
modele Epsilon i Eta (z 4-cylindrowymi
silnikami o pojemnościach odpowiednio
4080 i 5030 cm3 i z suchym sprzęgłem
jednotarczowym) na wojskowe cięża­
13
wych, stale ulepszanych i rozwijanych. dal w ciężkich modelach, gwarantowa­
W latach 1906-1908, po wchłonięciu za* no przebieg 16 tys. km. Stosowano też
kładów Coułthards z Preston, rozpoczę­ amortyzatory, zakładane na żądanie
to próby a później produkcję samocho­ klienta.
dów z silnikami o wewnętrznym spala­ Z subwencji Ministerstwa Wojny
niu. Początkowo były to dwa modele: stworzono w fabryce (w 1912 roku) od­
X - z 4-cylindrowym silnikiem o mocy dział prób dla 3-tonowych ciężarówek,
35 KM z zapłonem z iskrownika niskie­ przeznaczonych dla armii. Wojskowe
go napięcia, o ładowności 3,5 tony (lub pojazdy z powodzeniem przechodzą
34 pasażerów w wersji autobusowej) przez odbiór techniczny - w ciągu roku
i U - z takim samym podwoziem, lecz dostarczono odbiorcy 88 samochodów.
z silnikiem mocniejszym o 15 KM. Wymagania wojska doprowadziły do
W niedługim czasie wprowadzono do stworzenia standardowego 3-tonowego
produkcji lżejsze, 2-tonowe pojazdy ty­ modelu z silnikiem o mocy 32-36 KM,
pów S (24 KM) i ST (30 KM). który w postaci typu R. A.F. produkowa­
W 1910 roku silniki te zostały ulep­ ny był od 1914 roku, zaś od 1915 r.
szone a cięższe modele ciężarówek wy­ wyłącznie dla lotnictwa. Leyland był
posażone były od tej chwili w nowe pierwszym producentem ruchomych
jednostki napędowe, dolnozaworowe, warsztatów naprawczych na podwo­
o mocy 40 i 50 KM. W końcu tegoż roku ziach ciężarówek; gama modeli R.A.F.
zbudowano 6-cylindrowy silnik o mocy obejmowała ponadto m.in. samochody
85 KM dla samochodów pożarniczych. do transportu bomb, samolotów, balo­
Firma szła z postępem technicznym. nów, radiostacji, dział przeciwlotni­
Katalog Leylanda z 1912 roku informu­ czych, cysterny, laboratoria różnych ty­
je o zastąpieniu lamp acetylenowych pów oraz ruchome gabinety chirurgicz­
w samochodach ciężarowych oświetle­ ne i stomatologiczne. W okresie woj­
niem elektrycznym. W rok później, do ny na podwoziach 3-tonowych cięża­
lżejszych, 1,5-2-tonowych ciężarówek rówek budowano ponadto samochody
stosowano już ogumienie pneumatycz­ pancerne, wyposażone w działka szyb­
ne, zaś dla masywów montowanych na­ kostrzelne i silne reflektory.
Typowe podwozie europejskiej ciężarówki, produkowanej po zakończeniu I wojny światowej (włoski S.P.A. o ładownoś
ci ok. 2 ton)
Pierwsze dwudziestolecie naszego
wieku jest okresem, gdy samochód prze­
kształcił się z XIX-wiecznych form po­
wozowych w samochód klasyczny, Oto
podstawowe cechy ciężarówki typowej
dla lat dwudziestych. Już w połowie
tego okresu silnik przybrał postać 4-cy-
lindrowego, rzędowego, z reguły chło­
dzonego wodą. Głowica silnika stano­
wiła całość z kadłubem (połączenie roz­
łączne wprowadzono w USA - Ford -
dopiero pod koniec lat dwudziestych).
Cylindry żeliwne odlewane były począt­
kowo każdy oddzielnie, następnie Szwajcarski Saurer z drewnianym piętrowym nadwoziem,
w blokach po 2 a pod koniec okresu po 4, używany w warszawskiej komunikacji w latach 1919-1923
jako monoblok. Tłoki były żeliwne, po­
dobnie jak ich pierścienie, a korbowody wym. Powszechnie stosowanym rodza­
i wały korbowe stalowe, kute, smarowa­ jem ogumienia był „masyw", nawulka-
nizowany na stalową obręcz napraso-
nie w systemie rozbryzgowym, dopiero
waną na koło samochodu, W furgonach
w końcu omawianego okresu wprowa­
dzono pompy oleju. Chłodzenie było dostawczych i lekkich ciężarówkach
przeważnie samoczynne (termosyfon), wprowadzano - zwłaszcza w drugim
tylko w niektórych modelach spoty­ dziesięcioleciu - ogumienie pneumaty­
czne.
kało się wirnikowe pompy. Silnik umie­
szczany był przed kierowcą, zaś chłod­ Powszechnym typem samochodu cię­
nice w zasadzie przed silnikiem. żarowego był pojazd o ładowności 3-4
tony napędzany silnikiem o mocy około
Napęd na tylne koła przekazywany 35 KM, z drewnianą skrzynią ładunko­
był przez sprzęgło stożkowe lub tarczo­ wą, stanowiskiem kierowcy w postaci
we (suche albo mokre), skrzynię biegów 2-3-osobowej ławy, osłoniętej przed
0 3 lub 4 przełożeniach do jazdy wprzód wpływami atmosferycznymi jedynie
1 z biegiem wstecznym, a następnie składaną skórzaną budą. Niektórzy wy­
w zależności od rodzaju transmisji: twórcy stosowali sporadycznie szyby
przez przekładnię główną, mechanizm przednie, często składane, zaś zamknię­
różnicowy, koła łańcuchowe i łańcuchy ta kabina kierowcy pojawiła się w cięża­
albo też przez wał napędowy z przegu­ rówkach dopiero na przełomie lat dwu­
bami, przekładnię główną, mechanizm dziestych i trzydziestych. Średnia szyb­
różnicowy i półosie. kość pojazdu wynosiła ok. 16 km/h,
Hamulce były wyłącznie mechanicz­ mógł on ciągnąć przyczepę o ładowności
ne, ręczny i nożny, działały na koła tyl­ ok. 2 ton.
nej osi bezpośrednio przez bębny ha­ Przedstawiony tu w wielkim uprosz­
mulcowe mocowane przy kołach lub po­ czeniu zarys rozwoju europejskiej cię­
średnio, przed szczęki i bęben osadzony żarówki do końca I wojny światowej,
na wale napędowym. Zawieszenie po­ będzie w przyszłości kontynuowany, ja­
jazdu realizowane było wyłącznie przy ko opis działań techniczno-produkcyj­
użyciu resorów piórowych, niekiedy nych w okresie międzywojennym. Za­
z taśmowymi amortyzatorami przed­ czynamy od wytwórczości krajowej,
nich kół. Koła początkowo drewniane którą przedstawiać będziemy już od te­
szybko ustąpiły miejsca stalowym - la­ go numeru w nowym, stałym dziale
nym, w ciężarówkach często szprycho­ „Ciężarówki polskie 1918~1939*\

15
Posłuchajmy muzyki z płyty. Gdy magnetofon także posiada niemało wad.
uruchomione ramię gramofonu opuści Prawie zawsze występuje tzw. szum taś­
się na czarną, lśniącą powierzchnię pły­ my, a zapis, choć trwalszy niż na płycie,
ty, to nim jeszcze usłyszymy pierwsze ulega jednak zniszczeniu na skutek ście­
dźwięki, z kolumn głośnikowych popły­ rania się podłoża magnetycznego.
nie cichy szum. Będzie on także towa­
rzyszyć muzyce. Do tego dojdą jeszcze Zdobycze najnowszej technologii za­
zakłócenia spowodowane rozchodze­ stosowane w sprzęcie Hi-Fi zbliżyły nie­
niem się wibracji silnika i nierówno- słychanie wierność odtwarzanej muzyki
miemością jego obrotów. Możliwe jest w stosunku do oryginału, a nie wyelimi­
powstanie sprzężenia akustycznego nowały żadnej z powyższych wad. Po­
między drganiami igły a drganiami woli stało się jasne, że dalsza poprawa
membran kolumn głośnikowych. Jeżeli jakości może nastąpić tylko przy zmia­
płyta była już wcześniej wielokrotnie nie koncepcji zapisu dźwięku. Sięgnięto
odtwarzana, to trzaski i szumy będą więc po nową technologię. Efektem jest
wyraźnie słyszalne, Ale to jeszcze nie niewielki krążek - płyta Compact Disc,
wszystkie wady klasycznego gramofo­ wynalazek, który spowodował najwię­
nu. Zapis mikrorowkowy ulega niszcze­ kszą rewolucję w dziedzinie trwałego
niu pod wpływem kurzu i dotknięć pal­ zapisu dźwięku od roku 1877, w którym
cami, nie mówiąc już o zarysowaniu Thomas Alva Edison skonstruował fo­
płyty, Konkurencyjny dla gramofonu nograf.
16
wprowadzenia na rynek popularnej ele­
Narodziny Compact Discu ktroniki.
Badaniami nad sposobem, w jaki te­
Z fizycznego punktu widzenia dźwięk chnika PCM mogłaby wkroczyć do
jest falą mechaniczną rozchodzącą się sprzętu .elektronicznego domowego
w ośrodku sprężystym, na przykład użytku zajęło się wiele laboratoriów
w powietrzu. Ludzkie ucho jest w stanie i ośrodków badawczych w Japonii, Eu­
rejestrować drgania o częstotliwościach ropie i Stanach Zjednoczonych. W pew­
od 16 Hz do 20 kHz (częstotliwości akus­ nym momencie okazało się, że najlep­
tyczne). Jak wiadomo falę dźwiękową szym środkiem do zapisywania sygnału
można za pośrednictwem przetwornika cyfrowego w możliwie ekonomiczny
elektroakustycznego (jakim jest mikro­ sposób jest zastosowanie cyfrowej płyty
fon) zamienić na impulsy elektryczne. dźwiękowej DAD (Digital Audio Disc).
Zapis dźwięku metodami klasycznymi Firmy takie jak JVC, AEG/Teldec, Mit­
polega na rejestracji tych impulsów subishi, Sony, Philips, Hitachi zapropo­
w postaci rowków na płycie, bądź w po­ nowały wiele rozwiązań technicznych
staci namagnesowanych obszarów na takiej płyty. Ostatecznie jednak w 1982
taśmie magnetycznej. Jest to tzw. zapis r. około czterdziestu firm zdecydowało
analogowy, wrażliwy na wszelkiego ro­ się przyjąć jako standard propozycję
dzaju zniekształcenia w czasie rejestra­ dwóch przedsiębiorstw: japońskiego
cji, przesyłania, zapisywania i odtwa­ Sony i holenderskiego Philips of Hol­
rzania, tak, że na dźwięk docierający do land nazwaną Compact Disc. Jako cie­
naszych uszu nakładają się zakłócenia kawostkę przypomnijmy, że to właśnie
powstałe przy wszystkich tych proce­ Philipsowi zawdzięczamy popularną
sach. Trudno skonstruować urządzenie kasetę magnetofonową - Compact Cas-
oczyszczające sygnał analogowy z nie­ sette, firma ma więc już duże doświad­
pożądanych ,,nalotów”. Znacznie ła­ czenie we wprowadzaniu na rynek tego
twiej natomiast takie, które stwierdza rodzaju nowości.
kiedy sygnał jest, a kiedy go nie ma.
Fakt ten wykorzystał Amerykanin Istota zapisu cyfrowego
A.H. Reeves pracujący w paryskim la­
boratorium koncernu ITT, który już Porzućmy na chwilę zelektronizowa-
w 1939 r. opracował dla potrzeb teleko­ ny świat lat osiemdziesiątych i przenieś­
munikacji system cyfrowego nadawania my się do... przełomu XVIII i XIX stule­
i odtwarzania sygnałów elektrycznych cia. Zapoznamy się z pewnym proble­
PCM (Pulse Codę Modulation). Objaś­ mem, z którym uporał się francuski fi­
nieniem jego zasad zajmiemy się nieco zyk i matematyk Jean Baptiste Fourier.
później. Rozwój technologii komputero­ Fala mechaniczna lub elektromagnety­
wej i mikroelektroniki po wojnie umoż­ czna (a więc również dźwięk i odpowia­
liwił znaczną redukcję kosztów tego ro­ dające mu sygnały elektryczne) jest fun­
dzaju urządzeń. W latach siedemdzie­ kcją czasu. Sygnały o różnych częstotli­
siątych rozpowszechniły się magnetofo­ wościach mogą nakładać się, mogą też
ny studyjne do nagrań w technice PCM. być przesunięte względem siebie. Istnie­
Są one jednak bardzo drogie i skompli­ je jednak prawo, za pomocą którego
kowane, a także wymagają użycia możemy opisać dowolnie skompliko wa­
ogromnych ilości taśmy magnetycznej ny przebieg, Fourier wykazał, że każdy
(duża ilość kodowanej informacji sygnał jest złożeniem sygnałów sinusoi­
i związana z tym duża szybkość przesu­ dalnych o różnych częstotliwościach
wu taśmy), więc niezbyt nadają się do a także składowej stałej i znając prze-
17
A* przekształceniom matematycznym
brzmienie skrzypiec otrzymamy infor­
mację o częstotliwościach, amplitudach
i kątach przesunięcia względem siebie
tych sinusoid, które po złożeniu dadzą
sygnał początkowy. Informacja ta nosi
nazwę widma amplitudowego. Z rysun­
ku 1-2 widać, że nie ma sinusoid o częs­
totliwościach mniejszych od fd (granicy
dolnej) i większych niż fg (granica gór­
na). Jeśli sygnał ma ograniczone widmo
amplitudowe (czyli takie jak na rys. 1-1
i 1-2), okazuje się, że aby odtworzyć
sygnał początkowy nie trzeba znać całe­
Rys. 1.1 - dowolny przebieg sygnału przedstawiony jako go przebiegu funkcji w czasie: wystar­
funkcja czasu. 2 - ograniczone widmo amplitudowe tego czą jej wartości w pewnych odstępach
sygnału, 3 - proces próbkowania, 4 - kwantowanie pró­
bek sygnału czasu. Proces taki zwany jest próbko­
waniem.
bieg sygnału w czasie można określić (Spróbkowany sygnał przedstawiony
częstotliwość sygnałów sinusoidalnych jest na rysunkach 1-3 i 1-4.) Próbki
wchodzących w skład badanego prze­ sygnału są niczym innym jak tylko licz­
biegu. Przekształcenie takie nazywane bowymi wartościami funkcji w danych
jest transformatą Fouriera. Transfor­ punktach. Każdą taką wartość, zwaną
mata Fouriera jest matematycznym od­ także wysokością próbki można zako­
powiednikiem pryzmatu, który załamu­ dować w systemie binarnym. Wymogi
je padające promieniowanie świetlne układów cyfrowych powodują jednak,
zależnie od częstotliwości fali padają­ że wartości tych musi być skończona
cej. Przy pomocy pryzmatu możemy liczba. Przewiduje się więc próbkę
analizować fale świetlne tworzące o maksymalnej wysokości i tę wartość
światło słoneczne. Analogicznie stosuje dzieli się na „kawałeczki”, których
się transformatę Fouriera, poddając w przypadku Compact Disc jest 215 Po­
Rya. 2. Niewrażliwość sygnału cyfrowego na zakłócenia
nieważ próbki mogą się znajdować za­
równo nad jak i pod osią czasu, więc
ogólna liczba wysokości próbek zwię­
ksza się dwukrotnie i wynosi 216 =
65 536 wartości. Wysokość każdej prób­
ki przybliża się do jednej z przewidywa­
PRZEKAZ SYGNAŁU* nych wielkości. Zrozumiałe jest, że im
ZNIEKSZTAŁCENIA więcej mamy do dyspozycji możliwych
wartości to tym mniej musimy oszuki­
wać przy przybliżaniu zwanym również
kwantowaniem. Poprawia się również
dynamika sprzętu powiązana z prostym
wzorem:
D = 20 log x
gdzie: D - dynamika w dB
x - liczba możliwych wartości
Liczba wartości próbek nieprzypad­
kowo jest potęgą dwójki. Po procesie
18
lasera

Q 33~356/« rt> i* 4 0 * !
A ścieżek
ro ła c ia k

■4 ' ■ł
lAo.5j*mC D CDD C D
CD 0 | D CD.
16ji*m
CD CD CD ł

Rys. 3. A, Płyta Compact Discu - wymiary w milimetrach, litery na rysunku oznaczają kolejno: A - plastykowa warstwa
ochronna. B - powierzchnia, na której płyta styka sie z odtwarzaczem. C -ście ż ki wprowadzające. D -ścieżki kończące,
E - obszar powierzchni sygnałowej. F - warstwa przezroczysta. B. Porównanie rozmiarów ścieżek na płycie CO z włosem
ludzkim i powierzchnią płyty gramofonowej. C. Mikroskopowa struktura powierzchni Compact Discu - widok z boku.
D. Ta sama struktura - widok z góry

kwantowania każdą wartość można za­ wita niewrażliwość na zakłócenia (patrz


kodować w systemie binarnym (dwój­ rys, 2), które mogą dochodzić nawet do
kowym). I tak na przykład: połowy wielkości impulsu, lecz w koń­
64(|0) = l - 2 fl + 0- 25+ 0 - 2 5 + 0- 2 4+ 0 cowym efekcie zawsze można ustalić
2* + 0 • 22 + 0 • 21 + 0 • 2° = +1000000(2) czy sygnał był czy nie. A nic więcej nie
albo jest potrzebne do odtworzenia pierwo­
-55a0) = -(0 • 26 + 1 • 25+ 1 • 24 + 0 • 23 + tnego sygnału w niezmienionej postaci.
1 • 22 + 1 • 2* + 1 • 2°) = -0110111(2,
Czyli liczbie -+-64 w układzie dziesiątko­ Compact Disc
wym odpowiada liczba -4-1000000 - zaczarowany krążek
w układzie binarnym, a liczbie -55 licz­
ba -0 U 0111. Na każdą próbkę przypada Czym jest płyta Compact Disc?
16 bitów odwzorowujących jej wyso­ W przeciwieństwie do płyt gramofono­
kość. Liczba zapisana w kodzie dwójko­ wych jest ona nagrana tylko na jednej
wym posiada swój prosty odpowiednik stronie, ale ta jedna strona zawiera aż
w impulsie elektrycznym. Liczbie zero godzinę muzyki, a także elektroniczne
odpowiada brak sygnału, liczbie jeden informacje dla odtwarzacza o cząsie na­
sygnał o stałej wartości, reprezentację grania, liczbie utworów lub części. Krą­
znaku liczby (plus lub minus) ustala się żek CD o średnicy 12 cm i grubości 1,2
umownie jako sygnał lub jego brak. Naj­ mm (patrz rys. 3-A) ma trzy warstwy:
większą zaletą stosowania sygnału ze- plastykową powłokę ochronną, alumi-
ro-jedynkowego jest jego prawie całko­ nizowaną powierzchnię sygnałową
19
i warstwę przezroczystą. Zapis cyfrowy, rach do 0,5 mm znajdujące się na zewnę­
odczytywany w odtwarzaczu za pomocą trznej powierzchni rzucają niewielki
wiązki laserowej zakodowany jest na ,,cień’’ na powierzchnię sygnałową i tym
powierzchni płyty w postaci tzw. pitów samym nie mają żadnego wpływu na
- mikroskopijnych wgłębień o zaokrą­ odczyt sygnału. Źródłem zapisu dla pro­
glonych końcach (rys. 3-D i 3-C). Na dukcji płyty CD jest zasadniczo taśma
jednej płycie jest ich od 10 do 14 miliar­ z nagraniem dokonanym w technice cy­
dów, Gęstość upakowania informacji na frowej. Gwarantuje to bardzo wysoką
płycie CD jest duża, na przestrzeni jakość odtwarzanej muzyki. Jednak już
o szerokości włosa ludzkiego lub też obecnie wypuszczane są na rynek płyty,
jednego rowka płyty gramofonowej których taśmy wzorcowe były nagrane
mieści się 40 ścieżek zapisu cyfrowego w klasycznej technice analogowej. Jest
(rys. 3-B). Powierzchnię sygnałową po­ to zrozumiałe, bo zwykle pochodzą one
krywa warstwa ochronna z przezro­ z okresu, gdy technika nagrań cyfro­
czystego tworzywa sztucznego. Wiązka wych nie była stosowana. Nagranie na
laserowa uderza w spód płyty i przecho­ Compact Discu gwarantuje w tym wy­
dzi przez całą jej grubość nim zostanie padku, że na istniejące na taśmie wzor­
zogniskowana na powierzchni sygnało­ cowej zniekształcenia nie nałożą się już
wej. Współczynnik załamania światła żadne inne. Złożony proces produkcji
w warstwie przezroczystej wynosi 1,5 płyty Compact Disc pokazany jest na
tak więc gdy na powierzchni zewnętrz­ rys. 4.
nej średnica plamki światła laserowego
wynosi 0,8 mm to na skutek refrakcji Odtwarzacz laserowy
zmniejszy się ona po dojściu do warstwy - optyka plus elektronika
sygnałowej do 1,7 |xm. Ważną konsekwe­
ncją tego zjawiska jest fakt, że odciski Odtwarzacz laserowy — urządzenie
palców, a także pyłki lub rysy o rozmia­ pozwalające zamienić miliardy „pitów”

Rys 4 Rchomat przebiegu procesu produkcyjnego - od taśmy wzorcowej do krążka Compact Disc

PRZYGOTOWANI! TŁOCZENIE POWLEKANIE


PRZEGRANIE MATRYCY

matryca metalowa METALIZOWANIE


[polerow ana płytka
sz k la n o wzorzec
magnetyczna
z iapi*em
cyfrowym
warstwa^
światłoczuło

NAŚWIETLANIE
LASEREM

WYWOŁANIE
COMPACT
ru m DISC
METALIZOWANIE
plytp -wzorzec

20
wyciśniętych na krążku CD w sygnał
analogowy, który po podłączeniu do
zwykłego wzmacniacza stereofoniczne­
go z kolumnami głośnikowymi stanie się (*♦•*£♦»=
sygntł wf i
wspaniałej jakości muzyką. częstotliwości
U+CHB*0*=
Istnieje wiele różnych rozwiązań te­ sygnet błędu
zogniskowani*
chnicznych odtwarzacza laserowego, śledzenie sygnału
błędu
ale my zaznajomimy się dokładnie tylko — -m,

z jednym z nich, japońskim Sony CDP-


101. A oto i on, czarny prostopadłościan 2
I
0
A A
0
f
o wymiarach 33,5x10,5x32,5 cm. Włą­ 0 0
czamy napięcie. Na wyświetlaczu cyfro­ 1
wym pojawia się liczba jeden. Przyci­
skamy klawisz „Open-Close” i z urzą­ 3.
O y o
dzenia bezszelestnie wysuwa się „szuf­
ladka” z wgłębieniem, w którym umie­ Rys. 6. Układ trzech fotodiod służący utrzymaniu ogniska
układu optycznego głowicy na powierzchni płyty (u góry).
szczamy płytę CD, Po powtórnym wciś­ Ślady plamki laserowej na fotodiodach: 1 - gdy ognisko
nięciu klawisza „Open-Close” lub kla­ jest na powierzchni sygnałowej płyty, 2 - gdy obiektyw
wisza „Play” płyta zostaje wciągnięta jest zbyt blisko płyty, 3 - gdy obiektyw jest zbyt daleko

na „szufladce” do wnętrza odtwarza­ płyta już wiruje i nastawiona jest na


cza. Przycisk „Play” rozpoczyna odtwa­ właściwą ścieżkę. Wyświetlacz cyfrowy
rzanie od początku zapisu. Za pomocą podaje ile minut i sekund nagrania
przycisku „Open-Close” możemy wpro­ upływa od początku płyty do danego
wadzić za pośrednictwem programato­ punktu, a po wciśnięciu przycisku „Ti­
ra numer ścieżki, od której chcemy roz­ me Remaining” można się dowiedzieć,
począć odtwarzanie (numery ścieżek ile czasu pozostało do końca. Klawisz
oraz odpowiadająca im zawartość mu­ ,,Peset’’ powoduj e powrót głowicy opty­
zyczna wypisane są na pudełeczku sta­ cznej do uprzednio zajmowanej pozycji.
nowiącym opakowanie krążka CD). Mi­ Zespół przycisków programatora umoż­
gające czerwone światełko informuje, że liwia wykonanie kilku operacji związa­
Rys. 5. System optyczny odtwarzacza Sony CDP-101:1 -
nych z powtarzaniem fragmentów mu­
laser półprzewodnikowy, 2 - soczewki kolimatora. 3 - zyki, takich jak np. odegranie jakiejś
specjalna kostka pryzmatyczna, 4 - membrany dielektry­ sekwencji zapisu pomiędzy dwoma do­
czne, 5 - polaryzator, 6 - obiektyw, 7 - powierzchnia
sygnałowa płyty, S - obwód magnetyczny, 9 - cewka kładnie określonymi punktami. Przy­
ogniska. 10 - cewka śledzenia, 11 - pośrednie soczewki cisk „Backward” służy do cofania do
zbierające, 12 - soczewki walcowe, 13 - fotodioda.
wcześniej odtworzonych ścieżek,
a „Pause” do krótkotrwałego zatrzyma­
nia odczytu. Odtwarzacz można podłą­
czyć do wzmacniacza, ale możliwe jest
słuchanie za pośrednictwem słuchawek.
I jeszcze jedno - małe pudełko dołącza­
ne przez producenta do CDP-101. Jest to
zespół zdalnego sterowania na podczer­
wień zasilany z dwóch baterii R-6, po­
zwalający w równie skuteczny sposób
sterować odtwarzaczem, jak za pomocą
jego zwyczajnych przycisków.
To już wszystko co można zobaczyć
z zewnątrz, nas jednak interesuje także
21
Tłocznia płyt Compact Disc ,.Szufladka" wysunięta z wnętrza odtwarzacza. Na niej
umieszczamy płytę
zawartość. Zacznijmy od tego, że płyta
CD wiruje z dość dużą prędkością obro­
tową, od 500 obr./min. na początku do
200 obr./min. przy końcu. Ma to na celu
utrzymanie stałej szybkości głowicy
względem płyty (od 1,2 do 1,4 m/s). Od­
czyt odbywa się od środka płyty w kie­
runku na zewnątrz. Źródłem światła
głowicy optycznej jest laser półprze­
wodnikowy o wyjątkowo dużej mono-
chromatyczności. Jest on umieszczony
w ognisku soczewki o względnie długiej
ogniskowej. Promienie światła lasero­
wego po przejściu przez tę soczewkę
Technologia produkcji krążków CD wymaga warunków biegną równolegle do siebie, a następnie
wysokiej czystości. Pracownicy tłoczni muszą być ubrani są ogniskowane na lustrzanej powierz­
w specjalne przeciwpyłowe kombinezony
chni sygnałowej płyty przez soczewki
Maszyna do nanoszenia na płyty napisów informujących obiektywu (patrz rys. 5). Pomiędzy so­
o zawartości muzycznej krążka czewkami obiektywu znajduje się ro­
dzaj pryzmatu w postaci kostki - sześ­
cianu z ukośnymi membranami dielek­
trycznymi, które kierują wiązkę sygna­
łową na powierzchnię sygnałową,
a wiązkę odbitą od płyty do fotodiody.
Rozwiązanie takie nie pozwala na do­
cieranie poziomo spolaryzowanej wiąz­
ki (która kierowana jest na powierzch­
nię sygnałową) do fotodiody, podczas
gdy pionowo spolaryzowana wiązka od­
bita od powierzchni trafia do niej w ca­
łości. Polaryzator powoduje polaryzację
nadchodzącego i powracającego światła
i zapewnia skierowanie całości powra­
cającej wiązki do fotodiody. Układ

22
optyczny głowicy charakteryzuje się ba­
rdzo małą głębokością ogniska, która
wynosi tylko 2gm, podczas gdy drgania
pionowe wirującej płyty są aż stukrot-
nie wyższe! Niestety, zjawisko drgań
płyty jest trudne do wyeliminowania*
Użyto więc układu regulacji automaty­
cznej z serwomechanizmem, który tak
steruje położeniem obiektywu, aby
ognisko znajdowało się stale na powie­
rzchni sygnałowej (patrz rys, 6). Układ
optyczny wyposażony jest w soczewki
walcowe powodujące, że plamka stano­
wiąca ślad wiązki lasera na fotodiodzie
ma przy właściwym położeniu obiekty­ Rys. 7. ,,Metoda trzech plamek” 9łuży do utrzymania
wiązki na ścieżce
wu kształt kolisty, zaś przy niewłaści­
wym elipsoidalny. Sygnał kontroli błę­ przy przechyłach bocznych. Na każdej
du ogniska otrzymuje się dzięki specjal­ z nich musi powstać plamka laserowa.
nej konstrukcji fotodiody, składającej Odbywa się to dzięki siatce dyfrakcyj­
się z czterech elementów fotoelektrycz- nej, która ugina wiązkę główną wysyła­
nych (na rys, 6 obszary A, B, C, D). Po jąc tzw. prążek zerowy w kierunku foto­
przesłaniu sygnałów do wzmacniacza diody głównej, a prążki rzędu pierwsze­
różnicowego, sygnał na jego wyjściu go w kierunku fotodiod dodatkowych.
musi powodować interwencję serwome­ Zasada działania tego zespołu polega na
chanizmu tak, aby sygnał kontroli błędu tym, że gdy plamka zboczy ze ścieżki
(A+C) - (B+D) był stale równy zero. powstaje sygnał błędu (E-F) sterujący
W ten sposób wiązka świetlna jest za­ cewką śledzenia, która z kolei porusza
wsze zogniskowana na powierzchni sy­ obiektywem w płaszczyźnie poziomej,
gnałowej płyty. Dwie dodatkowe foto­ korygując jego położenie. Opisany wy­
diody, umieszczone po bokach głównej żej system nosi nazwę „metody trzech
(oznaczone na rys. 6 jako E i F) służą do plamek” (rys. 7). Mechanizm poruszają­
utrzymania wiązki laserowej na ścieżce cy obiektywem przypomina w działaniu
Rys 8 Schemat blokowy mechanicznych, optycznych I elektronicznych systemów japońskiego odtwarzacza CD typu
Sony CDP-101

UTRZYMANIE DOKŁADNOŚCI
Obwód - DEWTlUW I STEROWANIE

EŁF
poprawiania Pamięć
płyta co DANYMI
TRZYOKŁAOY- błędów
SCALONE LSI
SYSNtt WYSOKIEJ /
CZĘSTO
TLIW
OŚCI DANE CYFROWE I
BITY NADMIAROWE ODTWORZENIE SYGNAŁU
ANALOGOWEGO
M
IA
ZK
APWAJACA
ODBITA
WIĄZKĄ DANE BINARNE WYJŚCIE
WZMACNIACZ
WYSOKIEJ CZ
UKŁAD
SILNIK OPTYCZNY I UKŁAD
SYNCHfl. FAZY

Sterowanie
iledi*ni#n"i |
ogniikowaniem

Sterowanie
głowię*
optycina

Sterowanie
obrotami
•Unika
UTRZYMANIE STAŁEJ
SZYBKOŚCI STEROWANIE PRZEZ UŻYTKOWNIKA
LINIOWEJ

23
t-

Pioneer P-D1 wyposażony został w klawiaturą do progra­ Pasmo przenoszenia tego odtwarzacza zaczyna się od
mowania podobną do stosowanych w elektronicznych 4 Hz a kończy na 20 000 Hz. Na zdjęciu Technics SL-P10
kalkulatorach

cewkę elektromagnetyczną głośnika. jest wzmocnienie i demodulacja odtwo­


Odczyt sygnału z płyty CD za pomocą rzonego sygnału cyfrowego, przetwo­
światła lasera ma tę podstawową zaletę, rzenie go na sygnał analogowy i wstępne
że nie powoduje jakichkolwiek ubytków wzmocnienie tego sygnału. Układ elek­
w zapisie i każde kolejne jego odtworze­ troniczny steruje także obrotami silni­
nie jest dokładnie takie samo jak po­ ka, głowicą optyczną, posiada system
przednie. wykrywania i likwidacji błędów sygna­
Z układem optycznym odtwarzacza łu. Ważną rolę odgrywa mikrokomputer
współpracuje nie mniej złożony i cieka­ (układ mikroprocesorowy) zarządzają­
wy układ elektroniczny. Jego zadaniem cy sterowaniem odczytu i informowa­
Odtwarzacz CD może być zestawiony z każdą aparaturą niem użytkownika o pracy urządzenia.
stereofoniczną Półprzewodnikowa pamięć o dostępie
swobodnym RAM (Random Access Me­
mory) ma dość dużą pojemność 16 kilo­
bajtów i odgrywa ważną rolę przy ko­
rzystaniu z programatora, Trzy specjal­
nie wyprodukowane przez Sony układy
scalone o wielkiej skali integracji LSI
mieszczą w sobie obwody demodulacji,
wykrywania i poprawiania błędów, W
systemie Compact Disc nie ma mowy o
nierównomiemości obrotów i to nie tyl­
ko dlatego, że silnikiem steruje mikro­
komputer. Sygnały cyfrowe odczytane
z płyty CD gromadzą się w tzw. bufo­
rze, skąd do przetwornika eyf rowo-ana-
iogowego ekspediowane są w rytmie
drgań generatora kwarcowego, a więc
z dokładnością godną elektronicznego
zegara. Czytelników bardziej dociekli­
wych odsyłamy do zapoznania się ze
schematem blokowym odtwarzacza So­
ny CDP-101 zamieszczonym na rys. 8.
24
Odtwarzacz laserowy firmy Sanyo

lasery półprzewodnikowe, układy sca­


Czy CD chwyci? lone LSI, mikroprocesory i pamięci
Już chwycił. Compact Disc dokonał RAM są z każdym rokiem coraz tańsze.
skokowej zmiany w jakości i sposobie Już obecnie cena odtwarzacza lasero­
odtwarzania dźwięku. Układy elektro­ wego jest tylko dwukrotnie wyższa od
niczne, dzięki którym zbudowano od­ ceny klasycznego gramofonu lub ma­
twarzacze CD takie jak miniaturowe gnetofonu kasetowego typu deck, zaś
W odtwarzaczu Hitachi DA-100 płyta pracuje w pozycji pionowej

25
DANE T E C H N IC Z N E O D T W A R Z A C Z Y PŁYT C O M P A C T D I 8 C

l I
Typ Pasmo Dyna­ Stosu­ Separacja Zniekształ­ Kołysanie Wymiary (cm) Po- Masa Cena Producent
urządzenia przenoszenia mika nek syg­ kanałów cenia har­ i drganie bór (kg) w do­
netu do
szumu
stereo moniczne dźwięku I mo­ larach
cy USA
[W]

5 Hz 20 kHz, ponad ponad ponad 0,004% nie- 33,5 10,5 32,5 7,6 670 Sony,
± 0.5 dB 90 dB 90 dB 90 dB przy przy mierzalne Japonia
1 kHz 1 kHz

Hitachi 20 Hz-20 kHz, ponad ponad ponad 0,03% nie­ 32 14,5 23,4 24 5,54 Hitachi,
DA-1000 ± 0,5 dB 90 dB 90 dB 60 dB mierzalne Japonia
Technics 4 Hz-20 kHz, ponad ponad ponad poniżej nie­ 43 13,3 31.5 48 10 Panasonic,
SL-P10 ± 0.5 dB 90 dB 90 dB 90 dB 0,004% mierzalne Japonia
przy 1 kHz,
O dB

Kyocera 20 Hz^20 kHz, ponad ponad ponad poniżej nie­ 46.4 13,3 31,9 30 6,4 1050 Kyoto,
DA-01 ± 0.5 dB 90 dB 90 dB 90 dB przy 0,005% mierzalne Japonia
1 kHz przy 1 kHz

Philips 20 Hz-20 kHz, ponad ponad 86 dB poniżej nie­ 32 7,3 26.7 20 5 800 Philips of
C D -100 ± 0.5 dB 90 dB 90 dB <20 H z- 0.005% mierzalne Holland,
20 kHz) Europa
90 d B przy Zach.
1 kHz

Mitsubishi 5 Hz-20 kHz, ponad ponad ponad poniżej nie­ 42.4 14.5 31,2 40 10,5 1100 Mitsubishi,
D P -101 ± 0.5 dB 90 dB 90 dB 90 dB 0,004% mierzalne Japonia
przy 1 kHz,
OdB

