Mimo, że nie wydawałam się sobie osobą o zacięciu analitycznym, a takie
wymaganie łączyłam z pracą na wszelkich bazach danych - kończąc kurs, uważam korpusy lingwistyczne za bardzo przydatne narzędzie. Muszę przyznać, że w kwestii samodzielnych prób rozwikłania użycia programów komputerowych zrażam się łatwo. Przez nieoczywisty (przynajmniej dla mnie) kontakt z AntConc i trudności z konwertowaniem tekstu pomiędzy formatami byłam o krok od rezygnacji z kursu. Cieszę się, że finalnie podjęłam inną decyzję, ale widzę też ilość pracy, którą muszę włożyć w osiągnięcie biegłości. Praca na korpusach jest interesująca i oferuje wiele możliwości; pod warunkiem, że potrafię sformułować swoją potrzebę. Z moim niewielkim wcześniejszym doświadczeniem bardzo ekscytowały mnie kolokacje- krótkie, wycięte z kontekstu przykłady parowania wyszukiwanego słowa są gotowe do oceny semantycznej lub użycia. I właśnie konkretne pary wyrazów, ich znaczenia, a co za tym idzie np. zabarwienie emocjonalne interesowały mnie najbardziej. Chciałam z tych danych korzystać bardziej w celach ciekawostkowych, ewentualnie statystycznych, niż jako przewodnika po języku. Teraz właśnie w ten sposób będę chciała używać korpusów, nastawiając się na naukę języka obcego. Samo tworzenie glosariusza jest pracochłonne. Myśląc o korpusie specjalistycznym, wybór odpowiednich materiałów, a przynajmniej kryteriów ich wyboru jest zajmujący, choć bardzo satysfakcjonujący. Jednak etap eliminacji/ włączania poszczególnych słów do finalnej listy odczuwam jako bardzo żmudny. Ustalenie i trzymanie się wybranych kryteriów w tworzeniu glosariusza wydaje mi się dużo trudniejsze niż w researchu materiałów do korpusu. Tworząc glosariusz na zaliczenie w ramach kursu, podjęłam szereg decyzji sensownych dla mnie w tamtym momencie, nie mam pewności, że w innym przypadku byłyby takie same. Odnoszę też wrażenie że stworzenie glosariusza może być idealnym narzędziem podczas pracy nauczycielskiej, w planowaniu zakresu słownictwa dla ucznia/ grupy w danym temacie, nomenklaturze. W samodzielnej nauce czas poświęcony na tworzenie listy nie przybliżyłby mnie do przyswojenia ich - tu wyszukiwanie synonimów, kolokacji, przykładów (i szybkie przejście do praktyki, czyli tworzenia własnych zdań, bo wiem już o sobie, że rejestruję informacje tylko zmuszona do ich użycia). Tak samo, przetestowałam i doceniam aplikacje typu Quizlet, ale tracę mnóstwo czasu na przygotowanie materiałów, tracąc jednocześnie zainteresowanie nauką, kiedy przychodzi do powtórzenia. Oczywiście, zasadność tego czy innego narzędzia to kwestia preferowanej drogi przyswajania przez nas informacji. Pytanie o „typ nauki” pojawiło się w mojej edukacji kilkukrotnie i nawet jeśli zakładałam hipotezę, to zawsze wydawały mi się błędne, a przynajmniej nie w pełni prawdziwe. Od dzieciństwa uczyłam się w szkole muzycznej gry na skrzypcach jako głównym instrumencie i przez to nieszczęście w okresie formatywnym pewnych traum się nie pozbędę. Niektóre wyuczone strategie są wdrukowane tak głęboko w osobowość, że nie wiem, czy w innej sytuacji byłyby dla mnie naturalne. Osoby nie grające, nie-muzycy są przekonani, że e muzycy posługują się wyłącznie słuchem. Szczerze mówiąc, kiedy obsługuje się instrument, słuch jest ostatnim zmysłem, który się angażuje. Po podstawą jest świadomy fizjologiczny ruch, czy jego planowanie i pamięć ciała, jeśli to możliwe, kontrolowany dodatkowo przez wzrok, a dopiero na końcu słuch reaguje na wydobycie dźwięku; zresztą bardzo szybko, co uchodzi za niezauważalne. W dzieciństwie pamiętałam umiejscowienie treści czy notatek na konkretnych stronach, nie powtarzałam słówek „z dźwiękiem”, bardzo często wystarczała mi kontrola wzrokowa - kontakt z książką, tablicą, etc. Później zrozumiałam i uznałam za skuteczniejsze używanie słuchu - i np formułowanie własnej, wypowiedzi (mówionej głośno) z przeczytanej lekcji pozwalało mi uporządkować informacje. Zwracałam też uwagę na konkretne zdania czy definicje, które mi się podobały i z łatwością zapadały w pamięć. Niestety zauważam, że na przestrzeni lat to się zmienia i szybko sama odczuwam bezzasadność jakiegoś sposobu i potrzebę zmiany. Chcąc zdążyć ze zdaniem swojej opinii, tu zaprzestanę swojej osobistej historii, ale podsumowując, bardzo cieszę się, że skorzystałam z kursu. Widzę bazę korpusową jako narzędzie podobną wielkiemu mózgowi - pełną informacji, którą odpowiednią komendą możemy wykorzystać w konkretnych (zależnych od potrzeby) celach, kontrolując na bieżąco czy treści odpowiadają bezpośrednio na sformułowany przez nas problem, lub też czy chcemy zaobserwować wyniki w różnych kontekstach i na tej bazie wyprowadzić wnioski. A każde zapytanie i każdy wynik można sprawdzić wielokrotnie, skupiając się na innych elementach.