Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 10

Broń przeciwpancerna piechoty w drugiej wojnie światowej w rękach Polaków.

Polacy jako chyba jedyny naród mieli okazję spotykać się na polu bitwy ze wszystkimi
konstrukcjami używanymi przez niemiecką Panzerwaffe podczas drugiej wojny. Walczyli z
nimi w każdych warunkach w Polsce, Związku Radzieckim, na pustyni i we Francji. Spotykali
się więc z różnymi generacjami broni piechoty przeznaczonymi do zwalczania broni pancernej.
Na przykładzie ich relacji można odtworzyć całą drogę rozwoju tych broni, niekiedy bardzo
udanych, niekiedy mało użytecznych. Polacy nie ograniczali się do używania broni
wyprodukowanej w fabrykach własnych i obcych. W okupowanym kraju stworzyli, pracując w
różnych warunkach, wiele sztuk różnych rodzajów broni, mającej służyć do zwalczania
nieprzyjacielskich pojazdów pancernych. Eksplozję tego typu pomysłów spowodował wybuch
Powstania Warszawskiego. Poniżej postaram się w skrócie opisać różne typy ręcznej broni
przeciwpancernej używanej przez Polaków w trakcie drugiej wojny światowej. Chciałbym przy
tym skupić się na relacjach tych, którzy używali tych broni, gdyż są one trudniejsze do
znalezienia od danych technicznych, a przy tym są znacznie ciekawsze i oddają w pełni
„ducha” tych broni.
W Kampanii Wrześniowej po raz pierwszy polski piechur miał okazje walczyć z
niemieckimi czołgami. W 1939 roku swój chrzest bojowy przeszła też konstrukcja pana
inżyniera Józefa Maroszka, czyli karabin przeciwpancerny wzór 35 „Urugwaj”. Karabin ten
jest przedstawicielem typowego myślenia wojskowych w okresie międzywojennym.
Rozpatrując problem obrony ppanc piechoty, w wielu krajach decydenci poszli ścieżką
wyznaczoną przez karabin Mauzer Tank Gewehr z 1918 roku. Piechota miała niszczyć czołgi
za pomocą broni będącej w istocie powiększonym karabinem, strzelając przy tym silniejszą
amunicją. „Urugwaj” strzelał amunicją 7,92x107, czyli o kalibrze standardowego karabinu
piechoty, lecz o zwiększonym ładunku prochowym. Mimo to był zdolny do przebicia pancerza
o grubości 15mm z 300 metrów ( w trakcie prób w 1933 dokonywanych pod Wilnem
przestrzelił bufor kolejowy1). Ze 100 metrów był natomiast w stanie przebić około 30-40 mm
pancerza (zależy od jakości opancerzenia). Jak na owe czasy był więc bronią zabójczą. Z
powodu zastosowania silnego ładunku miotającego, broń otrzymała hamulec wylotowy,
zmniejszający odczuwalne „kopnięcie” o około 65%. Problemy sprawiała jego długość,
wynosząca 1,76 m, przez co był dość kłopotliwy w transporcie, ale jest to wada wszystkich
broni tego typu. Większy kłopot sprawił fakt, że nie wydano na czas instrukcji jak przenosić tą
broń (instrukcję dla kawalerii wydano 30 sierpnia 1939, instrukcja piechoty zamknięta była

