Professional Documents
Culture Documents
J. D. Russo – Kiedy mnie zobaczyłeś
J. D. Russo – Kiedy mnie zobaczyłeś
Koniec nauki w liceum wiązał się z zakończeniem trzech lata mojego życia,
które zdecydowanie nie należały do cudownych. Przez cały ten czas byłam tylko
cieniem swojej siostry bliźniaczki. Ona była lubiana przez niemal wszystkich
uczniów, ja natomiast dla większości byłam tylko kujonką, z którą nie warto się
zadawać. Nie przejmowałam się tym. Skupiałam się na nauce, która od zawsze
była dla mnie najważniejsza.
Pierwsze tygodnie wakacji spędzałam dość normalnie, głównie się
uczyłam. Robiłam to, co lubiłam najbardziej – zaszywałam się w pokoju z
książkami i chłonęłam nową wiedzę. Po wakacjach miałam zacząć studia
medyczne.
Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy tego lata. Wszystko się zmieniło, kiedy
postanowiłam pomóc siostrze, ale również komuś jeszcze. Nie miałam pojęcia,
jak te cztery tygodnie zmienią moje całe dotychczasowe życie.
Rozdział 1
Ten dzień się już zaczął. Wiedziałam, że nie mogę się wycofać, było na to
zdecydowanie za późno. Zgodziłam się na tę idiotyczną zamianę wyłącznie dla
mojej siostry, która przez całe liceum broniła mnie przed bandą głupiej
młodzieży, dla której byłam tylko żałosną kujonką. Nikt mnie nie dostrzegał, nie
zwracał na mnie uwagi, a ja nie przejmowałam się tym, wiedziałam, że nie
warto. Liczyła się dla mnie tylko nauka. Wiedziałam, że dzięki niej spełnię
swoje marzenia i zostanę doskonałą lekarką. Pomoc innym osobom
uszczęśliwiała mnie najbardziej. Liczyłam też na to, że i jemu jakoś pomogę,
dlatego to zrobiłam.
Leżąc na łóżku i patrząc przez okno na wschodzące słońce, ciągle się
zastanawiałam, czy się nie zorientuje, że nie jestem Gabi. Wiem, że wyglądamy
tak samo, jesteśmy przecież bliźniaczkami. Nie oznacza to jednak, że mamy taki
sam charakter. Gabrysia to moje przeciwieństwo, to dusza towarzystwa, lubiana
przez innych dziewczyna, dla której liceum było cudownym okresem. Piękna,
długowłosa, szczupła blondynka, zawsze idealnie ubrana i umalowana. Dużą
wagę przykłada do swojego wyglądu zewnętrznego. Regularnie biega i zdrowo
się odżywia. Kocha modę i to właśnie z nią wiąże swoją przyszłość. Dziś
wyjeżdża na wymarzony staż do Paryża. Starała się o niego całe liceum
i w końcu jej się udało. Nie miałam serca jej odmówić, mimo że ta prośba jest
szalona i bardzo mnie przeraża.
Kiedy trzy tygodnie temu rozpoczęły się wakacje, chłopak Gabi, typowy
sportowiec i laluś, jakich wielu w ogólniaku, miał wypadek. Gdy przechodził
przez ulicę, potrącił go samochód, przez co miał obrzęk mózgu i stracił wzrok.
Lekarze powiedzieli, że prawdopodobnie wszystko wróci do normy, kiedy
obrzęk zniknie w stu procentach, jednak na to potrzeba czasu. Pokrzyżowało to
plany mojej siostry, nie mogła przecież zostawić Kuby samego. Ma dobre serce
i chyba naprawdę go kocha. Gabi chciała zrezygnować ze stażu i zostać z nim,
jednakże ja nieświadomie podsunęłam jej pewien pomysł.
Powiedziałam, że możemy zamienić się tak jak w filmie Nie wierzcie
bliźniaczkom. Gabrysia potraktowała ten pomysł poważnie i błagała mnie,
żebym się zgodziła, aż w końcu uległam. Tak więc moja siostrzyczka dziś
wyjeżdża na miesiąc do Francji, a ja będę ją udawała przez ten czas.
Ustaliłyśmy, że codziennie na jakieś dwie, trzy godziny będę chodzić do jej
chłopaka. Nie będę robiła nic więcej poza rozmową z nim, nie dam mu się
dotknąć czy co tam oni robią, kiedy są sami. Tego właśnie się bałam. Znałam
tego chłopaka, widziałam go nieraz w szkole. Typowy podrywacz i łamacz
kobiecych serc. Nie mam pojęcia, co Gabryśka w nim widzi. Twierdzi, że go nie
znam, a on naprawdę jest porządnym facetem. Nie wiem, czy może to stwierdzić
po czterech miesiącach związku z nim, ale to już nie moja sprawa, ja nie muszę
go poznawać. Muszę tylko zagrać swoją rolę i przez miesiąc udawać siostrę.
Liczę, że ten czas szybko minie i nie będę musiała więcej przebywać z tym
dupkiem.
Leżałam i zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, że się na to zgodziłam,
kiedy do mojego pokoju weszła Gabi.
– Cześć, siostra. Gotowa na pierwszy dzień jako ja? – zapytała, uśmiechając
się jak dziecko.
– Cześć. Nigdy nie będę gotowa na bycie kimś innym, nie mam już jednak
wyboru.
– Dasz radę. Wszystko, co musisz wiedzieć, już ci powiedziałam. Kuba
zmienił się, odkąd nie widzi, trzyma mnie na dystans, nie musisz się o nic
martwić. Możesz być pewna, że się do ciebie nie zbliży, nawet cię nie dotknie.
Jedyne, co musisz robić, to być dla niego wsparciem.
– Przypomnij mi, proszę, jeszcze raz wszystko to, co muszę o nim wiedzieć.
– Nazywa się Kuba Nowak.
– Ha, ha, bardzo śmieszne.
– Oj, Alicjo, wiesz wszystko. Wychowuje go mama Natalia, ojciec od nich
odszedł dwa lata temu, kiedy zmarł na białaczkę jego dziesięcioletni brat.
Najlepiej nie poruszaj tego tematu, nadal jest to dla niego bolesne. Nie
opowiedział mi nigdy dokładnie, jak zmarł i jaki był, więc i ty lepiej o nic nie
pytaj, tylko go zdenerwujesz. Rozmawiajcie głównie o sporcie, on i ja dbamy
o swoją sylwetkę. Kuba dużo biega. Choć teraz tego nie robi i większość czasu
spędza, słuchając muzyki, to go odpręża. Zobaczysz, znajdziesz z nim wspólny
język, to cudowny facet.
– Cudowny piłkarzyk, który zwraca uwagę tylko na swój wygląd
i podrywanie ładnych dziewczyn. Nie sądzę, że się z nim dogadam, ale będę
robiła wszystko, żeby się nie zorientował, że nie jestem tobą.
– Znasz mnie jak nikt inny. Wiesz, co lubię, jaka jestem, poradzisz sobie.
Gdyby zaczął coś podejrzewać, mów mu, że tylko mu się wydaje, że dlatego, że
nie widzi, inaczej odbiera innych.
– Poradzę sobie, w końcu chcę być lekarzem i pomagać innym, zacznę więc
od niego.
– Zuch dziewczyna. Teraz chodź tu do mnie, niech cię przytulę. – Gabi
usiadła obok mnie na łóżku, po czym mocno mnie przytuliła.
– Widzimy się za miesiąc. Gdyby coś się działo, dzwoń. Będę starała się
zawsze odebrać.
– Dobrze.
– Na razie! Jeszcze raz dziękuję za to, co dla mnie robisz, jesteś najlepszą
siostrą na świecie. – Po tych słowach wyszła z pokoju.
Ubrałam się i zeszłam do kuchni na śniadanie. Gabi i taty nie było, pojechali
już na lotnisko. W kuchni siedziała moja kochana mama. Ta kobieta sprawia, że
czuję, iż mogę osiągnąć w życiu wszystko, czego tylko zapragnę. Wychowała
się w domu dziecka, a zaszła tak daleko. Skończyła upragnione studia, założyła
rodzinę z mężczyzną swojego życia, a teraz cieszy się tym wszystkim, dzieląc
się swoją radością z innymi. Jest weterynarzem. Uwielbia pomagać zwierzętom
i doskonale rozumie moją chęć pomocy innym. Jest ze mnie bardzo dumna.
Cieszy się, że chcę robić w życiu to, co sprawia mi radość i daje dużą
satysfakcję.
Usiadłam narzeciwko niej.
– Cześć, Alicjo, masz jakieś plany na dzisiejszy dzień?
– Jeszcze nie, ale może pójdę po południu do biblioteki po książki,
prawdopodobnie trochę tam posiedzę.
Po tych słowach zaczęłam pić kawę i się zastanawiać, co będę mówiła
rodzicom, kiedy będę wychodziła do Kuby.
– Kochanie, o czym tak myślisz? Wyglądasz na bardzo zamyśloną.
– O nadchodzących dniach. Zastanawiam się, czym mam się zająć poza
nauką.
– Spokojnie, Aluś, na pewno będziesz miała dużo pomysłów na spędzenie
wolnego czasu.
– Pewnie masz rację.
Muszę coś wymyślić, aby rodzice się nie zorientowali, co robię. Liczę na to,
że nie będą zbytnio zwracali uwagi na moje nieobecności.
– Lecę do pracy, skarbie, miłego dnia.
– Mam nadzieję, że taki będzie. – Uśmiechnęłam się do wychodzącej mamy.
Zostałam sama w domu. Miałam więc trochę czasu, żeby się przygotować do
pierwszej wizyty. Udałam się do pokoju, gdzie ponownie zaczęłam czytać
o niewidomych. Żeby mu pomóc, musiałam lepiej poznać świat, w którym teraz
się znajdował, czyli świat w ciemnościach. Osoby niewidome mają wyostrzone
inne zmysły. Nie wiem, czy to będzie działało na moją korzyść. Nie będzie mnie
widział, ale od razu wyczuje moje zdenerwowanie albo niepewność, kiedy z nim
będę.
Muszę panować nad emocjami. Tylko jak mam to zrobić? Boże, dlaczego się
na to zgodziłam? Nigdy nikogo nie okłamywałam, a teraz będę przez miesiąc
perfidnie udawać siostrę. Robię to tylko dla niej, jeden jedyny raz będę ją
udawała. On nie może się zorientować, że nie jestem nią. A co, jeśli jednak się
domyśli? Jak wtedy wybrnę z tej sytuacji? Czarne scenariusze chodziły mi po
głowie. Martwiłam się okropnie, że to się nie uda, przecież nigdy w życiu
nikogo nie oszukałam. Jednak nie ma już odwrotu, muszę dać radę.
Po tych przemyśleniach ubrałam się w niebieską sukienkę Gabrysi,
rozpuściłam włosy tak jak ona, umalowałam się delikatnie i wyszłam.
Dotarłam do jego domu. Stałam przez chwilę niepewnie przed drzwiami.
Wzięłam głęboki wdech i wreszcie wcisnęłam przycisk dzwonka do drzwi. Po
zaledwie kilku sekundach otworzyła mi jego mama. Patrzyłam na nieznaną mi
kobietę, która wyglądała niczym typowa modelka. Wysoka, mająca nie więcej
niż czterdzieści lat. Miała ciemne, krótkie włosy sięgające do karku i wielkie
piwne oczy wpatrujące się we mnie. Zadbana, doskonale umalowana,
z uśmiechem, którego może jej pozazdrościć wiele osób. Patrząc na mnie,
powiedziała serdecznym tonem:
– Witaj, Gabrysiu, cieszę się, że już jesteś. Proszę, wejdź.
– Dzień dobry – powiedziałam i ruszyłam za nią.
Weszłyśmy do domu. Był olśniewający. Rozejrzałam się szybko dookoła
i od razu poczułam ciepło tego miejsca. Dużo rodzinnych zdjęć na ścianach,
delikatne kolory ścian, głównie biel i błękit. Na pierwszy rzut oka był to bardzo
przytulny dom.
– Pójdę do Kuby – oznajmiłam, uśmiechając się do jego mamy.
– Dobrze.
Ruszyłam do jego pokoju. Gabi wytłumaczyła mi dokładnie, którędy mam
iść. Po schodach na górę, następnie w lewo, a kiedy zobaczę drugie drzwi, to
będzie ten pokój. Szłam dokładnie tak, jak mi mówiła.
Kiedy stanęłam przed drzwiami, wzięłam ponownie głęboki wdech,
opanowałam zdenerwowanie na tyle, na ile umiałam, i otworzyłam drzwi bez
pukania, tak jak nakazała mi siostra.
Weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła. Nie mogłam
uwierzyć, że to jego pokój. Zupełnie nie pasował do wylansowanego sportowca,
za którego go uważałam. Spodziewałam się, że zobaczę w nim pełno pucharów
i nagród. Jego sypialnia była jednak zupełnie inna, nie było w niej ani jednej
nagrody, na którą mógłby patrzeć, wstając z łóżka każdego ranka. Stało ono
w centralnej części, obok niego była niewielka szafka nocna. Przy oknie stało
biurko z krzesłem, naprzeciwko łóżka wielka szafa i tyle, zwyczajny pokój
nastolatka. Ciepły, delikatny błękit dodawał spokoju temu pomieszczeniu.
Stałam w drzwiach i bałam się ruszyć w kierunku łóżka, na którym leżał
odwrócony do mnie plecami. Zauważyłam słuchawki w jego uszach. Słuchał
muzyki. Wiedziałam, że nie usłyszał nawet, jak ktoś wchodzi do jego pokoju.
Serce zaczęło mi bić jak szalone, bałam się, że gdy tylko do niego podejdę, od
razu się zorientuje i natychmiast wyrzuci mnie z domu. Nie miałam już jednak
wyboru, musiałam zrobić to, na co się zgodziłam. Dam radę. Powtarzając te
słowa w myślach, zrobiłam pierwszy krok w jego kierunku, a po chwili byłam
już obok niego. Nachyliłam się i dotknęłam jego ramienia, aby dać mu znak, że
jestem za nim.
Odwrócił się w moją stronę i zobaczyłam go nie takiego, jakiego się
spodziewałam. Zawsze widziałam idealnie uczesane, bujne włosy z grzywką,
która była ułożona w niechlujny sposób, jednak tak, aby wyglądała na naturalnie
potarganą, zawsze gładką, ogoloną twarz, olśniewający biały uśmiech, który
zdecydowanie odziedziczył po swojej mamie, i piwne oczy, które zawstydzały
swoim spojrzeniem niejedną dziewczynę.
Teraz patrzyłam na kogoś zupełnie innego. Potargane włosy były już
zdecydowanie za długie i wchodziły mu w oczy. Jego uwodzicielskie spojrzenie
stało się nieobecne, pozbawione blasku. Wydawało mi się, że na mnie patrzy,
jednak to było tylko złudzenie. On nic nie widzi i nie ma pojęcia, kto jest obok
niego. Jeszcze ten jego okropny zarost, który strasznie go postarzał. Śmiało
mogłabym powiedzieć, że patrzę na trzydziestolatka, a nie dziewiętnastolatka.
– To ty, Gabryśka? Zmieniłaś perfumy, prawda?
Boże, zapomniałam, że użyłam swoich perfum! Jak mogłam się tak pomylić?
Zaczęłam się denerwować i szybciej oddychać. Opanowałam się w jednej
sekundzie, kiedy uświadomiłam sobie, że on od razu wyczuje moje
zdenerwowanie. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
– Tak, zmieniłam. Nie podobają ci się?
– Mogą być, mają o wiele ładniejszy zapach niż poprzednie. – Uśmiechnął
się, po czym usiadł na łóżku, odłożył słuchawki i telefon obok siebie.
– Przyniesiesz mi wody? Strasznie chce mi się pić.
– Stoi obok ciebie, z lewej strony, na szafce nocnej. Wystarczy, że po nią
sięgniesz – powiedziałam odrobinę zirytowana jego poleceniem.
– Gdzie stoi? Przecież jej nie widzę, podaj mi ją.
– Wiem, że nie widzisz, ale to nie znaczy, że każdy ma wszystko robić za
ciebie.
– Jakoś do tej pory to robiłaś i nie narzekałaś.
– Teraz już nie będę. Koniec z tym, sam sobie poradzisz. Wystarczy, że
zechcesz coś samemu zrobić. Jak chce ci się pić, to przesuń delikatnie ręką
w lewą stronę, zaraz poczujesz szafkę, a na niej jest szklanka z wodą. Jeśli jesteś
bardzo spragniony, to sobie dolej, kilka centymetrów dalej jest cała butelka
wody.
Siedział w milczeniu. Był bardzo zdziwiony tym, co usłyszał. Ja natomiast
uświadomiłam sobie, że przecież miałam udawać siostrę. Co ja robię? Już
chciałam podać mu szklankę z wodą, kiedy zobaczyłam, jak przesuwa się
delikatnie po łóżku w stronę szafki i ostrożnie szuka kubka. Usiadłam obok
niego, zastanawiając się, co mi powie. Obawiałam się, że już się zorientował,
a ja przy pierwszej wizycie nie sprostałam zadaniu.
Kuba zaczął pić wodę, niestety odrobinę wylał. Natychmiast wstałam,
wzięłam chusteczki, które również były na szafce, i zatrzymałam się przed nim.
Zabrałam mu szklankę i odstawiłam, po czym delikatnie dotknęłam jego twarzy,
aby wytrzeć wodę, która spływała mu po brodzie. On chwycił mnie za rękę
i przysunął ją do swoich ust, aby ją pocałować. Przeszył mnie dreszcz, kiedy
poczułam jego delikatne usta na swojej dłoni. Nikt nigdy mnie nie całował,
pomijając rodzinę. Stałam oszołomiona i zdenerwowana, nie mogłam zabrać
ręki, przecież jestem jego dziewczyną. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie
chciałam w ogóle zabierać swojej dłoni. To, co właśnie robił, było takie miłe.
– Dziękuję za wszystko, Gabi. Już dawno powinienem to zrobić. Nie
zostawiłaś mnie, kiedy straciłem wzrok, a ja od tamtej pory nie traktuję cię jak
dziewczynę, tylko jak służącą. Przepraszam za to. Uświadomiłaś mi przed
chwilą, że stałem się leniwy przez moją ślepotę. Od tej chwili będziesz dla mnie
tylko moją ukochaną, bez której nie wiem, co bym zrobił.
Pocałował moją dłoń ponownie, a ja stałam zdruzgotana tym, co właśnie
usłyszałam. Wolałabym być jego służącą przez ten miesiąc, wtedy trzymałabym
go na dystans. Czemu nie podałam mu tej głupiej wody? Teraz mam za swoje,
będę musiała trzymać go z dala od siebie. Tylko jak ja to będę robiła? Zawsze
utrudniam sobie życie.
Spojrzałam na niego i powiedziałam:
– Nie masz za co przepraszać, domyślam się, że jest ci trudno. Sama nie
mam pojęcia, jak zachowywałabym się w twojej sytuacji. Lekarze mówili, że to
tymczasowa ślepota. Prędzej czy później odzyskasz wzrok, kiedy obrzęk w pełni
zniknie. Na razie postaraj się robić też coś sam, ja wciąż bardzo chętnie będę ci
pomagała.
– Jesteś cudowna.
Ponownie usiadłam obok niego na łóżku.
– Co chcesz dziś robić? – zapytałam.
– Chciałbym wyjść na zewnątrz, mam już dość siedzenia w tym pokoju
i słuchania na okrągło muzyki.
Gabi wspominała, że od wypadku nigdzie nie wychodził. Ciagle tylko
przesiadywali w jego pokoju, co zaczynało ją bardzo denerwować. Niestety nie
potrafiła zachęcić i zmotywować go do wyjścia, albo raczej ona zwyczajnie tego
nie chciała. Patrząc na niego, zrobiło mi się go okropnie szkoda, nie potrafiłam
sobie wyobrazić, co on przeżywa, od kiedy nie widzi. Zdrowy nastolatek
w jednej chwili traci wzrok i musi odnaleźć się w nowej dla siebie
rzeczywistości. Wiedziałam jednak, że mogę mu w tym pomóc.
– To idziemy, dziś jest piękny dzień. Jak wyjdziemy, od razu poczujesz, jak
przyjemnie jest na świeżym powietrzu.
Wstaliśmy z łóżka, chwyciłam jego dłoń i położyłam na swoim ramieniu.
Stał tak blisko mnie, że czułam jego oddech na swoich plecach. Miałam na sobie
niebieską sukienkę na ramiączka, Gabi, więc za każdym razem, kiedy
wypuszczał powietrze na moje plecy, miałam na nich gęsią skórkę. Wyszliśmy
na korytarz, kiedy zobaczyła nas jego mama.
– Gabrysiu, jak ci się udało wyciągnąć go z pokoju? Ja od dawna próbuję,
ale bezskutecznie. Dziś jest piękny dzień. Może pójdziecie do ogrodu? Dawno
tam nie byłeś, Kubuś.
– Nie, lepiej się gdzieś przejdziemy – powiedział szorstkim głosem.
Spojrzałam na niego. Dla mnie lepiej by było, gdybyśmy zostali u niego.
Jeśli nas ktoś zobaczy, to na pewno mnie rozpozna. Przed nim może i dam radę
udawać Gabi, ale kiedy spotkamy kogoś ze szkoły, to nie będzie już tak łatwo
i od razu się zorientują, że nie jestem siostrą. Musimy zostać u niego. Tylko
dlaczego on nie chce pójść do ogrodu? Nieważne, muszę coś zrobić, żebyśmy tu
zostali.
– Ja chętnie zobaczę wasz ogródek, zapewne jest przepiękny.
Chwyciłam jego rękę, aby go jakoś przekonać.
– To nie jest najlepszy pomysł.
– Przykro mi, ale ja cię prowadzę, wiec idziemy tam, gdzie ja chcę –
powiedziałam.
Prawda była jednak taka, że w środku cała się gotowałam ze strachu.
Musimy tu zostać. Czekając na jego odpowiedź, modliłam się, aby się zgodził.
Jego mama patrzyła na mnie ze zdumieniem, on natomiast tylko westchnął
i oznajmił:
– Nie wiem, co się dziś z tobą dzieje. Widzę jednak, że nie mam wyboru.