Phase Linear 20 Hz-20 kHz, ponad ponad ponad poniżej nie­ 43 13,2 32 30 8 995 Esmark,
9500 ± 0.5 dB 90 dB 90 dB 90 dB 0,005% mierzalne Stany
Zjedn.

niższa od ceny niektórych typów ma­ płyt CD w programach radiowych.


gnetofonów szpulowych wysokiej klasy Pierwszy taki program w Polsce został
i magnetowidów. nadany w sierpniu ubiegłego roku. Po­
prawa jakości odtwarzanego dźwięku
Pierwsze odtwarzacze CD ukazały się była bardzo duża, szczególnie związana
w sprzedaży w Japonii na jesieni 1982 r. z redukcją szumów, choć zakłócenia po­
Cena opisanego tu odtwarzacza Sony chodzące od nie najlepszych nadajni­
CDP-101 wynosiła 168 000 jenów, co ków radiowych często psuły ostateczny
stanowi równowartość 670 dolarów. Na efekt.
wiosnę 1983 r. Compact Disc przywę­
drował do Europy i Stanów Zjednoczo­ System Compact Disc uświadamia
nych. W Republice Federalnej Niemiec nam jak wielki postęp-dokonał się w po­
odtwarzacz laserowy kosztuje ok. 2000 pularnej elektronice w okresie ostatnich
DM, a płyty do niego (ukazało się ponad kilku lat. Płyty CD wprowadziły nowy
tysiąc tytułów) od 32 do 40 DM (a więc standard zapisu dźwięku, który będzie
są droższe od normalnych longplayów obowiązywał przez najbliższe kilkanaś­
dwukrotnie). Jeśli chodzi o nagrywaną cie, jeśli nie kilkadziesiąt lat. A z czasem
na Compact Disc muzykę, to prawdziwą wyprą go zapewne, jeszcze doskonalsze
furorę robią płyty z muzyką poważną, systemy, których użytkownicy tak pa­
które miłośnikom tego gatunku zapew­ trzeć będą na obecne odtwarzacze lase­
niły wreszcie tak pożądaną dynamikę rowe, jak my patrzymy na gramofony
i brak szumów w partiach piano. z początków naszego stulecia.
Interesujące są eksperymenty emisji
26
i
/

SZ Y B C IE J
SP R A WNIEJ... Adam Poradzisz

Postęp techniki to nie tylko wygod­ ry umiera w wyniku wypadku, urazu


niejsze życie, lżejsza praca i więcej żyw­ lub zatrucia jest ofiarą wypadku drogo­
ności. To czasem również i śmierć! Co­ wego.
raz więcej ludzi umiera na skutek wy­ Problem sprawnego udzielania po­
padków, urazów i zatruć. Najwięcej wy­ szkodowanym pomocy nie jest tylko
padków wydarza się na drogach, w ża­ kwestią odpowiedniej organizacji i fa­
kładach pracy i na polach, a także w ku­ chowego wy szkolenia. To także problem
chni... Co trzeci człowiek w Polsce, któ­ odpowiedniej techniki medycznej kon-
Na pierwszym planie karetka na podwoziu samochodu „W ołga" M-21, na drugim - karetka na podwoziu samochodu
RAF - „Łatwija”
strukcji pojazdów mechanicznych (ka­
retek, ambulansów), samolotów lotnic­
twa ratunkowego...
Człowiek umiera szybko. Śmierć bio­
logiczna następuje w kilka (4 - 6) minut
po zatrzymaniu krążenia. Polowa wszy­
stkich ofiar wypadków umiera w ciągu
pierwszych 4 godzin od momentu wy­
padku. Stąd też ogromnego znaczenia
nabiera szybkość i sprawność pomocy.
Szybkością wiele można osiągnąć. We
Francji umiera co trzydziesta ofiara wy­
padku drogowego (w zaokrągleniu),
w Czechosłowacji, — co dwudziesta,
a w Polsce co piętnasta. Jest więc wiele
do zrobienia!
Zdaniem autora sprawne udzielanie
pomocy ofiarom wypadków zależy
głównie od organizacji techniki medy­
cznej i nakładów finansowych, a w naj­
mniejszej części - od poziomu fachowe­
go personelu. W wielu krajach bowiem
udzielaniem pomocy ofiarom wypad­
ków np. drogowych zajmują się nie tyl­
ko ekipy lekarskie, ale ekipy policji,
straży pożarnych oraz ekipy złożone
z „techników medycznych”, A efekty
udzielanej pomocy wcale nie są gorsze
od tych w Polsce, a często o wiele lepsze.
Tak jest w Szwecji, Norwegii, Stanach
Zjednoczonych, Francji itp. Na ogół
można zauważyć, że w krajach gdzie
udzielanie pomocy doraźnej należy do
służb zorganizowanych na wzór para­
militarny (np. do policji) odbywa się
ono w sposób bardziej sprawny.
Problemami udzielania pomocy ofia­
rom wypadków zajmuje się w świecie
szereg instytutów naukowych. Najbar­
dziej znane to Instytut Pomocy Doraź­
nej w Leningradzie i Instytut Medycyny
Ratunkowej w Baltimore (stan Mary­
land, USA). Osiągnięcia techniki medy­
cznej, samochodowej czy lotniczej w za­
kresie udzielania pierwszej pomocy są
najbardziej błyskotliwe, najbardziej
efektowne. Bo tak w ogóle to praca po­
gotowia ratunkowego jest niewątpliwie
Typy karetek: Typ I, Typ llt Typ (li (objaśnienia w tekście) najbardziej „widowiskowa” w porów-
28
I to wszystko winno zmieścić się w karetce!

naniu z innymi służbami medycznymi. miastem, np. na autostradzie. Oczywiś­


W pogotowiu dzieje się akcja wielu cie tańszy jest samochód, tańsza jest
filmów. również jego eksploatacja. Na szerokie
Praca w nim wymaga wielu predy­ zastosowanie śmigłowców mogą sobie
spozycji psychicznych i ma wiele wspól­ więc pozwolić jedynie bogate państwa.
nego z pracą w straży pożarnej. Wymaga Ale sumarycznie takie wydatki się opła­
umiejętności podejmowania szybkich cają.
decyzji, działania w warunkach obcią­ Przypatrzmy się więc najpowszech­
żenia psychicznego, wymaga refleksu, niej stosowanej w Polsce karetce sani­
zdolności koncentracji uwagi i jej po­ tarnej. Autor sądzi, że każdy Czytelnik
dzielności. W zamian za to pracownicy ,,MTM widział taką karetkę: na bazie
pogotowia przynajmniej w tych jednos­ polskiego „Fiata 125p” czy samochodu
tkach, gdzie praca jest dobrze zorgani­ „Nysa”, Ta pierwsza nadaje się tylko do
zowana, pracują względnie mało. Bo tego aby chorego przewieźć, nawet
główmy ich obowiązek - to być w pogo­ względnie wygodnie, i chociaż nasze
towiu do działania. Ambulans pogoto­ polskie nosze są nieco za wąskie, twar­
wia jest jak telefon - aby można było de, to samochód jest względnie szybki,
w każdej chwili bez czekania z niego dobrze resorowany, nieźle ogrzewany,
skorzystać - musi być wolny. Jeżeli więc ale ciasny! W karetce personel może
widzimy stację pogotowia, w której sta­ tylko siedzieć. Dostępu do pacjenta
le się coś dzieje, karetki jeżdżą jak opę­ praktycznie nie ma. Żeby założyć opa­
tane - to znaczy, że jest źle, bo ktoś musi trunek na nogę rannego - trzeba go
czekać. A czas jest na wagę ludzkiego z karetki na noszach wyciągnąć.
życia... Poza tym „Fiat” nie pojedzie polną
Najpowszechniejszym środkiem drogą lub bezdrożem. Niskie zawiesze­
transportu jest obecnie karetka (zwana nie, brak napędu na 4 koła praktycznie
również ambulansem) i śmigłowiec: sa­ uniemożliwia dojazd w zimie do chorego
mochód - w mieście, śmigłowiec poza na wsi. Ale do przewożenia lekko chore-
29
1500 - 2000 kg, podwójnym tylnym ogu­
mieniu.
Łatwo zauważyć, że polska „Nysa"
mieści się w tej klasyfikacji w drugiej
grupie. Jest to typowe nadwozie mikro­
busu. Z tego samochodu konstruktorzy
usiłowali uzyskać „osiągi” potrzebne
karetce pogotowia. Niestety, trzeba po­
wiedzieć, że im się to nie udało. Samo­
chód jest po pierwsze zbyt mały. Podwo­
zie „Nysy” pozwala na obciążenie ła­
dunkiem około 1 tony. Może ktoś zau­
ważyć, że przecież pacjent waży najwy­
żej sto kilogramów. Ale ładowność ka­
retki to również kwestia swobodnego
dostępu do pacjenta, to możliwość poru­
szania się personelu w pozycji stojącej.
Im karetka szersza - tym lepiej trzyma
się drogi, tym bardziej jest stateczna (na
stateczność wpływa nie tylko szerokość,
ale również i niskie umiejscowienie
środka ciężkości). Wysokość karetki
winna być limitowana wzrostem prze­
ciętnego członka personelu. A więc ka­
retka powinna mieć około 2 m wysokoś­
ci (licząc od powierzchni drogi), najle­
Wnętrze karetki produkcji firmy Peugeot. Personel może
piej - około 240 cm. Im jest szersza
w niej pracować w pozycji stojącej w proporcji do wysokości tym lepiej
trzyma się drogi, łatwiej pokonuje
go w mieście nadaje się dobrze. Te re­ w ruchu ulicznym zakręty, jest mniej
fleksje autora wynikają z kilkuletniej wywrotna.
pracy w pogotowiu. I chociaż jeździło I karetka musi jechać szybko! Prze­
się mu „Fiatami” dobrze, to pracować ciętna szybkość współczesnej karetki
w nich nie ma możliwości. w ruchu miejskim wynosić powinna
Te możliwości miała stworzyć karet­ około 70 km na godzinę (około 40 mil
ka na bazie samochodu „Nysa”. Trzeba angielskich na godzinę). Ale jest to szyb­
jednak powiedzieć, że jest to samochód kość przeciętna. Składają się na nią
również nie w pełni udany. Dokonajmy proste odcinki dróg szybkiego ruchu,
porównania z typowymi konstrukcjami gdzie winna osiągać prędkość 120 -140
karetek pogotowia (ambulansów). Ame­ km/godz„ zakręty oraz skrzyżowania -
rykańska klasyfikacja karetek wyróż­ gdzie o szybkości decyduje zrywność
nia trzy typy pojazdów. Typ pierwszy - czyli zdolność osiągania dużych przy­
posiada kabinę zabudowaną na bazie spieszeń pojazdu. Dlatego też pod ma­
samochodu osobowego (na podwoziu ską karetki nierzadko kryje się silnik
około 750 kg). Typ drugi - to po prostu o mocy sięgającej nawet 200 kW. I cho­
przebudowany mikrobus. Typ trzeci - to ciaż nieczęsto moc ta jest wykorzysty­
specjalnie skonstruowany samochód, wana do osiągania dużych prędkości, to
z wyodrębnioną kabiną kierowcy, o sze­ jednak pozwala ona na osiąganie du­
rokim podwoziu, ładowności rzędu żych przyspieszeń. Temu celowi służy
30
Wnętrz© karetki na podwoziu samochodu „Mercedes" 307D. Widoczne są: A - urządzenie do telemetrycznego
przekazywania (przez radiotelefon) sygnału EKG pacjenta, B - urządzenie do tlenoterapii. C - ssak pneumatyczny,
D - zestaw do reanimacji oddechowej, E - przenośny ssak, F - opatrunki, G ~ wieszak do kroplówki, H - lampa
oświetlenia miejscowego.
Wnętrze karetki na podwoziu „Wołgi"
również stosowanie z tyłu podwójnych oparty na dwóch typowych urządze­
kół. Im więcej kół —tym większa powie­ niach typu „brzęczyk” jest słyszalny
rzchnia styku opon z podłożem, a więc przez kierowcę autobusu typu „Berliet
większa moc, którą takie połączenie PB 110” w ruchu miejskim z odległości
może przenieść. 10 m.
• * Chociaż w Polsce na palcach jednej
Poruszanie się w ruchu miejskim, o ręki można policzyć samochody uprzy­
dużym nasileniu ułatwia specjalne ozna­ wilejowane w ruchu z prawidłowym sy­
kowanie i stosowane sygnały (akustycz­ gnałem akustycznym, to i tak karetki
ne i świetlne). Karetka musi być po pro­ „R” z zainstalowanym sygnałem produ­
stu łatwo zauważalna. Widoczność po­ kcji czechosłowackiej firmy TESLA (ty­
większają sygnały świetlne rozmiesz­ pu AZD - 500) solidnie dają się we znaki
czone symetrycznie, możliwie najbliżej mieszkańcom miast. A jest to sygnał
obrzeża samochodu. Tak oznakowany i tak słabiutki. Moc promieniowanego
samochód jest widoczny z daleka, gdy sygnału sięga 5 - 10 W!
tylko trochę się wysunie z pasma ruchu. Dobrze oznakowana karetka już z da­
Dlatego w Polsce zrezygnowano w ka­
retkach „Fiat” z centralnie umiejscowio­ leka winna przypominać migającą
świątecznymi światłami choinkę, a po­
nego „koguta” i obecnie produkowane
„Fiaty" mają na dachu dwa migacze. winna być słyszalna jak ryczący smok
Przepisy amerykańskie wymagają na wawelski!
przykład czterech migających (pulsują­ Zasilanie sygnału dźwiękowego to
cych) świateł, umiejscowionych w ro­ kolejne 200 - 300 W (zwłaszcza sygnału
gach nadwozia. Kolory - to już kwestia o napędzie pneumatycznym). Kolejny
umowy, mogą być niebieskie (jak w Eu­ pożeracz mocy - to ogrzewanie pojazdu.
ropie) lub czerwone (jak w USA), fiole­ Ogrzanie karetki w naszym klimacie,
towe, czasami stosowane jest i żółte zwłaszcza, że ciągle otwierane są sze­
światło. Samo tylko oświetlenie sygna­ roko drzwi pochłania w zimie około 2 -3
łami uprzywilejowania w ruchu drogo­ kW mocy! Oczywiście nie tylko mocy
wym pochłania więc około 300 W mocy elektrycznej, ale również i ciepła produ­
elektrycznej. Ponadto stosowane jest kowanego przez silnik. Na postoju zwy­
silne oświetlenie drogi (halogeny). Do­ kle podłącza się karetkę do sieci prądu
chodzi też specjalny sygnał akustyczny. zmiennego. Celem takiego postępowa­
Obecnie najczęściej stosowane są dwa nia jest to, aby karetka stale była, zwła­
typy sygnałów: o tonie falującym i prze­ szcza w porze zimowej, nagrzana. Moż­
miennym (dwutonowy). Oba mają swoje liwie szybkie przeniesienie ofiary wy­
zalety i wady. Niezależnie jednak od padku do nagrzanego pomieszczenia ma
typu stosowanego sygnału winien da­ zasadnicze znaczenie w leczeniu
wać on należytą moc sygnału akustycz­ wstrząsu urazowego. Pacjent we
nego. Przyjmuje się, że sygnał winien wstrząsie, który zmarznie jest najbar­
mieć około 70 W mocy wypromieniowa- dziej narażony na zgon, doraźnie z po­
nej. Taki sygnał jest słyszalny w ruchu wodu nieodwracalnego wstrząsu,
drogowym miejskim na odległość 1 km. a w ciągu najbliższych tygodni lub mie­
A dystans jednego kilometra karetka sięcy z powodu niewydolności nerek.
pokonuje w mieście w ciągu średnio 45 s. Wyposażenie karetki (ambulansu) to
Sygnał ten w praktyce jest jednak sły­ również oświetlenie typu „szperacz”,
szalny z mniejszej odległości, zwłaszcza pozwalające na oświetlenie miejsca wy­
przez kierowców autobusów i ciężaró­ padku, wentylacja (klimatyzacja). Istot­
wek. Trzeba niestety powiedzieć, że sto­ ne znaczenie mają również oznakowa­
sowany w Polsce sygnał dwutonowy, nia (pasy, napisy) pojazdu, jego resoro-

32
wanie, stosowane ogumienie itp. Ale są ne lub sygnał akustyczny (uprzywilejo­
to elementy w zasadzie typowe. Czasami wanie w ruchu drogowym) często bywa
wyposaża się również pojazd w wycią­ sprzężony z urządzeniem nagłaśniają­
garkę, napęd na dwie osie. Samochody cym. Sygnał AZD - 500 zainstalowany
pogotowia ratunkowego są nierzadko w polskich karetkach reanimacyjnych
karosowane i wyposażane przez firmy może być wykorzystany do kierowania
produkujące pojazdy typu „rescue squ- akcją ratowniczą.
ad” (ratownictwa) lub straży pożarnej. Czasami radiotelefony bywają uży­
Wiele elementów ambulansów pogoto­ wane do przekazywania z jadącej karet­
wia jest wspólnych bowiem z elementa­ ki do ośrodka centralnego sygnału elek­
mi tych pojazdów. Pozostałe wyposaże­ trokardiograficznego pacjenta. Takie
nie na stałe zamontowane w ambulansie rozwiązanie bywa stosowane zwłaszcza
to na przykład radiotelefon (często kil­ wtedy, gdy wśród personelu karetki nie
ka). Moc radiotelefonu (nadajnika) się­ ma lekarza, W tym przypadku lekarz,
gająca 20 - 30 W pozwala na łączność znajdujący się w ośrodku dyspozycyj­
w warunkach płaskiego terenu na odle­ nym ma możliwość oceny zapisu EKG
głość około 30 km. Stosowane w Polsce i wydania odpowiednich zaleceń sanita­
pasma to 44 i 300 MHz. Większe zasięgi riuszom ratującym pacjenta.
można uzyskać stosując przekaźniki Uchwyty do zamocowania noszy,
(np. w Warszawie przekaźnik dużej mo­ butli z gazami (tlenem, sprężonym
cy jest umiejscowiony na Pałacu Kultu­ powietrzem, propanem-butanem), u-
ry i Nauki, dzięki czemu zasięg radiote­ chwyty do mocowania sprzętu medy­
lefonów zainstalowanych w karetkach cznego, pojemniki na leki i opatrunki
swobodnie pokrywa całe województwo uzupełniają wyposażenie karetki. Oczy­
stołeczne). Urządzenie radiotelefonicz­ wiście nie jest to całe wyposażenie -
Wnętrze karetki RAF - Latwija. Widoczne są uniesione nosze, po lewej stronie (w czerwonym opakowaniu) wyposażenie
ratownictwa technicznego, po prawej - szafka na butle ze sprzężonym tlenem
sprzęt ten jak wiemy waży często ponad Znajdujący się tam lekarz ma możli­
100 kg, a wart jest czasem i kilkadziesiąt wość „zdalnego” postawienia diagnozy
tysięcy dolarów. i zalecenia odpowiedniego postępo­
Popatrzmy na nowoczesne karetki wania.
produkowane za granicą. Autor chciał­ Również i ta karetka jest we wzorowy
by posłużyć się karetkami karosowany- sposób oznakowana sygnałami uprzy­
mi i wyposażanymi przez fińską firmę wilejowania w ruchu drogowym. Z tyłu
TAMRO na podwoziach samochodów nadwozia, w dwóch tylnych rogach
rozmaitych firm. umieszczone są pulsujące sygnały kolo­
Jako pierwszy typ karetki chciałby ru niebieskiego.
autor pokazać ambulans na podwoziu Najszersze wyposażenie ma karetka
znanej wszystkim czytelnikom radziec­ karosowana na podwoziu radzieckiego
kiej „Wołgi”. Niewielkie wymiary po­ samochodu RAF - Łatwija. Została ona
dwozia i niewielka ładowność pozwoliły pomyślana jako karetka reanimacyjna.
na zabudowanie w tego typu samocho­ Z tyłu, w przedziale pacjenta mieszczą
dzie jedynie najpotrzebniejszego wypo­ się trzy siedzenia dla personelu. Wypo­
sażenia. sażenie, przewidziane przez producen­
W samochodzie mieszczą się nosze, ta, zapewnia udzielenie pomocy reani­
urządzenie do podawania tlenu, ssak macyjnej w pełnym rozmiarze. Nosze
pneumatyczny. I tó właśnie jest wszyst­ można ustawić w dowolnym położeniu
ko, nie licząc rzecz jasna odpowiedniego (w tym i z nogami pacjenta do góry), są
oświetlenia, szafek na materiały opa­ one doskonale zamortyzowane.
trunkowe i leki. Jak się wydaje, polska służba zdrowia
będzie stopniowo wyposażana w tego
Niewielka wysokość nadwozia po­ typu pojazdy.
zwala jedynie na stanie w pozycji przy­ Nie jest to jednak samochód idealny.
garbionej (160 cm). Autor chciałby Kabina jest zbyt niska (158 cm), perso­
zwrócić uwagę na widoczne na zdjęciu nel nie może więc pracować w pozycji
oświetlenie pojazdu. Na dachu, widocz­ wyprostowanej. Samochód jest wąski
ne są dwa niebieskie, migające światła (195 cm): ambulans karosowany na po­
(widoczne również z tyłu pojazdu), po­ dwoziu 5,7-litrowego „Chevroleta” jest
nadto z przodu, przed maską pojazdu o 10 cm szerszy, a ambulanse na podwo­
znajduje się niebieski, pulsujący reflek­ ziu samochodu „Dodge” są szersze
tor. Sygnał akustyczny (elektroniczny) o 20 cm.
pozwala na osiągnięcie z mocy 100 W Można oczywiście zastanawiać się,
poziomu dźwięku równego 118 dB. Tak
czy w naszym klimacie i w naszych wa­
więc pojazd jest wyposażony w sygnały runkach drogowych samochód ten nie
uprzywilejowania w ruchu drogowym. jest zbyt nisko zawieszony, czy nie przy­
Kolejna pokazana karetka została dałby się na polskie bezdroża pojazd
skarosowana na podwoziu samochodu
o napędzie na 2 osie. Ale jeżeli chodzi
„Mercedes 3G7D”, Wnętrze karetki jest
0 wyposażenie medyczne - to nie budzi
już wyższe (180 cm), można pomieścić
ono zastrzeżeń. Dobre ogrzewanie, wy­
więcej sprzętu. Chociaż karetka nie jest godne wnętrze - zapewniają bardzo do­
wyposażona w pełni w sprzęt reanima­
bre warunki pracy dla personelu, no
cyjny, to jednak pozwala ona na udzie­ 1 rzecz jasna - doskonałe warunki dla
lenie pomocy prawie w pełni „reanima­
cyjnej”. Personel tej karetki dysponuje pacjenta.
bowiem wbudowanym w samochód, O wyposażeniu reanimacyjnym, znaj­
aparatem do przekazywania sygnałów dującym się wewnątrz ambulansu -
EKG pacjenta do ośrodka centralnego. w następnym odcinku,

34
r

Zamki błyskawiczne, zwane potocz­ ograniczonej wizji zastosowań swojego


nie suwakami, są wszechobecne w na­ wynalazku, czy z racji wymagań paten­
szym życiu, zadomowiły się na dobre towych Judson swój pierwszy patent
w odzieży i galanterii. Trafiły tam dzięki zatytułował: „Klamrowy zapinacz lub
swojej prostocie i funkcjonalności, a os­ otwieracz do butów”. Zamki te różniły
tatnio wraz z modą sportową i militarną się od nowoczesnych tym, że ich ruch był
awansowały nawet do roli elementu prostopadły w stosunku do płaszczyzny
zdobiącego. otworu, który miał być zamknięty, tzn.
działały tak, jak ówczesne zapinki przy
W 1943 r. Frank B. Jewett, prezes Bell kaloszach. Składały się z serii pojedyn­
Telephone Laboratories i prezydent Na­ czych klamr, każda miała dwie dopaso­
tional Academy of Sciences powiedział wane wzajemnie części, przymocowane
w swoim przemówieniu na temat tech­ do obu stron zamykanego otworu. Za­
nologii, wygłoszonym w New York Uni- mek mógł być zapinany ręcznie, ale Jud-
versity:,, Jako o przykładzie niemożnoś­ son także przewidział mechanizm „śliz­
ci przewidywania przyszłości nawet gu”, otwierający i zamykający klamry
w stosunku do rzeczy małych, myślę po kolei.
często o tym, jak nieskończenie małe Wynalazkiem zainteresował się
mogło być szansą dla grupy ludzi, (włą­ prawnik —Lewis A. Walker, który w
czając w nią człowieka, który miał po­ 1894 r. wszedł w spółkę z wynalazcą.
mysł) planujących wynalezienie zwyk­ Powstałe Universal Fastener Company
łego suwaka’*. zaczęło wkrótce lansować jeden wzór
Tym, który miał pomysł był Elias Ho- suwaka pod nazwą Universal. Popyt był
we, znany lepiej z racji udziału w wyna­ mały, częściowo z powodu istotnych
lezieniu maszyny do szycia, W 1851 r. mankamentów - zamek miał tendencję
dostał amerykański patent na automa­ do rozpinania się z trzaskiem przy wię­
tyczne, ciągłe zamknięcie, o którym pi­ kszym napięciu, ponadto był ostry i cza­
sał: „Mój wynalazek składa się z serii sami rozrywał materiał, który wszedł
obejm zjednoczonych przez połączony mu w drogę.
kord, biegnących lub ślizgających się W 1904 roku spółka została zreorga­
nad żeberkami”. Zasada Howe’a prze­ nizowana i pod nową nazwą Automatic
widywała wiele cech nowoczesnych za­ Hook and Eye Company oferowała ule­
mków błyskawicznych, ale ponieważ pszony zamek C-Curity. Firma miała
nie była jasna, nigdy nie trafiła na ry­ pewną przewagę w branży, bo wyko­
nek. Stąd za wynalazcę suwaka uważa rzystywała do produkcji maszynę opa­
się Whitcomba L. Judsona, który w tentowaną przez Judsona w 1902 r., zaś
1893 r. opatentował w Stanach Zjedno­ poprzednio zamki były produkowane
czonych dwie zasady działania automa­ ręcznie. Nieco później zatrudniono inż.
tycznych zamków z mechanizmem śliz­ Gideona Sundbacka, który systematy­
gowym. Nie wiadomo, czy z powodu cznie ulepszał zamki.
35
W 1913 roku intendent w Automatic ka była przeznaczona do tego celu, W
Hook and Eye opatentował zasadę no­ 1918 r. w suwaki wyposażono 10 tys.
woczesnego, w naszym pojęciu, zamka mundurów dla marynarki amerykań­
rozdzielczego - otwieranego z obu koń­ skiej. Wkrótce po wojnie zastosowanie
ców. Ale sprzedaż była nadal kiepska suwaków w rękawiczkach i kapciu-
i spółka balansowała na krawędzi ban­ chach pomogło upowszechnić zamki
kructwa. Przeżyła dzięki produkcji błyskawiczne wśród ludności cywilnej.
ubocznej i doczekała się nowego paten­ Ale największą popularność zyskały te
tu, uzyskanego przez wspomnianego już zamki, kiedy w 1923 r. firma B. F. Goo­
wynalazcę inż. Sundbacka, na zamek drich Company zastosowała je do kalo­
już w pełni nowoczesny, bez haczyków. szy , jej też zawdzięczamy nazwę suwak
Ulepszenie było tak istotne, że spółka (niezbyt poprawną, bo tak się fachowo
zmieniła nazwę na Hookless Fastener nazywa sam mechanizm ślizgający).
Company (Towarzystwo Zamków Bez- Od tej pory zaczęła się prawdziwa
haczykowych), a założyciel prawnik ekspansja. Hookless Fastener, jedyny
Walker został jej prezesem i funkcję tę amerykański producent zamków od
piastował dożywotnio aż do 1938 r. 24 tys. szt. w 1917 r. doszedł w 1934 r.
Stopniowo interes rozkręcał się. do ponad 60 min sprzedanych zamków.
Pierwszym wyrobem z zamkiem błyska­ W tym czasie towarzystwo zmieniło po­
wicznym, który produkowano na skalę nownie nazwę swoich zamków na Ta­
przemysłową był pas na pieniądze wy­ lon, a w ślad za tym i nazwę firmy na
naleziony przez nowojorskiego krawca Talon, Inc. Rekord amerykańskiej pro­
i popularny wśród marynarzy podczas dukcji - 2,3 mld zamków miał miejsce
I wojny światowej. Większość z 24 tys. około 10 lat temu, od tej pory poziom
zamków, które w 1917 r, sprzedała spół­ produkcji wskutek konkurencji zagra-
Rys. 1. Jedna z metod produkcji metalowych zamków: 1 - stempel, 2 - odcinek, 3 - uformowany drut, 4 * stempel,
5 - zaciski, 6 - stół obrotowy, 7 - matryca, 8 - taśma z zawiniętym brzegiem

36
Rys. 2. Alternatywny proces wytwarzania metalowych zamków: 1 12 - stemple, 3 i 4 - elementy obcinaka i okrojnika,
5 - zaciski. 6 - taśma z zawiniętym brzegiem

nicznej opadał i zatrzymał się na 118 mld była przewlekana przez nóżki, które po­
sztuk w 1981 r. tem należało zagiąć. Przy takim stem­
Budowę i zasadę działania zamka plowaniu odpady sięgały 40% i maszyna
błyskawicznego prezentujemy na III i IV Sundbacka, nie dająca odpadów w ogó­
stronie okładki tego numeru. le była olbrzymim sukcesem. Dzisiaj te­
W produkcji zamków metalowych is­ chnologii tej nie stosuje się często z tej
totny jest sposób mocowania zębów. racji, że jest stosunkowo wolna.
Jeden z procesów rozpoczyna się od Inny sposób produkcji zamków meta­
okrągłego drutu z mosiądzu, aluminium lowych (rys. 2), opatentowany w latach
lub tzw. nowego srebra (stop z grupy czterdziestych wymaga nie drutu, ale
Cu-Zn-Ni). Drut przechodzi przez kilka taśmy metalowej, podawanej na rol­
przepustów i po walcowaniu osiąga wy­ kach. W takiej przesuwającej się taśmie
magany profil o przekroju w kształcie stemple formują kopułki, elementy taś­
litery Y. Taki drut jest następnie krojo­ my z kopułką są rozcinane wycinakiem
ny na plasterki (rys. 1), z których każdy i okrojnikiem do pożądanego kształtu
będzie odrębnym zębem. Po obcięciu znanej nam już litery Y. Ramiona tych
element trafia do obracającej się matry­ elementów są tak, jak w poprzednim
cy, w której stempel formuje w plastrze sposobie zaciskane na brzegu taśmy
jednocześnie kopułkę i kieszonkę, a na­ z wydajnością 50 sztuk na sekundę.
stępnie po obrocie o 180° trafia na taśmę Opisane sposoby produkcji są
o zawiniętym brzegu, na której jest zaci­ w gruncie rzeczy bardzo podobne,
skany. Po zamocowaniu zęba taśma jest w obydwu produkuje się odrębne zęby
przesuwana na odległość nieco większą i mocuje je na taśmie. Jest jeszcze trzecia
od podwójnej grubości zęba. Opisana metoda, znana od lat trzydziestych, któ­
maszyna jest potomkiem oryginalnej ra polega na bezpośrednim odlewaniu
konstrukcji Sundbacka z 1923 r. Przed­ zębów na taśmie. Taśma porusza się
tem każdy ząb stemplowało się oddziel­ między otwartą, dwuczęściową formą,
nie, polerowało i platerowało, a taśma która ma szereg wgłębień, odpowiada-
37
jących zębom. Do zamkniętej formy chmalu, po niej odciskowe wałki odsą­
wstrzykuje się pod ciśnieniem cynk, czają ciecz i całość suszy się w suszami.
później chłodzi się ją wodą i po zakrze­ Na zakończenie zęby traktowane są go­
pnięciu metalu otwiera. Taśma wędruje rącym woskiem, co ułatwia otwieranie,
dalej, a surowy odlew jest gotowy do dopóki zamek się ,,nie wyrobi”. Tak
czyszczenia. wykończone połówki łańcucha, gotowe
Bez względu na to, jaką metodą na­ do zespolenia, nawija się na szpule.
niesiono zęby na taśmę, połówki metalo­ Zamki plastikowe w ich obecnym
wego łańcucha poddaje się operacjom kształcie pojawiły się po raz pierwszy
wykańczającym. W tym celu łączy się je w Niemczech po II wojnie światowej.
za pomocą urządzenia podobnego do Fabryki niemieckie straciły podczas
suwaka, a zamknięty łańcuch przepusz­ wojny większość swojego wyposażenia,
cza między wałkami, które prasują go toteż stanąwszy w obliczu gruntownej
na żądaną grubość, następnie szereg ob­ odbudowy Niemcy postanowiły rozwi­
rotowych szczotek usuwa ostre krawę­ nąć produkcję zamków plastikowych.
dzie. Kolejna operacja to kąpiel w kro­ Pionierską spółką była Opti-Werk
Rys. 3, Zawijarka; 1 - dozownik drutu, 2 - drut plastiko­
GMBH. Jak zwykle do rozwoju produk­
wy, 3 - śruby. 4 - wyrzynarka, 5 - stół obrotowy, 6 - grzej­ cji przyczyniło się wielu wynalazców.
nik, 7 - dysza oziębiająca, 8 - kord, 9 - wykończona spi­ Między nimi byli dwaj Amerykanie -
rala, 10 - punktak formujący główkę
w 1942 r. Al den W. Hanson otrzymał
patent na metodę przyszywania plasti­
kowych zwojów do taśmy, a w 1951 r.
Nicholas A. Wahl opatentował sposób
nawijania dwóch wyprofilowanych
drutów plastikowych na pojedyńczym
trzpieniu. Później J. R. Ruhrman dostał
niemiecki patent na łańcuch drabinko­
wy. A. Germana i niezależnie firmę Wi-
liam Prym-Werke uhonorowano paten­
tami na metodę produkcji wyżłobionego
drutu, który może być wetkany w taśmę.
Inny ważny patent przyznano w 1968 r.
australijskiemu wynalazcy E.E. Cuc-
ksonowi za system ciągłego odlewania
zębów,
,,Uzębienie” zamka plastikowego,
wykonane z poliestru lub z nylonu, ma
kształt zmodyfikowanej spirali lub me­
andra. W większości zamków tego typu
spirale są przyszywane lub wetkane
w taśmę, z wyjątkiem jednej wersji plas­
tikowych suwaków, w której zęby są
odlewane bezpośrednio na taśmie. I po­
liester, i nylon mają punkt topnienia ok.
204°C, a więc odzież z tego rodzaju zam­
kami można bezpiecznie prasować. Jak
się formuje plastikowe spirale? Spój­
rzmy na rysunek 3. Taka maszyna, zwa­
na zwijarką tworzy spirale z plastiko­
wego drutu. Obracający się trzpień i se­
kcja kordu osadzone są na wspólnym
wale. Kord biegnie poprzecznie do po­
wstającej spirali. Drut plastikowy opu­
szcza dozownik i zwijany wokół trzpie
nia (wówczas powstaje wcięcie na dru
cie, ułatwiające przyszycie spirali do
taśmy) dostaje się pomiędzy dwie ogrze­
wane śruby, które obracając się w prze­
ciwnych kierunkach rozciągają dru1
i formują spiralę. Pozostaje tylko ufor­
mować główkę i całość ochłodzić, żeby
termoutwardzona spirala była gotowa.
W takim spiralnym łańcuchu połówki
muszą mieć spiralę lewo- i prawoskręt-
ną, toteż dwie takie jednostki muszą
pracować równocześnie. Śruby mogą Rys. 4. Odlewanie plastikowych zębów; I - koło maszyny
być zastąpione kołami zębatymi, często rozlewniczej, 2 - fartuch, 3 - nóż, 4 - kord, 5 - wtryskiwany
też termoutwardzanie przeprowadza się plastik, 6-forma, 7-nadmiar materiału, 8-wytłaczarka