1
razem z bronią w skrzyni), ale inwencja żołnierska rozwiązała ten problem. Trzeba jednak
pamiętać, iż tego typu broń wypełnia tylko lukę między działkiem ppanc a granatem ręcznym,
sama nie jest w stanie obronić piechoty. Przy trafieniu pocisku z Ura w czołg nie należy
oczekiwać eksplozji czy też pospiesznego opuszczenia go przez załogę. Pocisk wpadając do
wnętrza pojazdu skutecznie razi właściwie tylko załogę, w ten sposób eliminując czołg z walki.
Relacje żołnierzy zazwyczaj stwierdzają unieruchomienie czołgu, tak jak ta: „Porucznik
Morawski z 4 szwadronu celnymi strzałami z karabinu przeciwpancernego unieruchomił dwa
następne czołgi.”2 Bardzo rzadko natomiast wspominają o wywołaniu pożaru, choć był to
możliwe: „Mam przed sobą kilka czołgów, w odległości około 400 m. Byłem wobec nich sam z
plutonem. Wydałem rozkaz otwarcia ognia dopiero, gdy zbliżą się na 200 m. Trafiliśmy z kb
ppanc trzy czołgi, które zaczęły się palić. Do wyskakującej załogi wystarczył ogień erkaemu i
karabinków.”3
Broń ta służyła później także w oddziałach partyzanckich. Wspomina o tym pan Czesław
Michurski „Rom”, zastępca komendanta obwodu BCh: ”Posiadając niewygodny ze względu na
jego duże rozmiary karabin przeciwpancerny, postanowił ukryć go w stogu siana(...)wydrążył
odpowiedni otwór w sianie i przywiązał karabin do pala podtrzymującego stożek.”4, a jakiś
czas później postanowił dokonać próby: ”Zaopatrzyłem się przy tym w stary lemiesz od pługa,
owinięty gazetą, jako cel próbnego przestrzelenia rzekomego czołgu. Ciemno było, choć oko
wykol, lecz przytwierdzony sznurkami do wysokiej sosny lemiesz, owinięty w biały papier,
widoczny był z odległości kilkudziesięciu metrów. Pamiętając, że w podchorążówce trafiałem
do celu bez pudła, załadowałem jeden z pięciu dostarczonych naboi i... trafiłem w górną
najgrubszą część lemiesza. Pocisk przeszedł na wylot jak przez masło i utkwił w pniu drzewa.”5
Wiele innych przechowywanych potajemnie egzemplarzy brało udział w walkach
partyzanckich i w Powstaniu („1 polski karabin przeciwpancerny” jest na stanie kompanii
K16).
Kaliber Prędkość Długość Masa bez Dł. Pojemność
wylotowa amunicji przewodu magazynka
lufy

1
W. Kucharski , Kawaleria i broń pancerna w doktrynach wojennych 1918-1939, Warszawa - Kraków 1984, s.
133.
2
A. Konieczny, Jerzy Pelc - Piastowski, Wisła ruszyła o świcie, Katowice 1984, s. 74.
3
B. Królikowski , Ułańska jesień, Lublin 2002, s. 262.
4
B. Karaszewski, Partyzancka broń, Warszawa 1980, s. 112.
5
Ibid., s. 131.
6
L.M. Bartelski, Mokotów 1944, Warszawa 1986, s. 373.

2
7,92mm 1620 m/s 1760mm 9,5kg 1200mm dolny-4 7

Po zakończeniu Kampanii Wrześniowej Polacy wszelkimi drogami uciekali do Francji.


Kraj ten nie posiadał jednak broni ppanc piechoty, polegając w tej dziedzinie na lekkich
działkach 25mm. Dopiero po przejściu pod brytyjskie dowództwo polski piechur otrzymał broń
przeciwczołgową. Tym razem był to karabin przeciwpancerny „Boys”.
Broń ta oparta została na podobnych do „Ura” założeniach, lecz tą samą ideę
zrealizowano tu w znacznie większej skali. Działał tak jak karabin powtarzalny, lub, co jest
lepszym porównaniem, działko strzelające ogniem pojedynczym. Broń miała kaliber 0.55 cala
(13.97mm). W sprzyjających warunkach mógł przebić do 20 mm pancerza, oczywiście z
niewielkiej odległości. Posiadała też własny sprężynowy opornik i hamulec wylotowy8.
Praktycznie broń przypominała ultralekkie działko pozbawione podstawy. Jego osiągi nie były
rewelacyjne, były zbliżone do osiągów Mauzer T-Gewehr z roku 1918, jedyną różnicą była
inna amunicja i większa szybkostrzelność. W te karabiny wyposażono wszystkie polskie
jednostki piechoty będące pod brytyjskim dowództwem. Na pustyni broń ta miała jeszcze
pewne pole do popisu, ze względu na słabość pancerza włoskich czołgów. Nie zawsze jednak
wykorzystywano ją zgodnie z przeznaczeniem: „Jest wśród nich karabin przeciwpancerny typu
Boys. Jest to jedyna tu broń, której muszkę ustawia się nie pod cel, ale w sam jego środek.
Karabin ten powoduje przy wystrzale piekielny huk, od którego długo dzwoni w
uszach.(...)najmilszą rozrywką było wygarnąć niespodziewanie w latrynę, jeśli siedział tam
któryś z kolegów(...)Największą uciechę sprawiał wojak niemiecki lub włoski. Wyrywali sobie
wtedy wszyscy Boysa (...) żeby przygrzać facetowi. Nigdy jednak z powodu tego gorączkowego
pośpiechu nie zdarzyło się, aby któryś z przeciwników odniósł szwank od naszego karabinu
przeciwpancernego. Ale co się nakłaniał naszym pociskom, to się nakłaniał i napadał...9” Broń
ta była skuteczna przeciwko czołgom mniej więcej do roku 1942. Na uzbrojeniu wojsk
polskich pozostał jednak znacznie dłużej, aż do roku 1944-go. Wspomina o tym porucznik
Szemraj z 2 Korpusu: „...w sprawny sposób odbyło się w nocy luzowanie. Zawdzięczamy to
dwóm czynnikom(...)drugi-to pozostawienie na dole całego ciężkiego sprzętu, a więc
moździerzy, ciężkich karabinów maszynowych, karabinów przeciwpancernych oraz zapasów i
przejęcie w zamian za to identycznego sprzętu oraz zapasów od luzowanej kompanii
brytyjskiej.10” Jego pododdział otrzymał piaty dopiero 17 lutego1944:” Otrzymaliśmy nową