Chodźmy tam.
Uśmiechnęłam się zwycięsko i ruszyłam w kierunku wielkich szklanych
drzwi, przez które było widać ogród. Był niewielki, przy płocie dookoła rosły
tuje, w centralnej części rósł dąb, a obok niego stała biała drewniana ławka.
Podeszliśmy bliżej i usiedliśmy na niej.
Kuba wydawał mi się bardzo zamyślony, w jednej chwili poczułam, że
ogarnął go ogromny smutek. Nie miałam pojęcia dlaczego. Siedzieliśmy
w ciszy. Rozglądałam się dookoła, a w pewnej chwili moją uwagę przykuło
młode drzewo. Dąb miał zaledwie jakieś trzy metry, jednak był bardzo zadbany.
Obok niego była mała tabliczka. Przyjrzałam się uważniej i dostrzegłam napis:
„To drzewo będzie rosło w siłę, dodając ją wam, a ja zawsze tu będę”.
W jednej chwili wszystkiego się domyśliłam. To drzewo posadził jego
zmarły brat, dlatego nie chciał tu przychodzić.
– Nie byłem tu od dwóch lat. – Usłyszałam w końcu jego głos.
– To drzewo posadził twój brat?
– Razem je zasadziliśmy miesiąc przed jego śmiercią. Od kiedy go nie ma,
nie byłem w stanie tu przyjść.
Patrzyłam, jak powstrzymuje się od płaczu. Ten zapatrzony w siebie
chłopak, za którego zawsze go uważałam, siedział obok mnie i starał się nie
rozkleić. Nie pogodził się jeszcze ze stratą, widać to było gołym okiem.
Dotknęłam jego ręki i ścisnęłam ją, mówiąc:
– Ten dąb jest śliczny, rośnie przepięknie.
– Szkoda, że nie mogę go zobaczyć. Kiedy go sadziliśmy, był niewielkim
drzewkiem, miał zaledwie półtora metra.
– Teraz ma dwa razy tyle. Jeśli chcesz, to pomogę ci je zobaczyć.
– Niby jak? Przecież nic nie widzę.
– Zaufaj mi, zobaczysz je dokładniej niż ja.
Siedział wyraźnie zdziwiony tym, co właśnie usłyszał. Przysunęłam się do
niego i szepnęłam.
– Będę twoimi oczami.
Uśmiechnął się pierwszy raz, odkąd byliśmy w ogródku.
– Dobrze, pokaż mi je.
Pomogłam mu wstać i podeszliśmy do drzewa. Stałam tuż obok niego,
chwyciłam jego dłoń i przysunęłam ją do dębu.
– Czujesz tę zdrową korę?
– Tak.
Zaczął sam delikatnie dotykać pnia, następnie sięgnął do gałęzi i liści. Wiatr
delikatnie wiał, dzięki czemu mógł usłyszeć ich szum. Patrzyłam, jak dotyka
drzewa, które tak wiele dla niego znaczyło, a którego nie widział od tak dawna.
Stałam obok niego i byłam niezwykle spokojna. Niczym się nie stresowałam.
Nigdy z nim nie rozmawiałam, ale ku mojemu zaskoczeniu czułam się bardzo
swobodnie w jego towarzystwie. Prawdopodobnie dlatego, że nie patrzył mi
w oczy, nie widział mnie i to dodawało mi odwagi. Nigdy nie byłam sam na sam
z chłopakiem i zdecydowanie nigdy nie byłam tak blisko.
Nagle poczułam, że Kuba dotknął moich pleców i skierował swoją dłoń
w poszukiwaniu mojej. Chwycił ją i powiedział:
– Dziękuję. To drzewo jest piękne, miałaś rację.
Staliśmy i trzymaliśmy się za rękę w jego przepięknym ogrodzie. Słońce
lekko na nas świeciło, a wiatr rozwiewał nasze włosy. Jego bujną czuprynę
rozwiał tak, że każdy włos skierowany był w inną stronę. Automatycznie
puściłam jego dłoń, aby poprawić mu tę śmieszną fryzurę. Kiedy dotknęłam jego
włosów, odniosłam wrażenie, że czeka, aż skończę, żeby jakoś zareagować.
Poczułam się niezręcznie. Wiedziałam, że muszę trzymać go na dystans.
Odgarnęłam włosy na bok, aby nie miał ich na twarzy, i powiedziałam:
– Może usiądziemy?
Przez chwilę miałam wrażenie, że chce mnie pocałować, jednak nie wie, jak
ma zacząć, i czeka, aż ja to zrobię.
Kiedy usiedliśmy na ławce, mogłam się od niego odrobinę odsunąć, nadal
pozostając jednak w jego zasięgu. Muszę się bardziej pilnować, to przecież
chłopak mojej siostry, nie mogę przekroczyć żadnej granicy. Tylko jak mam to
robić, skoro on myśli, że jestem Gabi? Miało być tak łatwo, siostrzyczka
zapewniała mnie, że nawet mnie nie dotknie, a ja wszystko zmieniłam swoim
gadaniem. Dlaczego musiałam tyle mówić? Teraz jest już za późno. Chociaż
z jednej strony to może i dobrze. Nie dałabym rady przez cały miesiąc siedzieć
tylko w jego pokoju i patrzeć, jak rezygnuje ze swojego życia. Spróbuję mu
pomóc, zachowując się przy tym tak, aby niczym nie narazić się siostrze.
Trzymanie się za ręce czy poprawianie włosów to przecież nic złego.
– Cieszę się, że nie pojechałaś na ten staż. Wiem, jak ważny był dla ciebie. –
Usłyszałam jego głos.
Spojrzałam na niego. Wiedziałam, że muszę zacząć kłamać. Przełknęłam
ślinę.
– Nie mogłabym pojechać i zostawić cię samego. Wiem, że mnie
potrzebujesz, chociaż pewnie sam przed sobą się do tego nie przyznasz. Na staż
pojadę jesienią, udało mi się go przełożyć, a teraz skupię się wyłącznie na tobie.
Patrzyłam na tego niegdyś niezależnego chłopaka, który teraz był zdany na
innych. Sam jeszcze nie potrafił odnaleźć się w nowej sytuacji. Miał tylko moją
siostrę, którą darzył uczuciem. Niestety zgodziłam się na tę zamianę i muszę
działać tak, aby nie oddalić ich od siebie, jak również nie zrobić niczego, czego
będę sama żałowała. To właśnie będzie najtrudniejsze dla mnie w tym
wszystkim.
Siedzieliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę, aż wreszcie przerwał ją
Kuba.
– Mój brat zmarł dwa lata temu. Był zdrowym, radosnym, kochającym
przyrodę dziesięciolatkiem. Nagle zachorował na białaczkę. Robiłem wszystko,
co w mojej mocy, niestety mogłem tylko bezczynnie patrzeć, jak mój mały
braciszek odchodzi.
– Jestem pewna, że zrobiłeś wszystko, co tylko mogłeś, aby mu pomóc.
– Cały czas się zastanawiam, czy aby na pewno zrobiłem wszystko.
– Nie zadręczaj się tym, twój brat na pewno by tego nie chciał.
– Pewnie masz rację.
– Jak miał na imię?
– Jaś.
– Ładnie. Może coś mi o nim opowiesz? Chętnie posłucham.
– Nie wiem, czy zdołam go opisać. Był niesamowity. Taki mały człowiek,
a dawał mi tyle radości. Zawsze wstawał przed wschodem słońca, aby zobaczyć
to olśniewające zjawisko. Pamiętam, dokładnie tak to nazywał. Bardzo często
mnie budził, żebyśmy razem je oglądali. Nie zawsze chciało mi się wstawać,
jednak kiedy razem oglądaliśmy wschód słońca, widziałem, jak go to fascynuje.
Nieraz potrafił dostrzec w przyrodzie takie rzeczy, na które ja nigdy nie
zwracałem uwagi. Był niesamowity i jedyny w swoim rodzaju.
Dostrzegłam, że uronił kilka łez, kiedy o nim opowiadał. Gabi miała rację,
kiedy mówiła, że go nie znam i nie powinnam go oceniać przez pryzmat tego,
jak zachowywał się w ogólniaku. Śmierć jego brata wiele wyjaśniała,
najwidoczniej się pogubił. Łatwiej mu było udawać kogoś, kim tak naprawdę nie
był. Przed nikim nie musiał się otwierać, każdego trzymał na dystans,
prawdopodobnie z żadną dziewczyną, którą poderwał, nie rozmawiał na swój
temat. Jedyną osobą, która go poznała, była moja siostra, a teraz ja mam okazję
zobaczyć, jaki jest. Bardzo wrażliwy i ciepły chłopak. W szkole widziałam tylko
opryskliwego, zapatrzonego w siebie podrywacza oraz wylansowanego
sportowca.
– Szkoda, że go nie poznałam.
– I już nie poznasz. Mam już dość przebywania tutaj. Wróćmy do domu.
Nie nalegałam, żebyśmy dłużej zostali w ogrodzie. Właściwie i tak robiło się
już późno. Czas w jego towarzystwie minął mi dość szybko. Wydawało mi się,
że dopiero do niego przyszłam, a upłynęły już dwie godziny.
– Dobrze, odprowadzę cię do pokoju i będę wracała już do domu.
– Mam nadzieję, że jutro też przyjdziesz.
– Oczywiście – powiedziałam, odprowadzając go.
Kiedy miałam już wychodzić z jego domu, usłyszałam głos jego mamy.
Zatrzymałam się przed drzwiami.
– Dziękuję, że udało ci się wyjść z nim z pokoju. – Podeszła do mnie
i mocno mnie przytuliła.
– Nie ma za co – odpowiedziałam. Czułam się odrobinę niezręcznie.
Po powrocie do domu było mi dziwnie. Zdałam sobie sprawę, że źle go
oceniłam. Tak wiele przeszedł. Śmierć młodszego brata zmieniła jego podejście
do życia. Nikt nie miał pojęcia, z jakim bólem się zmagał. Wydaje mi się, że
nigdy przed nikim tak naprawdę się nie otworzył, zrobił to dopiero dzisiaj. Ja
byłam tego wszystkiego świadkiem, a on myśli, że zwierzył się Gabi. W co ja
się wplątałam? Jak mogłam się na coś takiego zgodzić? Miało być tak łatwo.
Teraz już wiem, że tak nie będzie.
Rozdział 2
Następny dzień był dla mnie zupełnie inny. Teraz nie obawiałam się spotkania
z Kubą. Jakaś mała część mnie chciała się z nim spotkać, nie mam tylko pojęcia
dlaczego. Prawdopodobnie to czysta ciekawość i jeszcze większa chęć pomocy.
Zaczekałam, aż mama i tata wyjdą do pracy, aby wyjść z domu bez
tłumaczenia się, dokąd idę. Uznałam, że dziś odwiedzę go wcześniej, żeby
wrócić przed rodzicami. Tym razem nie było jego mamy. Kuba otworzył mi
drzwi i wyraźnie się zdziwił, że przyszłam tak wcześnie.
– Cześć. A co ty tu robisz? Zazwyczaj widujemy się po południu.
– Cześć. Dziś jestem wcześniej, ale czy to źle?
– Oczywiście, że nie. Prawdę mówiąc, cieszę się, że już jesteś. Wejdź do
środka.
Weszłam do domu i poszłam za nim do kuchni. Domyśliłam się, że właśnie
jadł śniadanie, bo jeszcze nie zdążył posprzątać. Usiadłam przy stole, a on
niezdarnie starał się ogarnąć bałagan, który zostawił. Jadł płatki z mlekiem. Na
kuchennym blacie porozrzucane były czekoladowe kulki. Próbował je wszystkie
pozbierać, jednak większa część pospadała mu na podłogę. Stwierdziłam, że mu
pomogę, nie mogłam już patrzeć, jak robi jeszcze większy nieład.
– Pozwolisz, że ci pomogę?
– Jasne, będzie zdecydowanie szybciej.
Podeszłam do niego i wyzbierałam wszystkie chrupki z podłogi, a on w tym
czasie posprzątał blat. Kiedy kuchnia była już czysta, Kuba zapytał:
– Wyjdziemy do ogrodu?
– Dobrze, chodźmy.
Stałam obok niego i czekałam, aż położy swoją rękę na moim ramieniu, tak
jak zrobił to wczoraj. On dziś jednak zrobił coś innego, chwycił moją dłoń
i powiedział:
– Prowadź, teraz jesteś moimi oczami.
Kiedy trzymał moją dłoń, przepełniało mnie dziwne uczucie. Jeszcze nigdy
czegoś takiego nie doznałam. Jego dotyk oraz bliskość wywoływały u mnie
ogromny zamęt emocjonalny, w pozytywnym znaczeniu. Ścisnęłam jego dłoń
i powoli poszliśmy do ogrodu.
Usiedliśmy na ławce i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Starałam się
opanować emocje, które wywoływała we mnie jego bliskość. On natomiast
wydał mi się bardzo zamyślony. Po chwili powiedział:
– Chciałbym coś zrobić.
Przysunął się tak blisko, że serce zaczęło mi walić jak szalone. Jego twarz
znalazła się dosłownie kilka milimetrów od mojej. Obawiałam się, że chce mnie
pocałować. Już miałam się odsunąć, kiedy poczułam, jak ponownie dotyka
mojej dłoni.
– Chciałbym cię zobaczyć. Chcę sobie przypomnieć, jaka jesteś piękna.
Odetchnęłam z ulgą, jednak nie chciał mnie pocałować. Po tych słowach
delikatnie przysunął swoją twarz do mojej i przesuwał dłonią po mojej ręce.
Dotknął mojego ramienia, następnie szyi, aby wreszcie dotrzeć do twarzy.
Subtelnie musnął policzek, masując go odrobinę. Jego palce wędrowały po
mojej twarzy, badał ją dokładnie dotykiem, zaczynając od policzka, przez
skronie, czoło, nos, a zatrzymując się na ustach. Muskał je jednym palcem,
delikatnie go przesuwając z jednego kącika do drugiego. Ciarki przechodziły mi
po plecach, kiedy tak ich dotykał. Nagle poczułam jego drugą dłoń na szyi, a on
przysunął swoją twarz do mojego ucha i szepnął:
– Uwielbiam twoje usta, teraz jeszcze bardziej pragnę je całować.
Boże, on mnie zaraz pocałuje! Co mam zrobić? Przecież to chłopak mojej
siostry! Muszę coś wymyślić i to natychmiast.
– Jak chcesz mnie pocałować, to najpierw musisz się ogolić. Masz okropną
brodę.
Zaśmiał się, po czym odsunął, a ja mogłam odetchnąć z ulgą.
– Jesteś niemożliwa, nie poznaję cię.
– To ja ciebie nie poznaję z tym zarostem i czupryną, musisz się w końcu
ogarnąć.
– Chyba masz rację.
Nieoczekiwanie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam,
że dzwoni Gabi.
– Muszę odebrać, to moja siostra.
Po tych słowach odeszłam od niego na kilka metrów.
– Cześć, u mnie wszystko w porządku, właśnie jestem u Kuby. Zadzwonię
później.
– Cześć, Ala, rozumiem. Powiedz mi tylko, czy wszystko idzie zgodnie
z planem.
– Tak, nie masz się o co martwić.
– Całe szczęście. Dobra, zadzwonię później. Kocham cię, siostra, jesteś
najlepsza.
– Tak, wiem. Pa.
Rozłączyłam się i znów usiadłam obok niego na białej ławce tuż przy dębie.
– Wiesz, że raz rozmawiałem z twoją siostrą? – zaczął Kuba.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Nie przypominałam sobie, abym
z nim kiedykolwiek wcześniej rozmawiała.
– Z Alicją? Niby kiedy?
– Pamiętasz imprezę na rozpoczęcie wakacji u Maksa? Ubrałyście się wtedy
tak samo. Chyba zrobiłyście to specjalnie i chciałyście, aby ludzie ze szkoły was
mylili. Większość z nich nie potrafiła was odróżnić, widziałem, jak podchodzili
do Alicji i zwracali się do niej „Gabi”. I odwrotnie. Miałaś z tego niezły
ubaw. Ja chciałem zobaczyć, jak będzie zachowywała się twoja siostra, gdy
zwrócę się do niej twoim imieniem. Doskonale wiedziałem, że to była Alicja.
– Wiedziałeś, że to nie byłam ja? Jak to możliwe? Pamiętam, że każdy nas
wtedy mylił. Po czym ją poznałeś? – zapytałam z ogromnym zaciekawieniem.
Bardzo mnie zaskoczył tym, co właśnie powiedział.
– Twoja siostra ma na prawym kolanie mały pieprzyk, właśnie to was
odróżnia.
– Zgadza się. Mało kto go zauważa, bo jest niewielki. Ty go jednak
dostrzegłeś, imponujące.
Patrzyłam na niego z ogromnym zdziwieniem. Jednak nie byłam taka
niewidzialna, jak mi się cały czas wydawało. Przypomniałam sobie tamtą
imprezę. Stałam na zewnątrz w wielkim ogrodzie Maksa. Wszyscy moi
rówieśnicy dobrze się bawili, większość z nich była już pijana, ja natomiast nie
potrafiłam się tam zupełnie odnaleźć. Poszłam tam tylko dlatego, że Gabi
i rodzice uznali, iż to doskonały pomysł, aby się zabawić.
Kiedy czekałam na siostrę przy stoliku z jedzeniem, podszedł do mnie Kuba.
Uśmiechnął się zalotnie, mówiąc: „Pięknie wyglądasz, Gabi. Mam szczęście, że
mam taką śliczną dziewczynę”. Ja odpowiedziałam mu tylko, że rzeczywiście
ma wielkie szczęście. Czułam się zawstydzona, nikt nigdy tak do mnie nie
mówił. Teraz przynajmniej wiem, że jego komplement nie odnosił się do Gabi.
Zapamiętałam też, że uważnie mi się przyglądał. Teraz to wszystko miało sens,
wtedy nie zwróciłam na to tak dużej uwagi.
– Naprawdę mało kto was po tym odróżnia? Nieźle! Mnie się udało. Szkoda,
że teraz nic nie widzę. Co za ironia! Wcześniej dostrzegałem takie drobiazgi,
a teraz jestem zupełnie ślepy i raczej tak zostanie.
– Nie mów tak! Wiem, że odzyskasz wzrok. Wiedz, że ja się bardzo rzadko
mylę.
– Zobaczymy.
Kuba znowu posmutniał.
– Wiesz co, może zrobimy dziś coś ciekawego? Coś, czego dawno nie
robiłeś. Powiedz tylko, na co masz ochotę.
Zaśmiał się pod nosem i powiedział:
– Na ciebie.
No pięknie, ja i moje cudowne gadanie. Dlaczego zawsze coś palnę,
a później muszę tego żałować? Chyba powinnam bardziej uważać na to, co
mówię.
– Ha, ha – zaśmiałam się ironicznie, starając się, aby był to naturalny
śmiech. – To odpada. Kolejna propozycja.
– Hmm, a już myślałem, że zmieniłaś zdanie i jednak uważasz, że mam seksi
zarost.
– Jak widać, nie. Jak tylko jedno chodzi ci po głowie, to ja chyba już pójdę.
Wstałam z ławki. Zdecydowanie zrobiło się dla mnie niebezpiecznie. Nie
miałam pojęcia, co on robi z moją siostrą, a ja przecież nią nie jestem.
– Zaczekaj, żartowałem. Dlaczego się od razu tak denerwujesz? Może
pomożesz mi zrobić obiad? Chciałbym jakoś pomóc mamie, wiem, że i dla niej
przez ostatni czas byłem wredny. Obiad byłby na przeprosiny.
Stałam obok niego i nie mogłam uwierzyć, że on jest tak sympatycznym,
a przy okazji zabawnym facetem. Nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie on
będzie chciał zrobić mamie obiad.
– Jasne, chodźmy.
Kiedy byliśmy w kuchni, rozejrzałam się dookoła i zapytałam:
– To… co gotujemy?
– Nie wiem, myślałem, że ty masz jakiś pomysł. W końcu jesteś kobietą.
– Typowy facet. Dobra, daj mi chwilę, zorientuję się, co macie w lodówce.
Znajdowało się w niej mnóstwo produktów. Przez chwilę zastanawiałam się,
co wybrać. Uznałam, że zrobimy to, co najlepiej mi wychodzi. Moi rodzice
zawsze powtarzają, że w moim wykonaniu jest najlepsze na świecie.
– Zrobimy spaghetti.
– Dobra, ty jesteś szefem kuchni, ja tylko twoim asystentem.
Zaśmiałam się, wyciągając potrzebne mi produkty.
– Ja zajmuję się sosem, ty możesz umyć pomidory, a później zetrzesz żółty
ser na tarce.
Położyłam kilka pomidorów koło zlewu. Kuba podszedł i ostrożnie je umył.
Widziałam, jak się stara i próbuje robić wszystko samodzielnie. Powoli zaczynał
się do tego przyzwyczajać.
– Jak zrobisz krok w prawo, to na blacie znajdziesz ser i tarkę.
– OK.
Zajęliśmy się swoimi zadaniami. Gotowanie jak zwykle mnie pochłonęło
i nie zwracałam uwagi na nic innego do momentu, kiedy usłyszałam:
– Kurde!
Odwróciłam się natychmiast do Kuby, który trzymał się za zakrwawiony
palec. Skaleczył się o tarkę, kiedy ścierał żółty ser. Głupia, nie pomyślałam, że
może się skaleczyć. Podeszłam do niego, aby ocenić sytuację.
– Będziesz żył i zachowasz ten palec. Usiądź tu na krześle, żebym mogła ci
to opatrzyć. Gdzie znajdę bandaż i wodę utlenioną?
– Apteczka powinna być w szafce obok okna, na samej górze.
Rozejrzałam się dokładnie po kuchni. Na środku pomieszczenia znajdowało
się wielkie okno. Obok niego na ścianie były dwie wielkie szafki. Otworzyłam
tę, o której mówił, i wyciągnęłam to, co było mi potrzebne, po czym przemyłam
skaleczenie i zabandażowałam palec.
– Chyba będzie lepiej, jak ja dokończę. Domyślam się, że twoja mama nie
lubi krwistych potraw.
Jakub się roześmiał i dodał:
– Zdecydowanie nie. Ja również za takimi nie przepadam.