indukcyjnie.
Wspominaliśmy już, że plastikowe lub cynkiem. Zamki automatyczne mają
wypustki mogą być odlewane na taśmie. dodatkową, stalową sprężynę, utrzymu­
Potrzebne do tego celu jest koło maszy­ jącą suwak w zadanym położeniu, dopó­
ny rozlewniczej (rys. 4) z rozmieszczo­ ki uchwyt nie zostanie podniesiony. Ca­
nymi na obwodzie formami zębów. Dwa łość suwaka jest malowana na odpo­
kordy przymocowane do każdej linii zę­ wiedni kolor, dobrany do łańcucha
bów ułatwiają utrzymanie ich razóm i taśmy.
i zsunięcie z koła. Plastikowy materiał Nie chcę zamęczać Czytelników inny­
odlewniczy jest wstrzykiwany w rytmie mi szczegółami technologicznymi.
przesuwających się foremek, fartuch Z tych przytoczonych i tak wyłania się
podtrzymuje go w formie dopóki nie obraz postępu w produkcji zamków bły­
zakrzepnie. Następnie nóż usuwa nad­ skawicznych. Co będzie dalej? Amery­
miar materiału i taki zębaty półprodukt kański specjalista w tej branży Lewis
wędruje do kolejnej obróbki - nadania Weiner przewiduje, że przed nami wciąż
kształtu i utwardzenia. Po przyszyciu wiele niespodzianek - zamki olbrzymy
gotowych zębów do taśmy, technologia np. do połączeń ekranowych ścian i za­
wykończenia jest standardowa: kąpiel mki liliputki do wielu gadgetów. A tak­
w krochmalu, suszenie i nawinięcie na że zamki jednorazowe do jednorazo­
rolę. Później z takich roli od wij a się wych wyrobów różnego typu. Z bardziej
połówki zamka, aby po pocięciu na od­ wyrafinowanych zastosowań marzą mu
powiednie odcinki oraz dodaniu suwa­ się hermetyczne zamki do skafandrów
ka i ograniczników utworzyły wreszcie kosmicznych i chemicznie bierne „su­
gotowy zamek. waki11 chirurgiczne, mocowane u pa­
cjentów w miejscach wielokrotnych in­
Suwaki do zamków metalowych są terwencji chirurgicznych np. przy wy­
wyrzynane z blachy stalowej, zaś suwa­ mianie rozruszników serca. Kto wie, być
ki do zamków plastikowych ze względu
może zamki błyskawiczne znów nas za­
na dodatkowe skrzydełka odlewa się dziwią.
.kokilowo. Następnie, aby suwaki były Na p o d sta w ie "Scientific A m erican n 6/83
nierdzewne plateruje je się mosiądzem oprać. J.F.K.
39
i na*fik
NOWE
noiv$ze.
Latające nożyczki cznego oporu czołowego, co
przy niezmienionym zuży­
Samolot AD-1, przedsta­ ciu paliwa powoduje przy­
wiony na zdjęciu jest eks­ rost prędkości, W locie na
perymentalnym prototy­ małych prędkościach ze Zawór nylonowy odporny Nowe opony ze starej gumy
pem opracowanym przez skrzydłem w „normalnym” no wodę morską
NASA - amerykańską położeniu prototyp AD-1 Z zużytych opon można
organizację zajmującą się ma bardzo dobrą statecz­ Zawory i inne elementy produkować pełnowartoś­
lotnictwem i kosmonauty- ność i sterowność, a także armatury wykonane z nylo­ ciowe opony. Produkcję
ką. Jak widzimy samolot niski poziom hałasu przy nu wzmocnionego włók­ opon z odzysku opracowała
ma skrzydło zmieniające starcie, co jest docenianą nem szklanym okazały się amerykańska firma Ame-
swe położenie aż do utwo­ dziś zaletą ze względu na lepsze od konwencjonal­ race Corp., Wheel Products
rzenia kąta 60° względem ochronę środowiska. nych zaworów z brązu, Division. Nowa opona ze
osi podłużnej kadłuba. Długość latających noży­ gdyż sztuczne tworzywo starej gumy wykazuje bar­
Zmiana kąta między skrzy­ czek wynosi 12,20 m, roz­ nie jest wrażliwe na koroz­ dzo dobre właściwości elas­
dłami a kadłubem odbywa­ piętość 9,75 m, Napędzany ję. Dotychczas używane tyczne, odporność na prze­
jąca się w locie upodabnia przez dwa silniki turbo­ elementy, przewidziane do bicie oraz wytrzymuje wię­
samolot do wielkich latają­ odrzutowe, każdy o ciągu styczności z wodą morską ksze obciążenia i prędkości
cych nożyc - stąd nazwa. 0,98 kN prototyp AD-1 powodującą silną korozje niż konwencjonalne ogu­
Zaletą tego rozwiązania osiąga prędkość 370 km/h. musiały być wymieniane mienie. Nowy ten produkt
konstrukcyjnego jest dość często, siedem razy zwany oponą „Ace-Tuf”
zmniejszenie aerodynami­ (bk) częściej niż trzeba to czynić zastosowano w pierwszym
w przypadku zaworów ny­ doświadczalnym okresie do
lonowych. wózków towarowych, od­
Podczas prób szczelności śnieżarek i kosiarek.
zawory nylonowe wytrzy­ (bk)
mywały ciśnienie 0,5 MPa
po 11000 otwarć i zamknięć.
Są one dwa razy tańsze od
metalowych i można je sto­
sować wszędzie tam, gdzie
używano zaworów me­
talowych. Te zalety za­
chęciły nie tylko budow­
niczych okrętów i jach­
tów do stosowania za­
worów nylonowych, także
inni konstruktorzy zwrócili
uwagę na te zawory i prze­
widują je w projektowa­
nych urządzeniach do
zmiękczania wody, w apa­
raturze farmaceutycznej,
galwanizerniach, urządze­
niach chłodniczych i in. Za­
wór pokazany na zdjęciu
jest wyrobem nowozelan­
dzkiej firmy Auckland Tool
and Gauge Co. (bk)

i
rrn
0 15 OB 1

Automatyzacja pomiaru „Hiloat Automatic Lifebo-


ciśnienia krwi uy” opatentowane zostało
w USA. W celu uruchomie­
Większość Czytelników nia boi wystarczy przesu­
„MT” miała zapewne mie­ nąć dźwigienkę sterowni­
rzone ciśnienie krwi. Po­ czą i urządzenie wrzucić do
miar polega na założeniu wody. Po upływie 20 s. boja
mankietu, wypełnionego napełnia się i może utrzy­
w sposób kontrolowany mać na wodzie 2 dorosłe
59 000 znaczków na kają się za nim. Dodatkowo sprężonym powietrzem osoby. Górna część boi staje
minutę! taśmy chronią obiekty oraz na wysłuchiwaniu tęt­ się dryfującą kotwicą, któ­
przed kurzem, owadami na krwi słuchawką. Pomiar ra zmniejsza przemieszcza­
W Szwecji zainstalowa­ itp. Zmniejszenie strat cie­ daje się znakomicie zauto­ nie się jej pod wpływem
no nową, wyprodukowaną plnych to także cel wyko­ matyzować. Przykładem wiatru i fali. Boja może być
w RFN maszynę do druko­ rzystania mat stosowa­ urządzenia do automatycz­ powtórnie użyta, po włoże­
wania znaczków poczto­ nych w urządzeniach nego pomiaru ciśnienia mo­ niu do niej nowego naboju
wych. Maszyna ta ma 17 m pracujących w wysokich że być aparat produkcji freonowego. (j)
długości i można na niej temperaturach. Maty wy­ amerykańskiej firmy „Vita
drukować znaczki w tech­ konane są z włókna szkla­ - Stat”. Aparat może być
nice stalorytniczej (w sześ­ nego, pokrytego silikonem. wykorzystywany do ciągłe­
ciu kolorach) oraz offseto­ Stosowane są do izolowa­ go nadzoru pracy serca, ciś­
wej (w czterech kolorach). nia urządzeń pracujących nienia krwi pacjentów na
Możliwe jest tworzenie w temperaturze do 816°C - salach operacyjnych i od­
wielobarwnych kombinacji w szczególności w przemy­ działach intensywnej tera­
techniki stalorytniczej śle rafineryjnym, hutni­ pii. W razie przekroczenia
i offsetowej. Maszyna dru­ czym itp. Osłony te są od­ wielkości ciśnienia i tętna,
karska jest wyposażona porne na działanie wody, nastawionych uprzednio,
w dwa mikrokomputery, tłuszczów i większości aparat automatycznie sy­
z których jeden steruje pro­ związków chemicznych, gnalizuje wykryte niepra­
cesem drukowania, drugi Dodatkową ich zaletą jest widłowości. (ap)
kontroluje wszystkie para­ możliwość ich łatwego
zdejmowania i ponownego Boja ratunkowa
metry technologiczne pro­
cesu (np. temperatura wody zakładania (np. podczas re­ Nadmuchiwane urzą­
i powietrza). montów). (j) dzenie ratunkowe o nazwie
Poczta Szwecji, która
wydaje obecnie jedne z naj­
piękniejszych znaczków,
dzięki wprowadzeniu naj­
nowocześniejszych techno­
logii druku zdecydowanie
podwyższy jakość wykona­
nia swoich znaczków. (jb)

Przeciw ucieczce ciepła


Mając na uwadze
zmniejszenie strat ciepl­
nych w dużych halach fab­
rycznych, magazynach,
chłodniach itp. Ameryka­
nie ćoraz częściej stosują
zasłony wykonane z prze­
zroczystych taśm z PCV.
Taśmy zawieszone są nad
wjazdem i ślizgają się po
wjeżdżającym czy wyjeż­
dżającym pojeździe i zamy-

41
Bajecznie kolorow a motolotnia w locie. Sterowanie nią odbywa się przez przesunięcia środka ciężkości

Samolot ...ze s k l e p u Fotel pilota motolotni

Gwałtowny rozwój lotniarstwa (m.in. ostatnio również


i w Polsce) spowodował stałe udoskonalanie konstrukcji
i wykonania lotni. Klasyczna lotnia ma jednak jedną
zasadniczą wadę - by na niej ,.popłynąć w przestworza”
potrzebne jest wzgórze, pagórek, góra, z której moglibyś­
my poszybować w dół. Stąd też konstruktorzy lotni od lat
próbowali ją zmodernizować i uniezależnić od warunków
terenowych. Takie wymagania spełnia motolotnia-lotnia
z zamontowanym na niej silniczkiem służącym do jej
napędu i zamieniającym ją w minl-samolot Konstrukcyj­
nie okazało się to dosyć trudne - trzeba było wzmocnić

Mini-samoloty, w które zam ieniły się lotnie, wyposażone są w stery,


hamulce, podw ozia itp
Motolotnie p oczątkow o napędzane były za p o m o cą silnika spalino­ B abcia Teodozja G órka z dum ą prezentuje plon wielomiesięcznej
w ego o d kosiarki ogrodow ej , Ostatnio jednak coraz częściej spoty­ pracy w nuka - motolotnię
ka się je w yposażone w silniki specjalnie skonstruow ane do
tych celów, od znaczające się matą w agą i niewielkim zużyciem Nie mając możliwości kupna w sklepie motolotni (lotnie
paliwa
już można kupić w CSH I) konstruktor - amator i zapalony
lotniarz w jednej osobie, wicemistrz Polski w lotniarstwie
konstrukcją maszyny oraz przesunąć jej punkt ciężkości.
Zygmunt Kublński, mieszkający w okolicy Sosnowca po­
Przy tym lotnia wraz z silniczkiem spal inowym waży około
stanowił sam zbudować taką maszynę. Zakupił silnik od
80 kg - powstał więc problem startu: nie można było już
„Trabanta”, odchudził go do 28 kg, wynajął od kolegi
nią startować tak, jak robiono to tradycyjnie - z rozbiegu.
stodołę I... metodą prób i błędów zbudował pierwszą
Trzeba było skonstruować specjał ne podwozie z kółkami.
chyba w Polsce motolotnię. Przelatał już na niej bez
Sterowanie motolotnią odbywa się w różny sposób: za
wypadku ponad 60 godzin. Oczywiście, aby nią latać,
pomocą urządzeń sterowych {wyposażając je w ster wy­
musiał ukończyć kurs pilotażu III stopnia i pokonać m nós­
sokości i kierunku), lub też tak jak robiono to dotychczas
two barier biurokratycznych. Koniec jednak wieńczy dzie­
- za pomocą zmiany pozycji ciała, a tym samym przesu­
ło i czasem na łąkach pod Sosnowcem można obserwo­
nięcia środka ciężkości.
wać kolorowego ptaka, sprawnie startującego i lądujące­
W wielu krajach, w sklepach dla hobbystów można go... (j)
nabyć już motolotnie do samodzielnego składania. Ich
cena np. w RFN wynosi od 8 do 20 tys. marek. Początkowo Zygm unt K u biński - konstruktor-amator s p o d So sn o w c a na chwilę
przed startem
były one wyposażane w silnik od ... kosiarki ogrodowej,
stanowiący podstawowe źródło jej napędu. Jednakże
z czasem zaczęto wyposażać je w lekkiesilniki, specjalnie
skonstruowane do tych celów.
Aby wystartować - wystarczy 20-30 m trawiastej łąki.
Silnik pozwala na przelot ze średnią prędkością około 60
km/h. W zbiorniku paliwa mieści się około 2 0 1benzyny,
co pozwala na 2,5 do 4 h lotu. Oczywiście, przeciwny
wiatr, deszcz, trudne warunki atmosferyczne powodują
znaczne zmniejszenie prędkości przelotu, jak również
wydatnie wpływają na obniżenie bezpieczeństwa lotu.
W RFN - na przykładzie którego pokazujemy rozwój
motolotni - znajduje się obecnie w sprzedaży około 150
ich typów. Otrzymały one nazwę UL (ultralekki). Tych
mini-samolocików sprzedano już 5000, co zmusiło wła­
dze do wprowadzenia specjalnych zarządzeń, wymagają­
cych od posiadaczy UL-i złożenia specjalnych egzami­
nów, posiadania spadochronu podczas przelotu oraz
ukończenia 60-godzinnego kursu pilotażu.

43
Będziemy wdzięczni Re­ woczesne zabawki". Do foniczne i mini-radio typu
dakcji „Młodego Technika" wymiany przeznacza: Z. „Cosmos" odda do wyboru:
za wydrukowanie naszego Skrak „Archeologia mórz", dwie lokomotywy, wagony,
sprostowania. Sądzimy, że literaturę s-f, książki Z. tory, elektromagnetyczną
pominięcie naszego udziału Nienackiego, luźne numery zwrotnicę (prawą) do kolej­
przez autora wspomniane­ „Reiaxu", znaczki poczto­ ki TT, zestaw wiertarski
go listu, kol. Nowowiej­ we - polskie i zagraniczne. SM3, wiele części elektro­
skiego było zwykłym prze­ Kol. Jacek Wojciechow­ nicznych, lutownicę trans­
oczeniem i tak to traktuje­ ski, ul. Sokołowska 8 m 14, formatorową 65 W, miliam-
my. Mając jednak na uwa­ 01-136 Warszawa, wymieni pcromierz, znaczki poczto­
Z dużym zainteresowa­ dze ogrom pracy wkładanej grę telewizyjną wykonaną we wraz z klaserami, silnik
niem przeczytaliśmy list, przez nas we współpracę na układzie AY3-850 wraz 220 V/40O W, opornicę su­
jaki nadesłał do Waszej Re­ z „Odgłosami", pominięcie z zasilaczem na kamerę fil­ wakową oraz książki:
dakcji jeden z działaczy naszego listu bez słowa by­ mową super 8 dowolnego „ABC krótkofalowca",
Sfan-Clubu, a który zamie­ łoby dla nas krzywdzące. typu. „Mały modelarz rakiet",
szczony został w numerze Załączamy pozdrowie­ Kol. Mirosław Ambroży, „Sekrety modeli z napędem
8/83 „Młodego Technika". nia dla Redakcji „MT", Niziny 87, 28-142 Tuczępy, gumowym", „Sekrety mo­
Nasze zainteresowanie by­ a działaczom Sfan-Clubu wymieni: kalkulator „Bo­ deli swobodnie latających
ło tym większe, iż jedna życzymy dalszych suk­ lek" wraz z zasilaczem, słu- • z napędem silnikowym",
z poruszonych w liście cesów. za Radę Oddziału chawki SN 52M z mikrofo­ oraz cztery książeczki z se­
spraw dotyczyła bezpo­ nem, transformator 220/24 rii „Młodego Technika"
sekretarz
średnio Oddziału w Łodzi V 250 W, transformator i uszkodzone radyjko „Ne-
Włodzimierz Bogdański
Polskiego Stowarzyszenia 220/17 V 100 W, miernik yva 402".
Miłośników Fantastyki. uniwersalny LAVO 3 lub Kol. Bogdan Pogodziń­
ski, ul. Tysiąclecia 84/102,
Autor listu pisze....dys­ H M UM 111, 2 głośniki typu
40-871 Katowice, poszuku­
ponujemy stałą dużą rubry­
ką fantastyki w tygodniku
aoir-e^ów GDW 40 W 8 omów, głośnik
GDN 15 W 8 omów. W za­ je kondensatora 4,7 pF 25 V
mian pragnie otrzymać lus­ i tyrystorów BTP 2/400.
»Odgłosy«..." a następnie
Kol. Piotr Narel, ul. trzankę małoobrazkową W zamian oferuje szkło
wymienia wydawnicze osią­
gnięcia swego klubu na ła­ Sienkiewicza 140, Ciecha­ „Zenit" lub inną, ew. lampę chemiczne, niektóre nume­
mach tego pisma, ignorując nów, poszukuje książki błyskową, zasilacz bateryj­ ry „MT", „Kalejdoskopu
zupełnie fakt. iż już w lu­ Stefana Sękowskiego „Mo­ ny do lampy (może być sa­ Techniki”, książki: „Pod­
tym bieżącego roku nawią­ je laboratorium" ez. I i II. modzielnie zbudowany). stawy elektroniki" cz. I,
zaliśmy (tj. Oddział w Ło­ Odda za nią słuchawkę, od­ Koi, Bogdan Majkowski, „Fotografujemy", „Budowa
dzi PSMF) współpracę z re­ czynniki chemiczne oraz ul. Wazów 1/54, 76-200 plastykowych modeli sa­
dakcją „Odgłosów" przy­ książkę S. Sękowskiego Słupsk, posiada do odstą­ molotów" oraz specjalny
stępując tym samym do „Bazar chemiczny". pienia szereg podwójnych prospekt fotograficzny RE-
współuczestnictwa w reda­ Kol. Michał Kotnis, ul. numerów „MT" z lat 1974, VUE (RFN).
gowaniu kolumny fantas­ Wilgi 16/3, 44-114 Gliwice, 76,77,78,79, 80,B2,atakźe Kol. Jarosław Polański,
tyki. Od tego czasu ukazało za monetę 50 zł z wizerun­ numer 7/83. W zamian po­ ul. H. Sawickiej 9/98, 88-
się już wiele opowiadań na­ kiem Kazimierza I Odnowi­ szukuje prospektów firmy -100 Inowrocław, za silnik
szych członków oraz ciela odda następujące nu­ Daimler-Benz od roku 1977 elektryczny do łodzi Mikro-
współpracujących z nami mery „MT": 1,2,3,4, 6,7,8 wzwyż. Posiada również ma-70, magnetofon MK-
twórców z całego kraju i 9/82. wiele książek z zakresu bu­ -122, materiały do budowy
(Andrzej Mercik, Zbigniew Kol. Przemysław Sulich, dowy i obsługi pojazdów. teleskopu oraz dużo ksią­
Prostak, Krzysztof Piesyk, ul. Kusocińskiego 17/81,39 Kol. Jacek Stucki, ul. żek s-f i luźnych numerów
Jacek Rożniecki i inni), -300 Mielec, poszukuje ma­ Główna 47, 89-500 Tucho­ „MT" i „HT" pragnie otrzy­
przekłady fantastyki an­ teriałów o judo, la, za komplet radiotelefo­ mać radioodbiornik „Eli­
glosaskiej oraz szkice po­ kung-fu, a terni-waza, osae- nów typu „Echo" lub po­ zabeth" Hi-Fi na gwara­
święcone filmom science- -waza, ju-jitsu i innych dobnych, słuchawki stereo­ ncji.
-fiction pióra Romualda wschodnich walkach
Szoki, jednocześnie prowa­ obronnych. W zamian ofe­
UWAGA, CZYTELNICY!
dzącego rubrykę z ramienia ruje: „Astronautykę" (od
naszego oddziału. W celu 1981 r.), 30 numerów „Ka­ Zapraszamy Was do udziału w błyskawicznej ankiecie ..MT".
informowania Czytelni­ lejdoskopu Techniki", 25 Prosimy o przysłanie na adres:
ków-fanów o działalności tomików z serii „Tygrys",
polskiego i europejskiego znaczki, zagraniczne mo­ Redakcja „MŁODEGO T ECH N IK A"
fandomu prowadzimy Kro­ nety i książki: „Na tropach •kr. poczt. 380
00-850 W ARSZAWA
nikę Aktualności SF. Os­ życia pozaziemskiego",
tatnio wspólnie z Redakcją „Zwierzęta w moim obiek­ karty pocztowej z odpowiedzią na pytanie:
„Odgłosów" przygotowa­ tywie", „Czy istnieje życie
liśmy specjalną ankietę dla poza Ziemią?", „Jak stać Czy można w Waszym mieście, wsi czy osiedlu łatwo 2dóbyć
.Młodego Technika"? Jakie macie szanse systematycznego ku­
Czytelników, która pozwoli się silnym i sprawnym?",
pna ..MT"?
im wpłynąć na oblicze ko­ „Siła, sprawność, piękno".
lumny i która oceni nasze Koi. Leszek Wawryniuk, W śród Czytelników, którzy najszybciej nadeślą odpowiedzi (do
dotychczasowe wysiłki, jak ul. Wiosny Ludów 26 m 56, 1 miesiące od daty ukazania się tego numeru „M T" w kiosku)
rozlosujemy liczne nagrody w postaci ciekawych książek!
i trud kolegów ze Sfan- 71-471 Szczecin poszukuje
-Clubu. dwóch części książki „No­

44
Napisał: Zbigniew Skawskl Ilustrował: Przemysław Woźniak

,.Achilles” przemierzał przestrzeń ze dzin lotu na przyspieszeniu, za chwilę


stałym przyspieszeniem, a In - wgniata- ,,Achilles11 osiągnie prędkość maksy­
ny w fotel - z trudem zbierał myśli malną i skończy się to wciskanie w fotel.
i analizował wypadki ostatnich kilku­ A Baza milczy, niczego nie wyjaśniając.
nastu godzin. Nareszcie!
Wczoraj, w osiemdziesiątym dniu lo­ ,,SSS Achilles! Pilot In! Mówi Baza. -
tu, dostarczył przesyłki na stację AA-8 In poznaje głos komendanta. - Nowe
i zgodnie z programem wziął kurs na rozkazy, jakie otrzymałeś, wiążą się
stację AA-7. Wtedy przyszedł ten nie­ z niecodziennym i pożałowania godnym
zrozumiały komunikat z Bazy. wypadkiem. W sektorze 192 znajduje się
„Atahualpa11 pilotowany przez Ala Wo-
„SSS Achilles! Pilot In! Przerwać
wina. Jest już na krańcach sektora i od­
wykonywanie programu. Kurs na sektor
dala się od Układu Słonecznego z piątą
192, pełny ciąg. Czekać na dalsze pole­
prędkością. Wowin prawdopodobnie...
cenia”.
No, jeszcze nie przesądzajmy! Nadał
Sektor 192 jest odległy i pusty. Nie meldunek pełen drwin pod adresem Ba­
przecina go orbita żadnej stacji badaw­ zy i jej dowództwa. Na nasze wezwania
czej, nie prowadzą przezeń drogi ża­ nie odpowiada. Sygnał kontrolny statku
dnych statków kosmicznych, bo i skąd odbieramy już bardzo słabo, a odległość
i dokąd można by tamtędy lecieć, skoro szybko rośnie. In, jako przyjaciel Wowi-
zaczyna się ten sektor dwadzieścia pięć na nawiąż z nim łączność i przemów mu
minut świetlnych za orbitą Terpsycho- do rozsądku. On pracuje na kanale 410.
ry, niedawno odkrytej planety transplu- Spróbuj na niego wpłynąć. Jeśli ci się to
tonowej. Co zatem może oznaczać ten nie uda, będzie już za późno i Wowin nie
rozkaz, żeby pędzić w pusty sektor peł­ zdoła już nigdy powrócić na Ziemię.
ną mocą silników? Mija dwanaście go­ Potwierdź odbiór!11
45
A więc to tak! Takie jest wyjaśnienie ,,SSS Achilles! Pilot In! Mówi ko­
zagadki... Wowin... Lekko zmarszczone mendant Bazy. Retransmituj nas na ka­
brwi, żywe niebieskie oczy, zawsze sku­ nał czerysta dziesięć! Będzie mówić
pione, przytomne. Najlepszy pilot Bazy. Stanis, narzeczona Wowina. Zestrój ka­
Wowin na piątej prędkości ucieka od nały dokładnie, zależy nam na maksy­
świata. Za kilka dni wyczerpie paliwo malnej wierności dźwięku!”
i lecieć będzie wiecznie w milczącej, A więc to tak...
czarnej próżni w głąb Galaktyki. ,,SSS Atahualpa! Pilot Al Wowin!
In kręci skalą głównego nadajnika, Mówi do ciebie Stanis. Słuchaj Al, nie
w okienku odczytu zapalają się i gasną możesz robić takich głupstw z powodu
kolejne cyfry. Czterysta dziesięć. Do­ dziewczyny. To smarkateria. Przebacz
strojenie precyzyjne. mi wszystko i wracaj! Tego, co cię z mo­
jej strony spotkało, nie musiałeś zaraz
,,SSS Atahualpa! Pilot Wowin! Mówi
In. Al, co ty wymyśliłeś takiego, że ko­ tak przeżywać... Nie wiesz, jakie są
dziewczyny? Wracaj, Al czekam na cie­
niecznie chcesz się uwolnić od przycią­
bie! A na rozmowę przed miesiącem
gania słonecznego? Przecież widzieli­
komendant nie mógł się zgodzić, bo miał
śmy się niedawno, zaledwie pół roku zajęte wszystkie kanały. To nie była
temu, i miałeś dobry humor. Piliśmy
złośliwość! Zawiadomił mnie, że chcia­
naszą ulubioną krasnodarską herbatę*. łeś ze mną rozmawiać, lecz zgodzić się
Co ci się stało? Mówiłeś mi wtedy, ile nie mógł. Wracaj, Al, czekam!”
warta jest przyjaźń pilotów w dalekiej „Achilles i Baza! Achilles i Baza! Mó­
podróży... Czyżby już wtedy coś cię drę­ wi Al Wowin! Jestem wam szczerze
czyło? Bez pożegnania ze mną, bez słowa wdzięczny, że nie wygłosiliście mi prele­
ruszyłeś teraz na piątej prędkości w dro­ kcji o tym, jaką wartość przedstawia
gę od Słońca!? Wracaj, Al! Jeśli masz statek „Atahualpa” i ile środków prze­
kłopoty, pomogę ci. Razem damy chyba znaczyło na to społeczeństwo, żeby
radę każdemu problemowi. Wracaj Al!
Wracaj natychmiast!’* mnie, Ala Wowina, wyszkolić na pilota
szóstej specjalizacji. Ty, In, lepiej już
Trzy godziny czekania na odpowiedź. zawracaj, bowiem w każdej chwili mo­
Jeśli odpowie. Trzy godziny, jeśli naty­ żesz podzielić mój los. Wysłuchałem cię
chmiast odpowie... i nie zmieniło to niczego. Trzymaj się, In,
In machinalnie przestraja pomocni­ i nie zawracaj natychmiast, póki nie
czy odbiornik, przesłuchuje kanały wy­ wyleciałeś raz na zawsze z tego przemi­
pełnione jednostajnym szumem. Jest! łego Układu, gdzie pod ciepłym Słone­
Przemienny ton - tysiąc, potem cztery­ czkiem wygrzała się nasza przemiła cy­
sta dziesięć herców. Sygnał kontrolny wilizacja. A szefowi melduję, że już
„Atahualpy”. Tam, u początku tej fali, w drugim tygodniu lotu złamałem regu­
Al Wowin. Sam ze swoją niezrozumiałą lamin i nabyłem, przepłacając zresztą,
decyzją. Jakże to możliwe!... Wowin... cztery butelki... pewnego płynu od zało­
Wrażliwy, ale zawsze precyzyjnie my­ gi jednego z napotkanych transportow­
ślący, aż zimny w logice słów. Dziesiątki ców. Została mi już, niestety, tylko jed­
testów i setki sprawdzianów! Wowin na z nich. Tobie zaś, Stanis, nic nie
dumny ze swojej szóstej specjalizacji. odpowiem na twój zdyszany szczebiot-
I właśnie ten Wowin nagle... jak histery­ bełkot. To wszystko, moi drodzy już
czna, przeintelektualizowana panienka. nieobecni! Wyłączam teraz odbiorniki
Jak to możliwe? Pilot szóstej specjaliza­ i tym samym przerywam dramatyczną
cji... i myśli samobójcze! Nie, to jakieś walkę o superszybki statek „Atahual­
nieporozumienie, które Wowin za chwi­ pa” i o życie pilota-desperata Ala Wo­
lę wyjaśni! wina!”
47
N A P R A W A A K U M U LA T O R A N IE R O Z B IE R A L N E G O

Każdy prawie użytkownik pojazdu me­ to objawy braku połączeń następują nagle.
chanicznego ma kłopoty z akumulatorem. Mając trochę zdolności do majsterkowania
Dopóki jest nowy (przez 2-3 lata) dolewamy możemy spróbować taki akumulator na­
od czasu do czasu do niego wody destylowa­ prawić.
nej i nie zajmujemy się nim więcej. Dopiero Połączenia pomiędzy celami (rys. 1) są
po tym okresie, któregoś dnia, wsiadamy do wykonane w następujący sposób. Z mostka
samochodu, przekręcamy kluczyk, słychać łączącego płyty ujemne wznosi się do góry
klapnięcie włącznika... i gasną lampki kon­ występ, zakończony poziomym walcem
trolne, akumulator nie obraca rozrusznika. (grubości ołówka), który przechodzi przez
Mogą być dwa powody takiego zachowa­ otwór w przegrodzie do sąsiedniej celi. Na­
nia się akumulatora. Pierwszy to starzenie tomiast z mostka łączącego dodatnie płyty
się płyt (zasiarczenie) i utrata pojemności w sąsiedniej celi wystaje obrączka wciśnięta
baterii. Akumulator, który miał 45 Ah gdy na walec ujemnego mostka i zaprasowana.
był nowy, po kilku latach pracy ma pojem­ Jest to więc połączenie na wcisk. Po obu
ność przeważnie o połowę mniejszą stronach przegrody, między celami, są wło­
i w związku z tym, zwłaszcza w czasie mro­ żone gumowe uszczelki, aby przez szpary nie
zu, nie może obrócić silnika samochodu. Ta­ przedostawał się elektrolit.
ki zużyty częściowo akumulator co 2-3 dni W czasie pracy akumulatora, wskutek
ładujemy, zabieramy na noc do ciepłego po­ wstrząsów, połączenie zostaje osłabione
mieszczenia, można go również spróbować i obrączka zaczyna korodować (rys. 2). Im
odsiarczyć (pisaliśmy na ten temat w ,,MT” 4 słabsze połączenie, tym korozja (elektrolity­
i 5 z 1979 r.). czna) postępuje szybciej. Wkońcu z obrączki
Drugim powodem niesprawności akumu­ pozostaje kikut, który już nie ma połączenia
latora mogą być przerwy pomiędzy poszcze­ z elektrodą ujemną. Taki akumulator nie
gólnymi celami. Jest to poważna awaria, przewodzi prądu, chociaż płyty może mieć
dosyć trudna do usunięcia, gdyż nowoczesne jeszcze w zupełnie dobrym stanie.
akumulatory są nierozbieralne. Podstawową trudnością jest określenie,
które z połączeń zostało przerwane. Na iys. 3
Objawy braku połączeń cel są następują­ pokazujemy schemat akumulatora z zazna­
ce. Gdy podłączymy akumulator do ładowa­ czonymi celami, w których znajdują się koń­
nia, przez jego obwód płynie bardzo słaby cówki dodatnie, zakończone obrączkami.
prąd. Nastawiamy prostownik np. na prąd Ponieważ końcówki ujemne nie korodują,
ładowania 4 ampery, a przez szeregowo włą­ w grę mogą tylko wchodzić cele zaznaczone
czony amperomierz płynie prąd 1 lub 0,5 A, na rysunku. Jest ich 5. To bardzo upraszcza
albo jeszcze mniejszy - akumulatora nie sprawę i przyspiesza poszukiwania uszko­
można ładować. Po przyłączeniu do zaci­ dzonego miejsca.
sków żarówki 12 V/45 W, żarówka na chwilę
zabłyśnie, po czym zaczyna świecić na czer­ Z tych pięciu połączeń, tylko jedno może
wono. O ile zmniejszanie się pojemności na­ nie przewodzić prądu a inne być może są
stępuje stopniowo, prawie niezauważalnie, dobre. Aby się o tym przekonać, dołączamy
49
przegroda
kontaktu

mostek ujemny

uszczelka
gumowa
mostek dodatni
( brązowy)

strona

strona

transfor-
mator
przekrój rdzenia
min. 16 cm3

777Z777777777. Y77777777Z
\
akumulator do prostownika na maksymalny wać spawanie elektryczne. Do wtórnego
prąd ładowania, a następnie przechylamy go uzwojenia transformatora w prostowniku
na jedną stronę, tak, aby poziom elektrolitu (przed diodami) podłączamy dwa grube
obniżył się z drugiej strony (rys. 4). Przez miękkie przewody, o przekroju 3-4 mm2,
odkręcone korki patrzymy do środka i odsłu­ a na ich końcach mocujemy dwa duże gwoź­
chujemy poszczególne cele. Z celi, w której dzie, lub zaostrzone stalowe pręty wielkości
jest uszkodzenie słychać szum i mogą wydo­ długopisu. Końce gwoździ od strony łebków
bywać się delikatne obłoczki pary. Nastę­ trzeba owinąć izolacją, gdyż rozgrzeją się
pnie przechylamy akumulator na drugą i będą parzyły w ręce. Następnie ucinamy
stronę, i znów słuchamy. W ten sposób moż­ skrawek ołowiu i układamy go w miejsce
na ustalić czy przerwa jest po stronie A, (2 ubytku. Włączamy prąd i jeden gwóźdź doci­
miejsca) czy po stronie B (3 miejsca) - rys. 3. skamy do mostka, a drugim przytrzymujemy
Przy odrobinie szczęścia po otwarciu aku­ kawałek ołowiu, który chcemy przytopić.
mulatora możemy od razu znaleźć uszko­ Powstający łuk elektryczny topi ołów. Na­
dzenie. stępnie nakładamy nowy skrawek ołowiu
w to samo miejsce. Czynność tę powtarzamy
Otwór wycinamy w górnej części w obu­ tak długo, aż wytworzy się trwałe połączenie
dowie. Miejsca i kształty wycięć zaznaczone obu części.
są na rysunku 5, na którym jest przedstawio­
ny akumulator od przodu i od tyłu. Numera­ Im większy przekrój transformatora zasi­
cja cel jest taka sama jak na rys, 3. lającego tym lepiej. Transformator o małym
rdzeniu grzeje się, a powstający łuk elektry­
Brzeg pokrywy należy napiłować piłką do czny jest bardzo mały. Doskonale nadaje się
metalu z dwóch stron, rys. 6c, a resztę otwo­ do naszego celu transformator o przekroju
ru dokończyć ostrym nożem z dobrze zao­ 16-20 cm2 i napięciu wtórnym 15-20 V. Pa­
strzonym czubkiem. Plastik, z którego zro­ miętać należy również o tym, aby nałożyć
biona jest obudowa ma grubość około 1 mm, ochronne ciemne okulary.
jest miękki i świetnie daje się przecinać
nożem. Po zdjęciu wyciętej części pokrywki Zreperowany akumulator sprawdzamy,
zaglądamy do otworu i sprawdzamy czy do­ podłączając do prostownika. Jeżeli zacho­
brze trafiliśmy. Następnie wpychamy do celi wuje się on normalnie, możemy wkleić wy-
trochę waty i oskrobujemy skorodowane re­ ciętą przykrywkę. Jeśli naprawa niewiele
sztki końcówki. Ołów, z którego jest odlana pomogła, szukamy dalszych uszkodzeń.
końcówka powinien być oczyszczony do po­ Po przywróceniu połączeń elektrycznych
łysku. Wszystkie brudy ze skrobania, które pomiędzy celami, należy zamknąć wycięty
wpadłyby do środka, zaczepiają się o watę otwór przykrywką i brzegi cięć zalepić lu­
i razem z nią mogą być wydobyte na ze­ townicą elektryczną. Robimy to bardzo os­
wnątrz. Teraz trzeba się zdecydować na ro­ trożnie, gdyż plastik, jak już wspomnieliś­
dzaj naprawy. Jeśli resztki obejmy jeszcze my, ma grubość tylko 1 mm i łatwo można
istnieją, możemy ją spawać u góry, przy w nim powypalać dziury.
gumowej uszczelce (rys. 6a). Jeśli natomiast
w czasie skrobania obejma zupełnie się roz­ Teraz akumulator włączamy do ładowa­
padnie, trzeba z ołowiu zrobić nową (rys. 6b) nia na kilkanaście godzin. Dobrze jest w sze­
i przyspawać ją po nałożeniu na bolec, u dołu reg włączyć żarówkę od świateł pozycyjnych
i u góry. Obejmę można zrobić z kawałka samochodu o mocy 5 lub 10W (12 V). Światło
ołowiu wyklepanego na kształt płytki gru­ żarówki będzie nam wskazywało czy proces
bości 4 mm. Kształt płytki jest obojętny, ładowania przebiega prawidłowo. W ten
ważne jest tylko to, aby dosyć ciasno wcho­ sposób naprawiony akumulator może nam
dziła na bolec i dołem dotykała do mostka służyć jeszcze rok lub dwa lata, a tymczasem
z płytami. Teraz następuje decydująca faza możemy rozpocząć starania o zakup no­
operacji. Należy przywrócić przerwane po­ wego...
łączenie, Lutowanie ołowiem i lutownicą (w.p.j.)
elektryczną nie wchodzi w rachubę, gdyż Uwaga! * 3'
Przed rozpoczęciem naprawy akumulator trzeba wywie­
rozgrzane miejsca natychmiast pokrywają trzyć, gdyż wodór z powietrzem tworzą mieszaninę wy­
się tlenem i lut nie chwyta. Trzeba zastoso­ buchową.
52
Otwór należy wykonać sadzakiem i pozba­
wioną dolnych liści sadzonkę zagłębić na ok.
1/3 jej długości. Ziemię trzeba mocno ubić
i posadzony pęd podlać.
Sadzonki miękkodrzewne trzeba trzymać
w warunkach cieplarnianych. Idealna do te­
go celu jest szklarnia, w domu można osią­
gnąć zbliżone warunki okręcając nadmu­
chaną torbę foliową wokół drzewka. Sa­
dzonki z drzewa starszego należy przecho­
wywać na zewnątrz, w półcieniu.
W poprzednim numerze pisaliśmy o kryte­ Po rozwinięciu się korzeni należy sadzon­
riach doboru dzikiej siewki i o podstawo­ kę bezzwłocznie przesadzić do bardziej po­
wych zasadach rozpoczęcia hodowli drze­ żywnego środowiska. Wtedy również przy­
wek z nasion. Pora na chodzi pora na rozpoczęcie pierwszych za­
biegów korekcyjnych.
bonsai z sadzonki
bowiem ta metoda reprodukcji jest znacznie Narzędzia
szybsza od hodowli z nasion. Sadzonka w za­ \