7
Z. Gwóźdź, P. Zarzycki, Polskie konstrukcje broni strzeleckiej, Warszawa 1993, s. 160 - 165.
8
www.antitank.co.uk/uk_%26_canadian1.htm
9
T. Radwański, Karpatczykami nas zwali, Warszawa 1978, s. 95 - 96.
10
A. Majewski, Wojenne opowieści porucznika Szemraja, Lublin 1975, s. 229.

3
broń o nazwie piat.(...)Krótko mówiąc piat to granatnik przeciwpancerny. Waży około 15
kilogramów.(...)Zaraz przy drugim strzelaniu „piętka” pocisku odskoczyła przy wybuchu w tył i
zraniła w nogę Władka Jagiełłę.” W polskiej Pierwszej dywizji pancernej używane jeszcze
były pod koniec 1944 roku: „Nawet rusznice przeciwpancerne poszły w ruch. Rozwalały węgły
domów, jak sita dziurawiły żywe cele(...)Niemiecki ”w Moerdijk szarpany” przyczółek mostowy
na południowym brzegu Mozy przestał istnieć.11”

Kaliber Prędkość Długość Masa bez Dł. przewodu Pojemność


wylotowa amunicji: lufy magazynka
13,97 mm 990 m/s 1612mm 16,32kg 920mm górny-512
(0.55 cala)

W wojskach zaopatrywanych przez Brytyjczyków Boys został zastąpiony prze Piata


(Projector, Infrantry, Anti-Tank). Egzemplarzy zrzutowych używała także polska partyzantka.
Była to broń wykorzystująca dość nową w tym okresie technologię - zjawisko kumulacji. Ta
technika doprowadziła do powstania wielu ciekawych broni, jak Bazooka, Panzerschreck czy
Panzerfaust. Synowie Albionu postanowili jednak zbudować broń wyjątkową pod każdym
względem. Niemcy, USA i Wielka Brytania stanęły przed następującym zadaniem: jak
dostarczyć na dużą odległość ładunek kumulacyjny na pancerz czołgu bez konieczności
rzucania go przez żołnierza? Dwa pierwsze państwa rozwiązały je w najprostszy sposób,
stosowany dzisiaj na całym świecie, używając napędu rakietowego. Anglia zrobiła to „po
swojemu”. PIAT jest w rzeczywistości obudowaną sprężyną, która za pomocą pręta
uderzającego w niewielk ładunek mjotający w dnie pocisku, wyrzuca go w kierunku wroga.
Teoretycznie zastosowanie tej metody ma same zalety - nie ma wielkiego płomienia
wylotowego (możliwość prowadzenia bezpiecznego ognia z pomieszczeń i nie dekonspiruje
strzelca), a broń równocześnie może pełnić funkcję moździerza: „...ze zgrupowaniem trzech
piatów, które w razie potrzeby miały strzelać torem pionowym-udawać altylerię...13”. Niestety,
ta metoda ma również pewne wady, dość istotne dla jej obsługi. Aby oddać strzał, najpierw
trzeba napiąć sprężynę. I tu „zaczynają się schody”. Według kanadyjskiej instrukcji z 1948
proces napinania przebiega następująco: „Checkthat the safety lever is in the "fire" position and
that the sights are down. Stand the weapon vertically on the shoulder piece with the trigger

11
W. Dec, Narwik i Falaise, Warszawa 1958, s. 279.
12
I, Hogg, Artyleria dwudziestego wieku, Warszawa 2001, s. 129.
13
A. Majewski, op. cit, s. 324.