– To wszystko jasne. Zajmij się czymś, a ja zrobię ten obiad.
Odeszłam od niego i kontynuowałam gotowanie. Mięso już miałam gotowe,
zostało mi tylko zrobić sos. Przygotowałam pomidory i zaczęłam je dusić
w garnku. W międzyczasie sprzątnęłam bałagan, który zostawił Kuba. On cały
czas siedział przy stole. Wydawał mi się odrobinę zamyślony, dostrzegłam
jednak, że uważnie nasłuchuje, co robię.
Kiedy sos był już gotowy, a makaron ugotowany, postanowiłam zetrzeć ten
nieszczęsny ser. W pewnym momencie Kuba podszedł do mnie i poczułam, że
mnie dotyka. Najpierw delikatnie przesunął dłonie po mojej talii. Ciarki przeszły
po moim ciele, serce zaczęło szybciej bić, jednak nie przestałam ścierać sera.
Coś mi kazało robić to dalej i nie zwracać uwagi na to, co robi chłopak. Jego
ręce dotknęły moich ramion i wtedy przysunął się bliżej, tak, że czułam jego
klatkę piersiową na plecach, a jego oddech na karku. Zaczął powoli, bardzo
subtelnie zjeżdżać swoimi dłońmi po moich rękach. Kiedy dotarł do moich
dłoni, przestałam ścierać ser, czekając, aż coś wreszcie powie.
– Nie przestawaj. Chciałem tylko zobaczyć, a właściwie poczuć, jak mam
następnym razem ścierać ser, aby się nie skaleczyć.
Dotykał moich dłoni, a ja stałam jak zahipnotyzowana jego bliskością, nie
mogłam się przed nią obronić. Kiedy kontynuowałam, Kuba wtulił głowę
w moje ramię tak, że poczułam na swoim policzku jego zarost. Ku mojemu
zaskoczeniu było to bardzo miłe uczucie. Miałam w ręku jeszcze prawie pół
kostki sera, więc stał przy mnie jakieś trzy minuty. Nikt nigdy nie był przy mnie
tak blisko i tak długo. Moje ciało odbierało wszystkie bodźce. Te sto
osiemdziesiąt sekund było najbardziej zmysłowym czasem w moim całym
dotychczasowym życiu.
Ostrożnie i powoli starłam maleńki kawałeczek, który mi został. Kiedy
skończyłam, on wciąż stał wtulony we mnie. Uznałam, że dam mu jeszcze kilka
sekund, licząc na to, że się sam odsunie. Serce zaczynało bić mi szybciej, a on
ciągle się nie poruszał. Wiedziałam, że zaraz wyczuje moje zdenerwowanie,
jeżeli jeszcze tego nie poczuł, więc postanowiłam to przerwać.
– Koniec. Teraz już wiesz, jak masz następnym razem ścierać ser.
Gdy skończyłam mówić, drgnął nagle, jakbym go obudziła, po czym odsunął
się ode mnie.
– Tak, wiem.
– To dobrze. Schowam to do lodówki, a makaron i sos zostawię na blacie, bo
wszystko jest jeszcze ciepłe. Kiedy mama wróci, będziecie musieli tylko sobie to
odgrzać. Mam nadzieję, że będzie wam smakowało.
– Szefowa kuchni nie zje z nami? Myślałem, że zostaniesz na obiad.
– Niestety nie mogę, muszę już iść.
– Już?
– Tak. Widzimy się jutro. Pa.
Chciałam jak najszybciej wyjść. Jego bliskość sprawiała, że pragnęłam
więcej, a nie powinnam tego chcieć. Musiałam zachowywać dystans. Taka
sytuacja jak dziś nie mogła się powtórzyć. Wiedziałam, czym mógłby się
zakończyć mój brak ostrożności. Nie mogłam na to pozwolić. Jeszcze tylko
niecały miesiąc będę udawała Gabi, a on nie będzie dotykał mnie w taki sposób,
pełen namiętności i pożądania. Jego pragnienia mogłyby obudzić coś, czego nie
chcę. Nie mogę się w nim zakochać, nie mogę.
Wyszłam z jego domu i jak najszybciej chciałam się znaleźć we własnym
pokoju. Rodziców jeszcze nie było, więc żadne się nie dowie, że gdzieś byłam.
Udałam się do upragnionego miejsca i położyłam na swoim łóżku, jednak ciągle
nie mogłam przestać o nim myśleć.
Godziny mijały, a ja nadal wspominałam to, co się wydarzyło, to, w jaki
sposób mnie dotykał i pieścił moją twarz, chcąc sobie przypomnieć, jak
wyglądam. Czułam, że bardzo chciał się do mnie zbliżyć, bardziej, niż mogłam
mu na to pozwolić. Wiem, że to, co dziś się wydarzyło, nie może się już
powtórzyć. On bierze mnie za kogoś innego. Obiecałam siostrze, że nie
dopuszczę do takiej sytuacji. Jasno mi powiedziała, że jeżeli naprawdę się
zgadzam na zamianę, to mam trzymać się od niego z daleka i nie robić nic
niestosownego, ponieważ to jej chłopak. Zapewniała mnie, że nie dojdzie do
żadnej niezręcznej sytuacji, ponieważ Kuba od wypadku trzyma ją na dystans.
Jakże się myliła! A może jednak nie? Przecież to ja go sprowokowałam do
zmiany nastawienia. Gdybym tylko siedziała cicho i robiła to, o co mnie prosi,
nie przysporzyłabym sobie tylu kłopotów.
Najpoważniejszym problemem było to, że go od razu polubiłam, chociaż się
tego w ogóle nie spodziewałam. Polubiłam go chyba aż za bardzo. Wiem, że nie
mogę dopuścić do tego, aby moja sympatia stała się silniejsza. Moje uczucia są
nierealne, przecież on nigdy nie będzie mój, to chłopak Gabrysi. Muszę jak
najszybciej przestać myśleć o nim w ten sposób. On nigdy się nie dowie o tym
miesiącu spędzonym ze mną, dla niego zawsze pozostanę tylko siostrą jego
dziewczyny i nikim więcej. Każdy mi powtarza, że jestem bardzo inteligentna,
wiem, że tak jest, dlatego nie będę się oszukiwała. Kuba kocha moją siostrę,
a ona jego i tak musi zostać. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym zraniła ją
w jakikolwiek sposób. Dotrzymam obietnicy i już nigdy więcej nie pozwolę mu
na taką bliskość.
Kiedy zagłębiłam się w to wszystko, wreszcie uznałam, że moje odczucia
względem chłopaka wynikają tylko i wyłącznie z tego, że to pierwszy
mężczyzna, który tak mnie dotykał oraz prawił komplementy. To wszystko
sprawiło, że na chwilę zapomniałam o całym świecie i dałam mu się uwieść.
Teraz już żadne czułe słówka nie zawrócą mi w głowie. Z tym postanowieniem,
a zarazem rozsądnym wytłumaczeniem, przestałam już o nim myśleć. Miałam
dość tego dnia, mimo że okazał się dla mnie tak niezwykle emocjonujący.
Rozdział 3
Następnego dnia obudził mnie dzwonek mojej komórki. Była szósta rano.
Dzwoniła Gabi. Całkowicie zapomniałam, że wczoraj miała jeszcze raz się
kontaktować.
– Cześć, siostrzyczko. Wybacz, że tak wcześnie dzwonię, ale później nie
będę miała czasu. Jestem tu strasznie zabiegana, ciągle coś się dzieje, mam
mnóstwo pracy. Opowiedz mi, jak tam mój Kubuś. Niczego nie podejrzewa?
– Cześć. Tak jak mówiłam wczoraj, nie zorientował się. Nie masz się o co
martwić. Będę udawała ciebie, dopóki nie wrócisz.
– Jesteś najlepsza! Wiesz o tym? A teraz powiedz mi, jak on się w ogóle
trzyma? Kiedy byłam u niego ostatni raz, wyglądał na bardzo przygnębionego.
Załamał się, kiedy stracił wzrok.
– Wydaje mi się, że teraz tak jakby nabrał odrobinę chęci do życia.
– Naprawdę?
– Tak. Nadal jest nadętym lalusiem, ale już nie jest taki samolubny
i zapatrzony w siebie, jak o nim wcześniej myślałam.
– Mówiłam ci, że źle go oceniasz. To absolutnie wyjątkowy facet. Alicjo,
musisz mi coś obiecać.
– Czego ty jeszcze ode mnie chcesz, Gabi?
– Nie zakochaj się w nim, dobra? Ja naprawdę go kocham.
Kiedy to usłyszałam, poczułam na całym ciele dreszcze.
– Obiecuję, możesz być spokojna. Będę z nim tylko jeszcze kilkanaście dni.
Kiedy wrócisz, już więcej się z nim nie spotkam, a wy będziecie sobie gruchać
jak gołąbeczki.
– Kocham cię! Nie mam pojęcia, jak ja ci się kiedyś za to odwdzięczę.
Muszę kończyć. Pozdrów rodziców.
– Ja ciebie też kocham.
Rozłączyłam się i leżałam zamyślona. Jak mogłam się zgodzić na tę
zamianę? Teraz będę musiała do niego chodzić. Boję się, co może się wydarzyć
przez te tygodnie. Co ja w ogóle sobie myślę?! Nic się nie wydarzy! Będziemy
tylko i wyłącznie rozmawiać, pomogę mu odnaleźć się w obecnej sytuacji i nic
poza tym.
Próbowałam przestać o nim myśleć. Niestety nie udało mi się. Ponownie
zaczęłam sobie przypominać wczorajszy dzień: jego dłonie subtelnie muskające
moje ciało, jego oddech na karku przyprawiający mnie o zawroty głowy… Jak
to możliwe, że nieznajomy chłopak sprawia, że tak się przy nim czuję?
Muszę coś z tym zrobić. Zacznę go traktować jak mojego potencjalnego
pacjenta, być może to zmieni moje nastawienie. Tylko jak mam się zachować,
jak on znowu będzie chciał się do mnie zbliżyć? Nie mogę na to pozwolić,
rozsądnie będę go unikała, ale tak, żeby nie zwracał na to zbytnio uwagi. Nie
chcę, żeby nabrał podejrzeń, że trzymam go na dystans, ale przecież muszę
zachowywać się uczciwie względem Gabi. Poradzę sobie, nie będę teraz nic
planowała, zawsze jakoś mu się wymknę z objęć. Mam jednak nadzieję, że
kiedy poczuje moją delikatną niechęć do czułości, odpuści sobie.
Jaką niechęć? Sama siebie oszukuję. Chciałabym, żeby tak było, ale przecież
wiem, że jest inaczej. On jednak musi odczuć dystans pomiędzy nami. Muszę
zachowywać się rozsądnie i tego się będę dziś trzymała, kiedy do niego pójdę.
On jest chłopakiem mojej siostry, muszę o tym pamiętać.
Pełna nowych przemyśleń wyszłam z domu, licząc na to, że wrażenia po
tych pierwszych dniach to jakaś pomyłka i kompletnie nic do niego nie
poczułam. Dziś niczym mnie nie zaskoczy, będę ostrożniejsza. Mam nad nim
przewagę. On nie widzi moich ruchów, a ja jego tak. Pozwoli mi to uciec przed
niezręcznymi dla mnie sytuacjami.
Gdy byłam już przed jego domem, nie mogłam pozbyć się obaw, że znowu
się do mnie zbliży, a ja nic z tym nie zrobię. Nacisnęłam dzwonek i czekałam, aż
ktoś mi otworzy. Stałam i dzwoniłam dość długo, aż w końcu zrozumiałam, że
jego mamy nie ma, a on prawdopodobnie słucha muzyki i nie słyszy niczego
poza nią. Zastanawiałam się chwilę, jak mam wejść. Może jednak powinnam
wrócić do domu? Ta opcja bardziej mi odpowiadała. Zdecydowanie wolałabym
spędzić to popołudnie w swoim pokoju i poczytać jakąś dobrą książkę. Na moje
nieszczęście zauważyła mnie sąsiadka Kuby, starsza kobieta sprawiająca
wrażenie bardzo przyjaznej osoby. Chcąc mi pomóc, powiedziała:
– Kuba jest w ogrodzie i ma słuchawki na uszach, więc cię nie słyszy.
– Dziękuję za informację. – Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam do ogrodu.
Przeszłam obok domu i po chwili widziałam już siedzącego na ławce Kubę.
Ruszyłam w jego stronę, a kiedy byłam wystarczająco blisko, dotknęłam
delikatnie jego ramienia. Momentalnie wyciągnął słuchawki i zapytał:
– Kto tu jest?
– Cześć, to tylko ja – powiedziałam cicho.
– Cześć, tylko ty, a raczej aż ty. – Uśmiechnął się, kiedy odkładał słuchawki
na ławkę i próbował wyłączyć dźwięk. Nie udało mu się to i usłyszałam, czego
właśnie słuchał. Ktoś śpiewał Sto lat. Zerknęłam na ekran komórki i zobaczyłam
nagranie urodzinowe z jakimś chłopcem. Od razu się domyśliłam, że to jego
brat. Kuba za drugim razem wyłączył nagranie.
– To twój brat – powiedziałam.
– Tak. To jego ostatnie urodziny. Dziś kończyłby dwanaście lat.
Po tych słowach zaniemówiłam. Zaskoczył mnie tą informacją.
Przypuszczam, iż musi to być dla niego ciężki dzień. Obydwoje chwilę
milczeliśmy. Ja zastanawiałam się intensywnie, co powinnam powiedzieć, on
natomiast wyglądał na przygnębionego.
– Jak obchodziliście jego urodziny? – zapytałam z niepewnością. Nie
wiedziałam, czy chce ciągnąć ten temat.
Kuba milczał jeszcze chwilę, aby po chwili się uśmiechnąć i powiedzieć:
– Zawsze, kiedy zjedliśmy tort, przychodziłem z Jaśkiem właśnie tutaj
i mieliśmy swoją bitwę.
– Bitwę w urodziny? – zapytałam wyraźnie zdziwiona.
– Tak, bitwę. Mieliśmy dwa wielkie pistolety na wodę i oblewaliśmy się tu,
dopóki nie byliśmy dosłownie cali mokrzy. Zawsze się z nas lało. Jasio to
uwielbiał. Nieważne, czy była ładna pogoda, czy padał deszcz, co roku
urządzaliśmy sobie bitwę.
– Taką bitwę. Domyślam się, że nie tylko on to lubił.
– Racja, ja też. Pamiętam, że zawsze dawałem mu fory, żeby wygrywał.
– Kochany braciszek, ale założę się, że ze mną byś nie wygrał.
– A chcesz się przekonać?
– Co?
– Możemy urządzić sobie własną bitwę.
– Jak to? Przecież nie masz ze mną szans, nie widzisz.
– Ja nic nie widzę, więc i ty nie będziesz nic widziała. Zasłonisz sobie oczy.
– Hmm, to ma sens, szanse będą wyrównane.
– To co, bitwa?
Zastanawiałam się przez chwilę, czy to na pewno dobry pomysł. Wiedziałam
jednak, że sprawię mu tym przyjemność.
– Dobra, czas na bitwę. Tylko gdzie są te pistolety? Musimy się
przygotować.
– Powinny być u mnie w pokoju. Tam też znajdziemy coś na oczy dla ciebie.
Gra musi być sprawiedliwa, więc będziesz ślepa jak ja. – Wstaliśmy i ruszyliśmy
do jego pokoju.
– Gdzie mam szukać naszego sprzętu?
– W szafie na samym dole jest czarne pudełko, w nim je znajdziesz.
Po chwili wyciągnęłam dwa wielkie pistolety na wodę.
– Mam je. Teraz zastanówmy się, czym zasłonię sobie oczy. Może masz
opaskę do spania?
– Nie, ja nie mam, ale moja mama ma. Wejdź do jej sypialni, sięgnij pod
poduszkę, tam powinnaś ją znaleźć.
– OK, zaraz wracam. – Wyszłam z jego pokoju i zastanawiałam się, które
drzwi mam otworzyć. Nie miałam pojęcia, gdzie jest sypialnia jego mamy.
Postanowiłam otworzyć drzwi zaraz obok jego pokoju. Szczęście mi sprzyjało.
To był pokój jego mamy. Bez problemu znalazłam opaskę i wróciłam do Kuby.
– Mam. Możemy wracać do ogrodu.
– Dobra, to chodźmy.
Ponownie dotknął mojego ramienia. Znacznie pewniej się poruszał, kiedy
miał przewodnika. Kiedy byliśmy w ogrodzie, odłożyłam pistolety i opaskę na
ławkę.
– Jak będziemy napełniać puste zbiorniki wodą, skoro obydwoje nie
będziemy nic widzieli? Będzie zajmowało nam to bardzo dużo czasu –
zauważyłam.
– Racja. Musimy coś wymyślić, aby napełnianie szło nam w miarę sprawnie.
– Może postawię dwa wiadra pełne wody? Kiedy będziemy jej potrzebować,
będziemy napełniać zbiorniki, zanurzając je w wiaderkach z wodą.
– Dobry pomysł! W garażu powinny być jakieś wiadra.
– To idę je przynieść. Zaczekaj tu na mnie chwilę.
Ruszyłam do garażu i zabrałam potrzebne nam rzeczy.
– Jesteś wreszcie. Już myślałem, że stchórzyłaś i uciekłaś.
– Chciałbyś! Dobra, napełnię wiadra wodą i postawię je kilka metrów za
ławką. Jak wszystko przygotuję, to oprowadzę cię po placu bitwy. Chcę, abyś
wiedział, gdzie co się znajduje.
– W porządku. Zaczekam tutaj.
Rozejrzałam się dookoła po trawniku, aby sprawdzić, czy nie ma jakichś
przedmiotów, przez które moglibyśmy się przewrócić. Niczego nie znalazłam.
Ogródek był bardzo zadbany i niczego niepotrzebnego tam nie było.
– Dobra, możemy zaczynać.
– Prowadź do amunicji – zaśmiał się Kuba, po czym dotknął mojego
ramienia.
– Z lewej strony będzie twoje wiadro. Pistolet jest już napełniony wodą. –
Podałam mu broń.
– Mamy jakieś dwadzieścia metrów wolnej przestrzeni, poza tym doskonale
wiesz, jak wygląda wasze podwórko za domem. Będziemy czuć tuje wokół
ogrodzenia, kiedy zbliżymy się do płotu. Idę na swoją stronę i zaraz zaczynamy.
– OK. Szykuj się na klęskę, nie masz ze mną szans – poinformował mnie
bardzo pewnym siebie głosem mój przeciwnik.
Podeszłam do ławki po opaskę na oczy, a następnie wzięłam pistolet
i stanęłam jakieś dziesięć metrów od Kuby. Stałam naprzeciwko, zastanawiając
się, jak zakończy się ta bitwa. Założyłam opaskę. Nie widziałam zupełnie nic,
czułam się dziwnie i bardzo niepewnie. Zdałam sobie sprawę, jak musi czuć się
Kuba. Ja tylko przez chwilę nie będę nic widziała, a on już od kilku tygodni nie
widzi.
Krzyknęłam wreszcie do niego:
– Stoję naprzeciwko ciebie, jestem oddalona o jakieś dziesięć metrów.
Zaczynamy. – Po tych słowach zaczęłam nieudolnie strzelać wodą, nasłuchując
uważnie jego kroków.
Kuba zbliżał się do mnie. Czekałam tylko, aż dostanę strumieniem wody.
Poruszał się małymi kroczkami do przodu. Nagle poczułam strumień wody na
swojej klatce piersiowej, a po chwili usłyszałam jego śmiech.
– Trafiona zatopiona! Nawet pięciu minut nie wytrzymałaś.
Jego śmiech spowodował u mnie większą odwagę na jakikolwiek ruch.
Zrobiłam kilka kroków do przodu i zaczęłam strzelać. Słyszałam, jak woda
odbija się od jego ciała. Dostał, a ja cieszyłam się jak nigdy.
– A masz za swoje! – krzyknęłam zwycięsko.
Bitwa rozgorzała w stu procentach. Co jakiś czas któreś z nas w siebie
trafiło, co sprawiało, że robiliśmy się coraz bardziej przemoczeni. Świetnie się
przy tym bawiliśmy.
Kilkanaście razy weszłam w tuje. Czułam, że mam już podrapane ręce
i nogi. Miałam na sobie białą bluzkę na ramiączka i krótkie dżinsowe spodenki,
które były już praktycznie całe mokre. Kilka razy dolewałam wody do wiader,
a kiedy to robiłam, zdejmowałam opaskę, więc widziałam, że i Kuba był już
porządnie mokry.
Przez całą bitwę milczeliśmy, aby co chwilę było słychać czyjś śmiech,
kiedy któreś z nas w siebie trafiło. Minęło dość dużo czasu, więc uznaliśmy, że
już wystarczy. Kiedy zdjęłam opaskę i spojrzałam na niego, zaparło mi dech
w piersiach. Stał zaledwie trzy metry ode mnie, bez koszulki. Rzucił ją mokrą na
trawę. Miał na sobie tylko dresowe spodenki, odrobinę opuszczone na biodrach,
przez co widziałam jego czarne bokserki.
Stałam, patrząc na jego umięśnione ciało. Dużo grał w piłkę, więc sylwetki
mógłby mu pozazdrościć niejeden chłopak. Po jego umięśnionych ramionach
i klatce piersiowej spływały jeszcze krople wody. Jego sześciopak był doskonale
widoczny. Nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam:
– O matko.
– Tak, wiem, wyglądam jak mokry pies.
– Seksowny mokry pies. Tylko ten zarost na twarzy niepotrzebny –
stwierdziłam i po chwili zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos.
Kuba się zaśmiał, a mnie z opresji uratowała jego mama, która przyniosła
nam ręczniki.
– Mam coś dla was, na pewno wam się przyda – powiedziała.
Wycierając się, zdałam sobie sprawę, że musiała nas obserwować od
jakiegoś czasu.
– Miałam niezłą zabawę, oglądając waszą bitwę.
– Więc mieliśmy sędziego. Kto wygrał? – zapytał Kuba.
– Remis.
– Widzisz? Nie wygrałeś, a byłeś taki pewny siebie – powiedziałam
i poszłam po telefon, który zostawiłam na ławce.