sadzie może pochodzić z gałęzi, liści lub Większość zabiegów niezbędnych przy
korzenia, ale nas najbardziej interesują sa­ hodowli bonsai należy do rutynowych dzia­
dzonki z gałęzi. Zasady obcinania pędów są łań ogrodniczych, toteż i narzędzia mają
takie same jak dla drzew pełnowymiaro­ swoje ogrodnicze odpowiedniki. Najlepsze
wych. Jeśli drzewko ma zdrewniałe łodyżki są rzecz jasna oryginalne narzędzia japoń­
gałązkę należy obciąć tuż przy pniu, tak aby skie, raczej dla polskich hodowców niedos­
powstała podstawa że starszego drewna. Po­ tępne i z racji odległych źródeł zaopatrzenia,
wstała w ten sposób większa powierzchnia i z powodów ekonomicznych. Na szczęście
pozwala pędowi łatwiej się ukorzenić (rys. 1). większość niezbędnego wyposażenia można
Inny sposób to obcięcie gałązki sekatorem zastąpić krajowymi odpowiednikami. Spój-
dokładnie pod kolankiem.
Miękkie pędy można ścinać już wiosną, ale
większość bonsai rośnie z sadzonek z twar­
dego, dojrzałego drzewa, ścinanych jesienią
lub nawet zimą. Szybkość ukorzeniania się
sadzonek zależy od gatunku drzewa i wa­
runków klimatycznych. Najłatwiejsze do
hodowli z sadzonek są wierzby, nadają się
także do tego celu: wiąz Zelkova (brzostow-
nica) i jałowiec. Modrzewie, buki i graby
lepiej rosną z nasion, ale irga, bluszcz i kwit­
nące krzewy np. lawenda mogą być hodowa­
ne z pędów. Sadzonki drzew iglastych są
trudniejsze do ukorzenienia, wymagają po­
mocy hormonalnej i cieplarnianych warun­
ków. Większość ogrodników obawia się
zwłaszcza hodowania sosen tą metodą. Te
sadzonki sosen, które się przyjmują są pozy­
skiwane w następujący sposób: łamie się
gałązkę i pozostawia odłączoną na kilka dni,
co sprawia, że pozbawiony żywicy pęd ma
większą szansę na ukorzenienie.
Większość sadzonek pdwinna być sadzona
od razu, najlepiej w piasku ogrodniczym. Rys.1. Dwa sposoby obcinania pędów na sadzonkę

53
Azalia japońska rośnie w płaskim, tacowym pojemniku Drzewa iglaste wymagają doniczek o stonowanych kolo­
rach. ta 40-letnia sosna dobrze prezentuje się w szarym
pojemniku

rzmy na rysunek 2, przedstawia on narzę­ nalny daje wklęsłe cięcie. Narzędzie jinning
dzia najbardziej przydatne do hodowli bon- to rodzaj małych cążek, które są pomocne
sai. Są to: dwie pary nożyc (dłuższe do deli­ w usuwaniu kory, co wywołuje, pożądany
katnej pracy nad liśćmi i gałązkami, krótsze zwłaszcza u starszych okazów, efekt
do cięcia korzeni), sekator, obcinacze do uschniętego drewna, ale to już wyższa szkoła
drutu i gałęzi, rydel ogrodniczy, narzędzie jazdy i początkujący mogą sobie zdobywanie
jinning, miotełka, pałeczka, łopatka, grabki tego narzędzia darować. Drewnianą pałecz­
o kształcie widelca, zakończone małą łopat­ ką sprawdza się przy pomocy dźgnięć, czy
ką. Z tego zestawu właściwie tylko obcinacz przy przesadzaniu ziemia wchodzi między
gałęzi jest trudny do zastąpienia, bo orygi- korzenie drzewka. Do niezbędnego wyposa-

Rys.2.

54
żenią należy też zaliczyć rozpylacz do wody
(krajowe produkuje rzemiosło), siatkę do
przesiewania ziemi i ochrony otworów dre­
nażowych, a także arkusz folii, motek sznur­
ka, które, jak już wiemy, są niezbędne przy
przenoszeniu dzikich siewek.
Zasady przechowywania i konserwacji
narzędzi są takie, jakie obowiązują w całym
ogrodnictwie - po użyciu trzeba je wyczyścić
i przechowywać w suchym miejscu.
Wiemy już czym się posługiwać przy pielę­
gnacji drzewek. A w czym je hodować?
Naczynia ceramiczne

Należy pamiętać, że w hodowli bonsai


doniczka jest integralną częścią kompozycji.
Liczy się typ naczynia, jego rozmiar, kształt
i kolor. Są pewne zasady doboru pojemnika
do drzewka, przy czym istotne są tu rozmia­
ry dojrzałego bonsai. Generalnie rzecz bio­
rąc głębokość doniczki powinna być równa
średnicy pnia dojrzałego bonsai, a szerokość
prostokątnego pojemnika powinna być czte­
rokrotnie większa (właściwe proporcje całej
kompozycji na rys. 3). Jeszcze raz podkre­
ślam, że zasady te obowiązują dla dorosłych
drzew i nie mogą być stosowane do młodych
drzewek, bo na tym etapie efekt wizualny nie
jest najważniejszy. Doniczka musi przede
Rys.3. Takie powinny być idealne proporcje między doj­
rzałym drzewkiem, a jego pojemnikiem

Zwróćmy uwagę na naczynka, w jakich hodowane są te


klony

wszystkim zapewniać odpowiednie warunki


dla zdrowego wzrostu drzewek, a więc na
każdym etapie hodowli trzeba stosować od­
powiednie naczynia. Młode drzewka z małą
koroną i odpowiednio małymi korzeniami
potrzebują małych, płytkich pojemników,
«---------- 4 A ---------► większe—większych z powodu bardziej roz­
budowanego systemu korzeniowego.
55
bione doniczki, chociaż czasem takie naczy­
1 nie bardzo dobrze się komponuje wtedy, gdy
<3
• • • • ! • • • • kolor zdobień dobrany jest do barwy kwia­
A i tów drzewka.
i Jeśli już wybierzemy doniczkę dla naszego
i okazu, należy ją odpowiednio przygotować
i
na jego przyjęcie, zakładając oczywiście, że

&
i
i drzewko jest w odpowiednio dobrej formie
._________________!________________ _ do takiej przeprowadzki. Otwory drenażowe
£ zabezpieczamy kawałkami plastikowej siat­
Rys.4.
ki, a na dnie tworzymy ze żwiru warstwę
drenażową (rys. 5). Dobór ziemi zależy od
gatunku drzewka, toteż początkującym za­
Doniczki mogą mieć różne kształty; od lecam w tym względzie lekturę poradników
okrągłych, płaskich tac, poprzez miseczki ogrodniczych. Hodowcy miejscy mogą odpo­
okrągłe lub sześciokątne do prostokątnych wiednią mieszankę kupić, inni po przynie­
pojemników o różnych wysokościach. Są sieniu ziemi z ogrodu muszą sprawdzić jej
zwykle niepowlekane w kolorze stłumionego kwasowość. Ziemia powinna być np. alkali­
brązu, zieleni, szarości. Oryginalne japoń­ czna, z dużą zawartością wapnia dla wię­
skie naczynka Jpywają w zgaszonych ziele­ kszości drzew iglastych, kaliny, bzu i ostro-
niach, czerwiemach i brudnym kolorze nie­ krzewu lub z dodatkiem torfu np. dla rodo­
bieskim. Są czasem powlekane z zewnątrz, dendronów i azalii. Proporcje w mieszance
ale nigdy na powierzchni wewnętrznej lub ustalamy w zależności od typu drzewa. Po­
na dnie doniczki. Jasne kolory, kremowy, winna się ona składać z iłu, kompostu, pia­
biały są bardzo rzadkie. Dobre naczynie po­ sku i torfu. Nie należy dodawać próchnicy
winno być tak skonstruowane, żeby zapew­ w celu użyźnienia, bo źle wpływa na delikat­
niało dobry odpływ wody, toteż może mieć ne korzenie i uaktywnia szkodniki. Zawsze
nawet kilka otworów drenażowych. należy dodać trochę więcej piasku, bo po­
Drzewa iglaste lepiej wyglądają w nie- jemnik odwadnia się wolniej niż w naturze.
powlekanych, ciemnobrązowych lub szaro­ Przed ułożeniem ziemi w doniczce należy ją
zielonych doniczkach. Liściaste z barwnymi wysterylizować. Najlepiej po prostu wypra­
liśćmi dają lepszy efekt w naczyniu o kolorze żyć ją w szczelnej puszce w piekarniku, cza­
zgaszonej czerwieni, zieleni lub niebieskim. sami ogrodnicy radzą przelewać wrzątkiem,
Pojemniczki dla maleńkich marne bonsai są ale taki zabieg daje krótkotrwały efekt. Is­
maciupeńkie i w tonacji prawie się nie od­ totna jest również konsystencja ziemi, nie
różniają od drzewka. Rzadko stosuje się zdo­ musi to być pył, ale nie powinna zbrylać się,

Rys. 5. Tak należy przygotować pojemnik przed posadzeniem drzewka: 1 - siatka plastikowa, 2 - warstwa żwiru,
3 - podstawowa mieszanka ziemi, 4 - warstwa ziemi żyznej, 5 - mech

1—

56
toteż zwykle należy ją przesiać. Ziemię sy­
piemy na warstwę żwiru, tak aby tworzyła
mały kopczyk, można ją pokryć warstewką
bardziej odżywczą i posypać wysuszonym
mchem, który w miarę podlewania zacznie
rosnąć i uformuje sprężystą powierzchnię.
Reguły sztuki zabraniają sadzić drzewka
pośrodku doniczki, należy oznaczyć środek
i umiejscowić bonsai w jednej z ćwiartek
(tak jak zaznaczono na rys. 4)
Operacji przesadzania należy poświęcić
dużo uwagi, bo od jej właściwego przepro­
wadzenia zależy w dużej mierze przyszłość
drzewka. Pamiętajmy, że w długotrwałej ho­
dowli bonsai jest to jeden z podstawowych,
wielokrotnie wykonywanych zabiegów
ogrodniczych. Usuwając drzewko ze starego
pojemnika nie należy go ciągnąć za pień,
tylko doniczkę odwrócić i delikatnie opuku­
jąc wyjąć razem z ziemią. Następnie staran­
nie wygrabiamy zewnętrzne korzenie za po­
mocą grabek, tak aby otrzymać mniejszy
kłąb ze zwieszającymi się korzeniami. Redu­
kując system korzeniowy obcinamy zbędne
korzenie ostrymi nożycami, ale nie więcej W hodowli bonsai często stosuje się sześciokątne naczy­
niż o 1/3 ich długości. Tak przygotowane nia, podobne do tego, w którym rośnie ta
drzewko umieszczamy w otworze na odpo­ 40-centymetrowa brzoskwinia

wiedniej wysokości, ziemię wpychamy mię­


dzy korzenie za pomocą pałeczki, a nie pal­ Zimą z kolei nie należy podlewać rano, kiedy
ców. Ugniatamy powierzchnię rydlem, pa­ ziemia jest zmarznięta, tylko raczej w połud­
miętając o kształcie kopczyka. Dobrze posa­ nie. Używam terminu podlewanie, ale w ho­
dzone drzewko powinno stać, wyższe okazy dowli bonsai nie lejemy wody na powierzch­
można wiązać zanim się nie ukorzenią. nię ziemi, tylko albo doniczkę zanurzamy
w wodzie aż po brzegi (np. po przesadzeniu
lub kiedy chcemy wyługować nawóz), albo
Podlewanie... zraszamy liście i ziemię rozpylaczem. Najle­
piej używać wody deszczowej, gdy zmuszeni
...jest w przypadku bonsai sztuką empi­ jesteśmy korzystać z wody miejskiej' nigdy
ryczną. Nie należy podlewać mało i często, nie bierzemy jej prosto z kranu, tylko
tylko wtedy, kiedy drzewko tego naprawdę odczekujemy, aby chlor się zdesorbował.
potrzebuje. Trzeba po prostu obserwować Temperatura wody powinna być dosto­
i drzewko i ziemię, podnosić pojemnik i „na sowana do tej, w jakiej przebywa drzewko
wagę” oceniać ubytek wody. Latem zwykle w porze podlewania, szoki temperaturowe
podlewamy raz dziennie, zimą 1-2 razy ty­ nie są zdrowe.
godniowo, częstotliwość zależy od pogody Cały czas jednak trzeba pamiętać o tym, że
i drzewka. Drzewa liściaste w lecie potrze­ każde drzewko jest indywidualnym okazem
bują więcej wody od iglastych, zimą odwrot­ i ma swoje gatunkowe upodobania. Im
nie, zawsze trzeba uwzględniać wpływ po­ wcześniej się do nich dostosujemy, tym wię­
gody i pamiętać, że wiatr może osuszać rów­ kszą mamy szansę na wyhodowanie zdrowe­
nie dobrze jak słońce. go bonsai. O tym jak się do właściwej hodow­
li zabrać napiszemy w kolejnym odcinku.
Pora podlewania zależy od pory roku.
W lecie podlewamy rano lub wieczorem, Na podstawie źródeł angielskich oprać.
chodzi o to, żeby nie podlewać na słońcu. Anna Kniaź

57
KOŃCÓW KI
DO P O M IA R Ó W E LE K T R Y C Z N Y C H

Pomiary elektryczne wiążą się z koniecz­


nością dotykania przewodami stanowiącymi
wyposażenie miernika różnych miejsc ob­
wodów elektrycznych, często trudno dostę­
pnych lub też mających małą powierzchnię.
Staje się to czasami zupełnie niewykonalne
przy użyciu przewodów niczym nie zakoń­
czonych lub zakończonych tylko wtyczkami
bananowymi. Bardzo przydają się wtedy os­
tre końcówki pomiarowe, które można łatwo
i szybko zrobić z zużytych pisaków, gniaz­
dek radiowych i kawałków drutu.
Do tego celu nadają się pisaki, w których
w górną część obudowy luźno wchodzą gnia­
zdka radiowe.
Aby wykonać końcówkę należy z pisaka
usunąć wkład i końcówkę piszącą. Nastę­
pnie kawałek stalowego drutu, dłuższego od
pisaka o 1 do 1,5 cm i o średnicy końcówki
piszącej, trzeba sklepać na jednym końcu
i włożyć do obudowy pisaka spłaszczeniem
ku górze.
W gniazdku radiowym należy jedno­
stronnie spiłować gwint według rysunku
i wcisnąć je do obudowy pisaka, podkładając
pod ścięcie gniazdka spłaszczoną końcówkę
drutu. Na wystający kołnierz gniazdka war­
to nałożyć pokrywkę pisaka i obciąć ją tak,
aby wystawała około 2 mm nad gniazdko. Końcówki nakłada się na wtyczki banano­
Uniemożliwi ona przypadkowe dotknięcie we umocowane do przewodów miernika.
ręką gniazdka w czasie pomiaru i uchroni Wykonywanie przy ich użyciu wszelkich po­
operatora od ewentualnego porażenia. Na miarów jest łatwe, bezpieczne i wygodne.
zakończenie wystającą końcówkę drutu na­
leży zaostrzyć. Marek Konopski

58
W związku z tym przedstawimy Czytelni­
ST O JA K I DO P R A C D O M O W YCH kom kilka praktycznych sposobów zaczer­
pniętych z węgierskiego miesięcznika „Ezer-
W domu i w altance na działce często mester”.
trafiają się różnego rodzaju prace konserwa- W wymienionych na początku pracach
cyjne: okien, drzwi, półek i wielu innych nieocenione usługi mogą oddać koziołki (ko­
elementów drewnianych. Ale niektóre z tych byłki). Jest to mało skomplikowany stojak
prac trudno wykonać samemu, potrzebna wykonywany najczęściej z drewna, gdzie
jest pomoc drugiej osoby, najczęściej do główną belkę stanowi gruba deska a nogi
przytrzymania obrabianego elementu. Nie wykonane są z łat drewnianych.
zawsze na taką pomoc możemy liczyć, musi­ Nie sposób wyliczyć tutaj wszystkich za­
my wtedy radzić sobie sami. stosowań takiego koziołka. Pomimo prosto-

59
ty można ten zakres możliwości jeszcze po­
szerzyć przez wykonanie dodatkowych,
składanych poprzeczek.
Poprzeczki takie wykonuje się także
z drewna w sposób pokazany na rys. 1 i 2. Niedawno opisywaliśmy w „Młodym Te­
Zawiasy (łatwo kupić w sklepach z artykuła­ chniku” elektroniczne składaki rozprowa­
mi metalowymi) są przykręcone długimi dzane przez Centralną Składnicę Harcerską.
wkrętami do drewna, do obu połówek. Jeżeli Dziś zajmiemy się podobnym zagadnieniem,
na działce potrzebujemy dużego stołu dla a mianowicie omówimy proponowane rów­
kilku osób, wystarczy na koziołku ułożyć nież przez CSH samochodowe testery do
dwie poprzeczki a na wierzch szeroką deskę samodzielnego montażu.
i stół gotów. Poprzeczki mogą być także Testery to urządzenia przeznaczone do
bardzo użyteczne dla wielu prac: stolar­ testowania a ściślej do ciągłej kontroli pew­
skich, malarskich itp. Złożenie poprzeczek nych określonych parametrów samochodu.
polega na podniesieniu ich końców i zdjęciu CSH proponuje zakupienie testera układu
ich z koziołka. W takim położeniu mogą być zapłonowego i napięcia akumulatora oraz
one przechowywane. testera prędkości obrotowej silnika samo­
chodowego (obrotomierza).
W innym przypadku, np. podczas obróbki Obydwa urządzenia produkowane są
boku deski, wystarczy na poczekaniu wyko­ przez nieco tajemniczą firmę podpisującą
nać w drewnianej beleczce skośne wycięcie się: „S.I. ELEKTRA, Kutno, ul. Dąbrow­
oraz do tego wycięcia dopasować odpowied­ skiego 12”. Co ma oznaczać skrót ,,S.L”?
ni klin. Prawdopodobnie chodzi tu o Spółdzielnię
Po zamocowaniu tej beleczki ściskami sto­ Inwalidów. Dlaczego jednak producent tak
larskimi lub po przybiciu jej gwoździami do kamufluje swoją nazwę? Czyżby wstydził się
belki kobyłki, możemy w niej mocować swoich produktów? Właściwie byłoby to słu­
w sposób wystarczająco pewny deskę (rys. szne biorąc pod uwagę niechlujstwo instruk­
4). cji montażu, błędy na rysunkach i na płyt­
kach drukowanych oraz wiele nieprzemy­
Ale co mamy zrobić, gdy musimy ślanych szczegółów konstrukcyjnych urzą­
w drzwiach poprawić zamek lub strugiem dzeń.
dopasować spaczone drzwi albo jeszcze coś
innego? Tester układu zapłonowego
Wystarczy wtedy do grubszej i odpowied­ i napięcia akumulatora
nio szerszej deski zamocować dwa kawałki Już sama nazwa budzi moje zastrzeżenia:
drewna równo ucięte w sposób pokazany na „...i napięć akumulatora”. Oile mi wiadomo,
rys. 5, ażeby uzyskać odpowiedni stojak. akumulator ma jedno napięcie, wyższe lub
W stojaku tym umieszczamy drzwi, które niższe. Poza tym producent oferuje ww.
pewnie stoją i spokojnie możemy pozostawić układ do samochodu PF 126 dodając, że
je tak nawet na dłuższą chwilę bez obawy, że może on być instalowany również do innych
się przewrócą a przy tym bez potrzeby mę­ pojazdów z instalacją 12 V i z minusem na
czącego trzymania. masie. Wydaje się, że to ostatnie stwierdze­
Aby zabezpieczyć drzwi przed porysowa­ nie wystarczy, zupełnie zbędne jest dedyko­
niem lakieru, celowe jest oklejenie desek wanie układu szczególnie do PF 126.
w miejscach pokazanych na rysunku filcem, Instrukcja montażu w drugim akapicie
grubym suknem lub t.p. mającym rzekomo omawiać zasady działa­
nia wyjaśnia jedynie co oznacza świecenie
To tylko niektóre ze sposobów, jakie mogą poszczególnych diod. Autora instrukcji pra­
nam pomóc w wielu pracach domowych. gnę poinformować, że zasady działania to
Czytelnik wykonujący określone prace wszystkie zjawiska występujące wewnątrz
z pewnością znajdzie wiele innych pomysło­ układu oraz współdziałanie jego poszczegól­
wych rozwiązań ułatwiających wykonanie nych elementów. Natomiast świecenie diod
tych prac. wskaźnikowych to tylko wynik tego współ­
Stefan Zbudniewek działania.

60
Opis montażu ogranicza się do kilku lako­ żu trzeba było zwrócić większą uwagę na
nicznych uwag, między innymi: Posłu­ rysunki, np. na rys. 2 przedstawiającym
gując się rys. 1 i rys. 2 wlutować elementy układ montażowy, na płytce oznaczonej bez­
w płytki drukowane... ” sensownym dla nabywcy symbolem 3895-1
Panowie producenci! Jeżeli piszecie, że dwukrotnie występuje rezystor Ru brak na­
układy przeznaczone są dla średnio zaawan­ tomiast miejsca na diodę DL
sowanych majsterkowiczów, to chyba jasne
jest, że elementy należy wlutować w odpo­ Niestety, również cała konstrukcja me­
wiednie miejsca, jeżeli w komplecie są te chaniczna omawianego testera jest błędna.
elementy i jest płytka montażowa! Zamiast Do zestawu wprowadzone są oprawki do
wypisywać głupstwa w „instrukcji” monta­ diod zupełnie innego typu niż te znajdujące

61
się w torebce. Żeby spasować te elementy, wane są cztery grube i sztywne przewody
oprawki diod należy wcisnąć w płytkę czoło­ połączeniowe znajduje się u góry obudowy.
wą testera a następnie wystające do tyłu Przewody muszą ominąć pierwszą płytkę,
płytki części oprawek skrócić ostrym nożem aby można je było, z ogromnym zresztą tru­
tak, by nie wystawały one poza płaszczyznę dem, przepchnąć przez plastykową rurkę
płytki więcej niż 1mm. Prócz tego producent stanowiącą konstrukcję wsporczą testera.
dodaje do zestawu przewody łączące urzą­ I na koniec skalowanie. Jak producent to
dzenie z instalacją samochodową tylko sobie wyobraża? Moim zdaniem do każdego
w dwóch kolorach, natomiast przewody zestawu należy dawać sprawdzone elementy
są cztery! A więc dwie jednakowe pary, montażowe i tak dobrane, by żadne skalo­
które po zamknięciu w obudowie testera są wanie nie było potrzebne, bowiem majster­
nie do odróżnienia! kowicz, który może sobie taki układ wyska-
Inna wada konstrukcyjna to odwrotne lować i zna się na tym zmontuje sobie zupeł­
ułożenie płytek montażowych testera we­ nie inny tester, bardziej użyteczny od propo­
wnątrz obudowy. Płytka, do której przyluto- nowanego.

Zmontowany obrotomierz Gotowy tester zapłonu i napięcia akumulatora


Wnętrze obrotomierza Wnętrze testera zapłonu i napięcia akumulatora

62
\

Tester obrotów rycznym, dokładnym obrotomierzem. Szko­


silnika samochodowego da natomiast, że do zestawu nie dodaje się
tego fabrycznego obrotomierza! Polecanie
Taki tester nazywa się po prostu obroto­ zaś by do skalowania użyć prądu zmiennego,
mierzem. Ten z zestawu, proponowany przez wyprostowanego zakrawa na żart, bowiem
producenta ma wmontowany wskaźnik od taka propozycja bez dokładnego opisu po­
magnetofonu. Błąd polega jednak na tym, że szczególnych czynności i bez rysunków wy­
majsterkowicz ma rozbierać wskaźnik konawczych (schematu) może najwyżej spo­
i zmieniać fabryczną skalę na inną znajdują­ wodować zniszczenie dość drogiego układu.
cą się w zestawie a nazywaną przez autora Nawet jeżeli majsterkowicz podłączy obro­
instrukcji montażu podzielnią. tomierz prawidłowo i do odpowiedniego na­
Montaż obrotomierza jest dość łatwy jeże­ pięcia, to skalowanie będzie możliwe tylko
li mamy do dyspozycji omomierz. Niestety, dla zakresu 6000 obrotów. Jak natomiast
rezystory znajdujące się w zestawie mają tak wyskalować zakres 1000 obrotów? Instruk­
nędzne oznakowanie barwne, że ich wartość cja tajemniczo milczy.
można odczytać jedynie za pomocą omomie­
rza. Przykre jest natomiast to, że niektóre Podsumowując należy stwierdzić, że oma­
elementy znajdujące się w torebce są uszko­ wiane zestawy testerów nie spełniają swoje­
dzone. A więc nikt nie zadał sobie odrobiny go zadania i pod żadnym pozorem nie po­
trudu, by sprawdzić, co wkłada do torebki winny znaleźć się w sprzedaży. Do zestawów
przeznaczonej przecież dla człowieka nie należy najpierw opracować rzetelną i wy­
parającego się zawodowo elektroniką. czerpującą instrukcję montażu a do torebek
Instrukcja dołączona do zestawu jest tak wkładać wyłącznie sprawdzone elementy
samo nieudana jak przy poprzednio opisy­ tak, by gotowych układów nie trzeba było
wanym zestawie. Natomiast wszelkie rekor­ skalować. Naturalnie, należy przekonstruo­
dy bije opis skalowania obrotomierza. Sza­ wać tester napięcia akumulatora oraz po­
lenie łatwo jest napisać tak jak w instrukcji, prawić błędy na rysunkach.
by wyskalować przyrząd posługując się fab­ Jerzy Pietrzyk

63
C ią g n ik „U rsu s” model 1921/1922

Rozpoczynamy nowy stały dział w Czechowicach koło Warszawy) zaj­ przedników. odbiegały od nich nieco
przedstawiający rozwój krajowej pro­ mująca rozległe tereny przy ul. Skier­ wyglądem zewnętrznym. Próby serii
dukcji w zakresie nie tylko sam ocho­ niewickiej 27/29 w Warszawie, przy­ informacyjnej zakończono pomyślnie
dów ciężarowych (choć temat ten bę­ stąpiła do prac przygotowawczych i już w czerwcu 1922 roku na polsko-
dzie głównym wątkiem działu), ale związanych z uruchomieniem produ­ -franeuskiej wystawie maszyn rolni­
i autobusów, ciągników, sam ocho­ kcji ..ciągówek” rolniczych. Traktory czych zorganizowanej w stołecznym
dów terenowych oraz pojazdów spe­ te wzorowane były na wypróbowa­ parku Agrykola, zaprezentowano
cjalnych. nych ciągnikach amerykańskiej marki pierwszy polski traktor. Drugi pojazd
Pierwszy pojazd mechaniczny „Titan”. Konstruktorem prototypo­ uczestniczył w pokazach orki na wy­
z własnym napędem stworzony w Pol­ wych egzemplarzy, zbudowanych już stawie w Wilanowie. „Ciągówki”
sce w okresie międzywojennym nie w łatach 1915-1918, a więcwtrudnym z ,,Ursusa” wystawione zostały także
był samochodem ani specjalistycz­ okresie I wojny światowej, był profe­ na Targach Wschodnich we Lwowie
nym pojazdem wojskowym, lecz trak­ sor Karol Taylor, kierownik katedry w jesieni tegoż roku. Nie wiadomo
torem. W 1921 roku Fabryka Silników silników spalinowych Politechniki dzisiaj, ile traktorów opuściło w la­
i Traktorów ,.Ursus” S.A. (przejścio­ Warszawskiej. Pojazdy przeznaczone tach 1922-1925 wytwórnię przy ul.
wa nazwa późniejszego oddziału Za­ do produkcji, zachowując zasadnicze Skierniewickiej. Ścisłe informacje,
kładów Mechanicznych ,.Ursus” S.A. rozwiązania techniczne swych po­ posiadane jedynie dla pierwszego

Historyczny moment przejmowania ciągnika przez muzeum przyfabryczne w Ursusie

64
okresu produkcji (lata 1922-1923)
mówią o stu traktorach. Można przy­
puszczać, że ogółem wyprodukowa­
no ich niewiele, może nieco ponad
200 .
Konstrukcja ciągnika była trwała
i tak prosta, że nawet niewyszkolony
fachowo użytkownik nie miał kłopo­
tów z jego obsługą. Traktor wyposa­
żony był w silnik dwucyl ind rowy
0 mocy 25 KM przy 575 obr./min.,
pracujący zarówno na benzynie jak
1 na nafcie. Jednostka napędowa po­
siadała iskrownik wysokiego napięcia
znanej niemieckiej firmy Robert
Bosch, odśrodkowy regulator obro­
tów, samoczynny system smarowa­
nia, i specjalny filtr powietrza, skute­
cznie zabezpieczający przed wszech­
obecnym wówczas kurzem. Skrzynka
biegów miała dwa przełożenia do jaz- I k f
dy w przód i jedno do tyłu. Na pierw­
szym biegu traktor osiągał 3,4 km/h, J e d e m p i e r w s z y c h m o d e l i c i ą g n ik a .U rs u s
lecz siła pociągowa była znaczna
i wynosiła 900 kG. Bieg drugi pozwa­
lał na osiąganie prędkości do 4,7 km/
h. Siła pociągowa oczywiście była
mniejsza, lecz wykonywanie orki ty­
powym pługiem trzyskibowym nie
sprawiało trudności. Stalowe koła
ciągnika nie były ogumione. Dla uzy­
skania odpowiednich efektów trak­
cyjnych, a także aby uniknąć zapada­
nia się ciężkiego traktora (2600 kg)
w grunt nadano kołom tylnym znacz­
ne wymiary: średnica -1,37 m, szero­
kość - 25 cm ,a ponadto zastosowano
tzw. ostrogi przeciwpoślizgowe (czyli
listwy żelazne umieszczone na obwo­
dzie koła) i dodatkowe poszerzające
obręcze, zakładane w szczególnie
ciężkich warunkach drogowych. Na
życzenie zamawiającego ..ciągówka”
mogła być wyposażona w „przyrząd
do samoczynnego kierowania", po­
dobno usprawniający znakomicie
pracę na roli. Traktor był w pewnym 0rka pługiem trzyskibowym
sensie maszyną wielofunkcyjną.
Obok zadań transportowych i prac
rolniczych mógł spełniać także rolę
stacjonarnej jednostki napędowej dla Dane techniczne ciągnika „Ursus" model 1921/1922
młocarni, tartaków, młynów etc , bo­
wiem pgsiadał urządzenie umożliwia­ Nadwozie - w formie szczątkowej, specjalne ciągnikowe, osadzone
jące pobór mocy za pomocą prze­ wraz z silnikiem w stalowej ramie, obniżonej w części środkowej.
kładni pasowej. Koło zdawcze tej Silnik - wielopałiwowy, czterosuwowy, dwucylindrowy napędza koła
przekładni połączone było z wałem tylne za pomocą łańcuchów rolkowych.
silnika w taki sposób, że liczba jego Moc - 25 KM przy 575 obr./min.
obrotów odpowiadała obrotom wału Skrzynia biegów - o dwóch przełożeniach, z biegiem wstecznym
korbowego. Zawieszenie przednie - oś sztywna zawieszona wahliWie na sworzniu
centralnym
Jeden egzemplarz ,,ciągówki" rol­ Zawieszenie tylne - sztywne
niczej model 1921/1922 przetrwał do Hamulce mechaniczne na koła tylne
naszych czasów w znakomitym stanie Długość/szerokość/wysokość - 3650/1500/1700 mm
i pełnej sprawności mechanicznej Masa własna - 2600 kg
i jest ważnym eksponatem przyfabry­ Prędkość maksymalna - na I biegu 3,4 km/h, na II biegu 4.7 km/h
cznego muzeum w Ursusie. Siła pociągowa na I biegu - 900 kG
Jan Tarczyński