4
guard to the right. See that the slings are clear of the weapon. Place a foot on each of the
projecting shoulders of the shoulder piece, keeping the heels on the ground. Grasp the trigger
guard grip with both hands and pull upward on the grip for about 1/4 of an inch. Rotate the
casing anti-clockwise through 45°. This releases the stud on the rear end cap from the slot in
the shoulder piece. Pull upwards on the grip until the bolt sleeve engages behind the sear.
Lower the outer casing slowly and engage the stud on the rear end cap in the slot in the
shoulder piece by rotating the casing clockwise through 45°. Apply the safety if firing is not to
follow immediately. Insert the guide tube plug in the spigot guide tube.14” Trzeba przy tym
pamiętać, że do napięcia broni potrzeba było siły 90 kilogramów. Po pierwszym strzale
sprężyna teoretycznie powinna sama się napiąć, jednak jeśli strzelec nie trzymał dość mocno
broni, musiał napinać ją ręcznie. Nie mając innego wyjścia, piechurzy opracowali metodę
napinania w pozycji leżącej. Szybko też PIAT zyskał opinię broni jednostrzałowej15. Jej
użytkownicy na ogół jej nie kochali, doczekała się też krytycznych ocen nawet ze strony
powstańców warszawskich, którzy cenili każdą broń: „Do tej każdej cholery powinni zrzucić
brygadę mechaników!(...)Strzelisz bracie, to mało ci głowy nie urwie! A jak pocisk wyleci już z
lufy, to się komora zamkowa tak zatka sprężyną, że żaden diabeł jej stamtąd nie
wyciągnie!(...)Ja z tego strzelać nie będę!16.” Sprężyna sprawiała też inne trudności: „Cała
sztuka polega na naciągnięciu sprężyny za pierwszym razem, która jest bardzo twarda. Z mojej
piątki udaje się to tylko “Ostremu” i “Edwardowi”. Dużej siły wymaga również samo
strzelanie z piata-trzymać go musi przy tym dwóch ludzi. Po każdym strzale sprężyna sama się
już naciąga17”. Z tego fragmentu widać wyraźnie, jak silnie odczuwalny był odrzut tej broni.W
tej sytuacji nie dziwi fakt, że mechanizm samonapinania żadko działał jak należy. Nie okazał
się też trudny do zlokalizowania przez wroga, co spostrzegł polski spadochroniarz pod
Arnhem: Dwa piaty jak rozprute apteki, biały dym, że go pewnie z piwnic Arnhem widać, co za
samobójcza broń te piaty18!”. Była to więc broń o dyskusyjnych zaletach, zdolna jednak do
skutecznego zwalczania broni pancernej nieprzyjaciela. Brak następców dowodzi też, że była
dość niepraktyczna i nieprzystosowana do polowych warunków.

Kaliber Długość: Masa Prędkość Przebijalność

14
www.6th-airborne.org/indeks.html
15
www.arnhemarchive.org/equip_piat.htm
16
Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka”. Powstanie Warszawskie, wybr. i opr. T. Sumiński, Warszawa 1981, s.
382.
17
B. Wojciechowski, W powstaniu na Mokotowie, Warszawa 1989, s. 111.
18
B. Drozdowski, Arnhem. Ciemne światło, Warszawa 1980, s. 224.

5
wylotowa
pocisk 1000 mm 14,5 kg 106 m/s 75 mm19
nadkalibrowy

Własną bronią przeciwpancerną dysponowały także jednostki polskie idące do Kraju od