Zrobiło się już bardzo późno, miałam tylko dwadzieścia minut do powrotu
rodziców z pracy.
– Boże, jak późno! Muszę już wracać do domu. Do widzenia, pani Natalio.
– Do jutra, Gabi – powiedział Kuba.
Biegiem wracałam do domu. Miałam szczęście, że nikogo jeszcze nie było.
Udałam się do od razu do łazienki. Tak zakończył się mój kolejny dzień
z chłopakiem siostry.
Rozdział 4
Cześć!
W Paryżu jest cudownie! Wieża Eiffla jest naprawdę ogromna. Niestety nie
widziałam niczego więcej, ponieważ ciągle siedzę w pracowni i projektuję
sukienki. Korzystam z każdej sekundy pracy z najlepszymi projektantami, więc
nie mam na co narzekać.
Całuję was bardzo mocno
Gabi
PS Komórka mi się zepsuła, więc nie będę zbyt często dzwoniła. Nie martwcie
się o mnie, niebawem się zobaczymy.
Gabrysia świetnie spędza czas, a ja, udając ją, zaczynam posuwać się za
daleko. Ona wróci do Kuby, muszę o tym pamiętać.
Sobotni poranek okazał się dla mnie bardzo spokojny. Ogromnie się cieszyłam,
że dziś nie zobaczę Kuby. Liczyłam, że te dwa dni bez niego sprawią, iż moje
uczucia znikną. Nie mogłam pozwolić, abym cokolwiek do niego czuła. Już
wystarczająco namieszał mi w głowie.
Ciągle zastanawiało mnie to, jak mu się to w ogóle udało. Przez całe liceum
nie rozmawiałam z chłopakami dłużej niż piętnaście minut. Z nim jest inaczej.
Kiedy rozmawiamy, nie czuję skrępowania. Jestem pewna siebie. Zastanawiam
się tylko, czy by tak było również, gdyby widział. Zapewne nie, jednakże nie
powinno mnie to interesować.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek komórki. Dzwoniła Gabrysia.
– Cześć, siostrzyczko. – Usłyszałam jej radosny głos. – Boże, jak ja za tobą
tęsknię! Opowiadaj mi o wszystkim. Jak mój Kubuś?
– Cześć. Wydaje mi się, że bardziej tęsknisz za nim niż za mną –
powiedziałam, śmiejąc się pod nosem. – U twojego Kuby wszystko
w najlepszym porządku. W ten weekend się nie widzimy.
– A dlaczego? – przerwała mi siostra.
– Jedzie do ojca. Nie wiem, co się dzieje pomiędzy nimi, ale nie cieszył się
z tego wyjazdu.
– Jego relacje z tatą są bardzo skomplikowane.
– Tak też pomyślałam. A wracając do najistotniejszej kwestii, niczego się nie
domyślił. Ciągle uważa, że jestem tobą.
– Cieszę się. Mam nadzieję, że to nasze kłamstewko nigdy nie wyjdzie na
jaw. Wiesz, jak mi na nim zależy, ale staż również jest dla mnie ważny. Taka
okazja już nigdy się nie powtórzy.
– Wiem, Gabi, korzystaj z pobytu w stolicy mody. Ja dopilnuję tutaj
wszystkiego.
– Aluś, jesteś cudowna. Postaraj się nie zrobić niczego głupiego. Znam
Kubę, wiem, jak potrafi zawrócić w głowie.
Ja też wiem. Już zdążył namieszać w mojej, pomyślałam.
– Możesz być spokojna. Na mnie jego urok nie działa – powiedziałam,
jednak prawda była zupełnie inna.
Już pierwszego dnia sprawił, że nie potrafiłam przestać o nim myśleć.
– Powiedz mi, jak spędziłaś ostatnie dni w Paryżu? – zapytałam siostrę.
– Tu jest świetnie, otaczają mnie cudowni ludzie. Projektujemy sukienki pod
okiem jednego z najlepszych projektantów na świecie. Dziś mam mieć z nim
spotkanie. Jestem mega podekscytowana. To moja życiowa szansa. Jeśli moja
sukienka mu się spodoba, to być może założy ją na pokaz jedna z jego modelek.
Słuchałam, z jaką radością opowiada mi o tym, co się u niej dzieje, kiedy
nagle do naszej rozmowy wtrąciła się jakaś dziewczyna. Usłyszałam, jak mówi,
żeby Gabi rozłączyła się, bo muszą już iść.
– Muszę kończyć. Myślałam, że porozmawiamy trochę dłużej, ale jednak się
nie udało. Pa!
– Pa! I powodzenia na spotkaniu – powiedziałam i się rozłączyłam.
Po rozmowie z siostrą nabrałam jeszcze większej determinacji, aby
odseparować się w myślach od Kuby. Zastanawianie się i rozmyślanie o nim nie
miało sensu. Przez swoje niedorzeczne myśli przysparzałam sobie tylko
niepotrzebnych zmartwień. Prawda była taka, że go lubię, może nawet bardzo,
jednak na tym muszę pozostać.
Wstałam z łóżka z postanowieniem, że nie będę o nim myślała. Zajmę się
moją nową lekturą. Założyłam moją ulubioną żółtą koszulkę z Pikachu i krótkie,
sportowe, granatowe spodenki, po czym zeszłam do kuchni.
– Cześć – powiedziałam, widząc rodziców.
– Jest i moja córeczka – rzekł radośnie tata, dał mi buziaka w czoło, jak to
zwykle robił, i poszedł do salonu.
Mama uśmiechnęła się do mnie i podała mi kawę.
– Dziękuję.
Usiadłam przy stole i rozkoszowałam się zapachem świeżo zaparzonego
napoju.
– Jakie masz plany na dzisiejszy dzień, kochanie? – Usłyszałam głos mamy.
– Zajmę się czytaniem nowej książki. Mam nadzieję, że ją przeczytam przez
weekend.
– Cieszę się, że ci się spodobała.
– Pewnie, mamo. Doskonale wiesz, że takie książki są w sam raz dla mnie.
Już nie mogę się doczekać, aż rozpoczną się studia.
– My z tatą aż tak się nie cieszymy. Zostaniemy sami w domu, jak nasze
ukochane córeńki wyfruną z gniazda – powiedziała zasmuconym głosem
kobieta.
– Mamo, przecież będziemy tu przyjeżdżać tak często, jak to będzie
możliwe. Z Warszawy do Lublina nie jest tak daleko, to tylko jakieś sto
osiemdziesiąt kilometrów. Nie uciekamy na drugi koniec Polski – rzekłam
i dotknęłam jej ręki.
Uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń.
– Wiem, kochanie. Cieszę się, że obie z siostrą dostałyście się na upragnione
uczelnie w jednym mieście.
– Pamiętaj, mamo, że jeszcze tu jestem. Powinniście się cieszyć, że
będziecie mieli dom tylko dla siebie. – Puściłam jej oczko, a moja mama się
roześmiała.
– Racja, jeżeli tak na to spojrzeć.
Wstała od stołu i kontynuowała robienie śniadania. Przygotowywała
kanapki, a ja siedziałam i spokojnie piłam kawę. Wiedziałam, że dzisiejszy dzień
niczym mnie nie zaskoczy. Spokojnie spędzę go w domu.
– Alicjo, mogłabyś wynieść jeszcze ten worek ze śmieciami? Tata jak
zwykle zapomniał opróżnić kosz w kuchni.
– Dobrze. Już idę.
Odstawiłam pusty kubek po kawie i wzięłam worek, który mama wyciągnęła
z kosza.
– Pojemniki są przed domem. Mam nadzieję, że jeszcze nie zbierali śmieci.
Wyszłam z workiem z domu. Spojrzałam na pojemniki, które były jeszcze
pełne, co oznaczało, że śmieciarki jeszcze nie było.
Odłożyłam worek i chciałam już wracać, jednak nie wiem dlaczego, ale
spojrzałam wzdłuż naszej ulicy i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Zobaczyłam niebieski samochód należący do pani Natalii. Boże, co ona tu
robi?! Przerażenie całkowicie mnie sparaliżowało. Wiedziałam, że jeśli zobaczy
ją któreś z moich rodziców, to już po mnie, wszystko się wyda. Spotkali się już
kiedyś przypadkiem w supermarkecie, kiedy była z nimi Gabi.
Natychmiast ruszyłam w kierunki samochodu, który stał kilka metrów ode
mnie. Kiedy byłam wystarczająco blisko, zauważyłam też Kubę, siedział
z przodu na miejscu pasażera. Nie dostrzegłam go wcześniej.
Jasny gwint! Co oni tu robią?! Serce waliło mi jak szalone. Byłam kłębkiem
nerwów. Strach, jaki mnie w tamtej chwili ogarniał, był nie do opisania. Nie
chciałam, aby nasze kłamstwo wyszło wtedy na jaw.
Z auta jako pierwsza wysiadła jego mama. Uśmiechnęła się do mnie
i powiedziała:
– Witaj, Gabrysiu. Bardzo cię przepraszam za wczorajszą sytuację.
Domyślam się, że poczułaś się niezręcznie. Kuba mi wszystko wyjaśnił, chociaż
nie musiał. Twoja bluzka mówiła sama za siebie. – Ponownie się uśmiechnęła.
– Nic się nie stało. To było tylko nieporozumienie.
Spojrzałam w kierunku Jakuba, który właśnie wysiadał z samochodu. Pani
Natalia ruszyła do niego, żeby pomóc mu dotrzeć do mnie.
– Poczekam w samochodzie – powiedziała do niego.
Patrzyłam na Kubę, nie mając zielonego pojęcia, co on tu robi.
– Przyjechałem się pożegnać. Wczoraj tak szybko uciekłaś, że nawet nie
zdążyłem – powiedział.
Ciągle stałam w miejscu, bałam się wykonać jakikolwiek ruch. Martwiłam
się, że ktoś nas zobaczy. Jednak po kilku sekundach oprzytomniałam. Musiałam
coś zrobić, aby jak najszybciej stąd zniknął. Tylko jedno przychodziło mi do
głowy.
Podeszłam i przytuliłam się do niego, po czym powiedziałam cicho:
– Udanego weekendu.
Odsunęłam się trochę, aby pocałować go w policzek. Wtedy on wyczuł, co
chcę zrobić i skierował swoje usta ku moim. Było już za późno na jakikolwiek
unik. Nasze wargi się spotkały. Przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie, tak, że
nie mogłam się ruszać. Wiedziałam, że chce więcej niż zwykłe cmoknięcie
w usta. Ja również tego chciałam, jednak nie mogłam. Zakończyłam ten
niespodziewany pocałunek, mówiąc:
– Twoja mama patrzy. – Tylko te słowa przychodziły mi do głowy.
– Widziała cię bez bluzki, więc chyba może zobaczyć, jak się całujemy –
powiedział zalotnie.
Stałam w jego objęciach i rozpływałam się z rozkoszy. Chciałam
kontynuować to, co zaczęliśmy, jednak znowu dotarło do mnie, że nie mogę.
Przerwałam to wszystko.
– Nie może.
Kiedy to powiedziałam, Kuba zaśmiał się pod nosem i pocałował mnie
w czoło.
– Do poniedziałku, Gabi.
– Pa – powiedziałam, po czym wróciłam do domu.
Gdy znalazłam się w środku, spojrzałam na niewzruszonego tatę, który
ciągle oglądał telewizję. Nie widział nas. Odetchnęłam z ulgą. Weszłam do
kuchni, gdzie mama zmywała naczynia, więc także nas nie zauważyła.
– Mamo, idę do pokoju – oznajmiłam.
Chciałam jak najszybciej opanować emocje po zdarzeniu przed domem.
Poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i dotknęłam dłonią swoich warg.
Ciągle czułam na nich jego słodkie, zmysłowe usta. Rozpływałam się na samą
myśl o nich.
Boże, co ja wyprawiam?! Przecież jeszcze dziś rozmawiałam z Gabi.
Zapewniałam ją, że nie dam mu się omotać. Nie miałam pojęcia, co się ze mną
działo. Okłamywałam wszystkich dookoła, włącznie z Gabrysią. Udawałam ją
przed Kubą, ale nie robiłam tego tak, jak by tego oczekiwała. Najtrudniejsze
było w tym to, że nie mogłam powiedzieć nikomu prawdy. Musiałam coś zrobić,
aby to wszystko w jakiś racjonalny sposób wyprostować. Tylko jak miałam
zapanować nad mętlikiem w głowie? Nie chciałam zranić ani jego, ani siostry.
Przypuszczałam, że jedyną osobą, która będzie cierpiała z powodu tego
kłamstwa, będę ja.
Reszta dnia minęła mi już bez żadnych niespodzianek. Starałam się nie
myśleć o Kubie. Nawet mi się to udawało, kiedy zajmowałam się czytaniem.
Wieczór był jednak trudniejszy. Nie miałam już ochoty dalej czytać książki,
więc kiedy leżałam w łóżku, ponownie myślałam tylko o nim.
Zastanawiałam się, co ja u licha wyprawiam?! Dlaczego nie potrafię się
opanować, kiedy jestem w jego towarzystwie? Bardzo tego chcę, pragnę
postrzegać go tylko jak zwyczajnego chłopaka, któremu chcę pomóc. Dodać
nadziei na to, że wszystko się ułoży, że znowu będzie widział. Tymczasem ja
coraz bardziej pogłębiałam swoje uczucie do niego. Być może w tym tkwił
problem. Zawsze tak jest, że jeśli coś jest zakazane, bardziej tego pragniemy. On
jest moim zakazanym owocem. Wiem, że nie mogę go zerwać.
Niedziela była dniem, który miał mnie niczym nie zaskoczyć. Byłam pewna,
że Kuba mnie nie odwiedzi, ponieważ jest u ojca. Miałam spędzić ten dzień
sama, zupełnie sama.
Musiałam pozbierać wszystkie myśli, które od kilku dni zaprzątały moją
głowę. Miałam nadzieję, że uda mi się pozbyć tych o Kubie.
Będę dla niego wsparciem, dlatego jeszcze bardziej poszerzę moją wiedzę
o ślepocie. Będę traktowała go jak pacjenta. Powinnam tak robić od samego
początku. A jednak mu uległam. To się już nie powtórzy, nie może. Wydarzyło
się zbyt wiele sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. Każda kolejna może
mieć jeszcze gorsze skutki.
Ten dzień minął mi dokładnie tak, jak sobie zaplanowałam. Zero myśli, które
mogłyby mnie niepotrzebnie rozproszyć. Oczywiście cały dzień intensywnie
o nim rozmyślałam, jednak już w zupełnie inny sposób.
Kuba potrzebował wsparcia, które ja mu dam. Tylko wsparcie. Dużo
czytałam o ślepocie i teraz już wiedziałam, że z każdym dniem malała szansa na
to, że odzyska wzrok. Minął już ponad miesiąc od wypadku, a on nadal nie
widział. Wedle moich przypuszczeń nie wróżyło to niczego dobrego. Miałam
jednak nadzieję, że moje obawy się nie sprawdzą i wkrótce odzyska wzrok.
Rozdział 7
Rozpoczął się kolejny dzień, który miałam spędzić z Kubą. Uznałam, że nie
muszę się już ukrywać przed tatą, więc poczekam tylko, aż mama wyjdzie do
pracy i od razu do niego pójdę. Mój ojciec wiedział, że z kimś się spotykam,
jeżeli w ogóle można to tak nazwać. Okłamywałam Kubę, jednak nie zmieniało
to faktu, że w praktyce spotykaliśmy się jako para. Na szczęście tata nie miał
pojęcia, co wyprawiam.
Wyszłam z domu. Jak się okazało, jako ostatnia. Tata zdążył już pójść do
pracy, kiedy ja szykowałam się do Kuby.
Doskonale znałam drogę do jego domu i po kilku minutach stałam już pod
drzwiami. Otworzyła mi jego mama, uśmiechając się serdecznie.
– Witaj, Gabrysiu.
– Dzień dobry – odpowiedziałam grzecznie, po czym weszłam do środka.
– Jak ci minął weekend? Kuba strasznie za tobą tęsknił – zaśmiała się
i mówiła dalej: – Oczywiście się do tego nie przyzna, ale już od rana cię
wygląda. Nie mam pojęcia, co robiłaś przez ten tydzień, ale bardzo się zmienił.
– Zmienił się? – zapytałam ze zdziwieniem.
– Tak. Wydaje się bardzo szczęśliwy pomimo tego, że nie widzi. Tylko
jedna osoba potrafiła uwolnić w nim takie pokłady szczęścia – powiedziała.
– Kto taki? – spytałam, podążając za nią do pokoju Kuby.
– Jaś. Byli nierozłączni pomimo różnicy wieku. Bardzo go kochał. Cieszę
się, że dzięki tobie znowu widzę go naprawdę szczęśliwego.
Zamarłam, kiedy to powiedziała. Zawsze wydawało mi się, że to dzięki
Gabrysi znowu stał się szczęśliwy. Czyżby tak nie było?
– Kuba już na ciebie czeka. Gdybyście czegoś potrzebowali, to jestem dziś
w domu – poinformowała mnie, dając tym samym do zrozumienia, że dzisiaj nie
dojdzie do niezręcznej sytuacji z jej udziałem.
– Dobrze, dziękuję – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi do jego pokoju,
jednocześnie zerkając na jego mamę, która zmierzała w kierunku schodów.
Kiedy spojrzałam przed siebie, niespodziewanie zobaczyłam Kubę, który stał
w drzwiach. Pewnie nas słyszał i chciał mi otworzyć drzwi. Stałam tuż przy nim
i patrzyłam na niego. Po sekundzie mój wzrok powędrował w kierunku jego ust,
które jeszcze niedawno dotykały moich. Niby przypadkowe cmoknięcie,
a wracałam do tego myślami, jakby to było coś znacznie więcej. Delikatnie
przygryzłam wargę, wspominając tamtą chwilę.
Kuba dotknął moich ramion i mnie przytulił.
– Cieszę się, że już jesteś. Tęskniłem.
Jego męski głos sprawiał, że nie mogłam racjonalnie myśleć. Nie potrafiłam
zachowywać się tak, jak bym chciała. Stałam w jego objęciach, walcząc przez
chwilę z uczuciem, które we mnie wzbudzał. Nie dałam rady go zwalczyć i po
raz kolejny mu uległam. Moje ręce, które przez chwilę bezwładnie wisiały,
objęły go mocno. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Po tym nieoczekiwanym powitaniu weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy
na łóżku.
– Jak było u ojca? – Nie mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego
pytania.
Kuba przez chwilę milczał, po czym z westchnieniem powiedział:
– Jak zwykle tatuś udawał, że nic się nie stało, i próbował być świetnym
ojcem.
Patrzyłam na niego przez moment i zastanawiałam się, czy drążyć temat.
Kuba mnie jednak uprzedził i dodał:
– Nigdy mu nie wybaczę, że zdradził mamę z jakąś gówniarą. A ja później
musiałem na to wszystko bezradnie patrzeć. Mama przez niego cierpiała, a on
udawał superojca dla Jasia.
– Jak to?
– Zdradził mamę kilka tygodni przed tym, jak Jasiek zachorował.
Okłamywał nas cały czas, aż do momentu, w którym przyszła do nas ta
gówniara, z którą spał. Mama od początku mu nie wierzyła i złożyła już
wcześniej pozew o rozwód. Gdy się okazało, że Jaś jest chory, postanowili
udawać przed nim, że nic się nie stało.
– Nie chcieli go martwić. Rozumiem to.
– Ja też to rozumiałem, dlatego nic nie powiedziałem. Jednak do tej pory
mam w głowie to, ile mama wycierpiała przez całą tę sytuację. Nie mogła na
niego patrzeć, brzydziła się nim, ale odgrywała tę całą szopkę dla Jasia. – Po
tych słowach na moment zapadła cisza.
Teraz zrozumiałam, z czego wynikała jego niechęć do ojca.
– Nienawidzę kłamców. Nie potrafię ich zrozumieć, mimo że czasem
naprawdę się staram.
Powiedział to w taki sposób, że wiedziałam, iż nigdy nie może się
dowiedzieć o naszej zamianie. Znienawidziłby mnie za to, nie wspominając już
o Gabrysi. To, co właśnie robiłam, udając siostrę, było okropne. Z dnia na dzień
czułam coraz większy ciężar tego kłamstwa.
Był jednak jeden plus całej tej zamiany. Zaczęłam poznawać Kubę coraz
lepiej, czułam, że chcę go poznać takiego, jaki był naprawdę. Już po kilku
dniach przekonałam się, że zdecydowanie nie jest chłopakiem pozbawionym
uczuć, za jakiego cały czas go uważałam, oraz że nie jest taki samolubny
i w rzeczywistości liczy się ze zdaniem innych.
W szkole oceniałam go głównie przez pryzmat tego, z kim się zadawał. Cały
czas widziałam go z tak zwaną elitą, czyli z bogatymi, ale pustymi dzieciakami
i ładnymi dziewczynami, dla których liczył się tylko wygląd i nic poza tym.
Wpasował się doskonale w tę grupę, był w końcu kapitanem drużyny piłkarskiej.
Nie da się ukryć, że lubił być w centrum uwagi, ale przecież zapracował na
swoją pozycję w szkole. Bardzo dużo trenował, aby stać się najlepszym
zawodnikiem w ogólniaku. Często słyszałam, jak mówili o nim, że jest nadzieją
polskiej piłki nożnej. Nic więc dziwnego, że w szkole wiele osób się nim
interesowało.
Kiedy Gabrysia zaczęła się z nim spotykać, ciągle o nim mówiła, więc
mogłam go trochę poznać. Moja siostra zachwycała się nim, jakby był jakimś
bogiem. Wcześniej zupełnie tego nie rozumiałam, dla mnie nie był nikim
specjalnym. Był tylko popularnym sportowcem ze szkoły.
Wiem, że nigdy nie miałabym okazji go naprawdę poznać, gdyby nie ta
zamiana. Okazał się chłopakiem, przy którym czuję się jak nigdy dotąd.
Zaprzeczam temu cały czas, ale taka jest prawda. Nie poznałam jeszcze nikogo
takiego jak on. Żadna osoba nie wywoływała jeszcze we mnie tylu emocji co on.