65
Przedstawiany wcześniej w ,,MT” ciwsobnym (leżących cylindrów), na­
Ferrari 308GTB, pomimo bardzo do­ rozpoczyna sią od 1973 roku. Nosi
zywanym boxer. Ma on jednak nie­ początkowo oznaczenie 365BB.
brych własności dynamicznych i ty­ wielką pojemność skokową, zaledwie
powego charakteru pojazdu sporto­ Oznaczenie cyfrowe nawiązuje do
1489,6 cm3. Cztery lata później silnik wcześniej wytwarzanych samocho­
wego (przystosowanego do użytku na wozu 212/E otrzymuje pojemność
drogach publicznych), ustępuje inne­ dów osobowych Ferrari z silnikiem
1991 cm3 a w następnym roku jest już widlastym, 12-cylindrowym, umiesz­
mu pojazdowi tej marki. Jest nim mo­ produkowany samochód 312BB z sil­
del BB512, samochód dysponujący czonym w przedniej części nadwozia.
nikiem 12-cylindrowym typu boxer Nadwozie wozu 365BB jest zupełnie
jeszcze lepszymi własnościami dyna­ o pojemności skokowej 2991 cm 3.
micznymi, w tym wysoką prędkością inne, o bardziej sportowym wyglą­
Jest to samochód wyścigowy for­
maksymalną, jaką dysponuje zaled­ dzie. Pojazd wzbudzał początkowo
muły 1.
wie kilka modeli samochodów użyt­ wielką sensacje. Wówczas, w pierw­
kowanych na świecie. Tak wysoką dy­ Odtąd corocznie ukazuje sią nowy szej połowie lat siedemdziesiątych
namiką samochód zawdzięcza prze­ model wyścigowego samochodu: rozwiązania techniczne zastosowane
de wszystkim silnikowi. Jest to 312B1,31202 i 312B3. Wozy te odno­ w konstrukcji B B wybiegały poza spo­
szą zwycięstwa w eliminacjach zali­ tykane w innych pojazdach. Podob­
12-cylindrowa jednostka napędowa
opracowana do napędu sam ocho­ czanych do mistrzostw świata: w Bu­ nie jest i obecnie, choć wóz produko­
dów wyścigowych. Silniki enos Aires, na torach Daytona, Seb- wany jest już 10 lat. W okresie tym
12-cyłindrowe produkowane były ring, Monza, Targa Florio i Nurbur- poddawany był modernizacji. Zmie­
przez firmę Ferrari od 1946 roku, gring. Silnik jest sprawdzony i nieza­ niono przede wszystkim konstrukcje
wodny. silnika, zwiększając w 1976 roku jego
oczywiście dła pojazdów wyczyno­
wych. pojemność z 4390 cm* na 4942 cm^.
Na odbywającym sią w Turynie mię­ Warto w tym miejscu podkreślić, że
Przez 18 Jat wytwarzano silniki dzynarodowym salonie samochodo­
w układzie włdlastym - ustawienie poprzedni silnik BB miał identyczne
wym w 1971 roku firma Ferrari pre­ wymiary - średnice cylindrów i skok
dwóch rządów cylindrów wzglądem zentuje prototypowy samochód
siebie pod kątem 60°. W 1964 roku tłoków jak silnik samochodu Ferrari
o oznaczeniu BB. Dwielitery informu­ 308GTB. Unifikacja elementów silni­
pojawia sią wyścigowy samochód ją, że jest to samochód typu „berlinet-
formuły 1 typ 512 z silnikiem ków Ferrari jest do dzisiaj stosowana
ta” - dwumiejscowy. sportowy i ma w przypadku innych wozów, jest ko­
12-cyliodrowym, ale w układzie prze- też sifnłk boxer. Produkcja pojazdu rzystna - konstruktorowi łatwiej oprą-
cowywać nowy silnik, gdyż wykorzys­ duża, giętka i silnie pochylona do tyłu jazdu zaraz za oparciem foteli, od­
tuje istniejące już opracowania nie­ szyba przednia jest dokładnie oczysz­ dzielony jest od pomieszczenia oso­
których elementów, a wydłużenie se­ czana. Bardzo ciekawie są umiesz­ bowego ścianą dobrze izolowaną
rii produkcji jednakowych elementów czone klamki drzwi - pionowo, przy przed hałasem oraz cieplnie. W po­
obniża koszty ich produkcji. tylnych ramkach okien drzwiowych. krywie silnika, za tylną szybą znajdują
Klamki nie ulegają szybkiemu zabru­ się dwa podłużne, użebrowane otwo­
Po otrzymaniu większego, ry. Przednia część obu otworów znaj­
dzeniu oraz nie zakłócają swoją
5-litrowego silnika Ferrari nosi ozna­ duje się w strefie podciśnienia. Jest
obecnością wrażenia ,,czystej" bocz­
czenie 512BB Silnik o większej po­
nej linii nadwozia. Osłony przeciwsło­ przykryta osłoną, spod której odpro­
jemności skokowej ma niezmienioną
neczne są skonstruowane w postaci wadza się ciepłe powietrze od silnika.
koncepcje konstrukcyjną. Blok silni­
rolet umieszczonych przed kierowcą Natomiast przez tylne partie użebro-
ka i głowice leżących cylindrów wy­
i siedzącym obok pasażerem. Wałki wania wpada świeże powietrze pro­
konane są ze stopów lekkich. Tuleje
rolek są zamocowane nad górną kra­ wadzone kanałami do rur ssących
cylindrowe, wstawiane, typu mokre­
wędzią szyby, pociąga się więc roletę układu zasilania silnika.
go (ścianki tulei są obmywane cieczą
w dół i dolnym końcem mocuje dwie­ Nadwozie ma nośną konstrukcję
chłodzącą) odlewane z żeliwa. Wał
ma przyssawkami do szyby. Wskaźni­ stalową, drzwi oraz przednia i tylna
korbowy ułożony w 7 łożyskach. Dwa
ki pojazdu są bardzo dobrze czytelne, pokrywa są wykonane ze stopów lek­
wałki rozrządu w każdej głowicy ste­
głęboko wpuszczone w osłonę deski kich, a spodnie osłony i naroża błotni­
rują zaworami ustawionymi wzglą­
rozdzielczej, chronione przed odbla­ ków wykonano ze wzmocnionych ży­
dem siebie pod kątem 46°. Napęd wał­
skami i podświetlane czerwonym wic. Przednia i tylna pokrywa otwiera­
ków rozrządu od wału korbowego od­
światłem. ne są do góry razem z błotnikami,
bywa się za pośrednictwem pasków
tworząc doskonały dostęp do koła
zębatych. Zwykle przy wysokich prędkoś­
I zapasowego, chłodnicy i dwóch wen­
Układ zasiłania składa się z czte­ ciach jazdy powstaje hałas wywołany tylatorów elektrycznych, a także do
rech gaźników trójprzelotowych typu przepływem powietrza przez nadwo­ małego (140dnrP) bagażnika z przodu,
Weber i z dwóch elektrycznych pomp zie. Intensywność tego hałasu jest oraz z trzech stron odsłaniają silnik
paliwowych. Zbiornik paliwa o po­ w Ferrari zmniejszona kształtem nad­ z tyłu. Patrząc na nadwozie Ferrari
jemności 120 litrów nawet przy bar­ wozia. Samochód jest mało wrażliwy BB512 widać wyraźny podział na dwie
dzo szybkiej jeździe wystarcza na na podmuchy bocznego wiatru. Sta­ części, górną, zazwyczaj malowaną
przejechanie ponad 400 km. Wytwór­ bilność w ruchu uzyskano m.in. przez na firmowy kolor czerwony oraz do­
nia podaje zużycie paliwa zastosowanie, podobnie jak w mode­ lną, czarną. Samochody Ferrari pro­
lu 308GTB, stateczników bocznych. dukowane w małych seriach, są bar­
20-23 1/100 km. Takie ilości paliwa
Nad tylnym małym oknem jest umie­ dzo drogie, ale ich rozwiązania kon­
pojazd zużywa jadąc z prędkością nie
większą niż połowa maksymalnej. szczony spoiler, który kieruje prze­ strukcyjne przyczyniają się do postę­
Przy prędkościach bliskich maksy­ pływ powietrza do silnika, a także pu w opracowywaniu pojazdów bar­
powoduje „dociśnięcie" pojazdu do dziej popularnych, dla szerszego od-
malnej (300 km/h) zużycie dochodzi
nawierzchni w czasie szybkiej jazdy.
do 401/100 km. Podobnie wysokie jak biorcy. Zdzisław Podbielski
Silnik umieszczony jest wzdłuż po­
prędkość maksymalna są zdolności
do rozpędzania pojazdu. Aby uzyskać
prędkość 100 km/h Ferrari B B 512
potrzebuje zaledwie 5,7 s. Tak świet­
ne osiągi dynamiczne to przede wszy­ Dane techniczne samochodu Ferrari BB512
stkim zasługa wyczynowego silnika.
Ma w tym zakresie swój udział I nad­
wozie. Jest dobrze (pod względem - Nadwozie - mocowane do rurowej ramy kratownicowej, 2-drzwiowe,
aerodynamicznym) opracowane 2-miejscowe
przez nadwoziową firmę Pininfarina, - Silnik - 4-suw., 12-cyl. boxer, chłodzony cieczą, umieszczony
ma małą powierzchnię czołową, co wzdłużnie nad osią tylną (z przesunięciem do przodu - centralnie),
jest m.in. wynikiem bardzo małej wy­ napędza koła tylne
sokości pojazdu. Do konstrukcji nad­ - Średnica cyl. x skok tłoka /poj. skokowa - 82x78 mm/4942 cm3
wozia Pininfarina wprowadziła wiele - M oc maks. - 265 kW = 360 KM-DIN przy 6800 obr./min.
oryginalnych, własnych rozwiązań - Stopień sprężania — 9,2:1
stanowiących zastrzeżenie patento­ - Skrzynka przekładniowa - 5-biegowa synchronizowana
we. Przednie, podwójne reflektory są - Zawieszenie przednie - wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe,
wysuwane z nadwozia przez układ amortyzatory teleskopowe, stabilizator
sterowania z miejsca kierowcy. Przed - Zawieszenie tylne - wahacze poprzeczne, po dwie sprężyny śrubowe
tymi reflektorami są dwa odpowied­ i dwa amortyzatory teleskopowe z każdej strony, stabilizator
nio nachylone żółte szkła, które spra­ - Hamulce - dwuobwodowe, tarczowe na 4 koła (tarcze wentylowane)
wiają, że po odbiciu od nich światła ze wspomaganiem, hamulec ręczny mechaniczny działa na koła tylne
reflektorów uzyskuje się światła prze­ - Ogumienie - o wymiarach: przednie - 215/70VR15, tylne -
ciwmgłowe. Drugim patentem Pinin- 225/70VR15
fariny oraz firmy Carello jest sposób - Długość/szer./wys. pojazdu - 440/183/112 cm
oczyszczania szyby przedniej. Jest - Rozstaw osi - 250 cm
tylko jedno ramię wycieraczki szyby, - Masa własna pojazdu-1515 kg
ale wycieraczki (piórka gumowe) są - Prędkość maksymalna - 302 km/h
dwa. Jedno długie jest zamocowane - Zużycie paliwa 20 - 23 1/100 km (wg danych fabrycznych)
u góry ramienia, a u dołu umieszczo-
no drugie - krótkie. W ten sposób
SŁOWACKA MAŁA MECHANIZACJA
w rolnictwie

We wrześniu 1983 r. rozstrzygnięto pów najrozmaitszych mikrourządzeń


ogłoszony w Słowacji konkurs „Mała - od małych traktorów, kultywatorów
mechanizacja w rolnictwie'’. Organi­ (spułchniaczy), pługów - do kolekto­
zatorami konkursu były Centralny Ko­ rów słonecznych l nawadniaczy wia­
mitet Słowackiego Związku Młodzie­ trowych. Do eliminacji finałowych za­
ży i redakcja czasopisma „Elektron". kwalifikowano 30 urządzeń, które
twórcy mogli czynnie zaprezentować
„Młody Technik” jest współorgani­
na stałych terenach wystawowych
zatorem konkursu o podobnej tema­
„Agrokompleksu” w Nitrze. Jako cie­
tyce, ale jego zamknięcie przewidy­
kawostkę podam, że aby ułatwić
wane jest na 30 IV 1984 r.
zwiedzającym obejrzenie ogromnej
Obydwa konkursy - to inicjatywa powierzchni wystawy działa tam wol­
bardzo pożyteczna. Wykazał to finał no poruszająca się po torach platfor­
konkursu w Słowacji. Do jury konkur­ ma z ławeczkami do siedzenia. Jest
su zgłoszono tam około 100 prototy­ ona widoczna na zdjęciu.
Rotacyjna siłownia wiatrowa napędzająca
alternatory o m o cy 4 k W

W finale konkursu znalazły się ma­


szyny do wykonywania jednej czyn­
ności i wielofunkcyjne, z napędem
elektrycznym i spalinowym oraz wy­
korzystujące energię słoneczną i wia­
tru. Wszystkie były samodzielnie wy­
konane przez młodych techników, ro­
botników i studentów. Interesująco
prezentowały się eksponowane na
wystawie kolorowe normalnie pracu­
jące „zabawki”.
Pokaz pracujących urządzeń po­
twierdził ich dużą przydatność na
działkach przyzagrodowych i rekrea­
cyjnych. Oto kilka urządzeń, które
znalazły się w eliminacjach finało­
wych konkursu.
Miniaturowa tradycyjna siłownia wiatrowa
d o napędu niewielkich urządzeń (pompy,
O rka mini-traktorem
wodnej, prądniczki itp.)

S p u lc h n ia ć ? napę dzan y m a l u t k i m $ ił n i c z k i e m s p a l in o w y m
M otonarzędzia na pierwszym planie ciągn ; z napędem elektrycznym z zam ontow anym lemieszem; na drugim planie platforma dla
zw iedzających poruszająca się p o szynach

Skonstruowano np. maszynę wie­ V\ |


lofunkcyjną z silnikiem motocykla
„Babette", która spulchnia glebę
w odstępach 20,40 i 60 cm, robi jamki
w ziemi przeznaczone do sadzenia
roślin, kosi trawę itp. Jej konstrukto­
rów - Jśna Belobrada I Mariana Hłin-
kę z Povażskiej Bystrzycy - nagrodzo­
no. Maszynę zakwalifikowano do pro­
dukcji. W pierwszym etapie zostanie
wytworzona w liczbie 500 szt. a doce­
lowo planuje się 1500 szt. i więcej
w zależności od zapotrzebowania na
nią.
Rotacyjną siłownię wiatrową skon­
struował Marin Mraz zTeŚmak, uczeń
czwartej klasy przemysłowej szkoły
średniej. Siłownia składa się z trzech
łopat wykonanych z pokrowców na
samochody. Powierzchnia jednej ło­
paty wynosi 11 m* Urządzenie to przy
prędkości wiatru 30 km/h napędzając
dwa alternatory wytwarza prąd o na­
pięciu 24 V, o mocy 4 kW. Przy bardzo
silnym wietrze można zmniejszyć po­
wierzchnię łopat. Orka m otonarzędziem z napędem spalinowym

Josef Bona z Nevidzany skonstruo­


różnych dodatkowych urządzeń, przez nasz miesięcznik konkursie
wał maszynę do rozbijania grud zie­
można wykonać 27 czynności agrote­ i konstruowania własnych urządzeń
mi, wyrywania chwastów, do pielę­
chnicznych. Traktor będzie produko­ „małej mechanizacji w rolnictwie"
gnacji np. winorośli, truskawek itp.
wany na licencji przez „Agrozet opisaliśmy i prezentujemy zdjęcia
Konstruktor zastosował w niej silnik
niektórych eksponatów ze siowackiej
z motocykla „Babette'\ Jest ona bar­ z Brna.
Aby zachęcić naszych Czytelników ubiegłorocznej konkursowej wysta­
dzo tania w produkcji i eksploatacji.
Małym traktorem, po doczepieniu do wzięcia udziału w ogłoszonym wy. (eg)

69
a choroba mimo to rozwija się. Zaczęli zatem
szukać w komórkach roślinnych śladów byt­
ności bakterii, które - co do tego nie było
wątpliwości - były pierwotnym czynnikiem
wywołującym chorobę. Wiedzieli również,
że cechy charakteryzujące chorobę w pier­
wotnie zakażonych komórkach utrzymują
się po ich podziale, a zatem przekazywane są
jako cechy dziedziczne. Jeżeli są to cechy
dziedziczne, to muszą być one przechowy­
wane w komórkach w formie jednostek dzie­
dziczności, w genach. Gen to nie co innego
NOW OTW ÓR W YW O ŁA N Y PRZEZ jak odcinek biopolimeru, kwasu dezoksyry­
B A K T E R IE bonukleinowego DNA, DNA stanowi zapis
genetyczny żywych organizmów, na podsta­
W ubiegłym miesiącu obiecałam Czytelni­ wie tego zapisu syntetyzowane są w organiz­
kom kontynuowanie opowieści o historii od­ mach żywych białka, współdziałanie wielu
krycia i przyczynach podobnej do nowotwo­ białek przejawia się w postaci różnorodnych
ru choroby gallusowej, której ulegają rośliny cech zewnętrznych osobników żywych.
dwuliścienne. Czynnikiem infekcyjnym są Cząsteczkę DNA zawierają agrobakterie,
bakterie glebowe, Agrobacterium tumefa- jest to ich zapis genetyczny. Inne cząsteczki
ciens. W przyrodzie bakterie te zakażają DNA stanowią zapis informacji genetycz­
część rośliny na granicy pędu i korzenia, nych komórek zakażonej przez bakterie ro­
powstaje narośl z szybko rosnących, nie- śliny. W chorych komórkach rośliny nie ma
zróżnicowanych komórek. Komórki galluso- już bakterii, ale może jest fragment DNA
we można hodować w laboratorium, prowa­ bakteiyjnego?
dząc tzw. hodowlę tkankową w szklanych, Takie przypuszczenie, choć logiczne, wy­
sterylnych naczyniach. W odróżnieniu od dawało się wysoce nieprawdopodobne.
zdrowych, komórki gallusowe w hodowli nie W warunkach naturalnych nie są znane
wymagają dodania do pożywki hormonów
roślinnych: auksyn i cytokinin. Taki nieza­
leżny od hormonów wzrost nowotworowych
komórek formalnie można zatem przyrów­
nać do dodawania do hodowli, w odpowied­
niej proporcji, auksyn i cytokinin.
Badacze choroby gallusowej stwierdzili,
że w zakażonych komórkach nie ma bakterii
Nowotwór zaczyna się od przeniknięcia bakterii do zra­
T -D N A z bakterii wnika do komórki rośliny i integruje do
nionej tkanki rośliny, zazwyczaj na granicy pędu i korzeni
genomu rośliny

przypadki wchodzenia DNA bakteryjnego


do komórek zwierzęcych, choć tak naprawdę
to przecież nie wiemy, czy nie dochodzi do
takich procesów, np. w przewodzie pokar­
mowym zwierząt i ludzi, zasiedlonym przez
tysiące różnych gatunków bakterii. Nie ma
jednak na to dowodów ani potwierdzających
takie przypuszczenia obserwacji. I oto
w przypadku choroby gallusowej niepraw­
dopodobne okazało się prawdziwe. W geno­
mie zakażonej rośliny, w jej własnej cząste­
czce DNA znaleziono wstawkę obcego DNA,
wykazano również, że ten DNA pochodzi
z Agrobacteńum tumefaciens. To jest ten
ślad, który zostawiły bakterie stykając się związek z nowotworowym charakterem
z rośliną. Fragment bakteryjnego DNA (na­ wzrostu komórek gallusowych, ale poza to
zwany T-DNA - od angielskiego „tumor oczywiste stwierdzenie na razie właściwie
DNA”) stał się integralną częścią roślinnego nie wyszliśmy, nie rozumiemy dlaczego ko­
DNA, genomu rośliny. T-DNA to kilka ge­ mórki zawierające T-DNA przestały być
nów, ich obecność powoduje syntezę w ko­ zdrowe.
mórce kilku substancji, które decydują o no­ I na koniec jest jeszcze jeden powód, dla
wotworowym charakterze wzrostu komórek którego choroba gallusowa interesuje wielu
zawierających T-DNA. badaczy na świecie. Pomyślano, że można by
spróbować wykorzystać Agrobacteńum ja­
Jak doszło do tego finalnego stanu? Nie ko nośnik dodatkowej informacji genetycz­
mógł to być proces prosty i jednostopniowy. nej, która zmieniłaby cechy genetycznie za­
Próbowano dodać do komórek roślinnych, każonej rośliny w kierunku zaprogramowa­
pozbawionych czasowo ścian (nazywa się je nym przez ludzi. Przypomnijmy, że mała
protoplastami), wyodrębniony w laborato­ glebowa bakteria wykonuje w przyrodzie
rium T-DNA i nie uzyskiwano przemiany zabiegi, które w laboratoriach zaczęto na­
protoplastów w komórki gallusowe. Uważa śladować dopiero dziesięć lat temu, a które
się zatem, że bakterie - mimo, iż nie wchodzą ogólnie przyjęto nazywać inżynierią genety­
do komórek - spełniają jakąś dodatkową czną. Polegają one na łączeniu w jednym
funkcję ułatwiającą rozprzestrzenianie się organizmie różnych genów pochodzących
choroby. Komórki roślinne otoczone są z różnych dawców. Oczekuje się, że komórka
sztywną ścianą zabudowaną z poliwęglowo- potomna będzie przejawiać cechy związane
danów, wnętrze komórek pełne jest enzy­ z wprowadzonymi genami. Wpraktyce labo­
mów degradujących obce substancje, jeżeli ratoryjnej okazało się bardzo trudnym uzy­
udałoby się im pokonać fizyczną barierę, skanie komórkowych chimer, posiadających
jaką jest ściana komórki. Nie dość na tym, geny odległych ewolucyjnie gatunków.
DNA roślinny znajduje się w jądrze komórki Agrobacteńum rozwiązało pomyślnie ten
ograniczonym następną błoną. Muszą ist­ problem setki tysięcy lat temu.
nieć zatem jakieś czynniki kontrolujące wy­ Wykorzystanie Agrobacteńum do dal­
cinanie istotnego dla procesu nowotworzenia szych modyfikacji genetycznych zakażo­
fragmentu DNA z genomu bakterii, jakieś nych roślin wymaga spełnienia kilku wa­
sposoby transportowania bakteryjnego runków.
DNA do komórki i jej jądra oraz jakieś czyn­ Do komórki roślinnej powinien przenik­
niki, które wbudują obcy DNA do DNA nąć i włączyć się do jej genomu T-DNA
roślinnego. Te i inne fascynujące pytania pozbawiony genów nowotworowych: zaka­
pozostają na razie bez odpowiedzi. Odręb­ żone komórki powinny rozwijać się i dzielić
nymi pytaniami badawczymi towarzyszący­ jak zdrowe.
mi zjawisku choroby galłusowej są przyczy­
ny szczególnego znaczenia fragmentu T- Wprowadzone za pośrednictwem T-DNA
DNA w komórkach roślinnych. Wiadomo, że nowe geny powinny się w komórce roślinnej
pewien odcinek T-DNA warunkuje zdolność „wyrażać”, to znaczy zgodnie z wniesioną
syntezy prostych związków chemicznych przez nie instrukcją komórka powinna syn­
obecnych zawsze w komórkach galluso- tetyzować nowe białka, uzyskując dzięki
wych, tak zwanych opin. Geny syntezy opin nim nowe cechy.
potrzebne są Agrobacteńum, gdyż opiny Żeby cechy te przekazywane były nastę­
stanowią źródło pożywienia tych bakterii, pnie dziedzicznie nowym pokoleniom roślin
z ich rozkładu czerpią one energię niezbędną niezbędne jest doprowadzenie do odtworze­
do życia. W wolnych od bakterii galluso- nia całej rośliny z pojedynczej komórki ho­
wych komórkach roślinnych biegnie nadal dowanej w laboratorium i doprowadzenie
synteza opin; dlaczego właśnie geny syntezy tej rośliny do wydania nasion. Pierwszą taką
opin zachowane zostały we fragmencie DNA regenerację przeprowadzono dopiero w 1965
jako istotne, nie wiadomo. Inny odcinek T- roku, choć już od lat trzydziestych czyniono
DNA, funkcjonując w chorej komórce ro­ w tym kierunku wiele prób. Niestety, do dnia
ślinnej zastępuje działanie auksyn, jeszcze dzisiejszego pomyślne odtwarzanie roślin
inny cytokinin. Geny te niewątpliwie mają z pojedynczych komórek udaje się w przy-
71
Planowane w przyszłości odtworzenie rośliny z pojedynczej komórki zawierającej nowy gen wprowadzony wraz
z T-DNA
padku tylko niewielu gatunków, zwłaszcza na uzyskanie wyników będzie po prostu cza­
w przypadku roślin o znaczeniu gospodar­ sem wydania potomstwa przez zmodyfiko­
czym. Przypomnieć również należy, że cho­ wane genetycznie rośliny. Już dziś wiadomo,
roba gallusowa dotyka tylko rośliny dwuliś­ że wykorzystanie Agrobacteńum jest tylko
cienne, podczas gdy większość roślin spoży­ jedną z możliwości osiągnięcia tego celu.
wczych (zboża) to jednoliścienne.
Na razie nie udało się łatwo regenerować Mówi się również o wprowadzeniu takich
całej rośliny z komórek zawierających T- zmian do niektórych wirusów zakażających
DNA, lub też nawet jeśli regeneracja powio­ rośliny, aby przestały one zabijać swojego
dła się to nie stwierdzono, aby dodatkowe gospodarza, a stały się jedynie czynnikiem
dołączone do T-DNA geny były w nowej wnoszącym do niego nowe informacje gene­
roślinie „wyrażane”. Tym niemniej wydaje tyczne. Drugą możliwością uzyskiwania no­
się, że do osiągnięcia jednocześnie obu celów wych gatunków roślin metodami inżynierii
jest już bardzo blisko. Opóźnienia mogą je­ genetycznej będą zapewne tzw. ruchome ele­
szcze wyniknąć z zupełnie podstawowych menty genetyczne odkryte w przyrodzie je­
braków wiedzy o tym, jak znaleźć te pożyte­ szcze w latach trzydziestych przez laureatkę
czne, dodatkowe geny, które chcielibyśmy nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i me­
wprowadzić do roślin. Nie ma wątpliwości, dycyny w 1983 r. Barbarę McClintock, Są to
że wielkość plonu, odporność na suszę, mróz, odcinki DNA roślinnego, które przenoszą się
upał, choroby, środki chemiczne, te wszyst­ w obrębie tej samej komórki roślinnej z miej­
kie cechy roślin są uwarunkowane genetycz­ sca na miejsce w genomie. Jeżeli uda się
nie, ale bardzo mało wiadomo jakie geny dołączyć do nich dodatkowe geny, mogłyby
odpowiadają za zespoły tych cech. Jeżeli pełnić taką samą rolę, jak T-DNA lub mody­
chcemy je modyfikować i ulepszać, zacząć fikowane wirusy roślinne. Ważną okolicz­
musimy od wyodrębnienia, poznania i cha­ nością jest fakt, że ruchome elementy wy­
rakterystyki określonych genów. Hodowla kryto po raz pierwszy w kukurydzy, a istnie­
różnych odmian i wariantów roślin i poszu­ ją poważne przypuszczenia, że występują
kiwanie coraz lepszych okazów jest jednym one także w licznych zbożach.
z najstarszych przykładów na twórczą selek­ Tak to od badań pewnej nowotworowej
cję, dokonywaną przez człowieka. Opierała choroby roślin doszliśmy do daleko wybie­
się ona na umiejętnościach obserwacji poja­ gających w przyszłość projektów genetycz­
wiających się przypadkowo i spontanicznie nych, do kontrolowanych modyfikacji świa­
nowych cech i wieloletnich zabiegach ho­ ta roślinnego. Na razie wciąż jeszcze w fan­
dowlanych. Po raz pierwszy nauka współ­ tazji uczonych, ale jak często zdarzało się to
czesna pozwala mieć nadzieję, że pożądane w historii nauki, pierwszy sukces może
cechy genetyczne zaplanujemy i wprowadzi­ przyjść wcześniej niż sądzimy.
my do wybranych roślin w pełni kontrolując
ten proces laboratoryjnie, a czas konieczny Magdalena Fikus
72
*A s t r o n o m i a *
* dla wszystkich *
N IE B E Z P IE C Z N I S Ą S IE D Z I Z IE M I