wschodu. Były to rusznice przeciwpancerne PTRD i PTRS. Stanowią one kolejne rozwiązanie
zagadnienia postawionego na początku pracy. Były to (szczególnie pierwszy z nich) bronie
bardzo proste w budowie i toporne w wykonaniu. Powstały najpóźniej z omawianych tu
konstrukcji, bo prace nad nimi rozpoczęto w lipcu 1941, a 29 sierpnia PTRD wprowadzony
został do uzbrojenia Armii Czerwonej. Do 30 grudnia 1941 wyprodukowano 17688 PTRD i 77
PTRS. Prędkość produkcji wynikała z maksymalnego uproszczenia broni, stąd też bierze się
taka różnica w wysokości produkcji tych dwóch modeli. PTRD był rusznicą strzelającą
amunicją 14,5x114 (penetracja 25 mm na 500 metrów20). Zasada działania była tożsama z
działaniem zwykłego karabinu, z tą różnicą, że po strzale zamek odskakiwał w tył, wyciągając
łuskę. PTRS używał tej samej amunicji, lecz działał inaczej. Został zbudowany jako broń
samopowtarzalna, zasilana z 5cio nabojowych łódek, działający na zasadzie odprowadzania
gazów przez otwór w lufie. Istniała też niewielka różnica w masie i wymiarach pomiędzy nimi.
Był bardziej skomplikowany od swojego „brata”, dlatego był znacznie mniej popularny.
Ciekawostką jest fakt, że szczególne tendencje do zacięć miały egzemplarze wyprodukowane
w miesiącach zimowych21. Pozostał w służbie do końca wojny. Na początku swej kariery był
bronią stricte przeciwpancerną, później zaczęto go wykorzystywać do zwalczania umocnień,
siły żywej a nawet celów powietrznych.
Jeżeli byśmy na podstawie relacji świadków próbowali ustalić skuteczność tej broni,
napotkalibyśmy pewien problem. Mianowicie, jeśli oprzeć się tylko na tych zeznaniach
okazałoby się, że strzelcy rusznic palili same tylko „Tygrysy” i „Ferdynandy”. Potrzebna jest tu
duża dawka zdrowego rozsądku. Można przyjąć, że broń ta była skuteczna przeciwko czołgom
na przełomie 1941/42, później jej rola jako środka przeciwczołgowego malała. Niemniej
jednak, z małej odległości i w sprzyjających warunkach strzelec z PTRem mógł unieruchomić
wóz bojowy przeciwnika. Jak mała musiała być ta odległość, świadczy ta relacja: „...z bliskiej
odległości zniszczył z rusznicy jednego „tygrysa” Strz. Antoni Magryn(...)Został później

19
I. Hogg, op. cit., s. 159.
20
Ibid., s. 130.
21
M. H. Ochman, Karabiny przeciwpancerne PTRD i PTRS, [w:] Nowa Technika Wojskowa, 2003, nr. 4, s. 51.

6
postrzelony przez załogę unieruchomionego czołgu.22” Nadal była to broń skuteczna przeciwko
transporterom.
Bronie obydwu typów były szeroko używane przez WP (popularnie nazywane „peteer”).
Ciekawie swoje spotkanie z peteerem opisuje weteran 27 pp: „Najpierw ostre strzelanie z
karabinu, pepeszy i rusznicy ppanc.(...)Strzelaliśmy z płytę z czołgu około 5 cm grubości.
Odległość do celu 100 m. Pierwszy strzał i nadzwyczajne wrażenie(...)Okazało się, że rusznica
ma doskonały amortyzator, zupełnie nie kopie, strzela bardzo celnie, ale za to piekielnie
głośno.23” Trzeba tu zauważyć jednak, iż opis ten nie jest do końca prawdziwy (odrzut był
znaczący). Broni tej używali także powstańcy warszawscy, którzy otrzymywali rusznice ze
zrzutów (sam pułk „Kraków” miał ich zrzucić 500 sztuk24). Dostały się też na teren Warszawy
razem z desantem WP. Powstańcy szybko przekonali się o ich wartości: „-Albo te ich karabiny
przeciwpancerne, nazywają ja peteery. Mieć takich parę sztuk i człowiek by gwizdał na czołgi.-
Na lekkie. Podobno Panter ani Tygrysów one nie biorą.-Wszystko jedno, przydały by się.25”
Inny powstaniec walczył z PTRS na Mokotowie: „St. strz. Stanisław Lipski „Staszek” leżał
przy rusznicy radzieckiej(...)wypalił cały magazynek w kierunku nadciągającego czołgu,
mierząc w nasadę wieży. Pięć pocisków błysnęło na pancerzu, maszyna stanęła i skierowała
działo w kierunku ogrodzenia. Rąbnął pocisk, jeden i drugi.26” Widać zatem, że była to broń o
względnej skuteczności wobec czołgów wroga, nadal jednak sprawowała się dobrze wobec
innych celów, na przykład umocnień ziemnych: „Przecież rusznica przebija swoim 14-
milimetrowym pociskiem około dwóch metrów sypkiego piasku. Można więc próbować
przestrzelić bunkier. Mierzę poniżej kominka w nasyp. Strzał, potem drugi, trzeci... piąty.
Wybiłem cały magazyn. Celowniczy popatrzał przez moje szkła. Wszystkie pięć pocisków trafiło
w cel. Kominek przestał dymić.27”Z tego typu broni strzelano też do żołnierzy nieprzyjaciela:
”Kilkadziesiąt sztuk broni maszynowej biło w kłębiącą się kolumnę niemiecką. Poprzez
miarowy stukot Maximów, szczekanie erkaemów, trzask pistoletów maszynowych i głuche
dudnienie rusznic...28”
Najbardziej jednak niezwykłym zastosowaniem tej broni jest użycie jej jako środka
obrony plot. O dziwo nie była to improwizacja żołnierska, lecz sztabowa. Jeszcze bardziej