Szkoda tylko, że ta znajomość jest tak skomplikowana. Nic na to, niestety, nie
poradzę.
Spojrzałam na niego i niepewnie zapytałam:
– Nie potrafiłbyś wybaczyć kłamstwa?
– Nie, raczej nie – odpowiedział, a ja stwierdziłam, że lepiej nie ciągnąć tej
rozmowy.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Kuba przerwał ją pytaniem:
– A tobie jak minął weekend? Ciągle rozmawiamy tylko o mnie.
– Mnie? Właściwie całkiem zwyczajnie. Spędziłam go z rodzicami. Nic
ciekawego się nie działo. – Nie miałam pojęcia, co mam mu powiedzieć.
– Tęskniłaś trochę za mną? – zapytał, po czym przysunął się do mnie.
Siedział tak blisko, że nasze nogi się dotykały.
Serce zaczęło mi bić jak szalone, oddech zrobił się głębszy. Miałam
wrażenie, że zaraz nie dam rady samodzielnie oddychać. Czułam podniecenie,
które z każdą sekundą stawało się coraz silniejsze. Bałam się tej chwili od
pierwszego dnia. Obawiałam się, że w końcu będzie chciał czegoś więcej. Jego
bliskość sprawiała, że przestawałam jasno myśleć. Tak było też tym razem. Nie
chciałam tego przerywać. Chciałam jego bliskości.
– Tęskniłam – powiedziałam niemal szeptem.
Wiem, że powinnam była to przerwać, wymyślić jakiś błahy powód, aby się
od niego odsunąć, jednak nie chciałam tego robić.
Kiedy usłyszał to jedno słowo, dotknął mojej dłoni. Zbliżył ją do swoich
uwodzicielskich ust i pocałował, a ja ponownie poczułam jego wargi na swoim
ciele. Tym razem jedynie na dłoni, jednak to wystarczyło. Wezbrało we mnie
pożądanie, które doskonale wyczuł. Puścił dłoń, aby móc delikatnie odnaleźć
moją twarz i usta. Wiedziałam, że zaraz mnie pocałuje i tym razem nie będzie to
zwykłe cmoknięcie tak jak ostatnio.
Serce o mało nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. To oczekiwanie tylko
potęgowało moje podniecenie i chęć samego pocałunku. Chciałam tego
najbardziej na świecie, pragnęłam ponownie poczuć jego wargi na swoich.
Patrzyłam na nie z ogromnym pragnieniem, aż wreszcie dotknął mojej twarzy.
Subtelnie przyłożył swoje palce do moich ust. Rozchyliłam je delikatnie, biorąc
oddech.
Wiedział już, gdzie znajdują się moje usta, i zbliżył powoli swoją twarz.
Zamknęłam oczy. Był tak blisko, że czułam, jak zwilżył językiem swoje wargi,
aby za chwilę dotknąć nimi moich. Wiedziałam, że zaraz mnie pocałuje.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Odskoczyliśmy od siebie jak spłoszone dzieciaki, które ktoś właśnie
przyłapał na gorącym uczynku.
Zza drzwi wychyliła się jego mama.
– Muszę jednak jechać do pracy zastąpić koleżankę. Zostajecie sami –
poinformowała nas i się uśmiechnęła.
– OK – odpowiedział Kuba.
Kiedy pani Natalia wyszła, ja siedziałam ciągle oszołomiona tym, co miało
się stać, a zostało brutalnie przerwane. Jakub jak gdyby nigdy nic zapytał:
– Może pójdziemy do ogrodu?
– Jasne – odpowiedziałam, starając się, aby mój głos brzmiał jak najbardziej
naturalnie.
Po chwili siedzieliśmy już w ogródku na ławce obok dębu. Dzisiejszy dzień
był niezwykle słoneczny. Niebo olśniewało swoim błękitem. Białe chmury co
chwilę zmieniały swoje kształty.
Siedząc na ławce i wpatrując się w zjawiskowe niebo, ochłonęłam na tyle, że
znowu mogłam zabrać głos.
– Za każdym razem, kiedy tutaj jesteśmy, jest przepiękna pogoda.
– Taki urok tego miejsca – powiedział Kuba, po czym wstał i ruszył do
miejsca, w którym jeszcze kilka dni temu mieliśmy bitwę.
Patrzyłam na niego, jak ostrożnie porusza się po ogrodzie, i wspominałam
chwile, które tu z nim spędziłam. Każda z nich była wyjątkowa, a samo miejsce
nabrało dla mnie szczególnego znaczenia. Nigdy nie zapomnę tego niewielkiego
ogródka. Chciałabym nigdy z niego nie wychodzić, głównie dlatego, że zawsze
byłam tu z Kubą.
Nie wiem, jak to się stało, ale miniony tydzień był dla mnie bardzo
emocjonujący. Przez tych kilka dni wreszcie czułam się zauważona.
Dostrzeżona przez kogoś. Kuba okazał się wyjątkowym mężczyzną i teraz już
wiem, że wcześniej myliłam się co do niego.
Nie przestawałam na niego patrzeć. Kuba w pewnym momencie się potknął
i upadł na ziemię. Natychmiast zerwałam się z ławki, aby sprawdzić, czy nic mu
się nie stało.
– Nic ci nie jest?
– Wszystko w porządku, potknąłem się chyba o… kretowisko.
Rozejrzałam się wokół niego i zobaczyłam niewielką ilość czarnego piachu
na jego bucie.
– Ktoś zastawił na ciebie pułapkę – zaśmiałam się i zgarnęłam piach. – Może
wrócimy na ławkę?
– Nie, tu jest dobrze – powiedział, po czym odsunął się od kretowiska.
Położył się wygodnie na trawie. – Taka piękna pogoda, aż szkoda chować się
w cieniu.
Patrzyłam, jak leży na zielonej trawie i rozkoszuje się promieniami słońca,
które na niego padały. Położyłam się obok niego i spojrzałam w górę.
– Niebo jest przepiękne, a chmury same się proszą, aby nadać im kształt.
Jedna przypomina małego pająka. Dalej jest filiżanka i drzewo – wyliczałam
obłoki, które widziałam, a on słuchał mnie cierpliwie.
Uznałam, że mogę mu opisać każdą jedną chmurę, którą widzę.
– Podaj mi dłoń – powiedziałam.
– Po co?
– Zaraz zobaczysz.
Podniósł prawą dłoń wyżej, a ja chwyciłam ją swoimi rękami. Zaczęłam na
niej delikatnie kreślić palcem kształt chmury, którą właśnie widziałam.
– Czujesz, co ci narysowałam? – zapytałam.
– Tak, to chyba bałwan.
– Zgadza się. Taką chmurę właśnie widzę. Teraz będzie kolejna.
Tym razem dostrzegłam coś, co przypominało mi dom. Kuba znowu odgadł.
Zauważyłam, że świetnie się przy tym bawił. Naszkicowałam mu na dłoni
kilkanaście kształtów, które za każdym razem odgadł.
W pewnym momencie przekręcił moją dłoń tak, aby to on mógł coś na niej
nakreślić, i powiedział:
– Teraz ja ci narysuję kilka chmur, które dzięki tobie widzę.
– OK – powiedziałam zaskoczona.
Delikatnie tworzył swoim palcem wskazującym jakiś kształt. Na początku
przeciągnął kreskę w górę, później kolejne dwie w bok. Przypominało mi to
literę K.
– K? – zapytałam odrobinę zdziwiona.
– Tak. Teraz będzie następna.
Ponownie dotknął mojej dłoni i zrobił na niej obwód.
– O.
Tym razem tylko się uśmiechnął, a ja zdałam sobie sprawę, co zamierza mi
napisać. Serce zaczęło mi szybciej bić. Rysował trzecią literę. Wiedziałam już,
co to będzie, jednak ciągle mówiłam na głos to, co powstawało.
– C.
Uczucie, które mnie przepełniało przy kolejnej literze na dłoni, było
cudowne.
– H.
Zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, jak wiele Kuba dla mnie znaczy i jak
bardzo zaczęło mi na nim zależeć.
– A.
Gdy wypowiadałam każdą kolejną literę, byłam coraz bardziej pewna, że nie
dam rady dłużej przed nim uciekać.
– M.
Nie zdołam uciec przed jego miłością.
– C-I-Ę.
Nie potrafiłam uciec przed jego miłością, ponieważ sama coś do niego
czułam. Chyba powoli się w nim zakochiwałam. Boże, jak to możliwe? Ma coś
takiego w sobie, co sprawia, że nie potrafię mu się oprzeć. Chcę być blisko
niego. To, co przed chwilą się wydarzyło, tylko mnie w tym utwierdziło.
Wiedziałam, że nie powinnam tego chcieć, jednak było już za późno. Najgorsze
w tym wszystkim było to, że on brał mnie za kogoś zupełnie innego i pomimo
tego, że jego słowa były skierowane do Gabrysi, to i tak sprawiły, że jeszcze
bardziej go pragnęłam.
Leżałam chwilę na trawie oszołomiona tym, co się właśnie stało.
Przekręciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam jego twarz. Była zwrócona
w moim kierunku. Patrzyłam w jego ciemne oczy, które chyba właśnie
odzyskały swój blask. Na usta, które teraz mi nie uciekną.
– Ja ciebie też.
Powiedziałam to, czego oczekiwał. Czułam, że nie mogę milczeć.
Uśmiechnął się i zbliżył twarz ku mojej tak, że nasze usta niemal się stykały.
Wbił swoje wargi w moje i zaczął mnie całować z takim pożądaniem, jak
jeszcze nikt inny tego nie robił. Pragnął tego pocałunku tak samo jak ja. Nic
innego mi nie pozostało, jak tylko się nim rozkoszować. Czułam na swoich
ustach jego miękkie wargi. Nasze języki momentalnie odnalazły wspólny rytm.
Całował mnie tak namiętnie, że niemal się rozpływałam, czując jego bliskość.
Odwzajemniłam swoje pożądanie na jego ustach.
Gdy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie, a Kuba powiedział:
– Kocham cię. Powinienem już dawno ci to wyznać.
Dźwięk tych dwóch słów z jego ust sprawiał, że doświadczałam czegoś,
czego jeszcze nigdy w całej mojej egzystencji nie doznałam. Czułam miłość
drugiej osoby względem mnie. To wszystko, co się ze mną działo, sprawiało, że
nabierałam coraz większej pewności, że uczucie, jakim go darzę, to coś więcej
niż sympatia. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy usłyszałam jego wyznanie.
Żałowałam, że jeszcze nie mogę go szczerze odwzajemnić. Wiedziałam, że coś
do niego czuję, ale ciągle miałam mętlik w głowie.
Kiedy już zapanowałam nad emocjami, dotarło do mnie, co jeszcze
powiedział. Czyżby do tej pory nie wyznał Gabrysi miłości? Przecież byli ze
sobą dość długo.
Czy to możliwe, że zakochał się we mnie? Kilka dni spędzonych ze mną
skłoniły go do takiej deklaracji. To chyba musi coś oznaczać?
Patrzyłam na niego, na faceta, który zawrócił mi w głowie.
Leżeliśmy jeszcze chwilę na trawie przytuleni do siebie.
– Może teraz usiądziemy na ławce? – powiedział spokojnie Kuba.
– Dobrze.
Wstaliśmy i udaliśmy się na białą drewnianą ławkę.
Siedzieliśmy w milczeniu kilka sekund. Ciągle starałam się zebrać myśli.
– Nie mówiłem ci, ale jutro jadę do lekarza. Mam nadzieję, że obrzęk zaczął
już ustępować. Ciągle nic nie widzę, jednak liczę na to, że jutrzejszy dzień
będzie tak samo dobry jak dzisiejszy. – Po tych słowach się uśmiechnął.
– Ooo, czyli jutro już będziesz wiedział więcej niż po ostatniej wizycie?
– Tak, zrobią mi niezbędne badania i wszystko się okaże.
– Mam nadzieję, że szybko odzyskasz wzrok.
– Ja też. Bardzo chciałbym cię znowu zobaczyć.
Spojrzałam na niego, teraz już nic mnie nie powstrzymywało. Dotknęłam
jego dłoni i skierowałam ją ku mojej twarzy.
– Możesz na mnie patrzeć, kiedy tylko chcesz
Musnął mój policzek, a następnie usta, na których się zatrzymał. Zbliżył się
i delikatnie mnie pocałował.
– Wiem, Gabi.
Znowu poczułam jego wargi na swoich, tym razem tylko mnie cmoknął
delikatnie, ale zarazem bardzo namiętnie. Nie zmieniało to faktu, że pragnęłam
jego ust. Pragnęłam czuć je na swoich. Ciągle wzrastało we mnie ogromne
pożądanie. Sprawiał, że chciałam mieć go coraz więcej. Boże, ja go pragnęłam!
– Już wróciłam. – Nagle usłyszeliśmy głos jego mamy.
– Słyszymy – krzyknął Kuba.
– Wiesz co, będę już wracała do domu. Powinieneś odpocząć. Podejrzewam,
że jutro z rana będziecie jechać do szpitala.
– Tak, ale nie jestem zmęczony.
– Dobra, dobra, jutro się zobaczymy, a teraz chodźmy do domu.
– Ty i ten twój upór. Zawsze musisz postawić na swoim.
– Taka już jestem – powiedziałam, po czym wstaliśmy z ławki.
Jakub odprowadził mnie do drzwi wejściowych i rzekł:
– Przyjdź jutro dopiero wieczorem, ten pobyt w szpitalu trochę mi zajmie.
– OK – odpowiedziałam i wyszłam.
Ten dzień zmienił bardzo dużo. Powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę, że
się w nim zakochuję i chcę, aby on także zakochał się właśnie we mnie. Mam
przeczucie, że tak może się stać. O ile już tak nie jest.
Rozdział 8
Gdy otworzyłam oczy, wiedziałam, że to będzie bardzo ciężki dzień. Cała doba,
którą spędzę sama, zupełnie sama, z dala od Kuby. Gdyby jednak dobrze się
zastanowić, jeszcze do niedawna tak wyglądał mój każdy dzień.
Cały poranek był dla mnie ogromną męczarnią. Z minuty na minutę coraz
bardziej pragnęłam do niego pójść. Obiecałam sobie jednak, że tego nie zrobię,
i starałam się tego trzymać.
Nie mogłam się na niczym skupić. Nie dałam rady zwalczyć myśli, a raczej
przeczucia, że powinnam do niego pójść.
Udało mi się wytrzymać w domu jeszcze godzinę. Gdy minęła trzynasta,
przestałam ze sobą walczyć. Zabrałam klucze do jego domu, które wcześniej
schowałam w lodówce. Wydała mi się odpowiednim miejscem, ponieważ za
każdym razem, gdy się do niej zbliżałam, robiłam krok w tył. Nie mogłam nic
przełknąć ze zdenerwowania, a każda próba sięgnięcia po jedzenie kończyła się
odruchem wymiotnym.
Trzymając klucze w ręce, wyszłam z domu i niemal biegiem ruszyłam do
Kuby. Ostrożnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Czułam się trochę jak
złodziej, ale ja chciałam skraść czyjeś serce.
Rozejrzałam się po korytarzu, następnie zerknęłam do salonu i kuchni, lecz
nigdzie nie zauważyłam chłopaka.
Zostało mi jedno miejsce, w którym z pewnością przebywał – jego pokój.
Szłam bardzo ostrożnie, żeby deski na schodach nie wydały żadnego dźwięku.
Miałam ogromną nadzieję, że wreszcie porozmawiamy. Gdy w zupełnej ciszy
pokonałam schody, miałam do przejścia już tylko kilka metrów, żeby znaleźć się
u drzwi jego pokoju.
Gdy dotarłam do upragnionego celu, wyciągnęłam rękę, by dotknąć klamki
i otworzyć drzwi, i w tej właśnie chwili usłyszałam jego głos.
– Mamo, ile razy mam ci powtarzać, żebyś się nie zakradała? Nie chcę z tobą
rozmawiać. Daj mi spokój i nie fatyguj się, próbując otworzyć drzwi. Są
zamknięte na klucz.
Przestał mówić, a ja stałam przez chwilę zawiedziona, że znowu oddzielają
mnie od niego te okropne drewniane drzwi.
– To ja, Gabi – powiedziałam cicho.
– Jak ty tu weszłaś? – zapytał wyraźnie zdziwiony.
– Twoja mama dała mi klucze do waszego domu. Nie mam tylko kluczyka
do tych drzwi, ty go masz, więc, proszę cię, otwórz w końcu. – Po moich
słowach zapadła cisza.
Nagle usłyszałam, że wstaje z łóżka. Zbliżał się do drzwi, a moje serce omal
nie wyskoczyło z klatki piersiowej, z radości biło jak szalone. Czekałam, aż
otworzy. Zatrzymał się przed drzwiami i dotknął delikatnie klamki. Ta odrobinę
drgnęła. Czekałam, aż przekręci kluczyk w zamku i za nią pociągnie. Czułam, że
jest dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Słyszałam jego oddech, miałam
wrażenie, że walczy ze sobą. Wiedział, że gdy otworzy, będzie to oznaczać tylko
jedno – nasze pojednanie. Da mi wtedy jasno do zrozumienia, że żałuje tego, co
ostatnio powiedział.
Ciągłe czekanie stawało się coraz trudniejsze do zniesienia. Kuba przerwał
je, mówiąc:
– Odejdź i już więcej tu nie wracaj.
Jego słowa po raz kolejny bardzo mnie zabolały. Wiedziałam, że Kuba nie
chce, żebym odeszła, robił jednak wszystko, aby tak się stało. Nie mogłam tego
zrozumieć.
Bez jakiegokolwiek słowa zaczęłam powoli zmierzać w kierunku klatki
schodowej. Nie powiedziałam nic, po prostu poszłam.
Wyszłam z jego domu i dostrzegłam znajomy samochód. To auto Kai!
Rozejrzałam się dookoła, aby sprawdzić, czy nie ma jej w pobliżu. Nigdzie jej
nie zauważyłam, więc szybko ominęłam pojazd.
– Gabryśka? – zawołała z oddali Kaja, która niepostrzeżenie wyszła z domu
starszej kobiety. Udałam, że jej nie słyszę i szłam dalej, nie odwracając się
nawet na chwilę. Modliłam się, żeby tylko do mnie nie podbiegła. I wtedy
ponownie usłyszałam jej głos.
– Hej! Zaczekaj! Mówię do ciebie – krzyczała, widząc, że nie reaguję.
Szłam dalej i nie zwracałam uwagi na jej wołania. Na szczęście odpuściła
sobie i już więcej jej nie słyszałam.
Przez całą drogę oglądałam się przez ramię, żeby sprawdzić, czy za mną nie
jedzie. Nigdzie jej już jednak nie było i bezpiecznie wróciłam do domu.
Rozdział 12
Wiedziałam, że dziejszy dzień może okazać się ostatnim, jaki spędzę z Kubą.
Nie łudziłam się zbytnio, że jeżeli zna prawdę, to kiedykolwiek mi wybaczy.
Chociaż w głębi duszy miałam nadzieję, że może jednak… Musiałam do niego
pojść i się przekonać.
Kiedy dotarłam do jego domu, zadzwoniłam i czekałam, aż mi otworzy.
Bardzo szybko usłyszałam dochodzące ze środka kroki. Prawdopodobnie był
w salonie.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Kubę. Przytrzymał się ich i zapytał:
– Witam. Kto przyszedł?
Powinien wiedzieć, że to ja. Czułam ogromny niepokój. Niepewnym głosem
powiedziałam:
– Cześć. To ja, Gabi.
– Cześć – powiedział dość oschle. – Wejdź do środka. – Ton jego głosu
odrobinę się zmienił, jednak wciąż nie mogłam stwierdzić dlaczego.
Weszliśmy do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i patrzyłam na Kubę,
który udał się do kuchni, aby posprzątać po śniadaniu. Uznałam, że najpierw
spróbuję wyjaśnić mu moją wczorajszą nieobecność. Bałam się zapytać
o spotkanie z Kają.
– Przepraszam, że wczoraj nie przyszłam. Naprawdę bardzo chciałam, ale
nie mogłam. Mama chciała, abym spędziłą z nią trochę czasu, dopóki jeszcze
jestem w domu. W ostatnim czasie zauważyłam, że martwi się naszą
wyprowadzką do stolicy.
– Naszą? – zapytał zdziwiony Kuba.
– No tak, moją i Alicji – odpowiedziałam dość niepewnie. Nie miałam
pojęcia, o co mu chodzi.
– Ach, tak. Moje studia w Warszawie już nie są aktualne.
– Jak to? Dlaczego?
– Głównym powodem jest to, że nie widzę. Dostałem stypendium sportowe,
mówiłem ci przecież. Miałem grać w drużynie piłkarskiej. Jednak teraz nie jest
im potrzebny ślepy napastnik – powiedział i usiadł obok mnie.
Przez moment panowała cisza. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Po
tych kilku słowach zdałam sobie sprawę, że Kaja mu o niczym nie powiedziała.
Nie mógłby tak spokojnie ze mną rozmawiać, gdyby wiedział. Odetchnęłam
z ulgą. Patrzyłam na Kubę i cieszyłam się, że mam jeszcze trochę czasu na
wyznanie mu prawdy. Wiedziałam, że muszę zachowywać się naturalnie.
Wiedziałam także, że to, co właśnie mi powiedział, musiało być dla niego
trudne. Chciałam go jakoś wesprzeć, więc powiedziałam:
– Nie martw się, jeszcze nie wszystko stracone. Dla osób niewidomych
również jest wiele możliwości studiowania. Poza tym nie możemy tracić nadziei
na to, że odzyskasz wzrok. Jakiś cień szansy na to nadal jest.
– Ja nie widzę tej szansy – odparł. – Moje plany uległy zmianie, ale twoje
nie. – Wyraźnie posmutniał, kiedy to powiedział. Nie chciał jednak, abym to
dostrzegła, dodał więc szybko: – Cieszmy się jeszcze wakacjami. Liczy się to, że
jesteśmy razem.
Popatrzyłam na niego. Ta rozmowa wiele mi uświadomiła. Obecnie jeszcze
bardziej widziałam, jak wypadek zmienił jego życie.
– Teraz najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Nad przyszłością
pomyślimy później. – Kiedy to powiedziałam, chciałam go pocałować. Kuba mi
na to nie pozwolił, mówiąc:
– Chodźmy do ogrodu.