Między orbitami Marsa i Jowisza krążą przyzwyciężyć siły wiązań tworzącej ]e ma­
tysiące drobnych ciał, zwanych planetoida- terii. Jest to możliwe dopiero wówczas, gdy
mi. Ich rozmiary są bardzo małe i tym należy ciało o gęstości planetoidy ma co najmniej
tłumaczyć fakt, że pierwszy taki obiekt od­ 300 km średnicy. A tymczasem średnice wię­
kryto dopiero na początku XIX w. Od tego kszości planetoid nie mają nawet jednego
czasu zaczęto systematycznie poszukiwać kilometra i dlatego kształtem przypominają
planetoid, toteż liczba odkrywanych obiek­ zapewne nieregularne bryły skalne.
tów nieustannie wzrasta. Kiedyś było to nie­ Orbity wszystkich większych i jaśniej­
zmiernie mozolne zajęcie, gdyż obserwator szych planetoid leżą za orbitą Marsa. Jakież
rysował mapkę badanego obszaru nieba więc było zdumienie uczonych, gdy 13 sier­
i następnie porównywał ją z atlasem nieba. pnia 1898 roku astronom niemiecki Karol G.
Jeżeli spostrzegł, że któraś z gwiazd zmieniła Witt i astronom francuski A. Charlois odkry­
swe położenie, mógł ją uważać za nieznaną li planetoidę Eros, która od razu wzbudziła
planetoidę. Duży postęp w tej dziedzinie duże zainteresowanie obserwatorów z uwagi
nastąpił w roku 1891, kiedy to niemiecki na bardzo szybki - w porównaniu z innymi
astronom Max Wolf do poszukiwań planeto­ planetoidami - ruch na niebie. Dopiero po
id zastosował fotografię. Dziś wybrane frag­ obliczeniu jej orbity okazało się, iż w aphe-
menty nieba fotografuje się za pomocą spe­ lium oddala się za orbitę Marsa, ale w peiy-
cjalnych kamer, prowadzonych automatycz­ helium zbliża się do Ziemi na odległość za­
nie za ruchem sfery niebieskiej, toteż gwiaz­ ledwie 18 milionów km. W tym czasie jej
dy i na długo naświetlanych kliszach wido­ paralaksa dzienna (geocentryczna) jest wię-
czne są jako punkty. Planetoidy jednak
Orbity niektórych olanetoid typu Apollo
zmieniają swe położenia względem gwiazd
i na takich fotografiach mają postać dłuż­
szych lub krótszych kresek.
Posiadamy o nich na razie niezwykle ską­
pe wiadomości. Najprawdopodobniej są to
nieregularne bryły, przypominające kształ­
tem i zewnętrznym wyglądem maleńkie
księżyce Marsa. Świadczą o tym zmiany bla­
sku planetoid, wynikające - jak się przypu­
szcza - z ich ruchu wirowego. Na przykład
Ceres obraca się wokół swej osi raz na 9
godzin i 6 minut, a jeden obrót Westy trwa 10
godzin i 36 minut. Wymienione jednak pla­
netoidy mają dość duże rozmiary (1003 i 538
km średnicy) i wobec tego można sądzić, że
kształtem mało różnią się od kuli. O wiele
większe różnice pod tym względem wystę­
pują w przypadku mniejszych ciał tego typu,
co zresztą jest zupełnie zrozumiałe. Po pros­
tu ich siła ciążenia była za słaba na to, by
73
przez Delporte’a planetoida Adonis, która
30 i minęła naszą planetę w odległości 2,2 milio­
25
O lOkm
na kilometrów. Jeszcze bardziej, bo zaled­
t
1 wie na odległość 750 tysięcy kilometrów (po­
20 dwójna odległość Księżyca od Ziemi) zbliży­
15
i ła się do globu ziemskiego odkryta w roku
1937 przez Reinmutha planetoida Hermes.
10 Rekordu tego do dziś nie pobiła żadna
inna planetoida.
5
Herrnes $
Apollo, Adonis i Hermes wkrótce po od­
0 Apoillo# * APOLLO kryciu zaginęły. Pierwsze dwie planetoidy
zostały na nowo odkryte w latach 1973 i 1977
Eros AMOR
5 dzięki obliczeniom prowizorycznych orbit,
GonymSdm
8s ^ ^ .A*w których dokonano na podstawie danych ob­
10 I. serwacyjnych. Hermesa nie odnaleziono,
15-
a z obserwacji wykonanych w październiku
1937 roku nie można obliczyć na tyle ścisłej
20 - orbity, aby na jej podstawie odszukać go na
niebie. Zapewne wcześniej czy później przy­
25
% padek umożliwi odnalezienie i tej planetoi­
dyi podobnie jak to miało miejsce przy po­
-+“--- H wtórnym odkryciu Adonisa i Apolla. Od
'90Q 1920 1940 1960 1960
pierwszej obserwacji tego ostatniego upły­
Wzrost liczby znanych planetoid typu Apollo i Amor (na
nęło 40 lat, w tym czasie dokonał on 23
osi poziomej - iata, na osi pionowej - liczba znanych obiegów dokoła Słońca, Na podstawie jego
planetoid) skąpych obserwacji z roku 1932 można było
jedynie wyznaczyć na niebie pas, w którym
ksza od jednej minuty kątowej i daje się jakiejś nocy mógł się on znaleźć. Pas ten
zmierzyć ze znaczną dokładnością. Dlatego zdecydował się pokryć fotografiami astro­
też opozycję planetoidy Eros w latach 1901 nom amerykański Richard M. McCrosky
i 1931 wykorzystano do pomiaru odległości i jakże przyjemne było jego zaskoczenie, gdy
Ziemi od Słońca. poszukiwanego Apolla znalazł już na pierw­
szym zdjęciu. Gdyby zaczął fotografować ów
W latach 1911—1922 odkryto jeszcze czte­ pas o jedno pole dalej, strawiłby wiele nocy
ry planetoidy o podobnych do Eros orbitach. przy teleskopie.
Na początku lat trzydziestych znano już po­ Tak więc po 40 latach protoplasta „rodu
nad 1200 planetoid. O wiele jednak ciekaw­ Apollo” został ponownie odkryty. Znany as­
szego odkrycia dokonano 27 kwietnia 1932 tronom amerykański Brian Marsden z roz­
roku, kiedy astronom niemiecki Karl Rein- rzewnieniem wspomina, jak to pośrodku no­
muth odkrył planetoidę Apollo, która w pe- cy wyrwał go ze snu dzwonek telefonu. Tele­
ryhelium zanurza się do wnętrza ziemskiej fonował właśnie współpracujący z nim
orbity. A ponieważ miesiąc wcześniej astro­ McCrosky, który - na uwagę gospodarza, że
nom belgijski EJ. Delporte odkrył planetoi­ robi to w tak niestosownej porze, jakby co
dę Amor o orbicie podobnej do orbity Erosa, najmniej odkrył Apolla - odpowiedział
planetoidy z małymi odległościami peryhe- twierdząco. Było to coś zdumiewającego i
liów zaczęto dzielić na dwie grupy: typu Marsden oczywiście zapomniał o śnie. Nale­
Amor i typu Apollo. Pierwsze z nich mają ży bowiem pamiętać, że poszukiwanie blis­
peryhelia po zewnętrznej stronie orbity Zie­ kich i małych planetoid jest bardzo trudnym
mi, drugie przecinają jej orbitę i w peryhe- zadaniem. Główny problem w tych obserwa­
lium zbliżają się do Słońca jeszcze bardziej cjach stanowi szybki ruch tych obiektów na
niż nasza planeta. Już wtedy było wia­ niebie, któiy w przypadku Hermesa wynosił
domo, że minimalna odległość planetoid aż 5° na godzinę. Szybkość kątowa planetoi­
od Ziemi jest właściwie nieograniczo­ dy typu Apollo jest wprawdzie 10 tysięcy
na. Potwierdziła to odkryta w roku 1936 razy mniejsza od szybkości typowego meteo-
74
ru, ale jednocześnie 10 tysięcy razy większa
od szybkości kątowej najdalszej planety
i kilkaset razy większa od szybkości innych
planetoid. Bliska planetoida przez pole wi­
dzenia zwykłego teleskopu przebiega w cią­
gu kilku zaledwie minut.
Pod koniec drugiej wojny światowej zna­
no tylko dziewięć planetoid typu Apollo.
Wkrótce jednak nastąpił duży postęp w te­
chnice obserwacyjnej, zwłaszcza po wpro­
wadzeniu do obserwacji wielkiej kamery
Schmidta w obserwatorium na Mt Palomar Hipotetyczny wygląd planetoidy Geographos
(USA), toteż już w ciągu sześciu lat liczba
znanych obiektów tego typu podwoiła się. Niektórzy badacze sądzą, że planetoidy
Wielką uwagę skupiła na sobie plane­ typu Apollo są „wygasłymi” jądrami komet.
toida Icarus, charakteryzująca się wielo­ Przy każdym bowiem powrocie do Słońca
ma ciekawymi cechami. Przede wszystkim odrzucają one od siebie duże ilości gazu i po
jest pierwszą planetoidą typu Apollo, która pewnym czasie w ogóle pozbywają się lot­
po odkryciu nie zaginęła. Ale o wiele ważnie­ nych składników. Pozostaje skaliste, nieak­
jsze jest to, że zbliża się do Słońca bardziej tywne już jądro komety, nie mogące wytwo­
niż Merkury. Ponadto obraca się wokół swej rzyć głowy ani warkocza. Ze znanych komet
osi raz na 2 godziny i 16 minut, czyli ze na początku takiego procesu znajduje się
wszystkich planetoid typu Apollo wiruje krótkookresowa kometa Enckego. Jest ona
najszybciej. interesująca i z tego powodu, że porusza się
Inną cechą charakteryzuje się planetoida po orbicie bardzo przypominającej orbitę
Geographos, zmieniająca swą jasność o dwie planetoidy Hephaistos. Jeżeli więc w przy­
wielkości gwiazdowe, co świadczy o jej nie­ szłości kometa Enckego wyczerpie swe zaso­
regularnym kształcie. Ze zmian tych wyni­ by lodu i jej jądro się nie rozpadnie, trudno
kałoby bowiem, że ma kształt wrzeciona. będzie ją odróżnić od planetoid typu Apollo.
A może zmiany jasności tej planetoidy wy­ Ale pewności czy wszystkie planetoidy tego
wołane są innymi czynnikami? Może chodzi typu w ten sposób powstają na razie nie ma,
0 dwa ciała, które obiegają wspólny środek bo istnieje jeszcze inna możliwość- Mogą one
ciężkości? pochodzić z głównego pasma planetoid, któ­
Pod względem rozmiarów planetoidy typu re _ jalc już wspomniano - rozciąga się mię­
Apollo i Amor przypominają jądra kometar- dzy orbitami Marsa i Jowisza. Gęstość pla­
ne. Oba typy ciał niebieskich łączy jeszcze netoid jest tu dostatecznie duża, aby docho­
jedna ważna właściwość - niestabilny ruch dziło między nimi do zderzeń i wtedy też
wokół Słońca. Zarówno bowiem komety , jak niektóre z nich mogą być przerzucane na
1 planetoidy typu Apollo przecinają orbity orbity z punktami przysłonecznymi leżący­
planet. Pola grawitacyjne mogą więc zakłó­ mi bliżej Słońca.
cać ruch tych niewielkich ciał, toteż część
z nich po pewnym czasie zapewne umyka Największe znane zbliżenia do Ziemi
w przestrzeń międzygwiazdową, część zaś komet i planetoid typu Apollo
może zderzać się z planetami. Okres życia --------------j
planetoid typu Apollo i komet ocenia się na — ----------------------- '
Średnica Data Najmniejsza
kilkadziesiąt zaledwie milionów lat. Według Nazwa obiektu obiektu zbliżenia odległość
od Ziemi
ludzkich kryteriów jest to bardzo dużo, ale (w km)
{w km)
w dotychczasowej historii Układu Słonecz­ __
nego, który, jak się obecnie ocenia, istnieje 30X1937 750 00
Planetoida Hermes 0.8
już 4,6 miliardów lat, to epizod. Jeżeli więc Planetoida Hathor 0.3 20 X 1976 1 170 000
planetoidy typu Apollo jeszcze dziś obser­ Planetoida Adonis 0.6 7 II 1936 2 210 000
1 VII 1770 226 0 000
wujemy, muszą one ciągle powstawać, Kometa Lexela
Kometa Tempel-Tuttle
1.5
1.0 26X1366 3 4 6 0 000
a więc miejsce ich narodzin musi znajdować Kometa IRAS-Araki-Alcock 1.0 1 1 V 1983 4640000
się w Układzie Słonecznym.
75
Mamy zatem dwie różne hipotezy na te­ jącego ciała uwolniłaby się w potężnym wy­
mat pochodzenia planetoid typu Apollo buchu i to nawet wtedy, gdyby spadło ono do
i Amor. Przeciw planetoidalnemu pochodze­ oceanu. Wyrzucenie do górnych warstw at­
niu planetoid tego typu przemawia przede mosfery wielkiej ilości pyłu i gazów mogłoby
wszystkim liczba tych obiektów, gdyż we­ spowodować, że do powierzchni naszej pla­
dług teoretycznych założeń winno ich być nety przez jakiś czas docierałoby mniej pro­
dużo więcej niż się obserwuje. Natomiast mieniowania słonecznego, a następstwem
aby prawdziwa była konkurencyjna teoria tego byłby spadek temperatury i zahamowa­
musiałby następować specjalny rozwój dy­ nie fotosyntezy w roślinach. Po wieloletnim
namiczny komet i ich pierwotne jądra mu­ okresie chłodu mógłby z kolei nastąpić okres
siałyby mieć odpowiednią wielkość. Przy­ gorący, wywołany - podobnie jak na Wenus
szłość pokaże, który z tych poglądów jest ~ efektem cieplarnianym.
bliższy prawdy. Hipoteza powyższa stawia planetoidy ty­
Bezsporny jest jednak związek planetoid pu Apollo w osobliwym świetle. Nie idzie już
typu Apollo z innymi ciałami kosmicznymi. przecież o obiekty godne naukowego bada­
Nie będzie bowiem dużej pomyłki w twier­ nia, ale i o ocenę niebezpieczeństwa, które
dzeniu, że większość spadłych na Ziemię nam z przestrzeni międzyplanetarnej zagra­
meteorytów to odłamki planetoid. Labora­ ża. Niektórzy dopuszczają nawet możliwość,
toryjne badania meteorytów ujawniają więc że spadek planetoidy o średnicy 10 km na
ich właściwości. Na tej podstawie uczeni przełomie ery kredy i trzeciorzędu przyczy­
radzieccy B.J. Lewin i A.N. Simonenkowa nił się do wymarcia dinozaurów. Katastrofa
wykazali, iż właściwości takich planetoid ta mogła nastąpić - jak sądzi astronom ame­
przeczą współczesnym wyobrażeniom o we­ rykański Fred L. Whipple - w okolicy Islan­
wnętrznej budowie komet. Więcej można by dii. Upadająca planetoidą mogła przebić
się dowiedzieć, gdyby planetoidy typu Apol­ stosunkowo cienką skorupę pod oceanem
lo miały większe rozmiary i częściej zbliżały i z powstałego tam krateru mogły wylać się
się do Ziemi, bo wtedy byłoby można badać tak duże ilości magmy, że utworzyły wyspę.
je metodami współczesnej astrofizyki. Nie­ My jednak możemy spać spokojnie, bo praw­
stety, niektóre dane fizyczne zostały dotych­ dopodobieństwo podobnej katastrofy jest
czas wyznaczone tylko dla niewielu obiek­ bardzo małe.
tów tego typu, a w dodatku niezbyt dokład­ Stanisław R. Brzostkiewicz
nie. Wykazują one jednak, że między tymi
ciałami występują takie same różnice, jak
między meteorytami. Ich albedo (0,15-0,20) NIEBO W M ARCU
przypomina albedo kamiennych meteory­
Słońce wstępuj© w zodiakalny znak Barana (21 marca) rozpo­
tów, które - jak się sądzi —pochodzą z we­ czyna się wiosna astronomiczna. Dominującym gwiazdozbiorem
wnętrznego brzegu głównego pasma plane­ nieba wieczornego jest wciąż Orion, chociaż świeci już na
zachodniej stronie nieba. Tam też znajdziemy gwiazdozbiór Byka
toid. Niektóre jednak plentoidy typu Apollo z jasną gwiazdą Aldebaran. mającą aż 50 milionów km średnicy
są bardzo ciemne i pod względem albedo i oddaloną od nas o 60 lat świetlnych. W gwiazdozbiorze tym
(0,04) przypominają węgliste chondryty. Te znajdują się widoczne gołym okiem dwie otwarte gromady
gwiazd: Hiady i Plejady. Dalej na wschód ujrzymy gwiazdozbiór
'zaś mają pochodzić z zewnętrznych regio­ Woźnicy z jasną Kapel lą oraz gwiazdozbiór Bliźniąt z Kastorem
nów pasm planetoid. i Polluksem. W zenicie, niemal nad naszymi głowami świeci
gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy. Znajduje się w nim znana
Każdego roku - jak się dziś ocenia - wpa­ gwiazda podwójna Alkor, a obok niej słaba Mizar. Ludzie obda­
da do ziemskiej atmosfery około 400 ton rzeni dobrym wzrokiem widzą obie gwiazdy. Próbę taką należy
oczywiście przeprowadzić w pogodną, bez księżycową noc (nów
drobnych okruchów z obiektów typu Apollo. Księżyca wypadnie 3 marca).
Słowacki astronom Lubor Kresak sugeruje, W marcu możemy obserwować wszystkie 5 planet widocznych
gołym okiem. Merkury w pierwszej dekadzie miesiąca świeci
że raz na 5 tysięcy lat nasza planeta zderza jeszcze na porannym niebie, lecz coraz bardziej zbiiża się do
się z planetoidą o średnicy ponad 100 m i raz Słońca i w końcu znika w jego blasku. Pojawia się w drugiej
na 1 - 2 miliony lat z planetoidą o średnicy dekadzie marca, ale należy go szukać tuż po zachodzie Słońca
nisko nad zachodnim horyzontem. Wenus ciągle świeci jako
ponad 1 km. Już pierwszy przypadek spowo­ gwiazda poranna, wschodzi jednak coraz później, toteż warunki
dowałby katastrofę równą katastrofie po jej widoczności stopniowo się pogarszają. Coraz lepsze nato­
miast są warunki do obserwacji pozostałych trzech planet (Mars,
wybuchu 100 megafonowych ładunków ją­ Jowisz i Saturn), które coraz wcześniej wschodzą. Odnaleźć je
drowych, a drugi byłby zapewne dla ludz­ można w drugiej połowie nocy w południowo-wschodniej części
nieba.
kości krytyczny. Niemal cała energia upada­
76
dra atomowego wodoru. Były one dane przez
warunek:
h
n w r-n —

gdzie mv = pęd elektronu, r-promień orbity,


n - liczba naturalna (numerująca orbity). Na
orbitach dozwolonych, powiadał Bohr, elek­
tron atomu wodoru może poruszać się swo­
bodnie nie tracąc energii, tak więc nie pro­
mieniuje. Nikt tylko nie wiedział dlaczego
tak się dzieje!
Jednym z uczonych zmagających się z wy­
jaśnieniem atomu i dualizmu światła był
książę Louis Victor de Broglie. Dokonał on
w tym kierunku bardzo wiele wprowadzając
Wykład XIV pewną bardzo prostą ideę. Założył mianowi­
cie, że nie tylko światło ale WSZYSTKIE
P O M Y S Ł G E N IA L N E G O K S IĘ C IA ciała w przyrodzie powinny posiadać jedno­
W poprzednim wykładzie staraliśmy się NE. Takcechy
cześnie FALOWE i KORPUSKULAR-
więc skoro mówimy o cząstkach
wyjaśnić jak to się dzieje, że światło zacho­ i jednocześnie falach światła, powinniśmy
wuje się w pewnych doświadczeniach jak mówić także o cząstkach i jednocześnie FA­
fala o długości \ i częstości v = c/K LACH MATERII. Tak kategorycznych i od­
w innych zaś - jak strumień cząstek - foto­ biegających od wszystkiego, co było dotąd
nów o energii E = hv i pędzie p = hv/c znane, twierdzeń, nie można wypowiadać
każdy (przypominamy: h - stała Plancka, c - bezpodstawnie. De Broglie przytaczał jed­
prędkość światła). Przyszło to nam z najwię­ nak na dowód swojej hipotezy fakt dobitnie
kszym trudem mimo, że korzystaliśmy z po­ przekonywający wszystkich oponentów.
mocy fizyka —specjalisty mechaniki kwan­ Stwierdzał, że potraktowanie elektronu jako
towej. Jeżeli zatem dualizm korpuskulamo- fal pozwala w prosty sposób wyjaśnić zagad­
-falowy przysparza tak wielkich kłopotów
interpretacyjnych w około 70 lat po wielu kę Żeby trwałości atomów!
to dobrze zrozumieć prześledźmy
potwierdzających go eksperymentach, mo­ rozumowanie de Broglie’a od początku do
żemy sobie wyobrazić jak wielką zagadkę końca. Wszystko zaczęło się bowiem od tego,
stanowił dla ówczesnych teoretyków. Nie że książę Louis zapatrzył się na... drgające
mogąc oczywiście negować faktów doświad­ struny. Idąc za jego przykładem zbudujmy
czalnych teoretycy nie potrafili jednocześnie prosty układ eksperymentalny - metalową
wyjaśnić co oznacza sformułowanie: „kwan­ strunę napinamy i mocujemy jej końce do
ty, czyli cząstki światła odpowiadają fali czegokolwiek. Następnie uderzamy w nią,
świetlnej”. Nic w tym dziwnego - taka myśl zaczyna drgać, co wprawia z kolei w ruch
jest poważnym zadaniem rzuconym ludzkiej cząsteczki powietrza, tworzą się fale dźwię­
wyobraźni. Mówiąc „cząstka” wyobrażamy kowe i słyszymy wyraźne „bammmm”. Jeże­
sobie bowiem kamyk, kulę bilardową, czy li skrócimy strunę uzyskamy dźwięk wyraź­
ziarnko piasku, ale nigdy - fale morskie! nie wyższy, a jeśli wydłużymy - niższy od
Przypomnijmy, że teoretyków drugiej de­ początkowego, Następna obserwacja polega
kady naszego stulecia dręczył także inny na wprawieniu struny w drgania a następnie
problem. Mimo sukcesu teorii Bohra nikt nie chwyceniu jej mocno w połowie długości.
wiedział nadal DLACZEGO atomy są trwa­ O dziwo, dźwięk nie zanika, a staje się tylko
łe. Zgodnie bowiem z prawami elektrodyna­ znacznie wyższy. Żeby stało się to bardziej
miki elektron krążący wokół jądra atomo­ jasne posłużymy się przyrządem pozwalają­
wego powinien przy tym promieniować cym określić jaka jest częstość drgań naszej
energię i w rezultacie spaść na nie. Pierwszy struny. Okazuje się, że takich częstości jest
postulat Bohra określał promienie orbit do­ wiele - nasz przyrząd może wykryć ich kilka
zwolonych dla ruchu elektronu dookoła ją­
77
ny musi być warunek: w długości struny
mieści się całkowita wielokrotność połowy
o długości fali (co widać dobrze na rysunku).
Uzbrojeni w tak wspaniałe wyniki możemy
ruszyć dalej tropem rozumowania de Bro-
glie’a. Wyobraził on sobie, że każda orbita
elektronowa jest podobna do drgającej stru­
ny, ale nie takiej jak nasza, a zwiniętej
w pierścień, natomiast elektron jest falą krą-
* żącą po tej strunie. Trzeba pamiętać przy
tym, żerne wszystkie rodzaje fal, które poja­
wiały się w strunie przymocowanej na koń­
cach, będą możliwe jeżeli ją zawiniemy. Na
Rys 1. Rodzaje fal wytwarzanych w drgającej strunie pierścieniowej strunie nie może się mieścić
lub nawet kilkanaście (zależy to od jakości dowolna, a tylko parzysta liczba połówek
struny i dobrego zamocowania). Najmniejsza fali, czyli całkowita liczba k fal o długości
częstość wynosi powiedzmy 440 drgań na ^ (wyjaśnia to rys. 2). Ponieważ dłu­
sekundę (czyli 440 herców) następnie zaś: 2 gość struny jest teraz równa obwodowi okrę­
x 440 = 880 herców, 3 x 440 = 1320 herców gu o promieniu r, dostajemy warunek
itd. 440 drganiom na sekundę odpowiada 2jrr = kX
tzw. dźwięk podstawowy, a wyższym częs­ De Broglie porównał tę zależność ze wzorem
tościom - kolejne tzw. harmoniczne. Policz­
my zatem - długość fali odpowiadającej mvr —n —-
dźwiękowi podstawowemu. Posługując się 2n
znanym ze szkoły wzorem X = v/v (gdzie czyli matematycznym zapisem pierwszego
X długość fali, v - częstość, a v - prędkość postulatu Bohra, założył dodatkowo, że na
rozchodzenia się fal dźwiękowych w powie­ orbicie o numerze n pojawia się n długości
trzu. Wiedząc, że v = 334m/s łatwo wyliczy- fali (tzn. k = n) i po prostych przekształce­
my, że Xo = 76 cm. Podobnie otrzymamy niach uzyskał
długości fal odpowiadających kolejnym
drganiom harmonicznym: X1= 38 cm = X0/21 X = h/mv
X2 = 25,3 cm = X</3 itd. Dla porównania wzór określający DŁUGOŚĆ FALI ELEK­
zmierzmy 1 - długość struny. Użycie zwyk­ TRONU!
łej linijki daje w wyniku 1 = 38 cm. Tak więc okazało się, że traktowanie mi-
Możemy już podsumować wyniki naszego krocząsteczek jako fal doprowadza w sposób
doświadczenia. Okazało się, że drgająca naturalny do warunków kwantowych, któ­
struna produkuje fale dźwiękowe o różnych re w teorii Bohra pojawiają się jako niczym
długościach (rys. 1), zawsze jednak spełnio- nie uzasadnione postulaty. Teraz wszystko
stało się jasne. Skoro bowiem elektron poru­
Rys. 2. Zwinięta struna nie może mieścić nieparzystej sza się np. po orbicie oznaczonej n = 3,
ilości połówek fal
z charakterystyczną dla tej orbity prędkoś­
cią (którą można obliczyć na podstawie da­
nych doświadczalnych) możemy teraz po­
wiedzieć, że w pewnej odległości od jądra
obiega je fala materii, przy czym odległość ta
jest dokładnie taka, że na orbicie mieszczą
się trzy długości fali. Gdyby odległość była
nieco mniejsza, lub większa, fala o takiej
właśnie długości nie zmieściłaby się trzy­
krotnie albo zostałby „kawałek wolnego
miejsca” (rys. 3). Jeżeli rozumuje się w ten
sposób, łatwo dostrzec, że stabilność ato­
mów mogą zapewnić jedynie elektrony krą­
żące po wybranych orbitach i „dziwne” po-
78
mi. Należy bowiem zawsze pamiętać, że teo­
Nie mieści sią Zostaje
ria fizyczna ma za zadanie jedynie ODKRYĆ
i przybliżyć ludziom prawa przyrody, nigdy
zaś ich nie TWORZY, To prawda, że w powy­
żej przedstawionej hipotezie de Broglie’a
jest miejsce dla tworzenia dowolnych orbit
elektronowych w atomie wodoru. Nie ma
jednak dla nich miejsca w rzeczywistości.
Dowolne orbity po prostu nie istnieją, na co
W tasciwy promień Nieco mniejszy Nieco większy mamy przekonywające dowody doświad­
orbity promień orbity promień orbity czalne. Hipoteza krążących wokół jądra fal
materii nadała jedynie sens fizyczny „nie­
Rys. 3. Tylko wybrane promienie orbit wchodzą w grą zrozumiałym” postulatom Bohra, które wy­
jaśniły przecież wyniki licznych badań wid­
stulaty Bohra wydają się logicznie uzasad­ mowych. Dzięki księciu Louisowi istnienie
nione. wybranych orbit elektronu wodoru zostało
Ponieważ nasz stary przyjaciel - Oponent sprowadzone do bardziej codziennych pojęć
- już od dłuższego czasu chce się wtrącić i stało się dzięki temu mniej niezrozumiałe
w tok wykładu, oddajemy mu głos. „Nie jest dla ludzi (przede wszystkim - dla fizyków).
to wszystko takie proste” - mówi. „Z wa­ W ten tylko sposób należy tę sprawę rozpa­
szych wzorów wynika przecież, że na każdej trywać.
orbicie mamy falę o INNEJ długości. Gdyby „W porządku - na to Oponent - lecz czy
zatem, trzymając się waszego przykładu w takim razie nie można było wyjaśnić spra­
orbitę n = 3 uczynić nieco mniejszą, można wy trwałości atomów w jakiś inny, mniej
by zawsze znaleźć taką (trochę krótszą) falę, szokujący sposób niż wprowadzanie fal ma­
która by się tam akurat trzy razy zmieściła. terii? Teoria Bohra poza tym przestała prze­
W ten sposób rozumując dochodzę do wnio­ cież być już aktualna, czy zatem hipoteza de
sku, że każda orbita jest w świetle teorii de Broglie’a nie podzieliła jej losu?”
Broglie^ możliwa a zatem cały wasz wywód Odpowiedź na te zarzuty jest na szczęście
wydaje mi się delikatnie mówiąc mistyfika­ prosta i ewidentna. Koncepcja dwoistego,
cją’ Jest to poważny, choć błędny zarzut. korpuskulamo-falowego charakteru wszel­
Wypływa on z opacznego pojmowania po­ kiej materii jest bowiem znacznie bardziej
wiązań między teorią i rzeczywistymi fakta- ogólna niż postulaty Bohra, a rozwój fizyki
Rys, 4. Prążki interferencyjne dla światła widzialnego nie tylko nie pozbawił jej prawa bytu, ale
i elektronów odwrotnie - przyniósł dobitne potwierdze­
nie eksperymentalne. Za sprawą Josepha
Davissona i Lestera Germera, a później
Thomsona, Tartakowskiego i innych ekspe­
rymentatorów okazało się, że jeżeli ominąć
(wyłącznie techniczne) trudności doświad­
czalne, można zaobserwować dla wiązki ele­
ktronów wiele znanych w optyce efektów
falowych światła, jak interferencja, czy dy­
frakcja. Dowodem na to może być rys. 4,
gdzie mamy okazję porównać identyczność
„świetlnych” i „elektronowych” prążków
interferencyjnych. W ten sposób hipoteza de
Broglie’a stała się faktem. Wiele analogicz­
nych doświadczeń wykonano też dla innych
mikrocząstek, jak protony, neutrony, czy na­
wet całe atomy. I wszystkie wyniki pozostają
w zgodzie ze wspaniałą ideą genialnego
księcia Adam M. Grzymała
Robert Czyżewski
79
fo to :
Dzisiaj zajm iem y się kilkom a elemen­
tami wyposażenia fotograficznego, kfc-re
w pracowni fotograficznej mogą się bar­
dzo przydać. Zdajem y sobie p rzy tym
sprawę z faktu, że urządzeń tych nie m oż­
na kupić w naszych sklepach, ale jedno­
cześnie uważamy, że Czytelnicy pow inni
o nich wiedzieć. L iczym y też na naszych Maskownica bezramkowa
rodzimych konstruktorów , któ rzy mogą
użyć go do filtrowania roztworów,
się nim i zainteresować i próbować wy­ między obie skręcane ze sobą części
trzeba założyć element filtrujący. Bardzo często trzeba wykonać po­
tworzyć je sami. Wówczas rynek nasz
wzbogaciłby się o szereg nowych Jest nim płaski pierścień o średnicy większenie w taki sposób aby wokół
wyrobów. 44 mm, wykonany z tworzywa sztu­ obrazu nie było białego marginesu.
cznego, w środku którego zatopiony Margines ten powstaje w wyniku za­
Uniwersalny lejek jest krążek metalowej siatki. Siatka słonięcia brzegów papieru fotografi­
do filtrowania roztworów ta, utkana z niezwykle cienkich dru­ cznego (w czasie jego naświetlania
cików nierdzewnej stali, jest tak ści­ pod powiększalnikiem) przez ramkę
W pracowni fotograficznej sporzą­ sła, że zatrzymuje na swojej powierz­ maskownicy, zapewniającą płaskie
dzamy często różne roztwory, po­ chni wszelkie, nawet najdrobniejsze położenie papieru w tejże maskowni­
trzebne do obróbki materiałów foto­ zanieczyszczenia mechaniczne. Stal cy. Oczywiście, że można powiększe­
graficznych. Roztwory te przed uży­ nierdzewna gwarantuje, że żaden nie wykonać używając zwykłej ma-,
ciem powinny być przefiltrowane, z normalnych roztworów fotograficz­ skownicy a później obciąć zbędne
aby usunąć z.nich drobne zanieczysz­ nych nie spowoduje chemicznego marginesy. Metoda ta nie jest zbyt
czenia mechaniczne, które mogłyby uszkodzenia siatki. W przypadku za­ wygodna, wymaga bowiem dodatko­
osiąść na emulsji obrabianych mate­ tkania się elementu filtrującego, wych czynności po wysuszeniu po­
riałów i spowodować zanieczyszcze­ osiadającymi na nim zanieczyszcze­ większeń. Toteż różni producenci
nie powierzchni. Najprostszy sposób niami mechanicznymi, wystarczy starają się skonstruować takie typy
polega na filtrowaniu roztworu przez przepuścić przez niego silny strumień maskownic aby móc przy ich użyciu
zwitek waty włożony do odpowied­ bieżącej wody (w kierunku odwrot­ od razu wykonywać powiększenia
niego lejka. nym do kierunku filtrowania). Ele­ bez marginesów.
ment filtrujący nie ulega więc zuży­ W tym odcinku chcemy przedsta­
Angielska firma „PATERSON” wić maskownicę bezramkową produ­
wyprodukowała specjalny lejek do ciu i można go regenerować w prosty
sposób - przez przepłukanie. kcji niemieckiej firmy „ROWI - IN­
celów fotograficznych. Wykonany TERNATIONAL”. Maskownica ma
jest on z odpornego na działanie che­
mikaliów fotograficznych tworzywa Za pomocą tego lejka można też kształt płyty o wymiarach 330 x 440
sztucznego i składa się z dwóch części filtrować wodę z kranu, potrzebną do mm i wykonana jest z białego sztucz­
gwintowanych skręcanych ze sobą. płukania błon. Wówczas zamiast gór­ nego tworzywa. Spodnia strona płyty
Lejek nie różni się od innych lejków nego kielicha lejka łączy się jego do­ jest odpowiednio żebrowana w celu
i może być używany do nalewania lną część z gumową rurką, którą za­ nadania jej potrzebnej sztywności.
roztworów do butelek. Jednak aby kłada się na kran (element filtrujący Na tej stronie umocowane są też lis­
znajduje się między obu częściami). twy z szorstkiej gumy. Ich zadaniem
Konstrukcja lejka, sposób umiesz­ jest przeciwdziałanie przypadkowe­
czenia elementu filtrującego oraz mu przesuwaniu się płyty na desce
sposób użycia zestawu do filtrowania powiększalnika. Na górnej płasz­
wody z kranu pokazuje rysunek. czyźnie maskownica ma wyrysowane
ramki ograniczającego pole najbar­
Trzeba sobie tutaj powiedzieć, że dziej typowych formatów papieru fo­
lejek pozwala na odfiltrowanie jedy­ tograficznego - począwszy od forma­
nie zanieczyszczeń mechanicznych tu 7,4 x 10,5 cm a skończywszy na
oraz wszelkiego rodzaju osadów po­ formacie 30,5 x 40,6 cm (zwróćmy
wstających z czasem w roztworach uwagę na fakt, że standardowe for­
fotograficznych. Nie sposób jednak maty papieru fotograficznego uży­
na tej drodze usunąć zmętnienia czy wane w innych krajach różnią się
też zabarwienia roztworu, które spo­ nieco od formatów używanych w Pol­
wodowane są przez substancje roz­ sce, aczkolwiek są do nich zbliżone).
puszczone w roztworze. Substancje Na górnej krawędzi oraz na krawędzi
takie bowiem swobodnie przenikną lewej maskownica ma po kilka czar­
przez siatkę filtru wraz z płynem, nych zderzaków, do których dosuwa
’w którym są rozpuszczone. W angiel­ się krawędź górną i lewą papieru przy
skiej nomenklaturze producenta umieszczaniu go w maskownicy. Na
omawiany lejek w zestawie nosi na­ powierzchni płyty, wzdłuż jej górnej
zwę „Photo Filter System No. 316”. i lewej krawędzi oraz po przekątnej

80
kuwetą można dokładnie kontrolo­
wać stopień wywołania pozytywów.
Żółto-zielony kolor światła nie zmie­
nia tonalności wywoływanych obra­
zów, wyglądają one dokładnie tak jak
przy świetle białym. Unika się tu błę­
dów oceny jakie mogą wystąpić przy
czerwonym lub nawet pomarańczo­
wym świetle lampy ciemniowej,
w którym to świetle obrazy wydają
się ciemniejsze niż są w rzeczywistoś­
ci. Opisywana latarka może też zastą­
pić normalną lampę ciemniową, gdy
np. fotograf znajduje się w podróży
i w warunkach prowizorycznych chce
wykonać próbne odbitki. Latarkę ta­
ką łatwiej wziąć bowiem w drogę niż
normalną lampę ciemniową o zasila­
niu sieciowym.
Omawiana latarka produkowana
jest pod nazwą „Personal Handy Sa-
fety Light”. Można byłoby się poku­
sić o wykonanie podobnej latarki we

umocowane są odpowiedniej szero­


kości paski przezroczystej folii po­
krytej warstwą kleistą. Do tych pa­
sków przyciska się (od strony podło­
ża) papier fotograficzny po umiesz­
czeniu go na płycie maskownicy. Pa­
pier przykleja się do wspomnianej
warstwy kleistej i leży płasko, mimo
że nie jest przyciśnięty na stałe żadną
ramką. Po naświetleniu powiększe­
nia papier zdejmuje się z maskowni­
cy, unosząc go do góry i tym samym
odrywając od warstwy kleistej. Lep­
szy uchwyt zapewniają odpowiednie
zagłębienia na powierzchni maskow­
nicy, w które można wsunąć palce.
Zastosowana w maskownicy wars­
twa kleista nie traci swoich właści­
wości mimo wielokrotnego przykle­
jania do niej i odklejania papieru fo­
tograficznego. Jeżeli po upływie pew­
nego czasu do warstwy tej przylgną
odrobiny kurzu powodując jej zabru­
dzenie i zmniejszenie właściwości
klejących, wówczas w bardzo prosty
sposób można oczyścić ją i przywró­ ona kształt zwykłej bateryjnej latarki własnym zakresie. Otóż w zwykłej
cić pierwotną siłę przyczepną. Biała elektrycznej, takiej jaką używa się na latarce na płaską bateryjkę zamiast
powierzchnia płyty jest matowa, wsi czy w warunkach turystycznych. żaróweczki należałoby umieścić dio­
można więc na niej bardzo dobrze W swoim wnętrzu mieści ona dwie dę luminescencyjną w kolorze żółtym
nastawiać ostrość powiększanego ob­ bateryjki typu R-14, natomiast wref- i o jakiejś większej mocy. Trzeba tylko
razu. Wielkość rzutowanego obrazu lektorze zamiast żaróweczki umiesz­ pomyśleć o włączeniu w szereg z nią
dobieramy korzystając z umieszczo­ czono silnie świecącą diodę lumine- odpowiedniego rezystora aby ograni­
nych na płycie ramek formatowych. seencyjną. Dioda ta daje światło o ko­ czyć jej prąd, dobierając odpowied­
W niemieckiej nomenklaturze produ­ lorze żółto-zielonkawym. Wskutek nie warunki pracy i unikając w ten
centa, omawiana maskownica nosi bardzo małego poboru prądu, bate­ sposób przegrzania diody. Ważny jest
nazwę „Vergrosseruns Randlos-Kas- ryjki wystarczają na kilkadziesiąt też kolor światła emitowanego przez
setteNo. 182”. godzin używania latarki bez przerwy, diodę. Należy przeprowadzić próbę
jest więc ona bardzo ekonomiczna. czy nie powoduje ono zaświetlania
Japońska ręczna Latarka służy do kontroli przebiegu papieru fotograficznego. W razie po­
lampa ciemniowa wywoływania czarno-białych papie­ trzeby próbować przesłonić ją nieco
Japońska firma „BRTJ.TO Interna­ rów fotograficznych. Światło latarki jakąś folią w kolorze zielonym lub
tional Corporation” z Tokio, pokaza­ jest całkowicie bezpieczne dla tych jasnopomarańczo wym.
ła ostatnio bardzo ciekawą i prostą papierów i nie powoduje ich zaświet-
w konstrukcji latarkę ciemniową. Ma lania. Świecąc latarką z bliska nad Ryszard Kreyser

81
nami stał mny człowiek. Utożsamiamy się
z nim, wykonując w domyśle obrót (rys. 1).
Nasz obraz geometryczny w zwierciadle jest
zaś utworzony przez symetrię płaszczyzno­
wą (rys. 2). Stąd rozbieżność. Obroty zacho­
wują orientację przestrzeni, symetrie ją
/.mieniają. „Prawdopodobnie” nie byłoby
nieporozumień, gdybyśmy byli wybitnie nie­
symetrycznie zbudowani. Wtedy „prawdo­
Z M A M I TEMATYCZNE podobnie” lustro... nic by nie odwracało.
Stańmy bokiem do lustra. Nasz zwierciadla­
ny towarzysz ma przód „z przodu”, a tył „z
tyłu”, a nie na odwrót.
Wziąłem w cudzysłów słowo p r a w d o p o ­
LEWO I PRAWO d o b n ie - rozważania jak widzielibyśmy
P u c h a te k s p o jr z a ł na s w o je o b y d w ie
świat mając pięć nóg, troje oczu i garb niere­
gularnego kształtu są chyba pozbawione
ła p k i. W ie d z ia ł , ż e je d n a z n ich b y ła le w ą ,
większego sensu.
a dru ga p r a w ą i ż e je ż e li s ię u s ta liło , k tó ra
z n ich b y ła le w ą to ta dru ga b yła p ra w ą , a le Cóż to jest jednak „lewo” i „prawo”? Jak
n ig d y n ie w ie d z ia ł, o d k tó r e j z a c z ą ć ...ff je odróżnić? To dość trudne, najlepszy do­
Stań, Czytelniku, przed lustrem. Osoba wód, jak późno dzieci uczą się odróżniać
patrząca na Ciebie z tamtej strony jest trochę lewą rękę od prawej i najlepiej rozumieją,
do Ciebie podobna. Ale to nie Ty! Ty zacze- gdy się mówi do nich: prawa ręka to ta, którą
sujesz włosy na prawo, on na lewo. Nigdy nie jesz, piszesz i żegnasz się.
podobało Ci się własne lewe ucho - on ma Zastanawiająca jest tiprawostronnośćr*
niezbyt foremne prawe. Skaleczyłeś się dziś wszystkich języków ludzkich. „Prawo” jest
rano przy goleniu na prawym policzku (we­ zawsze kojarzone z legalnością, poprawnym
rsja dla Czytelniczek: zobaczyłaś nowy pieg) zachowaniem, wysokimi walorami moralny­
- on (ona) ma rankę (pieg) na lewym. mi, mocą i mężnością. Na uniwersytetach
mamy wydziały prawa, prawy charakter to
„Zgadza się, przecież lustro odwraca lewą charakter sprawiedliwy, dobry i dzielny,
i prawą stronę” - odpowie każdy. To praw­ z prawością ma wspólny rdzeń prawda -
da, ale dlaczego odwraca? Tych, którzy są­
dzą, że to typowe „głupie pytanie” pragnę
zapytać: Rys. 1 Rys. 2