22
M. Juchniewicz , Szlakiem 36 Łużyckiego pułku piechoty, Warszawa 1959, s. 133,
23
J. Łyżwa, Od Wisłoka do Czarnej Elstery, Warszawa 1959, s. 57.
24
F. Banaszczyk, Skrzydlata dywizja, Warszawa 1987, s. 130.
25
A. Kaska, Desant, Warszawa 1978, s. 86.
26
L.M. Bartelski, op. cit., s. 523.
27
J. Łyżwa, op. cit., s. 145.
28
Ibid., s. 186.

7
niezwykły jest fakt że osiągano strącenia, jednak były to maszyny lecące nisko i powoli, jak np.
Ju-5229 czy Fiesler „Storch”30.

PTRD
Kaliber Długość Masa Długość lufy Prędkość Pojemność
początkowa magazynka
14,5 mm 2008 mm 17,24kg 1227 mm 1012 m/s brak

PTRS
Kaliber Długość Masa Długość lufy Prędkość Pojemność
początkowa magazynka
14,5 mm 2133 mm 20,96 kg 1219 mm 1012 m/s dolny-531

Na zakończenie pracy chciałbym powiedzieć parę słów o pewnej niezwykłej broni,


stworzonej w okupowanej Polsce. Polski ruch oporu dysponował „Urami” pozostałymi po
Wrześniu, zrzutowymi Piatami, dostarczanymi w zasobnikach „Ppanc”, i Solothurnami
(„Ppanc N-1 niemiecki karabin przeciwpancerny 20mm”32). Karabinów zrzucono w okresie
wrzesień 42- lipiec 44 39 sztuk (przyjęto 35). Piaty zrzucano od połowy 1943 roku w ilości
kilkuset sztuk33. Później na stanie pojawiły się PTRy, a podczas Powstania rozpoczęto
produkcję zmodyfikowanych Panzerschrecków34. Oprócz tego w Polsce stworzono w
warunkach chałupniczych egzemplarz rusznicy ppanc własnego pomysłu. Wszystko zaczęło się
od zdobycia 2000 sztuk amunicji lotniczej35. Nie chcąc, aby takie bogactwo zmarnowało się,
Tadeusz i Filip Bańscy opracowali jednostrzałowa gładkolufową rusznicę przeciwpancerną,
opierającą się w swej budowie na karabinie Lebel. Pracę zaczęli od testowania starej strzelby,
która jednak pękła przy pierwszym strzale. Konstruktorzy jednak nie zrazili się i zbudowali
broń od podstaw. Dołączono nawet sprężynowy opornik. Broń użyto w kilku akcjach, w
których nie odegrało większej roli. Na skutek wykonania „na oko” broń miała kaliber około 22
mm36. Konstruktorzy stracili z nim kontakt jesienią . Działko podobnego kalibru występuje na

29
M. Juchniewicz, op. cit., s. 124.
30
S. Glinka, Burza majowa, Warszawa 1967, s. 376.
31
I. Hogg, op. cit., s. 130 -131.
32
J. Tucholski, Cichociemni, Warszawa 1985, s. 159.
33
Ibid., s. 471-472.
34
B. Wojciechowski, op. cit., s. 110.
35
B. Karaszewski, Partyzancka broń, Warszawa 1980, s. 136.
36
K. Satora, Produkcja uzbrojenia w polskim ruchu oporu 1939-1944, Warszawa 1985, s. 202 - 203.