Poczułam się tak, jakby zadał mi cios w serce. W tej jednej chwili odczułam,
że między nami powstała wyraźna granica. Granica, której chwilowo nie
pozwalał mi przekroczyć. Zastanawiałam się tylko, co skłoniło go do takiego
zachowania. Czy może jednak wie, kim jestem, i tylko udaje, że jest po staremu?
Czy może zachowuje się tak, ponieważ ostatnio jasno dałam mu do zrozumienia,
że nie chcę się z nim kochać? Wiem, że tamta sytuacja mogła go urazić.
– Dobrze, chodźmy – rzekłam.
Przez cały dzień Jakub trzymał mnie na dystans. Nie przytulał mnie, nawet
nie dotknął mojej dłoni bądź twarzy. Wydawał się ciągle zamyślony. Starał się,
abym tego nie dostrzegała, jednak mnie nic nie umknęło.
Bardzo żałowałam, że nie jestem z nim szczera. Te kłamstwa stawały się
coraz trudniejsze do zniesienia. Świadomość, że on być może o nich wie,
paraliżowała mnie zupełnie. Wiedziałam tylko jedno – muszę jak najszybciej
porozmawiać z Kają.
Kiedy wychodziłam od Kuby, miałam nadzieję, że Kaja będzie u swojej
babci. Miałam szczęście, ponieważ dziewczyna właśnie parkowała na chodniku.
Podbiegłam do jej auta i pewnym głosem oznajmiłam:
– Nie powiedziałaś mu! Po co więc do niego poszłaś?
– Chciałam porozmawiać z kolegą, zapytać, jak sobie radzi i w ogóle.
– W co ty grasz? Powiedz mi, czego ty ode mnie chcesz? Dlaczego ze mną
tak pogrywasz?
– Oj, kochana, przyhamuj trochę. To ty pogrywasz sobie z Kubą. Ja niczego
takiego nie robię.
Patrzyłam na nią i cieszyłam się, że nie wyjawiła mu prawdy. Ale co
zamierzała zrobić z tym, czego się dowiedziała?
– Możesz mi obiecać, że mu o niczym nie powiesz? – zapytałam.
– Ależ oczywiście, że… nie – poinformowała mnie drwiącym głosem. –
Zastanawiam się tylko, czy ty masz w ogóle zamiar powiedzieć mu prawdę?
– Tak.
– A dlaczego? – zapytała, bacznie mi się przyglądając.
Przez chwilę myślałam, co odpowiedzieć. Nie chciałam przyznać, że się
w nim zakochałam i mam ogromną nadzieję, że mi to wybaczy. Niestety nie
musiałam nic mówić, ponieważ wszystkiego się domyśliła.
– Zakochałaś się w chłopaku siostry? – rzekła i natychmiast dodała: – No nie
mogę! Zakochałaś się w nim! Ale jaja! To się będzie działo, jak Gabryśka wróci.
Chcę to wszystko zobaczyć. Nic mu nie powiem, ale jak twoja siostra wróci, to
masz jej w mojej obecności powiedzieć o wszystkim. Jeśli mi to obiecasz, to ja
zapewniam, że o niczym nie powiem Kubie.
Stałam zdruzgotana jej słowami. Nie miałam jednak innego wyjścia
i wykrztusiłam cicho:
– Dobrze, obiecuję.
– To, co zrobiłaś własnej siostrze, jest tak podłe, że sama nie wymyśliłabym
niczego lepszego. Więc wszystko ustalone. Ale ostrzegam cię, jeśli nie
dotrzymasz słowa, gorzko tego pożałujesz.
– Dotrzymam i liczę na to samo z twojej strony – powiedziałam, patrząc jej
w oczy.
Na tym zakończyła się nasza rozmowa.
Rozdział 18
Przez kolejny tydzień ani razu nie spotkałam Kai. Chyba faktycznie zamierzała
dotrzymać słowa i nie mówić o niczym Kubie. Ja natomiast całą swoją uwagę
poświęciłam właśnie jemu. Zrozumiałam, że bariera, która pomiędzy nami
powstała, była wynikiem tego, że odepchnęłam go od siebie, dając mu do
zrozumienia, że nie chcę się z nim kochać. To musiało bardzo go zranić.
Starałam się to zmienić. Od czasu, kiedy Kuba się dowiedział, że raczej nie
odzyska już wzroku, starał się jak najwięcej uczyć samodzielnego
funkcjonowania. Chciałam, aby wiedział, że zawsze może liczyć na moje
wsparcie. Pomagałam mu radzić sobie z czynnościami, które sprawiały mu
największą trudność, zwłaszcza z odnajdywaniem produktów spożywczych
w kuchni. Zawsze dużo czasu zajmowało mu przygotowanie sobie czegoś do
jedzenia.
Pani Natalia starała się, aby wszystko było na swoim stałym miejscu, jednak
czasami zapominała wspomnieć synowi, że coś położyła gdzieś indziej. Teraz
kuchnia była uporządkowana tak, że wszystko znajdowało się w zasięgu dłoni.
Przez te kilka dni zrobił ogromny progres, pewnie dlatego, że tylko na tym
się skupił. Czułam się jak instruktorka, która daje mu ciągle nowe wskazówki.
Cieszyłam się, że mogę mu pomóc, jednak jego zachowanie coraz bardziej mnie
irytowało.
Czułam jego dotyk na swoim ciele tylko i wyłącznie wtedy, gdy na mnie
przez przypadek wpadał, a zdarzało się to dość rzadko. Coraz lepiej poruszał się
po własnym domu.
Tęskniłam za ciepłem jego ramion. Tęskniłam za jego delikatnymi ustami,
które tak czule całowały moje. Pragnęłam jego bliskości, której teraz mi nie
okazywał.
W tym tygodniu było dokładnie tak, jak zapewniała mnie siostra, że będzie
podczas naszej zamiany. Kuba starał się mnie nie dotykać. Stał się zupełnie
inny. Traktował mnie tak samo jak moją siostrę, zanim wyjechała na staż.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłam tego znieść. Każdy kolejny
dzień stawał się dla mnie istną męczarnią.
Początkowo nie chciałam naciskać, domyślałam się, że jest to spowodowane
moim wcześniejszym odtrąceniem go. Im dłużej rozpamiętywałam tamtą
sytuację, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak musiał się poczuć. Czuł się
urażony, prawdopodobnie pomyślał, że nie chciałam z nim tego zrobić. Dla
faceta musi to być strasznie upokorzające, gdy dziewczyna w ostatniej chwili
odmawia, wymyślając idiotyczny powód.
Teraz jednak nie miało znaczenia to, jak się wcześniej zachowałam.
Musiałam naprawić swoje relacje z Jakubem. Zostało mi już niewiele czasu.
Żałowałam, że pozwoliłam mu, aby przez ten tydzień tak się ode mnie oddalił.
Musiałam to wszystko naprawić i pokazać mu, jak bardzo mi na nim zależy, i,
co najważniejsze, jak bardzo go kocham.
Rozdział 19
Obudziłam się wcześnie rano. Nie mogłam już dłużej spać. Zbyt wiele myśli
krążyło po mojej głowie.
Trzy dni. Tylko tyle mi zostało, zanim wszystko wyjdzie na jaw. Doskonale
wiedziałam, że muszę mu o wszystkim powiedzieć. Chciałam być z nim szczera.
Nie zasługiwał na to, abym go dłużej okłamywała. W ogóle nie powinnam była
tego robić. Niestety zrobiłam to i już tego nie zmienię. Mogłam tylko postarać
się to wszystko wyprostować. To kłamstwo miało w sobie jeden wielki plus –
poznaliśmy się. Gdyby nie ta zamiana, nie to kłamstwo, nie zakochałabym się
w nim.
Wierzyłam, że w całej tej beznadziejnej sytuacji była jeszcze nadzieja na to,
że Kuba wszystko mi wybaczy. Miłość dwojga ludzi potrafi przecież przetrwać
wszystko, a ja czułam, że Kuba też mnie kocha.
Nie miałam jednak pojęcia, jak na to wszystko zareaguje Gabrysia, przecież
wyrządziłam jej takie świństwo. Obiecałam, że się nie zakocham w Jakubie.
Zapewniałam, że jego urok na mnie nie zadziała. Nie dotrzymałam słowa,
pokochałam go jak nikogo na świecie.
Miałam ogromną nadzieję, że Gabi nie zależy na nim tak bardzo, jak mi się
na początku wydawało. Liczyłam, że Kuba był dla niej tylko zauroczeniem,
jakich miała wiele. Siostra wie, że nigdy się w nikim nie zakochałam. On jest
moją pierwszą miłością. Pierwszą i jedyną miłością. Zrozumie to. Pewnie strzeli
focha, ale później jej przejdzie. Szybko znajdzie sobie kogoś innego. Nigdy nie
miała z tym przecież problemu.
Muszę im tylko o wszystkim powiedzieć. Zrobię to już niebawem.
Dość wcześnie się obudziłam, więc jak zwykle czekałam, aż rodzice wyjdą.
Nie wiem dlaczego, ale wolałam się z nimi na razie nie widywać.
Przypuszczałam, że z obawy, iż powiedziałabym coś, co mogłoby zdradzić mój
sekret.
Gdy byłam już gotowa do wyjścia, opuściłam dom i żwawym krokiem
ruszyłam do Kuby.
Teraz nie musiałam długo czekać. Już po pierwszym dźwięku dzwonka
otworzył mi drzwi. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się. Choć w ciągu ostatnich
dni był oschły, ten uśmiech sprawiał, że wiedziałam, jak bardzo się cieszy
z mojej obecności. Nie wszystko dało się ukryć.
– Cześć, Gabi – przywitał się.
Stałam sekundę w milczeniu, a potem zbliżyłam się do niego i zrobiłam to,
na co miałam ochotę już od kilku dni. Zrobiłam to szybko, tak, aby nie miał
możliwości na ucieczkę. Przysunęłam swoją twarz do jego i go pocałowałam.
Poczułam jego zaskoczenie. Jego usta w pierwszej chwili nie wykonały żadnego
ruchu, jednak gdy zaczęłam napierać swoim wargami na jego, również nie mógł
się oprzeć i zaczął mnie całować. Uświadomiłam sobie wtedy, jak bardzo za tym
tęsknił.
Kiedy skończyliśmy się całować, powiedziałam jak gdyby nigdy nic:
– Cześć.
Weszłam do środka, a Kuba ruszył za mną. Usiadłam wygodnie na kanapie,
chłopak po chwili do mnie dołączył. Spojrzałam na niego, mówiąc:
– Wydaje mi się, że wystarczy już tej nauki w domu. Radzisz sobie ze
wszystkim doskonale. Poznałeś własny dom na nowo, już nie masz takiego
problemu, aby się w nim odnaleźć. Byłoby miło, gdybyśmy spędzili dzisiejszy
dzień na świeżym powietrzu. Pójdziemy do ogrodu?
Kiedy o to pytałam, bacznie mu się przyglądałam. Chwilę się zastanawiał,
a ja czekałam z niecierpliwością na odpowiedź.
Nie byłam w stanie już dłużej znosić jego zachowania. Jego obojętności
i dystansu, który przez minione dni powstał pomiędzy nami. Nie mogłam
pozwolić na to, aby tak się zachowywał.
– Chyba masz rację. Chodźmy. – Wstał, rozłożył swoją Białą Strzałę i ruszył
do dużych szklanych drzwi, przez które wychodziliśmy do ogródka. Ja jednak
zrobiłam coś, co go jeszcze bardziej zaskoczyło. Dotknęłam jego dłoni, w której
trzymał laskę i powiedziałam:
– Dziś to ja chciałabym pomagać ci się poruszać, tak jak robiłam to
wcześniej. Chcę ponownie być twoimi oczami. – Kuba przez chwilę nic nie
mówił, jakby się nad czymś zastanawiał.
– Wciąż dzięki tobie widzę świat. Nic się nie zmieniło. Biała Strzała tylko
pomaga mi się w nim poruszać, ale widzę go dzięki tobie. Ty mi pokazałaś, jak
mam na niego patrzeć – rzekł i zaczął składać laskę.
Jego słowa wiele dla mnie znaczyły. W tej właśnie chwili odrodziła się we
mnie nadzieja, że wreszcie będzie jak jeszcze kilka dni temu. Czułam, że już nie
będzie się powstrzymywał, tylko będzie okazywał swoją miłość.
Położył laskę na kanapie. Ostrożnie dotknął moich pleców, aby następnie
dotknąć ramienia. Jego dotyk na moim ciele sprawił, że przeszedł mnie dreszcz.
Ruszyliśmy w kierunku drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Dość długo
siedzieliśmy na ławce obok dębu. Rozmawialiśmy, jednak nasza rozmowa nie
była już taka jak przez ostatnie dni. Z każdą kolejną godziną widziałam, że Kuba
przestaje być taki oziębły. Mój dzisiejszy pocałunek na powitanie był
doskonałym pomysłem. Żałowałam tylko, że tak długo pozwalałam mu się ode
mnie oddalać.
Wracał mój dawny Jakub, chociaż miałam wrażenie, jakby wciąż z czymś
walczył. Był zamyślony. Chciał coś powiedzieć, jednak brakowało mu odwagi.
Zastanawiało mnie, nad czym tak myśli. Postanowiłam, że jakoś zacznę temat.
Nie mogłam dłużej czekać. Chciałam, aby wiedział, jak bardzo mi na nim zależy
i jak bardzo go kocham. Musiałam mu to powiedzieć. I wtedy właśnie wpadł mi
do głowy idealny pomysł. Chwyciłam go za rękę i powiedziałam:
– Chodź za mną.
O nic nie pytał, tylko wstał. Cieszyłam się, że tak mi ufa. Ta świadomość
dodawała mi jeszcze większej odwagi, pewności siebie oraz wiary, że nasze
uczucie przezwycięży wszystko.
Minęliśmy ławkę i dąb, który obok niej rósł. Chciałam go zaprowadzić
w miejsce, w którym pierwszy raz powiedział, że mnie kocha. Chciałam znowu
znaleźć się w tym miejscu i teraz zupełnie szczerze powiedzieć mu, jak bardzo
go kocham. Chciałam wszystko wyjaśnić.
Kiedy szłam w stronę upragnionego celu, w pewnej chwili poczułam kupkę
piachu. Nie zdołałam zapobiec upadkowi. Przewróciłam się niczym małe
dziecko. Usłyszałam chichot Kuby, który stał obok.
– Nie no, z takim przewodnikiem to rzeczywiście daleko zajdę. Tylko mi nie
mów, że przewróciłaś się na kretowisku, tak jak ja ostatnio. Najwidoczniej
mamy kreta, który nas nie lubi.
– Na to wygląda – rzekłam i usiadłam na trawie. – Może byłbyś tak miły
i pomógłbyś mi wstać, a nie tylko się śmiejesz?
Kuba wyciągnął dłoń w moim kierunku, tak jak oczekiwałam. Nie miałam
zamiaru wstawać. Pociągnęłam go za rękę tak, że na mnie poleciał. Leżał na
mnie, a ja wiedziałam, że teraz jest idealny moment. Już chciałam mu
powiedzieć, że go kocham, gdy on zrobił coś innego.
W jednej sekundzie zbliżył swoje usta do moich i zaczął mnie całować. Jego
bliskość ponownie wywołała we mnie lawinę uczuć, zwłaszcza szczęście, że
wreszcie przestał mi się opierać.
Gdy oderwał swoje usta od moich, powiedział:
– Kocham cię, Gabi. Kocham cię tak bardzo, że nie jestem tego w stanie
wyrazić słowami. Wiem, że wyjedziesz na studia, nie chcę cię tu zatrzymywać.
Nie oczekuję, że zostaniesz, poza tym nie pozwoliłbym ci na to. Pragnę, żebyś
była szczęśliwa i robiła to, co kochasz. Chcę, żebyś wiedziała, że dzięki tobie
poznałem, czym jest prawdziwa miłość. Miłość, która pozwoliła mi przetrwać
ten mroczny czas. Dzięki tobie się nie załamałem. Tobie zawdzięczam to, że
znowu mogę ujrzeć świat na nowo. Ty mi pokazałaś, jak mam na niego teraz
patrzeć.
Usiadł obok mnie. Podniosłam się z trawy i nie mogłam uwierzyć w to, co
właśnie usłyszałam.
– Nie zostawię cię. Mówisz, że dzięki mnie nauczyłeś się ponownie patrzeć
na świat. Ty dałeś mi więcej. Ja dzięki tobie wreszcie zaczęłam żyć. Tak
naprawdę. Nie wyobrażam sobie, aby w tym życiu nie było ciebie, rozumiesz?
Kocham cię. – Po tych słowach to ja go pocałowałam.
Gdy przestaliśmy się całować, uznałam, że to jest właśnie ta chwila. Powiem
mu prawdę.
– Chciałabym ci o czymś powiedzieć. Obiecaj mi tylko, że wysłuchasz mnie
do końca, OK?
– Jasne, mów, o co chodzi.
Zaczęłam się okropnie denerwować, serce w jednej chwili zaczęło bić
zdecydowanie szybciej. Wiedziałam jednak, że nie mogę się już wycofać.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
– Od dłuższego czasu bardzo mnie to męczy. Muszę ci wreszcie o tym
powiedzieć, to coś bardzo ważnego.
Nagle usłyszeliśmy głos jego mamy.
– Kuba, nie uwierzysz, co się stało! – krzyczała, niemal biegnąc w naszą
stronę. Jej mina wskazywała, że ma jakieś dobre wieści.
Kiedy podeszła do nas, natychmiast zaczęła mówić dalej:
– Kubuś, dzwonili ze szpitala. Jeden z najlepszych okulistów na świecie jest
w szpitalu, do którego jeździliśmy. Nie wiem dokładnie, jak to się stało, ale
widział twoje wyniki badań i… – Niemal podskakiwała z radości, kiedy
wypowiadała te słowa. – Chce się z tobą spotkać! Jego zdaniem jest duża szansa
na to, że odzyskasz wzrok. Najpierw jednak chciałby powtórzyć badania oraz
osobiście cię poznać.
– Jak to? Kiedy chce się ze mną spotkać? – zapytał wyraźnie zdziwiony
Kuba.
– W poniedziałek. Przyleciał do Polski, bo operuje jakąś dziewczynkę
w niedzielę. Zostanie kilka dni dłużej, aby zająć się tobą. Boże, to jakiś cud! –
poinformowała nas z radością.
– Mogę odzyskać wzrok? – powiedział z niedowierzaniem.
– Tak, synku.
Siedziałam obok niezmiernie szczęśliwa. Po chwili jednak dotarło do mnie
kilka faktów. Po pierwsze w poniedziałek wraca Gabi, a on jedzie spotkać się
z tym lekarzem i nie mam pojęcia, czy uda mi się z nim jeszcze zobaczyć. Po
drugie nie mogę mu powiedzieć prawdy teraz, kiedy jest taki szczęśliwy.
Powiem mu o wszystkim jutro, jak już nieco opadnie ta euforia.
Usłyszałam głos Kuby.
– Słyszałaś, Gabi? Mogę odzyskać wzrok!
– I odzyskasz – powiedziałam, po czym go przytuliłam.
Z tego całego zamieszania zapomniał, że chciałam mu coś powiedzieć, a ja
oczywiście do tego nie wracałam.
Spędziłam jeszcze trochę czasu z nim i jego mamą. Gdy zrobiło się późno,
poszłam do domu.
Długo nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym, jak mam mu wyznać
prawdę. Jak w ogóle zacząć.
„Kuba, posłuchaj, nie jestem Gabrysią. Zamieniłyśmy się i od czterech
tygodni spotykasz się ze mną, czyli Alicją”.
W moich myślach brzmiało to tak okropnie, że nie byłam w stanie wyobrazić
sobie, jak on na to zareaguje. Jednak taka była prawda. Zamieniłyśmy się
i udawałam siostrę. Nie mogłam dłużej go okłamywać. Czas powiedzieć prawdę
jemu oraz Gabrysi. Żałowałam, że tak rzadko dzwoniła. Przypuszczałam, że jeśli
byśmy częściej rozmawiały, zaczęłaby się czegoś domyślać. Może tak byłoby
lepiej. Nie zdziwiłaby się aż tak bardzo. Łatwiej by to przyjęła.
Hmm, łatwiej by to przyjęła? Jak mogłam w ogóle tak myśleć? Przecież
zachowałam się okropnie! Zraniłam swoją ukochaną siostrę, swoją jedyną
przyjaciółkę! Osobę, na którą zawsze mogłam liczyć, której nigdy nie
zawiodłam. Aż do tej chwili.
Miałam jednak nadzieję, że mi to wybaczy. Zrozumie, że to było silniejsze
ode mnie.
Była jeszcze ta nieszczęsna Kaja, której obiecałam coś, czego na pewno nie
zrobię, ale ona była teraz moim najmniejszym zmartwieniem. Byłam pewna, że
nie powie o niczym Kubie. Zależało jej na tym, aby zobaczyć, jak moja siostra
będzie cierpiała. A to, co zrobiłam, na pewno zada jej ból. Domyślałam się, że
patrzenie na Gabi, która dowiaduje się, że zakochałam się w jej chłopaku, będzie
dla dziewczyny niezwykle satysfakcjonujące.
Kolejne dwa dni będą bardzo trudne, ale będą to szczere dni. Nie chciałam
już dłużej kłamać. Wiedziałam, że nie mogę.
Rozdział 20
Ta noc była dla mnie jedną z najgorszych. Prawie nie zmrużyłam oka, bardzo
ciężko było mi zasnąć. Wciąż zastanawiałam się, jak Jakub zareaguje na prawdę.
W mojej głowie pojawiały się najróżniejsze scenariusze. Jeszcze kilka dni temu
nie bałam się tego aż tak bardzo, jednak teraz miałam odbyć najtrudniejszą
rozmowę w moim życiu.
Odwagi dodawał mi fakt, że Kuba się we mnie zakochał. Czułam to. We
mnie, w dziewczynie, która do tej pory była niewidzialna dla innych. Poznał
mnie i pokazał, czym jest miłość. Nie mogło się to przecież skończyć przez
jedno głupie kłamstwo! Wybaczy mi to, co zrobiłam. Nigdy, ale to przenigdy już
go nie okłamię. To był mój pierwszy i ostatni raz. Wierzyłam w to, że da mi
drugą szansę.