Dlaczego lustro odwraca lewo i prawo,


a nie odwraca góry i dołu?
Sprawa jest dość skomplikowana. Jeżeli
stoimy przed lustrem i przeglądamy się
w nim „normalnie”, mamy głowę „na górze”
a nogi ,,na dole”. Ale stańmy na lustrze. Czy
teraz góra i dół zostały odwrócone? A lewo
i prawo?
Gdy prowadząc samochód spojrzymy
w lusterko nad kierownicą - na wyprzedza­
jący nas pojazd, zobaczymy jego włączony
lewy migacz po jego lewej stronie? A kiedy
lustro odwróci przód i tył?
„Odwracanie” obrazu lustrzanego wydaje
się być związane z symetrią ludzkiego ciała.
Patrząc w lustro identyfikujemy się z na­
szym odbiciem w taki sposób jakby to przed
82
„ , .w _,_ w , zv za szvba stoi siostra bliźniaczka? W pierwszym przypadku wydaje się nam. że ta
^ S S S ^ I ^ S S i M m . m. M * * « ™ I— ) W . » * « * »

przeciwieństwo fałszu. W innych językach lewą nogą, a na domiar złego włożył koszulę
jest podobnie. W angielskim mamy human mach na lewą stronę. W parlamentarnych syste­
rights - prawa człowieka. I am right znaczy ła po rządów lewej
opozycja tradycyjnie siadywa­
stronie, przeciwstawiając się le­
mam rację. I have a right - mam prawo.
Niemieckie richtgopchodzi od a rze­ galnej, prorządowej prawicy.
czownik das echtznaczy „prawo . Rosyj­
R Wszyscy wiemy, że człowiek nie jest ideal­
skie prawilnotłumaczymy jako poprawnie, nie symetrycznie zbudowany. Ważniejsza od
tj. dobrze. Często prawy kojarzy się z pros­ niecentralnego położenia serca jest asyme­
tym (francuskie droit znaczy i prosty i pra­ tria działalności półkul mózgowych i zwią­
wy, angielskie straightprzypomina right,różna rola prawej i lewej ręki.
zana z tym
my zgodzimy się, że człowiek prawy jest W szeregu eksperymentach zostało niezbicie
prostolinijny, w meksykańskim hiszpań­ potwierdzone, że prawa półkula przejmuje
skim prosto znaczy prawo, prawo), WPiśmie wszelkiego rodzaju myślenie abstrakcyjne.
Świętym znajdujemy zwrot „siedzi po pra­ W niej zachodzą procesy myślowe związane
wicy Boga". z rozpoznawaniem obrazów, orientacją
Po drugiej (niemal dosłownie!) stronie eksperymentalnych przestrzenną, tworzeniem teorii z danych
mamy negatywne określenia w rodzaju ,.le­ i odnajdowanie ukry­
we interesy”, „załatwiać coś na lewo” itp. tych związków pomiędzy zjawiskami. Do­
Angielskie Ieft wyrasta ze staroanglosak- meną lewej półkuli są takie czynności jak
pisanie, mowa, czytanie, liczenie - a więc
sońskiego lyft (słaby, bezwartościowy, „do
luftu”), francuskie gauch oznacza także półkula jak gdyby bardziej istotne dla codziennego życia. Lewa
weryfikuje hipotezy po­
krzywy, niezręczny (ma wstające z prawej. Ponieważ lewa półkula
che przetłumaczymy jako pożycie na kocią kontroluje prawą stronę ciała, stąd powsze­
łapę, dzieci z takiego związku są z lewego chna u ludzi dominacja praworęcznych. Wy­
łoża), a gauche(na lewo) może znaczyć także głoszona tu teoria jednak ma poważny
na opak. Unikaj szefa, jeżeli dzisiaj wstał
83
kontrargument. Nie jest byna jmniej jasne, że
u leworęcznych dominuje półkula prawa!
Procent leworęcznych wśród naukowców
wydaje się nawet mniejszy niż w całej popu­
lacji ludzi.
Leworęczni są natomiast w korzystnej sy­
tuacji w boksie, tenisie i sportach mających
charakter pojedynku. Bliżej nie wiadomo
dlaczego praworęcznemu tenisiście trudniej
grać z leworęcznym niż leworęcznemu z pra­ jest dodatnie. Ale przecież współrzędne we­
woręcznym: badania potwierdziły, że nie ktorów zależą też od układu współrzędnych,
można wiązać tego z przyzwyczajeniami. więc czy może być tak, że układ wektorów
Jest to być może jakiś relikt dawnych cza­ jest prawoskrętny w jednym układzie współ­
sów, kiedy leworęczny szermierz mógł po­ rzędnych, a lewoskrętny w drugim?
dejść do przeciwnika z wyciągniętą niby do
zgodyt prawą ręką, a uzbrojoną lewą zadać I tak i nie. Możemy powiedzieć, że dwa
zdradziecki cios. Nawet przecież całkowicie układy bazowe (tj. układy wektorów na
leworęczni powinni na powitanie podawać osiach współrzędnych) są tak samo zoriento-
prawe ręce i bylibyśmy niemile zdumieni, wane, jeżeli przejście od jednego do drugiego
gdyby ktoś wyciągnął do nas przy powitaniu odbywa się za pomocą przekształcenia za­
lewą rękę wyjaśniając „jestem mańkutem”. chowującego orientację (przekształcenia
Kilkanaście lat temu odkryto, że przyroda o dodatnim wyznaczniku). Z tego zdania -
też odróżnia lewą stronę od prawej: pewne brzmiącego trochę jak masło maślane —wy­
cząstki elementarne w polu magnetycznym nika jednak, że możemy tylko mówić o tak
odchylają się częściej w lewo! Wmatematyce samo, bądź przeciwnie zorientowanych
zaś pojęcie orientacji układu (i związane układach, nie potrafiąc ani nie mając ża­
z tym odróżnienie lewostronności od prawo- dnych podstaw do tego by jeden z nich na­
stronności) jest nadspodziewanie trudne. zwać lewoskrętnym, a drugi prawoskrętnym
Pamiętam, że na I roku studiów usłyszałem, ~ inaczej niż po prostu przez pokazanie: oo,
że układ prawoskrętny to taki, w którym ten i wszystkie z nim równoważne będą
wektory ustawione są zgodnie z ruchem prawoskrętne. Podobnie czynił Kubuś Pu­
wskazówek zegara, czy powszechnie stoso­ chatek (por. cytat na początku artykułu).
wanej śruby. Nie odważyłem się wtedy zapy­
tać, czy matematyk musi się znać na zegarze Przestrzeń, w której podobno żyjemy (tj.
i czy cała nasza matematyka (a więc i fizyka) euklidesowa przestrzeń trójwymiarowa) jest
byłaby inna, gdyby nasze zegarki chodziły orientowalna: od układu lewoskrętnego do
w drugą stronę? prawoskrętnego nie można przejść, nie wy­
Nie ma wątpliwości, że (patrz uwagi wy- chodząc z przestrzeni. Podobnie transfor­
żej) prawoskrętność należy kojarzyć z do- macja liteiy R w rosyjskie „ja” nie da się
datniością, a lewoskrętność z ujemnością. wykonać na płaszczyźnie - obrotu trzeba
Dodatni kierunek osi liczbowej to na prawo, dokonać w przestrzeni o większym wymia­
ujemny - na lewo. Zastanawiające jest nato­ rze. To właśnie znaczy, że przestrzeń jest
miast, dlaczego dodatni kierunek obrotu jest orientowalna.
w matematyce obrotem w lewo. Możliwe (choć mało prawdopodobne) jest
W geometrii analitycznej odróżnia się jednak, że nasza przestrzeń fizyczna jest
układ lewoskrętny od prawoskrętnego przez skręcona tak, jak wstęga Móbiusa (rys. 3).
porównanie współrzędnych. Wektory \a , b, Wtedy po podróży naokoło świata (wszech-
c t] [d ,e , f] i [g, h t i] tworzą układ prawoskręt­ -śyriata!) wrócilibyśmy do domu „wywróce­
ny. gdy ich wyznacznik ni na drugą („lewą”) stronę. Nam by się zaś
wydawało, że Ziemianie powariowali i czy­
a dg tają od prawej do lewej, zegarki chodzą do
i b eh tyłu, Anglicy przeszli na ruch prawostronny
c fi a Europa jeździ po lewej.
tj. wyrażenie aei + cd h + b f g - b d i - a f h - ceg
Wstęga Móbiusa jest przykładem powie-
84
rzchni nieorientowalnej. Na takich powierz­
chniach pojęcie „lewo- i prawoskrętności”
ma jedynie sens lokalny. Przypomina to nie­
co sytuację z synchronizacją czasu na Ziemi.
Jak wiemy, nie można wszędzie na Ziemi
wprowadzić spójnej rachuby czasu zgodne­
go z astronomicznym - gdzieś trzeba ustalić
linię zmiany daty. Na Ziemi biegnie ona
przez cieśninę Beringa, potem oskrzydla
Aleuty i wchodzi na południk 180°, przewija
się między Filipinami a Wyspami Karoliń­
skimi, potem zostawia Australię i Nową Ze­
landię po „późniejszej” stronie globu i ginie
w oceanie przed Antarktydą. Wylatując
z San Francisco o 8.00 dolatujemy po dwu-
nastogodzinnym locie do Tokio w półtorej
doby później. Zgubiony dzień odnajdujemy
przy powrocie.
Nieorientowalność przestrzenną kosmosu
bardzo trudno sobie wyobrazić, ale i zjawi­
sko zmiany czasu na Ziemi nie spowszednia­
ło nam jeszcze, choć już wyprawa Magellana
przywiozła do Europy czwartek, podczas
Czy to jest odwrócone zdjęcie, czy profesor Lee wziął
gdy w Europie panował już szczęśliwie pią­ kredę do lewej ręki i napisał kilka wzorów lustrzanym
tek. Dzięki przekroczeniu linii zmiany daty pismem? Zwróć uwagę na marynarkę profesora
(wtedy jeszcze nie istniejącej) w dobrą stronę
Fileas Fogg („W osiemdziesiąt dni dookoła my nie wiedzieć, że gdzieś daleko od nas
świata”) wygrał 20 000 funtów, sumkę nie­ przestrzeń „zakręca” i „wraca do nas” prze­
bagatelną nawet dzisiaj. W XIX wieku różne ciwnie zorientowana.
miasta miały własny czas (przewodnik Elja-
sza po Tatrach z 1891 roku podaje, że czas Matematycy potrafią sklasyfikować
lwowski różni się od krakowskiego o 16 wszystkie zwarte powierzchnie nieoriento-
minut!). Dopóki ludzie nie podróżowali tak walne, nie mające brzegu (zwykła wstęga
wiele jak dzisiaj nie było potrzeby wprowa­ Móbiusa ma brzeg, sklejając taką wstęgę
dzenia linii zmiany daty. Podobnie żyjąc z „nieskończenie szerokiego” paska papieru
w ograniczonej części wszechświata może- otrzymujemy przykład powierzchni bez
brzegu). Każda taka powierzchnia wygląda
jak „wieloprecel” (rys. 4), w którym wycięto
Rys. 4.
otwór i zaklejono go następnie wstęgą Mó­
biusa. Takie zaklejenie nie da się urzeczywi­
stnić w przestrzeni trójwymiarowej. Podob­
nie jak przy przekształceniu R na „ja” po­
trzebny jest dodatkowy wymiar. Jeżeli nasza
przestrzeń fizyczna jest nieorientowalna,
z topologicznego punktu widzenia wygląda
właśnie tak: gdzieś „bardzo, bardzo daleko”
wycięto z naszej przestrzeni dziurkę i zakle­
jono ją trójwymiarowym odpowiednikiem
wstęgi Móbiusa. Brzmi to bardzo zachęcają­
co do napisania opowiadania z gatunku s-f,
w tej branży niżej podpisany nie czuje się
jednak kompetentny.
Michał Szurek
85
czeniu studiów matematycznych w Warsza­
wie w roku 1936, udał się do Wiednia, gdzie
pracował pod kierunkiem Kurta Godła,
a potem do Zurichu. W roku 1938 A. Mosto­
wski uzyskał stopień doktora na podstawie
rozprawy poświęconej różnym definicjom
zbioru skończonego. Wiatach 1942-1944 był
wykładowcą Podziemnego Uniwersytetu
Warszawskiego. Po wojnie pracował krótko
na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w ro­
ku 1945 przedstawił rozprawę habilitacyjną
poświęconą różnym formom pewnika wybo­
W kąciku sygnowanym takim znaczkiem , reda­
ru dla zbiorów skończonych. Wroku 1946 A.
kcja „D elty” będzie prezentowała sylw etki w ybit­ Mostowski powrócił do Warszawy, zostając
nych polskich uczonych - przedstaw icieli nauk docentem na Uniwersytecie Warszawskim,
ścisłych a potem profesorem nadzwyczajnym w roku
Z samej „D elty” polecić chcemy jej trójwym ia­ 1947 i zwyczajnym w roku 1951. Przez nastę­
row y numer - będzie to numer kwietniowy. Ale pnych 16 lat był kierownikiem Katedry Al­
trójwymiarowość nie będzie żadnym prim aapńli- gebry, a potem Katedry Podstaw Matematy­
sowym żartem. Do numeru będą bowiem dołączo­ ki Uniwersytetu Warszawskiego. W roku
ne takie okulary , ż e patrząc przez nie będzie 1952 objął stanowisko dziekana Wydziału
można zobaczyć na stronach tego miesięcznika
trójwym iarowe bryły, kryształy i inne cuda. Ci,
Matematyki i Fizyki UW, a w latach 1948-
k tó rzy kupią kw ietniową „D eltę” i zachowają 1968 był również kierownikiem Zakładu
okulary, znajdą trójwym iarowe obrazki i w nastę­ Podstaw Matematyki PAN.
pnych numerach W roku 1956 A. Mostowski został człon­
kiem korespondentem PAN, a w siedem lat
później członkiem rzeczywistym. W latach
ANDRZEJ MOSTOWSKI 1953 i 1966 otrzymał nagrodę państwową.
(1913-1075) Był członkiem wielu zagranicznych towa­
rzystw naukowych i komitetów redakcyj­
Profesor Andrzej Mostowski urodził się nych czasopism matematycznych. W roku
we Lwowie 1 listopada 1913 roku. Po ukoń­ 1972 profesor A. Mostowski został wybrany
prezydentem Sekcji Logiki, Metodologii go. Jako inny przykład może służyć też pra­
i Filozofii Nauki Międzynarodowej Unii ca, w której A. Mostowski uogólnił pojęcie
Historii i Filozofii Nauki, a w roku 1973 kwantyfikatora. Różne warianty tego uogól­
członkiem Fińskiej Akademii Nauk. Zmarł nienia są do dziś rozważane przez wielu
w Vancouver w Kanadzie 22 sierpnia 1975 autorów.
roku. Bibliografia prac Andrzeja Mostowskiego
liczy 119 pozycji. Poza artykułami jest tam
Specjalnością naukową Andrzeja Mosto­ wiele monografii oraz podręczników z za­
wskiego były podstawy matematyki. kresu algebry wyższej i teorii mnogości, au­
W okresie jego twórczej działalności stały się tor był bowiem znany jako znakomity popu­
one osobną dyscypliną matematyczną, wyo­ laryzator i wykładowca. Jego bezsprzeczną
drębnioną spośród reszty matematyki, lecz zasługą dla polskiego życia naukowego jest
również oddzieloną od rozważań filozoficz­ stworzenie szkoły podstaw matematyki,
nych stanowiących pierwotną inspirację jej z której - pośrednio lub bezpośrednio - wy­
rozwoju. Głównymi problemami podstaw wodzą się wszyscy niemal polscy matematy­
matematyki są zagadnienia związane z siłą cy pracujący w tej dziedzinie. W okresie
poznawczą środków stosowanych w* mate­ działalności A. Mostowskiego bardzo oży­
matyce. Jako przykłady można tu wymienić: wione były naukowe kontakty polskiego
niezależność zdań od teorii aksjomatycz- ośrodka z zagranicą. Wielu uczonych przyje­
nych, zupełność i nierozstrzygalność teorii żdżało współpracować z nim lub pracować
oraz logiczną klasyfikację pojęć matematy­ pod jego kierunkiem.
cznych. Właśnie owe najgłębsze problemy Na zakończenie tego krótkiego z koniecz­
podstaw matematyki, związane zwłaszcza ności opisu działalności A. Mostowskiego
z siłą poznawczą arytmetyki i teorii mnogoś­ przytoczę pewne zdarzenie dobrze charakte­
ci stały się ośrodkiem zainteresowań badaw­ ryzujące stosunek profesora do studentów
czych A. Mostowskiego. i jego subtelne poczucie humoru. Gdy jako
Charakterystyczną cechą jego twórczości student II roku przyszedłem poradzić się go,
naukowej były liczne prace o charakterze czy mam chodzić na (zbyt trudny wówczas
fundamentalnym, otwierające nowe kierun­ dla mnie) wykład prowadzony przez dr
ki badań i inspirujące na długie lata wielu X z Zakładu Podstaw Matematyki, profesor
innych matematyków. Dobrym przykładem Mostowski powiedział mi: pan dr X mówi
jest tu artykuł o niezależności twierdzenia wprawdzie, że jest to wykład łatwy, ale to co
o liniowym uporządkowaniu od pewnika jest łatwe dla niego, dla pana lub dla mnie
wyboru, od którego zaczęły się intensywne- może okazać się bardzo trudne, więc niech
badania słabych form pewnika wyboru za pan lepiej poczeka.
pomocą tzw. modeli Fraenkla-Mostowskie- Andrzej Pelc

Od redakcji „Delty” Jeszcze dwa przykłady z problematyki Jaką uprawiał profesor Mostowski

Wyobraźmy sobie, że mamy wiele (np. nieprzeliczalnie ny. Wykazał to dopiero Truss w końcu lat sześćdziesią­
wiele) zbiorów n-elementowych. Chcemy wybrać po jed­ tych.
nym elemencie z każdego zbioru, czyli znaleźć taki zbiór, A oto drugi przykład. Mówimy, że zbiór A, którego
który ma dokładnie jeden element wspólny z każdym elementami są zbiory, jest ek sten s/o n a ln y, gdy dowolne
zbiorem z naszej rodziny. Możność zbudowania takiego dwa różne elementy A mają różne części wspólne z A.
zbioru nazywa się w teorii m nogości p e w n ik ie m w yb o ry Zbiór B nazywamy p rzech o d n im , gdy każdy jego element
dla zb io ró w n -e le m e n to w y c h . Przypuśćmy, że zachodzi jest w nim zawarty. Np. zbiór Aq = {a, {a ), {a, { a )}} gdzie a
taki pewnik dla zbiorów nf, n^.....n-elementowych. Po­ jest jakimś zbiorem,to zbiór ekstensjonalny. Gdy w szcze­
wstaje pytanie czy wynika stąd prawdziwość pewnika gół nym przypadku a = 0. otrzymujemy zbiór B 0= {0. {0}.
wyboru dla innych jeszcze n. A jeśli tak, to dla jakich? Np. (0. { 0 } ) } który jest także przechodnim. A. Mostowski
z pewnika wyboru dla zbiorów 3 - i 7-elementowych udowodnił następujący lemat (nazwany jego nazwi­
wynika pewnik wyboru dla zbiorów 9-elementowych, skiem). Każdy zbiór ekstensjonalny A można wzajemnie
a z pewnika wyboru dla zbiorów 3 -f 5- jednoznacznie przekształcić na pewien zbiór przechodni
i 13-elementowych, nie wynika ten pewnik dla B w ten sposób, że jeśli pewien element zbioru A należy do
15-etementowych. A. Mostowski wskazał w latach czter­ innego elementu tego zbioru - to ma miejsce taka sama
dziestych pewien warunek dostateczny na to. by z pewni­ zależność dla ich odpowiedników w zbiorze B. Sądzimy,
ka dian,, .... nkwynikał pewnik dla ustalonego n. Nie umiał że Czytelnicy będą umieli wskazać takie przekształcenie
jednak udowodnić, że warunek ten jest również koniecz­ A0 na B0.

87
Gęsty czarny dym wytwarzać można spa­
lając nieco inną mieszaninę o składzie:
1 g pyłku magnezowego
3 g sześciochlorometanu
1 g naftalenu.
Tu warto przypomnieć, że kulki lub łuski
stosowane do ochrony odzieży i tkanin przed
molami, zwane potocznie naftaliną, są nie­
mal 100% naftalenem.
Dym biały. Białe kłęby dymu, które zawie­
rają ponadto nieco mgły, uzyskuje się spala­
jąc mieszaninę o składzie:
8 g azotanu potasu,
6 g laktozy (cukier mlekowy),
7 g salmiaku,
W przeciwieństwie do mgieł, które po­ 2 g tlenku magnezowego,
wstają z drobniuteńkich kropelek pary wod­ W wysokiej temperaturze powstającej
nej pochłoniętych przez odpowiedni silnie w wyniku spalania się laktozy z tlenem do­
higroskopijny związek chemiczny, dymy starczanym przez azotan potasu następuje
stanowią powietrzną zawiesinę maleńkich ogrzanie, sublimacja i rozpylenie cząstek
cząstek ciał stałych. tlenku magnezowego i salmiaku. Z nich to
Klasycznym przykładem naturalnego dy­ właśnie powstają gęste obłoki białego dymu.
mu są cząstki sadzy czyli węgla, powstające Dym niebieski. Dym o barwie intensywnie
podczas niecałkowitego spalania jakichkol­ niebieskiej uzyskujemy spalając mieszaninę
wiek związków organicznych. Wiemy do­ o składzie:
skonale z codziennej obserwacji, jakie to 2 g azotanu potasu
kłęby czarnego dymu buchają podczas spa­ 2 g laktozy
lania węgla, drzewa czy np. starych opon 1,5 g barwnika indygo.
samochodowych. Indygo jest to syntetyczny barwnik o bar­
Cząstki sadzy, jako że sadza jest czarna, dzo intensywnej niebieskiej barwie. Przed
dają oczywiście dym od jasnoszarego do sporządzeniem mieszaniny należy go dokła­
czarnego, w zależności od stężenia cząstek dnie wysuszyć i jak najdrobniej rozetrzeć.
sadzy w powietrzu. Ale pamiętajmy, że sa­ Podczas spalania laktozy tlenem dostar­
dza nie jest wcale jakimś uprzywilejowanym czanym przez rozkładający się azotan pota­
ciałem dymotwórczym. Jak zaraz się przeko­ su, wytwarza się wysoka temperatura, dzięki
namy, istnieje wiele związków, których czą­ czemu następuje sublimacja indygo. Tempe­
stki tworzą w powietrzu zawiesiny, a więc ratura sublimacji tego barwnika wynosi ok,
dym. A ponieważ są to związki barwne, stąd 410°C. Aby obniżyć temperaturę spalania,
też możemy wytwarzać różnokolorowe a tym samym uchronić indygo przed rozkła­
dymy. dem w zbyt wysokiej temperaturze, do całej
Dym czarny Czarny gęsty dym powstaje mieszaniny można dodać ok. 1 g ziemi
przy spalaniu mieszaniny składającej się z: okrzemkowej lub talku. Oczywiście taki do­
6 g naftalenu, datek nie tylko obniży temperaturę spalania,
10 g kwasu szczawiowego, ale też i wpłynie na spowolnienie samego
8 g ziemi okrzemkowej, procesu.
1,5 g laktozy czyli cukru mleko­ Dym czerwony. Spala się mieszaninę
wego, o składzie:
6 g azotanu potasu
12 g azotanu potasu. 6 g laktozy
Tlen dostarczany przez rozkład azotanu l i g czerwiem anilinowej.
potasu wystarcza jedynie do podtrzymywa­ Barwnik ten podczas spalania mieszaniny
nia niecałkowitego spalania się związków sublimuje. Można użyć innej mieszaniny,
organicznych. Takiemu niecałkowitemu złożonej z:
spalaniu ulega naftalen i to właśnie on jest 2,7 g chloranu potasu
główną substancją dymotwórczą. 1,9 kwaśnego węglanu potasu
88
1,1 g siarki - zielenią metylową - zieloną,
4,3 metyloaminoantrachinonu - kredą-białą,
Dym zielony. Dym o barwie głębokiej zie­ - sadzą-czarną.
leni otrzymuje się spalając mieszaninę
o składzie: Parę słów o laktozie
7 g azotanu potasu Niemal we wszystkich przepisach na bar­
3,5 g laktozy wne dymy występował znany utleniacz azo­
2 g auraminy tan potasu, czyli tzw. saletra potasowa, sto­
2 g barwnika indygo. sowana powszechnie w gospodarstwie do­
Podczas spalania laktozy tlenem dostar­ mowym do peklowania mięsa, oraz substan­
czanym przez rozkład azotanu potasu, po­ cja ulegająca spalaniu - laktoza.
wstaje wysoka temperatura, dzięki której Laktoza, a więc cukier mlekowy jest to
następuje subiimacja auraminy i indygo. węglowodan o wzorze sumarycznym
Cząstki auraminy tworzą dym żółty, zaś czą­ Ci2H220n. Związek ten należy do rodziny
stki indygo - dym niebieski. Połączenie tych dwucukrów i jego cząsteczka zbudowana
dwu barw, dzięki doskonałemu wymiesza­ jest z galaktozy i glikozy. Czysta lakto­
niu cząstek obu barwników, daje wypadko­ za ma postać drobnych, bezbarwnych,
wy zielony kolor dymu. słodkawych kryształków o temperaturze to­
Dym pomarańczowy. Dym tej barwy pnienia 202°C, jest rozpuszczalna w wodzie
otrzymuje się spalając mieszaninę o skła­ i prawie nierozpuszczalna w alkoholu etylo­
dzie: wym. Występuje w mleku ssaków w iloś­
10 g dwutlenku ołowiowego ciach 4-8%. Pod wpływem bakterii nadaje
7 g dwuchromianu potasu specyficzny smak zsiadłemu mleku, kefirowi
3 g pyłu magnezowego. czy jogurtowi.
Wszystkie składniki muszą być osobno W warunkach amatorskich laktozę można
bardzo dokładnie sproszkowane. Dwutlenek z powodzeniem otrzymać z mleka krowiego.
ołowiu, jak też i dwuchromian potasu dzia­ W tym celu mleko rozcieńcza się 1+1 wo­
łają jako silne utleniacze na pył magnezowy. dą, ogrzewa do ok. 35°C, dodaje 0,5 g posie­
W wyniku spalania powstaje bardzo lotny kanego żołądka cielęcego (zawierającego
biały proszek tlenku magnezowego. Jedno­ podpuszczkę) i utrzymuje w tej temperatu­
cześnie wysoka temperatura reakcji powo­ rze przez 2 godziny. Pod wpływem enzymu
duje sublimację pomarańczowych związków podpuszczki następuje ścinanie się kazeiny
chromu, dzięki czemu powstający dym jest (sera), którą oddzielamy sącząc całość przez
intensywnie zabarwiony. gęste płótno. Przesącz czyli serwatkę ogrze­
Dym brązowy. Dym tej barwy uzyskuje się wamy przez 15 minut do wrzenia, a gdy
spalając mieszaninę o składzie: zetnie się już reszta białka, odsączamy je
10 g tlenku miedziowego przez gęstą tkaninę, po czym serwatkę, w ce­
7 g dwutlenku ołowiowego lu odparowania wody gotujemy w dużym
3 g pyłu magnezowego. płaskim naczyniu. Gdy pojawi się już biały
Wszystkie składniki muszą być suche i od­ osad laktozy, odsączamy go i roztwór dalej
dzielnie bardzo dokładnie sproszkowane. Po odparowujemy, ale już teraz na łaźni wod­
zapaleniu następuje silne utlenianie magne­ nej. W ten sposób postępując zbierzemy 2-3
zu, a wysoka temperatura powoduje subli- porcji laktozy. Zebraną laktozę w celu oczy­
mację związków miedzi, co daje brunatny szczenia, rozpuszczamy w jak najmniejszej
dym. ilości wrzącei wody i do roztworu tego doda­
jemy 25 cm alkoholu etylowego. Po 2-3
★ ★ ★ godzinach na dnie naczynia zbierze się drob-
Rakiety sygnalizacyjne, jak też i pociski nokrystaliczny białawy osad czystej laktozy.
smugowe, wykorzystują zjawisko powolne­ Z 1 litra mleka otrzymać możemy 30 g lakto­
go spalania prochu czarnego zmieszanego z: zy. Ekonomiczniej oczywiście będzie użyć
- minią co daje barwę dymu jako surowca nie pełnego mleka, lecz po
czerwoną,. prostu tańszej serwatki.
- ultramaryną - niebieską,
- żółcienią chromową - żółtą, cd na str. 92
rozdmuchiwanie jest bar­ namawia nas abyśmy za­

POMYSŁY
genialne
dzo pożyteczne. Wojtek
proponuje bowiem, aby ze­
staw końcówek do odku­
rzacza uzupełnić o jeszcze
jedną. Taką, która by lekko
częli oszczędzać na słowach
pisanych dużymi literami.
Ponieważ trudno to opisać
- a używanie dużej liczby
słów przeczyłoby oszczęd­
* * 3NU/nO!HH/riZ dmuchała, równocześnie
mocno wciągając powie­
trze. Za pomocą takiej koń­
ności - przedstawiam rzecz
całą na przykładzie. A więc
zamiast pisać:
i takie sobie ♦ * cówki można będzie usu­
wać kurz 7. tmdno dostę­
pnych głębokich zagłębień,
spod tapczanów, szaf itp.
M Ł O D Y T E C H N IK
Pomysł wydaje się ciekawy,
A utorzy każdego zamieszczonego pomysłu poddaję go więc pod rozwa­ piszemy w skrócie, oszczę­
otrzymują jako honorarium 10 000 gr. W szystkie gę naszych producentów dzając:
nadesłane pom ysły są poza tym rozpatrywane odkurzaczy. A nuż coś z te­
przez Biuro M łodzieżowych Patentów, które p rzy­ go wyjdzie? Jeśli tak, to pro­
szę pamiętać, że wymyślił to
znaje swoje nagrody i wyróżnienia. Pom ysły m oż­
Wojtek!
MiCPY "ECHsK
na nadsyłać pod adresem redakcji o dowolnej
porze roku , dnia i nocy , byleby były opatrzone STRZYKAWKA W ROLI
ODWAŻNIKA. Umiejęt­ Zgryźliwym malkonten­
dopiskiem: „POM YSŁY”. D otyczy to również ność wykorzystania różne­ tom, którym nic nie dogo­
„ŚLADÓW POM YSŁÓW ”. A utorzy wydrukowa­ go rodzaju przedmiotów dzi, i którzy i tym razem
nych „śladów ” otrzymują nagrody rzeczowe. w sposób dla nich nietypo­ zapewne zaczną wydzi­
wy stanowi od lat stały wiać, że taki rodzaj pisania
punkt programu badań nie ma przed sobą oszała­
COŚ D lJ\ LENIWYCH szerokiej nasadki centruj ą- zdolności umysłowych. Nie miających perspektyw -
MELOMANÓW. Jednym cej płytę. Jest coś w tym, ma się czemu dziwić, bo odpowiadamy: nasz dział
z najbardziej rozpowszech­ myślę jednak, że im więcej właśnie ta cecha ludzkiego to nie piekarnia. Tu się nie
nionych i najprostszych takich ułatwień tym przy­ umysłu, uważana za jedną produkuje wyłącznie towa­
urządzeń służących roz- jemność ze słuchania mu­ z najważniejszych, świad­ rów do natychmiastowego
rywce jest gramofon. Jak zyki jakby mniejsza. I coraz czy t>umiejętności myślenia spożycia, lecz i takie, któ-
Polska długa i szeroka częściej lękam się, że w tym twórczego. Przykładem rych wiekopomną donio­
o każdej porze dnia i nocy np. konkretnym przypadku z tej dziedziny może być po­ słość ocenią dopiero nastę­
kręcą się więc grające krąż­ - nadejdzie wreszcie taki mysł Jerzego Dobrzańskie­ pne pokolenia.
ki, co oczywiście mobilizuje moment, że wszystko łącz­ go (15 lat) z Bochni. Ma on CZTERY KOLORY
klientów naszego działu do nie z wysłuchaniem płyty własnoręcznie zbudowaną W JEDNYM. Na temat nę­
wynajdywania coraz to ge­ załatwi za nas skomputery­ wagę laboratoryjną, a rolę dzy opakowań różnych to­
nialniejszych ulepszeń tej zowany automat, a nam odważników - spełniają warów napisano już wszys­
muzycznej maszynki. Np. przekaże tylko informację dwie strzykawki lekarskie. tko co można było i niewie­
Jarek Dzięciclak (14 lat) czy mu się podobało. Oczy­ Jedna o pojemności 10 cm3, le to zmieniło sytuację.
z D ę b n a uważa, iż każdy wiście o ile dojdzie do a druga 1 cm3. Pierwsza ma A Mirosław Grygorczuk (13
gramofon powinien mieć wniosku, że jesteśmy godni podziałki co 1 cm3, druga - lat) z Białegostoku, zamiast
czujnik, za pomocą którego jakiejkolwiek informacji... co 0,1 cm3. Jeśli Jurek chce narzekać wynalazł nowy
sam rozpozna płytę (chodzi KAJAM SIĘ I POSYPU­ coś zważyć, nabiera wody typ okrągłego pudełka na
o jej wielkość, liczbę obro­ JĘ GŁOWĘ POPIOŁEM. do którejś ze strzykawek pastę do butów - i to od
tów na minutę, rodzaj A to mianowicie dlatego, że i odpowiednią, ściśle od­ razu w czterech kolorach!
otworu centrującego) jaką w „MT” 5/83 wyraziłem mierzoną jej ilość wylewa Dolna część tego pudełka
nałożono na talerz. Czujni­ z gruntu fałszywy pogląd, na szalkę. Ponieważ 1 cm3 stanowiąca właściwy po­
kiem może być np. odpo­ iż rozdmuchiwanie - a nie wody waży 1 g, odważenie jemnik jest podzielona na
wiednio ukształtowany zbieranie - kurzu za pomo­ drobnych ilości czegokol­ cztery części i napełniana
strumień światła, który po cą odkurzacza może się nie wiek nie przedstawia ża­ pastami o różnych kolo­
odbiciu od spodniej krawę­ przyjąć. Otóż jeśli zastoso­ dnej trudności. Oczywiście rach. Przykrywka jest rów­
dzi płyty długogrającej - wać pomysł Wojciecha Ja­ dokładność takiego waże­ nież okrągła, lecz nie moż­
jako, że jej średnica jest nasa (13 lat) z Ostrowca nia jest wystarczająca tylko na jej zdjąć, a tylko obracać
większa od średnicy talerza Świętokrzyskiego, to takie dla potrzeb amatorskich. wokół osi. Właściwe wiecz­
- trafia do fotokomórki. OSZCZĘDZAJMY LI­ ko ma wielkość jednej
W takiej sytuacji automat TERY! Szał oszczędzania czwartej części przykrywki
ustawia prędkość 33 obro­ wszystkiego, począwszy od i normalnie się otwiera. Po
tów na minutę. W przypad­ trampek, a skończywszy na otwarciu, obracamy przy­
ku singli - które są mniejszt • !>enzynie, nie ominął i na­ krywkę tak, aby ukazała się
od talerza - światło nie ma szego działu. Coraz to nad- nam pasta odpowiedniego
się od czego odbić i automa <-hodzą nowe rewelacyjne koloru. Do pudełka są dołą­
tyka wówczas reaguje pomysły z tej dziedziny. czone cztery maleńkie
ustawiając 45 obr/min Marek Sundyk z Drawska szczoteczki. Drobiazg - ale
z równoczesnym wysunię Pomorskiego przejął się tą myślę, że każdy z chęcią ku­
ciem z płaszczyzny talerza ideą do tego już stopnia, iż pi coś takiego...