8
wyposażeniu oddziałów polskich w Kampinosie: „Grupa moja składa się z pułku kawalerii,
dwóch baonów piechoty, z 4 moździerzami, 1 działem 75 mm, 1 działkiem 22 mm.. 37.”
Przypuszczenie jednak że jest to ta sama broń nie ma innych podstaw.
Kaliber Długość Masa Długość lufy Donośność Donośność
maksymalna skuteczna
22 mm 960mm ok. 16kg 400mm 2-2,5km 300-400m38

Powyższe opisy ukazują w pełni, jaka ewolucję przeszła broń przeciwpancerna piechoty
w trakcie drugiej wojny światowej. Ewolucja w tej dziedzinie zaczęła od powiększonych
karabinów, powiększając je do przenoszonych przez żołnierzy działek, a później dokonała
gwałtownego zwrotu w kierunku nowych technologii, których rozwój trwa do dziś.
Mimowolnym świadkiem i pierwszym testerem przydatności nowej broni jest piechur. On to
sprawdza w praktyce wszystkie cechy nowego wynalazku. Jak nikt inny potrafi obnażyć błędy i
zaniedbania popełnione przy jego projektowaniu, ale i w pełni docenić jego zalety. Jest więc
najsurowszym krytykiem dla twórców każdej broni. Polski piechur miał okazję dokonać
porównania między rozmaitymi typami stosowanymi w różnych okresach. Wielu z nich
zostawiło po sobie barwne opisy, częstokroć znaczne bardziej wartościowe od suchych
technicznych wyliczanek parametrów. Dlatego postanowiłem skorzystać z ich doświadczeń,
aby lepiej przedstawić broń przeciwpancerną w rękach Polaków w drugiej wojnie światowej.

Bibliografia:

1. Banaszczyk F., Skrzydlata dywizja, Warszawa 1987.


2. Dec Władysław, Narwik i Falaise, Warszawa 1958.
3. Drozdowski Bohdan, Arnhem. Ciemne światło, Warszawa 1980.
4. Glinka Stanisław, Burza majowa, Warszawa 1967.
5. Gwóźdź Zbigniew, Zarzycki Piotr, Polskie konstrukcje broni strzeleckiej, Warszawa 1993.
6. Hogg Ian, Artyleria dwudziestego wieku, Warszawa 2001.
7. Juchniewicz Mieczysław, Szlakiem 36 Łużyckiego pułku piechoty, Warszawa 1959.
8. Karaszewski Bogumił, Partyzancka broń, Warszawa 1980.
9. Kaska Adam, Desant, Warszawa 1978.

37
J. Z. Sawicki, „Obroża” w konspiracji i Powstaniu warszawskim. Dzieje Armii Krajowej na przedpolu
Warszawy, Warszawa 2002, s. 210.
38
K. Satora, op. cit.

9
10. Kłaput Franciszek, Wspomnienia kaprala z Września 1939, Kraków 1983.
11. Konieczny Andrzej, Pelc-Piastowski Jerzy, Wisła ruszyła o świcie, Katowice 1984.
12. Królikowski B., Ułańska jesień, Lublin 2002.
13. Kucharski Wiktor, Kawaleria i broń pancerna w doktrynach wojennych 1918-1939,
Warszawa-Kraków 1984.
14. Lesław M. Bartelski, Mokotów 1944, Warszawa 1986.
15. Łyżwa Jerzy, Od Wisłoka do Czarnej Elstery, Warszawa 1959.
16. Majewski Adam, Wojenne opowieści porucznika Szemraja, Lublin 1975.
17. Pamiętniki żołnierzy baonu "Zośka". Powstanie Warszawskie, wybr. i opr. Tadeusz.
Sumiński, Warszawa1981.
18. Radwański Tadeusz, Karpatczykami nas zwali, Warszawa 1978.
19. Satora Kazimierz, Produkcja uzbrojenia w polskim ruchu oporu 1939-1944, Warszawa
1985.
20. Sawicki Jacek Zygmunt, "Obroża" w konspiracji i Powstaniu warszawskim. Dzieje Armii
Krajowej na przedpolu Warszawy, Warszawa 2002.
21. Tucholski Jędrzej, Cichociemni, Warszawa 1985.
22. Wojciechowski Bronisław, W powstaniu na Mokotowie, Warszawa 1989.
23. Żukrowski Wojciech, Dni klęski, Warszawa 1953.
24. www.6th-airborne.org/indeks.html
25. www.antitank.co.uk/uk_%26_canadian1.htm
26. www.arnhemarchive.org/equip_piat.htm

10

You might also like