Zbliżała się dziewiąta. Wiedziałam, że muszę wstać i do niego pójść. Bardzo
chciałam go zobaczyć, w jego obecności czułam się pewniej. Dzięki niemu
uwierzyłam w siebie. Już nie byłam tą dziewczyną co wcześniej. Teraz
zdecydowanie rozumiałam, czego chcę. Chciałam tylko jego. Zrobiłabym
wszystko, naprawdę wszystko, żebyśmy byli razem.
Kiedy stałam przed szafą, zastanawiałam się, co mam na siebie włożyć.
Dostrzegłam białą sukienkę, którą niedawno kupiłam. Była idealna na dzisiejszy
dzień. Założyłam ją, po czym zeszłam do kuchni.
Moi rodzice siedzieli przy kawie, rozmawiając w najlepsze. Chciałam wyjść
niezauważona, jednak nie udało mi się to.
– Popatrz, skarbie, jaką mamy przepiękną córkę. – Usłyszałam głos taty,
który właśnie na mnie patrzył. Po jego słowach mama natychmiast odwróciła
się, aby na mnie spojrzeć.
– Moja córeczka! Ślicznie ci w tej sukience. Na pewno ten chłopak padnie
z wrażenia, jak cię zobaczy. Chodź do nas, napijemy się kawy – powiedziała
matka i wstała, aby nalać mi płynu.
Nie miałam na nią ochoty, jednak domyślałam się, że rodzice nie pozwolą mi
tak po prostu wyjść. Uznałam, że lepiej będzie, jak od razu się do nich przysiądę
i nie będę traciła czasu na jakiekolwiek protesty.
Usiadłam obok taty, który wciąż nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
– Tato, przestań mi się tak przyglądać.
– Przepraszam, ale wyglądasz przepięknie. Twój facet to szczęściarz, że ma
cię obok siebie. Mam nadzieję, że na ciebie zasługuje.
– Nie wiem, czy ja na niego zasługuję – powiedziałam szeptem.
Mój ojciec od razu wyczuł moje zakłopotanie i natychmiast zapytał:
– Co się dzieje, Alicjo?
Mama usiadła obok mnie z kawą i zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć,
dodała:
– Możesz z nami o wszystkim porozmawiać. Dlaczego nie chcesz nam
powiedzieć, z kim się spotykasz? Nie rozumiem, czemu to taka tajemnica.
Popatrzyłam na nich bezradnie. Nie miałam pojęcia, co im powiedzieć. Nie
chciałam wyznać prawdy, najpierw planowałam wszystko wyjaśnić Kubie,
później Gabrysi. Kiedy oni będą już o wszystkim wiedzieli, pryznam się
rodzicom.
– Obiecuję, że jutro wam o wszystkim powiem. Dziś muszę naprawić swoje
błędy. Mam nadzieję, że dam radę to jakoś wyprostować.
– Jeszcze tego nie zrobiłaś? – zapytał tata.
– Niestety nie.
– Aluś, o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego masz przed nami tyle
tajemnic? Co ma ci wybaczyć? Nic z tego nie rozumiem. Martwimy się o ciebie.
Widzimy, że się zakochałaś, ale nie mamy pojęcia w kim. Dlaczego to taka
tajemnica?
– Mamo, proszę cię. Nie męcz mnie dziś. Powiem wam, tak jak obiecałam. –
Wstałam. Nie chciałam z nimi rozmawiać. Nie dziś.
Wychodząc z kuchni, usłyszałam jeszcze głos taty.
– Poradzisz sobie, Alicjo.
Odwróciłam się i rzekłam:
– Mam nadzieję.
Po tych słowach wyszłam.
Gdy znalazłam się przed domem Kuby, ogarnął mnie strach. Bałam się
wyznać mu prawdę, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Nie mogłam dłużej
zwlekać.
Kiedy czekałam, aż ktoś mi otworzy, próbowałam opanować swoje
zdenerwowanie. Czułam, że jest ono widoczne na moim ciele. Zawsze, jak się
czymś stresuję, robię się bardzo blada. Byłam przekonana, że i tym razem tak się
stało.
Drzwi otworzyła mi pani Natalia.
– Dzień dobry – przywitałam się, starając się odrobinę rozluźnić. Nie
chciałam, aby czegoś się domyśliła.
– Witaj – powiedziała i przyjrzała mi się uważnie. – Dobrze się czujesz?
Jesteś bardzo blada.
Nie udało mi się opanować na tyle, aby moja twarz wyglądała zwyczajnie.
– Wszystko w porządku.
– Na pewno? – zapytała ponownie, gdy wchodziłyśmy do środka.
– Tak.
Usłyszałam głos Kuby, co pomogło mi wybrnąć z tej sytuacji.
– Kogo ja słyszę? – rzekł, po czym ruszył w moim kierunku.
Czekałam na niego na korytarzu. Kuba przyszedł do mnie z salonu. Kiedy
znalazł się obok mnie, powiedziałam:
– Cześć. – Pocałowałam go w policzek. – Pójdziemy do twojego pokoju? –
zapytałam.
– Jasne.
Ruszyliśmy w stronę schodów. Gdy byliśmy już na korytarzu na górze,
zauważyłam coś dziwnego. Drzwi do pokoju jego zmarłego brata były otwarte.
Zawsze, kiedy do niego przychodziłam, były zamknięte.
Kiedy przechodziliśmy koło nich, zerknęłam do środka. Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom. Pokój wyglądał zupełnie tak, jakby Jasiek wciąż
w nim mieszkał. Było w nim wszystko: łóżko dziecięce, biurko, szafa, komoda.
Zauważyłam nawet, że jego plecak znajdował się pod biurkiem. Stało też kilka
tekturowych pudeł. Jedno było otwarte. Zauważyłam w nim farby, kredki, bloki
rysunkowe, zeszyty i kilka innych przyborów do szkoły.
Zatrzymałam się przed wejściem do tego pokoju.
– Coś się stało? Dlaczego się zatrzymałaś? – Usłyszałam głos Kuby.
– Przepraszam, ale zajrzałam do pokoju Jasia.
– Ach, domyślam się, że jesteś trochę zdziwiona tym widokiem.
– Odrobinę tak.
Jakub do mnie podszedł i powiedział:
– Wiesz… Ludzie różnie sobie radzą z żałobą. Dla mnie jego pokój był
miejscem, gdzie mogłem odetchnąć od wszystkiego. Przychodziłem tu zawsze,
jak miałem zły dzień. W tym miejscu mogłem się uspokoić. Nie chciałem, aby
mama cokolwiek w nim zmieniała, dlatego wszystko jest tak, jak kiedy mieszkał
w nim Jaś. – Na chwilę zamilkł, aż wreszcie dodał: – Nie byłem w tym pokoju
już jakiś miesiąc. Nawet jak chciałem się z tobą rozstać, nie przyszedłem tutaj.
Nie czułem takiej potrzeby. Wczoraj powiedziałem mamie, że może tu wreszcie
posprzątać i zrobić z tym pokojem, co zechce, ja już nie będę jej tego zabraniał.
Wydaje mi się, że to dzięki tobie tak naprawdę pogodziłem się w końcu z jego
odejściem. Dzięki tobie zacząłem ponownie cieszyć się z życia bez niego. Za to
także powinienem ci podziękować.
Usłyszawszy jego słowa, byłam bardzo zaskoczona tym wszystkim. Zdałam
sobie sprawę, że moja obecność w jego życiu dała mu więcej, niż myślałam.
– Cieszę się, że odzyskałeś radość z życia. Jaś na pewno nie chciałby, abyś
tak cierpiał po jego odejściu. Dobrze, że rany powoli się zagoiły.
– Zagoiły się dzięki tobie. Przy tobie znowu jestem sobą, tym prawdziwym
Kubą, którym byłem, kiedy jeszcze żył Jaś – powiedział, a ja go przytuliłam.
Weszliśmy do jego pokoju. Mój strach po tej rozmowie odrobinę zmalał.
Jednak jeszcze nie byłam gotowa, aby powiedzieć mu, kim naprawdę jestem. To
nie był ten moment. Nie miałam pojęcia, czy w ogóle będzie taki. Chciałam
jeszcze chwilę z tym poczekać. Musiałam się uspokoić.
Siedzieliśmy na łóżku obok siebie. Próbowałam zebrać myśli, gdy nagle
z zadumy wyrwał mnie głos Kuby.
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że jest jeszcze szansa, abym znowu widział.
Jest nadzieja, że wszystko wróci do normy. Pójdę na studia do Warszawy
i będziemy mogli być cały czas blisko siebie. Nie mam pojęcia, jak bym zniósł
naszą rozłąkę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, razem będziemy
studiować w stolicy.
– Jestem pewna, że odzyskasz wzrok. Nie przestałam w to wierzyć –
powiedziałam.
– Przekonamy się, co powie mi ten lekarz.
– Dowiemy się jutro.
– Zgadza się. Już nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia – rzekł z wielkim
entuzjazmem.
Spojrzałam na szczęśliwego Jakuba. Nie mógł się doczekać poniedziałku, ja
natomiast chciam go uniknąć. Jutro spotkam się z siostrą i muszę pierwsza z nią
porozmawiać, zanim rodzice wspomną coś przy niej, że się zakochałam. Nie
mogłam pozwolić na to, aby dowiedziała się tego od nich. Zasłużyła, żebym to
ja jej wyznała prawdę. Chociaż tyle mogłam zrobić. Reszta już zależała od niej.
– Wszystko w porządku, Gabi? Wydaje mi się, że ciągle jesteś jakaś
nieobecna. Co się dzieje?
– Przepraszam. To pewnie dlatego, że mało spałam. Muszę się jakoś
rozbudzić. Hmm… – Zaczęłam się zastanawiać, co moglibyśmy robić, abym się
odrobinę odprężyła przed wyznaniem mu prawdy. – Mam pomysł! Jeśli nie
masz nic przeciwko, to przyniosę farby, pędzle i kilka kartek bloku z pokoju
Jasia.
– Jasne, nie ma problemu – oznajmił odrobinę zdziwiony.
– W takim razie zaraz wracam.
Przyniosłam wszystko, czego potrzebowałam. Rozłożyłam kilka kartek
bloku na podłodze i powiedziałam:
– Masz ochotę coś namalować? Jak byłam mała, uwielbiałam to –
powiedziałam.
Prawda była tak, że w dzieciństwie zawsze malowałam, kiedy się czegoś
bałam. To mnie uspokajało. Pomyślałam, że może i tym razem odrobinę mi to
pomoże.
– Gabi, zapomniałaś, że nie widzę. Ciężko będzie mi cokolwiek namalować.
– Przez to, że nic nie widzisz, będzie o wiele lepsza zabawa – oznajmiłam
z uśmiechem.
Pomogłam mu usiąść na podłodze i podałam pędzelek do ręki.
– Więc co to będzie?
– Może serduszko? Zacznę od czegoś prostego. Później przyjdzie czas na
twój portret – powiedział rozbawiony.
Pokazałam mu, gdzie są farby, i zaczęliśmy malować. Nie przypuszczałam,
że tak świetnie będziemy się przy tym bawili.
Zrobiliśmy sobie małą przerwę po obiedzie i wyszliśmy do ogrodu.
Czas mijał, a ja wciąż nie wyznałam mu prawdy. Nie mogłam wydobyć
z siebie słowa.
Gdy wróciliśmy do jego pokoju, bo zrobiło się odrobinę chłodno, Kuba
powiedział:
– Nadszedł czas, żebym narysował ciebie. – Wziął pędzelek i dodał: –
Podejdź do mnie.
Byłam zaskoczona jego słowami, jednak zrobiłam to, o co poprosił. Kiedy
stałam obok niego, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
– Proszę – powiedział Jakub.
– Chciałam wam powiedzieć, że jadę do szpitala. Może uda mi się dziś
pomówić z tym lekarzem. Wiem, że ma teraz operację tej dziewczynki. Jak
skończy, to może porozmawiamy chwilę. Mogę wrócić późno. Gabrysiu, jeśli
chcesz, mogę cię odwieźć do domu. – Popatrzyła na mnie.
– Nie trzeba, jeszcze chwilę zostanę – odpowiedziałam.
– W takim razie bawcie się dobrze.
Wyszła z pokoju.
– Mamy wolną chatę – zaśmiał się Kuba.
– Zgadza się, ale z tego, co pamiętam, to chciałeś mnie namalować.
– Ach, tak, już zaczynamy.
Dotknął mojej twarzy, a następnie zaczął coś malować na kartce. Świetnie
się bawił, a ja razem z nim. Patrzyłam na kartkę, na której miała być moja
podobizna. Było tylko kilka kropek i kresek. Zaczęłam pomagać Jakubowi
w tworzeniu tego wybitnego malowidła, jednak on nie chciał ze mną
współpracować. Nagle pędzelek z farbą trafił na jego twarz. I tak zaczęła się
nasza wojna, które z nas będzie bardziej wybrudzone w farbie.
Po kilkunastu minutach zabawy Kuba powiedział:
– Dobra, wystarczy. Wygrałem. – Po tych słowach zbliżył się do mnie, aby
mnie pocałować.
Kiedy jego wargi dotknęły moich, doznałam niezwykłej rozkoszy. Za
każdym razem, gdy mnie całował, czułam jego miłość, która wydawała się tak
silna, że nic nie mogłoby jej zniszczyć. W jego objęciach wiedziałam, że jestem
tu, gdzie być powinnam.
Nagle poczułam przypływ odwagi, odsunęłam się ostrożnie od niego
i powiedziałam:
– Pójdę się trochę odświeżyć. Jestem cała w farbie.
– OK. Nie wiem, jakim cudem aż tak udało mi się ciebie wybrudzić –
zaśmiał się zwycięsko.
– Zaraz wracam.
– W łazience powinny być czyste ręczniki. – Usłyszałam jeszcze głos Kuby,
kiedy wychodziłam z pokoju.
Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do Kuby owinięta ręcznikiem. Kiedy
byłam już w środku, Jakub powiedział:
– Mam dla ciebie czystą koszulkę, twoja sukienka jest cała w farbie.
Zbliżyłam się do niego i powiedziałam:
– Nie będzie mi potrzebna.
Zrzuciłam ręcznik na podłogę. Czułam, jak serce zaczęło mi szybciej
uderzać. Oddech stał się głębszy, a ja cała niemal płonęłam z podniecenia.
Uznałam, że muszę teraz dać mu jasno do zrozumienia, że go pragnę.
Patrzyłam na niego, a on wiedział, że jestem naga. Stał obok łóżka, nie wykonał
żadnego ruchu, jakby czekał, żebym to ja go zrobiła.
Podeszłam do niego tak blisko, że niemal się stykaliśmy. Dotknęłam jego
twarzy i szepnęłam:
– Kocham cię.
Pocałowałam go, nie czekając na jego odpowiedź. Poczułam jego ręce na
moich nagich biodrach, a następnie na pośladkach. Zdjęłam z niego koszulkę
i wtedy Kuba zapytał:
– Na pewno tego chcesz?
– Tak.
Kiedy to powiedziałam, zdjął z siebie resztę ubrań. W jednej chwili
znaleźliśmy się na jego łóżku. Czułam jego namiętne wargi na swojej szyi,
obojczyku i ponownie na wargach. Z każdym kolejnym pocałunkiem wzrastało
we mnie pożądanie. W pewnej chwili ponownie usłyszałam jego głos.
– Zamknij oczy. Chciałbym, żebyś wszystko odbierała tak jak ja. Otworzysz
je, kiedy ci powiem, dobrze?
– Dobrze – odpowiedziałam. Zrobiłabym wszystko, o co by poprosił.
Przymknęłam oczy. Każdy jego dotyk odczuwałam jeszcze intensywniej.
Oczekiwanie, co się zaraz wydarzy, tylko wzmagało moją ekscytację. Nie
miałam pojęcia, jak on to robił, że tak swobodnie odnajdywał każdą część
mojego ciała, którą chciał dotknąć bądź pocałować.
Jego usta ponownie znalazły się na moich. Całował mnie, a kiedy to robił,
poczułam coś jeszcze. Jeden moment i był we mnie. Towarzyszył temu
delikatny ból, jednak znikł po chwili. Kuba subtelnie poruszał swoim ciałem.
Każdy jego ruch sprawiał mi coraz większą rozkosz. Pierwszy raz poznałam jej
smak.
Nigdy nie czułam się tak jak teraz. Moim całym ciałem zawładnęła ogromna
ekstaza, która sprawiała, że niemal drżałam. Teraz nasze ciała złączyły się
w jedno. Ja należałam do niego, on do mnie.
Czerpałam całą sobą jego bliskość. Czułam się nieziemsko. Każdy jego ruch
sprawiał, że przez moje ciało przechodziły dreszcze, nad którymi już nie
mogłam zapanować. Po pewnym czasie zaczęłam oddychać szybciej i głębiej.
Czułam, że zaraz nie wytrzymam tego wszystkiego.
Nagle poczułam ogromną przyjemność, która rozlewała się po całym ciele.
To uczucie było nieziemskie, a ja zdałam sobie sprawę, że właśnie
szczytowałam. Wtedy otworzyłam oczy, chciałam na niego spojrzeć i sprawdzić,
czy i jemu było tak dobrze jak mnie. Delikatnie się uśmiechał. Jego twarz
mówiła wszystko. Czuł się dokładnie tak jak ja.
– Teraz możesz otworzyć oczy – szepnął, po czym położył się obok mnie,
a ja wtuliłam się w jego nagi tors.
Leżeliśmy przez chwilę w ciszy. Próbowaliśmy opanować nasze
przyspieszone oddechy. Kiedy już ochłonęliśmy, Kuba powiedział:
– Wiesz, trochę się tego obawiałem. Nie miałem pojęcia, czy dam radę.
Bałem się, że nie będę wiedział, jak mam się zachować, co robić. Jednak kiedy
cię dotknąłem, moje ręce doskonale odnalazły się na twoim ciele. Wiedziałem
już, że niepotrzebnie się tego obawiałem.
Popatrzyłam na niego i zrozumiałam, że moje zachowanie wtedy w łazience
spowodowało, że jeszcze bardziej się tego obawiał.
– Domyślam się, że nie tak sobie wyobrażałaś nasz pierwszy raz. Wiem, że
mogłaś czuć się niepewnie. I to dlatego ostatnio… – Zamilkł na chwilę.
– Nie, to nie tak. Wtedy w łazience bardzo tego chciałam, ale coś mnie
sparaliżowało.
– Strach? – zapytał.
– Tak – odpowiedziałam cicho i dodałam: – Wiem, że nie powinnam była się
tego bać. Było cudownie.
Kuba uśmiechnął się, gdy to powiedziałam, i dodał:
– Tak. Pierwszy raz w życiu tak się czułem jak dziś. Pierwszy raz zrobiłem
to z dziewczyną, którą kocham.
– Ja ciebie też kocham. – Przytuliłam się jeszcze mocniej do niego.
Było mi tak dobrze w jego objęciach, że nie wiem nawet, kiedy zasnęłam.
Rozdział 21
Obudziło mnie wschodzące słońce, które świeciło przez okno wprost na moją
twarz. Nagle dotarło do mnie, gdzie jestem. Leżałam nago obok Kuby, który
jeszcze spał.
Wstałam ostrożnie, aby go nie obudzić. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam
do łazienki, w której wczoraj zostawiłam swoje ubrania. Szłam najostrożniej, jak
tylko potrafiłam. Nie chciałam obudzić jego mamy. Dotarłam do łazienki,
założyłam moją białą sukienkę, która teraz miała na sobie wszystkie kolory
tęczy, po czym wróciłam do pokoju Kuby.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi, zobaczyłam go siedzącego na łóżku. Musiał
się obudzić, jak wychodziłam, ponieważ zdążył się ubrać. Miał dresowe spodnie
i niebieską koszulkę. Usiadłam obok niego i powiedziałam:
– Muszę wracać do domu. Rodzice mnie zabiją, że nie wróciłam na noc. –
Po tych słowach go pocałowałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
Zatrzymałam się przed drzwiami i zdałam sobie sprawę, że przecież nie
powiedziałam mu jeszcze prawdy.
– Nie mogę wyjść. Muszę ci coś powiedzieć – rzekłam i ponownie usiadłam
na łóżku.
– Może powiesz mi to później. Nie chcę cię zatrzymywać, już i tak będziesz
miała przeze mnie problemy.
– Muszę ci to teraz powiedzieć. Nie mogę już dłużej kłamać. Nie chcę.
– Kłamać? O co chodzi, Gabi? – zapytał z wyraźnym zdziwieniem.
– Wysłuchaj mnie do końca. Wszystko ci wytłumaczę.
– Mów, o co chodzi – poganiał mnie Kuba.
– Obiecaj, że wysłuchasz mnie do końca, OK?
– Dobra, mów, co się dzieje. Co miałaś na myśli, mówiąc, że nie chcesz już
kłamać?
Musiałam powiedzieć mu, kim tak naprawdę jestem, z kim się spotykał
przez ostatni miesiąc. Serce zaczęło mi szybciej bić, bałam się, jak zareaguje na
prawdę. Jednak nadszedł czas, żeby ją poznał.
– Przez ostatnie cztery tygodnie nie spotkałeś się z Gabrysią, tylko ze mną,
Alicją – powiedziałam, patrząc na niego.
– Słucham? – rzekł zdezorientowany i dodał: – Gabi, chyba sobie ze mnie
żartujesz.
– Mówię prawdę. – Po tych słowach wzięłam jego dłoń i położyłam na moim
kolanie. – Czujesz ten mały pieprzyk? – zapytałam.
Dotknął delikatnie mojego kolana, szukając maleńkiej wypukłości. Wyczuł
ją i zabrał natychmiast dłoń.
– Co to ma, do cholery, znaczyć?! – krzyknął.
– Obiecałeś, że wysłuchasz mnie do końca – przypomniałam. – Wszystko
zaczęło się od tego, że Gabrysia strasznie się wahała, czy powinna pojechać na
ten staż do Francji. Widziałam, jak bardzo jej zależy na wyjeździe, jednak nie
chciała cię zostawić, nie teraz, kiedy tak bardzo jej potrzebujesz.