90
REWELACJA WSZECH­ oznacza, że łomotnęło to zmienić na formę ścięte­
CZASÓW . Tak bez przesady RÓŻNE gdzieś blisko, a jak wieść go stożka o niewielkiej
można nazwać wymyślony DROBIAZGI gminna głosi lepiej wów­ zbieżności ścianek, to takie
przez Marka Wąsowskiego czas nie słuchać radia ani puszki można by - po zje­
z Otwocka sposób chronią­ nie oglądać telewizji. O tym dzeniu ich zawartości - po­
cy nasze mienie przed kra­ Dariusz Manno 1 (15 lat) co zrobić w tej sytuacji wkładać jedna w drugą, co
dzieżą. Należy w tym celu z Brzeska wysuwa pod z anteną TV - nadal nie zajmuje o wiele mniej
te wszystkie rzeczy, które adresem TV postulat, aby wiadomo. miejsca.
na co dzień walają się po w czasie wyświetlania fil­
domu, a więc m.in. futra, mu informowała w sposób Artur Linkicl z Gdyni za­ Artur Magdziarz z Lubli­
biżuterię, perły, diamenty, ciągły ile czasu pozostaje projektował gustowny ha­ na podejrzewa, iż gdyby
złote łańcuchy, srebrną za­ do końca emisji. Najlepiej - czyk przyczepiony do spod­ wewnętrzne ścianki pralki
stawę stołową, obrazy sta­ proponuje Darek - aby to ni. A miahowicie po to, aby były z falistej blachy, to
rych mistrzów, kartki na był wskaźnik procentowy w razie potrzeby, np w au­ pranie przebiegałoby szyb­
mięso, gumki do kąpieló­ wyświetlany w dolnym ro- tobusie czy tramwaju gdy ciej i dokładniej.
wek i w ogóle to na czym go obrazu. Na początku by­ kasuje bilet, mógł na owym
łoby Łam zawsze 100 pro­ haczyku powiesić siatkę Marek Obremski ze Star­
nam szczególnie zależy - gardu przywiązał do koń­
załadować do starych kar­ cent, potem, coraz mniej z zakupami.
i mniej, informacja kończy­ ców skrzydełek swojego
tonów. Pudła maskujemy Mieczysław Połosak wentylatora krótkie ta­
gazetami, piszemy na nich, łaby się 1 proc.
/. Karolewa sądzi, iż zmiana siemki. Gdy wentylator
dla niepoznaki: „makula­ Tomek Stasiak (11 lat) kształtu puszek do konserw działa, tasiemki ostrzegają
tura” i wynosimy do piwni­ z Lublina przysłał schemat ułatwiłaby ich składanie nieostrożnych, którzy za
cy. Sugestię Marka, aby do­ najprostszego urządzenia po wykorzystaniu. Teraz bardzo zbliżyli się do wiru­
datkowo. dla wszelkiej alarmującego o pożarze. mają kształt walca, gdyby jących skrzydełek.
pewności „piwnicę podłą­ Jest to dzwonek elektrycz­
czyć pod prąd” możemy so­ ny, którego rozwarte styki
bie darować, W sytuacji, odciągane są przez sprę­
gdy posiadanie makulatury żynkę, a ta z kolei podtrzy­ ściany foremne ”. Nie mamy
to tylko kłopot - naszych mywana jest przez dwie niczego na swoje usprawie­
skarbów nikt nam nie ru­ sklejone parafiną tekturki. śla d e m dliwienie, ale za to obiecu­
szy, nawet gdyby je tak za­ Podwyższona temperatura jemy że od dziś przyłożymy
maskowane wystawić na rozmiękcza parafinę, tek­ pom ysłów się pilniej do geometrii.
klatkę schodową, turki się rozklejają i dzwo­ Na dociskaeze ułatwia­
nek daje o tym znać. jące kreślenie planów, jakie
JESZCZE JEDEN „Pragnę poinformować,
Krystian Woszczek (14 że posiadam kalendarzyk proponował D Manmol
WSKAŹNIK? Każdy po­ „MT” 6/83 natrafił Woj­
mysł, stwarzający choć nie­ lat) z Piotrkowa Tryb. jest kieszonkowy, o którym
zdania, iż niewielki wirnik przeczytałem w ,, MT’’ ciech Wrudlarek z Pozna­
wielką nadzieję, że jego za­ nia. Nie ma ich w handlu,
stosowanie zmniejszy licz­ umieszczony w rurze wyde­ 6/83... ’'- pisze Grzegorz Fi­
chowej samochodu i połą­ lipczak z Łodzi. Oczywiście ale Wojtek widział takie
bę wypadków drogowych - przybory w jednym z po­
wart jest zastanowienia. czony z prądnicą byłby bar­ chodzi tu o pomysł kalen­
dzo przydatny w odzyski­ darza uczniowskiego, który' znańskich biur projektów.
Tak jest i z propozycją Ro­ Hamulec do nart działa­
berta Deptuły (16 lat) waniu części energii spalin. zaczynałby się we wrześ­
Prądnica ta mogłaby łado­ niu; a kończył w sierpniu. jący na takiej samej zasa­
z Łomży. Nasz korespon­ dzie jak ten, wymyślony
dent uważa, źe obok tych wać np. dodatkowy aku­ Okazało się, że takie kalen­
mulator. darzyki wydaje od lat reda­ przez K. Warpechowskiego
wskaźników, które już są, - „MT” 6/83 - bywa przy
na desce rozdzielczej przed kcja „Kalejdoskopu Tech­
Piotr Kujawa z Kola wy­ niki”, a więc wydawnictwo niektórych typach nart
kierowcą należałoby nalazł klamkę naciskaną NOT, i zawierają one całą z RFN. Napisał nam o tym
umieścić jeszcze jeden. Ta­ nogą, otwierane ściany masę różnych pożytecz­ Paweł Komur z Poznania
ki, który pokazuje długość w teatrach i kinach (aby ła­ nych informacji. Warto dodając, że te RFN-owskie
drogi hamowania. Ponie­ twiej było w razie pożaru również wiedzieć, że w po­ hamulce umieszczone są
waż jest ona różna w zależ­ ewakuować ludzi) oraz in­ czątkach roku szkolnego pod stopą, a nie na końcu
ności od prędkości jazdy, formator szkolny, w któ­ 83/84 ukazał się ścienny nart.
stanu nawierzchni drogi, rym na wstędze Móbiusa kalendarz ucznia z takim No i znów trafiło się nam.
stopnia zużycia opon, stanu zawarte by były informa­ samym układem miesięcy.
hamulców itp, - wskaźnik że wymyśliliśmy drugi raz
cje, jaka klasa, gdzie i kiedy to samo! Bowiem nożyczki
ten musiałby być połączony ma lekcje. Aż dziw, że dopiero teraz
ktoś zwrócił uwagę na fakt, z podziałką centymetrową
z dość skomplikowanym
Ryszard Tacik (14 lat) ze że w „MT” 12/80 zupełnie - o czym donosi z Białegos­
urządzeniem, które
Stanisławie życzy sobie, poważnie proponowaliśmy toku Dariusz Bochen -
uwzględnia wiele zmienia­
aby w każdym mieszkaniu budowę kostki do gry pierwszy raz ujrzały świat­
jących się czynników. Wy­
przy liczniku był zainstalo­ w formie figury stereome- ło dzienne w „MT” 10/70
daje się jednak, że już obec­
nie jest to możliwe do zrea­ wany centralny wyłącznik trycznej, która... nie istnie­ a drugi raz w „MT” 3/83.
lizowania pod* warunkiem, elektryczności, który odci­ je. Miał to być bowiem 10- Całe szczęście, że stało się
iż zaprzęgnie się do tej pra­ nałby w czasie burzy do­ -ścian foremny, a jak pisze to jeszcze przed urodze­
cy mikroprocesory. Zresztą pływ prądu w przypadku Jarosław Gustaw z Gdyni niem najmłodszych z na­
hamulce sterowane mikro­ głośnego uderzenia pioru­ ,, istnieją tylko 4-ściany, 6- szych klientów.
procesorem już istnieją... na. Bowiem głośny piorun -ściany, 8-ściany i 20- Jerzy Dąbrowski

91
c.d. że str. 89 P O L S K I DŹW IG
Efekty sceniczne -Z M O D E R N IZ O W A N Y W N R D

Do wyczerpania naszej dymnej tematyki Na wielu budowach w NRD spotkać można samojezdne
pozostaje nam jeszcze omówienie tzw. efek­ dźwigi produkowane w Polsce, montowane na podwo­
tów scenicznych. ziach samochodów „Star”. Na ubiegłorocznych central­
nych Targach Młodych Mistrzów Jutra duże zaintereso­
I tu również nawarstwiło się wiele błęd­ wanie wzbudziła modernizacja takiego „Stara”, wykona­
nych pojęć i wniosków. Dlatego też musimy na przez brygadę młodzieżową z Zakładów Betonu i Ka­
jasno powiedzieć, iż zupełnie inne środki mienia Budowlanego w Colbitz.
stosowane są do wywoływania dymów czy Aby zmniejszyć zużycie drogiego i deficytowego oleju
napędowego, jakim napędzany jest dźwig, postanowiono
mgły w plenerze, a więc podczas filmowania wyposażyć „Stara” dodatkowo w napęd elektryczny. Sto­
scen odbywających się na wolnym powie­ sowany jest on wszędzie tam, gdzie można włączyć silnik
trzu, a zupełnie inne środki można i wolno do sieci elektrycznej (np. podczas załadunku i wyładunku
stosować w studio, dyskotece, teatrze sło­ towarów na rampie kolejowej). Silnik elektryczny napę­
dza pompę hydrauliczną. Przełączenie pracy z napędu
wem w pomieszczeniach zamkniętych. Jesz­ spalinowego na elektryczny następuję za pomocą zaworu
cze raz powtarzamy, że żadnej z dotychczas trójpołożeniowego.
poznanych mieszanin mgło- czy dymotwór­ Użytkując prototyp zmodernizowanego dźwigu, zao­
czych nie wolno stosować w pomieszcze­ szczędzono w ciągu miesiąca ok. 600 i ropy.

niach zamkniętych* Środki bezpieczeństwa Na Targach Młodych Mistrzów Jutra podpisano kilkaset
umów licencyjnych na sprzedaż tego interesującego po­
przeciwpożarowego to jeden ważny powód, mysłu. A może i u nas znajdą sią naśladowcy młodych
ale jeszcze istotniejsza sprawa, to silna to­ twórców z Colbitz?
ksyczność powstającej mgły czy dymu. Dla­ (Na podst. „Jugend und Technik” oprać, jt)
tego też do wywoływania efektów scenicz­
Silnik elektryczny napędzający pom pą hydrauliczną um ieszczony
nych w zamkniętych pomieszczeniach ko­ za kabiną kierow cy i operatora
rzystamy nie z reakcji chemicznych, lecz
z prostych procesów fizycznych. I tak np.
efekt kłębów mgły, czy też „wylewanie’1się
białych obłoków z naczynia czy ze stołu na
podłogę, wytwarzany jest za pomocą
- tzw. suchego lodu, czyli zestalonego C02
- ciekłego skroplonego powietrza.
Temperatura suchego lodu wynosi około
-70°C, natomiast ciekłego powietrza około
-170°C. Wokół otwartego naczynia z suchym
lodem lub z ciekłym powietrzem, powietrze
atmosferyczne zostaje silnie oziębione, co,
jak wiemy, prowadzi do kondensacji pary
wodnej i tworzenia się mgły. Z kolei silnie
oziębione powietrze, jako znacznie cięższe
od powietrza o temperaturze pokojowej,
opada szybko w dół, co powoduje efektowne
opadanie białych kłębów mgły. Jeszcze sil­
niejszy efekt uzyskamy, gdy do naczynia
z wodą wrzucimy kostkę suchego lodu, lub
też gdy na podłogę wylejemy nieco skroplo­
nego powietrza.
Tak właśnie wytwarzane są efekty sceni­
czne w pomieszczeniach zamkniętych. Po­
wstające obłoki i kłęby mgły są dla organiz­
mu ludzkiego całkowicie nieszkodliwe, a po­
nadto nie zachodzi niebezpieczeństwo
pożaru.
Stefan Sękowski

92
D źw ig polskiej produkcji typu Z S H -6 o napędzie spalinow ym i elektrycznym , pracujący na b oczn icy kolejowei w Colbitz

oscyloskopową typu D6- Kol. Włodzimierz Treter, otrzymać książki o tematy­


-100, D7-15, D7-150, ul. Kościuszki 4a/24, 26- ce astronomicznej, ewentu­
5Ł038, B6S1 i dwa tranzys­ -600 Radom, zgłasza do alnie atłas astronomiczny
tory BF245. wymiany duży zbiór znacz­ lub książki o tematyce fan-
Kol. Dariusz Jekiełek, ków pocztowych, kolumny tastycz no- na uko\ /ej.
Kol. Andrzej Monarski, 32-651 Nowa Wieś 547, ofe­ głośnikowe 16 W 4 omy, ro­
ul. Słowackiego 29 m 69, ruje do wymiany aparat fo­ wer ty p u ,,Rekord ’', ksi ążkę Kol. Marek Konopski, ul.
96-200 Rawa Mazowiecka, tograficzny prod, radziec­ 0 karate (270 str.), książkę B. Chrobrego 5d m 84, 15-
poszukuje: obiektywów kiej, części elektrotechni­ „świat starych samocho­ -057 Białystok, poszukuje
z gwintem M42xl do Prak- czne* soczewki mikrosko­ dów’’, mikrofon i adresy aparatu „Praktica"
ticy lub Zenita, słuchawek, powe, kilkanaście singli firm samochodowych na z obiektywami: standardo­
lampy błyskowej, kalkula­ grup rockowych, płyty świecie. W zamian poszu­ wym i teleobiektywem.
tora, odczynników (zwłasz­ „Perfectu" i J. Skrzeka, kuje lutownicy i mierników
W zamian odstąpi oscylo­
cza do fotochemii) oraz przeglądarkę do slajdów, elektronicznych. skop OK-9 V.
książek o tematyce fotogra­ klaser ze zbiorem znacz­
ków i książki o różnej tema­ Kol. Andrzej Sadowski,
ficznej, Do wymiany oferu­ ul. Kościuszki 27a 05-307
je: zegarek elektroniczny, tyce. W zamian pragnie Kol. Janusz Szwanków-
otrzymać sprawny magne­ Dobre, poszukuje książki ski, Rogówko, 515 Ro­
magnetofon ZK 140, za­ Jerzego Miłkowskiego
chodnie modele w skali tofon kasetowy wraz z wy­ gowo, oferuje książki fan­
posażeniem. „Karate" oraz średniego tastyczno-naukowe, „Mały
1:24; 1:60 i 1:100, kasety rozmiaru kimona do judo
żelazowe i chromowe oraz Kol. Leszek Kalbarczyk, słownik pisarzy świata",
ul. Sportowa 8/7, 65-400 lub karate. Do wymiany książki Z. Nienackiego z se­
książki sensacyjne, przygo­ przeznacza zegarek elek­
dowe, lotnicze i s-f, komi­ Otwock, poszukuje: od­ rii „Pan Samochodzik i...”
czynników chemicznych troniczny marki PANATIC i książki z serii „Port lotni­
ksy, szkło laboratoryjne
i szkła laboratoryjnego, 1szereg książek popularno­ czy". Pragnie natomiast
i odczynniki, atrakcyjne
wtorkowych numerów naukowych. otrzymać,,Kalej doskop Te­
znaczki i nalepki, stare
banknoty • i prospekty. ,,ŚM” i luźnych numerów Kol. Hubert Morawski, chniki", numery „MT\,
Szczegółowy wykaz wyśle „MT" i „K T \ W zamian ul. Sandomierska 12 m 193, „Relaxy" i inne komiksy,
na konkretne życzenie. oferuje: stare monety i ban­ 26-600 Radom, odstąpi odznaki metalowe, modele
Kol. Lech Marzęcki, ul. knoty polskie i zagranicz­ optykę niewielkiej lunetki samochodów, aparat foto­
Przemysłowa 7a/8, 14-510 ne, duży zbiór znaczków achromatycznej, jak rów­ graficzny Ami 66, Ami 2 lub
Orneta, wymieni magneto­ pocztowych, ciekawe nież optykę mikroskopu Ami 1. Nawiąże też kore­
fon kasetowy z kasetą, ra­ książki i broszurki, komi­ (obiektyw o pow. 10-100 x, spondencję z kolegami o za­
dio typu ..Legenda 401’* ksy oraz książeczki z serii zestaw okularów, matów- interesowaniach typu tech­
(ZSRR) na jedną lampę BKD. ka). W zamian chciałby nicznego.

93
Urządzenie do generowania dźwięków różnej częstotliwości, widoczne na
fotografii, pochodzi z kolekcji Narodowego Muzeum Historii i Techniki
Stanów Zjednoczonych. Instrument wyprodukowała firma M AX K O H l
w Chemnitz po roku 1890. Do Ameryki przywiózł go któryś z badaczy,
zafascynowanych wprowadzeniem w Niemczech metod fizycznych do psy­
chologii. Podobnych instrumentów - kamertonów. piszczałek, rezonatorów
i syntezatorów różnych typów - budowano wówczas wiele. Służyły one m.in.
do sprawdzania, jaka jest najwyższa i najniższa częstotliwość dźwięków
odbieranych przez badaną osobę, jaką minimalną głośność dźwięków odbie­
ra ludzkie ucho, jak odbywa się lokalizacja źródła dźwięku itp. Badania
odbywały się w laboratoriach, ale także w warunkach naturalnych, toteż
istniały przyrządy przygotowane do pracy „w terenie”. Sir Francis Galton
używał podobno gwizdka wbudowanego do laski, aby móc dyskretnie obser­
wować reakcje zwierząt i przechodniów na dźwięki dochodzące z niewiado­
mego kierunku.

psychologiczne było łatwiej zarejes­ wiadomo, przy pewnym nieznacznym


trować z powodów politycznych. odstępie dwóch igieł dwa ukłucia od­
Władzom carskim nie wydawało się czujemy jako jedno. Żeby fen sam
wskazane, by warszawscy intelektu­ efekt wystąpił na języku, igiełki mu­
aliści zbytnio filozofowali. siałyby być jednak bardzo blisko sie­
Od dawna jednak, bo od czasów bie). Teoria słyszenia Helmholtza by­
Oświecenia, kształtowała się tenden­ ła teorią instrumentu: ciało ludzkie
cja, aby uczynić z psychologii naukę według niej miało mieścić w sobie
przyrodniczą, opartą na metodach skomplikowane urządzenie, które
empirycznych. Od początku XIX w. wytwarzało drgania odpowiadające
występowano coraz śmielej z biologi­ określonym długościom fal dźwięko­
cznymi interpretacjami zjawisk psy­ wych.
chicznych, chociaż nie były one Badania nad fizjologią słyszenia
wsparte planowo prowadzonymi ba­ wydawały się wówczas bardzo atrak­
daniami. Mimo to rozwój biologii ma cyjne, gdyż znano już we wszystkich
zasadnicze znaczenie dla ukształto­ szczegółach - dzięki udoskonaleniu
wania się współczesnych nauk o czło­ mikroskopu - wewnętrzną budowę
wieku. Wielki wstrząs intelektualny ludzkiego ucha. W latach siedem­
wywołało dzieło Darwina „O pocho­ dziesiątych XIX w. dokonano kilku
dzeniu gatunków" (1859), ono to bo­ ,.dźwiękowych” wynalazków, które
wiem po raz pierwszy konsekwentnie wynikały być może - któż to wie na
ukazało organizm ludzki jako pewną pewno - z tego samego zainteresowa­
złożoną całość, zupełnie innego ro­ nia fenomenem zmysłu słuchu, co ba­
dzaju niż najbardziej nawet skompli­ dania psychologów. W 1876 r. poja­
kowana maszyna. wia się telefon Alexandra Grahama
Bywa, że daty układają się w zna­ Bella, w 1877 fonograf Thomasa Edi­
czące szeregi. W 1860 r. Gustav Theo­ sona. a za nimi liczne patenty na
dor Fechner opublikował w Nie­ audiometry, mikrofony, aparaty słu­
mczech ,,Elemen ty psychofizyki' \ chowe itp,
a w 1863 r. Hermann von Helmholtz Z obszernym programem badań
„Naukę o (xlczuwaniu dźwięku”. nad doznaniami zmysłowymi wystą­
Z książek tych nie wynikał jeszcze pił profesor uniwersytetu lipskiego
PSYCHOLOGICZNE żaden spójny program badań ekspe­ Wilhelm Wundt. Jest znamienne, że
LABORATORIUM rymentalnych. Przeczytawszy je, z wykształcenia był on fizykiem.
wielu młodych ludzi zaczęło sobie Zgromadzone przez niego przyrządy,
Jeszcze w naszym stuleciu psycho­ jednak wyobrażać, że z czasem będzie które pierwotnie miały służyć do de­
logia była traktowana jako gałąź filo­ można zastosować w psychologii monstracji w 1879 r. dały początek
zofii; w rozmaitych systemach klasy­ większość metod nauk przyrodni­ pierwszemu w świecie laboratorium
fikacji nauk dyscypliny te najczęściej czych. psychologicznemu. Typowe wundto-
łączono ze sobą. Bywało, że psycholo­ Obaj wspomniani uczeni rzeczy­ wskie badanie polegało na stopnio­
gowie zajmowali uniwersyteckie ka­ wiście przyczynili się do rozwoju psy­ waniu bodźca, np. świetlnego i okre­
tedry filozofii, a filozofowie - psy­ chologii zgodnie z ówczesnymi poglą­ ślenie, jaka wielkość zmiany staje się
chologii. Spór o obsadę obu katedr dami na istotę nauki. Helmholtz np. zauważalna dla osoby badanej. Uwa­
rozgorzał np. w Warszawie w 1915 r., okazał się doskonałym konstrukto­ ga, percepc ja, wola - to były podsta­
kiedy to w stolicy Królestwa Polskie­ rem instrumentów. Do najbardziej wowe pojęcia tego kierunku. Jego
go reaktywowano polski uniwersytet. znanych jego dzieł należy kimograf, osiągnięciami stały się z czasem ścisłe
Wcześniej, bo w 1907 r., w Warszawie aparat do zapisu pracy podrażnione­ prawa, takie np jak prawo Webera-
powstało Towarzystwo Psychologi­ go mięśnia, oraz estezjometr, przy­ -Feehnera (doznanie jest proporcjo­
czne; jego założycielom chodziło ra­ rząd do drażnienia skóry w dwóch nalne do logarytmu bodźca). Licz­
czej o towarzystwo filozoficzne, ale punktach o zmiennej odległości (Jak nych zwolenników Wundta niewiele

94
Reprezentantem kolejnego pokole­
nia psychologów eksperymental­
nych, który bardzo już oddalił się od
drogi wytyczonej przez Wundta, był
Władysław Heinrich, asystent profe­
sora fizyki, Augusta Witkowskiego,
później profesor psychologii UJ. W
1903 r. utworzył on w swej uczelni
pracownię psychologii eksperymen­
talnej, pierwszą na ziemiach pol­
skich. Jako drugą uznać można pra­
cownię Uniwersytetu Lwowskiego,
otwartą w 1905 r., lecz działającą
nieoficjalnie już w 1903 r., w której
posługiwano się przyrządami z Za­
kładu Fizyki i Fizjologii. Inicjatorem
jej powstania był wybitny filozof Ka­
zimierz Twardowski, prowadzący
również zajęcia z psychologii, lecz
pełen rezerwy wobec badań ekspery­
mentalnych w tej dziedzinie. Mimo
Laboratoria psychologiczne w uniwersytetach amerykańskich nie s łu ż y ły -ja k w Lipsku swojej nieufności, Twardowski odbył
u Wundta - wyłącznic badaczom, lecz rów nież studentom, poczynając od drugiego roku specjalną podróż, aby poznać działal­
stud iów . Na U ję c iu , wykonanym w Uniwersytecie Comella ok. 1900 r. widać zgromadzo­ ność najlepszych pracowni zagrani­
ne w pracowni przyrządy do generowania dźw ięku cznych.

obchodziły skomplikowane proble­ również naśladowców. W Krakowie Trzecia z kolei pracownia psycho­
my ludzkiej osobowości, podjęto badania eksperymentalne. logiczna powstała w Warszawie.
Jedna z pierwszych opublikowanych Z powodu braku polskiego uniwersy­
Do laboratorium w Lipsku ściągali tetu warunki do pracy naukowej były
studenci z całej Europy i z Ameryki. tam prac, opartych na materiale do­
świadczalnym dotyczyła poczucia tu najtrudniejsze.
Wkrótce powstało podobne laborato­
rium w Getyndze i pięć innych w Sta­ smaku u osoby pozbawionej języka W 1909 r. na I Zjeździe Neurolo­
nach Zjednoczonych. (1887 r.). W Uniwersytecie Jagielloń­ gów, Psychiatrów i Psychologów Pol­
skim przeprowadzono też badania skich w Warszawie powzięto decyzję
Polscy filozofowie i pedagodzy in­ z zakresu elektroencefalografii oraz powołania do życia dwóch instytu­
teresujący się psychologią nie tylko badania nad aktywnością kory móz­ tów - psychologicznego i neurologi­
jeździli do Lipska słuchać wykładów gowej, które były wielokrotnie cyto­ cznego, wraz z pracowniami. Wyniki
Wundta, ale nawet zdobywali się na wane w specjalistycznej literaturze badań prowadzonych w Laborato­
krytykę jego koncepcji. Nie zabrakło światowej. rium Psychologicznym w Warszawie
publikowane były w serii „Prace
Czy osoba obracana w kó łko potrafi prawidłowo zlokalizować źródło dźw ięku? Zdjęcie z psychologii doświadczalnej”. Re­
przedstawia przygotowania do eksperym entu w Uniwersytecie Harvarda. prawdopodob­ prezentatywna dla laboratorium jest
nie w 1893 r Zw róćm y uwagę na młodego człowieka z praw ej strony fotografii. Obsługuje praca Edwarda Abramowskiego
on urządzenie korbowe, za pomocą którego fotel z badanym mężczyzną będzie wprawiony „ Wpływ woli na reakcje galwanome-
w ruch obrotow y. D w aj inni szykują instrum enty do wytwarzania i pomiaru dźwięku. tryczne”, wydana w 1913 r.
Abramowski ukończył studia za­
graniczne. Kierując laboratorium,
starał się upodobnić je do znanych
sobie placówek szwajcarskich. Roz­
budowywał laboratorium, ale mod­
nych trzydzieści lat wcześniej badań
nad słuchem wówczas już w Warsza-
wie nie prowadzono. Abramowski
obserwował m.in. wpływ skupienia
uwagi na oddech i puls, wpływ woli
na stany emocjonalne, wpływ narko­
tyków i alkoholu na skłonność do
ulegania emocjom, zakłócenia pa­
mięci. W całej światowej psychologii
zwracano się zresztą wtedy ku pro­
blematyce filozoficznej. Laboratoria
psychologiczne istniały nadal, ale ba­
dania jakie w nich wykonywano, były
znacznie bardziej skomplikowane niż
eksperymenty nad postrzeganiem
wrażeń zmysłowych.
Henryk Hołlender
Z GŁOWĄ
Redakcja „Młodego Technika" wprowadza no­
□ 3
a
r m m
m m
w y dział na łam y naszego pism a, drukowany,
niestety, nie w każdym numerze ze względu na n p □ J CD
małą jego objętość , poświęcony grom i innym
rozrywkom umysłowym. Będą wśród nich rozmai­
te zabawy, wymagające gimnastyki intelektu , w y­
L£ X!
\ZLi CEO
obraźni, pomysłowości. Ćwiczyć umysł można sa­
Rys. 2
motnie albo w tow arzystw ie innych osób , dlatego
też będę przedstaw iał problem y i łamigłówki dla
jednej osoby, ja k i g ry dw u- bądź wieloosobowe. dzinę współczesnych ,,gi<*r cianów' wykonując ruchy
Do dobrej gry wcale nie je st potrzebna ozdobna , matematycznych”. na kartce papieru. Ten spo­
Wertikal jest grą na sób rozgrywki popularyzo­
kolorowa plansza i kilka tuzinów specjalnych pio­ wany był w ZSRR. Należy
nów. Raczej komplementem niż zarzutem wzglę­ wskroś nowoczesną, intere­ narysować planszę, a po jej
dem pojęcia gier jest powiedzenie, że grać można sującą i oryginalną. Piona­ każdej stronie zestaw pio­
mi są tu bowiem... prosto*
byle czym. Do gier, które będę opisyw ał , będą padłościany. Każdy z obyd­ nów (rys. 2). Po wykonaniu
potrzebne rozm aite rekw izyty: piony, kości, karty, wu graczy ma po osiem ta­ ruchu trzeba skreślić ten
a często zaledw ie kartka papieru, bądź garść kich figur. Siedem z nich klocek, który niejako
zapałek. ma wymiary: 1x1x2, zaś umieściliśmy na planszy.
Życzę Czytelnikom i sobie dobrej zabawy. Takim pisanym sposobem
jedna 1x1x3 Jak widać,
gry można bawić się w „we­
A utor składają się one z sześcia­
nów. Piony przeciwników rtikal” w wielu sytuacjach,
np. w pociągu, na ławce
WERTIKAL, stwarzają mnóstwo cieka­ oczywiście, różnią się kolo­ w parku.
CZYLI KLOCKI wych, choć nieskompliko­ rami (np. białe i czarne).
DLA DOROSŁYCH wanych gier. Zhwarta tam Rysunek zapewne wszystko Proponowana gra nie jest
„idea matematyczna1" wyjaśni (rys. 1). Plansza ma błaha. Zdążyli się o tym
Amerykański znawca uzewnętrznia się w ich wa­ kształt 16-polowego kwa­ przekonać nie tylko mate­
gier. Sidney Sackson, po­ lorach strategicznych, pod­ dratu. matycy, ale i maszyny li­
wiedział kiedyś nieco prze­ czas gdy prostota reguł Krótki opis reguł gry: czące. Dość pówiedzieć, że
sadnie: ,,gry tworzone są i rekwizytów zdaje się częstokroć zachodzą na
albo przez historię, albo świadczyć o ich naiwności. 1. Rozpoczynają białe. planszy takie sytuacje,
przez maszyny matematy­ Ta właśnie prostota spra­ 2. Ruch polega na usta­ w których gracz ma wię­
czne”. Historia dała nam wia, że zdobywają one so­ wieniu dowolnego piona na ksze możliwości ruchu niż
szachy, warcaby, karty, go bie większą popularność planszy. Może on zakryć szachista. Niemało kłopo­
- najstarszą grę świata - niż ekskluzywne gry plan­ jedno, dwa lub trzy pola tów sprawił „wertikal”
oraz wiele innych. Współ­ szowe. Proponuję najpierw planszy, zależnie od tego, komputerowi „Odra-
czesne maszyny liczące, polską grę o nazwie „werti- czy pion „postawimy”, czy 1201 ”, na którym przed kil­
a raczej ich programiści, kal”. Reprezentuje ona ro­ też „położymy” na boku. koma laty radziecki mate­
3. Raz ustawionych na matyk, A. A. Anikeicz, ba­
planszy pionów nie można dał strategię tej gry. Prace
zdejmować ani przesuwać. te, prowadzone na lenin-
Nie biją się one wzajemnie. gradzkim Uniwersytecie
4. Piony nie mogą wysta­ im. Zdanowa uwieńczyło
wać poza brzeg planszy, opracowanie pod kierun­
muszą się na niej zmieścić. kiem dr. J. Cejtina specjal­
nego programu dla kompu­
5. Przegrywa partię ten tera.
z graczy, który musi zakryć
ostatnie pole planszy. Gra okazała się tak inte­
Ważną zaletą w „werti- resująca, rozwijająca logi­
kalu” jest to, że jedna par­ czne myślenie, jak i wyo­
tia nie trwa dłużej niż 2-3 braźnię przestrzenną, że do
minuty. Rozgrywa się więc badań nad nią przystąpiła
kolejno kilka lub kilkanaś­ grupa radzieckich nauko w-
cie partii. Sporządzenie giy ców-psychologów. Dla nas
nie sprawia trudności. Wy­ wniosek jest jeden: skoro
starczy kupić 34 kostki do gra warta jest naukowych
gry i skleić z nich piony. badań, warta jest także te­
go, by w nią grać.
Można bawić się również
nie używając prostopadłoś­ Robert Hardy

96
G d y b y k sią d z B e n e d y k t C h m ie lo w ­ niem te g o s a m e g o ro z m ia ru n a dole,
s k i u k ła d a ł n ie c o p óźn ie j s w o ją e n c y ­ p rz y p o m in a w ię c kształte m czerpak.
k lo p e d ię ró w n ie ż p rzy h a śle z a m e k Z ę b y jako o d d z ie ln e je d n o stk i m o c u ie
b ły s k a w ic z n y n a p is a łb y zapew ne s ię w s z e re g u n a b rz e g u taśm y, tak
sły n n e w yja śn ie n ie jaki jest k a ż d y u z b ro jo n a ta śm a sta n o w i p o łó w k ę
w id zi B o też za m ki b ły s k a w ic z n e s ą ła ń c u c h a . S a m a ta śm a słu ż y jako
w n aszej cyw ilizacji ró w n ie p o p u la r n e p o d ło ż e z a ró w n o d o u m o c o w a n ia z ę ­
jak k o n ie w X V III w tch o b e c n o ś ć jest bów . jak i d o p rz y sz y c ia z a m k a d o
tak o czyw ista, że tej prostej i n ie z a ­ o d z ie ż y lu b w yrob u . P o p o łą c z e n iu
w o d n e j k o n stru k c ji p ra w ie nie z a u w a ­ o b u c z ę śc i tw orzy się ła ń c u ch . Ł ą c z ­
ż a m y i c h o ć p o p u la rn e s u w a k i p r o d u ­ nik na d o le i k o ń c ó w k i p o o b u s tro ­
ku je w iele k o n c e r n ó w n ie w ie le o s ó b n a c h na g ó r z e nie p o zw a la ją s u w a k o ­
m o ż e p o w ie d z ie ć c o k o lw ie k o p o c h o - wi w y ś liz g n ą ć się. Z a m k i ro zd zie lcze
d z e n iu i ro zw o ju te c h n o lo g ii ich w y ­ m ają ro z d z ie lc z e łą c zn ik i tzn trzpień
tw arzania. T y m c z a s e m s a m a idea m a łą c z n ik a m o ż n a łąc zyć lu b ro zd zie la ć
z g ó r ą sto lat a istotn y p o stę p t e c h n o ­ ze s p e c ja ln y m uchw ytem . P o o tw a r­
log! i z a c zą ł s ię je szc ze p rze d I w o jn ą c iu z a m k a c z ę ść łą c z n ik a p o d trz y m u ­
Ś w ia to w ą Sze rze j o tych z a g a d n ie ­ je w is z ą c y w ó w c z a s s u w a k
n ia c h p isz e m y w tym n u m e rz e w a rty­
D zia ła n ie s u w a k a łatw o p rz e śle d z i­
k u le p o ś w ię c o n y m e w o lu cji z a m k ó w
m y na ry su n k i* p o k a z u ją c y m ten m e ­
b ły s k a w ic z n y c h , tutaj za jm ie m y s ię
c h a n iz m z u s u n ię t ą g ó r n ą p o k ry w ą
w y ja śn ie n ie m sa m e j z a s a d y ich d z ia ­
Je st o n b a r d z o prosty, istotn e s ą w y ­
łania.
w in ię te b rze g i i g ó r n a w y p u k ło ś ć
N a ostatniej o k ła d c e p re ze n tu je m y w k sz ta łcie litery V, któ ra n o s i n a zw ę
w p ra w d z ie m eta low y z a m e k b ły s k a ­ szyjki T o w ła śn ie szyjk a u sta w ia w y ­
w ic zn y. ale i w p rz y p a d k u n ie c o o d ­ tło c z o n e zę b y w o d p o w ie d n ie j o d le ­
m ie n n y c h k o n stru k c ji p la st ik o w y c h g ło ś c i i p o d p ra w id ło w y m kątem tak
id e a p o z o sta je ta sa m a . a by m o g ły o n e z a c h o d z ić na sie b ie tj
k o p u łk a je d n e g o zę b a trafiła w w yo-
Podstawowymi składnikami meta­ b le n ie zę b a n a p rz e m ia n le g łe g o itd
lowego zamka są: zęby, taśma, suwak P o d c z a s o tw ie ra n ia z a m k a szyjk a
(tak poprawnie nazywa się sam me­ ro z d z ie la zę b y w a n a lo g i c z n y sp o só b .
chanizm zamykający lub otwierają­
cy), łącznik i końcówki. Każdy ząb jest P o c z ą t k o w o p r o d u k o w a n o zam ki
s z tu c z n y c h i m etod ich fo rm o w a n ia
odpowiednio uformowany - z kopuł- b ły s k a w ic z n e tylko z m etalu P o II
d a ło m o ż liw o ś ć p ro d u k o w a n ia p la sti­
ką na górze i jednocześnie wgłębie­ w o jn ie św iato w ej u le p sz e n ie tw orzyw
k o w y c h za m kó w . Pojaw iły s ię n o w e
k o n stru k c je spiralne, zw ojow e, d ra ­
Plastikowe sp/rale i zęby mogą m ieć różne kształty aie zasada działania zamka pozosta/e ta b in kow e . aie z a sa d a d zia ła n ia 2a m k a
sama
p o zo sta ła ta sa m a n a d a l o d p o w ie d ­
nia g e o m e tria zębów , c z y w y p u ste k
spirali p o zw a la im na p re cyzyjn e z a m ­
k n ię cie

D zisia j za m ki b ły sk a w ic z n e p r o d u ­
k o w a n e s ą z ró ż n y c h m ate riałó w i na
w iele s p o s o b ó w , p o n ie w a ż n ie kie d y
p e w n e typy słu ż ą lepiej n iż in n e
w sp e c ja ln y c h za sto so w a n ia c h . T a k
jak d o su k ie n k i le p szy jest m iękki, nie
d ra ż n ią c y s k ó ry p la stik o w y zam ek,
tak w p od różn ej, solid n e j to rb ie lepiej
sp is u ją się zam ki m e ta lo w e lu b p la sti­
k o w e o d u ż y c h zębach.

R o z m ia r za m k a u sta la się p o p rze z


zm ie rze n ie s z e ro k o śc i p o łą c z o n e g o
ła ń c u ch a . N u m e ry dla m e ta lo w ych
z a m k ó w u s z e re g o w a n e s ą o d 2 d o 7
(od 0.35 cm d o 0.88 cm ), p rzy s u w a ­
k a c h p la stik o w y c h n u m e ry o d 3 d o 9
o d p o w ia d a ją z g r u b s z a m ilim e tro m

(ak)
r

Is;r^ł<i

r «-

You might also like