K.Sylla - esej końcowy

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 2

Katarzyna Sylla

Mimo, że nie wydawałam się sobie osobą o zacięciu analitycznym, a takie


wymaganie łączyłam z pracą na wszelkich bazach danych - kończąc kurs, uważam
korpusy lingwistyczne za bardzo przydatne narzędzie. Muszę przyznać, że w
kwestii samodzielnych prób rozwikłania użycia programów komputerowych
zrażam się łatwo. Przez nieoczywisty (przynajmniej dla mnie) kontakt z AntConc i
trudności z konwertowaniem tekstu pomiędzy formatami byłam o krok od
rezygnacji z kursu. Cieszę się, że finalnie podjęłam inną decyzję, ale widzę też
ilość pracy, którą muszę włożyć w osiągnięcie biegłości.
Praca na korpusach jest interesująca i oferuje wiele możliwości; pod warunkiem,
że potrafię sformułować swoją potrzebę. Z moim niewielkim wcześniejszym
doświadczeniem bardzo ekscytowały mnie kolokacje- krótkie, wycięte z kontekstu
przykłady parowania wyszukiwanego słowa są gotowe do oceny semantycznej lub
użycia. I właśnie konkretne pary wyrazów, ich znaczenia, a co za tym idzie np.
zabarwienie emocjonalne interesowały mnie najbardziej. Chciałam z tych danych
korzystać bardziej w celach ciekawostkowych, ewentualnie statystycznych, niż jako
przewodnika po języku. Teraz właśnie w ten sposób będę chciała używać
korpusów, nastawiając się na naukę języka obcego.
Samo tworzenie glosariusza jest pracochłonne. Myśląc o korpusie
specjalistycznym, wybór odpowiednich materiałów, a przynajmniej kryteriów ich
wyboru jest zajmujący, choć bardzo satysfakcjonujący. Jednak etap eliminacji/
włączania poszczególnych słów do finalnej listy odczuwam jako bardzo żmudny.
Ustalenie i trzymanie się wybranych kryteriów w tworzeniu glosariusza wydaje mi
się dużo trudniejsze niż w researchu materiałów do korpusu. Tworząc glosariusz
na zaliczenie w ramach kursu, podjęłam szereg decyzji sensownych dla mnie w
tamtym momencie, nie mam pewności, że w innym przypadku byłyby takie same.
Odnoszę też wrażenie że stworzenie glosariusza może być idealnym narzędziem
podczas pracy nauczycielskiej, w planowaniu zakresu słownictwa dla ucznia/
grupy w danym temacie, nomenklaturze. W samodzielnej nauce czas poświęcony
na tworzenie listy nie przybliżyłby mnie do przyswojenia ich - tu wyszukiwanie
synonimów, kolokacji, przykładów (i szybkie przejście do praktyki, czyli tworzenia
własnych zdań, bo wiem już o sobie, że rejestruję informacje tylko zmuszona do
ich użycia). Tak samo, przetestowałam i doceniam aplikacje typu Quizlet, ale
tracę mnóstwo czasu na przygotowanie materiałów, tracąc jednocześnie
zainteresowanie nauką, kiedy przychodzi do powtórzenia. Oczywiście, zasadność
tego czy innego narzędzia to kwestia preferowanej drogi przyswajania przez nas
informacji. Pytanie o „typ nauki” pojawiło się w mojej edukacji kilkukrotnie i
nawet jeśli zakładałam hipotezę, to zawsze wydawały mi się błędne, a
przynajmniej nie w pełni prawdziwe.
Od dzieciństwa uczyłam się w szkole muzycznej gry na skrzypcach jako głównym
instrumencie i przez to nieszczęście w okresie formatywnym pewnych traum się
nie pozbędę. Niektóre wyuczone strategie są wdrukowane tak głęboko w
osobowość, że nie wiem, czy w innej sytuacji byłyby dla mnie naturalne. Osoby
nie grające, nie-muzycy są przekonani, że e muzycy posługują się wyłącznie
słuchem. Szczerze mówiąc, kiedy obsługuje się instrument, słuch jest ostatnim
zmysłem, który się angażuje. Po podstawą jest świadomy fizjologiczny ruch, czy
jego planowanie i pamięć ciała, jeśli to możliwe, kontrolowany dodatkowo przez
wzrok, a dopiero na końcu słuch reaguje na wydobycie dźwięku; zresztą bardzo
szybko, co uchodzi za niezauważalne. W dzieciństwie pamiętałam umiejscowienie
treści czy notatek na konkretnych stronach, nie powtarzałam słówek „z
dźwiękiem”, bardzo często wystarczała mi kontrola wzrokowa - kontakt z książką,
tablicą, etc. Później zrozumiałam i uznałam za skuteczniejsze używanie słuchu - i
np formułowanie własnej, wypowiedzi (mówionej głośno) z przeczytanej lekcji
pozwalało mi uporządkować informacje. Zwracałam też uwagę na konkretne
zdania czy definicje, które mi się podobały i z łatwością zapadały w pamięć.
Niestety zauważam, że na przestrzeni lat to się zmienia i szybko sama odczuwam
bezzasadność jakiegoś sposobu i potrzebę zmiany.
Chcąc zdążyć ze zdaniem swojej opinii, tu zaprzestanę swojej osobistej historii,
ale podsumowując, bardzo cieszę się, że skorzystałam z kursu. Widzę bazę
korpusową jako narzędzie podobną wielkiemu mózgowi - pełną informacji, którą
odpowiednią komendą możemy wykorzystać w konkretnych (zależnych od
potrzeby) celach, kontrolując na bieżąco czy treści odpowiadają bezpośrednio na
sformułowany przez nas problem, lub też czy chcemy zaobserwować wyniki w
różnych kontekstach i na tej bazie wyprowadzić wnioski. A każde zapytanie i
każdy wynik można sprawdzić wielokrotnie, skupiając się na innych elementach.

You might also like