Zasugerowałam, że mogłabym ją udawać przez miesiąc, kiedy jej nie będzie.
Nie przypuszczałam, że te cztery tygodnie tak zmienią moje życie. Nie
wiedziałam, że się w tobie zakocham. Kocham cię! Pokochałam cię już na
samym początku naszej zamiany. Wtedy jeszcze próbowałam zwalczyć to
uczucie. Jednak moja miłość do ciebie okazała się tak silna, że nie mogłam się
przed nią obronić, a później już nawet nie chciałam. Poznałam cię takim, jakim
jesteś naprawdę. Nikogo nie udawałeś, byłeś sobą. Przy tobie czułam się tak
swobodnie, jak jeszcze przy nikim innym się nie czułam. Ty jako jedyny mnie
zauważyłeś, dostrzegłeś mnie, pomimo że nie widzisz. Dzięki tobie poznałam
smak prawdziwej miłości. Wybacz mi, proszę, że cię okłamałam. Gdyby nie to
kłamstwo, nie poznalibyśmy się i nie zakochalibyśmy się w sobie. Kocham cię,
słyszysz? Wiem, że ty też mnie kochasz. Wybacz mi to kłamstwo. Proszę.
Patrzyłam na niego i czekałam na jego reakcję.
Powiedziałam prawdę, wreszcie ją wyznałam. Dłużej już nie mogłam go
okłamywać. Już wie, kim jestem.
Zaciskałam dłonie ze zdenerwowania. Serce omal nie wyskoczyło mi
z piersi. Uderzało jak szalone, z każdą sekundą coraz szybciej. Siedziałam obok
niego i wciąż czekałam na to, co powie. Wiedziałam, jak bardzo go zaskoczyłam
tą informacją.
Nie mogłam już dłużej znieść tej ciszy.
– Kuba, powiedz coś – powiedziałam niemal szeptem.
Siedział wciąż oszołomiony tym, czego się dowiedział. Jednak gdy
ponownie usłyszał mój głos, rzekł:
– Nie wierzę, że obie jesteście takie podłe i okrutne. Jak mogłyście w ogóle
wpaść na taki idiotyczny pomysł?! Przez ostatni czas perfidnie udawałaś
Gabryśkę! Jak mogłaś?! – Zamilkł na moment. – Zabawiłyście się moim
kosztem. Nie mogę w to uwierzyć! Jak mogłyście być do tego zdolne?!
W głowie mi się to wszystko nie mieści.
– Wybacz mi, to nie miało tak wyglądać.
– Nie miało tak wyglądać?! Czy ty siebie słyszysz?! Okłamywałaś mnie,
udając kogoś, kim nie jesteś! Udawałaś, że ci na mnie zależy! Jaki ja byłem
głupi, że dałem się nabrać! Czułem, coś czułem, że jesteś jakaś inna, że nie
jesteś sobą, ale wmawiałem sobie, że pewnie tylko mi się tak wydaje. Okazuje
się, że moje podejrzenia były słuszne. Wszystko było kłamstwem. Jak mogłaś mi
to zrobić i to właśnie teraz, kiedy doskonale wiesz, w jakiej jestem sytuacji?
Kiedy potrzebuję kogoś bliskiego? Ty się mną po prostu zabawiłaś!
Przerwałam mu i powiedziałam:
– Nie zabawiłam się tobą. – Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
– Nie?! A jak mam to niby nazwać? Udawałaś siostrę, nie byłaś sobą.
Odgrywałaś rolę, która, niestety, ci się udała. Gratuluję talentu! A teraz wyjdź
i nigdy nie wracaj! Nie masz po co wracać! Nie chcę cię znać! Nie chcę was
znać! Rozumiesz?! Nie chcę!
Mówił to w taki sposób, że nie mogłam powstrzymać płaczu. Jego słowa
bardzo mnie zabolały, a serce rozpadło się na kawałki.
– Proszę cię, pozwól mi to wyjaśnić. Nikogo nie udawałam, byłam…
– Nie chcę cię słuchać – przerwał mi. – Dla mnie nie istniejesz. Wyjdź stąd
natychmiast.
– Nie wierzę, że twoje uczucie do mnie w jednej chwili przestało istnieć.
Kochasz mnie, doskonale o tym wiem.
– Kochasz? Podła egoistko, ty nie wiesz nawet, co to znaczy kogoś kochać.
Gdybyś naprawdę mnie kochała, nie brnęłabyś w to kłamstwo! Wtedy może
nawet bym ci to wybaczył, ale teraz… Teraz nie! Wynoś się! Żałuję, że w ogóle
pojawiłaś się w moim życiu. Wyjdź! Nie mam zamiaru tego po raz kolejny
powtarzać.
– Kuba, wybacz mi, błagam – powiedziałam drżącym głosem.
Patrzyłam na niego i widziałam jego złość i nienawiść. Starałam się dostrzec
także miłość, której, niestety, teraz już nie zauważałam. Uczucie, którym mnie
darzył jeszcze kilka minut temu, przesłoniła złość. Był tak wściekły. Nie miałam
innego wyjścia, musiałam wyjść. Kuba musiał ochłonąć. Przetrawić to jakoś.
Wstałam z łóżka i ruszyłam do wyjścia, wycierając łzy z policzków. Kiedy
miałam już otworzyć drzwi, ktoś mnie wyprzedził. Zobaczyłam jego mamę,
którą zapewne obudziły krzyki Jakuba. Spojrzała na mnie z ogromnym
zdziwieniem, potem na syna, a następnie zapytała:
– Co tu się dzieje? Możecie mi to wytłumaczyć?
– Nic się nie dzieje. Alicja już wychodzi – powiedział dosyć spokojnie Kuba.
– Alicja? Jaka znowu Alicja? Przecież to Gabrysia – rzekła zaskoczona
i zdezorientowana pani Natalia.
– Otóż nie! To jest Alicja, która przez ostatni miesiąc udawała siostrę
bliźniaczkę, Gabryśkę. Właśnie raczyła wyznać mi prawdę, a teraz wychodzi
i już nigdy tu nie wróci.
Jego mama popatrzyła na mnie z wielkim niedowierzaniem. Wiedziała, że to
wszystko prawda. Wszystko mogła wyczytać z mojej twarzy. Byłam
w kompletnej rozsypce, wciąż płakałam. Nie byłam w stanie nic jej powiedzieć.
Minęłam ją i wybiegłam z domu.
Mój świat w jednej chwili się zawalił. Nie spodziewałam się, że Kuba aż tak
zareaguje. Że w jednej chwili ponownie stanę się niewidzialna. Że dla niego
będę niewidzialna. Ta świadomość bolała najbardziej.
Kiedy dotarłam do domu, łudziłam się, że nie zastanę rodziców i bezpiecznie
wejdę do swojego pokoju. Niestety tak się nie stało.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam głos mamy dochodzący
z salonu.
– Któż to raczył wrócić do domu?!
Nie chciałam z nimi rozmawiać. Nie po tym wszystkim, co przed chwilą się
stało. Byłam w kompletnej rozsypce. Łzy wciąż napływały mi do oczu, nie
panowałam nad tym wszystkim, co się właśnie ze mną działo. Czułam wielki
ból, którego teraz w żaden sposób nie potrafiłam ukoić. Chciałam się zamknąć
w pokoju i być sama.
– Wróciłam – rzuciłam do rodziców siedzących w salonie. Nie patrząc na
nich, ruszyłam do swojego pokoju.
– Wracaj tu natychmiast! – krzyknęła bardzo zdenerwowana matka. – Nie
uważasz, że należą nam się jakieś wytłumaczenia?
– Później! – krzyknęłam, idąc dalej.
Mama nie dała za wygraną. W jednej chwili znalazła się obok mnie i złapała
za ramię.
– Zaczekaj! Powiedz, gdzie spędziłaś noc? Dlaczego się nie odezwałaś? Cały
czas martwiliśmy się o ciebie z tatą. Nie tak cię wychowaliśmy. Chyba należą
nam się jakieś wyjaśnienia? – powiedziała, ciągle trzymając moje ramię.
Odwróciłam się do niej. Spojrzałam na nią i rzekłam:
– Przepraszam, powinnam była napisać chociaż jakąś wiadomość.
– Boże, co się stało, Alicjo? Jak ty wyglądasz?! Dlaczego płaczesz? –
zapytała, bacznie mi się przyglądając.
Próbowałam powstrzymać łzy, jednak one jeszcze bardziej napływały mi do
oczu.
– Aluś, chodź do salonu, wszystko nam opowiesz. – Usłyszałam spokojny
głos taty.
– Tu nie ma co opowiadać.
– Jak to nie? Chyba sobie żartujesz, dziewczyno! Nie wróciłaś na noc, ciągle
płaczesz, masz brudną sukienkę… – niemal krzyczała matka.
– Uspokój się, skarbie – powiedział tata.
– Jak mam być spokojna? – histeryzowała matka.
– Byłam u Kuby. Zadowoleni? – powiedziałam, przerywając jej atak złości.
– Jakiego Kuby? – zapytali rodzice.
Uznałam, że muszę im wreszcie powiedzieć.
– Kuba Nowak. Mówi wam to coś? To chłopak Gabrysi. Przez okres
wyjazdu udawałam ją. Zadowoleni? Już wszystko wiecie.
– Co takiego?! Jak mogłyście tak zrobić?! Ten biedny chłopak stracił wzrok,
a wy go tak okropnie potraktowałyście. Dlaczego to zrobiłyście? Co wam
strzeliło do głów?! Nie wierzę… Nie można czegoś takiego robić innym.
Zabawiłyście się jego kosztem. Zawiodłaś mnie, Alicjo, i to bardzo –
powiedziała mama i poszła do kuchni.
Zostałam z tatą na korytarzu. Nic nie mówił, tylko patrzył na mnie jak nigdy
wcześniej. Wiedziałam, że i jego zawiodłam. To mnie zawsze uważali za tą
rozsądniejszą i mądrzejszą. Nigdy tego nie mówili, jednak obie z Gabrysią
byłyśmy tego świadome. Teraz już nią zdecydowanie nie byłam. Bardzo ich
rozczarowałam. Nie dość, że straciłam Kubę, to i rodzicom sprawiłam
przykrość.
Odwróciłam się i bez słowa pobiegłam do pokoju.
Rozdział 22
Kiedy leżałam w łóżku, cierpiąc jak nigdy dotąd, wiedziałam, że jest jeszcze
jedna osoba, której należy się prawda. Osoba, na którą zawsze mogłam liczyć
i której nigdy wcześniej nie zawiodłam.
Gabrysia miała dzisiaj wrócić. Słyszałam, jak tata wychodził z domu. Jechał
ją odebrać.
Musiałam wstać i wziąć się w garść na tyle, na ile dawałam radę. Miałam
nadzieję, że chociaż Gabi mnie zrozumie i pozwoli wszystko wyjaśnić.
Kuba się wściekł i widać było, że zawiódł się na nas. Wiem, że bardzo go
zraniłam, mimo że tego nie chciałam. Bałam się, że gdybym od razu wyjawiła
prawdę, nie zakochałby się. Skreśliłby mnie już na samym początku, zanim
zdążyłby tak naprawdę mnie poznać. Myślałam, że dzięki łączącemu nas
uczuciu wybaczy mi kłamstwo. On jednak nie potrafił tego zrobić.
Zanim do domu weszła Gabi, wzięłam prysznic i założyłam czyste ubrania.
Kiedy wychodziłam z łazienki, usłyszałam jej radosny głos. Już tu jest, wróciła.
Musiałam z nią porozmawiać.
Gdy szłam do salonu, w którym znajdowali się wszyscy, ponownie poczułam
wielki strach. Znowu miałam kogoś zranić.
Zobaczyłam ją. Zadowolona siedziała z rodzicami na kanapie. Wręcz
promieniała, opowiadając, czego się nauczyła w Paryżu.
Kiedy zobaczyła, że stoję w wejściu do salonu, uśmiechnęła się
i natychmiast do mnie podbiegła.
– Aluś, jak ja za tobą tęskniłam! – Przytuliła mnie mocno i dodała odrobinę
ciszej: – Musimy pogadać.
– Cześć – rzekłam, gdy wreszcie przestała mnie tak mocno ściskać. – Cieszę
się, że już wróciłaś – wydusiłam z siebie.
Gabrysia odwróciła się do rodziców.
– Idziemy z Alą na górę. Później wszystko wam opowiem.
Po tych słowach pociągnęła mnie za rękę, dając znać, że mam za nią iść.
Byłam strasznie zdenerwowana tym, co miało się za chwilę wydarzyć.
Gabi weszła do mojego pokoju, usiadła na łóżku, ja obok niej. Z wielkim
uśmiechem zapytała:
– I jak było przez ostatni miesiąc?
Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Nie rozumiałam tego. Jak mogła być taka
spokojna? Czy ona niczego się nie domyśliła, nawet nie podejrzewała, że coś
mogło pójść inaczej, niż to sobie zaplanowała?
– Muszę ci coś powiedzieć, Gabi.
– O, Boże… – zaczęła. – Tak! Zakochałaś się w nim? – zapytała
z uśmiechem, a mnie niemal wryło w ziemię ze zdziwienia.
O co tu chodziło? Dlaczego ona tak się cieszyła? Przecież wyraźnie mi tego
zabroniła. Obiecałam jej, że się w nim nie zakocham. Nie rozumiałam jej
ekscytacji.
– Tak… Przepraszam… – powiedziałam.
– Aluś, nie przepraszaj. O to mi chodziło! Wiedziałam, że się w nim
zakochasz, a on w tobie.
Z każdym jej słowem moje zdziwienie stawało się coraz większe.
– Co ty wygadujesz, Gabi?! Wyraźnie mi tego zabroniłaś! Obiecałam ci, że
się w nim nie zakocham. Nie dotrzymałam słowa.
– Tak, zabroniłam, ale to było specjalnie. Chciałam, żebyś myślała, że jest
dla ciebie niedostępny. Że nie możesz go mieć. Jak to mówią, co jest zakazane,
często sprawia, że jeszcze bardziej tego chcemy. – Zaczęła się śmiać. – Opłaciło
się tak mówić.
– Mówiłaś, że go kochasz. Widziałam, jak się wahasz, czy pojechać na staż.
– Tak, miałam wielki dylemat, czy powinnam pojechać, ale to nie ze
względu na Kubę. Prawda jest taka, że dzień przed wypadkiem chciałam z nim
zerwać. Nie mam pojęcia dlaczego, ale tego nie zrobiłam. Później już nie
mogłam go zostawić, pomimo że chciałam. Uznałam, że zrobię to za jakiś czas.
Jak się odrobinę pozbiera po tym wszystkim. I wtedy ty zasugerowałaś, że
mogłabyś mnie udawać. Uznałam, że to jest świetny pomysł. Szczerze mówiąc,
Kuba dużo bardziej pasuje do ciebie niż do mnie. Jak go lepiej poznałam,
czułam, że to nie to. Że nie jest dla mnie. On był pisany tobie. Tak naprawdę to
nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś nie zgodziła się na zamianę.
– To po co była ta cała szopka, że ci na nim zależy, że go kochasz?
– Chciałam ci pokazać jego zalety i chyba trochę przesadziłam z udawaniem
tej miłości. – Zamilkła na sekundę. – Musiałam cię jednak odrobinę zachęcić,
żebyś wykonała pierwszy ruch. Po wypadku stał się nieznośny. Liczyłam, że
może zmieni swoje zachowanie. Musiałam niektóre rzeczy przekoloryzować,
chociaż może i nie do końca. Jakub to fajny, miły facet, ale nie dla mnie. On jest
idealny dla ciebie, czyż nie? – zapytała z wielkim uśmiechem.
Patrzyłam na siostrę, która, jak się okazało, okłamała mnie, a ja głupia jej
uwierzyłam. Miałam wyrzuty sumienia, że pokochałam tego samego chłopaka
co ona. Boże! Jak ona mogła mi to zrobić?!
– Coś ty narobiła!? Nie masz nawet pojęcia, co się wydarzyło przez te cztery
tygodnie.
– Ależ wiem, zakochaliście się w sobie. I znając ciebie, powiedziałaś już mu
prawdę. Mam rację?
– Tak, powiedziałam i teraz Kuba nie chce mnie znać. Nie chce znać nas
obu.
– Spoko, siostra, przejdzie mu za kilka dni, zobaczysz.
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jak ona mogła mi coś takiego zrobić?
I mówi o tym tak spokojnie!
– Wyjdź, chcę zostać sama. Jak mogłaś to wszystko zaplanować?! Nie
wierzę…
– Aluś, sorki, że musiałam cię okłamać, ale było warto. Zakochaliście się
w sobie. Później mi wszystko opowiesz, jestem ciekawa, jak spędziliście ten
miesiąc. Teraz trochę ochłoń. Idę do rodziców.
Wyszła i zostałam sama. Czułam się okropnie. Nie spodziewałam się takiego
obrotu sprawy.
Powoli zaczynało do mnie docierać, jak musi się teraz czuć Kuba. Ja
przecież też go oszukałam i to w o wiele okrutniejszy sposób. Muszę to
wszystko naprawić. Ale czy coś takiego można wybaczyć?
Boże, jaka ja byłam wcześniej zaślepiona! Moje uczucia do niego
przysłoniły zdrowy rozsądek i zachowałam się tak… egoistyczne.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak go tym wszystkim zranię. Ślepo wierzyłam,
że mi przebaczy. Myliłam się.
Nie zmieniało to jednak mojego nastawienia. Chciałam zrobić wszystko,
abyśmy się pogodzili. Kochałam go.
Kiedy się nad tym wszystkim zastanawiałam, przyszła mi do głowy pewna
myśl. A co, jeśli on wiedział o zamianie? Może tylko udawał, że nie wie, kim
jestem? Nie, to nie mogła być prawda. Jednak nie dawało mi to spokoju.
Natychmiast pobiegłam do Gabi, aby o to zapytać. Nie chciało mi się w to
wierzyć, ale musiałam się upewnić.
– Jakub wiedział? – zapytałam, wchodząc do jej pokoju.
– O czym? – powiedziała wyraźnie zdziwiona.
– Jak to o czym? O zamianie! Wiedział czy nie?
Znowu się uśmiechnęła tak jak wcześniej. Nie musiała nic mówić. Boże,
jaka ja byłam głupia! On o wszystkim wiedział! Zabawił się mną! Udawał, a ja
naiwnie we wszystko uwierzyłam. Czy naprawdę mogłam się aż tak co do niego
pomylić?
Odwróciłam się i chciałam wyjść z pokoju siostry, gdy nagle poczułam jej
dłoń na ramieniu.
– Zaczekaj! Przysięgam, Kuba o niczym nie wiedział. Nie zgodziłby się na
to. Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że mógł o tym wiedzieć? – Zamilkła na
moment i kontynuowała: – Dobra, przyznaję, źle to wszystko rozegrałam.
Mogłam powiedzieć ci od razu, że go nie kocham. Aluś, ale ja tylko chciałam,
żebyś wreszcie kogoś poznała, a Jakub był odpowiednim kandydatem. Fakt, że
nie widzi, działał na twoją korzyść, prawda? Znam cię, wiem, jak się stresujesz
w obecności chłopaków. Kontakt wzrokowy zawsze cię peszy. W tym
przypadku nie musiałaś się tym martwić. Mogłaś czuć się pewniej.
– A czy ty w ogóle pomyślałaś o Kubie? To nie było fair. On cały czas
myślał, że jestem tobą. Udawałam cię przecież przed nim.
– Udawałaś mnie? Aluś, obie dobrze wiemy, że nikogo nie udawałaś, byłaś
sobą. Poznał właśnie ciebie i, co najważniejsze, zakochał się w tobie. Zobaczysz,
wszystko ci wybaczy. Jutro pójdę do niego, porozmawiam z nim i wezmę
wszystko na siebie. Stanę w twojej obronie. Powiem, że cię do tego zmusiłam
i wzięłam na litość. Zrobię wszystko, aby ci wybaczył.
– Nigdzie nie pójdziesz i niczego mu nie powiesz! Już dość mam przez
ciebie problemów. Nasze kłamstwo bardzo go skrzywdziło. Muszę to wszystko
naprawić sama. – Spojrzałam jej prosto w oczy i dodałam: – Nie wierzę, że mnie
tak oszukałaś. Jak mogłaś spokojnie z tym spać? Czy ty masz w ogóle jakieś
wyrzuty sumienia z tego powodu? Nawet nie wiesz, jakie ja miałam przez cały
ten czas. Myślałam, że cię znam, ale ty stałaś się zupełnie kimś innym. Kimś,
kogo nie chcę teraz znać.
Wyszłam z jej pokoju i usłyszałam wołającego mnie tatę.
– Ala, ktoś do ciebie przyszedł.
Szybkim krokiem ruszyłam do drzwi wejściwych i po chwili zauważyłam,
kto stoi w naszym korytarzu. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
– Kaja? Co ty tu robisz? – zapytałam, podchodząc do niej, a wtedy tata
zostawił nas same.
– Jak to co? Zapomniałaś o naszej umowie? Wiem, że Gabryśka dziś miała
wracać, a ty miałaś dotrzymać słowa, więc może zaprosisz mnie do środka
i razem zaczekamy na twoją siostrę? – zapytała, uśmiechając się zwycięsko.
– Przykro mi, ale Gabi już o wszystkim wie. Spóźniłaś się.
– Co?! – niemal krzyknęła i ze wściekłością dodała: – Ty szmato, nie
dotrzymałaś słowa! Pożałujesz tego! Wszyscy twoi znajomi dowiedzą się o tym,
co zrobiłaś. Z Kubą też sobie porozmawiam. Nie daruję ci tego!
– Dziewczyny, co się tu dzieje? – dociekał ojciec, który, usłyszawszy hałas,
przyszedł do nas.
– Nic, tato. Kaja już wychodzi – powiedziałam, patrząc na niego.
– Pożałujesz tego – rzekła na koniec Kaja.
Wróciłam do pokoju załamana dzisiejszymi wydarzeniami. To był najgorszy
dzień w całym moim życiu. Wiedziałam jednak, że muszę to wszystko naprawić
i odzyskać Kubę. Kochałam go.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek